text_structure.xml 36.1 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(W posiedzeniu wziął udział wicemarszałek Sejmu Zbigniew Gertych.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Wprowadzenia do dyskusji, w oparciu o tezy przygotowane przez prof. J. Pajestkę, dokonał wiceprzewodniczący Zespołu Doradców Sejmowych Henryk Kisiel.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#HenrykKisiel">Posłowie otrzymali drugą wersję opracowania przygotowanego do dyskusji, która podjęta będzie w Sejmie, gdy rząd przedstawi w marcu br. program antyinflacyjny.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#HenrykKisiel">Posiedzenie Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów na temat przychodów ludności wykazało, że problem inflacji oraz mechanizmy jej powstawania są posłom dobrze znane. Warto tylko może dodać, iż w wielu krajach zachodnich, w związku z silną pozycją związków zawodowych oraz specjalnymi ustawami funkcjonuje indeksacja kosztów utrzymania, tak więc nawet inflacja rzędu 15–20% (jak w Wielkiej Brytanii, czy we Włoszech w niektórych okresach) nie musi prowadzić do zachwiania równowagi pieniężno-rynkowej. My mamy dopiero zapowiedź takiego systemu w odniesieniu do emerytur i rent poczynając od 1986 r. (niezależne i samorządne związki zawodowe zapewne wywalczą to samo w odniesieniu do płac).</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#HenrykKisiel">Jednak problemy naszego kraju w 1982 r. nie są porównywalne, dlatego prof. J. Pajestka rozpatruje nasz, konkretny typ inflacji, gdzie głównym zjawiskiem jest luka inflacyjna. Zjawisko to nie jest w świecie rzadkością, zwłaszcza w krajach Trzeciego Świata, ale w takich rozmiarach nie występuje nigdzie poza Polską.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#HenrykKisiel">Przechodząc do problemów praktycznych, chciałbym zwrócić uwagę na potrzebę przygotowania się na dwie możliwe drogi dochodzenia do równowagi. Pierwsza - przez likwidację nawisu inflacyjnego, który pod koniec ubiegłego roku wynosił ok. 500 mld zł i który w styczniu wzrósł o kolejne 20 mld zł (20 mld razy 12 miesięcy czyni 240 mld, dodajmy do tego trzynastki, czternastki itd.). Dochodzimy w ten sposób do 800–900 mld zł, o czym mówiliśmy już w grudniu ub.r. Gdyby to nastąpiło mechanizm reformy gospodarczej zostałby zniszczony. Druga droga walki o przywrócenie równowagi pieniężno-rynkowej to eliminowanie przyczyn obecnego stanu rzeczy. Jestem za jednoczesnym stosowaniem obu dróg, gdyż likwidując jeden nawis, moglibyśmy umożliwić narośnięcie drugiego.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#HenrykKisiel">W związku z tym muszę podjąć polemikę z koncepcjami prezentowanymi przez niektórych członków Zespołu Doradców Sejmowych, którzy jako przyczyny obecnych trudności wskazują przegrzanie koniunktury, związane z przeinwestowaniem gospodarki, nierównowagę bilansu handlowego oraz deficyt budżetowy. Otóż rzeczywiście w latach 70-tych stale zwiększała się szerokość frontu inwestycyjnego, natomiast wzrost zadłużenia zagranicznego tłumił inflację, zaś deficyt budżetowy wówczas nie istniał - przeciwnie, nawet ukrywano istnienie pewnych nadwyżek. W roku 1982 po raz pierwszy od wielu lat mamy do czynienia ze zmniejszeniem dochodu narodowego wytworzonego wskutek zwrotu części długu zagranicznego. Mamy ujemny bilans handlowy z krajami socjalistycznymi oraz dodatni - z kapitalistycznymi. W sumie jest to jednak niewielka nadwyżka, według mnie rzędu kilkudziesięciu miliardów. Trudno tu więc dostrzec czynnik inflacjogenny, dopiero zaczyna on kiełkować. Jednak uchwała o planie na rok bieżący wyraźnie zachęca do brania kredytów z krajów socjalistycznych. Jeśli zostanie to zrealizowane, wówczas ratujemy bilans dochodu wytworzonego.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#HenrykKisiel">Rozpatrując problem deficytu budżetowego Chciałbym przypomnieć, że nasz zespół zwracał uwagę, a komisja podzieliła to stanowisko, że należy dążyć do maksymalnego zwiększenia dochodów budżetu, by ograniczyć „pożyczanie” pieniędzy z NBP, co oznacza przecież nic innego jak emisję.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#HenrykKisiel">Za najważniejszą kwestię uważam tezę sformułowaną przez prof. J. Pajestkę, zgodnie z którą inflacja jest następstwem niskiej wydajności pracy, marnotrawstwa, braku obniżki kosztów własnych itd. Zahamowanie inflacji może nastąpić tylko przez przełamanie owych negatywnych zjawisk. Wbrew założeniom reformy w 1982 r. nie wystąpiły objawy zwiększania efektywności gospodarowania. Przeciwnie - nierzadko jakość produkcji spadała, zaś płacono za nią znacznie więcej. Otóż jeśli nie uda się doprowadzić do obniżki kosztów produkcji, to w roku bież. będzie jeszcze gorzej.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#HenrykKisiel">Z zasady samofinansowania wynika, że przedsiębiorstwo może samodzielnie dysponować wygospodarowanymi środkami. Rzecz jednak w tym, że znikoma część przedsiębiorstw ma niskie koszty produkcji. Prezes St. Majewski przyznał, że sprzyjała temu liberalna polityka kredytowa. Niewystarczający okazał się mechanizm podatkowy. Otóż mimo lamentu o podatki, FAZ itd. mamy obecnie przedsiębiorstwa, które w styczniu wypłaciły zaliczki na poczet tegorocznych premii, już nie „trzynastki”, ale nawet 16-tej pensji.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#HenrykKisiel">Wiąże się to ściśle ze sposobem obliczania cen. Zgodnie z niedawno wydanym aktem prawnym, do kosztów uzasadnionych należy m.in. wartość zużytych materiałów oraz straty technologiczne w ilościach określonych w normach zakładowych, zaś w zakresie płac - w oparciu o normy zakładowe pracochłonności wyrobu. Jak to wyglądało w roku ubiegłym? Normowanie zużycia surowców czy energii występowało rzadko, ale nawet jeśli występowało - to przecież decyzją dyrektora i głównego księgowego można ustalić normy w takiej wysokości, aby załoga nie odczuwała wzrostu kosztów utrzymania. W ten sposób związek płacy z efektem pracy został zerwany, zaś przedsiębiorstwo samofinansujące zawsze posiada środki. Mój postulat jest więc następujący: przywrócić rangę normom.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#HenrykKisiel">Mówiono bowiem, że ci, którzy produkują drogo, będą wypierani przez konkurencję. Teoretycznie tak, ale w naszej sytuacji, cechującej się ogromnym, niezaspokojonym popytem, w tym także na dobra zaopatrzeniowe - nie. Struktura produkcji jest przecież dana i nie można jej szybko zmienić. W praktyce cena zbliża się do krańcowych kosztów produkcji. Zwiększanie płac, to zwiększanie kosztów produkcji.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#HenrykKisiel">Trzeba równocześnie stwierdzić, że pojęcie wskaźnika produkcji netto stanowi postęp w stosunku do pierwotnych założeń odpisów na fundusz aktywizacji zawodowej. Ustalenie owego wskaźnika jest jednak łatwe tylko w przypadku towarów jednorodnych (np. węgiel). Przy towarach przemysłu lekkiego (np. konfekcja) wystarczy, że zakład zrobi bluzki z innym dekoltem, albo dłuższym rękawem i może już ogłosić, że produkuje wyrób nowy, którego cena nie może być porównywana z poprzednią. Nikt tego nie skontroluje.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#HenrykKisiel">Równocześnie nie można zwlekać z likwidacją obecnego nawisu. Wymienia się wiele koncepcji. Ponieważ struktura nawisu jest wciąż mało znana, nie mogę opowiedzieć się za żadną z nich. Nie wiadomo, czy nawis to oszczędności spekulacyjne, czy też sumy zgromadzone przez obywateli na książeczkach PKO płatnych a vista. Najprostszą sprawą, którą niektórzy proponowali w plotkach - byłaby wymiana pieniędzy. Tego nie można zrobić i słusznie Ministerstwo Finansów zdementowało pogłoski. Inny pomysł to podwyżka cen dóbr luksusowych, która, jeśli realizowana w kilkudziesięciu asortymentach, doprowadziłaby do zdjęcia 200–250 mld zł. Po trzecie - koncepcja ministra Z. Krasińskiego wprowadzenia podatku antyinflacyjnego od dochodów uzyskiwanych na bieżąco. Proponuje się też przedpłaty na poszukiwane towary, zwłaszcza w rolnictwie, ale nie w PKO, tylko bezpośrednio w fabrykach. Część Zespołu Doradców Sejmowych przedkłada wreszcie operacje finansowe w rodzaju bonów skarbowych, które oczywiście musiałyby być oprocentowane wyżej niż obecne bony PKO (np. 18%), wówczas jednak część środków ulokowanych w bonach PKO zostanie przemieszczona. Rozważając te wszystkie pomysły nie można zapomnieć, że znaczna część społeczeństwa jest zubożona i że sytuacja tych ludzi nie może się pogarszać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AlojzyMelich">Zaprezentowane przez mego przedmówcę koncepcje są mi bardzo bliskie. W literaturze natrafiłem na 23 typy inflacji, a jeszcze nie skończyłem lektury. Musimy więc ustalić, jaki jest polski typ inflacji? Nie wyrobiłem sobie jasnego obrazu, wydaje mi się jednak, że nie jest to - a w każdym razie do tej pory nie była - inflacja typu dochodowo-płacowego. Nasza inflacja nie polega na zjawisku nadmiernych dochodów. Na początku lat 70-tych płace rosły, lecz malał udział kosztów osobowych w całości kosztów wytwarzania. Wskazuje to na brak prostej zależności między wzrostem dochodów a inflacją. Ważne jest więc nie to, że rosną dochody - co twierdzi prof. J. Pajestka - lecz to, co one przynoszą. Można podnosić płace bez inflacji, jeśli zostanie zwiększona podaż towarów.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#AlojzyMelich">Moim zdaniem nasza inflacja jest podażowo-kosztowa. Niewystarczająca podaż wynika z wysokich kosztów produkcji, o czym była mowa w referacie. Przypomnijmy sobie, jak wiele razy koszty inwestycji wzrastały dwu- lub trzykrotnie. Musimy więc szukać rozwiązań po stronie kosztowo-podażowej. Żadne inne nie będzie skuteczne na dłuższą metę, zaś korekta dochodów mogłaby jeszcze bardziej zmniejszyć wydajność pracy. Przy 25%-owym, a nawet znacznie większym spadku realnych dochodów, poszukiwanie pieniędzy w kieszeni obywatela byłoby politycznie szkodliwe. Trzeba ruszyć produkcją oraz zwiększyć efektywność gospodarki. Nie łudźmy się, żadne apele tu nie pomogą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JózefKijowski">Całkowicie zgadzam się z tezami prof. J. Pajestki. Jednakże wymieniając czynniki inflacyjne pominięto dalsze bardzo ważne czynniki: deficyt kredytowy (który wiedzie do emisji pieniądza) oraz straty przedsiębiorstw i produkcję nietrafioną.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JózefKijowski">Wnioski Zespołu Doradców Sejmowych dotyczące polityki antyinflacyjnej są słuszne. Jest tylko pytanie: jak to zrobić? Już od kilku lat mówimy o tym, że mamy niski poziom dochodu narodowego związany z niskim poziomem wydajności pracy. Nie potrafimy bowiem powiązać płac z wynikami produkcji i efektywnością gospodarowania. Można ograniczyć program działań antyinflacyjnych do tego punktu, gdyby tylko udało się go zrealizować. W walce o gospodarność były u nas dwie szkoły. Jedna z nich, wiodąca do roku 1970, zakładała, że wzrost stopy życiowej nastąpi wówczas, gdy uda się osiągnąć wzrost wydajności pracy. Doprowadziło to do wydarzeń z 1970 r. Po 1970 r. formuła uległa zmianie; uznano, iż wzrost wydajności pracy może być skutkiem wzrostu płac. W rezultacie mieliśmy wydarzenia roku 1980.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JózefKijowski">Pytanie: co zrobić, by stopa życiowa nie spadała, jest nadal aktualne. Nie było chyba kraju, który by w warunkach kryzysu 2,5 razy zwiększał świadczenia socjalne w ciągu roku. Rysują się perspektywy dalszego spadku dochodu; W przedłożonym materiale mowa o tym, że wszyscy powinni partycypować w ponoszeniu kosztów polityki antyinflacyjnej. Mowa tam, że podnoszone są postulaty, aby ludność wiejska nie była zobowiązana do pokrywania kosztów wychodzenia z inflacji. Takich postulatów nie ma. Postuluje się natomiast, by środowisko wiejskie ponosiło te koszty w tym samym stopniu co inne grupy. Teza, iż każdy wzrost produkcji rolnej powinien być pokrywany wzrostem cen płaconych rolnikom jest trafny. Zgodnie z tą zasadą działają przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#JózefKijowski">Prof. J. Pajestka wskazuje, co należy robić dla zwalczania nierównowagi i inflacji. To są dobre hasła. Należy zastanowić się, czy znając realia gospodarcze będziemy umieli skorzystać z tych form walki z inflacją. Czy jesteśmy zdolni do zlikwidowania ponad 500 mld zł nawisu? Czy możemy przeciwstawić się dalszym tendencjom inflacyjnym? Byłbym ostrożny w odpowiedziach na te pytania. Zgadzam się z tym, że skoro „podrzucono nam żabę”, to trzeba ją skonsumować. W ostatecznym rachunku skonsumuje ją społeczeństwo. Kto jednak ma podjąć decyzje i wyegzekwować je?</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#JózefKijowski">Wydaje się słuszne, by rząd przedstawił Sejmowi odpowiednie propozycje, które będą przedmiotem debaty i konsultacji. Zapewne nie będą to propozycje popularnych decyzji. Okaże się też na ile do przyjęcia są wyniki konsultacji. Trudno powiedzieć, jakie są realne możliwości sterowania kosztami w przedsiębiorstwie, skoro nie są one weryfikowane na rynku, ponieważ nie ma konkurencji i funkcjonuje monopol. Żadne mierniki nie są w stanie sprowadzić kosztów produkcji do poziomu kosztów społecznie niezbędnych. Koszty te mogą być weryfikowane jedynie na rynku. Debata nad teoretycznymi założeniami poczynań antyinflacyjnych przyniesie pożytek, jeśli zostaną sformułowane konkretne propozycje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#ZenonSzulc">Z satysfakcją wysłuchałem wypowiedzi H. Kisiela. Jest ona interesującym uzupełnieniem przedłożonych przez Zespół Doradców Sejmowych materiałów. W materiałach tych jest mowa o problemie kosztów. Zgadzam się z tym w zupełności. Jest oczywiste, że poziom kosztów wytwarzania pozostaje istotnym elementem ograniczenia inflacji. Założono, że przedsiębiorstwa będą tworzyły zyski za pośrednictwem kosztów i cen. Nie ma jednak możliwości zróżnicowania zysków w zależności od tego, czy pochodzą one ze wzrostu cen, czy też są następstwem wzrostu wydajności pracy. Może należałoby rozważyć zróżnicowanie podatku zależnie od tego, czy zysk jest rezultatem wzrostu cen, czy też obniżki kosztów wytwarzania. Być może jest to trudne, ale jeśli rezygnujemy z tego przedsięwzięcia, to mamy skutki, których jesteśmy świadkami.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#ZenonSzulc">Niezbędne jest dokonanie modyfikacji mechanizmu reformy, by zainteresować przedsiębiorstwa poprawą gospodarowania. Zmniejszyła się np. sprawozdawczość, ale nie zmalała administracja w przedsiębiorstwach. Zmniejszanie liczby zatrudnionych musi się opłacić. W ub.r. porównałem 11 technologii z dziedziny chemii dysponując materiałami ofertowymi z 6 krajów. We wszystkich przypadkach nasze technologie są znacznie bardziej energochłonne i przewidują wyższe zużycie surowców. Głównym źródłem środków na fundusz rozwoju jest amortyzacja (obecnie obliczana w sposób niedoskonały), część środków pochodzi z zysków, a część z kredytów. Niejednokrotnie można osiągnąć obniżkę kosztów, dzięki niewielkim nakładom inwestycyjnym pozwalającym na uruchomienie rezerw. Nie docenia się tych spraw.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#ZenonSzulc">Jako dyrektor przedsiębiorstwa produkcyjnego odwiedzałem przedsiębiorstwa w krajach wysoko rozwiniętych. Byłem dyrektorem przez 16 lat i miałem oczywiście wzrost produkcji oraz obniżkę kosztów. Nikt mnie jednak nie zapytał, jak przygotowuję produkcję na przyszłe lata. Tymczasem w krajach wysoko rozwiniętych dyrekcja poświęca swą uwagę przygotowaniu produkcji przyszłych lat. Szereg nowych technologii wdrażałem na zasadzie mego osobistego hobby.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#ZenonSzulc">Z punktu widzenia inflacji istotne są wymagania w stosunku do kierownictw przedsiębiorstw. W naszej praktyce dyrektora odwołuje się wówczas, gdy się on nie podoba pracownikom. Dyrektor może sobie zjednać ludzi, wówczas gdy będzie z nimi często rozmawiał, albo wyjaśniał, że przepisy nie pozwalają na poprawę ich sytuacji materialnej. Ustalenie kryteriów oceny kadry kierowniczej może być istotnym elementem przeciwdziałania inflacji.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#ZenonSzulc">Sygnalizuję niektóre tylko elementy problemów, ponieważ ich pomijanie jest nie do przyjęcia. Wydaje się, że niektóre uchwały rządu, jak np. 135 i 186 doprowadziły do wydawania pieniędzy w sposób nie przyczyniający się do poprawy sytuacji gospodarczej. Teraz chcemy to „odkręcić”. Przedsiębiorstwa nie wykorzystały stworzonych możliwości. Po prostu podniosły płace. Nie kwestionuję wzrostu płac, ale skuteczność związania tego wzrostu z efektami gospodarczymi. Mam tu na myśli produkcję, wydajność pracy, energochłonność i zużycie surowców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławGębala">Gdy chodzi o źródła inflacji, to na pewno można by o tym więcej napisać. Rozmowa na te tematy ze społeczeństwem jest trudna, gdyż chodzi o problemy makroekonomiczne. Trzeba więc zastanowić się, jak podejmować te zagadnienia, by było to przekonujące. Należy wyjaśniać, jak doszło do inflacji, pokazać kiedy się ona zaczęła, w jakich kwotach dochód narodowy wyższy był od podzielonego w poszczególnych latach. Gdyby wszystko było na kartki, to wówczas każdy zobaczyłby, ile zostaje mu pieniędzy, bo nie ma ich na co wydać. Społeczny odbiór zagadnienia inflacji jest niezmiernie ważny. Chodzi o to by uzyskać zrozumienie dla projektowanych rozwiązań. Społeczeństwo liczy, że program antyinflacyjny zatrzyma zjawisko wzrostu cen. Że wzrost ten będzie kontrolowany i spokojniejszy. Ludzie mówią: wytrzymamy to, ale róbcie tak, by nie obniżyć poziomu życia, jaki mieliśmy w 1982 r. Nie jest to wygórowane żądanie. Wydaje się, że należy pokazać źródła inflacji w skali mikro. Rodzi się ona w każdym przedsiębiorstwie w rezultacie nieuczciwej działalności w zakresie ustalania kosztów, czy też uzyskiwania dotacji przedmiotowych.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#StanisławGębala">Nadrzędnym kierunkiem działania powinno być zwalczanie nierównowagi gospodarczej przez wzrost podaży. Wydaje się, że mamy pewne pole manewru związane z przesunięciem surowców z branż inwestycyjnych do produkcyjnych oraz do działu usług. Byłoby dobrze, gdyby udało się w tym roku zahamować tempo inflacji, co jest realne. Nie należy dopuszczać do produkowania dóbr inwestycyjnych za pomocą polityki kredytowej. Trzeba rozważać celowość udzielania kredytów i dążyć do tęgo, by przedsiębiorstwa zwiększały własne środki.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#StanisławGębala">W IV kwartale prześcigano się w stwarzaniu preferencji dla przedsiębiorstw. Kłóci się to z założeniami reformy. Na ocenę wyników trzeba będzie poczekać. W marcu będziemy mieli pełniejsze dane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#LonginCegielski">W pełni zgadzam się z tezami ministra H. Kisiela. Były one potrzebne, gdyż wyjaśniają nieprecyzyjne sformułowania zawarte w materiale prof. J. Pajestki. Program antyinflacyjny powinien być przygotowany w sposób kompleksowy. Obecnie dostrzegam pewną niecierpliwość w ocenach. Wydaje się, że należy podejmować różne działania i że powinny być one bezwzględnie realizowane.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#LonginCegielski">Węzłowe zagadnienia to sprawa przymusu ekonomicznego. Musimy stworzyć odpowiednie mechanizmy. Udało się to na Węgrzech. Często w dyskusjach podnoszona jest sprawa samorządu. Samorządność przedsiębiorstw powinna pozostawać w ramach przepisów, gdyż inaczej przekształca się ona w samowolę. Przy konstruowaniu programu antyinflacyjnego należy zwrócić uwagę na to, by nie tracić z pola widzenia problemów podniesionych przez posła Z. Szulca. Musimy też dokonać analizy i oceny dotacji przedmiotowych. Mogą one z pewnością zostać zredukowane. Szczególnie utrudnia prowadzenie rachunku ekonomicznego brak wyceny środków trwałych i związany z tym problem amortyzacji. Rzutuje to na sprawę kosztów i cen, i dlatego powinno być wzięte pod uwagę. Wydaje się, że zamrożenie płac nie jest najbardziej skuteczną metodą. Aby przymus był skuteczny musi być stosowane bodźcowanie. W tym kierunku należy doskonalić rozwiązania reformy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#IrenaSroczyńska">Chciałabym skoncentrować się na społecznych aspektach dyskutowanego dziś tematu. Martwi mnie, że w materiałach, które otrzymaliśmy, a także w dyskusjach toczących się w środkach masowego przekazu, główny akcent kładzie się na podwyżki cen. Są to decyzje nieuniknione, ale nie powinny dotyczyć grup społecznych, którym już obecnie żyje się bardzo ciężko. Boję się, że nawet ustawy o emeryturach, które niedawno uchwaliliśmy, nie uchronią najsłabszych grup społecznych przed skutkami inflacji.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#IrenaSroczyńska">Zbyt dużo i w sposób jednostronny mówimy o podwyżkach cen. Prowadzi to do zdenerwowania społeczeństwa i spekulacyjnego wykupywania towarów. Ogłasza się ankiety nt. tego, na które towary przede wszystkim ceny powinny wzrosnąć. Nie kwestionuję potrzeby poruszania tej problematyki, ale należy o tym mówić w inny sposób. Jakie powinniśmy stosować formy działania, aby łagodzić inflację? Szerzej niż dotychczas powinien być podnoszony temat skutków wzrostu płac nie znajdujących pokrycia w efektach ekonomicznych (brak wzrostu produkcji i poprawy jakości). Pamiętamy, że swego czasu w budownictwie obniżka kosztów łączyła się z obniżką jakości (ślepe kuchnie). Należy dbać o to, by obecnie sytuacje takie nie miały miejsca - obniżka kosztów musi iść w parze ze wzrostem jakości. Za mało stosujemy środków propagandowych przed podjęciem decyzji administracyjnych. Wzrost cen nie oznacza poprawy sytuacji na rynku, towarów z tego tytułu nie przybędzie. Środki masowego przekazu powinny częściej tę sprawę akcentować.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#IrenaSroczyńska">Powinniśmy szukać różnych form łagodzenia zjawiska inflacji. Sądzę, że nie możemy z góry odrzucać systemu przedpłat, ale trzeba powiedzieć jak długo klient będzie czekał na dany towar. Dotyczy to również opodatkowania grup o wysokich dochodach. Należy jednak ustalić rozsądną granicę, by nie zniechęcać do zwiększania wydajności pracy. Nie wiem, czy 10 tys. zł stanowi taką granicę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#OlgaRewińska">Przeciętny obywatel nie rozumie źródeł inflacji, nie zdaje sobie sprawy z rzeczywistej sytuacji kraju. Oczekuje z jednej strony wzrostu płac, z drugiej zaś zahamowania wzrostu cen. W związku z tym, nie czekając na zatwierdzenie programu antyinflacyjnego, należy sprawy te w sposób zrozumiały, przystępny wyjaśniać. Trzeba to robić w różnych gazetach, a nie tylko specjalistycznych tygodnikach i prasie centralnej. Należy wziąć pod uwagę prasę, która dociera do większości czytelników. Wzrostu cen nie unikniemy. Nie można się tego bać, aczkolwiek zgadzam się, że jest to bardzo niepopularne.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#OlgaRewińska">Jestem pod wrażeniem odbytej dziś rozmowy z absolwentem SGPiS. Zgłosił się on do Komisji Handlu Wewnętrznego z wieloma ciekawymi propozycjami. Stwierdził np. że na część artykułów trwałego użytku rzadkiego zakupu (np. magnetofony, lodówki, dywany itp.) należy podnieść ceny bardzo wysoko na określony czas. Pozwoliłoby to ściągnąć pieniądze od ludzi najbardziej zamożnych. Społeczeństwo należałoby poinformować, że po 2–3 latach wrócilibyśmy do cen wynikających z kalkulacji. Ci, co zechcą kupić dany artykuł odłożyliby decyzję. Dziś jest nacisk na rynek, bo ludzie wiedzą, że za rok każdy artykuł będzie kosztował drożej. Argumentacja ta nie jest - jak sądzę - pozbawiona słuszności. Przyjmuję opinię tego młodego człowieka jako sposób myślenia części społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#OlgaRewińska">Słusznie zakłada się ochronę grup o najniższych dochodach. Jednocześnie jednak należy zaostrzyć walkę ze spekulacją i cenami wolnorynkowymi. Parają się tym grupy dysponujące dużą ilością pieniędzy. Zastanawiałam się od dłuższego czasu, co powoduje taki ruch na kołdry. W Domach Towarowych „Centrum” powiedziano mi, że kołdry są wykupywane dlatego, że szyje się z nich kombinezony dziecięce (z 1 kołdry wychodzi 10 kombinezonów za 3,5 tys. zł). Należy podjąć walkę ze zjawiskami tego typu. Jeśli mamy wszyscy ponosić koszty wychodzenia z kryzysu, to powinniśmy rozłożyć je sprawiedliwie.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#OlgaRewińska">Trzeba na pewno prowadzić konsultacje społeczne, ale taka ankieta, jaka ukazała się ostatnio w „Kurierze” nie jest dla przeciętnego śmiertelnika. Zużyto tylko sporo papieru, a skutek takiej konsultacji jest mocno wątpliwy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JaninaŁęgowska">Dyskusja na temat będący przedmiotem dzisiejszych obrad jest szalenie trudna. W 1981 r. powstały pierwsze projekty działań antyinflacyjnych. Sądzę, że połowa ustaleń tych programów została nie zrealizowana.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JaninaŁęgowska">Według mnie nie wolno w tej sprawie w żadnym przypadku spieszyć się. Należy przede wszystkim postawić dobrą diagnozę. Trwa to jednak zbyt długo. Podnoszenie cen i równoczesne ich rekompensowanie nie załatwia niczego - stanęliśmy w punkcie wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JaninaŁęgowska">Działania nasze są nieefektywne. Mam tu na myśli różne decyzje, które spowodowały tak duży wzrost płac.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JaninaŁęgowska">Proponuję szybkie tempo prac nad programem antyinflacyjnym, ale potem powinniśmy odbyć nad nim rzetelną dyskusję. Przede wszystkim musimy dokładnie wyjaśnić i pokazać społeczeństwu, co przy zastosowaniu tego programu zostanie osiągnięte.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#JaninaŁęgowska">Na jednym ze spotkań w kwietniu ub.r. usłyszałam propozycję zmniejszenia, w ramach działań antyinflacyjnych, wydatków na sanatoria, żłobki, lekarstwa. Obawiam się bardzo propozycji tego typu. Program antyinflacyjny ma szerokie pole działania, ale sądzę, że najlepiej zostanie opracowana część wiążąca się z budżetem, bo wiadomo dokładnie czym dysponujemy. Będzie tylko kwestia, czy mamy ograniczyć wydatki o 30% czy też o 50%. Komisja też jest zresztą wyspecjalizowana w takich działaniach.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#JaninaŁęgowska">Wydatki socjalne powinny być brane pod uwagę dopiero na końcu. Mówimy, że będziemy je chronić, ale jest to zawieszone w powietrzu - nie wiadomo kogo i w jakim stopniu chronić. Minimum socjalne odłożyliśmy do lamusa, mówimy tylko o minimalnej płacy. Nie znamy koszyka dóbr wchodzących do minimum socjalnego. Jeśli wydatki będą ograniczone (a być muszą), to sfera socjalna musi być rozpatrywana ze szczególną uwagą. Powinny być wyliczone skutki podjętych działań, w niektórych przypadkach należałoby zaproponować rozwiązania alternatywne. Będzie to dowodziło dobrej woli władz, społeczeństwo będzie miało jasną perspektywę.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#JaninaŁęgowska">W programie antyinflacyjnym - jestem o tym mocno przekonana - działania na wzrost efektywności w przedsiębiorstwach będą mało konkretne. Wynika to z wielu względów, m.in. stąd, że sami zamknęliśmy sobie furtkę uchwalając ustawy dotyczące samodzielności przedsiębiorstw. Muszą jednak znaleźć się właściwe mechanizmy.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#JaninaŁęgowska">Zbyt dużo jest niewiadomych w nawisie inflacyjnym. Nie wiemy, jaka jest jego wielkość (300 czy 500 mld zł) oraz struktura. Czy naprawdę nie można określić wielkości nawisu i miejsca jego położenia? Czy rzeczywiście nie sposób ustalić, czy jest to pieniądz gorący, czy ochłodzony. Ludzie zaczynają kpić sobie z tego nawisu.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#JaninaŁęgowska">Na świadczenia społeczne należy oddziaływać kompleksowo. Sejm będzie musiał podjąć tę sprawę. Społeczeństwu winni jesteśmy wyjaśnienie, które jednocześnie nie może drażnić. Na spotkaniach ludzie nie są już obecnie zacietrzewieni, lecz po prostu okropnie zmartwieni. Gdy mówi się o ustawie emerytalnej, to stwierdzają: jedną ręką daliście, a drugą zabieracie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WaldemarMichna">Chciałbym wyrazić przekonanie, że powszechnie zaczynamy prezentować pogląd, iż główne źródło inflacji tkwi w sferze produkcyjnej. Jest to coś nowego. Przez swoją masowość pogląd ten jest odkrywczy. Zwykle zajmujemy się podziałem (sfera konsumpcji), tymczasem inflacja rodzi się w sferze produkcji. Zjawisko inflacji będzie się rozwijało chociażby dlatego, że w najbliższym czasie będziemy musieli trzykrotnie podnieść stawkę odpisu amortyzacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WaldemarMichna">Dla mnie pierwszy punkt programu antyinflacyjnego, to odpowiedź na pytanie jak wykorzystujemy i jak powinniśmy wykorzystywać inflację. Stwierdzono np., że dzięki inflacji obniżeniu uległa realna wartość nawisu. W okresie inflacji powinniśmy przebudować strukturę cen i płac. Czy wykorzystaliśmy inflację do tego celu? Na razie nie - wszystko biegnie w odwrotnym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WaldemarMichna">Powinniśmy hamować inflację, ale przede wszystkim powinniśmy ją wykorzystywać dla odwrócenia negatywnych trendów. Właściwie nie mamy żadnej nadziei na ograniczenie inflacji w sferze produkcyjnej. W nawiązaniu do ciekawego skojarzenia posła J. Kijowskiego pragnę przypomnieć, że w latach 60-tych normy wprowadzał W. Gomułka i B. Jaszczuk, a załogi były temu przeciwne. Mechanizm był zły - normy wprowadzano z zewnątrz, zakłady nie były zainteresowane w ich przyjmowaniu. Musimy za wszelką cenę znaleźć takie mechanizmy, które by spowodowały wzrost zainteresowania załogi obniżaniem nakładów. Nawet jeśli 98% korzyści z tego tytułu pozostanie w przedsiębiorstwie (premie), to i tak w ostatecznym rachunku będzie to opłacalne.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#WaldemarMichna">Opowiadam się za podatkiem antyinflacyjnym. Jeśli rosną ceny na magnetofony, czy inne artykuły luksusowe, to budżet państwa powinien korzystać z tego w postaci właśnie podatku antyinflacyjnego. Obecnie wszystkie korzyści ze wzrostu cen przechwytują przedsiębiorstwa. Produkty luksusowe powinny być opodatkowane kwotowo, a przedsiębiorstwa rozliczałyby się z kosztów. Wówczas większe zyski osiągną te spośród nich, w których nastąpi większy spadek kosztów. Jestem więc za szeroko rozumianym podatkiem antykryzysowym.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#WaldemarMichna">Jestem przekonany, że powinniśmy stworzyć taki system kreowania i kontroli cen w przedsiębiorstwach, który będzie pełnił funkcję quasi-rynku. Dochodzić do tego celu trzeba stopniowo. Nie podobna nie prowadzić weryfikacji cen. W kapitalizmie nie tylko, a może nawet nie głównie rynek ustala ceny. Sądzę, że nie posiadając mechanizmów rynkowych powinniśmy uruchomić mechanizmy quasi-rynkowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#HenrykKisiel">Poseł W. Michna trafił w sedno. Interes załogi trzeba kojarzyć z interesem ogólnospołecznym wykorzystując mechanizmy kreowania i kontroli cen oraz odbierając przedsiębiorstwom nadmierne zyski.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#HenrykKisiel">Przewodniczący Komisji poseł Jan Kamiński (PZPR): Myślę, że dzisiejsza dyskusja będzie pomocna w dalszych przemyśleniach poprzedzających przedłożenie programu antyinflacyjnego. Z góry można założyć, że nie będzie on doskonały. Trzeba będzie zapewne dopracować go, uwzględnić wiele aspektów społecznych, bowiem nie można kierować się racjami wyłącznie ekonomicznymi. W marcu czeka nas podjęcie tematu wynikającego z uchwały Sejmu, a mianowicie oceny wdrażania reformy gospodarczej. Stąd też dzisiejszą dyskusję uważam również za istotną z punktu widzenia przygotowania wniosków korygujących mechanizmy reformy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#HenrykKisiel">Wszyscy jesteśmy zgodni, że kluczowe znaczenie mają procesy zachodzące w przedsiębiorstwach - tworzy się tam przecież dochód narodowy. Ustawa o przedsiębiorstwie państwowym spowodowała dość trudną sytuację kierownictwa zakładów. Jeśli samorząd nie zacznie funkcjonować, to dyrektor znajdzie się w niesłychanie trudnym położeniu. Byłem niedawno na spotkaniu w Toruniu, gdzie jeden z dyrektorów stwierdził, że ma w zakładzie ok. 500 ludzi za dużo, ale nie może zwolnić ani jednego. Wszyscy przy tym zdają sobie sprawę z tej sytuacji, ale nikt nie może, ani nie chce poprzeć dyrektora.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#HenrykKisiel">Muszą istnieć mechanizmy skutecznej kontroli cen i kosztów oraz rozliczania zysków przedsiębiorstw w ten sposób, by do podziału przeznaczać tylko część zysku wynikającą ze wzrostu wydajności pracy, a nie zysk brutto.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#HenrykKisiel">Rozważmy teraz, czy możną do tęgo dojść stosując ustawy z lutego 1982 r.? W krajach kapitalistycznych działa odpowiednio rozbudowana administracja podatkowa, w wyniku sprawnego działania której absolutnie nie opłaca się prowadzić fałszywej czy też choćby niewłaściwej rachunkowości (domiary za okres kilku lat wstecz). Otóż nie naruszając samodzielności przedsiębiorstw powinniśmy doprowadzić do tego samego. Do niczego dobrego nie prowadzi natomiast system cen umownych. Za pośrednictwem organów skarbowych trzeba doprowadzić do eliminacji nieprawidłowości.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#HenrykKisiel">Drugi problem dotyczy oszczędności materiałów, czyli w praktyce zakładowych norm zużycia. W zakładach nie ma odważnych, aby występujące nieprawidłowości poddać krytyce.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#HenrykKisiel">Po trzecie - musimy wszystkich przekonać, że nie jest obojętne, jaki wzrost płac następuje w poszczególnych środowiskach, bo przez nadmierne wypłaty w niektórych zakładach tracą wszyscy pośrednio w wyniku podwyżek cen powszechnie obowiązujących. Wiąże się z tym jednak problem rzetelnej informacji. Na kilku sprawach nie można opierać teorii służącej do rozwiązywania ważnych kwestii.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#HenrykKisiel">Jest wreszcie, po czwarte, zagadnienie podatków. Po otrzymaniu materiałów NIK rozmawiałem z dyrektorami kilku warszawskich przedsiębiorstw, którzy stwierdzili, że nie można było ograniczyć wysokości wypłat ponieważ owe wypłaty wynikały z przyjętych przez rząd mechanizmów ekonomicznych. Biorąc to pod uwagę można sądzić, że z wielu względów (poprawa gospodarności, eksport itd.) wypłaty często będą wysokie. Jedyna droga wyeliminowania nieprawidłowości, jakie mogą tu powstać, to wprowadzenie odpowiedniego progresywnego systemu podatkowego, poprzez który państwo będzie uczestniczyć w wysokich dochodach osiąganych przez niektóre grupy zawodowe w rezultacie postępu technicznego, wzrostu wydajności pracy, przyrostu produkcji i rentowności przedsiębiorstw.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>