text_structure.xml 59.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji. Gościmy dziś w Iławie, cieszymy się, że możemy przeprowadzić dyskusję dotyczącą przygotowania kraju do referendum akcesyjnego nie w Warszawie, lecz w tym pięknym mieście. Dziękujemy za zaproszenie. Witam przedstawicieli rządu, przedstawicieli władz lokalnych i członków Komisji oraz wszystkich zaproszonych gości. Porządek dzienny został państwu dostarczony. Czy mają państwo do niego uwagi? Nie słyszę. Porządek został przyjęty. Informuję państwa również, że w Iławie odbywa się dziś prareferendum, o którym powie zapewne we wstępnym słowie burmistrz miasta, pan Jarosław Maśkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JerzyCzepułkowski">Witam państwa równie serdecznie. Proszę sekretariat Komisji o zarejestrowanie zgłoszeń na spotkania panelowe. Odbędą się one o 16.00. Są to spotkania z młodzieżą i środowiskiem oświatowym, z mieszkańcami miasta i przedsiębiorcami oraz z samorządowcami województwa warmińsko-mazurskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Inicjatorami dzisiejszego spotkania są pan poseł Stanisław Gorczyca, członek naszej Komisji, oraz poseł Andrzej Umiński, pochodzący z Iławy. Dzisiejszy temat posiedzenia ma dość ogólny, nieco świąteczny charakter. Nie znaczy to, że nie będzie to spotkanie merytoryczne. Pozwolę sobie dokonać wprowadzenia do debaty. Następnie oddam głos przedstawicielom rządu i władz lokalnych. Jednak teraz o zabranie głosu proszę pana burmistrza Jarosława Maśkiewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JarosławMaśkiewicz">Cieszę się, że w imieniu mieszkańców i własnym mogę powitać państwa posłów w gościnnej Iławie. Obrady Komisji Europejskiej Sejmu RP w tym miejscu to dla nas zaszczyt i wyróżnienie, a jednocześnie szansa na pokazanie państwu naszych osiągnięć i możliwości, rozmowę o problemach i wyzwaniach stojących przed naszym miastem. Spotykamy się w szczególnym dla nas dniu. Po raz pierwszy na Warmii i Mazurach właśnie Iławianie mają okazję wziąć udział w prareferendum akcesyjnym. Mam nadzieję, że nasi goście także wezmą udział w głosowaniu. Przygotowaliśmy 13 lokali wyborczych, w tym 2 lokale zamknięte - zakład karny i szpital. Pracują one do 20.00. Przygotowaliśmy 25 tysięcy kart do głosowania, aby każdy dorosły obywatel naszego miasta mógł wyrazić swoje zdanie na temat jego wizji przyszłej Polski. Nieskrępowana możliwość wyrażania opinii to niewątpliwie zdobycz demokracji. Chcemy z niej skorzystać. Uznaliśmy, iż organizacja prareferendum jest tu możliwa, a aktywność mieszkańców Iławy temu sprzyja. Nasze miasto leży nad pięknym jeziorem Jeziorak, posiada ładny amfiteatr, nową halę widowiskowo-sportową, usytuowaną w parku miejskim. W blisko trzydziestopięciotysięcznym mieście wydawane są 3 tytuły prasowe i działają dwie stacje radiowe. To ważne atuty, które zapewnią dobrą zabawę i sprawne głosowanie. Wspomnieć należy o jeszcze jednym ważnym argumencie na rzecz przeprowadzenia prareferendum właśnie w Iławie. Jak rzadko które miasto tej wielkości miasto od dwóch kadencji ma swojego parlamentarzystę, posła Andrzeja Umińskiego. Włożyliśmy dużo wysiłku, aby doprowadzić nasz projekt do realizacji. Znaleźliśmy źródła finansowania, pozwalające na oszczędne wydatkowanie pieniędzy z budżetu miasta. Nasz pomysł spotkał się z życzliwym zainteresowaniem ze strony pana prof. Leszka Balcerowicza, prezesa NBP. Uzyskaliśmy także poparcie marszałka województwa pana Andrzeja Ryńskiego, pana posła Stanisława Gorczycy. Mam nadzieję, że na wszystkich kartach do głosowania w dniu dzisiejszym znajdzie się znak potwierdzający wolę naszych mieszkańców przystąpienia do Unii Europejskiej. Wierzę, że w dniach 7–8 czerwca br. Iławianie potwierdzą swoje poparcie dla integracji Polski z Unią Europejską. Do tego najważniejszego w historii wydarzenia jesteśmy przygotowani. W najbliższy wtorek odbędzie się losowanie dziesięcioosobowych składów komisji do spraw referendum. Swoich przedstawicieli zgłosiło aż 12 ugrupowań politycznych, reprezentujących mieszkańców miasta. Prareferendum jest próbą organizacji głosowania i aktywności obywateli. Prareferendum akcesyjne może być traktowane jako zwieńczenie pierwszego etapu. Chcemy wykorzystać szanse rozwojowe, wynikające ze współpracy z Unią Europejską. W ostatnim okresie ze środków unijnych przyznanych w ramach programu STRUDER zbudowaliśmy bulwar nad małym Jeziorakiem, w ramach programu RAPID zmodernizowaliśmy miejscowy układ komunikacyjny, ze środków programu PHARE zagospodarowaliśmy tereny nad małym Jeziorakiem i uzbroiliśmy tereny pod działalność gospodarczą. Ostatnie nasze dokonanie to pozyskanie blisko 2,5 mln euro w ramach programu PHARE 2002 na poprawę dostępności terenów inwestycyjnych na osiedlu ostródzkim.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JarosławMaśkiewicz">Łącznie ze źródeł europejskich, dzięki wysiłkowi władz miasta i mieszkańców oraz pomocy Urzędu Marszałkowskiego pozyskaliśmy z programów pomocowych ponad 3 mln euro. Przed państwem ważne obrady i trudne tematy. Życzę państwu owocnej dyskusji i twórczych wniosków. Mam nadzieję, że zechcą państwo spędzić z nami więcej czasu. Zapraszam na specjalnie dla naszych gości przygotowany koncert, zachęcam też do oddania głosu w naszym prareferendum. Mieszkańcy Iławy pierwszy raz mają możliwość goszczenia tak zacnego gremium. Obserwują na bieżąco obrady Komisji dzięki zamontowanemu przed gmachem urzędu ekranowi. Przypomnę państwu jeszcze ramowy plan pobytu. Po zakończeniu posiedzenia Komisji odbędzie się konferencja prasowa prezydium Komisji. Następnie wysłuchają państwo koncertu chóru „Camerata” i młodzieżowej orkiestry dętej zespołu szkół w Iławie. Po wzięciu udziału w głosowaniu i czasie na swobodne spotkania z mieszkańcami zaprosimy państwa na obiad, po którym o 16.00 rozpoczną się trzy panele tematyczne, o czym już wspomniano. O 20.00 rozpoczyna się wielki koncert „Gala europejska”, podczas której ogłoszone zostaną wyniki prareferendum. Życzę państwu miłego pobytu w Iławie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JózefOleksy">Przystępujemy do realizacji porządku obrad. Wczoraj uczestniczyłem w śniadaniu wydanym przez przewodniczącego Komisji Europejskiej Romano Prodiego wraz z ministrami spraw zagranicznych Francji i Niemiec, przedstawicielem władz Hiszpanii i komisarzami Unii Europejskiej. Mówiliśmy o przyszłości Wspólnoty. W tamtych krajach panuje przekonanie, że niewyobrażalne jest, aby Polska i Polacy mieli nie zdecydować się na członkostwo w Unii. Znają przebieg naszych krajowych sporów. Wiemy jednak, podobnie jak oni, że zwolennicy ulokowania Polski w wielkiej wspólnocie europejskiej przeważają w społeczeństwie. Ciekaw jestem, jak w prareferendum zademonstrują to mieszkańcy Iławy. Znajdujemy się w najgorętszej fazie kampanii informacyjnej. We wspomnianej wczorajszej dyskusji sprawa Polski wracała dość często, pytano, jakie rozwiązania poprzemy. Mowa była o podziale władz, kompetencjach organów, instytucjach, komisarzach, systemie prezydenckim itd. Powracające pytanie „co wy na to?” wskazuje, że Polska ma odegrać szczególną rolę we Wspólnocie, jeśli zdecyduje się do niej wejść. Jesteśmy wielkim krajem, zgodnie z traktatem nicejskim znajdujemy się w grupie sześciu największych członków. Wszystkie parametry są dla nas liczone jak dla kraju wielkiego. Jednocześnie my sami nie budujemy na tym stwierdzeniu wyobrażenia o niezwykłości Polski, rozumiemy obawy i znaczenie krajów mniejszych, które zmobilizowały się i działają już teraz w grupie. Jak to stwierdzono, grupa 20 krajów uważających się za małe, będzie wyrażać nieco inne poglądy w niektórych kwestiach. Pragnę podkreślić, że dyskusje przedreferendalnej nie powinny koncentrować się jedynie na sprawie ilości pieniędzy w kieszeni obywatela zaraz po akcesji. Wiele grup stawia właśnie takie pytanie. Rolnicy narzucili nam taki ton debaty, gdyż ich interesy są najbardziej eksponowane w ramach Wspólnej Polityki Rolnej UE i są najbardziej zależni od zasad, jakimi rządzą się rolnicy w Unii. Inne grupy społeczne pytają także, jaka będzie bezpośrednia korzyść z akcesji dla mnie, mojej rodziny i mojego gospodarstwa domowego? Trzeba odpowiadać na takie pytania przed referendum, gdyż horyzont myślenia zabieganego i zmęczonego codziennymi trudami obywatela jest właśnie taki. Odpowiadając na takie pytania, warto, abyśmy starali się kierować uwagę obywateli w stronę horyzontu cywilizacyjnego, ponieważ sprawa dotyczy następnych pokoleń, kolejnych dziesięcioleci. W referendum pokażemy, czy mamy strategiczną wyobraźnię, czy widzimy los kraju przez pryzmat naszego pokolenia, czy także następnych. Jeśli myślimy o życiu następnych pokoleń, nie będziemy mieć raczej wątpliwości. Jeśli spojrzymy na zagadnienie przez pryzmat osobistych korzyści, to trzeba dostrzec, że np. rolnicy uzyskają takie korzyści, choć ich skala jest dyskutowana szeroko. Zapoznałem się z przebiegiem wczorajszej i przedwczorajszej dyskusji w Brukseli na temat zmian we Wspólnej Polityce Rolnej UE. Idą one w różnych kierunkach. Konkretne korzyści w jednej zawodowej grupie rolników są jednak wyliczalne. W innych grupach należy patrzeć przez pryzmat szerszego horyzontu, ale także przez pryzmat zmian w życiu kraju na ogólnej płaszczyźnie. To przekłada się na losy pojedynczych ludzi. Mniej frapujące jest mówienie o wolności człowieka, o możliwości spełniania się, o szerokim polu możliwości od Lizbony po Tallin.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JózefOleksy">Kiedy odpowiada się na demoniczne informacje przeciwników integracji o niesłychanym wzroście cen, czasem jest się bezradnym wobec tej ewidentnej nieprawdy. Spokojnie mówimy wówczas, że na pewno nastąpi jakaś zwyżka cen, gdyż taka jest konsekwencja wspólnego rynku. Dostosowanie się do jego zasad, ruch cen następuje w granicach kilku procent. Spadek bezrobocia rozpocznie się być może z pewnym opóźnieniem, ponieważ nie wszystkie polskie firmy przygotują się należycie do członkostwa i sprostania konkurencji. Mogą nie dać sobie rady i o tym trzeba mówić. Do akcesji trzeba się przygotować. To nie jest tak, że otworzą się rynki, nastąpi wyrównanie przepływu i kosztów, a konkurencja nie zadziała. Przyjdą przecież do nas firmy silniejsze kapitałowo, lepiej obsługiwane finansowo i polskie firmy powinny mieć świadomość takich faktów. Trzeba się przygotowywać. Nie mówimy o tym w kampanii po to, aby kogoś wystraszyć, ale aby ostrzec, zachęcić do spożytkowania czasu na odpowiednie działania. Ludzie pytają już teraz mniej o polskość, polskość tożsamość narodową i suwerenność. Sądzę, że w pierwszej fazie kampanii te sprawy zostały przez rząd wyjaśnione. Osoby, które mówiły o niedosycie w kampanii informacyjnej, patrzyli jedynie na pracę rządu w pierwszej fazie. Sedno naszych działań następuje w maju i pierwszych dniach czerwca. Nie można też oddzielić kampanii rządowej od kampanii ogółem. Prowadzi ją prezydent, organizacje pozarządowe, partie polityczne, choć szkoda, że każda swoją. W Polsce trwa ożywiona kampania informacyjna i tak przedstawiamy to w Unii. Ukazuje się w niej różne aspekty członkostwa. Nie jest agitacją i propagandą. Wiem, że trudno oddzielić to od informacji, ale w założeniu nie miała to być nachalna agitacja skłaniająca Polaków do chwilowego odruchu decyzyjnego. Polacy są mądrym narodem, łatwo orientują się, kiedy ktoś chce ich skłonić na siłę, a kiedy argumentuje racjonalnie. Jestem spokojny o dozę roztropności Polaków. Przeciwnikom nie uda się tego zmienić katastroficznymi wizjami kraju po akcesji. Nie uda się też nikomu wpłynąć na decyzje ludzi przesadnym entuzjazmem bez dobrych argumentów, uważając, że jego przekonanie może być siłą sprawczą dla innych. Kampania informacyjna jest bardziej uporządkowana, z pomysłami, widzę dużo więcej tak potrzebnych gadżetów, flag, ulotek i broszur. Nie umieliśmy prowadzić takiej kampanii, gdyż jest to nasze pierwsze doświadczenie. W Polsce nie mogliśmy polegać jedynie na kampanii wizualnej i werbalnej. Wiedzieliśmy, że nie da się dotrzeć do wszystkich. Nie mieliśmy żadnych wzorców, ponieważ każdy przystępujący do Unii kraj jest inny, każdy tworzy kampanię informacyjną wedle znajomości cech własnego społeczeństwa. Jak można przenieść szwedzki lub austriacki model do Polski? Na co innego reagują Polacy. Na zarzuty odpowiadam, że kampanię prowadzimy najlepiej, jak umiemy, zgodnie z naszą wiedzą o polskim społeczeństwie. Przeciwnicy mają otwarte pole do dyskusji, są w niej obecni, szkoda tylko, że swoje racje prezentują tak ogólnikowo i nie przedstawiają bardziej przekonujących zestawień argumentów poza dramatycznie straszącymi ludzi wizjami Polski po akcesji. Każdy ma jednak prawo głosić swoje racje. Trwa spór o równość dostępu do mediów. Żądanie równego dostępu w mediach publicznych jest mało uprawnione. Za akcesją opowiadają się ugrupowania rządzące, które wygrały wybory parlamentarne, uzyskując od społeczeństwa większe niż przeciwnicy przyzwolenie. Stąd teza, iż przeciwnicy akcesji powinni mieć tyle samo czasu antenowego, jest nieuprawniona. Moim zdaniem wynika to z wcześniejszych proporcji podziału społeczeństwa w wyborach parlamentarnych.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#JózefOleksy">Po referendum będziemy mogli dopiero przeanalizować, jakie formy kampanii lepiej trafiły do ludzi, a jakie mniej. Proszę pamiętać, że na to nakłada się ogólna dyskusja o stanie państwa i gospodarki oraz o przyszłości. Spotykam się często z pytaniami, czy nie będą mieć złego wpływu na postrzeganie spraw unijnych słabe notowania polskiego rządu, czy część wyborców nie zniechęci się, nie wierząc tej władzy. Odpowiadam, że rządy miewają różne notowania, ponieważ nie pracują one dla notowań. To towarzyszący procesowi rządzenia element. Ludzie rozdzielają stosunek do rządzących od wagi sprawy, którą na ogół wyczuwają. Uważam osobiście, że wyniki sondaży ogólnopolitycznych mają mały wpływ na decyzje Polaków w referendum. Być może się mylę. Oddziaływanie na myślenie obywateli jest procesem złożonym, nigdy w pełni nie dowiemy się, czym część ludzi kieruje się w swoich wyborach. Badania wykazują, iż pewna grupa podejmuje ostateczną decyzję w kabinie, przed wrzuceniem karty do urny. To ok. 10% głosujących. Kolejna kwestia związana z referendum dotyczy frekwencji wyborczej. Wiemy wszyscy, dlaczego walka o wysoką frekwencję jest tak ważna. Nie zdecydowaliśmy się na zmianę zapisów konstytucyjnych, zachowując jako wymóg ważności referendum wynik 50% plus 1. Istnieje klauzula zabezpieczająca w postaci ustawy, gdzie zapisano, iż brak wymaganej frekwencji oznacza zastosowanie ścieżki parlamentarnej z wymaganą większością dwóch trzecich głosów. Mam nadzieję, że w razie konieczności zastosowania tej drogi, porozumienie ponadpartyjne w tej kwestii nie sprawi kłopotu. Partie polityczne mają bowiem świadomość wagi decyzji w tej sprawie. Bój o frekwencję jest dla nas bardzo ważny. Nie chodzi jedynie o spełnienie wymogu konstytucyjnego. Wśród obywateli w naszym kraju można obserwować jakieś rozedrganie duchowe, rozczarowanie, które jest w nas gdzieś. Stąd trudno wywołać tu zbiorowy odruch w słusznej sprawie. We wszystkim upatrujemy cech złych i niebezpiecznych, nie umiemy poderwać się z radością i nadzieją we wspólnej sprawie. To cecha Polaków. Frekwencja jest tu dlatego tak ważna, ponieważ jest to wydarzenie dotyczące nas wszystkich, naszych dzieci i wnuków, zadowolonych i niezadowolonych, optymistów, wierzących i tych, którzy stracili nadzieję - to nasza wspólna przyszłość. W tej ważnej sprawie powinniśmy otworzyć się i uaktywnić. Kampanie rządowe nie załatwią sprawy. Tu chodzi o osobiste podejście do życia. Część z nas nastawiona jest do tematu bardzo dydaktycznie i chce jak najwięcej nauczyć obywateli o Unii Europejskiej. To czasami okazuje się zbędne. Niekoniecznie ludzie zmęczeni codziennością chcą uczyć się, czytać grube broszury, słuchać długich przemówień. Nie trzeba zakładać, iż poprzez formy pisane nauczymy ludzi Unii Europejskiej. Musimy starać się wywołać prostymi formami efekt, który można nazwać zawierzeniem w słuszność sprawy. Nie można zmierzyć, kiedy i w jakim stopniu takie zawierzenie następuje. Nie zawsze jest jednak potrzebna wiedza, a wystarczy przekonanie, że idziemy w dobrym kierunku. To ważniejsze dla wielu milionów głosujących. Pozostaje pytanie, jak w takiej kampanii wywołać takie zawierzenie. Podkreślam, że do ostatniego dnia kampanii informacyjnej nie można ustawać w wysiłkach i przekazywać poczucie słuszności sprawy. W polskim społeczeństwie nie ma nic skuteczniejszego niż przekaz od człowieka do człowieka. Jeśli równi sobie obywatele mówią sobie o tym, co ich czeka i jak do tego podchodzą, przekaz staje się skuteczny.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#JózefOleksy">Taki przekaz skłania do udziału w tym przedsięwzięciu. Być może to trafi do tych, do których nie trafiają żadne środki kampanii i propagandy. Osobisty kontakt jest czasem ważniejszy niż mnogość imprez zbiorowych. Cieszę się, że w tej fazie kampanii odchodzi się powszechnie od prelekcyjno-wykładowej formy przekonywania na rzecz festynów, zabawy. Ludzie szukają wytchnienia, chcą spotkać się z innymi, nie tylko wysłuchiwać oficjalnych wystąpień. Przesłanie trzeba wplatać w wątki obywatelskich spotkań towarzyskich, towarzyskich rozrywkę i wypoczynek. Nie można robić tego natrętnie, nie traktować jako jedyny cel spotkania. Kampania w Polsce jest uważnie obserwowana przez Unię Europejską, przez inne kraje szykujące się do referendum. Decyzja Polaków najbardziej wskaże przyszłość rozszerzonej Unii. Tam mają tego świadomość. Polacy, czy podejmą decyzję masowo, czy cząstkowo, dokonają przekazu pewnego sygnału. Wskażemy, czy chcemy odegrać nasza rolę w Europie, czy jesteśmy zdecydowani, jednolici, czy też tylko w połowie jesteśmy zainteresowani naszą pozycją w Unii, wpływem na życie Unii Europejskiej. Zakończę również wiadomością ze spotkania z kierownictwem Wspólnoty. Poza sondowaniem naszej opinii w wielu sprawach w dyskusji przeważało stwierdzenie, iż trzeba pokazać ludziom, że Wspólnota jest dla nich. Tego za mało jest także w naszej kampanii. W Unii chcą również, aby ludzie zaczęli traktować Unię jako coś dobrego dla nich osobiście. Unia oddaliła się od obywateli i dziś jednym z ważniejszych wyzwań dla Wspólnoty 25 krajów jest takie postępowanie, aby wieczorem każdy człowiek w każdym z krajów członkowskich mógł powiedzieć sobie - dobrze, że mój kraj jest w Unii Europejskiej. Wówczas widać będzie, iż Wspólnota jest potrzebna. W przeciwnym razie straci to sens, a jest nim w Europie dobro człowieka. To humanistyczne przesłanie, zaczerpnięte z doktryny chrześcijaństwa - człowiek powinien być centralną częścią wszystkich procesów. To on decyduje, poczynając od referendum, co będzie dla niego dobre. Nie może się to dziać tylko dla biurokratycznych struktur, bezdusznego prawa i okopów krepujących rozwój społeczeństwa. Unia powstała, aby wyzwolić możliwości człowieka, uczynić go bardziej wolnym, dać mu możliwość kreacji intelektualnej i budowania własnej przyszłości. Unia ma być bliska człowiekowi i ten wątek powinien znaleźć się także w kampanii przed naszym referendum. Grosz jest bardzo ważny, ale własne życie trzeba postrzegać również jako współżycie z innymi ludźmi. Wspólnota kształtuje takie życie i przez to przydaje wartości życiu jednostki i jej przeżyciom. Oddaje teraz głos panu marszałkowi Andrzejowi Ryńskiemu, ponieważ będzie musiał nas wkrótce opuścić ze względu na swoje obowiązki wynikające z wizytacji rządowej województwa warmińsko-mazurskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejRyński">Okazało się kolejny raz, że Iława, słynąca z nowatorskich i praktycznych pomysłów, może odnosić sukcesy. Korzystając z pomocy preakcesyjnej, miasto to pokazało, że chce być w czołówce. Organizacja prareferendum jest potwierdzeniem tej szczególnej aktywności władz miasta i jego obywateli. Cieszę się, że nasi goście odwiedzili dziś Iławę. Widać tu jak w soczewce, jakie mogą być konsekwencje przystąpienia do Unii dla naszego kraju i regionu. Patrzymy na akcesję, jak na wielka szansę, ale i wielkie wyzwanie. Zostało to zarysowane w raporcie na temat konsekwencji przystąpienia Warmii i Mazur do Unii Europejskiej, opracowanym przez samorząd województwa i wojewodę. Obecnie nasze doświadczenia związane z kontaktami europejskimi są bardzo pozytywne. Na Warmię i Mazury wpłynęła lub za chwilę wpłynie kwota blisko 100 mln euro, z czego ponad 70 mln euro przeznaczyliśmy na działania inwestycyjne. Zgodnie z narodowym planem rozwoju w latach 2004–2006 może tu zostać zainwestowana suma ponad 500 mln euro, z czego 400 mln euro to środki pochodzące z Unii Europejskiej. Chcemy wykorzystać wszystkie szanse, jakie regionowi stwarza akcesja. W strategii rozwoju województwa określiliśmy, iż wszystkie zapisane w niej cele podporządkowane są aksjomatowi, jakim jest przystąpienie regionu do Unii Europejskiej. Wiemy, że rozwój turystyki, produkcja zdrowej żywności, ochrona środowiska i rozwój przyjaznego przyrodzie przemysłu są związane z akcesją do Wspólnoty. Nasze geopolityczne położenie rodzi zupełnie nowe uwarunkowania, ponieważ granica regionu to jednocześnie licząca ponad 200 km granica z Rosją, to dostęp do morza i związany z tym udział w inicjatywach podejmowanych wokół Bałtyku. To stwarza znacznie większe szanse rozwojowe. Dostrzegamy to, podobnie jak nasi partnerzy z regionu tej części Europy. Intensywnie współpracujemy z duńskim okręgiem Bornholm. Jego reprezentanta gościmy na dzisiejszym spotkaniu. Jest też szefowa Euroregionu „Bałtyk”. Podejmujemy dzięki tej współpracy wiele ciekawych inicjatyw. Pełne wykorzystanie środków unijnych związane jest z koniecznością wielu zmian legislacyjnych, ze spowodowaniem, aby samorządy funkcjonowały, począwszy od 2004 roku, w nowych uwarunkowaniach prawnych. Zwracam się więc do państwa parlamentarzystów z apelem, aby w rozważaniach o akcesji nie zagubić faktu, iż nowe rozwiązania legislacyjne mogą dać szansę na pełniejsze wykorzystanie wsparcia unijnego. Jestem przekonany, że pobyt w Iławie będzie dla państwa przyjemnością i źródłem wiadomości o życiu regionu i miasta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefOleksy">Warto dodać, że znacznie konkretniejsza jest informacja o korzyściach z akcesji poprzez pryzmat regionów i ich bezpośrednich szans. Polityka regionalna w Unii Europejskiej jest ważnym elementem spojrzenia na Wspólnotę. Regiony muszą trafnie przygotować projekty, aby pomoc kierowana była we właściwe miejsca. Tego nikt za nas nie zrobi. Jestem pewien, że województwa, powiaty i ich samorządy mają świadomość wagi tej sprawy. Przygotowanie dobrych projektów gwarantuje wydatkowanie środków pomocowych i strukturalnych w sposób korzystny. O finansowych ramach członkostwa i związanych z tym możliwościach pozyskiwania środków strukturalnych powie właśnie pan minister Tadeusz Kozek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#TadeuszKozek">Rozpocznę od funduszy preakcesyjnych. Stopień ich wykorzystania jest ważnym faktem w perspektywie pozyskiwania przyszłych środków strukturalnych z Unii. Okres korzystania ze środków pomocowych jest świetną okazją do nauczenia się procedur i zasad rządzących w Unii Europejskiej. Kraje, które dołączały do Unii Europejskiej wcześniej, nie miały takiej możliwości. My przećwiczyliśmy przez prawie 10 lat zarządzanie pomocą unijną. Będzie to mieć duże znaczenie dla Polski i jej przygotowania do korzystania ze środków Unii Europejskiej. Wiemy z doświadczenia krajów wchodzących do Unii, że różnie udawało się im zarządzać funduszami, ale zasadą był niemal trudny początek. Nie zawsze dobrze radziły sobie również kraje, które teraz nie mają problemów z absorpcją funduszy strukturalnych, jak Hiszpania czy Irlandia. Chcąc efektywnie zarządzać funduszami i środkami w ramach Wspólnej Polityki Rolnej, trzeba przygotować rzeszę wykwalifikowanych pracowników. Proces szkoleń jest bardzo zaawansowany. Odpowiada za to Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej. W tej chwili koncentrujemy się na kwestiach programowych. Muszą być one wynegocjowane z Komisją Europejską tak, aby wdrażanie mogło rozpocząć się z początkiem przyszłego roku. Być może państwo wiedzą, iż - mimo że naszego członkostwo rozpoczyna się z dniem 1 maja 2004 roku - wydatki ponoszone od 1 stycznia przyszłego roku na projekty realizowane w ramach funduszy strukturalnych mogą być refundowane. Czasu na przygotowania zostało więc niewiele. Musimy być gotowi, aby po wynegocjowaniu tzw. podstaw wsparcia Wspólnoty rozpocząć zbieranie projektów, wówczas rzeczywiście projekty będą realizowane od początku 2004 roku. Trzeba zatwierdzić listę projektów do realizacji na poziomie krajowym, rozpocząć proces zamówień publicznych. Na poziomie centralnym kwestiami tymi zajmuje się resort gospodarki oraz inne resorty współpracujące przy realizacji poszczególnych programów operacyjnych. Podział odpowiedzialności na poziomie regionalnym będzie analogiczny do obecnego w przypadku programów pomocy przedakcesyjnej. Samorządy województw będą odpowiedzialne za programowanie tej części funduszy, która adresowana będzie do regionów. Mowa jest m.in. o zintegrowanym planie rozwoju regionalnego. Urzędy wojewódzkie będą zaś pełnić funkcje związane z wdrażaniem programów. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej stara się prowadzić w miarę możliwości akcje szkoleniowe dla samorządów w zakresie zarządzania funduszami strukturalnymi. Aktualnie końca dobiega realizacja projektu, z którego finansowane były szkolenia na poziomie regionalnym. Większość działań realizuje jednak Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej oraz współpracujące z nim instytucje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JózefOleksy">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MarcinLibicki">Dziękuję za zaproszenie naszej Komisji do Iławy. Wczoraj, jadąc na nocleg do Karnówka, zobaczyłem otynkowane domy, przystrzyżone trawniki, czyste ulice i klomby z kwiatami. Dzisiaj widzę piękny gmach urzędu miasta. To robi silne, pozytywne wrażenie. Nasza dyskusja o wejściu Polski do Unii Europejskiej jest zdominowana przez kwestie środków pomocowych. Musimy wszyscy zrozumieć, że żadne społeczeństwo nie może żyć z dotacji. Problem funduszy akcesyjnych jest bardzo ważny, ale powinni się tym zajmować ludzie powołani do takiej pracy. Sukces Polski w Unii Europejskiej będzie jednak zależeć od tego, czy umiemy dobrze pracować. Oznacza to zarówno dobrze pracującego przedsiębiorcę, jak i polityków, którzy stworzą mu właściwe warunki. Sytuacja w naszym kraju nie jest wystarczająco zachęcająca. Nie ma dobrych warunków dla rozwoju przedsiębiorczości. Praca jest tu droga, co potwierdza fakt, iż Toyota i Peguot wolały wybudować swoje fabryki w Czechach lub na Słowacji, ponieważ koszty pracy są tam o 20% niższe. Przez wiele lat budowaliśmy nadopiekuńcze społeczeństwo. Teraz lepiej mieć w rodzinie zdrowego emeryta z dobrą emeryturą, niż naukowca, wykwalifikowanego robotnika czy twórcę. Jeżeli wszyscy nie zrozumiemy, że naszą szansą w Unii jest konkurencyjność gospodarcza, a nie wykorzystanie funduszy przedakcesyjnych i strukturalnych, jeżeli nie będziemy zastanawiać się, w jaki sposób nasza gospodarka ma stać się konkurencyjna, a tak się nie stanie przy wysokich podatkach, obciążeniach socjalnych i trudnościach biurokratycznych, nie odniesiemy sukcesu. Debata w Polsce została zdominowana przez euroentuzjastów i europrzeciwników. Nie toczy się dyskusji o celach naszego wejścia do Unii i narzędziach do osiągnięcia tych celów. Euroentuzjaści uważają, że wszystko będzie lepsze po wstąpieniu do Unii, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przeciwnicy akcesji mówią, że w ogóle nie chcą dyskutować o Unii, ponieważ akcesji jest dla Polski katastrofą narodową, do której nie może dojść. Nie uczestniczą w dyskusji merytorycznej, nawet dziś nie przybyli na posiedzenie Komisji. Nie biorą oni pod uwagę, że w polityce może zdarzyć się także to, czego bardzo się nie chce i należy wiedzieć, jak wówczas się zachować. Nie słyszałem, aby partie polityczne, w tym rządzące powiedziały jasno, że celem wejścia Polski do Unii jest lepsze zabezpieczenie polskiej suwerenności, niż byłoby to możliwe pozostając poza Unią Europejską. Tak uważam ja i moje ugrupowanie. Wchodzimy do Wspólnoty, aby suwerenność Polski była zabezpieczona należycie. Stopień narażenia będzie wtedy równy ze stopniem dla wszystkich innych państw. Kolejne pytanie: czy w Unii chcemy przychylić się do opinii tych sił, które chcą budować jedno superpaństwo Europa, czy też wspomóc w Unii te siły, które chcą budować Unię jako związek państw suwerennych. PiS opowiada się za drugim rozwiązaniem. Unia Europejska daje nam we wszystkich dziedzinach szanse, ale nie daje gwarancji. Pan przewodniczący powiedział, że rząd powinien mieć przewagę w kampanii informacyjnej w mediach publicznych. Moja partia opowiada się za wejściem Polski do Unii Europejskiej, ale jest w opozycji. Media publiczne różnią się od mediów politycznych tym, iż w tych pierwszych rząd nie powinien mieć przewagi.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#MarcinLibicki">Powinny być tu prezentowane poglądy w takiej proporcji, w jakiej kształtują się opinie społeczne. Rząd ma prawo i obowiązek prowadzić politykę i wydawać na to pieniądze zgodnie ze swoim programem wyborczym. To prawda, że wyborcy wybrali partie, które ten rząd powołały. Być może w mediach publicznych proporcja powinna być taka, jaką sugeruje pan przewodniczący, to jednak zastosowanie klucza wedle ugrupowań politycznych nie jest słuszny. Zniknie pojęcie mediów publicznych, publicznych pojawi się pojęcie mediów rządowych, politycznych. Podkreślam, że ostatnia moja opinia nie ma wpływu na ogólne przekonanie, że Polska powinna znaleźć się w Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że prareferendum w Iławie potwierdzi taką samą wolę mieszkańców. Oby głosy gości nie przeważyły na rzecz integracji, gdyż byłby to równie niekorzystny precedens, jak propozycja, aby media publiczne zamienić w media rządowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JózefOleksy">Chciałem podsumować pana wystąpienie okrzykiem zgody, ale ostatnie uwagi mnie powstrzymały. Nie mówiłem o prawie do przewagi w mediach publicznych dla rządu. Mówiłem o niezaradności żądań przeciwników wejścia Polski do Unii o przydział takiego samego czasu antenowego, jakim dysponują zwolennicy. Nie utożsamiałem zwolenników z rządem. Chodzi o spór między zwolennikami a przeciwnikami, bez względu na ich przynależność partyjną. Całkowicie zgadzam się z panem posłem, że uwaga społeczna jest tak mocno skoncentrowana na środkach pomocowych, że narażamy się sami na zagubienie ważniejszego aspektu, jakim jest budowa siły Polski wewnątrz kraju, czyli rozwój rodzimego potencjału gospodarczego, innowacyjnego, kreacja intelektualna obywateli, sprawne państwo, dialog i umowa społeczna w wielu sprawach. Tylko budowa siły kraju pozwoli na wykorzystanie członkostwa dla dodatkowych korzyści. Trzeba najpierw wejść do Unii. Osobiście reaguję zawsze na „lukrowane” obrazy Unii Europejskiej. Iluzją jest twierdzenie, że wstąpienie do Unii rozwiąże od razu nasze wszystkie problemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#LechNikolski">Witam wszystkich członków Komisji i zabranych gości. Dziękuję za zaproszenie mnie do Iławy. Mówiąc o przygotowaniach kraju do referendum, należy podzielić temat na trzy bloki spraw. Pierwszy z nich obejmuje kwestie formalno-proceduralne. Mieszczą się tu: ustawa o referendum ogólnokrajowym, realizacja procedur urzędowych i przygotowanie formalne do przeprowadzenia referendum. Wszystkie środowiska uznają kwestię akcesji Polski i decyzji w tej sprawie podjętej przez obywateli w głosowaniu za bardzo ważne dla naszego kraju. Po raz pierwszy organizowane jest referendum dwudniowe. Faktu tego być może nie doceniamy jeszcze, ale warto podkreślać, że Sejm podjął taką decyzję na życzenie obywateli. Rząd wypełnił swoje zadanie w zakresie przygotowania kraju do referendum. Członkowie Rady Ministrów wydali wcześniej, niż było to wymagane, wszelkie akty wykonawcze, które potrzebne są do sprawnego przebiegu głosowania. Administracja wyborcza oparta na siłach społecznych, Polacy i wszyscy zainteresowani mogą więc zapoznać się z dokumentacją dużo wcześniej. Wiele środowisk skorzystało w ułatwień, jakie stwarzała ustawa o referendum. Powstało 120 obwodów w domach studenckich i innych skupiskach młodzieży. To nowe obwody, które ułatwią w czerwcu głosowanie studentom. Część samorządów sygnalizuje nam potrzebę ułatwień komunikacyjnych, ponieważ obwody wyborcze nadal nie są zbyt gęsto rozmieszczone. Będziemy reagować na takie sugestie, aby umożliwić ludziom dostęp do lokali wyborczych. Nie ma znaczenia, jaką opcję prezentują i jak będą głosować. Każdy powinien łatwo dotrzeć i mieć szansę oddania głosu w referendum. Pod względem formalnym wszystkie przygotowania przebiegają zgodnie z kalendarzem prac. Od jutra rusza debata telewizyjna. Bezpłatny dostęp do mediów mają wszystkie podmioty, które zostały zarejestrowane przez Państwową Komisję Wyborczą. Kampania będzie trwać do 5 czerwca br. Zgłosiło się 90 organizacji. Ta znaczna liczba podmiotów referendalnych wskazuje na dużą aktywność ludzi i ich zrzeszeń. Nie są to tylko partie polityczne, lecz ruchy obywatelskie i organizacje pozarządowe, które posiadają wiedzę i chęć przekazania jej społeczeństwu. W drugim bloku spraw mieści się odpowiedź na pytanie, czego dotyczy referendum. Kampania informacyjna trwa kilka lat, a intensywniej rok. W różnych środowiskach prowadzone są spotkania informacyjne, odbywające się z różnym natężeniem i częstotliwością. Działania te zmierzały do prezentacji idei europejskiej, polskiej drogi do Unii Europejskiej. Skoncentruję się na kampanii w bieżącym i 2002 roku. Podjęliśmy dialog ze środowiskami lokalnymi, zastąpiliśmy nim jednostronne przedstawianie tematu. Przedstawiciele administracji rządowej spotkali się przed rozpoczęciem tej intensywnej kampanii z reprezentacjami każdej gminy polskiej. Mógł w tym uczestniczyć każdy obywatel. Zarówno nam, jak i ludziom potrzebna była wymiana poglądów. Nie można nachalnie nachodzić mieszkańców gmin i agitować. Jest to nieskuteczne działanie. Trzeba rozmawiać, dyskutować. W wyniku tych spotkań okazało się, że polskie społeczeństwo jest całkiem nieźle poinformowane o Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#LechNikolski">Wyróżnia się spośród innych krajów kandydujących. Słowa podziękowania należą się tu wszystkim środowiskom, w tym m.in. nauczycielskiemu, które wykonały ogromną pracę w społeczeństwie. Wielkie zaangażowanie wykazały samorządy. Radni, niezależnie od przynależności, są dobrze zorientowani w problematyce integracyjnej, dostrzegają wszystkie aspekty przez pryzmat swojego regionu czy miasta. Ta aktywność była dla nas bardzo ważna i pomocna. Zaletą wszystkich działań informacyjnych, poza nielicznymi wyjątkami, jest fakt, iż nie noszą znamion nachalności. Integrację pokazywano w różnych barwach, z wielu stron. Najtrudniej jest uniknąć nachalności w krótkich formach broszur, w których w kilku zdaniach trzeba przekazać wiedzę, zaakcentować fragmenty. Jeżeli jest jednak nieco więcej czasu na lekturę lub rozmowę, słyszymy, że forma przekazu jest zobiektywizowana, a ludzie słyszą wieloaspektowe stanowisko w sprawie integracji z Unią Europejską. W tej chwili Słowacy podejmują decyzję o integracji europejskiej. U nas stanie się to za 3 tygodnie. Nieco uwagi należałoby poświęcić analizie charakteru debaty, jaka toczy się w tym gorącym okresie w Polsce. To trzeci blok spraw. W kampanii do rządu dołączyły środowiska polityczne, organizacje pozarządowe, ruchy obywatelskie. Widać to w miastach, na spotkaniach w gminach itp. Prareferendum w Iławie jest drugim w Polsce. Pan poseł Andrzej Namysło był współorganizatorem podobnego w Prudniku. Za tydzień odbędzie się prareferendum w Głuchołazach. To przykłady głośniejszych inicjatyw. Jest ich jednak więcej w różnych środowiskach. W ostatniej fazie kampania koncentruje się głównie na dwóch słowach znajdujących się na karcie do głosowania: „tak” i „nie”. Trzeba dyskutować o przyszłości Polski, o naszych poglądach w sprawach związanych z kształtem Unii Europejskiej, ale dziś rodaków jeszcze interesuje bardziej alternatywa, z jaką spotkają się na karcie wyborczej. Debata na te ważne tematy, o których wspomniał pan poseł Marcin Libicki, nastąpi później. Część problemów, które wcześniej ogniskowały dyskusje o integracji, teraz odgrywa niewielką rolę. Były to obawy dotyczące utraty tożsamości, suwerenności, zaniku kultury narodowej. Dziś te sprawy nie wracają w dyskusjach. Takie mity przestały funkcjonować w społeczeństwie, zostały inne. W dyskusjach trudno jest polemizować z nieuzasadnionymi lękami. Mity nie poddają się racjonalnej argumentacji. Koncentrujemy się teraz na argumentach prointegracyjnych, na podkreślaniu, że Polska znalazła swoją szansę. Mankamentem debaty jest fakt, iż w opiniach przeciwników polskiej drogi do integracji pojawiają się inne mity. Sprawę trzeba stawiać otwarcie, nazywać rzeczy po imieniu. Trzeba mówić jasno, że pewne wypowiedzi mają wzbudzić w ludziach strach i lęk, wywołać zaniepokojenie, a nie odpowiadać na faktyczne pytania ludzi. Niedawno uczestniczyłem wraz z panem posłem Marcinem Libickim w debacie telewizyjnej z jednym z eurosceptyków. Była to rozmowa o uproszczeniach, a nie rzeczywistych argumentach. W kampanii mogą przedstawiać swoje poglądy wszyscy. Przedstawiciele rządu starają się być wszędzie, gdzie konieczne jest jeszcze wyjaśnienie i zaprezentowanie stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#LechNikolski">W ciągu ostatnich dni odwiedziliśmy ok. 180 miejscowości w całej Polsce. Spotkaliśmy się z licznymi rzeszami mieszkańców. Miejscowe środowiska są tam bardzo aktywne. Dostrzegają potrzebę dyskusji na temat integracji europejskiej. Ożywienie środowisk lokalnych jest dobrym symptomem, przypominają się inne kampanie w Polsce, choć ta nie jest kampanią stricte polityczną. Biorąc pod uwagę te trzy aspekty, nasz kraj jest nieźle przygotowany do referendum europejskiego. Obywatele mają podstawy do dokonania świadomego wyboru w dniach 7 i 8 czerwca br.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JózefOleksy">Pan minister wspomniał o schematach. Dziś podszedł do mnie na ulicy elegancki obywatel Iławy i stwierdził: „Byliśmy już w RWPG i jak na tym wyszliśmy?”. Ludzie schematycznie patrzą na Unię Europejską, porównując ją do przymusowej „wspólnoty” sprzed lat. Tymczasem są dwie zupełnie nieporównywalne sytuacje. Z powodu innych obowiązków muszą nas pożegnać nasi goście z Danii, a także pan marszałek Andrzej Ryński, który przyjmować będzie za chwilę przedstawicieli rządu wraz z premierem Leszkiem Millerem, goszczących w województwie warmińsko-mazurskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#StanisławGorczyca">W dzisiejszej debacie przeplatają się dwa tematy - stan przygotowań do referendum i do akcesji. Skupię się na przygotowaniach do referendum. Zbliżamy się do terminu, w którym Polacy podejmą decyzję o akcesji do Unii Europejskiej. Spotykając się z ludźmi zaobserwowałem, że Polacy pod względem stanu wiedzy dzielą się na trzy grupy: pierwsi mają dużą wiedzę o Unii Europejskiej i wciąż chcą ją poszerzać, drudzy posiadają średnią wiedzę, ale uważają, że większej wiedzy nie potrzebują, zaś trzecia grupa skupia ludzi, którzy nie posiadają wiedzy o Unii, ale są przekonani, że ją posiadają. W grupie tej są zarówno eurosceptycy, jak i euroentuzjaści. Wymyślają niestworzone rzeczy i głoszą je na spotkaniach. Przerażające jest to, że ludzie tacy zajmują często stanowiska, są inteligentni, ale nie potrafią się zmobilizować. Pokazują się na spotkaniach, aby przekazać, że znaleźli coś sensacyjnego na temat Unii, że wiedzą, jak strasznie będzie po akcesji lub wręcz przeciwnie - jak będzie wspaniale. Korzystając z obecności pana ministra Lecha Nikolskiego, chcę podkreślić kilka konkretnych posunięć w procesie informowania społeczeństwa. Dobre są programy telewizyjne, które pokazują, jak rolnik buduje gospodarstwo, korzystając z pieniędzy pomocowych itd. Rolnicy są najbardziej nieufni wobec przyszłości w Unii Europejskiej. Przekonać ich można, pokazując rzeczywistość na miejscu. Politycy powinni koncentrować się na poszczególnych grupach społecznych i zawodowych i im pokazywać zyski i perspektywy po akcesji. Podkreśliłbym wagę problemu dostępności lokali wyborczych podczas referendum. Pan minister Nikolski wspomniał o tym w swoim wystąpieniu. Udostępnienie autobusów, które pomogą dotrzeć do lokali, jest ważne. Część ludzi mieszkających w malutkich wsiach nie ma jak dojechać do wyznaczonego obwodu wyborczego. Podczas spotkań mieszkańcy pytają nas, ile pieniędzy Polska pozyska z funduszy strukturalnych. Trudno to dziś powiedzieć. Należy jednak mówić także o sposobach wykorzystania tych środków w naszej gospodarce. Można zaabsorbować dużo pieniędzy, ale nie spowodują one szybszego rozwoju. Pytano mnie dzisiaj, czy wynik referendum na Słowacji może mieć wpływ na udział i wynik w polskim referendum. Uważam, że każdy wynik ma taki wpływ. Jeżeli Słowacja nie zanotuje odpowiedniej frekwencji, Polacy mogą zmobilizować się i pokazać większą aktywność. Jeśli referendum na Słowacji da pozytywną odpowiedź, Polska nie będzie chciała zostać jedynym krajem w dziesiątce, który nie osiągnie pozytywnego wyniku. Nie sądzę, aby prareferendum w Iławie miało wpływ na losy referendum w kraju. Jednak powodzenie tego przedsięwzięcia pokaże, że Iława to miasto proeuropejskie, w którym mieszkańcy chcą rozwoju miasta w zjednoczonej Europie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AleksanderMałachowski">Prareferendum ma ogromne znaczenie dla miejscowej społeczności. Byłem wczoraj w Wałbrzychu. Ludzie nie pytali nas o wielkości dopłat bezpośrednich, gdyż te informacje są już znane. Pytano o strukturę władzy w Unii, o jej funkcjonowanie po poszerzeniu, o wpływ akcesji na wewnętrzna strukturę administracji w Polsce. To były naprawdę ważne kwestie. Trzeba udzielać odpowiedzi na tyle, na ile można, konkretnych. Sejm zajmuje się teraz bardzo obszernym procesem dostosowywania prawa, nie zawsze ma czas na debaty o życiu Wspólnoty w przyszłości. Nie mamy jeszcze doświadczeń, będziemy je zdobywać, podobnie jak inne kraje wchodzące do Unii przed nami. Dziękujemy miejscowym władzom za zaproszenie nas do Iławy. Cieszymy się, że mają państwo pomysły na przedstawianie swojej społeczności problematyki integracyjnej. Proszę pamiętać jednak, że ludzi nie interesuje tylko, ile pieniędzy dostaną do ręki po 1 maja 2004 roku. Jest wiele ważnych kwestii, m.in. działanie struktur samorządowych we Wspólnocie. Wspólnocie nowym układzie pojawią się zagadnienia dotyczące gospodarki, biznesu, konkurencji. Jeżeli gdzieś czają się jakieś niebezpieczeństwa, to nie w wysokości dopłat, lecz w tym, jak nasza gospodarka zachowa się w sytuacji konkurencji z bogatszymi, lepiej zorganizowanymi krajami. Przeżywany teraz w Polsce kryzys ma charakter ogólnoeuropejski. Kiedy 12 lat temu grupa parlamentarzystów została zaproszona do Niemiec, aby obserwować prace komisji finansowych Bundestagu, opowiadano nam wiele o wspaniałym rozwoju Niemiec, o perspektywach. A dziś widzimy tam totalny kryzys i 5 milionów bezrobotnych. Nie można wszystkiego przewidzieć. Wiemy, że niektóre problemy będą ważne także dla miejscowych władz. Należy zwrócić uwagę na przygotowanie się do działania w nowych warunkach. Konsekwencje akcesji poniesie całe społeczeństwo, skutki nieprzygotowania do nowych zadań także. Proszę pamiętać o tym, że władze każdego miasta i gminy muszą zdać trudny egzamin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechMojzesowicz">Rolnicy nie myślą jedynie o wysokości dopłat. Zastanawiamy się także, jak znajdziemy się na wspólnym rynku. Gospodarstwa towarowe muszą myśleć przyszłościowo. Mam chłodny stosunek do integracji z Unia Europejską. Chciałbym jednak, aby ludzie poszli do wyborów. Najgorszym wyjściem byłoby, gdyby społeczeństwo nie rozstrzygnęło wyniku referendum i musiałby to uczynić parlament. Wówczas może okazać się, że nasze wewnętrzne awantury doprowadzą do braku stabilizacji. Sytuacja ekonomiczna kraju jest dziś wykorzystywana w debatach o akcesji. Obserwuję przeciwników, którzy nagłaśniają tylko ten aspekt, gdyż wiedza, że to przełoży się na wynik referendum. Wszystkie strony powinny w rozsądny sposób zachęcać do oddania głosu. Trzeba zauważyć, że skrajni przeciwnicy i zwolennicy nie są przygotowani do debaty. Przeciętny obywatel, słuchając ich argumentów, ma ochotę zostać w domu. Zgadzam się z panem przewodniczącym, że Unia Europejska nie rozwiąże wszystkich naszych problemów. Trzeba to powiedzieć głośno. Jednak przeciwnicy wykorzystują takie stwierdzenia w skrajny sposób. Rozmawiałem ostatnio z dużym przedsiębiorcą z Unii Europejskiej, zajmującym się branżą rolną. Twierdził on, że społeczeństwo Unii nie jest przygotowane do dyskusji na temat poszerzenia Wspólnoty. Przyłączenie nowych państw nie ma być problemem, lecz wzmocnieniem Unii. W myśleniu naszych obywateli, jak w myśleniu przeciętnego mieszkańca Unii, pojawiają się stereotypy, brakuje myślenia globalnego. Po obu stronach trzeba doprowadzić do przewartościowania poglądów. Spotykamy się z ludźmi na wsiach. Robimy wszystko, aby poszli oni do urn, aby rozstrzygnęli losy Polski w referendum. Jestem pewien, że pozostawienie tego parlamentowi będzie najgorszym rozwiązaniem. Będzie to oznaczać spory polityczne, zarzuty o zdradę kraju, o brak patriotyzmu, a nie skoncentrowanie się na przyszłości Polski. Mam nadzieję, że będę złym prorokiem. Każdy ma możliwość wyboru w referendum, ale na sali parlamentarnej będzie się to odczytywać inaczej. Już teraz mówi się, że za integracją są ludzie światli, a przeciwko - niewykształceni. Każdy, kto ma autorytet na wsi, powinien zwrócić się do jej mieszkańców o udział w referendum i rozstrzygniecie o losach kraju. Niezależnie od wyniku referendum, trzeba zaakceptować wynik i przestać toczyć polskie spory polityczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JózefOleksy">Pan poseł wspomniał o interpretacji patriotyzmu. Nieuprawnione jest skojarzenie, że patriotami są ci, którzy bronią Polski przed Unią Europejską. Dziś patriotyzmem jest myśleć o dobrej przyszłości Polski. Będzie nią taka przyszłość, w której więcej będzie szans na rozwój niż dzisiaj. Myślę o rozwoju państwa, gospodarki i człowieka. Jeżeli tak rozumiany będzie patriotyzm, trafnie określimy, kto jest dziś patriotą, a kto zawęża pojęcie patriotyzmu do przeszłości i jej tradycji. Dzisiaj konieczne jest widzenie przyszłości, a nie tylko wartości historycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzZarzycki">Przypomnę dawną teorię konwergencji, która oznaczała zbliżanie się do siebie systemów gospodarczych i politycznych. Była nadzieją wielu światłych ludzi w latach sześćdziesiątych. Teoria ta nie znalazła potwierdzenia w praktyce. Jeden z konkurentów „padł” z powodu kłopotów ekonomicznych. Przyszłość Polski w Unii Europejskiej będzie optymistyczna, jeśli zdołamy dotrzymać rygorów, jakimi kierują się kraje Piętnastki. Stopień sprywatyzowania gospodarki sięga tam 80–85%, my zaś nie możemy wciąż przełamać bariery, co powoduje destrukcję ekonomiczną. Dotyczy to zwłaszcza tradycyjnych polskich okręgów przemysłowych, jak Śląsk, skąd pochodzę. Przewiduję poważne problemy przed i po akcesji z przemysłami ciężkimi, górniczego, hutniczego, kolejnictwa. Sytuacja będzie zależeć w dużym stopniu od Sejmu i rządu, od naszych decyzji dotyczących przebiegu prywatyzacji. W tym roku zyskamy mniej z prywatyzacji niż liczyliśmy, jak zapowiada premier. Konieczna jest większa aktywność parlamentu w kierunku przeprowadzenia koniecznych zmian. Część prywatyzacji zależy od aktywności i przedsiębiorczości władz terenowych. Dziś samorząd iławski był został oceniony jako aktywny, jednak w wielu częściach kraju w dalszym ciągu nie rozpoczęto prywatyzacji mienia komunalnego, gospodarki mieszkaniowej, a miasta nadal zastanawiają się, jak utrzymać ogromną substancję mieszkaniową. Liczba zatrudnionych w administracji lokalnej rośnie w zastraszającym tempie. W skali kraju odnotowywane są przypadki korupcji. Nie pasujemy do Europy z tak rozpowszechnionym zjawiskiem korupcji. To zadanie na najbliższe lata. Spory polityczne w Polsce toczą się w burzliwej atmosferze, przy wzajemnych, licznych oskarżeniach. Sprawa przynależności do Unii Europejskiej jest przyczyną i skutkiem tych sporów. Aktywnej części społeczeństwa odbiera to siły i zapał do dalszych wysiłków. Na zakończenie przyłączam się do tych, którzy nawołują do zgody społecznej. Podkreślam, że kluczem do naszej pozycji w Europie jest sytuacja gospodarcza. Jeśli nie potrafimy uśmierzyć sporów i zastanowić się wspólnie nad szansami polskiej gospodarki, nie osiągniemy sukcesu lub będzie on dużo mniejszy, niż możliwy do uzyskania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Przed chwilą miałam przyjemność oddania głosu w prareferendum iławskim. Władze miasta przygotowały bardzo dobrze lokale wyborcze, zorganizowano imprezy towarzyszące. Miałam okazję porozmawiać z mieszkańcami oczekującymi na oddanie głosu. Spotkałam małżeństwa z dziećmi, jedno z nich spoza Iławy. Potwierdzili, że wezmą udział także w głosowaniu 7 i 8 czerwca. Jednak z pań podkreśliła, że czyni to z wielkim przekonaniem. To bardzo optymistyczny akcent. Cieszę się, że Iława jest miastem europejskim i sądzę, że wynik prareferendum pokaże, iż chce wstąpienia Polski do Unii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#EdwardWojtalik">Ze spotkań z przedstawicielami wielu środowisk wynika, że kampania informacyjna nabrała rumieńców. Do Sejmu i rządu kierowane są liczne zaproszenia na spotkania w gminach i miastach. Ludzie pytają już o konkretne rozwiązania, dyskusje są zdecydowanie bardziej konkretne. Ostatnio uczestniczyłem w spotkaniu z rybakami. Grupa ta od lat współpracuje ze środowiskiem innymi krajami bałtyckimi. Ich wiedza o Wspólnocie i zasadach wspólnego rynku jest budująca. Uważam, że tak intensywna akcja informacyjna procentuje, parlamentarzyści spotykają się na trasach między miastami, wszyscy zaangażowali się w działania informacyjne. Aktywne są także stowarzyszenia i sami obywatele. Pojawia się dużo ulotek i broszur. Sadzę, że kampania jest prowadzona poprawnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AndrzejNamysło">Istnieją co najmniej trzy powody, dla których termin i miejsce naszego spotkania są trafne. Znajdujemy się w apogeum kampanii referendalnej. To moment na pierwsze podsumowania. Sądzę, że przyspieszenie działań nastąpiło, gdy włączyły się do nich samorządy. Przy całym szacunku dla rządu, lokalne zaangażowanie jest bardzo istotne. Inicjatywa przeprowadzenia prareferendum to przejaw aktywności władz miasta. Będzie to na pewno wpływać na wzrost zainteresowania ludzi problematyką europejską. To naturalny bodziec do wyrażenia poglądów w referendum unijnym. Samorządy kreują rzeczywistość w demokratycznym społeczeństwie, to one kształtują codzienność obywateli. Pan minister Lech Nikolski wspomniał, że trzy tygodnie temu prareferendum organizowane było w Prudniku, za tydzień odbędzie się w Głuchołazach. Jest to okazja do sprawdzenia dynamiki zmian nastrojów społecznych, która zapewne przełoży się potem na wynik referendalny. Niezależnie od wyniku referendum akcesyjnego trzeba stwierdzić, że kampania jest świetną okazją do pobudzenia debaty o Polsce. Zapewne nie byłoby to możliwe bez akcji informacyjnej. Prawdą jest, że często dyskusja nie dotyczyła miejsca Polski w Unii Europejskiej, lecz o dopłatach bezpośrednich. Jednak ostatnio, po podpisaniu traktatu w Atenach, debata zeszła na inne tory, poruszano w niej szereg innych kwestii. To również bardzo korzystny efekt prowadzenia kampanii informacyjnej. Wszelkie inicjatywy ogólnopolskie i samorządowe sprzyjają zwiększeniu zaangażowania przez społeczności lokalne. Dziękuję gospodarzom za podjęcie wysiłku zorganizowania dzisiejszej imprezy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AndrzejUmiński">Ogromną przyjemnością jest słuchać państwa pozytywnych ocen o władzach Iławy i ich inicjatywie. Na pierwszy rzut oka widać, że społeczność iławska jest bardzo aktywna od czasu, gdy w Polsce rozpoczął się proces transformacji. W 1990 roku Iława otworzyła się na wspólne przedsięwzięcia z krajami europejskimi. Podjęto szereg wspólnych działań. W branży drzewnej pojawił się tu kapitał szwedzki. Firma „Sweedwood Poland SA” tworzą rzeczywistość w naszym okręgu, kreują poziom gospodarczy. Zadomowiła się tu także niemiecka grupa kapitałowa „MM International”. Powiat iławski stanowi ewenement, gdyż otwartość władz zachęcała inwestorów, aby tu realizowali swoje plany inwestycyjne. Warto podkreślić, iż powiat iławski i miasto współpracują w okręgami w krajach Unii Europejskiej. Wyprzedziliśmy wiele regionów naszego kraju, prowadząc wspólne, europejskie przedsięwzięcia z naszymi partnerami. Wynieśliśmy z nich doświadczenie. Pomysł Europy Regionów nie jest nam obcy. Umieliśmy sięgnąć po środki preakcesyjne, rozwijamy wymianę doświadczeń i poglądów. Nie wszystkie osiągnięcia można przeliczyć na złotówki, jednak społeczeństwo Iławy zyskuje przeświadczenie, że akcesja do Unii Europejskiej jest naszą szansą. Bezrobocie w województwie warmińsko-mazurskim jest najwyższe w Polsce. Jednak jednocześnie mamy tu najwyższe poparcie dla idei integracji. W toku analiz trzeba zastanowić się, skąd takie połączenie. Cieszą mnie wypowiedzi państwa posłów na temat naszego miasta. Miasto rozwija się świetnie, a po wojnie było ono w 80% zniszczone i liczyło 2300 mieszkańców. Dziś liczy ponad 35 tysięcy. Ludzie są bardzo aktywni, dążą do poprawy warunków życia, chcą mieć wpływ na losy kraju. Stąd ma swojego posła. Wierzę, że potwierdzenie poparcia Iławy dla integracji europejskiej jest oczywiste. Jesteśmy dziś w gmachu ratusza, który został tak pięknie wyremontowany ze środków Fundacji Polsko-Niemieckiej. Dziękuję przy tej okazji za poparcie naszych starań o pozyskanie tych pieniędzy. Wyremontowano także placówki oświatowe i obiekty kościelne. Wiemy, że trzeba uzupełniać budżet takich inwestycji z własnych funduszy i staramy się to czynić w jak najszerszym wymiarze. Dziękuję za przyjęcie zaproszenia miasta. Mam nadzieję, że spędzą państwo tu czas przyjemnie i pożytecznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JerzyCzepułkowski">Podzielam wszystkie pozytywne opinie moich kolegów o Iławie. Komisja sejmowa gości w tym mieście po raz drugi. Poprzednio opinie posłów były równie pozytywne. O 16.00 rozpoczynamy prace w trzech grupach roboczych, na które zapraszam państwa po obiedzie i zwiedzeniu Iławy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#LechNikolski">Dziękuję za zaproszenie do Iławy. Winien jestem państwu jeszcze informację na temat przebiegu referendum na Słowacji. Zgodnie z najświeższymi informacjami frekwencja waha się między 40 a 50%.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JózefOleksy">W imprezie iławskiej uczestniczyć będą dziennikarze zagraniczni. Komisja dokonała przeglądu różnych form kampanii przedreferendalnej. Sądzę, że konkluzje są pozytywne. Zgadzamy się co do tego, iż pożądane jest podjęcie tej historycznej decyzji przez naród, aby nie trzeba było stosować ścieżek zapasowych. Komisja Europejska Sejmu zwraca się z tego miejsca do wszystkich Polaków, aby starali się dowiedzieć, czego dotyczy ich decyzja. Mamy nadzieję, że z akcesją będą wiązać swoją przyszłość. Hasłem w referendum jest „Tak dla Polski”. O wspólne nasze losy chodzi. Chcielibyśmy, aby spory polityczne i utarczki zamieniły się w dyskusję o wygraniu członkostwa dla Polski. To najważniejsze wyzwanie. Za chwilę rozpocznie się proces gromadzenia korzyści, a ich poziom może być większy lub mniejszy, zależnie od tego, w jakim stopniu sami o to zadbamy. Najpierw musimy budować polski potencjał gospodarczy, gdyż tylko w ten sposób możemy skutecznie uczestniczyć w konkurencji europejskiej, w rywalizacji, niezależnie od tego, czy znajdziemy się w Unii Europejskiej, czy też pozostaniemy poza nią. Komisja Europejska Sejmu opowiada się za ukierunkowaniem dynamiki sporu na dynamikę sukcesu. Wówczas będziemy mogli powiedzieć, że w tym pokoleniu zrobiliśmy coś dla Polski, że poprzez akcesję zapewniliśmy warunki dla zapewnienia takiej pozycji, na jaką nasz kraj zasługuje. Serdecznie pozdrawiamy wszystkich mieszkańców Iławy. Zapraszamy państwa do urn. Niech to prareferendum będzie wyrazem sposobu myślenia mieszkańców miasta o własnych sprawach. Dziękuję wszystkim za udział w debacie. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>