text_structure.xml
136 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o g. 4 m. 10 po poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Wiceprezydent Ministrów Ignacy Daszyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Minister b. dzielnicy pruskiej Władysław Kucharski.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 184 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 185 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie Szymczak i Dębski. Listę mówców prowadzi p. Szymczak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja Związku P. P. S. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Spraw Wewnętrznych w sprawie stosunków, panujących w 5 p. p.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i tow. do p. Ministra Kolei w sprawie obsadzania odpowiedzialnych stanowisk w kolejnictwie polskiem przez wrogie Państwu naszemu żywioły.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i tow. do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie powolnego załatwiania spraw w podległem mu Ministerstwie.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie utrudnień przy zakładaniu towarzystw akcyjnych.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i tow. do p. Ministra Kolei w sprawie rozwielmożnionego na kolejach państwowych łapownictwa.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Wojdalińskiego i tow. z klubu N. Z. L. do pp. Ministrów Kolei i Spraw Wojskowych w sprawie brutalnego traktowania publiczności cywilnej przez wojskowych i konduktorów na kolejach państwowych.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja pp. Kielaka, Dębskiego i tow. z klubu P. S. L. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie nadużyć, popełnionych przez funkcjonarjuszy oddziału defenzywy.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja pp. Schipera, Grünbauma i tow. do pp. Prezydenta Ministrów i Ministra Skarbu w sprawie odszkodowania dla ofiar morderstw, rabunków i gwałtów, popełnionych przez wojsko generała Bułak-Bałachowicza na ludności żydowskiej w ziemi Chełmskiej i przyległych powiatach.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Fichny i tow. z N. P. R. do Rady Ministrów w sprawie bezrobocia w przemyśle włókienniczym okręgu łódzkiego.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Dębskiego i tow. z klubu P. S. L. do pp. Ministrów Rolnictwa i Dóbr Państwowych i Robót Publicznych w sprawie odbudowy pow. chełmskiego.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SekretarzpDębski">Interpelacje te prześlę Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej. Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: Dalszy ciąg dyskusji nad ustawą o konstytucji Rzeczypospolitej. (Druk nr. 1883). Dyskusja zaczyna się od art. 112.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SekretarzpDębski">Głos ma p. Schiper.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#IgnacySchiper">Wysoki Sejmie! Jeżeli zabieram głos do art. 113 to nie po to, ażeby się wdawać w krytykę, czy i o ile w tym artykule większość Komisji Konstytucyjnej zrealizowała te zobowiązania, jakie Wysoki Sejm zaciągnął przez ratyfikację Traktatu Wersalskiego. Sam należałem do tych, którzy głosowali przeciw ratyfikacji Traktatu, wychodziłem bowiem z założenia, że Traktat ten jako akt jednostronny, narzucony Polsce, a w szczególności umowa dodatkowa o mniejszościach narodowych, tak swoim charakterem, jak i swą treścią, pełną niedomówień i niejasności, nie zasługuje na ratyfikację. Wolę nawiązać do zapewnień, jakie niejednokrotnie padały z polskiej strony, że Polska wierna swym tradycjom jest gotowa bez dyktatu załatwić sprawę mniejszości narodowych przy uwzględnieniu zasad prostej sprawiedliwości i tolerancji.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#IgnacySchiper">Wczoraj wyraźnie zarysowały się zapatrywania Panów na tę sprawę. O ile mniej więcej panowała zgoda między stronnictwami co do tego, że mniejszościom narodowym, żyjącym na obszarze etnograficznie określonym należy nadać prawa w znacznych rozmiarach, to z drugiej strony wyłoniły się wątpliwości, a nawet wyłoniło się stanowisko negatywne co do nadania pełni praw eksterytorialnym mniejszościom narodowym. Wysuwano przy tem dwa argumenty, jeden językowy, a drugi terytororjalny. Powiadano: Żydzi — o nich głównie tu chodzi, bo oni stanowią w Polsce jedyną eksterytorialną mniejszość narodową — nie mogą pretendować do autonomji, skoro nie mają właściwie kulturalnego języka. Argumentowano: hebrajszczyzna wprawdzie jest językiem, ale językiem tym włada znikoma część społeczności żydowskiej, język zaś żydowski jest właściwie gwarą, żargonem, na który tylko pogardliwie patrzeć można. Przypominały mi się przy tej dyskusji poglądy z minionych czasów, owych racjonalistów 18 wieku, którzy wszystkie zjawiska ujmowali w pewne szablony myślowe, w pewne formułki i jeśli życie nie płynęło po linji tych formułek, nie uważali, że ich teorja jest kiepską, ale że tem gorzej dla życia, jeśli nie chce się dostosować do teorji. Dzisiaj atoli żyjemy w czasach, które poprzedzone są przez wiek nadzwyczajnych rezultatów na polu nauk przyrodniczych, w czasach, gdzie nauka stanęła już na stanowisku, że użyłbym wyrażenia Nietschego „Jeneseits von Gut und Boese”, gdzie indukcja odzyskała znaczenie, jakie jej się należy, w czasach, gdzie zerwano z dedukcjami, które wiszą gdzieś w powietrzu. W tych oto czasach nie można pod kątem widzenia jakichś formułek i teorji przystępować do rozpatrywania takiego zagadnienia, jakiem jest język lub gwara, język, ten twór zbiorowej psychiki, twór wcale nie przypadkowy, twór, mający swoje prawa organiczne, rozwijający się jak wszelkie życie organiczne.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#IgnacySchiper">Otóż jeśli tak stawiamy sprawę, to nie można rozpatrywać kwestji języka żydowskiego, czy gwary żydowskiej pod kątem widzenia jakichś formuł etycznych lub estetycznych, a już najmniej można z wniosków tą drogą uzyskanych uczynić punkt wyjścia dla pewnych zamierzeń politycznych.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#IgnacySchiper">Skonceduję na chwilę, że język żydowski jest gwarą. Ale kiedyś uważano za gwarę i język francuski, włoski, hiszpański. Toć sam Dante, ów genjusz, który najwięcej się przyczynił do rozwoju języka włoskiego, uważał język włoski za eloqvium vulgare, za skażoną, spaczoną łacinę. Dziś ośmieszyłby się człowiek, któryby w ten sposób kwalifikował współczesne języki romańskie czy też inne. Ale tu wysuwano inny jeszcze argument; powiedziano: język żydowski jest gwarą i co gorsza jest gwarą złodziejską, ów kolega, który argument ten wysunął, powołując się na autorytet leksykonu Mayera, nie rozumiał bardzo ciekawego problemu językowego, nad którym już wielu filologów głowy sobie łamało, a który ostatecznie wyjaśniono w ten sposób, że o ile chodzi o gwary złodziejskie, to jest rzeczą charakterystyczną, że męty społeczne zapożyczają słownictwo z języków mniejszości językowych. Tak np. hiszpańska gwara złodziejska ma bardzo wiele ze słownictwa landsknechtów niemieckich, którzy mieszkali w swoim czasie w Hiszpanji. Nazywa się nawet w sposób bardzo charakterystyczny — „germania”. Podobnie bałkańskie gwary złodziejskie mają słownictwo z języka Albańczyków, którzy pod względem językowym są izolowani na Bałkanie. Gwara złodziejska rosyjska ma bardzo wiele słów polskich, co tłumaczy się tem, że Polacy są w Rosji mniejszością jezykową. W Anglji gwara złodziejska zwie się w charakterystyczny sposób „pedler-french”, co znaczy „francuszczyzna żebraków”. Podobnie we Francji w gwarze znajdziemy bardzo wiele słów z języków arabskiego, sanskrytu, z języka hiszpańskiego, greckiego, bretońskiego i t. d.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(Głos: Pan wygłasza tu cały wykład!)</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#IgnacySchiper">Właśnie chodzi mi o ten wykład, ażeby zrozumiano nareszcie, że nie można tej rzeczy traktować szablonowo, że to są problematy bardzo skomplikowane i że sprawa udziału rozmaitych mniejszości językowych w gwarach złodziejskich jest niejako ilustracją tragicznego położenia wogóle wszelkich mniejszości i to nietylko językowych.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#IgnacySchiper">Jeśli chodzi o język żydowski, to ma on za sobą przeszłość przeszło 5 wieków. Językiem tym w ostatnich czasach zajęli się filologowie o sławie europejskiej, że wspomnę tylko filologa Seneanu, który dla Rumunów stworzył dzieło tak epokowe, jak dla Polaków Linde; filolodzy jak Gerson, Alfred Landau, Mansch i inni ogłosili szereg prac, nagrodzonych przez rozmaite akademję, pisali gramatykę tego języka, wyświetlali jego powstanie i t. d. I trudno wobec takiego stanu wiedzy odnosić się dzisiaj z lekceważeniem, z gestem pogardy do tego — jak się mówi — żargonu. W języku tym powstała bogata literatura, literatura, która ma swoich klasyków, romantyków, neoromantyków i modernistów, literatura, która jest tłumaczona na różne języki. W języku tym przyswojono arcydzieła literatury polskiej: Słowackiego, Mickiewicza, Konopnickiej, Tetmajera czytać można w języku żydowskim.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#IgnacySchiper">Chciałbym wreszcie zwrócić uwagę na dziennikarstwo w języku żydowskim; chciałbym wskazać na moment, który niektórzy Polacy, trzeźwo patrzący na tę sprawę, należycie ocenili — że język żydowski przyczynił się w znacznej mierze do rozwoju demokracji żydowskiej, do pogłębienia świadomości narodowej i do wzrostu poczucia obywatelskiego, bowiem te masy żydowskie, które przedtem szły na marginesie zjawisk życia politycznego, z chwilą, gdy otrzymały gazety w języku dla nich zrozumiałym, zaczęły się interesować tem życiem i tym sposobem pogłębiać w sobie poczucie obywatelskie i narodowe.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#IgnacySchiper">Przechodzę do drugiego motywu, jaki tu wysuwano. Powiadano, że pretendować może do pełni praw tylko taka mniejszość narodowa, która ma grunt pod nogami, słowem, która ma pod nogami terytorjum własne. Skąd pretensje żydowskiej mniejszości narodowej, tej mniejszości eksterytorjalnej? Gdy słuchałem wywodów kol. ks. posła Lutosławskiego, miałem wrażenie, że dochodzą mnie głosy z wieków minionych, że to mówią do mnie ludzie baroku, ludzie, którzy za najlepszy argument uważali siłę, a którzy dla zasad sprawiedliwości społecznej mieli bardzo niewiele zrozumienia i wyrozumienia. Miałem wrażenie, że oto dochodzą mnie głosy z epoki, gdy tworzyły się państwa o słońcu niezachodzącem z czasów intryg gabinetów hiszpańskich czy wiedeńskich, z czasów wojen sukcesyjnych, z czasów tryumfującego jezuityzmu. Miałem wrażenie epoki Zygmunta III, a nie 20 wieku. Chce się snuć w przyszłość linję feudalizmu w jakiejś nowej formie, w nowem wydaniu. W miejsce dawnych królów czy wielmoży, którzy stali u szczytu piramidy stanowej, stawia się obecnie wielmożę naród, jako włodarza nad narodami-wasalami. Zohydza się myśl o współżyciu, O symbiozie narodów argumentami jak: „nie chcemy spółki z ograniczoną poręką!” lub „nie jesteście autochtonami!” i t. p. Toć to właśnie takiemu ujmowaniu sprawy przeciwstawia się demokracja światowa. Zrozumiano bowiem po wiekowem doświadczeniu, że jeżeli zupełnie naturalny pęd do ekspansji, jaki tkwi w narodach, nie będzie utrzymany w ramach słuszności i celowości, to może on doprowadzić do stanu, który można określić, parafrazując Hobbesa: „Natio nationi lupus!” „naród narodowi wilkiem!” Na tle tego poznania zrodziła się koncepcja, że trzeba stworzyć międzynarodowe gwarancje dla pokojowego współżycia narodów. W ten sposób znalazła się na płaszczyźnie międzynarodowych debat i układów sprawa mniejszości żydowskiej pospołu ze sprawą innych mniejszości narodowych. Oto jest geneza tego mocarstwa anonimowego, tej międzynarodówki, uważanej za Antychrysta przez wszystkich tych, których myśl ostała się w tyle za europejską myślą demokratyczną.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#IgnacySchiper">Muszę tu też stwierdzić, że poglądy obecnych oficjalnych przedstawicieli P. P. S. na sprawę mniejszości eksterytorialnych znajdują się w świecie socjalnej demokracji w splendid isolation, w „szlachetnem” odosobieniu. Mam wrażenie, że koledzy z P. P. S. nie patrzą w przyszłość jak socjaliści, jak ludzie historycznej troski, którzy przyszłość odczuwają jako zadanie i cel i przechodzą do porządku nad chwilowymi sukcesami. Pytam się: Jak koledzy z P. P. S. będziecie mogli usprawiedliwić swoje stanowisko w sprawie mniejszości eksterytorialnych wobec szeregu enuncjacji, jakie w tej kwestji już padły w świecie socjalistycznym? Przypomnę kolegom odnośną rezolucję w sprawie narodowościowej, uchwaloną na konferencji socjalistycznej w Hadze w 1916 r. i komentarz. jaki dał do niej Troelstra; w komentarzu tym położono nacisk na zabezpieczenie praw żydowskiej mniejszości narodowej w Polsce mimo, że jest eksterytorjalną.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#IgnacySchiper">Przypomnę kolegom ze skrajnej lewicy memorjał zachodnio-europejskich socjalistów do komitetu holendersko-skandynawskiego z sierpnia 1917 r. manifest neutralnych socjalistycznych delegacji w Sztokholmie z października 1917 r., rezolucje, uchwalone przez American Federation of Labour na kongresach w Baltimore i Filadelfji w 1916 i 1917 r., rezolucje angielskiej Labour Party z 28 sierpnia 1918 r., wreszcie rezolucje międzynarodowych konferencji socjalistycznych w Amsterdamie i Lucernie z r. 1919. Chcę stwierdzić, że w tych wszystkich manifestach i rezolucjach podkreślona została konieczność nadania Żydom autonomji personalnej w tych krajach,</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#komentarz">(Głos: Tam, gdzie ich niema!)</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#IgnacySchiper">... w których mieszkają w zwartej masie. Chcę też stwierdzić, że niektórzy wybitni teoretycy P. P. S. mieli na tę całą sprawę całkowicie odmienne poglądy, aniżeli dzisiejsi kierownicy nawy socjalistycznej w Polsce. Jeżeli Weźmiemy do rąk „Wybór pism politycznych” Kazimierza Krauza, to w wydaniu 1907 r. na stronie 216 znajdziemy takie bardzo ciekawe i znamienne poglądy:</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#IgnacySchiper">„Nie chcemy dziś przesadzać, czy Żydzi staną się narodowością odrębną w całem tego słowa znaczeniu. czy też się zasymilują; w każdym razie przyznajemy każdej danej jednostce prawo decydowania o tem, do jakiej należy narodowości: polskiej, czy żydowskiej. Z pewnością też w niepodległej Polsce wolno będzie najzupełniej ludziom, uważającym się za Żydów, utworzyć korporacje, obejmującą całe terytorium Rzeczypospolitej i utrzymująca szkoły i inne kulturalne instytucie żydowskie; koszta tego życia kulturalno-narodowego mogłaby w takim razie być odjęte od podatków, opłacanych przez Żydów na cele ogólne”.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#IgnacySchiper">Pytam się, jak można z temi poglądami pogodzić słowa, które wygłosił wczoraj z tej trybuny kolega Niedziałkowski? Przypomnę, że odnośnie do Polaków na Ukrainie domaga się P. P. S. autonomji personalnej; a więc P. P. S. nie odrzuca wręcz koncepcji autonomji personalnej jako błędnej i fantastycznej. Pytam się zatem, czemu opuszcza to stanowisko, gdy chodzi o autonomję personalną dla Żydów w Polsce? Wszak Żydzi w Polsce są taką samą eksterytorialną mniejszością narodową, jaką Polacy na Ukrainie!</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#IgnacySchiper">Przechodzę do samej treści art. 113. Większość Komisji Konstytucyjnej pomieszała oba pojęcia: pojęcia autonomji personalnej z pojęciem autonomji terytorjalnej i wskutek tego niewiadomo, czy ustawodawca liczy się tylko z jedną formą autonomji, czy też pragnie zrealizować obie formy. Z tego niewątpliwie w przyszłości skorzysta władza wykonawcza, by politykę narodowościową poprowadzić nie w zależności od zasady równouprawnienia narodowościowego, ale w zależności od interesów tej czy owej partji. Zarzucam ponadto, że w artykule tym zatomizowano, rozproszkowano autonomję przez postanowienie, iż związki mniejszości narodowościowych będą mogły powstać jedynie w obrębie związków samorządu powszechnego.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#IgnacySchiper">Nie chcę tu powtarzać argumentów, które wczoraj wytoczył poseł Osiecki przeciw takiemu sformułowaniu. Chciałbym, ażeby wniosek kolegi posła Osieckiego znalazł tu należyte zrozumienie i poparcie. Tworzenie związków mniejszości w ciasnych granicach związków samorządu powszechnego starano się motywować tem, że trzeba stworzyć gwarancje, aby nie powstały państwa w państwie. Zapomniano atoli, że autonomja narodowościowa obejmuje te właśnie dziedziny życia kulturalnego, które pod kątem widzenia interesów państwa przedstawiają się jako teren neutralny.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#IgnacySchiper">Nie mogę się bez zastrzeżeń pisać na poprawki, jakie zgłosili tu koledzy posłowie żydowscy. Uważam, że koledzy ci nie przeprowadzili w swych poprawkach tego, czego wymaga myśl demokratyczna; niewątpliwie wielu kolegów-Żydów przyłączy się tu w Sejmie do zwolenników rozdziału Kościoła od Państwa, niechaj zatem pamiętają, że trzeba ten rozdział także przeprowadzić w życiu żydowskiem; niechaj pamiętają, że autonomia narodowa żydowska nie może być autonomią o charakterze kościelnym, religijnym, ale że powinna mieć charakter świecki. Powtóre za ciasno ujęty został w poprawkach kolegów-Żydów zakres działania związków mniejszości. Przedewszystkiem nie uwzględniono potrzeby reprezentacji wobec władz rządowych i samorzadowvyh. Reprezentacja ta będzie potrzebna jeśli się trzeba będzie porozumieć co do subwencji państwowych, wogóle co do wszystkich spraw, które mogą się stać zarzewiem konfliktów, albo się już stały przyczyna nieporozumienia. Za ciasno została także ujęta sprawa opieki społecznej. Chodzi o to, ażeby elementy nieproduktywne w życiu żydowskiem zamienić w żywioły produktywne. Chodzi o przebudowę zajęć żydowskich, o przebudowę struktury ekonomicznej życia żydowskiego. I w tym kierunku żydowskie organy autonomiczne będą miały do spełnienia wielkie zadanie. Państwo, które musi się liczyć z o wiele większemi zagadnieniami, nie może się zalać sprawa anomalii w ekonomice żydowskiej w tej mierze, jak tego kwestia ta wymaga.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#IgnacySchiper">Broniąc sprawy autonomji żydowskiej, mam to silne przekonanie, że nie bronie sprawy politycznego szowinizmu, ale sprawy fizycznego i moralnego odrodzenia narodu i sprawy zrealizowania zasad demokracji.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#IgnacySchiper">Wybitny pisarz francuski Barbusse w sławnym swoim utworze „Ogień” powiada: „gdy spojrzymy na dwie armję, które walczą przeciw sobie, z wyżyn jakiegoś aeroplanu, to będziemy mieli wrażenie jednej armji, która popełnia samobójstwo”. Chciałbym ten obraz transponować na płaszczyznę zagadnień narodowościowych; chciałbym, abyście Panowie zrozumieli, że dwa czy więcej narodów, walczących ze sobą, przedstawia z wyżyn człowieczeństwa jeden organizm, jeden naród, który popełnia samobójstwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Maciejewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#StanisławMaciejewicz">Wysoki Sejmie! Wczoraj podczas dyskusji nad art. 112 i 113 nasz sejmowy romantyk p. Niedziałkowski Wygłosił poważnie i spokojnie przemówienie, w którem wypowiedział pomiędzy wielu innemi rzeczami te. słowa: „Dla nas nie ulega wątpliwości, że te ziemie Rzeczypospolitej Polskiej, które są zamieszkałe przez ludność w większości swojej niepolską, albo przez ludność mieszaną, stanowić powinny odrębne jednostki administracyjne o ustroju autonomicznym”.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#StanisławMaciejewicz">Dalej z wywodów jego uważny słuchacz mógłby wywnioskować, iż Państwo Polskie jest państwem zacofanem, które ma na względzie eksterminację elementów niepolskich, wobec tego już zawczasu przewidując, że nasi następcy zechcą innym narodom ujmować prawa, jakie tu już wypisaliśmy w tych omawianych artykułach, musimy się dzisiaj zastrzec i tak zredagować te artykuły, ażeby ci, co po nas będą rozwijać życie państwowe, już nie mogli przeszkodzić rozwojowi terytorjalnej autonomii na kresach jednych i drugich. I dalej, chcąc podtrzymać to swoje rozumowanie, p. Niedziałkowski starał się nam przedstawić obraz dość ponury tego, co się działo w trzech dawnych naszych zaborach, a zwłaszcza w tej Rosji, w której sam otrzymał wychowanie, i wojował bodaj z wiatrakami, gdy starał się nas nastraszyć tem. że taka linja polityczna i przyszła działalność państwowa zaszkodzić tylko może Polsce. Zdaje mi się, że z podobną mową możnaby się było zwrócić istotnie do rosyjskiej dumy, ale nigdy do sejmu polskiego, który o ile zdaję sobie sprawę z tego, na co patrzę, nie próbował żadnych zamachów przeciw jakiejkolwiek narodowości.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#StanisławMaciejewicz">Już sam artykuł, który tu mamy przed sobą powiada:</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#StanisławMaciejewicz">„Każdy obywatel w państwie ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych. Obywatele, należący do mniejszości narodowych mają pod tym względem równe z innymi obywatelami prawo zakładania urzędów rozmaitych instytucji kulturalnych, które będą potem miały charakter prawnopaństwowy i nawet mogą otrzymywać w razie potrzeby środki finansowe”.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#StanisławMaciejewicz">Niechże d. Niedziałkowski powie, gdzie, w jakiem państwie szersze prawa przewidziane są w stosunku do innych narodowości? Po co tedy kruszyć kopje o to, a raczej z tem, co nie istnieje u nas. Co za obawy, terror, strach, prześladowanie, lub ujmowanie praw tym narodowościom, które prawdopodobnie będą u nas cieszyły się większemi prawami niż gdziekolwiek indziej?</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#StanisławMaciejewicz">Dalej jednak p. Niedziałkowski zrozumiał, że Państwo polskie buduje się dla siebie, bo wypowiada udanie, na które bodaj wszyscy się rodzimy: „Państwo Polskie jest przedewszystkiem Państwem Polskiem”. Stosował to do kolegów Żydów. którzy domagają się wyjątkowych praw, i którzy już drugi dzień skarżą się, że są uciskani, nawet i prześladowani, ale którzy nie mogą przytoczyć ani jednego artykułu z jakiejkolwiek ustawy państwowej, któryby ograniczał ich prawa. Stawiamy ich na równi z innymi obywatelami. Jeżeli zaś w praktyce dzieje się nieco inaczej, to zdaje się nie przy ustawie konstytucyjnej skargi wytaczać powinni przeciw niektórym starostom czy innym funkcjonarjuszom, którzy mogą nie stać na wysokości swojego zadania. Tu jest inna droga. Ci panowie mogą się zwrócić w drodze interpelacji do poszczególnych ministrów i sądzę, że dziś żaden z naszych kolegów, który jest ministrem, nie będzie się zasłaniał bezprawiem i tolerował tego, co jest szkodliwe i upokarzające dla nas. Więc jeżeli p. Niedziałkowski powiada, że Polska jest przedewszystkiem dla Polski, dlatego też nie powinien już dzisiaj wysuwać autonomicznych wymagań i pretensji tych ludów, które, prawdziwie mówiąc, jeszcze jako naród nie istnieją. Są u nas plemiona mgławice, są u nas mniej lub więcej rozwinięte poszczególne narodowości, które tymczasem ledwie rozwijają się, ale które nie mogą same nawet szczerze pretendować do autonomji, i władzy na terytorjach, na których mieszkają, do rządzenia i kierowania życiem bieżącem. Tymczasem, podczas rozprawy o Traktacie Ryskim p. Perl występował tu ogromnie, ubolewając nad tem, że Białoruś została rozczłonkowana, ale ten sam poseł Perl nie zająknął się ani słowem, że tam po tamtej stronie linji granicznej zostało bodaj więcej uświadomionych Polaków, niż uświadomionych Białorusinów, i nie dał nam ani jednego wskazania, w jaki sposób zabezpieczyć prawa tych, którzy tam są prześladowani, męczeni, wyzuwani z własności i pozbawiani wszelkich praw, a którzy jako Polacy mają prawo oglądać się na nas, ażebyśmy im przynieśli jakąś pomoc i zabezpieczyli im szczęśliwy byt. Również poseł Niedziałkowski troszczył się o ludność białoruską, ukraińską, w mniejszym może stopniu o ludność litewską, ale nie chciał się troszczyć o to, że u nas niema kresów o zwartej jakiejkolwiek większości innej narodowości, czy to na zachodzie, czy na wschodzie. Wszędzie mamy, jeżeli nie większość, to pokaźną mniejszość naszą, polską, która przedewszystkiem powinna leżeć nam na sercu i o urządzeniu ich losu i bytu powinniśmy pamiętać, bo ci ludzie zbyt długo cierpieli dla idei polskiej i zbyt długo byli szarpani nietylko przez obce zaborcze rządy, ale nieraz przez wewnętrznego raka rozmaitych separatyzmów, ażeby ich z tak lekkiem sercem na los szczęścia rzucić. Ci ludzie mają prawo na tych terytorjach, na których są prawowitymi obywatelami polskimi, żądać zabezpieczenia ich bytu i dania im możności rozwoju ich kultury i samopoczucia obywateli kraju. Dlatego też, rozpatrując tę poprawkę, którą zgłaszają panowie z P. P. S. pytam się, gdzie jest dzielnica, któraby mogła pretendować całkowicie do autonomji? Jeżeli sobie wyobrazimy możność wprowadzenia autonomji, to mnie się zdaje, że nietylko na wschodnich kresach, ale tuż pod Łodzią, może pod Radomiem, a już niechybnie w Chełmszczyźnie, w Galicji i Poznańskiem, zjawią się grupy mniej lub więcej liczne, które powiedzą, że także mają prawo na mocy konstytucji domagać się terytorjalnej autonomji i zupełnej administracyjnej władzy rządzenia sobą. I tu właśnie wypełza ta nieszczęśliwa tradycja szkolna, przez którą myśmy na wschodzie przechodzili, gdzie urobiwszy sobie pierwotne poglądy historyczne, dotychczas z nimi rozstać się nie możemy, a te poglądy były takie, że się ciągle w oczy rzucało, że te kresy wschodnie, a kiedyś w Rosji zwane krainą zachodnią, są nie polskie, ale rosyjskie, a z pewnem ustępstwem, białoruskie czy ukraińskie.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#StanisławMaciejewicz">Otóż chciałbym przypomnieć Panom, że to pojęcie „białoruskie” dopiero od bardzo niedawna zaczęło się tułać w naszych politycznych poglądach. Jeśli zaś sięgniemy do historji, to sobie uprzytomnimy nietylko przy pomocy naszych historyków i dawnych kronikarzy, ale nawet przy pomocy studjów bardziej bezstronnych pisarzy i historyków rosyjskich, że pojęcie Białorusi dawniej nie istniało. Samo pojęcie „Ruś” nie jest pojęcie słowiańskie. Kiedyś, hen, kiedy się tworzyły organizmy państwowe, istniały słowiańskie plemiona nad Dnieprem i nad Wisłą. Były to plemiona bardzo zbliżone, bodaj że jednego szczepu. Historyk rosyjski Szachmatow wyprowadza je z gubernji Czernichowskiej, i dzisiejszy badacz powiada, że mnóstwo miejscowości okolicznych jest nierosyjskich, ale polskich. Latopis ruski powiada, że w tych krajach siedziały plemiona, które nie chciały przyjąć chrztu, a które były „lackie”, a nowszy historyk powiada, że już wtedy Ruś tam nie istniała, że Polacy tam robili kłopot, tak jak i teraz robią.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#StanisławMaciejewicz">Samo pojęcie: „Ruś” jest, proszę Panów, wyrazem fińskim „Ruotsi”, który oznacza wędrówkę, którą przebywały ludy z normandzkiego kraju, idąc na południe. Kiedy Waregowie przyszli do krajów słowiańskich narzucili swoją nazwę „Ruś” tym plemionom, które były czy to polanami, czy lachami, w każdym razie plemionami, które były bliższe zachodnim narodom słowiańskim niż wschodnim, a to co nazywamy dzisiaj Rusią i Rosją, to się potem sformułowało jako zlepek najrozmaitszych plemion, które wytworzyły nowoczesną Rosję. Dlatego argumentować pojęciem Białorusi żadną miara nie można, tembardziej, że aż do dzisiejszego dnia my na tej Białorusi znajdujemy ślady olbrzymiej późniejszej kolonizacji. Otrzymywałem nieraz podania tej ludności, będąc posłem w Petersburgu, która prosiła, żeby ją bronić, bo argumentowała, że albo jest szlachta polska, albo kolonistami z dalekiego klaska. Ci ludzie, jeżeli w znacznej mierze zostali, zniszczeni, jeśli przeprowadzono ich na prawosławie, i dzisiaj figurują jako Rusini lub Białorusini, ale jeżeli dokopiemy się ich historii jeszcze z czasów przed Katarzyną albo późniejszych przed Mikołajem, to przekonamy się, że to byli Polacy, którzy gwałtem zostali zniszczeni, którym odebrano wiarę i język dlatego, że siedzieli za daleko od macierzy, że ich dzieliły lasy i błota, że nie mogli zbliżyć się do swoich braci, dlatego też musieli nabrać cech odrębnych w języku swoim. Ale jednak ciążenie to było i jest, jak świadczą liczne skargi tych, którzy po tamtej stronie zostali, a którzy protestują i wołają, że nie chcą pozostać w Rosji, ale chcą, ażeby tych przynajmniej najbliższych na granicy przyłączyć do Polski.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#StanisławMaciejewicz">Jeżeli taka jest ta ludność, to przedewszystkiem należy odgrzebać pojęcie o niej, że jest przeważnie polską, należy przedewszystkiem uświadomić sobie, że naszym pierwszym obowiązkiem jest pamiętać, że Polska jest przedewszystkiem dla Polaków. Dlatego też musimy pamiętać o tem, że nasz Rząd i nasz Sejm Ustawodawczy i późniejsze muszą uczynić wszystko w tym kierunku, ażeby naszym braciom zapewnić możność istnienia, a potem już pomyśleć o tych innych braciach, których nie chcemy ani krzywdzić, ani nie chcemy odbierać im własności. Jeżeli piszemy w ustawie większości Komisji, że każdy obywatel ma zapewnione prawo narodowego rozwoju, ze każdy obywatel będzie miał prawo zakładać religijne, kulturalne, dobroczynne i rozmaite ośrodki, które zabezpieczą jego bytowanie, to zdaje się na początek przynajmniej dla nas to wystarczy.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#StanisławMaciejewicz">A jeśli rozwój państwowego życia wskazywać będzie naszym następcom, że potrzebne będą w przyszłości jakieś nowe posunięcia, to niechże oni to uczynią, ale nie my, gdyż dziś, czyniąc to w podobny sposób, stwierdzamy, że samym sobie nie ufamy i samych siebie nie uważamy za tych, kim jesteśmy. Dlatego też gorąco protestując przeciw temu co było w dość spokojny sposób powiedziane, a dlatego bardziej może być drażliwe, zaznaczamy, że kresy nasze niczem nie są gorsze od centrali.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#StanisławMaciejewicz">Jeżeli Panowie tak strasznie boicie się autonomji Poznańskiego, jeśli zwalczacie osobne ministerstwo dla Poznańskiego, to dziwię się, że chcecie tworzyć już nie tylko jedno ministerstwo, ale dla każdego bodaj powiatu, gdziekolwiek będzie większość lub znaczna mniejszość autonomiczne jednostki, które będą się rozrastały i domagały coraz więcej, więcej praw.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#StanisławMaciejewicz">Poseł Niedziałkowski wreszcie powiedział, że on i jego stronnictwo stoją na tem stanowisku, że dając wszystkim stanom to czego pragną, spełnimy wielkie zadanie polskiej polityki na Wschodzie i jeśli będzie trzeba kiedyś wziąć rozbrat z temi ludami, jeżeli same się określą i będą chciały od nas odejść, to wtedy odejdą, jako bracia nasi, a nie jako wrogowie. Tu muszę wrócić do niepoprawnej romantyczności posła Niedziałkowskiego, który jako teoretyk może to wszystko pięknie wykładać w najlepszem dziele i piśmie, ale życie bieżące zupełnie innych rzeczy nas uczy. A to dlatego, że tuż pod bokiem prawie mamy doświadczenie z tą naszą Wschodnią Małopolską, gdzie w znacznej mierze rozdmuchujemy dla innych widoków separatyzmy, i nie wiemy sami, jak się to ułoży. Jestem zdania, że jeśli mamy budzić narodowość i mamy ją rozwijać, to nie mamy prawa potem, kiedy dojdzie do uświadomienia, odbierać jej ostatecznego ideału. I sądzę, że jeżeli naród jakiś dojrzał, to ma prawo myśleć o tem, aby sam mógł stanowić o sobie i w zupełnej niezależności i odrębności od wszystkich swoich opiekunów i braci.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#StanisławMaciejewicz">Rozważając poprawkę p. Niedziałkowskiego, w ostatecznym wywodzie dochodzimy do tego, że jeżeli dziś wprowadzimy autonomię niepotrzebnie, to liczyć się z tem będziemy musieli, i w przyszłości będziemy musieli powiedzieć: skoro myśmy wam niemili, możecie się od nas odłączyć i sformować własną swoja państwowość, ale wtedy stajemy wobec alternatywy, albo wyrzec się naszych braci, którzy tam stanowią ogromny procent, albo znowu oddać ich na pożarcie tym młodym organizmom o wielkim apetycie, które wszystko gotowe uczynić, byle swój byt rozszerzyć. Wobec tego, zgodzić się nie mogę na to, co nam proponuje poseł Niedziałkowski i jakkolwiek zakończył pięknym wierszem Krasińskiego, powiadając nam: Nic nie spychać nigdy w dół, jabym dodał: bracie, nie kładź drąga między koła, a to będzie lepsze.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Czerniewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PCzerniewski">Wysoka Izbo! Do art. 113 mamy więc trzy poprawki. Z tych poprawka N. P. R. i P. P. S. na pozór nie są zasadniczo sprzeczne z uchwałą większości Komisji. Przeciwnie, zdawałoby się, że ją tylko dopełniają lub rozszerzają. Jednakże zwrócić należy uwagę na to, że w istocie rzeczy mówią one o rozmaitych zakresach autonomji mniejszości narodowych. Art. 113, uchwalony przez większość komisji, powiada o autonomicznych związkach mniejszości „w obrębie związków samorządu powszechnego” i to jest punkt bardzo ważny. Przez to samo zastrzega się to postanowienie przeciw naruszaniu całości i jednolitości Państwa Polskiego. Istotnie, mamy do rozwiązania bardzo ważne, bardzo trudne zagadnienie: zagadnienie rozwinięcia samorządów miejscowych oraz samorządów mniejszości narodowych, bez naruszenia jednolitości, spoistości i całości Państwa Polskiego. Ażeby je rozwiązać, należy sprawę tych samorządów poszczególnych, jak to już poseł Dębski zaakcentował, opracować ogromnie starannie, sumiennie, z uwzględnieniem zarówno okoliczności bieżących, jak i całego historycznego rozwoju ustroju Państwa Polskiego. W artykułach podstawowych, w prawach kardynalnych Rzeczypospolitej Polskiej w szczegóły te odrazu wchodzić nie można. albowiem nasz stosunek do mniejszości narodowych czy terytorialnych czy eksterytorialnych nie jest jeszcze określony i określonym nie może być prędzej zanim dokładnie te sprawy będzie można zbadać i opracować w toku samej praktyki życia.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PCzerniewski">Tymczasem poprawka N. P. R. już teraz mówi o tem, że autonomja mniejszości narodowych może się znaleźć poza obrębem związków samorządu powszechnego. Taką przynajmniej zostawiono tu furtkę do określenia samorządu mniejszości narodowych, zamieszkujących zwartą masą ściśle określone terytorja. Z jednej strony poprawka ta z góry i wyraźnie rozszerza samorząd dla mniejszości narodowych, bo daje możność wyniesienia go poza obręb normalnego samorządu powszechnego, z drugiej strony jednakże staje się o wiele bardziej niejasna i utrudnia praktyczne określenie istoty rzeczy, a to dlatego, że powiada o nadaniu samorządu narodowym mniejszościom, zamieszkującym zwarta masa ściśle określone terytorium — jakieś terytorjum, które na ziemiach Polski znaleźć jest trudno, przynajmniej w obrębie tych granic Rzeczypospolitej, jakie nam zakreślił traktat wersalski, a ostatnio traktat ryski. Chybaby gdzieś w okolicach Pińska można było to zastosować z pewnem uzasadnieniem. Natomiast, o ile chodzi o inne ziemie w łonie Państwa Polskiego, to wykreślenie terytorium, zamieszkałego przez zwarta większość a jednolita mniejszość narodową, byłoby niezmiernie trudne, a nawet wogóle niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PCzerniewski">Dlatego uważam, że ta poprawka z jednej strony stanowi możliwość niebezpieczną dla Państwa, bo jak powiedziałem. wynosi poza obręb samorządu powszechnego twór samorządów mniejszości, a z drugiej strony daje im podstawy bardzo nieokreślone, które nastręczają niezmierne trudności przy ścisłem sformułowaniu praw tych samorządów i ich terytoriów.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PCzerniewski">O ile chodzi o poprawkę P. P. S., to już zupełnie wyraźnie wynosi ona samorząd mniejszości narodowych poza obręb samorządu powszechnego naszego własnego, a to dlatego, że powiada, że ludności mieszanej pod względem narodowym lub w przeważnej części niepolskiej, ma się nadać „odrębną jednostkę administracyjną”, w której łonie dopiero powstanie ten nowy samorząd. Więc tu wyraźnie stwierdza się wyniesienie samorządu mniejszości narodowych poza obręb samorządu powszechnego. Jest to właściwie zdążanie w kierunku zdecydowanie federacyjnym. Z tych też powodów również muszę się oświadczyć przeciwko tej poprawce.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PCzerniewski">Ale zresztą obydwie te poprawki mają tę wadę zasadniczą, w konstytucji powstającej Rzeczypospolitej niedopuszczalną, że z góry, jak zaznaczył w swem przemówieniu mój przedmówca, imputują nam możliwość krzywdzenia mniejszości narodowych. Wysuwanie takich obaw jako motywów byłoby obciążaniem naszej przeszłości tem, na co ona nie zasługuje. Proszę Panów, my w naszej przeszłości mamy świadectwo, że mniejszości narodowe mogły się cieszyć jak najszerszemi swobodami w granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Jeżeli rzeczpospolita szlachecka potrafiła to przeprowadzić i zagwarantować swobody i to obszerne swobody mniejszościom narodowym, to tem bardziej potrafi je zagwarantować rzeczpospolita ludowa.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#PCzerniewski">Sprawa mniejszości narodowych w granicach Rzeczypospolitej Polskiej była jedną z największych spraw, jakie nastręczała nam nasza przeszłość dziejowa, nasze położenie geograficzne, nasza rola kulturalna i cywilizacyjna w dziejach świata wogóle, a w Europie wschodniej i w świecie słowiańskim w szczególności. Powaga, doniosłość i trudność tego zadania zarysowuje się odrazu od samego zarania dziejów naszych. Od chwili, kiedy, przyjąwszy religję i cywilizację zachodu, stanęliśmy na rubieżach dwuch światów: zachodniego i wschodniego, i od chwili, kiedy, ścierając się z potęga germańską stanęliśmy na czele słowiańszczyzny, zarysowało się przed nami tak wyraziście i silnie jak może przed żadnem z państw zagadnienie mniejszości narodowych i sprawa naszego wpływu cywilizacyjnego i doniosłości naszej pracy kulturalnej wśród tych mniejszości. Polska przez wieki od najwcześniejszej swej doby aż do chwili upadku ani razu nie zaprzeczyła temu swemu posłannictwu i powołaniu, Polska ani razu nie stała się dla mniejszości narodowych czynnikiem przemocy i zachłanności, lecz zawsze była ich obrońcą i zawsze dawała im jak największą swobodę wewnętrznego rozwoju. Przecież właśnie na terenie Białej Rusi, Rusi litewskiej, o którą kol. Perl kopię kruszył, o której przyszłość się obawiał, językiem urzędowym, językiem prawnym był język białoruski aż do końca XVII stulecia i przestał nim być wtedy dopiero, kiedy sama ludność nie chciała go już używać jako języka urzędowego. Wszystkie dokumenty, zacząwszy od statutu Kazimierza Jagiellończyka, były pisane w tym języku i nikt ani razu nie występował przeciw temu, nikt nie chciał tego języka gwałtownie kasować i niweczyć, aż dopiero sami ci, którzy go używali, woleli używać języka polskiego. To najlepiej świadczy o tej bezprzykładnej w dziejach europejskich tolerancji, jaką Polska się zawsze kierowała. Polska potrafi i nadal kierować się temi samemi zasadami i nie potrzebnie w kardynalnych prawach swoich wyłuszczać poszczególnych punktów na to, żeby zawarować swobodny rozwój indywidualnościom narodowym. Pójdzie ona w myśl swej tradycji dziejowej. Polska nie tylko kierowała się zawsze tolerancja, lecz nadto aż nazbyt przekraczało jej granice. Nietylko dawaliśmy całą swobodę rozwoju mniejszościom narodowym, ale stawaliśmy się aż nadto ustępliwymi, niedbałymi. Na wschód szły krocie, miljony naszych kolonistów, płynęły zastępy całe ku rubieżom Rzeczypospolitej, zastępy, które wsiąkały w grunt tamtejszy. Płynęły tam potokiem żywe siły narodu i myśmy o nią nie dbali. Rzeczpospolita szlachecka pozwalała jej się wynaradawiać; nietylko nie uciskała mniejszości narodowych, lecz pozwoliła także, by rdzeń samego ludu polskiego wsiąkał w te mniejszości narodowe i ażeby tam niestety ginął przeważnie bezpowrotnie dla kultury polskiej. Może te siły dopiero teraz zaczną wracać. Niejeden z pośród hajdamaków, wznoszący dziś nóż przeciwko Polsce, ma w żyłach swoich krew kolonisty polskiego, kolonisty, który krwią i potem użyźniał tę ziemię, piersią swą bronił. Na to, żeby się nadal tak działo zgodzić się nie możemy, i zapobieżenie temu musi być jednem z najważniejszych zadań naszych na przyszłość. Jeżeli rzeczpospolita szlachecka zaniedbała swój lud, który pilnował cywilizacji na wschodzie i podnosił tam poziom kulturalny ludności, to obecnie rzeczypospolita ludowa tego nie uczyni i uczynić nie może. To jest jedno z najważniejszych i największych zadań naszych i dlatego musi być ono powierzone szczególnej pieczy Państwa Polskiego, szczególnej pieczy naszej instytucji prawodawczej. Nie mówcie mi Panowie, że podobne rzeczy działy się w całym świecie, bo przecie mamy żywy przykład tu obok na zachodzie, wiemy, że Niemcy, wysyłając swoich kolonistów, przynajmniej do dzielnic w obrębie swego państwa, nigdy ich nie zaniedbywali. I my nie będziemy już teraz zaniedbywali naszych kolonistów, my również będziemy musieli wytężyć wszelkie siły, by tę polska ludność, która pozostała nam jeszcze na kresach, zabezpieczyć i dać jej istotne gwarancje swobód i zapewnić rozwój narodowy.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, jeśli w tym kierunku mamy siły swoje wytężyć, nie umniejszając swobody mniejszości narodowych, jeśli mamy takie wykrzesać siły z narodu, polskiego, ażeby na równi z własnymi dziećmi Ojczyzny naszej tych braci innych plemion podtrzymywać i rozwijać należycie, to nie wstawiajmy tego jako osobnych daleko się gających artykułów ustawy, gdyż byłoby to lekkomyślnem i pozwoliłoby rozwinąć się sztucznym ambicjom nie istniejących jeszcze nawet mniejszości narodowych. Ja osobiście jestem za podtrzymaniem dawnych polskich tradycji względem mniejszości narodowych i klub mój stoi na tem stanowisku, że prawa swobodnego rozwoju dla tych mniejszości narodowych muszą być zagwarantowane, ale z drugiej strony nie możemy się zgodzić na to, ażeby te mniejszości narodowe były sztucznie tworzone i sztucznie podniecane.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#PCzerniewski">Ja sam należałem do tych, którzy pierwsi w Krakowie przy uniwersytecie krakowskim założyli kółko białoruskie dla młodzieży studenckiej, pochodzącej z tych kresów, myśląc, że rozwój tej narodowości powinien pójść pod egidą i opieką kultury polskiej. I sam potem widziałem niejednokrotnie, na jakie fałszywe tory wchodził rozwój tej rzekomej narodowości. Powiadam „rzekomej”, bo ona może z czasem się rozwinąć, niezaprzeczenie jednak dotychczas była sztucznie rozwijana. Jednym z członków obecnej Komisji Tymczasowej Rządzącej w Wilnie jest p. Wacław Iwanowski, który uważa się za Białorusina, a który, mając dwadzieścia parę lat, nie umiał należycie mówić po białorusku. Widywałem go w Petersburgu i przekonałem się, że ja i wielu moich kolegów o wiele lepiej mówiło po białorusku niż on. Istniała wyraźnie sztuczna dążność do tworzenia narodowości, która jeszcze swoich sit ani ujawniła, ani nie czuła. Gdy pocznie te siły i zacznie się rozwijać, to Państwo Polskie krępować tego nie będzie. Ale sztuczne rozwijanie tej narodowości, takie, jakie praktykowano jeszcze niedawno za rządów Osmołowskiego, kiedy wmawiano ją w ludność, narzucając szkoły białoruskie, w których zresztą z powodu braku nauczycieli białoruskich wykładano w języku rosyjskim, zaprawiając go tylko białoruskim akcentem i końcówkami — było tylko podtrzymywaniem niezdrowych ambicji na szkodę Polski. Ludność się temu opierała i protestowała, ale gwałtem jej takie niepojęte rzeczy narzucano. Przeciwko temu wszystkiemu musimy się w naszej konstytucji zawarować.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#PCzerniewski">Jednym z najdobitniejszych przykładów, do jakiego stopnia skutkiem naszej niedbałości, skutkiem naszej bezgranicznej, nie powiem tolerancji, ale abnegacji względem naszych własnych praw, dochodzą nieuzasadnione wymagania, są pretensje mniejszości żydowskiej. Od samego początku dyskusji nad tym rozdziałem ileż tu słyszeliśmy żalów wszelkiego rodzaju, żądań, a nawet gróźb ze strony kolegów posłów żydowskich! Przed chwilą powiedział poseł Schiper, że teraz nie mogą wrócić czasy Zygmunta III, a przecie to były czasy, kiedy żydzi mieli własne sejmy, kiedy mieli absolutną autonomję kahalną. W pierwszym akcie, jaki żydom nadał Bolesław książę kaliski, żydzi otrzymali od Państwa Polskiego najdalsze świadczenia w kierunku autonomji i bezpieczeństwa osobistego. Potwierdził ten akt Kazimierz Wielki i nadawał nowe. Ale im nie dość było tego; jak historycy udowodnili, sfałszowano akt Kazimierzą Wielkiego i podsunięto go Kazimierzowi Jagiellończykowi do zatwierdzenia. Powstawały burze z tego powodu. Żydzi w Polsce cieszyli się wielką autonomją, nikt w ich sprawy nie wglądał, mieli sejmy własne o władzy ustawodawczej i fiskalnej, załatwiali sami swoje sprawy wewnętrzne i nawet podatki państwowe sami między siebie rozkładali, płacąc tylko ryczałt pogłównego żydowskiego. I ci, co nie pamiętają, jakich dobrodziejstw doświadczali za czasów dawnej Polski, teraz mają tę czelność,</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#PCzerniewski">... że występują przeciw nam, jako przeciw tym, którzy rzekomo ich swobody gwałcili, identyfikują nas z państwami zaborczemi, które tu panowały. Te zarzuty żydowskie mogą dotyczyć tylko XIX stulecia, czasu, kiedyśmy już u siebie nie stanowili praw i kiedy prawa wydawano już poza nami i wbrew nam. Jeżeli mają tę odwagę, żeby tak występować i powołując się na ochronę mniejszości narodowych w Traktacie Wersalskim, powiadają, jak tu jeden z ich posłów wyraził się, że „wyższy trybunał o tem zawyrokował”, to znaczy jakoby dla naszych spraw wewnętrznych był wyższy trybunał — wersalski, to jest to już wyraźnem wystąpieniem przeciw Państwu Polskiemu. Wszelkie gwarancje mniejszość narodowa żydowska może otrzymać z rąk Sejmu polskiego i z rąk Rządu polskiego, ale nie ma prawa otrzymywać ich z zewnątrz. Obywatel, który żąda gwarancji z zewnątrz, rozbija Państwo Polskie.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#PCzerniewski">Ale Weźmy pod uwagę, że żądania, postawione tutaj przez żydów w tych artykułach, zmierzają, jak to już stwierdził ks. p. Lutosławski, wyraźnie do tego, ażeby stworzyć państwo w państwie i to w taki sposób, aby upośledzić ludność rdzenną, bo oprócz ogólnego Sejmu i ogólnych władz ustawodawczych i rządzących, dają żydowskiej mniejszości narodowej jeszcze specjalne prawa i specjalne władze. Do tych swobód, jakie posiadali za czasów Rzeczypospolitej Polskiej, chcieliby dodać inne jeszcze swobody, mianowicie swobodę nieodpowiedzialnych wpływów na Państwo Polskie, nieodpowiedzialnych decyzji w stosunku do Państwa Polskiego, bo w istocie rzeczy to się do tego rezultatu ściąga.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#PCzerniewski">Nam wyrzucano, że mimo takiej tolerancji naszej, mimo nadania żydom takich swobód, jak własnego sejmu i mimo niewtrącania się wogóle w ich sprawy wewnętrzne, nie zasymilowaliśmy żydów. Ale nam tych zarzutów stawiać nie wolno. Istotnie żydzi mają za sobą tradycję długoletniego życia na ziemiach polskich. Ale czy oni się zrośli z tą ziemią? Nie, i to nie z naszej, lecz z ich winy. Każdy obywatel ma dwa zasadnicze świadczenia dla państwa: podatek krwi i podatek potu, t. j. podatek mienia i podatek pracy. Zapytuję:</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#PCzerniewski">Jakie świadczenia składali żydzi w naszej przeszłości dziejowej? Podatku krwi nie dali — bo Berek Joselowicz nam nie wystarcza — a podatkiem mienia, potu, pracy było pogłówne żydowskie, o którem wszyscy w 18-tem stuleciu mówili, że nie pozostaje w żadnym stosunku do liczby ludności żydowskiej i jej zarobku. Było to minimalnym podatkiem, który dawano nieomal jak jałmużnę Państwu Polskiemu, nie był też podatkiem istotnym. A natomiast żydzi, przyszedłszy do nas, rozwinęli handel niewolnikami, potem przeszli do lichwy, potem do propinacji, potem do wyzysku handlowego jak najwszechstronniejszego. I oto jeszcze na początku XVIII stulecia przy zrywaniu sejmów byli bardzo czynni jako pomocnik uboczny, pomagający państwom ościennym. Dopóki żydzi czuli jakiś interes w związku z państwem, nie tyle zresztą z państwem, ile ze społeczeństwem polskiem, na którem rośli i z którego soki ciągnęli, dopóty jego interesy starali się jako tako podtrzymywać, ale gdy po powstaniu 1863 roku rozpoczął się rozwój przemysłu i handlu w Królestwie Polskiem, gdy Królestwo stało się krajem wytwórczym i tranzytowym, wtedy żydzi ujawnili cały swój handlarski kosmopolityzm i stanęli przeciwko Polakom.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#PCzerniewski">Jeden z posłów żydowskich mówił bardzo sentymentalnie o tem, jak to żydzi przyglądali się ze współczuciem, kiedy społeczeństwo polskie cierpiało od ucisku rosyjskiego językowego, kulturalnego i wszelkiego innego, a ja zwrócę uwagę, że największym rusyfikatorem był żyd — litwak. I jeśli na ulicach Warszawy najwięcej słyszało się mowy rosyjskiej, to nie dlatego, że było u nas tak dużo rosyjskich urzędników i tak dużo wojska rosyjskiego, ale dlatego, że na każdym kroku widzieliśmy kupców i handlarzy żydów, którzy snuli się po ulicach, narzucając nam z największą czelnością mowę rosyjską. Ja sam byłem świadkiem takiej czelności. Będąc studentem, jechałem raz z Białegostoku do Warszawy przez Łapy. I oto kiedy jeden z pasażerów, mój kolega, przemówił do konduktora po polsku, siedzący obok żyd oburzył się: Jakiem prawem pan mówi po polsku, tu nie wolno mówić po polsku, trzeba nauczyć się mówić po rosyjsku! Przykładów takich mamy całą moc.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#komentarz">(Głos: A kto był najgorszym hakatystą w Poznańskiem?)</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#PCzerniewski">Podobne rzeczy działy się i w Poznańskiem.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#PCzerniewski">Chodzi o to, ażeby Panowie na przyszłość naprawdę przedewszystkiem zaczęli składać istotne świadczenia dla Państwa Polskiego, a wtedy ono słuszną miarą sprawiedliwość Wam odmierzy. Nie możecie wymagać, by pierwej Wam dano nie już prawa, ale przywileje, zanim Wy dacie świadczenia. Najpierw trzeba dać świadczenia, trzeba okazać lojalność dla państwa, której dotąd nie widzimy. Dopiero wtedy, mając w Was lojalnych obywateli, będziemy Was mogli traktować tak, jak traktujemy rodzonych braci, jak traktujemy inne mniejszości narodowe, które lojalność swą przypieczętowały i krwią i potem swoim.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest wniosek o zamknięcie dyskusji. Proszę tych Posłów, którzy są za zamknięciem dyskusji, ażeby powstali z miejsc. Większość. Dyskusja nad art. 112 i 113 zamknięta.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do art. 114. Do głosu nikt się nie zgłosił. Do art. 115 głos ma poseł Farbstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Wysoka Izbo! Do art. 115 posłowie narodowości żydowskiej wnieśli małą poprawkę. Poprawka ta byłaby zupełnie zbyteczną, gdyby pojęcie o równości obywatelskiej i pojęcie o wolności sumienia, gdy to dotyczy żydów, nie było tak spaczone, powiem nawet, zupełnie zatracone dzięki rozpanoszonej i bezmyślnej agitacji przeciwżydowskiej.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Poprawka ta byłaby może również zbyteczną — prawda, przykro o tem mówić z tej trybuny — gdyby zasady traktatu między mocarstwami sprzymierzonemi a Polską były wprowadzone w życie. Niestety, sądząc z bardzo licznych faktów, często bardzo jaskrawych, wnosić należy, że Rząd nasz z traktatem absolutnie się nie liczy. Dotychczas nie został on ogłoszony w Dzienniku Ustaw, a wszelkie zastrzeżenia, dotyczące mniejszości narodowych, najzupełniej są ignorowane przez nasze władze. Ma się wrażenie, że traktat ten zupełnie nie istnieje.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Od dwóch dni mówi się tu wyłącznie o art. 112 i 113. Możnaby pomyśleć, że wszystkie bóle żydów koncentrują się tylko koło kwestji spraw narodowościowych i że sprawa wyznaniową prawdopodobnie tak idealnie jest pojęta u nas w Polsce, że niema zupełnie potrzeby o niej mówić. Niestety, sprawa religji żydowskiej w Polsce cieszy się taką samą popularnością, jak sprawa narodowa żydowska. Najlepszym i klasycznym dowodem tego jest chociażby przyjęta przez Sejm ustawa o odpoczynku niedzielnym. Wprowadzenie obowiązkowego odpoczynku niedzielnego dla żydów, święcących sobotę, jest bezprzykładnem pogwałceniem zasady wolności sumienia i również pogwałceniem traktatu.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. Głos: Możecie robić geszefty)</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Panowie z prawicy nie mniej mają do czynienia z geszeftami, jak żydzi.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Obłudne tłumaczenie się, że prawo o odpoczynku niedzielnym nie zmusza żydów do pracy w sobotę, nie wytrzymuje krytyki, jest ono kiepską ironją, wprost nawet naigrawaniem się z ciężkiej krzywdy, wyrządzonej ludności żydowskiej. Jeśli się człowieka więzi pod kluczem i odmawia mu się dostarczenia pożywienia, to jest to równoznaczne ze skazaniem go na śmierć głodową; jeśli się odmawia żydom możności zarobkowania, chociażby na kawałek suchego chleba w niedzielę i zmusza go do odpoczynku przez dwa i pół dnia w tygodniu, to jest to równoznaczne ze zmuszaniem go do pracy w sobotę.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Poza tem są fakty bezpośredniego zmuszania żydów do pogwałcenia soboty.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#JoszuaHeszelFarbstein">W szkołach państwowych zmusza się dzieci żydowskie do prac piśmiennych w sobotę, jakkolwiek odpoczynek sobotni dla żydów jest najkardynalniejszym przepisem ich religji. Mojem zdaniem, każdy ojciec ma prawo nadania kierunku wychowania swego dziecka takiego, jaki odpowiada jego sumieniu i nikt nie ma prawa, a tembardziej szkoła nie ma prawa kaleczyć, koszlawić lub łamać niewinnej duszy dziecięcej, a tembardziej wyrywać z głębi tej duszy tych wzniosłych uczuć religijnych, jakie zostały zaszczepione w domu rodzicielskim.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#komentarz">(Głos: Ślicznie, ślicznie)</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Na całym zachodzie, gdzie odsetek ludności żydowskiej stanowi ½ — 2%, wszędzie się liczą z potrzebami religijnemi ludności żydowskiej, tylko u nas w Polsce, gdzie żydzi stanowią 15l7o, Rząd nie uważa za stosowne liczyć się z potrzebami religijnemi ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(Głos: Gdzie się liczą?)</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#JoszuaHeszelFarbstein">W Niemczech, we Francji, w Anglji, w Belgji, w Szwajcarji i Szwecji. Niema ani jednego kraju, gdzieby zmuszano do pisania w sobotę. Poza tem możemy wyliczyć szereg bardzo licznych wypadków ogłoszenia wyborów do rad miejskich na sobotę i tylko dzięki interwencji władz wyższych termin ten odsunięty został. Zupełnie bez skrupułów wzywa się żydów na świadków w sobotę, aczkolwiek poza traktatem okólnik departamentu sprawiedliwości b. Rady Regencyjnej, a nawet wyjaśnienia reakcyjnego senatu rosyjskiego zwalniały żydów od zgłaszania się w dnie sobotnie do sądów. Ale naturalnie, jeżeli chodzi o krzywdzenie żydów, jeżeli chodzi o lekceważenie przepisów religijnych żydowskich, to niema traktatu, niema okólnika Rady Regencyjnej, a tembardziej wyjaśnień reakcyjnego senatu rosyjskiego.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#komentarz">(Głos: Ale po co przychodzicie do Sejmu w sobotę?)</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Kto chce, przychodzi, a kto nie chce, nie przychodzi. Ale Panowie z prawicy nie macie prawa j nas przymuszać do przychodzenia w sobotę.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Proszę Panów, chciałbym przytoczyć małą wiązankę faktów, które najlepiej zilustrują stosunek władz naszych do ludności żydowskiej. Co prawda, ks. Maciejewicz tu zaznaczył, że moglibyśmy wszystkie owe skargi co do starostów i wojewodów najlepiej wyrazić w naszych interpelacjach do władz. Wiem bardzo dobrze, że los naszych interpelacji jest taki sam, jak los naszych przemówień. Ale chcę przytoczyć te fakty nie na to, żeby wskazywać danych starostów, lecz by zaznaczyć, jak głębokie bruzdy pozostawiła w społeczeństwie naszem stuletnia niewola rosyjska, żeby wskazać, że duch Konstantynowych dotychczas pokutuje w szeregach naszej administracji, że nasi domorośli Konstantynowi, doppingowani z zewnątrz przez naszych domorosłych trenerów gatunku Kruszewana i Puryszkiewicza, zdystansowali najgorliwszych nawet urzędników carskich.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Wyliczę Panom niektóre drobne fakty, które najbardziej to zilustrują. W Złoczowie starosta zmusza żydów rzeźników do wyrąbywania mięsa w sobotę, chociaż istnieje szereg sklepów rzeźniczych chrześcijańskich, mogących zaopatrzyć ludność katolicką w mięso. Policja warszawska zaaresztowała osobę, która odmówiła podpisania w sobotę papieru, dotyczącego podatku mieszkaniowego. Policja kurowska zmusiła żydów kurowskich do otwierania sklepów w sobotę, chociaż tam istnieją sklepy chrześcijańskie, dwa stowarzyszenia chrześcijańskie i chociaż nie było tam wojska, żeby można było się tłumaczyć, że koniecznem było to uczynić dla potrzeb wojska. Policja garwolińska zmusiła sklepikarzy żydów do sprzedawania papierosów w sobotę, a policja warszawska nawet skazała żyda na więzienie za to, iż nie otworzył w sobotę sklepu z węglem.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Ale co robi się jeszcze na głuchej prowincji? W Wyszogrodzie nie pozwalano żydom na pranie swej bielizny u siebie w domu w niedzielę, tłumacząc, iż to się sprzeciwia prawu o wypoczynku niedzielnym. W tymże Wyszogrodzie zaszedł taki fakt, że pod pretekstem spisania protokułu o nieprzestrzeganiu prawa o odpoczynku niedzielnym, sierżant policji wkroczył do kąpieli rytualnej, t. zw. „mykwy”, gdzie się znajdowały kobiety nagie, zrobił skandal i nie bacząc na krzyki przerażonych i zawstydzonych kobiet, żądał od nich opuszczenia kąpieli. Nie należy się dziwić, że istnieją u nas takie niesłychane stosunki i trwać będą one dopóty, póki trwać będzie ten ogromny wpływ reakcji na ster naszej nawy państwowej.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#komentarz">(Głos: Jakiej reakcji?)</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Panowie z prawicy najlepiej wiedzą, jaka to jest reakcja. Proszę Panów! Myśmy słyszeli tu w Sejmie różne uwagi, które nam robiono w zeszłym tygodniu co do sprawy żydowskiej. Jeden z panów mówców poprzednich powoływał się na czasy Bolesława Pobożnego; są momenty, że żydzi sobie mówią: Gdzie są owe czasy, bo przed siedmiuset laty liczono się bardziej z religją żydowską, niż obecnie. Teraz są stosunki daleko gorsze, niż w owych czasach.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(Głos: Wyście się popsuli)</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Wyście, Panowie z prawicy, nie potrzebowali się popsuć, boście odrazu byli popsuci. Słyszeliśmy tutaj w Sejmie, jak jeden z posłów z wewnętrznem zadowoleniem z tego, że nam może dokuczyć, powiem z sadystyczną lubością, zarzucał nam żydom, że jesteśmy cudzoziemcami. Czy takiem demagogicznem wystąpieniem chce się załatwić sprawę żydowską?</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#komentarz">(P. ks. Nowakowski: Kto się powołuje na zagranicę, jest cudzoziemcem)</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Najmniej od Księdza się tego spodziewałem. Z taką samą racją i z zupełnym spokojem moglibyśmy postawić pod znakiem zapytania polskość tych panów, którzy mieli dotychczas orjentację rosyjską i, sądząc z całego ich sposobu myślenia, dotychczas przy orjentacji rosyjskiej pozostali. Możnaby również zakwestionować ich polskość i mielibyśmy za sobą autorytet bardzo poważny, nie żyda i nie bolszewika, ale jednego z największych Polaków, na którego tu się i dziś powoływano, wielkiego wieszcza naszego, Zygmunta Krasińskiego, który to znakomicie w zdaniu swojem ujął, gdy mówił: „Choćby nie był moskal rodem, ten moskalem stał się z ducha, kto mongolskich natchnień słucha”. Ażeby mówić, że naród żydowski, który od ośmiuset lat mieszka w Polsce, jest cudzoziemcem, na to zaiste trzeba słuchać natchnień mongolskich!</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Jeden z posłów, ks. Maciejewicz, bardziej łaskawym był dla żydów polskich. Nawoływał nas do pokuty i przyrzekał, że wówczas stosunki się poprawią. Z takiem stawianiem kwestji należałoby raz skończyć. Dzieci niech będą grzeczne i potulne, a nagroda ich nie minie. Nie upominamy się o nagrodę i nie prosimy o łaskę, ale upominamy się o naszą własność: o prawa nam należne, których to praw nam odmawiają. Naturalnie, że ks. poseł Maciejewicz nie mógł także zamilczeć o naszej wielkiej i całemu światu znanej zdradzie wobec Państwa i o naszem również w całym świecie znanem występowaniu z bronią w ręku przeciw wojskom polskim! Dla całości i pełności tego obrazu brakło tylko oskarżenia o oblewanie żołnierza polskiego wrzątkiem i również tego wielkiego przestępstwa udzielania bardzo cennych wskazówek strategicznych przez wielkiego strategika rabina Szapiro w Płocku wojskom bolszewickim. Wtedy obraz byłby zupełnie kompletny!</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Ks. poseł Maciejewicz uważał za stosowne zwrócić się w końcu do mnie, jako posła białostockiego i podkreślić, że żydzi białostoccy tak tłumnie szli do wyborów do Sejmu, a później zgłaszali opcję na rzecz innego obywatelstwa. Naturalnie nie mam zamiaru w tej chwili odpierać tego zarzutu co do rzekomej tej zdrady, bo o urojonych i bezpodstawnych zarzutach nie mam zamiaru dyskutować. Pozostawiam to tym panom, którzy tylko operują takiemi bezpodstawnemi i urojonemi zarzutami.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#komentarz">(Głos: Są fakty)</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#JoszuaHeszelFarbstein">O faktach pomówimy później. Do interpelacji naszych dołączyliśmy dokumenty, które dobitnie stwierdzają, że wszelkie te zarzuty, że nawet komunikaty oficjalne były błędne i niezgodne z rzeczywistością.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#komentarz">(Głos: Pan Minister potwierdził)</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Potwierdzenie P. Ministra było również „błędnem”, mówiąc językiem parlamentarnym.</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Jednej rzeczy nie mogę zrozumieć, a mianowicie tego zarzutu uczynionego ludności białostockiej co do tłumnego udziału w wyborach do Sejmu. Ks. poseł Maciejewicz zna dokładnie stosunki białostockie i wie dobrze, że żydzi białostoccy wcale się tak nie garnęli do wyborów do Sejmu. Odwrotnie, były tam nastroje bojkotowania Sejmu i nastrój nawet żądania plebiscytu. My pojechaliśmy do Białegostoku i wyjaśniliśmy, że Białystok jest polski i pozostać musi polskim. My ich skłoniliśmy do wyborów. Jeśli w mieście, liczącem dziesiątki tysięcy żydów, kilkudziesięciu czy kilkuset malkontentów zgłosiło opcję, to jaki z tego powodu im się należy zarzut? Jeśli traktat przewidział prawo opcji dla obywateli, którzy nie chcą się przyznać do pewnego obywatelstwa, to obywatele ci mieli zupełne prawo wolę swą zgłosić. A zresztą należy uwzględnić psychologję tych żydów białostockich, którzy sami pochodzą z terenów, należących do Litwy, że gdy mieli wybrać między Litwą, gdzie jak wiadomo, żydzi korzystają ze wszystkich praw narodowych, a Polską, gdzie muszą jeszcze długo walczyć o najelementarniejsze prawa obywatelskie, że ci żydzi zgodnie ze swojem sumieniem wypowiedzieli się za Litwą.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Zresztą dużo wpłynęło na takie stanowisko żydów nierozumne i niepolityczne postępowanie administracji białostockiej; zamiast zjednać sobie żydów, robiono wszystko, żeby żydów odstraszyć i rozjątrzyć. A czy my sami nie mamy pewnych win na sumieniu? Pozostawienie na te nowe okręgi: białostocki, sokolski i bielski kodeksu rosyjskiego ze wszystkiemi ograniczeniami dla żydów, uchwala o przyłączeniu do miasta najbardziej oddalonych wsi, żeby w ten sposób sztucznie zredukować procentową liczebność żydów, uchwała rady miejskiej, wzbraniająca języka żydowskiego, następnie najróżniejsze rozporządzenia władz lokalnych aż do ostatniego co do zrywania plakatów i szyldów z napisem żydowskim, a w końcu smutne ekscesy przy ustąpieniu i powrocie wojsk polskich — wszystko to złączyło się w jeden splot ciężkich krzywd, wyrządzonych żydom białostockim. Dziwić się nie należy rozgoryczeniu ludności żydowskiej z tego powodu i dlatego żadnych zarzutów robić jej nie można.</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Wracając do art. 115, to aczkolwiek nie wiele sobie obiecuję z proponowanej poprawki, bo ona, jeśli zostanie przyjętą, pozostanie tylko na papierze, to jednak liczę, że choć częściowo uchroni ludność żydowską od tych nieszczęsnych niespodzianek i uchroni ją choć w części od przymusu gwałcenia przepisów religji. Proponujemy następujący dodatek w końcu artykułu:</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#JoszuaHeszelFarbstein">„Nikt nie może być zmuszony do gwałcenia świąt swego wyznania, o ile tego nie wymaga służba wojskowa lub państwowa, obrona Państwa lub utrzymanie porządku”.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Halpern.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#MojżeszEliaszHalpern">Wysoki Sejmie! Art. 115 przedłożonego nam projektu konstytucji stoi w rażącej sprzeczności z art. 114 tego samego projektu. Bo podczas, kiedy art. 114 poręcza wszystkim obywatelom polskim wolność wyznania, to wnet art. 115 redukuje tę wolność do granic, i to bardzo szczupłych. Mówi bowiem wyraźnie, że ta wolność tylko o tyle może się rozwijać, o ile jest w duchu ustaw sejmowych.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#MojżeszEliaszHalpern">Zdajmy sobie sprawę na chwilę z systemu, według jakiego powstają ustawy sejmowe, a wówczas zobaczymy, jakie niebezpieczeństwo grozi mniejszościom religijnym w Państwie Polskiem. Proszę Panów, ustawy są uchwalane przez Sejm zwykłą większością, czasem nawet przez jeden głos. Czyż nie zachodzi obawa, że taka większość czasem pod wpływem chwilowego nastroju zatwierdzi i uchwali ustawę, która będzie godzić wprost w najświętsze uczucia religijne wyznawców innego wyznania, niż większość? Bądźmy szczerzy. Czyż ludność żydowska nie powinna się obawiać, że większość sejmowa może uchwalić ustawy, które będą bezpośrednio krępowały wiarę i religję żydowską, albo pośrednio w rodzaju ustawy o przymusowym odpoczynku niedzielnym.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#MojżeszEliaszHalpern">Przecież nastrój obecny w społeczeństwie polskiem względem Żydów jest nam wszystkim wiadomy. Ja mówię o chwilowym nastroju, bo mam nadzieję, że za wolą Bożą to się polepszy. Ale Konstytucja musi się liczyć i z chwilą obecną. Przedmiotem napaści na Żydów w Sejmie są nie tylko aspiracje ich narodowościowe, ale wprost religja żydowska. Świadczy o tem najwymowniej wystąpienie ks. posła Lutosławskiego 27 października przeciw wierze żydowskiej, świętemu naszemu Talmudowi i szkole żydowskiej. Wiemy dokładnie jak olbrzymi dystans wiedzy i kultury światopoglądu dzieli ks. posła Lutosławskiego od innego posła, który na owem pamiętnem dla nas posiedzeniu nie mógł się inaczej wyrazić, jak: „Milcz żydzie, bo dostaniesz w mordę”. Jednakże obaj ci posłowie są rzecznikami nienawiści ku temu wszystkiemu co jest żydowskie, a najbardziej ku religji żydowskiej. A jeśli lewa strona Sejmu w milczeniu wysłuchuje takich wystąpień przeciw religji żydowskiej, to nie wiem czy mamy to uważać za znak zgody, czy za jakąś tajną mądrość dyplomatyczną.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#MojżeszEliaszHalpern">Przy takim nastroju nikt nie może nam zaręczyć, że pewnego poranku Sejm uchwali ustawę, która zredukuje wolność sumienia, wolność religji żydowskiej do minimum, a nawet do zera.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(Głos: Niech się Pan nie obawia)</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#MojżeszEliaszHalpern">Wszak nie mamy jeszcze jurysdykcji sądowej, lub instancji sądowych, do których moglibyśmy się odwołać o wydanie opinji, czy ta ustawa nie stoi w sprzeczności z wolnością sumienia, która właśnie powinna być kardynalną osnową każdej i konstytucji”.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#MojżeszEliaszHalpern">Dlatego art. 115 w formie przedstawionej nam przez Komisję Konstytucyjną jest niemożliwy do przyjęcia. Jedyny przedstawiciel Żydów w Komisji Konstytucyjnej, p. Grünbaum, zdając sobie sprawę z ogromu odpowiedzialności, ciążącej na nim przed ludnością żydowską i przed historją i chcąc zmniejszyć zło art. 115, wniósł poprawkę, która gwarantowałaby obserwowanie świąt żydowskich i stanowiłaby, że nikt nie może przymusić do gwałcenia święta innego wyznania. Ale wybaczy mi nieobecny tu p. Grünbaum, iż oświadczę, że jeśli miał myśl zadośćuczynienia wymaganiom religji swych współwyznawców przez tę poprawkę, to grubo się omylił. Ogromna przestrzeń dzieli poglądy religijne i zapatrywania p. Grünbauma na istotę religji żydowskiej od zapatrywań i poglądów największej części ludności żydowskiej — ludności ortodoksyjnej, której reprezentantem w tym Sejmie mam zaszczyt być. Ludność ortodoksyjna nie w jednym punkcie widzi osnowę religji żydowskiej, tylko w każdym szczególe i w każdym przepisie i od tych przepisów i szczegółów nie może odstąpić ani na jotę. Za takie szczegóły naszej religji nasi przodkowie szli na stos. I my pójdziemy na stos za każdy szczegół naszej religji, za naszą wiarę, za naszą szkołę, za nasze chedery i nawet za nasze obyczaje religijne. Jesteśmy przekonani, że religja żydowska jest faktem wiecznym, który nie podlega wpływom żadnych doczesnych sił. Dlatego też nie możemy się zadowolić poprawką, która tylko podkreśla jeden przepis o obserwowaniu świąt, a resztę przepisów poddaje pod opiekę ustaw sejmowych. My rozumiemy i religja tak nam nakazuje, że są wypadki, w których trzeba ustąpić pierwszeństwa interesom Państwa i, że wówczas wszystkie interesy Państwa mają pierwszeństwo nad przepisami religijnemi. Ale to tylko w czasie, gdy byt Państwa jest zagrożony, w czasie wojny, a nie w czasie pokoju. W normalnych czasach obowiązkiem Państwa jest wpajać moralnego ducha religijnego we wszystkich obywateli, tembardziej, ażeby wolność religji i wolność sumienia rozwijała się.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#MojżeszEliaszHalpern">Dlatego też upraszam, ażeby Wysoki Sejm raczył przyjąć moją poprawkę, która mówi:</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#MojżeszEliaszHalpern">„Skreślić I i II zdanie art. 115 i wstawić, jako zdanie I tego artykułu, następujące słowa:</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#MojżeszEliaszHalpern">„Nikt nie może być zmuszony do gwałcenia przepisów wyznania swojego, o ile tego nie wymaga obrona Państwa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się więcej nie zapisał. Dyskusja nad art. 115 zamknięta. Do art. 116 nikt się nie zgłosił.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Do art. 117 głos ma poseł Brownsford.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzBrownsford">Wysoka Izbo! Zapisałem się do głosu do art. 117, ażeby odpowiedzieć na wywody przed dwoma tygodniami wygłoszone przez posłów Putka i Czapińskiego. Stenogramów dotychczas niema, odpowiem tylko na to, co z urywków gazet mogłem wyczytać i co usłyszałem.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#KazimierzBrownsford">W ostatniej; chwili dostałem stenogram przemówienia posła Czapińskiego i muszę przyznać, że chociaż szukał dowodów, ażeby wskazać konieczność odłączenia Kościoła od Państwa, to jednak utrzymał się w ramach przyzwoitości. Zato Pan poseł Putek wykazał całą agresywność swojego temperamentu. Ubolewam, że wskutek wykluczenia jest nieobecnym i nie będzie mógł wysłuchać moich wywodów. Pan poseł Putek w swojem przemówieniu nie wykazał ani jednego dowodu na to, że „na historycznem oszustwie opiera się cała władza papieży”. Poseł obraził tutaj uczucia każdego Polaka. Na to co powiedział, nie zdobył się dotąd żaden wróg papiestwa. Od początku do końca przemówienia swego wziął sobie mówca za cel zohydzenie papieży, arcybiskupów, wszystkich urzędników kościoła i drwił sobie z tego, co powinien dziś katolik każdy uważać jako święte. I to wszystko służyć mu miało, jako dowód konieczności odłączenia Kościoła od Państwa. Aby zatem wykazać całą nicość tych wywodów, postaram się kolegom udowodnić, jak historycznie się rzecz miała z władzą świecką papieży, jak niekorzystne jest odłączenie Kościoła od Państwa, jak właśnie w Polsce łączność Kościoła z Państwem była i jest konieczną, oraz wykażę, jak inne narody i państwa sprawę odrębności Kościoła od Państwa pojmują. Już w Polsce Mieczysław I, jako nowy chrześcijanin, nie mógł mieć tych uczuć dla papieży jak dzisiaj katolicy, ale mimo to w r. 974 oddaje swego syna Bolesława pod opiekę papieża i Bolesław za pośrednictwem papieża otrzymuje koronę. Nikt inny jak papież wstrzymywał króla Bolesława Krzywoustego od podziału państwa pomiędzy synów, bo uważał to za nieszczęście dla Polski. Kazimierz Sprawiedliwy nadaje duchowieństwu wielkie przywileje, a papież gorąco popiera Łokietka. Pan Czapiński w swojem przemówieniu podnosił, że za Jagiellonów właśnie najwięcej było zatargów z Rzymem, tu trzeba przypomnieć, że były to czasy nowatorstw religijnych, na które Rzym nie mógł być obojętnym. I tak się ta nić snuje przez cały czas istnienia Państwa Polskiego, aż do konstytucji 3 maja, która mniej więcej zawiera to samo, co dzisiejsza nasza konstytucja w art. 117.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#KazimierzBrownsford">Jakie było zachowanie się stolicy Piotrowej w czasach, kiedy Polska była w niewoli. Jeżeli, proszę Panów, umiłowanie papieży dla Polski wielkie było za czasów jej chwały, to tem więcej uwidoczniło się wówczas, kiedy Polska była cierpiącą. Nie trzeba wychwytywać pojedyńczych momentów, bo każdy sobie tłumaczy tak, jak mu się podoba. Ale przypomnę, że jedynie papież Klemens XIV z pośród wszystkich suwerenów protestował przeciwko rozbiorowi Polski. I wydał alokucję do wszystkich państw katolickich w tej sprawie. Gdy wszyscy zapomnieli o Polsce, gdy państwo moskiewskie Polaków ciemiężyło to Pius IX był tym, który się energicznie ujął za narodem polskim uciemiężonym. O tem wszystkiem wie bardzo dobrze lud polski i ten lud polski umie też czcić papieży i ich portrety wiesza na honorowem miejscu. Wobec tego faktu umiłowania stolicy Piotrowej dla Polski cierpiącej, które okazał Pius IX, to nie tylko jako katolik, ale jako i Polak wnoszę energiczny protest przeciwko agresywnemu wystąpieniu, jakiem odznaczył się poseł Putek. Reprezentant sejmowy, poseł ludowy, podobno posiadający doktorat prawa uniwersytetu Jagiellońskiego, nic nie wie o tych zasługach papieży.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#KazimierzBrownsford">Co do władzy świeckiej papieży, to rzecz dziwna, że doktór praw i podobno jak słyszałem, także specjalnie historji poświęcający się mąż, obrzucił błotem papieża, nie dawał sądu prawdzie jak się rzecz miała ze świecką władzą papieży, tylko powiedział gołosłownie, a więc na bajce opartą powiastkę, nie mającą nic wspólnego z prawdą. Że cesarz Konstantyn Wielki papieżowi Sylwestrowi I podarować miał Włochy, a w rzeczywistości państwo papieskie, to przecież jest dawno pomiędzy bajki włożona sprawa. Prawdą co do władzy świeckiej papieży jest fakt, że papieże otrzymywali od prywatnych ludzi dotacje, które z roku na rok powiększały się i że na te dotacje tak jak się i dzisiaj w XX wieku dzieje, były agresywne wystąpienia, dopiero królowie Frankońscy utrwalili własność Piotrową i jeszcze powiększyli dotacje te — co się nazywało Patrimonium św. Piotra, a papież Stefan II przyjął te tereny, jako naczelna władza miasta Rzymu, i od tej chwili kończy się epoka czysto biskupia i zaczyna się świecka władza papieży. Przez cały ten czas na tę władzę świecką papieży próbowano uderzać, dopiero Otton IV utrwalił i zapewnił tereny te papiestwu i od tej chwili suwerenność papieży trwała aż do chwili, kiedy wojska włoskie weszły do Rzymu 20 września 1870 r.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#KazimierzBrownsford">Co się tyczy agresywności nowego kodeksu kościelnego Piusa X na państwo, a którą to agresywność z taką zaciętością i zapalczywością podkreślił poseł Putek, to i tu muszę jego twierdzenie nazwać bezpodstawnem. Przytoczę jako świadka uczonego z obozu protestanckiego. a więc świadectwo od przeciwnika i dlatego nie ulegające żadnej wątpliwości. Otóż najsławniejszy protestancki kanonista dzisiejszych czasów dr. Stutz, profesor uniwersytetu berlińskiego, napisał obszerne dzieło „Duch nowego kodeksu kościelnego”, „Der Geist des neuen Kodex”. Według słów przedmowy protestanckiego profesora, pragnie on „aż do ostatnich tajników zbadać nowy kodeks”; po niemiecku: „Auf Herz und Nieren”, chce zbadać kodeks ten i wykazać wszystkie wady tego kodeksu. Otóż ten protestant chwali powściągliwość i umiarkowanie nowego kodeksu, zatem p. dr. Putek daremnie się będzie silił na utwierdzenie swojego gołosłownego frazesu, a my w Sejmie będziemy daremnie oczekiwać od p. dra Putka zbicia argumentacji największego profesora, protestanckiego uczonego. Ale byłoby dobrze, gdyby i sfery lewicowe usłuchały zakończenia wywodów tego protestanckiego profesora, który rozdział o kodeksie i państwie zakończa takiem życzeniem: „ażeby z nowego kodeksu nie tylko Kościół, ale i Państwo odniosło korzyści”. Jak republikańskie Niemcy, Rzesza Niemiecka w ⅔ złożona z protestantów zapatruje się na korzyści połączenia Państwa z Kościołem, tego najlepszym dowodem jest to, że przed kilkoma dniami czy tygodniem, przybył do Berlina pierwszy nuncjusz papieski, monsignore Pacelli.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#KazimierzBrownsford">Napadał dalej poseł dr. Putek na Ojca św. za to, że kapelusze kardynalskie rozdał metropolicie warszawskiemu i arcybiskupowi prymasowi w Poznaniu rzekomo dlatego, że pierwszy należał do Rady Regencyjnej a drugi składał wiernopoddańczą przysięgę dla króla pruskiego.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#KazimierzBrownsford">Ciekawa tutaj jest argumentacja, jakie są na to dowody. Ja odpowiem na to szanownym kolegom jak rozumiem tę rzecz ja i jak rozumieją to katolicy. Otóż mogę podać najprzód list pisany przez Benedykta IV dnia 15 października b. r. do arcybiskupa warszawskiego, który to list był w gazetach, jak ten akt rozumiał Ojciec święty. Pozwolę sobie z tego listu parę słów odczytać. Papież pisze: „Mamy zamiar zamianować księdza arcybiskupa kardynałem, pragnąc przez to wyniesienie metropolity warszawskiego do godności purpurata rzymskiego tem ściślejszym Polskę z Kościołem katolickim połączyć węzłem”. A co do księży prymasów, to nie wiem czy panu Putkowi mam przypisać ignorancję zupełną stosunków Kościoła katolickiego pod rządem pruskim, czy złą wolę, czy chęć zohydzenia arcybiskupów, zasiadających na stolicy św. Wojciecha. Rota przysięgi, ułożona dla arcybiskupów polskich w Prusach, wzywająca do wierności i posłuszeństwa dla króla pruskiego, a którą przeczytał podobno p. poseł Putek, była przymusem tak, jak przysięga żołnierzy polskich w pruskich mundurach, jak przysięga urzędników polskich na jakimkolwiek urzędzie państwowym. Ze złożeniem przysięgi bowiem łączyła się wogóle możność objęcia stolicy arcypasterzy gnieźnieńskich. Ciekawa rzecz, czy korzystniejszem byłoby, ażeby przez 125 lat niewoli na stolicy arcybiskupiej polskiej zasiadali arcybiskupi Niemcy. Jak byłoby wtedy z duchowieństwem? Z pewnością dużo znalazłoby się usposobionych duchem niemieckim. Tymczasem ci arcybiskupi, mimo tę wiernopoddańczą przysięgę, wychowywali duchowieństwo ofiarne na cele publiczne, duchowieństwo, które dało ⅔ miljonowego funduszu pomocy narodowej Marcinkowskiego, które to Tow. stan średni wychowało w Poznańskiem. To są legaty duchownych Wielkopolski. Jedna trzecia prezesów kółek rolniczych dotychczas, to są jeszcze duchowni nasi w Wielkopolsce.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#KazimierzBrownsford">A kto po encyklice Leona XIII zakłada w każdej parafii stowarzyszenia robotnicze, to wielkopolskie duchowieństwo, wychowane przez tych arcybiskupów, którzy musieli składać te wiernopodańcze przysięgi. Ci arcybiskupi za każdy krok księży musieli odpowiadać, musieli odpowiadać za to, że kazali księżom iść na zebrania, że kazali im te stowarzyszenia zakładać, że wskrzeszali kresy dla kleryków, dla pracy społecznej, żeby umieli dla społeczeństwa pracować. Za to wszystko musieli odpowiadać. To była martyrologia arcybiskupów. Jako długoletni świadek podkreślało, że to jest święta prawda, co tu powiedziałem. Za takie to zasługi udzielił Rzym kapelusza kardynalskiego Prymasowi. Poseł Putek wymienia księży renegatów jak Żylińskiego. Wszędzie byli renegaci. Judasz był także renegatem dla zysku, a nie dla idei. W Poznańskiem w czasie walki kulturalnej na 800 księży znalazło się tylko 10 odstępców i ci odstępcy zrobili to też tylko dla zysku, a. nie dla idei.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#KazimierzBrownsford">P. Putek wymienił np. biskupa Zwierowicza, jako podejrzanego, tymczasem wszyscy wiedzą, że biskup Zwierowicz był wysłany na wygnanie do Jarosławia, a potem do Wołogdy nie dla czego innego, tylko dla tego, że był wiernym dla katolicyzmu i dla tego, że służył ludowi polskiemu.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#KazimierzBrownsford">W tej atmosferze wychowywał się lud polski, w tej atmosferze przywiązania do Kościoła katolickiego i do stolicy Piotra Świętego, widział złoty wiek, a potem niewolę swej ojczyzny, widział i to, że dla ludu polskiego Rzym był ojcem i matką. To też lud ten dzisiaj zdziwiłby się, dlaczego w tej wyśnionej, wymarzonej, odrodzonej Polsce mają odłączyć Kościół od Państwa.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#KazimierzBrownsford">Ten lud polski, który, gdy w pole wyjeżdża, to znak krzyża robi przed końmi, a jeśli idzie do boju, to nie wychodzi bez szkaplerza i różańca, takich nowości, które mają być rzekomo w Polsce XX wieku, ten lud by nie zrozumiał. Poseł Putek podaje też w wątpliwość ofiarność Ojca św. i powiada, że tylko 135.000 lir przyszło z Rzymu przez czas wojny. To jest kłamstwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie wolno używać wyrazu kłamstwa wobec orzeczenia posła.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Od roku 1915 jestem członkiem Komitetów ratunkowych dla Królestwa i Lwowa, Kresów Wschodnich i Zachodnich, byłem członkiem Rady Głównej Opiekuńczej w Warszawie przez trzy lata, znam te ofiary i wiem jakie pieniądze płynęły od początku wojny przez Ojca św. To były miljony. Cztery tygodnie temu w Warszawie w zakładzie przy kościele Ś-go Krzyża rozdzieliliśmy nowe 6 miljonów marek, które przyszły od Ojca św. dla dzieci polskich. Tego nie wiedział pan Putek. A jeśli się nie wie, to nie powinno się z takiemi zarzutami występować. Taka samoofiarność, jaka cechowała Ojca św., cechowała i naszych arcybiskupów. Jak tylko wybuchła wojna, wszędzie na czele komitetów stanęli arcybiskupi, ażeby swoją godnością otoczyć ofiarność i wyzyskać wpływy swoje. Co niedziela zbierano setki tysięcy marek po kościołach, płynęły miljony dla Polski. Taką oto pracę przedstawicieli Rzymu i duchowieństwa mówca zohydza. A mówcy ci starają się wykazać, że nie potrzebne jest połączenie Kościoła i Państwa. A ja na to odpowiem, że Państwo Polskie jest skazane na połączenie z Kościołem. I okazuje się, że nie tylko katolicy, ale i protestanci-prawnicy, co do oddzielenia Kościoła od Państwa innego są zdania niż panowie mówcy. A jeszcze powiem to, że taka potwarz to nie przechodzi bezkarnie, że dosięgnie kara Boża tych, co tak występują.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Śmiech na lewicy)</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Lewica się zawsze śmieje z takich rzeczy, ale ja wam powiadam, że Kanclerz Żelazny poszedł do Kanossy, jabym życzył, żeby poseł Putek jaknajprędzej również poszedł do Kanossy. To jest właśnie zły objaw, że lewica z takich rzeczy się śmieje. Zaczepia też mówca Marszałka Sejmu, że zapalił świecę podarunek Piusa IX dla Polski kiedy będzie wolną.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Marszałek dzwoni)</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów, prorocze słowa Piusa IX wyszydza pan Putek, ale ja przypomnę tutaj nie tylko to zapalenie świecy, ale obok tego ostatnią procesję Bożego Ciała z kościoła św. Krzyża na Krakowskiem Przedmieściu — pismo, stojące dziś blisko lewicy, zaprzeczyć temu nie można, półurzędowy organ P. S. L. „Goniec Wielkopolski” tak o tej procesji piszę:</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#WojciechTrąmpczyński">„Cała Polska bierze udział w tej procesji, wszystkie stany, rząd i wojsko, jakby chciały odpowiedzieć lewicowym twórcom projektu Konstytucji: patrzcie. Naczelnik Państwa, armja, rzemieślnicy, inteligencja. wszyscyśmy pod jednym sztandarem Orła Białego, nad którym góruje Krzyż — symbol wiary katolickiej. Ona była stróżem polskości w latach niewoli i ucisku, ona też i dziś bierze panowanie”.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów, i a nietylko się cieszę, że świece zapalił pan Marszałek, ale ja panu Marszałkowi za to dziękuję, i dziękuje także za telegram, jaki pan Marszałek przysłał Zjazdowi Katolickiemu w Poznaniu. Jako dalszą łączność Kościoła z Państwem zaznaczam ciągły kontakt Państwa w różnych uroczystościach, a więc w mszach polowych, a więc w poświęceniu gmachu Sejmu i sztandarów, świeżo gmachu szkoły podchorążych w Bydgoszczy, a także pobłogosławienie Naczelnika w kościele Św. Aleksandra po powrocie ze zwycięskiej wyprawy do Kijowa.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Poświęcenie buławy przed paroma dniami)</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Państwo, które tak postępuje, nie może się nazywać inaczej jak katolickie, bo ono w ważniejszych momentach swego życia wszystkie akty rozpoczyna i kończy aktami religijnymi i w łączności z Kościołem. To jest ta wspaniała łączność Państwa z Kościołem. Jakby też wobec tego wyglądała konstytucja, gdyby prawo ustne było inne niż pisane. A zatem powtarzamy, w konstytucji musi być zastrzeżona i musi być mocno podkreślona łączność Państwa z Kościołem. Jeżeli ktokolwiek w tym Sejmie ma co do tego wątpliwości, to już do tej chwili przytoczyłem taki szereg faktów, że powinien się przekonać, i wszyscy powinni głosować za art. 117 za tem, ażeby religji katolickiej dać naczelne stanowisko.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Poseł Putek nie chciał w Polsce obrażać innych narodowości przez połączenie Państwa z Kościołem, jako jeden z argumentów przytoczył 40% innych narodowości. Przypatrzmy się co to za ludność i jacy to ludzie. Przeważnie mają to być żydzi, ale i ewangelicy oraz prawosławni. Co do ostatnich proszę szanownych kolegów, to ci białorusini, których dzisiaj Polska w siebie wchłania przeważnie są katolikami. Co do ewangelików Polaków w Polsce to ich jest bardzo niewielka ilość i zapewne ewangelicy nie mają tu pretensji do tego, i nie mają nam za złe żebyśmy religię katolicką jako religie naczelną w Państwie Polskiem uważali. Ale myli się pan poseł Putek, jeżeli przeoranie plebiscytu na Mazurach przyniesie monsignorowi Pattiemu. To jest błędne mniemanie. Przegranie na Mazurach, daleko głębiej sięga i nie pomogło nawet omijanie wyrazu „katolickiej” przy tworzeniu różnych stronnictw i zamienieniu w rezolucjach wyrazu „katolicki” na „religijny”, żeby nie obrazić Mazurów. Nie pomogły zachody posła Herza, który nam tu bardzo długo mówił o Mazurach, jakich to potrzeba było wysiłków i t. d. Kolega Herz gdyby był zajrzał do domu tego Mazura, który był przeciwny Polsce, toby tam zagadkę znalazł, odkrył tajemnicę. Otóż tam na ścianie wisiał portret Wilhelma II-go. To było zagadka, że ci mazurzy dlatego nie głosowali, że byli i są przywiązani do osoby Wilhelma II i jego systemu.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(P. Kiernik: To jest oskarżenie Mazurów)</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeszcze jedno zastrzeżenie chcę zrobić. Lud górnośląski tak pobożny i tak katolicki, gdyby ten lud się dowiedział, że w polskiej konstytucji nie będzie zastrzeżone naczelne stanowisko dla religji katolickiej, to zachodzi wielkie niebezpieczeństwo przy plebiscycie.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(Okrzyki na lewicy. Ks. Lutosławski: Im jest wszystko jedno, tam mało jest socjalistów)</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Śmiesznem jest wprost wystąpienie, że Monsignore Patti, a raczej jego wizyta miała wpłynąć wzburzająco na księży niemieckich katolickich na Mazowszu i jakoby dlatego miał być przegrany plebiscyt. Mnie się zdaje, że poseł Putek sam nie wierzy w to co powiedział.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Teraz jeszcze kilka słów o żydach.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę zwrócić uwagę P. Posła, że w tym artykule niema mowy o żydach.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#KazimierzBrownsford">Tutaj chodzi przecież o to, ażeby wytłumaczyć dlaczego żydzi występowali przez cały czas wrogo wobec nas, także w Wielkopolsce; mogę się na to powołać i powiedziałbym tylko tyle, że np. wszędzie, gdzie giermanizacja się szerzyła w radach miejskich, żydzi głównie występowali przeciw nam, nawet w takich miastach jak Inowrocławiu, który przezwali na Hohensalza.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#KazimierzBrownsford">Oczywiście nie mogę, jeśli pan Marszałek nie pozwala, dalej mówić o żydach, to muszę się wstrzymać, ale zaznaczam, że miałem dość dużo do powiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Była dyskusja o kwestji żydowskiej; ta sprawa jest wyczerpana, chyba, że poseł chce zabrać głos do poprawki posłów narodowości żydowskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzBrownsford">Właśnie do tej poprawki to odnoszę. Chciałem to poprostu powiedzieć, że żydzi nie znoszą poprostu polskiej mowy. Kiedy w roku 1915 po wstąpieniu niemców na ziemie Kongresówki, znalazłem się w Zgierzu i zapytałem o drogę do Łowicza, to żyd odpowiedział mi po niemiecku. Kiedy się oburzyłem, mimo że blisko stał niemiec w pikelhaubie, żyd znów mi odpowiedział po niemiecku. Kiedy przed 3-ma tygodniami z Warszawy przyjechałem do Poznania i wsiadłem do tramwaju, patrzę w tramwaju prawie sami warszawiacy żydzi, a na platformie zostałem otoczony przez żydów, mówiących po niemiecku, na to zwracam uwagę bardzo grzecznie, że „ponieważ w Poznaniu zaprowadzamy polskość, więc wy nam nie wprowadzajcie języka niemieckiego”. Jeden reagował, że trzeba mówić po polsku, drugi — młody żyd arogancko mi odpowiedział, a znaną jest arogancja tych młodych żydów, odpowiedział mi tak: „niemcy polakom nie zabraniali mówić po polsku, dlaczego Polacy zabraniają nam mówić po niemiecku”,</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos: Chyba po żydowsku)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#KazimierzBrownsford">... żeby po żydowsku tobym to uwzględnił, ale mówili po niemiecku.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#KazimierzBrownsford">Do tego, co wczoraj powiedział ks. Lutosławski o żydach, dodać muszę o byłych stosunkach w Poznańskiem, że żydzi wszędzie i zawsze zachowywali się względem nas wrogo. A dlaczego np. żydzi mówią zawsze po polsku w Marienbadzie, Karlsbadzie, w Londynie i innych miastach, dlaczego nie mówią po żydowsku, tylko po polsku, dlatego, że o ile postępowanie ich się tam nie spodoba, to idzie to na karb polaków. Ulice w Londynie nie znają żydów żargonowych, one znają żydów polaków.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#KazimierzBrownsford">Proszę Panów, poseł Hartglas mówił, że chcemy z żydami tak postępować, jak z nami postępowali niemcy w poznańskiem. Nie wie on, że w Poznańskiem każdy uczeń Polak, jeżeli chciał dostać maturę, musiał mówić pierwszorzędnym djalektem niemieckim i poprawnie, bo inaczej nie dostałby matury. Tymczasem żydzi u nas nie umieją mówić po polsku.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(P. Hartglas: Też nie dostaną matury)</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#KazimierzBrownsford">Mnie też wcale nie zdziwiło, kiedy pan poseł Grünbaum mówił, że urząd osadniczy w Poznaniu nie przyznał żydowi ziemi, mimo, że był kapitanem wojsk polskich.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#KazimierzBrownsford">Ale teraz przejdę do tego, jak zapatrują się inne narody i państwa na rozdział Kościoła z Państwem. We Francji przeszło rozłączenie Kościoła z Państwem 108 głosami. Francja nie widziała, jaką ostoję miała w Kościele katolickim. Daleko lepiej wiedział o tem książę Bismark, który napisał list do hr. Arnima, ambasadora niemieckiego w Paryżu, list to bardzo charakterystyczny. Można go przeczytać w Journal Officiel z dnia 7 kwietnia 1911 roku. Oto brzmienie tego listu. Proszę Panów posłuchać:</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#KazimierzBrownsford">„Katolicka polityka we Francji dałaby jej szalony wpływ w Europie a nawet na Dalekim Wschodzie, środkiem przeciwdziałania temu na naszą korzyść byłoby obniżenie katolicyzmu i papiestwa, który jest jego głową. Gdybyśmy cel ten mogli osiągnąć, byłaby Francja na zawsze zniszczona. Podejmuję przeciwko Kościołowi Katolickiemu walkę, która będzie długa i straszną. Jest ona potrzebna, żeby raz już ostatecznie poniżyć Francję. Staraj się pan podtrzymać w pismach radykalnych francuskich obawy przed straszakiem klerykalnym, rozszerzając oszczerstwa lub uprzedzenia, które wzniecają te obawy. Należy też często omawiać w tych gazetach niebezpieczeństwa reakcji i wdzieranie się duchowieństwa do wszystkiego. Opowiastki te (on to nazywa opowiastką) nie zawodzą nigdy w skutku wobec rzesz nieoświeconych. Zadaj pan sobie pracę utrzymania wymiany wzajemnych usług pomiędzy republikanami a nami. Francja zapłaci za te koszta”. Ten list przekreśla wszystko to, co poseł Czapiński powiedział o korzyściach rozłączenia Kościoła od Państwa we Francji.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#KazimierzBrownsford">Gdy się rzuca takie hasło i takie mowy, jakich byliśmy świadkami i ogłasza się je w gazetach, pomiędzy innemi to się je rzuca także w masy nieoświecone i my o tem wiemy, więc nie dziwcie się panowie, że będziemy to zwalczać.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#KazimierzBrownsford">Czy przez rozdział Kościoła od Państwa p. Putek chce zgotować Polsce to, co planował Bismark dla Francji, czy mamy dojść do tego, co się dzieje na na ulicach Berlina, że dzieci komunistów chodzą z wielkiemi tablicami na piersiach, na których jest napisane: „Nie chcemy Kościoła, chcemy się bawić”.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#KazimierzBrownsford">Przypominam, że tak długo, jak w Polsce kwitła religijność, jak długo Polska była moralna, tak długo Polska była wielka, potężna i bogata, a kiedy zaczęła się wkradać niemoralność, kiedy zlekceważono kazania Skargi i przestrogi jego — Polska poszła na 150 lat w niewolę. My nie chcemy niewoli i dlatego nie chcemy odłączenia Kościoła od Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#KazimierzBrownsford">P. Czapiński powiada jeszcze, że we Francji spokój religijny nastąpił po rozłączeniu Państwa z Kościołem. Była to cisza cmentarna, Francja zapłaciła za to zmniejszeniem liczby narodzin.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#KazimierzBrownsford">To był wielki błąd. Dopiero z wybuchem wojny światowej duchowieństwo francuskie wróciło do czynnej akcji w kraju i dokonało też wielkiej zmiany w usposobieniu żołnierzy dla Kościoła, bo obcowało z nimi w szeregach. Księża francuscy w tej wojnie zdobyli duszę ludu… I my mieliśmy takich bohaterów księży, jak o tem wspomniał pan poseł Czapiński — księdza Skorupkę. Przeczytajcie panowie, którzy się tem interesujecie, książkę francuską Gaela „Księża na polach walk we Francji”. Rząd francuski od samego początku wojny starał się nawiązać stosunki z Watykanem mimo to, że było odłączenie Kościoła od Państwa. Więc to, co się przez 40 lat złego stało dla Kościoła Francja chciała naprawić. Na czele wojska francuskiego stanął taki katolik jak Foch i Francja zwyciężyła.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#komentarz">(Śmiech na lewicy)</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#KazimierzBrownsford">Dla nas katolików to jest dobre omen, ale dla ludzi. którzy w Boga nie wierzą, to jest śmiech.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#KazimierzBrownsford">Odłączenie Kościoła w Brazylji nastąpiło dopiero z upadkiem cesarstwa, ale rząd nie pozbawiał duchowieństwa dóbr, nie tknął nawet ziemi. Ale tam w Brazylii nie dał się lud pociągnąć agitatorom. Gdy w roku 1904 przybył tam nuncjusz papieski, to jego wizyta była tryumfalnym pochodem w szeregu miast i wsi i czczono w nim zastępce Ojca Św. w Genewie, w tym ośrodku luteranizmu i kalwinizmu odłączenia Kościoła od Państwa przeszło na 7656 głosujących 834 głosami. W Belgii nie nastąpiło odłączenie Kościoła od Państwa, tylko nastąpił rozdział władz państwowych od władz kościelnych, ażeby nie było wdzierania się nieraz władz państwowych do Kościoła i ażeby się nie psuła harmonia. A wiemy, że w Belgji naród jest pod tym względem tak usposobiony, że kardynał Marnier był symbolem narodu belgiiskiego. Ale nawet tak mała Rzeczpospolita, jak Equador rozkwitała i rozwijała się bardzo pomyślnie tak długo, póki na czele nie stał wielki katolik Garcia Morena, kiedy przyszła rewolucja i zawrzała walka kulturalna nastąpił upadek katolicyzmu, zaczął się także upadek ekonomiczny i moralny, i to jest dowodem jak potrzebna jest harmonja Kościoła w stosunku do Państwa. Ale co mówią Niemcy (tych zostawiłem na ostatek) o rozdziale Kościoła od Państwa? Majer, prof. prawa państwowego w Lipsku, powiada o Niemcach: „Gdyby ich postawiono bezpośrednio przed faktem odłączenia Kościoła od Państwa rozlecą się na sekty i część ludności zmarnieje moralnie. Dlatego nie chcemy odłączenia Kościoła od Państwa”. Doktór Saegmueller, który rozłączeniu Kościoła od Państwa poświęca gruby tom, powiada na 17 stronie swego dzieła: „Rozdział Kościoła od Państwa zadaje kłam całemu bytowi moralnemu państwa, uprawnia do rabunku, do samowoli, rewolucji, zluźnia zaufanie do państwa, wzrusza jego podwalinami, czego w dzisiejszych czasach żadne państwo życzyć sobie nie może”. W innym ustępie na str. 19 powiada: „Przecież Kościół i Państwo mają tych samych poddanych, już to samo zatem powinno łączyć obie te wielkie instytucje, aby wszędzie panowała harmonia”. Prócz jednego biskupa Bononelli, którego w swojem przemówieniu wspomniał p. Czapiński, wszyscy biskupi byli przeciwni odłączeniu Kościoła od Państwa, uważając, że to byłoby przekreślenie całego plonu Bożego, bo łączności tej wymaga dobro ludzkości. Nie starczyłoby czasu, żeby dłużni jeszcze przemawiać. Mogę tylko wskazywać, że możnaby wóz przywieźć literatury i do wozu tego drabinę przystawiać, tak dużo jest literatury o rozłączeniu Kościoła z Państwem. Żeby przewertować te literaturę, wziąć kwintesencje z tego, to wyniknie. że błędem jest odłączenie Kościoła od Państwa i widzi się wszędzie, że ręka Ojca Św. błogosławi Kościół i tych. którzy idą z Kościołem ręka w rękę. Ale co się tyczy samego papiestwa, które w tak wysokim stopniu starał się zohydzić poseł Putek to jeszcze słówko o tem. W dziele „Katoliche Kirche und Moderner Staat” - nowoczesne państwo, o które tak bardzo chodzi dzisiaj spotykamy i czytamy głos prof. Hueblera:</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#KazimierzBrownsford">„Papiestwo jest jednem z największych zjawisk, jakie spotykamy w świecie. Bez papiestwa średniowiecze stałoby się łupem barbarzyństwa. Jeszcze dzisiaj bez papiestwa wolność ludów zagrożona byłaby w najwyższym stopniu. Papiestwo jest najlepszą przeciwwagą przeciw wszechwładnej sile państwowej. Gdyby nie było papiestwa, należałoby je stworzyć”.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#KazimierzBrownsford">Widzimy, jaka to siła leży w papiestwie, a zatem i w religji Kościoła Katolickiego. Tej siły pozbawia się Państwo polskie, osłabiając je raz przez to. że chce się od niego odłączyć Kościół, a po drugie przez zohydzanie duchowieństwa katolickiego. Zwracam uwagę, że w tych dziełach zawsze wychodzi na wierzch, że za rozłączeniem Kościoła od Państwa byli zawsze ci członkowie Sejmów, którym zależało na zniszczeniu Kościoła, albo przynajmniej przez rozłączenie od Państwa spodziewali się tego. Tymczasem Kościół katolicki „zbudowany jest na opoce”, a „bramy piekielne nie zwycięża go”, a naród polski w olbrzymiej większość jeszcze ma ducha pełnego wiary i naród polski chce Boga, widzieć nietylko w Kościele, ale i w szkole, i w urzędzie, w wojsku, a także i w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#KazimierzBrownsford">I dlatego też mam nadzieję, że olbrzymia większość tej Izby i jeszcze ci, którzy mieli jakieś wątpliwości, a przekonali się, że nie mieli racji, uchwala naczelne stanowisko dla religji katolickiej w Konstytucji. A Polska,</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(P. Smoła przerywa)</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#KazimierzBrownsford">... panie Smoła, pozostanie zawsze wierną hasłu „Polonia semper fidelis”.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Jest rzeczą bardzo przykrą, że muszę mówić tutaj pod groźba kary bożej, którą nas straszy kol. Brownsford,</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Przecież Wy się tego nie boicie!)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#KazimierzCzapiński">ale uważam, że artykuły 116, 117, 118 i 119 omawiają kwestji zbyt ważne, ażeby można było je pozostawić bez szczegółowego rozpatrzenia. Koncentrujemy swoje uwagi przedewszystkiem na art. 117, który jest niejako kluczem do innych artykułów, zawierających kwestję kościelną. Ten artykuł wraz z sąsiedniemi ustanawia według projektu komisyjnego istnienie w Polsce trzech rodzajów wyznań: po pierwsze wyznanie nieuznane, po drugie wyznanie uznane i wreszcie ma istnieć wyznanie uprzywilejowane, którem ma być religja rzymsko-katolicka, bo jej przypisuje się miejsce naczelne (Głos na prawicy: Tak jest).</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#KazimierzCzapiński">Otóż sądzimy, że to uprzywilejowane miejsce, które ma mieć Kościół katolicki i hierarchia rzymska w Polsce, może doprowadzić tylko do tych sporów i targań wewnętrznych, które już tyle złego w Polsce zrobiły. Co prawda wiemy, że to idzie po linji polityki rzymskiej.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(Głos: Tamto żydowskiej)</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#KazimierzCzapiński">O polityce żydowskiej będę mówił potem. Wprawdzie wiemy, że to zwierzchnictwo Kościoła rzymskiego nad Państwem oddawna już jest propagowane przez Stolice apostolska, i jeszcze nie tak dawno w encyklice „Immortale Dei” papież Leon XIII oświadczył wyraźnie, że heretycka jest doktryna, która powiada, że „społeczeństwo nie zna innych władz jeno wole ludu”. Z tego wynikałoby, że już drugi artykuł naszej konstytucji, opierającej się na woli ludu jako na źródle ustawodawstwa polskiego, już ten drugi artykuł nie jest w zgodzie z encykliką papieską, albowiem encyklika ta powiada dalej: ponad panowaniem ludu jest jeszcze panowanie wyższe, to które jest uosobione w Kościele katolickim, w hierarchii rzymskiej. I „Syllabus” papieski, który zawiera wykaz herezji, oświadcza, że jest herezją przypuszczać, że państwo nie ma innych granic nad swoje własne ustawodawstwo, i jest druga herezją przypuszczać, że w razie konfliktu pomiędzy prawem świeckiem a kościelnem, to pierwsze ma górować.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#KazimierzCzapiński">I w ten sposób w swoim najważniejszym dokumencie herezji hierarchja stwierdza, że chce stać — i w swoim mniemaniu stoi — ponad państwem, w danym wypadku ponad Państwem Polskiem. I nic też dziwnego, że gdy była sprawa rolna, ks. arcybiskup Teodorowicz groził wojną religijną w Polsce; nic dziwnego, że gdy była mowa o kolatorstwie dla chłopów, członków gminy, biskupi i księża polscy oświadczyli, że nie podporządkują się woli Sejmu; i nic wobec tego dziwnego, że jednym z pierwszych podarunków polskiego kleru katolickiego w niepodległej Polsce było upokorzenie Polski wobec Rzymu, kiedy to Sejm uchwalił, że Polska nie ma prawa swojej własnej kwestii rolnej załatwić w pewnym jej dziale bez zgody tej wyższej instancji, którą ma być dla Polski Rzym.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Głos: Pan mówi o godności Sejmu!)</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów! Niegdyś z końcem XVIII i w początkach XIX stulecia było rzeczą zrozumiałą, że Państwo było Kościołowi podporządkowane. To też nie dziwimy się, że w konstytucji polskiej z roku 1791, w Konstytucji 3 maja jest powiedziane, że „religją narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymsko-katolicka ze wszystkiemi jej prawami”. Ale to jeszcze były czasy, które w tej dziedzinie w znacznej mierze były pod wpływem ideologji starej, średniowiecznej. T dlatego już zaraz drugie zdanie w tejże konstytucji brzmi w sposób, którego dziś chyba nikt z nas by nie przyjął: że „odstępowanie od wiary panującej jest zabronione pod karami apostazji”. Gdy w Konstytucji 3 maja czytamy to jedno zdanie obok poprzedniego, to widzimy, jakim przeżytkiem jest ta ideologją panowania hierarchii rzymskiej nad państwem nowoczesnego narodu.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#KazimierzCzapiński">Ale państwa nowoczesne systematycznie zwalniają się stopniowo od tej preponderance rzymskiej. O Francji tak pięknie opowiadał nam kol. Brownsford, ale jeżeli wolno operować jakiemiś kategorjami historycznemi, tak jak to robi kol. Brownsford, to powiedzieć trzeba, że ta Francja, która za czasów panowania Kościoła rzymskiego została zwyciężona przez Niemców, właśnie po przeprowadzeniu rozdziału Kościoła od Państwa — Niemców zwyciężyła. Czy post hoc — propter hoc, czy dlatego Francja zwyciężyła, nie będę szczegółowo rozpatrywał, ale mimo to, fakty układają się tak, a nie inaczej. Zresztą wszyscy badacze nowocześni dziejów Francji wskazują, że przeprowadzenie rozdziału Kościoła od Państwa nie tylko nie było początkiem osłabienia napięcia religijnego we Francji, lecz odwrotnie, było początkiem ruchu neo-scholastycznego, było początkiem odbudowy ruchu religijnego we Francji. I dlatego sądzimy, że nasza propaganda za rozdziałem Kościoła od Państwa nie tylko nie jest skierowana przeciwko religji, lecz raczej oczyszcza religję i Kościół od tej domieszki, jaką jest polityka.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Czyściciele! P. ks. Lutosławski: Słyszał Pan przysłowie: Djabeł ubrał się w ornat i dzwonił na mszę?)</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#KazimierzCzapiński">Z tą chwilą, gdy Kościół i religja nie będą związane żadnemi kajdanami z państwem nowoczesnem, gdy będą wyłącznie instytucją poświęconą uczuciom, stosunkowi człowieka do najwyższych wartości moralnych i metafizycznych, z tą chwilą z natury rzeczy znikną te uprzedzenia, które do dziś dnia panują wobec Kościoła i wobec religji. Stało się to w Ameryce, stało się we Francji, tam zaś, gdzie tego niema, jak np. w Polsce, wszystkie głosy najbardziej oświecone, począwszy od wieków najdalszych, zwracają się przeciwko temu nienaturalnemu połączeniu Państwa narodowego i Kościoła i przeciw temu podporządkowaniu państwa organizacji zupełnie obcej.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#KazimierzCzapiński">Jeszcze w XV wieku pisał Jan Ostroróg w swojem dziele „O naprawie Rzeczypospolitej”:</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#KazimierzCzapiński">„I to nie jest bez obłudy, że Papież, kiedy mu się to podoba, pomimo woli nawet króla i panów nie wiedzieć jakie bulle przesyła do Polski dla wydrwienia pieniędzy pod pozorem odpuszczenia grzechów. …Żywe kościoły Boga, ludzie, są podstępnie łupieni na to, aby kościoły martwe wznosić” (str. 141).</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Przekonał nas Pan!)</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#KazimierzCzapiński">Są ludzie, których przekonać trudno, ale argumenty swego dzieła dokonają.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#KazimierzCzapiński">Otóż w odpowiedzi na argumenty historyczne, które tu przytaczano, podnoszę: nikt nie próbował kwestjonować moich argumentów, dotyczących wieku XVII, XVIII i XIX, gdy w swoim czasie wykazywałem zgubny wpływ ideologji kościelnej i hierarchji rzymskiej na rozwój Państwa Polskiego i na rozwój specjalnie kultury polskiej. Ale kol. Czerniewski wskazał na dobę piastowską i rzekł: Popatrzcie, jak cudownie oddziałał wtedy korzystny ten związek między papiestwem i Polską. Niestety, historjozofowie i profesorowie o ideologji raczej katolickiej stoją na innem stanowisku także co do doby piastowskiej. Mam np. przed sobą autoreferat odczytu lubelskiego profesora Eugenjlusza Romera, człowieka przyznającego wielkie zasługi Kościołowi w Polsce. P. Romer robi pewne zastrzeżenia właśnie co do doby piastowskiej i powiada tak:</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#KazimierzCzapiński">„Pielęgnowanie języka łacińskiego przez Kościół nietylko wstrzymało rozwój narodowej literatury, ale przyczyniło się niewątpliwie do podkopania siły poczucia narodowego zwłaszcza w okresie piastowskim”.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#KazimierzCzapiński">A więc argument o dobie piastowskiej odpada.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy drugą część argumentacji. Kolega Czerniewski powiada tak: „Próżno się chlubicie, że tyle a tyle robicie dla robotników, bo myśmy zrobili więcej”. Wprawdzie w Polsce 8-godzinny dzień roboczy został zaprowadzony za rządów Moraczewskiego, wprawdzie w Niemczech, gdzie ustawodawstwo socjalne było najbardziej rozwinięte, Bismark mówił, że właśnie dlatego to ustawodawstwo zorganizowano, ażeby odebrać grunt socjalistom. A w Belgii, gdzie przez dziesiątki lat nikt nie przeszkadzał panującej partji klerykalnej, widzimy najbardziej zacofaną politykę socjalną, nie mówiąc o szalonym wyzysku pracy w różnych klasztorach belgijskich, o czem dostatecznie jest głośno.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#KazimierzCzapiński">Ale reprezentanci prawicy sejmowej między sobą nie mogą się zgodzić. Kolega Czerniewski dumny jest z tego, że tyle zrobił dla robotników w zakresie polityki społecznej, a kolega ks. Lutosławski powiada w swojej broszurze p. t. „Hasła rewolucji”, że w Polsce za 8-godzinnym dniem roboczym żydzi najgłośniej krzyczą; dlaczego więc kolega Czerniewski chce głośniej krzyczeć niż żydzi i powołuje się na to, że jego partja, czy duchowieństwo najwięcej w tej dziedzinie zrobiło?</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#KazimierzCzapiński">Powiada kolega Czerniewski: Bójcie się Boga, jeśli wyrwiecie nam wiarę świętą z duszy, to nie będzie żadnego związku moralnego w narodzie! Przypatrzcie się Rosji, gdy panował car, Rosja była wielka, z jego upadkiem — Rosja się rozsypała.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#KazimierzCzapiński">Ale Rosja jest przykładem odwrotnym, bo jej losy pokazują, jak bardzo kościół rosyjski prawosławny wskutek tego, że przez „światiejszyj synod” był związany z państwem, doprowadził do tego, jak to powszechnie wiadomo, że inteligencja rosyjska była i jest inteligencją ateuszów. Tak samo jest z robotnikiem rosyjskim i w znacznej mierze z chłopem rosyjskim. Ponieważ właśnie tam, może niesłusznie, zidentyfikowano cerkiew prawosławną z instytucją polityczną, ze znienawidzonym samodzierżawiem (Głos: Bo tam państwo było nad kościołem), dlatego odwracając się od samodzierżawia, odwrócono się też od cerkwi, a odwracając się od cerkwi, odwrócono się i od religji. Na tem właśnie polega to wielkie niebezpieczeństwo zidentyfikowania, jak niestety u nas, kleru z reakcją, a pozatem kleru z religją.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#KazimierzCzapiński">Po co brać przykład z Rosji, weźmiemy przykład kraju najbardziej katolickiego i zobaczymy, do czego doprowadziły owe „więźby moralne”, a których mówił poseł Czerniewski. Weźmy Hiszpanję, w której wszakże ani Ferdynand katolicki, ani Filip II, ani inny panujący chyba nie zaniedbał niczego, ażeby te „więźby” wewnętrzne, moralne umocnić. Chyba każdemu jest wiadomo, że sam ś. p. Torquemada spalił na stosie 10.000 heretyków ad majorem Dei gloriam. Otóż ta wielka Hiszpanja, kraina, w której „słońce nie zachodziło”, która wysłała „groźną i niepokonalną armadę przeciw potężnej Anglji, ta Hiszpanja podupadła politycznie i zostały się po niej tylko mandoliny i toreadorzy.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#KazimierzCzapiński">I gdzie są te „więźby” prawdziwe? Prawdziwą więźbą jest przyzwyczajenie do rządu demokratycznego i oświata, których brakło w Rosji i Hiszpanji.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#KazimierzCzapiński">I dlatego to rozumowanie jest niesłuszne, a jest niesłuszne i dlatego, że kolega Czerniewski, nie wiem dlaczego, przewiduje, że my akurat chcemy wyrwać wiarę świętą z duszy obywatela polskiego. Wszystko to, co mówimy dotychczas, ewentualnie co mówić będziemy w tej sprawie, zmierza do tego, ażeby raczej ochronić wiarę w życiu człowieka (Śmiechy). Tak, proszę Panów, albowiem, usuwając religję i usuwając także Kościół od walk politycznych, sprowadzamy religję i Kościół do tego, czem one powinny być w swojej istocie, to znaczy do wierzenia wyłącznie wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#KazimierzCzapiński">Jak cała dyskusja wykazała, dostatecznie umotywowanych argumentów ze strony prawicy nie było. Kolega Brownsford zeszedł na poziom takich argumentów, jak, że katolicyzm wzmaga płodność w małżeństwie. Proszę kolegów, jest to argument stary, nie przez niego wynaleziony. Oto mam przed sobą książkę wielkiego teologa polskiego ks. Zimmermana, p. t. „Znaczenie stanu robotniczego dla społeczeństwa i Kościoła” Na str. 16, widocznie wskutek braku innych argumentów, poleca Zimmerman, nauczyciel nauczycieli duchownych, tę „więźbę” klerykalną narodowi polskiemu, dlatego właśnie, że panowanie tej „więźby” wzmaga małżeńską płodność. Potem przypomina sobie, że we Francji, w kraju najbardziej katolickim niema płodności małżeńskiej i powiada: nic dziwnego, bo katolicyzm tam nie jest prawdziwy. „Gdzie katolicyzm przestaje być żywym w sercach ludności, tam nie okazuje owoców na zewnątrz pod względem płodności małżeńskiej”.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#KazimierzCzapiński">Ja sądzę, że ten cytat daje dostateczne wyobrażenie o poziomie tej wyznaniowej szkoły, lub tego wyznaniowego nauczyciela, którego nam się z uporem zachwala, a wszakże to jest profesor nauk społecznych, profesor wszechnicy jagiellońskiej!</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, powiedzieć mi może kto, że wszystkie te argumenty są przeważnie starej daty, że stosować się mogą do wieku XV, XVII, XVIII, może XIX ale wszakże dziś w Polsce XX stulecia jest całkiem inaczej. Gdzie u nas jest nietolerancja, gdzie są ujemne stosunki, o których mówią autorzy przezemnie wielokrotnie w poprzednich mowach cytowani? Ale na tem właśnie polega tragedja Polski powstającej, że zaczynają się powtarzać wszystkie błędy i nieszczęścia, spowodowane w swoim czasie przez kler w Polsce.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy jedną ilustrację, weźmy proces ks. Huszny. Przedemną znajduje się akt oskarżenia ks. Huszny, człowieka, który przez 10 miesięcy siedział w wiezieniu sam, podczas gdy inni ludzie z tej samej sprawy w więzieniu nie siedzieli. I zachodzi pytanie, za co ks. Huszno został oskarżony i w więzieniu siedział? Czytamy z uwagą i dowiadujemy się z aktu oskarżenia przedewszystkiem, że to ks. biskup Łosiński przedewszystkiem polecił ks. Husznę łaskawym względom prokuratorji jako heretyka, ten sam ks. biskup Łosiński, który zamykał drzwi świątyni kieleckiej przed legionistami, wkraczającymi z Galicji do Królestwa, ten sam biskup Łosiński, który powstania polskie nazywał żydowskiemi, ten sam, który w r. 1917 oświadczył w swoim okólniku, że nie rozgrzeszy ani członka P. O. W., ani członkiń Ligi Kobiet, ani nawet prenumeratorów „Piasta”. I całe szczęście, powiadam, że kol. Witos, prezydent ministrów polskich, nie mieszka w djecezji kieleckiej, bo zdaje się, że jest prenumeratorem „Piasta” i w takim razie mielibyśmy widok taki, że wprawdzie rząd Witosa i Daszyńskiego dał Polsce obronę i pokój, a „błogosławieni pokój czyniący”, ale mimo to Witos jako prenumerator „Piasta” nie jest godzien rozgrzeszenia biskupa Łosińskiego.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#KazimierzCzapiński">Czytamy akt oskarżenia dalej i dowiadujemy się, że ks. Huszno popełnił zbrodnię wielką. Wprawdzie nikogo nie okradł, nikogo nie zamordował, nikogo nie obraził, nikogo nie uderzył, broń Boże, ale napisał heretycką broszurę „Kościół demokratyczny”, w której to broszurze powiedział, że należytości kościelne powinny być mniejsze i że Kościół powinien być w ten sposób zorganizowany, aby księża byli wybierani przez gminy. Otóż oczywistą jest rzeczą, że „taka broszura i kazania utrzymane w tym tonie wpływają źle na stosunki pomiędzy zwolennikami ks. Huszny a zwolennikami papieży i biskupów” — powiada akt oskarżenia. I dlatego w punkcie 6 powiada akt oskarżenia, że oskarża się księdza Husznę o to właśnie, że napisał tę broszurę, podniecającą nienawiść, jedne odłamy duchowieństwa przeciw drugim. I cóż widzimy? Widzimy, że polska prokuratoria państwowa, formalnie zupełnie uniezależniona od wszelkich czynników duchowieństwa, staje jako służebnica na rozkazy tych czynników. Nic nie stało się takiego, coby w istocie swojej mogło być inkryminowane — napisana została broszura, która się nie podobała władzom kościelnym, nie podobała się reprezentantom tego Kościoła w Polsce, i dlatego ksiądz Huszno, jakkolwiek nic nie uczynił, idzie do kryminału. A gdy wyszedł z kryminału, prokurator oświadczył mu: Proszę pamiętać, że jeśli ksiądz będzie się znowu zajmował sprawami religijnemi, to znowu do kryminału powędruje. To są rzeczy niesłychane. My z poglądami ks. Huszny zupełnie się nie identyfikujemy i jako partja oczywiście nie zajmujemy żadnego określonego stanowiska religijnego, pozostawiając każdemu zupełną swobodę wyznania, ale jeśli polskie władze sądowe, jeśli prokuratorja polska ma się stać służebnicą czynników niewłaściwych, to musimy z całą energją przeciw temu zaprotestować.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#KazimierzCzapiński">I dalej powiada w sposób niezmiernie charakterystyczny ten akt oskarżenia, że „pod wpływem ks. Huszny miejscowi chłopi poszli na lewo i zepsuł się ich stosunek do dworu”. Nie, żeby ten dwór został w jakikolwiek sposób uszkodzony, obrabowany, czy cośkolwiek innego, nie, tego nie było, ale „popsuł się stosunek do dworu”. Może chłopi zrobili się z endeków ludowcami, albo coś podobnego zrobili i w ten nieuchwytny sposób stosunek się popsuł. Wobec tego w służbie biskupów, obszarników i w służbie kleru — interesy te połączyły się tu sposób bardzo charakterystyczny — prokuratorja daje rozporządzenie, ażeby na 10 miesięcy ks. Husznę wpakować do kryminału. I nie jest to fakt odosobniony. Prześladuje się reprezentantów Kościoła narodowego w Krakowie, aresztuje się trzykrotnie członka stowarzyszenia badania Pisma Świętego z Ameryki. Tych konkretnych faktów mógłbym przytoczyć bez liku i dlatego w imię tej tolerancji, która niegdyś w dobie katolickiej reakcji w Polsce została tak sponiewierana, aby te czasy niedoli nie wróciły, musimy zaprotestować przeciw temu, żeby nasze organy państwowe i nasz Rząd były na usługach kleru polskiego.</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, pozostaje jeszcze jedna sprawa. Protestując przeciw prześladowaniu religijnemu i t. d., musimy zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę, tendencyjnie pomijaną przez mówców prawicowych — na wpływ kleru na kulturę polską. Podnosiłem to już w swojej mowie poprzedniej. Jeżeli w art. 117 napisano, że Kościół ma mieć „naczelne stanowisko”, to prosta rzecz, że każdy z reprezentantów kleru potrafi zdobyć sobie uprzywilejowane stanowisko i w instytucjach kulturalnych Polski. Jeden z mówców prawicowych, jeżeli się nie mylę, ks. Lubelski, zaryzykował twierdzenie, że Kościół wprowadził nas w kulturę. Ostrożnie z tem twierdzeniem. Powołam się na świadectwo księży samych. Ks. Staszic — co prawda jego książki przez innych księży były palone — ostrzegał przed tem, co się stało w Polsce w w. XVIII.</u>
<u xml:id="u-21.34" who="#KazimierzCzapiński">„Chcąc szukać światła, obraliśmy sposoby, które nam wystąpić na krok z ciemnicy nie pozwalały. W akademjach teologja nad wszystkiem górowała. Stąd urodziła się innych nauk pogarda”. („Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego” str. 9).</u>
<u xml:id="u-21.35" who="#KazimierzCzapiński">Tak zachowywał się Kościół względem tych innych nauk według świadectwa księdza i próżno nam będą mówić, że to stare fakty. Weźmy czasy nowsze, wiek XIX. Oto w moim ręku jest wydawnictwo: „Index librorum prohibitorum”, spis książek zakazanych. I co widzimy? Widzimy, że w tym spisie książek zakazanych są dzieła, któremi się chlubi ludzkość do dziś i które są podstawą nowoczesnego wychowania. W tym indeksie znajdujemy dzieła ludzi o tak wysokiej wiedzy, jak angielskich filozofów Benthama, Humea, jest tam najsławniejsze dzieło fizyczne „Krytyka czystego rozumu” Kanta. W zakresie literatury pięknej widzimy na tym spisie Włochów jak Boccacia, Alfieriego, weźmy „ukochaną” Francję — Beranger, Wiktor Hugo ze swojem słynnem dziełem „Notre Dame de Paris” są na spisie książek zakazanych. Jakże możemy się zbliżyć do tej „ukochanej” Francji, poznać i pokochać jej kulturę, jeśli reprezentanci naszej „kultury duchowej” przyjdą do nas i powiedzą: Nie śmiecie poznać Berangera, W. Hugo, bo to są rzeczy szkodliwe dla dobrego katolika?</u>
<u xml:id="u-21.36" who="#KazimierzCzapiński">Ale są rzeczy gorsze. Jest wiele książek wydanych przez Kościół katolicki, które mają na pozór naukowy charakter, lecz jaki? Czytamy tam rzeczy, z któremi świadomość oświeconego człowieka pogodzić się nie może. Oto czytamy książkę księdza Laporte, przetłumaczoną przez księdza polskiego, a mającą tytuł: „Czy jest djabeł?” (Warszawa, nakładem Neumarka). Są tam opisane umowy, zawierane przez heretyków polskich z djabłem. Jeśli koledzy nie wierzą, że coś podobnego można wydawać za aprobatą biskupów, to proszę przeczytać chociażby str. 38 i 39.</u>
<u xml:id="u-21.37" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-21.38" who="#KazimierzCzapiński">„Niektórzy uczeni katolicy nawet uważają to niepodobieństwem. Jeśliby miasto prostej w komnacie rozprawy zapytali pasterzy, sprawujących na wsi duchowną posługę, dowiedzieliby się, że te szkaradne umowy jeszcze dotąd istnieją, posłyszeliby, iż czarownicy łaską Boga przejęci po rozpoczętem życiu nowem przyznali się do tych umów krwią ich własną stwierdzonych”. A dalej ze wszystkiemi szczegółami opowiada się, że Św. Stanisław Kostka i wielebny proboszcz Vianney widział djabła, w postaci psa.</u>
<u xml:id="u-21.39" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-21.40" who="#KazimierzCzapiński">To są rzeczy poprostu straszne tembardziej, że to, co opowiada się w książkach większych w ilościach egzemplarzy mniejszych, to idzie w tysiącach i setkach egzemplarzy między lud w t. zw. „prasie katolickiej”.</u>
<u xml:id="u-21.41" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy jeden przykład, ażeby nie przedłużać przemówienia: w jednym z ostatnich numerów „Gazety Świątecznej,” w pisemku rzekomo ludowem, a w każdym razie rozpowszechnionem wśród ludu, jest na wstępie artykuł jednego z księży proboszczów podpisany przez tego księdza pełnem nazwiskiem. I tam jest powiedziane tak: cóż dziwnego, że udało się Polakom zwyciężyć bolszewików, przecież sam widziałem na polu bitwy, jak Matka Boska osobiście granatami rzucała w bolszewików!</u>
<u xml:id="u-21.42" who="#KazimierzCzapiński">Jeśli protestujemy przeciw takim bredniom, to powstaje pytanie, czy występujemy przeciw religji, czy tylko przeciw sponiewieraniu religji, którego w tem miejscu dopuścili się ci, co mienią się jej oficjalnymi reprezentantami. Twierdzę że, występując przeciw tym sposobom ogłupienia ludu, ratujemy religję w prawdziwem jej znaczeniu od sponiewierania.</u>
<u xml:id="u-21.43" who="#KazimierzCzapiński">Jeszcze jedna rzecz niesłychana: na czyjś rozkaz do wszystkich ambon Rzeczypospolitej, idzie dyrektywa, ażeby opowiadać o tem, że zwycięztwo nad bolszewikami zostało odniesione tylko dzięki dobremu katolicyzmowi jednego z generałów, którego nazwiska tu nie chcę wymieniać ze względów zrozumiałych, ale którego nazwisko wszyscy znają. Mniejsza o to, czy tak było, czy inaczej. Nie chcę wchodzić w dyskusję merytoryczną, ale nie wolno Kościołowi, instytucji religijnej, oddawać się na służbę bieżącej polityki. Nie wolno oddawać świątyń, najwyższych instytucji duchowych na służbę pewnej partji, bo do tego rzecz się sprowadza. Jeśli dzisiaj czy wczoraj w artykule wstępnym pisma endeckiego mówiono, że lewica to jest inwazja rosyjska czy niemiecka, to odpowiedzialność za to bierze dana partja. Ale jeśli Kościół katolicki staje się narzędziem dla przeprowadzania takiej polityki z ambony, to twierdzę, że to nie jest w interesie ani wiary katolickiej ani Kościoła, ani narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-21.44" who="#KazimierzCzapiński">I dlatego twierdzę, że jeśli wnosimy o skreślenie dotyczących artykułów konstytucyjnych i jeśli stoimy na gruncie rozdzielenia Kościoła od Państwa, to nie występujemy jako ateusze czy wrogowie Kościoła, ale chcemy rzeczy prostej i naturalnej, ażeby religja została religją, a naród — narodem.</u>
<u xml:id="u-21.45" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odroczenie dalszej dyskusji. Przechodzimy do nagłych wniosków. Nadeszły następujące nagłe wnioski:</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Nagły wniosek p. Zamorskiego i tow. ze Zw. L. N. o rozwiązanie organizacji „Strzelca” odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Nagły wniosek posłów Zw. L. N. o powściągnięcie przeciwpaństwowej działalności Straży Kresowej i pozbawienie jej mundurów państwowych i broni oraz półurzędowego charakteru odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Świniarskiego i tow. z N. P. R. o wypłacenie zaliczki na poczet przyszłego podwyższenia zapomogi wdowom i sierotom po poległych w wojnie niemieckiej obywatelach polskich w b. zaborze pruskim odsyłam do Komisji Skarbowo - Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posłów Zw. L. - N. o niezwłoczne utworzenie organów samorządu miejscowego na kresach wschodnich i oddanie w ich ręce akcji ratunkowej dla ludności, dotkniętej klęską głodu i skutkami wojny, odsyłam do Komisji Administracyjnej i Aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbyć następne posiedzenie pojutrze t. j. w piątek o godzinie pół do 4 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#WojciechTrąmpczyński">1) Pierwsze czytanie ustawy o ratyfikacji umowy polsko-niemieckiej w przedmiocie przejęcia wymiaru sprawiedliwości w b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#WojciechTrąmpczyński">2) Ustne sprawozdanie Komisji Prawniczej o rozporządzeniu R. O. P. w sprawie zawieszenia postępowania sądowego w sprawach cywilnych dla osób, pozostających w służbie czynnej wojsk polskich.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#WojciechTrąmpczyński">3) Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o ustawie w sprawie upoważnienia Ministra Skarbu do udzielenia gwarancji finansowej do sumy 400 miljonów marek (druk nr. 2242 i 2062).</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#WojciechTrąmpczyński">4) Sprawozdanie Komisji Wojskowej o wnioskach, dotyczących Naczelnej Kontroli Wojskowej oraz Sekcji prasowej Naczelnego Dowództwa (druk nr. 2254, 2072 i 2089).5) Dalszy ciąg dyskusji (od art. 117) nad ustawą o Konstytucji Rzplitej (druk nr. 1883).</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie słyszę protestu. Porządek dzienny przyjęty. Posiedzenie zamykam.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 m. 10 w.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>