text_structure.xml
37.7 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram posiedzenie Komisji Gospodarki. Dzisiejsze posiedzenie jest poświęcone pierwszemu czytaniu rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo zamówień publicznych (druk nr 4173). Druk rządowy uzasadnia Prezes Rady Ministrów, ale w jego imieniu będzie występował prezes Urzędu Zamówień Publicznych Tomasz Czajkowski. Mamy druk, do którego jest zgłoszona opinia prawna Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu z 29 czerwca 2005 r. Do tej pory wpłynęły do nas stanowiska i opinie: Krajowej Izby Gospodarczej z dnia 4 lipca 2005 r., Porozumienia Urbanistów, Architektów i Inżynierów Budownictwa z dnia 5 lipca 2005 r., Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych z dnia 29 czerwca 2005 r., prezesa Związku Rzemiosła Polskiego z dnia 24 czerwca 2005 r. oraz Związku Banków Polskich z dnia 4 lipca 2005 r. Większość tych stanowisk i opinii jest w sekretariacie i można je stamtąd pobrać. Niektóre wpłynęły dosłownie przed chwilą i być może nie są jeszcze skopiowane, ale będą dostępne w naszym sekretariacie. Spotykamy się na pierwszym czytaniu tak de facto pod koniec kadencji Sejmu, więc gdy się patrzy nie tylko na objętość tej ustawy, ale też na jej wagę zagadnień, które reguluje, to oczywiście trudno sądzić, żeby ta ustawa mogła być przyjęta. Postanowiłem w porozumieniu z prezesem Tomaszem Czajkowskim, żebyśmy przeprowadzili pierwsze czytanie tzw. otwarcie ustawy, bo to daje nam szansę zapoznać się z projektem i z zawartymi w nim propozycjami. W Sejmie jest rządowy projekt ustawy, który dotyczy nietracenia biegu legislacyjnego projektów ustaw, które mają na celu dostosowanie prawa polskiego do prawa UE. Nie wiem, czy ta ustawa ma szansę na przyjęcie. Nasze posiedzenie otwierające prace nad projektowaną ustawą może spowodować, że w kolejnej kadencji będzie procedowana dalej, a nie od nowa. Otwieram pierwsze czytanie i oddaję głos prezesowi Tomaszowi Czajkowskiemu w celu przedstawienia uzasadnienia projektu ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#TomaszCzajkowski">Z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów mam zaszczyt reprezentować rząd podczas prac parlamentarnych nad projektem ustawy nowelizującej Prawo zamówień publicznych. Mam też zaszczyt przedstawienia uzasadnienia do przedłożenia rządowego zawierającego projekt nowelizacji tej ustawy. Bardzo obszerne uzasadnienie zostało załączone do projektu nowelizacji, stąd też czuję się zwolniony z jakiegoś szerszego odnoszenia się do poszczególnych instytucji czy regulacji, jakie są zawarte w tym przedłożeniu. Chciałbym natomiast skoncentrować uwagę na problemach najważniejszych, na kluczowych nowych instytucjach, które zgodnie z prawem europejskim proponujemy wprowadzić do polskiego Prawa zamówień publicznych oraz na kilku aspektach, które wiążą się z wprowadzeniem nowych rozwiązań. Po pierwsze, to stwierdzenie jest oczywiste, ale chciałbym wyraźnie podkreślić, że nowelizacja nie jest spowodowana potrzebą zmiany przyjętego niespełna 18 miesięcy temu Prawa zamówień publicznych, ale - jak to ujął przewodniczący, poseł Adam Szejnfeld - wynika z obowiązku implementowania do naszego prawa nowych rozwiązań zawartych w prawie europejskim. Tak się niedobrze dla naszego prawa stało, że zwlekaliśmy, nie ukrywam, dość długo, z przedłożeniem projektu nowego Prawa zamówień publicznych, licząc na to, że będą wcześniej ogłoszone nowe dyrektywy, które będziemy mogli w nim uwzględnić. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że - niestety - nowe dyrektywy zostały ogłoszone w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej, dokładnie 30 kwietnia. Stąd też nie mogły być uwzględnione w procedowanym wcześniej projekcie Prawa zamówień publicznych. Co więcej, chcę wyraźnie podkreślić, iż dodatkowo obie dyrektywy Parlamentu i Rady ogłoszone 30 kwietnia 2004 r. zostały zmienione 28 października 2004 r. Cały czas pracujemy na nieoficjalnym polskim tłumaczeniu tych dyrektyw, ponieważ zgodnie z normami obowiązującymi w UE przed wejściem Polski do UE nie było obowiązku publikowania dyrektyw w języku polskim. Mówię o tym tylko w celu wyjaśnienia sytuacji. Kwestia druga. Poddaliśmy ten projekt, jak zawsze kiedy procedujemy czy przygotowujemy propozycję zmian w Prawie zamówień publicznych, bardzo szerokim konsultacjom społecznym. Spotykaliśmy się z kilkudziesięcioma podmiotami, partnerami społecznymi, środowiskami, które są zainteresowane tym prawem czy też uczestniczą w rynku zamówień publicznych. Rozmawialiśmy z ekspertami funkcjonującymi w systemie zamówień publicznych, tak aby te wszystkie zmiany, które proponujemy, były bardzo dokładnie przedyskutowane, omówione, skonsultowane. Chcę tylko informacyjnie powiedzieć, że stosunkowo długo trwały też uzgodnienia międzyresortowe. Jak w zwykle w ramach konsultacji, jak i uzgodnień międzyresortowych, treść zarówno dyskusji, wniosków, jak i propozycji znacznie odbiegała od tego, co zawarte było w projekcie przygotowanego przedłożenia rządowego. Generalnie prawie wszystkie zmiany, które proponujemy, wynikają bezpośrednio i wprost z obydwu przywołanych wcześniej w uzasadnieniu i przeze mnie przed chwilą dyrektyw.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#TomaszCzajkowski">Jest też kilkanaście zmian, które wynikają z innych przesłanek. Po pierwsze, z konieczności dostosowania przepisów ustawy do zmian, które pojawiły się w innych ustawach po 29 stycznia 2004 r., a więc po dacie uchwalenia przez Sejm tej ustawy. Mam tu na myśli np. ustawę o podatku od towarów i usług (w zakresie obrotu wewnątrzwspólnotowego), ustawę o informatyzacji działalności niektórych podmiotów realizujących zadania publiczne, ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Po drugie, z konieczności uwzględnienia uchwały Sądu Najwyższego, który się wypowiedział w sprawie naszej ustawy. Po trzecie, z konieczności uwzględnienia zaleceń rządu dotyczących udrożnienia procedur związanych z absorpcją środków pochodzących z funduszy europejskich. Podkreślam, że są to zmiany niewielkie. Jest ich kilka czy kilkanaście. Sądzę, że przy procedowaniu propozycji konkretnych zmian będzie okazja je pokazać. Wśród tych regulacji są bardzo drobne poprawki o charakterze legislacyjnym, technicznym, redakcyjnym, które nie mają żadnego wpływu na wartość merytoryczną ustawy. Wszelkie zmiany, które dotyczą implementacji prawa europejskiego, były bardzo dokładnie rozważane, analizowane, także w świetle doświadczeń, które zdobyliśmy w czasie wdrażania przepisów Prawa zamówień publicznych. Ta uwaga odnosi się przede wszystkim do tych przepisów czy norm prawa europejskiego, których wprowadzenie nie jest obligatoryjne. Dokładnie zważyliśmy przesłanki „za” i „przeciw” oraz określiliśmy, co w obecnym stanie dyscypliny finansów publicznych i sposobu realizowania Prawa zamówień publicznych jest korzystne, co jest oczekiwane i pożądane przez zamawiających i wykonawców, a co jeszcze nie do końca może czy powinno być w takim zakresie i w takim rozmiarze implementowane do polskiego prawa. Zawsze postrzegaliśmy wdrażanie prawa europejskiego, dyrektyw nie jako cel sam w sobie, nie jako proste przepisanie czy przeniesienie tych norm, ale jako środek prowadzący do celu, jakim jest dobre, przyjazne, korzystne Prawo zamówień publicznych, które obowiązuje w Polsce. Najistotniejsze zmiany, jakie proponuje przedłożony projekt, dotyczą nowych instytucji udzielania zamówień publicznych. Mają one istotne znaczenie systemowe. Pojawia się nowy tryb udzielania zamówień, mianowicie dialog konkurencyjny. Dość długo zastanawialiśmy się nad tym, czy proponować wprowadzenie tego trybu, czy też nie, bowiem jest taka możliwość, a nie obowiązek krajów członkowskich. Wysłuchiwaliśmy opinii bardzo licznych ekspertów w tej sprawie, dyskutowaliśmy na ten temat. W rezultacie proponujemy wprowadzenie tego trybu, uważając, że jest on korzystny, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy będziemy mieli do czynienia z zamówieniami skomplikowanymi, a dotyczącymi np. projektów infrastrukturalnych, technologii informatycznych lub projektów, które obejmują złożone procesy finansowe. Chcę podkreślić, że tego rodzaju procedura jest specjalnie jak gdyby stworzona w celu realizowania przedsięwzięć w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. To jest właśnie to, czego nam na ten moment brakuje, jeśli wejdzie w życie i będzie realizowana niedawno przyjęta ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#TomaszCzajkowski">Sądzę, że mogę czuć się zwolniony z charakteryzowania tego trybu, ponieważ wynika on z treści projektu i jest omówiony w uzasadnieniu. Zgłoszę tylko generalne uwagi czy wskażę na te aspekty, które uważam za najistotniejsze w odniesieniu do tej instytucji, jak również kolejnych instytucji prawnych. Kolejną nową instytucją, którą proponujemy wprowadzić do systemu, jest dynamiczny system zakupów. Nie jest to odrębny tryb udzielania zamówień publicznych. Nowym trybem, który się pojawia, jest tylko dialog konkurencyjny, o którym mówiłem wcześniej. Dynamiczny system zakupów znajduje zastosowanie w ramach przetargu nieograniczonego. Jest to raczej sposób udzielania zamówień, a nie tryb, w jakim te zamówienia będą udzielane. Pozwala on na stworzenie swoistej bazy wykonawców dopuszczonych do tego, co nazywamy dynamicznym systemem zakupów czyli wykonawców, którzy spełniają postawione wcześniej warunki podmiotowe ubiegania się o określony rodzaj zamówień. Wcześniej przeszli oni weryfikację, sprawdzenie, czy spełniają warunki podmiotowe i czy może im być w sposób uproszczony, przy pomocy instrumentów elektronicznych, udzielone zamówienie, co pozwoli na odformalizowanie postępowań na dostawy lub usługi i tym samym pozwoli ograniczyć nakłady finansowe, a także znacznie skróci czas związany z organizacją postępowania i udzieleniem zamówienia. Trzecia nowa instytucja, nowa i nienowa, ale w nowym jak gdyby wydaniu, która się pojawia w projekcie, dotyczy rozszerzenia możliwości zawierania umów ramowych także na podmioty z sektora finansów publicznych. Jak wiemy, jest to instytucja znana w Prawie zamówień publicznych, w tej chwili obowiązuje jednakże wyłącznie w stosunku do zamawiających sektorowych. Zgodnie z nowym unormowaniem europejskim proponujemy rozszerzenie tej instytucji na inne podmioty, poza sektorem użyteczności publicznej. Nie będę uzasadniał zalet tego rozwiązania, bo są one powszechnie znane. Instytucja ta została zaakceptowana w tym sektorze i myślę, że będzie dobrze przyjęta przez innych uczestników systemu, którzy taką możliwość uzyskają. Kolejną nową instytucją jest wprowadzenie aukcji elektronicznej, ale rozumianej inaczej niż obecna aukcja elektroniczna. Za moment wyjaśnię, o co chodzi. Dlaczego ta nazwa pojawiła się w innym miejscu w odniesieniu do innej instytucji, mimo że obecnie Prawo zamówień publicznych taką instytucję pod tą nazwą przewiduje? Termin „aukcja elektroniczna” jest użyty dosłownie przez prawo europejskie i my, gdybyśmy próbowali tutaj cokolwiek zmieniać, narazilibyśmy się na duże kłopoty, poczynając od możliwości realizacji obowiązku publikacyjnego w dzienniku urzędowym Komisji Europejskiej aż do nieporozumień terminologicznych także na innych polach. Stąd też tak naprawdę pozostała nam jedynie możliwość zmiany nazwy naszej dotychczasowej aukcji elektronicznej, natomiast w przypadku instytucji, o której mówię, chcemy wprowadzić - zgodnie z dyrektywami - nazwę „aukcja elektroniczna”. Na czym będzie polegała aukcja elektroniczna w nowym wydaniu? Jest to swoista dogrywka, która może być zastosowana. Nie chodzi tu o obowiązek zamawiającego przy udzielaniu zamówień w trybie przetargu nieograniczonego, ograniczonego lub negocjacji z ogłoszeniem, a więc tych najbardziej konkurencyjnych i otwartych procedur, które przewiduje Prawo zamówień publicznych.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#TomaszCzajkowski">W ramach tej dogrywki można będzie uwzględniać kryteria inne niż cenowe; cenowe także, ale i inne. Jest też różnica w stosunku do obecnej aukcji, gdzie obowiązuje tylko cena. Proponujemy jednak tylko kryteria kwantyfikowalne, mierzalne, które mogłyby być oceniane przez odpowiedni program komputerowy. To jest oczywiście warunek istotny, dlatego że w ramach tej aukcji, w ramach dogrywki wszystko odbywa się za pomocą Internetu i jest prowadzone przez odpowiedni program komputerowy w czasie rzeczywistym. Oznacza to, że cała procedura odbywa się, umownie rzecz biorąc, w dwóch etapach. Pierwszy jest to etap papierowy, klasyczny, a drugi, czyli dogrywka odbywa się w formie elektronicznej. Zobaczymy, jak to się przyjmie. Czy będzie tak z nową instytucją, jak z aukcją elektroniczną, że po pierwszym okresie dużego zainteresowania i dość szerokiego wykorzystywania tego trybu zainteresowanie bardzo szybko spadło? W tej chwili mamy niewielkie wykorzystanie możliwości udzielenia zamówienia w tym trybie. Mam nadzieję, że w ramach informatyzacji całego systemu, w ramach upowszechniania się podpisu elektronicznego będzie to forma, którą się zainteresuje większość zamawiających i będzie ona praktycznie stosowana. Proponujemy wprowadzenie instytucji centralnego zamawiającego. To także nie jest instytucja obligatoryjna. Jej utworzenie pozostawione jest decyzji Prezesa Rady Ministrów, natomiast taka możliwość ma być wprowadzona. Uważamy, że taka możliwość okaże się bardzo skuteczna. Centralny zamawiający będzie mógł dokonywać zakupów scentralizowanych przede wszystkim na rzecz administracji rządowej, ale także na rzecz innych podmiotów, innych zamawiających, którzy będą tym zainteresowani, co w sposób oczywisty doprowadzi do oszczędności i racjonalizacji zakupów. Tego typu doświadczenia ma wiele krajów. Mieliśmy okazję obserwować te doświadczenia i korzyści płynące z tego rodzaju rozwiązań przede wszystkim u Włochów, ale nie tylko. Wszystko wskazuje na to, że jest to instytucja, którą należy wprowadzić. Kolejny pakiet zmian dotyczy rozwiązań, które można określić jako liberalizujące, ułatwiające i upraszczające sposób udzielania zamówień publicznych. Są to rozwiązania zgodne przede wszystkim z tym, co jest w preambule dyrektyw, które wskazują bardzo wyraźnie i zdecydowanie, że zawieranie umów przez sektor publiczny powinno być w miarę możliwości zbliżone do zasad, jakie w tym zakresie obowiązują w sektorze prywatnym. Po pierwsze, proponujemy odstąpienie od wymogów podejmowania jakichkolwiek decyzji administracyjnych Prezesa Urzędu w odniesieniu do zamówień sektorowych. Praktycznie niknie ingerencja administracyjna Prezesa Urzędu w tym obszarze. Decyzje - zgodnie z unormowaniami ustawowymi - pozostaną w rękach zamawiających sektorowych. Po drugie, proponujemy wydłużenie terminu umów zawieranych bez wymaganej zgody Prezesa Urzędu z trzech do czterech lat, czyli wydłużamy termin kontraktowania o rok. Po trzecie, proponujemy odstąpienie od obowiązku stosowania norm w zamówieniach, jeśli ze względu na specyfikę lub prostotę stosowanie tych norm nie znajduje uzasadnienia. Po czwarte, proponujemy istotne skrócenie terminów w postępowaniach, w których stosuje się elektroniczne formy komunikacji.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#TomaszCzajkowski">Do tego tematu wrócę w kilku zdaniach, mówiąc o kolejnym kroku w odniesieniu do informatyzacji systemu zamówień publicznych. Sygnalizuję to w tym momencie, ponieważ to także przyczyni się do uproszczenia i skrócenia procedur. Proponujemy też w kolejnych zmianach odstąpienie od obowiązku przesyłania informacji o zamówieniach. Mamy obecnie obowiązek przesyłania informacji do dwóch odrębnych ośrodków publikujących: do Biuletynu i do Dziennika Urzędowego Komisji Europejskiej. O miejscu przekazania ogłoszenia i jego publikacji będzie decydowała wartość zamówienia, a nie przepis prawa nakazujący publikacje tu i tam. Proponujemy zastąpienie obowiązku publikacji ogłoszeń o planowanych zamówieniach prawem. Nie będzie to obowiązek a prawo, które umożliwi skrócenie terminów w tych postępowaniach, których ogłoszenie dotyczyło. Jest to swego rodzaju zachęta czy bonus dla zamawiającego, w sytuacji kiedy on już nie ma takiego prawnego obowiązku, a tylko możliwość publikacji ogłoszenia. Jeśli chodzi o rozszerzenie możliwości korzystania ze środków elektronicznych, to generalnie można stwierdzić, że ten projekt czyni kolejny poważny krok w kierunku informatyzacji czy elektronizacji polskiego systemu zamówień publicznych. Jest to kolejny krok po tym, który zrobiliśmy w Prawie zamówień publicznych. Po pierwsze, następuje zrównanie formy elektronicznej dokumentów i oświadczeń składanych w postępowaniu z ich formą pisemną, niezależnie od wartości przedmiotu zamówienia. Wszystkie przedkładane dokumenty, wnoszone w formie elektronicznej, w sensie formalno-prawnym mają takie samo znaczenie, jak tego rodzaju dokumenty wnoszone w formie tradycyjnej, papierowej. Po drugie, chyba dużo nie zaryzykuję, mówiąc, że jest to praktycznie maksimum, co można zrobić. W rezultacie zwiększa się możliwość komunikowania zamawiających z wykonawcami przy użyciu środków elektronicznych. W tej chwili w Polsce sytuacja pod tym względem wygląda bardzo dobrze, a w porównaniu z innymi krajami UE wypadamy wręcz znakomicie. Dla ciekawości chciałbym przekazać jeden wskaźnik. U nas procent ogłoszeń przekazywanych do Biuletynu Zamówień Publicznych w formie elektronicznej, drogą internetową, kształtuje się średnio na poziomie 60%, a średnio w krajach unijnych ten wskaźnik kształtuje się na poziomie 10%. Jesteśmy tutaj bardzo do przodu, a chcemy, żebyśmy nie tylko przy komunikowaniu się przy ogłoszeniach, ale także w innych sytuacjach, przede wszystkim przy bezpośredniej komunikacji na linii zamawiający - wykonawcy wprowadzali szerzej niż dotychczas formy elektroniczne. Zachęcamy do tego w sposób bardzo wyraźny. Przykład jest taki, że jeżeli zamawiający przy przetargu nieograniczonym czy ograniczonym udostępni specyfikację istoty warunków zamówienia na stronie internetowej, to będzie mógł skrócić termin składania ofert o pięć dni. Jest to kolejny bonus, który uzyskuje zamawiający stosujący elektroniczne formy komunikowania. Proponujemy też pewne zmiany w zakresie ogłoszeń. Już częściowo wspomniałem o tym, ale chciałbym o jednej kwestii powiedzieć, na którą szczególnie zwracam państwa uwagę. Kwoty progowe, od których powstaje obowiązek przekazania ogłoszeń urzędowi oficjalnych publikacji Wspólnot Europejskich podlegają okresowym przeglądom i zmianom.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#TomaszCzajkowski">Dyrektywy przewidują, że te progi będą zmieniane co dwa lata. Dlatego też proponujemy, aby nie wpisywać do ustawy progu, od którego powstaje obowiązek publikacyjny w Dzienniku Urzędowym, ponieważ powodowałoby to konieczność średnio co dwa lata nowelizacji ustawy, w zależności od tego, jak będzie zmieniany ten próg decyzjami Komisji Europejskiej. Chcemy, żeby odbywało się to w drodze rozporządzenia wydawanego przez Prezesa Rady Ministrów. W tej sprawie proponujemy stosowną delegację w ustawie. Myślę, że jest to uzasadnione, gdyż trudno sobie wyobrażać regularne procedowanie co dwa lata, wedle całej ścieżki legislacyjnej tylko z tego powodu, że zmienia się próg wartości zamówienia, określający dla podmiotów obowiązek publikacyjny. O rezygnacji z obowiązku publikacji wstępnego ogłoszenia informacyjnego już mówiłem. Przechodzimy tutaj z obowiązku na prawo. Powiem jeszcze o innych zmianach, które nie dotyczą wprost czy nie wywodzą się wprost z dyrektyw, a jedynie pośrednio. Po pierwsze, proponujemy, aby była możliwość zmiany warunków udziału w postępowaniu oraz kryteriów oceny ofert w sytuacji, w której nakazuje to wyrok zespołu arbitrów. Jak wiemy, w tej chwili istnieje bezwzględny zakaz zmiany warunków i kryteriów oceny ofert, nawet wówczas, kiedy jakimś sposobem zespół arbitrów orzeknie czy nakaże taką zmianę. Jest to podyktowane względami praktycznymi. W sytuacji, w której taka konieczność nastąpi i wyrok zespołu arbitrów to stwierdzi, nie będzie trzeba unieważniać całego postępowania, tylko będzie można dokonać takiej zmiany. Zwiększamy możliwość skrócenia terminu składania ofert przy zamówieniach poniżej progów unijnych. Doprecyzowujemy, że skarga na wyrok zespołu arbitrów przysługuje także zamawiającemu. Jest to zgodne ze wspomnianą przeze mnie wcześniej uchwałą Sądu Najwyższego i rozwiewa to liczne wątpliwości, które w tym zakresie powstawały. Proponujemy też podniesienie progu, od którego obowiązuje tzw. tryb zaostrzony czy tryb postępowania objętego obligatoryjną kontrolą instytucji kontrolnych z 5 mln na 10 mln euro w przypadku dostaw i usług i z 10 mln na 20 mln euro w przypadku robót budowlanych. To też jest zgodne z zaleceniem zespołu ds. udrożnienia ścieżki związanej z absorpcją środków europejskich. Proponujemy, aby kontrole obowiązkowe kończyło wydanie decyzji administracyjnej, a nie - jak dotychczas - bliżej nieokreślone co do zasady, formy i obowiązywania zalecenia informacji pokontrolnej i zalecenia pokontrolne, co przewiduje obecna ustawa. Podam informacje statystyczne w świetle opinii, którą przedstawiło Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu co do objętości tej ustawy. Ona ma rzeczywiście stosunkowo dużą objętość, wagowo że tak powiem jest spora, ale w naszym przekonaniu jest to zgodne z Zasadami Techniki Prawodawczej. Polegają one m.in. na tym, że jeśli zmienia się systematyka, jeśli zmienia się kolejność artykułów, w jakikolwiek nawet najdrobniejszy sposób, to trzeba przytoczyć konkretne przepisy w nowym brzmieniu. W związku z tym musimy powtórzyć praktycznie w wielu wypadkach w całości to, co obecnie znajduje się w ustawie. Zmianami merytorycznymi dotknięte jest 49 przepisów obecnej ustawy, 13 przepisów zostaje uchylonych, a w ramach tych zmian pojawia się 19 nowych przepisów.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#TomaszCzajkowski">Objętościowo nie jest to wcale tak wiele. Pełna zgoda jest co do tego, że są to zmiany o znaczeniu systemowym, fundamentalnym, w istotny sposób zmieniające polski system zamówień publicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram dyskusję nad pierwszym czytaniem projektu ustawy z druku nr 4173.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MarekSawicki">W takim ministerstwie, jak nie istniejące już Ministerstwo Łączności był jeden wiceminister, który na końcu każdej kadencji zawsze zgłaszał gotowość i chęć zmiany Prawa telekomunikacyjnego i pocztowego. Zmieniały się różne koalicje, a on był wiceministrem dwanaście lat. Jestem przekonany, że pan prezes akurat nie po to wnosi nam nowelizację, żeby przedłużyć swoją kadencję, bo oczywiście po zmianie ekipy rządzącej nie będzie komu dokończyć tej legislacji. Panie prezesie, dyrektywy zmieniły się w kwietniu ubiegłego roku, mamy lipiec 2005 r. Żeby panu nie utrudniać pracy i żebyśmy wszyscy mieli satysfakcję z dobrze wypełnionego obowiązku, proponuję Komisji powołanie podkomisji. Być może uda się przez najbliższe pół roku ten projekt zrealizować. Jestem przekonany, że ze względu na tak ważną nowelizację marszałek Włodzimierz Cimoszewicz przedłuży nam kadencję i uda się projekt uchwalić.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AdamSzejnfeld">Rozumiem, że to był żart czy ironia, natomiast nie wniosek do odnotowania przez media, że chcemy przedłużyć kadencję. Jest wniosek o powołanie podkomisji. Czy ktoś chce jeszcze zabrać głos? Nie słyszę. Kilka zdań ode mnie. Oczywiście, że jeśli już ten projekt jest, a jak rozumiem i z uzasadnienia pisemnego, i z uzasadnienia pana prezesa wynika, że główną przyczyną jest dostosowanie ustawy do nowych dyrektyw, które ukazały się w kwietniu ubiegłego roku, to jednak trzeba się zastanowić i zebrać materiał informacyjny. Mam nadzieję, że pan prezes i Urząd Zamówień Publicznych, i Komisja to zrobią. Informuję, że wystąpiłem już do praktycznie wszystkich organizacji gospodarczych zrzeszających przedsiębiorców, a także do organizacji zrzeszających zamawiających o kierowanie uwag i propozycji do Komisji w sprawie projektowanej ustawy. Uważam, że taka ustawa, jak Prawo zamówień publicznych powinna być niebywale stabilna. Są takie ustawy, które powinny być fundamentem systemu prawnego i gospodarczego w Polsce. Jeśli już je zmieniamy, a w tym przypadku, jak rozumiem, niekoniecznie z własnej chęci, ponieważ zmuszają nas do tego nowe dyrektywy UE, to powinniśmy wykorzystać ten moment do zebrania naprawdę wszystkich uwag, propozycji, postulatów, które w spokojnej niekampanijnej atmosferze będą przeanalizowane. Te, które będą słuszne, powinny być uwzględnione, żeby ustabilizować to prawo na lata. Przypomnę, że uchwaliliśmy Prawo zamówień publicznych, nową ustawę, w ubiegłym roku. Poprzednia była wielokrotnie zmieniana. Praca, która będzie prowadzona nad projektem z druku nr 4173, obojętnie czy to będzie ten druk, czy nowy, powinna dać szansę na wykorzystanie także wszystkich innych doświadczeń minionego roku, tak żeby ustabilizować i dobrze umocować Prawo zamówień publicznych w systemie polskiego prawa.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#GrzegorzBuczek">Mam nadzieję, że przynajmniej część z państwa zorientowała się z doniesień prasowych, że ostatnio w Warszawie kilka bardzo znaczących konkursów i przetargów zostało unieważnionych, głównie z przyczyn formalnych, z powodu niemożności zlikwidowania drobnych błędów formalnych w dokumentacji przetargowej, które tak naprawdę nie miały - wedle mojej przynajmniej wiedzy - w dwóch przypadkach charakteru merytorycznego. Chcę się odwołać do tekstu Mariana Lemke opublikowanego wczoraj w „Rzeczypospolitej” pt. Poważne konsekwencje błahych błędów. Omówiono tam szczegółowo regulację, zgodnie z którą wprowadzony do ustawy o zamówieniach publicznych przepis umożliwiał zamawiającym w myśl art. 51 dyrektywy 2004/18 wezwanie wykonawców do uzupełnienia zaświadczeń i dokumentów przedłożonych na podstawie art. 45 i 50 lub do ich wyjaśnienia. Ten artykuł został skreślony. Obecnie jego odpowiednik, art. 26 ust. 3 Prawa zamówień publicznych, różni się w tym względzie od dyrektywy unijnej. Chciałem się zapytać, żeby nie wracać do genezy tej zmiany, czy w zaproponowanych kompleksowych zmianach ustawy, dostosowujących ją do dyrektywy unijnej, wraca się do przepisu umożliwiającego uzupełnianie dokumentacji, a jeżeli nie, to dlaczego, zwłaszcza że tyle mówimy o dostosowaniu ustawy - Prawo zamówień publicznych do dyrektywy unijnej. Nie będę tego wszystkiego szczegółowo uzasadniał. Artykuł pana Mariana Lemke jest ogólnie dostępny, a ja w całości podpisuję się pod tym tekstem, zwłaszcza w ocenie negatywnych skutków przepisów dla prowadzonych przedsięwzięć. Chcę powiedzieć, że autor koncentruje uwagę na dużych przetargach. To jest jeszcze bardziej uciążliwe dla małych i średnich przetargów. Drobne uchybienia, które w tych przypadkach mogłyby być uzupełnione, tym bardziej destrukcyjnie oddziałują na takie przetargi.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AdamSzejnfeld">Proszę o krótkie wypowiedzi, bo został zgłoszony wniosek formalny o powołanie podkomisji, a chcę jeszcze oddać głos panu prezesowi i będziemy puentować pierwsze czytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanuszJaworski">Uważamy, że propozycja, która tutaj została zgłoszona, o powołanie podkomisji jest ze wszech miar istotna, dlatego że - jak to przedstawił prezes Tomasz Czajkowski - mamy podobno pełny zakres dostosowania obowiązującego prawa do dyrektyw unijnych. Tymczasem jest on niepełny. Mamy kilkanaście postulatów i uwag, które powołują się na konieczność dostosowania do dyrektywy 2004/18. Prosiłbym o uwzględnienie ich w dalszym procedowaniu, jeżeli projektowana ustawa zostanie skierowana do podkomisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AdamSzejnfeld">Potwierdzam, panie prezesie, że i do mnie lawinowo zaczynają wpływać informacje w różnej formie, także ustnej, o blokowaniu się zamówień publicznych w Polsce, o tym, że przepisy dające prawo ochrony interesów oferentów są wykorzystywane do blokowania procedur i przez to tworzy się problemy zamawiającym, a więc organom administracji publicznej. Wydaje mi się, że należy się temu przyjrzeć. Sam się zastanawiam, m.in. tworząc nową ustawę, dlaczego tak jest. Właśnie poprawialiśmy poprzednią, by wyeliminować to zjawisko. Zjawisko nie zostało wyeliminowane, a nawet się pogłębia, chyba że to tylko takie wrażenie. Pan prezes posiada dane statystyczne i wie, czy tak rzeczywiście jest. Natomiast my z liczby zgłoszeń i doniesień odnosimy wrażenie, że to zjawisko się poszerza, ale być może jest to efekt tego, że kiedyś nie donoszono, a teraz się donosi.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#TomaszCzajkowski">W ostatniej kwestii, o której pan przewodniczący zechciał powiedzieć, chciałbym poinformować, że rzeczywiście jest tak, że po uchwaleniu i wprowadzeniu w życie Prawa zamówień publicznych na rynku i w systemie mamy do czynienia z nowymi zjawiskami. Twierdzę i będę tego poglądu bronił, że są to zjawiska, które może nie teraz, ale niedługo okażą się korzystne dla polskiego systemu i że przechodzimy ten etap, który przejść musieliśmy. Uzasadnię to w sposób następujący. W momencie, w którym wprowadziliśmy pewną jawność procedur, poczynając od jawności ofert, a kończąc na jawności umów, chyba co do tego była pełna zgoda i w podkomisji, i w Sejmie, musieliśmy się liczyć z tym, że wywoła to określone skutki. Mówiąc w dużym uproszczeniu, konkurencja, która ubiega się o zamówienie, obok podmiotu składającego ofertę, będzie bardzo uważnie analizowała wszystkie dokumenty i materiały wiążące się z tym postępowaniem, będzie analizowała bardzo dokładnie ofertę konkurenta i wyłapie każdy błąd, korzystając z prawa, które - jak byłem przekonany - świadomie wprowadzaliśmy. Konkurencja będzie swojego interesu prawnego broniła i będzie składała odwołania i skargi do sądu. Mamy z tym zjawiskiem po prostu do czynienia. Spotykam się także z dyskusją na ten temat w prasie. Jeśli już przywołujemy prasę, to niedawno ukazał się tekst opublikowany w „Pulsie Biznesu”, gdzie prezentowano tezę o potrzebie ograniczenia jawności dostępu do ofert. Jeśli państwo uznajecie, że to jest właściwa droga, to ja powiem, że nie. Uważam, że fundamentalną zasadą zamówień publicznych powinna być pełna jawność, transparentność i dostępność do dokumentów, jakie w trakcie tego postępowania powstają, czy są przedkładane. Nie dziwmy się temu, że jeśli te dokumenty czy materiały, poczynając od ofert, są dotknięte jakąś wadą, uchybieniem to jest to wykorzystywane i oprotestowywane w sytuacji, kiedy nie zrobi tego sam zamawiający. Przy okazji do wyjaśnienia jest kwestia art. 26 ust. 3, czyli możliwości uzupełniania dokumentów przedkładanych przez wykonawców. To się wiąże ze sobą. Chcę przypomnieć, że tego rodzaju możliwość istniała w uchylonej czy nieobowiązującej już ustawie o zamówieniach publicznych. Wówczas ta możliwość była powszechnie krytykowana jako rozwiązanie o charakterze korupcjogennym, które umożliwia manipulowanie i umawianie się zamawiających z określonymi oferentami. Ponadto zarzucano, że może to być wykorzystywane w ten sposób, że przetarg będzie rozgrywany w sposób nie do końca zgodny z prawem. Nie będę się silił w tym momencie na stwierdzenie, na ile było to prawdziwe, a na ile nie. Żadnych danych statystycznych ani innych stwierdzających rozmiar tego zjawiska nie posiadam, natomiast z całą pewnością takie sytuacje miały miejsce. Właśnie dlatego w Prawie zamówień publicznych proponowaliśmy zmianę ówcześnie obowiązującego przepisu, wprowadzając jednakże, za zgodą Komisji, rozwiązanie takie, które pozwalało na uzupełnienie dokumentów w sytuacjach, w których ich nieuzupełnienie groziłoby unieważnieniem postępowania. Takie rozwiązanie przyjęliśmy. Powszechnie pojawia się argument, z którym po części się zgadzam, dotyczący sytuacji, kiedy to uchybienie czy ten brak jest drobny i nieistotny. Jest też pytanie, jaki to brak, jakie uchybienie możemy uznać za drobne, a jakie nie? Jakie uzupełnienie jest rzeczywiście bardzo proste i jak to zapisać w ustawie, a jakie już nie i które grozi pozamerytorycznymi działaniami prowadzącymi do wypaczenia postępowania? Jestem otwarty na dyskusję na ten temat. Wnioski Stowarzyszenia Architektów Polskich. Spotykaliśmy się w trakcie prac nad projektem ze środowiskiem dwukrotnie, w tym raz ja osobiście. Nie słyszałem o dwunastu czy trzynastu postulatach, o których pan przed chwilą mówił, czy niezgodności tego, co proponujemy, z prawem unijnym.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#TomaszCzajkowski">Szkoda, że uwagi pojawiają się w tej chwili, a nie skorzystali państwo z bardzo długiego okresu konsultacji, jakie w tym zakresie się toczyły. Jeśli mogę dwa zdania powiedzieć do posła Marka Sawickiego, to - panie pośle - nie wiem, jakim sposobem łączy pan przedłożenie projektu rządowego, a zwłaszcza termin publikacji nowych dyrektyw przez Komisję Europejską z kadencją prezesa UZP czy przedłużaniem tejże kadencji. Nie widzę tutaj żadnego związku i rozumiem, że był to lepszy czy gorszy, ale pewnie żart. Podkreślam raz jeszcze, że z pełnym tekstem dyrektyw po wprowadzonych zmianach mieliśmy do czynienia od końca października ubiegłego roku. W pełni podzielając pogląd wypowiedziany przez przewodniczącego posła Adama Szejnfelda, staraliśmy się naprawdę długo i uporczywie dyskutować i konsultować przedkładane propozycje właśnie z tego powodu, że Prawo zamówień publicznych musi być stabilne, w możliwie szerokim zakresie akceptowane, bo nie zawsze i nie przez wszystkich, i nie w pełni, ale możliwie szeroko. Stąd też dużo czasu poświęciliśmy na konsultacje, uzgodnienia, rozmowy, dyskusje, także na uzgodnienia międzyresortowe. Proszę wybaczyć, ale nie jestem w stanie zaplanować przebiegu i terminów tych uzgodnień oraz zakresu, jakim są one objęte. Nikt nie może tego przewidzieć. Stąd jest tak jak jest. Mam pełną świadomość zarówno tego, w jakim czasie przedłożenie rządowe znalazło się w Sejmie i jakie są możliwości procedowania, ale uważam, że wykonałem obowiązek, jaki na mnie ciążył, przygotowując czy nadzorując przygotowanie tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#AdamSzejnfeld">Zamykam dyskusję nad pierwszym czytaniem. W dyskusji został zgłoszony wniosek o powołanie podkomisji. Jeżeli nie będzie sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjmuje ten wniosek. Sprzeciwu nie słyszę. Proszę o zgłaszanie kandydatur do podkomisji. Do tej pory zgłosili się posłowie: Adam Sosnowski, Zenon Tyma i Marek Sawicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AdamSosnowski">Zgłaszam posła Władysława Stępnia.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PawełPoncyljusz">Zgłaszam posłankę Alicję Olechowską.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AdamSzejnfeld">Na koniec kadencji bardzo wielu posłów chce pracować.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AlicjaOlechowska">Zgłaszam kandydaturę posła Pawła Poncyljusza.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#MarekSawicki">Chcemy pracować w następnej kadencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AdamSzejnfeld">Rozumiem, że to jest a propos przedłużenia kadencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanKlimek">Zgłaszam posła Adama Szejnfelda.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#AdamSzejnfeld">Mamy siedem osób. Szczęśliwa liczba. Czy jeszcze ktoś? Nie słyszę. A więc jeszcze raz odczytuję skład podkomisji: posłanka Alicja Olechowska (PO), poseł Paweł Poncyljusz (PiS), poseł Marek Sawicki (PSL), poseł Adam Sosnowski (SLD), poseł Władysław Stępień (SLD), poseł Adam Szejnfeld (PO), poseł Zenon Tyma (LPR). Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja powołała podkomisję w proponowanym składzie. Nie słyszę sprzeciwu. Stwierdzam, że Komisja powołała podkomisję. Proszę jej członków o pozostanie na Sali po zakończeniu obrad Komisji w celu ukonstytuowania się. Zamykam posiedzenie Komisji Gospodarki.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>