text_structure.xml
399 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
1069
1070
1071
1072
1073
1074
1075
1076
1077
1078
1079
1080
1081
1082
1083
1084
1085
1086
1087
1088
1089
1090
1091
1092
1093
1094
1095
1096
1097
1098
1099
1100
1101
1102
1103
1104
1105
1106
1107
1108
1109
1110
1111
1112
1113
1114
1115
1116
1117
1118
1119
1120
1121
1122
1123
1124
1125
1126
1127
1128
1129
1130
1131
1132
1133
1134
1135
1136
1137
1138
1139
1140
1141
1142
1143
1144
1145
1146
1147
1148
1149
1150
1151
1152
1153
1154
1155
1156
1157
1158
1159
1160
1161
1162
1163
1164
1165
1166
1167
1168
1169
1170
1171
1172
1173
1174
1175
1176
1177
1178
1179
1180
1181
1182
1183
1184
1185
1186
1187
1188
1189
1190
1191
1192
1193
1194
1195
1196
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 5.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczy na posiedzeniu Marszałek Sejmu Czesław Wycech.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#CzesławWycech">Wysoki Sejmie! W dniu 2 października 1958 r. Rada Państwa podjęła uchwałę w sprawie zwołania sesji Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#CzesławWycech">Uchwała ta brzmi:</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#CzesławWycech">„Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 2 Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Rada Państwa postanawia zwołać czwartą sesję Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na dzień 31 października 1958 r.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#CzesławWycech">Przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#CzesławWycech">Sekretarz Rady Państwa Julian Horodecki”</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#CzesławWycech">Na podstawie powyższej uchwały Prezydium Sejmu — zgodnie z art. 42 regulaminu Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej — ustaliło termin posiedzenia na dzień dzisiejszy.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#CzesławWycech">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#CzesławWycech">Powołuję na sekretarzy posłów Józefa Boreckiego i Stanisława Hasiaka.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#CzesławWycech">Protokół i listę mówców prowadzi poseł Józef Borecki.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#CzesławWycech">Proszę Posłów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#CzesławWycech">Protokół 25 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu żadnych zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#CzesławWycech">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#CzesławWycech">W dniu 13 Iipca bieżącego roku zmarł nagle w trakcie wykonywania swoich obowiązków poselskich zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia i Kultury Fizycznej poseł dr Michał Zając.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#CzesławWycech">Urodzony w dniu 21 Iipca 1895 r. we wsi Gniłowody woj. tarnopolskiego w niezamożnej rodzinie chłopskiej, kończy z odznaczeniem szkołę średnią w Brzeżanach, a następnie Wydział Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza i równocześnie Akademię Handlową we Lwowie. W roku 1923 uzyskuje stopień naukowy doktora praw.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#CzesławWycech">Pracę zawodową rozpoczął w 1922 r. w ubezpieczalniach społecznych i w tej dziedzinie pracował przez całe życie. Zdolny, pracowity i solidny, szybko zyskiwał uznanie za swoją pracę.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#CzesławWycech">W roku 1945 zostaje mianowany komisarzem organizacyjnym ubezpieczeń społecznych województwa katowickiego, w którym działa aż do śmierci, ostatnio na stanowisku dyrektora Wojewódzkiego Zarządu Ubezpieczeń Społecznych w Chorzowie.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#CzesławWycech">Michał Zając był od wielu lat aktywnym działaczem ruchu ludowego, zajmując różne odpowiedzialne stanowiska we władzach Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Ostatnio pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Wojewódzkiego Komitetu ZSL w Katowicach.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#CzesławWycech">Jednocześnie wspominamy go jako zasłużonego działacza ruchu zawodowego i rad narodowych. Był członkiem Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych w Katowicach, a także — bez przerwy od 12 lat — radnym miasta Katowic i — ostatnio — przewodniczącym Komisji Zdrowia i przewodniczącym Rady Seniorów Miejskiej Rady Narodowej w Katowicach.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#CzesławWycech">Wybrany w roku 1957 posłem na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z listy Frontu Jedności Narodu w okręgu wyborczym nr 91 w Zawierciu, powołany zostaje w Sejmie w skład Komisji Pracy i Spraw Socjalnych oraz Komisji Zdrowia i Kultury Fizycznej, w której z oddaniem pełni aż do ostatnich dni swego życia funkcję zastępcy przewodniczącego.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#CzesławWycech">Michał Zając pozostanie na długo w naszej pamięci jako człowiek szlachetny i pracowity, bezpośredni w obejściu, wrażliwy na niedolę ludzką i na codzienne troski ludzi pracy, otoczony szacunkiem i popularnością, jako oddany sprawie działacz ludowy i wybitny autorytet w sprawach ubezpieczeń społecznych. Odznaczony był Złotym Krzyżem Zasługi i Medalem X-lecia oraz pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#CzesławWycech">Proponuję, aby Wysoki Sejm uczcił pamięć zmarłego chwilą ciszy.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#komentarz">(Chwila ciszy)</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#CzesławWycech">Uważam, że Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zgodnie z art. 76 ust. 3 Ordynacji wyborczej stwierdził wygaśnięcie mandatu posła Michała Zająca z dniem 13 Iipca 1958 r. — wskutek śmierci.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu otrzymało od obywatela posła Józefa Bruskiego zawiadomienie o zrzeczeniu się mandatu poselskiego, uzyskanego w okręgu wyborczym nr 15 w Toruniu.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#CzesławWycech">W myśl art. 76 ust. 3 Ordynacji wyborczej do Sejmu PRL i art. 11 regulaminu Sejmu — Prezydium Sejmu przedstawia wniosek o stwierdzenie przez Sejm wygaśnięcia mandatu posła Józefa Bruskiego z dniem dzisiejszym.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#CzesławWycech">Jeżeli nie Usłyszę sprzeciwu, będę uważał wniosek Prezydium Sejmu za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#CzesławWycech">Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#CzesławWycech">Uważam, że Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, zgodnie z art. 76 ust. 3 Ordynacji wyborczej, stwierdził wygaśnięcie mandatu posła Józefa Bruskiego z dniem 5 listopada 1958 r. — wskutek zrzeczenia się mandatu.</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu zawiadamia, że udzieliło urlopów następującym obywatelom posłom względnie usprawiedliwia ich nieobecność na dzisiejszym posiedzeniu: Arendarski Roman, Banach Kazimierz, Batorski Stefan, Galek Marcin, Gawlik Władysław, Hudak Stanisław, Kulesza Józef, Mirek Jan, Regentowa Maria, Rózga Wacław, Sieradzki Aleksy, Zarzycki Janusz.</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#CzesławWycech">Ustalony przez Prezydium Sejmu porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został Obywatelom Posłom doręczony.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia?</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#CzesławWycech">Uważam, że Sejm porządek dzienny, przedstawiony przez Prezydium Sejmu zatwierdził.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Mandatowo-Regulaminowej w sprawie stwierdzenia ważności uzupełniających wyborów do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w okręgach wyborczych: nr 36 w Myślenicach i nr 108 w Oleśnicy.</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#CzesławWycech">W wykonaniu przepisu art. 16 pkt 5 i 6 ustawy z dnia 24 października 1956 r. — Ordynacja wyborcza do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej — Państwowa Komisja Wyborcza złożyła Sejmowi sprawozdanie wraz z aktami wyborczymi z uzupełniających wyborów, przeprowadzonych w dniu 19 października br. w okręgach wyborczych: nr 36 w Myślenicach i 108 w Oleśnicy.</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#CzesławWycech">Wniosek w sprawie sprawozdania przedstawi Sejmowi Komisja Mandatowo-Regulaminowa.</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#CzesławWycech">Głos ma sprawozdawca Komisji poseł Józef Olszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefOlszyński">Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt złożyć sprawozdanie Komisji Mandatowo-Regulaminowej z wyborów uzupełniających do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w okręgach nr 36 i nr 108.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefOlszyński">W związku ze śmiercią posłów Józefa Marka i Augusta Pieczonki Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej uchwałą z dnia 6 czerwca 1958 r. stwierdził wygaśnięcie jednego mandatu w 3-mandatowym okręgu wyborczym nr 36 z siedzibą w Myślenicach oraz jednego mandatu w 3-mandatowym okręgu wyborczym nr 108 z siedzibą w Oleśnicy.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefOlszyński">Zgodnie z Ordynacją wyborczą do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dnia 24 października 1956 r. art. 78 ust. 1 Rada Państwa uchwałą z dnia 23 czerwca 1958 r. zarządziła wybory uzupełniające w celu wyboru jednego posła w okręgu wyborczym nr 36 oraz jednego posła w okręgu wyborczym nr 108.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefOlszyński">Prezydium: Sejmu przekazało Komisji Mandatowo-Regulaminowej sprawozdanie Państwowej Komisji Wyborczej z wyborów uzupełniających do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przeprowadzonych w wyżej wymienionych okręgach wyborczych.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JózefOlszyński">Do sprawozdania dołączono protokoły przyjęcia zgłoszeń kandydatów, protokoły ustalające wyniki głosowania w obydwóch wymienionych okręgach wyborczych oraz protokoły głosowania obwodowych komisji wyborczych.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JózefOlszyński">Komisja Mandatowo-Regulaminowa na posiedzeniu w dniu dzisiejszym zbadała materiały przekazane Sejmowi przez Państwową Komisję Wyborczą i na tej podstawie stwierdziła, co następuje:</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JózefOlszyński">O zarządzeniu wyborów uzupełniających powiadomiono wyborców przez rozplakatowanie obwieszczeń.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JózefOlszyński">Prezydia powiatowych rad narodowych utworzyły w okręgach wyborczych nr 36 i nr 108 obwody głosowania, które w zasadzie pokrywały się z obwodami utworzonymi w celu przeprowadzenia wyborów do rad narodowych w dniu 2 lutego 1958 r.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JózefOlszyński">O utworzeniu obwodów głosowania wyborców powiadomiono w drodze obwieszczeń.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JózefOlszyński">Wojewódzka Rada Narodowa w Krakowie powołała Okręgową Komisję Wyborczą nr 36 z siedzibą w Myślenicach, a Wojewódzka Rada Narodowa we Wrocławiu powołała Okręgową Komisję Wyborczą nr 108 z siedzibą w Oleśnicy.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JózefOlszyński">Działające na obszarze okręgów wyborczych nr 36 i nr 108 miejskie i gromadzkie rady narodowe powołały obwodowe komisje wyborcze.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JózefOlszyński">O składzie komisji wyborczych powiadomiono wyborców przez miejscową prasę i radio oraz inne lokalnie stosowane środki informacji.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JózefOlszyński">Spisy wyborców były wyłożone do publicznego wglądu przez 30 dni w porze dostępnej dla pracujących, poczynając od dnia 14 września 1958 r.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JózefOlszyński">Okręgowe komisje wyborcze nr 36 i nr 108 zarejestrowały listy kandydatów, zgłoszone przez Komitety Frontu Jedności Narodu w Myślenicach i Oleśnicy, obejmujące po dwóch kandydatów.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#JózefOlszyński">Do Państwowej Komisji Wyborczej nie wpłynęła żadna skarga w sprawie odmówienia przyjęcia przez Okręgową Komisję Wyborczą zgłoszonej listy kandydatów.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#JózefOlszyński">Podczas głosowania i przy ustalaniu jego wyników w obwodach głosowania i w okręgach wyborczych obecni byli mężowie zaufania wyznaczeni przez Komitety Frontu Jedności Narodu tak w Myślenicach, jak i w Oleśnicy.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#JózefOlszyński">W wyborach uzupełniających do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przeprowadzonych dnia 19 października 1958 r. w okręgu wyborczym nr 36 z siedzibą w Myślenicach, ogólna liczba osób uprawnionych do głosowania wynosiła 103.835, a ogólna liczba, oddanych głosów — 83.799. W wyborach wzięło zatem udział około 80,7% wyborców.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#JózefOlszyński">Głosów ważnych oddano 83.770, liczba głosów nieważnych wynosiła 29.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#JózefOlszyński">Na kandydatów Frontu Jedności Narodu oddano 81.585 głosów, czyli 97,4% ważnie oddanych głosów.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#JózefOlszyński">Kandydaci na posłów otrzymali głosów:</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#JózefOlszyński">— Józef Tejchma — 66,385, czyli 79,2% ważnie oddanych głosów,</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#JózefOlszyński">— Adam Gazda — 15.200, czyli 18,1% ważnie oddanych głosów.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#JózefOlszyński">W wyborach uzupełniających do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przeprowadzonych w dniu 19 października 1958 r. w okręgu wyborczym nr 108 z siedzibą w Oleśnicy, ogólna liczba osób uprawnionych do głosowania wynosiła 98.695, a ogólna liczba oddanych głosów — 86.731. W wyborach wzięło zatem udział 97,9% wyborców. Głosów ważnych oddano 86.528. Liczba głosów nieważnych wynosiła 203.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#JózefOlszyński">Na kandydatów Frontu Jedności Narodu oddano 84.766 głosów, czyli 97,9% ważnie oddanych głosów.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#JózefOlszyński">Kandydaci na posłów otrzymali głosów: Stefan Żółkiewski — 66.823, czyli 77,2% ważnie oddanych głosów, Jam Demski — 17.943, czyli 20,7% ważnie oddanych głosów.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#JózefOlszyński">Tak w okręgu wyborczym nr 36, jak i w okręgu nr 108 nie złożono żadnej skargi ani nie zaistniały żadne fakty, które by — w myśl art. 73 Ordynacji wyborczej — mogły spowodować unieważnienie wyborów.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#JózefOlszyński">Komisja Mandatowo-Regulaminowa stwierdziła, że wybory uzupełniające do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w okręgu wyborczym nr 36 z siedzibą w Myślenicach oraz w okręgu nr 108 z siedzibą w Oleśnicy zostały przeprowadzone zgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i przepisami Ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#JózefOlszyński">Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Mandatowo-Regulaminowej proszę Wysoką Izbę o podjęcie uchwały następującej treści:</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#JózefOlszyński">1. Sejm przyjmuje do zatwierdzającej wiadomości sprawozdanie Państwowej Komisji Wyborczej z wyborów uzupełniających do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przeprowadzonych w dniu 19 października 1958 r. w okręgach wyborczych nr 36 z siedzibą w Myślenicach i nr 108 z siedzibą w Oleśnicy.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#JózefOlszyński">2. Na podstawie art. 74 ustawy z dnia 24 października 1956 r. — Ordynacja wyborcza do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej — Sejm stwierdza ważność wyborów uzupełniających do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przeprowadzonych dnia 19 października 1958 r. w okręgach wyborczych nr 36 z siedzibą w Myślenicach i nr 108 z siedzibą w Oleśnicy.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#JózefOlszyński">3. Na podstawie art. 16 ust. 2 Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Sejm stwierdza ważność wyborów posłów Józefa Tejchmy i Stefan Żółkiewskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania nad projektem uchwały zgłoszonej przez posła sprawozdawcę.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem projektu uchwały Komisji Mandatowo-Regulaminowej, zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Nikt.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm uchwałę Komisji Mandatowo-Regulaminowej przyjął i że tym samym stwierdził ważność wyborów posłów na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Józefa Tejchmy i Stefana Żółkiewskiego.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#CzesławWycech">Obecnie przystępujemy do ślubowania posłów Józefa Tejchmy i Stefana Żółkiewskiego.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#CzesławWycech">Proszę Obywateli Posłów Tejchmę i Żółkiewskiego o zbliżenie się do Prezydium.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#komentarz">(Posłowie Józef Tejchma i Stefan Żółkiewski podchodzą do Prezydium.)</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#CzesławWycech">Proszę wszystkich obecnych o powstanie.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#komentarz">(Wszyscy wstają.)</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do ślubowania.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#CzesławWycech">„Ślubuję uroczyście jako poseł na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej pracować dla dobra narodu polskiego i pogłębiać jego jedność, przyczyniać się do umacniania więzi władzy państwowej z ludem pracującym miast i wsi, czynić wszystko dla utrwalenia niepodległości i suwerenności oraz dla pomyślnego rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JózefTejchma">Ślubuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#CzesławWycech">Poseł Stefan Żółkiewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StefanŻółkiewski">Ślubuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że posłowie Józef Tejchma i Stefan Żółkiewski złożyli ślubowanie poselskie.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświaty i Nauki o rządowym projekcie ustawy o szkołach wyższych (druki nr 197 i 205).</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#CzesławWycech">Głos ma sprawozdawca poseł Dionizy Smoleński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#DionizySmoleński">Obywatelu Marszałku, Wysoki Sejmie! Ustawa o szkołach wyższych, której projekt z ramienia Komisji Oświaty i Nauki mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie do uchwalenia, ma zastąpić dotychczas obowiązujące w tym przedmiocie ustawy, dekrety i rozporządzenia, a głównie ustawę z dnia 15 grudnia 1951 r. o szkolnictwie wyższym i o pracownikach nauki, ustawę znowelizowaną w 1956 r.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#DionizySmoleński">Ogólne zmiany, jakie w czasie działania wymienionej ustawy z 1951 r. nastąpiły w sytuacji szkolnictwa wyższego, zmiany na odcinku pracowników nauki, głębokie, przyśpieszające rozwój kraju przemiany, nie pozwalają już na dalsze zachowanie względnie tylko nowelizowanie ustawy z 1951 r., lecz ze względu na głębokość tych przemian wymagają stworzenia nowych ram ustawowych dla szkół wyższych. Spośród przyczyn szczegółowych, powodujących konieczność stworzenia nowej ustawy, wymienię następujące:</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#DionizySmoleński">Przyczyna pierwsza to konieczność opanowania, i nadania kierunku działalności i rozwojowi szkół wyższych. Powstające i rozwijające się w szybkim tempie szkolnictwo wyższe rozwijało się według jednego, uniwersyteckiego schematu. Wyższe szkoły techniczne, rolnicze, ekonomiczne, pedagogiczne stawiały i stawiają sobie za punkt honoru kształcenie absolwentów tylko jednego typu, bez względu na wymogi kultury i gospodarki narodowej, bez względu także na potencjalne możliwości samej szkoły kształcenia według tego typu. Wyższa szkoła zawodowa kształcąca inny typ absolwenta, dla innych celów i zadań kultury i gospodarki narodowej, według odrębnych i innych programów, z góry została uznana za szkołę niższą, ze wszystkimi szkodliwymi konsekwencjami stąd płynącymi. Niemałą winę ponosi tu zakończona już dwustopniowość studiów, niemała też wina leży w braku ustawowego pojęcia wyższej szkoły zawodowej. Pojęcie to należało wprowadzić do ustawy dla umożliwienia tworzenia tego typu szkół wyższych tak bardzo potrzebnych krajowi — tworzenia często wbrew niesłusznym i niczym nie usprawiedliwionym ambicjom.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#DionizySmoleński">Drugą przyczynę konieczności powstania nowej ustawy o szkołach wyższych stanowi sprawa stopni naukowych w znaczeniu nie tylko formalnym ich nazwy, ale w znaczeniu bardzo istotnym ich rodzajów, zakresu wymagań przy ich nadawaniu oraz uprawnień na wyższej uczelni po ich osiągnięciu.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#DionizySmoleński">Wprowadzone ustawą z 1951 r. stopnie naukowe kandydata i doktora nauk nie zaspokajały istniejących w tej mierze potrzeb szkoły wyższej. Tytuł kandydata nauk nie posiada w Polsce tradycji, wskutek czego jest niezrozumiały i nie zawiera w sobie siły pobudzającej do jego zdobywania. Poza tym sam stopień naukowy kandydata nauk był formalnie wystarczający do osiągnięcia tytułu naukowego docenta i profesora nadzwyczajnego, a dopiero dla osiągnięcia tytułu naukowego profesora zwyczajnego wymagany był stopień naukowy doktora nauk.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#DionizySmoleński">Jedna ocena formalna, jaką stanowił stopień kandydata nauk, dla osiągnięcia tytułu i stanowiska samodzielnego pracownika nauki jest niewystarczająca, zwłaszcza że istnieje potrzeba upowszechnienia tego pierwszego stopnia naukowego.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#DionizySmoleński">Obecny stan nauki, szybkość jej rozwoju, programy i możliwości nauczania szkół wyższych powodują, że pierwszy stopień naukowy jest niejako dowodem wyższego stopnia nauczania; stać on się powinien stopniem powszechnym nie tylko wśród pracowników nauki szkoły wyższej, pracowników instytutów naukowo-badawczych, lecz znacznie powszechniejszym niż dotychczas wśród kierowniczego zespołu pracowników przemysłu, wszelkich zawodów i organizacji kulturalnych. Wymagań tych nie można by stawiać wtedy, gdyby istniał praktycznie tylko jeden stopień naukowy — kandydata nauk.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#DionizySmoleński">Za potrzebą więc wprowadzenia nowych stopni naukowych przemawiają względy nie tylko formalne, emocjonalne, lecz także względy jak najbardziej rzeczowe. Od wprowadzenia nowych stopni naukowych oczekuje się dużych efektów nie tylko w szkole wyższej, lecz we wszystkich dziedzinach kultury i gospodarki ogólnokrajowej; wprowadzenie zaś nowych stopni naukowych wymaga zmian ustawowych.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#DionizySmoleński">Na pewno na tych dwóch, wymienionych raczej przykładowo przyczynach konieczności stworzenia nowej ustawy o szkołach wyższych, nie wyczerpuje się ich listą. Ustawa z 1951 r. zestarzała się już — tempo życia jest obecnie szybsze i czas życia ustaw krótszy — stając się przez to hamulcem działania i rozwoju szkół wyższych, musi więc zostać zastąpiona nową ustawą.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#DionizySmoleński">Projekt nowej ustawy do postaci, w jakiej mam zaszczyt przedstawić go Wysokiej Izbie, doszedł po długiej drodze. Nie licząc na pewno bardzo długiego okresu czasu, poświęconego na opracowanie projektu przez projektodawcę — Ministra Szkolnictwa Wyższego — okres dyskusji nad tym projektem, przeprowadzonej przez specjalną Komisję Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, szkoły wyższe i instytuty, organizacje polityczne, zawodowe i społeczne, pracowników nauki, Komisję Oświaty i Nauki Sejmu PRL, trwał dłużej niż pół roku. Temu procesowi dyskusji można by zarzucić raczej nadmierną długotrwałość — co nie zawsze wychodzi na dobre przedmiotowi dyskusji — niż jakiekolwiek niedociągnięcia w czasie i zakresie. Owocem tej naprawdę dużej pracy jest niniejszy projekt ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#DionizySmoleński">Jakie są najbardziej charakterystyczne cechy przedstawianego projektu ustawy, jakie są najbardziej istotne jego znamiona? Znów, nie kusząc się o wyliczenie wszystkich, wymienię trzy następujące:</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#DionizySmoleński">Pierwszą cechą projektu ustawy, wymagającą uwzględnienia przy jej rozpatrywaniu, jest fragmentaryczność ustawy w stosunku do całości problemu organizacji nauki i nauczania. Szkoły wyższe stanowią tylko część, jedną składową ogólnego problemu nauki, kultury i postępu. Problemem tym zajmują się trzy organizacje: Polska Akademia Nauk, szkoły wyższe i instytuty naukowo-badawcze. Te trzy organizacje nauki wymagają równowagi wewnętrznej, wymagają określonego stosunku między nimi, wymagają wyraźnego podziału zadań i środków, wymagana jest, co najważniejsze, koordynacja ich działalności dla racjonalnego wykorzystania kadr i środków materialnych.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#DionizySmoleński">Z drugiej strony generalnego uporządkowania wymaga też i sarno szkolnictwo. Między szkołą podstawową, średnią i wyższą nie istnieją przejścia harmonijne, programy tych szkół nie tworzą jednolitej całości wykształcenia. Występujące po raz pierwszy w projekcie ustawy wyższe szkolnictwo zawodowe wymaga właściwego ustawienia w tej hierarchii szkół.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#DionizySmoleński">Postęp życia wymaga ustawowego uporządkowania stosunków wewnątrz wszystkich wymienionych składowych jednej całości, wymaga też uporządkowania stosunków między nimi.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#DionizySmoleński">Przedstawiany projekt ustawy reguluje zasadniczo stosunki w wyższych szkołach, a bardzo lekko dotyka innych spraw składowych problemu.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#DionizySmoleński">Czy jest słuszne, czy jest racjonalne tworzenie ustawy o szkołach wyższych, a więc ustawy regulującej sprawy tylko jednego wycinka problemu? Jest słuszne i jest racjonalne, gdyż istnieje istotna konieczność zainicjowania łańcucha przemian we wszystkich składowych problemu i między nimi oraz istnieje konieczność rozpoczęcia tych przemian, tego ustawienia właśnie od szkół wyższych ze względu na ich wyróżniającą je rolę dostarczyciela kadr dla wszystkich odcinków problemu.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#DionizySmoleński">Cecha fragmentaryczności, wycinkowości projektu ustawy o szkołach wyższych jest więc usprawiedliwiona, ale istnieje i znajduje swoje odbicie w projekcie; trzeba ją było uwzględniać przy rozpatrywaniu projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#DionizySmoleński">Druga cecha, która wyraźnie zaważyła na projekcie ustawy, wynika z rozciągnięcia ustawy na wszystkie obecnie działające szkoły wyższe w kraju. Według projektu ustawa ta działaniem swoim obejmie szkoły wyższe podległe nadzorowi kierowników 4 resortów. Jakiekolwiek byłyby dzisiaj przyczyny nie pozwalające na scentralizowanie tego nadzoru w jednych rękach, jakiekolwiek byłyby terminy zakończenia tego niepożądanego stanu, stan dzisiejszy wpływa na projekt ustawy choćby na odcinku klasyfikacji szkół wyższych, co pociąga za sobą dalsze, bardzo poważne konsekwencje. Ale pomijając nawet sprawę nadzoru różnych ministerstw nad różnymi szkołami, projekt ustawy pozostaje pod działaniem ujednolicenia w jednym typie wszystkich obecnie działających szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#DionizySmoleński">Projekt ustawy przewiduje powstanie odrębnych przepisów regulujących sprawę wyższych szkół zawodowych, natomiast projektowana ustawa obejmuje bardzo wielką liczbę szkół o bardzo różnorakim stanie osobowym i wyposażeniowym.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#DionizySmoleński">Szkoły wyższe objęte niniejszym projektem ustawy, nie zawodowe — mimo że stanowią jeden typ organizacyjny i jeden typ działania, typ nazwany przeze mnie „ogólnie uniwersyteckim”, a zwany także często „akademickim” — mogą się różnić i różnią się silnie między sobą liczebnością i wartością kadry naukowej, pomieszczeniami i urządzeniami do pracy dydaktycznej i naukowej, które to różnice powinny się odbijać na programach nauczania szkół wyższych w poszczególnych pionach, na szybkości rozwoju młodej kadry naukowej, a więc i na stanie uczelni.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#DionizySmoleński">Konieczność objęcia przepisami tych różnorodnych typów szkół i szkół o różnym stanie w poszczególnym typie znajduje swoje odbicie w projektowanej ustawie, stanowi drugą cechę wpływającą na ustawę; trzeba było uwzględniać tę cechę przy rozpatrywaniu projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#DionizySmoleński">I wreszcie trzecią cechą projektowanej ustawy jest zachowanie samorządu wyższych szkół, samorządu, który nadała szkołom już nowela do ustawy z 1956 r. Zakres samorządu w każdej ustawie o szkołach wyższych jest obrazem układu stosunków między władzą państwową i szkołami wyższymi. Najdalej posunięty liberalizm w tych stosunkach nie może doprowadzić przecież do całkowitej niezależności szkół wyższych od władz państwowych, gdyż działalność naukowa, dydaktyczna i wychowawcza szkól wyższych zbyt głęboko i ściśle jest związana z zasadniczymi funkcjami państwa, aby szkoły wyższe mogły się znaleźć poza strefą zainteresowań i kontroli państwa.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#DionizySmoleński">Linia kompromisu między tendencją władz państwowych do realnego sprecyzowania zwierzchniego nadzoru nad szkołami wyższymi i tendencją uczelni zmierzającą w kierunku możliwie pełnego pozbycia się tej ingerencji, przebiega w każdej ustawie przez punkty wyznaczone stanem aktualnym szkół wyższych, potrzebami wyższych uczelni jako organizmów wypełniających pewne zadania oraz interesem ogólnokrajowym.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#DionizySmoleński">Jeżeli nauka dla swego rozwoju wymaga, aby uprawiający ją cieszyli się znacznymi swobodami, to nie znaczy to, aby takie same uprawnienia i swobody przyznawać tym, którzy uprawiają naukę tylko z nazwy. Do rozwoju nauki jest niezbędna swoboda, ale sama swoboda nie stworzy nauki.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#DionizySmoleński">Istnieje jeszcze jeden ważny moment w zagadnieniu zwierzchniego nadzoru Ministerstwa jako jednostki koordynującej działalność wielu szkół.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#DionizySmoleński">W różnych ustrojach i w różnych krajach istnieją bardzo różne formy tej koordynacji. Nie istnieje natomiast ustrój ani kraj, gdzieby nie istniała w ogóle koordynacja pracy naukowej, dydaktycznej i wychowawczej wszystkich szkół wyższych w kraju. Jest rzeczą pożądaną, jest rzeczą konieczną, aby działalność koordynacyjna nie przerodziła się w zbyt drobiazgową i głęboką ingerencję, i ten moment jest zabezpieczony w projekcie ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#DionizySmoleński">Samorząd szkół wyższych, układ stosunków między władzą państwową a szkołami jest tą trzecią cechą projektu ustawy; trzeba, było uwzględniać tę cechę przy rozpatrywaniu projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#DionizySmoleński">Wysoka Izbo! Przedstawiłem w skrócie przyczyny, które spowodowały konieczność powstania nowej ustawy o szkole wyższej, oraz cechy, według których ustawę taką należy oceniać i według których ustawę taką oceniała Komisja.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#DionizySmoleński">Żadnej ustawy nie można rozpatrywać w oderwaniu od otaczającej ją rzeczywistości ani bez porównania z Ustawami w innych krajach i czasach o tymże przedmiocie, bez sprawdzenia wyników działania tych ustaw. Żadna ustawa treścią swą nie może odbiegać od politycznego stanu kraju w chwili jej powstania, nie może też nie być odbiciem stanu przedmiotu, dla którego jest stworzona.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#DionizySmoleński">Projekt ustawy o szkołach wyższych, który mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie, jest, wydaje mi się, optymalnym rozwiązaniem tych wszystkich czynników, jakie na jej powstanie oddziaływały i jakie oddziaływać będą na prace wyższej szkoły. Zredagowany bez frazesów przeznaczonych do epatowania czytelnika ustawy, projekt zawiera w sobie wszystkie elementy, zapewniające prawidłową i owocną działalność szkoły wyższej — jak brzmi ant. 1 projektu ustawy — w budowie i umacnianiu socjalizmu w Polsce Ludowej przez:</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#DionizySmoleński">— prowadzenie twórczych badań naukowych,</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#DionizySmoleński">— kształcenie pracowników nauki i przygotowywanie ich do pracy badawczej i dydaktycznej,</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#DionizySmoleński">— kształcenie i wychowywanie kadr wysoko kwalifikowanej inteligencji zawodowej, przygotowanej do wykonywania zawodów, wymagających naukowego opanowania określonej dziedziny wiedzy,</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#DionizySmoleński">— rozwijanie i pielęgnowanie kultury narodowej i postępu technicznego.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#DionizySmoleński">Wysoka Izbo! Już po przyjęciu niniejszego projektu ustawy zauważono w niej pewne usterki redakcyjne i stylistyczne, których usunięcie wydało się Komisji niezbędne.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#DionizySmoleński">Usterki te są następujące:</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#DionizySmoleński">1) w druku nr 205 w zmianie 4 ust. 3 art. 14 otrzymuje następujące brzmienie:</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#DionizySmoleński">„3. Nadzór nad działalnością bibliotek, o których mowa w ust. 2, sprawuje dyrektor biblioteki głównej na zasadach ustalonych w statucie szkoły”,</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#DionizySmoleński">2) w druku nr 197 w art. 62 ust. 3 po wyrazach: „decyzji rektora” dodaje się „lub uchwały senatu”,</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#DionizySmoleński">3) w druku nr 197 w art. 79 w ust. 4 zamiast wyrazów: „pkt 3–6” wstawia się wyrazy „pkt 3, 4 i 6”,</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#DionizySmoleński">4) w druku nr 197 w art. 93 wyraz „docenta” zastępuje się wyrazem „doktora”,</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#DionizySmoleński">5) w druku nr 205 w zmianie 37 lit. a) dotyczącej ust. 1 art. 132 po wyrazach: „100 pkt 1 i 2” dodaje się wyraz „101”, zaś w druku nr 197 w art. 132 ust. 2 skreśla się wyrazy: „101 ust. 2”,</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#DionizySmoleński">6) w druku nr 197 w art. 135 ust. 3 skreśla się wyraz „określonych” i zastępuje się go wyrazem „innych”.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#DionizySmoleński">W imieniu Komisji Oświaty i Nauki wnoszę o uchwalenie tych wszystkich poprawek.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#DionizySmoleński">Wysoka Izbo! Po rozpatrzeniu tego projektu ustawy na posiedzeniach w dniach 2, 22 i 24 października oraz 4 listopada 1958 r. Komisja wnosi:</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#DionizySmoleński">Wysoki Sejm uchwalić raczy projekt ustawy o szkołach wyższych według druku sejmowego nr 197 wraz z poprawkami według druku nr 205 oraz poprawkami redakcyjnymi przedstawionymi dzisiaj Wysokiej Izbie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#CzesławWycech">Otwieram dyskusję.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu obywatelowi posłowi Janowi Miodońskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanMiodoński">Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Ustawa o szkołach akademickich jest wydarzeniem w naszym życiu społecznym niewątpliwie ważnym, jak ważny jest sam problem szkolnictwa wyższego, które dostarcza fachowców do wszystkich dziedzin naszego życia. Zadania, jakie stały przy opracowywaniu obecnej ustawy, naprawdę nie były łatwe. Nie były łatwe dlatego, że zakres spraw, którymi miałaby się ustawa zająć i uregulować, od czasów przedwojennych czy międzywojennych znacznie narósł. Tymi wszystkimi sprawami trzeba się było zająć. I przyszedł moment dziwny. Kiedy skończyła się wielka wojna, warunki do stworzenia nowych ram dla ustawodawstwa akademickiego, dla ustawodawstwa szkolnictwa wyższego były szczególnie korzystne, boć wtedy, kiedy zmieniały się pojęcia o podstawowych przejawach życia społecznego, łatwiej niż kiedy indziej można było wprowadzić wiele zmian do ustawy o szkolnictwie wyższym. I tak się też stało.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JanMiodoński">Równocześnie jednak z rozrostem agend szkolnictwa wyższego trafiło się w tym momencie, to znaczy bezpośrednio po wojnie, na moment szczególnie trudny, gdyż, jak wiadomo, już przed wojną niezbyt liczna kadra pracowników nauki została przez wojnę kolosalnie uszczuplona. Toć przecież w „Mein Kampf” Hitler jasno nam powiedział, że gdyby wybić wysoko kwalifikowanych, to masy ugniatać można w ręce jak miękką glinę. No, i wiemy, jak realizował na naszych ziemiach ten postulat i jakie tego były skutki.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JanMiodoński">Tak więc kadry naukowców były nieduże, wymagania zaś życia w państwie socjalistycznym stwarzały ogromne zapotrzebowanie na najrozmaitszych fachowców, na obsadzenie najrozmaitszych szkół. W tych warunkach trzeba było stwarzać tę kadrę, stwarzać kadrę liczniejszą. Wtedy to, trzeba przyznać, obok zapału i optymizmu również i pewna doza niefachowości sprawiły, że granice trzeźwości i realizmu zostały w pierwszych latach przekroczone. Wielu bardzo ludzi otrzymało bardzo wysokie „a conto” naukowe, aby tylko w jakiś sposób wielką ilość szkół o typie szkół wyższych z miejsca poruszyć. Narosły nam kadry, ale kwalifikacje tak szybko narosnąć nie mogły. Nie stało nam też środków na wyposażenie dla tej wielkiej ilości szkół, któreśmy tworzyli.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JanMiodoński">Był czas, że upajaliśmy się słowami: wysoki, najwyższy, tworzyliśmy wszystkie szkoły z epitetami wysoki czy wyższy. W tym wysokim zapale zapominano często o szkołach zawodowych, które w życiu krajów, zwłaszcza uprzemysłowionych, tak kolosalnie ważną odgrywają rolę.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#JanMiodoński">Niejeden dobry model szkoły zawodowej został wtedy przekształcony na słaby model szkoły wyższej, a z drugiej strony — niejeden typ szkoły uprzednio naprawdę wyższej, akademickiej, upodabniał się treściowo i upodabnia mimo swego tytułu do szkół zawodowych, często ze szkodą dla tych zadań, które dany typ szkoły miał spełniać. W tych warunkach rodziła się rzesza ludzi, którzy mieli nieraz duże zasługi organizacyjne, ale mniejsze lub żadne zasługi naukowe. W ten sposób powstał problem, z którym dzisiaj ustawa musi się borykać, problem zastępców profesorów w liczbie około 1.500 ludzi.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#JanMiodoński">Jak ten problem rozwiązać? Jest to problem, który ciągle istnieje i mimo ustawy istnieć będzie i tylko pracą, a nie literą prawa, do jakiegoś rozsądnego rozwiązania można doprowadzić.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#JanMiodoński">Obecny projekt ustawy postawił sprawę odpowiedniego sposobu zdobywania stopni naukowych, co pozwoli w przyszłości i te rzeczy uregulować, o czym jeszcze kilka słów powiem.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#JanMiodoński">Jeśli chodzi o stosunek projektu ustawy do sprawy wolności nauki, trzeba by stwierdzić, że wolność nauki zależy przede wszystkim od nurtu życia. Z niego wynika, jak się będzie nauka czuła w danym środowisku ludzkim. Wydaje się też, że jednak i w ramach projektu sprawa ta może być rozsądnie i dobrze potraktowana. Ustawa stwarza zasadniczo warunki do traktowania nauki nie tylko jako produktu regularnie unormowanej pracy umysłowej, służącej bezpośrednio potrzebom życia, lecz daje też podstawę do należytego traktowania twórczości, tj. produkowania w dniu dzisiejszym tych rzeczy, których wczoraj jeszcze nie przewidywano. A ta praca, wymaga wolności — wymaga wolności myśli, wolności tematyki i wolności metod oraz zrozumienia, że nie wszystkie nowe zdobycze mogą być bezpośrednio użyteczne i że nie zawsze pasują one gładko do codziennego kręgu myśli tego dnia, w którym się nowa rzecz urodziła.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#JanMiodoński">Niewątpliwie poważny wątek ustawy, snujący się raczej opiekuńczo nad trudnymi sprawami szkodnictwa wyższego, przerywają jednak czasami zgrzytliwe artykuły akcentami jak gdyby nieufności, zaniepokojenia. Odczuwa się w nich dziwny nastrój, jakby ustawodawca chciał się przed czymś zabezpieczyć, ale chyba tylko przed nieprzytomnością jakichś szaleńców.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#JanMiodoński">Niewątpliwym brakiem projektu jest to, że nie zdołał on objąć całokształtu spraw nawet szkolnictwa wyższego i że wiele zagadnień wręcz pominął. Nie objął na przykład zagadnienia szkół artystycznych, PAN-u itd.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#JanMiodoński">Trzeba przyznać, że włożono wiele wysiłków w rozwiązanie zawiłych spraw szkół technicznych, ale oszczędzono sobie na przykład zupełnie trudu ustalenia stosunku szkół medycznych do uniwersytetu, a to wielka szkoda. Musimy stwierdzić, że projekt nie obejmuje całości spraw bądź też wielu i z nich nie rozwiązał, a wiele odesłał do późniejszych przepisów.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#JanMiodoński">Rzecz jasna, że gruntowne uregulowanie w jednej ustawie tylu nieraz lekko dokonywanych w poprzednich latach zmian stwarza trudności specjalne. Przy tych pracach właśnie byliśmy świadkami, jak łatwo nieraz dokonać lekkomyślnie wielu zmian, a jak trudno potem wyregulować konsekwencje tych zmian. Nie wszystkie ich rezultaty widzi się z miejsca, nie wszystkie ukazują się już drugiego dnia, czasem widzi się je dopiero po latach.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#JanMiodoński">Pamiętam, że gdy powstała wielka lawina tych pracowników, których nazwałem „a conto”, starsi pracownicy nauki bardzo sceptycznie odnosili się do tak szerokiego i tak swobodnego traktowania tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#JanMiodoński">Kiedy po latach my starsi zrozumieliśmy, że pewne rzeczy były konieczne, choć nie w tak wielkim zakresie, jak je czyniono, nie robimy dziś tym ludziom wyrzutów. Teraz, po latach, spotykają się oni przede wszystkim z wyrzutami ze strony swoich młodych asystentów. Dziś rykoszetem biją w nas konsekwencje lekkich i lekko podejmowanych kiedyś decyzji.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#JanMiodoński">Jeśli chodzi o pozytywy, to przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że wielkim pozytywem projektu ustawy jest uregulowanie sprawy zdobywania stopni naukowych doktora i docenta.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#JanMiodoński">Ustawa jasno określa wymagania, jakim ubiegający się musi sprostać. Procedury tych postępowań oddano w ręce wydziałów i senatów, które mają możność i warunki do czuwania nad prawidłowością przebiegu tych spraw, nad należytą oceną kandydatów.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#JanMiodoński">Kandydat w tym pojęciu, jakieśmy dotychczas mieli, był osobnikiem w całym procesie kandydackim — jakbym powiedział — najmniej potrzebnym, bo profesor dawał mu temat, profesor bronił tego tematu, profesor był odpowiedzialny za przeprowadzenie pracy, a kandydat… no, był, zbierał materiały, pisał, czasem się go widziało, ale czasem był to kandydat z „Ptasznika Tyrolskiego”. Obecnie ubiegający się o doktorat czy o docenturę — w myśl procedury, jaką wprowadza ustawa — jest to człowiek samodzielny, odpowiadający za siebie. On jest odpowiedzialny za to, co robi. Kierownictwo profesora i zakładu sprowadza się do odpowiednich ram i do odpowiedniego stylu.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#JanMiodoński">Wymagania od kandydatów na stopień doktora są umiarkowane, aby możliwie najszerszą rzeszę młodych ludzi zachęcić i przyciągnąć do pracy naukowej. Od człowieka natomiast, który się habilituje, żąda się twórczego, naprawdę twórczego dorobku naukowego — i pomysłu, i wykonania, i obrony.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#JanMiodoński">Możemy być pewni, że dzięki nowej ustawie będziemy mieli w przyszłości kadry, które będą stały na wysokości zadania, a wyjątkowe wypadki nadawania różnych tytułów będą naprawdę wyjątkowymi.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#JanMiodoński">Tylko drogą zwykłej, normalnej, rzetelnej pracy — tak jak to podkreślają najważniejsze artykuły ustawy — będzie można, do tych tytułów dochodzić.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#JanMiodoński">Na terenie wydziałów będą również istniały komisje powołane do sprawdzania dalszego dorobku twórczego ludzi nauki, za który to dorobek będzie można otrzymać tytuł profesora nadzwyczajnego i za dalszy dorobek — profesora zwyczajnego. To nie będą jakieś tytuły urzędnicze, które się dostaje za wysługę lat, tylko za ciągły i nie ustający wysiłek, za wysiłek twórczy. To są rzeczy, o których myśmy — niestety — w pewnych latach minionego okresu mieli okazję nieomal zapomnieć.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#JanMiodoński">Jak powiedziałem, ustawa — tak jak ją rozumiem — nie jest kompletna. Ma swoje braki, boć wszystkie dzieła rąk ludzkich braki mają. Ta ustawa jest na pewno dziełem rąk ludzkich, ale ma też niewątpliwe pozytywy. Jest to ustawa, która posunęła nas o dobry krok naprzód w uporządkowaniu i rozwoju szkolnictwa wyższego. Dlatego z przekonaniem będę za nią głosował.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Wacławowi Tułodzieckiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WacławTułodziecki">Wysoki Sejmie! Sprawozdawca Komisji Oświaty i Nauki, kolega poseł Smoleński, omówił założenia projektu ustawy. W swoim przemówieniu mam zamiar nawiązać jedynie do niektórych tylko, do podstawowych założeń i artykułów ustawy. Okres czternastoletni, jaki minął od otwarcia pierwszej szkoły wyższej w 1944 r. w Lublinie, na wyzwolonej spod hitlerowskiej okupacji ziemi polskiej, uznać należy za okres niezwykle dużego rozwoju szkolnictwa wyższego i nauki w Polsce.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WacławTułodziecki">W granicach Polski przedwojennej istniało 27 szkół wyższych, w których kształciło się około 48 tys. studentów. W okresie wojny i okupacji, w Okresie zamknięcia szkół wyższych, niszczenia ośrodków kultury polskiej, szkolnictwo wyższe i nauka poniosły olbrzymie straty i w personelu naukowym, i w budynkach, i w wyposażeniach. Uniwersytet Warszawski stracił 162 pracowników nauki, Uniwersytet Jagielloński — 109, Uniwersytet Poznański — 60. Z istniejących przed wojną 603 pracowni naukowych szkół wyższych nie zniszczone zostały zaledwie 3. Zbiory uratowano zaledwie tylko w 6 pracowniach naukowych. Straty w zbiorach bibliotecznych zakładów naukowych szkół wyższych przekroczyły 70%.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#WacławTułodziecki">W rezultacie czternastoletnich wysiłków państwa ludowego uruchomiono i rozbudowano istniejące przed wojną szkoły wyższe, zwiększając jednocześnie ich liczbę do 76, a więc przeszło trzykrotnie. W szkołach tych studiowało w 1957–1958 r. 162.680 studentów. Utworzono szkoły wyższe w takich ośrodkach przemysłowych, jak Radom i Częstochowa, oraz w tak zaniedbanych kulturalnie przed wojną ośrodkach, jak Białystok. Uruchomiono studia wyższe dla pracujących, nie znane w okresie przedwojennym, stwarzając możliwość uzyskania kwalifikacji i dyplomów szkół wyższych bez przerywania pracy zarobkowej. Poważnie rozbudowano szkolnictwo wyższe na Ziemiach Zachodnich, a także uruchomiono szkoły wyższe w miastach, które przed wojną nie były ośrodkami akademickimi, jak Szczecin, Olsztyn, Opole. Na Ziemiach Zachodnich w 1937–1938 r. istniały 3 szkoły wyższe o 9 wydziałach, w których studiowało 5.813 studentów, zaś w 1957–1958 r. istniało już 21 szkół o 92 wydziałach, w których studiowało ponad 49 tys. studentów.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#WacławTułodziecki">Równolegle ze wzrostem liczby szkół wyższych i studentów zwiększyła się pięciokrotnie w stosunku do okresu przedwojennego liczba pracowników nauki: w 1937–1938 r. mieliśmy około 3 tys. pracowników nauki, w 1957–1958 r. — już blisko 16 tys., przy czym dla dalszego kształcenia młodej kadry naukowej i podnoszenia kwalifikacji naukowych stosuje się coraz szerzej system płatnych urlopów i stypendiów, zwolnień od zajęć dydaktycznych, kontakty i z zagranicznymi ośrodkami naukowymi, zagraniczne stypendia naukowe itp. Na przykład w 1957 r. liczba wyjazdów zagranicznych, zorganizowanych przez Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego, wyniosła prawie 1.100.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#WacławTułodziecki">Polska przedwojenna była pod względem liczby studentów w stosunku do ogółu ludności jednym z najbardziej zacofanych krajów w Europie. W Polsce Ludowej stan ten uległ radykalnej poprawie; liczba studentów na 10 tys. ludności wzrosła z 14,1 w 1937 r. na 45,2 w 1957 r., w tym w kierunkach technicznych — z 2,2 na 18,2, w rolnych — z 0,9 na 4,3, w medycznych — z 1,6 na 9,3 (bez studiów zaocznych i eksternatów).</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#WacławTułodziecki">Warunki ekonomiczne ograniczały w okresie przedwojennym dostęp do szkół wyższych młodzieży pochodzenia robotniczego i chłopskiego. Rozbudowa szkolnictwa wyższego, wprowadzenie bezpłatności studiów oraz szeroko rozbudowany system pomocy materialnej państwa udostępniły w Polsce Ludowej studia młodzieży warstw pracujących; procent młodzieży pochodzenia robotniczego i chłopskiego wśród studentów wzrósł z 16,9 w 1937–1938 r. do 52,6 w 1957–1958 r.; młodzież studiująca korzystała z pomocy państwa w formie stypendiów, zasiłków, mieszkań w domach studenckich, opieki lekarskiej, wczasów, stołówek itp. W okresie przedwojennym korzystało ze stypendiów 5,5% ogółu studentów, w 1957–1958 r. korzystało ze stypendiów 66,6%, a z domów akademickich — 52,8% ogółu studentów.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#WacławTułodziecki">Wymienione przeze minie osiągnięcia, a również i wiele innych, jak organizacja i rozbudowa pracowni, bibliotek, klinik, stacji badawczych i doświadczalnych, obserwatoriów, były możliwe jedynie w określonych warunkach polityczno-gospodarczych, w warunkach budownictwa socjalistycznego, w warunkach wzmożonego rozwoju sił wytwórczych naszego kraju, wzrostu oświaty i kultury, wzrostu zapotrzebowania na coraz liczniejsze zastępy ludzi nauki, ludzi współczesnej techniki.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#WacławTułodziecki">Równocześnie z rozbudową sieci szkół wyższych i ze wzrostem bazy materialnej szkól wyższych dokonały się wewnątrz tych szkół głębokie przemiany w zakresie ich samorządności, obieralności podstawowych organów szkoły, stabilizacji kadr naukowych, dyscypliny studiów itp. Przemiany te wpłynęły dodatnio na rozwój biadań naukowych, na silniejsze włączenie nauki w budowę socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#WacławTułodziecki">Omawiany dziś projekt ustawy o szkołach wyższych zmierza:</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#WacławTułodziecki">— do utrwalenia tych zdobyczy, jakie osiągnęło szkolnictwo wyższe w latach 1944–1958, i przemian, jakie zaszły w życiu szkoły wyższej w toku demokratycznych przeobrażeń w kraju naszym w ostatnim okresie,</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#WacławTułodziecki">— do uporządkowania ustroju szkół wyższych,</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#WacławTułodziecki">— do stworzenia warunków umożliwiających dalszy rozwój szkół wyższych i nauki w Polsce.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#WacławTułodziecki">Wytyczne rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1959–1965, ustalone na XII Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, zakładają konieczność dalszego rozwoju szkolnictwa wyższego zarówno w zakresie ilości przygotowywanych kadr, jak też i w zakresie usprawnienia procesów dydaktyczno-wychowawczych oraz dalszego ożywienia pracy badawczej w uczelniach i zacieśnienia jej więzi z praktyką.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#WacławTułodziecki">Opierając się na tych podstawowych założeniach, zainteresowane resorty powinny podjąć w latach 1959–1965 skuteczne kroki, aby:</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#WacławTułodziecki">— zwiększyć liczbę studentów, przede wszystkim w dziedzinach wiedzy mających szczególne znaczenie dla życia gospodarczego kraju i dla rozwoju nauki polskiej, np. matematyka, fizyka, mechanika, elektrotechnika, — podnieść jakość pracy szkoły wyższej, jakość kształconych kadr i wzrost liczebny młodej kadry naukowej, — powiązać rozwój poszczególnych uczelni i całych ośrodków uczelnianych z rozwojem i potrzebami rejonów przez nie obsługiwanych, np. Ziemie Zachodnie; wzmocnić znaczenie uniwersytetów jako ośrodków naukowego i kulturalnego życia regionu;</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#WacławTułodziecki">— stworzyć warunki do podjęcia przez katedry — w szerszym niż dotąd zakresie — pracy naukowo-badawczej, a w związku z tym wyposażyć szkoły wyższe w nowoczesną aparaturę naukową, — powiązać nauczanie z praktyką poprzez system praktyk, stanowiących integralną część programów nauczania, — rozbudować i udoskonalić system kształcenia kadr z wyższym wykształceniem w trybie studiów wieczorowych i zaocznych.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#WacławTułodziecki">Nie trzeba chyba podkreślać, że zadania stojące przed szkolnictwem wyższym są wynikiem budownictwa socjalizmu i mogą być realizowane jedynie w warunkach budownictwa socjalizmu, w ramach generalnych wytycznych rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ustalonych na XII Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej; stąd to szerokie pole do twórczego działania. Nakłada to na szkoły wyższe obowiązek jeszcze silniejszego niż dotychczas włączenia nauki w budowę socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#WacławTułodziecki">Ustawa stanowi, że „szkoły wyższe aktywnie uczestniczą w budowle i umacnianiu socjalizmu w Polsce Ludowej”.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#WacławTułodziecki">Jest to zaszczytne stwierdzenie roli i miejsca wyższej uczelni oraz pracowników nauki tej uczelni w ogólnym wysiłku całego narodu, w budownictwie socjalistycznego ustroju, który sprzyja coraz szerszemu wzrostowi sił wytwórczych w kraju, wzrostowi ogólnego dobrobytu i kultury narodu.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#WacławTułodziecki">Ustrój socjalistyczny stwarza coraz szersze potrzeby i możliwości, coraz lepsze warunki twórczej pracy dla coraz liczniejszej kadry pracowników nauki, wybitnych specjalistów, tak niezbędnych do zapewnienia nieustannego rozwoju i postępu w całej naszej gospodarce narodowej. Twórcza myśl, odważna inicjatywa, śmiałe poszukiwania, sprzyjające rozwojowi socjalistycznej gospodarki i kultury — są nieodłączną częścią, wypływają z istoty ustroju socjalistycznego, z głęboko humanistycznego sensu socjalistycznej demokracji, związanej z ciągłym postępem i rozwojem, a sprzecznej z wszelkim zastojem i zacofaniem.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#WacławTułodziecki">W tych warunkach tylko wyjątkowo zła wola i wrogi stosunek do ustroju, do budownictwa socjalizmu, do społeczeństwa dźwigającego własnym wysiłkiem i trudem budowę nowych, lepszych warunków życia mogłyby postawić kogoś poza ogółem pracowników nauki, korzystających z szerokiej, twórczej wolności naukowej.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#WacławTułodziecki">Takie jednak wypadki należą raczej do wyjątków — i to rzadkich wyjątków. A taki jest właśnie istotny sens ustawy o szkołach wyższych. Innych ograniczeń wolności badań, twórczych poszukiwań, twórczej pracy naukowej w ustawie nie ma, nie ma i w praktyce. Wręcz przeciwnie, ustawa stwarza wszelkie warunki umożliwiające twórczy rozmach naukowców i specjalistów na tle nowych wymagań i nowych potrzeb epoki, w której żyjemy — epoki budownictwa socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#WacławTułodziecki">Na podstawie perspektywicznych i okresowych planów rozwoju naszej gospodarki narodowej, planów rozwoju szkolnictwa wyższego i ramowych planów badań naukowych szkoły wyższe powinny prowadzić twórcze badania naukowe. Współudział szkół wyższych i nauki w budowie i umacnianiu socjalizmu zakreśla ramy, a jednocześnie zabezpiecza w praktyce wolność nauki, swobodę badań, dyskusji i krytyki naukowej.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#WacławTułodziecki">Rozwój szkół wyższych i nauki w naszych warunkach, w warunkach budownictwa socjalizmu, jest ściśle związany z całokształtem naszego życia społeczno-gospodarczego, z rozwojem tego życia. Ogół pracowników nauki dawał niejednokrotnie temu wyraz, że głęboko pragnie dalszego rozwoju sił wytwórczych kraju; w związku z tym niezbędny jest intensywny rozwój badań naukowych oraz planowanie i koordynacja tych badań. Państwowy ramowy plan perspektywiczny rozwoju szkół wyższych i nauki, związany z państwowym planem rozwoju gospodarczego kraju, powinien wytyczać ogólne kierunki badań naukowych, a jednocześnie umożliwiać rozwój tych badań, rozwój nauki. Niewątpliwie stworzenie planu i kierunku badań, skoncentrowanie wysiłków na podstawowych dla życia gospodarczego problemach, uhierarchizowanie tematyki naukowej wedle społecznych kryteriów, wprowadzenie na miejsce żywiołowości i przypadkowości czynnika świadomego przewidywania i kolektywnego wysiłku stanie się źródłem tempa i dynamizmu nauki, a jednocześnie silnie zwiąże teorię z praktyką.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#WacławTułodziecki">Z postanowień ustawy, umożliwiających szkołom wyższym i wszystkim pracownikom nauki prowadzenie twórczych badań naukowych, wynika równocześnie, że w tramach naszego ustroju nie może istnieć taki stan rzeczy, by wolność nauki w szkołach wyższych i instytucjach naukowych mogła służyć podważaniu podstaw tego ustroju, aby państwo nasze, budujące ustrój socjalistyczny, popierało i finansowało badania naukowe zmierzające do podważenia podstaw tego ustroju. Takiej wolności nauki nie może uznać nasze państwo ludowe, takiej wolności nauki nie uznaje zresztą żadne państwo na świecie, bez względu na ustrój społeczno-polityczny.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#WacławTułodziecki">Oczywiście, organizacja badań naukowych oraz wybór i zastosowanie metod badawczych zawsze będą zależały od tematyki badań i osób przeprowadzających badania. Projekt ustawy utrwala i pogłębia zasady samorządnej i demokratycznej działalności uczelni, reguluje zasadnicze sprawy dotyczące ustroju szkół wyższych, określa kompetencje Ministra oraz podstawowych organów szkoły, ustala tryb i warunki nadawania stopni naukowych oraz prawa i obowiązki pracowników nauki, reguluje sprawy organizacji i porządku studiów oraz prawa i obowiązki studentów.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#WacławTułodziecki">Oparcie ustroju szkół wyższych na samorządzie uznać należy za jedynie słuszne rozwiązanie, osiągnięte w toku demokratycznych przemian zachodzących w naszym kraju. Oddanie kierownictwa uczelniami w ręce obieralnych organów szkoły wyższej i zapewnienie tym organom szerokiego zakresu uprawnień w zarządzaniu szkołą wpłynie niewątpliwie dodatnio na rozwój szkół wyższych i nauki, na pogłębienie pracy dydaktycznej i wychowawczej na wyższych uczelniach, na coraz lepszy dobór i przygotowanie kadr wysoko kwalifikowanej Inteligencji zawodowej i młodej kadry naukowej.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#WacławTułodziecki">Opierając ustrój szkół wyższych na samorządzie, projekt ustawy — wprowadza zamiast pojęcia zarządu szkołami wyższymi przez naczelne organa administracji państwowej — co istniało dotychczas — zwierzchni nadzór nad szkołami wyższymi, — zapewnia naczelnym organom administracji państwowej, powołanym do sprawowania tęgo nadzoru, odpowiednie środki działania oraz określa formy i granice tego nadzoru.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#WacławTułodziecki">Wyrazem nadzoru zwierzchniego jest przede wszystkim przyznane ministrowi, odpowiedzialnemu za resort szkół wyższych — i to nie może budzić żadnych wątpliwości z punktu praworządności — prawo uchylania uchwał lub decyzji organów szkoły wyższej w przypadku ich nielegalności lub naruszenia interesu publicznego.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#WacławTułodziecki">Przyznanie takiego uprawnienia ministrowi, uprawnienia mającego wyraźnie charakter nadzwyczajny i wyjątkowy, chociażby nawet jako zabezpieczenia przed „niepoczytalnym szaleństwem”, jak powiedział przed chwilą z tej trybuny poseł Miodoński, w praktyce nie ogranicza w niczym działania samorządu uczelni, stanowi jedynie w ramach tegoż samorządu zabezpieczenie interesu publicznego i prawidłowego rozwoju szkół wyższych w Polsce Ludowej.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#WacławTułodziecki">Ustawa, obejmując zasięgiem swojej mocy wszystkie szkoły wyższe, pozestawia akademie medyczne, szkoły artystyczne, wyższe szkoły pedagogiczne i inne szkoły wyższe — podległe dotychczas różnym resortom — pod zwierzchnim nadzorem tych resortów, zachowując dla Ministra Szkół Wyższych jedynie czynności koordynacyjne.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#WacławTułodziecki">Czy słusznie? Uznając konieczność skupienia w przyszłości wszystkich szkół wyższych w jednym resorcie, trzeba zmierzać do tego przez wytworzenie odpowiednich warunków, umożliwiających realizację tego założenia. Podjęcie już dziś takiej decyzji wpłynęłoby na znaczne ograniczenie bazy materialnej szkół, ograniczenie terenu i zakresu badań, co odbiłoby się ujemnie na rozwoju szkół wyższych w ogóle, a szkół wyższych, nadzorowanych obecnie przez różne resorty, w szczególności.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#WacławTułodziecki">O rozwoju szkół wyższych i nauki decydują przede wszystkim kadry, pracownicy nauki. Ofiarny wysiłek pracowników nauki w latach 1944–1948 umożliwił uruchomienie oraz rozbudowę szkół wyższych; prace uczonych polskich, związanie nauki z budową socjalizmu, aktywny udział pracowników nauki w budowie i umacnianiu socjalizmu w Polsce Ludowej wpłynęły niewątpliwie na rozwój naszej gospodarki i naszej kultury narodowej.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#WacławTułodziecki">Sprawa kształcenia młodej kadry naukowej, doboru i stabilizacji pracowników naukowych w szkołach wyższych ma dla rozwoju nauki, dla rozwoju naszej gospodarki narodowej ogromne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#WacławTułodziecki">Słusznie też w trosce o ten rozwój projekt ustawy ustala drogę doboru pracowników nauki; drogę awansu naukowego dla młodej kadry naukowców; tryb powoływania na stanowisko pomocniczego pracownika nauki, na stanowisko docenta, profesora nadzwyczajnego lub zwyczajnego; nadawanie stopni naukowych itp.; stabilizuje samodzielnego pracownika nauki przez ścisłe określenie zakresu jego obowiązków i ustalenie, że nie może on być usunięty ze stanowiska, jeżeli jest w pełni sił i nie zachodzą wyjątkowe, zawinione przezeń przesłanki, jakimi są: wyrok karny skazujący go za czyn hańbiący lub dyscyplinarne wydalenie ze służby czy też wykonywanie obowiązków w sposób rażąco sprzeczny z zadaniami szkoły wyższej. W pierwszym przypadku na podstawie decyzji komisji dyscyplinarnej, w drugim — jedynie za zgodą Rady Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#WacławTułodziecki">Projekt określa pozycję wykładowców, bibliotekarzy i innych pracowników wchodzących w skład kadry nauczającej i pełniącej zadania dydaktyczne i naukowe.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#WacławTułodziecki">Zabezpiecza pracownikom szkół wyższych, pełniącym zadania dydaktyczne ii naukowe, prawa nabyte.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#WacławTułodziecki">Projekt ustawy ogranicza prawo pracowników nauki do dodatkowych zajęć zarobkowych: dla samodzielnego pracownika nauki — do jednego dodatkowego etatu, dla pomocniczego pracownika nauki — do połowy dodatkowego etatu, przeciwstawiając się tym samym zjawisku tzw. wielowarsztatowości, co obecnie odbija się ujemnie na pracy dydaktycznej i naukowej pracownika nauki.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#WacławTułodziecki">Patrząc jednak na ten problem z punktu widzenia społecznego, stwierdzić trzeba, jak już wspomniałem, że stoją przed nami określone zadania wykształcenia odpowiednio licznej kadry naukowej z uwagi między innymi i na dalszy wzrost liczby studentów.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#WacławTułodziecki">Obecnie mamy na przykład w szkolnictwie wyższym około 2.000 adiunktów, z których 80% pracuje w uczelniach powyżej 5 lat. Spośród nich zaledwie 13% zdobyło pierwszy stopień naukowy, doktorat starego typu, albo kandydaturę nauk. Zaledwie część z nich, stosunkowo mała, będzie mogła osiągnąć w najbliższym czasie wyższe stopnie naukowe i podjąć samodzielną pracę naukową. A równocześnie około 25% starej, zasłużonej kadry naukowej to ludzie powyżej 60 lat. To stawia przed nami zadanie znacznego powiększenia naszej młodej kadry naukowej, która w przyszłości potrafi godnie zastąpić swoich zasłużonych nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#WacławTułodziecki">Biorąc to wszystko pod uwagę — zarówno w interesie nauki, jak i w interesie naszej młodzieży naukowo pracującej — trzeba od niej wymagać poważnych wysiłków, tym bardziej że zawód pracownika nauki wymaga kwalifikacji moralnych, dużego samozaparcia, starannej ii ciągłej pracy naukowej.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#WacławTułodziecki">Musimy dołożyć wszelkich starań, aby w przyszłości doprowadzić do takiej sytuacji, w której pracownicy naukowi będą poświęcać się pracy naukowej i dydaktycznej na jednym etacie. Wymaga tego konieczność zapewnienia właściwego procesu nauczania ii zagwarantowania większej skuteczności nauczania, konieczność prowadzenia szerszej pracy naukowej. Zawarowanie w ustawie górnej, nieprzekraczalnej granicy łącznego wymiaru pracy w szkole wyższej i dodatkowych zajęć zarobkowych jest więc potrzebne, a nawet konieczne.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#WacławTułodziecki">W związku z tym ograniczeniem podkreślić jednak trzeba, że warunki bytowe pracowników nauki, przede wszystkim pomocniczych pracowników nauki, mimo że od 1956 r. uległy znacznej poprawie, są trudne. Sądzę, że można wyrazić przekonanie, iż sytuacja gospodarcza państwa pozwoli na rozwiązanie w niedalekiej przyszłości i tego problemu, tj. na uregulowanie płac pracowników nauki i szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#WacławTułodziecki">Ustawa reguluje również sprawy przyjmowania na studia, organizacji i porządku studiów, formy prawne studenckiego życia organizacyjnego na wyższych uczelniach oraz prawa i obowiązki młodzieży studenckiej.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#WacławTułodziecki">Poważny wzrost w okresie powojennym ogólnej liczby studentów oraz założenie w wytycznych rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1959–1965 dalszego wzrostu liczby studentów o około 30 tys. stawia przed zainteresowanymi resortami poważne zadania w zakresie zwiększenia pomocy stypendialnej, udzielanej studentom szkól wyższych z budżetu państwa, rozbudowy domów studenckich, stołówek studenckich, zwiększenia różnych innych form pomocy państwa studentom, jak opieki lekarskiej, wczasów itp.</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#WacławTułodziecki">Pomoc ta jest niezbędna, aby zwiększyć na wyższych uczelniach ogólną liczbę młodzieży pochodzenia robotniczego i chłopskiego oraz podnieść jakość pracy szkoły i dyscypliny studiów.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#WacławTułodziecki">Wysoki Sejmie! Projekt ustawy poddany został szerokiej publicznej dyskusji, o czym mówił już tutaj sprawozdawca poseł Smoleński, w której poważny udział wzięły między innymi koła naukowe wyższych uczelni oraz pracownicy naukowi zrzeszeni w Związku Nauczycielstwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#WacławTułodziecki">W wyniku żywej wymiany zdań w tych środowiskach do pierwotnego projektu, opracowanego przez Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego, wprowadzono szereg zmian, stanowiących bezpośredni wynik zmiany koncepcji procesów nauczania oraz poglądów na zagadnienie struktury i działalności szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#WacławTułodziecki">Do projektu tego wprowadziła również Komisja Oświaty i Nauki wiele dalszych zmian i uzupełnień.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#WacławTułodziecki">Można więc stwierdzić, że obecny projekt ustawy — zmierzając do utrwalenia tych dodatnich przemian w życiu szkoły wyższej, jakie dokonały się w toku demokratycznych przeobrażeń życia publicznego w naszym kraju w latach 1956–1957, a równocześnie mając na względzie zapobieżenie pewnym zjawiskom nieprawidłowym, jakie ujawniły się w życiu szkoły wyższej — jest tym projektem, który zapewni dalszy rozwój szkół wyższych i nauki w Polsce, podniesie przez stworzenie lepszych warunków dla rozwoju nauki i przebudowę systemu studiów jakość pracy szkół wyższych, umożliwi jeszcze silniejsze niż dotychczas włączenie szkół wyższych i nauki w budowę socjalizmu, w budowę coraz lepszego życia w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#WacławTułodziecki">W imieniu Klubu Poselskiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej deklaruję głosowanie za projektem ustawy przedłożonym przez Komisję Oświaty i Nauki.</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Janowi Szczepańskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanSzczepański">Obywatelu Marszałku, Wysoki Sejmie! Ustawa o szkołach wyższych wywołała w uczelniach i w naszym społeczeństwie bardzo żywe zainteresowanie, wykraczające poza samo brzmienie ustawy. Dyskusja nad tą ustawą stała się okazją do dyskusji nad szerszymi problemami szkolnictwa wyższego w Polsce. Nad projektem ustawy długo dyskutowano w środowiskach akademickich, wprawdzie z pewnymi niespodziankami.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanSzczepański">Nie chciałbym zatrzymywać się nad omawianiem etapów tej dyskusji i chyba wypada wyrazić pewne ubolewanie, że nie wszystkie wyniki tych dyskusji znalazły się w końcowym projekcie ustawy.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JanSzczepański">Podpisuję się pod tym wszystkim, co moi przedmówcy powiedzieli o pozytywnych stronach tej ustawy. Rzeczywiście, w organizowaniu szkolnictwa wyższego w naszych warunkach jest ona poważnym krokiem naprzód, jeśli chodzi o zagwarantowanie samorządności, wybieralności władz uniwersyteckich, przepraszam — szkół wyższych; uporządkowanie spraw pracowników naukowych, nadawanie tytułów, uporządkowanie przede wszystkim sprawy asystentury — jest to moment szczególnie ważny — dalej ustalanie trybu powoływania profesorów itd.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JanSzczepański">Dodatnie strony ustawy zostały tu omówione szeroko. Uważam, że należy to mocno podkreślić, gdyż rzeczywiście ustawa porządkuje wiele spraw naszego życia akademickiego.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#JanSzczepański">Chciałbym jednakże zwrócić uwagę także na to, że ustawa przewiduje, o ile się nie mylę, aż 44 delegacje: 11 dla Rady Ministrów, 33 dla Ministra Szkolnictwa Wyższego. O ile pamiętam, nie wszystkie delegacje z poprzedniej ustawy z 1951 r. zostały zrealizowane do chwili wygaśnięcia. Należy więc obawiać się, a raczej apelować gorąco do władz, żeby z tą ustawą też się tak nie stało i aby w pełni weszła ona w życie możliwie prędko.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#JanSzczepański">W czasie dyskusji w Komisji występowałem z szeregiem poprawek, sprzeciwiałem się niektórym artykułom czy też ustępom tej ustawy. Niektóre zostały uwzględnione i wprowadzone do ustawy, inne — większość odrzuciła. Respektując zasady demokratycznego postępowania i skłaniając się przed wolą większości nie będę podnosił tych spraw, które stawiałem w dyskusjach w czasie obrad Komisji.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#JanSzczepański">Sądzę, że strony pozytywne tej ustawy przeważają nad niektórymi niedociągnięciami, nad niektórymi sformułowaniami, których wolelibyśmy w ustawie nie widzieć. I dlatego, jak powiedział tutaj kolega Miodoński, ze szczerym przekonaniem będę głosował za ustawą, ale chciałbym, korzystając z okazji, zwrócić uwagę na niektóre szersze problemy szkolnictwa wyższego, gdyż rzadko kiedy na Plenum Sejmu sprawy te są stawiane. Wyłaniają się one najczęściej w trakcie dyskusji nad budżetem i wtedy giną w natłoku spraw wszystkich resortów.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#JanSzczepański">W tej chwili sprawy szkolnictwa wyższego są w centrum uwagi i dlatego chciałbym podkreślić niektóre aspekty pozycji społecznej uniwersytetów i szkolnictwa wyższego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#JanSzczepański">Otóż pozwólcie Państwo, że rozpoczną od zwrócenia uwagi na jeden charakterystyczny moment rozwoju społeczeństw nowoczesnych, zwłaszcza społeczeństw wysoko zindustrializowanych, mianowicie na niesłychanie szybkie tempo wzrostu kadr pracowników umysłowych w tych społeczeństwach.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#JanSzczepański">Ukazało się niedawno wydawnictwo „Związek Radziecki w cyfrach”, z którego dowiadujemy się, że w 1926 r. w Związku Radzieckim pracowało około 2.700 tys. specjalistów z wyższym i średnim wykształceniem. W 1956 r. było już ich 15.460 tys., a więc nastąpił wzrost o 515%. W tym samym czasie klasa robotnicza, a więc liczba robotników fizycznych w Związku Radzieckim, wzrosła — według tego samego wydawnictwa — tylko o 451%, a więc tempo wzrostu liczby pracowników umysłowych jest szybsze od tempa rozwoju klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#JanSzczepański">Jeszcze ostrzej zjawisko to występuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie w latach między 1910–1955 liczba robotników wzrosła o 185%, liczba pracowników umysłowych o 301%.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#JanSzczepański">W 1910 r. pracownicy umysłowi w Stanach Zjednoczonych stanowili 22,3%; liczba zatrudnionych robotników wynosiła w tym samym czasie 37,4%.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#JanSzczepański">W 1955 r. liczba pracowników umysłowych wzrosła już do 38,7%, liczba robotników — do 40,2%. Przewiduje się, że 1975 r. liczba pracowników umysłowych we wszystkich zakładach pracy Stanów wzrośnie do 44%, liczba zaś robotników fizycznych nieco spadnie i utrzyma się mniej więcej na poziomie 40%.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#JanSzczepański">To zjawisko szybkiego wzrostu kadr pracowników umysłowych widać szczególnie wyraźnie, gdy porównamy z nim liczbę wzrostu studentów. Kolega Tułodziecki podawał tu wzrost liczby studentów w Polsce przedwojennej i w Polsce powojennej. Jest to prawidłowość powszechna.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#JanSzczepański">W Związku Radzieckim w roku akademickim 1927/28 było 169 tys. studentów na wyższych uczelniach. W 1956/57 r. — było już ich 2 mln z górą.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#JanSzczepański">W Stanach Zjednoczonych wzrost był mniejszy, tylko liczby bezwzględne były większe, mianowicie w 1920 r. studiowało na wyższych uczelniach, na uniwersytetach i collegach amerykańskich około 600 tys. studentów. W 1955 r. — już 2.755 tys. a przewiduje się, że w 1975 r. liczba ta wzrośnie w Stanach Zjednoczonych do 6.800 tys.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#JanSzczepański">Otóż proszę Państwa, to są liczby, które nie są jakąś funkcją przyrostu ludności; świadczą one o tym, że przekształca się typ społeczeństw, w których żyjemy, że społeczeństwa wysoko uprzemysłowione i społeczeństwa zindustrializowane w coraz większym zakresie potrzebują dla swojej egzystencji i rozwoju coraz większej ilości kadr wysoko kwalifikowanych.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#JanSzczepański">Na tym tle chciałbym pokazać doniosłość szkolnictwa wyższego także w naszym kraju, który staje się w coraz szybszym tempie społeczeństwem wysoko uprzemysłowionym i zindustrializowanym.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#JanSzczepański">Doniosłość szkół wyższych wynika z rozwoju cywilizacji technicznej, ze wzrastającej roli nauki, nie tylko w dziedzinach techniki produkcji, lecz i we wszystkich dziedzinach życia społecznego.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#JanSzczepański">Nauka wkracza w wiele dziedzin życia społecznego i wymaga coraz więcej pracowników wysoko kwalifikowanych.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#JanSzczepański">Otóż na tym tle widać wyraźnie, że rozwój nowoczesnego społeczeństwa jest w znacznej mierze uwarunkowany rozwojem szkolnictwa wyższego, że o pozycji, jaką dany naród zajmuje w świecie współczesnym, decydują w coraz bardziej wzrastającej mierze wyniki prac naukowo-badawczych wyższych uczelni i instytutów naukowo-badawczych tego społeczeństwa. Chciałbym zwrócić uwagę na pewne zaniedbania w rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce. Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na konieczność doinwestowania szkół wyższych. Wszystkie zadania, które przed szkolnictwem wyższym stawia ustawa, będą zrealizowane tylko wtedy, jeżeli w ślad za tymi wysoko zakreślonymi zadaniami pójdą konkretne możliwości materialne ich wykonania.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#JanSzczepański">Minął już czas, kiedy naukę tworzyli samotni myśliciele, pracujący gdzieś na poddaszu, w bardzo skromnych warunkach. W tej chwili nauka wymaga niezmiernie wysokich inwestycji i w wielu krajach, jak na przykład w Związku Radzieckim czy w Stanach Zjednoczonych, Anglii i innych państwach wysoko uprzemysłowionych, inwestycje naukowe traktowane są jako inwestycje przemysłowe najwyższej wagi. Na ten moment chciałbym szczególnie zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#JanSzczepański">Miałem już okazję — referując dwukrotnie w ciągu dwóch lat budżet czy to Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, czy Akademii Nauk — zwrócić uwagę na proces ustalania i powstawania budżetu szkolnictwa wyższego. Kiedy zwróciliśmy się do Ministerstwa Finansów o wyjaśnienie, jakie są zasady finansowania nauki w Polsce, jakie są wytyczne polityki finansowej w stosunku do nauki, do szkolnictwa, wyższego, otrzymaliśmy wyjaśnienie, że Ministerstwo Finansów zajmuje się techniką finansowania, a nie ustalaniem zasad, nie polityką finansowania. Długo i bezskutecznie szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, kto w Polsce zajmuje się polityką finansowania szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#JanSzczepański">Chciałbym zwrócić uwagę, kiedy już mówimy o ustawie, że to pytanie czeka wciąż jeszcze na odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#JanSzczepański">Trzeba jednak jasno określić rzeczywiste potrzeby finansowe szkolnictwa wyższego w Polsce. Budżet ustalony przez Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego zawsze jest ustalany w ten sposób, że mieści się on w jakimś limicie wyznaczonym przez Ministerstwo Finansów, a uczelnie z kolei znowu mieszczą się w jakimś limicie wyznaczonym przez Ministerstwo, przez Departament Finansów czy departamenty merytoryczne szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#JanSzczepański">Byłoby rzeczą niezmiernie ważną, aby ustalić rzeczywiste potrzeby finansowe szkolnictwa wyższego, gdyż trzeba także przy okazji powiedzieć, że szkolnictwo wyższe w Polsce jest szkolnictwem zacofanym. Jeżeli chcemy, aby szkolnictwo wyższe zrealizowało te zadania, które stawia przed nim nowa ustawa, musi ono otrzymać odpowiednią podbudowę inwestycyjną.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#JanSzczepański">Dalej chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na niektóre momenty. Otóż Łódzki Ośrodek Socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego i Zakład Badań Socjologicznych Polskiej Akademii Nauk przeprowadziły pewne badania nad losami absolwentów Uniwersytetu Łódzkiego. Udało się nam dotrzeć do 1.385 absolwentów Uniwersytetu Łódzkiego i niektóre szczegóły tych badań, dotyczące losów naszych absolwentów, chciałbym przytoczyć, gdyż są one niejako ilustracją do zadań stawianych przez nową ustawę, a równocześnie pokazują w nieco innym świetle liczby podawane tutaj czy przez sprawozdawcę, czy przez kolegę Tułodzieckiego.</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#JanSzczepański">Podaję te liczby z całym zastrzeżeniem, gdyż nie są one bynajmniej żadną reprezentacją wszystkich olbrzymich ilości absolwentów uniwersytetów w Polsce, niemniej jednak są to jak dotychczas liczby jedyne i dlatego uważam, że są one interesujące.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#JanSzczepański">Postawiliśmy sobie pytanie, w jakich zawodach pracują nasi absolwenci. Odpowiedź była zaskakująca. Z liczby tych 1.385 absolwentów wielu nie pracuje w zawodach, które studiowali. Odsetek ten wahał się od 8 do 35%. Przeciętnie około 23% absolwentów wykonuje pracę niezgodną z kierunkiem swoich studiów. Pozwolę sobie później przedstawić Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego dokładne liczby do przedyskutowania. Chciałbym zwrócić uwagę na ten moment.</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#JanSzczepański">Jeżeli chodzi o stanowiska zajmowane przez absolwentów, to badania nasze rozwiały pewne pogłoski, dość uporczywie krążące wśród absolwentów i studentów szkół wyższych, że dyplom nie gwarantuje wyższego stanowiska. Nasze badania wykazały, że dyplom magistra z reguły gwarantuje i wyższe stanowisko, i szybszy awans. Wśród absolwentów prawa 45% prawników zajmuje stanowiska kierownicze w swoich zawodach, a jeśli chodzi o inne kierunki studiów, to okazało się, że 37% absolwentów zajmuje stanowiska kierownicze. Stosunkowo trudniejszą sytuację mają absolwenci chemii pracujący w przemyśle, gdzie stanowiska kierownicze łatwiej uzyskują inżynierowie przychodzący z politechnik, tak że tylko 15,3% absolwentów chemii pracuje na stanowiskach kierowniczych.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#JanSzczepański">Dyplom pomaga także w szybszym awansie. Dla porównania weźmy z kolei magistrów socjologii i absolwentów I Studium Nauk Społecznych. Spośród przebadanych absolwentów posiadacze dyplomów magisterskich awansowali w 43%, gdy tymczasem posiadacze dyplomów zawodowych — tylko w 21%. Stosunek ten mniej więcej potwierdza się we wszystkich wypadkach, zwłaszcza gdy porównywaliśmy, jakie są stanowiska i możliwości awansu ludzi, którzy mają dyplomy magisterskie, dyplomy zawodowe i którzy przerwali studia odchodząc bez dyplomu. Okazuje się, że bez dyplomu są bardzo upośledzeni zarówno jeżeli chodzi o zajmowane stanowiska, jak i o uposażenie.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#JanSzczepański">Czy dyplom uniwersytecki zapewnia jakieś uposażenie? Niestety, musimy stwierdzić, że nasi absolwenci uniwersyteccy, którzy z reguły trafiali do tzw. zawodów nieprodukcyjnych, zarabiali poniżej przeciętnych uposażeń w Polsce w 1957 r., zwłaszcza absolwenci studiów humanistycznych: filologowie i historycy. Dla przykładu: w granicach płac od tys. do 2.500 zł mamy w skali krajowej 10,3% zatrudnionych. Wśród absolwentów filologii i historii tylko 2,8% uzyskuje te płace, a z absolwentów filologii tylko jeden zarabia pomad 4 tys. zł, ale ten pracuje jako robotnik.</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#JanSzczepański">Dyplom wyraźnie sprzyja uzyskaniu wyższych płac. Na przykład chemicy z dyplomem magistra w 1957 r. przeciętnie zarabiali 2.704 zł, z dyplomem zawodowym mniej, bo tylko 1.843 zł, a ci chemicy, którzy odeszli z uniwersytetu bez dyplomu, uzyskiwali przeciętnie jedynie około 1.100 zł.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#JanSzczepański">Stwierdziliśmy rzecz interesującą, mianowicie, że kobieta posiadająca równorzędny dyplom z mężczyzną zarabia przeciętnie od 300 do 400 zł mniej niż mężczyzna.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#JanSzczepański">Kolega Tułodziecki podawał wiele przykładów, podkreślając słusznie jako osiągnięcia Polski Ludowej odsetek studentów pochodzenia robotniczego i chłopskiego, studiujących na wyższych uczelniach.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#JanSzczepański">Jak wygląda ta sprawa widziana od strony absolwentów, jaki jest odsetek młodzieży robotniczo-chłopskiej wśród kończących studia? Otóż w czasie studiów dokonuje się pewna selekcja. Jak mówił kolega Tułodziecki, około 60% dzieci robotniczych i chłopskich przyjmuje się do uniwersytetów. Wśród kończących jest ich tylko około 44%. Dzieci pochodzenia robotniczego przyjmowano 35 do 40%, a studia kończy 25,5%. Dzieci pochodzenia chłopskiego, których przyjmowano na Uniwersytet 20–25%, kończy 19%, a więc odsiew ich jest mniejszy. Młodzieży ze środowiska inteligenckiego, której przyjmowano 30–35%, wśród kończących jest już 40%, a młodzieży innych klas, z których przyjmowano około 5%, wśród kończących jest około 15%. Myślę, że szczegółowe wyniki naszych badań dadzą nam okazję zastanowić się także naw tymi sprawami.</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#JanSzczepański">Dlaczego tak się dzieje?</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#JanSzczepański">Chciałbym zasygnalizować jeszcze jedną rzecz. Kolega Tułodziecki podkreślał, że ustawa stwarza dzieciom klas pracujących pełne warunki do wstępowania na wyższe uczelnie. Tu się zaczyna tragedia. Te właśnie dzieci nie chcą iść na studia i Komisja Oświaty na sesji wyjazdowej w Poznaniu będzie się zajmowała specjalnie tym zagadnieniem.</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#JanSzczepański">Dlaczego tak mały odsetek dzieci robotniczych i chłopskich zgłasza się do wyższych szkół, zwłaszcza na uniwersytety? Oto dlatego między innymi, że im się to nie opłaca. Jeżeli płaca absolwenta uniwersytetu stoi poniżej przeciętnego zarobku robotnika niekwalifikowanego, jest to język, który klasa robotnicza rozumie bardzo dobrze. I dlatego właśnie nad tym problemem trzeba się będzie poważnie zastanowić.</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#JanSzczepański">Zresztą chciałbym krótko powiedzieć, że wyniki naszych badań pozwalają nam zastanowić się także nad problemem, czy rzeczywiście dzieci pochodzenia robotniczo-chłopskiego przejawiają jakąś głęboką inteligencję, jakieś głębsze wyrobienie polityczne, sprzyjające socjalizmowi d nowemu ustrojowi, niż dzieci pochodzenia inteligenckiego. Otóż nie, wręcz przeciwnie. Ciągle jeszcze w rodzinach robotniczych d chłopskich panuje przekonanie, że pójście na studia jest wyjściem ze swojej klasy. Nad tym problemem trzeba się będzie mocno zastanowić.</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#JanSzczepański">Nasi absolwenci pochodzenia robotniczego pracujący w przemyśle mają więcej oporów i trudności w kontaktach z robotnikami niż dzieci pochodzenia inteligenckiego, a młodzież chłopska niechętnie wraca na wieś, do środowisk, z których wyszła. Dlatego zwracam uwagę na ten problem, ponieważ nie jest on widoczny spoza liczb przyjmowanych studentów, lecz ujawnia się znacznie później.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#JanSzczepański">W ustawie kładzie się wielki nacisk na problem wychowania socjalistycznego. Chciałbym powiedzieć trochę o tym, jak wygląda ten problem w świetle wyników naszych badań. Otóż uczelnie wyższe w minionych latach kładły bardzo duży nacisk — zarówno profesura, pracownicy nauki, organizacje młodzieżowe, ZMP-owskie i organizacje partyjne — na socjalistyczne wychowanie, na wychowanie w duchu socjalizmu. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden moment, mianowicie na to, że wtedy, kiedyśmy formowali i rozbudowywali system kształcenia inteligencji socjalistycznej, wychowania jej w duchu socjalistycznym, w wielu zakładach pracy, do których nasza młodzież przychodziła, wytworzyły się mechanizmy odkształcania socjalistycznego młodzieży. Właśnie w zakładach pracy młodzież wchodząc w życie widziała, że to życie wygląda zupełnie inaczej. Można stwierdzić fakt, że nawet organizacje partyjne, nie rozumiejąc należycie swoich zadań i nie działając zgodnie z wytycznymi, zgodnie z ogólną linią partii, po prostu odstręczały naszych wychowanków od socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-15.42" who="#JanSzczepański">Wydaje mi się, że jeżeli chcemy wychować młode pokolenie inteligencji socjalistycznej, to nie wystarczy działać tylko odpowiednio na terenie szkół wyższych. Proces ten trwa nadal w zakładach pracy i zakłady te powinny o tym pamiętać. Na podstawie naszych materiałów stwierdzamy, że w wielu zakładach pracy — w jednych mniej, w innych bardziej — wytwarza się jakiś mechanizm odsuwania na margines tej nowej inteligencji, która przychodzi z wyższych uczelni, przenoszenia niechęci żywionych do starej inteligencji burżuazyjnej na tę nową inteligencję, która wyszła ze szkół wyższych już w Polsce Ludowej.</u>
<u xml:id="u-15.43" who="#JanSzczepański">Wracając na zakończenie do spraw omawianej dziś ustawy, chciałbym podkreślić, że może autorzy jej zanadto skupiali uwagę na problemie politycznej funkcji szkoły wyższej. Wiemy z 750-letnich doświadczeń historii uniwersytetów europejskich, że funkcja polityczna nie jest funkcją najważniejszą. Wszystkie kolejne ustroje w ciągu tych 750 lat wymagały od szkolnictwa wyższego bezwzględnej lojalności. Zastanówmy się, jak wyglądałaby kultura europejska, gdyby uniwersytety w ciągu tych 750 lat były zawsze lojalne. Mówię to nie dlatego, żebym chciał głosić jakąś pochwałę czy sprzeciwiać się duchowi ustawy i głosić zasadę opozycji dla opozycji. Chcę tylko podkreślić, że sama natura badań naukowych wymaga zawsze próbowania nowej problematyki i stawiania nowych zagadnień, stosowania nowych metod.</u>
<u xml:id="u-15.44" who="#JanSzczepański">Wydaje mi się, że sens istnienia nowoczesnych uniwersytetów, nowoczesnych szkół wyższych leży w ścisłej łączności z życiem praktycznym. Obserwujemy to we wszystkich krajach, obserwujemy we wszystkich ustrojach społeczno-politycznych. Nauka nie może się oddzielać ani od życia społecznego, ani od polityki, a zwłaszcza polityka nie może się zanadto oddalać od nauki, gdyż z nauki czerpie najskuteczniejsze narzędzie swego działania.</u>
<u xml:id="u-15.45" who="#JanSzczepański">Szkoły wyższe w Polsce mają olbrzymie zadania w przebudowie społeczeństwa, rozbudowie przemysłu, przekształceniu rolnictwa, w podniesieniu ogólnego poziomu oświaty, ogólnego poziomu i stanu zdrowotnego ludności.</u>
<u xml:id="u-15.46" who="#JanSzczepański">Profesura szkół wyższych zdaje sobie w pełni sprawę z tych obowiązków.</u>
<u xml:id="u-15.47" who="#JanSzczepański">Moi przedmówcy podkreślali już zasługi i udział profesury w odbudowie Polski i przekształceniach ustrojowych. Nie jestem przez nikogo upoważniony do poruszania tej sprawy, ale z doświadczeń, z bliższego współżycia z kolegami wiem, że profesura jest w pełni świadoma swej odpowiedzialności. Zdaje ona sobie sprawę, że od jej kompetencji, od jej wiedzy, od jej poczucia odpowiedzialności zależy bardzo wiele.</u>
<u xml:id="u-15.48" who="#JanSzczepański">Podkreślano już tutaj, że kadra profesorska zadecyduje o tym, jak szkoły wyższe spełnią swoje społeczne zadania. Autonomia uniwersytetów nigdy, w żadnym ustroju, nawet w reformach Humboldta, nawet za czasów najbardziej liberalnych nie wynikała z ustawy — wynikała z kompetencji, z poczucia odpowiedzialności profesury i tak będzie także u nas, tak będzie z naszymi szkołami wyższymi. Nowa ustawa i zadania stojące przed szkołami wyższymi wymagają od nich wysokich kwalifikacji i wysokiego poczucia odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-15.49" who="#JanSzczepański">W przekonaniu, że ustawa stwarza takie warunki, ażeby profesura i uczelnie wyższe mogły spełniać swoje zadania, będę głosował tą ustawą.</u>
<u xml:id="u-15.50" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#CzesławWycech">Zarządzam 20-minutową przerwę w obradach.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 12 min. 05 do godz. 12 min, 40.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#CzesławWycech">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Kazimierzowi Majowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzMaj">Wysoki Sejmie! Ustawa, która jest przedmiotem naszej dyskusji, stanowi z jednej strony uwieńczenie tych procesów, jakie się dokonywały w dziedzinie zarówno programowej, jak i organizacyjnej na terenie wyższych uczelni, procesów, które zmierzały do podniesienia jakości pracy naszych wyższych uczelni i do podniesienia poziomu naukowego pracowników nauki, dydaktycznych pracowników oraz pracowników zajmujących się pracą ściśle naukowo-badawczą.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzMaj">Już tu moi przedmówcy słusznie wskazywali na to, że nasze wyższe uczelnie rozwijały się równolegle z przeobrażeniami w dziedzinie stosunków ekonomiczno-społecznych i politycznych.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#KazimierzMaj">Budowa państwa polskiego jako państwa ludowego, jako państwa socjalistycznego, zrodziła wiele potrzeb, które zaspokajaliśmy tworząc odpowiedni system edukacyjny na różnych poziomach.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#KazimierzMaj">Jeżeli chodzi o poziom najwyższy, czyli o uczelnie akademickie, mamy w tej dziedzinie bardzo istotne rezultaty. Rozwinęliśmy działalność wszerz, wyrażającą się nie tylko poważną liczbą wyższych uczelni, jakie powstały w naszym kraju, wyrażającą się nie tylko poważną liczbą studentów — ponad 150 tys. — ale zarazem ta działalność wyraża się i w poszerzeniu samego procesu upowszechniania wiedzy, upowszechniania pojętego nie tylko jako podawanie jej studentom, ale upowszechniania wiedzy w odniesieniu do całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#KazimierzMaj">Chcę podkreślić jako rzecz dodatnią, że w tym okresie wielkiego wzrostu uczelni akademickich zwiększył się również udział pracowników nauki w pracach kulturalno-oświatowych, zwiększył się udział tych pracowników w systematycznej oświacie dorosłych. Jest to niewątpliwie jeden z poważnych rezultatów naszej działalności w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#KazimierzMaj">Przykładem jest działalność Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, które zajmuje się upowszechnianiem i popularyzowaniem wiedzy. Prowadzi ono tę działalność wyzyskując istniejące wyższe uczelnie. Często w pomieszczeniach tych uczelni TWP organizuje wykłady na poziomie akademickim przeznaczone dla młodzieży pracującej i dorosłych.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#KazimierzMaj">Jeśli chodzi o uniwersytety powszechne, których liczba wynosi w tej chwili ponad 500, to w większości korzystają one z pracy profesorów naszych wyższych uczelni jako popularyzatorów wiedzy.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#KazimierzMaj">W ogóle daje się zaobserwować następujące zjawisko bardzo dodatnie. Tam, gdzie istnieje wyższa uczelnia, rozwija się życie społeczno-kulturalne.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#KazimierzMaj">I może dlatego występowano często z projektem zakładania wyższych uczelni na prowincji. Projektów tych — trzeba to sobie powiedzieć — było sporo i jest nadal dużo. Nie wszystkie z nich zostały zrealizowane i nie wszystkie z nich zresztą będą zrealizowane. Ale zastanawiając się nad tym musimy pamiętać, że tam, gdzie istnieje wyższa uczelnia, na pewno z czasem doprowadzi ona do rozwoju życia oświatowo-kulturalnego, do rozwoju życia intelektualnego w danym środowisku. Nie obojętna więc jest sprawa tego, co byśmy nazwać mogli geografią, rozmieszczeniem przestrzennym, terytorialnym naszych wyższych uczelni.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#KazimierzMaj">Na ogół w latach 1944/58 poszliśmy w kierunku słusznym. Stworzyliśmy sieć wyższych uczelni, która ma nie tylko znaczenie, jeśli chodzi o kształcenie kadry naukowej czy, powiedzmy, wysoko kwalifikowanych pracowników różnych zawodów, ale ma również duży wpływ na tworzenie ognisk życia umysłowego i kulturalnego w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#KazimierzMaj">Temu ilościowemu wzrostowi naszych wyższych uczelni nie zawsze towarzyszył właściwy ich rozwój pod względem poziomu, czyli — krótko mówiąc — pod względem jakości. Dlatego wydaje mi się, że ustawa, która jest przedmiotem naszej debaty, gdy ją uchwalimy, wybitnie przyczyni się do podniesienia wyższych uczelni pod względem poziomu pracy zarówno naukowej, jak pedagogicznej i dydaktycznej.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#KazimierzMaj">Jak już zaznaczyłem — podnosili to zresztą w swych przemówieniach i moi przedmówcy — ustawa jest pewnego rodzaju uwieńczeniem procesów, jakie w ostatnim dwuleciu się dokonały, procesów zmierzających z jednej strony do podniesienia poziomu naukowego naszych wyższych uczelni, z drugiej strony — do ich zdemokratyzowania.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#KazimierzMaj">Wydaje mi się, że wszystkie istotne elementy tego procesu, który był się już dokonał, znalazły swe odbicie w ustawie będącej przedmiotem naszej pracy.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#KazimierzMaj">Ustawa ta stanowić będzie zarazem podstawę dalszego rozwoju wyższych uczelni, który powinien iść w kierunku podniesienia poziomu zarówno uczelni akademickich, jak i wyższych szkół zawodowych. Odczuwa się wielką potrzebę podniesienia poziomu niektórych naszych wyższych uczelni, zwłaszcza jeśli chodzi o dobór pracowników, o kadry profesorów i kadry młodszych sił naukowych. Ustawa sprawy te w dużym stopniu ureguluje. Ustawa ureguluje właśnie sprawę dróg, jakimi powinien iść proces kształtowania się pracowników nauki począwszy od asystenta aż do profesora zwyczajnego włącznie.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#KazimierzMaj">Jeśli chodzi o zastępców profesorów, to ich istnienie było uzasadnione; rozumieliśmy, dlaczego tych zastępców profesorów musieliśmy powoływać. Po prostu trzeba było rozpocząć pracę w tym czy innym zakładzie, na tej czy innej katedrze uniwersyteckiej. Nie było sił wykwalifikowanych, aby je powołać na drodze — powiedzmy — normalnej, trzeba więc było angażować zastępców profesorów.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#KazimierzMaj">Wśród nich wielu jest niewątpliwie ludzi wartościowych, którzy mają przygotowanie naukowe, mają przygotowanie pedagogiczne i dydaktyczne, krótko mówiąc — są dobrymi profesorami, dobrymi wychowawcami. Dla tej kategorii zastępców profesorów ustawa, nad którą dyskusję prowadzimy, stwarza warunki, w moim rozumieniu rzeczy, względnie humanitarne. Ustanawia się mianowicie trzylecie, które pozwoli, aby wielu z nich osiągnęło stopnie naukowe, jakie mimo wszystko są konieczne, by być nauczycielem w szkole akademickiej. Takie wyjście z sytuacji podyktowane jest przede wszystkim tym względem, że należy podnieść poziom naszych wyższych uczelni.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#KazimierzMaj">Jeśli chodzi o tak zwanych młodszych pracowników naukowych, to ustawa wprowadza pewne rygory. Nie jest to złe w stosunku do tych, którzy się kształcą, którzy studiują. Nie jest złe, jeżeli się wprowadza pewne rygory, szczególnie gdy rygory te nie przekraczają norm, o jakich się myśli, gdy się ma na uwadze wykształcenie nowych pracowników naukowych.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#KazimierzMaj">Młodsze siły naukowe będą w stanie tym rygorom się podporządkować. Naturalnie, przy tej okazji dokonywać się będzie selekcja, w wyniku której pozostaną przy warsztatach pracy naukowej, badawczo-naukowej czy naukowo-dydaktycznej tylko ci, którzy właśnie te procesy selekcyjne wytrzymają. Niemniej jednak natura tych procesów zgodna jest z tymi zasadami, jakimi kierujemy się kształcąc i wychowując młodzież.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#KazimierzMaj">Takie rozwiązanie trzeba uznać za pozytywną stronę omawianej ustawy.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#KazimierzMaj">Jeśli chodzi o inne jej właściwości, na przykład o zasadę samorządności, to poruszał tę sprawę referent sprawozdawca kolega Smoleński i moi poprzednicy, przemawiający z tego miejsca. Jest to zasada, która zachowuje właściwe proporcje między uprawnieniami, jakie przysługiwać powinny Rządowi, a uprawnieniami wyższych uczelni.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#KazimierzMaj">Wydaje mi się, że ta proporcja nie została naruszona. Zresztą dla bezstronnego przedstawienia stanu rzeczy trzeba powiedzieć, że w ogóle w tym kręgu cywilizacyjnym, do którego przynależymy, istnieje taka, a nie inna proporcja między samorządnością wyższych uczelni a państwem i rządem.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#KazimierzMaj">Wydaje mi się, że pod tym względem nie naruszyliśmy zasad, które istnieją właśnie — jak już zaznaczyłem — w tym kręgu cywilizacyjnym, do którego my jako Polska przynależymy. Nie naruszone zatem zostały zasady, które się ma na myśli, gdy mowa o normalnych warunkach pracy — z jednej strony naukowo-badawczej, a z drugiej strony pracy wychowawczej i dydaktycznej.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#KazimierzMaj">Również jeśli chodzi o omawiany projekt ustawy, to stwarza on pomyślne warunki do rozwoju życia stowarzyszeniowego naszej młodzieży akademickiej. Ustawa mówi, że młodzież akademicka może stowarzyszać się w kółka naukowe. Jak bardzo te kółka są potrzebne, wiemy z historii pracy naukowej, wiemy z biografii wielu ludzi wybitnych w różnych dziedzinach nauki. Często właśnie uczestnictwo w tych kółkach naukowych studenckich decydowało o przyszłości ludzi jako badaczy naukowych, o ich przyszłości jako profesorów.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#KazimierzMaj">Mając to na myśli, trzeba by nawiązać do tych ładnych tradycji, jakie ma nasza polska młodzież akademicka, do tych mianowicie tradycji, kiedy to w tych kółkach odbywała się bardzo rzetelna praca zarówno pod względem naukowym — praca samokształceniowa, jak i praca o charakterze wychowawczym — praca samowychowawcza.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#KazimierzMaj">Ustawa ta pozwala również stowarzyszać się organizacjom uczniowskim, jeśli chodzi o współpracę z innymi uczelniami. W związku z tym trzeba by przypomnieć, że w historii naszej kultury dużą pozytywną rolę odegrały związki akademickie regionalne. Bardzo często te związki akademickie regionalne inicjowały działalność oświatowo-kulturalną czy społeczno-gospodarczą w takich regionach, jak Śląsk Cieszyński, jak Podhale czy inne, powiedzmy, nasze ziemie.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#KazimierzMaj">Ustawa, o której mowa, pozwala na zakładanie tego rodzaju organizacji. Bardzo to wiąże studentów z regionem, z którego wychodzą, i może być pożyteczne w przyszłej działalności absolwentów wyższych uczelni.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#KazimierzMaj">Przy okazji dyskusji nad projektem ustawy o szkołach akademickich nie sposób nie wspomnieć, że ustawa ta nie reguluje sprawy szkolnictwa wyższego artystycznego. Wydaje mi się, że dla uregulowania tej sprawy, to znaczy dla stworzenia podstaw prawnych dla tego szkolnictwa, potrzebna będzie odrębna ustawa. Zresztą zapowiedź tego jest w projekcie ustawy, stanowiącej przedmiot naszej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#KazimierzMaj">Trzeba by tylko wysunąć postulat — co niniejszym czynię — żeby możliwie szybko ten projekt został przygotowany. Należy wysunąć także i następny postulat, by w projekcie tym w zasadzie powtórzone zostały wszystkie elementy, które zadecydują, że szkolnictwo artystyczne potraktowane będzie również jako szkolnictwo wyższe akademickie, a pewne kategorie szkół artystycznych — jako szkoły zawodowe.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#KazimierzMaj">Inna strona zagadnienia, na którą pragnę zwrócić uwagę, to wyższe szkolnictwo zawodowe i akademickie dla pracujących, dla dorosłych.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#KazimierzMaj">Sytuacja w naszym kraju w tej dziedzinie wygląda w ten sposób, że posiadamy — i to jest element bardzo dodatni w naszym systemie edukacyjnym, to jest dodatni składnik tego systemu — szkoły średnie dla pracujących. Rozwijają się one względnie, powiedzmy, dobrze.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#KazimierzMaj">W ostatnim roku nastąpiła znaczna poprawa, jeśli chodzi o rekrutację do tych szkół, jeśli chodzi o liczbę studiujących i o wartość osób dorosłych, które zgłaszają się do średnich szkół dla pracujących ogólnokształcących jako uczniowie.</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#KazimierzMaj">W związku z tym należałoby pomyśleć, ażeby nadbudowę na stopniu akademickim, jeśli chodzi o szkoły średnie dla pracujących, stanowiły bądź wydziały-fakultety dla dorosłych w normalnych wyższych uczelniach, bądź też samoistne wyższe uczelnie. Jeśli chodzi o samoistne wyższe uczelnie, to na mocy ustawy, która niewątpliwie dzisiaj zostanie uchwalona, stają się nimi wyższe szkoły inżynierskie jako szkoły zawodowe. Nie jest źle, ale nie wystarczają nam szkoły wyższe techniczne dla pracujących; odczuwa się potrzebę utworzenia również wyższych szkół humanistycznych.</u>
<u xml:id="u-18.32" who="#KazimierzMaj">Dla poparcia tego twierdzenia chcę podać następujący przykład. Do jednego z uniwersytetów powszechnych w Warszawie na sekcje humanistyczne zgłosiło się w zeszłym roku ponad 800 osób z maturami — wszystko ludzie pracujący. Z braku możliwości studiowania w normalnym uniwersytecie, powiedzmy wieczorowym, poszli do Uniwersytetu Powszechnego. Tam otrzymają niewątpliwie pewną ogładę w sprawach, które ich interesują, ale nie będą to normalne studia wyższe, a tylko namiastka tych studiów.</u>
<u xml:id="u-18.33" who="#KazimierzMaj">Dlatego zwracam uwagę na to, ażebyśmy zajęli się tą sprawą i przypominali o konieczności utworzenia wyższych uczelni typu humanistycznego dla pracujących, dla dorosłych, jako uczelni wieczorowych. Zdaję sobie sprawę, że realizacja tego wymaga kadr pracowników naukowych. Na razie moglibyśmy, licząc się właśnie z tymi względami, utworzyć na wyższych uczelniach odpowiednie wydziały dla pracujących i moim zdaniem, należy to uczynić. Wydziały te będą stosować normalne metody pracy, oczywiście o tyle inne, o ile inna jest psychika dorosłego w roli studenta.</u>
<u xml:id="u-18.34" who="#KazimierzMaj">Studia korespondencyjne na poziomie akademickim, zwane inaczej zaocznymi, z których wiele osób pracujących korzysta, nie zastąpią normalnych wyższych uczelni wieczorowych.</u>
<u xml:id="u-18.35" who="#KazimierzMaj">Następna sprawa. Ustawa — i to jest jej dodatnią właściwością — tworzy nadzór naczelny nad wyższymi szkołami w kraju w tej postaci, że Minister Szkolnictwa Wyższego ten nadzór ma sprawować. Słusznie. W ślad za tym może pójdziemy i dalej, mianowicie z czasem pomyślimy o takiej sprawie, jak na przykład przeniesienie akademii medycznych do uniwersytetów. Moim zdaniem, będzie to powtórzenie tego, co było, ale nie będzie krokiem wstecz. Moim zdaniem, będzie to krok naprzód. Podniesiemy w ten sposób poziom naukowy i dydaktyczno-wychowawczy akademii medycznych. Może ustanowienie jednolitego nadzoru będzie dobrą zapowiedzią reform, które oby poszły w tym właśnie kierunku, jaki mam na uwadze.</u>
<u xml:id="u-18.36" who="#KazimierzMaj">Gdy mowa o wyższych uczelniach, chcę zwrócić uwagę na to, że w życiu naszego kraju dużą rolę odgrywają wyższe szkoły agronomiczne, wyższe szkoły rolnicze. Ja osobiście chciałbym bardzo, ażeby tej ważnej roli, jaką wyższe szkoły rolnicze odgrywają — zarówno, gdy chodzi o tworzenie wiedzy rolniczej, jak i o jej upowszechnianie — odpowiadała właściwa organizacja nadzoru nad wyższymi szkołami rolniczymi. Dlatego postuluję, by w ramach Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego utworzona została dla tych celów odpowiednia agenda, to znaczy aby ta agenda, która istnieje, została poszerzona przez wprowadzenie tam fachowców z zakresu gospodarstwa wiejskiego, ale nie tylko naukowców, lecz i takich pracowników, którzy znają się na stronie dydaktycznej w zakresie wyższej szkoły agronomicznej.</u>
<u xml:id="u-18.37" who="#KazimierzMaj">Następna sprawa. Proszę Wysokiej Izby! Z danych, jakie od czasu do czasu są publikowane, i z obserwacji wynika, że w wyższych szkołach artystycznych spada liczba młodzieży wiejskiej, podobnie też jest z młodzieżą robotniczą z prowincji. Niepokojący jest na przykład objaw, że na wydziałach architektury w politechnikach mały jest odsetek młodzieży robotniczej i chłopskiej.</u>
<u xml:id="u-18.38" who="#KazimierzMaj">Czym to zjawisko trzeba tłumaczyć? Trzeba je tłumaczyć między innymi tym, że kandydaci, synowie czy córki robotników i chłopów, nie wytrzymują konkurencji w postaci egzaminów wstępnych. Niewątpliwie tak jest. Pochodzą oni ze średnich szkół prowincjonalnych, pochodzą z jedenastoletniego cyklu kształcenia (7 lat szkoły podstawowej i 4 lata szkoły średniej). To za mało w ogóle. Piąty rok trzeba by niewątpliwie dodać jak najrychlej, przede wszystkim w szkołach średnich.</u>
<u xml:id="u-18.39" who="#KazimierzMaj">Jeśli zechcemy dodawać piąty rok stopniowo, to trzeba przede wszystkim dodać go w szkołach średnich prowincjonalnych. My tych szkół nie będziemy likwidować, jak by to pozornie mogło wynikać z tego, co mówię; przeciwnie, będziemy ich sieć powiększać, dbając jednocześnie o podniesienie poziomu naukowego i wychowawczego tych szkół. To jest jedna strona sprawy.</u>
<u xml:id="u-18.40" who="#KazimierzMaj">Druga strona zagadnienia polega na tym, że jeśli chodzi o średnie szkoły artystyczne, to przeważnie mamy je w miastach. To są szkoły plastyczne kształcące rzeźbiarzy i malarzy, to są następnie szkoły muzyczne kształcące grajków.</u>
<u xml:id="u-18.41" who="#KazimierzMaj">Otóż, proszę Obywateli Posłów, procent uczęszczającej do tych szkół młodzieży wiejskiej i robotniczej jest za mały. Młodzieży wiejskiej między innymi dlatego jest za mało, że za mało jest miejsc w internatach istniejących przy tych szkołach. Talenty są, czasem są uzdolnienia wybitne, ale młodzież nie dostaje się do tych szkół w Krakowie, Warszawie czy gdzie indziej, bo jest za mało miejsca w internatach. Na skutek tego dzieje się wielka krzywda nie tylko, powiedzmy, młodzieży wiejskiej, ale i naszej kulturze. Nie jesteśmy w stanie tych wszystkich naszych Janków-muzykantów, Antków Prusa czy Witków Reymonta wykształcić na muzyków, rzeźbiarzy, architektów itd.</u>
<u xml:id="u-18.42" who="#KazimierzMaj">Z tym zagadnieniem wiąże się również sprawa reformy programów szkół średnich. Chcę tylko na jedną sprawę wiążącą się z tym, co powiedziałem, zwrócić uwagę, mianowicie na sprawę nauczania tak zwanych przedmiotów artystycznych.</u>
<u xml:id="u-18.43" who="#KazimierzMaj">Otóż, proszę Wysokiej Izby, myśmy — jeżeli chodzi o programy szkół średnich — zreformowali je w ten sposób, żeśmy albo ograniczyli, albo wręcz znieśli ten wymiar czasu, jaki był konieczny na naukę rysunku, śpiewu czy muzyki. Jeśli o tę ostatnią chodzi, to mam na myśli licea pedagogiczne. No i skutek naturalnie jest taki, że kandydaci, zgłaszający się do egzaminu wstępnego na Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, nie składają tego egzaminu, mianowicie nie składają go z rysunku i z rysunku technicznego. Kandydaci nie składają egzaminu, bo nie zostali do niego przygotowani. W praktyce życiowej bywa w ten sposób, że kandydaci na studia architektoniczne w wyższych uczelniach uprzednio przygotowują się albo prywatnie, albo na specjalnych kursach do egzaminu, z zakresu rysunku artystycznego albo rysunku technicznego.</u>
<u xml:id="u-18.44" who="#KazimierzMaj">Należy co rychlej wyciągnąć z tego wnioski, co rychlej zreformować program nauczania w szkołach średnich, ażeby te przedmioty były właściwie potraktowane. Jeżeli chodzi o rysunki, to należy przywrócić nauce rysunków taki wymiar godzin, jaki podyktują te względy, o których już mówiłem, poza tym dlatego, że jest to przedmiot kształcący pod względem ogólnym, a więc i społecznym.</u>
<u xml:id="u-18.45" who="#KazimierzMaj">Proszę Wysokiej Izby! Padały tutaj różne głosy w sprawie oceny projektu ustawy o szkołach akademickich. Jedne z nich były słuszne, inne były mniej słuszne. Te ostatnie niewątpliwie były wynikiem pewnego rodzaju nieporozumień. Mianowicie, jeśli chodzi o metodę pracy nad projektem ustawy, to my, jako członkowie Komisji Oświaty i Nauki naszego Sejmu, mieliśmy mało czasu. To i owo się zrobiło poprawiając projekt ustawy zarówno pod względem merytorycznym, jak i pod względem redakcyjnym. Niewspółmiernie mało czasu mieliśmy w porównaniu z czasem, jakim dysponowali autorzy projektu ustawy. Wniosek z tego, że nie należało naśladować tych metod pracy, gdy chodzi o wszystkie ustawy przewidziane, czyli tak zwane delegacje. Należy je przygotować w tempie nieco szybszym niż dwuletni czy półtoraroczny okres czasu. O wartości ustaw zadecydują między innymi także rozporządzenia wykonawcze. Trzeba te rozporządzenia wykonawcze jak najrychlej przygotować.</u>
<u xml:id="u-18.46" who="#KazimierzMaj">Z tego, co powiedziałem, wynika, że w stosunku do projektu ustawy o szkołach akademickich zajmuję stanowisko pozytywne. Widzę w tej ustawie strony słabe — mówiliśmy o nich na posiedzeniu Komisji Oświaty i Nauki — ale widzę i wiele stron pozytywnych.</u>
<u xml:id="u-18.47" who="#KazimierzMaj">Rzeczona ustawa niewątpliwie pozwoli nam realizować ten postulat, o jakim mówiłem, mianowicie pozwoli nam podnosić poziom szkolnictwa wyższego, jeśli chodzi o jego poziom naukowy i dydaktyczny. Pozwoli nam zając się stroną jakościową tak bujnie rozrosłego szkolnictwa akademickiego i wyższego nieakademickiego w naszym kraju. Pozwoli nam niewątpliwie doprowadzić to szkolnictwo wyższe do poziomu takiego, na jakim ono być winno, gdy się weźmie pod uwagę cele społeczne, którym ma służyć — budowę socjalizmu, gdy się weźmie pod uwagę cele naukowe — rozwój nauki, gdy się weźmie pod uwagę cele wychowawcze — wychowanie młodej generacji naszego państwa w duchu idei, która przyświeca wyższym uczelniom, to jest idei socjalizmu i idei postępu.</u>
<u xml:id="u-18.48" who="#KazimierzMaj">Tego postępu bez rozwoju nauki — jak wiadomo — nie będziemy w stanie osiągnąć, zarówno w dziedzinie nauk technicznych, jak i humanistycznych.</u>
<u xml:id="u-18.49" who="#KazimierzMaj">Wysoka Izbo! Żyjemy w okresie poprzedzającym Tysiąclecie naszego państwa. W ramach obchodu Tysiąclecia w 1964 r. obchodzić będziemy sześćsetlecie pierwszej wyższej uczelni w Polsce — Uniwersytetu Jagiellońskiego.</u>
<u xml:id="u-18.50" who="#KazimierzMaj">Uniwersytet ten został założony w 1369 r. — jak wiadomo — przez Kazimierza Wielkiego. Warto sobie przypomnieć, że założony on został jako uczelnia świecka, to znaczy z wydziałem prawnym, filozoficznym i medycznym. Długie lata trwała walka o utrzymanie świeckiego charakteru tej pierwszej wyższej uczelni w naszym kraju. Warto przy tej okazji — nawiązując do sprawy, nad którą dyskutujemy — zdać sobie sprawę, że najlepszą formą uczczenia tego jubileuszu będzie dalszy rozwój szkolnictwa akademickiego w naszym kraju. Wcale nas to nie zwalnia od obowiązku dania miastu Krakowowi tych pieniędzy, jakie mu są potrzebne, żeby się miasto godnie do tego jubileuszu mogło przygotować. Przeciwnie — to nas dopinguje, żebyśmy pomyśleli o tej sprawie i wrócili do niej przy okazji debaty nad projektem budżetu na rok 1959. To nas dopinguje, to nas ponagla do działania w tym kierunku, żeby właśnie te wszystkie zamierzenia, jakie sobie uczelnia krakowska postawiła w zakresie inwestycji, a służące dalszej rozbudowie tej placówki, zostały zrealizowane. Do tych celów potrzebne będą środki materialne i te środki znaleźć musimy.</u>
<u xml:id="u-18.51" who="#KazimierzMaj">Wysoka Izba miała możność stwierdzić, że oceniając ustawę będącą przedmiotem naszych rozważań widzimy jej dodatnie strony i widzimy przewagę tych dodatnich stron nad tymi — powiedzmy — słabszymi. Ta świadomość nakazuje nam głosować za ustawą.</u>
<u xml:id="u-18.52" who="#KazimierzMaj">W imieniu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, a właśnie z ramienia tego Stronnictwa znalazłem się na tym miejscu, oświadczam, że głosować będziemy za ustawą, świadomi, że głosując za nią przyczynimy się do dalszej rozbudowy naszego szkolnictwa wyższego, akademickiego, zawodowego, a tym samym przyczynimy się do dalszego rozwoju nauki i kultury polskiej.</u>
<u xml:id="u-18.53" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Zygmuntowi Nowakowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#ZygmuntNowakowski">Wysoka Izbo! Nie zamierzam oceniać całości projektu ani wchodzić w jego przesłanki polityczne czy też przeprowadzać analizy techniczno-prawnej. Uczyniłem to przed dwoma tygodniami na posiedzeniu Komisji Oświaty i Nauki w swoim przemówieniu, którym zabrałem kolegom około półtorej godziny. Poza tym uczynili to moi przedmówcy. Chodzi mi jedynie o niektóre postanowienia projektu, mające zasadnicze znaczenie dla pracy wyższych uczelni oraz dla ich pracowników. W ubiegłym tygodniu nie miałem zamiaru przemawiać na temat tych postanowień, zbyt jednak wielu pracowników nauki zwracało się do mnie z terenu mej pracy, którym jest zarówno Warszawa, jak i Poznań, ażebym mógł zlekceważyć ich żądania. Myślę, że właśnie Sejm jest tym miejscem, gdzie szczerze i dokładnie należy informować najwyższe władze państwa, co ludzi boli i czym są rozżaleni.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#ZygmuntNowakowski">Zdecydowałem się przemawiać i stawiać wnioski o zmianę projektu, gdyż, niestety, głosy, które słyszymy z różnych stron, zawierają dużo słusznych uwag. Projekt, jak się słyszy, niewiele ma wspólnego z dawnym projektem, to znaczy z tak zwaną „zieloną książeczką”, szeroką dyskusją i zmianami projektu, które zostały uchwalone na podstawie tej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#ZygmuntNowakowski">W dzisiejszym projekcie widzimy nowe tezy, nowe problemy i nowe sformułowania. Pod tym względem patrzę na to inaczej niż poseł Tułodziecki.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#ZygmuntNowakowski">W Komisji Oświaty i Nauki, niestety, projekt i jego aż 185 artykułów był studiowany z nadmiernym pośpiechem i bez pracy jakiejkolwiek podkomisji, która by należycie przejrzała ten projekt i przeprowadziła odpowiednią analizę. Pewne uwagi na ten temat słyszeliśmy już z ust posła Maja. Ale wróćmy do moich wniosków o przeprowadzenie poprawek w projekcie ustawy. Czuję się zmuszony do zgłoszenia poprawek i pozwalam sobie zaproponować jedynie 4 najważniejsze zmiany, które pragnę uzasadnić.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#ZygmuntNowakowski">Po pierwsze — projekt ustawy postanawia, że w wyjątkowych przypadkach można powołać na profesora osobę, która posiada wysokie kwalifikacje naukowe i poważne osiągnięcia w pracy naukowej lub w twórczej pracy zawodowej, nie ma jednak stopnia naukowego ani stażu pracy, wymaganej od kandydata na stanowisko samodzielnego pracownika nauki.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#ZygmuntNowakowski">Jest to słuszna zasada pod warunkiem, że nie urzędnik o odrębnej specjalności, pomagający ministrowi, lecz wybitny specjalista z danej dziedziny oceni te wysokie kwalifikacje naukowe i zawodowe oraz potrzebę zatrudnienia na uczelni takiej osoby, o której mowa w art. 90 ust. 4 projektu. Konieczna tu jest ocena tych potrzeb i umiejętności przez środowisko specjalistów danej dyscypliny, których trudno nieraz znaleźć wśród urzędników, a których jest pełno w radzie wydziału i w senacie szkoły wyższej, potrzebującej takiej osoby.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#ZygmuntNowakowski">Chodzi tu o unikniecie pomyłek co do kwalifikacji osób. Takie niebezpieczeństwa zachodzą również w innych przypadkach, przewidzianych w art. 91 ust. 2 oraz w art. 92 ust. 3 projektu.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#ZygmuntNowakowski">Z tego względu proponuję w art. 90 ust. 4 po słowach: „W wyjątkowych przypadkach” dodać słowa: „na wniosek rady wydziału i senatu”.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#ZygmuntNowakowski">Dalej proponuję skreślić ust. 2 art. 91 i w końcu skreślić ust. 3 art. 92.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#ZygmuntNowakowski">Druga poprawka. Aby uniknąć możliwych — według projektu — przejawów samowoli rektora i podejmowania zbyt samodzielnych i nie zawsze w pełni przemyślanych i słusznych decyzji, proponuję zmiany w art. 20 ust. 6 oraz w art. 96 ust. 1 projektu.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#ZygmuntNowakowski">Są to następujące zmiany:</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#ZygmuntNowakowski">— w art. 20 ust. 6 należy dopisać zdanie: „Decyzja rektora powinna zawierać uzasadnienie”;</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#ZygmuntNowakowski">— w art. 96 ust. 1 kropkę należy zamienić na przecinek i dopisać: „na wniosek rady wydziału”.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#ZygmuntNowakowski">Trzecia poprawka. Art. 111 ust. 6 projektu przewiduje, że minister może usunąć pracownika nauki, jeśli jego działalność „pozostaje w rażącej sprzeczności z zadaniami szkoły wyższej lub obowiązkami pracownika nauki”.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#ZygmuntNowakowski">Takie uprawnienia musi mieć minister, ale z zachowaniem odpowiedniego, właściwego trybu postępowania.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#ZygmuntNowakowski">Otóż jeśli taki wypadek zajdzie, wystarcza najzupełniej usunięcie pracownika w drodze dyscyplinarnej, tym więcej że minister ma decydujący wpływ na dobór osób zasiadających w Wyższej Komisji Dyscyplinarnej, która jest instytucją odwoławczą, gdyż on, to znaczy minister właśnie, powołuje jej członków. Ponieważ komisje dyscyplinarne są kolegiami, które dają gwarancję zarówno fachowej, jak i obywatelskiej dojrzałości, wystarczy tu ich działanie.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#ZygmuntNowakowski">Ust. 6 art. 111 jest jednak nie tylko zbędny, lecz ponadto stanowi rażącą dyskryminację pracowników nauki. Ani bowiem inni funkcjonariusze państwowi, podlegający prawu urzędniczemu, ani nauczyciele podlegli ustawie o prawach i obowiązkach nauczycieli nie mogą być usunięci bez postępowania dyscyplinarnego. Proszę sobie przejrzeć Dziennik Ustaw z 1956 r. Nr 12 poz. 63. Nauczycieli nie wolno też przenosić bez ich zgody na inne miejsce pracy, gdy tymczasem projekt przewiduje dla pracowników nauki w art. 103 ust. 4 możliwość przeniesienia, która — moim zdaniem — w pewnych wypadkach jest uzasadniona.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#ZygmuntNowakowski">Dodać tu pragnę, że na stanowisko nauczyciela powołuje się ludzi nieraz dwudziestokilkoletnich, gdy tymczasem stanowisko profesora uniwersytetu czy też szkoły wyższej uzyskuje się mniej więcej w 40 roku życia po kilkuletnich studiach uzupełniających, często za granicą, po doktoracie i po habilitacji oraz — jak to się zdarza w zawodzie prawnika — po zdanych egzaminach sędziowskich. Ponadto żąda się, żeby ci samodzielni pracownicy nauki znali języki, mogli studiować obcą literaturę i sprowadzać z zagranicy to, co jest potrzebne dla rozwoju naszej nauki. I takiego profesora bez podania dokładniejszego uzasadnienia, bez komisji dyscyplinarnej, minister może z dnia na dzień zwolnić, wprawdzie za zgodą Rady Państwa, czego nie może uczynić Minister Oświaty z młodym nauczycielem.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#ZygmuntNowakowski">Ponieważ interes nauki wymaga jakiejś ochrony pracowników nauki i jakiejś stabilizacji oraz ponieważ profesorowie nie zasługują na gorsze traktowanie ich niż nauczycieli i funkcjonariuszy państwowych, pozwalam sobie zaproponować skreślenie ustępu 6 artykułu 111.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#ZygmuntNowakowski">Czwarta poprawka. Ustawa nie zawiera postanowień dotyczących nominowanych pracowników administracji szkół wyższych. Nie wchodzę w to, czy powoływanie na przyszłość pracowników administracji szkół wyższych tylko w drodze umowy, a nie nominacji, jest celowe czy też nie. Obawiam się, że bez stabilizacji, jaką daje nominacja, wyższe szkoły mogą się w przyszłości znaleźć w trudnościach, gdy zajdzie potrzeba znalezienia odpowiednio wykwalifikowanego personelu przy stosunkowo niskich płacach, stosowanych w administracji szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#ZygmuntNowakowski">Chodzi mi jednak o coś innego. Chodzi mi o dotychczasowych pracowników z nominacji i ich już nabyte prawa. Nie można, myślę, przekreślać już nabytych praw. Z tej przyczyny wnoszę o dodanie do artykułu 134 nowego ust. 5 o następującym brzmieniu: „Artykuł 113 ma odpowiednie zastosowanie do pracowników z nominacji”.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#ZygmuntNowakowski">To byłyby moje wnioski, o których przyjęcie pozwalam sobie prosić Wysoki Sejm.</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#CzesławWycech">Udzielam obecnie głosu posłowi Janowi Kowalowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanKowal">Wysoki Sejmie! Projekt ustawy o wyższych szkołach, który jest obecnie przedmiotem debaty sejmowej, był poddany, jak wiadomo, pod szeroką dyskusję, o czym zresztą mówili już moi poprzednicy. Dyskusja była prowadzona w Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego, wśród pracowników nauki we wszystkich ośrodkach naukowych kraju, w Związku Nauczycielstwa Polskiego i wreszcie sejmowa Komisja Oświaty i Nauki poświęciła kilka wielogodzinnych posiedzeń w miesiącu październiku roku bieżącego na jego przedyskutowanie i gruntowną analizę.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#JanKowal">Dyskusja nad projektem ustawy przekroczyła ramy wyżej wymienionych ośrodków, wywołała zainteresowanie w kołach inteligencji, co jest zrozumiałe, bo dotyczy on bardzo żywotnych spraw inteligencji: warunków przygotowania wysoko kwalifikowanych kadr, a także warunków pracy pracowników nauki oraz rozwoju samej nauki, która w państwie budującym socjalizm odgrywa szczególnie doniosłą rolę.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#JanKowal">Zasady sformułowane w ustawie są wynikiem rozwoju i osiągnięć szkolnictwa wyższego Polski Ludowej, są utrwaleniem jego najlepszych doświadczeń i odrzuceniem popełnionych błędów, które hamowały rozwój szkolnictwa i nauki w niektórych okresach. Ustawa jest wynikiem 14-latach wysiłków nad ukształtowaniem charakteru wyższych uczelni, które by wykorzystując postępowe tradycje szkolnictwa wyższego odpowiadały potrzebom i zadaniom budownictwa socjalistycznego.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#JanKowal">Zdobycze te są powszechnie znane i wspominał już o nich kolega Tułodziecki, dlatego też ograniczę się do przypomnienia tylko niektórych, najważniejszych. W okresie międzywojennym, w 1938 r., na każde 10.000 mieszkańców w Polsce studiowało 14 osób. Przed wojną mogliśmy się zrównać tylko z Portugalia lub Grecją, w których to państwach liczba studentów na 10.000 mieszkańców była zbliżona do liczby studentów w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#JanKowal">W Polsce Ludowej osiągnęliśmy wielki wzrost liczby studentów, wynoszący 45,2 osób na 10.000 mieszkańców, i dlatego też pod tym względem znaleźliśmy się na jednym z pierwszych miejsc na świecie.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#JanKowal">Powstały warunki umożliwiające szeroki dostęp do nauki młodzieży robotniczej i chłopskiej. Podkreślić trzeba, że w porównaniu ze stanem przedwojennym wzrosła również liczba studiującej młodzieży inteligenckiej. Liczba studentów pochodzenia inteligenckiego i rzemieślniczego w liczbach bezwzględnych wzrosła w porównaniu z okresem przedwojennym prawie dwukrotnie, bo z 27 do 52 tysięcy.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#JanKowal">Dzięki rozbudowie nowej sieci wyższych uczelni w Polsce Ludowej szkoła wyższa dotarła za rogatki kulturalne Polski przedwojennej — do Torunia, Białegostoku, Lublina, Częstochowy i innych miast, dotarła do wielkich skupisk robotniczych, pozbawionych dawniej możliwości zdobywania wyższego wykształcenia — na Śląsk i do Łodzi.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#JanKowal">Szkoły wyższe w okresie Polski Ludowej odegrały doniosłą rolę w formowaniu inteligencji ludowej, przygotowując tylko w okresie planu 6-letniego 141 tysięcy dyplomowanych specjalistów z wyższym wykształceniem. Warto podkreślić, że w minionym 6-letnim planie szkoły wyższe dały więcej ludzi z wyższym wykształceniem aniżeli cały okres międzywojenny.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#JanKowal">Prawda, że poziom tych kadr ze względu na konieczność szybkiego przygotowania nie zawsze był wystarczający. Prawdą jest, że w okresie pierwszych 10 lat nie doceniano należycie pracy naukowej na wyższych uczelniach, a zbyt administracyjny system kierowania szkolnictwem wyższym hamował wszechstronny jego rozwój. Ale prawdą też jest, że absolwenci przygotowani przez szkoły wyższe Polski Ludowej stanowią obecnie większość wśród zatrudnionych osób z wyższym wykształceniem.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#JanKowal">Prawdą też jest, że zrobiono ogromny wysiłek, aby zjednać starą kadrę profesorską, że wśród pracowników naukowych wzrosło poważnie poczucie odpowiedzialności za udział w rozwoju socjalistycznych form naszego życia.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#JanKowal">W ciągu ostatnich dwóch lat nastąpiło rozszerzenie samorządności szkół wyższych oraz uprawnień ich kolegialnych organów, to znaczy rad wydziałowych i senatów w tych sprawach, w których głos autorytatywnego czynnika profesorskiego powinien mieć zasadnicze znaczenie, to znaczy w sprawach formowania i doboru kadr, w sprawach nauczania i badań naukowych.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#JanKowal">Mylą się jednak ci, którzy by chcieli widzieć we wzroście samodzielności szkół wyższych oderwanie ich od zadań budownictwa socjalistycznego, izolowanie od wysiłku całego społeczeństwa, uniezależnienie od wpływu władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#JanKowal">Projekt ustawy utrwala proces demokratyzacji szkolnictwa wyższego, określa jednak wyraźnie, że demokratyzacja ta ma na celu pełniejsze, bardziej aktywne uczestnictwo szkół w budowie i umacnianiu socjalizmu w Polsce Ludowej.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#JanKowal">Wychodząc z tych założeń ustawa określa w słuszny sposób wzajemny stosunek między uprawnieniami władzy ludowej i samorządnymi organami szkół wyższych, kształtując go na płaszczyźnie wspólności celów i wzajemnego zaufania.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#JanKowal">W porównaniu z przeprowadzoną przed dwoma laty nowelizacją ustawy obecny projekt stanowi poważny krok naprzód w utrwalaniu demokratyzacji szkolnictwa wyższego. Utrzymana zostaje zasada obieralności władz uczelni wyższych: rektorów i dziekanów, którzy są jednak nie tylko mężami zaufania swoich wyborców, ale także przedstawicielami władzy ludowej, odpowiedzialnymi przed nią za wykonanie podstawowych zadań szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#JanKowal">Rady wydziałowe uzyskują dalsze poważne uprawnienia. Do nich należy przeprowadzanie przewodów doktorskich, habilitacji oraz prawo kooptacji kadr naukowych, mianowanie profesorów nadzwyczajnych i zwyczajnych przez Radę Państwa odbywa się bowiem na podstawie ankiety i warunków rad wydziałowych.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#JanKowal">Należy się spodziewać, że te szerokie uprawnienia rad wydziałowych — przy jednoczesnym zniesieniu Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej — sprzyjać będą podniesieniu poczucia odpowiedzialności za poziom naukowy uczelni.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#JanKowal">W tym miejscu warto podkreślić, że w środowiskach Stronnictwa Demokratycznego ze szczególnym zadowoleniem przyjęto przywrócenie stopnia doktora i przewodu habilitacyjnego, gdyż nie tylko porządkuje to sprawę stopni naukowych, wprowadzając jako wyższy stopień naukowy stopień docenta, lecz także wytycza perspektywy rozwoju dla przyszłych kadr naukowych.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#JanKowal">Ustawa zakłada wzrost wymagań naukowych od grona profesorskiego. Odnosi się to także do pomocniczych pracowników nauki. Znaczenie ustawy polega między innymi i na tym, że określa wyraźnie pozycje i perspektywy młodej kadry naukowej.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#JanKowal">Stanowisko asystenta traktuje się nie jako posadę, ale jako szczebel na drodze do zdobycia zaszczytnego tytułu samodzielnego pracownika nauki.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#JanKowal">Ugruntowując samorządność szkolnictwa wyższego, a równocześnie określając jego zadania ustawa stwarza warunki — co należy szczególnie silnie podkreślić — do konsekwentnie prowadzonej w ostatnich latach polityki swobody badań naukowych i możliwości dyskusji naukowych, prowadzonych z różnych pozycji metodologicznych.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#JanKowal">Ustawa określa słusznie zasadę wolności nauki, niezbędną dla jej rozwoju i postępu. Nie może być jednak ta wolność sprzeczna z interesami naszego ustroju, nie może być wykorzystywana do celów sprzecznych z budownictwem socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#JanKowal">Taki jest cel nauki i takie są swobody nauki i dyskusji. Nauka nie może się na swej drodze mijać z tym kierunkiem, który obrało sobie społeczeństwo. Co więcej — nie wolno dopuścić do tego, by nauka w jakikolwiek sposób przeciwstawiała się takiemu kierunkowi, który społeczeństwo uznało za najodpowiedniejszy dla swego rozwoju. Trzeba wyraźnie określić znaczenie pojęcia wolności nauki dlatego, że toczy się dokoła tego zagadnienia szeroka dyskusja i dlatego, że trzeba umieć należycie ze sobą powiązać pojęcie budowy i umacniania socjalizmu w Polsce Ludowej z pojęciem twórczych badań naukowych.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#JanKowal">Ścisłe powiązanie tych dwóch pojęć będzie dopiero gwarantować właściwy postęp nauki. Prawdziwa nauka pracuje pod hasłem: „Dobro społeczne jest najwyższym prawem”.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#JanKowal">Warto podkreślić, że ustawa obok obowiązku prowadzenia twórczych badań naukowych nakłada na wszystkich pracowników nauki obowiązek kształcenia i wychowywania wysoko wykwalifikowanej inteligencji. Na uwagę zasługuje wymóg, aby pracownik nauki powołany na stanowisko profesora posiadał obok kwalifikacji naukowych kwalifikacje moralne, niezbędne do wychowania młodzieży.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#JanKowal">W trosce o to, aby pracownicy nauki mogli poświęcić jak najwięcej czasu pracy w szkole wyższej, projekt ustawy słusznie ogranicza możliwość dodatkowych zajęć.</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#JanKowal">Na obowiązki dydaktyczno-wychowawcze pracowników nauki chciałbym zwrócić uwagę szczególną, gdyż w niektórych środowiskach uniwersyteckich daje się ostatnio zaobserwować niedocenianie tego rodzaju pracy. Wyraża się to w niedostatecznej trosce o dyscyplinę pracy młodzieży, terminowość studiów itd.</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#JanKowal">Opinia społeczna z wielkim zadowoleniem przyjmuje fakt ożywienia atmosfery naukowej, wzrost liczby wydawnictw naukowych, wzrost liczby prac kandydackich, przygotowanych przez młodych pracowników nauki. Opinia społeczna nie może się jednak pogodzić z faktem, że w niektórych szkołach wyższych ponad 30% młodzieży nie wykonuje swoich obowiązków regulaminowych, nie uczęszcza na wykłady, opóźnia zdawanie egzaminów przejściowych, dyplomowych itp. Opinia społeczna zaniepokojona jest zbyt tolerancyjną postawą niektórych pracowników nauki wobec tych zjawisk.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#JanKowal">Należy się spodziewać, że zasady ustawy, konsekwentnie realizowane przez szkoły wyższe, stworzą warunki do harmonijnego rozwoju pracy naukowej i dydaktyczno-wychowawczej. Nadzieja jest tym bardziej uzasadniona, że w nowej ustawie znalazły miejsce przepisy o organizacjach młodzieżowych. Wprowadzenie opiekunów nad organizacjami studenckimi zbliży zespół nauczycielski do młodzieży, a w konsekwencji niewątpliwie wpłynie na podniesienie poziomu pracy młodzieży nad sobą i pracy dydaktycznej zespołu nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#JanKowal">W programie Stronnictwa Demokratycznego, uchwalonym na kongresie w 1958 r., stwierdzono — opierając się na dotychczasowych wynikach pracy szkolnictwa wyższego — że istnieje konieczność podnoszenia poziomu studiów w szkołach wyższych, w szczególności poprzez rozwój pracy naukowo-badawczej i odpowiednią organizację studiów oraz dalszy rozwój możliwości samodzielnej pracy studentów. Dlatego też Stronnictwo Demokratyczne z zadowoleniem podkreśla wielkie osiągnięcia Rządu, szczególnie w ciągu ostatnich dwóch lat, w przebudowie organizacyjno-programowej naszych studiów wyższych, w dziedzinie nowoczesnego wyposażenia, w dziedzinie wydawnictw naukowych oraz szerokich kontaktów z nauką innych krajów.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#JanKowal">Mimo poważnych osiągnięć szkolnictwo wyższe walczy wciąż jeszcze z wielu poważnymi trudnościami, szczególnie inwestycyjnymi, toteż biorąc pod uwagę warunki lokalowe wielu szkół wyższych Klub Poselski Stronnictwa Demokratycznego postuluje, by w chwili obecnej, gdy cały naród zobowiązuje się dla uczczenia Tysiąclecia Państwa Polskiego wznieść tysiąc nowych szkół-pomników, włączyć również w ten nurt rozbudowę zakładów naukowych szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#JanKowal">Klub Poselski uważa, że niezbędną sprawą jest także zajęcie się w najbliższym czasie, gdy tylko pozwolą warunki, zagadnieniem stworzenia pracownikom nauki, szczególnie pomocniczym, odpowiednich warunków materialnych, które by umożliwiły im wyłączne poświęcenie się pracy naukowej i dydaktycznej.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#JanKowal">Klub Poselski Stronnictwa Demokratycznego wyraża przekonanie, że Rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, opierając się na ustawie, i nadal prowadzić będzie politykę swobody badań naukowych, niezbędną do rozwoju samej nauki i ściśle od niego uzależnionego poziomu pracy pedagogicznej.</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#JanKowal">Klub Poselski Stronnictwa Demokratycznego przekonany jest, że pracownicy nauki w poczuciu odpowiedzialności za rozwój budownictwa socjalistycznego i za los powierzonej im młodzieży, za jej udział w tym budownictwie, potrafią — rzetelnie realizując ustawę — wykorzystać ją zgodnie z interesem narodu i dlatego Klub Poselski, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, jednomyślnie będzie głosował za uchwaleniem nowej ustawy o szkolnictwie wyższym.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Jerzemu Bukowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JerzyBukowski">Obywatelu Marszałku, Obywatele Posłowie! Nie zamierzam poświęcać mojego wystąpienia uzupełnianiu lub pogłębianiu analizy ustawy o szkolnictwie wyższym. Sama ustawa — jak i każdy inny akt prawny, porządkujący jakąś dziedzinę życia — nie przesądza jeszcze pomyślnego rozwoju szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JerzyBukowski">Określając prawa, obowiązki i zakres odpowiedzialności nadzorczej władzy państwowej, organów szkoły, personelu naukowego i nauczającego, wreszcie młodzieży studiującej, ustawa ta ułatwia wprowadzenie ładu, zapewniającego należyte funkcjonowanie całego systemu szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#JerzyBukowski">Mówię „ułatwia wprowadzenie”, a nie „wprowadza”, gdyż właśnie takie bezwarunkowe stwierdzenie byłoby wiarą w automatyczną skuteczność aktów prawnych, fetyszyzacją ustaw pisanych.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#JerzyBukowski">Trzeba wyraźnie powiedzieć, że przyszłość naszego szkolnictwa wyższego zależy od tego, w jakim stopniu poczucie odpowiedzialności władzy państwowej, pracowników nauki i młodzieży studenckiej wypełni żywą treścią ogólne i szczegółowe sformułowania ustawy.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#JerzyBukowski">Wyrażam głębokie przekonanie, że takie właśnie, oparte na poczuciu odpowiedzialności działanie pozwoli na uniknięcie konfliktów, których możliwość ustawa przewiduje w licznych, może nadmiernie licznych, postanowieniach szczegółowych.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#JerzyBukowski">Tylko w warunkach należycie pojętej odpowiedzialności działania ugruntować się może wzajemne zaufanie władzy państwowej, pracowników nauki i młodzieży — zaufanie stanowiące o wiele trwalszą podstawę rozwoju szkolnictwa wyższego niż najlepiej skonstruowana ustawa.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#JerzyBukowski">Nie chciałbym spotkać się z zarzutem formułowania utopijnych tez, które w konkluzji mogłyby prowadzić do kwestionowania potrzeby norm prawnych w ogóle.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#JerzyBukowski">Dlatego stwierdzam wyraźnie — normy prawne są potrzebne, ale o ich konstruktywnej sile stanowi duch, w jakim normy te są realizowane.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#JerzyBukowski">Czym ma się wyrażać przede wszystkim wspomniana przeze mnie odpowiedzialność działania? Czy istnieje wspólna miara tej odpowiedzialności?</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#JerzyBukowski">Czego w tej mierze możemy i powinniśmy oczekiwać od pracowników nauki, od młodzieży szkół wyższych, wreszcie od władzy państwowej?</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#JerzyBukowski">W żadnym etapie dyskusji nad ustawą nie budziło zastrzeżeń naczelne stwierdzenie, zawarte i w jej pierwszym artykule, że „szkoły wyższe aktywnie uczestniczą w budowie i umocnieniu socjalizmu w Polsce Ludowej”.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#JerzyBukowski">W moim przekonaniu rzetelny stosunek do tego sformułowania powinien stanowić w praktyce podstawę „odpowiedzialności działania”.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#JerzyBukowski">Słowa przedstawicieli świata nauki znajdują szeroki oddźwięk w społeczeństwie. Mówione lub pisane słowo ludzi kształcących i wychowujących młodzież formuje w sposób najbardziej istotny postawę życiową tej młodzieży.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#JerzyBukowski">Dlatego ważyć musimy słowa. Tania frazeologia „pozytywna” szkodzi budowie socjalizmu w tym samym stopniu, w jakim szkodzi krytyka błędów tej budowy w naszym kraju, która przeradza się w negację podstaw ustroju.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#JerzyBukowski">Doktrynerskie zwężanie dróg poszukiwania prawdy naukowej szkodzi rozwojowi myśli postępowej w stopniu nie mniejszym niż podważanie naukowej wagi metodologii marksistowskiej i podstaw filozofii marksistowskiej.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#JerzyBukowski">Poprzestaję na tych krótkich stwierdzeniach, ilustrujących przede wszystkim, jak rozumiem odpowiedzialność działania pracownika nauki w realizacji zadań nakreślonych ustawą o szkolnictwie wyższym.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#JerzyBukowski">Z tych podstawowych stwierdzeń można, oczywiście, wyciągnąć wnioski o istotnym znaczeniu zarówno co do zakresu praktyki samorządu uczelnianego, jak i codziennej pracy szkół, ich jednostek organizacyjnych i poszczególnych pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#JerzyBukowski">Z głębokim zastanowieniem przystępuję do sformułowania mojego poglądu na zakres odpowiedzialności młodzieży studiującej.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#JerzyBukowski">Przecież nie chodzi tu tylko o odpowiedzialność młodzieży za nakład społeczny na jej kształcenie.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#JerzyBukowski">Powiedzmy sobie uczciwie, że kształcimy młodzież w szkołach wyższych nie tylko dla zaspokojenia tak niedostatecznie, niestety, występującego głodu wiedzy tej młodzieży. Kształcimy masowo młodzież w szkołach wyższych, bo potrzebujemy kadr inteligencji zawodowej. Nie zaciemniajmy więc obrazu odpowiedzialności młodzieży za postępy w nauce wprowadzaniem kategorii wdzięczności względem państwa za umożliwienie zdobywania wiedzy.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#JerzyBukowski">Mówiąc o odpowiedzialności młodzieży powrócę do stałego punktu wyjścia mojego rozumowania.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#JerzyBukowski">Chodzi o obywatelską odpowiedzialność młodzieży, jej postawę i udział w realizacji podstawowego zadania szkoły wyższej, jakim jest „budowa i umacnianie socjalizmu” w Polsce.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#JerzyBukowski">Odpowiedzialność młodzieży w tym zakresie to przede wszystkim odpowiedzialność za zachowanie proporcji między afirmacją i krytyką — tak trudne do zrównoważenia w tym okresie życia człowieka, w którym z natury góruje często duch przekory i sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#JerzyBukowski">Nie utożsamiam dyscypliny społecznej ze ślepym posłuszeństwem. Nie żądajmy od młodzieży ślepego posłuszeństwa, bo takie posłuszeństwo nie jest w moim przekonaniu cnotą społeczną.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#JerzyBukowski">Mamy natomiast prawo i obowiązek żądania od młodzieży zachowania dyscypliny społecznej i umiaru w sądach.</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#JerzyBukowski">Błędem wychowawczym w przeszłości było wyolbrzymianie naszych osiągnięć i schlebianie młodzieży bez równoczesnego stawiania przed nią dość wyraźnie perspektywy tego olbrzymiego trudu, który będzie jej udziałem w budowie nowego ustroju.</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#JerzyBukowski">Znajdźmy dziś wspólny język z młodzieżą, przechodząc na płaszczyznę zadań, jakie ją czekają w najbliższych latach i dziesiątkach lat, a ułatwimy odzyskanie równowagi tysiącom młodych ludzi, którzy zrozumieją odpowiedzialność, jaka na nich ciąży, a szczególnie swój podmiotowy udział w odpowiedzialności za realizację zadań szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#JerzyBukowski">My, starsi, musimy pamiętać, że jeśli słusznie domagamy się, aby młodzież szanowała nasze doświadczenie życiowe, nie możemy odmawiać jej tego stopnia dojrzałości, który i dla nas samych był przed paroma dziesiątkami lat faktem niezaprzeczalnym.</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#JerzyBukowski">Bez głębokiego wniknięcia w ten odwieczny problem przeciwieństwa pokoleń trudno jest mówić o pracy wychowawczej, za którą odpowiedzialność ponoszą wspólnie władze państwowe, szkoła i sama młodzież.</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#JerzyBukowski">Odpowiedzialność władzy państwowej za rozwój szkolnictwa wyższego w zakresie nadzoru widzę — mówiąc zwięźle — w tym, że nadzór ten powinien być mądry politycznie i oparty na znajomości życia szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#JerzyBukowski">Dłużej chciałbym się zatrzymać na odpowiedzialności władzy państwowej za wytyczanie perspektyw rozwoju szkolnictwa wyższego stosownie do potrzeb gospodarczych i kulturalnych kraju. Należy krytycznie stwierdzić, że w istotnym tego słowa znaczeniu nie mieliśmy dotychczas i nie mamy skoordynowanego planu rozwoju szkolnictwa wyższego, planu zbudowanego pod kątem widzenia potrzeb ilościowego i jakościowego kształcenia kadr inteligencji zawodowej, planu uwzględniającego równocześnie rozwój prac badawczych, których szkoły wyższe pozostaną zawsze poważnym, jeżeli nie najważniejszym warsztatem.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#JerzyBukowski">Nie mieliśmy i nadal nie mamy dostatecznie dokładnej analizy sieci terenowej szkół wyższych z punktu widzenia gospodarczego, demograficznego i aktywizacji życia kulturalnego, o czym tutaj tak przekonująco mówił kolega poseł Maj.</u>
<u xml:id="u-24.32" who="#JerzyBukowski">Jedynymi wskazaniami planowymi były dotychczas, a przynajmniej dawniej, liczby absolwentów poszczególnych specjalności, wyliczone przez byłe PKPG równie drobiazgowo — w podziale specjalizacyjnym — jak i mało realnie, co się ujawniło po nasyceniu pierwszych potrzeb rynku pracy. Jest rzeczą charakterystyczną, że coraz to wyższe aż do ostatnich lat zadania ilościowe i specjalizacyjne nie szły w parze z planowaniem nakładów inwestycyjnych na rozwój poszczególnych ośrodków.</u>
<u xml:id="u-24.33" who="#JerzyBukowski">Rozwinę tutaj szerzej sprawę, którą poruszył kolega poseł Szczepański, wołając o inwestycje dla szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-24.34" who="#JerzyBukowski">Otóż zdaje mi się, że szkolnictwo wyższe nie miało nigdy długofalowego programu inwestycyjnego, zgranego z nakładami na rozwój poszczególnych dziedzin przemysłu i gospodarki. Oczywisty fakt, że wszelkie inwestycje techniczne w przemyśle powinny były być poprzedzone odpowiednimi inwestycjami w szkolnictwie i w placówkach naukowo-badawczych, nie był dostatecznie dostrzegany. Stąd też paradoksalna sytuacja, że nawet abstrahując od niezbędnych inwestycji budowlanych wyposażenie szkół stawało się przestarzałe w stosunku do wyposażenia przemysłu.</u>
<u xml:id="u-24.35" who="#JerzyBukowski">Nie trzeba podkreślać, jak ujemny wpływ wywierał ten stan rzeczy w procesie dydaktycznym i w rozwoju prac badawczych.</u>
<u xml:id="u-24.36" who="#JerzyBukowski">Polityka nakładów inwestycyjnych, preferująca inwestycje produkcyjne, zbyt długo nie liczyła się z faktem, że nakłady w grupie tak zwanych urządzeń socjalnych — oświata, nauka, zdrowie itp. — tylko pozornie nie wpływają na produkcję. Dlatego też nie porównywano nigdy nakładów na szkolnictwo wyższe z nakładami w tych dziedzinach gospodarki, a także kultury, dla których szkoły wyższe kształcą swych absolwentów.</u>
<u xml:id="u-24.37" who="#JerzyBukowski">Z najwyższym uznaniem i więcej — z uczuciem ulgi czytał każdy, komu bliskie są sprawy szkolnictwa wyższego i nauki, deklaracje zawarte w wytycznych przedzjazdowych rozwoju PRL w latach 1959–1965, dotyczące realizacji postępu technicznego oraz konieczności rozwoju szkół wyższych i prac badawczych. Przed władzami państwowymi jak i przed wszystkimi pracownikami szkolnictwa wyższego stoi realizacja tych wytycznych.</u>
<u xml:id="u-24.38" who="#JerzyBukowski">Okres 6 lat (1959–1965) to okres w skali szkolnictwa krótki, to okres, w którym można poczynić wysiłki w celu uzupełnienia i renowacji wyposażenia szkół. W głównych dziedzinach gospodarki dyskutujemy jednak obecnie nad planami perspektywicznymi sięgającymi roku 1975.</u>
<u xml:id="u-24.39" who="#JerzyBukowski">Jakie są zadania szkolnictwa wyższego w perspektywie tych planów?</u>
<u xml:id="u-24.40" who="#JerzyBukowski">Jakie inwestycje muszą być dokonane w szkolnictwie wyższym, aby wyprzedziły wielomiliardowe nakłady na rozwój poszczególnych dziedzin gospodarki?</u>
<u xml:id="u-24.41" who="#JerzyBukowski">Jakie są środki niezbędne do usprawnienia procesu dydaktycznego?</u>
<u xml:id="u-24.42" who="#JerzyBukowski">Co należy uczynić dla szybszego wzrostu tak zwanej młodej kadry naukowej?</u>
<u xml:id="u-24.43" who="#JerzyBukowski">Wszystko to są problemy o zasadniczym znaczeniu dla rozwoju naszej gospodarki i kultury, dla realizacji postępu technicznego we wszelkich dziedzinach, dla podniesienia rentowności nakładów na rozbudowę przemysłu, komunikacji i wymiany towarowej.</u>
<u xml:id="u-24.44" who="#JerzyBukowski">Nie obawiam się postawić tezy, że przy planowaniu wszelkich nowych inwestycji przemysłowych powinno być regułą rezerwowanie określonego odsetka sum inwestycyjnych na rozbudowę i modernizację szkół i placówek badawczych.</u>
<u xml:id="u-24.45" who="#JerzyBukowski">Zdajmy sobie sprawę, jak nikłe są nakłady na inwestycje w szkolnictwie wyższym w stosunku do inwestycji gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-24.46" who="#JerzyBukowski">Inwestycje Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego stanowią poniżej 0,5% nakładów inwestycyjnych tych resortów gospodarczych, dla których szkoły wyższe, podległe Ministerstwu, kształcą swych absolwentów, a przecież szkoły te kształcą absolwentów nie tylko dla resortów gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-24.47" who="#JerzyBukowski">W jednym z resortów przemysłowych zbędne zakupy inwestycyjne, stanowiące zawsze możliwy — chociaż w danym przypadku jaskrawy — błąd w realizacji inwestycji, wyniosły na przestrzeni paru lat prawie 10% inwestowanych w tym czasie sum.</u>
<u xml:id="u-24.48" who="#JerzyBukowski">Jeżeli przyjąć dość dowolnie, ale prawdopodobnie, że błędy takie występują w wysokości około 3% sum inwestycyjnych w resortach gospodarczych, dla których kształcą specjalistów szkoły podległe Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego, to łatwo wyliczyć, że całość inwestycji tego resortu wynosi nie więcej niż 1/6 sum praktycznie traconych na skutek wspomnianych błędów realizacji inwestycji gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-24.49" who="#JerzyBukowski">W tych warunkach trudno jest naprawdę pojąć gorliwość, z jaką nasze organy planujące najpierw ograniczają, a następnie dodatkowo ścinają kwoty inwestycyjne, przeznaczone na rozwój szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-24.50" who="#JerzyBukowski">Dla ilustracji — nie chciałbym nużyć Wysokiej Izby liczbami, gdyż tych liczb będziemy mieć aż za dużo przy debacie budżetowej — w planie 6-letnim z pierwotnie przewidzianych 2.570 mln zł na inwestycje w szkolnictwie wyższym kredyt ostatecznie przydzielony wyniósł 1.249 mln zł, z czego realizacja wyniosła 1.165 mln zł, a więc 45% zamierzeń.</u>
<u xml:id="u-24.51" who="#JerzyBukowski">Nie lepiej przedstawia się sytuacja w roku 1953, gdzie według pierwszych założeń planu — biorę wycinkowo z pięciolatki ten rok 1958 — plan pierwotny przewidywał na ten rok około 310 mln zł. Po kolejnych redukcjach suma ta obniżyła się do 177 mln zł w inwestycjach scentralizowanych i 57 mln zł w inwestycjach zdecentralizowanych.</u>
<u xml:id="u-24.52" who="#JerzyBukowski">To jeszcze pół biedy, ale jeśli się spojrzy na wykonawstwo tych inwestycji, sprawa wygląda już naprawdę bardzo niepokojąco.</u>
<u xml:id="u-24.53" who="#JerzyBukowski">Na 30 września w roku bieżącym zrealizowano zaledwie 55% tego skromnego planu.</u>
<u xml:id="u-24.54" who="#JerzyBukowski">Skąd to płynie? Płynie stąd, że inwestycje dla szkolnictwa wyższego — z natury rzeczy inwestycje poza domami akademickimi — o charakterze wyraźnie specjalnym, są powierzane prawie w stu procentach miejskim przedsiębiorstwom budowlanym, tym przedsiębiorstwom, które budują mieszkaniówkę i które bardzo niechętnie przechodzą na trudniejsze roboty.</u>
<u xml:id="u-24.55" who="#JerzyBukowski">Znamy cały szereg inwestycji w szkolnictwie wyższym, które ciągną się niepotrzebnie latami, bo trudno jest zmusić przedsiębiorstwa do roboty na tych właśnie budowach, a nie przy typowym budownictwie mieszkaniowym.</u>
<u xml:id="u-24.56" who="#JerzyBukowski">Chciałbym wspomnieć jeszcze jedną rzecz. Szkolnictwo wyższe ma rozmaite zakłady, jak na przykład gospodarstwa rolne.</u>
<u xml:id="u-24.57" who="#JerzyBukowski">Nie umiem sobie wytłumaczyć faktu, dlaczego inwestycje tych rolniczych zakładów doświadczalnych są niższe, grubo niższe, ód inwestycji przypadających na ha w PGR-ach. Czy dlatego, że majątki naszych wyższych szkół rolniczych mają być majątkami wzorowymi, majątkami dającymi przykład innym, również i PGR-om, jak należy gospodarować?</u>
<u xml:id="u-24.58" who="#JerzyBukowski">Obraz to niewesoły.</u>
<u xml:id="u-24.59" who="#JerzyBukowski">A przecież nie doinwestowane szkoły to w konsekwencji niedostatecznie dokształceni fachowcy, to w dalszej konsekwencji nowe błędy w projektowaniu i realizowaniu inwestycji, to wreszcie ograniczenie rentowności inwestycji gospodarczych przez niewłaściwą ich eksploatację. Przecież jest faktem ogólnie znanym, że młodzi inżynierowie wielu specjalności spotykają się w pracy zawodowej na przykład z aparaturą pomiarową, o której istnieniu w najlepszym razie słyszeli, ale jej w szkole nawet nie widzieli.</u>
<u xml:id="u-24.60" who="#JerzyBukowski">Z przykrością trzeba stwierdzić, że warunki studiów w szkołach wyższych, jeśli chodzi o wyposażenie pracowni i pomieszczenia dydaktyczne, przedstawiają się przeciętnie gorzej niż w okresie międzywojennym. Zwrócę uwagę na to, że z inwestycji w 6-latce 60% kubatury stanowiły domy akademickie, a więc akcja raczej o charakterze socjalnym, akcja sprzyjająca naszej polityce szkoleniowej, ale nie przysparzająca użytkowej kubatury. Wzrost kubatury budynków nie nadąża, krótko mówiąc, za wzrostem liczby studiujących, a wyposażenie pracowni, szczególnie modernizacja tego wyposażenia, przedstawia się w wielu wypadkach wprost katastrofalnie. Mamy wprawdzie dobrych wujaszków, mamy resorty gospodarcze, które na ten lub inny kierunek studiów, na te lub inne określone inwestycje kapną czasem parę milionów złotych. Może dałyby czasem więcej, ale czy to jest najracjonalniejsza polityka? Nie wiem, ale nie zawsze te właśnie inwestycje są szkole najpotrzebniejsze.</u>
<u xml:id="u-24.61" who="#JerzyBukowski">Otóż za usunięcie tych wieloletnich zaniedbań przede wszystkim odpowiedzialna jest władza państwowa. Tak pojmuję odpowiedzialność władz za rozwój szkolnictwa wyższego. W szkolnictwie wyższym, jak i wszędzie indziej, można wytknąć błędy polityki inwestycyjnej, ale są to naprawdę drobiazgi wobec całości obrazu zaniedbań w tej dziedzinie. Dziś trzeba już bić na alarm w sprawach inwestycji szkolnictwa wyższego. Tym akcentem chcę zakończyć mój głos w dyskusji nad ustawą o szkolnictwie wyższym.</u>
<u xml:id="u-24.62" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Jerzemu Hryniewieckiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JerzyHryniewiecki">Wysoka Izbo! Powiedziano już tutaj tyle superlatywów pod adresem tej ustawy, że mnie się zdaje, iż można już śmiało przyznać, że jest to do pewnego stopnia karta swobód i niezależności nauki w Polsce. Dlatego może jest przykro, że ta ustawa przeszła w tak pośpiesznym trybie przez wszystkie dyskusje, a zagadnienie, że ustawa nie obejmuje szkolnictwa artystycznego, nie znalazło miejsca w czasie dyskusji w Komisji Kultury i Sztuki. Są pewne punkty ustawy, które budzą nasze wątpliwości, a może największą wątpliwość budzi to, że ustawa jest wycinkowa, że nie załatwia całości spraw związanych z nauką, tytułami naukowymi, gdyż mamy dopiero zapowiedziane dalsze ustawy o organizacji instytutów naukowych i następnie o Polskiej Akademii Nauk. Mnie się zdaje, że nawet jeżeli te ustawy nie wchodzą do Sejmu jednocześnie, dobrze byłoby, żeby w każdym razie silnie sygnalizować przynajmniej projekty tych ustaw bliźniaczych, by można było w przyszłości uniknąć konfliktów i zazębień między poszczególnymi ustawami.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#JerzyHryniewiecki">Już tutaj podczas dyskusji na Komisji widzieliśmy, że cały szereg uwag padło ze strony przedstawicieli instytutów, których organizacja naukowa inaczej ujmuje pojęcie o tych czy innych tytułach, o tych czy innych stanowiskach czy to pomocniczych, czy samodzielnych pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#JerzyHryniewiecki">Tak samo dyskutowana była tutaj sprawa 44 delegacji, mieszczących się w tej ustawie. Jest to dowodem wielkiego naszego zaufania, jeśli uchwalamy ustawę nie znając, w jakim kierunku wyraźnie zmierzają te delegacje i nie mając projektów tych rozporządzeń, które się wiążą z ustawą. Wiemy, że wiele ustaw, które przeszły przez nasz Sejm, w dalszym życiu kuleje, bo albo nie dostały one rozporządzeń wykonawczych, albo rozporządzenia wykonawcze poszły w kierunku uniemożliwiającym pełną realizację ducha ustawy.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#JerzyHryniewiecki">I dlatego musimy się poważnie zastanawiać nad ilością delegacji. Poza tym mamy przykład i powoływanie się na to, że szkolnictwo artystyczne znajdzie drugą, bliźniaczą, analogiczną ustawę. Przede wszystkim — po co i dlaczego? Mnie się zdaje, że ustawa jest dostatecznie ramowa, aby rzeczywiście mogła objąć swoją treścią także całe szkolnictwo wyższe — akademickie i artystyczne. Do tego trzeba minimalnych zmian i poprawek, gdyż ustawa rzeczywiście daje szerokie możliwości. Dlatego chciałbym się tutaj zastanowić nad tym zagadnieniem. Uważam, że źle się stało, że szkolnictwo artystyczne nie zostało włączone do tej ustawy, źle z wielu względów.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#JerzyHryniewiecki">Po pierwsze dlatego, że sztuka w Polsce zasługuje na równe prawa swobody i niezależności jak i nauka. Mam wrażenie, że zawarcie w jednej ustawie zagadnień nauki i sztuki jest rzeczywiście postulatem niesłychanie ważnym. W opinii publicznej wywołuje obawę to, że zagadnienie sztuki i szkolnictwa artystycznego zostanie ujęte odrębnie.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#JerzyHryniewiecki">Poza tym widzimy w ustawie, że wiele wyższych uczelni resortowych zostało objętych tą ustawą. Mnie się wydaje, że nie ma żadnej przeszkody, żeby resort kultury i sztuki na równi z resortem zdrowia czy spraw zagranicznych, czy Głównego Komitetu Kultury Fizycznej mógł być także objęty tą ustawą.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#JerzyHryniewiecki">Mam pewne obawy, że w tym tkwi jakaś atmosfera jeszcze 19-wiecznej oceny szkolnictwa artystycznego, że ciągle się wyobraża, że szkolnictwo artystyczne jest prowadzone przez jakichś anarchicznych pięknoduchów, którzy dlatego dostają kierownictwo dydaktyczne w swoich uczelniach, ponieważ mają jakiś talent samorodny, nie oparty na żadnym wykształceniu, nie oparty na żadnych formalnych przyczynach, dla których ta czy inna postać sprawuje rolę odpowiedzialnego pedagoga.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#JerzyHryniewiecki">Mam wrażenie, że to się dawno skończyło. Nie każdy wielki twórca jest powołany, aby być wykładowcą w wyższej uczelni, akademickiej, artystycznej, ale musimy sobie powiedzieć, że ci artyści, którzy są powołani zarówno ze względu na poziom umysłowy, jak i umiejętności dydaktyczne i tak dalej, stoją na równym poziomie z wykładowcami innych wyższych uczelni — czy to podlegających Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego, czy poszczególnym resortom.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#JerzyHryniewiecki">Druga sprawa jest na pewno ważna. Chodzi o to, że mamy poważne zaniedbania w szkolnictwie średnim i niższym, zaniedbania w dziedzinie właśnie szkolenie artystycznego — podstawowego szkolenia rysunków, szkolenia przedmiotów muzycznych. Zdajemy sobie sprawę, że to się musi skończyć i dostatecznie dużo postulatów w tej sprawie padło z trybuny sejmowej. Mnie się wydaje, że byłoby lepiej, gdyby te szkoły, które są najbardziej powołane do kształcenia przyszłych sił pedagogicznych, miały wykładowców wykształconych w uczelniach, które podlegają takiej samej ustawie jak wszystkie inne uczelnie. Wiemy, że ogólna atmosfera szkolna sprzyja dyskryminacji nauczycieli tego rodzaju przedmiotów. Pamiętam z własnych czasów szkolnych, że nauczyciele gimnastyki, nauczyciele rysunków czy śpiewu byli traktowani w opinii uczniów, rodziców, a nawet własnych kolegów jako pedagodzy drugiej kategorii. Mam wrażenie, że te czasy dawno już minęły. Pion szkolnictwa artystycznego, jako pion, który da nam olbrzymie szeregi brakujących w tej chwili pedagogów, powinien być traktowany równorzędnie i wszelkie rozdzielanie na dwie ustawy jest niesłuszne.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#JerzyHryniewiecki">Poza tym, moim zdaniem, kierować nami powinno przeświadczenie, że im mniej jest ustaw, im bardziej te ustawy są ramowe, tym jest słuszniej. Po co mamy tworzyć bliźniaczą drugą ustawę, jeśli w tej ustawie możemy zmieścić także szkolnictwo artystyczne?</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#JerzyHryniewiecki">Rzeczywiście powinniśmy ograniczać ilość ustaw, gdyż i tak jesteśmy społeczeństwem, które ma aktów prawnych, organizujących życie, raczej za dużo niż za mało.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#JerzyHryniewiecki">Jeśli chodzi o szkolnictwo artystyczne, to gdyby mój wniosek, aby szkolnictwo artystyczne zostało włączone w ramy tej ustawy, był przyjęty, mam tutaj wnioski szczegółowe, bardzo nieduże, a mianowicie tylko poprawkę w dziale 1 art. 1. Zamiast powiedzieć: „pielęgnowanie kultury narodowej” trzeba powiedzieć: „pielęgnowanie kultury i sztuki narodowej” oraz w art. 5 ust. 6 i 7, gdzie są wymienieni ministrowie Zdrowia, Oświaty i Spraw Zagranicznych, należy wymienić również Ministra Kultury i Sztuki.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#JerzyHryniewiecki">Mogłoby jedynie budzić wątpliwość w tym wypadku istnienie warunków pracy naukowej.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#JerzyHryniewiecki">Mój wniosek jest taki, żeby wszędzie tam, gdzie jest wymieniona „praca naukowa”, zmienić na: „praca naukowa i twórcza”. Można to zresztą zamknąć w rozporządzeniach wykonawczych, które określą, co jest pracą naukową. Musimy powiedzieć, że nie tylko w szkolnictwie artystycznym, ale i w szkolnictwie politechnicznym, i w szkolnictwie medycznym mamy masę przykładów, że czas skończyć z tym, aby tylko praca pisana czy drukowana była jedyną legitymacją do zajęcia stanowisk naukowych.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#JerzyHryniewiecki">Można sobie powiedzieć wyraźnie, że autor sputnika może chyba być kandydatem na najwyższe stanowiska naukowe, chociaż o tym sputniku książki nie napisał. Tak samo można powiedzieć, że autor okrętu, mostu, budynku czy dzieła artystycznego w równym stopniu może pretendować do zajęcia stanowiska naukowego i otrzymania tytułu naukowego.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#JerzyHryniewiecki">I dlatego pojęcie zakresu pracy naukowej i rozumienia tej pracy naukowej można — mam wrażenie — w rozporządzeniu wykonawczym tak ująć, żeby i praca twórcza, artystyczna, była traktowana równorzędnie z pracą naukową. Z tego widać, że bardzo małe zmiany mogą spowodować bardzo istotną i poważną sprawę, jak włączenie szkół artystycznych akademickich — z wielką i wspaniałą tradycją akademicką — w ramy tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#JerzyHryniewiecki">Na poparcie tego muszę powiedzieć, że to, co my nazywamy tradycyjną pracą naukową, dzisiaj uczelnie artystyczne prowadzą. Mają wielkie pracownie.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#JerzyHryniewiecki">Zdajemy sobie sprawę, że dzisiaj nie ma przemysłu, zwłaszcza lekkiego, gdzieby rzeczywiście praca artysty nie była konieczna i potrzebna. Wie to każdy eksporter, już nie tylko przedmiotów przemysłu artystycznego, ale maszyn, okrętów itd.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#JerzyHryniewiecki">Musimy zdawać sobie sprawę, że ci, którzy mają kształtować tkactwo, porcelanę, szkło, meble, wnętrza i wszystkie elementy naszego przemysłu, rzeczywiście muszą być kształceni w uczelniach, które naprawdę mają zarówno wszelkie prawa akademickie, jak i wszelkie metody pracy i pracownie naukowe, bo inaczej uczelnie artystyczne sprowadziłoby się do rzędu jakichś dowolnych pracowni mistrzowskich. Dlatego w dalszym ciągu proszę o to, ażeby Sejm przyjął mój wniosek o objęcie ustawą także uczelni artystycznych.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#JerzyHryniewiecki">W tej chwili mamy 16 wyższych akademickich uczelni artystycznych. Możliwe, że nie wszystkie się nadają, ażeby je w pełni uznać. Ustęp o szkołach zawodowych twierdzi, że pewne uczelnie wyższe artystyczne można nazwać uczelniami zawodowymi, ale mamy uczelnie czołowe, prowadzone przez najwybitniejsze umysły naszego społeczeństwa, jak krakowska czy warszawska Akademia Sztuk Pięknych, jak akademie muzyczne, jak Akademia Teatralna. Wszystko to są szkoły, w których zarówno personel pedagogiczny, jak i poziom szkolenia nie odbiega w żadnej mierze, a często przewyższa wiele uczelni, które ta ustawa objęła.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#JerzyHryniewiecki">To jest jedna sprawa. Drugą jest to, że w tej ustawie nie widzimy rozwiązania zagadnienia doszkalania ludzi pracujących. Sprawę tę załatwiono w bardzo krótki sposób. Wymienia się szkoły dokształcające, traktowane jako zawodowe. Mamy jednak przykłady, że niektóre z nich miały wysoki poziom naukowy i pedagogiczny. Do nich chociażby należy warszawska Wieczorowa Szkoła Inżynierska, która kształci na 6-letnim kursie blisko 2 tys. studentów; wypuściła już ona ponad 1000 absolwentów i rozpoczęła wykłady ma najwyższym stopniu magisterskim. A więc znowu pytanie, czy rzeczywiście obciąć możliwości tej działalności, zgilotynować ją i zamknąć na stopniu szkoły zawodowej, czy tytułem eksperymentu utrzymać w ramach szkolnictwa wyższego chociażby tę jedną uczelnię, ażeby właśnie zagadnienie doszkalania ludzi pracujących zawodowo znalazło w organizacji naszego szkolnictwa jakiś próbny szczebel. Minister ma prawo kasować czy obniżać stopień wyższych uczelni do stopnia zawodowych, ale w odwrotnym kierunku ustawa nie daje tych możliwości.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#JerzyHryniewiecki">Dlatego, jak mnie się zdaje, należy bardzo ostrożnie skonstruować rozporządzenia wykonawcze, które pójdą w ślad za ustawą, zwłaszcza tam, gdzie są pewne formy przejściowe, gdzie jeszcze przez parę lat będziemy musieli stosować przepisy przejściowe.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#JerzyHryniewiecki">Wracam jeszcze do zagadnienia szkolnictwa artystycznego. Muszę powiedzieć, że jest coś przykrego w tym, że to są właśnie jedyne uczelnie wyższe, które zostają w ramach dekretów z 1953 roku. Mnie się zdaje, że to nie był rok, w którym kierowanie sztuką dało najlepsze rezultaty, i dlatego trzeba pomyśleć, żeby rzeczywiście ten dekret przestał istnieć również i dla szkolnictwa artystycznego i żeby szkolnictwo artystyczne nie podlegało wyłącznie Ministerstwu Kultury i Sztuki, ale żeby jednocześnie miało zapewnioną kontrolę Ministra Szkolnictwa Wyższego, a więc tego, na którego ręce składamy obowiązek walki i strzeżenia wolności i swobody nauki w naszym socjalistycznym ustroju.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#CzesławWycech">Obywatelu Pośle! Proszę o zgłoszenie na piśmie swoich wniosków.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Antoniemu Wojtysiakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AntoniWojtysiak">Wysoki Sejmie! Dyskusja interesująca i wnikliwa, jaką żeśmy tutaj słyszeli, oświetliła wiele momentów dodatnich i ujemnych tej ustawy. Przede wszystkim zwracano uwagę na to, że sam przebieg dyskusji nad tą ustawą nie zawsze przebiegał właściwie. Pomimo że pan poseł Smoleński był łaskaw powiedzieć już na posiedzeniach Komisji i obecnie na posiedzeniu Sejmu, że nad ustawą dyskutowano za wiele, to my jednak nie odnosimy tego wrażenia, żeby dyskusji był nadmiar. Moim zdaniem, słuszność ma raczej przewodniczący Komisji, pan poseł Maj, który stwierdził, że ten projekt wpłynął do Komisji zbyt późno i że w dosyć szybkim tempie musieliśmy te wszystkie sprawy załatwić.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#AntoniWojtysiak">Jak się istotnie przedstawiała dyskusja nad tym projektem? Dyskusja przedstawiała się tak, że otrzymaliśmy właściwie dwa projekty ustawy. Koledzy profesorowie z uczelni wyższych wiedzą o tym dobrze, że najpierw był rozesłany projekt pierwszy razem z dezyderatem, żeby możliwie szybko przedyskutować go i zwrócić z opinią do Ministerstwa. To było w maju. Oczywiście, zgodnie z życzeniami Ministerstwa zrobiliśmy to i przyznajemy się, że zrobiliśmy dosyć pośpiesznie, bo zwoływaliśmy oddzielnie pracowników itd., ale na czas żeśmy to zrobili i przesłali. Przeprowadziły również dyskusję i inne instytucie, między innymi i Związek Nauczycielstwa Polskiego. Ukazało się też kilka artykułów na temat tego projektu. W artykułach tych poruszano dodatnie i ujemne strony tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#AntoniWojtysiak">Teraz wpłynął właściwie inny projekt. Różnica pomiędzy pierwotnym projektem a obecnym jest bardzo duża. Zresztą na moje pytanie na Komisji pan Minister, a obecnie już i poseł, Żółkiewski odpowiedział, że różnica ta jest za duża i że zbyt wiele czasu zajęłoby samo zreferowanie tych różnic. Wobec tego ukazał się jak gdyby drugi projekt, a ten drugi projekt nie jest już znany uczelniom wyższym ani tym zainteresowanym czynnikom., które poprzednio dyskutowały nad popularnym „zielonym” projektem. W moim środowisku projekt ten poznali ludzie właściwie tylko dzięki nam, gdyż posłowie, którzy go otrzymali, starali się poinformować kolegów o obecnym jego stanie.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#AntoniWojtysiak">Na Komisji również w sposób dziwny — według mego rozumienia pracy parlamentarnej — przeprowadzono tę dyskusję. Istnieje przecież Komisja Oświaty i Nauki, a w ramach tej Komisji istnieje Podkomisja do Spraw Szkolnictwa Wyższego. Cóż prostszego, jak przede wszystkim odesłać projekt po dyskusji ogólnej na Komisji do Podkomisji do Spraw Szkolnictwa Wyższego? Tymczasem projektu nie odesłano, tak że Podkomisja nie dyskutowała nad tym projektem. Projekt przygotował wybrany referent — i nie wiemy, jak to nazwać — czy też zespół składający się z trzech lub dwóch profesorów, którzy do pomocy byli dodani panu prof. Smoleńskiemu. Tak czy inaczej — o takiej formie właściwie na Komisji słyszeliśmy.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#AntoniWojtysiak">Otóż wydaje mi się, że zagadnienie jest poważne. Z tego, co byli łaskawi mówić tutaj, panowie posłowie, sprawy tak szybko i gwałtownie nie należało załatwiać.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#AntoniWojtysiak">Nie trzeba przecież dowodzić, że przyszłość postępu, przyszłość narodu leży w rozwoju nauk. Tylko te narody w tym wyścigu zwyciężą, których nauka zapewni im postęp. Dlatego też nad nauką trzeba się w naszym kraju szczególnie poważnie zastanawiać, żeby stworzyć i warunki, i atmosferę odpowiednią do odrobienia tego, co mamy do odrobienia.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#AntoniWojtysiak">Ustawa obecnie omawiana, jak słusznie mówili koledzy, ma swoje dodatnie strony, ma swoje ujemne. Chodzi tylko o to, czy przeważą dodatnie, czy też te ujemne są może tak duże, że należałoby się nad tym zastanowić, jak je jakoś usunąć. Mnie się wydaje, że przy ocenie tej ustawy należy przede wszystkim mieć jakieś obiektywne kryteria oceny jej wartości.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#AntoniWojtysiak">Co będzie tym kryterium w ocenie ustawy tego typu, jak ustawa o szkolnictwie wyższym? Skoro jest to ustawa o nauce, o szkolnictwie wyższym, to mnie się wydaje, że tym podstawowym kryterium przede wszystkim powinna być wolność myśli. Czy ta ustawa popiera, daje warunki do rozwoju wolności myśli, czy też dusi tę wolność myśli, czy ją osłabia?</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#AntoniWojtysiak">Wydaje mi się, że wyższe uczelnie tym się przecie wszystkim powinny różnić od typu szkól średnich, że badania muszą w nich być prowadzone metodami nowoczesnymi. To odróżnia właśnie uczelnię wyższą od innych typów szkół. A nauczanie, dydaktyka, wychowanie muszą być oparte na wynikach własnych badań danej uczelni. Tym się odróżnia uczelnia wyższa, akademicka od wszelkich innych typów. Dlatego też trzeba stworzyć takie warunki, żeby istotnie w szkole wyższej można było prowadzić badania na najwyższym poziomie i dopiero na podstawie własnych doświadczeń uczyć przyszłą twórczą inteligencję.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#AntoniWojtysiak">Czy te warunki są w naszych uczelniach spełniane? Ten, kto zna życie naszych uczelni, wie o tym, że — zresztą koledzy też to mówili — ani kadra w wielu wypadkach nie odpowiada wymaganiom, ani nasze wyposażenie, ani też często wadliwa rekrutacja studentów nie tworzy tej atmosfery, jaką powinniśmy mieć w uczelniach badawczych.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#AntoniWojtysiak">Ale uczelnia badawcza również ma prawo do wolności myśli. Uczelnia akademicka musi mieć atmosferę wolności myśli, poszanowania godności człowieka, musi mieć atmosferę swobodnej wymiany poglądów i musi mieć zapewnioną racjonalistyczną metodę, prowadzącą do naukowego światopoglądu.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#AntoniWojtysiak">Mnie się wydaje, że ustawa tego typu musi zagwarantować uczelniom warunki do swobodnej, wolnej myśli. Jeżeli nie będzie tego rodzaju wyraźnej precyzji, będziemy mieli znowu takie lub inne odchylenia, bo wiemy, że rozmaite rzeczy można podciągnąć pod pewne twierdzenia ogólne.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#AntoniWojtysiak">Szkoła wyższa, akademicka, powinna w atmosferze wolnej myśli uzbroić swojego wychowanka w pewne kryteria, przy pomocy których będzie on umiał odróżniać prawdę od fałszu, sprawiedliwość od krzywdy, piękno od brzydoty, dobro od zła. Po to są wyższe uczelnie, ażeby pozwolić studentowi metodami naukowymi zdobyć wiedzę, obycie, przekazywać mu wiedzę należy nie w formie dogmatów, sloganów i ideologicznych szkoleń, tylko pod postacią wymiany myśli, twórczej myśli. Rozwiązywaniem każdego zagadnienia, dyskusją, argumentami, dowodami rzeczowymi wytworzymy w uczelni ten typ, o który nam chodzi.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#AntoniWojtysiak">I gdybyśmy mieli taką atmosferę, nie obawiałbym się o przyszłość socjalizmu w Polsce, bo to będzie właśnie atmosfera, która na pewno doprowadzi do socjalizmu naukowego. Jeżeli natomiast będziemy mieli taką atmosferę, jaką mieliśmy w poprzednich okresach, to pomimo że będziemy zwiększali ilość godzin szkolenia ideologicznego itd., nic nie osiągniemy.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#AntoniWojtysiak">Mnie się wydaje, że ustawa nie stawia tych spraw dostatecznie jasno i nie precyzuje tej atmosfery, tego klimatu, który powinien istnieć w uczelni wyższej. Drugim takim kryterium, które powinno być w tej ustawie wzięte pod uwagę, jest przede wszystkim to, co w wytycznych partii wyraźnie zaznaczono i co ja z zadowoleniem przyjmuję. Jestem przekonany o słuszności twierdzenia, że nasze życie powinno ulegać stopniowej demokratyzacji, zarządzanie powinno ulegać decentralizacji i przesuwaniu na samorząd.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#AntoniWojtysiak">Jeżeli przesuwamy życie na samorząd robotniczy, co jest absolutnie słuszne według mego rozumienia, to dlaczegóż nie mamy zastosować jak najdalej idącego samorządu robotników umysłowych? Właśnie my jesteśmy tymi robotnikami umysłowymi i chcemy pełnej odpowiedzialności przy samorządzie.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#AntoniWojtysiak">Tymczasem wydaje mi się, że ustawa ma pełno punktów ograniczających ten samorząd. Moim zdaniem, me ma się co obawiać, że dobra szkoła o wolnej myśli będzie zwolenniczką jakichś prądów wstecznych. Mnie się to wydaje niemożliwe zupełnie, to się nie da jedno z drugim pogodzić. Tam gdzie istnieje atmosfera wolnej myśli, na pewno będzie postęp, a wtedy nie ma się kogo obawiać i w takiej atmosferze wyrośnie nowe pokolenie.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#AntoniWojtysiak">Jeżeli jednak chcemy stworzyć taki szeroki samorząd szkoły, to musimy się zdecydować — samorząd czy centralistyczne zarządzanie. Panowie ze szkolnictwa wyższego wiedzą o tym dobrze, że w poprzednim okresie mieliśmy zarządy nad szkołami. Wszystko było z góry ustalone. Ilość przepisów, które istnieją obecnie — ja jako dziekan ciągle się takimi książeczkami posługuję — jest olbrzymia. Ta ustawa doda nam znowu kilkadziesiąt nowych rozporządzeń, przepisów itd. W ten sposób powstanie nowa sieć, w której my się będziemy musieli obracać, nie pozostawiając wiele miejsca na tę naszą samorządność. Wszystko tam będzie właściwie uregulowane, a my się tylko będziemy w rej sieci obracać, gdy tymczasem jest rzeczą powszechnie znaną, że dobre obyczaje są chyba więcej warte niż najlepsze ustawy, i właśnie chodzi nam o to, żeby w szkolnictwie były dobre obyczaje, żeby te dobre obyczaje były oparte na samorządzie szkolnym, aby w tym samorządzie szkolnym brali udział możliwie wszyscy zainteresowani w tworzeniu oblicza i atmosfery szkoły. Dlatego wydaje mi się, że w samorządzie szkolnym powinni brać w znacznym procencie udział i przedstawiciele studentów, i przedstawiciele administracji szkolnej.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#AntoniWojtysiak">Zagadnienie to miałem okazję referować na Komisji, ale niestety, Komisja nie była łaskawa moich postulatów uwzględnić, była innego zdania.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#AntoniWojtysiak">Trzecim kryterium, które w naszym kraju powinno być uwzględnione w takiej ustawie, to jest sprawa planowej gospodarki i włączenia pracy wyższych uczelni do tej planowej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#AntoniWojtysiak">Wydaje mi się, że planowa gospodarka, jak to zresztą niektórzy z panów profesorów mówili, niedostatecznie bierze pod uwagę, że to jest też jeden z elementów planowej gospodarki, ale w tym elemencie planowej gospodarki trzeba stosować inne metody, inne sposoby.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#AntoniWojtysiak">W uczelniach akademickich mamy przede wszystkim ludzi, którzy już są powyżej 18 lat, a według ustawy konstytucyjnej jest to młodzież upoważniona do decydowania o kierunku polityki naszego państwa. Przecież oni wybierają posłów, a 18-letni młodzieńcy mogą być wybrani na radnych, po 21 latach mogą być również posłami. I nagle w uczelni traktuje się ich jak smarkaczy, bardzo często w sposób nieudolny, metodami takimi, jak w szkółce średniej czy w szkole wyższej. To jest właśnie jedna z przyczyn, że często nie można znaleźć wspólnego języka z tą młodzieżą.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#AntoniWojtysiak">Młodzież ta jest inna, tę młodzież należy inaczej wychowywać, inaczej ją wciągać do wszystkich prac i inaczej przygotowywać do planowania nowej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#AntoniWojtysiak">Młodzież nasza niechętnie słucha wykładów, w których nawiązuje się zagadnienia do planów gospodarczych, niestety, słucha niechętnie. Dlaczego? Dlatego, że za dużo miała najrozmaitszych sloganów i teraz to, co jest naprawdę wartościowe, przestała odróżniać od plew.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#AntoniWojtysiak">Wydaje mi się rzeczą konieczną wychowywać młodzież w ten sposób, aby ona rozumiała, że plan państwowy, plany gospodarcze, planowa gospodarka jest dziś takim samym niezbędnym zjawiskiem, jak powietrze, jak odżywianie, bo żyjemy w ustroju, który tego wymaga, żeby ona zrozumiała, że żadnym lekceważeniem wymigać się nie może.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#AntoniWojtysiak">Ale wtedy tylko osiągniemy to, do czego zmierzamy, jeżeli uda nam się młodzież wychować na najwyższym poziomie inteligencji. W jaki sposób możemy to zrobić? Możemy to osiągnąć tylko wtedy, jeżeli będziemy mieli odpowiednie warunki, odpowiednie środki. Jeżeli nasze szkoły techniczne nie mają odpowiednich nowoczesnych przyrządów, jeżeli uczelnie rolnicze — jak tutaj powiedział pan profesor Bukowski i wyręczył mnie — rolnicze zakłady doświadczalne są na bardzo niskim poziomie, a inwestycje w tych gospodarstwach stoją o wiele niżej niż w PGR-ach, jakże w tych warunkach uczyć młodzież planowej gospodarki?</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#AntoniWojtysiak">Proszę Panów! W takich warunkach na pewno nawet geniusz nic by nie zrobił.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#AntoniWojtysiak">Trzeba wobec tego tak rozwiązać te zagadnienia, ażeby szkoła ustawowo miała zagwarantowane wyposażenie techniczne. W planach finansowych musi być uwzględnione zaspokojenie istotnych potrzeb szkoły, a tego również dotąd nie mamy. W ustawie jest takich punktów wiele.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#AntoniWojtysiak">Ponieważ wszyscy już jesteśmy po dyskusji dostatecznie zmęczeni, wyczerpani, Panowie pozwolą, że innych stron tej ustawy nie będę już omawiał.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#AntoniWojtysiak">Wydaje mi się jednak, że będę w zgodzie z własnym sumieniem i z prawdą, jeżeli stwierdzę, że ustawa ta ma zbyt wiele ujemnych stron i z tak lekkim sumieniem głosować na nią nie można.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Konstantemu Morawskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#KonstantyMorawski">Parnie Marszałku, Wysoki Sejmie! Moi przedmówcy już właściwie omówili wszystkie aspekty przemawiające za tą ustawą i różne jej braki. Uważam, że projekt ten jest dużym krokiem naprzód do zbudowania właściwszych warunków rozwoju dla naszej nauki. Chciałem tylko z tęgo miejsca dać wyraz wierze i przeświadczeniu, że delegacja Ministra w sprawie mianowania docentów poza normalnym trybem naukowym — będzie wykorzystywana w jakichś tylko nadzwyczajnych, w jakichś tylko specyficznych okolicznościach.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#KonstantyMorawski">I następnie druga rzecz, że ust. 6 art. 111, który mówi o usuwaniu profesorów przez Ministra, będzie stosowany także chyba tylko w jakichś jak najbardziej specyficznych i jak najbardziej wyjątkowych okolicznościach, usprawiedliwionych przez opinię ogólną.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#KonstantyMorawski">Teraz chciałem tylko w kilku krótkich słowach omówić sprawę docentury. Otóż wiadomo, że w Polsce mamy obecnie aż 4 typy docentów. Pierwszy to jest docent dawny, pracownik nauki, habilitowany, który nie posiada kandydatury. Drugi — to docent mianowany przez Centralną Komisję poza normalnym trybem naukowym. Trzeci — to docent z tytułu obecnie uchwalonej ustawy i czwarty to taki, który zajmując pewne etatowe stanowisko w tym czasie habilitował się i na tym stanowisku pozostaje, bowiem nie ma dla niego w tej chwili miejsca, katedry, etatu. Otóż w życiu docenta, który zdobył przecież swoim bezsprzecznie wysiłkiem, swoją pracą, tytuł naukowy, oddając jednocześnie swój dorobek nauce polskiej, nic się przez to nie zmienia, nic on nie zyskuje poza splendorem, zaszczytem. Bezsprzecznie to jest rzecz wielka, ale w warunkach materialnych nic się u tego pracownika nauki nie poprawia.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#KonstantyMorawski">Już moi poprzednicy, prof. Szczepański i prof. Bukowski powiedzieli, że bezsprzecznie i w nauce konieczna jest podbudowa materialna. Bez niej trudno jest sobie wyobrazić naukowca. Przecież człowiekowi żyjącemu na tym materialnym świecie trudno żyć abstrakcjami, a konieczne są pewne warunki materialne. Dlatego też myślę, że dobrze by było, ażeby z chwilą uzyskania stopnia docenta po ciężkiej pracy naukowej i pewnym wkładzie do nauki polskiej w ogóle związany był automatyczny dodatek finansowy, dość pokaźny, który by zapewniał temu pracownikowi nauki warunki do dalszej pracy dla dobra nauki polskiej.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#KonstantyMorawski">Aczkolwiek bezsprzecznie najważniejsze dla naukowca są osiągnięcia w pracy naukowej i sam zaszczyt otrzymania tego tytułu, tego stopnia, jest dla niego walorem dużym, niemniej jednak uważam, że ten mniejszy walor, ten finansowy, byłby konieczny, ażeby zapewnić nauce polskiej właściwy rozwój. Dlatego wypowiedź swoją uważam za postulat, który by albo w obecnie uchwalanej ustawie, albo ewentualnie w zarządzeniach wykonawczych do tej ustawy wniósł zagwarantowanie tego dodatku finansowego. Zapewniłby on naszym naukowcom właściwe warunki bytowania i byłby bodźcem do osiągania tych stopni, a tym samym zapewniałby właściwszy rozwój nauki polskiej, na którym przecież nam wszystkim tak bardzo zależy.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#CzesławWycech">Proszę Sekretarza Posła Stanisława Hasiaka o odczytanie komunikatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#StanisławHasiak">Posiedzenie Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego odbędzie się w dniu dzisiejszym o godz. 16 min. 15, 15 minut przed rozpoczęciem popołudniowego posiedzenia Sejmu, w sali nr 102.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#StanisławHasiak">Zarządzam obecnie przerwę w obradach do godz. 16 min. 30.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 14 min. 50 do godz. 16 min. 40.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#CzesławWycech">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Remigiuszowi Bierzankowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#RemigiuszBierzanek">Wysoka Izbo! Szanowny referent rektor Smoleński oraz inni równie szanowni moi przedmówcy oświetlili, zdaje się, w dostateczny sposób problematykę nowej ustawy. Nie sądzę jednak, by było rzeczą całkowicie zbędną poświęcenie jej jeszcze kilku uwag, bardziej prawniczych i może ściślej związanych z treścią samej ustawy.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#RemigiuszBierzanek">Co nowego wnosi nowa ustawa do dotychczasowego stanu prawnego? Najbardziej pilną dla uczelni sprawą było niewątpliwie wprowadzenie dwóch stopni naukowych — doktoratu i habilitacji oraz decentralizacja uprawnień do nadawania tych stopni. Nowa ustawa tę sprawę reguluje zgodnie z potrzebami i tradycjami naszej nauki, zresztą w tym względzie nie ma różnicy zdań w ocenie.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#RemigiuszBierzanek">Do pozytywnych zmian zaliczam następnie utrwalenie i bardziej dokładne uregulowanie kompetencji organów samorządu szkół wyższych — senatu, rad wydziałowych, wybieralnych rektorów i dziekanów, co w zasadniczych liniach określała już ustawa z 1956 r. Następnie — przyznanie Ministrowi Szkolnictwa Wyższego pewnych uprawnień, moim zdaniem, zbyt wąskich w stosunku do uczelni resortowych, a dalej ustalenie sytuacji prawnej wyższych szkół zawodowych, wprowadzenie przepisów o stowarzyszeniach i zgromadzeniach studenckich, a zwłaszcza pożytecznej instytucji opiekuna jako formy stałego kontaktu pomiędzy rektorem i profesurą a organizacjami studenckimi. W zakresie wielu innych spraw — także położenia prawnego pracowników naukowych — powiedzmy sobie szczerze, nowa ustawa mimo odmiennych sformułowań w gruncie rzeczy nie wprowadza istotnych zmian do obowiązującego stanu prawnego, jaki został ustalony w ustawie z 1951 r. i z pewnymi zmianami dokonanymi w 1956 roku.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#RemigiuszBierzanek">Zarzutem najczęściej wysuwanym zarówno przeciwko dotychczasowemu ustawodawstwu, jak i nowemu projektowi to owe wspomniane przez profesora Szczepańskiego dziesiątki delegacji dla resortu. Jak pisze do mnie organizacja związkowa jednej z politechnik o projekcie: „uderza rozwinięcie aż do drobiazgowych szczegółów rozdziałów dotyczących odpowiedzialności dyscyplinarnej pracowników nauki i studentów, gdy w zakresie zagadnień o charakterze bardziej zasadniczym postanowienia są zbyt ogólnikowe i odsyłające do rozporządzeń, a powtarzające się określenie „narusza interes publiczny” może być interpretowane bardzo wieloznacznie”.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#RemigiuszBierzanek">Z tego głosu, jak i z wielu innych, przebija nie chęć jakiegoś negowania kompetencji Ministra, zwłaszcza w sprawach wyjątkowych, ale głęboka i zrozumiała troska o to, czy delegacje te zostaną wykorzystane w sposób najbardziej właściwy. Na przykład w zakresie ważnej kwestii nominowania profesorów każdy się zgodzi, że obok drogi normalnej — przez doktorat, przewód habilitacyjny i wniosek uczelni — potrzebna jest niekiedy droga wyjątkowa, przewidziana w art. 90 ust. 4 nowego projektu. Wybitni naukowcy wyrastają czasami poza uczelniami i instytucjami naukowymi, tak sarno jak wielka literatura rodzi się nie zawsze w domu literatów.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#RemigiuszBierzanek">Wierny jednak, że przy pewnej dozie niefachowości, o której mówił tu rektor Miodoński, w swoim czasie uczyniono u nas z tej wyjątkowej drogi dość szeroki gościniec, a w środowisku naukowym, które z natury wykonywanego zawodu musi być krytyczne, nominacja nie tylko na profesora, ale nawet i na akademika, uzyskana a eon to przyszłych zasług według taryfy ulgowej, nie daje oczekiwanych rezultatów także w dziedzinie społecznej, jeżeli nie łączy się z własnym dorobkiem naukowym. W tym wypadku nie wystarczy tylko posiadanie talentów rzeczywistych czy rzekomych do organizowania cudzej pracy naukowej.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#RemigiuszBierzanek">Nie będę powtarzał argumentów, że nie najlepiej może pojmowano interes publiczny, czego rezultatem jest masowe powoływanie zastępców profesorów. W rezultacie mamy półtora tysiąca osób w niejasnej sytuacji prawnej, z którymi w ogromnej większości nie wiemy teraz, co zrobić. Na razie nie pozostaje nam nic innego jak optymistyczna nadzieja, że zrobią oni habilitację, i właściwie odsuwamy ten kłopot w dużym procencie na trzy lata.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#RemigiuszBierzanek">Jeżeli już mówię o zastępcach profesorów, chciałbym, zasygnalizować potrzebę wprowadzenia do ustawy emerytalnej przepisu zapewniającego zastępcom profesorów i wykładowcom, którzy byli zastępcami profesorów, a zostaną później tylko wykładowcami, a także lektorom języków — emerytur według przepisów dla pracowników naukowych.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#RemigiuszBierzanek">Zasada przyjęta w projekcie ustawy, że nie ma taryfy ulgowej dla zastępców profesora przy zdobywaniu stopni naukowych, jest, moim zdaniem, słuszna, choć niewątpliwie subiektywnie wielu z nich będzie to odczuwało jako krzywdę, jeżeli porównają swoją sytuację z tymi profesorami, magistrami, którzy „uwinęli się” niejako i otrzymali stopnie profesorskie bez doktoratu i bez habilitacji. Bezsporne jest natomiast, moim zdaniem, i wymaga tego prosta uczciwość, ażeby ludzie, którzy nieraz wbrew swojej woli pełnili funkcje profesorskie, a często byli bardzo obciążani obowiązkami organizacyjnymi, korzystali z podobnych uprawnień w zakresie emerytalnym, jak pracownicy naukowi.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#RemigiuszBierzanek">Jeżeli zatem występująca w tych dyskusjach pewna troska pracowników nauki o to, by delegacje były wykonywane w sposób najbardziej zgodny z rzeczywistym interesem publicznym, jeżeli ta troska ma w naszych warunkach — wobec doświadczeń — niewątpliwie swoje uzasadnienie, to jednak z drugiej strony trzeba obiektywnie stwierdzić, że w ostatnich latach tego rodzaju błędów nie robiono i pod rządami tych samych prawie przepisów prawnych wiele dawnych błędów naprawiono.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#RemigiuszBierzanek">Gdyby okres nowego stylu pracy Ministerstwa trwał dłużej, na pewno, moim zdaniem, byłoby łatwiejsze, bardziej ścisłe i mniej elastyczne uregulowanie wielu spraw.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#RemigiuszBierzanek">W obecnym stanie rzeczy ze wszech miar byłoby pożądane, ażeby przed wydaniem ważniejszych rozporządzeń Ministerstwo przedstawiło je do skonsultowania sejmowej Komisji Oświaty, czego mieliśmy przykłady w innych dziedzinach, choćby w odniesieniu do rządowych rozporządzeń w sprawie koncesjonowania rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#RemigiuszBierzanek">Następnie, jak tu już mówiono parokrotnie w dyskusji, pożądane byłoby, żeby z wyjątkowych przepisów korzystano tylko w naprawdę wyjątkowych przypadkach.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#RemigiuszBierzanek">Dużo obaw w środowisku naukowym rodzi się na tle porównań pomiędzy tak zwaną „zieloną książeczką”, to znaczy projektem rozesłanym do uczelni przez Ministerstwo i bardzo szeroko omawianym na wiosnę, a obecnym „białym” projektem. Byłoby zapewne i prościej, i rozsądniej, gdyby ta wiosenna akcja dyskusyjna ograniczyła się do spraw pilnych i gdybyśmy dziś tutaj uchwalili jedynie niewielką, 20-czy 40-artykułową ustawę nowelizacyjną w zakresie takich spraw, jak stopnie naukowe, szkoły zawodowe i inne, o których mówiłem na wstępie.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#RemigiuszBierzanek">Głosując za ustawą czynię to nie w przekonaniu, że ustawa w sposób zadowalający i dostatecznie ścisły reguluje ogół problemów szkół wyższych, ma ona bowiem wiele słabych stron, o których tu mówiono. Realnie jednak rzecz biorąc, nowa ustawa porządkuje wiele konkretnych spraw i na tym polega jej pozytywne znaczenie. W zakresie natomiast podstawowych problemów rozwoju naszej nauki i szkół wyższych — czeka nas w bliskiej przyszłości niemało jeszcze pracy i trudów.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#RemigiuszBierzanek">Jeden z tych problemów to zapewnienie właściwego kierunku rozwoju nauki i ściślejsze związanie tej nauki z problematyką dzisiejszą naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#RemigiuszBierzanek">Szkoły wyższe na pewno nie dają naszej praktyce tego, co by mogły dać, i istnieje w tej dziedzinie wiele rezerw produkcyjnych. Artykuł pierwszy nowej ustawy, który stwierdza, że szkoły wyższe uczestniczą w budowie i umacnianiu socjalizmu przez prowadzenie badań naukowych i kształcenie kadr, może i powinien mieć znacznie bogatszą treść faktyczną aniżeli ma obecnie.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#RemigiuszBierzanek">Jeżeli obserwujemy narody, którym udało się w ciągu kilku dziesiątków lat dokonać wielkiego skoku w zakresie rozwoju gospodarki i techniki, zawsze stwierdzamy tam duży wkład nauki, ściśle współpracującej z praktyką, nauki, która, nawet gdy nie osiąga w niektórych dziedzinach szczytów, to jednak jest aktywna, nastawiona na baczne śledzenie osiągnięć zagranicznych i skwapliwie wykorzystująca i dostosowująca najnowsze obce wyniki i metody do aktualnych potrzeb własnego kraju. Z drugiej strony praktyka zawsze tam chętnie korzysta z wyników pracy szkół wyższych — zarówno dydaktycznych, jak i naukowych — czego o naszej praktyce, jak mówił prof. Szczepański, nie zawsze, niestety, można powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#RemigiuszBierzanek">Od rzeczywistego spełniania tych funkcji, od przydatności wyników pracy wyższych uczelni w naszym życiu gospodarczym i kulturalnym, a nie od deklarowania zamierzeń w tym względzie zależy pełne urzeczywistnienie art. 1 ustawy. Wszyscy bowiem dobrze pamiętamy, że w okresie kiedy najwięcej było deklaratywności, tworzyły się w zakresie nauk społecznych ogromne białe plamy w dziedzinie znajomości współczesnych nam zjawisk ekonomicznych, socjologicznych czy prawnych naszego kraju, co jeszcze dzisiaj wysoce utrudnia pracę i Rządowi, i nam tutaj w Sejmie. Rozwinęły się natomiast w tym czasie, jak nigdy w dziejach naszej nauki, na pewno pożyteczne i interesujące badania odległych epok histerii oraz tak zwanych postępowych tradycji. Są one jednak w obliczu naszych potrzeb państwowych niewątpliwie pewnym luksusem. Kierowanie rozwojem nauki na pewno jest potrzebne, ale w naszej dziedzinie szczególnie łatwo zdobyć pewne pozory postępu, które w rzeczywistości postępem nie są.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#RemigiuszBierzanek">Jednym z dalszych problemów w skali państwowej, problemów naczelnych, których rozwiązanie wymaga wspólnego wysiłku, to wychowanie młodej inteligencji nie tylko na dobrych specjalistów, ale na społecznie aktywnych obywateli. Wiele wnikliwych uwag na ten temat powiedział prof. Bukowski jak również przedstawiciel Stronnictwa Demokratycznego. Musimy zrobić wszystko, ażeby udział profesorów w tej pracy mógł być znacznie większy aniżeli obecnie. Od dobrego wykonania tego wcale niełatwego zadania zależy w dużej mierze pomyślny przebieg wielu procesów ekonomicznych i politycznych w budownictwie socjalistycznym w naszym kraju. Oczywiście, szkoły wyższe mają także swoje potrzeby materialne, w stosunku do których też nie wszystko jest w porządku. Nie dyskutujemy dziś nad budżetem, więc ograniczę się do dwóch zdań.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#RemigiuszBierzanek">Szczególnie pilna jest sprawia dofinansowania niektórych zakładów naukowych oraz polepszenie materialnej sytuacji dojrzewającej kadry naukowej. Najwyższy też czas po temu — chociażby ze względów moralnych — by skończyć z wielowarsztatowością pracowników naukowych, często fikcyjną, i by wreszcie w piętnastym roku po wojnie doszło do stanu, w którym by pracownicy nauki żyli ze swego jednego uposażenia, tak jak to jest gdzie Indziej, zarówno na wschód, jak i na zachód od naszych granic. Mówił o tym poseł Tułodziecki, chociaż wydaje mi się, że może trochę zbyt delikatnie i etapowo. Sprawa jest ważna i nawet oszczędności budżetowe są dość problematyczne, gdy się zestawi wszystkie wpływy z najrozmaitszych źródeł.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#RemigiuszBierzanek">W środowisku naukowców często się słyszy takie żartobliwe zdanie, że chcielibyśmy w zakresie tych czy innych potrzeb być traktowani na równi ze sportowcami czy tancerkami, bo chyba jesteśmy nie mniej pożyteczni społeczeństwu.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#RemigiuszBierzanek">Wysoka Izbo! Możliwości rozwoju naszych szkół wyższych i nauki są na pewno duże; złoża młodych talentów w tym kraju są nie mniejsze niż pokłady węgla, siarki czy miedzi. Mamy też i w większości dziedzin kadrę profesorską, której nie potrzebujemy się wstydzić wobec zagranicy. Ale mamy też i dużo problemów, które się nawarstwiły i które powinniśmy rozwiązać w najbliższej przyszłości. Byłoby źle, gdyby uchwalana dziś ustawa — z niektórymi słabymi stronami i niedostatkami, ze sporą ilością przepisów kauczukowych niewątpliwie — miała nam przesłonić najważniejsze zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#RemigiuszBierzanek">Rozwiązanie tych najważniejszych problemów wymaga jak najbardziej ścisłej i harmonijnej współpracy wszystkich czynników i wymaga zwiększonej aktywności przede wszystkim samych szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#RemigiuszBierzanek">Ogół pracowników naukowych — mam to głębokie przekonanie — ceni bardzo wysoko politykę prowadzoną w ostatnich latach, a polegającą na wiązaniu coraz ściślej szkół wyższych z życiem państwowym i przekazywaniu im części odpowiedzialności za pewne odcinki, czego wyrazem jest wspomniany przeze mnie już nowy styl pracy Ministerstwa Szkół Wyższych, a także i to, że pracuje nas tutaj w Sejmie, jak widzimy dzisiaj, spora grupka profesorów. Przy rozwijaniu tego stylu pracy i tej linii — obawy wyrażone pod adresem nie najszczęśliwszych nieraz i może zbyt elastycznych przepisów nowej ustawy powinny Okazać się płonnymi.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Janowi Karolowi Wende.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JanKarolWende">Obywatelu Marszałku, Wysoka Izbo! Chciałem krótko zabrać głos w jednej sprawie, która dziś była tematem naszych obrad, mianowicie w sprawie artystycznego szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JanKarolWende">Chciałbym mianowicie jak najgoręcej poprzeć stanowisko posła Hryniewieckiego. Rzeczywiście mimo wielu reform przeprowadzonych w różnych dziedzinach życia szkolnictwa, mimo bardzo poważnego podwyższenia poziomu szkolnictwa artystycznego wyższego — ten typ szkoły jest traktowany jak Kopciuszek, druga kategoria szkolnictwa wyższego, by nie powiedzieć, że jest postponowany.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#JanKarolWende">Nie ulega wątpliwości, że już czas tę sprawę unormować, tak jak została ona w ogólnych zarysach unormowana w ustawie o szkolnictwie wyższym ogólnym według projektu, nad którym dziś debatujemy. Nie wydaje mi się jednak, by propozycja posła Hryniewieckiego, która zmierza do tego, aby przez wprowadzenie do kilku artykułów projektu ustawy wzmianki o Ministerstwie Kultury i Sztuki, ten bardzo poważny problem — powiedziałbym nawet skomplikowany — mógł być uregulowany należycie. Specyfika szkolnictwa wyższego artystycznego jest jednak nieco różna od specyfiki pracy szkół medycznych czy nawet Akademii Wychowania Fizycznego.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#JanKarolWende">Takie jest moje zdanie. I dlatego — powiadam — popierając jak najgoręcej samą ideę potrzeby unormowania tego zagadnienia przez Sejm, chciałbym zaproponować, aby poseł Hryniewiecki cofnął swoje poprawki zgłoszone do projektu ustawy, nad którą dziś debatujemy. Natomiast wydaje mi się słuszne, aby Sejm uchwalił rezolucję skierowaną do Rządu, domagającą się, by Rząd w jak najkrótszym terminie opracował projekt ustawy o szkolnictwie wyższym artystycznym, oparty na analogicznych zasadach, jakie zawierają przepisy ustawy o szkolnictwie wyższym ogólnym.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#JanKarolWende">Pozwolę sobie ten projekt rezolucji Wysokiej Izbie przedstawić:</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#JanKarolWende">„Stwierdzając potrzebę szybkiego unormowania spraw związanych z wyższym szkolnictwem artystycznym, Sejm wzywa Rząd Polityki Rzeczypospolitej Ludowej do opracowania i przedłożenia Sejmowi w najkrótszym czasie projektu ustawy o wyższych szkołach artystycznych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Henrykowi Jabłońskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#HenrykJabłoński">Wysoka Izbo! Z różnych stron poszczególni dyskutanci Oświetlili projekt ustawy o szkolnictwie wyższym, a przedstawiciel Klubu Poselskiego, do którego mam zaszczyt należeć, zapowiedział, że będziemy głosować za ustawą. Jeśli jednak mimo wszystko przez kilka minut chciałbym zająć uwagę Wysokiej Izby, dzieje się to na skutek następujących powodów:</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#HenrykJabłoński">— po pierwsze — pragnąłbym zwrócić uwagę na miejsce, jakie w naszym ustawodawstwie zająć powinna omawiana ustawa;</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#HenrykJabłoński">— po drugie — wypowiedzieć kilka uwag w związku z wystąpieniami niektórych moich szanownych kolegów.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#HenrykJabłoński">Ustawa, która do dnia dzisiejszego obowiązuje, nazywa się ustawą o szkołach wyższych i o pracownikach nauki. Była ona nowelizowana w tym okresie, który rozpoczął demokratyzację całego naszego życia społecznego, i wtedy mieliśmy możność szerokiego omówienia jej braków, uświadamiając sobie zarazem, że dokonywana wówczas nowelizacja tylko częściowo porządkuje sprawy wymagające zasadniczego uregulowania. Słusznie też się stało, że Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i inne zainteresowane resorty oraz stanowiąca reprezentację profesury Rada Główna Szkolnictwa Wyższego zabrały się natychmiast do przygotowania projektu nowej ustawy.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#HenrykJabłoński">Praca nad nią była długa i przechodziła różne fazy, z których na szczególne podkreślenie zasługuje wielka dyskusja, przeprowadzona we wszystkich ośrodkach szkolnictwa wyższego. Główny autor tej ustawy — Rada Główna Szkolnictwa Wyższego — pracowała nad tą ustawą w ciągu dwóch lat. Wydaje mi się, że na marginesie tych wszystkich głosów, które tu się dały słyszeć, to czy ustawa była przygotowywana krótko czy długo, sam termin debat w Radzie Głównej — bo Rada Główna pracowała nad nim do końca, tego okresu — jest pewną odpowiedzią.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#HenrykJabłoński">Naturalnie, Rada Główna i zainteresowane ministerstwa konsultowały się z poszczególnymi szkołami, z poszczególnymi ośrodkami pracy naukowej. Konsultowały się z Akademią Nauk, ministrami, którzy mają podporządkowane sobie instytuty naukowo-badawcze, z Ministerstwem Kultury i Sztuki, z którym projekt ustawy jest również uzgodniony, itd. Naturalnie, tak szeroka dyskusja musiała zdobyć opinie różne, często ze sobą sprzeczne w szczegółach, zwłaszcza jeśli chodzi o ośrodki uczelniane. Ale jedno nie może ulegać wątpliwości: jako całość ustawa ta odpowiada wszystkim najważniejszym postulatom, które wysuwały grona pedagogiczne uczelni wyższych, a co najważniejsze, odpowiada interesom szkolnictwa wyższego i nauki, odpowiada młodzieży studiującej.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#HenrykJabłoński">Pan poseł Woj tysiak w stosunku do tego projektu zajął następującą postawę. Odpowiada mu pierwsza wersja, która dotarła do szkoły, w której on pracuje, jako materiał do dyskusji, a nie podoba mu się projekt, który Komisja przedłożyła w dniu dzisiejszym pod obrady Plenum Sejmu. Oczywiście, jest to dobre prawo każdego posła, ale trzeba do tego dodać, że innym uczestnikom dyskusji miał prawo nie podobać się, powiedzmy, ten projekt, który przyszedł akurat wówczas do szkół, że miała prawo nie podobać się każda faza projektu, który przybrał ostateczną formę na Komisji.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#HenrykJabłoński">Komisja sejmowa wprowadziła do przedłożenia rządowego wiele istotnych poprawek. Były to poprawki, o których jeszcze będę miał okazję mówić. Nie podchodziliśmy więc mechanicznie czy niepoważnie do projektu rządowego, ale — zgodnie zresztą z duchem całości projektu — staraliśmy się go poprawić, wprowadzić jasność tam, gdzie jej nie było, usunąć sformułowania wątpliwe, wprowadzić przepisy, które wydawały się nam konieczne.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#HenrykJabłoński">Rację też mają ci wszyscy dyskutanci, którzy podkreślają pozytywny charakter tej ustawy, którzy twierdzą, że będzie ona fundamentem nowego życia w uczelni.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#HenrykJabłoński">Jasno i niedwuznacznie określono w ustawie zadania szkół wyższych. Nie mogą budzić żadnych wątpliwości obowiązki, jakie nakłada ustawa na uczonych — wychowawców młodego pokolenia w szkołach wyższych. Właśnie teraz, w tej korzystnej dla szkół wyższych atmosferze, można i trzeba było na pierwsze miejsce wśród obowiązków pracowników nauki w szkołach wyższych wysunąć kształcenie i wychowywanie młodzieży studiującej na ideowych i światłych obywateli Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, oddanych sprawie socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#HenrykJabłoński">Teraz właśnie, kiedy uchwalamy tę ustawę, nabiera wielkiego praktycznego znaczenia przepis, który mówi o systematycznym prowadzeniu pracy naukowej dla rozwoju wiedzy, gospodarki i kultury narodowej.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#HenrykJabłoński">Mieliśmy wprawdzie przejściowo taki okres, w którym pracę naukową w uczelniach wyższych usunięto na plan dalszy, ograniczając w praktyce zadania szkól wyższych do dydaktyki, co musiało niewątpliwie odbijać się niekorzystnie właśnie na samej dydaktyce. Okres ten jednak dawno już należy do przeszłości, a tej nowej słusznej postawie wobec naturalnego największego zespołu warsztatów naukowych ustawa nadaje formę prawną.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#HenrykJabłoński">To wszystko określać musi nasz pozytywny stosunek do ustawy jako jednej z ustaw dotyczących tego zakresu spraw.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#HenrykJabłoński">Nowoczesna organizacja nauki wymaga obok szkół wyższych rozbudowanej sieci pozauczelnianej placówek naukowych, prowadzących badania podstawowe, oraz sieci placówek badawczych związanych bezpośrednio z wymogami gospodarki narodowej. Pierwszymi z nich kierują na zachodzie centralne instytucje rządowe, jak np. we Francji Krajowe Centrum Badań Naukowych, a w krajach socjalistycznych — akademie nauk. Druga sieć powiązana jest bezpośrednio z resortami państwowymi.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#HenrykJabłoński">Nie możemy o nich zapominać omawiając obecną ustawę, tym bardziej że ustawa poprzednia dotyczyła wszystkich pracowników nauki, niezależnie od tego, gdzie pracowali. Ustawa obecna, ograniczona już w tytule do szkół wyższych, sprawy pracowników nauki zatrudnionych poza szkołami wyższymi załatwia tylko doraźnie, w ramach przepisów przejściowych.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#HenrykJabłoński">W interesie wspomnianych grup pracowników, a zarazem w interesie organizacji całości życia naukowego należy wyrazić nadzieję, że odpowiednie ustawy Rząd przedłoży Sejmowi w niedługim terminie. Dopiero bowiem wszystkie te ustawy razem, a więc i ustawa o Polskiej Akademii Nauk i instytutach resortowych, tworzą całość podstaw prawnych, regulujących ten ważny dział życia społecznego, który łącznie nazywa się nauką i szkolnictwem wyższym.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#HenrykJabłoński">Analogiczna sprawa była podniesiona dziś przez kolegę posła Hryniewieckiego. Zgadzam się całkowicie z duchem jego uwag, jeżeli chodzi o pozycję szkolnictwa artystycznego.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#HenrykJabłoński">Zgadzam się z nim również co do tego, że niektóre ze szkół artystycznych zasługują w pełni na miano akademickich szkół wyższych, ale istnieje tutaj ta sama analogia, która dotyczy Akademii Nauk, instytutów resortowych itd.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#HenrykJabłoński">O szkołach artystycznych mówi się w tej ustawie w art. 151, a więc podobnie jak o innych instytucjach, tylko w przepisach przejściowych, istnieje więc pewna niedokładność w tym, co mówił kol. poseł Hryniewiecki.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#HenrykJabłoński">Jest rzeczą konieczną istotnie pełna regulacja tych spraw, ale dekret, który musielibyśmy równocześnie uchylić w związku z tą ustawą, gdybyśmy wprowadzili proponowane przez kolegę posła Hryniewieckiego poprawki, obejmuje sprawy dużo szersze niż te, które zostały w ustawie obecnej przedłożone. Mówi on bowiem nie tylko o kształceniu kadr, ale również o dokształcaniu i o specyficznych formach pracy artystycznej.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#HenrykJabłoński">Tego rodzaju pośpieszne wprowadzenie poprawek do ustawy napotkałoby na pewne trudności. Niemniej jednak jesteśmy zgodni co do meritum sprawy, sprawa wymaga więc decydującego opracowania przez zainteresowane resorty, przede wszystkim przez resort Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz przez odpowiednie nasze komisje.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#HenrykJabłoński">Powtarzając postulat, opracowania nowych przepisów prawnych, przewijający się wielokrotnie przez obrady Komisji Oświaty i Nauki, a także i w czasie dzisiejszych dyskusji, chciałbym zwrócić uwagę na wyjątkowo korzystny w naszym państwie klimat polityczny dla nauki, badań naukowych i wychowania kadr na najwyższym szczeblu nauczania.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#HenrykJabłoński">Świadczy o tym cała praktyka Rządu i jego organów. Świadczy o tym wszechstronny, choć nie zawsze jeszcze właściwy rozwój warsztatów naukowych, a wreszcie stosowana u nas bardzo szeroko zasada wolności (badań i dyskusji naukowych czy swobody kształtowania się szkół naukowych.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#HenrykJabłoński">Z tego, co mówił pan poseł Woj tysiak, mógłby ktoś sądzić, że ustawa nie gwarantuje dostatecznie wolności nauczania czy wolności prowadzenia badań naukowych, ale tego rodzaju twierdzenia są całkowicie sprzeczne nie tylko z duchem tej ustawy, lecz również z całą praktyką naszego życia.</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#HenrykJabłoński">Kiedy pan poseł Woj tysiak mówił o tych sprawach, zdawało mi się chwilami, że ostatnich paru lat w Polsce nie zauważył, ale przypadkowo tych właśnie lat, w których robotnicy i chłopi wrocławscy wybrali go posłem do tego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#HenrykJabłoński">Nie jest tak, że nie ma wolności badań, nie jest talk, że nie ma wolności wyboru metod nauczania. Jeśli są pewne fakty, które ujemnie charakteryzują całokształt życia naukowego w Polsce dzisiaj, to nie brak wolności w rozwoju nauki, lecz wprost przeciwnie — niedostateczna koordynacja i planowanie badań z jednej strony oraz z drugiej strony, co prawda w bardzo nielicznych wypadkach, tu i ówdzie istniejące objawy chęci nadużywania wolności dyskusji naukowych dla celów nie mających absolutnie nic wspólnego z rozwijaniem nauki.</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#HenrykJabłoński">W wytycznych rozwoju gospodarczego na lata 1959–1965, opracowanych jako projekt wytycznych na najbliższy zjazd Partii, która przewodzi naszemu narodowi w walce o socjalizm, czytamy między innymi, że dla dalszego rozwoju sił wytwórczych kraju niezbędne jest dalsze intensywne rozwijanie badań naukowych, że należy rozszerzyć zakres badań teoretycznych, a równocześnie rozszerzyć wpływy akademii, instytutów oraz katedr wyższych uczelni w dziedzinie postępu technicznego, że należy podnieść na wyższy poziom pracę szkolnictwa wszystkich szczebli. Wreszcie w wielu konkretnych punktach wskazuje się, jakimi sposobami tę pracę należy podnieść w szkole wyższej.</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#HenrykJabłoński">Czyżby Obywatel poseł Wojtysiak słowami o rzekomo niedostatecznym w ustawie ujęciu spraw zakresu wolności nauki chciał powiedzieć, że inni ludzie pisali tamte wytyczne na Zjazd, a inni przedstawiają dziś projekt ustawy? Albo może równocześnie chcą oni wszechstronnego rozwoju badań naukowych, lecz są takimi analfabetami, że nie wiedzą zupełnie, jakie są warunki niezbędne po temu, żeby rozwijały się badania naukowe? Gdyby nawet tak sądził, to praktyka lat ostatnich musiałaby go wyprowadzić z błędu.</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#HenrykJabłoński">Postawa naczelnych władz państwowych, przepojona troską o rozbudowę warsztatów naukowych, o stworzenie pracownikom nauki możliwie najlepszych warunków prowadzenia badań, wynika przecież organicznie z najistotniejszych cech naszego państwa. To właśnie naszemu pokoleniu dana została szansa budowy nowego ustroju na podstawach naukowych. Socjalizm z istoty swej bazuje na najwyższych osiągnięciach ludzkości w naukach społecznych, wykorzystywać więc musi wszystkie szczytowe osiągnięcia światowe we wszystkich dziedzinach nauki.</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#HenrykJabłoński">Nauka i jej stały, coraz pełniejszy rozwój to jedna z najważniejszych części składowych budownictwa socjalistycznego. W tych warunkach my, pracownicy nauki, musimy uznać za rzecz najzupełniej naturalną, za rzecz oczywista, że w cytowanych tutaj dokumentach Partii, która właśnie w socjalistycznym budownictwie narodowi przewodzi, znajdują się o nauce słowa, które każdy z nas, partyjny i bezpartyjny, uznać musi za swoje, jeśli naprawdę bliska mu jest sprawa rozwoju badań naukowych i praca szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#HenrykJabłoński">Partia przygotowuje się obecnie do swego III Zjazdu. Na ten Zjazd przygotowała projekt wytycznych, w których znalazły się słowa proste, pozbawione górnolotnej frazeologii, ale trafiające w sedno najistotniejszych spraw, związanych z rozwojem nauki. Uczony, profesor szkoły wyższej czytając te wytyczne, zachęcony równocześnie do zabrania głosu o zawartych w nich założeniach plami państwowego, do swobodnej dyskusji o całokształcie życia gospodarczego i kulturalnego w naszym kraju, uczony, od którego Partia i Rząd domagają się inicjatywy w najważniejszych problemach życia państwowego, czuć się musi u nas wyjątkowo wysoko cenionym i pożądanym współbudowniczym siły państwa, współtwórca dobrobytu narodu i coraz sprawiedliwszej organizacji całego życia społecznego.</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#HenrykJabłoński">Czy zawsze tak było w Polsce? Czy tak wysoko jak dziś ceniono uczonych w czasach przedwojennych, do których wzdychają niedobitki reakcji?</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#HenrykJabłoński">Ano, przypomnijmy sobie, jak ćwierć wieku temu toczyła się w Polsce dyskusja w tej naszej sprawie, w sprawie szkół wyższych i nauki. I cóż mówił ówczesny minister, tłumacząc między innymi, dlaczego władze rządowe powinny wziąć w swoje ręce kierownictwo również i wewnętrznym życiem nauki?</u>
<u xml:id="u-38.33" who="#HenrykJabłoński">Warto przytoczyć jego słowa. Cytuję: „Tytuł profesora, uczonego już dziś nie imponuje. Profesor przestał stać na świeczniku społeczeństwa. Ten sam los zresztą spotkał literata i artystę. Przyszły nowe czasy i nowe zadania, w których nauka w oczach społeczeństwa stała się tylko narzędziem pomocniczym w rozwiązywaniu zagadnień chwili, a uczony jest już tylko specem, do którego należy się zwracać w razie potrzeby. Aureola uczoności znikła, został tylko głos fachowca”.</u>
<u xml:id="u-38.34" who="#HenrykJabłoński">Tak mówił przed ćwierćwieczem ówczesny minister oświaty, minister więc, który zajmował się w tym okresie szkolnictwem wyższym.</u>
<u xml:id="u-38.35" who="#HenrykJabłoński">Odwykliśmy w Polsce Ludowej od takiego języka. Nawet w czasach, kiedy w polityce naukowej naszego państwa były — dziś już usunięte — błędy, nikt tak w Polsce Ludowej do uczonych nie mówił, nie usiłował pomniejszać ich roli społecznej, nie bagatelizował sformułowaniami o „specach” osiągnięć nauki.</u>
<u xml:id="u-38.36" who="#HenrykJabłoński">Warto o tym pamiętać, gdy się rozpatruje przepisy nowej ustawy, tej właśnie ustawy, która — jak to podnosili moi przedmówcy — gwarantuje szeroki zakres autonomii szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-38.37" who="#HenrykJabłoński">Na tym tle parę słów o projekcie poprawek zgłoszonych przez pana posła Nowakowskiego. Najpierw o tym nie pierwszym zgłoszonym przezeń, ale najważniejszym niewątpliwie artykule 111 ust. 6. Wywołał on również dyskusję w Komisji Oświaty i Nauki i uległ istotnej zmianie w porównaniu z przedłożeniem rządowym.</u>
<u xml:id="u-38.38" who="#HenrykJabłoński">Cóż mówi ten artykuł? Możemy zatrzymać się nad nim chwilę. Mówi on, iż w przypadkach wyjątkowych Minister może zwolnić z zajmowanego stanowiska pracownika nauki, którego działalność naukowa lub dydaktyczna pozostaje w rażącej sprzeczności z zadaniami szkoły wyższej lub obowiązkami pracownika nauki.</u>
<u xml:id="u-38.39" who="#HenrykJabłoński">Tak brzmiało to w projekcie rządowym. Komisja wprowadziła tutaj bardzo istotną poprawkę, a mianowicie, że zwolnienie profesora nadzwyczajnego lub profesora zwyczajnego wymaga zgody Rady Państwa. Dwukrotnie więc jest tutaj podkreślona całkowita wyjątkowość takiego ewentualnego faktu.</u>
<u xml:id="u-38.40" who="#HenrykJabłoński">Po pierwsze — mówi się, że profesora można zwolnić tylko w przypadkach wyjątkowych, po drugie — wyjątkowość tę podkreśla jeszcze i to, że na tego rodzaju posunięcie musi się zgodzić głowa państwa. A więc rzecz zupełnie wyjątkowa. Wrócę jeszcze do tego później, teraz zatrzymać się pragnę nad niektórymi umotywowaniami propozycji poprawki ze strony pana posła Nowakowskiego. Mówił on o rażącej dyskryminacji pracowników nauki, porównywał te przepisy z ustawą nauczycielską. A jak jest w rzeczywistości?</u>
<u xml:id="u-38.41" who="#HenrykJabłoński">Wziąłem ustawę z dnia 27 kwietnia 1956 r. o prawach i obowiązkach nauczycieli i przeczytałem artykuł 45. Mówi on, że nauczyciel, który otrzymał dwukrotnie w odstępie krótszym niż jeden, a nie dłuższym niż półtora roku niedostateczną ocenę pracy zawodowej, może być zwolniony ze służby z zachowaniem 3-miesięcznego okresu wypowiedzenia. Takie sformułowanie przepisu wypływa ze specyfiki tamtego szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-38.42" who="#HenrykJabłoński">Jeśli chodzi o analogiczny przepis dotyczący szkół wyższych, ograni czarny go bardzo, podkreślamy jego wyjątkowość, wskazujemy, że konieczna jest w takim wypadku zgoda zbiorowej głowy naszego państwa, to jest Rady Państwa.</u>
<u xml:id="u-38.43" who="#HenrykJabłoński">Druga rzecz — kwestia wyjątkowości tego przepisu. Rzeczy wiście jest to przepis po tej poprawce wyjątkowy, bo wprowadzaliśmy do niego te same przepisy, które odnoszą się w Polsce do sędziów. Słusznie tak mocno obwarowana jest sprawa stabilizacji pracownika, który musi być bardzo niezależny w swej pracy.</u>
<u xml:id="u-38.44" who="#HenrykJabłoński">Trzeba przecież ten przepis, tak jak i inny, rozpatrywać na tle całokształtu naszego projektu i całokształtu naszego życia. Rację mieli tutaj koledzy Miodoński i Szczepański, kiedy wskazywali, że ustawa ta musi być rozpatrywana w związku z praktyką życiową, z ogólną polityką naszego państwa, w związku ze wszystkimi innymi równolegle obowiązującymi ustawami i przepisami.</u>
<u xml:id="u-38.45" who="#HenrykJabłoński">Przecież w naszej ustawie zagwarantowana została wyjątkowo szeroka autonomia szkolnictwa wyższego. Podkreślali to niektórzy moi przedmówcy. Ta autonomia, którą dajemy — może słusznie powiedziano to już przede mną — ta autonomia, której podstawy prawne znajdują się w ustawie, którą tutaj omawiamy, jest znacznie szersza niż w wielu krajach zachodnich, które tak chętnie krytycy naszego życia nazywają demokratycznymi.</u>
<u xml:id="u-38.46" who="#HenrykJabłoński">Weźmy dla przykładu tak demokratyczny kraj, jakim — przynajmniej do niedawna — miała, być Francja. Francja, której władze uniwersyteckie pochodzą z nominacji ministra, a nie z wyboru przez kolegium. We Francji, cała polityka kadrowa, a więc mianowanie, przesuwanie itd. pracowników nauki, zależy wyłącznie i tylko od Ministra.</u>
<u xml:id="u-38.47" who="#HenrykJabłoński">Jeśli dajemy tak szeroką autonomię uczelniom wyższym, autonomię szerszą niż w innych krajach, to nie możemy nie zagwarantować równocześnie władzom państwowym możności ingerencji w wypadkach, które mogą się okazać konieczne.</u>
<u xml:id="u-38.48" who="#HenrykJabłoński">Jak powiedziałem, jeśli chodzi o to przepisy, które dotyczą sędziów, nie zostały one u nas nigdy zastosowane, i miejmy nadzieję — nie będą musiały być zastosowane w stosunku do pracowników nauki. Ale możność ingerencji — gdyby właśnie wolność badań naukowych czy też warunki realizacji podstawowych zadań szkoły były zagrożone przez działalność tej czy innej jednostki — istnieć w ustawie musi.</u>
<u xml:id="u-38.49" who="#HenrykJabłoński">Niezabezpieczenia tej ingerencji musiałoby automatycznie prowadzić do ograniczeń samorządu szkolnictwa wyższego. Ozy talki jest cel zgłoszonej tutaj poprawki? Obawiam się, że jeśliby tak było i gdybyśmy się przychylili do zmian, ale wtedy konsekwentnie do wszystkich zmian, które by to musiało za sobą pociągać, nie miałby po co kolega Nawokowski wracać do Poznania na dyskusję w gronie swoich kolegów.</u>
<u xml:id="u-38.50" who="#HenrykJabłoński">Parę słów jeszcze o innych poprawkach. Oczywiście, są one już innego charakteru i nie mają zasadniczego znaczenia, ale wydaje się, że nie, są one konieczne. Wręcz przeciwnie — wydaje mi się, że wszelkie wątpliwości, które mogły zrodzić tego rodzaju propozycje, mogą być rozchwiane przez tekst samej ustawy.</u>
<u xml:id="u-38.51" who="#HenrykJabłoński">Dla przykładu wezmę sprawę art. 90 ust. 4. Mówi on o tym, że na stanowisko profesora nadzwyczajnego można powołać osobę, która na stanowisku docenta etatowego lub na stanowisku naukowym poza szkołą wyższą uzyskała poważne wyniki w pracy naukowej i dydaktycznej. To, oczywiście, nie może budzić żadnych wątpliwości i nie o ten przepis chodzi. Nie może tu chodzić także o te przepisy, które mówią o normalnej drodze awansu pracownika nauki. Ale jest też przepis, który wzbudził wątpliwości nie dlatego, że jest niesłuszny, tylko dlatego, że nie jest jakoby specjalnie obwarowany przepisami co do drogi jego wykonania.</u>
<u xml:id="u-38.52" who="#HenrykJabłoński">Przepis ten bowiem mówi — art. 90 ust. 4 — że w wyjątkowych przypadkach można na stanowisko profesora nadzwyczajnego lub profesora zwyczajnego powołać osobę, która posiadając wysokie kwalifikacje naukowe i poważne osiągnięcia w pracy naukowej lub w twórczej pracy zawodowej nie ma jednak stopnia naukowego ani stażu pracy na stanowisku samodzielnego pracownika nauki, wymaganych zgodnie z poprzednimi ustępami tegoż samego artykułu.</u>
<u xml:id="u-38.53" who="#HenrykJabłoński">Proszę Wysokiej Izby! Tatki przepis nie jest nowością w ustawodawstwie dotyczącym szkolnictwa wyższego. Jest on typowy dla każdego dobrze zorganizowanego szkolnictwa wyższego. Nie możemy i nikt nie może zgodzić się z tym, aby istniała togo rodzaju sztywność przepisów, która by nakazywała przechodzić kolejno wszystkie stopnie naukowe człowiekowi, mającemu wielkie osiągnięcia naukowe.</u>
<u xml:id="u-38.54" who="#HenrykJabłoński">Wątpliwości w odniesieniu do tej sprawy nie są również nowością. Jedna z uczelni wyższych w czasie dyskusji nad ustawą przysłała projekt poprawki, który głosi ni mniej ni więcej tylko to, że habilitować w szkole wyższej może jedynie ten profesor, który był sam poprzednio habilitowany. A więc nawet najwyższej miary uczony, który sam uzyskał profesurę bez habilitacji, nie mógłby habilitować kogoś innego. Oczywiście, tego rodzaju formalistyczny przepis ma jakieś tam dane za sobą, ale dane pozorne, bo jeśli ktoś już kwalifikuje się ze względu na swój dorobek naukowy do tego, by być profesorem, to może, oczywiście, nadawać wszystkie mniejsze stopnie. Musi być pełnoprawnym profesorem.</u>
<u xml:id="u-38.55" who="#HenrykJabłoński">Jest to mały przykład, do jakich paradoksów tego rodzaju stanowisko doprowadza.</u>
<u xml:id="u-38.56" who="#HenrykJabłoński">Profesor Tadeusz Kotarbiński, prezes Polskiej Akademii Nauk, jeden z największych naszych uczonych, szanowany w całym świecie, nigdy nie był habilitowany. No, nie będziemy przez to dyskwalifikowali go i chyba wybierając go na swego prezesa najwybitniejsi nasi uczeni dali najlepszy dowód swego zaufania. Oczywiście, może on zajmować wszelkie inne stanowiska w nauce.</u>
<u xml:id="u-38.57" who="#HenrykJabłoński">Tego rodzaju przykładów można mnożyć wiele. Można by przytoczyć przykłady profesorów szkół wyższych, świetnych profesorów, znakomitych, powołanych na katedry w okresie przedwojennym, którzy nie mają matury. Nie, nie wyciągajmy z tego wniosku, że nie należy kształcić młodzieży i zachęcać do zdobywania matur, ale nie formalizujmy wtedy, kiedy ktoś inną drogą, na przykład drogą samouctwa, dochodzi do wielkich wyników.</u>
<u xml:id="u-38.58" who="#HenrykJabłoński">Dlatego też przepis ten jest słuszny i obwarowywanie go jeszcze jakimiś dodatkowymi przepisami jest chyba zupełnie niecelowe, zwłaszcza że przecież wyraźnie się mówi, w jaki sposób powołuje się kogoś na stanowisko pracownika szkoły wyższej. Przepis jest bardzo wyraźny, bo mówi, że kandydata wysuwają szkoły wyższe i które szkoły wyższe, które rady wydziałów. Mówi się, w jakich warunkach może minister za zgodą Rady Głównej czy ktoś po zaopiniowaniu przez Radę Główną zgłosić czy wysunąć czyjąś kandydaturę na profesora, a mianuje tego profesora przecież Rada Państwa — każdego. Stwarzanie wobec tego tylko w tym jednym punkcie jakichś specjalnych przepisów byłoby absolutnie niesłuszne.</u>
<u xml:id="u-38.59" who="#HenrykJabłoński">Już bardzo krótko o dwóch innych proponowanych poprawkach. Jedna z nich dotyczy art. 20 ust. 6, który mówi, że rektor może uchylić lub zmienić decyzję każdego podległego mu organu jednoosobowego, jeżeli decyzja ta jest sprzeczna z prawem lub narusza interes publiczny. Poseł Nowakowski proponuje dopisać zdanie: „Decyzja rektora powinna zawierać uzasadnienie „.</u>
<u xml:id="u-38.60" who="#HenrykJabłoński">Odpowiedź chyba na to jest prosta. Nić wybierajmy na rektorów ludzi, którzy będą sprzecznie z tym przepisem postępować.</u>
<u xml:id="u-38.61" who="#HenrykJabłoński">Jeżeli chodzi o art. 134 i pochodne, to ja się zgadzam z uwagami kolegi profesora Nowakowskiego, wydaje mi się jednak, że art. 113 zabezpiecza całkowicie te kłopoty, o których mówił pan poseł Nowakowski.</u>
<u xml:id="u-38.62" who="#HenrykJabłoński">Nie wracając już do szczegółów związanych z tymi poprawkami, warto jednak pomówić trochę szerzej o tym, jak jest naprawdę z wolnością, jak jest naprawdę z samorządem szkoły, jak jest naprawdę z tym, co za tą ustawą idzie, to znaczy z warunkami rozwoju nieskrępowanej pracy naukowej w uczelniach wyższych.</u>
<u xml:id="u-38.63" who="#HenrykJabłoński">Całość ustawy przepojona jest duchem zaufania do pracownika nauki. Pod jednym względem ustawa przewiduje centralizację, to jest jeśli chodzi o ramowe plany studiów i badań naukowych. Ale termin „ramowy” — znowu myśmy go tu wprowadzili — ma w tym wypadku wyraźne znaczenie, ograniczające ingerencję władz w wewnętrzne życie uczelni. A więc znów mamy dowód wielkiego zaufania do ogółu pracowników nauki w uczelniach wyższych. To oni, sami pracownicy nauki w szkołach wyższych, mają wybierać konkretną tematykę badawczą, metody pracy wychowawczej, dydaktycznej i badawczej. Dajemy więc w ustawie znacznie więcej, niż gwarancję poszanowania wewnętrznych praw rozwoju nauki.</u>
<u xml:id="u-38.64" who="#HenrykJabłoński">Nazywajmy rzeczy po imieniu i zapytajmy, czy taka postawa naszego państwa wobec uczonych ma charakter polityczny, czy nie? Oczywiście — ma. I skutki tej politycznej decyzji będą miały również charakter polityczny.</u>
<u xml:id="u-38.65" who="#HenrykJabłoński">Mówiący przede mną z tej trybuny znakomity socjolog dał interesującą analizę kilku problemów szkolnictwa wyższego, z którą się zgadzam, ale zarazem ze sceptycyzmem przyrodzonym wybitnym uczonym, przestrzegał nas przed przecenianiem funkcji politycznej szkoły wyższej, przed tym przecenianiem, które w jakiś sposób odbiło się na omawianej ustawie.</u>
<u xml:id="u-38.66" who="#HenrykJabłoński">A ja pozwolę sobie ocenić sprawę inaczej. Nigdy nie możemy przeceniać roli politycznej osiągnięć nauki i rezultatów pracy szkół wyższych choćbyśmy przywiązywali do tego jak najwyższą wagę.</u>
<u xml:id="u-38.67" who="#HenrykJabłoński">Szkoła wyższa to najwszechstronniejszy warsztat pracy naukowej. Od naukowych wyników pracy tych, którzy nią kierują, zależy rozwój kultury i gospodarki narodowej. Szkoły wyższe to zakłady wychowujące i kształcące najwyżej kwalifikowaną kadrę dla wszystkich działów życia społecznego. Od ich pracy zależy, jaki będzie w Polsce lekarz, nauczyciel, inżynier. Od ich pracy w dużej mierze zależy, jakie będzie tempo postępu technicznego w Polsce, jak będzie rósł dobrobyt szerokich rzesz narodu, jaki będzie człowiek — budowniczy socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-38.68" who="#HenrykJabłoński">Wszystko to są głębokie problemy polityczne. Nie wstydzimy się tego, mówimy o tym głośno i formułując w ustawie politycznym językiem zadania szkół wyższych i zadania grona nauczycielskiego, mówimy: Sejm, najwyższa reprezentacja narodu, żąda od uczonych i od całości szkół wyższych aktywnego udziału w budownictwie socjalizmu w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-38.69" who="#HenrykJabłoński">Sejm, znając postawę przytłaczającej większości pracowników nauki, wie, że żądanie jego znajduje zrozumienie wśród tych wszystkich, którym drogi jest rozwój nauki. Odosobnione wyskoki demagogii nie zaciemniają nam prawdziwego obrazu sytuacji. Sejm wierzy, iż uchwalając samorząd uczelni wyższych, wykazując wielkie zaufanie do świata nauki, gwarantując swobodę badań i dyskusji naukowych, nie zawiedzie się na polskich uczonych.</u>
<u xml:id="u-38.70" who="#HenrykJabłoński">Tej wiary, tego zaufania okazanego przez Sejm pracownicy szkół wyższych zawieść nie mogą.</u>
<u xml:id="u-38.71" who="#HenrykJabłoński">Ustawa stwarza im warunki do odegrania wielkiej roli w życiu narodu. Ci wszyscy, którymi kieruje naprawdę miłość nauki, troska o jej rozwój, ci wszyscy, którzy godnie chcą spełnić swe zadanie wychowawcze, uczynić muszą wszystko, by słuszne przepisy ustawy wcielić w życie. Życie pokażę, czy zaufanie Sejmu do świata nauki było uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-38.72" who="#HenrykJabłoński">Ja osobiście głęboko jestem przekonany, że praktyka usunie istniejące jeszcze tu i ówdzie wahania, że w klimacie wolności rozwijać się będą wszechstronnie badania naukowe, że na coraz wyższym poziomie kształcić się będzie młodzież szkół wyższych, że polscy pracownicy nauki będą mieli ambicję, by wraz z całą ogromną armią nauczycieli wszystkich typów szkół bić się o zaszczytne miejsce wśród czołówki bojowników o socjalizm.</u>
<u xml:id="u-38.73" who="#HenrykJabłoński">W tym głębokim przekonaniu wypowiadam się przeciw poprawkom zgłoszonym przez posła Nowakowskiego i popieram projekt ustawy w brzmieniu przedłożonym przez Komisję Oświaty i Nauki.</u>
<u xml:id="u-38.74" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Jerzemu Hryniewieckiemu celem ustosunkowania się do własnego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JerzyHryniewiecki">Propozycję posła Wendego, ażebym wycofał złożony wniosek rozszerzający ustawę na szkolnictwo artystyczne przyjmuję, ale z pewnym zastrzeżeniem. Uważam w dalszym ciągu, że ustawa jest dostatecznie ramowa, żeby objęła szkolnictwo artystyczne, i to nie tylko jest moje osobiste zdanie, ale wszystkich tych wyższych uczelni artystycznych, z którymi się konsultowałem w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#JerzyHryniewiecki">Dlatego uważam, że ponieważ ustawa jest pełnowartościowa, powinna być jak najszybciej wprowadzona w życie. Uważam, że wszelkie zastrzeżenia dotyczące tej ustawy są złe i niesłuszne, ale jednocześnie uważam za niesłuszne tworzenie drugiej, równoległej ustawy, która by tylko w nomenklaturze czy tytulaturę różniła się od poprzedniej. Prosiłbym raczej o zmodyfikowanie wniosku posła Jana Karola Wendego w tym kierunku, żeby Sejm wysunął dezyderat w celu nowelizacji przyszłej ustawy, by ją rozszerzyć na szkolnictwo artystyczne nie tworząc drugiej równoległej ustawy.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#JerzyHryniewiecki">Chcemy wyraźnie postulować, żeby Sejm, który z radością przyjmuje ustawę o tak poważnym znaczeniu politycznym, sprawił, żeby wszyscy ludzie zajęci szkolnictwem artystycznym, żeby wszyscy artyści w Polsce mieli poczucie, że w stosunku do sztuki stosuje się te same prawa co w stosunku do nauki, żeby ocena wysiłków artystycznych była na tym samym poziomie, co ocena pracy chociażby fizyków.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#JerzyHryniewiecki">Dlatego wydaje mi się to bardzo ważne, jeśli dzisiaj w Sejmie zostanie zaakcentowane, że praca artystyczna i praca w dziedzinie szkolnictwa artystycznego jest równorzędna, wymaga równorzędnych swobód i równorzędnych możliwości rozwoju jak zagadnienia szkolnictwa naukowego. Dlatego wycofuję się i proszę tylko o zmianę wniosku posła Wendego w kierunku dezyderatu na rozszerzenie tej ustawy i znowelizowanie, a nie tworzenie drugiej, równorzędnej ustawy, bo uważam to za zbędne. Gdyby zaś projektowana ustawa traktowała szkolnictwo artystyczne inaczej niż obecnie uchwalana ustawa traktuje szkolnictwo wyższe, to — moim zdaniem — wywołałaby ona wielkie rozgoryczenie wśród sfer artystycznych w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JanKarolWende">Proszę o głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#CzesławWycech">Głos ma poseł Jan Karol Wende.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JanKarolWende">Wysoka Izbo! Mogę tylko w tym sensie zmodyfikować swój wniosek, aby nie mówić, że Rząd ma zgłosić projekt nowej ustawy. Mogę go zmodyfikować w tym sensie, że Izba zwraca się do Rządu o unormowanie tego problemu czy w formie nowelizacji, czy oddzielnej ustawy, czy innej formy — to trzeba zostawić Rządowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#CzesławWycech">Lista mówców została wyczerpana, zamykam dyskusję.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#CzesławWycech">Czy poseł sprawozdawca chcę ustosunkować się do poprawek? Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#DionizySmoleński">Obywatelu Marszałku, Wysoka Izbo! Mam niesłychanie ułatwioną sytuację, jeżeli chodzi o ustosunkowanie się do projektu poprawek, z dwóch względów.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#DionizySmoleński">Raz, że reprezentuję tu pogląd Komisji Oświaty i Nauki, która w stosunku do zgłoszonych dziś poprawek już stanowisko kiedyś zajęła, i z drugiej przyczyny, że dziś stanowisko w stosunku do poprawek zgłoszonych przez profesora Nowakowskiego bardzo wyraźnie zajął kol. Jabłoński. Niemniej jednak z tytułu swojej funkcji referenta na bardzo króciutko do tych poprawek wrócę.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#DionizySmoleński">Jeśli chodzi o proponowane poprawki prof. Nowakowskiego, sądzę, że nie trzeba wyjaśniać, dlaczego nie zgadzam się z poprawkami do art. 90 ust. 4, a także do art. 91 ust. 2 i art. 92 ust. 3. Wszystkie te poprawki odnosiły się do skreślenia pewnych wyjątkowych uprawnień ministra o powoływaniu ludzi nie mających formalnych kwalifikacji profesora.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#DionizySmoleński">Dlaczego jesteśmy przeciw temu, wyjaśnił już prof. Jabłoński.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#DionizySmoleński">Druga poprawka, dotycząca art. 20 ust. 6, składa się właściwie z dwóch części. Jest wyrazem zdecydowanej nieufności prof. Nowakowskiego do rektorów. Ponieważ mój stosunek do rektorów jest wręcz przeciwny…</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#DionizySmoleński">Niezależnie od tego, że oba te nasze stanowiska są niewątpliwie subiektywne, niemniej jednak nie można się z tym zgodzić, żeby człowiek, który został bądź co bądź obdarzony zaufaniem wszystkich pracowników nauki, swoich elektorów, mógł być kontrolowany, krępowany wymogami ustawy, właściwie niewiele mówiącymi.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#DionizySmoleński">Czy rzeczywiście jest tak ważną rzeczą, aby w art. 96 ust. 1 dodać, że „na wniosek rady wydziału”, że rektor powołuje, zwalnia, mianuje pomocniczych pracowników nauki „na wniosek rady wydziału”.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#DionizySmoleński">Zaraz następny ustęp przecież mówi o sposobie, w jaki ta akcja będzie się odbywała. Trudno sobie po prostu wyobrazić rektora, który by bez wniosku rady wydziału lub bez wniosku profesora mógł mianować kogoś asystentem. To są rzeczy nie spotykane, nie były spotykane, nie są dziś spotykane i trudno przypuścić, że kiedykolwiek będą spotykane. Tego rodzaju dodatek może się znajdować w zarządzeniach wykonawczych, ale nie potrzebuje znajdować się w ustawie.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#DionizySmoleński">Jeżeli chodzi o sławny już teraz art. 111 ust. 6, to do argumentów, które przytoczył profesor Jabłoński, ja bym dorzucił jednak jeszcze jeden.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#DionizySmoleński">Mianowicie jednym z motywów, którym kierował się pan profesor Nowakowski proponując skreślenie ust. 6, była obawa o to, że wskutek osłabieni a stabilizacji profesorów spadnie poziom nauki w szkołach wyższych.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#DionizySmoleński">Ja bym dał dwa krótkie przykłady, które wskazują wyraźnie na to, że nie istnieje takie wyraźne powiązanie między stabilizacją profesora a poziomem nauki w danym kraju.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#DionizySmoleński">Z jednej strony jest to Ameryka, Stany Ameryki Północnej, gdzie profesor jest powoływany na kontrakt co rok, z wyjątkiem niektórych kategorii profesorów, z drugiej strony Związek Radziecki, gdzie profesor co 5 lat podlega tak zwanemu konkursowi. Nie znam przykładów ze Związku Radzieckiego, a pytałem specjalnie o wypadek, gdzieby wykorzystano ten moment dla usunięcia kogoś niewygodnego.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#DionizySmoleński">Znam dwa przykłady z Jugosławii. W obu przypadkach taki pan przez 5 lat nie pofatygował się, aby napisać choć jedną literę pracy naukowej. To była przyczyna usunięcia go, to znaczy nieodnowienia z nim kontraktu. Brak stabilizacji jest raczej mobilizujący niż osłabiający działalność profesora. Dlatego też uważam, że ten jedyny, w wyjątkowych przypadkach stosowany, oddany w ręce ministra sposób usunięcia profesora na pewno nie jest rzeczą groźną dla normalnego profesora.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#DionizySmoleński">Jeżeli chodzi o art. 134, to oczywiście, nie mam zastrzeżeń do jego strony merytorycznej, sądzę natomiast, że art. 113 w całości poprawki profesora Nowakowskiego zaspokaja. Nie jestem przekonany, czy ostatecznie pan profesor Hryniewiecki swój wniosek skreślił czy nie, gdyż jego skreślenie obwarowane jest takimi warunkami, że nie bardzo wiem, jak się do tego ustosunkować, i obawiam się, że jestem w tym samym położeniu, co i cała Izba. Ale zakładam z dobrą miną, że jednak kolega Hryniewiecki wycofał swój wniosek.</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#DionizySmoleński">Jest jeszcze jeden wniosek pana profesora Hryniewieckiego, którego on chyba nie skreślił, mianowicie chodzi o to, żeby w art. 140 skreślić wyrazy: „i Wieczorowa Szkoła Inżynierska w Warszawie”. Chodzi tutaj o te szkoły wieczorowe, które zostały wymienione w ustawie jako przechodzące na wyższe szkoły zawodowe. Z kilku tych szkół, wymienionych w ustawie w art. 140, pan profesor Hryniewiecki proponuje skreślić „Wieczorową Szkołę Inżynierską w Warszawie”, motywując to w ten sposób, że jest to szkoła o wysokim poziomie i zasługuje na to, aby być szkołą wyższą, a nie wyższą szkołą zawodową.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#DionizySmoleński">Wysoka Izbo! W swoim referacie, a przecież mój głos nie jest głosem odosobnionym, wskazywałem wyraźnie na straszliwe niebezpieczeństwo, jakie stanie przed nami w momencie, kiedy szkoły zawodowe będziemy traktowali jako szkoły niższe, a nie szkoły inne w stosunku do szkół wyższych. Jeżeli w ten sposób wykreślimy wyrazy: „Wieczorową Szkołę Inżynierską w Warszawie”, wy różnimy ją z poprzednich, to uznamy automatycznie, że tamte są znacznie słabsze i tylko te znacznie słabsze mogą być szkołami zawodowymi. To wcale nie jest intencją ustawy.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#DionizySmoleński">I druga przeszkoda zupełnie wyraźna. Gdybyśmy nie przemianowali tej szkoły na szkołę zawodową, to przecież w takim mieście jak Warszawa istniałaby konieczność natychmiastowego stworzenia zawodowej szkoły wieczorowej.</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#DionizySmoleński">Wysoka Izbo! Ja mniej więcej znam nastroje i wśród profesorów, i wśród studentów szkół wieczorowych. Szkoły wieczorowe, kursy wieczorowe, nie tak wprawdzie samodzielne jak warszawskie, istnieją we wszystkich uczelniach technicznych w Polsce. Otóż co najmniej 90% studentów wypowiada się za tym, aby te szkoły były inżynierskimi zawodowymi. Profesorom raczej odpowiadałoby, aby to były szkoły wyższe, nie zawodowe. Interes samej Warszawy domaga się natychmiastowego stworzenia wtedy wieczorowej szkoły inżynierskiej zawodowej, a z drugiej strony obawa przed dyskryminacją szkół zawodowych już in statu nascendi przemawia chyba wyraźnie za tym, aby wniosek kolegi Hryniewieckiego odrzucić.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#DionizySmoleński">Reasumując, Obywatelu Marszałku, wszystkie poprawki, które były zgłoszone w dzisiejszej dyskusji, w imieniu Komisji Oświaty i Nauki proponuję odrzucić.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#CzesławWycech">Najpierw poddam pod głosowanie poprawki, następnie projekt ustawy w całości.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#CzesławWycech">Proponuję, ażeby poprawki zgłoszone przez posła Nowakowskiego przegłosować łącznie.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#CzesławWycech">Sprzeciwów nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(Głos: Nie, każdą poprawkę oddzielnie.)</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#CzesławWycech">A więc może przegłosujemy zasadę?</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#CzesławWycech">Jest propozycja Prezydium Sejmu, aby poprawki posła Nowakowskiego przegłosować łącznie.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#CzesławWycech">Kto jest za tym, proszę podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw?</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#CzesławWycech">Głosujemy łącznie.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za poprawkami zgłoszonymi przez posła Nowakowskiego? Proszę o podniesienie ręki. 12 głosów za poprawkami.</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw poprawkom posła Nowakowskiego?</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał? 7 posłów wstrzymało się.</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm poprawki posła Nowakowskiego odrzucił.</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#CzesławWycech">Poddaję pod głosowanie poprawkę posła Hryniewieckiego, dotyczącą art. 140 ustawy.</u>
<u xml:id="u-46.18" who="#CzesławWycech">Kto jest za tą poprawką? Jedna osoba.</u>
<u xml:id="u-46.19" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw?</u>
<u xml:id="u-46.20" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-46.21" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? 6 osób wstrzymało się od głosu.</u>
<u xml:id="u-46.22" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że poprawka posła Hryniewieckiego została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-46.23" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania całości.</u>
<u xml:id="u-46.24" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu ustawy o szkołach wyższych wraz z poprawkami Komisji Oświaty i Nauki oraz zgłoszonymi w dniu dzisiejszym poprawkami posła sprawozdawcy, poprawkami redakcyjnymi, zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-46.25" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-46.26" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-46.27" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Jedna osoba.</u>
<u xml:id="u-46.28" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm uchwalił ustawę o szkołach wyższych.</u>
<u xml:id="u-46.29" who="#CzesławWycech">Jest jeszcze projekt rezolucji zgłoszony przez posła Jana Karola Wendego: „Doceniając wagę i znaczenie wyższego szkolnictwa artystycznego Sejm uważa za konieczne uregulowanie stanu prawnego tego szkolnictwa w możliwie najkrótszym czasie”.</u>
<u xml:id="u-46.30" who="#CzesławWycech">Kto jest za tą rezolucją, proszę podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-46.31" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-46.32" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-46.33" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał? Nikt.</u>
<u xml:id="u-46.34" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że rezolucja została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-46.35" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Wymiaru Sprawiedliwości o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy z dnia 27 czerwca 1950 r. o ustroju adwokatury (druki nr 192 i 206) Głos ma sprawozdawca poseł Józef Florczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JózefFlorczak">Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Wymiaru Sprawiedliwości mam zaszczyt złożyć sprawozdanie o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy z dnia 27 czerwca 1950 r. o ustroju adwokatury. Zanim jednak przystąpię do omówienia projektu ustawy, pragnę zatrzymać uwagę Wysokiej Izby na niektórych zagadnieniach ogólnych, związanych z omawianym dzisiaj projektem.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#JózefFlorczak">Po pierwsze — chciałbym podkreślić szerokie zainteresowanie środowiska prawniczego proponowanymi zmianami. Najbardziej ożywiona dyskusja toczyła się w samej adwokaturze. Odbyło się wiele posiedzeń i konferencji, na których wysunięto liczne poprawki do projektu ustawy. Uogólnieniem tych dezyderatów były dwa memoriały Naczelnej Rady Adwokackiej, skierowane do Komisji Wymiaru Sprawiedliwości. Ponadto do Komisji wpłynęły odpowiednie memoriały z: Zarządu Głównego i kilku zarządów okręgu Zrzeszenia Prawników Polskich, Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Państwowych i Społecznych oraz wnioski od poszczególnych obywateli.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#JózefFlorczak">Komisja Wymiaru Sprawiedliwości po dyskusji nad wszystkimi wymienionymi dezyderatami i wnioskami na posiedzeniach w dniach 6 i 24 października br. zajęła stanowisko, wyrażone w przedłożonym Sejmowi sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#JózefFlorczak">Po drugie — szczególnego zwrócenia uwagi wymaga zakres, forma i sposób prowadzenia na łamach prasy dyskusji i polemiki. W okresie obecnej kadencji Sejmu rozpatrywano wiele projektów ustaw o zasadniczym znaczeniu, których zasięg działania obejmował setki tysięcy i miliony obywateli różnych środowisk.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#JózefFlorczak">Niewiele jednak z nich wywołało tak silny oddźwięk na łamach prasy, tyle i tak gwałtownych polemik, jak rozpatrywany projekt, dotyczący nota bene kilkutysięcznej grupy obywateli.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#JózefFlorczak">Bezsprzecznie, adwokatura odgrywa dużą rolę w naszym wymiarze sprawiedliwości i w życiu społecznym. Należałoby jednak wyrazić życzenie, by w przyszłości poświęcano nie mniej uwagi i miejsca na szpaltach prasy również innym aktom ustawodawczym, lecz pod jednym warunkiem: dyskusja taka, podobnie jak każda inna, powinna toczyć się w spokojnej atmosferze, powinna być rzeczowa i poważna. Z przykrością trzeba stwierdzić, że w dyskusji nad projektem noweli do ustawy o ustroju adwokatury polemiści i dyskutanci nie przestrzegali, niestety, wspomnianych wymogów.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#JózefFlorczak">Konieczność zwrócenia uwagi na te strony dyskusji wypływa między innymi i z tego faktu, że niektórzy polemiści nie tyle starali się przechylić szalę dyskusji ważkością argumentów, ile raczej liczebnością oponentów. Wspomniane wyżej momenty jak również fakt nieszanowania i nieuznawania przez polemistów argumentów przeciwnych, wypowiadających się pozytywnie o projekcie rządowym, musiały silą rzeczy wpłynąć na jednostronny i wypaczony charakter dyskusji prasowej.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#JózefFlorczak">Głównym akordem dyskusji i wynikających z niej nieporozumień stał się problem rzekomego ograniczenia czy też likwidacji samorządu adwokackiego. W licznych wystąpieniach starano się przekonać opinię społeczną, że projekt, wyposażający Ministra Sprawiedliwości w szereg konkretnych i realnych uprawnień nadzorczych w stosunku do organów samorządu adwokatury, a przede wszystkim dający możliwość Ministrowi tymczasowego zawieszenia w czynnościach adwokata, stanowi zamach na samorząd adwokacki, próbę jego likwidacji.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#JózefFlorczak">Niektórzy polemiści, występujący z bardzo wysokich koturnów, a jednocześnie świadomie przymykający oczy na rzeczywistość, usiłowali przedstawić projekt jako swego rodzaju zamach na niezależność adwokatury lub jej niezawisłość. „Aby adwokat mógł pełnić swe zadania — pisze jeden polemista — nie może i nie powinien bać się. Musi być niezależny jak sędzia. Niezależny nie w swoim interesie, ale w interesie ludu, interesie obrony”.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#JózefFlorczak">Naprawdę trudno pogodzić się z takim rozumowaniem. Drapowanie przedstawicieli adwokatury w togi pierwszych obrońców ludu i głównych rzeczników jego interesów nie wydaje się uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#JózefFlorczak">Na zakończenie rozważań ogólnych chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na faktyczną, realną potrzebę zmian ustawodawczych w zakresie prawa o ustroju adwokatury.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#JózefFlorczak">Jednym z celów projektu ustawy jest ustalenie zasad nadzoru Ministra Sprawiedliwości nad samorządem adwokackim, który z natury rzeczy w państwie budującym socjalizm musi mieć określone ramy, wynikające z treści i charakteru ustroju społecznego. Właściwą rolę i znaczenie samorządu adwokackiego zapewniła reforma prawa o ustroju adwokatury z listopada 1956 r., która ograniczyła nadmierną ingerencję Ministra Sprawiedliwości w wewnętrzne sprawy adwokatury oraz stworzyła dogodne warunki do podnoszenia poziomu zawodowego palestry i dała jej możliwość wywierania wpływu na sprawy zawodowe, skład personalny i oblicze moralno-etyczne członków.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#JózefFlorczak">Nie ma chyba potrzeby przekonywania nikogo o znaczeniu i roli adwokatury w wymiarze sprawiedliwości. Adwokatura obok sądu i prokuratury jest współczynnikiem wymiaru sprawiedliwości. Stąd szczególna troska państwa o jej skład zawodowy, kwalifikacje i poziom etyczno-moralny. Uznając za słuszny kierunek reformy z listopada 1956 r. zniesiono w maju 1957 r. tak zwaną policję sesyjną i zrównano tym samym adwokata, jako rzecznika strony w określonej sprawie, z sędzią i prokuratorem. Obecnie adwokat podlega za niewłaściwe zachowanie się przed sądem jedynie odpowiedzialności dyscyplinarnej przed organami swego samorządu.</u>
<u xml:id="u-47.13" who="#JózefFlorczak">Dwuletni okres działalności samorządu adwokackiego na podstawie wspomnianych zmian dowiódł, że zachodzi konieczność szybkiego dokonania nowelizacji prawa o ustroju adwokatury.</u>
<u xml:id="u-47.14" who="#JózefFlorczak">Życie dowiodło, że niektóre organa samorządu adwokackiego nie potrafiły lub nie chciały korzystać w sposób prawidłowy z przyznanych im uprawnień. Samorząd adwokacki nie dostrzegł i dalej nie dostrzega szeregu ujemnych procesów, zachodzących w szeregach adwokatury jako całości. Tymczasem stwierdzamy powszechnie, że poziom adwokatury — zarówno moralny, jak li zawodowy — jest wysoce niezadowalający. Wymownym dowodem tego stanu rzeczy są setki skarg i zażaleń, wpływających do rad adwokackich i Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-47.15" who="#JózefFlorczak">O licznych odstępstwach od zasad etycznych niektórych adwokatów mówią sami przedstawiciele Naczelnej Rady Adwokackiej. Ujemnie również trzeba ocenić działalność organów dyscyplinarnych samorządu adwokackiego w zakresie zwalczania przewinień adwokatów i to zarówno od strony szybkości postępowania dyscyplinarnego, jak i od strony trafności wydawanych orzeczeń.</u>
<u xml:id="u-47.16" who="#JózefFlorczak">Wreszcie najbardziej niepokojącym świadectwem naruszania zasad etyki przez niektórych adwokatów są wyroki sądowe. Na przestrzeni tylko kilku ostatnich miesięcy sądy powiatowe (Piotrkowa, Łodzi, Wrocławia, Warszawy, Wałcza, a uprzednio Krakowa i Lublina) skazały poszczególnych adwokatów na kary więzienia. Nie są to wypadki jedyne. W postępowaniu śledczym znajdują się dalsze sprawy. Należy uświadomić sobie również i ten fakt, że nie wszystkie sprawy wychodzą na światło dzienne.</u>
<u xml:id="u-47.17" who="#JózefFlorczak">W tej sytuacji należało podjąć zdecydowane środki zaradcze. Jednym z nich jest właśnie projekt ustawy o zmianie ustroju adwokatury, rozpatrywany dzisiaj przez Wysoką Izbę, który z jednej strony wyraźnie precyzuje i zwiększa uprawnienia Ministra Sprawiedliwości z tytułu zwierzchniego nadzoru nad adwokaturą i jej organami, a z drugiej strony wprowadza przepisy postulowane od dawna przez samych adwokatów.</u>
<u xml:id="u-47.18" who="#JózefFlorczak">Projekt ustawy, który jest przedmiotem dzisiejszych obrad Wysokiej Izby, powstał w wyniku rocznej pracy Ministra Sprawiedliwości i kilkakrotnych opinii Naczelnej Rady Adwokackiej.</u>
<u xml:id="u-47.19" who="#JózefFlorczak">Przechodzę obecnie do omówienia najważniejszych przepisów projektu ustawy. Istotną zmianą jest nowelizacja artykułu 6 dotychczasowej ustawy o ustroju adwokatury, który wyposaża Ministra Sprawiedliwości w prawo uchylania sprzecznej z prawem uchwały organu adwokatury lub zawieszenia takiej uchwały, jeżeli wymaga tego interes publiczny. Minister w przypadku zawieszenia uchwały wojewódzkiej rady adwokackiej może przekazać podjęcie ostatecznej decyzji Naczelnej Radzie Adwokackiej. Możliwość zawieszenia uchwały pozwala na niestosowanie automatycznie tak drastycznego środka, jakim jest uchylenie uchwały, a co więcej — daje organom samorządu adwokackiego możliwość ponownego przedyskutowania sprawy i zrewidowania zajętego stanowiska. Projekt ustanawia jednocześnie maksymalny termin, w którym musi zapaść ostateczna decyzja w sprawie zawieszonej uchwały. Przekazanie zaś kwestionowanej uchwały do decyzji wyższych instancji samorządowych jest bezsprzecznie zgodne z zasadami samorządu.</u>
<u xml:id="u-47.20" who="#JózefFlorczak">Nie koliduje również z istotą samorządu przepis projektu, przewidujący możliwość delegowania przez Ministra Sprawiedliwości do czasowego wykonywania funkcji rozwiązanego organu adwokatury — sędziów. Przeciwnie, przepis ten ma na celu pogłębienie zasad samorządu, gdyż tymczasowy organ zastępczy będzie sprawował władzę przez krótki okres czasu, określony w dalszej części przepisu, a jego zasadniczym zadaniem będzie jak najszybsze przeprowadzenie nowych wyborów. Zresztą tego rodzaju sytuacje należy traktować jako wyjątkowe.</u>
<u xml:id="u-47.21" who="#JózefFlorczak">Nowelizacja art. 7 dotychczasowej ustawy napotykała wielu oponentów wśród palestry, wywołała również dyskusję w łonie Komisji Wymiaru Sprawiedliwości. Wprowadzenie tego przepisu kazałoby przypuszczać — jak mówiono — że autorzy projektu żywią niczym nie usprawiedliwioną nieufność do wszystkich adwokatów. Tymczasem sens tego przepisu ma na celu umożliwienie szybkiego powołania do życia tymczasowego organu zastępczego, którego okres działania nie może przekroczyć 6 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-47.22" who="#JózefFlorczak">Przeciwnicy proponowanego przepisu nie uwzględniają faktu, że w wypadku rozwiązania organu adwokatury powierzenie kierownictwa, choćby czasowe, osobom z szeregów adwokatury może napotkać na trudności. Z drugiej strony propozycje niektórych kolegów-posłów w przedmiocie wprowadzenia dodatkowego przepisu, który by nie pozwalał adwokatowi wyznaczonemu do pełnienia tych czynności na odmowę objęcia stanowiska — należy uznać za niesłuszne. Trudno byłoby wtedy wymagać do takiego przymusowo delegowanego adwokata właściwej i obiektywnej pracy.</u>
<u xml:id="u-47.23" who="#JózefFlorczak">Bardzo zasadnicze znaczenie mają te przepisy projektu ustawy, które umożliwiają Ministrowi Sprawiedliwości wpływ na właściwy dobór kadr adwokackich. Jest to problem niezmiernie ważny i złożony. Zagadnienie kadr ludzkich jest dzisiaj jednym z najbardziej czułych instrumentów w rozwiązywaniu spraw naszego codziennego życia na wszystkich jego odcinkach. Jest on również ważny w adwokaturze. Adwokatura bowiem obok sądu i prokuratury jest współczynnikiem wymiar u sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-47.24" who="#JózefFlorczak">Nad tymi organami istnieje kontrola rządowa w postaci resortowego ministra. Jeśli Minister Sprawiedliwości ma w sposób realny politycznie odpowiadać za stosunki w adwokaturze, to musi mieć możliwość wpływu, na kształtowanie jej kadr w drodze określonej kontroli. Osiągnięcie powyższego celu może nastąpić przez ewentualne niedopuszczenie do adwokatury osób, które nie dają gwarancji właściwego wykonywania zawodu.</u>
<u xml:id="u-47.25" who="#JózefFlorczak">Dlatego projekt ustawy przewiduje w nowym artykule 43, że Ministrowi Sprawiedliwości przysługuje prawo sprzeciwu przy wpisach na listę adwokatów i aplikantów adwokackich. Wprowadzenie prawa sprzeciwu Ministra do projektu ustawy wynika z istoty realnie pojętego nadzoru zwierzchniego oraz określonej sytuacji w adwokaturze i nie powinno być w żadnym wypadku traktowane jako atak na samorząd adwokacki. W głębokim rozumieniu stanowi raczej ochronę jego i umocnienie, tym bardziej że niektóre rady adwokackie kierowały się przy wpisach nie zawsze zrozumiałymi i obiektywnymi kryteriami, niektóre wpisy muszą więc budzić poważne zastrzeżenia.</u>
<u xml:id="u-47.26" who="#JózefFlorczak">Z obowiązku sprawozdawcy muszę podkreślić fakt, że i w przeszłości o wpisie na listę adwokatów nigdy w zasadzie organa adwokatury nie decydowały wyłącznie same, choćby z tych względów, że wpis był zawsze obowiązkowy przy istnieniu wymogów ustawowych. Drugą instancją w sprawach wpisu był nadto czynnik poza adwokacki — Izba do Spraw Adwokatury przy Sądzie Najwyższym. Również w Komisji Wymiaru Sprawiedliwości wysuwano postulat, ażeby zamiast prawa sprzeciwu wprowadzić przepis dający Ministrowi uprawnienie uchylania w określonym terminie tego rodzaju uchwał.</u>
<u xml:id="u-47.27" who="#JózefFlorczak">Propozycja ta pokrywa się w zasadzie z istotą projektowanego przepisu, ale mogłaby w praktyce nastręczać wiele trudności. Przecież pomiędzy uchwałą rady o wpisie a jej ewentualnym uchyleniem przez Ministra wpisany mógłby rozpocząć wykonywanie zawodu. Wywołałoby to niepotrzebne rozgoryczenie i komplikacje ze strony kandydata, a z drugiej strony — jego klientów. Komisja uwzględniła natomiast postulat i wniosła odpowiednią poprawkę, ażeby decyzje Ministra, nie wyrażające zgody na wpis, były uzasadniane. Odpowiada to względom słuszności i zapewnia jawność motywów.</u>
<u xml:id="u-47.28" who="#JózefFlorczak">Dalszą zmianą z zakresu wpływu Ministra Sprawiedliwości na dobór kadr adwokackich jest przepis art. 41 projektu ustawy, przewidujący wprowadzenie obligatoryjnego wpisu dla byłych sędziów i prokuratorów z tym, że w okresie pierwszych dwóch lat po odejściu z pracy wpis może być dokonany za zgodą Ministra Sprawiedliwości. Ponieważ przepis powyższy mógł nastręczać i w praktyce wątpliwości i różnoraką interpretację, Komisja Wymiaru Sprawiedliwości dokonała w nim zmian redakcyjnych i kilku drobnych poprawek.</u>
<u xml:id="u-47.29" who="#JózefFlorczak">Zostało sprecyzowane wyraźnie, że osoby, o których mówi art. 41 ust. 1, aby mogły być wpisane na listę adwokatów, muszą mieć ukończone wyższe studia prawnicze z przypisanymi egzaminami, nadto co najmniej trzy lata pracy na stanowisku sędziego lub prokuratora w powszechnym wymiarze sprawiedliwości lub wojskowej służbie sprawiedliwości albo też stanowiska sędziowskie w sądach ubezpieczeń społecznych bądź stanowiska rzecznika interesu publicznego lub jego zastępców przy Trybunale Ubezpieczeń Społecznych.</u>
<u xml:id="u-47.30" who="#JózefFlorczak">Dla pełniejszej jasności Komisja proponuje odrębny przepis, mówiący, że osoby wymienione w art. 41 ust. 1 po upływie dwóch lat od chwili opuszczenia uprzednio zajmowanych stanowisk będą na swój wniosek obligatoryjnie wpisane na listę adwokatów, o ile odpowiadają warunkom art. 40 ust. 1 pkt 1–4, to znaczy posiadają obywatelstwo polskie, są nieskazitelnego charakteru, mają ukończone wyższe studia prawnicze oraz dają rękojmię wykonywania zawodu zgodnie z zasadami adwokatury w Polsce Ludowej.</u>
<u xml:id="u-47.31" who="#JózefFlorczak">Wysoka Izbo! Powstaje pytanie, czym podyktowane zostało wprowadzenie tego przepisu? Otóż jak wykazały doświadczenia, niektóre rady adwokackie nie zawsze kierowały się obiektywnymi przesłankami przy kwalifikowaniu sędziów i prokuratorów ubiegających się o wpis na listę adwokatów. Niekiedy rady wykazywały rażący subiektywizm. Czasami powodem odmowy było to, że sędziowie i prokuratorzy źle się odnosili do niektórych adwokatów bądź okazywali w stosunku do nich daleko idącą rezerwę. Zdarzało się, że problem wpisu tych osób stawiano na szerszej płaszczyźnie.</u>
<u xml:id="u-47.32" who="#JózefFlorczak">Jedna z rad adwokackich powzięła uchwałę ustalającą kolejność uwzględnienia wniosków o wpis na listę adwokatów. Byli sędziowie i prokuratorzy znaleźli się na ostatnim miejscu. Ta sama rada doszła do ciekawego w swej wymowie przekonania, że synowie adwokatów powinni mieć pierwszeństwo przy typowaniu na listę aplikantów. W jednym z okręgów proponowano, aby nie wpisywać na listę tych byłych sędziów i prokuratorów, którzy ukończyli 50 lat życia.</u>
<u xml:id="u-47.33" who="#JózefFlorczak">Zdarzały się wypadki, iż adwokat bezpośrednio groził sędziemu, że nie będzie wpisany na listę adwokatów. A tymczasem należy pamiętać, że niejeden sędzia z tych czy innych powodów widzi swoją bliższą lub dalszą przyszłość w adwokaturze. Te tendencje do wywierania nacisku na sędziów ze strony niektórych ośrodków adwokackich a także zjawiska dyskryminowania byłych sędziów i prokuratorów kryją w sobie pewne zagrożenie niezawisłości sędziowskiej.</u>
<u xml:id="u-47.34" who="#JózefFlorczak">Wokół omawianego przepisu nagromadziło się w środowisku prawniczym wiele nieporozumień. Poważną dyskusję wywołał on w łonie samej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości. Część nieporozumień i wątpliwości wyjaśniono na Komisji przez wprowadzenie zmian redakcyjnych w proponowanym przepisie.</u>
<u xml:id="u-47.35" who="#JózefFlorczak">Jednym z zarzutów jest twierdzenie, że wobec obligatoryjności wpisu sędziów i prokuratorów na listę adwokatów mogą zaistnieć przypadki dostania się do adwokatury osób nieodpowiednich bądź zwolnionych dyscyplinarnie z sądownictwa lub prokuratury. W odpowiedzi trzeba wyjaśnić, że po to właśnie między innymi wymagana jest zgoda Ministra (w okresie dwóch lat) na wpis byłych sędziów na listę adwokatów. Nikt inny, tylko Minister Sprawiedliwości jest najwłaściwszym organem do stwierdzenia, czy były sędzia lub prokurator ma kwalifikacje zawodowe i moralne do wykonywania zawodu adwokackiego. Po upływie owych dwóch lat wymogi wskazane powyżej będą badać rady adwokackie na zasadach ogólnych. Z nieporozumienia wynika również zarzut, że przepis ten rzekomo zagraża niezawisłości sędziowskiej. Przecież w chwili składania wniosku o wpis na listę adwokatów kandydat nie będzie już sędzią czy prokuratorem.</u>
<u xml:id="u-47.36" who="#JózefFlorczak">Rzecz jasna, że przy dalszym uzasadnieniu ratio legis tego przepisu nie można tracić z oczu dzisiejszych poważnych różnic między uposażeniem sędziów i prokuratorów a adwokatów. Perspektywa poprawy warunków materialnych — nawet przy największym przywiązaniu do zawodu — mogłaby w wypadku bezwzględnej obligatoryjności wpisu spowodować odpływ kadr sędziowskich i prokuratorskich do zawodu adwokackiego, co nie byłoby słuszne.</u>
<u xml:id="u-47.37" who="#JózefFlorczak">Wysoki Sejmie! Zwrócenia uwagi wymagają przepisy dające Ministrowi Sprawiedliwości uprawnienia w zakresie wszczynania postępowania dyscyplinarnego w stosunku do adwokatów i aplikantów adwokackich. Artykuł 821 projektu ustawy upoważnia Ministra Sprawiedliwości do wydania radiom adwokackim wiążącego polecenia wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko określonemu adwokatowi. Szczególnie w uzasadnionych wypadkach, gdy tego wymaga interes publiczny, Minister po zapoznaniu się z wyjaśnieniami adwokata lub aplikanta adwokackiego może jednocześnie zawiesić go tymczasowo w wykonywaniu czynności zawodowych (art. 81 projektu ustawy).</u>
<u xml:id="u-47.38" who="#JózefFlorczak">Konieczność wprowadzenia powyższych przepisów podyktowało życie. Całość postępowania dyscyplinarnego skupia się obecnie w rękach samorządu adwokackiego. Tymczasem analiza działalności adwokackich komisji dyscyplinarnych wskazuje, że organa te nie zawsze reagują z potrzebną szybkością i dostateczną surowością — nawet w stosunku do tych adwokatów, którzy jaskrawo łamią zasady etyki adwokackiej i podważają zaufanie społeczeństwa do obrońców interesów i praw obywateli.</u>
<u xml:id="u-47.39" who="#JózefFlorczak">Dla potwierdzenia powyższej tezy przytoczę niektóre dane za czas cd 1 października 1956 r. do 1 października 1957 r., opublikowane w organie Naczelnej Rady Adwokackiej „Palestrze”.</u>
<u xml:id="u-47.40" who="#JózefFlorczak">W okresie rocznym załatwiono ogółem 629 spraw, z czego w 187 sprawach wniesiono akty oskarżenia, co stanowi 30%, a w 442 sprawach wydano postanowienia o zaniechaniu bądź umorzeniu dochodzeń, co stanowi 70% ogółu spraw.</u>
<u xml:id="u-47.41" who="#JózefFlorczak">Z dalszych danych statystycznych wynika, że przeciętna długotrwałość dochodzenia wynosiła w skali rocznej 6 miesięcy. W analogicznym okresie sprawozdawczym wojewódzkie komisje dyscyplinarne wśród 137 spraw załatwionych wydały wyroki skazujące w 73 sprawach, co stanowi 53%, w 16 sprawach postępowanie umorzono, a w 48 — wydano wyroki uniewinniające, co stanowi razem około 50%.</u>
<u xml:id="u-47.42" who="#JózefFlorczak">Biorąc pod uwagę, że tylko w 30% dochodzeń są wnoszone akty oskarżenia i tylko w 50% spraw przed komisjami zapadają wyroki skazujące, dochodzi się do stwierdzenia, że tylko 15% spraw kierowanych do rzeczników kończy się zastosowaniem sankcji dyscyplinarnych. „Brak jest materiałów do merytorycznej oceny, jak dalece stosunek ten wynika z bezzasadności skarg kierowanych do rzeczników dyscyplinarnych, a jak dalece wypływa ze zbytniej łagodności wydawanych orzeczeń. Zwraca jednak uwagę ogromny odsetek orzeczeń uniewinniających” — pisze autor artykułu zamieszczonego w „Palestrze”.</u>
<u xml:id="u-47.43" who="#JózefFlorczak">Zwraca jeszcze uwagę fakt, że spośród 73 spraw skazujących 56% orzeczeń stanowi kara upomnienia, zbliżona raczej do kary porządkowej — ostrzeżenia dziekańskiego.</u>
<u xml:id="u-47.44" who="#JózefFlorczak">Długotrwałość postępowania przed komisjami dyscyplinarnymi jest taka sama, jak przed rzecznikami dyscyplinarnymi. Łącznie zatem przeciętna długotrwałość sprawy dyscyplinarnej aż do wydania orzeczenia przez I instancję wynosi 12 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-47.45" who="#JózefFlorczak">Przewlekłość ta jest niczym nie usprawiedliwiona, przyjmując, że członek komisji dyscyplinarnej ma do zreferowania w ciągu roku jedną sprawę.</u>
<u xml:id="u-47.46" who="#JózefFlorczak">Nienajlepiej kształtowało się orzecznictwo przed Wyższą Komisją Dyscyplinarną jako instancją odwoławczą. Powołując się jeszcze raz na autorytatywne źródło, organ Naczelnej Rady Adwokackiej „Palestrę”, i uwzględniając analogiczny okres sprawozdawczy od 1 października 1956 r. do 1 października 1957 r. — na 67 rozpatrywanych spraw 40% stanowią orzeczenia uniewinniające.</u>
<u xml:id="u-47.47" who="#JózefFlorczak">W tych 67 sprawach Wyższa Komisja Dyscyplinarna nie znalazła podstaw do podwyższenia wymiaru kary, chociaż w 25 sprawach odwołania złożyli rzecznicy dyscyplinarni. Z drugiej zaś strony w 57% rozpatrywanych spraw zmieniła orzeczenia na korzyść obwinionych. Gwoli ścisłości muszę podkreślić, że w bieżącym roku nastąpiła pewna poprawa, gdyż Wyższa Komisja Dyscyplinarna na 26 odwołań rzeczników dyscyplinarnych w 10 sprawach uwzględniła ich odwołania.</u>
<u xml:id="u-47.48" who="#JózefFlorczak">Spośród omawianych przepisów zastrzeżenia części Komisji wywołał przepis uprawniający Ministra do tymczasowego zawieszania adwokatów w wykonywaniu czynności zawodowych w pewnych określonych przypadkach. W przepisie tym przedstawiciele palestry widzą nawet „zagrożenie interesu społecznego przez możliwość hamowania Obrony”. Inni widzą w nim próbę likwidacji samorządu adwokackiego. Wreszcie niektórzy podnoszą, że w przypadku zawieszenia adwokat pozostanie bez środków do życia.</u>
<u xml:id="u-47.49" who="#JózefFlorczak">Podałem już wiele przykładów i argumentów przemawiających za koniecznością wprowadzenia omawianego przepisu. Dla rozwiania ewentualnych wątpliwości dorzucę jeszcze kilka argumentów.</u>
<u xml:id="u-47.50" who="#JózefFlorczak">W żadnym państwie na świecie nie może być integralnej wolności i pełnej niezależności samorządu. Każda władza państwowa, nadając najbardziej nawet szerokie kompetencje samorządom, wyznacza im jakieś granice, gwarantujące realizowanie polityki państwowej. Te same racje przemawiają za realnym zapewnieniem i w Polsce zwierzchniego nadzoru nad organami samorządu adwokatury.</u>
<u xml:id="u-47.51" who="#JózefFlorczak">Równie Rządowi, jak i nam wszystkim przyświeca troska, aby adwokat miał swobodę rzeczywistej obrony i wytaczania przed sądem najkorzystniejszej obrony klienta.</u>
<u xml:id="u-47.52" who="#JózefFlorczak">Ale nie wolno tej swobody nadużywać dla celów nie imających nic wspólnego z uczciwą obroną, dla pogoni za zyskiem za wszelką cenę przez szukanie niezdrowego rozgłosu wśród klientów. Przeciwko takim zjawiskom, przeciwko pobłażliwości wobec tych zjawisk skierowane jest ostrze omawianego A niesłusznie krytykowanego przepisu.</u>
<u xml:id="u-47.53" who="#JózefFlorczak">Wielu krytyków nie dostrzega lub nie chcę widzieć, że zawieszenie jest przewidziane także w istniejących przepisach. Słuszności tego przepisu nikt nie kwestionował i nie kwestionuje. Sytuacja w tym zakresie nie ulega zmianie. Projekt jedynie rozszerza uprawnienia do stosowania tego środka i na organ sprawujący zwierzchni nadzór.</u>
<u xml:id="u-47.54" who="#JózefFlorczak">Tymczasowe zawieszenie może nastąpić tylko w przypadku wszczęcia postępowania dyscyplinarnego i tylko jeżeli wymaga tego interes publiczny. Należy też pamiętać i to jest najważniejsze, że ostateczna decyzja w stosunku do zawieszonego adwokata pozostaje nadal wyłącznie w rękach samorządu adwokatury — komisji dyscyplinarnych.</u>
<u xml:id="u-47.55" who="#JózefFlorczak">Stosowanie tego środka w praktyce samorządu adwokatury nie należy do wyjątków. Z nadesłanych do Komisji Wymiaru Sprawiedliwości przez Naczelną Radę Adwokacką materiałów wynika, że na przestrzeni lat 1957–1958 zastosowano tymczasowe zawieszenie w 14 sprawach. W świetle tych danych bezzasadny jest argument, że zastosowanie tymczasowego zawieszenia pozbawi adwokata środków materialnych.</u>
<u xml:id="u-47.56" who="#JózefFlorczak">Istota problemu leży nie w tym, czy przyznać prawo stosowania tego środka Ministrowi Sprawiedliwości, lecz przede wszystkim w skróceniu do minimum czasu postępowania dyscyplinarnego w toczącej się przeciwko adwokatowi sprawie. Tymczasem zawieszenie kończy się bowiem automatycznie z chwilą prawomocnego orzeczenia Komisji Dyscyplinarnej. Przy uwzględnieniu podanych wyżej faktów i argumentów nie można zgodzić się z propozycjami, aby w miejsce prawa Ministra do zawieszania adwokatów w określonych warunkach — przyznać Ministrowi Sprawiedliwości uprawnienie wydania polecenia Radzie Adwokackiej, aby wystąpiła do Komisji Dyscyplinarnej o zawieszenie adwokata lub aplikanta adwokackiego. Podobnie nie można zgodzić się z koncepcją ograniczenia prawa Ministra do zawieszania jedynie w odniesieniu do czynów przestępczych.</u>
<u xml:id="u-47.57" who="#JózefFlorczak">Przyjęcie pierwszej propozycji równałoby się rezygnacji z togo przepisu. Druga natomiast poważnie ogranicza i zwęża istotę proponowanego przepisu.</u>
<u xml:id="u-47.58" who="#JózefFlorczak">Wysoki Sejmie! Na zwrócenie uwagi zasługuje jeszcze przepis projektu ustawy, dotyczący reformy dotychczasowego systemu aplikacji adwokackiej pod kątem lepszego przygotowania kandydatów do zawodu. Projekt wprowadza obowiązek aplikacji sądowej przed rozpoczęciem aplikacji adwokackiej. Jeśli kandydat na adwokata pozna pracę sądów, może to tylko usprawnić w przyszłości jego współpracę z organami wymiaru sprawiedliwości. Wymóg ten, stosowany już w przeszłości, dał dobre rezultaty.</u>
<u xml:id="u-47.59" who="#JózefFlorczak">Dość istotne znaczenie ma przepis projektu, który wprowadza zakaz wykonywania przez byłych sędziów i prokuratorów, wpisanych na listy adwokatów, zawodu adwokackiego w miejscowościach, w których uprzednio zajmowali oni stanowiska w organach wymiaru sprawiedliwości. Zakaz ten ma na celu zapobieżenie szkodliwemu dla wymiaru sprawiedliwości przekonaniu ludności, że były sędzia lub prokurator, który przeszedł do adwokatury, ma możność — dzięki swej poprzedniej pracy w sądzie lub prokuraturze — pomyślniejszego załatwiania spraw klientów.</u>
<u xml:id="u-47.60" who="#JózefFlorczak">Projekt umożliwiła także powrót do adwokatury osobom, które w związku z objęciem stanowisk w służbie państwowej skreślone zostały z listy adwokatów. Wielu adwokatów broniło się dotąd przed takimi nominacjami, właśnie z obawy przed kłopotami, jakie rodził powrót do czynnej działalności adwokackiej. Osoby te zachowują na swój wniosek prawo do siedziby, jaką miały w chwili skreślenia z listy.</u>
<u xml:id="u-47.61" who="#JózefFlorczak">Słuszny jest również przepis projektu przekazujący Sądowi Najwyższemu dotychczasowe kompetencje Wyższej Komisji Dyscyplinarnej w zakresie rozpoznawania rewizji nadzwyczajnej od prawomocnych orzeczeń dyscyplinarnych w sprawach adwokatów.</u>
<u xml:id="u-47.62" who="#JózefFlorczak">Wydaje się słuszne, by rewizje, które między innymi może wnosić Minister Sprawiedliwości, były rozpoznawane przez Sąd Najwyższy, nie zaś — jak obecnie — przez Wyższą Komisję Dyscyplinarną w rozszerzonym składzie, która jest organem adwokatury, podlegającym na równi ze wszystkimi innymi jej organami zwierzchniemu nadzorowi Ministra Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-47.63" who="#JózefFlorczak">Wysoki Sejmie! Pragnę zgłosić dodatkową poprawkę do druku nr 192, a mianowicie w zmianie drugiej, w art. 7 ust. 2 wyrazy „jedną z nich do czasowego pełnienia” zastąpić wyrazami „jednej z nich czasowe pełnienie”. Proponowana przeze mnie poprawka ma charakter stylistyczny i nie wnosi merytorycznych zmian.</u>
<u xml:id="u-47.64" who="#JózefFlorczak">Wysoki Sejmie! Publiczna dyskusja nad sprawami adwokatury wykazała nam dobitnie, że obecna sytuacja w szeregach adwokatury nie jest zadowalająca. Poprawa tego stanu rzeczy zależy, rzecz jasna, przede wszystkim od samych adwokatów. Może ona nastąpić jedynie wtedy, gdy ogół adwokatury pozbędzie się źle pojętej solidarności zawodowej i podejmie energiczną walkę z niezgodnym z etyką zawodową postępowaniem poszczególnych jednostek.</u>
<u xml:id="u-47.65" who="#JózefFlorczak">Wyrażając głębokie przekonanie, że projekt ustawy stanie się również jednym ze środków prowadzących do tej poprawy, wnoszę w imieniu Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, aby Wysoki Sejm uchwalić raczył projekt ustawy o zmianie ustawy z dnia 27 czerwca 1950 r. o ustroju adwokatury — druki sejmowe nr 192 i 206, wraz ze zgłoszoną przeze mnie z tej trybuny dodatkową poprawką.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#CzesławWycech">Zarządzam 15-minutową przerwę w obradach.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 18 min. 40 do godz. 19 min. 5.)</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#CzesławWycech">Wznawiam obrady. Otwieram dyskusję.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Wincentemu Kauczyńskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WincentyKauczyński">Obywatelu Marszałku! Wysoki Sejmie! Wprawdzie nie jestem prawnikiem, tylko chłopem ze wsi, ale uważam, że sprawa ustroju adwokatury w pewnym sensie dotyczy szerszego koła niż adwokackie i dlatego chciałbym w dyskusji wypowiedzieć kilka nurtujących mnie myśli.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#WincentyKauczyński">Kiedy otrzymałem projekt ustawy o ustroju adwokatury, złożony Sejmowi przez Radę Ministrów, prze wertowałem go od początku do końca. Zapoznałem się z jego uzasadnieniem, a znając wiele wypowiedzi społeczeństwa na temat adwokatury i sądownictwa — uznałem projekt ten za zupełnie słuszny. Ale tak, jak widać, myśleć może tylko człowiek prosty, nie umiejący okrężnymi drogami udowadniać rzeczy nierealnych.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#WincentyKauczyński">Z prawdziwym zdziwieniem obserwowałem szeroką i zaskakującą dyskusję i wrzawę na łamach prasy i — co jeszcze bardziej mnie zdziwiło — szum wokół ustawy na samej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości. Uderzono na alarm, że adwokatom dzieje się krzywda, a mnie się przypomniało znane nasze ludowe powiedzenie: „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#WincentyKauczyński">Czy alarm ten podnieśli wszyscy prawnicy? Chyba nie. Przecież i projekt ustawy, i obronę projektu ustawy też prowadzą prawnicy w słusznym przeświadczeniu, że ona nie tylko nie uderza w prawników, lecz raczej porządkuje i usprawnia ten odcinek wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#WincentyKauczyński">Ale co mówi się na dole, wśród prostych ludzi, w naszym społeczeństwie na wsi i w mieście?</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#WincentyKauczyński">Gdy przeciętny obywatel zapoznaje się z projektem ustawy, zazwyczaj uznaje go za słuszny. W spotkaniach pojedynczych i na różnych zebraniach — wszędzie uznano rządowy projekt ustawy o ustroju adwokatury za słuszny, potrzebny i konieczny. Nikt nie może bowiem sobie wyobrazić, aby istniało Ministerstwo Wymiaru Sprawiedliwości, odpowiadające za stan sprawiedliwości w kraju, i nie miało równocześnie żadnych uprawnień i żadnych możliwości wpływania na adwokaturę.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#WincentyKauczyński">Fikcja nadzoru bez konkretnych możliwości wpływu nigdy i nigdzie, a więc i w Polsce Ludowej, nie może dać dobrych rezultatów, nie może usprawnić i polepszyć praworządności.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#WincentyKauczyński">Nikt też z moich dyskutantów — na wsi, czy w mieście — nie wyobraża sobie słuszniejszego niż w projekcie ustawy rozwiązania sprawy przejścia sędziów czy prokuratorów do adwokatury. Nie można przecież dopuścić, by sędzia czy prokurator, chcąc kiedyś przejść na pracę adwokacką, musiał już dzisiaj siedzieć w kieszeni Rady Adwokackiej. Są to tak oczywiste fakty dla myślących po chłopsku, że — jak wspomniałem — dziwiłem się wywodom przeciwników tego projektu.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#WincentyKauczyński">Muszę z pewnym zażenowaniem wspomnieć, że w Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, której jestem członkiem, w czasie naszej kadencji dyskutowano już nad wielu projektami ustaw, ale chyba tak szerokiej i — że tak powiem — tak zjadliwej dyskusji, jaka toczyła się nad projektem ustawy o zmianie ustroju adwokatury, jeszcze nie było.</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#WincentyKauczyński">Wysoki Sejmie! Nie chciałbym być pomawiany o wrogość wobec adwokatury. Szanuję adwokatów, wiem, że są potrzebni społeczeństwu, ale wiem równocześnie, że nic nie usprawiedliwia, aby z adwokatów uczynić jakiś święty wyjątek, nadać im, jak by sobie życzyli, prawa i uprawnienia stawiające ich ponad wszelkie organizacje, instytucje i stowarzyszenia w naszym kraju. Gdy o tych sprawach wyjątkowości dla adwokatury mówiłem na dole, spotkałem się z wyraźnym i zdecydowanym sprzeciwem ze strony słuchaczy.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#WincentyKauczyński">Chłop, robotnik, przeciętny obywatel słusznie podkreśla, że jest w Polsce Ludowej jedna sprawiedliwość i jedna praworządność i nawet strażnik sprawiedliwości — adwokat nie może z niej być wyłączony, a cóż dopiero uprawniony do jej naruszania. Adwokata też musi obowiązywać legalność. Jeśli ją narusza, musi jak każdy obywatel w kraju ponosić za to konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-50.11" who="#WincentyKauczyński">Gdyby adwokaci w całości byli naprawdę jedynymi reprezentantami sprawiedliwości, jedynymi świętymi w tej dziedzinie, może trzeba byłoby pomyśleć o uprawnieniach godnych świętych. Ale praktyka w całym świecie, tak jak i w naszej Polsce, mówi coś innego. Ogólna opinia o wielu, niestety, adwokatach i na wsi, i w miasteczku, i w mieście nie zawsze jest związana z szacunkiem i zachwytem dla nich. Spotkałem się pewnego razu w Częstochowie na stacji autobusowej z jednym chłopem, który zwrócił się do mnie z prośbą i powiada: „Pośle, brońcie mnie! Sprawa, którą wy znacie, ciągnie się w sądzie od 5 lat i jeszcze nie jest skończona”.</u>
<u xml:id="u-50.12" who="#WincentyKauczyński">Sprawę tę znałem. Chodziło o półtora hektara ziemi piaszczystej, która przecież nie wymagała tak długiego sądzenia. W rozmowie z tym człowiekiem pytam, co jest przyczyną tego, że sprawa tak długo się ciągnie. Odpowiada mi: „Kolego pośle — adwokaci!” Drugi wypadek dotyczy już nie sprawy majątkowej chłopów, ale manka w spółdzielni gminnej. Sprawa za spowodowane manko ciągnęła się 4 lata. Człowiek ten również zwrócił się do mnie: „Pośle, jak można by tę sprawę przyśpieszyć, bo mnie to już za dużo kosztuje”. Człowiek ten przede mną tłumaczył się, że manko powstało nie z jego winy, ale z winy księgowości. W to wchodził nie będę, od tego jest sąd, ale żeby 4 lata taką sprawę prowadzić!… Uważam, że nie mówi to dobrze o adwokaturze. Pytam również tego człowieka, co jest powodem, że tak długo sprawy się przewlekają. Powiada: „Adwokat” i do tego dodaje: „Każde pójście do adwokata po zakończenie sprawy kosztuje mnie drogie pieniądze”. Uważam, Wysoki Sejmie, że wypowiedzi społeczeństwa na dole godzą w adwokaturę więcej niż projekt ustawy, nad którym tak bardzo szeroko się dyskutuje. Wskazuje się często na niezbite fakty, jak niektórzy adwokaci po krótkim, nieraz bardzo krótkim okresie pracy w charakterze adwokata zaczynają nagle budować wille, przestronne domy, rozjeżdżać własnym autem itd.</u>
<u xml:id="u-50.13" who="#WincentyKauczyński">Czyżby manna niebieska spadła w tak sprawiedliwe ręce? Muszę zgodzić się wraz z moimi rozmówcami na wsi czy w mieście, że chyba prawdą jest i w tym przypadku ludowe przysłowie, że „Nie ma dymu bez ognia”.</u>
<u xml:id="u-50.14" who="#WincentyKauczyński">Gdy ostatnio omawiałem z wyborcami projekt ustawy o orzecznictwie karno-administracyjnym i przewidywanym dopuszczeniu adwokatów na kolegia orzekające, podniosły się liczne protesty większości z tych, z którymi rozmawiałem, żeby do tego nie dopuścić.</u>
<u xml:id="u-50.15" who="#WincentyKauczyński">Czym kierowali się ci ludzie? Kierowali się wyraźną obawą, wynikającą ze smutnego dotychczas doświadczenia, że dopuszczenie adwokatów na kolegia spowoduje i rozpali — szczególnie na wsi — pieniactwo, niesłuszne żyłowanie z chłopa pieniędzy, niedobre zwyczaje i obyczaje, którym wielu, niestety, adwokatów w zapadłych dziurach Polski do dziś dnia jeszcze hołduje. Walkę z tymi objawami instancje adwokatury chyba w małym stopniu rozpoczęły.</u>
<u xml:id="u-50.16" who="#WincentyKauczyński">Czyż przy takiej dość powszechnej opinii można zgodzić się z żądaniem wyjątkowości i całkowitej w stosunku do państwa i ustroju niezależności grupy adwokackiej?</u>
<u xml:id="u-50.17" who="#WincentyKauczyński">Chyba nikt rozumnie myślący nie mógłby się z tym zgodzić. Projekt dyskutowanej ustawy kieruje się raczej stanowiskiem ogółu społeczeństwa, a nie drobnej garstki — i to jest jego plusem.</u>
<u xml:id="u-50.18" who="#WincentyKauczyński">Na tle tego, co już mówiłem, dziwnym wydaje się wyciągnięty w artykułach na łamach, prasy i w Komisji Wymiaru Sprawiedliwości argument o rzekomej pauperyzacji wśród adwokatów i w związku z tym konieczności hamowania dopływu nowych, młodych kadr do adwokatury. Nie wiem doprawdy, czemu się bardziej dziwić — czy graniu na naiwności czytelników i słuchaczy, czy też uznaniu zarobku od 5 do 10 i wyżej tysięcy złotych miesięcznie za wyraz nędzy i ubóstwa. Chciałbym, żeby z tym argumentem przeciwnicy projektu ustawy wyszli do chłopów, robotników, a wtedy może niejeden z nich odzyska jasność myśli, mimo że powinna ona być cechą trwałą każdego szanującego się prawnika-adwokata.</u>
<u xml:id="u-50.19" who="#WincentyKauczyński">Nie mogę powstrzymać się od jeszcze jednej uwagi. Jeśli praca adwokata przyczynia się do jego ubogiego stanu, to wyłania się pytanie, dlaczego tak dużo ludzi pcha się do adwokatury, dlaczego nawet sędziowie i prokuratorzy chętnie by chcieli zmienić swą togę na togę adwokata? Jakoś nie godzi się to z wywodami przeciwników projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-50.20" who="#WincentyKauczyński">Kiedyś na Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, zabierając głos w dyskusji, wyraziłem się, że byłbym szczęśliwy, gdybym był prawnikiem-adwokatem, byli nimi bowiem i Marks, i Lenin, którzy wytyczyli drogi rewolucji proletariackiej, drogi wyzwolenia robotnika i chłopa z ucisku i wyzysku. Lenin na przykład stawał po raz pierwszy w obronie właśnie biednego człowieka sądzonego za to, że lżył cara i boga za niesprawiedliwość na ziemi, za to, że jedni żyją w rozkoszach, a inni cierpią głód i nędzę.</u>
<u xml:id="u-50.21" who="#WincentyKauczyński">Jakże by się chciało, żeby duch Marksa i Lenina był również natchnieniem wszystkich, naszych adwokatów! A jeżeli któryś z adwokatów nie chciałby żyć duchem Marksa i Lenina, to uważam, że winien żyć duchem Chrystusowym, bo i Chrystus w obronie biednego ludu głosił prawdę. Chciałbym, by sprawiedliwość i obrona krzywdzonego była główną cechą ich postępowania. Niestety, chyba tak dobrze jeszcze nie jest. Dlatego projekt ustawy jest konieczny, jest potrzebny, jest niezbędny i jest jedynie słuszny.</u>
<u xml:id="u-50.22" who="#WincentyKauczyński">Wprowadzając konkretne możliwości zwierzchniego nadzoru Ministra Sprawiedliwości uniezależniając sędziów i prokuratorów od nacisku adwokatury, podwyższając poziom całej rzeszy adwokatów, projekt ustawy idzie po słusznej drodze żądań przeciętnego obywatela naszego kraju — i tego ze wsi, i tego z miasta. Dlatego zgodnie ze swym sumieniem będę głosował za przyjęciem projektu ustawy o ustroju adwokatury. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-50.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Mironowi Kołakowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#MironKołakowski">Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Jak słusznie zaznaczył mój przedmówca, na temat projektu tej właśnie ustawy toczyły się wielkie dyskusje i w gorącej bardzo atmosferze; argumentacja była często nacechowana silnymi emocjami i w rezultacie może częstokroć gubiono właściwe zagadnienie. Uważam, że powaga tej sali wymaga, ażeby do sprawy podejść z całym spokojem, z pełną rzeczowością i beznamiętnie.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#MironKołakowski">Sprawa ma szerszy zasięg. Nie chodzi w niej tylko o problem adwokatury. Chodzi w niej o zagadnienie samorządu zawodowego, o zagadnienie ingerencji w ten samorząd czynników administracyjnych i stosunku wzajemnego administracji do samorządu i odwrotnie. Dlatego też pod tym kątem widzenia, wydaje mi się, należy patrzeć na tę ustawę, należy rozważać poszczególne artykuły projektu i od tej strony je oceniać.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#MironKołakowski">Nie ulega żadnej wątpliwości, że ustawa ma wiele dodatnich stron. Do jednej z głównych dodatnich cech ustawy należy to, że stawia ona przyszłemu adwokatowi wysokie wymagania zawodowe i naukowe. Jest to niewątpliwe osiągnięcie i ta część ustawy na pewno spotka się z uznaniem wszystkich obiektywnie myślących ludzi. Niemniej jednak ma ustawa również wiele błędów, uchybień i niedopatrzeń. Chciałbym omówić kilka z tych zagadnień, chciałbym zwrócić uwagę na błędy i wady ustawy, ażeby spokojnie można było ją ocenić jako całość.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#MironKołakowski">Pierwszym z artykułów, który wywołać może zastrzeżenia, jest art. 7 projektu, który daje Ministrowi możliwość rozwiązywania rad adwokackich i możliwość mianowania na to miejsce rad komisarycznych, przy czym mówi się w nim, że rady komisaryczne mogą być mianowane, a funkcje w tych radach mogą być powierzane adwokatom lub sędziom.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#MironKołakowski">Sprawa rozszerzenia kadr — spośród których rekrutować się będą rady komisaryczne — na sędziów jest tym problemem, który wywołał wiele sprzeciwów.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#MironKołakowski">Czy słusznie? Jak mi się wydaje, sama logika musi wskazywać, że jeżeli mamy w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej około 5 tys. adwokatów, to nawet przy najsurowszym spojrzeniu na ten zawód należy stwierdzić, że kilkunastu sprawiedliwych, nadających się do rad komisarycznych, chyba się znajdzie.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#MironKołakowski">Zredagowanie art. 7 jest z punktu widzenia prawniczego także błędne. Mówi się w nim ogólnikowo o mianowaniu sędziów jako członków rady adwokackiej, a zapomina się o tym, że — jak z samej ustawy wynika — nie każdy sędzia ma kwalifikacje adwokackie. W związku z tym dochodzi się do paradoksu: można nie móc zostać adwokatem, ale można być członkiem komisarycznej rady adwokackiej.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#MironKołakowski">Mnie się wydaje, że bez względu na to, jak będzie ten przepis stosowany i czy będzie stosowany, tego rodzaju błąd ustawowy jest błędem, który nie może uzyskać pochwały.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#MironKołakowski">Wreszcie twierdzi się dalej, że przepis jest konieczny z uwagi na takie czy inne działanie samorządu adwokackiego, nad którym Minister, a więc czynnik administracyjny, nie miał odpowiednio szerokiego nadzoru. I znowu błąd albo przemilczenie. Nadzór według dawnej ustawy też był, a polegał chociażby na tym, że Minister w każdej chwili mógł uchylić wszelkie uchwały rady adwokackiej z wyjątkiem orzeczeń dyscyplinarnych.</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#MironKołakowski">Wydaje mi się, że w ramach normalnie pomyślanego nadzoru administracji nad samorządem jest to uprawnienie tak daleko sięgające, że chyba nie może budzić żadnej wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#MironKołakowski">Niebezpieczeństwo przepisu art. 7 leży jeszcze w tym, że bez względu na to, czy go się będzie stosować i w jaki sposób, wprowadza on pewien rozdźwięk, możliwość, zarzewie rozdźwięku pomiędzy dwoma pokrewnymi zawodami prawniczymi. Rozdźwięk czy zarzewie rozdźwięku zupełnie niepotrzebne.</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#MironKołakowski">Dalszym przepisem, który musi budzić wątpliwości, jest art. 41 ze znaczkiem 1. Artykuł ten przewiduje możliwość automatycznego wpisu byłych sędziów i prokuratorów na listę adwokatów w ciągu dwóch lat za zgodą Ministra, a po tym okresie bez zgody Ministra.</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#MironKołakowski">Tłumaczy się ten przepis faktem, że z jednej strony rady adwokackie rzekomo robią jakieś trudności odnośnie do wpisu byłych sędziów i prokuratorów na listy adwokackie, a z drugiej strony, że wartościowi pracownicy mają tendencje do przechodzenia do adwokatury. Mnie się wydaje, że ta podwójna argumentacja zawiera niekonsekwencje, bo albo istnieje tendencja przechodzenia do adwokatury, a więc widocznie to przechodzenie nie jest takie straszne i nie tak utrudnione, albo też istnieją utrudnienia ze strony rad adwokackich, a wobec tego nie powinno być obaw o odpływ z sądów do adwokatury.</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#MironKołakowski">Spokojnie należy zwrócić uwagę na liczby.</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#MironKołakowski">Liczby są wybitnie tego rodzaju, iż przemawiają przeciwko przytoczonej wyżej argumentacji. Pozwolę sobie, ażeby nie nużyć Wysokiej Izby, tylko kilka liczb przytoczyć. Otóż w okresie od roku 1952 do 1954 dokonano 1.476 wpisów nowych adwokatów na listy w całej Polsce. Z tej ilości wpisano zaledwie 260 takich osób, które odbyły normalną aplikanturę adwokacką i które normalnie przygotowywały się do zawodu, idąc w kierunku adwokatury od początku i studiując specjalnie przedmioty do tego zawodu potrzebne. Wśród normalnego rekrutażu do adwokatury przeszło więc zaledwie 17,6% wszystkich wpisów. Wszyscy pozostali tworzą dwie kategorie: są to albo byli sędziowie i prokuratorzy, albo też osoby, które kiedyś pełniły funkcje adwokackie i wracały do adwokatury, bądź też osoby, które przenosiły się z jednej izby adwokackiej do drugiej.</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#MironKołakowski">Jeszcze bardziej może charakterystyczne są dane dotyczące 1957 r., gdzie na 413 wpisów w całej Polsce zaledwie 83 wpisy były wpisami aplikantów adwokackich, którzy po ukończonym stażu i po zdaniu egzaminu dostali się na listy adwokackie. 163 osoby to byli sędziowie i prokuratorzy, pozostali to osoby, które wracały do adwokatury bądź też przenosiły się z jednej izby adwokackiej do drugiej.</u>
<u xml:id="u-52.16" who="#MironKołakowski">Jeżeli więc weźmiemy liczby bezwzględne, jeśli uwzględnimy tylko wpisy dotyczące osób nowych w adwokaturze, to okaże się, że na normalnej drodze było wpisanych 34% osób, a spośród byłych sędziów i prokuratorów — 66% wpisów.</u>
<u xml:id="u-52.17" who="#MironKołakowski">Chyba te liczby potrafią przekonać, że widocznie nie było takich trudności, jeżeli chodzi o byłych sędziów i prokuratorów, jakby to wynikało z uzasadnienia projektu, szczególnie art. 41 ze znaczkiem 1.</u>
<u xml:id="u-52.18" who="#MironKołakowski">Pragnę jeszcze dodać, że w związku z nienormalnym stanem obserwujemy jedno niekorzystne zjawisko w adwokaturze. Mianowicie w Polsce w sposób wybitny następuje starzenie się adwokatury. Adwokatów liczących ponad 50 lat życia jest obecnie już 53%; adwokatów, którzy mają ponad 61 rok życia — jest 19%, przy czym przesunięcie adwokatury w kierunku wieku ponad 50 lat nastąpiło w okresie powojennym. Wyraźnie zaznaczyło się to w porównaniu z zupełnie odwrotnym stosunkiem, liczbowym okresu międzywojennego.</u>
<u xml:id="u-52.19" who="#MironKołakowski">Istnieje więc jakieś niebezpieczeństwo przesunięcia społecznego zawodu i jakiegoś nienormalnego zjawiska w tym zawodzie.</u>
<u xml:id="u-52.20" who="#MironKołakowski">Czy to jest słuszne? Wydaje mi się, że w żadnym wypadku nie, że normalną drogą przechodzenia do adwokatury powinna być droga poprzez aplikację adwokacką.</u>
<u xml:id="u-52.21" who="#MironKołakowski">Na szczęście nowa ustawa wskazuje, że należy zawodowe przygotowanie pogłębiać i powiększać, ale z drugiej strony na skutek furtki art. 41 ze znaczkiem 1 nowa ustawa nie leczy tego niebezpiecznego stanu.</u>
<u xml:id="u-52.22" who="#MironKołakowski">Przytacza się argument, że przecież przed wojną istniała wolna konkurencja, że sprawy wpisów regulowało się w sposób automatyczny. Zapomina się jednakże o fakcie, że żyjemy w dobie gospodarki planowej, zapomina się o fakcie, że adwokatura w swej olbrzymiej większości wykonuje zawód w zespołach adwokackich, a więc w sposób uspołeczniony.</u>
<u xml:id="u-52.23" who="#MironKołakowski">Przepis art. 41 ze znaczkiem 1, wprowadzający automatyczność wpisów, ma jeszcze jedno niebezpieczeństwo z punktu widzenia racjonalnej polityki kadrowej adwokackiej, a mianowicie to, że automatyczność wpisów jest równocześnie automatycznością wyboru miejsca, w którym się zawód będzie wykonywać. Wobec tego rady adwokackie będą bezsilne, jeżeli chodzi o właściwe rozmieszczenie adwokatów, a wiemy doskonale, że mamy obecnie wiele izb, w których istnieje niewątpliwie zbyt wielkie zagęszczenie adwokatów, i odwrotnie — mamy także izby, w których adwokatów jest zbyt mało. Ludność jest pozbawiona normalnej pomocy prawnej wobec braku adwokatów nawet w wielu siedzibach sądów powiatowych. Uważam, że przepis, o którym mówię, nie pomoże we wprowadzeniu tego rodzaju racjonalnej polityki kadrowej w adwokaturze.</u>
<u xml:id="u-52.24" who="#MironKołakowski">I wreszcie dalszym przepisem, który jest mocno krytykowany w kołach adwokackich, jest przepis art. 83 ze znaczkiem 1. Przepis ten dopuszcza ingerencję Ministra Sprawiedliwości w postępowanie dyscyplinarne poprzez prawo Ministra do zawieszania adwokata, przeciwko któremu postępowanie dyscyplinarne się toczy. Zdaję sobie sprawę z faktu, że to jest środek specjalny, wyjątkowy. Rozumiem doskonale i nie przypuszczam, żeby mógł on być stosowany powszechnie. Jeżeli ma on być tym wyjątkowym przepisem, jeżeli nie ma być stosowany powszechnie, to należy się zastanowić, jaka jest ratio legis takiego właśnie ujęcia sprawy. Przecież nie należy zapominać, iż skoro padają argumenty, że w niewłaściwy sposób działają komisje dyscyplinarne, bo zbyt powoli pracują, że zbyt niskie kary wymierzają, to nie rozumiem, w jaki sposób ten właśnie przepis i tego typu ingerencja ma tę sytuację poprawić. Przecież prawo zawieszenia w toku postępowania dyscyplinarnego, wyjątkowe prawo zawieszenia, w żadnym wypadku nie wpłynie na przyśpieszenie postępowania dyscyplinarnego, w żadnym wypadku nie wpłynie — ogólnie biorąc — na zaostrzenie represji. Dlatego jest rzeczą dość niezrozumiałą, że właśnie w ten sposób chcę się te zjawiska leczyć.</u>
<u xml:id="u-52.25" who="#MironKołakowski">Wydaje mi się, że należy zwrócić uwagę na jedną rzecz nieprzyjemną, a mianowicie na fakt, że nie można uznać za właściwy sposób leczenia działalności ciał kolegialnych przez stosowanie represji do jednostek nie mających wpływu na działanie tych ciał kolegialnych, bo chcę się leczyć komisje dyscyplinarne, uderzając podsądnego. Mnie się wydaje, że w taki sposób pacjenta się nie uleczy, a ktoś inny będzie chory.</u>
<u xml:id="u-52.26" who="#MironKołakowski">Czy istotnie zarzuty pod adresem komisji dyscyplinarnych rad adwokackich są uzasadnione? Otóż słusznie powiedział referent ustawy, że nie dysponuje dokładnymi danymi, że nie dokonał dokładnej analizy spraw dyscyplinarnych i w związku z tym nie może na ten temat zająć sprecyzowanego dokładnie stanowiska, Ale mnie się wydaje, że jeżeli się nie dokonuje dokładnej analizy spraw dyscyplinarnych rozpatrywanych przez komisje, to nie można stawiać zarzutów tym komisjom i nie można w sposób poważny ich potępiać, jeżeli się nie ma danych obiektywnych. Dane statystyczne mogą nam tu być pewną pomocą.</u>
<u xml:id="u-52.27" who="#MironKołakowski">Należy porównać dwa okresy w rozwoju komisji dyscyplinarnych adwokatury: jeden okres, kiedy te komisje pochodziły z nominacji, a drugi — kiedy w ostatnim okresie, po 19 listopada 1956 r., komisje pochodzą z wyboru. Otóż według danych statystycznych rzuca się w oczy fakt, że jeśli chodzi o czas postępowania przed komisjami dyscyplinarnymi, to obecnie skrócił się on wyraźnie, od kiedy komisje pochodzą z wyboru. Jeśli chodzi o surowość represji, najlepszym dowodem jest to, że — chociaż w poszczególnych radach adwokackich różnie się to kształtuje — komisje dyscyplinarne rozpatrują obecnie przeciętnie dla całej Polski o około 20% więcej spraw dyscyplinarnych w stosunku rocznym aniżeli te komisje, które pochodziły z nominacji.</u>
<u xml:id="u-52.28" who="#MironKołakowski">Nie można wymierzyć dokładnie, czy surowość w poszczególnych decyzjach jest większa, bo każdą sprawę dyscyplinarną należy traktować w sposób indywidualny. Niemniej jednak znamy takie zjawiska, że komisje pochodzące z nominacji odbywały posiedzenia dość rzadko. Zdarzyło się, że komisja w jednej z rad adwokackich przez 9 miesięcy w ogóle się nie zbierała. Tego rodzaju zjawisk obecnie przy komisjach dyscyplinarnych pochodzących z wyboru absolutnie nie ma. Pracują one w sposób regularny i w taki, jaki jest możliwy, i w tempie, jakie jest możliwe do realizacji.</u>
<u xml:id="u-52.29" who="#MironKołakowski">Niewątpliwie mogą być pewne uchybienia, niewątpliwie są błędy. Ostatecznie nie ma ludzi, którzy by nie błądzili. Niewątpliwie mogą być pomyłki w rozpoznaniu sprawy, niemniej jednak ogólna ocena musi wypaść na korzyść obecnych komisji, a na niekorzyść dawnych.</u>
<u xml:id="u-52.30" who="#MironKołakowski">Zresztą muszę podkreślić z całym naciskiem, że Naczelna Rada Adwokacka i rady adwokackie okręgowe w sposób zdecydowany starają się usprawnić postępowanie dyscyplinarne. Najlepszym dowodem tego faktu jest to, że Naczelna Rada Adwokacka sporządziła projekt rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości, zawierającego regulamin postępowania dyscyplinarnego, że pierwszy taki projekt już w maju 1957 r. został sporządzony, a ostatnia wersja projektu — w czerwcu br. Mimo iż upłynęło tak wiele czasu, dotychczas nie zostały one w formie rozporządzenia ministerialnego wydane, a projekty są o tyle ciekawe, że właśnie dążą do usprawnienia postępowania komisji dyscyplinarnych.</u>
<u xml:id="u-52.31" who="#MironKołakowski">Wydaje mi się w związku z tym, że jeżeli mamy do czynienia z tego rodzaju usiłowaniami organów samorządu adwokackiego, to nie można zarzucać, jakoby ten samorząd niczego nie zrobił w kierunku poprawienia sytuacji. Krytyka działania komisji dyscyplinarnych, zbyt wolnego tempa ich pracy pochodzi także od samych adwokatów. W „Palestrze”, organie Naczelnej Rady Adwokackiej, są wyraźne propozycje, w jaki sposób można doprowadzić do poprawy sytuacji.</u>
<u xml:id="u-52.32" who="#MironKołakowski">Sama adwokatura stara się błędy i uchybienia istniejące w zawodzie usuwać. Obawiam się, że niezależnie od tego, czy przepis art. 83 ze znaczkiem 1 będzie stosowany często czy rzadko, niezależnie od tego, czy będzie on w ogóle stosowany, sam fakt istnienia takiego przepisu może wywrzeć niepożądane skutki psychologiczne. Tymi skutkami może być przeświadczenie często fałszywe, że jest to hamowanie wolności słowa, podważenie istoty obrony. Mnie się wydaje, że możliwość kierowania w stronę Ministra Sprawiedliwości odium tego rodzaju niepopularnych zarządzeń nie powinno leżeć w naszych intencjach. Pragnę jeszcze i to podkreślić, że jeżeli adwokat, który zawinił, który powinien być zawieszony, będzie ukarany takim czasowym zawieszeniem przez Ministra Sprawiedliwości w trybie art. 83 ze znaczkiem 1, to — rzecz zrozumiała — odczuje to niewątpliwie jako niezasłużoną dolegliwość, jako krok wrogi organu administracyjnego przeciwko niemu.</u>
<u xml:id="u-52.33" who="#MironKołakowski">Niewątpliwie inaczej będzie odczuwał, jeśli zawieszenie nastąpi w drodze orzeczenia komisji dyscyplinarnej, a więc ciała kolegialnego, działającego po zbadaniu sprawy. Ten moment psychologiczny nie jest momentem obojętnym w działalności ustawodawczej. Sądzę, że ten moment psychologiczny z całym naciskiem należy podkreślić i wziąć pod uwagę przy redagowaniu tak niepopularnego wśród adwokatów przepisu.</u>
<u xml:id="u-52.34" who="#MironKołakowski">Wreszcie jeszcze na jedno chciałbym zwrócić uwagę. Stwarzanie możliwości takich autorytatywnych decyzji administracyjnych, nie podlegających żadnemu zaskarżeniu, w okresie kiedy jesteśmy w stadium budowania sądownictwa administracyjnego, kiedy dopiero mamy zamiar zgodnie z postulatami wyborczymi stworzyć kontrole administracji w postaci organów sądowych, stwarzanie takich możliwości, zanim jeszcze do tej kontroli doszło — jest niesłuszne.</u>
<u xml:id="u-52.35" who="#MironKołakowski">Pozwolę sobie przytoczyć pewien paradoksalny fakt, który się zdarzył w tym roku.</u>
<u xml:id="u-52.36" who="#MironKołakowski">Otóż 22 marca 1958 r. w Warszawie obradowało zgromadzenie delegatów towarzystw lekarskich. W czasie bardzo ciekawych obrad padło wiele uwag na temat obniżenia poziomu etyki zawodowej lekarza.</u>
<u xml:id="u-52.37" who="#MironKołakowski">I oto jako zasadniczy środek zwalczania właśnie tego stanu rzeczy wysunięto na tym posiedzeniu postulat zbudowania daleko posuniętego samorządu lekarskiego.</u>
<u xml:id="u-52.38" who="#MironKołakowski">Mnie się wydaje, że ma to niezwykła wymowę w zestawieniu tych dwóch faktów, Z jednej strony uważa się za środek zwalczania posunięć nieetycznych, uchybień etyki zawodowej, stworzenie szerokiego samorządu, a z drugiej strony — ingerencję organów administracji.</u>
<u xml:id="u-52.39" who="#MironKołakowski">Jeżeli chodzi o zagadnienie rewizji nadzwyczajnych od Wyższej Komisji Dyscyplinarnej, to projekt przewiduje, ażeby rozpatrywane one były przez Sąd Najwyższy w składzie trzech sędziów. Naczelna Rada Adwokacka zaproponowała, ażeby te nadzwyczajne rewizje rozpatrywano w składzie pięciu osób — trzech sędziów Sądu Najwyższego i dwóch adwokatów.</u>
<u xml:id="u-52.40" who="#MironKołakowski">Wydaje mi się rzeczą jasną, iż każdy zawód ma swoją specyfikę i jeżeli chcę się rozważać na temat uchybień etyki zawodowej, to trzeba niewątpliwie doskonale być zorientowanym we wszystkich problemach tego zawodu. Jest rzeczą trudną, a często wręcz niemożliwą, ażeby wszystkie te problemy we właściwy sposób mogły być załatwione, rozważone przez samych sędziów, bez adwokatów.</u>
<u xml:id="u-52.41" who="#MironKołakowski">Wszystkie moje uwagi krytyczne pod adresem ustawy są wiązanką wątpliwości, jakie projekt nasuwa mimo pewnych punktów dodatnich. Wątpliwości te — zdaję sobie sprawę — nie będą usunięte teraz, ponieważ dyskutowano już nad nimi bardzo gorąco, a odpowiednie poprawki były przedstawiane Komisji Wymiaru Sprawiedliwości i przepadły. Jeżeli je mimo to na Plenum powtarzam, to chociaż zdaję sobie sprawę z faktu, iż ustawa będzie uchwalona w brzmieniu zaproponowanym przez Komisję, robię to dlatego, ażeby wskazać na możliwość wypaczeń i błędów, jakie mogą powstać przy wykonywaniu tej ustawy. To jest główna intencja mego wystąpienia.</u>
<u xml:id="u-52.42" who="#MironKołakowski">Chciałbym na zakończenie jeszcze zwrócić uwagę na to, że może niesłusznie i niepotrzebnie zrobiono zbyt wielki problem z zagadnienia ustroju adwokatury, bo nasz wymiar sprawiedliwości ma jeszcze dużo nie załatwionych ważniejszych problemów. Może w hierarchii ustawowej nastąpiło odwrócenie tych problemów, nastąpiło odwrócenie uwagi od tego, co w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości jest najpilniejsze i najważniejsze.</u>
<u xml:id="u-52.43" who="#MironKołakowski">By nie być gołosłownym, przytoczę tylko kilka tego rodzaju problemów, które zbyt długo może czekają na rozwiązanie. Wprawdzie praktycznie w pewnym sensie została załatwiona sprawa niezawisłości sądów, ale, niestety, dotychczas nie doczekała się ona pełnego i ustawowego załatwienia. Tak samo zagadnienie nieusuwalności sędziów i zabezpieczenie prawidłowego dzięki temu wymiaru sprawiedliwości czeka na rozwiązanie. Podobnie mniejsza, ale dla przyszłości naszego wymiaru sprawiedliwości bardzo ważna, sprawa właściwego dopływu kadr aplikantów sądowych, właściwej ilości etatów, właściwej ilości miejsc i sposobu szkolenia dotychczas nie została załatwiona.</u>
<u xml:id="u-52.44" who="#MironKołakowski">Sądzę, że należałoby zakończyć uwagi nad ustawą życzeniem, ażeby tak dobrze pamiętające o adwokaturze Ministerstwo Sprawiedliwości wzięło pod uwagę, że w tym resorcie są jeszcze bardzo ważne problemy, które czekają ciągle na właściwe załatwienie.</u>
<u xml:id="u-52.45" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Bohdanowi Podhorskiemu-Piotrowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Wysoki Sejmie! Zreferowany przez obywatela posła sprawozdawcę projekt noweli do ustawy z dnia 27 czerwca 1950 r. o ustroju adwokatury ujmuje w ustawowe ramy wiele zagadnień, rozwiązanie których staje się w tej chwili koniecznością. Każda ustawa rozwiązuje problemy dnia dzisiejszego, a powinna również przewidywać rozwiązywanie problemów dnia jutrzejszego. Rozwijające się jednak życie społeczeństwa, narastające nowe zagadnienia, wreszcie praktyczne stosowanie przepisów ustawy zmuszają nieraz ustawodawcę do zrewidowania uchwalonych przepisów i norm w celu przede wszystkim ich urealnienia i powiązania z wymogami życia.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Z tych założeń wychodząc Klub Poselski Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, ocenia pozytywnie przepisy projektu zgłoszonej noweli do prawa o ustroju adwokatury jako przepisy, którymi należy uzupełnić ustawy z 1950 i 1956 roku, tak aby całość ustawy właściwie regulowała stosunek państwa do samorządu adwokackiego i jego organów oraz właściwe funkcjonowanie samorządu i wymogi stawiane członkom tego samorządu.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Stronnictwo nasze przywiązuje wielką wagę do właściwego uregulowania tych zagadnień, widząc w omawianym problemie nie tylko zagadnienie regulujące prawa i obowiązki adwokatury jako zawodu, lecz również zagadnienie adwokatury jako współczynnika wymiaru sprawiedliwości, spełniającego ważne zadania społeczne — udzielanie pomocy prawnej szerokim masom społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Wysoki Sejmie! Poważna ilość aktów prawnych, zwłaszcza w dziedzinie gospodarczej, gdzie istnieje po prostu niemożliwy dla przeciętnego człowieka do zbadania gąszcz przepisów — o czym już niejednokrotnie mówiliśmy z tej trybuny — zmusza w wielu wypadkach chłopa do korzystania z pomocy prawnej adwokata czy to w sprawach rodzinnych, czy to w sprawach majątkowych.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Tak samo w procesie karnym rola adwokata jako obrońcy ma już swoja historię. Nieraz adwokat przyczynił się do pełnego wyświetlenia sprawy, do wnikliwszej oceny zarówno oskarżonego, jak i okoliczności popełnienia przestępstwa. Dlatego słuszne jest stawianie kandydatom do zawodu adwokackiego poważnych wymagań zarówno moralnych, jak i zawodowych.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Proponowany projekt noweli do ustawy o ustroju adwokatury, dotyczący, jak już wspomniano, około 5.500 osób, wzbudził zainteresowanie nie tylko adwokatów — o czym zresztą już mówił referent i przedmówcy — ale spowodował również dyskusje wśród społeczeństwa, korzystającego z pomocy prawnej adwokatury.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Społeczeństwo w dyskusji przyjmuje z uznaniem zawarty w przepisach noweli postulat wymagania od aplikantów adwokackich obowiązkowej aplikacji sądowej i złożenia egzaminu sądowego. Pozwoli to im na bardziej wszechstronne przygotowanie się do pełnienia zawodu i daje gwarancję społeczeństwu, a w tym i chłopstwu pracującemu, że usługi prawne adwokatów będą oparte na głębokiej wiedzy teoretycznej i praktycznej.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Wysoki Sejmie! Przepisy noweli normują to, co w noweli z 1956 r. nie było wyraźnie powiedziane i co w okresie późniejszym w wielu wypadkach wywoływało niepotrzebną dyskusję. Chodzi o stosunek samorządu adwokackiego do Rządu i nadzoru Rządu nad działalnością organów adwokatury oraz wpływu na dobór jej kadr.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Poseł Kołakowski mówił, że spora ilość sędziów odeszła do adwokatury. Przecież ustawa wyraźnie określa, kto z sędziów i prokuratorów może wejść do adwokatury. Wymaga się od kandydatów studiów i stażu, a staż ten jest określony.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Państwo ustawą o ustroju adwokatury, zarówno w brzmieniu noweli z 1956 r., jak i w brzmieniu obecnie dyskutowanej noweli, zrzekło się i zrzeka wielu uprawnień, przysługujących państwu i rządowi, na rzecz organów samorządu adwokackiego. W rękach organów adwokatury zostały zgrupowane uprawnienia pozwalające na określenie, czy kandydat na adwokata odpowiada stawianym wymogom, czy nie. Bo poza wyjątkami sprecyzowanymi w ustawie nikt nie może być żadną decyzją zwolniony od wymogów odbycia aplikacji oraz egzaminów, z których ostatni egzamin, adwokacki, skrada się przed członkami samorządu adwokackiego.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Oddano w ręce samych adwokatów decydowanie o pozbawieniu adwokata prawa wykonywania zawodu. Sędzia może być decyzją Rady Państwa pozbawiony możności wykonywania swego zawodu, tak samo prokurator — decyzją Generalnego Prokuratora, prawo o ustroju adwokatury przewiduje natomiast, że adwokat może być pozbawiony prawa wykonywania zawodu jedynie na mocy orzeczenia komisji dyscyplinarnej, a więc komisji składającej się z członków samorządu adwokackiego. Przytoczone przykłady świadczą o wyraźnie uprzywilejowanej sytuacji adwokata w porównaniu z sędzią czy prokuratorem. Obok tego istnieją inne przepisy, gwarantujące działalność organu adwokatury na podstawie zasad pełnego samorządu wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Wysoki Sejmie! Państwo nasze jest państwem robotników, chłopów i inteligencji pracującej. Szerokie masy pracujące społeczeństwa decydują o zadaniach stojących przed organami zarządzającymi państwem oraz o zadaniach działających w państwie instytucji. Kontrolę nad właściwym wykonywaniem powierzonych przez społeczeństwo pracujące zadań sprawuje to społeczeństwo za pośrednictwem wybranych przez siebie reprezentantów.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Wybierając Sejm, wybierając rady narodowe robotnicy i chłopi przelali na nie swoje uprawnienia do powołania organów zarządzających i kontrolnych.</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">W naszym państwie — w państwie robotników i chłopów oraz inteligencji pracującej — nie może istnieć żadna dziedzina, do której to społeczeństwo nie miałoby prawa wglądu i kontroli.</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Skoro jednak społeczeństwo przez swoich reprezentantów decyduje się obdarzyć pewne instytucje większymi uprawnieniami, unormowanymi ustawowo, to słuszne jest również, aby w drodze ustawowej zastrzegło ono sobie prawo nadzoru oraz prawo wkroczenia wtedy, gdy te instytucje lub ich organy nie będą działały zgodnie z interesem publicznym.</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Dlatego nie powinny nasuwać zastrzeżeń przepisy noweli urealniające nadzór Rządu — konkretnie Ministra Sprawiedliwości jako przedstawiciela władzy powołanego przez reprezentację społeczeństwa, przez Sejm — nad działalnością organów samorządu adwokackiego oraz prawo zawieszania uchwały rady adwokackiej sprzecznej z prawem lub naruszającej interes publiczny. Jednak i tu ustawa — gwarantując w pełni samorząd adwokacki — przewiduje, że nie dotyczy to orzeczeń dyscyplinarnych oraz że w wypadku zawieszenia uchwały Wojewódzkiej Rady Adwokackiej Minister może przekazać sprawę do rozstrzygnięcia Naczelnej Radzie Adwokackiej.</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Tak jak dla społeczeństwa nie może być obojętne postępowanie organów samorządu adwokackiego, tak samo nie może być obojętne postępowanie indywidualne każdego członka izby adwokackiej. Każdy członek izby korzysta z wielu uprawnień ustawowych, zabezpieczających mu ochronę prawną w wykonywaniu zawodu, na przykład podczas rozprawy korzysta z tych samych uprawnień i z tej samej ochrony prawnej, co sędzia i prokurator.</u>
<u xml:id="u-54.17" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Uprawnienia takie nakładają jednak obowiązki posterowania zgodnie z zasadami etycznymi i moralnymi. W wypadku jednak gdy postępowanie adwokata nie jest zgodne z wymogami stawianymi mu jako członkowi izby adwokackiej, zaś organa samorządu adwokackiego nie wyciągają wniosków, słuszne jest przyznanie Ministrowi Sprawiedliwości ustawowego prawa do wydawania poleceń radzie adwokackiej, aby wszczęła postępowanie dyscyplinarne przeciw danemu adwokatowi lub aplikantowi adwokackiemu, czyli prawa do wkroczenia w działalność samorządu.</u>
<u xml:id="u-54.18" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Skoro zaś ponadto postępowanie adwokata narusza interes publiczny, jak już o tym mówiono, Minister ma prawo po wysłuchaniu wyjaśnień adwokata lub aplikanta adwokackiego zawiesić go w pełnieniu obowiązków zawodowych, ale i to zawieszenie działa do czasu wydania prawomocnego orzeczenia dyscyplinarnego przez komisję dyscyplinarną. Przepisy te mają zasadniczo działać w wyjątkowych wypadkach, gdy nie działają organy samorządu adwokackiego, ale okres takiego zawieszenia — przepis, nad którym może najbardziej rozgorzała tak szeroka dyskusja — jest uzależniony tylko od organu samorządu adwokackiego, od sprawnego funkcjonowania komisji dyscyplinarnej. Słyszeliśmy już z ust mego przedmówcy, że komisja ta działa coraz sprawniej i należy się liczyć, że okres zawieszenia będzie coraz krótszy.</u>
<u xml:id="u-54.19" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Wysoki Sejmie! Referent sprawozdawca omówił proponowane zmiany i nie chcę powtarzać ich szczegółowo. Chciałbym jednak zaznaczyć, że stworzone ramy ustawowe należy wypełnić treścią codziennego życia i od faktycznego wykonywania na codzień przepisów ustawy będzie zależało, czy proponowana nowela usunie wszystko trudności, czy też wysuną się nowe, wymagające ponownego rozważenia. A to zależy od właściwego realizowania ustawy — zarówno przez czynniki wykonawcze, jak i nadzorcze.</u>
<u xml:id="u-54.20" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Adwokatura w Polsce ma za sobą piękne tradycje walk o prawa człowieka, o demokrację. Członkowie samorządu adwokackiego — czy to w okresie przed I wojną światową, gdy bronili ludzi walczących o zniesienie wyzysku człowieka przez człowieka, czy to w okresie międzywojennym, gdy wielu adwokatów z poświęceniem występowało w obronie chłopów i robotników gniecionych przez sanację — zdobyli uznanie i szacunek. Znajdziemy i po wojnie wiele nazwisk adwokatów, którzy włączyli się w budowę naszego lepszego jutra. Pełnią oni wiele funkcji społecznych i społeczeństwo obdarza ich zaufaniem wybierając do rad narodowych, gdzie wnoszą pełny wkład swej wiedzy i doświadczenia w utrwalenie praworządności.</u>
<u xml:id="u-54.21" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Państwo instytucję samorządu adwokackiego obdarza zaufaniem i trzeba, żeby takim samym zaufaniem samorząd adwokacki obdarzył społeczeństwo i jego przedstawicieli — Rząd.</u>
<u xml:id="u-54.22" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Należy mieć nadzieje, że przy pełnej i sprężystej działalności organów samorządu adwokackiego, przy działalności zgodnej z interesem publicznym, który jest interesem pracujących chłopów i robotników, uchwalone przepisy, dotyczące nadzoru, będą stosowane przez Rząd tylko w szczególnie uzasadnionych wypadkach.</u>
<u xml:id="u-54.23" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Należy jednak podkreślić, że przepisy omawianego projektu noweli do ustawy o ustroju adwokatury nie zmniejszają w niczym prawa adwokatów do prowadzenia obrony praw strony czy oskarżonego na sali sądowej przy zachowaniu granic nakreślonych prawem. Obrona taka jest zgodna z interesem publicznym i może być jedynie pomocną do właściwego wyświetlenia sprawy.</u>
<u xml:id="u-54.24" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Klub Poselski Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego widząc w zgłoszonym projekcie noweli do ustawy o ustroju adwokatury właściwe unormowanie praw samorządu adwokackiego jak również wymagań zawodowych i etycznych, stawianych członkom tego samorządu z jednej strony oraz prawa do nadzoru państwa nad tym samorządem z drugiej strony, unormowanie, które jest dalszym ugruntowaniem praworządności i odpowiada żądaniom chłopów pracujących, będzie głosował za uchwaleniem tych przepisów.</u>
<u xml:id="u-54.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.26" who="#BohdanPodhorskiPiotrowski">Udzielam głosu posłowi Kazimierzowi Zawadzkiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#KazimierzZawadzki">Obywatelu Marszałku! Wysoki Sejmie! Prawo do obrony jest jednym z podstawowych praw obywatelskich, zagwarantowanych w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej konstytucyjnie.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#KazimierzZawadzki">Naprawiając błędy i wypaczenia lat ubiegłych i dążąc do umocnienia praworządności socjalistycznej, władza ludowa uczyniła wiele, by konstytucyjne prawo obywatela do obrony uczynić rzeczywistym.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#KazimierzZawadzki">Nasze ustawodawstwo nie jest jednak jeszcze w pełni uporządkowane i skodyfikowane, obejmuje olbrzymią ilość aktów i przepisów prawnych i dlatego przeciętny obywatel — broniąc swych praw podmiotowych, zagwarantowanych ustawowo, może się łatwo zgubić w gąszczu przepisów. Tym cenniejsza i bardziej niezbędna staje się dla niego pomoc adwokata. W interesie Państwa Ludowego leży także, by przepisy prawa były przestrzegane i właściwie stosowane, a w tym wiele może pomoc dobra adwokatura.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#KazimierzZawadzki">Po VIII Plenum Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej adwokatura stała się rzeczywiście jednym z istotnych współczynników wymiaru sprawiedliwości, a zakres jej uprawnień został bardzo poważnie rozszerzony.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#KazimierzZawadzki">I ustawodawstwo, i orzecznictwo Sądu Najwyższego dążą konsekwentnie do tego, by niezawisłe sądy w każdej sprawie — nie krępując swobody działania stron — sterały się w pełni wykryć istotną prawdę i stosowały ściśle przepisy prawa, które wyraża wolę mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#KazimierzZawadzki">Także w tym roku Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, uchwalając ustawę o nowelizacji kodeksu postępowania karnego, rozszerzył uprawnienia do obrony, dopuszczając adwokata do najpoważniejszych czynności już w toku śledztwa.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#KazimierzZawadzki">Na tej sesji przedmiotem obrad Wysokiego Sejmu będzie też ustawa dotycząca orzecznictwa karno-administracyjnego, która dopuszcza obronę adwokacką w ważniejszych sprawach, rozpoznawanych przez kolegia karno-administracyjne. Dotychczas udział adwokata w tego rodzaju sprawach nie był dopuszczalny. Adwokatura korzysta też obecnie z tak szerokiego samorządu zawodowego, z jakiego nigdy dotychczas nie korzystała.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#KazimierzZawadzki">Z drugiej jednak strony doniosła rola adwokatury i szczególnie szeroki charakter jej uprawnień nakładają na nią poważne obowiązki.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#KazimierzZawadzki">Jeżeli każdy proces sądowy ma poważne znaczenie wychowawcze, jeżeli nie tylko orzeczenie sądu, ale i wystąpienia stron, a zwłaszcza prokuratora i adwokata, winny przyczyniać się do właściwego kształtowania poczucia prawnego społeczeństwa i moralności socjalistycznej, to tym wyższe wymogi należy stawiać adwokaturze.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#KazimierzZawadzki">Interes publiczny wymaga tego, by konstytucyjne prawo obywatela do obrony realizowane było przy czynnej pomocy adwokata, posiadającego nie tylko wysokie kwalifikacje zawodowe, ale także wysokie walory etyczno-moralne oraz wysoki poziom wyrobienia politycznego i społecznego.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#KazimierzZawadzki">Adwokat musi przy tym nie tylko znać przepisy prawa, ale by je dobrze rozumieć i stosować, powinien orientować się w zachodzących przemianach ustrojowych, a swoją podstawą powinien zasługiwać na pełne zaufanie obywatela, który się do niego o pomoc prawną zwraca.</u>
<u xml:id="u-55.11" who="#KazimierzZawadzki">Szczegółowa analiza obecnej sytuacji w adwokaturze wykazuje, że pomimo nadania jej bardzo szerokich uprawnień i samorządu stan istniejący daleki jest jeszcze od tych założeń, jakim powinna odpowiadać adwokatura w państwie ludowym.</u>
<u xml:id="u-55.12" who="#KazimierzZawadzki">Klub Poselski Stronnictwa Demokratycznego, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, docenia postępowe tradycje polskiej adwokatury, wywodzące się od wspaniałych i odważnych bojowników o postęp i sprawiedliwość społeczną, od Duracza, Berensona, Śmiarowskiego, Patka, Pepłowskiego, Szumańskiego i wielu innych.</u>
<u xml:id="u-55.13" who="#KazimierzZawadzki">Dalecy jesteśmy od uogólnień i rzucania oskarżeń na całą obecną adwokaturę. Widzimy i w jej szeregach wielu ludzi mądrych, postępowych, odważnych, uczciwych, godnych szacunku i zaufania, działaczy politycznych i społecznych, ściśle związanych z budownictwem socjalizmu, w zaszczytnym swym zawodzie widzących nie tylko interes osobisty, nie tylko dostatnie nieraz źródło utrzymania, ale prawdziwą służbę społeczeństwu.</u>
<u xml:id="u-55.14" who="#KazimierzZawadzki">Byłoby jednak kardynalnym błędem nie zauważać, że nie cała adwokatura stoi na tym poziomie. Trzeba widzieć poważne braki pewnej części adwokatury, dotyczące zarówno kwalifikacji zawodowych, jak i etyczno-moralnych oraz społeczno-politycznych.</u>
<u xml:id="u-55.15" who="#KazimierzZawadzki">Odnośnie do kwalifikacji zawodowych trzeba stwierdzić, że młodzi — nieliczni zresztą — adwokaci, którzy rozpoczęli pracę po dwuletniej aplikacji adwokackiej nie poprzedzonej aplikacją sądową, sami dobrze zdają sobie sprawę, że ich przygotowanie praktyczne do zawodu jest niewystarczające.</u>
<u xml:id="u-55.16" who="#KazimierzZawadzki">Sejmowa Komisja Wymiaru Sprawiedliwości już w roku ubiegłym wyrażała pogląd, że jednolita aplikacja sądowo-prokuratorska powinna być też. podstawą do dalszej aplikacji adwokackiej, że powinna obejmować również kandydatów do adwokatury, dla których dokładne zapoznanie się z czynnościami sądu i prokuratury jest niezbędne w dalszej praktyce.</u>
<u xml:id="u-55.17" who="#KazimierzZawadzki">Adwokatura, niestety, stała się obecnie zawodem prawie zamkniętym. Ujawniają się tendencje, które w imię źle pojętej solidarności zawodowej utrudniają dostęp nowych sił, zwłaszcza młodzieży prawniczej. I to jest też jedną z przyczyn, dlaczego przeciętna wieku adwokatów podwyższa się, o czym mówił poseł Kołakowski.</u>
<u xml:id="u-55.18" who="#KazimierzZawadzki">Ograniczenia przyjmowania aplikantów adwokackich i ograniczenia dopływu do adwokatury nawet w tych okręgach, gdzie brak adwokatów, nie można dalej tolerować.</u>
<u xml:id="u-55.19" who="#KazimierzZawadzki">Dlatego Klub Poselski Stronnictwa Demokratycznego z uznaniem i pełnym poparciem wita te przepisy projektu ustawy, które wprowadzają obowiązkową aplikację sądową dla kandydatów do adwokatury, i popiera w pełni dezyderat Komisji Wymiaru Sprawiedliwości do Ministra o zwiększenie liczby aplikantów adwokackich.</u>
<u xml:id="u-55.20" who="#KazimierzZawadzki">Kilka wymienionych tu dzisiaj procesów karnych przeciwko i niektórym adwokatom i analiza spraw dyscyplinarnych, a także głosy społeczeństwa wskazują, że do adwokatury przedostały się i utrzymują się w niej jednostki podważające zaufanie do adwokata i zasługujące na najsurowsze represje.</u>
<u xml:id="u-55.21" who="#KazimierzZawadzki">Niestety, nie zawsze niewłaściwe postępowanie adwokata spotyka się z należytą represją ze strony władz samorządu adwokackiego. Analiza spraw dyscyplinarnych przeciwko adwokatom w roku 1957 wykazuje nie tylko przewlekłość postępowania, lecz daleko idący liberalizm komisji dyscyplinarnej.</u>
<u xml:id="u-55.22" who="#KazimierzZawadzki">Wprawdzie stan ten w roku 1958 uległ pewnej poprawie, ale nie można go jeszcze uznać za zadowalający.</u>
<u xml:id="u-55.23" who="#KazimierzZawadzki">Dlatego też Klub Poselski Stronnictwa Demokratycznego w pełni popiera przepisy projektu, które uprawniają Ministra Sprawiedliwości do zażądania wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko adwokatowi lub aplikantowi adwokackiemu i w osobnym dezyderacie, który popiera Komisja Wymiaru Sprawiedliwości, domaga się, by Minister Sprawiedliwości wydał w ramach ustawowych uprawnień rozporządzenie regulujące i przyśpieszające tok postępowania dyscyplinarnego.</u>
<u xml:id="u-55.24" who="#KazimierzZawadzki">Trzeba zerwać, Wysoki Sejmie, z fałszywie i źle zrozumianą solidarnością zawodową wobec jednostek kalających dobre imię adwokata. W interesie samej adwokatury i w interesie społeczeństwa należy dążyć, by jednostki niegodne piastowania tego zaszczytnego zawodu opuściły adwokaturę.</u>
<u xml:id="u-55.25" who="#KazimierzZawadzki">Trzeba wreszcie widzieć jasno nastroje polityczne wśród adwokatury i w samorządzie adwokackim. Prócz grup postępowych adwokatów istnieją w adwokaturze grupy ludzi, którzy w pogoni za zwiększeniem swych dochodów odcięli się od wszelkiej pracy społeczno-politycznej, przez co świadomość ich nie nadąża za postępującymi szybko przemianami społecznymi, a dążenia i poglądy mas pracujących stają się dla nich obce i niezrozumiałe.</u>
<u xml:id="u-55.26" who="#KazimierzZawadzki">Istnieją wreszcie nieliczne, ale aktywne elementy o poglądach wstecznych. Wpływ tych elementów stał się wyraźny w okresie ostatnich wyborów do samorządu adwokackiego, dokonanych tuż przed przełomem październikowym w atmosferze rozgrywek z partią i oczekiwania niektórych sfer reakcyjnych na odejście Polski od socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-55.27" who="#KazimierzZawadzki">Działalność tych grup ożywiła się w okresie dyskusji, poprzedzającej pracę Sejmu nad niniejszą ustawą.</u>
<u xml:id="u-55.28" who="#KazimierzZawadzki">Te grupy wśród adwokatury nadużywają czasem prawa obrony do walki z ustrojem.</u>
<u xml:id="u-55.29" who="#KazimierzZawadzki">Zbyt często w sprawach złodziei mienia społecznego słyszeliśmy z ust obrońców słowa, że winni są nie złodzieje mienia publicznego, lecz rzekomo ustrój, który ich do tego zmusza.</u>
<u xml:id="u-55.30" who="#KazimierzZawadzki">Jesteśmy zwolennikami odważnej, nieskrępowanej, zgodnej z prawem pełnej obrony człowieka przed sądem i rozszerzenia jej zakresu, ale trzeba w sposób ostry i stanowczy przeciwstawić się publicznym pochwałom przestępstwa. Nie pozwolimy na nadużywanie prawa do obrony do celów nie mających nic wspólnego z obroną oskarżonego, do celów walki z ustrojem.</u>
<u xml:id="u-55.31" who="#KazimierzZawadzki">Projekt ustawy, który Wysoki Sejm rozpatruje, nie zrodził się w jakiejś sytuacji abstrakcyjnej, lecz zrodził si[1] na tle oceny obecnej sytuacji w adwokaturze i w ocenie tej jesteśmy zgodni z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą i ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym.</u>
<u xml:id="u-55.32" who="#KazimierzZawadzki">Uważamy, że winę za obecny stan rzeczy Donoszą nie tylko władze samorządu adwokackiego, ale także i partie polityczne, których oddziaływanie na adwokaturę było niedostateczne, które nie potrafiły dać należytego poparcia postępowym grupom adwokatury i skutecznie przeciwstawić się prądom reakcyjnym. Ustawa, którą dziś uchwalamy, ma przyczynić się do polepszenia istniejącego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-55.33" who="#KazimierzZawadzki">Zgadzając się z oceną sytuacji w adwokaturze i widząc konieczność skutecznego oddziaływania w kierunku poprawy tego stanu, nie zawsze byliśmy zgodni co do sposobów i metod, wskazanych w projekcie rządowym.</u>
<u xml:id="u-55.34" who="#KazimierzZawadzki">Istniejący stan rzeczy można zmienić przez zmiany osobowe składu adwokatury i przez oddziaływanie na istniejący skład osobowy.</u>
<u xml:id="u-55.35" who="#KazimierzZawadzki">W obu przypadkach zasięg działania ustawy jest ograniczony.</u>
<u xml:id="u-55.36" who="#KazimierzZawadzki">W zakresie zmian w składzie osobowym ustawa będzie działać raczej na przyszłość przez wprowadzenie aplikacji sądowej, która nie tylko podniesie kwalifikacje zawodowe młodego narybku, ale pozwoli też na ocenę postawy społeczno-politycznej i moralnej kandydata do adwokatury.</u>
<u xml:id="u-55.37" who="#KazimierzZawadzki">Przyznanie Ministrowi prawa veta przy wpisie nieodpowiednich jednostek będzie działało też na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-55.38" who="#KazimierzZawadzki">Oddziaływaniu na poziom etyki zawodowej nieodpowiednich jednostek obecnej kadry ustawa przeciwstawia się tylko w ograniczonym zakresie — poprzez postępowanie dyscyplinarne.</u>
<u xml:id="u-55.39" who="#KazimierzZawadzki">Można to realizować przez nadanie Ministrowi prawa do zażądania wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, przez usprawnienie jego toku i przez uczynienie bardziej niż dotychczas skutecznym instrumentem rewizji nadzwyczajnej od niektórych orzeczeń dyscyplinarnych.</u>
<u xml:id="u-55.40" who="#KazimierzZawadzki">Ale poziom etyki zawodowej podnosi się nie tylko przez oddziaływanie dyscyplinarne. Trzeba w samym środowisku adwokackim umacniać dobre tradycje, a przełamywać źle pojętą solidarność zawodową z jednostkami podrywającymi zaufanie do adwokatury, tam gdzie ta solidarność jeszcze istnieje.</u>
<u xml:id="u-55.41" who="#KazimierzZawadzki">Jeśli chodzi o nastroje polityczne, to środki oddziaływania administracyjnego nie wpływają bezpośrednio na kształtowanie poglądów ani jednostki, ani środowiska. Środkami represyjnymi można i trzeba zwalczać wrogą działalność tam, gdzie się ona zjawi.</u>
<u xml:id="u-55.42" who="#KazimierzZawadzki">Te środki powinny działać w atmosferze pełnej praworządności i zaufania, że są wymierzone celnie i sprawiedliwie. Ale prócz tego trzeba w szerokim zakresie stosować środki oddziaływania poprzez przekonywanie, aktywizację elementów postępowych, pozyskanie chwiejnych i obojętnych i wreszcie izolację i demaskowanie wroga.</u>
<u xml:id="u-55.43" who="#KazimierzZawadzki">To są szerokie środki oddziaływania politycznego na środowisko. Wymagają one pokonywania wielu trudności, ale są skuteczniejsze w działaniu od metod administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-55.44" who="#KazimierzZawadzki">Wychodząc z tych założeń ogólnych Klub nasz zgłaszał w Komisji Wymiaru Sprawiedliwości zastrzeżenia co do niektórych sformułowań ustawy.</u>
<u xml:id="u-55.45" who="#KazimierzZawadzki">Pierwsza sprawa, o której już dziś była mowa w dyskusji, to sprawa uprawnień Ministra do zawieszania adwokata lub aplikanta w czynnościach zawodowych na czas trwania postępowania dyscyplinarnego.</u>
<u xml:id="u-55.46" who="#KazimierzZawadzki">Prawo zawieszania w czynnościach, jak to słusznie podkreślano, nie jest czymś nowym, bo i do tego czasu mogła z niego korzystać komisja dyscyplinarna. Zawieszenie jest, środkiem bardzo drastycznym.</u>
<u xml:id="u-55.47" who="#KazimierzZawadzki">Urzędnik państwowy czy sędzia lub prokurator w razie zawieszenia w czynnościach otrzymuje połowę poborów, co zapewnia minimum egzystencji jego rodzinie — dopóki zarzuty nie zostaną w pełni zbadane. W razie zaś uniewinnienia — urzędnik dostaje drugą połowę poborów.</u>
<u xml:id="u-55.48" who="#KazimierzZawadzki">Adwokat zawieszony w czynnościach zawodowych traci podstawy egzystencji, a w razie uniewinnienia żadnej rekompensaty nie otrzymuje.</u>
<u xml:id="u-55.49" who="#KazimierzZawadzki">Dlatego uważaliśmy, że tak drastyczny środek powinien być stosowany raczej, po decyzji kolegialnej, a nie jednoosobowo przez Ministra i to bez prawa odwołania.</u>
<u xml:id="u-55.50" who="#KazimierzZawadzki">Poprawka nasza zmierzała w tym kierunku, by Ministrowi nadać prawo zawieszenia, ale tylko wtedy, gdy zarzuca się, że adwokat dopuścił się przestępstwa. Wtedy bowiem ciężar gatunkowy zarzutu jest tak poważny, że nie można dopuścić, by adwokat, który sam zasiada na ławie oskarżonych, występował przed tymże sądem jako obrońca.</u>
<u xml:id="u-55.51" who="#KazimierzZawadzki">Byliśmy także zdania, że jeśli Minister Sprawiedliwości ma otrzymać prawo zawieszenia adwokata we wszystkich sprawach dyscyplinarnych, to w takim przypadku tymczasowe zawieszenie powinno ustać po wydaniu orzeczenia dyscyplinarnego I instancji, mocą którego adwokat zostanie uniewinniony lub skazany na karę łagodniejszą niż zawieszenie.</u>
<u xml:id="u-55.52" who="#KazimierzZawadzki">Nawet bowiem przy zarzucie najcięższej zbrodni tymczasowe aresztowanie przestępcy ustaje, jeśli sąd I instancji wyda wyrok uniewinniający.</u>
<u xml:id="u-55.53" who="#KazimierzZawadzki">Podobnie zresztą ustaje zawieszenie dokonane przez komisję dyscyplinarną. Dlatego niesłusznie tu mówiono, że żadnej istotnej różnicy między przepisami dotychczasowymi a obecnie wprowadzanymi nie było.</u>
<u xml:id="u-55.54" who="#KazimierzZawadzki">Wreszcie zgłaszaliśmy również nie przyjętą poprawkę, by od decyzji Ministra o zawieszeniu przyznać prawo odwołania do Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy cieszy się ogromnym autorytetem, nikt więc wtedy nie mór łby już wprowadzić w błąd opinii publicznej twierdząc, że nie popełnił nic złego, a jest tylko ofiarą prześladowań, rzekomo czynnika administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-55.55" who="#KazimierzZawadzki">Zgłaszaliśmy także w toku obrad Komisji Wymiaru Sprawiedliwości poprawki do art. 41 ust. 1 projektu ustawy, ale innego charakteru niż te poprawki, o których mówił dzisiaj poseł Kołakowski.</u>
<u xml:id="u-55.56" who="#KazimierzZawadzki">Naszym zdaniem, należy skreślić z projektu ustawy słowa, że w ciągu 2 lat cd odejścia ze służby sędzia lub prokurator może być wpisany na listę adwokatów tylko za zgodą Ministra Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-55.57" who="#KazimierzZawadzki">Uważaliśmy, że dla umocnienia praworządności socjalistycznej konieczne jest, by sędzia przy orzekaniu — zgodnie z konstytucją — był niezawisły, by podlegał tylko prawu, które wyraża wolę mas pracujących, i by nie czuł się nawet w przyszłości zależny od decyzji Ministra.</u>
<u xml:id="u-55.58" who="#KazimierzZawadzki">Uważaliśmy, że uzależnienie zmiany zawodu sędziego od uprzedniej zgody Ministra może jako skutek nie zamierzony wywołać zmniejszenie się napływu nowych sił do sądownictwa. Argument ten nie jest chyba pozbawiony podstawy, skoro Generalny Prokurator w piśmie do Komisji Wymiaru Sprawiedliwości powołuje się na to, że nieuznanie aplikacji w prokuraturze — jako warunku wpisu na listę aplikantów adwokackich — utrudnia już obecnie dopływ nowej kadry do prokuratury.</u>
<u xml:id="u-55.59" who="#KazimierzZawadzki">Zdajemy sobie sprawę z tego, że przy stosunkowo niskich obecnie uposażeniach sędziów i prokuratorów istnieje niebezpieczeństwo odpływu pewnej części kadry sędziowskiej i prokuratorskiej. Dlatego uważamy, że należy dążyć do polepszenia warunków ciężkiej i odpowiedzialnej pracy sędzi ero lub prokuratora, przyjmować więcej aplikantów sądowych, którzy zastąpią naturalny ubytek, a nie wprowadzać w drodze ustawowej utrudnień zmiany zawodu. Uważamy, że gdyby w tym czy innym sądzie ujawniła się masowa tendencja do porzucania pracy, można i lak się jej przeciwstawić, gdyż Minister może wtedy skorzystać z ogólnego prawa veta ze względu na interes publiczny.</u>
<u xml:id="u-55.60" who="#KazimierzZawadzki">Poprawki nasze, dotyczące przyznania Ministrowi Sprawiedliwości prawa do zawieszania adwokata lub aplikanta w czynnościach zawodowych i dotyczące zgody Ministra na przejście sędziego lub prokuratora do adwokatury, nie zostały przez Komisję Wymiaru Sprawiedliwości uwzględnione. Minister Sprawiedliwości natomiast złożył oświadczenie, że w obecnej sytuacji utrzymanie w ręku Ministra tych uprawnień jest konieczne.</u>
<u xml:id="u-55.61" who="#KazimierzZawadzki">Jesteśmy przekonani, że podjęte zostaną środki, które usuną w przyszłości obecną trudną sytuację kadrową w sądownictwie i że ustaną przyczyny, dla których obecnie konieczne było wprowadzenie zgody Ministra na przejście sędziego lub prokuratora do adwokatury.</u>
<u xml:id="u-55.62" who="#KazimierzZawadzki">Wierzymy też, że Minister Sprawiedliwości będzie korzystać z prawa zawieszania adwokata w czynnościach zawodowych tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach i — jak to przewiduje projekt ustawy — tylko wtedy, gdy będzie tego wymagał interes publiczny.</u>
<u xml:id="u-55.63" who="#KazimierzZawadzki">Jesteśmy przekonani, że te wyjątkowe przepisy będą stosowane prawidłowo i tylko w tym zakresie, w jakim okaże się to konieczne, dlatego nie podtrzymujemy na Plenum Sejmu tych poprawek.</u>
<u xml:id="u-55.64" who="#KazimierzZawadzki">Wychodzimy bowiem z zupełnie innych założeń niż ta szeroka akcja polityczna, bo tak ja trzeba nazwać, która wokół projektu rządowego podjęły niektóre koła spośród adwokatów i spoza adwokatury.</u>
<u xml:id="u-55.65" who="#KazimierzZawadzki">Koła te usiłują bronić praw adwokatury z pozycji przeszłości i chcą albo chciały nas przekonać, że w całej adwokaturze wszystko jest dobre, że samorząd adwokacki sam skutecznie zwalcza jednostki nieodpowiednie, że nastroje polityczne wśród wszystkich członków adwokatury są dobre i że nic nie trzeba zmieniać w istniejącym stanie rzeczy.</u>
<u xml:id="u-55.66" who="#KazimierzZawadzki">Koła te twierdzą, że nawet jeśli w adwokaturze sytuacja nie jest idealna, to przecież wszędzie, nie tylko do adwokatury, wkradają się jednostki nieetyczne, przestępcze czy nawet rozwijające wrogą działalność polityczną.</u>
<u xml:id="u-55.67" who="#KazimierzZawadzki">Odpowiadamy na to, że adwokatura jest zawodem wymagającym szczególnego zaufania i szczególnych kwalifikacji, a ponadto możliwość wygłaszania publicznego i szerzenia swych poglądów z samego charakteru zawodu jest tu większa niż w innych wolnych zawodach. Dlatego w przeciwieństwie do tych kół uważamy, że słuszne jest, by Wysoki Sejm zajął się sytuacją w adwokaturze.</u>
<u xml:id="u-55.68" who="#KazimierzZawadzki">Zresztą wszędzie, nie tylko w adwokaturze, będziemy zwalczać jednostki czy grupy, które rozwijają wrogą działalność, będziemy zwalczać jednostki przestępne czy też niegodne pełnienia zaszczytnych i odpowiedzialnych funkcji, a taką przecież jest funkcja adwokata w ustroju socjalistycznym.</u>
<u xml:id="u-55.69" who="#KazimierzZawadzki">Nie znaczy to, byśmy potępiali całą adwokaturę. Byłoby to i wysoce krzywdzące, i niesprawiedliwe w stosunku do szerokich rzesz uczciwych, postępowych adwokatów, ludzi o wysokich kwalifikacjach zawodowych, moralnych i politycznych.</u>
<u xml:id="u-55.70" who="#KazimierzZawadzki">Wierzymy, że ci właśnie adwokaci są zainteresowani w wydaniu tej ustawy, której dobre strony — mimo naszej krytyki — podkreślaliśmy.</u>
<u xml:id="u-55.71" who="#KazimierzZawadzki">Trzeba pomóc tej części adwokatury, która rozumie, że sama zainteresowana jest w podniesieniu całej adwokatury na wyższy poziom. Trzeba pomóc i środkami oddziaływania politycznego, i środkami ustawowymi. Właśnie ta ustawa — pomimo przytoczonych przeze mnie zastrzeżeń — ma swoje wielkie walory. Stwarza warunki do podniesienia kwalifikacji zawodowych, etyczno-moralnych i społecznych oraz do właściwego dopływu nowych młodych sił do adwokatury.</u>
<u xml:id="u-55.72" who="#KazimierzZawadzki">Skupiając w swoich szeregach postępowe grupy inteligencji pracującej i rzemiosła, Stronnictwo Demokratyczne nigdy nie szukało i nie będzie szukać taniej popularności przez bezkrytyczne schlebianie jakiejś źle pojętej solidarności zawodowej ani nie będzie popierać bezkrytycznie wszelkich dążeń i tendencji, jakie nurtują te środowiska.</u>
<u xml:id="u-55.73" who="#KazimierzZawadzki">Będziemy natomiast zawsze popierać to wszystko, co zgodne jest z postępowymi tradycjami tych warstw i co uwzględniając ich interesy służy również podstawowemu celowi — budowie socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-55.74" who="#KazimierzZawadzki">Tym różnią się zasadniczo nasze uwagi do projektu tej ustawy od kampanii, jaką wokół niej usiłowały przeprowadzić elementy wsteczne. Tym również różni się nasze stanowisko od tych, którzy wprawdzie często zapewniają o poparciu budowy socjalizmu, ale których czyny nie potwierdzają słów, którzy krytykują nie po to, by pomoc, ale — by zaszkodzić. Z tymi ludźmi nie znajdziemy się nigdy w jednym szeregu.</u>
<u xml:id="u-55.75" who="#KazimierzZawadzki">Wychodząc z założenia, że łączą nas z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą i Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym wspólne cele — budowa socjalizmu — mamy właśnie z tego tytułu nie tylko prawo, lecz i obowiązek troszczyć się o to, jakie środki są najlepsze i najskuteczniejsze, jakie sformułowania ustawy są najbardziej właściwe do osiągnięcia zamierzonych celów, i o tym na pewno nie raz jeszcze będziemy w Sejmie gorąco dyskutować.</u>
<u xml:id="u-55.76" who="#KazimierzZawadzki">Takie różnice zdań są twórcze i pożyteczne. Prowadzą one do wszechstronniejszego rozważenia zagadnień, do pełniejszego wyjaśnienia nie tylko treści uchwalanych ustaw, ale i sposobu ich realizacji.</u>
<u xml:id="u-55.77" who="#KazimierzZawadzki">Nasze zresztą opinie, zastrzeżenia i uwagi o tej ustawie zostały częściowo uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-55.78" who="#KazimierzZawadzki">Uważaliśmy, na przykład, i uważamy, że dobór odpowiednich kandydatów do adwokatury jest sprawą bardzo ważną, że dotychczasowe uprawnienia Ministra w tym zakresie były zbyt wąskie, że Minister mógł tylko nakazać wpis na listę, gdy rada adwokacka bezzasadnie odmawiała wpisu, nie mógł się jednak zasadniczo przeciwstawić, gdy wpisano osobę nieodpowiednią.</u>
<u xml:id="u-55.79" who="#KazimierzZawadzki">Zgodnie z projektem rządowym uważaliśmy, że trzeba dać te uprawnienia Ministrowi Sprawiedliwości, który odpowiada przecież za prawidłową działalność wszystkich trzech pionów wymiaru sprawiedliwości: sądownictwa, prokuratury i adwokatury.</u>
<u xml:id="u-55.80" who="#KazimierzZawadzki">Uważaliśmy jednak, że sprzeciw Ministra, od którego nie ma przecież odwołania, powinien być co najmniej uzasadniony, gdyż inaczej mogłoby to stanowić nawrót do dawno odrzuconej metody tajnych opinii.</u>
<u xml:id="u-55.81" who="#KazimierzZawadzki">Pogląd nasz poparli posłowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i przyjęto poprawkę do projektu, że sprzeciw Ministra powinien być uzasadniony.</u>
<u xml:id="u-55.82" who="#KazimierzZawadzki">Przyjęto w Komisji nasze dezyderaty co do zwiększenia liczby aplikantów adwokackich i przyśpieszenia postępowania dyscyplinarnego.</u>
<u xml:id="u-55.83" who="#KazimierzZawadzki">Wyjaśniono też i tu dziś Wysokiemu Sejmowi, że w razie wyjątkowej konieczności ustanowienia tymczasowych władz adwokatury przede wszystkim będzie się do nich powoływać samych adwokatów, że nie ma jakiejś generalnej nieufności do adwokatów i adwokatury, jak by. to może wynikało z przemówienia kolegi posła Kołakowskiego, i że powołanie do tymczasowych władz sędziego nastąpi tylko wtedy, gdyby adwokaci wzbraniali się przyjęcia tych funkcji.</u>
<u xml:id="u-55.84" who="#KazimierzZawadzki">Minister Sprawiedliwości oświadczył, że zamierza podjąć kroki zmierzające do poprawy warunków pracy sędziów i do zwiększenia liczby aplikantów sądowych. Powinno to w znacznej mierze zmniejszyć obawy o jakiś nadmierny odpływ kadr z sądownictwa do adwokatury.</u>
<u xml:id="u-55.85" who="#KazimierzZawadzki">Aby uniknąć wątpliwości, że gdy Minister zawiesza adwokata w czynnościach, zawieszenie to ma charakter tymczasowy, Rząd wprowadził do projektu ustawy autopoprawkę, że komisja dyscyplinarna może już po wstępnym zbadaniu sprawy wystąpić do Ministra o uchylenie tego zawieszenia.</u>
<u xml:id="u-55.86" who="#KazimierzZawadzki">Mając na uwadze to wszystko oraz pozytywne strony projektu ustawy, o których już mówiłem, Klub Poselski Stronnictwa Demokratycznego głosować będzie za projektem ustawy w brzmieniu proponowanym przez Komisję Wymiaru Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-55.87" who="#KazimierzZawadzki">Czynimy to z pełnym zaufaniem do Rządu, bo to jest nasz Rząd ludowy, za którego działalność poczuwamy się do współodpowiedzialności. Zaufanie nasze opiera się nie na deklaracjach, ale na faktach, na tym, co się w ostatnich latach dokonało w Polsce Ludowej dla umocnienia praworządności socjalistycznej, dla rozszerzenia demokratyzacji i samorządu oraz praw obywateli.</u>
<u xml:id="u-55.88" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#CzesławWycech">Obecnie przemawiać będzie poseł Wincenty Krasko.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WincentyKraśko">Wysoka Izbo! Do wystąpienia z tej trybuny skłania mnie przede wszystkim wystąpienie kolegi posła Kołakowskiego. Kolega Kołakowski wzywał nas, abyśmy do noweli ustawy o ustroju adwokatury podeszli jak najbardziej spokojnie, żebyśmy podeszli do tej sprawy sine ira et studio, beznamiętnie, w sposób jak najbardziej obiektywny. Wydaje mi się, że chociaż poseł Kołakowski rzeczywiście uczynił duży wysiłek — który chcę podkreślić z uznaniem — aby mówić o tej sprawie jak najbardziej spokojnie, jednak mówił o nim cum ira et studio.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#WincentyKraśko">Rozumiemy wszyscy rolę każdego samorządu zawodowego i rozumiemy dobrze rolę samorządu adwokackiego. Samorząd adwokacki według stanu obecnie obowiązującego jest szczególnie duży, jest wyjątkowo duży — i w porównaniu z samorządami w innych zawodach, i w porównaniu z sytuacją adwokatury w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#WincentyKraśko">Co leżało u źródeł takiego stanu rzeczy, tego tak dużego, wyjątkowego samorządu, w zasadzie niemal nie kontrolowanego?</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#WincentyKraśko">Samorząd ten został uzyskany w listopadzie 1956 r. U źródeł tego stanu rzeczy leżały — moim zdaniem — dwa czynniki.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#WincentyKraśko">Po pierwsze — tendencja ze strony środowisk adwokackich, aby właśnie uzyskać tego rodzaju samorząd, z powołaniem się, że jeśli rzeczywiście w szeregach adwokatury jest nie najlepiej, to sama adwokatura, sam samorząd adwokacki, biorąc sprawy adwokatury w swoje ręce, najlepiej ze złem potrafi walczyć, najlepiej potrafi zlikwidować ujemne zjawiska, jakie istnieją w szeregach adwokatury.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#WincentyKraśko">I rzeczywiście Rząd podszedł do adwokatury z jak największym zaufaniem, rzeczywiście udzielił tego kredytu zaufania. Jak mi. się wydaje, dwuletnia praktyka wykazała, że ten kredyt zaufania w pewnej mierze został nadużyty. Kredyt ten bezterminowy w żadnym wypadku być nie mógł. Stąd też pewne ograniczenia, jakie rzeczywiście nowela dzisiaj omawiana wprowadza, stąd konkretyzacja przepisów dotyczących nadzoru ze strony Ministra, urealnienie tego nadzoru. Nie może być bowiem samorządu bez kontroli, bez nadzoru.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#WincentyKraśko">Czy projekt noweli likwiduje ten samorząd? Już moi przedmówcy dostatecznie dużo argumentów przytoczyli, że taki pogląd byłby jak najbardziej niesłuszny, bo nowela nie likwiduje absolutnie samorządu adwokackiego, jest on w dalszym ciągu w brzmieniu tej noweli duży, bardzo poważny.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#WincentyKraśko">Moi przedmówcy mówili też na temat pięknej i zaszczytnej roli zawodu adwokackiego, wymieniali nazwiska pięknych sylwetek adwokatów, ludzi prawdziwie światłych, prawdziwie postępowych, ludzi społecznie jak najbardziej zaangażowanych. Można do tej wiązanki nazwisk dorzucić sporo innych z historii adwokatury, a z dnia dzisiejszego w szczególności. Niemniej jednak ogólnie możemy stwierdzić, że w szeregach adwokatury dzisiaj jest nie najlepiej. Sami adwokaci — jeśli z ręką na sercu będą o tych sprawach mówić — powiedzą, że tak jest.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#WincentyKraśko">Znana jest ocena postawy adwokatów ze strony opinii społecznej. Opinia społeczna jest często zaniepokojona postawą poszczególnych adwokatów z tego powodu, że niejeden z adwokatów nie najlepiej wykonuje te piękne, rzeczywiście zaszczytne zadania.</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#WincentyKraśko">Państwo nasze, w ciągu zwłaszcza ostatnich dwóch lat, dało dostatecznie dużo dowodów, jak wysoko ceni zawód adwokacki, jaką rangę społeczną mu przypisuje. Adwokaci mają — jak wiadomo — w sądzie i poza sądem poważne zadania. W sądzie po pierwsze — rozwinięcie jak najbardziej uczciwej i rzetelnej obrony klienta, po drugie — co się zresztą wiąże z pierwszym zadaniem, okazanie sądowi jak największej pomocy w słusznym osądzeniu sprawy, i po trzecie — o czym, niestety, niektórzy adwokaci zapominają — że muszą te dwa swoje zadania łączyć z funkcjami wychowawczymi.</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#WincentyKraśko">Przez nasze sądy, przez sale sądowe przewijają się w ciągu roku miliony ludzi — dosłownie.</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#WincentyKraśko">O tej swojej funkcji oddziaływania na uczestników procesów adwokaci, niestety, często zapominają, chociaż mają wszelkie możliwości takiego właśnie oddziaływania.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#WincentyKraśko">W dyskusji nad ustawą o szkolnictwie wyższym pan poseł Wojtysiak mówił między innymi, że dobre obyczaje mogą zastąpić najlepszą ustawę. Wydaje mi się, że w nawiązaniu do tego można stwierdzić, że właśnie jeśli chodzi o szeregi adwokatury nie zawsze w nich niestety panują dobre obyczaje i dlatego istnieje konieczność kształtowania tych dobrych obyczajów w niejednym ze środowisk adwokackich przy pomocy pewnych zmian ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-57.13" who="#WincentyKraśko">Za ten stan niepomyślny w niektórych środowiskach adwokackich — czemu dał wyraz między innymi tow. poseł Kauczyński w swoim wystąpieniu jak najbardziej słusznym, bo taki jest stosunek ludności do wielu adwokatów — winę ponosi, rzecz jasna, w dużym stopniu samorząd adwokacki i sami adwokaci wskutek właśnie źle pojętej solidarności.</u>
<u xml:id="u-57.14" who="#WincentyKraśko">Jakie są główne wątpliwości, jakie były j są między innymi wyrażone przez posła Kołakowskiego zastrzeżenia do noweli? Zastrzeżenia te dotyczą przede wszystkim prawa tymczasowego zawieszania, jakie nowela przyznaje Ministrowi. Przytaczane tutaj były argumenty, że to jest w zasadzie rzecz bez precedensu, że niektórzy uważają to nawet za atak na wolność słowa adwokata, za naruszenie w pewnym sensie prawa do obrony. Wydaje się, że te argumenty są niesłuszne, zasada bone fidei — dobrej wiary — obowiązuje i środowiska adwokackie. Dostatecznie dużo argumentów i dostatecznie dużo gwarancji jest zawartych w samej noweli za tym, żeby ten wyjątkowy przepis o prawie tymczasowego zawieszenia był słusznie realizowany. Dużo jest tych gwarancji, najpoważniejszych gwarancji poza tekstem tej noweli. Chcę je po prostu przypomnieć.</u>
<u xml:id="u-57.15" who="#WincentyKraśko">Otóż w artykule o prawie zawieszania jest mowa o tym, że może ono być stosowane tylko wtedy, kiedy tego wymaga interes publiczny. Odbywa się to po przeprowadzeniu rozmowy z adwokatem i aplikantem, o którego w danym wypadku chodzi. Jest mowa o tym wreszcie, że komisja dyscyplinarna ma prawo zwrócić się do Ministra, o uchylenie tymczasowego zawieszenia. Jest mowa wreszcie, że tymczasowe zawieszenie ustaje po uprawomocnieniu się decyzji komisji dyscyplinarnej, a więc o ostatecznym wyniku sprawy decyduje samorząd adwokacki. Gwarancje zawarte w noweli mówią, że to jest rzeczywiście przepis wyjątkowy i w wyjątkowych wypadkach może być stosowany.</u>
<u xml:id="u-57.16" who="#WincentyKraśko">Chcę zwrócić uwagę na gwarancję poza projektem noweli. Tą gwarancją jest klimat określony, polityczny, w jakim dzisiaj żyjemy, tą gwarancją jest obecna linia polityczna Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, linia aprobowana przez sojusznicze stronnictwa, linia aprobowana i uznana przez naród, przez masy pracujące, a to jest chyba dostateczna gwarancja i o tej gwarancji powinien chyba wiedzieć i poseł Kołakowski. Dalej, gwarancją, żeby przepis ten nie był nadużywany, powinna być i postawa samorządu adwokackiego, i samych adwokatów.</u>
<u xml:id="u-57.17" who="#WincentyKraśko">Od samorządu adwokackiego, od samych adwokatów będzie zależało, tezy w ogóle Minister kiedykolwiek będzie potrzebował korzystać z prawa do tymczasowego zawieszenia. Poseł Kołakowski mówił o tym, że gdyby się nawet nie korzystało z tego przepisu, to samo wprowadzenie takiego przepisu do noweli może wywołać ujemne skutki psychologiczne.</u>
<u xml:id="u-57.18" who="#WincentyKraśko">Wydaje mi się, że właśnie ten przepis wywoła jak najbardziej pozytywne skutki psychologiczne, a o te skutki psychologiczne między innymi chodziło. Nie chodziło przecież o to, aby rzeczywiście ten przepis stosować.</u>
<u xml:id="u-57.19" who="#WincentyKraśko">Cała nowela jest przesiąknięta przekonaniem, że te ograniczone bardzo środki, które dla poprawy sytuacji w adwokaturze wprowadza ten projekt, ich możliwość czy potrzeba ich stosowania są zależne od tego, jak będzie pracował samorząd adwokacki, jaka będzie postawa samych adwokatów. I wydaje mi się, że adwokaci — którzy sami bardzo mocno przyczynili się do tej wrzawy wokół noweli, wrzawy niepotrzebnej, bo ukazało się ponad sto artykułów, zabierały też głos w tej sprawie nie tylko nasze rozgłośnie — i samorząd adwokacki powinni więcej uczynić dla poprawienia w adwokaturze sytuacji i politycznej, i moralno-etycznej, dla uprzytomnienia adwokatom ich miejsca i ich roli w ustroju socjalistycznym.</u>
<u xml:id="u-57.20" who="#WincentyKraśko">Chciałbym jeszcze kilka słów poświęcić niektórym innym zastrzeżeniom posła Kołakowskiego. Między innymi poseł Kołakowski wyraził wątpliwość, czy słuszne jest — uważał wręcz za niesłuszne — że po rozwiązaniu rady adwokackiej Minister ma prawo powoływania komisarycznych rad adwokackich spośród adwokatów lub sędziów.</u>
<u xml:id="u-57.21" who="#WincentyKraśko">Uważał, że niesłuszne jest dopuszczenie do tej sprawy sędziów. Otóż w tej sprawie wystarczą argumenty posła referenta kol. Florczaka, ja, bym chciał jeszcze, przyłączając się do tego argumentu, stwierdzić, że chyba znowu chodzi o wypadki wyjątkowe. Ale trzeba takie przypadki wyjątkowe przewidzieć wobec właśnie źle pojętej solidarności w szeregach adwokackich, wobec częstego nacisku niektórych środowisk, wobec trudności w skompletowaniu takiej rady.</u>
<u xml:id="u-57.22" who="#WincentyKraśko">Dlatego też ustawa przewiduje możność powoływania do takiej rady obok adwokatów również i sędziów.</u>
<u xml:id="u-57.23" who="#WincentyKraśko">Podnoszono zarzut, że nie każdy sędzia ma kwalifikacje adwokackie. Możemy być przekonani, że Minister — jeżeli w tych wyjątkowych przypadkach zajdzie potrzeba sięgnięcia do kadr sędziowskich — dokona tego wyboru spośród sędziów, którzy mają kwalifikacje adwokackie. Wydaje mi się, że jest to jakaś nie uzasadniona nieufność.</u>
<u xml:id="u-57.24" who="#WincentyKraśko">Była również kwestionowana możliwość wpisu obligatoryjnego byłych sędziów i prokuratorów od strony braku wszelkich trudności w tej sprawie. Przytaczał nawet poseł Kołakowski określone liczby, które świadczą o tym, że nie było trudności ze strony rad adwokackich przy przechodzeniu byłych sędziów i prokuratorów do zawodu adwokackiego. Ale nie o tę sprawę przecież chodzi. Nie chodzi o trudności czy ułatwienia. Chodzi o uniezależnienie sędziów i adwokatów, którzy by chcieli przejść do zawodu adwokackiego, a to chyba jest jak najbardziej słuszne i celowe, słuszne i celowe przede wszystkim dla dobra wymiaru sprawiedliwości, dla dobra naszych sądów. To jest istotą tego przepisu.</u>
<u xml:id="u-57.25" who="#WincentyKraśko">Wspominał poseł Kołakowski z ubolewaniem o sprawie starzenia się adwokatury. Ten argument właśnie przemawia za projektem noweli przeciw klanowości istniejącej w szeregach adwokatury. Ten argument jest właśnie za zwiększeniem wpływu Ministra Sprawiedliwości na kształtowanie kadr adwokackich.</u>
<u xml:id="u-57.26" who="#WincentyKraśko">Jeśli chodzi o problem pracy komisji dyscyplinarnych, a szczególnie o regulowanie spraw dotyczących postępowania przed tymi komisjami w toku ich pracy, to jak wiadomo, jest w przygotowaniu odpowiednie rozporządzenie Ministra i uchwalenie tej ustawy na pewno wpłynie na jej przyśpieszenie.</u>
<u xml:id="u-57.27" who="#WincentyKraśko">Dał się też słyszeć głos krytyczny przeciwko przekazaniu rewizji nadzwyczajnej spraw dyscyplinarnych adwokackich do Sądu Najwyższego, przy czym poseł Kołakowski argumentował, że dla rozpatrywania tych spraw potrzebna jest pełna znajomość specyfiki zawodu adwokackiego.</u>
<u xml:id="u-57.28" who="#WincentyKraśko">Wydaje mi się, że Sąd Najwyższy dostatecznie zna specyfikę zawodu adwokackiego. I znowu ta nieufność jest chyba niesłuszna.</u>
<u xml:id="u-57.29" who="#WincentyKraśko">Sądzę, a i wszyscy zresztą poza posłem Kołakowskim zabierający głos w dyskusji w tej sprawie tego byli zdania, że nowela jest jak najbardziej celowa i słuszna, wszyscy podkreślali duże pozytywy tej noweli, a jeśli chodzi o pewne posunięcia, które w pewnych kołach adwokackich wywołują jakieś obawy, to możliwość korzystania z pewnych uprawnień danych Ministrowi zależy przede wszystkim od samych adwokatów, od poczucia odpowiedzialności samorządu adwokackiego i samych adwokatów. Od postawy adwokatów będzie zależało, czy te bardzo nieznaczne ograniczenia w zestawieniu ze stanem dotychczasowym wystarczą do zdecydowanej poprawy sytuacji w szeregach adwokatury. Wyrażam przekonanie, że to, co powiedziałem, wystarczy i dlatego z całym przekonaniem zarówno ja, jak — wydaje mi się — i wszyscy powinniśmy głosować za tą nowelą.</u>
<u xml:id="u-57.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#CzesławWycech">Lista mówców została wyczerpana. Zamykam dyskusję.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania,</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 27 czerwca 1950 r. o ustroju adwokatury wraz z poprawkami Komisji Wymiaru Sprawiedliwości oraz poprawką redakcyjną zgłoszoną przez posła sprawozdawcę — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał? 3 głosy.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy z dnia 27 czerwca 1950 r. o ustroju adwokatury.</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o pracy na polskich morskich statkach handlowych w żegludze międzynarodowej (druki nr 195 i 202).</u>
<u xml:id="u-58.8" who="#CzesławWycech">Głos ma sprawozdawca poseł Jan Wiśniewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JanWiśniewski">Wysoki Sejmie! Praktyka stosowania ustawy o pracy na polskich morskich statkach handlowych w żegludze międzynarodowej, która to ustawa została przyjęta przez Sejm dnia 28 kwietnia 1952 r., wykazała, że poszczególne przepisy ustawy posiadają wiele niedociągnięć często odbijających się ujemnie na pracy i dyscyplinie naszych przedsiębiorstw żeglugi międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#JanWiśniewski">Istnieje potrzeba zmiany ustawy i prace takie są prowadzone przez resort żeglugi i gospodarki wodnej. Chodzi o takie zagadnienia, jak na przykład dostosowanie przepisów wspomnianej ustawy do przepisów o taryfach celnych i przewozach. W celu likwidowania handlu marynarskiego, którym — umiejętnie wykorzystując luki w tych ustawach — trudniła się dość znaczna część załóg statków handlowych, bardzo często bogacąc się ponad stan, bez naruszania przepisów prawnych. Należy uregulować według nowych zasad problem zatrudnienia i pracy na naszych statkach handlowych, problem etatyzacji naszych statków, właściwie ustalić rezerwy marynarskie i zagadnienia wymiany załóg, właściwie określić stanowisko kapitana statku, inaczej jak dotychczas ustawić problem dyscypliny pracy, uzgodnić między sobą wszystkie dokumenty regulujące pod względem prawnym zakres pracy przedsiębiorstw żeglugowych oraz cały szereg innych zagadnień.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#JanWiśniewski">Jak mówiłem, prace nad przygotowaniem nowej ustawy, są prowadzone przez resort żeglugi i gospodarki wodnej. Ze względu na duży zakres tych prac, a także pewne trudności, jakie napotyka Ministerstwo przy rozwiązywaniu tych zagadnień, nie należy oczekiwać wcześniejszego opracowania nowej ustawy niż w drugiej połowie przyszłego roku.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#JanWiśniewski">Niezależnie od tego istnieje pilna potrzeba dokonania niezbędnych zmian w ustawie z dnia 28 kwietnia 1952 r., które podyktowane są koniecznością uwzględnienia w polskich przepisach ustawodawczych niektórych międzynarodowych zobowiązań Polski, a mianowicie konwencji międzynarodowych numery 22 i 23, które. dotyczą umowy najmu i repatriacji marynarzy. Konwencje te były ratyfikowane ustawą z dnia 18 sierpnia 1931 r. oraz konwencją międzynarodową nr 91, dotyczącą płatnych urlopów marynarzy. Konwencja ta była ratyfikowana przez Radę Państwa w 1956 r. W myśl przepisów Polska zobowiązana jest po ratyfikacji konwencji dostosować swoje ustawodawstwo krajowe do zobowiązań wynikających z tych konwencji.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#JanWiśniewski">Zmiany wynikające z ratyfikacji konwencji są następujące:</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#JanWiśniewski">1) art. 9 konwencji nr 22 dotyczącej umowy najmu postanawia, że umowa najmu na czas nieokreślony kończy się wypowiedzeniem umowy przez jedną lub drugą stronę w porcie załadowania lub wyładowania statku, a, więc także w obcym porcie; natomiast punkt a) art. 10 tejże konwencji mówi, że umowa najmu może być prawnie rozwiązana za wzajemną zgodą stron bez względu na poprzednio zawarte umowy, a więc w każdym porcie.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#JanWiśniewski">Tymczasem ustawa z dnia 28 kwietnia 1952 r. w art. 46 ust. 1 stanowi, że stosunek pracy z polskim marynarzem może być rozwiązany tylko w porcie polskim.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#JanWiśniewski">W tym stanie rzeczy istnieje potrzeba dokonania odpowiedniej poprawki w ustawie z dnia 28 kwietnia 1952 r. w celu dostosowania jej przepisów do postanowień konwencji. Dlatego też proponowana treść art. 49 zawarta w omawianym projekcie ustawy wprowadza te zmiany, przy czym zostaje mocno podkreślone, że umowa o pracę dotycząca członka załogi będącego obywatelem polskim może być rozwiązana przez armatora tylko w najbliższym polskim porcie załadowania lub wyładowania, natomiast za wzajemną zgodą obu stron — w każdym porcie.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#JanWiśniewski">Takie ustawienie tych zagadnień gwarantuje z jednej strony członkom załogi będącym obywatelami polskimi, że stosunek pracy może być rozwiązany tylko w portach polskich, co niewątpliwie wpłynie dodatnio na stałość załogi i ciągłość jej pracy oraz nie wzbudza obaw zwolnienia ich poza krajem, z drugiej zaś strony nie stwarza warunków do spowodowania płynności zatrudnienia przez zwalnianie się załogi w portach obcych, ponieważ armator może nie wyrazić zgody na rozwiązanie umowy o pracę z członkiem załogi w obcym porcie.</u>
<u xml:id="u-59.9" who="#JanWiśniewski">Tak więc nowe sformułowanie art. 49 pozostawia członkom załogi większą swobodę w wyborze pracy, a gwarantując ciągłość pracy na naszych statkach handlowych, jest jednocześnie zgodne z odpowiednimi postanowieniami konwencji. Postanowienia art. 49 nie dotyczą kapitanów statków, ponieważ stanowiska te nie są objęte konwencją.</u>
<u xml:id="u-59.10" who="#JanWiśniewski">Komisja wniosła poprawkę do art. 47 projektu ustawy, wychodząc z założenia, że zakończenie tego artykułu przeczy zasadom sformułowanym w pierwszych jego zdaniach, dlatego też art. 47 został przeredagowany przez Komisję zgodnie z konwencją nr 22.</u>
<u xml:id="u-59.11" who="#JanWiśniewski">Jednocześnie z nowelizacją art. 49 zostały przeredagowane przepisy zawarte w artykułach od 46 do 51. Jest to zmiana czysto redakcyjna przeprowadzona w celu nadania tym artykułom większej jasności i nie wnosząca poza art. 49 innych istotnych zmian w tych przepisach.</u>
<u xml:id="u-59.12" who="#JanWiśniewski">2) Art. 5 konwencji dotyczącej repatriacji marynarzy postanawia, że do kosztów repatriacji zalicza się wszelkie wydatki związane z przewozem, mieszkaniem i wyżywieniem marynarza podczas podróży, zalicza się również koszty utrzymania aż do ustalonej chwili jego wyjazdu. Natomiast w art. 31 ustawy z dnia 22 kwietnia 1952 r. koszty utrzymania aż do chwili wyjazdu, czyli koszty pobytu marynarza w obcym porcie, nie były przewidziane. Biorąc pod uwagę, że koszty repatriacji pokrywane są przez armatora tylko w tych wypadkach, jeżeli rozwiązanie umowy o pracę względnie pozostanie członka załogi w obcym porcie nastąpiło bez jego winy, na przykład gdy zaistniał nieszczęśliwy wypadek, choroba, spóźnienie się na statek bez winy marynarza. W tych warunkach wydaje się bezwzględnie słuszne, aby całkowite koszty repatriacji ponosił armator. Jest to zmiana w dużym stopniu formalna, ponieważ w praktyce życia codziennego przepis ten był dawno stosowany przez polskich armatorów.</u>
<u xml:id="u-59.13" who="#JanWiśniewski">3) Konwencja nr 91 dotycząca płatnych urlopów marynarzy w art. 3 ust. 2 i 3 przewiduje, że każdemu członkowi załogi, który posiada co najmniej 6 miesięcy nieprzerwanej służby, przysługuje tak zwany cząstkowy urlop wypoczynkowy, wymiar którego odpowiada liczbie pełnych miesięcy służby.</u>
<u xml:id="u-59.14" who="#JanWiśniewski">Członkowie załogi, którzy zostali zwolnieni z pracy przed upływem 6 miesięcy nie z własnej winy — mają prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze, odpowiadającym liczbie pełnych miesięcy służby. Prawo do urlopu nie przysługuje tylko tym członkom załogi, z którymi została rozwiązana umowa, o pracę przed upływem 6 miesięcy, przy czym wina za rozwiązanie umowy o pracę leży po stronie członka załogi, a nie armatora.</u>
<u xml:id="u-59.15" who="#JanWiśniewski">Konwencja przewiduje także, że marynarz może otrzymywać wynagrodzenie za nie wykorzystany urlop.</u>
<u xml:id="u-59.16" who="#JanWiśniewski">Tych przepisów ustawa z dnia 22 kwietnia 1952 r. nie zawiera. Wprowadzono więc te zasady obecnie zgodnie z konwencją, dodając po ust. 4 w art. 24 — nowe ustępy 5, 6 i 7. Wprowadzony ust. 6 przewiduje jednak, że członkom załóg — obywatelom polskim — urlopów należy udzielać w porcie polskim, a jedynie członkom załogi nie będącym obywatelami polskimi należy udzielić urlopu w porcie, w którym zawarto umowę o pracę. Zostało także zgodnie z konwencją zamienione określenie „urlopowych dni kalendarzowych” na „dni robocze” przy pozostawieniu bez zmian wymiaru urlopu.</u>
<u xml:id="u-59.17" who="#JanWiśniewski">Oprócz tych zmian formalnych wprowadzono także w art. 24 ust. 3 pkt 2 dla. kapitana i oficerów dalej idące uprawnienia niż. to przewiduje konwencja, mianowicie prawo do 30-dniowego urlopu po roku pracy dla kapitana i oficerów, czyli zrównano kapitana i oficerów w uprawnieniach urlopowych, z pracownikami umysłowymi. Zasada ta wydaje się najbardziej słuszna. Natomiast niesłuszne było zrównanie w prawach urlopowych kapitana i oficerów z pracownikami fizycznymi. Tak było w dotychczasowym sformułowaniu art. 24 ust. 3 pkt 3.</u>
<u xml:id="u-59.18" who="#JanWiśniewski">Wreszcie w art. 24 ust. 2 wprowadzono zasadę ustaloną w konwencji, która przy ustalaniu urlopów nie przewiduje odmiennego traktowania pracy u armatorów swoich i obcych. Praktyczne znaczenie tej umowy o pracę jest niewielkie z uwagi na bardzo rzadkie wypadki angażowania na polskich statkach marynarzy innych bander.</u>
<u xml:id="u-59.19" who="#JanWiśniewski">Są to wszystkie zmiany, wynikające z wprowadzenia do naszego ustawodawstwa zasad konwencji nr 22, 23 i 91.</u>
<u xml:id="u-59.20" who="#JanWiśniewski">Oprócz tych zmian w projekcie ustawy proponowane są jeszcze dwie poprawki, wynikające ze zmian organizacyjnych, jakie zaszły w naszej flocie handlowej w ubiegłym okresie. Są to poprawki następujące:</u>
<u xml:id="u-59.21" who="#JanWiśniewski">Ustawa z dnia 22 kwietnia 1952 r. określa Związek Zawodowy Pracowników Żeglugi jako organizację związkową, właściwą do reprezentowania spraw członków polskich morskich statków handlowych w żegludze międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-59.22" who="#JanWiśniewski">Tymczasem w końcu 1956 r. został powołany do życia nowy związek, reprezentujący interesy marynarzy i rybaków, a mianowicie Związek Zawodowy Marynarzy i Rybaków Morskich, który przejął — między innymi sprawy członków załóg morskich statków handlowych.</u>
<u xml:id="u-59.23" who="#JanWiśniewski">W związku z tą zmianą, zgodnie ze stanem faktycznym i zgodnie z postulatami Zarządu Głównego Związku Zawodowego Marynarzy i Rybaków Morskich, proponuje się wprowadzenie poprawki do ustawy z dnia 22 kwietnia 1952 r., która polega na skreśleniu w art. 12, 21, 23, 38 oraz 70 — wyrazów: „Związku Zawodowego Pracowników Żeglugi” i zastąpienia ich wyrazami: „właściwego Związku Zawodowego”.</u>
<u xml:id="u-59.24" who="#JanWiśniewski">I wreszcie ostatnia poprawka wprowadza w ustawie zmiany dotyczące instytucji oficerów kulturalno-oświatowych.</u>
<u xml:id="u-59.25" who="#JanWiśniewski">W okresie kiedy powstawała ustawa z dnia 22 kwietnia 1952 r., istniała w Marynarce Handlowej instytucja oficerów kulturalno-oświatowych.</u>
<u xml:id="u-59.26" who="#JanWiśniewski">Nie wdając się w ocenę tej instytucji, której praca zresztą — moim zdaniem — została zbyt ostro i często niesprawiedliwie oceniona w latach 1956–1957, ustawa zupełnie niesłusznie dawała bardzo duże uprawnienia oficerom kulturalno-oświatowym posuwając się nawet tak daleko, że ustalała w art. 59 ust. 1, że „oficer kulturalno-oświatowy jest pierwszym zastępcą kapitana”, a w art. 64 ust. 3 ustalała, że jeśli kapitan z jakichkolwiek przyczyn nie może pełnić swoich obowiązków, to obowiązki te przejmuje pierwszy zastępca kapitana. Te postanowienia nie tylko że nie mają żadnego uzasadnienia z fachowego punktu widzenia, ponieważ nie może być przecież pierwszym zastępcą człowiek z reguły nie posiadający wykształcenia morskiego i nie mający uprawnień do prowadzenia statku, ale są one także wyrazem pewnego braku zaufania do korpusu oficerów, specjalistów Marynarki Handlowej.</u>
<u xml:id="u-59.27" who="#JanWiśniewski">W 1956 r. została zniesiona instytucja oficerów kulturalno-oświatowych w dotychczasowej formie. Dlatego też istnieje konieczność dokonania zmian w ustawie. Nowe propozycje przewidują, że pierwszym zastępcą kapitana jest starszy oficer służby nawigacyjnej. Takie sformułowanie jest jak najbardziej słuszne.</u>
<u xml:id="u-59.28" who="#JanWiśniewski">Wysoki Sejmie! Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o pracy na polskich morskich statkach handlowych w żegludze międzynarodowej, zawarty w druku nr 195, został rozpatrzony na posiedzeniach Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi w dniach 16 i 17 października 1958 r.</u>
<u xml:id="u-59.29" who="#JanWiśniewski">W imieniu Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi wnoszę, aby Wysoki Sejm uchwalić raczył projekt ustawy (druk nr 195) z poprawką zawartą w druku nr 202.</u>
<u xml:id="u-59.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie ustawy o pracy na polskich morskich statkach handlowych w żegludze międzynarodowej w brzmieniu zaproponowanym przez Komisję Gospodarki Morskiej i Żeglugi, zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-60.5" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-60.6" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Nikt.</u>
<u xml:id="u-60.7" who="#CzesławWycech">Stwierdzam., że Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy o pracy na polskich morskich statkach handlowych w żegludze międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-60.8" who="#CzesławWycech">Porządek dzienny został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-60.9" who="#CzesławWycech">Proszę Obywatela Sekretarza Stanisława Hasiaka o odczytanie komunikatów o zgłoszonych do Prezydium Sejmu interpelacjach i odpowiedziach na interpelacje.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#StanisławHasiak">Do Prezydium Sejmu wpłynęły następujące interpelacje:</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#StanisławHasiak">1. Interpelacja posła Eugeniusza Buli do Ministra Rolnictwa i Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego w sprawie niszczenia drzewostanu.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#StanisławHasiak">2. Interpelacja posła Eugeniusza Buli do Ministra Zdrowia w sprawie budowy szpitala powiatowego w Mielcu.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#StanisławHasiak">3. Interpelacja posłów Józefa Grzecznarowskiego, Stanisława Hasiaka, Piotra Sznajdera i Marii Regentowej w sprawię budowy wiaduktu kolejowego w Radomiu.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#StanisławHasiak">4. Interpelacja posła Pawła Dubiela w sprawie nieregularnego dopływu prądu elektrycznego w niektórych miastach województwa katowickiego.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#StanisławHasiak">Do Prezydium Sejmu wpłynęły następujące odpowiedzi na interpelacje:</u>
<u xml:id="u-61.6" who="#StanisławHasiak">1. Prezesa Rady Ministrów na interpelację posła Andrzeja Benesza w sprawie rewizji celnych w portach morskich.</u>
<u xml:id="u-61.7" who="#StanisławHasiak">2. Ministra Spraw Wewnętrznych na interpelację posła Stefana Kisielewskiego w sprawie wydawania zaświadczeń stwierdzających narodowość i obywatelstwo osób ubiegających się o repatriację.</u>
<u xml:id="u-61.8" who="#StanisławHasiak">3. Ministra Finansów na interpelację posłów Kazimierza Milejskiego, Emila Kozioł a i Edwarda Białego w sprawie możliwości wymiany wkładów Społecznego Funduszu Oszczędnościowego na obligacje Narodowej Pożyczki Rozwoju Sił Polski.</u>
<u xml:id="u-61.9" who="#StanisławHasiak">4. Ministra Zdrowia na interpelację posła Adama Palczaka w sprawie sytuacji lecznictwa zamkniętego i zwalczania epidemii choroby Heinego-Medina na terenie pow. suwalskiego.</u>
<u xml:id="u-61.10" who="#StanisławHasiak">5. Ministra Finansów na interpelację posła Andrzeja Benesza w sprawie możliwości znowelizowania obowiązującej ustawy dewizowej.</u>
<u xml:id="u-61.11" who="#StanisławHasiak">6. Prezesa Rady Ministrów na interpelację Prezydium Wojewódzkiego Zespołu Poselskiego m. Poznania w sprawie programu budownictwa mieszkaniowego w woj. poznańskim w latach 1958–1960.</u>
<u xml:id="u-61.12" who="#StanisławHasiak">7. Prezesa Rady Ministrów na interpelację posła Pawła Dubiela w sprawie przyśpieszenia prac nad przygotowaniem projektu ustawy dotyczącej zanieczyszczania powietrza dymami, gazami i pyłem.</u>
<u xml:id="u-61.13" who="#StanisławHasiak">8. Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego na interpelację posła Eugeniusza Buli w sprawie niszczenia drzewostanu.</u>
<u xml:id="u-61.14" who="#StanisławHasiak">Złożone do Prezydium Sejmu interpelacje zgodnie z art. 73 ust. 1 regulaminu Sejmu przesłałem interpelowanym.</u>
<u xml:id="u-61.15" who="#StanisławHasiak">Na tym kończymy 26 posiedzenie Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-61.16" who="#StanisławHasiak">Protokół posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-61.17" who="#StanisławHasiak">O terminie następnego posiedzenia zostaną Obywatele Posłowie powiadomieni.</u>
<u xml:id="u-61.18" who="#StanisławHasiak">Proszę Sekretarza Posła Stanisława Hasiaka o odczytanie komunikatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#StanisławHasiak">Posiedzenia Komisji odbędą się według następującego planu:</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#StanisławHasiak">— we czwartek, dnia 6 listopada br.:</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#StanisławHasiak">Komisja Handlu Wewnętrznego — o godz. 10 w sali nr 102.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#StanisławHasiak">Komisja Pracy i Spraw Socjalnych — o godz. 11 w sali nr 118.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#StanisławHasiak">— we środę, dnia 12 listopada br.:</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#StanisławHasiak">Komisja Wymiaru Sprawiedliwości — o godz. 10 w sali nr 118.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#StanisławHasiak">Termin wspólnych posiedzeń Komisji Oświaty i Nauki oraz Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego zostaje przesunięty z 12 i 13 listopada na 26 i 27 listopada br. Miejsce, godzina rozpoczęcia obrad oraz porządek dzienny pozostają nie zmienione.</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#StanisławHasiak">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 15.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>