text_structure.xml
98.3 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Piechowicach. Porządek dzienny posiedzenia został państwu przekazany. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. W związku z tym przystępujemy do realizacji porządku obrad. Proszę o zabranie głosu panią minister Zofię Krzyżanowską.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#ZofiaKrzyżanowska">W dyskusji o terenach górskich najczęściej pojawiają się trzy wątki. Istnieją bardzo wpływowe grupy osób, które chcą zachować góry w niezmienionej postaci dla środowiska naturalnego i krajobrazu. Są to także obszary rolnicze. Spróbuję dzisiaj powiedzieć, w jaki sposób można utrzymać produkcję rolną na tych terenach. Trzeci obszar dotyka problemu działalności gospodarczej, a zwłaszcza turystyki. Powstaje pytanie, na ile da się pogodzić turystykę oraz utrzymanie środowiska i piękna krajobrazu. Z naszego punktu widzenia ważne jest również to, w jaki sposób obszary górskie związane są z produkcją rolną i jakie są perspektywy rolnictwa na tych obszarach. Wszyscy doskonale wiemy, że bardzo trudno jest prowadzić działalność rolniczą w warunkach górskich i podgórskich. Najczęściej są to gospodarstwa położone na wysokości 350 m n.p.m. i wyżej. Drugim istotnym parametrem jest nachylenie stoku. W materiale, który otrzymaliście państwo przed posiedzeniem Komisji wyszczególniłam przykładowe wskaźniki charakteryzujące województwa „górskie”. To jest południowy pas Polski, a zatem województwa: dolnośląskie, małopolskie, podkarpackie, śląskie oraz świętokrzyskie. Średnia wielkość gospodarstwa na tym obszarze wynosi ponad 2–3 ha. Na tle innych gospodarstw w Polsce, to są gospodarstwa drobne. Zazwyczaj jest też tak, że grunty rolne są podzielone na małe kawałki, do których trudno jest dojechać. W związku z tym koszty produkcji są wysokie, a co za tym idzie, konkurencyjność gospodarstwa górskiego jest zdecydowanie niższa. Jest to efekt samodzielnego lub synergicznego oddziaływania następujących czynników: - krótki okres wegetacji, - niższe średnie temperatury dobowe oraz ich zróżnicowanie dobowe i okresowe, - duże i rosnące wraz z wysokością nad poziom morza opady atmosferyczne, - słabe gleby o dużej zawartości części szkieletowych, - znaczące nachylenia pól stanowiące problem w mechanizacji produkcji, - z reguły niewielka powierzchnia działek i ich nieregularny kształt, - duże rozproszenie pól w terenie powodujące wydłużenie dróg dojazdowych, - większe niż na nizinach sezonowe skumulowanie prac polowych (krótszy okres wegetacji, większe ryzyko pogodowe), - zmniejszone spektrum gatunków i odmian roślin uprawnych, - dłuższy okres zimowego karmienia zwierząt, wyższy koszt związany z utrzymaniem zwierząt w surowych warunkach klimatycznych, - konieczność posiadania droższych i solidniejszych obiektów budowlanych odpornych na warunki pogodowe o charakterze klęskowym, - droższa i bardziej narażona na niszczenie infrastruktura drogowa, zaopatrzenie w wodę, dostosowanie energii elektrycznej, - dłuższy okres bytowego ogrzewania budynków. Na terenach górskich występuje jedno z najniższych w kraju zużycie nawozów mineralnych w przeliczeniu na 1 ha użytków rolnych w wyniku czego gospodarstwa rolne uzyskują niskie plony zbóż i innych ziemiopłodów. W gospodarstwach górskich notowany jest najniższy w kraju skup produktów rolnych w przeliczeniu na 1 ha użytków rolnych wobec najwyższego w kraju stopnia samozaopatrzenia w produkty żywnościowe z własnego, małego gospodarstwa rolnego. W krajach Unii Europejskiej klasyfikuje się gospodarstwa przy pomocy wielkości ekonomicznej wyrażonej w ESU. Jest to europejska jednostka wielkości, która odpowiada kwocie 1200 euro, czyli około 5 tys. zł. Na przykład jeśli gospodarstwo wytwarza osiem jednostek ekonomicznych, to znaczy, że rocznie uzyskuje 40 tys. zł. Wykres, który państwo widzicie, opisuje gospodarstwa rolne według wielkości ekonomicznej. W Polsce na terenach górskich prawie nie ma gospodarstw uzyskujących powyżej 8 jednostek ekonomicznych. Trochę lepsza jest sytuacja w województwie dolnośląskim, gdzie są nieco większe gospodarstwa o odpowiednim kierunku produkcji. Jak już powiedziałam, gospodarstwa górskie i podgórskie nie bardzo mogą konkurować z rolnictwem nizinnym. To są zazwyczaj mniejsze i rozdrobnione gospodarstwa o innej strukturze produkcji. Trzeba wziąć jeszcze pod uwagę wyższe koszty produkcji i gorszy efekt końcowy. Oznacza to niski dochód, który nie zapewni utrzymania rodzinie rolniczej. W związku z tym ci rolnicy powinni mieć dostęp do innych instrumentów polityki rolnej. Scharakteryzuję wybrane instrumenty, które są adresowane do rolników prowadzących mniejsze gospodarstwa. W ich przypadku ważne będzie zwrócenie uwagi na te możliwości powiększania dochodów, które nie zawsze będą się wiązać z produkcją rolniczą. Oczywiście jeśli następuje wzrost gospodarczy i powstają nowe miejsca pracy zagospodarowujące nadwyżki z małych gospodarstw, łatwiej jest rozwiązać problemy tych obszarów. Ludzie będą mogli znajdować zatrudnienie w sferach około rolniczych. Oni zamieszkując tereny górskie, będą osiągać dochody, prowadząc działalność pozarolniczą. W ostatnich latach obserwowaliśmy odwrotny proces. Osoby zwalnianie z pracy w przemyśle ciężkim, wracały na wieś. W związku z tym problem się powiększał. Często rolnicy dzielili małe gospodarstwa, aby zapewnić utrzymanie innym członkom rodziny. Ten problem trzeba rozwiązać przy pomocy odpowiedniej polityki rolnej i instrumentów wsparcia. Jednym z takich instrumentów jest program SAPARD. W ramach działania drugiego możliwe jest dofinansowanie inwestycji w gospodarstwie rolnym w zakresie zróżnicowania działalności. Mówimy o skorzystaniu z możliwości rozwinięcia działalności innej niż rolnicza. Takie projekty mogą uzyskać 50% wsparcie. Niezwykle istotne jest także działanie czwarte programu SAPARD, które ma służyć powiększaniu dochodów w tych gospodarstwach, które uzyskują niski dochód z produkcji rolnej. W tym przypadku wspierane będą inicjatywy podejmowane przez rolnika lub członków jego rodziny, zmierzające do powiększania dochodów na bazie gospodarstwa rolnego na przykład w agroturystyce lub usługach. Przewidywane są także formy wsparcia dla tych, którzy tworzą nowe miejsca pracy na obszarach wiejskich. Przedsiębiorcy będą mogli ubiegać się o pomoc finansową na każdego nowo zatrudnionego mieszkańca wsi w wysokości 35 tys. zł, maksymalnie 210 tys. zł. Pomoc może sięgać do 50% kosztów kwalifikowanych inwestycji. Gminy i związki międzygminne, a także organizacje pozarządowe, będą mogły ubiegać się o pomoc finansową na inwestycje przyczyniające się do zwiększania atrakcyjności turystycznej obszarów wiejskich. Wysokość pomocy na jedną inwestycję, stanowiąca do 50% kosztów kwalifikowanych, może wynieść 130 tys. zł. W przypadku związków międzygminnych kwotę tę mnoży się przez liczbę gmin uczestniczących w przedsięwzięciu. Działanie czwarte programu SAPARD zostanie uruchomione dopiero w przyszłym miesiącu.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#ZofiaKrzyżanowska">Procedura wdrażania tego działania trwała dosyć długo, ale w listopadzie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powinna rozpocząć przyjmowanie wniosków. Myślę, że zainteresowani zdążą jeszcze wykorzystać środki, jeśli przygotowali zawczasu projekty inwestycji. Kolejne instrumenty wsparcia zawarte są w drugim filarze Wspólnej Polityki Rolnej i wiążą się z Planem Rozwoju Obszarów Wiejskich. Mam przed sobą materiał z konferencji, która odbyła się w październiku ubiegłego roku, a która dotyczyła rozwoju obszarów górskich. Wówczas komisarz Franz Fischler mówił o tym, w jaki sposób można kierować środki na wsparcie rozwoju obszarów wiejskich. Komisarz Franz Fischler pochodzi z górskich rejonów Austrii i zdaje sobie sprawę ze specyfiki gospodarowania na takim obszarze. Wszystkie wymienione w tym materiale instrumenty wsparcia działalności rolniczej pokrywają się z tymi, które są zdefiniowane w znanym państwu rozporządzeniu unijnym nr 1257. W Unii Europejskiej w wielu regionach, w tym również na obszarach górskich, występuje problem wyludniania. Uważa się, że zanim to zjawisko nastąpi, trzeba podjąć wszystkie możliwe działania, aby mu przeciwdziałać. Ciągle trwa dyskusja, czy te rejony powinny wiązać swoją przyszłość z rolnictwem, czy z rozwojem obszarów wiejskich. Uważam, że w naszych warunkach nie możemy oddzielać rozwoju obszarów wiejskich od rozwoju rolnictwa. Rolnictwo jest integralną częścią tych obszarów. Dobrze rozwinięte rolnictwo, mocne ekonomicznie gospodarstwa będą powodować rozwój wszystkich innych usług. W takich miejscach będą powstawać banki, sklepy i infrastruktura drogowa. Nie wierzę, że można osiągnąć rozwój jakiegoś regionu dopuszczając do upadku rolnictwa. Nie jestem w stanie zaakceptować takiego poglądu, mimo że wiele autorytetów głosi takie tezy. Mimo to nadal uważam, że zarówno na obszarach górskich, jak i na nizinnych nie można planować rozwoju obszarów wiejskich bez udziału rolnictwa. Moim zdaniem rozwój rolnictwa pociągnie za sobą rozwój wszystkich innych gałęzi gospodarki na tych terenach. Wtedy będą potrzebne dobre drogi, sklepy i cała infrastruktura, jeśli ludzie będą mieli pieniądze, aby z tego korzystać. A zatem w ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich będą stosowane instrumenty wsparcia, które powinny przyspieszyć pewne zjawiska. One ułatwią powiększanie dochodów na wsi nie tylko z działalności rolniczej. Część drobnych gospodarstw może uzyskać dochody prowadząc działalność metodami ekstensywnymi, korzystając z programów rolnośrodowiskowych. W Unii Europejskiej wyrażany jest pogląd, że rolnikowi powinno się płacić nie tylko za uprawę ziemi, ale także za to, że dba o krajobraz i środowisko. Jak już powiedziałam, kraje członkowskie starają się nie dopuścić do wyludnienia obszarów wiejskich. Podejmowane są zatem pewne działania wyprzedzające, zanim z danego terenu wyjedzie ostatni rolnik, bowiem wtedy trzeba wydać naprawdę duże środki, aby przywrócić ten obszar do życia. Wobec tego tam, gdzie są trudne warunki gospodarowania, trzeba stosować takie instrumenty, aby nie dopuścić do wyludnienia, ponieważ wtedy nie przyjedzie tam nawet turysta. Programy rolnośrodowiskowe łączą dbałość o środowisko z rozwojem turystyki i rolnictwa. Pamiętajmy o tym, że intensywnie rozwijające się rolnictwo może spowodować ujemne skutki dla środowiska naturalnego.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#ZofiaKrzyżanowska">Z drugiej strony, jeśli małe gospodarstwa górskie miałyby konkurować na równych zasadach z nizinnymi gospodarstwami towarowymi, to oczywiście przestałyby istnieć. W związku z tym trzeba tutaj zastosować nieco inne instrumenty wsparcia w celu zapewnienia zrównoważonego rozwoju. Jednym z takich instrumentów jest wspieranie działalności rolniczej na obszarach o niekorzystnych warunkach gospodarowania (ONW lub z angielskiego LFA). Działanie to ma na celu zapobieganie degradacji i depopulacji terenów o niekorzystnych warunkach gospodarowania. Zastanawiamy się obecnie, czy uprawy na wysokości 350 m n.p.m. można uznać już za pracę w trudnych warunkach. To by była pierwsza strefa górska. Druga strefa obejmowałaby grunty na wysokości 500 m n.p.m. i wyżej. W przypadku tych stref planujemy udzielanie dopłat powierzchniowych, które rekompensowałyby wyższe koszty produkcji. Instrument wspierania rolnictwa na obszarach o niekorzystnych warunkach gospodarowania, zaproponowany przez nas w Planie Rozwoju Obszarów Wiejskich, napotyka na opór Komisji Europejskiej. Po audycie i pierwszej prezentacji Komisja Europejska zastanawia się, czy nie chcemy przeznaczyć na ten cel zbyt wielu środków. Nasze stanowisko jest takie, że chcemy jak najpełniej wykorzystać środki, które wpłacamy do budżetu Unii Europejskiej w formie składki członkowskiej, a które wracają do nas na realizację różnych programów. Uważam, że ten instrument jest dosyć łatwy do wdrożenia, ponieważ rolnik posiadający gospodarstwo w rejonie, który został uznany za obszar ONW, składając wniosek o płatności bezpośrednie, automatycznie otrzyma dodatkową dotację. Absorpcja środków będzie stosunkowo łatwa, a jednocześnie zasilimy gospodarstwa produkujące na obszarach ONW. Być może trudniej będzie uzasadnić te dodatkowe dopłaty dla dwóch stref nizinnych. W tym przypadku proponujemy niższe stawki dopłat. Warunki ekonomiczne powodują, że nie zawsze opłaca się uprawiać każdy fragment posiadanego gruntu. W tej sytuacji można się zastanowić nad skorzystaniem z kolejnego instrumentu wsparcia w postaci zalesiania gruntów rolnych. Działanie to obejmuje pokrycie kosztów zalesiania gruntów rolnych o niskiej przydatności dla rolnictwa. Zalesianie ma na celu wyłączenie z użytkowania rolniczego gruntów mniej przydatnych dla rolnictwa, co poprawa efektywność struktury agrarnej, zapewnia dodatkowy dochód gospodarstwu, przyczyniając się w ten sposób do poprawy konkurencyjności gospodarstw rolnych oraz poprawy warunków życia i rozwoju na wsi. Działanie to będzie wdrażane na obszarze całego kraju. Płatność zostanie ustalona na podstawie powierzchni zalesionych użytków rolnych i wypłacona w cyklu rocznym. Będzie to jednorazowa dotacja na zalesienie, premia pielęgnacyjna wypłacana przez 5 lat oraz premia zalesieniowa wypłacana przez 20 lat. W kalkulacji płatności uwzględniono wyższe koszty związane z zalesieniem obszarów położonych powyżej 350 m n.p.m.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#AndrzejAumiller">Czy przewidziano tutaj środki na pokrycie kosztów zakupu sadzonek?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#ZofiaKrzyżanowska">Jak już powiedziałam, rolnicy otrzymają wsparcie na zalesienie, premię pielęgnacyjną wypłacaną przez pierwsze pięć lat oraz premię zalesieniową wypłacaną przez 20 lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejAumiller">Czy w pierwszym roku działania programu są wypłacane wszystkie trzy premie?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#ZofiaKrzyżanowska">Tak. Rolnicy otrzymają zwrot do 80% kosztów założenia plantacji. Jeśli Komisja Europejska wyrazi na to zgodę, przejdziemy na ryczałtowe formy ustalania kosztów założenia lasu. To zostało wyliczone na podstawie faktycznych kosztów ponoszonych w naszych warunkach klimatycznych. Rolnik otrzymywałby ryczałtowo premię na założenie plantacji. Uwzględnimy nawet koszt ogrodzenia plantacji. Po czwartym lub piątym roku leśniczy stwierdzi, czy sadzonki przyjęły się i las rzeczywiście rośnie. Wtedy rozpocznie się 15 lat wypłat z tytułu utracenia dochodów, to znaczy wyłączenia zalesionej ziemi z produkcji rolnej. Mówimy o wsparciu dla tych gospodarstw, które mało produkują i w dużej mierze na własne potrzeby. Jeśli one otrzymają wsparcie, być może znajdą jakąś niszę rynkową oraz będą mogły sprzedawać swoje produkty na rynku. Chodzi o uruchomienie takiej produkcji, która w jakimś stopniu uzupełni dochody rolnicze. Takie gospodarstwa otrzymywałyby przez okres pięciu lat po 5 tys. zł rocznie. Ten instrument byłby równie łatwy do wprowadzenia, co dopłaty do ONW, gdyby nie wymóg sporządzenia szczegółowego biznesplanu. Próbujemy przekonać Komisję Europejską, że wymaganie sporządzania biznesplanów w przypadku tak małych inwestycji nie ma sensu. Wydaje nam się, że ten wymóg znacznie ograniczy zainteresowanie rolników tą formą pomocy. Chciałabym jeszcze dodać, że niektóre z tych instrumentów można ze sobą łączyć. Natomiast z całą pewnością nie można ich łączyć z rentą strukturalną. Jeśli ktoś zdecyduje się na zaprzestanie działalności rolniczej i pobieranie renty strukturalnej, nie może korzystać z pozostałych instrumentów wsparcia. Moim zdaniem renty strukturalne zwłaszcza w rejonach górskich pozwalają powiększyć dochody na obszarach wiejskich. Jeśli rolnik przekaże gospodarstwo rodzinie, to te dodatkowe środki mogą zasilać różne formy produkcji. Chodzi przede wszystkim o to, aby tam trafiły jak największe środki oraz o to, aby było je łatwo absorbować. Musimy zadbać o to, aby nie powstały bariery, które utrudnią wykorzystanie licznych instrumentów wsparcia. Na tym tle obawiamy się dalszych rozmów z Komisją Europejską, która zapewne będzie się domagać większego sprecyzowania zasad wykorzystania środków. To doprecyzowanie może natomiast spowodować, że powstaną kolejne przeszkody na drodze absorpcji środków. Jeśli chcemy skorzystać z tych możliwości już w pierwszym roku członkostwa, potencjalni beneficjanci muszą być dobrze przygotowani. Muszą wiedzieć, jakie instrumenty wsparcia mogą wykorzystać, jak się starać o środki i muszą mieć wcześniej przygotowane projekty. Kolejny instrument wsparcia związany jest z powstawianiem grup producentów. Unia Europejska bardzo chętnie wspiera tego typu inicjatywy. Rolnicy, którzy zdecydują się założyć grupę producentów, mogą liczyć na pokrycie kosztów tej operacji, a także na pokrycie kosztów funkcjonowania grupy przez pierwsze pięć lat. Pomoc udzielana jest grupom producentów rolnych w celu wspólnego dostosowania standardów produkcji przez członków takich grup oraz wykształcenia systemu wspólnej sprzedaży produktów. Chodzi o centralizację sprzedaży, przygotowanie sprzedaży, konfekcjonowanie, dostawy do hurtowni oraz ustanowienie wspólnych zasad w zakresie zapewniania informacji na temat produkcji, szczególnie w odniesieniu do zbiorów i dostępności produktów rolnych. Coraz częściej jest tak, że towar odbierają hurtownicy, którzy wymagają stałych dostaw. Takiego warunku nie spełni żadne drobne gospodarstwo. W związku z tym istnieje konieczność tworzenia grup producentów.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#ZofiaKrzyżanowska">Niedawno wspólnie z innymi przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapoznawałam się z funkcjonowaniem programów rolnośrodowiskowych we Francji. Pamiętam, jak jeden z francuskich rolników mówił nam, że on musi współpracować z innymi producentami ponieważ posiada małe gospodarstwo o powierzchni 55 ha i nie byłoby go stać na zakup odpowiednich maszyn. Taki rolnik współpracuje z pięcioma innymi producentami rolnymi i musi się z nimi dogadać. Nie ma innego wyjścia. Ekonomia sprawia, że niektóre rzeczy musimy wykonywać wspólnie. Chciałabym, aby rolnicy w Polsce jak najszybciej przyjęli podobny sposób myślenia. W wielu krajach są dodatkowe formy wsparcia dla producentów formujących grupy. To może być na przykład 40% zwolnienie od podatku. Pewne wzorce możemy przejmować. Czasami państwo rezygnuje z części podatku na rzecz wspólnego działania producentów. Wiele instrumentów zostanie wdrożonych w całym kraju. Zostały jednak wytypowane strefy priorytetowe, gdzie niektóre działania będą uruchomione w pierwszej kolejności. Rolnik we współpracy z doradcą przygotuje program produkcji ekstensywnej. We wniosku będą zatem zawarte proponowane ograniczenia jeśli chodzi o płodozmian, stopień nawożenia i zagospodarowania obornika. A zatem rolnik będzie musiał wykazać te działania, za które można osiągać dotacje. Na planszy, którą państwo teraz widzicie, wymieniam najcenniejsze pod względem środowiska i krajobrazu strefy priorytetowe. To są głównie pasma górskie, Sudety, Góry Opawskie, Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Podkarpacie i Karpaty. Jeśli chodzi o programy rolnośrodowiskowe, na te obszary dotacje będą kierowane w pierwszej kolejności. Rolnik dobrowolnie przystępując do programu będzie mógł korzystać z tych dotacji. Duże możliwości stwarza także program inwestycyjny. Dzięki środkom z tego programu można wspierać także inne działania rolników nie związane z produkcją rolną. W przypadku gospodarstw górskich stawki pomocy są podniesione. Jeśli zwykły rolnik może otrzymać do 50% kosztów inwestycji, to rolnik prowadzący gospodarstwo na terenach ONW może otrzymać 60%. Jeśli dodatkowo jest to młody rolnik, to dofinansowanie może sięgnąć nawet 65% kosztów inwestycji. A zatem wkład własny rolnika musi wynosić 35%. Tu chodzi o ułatwienie startu życiowego młodym rolnikom. Jedno z działań dotyczy rozwoju infrastruktury technicznej związanej z rolnictwem. To dotyczy przede wszystkim budowy dróg wewnętrznych, budowy lub modernizacji urządzeń zaopatrzenia w wodę, budowy lub modernizacji urządzeń do odprowadzania i oczyszczania ścieków oraz budowy lub modernizacji urządzeń zaopatrzenia w energię, w tym ze źródeł skojarzonych i odnawialnych. Chciałabym zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o inwestycje gminne. Z tych instrumentów wsparcia może skorzystać rolnik, który chce wykonać te inwestycje w ramach własnego gospodarstwa. Jeśli chodzi o informację o zamierzeniach legislacyjnych dotyczących obszarów górskich, to wolałabym pozostawić tę kwestię do dyskusji. W przypadku wszystkich instrumentów, o których przed chwilą mówiłam, stworzone są odpowiednie warunki legislacyjne do ich stosowania. Myślę tutaj zarówno o ustawach jak i rozporządzeniach. Część projektów ustaw znajduje się jeszcze w Sejmie, ale niebawem zostaną one uchwalone.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Zorganizowaliśmy wyjazdowe posiedzenie Komisji, aby wysłuchać państwa sugestii. Czekamy na wypowiedzi, jakie jeszcze działania powinny być podjęte, aby poprawić sytuację rolnictwa na terenach górskich. Sam gospodaruję na Kujawach i tych problemów szczegółowo nie znam.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#OlgierdPoniźnik">Chciałbym podziękować członkom prezydium Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi za to, że w natłoku prac zgodzili się poświęcić czas na omówienie problematyki rozwoju gospodarstw rolnych na terenach górskich. Dziękuję także przedstawicielom władz samorządowych za przyjęcie naszego zaproszenia. Świadczy to o tym, że w bardzo poważny sposób traktujecie państwo temat, który jest przedmiotem dzisiejszych obrad Komisji. Chciałbym się odnieść do wystąpienia pani minister Zofii Krzyżanowskiej oraz do przekazanych członkom Komisji materiałów. Otrzymaliśmy pełną diagnozę sytuacji ekonomicznej rolnictwa na tych obszarach. Wszyscy doskonale wiemy, że opłacalność produkcji jest mniejsza, bowiem koszty produkcji są o około 30–50% wyższe niż w normalnych gospodarstwach. Dochód rolniczy w gospodarstwach górskich i podgórskich jest nawet o 40% niższy niż w podobnych gospodarstwach nizinnych. W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czytamy, że brakuje aktualnych badań naukowych dotyczących opłacalności produkcji na terenach górskich. Myślę, że w Polsce jest około dwadzieścia instytutów rolniczych, które mogłyby przygotować taką analizę. Sądzę, że Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej powinien przeprowadzić takie badania. Z informacji, którą otrzymaliśmy na poprzednim posiedzeniu Komisji odnośnie obszarów o niekorzystnych warunkach gospodarowania LFA, wynika, że aby zdefiniować taki obszar, należy powiązać wysokość nad poziomem morza ze stopniem nachylenia gruntu oraz długością okresu wegetacyjnego. Z tego materiału wynika także niepewność, czy program dopłat do produkcji na obszarach LFA zostanie zaakceptowany przez Komisję Europejską. Czy mamy się czego obawiać w tym zakresie? W rozporządzeniu Wspólnoty z 17 maja 1999 r. w art. 21 czytamy, że całkowita powierzchnia ONW nie może przekraczać 10% terytorium danego państwa członkowskiego. Wydaje mi się, że tutaj jest duże zagrożenie. Biorąc pod uwagę gleby piaszczyste, bagienne i torfowiska, można powiedzieć, że w Polsce nawet 60% obszaru zajmują tereny ONW. Jak w tym świetle interpretować zapisy art. 21 wspomnianego przeze mnie rozporządzenia. Komisja chciałaby uzyskać od rządu odpowiedź, czy rząd zamierza skierować do Sejmu projekt ustawy górskiej. W poprzednim okresie mówiono o projekcie ustawy o społecznym rozwoju ziem górskich, a także o projekcie ustawy o zrównoważonym rozwoju ziem górskich. Myślę, że szczególne wyrazy uznania należą się byłemu posłowi Marianowi Dembińskiemu, który zabiegał o uchwalenie tej ustawy. Udało się tego dokonać w 2001 r., ale prezydent zawetował ustawę ze względów ekonomicznych. Czy zdaniem pani minister, w świetle wielu rozporządzeń unijnych i szczegółowych przepisów dotyczących wspierania gospodarowania na terenach górskich, istnieje potrzeba stworzenia narodowej ustawy regulującej te same zagadnienia?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WojciechMojzesowicz">W imieniu prezydium Komisji proponuję, aby oddać teraz głos naszym gościom. Kto z państwa chciałby się wypowiedzieć w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MarianDembiński">Chętnie zabrałbym głos, ale myślę, że najpierw pani minister powinna odpowiedzieć na pytanie, które zadał poseł Olgierd Poniźnik. Myślę, że ta kwestia wymaga wyjaśnienia. Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi widzi potrzebę przygotowania w formie ustawy narodowego programu wsparcia terenów górskich?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#ZofiaKrzyżanowska">Pierwsze pytanie dotyczyło czynników decydujących o zdefiniowaniu obszarów o niekorzystnych warunkach gospodarowania. Jak już powiedziałam, przede wszystkim musi zostać spełnione kryterium położenia gruntu na wysokości przynajmniej 350 m n.p.m. Drugim czynnikiem jest 15% nachylenie działki rolnej. Oba te elementy muszą być wzięte pod uwagę, jeśli wyznacza się tereny ONW. W rejonach górskich nie będziemy się posługiwać średnią wyliczoną dla całej gminy. Wewnątrz jednej gminy sytuacja może być bardzo zróżnicowana. Będziemy zatem korzystać z obrębów geodezyjnych. Poseł Olgierd Poniźnik pytał również o wątpliwości i niepokoje odnośnie stanowiska Komisji Europejskiej w kwestii zdefiniowania terenów ONW. Te wątpliwości biorą się stąd, że wcześniej ustalono na 500 m n.p.m. wysokość, jako czynnik pozwalający zakwalifikować teren do obszaru ONW. Użyjemy tutaj takiego argumentu, że Polska ma północne stoki, a to jest zupełnie coś innego niż na Słowacji lub w Czechach. To oznacza krótszy termin wegetacji i dłuższe zaleganie śniegu. Dobrze, że posiadamy w tym zakresie odpowiednie analizy naukowe. Dużo lepiej negocjuje się z przedstawicielami Komisji Europejskiej, jeśli dysponuje się niezależnymi wynikami badań. Rzeczywiście w rozporządzeniu z 17 maja 1999 r. znajduje się zapis, że całkowita powierzchnia ONW nie może przekraczać 10% terytorium danego państwa członkowskiego. Obliczyliśmy jednak, że w wielu krajach, które już należą do Unii Europejskiej średnia wynosi 53%. Staraliśmy się dorównać do średniej unijnej. Jeśli Komisja Europejska będzie miała zastrzeżenia do naszych propozycji, to zawsze możemy powiedzieć, że tak samo jest w krajach członkowskich. Wówczas, albo Komisja Europejska wprowadzi zmiany w tych krajach, albo przyjmie nasze plany. Ponadto Komisja Europejska uważa, że za dużo środków z Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich przeznaczyliśmy na ten instrument. To jest ponad połowa wszystkich środków. Ostatnio wprowadziliśmy modulację dopłat LFA na poziomie 300 ha. W Niemczech dopłaca się tylko do 30 ha. Wracam jeszcze do kwestii niepokojów i wątpliwości. One biorą się stąd, że obszary LFA definiuje się tylko raz. Potem już się do tego właściwie nie wraca. Dopiero niedawno po otrzymaniu raportu audytorów, Komisja Europejska postanowiła zweryfikować dotychczasowe obszary. Z raportu wynika, że nie wszystkie tereny zakwalifikowane do LFA zasługiwały na dodatkowe dopłaty. W związku z tym następuje teraz zaostrzenie kryteriów, co próbuje się narzucić również krajom kandydującym. Jest nawet propozycja przyjęcia nowych rozporządzeń opisujących zasady definiowana terenów LFA w przyszłości. Poinformowano nas zresztą, że rozmowy na ten temat będą ostatnim punktem negocjacji. Wynika to z faktu przeznaczenia przez Polskę dużej części środków w ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich na ten instrument wsparcia. Jak już powiedziałam, naszym zdaniem te środki można stosunkowo łatwo zagospodarować i dlatego chcemy przeznaczyć na dopłaty do ONW jak największe kwoty. Jednocześnie bardzo skrupulatnie sklasyfikowaliśmy wszystkie obszary.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#ZofiaKrzyżanowska">Znamy wszystkie wskaźniki i posiadamy argumenty do negocjacji z Komisją Europejską. A zatem obszary LFA zostały wytypowane w Polsce na podstawie specjalnie przygotowanej analizy. Poseł Olgierd Poniźnik pytał, czy w Polsce potrzebna jest ustawa narodowa regulująca te same kwestie, które są już zapisane w prawie europejskim. Oczywiście Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie będzie negować żadnych działań, które zmierzają do wspierania polskiego rolnictwa. Natomiast jeśli ta pomoc ma być udzielana wyłącznie z środków krajowych, to należy pamiętać o tym, że tego rodzaju działania będą podlegać weryfikacji. Przez trzy miesiące od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej będziemy musieli udowodnić, że tego rodzaju pomoc nie stanowi zagrożenia dla równych warunków konkurencji na wspólnym rynku. Moim zdaniem utrzymanie takiej pomocy po dniu akcesji będzie bardzo trudne. To nie oznacza, że nie należy próbować. Pierwszą przeszkodę stanowi przyszłoroczny budżet. Wiadomo, jak trudna będzie sytuacja finansów publicznych w 2004 r. Po drugie, to ma być instrument wsparcia finansowany z budżetu krajowego. Po trzecie podobne instrumenty występują w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Chyba, że zaproponujemy szczególne rozwiązania regionalne. Wtedy definiowalibyśmy programy i instrumenty wsparcia specjalnie dla danego regionu. Trudno jest mi odpowiedzieć na pytanie, czy poprzemy taki projekt ustawy. Jak już powiedziałam, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zawsze popiera wszystkie formy wspierania produkcji rolnej. Natomiast należy otwarcie powiedzieć, że przyjęcie tej ustawy i jej stosowanie nie będzie łatwe. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej zwróci uwagę na to, że tego rodzaju pomoc będzie podlegała weryfikacji w ciągu trzech miesięcy od dnia akcesji. Gdyby program pomocy terenom górskim miał być finansowany z budżetu Wspólnoty, to musiałyby tam powstać stosowne rozwiązania prawne, a póki co ich nie ma. O przyjęciu ustawy górskiej myśli na przykład Francja. W tym kontekście należałoby się zastanowić nad możliwością współdziałania z krajami, które posiadają rozległe obszary górskie i podgórskie. To jest zadanie parlamentarzystów. Gdyby to nie była tylko inicjatywa polska, byłoby nam znacznie łatwiej. Należy w ten proces włączyć Austrię i Francję. Wiemy, że Unia Europejska niechętnie akceptuje programy wsparcia określonych sektorów rolnictwa. A zatem mało prawdopodobne jest to, aby zaakceptowano plan wsparcia hodowli bydła czy produkcji mleka na terenach górskich. Czym innym jest polityka zrównoważonego rozwoju dla danego regionu. Unia Europejska kładzie nacisk na zachowanie walorów środowiskowych i krajobrazowych tych obszarów, na produkcję ekologicznej żywności, rozwój produktów regionalnych oraz powiązanie rolnictwa z turystyką lub innymi działami gospodarki. Jeśli połączymy te wszystkie czynniki, nasz program zostałby zaakceptowany. Najlepiej byłoby jednak, gdybyśmy skoordynowali te działania z innymi krajami i zyskali sprzymierzeńców w postaci Francji i Austrii.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#KrzysztofKomornicki">Chciałbym powiedzieć, że sam prowadziłem gospodarstwo górskie od 1976 r., kiedy obraziłem się na władzę ludową, do 1989 r. kiedy zostałem wybrany do Sejmu. Widzę na tej sali ludzi, którzy na początku udzielali mi cennych rad. W 1976 r. przyjechałem tutaj z Warszawy i wtedy nie bardzo wiedziałem, jak się do tego wszystkiego zabrać. Nauczyłem się dosyć szybko. Cieszę się, że zorganizowano to spotkanie. Jeśli pan Marian Dembiński jest uznawany za ojca chrzestnego projektu ustawy górskiej, to mnie proszę uważać za ojca uchwały górskiej. Napisałem ją w jedną noc razem z wybitnymi działaczami ZSL. W tej uchwale chodziło o dopłaty do produkcji. Cała reszta poświęcona rozwojowi infrastruktury górskiej, ekologii i naturalnemu dziedzictwu społeczeństwa to był humbug. Wtedy nikogo nie było stać na rozbudowę górskiej infrastruktury. A zatem chodziło głównie o to, aby producentom rolnym ciężko pracującym w górach, przyznać dopłaty do hodowli owiec, produkcji wełny, mleka i żywca wołowego. Takie dopłaty otrzymywaliśmy wcześniej od 1985 r. Wiemy skąd pochodziły te pieniądze. Były to środki wirtualne, bowiem w gospodarce socjalistycznej obowiązywała ekonomia księżycowa. W nocy z 31 grudnia 1989 r. na 1 stycznia 1990 r. z krwawiącymi sercami głosowaliśmy za pakietem reform Leszka Balcerowicza, który między innymi znosił wszystkie możliwe dopłaty w tym również dopłaty do produkcji górskiej. Od wielu lat jako działacz społeczny zajmuję się problematyką górską na różnych szczeblach, od mojej wsi Wójtowice, w której mieszka 106 osób, do Brukseli. Ostatnio uczestniczyłem w dużej konferencji zorganizowanej przez FAO w Rzymie, poświęconej wyłącznie alternatywnym źródłom dochodu na terenach górskich. Nigdy nie zdarzyło mi się, abym podczas takiego spotkania zgodził się z wszystkimi wypowiedziami przedstawiciela rządu. Tym razem się zgadzam. Jestem wiceprezesem Europejskiego Stowarzyszenia Parlamentarzystów i Samorządowców Ziem Górskich i staram się upowszechniać rozsądne myślenie na temat rozwoju obszarów górskich. W Polsce skupiamy sześć województw i 52 członków założycieli w tym: dwóch byłych marszałków wywodzących się z AWS, dwóch posłów SLD i dwóch byłych wojewodów wywodzących się z PSL. A zatem jest to porozumienie ponad podziałami. Zajmujemy się zrównoważonym rozwojem terenów górskich. Ta formuła jest niezmiernie ważna i bardzo pojemna. Pani minister Zofia Krzyżanowska zwróciła uwagę na trzy najważniejsze elementy zrównoważonego rozwoju. Jest to ekologia, turystyka i rolnictwo. Szalenie trudno jest doprowadzić do równowagi między tymi trzema elementami. Z lewej strony są ekolodzy fanatycy, którzy nigdy nie dopuszczą do ścięcia drzewa, mimo że ono autentycznie przeszkadza. Po środku jest rolnik, który uważa, że trzeba rozwijać rolnictwo oraz że musi to być intensywna produkcja rolna z krowami i świniami. Z prawej strony jestem otoczony przez biznesmenów, którzy uważają, że należy organizować igrzyska olimpijskie na terenie parku narodowego. Oni potrafili przekonać do tego pomysłu nawet Prezydenta RP. Powstaje pytanie, jak pogodzić te trzy elementy. Szalenie trudne jest znalezienie tutaj złotego środka.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#KrzysztofKomornicki">Zrównoważony rozwój polega na znalezieniu harmonii między wymogami ochrony środowiska, a rozwojem społeczno-gospodarczym terenu, który ma zapewnić godziwe życie mieszkańcom. To nie może być przecież skansen. Kolejna kwestia dotyczy dopłat z budżetu krajowego. To jest bardzo skomplikowana sprawa. Europejscy działacze górscy zrzeszeni są głównie w stowarzyszeniu, które powołał komisarz do spraw polityki regionalnej w Unii Europejskiej Michel Barnier. On jest naszym wielkim sojusznikiem. Nieustannie powtarza, żebyśmy doprowadzili do takiej sytuacji, w której na przykład na dzisiejszym posiedzeniu Komisji zostanie sformułowane stanowisko, w którym będziemy się domagać, aby polscy negocjatorzy postulowali uwzględnienie problematyki górskiej w treści konstytucji europejskiej. Taki apel został wystosowany do prezydencji włoskiej przez 150 działaczy górskich zebranych pięć dni temu na konferencji niedaleko San Sebastian. Proszę sobie wyobrazić, że we włoskiej konstytucji góry są wymieniane jako miejsce szczególnej opieki. W Polsce nie ma teraz mowy o modyfikowaniu konstytucji, ale wystarczy, jeśli rząd otrzyma sygnał, że negocjatorzy powinni postarać się o odpowiedni zapis w konstytucji europejskiej. To jest niezmiernie istotne. Jeśli taki zapis znalazłby się w konstytucji, to są ogromne szanse, że pomoc dla regionów górskich z budżetu krajowego nie zostanie oprotestowana przez dyrekcję generalną zajmującą się konkurencją. W tej chwili, gdyby jakieś państwo chciało stosować dopłaty z własnego budżetu do cen lub do produkcji, to natychmiast zostanie to oprotestowane jako zakłócenie wolnej konkurencji. W Brukseli mówi się nawet o pewnego rodzaju paradoksie sprzecznych działań dwóch dyrekcji generalnych. Pierwsza z nich, odpowiedzialna za konkurencję, nie pozwala stosować specjalnych instrumentów wsparcia dla obszarów LFA. Druga dyrekcja zajmująca się wspieraniem terenów LFA, dofinansowuje programy umożliwiające funkcjonowanie rolnictwa na tych obszarach. Nic nie szkodzi, że obie te polityki się wykluczają. Proponuję zatem, aby Komisja wystosowała dezyderat, w którym zwróci się do rządu, aby negocjując ostateczny kształt konstytucji europejskiej pomyślano o umieszczeniu w niej zapisu odnoszącego się do terenów górskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MarianDembiński">Pan Krzysztof Komornicki mówił o europejskich uwarunkowaniach prawnych związanych z udzielaniem pomocy terenom górskim i podgórskim. W tym kontekście można się zastanawiać, czy istnieje potrzeba uchwalenia specjalnej ustawy regulującej te kwestie w kraju. Jak państwo wiecie, w kilku krajach funkcjonują ustawy górskie. Mam tu na myśli Francję, Włochy, Grecję i Portugalię. Są to państwa, które uznały, że tereny górskie i podgórskie wymagają szczególnej opieki. Także Szwajcaria przyjęła interesujące rozwiązania prawne w tym zakresie, chociaż nie jest członkiem Unii Europejskiej. Przyjęto tam pakiety socjalne, rolnicze i ekologiczne. Chciałbym wyjaśnić, dlaczego rolnicy gospodarujący na terenach górskich powinni być traktowani w specjalny sposób. Jeśli jutro opadnie mgła, to zobaczycie państwo na własne oczy, na czym polega uprawa na tym terenie. O kosztach funkcjonowania gospodarstwa górskiego mówiła już pani minister Zofia Krzyżanowska. Są one znacznie wyższe niż w przypadku rolnictwa nizinnego. To jest argument za tym, aby w szczególny sposób traktować górską produkcję rolną. W związku z tym należy pomyśleć o specjalnej ustawie. Oczywiście trzeba wcześniej ustalić, na jakie wsparcie stać budżet państwa teraz i w przyszłości. Jeśli myślimy o finansowaniu działalności rolnej na terenach górskich tylko z budżetu krajowego, to jest to grzech zaniechania wszystkich poprzednich ekip rządowych. Górale po prostu mieli pecha, jeśli chodzi o wybór ministrów rolnictwa. Mówiono nam, że wszystkim rolnikom jest źle, a na terenach górskich można sobie trochę dorobić na turystach. W 1989 r. wspólnie z samorządowcami i izbami rolniczymi podjęliśmy inicjatywę stworzenia ustawy, która rozwiązałaby problemy zgłaszane na zebraniach organizowanych w różnych regionach. Powstał zatem projekt ustawy składający się z 28 artykułów. W Sejmie napotkaliśmy na znaczny opór. W wyniku dalszych prac projekt został zmodyfikowany w taki sposób, że wszelkiego rodzaju dopłaty i subwencje zmniejszono dziesięciokrotnie. Po tych zmianach ustawa tylko w niewielkim stopniu wpłynęłaby na aktywizację obszarów górskich. Moim zdaniem należy podjąć pracę nad stworzeniem nowego projektu ustawy. Ze swojej strony deklaruję pomoc w tym względzie. Wiem, że w Sejmie krążą liczne projekty ustaw dotyczące tych samych kwestii. Znam te projekty. Żaden z nich nie nadaje się do samodzielnego zastosowania. Proponuję, aby powołać podkomisję, która na bazie tych wszystkich projektów przygotuje wersję, którą będzie w stanie zaakceptować większość posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WładysławWitek">Chciałbym państwa poinformować, że znajdujemy się na wysokości 480 m n.p.m. Mieszkam dwa kilometry stąd i gospodaruję na wysokościach od 530 do 720 m n.p.m. Do ubiegłego roku prowadziłem hodowlę bydła opasowego na 26 ha. Posiadam ponad czterdzieści hektarów, ale tylko obszar 26 ha jest ogrodzony i nadaje się do takiej hodowli. W tej chwili nie mam bydła, ponieważ bardzo kosztowne jest pozyskanie wsadu hodowlanego. Trzeba zapłacić od 5 do 6,5 zł za kg. Natomiast dorosłego 550 kg byka można sprzedać po 2,70 zł za kg. Poszukajcie państwo rolnika, któremu taki interes będzie się opłacał. Dla nas najważniejsza jest kwestia ekonomiczna. Jeśli ten problem ma zostać rozwiązany, potrzebna jest ustawa górska. Jak już powiedziałem, nie hoduję bydła, ale ostatnio moja żona kupiła ponad dwadzieścia kóz. Wydaje się, że to jest prosta hodowla, bowiem kozy można wyżywić byle czym. Jednak od roku poszukuję już dojarki do kóz. W tej chwili żona musi to robić ręcznie. Do Szklarskiej Poręby przyjeżdża dużo turystów. Są wycieczki szkolne. Dzieci w moim gospodarstwie mogą zobaczyć, jak wygląda kura, gęś, indyk, kaczka, koza etc. Oczywiście w takim regionie nie można uruchomić przemysłowego tuczu świń, ale wszystkie pozostałe formy produkcji można pogodzić. Uważam, że działalność rolnicza prowadzona powyżej 500 m n.p.m. wymaga dodatkowego wsparcia. Sądzę, że zasadna jest propozycja zastosowania wskaźnika z 30–50% dopłatą. Trzeba liczyć się z tym, że górale nie są w Polsce najważniejsi - wszędzie brakuje pieniędzy. Jednak odpowiednio wyższe dopłaty do hektara rozwiązałyby nasz problem. W te rejony przyjeżdża wielu turystów z zagranicy. Odwiedzają nas Duńczycy, Holendrzy, Niemcy i Francuzi. Oni widzą, że na naszych polach kwitną osty zwane polską bawełną, to znaczy że grunty nie są uprawiane. Coś musimy z tym zrobić. Ważny jest też czynniki ekologiczny, ale uważam, że to wszystko można pogodzić. Jak już powiedziałem, nie ma tutaj mowy o prowadzeniu ferm trzody chlewnej, ale na pewno można połączyć hodowlę kóz, bydła i owiec. Tam, gdzie nie dojedzie się ciągnikiem, trzeba iść z kosą i zagospodarować góry. Mam nadzieję, że Komisja doprowadzi wkrótce do uchwalenia ustawy górskiej. W tym regionie jest już wiele takich miejsc, gdzie pozostały same budynki, a gdzie nikt już nie mieszka. O problemie wyludniania mówiła już pani minister Zofia Krzyżanowska. Jeśli teraz nie powstrzymamy tego procesu, to kiedyś zapłacimy znacznie drożej za przywrócenie tych terenów do życia.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WacławDzięgiel">Chciałbym zwrócić uwagę na kilka kwestii. Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że w górach gospodaruje się znacznie trudniej niż w pozostałych częściach kraju. Mówili już o tym moim przedmówcy. W Polsce obszary górskie znajdują się na południowym wschodzie, południowym zachodzie oraz województwie małopolskim i śląskim. To są trzy rodzaje gór. Wojna wywołała ogromne migracje ludzi. Z terenów południowo-wschodnich w ramach akcji „Wisła” przesiedlono na Północny Zachód dużą liczbę ludności. Część z nich trafiła na Dolny Śląsk. Natomiast mieszkańcy ziem odzyskanych zostali załadowani w wagony i pojechali za Odrę. Efekt jest taki, że po niektórych wsiach w Sudetach pozostała już tylko tablica z nazwą miejscowości. W ciągu ostatnich dziesięciu lat pojawili się inwestorzy, którzy wykupując ziemię, powiększali areał upraw. To był jednak efekt wysokich obciążeń podatkowych. Ludzie chcieli po prostu skorzystać z ubezpieczenia w KRUS. Jak już powiedziałem, dzisiaj po wielu wsiach zachowała się tylko tablica z nazwą miejscowości. Uważam, że nawet kierując na te obszary znaczne strumienie pieniędzy, nie uda nam się przywrócić wtórnie zalesionych gruntów do produkcji rolniczej. Uważam, że należy przyjąć specjalną ustawę, która ułatwi wsparcie działalności rolnej w obszarach górskich. Chodzi o to, aby tam zatrzymać młodych ludzi. Warunki mieszkaniowe są trudne. Gminy wychodzą dzisiaj naprzeciw oczekiwaniom społecznym, inwestując w infrastrukturę drogową, doprowadzając gaz i kanalizację. Jeśli góry mają zachować walory środowiskowo-krajobrazowe, jeśli chcemy przyciągać turystów, to trzeba spełnić podstawowe warunki. Dzisiaj turysta musi mieć zapewniony odpowiedni standard usług. Myślę, że wykorzystanie środków, o których mówiła pani minister Zofia Krzyżanowska, to jest szansa na rozwój agroturystyki. Na Dolnym Śląsku Wojewódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego obsługuje czterysta gospodarstw agroturystycznych. To jest dodatkowe źródło dochodów dla rolników. Jednak te środki trzeba inwestować. Bardzo często budynki wymagają remontów. Wojewódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego prowadzi gospodarstwo wdrożeniowo-upowszechnieniowe w Paczkowie, gdzie posiadamy kolekcję unikalnych roślin i ziół. Tym chcemy zainteresować rolników oraz firmy zielarskie. Chodzi o to, aby ktoś chciał skupować rośliny, które mogą być uprawiane tylko w określonych warunkach przyrodniczo-glebowych, ponieważ tylko wtedy zachowują odpowiednie walory farmaceutyczne. Mamy tam również pasiekę, w której stosujemy nowe techniki pozyskiwania miodu i innych produktów pszczelarskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#DariuszRajkowski">Chciałbym poruszyć problem wykorzystania środków z programu SAPARD. Pocztą elektroniczną otrzymuję informacje o kolejnych opcjach programu SAPARD. Z żalem kasuję te wiadomości, ponieważ gmina miejska posiadająca 12.500 mieszkańców nie może korzystać z środków programu SAPARD. Tymczasem jutro będziecie państwo wizytować jedno z gospodarstw w Kowarach, co dowodzi, że gospodarstwa rolne mają szanse rozwijać się także w małych miastach, a nie tylko w gminach wiejskich i mieszanych. Co więcej, pan Władysław Witek, który się przed chwilą wypowiadał, także prowadzi gospodarstwo na obszarach miejskich. Mimo to, miasto nie ma możliwości skorzystania z środków przeznaczonych na realizację projektów w ramach programu SAPARD. Projekty mogą zgłaszać tylko gminy wiejskie, gminy mieszane oraz gminy miejskie posiadające do 7000 mieszkańców. Uważamy to za wielką niesprawiedliwość. Wielu rolników prosi nas o pomoc. Jak my im możemy pomóc, jeśli nie możemy skorzystać z środków, o których dzisiaj jest tutaj mowa. Czy istnieje szansa rozszerzenia zasięgu stosowania programu SAPARD na gminy miejskie liczące do 15 tys. mieszkańców?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#StanisławSzmajdziński">Wydaje mi się, że przed rządem stoi trudne zadanie. Rolnicy gospodarujący na terenach górskich domagają się wsparcia produkcji. Taką decyzję muszą jednak podjąć posłowie, którzy gospodarzą na terenach nizinnych. Jutro będziecie państwo wizytować jedno z lepszych gospodarstw na Dolnym Śląsku. To nie jest dobry pomysł, jeśli staramy się państwa przekonać, że tutejsi rolnicy potrzebują specjalnych rozwiązań i dodatkowego wsparcia. Przez czternaście lat pracowałem na tym obszarze jako lekarz weterynarii. Teraz jestem wójtem i widzę problemy rolników z innej strony - gmina pobiera podatki. Przy budżecie około 12 mln zł, 0,7% wynoszą zobowiązania rolników. Dzieje się tak dlatego, że grunty klasy V i VI są obligatoryjnie zwolnione z podatku. W związku z tym trudno powiedzieć, że na takich glebach można prowadzić konkurencyjną produkcję. Pan dyrektor Dzięgiel mówił o tym, że po niektórych wsiach pozostała tylko tablica z nazwą miejscowości. W mojej gminie są takie wsie, które liczą po 1,5 tys. mieszkańców, ale jest też taka, gdzie mieszkają trzy osoby. Myślę tutaj o wsi, która została zaludniona w 1994 r., bowiem w latach osiemdziesiątych wszyscy się stamtąd wyprowadzili. Apeluję do państwa o kompleksowe postrzeganie problemów rolnictwa. Weźmy pod uwagę, że na terenach górskich dużo trudniej prowadzi się produkcję rolną. Tutaj chodzi o możliwość prowadzenia godziwego życia, a nie o robienie wielkiego interesu.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#EwaMańkowska">Chciałabym powiedzieć, że przed tygodniem uczestniczyłam w wyjeździe studyjnym do Bawarii, podczas którego zwiedzaliśmy gospodarstwo rolne funkcjonujące na wysokości 800 m n.p.m. Właściciel tego gospodarstwa posiada 26 krów o wydajności 8,2 tys. litrów mleka oraz 56 ha trwałych użytków zielonych. Rolnik korzysta z dopłat LFA. Mimo, że tam pracują cztery osoby, a gospodarstwo jest naprawdę duże, tylko 30% dochodu pochodzi z produkcji rolnej. Kolejne 30% bierze się z kilkunastu miejsc noclegowych wynajmowanych turystom. Pozostała część dochodów pochodzi z działalności usługowej polegającej na projektowaniu ogrodów. To jest bogaty kraj, który korzysta ze wszystkich instrumentów Wspólnej Polityki Rolnej, ale to nie zmienia faktu, że taki jest rozkład źródeł dochodów w wielu tamtejszych gospodarstwach górskich. Mówię o tym dlatego, żeby państwu uświadomić, że alternatywne źródła dochodu na tych obszarach są bardzo istotne.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MarekBaryłko">Chciałbym państwu przypomnieć, że na terenie Dolnego Śląska funkcjonowało wiele państwowych przedsiębiorstw gospodarki rolnej. Teraz grunty po pegeerach są dzierżawione i zagospodarowane w sposób prawidłowy. Nie widzę podstaw do tego, aby dodatkowe dopłaty przysługiwały tylko do powierzchni 300 ha. Uważam, że to rozwiązanie jest niesprawiedliwe. Wydaje mi się, że wszystkim nam zależy na tym, aby górskie i podgórskie gospodarstwa rolne prezentowały się tak samo dobrze, jak ich odpowiedniki na Zachodzie. Druga kwestia dotyczy gospodarstw produkujących na większą skalę. Prawdopodobnie w niewielkim stopniu uda się wykorzystać środki z programu SAPARD. W związku z tym nie rozumiem dlaczego, już teraz zakładamy ograniczenia dopłat w ramach nowych programów wspierania rolnictwa. Związek Dzierżawców i Właścicieli Nieruchomości Rolnych prześle do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi odpowiednie propozycje zmian w tych programach.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#StanisławJanik">Dzisiaj rano uczestniczyliście państwo w konferencji zatytułowanej „Obszary wiejskie szansą rozwoju Dolnego Śląska”. Regionalnej strategia zrównoważonego rozwoju Dolnego Śląska składa się z dwóch elementów. Pierwszy wiąże się z proekologiczną rekonwersją całej sfery produkcyjnej naszego przemysłu. Drugi element polega na rewitalizacji śląskiego rolnictwa i o tym właśnie dyskutowaliśmy podczas konferencji. Przedstawiliśmy państwu nasze problemy w zakresie produkcji, przetwórstwa i dystrybucji płodów rolnych. Podstawowym naszym zadaniem jest utrzymanie ludności wiejskiej w jej siedliskach. Aglomeracje miejskie tej ludności raczej nie przejmą. Na Dolnym Śląsku jest przynajmniej dobra sytuacja demograficzna. Wkrótce ponad 120 tys. ludzi osiągnie wiek produkcyjny. Problem polega jednak na tym, czy uda nam się tych pracowników zagospodarować. Już dzisiaj bezrobocie na Dolnym Śląsku o sześć punktów procentowych przewyższa średnią krajową. To jest w tej chwili nasz największy problem. Ustawę górską traktujemy jako europejski i krajowy przełom w polityce regionalnej. Chcemy, aby góry i pogórze były nadal zamieszkałe i aktywne gospodarczo. Chodzi o to, aby kontrolować przestrzeń rolno-leśną i zachować dla następnych pokoleń stworzony przez nas krajobraz kulturowy i naturalny. W ubiegłym tygodniu w Wojewódzkiej Komisji Ochrony Przyrody odbyła się bardzo burzliwa dyskusja z udziałem gmin górskich. Zastanawiano się, czy budować gondole i cywilizować turystykę na Śnieżni, czy też pokusić się o inne zagospodarowanie tych gmin, w których potrzebne są miejsca pracy. W ubiegły piątek i w sobotę dyskutowaliśmy również z samorządowcami z Saksonii. Oni też mieli problem z zagospodarowaniem terenów podgórskich mimo ogromnych środków przekazywanych tam przez rząd federalny. Do dzisiaj Saksonia z tym problemem sobie nie poradziła. Programy rolnośrodowiskowe niosą ze sobą wielkie szanse. Jednak z moich obserwacji wynika, że społeczności lokalne się aktywizują, ale ich nastroje się radykalizują. Trzeba zatem poszukiwać kompromisu pomiędzy ekologią, turystyką i rolnictwem. Przy formułowaniu rozwiązań prawnych należy uwzględnić również te elementy. W ostatnim okresie przybyło na Dolnym Śląsku wiele gospodarstw agroturystycznych. Samorządy lokalne w poszukiwaniu dochodów, podejmują także działalność gospodarczą. Polega to na przykład na wydobywaniu surowców w związku z programem budowy autostrad. Praktyka jest taka, że jeśli projekt inwestycyjny ma poparcie samorządu oraz nie jest sprzeczny z przepisami z zakresu ochrony środowiska i prawa górniczego, to wojewoda ma obowiązek wydać koncesję na eksploatację złoża. Wtedy powstają komitety protestacyjne, które widzą w takiej inwestycji zagrożenie. Tu nie chodzi o fundamentalizm ekologiczny, ale o to, że takie inwestycje mogą szkodzić agroturystyce. Zazwyczaj na takim obszarze dochodzi do zanieczyszczenia powietrza, powstają zagrożenia w postaci wstrząsów, degradacji ulegają też drogi, którymi wywozi się urobek. To jest ewidentny konflikt interesów. Wprawdzie komitety protestacyjne nie mają osobowości prawnej, ale tworzą je grupy kilkuset osób. Mamy do czynienia z taką sytuacją, że piętnastoosobowa rada gminy popiera projekt inwestycyjny, a trzystuosobowy komitet złożony z mieszkańców przeciwko temu protestuje. Mówiliśmy tutaj tylko o dofinansowaniu produkcji rolnej. Tymczasem trzeba uwzględnić także interesy gmin.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#StanisławJanik">Potrzebne są instrumenty wsparcia, które zastąpią utracone dochody. Kiedy rozwiniemy agroturystykę i gospodarstwa ekologiczne, samorządy utracą wpływy z podatków lokalnych. A zatem przy tworzeniu ustawy górskiej musimy pamiętać o tym, że gminy potrzebują dodatkowych środków na rozwój infrastruktury oraz z tytułu utraconych korzyści. Niemniej jednak uważam, że ustawa jest bardzo potrzebna, jako nowy, europejski wymiar polityki regionalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#LeszekGrala">Bardzo się cieszę, że Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi postanowiła zająć się tą tematyką. W pierwszej części posiedzenia poznaliśmy historię pomocy udzielanej gospodarstwom podgórskim i górskim. W tej dyskusji zabrakło jednak pewnej zasadniczej deklaracji. Chodzi o to, czy rząd zamierza powrócić do wspierania działalności rolnej na tych obszarach? Czy państwo będzie dopłacać do górskich gospodarstw z własnego budżetu? Uważam, że nie tylko nie znajdziemy środków na wdrożenie nowych instrumentów wsparcia, ale nawet nie zachowamy tych dotacji, do których już przyzwyczailiśmy rolników. Kiedyś jeden z ekspertów Akademii Rolniczej we Wrocławiu wyliczył, że gospodarstwo o powierzchni 76 ha, gdzie byłoby hodowane bydło mięsne, mogłoby być źródłem utrzymania dla dwuosobowej rodziny. Na dzisiejszej konferencji prof. Teodor Nietupski też o tym mówił, pokazując prognozowane modele gospodarstw rolniczych na Dolnym Śląsku. W tym kontekście chciałbym zadać kilka pytań pani minister Zofii Krzyżanowskiej. Czy koncepcja ograniczenia dopłat do gospodarstw o powierzchni 300 ha wynika z propozycji rządu? Dlaczego wprowadza się ograniczenia dla gospodarstw rodzinnych o powierzchni do 300 ha, skoro wiadomo, że aby przetrwać na tym terenie trzeba prowadzić uprawy na większych areałach?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AndrzejAumiller">Chciałbym powiedzieć, że wspólnie z posłem Leszkiem Korzeniowskim trzy tygodnie temu uczestniczyłem w Rzymie w konferencji przewodniczących parlamentarnych komisji rolnictwa państw członkowskich oraz państw kandydujących. Przekonaliśmy się tam, gdzie należy poszukiwać sprzymierzeńców jeśli chodzi o proponowane przez nas rozwiązania. Popierają nas przede wszystkim Hiszpanie, Portugalczycy, Włosi, Grecy, Irlandczycy i Finowie. Na pewno nie są to Niemcy i Francuzi. Na konferencji była mowa o globalizacji handlu. Światowa Organizacja Handlu uważa, że w Unii Europejskiej należy zmienić sposób myślenia o rolnictwie. Zdaniem WTO podstawowym zadaniem państw członkowskich jest zatrzymanie ludzi na wsi i utrzymanie produkcji. Nie może to być jednak produkcja intensywna. Konsumenci coraz częściej poszukują produktów żywnościowych wysokiej jakości. Zwracano uwagę także na to, że intensywna produkcja powoduje, że ta sama kwota mleczna daje inną ilość miejsc pracy w Holandii a inną we Włoszech lub w Portugalii. Postulowano, aby zachować produkcję regionalną. To wpływa na zróżnicowane rynku. O co innego walczą globaliści, którzy dążą do tego, aby w każdym supermarkecie na świecie można było kupić tak samo smakujący jogurt, szynkę czy parówki. Zgadzam się z panem Krzysztofem Komornickim, że należy szukać sprzymierzeńców w naszych dążeniach. Prezes Związku Dzierżawców i Właścicieli Nieruchomości Rolnych pyta, dlaczego wprowadzono limit 300 ha w stosowaniu dopłat. Myślę, że na to pytanie szczegółowo odpowie pani minister Zofia Krzyżanowska. Chciałbym tylko powiedzieć, że póki co, polski budżet to jest budżet środków a nie celów. Zastanawiamy się, jakie wydatki obciąć, aby starczyło na najważniejsze działania. To są pieniądze, które pochodzą z podatków pobieranych nawet od najniższych emerytur. Powstaje pytanie, czy płatnicy wyrażają zgodę na to, aby te środki był rozdysponowane w taki sposób, jak się państwo domagacie? To wymaga dyskusji. Potrzebne są także konsultacje z Komisją Europejską, której trzeba uzmysłowić, że środki muszą trafiać do rolnictwa w inny sposób. Chciałbym się jeszcze odnieść do wypowiedzi przedstawiciela ośrodka doradztwa rolniczego. Byłem wczoraj na spotkaniu z rolnikami w Jaworznie. Rolnicy mówią w ten sposób: „produkuję żywność i muszę mieć zapewniony zbyt”. O ile rynek zbóż podlega pewnych działaniom interwencyjnym, o tyle pozostała produkcja rolna jest pozostawiona prawom rynku. Uważam, że na przykład przy produkcji ziół, trzeba powoływać grupy producentów. Ale w tym musi pomagać samorząd. Niestety w dzisiejszym spotkaniu nie uczestniczą przedstawiciele samorządu wojewódzkiego. Trzeba się zastanowić, w jaki sposób nakłonić rolników do utworzenia grupy producenckiej zajmującej się na przykład produkcją ziół. Wiadomo, że będzie potrzebna suszarnia i miejsce, w którym te zioła będzie się pakować. Ktoś będzie się też musiał zająć marketingiem o dystrybucją. W Polsce jest bardzo duże zapotrzebowanie na zioła. Dlatego potrzebna jest pomoc ośrodków doradztwa rolniczego oraz sejmiku wojewódzkiego. Te instytucje muszą nad tymi programami pracować i zachęcać rolników do udziału w tych przedsięwzięciach.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#AndrzejAumiller">Proszę zwrócić uwagę na tegoroczny projekt ustawy budżetowej. Po raz pierwszy jest wielkie oburzenie, że ma być zwiększony udział samorządów w podatkach PIT i CIT. To jest dla samorządu sygnał, aby nie czekać na środki budżetowe i samemu aktywizować działalność gospodarczą na danym obszarze. W ten sposób więcej środków pozostaje w regionie. Na targach POLAGRA w Poznaniu wystawiały się firmy pszczelarskie. Zresztą w regionie tworzą się liczne grupy producentów, które zajmują się uprawą warzyw, pomidorów szklarniowych i z powodzeniem eksportują te produkty do Anglii, Czech czy Niemiec. Bardzo rozwinęła się produkcja pszczelarska. Miód sprzedawany jest w bardzo ładnych opakowaniach. Produkuje się także ule o dwuletniej trwałości, ponieważ lepiej potem taki ul spalić, niż go dezynfekować i długo walczyć z chorobą pszczół. Po raz pierwszy zaprezentowano na targach pięcioletni miód pitny, który moim zdaniem znacznie przewyższa dostępne na rynku produkty. Pszczelarzom udaje się ta działalność, ponieważ stworzyli grupę producentów. Myślę, że Komisja skieruje dzisiaj do rządu dezyderat w sprawie wspierania obszarów górskich. Mam jeszcze pytanie do pani minister Zofii Krzyżanowskiej. Czy w Unii Europejskiej także stosowane są tak niskie dopłaty do zalesień? Jeśli nasi rolnicy będą w tym zakresie mocno poszkodowani, to nigdy nie uda nam się zagospodarować tych terenów w taki sposób, jak to ma miejsce na Zachodzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PiotrKrutul">Jako parlamentarzysta deklaruję poparcie dla ustawy górskiej. Czy w tej sprawie posłowie z południowo-wschodniej i południowo-zachodniej Polski mają wypracowane wspólne stanowisko? Czy mówicie w tej sprawie jednym głosem? Wydaje mi się, że nie i to jest główny problem. Apeluję do posłów o wypracowanie wspólnego stanowiska i złożenie jednolitego projektu ustawy. Wówczas pozostali posłowie na pewno to poprą. Tak było w Sejmie poprzedniej kadencji. Posłowie z regionów górskich przygotowali projekt, który uzyskał poparcie większości. Jeśli nie ma żadnego projektu ustawy, to nie myślmy, że rząd te rozwiązania wprowadzi. Rząd za późno zdał sobie sprawę z wagi problemu i przez to nie zapisano problematyki górskiej w traktacie akcesyjnym. Jak już powiedziała pani minister Zofia Krzyżanowska, od dnia akcesji mamy trzy miesiące na określenie form wsparcia dla polskiego rolnictwa. Już dzisiaj mogę powiedzieć, że nie będzie wsparcia dla terenów górskich, ponieważ nie ma ku temu woli politycznej. Zlikwidowane zostaną bony paliwowe oraz dopłaty do mleka klasy ekstra. W tej sytuacji nie należy sądzić, że realizacja ustawy górskiej może być finansowana za środki budżetowe. Dopłaty do LFA rozwiązują tylko część problemu. Zapominamy o innych wymogach, które muszą spełnić gospodarstwa. Myślę tutaj o wymogach fitosanitarnych i weterynaryjnych. A zatem dla rozwiązania problemu musi być wola polityczna oraz pieniądze. Tymczasem nie ma ani jednego ani drugiego. W budżecie państwa na 2004 r. nie ma tych pieniędzy. Pani minister Zofia Krzyżanowska stwierdziła, że wpłacamy środki do budżetu Unii Europejskiej, a Komisja Europejska mówi, na co te pieniądze mogą być przeznaczone. Tak jest sytuacja. Składka wynosi 5,8 mld zł. Dzisiaj dysponujemy tylko projektem Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Prawdziwy Plan zostanie przekazany Brukseli dopiero po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Wtedy Komisja Europejska wypowie się na ten temat i zdecyduje, które programy będą realizowane i jakie wsparcie otrzymają beneficjanci tych programów. Działania będą określone dopiero na poziomie politycznym. To politycy będą podejmować decyzje. A zatem nie łudźmy się, że te programy będą realizowane. To wszystko pozostanie na papierze. To są wirtualne pieniądze. Wystarczy przypomnieć, że rozporządzenie regulujące sposób udzielania dopłat obszarowych zostanie wydane dopiero w marcu przyszłego roku. Ponadto Komisja Europejska usztywnia swoje stanowisko w kwestii definiowania obszarów LFA. Prawdopodobnie chodzi o to, aby do Polski skierować jak najmniejsze środki. Nie będzie to miało wpływu na wysokość naszej składki. Wiemy, jakie środki z drugiego filaru są osiągalne w ciągu pierwszych trzech lat członkostwa. Trzeba jednak zaznaczyć, że te środki są znacznie trudniejsze do pozyskania niż fundusze przeznaczone na program SAPARD. Przypominam, że wykorzystanie środków związanych z programem SAPARD jest bardzo niskie. Ciągle nie wiemy, jakie środki otrzymamy w latach 2007–2013. Przypuszczam, że ich będzie dużo mniej. Kolejna kwestia dotyczy programu „Natura 2000”.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PiotrKrutul">To jest podstawa do korzystania z środków z drugiego filaru. Jeśli w tej sprawie nie porozumiemy się z Komisją Europejską, nie będziemy mogli wdrożyć wszystkich pozostałych programów. Pogram „Natura 2000” może ograniczyć produkcję rolną w wielu miejscach w kraju. Tutaj nie chodzi tylko o tereny górskie. Na Podlasiu są aż cztery parki narodowe. Jeśli posiadam gospodarstwo w Biebrzańskim Parku Narodowym, to czy będę mógł prowadzić tam produkcję mleka? Następna sprawa wiąże się z produkcją mleka. W dzisiejszej prasie przeczytałem, że na Dolnym Śląsku tylko 30% rolników złożyło wnioski o przyznanie kwoty mlecznej. Czy to jest prawda? Rolnicy nie mogą tego bagatelizować. W dniu 1 kwietnia 2004 r. wprowadzony zostanie zakaz sprzedaży mleka i rolnik nieposiadający kwoty mlecznej nie będzie mógł sprzedać mleka nawet własnemu sąsiadowi. Mówimy tutaj o rzeczach wzniosłych. Pan Krzysztof Komornicki proponował wystosowanie dezyderatu w sprawie zmiany projektu konstytucji europejskiej. Uważam, że nie ma szans na wprowadzenie jakichkolwiek zmian do projektu przygotowanego przez konwent. Jeśli już chcemy wystosować dezyderat, to zapytajmy rząd, co zamierza zrobić, aby uruchomić cztery podstawowe działania, które można będzie stosować tuż po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Można też zasugerować, że jedną z form wsparcia mogłaby być ustawa górska. Jeśli rząd przeznaczy na to kwotę 400–500 mln zł, to budżet się od tego nie zawali. Była tutaj mowa o tym, że tereny górskie są wyludnione. Na wschodzie Polski też są takie obszary. Tam też są wsie, po których pozostała tylko tablica z nazwą miejscowości. Mówię o terenach, gdzie występują grunty V i VI klasy. A zatem na te sprawy trzeba patrzeć z perspektywy całego kraju. W budżecie państwa nie ma pieniędzy, aby przeciwdziałać tym niekorzystnym zjawiskom. Sytuacja jest jeszcze gorsza, jeśli weźmiemy pod uwagę przyszłoroczny budżet. Rząd zapewnia, że od 1 maja 2004 r. otrzymamy dodatkowo 6 mld zł. To jest nierealne. W 2004 r. na dopłaty bezpośrednie na pewno nie otrzymamy kwoty 6 mld zł. Ciekaw jestem, jak przedstawiciele rządu negocjują z Komisją Europejską. Jeśli to jest możliwe, chciałbym za własne pieniądze pojechać do Brukseli, aby przysłuchiwać się tym negocjacjom. To może być bardzo interesująca lekcja.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechMojzesowicz">Z zaniepokojeniem przyjmuję fakt, że w dzisiejszym posiedzeniu Komisji nie uczestniczą przedstawiciele samorządu wojewódzkiego. Posłowie odbyli długą drogę, aby przybyć na te tereny i wysłuchać uwag tutejszych rolników. Tymczasem przedstawiciele samorządu wojewódzkiego przywitali nas w siedzibie Regionalnego Centrum Doradztwa, Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich we Wrocławiu i na tym ich zainteresowanie się zakończyło. Nie bardzo wiem, jak to odczytywać. Moim zdaniem tutejszy samorząd nie jest zainteresowany tym, co się dzieje w górskich gospodarstwach rolnych. Ponadto jest to także kwestia szacunku do Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przedstawiciele urzędu marszałkowskiego byli zaproszeni na to posiedzenie. Dlaczego Komisja ma ponosić odpowiedzialność za to, co się dzieje na tym terenie, a samorząd wojewódzki wykazuje całkowity brak zainteresowania? Podobnie jest niestety w innych regionach kraju. Zazwyczaj we współpracy z jakąś uczelnią przyjmuje się strategię rozwoju obszarów wiejskich, ale na tym się kończy. Oczywiście zdaję sobie sprawę z ograniczeń budżetowych. Jeśli jednak nie poznamy problemu, to trudno mówić o podjęciu działań.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#StanisławKalemba">Pamiętam, że w 1995 r. zorganizowano wyjazdowe posiedzenie Komisji w tereny górskie. Zastanawiam się, co się od tej pory zmieniło. Już wtedy oglądaliśmy na polach polską bawełnę, o której mówił pan Władysław Witek. A zatem w tej sprawie wiele się nie zmieniło. Poseł Piotr Krutul pytał, czy jest wola polityczna do rozwiązywania tych problemów. Na pewno taka wola jest wśród członków Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Tu nie ma podziałów. Znacznie trudniej jest uzyskać poparcie całego parlamentu. Pamiętajmy także, że ustawę musi jeszcze podpisać prezydent. A zatem słuszne wydaje się pytanie, czy jest wola polityczna do rozwiązywania tych problemów. Uważam, że brak tej woli wśród elit politycznych. Gdyby było inaczej, wsparcie rolnictwa nie zatrzymałoby się na poziomie 10% uzyskiwanych dochodów. W Stanach Zjednoczonych to jest 23% a w Unii Europejskiej ponad 30%. O tym trzeba wyraźnie powiedzieć, żebyśmy zdali sobie sprawę, w jakiej atmosferze debatujemy. Mam pytanie do pani minister Zofii Krzyżanowskiej. Co może zrobić Komisja i rząd, aby uratować polskie rolnictwo w 2004 r.? Mówimy o wspieraniu gospodarstw rolnych, tymczasem wiadomo, że państwo przestanie stosować dotychczasowe instrumenty wsparcia rolnictwa. Nie będzie już dopłaty do mleka klasy ekstra. Nie będzie też bonów paliwowych. Przez lata walczyliśmy o uchwalenie ustawy o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesienia. Ciekaw jestem, czy rolnicy w górach skorzystali z dobrodziejstwa tej ustawy. Niestety od początku 2004 roku ustawa nie będzie dłużej stosowana. Można powiedzieć, że jeśli nawet ktoś myślał o zalesieniu gruntów, to jest już na to za późno. W programie prof. Jerzego Hausnera jest nawet napisane, że rząd chce zaoszczędzić dziesięć milionów złotych poprzez zaniechanie stosowania ustawy o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesienia. Wiemy, że nie uda się uruchomić programu zalesień finansowanego przez Unię Europejską zaraz po akcesji, ponieważ procedury są długotrwałe. Apeluję do rządu, aby nie przerywać realizacji ustawy o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesienia. Zgadzam się z poglądem wyrażonym przez panią minister Zofię Krzyżanowską, że nie uda się zapobiec wyludnianiu terenów górskich i podgórskich, jeśli nie uratuje się rolnictwa na tym obszarze. Takie są standardy w Europie. Bez rolnictwa tego nie obronimy. Degradacja będzie postępować. Jeśli ktoś ma inny pogląd, to się myli. Zgadzam się także z opinią, że na wsi muszą powstawać alternatywne źródła dochodu. Niech to będzie agroturystyka i świadczenie różnych usług. To musi harmonizować z działalnością rolniczą. Bez współpracy w ramach spółdzielni czy też grupy producenckiej, w tych szczególnie trudnych warunkach niewiele uda się zrobić. W ciągu najbliższych dni do Sejmu wpłynie projekt ustawy dotyczący spółdzielczości i grup producenckich. Chcemy uratować jeszcze istniejące grupy rolników. Zaproponujemy także zwolnienie tych grup z podatku dochodowego. To jest największy problem. A zatem dochody rolników powinny być zwolnione z podatku przynajmniej w pierwszych latach funkcjonowania grupy producentów. Kolejna sprawa także dotyczy podatków. Uważam, że w rolnictwie należy wprowadzić podatek dochodowy. Chodzi o to, aby przeciwstawić się takim pomysłom, że Główny Urząd Statystyczny lub minister rolnictwa i rozwoju wsi ustali dochód z jednego hektara i na tej podstawie rolnicy będą płacić podatki. Sądzę, że gdyby w produkcji rolnej wprowadzić podatek dochodowy na ogólnych zasadach, to wtedy rolnicy gospodarujący na trudnych obszarach nie musieliby płacić podatku gruntowego. Uważam także, że w negocjacjach z Komisją Europejską powinniśmy zarezerwować sobie możliwość dodatkowego wsparcia produkcji rolnej na obszarach górskich z środków krajowych.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#StanisławKalemba">Tego wymaga sytuacja. W projekcie konstytucji europejskiej w art. 56 zapisano, że tylko niektóre regiony Niemiec mogą otrzymać pomoc z środków państwowych. Grupa posłów w polskim Sejmie zaproponowała, aby poprawić ten zapis. Zmiana ma polegać na tym, aby taka pomoc z budżetu krajowego była możliwa w przypadku każdego regionu w każdym kraju. Wiem, że w niektórych krajach udziela się pomocy rolnikom gospodarującym na terenach górskich i podgórskich. Jeśli takie działania podejmują państwa członkowskie, które są w znacznie lepszej sytuacji ekonomicznej niż Polska, to my również powinniśmy to wyegzekwować. Kiedy zostanie wdrożone działanie czwarte programu SAPARD? Kiedy zostanie podniesiony z 50 do 55 lat limit wieku uprawniający do skorzystania z środków programu SAPARD?</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#ZofiaKrzyżanowska">Rozporządzenie w tej sprawie już się ukazało. Nowe przepisy zaczną obowiązywać od 29 listopada 2003 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#StanisławKalemba">Cieszę się, że wyjaśniliśmy przynajmniej tę jedną kwestię. Wracam do działania czwartego programu SAPARD. Do kiedy będą przyjmowane wnioski? Jak długo będą realizowane projekty, skoro są tak duże opóźnienia?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#LeszekKorzeniowski">Chciałbym się odnieść do wypowiedzi posłów Piotra Krutula i Stanisława Kalemby. Z ich słów wyłania się dosyć czarny obraz rzeczywistości. Tymczasem moim zdaniem nie będzie tak źle. Niedawno w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyło się spotkanie dotyczące programu SAPARD. Poinformowano nas, że środki w ramach programu SAPARD zostaną wykorzystane w 90%. Pani minister Zofia Krzyżanowska zapewne potwierdzi moje słowa. Według ostatnich danych, środki pomocowe programu SAPARD zostaną wykorzystane co najmniej w 90%. Poseł Andrzej Aumiller mówił już o konferencji, która się odbyła w Rzymie. Na tym spotkaniu reprezentowane były obecne państwa członkowskie Unii Europejskiej oraz kandydaci. Zaprezentowano tam dwa punkty widzenia. To jest oczywiste, że dotychczasowi beneficjanci środków unijnych nie chcą z nich zrezygnować, natomiast dziesięć krajów kandydackich chciałoby uzyskać jak najwięcej. Trzeba tutaj osiągnąć jakiś kompromis. Tamte państwa walczą o swoje 41 produktów, które mają bardzo wysoką wartość dodaną. Polska nie posiada ani jednego takiego produktu. Nie jest to nawet oscypek. Żaden z naszych regionalnych produktów nie uzyskał znaku ochronnego. To jest poważny problem. Moim zdaniem po to organizowane są takie spotkanie, jak dzisiejsze posiedzenie Komisji, abyśmy wypracowali wspólne stanowisko. Jeśli będziemy siać defetyzm, to niczego nie osiągniemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#BenedyktSuchecki">Mówiono tutaj o tym, że na terenach górskich znikają całe wioski. Trzeba sobie zdawać sprawę, że to samo dzieje się w samym centrum Polski zaledwie 50 km od Warszawy. Tam są grunty IV klasy. Praktycznie te wioski już nie istnieją. Świadczy to o tym, że o problemie trzeba myśleć kompleksowo. Zagrożenie wyludnienia nie dotyczy tylko terenów górskich. To się może zdarzyć na obszarze całego kraju. Podczas dzisiejszej konferencji dowiedzieliśmy się, jakie są koszty produkcji rolnej w gospodarstwach górskich i podgórskich. Te koszty są od 40 do 60% wyższe niż w pozostałych regionach Polski. Myślę, że ten czynnik został wzięty pod uwagę przy formułowaniu instrumentów wsparcia terenów ONW w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Wicewojewoda dolnośląski pan Stanisław Janik mówił o sposobie pozyskiwania środków w samorządach gminnych i powiatowych. Kiedy jechaliśmy z Wrocławia, poseł Olgierd Poniźnik opowiadał o tutejszych inwestycjach drogowych. Chciałbym wiedzieć, ile wniosków złożono w tym regionie, jeśli chodzi o program SAPARD? W tych danych w pewnym sensie znajduje się odpowiedź na pytanie o sposób wykorzystania środków pomocowych i zainteresowanie przyszłymi programami wsparcia. To jest piękny region i należy tu wykorzystać wszystkie dostępne fundusze strukturalne.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#CzesławCieślak">Chciałbym ustosunkować się do wypowiedzi niektórych posłów. Poseł Stanisław Kalemba zwracał uwagę na to, że przerwano realizację ustawy o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesiania. Tymczasem wystarczy się tylko rozejrzeć, aby stwierdzić, że przez ostatnie kilkanaście lat, bez dodatkowych kosztów, przyroda sama te grunty zalesiła. Poseł Piotr Krutul wyraził zaniepokojenie wobec faktu, iż na Dolnym Śląsku rolnicy nie złożyli jeszcze wniosków o przyznanie kwot mlecznych. Przecież ta sytuacja nie powstała dzisiaj. Przez ostatnie czternaście lat robiliśmy wszystko, aby na tym obszarze zaprzestano produkcji mleka. Po co rolnicy mają powrócić do hodowli krów, skoro ten teren ma służyć wyłącznie do rekreacji i turystyki? Trudno się dziwić, że na tym obszarze nie ma krów, skoro robiliśmy wszystko, aby się ich stąd pozbyć. Po co rolnicy mają występować o kwoty mleczne, skoro nie mają już krów? Kolejna kwestia dotyczy aktywizacji przedsiębiorczości na tych terenach. Do tego potrzebny jest samorząd. Jak widać, samorząd nie jest specjalnie zainteresowany tym, co się tu dzieje. Jeśli jednak samorząd byłby zainteresowany, to i tak musi posiadać środki na aktywizację. Pani Ewa Mańkowska opowiadała o sytuacji podobnych gospodarstw w Niemczech. Tam wpływy z produkcji w kilkudziesięciohektarowym gospodarstwie stanowią jedynie 30% wszystkich dochodów. Pozostałych dochodów trzeba szukać gdzie indziej. Jeżeli w tak bogatym kraju brakuje środków, aby utrzymać się z rolnictwa, to gdzie my jesteśmy i dokąd zmierzamy? Jeśli chcemy cokolwiek osiągnąć, to musi być wola obrony polskiej gospodarki i to nie tylko w górach. Niekorzystnie zjawiska, które tu zachodzą, można zaobserwować w wielu innych regionach kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Reprezentuję region Warmii i Mazur. Tam funkcjonują gospodarstwa wielkotowarowe. Sam prowadzę duże gospodarstwo, produkuję mleko i borykam się z różnymi problemami. Podstawowy problem jest taki, że rolnicy nie mogą korzystać z programu SAPARD, ponieważ nie mają własnych środków. Jak wiadomo, aby skorzystać z programu SAPARD trzeba najpierw zainwestować własne pieniądze. Była tutaj mowa o rentach strukturalnych. Czy renta strukturalna będzie przysługiwać rolnikowi, który przekaże gospodarstwo swojemu następcy? Czy to prawda, że po osiągnięciu wieku emerytalnego rolnik będzie otrzymywał 552 zł renty? Myślę, że musimy zrobić wszystko co możliwe, aby pomóc temu regionowi, w którym się dzisiaj znajdujemy. Trzeba wspomóc działania samorządów gminnych i powiatowych. Szkoda, że sprawą nie interesuje się samorząd wojewódzki. Na dzisiejszej konferencji przedstawiono strategię rozwoju tych terenów. Muszę przyznać, że jestem zaniepokojony perspektywą likwidacji tutejszych zakładów przetwórstwa mleka. To oznacza, że rolnicy zaprzestaną na tych terenach produkcji mleka. To też jest wina prezesów mleczarni. Brakuje tutaj koncentracji produkcji. Na Warmii zdarzyło się to samo. Zjawił się Holender, który zlikwidował konkurencyjne zakłady przetwórcze, podnosząc bardzo wysoko cenę mleka. Wszyscy rolnicy zaczęli oddawać mleko do tego zakładu. Tymczasem ten przedsiębiorca nieoczekiwanie wyjechał. Rolnicy zostali pozostawieni sami sobie. Tak wygląda likwidacja polskiego rolnictwa przez obcy kapitał. Mówiłem już osiem lat temu, aby koncentrować produkcję. Rolnicy nie chcieli tego słuchać. Spółdzielnia w Grajewie skonsolidowała producentów mleka i stworzyła holding. W ten sposób zaistniała polska spółdzielczość. Jeśli proces konsolidacji nie nastąpi na tym obszarze, to produkcja mleka nadal będzie zanikała.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AlfredBudner">Chciałbym powiedzieć, że jeśli chodzi o polskie rolnictwo, to ostatnia wieczerza odbyła się przy okrągłym stole. Od tego momentu rozpoczęła się ostatnia wieczerza dla całego polskiego rolnictwa. Chciałbym, abyśmy posłużyli się tutaj pewnym przykładem. Przypuśćmy, że właściciel dziesięciohektarowego gospodarstwa, chce zalesić posiadane grunty. Czy on będzie mógł skorzystać na wiosnę z tych programów, o których mówiła pani minister Zofia Krzyżanowska? Kiedy rolnik otrzyma pierwsze pieniądze? Jakie to będą środki w ciągu dwudziestu lat? Bardzo proszę to wszystko wyliczyć. Przypuśćmy teraz, że ten sam rolnik chce hodować owce. Proszę powiedzieć, za co rolnik może kupić owce. Jeśli otrzyma kredyt, to czy będzie to kredyt o preferencyjnym oprocentowaniu? Już wiemy, że nie będzie takiej możliwości. Budżet Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w przyszłym roku musi się zamknąć w kwocie 2,8 mld zł. W tym roku minister rolnictwa i rozwoju wsi miał do dyspozycji 1 mld zł więcej. A zatem nie będzie dopłat do kredytów i wielu innych rzeczy. Skąd rolnik ma wziąć pieniądze na zakup owiec? Czy kredyt na zakup materiału hodowlanego będzie preferencyjny? Jakie będą dopłaty do produkcji owiec? Jak te relacje kształtują się w przypadku hodowli bydła opasowego? Załóżmy, że nasze przykładowe gospodarstwo rolne liczy sobie 60 ha. Przypuśćmy, że rolnik zapisze po 20 ha córce, synowi i wnuczce. Czy wnuczka też będzie mogła założyć las na otrzymanym gruncie? To są rzeczy z życia wzięte. O tym także musimy pamiętać. Chciałbym powiedzieć, że posiadam około 160 ha gruntów. Kiedyś hodowałem bydło, a teraz produkuję wieprzowinę. Muszę przyznać, że poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie zalesić tego gruntu. Co miesiąc dokładam do tego interesu całą pensję poselską i końca kłopotów nie widać. Jednak jakoś na razie egzystuję. Mój syn ukończył Akademię Rolniczą, a zatem jest przygotowany do pracy w rolnictwie. Chciał za środki z programu SAPARD kupić nowy ciągnik. Okazało się, że gospodarstwo nie spełnia wymogów z zakresu ochrony środowiska. Uważam, że środków z tego programu nie uda się wykorzystać. Pieniądze otrzymają tylko wybrańcy losu. Poseł Leszek Korzeniowski mówił o 90% wykorzystaniu środków programu SAPARD. Między bajki można to włożyć. Dobrze będzie, jak wykorzystamy 10%. Dzisiaj nawet ludzie w wyższym wykształceniem nie potrafią przebrnąć przez zawiłe procedury programu SAPARD. Ilu rolników do dzisiaj skorzystało z środków związanych z programem SAPARD? Jaka to jest kwota? Ile osób skorzystało z tych pieniędzy w województwie dolnośląskim?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzHuk">Jednym z głównych zadań Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jest dystrybucja pomocy unijnej w ramach programu SAPARD. Mamy już pewne doświadczenia we wdrażaniu tego programu na terenie Dolnego Śląska. Rzeczywiście o popularności tego programu wśród beneficjantów można sądzić po liczbie złożonych wniosków. Do dzisiaj na terenie województwa dolnośląskiego złożono 463 wnioski. W tym: - w zakresie działania pierwszego związanego z restrukturyzacją przetwórstwa artykułów rolnych, złożono 40 wniosków, - w zakresie działania drugiego związanego z inwestycjami w gospodarstwach rolnych, złożono 89 wniosków, - w zakresie działania trzeciego związanego z poprawą i rozwojem infrastruktury wiejskiej, złożono 334 wnioski. Jak już powiedziałem, mamy pewne doświadczenia we wdrażaniu programu SAPARD. Gdyby zapytano mnie, jakie są efekty stosowania tego programu na terenie województwa dolnośląskiego, to powiedziałbym, że nie jest źle, a będzie jeszcze lepiej. Największe zainteresowanie programem SAPARD wykazują gminy, związki gminne i powiaty. O ile w pierwszej turze wpłynęło tylko 109 wniosków, z czego dopuszczono do realizacji 76 w związku z czym mogliśmy pokryć zapotrzebowanie w 100%, o tyle aktualnie samorządy gminne zgłosiły 215 wniosków na ogólną wartość około 150 mln zł. Zdołamy zabezpieczyć jedynie jedną trzecią tej kwoty. Po prostu brakuje pieniędzy. Jeśli chodzi o działanie drugie, to rolnicy z województwa dolnośląskiego poradzili sobie najlepiej ze wszystkich regionów zachodnich. Właśnie tutaj wpłynęło najwięcej wniosków od rolników. Tak było również w typowym powiecie górskim, jaki jest powiat jeleniogórski. Wiele osób mówiło tutaj o stopniu wykorzystania środków z programu SAPARD. Największe środki są przeznaczane na inwestycje w gospodarstwach rolnych. A zatem sami rolnicy zdecydują o stopniu wykorzystania pomocy. W Hiszpanii i Grecji wykorzystano te środki w 37%. Chciałem państwa zapewnić, że Polska wykorzysta co najmniej 80% tych środków. Niedługo uruchomione zostanie działanie czwarte. Obawiam się, że do Agencji wpłynie tak wiele wniosków, że nie będziemy w stanie zapewnić odpowiedniego finansowania tych projektów. Pieniędzy na pewno zabraknie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#EwaMańkowska">Nie chciałabym, aby Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi opuściła Dolny Śląsk z przeświadczeniem, że urząd marszałkowski nie zajmuje się sprawami rolnictwa. Najlepszym dowodem, że tak nie jest, była dzisiejsza konferencja, którą organizował między innymi Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego. Wiem, że przedstawiciele Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Sejmiku Wojewódzkiego nie zostali zaproszeni na dzisiejsze posiedzenie. Osobiście występuję tutaj jako dyrektor Regionalnego Centrum Doradztwa, Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, chociaż jestem także radną samorządu wojewódzkiego i przewodniczącą Komisji. Oczywiście wyniki dzisiejszej dyskusji przedstawię pozostałym członkom Komisji. Bardzo proszę, aby nie formułować takich tez, że urząd marszałkowski nie interesuje się sprawami rolnictwa. To jest dla nas bardzo istotny problem.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WojciechMojzesowicz">Przyjmuję te wyjaśnienia. Komisja oczywiście nie czuje się obrażona. Po prostu przyjechaliśmy w ten odległy zakątek kraju, aby rozmawiać także z przedstawicielami samorządu wojewódzkiego. Sam byłem radnym samorządu wojewódzkiego i wiem, jaka jest struktura władz. Jeden z wicemarszałków mógłby się tutaj pofatygować. Przedstawiciel Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa stwierdził, że w Polsce w ramach programu SAPARD wykorzysta się ponad 80% środków, podczas gdy w innych krajach stopień wykorzystania pomocy był znacznie mniejszy. Nie chcę teraz pogłębiać tego tematu, ale wydaje mi się, że trzeba by przeanalizować, jakie środki przeznaczano w tych krajach na poszczególne działania i jaką kwotę wykorzystano. Te dane trzeba jeszcze odnieść do obszaru państwa oraz do liczby rolników. Dobrze się dzieje, że te środki są wykorzystywane. Oczywiście przodują w tym gminy, które mają wsparcie ze strony urzędników. Rolnikowi jest dużo trudnej uzyskać pomoc. Niemniej jednak liczy się każda złotówka zasilająca środowiska wiejskie.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym przypomnieć, że wspólnie z panem Marianem Dembińskim pracowałem w podkomisji nad ustawą dotyczącą wsparcia dla terenów górskich. Dzisiaj zastanawiam się, co jeszcze możemy zrobić. Wydaje się, że dzisiaj ciągle jeszcze można uchwalić wypracowany przez nas projekt ustawy. Każdy inny projekt wywoła dyskusję, która może sprawić, że ta problematyka w ogóle nie znajdzie rozwiązania w drodze ustawy. Żeby jednak ustawa mogła funkcjonować, potrzebne są pieniądze, a to już jest decyzja polityczna. Wiadomo, że w przyszłorocznym budżecie wydatki na rolnictwo znacznie maleją. Tak było także w ubiegłym roku. Bardzo niepokoi mnie to, że rolnicy zaczną otrzymywać dopłaty obszarowe, jeśli wszystko pójdzie dobrze, dopiero 1 grudnia 2004 r. Tymczasem dzisiaj rolnicy informują mnie, że są trudności z uzyskaniem kredytów suszowych. W rolnictwie bardzo ważny jest postęp biologiczny. W przyszłym roku nie będzie dopłat do materiału kwalifikowanego w produkcji roślinnej. Brak będzie także możliwości skorzystania z dotacji do nawozów wapniowych. Czy minister rolnictwa i rozwoju wsi zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji znajdą się rolnicy w przyszłym roku? W tym kontekście należy przypomnieć, że nie znamy jeszcze daty wprowadzenia podatku VAT na środki do produkcji rolnej. Przedstawiciel Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa stwierdził, że rolnicy złożyli 89 wniosków o przyznanie środków z programu SAPARD. Ile tysięcy gospodarstw funkcjonuje w tym województwie? O czym my w ogóle mówimy? Jaka jest skala tego programu? Jaki ten program będzie miał wpływ na rozwój rolnictwa? Złożono 89 wniosków na kilkadziesiąt tysięcy rolników.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Bardzo proszę, aby pani minister Zofia Krzyżanowska odpowiedziała na zadane pytania. Proszę jednak skupić się na kwestiach związanych z tematem dzisiejszego posiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#ZofiaKrzyżanowska">Mówiąc o wspieraniu rolnictwa na obszarach górskich, przedstawiłam te instrumenty, które moim zdaniem spełnią tutaj najlepszą rolę, chociaż zastrzegałam, że mają one funkcję horyzontalną. Tylko dopłaty do LFA skierowane są do wyraźnie zdefiniowanych obszarów. Pozostałe formy wsparcia nie są adresowane tylko do gospodarstw górskich. One mają za zadanie uzupełnić dochody rolników posiadających mniejsze gospodarstwa. To jest główny cel wsparcia. W tej chwili uznawana jest taka filozofia, że nie dopłaca się do produkcji konkretnego towaru. Instrumenty wsparcia służą do tego, aby zwiększyć dochody rolników. Nie ma sensu porównywać sytuacji w Polsce z sytuacją w Niemczech. To jest najbogatszy kraj w Europie. Dochody są tam dwudziestokrotnie wyższe, niż przeciętne dochody w Polsce. W związku z tym niemieccy rolnicy dążą do osiągnięcia tej średniej i dlatego udział produkcji rolnej w ich dochodach stanowi tylko 30%. Pozostała część dochodów pochodzi ze świadczenia jakiejś formy usług. Przypominam, że mówimy o bardzo wysokich dochodach. Nie możemy tego porównywać z średnim wynagrodzeniem w Polsce, gdzie przeciętny dochód pracownika z sektora gospodarki narodowej jest dziesięciokrotnie mniejszy niż w Niemczech. W związku z tym musimy odnosić dochody rolnicze do naszych realiów. Ponadto wydajność pracy w Niemczech jest zdecydowanie inna. Rolnicy mają zatem możliwości uzupełniania dochodów do wysokiej średniej obowiązującej w tym kraju. Wszelkie porównania muszą być adekwatne, w przeciwnym wypadku uzyskujemy fałszywy obraz rzeczywistości. Wracam do kwestii wspierania obszarów górskich. Przede wszystkim należy wykorzystać wszystkie dostępne w tym i w przyszłym roku środki. Rola wszystkich instytucji, które mogą w tym pomóc, jest jednakowo ważna. Nie możemy sobie pozwolić na utratę alokowanych środków. Jeszcze raz powtarzam, że to są nasze pieniądze, które w formie składki wpłacamy do budżetu Unii Europejskiej, a które via ten budżet trafiają do nas w związku z realizacją licznych programów. Prawdziwe wyzwanie polega na tym, aby te środki do końca wykorzystać. Wiele miejsca w dyskusji poświęcono programowi SAPARD. Ten program spełniał cele edukacyjne i dystrybuował pomoc w bardzo niewielkim zakresie. To nie jest program modernizacyjny dla polskiej gospodarki. To jest program, który ma nas przygotować do sięgania po fundusze strukturalne. Rolnicy nauczyli się, że raz w roku można złożyć wniosek o dofinansowanie inwestycji. Pytaliście państwo, do kiedy będzie funkcjonował program SAPARD. Decyzja w dużej mierze należy do nas. To będzie decyzja polityczna. Z jednej strony chcielibyśmy do końca wykorzystać środki związane z programem SAPARD, ale jednocześnie nie możemy finansować tych samych zadań z funduszy strukturalnych. Możemy wybierać. Albo do końca wykorzystamy środki z programu SAPRD, albo zdecydujemy się korzystać z funduszy strukturalnych. Wszystko zależy od tego, kiedy będziemy gotowi, aby wdrożyć programy strukturalne. Komisja Europejska stwierdziła, że środki strukturalne będą dostępne od stycznia 2004 r. Nie mogę się zgodzić z wypowiedzią posła Piotra Krutula, że rząd będzie negocjował warunki wdrożenia Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich w maju przyszłego roku.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#ZofiaKrzyżanowska">Chcemy zakończyć tę procedurę i poznać wszystkie uwagi Komisji Europejskiej do końca tego roku. Rzeczywiście wynegocjowany Plan Rozwoju Obszarów Wiejskich zostanie oficjalnie przekazany do Brukseli w maju 2004 r. Jeśli wszystko będzie już wynegocjowane, Komisja Europejska uruchomi te programy w ciągu dwudziestu dni. Jeszcze raz powtarzam, że mamy możliwość korzystania z funduszy strukturalnych już od stycznia przyszłego roku. To jest jednak ryzyko dla naszego budżetu. Bogate państwa członkowskie mogą wydawać od 1 stycznia środki na realizację projektów, ale jeśli się okaże, że niektóre projekty czy zapisy Planu nie zostały zaakceptowane, inwestycje będą finansowane z budżetu krajowego. Polska nie ma takich możliwości finansowych. Sądzę, że idea stworzenia ustawy górskiej, zwłaszcza w ujęciu działań ponadnarodowych, jest warta zachodu. Nie możemy jednak łączyć tego z wyraźnymi dopłatami do konkretnych gałęzi produkcji rolnej. To trzeba połączyć z rozwojem regionalnym. Uważam zatem, że przede wszystkim należy wykorzystać środki i instrumenty dostępne w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Ponadto nie jest jeszcze za późno, aby na tym terenie wskazać produkty regionalne. To jest proces ciągły. To nie jest tak, że upłynął jakiś termin i nic już nie możemy zrobić. Uzyskanie znaków regionalnych dla produktów jest bardzo kosztowne i długotrwałe, ale w ostatecznym rachunku się opłaca. Myślę, że musimy tego dokonać. We Francji tego typu działania są mocno wspierane przez oddolne inicjatywy samorządowe. To społeczność lokalna powinna zdefiniować zadania i strategię rozwoju regionu. Tego typu inicjatywy rozwoju regionu mają szanse powodzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WojciechMojzesowicz">Prezydium Komisji zaproponuje państwu projekt dezyderatu. Bardzo proszę posła Andrzeja Aumillera o odczytanie tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#AndrzejAumiller">„Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi na posiedzeniu w dniu 21 października 2003 r. w Piechowicach (Sudety), poświęconym rozwojowi obszarów górskich, perspektywom ekonomicznym gospodarstw rolnych na tych terenach oraz zamierzeniom legislacyjnym dotyczącym tej problematyki, stwierdza że: 1. Gospodarstwa położone na terenach górskich i podgórskich w wyniku zmian ustrojowych ostatnich lat i wprowadzenia gospodarki rynkowej, a co za tym idzie, likwidacji postanowień uchwały górskiej i dopłat do cen niektórych artykułów rolnych, znalazły się trudnej sytuacji ekonomicznej. Gospodarstwa te staną za chwilę wobec wzmożonej konkurencji ze strony rolnictwa unijnego. 2. Komisja zwraca uwagę na fakt, że rolnictwo podgórskie i górskie funkcjonuje w warunkach krótszego okresu wegetacji, niższych wydajności, braku specjalistycznego sprzętu do pracy na stokach itd. 3. Rozwój górskich obszarów wiejskich musi zostać uzupełniony o alternatywne źródła dochodu w tym agro i ekoturystykę, a także o produkcję, sprzedaż, promocję i rejestrację produktów lokalnych i regionalnych. Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi zwraca się do rządu, który negocjuje aktualnie ostateczny kształt konstytucji europejskiej, by wystąpił o uwzględnienie specyfiki terenów górskich w jej tekście. Z podobnym apelem zwróciły się już do swoich rządów grupy deputowanych z Francji i Włoch, górskie organizacje pozarządowe z Europejskim Stowarzyszeniem Parlamentarzystów i Samorządowców Ziem Górskich. Uwzględnienie tej specyfiki pozwoli bowiem na pełne wprowadzenie zasad zrównoważonego rozwoju terenów górskich, a więc z jednej strony na zachowanie dziedzictwa naturalnego, z drugiej zaś na rozwój społeczno-gospodarczy tych terenów gwarantujących godne życie ich ciężko pracujących mieszkańców”.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa ma uwagi do projektu dezyderatu?</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PiotrKrutul">Dlaczego nie wspominamy tutaj o potrzebie wpisania w tekst konstytucji europejskiej gospodarstw rodzinnych? Dbajmy o całą Polskę, a nie tylko o tereny górskie.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WojciechMojzesowicz">Proponuję, aby nie rozszerzać projektu o dalsze żądania. Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za przyjęciem dezyderatu? Stwierdzam, że Komisja jednomyślnie przyjęła dezyderat w proponowanym brzmieniu. Zamykam wyjazdowe posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>