text_structure.xml
402 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
1069
1070
1071
1072
1073
1074
1075
1076
1077
1078
1079
1080
1081
1082
1083
1084
1085
1086
1087
1088
1089
1090
1091
1092
1093
1094
1095
1096
1097
1098
1099
1100
1101
1102
1103
1104
1105
1106
1107
1108
1109
1110
1111
1112
1113
1114
1115
1116
1117
1118
1119
1120
1121
1122
1123
1124
1125
1126
1127
1128
1129
1130
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 40.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczą na posiedzeniu Marszałek Sejmu Czesław Wycech i Wicemarszałek Jerzy Jodłowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#CzesławWycech">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#CzesławWycech">Powołuję na sekretarzy posłów Juliana Klisia i Gerarda Skoka.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#CzesławWycech">Protokół i listę mówców prowadzi poseł Julian Kliś.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#CzesławWycech">Proszę Posłów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu zawiadamia, że udzieliło urlopów następującym obywatelom posłom, względnie usprawiedliwia ich nieobecność na dzisiejszym posiedzeniu: Cynkin Tadeusz, Dąbek Paweł, Hudak Stanisław, Kwirynowicz Stanisław, Olszewski Józef, Pawlak Władysław, Rudnicki Władysław, Szczepański Jan, Tomaszewski Stanisław.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#CzesławWycech">Ustalony przez Prezydium Sejmu porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został Obywatelom Posłom doręczony.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia?</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#CzesławWycech">Wobec tego uważam, że Sejm porządek dzienny, przedstawiony przez Prezydium Sejmu, zatwierdził bez zmian.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do dalszego ciągu łącznej dyskusji nad projektami: ustawy budżetowej i uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1958 oraz sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#CzesławWycech">Głos zabierze Minister Handlu Wewnętrznego ob. Mieczysław Lesz.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MieczysławLesz">Wysoka Izbo! Chciałbym poruszyć dwie sprawy, które były poruszone w dyskusji:</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#MieczysławLesz">Po pierwsze — chciałbym ustosunkować się do wystąpienia posła Makarczyka, a w szczególności do tej części wystąpienia, która odnosiła się do handlu wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#MieczysławLesz">Po drugie — wobec poruszenia w dyskusji zagadnienia walki z alkoholizmem przez posła Drobnera chciałbym poinformować Wysoką Izbę, co nasz resort w tej sprawie zrobił i jaki ma plan na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#MieczysławLesz">Poseł Makarczyk wystąpił przeciwko tezie Ministerstwa Handlu Wewnętrznego o tym, że handel prywatny ma uzupełniać sieć handlu uspołecznionego.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#MieczysławLesz">Jeżeli dobrze posła Makarczyka zrozumiałem, sieć handlu państwowego i prywatnego miałyby nawzajem ze sobą konkurować na równych warunkach.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#MieczysławLesz">Trzeba powiedzieć, że gdyby sieć handlowa w Polsce składała się z tysięcy i setek tysięcy drobnych sklepików, to być może, że taka konkurencja sklepów prywatnych i uspołecznionych na równych warunkach byłaby wtedy słuszna. Ale wiemy, że przecież tak nie jest. W Polsce — podobnie jak i w innych gospodarczo rozwiniętych krajach, bynajmniej zresztą nie tylko w krajach socjalistycznych — rozwój handlu poszedł w kierunku wypierania i likwidacji małych sklepów i powstawania dużych, a często ogromnych przedsiębiorstw handlowych. Tak było nie tylko u nas, ale i w krajach zachodnich. Dość przypomnieć znaną książkę Zoli „Wszystko dla pań”, gdzie jest opisane bardzo realistycznie, jak na gruzach wielu drobnych sklepików powstaje gigantyczny magazyn. Co prawda nie jestem pewien, czy poseł Makarczyk zna tę książkę, ze względu na to, że książki Zoli są na indeksie książek zabronionych, a słyszałem, że podobno bardzo trudno jest uzyskać zezwolenie na czytanie takiej książki.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#komentarz">(Poseł Makarczyk: Zwolniony jestem.)</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#MieczysławLesz">W takim razie wszystko w porządku.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#MieczysławLesz">W Stanach Zjednoczonych dziś jest taka sytuacja, że przez 6% ogólnej liczby sklepów przechodzi 54% ogólnych obrotów. W Anglii przez 20% sklepów przechodzi 68% obrotów.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#MieczysławLesz">Jak daleko ten proces zaszedł także u nas, chciałem podać parę cyfr.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#MieczysławLesz">Na przykład w Warszawie 19% całej sprzedanej masy artykułów przemysłowych przechodzi przez Centralny Dom Towarowy. Obroty wszystkich 50 domów towarowych w Polsce osiągnęły 4.600 mln zł, a obroty „Delikatesów” 2.100 mln zł rocznie.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#MieczysławLesz">Jak więc w tych warunkach można mówić o konkurencji handlu państwowego i prywatnego bez ograniczeń? Jeżeli potraktować taki program dosłownie, tak jak został przedstawiony, to trzeba by naprzeciwko Centralnego Domu Towarowego wybudować drugi taki sam, prywatny centralny dom towarowy, a w całej Polsce wybudować 50 prywatnych powszechnych domów towarowych. Tak samo należałoby zbudować sieć prywatnych „Delikatesów” itd.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#MieczysławLesz">Oczywiście, że na taki program nikt nie pójdzie. No, klasa robotnicza polska nie pójdzie na taki program, bo taki program oznaczałby odwrót od socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#MieczysławLesz">Co nam pozostaje poza dużymi przedsiębiorstwami handlowymi? Pozostaje sieć drobnych, 1–2 osobowych sklepów i tu właśnie jak najbardziej jest pożądana konkurencja handlu uspołecznionego i handlu prywatnego. Ale trzeba sobie zdać sprawę, że cała ta sieć ma charakter uzupełniający i dlatego też rola handlu prywatnego, który ma i który powinien zachować tę część sieci drobnodetalicznej, sprowadza się do roli handlu uzupełniającego. Niekoniecznie zresztą handel ten powinien być tylko na peryferiach, po prostu powinien być tam, gdzie jest potrzebny.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#MieczysławLesz">Czy jest prawdą, że handel prywatny jakoby z natury swojej jest lepszy niż handel uspołeczniony? Ma to być rzekomo dlatego, że właściciel sklepu lepiej gospodarzy, niż kierownik sklepu państwowego. No, trzeba powiedzieć, że w dużych kapitalistycznych sklepach na Zachodzie załoga nie zna w ogóle właściciela, którym często jest spółka akcyjna, działająca poprzez takich samych urzędników jak nasi urzędnicy.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#MieczysławLesz">Ażeby nasz handel był lepszy, niż jest w tej chwili, wcale nie trzeba go reprywatyzować. Trzeba tylko spełnienia kilku warunków:</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#MieczysławLesz">— po pierwsze — i tutaj w pełni zgadzam się z posłem Makarczykiem — trzeba, aby rynek sprzedawcy ustąpił miejsca rynkowi nabywcy, to znaczy, żeby towar szukał nabywcy, a nie nabywca towaru;</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#MieczysławLesz">— po drugie — trzeba stworzyć bodźce materialne dla załogi w kierunku lepszej pracy;</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#MieczysławLesz">— po trzecie — i tu znowu zgadzam się z posłem Makarczykiem — trzeba zwiększyć sieć sklepów i liczbę zatrudnionych w handlu.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#MieczysławLesz">Chciałem powiedzieć parę słów o tym, co w tej sprawie robi Rząd, a w szczególności nasz resort, i co z tego znalazło wyraz w projekcie Narodowego Planu Gospodarczego na rak 1958, który jest dyskutowany.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#MieczysławLesz">Gwarancją stopniowego przechodzenia od rynku sprzedawcy do rynku nabywcy jest zaproponowany w planie wzrost zapasów w handlu o 8 mlrd zł. Na naszych oczach przecież szereg artykułów przestają już być artykułami deficytowymi i zaczyna w pełni zaspokajać potrzeby. Są to przede wszystkim takie artykuły spożywcze, jak tłuszcze, jaja, mięso wieprzowe, a także niektóre artykuły przemysłowe, jak np. obuwie, wyroby pończosznicze, mydło, wyroby kosmetyczne itd.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#MieczysławLesz">Ja nie mam żadnej wątpliwości co do tego, że handel prywatny bardzo szybko stworzyłby w Polsce rynek nabywcy, i nawet łatwo przepowiedzieć, jakby to zrobił. Mianowicie zrobiłby to drogą podniesienia cen. Tą drogą można stworzyć rynek nabywcy, ale my na tę drogę nie pójdziemy. Chcemy walczyć o poprawę sytuacji ma rynku nie drogą podwyżki cen, ale drogą wzrostu produkcji i drogą wzrostu wydajności pracy.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#MieczysławLesz">W ramach zmian w zakresie planowania i zarządzania w handlu uspołecznionym zostało wprowadzonych szereg bodźców materialnych dla poprawy pracy przedsiębiorstw handlowych. Został dwukrotnie zwiększony fundusz zakładowy, została ustalona zasada przeceny towarów nie chodliwych w ciężar kosztów, zostały przeznaczone znaczne środki, bo 3 mln zł na nagrody w rozmaitego rodzaju konkursach uprzejmości, konkursach czystości itd.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#MieczysławLesz">Że handel uspołeczniony może też dbać o klienta, tego dowodem są chociażby usługi rozwijane obecnie przez handel, takie usługi jak dostawa do domu, zamówienia na zlecenie, zamówienia telefoniczne, remonty, instalowanie zakupionych artykułów w domu, instruktaż itd.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#MieczysławLesz">Myśmy podjęli w ciągu ostatnich kilku miesięcy bardzo poważne akcje w tej sprawie, które już dają poważne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#MieczysławLesz">Dla zwiększenia listy zatrudnionych w handlu został zmieniony system płac — dawny system płac, który był przeszkodą w zwiększaniu zatrudnienia, w operatywie w sklepach.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#MieczysławLesz">W raku bieżącym ma być przyjętych do handlu 22 tys. nowych pracowników. Dla zwiększenia sieci handlowej została przygotowana specjalna uchwała Rady Ministrów o rewindykacji lokali handlowych zajętych na inne cele. Jeszcze w raku bieżącym handel powinien otrzymać z tego źródła 550 nowych lokali sklepowych, nie licząc normalnego przyrostu. Co to znaczy? To znaczy, że my w przeciągu 3 lat wykonamy plan przyrostu sieci handlowej, który normalnie byłby osiągnięty w przeciągu 4 lat — więc bardzo znacznie sieć handlowa wzrośnie.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#MieczysławLesz">Jeżeli już mówimy o cechach szczególnych handlu państwowego, to trzeba podkreślić i tę zaletę handlu państwowego, że on nie podlega panice. Wystarczy porównać, jak nasz handel przeszedł kryzys sueski w jesieni 1956 r., a jak przeszedł ten kryzys sueski handel w krajach kapitalistycznych, gdzie właściciele sklepów natychmiast schowali wszystkie towary, spekulując na zwyżkę cen.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#MieczysławLesz">Tyle, jeśli idzie o sprawy handlu państwowego w 1958 r.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#MieczysławLesz">Chciałem teraz parę słów poświęcić walce z alkoholizmem.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#MieczysławLesz">Jestem przekonany, proszę Obywateli Posłów, że główny ciężar problemu walki z alkoholizmem nie leży bynajmniej w handlu, ale leży gdzie indziej. Ale tym niemniej jakąś funkcję na froncie walki z alkoholizmem ma do spełnienia handel, a także przemysł spożywczy, który jest producentem alkoholu.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#MieczysławLesz">Co w tym zakresie należałoby zrobić w moim przekonaniu?</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#MieczysławLesz">Przede wszystkim należy maksymalnie ograniczyć sprzedaż alkoholu w postaci czystego spirytusu. Tego przecież nie ma prawie nigdzie na świecie, nie sprzedaje się w detalu czystego spirytusu. Wiem, że kiedy nasi marynarze w Kopenhadze — nasi marynarze, jak wiadomo, mają wielkie zdolności handlowe — chcieli wymienić spirytus na inne towary, Duńczycy nie wiedzieli co robić z tym spirytusem, dlatego że u nich spirytus jest do nabycia tylko w aptece, na cele lecznicze.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#MieczysławLesz">Należy poza tym wycofać wódkę z części zakładów gastronomicznych i zastąpić ją napojami niealkoholowymi, w szczególności winem i piwem. Trzeba, żeby w małych miasteczkach i gminach, gdzie są dwa lokale gastronomiczne, lepszy i ładniejszy lokal był lokalem bez wódki. Trzeba przy pomocy organizacji społecznych, przy poparciu społeczeństwa miejscowego, stworzyć taką atmosferę, że poważny, szanujący się człowiek wchodzi właśnie do tego lokalu bez wódki.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#MieczysławLesz">Trzeba wycofać wino z kiosków ulicznych, dlatego, że wino w kioskach ulicznych zupełnie niesłusznie służy często jako napój chłodzący.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#MieczysławLesz">Taką samą rolę napoju chłodzącego spełnia u nas również niesłusznie piwo. Nie jest rzeczą normalną, jeżeli produkcja wszystkich wód gazowanych łącznie stanowi mniej aniżeli 1/3 produkcji piwa. W ubiegłym roku produkcja piwa wynosiła 550 mln litrów, a produkcja wszystkich wód gazowanych łącznie wynosiła 150 mln litrów. To są, rzecz jasna, proporcje niewłaściwe. Dlatego też w roku bieżącym postanowiliśmy zwiększyć bardzo znacznie produkcję wód gazowanych, miano wicie podwoić ją ze 150 mln litrów w roku ubiegłym do 300 mln litrów rocznie, tak aby piwo mogło odgrywać u nas taką rolę, jaką odgrywa na całym świecie, to znaczy rolę napoju alkoholowego, a nie rolę napoju chłodzącego.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#MieczysławLesz">Jeżeli idzie o aperitify, to osobiście sądzę, że nie warto nawet o nich mówić. Podam tylko jedną cyfrę. Spirytus, który będzie wypity w aperitifach, będzie stanowił 0,2% ogólnie wypitego w Polsce spirytusu.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#MieczysławLesz">Wydaje się, że doprawdy zbyt wiele atramentu na ten temat i zbyt wiele papieru w tej trochę papierowej wojnie zużyto. Całą sprawę aperitifów my traktujemy jako eksperyment, zresztą skala tej sprawy wskazuje na to, że to jest eksperyment przeprowadzany w bardzo małej skali i w zależności od wyników będziemy dalej postępować: albo będziemy to rozwijać, albo się z tego wycofamy.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#MieczysławLesz">W każdym razie chcielibyśmy na razie ten eksperyment przeprowadzać wyłącznie w zakładach, gastronomicznych, a nie puszczać aperitifów do detalu. W ten sposób te obawy, które były tutaj przedstawione, nie sprawdzą się — obawy, że dzieci będą piły itd.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#MieczysławLesz">Reasumując — program antyalkoholowy polega, ogólnie mówiąc, na tym, ażeby piwo zastąpić wodami gazowymi, żeby wódkę zastąpić winem i żeby spirytus zastąpić wódką. I najważniejsze w moim przekonaniu jest to, ażeby dać więcej innych artykułów, ażeby dać więcej takich artykułów, jak np. pralki, rowery, radioodbiorniki, obuwie itd. I w tym kierunku idziemy.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#MieczysławLesz">Wydaje mi się, że wszelki program prohibicyjny — niezależnie od tego, jakby on był prosty, jakby był pociągający — jest nierealny. Nie wydaje mi się, żeby ludzie, którzy dotychczas stale pili spirytus, pod wpływem tej propagandy zaczęli pić wodę sodową. Chociaż muszę powiedzieć, że bardzo byłbym uradowany, gdyby tak się stało.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#MieczysławLesz">Komisja rządowa przygotowała projekt uchwały Rządu o walce z alkoholizmem, który był omawiany na sejmowej Komisji Pracy i Spraw Socjalnych i wkrótce, jak sądzę, będzie przez Rząd przyjęty.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#MieczysławLesz">Muszę powiedzieć, że ta polityka, którą zaczęliśmy realizować, polityka, walki z alkoholizmem — przynosi już określone rezultaty. To już nie są tylko pobożne życzenia. Towarzysz poseł Drobner podawał tu cyfry wzrostu spożycia wódki w ub. roku — cyfry bardzo zastraszające. Ale to są cyfry z ubiegłego roku. Chciałbym podać cyfry bardziej aktualne, tzn. cyfry ze stycznia i lutego. Jak w tej chwili ta sprawa przedstawia się? Otóż w styczniu i lutymi br. przy ogólnym wzroście sprzedaży towarów wobec stycznia i lutego ub. roku o około 8%, wódki zostało sprzedane w ciągu pierwszych 2 miesięcy o 800 tys. litrów mniej w przeliczeniu na czysty spirytus, to znaczy zostało sprzedane o 6% mniej, aniżeli w pierwszych dwóch miesiącach roku ubiegłego. A przecież w tych samych dwóch miesiącach sprzedaż towarów w ogóle wzrosła o 8%.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#MieczysławLesz">Mamy nadzieję, że w II kwartale br. będziemy mieli jeszcze większy spadek, że w II kwartale spożycie alkoholu w rezultacie tej całej polityki, o której mówiłem, będzie niższe o 1.400 tys. litrów, tzn. spadek będzie wynosił około 7% w stosunku do II kwartału roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#MieczysławLesz">W ten sposób w ciągu I i II kwartału br. przeszlibyśmy już jedną trzecią drogi do tej cyfry 20% spadku spożycia alkoholu, który tu bardzo słusznie postulował tow. poseł Drobner.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#MieczysławLesz">Uważałbym jednak za szkodliwe, gdybyśmy mechanicznie ograniczali sprzedaż. Raczej idźmy tą drogą, którą idziemy dotychczas, tzn. drogą sukcesywnego wypierania wódki przez inne napoje — następnie sukcesywnego zwiększania produkcji i sprzedaży innych artykułów i ograniczania tą drogą popytu na wódkę.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#MieczysławLesz">Znając sposób, w jaki nasze społeczeństwo reaguje na określone posunięcia, obawiam się, że gdybyśmy mechanicznie zmniejszali podaż wódki, to mogłoby to spowodować nawet wzrost zapotrzebowania na wódkę, wtedy stałaby się ona elementem spekulacji, wzrosłaby wtedy produkcja bimbru.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#MieczysławLesz">Na zakończenie chciałbym rozproszyć dwie pokutujące jeszcze gdzieniegdzie legendy, mianowicie pierwszą taką legendę o tym, że sprzedaż alkoholu daje państwu wielkie dochody, drugą, że handel jest ekonomicznie zainteresowany w zwiększeniu sprzedaży alkoholu.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#MieczysławLesz">Trzeba powiedzieć, jeżeli idzie o pierwszą z tych spraw, że straty, jakie nasze państwo i całe społeczeństwo ponosi w wyniku pijaństwa — w postaci straty wydajności pracy, spadku dyscypliny pracy, strat w produkcji — te straty są nieporównywalnie większe od zysków ze sprzedaży alkoholu.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#MieczysławLesz">Dlatego też wszelki spadek spożycia wódki jest niewątpliwie poważnym ogólnospołecznym osiągnięciem i powinniśmy wszyscy się cieszyć z takiego spadku. I do takiego spadku będziemy dążyć.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#MieczysławLesz">Jeżeli idzie o handel, to myśmy tak postawili sprawę, że handel nie jest zainteresowany we wzroście sprzedaży wódki. Przede wszystkim marża w sprzedaży wódki wynosi wszystkiego 2,5–3%. Marża ta jest nieopłacalna dla handlu, tzn. nie pokrywa kosztów sprzedaży. Nie ma więc żadnego bodźca dla handlu, żeby sprzedaż wódki była większa.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#MieczysławLesz">Jeżeli idzie o zakłady gastronomiczne, to kelnerzy mają ryczałt za podawanie wódki, tzn. nie mają procentu od ilości podanej wódki, ale mają miesięczny ryczałt — jakieś sto kilkadziesiąt złotych, w zależności od kategorii zakładu. To znaczy, że też nie są zainteresowani w zwiększaniu spożycia wódki przez konsumentów.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#MieczysławLesz">Wprawdzie zdarzały się wypadki przynoszenia przez kelnerów własnej wódki do zakładu, ażeby tego jednak uniknąć wprowadziliśmy teraz do lokali gastronomicznych specjalny gatunek wódki, tzw. wódkę gastronomiczną, której nie można nabyć w sklepach detalicznych, a którą kontrola może bardzo łatwo odróżnić od wódki nabywanej w tych sklepach.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#MieczysławLesz">Tak więc, zgodnie z ogólnospołecznym interesem, nie ma nigdzie w handlu żadnych ekonomicznych bodźców dla zwiększania sprzedaży wódki. Wprost przeciwnie, wszystko jest nastawione na zmniejszenie jej sprzedaży.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Henrykowi Lelińskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#HenrykLeliński">Wysoki Sejmie! Przy pierwszym czytaniu projektu ustawy budżetowej na 1958 r. Minister Finansów ob. Dietrich, przemawiając w imieniu Rządu, zwrócił uwagę na niepokojące zjawisko, że znaczna część młodzieży, zarówno w szkołach podstawowych jak i średnich, nie kończy rozpoczętej nauki.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#HenrykLeliński">Ze szczegółowej analizy planu i budżetu Ministerstwa Oświaty wynika, że pod względem organizacyjnym i sieciowym szkół podstawowych mamy poważne osiągnięcia i w chwili obecnej 97% uczniów w wieku obowiązku szkolnego ma możność ukończenia 7 klas szkoły podstawowej. Szczególne osiągnięcia mamy do zanotowania w dziedzinie stworzenia warunków do pełnej realizacji powszechnego nauczania w zakresie siedmiu klas na wsi. Jeśli w roku szkolnym 1937/38 szkoły na wsi, realizujące program 7 klas, stanowiły tylko 16,9% wszystkich szkół wiejskich — to w 1956/57 r. mamy już na wsi 60,2% szkół o programie 7-letnim.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#HenrykLeliński">Mimo takich osiągnięć w organizacji szkolnictwa podstawowego trzeba z wielkim niepokojem stwierdzić, że liczba kończących szkołę 7-klasową jest wciąż niedostateczna. Liczba kończących szkołę 7-klasową wynosi średnio dla całego kraju 60%, są jednak województwa, jak szczecińskie, olsztyńskie, białostockie, rzeszowskie, w których wskaźnik ten kształtuje się o wiele niżej od średniej krajowej i wynosi od 52,8% do 61,6%.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#HenrykLeliński">Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa młodzieży kończącej klasę siódmą na wsi. Liczba kończących szkołę 7-klasową na wsi wynosi bowiem tylko 47% uczniów, czyli 53% młodzieży wiejskiej nie osiąga wykształcenia podstawowego.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#HenrykLeliński">Taki stan rzeczy musi budzić słuszny niepokój o los tych tysięcy młodych obywateli, spośród których poważny odsetek to kandydaci na wtórnych analfabetów.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#HenrykLeliński">Gdzie leży przyczyna tego niepokojącego zjawiska?</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#HenrykLeliński">Jedna z przyczyn porzucania szkoły bez jej ukończenia to brak dostatecznego zabezpieczenia prawnego realizacji powszechnego nauczania. Dwa lata temu obowiązywał u nas jeszcze dekret z 1919 r. W marcu 1956 r. ukazał się nowy dekret, który mówi, że każde dziecko obowiązane jest ukończyć 7 klas szkoły podstawowej, ale nie później niż w wieku 16 lat.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#HenrykLeliński">Pełne zastosowanie przepisów tego dekretu hamuje jednak brak zarządzenia wykonawczego, które by sprecyzowało obowiązki rad narodowych w zakresie egzekwowania obowiązku szkolnego. Należy apelować, aby Ministerstwo Oświaty dopilnowało niezwłocznego ukazania się brakującego zarządzenia.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#HenrykLeliński">Jest sprawą oczywistą, że nie sam dekret i zarządzenia wykonawcze, lecz podniesienie pozycji szkoły w społeczeństwie, przyznanie oświacie należnej rangi i określenie wagi świadectwa szkoły podstawowej może się stać decydującym czynnikiem podnoszącym stopień realizacji powszechnego nauczania. Trzeba co rychlej zapobiec dalszej dewaluacji świadectwa szkolnego. Dotąd w Polsce żaden prawie zakład pracy nie warunkuje przyjęcia do pracy młodego człowieka posiadaniem świadectwa ukończenia co najmniej 7 klas.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#HenrykLeliński">Dla przykładu podam, jak wyglądała struktura wykształcenia młodzieży przystępującej do pracy zawodowej w 1957 r.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#HenrykLeliński">Ogólna liczba młodzieży wchodzącej do pracy zawodowej wynosiła 473 tys., z tego z przygotowaniem zawodowym było 91 tys., z wykształceniem wyższym 21 tys., z wykształceniem średnim 70 tys., a bez wykształcenia podstawowego przyjęto 125 tys.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#HenrykLeliński">Postulat wprowadzenia obowiązku przedstawiania świadectwa ukończenia szkoły podstawowej przy przyjmowaniu do pracy jest słuszny i możliwy do zrealizowania. Tego obowiązku domagają się działacze społeczni i nauczyciele. Obecnie realizacji tego postulatu sprzyjać będą uchwały XI Plenum KC PZPR.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#HenrykLeliński">Drugie z kolei zagadnienie, któremu pragnę poświęcić kilka zdań, dotyczy zdrowia i higieny uczących się dzieci i młodzieży.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#HenrykLeliński">Ogólnie stan zdrowia ludności w Polsce poprawił się w stosunku do okresu przedwojennego. Wspominali o tym moi przedmówcy i wskazuje na to statystyka. Wskaźnik bowiem przeciętnej długości życia wzrósł średnio o 10 lat. Na każde 100 żywo urodzonych niemowląt w pierwszym roku życia umierało przed wojną 14, a w 1955 r. zmarło tylko 8. Ogólnie mówiąc, nasze społeczeństwo korzysta obecnie z lepszej pomocy i opieki lekarskiej, aniżeli w okresach poprzednich.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#HenrykLeliński">A jak na, tym tle wygląda stan zdrowia uczącej się młodzieży? Brak danych liczbowych w skali całego kraju uniemożliwia sformułowanie wniosków. Wnioski możemy opierać tylko na własnych spostrzeżeniach i niektórych badaniach wyrywkowych w terenie.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#HenrykLeliński">Podam tu kilka liczb odnoszących się wyłącznie do województwa warszawskiego. Badania lekarskie oraz badania ośrodka metodycznego wykazały, że w szkołach tego przystołecznego województwa mamy dzieci i młodzieży:</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#HenrykLeliński">— z krzywicą — około 60%,</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#HenrykLeliński">— z odstającymi łopatkami — 69%,</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#HenrykLeliński">— z zaokrąglonymi plecami — 25%,</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#HenrykLeliński">— z płaskimi stopami — 36%,</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#HenrykLeliński">— z odchyleniem kręgosłupa — 30%.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#HenrykLeliński">Powyższe liczby, obrazując do pewnego stopnia stan rozwoju fizycznego naszej młodzieży, wywołują jednocześnie niepokój nie tylko wśród lekarzy i pedagogów, ale i całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#HenrykLeliński">Jak wygląda od strony liczb sprawa fachowej opieki lekarskiej nad szkołami, o której możemy już mówić z pewną dokładnością w skali całego kraju?</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#HenrykLeliński">Według stanu z dnia 30 czerwca 1957 r. objętych opieką lekarską było 3.005 szkół podstawowych i 262 szkoły licealne. Opieką lekarsko-higieniczną jest objętych 12.865 szkół podstawowych i 336 szkół licealnych.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#HenrykLeliński">W naszym kraju mamy 65% ludności ubezpieczonej, a więc można by sądzić, że taki co najmniej procent dzieci szkolnych powinien mieć zapewnioną pełną opiekę lekarską. W rzeczywistości tak nie jest. Szczególnie brak tej opieki odczuwają szkoły wiejskie. Wchodzi tu jeszcze w grę i jakość usług lekarskich, które powinny być moim zdaniem i lepsze i szersze przy istniejących możliwościach finansowych i kadrowych służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#HenrykLeliński">Na odcinku higieny szkolnej i higieny osobistej uczących się test najwięcej do zrobienia. Najpierw trzeba zaznaczyć, że istnieją pewne trudności obiektywne — jesteśmy w trudnych warunkach lokalowych i w związku z tym prawie we wszystkich ośrodkach miejskich nauka odbywa się na dwie, względnie na trzy zmiany. W takich warunkach trudno utrzymać wzorowy porządek i czystość, trudno jest o należyte przewietrzenie, bo sale nie odpoczywają.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#HenrykLeliński">Ale jednocześnie chciałbym podkreślić, że nawet w ramach obecnych warunków i możliwości finansowych można wiele uczynić dla polepszenia istniejącego stanu.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#HenrykLeliński">Około 60% szkół nie posiada niezbędnego sprzętu do utrzymania osobistej higieny ucznia, jak miednica, wiadro, ręcznik, mydło; 10% szkół w ogóle pozbawionych jest ustępów, a istniejące często znajdują się w opłakanym stanie. W 80% występuje na wsi brak dobrej wody do picia, a niewiele szkół wiejskich może poszczycić się estetycznym wyglądem i sanitarnym utrzymaniem budynków szkolnych i otoczenia szkolnego. A przecież taki stan można poprawić i braki usunąć — nawet przy istniejących możliwościach budżetowych. Konieczna jest tylko większa troska i zapobiegliwość wokół tych spraw — przede wszystkim ze strony zwłaszcza rad narodowych, dyrekcji i kierownictwa szkół, oraz rodziców.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#HenrykLeliński">Higiena osobista dzieci i młodzieży wygląda źle. Zarówno statystyka, jak i obserwacje dostarczają nam wiele materiału. Wytworzyło się masowe niedbalstwo, a nawet niechlujstwo w zakresie higieny i kultury osobistej. Zaniedbania te dotyczą nie tylko dzieci, lecz młodzieży szkół średnich, a nawet studentów. Braki z zakresu higieny osobistej wypływają w dużym stopniu z niedbalstwa i braku potrzeb kulturalnych, a nieład i brak porządku w dzisiejszych warunkach ekonomicznych są możliwe do usunięcia. Trzeba tylko na to skierować wysiłek całego społeczeństwa. W szkołach nie dokona tego sam personel medyczny, lecz wszyscy zainteresowani wychowaniem. Większość bowiem spraw związanych z higieną osobistą nie wymaga wykształcenia lekarskiego, bo wiąże się nie tyle z medycyną, ile z kulturą osobistą.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#HenrykLeliński">Nauczyciel-wychowawca może z takim samym powodzeniem mówić o higienie i wdrażać uczniów do wyrabiania w sobie nawyków w zakresie kultury osobistej, jak lekarz czy felczer. Ma on nawet tę przewagę, że obcuje z dzieckiem na co dzień, a przedstawiciel służby zdrowia widzi dziecko tylko okresowo i doraźnie.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#HenrykLeliński">Wykonywaniu tych poważnych obowiązków przez szkołę nie sprzyja skromna pozycja materialna nauczycieli oraz brak należytej wiedzy o zdrowiu i higienie u wielu nauczycieli i poważnej części rodziców. Dlatego należy dążyć do podniesienia kwalifikacji nauczycieli w dziedzinie higieny szkolnej, pobudzić ich zainteresowanie zagadnieniami zdrowotnymi, a w toku realizacji budżetu Ministerstwo powinno na ten cel wygospodarować fundusze.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#HenrykLeliński">Przeszkolenie nauczycieli-higienistów na kursach śródrocznych i wakacyjnych, organizowanych przez zainteresowane resorty, może doprowadzić w niedługim czasie do zmiany sytuacji na lepsze. W nowym programie nauczania należy uwzględnić w klasie VII szkoły podstawowej nauczanie higieny jako samodzielnego przedmiotu, a w klasach młodszych wzbogacić w tym zakresie tematykę wychowawczą.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#HenrykLeliński">Szkolna służba zdrowia powinna być ściślej niż dotychczas związana ze szkolnictwem, a opiekę lekarską w szkołach należy traktować jako jeden z bardzo ważnych odcinków służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#HenrykLeliński">Kończąc pragnę podkreślić, że podniesienie stanu higieny i kultury osobistej uczniów można osiągnąć i przy tych możliwościach finansowych, jakie stwarza uchwalany przez nas budżet, bowiem braki te mogą być usunięte przy stosunkowo niewielkich nakładach finansowych, których wygospodarowanie widzę w dużej samodzielności rad narodowych przy gospodarowaniu budżetami terenowymi. Zwiększenie troski o higienę szkolną przez wszystkie zainteresowane czynniki — rady narodowe, terenową służbę zdrowia, szkoły i rodziców wpłynie na podniesienie stanu zdrowotnego uczącej się młodzieży.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Mieczysławowi Bogusławskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MieczysławBogusławski">Wysoki Sejmie! Poruszę niektóre zagadnienia dotyczące Ministerstwa Sprawiedliwości i Generalnej Prokuratury, tj. tych resortów, które aczkolwiek w ogólnopaństwowych wydatkach partycypują tylko w około 1/140 części, posiadają jednakże zasadnicze znaczenie dla zabezpieczania ładu i porządku w kraju, oraz dla kształcenia poczucia prawnego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#MieczysławBogusławski">W szczególności, nawiązując do wniosków wysuwanych jeszcze w spotkaniach przedwyborczych i w poprzedniej debacie budżetowej, chciałbym zastanowić się, co zostało osiągnięte na przestrzeni ubiegłego roku budżetowego, a co jeszcze czeka na realizację w nadchodzącym okresie.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#MieczysławBogusławski">Otóż patrząc z dzisiejszej pozycji na rok miniony, można z poczuciem pełnej satysfakcji stwierdzić, że szereg wniosków zgłoszonych przez Komisję Wymiaru Sprawiedliwości i obywateli posłów zostało zrealizowanych, a wymiar sprawiedliwości wchodzi w nowy rok budżetowy z poważnym dorobkiem w zakresie coraz bardziej umacniającej się praworządności ludowej.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#MieczysławBogusławski">Na czym polega ten dorobek?</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#MieczysławBogusławski">Przede wszystkim ustawą z dnia 29 maja 1957 r. o zmianie prawa o ustroju sądów powszechnych zwiększono wymagania kwalifikacyjne od kandydatów na stanowiska sędziowskie i w ten sposób wyłączono na przyszłość możność powierzania urzędu sędziowskiego osobom nie mającym właściwego przygotowania. Przez przywrócenie do życia instytucji samorządu sędziowskiego w sądach wojewódzkich i w Sądzie Najwyższym, w formie kolegiów administracyjnych, wzmocniono gwarancję niezawisłości sędziowskiej.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#MieczysławBogusławski">Ministerstwo Sprawiedliwości szczęśliwie rozwiązało trudny problem sędziów o niepełnych kwalifikacjach, umożliwiając im, drogą ulg w pracy zawodowej, studia zaoczne na uniwersyteckim Wydziale Prawa. Na ogólną liczbę 296 sędziów nie posiadających jeszcze wyższego wykształcenia prawniczego, 186 skorzystało już w bieżącym roku z tej możliwości i studiuje na wyższych uczelniach. Pozostali przygotowują się do rozpoczęcia studiów w następnym roku szkolnym.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#MieczysławBogusławski">Istnieje uzasadniona postępami w nauce nadzieja, że poważny procent studiujących zaocznie sędziów w najbliższych latach uzyska pełne wykształcenie prawnicze.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#MieczysławBogusławski">W aparacie prokuratury pracuje 2.152 osoby z wyższym wykształceniem prawniczym, 546 osób ze średnim wykształceniem prawniczym — z tej liczby 302 osoby studiują już zaocznie — wreszcie nieznaczna grupa pracowników prokuratorskich licząca 58 osób, nie posiadająca wykształcenia prawniczego. Są to ludzie o dużym doświadczeniu w pracy śledczej, i chociaż nie posiadają pełnych kwalifikacji naukowych, są użyteczni w pracach przygotowawczych. Natomiast nie występują oni przed sądami.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#MieczysławBogusławski">Na konto osiągnięć należy również zapisać wprowadzenie dla sędziów, prokuratorów i notariuszy dodatku za wysługę po każdych 3 latach pracy. Wpływa on na warunki bytowe tych pracowników, a nadto — zwłaszcza u sędziów — ma charakter automatycznego awansu i uniezależnia poprawę egzystencji sędziego od wniosku administracji sądowej, a tym samym przyczynia się do umocnienia niezawisłości sędziowskiej.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#MieczysławBogusławski">Wreszcie uzyskanie w 1957 r. dodatkowych 400 etatów sędziowskich i 1.173 etatów pracowników administracyjnych pozwoliło Ministerstwu Sprawiedliwości na przyjęcie pewnej liczby sędziów w trybie rehabilitacji, a nadto stworzyło warunki do uzupełnienia kadry sędziowskiej w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#MieczysławBogusławski">Chciałbym w tym miejscu nawiązać do wypowiedzi Obywatela Ministra Finansów w jego przemówieniu w dniu 21 stycznia br. Stwierdził wtedy Obywatel Minister, że przed wojną było 3.596 sędziów i prokuratorów, a obecnie jest ich 6.192.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#MieczysławBogusławski">Dla pełniejszego obrazu należy wyjaśnić, że według rocznika statystycznego w 1939 r. było 3.109 etatów sędziowskich i 442 etaty prokuratorskie, zaś na dzień 31 grudnia 1957 r. mieliśmy 2.857 etatów sędziowskich, tzn. wciąż jeszcze mniej o 252 etaty w porównaniu z 1939 r., mimo słabiej kwalifikowanej kadry obecnie i większej ilości oraz pracochłonności spraw. Natomiast stan etatów prokuratorskich zwiększył się z 442 w 1939 r. do 2.851 na 31 grudnia 1957 r., co tłumaczy się znacznie większym zakresem zadań oraz odrębnością organizacyjną prokuratury. Cyfry te oznaczają, że przed wojną 1 prokurator przypadał na przeszło 3 sędziów karnych, a obecnie — odwrotnie — na 1 sędziego karnego przypada ponad 2 prokuratorów.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#MieczysławBogusławski">Osiągnięcia, o których mówię, związane z poprawą bytu sędziów i prokuratorów i ich kwalifikacjami, stwarzają lepsze warunki pracy i przez to oddziałują w sposób widoczny na stosunek społeczeństwa do organów wymiaru sprawiedliwości. Wzrosło zaufanie, wzmogła się rola sądu w regulowaniu życia osobistego jednostki.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#MieczysławBogusławski">Dowodem rosnącego zaufania społeczeństwa jest wybór znacznej ilości sędziów do rad narodowych w ostatnich wyborach. Nie posiadam danych dotyczących całego kraju, ale przykładowo w jednym tylko woj. wrocławskim 30 pracowników sądowych wybranych zostało na stanowiska przewodniczących prezydiów, radnych i przewodniczących komisji radzieckich.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#MieczysławBogusławski">Udział sędziów w pracach rad narodowych wpłynie — co jest rzeczą oczywistą — na lepszą znajomość problematyki terenowej, a przez to na jakość orzecznictwa sądowego i na dalszy wzrost zaufania mas pracujących do wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#MieczysławBogusławski">Na czoło spraw niezałatwionych w poprzednim okresie wysuwa się zagadnienie urzędników sądowych i prokuratorskich. Wskutek ogólnej deprecjacji fachowości w okresie powojennym rola i znaczenie tej kategorii pracowników dla wymiaru sprawiedliwości nie znajdują dotychczas należytego zrozumienia w kołach miarodajnych.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#MieczysławBogusławski">Sekretarza sądowego czy prokuratorskiego przyzwyczajono się uważać za pracownika manipulacyjnego, któremu do wykonywania zawodu wystarczy znajomość czytania i pisania, i który załatwia zwykłe, nieskomplikowane czynności kancelaryjne. A tymczasem sekretarz sądowy to pracownik, który powinien posiadać dobrą znajomość kodeksu postępowania karnego, kodeksu postępowania cywilnego, ogólną znajomość prawa cywilnego i karnego, oraz szczegółową znajomość regulaminów sądowych. Sekretarz sadowy to pracownik, który czuwa nad terminami sądowymi, a więc nad sprawnością postępowania sądowego, prowadzi w zasadzie samodzielnie rejestr ksiąg wieczystych i spółdzielni, czuwa nad wykonywaniem kar pozbawienia wolności, nad ściąganiem grzywien i opłat sądowych itp. Dlatego też od kandydata na sekretarza sądowego czy prokuratorskiego wymagano egzaminu dojrzałości i odbycia 2-letniej przynajmniej służby przygotowawczej w sądach niższych i wyższych instancji, zakończonych egzaminem uprawniającym do pracy w sądownictwie i administracji sądowej.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#MieczysławBogusławski">Jednym słowem, urzędnik sądowy powinien być wysoko kwalifikowanym pracownikiem.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#MieczysławBogusławski">Sekretarze sądowi, którym powierzono pełnienie obowiązków notariuszy — a, jak wiadomo, do tych czynności wymagane jest wykształcenie prawnicze — wykonują ją ku pełnemu zadowoleniu przełożonych i ludności, korzystającej z ich opieki prawnej. Ci zaś sekretarze sądowi, którzy szukając lepszych posad wyszli z sądownictwa, zajmują obecnie odpowiedzialne stanowiska dyrektorów i kierowników działów oraz wydziałów w przemyśle, administracji państwowej i gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#MieczysławBogusławski">Od tych wypróbowanych długoletnią praktyką wymogów kwalifikacyjnych odstąpiono w okresie powojennym — z wielką szkodą dla wymiaru sprawiedliwości. Albowiem na dobrą pracę sądu składa się dobra praca sędziego i dobra praca urzędnika.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#MieczysławBogusławski">Urzędnik sądowy awansował stopniowo w uznaniu wiedzy i pracy, dochodząc po 20, a nieraz 30 latach do VII, VI — wyjątkowo V grupy uposażenia. Obecnie wobec nieznacznych efektów gotówkowych, przywiązanych do tych grup, prezes sądu przyznaje je młodym pracownikom bez wymaganych kwalifikacji, nierzadko jako pierwsze uposażenie.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#MieczysławBogusławski">Wytworzyła się paradoksalna sytuacja, że 60-letni pracownik sądowy o 30-letniej praktyce, w VI grupie, siedzi obok zaledwie pełnoletniego początkującego pracownika w tej samej grupie.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#MieczysławBogusławski">Jeśli Minister Sprawiedliwości chce woźnemu sądowemu, np. po 30-letniej pracy, przyznać uposażenie 660 zł brutto miesięcznie, musi na to uzyskać zgodę Premiera. A równocześnie woźny sądowy z podstawowym wykształceniem, po zwolnieniu się ze służby sądowej, otrzymał stanowisko kierownika samodzielnego referatu pracy w IV grupie uposażenia — bez potrzeby zezwolenia Premiera.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#MieczysławBogusławski">Nic dziwnego, że w tych warunkach kwalifikowany personel sekretarski wycofał się do innych zajęć, a nieliczna pozostała kadra, widząc swoją deprecjację i oczywistą niesprawiedliwość w ocenie wiadomości i stażu, nie czuje się w tym stopniu współodpowiedzialna za wyniki pracy, co dawniej.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#MieczysławBogusławski">Słabo kwalifikowana kadra sędziowska, niekwalifikowana kadra urzędnicza przyczyniały się do narastania zaległości, o których będę jeszcze mówił.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#MieczysławBogusławski">Próbowano zapobiec temu zjawisku przez rozbudowę etatów. Doprowadzono w niektórych wypadkach do potrójnego powiększenia sił kancelaryjnych w stosunku do stanu przedwojennego. Ale jak trzy wrony nie zastąpią jednego orła, tak i trzech niekwalifikowanych kancelistów nie zastąpi jednego kwalifikowanego sekretarza sądowego. Sędzia na rozprawie, zamiast skupić swoją uwagę na istocie sporu, musi dyktować protokół, a czynność dyktowania zajmuje mu 3/4 czasu przeznaczonego na posiedzenie sądowe. Zresztą podyktowany protokół musi następnie osobiście poprawić, gdyż odpowiedzialnemu sędziemu trudno się zgodzić na pozostawienie w aktach dokumentu państwowego rojącego się od błędów ortograficznych. Oczywiście te czynności rabują czas sędziemu, ze szkodą dla właściwej jego funkcji orzekającej, a nie będę już szerzej mówił o wypadkach — na szczęście nielicznych — łamania praworządności przez przetrzymywanie na karze więźniów, z powodu słabej kwalifikacji i płynności pracowników administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#MieczysławBogusławski">Tak więc problem urzędników sądowych jest nie tylko ważny, ale alarmujący. Są pewne oznaki, że pilność tego zagadnienia znajduje zrozumienie w Rządzie, czego dowodem wniosek Ministra Sprawiedliwości, w którego realizacji wprowadzono do rozpatrywanego przez nas budżetu kwoty na zwiększenie dodatków kwalifikacyjnych dla pracowników sądowych i prokuratorskich.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#MieczysławBogusławski">Podkreślając z uznaniem to posunięcie Rządu, rozumiemy je jednak jako pierwszy krok na drodze tworzenia warunków dla zapewnienia wymiarowi sprawiedliwości lepszej kadry. Następnym krokiem powinno być przywrócenie zasadzie fachowości tej kadry należnego miejsca, wprowadzenie obowiązkowej praktyki przygotowawczej i egzaminów końcowych, oraz odpowiednie uposażenie tych pracowników w zależności od stażu i kwalifikacji.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#MieczysławBogusławski">Oczywiście rozumiemy, że środki nasze nie wystarczają na natychmiastowe zaspokojenie tych słusznych potrzeb, ale kierunek na przyszłość musi iść na polepszenie sytuacji materialnej tych pracowników — tym bardziej że resort wymiaru sprawiedliwości, jako bodaj jedyny spośród resortów o charakterze administracyjnym, zarabia na siebie i przynosi dochody.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#MieczysławBogusławski">Następna sprawa, czekająca na rozwiązanie, to pomieszczenie dla Sądu Najwyższego i Ministerstwa Sprawiedliwości, a przede wszystkim sprawa zwrotu budynków sądowych zajętych przez inne instytucje. W niektórych miejscowościach budynki sądowe nie przypominają siedziby poważnego organu władzy państwowej, a sędziowie pracują w warunkach uchybiających powadze i wymaganiom wymiaru sprawiedliwości, gdy równocześnie budynki projektowane i wystawione dla potrzeb sadowych, zaopatrzone w sale rozpraw, w pomieszczenia ogniotrwałe na przechowywanie ksiąg wieczystych i depozytów sądowych, w pokoje dla aresztowanych, stron i świadków — zajęte są przez instytucje państwowe, banki, zarządy spółdzielni, względnie związki.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#MieczysławBogusławski">Dochodzi do tego, że budynek sądowy połączony z czynnym więzieniem, który — jak wiadomo — podlega obecnie nadzorowi Ministra Sprawiedliwości i prezesa sądu, zajęty jest przez inną instytucję państwową, a sąd mieści się w obiekcie nie tylko nieodpowiednim, ale nie dającym się dostosować do potrzeb sądowych. Setki obywateli wyczekuje codziennie na swoje sprawy w ciasnych i zimnych korytarzach, wysłuchuje wyroków, wy dawanych w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w prymitywnych, kompromitujących pomieszczeniach — w tych warunkach kształtuje swój stosunek do władzy ludowej i do praworządności.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#MieczysławBogusławski">Na tle tego, co powiedziałem, wypada z uznaniem podkreślić wysiłki Ministerstwa Sprawiedliwości, zwłaszcza resortu gospodarczego, by mimo tych warunków zapewnić ciągłość wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#MieczysławBogusławski">Mówiąc o działalności sądów zwrócić należy uwagę na poważne zaległości wynoszące na 1 stycznia 1958 r. 725.745 spraw. Przyczyny narastania zaległości są złożone. Spośród najważniejszych należy wymienić: masowość niektórych spraw cywilnych, zwłaszcza spraw o uregulowanie w księgach wieczystych chłopskiej własności ziemskiej, masowość spraw karnych, skomplikowany charakter spraw o przestępstwa gospodarcze i spraw bankowych, wymagający żmudnego, czasochłonnego postępowania dowodowego, połączonego przeważnie z ekspertyzą biegłych. Rozbudowanie zasady śledczej także i w postępowaniu cywilnym, nakładające na sędziego obowiązek poszukiwania z urzędu dowodów zmierzających do ustalenia prawdy obiektywnej, wpływa również na obciążenie sędziów. Mnogość i zawiłość norm prawnych, w których nawet wytrawnemu prawnikowi trudno się zorientować, utrudnia pracę sędziom. Ogólne osłabienie dyscypliny społecznej powodujące absencję ławników, niejednokrotnie konieczność wysyłania samochodów celem złapania ławnika, nieprzychodzenie świadków na wezwania sądowe, wskutek czego nieraz w jednym sądzie kilkadziesiąt spraw dziennie spada z wokandy, wreszcie niemożność obsadzenia wszystkich etatów sędziowskich i poziom kadry urzędniczej, o którym mówiłem, wpływa w znacznym stopniu na utrudnienie pracy.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#MieczysławBogusławski">Bez względu jednak na przyczyny zaległości jest faktem, że przewlekłość postępowania zmusza obywatela z jednej strony do długiego wyczekiwania na realizację przysługującego mu a naruszonego prawa, a z drugiej strony — na zbyt długie znoszenie niekiedy dolegliwości aresztu tymczasowego w wypadku wyroku uniewinniającego. Wobec dużych zaległości postępowanie sądowe ogranicza się do tzw. spraw ważniejszych, a więc aresztowych, ze stosunku pracy, alimentacyjnych itp., gdy tymczasem szybkość postępowania winna być realizowana w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie. Te bowiem, pozornie mało ważne sprawy ze stanowiska sędziego, są dla zainteresowanych jednostek sprawami dużymi, którymi mierzy nieraz poszczególny obywatel swój stosunek do Partii, władzy ludowej i do ustroju.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#MieczysławBogusławski">Nie można bowiem pojęcia praworządności zacieśniać tylko do działania zgodnego z ustawą. Zasada praworządności wymaga nie tylko działania zgodnego z prawem, ale i działania szybkiego, tzn. takiego, które możliwie najszybciej doprowadzi do przywrócenia porządku prawnego, względnie kary za popełnione przestępstwo.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#MieczysławBogusławski">Zlikwidowanie zaległości i przygotowanie sądu i prokuratury do pracy na bieżąco powinno być szczególną troską Rządu, Ministerstwa Sprawiedliwości i Generalnej Prokuratury. Szybkie ujęcie przestępcy i szybkie sprawiedliwe ukaranie, jak również szybkie wykonanie wyroku jest jedną ze skutecznych form walki z przestępczością. Duża rozpiętość w czasie między popełnieniem przestępstwa a wydaniem wyroku, a następnie jego wykonaniem — prowadzi do fikcyjności kary i nie sprzyja zwalczaniu przestępczości.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#MieczysławBogusławski">Żywić należy nadzieję, że przyjęte już przez Komisję Wymiaru Sprawiedliwości nowele do Kodeksu Postępowania Karnego i Kodeksu Postępowania Cywilnego, zmierzające przez uproszczenie postępowania sądowego do tworzenia warunków odciążających sędziów, pomogą organom wymiaru sprawiedliwości do sprawniejszego działania.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#MieczysławBogusławski">Jednakże główną odpowiedzialność za usunięcie zaległości i całkowite przywrócenie zaufania społeczeństwa do pracy organów wymiaru sprawiedliwości ponosi człowiek. I dlatego dobór kadr sędziowskich i prokuratorskich, tak pod kątem przygotowania do zawodu, jak i postawy moralnej winien być jak najstaranniejszy. Sędzią i prokuratorem powinien być człowiek, który posiada te przymioty, a nadto w pełni czuje się współodpowiedzialny za losy państwa i ustroju, i za wyniki pracy.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#MieczysławBogusławski">To samo dotyczy aparatu urzędniczego, który przy dobrych kwalifikacjach mógłby być nawet, bez uszczerbku dla wydajności, odpowiednio zredukowany.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#MieczysławBogusławski">Przechodząc do udziału wymiaru sprawiedliwości w zwalczaniu przestępczości należy mieć na uwadze, że ilość przestępstw, przynajmniej w niektórych województwach, w 1957 r. wzrosła w porównaniu z rokiem 1956. Przed organami prokuratury stoją zatem zwiększone wymagania na odcinku zwalczania przestępczości, i na tle tych wzrastających zadań trzeba rozpatrywać projekt budżetu wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#MieczysławBogusławski">Z osiągnięć ubiegłorocznych podkreślić wypada przejście prokuratury do energicznego ścigania wielkich afer gospodarczych. Przyczyniło się to do rozładowania opinii społecznej, która w poprzedniej bezkarności wielkich aferzystów widziała realizację staropolskiego przysłowia: „Prawo jest jak pajęczyna, bąk się przebije, a na muchę wina”. Obecnie, gdy i wielcy aferzyści zasiadają na ławie oskarżonych, opinia publiczna dopatruje się w tym, i słusznie, lepszej pracy organów wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#MieczysławBogusławski">Stwierdza się również poprawę w opracowaniu śledztw, co przyczynia się do przyśpieszenia postępowania sądowego — jak również częstszy udział prokuratorów w postępowaniu przed sądami powiatowymi, co wpływa dodatnio na poziom orzecznictwa. Roczne saldo pracy prokuratury zamyka się na pewno dodatnio na korzyść praworządności. Oznacza to coraz skuteczniejszą ochronę interesów państwa i obywateli, a coraz mniejsze pobłażanie przestępcom.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#MieczysławBogusławski">W polityce karnej sądów obserwuje się wzmożenie represji w IV kwartale 1957 r. w sprawach o przestępstwa przeciwko mieniu społecznemu, przeciwko sprawcom wypadków samochodowych i o przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. W szczególności w IV kwartale 1957 r. sądy zerwały z tendencją „zwyżkową” przy stosowaniu warunkowego zawieszenia kary za przestępstwa gospodarcze — i w tym znaczeniu można mówić o surowszej represji karnej, stosowanej przez sądy w tych sprawach. Świadczy to o przenikaniu do świadomości sędziów roli sądów na odcinku zwalczania przestępstw gospodarczych, piractwa drogowego i bandytyzmu.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#MieczysławBogusławski">Natomiast w porównaniu z poprzednim okresem — jak wynika z analizy działalności niektórych sądów — nie uległa zasadniczej zmianie represja za przestępstwa przeciwko władzom i urzędom, i inne przestępstwa o charakterze chuligańskim. Z tego powodu rządowy projekt ustawy antychuligańskiej, nie przesądzając jego ostatecznej redakcji, należy uznać za jak najbardziej na czasie.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#MieczysławBogusławski">Ogólnie można powiedzieć, że tak jak ważną jest rola wymiaru sprawiedliwości w realizacji budownictwa socjalizmu, tak równie ważne, choć trudne, jest zadanie dostosowania go po latach błędów i wypaczeń do wypełnienia tej roli. Dorobek minionego roku utwierdza nas jednak w przekonaniu, że wymiar sprawiedliwości na tej drodze uczynił poważny krok naprzód.</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#MieczysławBogusławski">Działalność sądów jest w zasadzie jawna. Należy jednak ocenić pozytywnie i popierać w dalszym ciągu zjawisko „rozszerzonej” jawności spraw sądowych, wyrażające się znacznym zainteresowaniem prasy pracą sądu. Oczywiście zainteresowanie to winno być obiektywne i rzetelne, wolne od sugestii i nacisku. Rzeczowa krytyka postępowania sądowego wzmoże społeczną kontrolę nad pracą sądów i zmusi sądy do wnikliwej oceny sprawy, co z kolei przyczyni się do lepszych orzeczeń sądowych.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#MieczysławBogusławski">Takiej krytyki sądy oczekują i o taką proszą. W większości wypadków prasa stosuje taką rzetelną, twórczą krytykę, ale bywa też i inaczej, kiedy po ujawnieniu przestępstwa niektóre organy prasowe, w oparciu o niekompletne zazwyczaj szczegóły z dochodzeń, wytwarzają wokół sprawy jednostronną atmosferę i rozpalają opinię publiczną.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#MieczysławBogusławski">W „Zbrodni i karze” Dostojewskiego jest następujące zdanie: „...mówi angielskie przysłowie, że ze stu królików nie da się złożyć jednego konia — ze stu podejrzeń nigdy się nie złoży jednego dowodu”. Toteż zdarza się, że sądy nie mogąc z poszlak utworzyć dowodu, lub dla braku dostatecznych dowodów przyjmują odmienną od oskarżyciela kwalifikację prawną, i nie zawsze wymierzają kary żądane przez oskarżyciela. Reakcja prasy w takich wypadkach w formie „społeczeństwo popiera wnioski prokuratura”, lub „żądamy udowodnienia przestępstwa gospodarczego”, wywołuje wręcz niepożądane efekty, powoduje organizowanie zebrań, uchwalanie rezolucji itd. Taki stan wytwarza atmosferę nerwowości i bojaźliwości u sędziów, co nie może sprzyjać wymiarowi sprawiedliwości i niezawisłości sędziowskiej.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#MieczysławBogusławski">Opinia publiczna, jeśli istotnie chce odgrywać pożyteczną rolę w stabilizacji prawa, musi reagować rozważnie i rzeczowo. Dlatego chyba podpisać się trzeba pod artykułem Jerzego Bajdora, zamieszczonym w czasopiśmie „Odra”, w którym m.in, pisze on: „Parę lat temu wyroki podejmowano często wbrew stanowisku opinii publicznej. To chyba było na pewno niesłuszne. Nie mniejszym błędem byłoby jednak fabrykowanie procesów „pod opinię”, „pod publiczkę”. Rozpowszechnione wśród części prawników mniemanie, że wyroki sadu nie mogą podlegać publicznej krytyce, jest tak samo szkodliwym nieporozumieniem, jak pogląd, że rezolucjami można i należy zmieniać wyroki”. Jeszcze słów kilka o adwokaturze, która uchodzi — obok sądu i prokuratury — za trzeci człon wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#MieczysławBogusławski">Odnowa październikowa przywróciła adwokaturze właściwe miejsce. W ramach szeroko pojętego samorządu adwokatura może podnosić swój autorytet i znaczenie, zarówno w procesie, jak i w społeczeństwie. Adwokat ma obecnie pełne warunki zabezpieczenia każdemu obywatelowi ustawowych gwarancji praworządności. I trzeba powiedzieć, że ogół adwokatów swoim udziałem w procesie pomaga sądom w ustaleniu prawdy materialnej i ferowaniu wyroków.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#MieczysławBogusławski">Tym większe rozczarowanie sprawiają coraz liczniejsze skargi i zażalenia sędziów i prokuratorów na niewłaściwą postawę na szczęście nielicznych adwokatów, wyrażającą się w dążeniu do przewlekania procesów przez zadawanie nieistotnych pytań lub powoływanie wielu świadków na okoliczności już ustalone, demonstracyjne zrzekanie się obrony itp.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#MieczysławBogusławski">Wolno sądzić, że Ministerstwo Sprawiedliwości i Naczelna Rada Adwokacka, mając na uwadze interes społeczny i interes praworządności, potrafią skutecznie przygotować całość adwokatury do właściwego wykonywania jej społecznej funkcji.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#MieczysławBogusławski">Wysoki Sejmie! Poruszone przeze mnie sprawy nie wyczerpują wszystkich zagadnień związanych z pracą omawianego resortu. Do ich omówienia będzie jeszcze chyba niejedna sposobność.</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#MieczysławBogusławski">Chciałbym na zakończenie stwierdzić, że projektowany budżet Ministerstwa Sprawiedliwości ma cechę najdalej idącej oszczędności. Umożliwi on sądownictwu i prokuraturze wykonanie zadań tylko pod warunkiem, że wszystkie placówki sądownictwa i prokuratury będą świadome ogromnej odpowiedzialności, jaką ponoszą za wykonanie zadań, a równocześnie i za to, że wymiar sprawiedliwości jest i powinien być coraz ważniejszym organem wychowawczym i politycznym w podnoszeniu dyscypliny społecznej i moralności mas społeczeństwa polskiego i w utrwalaniu praworządności ludowej.</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Mieczysławowi Żurawskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MieczysławŻurawski">Wysoki Sejmie! Uważam za celowe podnieść w toku obecnej debaty budżetowej sprawę, która od dłuższego czasu zaprząta sporo uwagi komisji sejmowych, Rządu i społeczeństwa, a która niestety nie traci jeszcze wciąż na aktualności i wadze, mianowicie sprawę porządku publicznego i walki z przestępczością we wszystkich jej postaciach.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#MieczysławŻurawski">Okres, który minął od VIII Plenum KC PZPR, wykazał, że na marginesie wielkich pozytywnych procesów, zachodzących w naszym kraju, narastają również zjawiska zdecydowanie negatywne.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#MieczysławŻurawski">Wielu ludzi, opacznie rozumiejąc swobody demokratyczne, wkroczyło na przestępczą drogę bogacenia się kosztem społeczeństwa, chwytając się oszukańczych kombinacji i spekulacji. Inni zaś lekceważą sobie wszelkie normy współżycia społecznego i na tym gruncie wyrasta groźne zjawisko tzw. chuligaństwa.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#MieczysławŻurawski">Życie dowodzi również, że działają w naszym kraju szpiedzy i dywersanci obcych wywiadów, oraz bandyckie grupy ukrywające się za politycznymi szyldami.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#MieczysławŻurawski">Rok miniony dostarczył aż nadto wymownych faktów na potwierdzenie powyższego. Oto niektóre cyfry wyjęte ze statystyki milicyjnej:</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#MieczysławŻurawski">Ogółem zanotowano w kraju w 1957 r. około 405 tys. różnych przestępstw, w tym m.in, ponad 20 tys. przestępstw spekulacyjnych, w czym około 100 dużych zorganizowanych afer; ponad 100 tys. wypadków różnych kradzieży mienia społecznego na sumę ponad 600 mln zł; około 200 tys. przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu i mieniu obywateli, w tym około 932 zabójstwa, 472 napady z bronią, ponad 25 tys. włamań, około 68 tys. kradzieży, 50 tys. bójek. W wypadkach drogowych straciło życie ponad 250 osób, zaś 1.650 zostało ranionych. 190 spraw skierowała do sądu Służba Bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za działalność bandycką, terror w postaci anonimów z pogróżkami, szerzenie propagandy rewizjonistycznej na Ziemiach Odzyskanych, działalność szpiegowską itp.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#MieczysławŻurawski">Bliższa analiza tych cyfr ujawnia cały ogrom niebezpieczeństwa, jakie dla społeczeństwa stanowi działanie świata przestępczego. Są w tej ponurej statystyce fakty wstrząsające ludzkim sumieniem, wobec których społeczeństwo nie może w żadnym wypadku zostać obojętne.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#MieczysławŻurawski">Oczywiście, że byłoby głęboko niesłuszne widzieć tylko rozwój przestępczości, a nie widzieć naprawdę ofiarnej i coraz bardziej skutecznej walki z przestępczością, jaką prowadzą organy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#MieczysławŻurawski">Począwszy od 1957 r. rozpoczęta została energiczna kontrofensywa przeciw przestępczości. Osiągnięty został w efekcie tej kontrofensywy w roku ubiegłym najwyższy procent wykrywalności przestępstw, który ogólnie wyniósł 66,8% w stosunku do 58,5% w 1956 r., a w niektórych grupach przestępstw, jak włamania, zabójstwa, kradzieże, wykrywalność sięga 81,5%.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#MieczysławŻurawski">Uważam, że Sejm winien wezwać Rząd do dalszego kontynuowania ofensywy przeciw przestępczości we wszystkich jej postaciach. Musi być osiągnięty taki stan, że każda zbrodnia ozy kradzież bezwzględnie będzie wykryta, a sprawca z całą surowością ukarany.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#MieczysławŻurawski">Uważam, że potrzeba w tym celu dalszego umocnienia organów ścigających, stworzenia im warunków do skutecznego prowadzenia walki z przestępczością.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#MieczysławŻurawski">Należy obok lepszego technicznego wyposażenia milicji jak najrychlej wprowadzić w życie pragmatykę służbową MSW, co przyczyni się z pewnością do stabilizacji kadrowej służby porządku publicznego i co za tym idzie — dalszego podniesienia jej fachowości, zdolności bojowej oraz postawy moralnej.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#MieczysławŻurawski">Jest rzeczą jasną, że walka z przestępczością, szczególnie z niektórymi jej przejawami, nie może być prowadzona wyłącznie metodami administracyjnymi. Ta choroba społeczna wymaga gruntownego, dobrze przemyślanego leczenia, w którym ważny udział przypadnie instytutom naukowym, kulturalnym, prasie. Wiele zależy również od ogólnego materialnego poziomu życia społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#MieczysławŻurawski">O niektórych źródłach przestępczości — w postaci alkoholizmu, rozprzężenia moralnego itp. mówili w toku obecnej debaty niektórzy poprzedni dyskutanci. Toczy się również na ten temat od wielu już lat szeroka dyskusja publiczna w prasie, radio itp.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#MieczysławŻurawski">Problem rzeczywiście wart jest tej dyskusji oraz szczegółowych badań naukowych ze strony najpoważniejszych w kraju instytutów badawczych i najwybitniejszych naukowców. Chodzi przecież o zdrowie moralne naszego społeczeństwa. Niemniej jednak uważam, że równolegle z dyskusjami na ten temat i badaniami naukowymi oraz profilaktyką konieczne jest również działanie, i to twarde, energiczne działanie, bo tylko takie może jeżeli nie przeciąć, to przynajmniej znacznie ukrócić przestępczość i złagodzić jej tragiczne skutki.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#MieczysławŻurawski">Pragnę z kolei trochę miejsca poświęcić kwestii współdziałania organów porządku publicznego ze społeczeństwem w walce z przestępczością. My posłowie dość często mamy okazję na spotkaniach z wyborcami wysłuchiwać wielu uwag i żądań dotyczących porządku publicznego. Ludzie oburzają się na tolerancję wobec sprawców kradzieży grosza publicznego, awanturnictwa, łapownictwa, przytaczając liczne przykłady i fakty. Z drugiej strony, gdy rozmawia się z funkcjonariuszami Milicji Obywatelskiej, ci z kolei skarżą się w wielu wypadkach na obojętność, a czasem wręcz nieprzyjazny stosunek społeczeństwa do interwencji milicyjnych w sytuacjach, które tego wymagają, na utrudnianie śledztwa w sprawach o nadużycia przez odmawianie zeznań itp.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#MieczysławŻurawski">Jak jest w istocie? Na pewno różnie w różnych spornych sytuacjach wygląda działanie Milicji Obywatelskiej, czy postawa społeczeństwa. Mylą się często, lub nie są w porządku jedni czy drudzy i trudno tego w życiu uniknąć. Sądzę jednak, że w ostatecznym rachunku główną odpowiedzialnością za ogólnie niezadowalający stan współdziałania społeczeństwa z organami porządku publicznego w walce z przestępczością i za nierychłą poprawę tego stanu rzeczy należy obarczyć organy władzy państwowej. Od nich musi stale wychodzić inicjatywa w kierunku zdobycia sobie zaufania i poparcia społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#MieczysławŻurawski">Przejawiać musi się to przede wszystkim w działaniu i postępowaniu funkcjonariuszów porządku publicznego. Każdy z tych funkcjonariuszy winien mieć stale na uwadze, że od niego zależy w poważnym stopniu stosunek społeczeństwa do reprezentowanych przez niego organów. Jeżeli będzie to działanie celne i energiczne w stosunku do przestępcy, a uważne i uprzejme w stosunku do uczciwego obywatela, to sympatia społeczeństwa będzie na pewno po stronie organów władzy. Takiego działania można oczywiście wymagać od funkcjonariusza odpowiednio przygotowanego do pełnienia służby milicyjnej zarówno od strony wykształcenia ogólnego jak i zawodowego. Trzeba z uznaniem stwierdzić, że sprawie tej kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych poświęca coraz więcej uwagi. Znajduje to wyraz zarówno w polityce kadrowej, polegającej na powierzaniu odpowiedzialnych stanowisk odpowiednio przygotowanym ludziom, jak i w fakcie, że coraz więcej funkcjonariuszów, pod wpływem działających w tym kierunku bodźców, dokształca się w wieczorowych szkołach ogólnokształcących oraz zawodowych szkołach milicyjnych. Takie działanie jest z pewnością głęboko słuszne i winno być dalej kontynuowane.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#MieczysławŻurawski">Inną bardzo ważną sprawą w zakresie współdziałania społeczeństwa z organami milicji w zwalczaniu przestępczości jest stała informacja z pola walki o utrzymanie porządku publicznego. Cenną inicjatywę podniósł w tym zakresie „Express Wieczorny”, wprowadzając na swoich łamach stałą rubrykę pod nazwą „chuligani wysiadka”.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#MieczysławŻurawski">Inicjatywa ta słuszna jest nie tylko dlatego, że nawołuje społeczeństwo do zwalczania chuligaństwa, ale głównie dlatego, że wzbudza gniew i odrazę do chuligaństwa panoszącego się niestety na ogół jeszcze bezkarnie na ulicach naszych miast, w kinach, na dworcach, w lokalach publicznych.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#MieczysławŻurawski">Są środowiska, niestety szczególnie młodzieżowe, gdzie wzorem męstwa, odwagi, jednym słowem wzorem godnym naśladownictwa staje się ten, kto używa najwięcej ordynarnych słów, najczęściej się upija, celuje w bójkach i awanturach, najsprytniej kradnie, najlepiej spekuluje itp. Trzeba z tych pseudobohaterów zdzierać aureolę, ukazywać ich takimi, jakimi są w istocie — zasługującymi na pogardę i potępienie każdego uczciwego człowieka.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#MieczysławŻurawski">Z drugiej strony należałoby w prasie i radio popularyzować ludzi, którzy wyróżniają się w walce o utrzymanie porządku publicznego i bezpieczeństwa. Takich ludzi należy również nagradzać odznaczeniami państwowymi i innymi wartościowymi nagrodami.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#MieczysławŻurawski">Równolegle ze wzbudzaniem w społeczeństwie uczuć odrazy i potępienia do przestępczych, nieuczciwych czynów, należy również lepiej wykorzystywać inicjatywę społeczną na rzecz spotęgowania walki z przestępczością. Jest to znowu oczywiście zadanie dla organów porządku publicznego, które niestety na tym odcinku, jak dotąd, nie stoją w pełni na wysokości zadania.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#MieczysławŻurawski">Skarży się np. obywatelka Andre-Borzęcka z Warszawy w liście do Komisji Spraw Wewnętrznych Sejmu, że jej propozycja, aby wprowadzić zasadę zawiadamiania przez Milicję komitetów blokowych w wypadku aresztowania lub zatrzymania kogoś z mieszkańców tego rejonu za przestępstwo kryminalne, w celu roztoczenia nad tą osobą kontroli i opieki społecznej — że ta propozycja wydrukowana i poparta przez dwie poczytne gazety, od dawna pozostaje bez żadnego ustosunkowania się ze strony czynników oficjalnych. Nawiasem mówiąc, propozycja wydaje się być godną uwagi.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#MieczysławŻurawski">Są i inne przykłady świadczące, że nie dość szybko i poważnie podchwytuje się głosy opinii publicznej, zmierzające do usprawnienia walki z przestępczością oraz zaangażowania w niej coraz większych sił społecznych.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#MieczysławŻurawski">Została również zahamowana ostatnio tak cenna inicjatywa, jak spotkania odpowiedzialnych funkcjonariuszów Milicji Obywatelskiej ze społeczeństwem, które — trzeba powiedzieć — przyniosły wiele dobrego w zakresie zacieśnienia wzajemnych stosunków. Sądzę, że inicjatywa ta powinna zostać jak najrychlej wznowiona, i to w postaci nie jednorazowej akcji, ale stale stosowanej formy współdziałania milicji ze społeczeństwem.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#MieczysławŻurawski">Pomoc społeczeństwa dla organów porządku publicznego w walce z przestępczością, a szczególnie takimi jej rodzajami, jak chuligaństwo, względnie wykroczenia w postaci ordynarnego, łobuzerskiego zachowania się w miejscu publicznym, winna również przybrać czynną postać, w formie bezpośrednich interwencji obywateli w wymagających tego sytuacjach.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#MieczysławŻurawski">Oczywiście wymaga to odpowiedniej, zorganizowanej formy działania, gdyż nie zorganizowane działanie przeciw chuligaństwu kończy się zazwyczaj smutnie dla interweniującego.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#MieczysławŻurawski">Proponuję, aby Rząd rozważył możliwość i sposoby uruchomienia zorganizowanej samoobrony społecznej — głównie do walki z chuligaństwem, oraz wyposażył tę inicjatywę w określone uprawnienia i arsenał środków niezbędnych dla skutecznego działania.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#MieczysławŻurawski">Wysoki Sejmie! Poruszyłem niektóre z wielu zadań w dziedzinie podniesienia stanu bezpieczeństwa i porządku publicznego. Pragnę na zakończenie stwierdzić raz jeszcze, że przewidziane w obecnym budżecie środki finansowe na utrzymanie i wyposażenie służby bezpieczeństwa i porządku publicznego znajdują pełne i palące uzasadnienie.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#MieczysławŻurawski">Oczywiście, że przyjemniej byłoby nam wszystkim postulować wydatkowanie tych sum na oświatę, mieszkania, podniesienie płac i tysiące innych ważnych potrzeb. Niestety w sytuacji, kiedy wielu ludzi lekceważy sobie obowiązujące prawa i normy społeczne, sprawa poskromienia zła i przywrócenia pełnego porządku w kraju staje się jednym z pierwszoplanowych zadań.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#MieczysławŻurawski">Bowiem ład i porządek w kraju, poczucie bezpieczeństwa życia, zdrowia i osobistego mienia jest równie ważne dla każdego obywatela, jak zaspokojenie wszystkich innych jego życiowych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Stanisławowi Ziarkiewiczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławZiarkiewicz">Wysoki Sejmie! W debacie nad budżetem i planem gospodarczym na 1958 r. nie sposób pominąć zagadnienia takiego, jak aktywizacja terenów gospodarczo zaniedbanych.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławZiarkiewicz">Nie chodzi mi tutaj o zagadnienie przyczółków i innych terenów zniszczeń, wynikłych w czasie wojny, gdyż jest to zagadnienie specyficznej natury, a pomyślne jego rozwiązanie od dawna leży na sercu Partii i Rządu i poczyniono już w tej sprawie wiele pociągnięć, choć ciągle jeszcze niewystarczających. Chodzi mi głównie o te tereny kraju, szczególnie rolniczo-hodowlane, o których stale zapominano w okresie międzywojennym, na skutek czego zostały tak zaniedbane, że mimo pewnych wysiłków ze strony władzy ludowej do dzisiaj nie mogą wydźwignąć się z zacofania i nie mogą stanąć w jednym szeregu — z równym startem — z innymi połaciami naszego kraju. Mam tu na myśli południowe części woj. krakowskiego i rzeszowskiego, Podhale oraz niemal całe podgórze.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StanisławZiarkiewicz">Zaniedbane — jak wspomniałem — w okresie międzywojennym, pozbawione w znacznej części komunikacji kolejowej, o bardzo kiepskich drogach uniemożliwiających wprowadzenie dziś regularnych linii PKS, pozbawione niemal zupełnie przemysłu, do dziś jeszcze słabo zelektryfikowane, przeludnione — nie widzą realnych perspektyw wyjścia z marazmu gospodarczego, mimo czynionych prób i różnych wysiłków władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławZiarkiewicz">W ostatnich latach obserwujemy na tych terenach rozwój różnych małych zakładów produkujących materiały budowlane, co jest objawem zdrowym, znajdującym swoje odzwierciedlenie w silnie rozwijającym się budownictwie indywidualnym na wsi i w miasteczkach.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StanisławZiarkiewicz">Biorąc jednak pod uwagę rolniczo-hodowlany charakter tych terenów, można by aktywizację — zwłaszcza małych miasteczek — przeprowadzić np. przez uruchamianie tam zakładów przetwórstwa mięsnego, o czym mówili w dniu wczorajszym moi przedmówcy.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#StanisławZiarkiewicz">Baza surowcowa, a więc trzoda chlewna i bydło, znajduje się na miejscu. Dotychczas część, i to bardzo nieznaczna mięsa jest przetwarzana w małych rzeźniach i przetwórniach, w warunkach nieraz urągających zasadom higieny, i to głównie dla potrzeb lokalnych, zaś lwia część żywca jest transportowana do nieraz bardzo odległych dużych miast, w których też koncentrują się duże przetwórnie mięsne. Żywiec na skutek transportu traci bardzo wiele na wadze, a część jego w transporcie pada. Czyż nie byłoby słuszne zastanowić się nad możliwością budowy większych zakładów przetwórstwa mięsnego w małych miasteczkach okręgów hodowlanych, w których znalazłaby zatrudnienie miejscowa ludność, co ożywiłoby gospodarczo te tereny, a gotowe przetwory, czy też mięso, można by przewozić przystosowanymi do tego celu środkami lokomocji do większych miast, zwłaszcza przemysłowych — zamiast projektować budowę dużych zakładów przetwórstwa mięsnego w tych właśnie miastach?</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StanisławZiarkiewicz">Wydaje się to całkiem logiczne i możliwe do przeprowadzenia, zwłaszcza że te miasta są już nadmiernie przeludnione i zagęszczone pod względem posiadania różnorakich typów zakładów przemysłowych, często nie związanych niczym z danym miastem i których „sprzedaż” oferuje się innym okręgom, gospodarczo zaniedbanym.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#StanisławZiarkiewicz">Należałoby może zagadnieniem budowy takich zakładów zainteresować spółdzielczość handlową, jak PZGS-y i PSS-y, które nie chcą bardzo interesować się tym zagadnieniem, twierdząc, że produkcja i tak z czasem od nich odejdzie — a nie chcą patrzeć na to z punktu widzenia społecznego, że przecież żyjemy w jednym, socjalistycznym państwie i to co zrobimy, bez względu na to kto to zrobi, pozostanie tylko dla nas.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#StanisławZiarkiewicz">Mamy obecnie pewne nadwyżki mięsa i według wszelkich przewidywań będziemy je mieć nadal. Nadwyżki te moglibyśmy w formie różnych przetworów eksportować i otrzymywać za to dewizy. Należałoby więc, w oparciu o budowę takich zakładów przetwórstwa mięsnego w ośrodkach hodowlanych, stworzyć możliwości eksportu np. szynek, czy innych artykułów poszukiwanych na rynkach zagranicznych. Nie muszą to być przetwórnie - giganty. Należałoby zaczynać budowę małych zakładów, z perspektywą ich dalszej rozbudowy, w miarę jak pozwalać na to będzie sytuacja gospodarcza kraju i gdy znajdą się na ten cel odpowiednie środki finansowe.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#StanisławZiarkiewicz">Następne zagadnienie, zdążające do aktywizacji gospodarczej tych terenów, to rozbudowa istniejących, bądź budowa nowych zakładów przetwórstwa mleczarskiego. Skup mleka zwiększył się w ostatnim roku wybitnie i w tej chwili zaistniała taka sytuacja, że dotychczas istniejące zakłady przetwórstwa mleczarskiego, na skutek braku maszyn i urządzeń, nie są w stanie przerobić nadwyżek mlecznych. Stąd też konieczność — w związku z projektowanym zakupem tych maszyn z importu — rozbudowania już istniejących lub budowania nowych zakładów przetwórstwa mleczarskiego.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#StanisławZiarkiewicz">Tereny, o których wspominam, znane były z białoskórnictwa, prowadzonego systemem rzemieślniczym. Dziś, na skutek reglamentacji skór rzemiosło to zamiera; w większości wypadków prowadzone jest jako nielegalne kuśnierstwo. Mimo że na rynku wewnętrznym brak jest tego surowca, to kuśnierze uprawiający nielegalnie wyprawę skór suro wiec ten zdobywają, a prowadząc nielegalną wyprawę w prymitywnych warunkach niszczą wiele surowca, popadając w konflikt z prawem.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#StanisławZiarkiewicz">Nie może uporać się z tym zagadnieniem spółdzielczość pracy, twierdząc, że nie może zatrudnić takiej ilości ludzi z powodu braku surowca. Nie ma też w chwili obecnej w kraju takich możliwości finansowych, by budować państwowe zakłady zajmujące się tą produkcją. Należałoby więc, by właściwe resorty przypatrzyły się bliżej temu zagadnieniu i rozwiązały je w jakiś sposób, aby ludzi, posiadających na tym odcinku wysokie kwalifikacje, odpowiednio do nich należycie wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#StanisławZiarkiewicz">Można by przemyśleć rozwiązanie tego zagadnienia może przez spółdzielczość zaopatrzenia i zbytu, czy też przy pomocy innych form. Mając bowiem dobrych fachowców, można by nie tylko zwiększyć masę towarową na rynku wewnętrznym, zwiększyć wpływy do budżetu państwa z tytułu podatków, lecz również pokusić się o eksport futer zagranicę — w czym mieliśmy już dawniej pewne osiągnięcia — czy też prowadzić tę produkcję jako antyimportową.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#StanisławZiarkiewicz">Wiąże się z tym również ściśle silniejsze popieranie zapoczątkowanej na tych terenach hodowli szlachetnych zwierząt futerkowych, co dałoby zwiększenie bazy surowcowej dla tej dziedziny produkcji.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#StanisławZiarkiewicz">Silnie również jest na tych terenach rozbudowany przemysł ludowy i domowy — i trzeba by stworzyć pewne ułatwienia dla dalszego rozwoju tego przemysłu, biorąc pod uwagę, że znaczna część ludności wiejskiej poza uprawą roli, nie dającą tam podstaw utrzymania, zajmuje się właśnie przemysłem domowym. Brak tych ułatwień prowadzi bowiem do zubożenia poważnej części ludności tych terenów, a w konsekwencji do nielegalnej produkcji, powodującej wytwarzanie się grupy również nielegalnych kapitalistów — pośredników, wyzyskujących miejscową ludność, oraz do stwarzania spekulacji, co nie jest zdrowym objawem.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#StanisławZiarkiewicz">Uaktywnienie w ten sposób tych terenów dałoby jeszcze i dalsze korzyści, a mianowicie zmniejszyłoby — przynajmniej w pewnej części — dojazdy wielutysięcznej rzeszy robotników z tych rejonów do dużych ośrodków, jak np. do Krakowa, do którego dojeżdża dziennie około 30 tys. ludzi, gdyż ludzie ci znaleźliby pracę na miejscu, co odciążyłoby, zwłaszcza w godzinach szczytowych, środki lokomocji, jak koleje i tabor samochodowy.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#StanisławZiarkiewicz">Do dalszych zagadnień aktywizacji tych terenów należy rozwój przetwórstwa owocowego, bo baza surowcowa w tym kierunku również istnieje. Sadów dzisiaj jest już tam spora ilość, ale chłopi nie mają co robić z owocami, nie mają gdzie ich sprzedać, a nie mają też odpowiednich przechowalni.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#StanisławZiarkiewicz">Tym zagadnieniem winna szerzej, niż dotychczas, zainteresować się spółdzielczość ogrodnicza. Przecież przetwory owocowe, albo same owoce, mogłyby stać się jednym z naszych artykułów eksportowych, a więc pośrednio zapewnić zwiększenie puli towarowej na rynku wewnętrznym. Tym bardziej, że występują tu dość poważne braki.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#StanisławZiarkiewicz">Nie mogę się zgodzić z wypowiedzią jednego z moich przedmówców, który postulując rozbudowę zakładów przetwórstwa owocowego stwierdził, że w woj. krakowskim nie należałoby w dalszym ciągu rozbudowywać tego przetwórstwa. Mam wrażenie, że winniśmy rozbudowywać zakłady przede wszystkim w oparciu o istniejące surowce, a że te surowce tu istnieją, to jest rzeczą bezsporną.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#StanisławZiarkiewicz">Tereny południowe woj. krakowskiego są piękne krajoznawczo, ale pozbawione obiektów turystycznych, a często linii kolejowych i wskutek tego mało znane szerszemu ogółowi społeczeństwa. A już całkiem właściwie niedostępne są one dla turystów zagranicznych, dla których byłyby na pewno dużą atrakcją, co z jednej strony przyczyniłoby się do poprawy bytu tamtejszej ludności, a z drugiej strony mogłyby nam również przysporzyć dewiz.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#StanisławZiarkiewicz">Dlatego też istnieje konieczność budowy linii kolejowych na tych terenach, np. linii kolejowej z Krakowa przez Myślenice do Mszany Dolnej, co skróciłoby trasę na Zakopane o około 60 km, spowodowałoby połączenie dwu zaniedbanych gospodarczo powiatów myślenickiego i limanowskiego z Krakowem, dałoby możność większej aktywizacji gospodarczej tych terenów, rozwinęłoby turystykę w tych tak mało znanych terenach, odciążając jednocześnie atrakcyjne miejscowości, jak Zakopane, czy inne.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#StanisławZiarkiewicz">Tereny południowe tego województwa są przeludnione, o bardzo wielkiej ilości gospodarstw rolnych drobnych, posiadających kiepską glebę, i na skutek tego są to gospodarstwa nietowarowe. Należałoby w związku z uchwaloną przez Sejm ustawą o sprzedaży części gruntów z PGR zwrócić uwagę na to, aby właśnie ludność z tych terenów mogła tę ziemię nabywać, co z jednej strony rozładowałoby zagadnienie przeludnienia na wsi, a z drugiej — stworzyłoby warunki, by w tej zaniedbanej części naszego kraju stworzyć choćby pewną część gospodarstw towarowych.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#StanisławZiarkiewicz">Zagadnienie przesiedlania ludności rolniczej na tereny Rzeszowszczyzny zostało już zapoczątkowane w powiecie limanowskim; należałoby tę akcję rozszerzyć i na inne, silnie przeludnione powiaty woj. krakowskiego.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#StanisławZiarkiewicz">I jeszcze jedno zagadnienie — to elektryfikacja wisi. W tej chwili na tych terenach, jak już zaznaczyłem słabo bardzo zelektryfikowanych w porównaniu z resztą kraju, istnieje cały szereg wsi na wpół zelektryfikowanych, a mianowicie posiadających instalacje elektryczne w domach, wkopane uzbrojone słupy, postawione transformatory. Brak jest natomiast linki i w efekcie wsie te światła elektrycznego nie posiadają. I to zagadnienie należałoby rozwiązać do końca. Dlatego też apeluję do Rządu, by w ramach dokończenia dodatkowo elektryfikacji 300 wsi ponad plan w 1958 r. wziął pod uwagę przede wszystkim te zaniedbane tereny, przeznaczając odpowiednią ilość linki na dokończenie tej elektryfikacji.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#StanisławZiarkiewicz">Problemów aktywizacji gospodarczej tych terenów jest bezsprzecznie jeszcze bardzo wiele, ale nie czas i miejsce, by je wszystkie tutaj omawiać, dlatego też rzucam tylko pewne problemy.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#StanisławZiarkiewicz">Analizując nasz budżet na 1958 r. widzimy w nim wprawdzie próby likwidacji ostrych dysproporcji w rozwoju poszczególnych województw i terenów, widzimy, że Rząd — a przede wszystkim Ministerstwo Finansów i Komisja Planowania przy Radzie Ministrów czynią starania, aby plan i budżet terenu oprzeć o głębszą analizę, by wskazania centralne sprzyjały niwelowaniu istniejących dysproporcji i aby wykonanie zadań terenowych oceniane było w sposób możliwie wszechstronny. Należałoby jednak już we wskaźnikach dyrektywnych na 1959 r. dokonać śmielszego — rozumie się w granicach realnych możliwości — wyrównania tych dysproporcji, zakładając przy tym, że to wyrównanie nie powinno w zasadzie wpłynąć na obniżenie wskaźników dyrektywnych na 1958 r. dla wszystkich województw. Podczas gdy w budżecie centralnym! znajduje swoje odzwierciedlenie niwelacja istniejących dysproporcji w rozwoju gospodarczym poszczególnych województw, o tyle nie widać tego wyraźnie w budżetach poszczególnych województw w odniesieniu do ich najbardziej zaniedbanych powiatów. I dlatego wskazane byłoby, aby wojewódzkie rady narodowe zajęły się bliżej tym zagadnieniem, tak, by to znalazło już pewne odzwierciedlenie w budżetach na 1959 r. i na lata następne.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#CzesławWycech">Głos ma poseł Józef Kachel.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JózefKachel">Wysoki Sejmie! W ramach toczącej się debaty nad planem i budżetem na rok 1958 pragnę w kilku zdaniach poinformować Wysoką Izbę o ważnym problemie z dziedziny aktywizacji Ziem Zachodnich, mianowicie o zagadnieniu pełnego zagospodarowania Odry i jej dopływów.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#JózefKachel">Ponieważ na fali ogromnego ożywienia inicjatywy najszerszych mas w odniesieniu do spraw aktywizacji Ziem Zachodnich zagadnienie zagospodarowania Odry wysunęło się na czoło, Komisja Nadzwyczajna Ziem Zachodnich oraz Komisja Gospodarki Morskiej i Żeglugi odbyły w grudniu ub. roku trzydniową sesję wyjazdową w tej sprawie na tereny województw zachodnich z posiedzeniami we Wrocławiu.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#JózefKachel">Osobiste spostrzeżenia posłów z objazdu urządzeń wodnych na terenie województw katowickiego, opolskiego, wrocławskiego i zielonogórskiego w dniu 9 grudnia ub. r., bogactwo tematyki referatów i dyskusji narady gospodarczej okręgu Wrocławskiego Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich w dniu 10 grudnia, oraz przebieg wspólnego posiedzenia wymienionych Komisji sejmowych w dniu 11 grudnia ub. r. pozwoliły naszym komisjom przekonać się o szerokim zasięgu i dużej popularności w tamtejszym społeczeństwie zagadnienia zagospodarowania Odry i jej dopływów, a także dostrzec, poza korzyściami natury gospodarczej, wielkie znaczenie polityczne tego problemu.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#JózefKachel">Wspomniany trzydniowy pobyt na Ziemiach Zachodnich dwóch Komisji sejmowych pozwolił zebrać im bogaty materiał w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#JózefKachel">Z bogactwa tego materiału pozwolę sobie wskazać jedynie na trzy problemy, które — tak mi się wydaje — stanowią trzon tego kompleksowego zagadnienia, a przy tym wymagają niezwłocznego ich podjęcia. Są to:</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#JózefKachel">1) pełne wykorzystanie Odry jako arterii śródlądowego transportu wodnego,</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#JózefKachel">2) potrzeba radykalnego zmniejszenia zanieczyszczeń w ściekach przemysłowych rejonu Odry,</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#JózefKachel">3) energetyka wodna.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#JózefKachel">W rzece Odrze, jako arterii śródlądowego transportu wodnego, tkwią ogromne rezerwy produkcyjne, które stosunkowo niewielkimi nakładami środków można w pełni uruchomić z oczywistą korzyścią dla gospodarki narodowej. Obecne przewozy na Odrze, wyrażające się przeciętną roczną pracą przewozową około pół miliarda tonokilometrów, stanowią zaledwie 1/5 przewozów przedwojennych, przy czym wykorzystanie zdolności przewozowej tej drogi wodnej nie przekracza 15%. Poprzedni użytkownicy na przestrzeni wielu dziesiątek lat dokonali miliardowych nakładów na cele kompleksowego zagospodarowania Odry i jej dopływów. Co prawda pewna część tych nakładów została w trakcie działań wojennych zniszczona, względnie uszkodzona, niemniej ogrom niezbędnych robót należy uważać za już wykonany. To, co pozostaje do zrobienia, stanowi już tylko niewielki procent poniesionych nakładów.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#JózefKachel">Według obliczeń hydrologicznych dla uczynienia z Odry pierwszorzędnej drogi wodnej, na której nawigacja odbywałaby się bez przerwy w ciągu ca 300 dni w ciągu roku, zachodzi potrzeba wybudowania zbiorników retencyjnych o pojemności 400–600 mln m3 wody dyspozycyjnej dla żeglugi. Niezależnie od tego, trzeba niezwłocznie rozpocząć budowę nowoczesnego taboru pływającego, aby w pełni uruchomić potencjał przewozowy Odry. Przy takim uzupełnieniu Odry koszty przemieszczania ładunków spadną do około połowy kosztów przewozów na równoległych liniach kolejowych, nie licząc korzyści, jakie uzyska nasza gospodarka w dewizach przy obsłudze naszego handlu zagranicznego i eksploatacji taboru na obcych drogach wodnych.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#JózefKachel">Aczkolwiek wydatki związane z takim uzupełnieniem 'wyposażenia Odry należy rozłożyć w czasie na 10–15 lat, niemniej do prac nad założeniami i dokumentacją! inwestycji trzeba by przystąpić natychmiast, gdyż każdy rok przynosi dalszą dekapitalizację majątku i straty dla gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#JózefKachel">Pragnę przy tym dodać, że nie wolno traktować Odry w oderwaniu od połączeń, jakie posiada z siecią dróg wodnych środkowo i zachodnio-europejskich. Dzięki temu właśnie, dla szeregu obrotów naszego handlu zagranicznego jej znaczenie ekonomiczne można porównać z korzyściami, jakie nam przynosi posiadanie wybrzeża morskiego i morskiej floty handlowej.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#JózefKachel">Mając odpowiednią flotę barek motorowych na Odrze, możemy spełniać usługi przewozowe dla naszego eksportu i importu z NRD i krajów zachodnio-europejskich, przysparzając naszej gospodarce dewiz, tak potrzebnych dla zrównoważenia bilansu płatniczego.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#JózefKachel">W perspektywie rozwoju naszych stosunków z krajami naddunajskimi, złączonymi z nami wspólnotą socjalistyczną, Odra może i powinna odegrać podstawową rolę w realizacji budowy kanału Odra-Dunaj. Oczywiście, że jest to zamierzenie inwestycyjne przekraczające możliwości finansowe naszego państwa. Wiemy jednak, że tą osią komunikacyjną północ-południe, łączącą Bałtyk z Morzem Czarnym od Szczecina po ujście Dunaju, interesują się także wszystkie inne państwa leżące w dorzeczu Odry i Dunaju, tj. Czechosłowacja, Niemiecka Republika Demokratyczna, Austria, Węgry, Jugosławia, Bułgaria, i Związek Radziecki.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#JózefKachel">Jeśli zatem zrobi się wspólny rachunek ekonomiczny i uwzględni dodatkowo fakt połączenia Odry z siecią dróg wodnych środkowo i zachodnio-europejskich, a w przyszłości również z drogami wodnymi ZSRR, dodatni wynik będzie tak oczywisty, że skłoni zainteresowane państwa do wspólnej realizacji kanału Odra-Dunaj. Znaczenie tej osi komunikacyjnej m. in. dla dalszego rozwoju naszych Ziem Zachodnich jest chyba całkiem oczywiste, a idea współistnienia narodów w środkowej Europie znajdzie m. in. i na tym odcinku swoje praktyczne zastosowanie.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#JózefKachel">Drugim co do ważności i pilności problemem w kompleksie spraw Odry jest postępujące z roku na rok i groźne dla całego życia gospodarczego i społecznego tych terenów zanieczyszczenie rzeki oraz jej dopływów. Dla opanowania tej groźnej sytuacji widzę dwa kierunki działania:</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#JózefKachel">Po pierwsze — wprowadzenie pełnej praworządności w dziedzinie przestrzegania obowiązujących u nas w tym względzie przepisów i doprowadzenie przynajmniej do wstępnego oczyszczania ścieków we wszystkich zakładach przemysłowych rejonu Odry. Z Czechosłowacją powinniśmy pozostawać w ścisłym porozumieniu co do odpowiedniego oczyszczania ścieków przemysłowych z okręgu ostrawskiego.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#JózefKachel">Po drugie — budowa zbiorników retencyjnych dla wyrównania przepływów na rzece w okresach niżówkowych, kiedy przy zmniejszeniu przepływu wody silne stężenie zanieczyszczeń daje się szczególnie we znaki. Właśnie wspomniana już budowa nowych zbiorników dla żeglugi, łącznie z istniejącymi w Otmuchowie i Turawie, może równocześnie rozwiązać ten problem. Budowa zatem zbiorników retencyjnych, mająca tylko dla celów żeglugowych swoje pełne uzasadnienie ekonomiczne, w świetle potrzeb zabezpieczenia odpowiedniej ilości i jakości wody dla celów pitnych i przemysłowych staje się koniecznością gospodarczo-społeczną dla całego dorzecza Odry.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#JózefKachel">Trzeci problem w tym kompleksie spraw Odry to problem tzw. średniej i małej energetyki wodnej.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#JózefKachel">Według badań Politechniki Wrocławskiej z 1956 r. na Ziemiach Zachodnich dysponujemy w tym względzie rezerwą nie wykorzystanych mocy w ilości 52,2 MW. Wielkie i pilne potrzeby i zadania w ubiegłym okresie w dziedzinie dużej energetyki sprawiły, że nie wykorzystywano należycie istniejących tam już zakładów wodnych małej i średniej energetyki. Wydaje mi się, że nie stać nas na dalsze niedostrzeganie tych rezerw energetycznych i dlatego myślę, że należałoby, aby kompetentny resort wziął sobie to do serca.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#JózefKachel">Wysoka Izbo! Pozwoliłem sobie w sposób jak najzwięźlejszy zasygnalizować o istnieniu i pilnej potrzebie wzięcia na warsztat pracy zagadnienia pełnego zagospodarowania Odry i jej dopływów.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#JózefKachel">Trzeba, abyśmy wyszli naprzeciw szerokiej inicjatywie w tym względzie ludności Ziem Zachodnich.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#CzesławWycech">Zarządzam 20-minutową przerwę w obradach.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 11 min. 25 do godz. 11 min. 55.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzyJodłowski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Stefanowi Orczykowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#StefanOrczykowski">Wysoka Izbo! Wystąpienie swe pragnę poświęcić zagadnieniu regionalnemu, mianowicie omówić problem tzw. Puszczy Kurpiowskiej. Nie dam wprawdzie pełnego obrazu sytuacji na Kurpiach, ale pragnę zaakcentować i podkreślić najbardziej palące zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#StefanOrczykowski">Poruszam problem ten, bo jest on ważny zarówno pod względem emocjonalnym, jak i socjalno-politycznym.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#StefanOrczykowski">Lud kurpiowski z pietyzmem odnosi się do chlubnych kart historii, w których bohatersko zapisał się w walce o Polskę i zmiany socjalne.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#StefanOrczykowski">Nie czas dziś omawiać udziału Kurpiów w powstaniu Kościuszkowskim, oceniać buntu kurpiowskiego w 1924 r. i marszu na Kolno, kiedy to międzywojenni włodarze Polski widzieli na Kurpiach czerwone niebezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#StefanOrczykowski">Zmieniły się warunki życia Kurpiów: władza ludowa przekreśliła raz na zawsze nędzę. Nie spotykamy dziś na Kurpiach ludzi w parcianych łapciach, nie jeździ dziś Kurp wozem na drewnianych osiach. Jak wielkie zmiany zaszły w życiu Kurpi, można przekonać się w rozmowach z nimi — życie stało się pewniejsze, nie brak dziś ludziom chleba i pracy. Za władzy ludowej zbudowano w Ostrołęce elektrownię, będzie budowana fabryka celulozy, która da pracę również wielu Kurpiom.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#StefanOrczykowski">Dziś, kiedy cały nasz kraj objęła szeroka akcja aktywizacji gospodarczej, należałoby też zwrócić baczniejszą uwagę na region Kurpiów. Zdaję sobie sprawę, że rozwiązanie tego zagadnienia nie jest wcale łatwe, ale niemniej można będzie wiele zrobić, a przekonany jestem o tym choćby na przykładach minionego roku.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#StefanOrczykowski">W związku z tym pragnę zwrócić uwagę na niektóre ważniejsze momenty w ogólnej sytuacji, które poważnie rzutują na niedociągnięcia i trudną sytuację materialną Kurpiów. Jednym z zasadniczych zagadnień jest sprawa hodowli bydła, która ściśle wiąże się z uprawą łąk, a przede wszystkim ze sprawą melioracji. Z ogólnego areału łąk jest w tym rejonie 11–15% zaledwie łąk uprawianych, a pozostałe — to łąki podmokłe i kwaśne. Ciągłe wylewy rzek i powodzie utrudniają rozwój hodowli i hamują ją. Tak np. podaje Wojewódzki Oddział PZUW w Białymstoku, że w ostatnim okresie na skutek niedożywienia i braku paszy padło około 50 krów, a jest faktem, że wielu gospodarzy z braku paszy krowy swe obecnie sprzedaje.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#StefanOrczykowski">Niepokojące jest przeciągające się z roku na rok odkładanie planów melioracyjnych na Kurpiach — mam tu na myśli cały kompleks tego zagadnienia — a sytuację tę pogarsza jeszcze definicja o powodziach, zawarta w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 24 listopada 1956 r. W stosunku do tego zarządzenia są poważne obiekcje; budzi ono przede wszystkim takie zastrzeżenia, że w ustaleniu pomiędzy powodzią, mającą charakter klęski, a spokojnym wylewem zatraca się możność porównania. Stanowi to problem i rzutuje na całą gospodarkę chłopską na Kurpiach.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#StefanOrczykowski">Powszechnie jest wiadome, że, podnoszenie poziomu rzek sprawia z kolei podniesienie wód w kanałach melioracyjnych i małych rzeczułkach. Dziś, zgodnie ze wspomnianym zarządzeniem, odpowiedzialność Państwowych Zakładów Ubezpieczeń dotyczy jedynie skoszonej trawy, natomiast straty rolników ponoszone przez utracenie siana nieskoszonego z powodu wylewów pozostają bez rekompensaty.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#StefanOrczykowski">Należy uprzytomnić sobie też fakt, że straty spowodowane tym samym wylewem dzielą się na podlegające odszkodowaniu i nie podlegające odszkodowaniu. Wierzę, że dla ubezpieczeniowców, finansowców, jest to jasne i zrozumiałe, ale dla rolnika — i nie tylko rolnika — wydaje się niezrozumiałe, a w wypadku Kurpi i nielogiczne.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#StefanOrczykowski">Chciałbym podać jeden z typowych przykładów, gdzie znowu rozumieją to bardzo dobrze finansowcy i ubezpieczeniowcy, natomiast nie mogą tego zrozumieć rolnicy — mianowicie chodzi mi o ubezpieczenie lnu. Dziś każdy przebiegły rolnik może w ten sposób zrobić, jak to zrobiła w pow. bielskim jedna z rolniczek: zasiała 14 ha lnu, z tym, że w ogóle z góry przekreśliła hodowlę i uprawę tego lnu. Za uprawę tych 14 ha, których nie miała w ogóle możności obrobienia, dostała od PZU z ubezpieczenia 75 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#StefanOrczykowski">Wydaje się, że celowe byłoby przeanalizowanie obecnych przepisów PZU, aby usunąć takie anomalie, które stwarzają furtki dla ich omijania zarówno przez urząd, jak i obywatela.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#StefanOrczykowski">Dla lepszego obrazu pragnę napomknąć w skrócie — bo nie sposób tej sprawy pominąć — o zagadnieniu nieurodzajnej gleby, na której zboże wyrasta zaledwie na wysokość 60–70 cm. Wystarczy podać fakt, że w wyniku zniesienia obowiązkowych dostaw zboże do 2 ha przeliczeniowych w jednej tylko Gromadzkiej Radzie Narodowej Ksepki na 34z gospodarstwa — zwolnionych zostało 278 gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#StefanOrczykowski">Czuję się zobowiązany również zasygnalizować o stanie szkół — a właściwie nie o stanie, ale o ich braku. We wspomnianej Gromadzkiej Radzie Ksepki 8 lat Kurpie czekali na budowę nowej szkoły.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#StefanOrczykowski">Zdaję sobie sprawę, że jest wiele trudnych zagadnień. Na przykład elektryfikacja — obecnie elektryfikuje się dwie wsie. Budowa dróg — przez puszczę przebiegają zaledwie dwie drogi, a pozostałe to gościńce usłane piaskiem. Zresztą w tej sprawie mamy już dość ciekawą korespondencję między resortem komunikacji, właściwym centralnym zarządem budowy dróg publicznych a Wojewódzką Radą Narodową i sądzę, że ruszy budowa choć na jednej zasadniczej drodze. A jeśli już jestem przy resorcie komunikacji, to pragnę podkreślić bardzo ważny moment, mianowicie sprawę tzw. kolejki kurpiowskiej — tak pospolicie się to nazywa. W dniu 21 marca nastąpiła katastrofa kolejki wąskotorowej pod Nowogrodem — zginęło 2 osoby, około 30 zostało rannych. Na marginesie tej katastrofy nasuwa się wniosek, że warunki podróżowania tego rodzaju środkiem komunikacji urągają niestety wszelkim przepisom o bezpieczeństwie podróżującej ludności i moim zdaniem resort winien powołać komisję dla zbadania stanu bezpieczeństwa. Sądzę, że stać nas na to, w szczególności resort komunikacji, aby powiększyć tabor, zwłaszcza na okres nasilenia ruchu.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#StefanOrczykowski">Dalej dochodzi jeszcze sprawa ośrodków zdrowia i inne. Nie jest usprawiedliwieniem dla nas wszystkich, zarówno dla Wojewódzkiej Rady Narodowej jak i Rządu, że nie można było zrobić więcej. Konieczność jest wielka i trzeba podejść do tego zagadnienia z wielką troską, z sercem, najwyższy czas, aby się tym regionem zainteresować.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#StefanOrczykowski">Cieszy mnie, że zainteresowała się Kurpiami Komisja Przemysłu Lekkiego, Rzemiosła i Spółdzielczości Pracy. Wydaje się słusznym kierunek idący na rozwój spółdzielczości i chałupnictwa. Poczynione w tym zakresie kroki Kurpie witają z uznaniem, ale chcą, aby stały się one początkiem jeszcze lepszych poczynań na tym odcinku. Są jeszcze wielkie rezerwy rozwoju spółdzielczości i chałupnictwa. W każdej chacie mieszka tkacz ze swym krosnem i na tym odcinku jeszcze wiele do zrobienia ma zarówno CPLiA, jak Centralny Zarząd Spółdzielczości Pracy i przemysł terenowy. Spółdzielnie na Kurpiach rozwijają się obecnie dobrze, ponieważ nie mają przyjezdnych obcych kierowników, ich właściwymi gospodarzami stali się Kurpie, ale piętrzą się jeszcze trudności, szczególnie przy zaopatrzeniu surowcowym. Jestem głęboko przekonany, że mamy jeszcze wiele rezerw, nie wykorzystanych, jeśli chodzi o warunki lepszego zaopatrzenia surowcowego i należałoby stworzyć tym spółdzielniom, których zresztą jest niewiele, oraz chałupnikom prioritetowe warunki zaopatrzenia surowcowego, jak również zorganizować skup wyrobów chałupniczych.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#StefanOrczykowski">Należy pomóc nowo zorganizowanemu Towarzystwu Ziemi Kurpiowskiej, które postawiło sobie za cel krzewienie i podtrzymywanie kultury i tradycji kurpiowskich oraz aktywizację Kurpi.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#StefanOrczykowski">Należałoby rozpatrzyć w najbliższej perspektywie budowę jakiegoś większego zakładu przemysłowego. W tej chwili nie mam żadnej koncepcji — może to być huta szkła, cegielnia wapienno-piaskowa, tkalnia lub innego rodzaju zakład. Rzecz w tym, aby po aktywizacji przez spółdzielczość stworzyć nowe miejsca pracy dla dorastającej młodzieży.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#StefanOrczykowski">W okresie ubiegłego roku czyniliśmy wprawdzie starania, wraz z innymi posłami naszego okręgu, o zlokalizowanie jakiegoś niedużego zakładu przemysłowego. Sprawa szła dość dobrze, póki nie doszło do komunikacji. I trzeba powiedzieć prawdę: każdego inwestora, co z sercem chciałby w tej sprawie coś zrobić, odstraszają od Puszczy koszty transportu. Zdaję sobie sprawę, że W obecnej sytuacji niełatwo budować linię kolejową Pisz-Kolno na zapadającym się nasypie, niemniej jestem przekonany, że gdy sytuacja pozwoli, resort, znając już to zagadnienie, bezzwłocznie przystąpi do jej budowy.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#StefanOrczykowski">Ostatecznie cieszy nas fakt, że już w następnym planie 5-letnim, według zapewnień Państwowej Komisji Planowania, ta paląca sprawa, najwięcej drażniąca obecnie Kurpiów, znajdzie właściwe i ostateczne rozwiązanie. Dziś przyjęliśmy słuszny na nasze możliwości i warunki kierunek rozwoju i aktywizacji. Należałoby jednak, aby Wojewódzkie Rady Narodowe Warszawy i Białegostoku, aktyw gospodarczy obu tych województw, spółdzielczość pracy, WZGS-y i przemysł terenowy wraz z całym aktywem gospodarczym, w swych wysiłkach aktywizacji gospodarczej, widziały również problem kurpiowski i zwróciły na ten rejon swych województw szczególną uwagę. Na pewno podejście z wnikliwością oraz głębokim zrozumieniem do tego zagadnienia — pod okiem i opieką Rządu — da pozytywne i poważne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#StefanOrczykowski">Pod rozwagę Wojewódzkich Rad Narodowych obu województw stawiam wniosek o rozważenie celowości powołania międzywojewódzkiej komisji, lub pod rozwagę Rządowi powołanie komisji rządowej! dla opracowania perspektywicznego długofalowego planu, który by w pewnym okresie uregulował sprawy melioracji, zalesienia, hodowli, bądź też intensyfikacji gospodarstw przez zakładanie farm hodowli drobiu — oraz w ogóle aktywizacji całej Kurpiowszczyzny.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Eugeniuszowi Makowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#EugeniuszMakowski">Wysoki Sejmie! Chciałbym w swoim wystąpieniu w imieniu Klubu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego poruszyć kilka spraw związanych z budżetami terenowymi, tj. budżetami wojewódzkich, powiatowych, a w szczególności gromadzkich rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#EugeniuszMakowski">Zjednoczone Stronnictwo Ludowe uważa, że rozpoczęty proces podnoszenia poziomu naszej administracji wiąże się ściśle z uprawnieniami rad narodowych poszczególnych szczebli, a takim — ujętym w cyfry — wyrazem zasięgu uprawnień jest niewątpliwie budżet.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#EugeniuszMakowski">Jako współodpowiedzialni za całość polityki naszego państwa Chcielibyśmy zwrócić uwagę na niektóre problemy, których rozwiązanie w ramach pracy rad narodowych należałoby uznać za pilne.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#EugeniuszMakowski">Od dłuższego czasu wysiłek Rządu idzie w kierunku usprawnienia administracji. Polega to na przekazywaniu szeregu uprawnień ze szczebla centralnego, tj. z poszczególnych ministerstw, do wojewódzkich rad narodowych, a te z kolei w dół. Intencją Rządu jest, aby te uprawnienia — to co nazywamy decentralizacją — schodziły w dół, aż do najniższych komórek organizacyjnych naszej władzy. Jest to wyraz demokratyzowania naszego ustroju i realizacji rzeczywistego ludowładztwa — poprzez podnoszenie sprawności administracji, przez wciąganie jak najszerszych mas naszego społeczeństwa do zarządzania i kierowania gospodarką narodową w terenie.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#EugeniuszMakowski">Szczególne znaczenie miała w tym zakresie uchwała Rady Ministrów Nr 611 z dnia 3 października 1956 r. Uchwała ta miała na celu uporządkowanie — i uprawomocnienie istniejącego dotąd stanu rzeczy w zakresie gospodarki terenowej, oraz znaczne rozszerzenie bazy materialnej dla działalności rad narodowych przez przekazanie im ze szczebla centralnego wielu ważnych przedsiębiorstw, urządzeń gospodarczych i socjalnych. Realizację tej uchwały praktycznie rozpoczęto w dniu 1 stycznia 1957 r. przekazując radom narodowym szereg przedsiębiorstw i zadań. Dało to powiększenie budżetów terenowych globalnie o sumę 6,1 mlrd zł.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#EugeniuszMakowski">Przy uchwalaniu budżetów i planów gospodarczych na 1958 r. budżetami terenowymi zostało objętych szereg dalszych zadań, jak państwowe ośrodki maszynowe, przedsiębiorstwa młynów handlowych, spółdzielczość zrzeszona w krajowych związkach branżowych itp.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#EugeniuszMakowski">Rady przyjęły też szereg zadań do sfinansowania, jak muzea, przedsiębiorstwa imprez estradowych, ochronę zabytków i inne. Tak więc nastąpił dalszy wzrost sum budżetów terenowych; jeżeli przyj mierny jako wskaźnik wydatki z 1955 r., to w 1958 r. wzrastają one w budżecie państwa o 37% — z tego w budżecie centralnym o 25%, a w budżetach terenowych o 112%.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#EugeniuszMakowski">Należy jednak podkreślić, że wytyczne uchwały rządowej nie zostały dotąd w pełni zrealizowane, gdyż nie zostały dotąd przekazane radom zasadnicze szkoły zawodowe i technika zawodowe, podległe Ministerstwu Oświaty, hurtownie farmaceutyczne, kina, apteki i inne.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#EugeniuszMakowski">Dalszym założeniem uchwały było, by decentralizacja zadań dotyczyła również tych szczebli rad narodowych, a zwłaszcza wojewódzkich rad narodowych, które dotąd nie przekazywały swych uprawnień powiatom i gromadom. Założenie to nie zostało zrealizowane w budżetach terenowych na 1958 r. Przeciwnie, jeśli udział procentowy budżetów wojewódzkich i miast stanowiących województwa procentowo wzrasta — w 1955 r. wynosił on 37,1%, a w 1958 r. wzrasta do 40,2% — to w tych jednostkach, które w myśl nowej ustawy o radach narodowych mają być podstawowym ogniwem w naszej gospodarce narodowej, jak powiaty i gromady, stosunek jest wręcz odwrotny. Udział procentowy budżetów powiatowych w 1955 r. wynosił 30,2%, a w 1958 r. tylko 26,7%, udział procentowy budżetów gromad na 1955 r. — 4,9%, na 1957 r. — 4,3%, a na 1958 r. zaledwie 3,9%.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#EugeniuszMakowski">Jest co prawda nieduży wzrost w budżetach terenowych miast nie stanowiących powiatów i osiedli, wynoszący od 5,5% w 1955 r. do 7% w 1958 r. Oczywiście ma to swój związek z podwyżką cen na materiały budowlane, z przewidzianą w budżetach tychże rad dopłatą do światła, wody, gazu i mieszkań, czyli dopłatą na urządzenia gospodarki komunalnej. Jest to naszym zdaniem nieprawidłowe i należałoby dojść do stopniowej zmiany tej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#EugeniuszMakowski">Chciałbym na tle tych danych pokazać, jak wygląda budżet gromadzkiej rady narodowej. I tu posłużę się przykładem ze swego terenu — przykładem oczywiście nieodosobnionym. Budżet Gromadzkiej Rady Narodowej w Zalesiu, pow. Olecko, wynosi na 1958 r. 115.900 zł. Jest to gromada o ilości 1.400 mieszkańców, w skład tejże rady wchodzi 5 wsi, jeden PGR, poważny obszar lasów państwowych i jezior o łącznym obszarze kilku tysięcy hektarów.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#EugeniuszMakowski">Na co będzie wydatkowana podana suma? Jest w tym budżecie w wydatkach pozycja 750 zł na zapobieganie chorobom zwierzęcym. Są i inne, nieco większe kwoty na utrzymanie szkół, parę złotych na kulturę, oświatę i zdrowie. Wydatki na to, co nazywamy administracją łącznie wynoszą 77.929 zł, co stanowi 67% ogółu wydatków.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#EugeniuszMakowski">Takiej struktury budżetów nie można uznać za prawidłową na dłuższy okres czasu. Proporcje te ulegną wprawdzie zmianie po wprowadzeniu do budżetów kwot przewidzianych ustawą o funduszu gromadzkim i częściowej należności ze ściągniętych zaległości, niemniej jednak budżety gromadzkich rad narodowych pozostaną nadal budżetami wybitnie administracyjnymi, gdyż brak w nich sum na niektóre najbardziej niezbędne cele i efekty gospodarcze. Do nich można zaliczyć popieranie produkcji roślinnej i zwierzęcej, meliorację, urządzenia gospodarki komunalnej, ochronę roślin, doświadczalnictwo, walkę z chwastami itp.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#EugeniuszMakowski">Weźmy dla przykładu sprawy bytowe ludności miejskiej, a więc to, co określamy mianem gospodarki komunalnej. W miastach sprawami tymi zajmują się miejskie rady narodowe. One troszczą się o zapewnienie mieszkań dla ludności, organizują przedsiębiorstwa usługowe, utrzymują ulice, mosty i urządzenia wodno-kanalizacyjne, parki i zieleńce, miejsca wypoczynku po pracy, pralnie, farbiarnie i komunikację miejską. Z urządzeń tych i usług korzysta ludność miast na warunkach niepełnej jeszcze odpłatności. Fakt, że miejskie rady narodowe prowadzą gospodarkę komunalną należy uznać za słuszny.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#EugeniuszMakowski">Sprawy komunalne wsi wyglądają nieco inaczej. Wieś jest stosunkowo małym skupiskiem ludzi, obejmującym od kilkunastu do kilkuset rodzin. Zagrody chłopskie często są porozrzucane na znacznej przestrzeni. Praca rolnika stwarza również odmienne warunki życiowe od tych, które istnieją w miastach. Stąd też i problemy komunalne na wsi, choć w swej istocie są tymi samymi problemami bytowymi, muszą być różne w swej formie, a niektóre z nich, jak np. komunikacja, nie mają racji bytu. Przy tym rozwiązanie tych spraw jest znacznie trudniejsze niż w miastach, głównie ze względu na nieduży zasięg usług, które mogłyby świadczyć przedsiębiorstwa i urządzenia komunalne, a w związku z tym wysokie koszty eksploatacji.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#EugeniuszMakowski">Trudności zaspokojenia potrzeb komunalnych wsi są niewątpliwe. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że jak dotąd nikt nie zajmuje się tymi sprawami, nikt nie organizuje ich rozwiązania w dostatecznym zakresie.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#EugeniuszMakowski">Przypatrzmy się bliżej niektórym sprawom, należącym do grupy zagadnień komunalnych występujących na wsi. Wiele do życzenia pozostawia na przykład zaopatrzenie wsi w wodę. Prymitywne urządzenia wodociągowe istnieją zaledwie w kilkuset wsiach, głównie na Ziemiach Zachodnich i na Podgórzu. W zagrodach w województwach zachodnich i północnych są płytkie studnie gospodarcze, dające złą wodę, która w zasadzie nie nadaje się do picia w stanie surowym. W województwach centralnych i wschodnich jedna studnia wypada na kilka gospodarstw. Wodę do użytku domowego i gospodarczego czerpie się często ze stawów, jezior i rzek. Głębokie studnie, dające zdrową wodę i pozostające pod nadzorem stacji sanitarno-epidemiologicznych, są stosunkowo rzadkie.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#EugeniuszMakowski">Ten stan wpływa oczywiście na higienę wsi, jej zdrowotność i zwiększa znacznie trud rodziny chłopskiej w obsłudze gospodarstwa, które zużywa dość dużą ilość wody.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#EugeniuszMakowski">Na obniżenie poziomu higieny wpływa również brak urządzeń kąpielowych i łaźni. Latem ludność wykorzystuje do kąpieli naturalne zbiorniki wody: rzeki, stawy i jeziora. Zimą zaś kąpiel jest niemożliwa. Prymitywne mycie dzieci w beczkach i cebrach przed większymi świętami — to wszystko, co w większości zagród chłopskich można w obecnych warunkach zrobić w walce o higienę osobistą. W prymitywnych warunkach odbywa się także pranie bielizny. Często używa się zwykłej drewnianej kijanki, tłukąc bieliznę na kamieniu lub desce nad rzeką. Brudy spływają do wody, którą następnie czerpie się do normalnego użytku dla ludzi i zwierząt.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#EugeniuszMakowski">Fatalny także jest stan dróg wiejskich. W dnie pogodne pełne są one kurzu zmieszanego z nawozem, a w dnie deszczowe pełne błota. Gdzieniegdzie dojazd do pól i łąk wymaga wprost ekwilibrystyki ze strony ludzi i zwierząt, ze względu na zły stan dróg dojazdowych i mostów.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#EugeniuszMakowski">Przedstawiony smutny obraz spraw komunalnych na wsi jest ogólnie znany. Wiemy, że złożyły się na to zaniedbania już nie dziesiątków lat, ale całych wieków. Chłop pańszczyźniany, traktowany często jak inwentarz, a nieraz gorzej jak inwentarz dziedzica, nie mógł dbać o swoje sprawy, popędzany batem ekonoma do roboty na pańskiem. Ubóstwo wsi w okresie burżuazyjnym i brak zainteresowania warunkami życia chłopa, to dalszy okres ekonomicznej jego niedoli. Do tego doszły jeszcze zniszczenia wojenne i — przyznajmy to otwarcie — zaniedbania lat powojennych. Wyjście z tej sytuacji jest bardzo trudne i generalna poprawa nie może nastąpić w krótkim czasie. Trzeba jednak zacząć rozwiązywać te zagadnienia wsi.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#EugeniuszMakowski">Klub Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego z zadowoleniem powitał fakt wprowadzenia do budżetu kwoty 10 mln zł na renowacje wodociągów wiejskich. Witamy z zadowoleniem zajęcie się sprawami komunalnymi wsi przez Ministerstwo Gospodarki Komunalnej, w którym powołano do tychże celów osobną komórkę organizacyjną.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#EugeniuszMakowski">Zdając sobie sprawę, że ogromna większość urządzeń komunalnych na wsi będzie musiała powstać w drodze zbiorczego wysiłku chłopów, oczekujemy szybkiego opracowania perspektywicznego planu ich rozwoju oraz ustalenia takich organizacji służb komunalnych w radach narodowych, aby mogły one przyjść wsi z konkretną pomocą, głównie instruktażowo-techniczną.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#EugeniuszMakowski">A teraz następne zagadnienie. Niektórzy wadliwie interpretują hasło, że powiat winien być głównym ogniwem w systemie administracji terenowej. Jesteśmy za tym hasłem. Rola powiatu powinna rosnąć poprzez przenoszenie do powiatu dotychczasowych kompetencji województwa, a tymczasem są tendencje do wtłoczenia na szczebel powiatu tego, co powinno być w gromadzie. Przykład: w projektach nowej ustawy o dochodach gromadzkiej rady narodowej pozbawia się gromadę udziału w dochodach od spółdzielczości. Nic się nie mówi o udziałach w dochodach przemysłu terenowego, a nawet podatek od psów wiejskich ma być całkowicie przeznaczony na dochody powiatu. Jeżeli zaś chodzi o przemysł terenowy, to nie tylko gromadzkie rady nie mają udziału w jego dochodach, lecz nie ma też udziału szereg powiatowych rad, ponieważ dochód idzie na ten powiat, w którym jest umieszczona administracja tychże zakładów. Oczywiście takie ustawienie sprawy nie pobudza rad narodowych do głębszego interesowania się tymi zakładami. Stąd słabe wyniki i efekty gospodarcze. A często na skutek braku kontroli ze strony nie zainteresowanych bezpośrednio rad następuje dekapitalizacja szeregu zakładów. Z podobnych przyczyn bardzo słabe jest zainteresowanie się gospodarką GS samych rad i ich komisji.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#EugeniuszMakowski">Kilka słów o fachowości pracowników rad narodowych. Zwiększające się zadania rad narodowych wymagają coraz bardziej fachowego aparatu. Jesteśmy za podnoszeniem fachowości i wykształcenia. Przeprowadzając tę zasadę nie wolno jednak krzywdzić tych, którzy dotychczas przez kilkanaście lat ofiarnie pracowali, i to w większości za niskie wynagrodzenie. Ludzie ci mają dużo doświadczenia i należy im dopomóc w pogłębianiu swoich wiadomości poprzez organizowanie szkolenia zaocznego, w przystępnej formie, nie odrywając ich od pracy zawodowej.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#EugeniuszMakowski">Jest słuszne, że w gromadzie będzie obecnie fachowy sekretarz gromadzki, gdyż w ten sposób stworzymy warunki do szybkiego przekazania szeregu kompetencji w dół. Najlepsi jednak fachowcy nie potrafią owocnie pracować bez uporządkowania ustawodawstwa administracyjnego. Uważamy za słuszne przyspieszyć opracowanie nowej pragmatyki służbowej, uregulować stosunek prawny pracownika, wprowadzić komisie dyscyplinarne, uregulować nadmiernie dziś skomplikowany system płac.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#EugeniuszMakowski">Mówiłem o fachowości aparatu administracyjnego. Fachowość aparatu to nie tylko wykształcenie, lecz też i bieżące studiowanie na co dzień pism fachowych, których niestety brak. Dobrze zrobiło Ministerstwo Finansów, wydając pismo fachowe „Finanse”. Potrzebne jest podobne pismo dla pracowników aparatu rad — i nie tylko rad — i to pismo o wysokim poziomie typu instruktażowego.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#EugeniuszMakowski">Jeżeli te konieczne posunięcia, o których wspomniałem, w szybkim tempie zostaną dokonane, stworzy się warunki aparatowi rad tam na dole do realizacji trudnych zadań państwowych.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#EugeniuszMakowski">Pozwoli to na mobilizację ponad 200-tysięcznej rzeszy radnych i komisji rad narodowych, wyzwoli ich inicjatywę społeczną i energię twórczą. Pozwoli na szeroką mobilizację wszystkich nie wykorzystanych jeszcze rezerw i środków tkwiących w terenie do wykonania zadań nakreślonych w planie gospodarczym i budżetu na rok 1958.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Stanisławowi Hasiakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#StanisławHasiak">Wysoki Sejmie! W przemówieniu swym pragnę zastanowić się nad niektórymi problemami budżetów terenowych w oparciu o przykłady województwa kieleckiego.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#StanisławHasiak">W przedłożonym do uchwalenia Wysokiej Izbie projekcie budżetu państwa przypada na budżet woj. kieleckiego 1.540.299 tys. zł, w tym na inwestycje 522.277 tys. zł i na wydatki bieżące 1.027.022 tys. zł. Potrzeby woj. kieleckiego są znacznie większe, ponieważ najbardziej zaniedbane dziedziny to inwestycje i kapitalne remonty nieomal we wszystkich resortach, a w szczególności w zakresie budowy i remontów dróg, ulic, domów mieszkalnych, szkół, szpitali, ośrodków zdrowia i zaopatrzenia w wodę.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#StanisławHasiak">Wskaźnik wielkości limitu na inwestycje terenowe na 1 mieszkańca dla woj. kieleckiego na rok 1958 wynosi zaledwie 318 zł, wtedy gdy wskaźnik ten dla całego kraju wynosi 430 zł. Szereg województw o takiej samej strukturze ludnościowej jak w woj. kieleckim, np. województwa: lubelskie, rzeszowskie czy białostockie zostały znacznie korzystniej potraktowane. Obecnie woj. kieleckie znajduje się pod tym względem na 15 miejscu w kraju, chociaż stopień zacofania gospodarczego oraz zniszczenia wojenne predestynują je do jednego z pierwszych miejsc.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#StanisławHasiak">Ważnym czynnikiem w finansowaniu inwestycji są podejmowane wśród ludności czyny społeczne. Wartość tych czynów wyniosła w 1957 r. 56.840 tys. zł i wzrosła w stosunku do 1956 r. o przeszło 15%. Sumy na popieranie tych czynów w roku bieżącym są niestety nikłe, a nawet w stosunku do ub. roku zmalały.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#StanisławHasiak">Mimo tych faktów, które są obiektywnie uwarunkowane konkretną naszą sytuacją gospodarczą, należy jednak stwierdzić, że realizując zadania terenowego planu gospodarczego rady narodowe woj. kieleckiego osiągną w 1958 r. w zakresie przemysłu poważny wzrost produkcji, opartej na surowcach pochodzenia miejscowego, oraz zapewnią rozwój przemysłu w szeregu gospodarczo zaniedbanych powiatów, posiadających nadwyżki siły roboczej i zaplecze surowcowe. W tym celu zakłada się rozbudowę kredytów pozalimitowych szeregu zakładów terenowego przemysłu drobnego. Wprowadzi się również w 1958 r. do produkcji łącznie około 30 nowych asortymentów, jak wialnie, kosiarki do trawy, maszynki do mięsa itp., w ramach zaś wysiłków nad aktywizacją terenów gospodarczo zaniedbanych nastąpi dalszy wzrost produkcji systemem chałupniczym.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#StanisławHasiak">Wybudowane i rozbudowane w 1957 r. zakłady prefabrykatów wydatnie zwiększą w bieżącym roku swoją produkcję.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#StanisławHasiak">Bolączką naszą jest wyjątkowo zły stan dróg lokalnych na terenie województwa, który wymaga dużych nakładów dla utrzymania ich w stanie używalności.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#StanisławHasiak">Uchwała Nr 364 Rady Ministrów z dnia 10 września 1957 r. o zadaniach planowych w zakresie gospodarki terenowej na rok 1958 słusznie uwzględnia tę specyfikę woj. kieleckiego i w postanowieniach § 5 postuluje dla tego województwa największe nakłady finansowe zarówno na odnowę i przebudowę dróg o nawierzchni twardej, jak i na wybudowanie nowych mostów na drogach lokalnych. Potrzeby w tym zakresie w budżecie na rok 1958 z braku pokrycia w dochodach budżetowych zostały tylko częściowo uwzględnione. Podobnie przedstawia się sytuacja w dziedzinie potrzeb na remonty nawierzchni ulic, domów mieszkalnych itp.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#StanisławHasiak">Wysoki Sejmie! Jak wynika z tego skróconego naświetlenia zadań, w budżecie na rok 1958 nie dało się całkowicie sfinansować potrzeb województwa. Powodem tego jest brak pokrycia w dochodach własnych i uzależnienie budżetów terenowych od wysokości dotacji wyrównawczej, która niestety najczęściej jest cokolwiek niewystarczająca do zrównoważenia budżetu województwa. Dlatego też społeczeństwo z zadowoleniem przyjęło ustawę z dnia 25 stycznia br. o radach narodowych, która stwarza możliwości dla powiększenia budżetów województw.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#StanisławHasiak">Ustawa ta, nakładając na rady narodowe obowiązek pokrywania wydatków w zasadzie dochodami własnymi, rozszerza źródła tych dochodów, włączając do nich wpłaty z podatków i opłat terenowych, udziały w dochodach budżetu centralnego oraz opłaty od podporządkowanych radom narodowym przedsiębiorstw i zakładów.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#StanisławHasiak">Możliwości te zostały powiększone również przez upoważnienie rad narodowych do wykorzystywania wygospodarowanych nadwyżek budżetowych dla realizacji zadań terenowych. Aby jednak możliwości te praktycznie stały się realne, muszą być — zdaniem moim — spełnione dwa zasadnicze warunki.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#StanisławHasiak">Pierwszy — to aby odnośne przepisy prawne, które regulować będą zagadnienia wykorzystania przez rady narodowe terenowych źródeł dochodów, uwzględniły w swoich postanowieniach jak najdalej idącą samodzielność tych rad.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#StanisławHasiak">Dotychczasowe doświadczenie, oparte na analizach ekonomicznych, wykazało, że dochody, na których realizację prezydia rad narodowych mają bezpośredni wpływ, są wykonywane — z nielicznymi wyjątkami — w wysokościach planowanych. To samo można powiedzieć i o wydatkach, które przed ich dokonaniem analizowane są ponadto wnikliwiej choćby dlatego, że do oględnego i gospodarnego czynienia wydatków zmuszają ograniczone możliwości strony dochodowej budżetów terenowych.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#StanisławHasiak">Drugi warunek — to umożliwienie radom narodowym wykorzystania wszystkich istniejących źródeł dochodów, bowiem dotychczas w ramach decentralizacji nie wszystkie dochody przeszły już w ich gestię.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#StanisławHasiak">Dotacją wyrównawcza z budżetu centralnego dla budżetów terenowych winna być ograniczona do minimum. Powinna ona stanowić tylko pewien niewielki fundusz rezerwowy, a nie spełniać zadania głównego równoważnika budżetów terenowych. Nie wpływa ona bowiem mobilizująco na realizację dochodów terenowych przez prezydia rad narodowych, a z drugiej strony umożliwia Ministerstwu Finansów — co bardzo często ma miejsce w praktyce — ograniczenie przelewu tej dotacji wówczas, kiedy dochody własne terenu realizowane są zadowalająco. Fakt ten wpływa również bardzo demobilizująco na realizację dochodów przez prezydia terenowych rad narodowych oraz na wysokość nadwyżek poszczególnych budżetów.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#StanisławHasiak">Przy tej sposobności pragnę wyrazić osobisty pogląd, że kalkulacja dochodów własnych budżetów terenowych nie powinna w żadnym wypadku obejmować tak zwanych podatków fakultatywnych, jak podatek miejski, podatek od posiadania psów itp., które to podatki winny być przeznaczone wyłącznie na zaspokojenie dodatkowych potrzeb terenu.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#StanisławHasiak">Przechodząc do zagadnienia uterenowienia pod względem powiązań z budżetem zakładów przemysłowych, pragnę zauważyć, że tak się jakoś dotychczas składa, iż radom narodowym woj. kieleckiego przekazuje się przedsiębiorstwa czy zakłady deficytowe, przez co przysparza się wiele kłopotów natury finansowej. Oto kilka przykładów:</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#StanisławHasiak">Z dniem 1 stycznia 1958 r. Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła przekazuje prezydiom rad narodowych następujące przedsiębiorstwa przemysłowe: Zakłady Wyrobów Metalowych w Jędrzejowie i fabrykę takichże wyrobów w Szydłowcu. Po zapoznaniu się z działalnością i wynikami tych zakładów okazało się, że są one nierentowne i na koniec 1957. r. zamknęły się stratami, a mianowicie: Jędrzejowskie Zakłady Wyrobów Metalowych wykazały stratę bilansową w wysokości 1.188 tys. zł i niedobór środków obrotowych na dzień 31 grudnia 1957 r. w kwocie 73.200 zł; Szydłowiecka zaś Fabryka Wyrobów Metalowych wykazała stratę bilansową w wysokości 2.987.200 zł i niedobór środków na 31 grudnia 1957 r. w kwocie 103.400 zł.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#StanisławHasiak">Zakłady te na rok 1958 również planują straty — w ogólnej sumie 4.450 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#StanisławHasiak">Przekazując budżetom terenowym same nierentowne zakłady, pozbawia się je, jak już powiedziałem, właściwych źródeł dochodu, co gorsze uszczupla się — niekiedy bardzo wydatnie — finansowanie zadań planowych w innym pionie gospodarki przez przesuwanie środków na dotację dla pokrycia strat. W tym stanie rzeczy słuszna Wydaje się uwaga, aby organy centralne obok zakładów deficytowych przekazywały radom narodowym takie przedsiębiorstwa nie mające kluczowego charakteru, a mające znaczenie dla danego terenu, jak:</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#StanisławHasiak">— Państwowe Zakłady Mechaniczno-Odlewnicze Żeliwa w Białogonie, pow. Kielce,</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#StanisławHasiak">— Radomskie Zakłady Sprzętu Gospodarczego w Radomiu,</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#StanisławHasiak">— Świętokrzyska Fabryka Narzędzi Rolniczych w Kunowie, pow. Opatów,</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#StanisławHasiak">— Suchedniowskie Zakłady Wyrobów Metalowych,</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#StanisławHasiak">— Radomskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze,</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#StanisławHasiak">— Jędrzejowskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze.</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#StanisławHasiak">Za przekazaniem wymieniowych zakładów radom narodowym woj. kieleckiego przemawia nic tylko to, że są one wszystkie rentowne, ale są za tym i inne względy. Na przykład:</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#StanisławHasiak">1) Przekazanie Radzie Narodowej Radomskich Zakładów Sprzętu Gospodarczego jest konieczne ze względu na dobro produkcji wykonywanej przez przemysł terenowy woj. kieleckiego, przedsiębiorstwo to posiada bowiem emaliernię, która po przejęciu przyczyniałaby się poważnie do wzrostu jakości produkowanych wyrobów i rozszerzenia asortymentów. Ponadto uniknęłoby się kosztownej kooperacji z zakładami kluczowymi, co z jednej strony usamodzielniłoby przemysł terenowy, a z drugiej wpłynęłoby na jakość i estetykę oraz obniżenie kosztów w wynikach finansowych.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#StanisławHasiak">2) Jeśli chodzi o Zakłady Piwowarsko-Słodownicze, to produkcja tych zakładów jest wybitnie terenowa i powinny one być przekazane Zakładom Spożywczym Przemysłu Terenowego.</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#StanisławHasiak">Wysoki Sejmie! Wiadomo nam wszystkim, że za szybkim wzrostem budownictwa przemysłowego, komunalnego i socjalnego idzie wzrost stopy życiowej mieszkańców tego województwa. Tam, gdzie tego zjawiska nie ma, są inne fakty. Dla poparcia mych wywodów przytoczę kilka cyfr, które — mam wrażenie — dość jasno zobrazują Wysokiej Izbie stan województwa kieleckiego. Dane te dotyczą roku 1957:</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#StanisławHasiak">— na 1.000 mieszkańców przypada w Kielecczyźnie 2 łóżka szpitalne, kiedy średnia ogólnokrajowa wynosi 4,35 łóżka. Pod tym względem woj. kieleckie zajmuje ostatnie miejsce w kraju;</u>
<u xml:id="u-20.31" who="#StanisławHasiak">— na 10.000 mieszkańców przypada 3,4 lekarzy, kiedy średnia ogólnokrajowa wynosi 8 lekarzy. Pod tym względem woj. kieleckie zajmuje również ostatnie miejsce w kraju.</u>
<u xml:id="u-20.32" who="#StanisławHasiak">Jak dotkliwie daje się odczuć w woj. kieleckim brak szpitali, świadczy fakt, że są one stale przepełnione, a tysiące chorych z braku miejsc musi pozostawać w domu, często bez opieki lekarskiej. Średnie obłożenie łóżek w szpitalach przekracza na niektórych oddziałach niejednokrotnie ilość dni w roku.</u>
<u xml:id="u-20.33" who="#StanisławHasiak">Nie lepiej przedstawia się stan w zakresie szkolnictwa, tak podstawowego jak i średniego. Sytuacja na tym odcinku pogarsza się. Dość wspomnieć, że w 1955 r. przypadało na jedną izbę lekcyjną w szkołach podstawowych 37uczniów, a w 1957 r. już 39 uczniów. W samych Kielcach natomiast średnie zagęszczenie wynosi aż 78 uczniów, przy średniej krajowej 38uczniów. 50% absolwentów szkół podstawowych nie ma możności dostania się do szkół średnich, podczas gdy średnia krajowa wynosi 30% Również trudno przedstawia się sytuacja w domach opieki, zakładach rencistów, zakładach specjalnych dla nieuleczalnie chorych itp. Na miejsca w tego typu zakładach czekało w 1957 r. bezskutecznie 645 osób.</u>
<u xml:id="u-20.34" who="#StanisławHasiak">Aby uzyskać przynajmniej średni wskaźnik, budżet woj. kieleckiego powinien z roku na rok przewidywać odpowiednie limity inwestycyjne w takiej wysokości, aby budowa nowych obiektów postępowała w tempie szybszym, niż postępuje zniszczenie i dewastacja starych. Tego jednak niestety w budżecie woj. kieleckiego nie widać.</u>
<u xml:id="u-20.35" who="#StanisławHasiak">W świetle powyższych uwag pozwolę sobie wysunąć kilka wniosków, które przy opracowaniu projektu planu gospodarczego i budżetu na rok 1959 winny być wzięte pod uwagę, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-20.36" who="#StanisławHasiak">1) powiązać z budżetami terenowymi większość przedsiębiorstw państwowych z wyjątkiem przemysłu kluczowego likwidując w ten sposób podział na przemysł terenowy zarządzany centralnie i przemysł terenowy kierowany przez rady narodowe,</u>
<u xml:id="u-20.37" who="#StanisławHasiak">2) ograniczać dotację wyrównawczą z budżetu centralnego, w zależności od wzrostu środków własnych w poszczególnych województwach,</u>
<u xml:id="u-20.38" who="#StanisławHasiak">3) pozostawić radom narodowym pełną swobodę w dysponowaniu swoimi nadwyżkami budżetowymi.</u>
<u xml:id="u-20.39" who="#StanisławHasiak">Wnioski te — mam wrażenie — dadzą lepsze możliwości w organizowaniu życia gospodarczego oraz przyczynią się do wzmocnienia gospodarności terenowych rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-20.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Mironowi Kołakowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MironKołakowski">Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Wielokrotnie w tej Izbie mówiło się już na temat oszczędności i zasady tzw. skromnego życia. Mówiło się o tym jednakże głównie w odniesieniu do poszczególnego obywatela. Ta myśl przewijała się jak nić przewodnia w dyskusji nad ustawą na przykład o podatku wyrównawczym. Chciałbym dzisiaj, stwierdzając, że myśl zasadniczo jest słuszna, że istnieje konieczność w Polsce obecnie skromnego życia, zająć uwagę Wysokiej Izby w tej chwili kilkoma problemami tego zagadnienia w odniesieniu nie do poszczególnego obywatela, ale w odniesieniu do polityki gospodarczej i do gospodarki ogólnonarodowej.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#MironKołakowski">Niewątpliwie jeżeli wymagamy, aby obywatel prowadził skromne życie, to tym bardziej musimy tego wymagać od całości gospodarki. Niestety, są częste zjawiska w naszym życiu gospodarczym, które wskazują, że zasada skromnego życia nie zawsze we właściwy sposób i nie zawsze dobrze jest rozumiana i realizowana.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#MironKołakowski">Wiele mówiło się — i to jest bezsporne — że nasz przemysł jest w poważnym stopniu przeinwestowany i że w tej dziedzinie staramy się usuwać istniejące niedomagania i braki. To jest niewątpliwie cechą dodatnią naszej polityki i to jest niewątpliwie słuszne. Ale zapomina się o jednym — że zjawisko przeinwestowania w przemyśle ma dwa oblicza. Z jednej strony chodzi tutaj o to, o czym się głównie mówi, a mianowicie o to, że zakłady przemysłowe w dużej mierze nie mają wykorzystanej zdolności produkcyjnej i niewątpliwie usunięcie tego niedomagania jest koniecznością. Ale zapomina się o drugiej stronie zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#MironKołakowski">Zapomina się często o fakcie, że przeinwestowanie jest zjawiskiem, które także przejawia się w postaci — jak byśmy to mogli określić — fasadowości i gigantomanii w budowaniu zakładów i urządzeń przemysłowych. Każde urządzenie i każda maszyna ma swoją charakterystykę techniczną i ekonomiczną. Jest rzeczą wiadomą, że każda maszyna i każde urządzenie mogą być we właściwy sposób szczytowy wykorzystane w określonych warunkach ich działania.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#MironKołakowski">Są maszyny i urządzenia, które przeznaczone są z natury swej, z warunków technicznych do produkcji masowej, inne do produkcji wieloseryjnej, średniej czy małoseryjnej, względnie jednostkowej. Otóż często w naszym przemyśle na to zagadnienie nie zwraca się uwagi.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#MironKołakowski">Mamy skłonność do inwestowania w sposób może najbardziej rozrzutny. Zakupujemy często maszyny o właściwościach uniwersalistycznych, maszyny bardzo kosztowne — dla produkcji, która takich maszyn i urządzeń nie wymaga. Ja sam zetknąłem się z kilkoma zakładami przemysłowymi tego typu, które zostały rozbudowane w olbrzymich rozmiarach, a które produkują to, co mogłyby produkować małe zakłady, względnie nawet szereg warsztatów rzemieślniczych.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#MironKołakowski">Wydaje mi się, że tego rodzaju niedomagania i wady powinny być niewątpliwie usuwane.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#MironKołakowski">Powinniśmy dążyć, zgodnie z naszymi potrzebami i z naszymi wymaganiami gospodarczymi, do tego, ażeby inwestować w sposób skromny, w sposób tylko zgodny z potrzebami — a nie inwestować kosztownych urządzeń tam, gdzie proste i tanie wystarczą. To jest jedna strona zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#MironKołakowski">Druga strona to jest kwestia wielkości zakładów. W swoim interesującym wystąpieniu pan poseł Załęski mówił o tych wzorach rzeźni, wspaniałych technicznie, ale nieprzydatnych dla naszych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#MironKołakowski">Zjawisko skłonności do tego rodzaju budownictwa przemysłowego istnieje nie tylko w przemyśle spożywczym, ale także w wielu innych działach przemysłu. I chciałbym stwierdzić, że chcielibyśmy niewątpliwie usłyszeć, jak z tego rodzaju zjawiskiem się walczy i jak tego rodzaju uchybienia okresu ubiegłego są likwidowane w naszej dzisiejszej nowej polityce gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#MironKołakowski">Jest rzeczą wiadomą, że to, co np. może być doskonale zastosowane w krajach bardzo uprzemysłowionych — w rodzaju Związku Radzieckiego czy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, to samo urządzenie i taki sam zakład nie da tych samych efektów technicznych i gospodarczych w innych warunkach.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#MironKołakowski">I dlatego np. według doświadczeń pochodzących z Niemieckiej Republiki Demokratycznej oblicza się, że wielka huta wybudowana w Stanach Zjednoczonych, czy w Związku Radzieckim i przeniesiona na grunt Europy środkowej może dać maksymalnie, przy najlepszych warunkach technicznych i ekonomicznych, wydajność nie przekraczającą 75% tamtej wydajności. Z tego prostego względu, że zarówno Związek Radziecki, jak i Stany Zjednoczone mogą sobie pozwolić na wąski asortyment i na maksymalną wydajność pracy. Natomiast w naszych warunkach gospodarczych wąski asortyment huty jest nie do zrealizowania i byłby budowaniem na wyrost.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#MironKołakowski">W związku z tym, nie negując potrzeby istnienia Nowej Huty w Krakowie czy Huty im. Bieruta w Częstochowie, i nie negując potrzeby dalszych inwestycji, uważam, że należy wyrazić postulat, ażeby te huty były obecnie rozbudowywane raczej w kierunku kombinatów metalowych, a nie tylko hut. I w tym kierunku się idzie. Jednakże, Wydaje mi się, zbyt słabo i zbyt wolno.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#MironKołakowski">Następna kwestia, związana z zagadnieniem skromnego życia, to zagadnienie celowości charakteru i rozmiarów modernizacji. Już w dniu wczorajszym padły w tej Izbie uwagi pana posła Sańko-Sawczenki na tematy produkcji lokomotyw. Przykład bardzo słuszny i chciałbym do niego powrócić, ażeby wskazać na jeszcze jeden aspekt tego zagadnienia. A mianowicie sądzę, że nie jest celowe zaprzestawanie produkowania lokomotyw w Polsce — lokomotyw o napędzie parowym, i przestawianie się całkowite na trakcję elektryczną, jak i na trakcję motorową, i to nie tylko ze względu na wady, czy braki w sprowadzonych lokomotywach elektrycznych, ale także i z tego względu, że musimy się liczyć z naszymi warunkami ekonomicznymi.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#MironKołakowski">Jest rzeczą jasną i prostą, że węgiel to jest nasze paliwo, za które nie musimy płacić dewizami, za ropę natomiast płacimy dewizy. I dlatego jakkolwiek nie może to hamować rozwoju trakcji motorowej, nie można z drugiej strony likwidować trakcji parowej. Nie można hamować rozwoju budownictwa lokomotyw, zanim nie wprowadzi się nowych rozwiązań.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#MironKołakowski">Sądzę, że ze zbyt wielkim pośpiechem hamujemy budownictwo lokomotyw w Fabryce Cegielskiego i ograniczamy produkcję „Kabloku” — przy równoczesnym braku rozwoju innych lokomotyw, które by trakcję parową zastąpiły. W naszych warunkach jest celowe i przez długi jeszcze czas — mam wrażenie — będzie celowe budowanie lokomotyw i używanie ich jako środka dla komunikacji.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#MironKołakowski">Należy zastanowić się tylko nad innym zagadnieniem. Powinniśmy w każdym razie dążyć do jak najdalej posuniętej modernizacji tego odpowiadającego naszemu modelowi i naszym warunkom gospodarczym urządzenia. I dlatego powinniśmy dążyć do budowy zmodernizowanych lokomotyw, do budowania lokomotyw o podwyższonych parametrach parowych.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#MironKołakowski">Sądzę, że to jest celowe i to jest słuszne.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#MironKołakowski">Dalszym zagadnieniem, związanym z problemem skromnego życia, jest zagadnienie właściwego ustawienia organizacji w przemyśle. I na tym odcinku — przyznają — wiele zrobiliśmy, ale mamy jeszcze wiele niedociągnięć i niedomagań.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#MironKołakowski">Mimo że ostatecznie nasza organizacja przemysłowa nie jest najlepsza, mimo że wprowadzenie właściwej naukowej organizacji pracy i kierownictwa jest koniecznością, słyszy się często — nawet w tej sali w czasie tej debaty budżetowej — głosy, wyrażające obawy przed jakimiś rządami technokracji. Mnie się wydaje, że jeszcze nam daleko do tego, ażebyśmy musieli się obawiać tego rodzaju stanu. Wydaje mi się, że problem organizacji u nas jest jeszcze w ten sposób postawiony, że ma zbyt wiele niedomagań, aby można go nie doceniać, a nie doceniamy go generalnie, nie doceniamy go nie tylko w poszczególnych zakładach, ale nie doceniamy go nawet w kształceniu inżynierów.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#MironKołakowski">My, którzy musimy dążyć do podniesienia wydajności pracy, będący państwem, w którym nie możemy wciąż jeszcze dotychczas osiągnąć wskaźników wydajności z 1938 r., równocześnie nie szkolimy inżynierów, techników w odpowiedni sposób — właśnie w tych kierunkach, ażeby umieli stosować naukową organizację pracy. Najlepszym dowodem tego jest fakt, że w naszych wyższych uczelniach technicznych, w naszych politechnikach, wykład i ćwiczenia z organizacji i ekonomiki pracy oraz przemysłu zajmują wszystkiego w czasie całych studiów 105 godzin, podczas gdy w odpowiednich uczelniach zarówno w Związku Radzieckim, jak i w Anglii, w Niemczech Zachodnich, w Stanach Zjednoczonych, obejmują one w programie przy tym samym czasie, w czasie trwania całości studiów 200–250 godzin.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#MironKołakowski">Wydaje mi się, że to jest jakieś nieporozumienie, bo właśnie u nas powinniśmy na te problemy zwracać większą uwagę i z tym większą starannością do nich podchodzić.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#MironKołakowski">Innym zagadnieniem, które rzucam w dużym skrócie, związanym z problemem organizacji, jest często niewłaściwie rozwiązane zagadnienie kontroli produkcji. W naszym przemyśle kontrola produkcji jest traktowana często jako zupełnie odrębny problem, nie związany z samym procesem technologicznym, i dlatego kontrolerzy dublują pod tym względem pracowników produkcyjnych. Podczas gdy we właściwym zrozumieniu kontroli produkcji kontrola ta powinna trwać w czasie całego procesu produkcyjnego i powinna być w pierwszym rzędzie organizowana i prowadzona przez samych pracowników produkcji, już w biegu, już w czasie trwania produkcji pracownik powinien wycofywać braki — to u nas istnieje skłonność jakby zrzucania odpowiedzialności z pracownika produkcji na pracownika kontroli. I w ten sposób dublowania dwóch rzeczy, które oczywiście są niepotrzebne i które w sposób niewłaściwy zwalniają pracownika produkcyjnego od odpowiedzialności za jakość produkcji.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#MironKołakowski">Dalsze zagadnienie — to jest kwestia takich pozytywnych, ale jeszcze z pewnym trudem wprowadzanych reform, jak np. rady robotnicze. Wiemy doskonale, że rady robotnicze są pewnym przejawem decentralizacji i zainteresowania czynnika społecznego w sprawach gospodarczych. I to jest słuszne, to jest dobre, to jest pożyteczne zjawisko. Ale z drugiej strony obserwujemy wybitną niechęć w przekazywaniu radom robotniczym tych kompetencji, jakie do nich powinny należeć.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#MironKołakowski">Rady robotnicze oczywiście nie powinny kierować zakładem, powinny stanowić tylko organ opiniodawczy, ale organ opiniodawczy taki, który by miał realne znaczenie i który by realnie oddziaływał w zakładzie. Pomija się jedną rzecz, która może stworzyć niebezpieczeństwo dla samej instytucji. A mianowicie tworząc rady robotnicze, równocześnie nie tworzy im się obiektywnych warunków działania, nie tworzy im się obiektywnych możliwości działania, a przez to w opinii pracowników, w opinii ogółu można zjawisko rad robotniczych umniejszyć — ze szkodą dla samego, tak pożytecznego posunięcia organizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#MironKołakowski">Ponieważ czas mego przemówienia się kończy, więc skracając zagadnienie, rzucając je tylko problemowo i w sposób zbyt może lakoniczny, chciałbym zająć się jeszcze jednym problemem.</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#MironKołakowski">Przemawiam w imieniu Koła Posłów Katolickich „Znak”. Padały w tej izbie sformułowania pod naszym adresem, które — jak mnie się wydaje — stały się pewnym zgrzytem. Padały sformułowania, które w sposób bardzo stanowczy i zdecydowany starały się dokonać podziału na „my” i „wy”. Wydaje mi się, że właśnie w tym Sejmie, który został wybrany po Październiku, takie tworzenie podziału nie jest ani słuszne, ani korzystne dla sprawy polskiej. Ja rozumiem, że może chodzi tu o pewne sympatie do cytat z Mickiewicza. Może ci, którzy tego podziału dokonywali, mieli na myśli ten wiersz Mickiewicza, w którym on powiedział: „Rozminiem się i kiedyż w jedną pójdziem drogę. Ty mnie szukać nie będziesz, ja ciebie nie mogę”. Ale zdaje mi się, że akcentem głównym, jaki Mickiewicz postawił w cytowanym wierszu, była tęsknota za jednością, za tą jedną drogą. Ta tęsknota — mam wrażenie — jest dużo bliższa społeczeństwu polskiemu, aniżeli twarde powiedzenie „nigdy”.</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#MironKołakowski">Chciałem podkreślić, że ja i moi koledzy z Koła „Znak” wypowiadamy się często krytycznie i będziemy się wypowiadać, bo rozumiemy, że naprawa Rzeczypospolitej nie może być prowadzona przy pomocy panegiryków czy pochwał, że słuszna krytyka, surowa ale konstruktywna krytyka lepiej się przyczynia do naprawy, aniżeli pochwały czy panegiryki. I dlatego krytykujemy — bo po to tu jesteśmy — krytykujemy, licząc na to, że nasza krytyka odniesie skutek.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#MironKołakowski">Chciałbym jeszcze jedno podkreślić. Nie jest słuszne powiedzenie, że my chcemy budować Polskę za 160 mln wpływów uzyskanych z przedsiębiorstw prywatnej inicjatywy, tak jak nasi oponenci chcą budować za 108 mlrd z uspołecznionych gospodarstw. My chcemy budować Polskę za całe 500 mlrd, za cały budżet, dla nas nie jest obojętna żadna jednostka gospodarcza. Nas interesuje równie dobrze Wielka Huta pod Krakowem, jak i warsztat rzemieślniczy. Dla nas równie interesującym jest zagadnienie, jak pracuje Centralny Dom Towarowy w Warszawie, czy też kramik na targu w Kobucku. Uważam, że musimy ogarniać całość gospodarki, a jeśli będziemy podchodzili do jednego ze zjawisk życia gospodarczego w sposób negatywny, to złą przysługę oddalibyśmy sprawie. To jest nasze hasło, z tym hasłem idziemy i w tym duchu będziemy pracować w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#MironKołakowski">Jeżeli chodzi o nasz stosunek do budżetu i planu na rok 1958, to jest on — mimo zastrzeżeń, mimo krytycznych uwag — pozytywny. Widzimy zarówno w tym planie, jak i w tym budżecie zadatki zmian korzystnych w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#MironKołakowski">Dlatego w imieniu Koła Posłów Katolickich „Znak” oświadczam, że będziemy głosowali tak za planem, jak za budżetem na rok 1958.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Leopoldowi Topczewskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#LeopoldTopczewski">Wysoka Izbo! W swoim wystąpieniu pragnę krótko poruszyć dwie sprawy: niektóre zagadnienia związane z działalnością przemysłu drobnego i terenowego oraz pracę zakładów usługowych drobnej wytwórczości.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#LeopoldTopczewski">Przemysł drobny i terenowy jest poważnym producentem przedmiotów powszechnego spożycia. Trzeba jednak stwierdzić, że przemysł drobny, jak i terenowy, nie posiada jeszcze w dostatecznym stopniu rozeznania rzeczywistych potrzeb rynku, chociaż z drugiej strony — zaspokojenie tych potrzeb leży w jego możliwościach produkcyjnych. Na przykład odczuwa się poważny brak prostych artykułów metalowych, takich jak: nakrycia nierdzewne, nakrycia aluminiowe. Należy również rozszerzyć produkcję artykułów gospodarstwa domowego z tworzyw sztucznych. Rynek domaga się zwiększenia produkcji drobnego sprzętu kuchennego. Brak tych artykułów w produkcji krajowej powoduje, że w obrocie towarowym znalazło się na rynku obecnie szereg artykułów tego rodzaju pochodzących z importu. Jakość tych artykułów nie różni się od jakości produkcji przemysłu drobnego i dlatego też zwiększenie produkcji w tym zakresie pozwoli na zaniechanie importu.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#LeopoldTopczewski">Konieczne jest także większe niż dotychczas zwiększenie produkcji odkurzaczy, froterek, pralek, wyżymaczek, maszynek do mięsa itp. Na rynku brak jest w dostatecznej ilości okuć budowlanych, szczególnie na terenie wsi. Odczuwa się również brak gwoździ różnych rozmiarów. Niedostateczna jest produkcja rowerów młodzieżowych i dziecięcych.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#LeopoldTopczewski">Albo taka sprawa. Obywatel Minister Lesz wskazał na proporcje spożycia piwa i wód gazowych. Można te proporcje zmienić. Należy, mnie się zdaje, powrócić do produkcji kwasu chlebowego oraz w szerszym zakresie wykorzystać wody mineralne ze źródeł górskich. Takie rozwiązanie sprawy pomoże w dużym stopniu zaspokoić popyt na napoje chłodzące w okresie letnim — jeżeli nie w całym kraju, to przynajmniej w niektórych rejonach.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#LeopoldTopczewski">Nie chcę już tu poruszać takiej sprawy, jak dostarczenie rynkowi dostatecznej ilości artykułów niemowlęcych i odzieży dziecięcej. Kwestia ta była wielokrotnie dyskutowana na posiedzeniu Komisji Przemysłu Lekkiego, Rzemiosła i Spółdzielczości Pracy i wnioski w tej sprawie skierowane pod adresem resortu, niewątpliwie tę sprawę — wierzymy — rozwiążą.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#LeopoldTopczewski">Rozwój przemysłu drobnego i terenowego powinien iść w kierunku zwiększenia potencjału produkcyjnego w zakresie:</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#LeopoldTopczewski">1) artykułów powszechnego użytku,</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#LeopoldTopczewski">2) maszyn, urządzeń i narzędzi dla potrzeb rolnictwa,</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#LeopoldTopczewski">3) sprzętu dla potrzeb budownictwa.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#LeopoldTopczewski">Na pierwszym planie stawiam artykuły powszechnego użytku, ponieważ — jak wskazałem na wstępie — brak ich odczuwa się na rynku. Niezależnie od większego wzrostu ilościowego rozwój tej produkcji powinien łączyć się z większym niż dotychczas wykorzystaniem nowych rozwiązań konstrukcyjnych, wzorów zagranicznych, z wprowadzeniem większej ilości i bardziej nowoczesnych typów wyrobów gotowych, jak również — wydaje mi się — należy więcej uwagi poświęcić stosowaniu estetycznych, praktycznych i atrakcyjnych opakowań.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#LeopoldTopczewski">W zakresie usprawnienia organizacji zbytu i powiązania przemysłu z handlem — o czym w swoim przemówieniu obszernie mówił poseł Kamiński — dokonano w ostatnim czasie pewnego postępu; osiągnięte rezultaty pozwalają na stwierdzenie, że należy w dalszym ciągu dążyć do zacieśnienia bezpośredniej współpracy między aparatem handlu a przemysłem drobnym i terenowym. Zaopatrzenie jest jednym z podstawowych warunków realizacji postulatów rynku. Występujące w pokryciu potrzeb materiałowych trudności są pogłębiane niewłaściwą polityką zaopatrzeniową. Plany produkcyjne są niedostatecznie powiązane z możliwościami zaopatrzeniowymi.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#LeopoldTopczewski">Przemysł terenowy, mając zagwarantowane większe ilości materiałów centralnie dzielonych, uchyla się nieraz od produkcji surowców wtórnych. Trzeba stwierdzić, że w wielu wypadkach pełnowartościowe materiały są niewłaściwie wykorzystywane i często stosowane tam, gdzie mógłby występować surowiec odpadkowy. W dalszym ciągu nie są opracowane normy zużycia jednostkowego, a brak kontroli stosowania jest zjawiskiem powszechnym. Poważną również przyczyną pogłębiania trudności zaopatrzeniowych jest unikanie takich surowców, których produkcja jest pracochłonna.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#LeopoldTopczewski">Właściwy kierunek rozwoju produkcji artykułów powszechnego użytku w przemyśle drobnym i terenowym musi być taki, ażeby zwiększał produkcję tych artykułów, których brak na rynku, a w zakresie których przemysł ten posiada możliwości produkcyjne i zaopatrzeniowe; a możliwości te są w wielu przypadkach nie wykorzystane bez głębszych przyczyn.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#LeopoldTopczewski">Nasza sytuacja gospodarcza wymaga poważnej mobilizacji rezerw i środków. Przemysł drobny i terenowy musi dokonać poważnego wysiłku, aby sprostać zadaniom wynikającym z wzrastających potrzeb społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#LeopoldTopczewski">Dobrze zorganizowana produkcja i maksymalne wykorzystanie wszelkich surowców krajowych pozwoli drobnemu przemysłowi terenowemu na zwiększenie swojego stanu zatrudnienia w grupie przemysłowej, a tym samym przyczyni się do likwidacji nadmiernej ilości rąk roboczych istniejącej w niektórych rejonach kraju oraz wśród tych pracowników, którzy w ramach likwidacji przerostów muszą odejść z przemysłu kluczowego.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#LeopoldTopczewski">Obecna decentralizacja przemysłu terenowego stwarza większe niż poprzednio gwarancje właściwego jego rozwoju. Dlatego też muszę stwierdzić z tej trybuny, że plan zakreślony dla przemysłu drobnego i terenowego, na rok 1958 większy o około 16% w stosunku do roku 1957, można poważnie przekroczyć.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#LeopoldTopczewski">Z kolei chcę zwrócić uwagę na pracę zakładów usługowych drobnej wytwórczości. Mimo że w ostatnim roku na tym odcinku nastąpiła radykalna zmiana, jednak w wielu punktach usługowych kultura i jakość usług jest niska.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#LeopoldTopczewski">Pilnym zadaniem jest znaczne powiększenie sieci punktów usługowych naprawy odzieży i wszelkiego rodzaju warsztatów remontowych w małych miasteczkach, a szczególnie w miasteczkach Ziem Zachodnich. Należy ich działalność tak zorganizować, aby mogły szybko i bez zarzutu zaspokajać potrzeby ludności. Brak jeszcze w poważnym stopniu pralni, farbiarni, których sprężysta działalność jest szczególnie ważna dla pracujących kobiet, obciążonych dotychczas w dość znacznym stopniu obowiązkami gospodarstwa domowego.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#LeopoldTopczewski">Dużą bolączką w pracy punktów usługowych, w szczególności odzieżowych są braki zaopatrzeniowe w zakresie wszelkiego rodzaju materiałów pomocniczych, tzw. dodatków krawieckich. Zleceniodawca często zmuszony jest na własną rękę starać się o podszewkę, guziki, płótno, włosiankę. Niezbędną rzeczą jest, by kierownicy zakładów usługowych dbali stale o dostateczny zapas tych dodatków, tym bardziej że spółdzielczość pracy i przemysł terenowy jest ich producentem. W niedostatecznym również stopniu zaopatrzone są w części zapasowe i zamienne naprawcze punkty usługowe — zegarmistrzowskie, naprawy rowerów i radioodbiorników.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#LeopoldTopczewski">Punkty usługowe potrzebują stale wysokokwalifikowanych kadr. Nie rozwiążą tego siły przyuczone, lub absolwenci kursów bez dostatecznej praktyki w dziedzinie usług. Troska o właściwe przygotowanie kadr przejawiać się powinna w rozszerzeniu dla ludzi z małą praktyką sieci specjalnych kursów szkoleniowych i doszkalających.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#LeopoldTopczewski">Szczególną zaś troską należy otoczyć nowo założone i nowo organizujące się punkty sieci wiejskich. Chodzi bowiem o to, aby praca tych punktów była zadowalająca i nie zmuszała mieszkańców wsi do zbędnych wędrówek do miasta w poszukiwaniu właściwych punktów usługowych i warsztatów naprawczych.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#LeopoldTopczewski">Wysoka Izbo! Sprawy, które poruszyłem, są na pozór drobne i mało znaczące, ale sprawiają wiele trudności, kłopotów, są przyczyną niezadowolenia społeczeństwa i dlatego też wymagają stopniowego uregulowania.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Antoni Paczoska.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AntoniPaczoska">Wysoka Izbo! Nad brzegiem morskim, między Gdańskiem a Łebą, mieszkają Kaszubi. Zamieszkują całkowicie powiaty: pucki, wejherowski i kartuski oraz znaczne obszary powiatów: kościerskiego, gdańskiego i chojnickiego. Oprócz tego znajdujemy ludność kaszubską na ziemi lęborsko-bytowskiej i słupskiej. Kaszubi przetrwali jako potomkowie potężnego niegdyś plemienia Pomorzan, osiadłego między Dolną Wisłą a Dolną Odrą od Bałtyku po Noteć.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#AntoniPaczoska">Mało jest w Polsce tak przesyconych urokiem i tak obdarzonych pięknem krajobrazu ziem, jak Kaszuby. Wyjątkowe są też dzieje tej ziemi.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#AntoniPaczoska">Po rozbiorach Polski nastąpiły czasy największego upośledzenia politycznego i kulturalnego Kaszubów, lata najcięższego ucisku narodowego i społecznego. Jednocześnie zaczęła się nieustępliwa walka ludu kaszubskiego o zachowanie swej polskiej tradycji i narodowości. W 1939 r. rozpoczął się ostatni akt prześladowań. Ludność kaszubską wraz z innymi patriotami polskimi rozstrzeliwano, wysiedlano, osadzano w obozach i więzieniach, przymusowo wcielano do Wehrmachtu. Pomimo terroru ludność nie ugięła się, lecz podjęła walkę. Nie poddał się lud kaszubski. Wśród wielkich strat i ofiar złożono wiele dowodów wierności Polsce. Okupant dobrze zna walkę „Gryfu pomorskiego”.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#AntoniPaczoska">Po drugiej wojnie światowej powraca do Polski cała ziemia kaszubska. Polska Ludowa zlikwidowała przejawy niewłaściwego stosunku do Kaszubów i usunęła liczne niedomagania, jakie istniały w przeszłości. Ludność kaszubska, otoczona opieką władz państwowych, staje się pełnym gospodarzem na swojej odwiecznej ziemi.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#AntoniPaczoska">Szczególne warunki gospodarcze, kulturalne i społeczne zaistniały po VIII Plenum KC PZPR i IV Plenum NK ZSL.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#AntoniPaczoska">W świetle wytycznych KC PZPR i NK ZSL w sprawie nowej polityki rolnej wzrósł poważnie pęd chłopa do ziemi. Wzrosło zainteresowanie chłopów inwestowaniem w produkcję rolniczą poprzez stosowanie nowych metod w hodowli zwierząt, poprzez zakup maszyn i urządzeń rolniczych, elektryfikację wsi, rozwój produkcji materiałów budowlanych miejscowego pochodzenia.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#AntoniPaczoska">Dla przykładu pragnę tu zilustrować dorobek czterech powiatów kaszubskich woj. gdańskiego w dziedzinie chociażby tylko rozwoju samorządu chłopskiego, aby dać wyraz temu, jak pozytywnie nowa polityka rolna partii politycznych i Rządu Ludowego wpłynęła na aktywizację wsi kaszubskiej.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#AntoniPaczoska">W naszych czterech powiatach powstało 147 kółek rolniczych z udziałem 3.633 rolników, kół gospodyń — 53. Zorganizowane zostało 38 zespołów przysposobienia rolniczego.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#AntoniPaczoska">Obok tych osiągnięć powstały 32 spółki maszynowe, 88 spółek łąkowo-pastwiskowych, 7 zespołów produkcji materiałów budowlanych i 7 zespołów eksploatacji torfu. O dużym zainteresowaniu rozwojem hodowli świadczy fakt zorganizowania 52 zespołów hodowlanych.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#AntoniPaczoska">Tak więc w samorządzie chłopskim wieś kaszubska postawiła duży krok naprzód.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#AntoniPaczoska">Dla dalszego rozwoju gospodarczego terenu woj. gdańskiego nasuwają się następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#AntoniPaczoska">Więc nasamprzód w zakresie rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#AntoniPaczoska">Na naczelne miejsce wysuwa się tu problem klasyfikacji i regulacji gruntów. Konieczność szybkiego przeprowadzenia klasyfikacji podyktowana jest tym, że w wyniku wysoce krzywdzącej społecznej klasyfikacji gruntów duża ilość gospodarstw na skutek niesłusznych wymiarów świadczeń w naturze i finansowych na rzecz państwa podupadła ekonomicznie i obecnie gospodarstwa te borykają się z poważnymi trudnościami. Ponadto nadmienić należy, że teren nasz jest położony 332 m ponad poziom morza i w związku z tym istnieje tam specyficzny klimat, niekorzystny dla właściwego rozwoju roślin, gdyż okres zimy trwa od 1 listopada do 20 kwietnia, następne zaś pory roku skrócone są od 2 do 3 tygodni.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#AntoniPaczoska">Jeśli chodzi o regulację gruntów, to w tym zakresie istnieją poważniejsze zaległości z powodu braku funduszów na zatrudnienie geodetów. Należy także zwrócić uwagę na zagadnienie melioracji użytków rolnych poprzez zwiększenie na ten cel środków pieniężnych i rzeczowych w postaci nowoczesnych pogłębiarek, pługów łąkowych itd.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#AntoniPaczoska">Na naszym terenie widzimy możliwość podniesienia produkcji rolniczej przede wszystkim przez meliorację, która dotychczas jest poważnie zaniedbana.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#AntoniPaczoska">Następnym zagadnieniem z zakresu rolnictwa jest sprawa właściwego zaopatrzenia wsi w sprzęt i maszyny rolnicze dobrej jakości. Tu również pragnę nadmienić, że ilość wyprodukowanych maszyn i silników nie zabezpiecza potrzeb naszego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#AntoniPaczoska">Obok mechanizacji zależy nam bardzo na elektryfikacji wsi, która postępuje powoli i w tym względzie wyborcy mają szereg pretensji.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#AntoniPaczoska">Mówiąc o zagadnieniach gospodarczych Kaszub nie mogę pominąć milczeniem niektórych dziedzin gospodarki rolnej, które mogłyby się przyczynić do wzrostu dochodów wsi kaszubskiej i dochodów państwa.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#AntoniPaczoska">Warto, aby władze państwowe zajęły się w większym niż dotychczas stopniu stwarzaniem warunków plantacji ziemniaków jadalnych, nie tylko na konsumpcję wewnętrzną kraju, ale i na eksport poza granice kraju.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#AntoniPaczoska">Muszę tu nadmienić, że blisko położone porty wydatnie sprzyjałyby obniżce kosztów przewozu.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#AntoniPaczoska">W okresie przedwojennym na terenie Kaszub była bardzo wysoko rozwinięta hodowla słynnych gęsi pomorskich. Hodowla ta dawała wysokie korzyści chłopom, będąc dodatkowym źródłem dochodu w gospodarce chłopskiej. Obecnie hodowla gęsi została sprowadzona do minimum — ze stratą zarówno dla chłopów jak i dla państwa, gdyż gęsi te mogłyby z dużym powodzeniem być eksportowane za granicę.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#AntoniPaczoska">Ponieważ na terenie ziemi kaszubskiej istnieją wybitnie dobre warunki hodowlane dla tego ptactwa, gdyż w samym tylko powiecie Kartuzy mamy ponad 150 jezior, zachodziłaby potrzeba podjęcia ze strony państwa, jak i przedsięwzięcia ze strony ludności kaszubskiej pewnych starań, aby zaprzepaszczoną tę dziedzinę hodowli przywrócić do dawnego stanu. Skorzysta z tego niewątpliwie ludność wiejska naszego terenu, a równocześnie budżet naszego państwa.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#AntoniPaczoska">I jeszcze jedna uwaga z dziedziny gospodarczej, jaka się nasuwa, to potrzeba szybkiej rozbudowy przemysłu drobnego i rolno-spożywczego oraz przetwórstwa runa leśnego na terenie kaszubskim. W uzasadnieniu tego wniosku przytaczam, że wieś nasza jest mocno przeludniona, a wobec zahamowania możliwości odpływu ludności ze wsi do miast musimy pomyśleć o zatrudnieniu tych ludzi na miejscu. Dodaję, że teren nasz w rozbudowie przemysłu był dotychczas pomijany.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#AntoniPaczoska">Zagadnienie ogromnej wagi, które dziś urasta do roli problemu, to wychowanie młodego pokolenia. Dla realizacji tego problemu konieczne jest stworzenie właściwych warunków lokalowych i wyposażenie szkół.</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#AntoniPaczoska">W powiecie kartuskim są 103 szkoły podstawowe, w tym 101 na wsi. Większość izb lekcyjnych nie jest przystosowana do pracy lekcyjnej. Izby te posiadają małą powierzchnię, złe oświetlenie i są zbyt niskie. W następnych latach na skutek wzrostu liczby uczniów zachodzi potrzeba poszukiwania dalszych zastępczych izb lekcyjnych.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#AntoniPaczoska">Pomoc rad narodowych dla polepszenia stanu jakościowego i ilościowego lokali szkolnych nie była dostateczna. Często ograniczała się do wynajmowania zastępczych izb lekcyjnych.</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#AntoniPaczoska">Ze strony komitetów rodzicielskich zapoczątkowano pracę w ramach czynów społecznych. Pomoc ta w stosunku do rzeczywistych potrzeb jest zbyt mała.</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#AntoniPaczoska">Ze względu na małe możliwości finansowe mieszkańców powiatu kartuskiego i duże koszty związane z jakimikolwiek pracami nad rozbudową szkół nie będziemy mogli własnymi siłami polepszyć stanu lokali szkolnych, bo dla polepszenia tego stanu należałoby corocznie budować kilka szkół, względnie rozbudowywać istniejące.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#AntoniPaczoska">Mało wydajna, ale tchnąca urokiem ziemia kaszubska stwarza korzystne warunki dla rozwoju turystyki i krajoznawstwa. Podstawą jednak rozwoju turystyki jest dogodna komunikacja.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#AntoniPaczoska">W związku z tym widzę następujące potrzeby:</u>
<u xml:id="u-26.30" who="#AntoniPaczoska">Przede wszystkim odbudowa i uruchomienie odcinka kolejowego Kartuzy — Wrzeszcz. Pragnę tu dodać, że w tej sprawie występuje cała ludność okolicy położonej w pobliżu tej linii, częściowo zniszczonej; lecz chociaż Komisja Nadzwyczajna Ziem Zachodnich poza innymi zagadnieniami uznała za wskazane uruchomienie tej linii, to jednak ludność dotychczas nie wie, kiedy nastąpi rozpoczęcie prac.</u>
<u xml:id="u-26.31" who="#AntoniPaczoska">Dalej połączenie miejscowości Chmielno z Ostrzycami i Wieżycą.</u>
<u xml:id="u-26.32" who="#AntoniPaczoska">Następnie pobudowanie na szlakach turystycznych pensjonatów, schronisk i baz.</u>
<u xml:id="u-26.33" who="#AntoniPaczoska">W ciągu 13 lat istnienia Polski Ludowej władza ludowa dużo uczyniła dla terenu kaszubskiego, lecz zachodzi konieczność udzielenia dalszej pomocy, aby Kaszubi wspólnie z całym narodem rozwijali i umacniali naszą socjalistyczną Ojczyznę.</u>
<u xml:id="u-26.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Wacławowi Tułodzieckiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WacławTułodziecki">Wysoki Sejmie! O oświacie i szkolnictwie, o kształceniu i zatrudnianiu młodzieży mówiło już w toku tej debaty budżetowej kilku posłów. Zagadnieniom tym pragnę poświęcić również swoje przemówienie.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WacławTułodziecki">Wydatki na oświatę i wychowanie oraz na szkolnictwo zawodowe wzrastają z roku na rok. W 1955 r. wynosiły one 7.449 mln zł; w budżecie na rok 1957 wyniosły już 9.900 mln zł; w budżecie na rok 1958 wydatki na ten cel wzrastają w porównaniu z 1957 r. o blisko 8%, tj. do kwoty 10.700 mln zł.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WacławTułodziecki">W ciągu więc trzech lat wydatki na oświatę i wychowanie, oraz szkolnictwo zawodowe, wzrosły o 3.200 mln zł, tj. o przeszło 41%.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#WacławTułodziecki">Komisja Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów proponuje na wniosek Komisji Oświaty i Nauki zwiększenie wydatków preliminowanych w przedłożeniu rządowym na oświatę i szkolnictwo: w budżecie centralnym o ponad 54 mln zł, m. in. na opłacanie podwójnych wychowawstw w szkołach i na stypendia, w budżetach rad narodowych o ponad 50 mln zł, m. in. na wydatki rzeczowe i kapitalne remonty w szkołach podstawowych oraz na stypendia w zakładach kształcenia nauczycieli. W budżecie w dziale „środki rezerwowe” zabezpieczona została również kwota niezbędna na sfinansowanie od dnia 1 września br. obniżki obowiązkowego wymiaru godzin pracy nauczyciela z 30 na 26 godzin.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#WacławTułodziecki">Komisja Planu Gospodarczego Budżetu i Finansów wysunęła również pod adresem Rządu dezyderat rozpatrzenia sprawy uposażeń nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#WacławTułodziecki">Mimo stałego wzrostu nakładów na oświatę i szkolnictwo nie nastąpiła jeszcze znaczniejsza poprawa w trudnej organizacyjnej i materialnej sytuacji szkoły.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#WacławTułodziecki">Co wpływa na tę trudną sytuację? Dlaczego mimo wzrostu w budżecie wydatków na oświatę i szkolnictwo, mimo dużych wysiłków Ministerstwa Oświaty, sytuacja szkoły ulega tak nieznacznej, tak powolnej poprawie?</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#WacławTułodziecki">Składa się na to kilka przyczyn.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#WacławTułodziecki">Po pierwsze — znaczny ilościowy i organizacyjny rozwój szkolnictwa podstawowego bez równoczesnego zabezpieczenia niezbędnej bazy materialnej. W 1937 r. mieliśmy w Polsce 46% szkół o jednym nauczycielu; w 1949 r. — 30%, a w 1956/57 r. już tylko 17%. Ilość szkół 7-klasowych wzrosła z 4.435 w roku szkolnym 1937/38 do 9.800 w roku szkolnym 1949/50 i prawie do 16 tys. w roku szkolnym 1957/58.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#WacławTułodziecki">Po drugie — niezwykle duży przyrost uczniów w szkołach podstawowych. W roku szkolnym 1952/53 uczyło się w szkołach podstawowych 3.038 tys. uczniów, w roku szkolnym 1957/58 już przeszło 3.900 tys. uczniów, a w roku szkolnym 1958/59 liczba uczniów w szkołach podstawowych wzrośnie o dalsze 313 tys., tj. do liczby 4.230 tys. Zajdzie więc konieczność uruchomienia 8.500 nowych oddziałów i wydatnego zwiększenia liczby nauczycieli. Równocześnie liczba uczniów w szkołach zawodowych wzrasta w tym roku, w porównaniu z rokiem ubiegłym, o 95 tys.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#WacławTułodziecki">Po trzecie — niedostateczne w stosunku do narastających potrzeb nakłady na budownictwo szkolne. I tak dla utrzymania dotychczasowego wskaźnika zmianowości nauki w szkołach, wynoszącego w skali krajowej ponad 1,5, potrzeba koło 4.300 nowych izb lekcyjnych. Z nowego budownictwa i rewindykacji budynków szkolnych zamierza się uzyskać 3.300 izb; powstaje niedobór 1000 izb.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#WacławTułodziecki">Po czwarte — organizacyjne i materialne warunki pracy szkół, powodujące niedomagania w tej pracy, rzutujące na wyniki tej pracy. Na przykład brak kontroli wypełniania przez dzieci obowiązku szkolnego — rady narodowe nie wypełniają swoich zadań w tym zakresie; zbyt duża liczba uczniów w klasach, wielozmianowość nauki; drugoroczność i odsiew uczniów — co czwarty uczeń wstępujący do szkoły 7-klasowej nie kończy jej w ogóle lub kończy w nieprzepisanym terminie; braki w zakresie programów i podręczników szkolnych.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#WacławTułodziecki">Z tego wynikają trzy najpilniejsze podstawowe zadania w zakresie oświaty i wychowania, które w budżecie na rok 1958 znajdują częściowe zabezpieczenie, a które w budżetach lat następnych znaleźć powinny pełniejsze zabezpieczenie :</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#WacławTułodziecki">1) zapewnienie powszechności nauczania dla młodzieży w wieku obowiązku szkolnego przede wszystkim przez wydanie przepisów zaostrzających kontrolę wypełniania przez dzieci obowiązku szkolnego;</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#WacławTułodziecki">2) dalsze podnoszenie stopnia organizacyjnego szkół podstawowych w celu objęcia wszystkich dzieci szkołą realizującą program nauczania w zakresie 7 klas;</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#WacławTułodziecki">3) poprawienie poziomu nauczania.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#WacławTułodziecki">Aby te założenia mogły być w pełni realizowane, trzeba:</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#WacławTułodziecki">— zwiększyć wydatniej w budżecie na rok 1959 i lata następne nakłady na oświatę i szkolnictwo, i to przede wszystkim w budżetach rad narodowych,</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#WacławTułodziecki">— rozbudzić i wykorzystać przede wszystkim w zakresie rozszerzania budownictwa szkolnego inicjatywę społeczną,</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#WacławTułodziecki">— wygospodarować w tegorocznych budżetach rad narodowych nadwyżki i przeznaczyć je na oświatę i szkolnictwo.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#WacławTułodziecki">XI Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej postawiło na porządku dziennym wielki problem kształcenia i zatrudniania młodocianych w wieku 14–18 lat, wskazało kierunek rozwiązania tego tak doniosłego a tak trudnego do rozwiązania problemu. Wykonanie tej uchwały spowoduje duże, niezwykle korzystne zmiany w dziedzinie kształcenia, zatrudnienia i wynagradzania młodocianych.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#WacławTułodziecki">W czym tkwi istota i trudność rozwiązania tego problemu? W tym, że w 1957 r. na około 1.600 tys. młodocianych w wieku 14–16 lat uczęszczało do szkół ponad 600 tys., pracowało w gospodarce uspołecznionej 167 tys., zaś nie uczyło się i nie było zatrudnionych w zakładach pracy ponad 800 tys., z czego około 200 tys. przypada na młodzież miejską. Skierowanie takiej ilości młodocianych do zakładów pracy na naukę zawodu, z równoczesnym uczęszczaniem do szkół dokształcających, wymagać będzie dużego wysiłku państwa i całej klasy pracującej.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#WacławTułodziecki">W latach 1960–1965 liczba młodocianych zwiększy się o 1 milion, tzn. do 2.600 tys., co wymagać będzie dodatkowego wygospodarowania dla nich odpowiedniej ilości miejsc w szkołach i odpowiedniej ilości stanowisk pracy w fabrykach i zakładach pracy. Uważam, że cała akcja szkolenia młodocianych zarówno w szkołach zawodowych, stanowiących podstawowy system szkolenia młodocianych, jak i nauka zawodu w zakładach pracy, odłączona z nauką w szkole dokształcającej przyzakładowej, powinna być organizowana i prowadzona przez resort oświaty — przy współudziale innych resortów oraz związków zawodowych i przy pełnym wykorzystaniu bazy materialnej, jaką dysponują zakłady pracy. Tylko to bowiem zabezpieczy prawidłowe i pełne wykonanie zadań w tym zakresie, jak programy nauczania, kadry itp.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#WacławTułodziecki">Ustalenie zasady, że świadectwo ukończenia 7-klasowej szkoły podstawowej będzie warunkiem zatrudnienia i stopniowa realizacja tej zasady, przedłużenie obowiązku kształcenia do lat 18 i stopniowa realizacja tej zasady — to wielkie wydarzenie w dziedzinie rozwoju oświaty i szkolnictwa w Polsce.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#WacławTułodziecki">Oczywiście wykonanie tego zadania wymagać będzie wydania odpowiednich aktów prawnych i zabezpieczenia odpowiedniej bazy materialnej. Wyrażam przekonanie, że i jedno i drugie stanie się przedmiotem obrad zainteresowanych komisji sejmowych już w najbliższym okresie czasu.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#WacławTułodziecki">Z naszej trybuny padły słowa ubolewania nad tym, że dzieci 14-letnie idą do pracy — do pracy w warunkach szkodliwych dla ich zdrowia. Czy tak jest? Bilans młodocianych w wieku 14–18 lat na koniec 1957 r. przedstawiał się następująco: na 1.611 tys. młodocianych w ogóle było 386 tys. 14-latków, z tego tylko niespełna 1%, tj. około 3–4 tysięcy było zatrudnionych w gospodarce uspołecznionej i to w warunkach jak najbardziej zapewniających im naukę zawodu i ochronę zdrowia. Olbrzymia większość chodziła do szkół, uczyła się zawodu, przy czym liczba 14-latków w szkołach wzrasta z roku na rok. Zapewne mogą zachodzić sporadyczne wypadki niedopatrzeń i w tym zakresie, to zdarzyć się zawsze może, nie zmienia to jednak faktu, że w Polsce Ludowej młodociani uczący się i pracujący są otoczeni troskliwą opieką ze strony zakładów pracy i władz szkolnych; że w przeciwieństwie do ustroju kapitalistycznego, który czynił z dzieci — i nie tylko 14-letnich, ale nawet 7 i 8-letnich i je miał właśnie na myśli Engels — siłę najemną w chęci zysku, ustrój socjalistyczny kieruje młodocianych do szkół i do zakładów pracy na naukę zawodu, uczy i wychowuje.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#WacławTułodziecki">Różnice są widoczne i bezsporne, nie każdy chce je wszakże dostrzec.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#WacławTułodziecki">Wysoki Sejmie! O wykonaniu zadań w zakresie rozwoju oświaty i szkolnictwa decyduje nie tylko baza materialna, ale i nauczyciel, jego przygotowanie do pracy w szkole, wkład pracy, postawa nauczyciela. Sytuacja materialna nauczyciela — szczególnie młodego nauczyciela — zarabiającego 750 zł miesięcznie jest niezwykle ciężka, tym cięższa, że często rady narodowe nie wywiązują się z włożonych na nie obowiązków w zakresie zaspokajania potrzeb nauczyciela, np. potrzeb mieszkaniowych. Zdaję sobie sprawę, że tylko sytuacja finansowo-gospodarcza państwa nie pozwoliła dotychczas Rządowi na uregulowanie sprawy uposażeń nauczycielskich. Wierzę, że ta sytuacja gospodarcza pozwoli na to w niedługim okresie czasu. Niewątpliwie pełna i szybka realizacja stojących przed nami zadań — do czego może wydatnie przyczynić się swoją pracą i postawą w środowisku również i nauczyciel — przyspieszy tę poprawę.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#WacławTułodziecki">Problem poprawy warunków pracy szkoły i nauczyciela przestał w naszych warunkach polityczno-gospodarczych być tylko problemem kulturalno-oświatowym, stał on się również i problemem społeczno-ekonomicznym. Poziom oświaty i stan szkolnictwa decydują przecież o postępie technicznym, warunkują wzrost produkcji, a tym samym ogólną poprawę warunków życia.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#WacławTułodziecki">Zawód nauczycielski jest niezwykle trudny i niezwykle odpowiedzialny; od nauczyciela zależy dużo więcej, aniżeli od jakiegokolwiek innego pracownika. On wychowuje nowe pokolenie budowniczych socjalizmu; odpowiedzialność za tę pracę sięga lat — czasami wielu lat. Wyczerpująca praca i trudne warunki życia nie ułatwiają mu realizacji zadań, odbijają się na pracy szkoły, na wynikach pracy.</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#WacławTułodziecki">Praca nauczyciela jest pracą na wskroś społeczną. Czas pracy nauczyciela jest niewymierny, pracuje on bowiem w szkole i poza szkołą, pracuje ucząc, przygotowując się do lekcji, pracując społecznie w środowisku, pracuje bez wymiaru godzin, bo taki jest charakter jego pracy i sens jego wychowawczej roli w środowisku.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#WacławTułodziecki">Kończąc pragnę jako nauczyciel i działacz Związku Nauczycielstwa Polskiego podkreślić, że nauczyciel polski, mimo trudności w życiu szkoły i własnych kłopotów materialnych — na pewno przemijających — wychowuje i wychowa młodzież zgodnie z zasadami naszego ustroju, zgodnie z interesem narodu i całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyJodłowski">Poseł Tadeusz Toczek zabierze głos już po przerwie obiadowej.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#JerzyJodłowski">Obecnie jeszcze udzielam głosu posłowi Zbigniewowi Makarczykowi, przy czym, ponieważ poseł Makarczyk zabiera głos po raz wtóry w tej debacie, przypominam, że zgodnie z art. 59 pkt. 4 regulaminu przysługuje mu czas przemówienia nie dłuższy niż 10 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#ZbigniewMakarczyk">Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Przemówienie, które wygłosiłem z tej trybuny w dniu 19 marca br., wywołało w tej Izbie, w prasie i w opinii publicznej ożywioną polemikę.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#ZbigniewMakarczyk">Sprawy, które poruszałem, nie są nowe. Przeciwnie — stoją one na porządku obrad Rady Ekonomicznej, Komitetu Ekonomicznego, komisji partyjno-rządowych i publicznych dyskusji. Zainteresowanie nimi jest ogromne, bo mają one wielkie znaczenie dla rozwoju naszego życia gospodarczego. Toteż jeżeli moje przemówienie w jakimkolwiek stopniu przyczyni się do aktywizacji prac w Rządzie nad tymi zagadnieniami, będę uważał, że spełniło ono swoje zadanie.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#ZbigniewMakarczyk">W dyskusji ze mną zabrało tutaj głos kilku posłów. Chciałem im podziękować za zainteresowanie się moimi wywodami oraz za kurtuazyjną koleżeńską formę ich wypowiedzi.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#ZbigniewMakarczyk">Poseł Olszewski i poseł Gierek zaprosili mnie do siebie — do Katowic, do Oświęcimia. Za to zaproszenie dziękuję — i chętnie z niego skorzystam.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#ZbigniewMakarczyk">W zaproszeniu tym, poza przejawem staropolskiej gościnności, która nimi kierowała, widzę coś więcej jeszcze. A mianowicie prawdopodobnie rozumowali oni tak: ten profesor Makarczyk rzeczywiście od 27 lat wykłada o płacach, ale to jest teoretyk, on zna to zagadnienie z cienia swojej biblioteki, a nigdy nie był w zakładzie pracy — niech zobaczy, jak to wygląda.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#ZbigniewMakarczyk">Otóż tak nie jest. Ja w 1945 i 1947 r. byłem jednym z tych, którzy podpisali dwa pierwsze ogólnopolskie układy zbiorowe w przemyśle metalowym. A przed samymi wyborami zajmowałem się regulacją płac w transporcie budownictwa. Po wyborach do Sejmu, już jako poseł, siedziałem nad płacami w PKS — no, prace Sejmu mnie od tego oderwały. Tak że przez całe 13 lat zajmowałem się płacami nie tylko teoretycznie, ale też i praktycznie.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#ZbigniewMakarczyk">Toteż z różnych opinii i głosów, które padły tutaj o moim przemówieniu i moich kwalifikacjach — powiem, że największą przyjemność zrobił mi ten głos, który usłyszałem, przypadkiem w kuluarach, kiedy jeden z kolegów posłów mówił do drugiego: „No, facet zna się na płacach”.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#ZbigniewMakarczyk">Przechodzę teraz do merytorycznej strony głosów, które się tu odezwały. Rozpocznę od bankowej kontroli funduszu płac. Spotkały mnie tu dwa zarzuty, i to przeciwstawne. Jeden, że ja nie chcę żadnej kontroli płac przez bank, a drugi zarzut, że chcę bardzo ograniczyć swobodę przedsiębiorstw w zakresie dysponowania funduszem płac.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#ZbigniewMakarczyk">To jest nieporozumienie. Jestem za utrzymaniem kontroli bankowej, ale za zmianą formy tej kontroli. Muszę powiedzieć, że Minister Finansów, mniej więcej w dwa dni po moim przemówieniu, rozesłał do wszystkich resortów i do prezydiów wojewódzkich rad narodowych pismo z projektem nowych przepisów w dziedzinie kontroli bankowej funduszu płac. W tym piśmie czytamy: „Obowiązujący obecnie system bankowej kontroli funduszu płac — tak jest w uzasadnieniu — wprowadzony został uchwałą Rady Ministrów z 18 stycznia 1957 r. System ten opiera się na zasadzie proporcjonalności między stopniem wykonania przez przedsiębiorstwo jego planu produkcji a stopniem wykonania planu funduszu płac, przy czym działa on w oparciu o miesięczne plany operatywne przedsiębiorstw”. To jest właśnie to, co ja mówiłem.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#ZbigniewMakarczyk">Potem jest mowa o tych oszczędnościach względnych i dalej pisze Minister Finansów w uzasadnieniu: „Te pozorne oszczędności funduszu płac osiągały w ubiegłym roku znaczną wysokość (ultimo trzeciego kwartału ponad 1 miliard zł), a pozostając w dyspozycji przedsiębiorstw stwarzały dodatkowe bodźce do zaniżania operatywnych planów produkcyjnych”. To jest właśnie dokładnie to, co ja mówiłem.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#ZbigniewMakarczyk">Muszę powiedzieć, że projekt Ministra Finansów idzie mniej Więcej' w tym samym kierunku, co te założenia, które ja tutaj wysuwałem. Ja sobie żadnych praw autorskich nie roszczę, bo termin dwudniowy jest oczywiście za krótki, żeby to mógł być wpływ mojego przemówienia, ale cieszę się z tych zbieżności poglądów.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#ZbigniewMakarczyk">Zakwestionowano tutaj również moje twierdzenie o nożycach między wzrostem wydajności pracy a wzrostem funduszu płac. Jeśli idzie o lata 1955, 1956 i 1957 — tj. to, co było na tym wykresie, który ja tu przedstawiłem — no, to co do tego nie może być żadnej wątpliwości, bo dane te są wzięte z oficjalnych źródeł, to są dane powszechnie znane i były publikowane. Natomiast teza, że wydajność pracy a płace, że ta zbieżność, że te nożyce się rozeszły już dawniej, przedtem — jest trudniejsza do udowodnienia i tutaj rzeczywiście mogą być rozmaite sposoby obliczania.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#ZbigniewMakarczyk">Ja zacytuję zdanie z książki pt. „Polityka płac i jej wpływ na wzrost wydajności pracy” — autor Marek Wajs, wybitny znawca zagadnień. Pisze on w ten sposób: „Analizując w tym zakresie praktykę przemysłu maszynowego należy stwierdzić, że cechuje ją występujące w skali masowej oderwanie funduszu płac od wydajności i wartości produkcji”. I daje cały szereg tablic, wykresów i przykładów za lata 1952, 1953, 1954.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#ZbigniewMakarczyk">Być może, że Rząd ma inne materiały i że usłyszymy tutaj inne tezy. Powiadam: to jest sprawa trudna, dlatego że zagadnienie i ceny porównywalne, którymi się rozporządza — one nie sięgają daleko wstecz, trzeba się cofać do cen niezmiennych. W ogóle, jak wiemy, ceny u nas były obliczane i są obliczane w sposób nie bardzo ścisły i nie oparty na jakichś kryteriach ekonomicznych niewzruszonych. I stąd może być różnica. Ale nie o to idzie. Idzie o to, że mnie tu źle zrozumiano — jakobym ja twierdził, że Rząd nasz odstąpił cd słusznej socjalistycznej zasady płac, która polega na powiązaniu płacy z wydajnością. Ja wcale tego nie powiedziałem. Ja tylko powiedziałem, że zawiodło wykonawstwo. Ponieważ polityka płac jest w Polsce bez gospodarza od czasu utworzenia Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego aż do dziś, więc dlatego przy słusznych zasadach, a zupełnie wadliwym wykonawstwie, nastąpiło to zwichnięcie między wydajnością pracy a funduszem płac, zwichnięcie, które jak wiadomo bardzo silnie zaakcentowało się w ciągu ostatnich dwóch lat. Będzie oczywiście zadaniem organów polityki płac w Polsce, aby to zwichnięcie naprostować.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#ZbigniewMakarczyk">Jeszcze chwileczkę na temat prywatnego sektora — bo to też sprawa, która bardzo często w polemice występowała. Kiedyś mówiłem, że wedle mojego pojęcia zakres wolności indywidualnej człowieka, w miarę jak przychodzą nowe wynalazki, a w szczególności taki wynalazek jak wynalazek energii termojądrowej, będzie się zawężał. Otóż to samo myślę o gospodarstwie. Myślę, że my jednakże wszyscy idziemy do jakichś form gospodarki uspołecznionej. Ja nie wiem, jaka to forma będzie i nikt tego nie wie — czy to będzie to, co w tej chwili się wytwarza u nas w kraju i w sąsiednich krajach, czy jakieś inne formy, tego nikt nie może powiedzieć, bo zmiany są tak wielkie, że nie można powiedzieć, jak one się odbiją na formach organizacyjnych. Ale faktem jest, że prawdopodobnie przejdziemy wszyscy we wszystkich krajach na uspołecznione formy gospodarowania, dlatego że energia termojądrowa nie może być oddana do dyspozycji rąk prywatnych. A ponieważ ta energia będzie prawdopodobnie poruszała i nasz przemysł, i naszą komunikację, więc z tego wniosek, że trzeba będzie przejść do pewnych form gospodarki uspołecznionej — tak na wsi, jak i w miastach.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#ZbigniewMakarczyk">To jest prawdopodobnie przyszłość, do tej przyszłości jednak jest bardzo niedaleko. Ale tak samo jak zrobiliśmy na wsi, że po próbach — wadliwych próbach przymusowego uspołeczniania musieliśmy wrócić do dawnych form, z tym, że nowe się wykluwają i że te nowe prawdopodobnie kiedyś zwyciężą tak samo powinniśmy zrobić w stosunku do drobnego przemysłu, rzemiosła i drobnego handlu w mieście. Bo jeżeli robimy inaczej, to stwarzamy sobie szereg ogromnych trudności i dokuczliwości i znów popełnimy ten sam błąd, który zrobiliśmy w rolnictwie. Staramy się uprzedzić wypadki, staramy się robić na siłę to, co prawdopodobnie dokona się samo w drodze ewolucji nieco dłuższej.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#ZbigniewMakarczyk">Instynkt przedsiębiorczości, zamiłowanie ryzyka, przywiązanie do swobody, pomysłowość i wynalazczość — są to poważne i twórcze siły w każdym społeczeństwie. Jest tu wielkie niebezpieczeństwo: jeżeli te siły zmusi się do tego, ażeby weszły do podziemia, to one nie znikną przez to, one będą w dalszym ciągu, ale zamiast działać na dobro społeczne — będą działały na zło społeczne.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#ZbigniewMakarczyk">I to tylko Chciałem powiedzieć — my wcale nie chcemy wpływać na jakieś uwstecznienie, nie chcemy reprezentować stanowiska ahistorycznego, nie chcemy jakiegoś powrotu do dawnego, tylko chcemy, aby ewolucja odbyła się w sposób, który nie zaprzepaszcza — poprzez przymus — tego, co wszyscy uważamy już za zdobycz naszych czasów, za dobre formy, za właściwe formy gospodarowania, lecz ażeby do nich doszło drogą normalnej ewolucji.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#ZbigniewMakarczyk">Wśród licznych głosów, które krytycznie ustosunkowały się do mojego przemówienia, jeden zabrzmiał szczególnie fałszywie. W „Trybunie Ludu” z dnia 20 marca czytamy: „Wystąpienie posła Makarczyka z Koła Posłów Katolickich „Znak” nacechowane było negacją — nie po raz pierwszy zresztą przy wystąpieniach posłów z tego Koła — do polityki Rządu w sprawach gospodarczych”. To nie jest prawda. Mógłbym skwitować to twierdzenie powiedzeniem, że jeśli ktoś nie odróżnia krytyki rzeczowej od negacji, to cierpi na polityczny daltonizm i na to żadnej rady nie ma. Ale nie o to tu idzie. „Trybuna Ludu” jest to organ poważny i dlatego zajmuję się tą wypowiedzią; i muszę stwierdzić w imieniu własnym i w imieniu moich kolegów, że nie zajmujemy stanowiska negacji, że zajmujemy wprawdzie — jak to poseł Kołakowski przed chwilą powiedział — często krytyczne stanowisko w stosunku do różnych posunięć, ale to nie jest negacja.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#ZbigniewMakarczyk">Wysoka Izbo! Poseł Hryniewiecki w swoim doskonałym przemówieniu powiedział, że Sejm jest tym miejscem w Polsce, gdzie słychać najwięcej optymistycznych wypowiedzi. O ile dobrze zrozumiałem posła Hryniewieckiego, taki stan rzeczy nie ma pełnej jego aprobaty. Ja także uważam, że Sejm nie jest miejscem, gdzie spływać powinny na Rząd same pochwały, lecz jest miejscem, gdzie poddaje się Rząd obiektywnej, ale zdrowej krytyce.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#ZbigniewMakarczyk">To powiedziawszy chcę się Wam, Koledzy, zwierzyć z jednej rzeczy. Ja też jestem optymistą, głębokim optymistą i wierzę, że naród nasz przezwycięży wszystkie trudności. Więcej — wierzę, że wszedł on na właściwą drogę do przezwyciężenia tych trudności. Są jeszcze liczne błędy i braki, na niektóre z nich starałem się wskazać w moim przemówieniu, ale nie wątpię w końcowy wynik. Kraj nasz dźwigniemy. Razem, wspólnymi siłami dźwigniemy.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JerzyJodłowski">Obecnie sekretarz poseł Gerard Skok odczyta komunikaty w sprawie posiedzeń komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#GerardSkok">Posiedzenie Komisji Komunikacji i Łączności odbędzie się dziś, bezpośrednio po zarządzonej przerwie obiadowej — w sali nr 70 w Domu Poselskim.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#GerardSkok">Posiedzenie Komisji Wymiaru Sprawiedliwości odbędzie się jutro, tj. 28 marca, o godz. 9 — w sali nr 118.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#GerardSkok">Posiedzenie Komisji Przemysłu Ciężkiego, Chemicznego i Górnictwa odbędzie się dziś, bezpośrednio po zarządzonej przerwie obiadowej — w sali nr 72 w Domu Poselskim.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#GerardSkok">Posiedzenie Komisji Kultury i Sztuki odbędzie się w sobotę, dnia 29 marca, o godz. 10 — w sali nr 102 w nowym gmachu.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JerzyJodłowski">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 14 mm. do godz. 16 min. 10.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#CzesławWycech">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#CzesławWycech">Zapoznałem się w przerwie ze stenogramem wygłoszonego przed południem przemówienia posła Mirona Kołakowskiego.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#CzesławWycech">W toku swego przemówienia poseł Kołakowski użył zwrotów niedopuszczalnych i ubliżających powadze Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#CzesławWycech">Wobec tego na podstawie art. 45 ust. 2 regulaminu Sejmu zarządziłem skreślenie tych zwrotów ze stenogramu dzisiejszego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#CzesławWycech">Sprawa była rozpatrywana przez Konwent Seniorów, na którym poseł Stomma w imieniu Koła Posłów Katolickich „Znak” wyraził swoje ubolewanie.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do dalszej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Tadeuszowi Toczkowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#TadeuszToczek">Wysoki Sejmie! Dyskutowany projekt budżetu państwa na 1958 r. jest budżetem stabilizacji i nadziei, jak to określił generalny sprawozdawca poseł Ajnenkiel. Jest to niewątpliwie bardzo trafne i słuszne stwierdzenie. Napawa ono bowiem miliony ludzi pracy wiarą w słuszność drogi obranej przez naród w październiku 1956 r.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#TadeuszToczek">W tej sali zapadną ostateczne decyzje podziału dochodu narodowego, wypracowanego przez miliony robotników i chłopów. O tym, że chcemy właściwie podzielić ten dochód narodowy, świadczą choćby wielogodzinne prace poszczególnych komisji sejmowych i ilość zapisanych do dyskusji posłów. Każdy z nas w zakresie znajomości zagadnień chciałby swoim głosem, wnioskiem, czy dezyderatem przyczynić się do tego, byśmy mogli powiedzieć, że tylko taki a nie inny budżet można było uchwalić w tym roku.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#TadeuszToczek">Zabierając głos w dyskusji zatrzymam się nad niektórymi sprawami dotyczącymi szkoły i nauczyciela. W 1958 r. stoją przed nami poważne zadania. Dotyczą one przede wszystkim:</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#TadeuszToczek">— objęcia nauczaniem wzrastającej o 313 tys. młodzieży w wieku szkolnym,</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#TadeuszToczek">— zwiększenia procentu młodzieży objętej nauką w szkołach realizujących program 7 klas,</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#TadeuszToczek">— rozszerzenia zasięgu szkolnictwa średniego ogólnokształcącego i zawodowego,</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#TadeuszToczek">— powiększenia ilości miejsc w szkołach specjalnych, celem objęcia opieką i nauczaniem przynajmniej 72% młodzieży defektywnej, szczególnie ze wsi,</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#TadeuszToczek">— pokaźnego zwiększenia ilości miejsc dla uczniów w szkolnictwie podstawowym dla pracujących,</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#TadeuszToczek">— rozbudowy przedszkoli, a przede wszystkim wiejskich, przechodzących obecnie poważny kryzys organizacyjny,</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#TadeuszToczek">— rozwinięcia wszelkiego rodzaju form akcji letniej gwarantującej zwiększenie o ponad 52 tys. miejsc dla dzieci i młodzieży,</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#TadeuszToczek">— zabezpieczenia potrzebnej ilości kandydatów do pracy w zawodzie nauczycielskim.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#TadeuszToczek">Plan i budżet na 1958 r. gwarantują w zasadzie wykonanie tych zadań. Jesteśmy chyba wszyscy zgodni, że upowszechnienie i podnoszenie na wyższy poziom oświaty i kultury jest jednym z bardzo ważnych czynników, decydujących o dalszej demokratyzacji naszego życia politycznego, społecznego i gospodarczego. Jest czynnikiem przyspieszającym dobrobyt naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#TadeuszToczek">Od zarania naszej niepodległości władza ludowa czyni ogromne wysiłki, by zlikwidować zaniedbania odziedziczone po rządach sanacyjnych i okupacji. Trzynaście lat naszej niepodległości to okres dużego rozwoju naszego szkolnictwa, to okres walki o powszechne nauczanie, to okres tworzenia możliwości dzieciom robotnika i chłopa do zdobywania wiedzy, do rozwijania ich zdolności poprzez udostępnienie im szkoły średniej i wyższej.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#TadeuszToczek">Podstawą tych niewątpliwych osiągnięć w zakresie oświaty i kultury były zasadnicze przeobrażenia ustrojowe i gospodarcze. Pozwoliły one nam przystąpić do likwidacji zacofania oświatowego i kulturalnego, do organizacji szerszej sieci przedszkoli, szkół podstawowych, zawodowych, ogólnokształcących i wyższych, rozbudowy sieci bibliotek wiejskich, kin itp.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#TadeuszToczek">O wielkim wysiłku, jakiego dokonaliśmy, by objąć nauczaniem wszystkie dzieci, pomimo trudności gospodarczych i braku kadr nauczycielskich, świadczą fakty organizowania szkoły nawet dla kilkunastu dzieci. W Polsce mamy 1.293 szkoły, w których jest poniżej 20 uczniów. Jest 130 szkół o jednym nauczycielu, w których uczy się mniej niż 10 uczniów, a w 445 szkołach poniżej 15 uczniów. Są szkoły, w których 2 nauczycieli uczy do 20 dzieci.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#TadeuszToczek">Duże osiągnięcia mamy w szkolnictwie ogólnokształcącym, zawodowym i wyższym. Liczba uczniów w szkołach średnich wzrasta z 416 tys. w 1938 r. do 679 tys. w 1957 r., a w szkołach wyższych w tych samych latach wzrasta z 49,5 tys. do 170,3 tys. Co najważniejsze, że większość młodzieży to synowie i córki robotników i chłopów, dla których szkoła przed wojną była w większości wypadków tylko marzeniem.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#TadeuszToczek">Notujemy poważne osiągnięcia w szkolnictwie dla dorosłych. Dziewięciokrotnie wzrosła liczba szkół podstawowych dla pracujących, powstały licea dla pracujących — wieczorowe i korespondencyjne. Liczby te, proszę Obywateli Posłów, podaję po to, ponieważ krytykując niejednokrotnie sytuację w szkolnictwie wielu obywateli zapomina o wysiłku, jakiego dokonaliśmy od 1945 r. — z którym nie można się nie liczyć.</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#TadeuszToczek">Mimo tych wysiłków natury organizacyjnej wokół zapewnienia warunków realizacji powszechnego obowiązku szkolnego — notujemy duży odsetek młodzieży opuszczającej szkołę podstawową przed jej ukończeniem. Wydany w 1956 r. dekret przedłużający obowiązek szkolny do 16 roku życia dla tej młodzieży, która nie ukończyła 7 klas, poprawił nieco sytuację na tym odcinku, jednak duży procent młodzieży, która ma warunki do ukończenia szkoły, nie kończy jej. Winę za to ponoszą rodzice i opiekunowie. Częściowo i kierownictwa szkół, które nie potrafią dobić się pełnej realizacji tego dekretu. Ale realizacja dekretu leży w ręku prezydium rad narodowych — komisji oświaty rad narodowych, które wykazują dużą nieporadność i niejednokrotnie przechodzą do porządku dziennego nad tymi sprawami. Myślę, że sprawa realizacji obowiązku szkolnego wymaga jakiejś generalnej kontroli w skali ogólnokrajowej. Bierność na tym odcinku musi być przełamana — stan ten musi ulec zmianie. Podstawowy warunek rozwoju oświaty i kultury wśród dorosłych — to pełna powszechność 7-klasowej szkoły.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#TadeuszToczek">W okresie poprzednim nastąpiła dewaluacja wartości nauki, wiedzy i szkoły, a w związku z tym i zawodu nauczyciela. Jest to niewątpliwie jedna z przyczyn wzrostu przestępczości, chuligaństwa i pijaństwa wśród młodzieży — zjawisko bardzo niebezpieczne dla gospodarki narodowej. Walkę z tym musimy podjąć. O wychowaniu młodzieży zadecydować musi — i wierze, że zadecyduje — przede wszystkim szkoła. Im lepsze przygotowanie otrzyma młodzież w szkole, tym większy może być jej udział w życiu gospodarczym, społecznym i kulturalnym kraju.</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#TadeuszToczek">Dla realizacji naszych planów gospodarczych w fabrykach, hutach, kopalniach i na wsi potrzebujemy ludzi pełnowartościowych, moralnie silnych, o dużej wiedzy. Od kilku lat, a szczególnie od 1956 r. nastąpiły duże zmiany na lepsze, jeśli chodzi o wyniki pracy naszych szkół. Dokonano dużych zmian w programach szkolnych, stworzono lepsze warunki przygotowania nauczyciela do zawodu, jak przedłużenie o rok kształcenia nauczyciela w liceach pedagogicznych, zorganizowanie studiów nauczycielskich. Związek Nauczycielstwa Polskiego przy współpracy Ministerstwa Oświaty zorganizował zjazd oświatowy, który dokonał oceny stanu szkolnictwa i oświaty oraz nakreślił ramowy plan naprawy. Chodzi o to, aby nasi uczniowie opuszczając szkołę mieli dobrze opanowane wiadomości, lepsze przygotowanie do życia praktycznego, dużą kulturę życia codziennego oraz mieli większe poczucie dyscypliny społecznej.</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#TadeuszToczek">Pierwszoplanową rolę odegrać tu musi dobrze przygotowany nauczyciel. W związku ze wzrostem liczby uczniów i oddziałów wzrasta zapotrzebowanie na ponad 10 tys. nauczycieli. A tymczasem obserwujemy ucieczkę nauczycieli z zawodu. W 1955 r. odeszło 7.842 nauczycieli, w 1956 r. — 7.478, w 1957 r. — 6.871; w 1958 r. liczba ta nie będzie mniejsza. Na przestrzeni ostatnich kilku lat odeszło z zawodu około 40 tys. nauczycieli. Zapotrzebowania nie pokryją zakłady kształcenia nauczycieli. W tym roku brak będzie w szkolnictwie ponad 3.500 nauczycieli. Przewidywania, że do zawodu powróci kilka tysięcy nauczycieli, zdają się być wątpliwe. Sytuacja materialna nauczyciela nie poprawiła się aż tak, by przyciągała do zawodu.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#TadeuszToczek">Dopiero po 1960 r. zakłady kształcenia nauczycieli zagwarantują dopływ odpowiedniej ilości kandydatów. Ale sprawy ilości nie można traktować jako celu samego w sobie — chodzi przede wszystkim o jakość. Jeszcze w 1950 r. w szkolnictwie pracowało 30,7% niewykwalifikowanych nauczycieli i wychowawców. Większość z nich uzyskała kwalifikacje w komisjach rejonowych, niejednokrotnie przy zaniżonych wymaganiach i w skróconym czasie nauki. W tej chwili pracuje w szkołach około 8 tys. nauczycieli bez pełnych kwalifikacji, z tego większość na wsi. Braki w przygotowaniu do zawodu mają też absolwenci 4-letnich liceów pedagogicznych.</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#TadeuszToczek">W trosce o polepszenie wyników w szkołach należy przede wszystkim podnieść poziom pracy dydaktyczno-wychowawczej w zakładach kształcenia nauczycieli, stopniowo przechodzić na wyższe formy kształcenia nauczycieli, oraz rozwijać różne formy dokształcania i doskonalenia czynnych nauczycieli. Zainteresowanie tą sprawą nauczycieli nastąpić może jedynie pod warunkiem poprawy ich sytuacji materialnej. Płaca nauczycielska jest poniżej przeciętnej płacy pracowników w kraju. Nie wpływa to na pewno na dobór kandydatów do zawodu, ani na podnoszenie swoich kwalifikacji. Odbija się to ujemnie na poziomie nauczania i wychowania młodzieży, ponieważ nauczyciel siłą faktu, w gonitwie za dodatkowymi zajęciami zaniedbuje pracę wychowawczą w szkole, nie mówiąc o pracy pozaszkolnej z młodzieżą. Nie chcę tu podawać przykładów trudnych warunków materialnych nauczyciela i różnorakiego rodzaju zajęć ubocznych, jakie nauczyciel wykonuje.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#TadeuszToczek">Konieczność wydatnego podniesienia uposażeń nauczycielskich jest sprawą bezsporną. Chodzi tylko o to, by przeprowadzić to jak najprędzej. W budżecie państwa w roku bieżącym jest przeznaczona na ten cel kwota 300 mln zł. Pokryte będą z tego — jak mówił poseł Tułodziecki — wydatki związane z wprowadzeniem zniżki godzin od 1 września oraz z podwyżką wynagrodzeń za niektóre czynności dydaktyczno-wychowawcze.</u>
<u xml:id="u-35.24" who="#TadeuszToczek">Należałoby, moim zdaniem, z tej sumy przeznaczyć też pewne kredyty na dodatki wyrównawcze dla tych nauczycieli, których uposażenie jest niższe od 1.000 zł. Nauczyciel niewykwalifikowany pobiera uposażenie zasadnicze w wysokości 650 zł. Dodatkowe jego wynagrodzenie za wychowawstwo — 36 zł nie stanowi jakiejś większej zwyżki.</u>
<u xml:id="u-35.25" who="#TadeuszToczek">Doprowadzenie przeciętnej uposażenia nauczyciela do przeciętnej uposażenia personelu techniczno-inżynieryjnego w przemyśle jest podstawowym warunkiem uzdrowienia sytuacji w naszym szkolnictwie.</u>
<u xml:id="u-35.26" who="#TadeuszToczek">Projekt planu i budżetu na 1958 r. nie rozwiązuje wszystkich trudności szkoły. Zwiększa się na przykład przeciętna ilość uczniów na jedną izbę lekcyjną, podnosi się współczynnik zmianowości nauki w szkołach podstawowych. Pogorszenie powyższych wskaźników wiąże się ściśle ze sprawą niepełnego zabezpieczenia potrzeb budownictwa szkolnego w planie inwestycyjnym w pierwszych latach planu 5-letniego, nie mówiąc już o planie 6-letnim, który jeśli chodzi o inwestycje szkolne został w bardzo niskim procencie wykonany.</u>
<u xml:id="u-35.27" who="#TadeuszToczek">Potrzeby są duże. Gdybyśmy nawet wydatki na szkolnictwo podwoili, co jest niemożliwością ekonomiczną, to i tak nie byłoby to za wiele. Nie idąc na maksymalizm w zaspokojeniu potrzeb, mając na uwadze trudną sytuację gospodarczą w kraju, wskażę te działy szkolnictwa, które wymagają zwiększenia kredytów jeszcze w tym roku, choćby w toku wykonywania budżetu przez Rząd i rady narodowe.</u>
<u xml:id="u-35.28" who="#TadeuszToczek">Od 1 września 1958 r. liczba uczniów w naszych szkołach zwiększy się o 313 tys. i wynosić będzie 4.237 tys.</u>
<u xml:id="u-35.29" who="#TadeuszToczek">Pierwszy warunek przyjęcia tych dzieci do szkoły to zapewnienie izb lekcyjnych. W latach 1955–1961 szczególnie ostro występuje brak sal lekcyjnych. Z roku na rok wzrasta zagęszczenie. W 1958 r. średnia krajowa wynosi 39,8 ucznia na izbę lekcyjną, wobec 38,9 w 1957 r., a w mieście wynosi 55,2 wobec 54,2 w 1957 r.</u>
<u xml:id="u-35.30" who="#TadeuszToczek">Żadna średnia nie daje pełnego obrazu, więc i w tym wypadku duża ilość szkół wiejskich o małej ilości dzieci obniża pozornie w skali krajowej obciążenie izb lekcyjnych kosztem szkół w dużych miastach. Na przykład w Poznaniu wynosi ona 71,5, w Łodzi — 65,2, w Warszawie — 62,5. W związku z tym wzrasta w bieżącym roku zmianowość. W Poznaniu prawie każda szkoła pracuje przeciętnie na dwie zmiany. Podobna sytuacja jest w Łodzi, Krakowie i innych miastach.</u>
<u xml:id="u-35.31" who="#TadeuszToczek">We wszystkich większych miastach występuje trzyzmianowość, a w Krakowie jest szkoła, w której dwa oddziały uczą się na czwartej zmianie.</u>
<u xml:id="u-35.32" who="#TadeuszToczek">Przyrost uczniów w roku bieżącym i następnych sytuację pogorszy. Nie mówiąc o poprawie sytuacji, zakładając z góry zwiększenie obciążenia izby lekcyjnej, skromnie licząc potrzeba w 1958 r. ponad 4.300 izb lekcyjnych. Nie ma tu mowy o wymianie izb w budynkach zniszczonych, w barakach lub w chatach wiejskich. Na wymianę czeka 16.800 izb lekcyjnych, w tym na wsi 14.100.</u>
<u xml:id="u-35.33" who="#TadeuszToczek">Największe braki występują w województwach: kieleckim, warszawskim, łódzkim, lubelskim, białostockim, krakowskim i rzeszowskim.</u>
<u xml:id="u-35.34" who="#TadeuszToczek">Pierwszy wniosek, wysuwający się na czoło, to pełne wykonanie planu inwestycyjnego w zakresie budownictwa szkolnego przez rady narodowe i DBOR. Budownictwo państwowe sprawy jednak nie rozwiąże. W gromadach, wsiach i miasteczkach społeczeństwo widzi trudności i wie, że państwo nie jest w stanie w krótkim czasie rozwiązać problemów budownictwa szkolnego. Rodzi się więc piękna inicjatywa społeczna — budujemy szkoły. Powstają komitety budowy szkół, które gromadzą poważne fundusze na ten cel. Tej inicjatywie państwo wychodzi naprzeciw. W budżecie przeznaczona jest kwota 90 mln zł na popieranie czynów społecznych. W tym roku w ramach tej akcji buduje się około 945 izb lekcyjnych, z tego 500 izb będzie oddanych do użytku w tym roku.</u>
<u xml:id="u-35.35" who="#TadeuszToczek">Z tego miejsca winniśmy zaapelować do społeczeństwa, organizacji społecznych o przyjście budownictwu szkolnemu z pomocą. Są pewne możliwości uzyskania izb lekcyjnych z rewindykacji. W 1957 r. kosztem 35 mln zł z budżetu państwa, nie licząc sum przeznaczonych przez społeczeństwo, rewindykowaliśmy 240 budynków o 1.517 izbach lekcyjnych. Zakończenie adaptacji i remontu wielu z nich będzie kontynuowane w bieżącym roku. Ponadto będą rewindykowane dalsze obiekty w ilości 357 o 1.630 izbach lekcyjnych.</u>
<u xml:id="u-35.36" who="#TadeuszToczek">Przewidziana jednak na ten cel w budżecie kwota 30 mln zł jest nie wystarczająca. Musimy w ciągu roku wygospodarować dodatkowo 61 mln zł.</u>
<u xml:id="u-35.37" who="#TadeuszToczek">Z dezyderatem do Rządu w tej sprawie wystąpiła sejmowa Komisja Oświaty i Nauki.</u>
<u xml:id="u-35.38" who="#TadeuszToczek">Wiąże się z tym sprawa kapitalnych remontów. Przez szereg lat na kapitalne remonty przeznaczano bardzo nikłe sumy. Doprowadziło to w poprzednim okresie do dekapitalizacji budynków szkolnych. Dopiero od 1953 r. nastąpiła zmiana na lepsze. O tym, jak wzrastały kredyty na ten cel, niech mówią cyfry. W 1951 r. kredyt wynosił 29,8 mln zł, w 1953 r. — 104,9 mln zł, a w 1957 r. — 257 mln zł.</u>
<u xml:id="u-35.39" who="#TadeuszToczek">A jak wygląda sytuacja w 1958 r.? Potrzeby zgłoszone przez wydziały oświaty wojewódzkich rad narodowych zamykają się kwotą 445 mln zł. Po dokładnym przeanalizowaniu tych propozycji dysponujące określoną sumą w budżecie państwa Ministerstwo Oświaty zmniejszyło tę kwotę do 360 mln zł. Ostatecznie wspólnie z Ministerstwem Finansów ustalono limit w wysokości 320 mln zł — z rozbiciem na poszczególne województwa. Rady narodowe natomiast z przyznanego już limitu wstawiły do budżetów terenowych niejednokrotnie zaniżone sumy. Wydział Oświaty np. Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lublinie planował na kapitalne remonty wydatki w wysokości 19,5 mln zł, otrzymał limit na ten cel 14mln zł, a Rada Narodowa uchwaliła 13,6 mln zł; Białystok planował 16 mln zł, otrzymał limit 15 mln zł — Rada Narodowa uchwaliła 13,7 mln zł. Podobne zjawisko wystąpiło w ośmiu innych województwach.</u>
<u xml:id="u-35.40" who="#TadeuszToczek">Ale są i dobre przykłady, godne ze wszech miar podkreślenia, a niektórym radom winny one służyć przykładem. Województwo wrocławskie np. otrzymało limit 20 mln zł, Rada Narodowa uchwaliła 22 mln zł. Województwo warszawskie otrzymało limit 17 mln zł, uchwalono 19,2 mln zł. Podobnie uczyniły rady narodowe w Gdańsku, Olsztynie, Krakowie.</u>
<u xml:id="u-35.41" who="#TadeuszToczek">Konieczną rzeczą jest zwiększenie kredytów na kapitalne remonty o kwotę 37 mln zł w skali krajowej. Dokonać tego muszą wojewódzkie rady narodowe podczas dokonywania przesunięć wydatków z zadań drugoplanowych na zadania pierwszoplanowe — zgodnie z rezolucją, jaka została w tej sprawie zgłoszona przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów.</u>
<u xml:id="u-35.42" who="#TadeuszToczek">Wysoki Sejmie! Gdy mowa o konieczności przeanalizowania budżetów rad narodowych, zasygnalizować muszę potrzebę zwiększenia kredytów na wydatki rzeczowe szkół ogólnokształcących i zakładów kształcenia nauczycieli. Wzrost wydatków rzeczowych szkolnictwa podstawowego w 1958 r. zamyka się kwotą 127.924 tys. zł. Z tej kwoty 33.124 tys. zł wydatkowane zostanie w związku ze wzrostem zadań planowych, wzrostem ilości oddziałów od 1 września o 10.316. Kwota 94 mln zł pochłonięta zostanie przez zwyżkę cen na drzewo, materiały budowlane itp. Na poprawę zaś warunków pracy szkół pozostaje kwota 800 tys. zł, czyli 5zł na jeden oddział w skali krajowej.</u>
<u xml:id="u-35.43" who="#TadeuszToczek">Ze wzrostem zadań więc, jak widzimy, nie idą w parze wydatki rzeczowe. Na przykład w mieście Łodzi zadania wzrastają o 10,8%, a wydatki o 5,7%. Norma rzeczowa nie tylko że nie uwzględnia zwyżki cen, ale spada z 6.256 zł do 5.971 zł. W województwie łódzkim zaś wydatki winny zwiększyć się o 22,6%, a zwiększają się o 4,6%.</u>
<u xml:id="u-35.44" who="#TadeuszToczek">Podobnie, choć trochę lepiej, przedstawia się sytuacja w innych 11 województwach.</u>
<u xml:id="u-35.45" who="#TadeuszToczek">Przejście do porządku dziennego nad tą sprawą wydaje się niebezpieczne. Jest to podcinanie gałęzi, na której siedzimy. Zaniedbywanie remontów kapitalnych, bieżących, konserwacji budynków szkolnych eliminuje z użytku izby szkolne, których i tak brak bardzo odczuwamy. Zaniżanie normy rzeczowej w szkołach pogarsza już istniejące trudne warunki pracy szkół, nie pozwala utrzymać na odpowiednim poziomie czystości i higieny, nie pozwala zaopatrzyć szkół w pomoce naukowe, których odczuwa się duży brak.</u>
<u xml:id="u-35.46" who="#TadeuszToczek">Podjęcie przez Sejm uchwały, czy rezolucji, zalecającej radom narodowym poczynienie korekt w budżetach terenowych pozwoli na poprawę sytuacji. Myślę, że nowo wybrane rady narodowe potrafią jeszcze teraz po gospodarsku przeanalizować budżet i zwiększyć odpowiednie pozycje budżetu oświaty, a przede wszystkim te trzy, o których mówiłem.</u>
<u xml:id="u-35.47" who="#TadeuszToczek">Istniejące formy wychowania przedszkolnego na wsi, tj. przedszkola i dziecińce, z roku na rok obejmują coraz to mniejszą liczbę dzieci. W latach 1949–1059 dziecińce obejmowały od 100–150 tys. dzieci, w 1956 r. objęły już tylko 60 tys. dzieci, a w 1958 r. przewiduje się objęcie 33 tys. Maleje też liczba dzieci w przedszkolach wiejskich. W 1956 r. wynosiła około 66 tys. dzieci, a plan na 1958 r. przewiduje 43 tys.</u>
<u xml:id="u-35.48" who="#TadeuszToczek">Z przytoczonych danych wynika, że zorganizowana opieka nad dzieckiem wiejskim z roku na rok maleje. Stan ten, oraz fakt, że życie kulturalne dziecka wiejskiego jest ubogie w porównaniu z życiem dziecka miejskiego, powoduje, że 13% dzieci wiejskich powtarza klasę I i II. Jest to bardzo wysoki procent, co w konsekwencji prowadzi do dużego odsiewu w następnych klasach, w następnych latach nauki — m. in. dlatego tak duży procent młodzieży wiejskiej nie kończy 7 klas. Wynosi on 40%.</u>
<u xml:id="u-35.49" who="#TadeuszToczek">W skali krajowej w 1957 r. 13,2% dzieci było objęte wychowaniem przedszkolnym, z tego na wsi 7,7%. O tym, że przedszkole na wsi stawia pierwsze kroki, świadczyć może woj. białostockie, w którym 7% ogółu dzieci jest objęte wychowaniem przedszkolnym, z tego na wsi 2,2%, to znaczy że co 50 dziecko korzysta z dobrodziejstw przedszkola, a na wsi lubelskiej co 20-te. W granicach poniżej średniej krajowej znajdują się województwa: Rzeszów, Olsztyn, Łódź, Szczecin, Warszawa, Wrocław, Koszalin, Kielce.</u>
<u xml:id="u-35.50" who="#TadeuszToczek">W ostatnim okresie Ministerstwo Oświaty podjęło szereg słusznych kroków, zmierzających do naprawy sytuacji na tym odcinku. Chodzi tu o koordynację planów przedszkoli oprowadzonych przez zakłady pracy i rady narodowe.</u>
<u xml:id="u-35.51" who="#TadeuszToczek">Po drugie uważamy, że odpłatność winna kształtować się w zależności od zarobków rodziców, a na wsi od dochodowości gospodarstwa rolnego.</u>
<u xml:id="u-35.52" who="#TadeuszToczek">Organizację przedszkoli wiejskich oprzeć należy na tych samych zasadach, co w mieście. Dążyć należy do objęcia wszystkich dzieci w wieku 6 lat wychowaniem przedszkolnym — zarówno w mieście, jak i na wsi. Dlatego trzeba rozgraniczyć pojęcie przedszkola i pojęcie placówki socjalno-opiekuńczej. Przedszkole winno być instytucją wychowującą dziecko przed pójściem do szkoły. W trosce jednak o matkę pracującą trzeba organizować placówki socjalno-opiekuńcze, które zabezpieczą opiekę nad dzieckiem w czasie pracy matki. Komisja Oświaty i Nauki stoi na stanowisku, że wychowanie dzieci do lat 4 winno odbywać się w domu. Wymaga to oczywiście przeanalizowania wysokości dodatków rodzinnych dla ich matek. Uwzględniając trudną jeszcze sytuację materialną klasy robotniczej, nie należy pochopnie likwidować przedszkoli 9-godzinnych. W dalszych naszych planach gospodarczych należy przewidzieć poważne kredyty na budowę placówek przedszkolnych.</u>
<u xml:id="u-35.53" who="#TadeuszToczek">Na zakończenie chciałbym jednak zwrócić uwagę, że wzrostowi wydatków na oświatę musi towarzyszyć większa troska o zachowanie istniejącego mienia szkolnego, jak pomoce naukowe i sprzęt szkolny. Kierownictwa szkół i komitety rodzicielskie zwiększyć muszą opiekę nad całym majątkiem szkolnym.</u>
<u xml:id="u-35.54" who="#TadeuszToczek">Wykonanie zadań w zakresie oświaty możliwe będzie wtedy, jeśli budżet przeznaczony na ten cel zrealizowany będzie celowo i oszczędnie, a rady narodowe potrafią zainteresować potrzebami szkoły całe społeczeństwo. Szkoła winna stać się szkołą gromady, osiedla czy środowiska, a nie wyłącznie państwową. Rząd winien uczynić wszystko, aby w miarę możliwości poprawić sytuację w szkolnictwie, a przede wszystkim sytuację materialną nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-35.55" who="#TadeuszToczek">Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, którego jestem członkiem, dołoży starań, by rozwój oświaty i kultury szedł w parze z rozwojem całej gospodarki narodowej. Od tego przecież zależy przyszłość naszej socjalistycznej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-35.56" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Zygmuntowi Hor owakiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#ZygmuntHorowski">Obywatelu Marszałku! Wysoki Sejmie! Od chwili ukazania się uchwały Nr 611 Rady Ministrów z dnia 3 października 1956 r. rozpoczął się bardzo korzystny proces przekazywania radom narodowym stałych źródeł dochodów, nasilony w 1957 r. a poszerzony jeszcze w bieżącym 1958 r. Równolegle z przekazywaniem radom narodowym źródeł dochodów następuje i rozszerzanie ich uprawnień w wykonywaniu budżetów i ustalaniu zadań gospodarki terenowej. Udział budżetów terenowych w zakresie wydatków wzrasta.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#ZygmuntHorowski">Jeżeli chodzi o oświatę, naukę, kulturę i cele socjalne, to właśnie gros wydatków na te cele ujęte jest w budżetach terenowych. W dziale zdrowia i kultury fizycznej budżety terenowe przejmują 78,9% ogólnych wydatków, a zatem udział budżetu centralnego wynosi w tym dziale zaledwie 21,1% wydatków. Ale jeszcze wyraźniej i jeszcze mocniej w stosunku do budżetu centralnego obciążone są budżety terenowych rad narodowych w zakresie finansowania oświaty i wychowania; 87,8% wydatków na oświatę finansowane jest z budżetów terenowych.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#ZygmuntHorowski">Ten wydatny w stosunku do budżetu państwa udział budżetu terenowego w finansowaniu oświaty należy uznać za słuszny i rzeczą nas wszystkich jest, aby rady narodowe i ich organy w praktyce przekonały nas, że problemy oświatowe i rozwój oświaty — uzależniony w tak dużym stopniu od zasobów pieniężnych z gospodarki terenowej — znalazły pełne i należyte dla swojej rangi w życiu społecznym zrozumienie w tychże radach.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#ZygmuntHorowski">Należy przestrzec nowe rady przed złymi nieraz praktykami w tej dziedzinie niektórych starych rad, które często problemy oświaty i wychowania próbowały zepchnąć na dalszy plan. Niestety, nierzadko sygnalizowano w terenie brak zrozumienia dla potrzeb szkół i placówek oświatowych przez dawne rady. W jednej z gromad w woj. poznańskim gromadzka rada narodowa postanowiła zamknąć dobrze prosperujące przedszkole, aby „uratowane” w tym dziale wydatki przesunąć na — konieczne zresztą i słuszne — potrzeby na odcinku gospodarczym. Rada ta uznała, że oszczędności najlepiej dokonać na oświacie, ale nie zrozumiała i nie dostrzegła w dalszej perspektywie bardzo poważnych skutków takich nieprzemyślanych operacji.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#ZygmuntHorowski">Badając budżety terenowe na oświatę woj. poznańskiego stwierdzić muszę, że wydziały oświaty prezydiów powiatowych rad narodowych wprowadziły do preliminarzy wydatków różne kwoty na wydatki rzeczowe szkół i bardzo często obniżały normę do tego stopnia, że kredyty na 1958 r. nie zabezpieczają już nawet najistotniejszych potrzeb szkół w zakresie wydatków administracyjno-gospodarczych, jak czystość, opał, światło i bieżące remonty. Średnia norma na wydatki rzeczowe szkół podstawowych w woj. poznańskim wynosi w 1958 r. 3.619 zł. Tymczasem ustalona norma w niektórych powiatach jest o wiele niższa. Spośród 29 powiatów — 23 mają normę niższą od średniej wojewódzkiej. Powiat Ostrzeszów ustalił normę w wysokości 2.069 zł, a więc o 1.550 zł za niską, na jeden oddział. A oddziałów w pow. ostrzeszowskim jest 333. Powiat Piła-Trzcianka — o 1.307 zł za niską stawkę, Wągrowiec — o 1.031 zł, Poznań — o 768 zł za niską. Za niską ustaliły też powiaty: Pleszew, Turek, Leszno, Środa, Nowy Tomyśl, Szamotuły, Krotoszyn, Chodzież, Kościan, Kępno, Gostyń, Czarnków. Na wyrównanie budżetów dla 7 powiatów o najniższej stawce potrzeba w woj. poznańskim 2.379 tys. zł, a dla wszystkich 23 powiatów — około 4 mln zł.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#ZygmuntHorowski">Wysoki Sejmie! Rozumiem bardzo dobrze, że państwo nasze nie jest w stanie w obecnej sytuacji zaspokoić wszystkich potrzeb, jakie stają i piętrzą się przed nami. Zdajemy sobie sprawę, że te potrzeby w dziedzinie oświaty i wychowania są olbrzymie, a na skutek zwiększającego się z roku na rok zagęszczania, przy pogarszającym się stale stanie budynków szkolnych, będą potrzeby wzrastały z każdym rokiem w takim tempie, że jeżeli już dziś nie popatrzymy na to zagadnienie jak na problem pierwszej rangi — przyszłość może przynieść daleko idące przykre następstwa.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#ZygmuntHorowski">Sprawa budownictwa i remontów kapitalnych jest z tej racji w dziedzinie oświaty sprawą najważniejszą, i to w całym naszym kraju. Dla przyrastającej co roku liczby pomad 300 tys. dzieci potrzeba dużo nowych izb lekcyjnych, a budujemy ich — mimo ogromnego wysiłku — wciąż jeszcze za mało.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#ZygmuntHorowski">Przyjęło się ogólnie pojęcie, że źle jest na odcinku budownictwa szkolnego w okręgach południowych, czy północnych, a wcale nie tak groźnie i nie tak poważnie przedstawia się sprawa budownictwa w woj. poznańskim. Na województwo poznańskie patrzyliśmy dotąd jako na region, w którym mocno i niewzruszenie stoją pobudowane w okresie przedwojennym budynki szkolne. I dlatego w ostatnich latach woj. poznańskie uzyskiwało bardzo skromne dotacje na te cele, a sami Poznaniacy okazywali dużo zrozumienia dla olbrzymich potrzeb kraju w tej dziedzinie w innych okręgach. I jeszcze w ubiegłym, 1957 r. Poznańskie łatwo zrezygnowało z dodatkowych kredytów, które mu przysługiwały i których mogło żądać w związku ze zmianą cen niektórych materiałów. Okazało się obecnie, że długo nie remontowane budynki niszczeją, a remonty tych masywnych i na zewnątrz pozornie dobrze się jeszcze prezentujących obiektów szkolnych stały się już pilną koniecznością. A remonty te będą na pewno kosztowniejsze niż remonty na innych terenach, gdzie buduje się z materiałów lżejszych i o słabszej konstrukcji. I dlatego potrzeby Poznania i Poznańskiego rosną i rosnąć będą szybciej, aniżeli potrzeby innych okręgów.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#ZygmuntHorowski">Należy przy tym wziąć pod uwagę ten fakt, że aczkolwiek zagęszczenie w klasach rośnie wprawdzie w całym kraju i stanowi groźne memento dla wszystkich tych, którzy nie chcą zrozumieć i uznać, że sprawa budownictwa szkolnego jest sprawą najbardziej palącą i groźną, a zagęszczenie to staje się największe w woj. poznańskim — o czym zresztą wspominał mój przedmówca — w skali krajowej to niby dobrze zagospodarowane miasto Poznań będzie jednym z pierwszych miast, które z nowym rokiem szkolnym będzie musiało zacząć naukę na cztery zmiany. Poznaniowi potrzeba na gwałt 372 izby szkolne.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#ZygmuntHorowski">Chciałbym te potrzeby rzucić na tło naszych — w niedalekiej przyszłości widzianych wielkich dni polskiego Millenium. Millenium to wprawdzie uroczystość całego kraju i wszystkich Polaków rozrzuconych po całym świecie. Ale powiedzmy sobie szczerze, że obchody Tysiąclecia będziemy święcili poza stolicą również w Gnieźnie, Biskupinie, Poznaniu — a więc w Wielkopolsce, która przecież jest kolebką państwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#ZygmuntHorowski">Uważam, że już dzisiaj należałoby pomyśleć o tym, aby między innymi i na sprawy oświaty i budownictwa szkolnego szczególnie życzliwie i troskliwie popatrzeć.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#ZygmuntHorowski">Rezolucja Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów do projektu ustawy budżetowej na 1958 r., uchwalona przez Komisję w dniu 6 marca br. (druk nr 110), o której mówił główny sprawozdawca poseł Ajnenkiel stwierdza m. in.:</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#ZygmuntHorowski">„Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zaleca radom narodowym przeprowadzenie w toku wykonywania budżetów analizy dochodów i wydatków w celu wykorzystania dalszych możliwości wygospodarowania dochodów ze źródeł własnych oraz celowego i gospodarnego ich wydatkowania dla zaspokojenia zadań, których potrzeby nie zostały w pełni uwzględnione”.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#ZygmuntHorowski">Trzeba więc teraz, w oparciu o wyżej przytoczoną rezolucję, aby odpowiednie resorty, a w sprawach przeze mnie referowanych Ministerstwo Oświaty, jak i właściwe rady narodowe dopilnowały, by wydziały oświaty terenowych rad narodowych, w pełnej odpowiedzialności za poziom oświaty i prawidłowe działanie szkół, jak najtroskliwiej i jak najwnikliwiej przystąpiły do prac w prezydiach rad narodowych w zakresie analizowania budżetów terenowych, aby pozycje na oświatę — tak beztrosko nieraz zaniżane w okresie preliminowania — były uzupełnione zgodnie z istotnymi potrzebami. Leży to w interesie całego społeczeństwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#CzesławWycech">Głos ma poseł Magdalena Dubiel.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MagdalenaDubiel">Wysoki Sejmie! Z wielkim zadowoleniem przyjęło nauczycielstwo zapowiedzianą zniżkę godzin od nowego roku szkolnego — mimo że obniżka ta nie wynosi postulowanych 6, a tylko 4 godziny. W ten sposób będą mogli nauczyciele znaleźć czas, by pogłębić swoją wiedzę, względnie będą mogli zająć się pewnymi czynnościami społecznymi.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#MagdalenaDubiel">Mimo tego osiągnięcia sytuacja posłów-nauczycieli w terenie staje się szczególnie nieprzyjemna. Rozgoryczenie nauczycieli z powodu niskiego uposażenia, zwłaszcza nauczycieli młodych, dochodzi do wielkiego napięcia, które skierowane jest przeciw posłom-nauczycielom, jako tym ich reprezentantom na szczeblu państwowym. My, posłowie-nauczyciele, zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że jakaś generalna podwyżka płac w obecnej fazie jest niemożliwa, jednak stwierdzam, że pozostanie nadal sytuacja, która wywołuje największe zaniepokojenie wśród nauczycielstwa i przynosi poważne szkody społeczeństwu. W ten sposób nadal całym autorytetem sejmowym utrzymujemy stan wynagradzania nauczycieli szkół podstawowych na poziomie niższym od jakiegokolwiek innego zawodu.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#MagdalenaDubiel">Zarząd Główny Związku Nauczycielstwa Polskiego, przy współudziale pracowników naukowych, w celu dokładnej orientacji co do bytu i pracy nauczyciela szkoły podstawowej przeprowadził badanie budżetu 250 rodzin nauczycieli. W tych badaniach stwierdzono, że zarówno nauczyciele wiejscy, jak i miejscy, równoważą swój budżet miesięczny jedynie dzięki zaciąganiu pożyczek w drugiej i trzeciej dekadzie miesiąca. Stwierdzić również należy, że dochód na jednego członka rodziny znajduje się poniżej przyjętego minimum egzystencji.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#MagdalenaDubiel">Z niskiej płacy nauczyciela zdają sobie sprawę nawet dzieci szkolne. Oto przykład z praktyki. Uczeń w klasie V zaniedbywał się w nauce, koleżanka nauczycielka w naszej szkole zwraca mu uwagę: „Ucz. się chłopcze, bo co z ciebie wyrośnie, nie znajdziesz zajęcia”. Na to uczeń odpowiada: „O nie, proszę pani, to nieprawda, mój brat skończył 3 klasy i zarabia 2.000 zł, a pani zarabia 700 zł”.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#MagdalenaDubiel">Statystycznie stwierdzono, że 2,2% nauczycieli zarabia 620 zł, 28,8%–750 zł, 30%–930 zł, 31% — od 1.000 do 1.200 zł, a tylko 8% — do 1.500 zł miesięcznie. Przeciętna płaca nauczycieli szkół podstawowych w stosunku do wartości nabywczej okresu lat 1935–1939 wynosi obecnie 41,60 zł.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#MagdalenaDubiel">Przedstawiając te dane, nie chcę twierdzić, że podaję wnioski rewelacyjne, o których nikt nie wie. Sytuacja ta jest na ogół wszystkim dobrze znana, może tylko wstydliwie ukrywana. Wszyscy również doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nauczyciel za swoje pobory — bez względu na to, jaką ma kategorię — nie jest w stanie utrzymać siebie i swej rodziny. Dlatego też, aby jakoś żyć, szukać musi dodatkowych źródeł zarobku, jak: godziny nadliczbowe, w miastach dodatkowe etaty, lekcje w szkołach dla pracujących, w czasie wakacji prowadzą koledzy zajęcia na koloniach letnich, niektórzy podejmują się pracy fizycznej w PGR-ach, pracy przy budowach, a jeden z kolegów z pow. pszczyńskiego pracował w czasie wakacji nawet jako brukarz na ulicy.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#MagdalenaDubiel">I tu jest jedno ze źródeł niskiego poziomu wychowania i nauczania.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#MagdalenaDubiel">Powstaje pytanie, czy jeszcze w bieżącym roku budżetowym można zmienić ten stan rzeczy i choć w części zaspokoić słuszne żądania nauczycieli? Uważam, że tak. Można by wprowadzić pewne dodatki do płac nauczycielskich, a mianowicie wynagrodzić trudne warunki nauczania kolegom uczącym w klasach łączonych. Praca ta jest bardzo ciężka i wymaga specjalnego trudu. Należałoby wynagrodzić każde wychowawstwo w klasach łączonych osobno. Można ustalić pewne wynagrodzenie za poprawę zeszytów nauczycielom uczącym takich przedmiotów, jak matematyka, historia, geografia itp. Można podwyższyć dodatki za poprawę zeszytów z języka polskiego, za wychowawstwo, za prowadzenie biblioteki, opiekę nad pracowniami, oraz wprowadzić dodatek za prowadzenie spółdzielni uczniowskich, które wymagają szczególnie troskliwej opieki ze strony nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#MagdalenaDubiel">Należałoby również przyznać wspomniany już z tej trybuny dodatek nauczycielom pracującym w wyjątkowo trudnych warunkach terenowych.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#MagdalenaDubiel">Tego rodzaju poczynione poprawki bytu nauczycieli znacznie rozładują nurtujące w kołach nauczycielskich rozgoryczenie.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#MagdalenaDubiel">Aby podnieść nasze państwo, musimy zacząć od dobrej, racjonalnej gospodarki i oświaty. Jeden z myślicieli wyraził się tymi słowami: „Naród, który nie szanuje nauczyciela — ginie”.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#MagdalenaDubiel">Jako nauczycielka ucząca na terenach odzyskanych i pochodzenia rodzimego, stwierdzam niedostateczną pracę kulturalno-oświatową na tych terenach. Proces repolonizacji tych terenów jest wysoce niezadowalający. Coraz częściej jesteśmy świadkami szerzenia się tam mowy niemieckiej; jesteśmy również świadkami masowego odpływu ludności rodzimej. A przecież ludność ta nigdy w pełni niemiecką się nie czuła. Mamy liczne dowody polskości na tych terenach. Wystarczy spojrzeć do tej oto kroniki, która zachowała się w naszej szkole. Kierownik tejże szkoły, Niemiec, w 1913 r. pisze, że na ogólną ilość 138 dzieci w szkole 135 dzieci włada wyłącznie językiem polskim, a tylko troje dzieci zna język niemiecki. Wystarczy wspomnieć okres trzech powstań śląskich, w których to nasi ojcowie z bronią w ręku i krwią własną zadokumentowali swoją przynależność. Wystarczy wspomnieć o takich działaczach śląskich, jak Józef Lompa, Karol Miarka i wielu innych.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#MagdalenaDubiel">W okresie minionym popełniliśmy szereg błędów, które zraziły ludność pochodzenia rodzimego do naszej Ojczyzny. Aby usunąć skutki tych błędów, należy wzmóc na tych terenach pracę kulturalno-oświatową i postawić ją na najwyższym poziomie. W tym celu trzeba przyznać specjalny dodatek regionalny dla nauczycieli pracujących wśród ludności pochodzenia rodzimego, aby przez to zabezpieczyć zdolne i fachowe siły do prowadzenia akcji kulturalno-oświatowej wśród tej ludności. Prowadzenie chórów, orkiestr, zespołów tanecznych i teatralnych winno spoczywać w rękach nauczycieli, a nie w rękach niedostatecznie do tego przygotowanych instruktorów.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#MagdalenaDubiel">Przypomnijmy sobie pracę społeczną nauczycieli w okresie międzywojennym na zachodzie. Dała ona niezatarte dotychczas owoce. Nauczyciele zawsze prowadzili owocną działalność, należy więc obecnie, ze względu na ich skromne płace, przyznać im wspomniany już przeze mnie dodatek regionalny, aby stali się pionierami polskości na Ziemiach Odzyskanych, w której to pracy w minionym okresie dało się odczuć szczególne osłabienie.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#MagdalenaDubiel">Z tego miejsca chciałabym poruszyć jeszcze jedną, niemniej ważną sprawę, mocno krzywdzącą koleżanki, które w latach 1926–1937 pracowały na Śląsku.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#MagdalenaDubiel">Jak wiadomo, w tym czasie na Śląsku obowiązywała nauczycielki ustawa celibatowa, wydana w dniu 29 marca 1926 r. (Dz. U. SI. Nr 8 poz. 12), w myśl której rozwiązywano stosunek służbowy z nauczycielkami, które wychodziły za mąż. Ustawa ta obowiązywała do 1937 r. Zniesiono ją wtedy, kiedy o przyjęcie do pracy w szkolnictwie było już bardzo trudno. Znane są przecież z tego okresu 'bezpłatne praktyki, które były wyrazem ciasnoty etatowej w zawodzie nauczycielskim. Zniesienie więc tej ustawy w 1937 r. miało tylko praktyczny sens — dla nauczycielek nowo wstępujących w związek małżeński.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#MagdalenaDubiel">Krzywdzącym jest fakt, że nie zalicza się obecnie tym koleżankom, które dotknęła ta ustawa celibatowa, tego okresu przymusowej bezczynności do wysługi lat emerytalnych. Liczba tych nauczycielek jest bardzo mała, i nie powinno to stanowić żadnych trudności, by tę krzywdę wyrównać i zaliczyć naszym koleżankom lata przymusowej bezczynności do wysługi emerytalnej.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#MagdalenaDubiel">Nadmieniam, że ogólna liczba tych kobiet wynosi około 500 i praktycznie nie będzie to stanowiło poważniejszego wydatku.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#MagdalenaDubiel">Nie sposób w tym moim krótkim przemówieniu rozpatrzyć, wszystkich potrzeb nauczycieli. Uważam, że uzupełnili to już inni koledzy posłowie.</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#MagdalenaDubiel">Jako nauczycielka zdaję sobie sprawę z trudności gospodarczych naszego kraju i głosować będę za uchwaleniem ustawy budżetowej. Pragnę jednak w imieniu ogółu nauczycielstwa gorąco zaapelować do Rządu, by przedstawione przeze mnie wnioski poprawy bytu nauczycieli potraktował jako jedną z najbardziej palących potrzeb społecznych, nie cierpiących zwłoki.</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Eugeniuszowi Miniszewskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#EugeniuszMiniszewski">Wysoka Izbo! Dyskutując nad planem i budżetem na rok bieżący szukamy jeszcze rezerw, które niewątpliwie tkwią w gęsto powiązanych ogniwach naszej gospodarki narodowej, które tkwią w naszej inicjatywie społecznej, możliwościach lokalnych — tak często niedostatecznie dostrzeganych i wykorzystywanych.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#EugeniuszMiniszewski">Niech mi wolno będzie w ślad za głosami dyskusji, w ślad za słowami, które padły z tej Wysokiej Trybuny, dołączyć jeszcze kilka uwag w sprawie wychowania młodzieży na tle autorytetu nauczyciela i ogólnej sytuacji szkolnictwa w Polsce.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#EugeniuszMiniszewski">Wiele już na ten temat mówiono i pisano, wiele dyskutowano, ale — moim zdaniem — wszystko to jest jeszcze za mało.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#EugeniuszMiniszewski">Polska Ludowa wiele już uczyniła w dziedzinie oświaty, w dziedzinie upowszechnienia wiedzy i likwidacji analfabetyzmu — i to wszystko w tempie wprost niespotykanym. Ale jest to jeszcze niewspółmiernie mało w stosunku do potrzeb kraju, tak bardzo wyniszczonego wojną i hitlerowską okupacją.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#EugeniuszMiniszewski">Tak często czytamy w prasie, słyszymy w radio, słyszymy z tej trybuny słowa pełne niepokoju odnośnie wychowania młodzieży, walki z chuligaństwem, z alkoholizmem i z przestępczością młodzieży. Chcę z tego miejsca mocno podkreślić, że walka o wychowanie młodzieży wiąże się ściśle ze szkołą — aczkolwiek nie jest tylko problemem szkoły, bo jest także problemem rodziców, organizacji młodzieżowych i całego społeczeństwa. Na wychowanie młodzieży wpływa wiele czynników niejednokrotnie bardzo skomplikowanych, ale w zasadzie sprowadzających się do wspólnego mianownika, jakim jest szkoła i dom.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#EugeniuszMiniszewski">Wydaje mi się, że nie będzie przesady, jeśli powiem, że nie ma w życiu społeczeństwa większego zadania nad wychowanie i nauczanie młodzieży.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#EugeniuszMiniszewski">Nauczyciel od pierwszych dni Polski Ludowej pracował z pełnym poświęceniem dla szczytnych ideałów budownictwa Polski sprawiedliwej, dla budownictwa socjalizmu w naszym kraju. I w tej zaszczytnej roli trwa, mimo wielu trudności, jak i naporu sił antysocjalistycznych.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#EugeniuszMiniszewski">Mówię o tym przede wszystkim dlatego, że podniesienie autorytetu nauczyciela staje się koniecznością chwili i wiąże się ściśle z wychowaniem naszego młodego pokolenia na zdrowe społeczeństwo, obdarzone poczuciem odpowiedzialności za dobro społeczne, zdolne do walki ze wszystkim, co godzi w interesy państwa i narodu, co godzi w socjalizm.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#EugeniuszMiniszewski">Mamy wychować młodzież, mamy wpoić w nią zdrowe zasady moralności socjalistycznej — wobec tego musimy szukać i musimy znaleźć środki, które umocnią pozycję nauczyciela, które pozwolą mu zająć się bez reszty sprawą nauczania i wychowania młodzieży.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#EugeniuszMiniszewski">Ze sprawą wychowania młodzieży wiąże się więc ściśle sprawa kadr nauczycielskich. Jeżeli przeciętna płacy nauczyciela, uwarunkowana konkretnymi możliwościami kraju, wynosi jeszcze poniżej 1.000 zł, a 61% nauczycieli zarabia poniżej 930 zł, to chyba jest rzeczą jasną, że zawód nauczycielski nie jest zawodem tzw. „atrakcyjnym”, przyciągającym ludzi o wysokich kwalifikacjach zawodowych, ale wręcz przeciwnie — ta niska stopa materialna powodowała i powoduje często ucieczkę z zawodu nauczycielskiego cennych, doświadczonych, kwalifikowanych sił nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#EugeniuszMiniszewski">Sądzę, że pierwszy krok — choć skromny — w kierunku naprawy został już dokonany w formie obniżki godzin nauczania dla nauczycieli szkół podstawowych z dniem 1 września br.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#EugeniuszMiniszewski">Wierzę jednocześnie, że wysiłkiem całego naszego społeczeństwa, w toku realizacji planu na 1958 r., wygospodaruje się dalsze środki na następne kroki zmierzające do poprawy ekonomicznych warunków nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#EugeniuszMiniszewski">Ze sprawą wychowania i nauczania młodzieży wiąże się także ściśle problem budownictwa szkolnego. Trudno jest wprost mówić o wynikach nauczania i wychowania, gdy wysoki stan ilościowy dzieci w izbach szkolnych paraliżuje możliwości osiągnięcia tych wyników, gdy tysiące izb lekcyjnych wymaga natychmiastowej zmiany, gdy te izby mieszczą się w wielu wypadkach w zrujnowanych chałupach wiejskich i barakach.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#EugeniuszMiniszewski">Przykładem tego są m. in. wschodnie powiaty woj. poznańskiego, jak pow. kaliski, turecki, kolski czy koniński. Jeśli co roku liczba uczniów szkół podstawowych wzrasta o 300 tys., a już dzisiaj w niektórych szkołach Poznania czy Łodzi liczba dzieci na izbę szkolną przekracza 80, to chyba zagadnienie to jest aż nadto wyraźne i palące.</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#EugeniuszMiniszewski">Wspominając krótko o potrzebach w zakresie inwestycji szkolnych — inwestycji wprost nieproporcjonalnych do tego, co jest konieczne — chcę przede wszystkim podkreślić słuszność myśli, która tu już padła, odnośnie rozwinięcia szerokiej inicjatywy społecznej w dziedzinie budownictwa szkół. Potrzeba tylko więcej pomocy, opieki i uczulenia dla tych palących spraw ze strony nowych rad narodowych i ich prezydiów.</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#EugeniuszMiniszewski">Wysoka Izbo! Wspomniawszy na wstępie o chuligaństwie, pijaństwie i różnych wybrykach ze strony młodzieży, chciałbym teraz podkreślić, że maluje się często tę młodzież w kolorach najbardziej czarnych, widzi się niejednokrotnie drogę kar sądowych czy administracyjnych, a zapomina się o możliwościach poważnych i trwałych sukcesów na drodze wychowawczej.</u>
<u xml:id="u-41.16" who="#EugeniuszMiniszewski">Należy z pełną szczerością stwierdzić, że zbyt mało staraliśmy się wnikać w ducha młodzieży, że nie zawsze stwarzaliśmy jej te warunki, których wymaga wiek młodzieńczy. Stąd powstało wiele wypaczeń i trudności wychowawczych. Zbyt mało przywiązywano uprzednio wagi do rozwiązywania palącego problemu młodzieży kończącej tylko szkołę podstawową, a więc młodzieży w wieku od 14 do 17 lat, młodzieży, która z natury rzeczy stanowi najbardziej podatny materiał do demoralizacji.</u>
<u xml:id="u-41.17" who="#EugeniuszMiniszewski">Dotychczasowy system zatrudniania nie stwarzał bodźców dla zainteresowania młodzieży w zdobywaniu wiedzy, nie stwarzał warunków ku temu, aby każdy zdawał sobie sprawę, że pogłębianie wiadomości fachowych pociąga za sobą poprawę ekonomicznych warunków życia.</u>
<u xml:id="u-41.18" who="#EugeniuszMiniszewski">XI Plenum KC PZPR zwróciło uwagę na ten jednostronny dotychczasowy system płac, a stąd na jednoczesny brak zainteresowania młodzieży w pogłębianiu wiedzy ogólnej i fachowej — i w związku z tym podjęło odpowiednie uchwały.</u>
<u xml:id="u-41.19" who="#EugeniuszMiniszewski">Walka o wychowanie młodzieży jest problemem niełatwym. Jest to walka długofalowa, wymagająca wysiłku i zrozumienia całego społeczeństwa. I walkę tę należy rozpocząć od podstaw, od domu i szkoły, poprzez harcerstwo, które już obecnie — mimo wielu trudności i niedomagań — zdaje pozytywnie egzamin w zakresie wychowania młodzieży. Harcerstwo, które spełnia tak poważną rolę wychowawczą, potrzebuje pomocy materialnej i opieki ze strony zakładów pracy i rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-41.20" who="#EugeniuszMiniszewski">Wysoka Izbo! Sprawy oświaty i nauczyciela muszą dotrzeć do wszystkich rad narodowych, gdzie jeszcze w wielu wypadkach zapomina się o świadczeniach na rzecz szkoły i nauczyciela — świadczeniach wynikających z obowiązujących zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-41.21" who="#EugeniuszMiniszewski">Wielce palącą sprawą jest także sprawa mieszkań dla nauczycieli z nowego budownictwa i sprawa przestrzegania przydziału mieszkań nauczycielom po nauczycielach.</u>
<u xml:id="u-41.22" who="#EugeniuszMiniszewski">Niewątpliwie słuszną była ostatnio podjęta uchwała egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Poznaniu — opublikowana w prasie — w sprawie przestrzegania zarządzeń władz, odnośnie szkoły i nauczyciela, z podkreśleniem doniosłej roli, jaką spełnia i spełniać będzie w naszym społeczeństwie nauczyciel polski.</u>
<u xml:id="u-41.23" who="#EugeniuszMiniszewski">Śmiem wyrazić nadzieję, że w ślad za Poznaniem wszystkie -prezydia wojewódzkich rad narodowych podejmą odpowiednie uchwały w sprawie ścisłego przestrzegania zarządzeń dotyczących szkoły i spraw bytowych nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-41.24" who="#EugeniuszMiniszewski">Oświata i możliwości jej rozwoju to zagadnienie nie tylko resortu oświaty, czy Komisji Oświaty i Nauki, to nie tylko sprawa nauczycieli — to paląca sprawa całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-41.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Stanisławowi Hertelowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#StanisławHertel">Wysoka Izbo! W przemówieniu swoim ograniczę się do omówienia jednego tylko problemu, ale bardzo zdaniem moim istotnego. Chcę zatrzymać się bliżej nieco nad sprawą inwestycji i budownictwa szkolnego.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#StanisławHertel">Z przytoczonych przez moich przedmówców cyfr i zestawień widać jasno, że musimy dużo budować i stale remontować, aby zmieścić w szkołach i zapewnić znośne warunki nauki wszystkim dzieciom w wieku szkolnym, których liczba — jak słyszeliśmy — w najbliższych latach będzie co rok rosła o z górą 300 tys., by w 1965 r. znacznie przekroczyć 5 mln. Trzeba więc w okresie dwu planów 5-letnich, tzn. bieżącego i następnego, wybudować co najmniej 60 tys. izb szkolnych.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#StanisławHertel">Limit na terenowe budownictwo szkolne w 1958 r., ustalony przez Radę Ministrów w wysokości 1.287.600 tys. zł, w wyniku zmian dokonanych przez rady narodowe wynosi 1.208.574 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#StanisławHertel">Trudną sytuację na tym odcinku poprawi niewątpliwie szybko wzrastająca inicjatywa budowy szkół w ramach czynu społecznego. I trzeba z tego miejsca podkreślić, że budowa szkół przez komitety społeczne jest o wiele szybsza od budowy szkół przez państwo, a co ważniejsze — o wiele tańsza.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#StanisławHertel">O ile w latach 1956–1957 zbudowano w czynach społecznych 136 szkół o 340 izbach lekcyjnych, to w roku bieżącym zamierza się wybudować 350 szkół o 964 izbach. Inicjatywa ta zasługuje na pełne poparcie ze strony państwa i władz oświatowych, jeśli ma wydać oczekiwane wyniki, w postaci przyspieszenia i zwiększenia ilości izb lekcyjnych i mieszkań nauczycielskich, których brak tak bardzo odczuwamy, a które przecież są integralną częścią szkoły. Nie powinna jednak przybierać charakteru niekontrolowanego i nie liczącego się z konsekwencjami ekonomicznymi żywiołu.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#StanisławHertel">Groźna sytuacja w dziedzinie budownictwa szkolnego ma swe źródło zarówno w zaniedbaniach okresu dwudziestolecia międzywojennego (kiedy to przy niepełnym wykonaniu obowiązku szkolnego wypadało przeciętnie na izbę 66 dzieci), jak i w zniszczeniach wojennych. Niedostateczny wysiłek inwestycyjny w okresie planu 6-letniego, kiedy wybudowano zaledwie 6 tys. izb szkolnych, jak również niedostateczne kredyty na remonty bieżące i kapitalne — spowodowały dekapitalizację, a więc wzrost izb, które muszą być obecnie wymienione.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#StanisławHertel">Przy realizowaniu pozornie skromnych, a faktycznie będących poważnym wysiłkiem państwa zaplanowanych zadań w zakresie budownictwa szkolnego wypływa jeszcze ważniejsze bodaj zagadnienie — termin i jakość wykonawstwa zarówno budownictwa nowego, jak i remontów prowadzonych przez nasze przedsiębiorstwa budowlano-remontowe. Dotychczasowe wykonawstwo budownictwa szkolnego można scharakteryzować krótko jako wysoce niezadowalające. A niekiedy zdarzają się tu nawet rzeczy wprost karygodne.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#StanisławHertel">Stwierdzenie takie uzasadniają liczne przykłady. Oto parę z nich.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#StanisławHertel">Budowa Ośrodka Burs w Krakowie prowadzona jest od 1948 r., tzn. od 10 lat. Niewiele mniej, bo od 1949 r. ciągnie się odbudowa zasadniczej szkoły zawodowej w Piotrkowie Trybunalskim. Podobnym „rekordem” tej iście żółwiej szybkości wykonania inwestycji jest także budowa internatu Liceum Pedagogicznego w Olsztynie. Budowa ta trwa od 1950 r. (przekazanie placu budowy nastąpiło już we wrześniu 1949 r.) i od tego czasu budowa olsztyńskiego internatu każdego roku znajduje się w planie inwestycyjnym. Sam budynek oddano wprawdzie do użytku w 1953 r., ale w następnych latach wykonywano jeszcze roboty uzupełniające, elewacyjne i urządzenie terenu. I właśnie przy tych robotach uszkodzono dach, na skutek czego powstały zacieki, które do dnia dzisiejszego nie zostały zlikwidowane, a robót wykończeniowych dotąd nie zgłoszono do odbioru.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#StanisławHertel">Nie lepiej przedstawia się wykonawstwo budynków szkoły ogólnokształcącej w Węgorzewie oraz w Iławie, które niedawno oddano do użytku. Na pozór przy odbiorze wykonanie tych szkół wyglądało zadowalająco, dopiero w czasie użytkowania zaczęły występować różne braki i usterki — jak między innymi wypadanie futryn drzwiowych — które omal nie stały się przyczyną nieszczęśliwych wypadków. Ponadto szkoła w Iławie — jak się po kilku dniach nauki okazało — nie została podłączona do kanalizacji miejskiej, co nawet spowodowało całkowite zalanie pomieszczeń parterowych.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#StanisławHertel">Podobnych przykładów nie tylko z terenów wymienionych województw, ale i z innych mógłbym przytoczyć znacznie więcej. Jesteśmy za biedni na to, abyśmy mogli sobie pozwolić na kiepskie wykonawstwo w ogóle, a w budownictwie szkolnym w szczególności. Tymczasem przeciąganie się budowy z roku na rok i kilkuletni okres trwania budowy nawet małych obiektów podraża znacznie koszty, a tym samym uszczupla środki przeznaczone na budownictwo szkolne.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#StanisławHertel">Kiedyż wreszcie będziemy mogli powiedzieć o tej czy innej nowowybudowanej szkole, że jest już całkowicie gotowa, że nie jest ona wiecznym placem budowy?</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#StanisławHertel">Na podobne trudności napotyka realizacja planu inwestycyjnego także w resorcie szkolnictwa wyższego. Plan ten na rok ubiegły na przykład nie został w pełni zrealizowany. Szeregu ważnych obiektów przedsiębiorstwa budowlane — mimo zobowiązań — nie wykonały. Dotyczy to między innymi gmachu geologii Uniwersytetu Warszawskiego, Zakładu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej, pawilonu Wydziału Włókienniczego Politechniki Łódzkiej i szeregu innych obiektów.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#StanisławHertel">Trzeba zaznaczyć, że inwestycje dla szkół wyższych traktowane są przez wykonawców również niedbale. Przyczyną tych trudności jest między innymi znaczny niekiedy zastój robót w okresie najcenniejszych miesięcy sezonu budowlanego. Obserwujemy wtedy na budowach obiektów szkolnych przez okres dwóch−trzech miesięcy stan liczebny załóg nie przekraczający kilku osób, podczas gdy front robót jest 20−30-krotnie większy.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#StanisławHertel">Przedsiębiorstwa budowlane nie chcą jakoś zrozumieć, że zagadnienie budynków szkolnych jest naprawdę sprawą palącą.</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#StanisławHertel">Preliminowane kredyty na budowę szkół specjalnych są zupełnie niewspółmierne do potrzeb, a rady narodowe — wobec narastających trudności w zapewnieniu możliwości realizacji obowiązku szkolnego dzieciom normalnym — niechętnie podejmują zadania w zakresie tych działów szkolnictwa specjalnego, które zaspokajają potrzeby nie tylko terenowe.</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#StanisławHertel">Dla uzyskania częściowej poprawy sytuacji czyniło Ministerstwo usilne starania o przydzielenie na rzecz szkolnictwa specjalnego budynków zwalnianych przez wojsko, różne instytucje i urzędy. Jednak rezultaty, jak dotąd, są zupełnie niezadowalające.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#StanisławHertel">A jakież ciągle trudności są z mieszkaniami dla nauczycieli! Wprawdzie obecnie przy każdej nowej szkole buduje się po dwa mieszkania nauczycielskie, ale to o wiele za mało.</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#StanisławHertel">I dlatego Ministerstwo Oświaty winno jak najszybciej wystąpić z projektem zmiany dotychczasowych normatywów i dążyć do zwiększenia powierzchni mieszkalnej dla nauczycieli w nowo budowanych szkołach.</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#StanisławHertel">Co czynić zatem, aby polepszyć sytuację na odcinku budownictwa szkolnego i jego wykonawstwa?</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#StanisławHertel">Otóż przede wszystkim należy jak najszybciej opracować wielki plan perspektywiczny w zakresie budownictwa szkolnego. Dlatego z uznaniem witamy wiadomość, że w chwili obecnej prowadzone są prace w Państwowej Komisji Planowania nad ustaleniem tez wyjściowych dla prac nad planem 15-letnim, na okres lat 1960–1975, w którym i to zagadnienie winno być uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#StanisławHertel">Ponadto należy bardziej racjonalnie wykorzystywać te środki inwestycyjne, jakie stoją do dyspozycji w wyniku obecnego podziału dochodu narodowego. Wiele w tym zakresie jest jeszcze do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-43.22" who="#StanisławHertel">Uważam, że najwyższy czas zaostrzyć sankcje w stosunku do tych przedsiębiorstw budowlanych i ich kierowników, którzy nie będą przestrzegali terminów przekazywania gotowych obiektów do użytku.</u>
<u xml:id="u-43.23" who="#StanisławHertel">Na zakończenie chciałbym jeszcze podkreślić, że w związku z dyskutowaną obecnie sprawą reorganizacji służb inwestycyjnych uważam, iż zarządy inwestycji szkolnych, po ich ewentualnym przeorganizowaniu, należy koniecznie utrzymać. Tendencje tworzenia w województwach i powiatach międzyresortowych zarządów inwestycji są niebezpieczne dla budownictwa szkolnego, ponieważ w masie różnych inwestycji sprawy budownictwa szkolnego mogą być dla doraźnych potrzeb zaniedbywane, względnie lekceważone.</u>
<u xml:id="u-43.24" who="#StanisławHertel">W ramach posiadanych kredytów państwowych i społecznych musimy zatem budować jak najwięcej szkół, ale tanio, oszczędnie i po gospodarsku.</u>
<u xml:id="u-43.25" who="#StanisławHertel">Obywatele Posłowie! Pozwólcie, że zakończę apelem: Zielone światło dla budownictwa szkolnego!</u>
<u xml:id="u-43.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Józefowi Szymańskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JózefSzymański">Wysoka Izbo! Obok problemów związanych z budżetem i planem gospodarczym naszego państwa, w pracach Sejmu należne miejsce zajmują sprawy związane z wychowaniem młodzieży. Komisja Oświaty i Nauki oraz Komisja Zdrowia i Kultury Fizycznej pracowały nad problemami nurtującymi szkolnictwo, a Komisje Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych obradowały nad problemem walki z chuligaństwem, zaostrza się walka z alkoholizmem, wzrasta troska o rozrywki kierujące zainteresowania młodzieży na właściwe tory.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#JózefSzymański">Dotąd nie znalazła należytego naświetlenia sprawa ważna dla pełnego rozwoju naszego społeczeństwa — sprawa zdrowia i rozwoju fizycznego dzieci i młodzieży. Postęp na tym odcinku naszego życia społecznego jest wysoce niezadowalający i to upoważnia mnie do zainteresowania Wysokiej Izby tą sprawą.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#JózefSzymański">Analiza rozwoju fizycznego 60 tysięcy młodzieży szkolnej, przeprowadzona przez Zakład Teorii Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, wykazała wadliwe postawy młodzieży w 25–42%. Statystyka opracowana przez Międzyszkolną Poradnię dla leczenia wad postawy w Krakowie między innymi podaje, że procent wadliwych postaw w klasie VII osiąga przerażającą cyfrę 80.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#JózefSzymański">W Łodzi wśród dzieci do lat 7 spotyka się często przypadki czynnej krzywicy, a wśród dzieci szkolnych — około 30% pozostałości przebytej krzywicy.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#JózefSzymański">Te przykłady nie mogą być podstawą do jakichkolwiek uogólnień, ale są to przykłady zbyt wymowne, aby przejść nad nimi do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#JózefSzymański">Bardzo niepokojące jest zbyt małe zainteresowanie tymi materiałami ze strony resortów zdrowia i oświaty, ponieważ dotąd nikt ich nie analizował, nikt nie kwestionował i nikt w tej sprawie nie zajął stanowiska. Uspokajające głosy nie mogą przekonywać, jeżeli nie będą poparte materiałami dowodowymi. Dlatego też należy domagać się przeprowadzenia w tym zakresie prac naukowo-badawczych, które dadzą pełny obraz stanu zdrowia i rozwoju fizycznego dzieci i młodzieży.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#JózefSzymański">Trudne jeszcze warunki ekonomiczne naszego kraju, niedostateczna troska o potrzeby dziecka w wielu środowiskach rodzinnych, zatłoczenie szkół — to są sprawy znane Wysokiej Izbie. Świadomość tego umacnia mnie w przekonaniu o potrzebie mówienia o konieczności wzmożenia opieki nad zdrowiem i rozwojem fizycznym dzieci i młodzieży.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#JózefSzymański">Ograniczę się do omówienia dwóch węzłowych problemów.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#JózefSzymański">Problem pierwszy. Sprawa opieki higieniczno-lekarskiej nad młodzieżą szkolną jest ciągle jeszcze przedmiotem sporów między Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Oświaty. Najwyższy czas zakończyć te spory i przejść do konstruktywnego działania.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#JózefSzymański">Trzeba zdać sobie sprawę, że istnieje ścisła współzależność między warunkami sanitarnymi zakładów nauczania i wychowania — a zdrowiem i rozwojem fizycznym dziecka. Kontrola przeprowadzona przez służbę sanitarno-epidemiologiczną w zakładach nauczania i wychowania w ubiegłym roku wykazała poważne braki, nieraz tak rażące, jak brak ustępów, studni, czy śmietników w niektórych szkołach. Czyż to jest problem tylko środków finansowych? Jestem pewien, że większa dbałość władz oświatowych i rad narodowych może tę sprawę w wielu wypadkach załatwić. A jest to konieczne, ponieważ w tych warunkach sanitarnych nie możemy być spokojni o dziecko, o jego zdrowie, bowiem każda choroba zakaźna zbierze wówczas obfity plon.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#JózefSzymański">Opieka higieniczno-lekarska nad młodzieżą szkolną musi być wydatnie zwiększona, a w szkołach wiejskich zreorganizowana. Doraźne wizyty lekarzy ośrodków zdrowia w tych szkołach są niewystarczające, a liczba przeszkolonych nauczycieli higienistów jest wciąż jeszcze przysłowiową kroplą w morzu wobec ogromnych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#JózefSzymański">Należy również zorganizować nadzór i opiekę lekarską nad wychowaniem fizycznym i sportem młodzieży szkolnej. Kompetentne czynniki powinny zająć się opracowaniem wskazań i przeciwwskazań, gdyż na tym odcinku panuje daleko idąca dowolność. Trwają spory między wielu lekarzami, pedagogami i działaczami sportowymi o udział dzieci zarówno w zajęciach wychowania fizycznego, jak i w zawodach sportowych. Nikt u nas jeszcze nie zajął autorytatywnego stanowiska w tej sprawie, a słabe powiązanie lekarzy szkolnych ze szkołą nie ułatwia w żadnym razie porozumienia.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#JózefSzymański">Zasygnalizowałem tylko niektóre zagadnienia. Jest ich znacznie więcej, z czego niewątpliwie zdają sobie sprawę resorty odpowiedzialne za zdrowie i rozwój dziecka. Ale zdawać sobie sprawę, a działać — to jeszcze długa droga. A my żądamy konkretnych czynów.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#JózefSzymański">Przechodząc do drugiego problemu, muszę zatrzymać się na sprawie, która od paru lat nie schodzi ze szpalt prasy codziennej i pedagogicznej. Jest nią zbytnie obciążenie pracą umysłową. Programy i podręczniki są przeładowane, w dalszym ciągu liczba godzin codziennej nauki szkolnej urąga wszelkim normom higienicznym. Znanym zjawiskiem jest obarczanie dzieci i młodzieży nadmiarem prac domowych, której zakres i charakter w wielu wypadkach wykracza poza wszelkie rozsądne i uzasadnione granice. Brak czasu i miejsca, a w wielu okolicznościach warunków — nie pozwala zaspokoić naturalnego „głodu ruchu” dziecka, hamuje tę potrzebę. Ten niedobór ruchowy potęguje często ciasnota mieszkaniowa, zatłoczenie szkół i związane z tym skrócenie przerw międzylekcyjnych.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#JózefSzymański">Wspomniane tu braki i trudności, wynikające z ogólnych warunków naszego życia, mogłyby znaleźć poważne wyrównanie w racjonalnie i szeroko pojętym systemie wychowania fizycznego w szkolnictwie. Ale i tu sytuacja wygląda nie najlepiej. Obserwujemy tutaj wahania i brak konsekwencji zdający się wskazywać, że zrozumienie i docenianie tych podstawowych zagadnień nie zawsze znajduje odbicie w działalności Ministerstwa Oświaty i Głównego Komitetu Kultury Fizycznej, który winien kierować całokształtem kultury fizycznej w naszym kraju. Czymże innym, niż brakiem konsekwencji, można nazwać politykę Ministerstwa Oświaty, wyrażającą się w ustawicznych zmianach wymiaru czasu na obowiązkowe wychowanie fizyczne, ze stałą tendencją do regresu? Czyżbyśmy się obawiali, że ustalając w 1945 r. 4 godziny tygodniowo na wychowanie fizyczne byliśmy nadmiernie postępowi?</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#JózefSzymański">Zjawisko toczących się targów o wymiar godzin na wychowanie fizyczne jest tym dziwniejsze, że dzieje się to w czasie, gdy cały świat przejawia tendencję do zwiększania wymiaru czasu na wychowanie fizyczne, a szereg bliskich nam państw, jak Czechosłowacja, NRD i Związek Radziecki, dało już temu konkretny wyraz. W wielu krajach do dawno ugruntowanej tradycji należą popołudnia wolne od zadawania lekcji, przeznaczone na gry i sporty młodzieży.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#JózefSzymański">Nasuwa się uzasadnione podejrzenie, że wychowanie fizyczne wciąż jeszcze ujmowane jest u nas ciasno i niewłaściwie, traktowane jako przedmiot nauczania niższego rzędu, a nie jako jeden z zasadniczych środków zapewniających harmonijny i prawidłowy rozwój.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#JózefSzymański">Ustabilizowanie wymiaru czasu na wychowanie fizyczne w wymiarze 3 godzin tygodniowo we wszystkich typach szkół, zgodnie z jednomyślnie wysuwanymi postulatami lekarzy, nauczycieli i działaczy sportowych, Wydaje się postulatem minimalnym, który powinien być jak najszybciej wprowadzony w życie.</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#JózefSzymański">Równolegle z tym powinno iść odciążenie młodzieży drogą gruntownej rewizji programów nauczania, podręczników i metod pracy w szkole w zakresie nauczania wszystkich przedmiotów. Trwająca wciąż jeszcze walka, o pozycje wychowania fizycznego w szkole napotyka na trudności w niewystarczającej ilości urządzeń i sprzętu. Te obiektywne trudności pracy potęgują jeszcze poważne przeszkody, które nauczyciel prowadzący wychowanie fizyczne napotyka w obrębie własnego podwórka. Wciąż jeszcze obserwacje i relacje z terenu dostarczają licznych przykładów niedoceniania sprawy warunków dotyczących wychowania fizycznego w szkołach przez rady narodowe, a często również przez kierownictwa szkół.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#JózefSzymański">Wiele jeszcze szkół wiejskich w naszym kraju nie ma boisk ani placów do gier, mimo iż sprawa ta jest przecież ustawowo zagwarantowana. Wciąż jeszcze są fakty, że teren, zamiast na boisko, zostaje przeznaczony na pastwisko gminne, lub na zaspokojenie hodowlanych zamiłowań kierownika lub personelu szkoły, których działki warzywne całkowicie otaczają budynek szkolny. Wiąże się to niewątpliwie z ciężką sytuacją materialną nauczycielstwa, ale fakt pozostaje faktem.</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#JózefSzymański">Kroplę goryczy stanowi w odczuciu nauczycieli wychowania fizycznego obowiązujący ich do etatu większy wymiar godzin niż nauczycieli innych przedmiotów. To powinno ulec zmianie — równolegle do podniesienia pozycji wychowania fizycznego w szkole.</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#JózefSzymański">O trudnej sytuacji w zakresie urządzeń i zaopatrzenia do wychowania fizycznego mówi m. in. niewystarczająca ilość sal gimnastycznych. Pomimo ograniczonych możliwości państwa w wielu szkołach, gdzie budowę sal gimnastycznych według planu Ministerstwa Oświaty przewidziano w tzw. drugim etapie budowy, dzięki staraniom szkół i komitetów rodzicielskich wybudowano lub rozpoczęto ze środków społecznych budowę sal gimnastycznych. Ma to miejsce w Działoszycach, w Wierzbniku, Ostrowcu, Opatowie w województwie kieleckim i innych województwach.</u>
<u xml:id="u-45.22" who="#JózefSzymański">Inicjatywę tę trzeba jak najmocniej poprzeć i rozwinąć, co powinny przewidzieć jako swoje zadanie zarówno rady narodowe, jak też i organizacje społeczne, a przede wszystkim terenowe komitety kultury fizycznej.</u>
<u xml:id="u-45.23" who="#JózefSzymański">Omawiana sprawa wiąże się z ostatnim zagadnieniem, które pragnę poruszyć. Chodzi o właściwą proporcję w uwzględnianiu potrzeb wychowania fizycznego szerokich rzesz młodzieży z jednej strony, a wyspecjalizowanego, wyczynowego ruchu sportowego z drugiej.</u>
<u xml:id="u-45.24" who="#JózefSzymański">Korzystnie należy ocenić rozszerzenie działalności Ministerstwa Oświaty w zakresie wychowania fizycznego młodzieży. Zerwano tu z dotychczas istniejącym przerostem sportu wyczynowego nad powszechnym wychowaniem fizycznym, które charakteryzowało pracę tego resortu. Przywrócono właściwe miejsce powszechnemu wychowaniu fizycznemu młodzieży, co znalazło m. in. wyraz w szerokim rozbudowaniu turystyki i krajoznawstwa, wykorzystaniu akcji wczasów letnich pod kątem zaspokojenia zarówno zdrowotnych, turystycznych jak i sportowych potrzeb młodzieży.</u>
<u xml:id="u-45.25" who="#JózefSzymański">Sprawa powszechnego wychowania fizycznego powinna znaleźć wyraz nie tylko w deklaracjach, ale również w należytym wykorzystaniu środków finansowych i inwestycyjnych. Potrzebę kontynuowania przez GKKF zapoczątkowanego już zwrotu na odcinku powszechności wychowania fizycznego w pełni potwierdziła w swoim wystąpieniu koleżanka poseł Tarniewicz.</u>
<u xml:id="u-45.26" who="#JózefSzymański">Przeznaczone z budżetu państwa 44 mln zł na działalność ludowych zespołów sportowych, zużyte na powszechne na wsi wychowanie fizyczne i sport — powinny przyczynić się do poszerzenia tej ważnej działalności, zarówno na odcinku wychowania, jak i podnoszenia zdrowotności społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-45.27" who="#JózefSzymański">Żądać trzeba, aby zwrot zapoczątkowany w polityce Głównego Komitetu Kultury Fizycznej, który wreszcie poza zagadnieniem wielkiego, wyczynowego sportu dostrzegł także realną potrzebę wychowania fizycznego dzieci i młodzieży, był konsekwentnie wykonywany. Uznając konieczność przyjścia z pomocą szkolnictwu w zaspokojeniu jego olbrzymich potrzeb materialnych Główny Komitet Kultury Fizycznej przeznaczył ostatnio 25 mln zł na budowę sal gimnastycznych i boisk szkolnych z dochodów Totalizatora Sportowego.</u>
<u xml:id="u-45.28" who="#JózefSzymański">Pragnę podkreślić również, że istniejące już obiekty sportowe dalekie są częstokroć od pełnego i racjonalnego wykorzystania. Zapoczątkowując przywracanie zachwianej równowagi między potrzebami wychowania fizycznego i wyczynowego ruchu sportowego, Główny Komitet Kultury Fizycznej powinien przełamać ciasno pojętą politykę niektórych klubów sportowych, broniących się przed udostępnieniem swoich urządzeń młodzieży szkolnej, lub też żądających od szkół nieproporcjonalnie wysokich opłat za korzystanie z tych obiektów.</u>
<u xml:id="u-45.29" who="#JózefSzymański">Reasumując treść swojej wypowiedzi, pragnę ją zamknąć następującymi wnioskami:</u>
<u xml:id="u-45.30" who="#JózefSzymański">Pierwszy z nich dotyczy jak najszybszego unormowania opieki higieniczno-lekarskiej nad młodzieżą szkolną. Aktualny stan tej opieki jest niewystarczający, wymaga szybkiego wzmocnienia i jak najściślejszego powiązania ze szkołą.</u>
<u xml:id="u-45.31" who="#JózefSzymański">Po drugie — należy domagać się od rad narodowych, aby zajęły się one poprawą stanu higieniczno-sanitarnego w szkołach, popierały i udzielały pomocy w organizowaniu akcji dożywiania dzieci oraz zabezpieczały szkołom potrzebne ilości terenów zielonych i boisk zarówno w miastach, jak i na wsiach.</u>
<u xml:id="u-45.32" who="#JózefSzymański">Po trzecie — zapewnić pełną realizację wychowania fizycznego w pracach resortu oświaty oraz podjąć konkretne kroki dla zapewnienia właściwej pozycji nauczycielowi wychowania fizycznego, jako rzecznikowi ważnej i odpowiedzialnej pracy.</u>
<u xml:id="u-45.33" who="#JózefSzymański">Po czwarte — ze strony Głównego Komitetu Kultury Fizycznej zwiększać konsekwentnie pomoc dla szkolnictwa w zakresie inwestycji, jak i zaopatrzenia.</u>
<u xml:id="u-45.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Janowi Miodońskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JanMiodoński">Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Zmęczeni jesteśmy długotrwałymi obradami. Pragnąłbym tylko na kilka chwil przyciągnąć uwagę Waszą do paru spraw szkolnictwa wyższego, do spraw nauki.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#JanMiodoński">Cechą naukowca winna być skromność. Nie mógłbym jednak zgodzić się z tym, aby ta sama właściwość miała cechować również budżet dla spraw nauki. Jeśliby jednak już tak było, to muszę stwierdzić, że obecny budżet jest naprawdę o wyszukanej skromności. No, bo jeśli wyraża się ułamkiem 1 procentu, to naprawdę tak jest.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#JanMiodoński">Jeślibym się posłużył językiem ekonomistów i energetyków, których tu tylu się nasłuchałem, to ze względu na cele i środki, jakimi ten budżet rozporządza, musiałbym dowiedzieć, że jest to budżet o bardzo wysokim napięciu, tylko niestety o małym natężeniu. No, ale gdy przysłuchiwałem się tym obradom, nabrałem jednak przekonania, że to, czym rozporządzamy w tej chwili, zostało podzielone tak, jak najlepsza wola i rozsądek dyktowały.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#JanMiodoński">W ostatnich latach przybyło nam bardzo wiele szkół wyższych. Dwa są ku temu powody. Jeden — że rozrastające się potrzeby życia sprawiały, iż w różnych miejscach, w różnych resortach powstawały tego rodzaju szkoły, a drugi — że rozwijająca się problematyka naukowa również stwarzała potrzebę budowy nowych zakładów naukowych. Szereg tych zakładów mieści się w zakresie Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, inne — w najrozmaitszych resortach.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#JanMiodoński">Wspólną cechą tych wszystkich szkół wyższych jest to, że mają swoje oddziały, dziekanaty i rektoraty. No, poza tym mają bardzo wiele, i to nieraz dużych różnic.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#JanMiodoński">Jedną z bardzo istotnych różnic jest to, że w pewnych szkołach zdołano zebrać, bądź istniało już tam z dawniejszych czasów grono pracowników naukowych o naprawdę wysokich kwalifikacjach, w innych znalazło się tylko stosunkowo niewielu pracowników o kwalifikacjach wysokich, w innych wreszcie szkołach tych pracowników jest wręcz za mało. Tymczasem zadania, jakie sobie stawiamy wobec tych szkół, wyglądają mniej więcej tak samo, a przede wszystkim wspólnym — przynajmniej teoretycznym — zadaniem tych wszystkich szkół jest praca naukowa.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#JanMiodoński">Orientujemy się, że jeśli z jednej strony uwzględnimy rodzaj sił, w jaki byliśmy w stanie tę wielką ilość niewątpliwie potrzebnych nam szkół zaopatrzyć, a z drugiej strony jeśli spojrzymy na środki, jakie tym szkołom dać jesteśmy w stanie, to okazuje się, że wiele spośród tych szkół do pracy naukowej, samodzielnej, twórczej właściwie nie jest zdolne, że tylko tu i ówdzie wielki wysiłek tego czy innego człowieka jest w stanie coś naprawdę naukowego wyprodukować. Stąd, nie zmieniając w tej chwili postulatów co do wielkości budżetu, należałoby się zastanowić nad tym, czy wobec skromności kadry ludzkiej i zasobów materialnych nie należałoby przeprowadzić jakiegoś rozgraniczenia pomiędzy zakładami, nazwijmy szkołami akademickimi, które miałyby obowiązek i równocześnie jakieś warunki do zajęcia się naprawdę twórczą pracą naukową, i szeregiem tzw. wyższych szkół — powiedzmy najwyższych szkół zawodowych, które powinny raczej zająć się pracą w pierwszym rzędzie zbliżoną do pracy specjalnej, no, usługowej na najwyższym szczeblu.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#JanMiodoński">Jeżeli zważymy, że szereg ludzi w tych szkołach nie posiada, nie zdobyło do tej pory odpowiednich kwalifikacji naukowych, że ciągle wisi nad nimi jakaś weryfikacja — to jest to dla nich sytuacja nieprzyjemna, stawia ich w jakichś nieżyciowych warunkach. Tymczasem częstokroć są to ludzie dzielni, znakomici fachowcy, którzy potrafią swoją pracę wykonywać naprawdę na wysokim szczeblu, potrafią przekazywać swoje wiadomości drugim; ale to jeszcze nie wystarcza do pracy naukowej.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#JanMiodoński">Wskutek tych trudności, wskutek chęci zaspokojenia tymi małymi funduszami tak ogromnego wachlarza różnych szkół — wytwarza się sytuacja, że ciągle chcemy coś zreorganizować, aby to jakoś poszło. I bardzo wielu ludzi wyżywa się w tych ciągłych koncepcjach organizacyjnych, które — trzeba sobie powiedzieć — niejednokrotnie zacieśniają naszą problematykę naukową. Gdybyśmy szereg zebrań tak zwanych naukowych rozpatrywali pod tym kątem widzenia, to okazałoby się, że po odrzuceniu problematyki organizacyjnej całkowity bilans tych wszystkich posiedzeń, istotnie naukowych, zredukowałby się do znacznie skromniejszych rozmiarów, niż nam się to czasem zdaje.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#JanMiodoński">Przy powstawaniu najrozmaitszych szkół przy różnych resortach, obok tworzenia szkół nowych, działo się tak, że w szeregu wypadków, po prostu może dla uporządkowania administracyjnego, czy uproszczenia administracyjnego odrywano pewne szkoły od starych uczelni, od uniwersytetów, i dołączano je do tych szkół resortowych. No, administracyjnie być może nieraz jest to wygodne, ale jeśli chodzi o stronę naukową, śmiałbym twierdzić, że nie zawsze celowe. Odrobienie tego rodzaju rzeczy nie jest łatwe, ale z tego, że nie jest łatwe, nie wynika, abyśmy mieli całkiem z tego zrezygnować.</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#JanMiodoński">Jako przykład podobnej sytuacji podam np. b. wydział lekarski krakowski, cd tylu lat będący z Uniwersytetem w ścisłej łączności. Wydział ten został również oderwany i włączony do szkół resortowych. Dziś odrywać go z powrotem i włączać do Uniwersytetu, tak jak się przesadza roślinę z korzeniami byłoby niebezpieczne i niecelowe. Byłoby zbyt dużym wstrząsem, gdybyśmy wszystkie w kraju tego rodzaju szkoły chcieli transplantować tam, gdzie były. Natomiast uważam, że jest bardzo istotne dla dalszych widoków nauki, aby tym oderwanym szkołom, a przede wszystkim tym z nich, które sobie tego życzą — bo naczelną zasadą wszędzie, a w szczególności w nauce jest, aby wbrew woli nikogo nie uszczęśliwiać — a więc tym zakładom, które sobie tego życzą, które upatrują w tym swoje korzyści, pozwolono nawiązać stosunki z tymi starymi uczelniami, uniwersytetami, do których kiedyś należały, nie psując ich pracy i aspektu usługowego w tych dziedzinach, w których dotychczas są użyteczne. Jest to, zdaniem moim, sprawa dla dalszej przyszłości nauki w Polsce bardzo ważna.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#JanMiodoński">Jesteśmy w tej chwili właściwie bez ustawy o szkolnictwie wyższym. To jest stan, który — mamy nadzieję — rychło się skończy. I oby się rychło zakończył, i dobrze zakończył.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#JanMiodoński">Ja poruszę tylko choćby jeden przykład. Jak to niedobrze, kiedy taka rzecz w powietrzu wisi. A więc sprawa tytułów, w związku z kwalifikacjami naukowymi. Z dawna społeczeństwo nasze przyzwyczajone było do takich tytułów naukowych, jak doktór, docent, profesor. Natomiast tego rodzaju tytuły, jak kandydat, aspirant, czy doktór nauk — to są terminy, które społeczeństwo nie bardzo rozumie, a przyznajmy się szczerze i my sami nie zawsze wiemy, co przez to rozumieć. Myślę, że czas byłby wrócić do języka czytelnego, do języka, którym wszyscy władamy i który rozumiemy. To wprawdzie są tylko terminy, ale za terminami kryją się pewne proceduralne czynności, które odbijają się na naszych naukowcach w ten sposób, że wstrzymują się ze zdobywaniem tych tytułów, ponieważ nie wiedzą dobrze, co one właściwie znaczą i co z nimi będzie.</u>
<u xml:id="u-47.13" who="#JanMiodoński">Do pracy naukowej potrzeba szeregu rzeczy. Przede wszystkim trzeba pracownika, który by miał tę iskrę i chęć do naukowej pracy. No, musi on też mieć pewne, bodaj skromne środki, trochę spokoju w domu, którego by nie zakłócały wieczne problemy kubaturowe, że raz jest taka kubatura, raz inna, raz taki przepis, raz inny przepis. Ale to jest drobiazg.</u>
<u xml:id="u-47.14" who="#JanMiodoński">Jeżeli chodzi o sprawy książek i czasopism, tak istotne dla nauki, to niewątpliwie wyszliśmy z najgorszego okresu, kiedy literatura do nas nie dopływała, albo prawie nie dopływała; wtedy ktokolwiek tylko miał znajomych lub krewnych za granicą, mógł pisać sążniste prace naukowe, odbijając — jeśliby chciał, nawet dosłownie — z najrozmaitszych czasopism artykuły; i nie było sposobu tego sprawdzić, bośmy tej literatury nie posiadali. Dziś sytuacja ta jest znacznie lepsza. Ale dobra nie jest. W szeregu bibliotek mamy czasopisma — zależnie od tego, jak starą jest szkoła, czy czasopismo ciągnące się nieraz od dziesiątków lat — w których są wyrwy i dziury, brakuje jakiegoś tomu albo całego rocznika, bo kierownik, czy też bibliotekarz, czy zakład nie zdołali na czas pokonać wszystkich trudności związanych ze sprowadzeniem, bądź uzyskać kredytu. W ten sposób powstają szkody trwałe, bowiem takich czasopism łatwo skompletować się nie da.</u>
<u xml:id="u-47.15" who="#JanMiodoński">Nie lepiej przedstawia się sprawa zaopatrzenia w narzędzia. Ile czasu i trudu kosztuje, aby przy istniejących środkach przez jakieś Varimexy, czy temu podobne skomplikowane instytucje te rzeczy sprowadzić. Sprawy zwykłe tak długo trwają, że nim jakieś narzędzie dojdzie na miejsce, to zakład naukowy otrzymuje już z danej firmy prospekt nowego modelu. I tak zawsze tkwimy w starzyźnie, za którą w dodatku bardzo drogo nieraz płacimy. Te rzeczy trzeba również w jakiś sposób uprościć.</u>
<u xml:id="u-47.16" who="#JanMiodoński">Wracając do spraw budżetowych, trzeba sobie powiedzieć odnośnie tych wszystkich rzeczy: tak krawiec kraje., jak mu staje surowca czy materiału. Apelując do naszych czynników prosilibyśmy, ażeby pomiędzy ten rezerwuar mocy a sprawy nauki został włączony na rok przyszły jakiś transformator — nie w elektrycznym tego słowa znaczeniu, tylko ekonomicznym — który miałby mniejsze napięcie, ale za to wyraźnie większe natężenie.</u>
<u xml:id="u-47.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Ryszardowi Hajdukowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#RyszardHajduk">Wysoki Sejmie! W dynamice obecnego rozwoju gospodarczego Polski poważną rolę odgrywają Ziemie Zachodnie — temu nikt rzetelnie myślący obecnie nie przeczy, ani w kraju ani za granicą. W prasie naszej pełno jest ostatnio wiadomości na temat dalszej aktywizacji tych czy innych ośrodków, niewykorzystanych możliwości rozwojowych rzemiosła, drobnego przemysłu, zaniedbanych, względnie jeszcze nie uruchomionych wielu obiektów przemysłowych itp.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#RyszardHajduk">Większość tych głosów jest na pewno słuszna. Często zapomina się jednak, że pod względem uprzemysłowienia Ziemie Zachodnich górują zdecydowanie — z wyjątkiem woj. katowickiego — nad województwami centralnymi i wschodnimi, jak również znacznie wyższy — znowu z wyjątkiem woj. katowickiego — jest ich udział w globalnej produkcji przemysłu uspołecznionego w przeliczeniu na głowę mieszkańca oraz wskaźnik zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#RyszardHajduk">Nie negując przeto słuszności potrzeby dalszego rozwoju gospodarki, trzeba jasno stwierdzić, że postulaty życia gospodarczego nie wyczerpują już przy obecnym poziomie rozwoju istoty zagadnienia aktywizacji Ziem Zachodnich, ba, ośmielam się nawet powiedzieć — nie stanowią jego głównej treści.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#RyszardHajduk">Przychylam się tu całkowicie do tezy wysuniętej na łamach wrocławskiej „Odry”, że podstawowym warunkiem wszechstronnej i trwałej aktywizacji Ziem Zachodnich jest przezwyciężenie występujących dysproporcji i głębokich strukturalnych sprzeczności między wysokim poziomem urządzeń technicznych i dużym potencjałem przemysłowym z jednej strony, a niskim czasami jeszcze — nie obawiajmy się tego powiedzieć — poziomem wyrobienia kulturalnego, technicznego, a nieraz i moralnego w niektórych warstwach ludności tam osiadłej, z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#RyszardHajduk">Nie kto inny bowiem, jak właśnie człowiek, jego kwalifikacje i jego postawa, jak właśnie kadra techniczna, inteligencja twórcza decydować będą w ostatecznym rachunku o dalszym tempie wszechstronnego rozwoju Ziem Zachodnich.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#RyszardHajduk">Stąd też główne zadania w dziele aktywizacji przypadają szkolnictwu — wszystkich typów i stopni, jak i istniejącym tam nielicznym ośrodkom myśli twórczej i naukowej.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#RyszardHajduk">Tymczasem stan szkolnictwa podstawowego na Ziemiach Zachodnich jest co najmniej niepokojący. Oto na Ziemiach Zachodnich 10,6% nauczycieli szkół podstawowych nie posiada wykształcenia średniego (a w woj. olsztyńskim nawet 16,3%) i tylko 0,6% ma wykształcenie wyższe.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#RyszardHajduk">Niemniej niepokojąco przedstawiają się dane odnośnie szkolnictwa ogólnokształcącego. W 1955/1956 r. na 1000 mieszkańców w województwach centralnych i wschodnich przypadało 8 uczniów i 1,2 absolwentów liceów ogólnokształcących, zaś na Ziemiach Zachodnich tylko 5,6 uczniów i 0,7 absolwentów. Gdy do tego się doda, że młodzież z liceów ogólnokształcących z terenu Ziem Zachodnich jest znacznie gorzej przygotowana do studiów wyższych niż młodzież z województw centralnych i południowych (stąd ich bardzo niski odsetek na uczelniach wyższych, niezadowalający i na uczelniach na Ziemiach Zachodnich), to uzyskamy niezbyt pocieszający obraz szkolnictwa ogólnokształcącego, szkolnictwa, które powinno przecież wychowywać kadry przyszłej inteligencji zawodowej i twórczej, tak niezbędnej dla dalszej aktywizacji gospodarczej i kulturalnej Ziem Zachodnich.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#RyszardHajduk">Problem ten na pewno nie jest łatwy do rozwiązania. Wymagać będzie dużo pracy i mozołu, mobilizacji sił i środków zarówno ze strony władz centralnych, jak i lokalnych. Dlatego też szczególną opieką należy otoczyć każdą rodzącą się inicjatywę społeczną, zmierzającą do aktywizacji kulturalnej i naukowej.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#RyszardHajduk">Gdy patrzymy retrospektywnie na minione 13 lat naszej gospodarki na Ziemiach Zachodnich, to stwierdzić musimy, że inicjatywa społeczna, której dzisiaj przypisać można pierwszorzędną rolę w kształtowaniu oblicza kulturalnego Ziem Zachodnich, w pierwszych latach po wojnie była o wiele żywsza niż dzisiaj. Wystarczy przypomnieć ruchliwy ośrodek jeleniogórski, dziś raczej ospały kulturalnie, wystarczy przypomnieć Kłodzko, w którym miejscowi miłośnicy przeszłości wydali nawet dwa bardzo poważne „Roczniki Kłodzkie”, czy wspomnieć o poczynaniach na Ziemi Lubuskiej i na Pomorzu Zachodnim. W latach późniejszych inicjatywa ta, podporządkowana instytucjom centralnym, przeniosła się do najważniejszych Ośrodków administracyjnych — jak Wrocław, czy Szczecin. Dziś chodzi o to, aby znowu — jak wówczas — ogarnęła ona małe miasta o dużych tradycjach kulturalnych, ogarnęła całe Ziemie Zachodnie, a przede wszystkim dotarła na wieś.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#RyszardHajduk">Zalążki kształtowania się samodzielnego życia kulturalnego widziałbym w reaktywowanych chórach i zespołach ochotniczych, opierających swą pracę już nie na etatowym planowaniu, lecz na pełnej dobrowolności.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#RyszardHajduk">Dalszych inicjatyw nie brak. Na przestrzeni tylko ostatnich 10 miesięcy powstały na Ziemiach Zachodnich trzy nowe ośrodki myśli naukowo-badawczej: Instytut Śląski w Opolu, Śląski Instytut Naukowy w Katowicach i Instytut Bałtycki. Instytuty katowicki i opolski również postanowiły wykorzystać inicjatywę społeczną terenu, sięgając do nauczycieli i działaczy społecznych — miłośników historii, sięgając do aktualnych zjawisk domagających się dokumentacji naukowej.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#RyszardHajduk">Trzy ośrodki naukowo-badawcze o Ziemiach Zachodnich oraz o zagadnieniu niemieckim, w okresie gdy 18 specjalistycznych instytutów zachodnio-niemieckich Wydaje 24 mln dolarów rocznie na badania mające na celu akcję rewizjonistyczną — to liczba na pewno nie za duża, ale wystarczająca dla prowadzenia zarówno najniezbędniejszych badań, jak i planowej akcji wydawniczej prac naukowych i popularno-naukowych.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#RyszardHajduk">Trzeba jedynie, aby Departament Wydawnictw Ministerstwa Kultury i Sztuki uznał w swych planach wydawniczych priorytet problematyki Ziem Zachodnich, oraz priorytet odbiorcy książki na Ziemiach Zachodnich.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#RyszardHajduk">Tymczasem na wydanych w 1956 r. 7.012 książek i broszur, o łącznej ilości ponad 82 tys. arkuszy i łącznym nakładzie 93 mln egzemplarzy, pozycji o tematyce zachodniej było zaledwie 73, o łącznej ilości ponad 1.000 arkuszy i łącznym nakładzie 582 tys. egzemplarzy.</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#RyszardHajduk">W 1957 r. i w projekcie planu wydawniczego na 1958 r. liczba tytułów i arkuszy utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie (73 i 75), przewidziany zaś na 1958 r. nakład spada o 35% — i to w tym okresie, kiedy usamodzielnione zostało wydawnictwo „Śląsk” w Katowicach i Wydawnictwo Morskie w Gdyni oraz powołane do życia Wydawnictwo Poznańskie.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#RyszardHajduk">Czyżby więc nie było co wydawać? Przeciwnie. Poszczególne ośrodki zgłosiły gotowych do druku prac naukowych, popularyzatorskich i innych o Ziemiach Zachodnich na ponad 1000 arkuszy, które nie zostały ujęte w planach wydawniczych „rzekomo” jedynie z braku limitów finansowych. „Rzekomo” w cudzysłowie, gdyż odpowiednie opracowanie planów poszczególnych wydawnictw, a przede wszystkim odpowiednie ustawienie ich profilu — proporcji między literaturą piękną i sensacyjną, nie typu brukowego (przeważnie dochodową), a naukową i popularno-naukową (w zasadzie deficytową) pozwoliłoby na wydanie większości tych prac bez potrzeby sięgania do postulowanego przez sejmową Komisję Nadzwyczajną Ziem Zachodnich i Radę Naczelną Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich funduszu interwencyjnego.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#RyszardHajduk">Jasne, że dla wydania szczególnie potrzebnych, a nie rokujących nadziei na rentowność publikacji zachodnich i niemcoznawczych fundusz interwencyjny jest niezbędny. Powinien to być jednak fundusz interwencyjny w pełni tego słowa znaczeniu, a nie fundusz dotujący wszystkie wydawnictwa i placówki naukowe zajmujące się problematyką Ziem Zachodnich.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#RyszardHajduk">W roku bieżącym na przykład postulowany przez sejmową Komisję Nadzwyczajną Ziem Zachodnich fundusz interwencyjny w wysokości 3 mln zł przewidziany jest dla Instytutu Śląskiego w Opolu (630 tys. zł) na pokrycie deficytu prawie pełnego planu wydawniczego, Instytutu Bałtyckiego, Instytutu Zachodniego, wydawnictwa Ossolineum (600 tys. zł), Wydawnictwa Zachodniego (600 tys. zł), wydawnictwa „Śląsk”, Wydawnictwa Morskiego, itd., itd.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#RyszardHajduk">Wydaje się, że nie w ten sposób powinien wyglądać podział funduszu interwencyjnego. (Zrozumiałe, że mowa o przyszłości, gdyż w roku bieżącym na skutek tradycjonalnej polityki wydawniczej Departamentu Wydawnictw była to jedyna możliwość przynajmniej częściowego rozwiązania problemu publikacji zachodnich i niemcoznawczych.)</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#RyszardHajduk">W przyszłości główny ciężar wydawania książek o Ziemiach Zachodnich i niemcoznawczych powinny przejąć wydawnictwa do tego celu powołane; fundusz interwencyjny zaś powinien być przeznaczony na konkretne pozycje.</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#RyszardHajduk">Niemniej ważnym zagadnieniem, wymagającym szczegółowego przeanalizowania, jest sprawa właściwego ustawienia planów wydawniczych pod względem tematycznym i regionalnym.</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#RyszardHajduk">Z praktyki ostatnich trzech lat zasadnicze zastrzeżenia budzi wyraźna przewaga Śląska, dochodząca w roku bieżącym do 65% całego planu wydawniczego, podczas gdy Pomorze Zachodnie i Gdańsk dysponowały w tymi okresie jedynie 15–35% arkuszy, Warmia i Mazury spadły z 22% do 9%, a Ziemia Lubuska na łączną ilość blisko 3.200 arkuszy reprezentowana była jedynie 16 arkuszami i tylko w 1956 r., zaś w latach 1957 i 1958 pominięto ją całkowicie.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#RyszardHajduk">Dane te są najlepszym dowodem braku koordynacji w dziedzinie publikacji zachodnich i niemcoznawczych.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#RyszardHajduk">Nie wchodząc w szczegóły, jedno można stwierdzić, bez wątpienia, że potrzeby w tym zakresie są znacznie większe. Dlatego zachodzi wyraźna potrzeba i konieczność jasnego sformułowania polityki wydawniczej dla Ziem Zachodnich, w ujęciu aktualnym i długofalowym, oraz konkretnych planów realizacji celów tej polityki, jako pewnego kompleksu specyficznych zagadnień organizacyjnych i finansowych.</u>
<u xml:id="u-49.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Zdzisławowi Nowakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#ZdzisławNowak">Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! W swoim przemówieniu pragnę ustosunkować się do pewnej tylko części ogólnego budżetu, a mianowicie budżetu Ministerstwa Kultury i Sztuki.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#ZdzisławNowak">Nie jest to zadanie łatwe; trudności zarysowały się już na sejmowej Komisji Kultury i Sztuki, a wynikały z braku sprecyzowania ze strony Ministerstwa zasadniczych, węzłowych punktów „polityki kulturalnej” i związanych z nimi problemów w aspekcie „polskiej drogi do socjalizmu”. I mimo dwukrotnego postulowania Komisji sejmowej w tej sprawie, zarówno w roku ubiegłym, jak i obecnym, nadal znajdujemy się w sytuacji, która umożliwia — owszem — wydatkowanie sum przeznaczonych na kulturę, ale nie zabezpiecza prawidłowych skutków tejże działalności.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#ZdzisławNowak">Na ten stan rzeczy złożyły się niewątpliwie obiektywne przyczyny, wynikające z trudności związanych z formowaniem się modelu gospodarczego i uzależnienia odeń polityki kulturalnej, jak również i słabe, jak dotychczas, współdziałanie resortu z sejmową Komisją. Sam fakt pierwszej bytności Ministra Kuryluka na posiedzeniu Komisji — pierwszej po blisko rocznym okresie naszej działalności — daje wiele do myślenia i budzić może zrozumiały niepokój.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#ZdzisławNowak">Z tego też względu i moje ustosunkowanie się będzie miało częściowo charakter analityczny odnośnie sum budżetowych, a częściowo będzie próbą wejścia w problematykę polityki kulturalnej, zwłaszcza w zakresie działalności na wsi.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#ZdzisławNowak">Ustosunkowując się do budżetu Ministerstwa Kultury i Sztuki, który w tym roku wynosi 1,6 mlrd zł (co stanowi wzrost o 7,9% w stosunku do roku ubiegłego), trzeba stwierdzić, że jest to budżet ograniczonych możliwości, budżet niewątpliwie mały w stosunku do potrzeb kulturalnych i zapotrzebowania na nie ze strony społeczeństwa — niemniej jest to budżet wynikający z realnych naszych możliwości ekonomicznych w tym roku. Jest on częścią ogólnego budżetu, który — o czym nie możemy zapominać — jest wyrazem wspólnego stanowiska współpracujących ze sobą partii.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#ZdzisławNowak">Szczupłość sum budżetowych Ministerstwa Kultury i Sztuki jest rzeczą względną. Jak wiemy z praktyki życiowej, dobry gospodarz jest w stanie sumy budżetowe powiększać (w sensie zwiększania skutków ich działania) przez umiejętne, gospodarne działanie — bądź też zmniejszać przez swą nieudolność, przez błędne koncepcyjnie rozwiązania, przez błędne próby reorganizacji.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#ZdzisławNowak">I stąd też wypływa postulat oszczędnej i rozumnej gospodarki budżetowej — w pierwszym rzędzie pod adresem Rządu. I nie tylko Rządu. Ze względu na charakter naszego ustroju, w którym w przeciwieństwie do ustroju kapitalistycznego coraz więcej obywateli — robotników, chłopów i przedstawicieli inteligencji pracującej — bezpośrednio bierze udział w kierowaniu i zarządzaniu całą gospodarką narodową, od nas, a nie tylko od Rządu, domagać się trzeba tejże oszczędnej gospodarki. Stąd też i szczególna rola Sejmu w okresie sesji budżetowej, rola parlamentu ludowego — nie formalna, lecz polityczna, nie lokalno-resortowo-patriotyczna, ale mająca na celu, w moim rozumieniu, ukazanie wszechstronniejsze zagadnień związanych z programem budowy socjalizmu w naszym kraju i naszych możliwości w tym zakresie, jak również zabezpieczenie jak najlepszych korzyści z sum wydatkowanych na rzecz tegoż budownictwa.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#ZdzisławNowak">I to skłania mnie do krytycznego ustosunkowania się do sposobu wydatkowania pewnej części sum — co pozwolę sobie tu krótko przedstawić — wychodząc z założenia, że w ramach polityki kulturalnej kraju budującego socjalizm budzić on może zastrzeżenia. Wychodzę zresztą z założenia, że powinniśmy — szczególnie w obecnym okresie — na oczach opinii publicznej gospodarować środkami przeznaczonymi zwłaszcza na kulturę, bo środki te są często rezultatem wielu wyrzeczeń ze strony społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#ZdzisławNowak">Jako członek sejmowej Podkomisji do Spraw Kinematografii miałem możność zapoznać się bliżej z działalnością Centralnego Zarządu Kinematografii — i temuż resortowi poświęcę część swych uwag.</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#ZdzisławNowak">Jak wiadomo, instytucja ta była deficytowa i rokrocznie pracowała na planowych stratach, które w ubiegłym roku wynosiły 89.151 tys. zł, a ma 1958 r. przewidziano sumę 113.977 tys. zł. Ponieważ tego rodzaju instytucje za granicą są dochodowe, a jedynie u nas pracują na stratach, stąd też wyłonił się palący problem zlikwidowania tego stanu rzeczy i oparcia sprawy na realnych podstawach ekonomicznych. Jako następstwo tego konieczna jest — choć bardzo niepopularna — podwyżka cen na bilety kinowe, która w tej chwili wchodzi w życie.</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#ZdzisławNowak">Należy jednak zastanowić się nad rzekomą deficytowością sieci kin państwowych. Mam przed sobą analizę tej sytuacji z woj. poznańskiego. Czytamy w niej: „Skąd wynika rzekoma deficytowość kin państwowych? Wynika ona z nierealnie wysokich obciążeń na rzecz popierania produkcji rodzimej, wynoszących 27% wpływów brutto”. Dodać tu należy, że np. do 1956 r. wynosiły te obciążenia aż 70% wpływów.</u>
<u xml:id="u-51.11" who="#ZdzisławNowak">Okręgowy Zarząd Kin jest przedsiębiorstwem planowo deficytowym — z przyczyn, które nadmieniłem — w 1957 r. zamknięto bilans ogólną stratą 11.338 tys. zł. Jednakże fundusz na popieranie produkcji rodzimej wyniósł 11.765 tys. zł. Tym samym po odliczeniu tego funduszu przedsiębiorstwo wykazałoby zysk w kwocie 427 tys. zł. Niezależnie od funduszu na popieranie produkcji rodzimej, tytułem opłat za najem filmów zapłacono na rzecz Centrali Wynajmu Filmów kwotę 9.342 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-51.12" who="#ZdzisławNowak">Dla jaśniejszego obrazu przyczyn deficytu podajemy, że opłata na rzecz Centrali Wynajmu Filmów oraz fundusz popierania produkcji rodzimej stanowią 40% ogółu kosztów przedsiębiorstwa. Ten stan rzeczy musi być zmieniony, jeśli przedsiębiorstwo ma się stać rentowne.</u>
<u xml:id="u-51.13" who="#ZdzisławNowak">Niestety dotychczasowe wnioski Okręgowego Zarządu Kin, a nawet uchwały podjęte na Krajowej Naradzie Ekonomicznej całego resortu kinematografii, która miała miejsce w grudniu 1956 r., zostały przez władze nadrzędne, wbrew zdrowemu rozsądkowi, zignorowane.</u>
<u xml:id="u-51.14" who="#ZdzisławNowak">I dalej czytamy tam: „Opłata za wynajem filmów oraz fundusz na popieranie produkcji rodzimej nie powinny przekraczać górnej granicy 25°. o wpływów”. Daje to pełną gwarancję rentowności kin, przy jednoczesnym odniesieniu rzeczywistych kosztów do faktycznego miejsca ich powstawania, to znaczy wytwórni filmowych, które przy tym układzie stosunków nie będą produkować kiczów filmowych w rodzaju filmów: „Ziemia”, „Zimowy zmierzch”, „Szkice Węglem” itp. co niewątpliwie przyniesie znaczny pożytek w skali ogólnokrajowej.</u>
<u xml:id="u-51.15" who="#ZdzisławNowak">Dla przykładu: każdy dzień wyświetlania filmu „Ziemia” w kinie „Apollo” w Poznaniu przynosił 10 tys. zł straty — ze względu na 20% frekwencję.</u>
<u xml:id="u-51.16" who="#ZdzisławNowak">W skali ogólnokrajowej ogólne wpływy brutto z kin państwowych wynosiły w 1955 r. 430.687 tys. zł, a koszty związane z nimi — 279.918 tys. zł. W 1956 r. — 505.303 tys. zł wpływy, a koszty z nimi związane — 366.735 tys. zł, co jest potwierdzeniem powyższych wywodów, że straty leżą w wytwórniach filmowych.</u>
<u xml:id="u-51.17" who="#ZdzisławNowak">A oto pewne „szczegóły” tych strat, na przykład z dziedziny wynagrodzeń pracowników twórczych realizacji filmów. Ich uposażenie składa się z! trzech części:</u>
<u xml:id="u-51.18" who="#ZdzisławNowak">a) wynagrodzenia stałego z tytułu umowy o pracę,</u>
<u xml:id="u-51.19" who="#ZdzisławNowak">b) wynagrodzenia za dzieło,</u>
<u xml:id="u-51.20" who="#ZdzisławNowak">c) systemu nagród zależnych od oceny filmu.</u>
<u xml:id="u-51.21" who="#ZdzisławNowak">W zakresie wynagrodzenia stałego obserwujemy ciekawe wypadki. Cytuję ze sprawozdania Komisji: „Wynagrodzenie stałe z tytułu umowy o pracę — zależnie od zawodu i kategorii zawodowej wynosi od 1.362 zł do 2.600 zł miesięcznie; płatne jest co miesiąc, bez względu na faktyczny wkład pracy, stąd pochodzi określenie „wynagrodzenie za gotowość”. Są osoby, które przez długie miesiące, a nawet lata zjawiają się w wytwórni filmowej jedynie w dniu wypłaty poborów”. Koszty „bezczynności” w skali rocznej wynoszą ponad 1,5 miliona zł (przeciętnie na zespół 190 tys. zł). Trzeba dodać, że wypłacane pracownikom wynagrodzenia w czasie „bezczynności” nie przeszkadzają im równocześnie pobierać wynagrodzenia za inne prace, jak na przykład wykłady w Wyższej Szkole Filmowej, kierownictwo artystyczne itp.</u>
<u xml:id="u-51.22" who="#ZdzisławNowak">Wynagrodzenie za dzieło, poprzednio zróżnicowane według kategorii filmu, obecnie, od marca ub. roku, zostało podniesione do stawki maksymalnej, jaką otrzymywało się za film bardzo trudny (a więc cicha podwyżka). Skutki tego, przy rozgałęzionej zasadzie nadzoru artystycznego przez kierownika jednego zespołu nad drugim, a nawet kilkoma, dają nam takie nieprawidłowości, jak nip. wynagrodzenie za własny film jednego reżysera wyniosło 187 tys. zł, a z tytułu pełnionych nadzorów — 148 tys. zł, razem 335 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-51.23" who="#ZdzisławNowak">Można zrozumieć potrzebę opieki nad debiutantami, ale trudno szukać jakości tej opieki i jej sensu przy kilku podopiecznych zespołach i kręceniu w dodatku własnego filmu. Stąd też i długi okres zdjęciowy, który wynosi w Polsce 16 tygodni (w 1957 r.), we Francji 7–8 tygodni, w Niemieckiej Republice Federalnej 5,5 tygodnia. Długi okres zdjęciowy ogromnie podraża koszty, stąd też — z racji nieprzygotowania, z braku czasu, duży procent odrzutów dokonanych zdjęć, sięgający np. w „Zagubionych uczuciach” 26,8%, co stanowi wartość około 800 tys. zł, a w „Skarbie kapitana Martensa” 21,1% co stanowi wartość ponad pół miliona zł.</u>
<u xml:id="u-51.24" who="#ZdzisławNowak">System nagród, zależnych od oceny filmu, jest też swoistym przypadkiem zabezpieczania wzajemnie własnych interesów. Jest to ciekawy system, w którym zamknięte grono twórców ocenia dzieła swoich kolegów, zawsze w tym, przeświadczeniu, że z kolei ich dzieła będą przez tamtych ocenione.</u>
<u xml:id="u-51.25" who="#ZdzisławNowak">Gdy dodamy, że ocena bardzo dobra pociąga za sobą premię dla reżysera w wysokości 63 tys. zł i kolejno niższe dla pozostałych pracowników, a celująca 90 tys. zł — to zrozumiemy sens ocen stawianych przez komisje.</u>
<u xml:id="u-51.26" who="#ZdzisławNowak">Oto przykłady zaprotokółowanych wypowiedzi: „Gdyby nie sprawa pieniędzy, dałbym stopień niedostateczny, ale tak daję dobry”. „Daję pięć z uwagi na to, że gorszym filmom dawaliśmy ocenę piątkową”. „Tego scenariusza nie należało robić, ale daję pięć”. „Dzisiaj oceniamy filmy według swego widzi mi się”. Skutki takich ocen — np. „Ziemia”, film oceniony na bardzo dobry, kosztował 4.639.500 zł, a przyniósł wpływów 352.070 zł.</u>
<u xml:id="u-51.27" who="#ZdzisławNowak">„Zimowy zmierzch”, oceniony na bardzo dobry, kosztował 5.529.500 zł, a przyniósł wpływu 1.414.275 zł.</u>
<u xml:id="u-51.28" who="#ZdzisławNowak">Gdy do tego wszystkiego dodamy jeszcze fakt, że działalność grup zdjęciowych realizujących filmy, a zwłaszcza ich gospodarka finansowa, nie podlega w ostatnich latach żadnej kontroli ani ze strony ZAF-u, ani też Naczelnego Zarządu Kinematografii, poza czysto formalną kontrolą dokumentów kasowo-bankowych sprawowaną przez księgowego ZAF-u, to dojdziemy do smutnego przekonania o bezkarnym trwonieniu w kinematografii pieniędzy społecznych w zastraszających rozmiarach.</u>
<u xml:id="u-51.29" who="#ZdzisławNowak">Są i inne przypadki. Dla filmu „Deszczowy lipiec”, nakręcanego w Zakopanem, zbudowana została chatka góralska, typowa, za którą zapłacono 400 tys. zł. Według udzielonej nam informacji uzyskano przez to oszczędność kosztów produkcji przez uniezależnienie się od pogody. Zachodzi pytanie — po co, mając tę dekorację, trzeba było wyjeżdżać z ekipą do Zakopanego? Chyba po to, by za te wczasy musiał płacić słone delegacje zwykły obywatel że swych zarobków. Później tę chatę rozebrano i przewieziono do wytwórni filmowej.</u>
<u xml:id="u-51.30" who="#ZdzisławNowak">Na zakończenie — już bez komentarza. Wyprodukowany w 1957 r. film „Zagubione uczucia”, który kosztował blisko 5 mln zł, został odłożony na półki jako nie nadający się do eksploatacji. Film „Dwoje z wielkiej rzeki”, który kosztował 6 mln zł, został odrzucony przez komisję. W tej chwili poddano go przeróbce kosztem 2,5 mln zł. Nie wiadomo, czy z niego coś będzie. Nikt nie ponosi odpowiedzialności za te zmarnowane miliony.</u>
<u xml:id="u-51.31" who="#ZdzisławNowak">To krótkie tylko wprowadzenie w dziedzinę kinematografii nie wyczerpuje całokształtu zagadnień, ale wystarcza, by stwierdzić, że ta dziedzina naszej twórczości jest obłożnie chora — chora na pieniądze społeczne, których dużo potrzebuje i które umiejętnie marnotrawi. Jako środek znaleźliśmy rozwiązanie w postaci dostarczenia jej tych pieniędzy, kosztem społeczeństwa, kosztem planowej podwyżki cen biletów kinowych, a nie zdążyliśmy — o co prowadzę już spór od roku — uczciwie zabezpieczyć tych społecznych pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-51.32" who="#ZdzisławNowak">Nadmieniałem już, że ta podwyżka jest konieczna, ale te pieniądze nie tej sprawie powinny służyć. Te pieniądze nie powinny pokryć „rentownością” ubliżającego stanu rzeczy w kinematografii, te pieniądze służyć winny rozwojowi kultury i coraz szerszemu jej upowszechnianiu, dostarczaniu coraz to lepszej jakościowo rozrywki kulturalnej ludziom pracy, w coraz to liczniejszych urządzeniach kulturalnych i w coraz to lepszym sposobie upowszechniania kultury. I tak też widziała tę podwyżkę sejmowa Komisja Kultury i Sztuki.</u>
<u xml:id="u-51.33" who="#ZdzisławNowak">Bo stan urządzeń kulturalnych nie jest zadowalający. Katastrofalnie np. wygląda sytuacja w Poznaniu, która pogarsza się w dalszym ciągu. Obecnie w Poznaniu posiadamy o połowę miejsc kinowych mniej, aniżeli w 1938 r., mimo że liczba mieszkańców w stosunku do tego roku wzrosła prawie o 50%. Podobnie jest i w innych województwach.</u>
<u xml:id="u-51.34" who="#ZdzisławNowak">Potrzeby budownictwa kinowego wynoszą w skali krajowej 80 kin nowych i 100 kin dla uzupełnienia stanu obiektów wycofywanych z eksploatacji. To znaczy w zakresie pięciolatki. Ponieważ możliwości budowy kin w planie 5-letnim wynoszą 71 obiektów, w 1960 r. powstanie niedobór 110 kin. Zachodzi obawa, że i te liczby będą nierealne. W 1957 r. zamiast 16 kin oddaliśmy do użytku 6, a w 1958 r. zamiast projektowanych 14 — oddamy prawdopodobnie zaledwie 4. Tak więc zamiast 71 kin zachodzi obawa oddania w pięciolatce zaledwie 30. Sytuacja więc będzie się stopniowo pogarszała. Co damy klasie pracującej w 1960 r.?</u>
<u xml:id="u-51.35" who="#ZdzisławNowak">Częściowe rozwiązanie tego stanu widzimy w narastającej liczbie telewizorów, które skupią wokół swego programu pokaźną liczbę rodzin, dając im również wartościową rozrywkę kulturalną.</u>
<u xml:id="u-51.36" who="#ZdzisławNowak">Należałoby również pomyśleć o ustanowieniu wysokiego wymiaru czynszu dla lokali przeznaczonych na użytek kulturalny, a nie wykorzystanych w tym celu. Umożliwiłoby to oddanie wielu obiektów do wykorzystania w dziedzinie rozwoju kultury.</u>
<u xml:id="u-51.37" who="#ZdzisławNowak">Pokaźny wzrost kin związkowych spełnić tu może również poważną rolę.</u>
<u xml:id="u-51.38" who="#ZdzisławNowak">Wysoki Sejmie! W drugiej części mego przemówienia chciałbym ustosunkować się do polityki kulturalnej na wsi — problemu, który naszemu Stronnictwu, jako partii chłopskiej, szczególnie leży na sercu i który wymaga w tej chwili wzmożonych wysiłków zarówno ze strony Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, jak i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, w celu zapewnienia wspólnych prawidłowych politycznych rozwiązań. Problemowi temu poświęcone zostało plenum Naczelnego Komitetu ZSL odbyte w dniach 22 i 23 marca br.</u>
<u xml:id="u-51.39" who="#ZdzisławNowak">Obserwujemy stopniowe odżywanie samodzielnego twórczego nurtu społecznej działalności kulturalno-oświatowej na wsi, stopniowe wypieranie działalności administracyjnej i schematycznej kampanijności przez społeczną inicjatywę.</u>
<u xml:id="u-51.40" who="#ZdzisławNowak">Charakteryzując najogólniej założenia polityki kulturalnej na wsi w obecnym okresie, należałoby je określić w stosunku do dwóch zasadniczych członów działalności kulturalnej w środowisku wiejskim, wzajemnie od siebie zależnych, a mianowicie w zakresie produkcji i konsumpcji kulturalnej.</u>
<u xml:id="u-51.41" who="#ZdzisławNowak">W zakresie produkcji kulturalnej należałoby kierować się zasadą uruchamiania społecznych sił, działających na wsi. Już doświadczenie ubiegłych lat wykazało, że wszelkie próby administrowania życiem na wsi, wszelkie odgórne ustawianie wzorów, schematów życia kulturalnego na wsi nie daje rezultatów. Środowisko wiejskie jest specyficznym środowiskiem, które daje się trwale organizować jedynie przez uruchomione własne siły społeczne. Dowodem tego jest rozwój życia kulturalnego bezpośrednio po wojnie, gdy chłopi szeroką ławą ruszyli do jego organizowania na wsi, zakładając zespoły artystyczne, świetlicowe, domy ludowe, towarzystwa regionalne, zespoły czytelnicze itp.</u>
<u xml:id="u-51.42" who="#ZdzisławNowak">W okresie administrowania kulturą na wsi widzieliśmy objawy zanikania uruchomionego już życia kulturalnego na wsi, odsuwanie się wielu działaczy chłopskich od pracy kulturalnej, obojętny stosunek do ośrodków kulturalnych już istniejących, a nawet dewastacji tychże, częste przywłaszczanie np. aparatów radiowych i sprzętu świetlicowego przez osoby prywatne, mimo że służyć miały ogółowi.</u>
<u xml:id="u-51.43" who="#ZdzisławNowak">Zasada uruchamiania tych sił społecznych wiąże się równocześnie z funkcją mecenatu państwa nad kulturą. Dotyczyć ona winna m.in, strony ideowej tego życia, działalności koordynującej te wysiłki, jak również pomocy ze strony resortu — zarówno materialnej, jak i w zakresie upowszechniania. W tych dziedzinach następują poważne luki. Budzić może zastrzeżenia fakt, że z braku odpowiednich sztuk dla amatorskich zespołów — posługują się one takim repertuarem, jak „Dzwonki św. Genowefy”, „Żyd w beczce”, „Panna rekrutem”, czy „Porucznik pod tapczanem”. Chyba nie o taki mecenat nam chodziło.</u>
<u xml:id="u-51.44" who="#ZdzisławNowak">W zakresie koordynacji na szczeblu Polski powiatowej jest duży chaos. Oto przykład zaczerpnięty z „Życia Warszawy”, dotyczący Kieleckiego: „Około dziesięciu organizacji, placówek i stowarzyszeń rości sobie pretensje do rządu dusz, ale oczywiście na własną rękę, odrębnie i suwerennie, aby przypadkiem ktoś komuś nie podlegał. Aż dziw bierze, że najgorsze tradycje polskiego sobiepaństwa i anarchii urzędniczej toleruje się z taką dosadnością w państwie budującym socjalistyczną kulturę. Gorzej, że marnotrawi się siły najlepszych ludzi i entuzjazm mas”. Pomoc ze strony resortu budzić może również zastrzeżenia. Wiąże się ona bowiem z ludźmi, którzy sprawami kultury się zajmują. A ta sprawa nie wygląda wesoło. Już samo zajmowanie się kulturą jest często traktowane w radach narodowych jako degradacja w kategorii urzędniczej i stąd znajdują się tam najczęściej ludzie przypadkowi, nie mówiąc już o próbach całkowitej rezygnacji z wydziałów kultury, bądź łączenia go z innymi resortami.</u>
<u xml:id="u-51.45" who="#ZdzisławNowak">Do zakresu środków ułatwiających organizację życia kulturalnego na wsi zaliczyć należy m. in. świetlice, biblioteki, wiejskie domy kultury.</u>
<u xml:id="u-51.46" who="#ZdzisławNowak">Po okresie burzliwego rozwoju świetlic według rozdzielnika nastąpił kryzys życia świetlicowego i cofnięcie się do pozycji wyjściowych. Prawdą jest, że niektóre świetlice na wsi były otwierane w zasadzie dwa razy: raz na otwarcie, a drugi raz gdy przekazywano je na magazyn dla GS-u. Ale prawdą też jest, że wiele z nich rozwijało pozytywną działalność.</u>
<u xml:id="u-51.47" who="#ZdzisławNowak">Przyczyna słabości świetlic leżała często poza nimi, w zbytniej administracji ze strony państwa, bądź też nieudolności i braku przygotowania ich kierowników. Brak przemyślanej pracy w tym kierunku ze strony resortu pozbawił wieś wielu świetlic i zahamował proces prawidłowego rozwoju życia świetlicowego na dłuższy okres czasu. Z wodą wylano przysłowiowe dziecko. Z około 10 tys. świetlic pozostało nam około 1.600. Czeka nas obecnie duży wysiłek w celu zorganizowania życia świetlicowego na wsi chociażby w pierwotnej ilości.</u>
<u xml:id="u-51.48" who="#ZdzisławNowak">W zakresie bibliotek obserwujemy poważny wzrost ich liczby, jak również ilości tomów. Istnieje obecnie 4.430 wiejskich bibliotek publicznych — tj. prawie w co drugiej gromadzie oraz 24.1–31 punktów bibliotecznych. Na jednego mieszkańca wsi przypada 0,72 książki, co jest liczbą stosunkowo dużą, ale wykorzystanie ich jest dość słabe, bo sięga zaledwie 11% ogółu mieszkańców wsi. Rozwój czytelnictwa na wsi postępuje, choć natrafia i na nieprzemyślane trudności, wynikające z braku porozumienia między resortami. Chociażby te szkiełka do lamp.</u>
<u xml:id="u-51.49" who="#ZdzisławNowak">Wiejskie domy kultury, których było 23, a obecnie jest 29, zostały przejęte na utrzymanie przez kółka rolnicze, rozwijające w tym kierunku ożywioną działalność.</u>
<u xml:id="u-51.50" who="#ZdzisławNowak">W zakresie konsumpcji trzeba stwierdzić duży wzrost zainteresowania. Przykładem choćby zwiększony popyt na teatr, radio, kino — rzadziej na książkę.</u>
<u xml:id="u-51.51" who="#ZdzisławNowak">Pęd do elektryfikacji to objaw również pragnień chłopów do urządzenia sobie kulturalniejszych warunków życia — kosztem na wet wielu wyrzeczeń.</u>
<u xml:id="u-51.52" who="#ZdzisławNowak">W zakresie konsumpcji należałoby kierować się zasadą jak najszerszego udostępnienia wartościowych dzieł sztuki społeczności wiejskiej, zasadą zróżnicowania jednak środowiska miejskiego i wiejskiego w sensie odbiorców; nie przemawiają do widza wiejskiego obecne plakaty kinowe, okładki książek, współczesne malowidła poczekalni kinowych (bardzo drogie, trzeba przyznać), trudno im zrozumieć motywy nagrody literackiej przyznanej Hłasce — chyba za to, że do literatury wprowadził język, którego staramy się unikać.</u>
<u xml:id="u-51.53" who="#ZdzisławNowak">Zamykając to zagadnienie — nie ulega wątpliwości, że na ożywioną działalność w tym kierunku na wsi wpłynęły przemiany październikowe i związana z nimi polityka rolna Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Naczelnego Komitetu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Chodzi teraz tylko o prawidłowe zharmonizowanie polityki kulturalnej, tak aby połączone wysiłki partii politycznych i uruchamiane przez nie siły społeczne — działające w tym samym kierunku — wzajemnie potęgowały skutki swych działań.</u>
<u xml:id="u-51.54" who="#ZdzisławNowak">W zakończeniu parę słów na temat stosunku do twórców. Patrząc kategoriami społecznymi naszych czasów — wielkość twórcy tkwi nie tylko w wartości jego dzieła, ale pociąga za sobą postulat szerokiego upowszechnienia. Sądzę, że nie minęły te czasy, gdy twórca myślał o tym, by jego dzieło znalazło się w rękach jak najszerszych mas. Marzył o tym nasz największy poeta Adam Mickiewicz — i tak oto zakończył największe swoje dzieło „Pana Tadeusza”:</u>
<u xml:id="u-51.55" who="#ZdzisławNowak">„O — gdybym kiedy dożył tej pociechy</u>
<u xml:id="u-51.56" who="#ZdzisławNowak">Żeby te książki zbłądziły pod strzechy,</u>
<u xml:id="u-51.57" who="#ZdzisławNowak">Żeby wieśniaczki kręcąc kołowrotki</u>
<u xml:id="u-51.58" who="#ZdzisławNowak">Gdy odśpiewają ulubione zwrotki</u>
<u xml:id="u-51.59" who="#ZdzisławNowak">Gdyby też wzięły na koniec do ręki</u>
<u xml:id="u-51.60" who="#ZdzisławNowak">Te księgi proste jako ich piosenki”.</u>
<u xml:id="u-51.61" who="#ZdzisławNowak">W warunkach ustroju socjalistycznego nie tylko strona materialna twórcy stanowić winna dlań punkt ciężkości, ale chęć służenia ogółowi, chęć przekazania mu jak najszybciej i jak najlepszej cząstki swej twórczości — swego dorobku. Nie zawsze tak jest, niestety. Sprawy materialne, osobiste korzyści, a nie korzyści społeczne, są przyczyną wielu zmarnowanych pieniędzy społecznych i karmienia publiczności taką twórczością, którą często określamy mianem bezwartościowej. Wystarczy gruntownie przeglądnąć ten dorobek twórców, by dojść do przekonania, że cierpliwość i wyrozumiałość społeczeństwa jest naprawdę duża, kiedy dostrzega, że wśród wielu ogromnie wartościowych pozycji twórczych — jest i wiele drogo zapłaconej bezwartościowej produkcji (w samych wydawnictwach buble sięgają wartości setek milionów złotych).</u>
<u xml:id="u-51.62" who="#ZdzisławNowak">Trzeba o tym mówić zwłaszcza teraz, gdy stoimy przed problemem opieki państwa nad twórcą, które to zagadnienie wymaga uregulowania w niedalekiej — sądzę — przyszłości.</u>
<u xml:id="u-51.63" who="#ZdzisławNowak">Trzeba o tym mówić w obliczu Millenium i prac z tym związanych — prac, które niewątpliwie pozwolą wydobyć na wierzch i ukazać w całej pełni dorobek ludu polskiego w rozwoju naszej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-51.64" who="#ZdzisławNowak">W tym dorobku w zakresie rozwoju kultury i stopnia jej upowszechnienia, mimo wielu braków i niedociągnięć, niewątpliwie poważny wkład przypadnie na okres naszej powojennej działalności.</u>
<u xml:id="u-51.65" who="#ZdzisławNowak">Znajdą się w nim osiągnięcia we wszystkich dziedzinach naszej twórczości w zakresie kultury, nie wyłączając i kinematografii. I z tego zdajemy sobie wszyscy sprawę. Jest to dorobek naszego narodu — dorobek, który szeroko w świecie zmusza ludzi do stwierdzania ogromu przemian pozytywnych zachodzących w naszym życiu, przemian, które mogą zachodzić w tak szybkim tempie tylko w kraju, w którym władza jest w rękach ludu.</u>
<u xml:id="u-51.66" who="#ZdzisławNowak">I ten dorobek jest powodem naszej narodowej dumy.</u>
<u xml:id="u-51.67" who="#ZdzisławNowak">Wysoki Sejmie! Niewątpliwie przemówienie moje miało w sobie elementy krytyki, ale — sądzę — krytyki pozytywnej; była ona bowiem próbą wyjścia od administrowania kulturą do społecznego nią zarządzania, co jest wyższą formą działalności państwa budującego socjalizm.</u>
<u xml:id="u-51.68" who="#ZdzisławNowak">Wprawdzie tu, na tej sali przed południem poseł Kołakowski zastrzegał dla siebie i swych kolegów prawo do tej krytyki — ale równocześnie jestem zdziwiony jego niezadowoleniem z powodu krytyki, której są sami poddawani.</u>
<u xml:id="u-51.69" who="#ZdzisławNowak">Prawo krytyki jest obustronne i sądzę, że wyjątku tu nie zrobimy dla żadnego z kolegów posłów — nawet gdyby wyrażali swe największe oburzenie.</u>
<u xml:id="u-51.70" who="#ZdzisławNowak">Jak z treści mego przemówienia wynikało, kwestionowałem nie pozycje budżetowe, ale sposób ich wydatkowania, a ten niewątpliwie ulegnie zmianie w bieżącym jeszcze roku, o czym — sądzę — uzyskam zapewnienie Rządu. I dlatego też będę głosował za budżetem.</u>
<u xml:id="u-51.71" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Stanisławowi Zielińskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#StanisławZieliński">Wysoka Izbo! Przed paru tygodniami Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej podjął historyczną uchwałę o obchodach Tysiąclecia naszego państwa w latach 1960–1966. Uchwała ta znalazła szeroki oddźwięk wśród najszerszych rzesz społeczeństwa w naszym kraju i poza jego granicami.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#StanisławZieliński">W tysiącletniej historii naszego narodu jednym z największych wydarzeń był Grunwald, którego 550-tą rocznicę obchodzić będziemy już w pierwszym roku Tysiąclecia.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#StanisławZieliński">Bitwa grunwaldzka należy do największych w historii średniowiecza, zarówno z uwagi na ilość, jak i skład narodowościowy walczących, a także ze względu na rozmiar następstw politycznych, jakie za sobą pociągnęła, powodując załamanie średniowiecznego kolonializmu niemieckiego w Europie Wschodniej i Środkowej.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#StanisławZieliński">Również w czasie drugiej wojny światowej hasło „drugiego Grunwaldu” towarzyszyło armiom polskim, utworzonym w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, w ich bojowym marszu od Oki do Berlina.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#StanisławZieliński">Ze względu na gorący stosunek emocjonalny społeczeństwa do wydarzeń grunwaldzkich i ich następstw obchód w 1960 r. powinien stanowić wymowne i skuteczne nawiązanie do odwiecznych i zasadniczych dążeń państwa i narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#StanisławZieliński">Grunwald wskazuje z jednej strony na jedyny realny i możliwy układ sojuszów politycznych, gwarantujących nam posiadanie i rozwój polskich ziem zachodnich, z drugiej strony zwraca uwagę na konieczność konsekwentnego i upartego wypracowywania wartości gospodarczych i politycznych, które właśnie w 1410 r. zapewniły możliwość militarnego zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#StanisławZieliński">Zagadnienie Grunwaldu nie może ograniczać się tylko i wyłącznie do obchodu doraźnego, ani też do akcentów wyłącznie pomnikowych. Rocznica grunwaldzka oraz pobojowisko, tak sugestywnie działające na wyobraźnię zbiorową i patriotyzm społeczeństwa, muszą znaleźć trwałe odbicie w konkretnej rzeczywistości gospodarczej, politycznej i kulturalnej. Studia fachowe powinny ustalić plan uporządkowania i konserwacji budowli zabytkowych w miejscowościach związanych z przebiegiem wojny 1410 r. Jako najważniejszy obiekt należałoby tu potraktować: Grunwald, Malbork, Frombork, Lidzbark, Ostródę, Nidzicę, Działdowo i Olsztynek.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#StanisławZieliński">Sprawa zagospodarowania pobojowiska rozpatrywana być winna w dwóch aspektach: niezbędnej aktywizacji lokalnego rejonu gospodarczego oraz przystosowania tego rejonu do eksploatacji turystycznych. Szeroka dyskusja publiczna i naukowa winna ustalić wytyczne do projektów urządzenia Pola Grunwaldzkiego w ten sposób, aby jednocześnie uwzględnione zostały momenty upamiętniające i warunki masowego zwiedzania pobojowiska.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#StanisławZieliński">Jako poseł odwiecznie polskiej ziemi warmińsko-mazurskiej, ziemi Grunwaldu i Kopernika zwracam się z tej trybuny do wszystkich Polaków-patriotów w kraju i poza jego granicami o wzięcie czynnego udziału w przygotowaniu 550-lecia Grunwaldu. Dla całego kraju, dla opinii Polaków za granicą, dla społeczeństw innych krajów musi się stać jasne, że aktualność Grunwaldu przenika wszystkie dziedziny życia, łącznie z naszą walką o prawo do lepszego jutra, o miejsce w świecie między wolnymi narodami.</u>
<u xml:id="u-53.9" who="#StanisławZieliński">W takiej formie dzieło uczczenia Grunwaldu będzie najlepszą formą hołdu dla wielkiej przeszłości i najwłaściwszym nawiązaniem do jej wskazań.</u>
<u xml:id="u-53.10" who="#StanisławZieliński">Niestety, nie wygasły jeszcze odwetowe zakusy, wyrosłe na tradycjach odwiecznego „Drang nach Osten”. Wciąż jeszcze podsycany jest rewizjonizm zachodnio-niemiecki. W tym czasie, kiedy narody słowiańskie zwiększają swoje wysiłki dla umocnienia pokoju, kanclerz Niemieckiej Republiki Federalnej, niepomny tragicznych doświadczeń hitlerowskich, panicznej ucieczki z tych terenów „bohaterów hitlerowskich”, godnych dowcipnego pióra Haska — dziś, wbrew oporom i żywotnym interesom narodu, dążąc za wszelką cenę do uzbrojenia Bundeswehry w broń atomową, wydobywa z muzeum historii i wkłada na ramiona płaszcz honorowego mistrza zakonu krzyżackiego, tego zakonu, który na naszych ziemiach jest symbolem gwałtu, grabieży i kolonialnego panowania nad narodami słowiańskimi. To pod tym znakiem w latach przed 1410 r. ogniem i mieczem niszczono spokojne wsie polskie. To czarne krzyże na skrzydłach bombowców w dniu 1 września 1939 r. siały śmierć i zniszczenie naszym miastom i narodom Europy.</u>
<u xml:id="u-53.11" who="#StanisławZieliński">Naród polski i narody innych krajów zdają sobie sprawę, że czarne krzyże na skrzydłach „Matadorów” mogą przynieść zagładę całej Europie. Temu światu przeciwstawiamy naszą wolę walki o pokój, o słuszne prawo do istnienia, do wolności, do ojczyzny. Przeciwstawiamy nasz wysiłek odbudowy i przebudowy Polski w imię pokojowego rozwoju świata.</u>
<u xml:id="u-53.12" who="#StanisławZieliński">Nie jesteśmy już sami. Jesteśmy członkiem potężnego obozu krajów socjalistycznych, stanowiących oporę sił pokojowych całego świata. Popiera nas naród Niemieckiej Republiki Demokratycznej i postępowe siły narodu niemieckiego w Niemieckiej Republice Federalnej.</u>
<u xml:id="u-53.13" who="#StanisławZieliński">Pomimo trudów tej walki możemy sobie powiedzieć, że rola nasza jest lżejsza i łatwiejsza niż zmagania poprzednich pokoleń. Z pól pod Olsztynkiem nie straszy już „Tannenberg-denkmal”, zbudowany jako memento dla Słowiańszczyzny, przypominający, że złe, reakcyjne siły narodu niemieckiego czekają tylko na sposobność, by siła zatryumfowała przed prawem.</u>
<u xml:id="u-53.14" who="#StanisławZieliński">Nie trzeba się już przekradać na pola grunwaldzkie chyłkiem i nocą, jak to czynili bojownicy o polskość Warmii i Mazur w latach międzywojennych. Ich przysięgi na wierność ziemi zroszonej krwią praojców, ciemiężonych i wynaradawianych współbraci, wydały owoce: Warmia i Mazury są Polską, polski jest Grunwald.</u>
<u xml:id="u-53.15" who="#StanisławZieliński">Z pełną wiarą i pewnością możemy powtórzyć dziś słowa przyrzeczenia, jakie wypowiadali członkowie Związku Polaków w Niemczech, przybywający na pobojowisko Grunwaldu:</u>
<u xml:id="u-53.16" who="#StanisławZieliński">„I nie ustaniem w walce</u>
<u xml:id="u-53.17" who="#StanisławZieliński">Siłę słuszności mamy —</u>
<u xml:id="u-53.18" who="#StanisławZieliński">I mocą tej słuszności</u>
<u xml:id="u-53.19" who="#StanisławZieliński">Wytrwamy i wygramy”.</u>
<u xml:id="u-53.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Bronisławowi Ostapczukowi w sprawie formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#BronisławOstapczuk">Wysoka Izbo! Na podstawie art. 61 ust. 2 litera d) regulaminu Sejmu wnoszę o zamknięcie dyskusji nad projektami ustawy budżetowej i uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1958 oraz sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#BronisławOstapczuk">Wniosek ten składam w imieniu Klubów Poselskich Stronnictwa Demokratycznego, Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#BronisławOstapczuk">Wniosek ten uzasadniam tym, że debata budżetowa toczy się już piąty dzień, do tej pory przemawiało 93 posłów. Zostały omówione wszystkie podstawowe zagadnienia, związane z uchwaleniem planu gospodarczego i budżetu na rok 1958, począwszy od przemysłu, a skończywszy na zagadnieniach socjalnych. Do dyskusji zapisanych jest jeszcze 23 posłów. Gdybyśmy w dalszym ciągu prowadzili dyskusję, nie dałaby ona rzeczowych efektów, z uwagi na wyczerpanie podstawowych problemów w dotychczasowej, dyskusji.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#BronisławOstapczuk">Proszę Obywatela Marszałka o poddanie mego wniosku pod głosowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów zechce zabrać głos przeciw wnioskowi?</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do przegłosowania wniosku.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem zgłoszonego wniosku — zechce podnieść rękę?</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? 4 posłów.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymuje od głosowania? 1 poseł.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#CzesławWycech">Wniosek o zamknięcie dyskusji został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#CzesławWycech">Zarządzam 20-minutową przerwę w obradach.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 19 min. 5 do godz. 19 min. 35,)</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#CzesławWycech">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#CzesławWycech">Obecnie zabierze głos Przewodniczący Komisji Planowania przy Radzie Ministrów, ob. Stefan Jędrychowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#StefanJędrychowski">Wysoki Sejmie! Zaczyna już wchodzić w tradycję naszego parlamentaryzmu, że debata nad budżetem i Narodowym Planem Gospodarczym staje się niejako generalnym przeglądem pracy Rządu w dziedzinie gospodarczej, generalnym przeglądem osiągnięć i niedociągnięć, blasków i cieni, zdobyczy i bolączek naszej gospodarki. Przy tym jest rzeczą zrozumiałą, że cieni jest w tej debacie więcej niż blasków, niedociągnięć i bolączek więcej niż osiągnięć. Gdyby ktoś chciał ocenić rzeczywisty stan naszej gospodarki po ilości jasnych i ciemnych barw, użytych w tej debacie, ogólny obraz naszej gospodarki przedstawiałby się ciemno. Nikt rozsądny jednak tego chyba nie uczyni — debata parlamentarna jest właśnie po to, aby obnażyć wszystkie słabości i braki, zaalarmować o wszystkich niebezpieczeństwach i zagrożeniach, przedstawić wszystkie nie rozwiązane problemy, domagające się wzięcia na warsztat pracy Rządu, ujawnić wszystkie mankamenty i wypaczenia w praktycznej realizacji planu, ustaw i rozporządzeń rządowych.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#StefanJędrychowski">Rząd jest głęboko zadowolony z krytycznego tonu debaty, który charakteryzuje przecież nie tylko wystąpienia tych nielicznych posłów, którzy mogliby zaliczać się do opozycji parlamentarnej, ale przede wszystkim w formie twórczej, konstruktywnej, życzliwej, choć bardzo często ostrej krytyki charakteryzuje wystąpienia posłów, należących do klubów i stronnictw politycznych popierających w całej rozciągłości politykę Rządu.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#StefanJędrychowski">Rząd nie uważałby za pomoc w tej pracy pochwał i panegiryków. Wystąpienia krytyczne stanowią natomiast ogromną pomoc w pracy Rządu, pozwalają nam naprawić błędy, udoskonalać naszą politykę gospodarczą. Pod warunkiem, że ich wspólnym motywem jest pragnienie dobra mas pracujących, dążenie do jak najlepszego budowania. socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#StefanJędrychowski">Trzeba stwierdzić, że wszyscy posłowie łączyli swe krytyczne uwagi, dotyczące tej czy innej dziedziny naszej pracy, z wyrażeniem poparcia dla planu i budżetu oraz przekonania, że ten plan i budżet realizują w możliwie najlepszy w istniejących warunkach sposób interesy mas pracujących, budujących socjalizm.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#StefanJędrychowski">Są pewne sprawy, które inaczej mogą przedstawiać się z punktu widzenia określonego terenu, czy określonego działu gospodarki, czy określonej warstwy społecznej, a inaczej z punktu widzenia odpowiedzialności za rozwój gospodarki narodowej w jej całokształcie. Są też niektóre uwagi czy zarzuty w debacie, oparte na niezbyt dokładnej znajomości lub fałszywej interpretacji rzeczywistego stanu sprawy, i one również wymagają odpowiedzi lub wyjaśnień ze strony Rządu.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#StefanJędrychowski">Debata była bardzo bogata i wszechstronna. Nie ma chyba żadnej ważniejszej gałęzi gospodarki narodowej i żadnego takiego działu pracy Rządu, który nie znalazłby w niej odbicia. Dlatego nie będę mógł ustosunkować się dzisiaj do wszystkich wypowiedzi, dotyczących najróżniejszych zagadnień naszego życia społecznego i naszej gospodarki. Również ze względu na przeciążenie Sejmu Minister Finansów zrezygnował z odpowiedzi w sprawach finansowych i budżetowych. Sądzę, że zarówno Minister Finansów, jak inni koledzy ministrowie znajdą odpowiednie forum, aby prędzej czy później zająć stanowisko w sprawie poruszonych w debacie problemów, dotyczących szczególnie ich resortów. Może to być np. forum resortowych komisji sejmowych. Sądzę też, że wiele ze spraw poruszonych nie wymaga odpowiedzi ani wyjaśnień, a po prostu wymaga załatwienia. Takie sprawy Rząd starannie wyłuska ze stenogramu obrad i weźmie na warsztat swej pracy.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#StefanJędrychowski">Dlatego ograniczę się w tym przemówieniu tylko do niektórych spraw bardziej ogólnych, lub zasługujących ma szczególną uwagę. Chciałbym omówić następujące zagadnienia:</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#StefanJędrychowski">1) niektóre aspekty państwowej polityki płac w związku z przemówieniem ob. posła Makarczyka;</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#StefanJędrychowski">2) zagadnienia polityki inwestycyjnej państwa, ze szczególnym uwzględnieniem problemów rozwoju przemysłu;</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#StefanJędrychowski">3) niektóre sprawy dotyczące stosunków pomiędzy miastem a wsią.</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#StefanJędrychowski">Obywatel poseł Makarczyk zajął się gruntowną i pełną erudycji analizą obowiązujących u nas systemów płac i prowadzonej przez państwo polityki w tej dziedzinie. Gdyby chcieć krótko streścić konkluzje posła Makarczyka, można by je sprowadzić do dwóch tez: po pierwsze — polityka państwa w dziedzinie płac jest absurdalna, do drugie — wystarczy posłuchać rad posła Makarczyka, aby z tymi „absurdami” skończyć i jednym generalnym cięciem chirurgicznym uzdrowić nasz system płac, który bądź co bądź jest rezultatem złożonego rozwoju w ciągu kilkunastu lat.</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#StefanJędrychowski">Praktyczne rady posła Makarczyka, jak uzdrowić nasz system płac, i przeprowadzona przez niego ocena istniejącego stanu faktycznego zostały poddane szczegółowej analizie w przemówieniach niektórych posłów, np. posłów Olszewskiego, Gierka i innych. Nie mam potrzeby powtarzać ich argumentów, które ujawniły, jak sądzę, powierzchowność i nierealność krytyki i wniosków posła Makarczyka — z punktu widzenia praktycznego.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#StefanJędrychowski">Ja ze swej strony chciałbym się zająć niektórymi bardziej ogólnymi i teoretycznymi stwierdzeniami posła Makarczyka. Otóż poseł Makarczyk zaprezentował tutaj wykres. Dzięki uprzejmości posła Makarczyka miałem możność obejrzeć ten wykres z bliska i muszę stwierdzić, że wszystkie cyfry, na których ten wykres był oparty, są prawidłowe. „Na tym wykresie — mówi poseł Makarczyk (cytuję za stenogramem sejmowym) — są ukazane nożyce między funduszem płac i jego wzrostem, a wydajnością pracy. Ta rozwartość, która tam jest oznaczona — a można by wykreślić taki wykres od 1953 r. — wynika z wadliwego systemu płac, my płacimy a wydajności pracy nie ma. Wbrew wszystkim teoriom, które się w naszym ustroju stosuje i uważa za słuszne — i które są słuszne — związek między płacami a wydajnością pracy zupełnie zerwano”. Postaram się udowodnić, że wbrew twierdzeniu posła Makarczyka istnieje zasadnicza różnica między sposobem pojmowania związku pomiędzy wzrostem wydajności pracy a wzrostem płac przez posła Makarczyka, a sposobem pojmowania tego związku przez partie robotnicze i przez władzę ludową w kraju budującym socjalizm.</u>
<u xml:id="u-57.13" who="#StefanJędrychowski">Kiedy my mówimy o tym, że wzrost wydajności pracy powinien wyprzedzać wzrost płac, mamy na myśli przede wszystkim stosunek między krzywą wydajności pracy i wzrostem płac przez posła Makarczyka, popełnia zasadniczy błąd, robiąc naszej polityce płac zarzut z tego, że nie tylko średnie płace, ale i fundusz płac rośnie szybciej niż wydajność pracy.</u>
<u xml:id="u-57.14" who="#StefanJędrychowski">Otóż, Obywatelu Pośle, w naszym ustroju, w ustroju budownictwa socjalizmu, w warunkach rozwoju socjalistycznego przemysłu i wzrostu zatrudnienia, ogólny fundusz płac zawsze będzie rósł szybciej niż wskaźnik wydajności pracy. Jest to najzupełniej zrozumiałe i uzasadnione, ponieważ wydajność pracy mierzy się wartością produkcji, przypadającej na jednego robotnika lub pracownika, a fundusz płac rośnie z dwóch powodów: po pierwsze — z powodu wzrostu średniej płacy poszczególnych robotników czy pracowników, a po drugie — z powodu stałego wzrostu zatrudnienia w naszej socjalistycznej gospodarce.</u>
<u xml:id="u-57.15" who="#StefanJędrychowski">Nasza Partia i Rząd uważają, że dotychczas zbyt małą część wzrostu produkcji osiągaliśmy dzięki wzrostowi wydajności pracy, a zbyt dużą część dzięki wzrostowi zatrudnienia. Zwalczamy przerosty zatrudnienia, walczymy o większą efektywność wykorzystania siły roboczej. Ale przecież stały wzrost zatrudnienia w naszej gospodarce socjalistycznej jest i pozostanie jedną z podstawowych cech naszego rozwoju, jednym z czynników stałego wzrostu produkcji.</u>
<u xml:id="u-57.16" who="#StefanJędrychowski">Ale pomijam to zagadnienie, które może być tylko rezultatem zwykłego błędu. Różnica naszych stanowisk jest jeszcze głębsza. Kiedy my mówimy o tym, że wydajność pracy powinna rosnąć szybciej niż średnie płace, mamy na myśli przede wszystkim wzajemny stosunek tych wskaźników w przebiegu społecznego procesu produkcji i bezpośredniego podziału w naszych zakładach pracy czy poszczególnych gałęziach produkcji, nie uwzględniając świadomej i planowej polityki państwa, zmierzającej do podniesienia płac tych czy innych grup robotników i pracowników w ramach ogólnego podziału dochodu społecznego, że tak powiem — wtórnego podziału dochodu społecznego.</u>
<u xml:id="u-57.17" who="#StefanJędrychowski">Czy państwo nie ma innych sposobów regulowania płac, poza wzrostem średniej płacy bezpośrednio związanym ze wzrostem wydajności pracy? Niewątpliwie ma. Dochód narodowy wzrasta nie tylko wskutek wzrostu wydajności pracy, mierzonej wartością globalnej produkcji przypadającej na jednego zatrudnionego. Dochód narodowy wzrasta także np. wskutek obniżenia materiałowych kosztów produkcji. Część oszczędności uzyskanej tą drogą, chociaż ona nie odbija się na zwiększeniu wskaźnika wydajności pracy, może być obracana na regulację płac. Dochód narodowy wzrasta także wskutek wzrostu produkcji w tej części, w której ten wzrost produkcji jest wynikiem wzrostu zatrudnienia. Jeżeli dotyczy to rentownych gałęzi gospodarki, państwo w ten sposób uzyskuje dodatkowe środki, z których część może być przeznaczona na poprawę materialnego położenia, mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-57.18" who="#StefanJędrychowski">Przejściowo, aby móc podnieść dochody robotników i pracowników umysłowych, a także np. dochody pracujących chłopów, państwo socjalistyczne może dokonać przesunięć w podziale dochodu narodowego, podnosząc spożycie indywidualne kosztem spożycia zbiorowego, np. zmniejszając wydatki na obronę kraju, na administrację itp. Te wszystkie sposoby wykorzystaliśmy właśnie w latach 1956 i 1957, zdając sobie sprawę z ich ograniczonego i przejściowego charakteru i mówiąc o tym otwarcie klasie robotniczej i masom pracującym. Dlatego właśnie średnie płace w latach 1956 i 1957 wzrosły silniej niż wydajność pracy i było to w ówczesnych warunkach słuszne. Głoszenie poglądu przeciwnego trudno jest pogodzić z deklaratywnym poparciem dla przemian październikowych.</u>
<u xml:id="u-57.19" who="#StefanJędrychowski">Inna sprawa, że wzrost płac, częściowo żywiołowy, przekroczył te wszystkie nasze możliwości i w rezultacie musieliśmy nadmiernie zadłużyć się za granicą, a częściowo wzrost ten został zmniejszony przez podwyżki cen. O tym też otwarcie powiedzieliśmy narodowi i klasie robotniczej, uzasadniając konieczność prowadzenia w najbliższym okresie bardziej ostrożnej polityki w dziedzinie płac i bardziej równomiernego wzrostu spożywanej i akumulowanej części dochodu narodowego. Ale nigdy i nigdzie nie wyrzekaliśmy się prowadzenia polityki płac w interesie klasy robotniczej i mas pracujących, polityki podnoszenia poziomu życiowego robotników i pracowników umysłowych, jak i chłopów pracujących, w granicach, na jakie pozwalają nasze możliwości. Jednocześnie dążymy do rozszerzenia tych możliwości przez zwiększenie efektywności naszej gospodarki, zwiększenie wydajności pracy społecznej w jak najszerszym sensie tego słowa.</u>
<u xml:id="u-57.20" who="#StefanJędrychowski">Stanowisko prof. Makarczyka w sprawie związku pomiędzy wzrostem płac a wzrostem wydajności pracy wydaje mi się bardziej przypominać stanowisko zajmowane w krajach kapitalistycznych przez pracodawców na konferencjach z przedstawicielami robotników, niż stanowisko naszej Partii i Rządu w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-57.21" who="#StefanJędrychowski">Nie znaczy to, że nie ma cech słuszności w wywodach posła Makarczyka, dotyczących różnych wadliwości i braków w naszych systemach płac. Zdajemy sobie z nich sprawę. Stopniowo regulujemy je w tych dziedzinach, gdzie to jest możliwe, jak np. w budownictwie, i będziemy regulowali nadal.</u>
<u xml:id="u-57.22" who="#StefanJędrychowski">Generalna reforma płac według projektu prof. Makarczyka byłaby jednak możliwa jedynie w dwóch wypadkach: albo w wypadku redukcji faktycznych zarobków znacznej części robotników, a tego jako władza robotniczo-chłopska nie chcemy i nie zrobimy, albo odwrotnie — w wypadku poważnego powiększenia ogólnego funduszu płac, a na to nas jeszcze nie stać.</u>
<u xml:id="u-57.23" who="#StefanJędrychowski">Wiele miejsca w debacie zajęła sprawa naszej polityki inwestycyjnej. Rozumiem, że ogólne zasady i kierunki tej polityki nie zostały zakwestionowane. Obywatele posłowie, reprezentujący określone zainteresowania i środowiska podnosili natomiast problematykę rozwoju poszczególnych gałęzi gospodarki narodowej, podkreślając szczególnie słabe strony i opóźnienia w ich rozwoju i postulując najczęściej wydatne zwiększenie w dalszej lub bliższej przyszłości nakładów inwestycyjnych dla wyrównania tych słabości i opóźnień. Z tego rodzaju uwagami spotkaliśmy się w odniesieniu zarówno do przemysłu ciężkiego, jak i do przemysłu lekkiego, rolnictwa, kolejnictwa i transportu drogowego, gospodarki komunalnej, budownictwa szkolnego i innych gałęzi. O ile chodzi o przemysł, postulowano zwiększenie nakładów inwestycyjnych na hutnictwo, przemysł chemiczny, energetykę, wiercenia naftowe, przemysł włókienniczy i skórzany oraz na przemysł rolno-spożywczy.</u>
<u xml:id="u-57.24" who="#StefanJędrychowski">Jednocześnie, poza zarzutem co do przedwczesnej rozbudowy sieci stacji telewizyjnych w stosunku do nasycenia rynku telewizorami, oraz poza wypowiedziami kwestionującymi lokalizację i rozmiary niektórych budowanych zakładów przemysłu mięsnego, ale nie ogólną wielkość inwestycji na ten cel — nie słyszałem uwag zmierzających do skreślenia lub ograniczenia niektórych inwestycji. Fabryka makaronu w Łęczycy, której budowę kwestionował poseł Jakuszko, została właśnie skreślona z planu inwestycyjnego na rok 1958 jeszcze przed wniesieniem planu do Sejmu — w związku z istniejącymi w tej dziedzinie nadwyżkami zdolności produkcyjnych oraz wątpliwościami co do słuszności lokalizacji zakładu.</u>
<u xml:id="u-57.25" who="#StefanJędrychowski">Nikt z obywateli posłów nie zakwestionował słuszności polityki zmniejszenia napięcia naszych planów inwestycyjnych w porównaniu z okresem lat 1952–1954. Chcę przypomnieć cyfry udziału inwestycji netto w dochodzie narodowym liczone w cenach roku 1956: udział ten w 1952 r. wynosił 15,5%, w 1953 r. — 16,7%, w 1954 r. — 16,1%, w 1956 r. został obniżony do 14,6%, a w 1957 r. wyniósł 13,7%.</u>
<u xml:id="u-57.26" who="#StefanJędrychowski">W 1958 r. udział inwestycji netto w dochodzie narodowym, liczony tą samą metodą co za lat poprzednich, tj. według cen z 1956 r., wyniesie 14,1%, a liczony według cen 1957 r. ze względu na wzrost cen materiałów budowlanych — 15,6%.</u>
<u xml:id="u-57.27" who="#StefanJędrychowski">Oczywiście można dyskutować w pewnych granicach, dajmy na to od 15 do 16% dochodu narodowego, jaki jest! ten optymalny procent. Obawiam się jednak, że postulat podniesienia tego udziału do 18% w najbliższych latach oznaczałby powrót do nadmiernego napięcia inwestycyjnego lat poprzednich, czego chcemy uniknąć.</u>
<u xml:id="u-57.28" who="#StefanJędrychowski">Nie należy zapominać, że cyfry udziału u nas inwestycji netto w dochodzie narodowym nie są bezpośrednio, bez głębszej analizy naukowej porównywalne z analogicznymi cyframi za granicą, ze względu na niewspółmiernie niskie u nas ceny niektórych materiałów i urządzeń inwestycyjnych. Po przeprowadzeniu reformy w strukturze cen wskaźnik ten okaże się zapewne o kilka punktów wyższy. Mamy jednak doświadczenie z lat poprzednich i wiemy, kiedy napięcie inwestycyjne staje się nadmierne.</u>
<u xml:id="u-57.29" who="#StefanJędrychowski">Kierując się dążeniem do uniknięcia tego nadmiernego napięcia, a także chęcią umożliwienia większego rozwoju inwestycji chłopskich oraz indywidualnego i spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego, Rząd wystąpił w projekcie planu na 1958 r. z propozycją pewnego zmniejszenia inwestycji państwowych w porównaniu z limitami, jakie dla roku 1958 przewiduje plan 5-letni. Propozycja ta nie została przez nikogo zakwestionowana i w pełni została zaaprobowana przez sejmową Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów. Jak wiadomo, w porównaniu z poprzednim okresem zaszły poważne zmiany w strukturze naszych nakładów inwestycyjnych. Znacznie został zwiększony udział nakładów na rolnictwo, budownictwo mieszkaniowe i gospodarkę komunalną, szkolnictwo i ochronę zdrowia — kosztem pewnego zmniejszenia udziału nakładów na przemysł i transport. W dziale przemysłu zostały znacznie powiększone nakłady na przemysł lekki i spożywczy, a spośród gałęzi przemysłu ciężkiego wzrósł udział nakładów na górnictwo węglowe, energetykę i przemysł chemiczny — kosztem nakładów na hutnictwo i przemysł maszynowy.</u>
<u xml:id="u-57.30" who="#StefanJędrychowski">Oczywiście, gdybyśmy mogli dokonać takiego cudu matematycznego, aby jednocześnie powiększyć udział w ogólnych inwestycjach wszystkich działów gospodarki narodowej i wszystkich gałęzi przemysłu, chętnie byśmy to uczynili. Ale takiego cudu zrobić nie możemy. Jeżeli się chce powiększyć udział pewnych działów w ogólnych nakładach inwestycyjnych, można to zrobić tylko kosztem zmniejszenia udziału innych działów. A wobec ogólnego niewielkiego wzrostu inwestycji, jeżeli się chce zrealizować wydatniejszy wzrost nakładów w pewnych działach, można to zrobić tylko kosztem absolutnego zmniejszenia inwestycji w innych działach.</u>
<u xml:id="u-57.31" who="#StefanJędrychowski">Zmniejszając nakłady inwestycyjne na hutnictwo i przemysł maszynowy Rząd kierował się tym, że działy te otrzymały stosunkowo wielkie inwestycje w poprzednich latach i że przez pewien czas mogą osiągać wzrost produkcji przede wszystkim drogą lepszego wykorzystania poprzednio poniesionych nakładów i istniejących zdolności produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-57.32" who="#StefanJędrychowski">Tegorocznego, stosunkowo słabego tempa wzrostu produkcji hutniczej nie można przypisać zmniejszeniu nakładów inwestycyjnych na ten dział gospodarki narodowej, jak się zdaje uważać poseł Jakus.</u>
<u xml:id="u-57.33" who="#StefanJędrychowski">Gdyby limity inwestycyjne przydzielone hutnictwu w latach 1956 i 1957 były w pełni przez hutników i budowniczych hut wykorzystane, tempo wzrostu produkcji surówki, stali i wyrobów walcowanych w 1958 r. byłoby większe. O słabszym tempie rozwoju hutnictwa w tym roku zadecydowało nie zmniejszenie limitów inwestycyjnych, a opóźnienia w realizacji inwestycji, w budowie obiektów hutniczych.</u>
<u xml:id="u-57.34" who="#StefanJędrychowski">O tym, jak nadrobić te opóźnienia, jak w pełni wykorzystać przydzielone przez państwo na rozwój hutnictwa środki, powinni przede wszystkim myśleć hutnicy i budowniczowie hut, a przede wszystkim budowniczowie Huty im. Lenina.</u>
<u xml:id="u-57.35" who="#StefanJędrychowski">Rząd nie uważa jednak ustalonych raz proporcji podziału nakładów inwestycyjnych za niewzruszone. Sądzimy, że przeciwnie, powinny być one stale kontrolowane i zmieniane z roku na rok, a niekiedy i w ciągu roku, stosownie do aktualnych potrzeb gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-57.36" who="#StefanJędrychowski">W tej chwili na przykład uważalibyśmy za słuszne i celowe w najbliższej przyszłości, jeżeli sytuacja na to pozwoli, powiększyć nakłady inwestycyjne na przemysł rolno-spożywczy, a zwłaszcza na przemysł mięsny i mleczarski, na przemysł włókienniczy i skórzany, a także na hutnictwo. Jeżeli chodzi o to ostatnie, wchodziłaby w grę dalsza rozbudowa stalowni oraz rozpoczęcie budowy walcowni drobnej, walcowni rygli i fabryki rur spawanych w Hucie im. Lenina. Chodzi tu o zapobieżenie głodowi stali i niektórych wyrobów walcowanych nie w tym i nie w przyszłym roku, ale po 1960 r. W miarę możności konieczne zwiększenie nakładów inwestycyjnych w tych działach powinno być zrealizowane kosztem nierealnych lub nie wykorzystanych nakładów w innych działach. Rząd dokona odpowiednich przesunięć w ramach posiadanych pełnomocnictw, lub w razie potrzeby zwróci się do Sejmu w odpowiednim czasie.</u>
<u xml:id="u-57.37" who="#StefanJędrychowski">W dziedzinie przemysłu lekkiego ostra krytyka ze strony posła Brzozy i innych, odnosząca się do niedostatecznych rozmiarów nakładów inwestycyjnych, jest słuszna głównie w odniesieniu do przeszłości, kiedy to istotnie suma inwestycji i kapitalnych remontów w niektórych gałęziach tego przemysłu była niższa od sumy odpisów amortyzacyjnych.</u>
<u xml:id="u-57.38" who="#StefanJędrychowski">Ostatnio sytuacja poprawia się. W 1957 r. inwestycje w przemyśle lekkim wzrosły w porównaniu z planem na 1956 r. o 14,7%, a w 1958 r. wzrosną o 27,7%. Istotnym problemem jest tu zapewnienie dostaw brakujących urządzeń i maszyn z importu dla modernizacji parku maszynowego w zakładach istniejących i dla uruchomienia nowych fabryk, przede wszystkim w adaptowanych do tego celu nieczynnych obiektach przemysłowych na Ziemiach Odzyskanych.</u>
<u xml:id="u-57.39" who="#StefanJędrychowski">Starania o import urządzeń dla tego przemysłu, tak jak i o import urządzeń dla fabryk płyt wiórowych w przemyśle drzewnym, są w toku. Nie zawsze jednak publiczne ponaglanie naszych organów handlu zagranicznego do zawarcia konkretnych transakcji przyczynia się do przyspieszenia importu. Czasami ma ono skutek wręcz odwrotny — komplikuje pertraktacje i wpływa ujemnie na warunki transakcji. Trzeba przy tym uwzględnić trudną i skomplikowaną sytuację handlu zagranicznego, któremu w tym roku przypadłe w udziale dodatkowe trudne zadanie — ochronić naszą gospodarkę przed ujemnymi, szkodliwymi skutkami oddziaływania na nią tzw. recesji, czyli narastającego w krajach kapitalistycznych kryzysu.</u>
<u xml:id="u-57.40" who="#StefanJędrychowski">W każdym razie trzeba stwierdzić, że plan na 1958 r. przewiduje bardzo poważny wysiłek w dziedzinie modernizacji i zwiększenia zdolności produkcyjnej przemysłu bawełnianego, wełnianego, jedwabniczego i skórzano-obuwniczego. W następnych latach wysiłek ten trzeba będzie jeszcze zwiększyć. Słuszne jest żądanie, aby nasz przemysł maszyn włókienniczych w większym stopniu i lepiej, niż to robi dotychczas, przyczyniał się do powodzenia tego wysiłku.</u>
<u xml:id="u-57.41" who="#StefanJędrychowski">Warto jednak zwrócić uwagę na nie wykorzystaną jeszcze w pełni rezerwę wzrostu produkcji, jaką stanowi nadmierna absencja w przemyśle lekkim. Przeciętna ilość godzin opuszczonych przez jednego robotnika w przemyśle lekkim wyniosła w 1957 r. 331 godzin, co oznacza wzrost w porównaniu do 1956 r. o przeszło 45 godzin. Przyjmowanie do pracy nowych robotników dla pokrycia niedoboru spowodowanego absencją nie rozwiązuje w pełni sprawy, bo przy takiej płynności zawsze obniża się wydajność pracy. Wykorzystanie tej rezerwy pozwoliłoby na pewne zwiększenie produkcji również na istniejących urządzeniach, niezależnie od rozbudowy i modernizacji.</u>
<u xml:id="u-57.42" who="#StefanJędrychowski">W dziedzinie rozbudowy przemysłu spożywczego i przemysłu mięsnego należy się zgodzić z przeprowadzoną przez posła Załęskiego i innych krytyką przesadnych tendencji do projektowania zbyt dużych obiektów i niewłaściwej lokalizacji. Oczywiście w każdym wypadku sprawa powinna być rozstrzygana na podstawie konkretnej analizy techniczno-ekonomicznej. Trudno np. uważać za gigant rzeźnię w Białymstoku o zdolności ubojowej 21 tys. ton rocznie, a więc znacznie mniejszej od szeregu rzeźni zbudowanych jeszcze przed wojną w niektórych miastach, jak np. rzeźnia w Bydgoszczy, której zdolność ubojowa wynosi 37,5 tys. ton rocznie.</u>
<u xml:id="u-57.43" who="#StefanJędrychowski">Oczywiście nie przekreśla to możliwości budowy mniejszych zakładów przeznaczonych do zaspokojenia potrzeb lokalnych.</u>
<u xml:id="u-57.44" who="#StefanJędrychowski">W Warszawie buduje się obecnie przetwórnię na Służewcu, obliczoną na przerób na potrzeby Warszawy mięsa pochodzącego np. z rzeźni w Kielcach, Radomiu i innych.</u>
<u xml:id="u-57.45" who="#StefanJędrychowski">Projektowana w następnej pięciolatce budowa na Żeraniu ma objąć zarówno rzeźnię, jak i przetwórnię.</u>
<u xml:id="u-57.46" who="#StefanJędrychowski">Wydaje się, że obie te inwestycje mają pełne uzasadnienie techniczno-ekonomiczne w świetle niedostatecznej obecnie zdolności ubojowej na potrzeby Warszawy i w świetle konieczności zlikwidowania w przyszłości rzeźni na Pradze.</u>
<u xml:id="u-57.47" who="#StefanJędrychowski">Należy uznać za słuszne uwagi obywateli posłów, dotyczące nienależytego wykorzystania zdolności ubojowych lokalnych rzeźni, podległych radom narodowym. Wprawdzie część tych rzeźni posiada prymitywne warunki produkcji, jednak w okresie dużego spiętrzenia skupu żywca lepsze wykorzystanie ich jest w pełni uzasadnione. Wspólnie z Ministerstwem Skupu i Przemysłu Spożywczego zajmiemy się tą sprawą.</u>
<u xml:id="u-57.48" who="#StefanJędrychowski">Obywatel poseł Jakuszko słusznie krytykował niekorzystną lokalizację zakładów przemysłu spożywczego, a w szczególności cukrowni i przemysłu ziemniaczanego. Lokalizacja ta zmusza nas do corocznych przerzutów na duże odległości buraków cukrowych i ziemniaków. Taką lokalizację odziedziczyliśmy po ustroju kapitalistycznym i zadaniem naszym jest zmieniać stopniowo ten stan rzeczy. Właśnie zbudowanie nowoczesnej cukrowni w Sokołowie Podlaskim, o której mówił poseł Jakuszko, było wyrazem dążenia do zmiany tego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-57.49" who="#StefanJędrychowski">Kilka słów o kolejnictwie i przemyśle taboru kolejowego. Przeprowadzona tutaj krytyka pracy przemysłu taboru kolejowego, który od kilku lat już nie w pełni wywiązuje się z planowych dostaw taboru kolejowego i z opóźnieniem uruchamia nowe asortymenty, jak np. lokomotywy elektryczne, jednostki trójwagonowe elektryczne, lokomotywy spalinowe itp. — jest całkowicie uzasadniona. Na braki w pracy w tej gałęzi przemysłu zwróciłem już uwagę w referacie wygłoszonym przy pierwszym czytaniu uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym. Rząd powołał specjalną Komisję pod przewodnictwem jednego z Wicepremierów, której zadaniem jest opracowanie problemów przemysłu taboru kolejowego, rozpatrzenie trudności, z którymi się ten przemysł boryka, i przyjście mu z wszechstronną pomocą. Uważamy, że przemysł taboru kolejowego, który ma w Polsce bogate tradycje, może przy odpowiedniej pomocy nie tylko w pełni wywiązać się z zadań w stosunku do naszego kolejnictwa, ale także rozwinąć jeszcze bardziej produkcję eksportową.</u>
<u xml:id="u-57.50" who="#StefanJędrychowski">Warunkiem jest szybsze przestawienie się z produkcji parowozów i opanowanie produkcji nowoczesnych elektrowozów, jednostek elektrycznych, lokomotyw Diesla nie tylko manewrowych, ale i trakcyjnych, o większej mocy, i wagonów motorowych. W tym celu Rząd jest gotów przyjść przemysłowi z wszelką pomocą, łącznie z zakupem licencji zagranicznych. Ale kierownicy tego przemysłu, inżynierowie i robotnicy muszą zrozumieć w pełni, jakie przed nimi stoją zadania i jaka na nich ciąży odpowiedzialność. Bez unowocześnienia produkcji przemysł ten nie utrzyma się na poziomie i będzie kulą u nogi naszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-57.51" who="#StefanJędrychowski">W związku z tą sprawą nie mogę się zgodzić z opinią jednego z posłów, który krytykował decyzję o zaprzestaniu produkowania parowozów na potrzeby naszego kolejnictwa, jak również z opinią posła Kołakowskiego, który krytykował sprawę przechodzenia na trakcję elektryczną i spalinową.</u>
<u xml:id="u-57.52" who="#StefanJędrychowski">Wobec postępów elektryfikacji i dieselizacji kolei linie i węzły nie zelektryfikowane i nie zmotoryzowane nie będą cierpiały na brak parowozów, ponieważ będą otrzymywały parowozy wycofane z linii i węzłów zelektryfikowanych i zmotoryzowanych. Linie o największym nasileniu ruchu będą elektryfikowane, a linie o małym nasileniu ruchu będą przechodziły na trakcję spalinową. Dotychczasowe trudności w elektryfikacji kolei nie powinny nas do tego zniechęcać, a przeciwnie — mobilizować do szybszego pokonywania tych trudności i do przyspieszenia elektryfikacji i motoryzacji, których ekonomiczna przewaga jest niezaprzeczalna i została niezbicie dowiedziona i które stanowią jedyną słuszną drogę postępu technicznego i oszczędności w transporcie kolejowym.</u>
<u xml:id="u-57.53" who="#StefanJędrychowski">Mogę tylko pocieszyć posła Kołakowskiego, że jeszcze nieprędko doczekamy się pełnej elektryfikacji i motoryzacji naszych kolei, tak że poczciwe parowozy na dużej części naszej sieci będą jeździły jeszcze przez dość długi czas.</u>
<u xml:id="u-57.54" who="#StefanJędrychowski">Obywatel poseł Gawlas poświęcił swoje przemówienie w dużej mierze rozwojowi przemysłu chemicznego i energetyki. Nie negując słuszności szeregu uwag, wniosków i postulatów posła Gawlasa, szczególnie w dziedzinie przyspieszenia rozwoju naszego przemysłu chemicznego i energetyki, muszę jednak wyrazić żal pod adresem kolegów ministrów przemysłu chemicznego, górnictwa i energetyki, że poseł Gawlas, jako członek sejmowej Komisji Przemysłu Ciężkiego, Chemicznego i Górnictwa, nie został lepiej poinformowany przez zainteresowane resorty o rzeczywistym stanie w tych gałęziach przemysłu. Poseł Gawlas na przykład zarzuca — nie jestem pewien komu, Rządowi czy komu innemu — obojętny stosunek do inwestycji energetycznych. Pragnę poinformować posła Gawlasa, że Rząd nie ma bynajmniej obojętnego stosunku do inwestycji energetycznych. Świadczy o tym choćby znaczne zwiększenie nakładów inwestycyjnych na energetykę w obecnym pięcioleciu. Program uruchomienia nowych zdolności produkcyjnych w energetyce tylko w dwóch latach — 1957 i 1958 równa się prawie zdolnościom uruchomionym w ciągu całego poprzedniego sześciolecia. Wykonanie tego programu oznaczać będzie przyspieszenie rozwoju energetyki i wyprzedzenie przez nią ogólnego wzrostu przemysłu. Dla wykonania tych zadań kilka lat temu został powołany w Ministerstwie Budownictwa specjalny Centralny Zarząd Budowy Elektrowni. To prawda, że przy tak wielkich zadaniach w wykonaniu tego programu w ciągu 1957 r. nastąpiły opóźnienia, ale w drugiej połowie roku poważnie przyspieszono tempo budowy obiektów energetycznych. Większość opóźnionych obiektów została uruchomiona w pierwszych miesiącach 1958 r.</u>
<u xml:id="u-57.55" who="#StefanJędrychowski">Rząd przywiązuje ogromną wagę i nie będzie szczędził wysiłków dla terminowego wykonania zadań w 1958 r. Mogę zresztą poinformować posła Gawlasa, że sytuacja energetyczna uległa już w tym roku znacznej poprawie i że wyłączenia w okresie szczytu były znacznie mniejsze niż w latach ubiegłych, co pozwoliło nam lepiej wykorzystać zdolności produkcyjne przemysłu metali nieżelaznych, ferrostopów i chemicznego.</u>
<u xml:id="u-57.56" who="#StefanJędrychowski">Nieścisła jest również informacja posła Gawlasa, że brak jest planu finansowego i planu dostaw dla elektrowni na lata najbliższe. Mogę poinformować posła Gawlasa, że na wszystkie przewidziane do końca pięciolecia dostawy z importu kotłów i turbin zawarto już umowy, a nawet na część dostaw przewidzianych po 1960 r. Co do dalszych dostaw toczą się pertraktacje. Przewiduje się, że po 1961 r. rozwój energetyki w zakresie kotłów całkowicie, a w zakresie turbin i turbogeneratorów w znacznie większej mierze niż obecnie, oprze się o dostawy krajowe. W tym celu rozbudowuje się polski przemysł kotłowy i turbinowy.</u>
<u xml:id="u-57.57" who="#StefanJędrychowski">Już obecnie opanowano w kraju produkcję turbin ciepłowniczych o mocy 25–32 MW, oraz znacznie zaawansowano przygotowania do produkcji turbin kondensacyjnych o mocy 50 MW. Turbiny te są oparte na licencji radzieckiej. Niezależnie od tego ostatnio zawarto również umowę z brytyjską firmą Metropolitain Vickers w sprawie zakupu licencji na turbozespół o mocy 120 MW.</u>
<u xml:id="u-57.58" who="#StefanJędrychowski">Nieścisłe jest również twierdzenie, że w dziedzinie rozwoju energetyki wodnej prowadzi się pracę tylko na temat elektrowni pompowej. Już w tym roku rozpoczyna się budowę stopnia wodnego pod Zegrzem na Bugu.</u>
<u xml:id="u-57.59" who="#StefanJędrychowski">Poważnie zaawansowane są prace projektowe dla kaskady Wisły. W zatwierdzeniu znajdują się już projekty wstępne stopni wodnych Włocławek i Warszawa Północ. Projekt wstępny stopnia Wyszogród zostanie ukończony w pierwszej połowie 1959 r. Dla pozostałych stopni: Płock, Ciechocinek, Solec Kujawski, Chełmno, Nowe i Tczew — opracowano założenia generalne, a dla niektórych z nich w opracowaniu są już studia wstępne.</u>
<u xml:id="u-57.60" who="#StefanJędrychowski">Dalsze zaawansowanie tych prac pozwoli na znaczne zwiększenie budownictwa elektrowni wodnych w następnym planie 5-letnim. Postulat posła Gawlasa, aby powierzyć Polskiej Akademii Nauk opracowanie długofalowego planu rozwoju energetyki w Polsce, jest w całej pełni słuszny. Ale postulat ten jest już realizowany od prawie półtora roku.</u>
<u xml:id="u-57.61" who="#StefanJędrychowski">Komitet Elektryfikacji Polski Polskiej Akademii Nauk, pod przewodnictwem prof. Jakubowskiego, działa już od końca 1956 r. i posiada już poważnie zaawansowane prace w dziedzinie zapotrzebowania energii, bilansu mocy, parametrów i wyposażenia elektrowni.</u>
<u xml:id="u-57.62" who="#StefanJędrychowski">W połowie 1957 r., z chwilą uruchomienia prac nad całokształtem planu perspektywicznego na okres 15 lat, Komitet włączono do prac nad tym planem. Przewodniczący Komitetu prof. Jakubowski jest również członkiem Głównej Komisji Planu Perspektywicznego, obejmującej cały plan perspektywiczny gospodarki.</u>
<u xml:id="u-57.63" who="#StefanJędrychowski">Nie mogę również podzielić krytycznych uwag posła Gawlasa w sprawie polityki inwestycyjnej Ministerstwa Przemysłu Chemicznego. Ten fakt, że Ministerstwo obraca środki inwestycyjne przede wszystkim na kontynuowanie i ukończenie budów inwestycyjnych dla uzyskania jak najszybszych efektów produkcyjnych w tym pięcioleciu — raczej dobrze świadczy o polityce inwestycyjnej Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-57.64" who="#StefanJędrychowski">Chodzi nam przecież o to, aby koncentrować inwestycje, aby dały one efekt jak najszybciej. Obawa posła Gawlasa, że to spowoduje potem w nowym planie 5-letnim brak wzrostu produkcji, jest moim zdaniem niesłuszna. Doświadczenie uczy nas bowiem, że nowo uruchamiane budowy jeszcze przez szereg lat mogą dawać znaczny wzrost produkcji dzięki lepszemu wykorzystaniu zdolności produkcyjnych i intensyfikacji procesów technologicznych. A przez ten czas będzie można zaawansować budowę nowych zakładów.</u>
<u xml:id="u-57.65" who="#StefanJędrychowski">W pełni podzielam troskę posła Hryniewieckiego o przyszłość naszego budownictwa. Postulat przyśpieszenia rozwoju przemysłu materiałów instalacyjnych dla potrzeb budownictwa jest w pełni uzasadniony. Nad rozwiązaniem tego problemu obecnie pracujemy — coś niecoś zresztą w tym kierunku już zrobiono. Sprawa ta musi być przedmiotem stałej troski ze strony Rządu, organów planowania i zainteresowanych ministerstw.</u>
<u xml:id="u-57.66" who="#StefanJędrychowski">Nie w pełni jednak mogę zgodzić się ze wszystkimi uwagami posła Hryniewieckiego w sprawie planowania przestrzennego. Jeżeli uwagi te rozumieć tak, że po zlikwidowaniu tzw. Głównego Urzędu Planowania Przestrzennego w 1949 r. nic nie zrobiono w Polsce w zakresie planowania przestrzennego i że jedynym ratunkiem w tej sprawie jest powołanie na nowo do życia tego urzędu — nie można się z takim postawieniem sprawy zgodzić.</u>
<u xml:id="u-57.67" who="#StefanJędrychowski">Chcę przypomnieć, że do 1949 r. w ramach prac tego urzędu ukończono jedynie plan regionalny zespołu Portowo-Miejskiego Gdańska i Gdyni. Po 1949 r., a więc po zlikwidowaniu tego urzędu, opracowane zostały natomiast plany regionalne dla Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, dla północno-zachodniej części woj. krakowskiego, dla rejonu Doliny Kamiennej, dla Łódzkiego Okręgu Przemysłowego, Zagłębia Rybnickiego, Częstochowskiego Okręgu Przemysłowego, dla regionu Doliny Bugu, dla bagna Wizny, dla obszaru Żuław i Doliny Łeby, dla terenów wzdłuż kanału Wieprz-Krzna — nie licząc poszczególnych ekspertyz i studiów.</u>
<u xml:id="u-57.68" who="#StefanJędrychowski">Obecnie prace nad planami regionalnymi powiązano ściśle z opracowaniem perspektywicznego planu rozwoju gospodarki narodowej. Do 1960 r. zostaną opracowane ogólne plany regionalne województw. Przewiduje się także opracowanie właściwych planów regionalnych szczegółowych dla okręgu turowskiego, konińskiego i okręgu siarkowego.</u>
<u xml:id="u-57.69" who="#StefanJędrychowski">Przestrzenne planowanie regionalne i krajowe może się u nas rozwijać tylko w ścisłym powiązaniu z całością planowania gospodarczego, a zwłaszcza planowania perspektywicznego.</u>
<u xml:id="u-57.70" who="#StefanJędrychowski">Wniosek o powołanie specjalnych pełnomocników dla realizacji inwestycji na niektórych terenach skoncentrowanych inwestycji — może być później rozpatrzony, jakkolwiek trzeba widzieć ujemną stronę instytucji specjalnych pełnomocników, a mianowicie wyłączenie normalnych władz od działania i odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-57.71" who="#StefanJędrychowski">W związku z przemówieniem posła Ziętka chciałbym poinformować Wysoką Izbę o podjęciu przez Radę Ministrów w dniu 15 br. uchwały w sprawie udziału przedsiębiorstw państwowych planu centralnego, a więc w pierwszym rzędzie wielkiego przemysłu — w pokrywaniu kosztów urządzeń komunalnych, których budowa lub rozbudowa wywołana jest potrzebami tych przedsiębiorstw. Ekstrapolowanie tej sprawy w przeszłość nie jest jednak słuszne, ani celowe. Obecnie ta sprawa dojrzała do rozstrzygnięcia. W przeszłości — w okresie intensywnej industrializacji musieliśmy wiele potrzeb, w tym potrzeby ludności, podporządkować potrzebom szybkiego uprzemysłowienia kraju i nie może to być oceniane jako zasadniczy błąd w naszej polityce gospodarczej w przeszłości.</u>
<u xml:id="u-57.72" who="#StefanJędrychowski">Kilka uwag chciałbym poświęcić niektórym sprawom związanym ze stosunkami między miastem a wsią.</u>
<u xml:id="u-57.73" who="#StefanJędrychowski">Poseł Korzycki w swoim przemówieniu powiedział:</u>
<u xml:id="u-57.74" who="#StefanJędrychowski">„Ponieważ udowadnia się, że dochody chłopów w roku ubiegłym wzrosły szybciej, przeto w tym roku przewiduje się stosunkowo wyższy wzrost realnych dochodów robotników i pracowników umysłowych niż chłopów”.</u>
<u xml:id="u-57.75" who="#StefanJędrychowski">Nie wiem, na czym poseł Korzycki oparł oba człony swojego twierdzenia, ponieważ ta kich stwierdzeń ani ze strony Rządu, ani też ze strony kierownictwa Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nie było. Na XI Plenum KC PZPR mówiliśmy o wzroście pieniężnych dochodów chłopów, ilustrującym wzrost ich pieniężnej siły nabywczej, porównywaliśmy te cyfry ze słabym stosunkowo wzrostem wpływów z podatku gruntowego i innych świadczeń. Zastrzegaliśmy jednak, że tego wzrostu nie można utożsamiać ze wzrostem czystych, realnych dochodów chłopów, w pieniądzach i w naturze, przeznaczonych przez nich na spożycie lub inwestycje.</u>
<u xml:id="u-57.76" who="#StefanJędrychowski">Poseł Korzycki wytknął przy tym w swym przemówieniu rzekome różnice w podawaniu oceny wzrostu dochodów chłopskich przeze mnie i przez Ministra Dietricha. Te rzekome różnice — jak już wyjaśniał częściowo poseł Pszczółkowski — polegają na tym, że Minister Dietrich w swym przemówieniu w Sejmie podał szacunkowe dane dotyczące rozmiarów i dynamiki całości dochodów pieniężnych wsi, podczas gdy ja w przemówieniu na XI Plenum KC PZPR ograniczyłem się do podania tylko tej podstawowej części dochodów pieniężnych chłopów, która pochodzi ze sprzedaży państwu artykułów rolnych, a więc da się ściśle na podstawie rachunków ustalić. To zresztą wyraźnie zaznaczyłem. Wydaje się, że należałoby zestawiać nie tylko cyfry, ale analizować także tekst, który stanowi komentarz i objaśnienie do cyfr, a dopiero potem wyciągać wnioski o istnieniu czy nieistnieniu sprzeczności między cyframi.</u>
<u xml:id="u-57.77" who="#StefanJędrychowski">O ile chodzi o całość realnych i czystych dochodów chłopów, to nikt nie twierdzi, że wzrosły one w 1957 r. szybciej niż dochody robotników i pracowników umysłowych. To miało miejsce w 1956 r. i w 1957 r. Wzrost realnych dochodów robotników i pracowników umysłowych był nieco szybszy. W ciągu dwóch lat tempo jest mniej więcej wyrównane. Chodzi o to, aby i na przyszłość wzrost realnych dochodów robotników i pracowników umysłowych i wzrost dochodów chłopów był równomierny. Chodzi o to, że państwo reguluje dochody robotników i pracowników umysłowych w sposób bezpośredni, podczas gdy na tempo wzrostu dochodów pracujących chłopów ma wpływ jedynie pośredni. Chodzi więc o to, aby chłopi uiszczali swe zobowiązania wobec państwa sumiennie i rzetelnie. Od faktycznego rozmiaru wzrostu dochodów chłopów zależy też, jaką sunnę spośród zaległości podatkowych i niepodatkowych może państwo ściągnąć. Wskazywał już poseł Pszczółkowski, że co do tych cyfr zaległości nie ma żadnych wątpliwości. Ogólna suma zaległości z tytułu podatków, opłat, długów, zaległych dostaw obowiązkowych wynosi około 9 mlrd zł. Jeżeli klasyfikuje się zaległości według stopnia ich realności, czy ściągalności, albo podaje się np. zaległości tylko podatkowe, suma ta odpowiednio zmniejsza się.</u>
<u xml:id="u-57.78" who="#StefanJędrychowski">Nigdy nie stawialiśmy zadania ściągnięcia wszystkich zaległości. Wskazywaliśmy na całą złożoność tego problemu, na konieczność jego rozwiązania zgodnie z sytuacją finansową rolnictwa i z interesami państwa w taki sposób, aby nie podciąć produkcji rolnej, ani inwestycji chłopskich, a także aby nie uszczuplić nadmiernie finansów państwowych. Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Finansów opracowują tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-57.79" who="#StefanJędrychowski">W swojej polityce gospodarczej i finansowej w stosunku do wsi Rząd stoi twardo na gruncie konsekwentnej realizacji wytycznych polityki rolnej KC PZPR i NK ZSL ze stycznia 1957 r. Wytyczne te dopiero częściowo zostały zrealizowane, ale nawet już to miało dodatni wpływ na rozwój produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-57.80" who="#StefanJędrychowski">Będziemy konsekwentnie w dalszym ciągu realizowali te wytyczne w dziedzinie porządkowania i regulowania stosunków własnościowych wsi, w dziedzinie rozszerzania wolnorynkowych, opartych na działaniu prawa wartości, stosunków wymiennych między miastem a wsią, w dziedzinie popierania wszelkich form zrzeszania się chłopów dla celów podnoszenia produkcji i kultury rolnej, zaopatrzenia i zbytu, wspólnego rozwiązywania różnych potrzeb gospodarczych i kulturalnych wsi i zespołowego gospodarowania, w dziedzinie reorganizacji i urentownienia państwowego sektora gospodarki rolnej.</u>
<u xml:id="u-57.81" who="#StefanJędrychowski">Krytyczne uwagi obywateli posłów o zdarzających się jeszcze brakach w zaspokojeniu potrzeb gospodarczych wsi przez przemysł państwowy, zwłaszcza w dziedzinie maszyn i narzędzi rolniczych, drobnego sprzętu gospodarskiego, żelaza, materiałów budowlanych, drenów melioracyjnych, środków ochrony roślin, skóry, czy opału — są absolutnie słuszne. Rząd będzie dokładał wysiłków, aby z roku na rok i z miesiąca na miesiąc poprawiać zaopatrzenie wsi. Mogę poinformować Wysoki Sejm, że właśnie w tych dniach upoważniono Centralę Rolniczą Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” do dodatkowej jednorazowej sprzedaży w terminie do 30 czerwca br. wiejskiej ludności nierolniczej i małorolnej węgla w wymiarze po 500 kg na jedno gospodarstwo. Posuniecie to przyczyni się do poprawy zaopatrzenia w opał.</u>
<u xml:id="u-57.82" who="#StefanJędrychowski">Możemy być zadowoleni z tego, że przynajmniej w niektórych dziedzinach, jak np. nawozy sztuczne lub niektóre materiały, jak papa czy tarcica, udało się unormować rynek wiejski. Jeżeli ktoś w tej kampanii wiosennej nie będzie mógł kupić pełnej żądanej ilości nawozów sztucznych, może mieć pretensję jedynie do siebie, ponieważ miał możność zaopatrzyć się wcześniej bez przeszkód w dowolną ilość nawozów sztucznych, i to po cenie z rabatem. Część tej pretensji będzie mógł zresztą zwrócić pod adresem tych, którzy przez rozsiewanie pogłosek o mającej nastą pić obniżce cen nawozów spowodowali wstrzymanie się części chłopów od kupna.</u>
<u xml:id="u-57.83" who="#StefanJędrychowski">Rząd nie zamierza obniżyć cen nawozów sztucznych, ani obecnie, ani w dającej się przewidzieć najbliższej przyszłości. W przyszłym sezonie może być rozważone jedynie większe zróżnicowanie rabatów w okresie przedkampanijnym. Ceny nawozów sztucznych zostały podniesione zgodnie z zasadami wytycznych nowej polityki rolnej, a wytycznych tych nie można interpretować i stosować jednostronnie, uwzględniając tylko te z nich, które są korzystne dla chłopa, a pomijając te, które są korzystne dla państwa.</u>
<u xml:id="u-57.84" who="#StefanJędrychowski">Ceny nawozów sztucznych oparte zostały na prawidłowej ekonomicznie kalkulacji, kosztów własnych przemysłu chemicznego. Przy czym, jeżeli uwzględnić ten fakt, że obecne ceny węgla, energii i opłaty za transport kolejowy są deficytowe, to w razie przyszłej reformy cen jest możliwe, że obecne ceny nawozów sztucznych okażą się znów deficytowe. Zresztą z jakiejkolwiek strony rozpatrywać sprawę, czy przez porównanie z przedwojennymi relacjami cen, do zboża, żywca itd., czy z relacjami cen zagranicznych, okazuje się, że obecne ceny nawozów sztucznych są uzasadnione. Zniżka cen nawozów musiałaby — niezależnie od merytorycznej niesłuszności — utrudnić przyszłą reformę struktury cen. Dlatego możemy poradzić działaczom chłopskim, aby zamiast dyskusji o cenach nawozów, główny swój wysiłek zwrócili w kierunku przekonania chłopów o racjonalności i opłacalności stosowania nawozów sztucznych przy obecnych cenach i w kierunku uświadomienia chłopów o prawidłowych i racjonalnych sposobach stosowania nawozów sztucznych.</u>
<u xml:id="u-57.85" who="#StefanJędrychowski">Słusznie podkreślono w dyskusji dysproporcję istniejącą obecnie pomiędzy tempem rozwoju hodowli trzody chlewnej a tempem rozwoju hodowli bydła rogatego. Aby tę dysproporcję zmniejszyć i stworzyć bodźce ekonomiczne dla rozwijania hodowli bydła, zostały od 1 stycznia br. znacznie poprawione warunki skupu mięsa wołowego i cielęcego. Jest to dalszy krok w kierunku stworzenia pomyślnych warunków dla wzrostu produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-57.86" who="#StefanJędrychowski">Dalsza konsekwentna realizacja wytycznych nowej polityki rolnej zarówno przez państwo, jak i przez szerokie rzesze chłopów, przyczyni się do stałego rozwoju naszej gospodarki w mieście i na wsi i do umocnienia politycznego trzonu naszej demokracji — sojuszu robotniczo-chłopskiego.</u>
<u xml:id="u-57.87" who="#StefanJędrychowski">Wysoki Sejmie! Nie sposób ustosunkować się do wszystkich uwag, zarzutów i wniosków wypowiedzianych w czasie tak bogatej debaty. Mogę zapewnić jeszcze raz Wysoki Sejm, że Rząd przestudiuje uważnie wszystkie przemówienia poselskie i w swojej praktycznej działalności odpowiednio ustosunkuje się do wszystkich poruszonych problemów.</u>
<u xml:id="u-57.88" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#CzesławWycech">Proponowane przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów poprawki do projektu ustawy budżetowej na rok 1958 oraz załączników od 1 do 3 do tej ustawy są zamieszczone w doręczonym Obywatelom Posłom druku sejmowym nr 132.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy budżetowej na rok 1958 z załącznikami od 1 do 3, w całości, wraz z poprawkami Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? 3 osoby.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Nikt.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm ustawę budżetową na rok 1958 wraz załącznikami od 1 do 3, w całości, wraz z poprawkami Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów uchwalił.</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-58.8" who="#CzesławWycech">Proponowany przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów projekt uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na 1958 r. zamieszczony jest w doręczonym Obywatelom Posłom druku sejmowym nr 131.</u>
<u xml:id="u-58.9" who="#CzesławWycech">Jest jeszcze propozycja zgłoszona do Prezydium Sejmu przez sprawozdawcę generalnego posła Ajnenkiela, aby wprowadzić do projektu uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na 1958 r. drobne poprawki stylistyczne, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-58.10" who="#CzesławWycech">1) na str. 5 uchwały punktowi 6) nadać następujące brzmienie: „Zmniejszenie inwestycji realizowalnych ze środków państwowych powiększyło masę towarową na rynku w zakresie materiałów budowlanych, a zmniejszenie wydatków na obronę narodową i administrację zwolniło na rynek pewną część zasobów przeznaczonych na spożycie zbiorowe”.</u>
<u xml:id="u-58.11" who="#CzesławWycech">2) na str. 13 w punkcie 11) w podpunkcie b) wyrazy: „po umiarkowanych cenach” zastąpić wyrazami: „kształtując ceny na umiarkowanym poziomie”.</u>
<u xml:id="u-58.12" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-58.13" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem projektu uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na 1958 r. w całości, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów, wraz z odczytanymi tu poprawkami natury stylistycznej — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-58.14" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-58.15" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? 2 osoby.</u>
<u xml:id="u-58.16" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Nikt.</u>
<u xml:id="u-58.17" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm rodowym Planie Gospodarczym na 1958 r. w brzmieniu proponowanym przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów.</u>
<u xml:id="u-58.18" who="#CzesławWycech">Proponowany przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów projekt uchwały co do zatwierdzenia sprawozdania Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956 jest zamieszczony w sprawozdaniu tej Komisji (druk nr 133) i ma następujące brzmienie:</u>
<u xml:id="u-58.19" who="#CzesławWycech">„Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zatwierdza sprawozdanie Rady Ministrów z wykonania budżetu Państwa za rok 1956”. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-58.20" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem proponowanej uchwały — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-58.21" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-58.22" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? 2 osoby.</u>
<u xml:id="u-58.23" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymuje od głosowania? Nikt.</u>
<u xml:id="u-58.24" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm sprawozdanie Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956 zatwierdził.</u>
<u xml:id="u-58.25" who="#CzesławWycech">A teraz przystępujemy do przegłosowania przedstawionych przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów projektów rezolucji, które zostały Obywatelom Posłom doręczone jako dodatkowe druki sejmowe do druków nr 131, 132 i 133.</u>
<u xml:id="u-58.26" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem projektu rezolucji do uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na 1958 r. i ustawy budżetowej na rok 1958 w brzmieniu zamieszczonym w dodatkowym druku do druków nr 131 i 132 — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-58.27" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-58.28" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-58.29" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? 2 osoby.</u>
<u xml:id="u-58.30" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że rezolucja została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-58.31" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do przegłosowania następnego projektu rezolucji, mianowicie rezolucji do ustawy budżetowej na rok 1958, dotyczącej uchwalonych przez rady narodowe budżetów terenowych, w brzmieniu zamieszczonym w dodatkowym druku do druku nr 132, z uwzględnieniem poprawki redakcyjnej, zgłoszonej przez sprawozdawcę Komisji posła Ajnenkiela w jego referacie.</u>
<u xml:id="u-58.32" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem proponowanej rezolucji, wraz z poprawką redakcyjną — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-58.33" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-58.34" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt. Kto się wstrzymał od głosowania? 2 osoby. Stwierdzam, że rezolucja została przez sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-58.35" who="#CzesławWycech">Proszę Obywatela Sekretarza Gerarda Skoka o odczytanie ustalonego przez Prezydium Sejmu porządku dziennego jutrzejszego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-58.36" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do przegłosowania projektu, rezolucji przedstawionego przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów do projektu uchwały w sprawie zatwierdzenia sprawozdania Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956.</u>
<u xml:id="u-58.37" who="#CzesławWycech">Tekst proponowanej rezolucji zamieszczony jest w dodatku do druku nr 133.</u>
<u xml:id="u-58.38" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem tej rezolucji zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-58.39" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-58.40" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? 2 osoby.</u>
<u xml:id="u-58.41" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Nikt.</u>
<u xml:id="u-58.42" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że rezolucja została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-58.43" who="#CzesławWycech">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-58.44" who="#CzesławWycech">Na tym kończymy 21 posiedzenie Sejmu PRL.</u>
<u xml:id="u-58.45" who="#CzesławWycech">Protokół posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-58.46" who="#CzesławWycech">Następne posiedzenie odbędzie się jutro, dnia 28 marca br. Początek posiedzenia o godz. 10.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#GerardSkok">Proponowany porządek dzienny jutrzejszego posiedzenia Sejmu obejmuje:</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#GerardSkok">1. Sprawozdanie Komisji Prący i Spraw Socjalnych o rządowym projekcie ustawy o zmianie przepisów o rentach i zaopatrzeniach (druki nr 135 i 140).</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#GerardSkok">2. Sprawozdanie Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów o rządowym projekcie ustawy o funduszu zakładowym na rok 1958 (druki nr 124 i 141).</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#GerardSkok">3. Sprawozdanie Komisji Wymiaru Sprawiedliwości o rządowym projekcie ustawy o zmianie niektórych przepisów postępowania w sprawach cywilnych (druki nr 116 i 139).</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#GerardSkok">4. Sprawozdanie Komisji Wymiaru Sprawiedliwości o rządowym projekcie ustawy o zmianie przepisów postępowania karnego (druki nr 119 i 138).</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#GerardSkok">5. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o ściąganiu należności państwa z tytułu najmu lokali (druk nr 142).</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#GerardSkok">6. Projekt uchwały w sprawie zamknięcia sesji.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#GerardSkok">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 45.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>