text_structure.xml 84.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich. Dzisiejsze posiedzenie jest poświęcone ocenie aktualnej sytuacji lokalnych rozgłośni radiowych. Proszę panią przewodniczącą Danutę Waniek o wprowadzenie do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#DanutaWaniek">Bardzo dokładnie przygotowaliśmy się do dzisiejszej dyskusji. Pragnę podziękować Komisji za podjęcie tej problematyki właśnie w tym momencie. Jednocześnie chciałabym wyrazić pewien żal. Gdyby pracom ustawodawczym nad poprzednią nowelizacją ustawy towarzyszyły właśnie takie merytoryczne spotkania, to być może byłby wokół niej inny klimat i lepsze zrozumienie potrzeb stworzenia nowych regulacji prawnych. Wydaje mi się, że w dzisiejszym posiedzeniu uczestniczą wszyscy prezesi regionalnego radia publicznego, którzy w bardzo zdyscyplinowany sposób skorzystali z zaproszenia Komisji. Sytuacja lokalnych rozgłośni radiowych niczym soczewka wyraziście ogniskuje najistotniejsze problemy, trapiące rynek polskich mediów. Na sytuację lokalnych rozgłośni istotny wpływ mają: stan naszej gospodarki - zarówno w mikro, jak i makroskali, opóźnienia i potrzeby legislacyjne oraz nowe tendencje na rynku. Chodzi mi w szczególności o koncentrację kapitałową, wpływającą na ujednolicenie oferty programowej oraz dążenie ogólnokrajowych nadawców komercyjnych do ekspansji na rynki lokalne. Oczywiście ta sytuacja podlega ciągłym przemianom, a rolą KRRiT jest ich wczesne rozpoznawanie i elastyczne współkształtowanie polityki medialnej w tym zakresie. Trudna sytuacja tego rynku wymaga od nas zdecydowanych, aktywnych i często nietypowych reakcji. Relacjonowanie tego problemu chciałabym zacząć od przedstawienia struktury i stanu lokalnych rozgłośni radiowych. Na pierwszym miejscu wypada mi wymienić sieć rozgłośni regionalnych radia publicznego, która składa się z 17 jednoosobowych spółek akcyjnych Skarbu Państwa, działających od 1993 roku. Średnie zatrudnienie w tych spółkach w 2003 roku wynosiło 1681 etatów, a więc na jedną spółkę przypadało średnio 99 etatów. W ubiegłym roku spółki te przyniosły łącznie 210 mln zł przychodu, nieznacznie zwiększając (o 1,9 proc.) swoje dochody w stosunku do 2002 roku. Ze sprzedaży czasu reklamowego spółki uzyskały 15 mln 598 tys. zł, co stanowiło o 15,4 proc. mniej niż w roku 2002. Dominującym elementem przychodów spółek regionalnych radiofonii publicznej są wpływy abonamentowe, przekazywane z rachunku KRRiT. W przypadku rozgłośni regionalnych wpływy abonamentowe stanowią 83 proc. łącznych przychodów. W 2003 roku zwiększyliśmy poziom przekazywanych środków o 4 proc. i wynosiły one 168,3 mln zł (ze środków abonamentowych) oraz 8,9 mln zł ze środków pozaabonamentowych. Dla lokalnych i regionalnych nadawców radiowych KRRiT wydała 3 koncesje ponadregionalne, w tym 2 wyspecjalizowane - o charakterze informacyjno-publicystycznym (TOK FM) oraz poświęconą problemom dzieci i młodzieży (Radiostacja). Na tym rynku działa 210 koncesji o zasięgu lokalnym, w tym 118 o charakterze uniwersalnym, 45 o charakterze społeczno-religijnym, 29 o charakterze wyspecjalizowanym (muzycznym), 6 o charakterze akademickim, 4 o charakterze motoryzacyjno-drogowym, 3 o charakterze muzyczno-literackim, 1 o charakterze muzyczno-kulturalnym, 1 o charakterze muzyczno-publicystycznym, 1 poświęcona historii i tradycji Polski, 1 poświęcona zagadnieniom ekonomii i biznesu oraz 1 dla dzieci i młodzieży. Obecnie na rynku dominuje tendencja tworzenia różnego rodzaju powiązań między nadawcami oraz przenikania się różnych segmentów rynku. Mamy do czynienia z próbą tworzenia silnych grup kapitałowych. W większości dużych miast (powyżej 200 tys. mieszkańców) działają stacje powiązane ze spółkami „Eska” SA i „Agora” SA.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#DanutaWaniek">Stacje te realizują programy o charakterze wyspecjalizowanym muzycznym z elementami tematyki lokalnej. Obecnie ze spółkami „Eska” SA i „Agora” SA powiązanych jest po 25 lokalnych stacji radiowych. W niektórych miastach, takich jak Warszawa, Poznań, Katowice, Kraków, Łódź i Wrocław, te grupy rozgłośni dysponują więcej niż jedną stacją nadawczą. Archidiecezje i diecezje kościoła katolickiego dysponują 44 koncesjami. W ramach federacji ze spółką producencką „Plus” działa na rynku lokalnym 22 koncesjonariuszy. Oczywiście, ten stan ciągle ulega zmianom ze względu na częstą rezygnację nadawców z przynależności do spółki. Z projektem spółki AD POINT, należącej do brokera reklamy radiowej CER - MEDIA, powiązanych jest obecnie 12 stacji, z czego tylko 3 stacje działają na dużych rynkach - tzn. w Warszawie, Katowicach i Krakowie. Inny projekt lokalny realizowany jest przez Y Radio - spółkę grupy kapitałowej YABAL. Obejmuje ona 4 koncesje: w Częstochowie, Szczecinie, Wałbrzychu i Łomży. Dwa programy niszowe: Radio JAZZ (w Warszawie i Krakowie) oraz RMF CLASSIC (w Warszawie, Krakowie i Szczecinie) ze względu na brak wolnych częstotliwości docierają do mniejszej grupy odbiorców. Pozostali samodzielni nadawcy lokalni tworzą liczną i bardzo zróżnicowaną grupę. Spośród nich można wyodrębnić 7 koncesji, wykonywanych przez szkoły wyższe (chodzi o program skierowany do środowisk akademickich), 10 koncesji należących do spółek utworzonych przez samorząd terytorialny lub domy kultury pozostające w zarządzie gminy. Kilka informacji o stanie rynku, o sytuacji ekonomicznej i głównych tendencjach. Od 2001 roku nasilają się problemy ekonomiczno-finansowe nadawców radiowych, co wynika z płytkości rynków reklamowych oraz załamania się wzrostu gospodarczego w kraju. Takie uwarunkowania sprzyjały pogłębieniu rozpoczętego w minionych latach procesu koncentracji kapitałowej na rynku audiowizualnym. Proces ten polega na tworzeniu powiązań własnościowych, reklamowych i programowych. Proces integracji własnościowej wynika z konieczności szukania „zastrzyku” kapitałowego przez będące na krawędzi bankructwa lokalne stacje oraz z dążenia inwestorów do rozszerzenia udziału w rynku. Konsolidacja kapitałowa nadawców lokalnych jest odpowiedzią na sytuację gospodarczą. Wobec trudności kapitałowych nadawcy lokalni wybierają wsparcie silnych marek i ich kapitałów, prowadzenie wspólnych kampanii promocyjnych oraz pakietową sprzedaż czasu antenowego. Najsłabszym elementem rynku komercyjnych nadawców radiowych są niewielkie stacje lokalne. Ich udziałowcami nie są duże firmy, skłonne do zainwestowania posiadanych wolnych środków finansowych, lecz niewielkie firmy lokalne i osoby fizyczne. Głównymi reklamodawcami tej grupy nadawców radiowych są firmy lokalne, których nie stać na wielkie kampanie reklamowe. Z tego powodu większość niedużych lokalnych stacji radiowych była i jest deficytowa. W wielu przypadkach nie posiadają one środków finansowych nie tylko na inwestycje, lecz także na bieżącą działalność. Stąd wynika stały proces koncentracji kapitałowej, realizowanej poprzez kupowanie udziałów w słabych finansowo podmiotach. Podmioty „sieciujące” twierdzą, że nie są zainteresowane stacjami znajdującymi się w miastach poniżej 150 tys. mieszkańców. Ten brak zainteresowania jest spowodowany relatywnie wysokimi kosztami tworzenia programu uniwersalnego, poświęconego tematyce lokalnej, w stosunku do ewentualnych niewielkich wpływów pozyskiwanych z lokalnych reklam. W sytuacji zapaści lokalnych rynków reklamowych i braku możliwości pozyskania inwestorów strategicznych dalsze istnienie wielu stacji lokalnych może być w najbliższym czasie bardzo poważnie zagrożone. Już teraz wiąże się to z koniecznością redukcji kosztów przez podmioty gospodarcze w celu utrzymania własnej działalności. Warto podkreślić, że wzrastają ogólne koszty działalności - chociażby z powodu konieczności przejścia na nadawanie cyfrowe. Stacje radiowe poszukują oszczędności, co jednak nie zawsze jest możliwe, gdyż działalność radiowa jest obciążona wieloma kosztami stałymi, które nie uwzględniają trudnej sytuacji nadawców. Skutkiem tych tendencji jest koncentracja kapitału na radiowym rynku lokalnym, którą także można postrzegać jako sposób na obniżenie kosztów i odpowiedź na sytuację gospodarczą tego rynku. Z braku wolnych częstotliwości jest to też jedyny sposób wejścia dużych grup kapitałowych na rynki lokalne. Sytuacja ekonomiczna radiowych nadawców lokalnych może stanowić przeszkodę w rozwoju oferty programowej i wpływać na realizację warunków programowych koncesji. Obserwując zjawiska na rynku koncesjonowanych nadawców lokalnych, można dojść do wniosku, że postępujące zjawisko koncentracji kapitału jest odpowiedzią na warunki istniejące w tym sektorze gospodarczym. Zgodnie z art. 37a ustawy o radiofonii i telewizji wszyscy koncesjonowani nadawcy objęci są obowiązkiem składania sprawozdań finansowych. Sprawozdania te miały różnorodne formy w zależności od formy prawnej, w ramach której lokalni nadawcy radiowi wykonywali koncesję - jako spółki prawa handlowego, podmioty prawne, wyższe uczelnie, stowarzyszenia, fundacje, centra kultury i sztuki, miejskie i gminne domy kultury. Duża różnorodność form składanych sprawozdań powoduje, że nie zawsze jesteśmy w stanie uzyskać pełną wiedzę na temat obiektywnej sytuacji ekonomiczno-finansowej nadawców radiowych, emitujących programy o zasięgu lokalnym. Jeśli będzie taka potrzeba, to jestem gotowa złożyć bardziej szczegółowe dane na temat gwarancji finansowych funkcjonowania poszczególnych grup nadawców. Kwestia udziału nadawców w rynku reklamowym. Jest to podstawowe źródło utrzymania dla lokalnych stacji radiowych. W ubiegłym roku publiczna radiofonia i telewizja odnotowała poważny wzrost przychodów z reklam - łącznie o 111 proc. Spadek przychodów (o 2,4 proc.) z tego tytułu w spółkach regionalnych publicznej radiofonii i telewizji obrazuje, jak trudna jest sytuacja na rynku lokalnym. Z analizy sytuacji ekonomicznej radiowych nadawców lokalnych wynika, że samodzielne utrzymanie stacji jest możliwe tylko w przypadku braku konkurencji na rynku reklamy na obszarze rozpowszechniania programu. Nawet w takich przypadkach los stacji lokalnych jest zagrożony ze względu na szybszy wzrost obciążeń niż rozwoju rynku reklamy lokalnej. Obecna struktura rynku radiowego koncesjonowanego wskazuje, że po okresie wyraźnej segmentacji (podziału na rynki lokalne i rynek ogólnokrajowy) teraz rozpoczęła się ostra walka konkurencyjna o zajęcie najlepszych pozycji.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#DanutaWaniek">Dążenie nadawców ogólnokrajowych do dywersyfikacji na rynki lokalne wiąże się z ubożeniem rynku reklamy ogólnokrajowej. Istotnym powodem eksploatacji nowych obszarów rynku przez nadawców ogólnokrajowych jest również pełne, racjonalne wykorzystanie potencjału zbudowanego w okresie ostatnich 10 lat. W roku ubiegłym ogólnopolscy nadawcy radiowi zanotowali wzrost czasu wyemitowanych reklam - w szczególności dotyczy to Radia „Zet” i Programu 1 Polskiego Radia. Radio RMF FM utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Lokalne stacje radiowe komercyjne odnotowały spadek - ogółem o 8,61 proc. Spadek odnotowały również rozgłośnie regionalne Polskiego Radia - o 8,22 proc. Wpływy wszystkich stacji radiowych z działalności reklamowej wzrosły w 2003 roku o 12,32 proc. Dotyczy to zwłaszcza takich nadawców ogólnopolskich jak Radio „Zet” i Program 1 Polskiego Radia. Rozgłośnie regionalne Polskiego Radia i lokalni nadawcy komercyjni nie odnotowali znaczących różnic we wpływach w porównaniu z rokiem ubiegłym. Największym rynkiem lokalnym nadal pozostaje woj. mazowieckie. Odnotowujemy tu wzrost wpływów o około 80 mln zł. Drugie miejsce utrzymało woj. wielkopolskie. Największy wzrost wpływów odnotowano w woj. Świętokrzyskim, a największy spadek - w woj. warmińsko-mazurskim. Właśnie w taki sposób następuje rozwarstwienie rynku reklamowego - zarówno pod względem sprzedanego czasu, jak i osiągniętych wpływów. Swój udział w rynku zwiększają nadawcy ogólnopolscy oraz duże sieci radiowe: „Agora” i ZPR. Jednak różnica pomiędzy nimi się zmniejsza, np. w ostatnim czasie zbliżają się do siebie grupa radiowa „Agora” i grupa radiowa ZPR. Lokalne stacje komercyjne (bez wsparcia sieciowego) zabierają z rynku śladowe ilości reklam, zalecanych przez duże firmy i domy mediowe. Możemy więc mówić o ubożejącym rynku lokalnym, który oczywiście negatywnie wpływa na możliwości rozwojowe stacji lokalnych. Prognozując sytuację na rynku reklam po wejściu do Unii Europejskiej, można przewidzieć następujące kierunki przemian: nasilenie się konkurencji, dalszą koncentrację na rynku reklamowym, możliwość tworzenia się nowych grup kapitałowych, możliwość skuteczniejszego wejścia na polski rynek nowych agencji reklamowych i firm brokerskich, pojawienie się na polskim rynku nowych reklamodawców, zwiększenie intensywności działań na tym rynku firm ponadnarodowych, dozwolenie reklamy usług medycznych (co w sposób znaczący nie podniesie wpływów reklamowych), dozwolenie reklam niektórych gier losowych (co również nie będzie miało istotnego wpływu na budżety reklamowe). W swoim wystąpieniu zaplanowałam również scharakteryzowanie lokalnych stacji radiowych pod względem nadawanego programu. Nie wiem, czy państwo chcecie wysłuchać tych informacji. Myślę, że podałam już sporo informacji dotyczących rynku lokalnego. Odpowiadając na ewentualne pytania, gotowa jestem sięgnąć również do przygotowanych przez nas danych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Charakterystyka programów jest dla nas równie istotna jak dla niektórych z państwa sytuacja finansowa lokalnych rozgłośni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#DanutaWaniek">W roku 2003 na program 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia złożyły się następujące rodzaje audycji: informacje (15,9 proc.), publicystyka (11,4 proc.), muzyka (49,9 proc.), edukacja i poradnictwo (8,7 proc.), religia (0,5 proc.), formy literackie (4 proc.), rozrywka (1,5 proc.), sport (2,5 proc.), audycje dla dzieci i młodzieży (1,5 proc.), audycje dla mniejszości narodowych (0,9 proc.), płatne elementy programu (1,8 proc.), autopromocja (0,9 proc.). Programy poszczególnych rozgłośni kształtowane są indywidualnie, ale przytoczone przez mnie dane odzwierciedlają charakter regionalnej radiofonii publicznej, wyraźnie odmienny od zawartości programowej koncesjonowanych lokalnych stacji komercyjnych. W kształtowaniu koncesjonowanego rynku lokalnych nadawców radiowych w toku nowego procesu koncesyjnego w latach 2000–2003 KRRiT szczególną uwagę poświęciła nadawcom emitującym programy o zasięgu lokalnym. Programy te stanowią największy liczbowo segment rynku nadawców radiowych. Dopełniają ofertę nadawców ogólnokrajowych oraz regionalnych i są podstawowym czynnikiem różnorodności programowej w terenie. W odniesieniu do tego segmentu nadawców KRRiT odstąpiła od stosowanej wcześnie praktyki określania struktury gatunkowej programu, czyli procentowego udziału w nadawanym programie określonych rodzajów audycji. Pozostawiła swobodę nadawcom, ale ustaliła kilka podstawowych formatów programów o zasięgu lokalnym. Pierwszym rodzajem formatów jest program o charakterze uniwersalnym, programy zawierające różne gatunki i formy radiowe oraz różnorodną problematykę. W programach o tak określonym charakterze powinny być nadawane przynajmniej podstawowe gatunki radiowe. Choćby w minimalnym wymiarze czasowym powinny one także poruszać różne ważne (z punktu widzenia słuchacza) sfery zagadnień. Drugi rodzaj formatów tworzą rozmaite programy o tzw. charakterze wyspecjalizowanym, koncentrujące się na wybranych zagadnieniach. Chodzi np. o programy poświęcone zdrowiu, motoryzacji itd. lub zawierające wybrane gatunki radiowe - np. programy wyspecjalizowane muzyczne lub program informacyjno-publicystyczny. Ponadto KRRiT przyjęła kilka stałych założeń formatowania omawianych programów radiowych o zasięgu lokalnym w odniesieniu do charakteru i obligatoryjnej zawartości nadawanych programów. Pierwszym założeniem jest zapewnienie (przynajmniej w podstawowych, minimalnym wymiarze) związku nadawanych programów o zasięgu lokalnym z lokalnymi społecznościami, będącymi odbiorcami tych programów. KRRiT stara się ten związek zapewnić poprzez zobowiązanie nadawców do umieszczenia w programie tematów lokalnych, tj. treści, informacji i publicystyki - dotyczących spraw i problemów lokalnej społeczności, do której program jest adresowany. Zgodnie z przyjętą przez nas zasadą wymóg obecności tematyki lokalnej w programie dotyczy wszystkich nadawców emitujących programy o zasięgu lokalnym, a więc nie tylko emitujących programy o charakterze uniwersalnym, dla których jest to podstawowe zobowiązanie programowe, ale także emitujących tzw. programy wyspecjalizowane, tzn. poświęcone wybranemu zagadnieniu. Zależnie od charakteru programu KRRiT zróżnicowała ilościowe zobowiązania nadawców w zakresie udziału tematyki lokalnej w programie. W programach o charakterze uniwersalnym określamy ten udział w wysokości nie mniejszej niż 10–12 proc. (zależnie od wielkości miasta) tygodniowego czasu nadawania w porze dziennej. W programach o charakterze wyspecjalizowanym ustalono, że udział ten jest o połowę mniejszy, ponieważ poza audycjami na tematy lokalne nadawcy zobowiązani są do nadawania audycji dotyczących wyspecjalizowanego charakteru programu. Drugim założeniem była ochrona słowa w programach radiowych o zasięgu lokalnym, czyli przeciwdziałanie nasilającej się wśród nadawców tendencji do utożsamiania nadawanego programu jedynie z emisją muzyki. KRRiT nie określa wprost wymaganego udziału słowa w programach. Mają to zapewnić zapisy w koncesjach dotyczące udziału tematyki lokalnej w programie oraz zapisy określające obowiązkowy udział audycji dotyczących wyspecjalizowanego charakteru programu. Nadawca programu wyspecjalizowanego muzycznego obowiązany jest do emisji w programie muzyki i utworów słowno-muzycznych zgodnie z zapisanym w koncesji formatem muzycznym w wymiarze nie mniejszym niż 15 proc. całości nadawanej muzyki. Koncesja obliguje go także do nadawania audycji słownych i słowno-muzycznych dotyczących muzyki, czyli audycji informacyjnych, publicystycznych, edukacyjno-popularyzatorskich, audycji poświęconych krytyce muzycznej, historii muzyki, kierunków i prądów muzycznych. Minimalny udział słowa w tych audycjach zostaje określony w koncesji i nie może być mniejszy niż 5 lub 6 proc. tygodniowego czasu emisji - zależnie od wielkości ośrodka, w którym program jest nadawany. Nadawcy emitujący utwory najnowsze (zgodnie z zapisanym formatem muzycznym) obowiązani są ponadto do nadawania w programie w wymiarze nie mniejszym niż 2 proc. tygodniowego czasu nadawania tzw. polskich debiutów muzycznych, tj. utworów słowno-muzycznych wykonywanych w języku polskim lub utworów muzycznych związanych z kulturą polską (w rozumieniu ustawy o radiofonii i telewizji), których pierwsze nadanie nastąpiło w okresie ostatnich 6 miesięcy lub których wykonawcy debiutowali w okresie ostatnich 6 miesięcy. Wprowadzając omawiany zapis do koncesji, KRRiT miała na względzie takie wartości, jak ochrona kultury narodowej, ochrona języka polskiego w twórczości muzycznej, promowanie polskich twórców i wykonawców (mało znanych na rynku muzycznym) oraz wspieranie rozwoju rynku fonograficznego w Polsce. Analogiczne wymagania, dotyczące udziału audycji słownych, związanych ze specjalizacją tematyczną bądź gatunkową programu, KRRiT formułuje w koncesjach innych programów o charakterze wyspecjalizowanym. Oddzielną grupę formatów stanowią wyspecjalizowane programy tzw. akademickie, emitowane przez nadawców związanych organizacyjnie i środowiskowo z uczelniami wyższymi, oraz wyspecjalizowane programy społeczno-religijne, emitowane przez nadawców kościelnych, czyli diecezjalnych lub zakonnych. W tych programach określono obowiązkowy udział audycji dotyczących wyspecjalizowanego charakteru i związanych ze środowiskiem, do którego program jest adresowany. Nie są one objęte natomiast zapisami dotyczącymi obowiązkowego udziału tematyki lokalnej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#DanutaWaniek">Zupełnie inną kwestią jest to, na ile udaje się zrealizować założenia przyjęte przy formułowaniu nowych koncesji. W składanych projektach wnioskodawcy zawsze deklarują emisję programów bogatych w treści i różnorodnych w formach. Niestety, rzeczywistość często okazuje się inna. Po otrzymaniu koncesji nadawcy często nie nadają programów zgodnych ze złożonymi wcześniej deklaracjami i nie realizują zobowiązań koncesji. Z obserwacji KRRiT wynika, że większość stacji (zwłaszcza lokalnych) nadaje obecnie dość podobne programy muzyczno-informacyjne, a nie uniwersalne, do których nadawania są zobowiązane wydawanymi koncesjami. Przeciwdziałamy temu zjawisku, wzywając nadawców do dostosowania zawartości nadawanych programów do warunków określonych w koncesjach. W wielu przypadkach nadawcy stopniowo starają się usuwać te uchybienia. Kwestia doborów częstotliwości. Warto przypomnieć, że stacje regionalne radiofonii publicznej mają prawie pełne pokrycie powierzchni Polski i ich potrzeby w tym zakresie są właściwie zaspokojone w całości. Większość wniosków dotyczy częstotliwości dla podmiotów chcących nadawać na podstawie koncesji. Przeważnie są to aplikacje o stacje małej mocy dla lokalnych społeczności. Radio TOK FM nadaje na prawie 19 proc. zasięgu ludnościowego, Radio WaWa na 16,2 proc., Radio RMF FM na 92,3 proc., Radio „Zet” na 84 proc., Radio Maryja na 80 proc. Są to najsilniejsze rozgłośnie radiowe na terenie naszego kraju. Na ogół nadawcy mają problemy z TP „EmiTel”. Nadawcy wnoszą do Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty stałe opłaty roczne za użytkowanie częstotliwości radiowych i kanałów telewizyjnych, za dosył sygnału radiowo-telewizyjnego. W wielu przypadkach płacą operatorom za wynajem miejsca na obiekcie nadawczym. Niestety, utrzymuje się silna tendencja do poważnego podnoszenia opłat - jednorazowych, wynikających z otrzymywania konkretnych decyzji oraz opłat stałych. Bardzo dotkliwie odczuwanym problemem są problemy z ZAIKS. Na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania przekazywane są opłaty z tytułu praw autorskich i pokrewnych. Wprowadzone minimalne opłaty nie są powiązane ani z wynikami nadawców, ani z osiągniętymi przez nich przychodami z tytułu działalności nadawczej. Pragnę zaznaczyć, że z zobowiązań z tytułu praw autorskich i pokrewnych w pełni wywiązują się nadawcy publiczni, gdyż są najlepiej zabezpieczeni finansowo. Bez przerwy z tymi zobowiązaniami mają kłopot nadawcy lokalni. Wydaje mi się, że ten problem trzeba wziąć pod uwagę przy okazji przygotowywania nowych regulacji prawnych. Próbowaliśmy zasugerować sposób rozwiązania tej kwestii w trakcie prac nad poprzednią, odrzuconą nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. Proponowaliśmy określić procentowo kwotę płatności z tytułu praw autorskich i praw pokrewnych. W dalszym ciągu ta kwestia jest otwarta. Nadawcy lokalni nie mają najlepszej sytuacji ekonomicznej. Na co dzień borykają się z wieloma kłopotami, a niektórzy z nich z wielkim trudem utrzymują się na rynku. Uważam, że w jakimś dającym się przewidzieć terminie trzeba będzie zastanowić się nad tym, jak pomóc tym stacjom, aby zachowały swoją lokalność bez włączania się w organizmy silniejsze gospodarczo. Właśnie o to powinno nam chodzić w sytuacji, gdy opieramy się na gruncie pluralizmu w mediach.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#DanutaWaniek">Z naszego punktu widzenia niezmiernie ważna jest ochrona słowa mówionego i tzw. szlachetnych gatunków radiowych. Może to się przeciwstawić tendencji do tworzenia radia z komputera, podporządkowanego przede wszystkim zyskom z reklamy. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom społecznym, wyrażonym również w ubiegłorocznej uchwale Senatu RP, nakazującej KRRiT ochronę tych wartości, podjęliśmy wiele działań mających na celu kształtowanie rzeczywistości medialnej w tej dziedzinie. Przykładem takich działań jest uchwała KRRiT z 23 września ub. roku z późniejszymi zmianami, określająca zadania rozgłośni regionalnych w zakresie programu oraz sposób ich rozliczenia, zasady podziałów wpływów abonamentowych i pozaabonamentowych. Stymulowanie przez KRRiT w ostatnich latach obecności tzw. audycji preferowanych w programach rozgłośni regionalnych radia publicznego przyniosło wyraźną poprawę jakości programowej. Wspomniane przeze mnie cele staramy się również osiągnąć na rynku koncesjonowanym - poprzez odpowiednie zapisy koncesyjne, określające ilość słowa mówionego i audycji o charakterze lokalnym. Przeważnie spotyka to się z oporem nadawców komercyjnych, którzy z tego powodu coraz częściej zaskarżają nasze decyzje. Toczące się postępowania sądowe i podjęte rozstrzygnięcia zapewne wykażą, w jakim kierunku w przyszłości będzie się rozwijać nasza radiofonia lokalna. Mówię o rynku lokalnym bez podziału na radiofonię publiczną i komercyjną, gdyż uważamy, że jest to system naczyń połączonych, poddany wspólnej grze rynkowej i przymusowi konkurencyjnej walki o słuchacza. Aby właściwie rozwiązywać problemy rynku medialnego, KRRiT potrzebuje sprawnego narzędzia, jakim są nadążające za zmieniającą się rzeczywistością uregulowania prawne. Takich uregulowań, niestety, nie mamy. W najbliższym czasie rozwiązania wymagają kwestie: koncentracji kapitału oraz rekoncesjonowania, gdyż panująca sytuacja wywołuje protesty nadawców, spowodowane obawą o stan rynku medialnego. Obecnie podmioty znacząco inwestujące w działalność nadawczą, w budowanie własnego wizerunku, są traktowane na równi z podmiotami zaczynającymi działalność na tym rynku. Taki stan uniemożliwia długoterminowe inwestowanie, co jest wymuszone chociażby nowymi technologiami. Od oczekiwanej przez nas nowelizacji ustawy wymagane jest także uwzględnienie zachodzących zmian w technice. Już dziś istnieją nowe formy przekazów radiowych, np. przez sieć internetową lub przez urządzenia odmienne od tradycyjnego odbiornika radiowego, tzn. telefon komórkowy. Wspomniane przeze mnie zagadnienia a także wiele innych, szczegółowych problemów powinno znaleźć się w nowych rozwiązaniach prawnych, gdyż rzeczywistość medialna zmienia się niezwykle szybko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JanuszDomański">Datę 1 maja br. wiążę z dwoma ważnymi wydarzeniami: w skali makro jest to przyjęcie Polski do Unii Europejskiej, a w skali mikro - przyjęcie mnie do pracy w Radiu dla Ciebie. Obydwa wydarzenia kwalifikuję jako sukces, ale te dwa fakty już się wydarzyły. Dzisiaj zadajemy pytanie: co dalej? Takie pytanie zadaje społeczeństwo oraz ja, myśląc o swojej pracy. Odpowiedź może być jedna, ale nie ta przebijająca z wywiadów i artykułów w gazetach. Przeważa w nich zachwyt nad sukcesem obecności w Unii Europejskiej. Często ten zachwyt kończy się jakże polskim stwierdzeniem: „zobaczymy, jak to będzie”. Myślę, że będzie tak, jak się postaramy - zarówno w skali makro, jak i mikro. Starając się w rozgłośni regionalnej, możemy pomóc społeczeństwu odnaleźć się w Unii Europejskiej. Dzisiaj gros unijnych środków pomocowych wędruje do 7 proc. gmin, a więc rozkład jest nierównomierny. Do tej pory zaledwie 1/4 rolników uprawnionych do dopłat bezpośrednich złożyła stosowne kwestionariusze. Pytałem o to na imprezie finałowej konkursu „Wójt Roku 2003”. Wójt-finalista powiedział, że przyczyna nie tkwi w braku umiejętności i zaniechaniu, ale często w niezgodzie, w podziałach na „czerwonych”, „zielonych”, „czarnych”, w naszych narodowych skłonnościach do dzielenia się - nawet kosztem interesu, który nakazuje się łączyć. Chcemy, aby Wójt Roku powiedział w Radiu dla Ciebie, jaką ma receptę na rozwiązanie narodowych problemów na szczeblu samorządu regionalnego. Poradnictwo i upowszechnianie przykładów gospodarności rozumiem jako zadanie radiostacji regionalnej. Poradnictwo jest ważniejsze tym bardziej, że nie potrafimy żyć w kapitalizmie. O poradnictwie jako ważnym zadaniu dla radiostacji regionalnych pisze nasz kolega, dyrektor „Jedynki” - dr hab. Stanisław Jędrzejewski, w niedawno wydanej książce pt. „Radio w komunikacji społecznej”. Ktoś odkrywczo powiedział, że aby dożyć późnego wieku, trzeba długo żyć. By długo żyć, trzeba być zdrowym i czuć się potrzebnym. Podobnie jest z radiem. Jego żywotność wyznacza słuchalność. W Warszawie nie jest z tym najlepiej, gdyż przy dużej konkurencji przebicie się z misją jest możliwe wtedy, gdy będzie podana w atrakcyjnej formie i trafi na zapotrzebowanie. Wiemy, że z zapotrzebowaniem też nie jest najlepiej. W radiu publicznym mamy ten komfort, że misją jest nie tylko to, co chciałby słuchać odbiorca, ale również to, o czym powinien wiedzieć. Wiadomo, że wyprodukowanie dobrego towaru misyjnego wiąże się z pieniędzmi. Coraz bardziej lekceważony jest abonament - praktycznie jedyne źródło wpływów w radiostacjach lokalnych. Brak woli politycznej do uporządkowania wpływów abonamentowych oraz stosunek władzy (ustawodawczej i wykonawczej) do mediów publicznych nie ma formy opiekuńczej. Media publiczne przypominają nieślubne dziecko, do którego władze się przyznają, ale z pewną wstydliwością. Francuzi, Niemcy, Anglicy nie ukrywają przed nami tego, jak radzą sobie z poborem abonamentu. W Polsce jesteśmy skłonni roztrząsać szczegóły procesu legislacji nad ustawą o radiofonii i telewizji i na tym tle budować błędną tezę o czwartej władzy, a przecież nikt nie obalił teorii Monteskiusza o trójpodziale władzy.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JanuszDomański">Ponad wszelką wątpliwość można stwierdzić, że prasa, radio, telewizja nie są ani czwartą, ani jakąkolwiek władzą. Nie podlegają regułom konstytuowania się władzy, funkcjonowania i odpowiedzialności. W demokratycznych społeczeństwach są silną i wpływową grupą nacisku o istotnych funkcjach społecznych. Kryzys, który w gwałtownej transformacji ustawowej dotknął wiele dziedzin naszego życia społecznego, polityki i obyczajowości, nie ominął także środków przekazu. Wolne media nie podlegają żadnej cenzurze, ale jednak nie do końca wydają się demokratyczne. Mają natomiast wielką siłę rażenia, a mniejszą budowania. Nie zawsze też odzwierciedlają nastroje społeczne. Być może społeczeństwu bardziej jest przydatny przykład pozytywnych wartości. Zanika poczucie miary i smaku, mnożą się mistyfikacje, pomówienia, czyli brak jego odpowiedzialności za słowo. Przykład pozytywny jest przecież instrumentem budowy społeczeństwa obywatelskiego, które rodzi się i rozwija w samorządach terytorialnych, regionach, małych ojczyznach. Przyszłością Europy są regiony, co potwierdzają oficjalne dokumenty unijne. Traktat z Maastricht zwiększa rolę regionów przez powołanie Komitetów Regionów. Zamiast nieudolnego promowania Polski może powinniśmy zacząć promować krakowską kulturę i oszczędność, poznańską precyzję i solidność. Mogą to robić rozgłośnie regionalne, ale muszą tego chcieć. Spróbujmy wykorzystać dobrą bazę i niech nie dręczy nas pytanie rodem z Lubartowa: jak podzielić pieniądze, jeżeli, dajmy na to, się zarobi np. na wspólnym pakiecie reklamowym? Pragnę zapytać: ile możemy stracić, jeżeli w tej materii się nie zjednoczymy? Mówi się, że Audytorium 17 źle zaczęło, ale może dobrze się rozwijać i zarabiać pieniądze na realizację misji. Pragnę prosić Komisję i panią przewodniczącą o macierzyńskie wsparcie dla Audytorium 17, o „uznanie dziecka” i o udzielenie mu pomocy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Widzę, że do tej „adopcji” zgłasza się pani minister Danuta Waniek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#DanutaWaniek">Nawoływanie mnie do macierzyńskiej opiekuńczości mogę usprawiedliwiać tym, że te słowa wypowiada nowy prezes Radia dla Ciebie, który jeszcze nie miał możliwości obserwowania moich dotychczasowych zachowań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#NorbertKrawczyk">Pani przewodnicząca powiedziała już o misji pełnionej przez rozgłośnie regionalne radia publicznego. Chciałbym powiedzieć o tym, co robimy poza emisją audycji, a co również jest misją radia publicznego. Organizujemy coroczne, ogólnopolskie konkursy reportażystów i realizatorów w Ciechocinku. Część z państwa była na tym konkursie i wie, jak można pokazać reportaż radiowy - najszlachetniejszy zakres działalności radiowej. To jednak, niestety, kosztuje. Kolejnymi naszymi pozaradiowymi działaniami są np.: „Galeria powiatów”, „Miasta Europy”. Pokazujemy tutaj ludzi i ich dokonania w małych miejscowościach. Patronujemy festiwalom teatralnym i muzycznym, promujemy regionalnych twórców, obniżamy koszty. W tym momencie jawi się tylko jedno podstawowe pytanie: co dalej? Myślę, że bardzo dobra jest słynna teza Hipokratesa: „primum non nocere” - po pierwsze nie szkodzić. Nie chciałbym wymieniać nazwiska posła, który na łamach „Przekroju” zaproponował prywatyzację publicznej radiofonii i telewizji. Takie pomysły są bardzo chybione. Nie trzeba prywatyzować tego, co jest dobre, warto jedynie zastanowić się nad tym, jak pomóc rozgłośniom lokalnym i regionalnym. Takim sposobem byłaby np. możliwość dotowania regionalnej radiofonii publicznej na wzór BBC, tzn. wyłącznie z abonamentu. Nasze przychody z reklam kształtują się średnio na poziomie 7–10 proc. Gdyby rozgłośnie regionalne Polskiego Radia mogły być poligonem doświadczalnym, to zostałyby poczyniony jakiś krok naprzód. Zyskałyby na tym radiofonie publiczne, ale także rozgłośnie komercyjne, gdyż nie byłoby nas na rynku reklamowym. W imieniu moich kolegów z Polskiego Radia Pomorza i Kujaw pragnę powiedzieć, że liczymy na zdrowy rozsądek i propaństwowy instynkt państwa posłów oraz na jak najszybsze uchwalenie ustawy, a więc i zdroworozsądkowego poboru abonamentu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Myślę, że posłom i obywatelom nie brakuje zdrowego rozsądku. Po prostu musimy zapytać obywateli, czy chcą płacić abonament publicznych rozgłośni i programów. Odpowiedź jest prosta, gdyż mamy wyniki słuchalności poszczególnych stacji. Problem tkwi więc nie w zdrowym rozsądku. Musimy uwzględnić wszystkie racje. Jeżeli zdecydujemy się na pełne utrzymanie publicznej radiofonii i telewizji z abonamentu, czego akurat ja jestem zwolennikiem, to wtedy będziemy liczyć, na co nam starczy środków abonamentowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WładysławBogdanowski">Działamy przy otwartej kurtynie. Radia można słuchać, więc nie musimy po kolei wymieniać, co robimy dobrze i w ten sposób przekonywać, że trzeba załatwić kwestię abonamentu. W Programie 1 Polskiego Radia usłyszałem pytanie, zadane prezesowi Piotrowi Frydryszkowi, a na które nie odpowiedział. To pytanie brzmiało: Czy teraz jesteśmy bliżej, czy dalej od uzyskania rozwiązań zbliżających nas do skutecznego poboru abonamentu? Myślę, że to pytanie może być wyjściem do dalszej dyskusji w Komisji. Nadal nie wiemy, czy zbliżamy się do rozwiązania, które pozwoli nam spokojnie pracować, czy też takie rozwiązanie wciąż jest bardzo daleko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MichałTober">Chciałbym przekazać informację, która co prawda już od wielu tygodni jest informacją publiczną, ale być może warto ją jeszcze raz przedstawić, byśmy wiedzieli, na jakim znajdujemy się etapie procesu legislacyjnego. W Ministerstwie Kultury został przygotowany roboczy projekt tzw. drugiego etapu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Oprócz najważniejszych z punktu widzenia resortu kultury spraw abonamentowych zawiera on także takie kwestie, jak koncentracja kapitału i pluralizm w mediach, kanały tematyczne, archiwa licencje itd. Ujęto w nim wiele innych spraw, które składają się na blok zagadnień niezbędnych do nowelizacji w ramach systemu prawa medialnego w Polsce. Ministerstwo Kultury przygotowało te zapisy na początku marca br. Szef klubu parlamentarnego SLD zwrócił się do ministra kultury z prośbą o przekazanie całego „urobku” prac resortu kultury posłom SLD, aby ze względu na pilność ta inicjatywa mogła zostać wniesiona do laski marszałkowskiej w drodze inicjatywy poselskiej. Dodam, że sprawa abonamentu radiowo-telewizyjnego już „zawisła” w Trybunale Konstytucyjnym i tylko pewnej uprzejmości Trybunału Konstytucyjnego zawdzięczamy to, że obecne przepisy abonamentowe nie zostały jeszcze uchylone. Stosując się do wszystkich wymaganych rygorów i po uzyskaniu zgody Rady Ministrów minister kultury przekazał roboczy projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji do klubu parlamentarnego SLD. O ile wiem, to już są lub w najbliższych dniach mają być zbierane podpisy do projektu. Mam nadzieję, że projekt niebawem trafi pod obrady Sejmu i znajdzie swoje miejsce w Komisji Kultury i Środków Przekazu. Bez wątpienia wymaga on głębokiego przeanalizowania wielu spraw - także w kontakcie z zainteresowanymi instytucjami i środowiskami. Na pewno nie jest to projekt doskonały i ostateczny. Myślę, że może on stanowić punkt wyjścia do rzetelnych i szybkich prac nad chociażby kwestią przepisów abonamentowych. Zapisy dotyczące abonamentu przede wszystkim zmierzają do usunięcia sprzeczności konstytucyjnej. Chociaż może to brzmieć jak ponury żart, to jednak ustawa o radiofonii i telewizji nie została dopasowana do Konstytucji. W gruncie rzeczy chodzi o dość drobne sprawy, związane z wyznaczaniem górnej granicy abonamentu i hierarchią aktów prawnych, w których ustalana jest wysokość abonamentu. Istniejąca sprzeczność konstytucyjna wymaga bardzo szybkiego i dość prostego usunięcia. Konstytucja określa, kiedy i w jaki sposób daniny publiczne mogą być nakładane na obywateli. Obecne regulacje dotyczące abonamentu ponad wszelką wątpliwość są sprzeczne z konstytucją, gdyż zawarte są w rozporządzeniu KRRiT, a nie w ustawie. Właśnie w tym tkwi problem. Myślę, że nie ma sensu dyskutować na temat spraw jasnych. Naprawdę tylko uprzejmości Trybunału Konstytucyjnego zawdzięczamy to, że ta sprawa nie została jeszcze rozpatrzona. Drugim zasadniczym celem zapisów, które minister kultury przekazał parlamentarzystom, jest uszczelnienie systemu abonamentowego poprzez nadanie instytucjom odpowiedzialnym za ściąganie abonamentu uprawnień płynących z ustawy - Ordynacja podatkowa, a więc przyznanie jednostkom podległym ministrowi łączności uprawnień właściwych organom podatkowym.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#MichałTober">Takie rozwiązanie bardzo usprawniłoby egzekucję należności abonamentowych. Uszczelnieniu systemu abonamentowego służy także wprowadzenie rygorów płynących z Kodeksu postępowania administracyjnego dla decyzji związanych ze ściąganiem abonamentu oraz domniemań (również ułatwiających ściąganie abonamentu), np. takich jak powiązanie korzystania z usług telewizji kablowej lub satelitarnej z domniemaniem, iż jednocześnie posiada się odbiornik zdatny do natychmiastowego odbioru, a więc do korzystania z programów publicznej radiofonii i telewizji. Największe nadzieje wiążemy z zapisami dotyczącymi nałożenia na operatorów sieci kablowych obowiązku informacyjnego odnośnie do tego, z kim zostały zawarte umowy na dostarczanie usług - oczywiście z poszanowaniem wszystkich przepisów dotyczących poufności działalności gospodarczej. W tej chwili w Polsce jest już blisko 6 milionów abonentów sieci kablowych i pełna informacja w tej sprawie zapewne byłaby największym impulsem, poprawiającym ściągalność abonamentu, a więc zarazem zwiększającym strumień pieniędzy, który trafia do jednostek publicznej radiofonii i telewizji, w tym także do jednostek regionalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#LechJaworski">Zgłosiłem się do dyskusji sprowokowany wypowiedzią pana ministra Michała Tobera, dotyczącą niezgodności opłat abonamentowych z konstytucją. Nie znam orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, jedynego organu władnego stwierdzić oczywistą niezgodność zapisów z konstytucją. Obawiam się wygłaszania takich oświadczeń z uwagi na ich bezpośrednie konsekwencje w płatności abonamentu. Zgadzam się z panem ministrem Michałem Toberem co do tego, że trzeba wprowadzić pewne zmiany w zapisach dotyczących abonamentu - chociażby po to, by je urealnić i by ta danina publiczna była realizowana w sposób właściwy i możliwie pełny. Wiemy, że opłaty abonamentowe są typowym i normalnie stosowanym w Unii Europejskiej sposobem finansowania mediów publicznych, m. in. służą temu, aby te media funkcjonowały, choć wynikający z ich zadań profil nie sprzyja zwiększaniu słuchalności bądź oglądalności. Istotą mediów publicznych jest to, że nie walczą o słuchalność (oglądalność), a ich słuchalność bądź oglądalność nie przekłada się na sens ich istnienia. Zachowałbym ostrożność w formułowaniu tez, iż słuchalność przekłada się na uzasadnienie funkcjonowania rozgłośni regionalnych. Gdyby decydowała o tym słuchalność, to nie byłoby problemów abonamentowych, bo świetnie by sobie radzono na rynku reklam, a więc w ogóle nie byłoby uzasadnienia do finansowania z tego tytułu. Wydaje mi się, że większość państwa zgadza się co do tego, że rozgłośnie lokalne istnieją w celu realizacji określonych zadań, których nikt nie neguje. Trzeba się zastanowić nad realizowaniem tych zadań w możliwie pełnym stopniu, w sposób pluralistyczny, zrównoważony. Sądzę, że właśnie ta kwestia jest głównym przedmiotem dyskusji a nie to, czy te media mają istnieć, czy też nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KrzysztofJędrzejczak">W 2004 rok wkroczyliśmy bez bardzo dla nas ważnego aktu prawnego. Służby finansowo-księgowe musiały podjąć decyzję, co w takiej sytuacji mają zrobić. Zasady księgowania w roku obrachunkowym są proste i niezmienne. Przygotowany akt prawny zakłada dosyć istotne zmiany w zasadach księgowania. Osobno mają być księgowane środki publiczne, osobno - środki własne itd. Zostaliśmy postawieni w sytuacji, w której bierzemy odpowiedzialność, nie mając praktycznie żadnych kryteriów upoważniających nas do takiego bądź innego działania. Nie interesuje mnie kwestia „przepychanek” w resorcie, między posłami, komisjami lub klubami. Jako prezesa rozgłośni Polskiego Radia w Łodzi interesuje mnie to, na jakim akcie prawnym mam bazować w bieżącym roku i jakie zasady księgowania mam stosować na początku i na końcu tego roku. Zaprosiliśmy do Łodzi przyjaciół z innych rozgłośni i zastanawialiśmy się nad tym, co mamy zrobić w zaistniałej sytuacji. Przyjęliśmy istnienie jakiegoś projektu i założyliśmy, że będzie gorzej, a więc będziemy księgować tak, aby z mocy prawa nic nam nie można było zarzucić. Przecież to my ponosimy odpowiedzialność karną za zasady księgowania. Zwracam uwagę na bardzo istotny problem, związany z brakiem tego aktu prawnego. Art. 21 i inne oznaczają rewolucję w księgowaniu. Jako obywatel i wyborca bardzo proszę o podjęcie błyskawicznych działań na rzecz jak najszybszego uchwalenia tego aktu prawnego, gdyż muszę mieć jasność sytuacji. Pragnę powiedzieć, że weszliśmy w spór z ZAIKS-em. Nie może być tak, że jest jakiś podmiot, któremu mam płacić, a w ogóle nie mam żadnego wpływu na umowę, jaką z nim zawrę. Po prostu ktoś inny decyduje o moich pieniądzach. Gdybym np. przez 24 godziny czytał Koran, to muszę zapłacić 4 proc. od przychodów. Dla mnie, jako prezesa rozgłośni, najistotniejsze jest to, żeby określony akt prawny był już na tyle jasny, by móc go bez problemu stosować. Kwestia szczegółowych zapisów jest dla mnie mniej istotna. Po prostu się do nich dostosuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Pragnę zaznaczyć, że uchwalona jest ustawa, która określa, jak to księgować. Zdaniem rządu, Komitetu Integracji Europejskiej oraz KRRiT nikt nie zwracał uwagi na to, że w tej ustawie czegoś nie ma. Podkreślam, że tak jest w całej Europie. Jeśli się chce otrzymać pomoc publiczną, to trzeba ją osobno księgować. W tej chwili pani minister dopowiada, że rzeczywiście czegoś nie ma w tych przepisach. Szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#DanutaWaniek">Wiedzieliśmy o tym dokładnie, ponieważ w odrzuconej nowelizacji znajdowały się przepisy dotyczące tzw. licencji programowych. Misja to ogólne wyliczenie tego, czego należy się spodziewać od mediów, natomiast w tamtym projekcie został zawarty pomysł przedstawienia czytelnych kryteriów oddzielenia tego, co komercyjne od tego, co jest misyjne. Takim instrumentem miały być przepisy odnoszące się do licencji programowych. Nie zostały uchwalone w tzw. europejskiej części nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, a więc w dalszym ciągu nie mamy takich kryteriów. Przepisy odnoszące się do licencji programowych powinny być uchwalone razem z podwójnym rozliczaniem środków. Za rozliczenie środków odpowiadamy ustawowo oraz konstytucyjnie i z całą odpowiedzialnością pragnę powiedzieć, że przepisy, o których mówię, są niezbędne. Zadano nam pytanie: czy opłaca nam się utrzymywanie lokalnej radiofonii publicznej? Wszystkie rozgłośnie komercyjne mogą od rana do wieczora nadawać „złote przeboje”. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której nie ma mediów publicznych rozsianych po terenie całego kraju i w każdej stacji będziemy mieli jedynie „złote przeboje”. Nikt nam nie dostarczy rzetelnej informacji, rzetelnej publicystyki oraz tak oczywistych i ważnych audycji kulturalnych i edukacyjnych. Na terytorium kraju funkcjonują media publiczne, charakteryzują się zawartością programową nieopłacalną dla mediów komercyjnych, które cały czas mogą nadawać „złote przeboje”. Media publiczne dostarczają słuchaczom innej karmy. Pamiętajmy o tym, gdy zaczynamy mówić o opłacalności. Rozgłośnie publicznego radia są spółkami prawa handlowego, w pełni polskimi podmiotami gospodarczymi. Właśnie przez to utożsamiają naszą rację stanu, nasz interes narodowy i tożsamość narodową. Powtarzam, że należy je strzec jak źrenicy oka. Dodam, że z kwestią konstytucyjności bądź niekonstytucyjności przepisów abonamentowych ma kłopoty nawet Trybunał Konstytucyjny. Podstawą naszego funkcjonowania są odpowiednie przepisy ustawy i nie należy o tym zapominać. Pan minister Michał Tober mówił o konieczności dostosowania ustawy do „nowej” konstytucji. Pan minister jest ode mnie znacznie młodszy i zapewne niektóre sprawy są mu nieznane. Byłam członkiem Komisji Kultury i Środków Przekazu w I, II i III kadencji Sejmu. Pamiętam, że ustawa o radiofonii i telewizji weszła w życie dokładnie w roku powołania Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Byłam członkiem tej Komisji i pamiętam, że nadmiernie nie rozwijano dyskusji na temat przepisów o radiofonii i telewizji, gdyż byliśmy świeżo po debatach odnoszących się do ustawy. Komisja Konstytucyjna uznała, że wszystko zostało tam powiedziane, a więc jakby skonsumowała dorobek sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu i nie podniosła dyskusji na nowo. Uznaliśmy, że niewiele wcześniej uchwalona ustawa jest pomocną drogą dla rozwiązań konstytucyjnych. Oczywiście, życie idzie naprzód i dostarcza nam nieprzewidzianych sytuacji, ale po prostu chciałam wyjaśnić, dlaczego wcześniej nie wskazano na potrzebę dostosowania ustawy do konstytucji. Zamieszczone w konstytucji przepisy opierały się na całkiem świeżym dorobku sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AnnaSobecka">Nie wiem, czy przyjęto dobrą formułę, by najpierw wypowiadali się nasi goście. Dotychczasowa dyskusja świadczy o tym, że mamy do czynienia z polemiką nadawców z panią przewodniczącą Danutą Waniek. Myślę, że również posłowie powinni mieć w tym udział, zwłaszcza że wkradł się pewien nieporządek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jednak w tej chwili oddam głos naszym gościom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JerzyChrobot">W Unii Europejskiej ogromną wagę przywiązuje się do regionów, makroregionów, do małych ojczyzn. W ubiegłym i w tym roku w Polsce przetoczyła się dyskusja na temat przyszłości rozgłośni regionalnych. Znalazła ona swój wyraz najpierw w „zielonej”, a potem w „niebieskiej” księdze. Zamiarem ich autorów było m. in. utworzyć radiofonię publiczną z powrotem na wzór Radiokomitetu, a zatem ograniczyć autonomię i możliwości działalności rozgłośni regionalnych. W ubiegłym roku KRRiT zmieniła kryteria misji. Podstawowym kryterium jest regionalność. Ta zmiana przynosi efekty - przynajmniej w naszym województwie. Misja nie musi być nudna, może być bardzo ciekawa, gdyż radio musi być wszędzie - w gminach, powiatach. Musi zajmować się kulturą, samorządami, wszystkim, czym żyje lokalna społeczność. Po kilku miesiącach nasza stacja (Radio Kielce) wysunęła się w woj. świętokrzyskim na pierwsze miejsce pod względem słuchalności. Wyprzedziliśmy Radio „Zet”, RMF FM oraz Program 1 Polskiego Radia. Świadczy to o tym, że zmienione kryteria sprawdzają się i potwierdzają ogromną potrzebę istnienia radia lokalnego w regionach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Chciałabym wiedzieć, kto jeszcze z naszych gości pragnąłby zabrać głos. Pani posłanka Anna Sobecka ma rację, mówiąc, że posłowie również chcieliby się wypowiedzieć. Chęć zabrania głosu wyraził jeszcze pan Mikołaj Lipowski. Po tym wystąpieniu będą zabierać głos posłowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MikołajLipowski">Myślę, że znajdujemy się w pewnym martwym punkcie. Sądzę, że przy nowelizacji ustawy należy przyjąć kilka fundamentalnych założeń po to, by następna regulacja rzeczywiście długo obowiązywała i skutecznie regulowała rynek medialny w Polsce. Każdy mechanizm społeczny może skutecznie funkcjonować przy jednym założeniu, tzn. założeniu zaufania w stosunku do podmiotów, do których stosuje się regulację prawną zawartą w ustawie. Nie można z góry zakładać, że podmioty będą chciały robić źle. Myślę, że jest to zasadnicze założenie. Druga sprawa jest natury finansowej. Mając na uwadze to, że w Polsce jest 13 milionów gospodarstw rodzinnych, które powinny być płatnikiem owej daniny na rzecz mediów publicznych, uważam, że tych opłat nie powinny wnosić podmioty gospodarcze. Nie ma pełnej podstawy ku temu, by obciążyć pracodawcę, który podczas pracy pozwala np. swoim pracownikom słuchać radia. Owi pracownicy wnoszą przecież te opłaty jako członkowie gospodarstw rodzinnych. Opłaty wnoszone przez 13 milionów gospodarstw rodzinnych dają określoną kwotę, za którą można utrzymać media publiczne. Jednak wszystko wskazuje na to, że zakres oferty publicznej jest zbyt duży w stosunku do obecnego stanu zasobności społeczeństwa. Trzecią, wymagającą poważnego zastanowienia się sprawą jest problem podmiotów publicznych mediów jako spółek prawa handlowego. Często robimy odniesienia do BBC. Proszę więc pamiętać, że BBC nie jest spółką prawa handlowego, lecz spółką pożytku publicznego. Niezwykle ważne jest uruchomienie w Polsce lokalnej komunikacji społecznej, powstającej z potrzeb lokalnych społeczności. Myślę, że ten problem należałoby bardzo poważnie potraktować, zastanowić się nad wszelkimi opłatami (i ewentualnie ulgami), które powinny tutaj funkcjonować. Chodzi o to, by małe, samodzielne stacje radiowe mogły się utrzymać na rynku. Na razie „tort reklamowy” w Polsce maleje. Zakładamy, że na jego zwiększenie wpłynie wzrost gospodarczy. Myślę, że reklamy w mediach publicznych powinny zasilać celowy fundusz przeznaczony na wysokonakładowe misyjne programy. Polecam także lekturę mojego artykułu na ten temat, zamieszczonego w Radiu „Lider”. W artykule tym szerzej się odnoszę do spraw podstawowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JerzyHanzlik">Reprezentuję prywatne Radio „Mega” i Radio Bielsko-Biała. Pragnę powiedzieć, że nie emitujemy muzyki bez przerwy. Mamy program bardzo lokalny, związany ze społeczeństwem. Nasza misja jest bardzo podobna do zakładanej misji radia publicznego. Tego typu programy nie są realizowane wyłącznie przez rozgłośnie radia publicznego. Pragnę prosić państwa posłów o jak najpilniejsze załatwienie sprawy ZAIKS-u. W tej chwili stacje prywatne płacą ZAIKS-owi inną wysokość stawki, a inną stacje Polskiego Radia. Wszyscy zgodziliśmy się co do tego, że te stawki są za wysokie. Istnieją stacje, które nie są w stanie wnosić tych opłat. W tej chwili ZAIKS wypowiada im umowy i to tylko po to, by poinformować KRRiT, że stacja piracko wykorzystuje utwory. Obecnie toczy się wiele procesów wytoczonych ZAIKS-owi przez komercyjne stacje. Chodzi o to, by unieważnić jednostronne wypowiedzenie umowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AnnaSobecka">Chciałabym podzielić się z państwem niektórymi problemami radiofonii lokalnej. Są one dostrzegane nie tylko przez nadawców, ale także i posłów. Kwestia gospodarki częstotliwościami radiowymi. Jest to problem istotny dla nadawców - szczególnie lokalnych, ponieważ ich rozwój jest ograniczony brakiem wolnych częstotliwości, a dobierane (nieliczne) trafiają do Polskiego Radia. Zdarzają się nawet przypadki, że częstotliwości, zwalniane (w wyniku utraty koncesji) przez nadawców komercyjnych, są przekazywane do Polskiego Radia. Uważam, że dla rynku radiowego w Polsce powinna powstać strategia, która opisywałaby liczbę programów Polskiego Radia oraz warunki techniczne dla ich nadawania. Rynek komercyjny również powinien zostać opisany, aby nie dochodziło do sytuacji, jaka miała miejsce np. w Koninie, który jest miastem o liczbie mieszkańców poniżej 100 tysięcy. KRRiT przyznała tu 4 koncesje komercyjne i żadna ze stacji nie przetrwała próby czasu. Często podnoszonym problemem są tantiemy, wnoszone na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi. W Polsce istnieje bardzo wiele takich organizacji. Decyzje ustalające wysokość tantiem na rzecz autorów utworów muzycznych zostały zatwierdzone arbitralnie - bez konsultacji z nadawcami. Obecnie jedynie na rzecz autorów nadawcy radiowi płacą od 3 do 7 proc. od obrotów. Są to jedne z najwyższych w świecie stawek wnoszonych za korzystanie z utworów. Wzorem innych, rozwiniętych rynków maksymalna stawka tantiem, płaconych na rzecz wszystkich organizacji, nie powinna przekraczać 3 proc. Kolejnym problemem są opłaty za wykorzystywanie częstotliwości radiowych. Wysokość tych opłat jest ustalana w rozporządzeniu ministra infrastruktury. Minister infrastruktury wprowadził od bieżącego roku podwyżkę opłat, liczoną w dziesiątkach procentów. Tabela określająca sposób liczenia wysokości opłat pełna jest paradoksów, gdyż podstawowym czynnikiem ich wyliczenia jest wysokość zawieszenia anten - odmierzana w metrach nad poziomem terenu. Oznacza to, że stacja nadawcza zlokalizowana na wysokim wzniesieniu, ale na niskim maszcie, wnosi znacznie mniejsze opłaty niż stacja, która jest zlokalizowana kilka kilometrów dalej - w dolinie i na wysokim maszcie. Opłaty zmieniają się także w zależności od mocy nadawania. Jednak różnicowanie opłat ze względu na wysokość zawieszenia anten prowadzi do paradoksów. Wydaje mi się, że racjonalne jest zróżnicowanie opłat w zależności od mocy i liczby potencjalnych odbiorców, znajdujących się w zasięgu technicznym stacji. Kolejnym problemem jest abonament i rynek reklamowy. Na radiowym rynku reklamowym działają stacje Polskiego Radia oraz nadawcy komercyjni. Szacuje się, że radiofonia w Polsce uzyskuje dochody roczne na poziomie około 700 mln zł, z czego około 300 mln zł stanowią przychody reklamowe, a około 400 mln zł przychody z abonamentu. Z porównania tych wartości wynika, że przychody abonamentowe są znacznie większe od przychodów reklamowych. Na wolnym rynku ceny ustalane są na podstawie rachunku ekonomicznego oraz prawa podaży i popytu.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#AnnaSobecka">Takie ustalenie cen jest niemożliwe w wypadku Polskiego Radia, ponieważ większość środków na finansowanie działalności pochodzi z abonamentu. Uważam, że struktura zarządzania w Polskim Radiu jest mocno skostniała i wymaga dostosowania do nowych, powszechnie stosowanych rozwiązań. Uważam, że pilnych regulacji wymaga kwestia finansowania radiofonii w Polsce. Chodzi mi szczególnie o uregulowanie odnoszące się do Polskiego Radia, które powinno mieć przychody wyłącznie abonamentowe. Radiofonia komercyjna powinna mieć wyłącznie przychody reklamowe. Kolejnym problemem jest technologia cyfrowa. Trwają dyskusję na temat przejścia telewizji i radiofonii na cyfrowe technologie nadawania. Oczywiście ta technologia jest przyszłością, w której trzeba zabezpieczyć interesy wszystkich uczestników rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#BronisławCieślak">Spodziewałem się, że dzisiaj będziemy rozmawiać przede wszystkim o szybkiej i niezwykle potrzebnej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Znam list panów prezesów: Jana Dworaka, Andrzeja Siezieniewskiego i Piotra Frydryszka do marszałka Sejmu. Nieźle znam również sytuację w publicznej radiofonii i telewizji. Niedawno rozmawiałem o tym z panem prezesem Piotrem Frydryszkiem na antenie publicznej „Trójki”. Pragnę przypomnieć, że stosunkowo niedawno nasza Komisja próbowała pracować nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. Pracowaliśmy pod ogromną i stale narastającą presją. Komisja z coraz większym trudem budowała kworum. Informowano nas, że poza wybranymi, niekontrowersyjnymi przepisami, związanymi wyłącznie z dostosowaniem polskiego prawa do prawa unijnego, cała reszta jest zarażona, „parszywa i trędowata" (w kontekście tzw. afery Rywina) i powinna wylądować w koszu. I tak się stało. Pamiętam żądanie zrezygnowania z szerokiej nowelizacji, w której także były zapisy odnoszące się do abonamentu. Być może zaproponowane rozwiązania tej kwestii nie były do końca przemyślane, szczelne i nie najlepiej zredagowane, ale przecież można było o tym dyskutować. Mało znam przykładów, które by tak jednoznacznie ilustrowały słynne ludowe porzekadło o wylewanym z kąpielą dziecku. Rzeczywiście, klub SLD zwrócił się do rządu o przekazanie nam projektu wypracowanego w Ministerstwie Kultury. W najbliższych dniach klub SLD zbierze podpisy i projekt nowelizacji zostanie skierowany do laski marszałkowskiej. Nie możemy jednak udawać, że nie widzimy, co dzieje się za oknem. Dlatego dzisiaj nie podejmuję się udzielić odpowiedzi na pytanie: co z tym się będzie działo dalej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#FranciszekWołowicz">Chciałbym kontynuować wypowiedź pana posła Bronisława Cieślaka i powiedzieć, że kończymy już pracę nad materiałem, który otrzymaliśmy z Ministerstwa Kultury w formie projektu. W najbliższym czasie będziemy zbierać podpisy pod projektem. Najprawdopodobniej zdecydujemy się przedstawić jednolity, nowy, cały tekst ustawy, zawierający wszystkie zapisy, które są w dotychczasowej ustawie (łącznie ze wszystkimi nowelizacjami) oraz zawierający nowe propozycje, odnoszące się do dotąd nieuregulowanych kwestii. Chodzi np. o uściślenie funkcjonowania oraz zadań KRRiT. W projekcie będzie także rozdział dotyczący multipleksów oraz uściślenie działania telewizji kablowych. W tekście ustawy będzie także zamieszczony rozdział dotyczący abonamentu oraz przepisy odnoszące się do archiwów. Znajdą się również przepisy dotyczące koncentracji kapitału. Ujęcie tej kwestii będzie znacznie różniło się od dotychczasowych propozycji. Zaznaczam, że nie będzie to proste przepisanie tekstu projektu, o którym przed chwilą mówił pan poseł Bronisław Cieślak. W ciągu najbliższych dni, po zebraniu odpowiedniej liczby podpisów, ten projekt najprawdopodobniej w formie nowej ustawy zostanie skierowany do laski marszałkowskiej. Pani posłanka Anna Sobecka mówiła o bardzo ważnych sprawach. Pragnę powiedzieć, że jestem członkiem podkomisji, która ma wypracować stanowisko dotyczące właśnie przejścia na nadawanie cyfrowe. Prace podkomisji jeszcze trwają, ale chciałbym dodać, że powstał międzyresortowy zespół, który również pracuje nad wypracowaniem sposobu przejścia na nadawanie cyfrowe. Ta sprawa wcale nie jest prosta, gdyż ogromnym problemem jest koszt całej operacji. Największe koszty dotyczą radiofonii, a nie telewizji. W wypadku telewizji można zamontować przystawki do odbiorników analogowych, co jest stosunkowo proste i tanie. W wypadku radiofonii praktycznie wszystkie odbiorniki radiowe będą do wyrzucenia. Zapewne można skonstruować przystawki, ale będzie to niesłychanie drogie rozwiązanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JacekSauk">Rozmawiamy dzisiaj o bardzo ważnych sprawach - programach, przepisach, ustawie. Ja natomiast chciałbym powiedzieć o życiu, o tym, jak ono wygląda na podstawie doświadczeń radia szczecińskiego. Pragnę powiedzieć o panującej tam atmosferze pracy, o sytuacji radia szczecińskiego. Zaznaczam, że posiadane przeze mnie informacje na ten temat mogą nie być pełne. Nie będę mówił o zlikwidowaniu Stowarzyszenia Radia Publicznego, o powołaniu Audytorium 17, o tym, iż w publicznych rozgłośniach dąży się do jednoosobowych zarządów, zmierzając jednocześnie do ich opanowania przez pewną grupę, opierającą się na wzajemnych znajomościach. W szczecińskim radiu jakiś czas temu został odwołany członek zarządu, zajmujący się sprawami programowymi. Do tej pory nie powołano nowej osoby i nie sądzę, by ta sytuacja usprawniała pracę rozgłośni. Nie jest również tajemnicą, że przewodniczący rady nadzorczej radia szczecińskiego ma kłopoty lustracyjne, o czym doskonale wie szef radia, a reakcji nie widzę. Atmosfera wśród dziennikarzy jest bardzo nieprzyjemna. Na magnetofon nagrywane są rozmowy dyscyplinujące, jakie odbywa prezes z dziennikarzami. Myślę, że w takiej sytuacji dziennikarze chyba nie czują się najlepiej. Nie wiem, jakie motywy kierują prezesem, aby w ten sposób prowadzić rozmowy z dziennikarzami. Można domniemywać, że sam nie jest pewny swojej pozycji i dlatego chce mieć realny dowód na to, jak prowadzi te sprawy. O bardzo dobrej porze, tzn. o godz. 8.00 rano, radio szczecińskie nadaje program publicystyczny, który od lat jest prowadzony w formule: dziennikarz oraz zaproszony gość. Ostatnio zmieniono dziennikarza prowadzącego ten program. Nie zwróciłbym uwagi na ten fakt, gdyby nie to, że program zaczął prowadzić dziennikarz będący członkiem SLD. Dodam, że jest to dobry dziennikarz. Jedni mówią, że w SLD pełni jakąś funkcję, a inni twierdzą, że tak nie jest. W każdym razie jest to dziennikarz będący oficjalnie członkiem jednej z partii politycznych, a w takiej sytuacji trudno być dziennikarzem zupełnie bezstronnym. Dodam, że do udziału w pierwszym wyemitowanym przez niego programie został zaproszony szef zachodniopomorskiego SLD. Drugi program był natomiast bardzo tendencyjny, dezawuujący referendum na temat odwołania pana prezydenta Mariana Jurczyka. Często bywałem gościem tych programów, które ceniłem i cenię do tej pory. Uważam, że zaproszenie do programu szefa zachodniopomorskiego SLD świadczy o tym, że ten dziennikarz się boi. Myślę, że pewnym zabezpieczeniem było zaproszenie do tego samego programu drugiego gościa, choć do tej pory nie było takiego zwyczaju. Być może te sprawy niektórych z państwa śmieszą, ale ja żyję i mieszkam w tamtym regionie. Od wielu lat działam w polityce, znam wszystkich ludzi i wiem, jak to wszystko wygląda na co dzień. To, co się tam dzieje w tej chwili, jest bardzo niepokojące. Poinformowałem państwa o sytuacji, która chyba nie jest odosobniona. Sądzę, że powinna ona uzmysłowić nam, w jakich warunkach działamy - szczególnie po wystąpieniu pana posła Bronisława Cieślaka, który zwrócił uwagę na kontekst polityczny. Ja również zwracam uwagę na kontekst polityczny, w jakim przyszło nam działać, reformować i pracować nad ustawą o radiofonii i telewizji. Chciałbym, aby atmosfera w Szczecinie zmieniła się, by dziennikarze zaczęli pracować w warunkach swobody, normalności i bez strachu, a to pozwoli radiu szczecińskiemu dobrze prowadzić swoje programy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#ZbigniewKosiorowski">Znam i szanuję pana posła Jacka Sauka. Boleję nad tym, że w tak ważnej sprawie nie możemy porozumieć się w Szczecinie. Ubolewam nad tym, że do tej pory nie rozmawialiśmy na ten temat. Jeśli były jakieś problemy, to przecież można je było rozwiązywać na bieżąco. Niestety, muszę sprostować kilka informacji. Zarząd nie ma wpływu na to, w jakim pracuje składzie. To rada nadzorcza powołuje zarząd. Wyjaśniam, że nie został odwołany członek zarządu do spraw programowych. Po prostu skończyła się kadencja poprzedniego zarządu, a rada nadzorcza wybrała dwóch członków zarządu i nie miałem na to żadnego wpływu. Informuję, że jest osoba pełniąca funkcję zastępcy redaktora naczelnego, która na bieżąco prowadzi program, zarządza nim i koordynuje jego działanie. Codziennie bądź prawie codziennie spotykam się z dziennikarzami - np. na porannych konferencjach lub na spotkaniach z całym zespołem dziennikarskim. W czasie tych spotkań rozmawiamy o ważnych, aktualnych problemach i osobiście nie wyczuwam nastrojów, o których mówił pan poseł Jacek Sauk. Być może tego po prostu nie wyczuwam, a powinienem. Na pewno nie zlekceważę sygnału danego mi przez pana posła. Sprawa owego nieszczęsnego dziennikarza, który ma tak skrystalizowane poglądy, a o których powiedziałem, że zbytnio mnie nie obchodzą. Każdy obywatel ma prawo do własnych poglądów. Ważne jest to, by przy prowadzeniu programu to się nie przekładało na brak rzetelności, uczciwości i obiektywizmu. Od lat ów dziennikarz prowadził te audycje - w innym wymiarze, w audycji pt. „Budzik polityczny”. Ta osoba nie jest dziennikarzem Polskiego Radia Szczecin, lecz krajowym producentem zewnętrznym, a audycje, o których wspomniał pan poseł Jacek Sauk, prowadzą jeszcze 3 osoby - zupełnie niezwiązane z opcją polityczną, o której przed chwilą wspomniałem. Nie miałem do tych osób pretensji o poglądy. Rozliczam ich z rzetelności i obiektywizmu, tego, czy wspierają wiarygodność radia. Podkreślam, że to, o czym mówił pan poseł Jacek Sauk, jest dla mnie bardzo ważnym sygnałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JacekSauk">Dziękuję panu prezesowi za deklarację chęci rozmowy. Jeśli to będzie możliwe, chciałbym się spotkać z panem prezesem w przyszłym tygodniu w Szczecinie. Bardzo się cieszę, że pan prezes poważnie traktuje to, co dzisiaj powiedziałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#RyszardUlicki">W tym gronie z niezwykłą szczerością i serdecznością mogę powiedzieć, że bardzo ciekawym doświadczeniem jest zmiana miejsca siedzenia. Niedawno tę rzeczywistość oglądałem z drugiej strony - jako poseł. Nasze rozmowy i dyskusje toczą się już od bardzo dawna - w dodatku w aurze nieszczęścia, jakim było to, że przez 1,5 roku nie udało nam się wygenerować ustawy. Pragnę zwrócić uwagę na kilka bardzo zakorzenionych mitów. Pierwszy - to twierdzenie, że widmo jest dobrem niewyczerpywalnym, że w eterze można pomieścić wszystko, co się da. W dodatku nowe technologie wyzwoliły nadzieję na cztero lub pięciokrotne pomnożenie tego dobra. Drugi mit związany jest z tym, że funkcjonujemy w rzeczywistości, w której istnieje określona polityka państwa, które odpowiedziało na kilka fundamentalnych pytań. Odpowiedziało np. na pytanie, ile w Polsce może być kasyn gry. Nikt natomiast nie próbował uporządkować sceny medialnej w Polsce. Nie chodzi o to, aby nią zarządzać i odtwarzać np. komitety do spraw radia i telewizji. Po prostu jest potrzebny pewien elementarny ład medialny, w obrębie którego poruszają się wszystkie instytucje. Do dziś nie powstał taki ład, żaden rząd Rzeczypospolitej nie pokusił się o to, aby wykorzystać swoje możliwości w tej dziedzinie. Można powiedzieć, że właściwie odzwyczailiśmy się od debaty na ten temat, ponieważ propozycja KRRiT (słynne dwie książeczki) wzbudzała jakby trochę programową niechęć. W kontekście ustawy o radiofonii i telewizji chciałbym prosić o komplementarne spojrzenie na to, nad czym obecnie pracuje Sejm. Brak ustawy medialnej sprawia, że już dziś w ustawie o swobodzie gospodarczej i w ustawie o telekomunikacji powstają zapisy, które w jakiś sposób moderować będą przyszły kształt ustawy o radiofonii i telewizji. Jeśli w odniesieniu do dobra, jakim są częstotliwości, całkowicie zwycięży komercyjny punkt widzenia, to okaże się, że najmniejszego sensu nie będą miały rozmowy o jakichkolwiek koncepcjach. Kolejny mit mówi o tym, że KRRiT kieruje rozgłośniami i kreuje linię programową - zarówno radia, jak i telewizji. Tak po prostu nie jest. Z licznych, kierowanych do nas listów, wynika, że istnieje takie podejrzenie. To nie jest prawda, że działamy w warunkach całkowitej pustki prawnej. Przypominam, że istnieje ustawa, która nadal obowiązuje i reguluje wszystkie kwestie. Pragnę apelować o to, by nie ulegać pokusom i nie myśleć, że ustawa o radiofonii i telewizji ma uregulować wszystkie sprawy. Takie myślenie jest nieporozumieniem. Na przykład prawa autorskie to kwestia zupełnie innej materii prawnej, umów cywilno-prawnych. Wydaje się, że z Sejmu bądź z rządu próbowano zrobić państwową komisję cen, która miała napisać, ile kosztują prawa autorskie. Miałem szczęście należeć do grupy posłów, którzy pracowali nad polskim prawem autorskim w warunkach suwerennego państwa. Wtedy wydawało mi się, iż w środowiskach twórców rodziła się nadzieja, że w Polsce będzie się opłacało myśleć. Nasze problemy polegają na tym, że nie jesteśmy konkurencyjni w dziedzinie szarych komórek. W Polsce ma się lekceważący stosunek do ludzkiego wysiłku umysłowego. Dużo się pisze i mówi o pauperyzacji tego środowiska. Jeśli ktoś podejmuje się np. produkcji samochodów, to musi płacić podatek i wykładać pieniądze na ochronę środowiska. Jeśli ktoś podejmuje się korzystać z takich dóbr, o których mówimy dzisiaj, to musi do tego dokładać, aby miał co nadawać. Namawiam do rezygnacji z pokusy załatwienia tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#RyszardUlicki">Powstaje wrażenie, że w Polsce istnieje jedna organizacja zbiorowego zarządzania. Takich organizacji jest więcej i zrodziły się z wiary środowisk twórczych w to, że ich miejsce zostanie należycie uhonorowane, że myślenie w III Rzeczypospolitej będzie się opłacało. Kończąc, pragnę powiedzieć, że taktownie milczymy nad brakiem narodowej koncepcji, bez której zresztą weszliśmy do Europy. Nikt nie bierze pod uwagę kontekstu międzynarodowego naszej sytuacji. Trzeba także pamiętać o tym, że pewne rozstrzygnięcia będą następowały niezależnie od nas. Im prędzej zakończymy nasz wewnętrzny spór o to, jak ma wyglądać polski rynek medialny, tym szybciej unikniemy konfuzji, które już w najbliższym czasie mogą się stać naszym udziałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KrzysztofJędrzejczak">W tej chwili chciałbym wystąpić jako członek Stowarzyszenia Radia Publicznego. Nie chcę, aby pozostało wrażenie, że Stowarzyszenie zamknęło swoją działalność i zmieniło się w spółkę Audytorium 17. Stowarzyszenie działa i działa również Audytorium 17. Są to dwa różne twory. Audytorium 17 jest spółką usługową, która wykonuje rozmaite zlecenia (w tym także produkcję programową) na rzecz 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia. Usłyszałem, że ktoś z Rady Nadzorczej ma kłopoty lustracyjne. Trudno sobie wyobrazić, by członkowie zarządów w jakikolwiek sposób byli uprawnieni do reagowania w takiej sprawie. Każdy powinien „widzieć i znać swoje miejsce w szyku”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MariuszGrabowski">Chciałbym się odnieść do wstępnej wypowiedzi pani przewodniczącej Danuty Waniek. Chodzi mi o kwestię zmian kapitałowych i problemów na tzw. rynku usług medialnych - oczywiście w odniesieniu do rozgłośni lokalnych. Pani przewodnicząca stwierdziła, że na tym rynku następuje koncentracja kapitałowa przede wszystkim z powodu kłopotów ekonomicznych małych rozgłośni lokalnych. Usłyszałem, że prym w tym względzie wiodą dwie grupy kapitałowe: „Eska” i „Agora”. Każda z tych grup ma po 25 rozgłośni lokalnych. Jak to się przedstawia pod względem rozmieszczenia geograficznego? Czy są obszary, na których mamy do czynienia ze zbliżaniem się do jakichś monopolistycznych pozycji? Jak to się przedstawia pod względem procentowego udziału w słuchalności i w rynku reklam? Oczywiście chodzi mi o grupę „Eski” i „Agory”. Czy w przypadku grupy „Agora” nie grozi nam realizacja jej dążeń do tego, by dojść do posiadania ogólnopolskiej sieci radiowej, złożonej z rozgłośni lokalnych? W kilku wypowiedziach przewijał się wątek najbliższej przyszłości w kontekście znalezienia się Polski w Unii Europejskiej i zliberalizowania handlu dobrem, jakim jest polski eter. W polskim prawie nie ma żadnych przepisów antykoncentracyjnych. Czy KRRiT dostrzega niebezpieczeństwo tej sytuacji? Czy KRRiT planuje przedłożyć jakieś propozycje w tej kwestii? Chodzi mi o zapowiadaną nową nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#DanutaWaniek">Pan poseł Mariusz Grabowski poruszył bardzo istotne kwestie, a ich zaniedbanie głęboko odczuwamy. Stwierdzam to z głębokim ubolewaniem, gdyż mieliśmy szanse uporządkowania tego rynku w tym zakresie. Przed wejściem do Unii Europejskiej mogliśmy (zgodnie z przepisami unijnymi) wprowadzić do ustawy przepisy antykoncentracyjne. Jednak nabrały one pewnej „diabelskiej” wymowy. Jeśli ktoś chciał krytykować nowelizację, to oczywiście posługiwał się hasłem: przepisy antykoncentracyjne. Wydawało się, że tkwi w nich jakieś tajemne zło, a przecież one nie są niczym innym niż instrumentem służącym przeciwstawianiu się monopolowi informacyjnemu w eterze, z którym mieliśmy już do czynienia w przeszłości. Europa radzi sobie z tym różnie. W tym momencie myślę np. o przypadku Berlusconiego we Włoszech. Dzisiaj żadne prawo europejskie nie jest w stanie przeciwstawić się zapędom Berlusconiego, który we Włoszech jest premierem. W tym kraju powstaje okazały monopol informacyjny. Ciekawa jestem, jak Europa upora się z tą sprawą. Często zastanawiałam się nad tym, z czego wynika tak duża niechęć do przepisów antykoncentracyjnych, do wprowadzenia jakiejś regulacji w tym zakresie. Wydaje mi się, że wiązało to się z obawą przed wejściem w życie prawa europejskiego z dniem 1 maja br. Gdyby właściciel wysokonakładowej ogólnopolskiej gazety chciał kupić ogólnopolską stację telewizyjną przed 1 maja br., to mógłby tego dokonać jedynie na gruncie prawa polskiego. Od 1 maja br. taką transakcję trzeba zgłosić Unii Europejskiej, która musi na to wyrazić zgodę - właśnie w kontekście przeciwstawiania się monopolom informacyjnym. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia ze zwijaniem się rynku reklamowego i łatwo było się zorientować, że kłopoty będą miały słabsze rozgłośnie lokalne. Będzie im trudniej utrzymać się na rynku, będą produkowały słabsze programy. Gdy mówimy o pluralizmie, to nie chodzi nam tylko o zróżnicowany rynek medialny. Akurat w tym zakresie Polska ma się czym pochwalić, gdyż mamy mnóstwo rozmaitych radiostacji. Przez 10 lat swojej działalności KRRiT sprzyjała rozwojowi pluralizmu, ale pamiętajmy o tym, że powinien on wyrażać się również w programach, a nie tylko w stosunkach właścicielskich. Zbliżamy się do debaty nad sprawozdaniem KRRiT - zajęliśmy się w nim zagadnieniami, o które pyta pan poseł Mariusz Grabowski. Dzisiaj przekażę panu posłowi jedynie mapę wpływów grup medialnych, którą opracowaliśmy na użytek debaty parlamentarnej. Kwestii koncentracji kapitału poświęcę sporo miejsca w swoim wystąpieniu przed debatą parlamentarną, a więc za miesiąc. KRRiT jest ciałem kolegialnym, pluralistycznym. Choć większość z nas ma podobny pogląd na ten temat, to jednak możemy się też różnić w tym względzie. Proszę wziąć pod uwagę to, że pewne sporne kwestie są wyrażane większością głosów. W naszym gronie różnice są czymś naturalnym. Pan poseł Jacek Sauk poruszył sprawę kłopotów z lustracją prezesa rady nadzorczej radia regionalnego w Szczecinie. Członków rady nadzorczej powołuje KRRiT. Składając niezbędne dokumenty, kandydaci muszą także złożyć oświadczenie lustracyjne. Z pełną odpowiedzialnością chciałabym oświadczyć, że osoba, która w przeszłości współpracowała ze służbami bezpieczeństwa, w ogóle nie byłaby przez nas brana pod uwagę. Jeśli tak się stało, to znaczy, że po prostu ktoś nas oszukał. Jeżeli oszukał, to grozi mu za to odpowiedzialność karna z wszystkimi dalszymi konsekwencjami.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#DanutaWaniek">W takiej sytuacji jest pora na wkroczenie organów wymiaru sprawiedliwości. Właśnie taki jest skutek oszukiwania organu państwowego. Pani posłanka Anna Sobecka miała nieścisłe dane na temat dochodów z reklam. Takie dane znajdują się w naszym sprawozdaniu. Mówię o dwóch dużych książkach i mam nadzieję, że posłowie do nich zajrzą. Z zawartych tam danych wynika, że radiofonia publiczna korzysta z kwoty 500 mln zł rocznie, przy czym „duże” radio - Polskie Radio SA ma w dyspozycji 280 mln zł, z czego kwota 40 mln zł pochodzi z reklam. W dyspozycji radiofonii regionalnej pozostaje 220 mln zł, z czego 16 mln zł pochodzi z reklam. W taki sposób przedstawiają się dochody radiofonii publicznej. Kwestia TP „EmiTel” SA. Dzisiaj ta spółka ma pozycję monopolisty i właśnie to może powodować kłopoty radiostacji w ustaleniu cen. Bardzo często są one narzucane przez TP „EmiTel”. Nadawcy muszą się na to godzić, ponieważ nie mają możliwości zmiany operatora. Pragnę powiedzieć, że w toku negocjacji ta firma pozostawała stosunkowo nieugięta, a podwyżki kosztów w tym roku oscylowały w granicach od 30 do 300 proc. Dla niektórych podmiotów była to bardzo poważna podwyżka. Oczywiście, w przyszłym ustawodawstwie należałoby się zająć takim operatorem, który ma pozycję monopolisty. Kończąc swoją wypowiedź, chciałabym powtórzyć to, co mówiłam już wielokrotnie. Wszelkie nasze dyskusje wynikają z braku strategii wobec problemu polityki audiowizualnej w naszym kraju. Elementem tej strategii powinna być nie tylko nowa ustawa o radiofonii i telewizji bądź jej nowelizacja, ale także ustawa o prawach autorskich i prawach pokrewnych, ustawa o kinematografii, prawo telekomunikacyjne oraz ustawa o swobodzie działalności gospodarczej. W takim pakiecie ustaw powinniśmy rozpatrywać te kwestie. Członkowie i pracownicy KRRiT w tej chwili uczestniczą w posiedzeniach różnych Komisji i w gruncie rzeczy muszą tłumaczyć to samo, z dużymi kłopotami wyjaśniając, co to znaczy koncesja na rynku mediów elektronicznych. Tłumaczą, że to nie to samo co koncesja przydzielona zwyczajnemu podmiotowi gospodarczemu. Wyjaśniają, że tej kwestii nie można rozstrzygać na zasadzie: kto da więcej. Wtedy powstałyby monopole informacyjne itd. To, co znajdujemy w prawie telekomunikacyjnym, wywołuje wielki opór KRRiT. Jeśli to prawo zostałoby uchwalone w dotychczas rozpatrywanym kształcie, to zwrócimy się do Trybunału Konstytucyjnego w imię zachowania niezależności mediów. Nie może być tak, że podległy rządowi regulator będzie w przyszłości decydował o przydziale częstotliwości w technologii cyfrowej. A właśnie na to się zanosi. Radiofonia i telewizja, tj. częstotliwość plus program i inaczej być nie może. Jeżeli organ rządowy będzie decydował o częstotliwości, to będziemy musieli zapomnieć o niezależności mediów - koncesjonowanych bądź publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#ElżbietaWięcławskaSauk">Rozumiem, że sąd orzeknie o tym, czy było kłamstwo lustracyjne, czy też nie. Zastanawiam się nad tym, czy do czasu wyjaśnienia sprawy taka osoba nie powinna być zawieszona w pełnieniu swej funkcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#DanutaWaniek">Prawo nie upoważnia nas do odwołania i zawieszenia takiej osoby. Rezygnacja z pełnienia funkcji następuje dopiero na podstawie skazującego wyroku karnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Przysłuchując się dyskusji, odniosłam wrażenie, że mimo wszystko sytuacja rozgłośni lokalnych poprawiła się albo mamy już do czynienia z pewnym zmęczeniem. Przecież to nie jest pierwsza dyskusja na ten temat. Z reguły były to spotkania bardzo gorące i burzliwe. Dzisiaj dyskusję zdominował jeden temat - kwestia abonamentu. Moim zdaniem, rzeczywistym problemem (dla wszystkich nadawców) jest kwestia praw autorskich. Zapewne w tej kadencji Sejm już nie doczeka się długo oczekiwanej ustawy, która na długie lata określałaby również i przyszłość nadawców. Są tacy nadawcy lokalni, dla których obciążenia z tytułu praw autorskich są obciążeniami zmuszającymi nawet do likwidacji stacji. Dotyczy to małych rozgłośni, które mają ambicje nadawania programu dłużej niż 1 czy 2 godziny dziennie. Wtedy jednak trzeba ten program z czegoś robić. Uważam, że jest to problem, z którego posłowie doskonale zdają sobie sprawę. Wydaje mi się, że ranga tych ustaw jest taka, że one nie mogą być ustawami poselskimi. To jest kwestia pewnej polityki państwa i kompleksowego spojrzenia na te wszystkie sprawy. Powtarzam, iż z tonu dzisiejszej dyskusji wynika, że sytuacja nie jest tak bardzo zła, z czego oczywiście bardzo się cieszę i życzę państwu coraz większej liczby wiernych słuchaczy i coraz lepszego programu. Dziękuję bardzo. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>