text_structure.xml 162 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 m. 30.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Tadeusz Łopuszański, Minister Robót Publicznych Andrzej Kędzior, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie b. dzielnicy pruskiej Adam Poszwiński.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 149 posiedzenia jest przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 150 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie Sołtyk i Waszkiewicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Listę mówców prowadzi p. Sołtyk. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja Z. L. N. do Rządu o powściągnięcie nadużyć żandarmerii polowej na Pomorzu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelację tę odeślę Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie poboru roczników 1895 i 1902 (dr. Nr. 1831).</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt nie żąda. Sprawa idzie do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do Nr. 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o ustawie, zmieniającej przepisy o opodatkowaniu spadków 1 darowizn (druk Nr. 1773).</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Loewenstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#NatanLoewenstein">Wysoki Sejmie! Przedewszystkiem proszę o przyjęcie do wiadomości następujących poprawek formalnych w tekście ustawy, projektowanym przez Komisję, prócz wymienionych w załączniku 4 do nr. 1773.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#NatanLoewenstein">W art. 2 zamiast „2000” ma być „5000”, omyłka drukarska, jak wynika z umotywowania art. 2 oraz z kolumny „a” taryfy.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#NatanLoewenstein">Początek art. 4 otrzymuje brzmienie następujące: „Artykułu 2 oraz pozycji 1 taryfy, o ile dotyczą małżonka, nie stosuje się, jeżeli”.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#NatanLoewenstein">W art. 5 zamiast „uznane będzie” ma być „ uznaje się”.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#NatanLoewenstein">W art. 10 w wierszu pierwszym zamiast „dwom” ma być „dwu”.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#NatanLoewenstein">W art. 15 w wierszu ostatnim zamiast „z wnętrza” ma być „wnętrza”.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#NatanLoewenstein">W art. 19 początek części drugiej otrzymuje brzmienie następujące: „Celem obliczenia odsetek za zwłokę należy zaległość podatku, składającą się z całych marek i fenigów, zaokrąglić do najbliższej kwoty, obejmującej całe marki, a to:” Początek art. 22 otrzymuje brzmienie następujące: „Winni innego rodzaju naruszeń przepisów o opodatkowaniu spadków i darowizn — w szczególności niedopełnienia”.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#NatanLoewenstein">W art. 24 w wierszu przedostatnim, zamiast „ wspomagać władze skarbowe” ma być „współdziałać z władzami skarbowemi” W art. 28, w ustępie d), zamiast użytego czterokrotnie wyrazu „ pod” — ma być „w ustępie”.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#NatanLoewenstein">Część pierwsza art. 29 otrzymuje brzmienie następujące: „Podatnik winien udowodnić istnienie oraz wysokość długów i ciężarów (art. 26), których potrącenia żąda”.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#NatanLoewenstein">W art. 32, w wierszu pierwszym, zamiast „dwom” ma być „dwu”.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#NatanLoewenstein">Początek art. 34 otrzymuje brzmienie następujące: „Osobom, wymienionym w art. 32 i 33, służy prawo regresu przeciw obowiązanym w myśl art. 31, a to: wymienionym w art. 32 według zasady podanej w art. 1213 i 1214 kodeksu cywilnego Napoleona, wymienionym w art. 33”.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#NatanLoewenstein">W art. 45 zamiast „nie będą stosowane” ma być „nie mają zastosowania”.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#NatanLoewenstein">W art. 52, w wierszu drugim z góry, zamiast „ogłosi Minister Skarbu” ma być „ogłoszone będą”.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#NatanLoewenstein">Ustawa, którą mam zaszczyt w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej przedłożyć Wysokiemu Sejmowi, jest pierwszym krokiem na drodze do ujednostajnienia ustawodawstwa podatkowego w Polsce, a zarazem pierwszą, próbą nowoczesnej reformy tego ustawodawstwa. Ciężkie potrzeby państwowe i duch sprawiedliwości społecznej, domagającej się równomiernego rozłożenia wszystkich ciężarów podatkowych w Państwie, są źródłem tej ustawy. Potrzeby Skarbu Państwa Wysokiemu Sejmowi z pewnością są znane i o tem rozwodzić się nie potrzebuję. W innych państwach już oddawna poznano prawdę t. ustalono zasadę, że spadkobranie, przyrost majątku przez spadek, jest chwilą najstosowniejszą, żeby nałożyć odpowiednie wymaganiom ciężary na majątek.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#NatanLoewenstein">Wskutek tego w innych państwach już od szeregu lat istnieje progresywny podatek spadkowy. Od dawnego czasu istniał on w Szwajcarii, od 1891 r. w Anglii, od 1901 r. we Francji, od 1902 r. we Włoszech, a od 1906 r. w Niemczech. W przedwojennych czasach został wprowadzony do Austrii. W Polsce dotąd są stosunki, równające się zupełnemu zamieszaniu. W b. zaborze austriackim obowiązuje ustawa, względnie sprawiedliwa, ale pod względem wyników podatkowych niewystarczająca. W b. zaborze pruskim ustawa nowoczesna, ale o tyle niedostateczna, że w linii zstępnej, t. zn. dzieci, dziedziczące po rodzicach, nie płacą żadnego podatku spadkowego, a wskutek tego najczęstsze wypadki dziedziczenia są wolne od podatków. W b. zaborze rosyjskim, gdzie obowiązywała rosyjska dawna ustawa, są stosunki zupełnie nie do zniesienia, bo tam wszystko to, co jest ziemią, jest wolne od płacenia podatków bez względu na obszar, a więc także latifundia magnackie. Stosunki te wymagają ujednostajnienia i gruntownej reformy.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#NatanLoewenstein">Komisja Skarbowo-Budżetowa miała za podstawę swoich obrad bardzo skrupulatnie i sumiennie opracowany projekt rządowy I poczyniła w tym projekcie szereg zmian, których z trybuny parlamentarnej uzasadniać nie potrzebuję, bo Panowie mają przed sobą drukowane sprawozdanie, które obszernie i wyczerpująco to czyni. Pragnę tylko w kilku słowach pomówić o najważniejszej kwestii, mianowicie o taryfie opodatkowania spadków i darowizn. Komisja Skarbowo-Budżetowa zachowała system, proponowany przez Rząd, t. j. system podatku nie wasalnego t. zn., że podatek nie bywa wymierzany od całego majątku pozostawionego, tylko od tej części majątku, którą opodatkowany odziedziczył. Komisja podzieliła opodatkowanych w miarę stopni pokrewieństwa na 4 grupy, zgodnie z projektem rządowym:</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#NatanLoewenstein">1) wstępni, małżonkowie,</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#NatanLoewenstein">2) wstępni, zięć, lub synowa,</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#NatanLoewenstein">3) rodzeństwo rodzone lub przyrodnie, dzieci rodzeństwa i pasierbowie,</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#NatanLoewenstein">4) krewni do czwartego stopnia,</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#NatanLoewenstein">5) wszyscy dalsi.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#NatanLoewenstein">Osobno Komisja traktuje fundacje, które są na równi traktowane z dziećmi. W tych 5 grupach Komisja poczyniła zmiany; najmniejsze w grupie I., bo tam, gdzie chodzi o spadek z ojca na dzieci Komisja sądziła, że należy postępować najoględniej. Stawki w projekcie rządowym były takie: w pierwszej grupie najniższa stawka 3, najwyższa 25. Obecnie Komisja proponuje najniższą 2, względnie 3, najwyższą 20. W drugiej grupie było 4 do 17; Komisja proponuje 3 do 25. W trzeciej było 6 do 24; Komisja proponuje 4 do 35. W czwartej było 9 do 30; Komisja proponuje 7 do 45. W grupie odnoszącej się do dalekich krewnych i obcych stawka pierwotna projektu rządowego obracała się w granicach od 14 do 50; Komisja podniosła ją od 10 do 60% czystego spadku. Te najwyższe stawki odnoszą się tylko do spadków, przekraczających kwotę 20 milionów marek.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#NatanLoewenstein">Komisja liczyła się z możliwemi zarzutami, była świadoma tego, że nie tylko w warstwach posiadających, ale nawet w sferach obiektywnie rozpatrujących wszystkie zjawiska ekonomiczne, panują głębokie wątpliwości, czy Komisja nie poszła za daleko, czy przez wysokie stawki nie naraża wytwórczości, i gospodarki społecznej. Mimo to Komisja po skrupulatnem rozważeniu wszystkich argumentów, które przemawiały za i przeciw, doszła do przekonania, że powinna przedstawić Wysokiemu Sejmowi te wnioski, które są objęte jej projektem, bo w Komisji górował przedewszystkiem wzgląd na ciężkie potrzeby Skarbu Państwowego. Komisja świadoma była faktu, a zdaje mi się, że znajdzie pod tym względem aprobatę Wysokiego Sejmu, że okres dziejowy, który Polska obecnie przechodzi nie był dotąd W dziejach ludzkości znany, bo Polska ma nie tylko olbrzymie zadanie budowy Państwa, ale równocześnie odbudowy gospodarczej Polski i Warsztatów jej pracy. Wskutek tego społeczeństwo powinno o tem pamiętać, że w takiem położeniu jak obecne, obowiązkiem obywateli jest spieszyć ze wszystkiem co mają z pomocą Państwu krwią i mieniem, pracą i podatkami i że ten, kto w spadku dostaje majątek, jeśli część odda Państwu nie poniesie żadnej krzywdy, bo pracą swoją może ten ubytek uzupełnić; powinien pamiętać, że posiadanie nakłada obowiązki i że to co po przodkach odziedziczył własną pracą trzeba zdobywać na istotną własność.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#NatanLoewenstein">Przy tej sposobności Komisja wyraża nadzieję, że zarząd skarbowy ustawę tak głęboko Wkraczającą w dziedzinę gospodarczą zechce stosować oględnie i roztropnie, że Zarząd skarbowy pamiętać będzie o tem, że w nowoczesnem państwie, dla fiskalizmu dawnego państwa policyjnego nie ma miejsca, że obywatele nie mogą być przedmiotem eksploatacji zarządu skarbowego, lecz są podmiotem gospodarczej twórczości, źródłem siły podatkowej, która jest jedyną pewną podstawą dochodów Państwa i której podtrzymanie jest zadaniem rozumnej i roztropnej polityki finansowej. W tej nadziei imieniem Komisji zalecam wnioski jej Wysokiej Izbie do przyjęcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Kowalczuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefKowalczuk">Wysoki Sejmie! Przy rozważaniu ustawy o spadkach i darowiznach Komisja Skarbowo-Budżetowa z wyjątkiem 51 punktu przyjęła tę ustawę jednogłośnie. W punkcie zaś 51 obecnym, a rządowym 54, zdania były podzielone, mianowicie mniejszość Komisji wychodzi z tego założenia, że należy podtrzymać projekt rządowy, że opodatkowanie spadków i darowizn od tych obiektów, od których ten podatek nie został wymierzony dotychczas, powinno się cofnąć wstecz aż do 1 stycznia 1916 r. Przemawiała za tem sprawiedliwość; jeśli np. dwóch spadkobierców otrzymało spadek W 1916 r. i jednemu z nich wymierzono podatek w 1916 r., a on go zapłacił w walucie, która była w stosunku do obecnej przynajmniej 10 do 15 razy Więcej warta, jest rzeczą słuszną, jeśli ktoś spóźnił się z zapłaceniem tego podatku przez niewymierzenie przez Rząd, żeby podlegał już nowej stopie podatkowej, która jest o wiele wyższa, dlatego, że zastosowana jest progresja większa, niż to było w poprzedniej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JózefKowalczuk">Większość Komisji, a zwłaszcza sprawozdawca większości, wychodził z tego założenia, że jest to do pewnego stopnia, rzeczą słuszną, jednakże ze względów czysto formalnych nie należałoby sprawy tej cofać wstecz, gdyż żadna ustawa wstecz obowiązywać nie może. Tutaj nie można w ten sposób rozumować, że ta ustawa obowiązuje wstecz — albowiem podatek ten nie został jeszcze zapłacony i obecnie Rząd, który będzie wymierzał podatek od danego spadku, będzie tylko wymierzał podług tej ustawy, jaka obecnie istnieje, a nie podług dawnych ustaw, choć ktoś umarł w 1916, 1917 lub 1918 r.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JózefKowalczuk">Wreszcie powoływaliśmy się również już na praktykę Sejmu, który wielokrotnie uchwalał ustawy, działające wstecz i jesteśmy nawet przekonani, że i w przyszłości nie da się uniknąć, aby Sejm takich ustaw nie był zmuszony uchwalać.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#JózefKowalczuk">Z tych też powodów w imieniu mniejszości Komisji proszę o przyjęcie art. 51 w redakcji rządowej, która brzmi:</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#JózefKowalczuk">„Ustawa niniejsza wchodzi w życie piętnastego dnia po ogłoszeniu. Bardziej jednak stosowana wówczas jeżeli spadkodawca zmarł w czasie od 1-go stycznia 1916 r., a do dnia ogłoszenia niniejszej ustawy nie zapadła decyzja władzy skarbowej o należności podatku spadkowego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Mieczkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AdamFranciszekMieczkowski">Ja chcę zabrać głos w tej sprawie, którą przedmówca podniósł, że dana ustawa może obowiązywać wstecz. Chcę przestrzec, abyśmy podobnych precedensów na przyszłość nie używali. Bo rozumiem, jeśli wstecz obowiązuje ustawa, która ma jakąś podstawę zasadniczą, ale ja się pytam, jaka jest tu zasadnicza podstawa? Rząd przychodzi i powiada: jeśli opodatkujemy wstecz spadki od 1916 r., to Rząd będzie miał kilkadziesiąt miljonów dochodu. Albo, jak przed chwilą powiedziano, że ponieważ ktoś się spóźni z zapłaceniem podatku, przeto niech zapłaci więcej. Jeśli chodzi o tę zapłatę więcej, dlatego, że się ktoś spóźnił, to sprzecznem to jest z wnioskiem mniejszości, w którym jest powiedziane, jeśli: „do dnia ogłoszenia niniejszej ustawy nie zapadła decyzja władzy skarbowej o należności podatku spadkowego”.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AdamFranciszekMieczkowski">A jeśli decyzja już zapadła, czy zapłaci Więcej? Nie, zapłaci tyle, ile mu wymierzono. Otóż to jest błąd, bo niech on zapłaci więcej, ja się z tem zgadzam, ale W takim razie ustanówmy relację dla tych należności, które dawniej powinny być płacone, a więc w stosunku do marki — rubla, jaki był w roku 1916, powiedzmy, że tu byłoby trzeba więcej zapłacić, ale to nie znaczy, że mamy stosować dzisiaj nową ustawę.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AdamFranciszekMieczkowski">Słyszałem w Komisji w tej kwestii, że tutaj głównie będzie obciążona własność większa. Nie chcę wdawać się w to, kto zapłaci więcej, bo nie odróżniam obywateli, dla mnie obywatel czy większej własności, czy mniejszej, powinien podlegać jednakowym prawom, czy przepisom, jeśli mi kto mówi dzisiaj, że właściciel większy zapłaci więcej, to powiem, że właściciel większej własności zapłaci więcej wprawdzie, ale dotkliwość i niesprawiedliwość tej ustawy odczuje najwięcej właściciel własności mniejszej.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AdamFranciszekMieczkowski">Bo proszę Panów, to jest spadek, spadkom podlegają też i właściciele mniejsi. Jeżeli weźmiemy pozycję z rubryki ponad 100.000 mk. majątku, to dzisiaj jest to 10 morgów ziemi z zabudowaniami. Dzisiejszy właściciel 10 morgów nie sprzeda za 100 000 mk. I weźmy tę pozycję od góry do dołu, a zobaczymy, że i tych właścicieli dotyka ta ustawa. A gdzie tu sprawiedliwość? Jego sąsiad, który był w lepszych warunkach, nie został zniszczony, zdążył zapłacić dawną stawkę od do 12%, a dzisiaj ten zniszczony, lub ten, co w czasie okupacji niemieckiej nie chciał Niemcom zapłacić za spadek, dzisiaj od Rządu polskiego ma dostać w łeb? Bo trzeba było zapłacić Niemcom i byłby spokój. Czyż to będzie sprawiedliwość? czyż będzie zrozumienie, że ten zagospodarowany przedtem zapłacił niższą stawkę, a drugi za to, że jego majątek został zniszczony musi płacić stawkę wyższą? Gdzież tu sprawiedliwość?!</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#AdamFranciszekMieczkowski">A co najważniejsze, pytam się, dlaczego wzięto rok 1916, a nie 18, 17, 15 lub 14? Dlaczego nie Wzięto od początku wojny? Rok 1916 jest zupełnie dowolnie i z powietrza wzięty i nie ma podstawy. Dlaczegóż Więc rok 1916? Panowie, tak ustaw pisać nie można. Jeżeli weźmiemy 1916 rok, to dla sprawiedliwości trzeba cofnąć to rozporządzenie i dla tych, którzy już zapłacili stawkę i ich pociągnąć do dopłacenia. Wtedy będzie większa sprawiedliwość. Ja nie zapłaciłem, więc płacę większą stawkę, ale i ten, który już zapłacił, musi również dopłacić różnicę. Ministerium Skarbu ma możność te kilkadziesiąt milionów zdobyć, ma możność obszarników pociągnąć do płacenia, ale na zasadzie ustawy legalnej, że od dzisiaj obowiązuje taki czy inny podatek, ale nie, żeby wstecz miało się brać od niektórych. To jest niesprawiedliwość i my już słyszymy, że opinia publiczna jest bardzo podrażniona takiemi sztucznemi rzeczami.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#AdamFranciszekMieczkowski">Jest ogólna zasada, że prawo winno obowiązywać naprzód, a nigdy wstecz, tylko w drodze wyjątkowych okoliczności prawo może obowiązywać wstecz. Tutaj jednak wyjątkowe okoliczności nie zachodzą i dlatego przemawiam przeciw wnioskowi mniejszości i proszę Wysoką Izbę o głosowanie i przyjęcie ustawy tak, jak ją większość Komisji przyjęła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos na p. Moraczewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Panów, pozwolę sobie parę słów przemówić za wnioskiem mniejszości. Wbrew temu co powiedział mój poprzednik, uważając wniosek mniejszości za niesprawiedliwy, ja go uważam za zupełnie sprawiedliwy. Wniosek mniejszości brzmi, że w tych wypadkach, w których dochodzenie nie zostało przeprowadzone i nie został wyznaczony wymiar podatkowy, ma nastąpić wymiar wedle nowej ustawy od 1 stycznia 1916 r. Nie może tu być mowy zatem o obowiązywaniu tej ustawy w całem tego słowa znaczeniu wstecz. Ona obowiązuje w pewnych wypadkach, kasuje się dotychczasową ustawę, a wprowadza się nową, o ile spadek zaistniał od 1 stycznia 1916 r. i o ile od tego czasu wymiar nie został wyznaczony. Proszę wziąć pod uwagę, że ktoś, kto płacił podatek w 1916, 17 albo 18 r. płacił ten podatek spadkowy dobrą walutą, a dziś w 1920 r. płaci go walutą zdewaluowaną; jeżeli on dziś zapłaci 4 lub 5 razy tyle, ile zapłacił tamten 1 stycznia 1916, 17 albo 18 r. to on dziś zapłaci podatku spadkowego mniej, niż tamten. Dlatego twierdzenie, że to jest niesprawiedliwość, jest niesłuszne. Powinno się zażądać zapłaty podatku spadkowego ale w takiej samej walucie, w takiej samej jakości, w jakiej była w roku 1916, 17 i 18. Ponieważ takiej waluty niema, należy tę należność podnieść. Tutaj musi Sejm stanąć na stanowisku nie obrony Ministra ale obrony skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JędrzejMoraczewski">Waluta nasza spada z każdym dniem, a spada dlatego,...</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(P. Diamand: Niech żyje Pan Minister Skarbu!)</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JędrzejMoraczewski">... jeżeli mówić bez wszelkich obsłonek, że nie mamy wpływów z podatków i nie mamy eksportu. Wpływy z podatków i eksport musiałyby zatamować spadek waluty. I dlatego, proszę Panów, nie należy stać na takiem ciasnem stanowisku, że przy podatkach spadkowych, my robimy, coś niesprawiedliwego, tylko z całą bezwzględnością pociągnąć tych szczęśliwych spadkobierców, którym majątek uzyskany ze schedy i tak przychodzi bez ich współdziałania i bez jakiejkolwiek zasługi i stamtąd zaczerpnąć dla Skarbu Państwa to, co się Skarbowi Państwa należy. A należy mu się podatek skarbowy w walucie takiej, jaka była przed tym momentem, kiedy spadek zaistniał, ale nie w walucie dzisiejszej.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#JędrzejMoraczewski">Sądzę, że Wysoka Izba przychyli się do wniosku mniejszości i przywróci pierwotne brzmienie projektu rządowego, które na Komisji zostało obalone, a pierwotne brzmienie mówiło, że od 1 stycznia 1916 r. podatek wymierza się według nowej ustawy w tych wypadkach, w których dochodzenie nie zostało przeprowadzone i spadek nie został wymierzony.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#JędrzejMoraczewski">Ta sprawa ma także i pewną polityczną stronę. We wszystkich wydatkach Sejm ma skłonność do hojności. Przy uchwalaniu najrozmaitszych rzeczy nie pytaliśmy się nigdy, ile ta rzecz będzie kosztować. Nie pytaliśmy się wtedy, kiedy się tworzyło wojsko, nie pytaliśmy się wtedy, kiedy się robiło szereg zarządzeń i wtedy, kiedy się uchwalało wojsko przeszło rok temu, z tej samej trybuny zwracałem uwagę na to, że jak przyjdzie do płacenia za to wojsko, to Panowie będziecie mieli „węża w kieszeni”. Ja apeluję do Panów, żebyście kłam zadali moim przewidywaniom, żebyście „węża w kieszeni nie mieli”, w tej chwili kiedy chodzi o pokrywanie wydatków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#JędrzejMoraczewski">Mnie się zdaje, że dzisiejsza uchwała będzie miarodajną dla wielu ustaw podatkowych, które mamy przed sobą. Około 10, 15 ustaw jest w Komisji Skarbowo-Budżetowej, a prawdopodobnie drugie tyle zostanie w najbliższym czasie przedłożone Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#JędrzejMoraczewski">My musimy prowadzić taką politykę, ażeby o ile możności jak najwięcej wydobyć podatków dla Skarbu Państwa nie niszcząc ludności. Uważam, że uchwała dzisiejsza będzie miarodajną dla nastroju pod tym względem Sejmu i że to jest moment, bardzo ważny. Apeluję do Panów, ażebyście głosowali za wnioskiem mniejszości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma Pan Wiceminister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Proszę Wysokiego Sejmu o przyjęcie wniosku mniejszości, przywracającego pierwotną zasadę brzmienia projektu rządowego. Argumenty, które są tutaj przytaczane bynajmniej nie obalają ani słuszności tej zasady, ani też nie są czemś nowem, czemś, co jest tylko pewną koniecznością skarbową. Oczywiście Skarbowi chodzi o to, żeby dostać tę parę set milionów, które tą drogą może dostać. Ale tu grają rolę inne względy. Zasada, że prawo nie działa wstecz, tutaj nie znajduje zastosowania, dlatego, że ta zasada dotyczy w pierwszym wypadku tego, kto popełnił jakąś winę i nie może być karany z tego powodu, że ustawy w czasie, gdy tę winę popełnił, nie było. Następnie nie może dotyczyć praw nabytych na podstawie, których ktoś pewien akt zawarł i potem dopiero chciałoby się ten akt unieważnić na podstawie działania wstecz.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Z czem tu mamy do czynienia?</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Mamy do czynienia z wypadkiem, że jeszcze niema decyzji, jeszcze niema aktu prawnego władz skarbowych i w tym wypadku zupełnie śmiało można zastosować nowy podatek i w tem znaczeniu działanie wstecz ustawy, to jest działanie typowe w bardzo wielu wypadkach. Czyż my, jeśli wprowadzamy podatek od wzbogacenia się W czasie wojny, nie działamy wstecz, czy ci ludzie wiedzieli, że będą opodatkowani? Następnie wiele analogicznych podatków; podatek od zysków wojennych i inne, w tych wypadkach mamy też do czynienia z działaniem wstecz. Bo tutaj chodzi o względy skarbowe, walutowe i t. d.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Nie jest to nowość w ustawodawstwie, bo podobne rzeczy nieraz się przeprowadzało w ustawach. Jeśli chodzi o podatek spadkowy, to także zostało to rozstrzygnięte w reformie podatku spadkowego w Niemczech i tam nie wywołało krytyki, chociaż niewątpliwie w Niemczech zmysł prawny jest dostatecznie wyrobiony. Z tych wszystkich względów proszę Wysoką Izbę o przyjęcie wniosku mniejszości z tą poprawką, żeby w tym wniosku było zaznaczone, że ta zasada działania wstecz nie dotyczy postanowień karnych, t. j. artykułów 21 i 23, W których jest mowa o postanowieniach karnych, bo karać oczywiście nie można, ale można wymierzyć podatek już według Istniejącej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt więcej nie żąda, rozprawa wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma jeszcze sprawozdawca poseł Loewenstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#NatanLoewenstein">Wysoki Sejmie! Wszystkie argumenty, przytoczone obecnie przez szanownego sprawozdawcę mniejszości i poparte ku memu zdziwieniu, nawet przez pana wiceministra, zostały już w komisji omawiane, i mimo to znaczną większością Komisja doszła do przekonania, że należy zalecić Wysokiej Izbie uchwalenie brzmienia, przez komisję proponowanego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#NatanLoewenstein">To, co przedstawił Panom kolega Moraczewski, że groza finansowa wymaga uchwalenia działania wstecz tej ustawy, że nie możemy mieć „węża w kieszeni”, nie może się odnosić do artykułu 51. Komisja Skarbowo-Budżetowa nie miała chyba węża w kieszeni, skoro przedstawia taki projekt podatku spadkowego Wysokiej Izbie. Czy 60%-owy podatek majątkowy, czy to jest wąż w kieszeni? A czy nawet zwykłe stawki, jakie tu są, czy to są węże? Ze stron interesowanych twierdzą, że to jest wąż, który zdławić musi płacących podatki.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#NatanLoewenstein">Ale ta kwestia finansowa nic niema wspólnego z tym artykułem. Bo gdybyście Panowie powiedzieli, żeby stawki podwyższyć, żeby dochody były zwiększone, możemy na to się zdecydować, ale idzie o to, czy ta ustawa ma działać od dnia ogłaszania, czy działać wstecz i o to, czy ona równomiernie objąć ma wszystkich. Jaka chwila decyduje? Czy ta chwila kiedy urzędnik załatwia akt, czy to jest chwila, w której się jakieś prawo rodzi? To jest przypadek. Jeden akt prędzej wyjdzie, a drugi później. To nie jest chwila kiedy się rodzi jakieś prawo czy obowiązek. Chwilą decydującą jest otwarcie spadku. Jeśli dwóch ludzi tego samego dnia stało się spadkobiercami przez śmierć innej osoby i taki sam majątek odziedziczyli, to byłoby nierównością, niesprawiedliwością, ażeby jeden płacił sześć razy tyle co drugi, dlatego tylko, że urzędnik przypadkowo jeden akt załatwił wcześniej niż drugi. Gdyby Panowie wystąpili z żądaniem, ażeby ta ustawa działała w ten sposób wstecz, ażeby obejmowała wszystkie spadki, które otworzono po 1 stycznia 1916 r., to moglibyśmy o tem dyskutować, bo to byłaby ustawa, którą obejmuje czasokres wcześniejszy, ale nie działa wstecz, bo ona wszystkich równo traktuje. Ale jeśli to jest ustawa, jak proponuje Komisja Sejmowa, która nie znajduje zastosowania do wszystkich wypadków, do których się odnosi, a tylko do jednych, które są załatwione, nie ma być zastosowana, a do innych, które są jeszcze w toku ma być zastosowana to jest to nierównomierność prawa, niesprawiedliwość, która się zasadom prawnym sprzeciwia.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#NatanLoewenstein">I tutaj muszę wyrazić swoje wielkie zdziwienie, że Pan Wiceminister Skarbu z trybuny parlamentarnej twierdził, że to nie jest działanie wstecz i że to nic nie szkodzi, że to nie jest niesprawiedliwość. Tych marnych kilkakroć sto tysięcy marek, które Skarb Państwa będzie miał ewentualnie Więcej przez taką ustawę nic nie znaczą wobec faktu, że się naraża bezpieczeństwo prawne w Polsce. Każde państwo musi dbać o to, żeby miało zasady praworządne i żeby miało reputację praworządnego państwa. Ale jeśli każde państwo o to dbać musi, to stokroć więcej państwo, które dopiero się buduje, państwo takie, jak Polska, które zasadzie prawnej zawdzięcza swoje odrodzenie.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#NatanLoewenstein">Tę zasadę, na której opieraliśmy przeszło wiek cały, nasze wszystkie prace i wszystkie nadzieje, tę zasadę w chwili, kiedy została zniszczona, kiedy doprowadziła do tego, co było treścią naszych marzeń, mamy porzucić dlatego, że marne kilkakroć sto tysięcy marek Skarb Państwa może zasilić i dlatego, żeby w świecie całym nasi wrogowie mogli się powołać na to, że w Polsce wszystko wolno, co Sejm uchwala, raz tak, raz siak?!</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#NatanLoewenstein">Mojem zdaniem ten, kto doradza Wysokiemu Sejmowi powzięcia takich uchwał, szkodzi Skarbowi Państwa, bo my będziemy mieli więcej szkody, niż korzyści z tego.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#NatanLoewenstein">I dlatego z najgłębszem przekonaniem świadomy tego, że bronię nawet pieniężnych interesów Państwa i Skarbu proszę Panów o uchwalenie wniosku większości Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja wyczerpana, głosu nikt więcej nie żąda. A zatem możemy przystąpić do głosowania. Oprócz poprawek czysto formalnych, które przypuszczam bez głosowania są przyjęte, jest poprawka, którą odczytał p. Kowalczuk w imieniu mniejszości i która jest wydrukowana w druku Nr. 1763, na końcu jednak z tym błędem, że wypuszczone są słowa, które zaproponował wstawić p. Wiceminister Rybarski, to jest w trzecim wierszu wniosku mniejszości za słowami: „stosowana” powinno, być „z wyjątkiem art. 21–23”, to znaczy, że przepisy karne nie mają działać wstecz, ta poprawka brzmi: „będzie jednak stosowana z wyjątkiem art. 21–23, również wówczas, jeżeli spadkodawca zmarł w czasie od 1 stycznia 1916 r., a do dnia ogłoszenia niniejszej ustawy nie zapadła decyzja władzy skarbowej o należności podatku spadkowego”.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Chodzi tu o działanie wstecz ustawy pod względem podatku. Proszę tych Posłów, którzy są za poprawką posła Kowalczuka, aby powstali z miejsc. Biuro ma wątpliwości, po której stronie jest większość, musi zatem nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę tych Posłów, którzy są za poprawką p. Kowalczuka, aby weszli przez drzwi z napisem „tak”, inni przez drzwi z napisem „nie”.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Rezultat głosowania jest następujący: 87 posłów głosowało „tak”, 51 postów „nie”. Poprawka posła Kowalczuka jest przyjęta. Jako konsekwencję pociąga to za sobą konieczność wstawienia w art. 1 w trzecim wierszu od końca przed słowem „jest” słów: „oraz w art. 51”. Przypuszczam bez głosowania, że ta poprawka została przyjęta. Innych poprawek poza poprawkami stylistycznemi niema, a zatem uważam głosowanie en bloc za dopuszczalne. Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem całej ustawy en bloc, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Ustawa przyjęta w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(P. Osiecki: Prosimy o trzecie czytanie)</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Zaproponowano natychmiastowe trzecie czytanie. Nikt nie protestuje, głosu nikt nie żąda, bez głosowania mogę przypuszczać, na mocy rezultatu drugiego czytania, że i w trzeciem czytaniu ustawa została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Pozostała rezolucja w druku Nr 1773:</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#WojciechTrąmpczyński">„Sejm wzywa Ministerstwo Sprawiedliwości, aby niezwłocznie, nie czekając do czasu, w którym możliwe będzie wydanie jednolitej dla całego państwa ustawy, normującej całokształt prawa spadkowego lub choćby tylko całokształt spadkobrania z ustawy, opracował w porozumieniu z Komisją Kodyfikacyjną i przedłożył Sejmowi jak najrychlej projekt noweli, zawierającej:</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#WojciechTrąmpczyński">a) uchylenie prawa krewnych bocznych od stopnia piątego począwszy do dziedziczenia beztestamentowego,</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#WojciechTrąmpczyński">b) uchylenie przepisów prawa rosyjskiego, ustanawiających wyjątki od prawa kaduka, przysługującego Skarbowi Państwa”.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę tych Posłów, którzy są za rezolucją wniesioną przez Komisję, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do następnego 3 numeru porządku dziennego: Dalszy ciąg drugiego czytania „ustawy w sprawie tymczasowego ustroju władz szkolnych”.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Smulikowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JulianSmulikowski">Wysoki Sejmie! Expose p. Ministra Oświecenia Publicznego dało naprawdę tragiczny obraz stanu naszego szkolnictwa. Być może, że sprawozdanie to zwróci uwagę społeczeństwa na to, iż podstawową rzeczą, fundamentem naszego życia gospodarczego i kulturalnego jest szkoła i że Sejm winien zajmować się nią gorliwiej niż dotychczas. Szkolnictwo powszechne powinno być przedmiotem szczególniejszego zainteresowania Wysokiego Sejmu, jest ono bowiem podstawą całego ustroju szkolnego, a nie przesadzę, jeżeli powiem, że szkoła powszechna decyduje także o ustroju gospodarczym i politycznym, i że od niej uzależniony jest dobrobyt i kultura państwa i narodu. Tymczasem ze sprawozdania p. Ministra widzimy, że stan szkolnictwa powszechnego jest poprostu fatalny. Musimy sobie uprzytomnić, że teraz faktycznie niemal tego szkolnictwa powszechnego niema. Wiem, że twierdzenie to niejednemu może się wydać ryzykownem, może wydać się przesadzonem, jednakże stan jest tego rodzaju, że musi budzić bardzo poważne obawy u wszystkich obywateli kraju.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, fakt, że do szkół powszechnych na terenie b. Królestwa Kongresowego jest zapisanych jakieś 47% uczniów powinien wywołać zgrozę u wszystkich obywateli, miłujących kraj. Trzeba stwierdzić, że dzisiejszy stan rzeczy jest taki, że analfabetyzm, który w 50% zachwaszcza nasze życie gospodarcze, państwowe i kulturalne, stale powiększa się wskutek złej organizacji szkolnictwa powszechnego, wskutek apatji i dziwnej obojętności i społeczeństwa i wyraziciela tegoż społeczeństwa — Sejmu Ustawodawczego. Sejm po raz pierwszy dopiero ma możność debatowania nad szkolnictwem powszechnem. Sejm ludowy, ten Sejm, po którym wszyscy pionierzy wolnej, nowej myśli spodziewali się wytyczenia nowych dróg demokracji przez oświatę, ten Sejm z jakąś niesłychaną obojętnością i apatją odnosi się do spraw szkolnych i oświatowych. I dopiero dzięki chytrej taktyce sejmowej Komisji Oświatowej, która przy okazji ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych przemyciła i zmusiła niejako Sejm do wysłuchania debat szkolnych, jesteśmy w możności omówienia spraw szkolnych na terenie Sejmu. Ten fakt należy podkreślić, a równocześnie należy dążyć, ażeby ta rozprawa sejmowa rzeczywiście stanowiła początek i stworzyła precedens i tradycję w sejmach polskich, że ustawodawca powinien poświęcić baczną uwagę, że brak kontroli społeczeństwa i Sejmu Ustawodawczego tylko podtrzymuje marazm szkolny i apatję społeczną.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#JulianSmulikowski">Że moje wywody i moja pesymistyczna ocena rzeczy nie jest pozbawiona podstaw wystarczy przytoczyć ilość i jakość szkół na terenie b. Królestwa Kongresowego. Niewątpliwie, trzeba stwierdzić i podkreślić to, co powiedział p. Minister Oświecenia, że porównawczo do stanu szkół przedwojennego i w czasie wojny, w czasie objęcia przez Państwo Polskie rządów, stan ten poprawił się znacznie. Porównawczo wychodzi dobrze, faktycznie jednak należy stwierdzić, że wśród szkół na terenie b. Królestwa Kongresowego jest 90% jednoklasowych, a zatem szkół, które mają przeprowadzić przy jednym nauczycielu 7 lat nauczania. — jest to stan, który każdego fachowca, znającego wartość jednoklasowych szkół musi zatrwożyć, bowiem stwierdzono, że w tym ustroju szkolnym lata 5, 6, 7 roku nauki — są poprostu iluzoryczne, poprostu nie istnieją.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#JulianSmulikowski">Sprawozdanie, jakim dysponuje Rada Szkolna Krajowa, specjalnie zaś jeden z inspektorów krajowych p. Bruchnalski, który rzecz tę sumiennie badał na terenie Małopolski, wykazało, że w 5, 6 roku nauczania na terenie Małopolski, która dziś uchodzi poniekąd za perłę w szkolnictwie polskiem, zaledwie 5% uczniów zapisanych chodzi na naukę. A zatem wykazuje się, że 5, 6 rok nauczania jest poprostu fikcją. Proszę sobie wyobrazić i przenieść ten stan na teren tworzącego się szkolnictwa W b. Królestwie Kongresowem, gdzie szkół takich istnieje 90%, a zaledwie 0 5 Istnieje szkół o typie 6, 7 klasowym. Tę niechęć do szkół wieloklasowych, trzeba ze smutkiem stwierdzić, podtrzymuje społeczeństwo, zwłaszcza włościaństwo. Należałoby rozwinąć propagandę Wśród społeczeństwa 1 w tem zgadzam się zupełnie z posłem ks. Lutosławskim, ażeby wykazać, że celem szkół jest nie tylko nauka czytania i pisania, ale przygotowanie ucznia do życia, że szkoła ma również cele wychowawcze.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#JulianSmulikowski">Ministerstwo Oświecenia Publicznego stoi na stanowisku 7-letniej szkoły. Stanowisko to jest zresztą zgodne z opinią fachowego czynnika, t. j. nauczycielstwa, które u. r. na sejmie nauczycielskim, na którym brało udział nauczycielstwo wszystkich stopni, wszystkich b. zaborów, ustaliło 7-letnie nauczanie jako podstawowe. Ustalono, że w szkołach powszechnych ma być bezpłatna nauka powszechna. A jeżeli się mówi o 7-letniem nauczaniu, to trzeba to odróżnić od 7 klasowych szkół, ponieważ 7-letnie nauczanie może się odbywać przy jednym nauczycielu, dwóch i więcej. I właśnie 90% tych szkół, mianowicie 7-letniego nauczania, opiera się na systemie jednoizbowych szkół jednoklasowych.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#JulianSmulikowski">Jeżeli mowa o powszechności, to wyklucza ona to, o czem mówił wczoraj ks. Lutosławski, mianowicie wyznaniowe szkoły. P. ks. Lutosławski oświadczył się za szkołami wyznaniowemi. Proszę Panów abstrahuję w tej chwili od kwestii religijnej, ale z punktu widzenia państwowego, uważam stanowisko ks. Lutosławskiego i wszystkich tych, którzy stoją na stanowisku szkoły wyznaniowej za szkodliwe, powiedziałbym wręcz antypaństwowe.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(P. Gdyk: Nawet! Co za piękne zdanie. Warto je uwiecznić)</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#JulianSmulikowski">To jest tylko dalszy ciąg tradycji jezuitów w dziedzinę wychowania, którzy stworzyli odrębne wyznaniowe szkoły i odrębne stanowe szkoły, gdzie wychowywano obywateli polskich zupełnie osobno, kultywując separatyzm i wyznaniowy i stanowy. O ile jeszcze na terytoriach b. zaborów można było uwzględnić i zrozumieć wyznaniowe szkoły, jako antytezy i jako odczynnik na wynaradawianie, to dzisiaj należy to zmienić kategorycznie. Dziś jesteśmy we własnem państwie, W Państwie Polskiem i stanowisko nasze co do wyznaniowości w szkole musi być zupełnie inne. Dzisiaj nie jesteśmy w opozycji do Państwa, jesteśmy elementem państwowym i z tego źródła wypływają zgoła inne poglądy na kwestię wyznaniowości szkoły.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(A Gdyk: Wcale nie udany wykład. Głos: W pańskim świecie to się przyjmie)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#JulianSmulikowski">Dzisiaj sytuacja jest inna i każdy, kto wprowadza wyznaniowość szkoły wprowadza idee separatystyczne, odśrodkowe, nie państwowe, a nawet antypaństwowe.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Różne okrzyki. Głos: to jest conajmniej śmieszne)</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#JulianSmulikowski">Choćby z tego punktu widzenia państwowego wyznaniowość szkoły, dziś nie jest do utrzymania.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(Głos: Przeciwnie, utrzyma się)</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#JulianSmulikowski">Ks. Lutosławski stoi na stanowisku traktatu wersalskiego, który mniejszościom narodowym zapewnia tę wyznaniowość szkoły a zatem dziwnym zbiegiem okoliczności ks. Lutosławski i rabin Ton stoją na tej samej platformie. Z punktu Widzenia więc ogólnego należy wyznaniowość szkoły potępić i odrzucić jako nieuzasadniony postulat, a przyjąć ten program, który istnieje na terenie całej zachodniej Europy. Program Ministerstwa pod tym Względem jest niewątpliwy i jestem bardzo lojalny i stoję na stanowisku projektu Ministerstwa, projektu powszechności, który mojem zdaniem absolutnie wyklucza wyznaniowość szkoły, zwłaszcza, że za wyznaniowością szkoły kryje się jej klerykalizacja. Gdyby chodziło o inne elementy, to można to zrozumieć, ale nie ulega wątpliwości, że chodzi tu o klerykalizację szkoły.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#JulianSmulikowski">Jeśli o tem mówię, to nie wykluczam ani ja, ani mój klub potrzeby wychowania moralnego w Wysokiem tego słowa znaczeniu. Uważamy, że w Istocie w wychowaniu ten czynnik uczuciowy, moralny odgrywa decydującą rolę. Nie wykluczamy go i przeciwnie, gdyby rzetelnie przytoczyć opinię naszych wyborców, musielibyśmy powtórzyć skargi, jakie słyszymy, że właśnie nie kto inny, tylko duchowieństwo w wysokim stopniu zaniedbuje obowiązek wychowania religijnego. A że nie są to skargi nieuzasadnione, pozwoli ks. Lutosławski, że przytoczę obiektywną opinię człowieka, którego o liberalizm Panowie posądzić nie możecie, krajowego inspektora szkolnego ze Lwowa p. Bruchnalskiego, który w swoich sprawozdaniach przy objeździe szkolnym notuje zaniedbanie duchowieństwa na punkcie wychowania religijnego.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#JulianSmulikowski">Pozwoli p. Marszałek, że dla przekonania łaskawych Panów ośmielę się odczytać kilka cytat.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#JulianSmulikowski">Proboszcz miejscowy ze wsi X był do 12 listopada tylko 5 razy w szkole czteroklasowej i wtedy łączył wszystkie dzieci razem. W szkole I. był 4 razy. W szkole Z. nie był ani razu. W — U. nie był ani razu. Gdzieindziej w imieniu proboszcza i z jego polecenia uczył religii przez cały rok i podpisywał go w dzienniku lekcyjnym nauczyciel szkolny. Po pewnym nieporozumieniu proboszcz zerwał przyjacielskie stosunki z nauczycielem i od czasu owego aż do chwili obecnej dzieci nie uczą się religii, bo proboszcz nie przychodzi.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#JulianSmulikowski">A więc narzekania p. ks. Lutosławskiego, że nauczyciele świeccy wychowują dzieci niereligijnie, nie mają uzasadnienia, gdyż słyszymy narzekania pobożnych wyborców, że właśnie nauczyciele religii nie spełniają swoich obowiązków. Możnaby tutaj pod adresem ks. Lutosławskiego zastosować przysłowie: medice cura te ipsum.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#JulianSmulikowski">Szkoła powinna być obowiązkowa, na to się wszyscy zgadzają. Dekret o obowiązkowem nauczaniu otrzymał tu w Sejmie konstytucyjne zatwierdzenie. Na terenie Małopolski istnieje przymus szkolny, niestety ani ta obowiązkowość ani przymus nie są wypełniane, tak że młodzież wychowuje się po za szkolą i niemal na ulicy. Obowiązek i przymus, bowiem, nie jest możliwy do wypełnienia z przyczyn elementarnych, z tego powodu, że tysiące młodzieży nie mają ani odzienia, ani przyborów szkolnych, nie są odżywiane, słowem nie mają warunków potrzebnych do uczęszczania do szkoły i korzystania z niej. Zadaniem Ministerstwa Oświecenia byłoby zatem, ażeby w porozumieniu czy to z Ministerstwem Opieki Społecznej, czy to z odpowiedniemi instytucjami społecznemi doprowadzić do tego stanu, ażeby młodzież miała warunki chodzenia do szkoły powszechnej, ażebyśmy przy istniejących na papierze tysiącach szkół nie produkowali tysięcy nowych analfabetów.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#JulianSmulikowski">Przytem ważną przyczyną nieuczęszczania dzieci do szkół — jest licha administracja nasza. Należy stwierdzić, że jeśli chodzi o szkoły, nie można zauważyć wielkiego zapału Rządu do przyjścia im z pomocą. Jest faktem nie do zaprzeczenia, że podczas ubiegłej zimy zaledwie mały procent szkół był czynny z powodu braku opału. Jeśli krytykuję Wtem Rząd to muszę z równą krytyką odnieść się do samorządów I gmin, które nie czyniły wielkich wysiłków, ażeby tysiące dziatwy uchronić od próżniactwa, demoralizacji ulicy i nie czyniły nic, aby zapewnić szkołom opał. W Krakowie np. na 56 szkół przez całą zimę 54 szkoły były zamknięte. A zatem gmina dała przykład karygodnej lekkomyślności i lekceważenia swego obowiązku w stosunku do szkół.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#JulianSmulikowski">Na takim tle możecie teraz Panowie ocenić, co znaczą nawet najcenniejsze programy szkolne, które nam przedłożył p. Minister Oświecenia, gdy niema warunków rzeczowych do istnienia szkół, gdy szkoła nie jest opalana, gdy młodzież jest bez odzienia, nie odżywiana, gdy brak przyborów szkolnych, gdy przymus szkolny jest niewykonany i niewykonalny, wreszcie gdy gmina nie okazuje chęci do popierania szkoły. W takich warunkach; szkoły faktycznie u nas prawie że nie istniały; a zatem wszystkie programy są budowlą jedynie teoretyczną, nie mającą mocy realizacji w praktycznem życiu szkolnem.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#JulianSmulikowski">A jeśli już mówimy o programach, to niestety musimy stwierdzić, że w dzisiejszem szkolnictwie góruje program, polegający na werbalizmie — na słowach, słowach i jeszcze raz słowach.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#JulianSmulikowski">Niema tablic poglądowych, niema żadnych przyborów i pomocy szkolnych, niema nowoczesnej metody, któraby zmieniła kierunek wychowania. W dzisiejszem społeczeństwie, kiedy demokracja przyszła do rządów, metoda wychowania społecznego, wychowania szkolnego powinna się zgoła zmienić. Metodę Werbalną powinna zastąpić metoda wspólnoty pracy, kolektywnej pracy, metoda tworzenia gmin szkolnych, kooperatyw uczniowskich, wszystko to, co da pracę I powiększenie wydajności tej pracy i czyni obywateli pracowitymi członkami społeczeństwa. Metoda słowna do tych rezultatów doprowadzić nie może.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#JulianSmulikowski">Jakże zresztą wogóle może odbywać się nauka, kiedy niema budynków szkolnych? Te budynki szkolne, które już są, przedewszystkiem są niejako zastrzeżone dla wojskowości. Ilekroć wojskowość potrzebuje szpitali, lub magazynów, pierwsze jej kroki zwracają się do szkół powszechnych. Nadaremnie tutaj w rezolucjach i w dyskusji upominaliśmy się. ażeby szkoły zwolnić od najścia wojskowości. Niestety wszelkie opróżnienie szkół idzie z takim trudem i mozołem, że w Istocie ludziom opadają ręce, traci się nadzieję, ażeby w Państwie Polskiem ktoś mógł wygrać, jeśli chodzi o szkołę zabraną przez wojskowość. A tymczasem trzeba stwierdzić, że dzisiejszy stan szkół jest poprostu fatalny. Jeśli się mówi o złym stanie budynków, nie mówi się o Małopolsce. Czyni to takie wrażenie jakgdyby stan budownictwa szkolnego W Małopolsce był wyśmienity. Tymczasem tak nie jest. Jak na terenie Małopolski, tak i na terenie b. Kongresówki stan ten wymaga zasadniczej poprawy. Jeśli chodzi o Kongresówkę, to p. Minister stwierdził, że potrzeba 9.000 budynków szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#JulianSmulikowski">Ja dodam do tego jeszcze, że na 2077 budynków zaledwie 123 nadaje się do użytku szkolnego. Zatem wszystkie inne budynki należałoby poprostu zdemontować, jako nienadające się do tego, ażeby się w nich odbywała nauka szkolna. Nic dziwnego, że stałą i poprostu nieuniknioną chorobą nauczycieli szkół powszechnych jest gruźlica, na którą zapadają w tych złych i wilgotnych budynkach szkolnych. Jeżeli stan jest tak zły, to należy załamać ręce, iż nie widzimy żadnego wysiłku rządu dla zapobieżenia temu.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#JulianSmulikowski">Ministerstwo opracowuje papierowe projekty, programy budowania nowych szkół, a W Rządzie i Sejmie nie widać dążności do realizowania tych projektów. Niema żadnych zaczątków budowy szkolnictwa na terenie b. Królestwa Kongresowego, a już niema mowy o budowie nowych szkół na terenie Małopolski. Przeciwnie, mamy dowody, że Rząd pod tym względem dopuszcza się karygodnego niedbalstwa. Jeżeli chodzi o szkołę, to nie można zdobyć minimalnej, w porównaniu z innemi, sumy, na zakupienie jakiegoś budynku szkolnego. Dam taki przykład: we Lwowie rozpoczęto jeszcze przed wojną budowę szkoły średniej na fundamentach nowej poczty i teraz nie można zdobyć pieniędzy, ażeby budowę dokończyć. Gdy ósmemu gimnazjum wypowiedziano budynek, Rząd nie chciał kupić tego budynku za sumę l/a miliona koron. Z tego wynikł proces 1 obecnie Rząd z tytułu odszkodowania milsi zapłacić 1,5 miliona mk kosztów. Otóż taka jest polityka Ministerstwa Skarbu, gdy chodzi o szkolnictwo. Nic dziwnego, że doczekaliśmy się takiego smutnego stanu rzeczy jak to, że w poprzednim budżecie oświata stanowiła zaledwie 2% ogólnego budżetu. Ta niechęć Ministerstwa Skarbu przejawia się w każdej sprawie, gdy chodzi o wydatki na cele szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#JulianSmulikowski">O każde nowe seminarium, o każdy budynek, o każdą konsekwencję, płynącą z ustawowych obowiązków należy wprost staczać walkę z Ministerstwem Skarbu. Pan Minister Oświaty zakomunikował nam tutaj, że weszła w życie ustawa o urzędzie dyscyplinarnym. Tymczasem trzeba stwierdzić, że ta ustawa nie wchodzi w życie od roku na terenie Małopolski, dlatego, że p. Minister Skarbu, czy podobno Wiceminister p. Weinfeld pozwolił sobie skreślić sumę, potrzebną na zwołanie konferencji okręgowej, na której postanowienia tej ustawy miały być wykonane, sumę wynoszącą dwa miljony koron. A zatem p. Minister, czy p. Wiceminister stanął ponad wolę Sejmu, ponad uchwałę sejmową, mimo, że obowiązki urzędowe konferencji wypływały z obowiązków ustawowych, ustalonych przez Wysoki Sejm. Jest to ilustracja, z jaką niechęcią biurokratyczną, nazwałbym, z austriacką niechęcią, Ministerstwo Skarbu odnosi się do spraw oświatowych i szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#JulianSmulikowski">Jeśli chodzi o nauczycieli, to mam wrażenie, że wczoraj ks. Lutosławski posunął się w swojej metodzie krytyki zbyt daleko, bo aż do wglądania w sprawy osobiste nauczycieli. Ks. Lutosławski przyjął zasadę ks. Sobolewskiego, który podglądał, co poseł Daszyński je na obiad, on zaś niedyskretnie zaziera do alkowy małżeńskiej dyrektora seminarium. Uważam, że tej metody na trybunę sejmową Wprowadzać nie można. Nie można tu wprowadzać rzeczy osobistych jako rzeczy, któremi ma się zająć Sejm Ustawodawczy. Gdybym ja się trzymał tej metody, to opierając swój wniosek na tej samej podstawie, na tych samych przesłankach co ks. Lutosławski, mógłbym powiedzieć, że ludność nie powinnaby wielu duchownym pozwalać na naukę religii w szkołach. Ale ja się tej metody nie trzymam. Uważam ją za niedopuszczalną w życiu parlamentarnem i przeciwko takiej metodzie dyskutowania protestuję.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#JulianSmulikowski">Jeżeli mowa o szkolnictwie powszechnem, to nie można sobie wyobrazić tego szkolnictwa bez dobrze przygotowanego nauczycielstwa.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, uważam, że wykształcenie nauczycielstwa jest postulatem, którym Sejm i Rząd powinien się zająć przedewszystkiem. Należy bowiem stwierdzić, że w obecnej chwili mnóstwo niewykwalifikowanych, nieprzygotowanych sił nauczycielskich zostało przez Ministerstwo zatrudnione. Nauczycielstwo i społeczeństwo ustaliło mniejwięcej cenzus wykształcenia nauczycieli szkół powszechnych. Polega on na tem, że nauczyciel powinien po szkole średniej odbyć dwu-,trzyletnie zawodowe kursa, że jego wykształcenie powinno zbliżyć się do wykształcenia uniwersyteckiego, że dopiero przygotowany 1 wykształcony nauczyciel może urząd swój sprawować.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#JulianSmulikowski">Niestety, projekt ministerialny idzie In minus, przewiduje 5-cioletnie wykształcenie nauczycieli, przytem forma lub wykształcenie od zawodowego nie jest odłączone, tak, że nie mamy gwarancji, iż seminarja nauczycielskie, stworzone podług projektu Ministerstwa, dadzą nam nauczycieli dobrze przygotowanych do spełnienia swego zawodu. A już z całą stanowczością należy potępić system tworzenia kursów dla osób, które nie uczęszczały do seminarjów nauczycielskich. Na terenie Małopolski stworzono wprost wylęgarnię kursów dla niewykwalifikowanych nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#JulianSmulikowski">Na żądanie komisarza ziem wschodnich podobno przy pewnej licencji I przy cichej zgodzie Ministerstwa Oświaty odbywają się kursy 8-tygodniowe. Według anonsów, które czytaliśmy w dziennikach, na te 8-tygodniowe kursa mogą się zgłaszać wszystkie osoby, mające dobre chęci. A zatem powraca się do starej metody konserwatywnej, która zadawala się tem, że jeżeli organista, kościelny lub siostrzyczka umieli czytać i pisać, to zupełnie wystarczało do sprawowania obowiązków w szkole. Przeciw takim kursom musimy z tego miejsca energicznie zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#JulianSmulikowski">Jeżeli mowa o nauczycielach z kresów, to właśnie gdzie, jak gdzie, ale na kresach trzeba najbardziej przygotowanych nauczycieli. Nie wykluczam tego, że z pośród ludzi nawet nieprzygotowanych fachowo mogą się znaleźć wyjątkowe jednostki, które misję oświatową mogą należycie, spełnić. Ale poza temi wyjątkowemi jednostkami, jeżeli tę sprawę generalizuje się, jeżeli masowo produkuje się takich nauczycieli, to tem nie daje się gwarancji, że oświata rozwinie się na terenach kresowych, ale przeciwnie, musimy wnioskować, że wartość tej oświaty będzie minimalna, że albo nie będzie żadnych rezultatów, albo takie, że analfabetyzm stanie się zjawiskiem powszechnem.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#JulianSmulikowski">Zwracam uwagę na anormalne stosunki, które zaistniały na kresach od czasu mianowania p. Zarzeckiego. Ks. Lutosławski stwierdził, że wszystko to, co się dzieje na terytorium kresów wschodnich, dzieje się w myśl pewnych intencji politycznych.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski: Nie wszystko!)</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#JulianSmulikowski">I pod tym względem zgadzam się zupełnie z ks. Lutosławskim tylko nie wiem, czy zgodzilibyśmy się na to, w myśl jakiej mianowicie intencji politycznej? Otóż ja stwierdzam, że na terenie szkolnictwa kresowego powołuje się inspektorów, należących tylko do jednego obozu politycznego, mianowicie do obozu, do którego właśnie ma szczęście należeć ks. Lutosławski. Kto nie należy do Narodowej Demokracji, ten na terenie kresów wschodnich inspektorem szkolnym nie zostanie. Tak jest w istocie i mógłbym służyć nazwiskami; niemal wszyscy są to właśnie członkowie Narodowej Demokracji, powołani przez p. Zarzeckiego. A zatem niesłusznie się oburza ks. Lutosławski na te Intencje polityczne, które wprowadzono na tereny tak sporne i odpowiedzialne, jakimi są kresy. I trzeba stwierdzić, że kto jak kto, ale narodowi demokraci — nie chcę wchodzić na teren partyjny, tylko powiedzieć to, co ściśle dotyczy sprawy szkolnej — na terenie ludności mieszanej najmniej nadają się do sprawowania obowiązków szkolnych, ci narodowi demokraci, którzy weszli z b. Galicji Wschodniej, gdzie walka narodowościowa była tak ostra i silna i którzy mają w sobie zarzewie i żądzę odwetu w stosunku do innych narodowości. Przeciw takiej polityce szkolnej na terenie kresów musi my bardzo stanowczo zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#JulianSmulikowski">Jeśli już mówimy o stosunku do mniejszości narodowej, to i stosunek do Wschodniej Małopolski nie jest idealny. Zapanowały tam dziś takie stosunki, że istnieje tam rząd W rządzie. Powstały tak zwane organizacje narodowe, które sobie przywłaszczyły prawa rządu. Na tle tak zwanych śledztw i badań rehabilitacyjnych odbywają się porachunki osobiste tak w stosunku do nauczycieli Polaków, jak i do nauczycieli Ukraińców. Rozumie się, że musimy być z całą czcią dla tych nauczycieli, którzy w najstraszniejszych stosunkach i warunkach inwazji ukraińskiej nie podpisali deklaracji pełnienia obowiązków dla Ukrainy. Ale z drugiej strony jest wielu szanownych patriotów i działaczy narodowych z pośród nauczycieli, którzy zrobili to pod przymusem, nieraz ze względów taktycznych i kurtuazyjnych. Otóż władze szkolne oddały sąd nad tymi nauczycielami organizacji narodowej, która sądzi nieraz na podstawie lekkomyślnego podejrzenia, a nawet porachunków partyjnych i osobistych i od razu zalicza ludzi do tej grupy nauczycieli, którzy ze względu na dobro Państwa Polskiego nie nadają się do pełnienia obowiązków szkolnych. Nadużycia tych organizacji narodowych, które nazywają się nie bez słuszności, sowietami narodowemi, są poprostu nie do zniesienia. Zdarzały się wypadki, że władze szkolne otrzymywały akt rehabilitacyjny nauczyciela, że nie popełnił żadnej winy i nakazywały wypłacić mu należną płacę, natomiast urzędnik odmawiał płacy nauczycielowi, mówiąc, że organizacja narodowa nie zgodziła się, ażeby p. X albo I wypłacić odpowiednie pobory. To są stosunki anarchiczne na terenie normalnego organu państwowego, a tembardziej, szkodliwe na terenie organizacji szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#JulianSmulikowski">Muszę również tu podkreślić krzywdę jaką ponosi szkolnictwo powszechne wskutek małej energii Ministerstwa Oświecenia w tworzeniu nowych typów gimnazjów średnich. Ustaliliśmy, że mają być siedmioletnie szkoły. Dążymy do tego, ażeby każdy uczeń, każde dziecko kończyło siedmioletnią naukę i ażeby po siedmioletniej nauce dziecko to mogło przejść do pierwszej klasy nowego typu gimnazjum pięcioletniego. Otóż jak się dzieje? Ministerstwo ten siódmy rok nauki poprostu paraliżuje, czyni go martwym, mianowicie dąży do tego, ażeby po sześciu latach nauczania uczeń mógł przejść do gimnazjum. A zatem siódmy rok nauczania będzie, jak zaznaczyłem martwym, będzie przyznany dla słabszych uczniów, nie będzie się wiązał z całokształtem wykształcenia obywatela, jakie powinien otrzymać. Po siedmiu latach powinien on iść albo do szkoły zawodowej, albo do gimnazjum; a tymczasem brak takich gimnazjów wstrzymuje rodziców do posyłania dzieci do wyższych klas szkół powszechnych, tembardziej, że to szkolnictwo polskie, jeśli chodzi o Małopolskę, co do wyższych klas, dotąd prawie że się nie organizuje.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki)</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#JulianSmulikowski">Przy tem, jeśli chodzi nam o to, aby szkolnictwo polskie prosperowało, musi być odpowiedni nadzór szkolny, a projekt tymczasowy ustawy, który mamy uchwalić, przeniesie cały ciężar na inspektorów szkolnych. Inspektor szkolny jest niewątpliwie jednym z najważniejszych czynników w szkolnictwie i od jego energii, od jego inicjatywy, od jego zdolności i uczciwości zależy, aby szkolnictwo prosperowało, i ażeby nauczycielstwo pracowało dla szkół sumiennie i z pożytkiem. Niestety dobór tych inspektorów nie odbywa się w sposób, któryby dawał nam gwarancję, że będą oni umieli postawić szkolnictwo na odpowiedniej wyżynie. Inspektorowie obejmują zazwyczaj ten urząd nie dość przygotowani do swego zawodu.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#JulianSmulikowski">Poziom moralny inspektorów, obiektywnie trzeba to stwierdzić, na terenie b. Królestwa Kongresowego jest dość wysoki, w przeciwieństwie, zupełnie szczerze to mówię, do Małopolski, gdzie poziom ten jest poniżej wszelkiej krytyki. Ale dzisiejszy sposób urzędowania inspektorów jest taki, że go unieruchomią, a Inspektorowie nie spełniają swoich funkcji właściwych, nie są pedagogami, ale stają się urzędnikami administracyjnymi, załatwiają kawałki urzędowe, nadsyłane im z Ministerstwa, wypłacając listy płac nauczycielskich i t. d. Jest faktem, że inspektorowie, tylko w minimalnej ilości nadzorują szkoły i badają stan szkół w swoim powiecie. Przeważnie nie mają na to czasu i możności.</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#JulianSmulikowski">Jest obowiązkiem Rządu przyjść z projektem, a obowiązkiem Ministerstwa Skarbu poprzeć ten projekt, W tym kierunku, ażeby cala administracja biurowa spoczywała w ręku urzędników, ażeby odpowiedni kredyt otworzyć tak, ażeby inspektorowie byli naprawdę pedagogami, ażeby mieli możność naprawdę lustrować szkolnictwo na terenie swego powiatu.</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#JulianSmulikowski">Na terenie Małopolski rzecz ta przedstawia się jeszcze gorzej. Starzy inspektorowie, którzy byli przeważnie angażowani na podstawie założeń politycznych i administracyjnych jako znakomici agitatorzy wyborczy każdego będącego przy rządzie stronnictwa. Przykładano do nich takie kryterium, gdy miano powoływać ich na urzędy, że inspektor musi wykazać, iż jest w stosunku do nauczycieli niekoleżeński, że nie respektuje przesądu o solidarności nauczycielskiej, koleżeńskiej, że wogóle nie brzydzi się donosicielstwem. Z takiego założenia wychodząc, powoływano jednostki na urzędy inspektorów w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#JulianSmulikowski">I oto z wielkiem zdziwieniem dowiadujemy się, że Ministerstwo Oświecenia urządza zjazd inspektorów w Małopolsce. Rozumiem to, gdyby ten zjazd był pożegnalnym, rozwiązującym stosunki rządu z inspektorami austriackimi, którzy pod względem moralnym w wielkiej części, biorę odpowiedzialność za te słowa, nie wykazali solidarności i przestrzegania najprymitywniejszych zasad etyki. Otóż Ministerstwo urządza zjazd inspektorów, na którym przedstawia swój bardzo sympatyczny, daleko idący program organizacji szkolnej, co można uważać niejako za petryfikacje tych inspektorów szkolnych na dotychczasowych urzędach. Przyznaję, że ten zjazd inspektorów, chociaż dochodzą głosy, że Ministerstwo nie szczędziło tam gorzkich uwag, wywołał wielkie zaniepokojenie sfer społecznych w Małopolsce, bo niejako wygląda na akt udzielenia tym ludziom możności ekspiacji za poprzednie czyny i rozpoczęcia zawodu na nowo.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#JulianSmulikowski">I dlatego nie zdziwiłem się wcale, gdy po tym zjeździe przeczytałem okólnik jednego z inspektorów, który zachęcał nauczycielstwo do pracy, prosił, ażeby mu więcej łapówek nie dawano...</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#JulianSmulikowski">... i apelował, ażeby zaniechano dostarczania mu prezentów. I uważając się dostatecznie wyspowiadanym przez p. szefa Gąsiorowskiego, on, marnotrawny syn, on, dawny agitator za pożyczką austriacką rozpoczyna chlubne życie na terenie Państwa Polskiego! Przeciw takiemu utwierdzaniu tych ludzi na stanowiskach inspektorskich stanowczo musimy zaprotestować i domagać się rewizji stosunków, panujących w dzisiejszym zarządzie szkolnym i na terenie Małopolski.</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#JulianSmulikowski">A tymczasem, muszę podkreślić że nauczyciele i społeczeństwo w Małopolsce straciło wszelką nadzieję, żeby poprawa w tym kierunku pójść mogła. Dawny system nominowania inspektorów odbywa się i dzisiaj. System ten polega na tem, iż na podstawie bileciku jakiegoś dygnitarza rada szkolna przyjmuje nauczyciela na trzymiesięczną praktykę biurową. Podczas trzech miesięcy praktyki biurowej nauczyciel nabywa prawa objęcia posady inspektora. I jesteśmy świadkami, że jakkolwiek oświata w Małopolsce należy do zakresu działania p. Ministra Oświaty, ten system trwa dalej.</u>
          <u xml:id="u-17.49" who="#komentarz">(Głosy: Wszystko co było najgorsze w Małopolsce przeniosło się do Kongresówki)</u>
          <u xml:id="u-17.50" who="#JulianSmulikowski">Jest to znana historia, że dobiera się ludzi nie światłych, nie przygotowanych fachowo, ale mających protekcję. Jest znaną historią, że pewien marszałek kraju zalecał kandydata na inspektora, zdaje się p. Bobrzyńskiemu. P. Bobrzyński odpowiedział, że nie może go powołać na inspektora, bo jest on, jak wieść niesie, skończonym matołkiem. Na to p. marszałek odpowiedział: Panowie macie tylu inspektorów matołków, że możecie jeszcze jednego matołka przyjąć. Otóż to był system dobierania matołków na stanowiska inspektoratów, i tenże sam referent, który dawniej dobierał inspektorów, dziś także mianuje rozmaitych kandydatów Według starego i wypróbowanego klucza, a temsamem odbiera nadzieję, ażeby stosunki w nadzorze szkolnym na terenie Małopolski zmieniły się na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-17.51" who="#komentarz">(Głos: Kto to jest?)</u>
          <u xml:id="u-17.52" who="#JulianSmulikowski">Jest to nie pedagog, ale urzędnik namiestnictwa, radca Niesiołowski.</u>
          <u xml:id="u-17.53" who="#JulianSmulikowski">Jeśli chodzi o Radę Szkolną Krajową, jak przysłowie powiada: „de mortuis nihil nisi bene”. Dlatego może Panowie nie byli często świadkami, żebyśmy atakowali Radę Szkolną Krajową. Sądziliśmy, że Rada Szkolna Krajowa jest naprawdę „mortua” czy „moritura”. Tymczasem pokazuje się, że to jest hydra, że choć jej się jedną głowę utnie — druga wyrasta, i krajowa Rada Szkolna wprowadza swój dawny system. Choć na jej czele stoi obecnie p. Sobiński,...</u>
          <u xml:id="u-17.54" who="#komentarz">(Głos: Co ją umacnia?)</u>
          <u xml:id="u-17.55" who="#JulianSmulikowski">... delegat Ministerstwa, człowiek, któremu żadne stronnictwo polityczne poważnych zarzutów uczynić nie może, człowiek najlepszej woli, pedagog, znający szkolnictwo, i rzeczywiście bardzo pożytecznie pracujący w zakresie własnym, ale człowiek, który jest spętany mechanizmem Rady Szkolnej Krajowej, złożonej z dawnych urzędników austriackich Namiestnictwa i którzy niezależnie od jego woli i chęci każdą myśl i ustawę, jaką Sejm nawet uchwali, przerabiają na swój sposób. Mógłbym przytoczyć szereg przykładów, że Rada Szkolna Krajowa zmienia sobie postanowienia ustaw sejmowych. Gdy np. ustawa z dn. 27 maja przewiduje nauczycieli stałych i tymczasowych, Rada Szkolna Krajowa stworzyła sobie 3 tytuły: nauczycieli stałych, ustalonych i tymczasowych. Gdy ustawa np. poleciła zamężnym nauczycielkom dzietnym wypłacić wyższy dodatek na mieszkanie, Rada Szkolna uznając, że taka uchwała Sejmu jest nonsensem, skreśliła ten dodatek, i trzeba było dopiero dołożyć starań i zwrócić uwagę p. Sobińskiego, któremu administracyjne te czynniki ciągle takie figle wyrządzały, ażeby te rzeczy unieważnić.</u>
          <u xml:id="u-17.56" who="#JulianSmulikowski">Gdy np. Wysoki Sejm z dn. 18 grudnia uchwalił automatyczny awans nauczycieli do VI kategorii płac, Rada Szkolna Krajowa uzależniła ten automatyczny awans od wniosku Rady Szkolnej okręgowej, a zatem zniosła zupełnie automatyzm i znowu trzeba było pewnych starań, ażeby te rzeczy przyprowadzić do właściwego stanu.</u>
          <u xml:id="u-17.57" who="#JulianSmulikowski">I mógłbym przytoczyć długi szereg dowodów, jak te czynniki administracyjne w zasadach szkolnych działają na złość Ministerstwu Oświecenia, delegatowi tego ministerstwa; pewni, że likwidacja Rady Szkolnej Krajowej pociągnie się jeszcze długie, długie lata.</u>
          <u xml:id="u-17.58" who="#JulianSmulikowski">Choć więc stronnictwo, do którego mam zaszczyt należeć, nie zachwyca się projektem o ustroju władz szkolnych, niemniej musimy podkreślić, że jedno będzie dobre: że Rada Szkolna Krajowa nareszcie będzie zniesiona, szkolnictwo uwolnione od czynników administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-17.59" who="#JulianSmulikowski">Projekt tymczasowy, jako tymczasowy, nie może zadowolnić stronnictwa, do którego mam zaszczyt należeć, usuwa bowiem czynniki obywatelskie i fachowe. Ażeby nie było nieporozumień, muszę powiedzieć, że czynniki obywatelskie, jak dotąd nie złożyły egzaminu dojrzałości z wielkiego zainteresowania się szkolnictwem, z umiejętności przeprowadzenia spraw szkolnych i wogóle z troski o dobro szkoły powszechnej i szkolnictwa. Mimo to uważamy, że władza szkolna będzie taką szkołą życia, będzie szkołą wyrabiania się obywatelskiego i zbliżania mas ludowych do szkolnictwa. Tem lepiej to się będzie działo, jeżeli ustrój administracyjny zostanie zmieniony, oparty na szerszych podstawach, jeżeli wybory do gmin będą powszechne, i jeśli część atrybucji, które posiada dziś Rada Szkolna przerzuci się także na gminy miejskie, wyraźnie to podkreślam, miejskie, które jako większe skupienia, łatwiej potrafią niektóre problematy szkolne rozwinąć.</u>
          <u xml:id="u-17.60" who="#JulianSmulikowski">Dotychczasowe bowiem opieranie budowy świadczeń szkolnych na gminach uważam ze względu na dobroć szkoły za rzecz szkodliwą i niebezpieczną. Mianowicie jest to pole do rozpętania szkodliwej demagogii przeciw szkołom. Jesteśmy świadkami, że jeżeli chodzi o zrealizowanie ustawy z dn. 27 maja, gdzie gminy mają dać pewne świadczenia, niektórzy panowie koledzy posłowie używali właśnie tej ustawy, jako dobrego pretekstu do rozpętania niskich instynktów u ludu i do rozszerzenia niechęci do szkół i nauczycieli. Mamy takie dowody i fakty, że po wiecach ludowych zajeżdżali chłopi i odbierali szkołom i nauczycielom drzewo i opał. Z tego wynika wniosek, ażeby cały ciężar świadczeń rzucić nie na gminę, ale na państwo, a gmina będzie uczestniczyła o tyle, o ile odpowiednie ustawa podatkowa nałoży i rozłoży ten ciężar, ale tak, że nie będzie uwidocznione, iż kwota ta obciąża gminę z powodu wydatków na szkolę. To jest konieczne przy tym niskim stanie kulturalnym wielkich mas naszego ludu włościańskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.61" who="#JulianSmulikowski">Uważając zatem, że projekt tymczasowy (może być, że jest złem koniecznem), jest niewystarczający, że jakkolwiek wprowadza pewną decentralizację i unifikację szkół w trzech zaborach, jednak nie zainteresowuje całego społeczeństwa, nie korzysta z pomocy z czynników fachowych, które przy ogólnej apatii społeczeństwa, stać się mogą jedynemi informatorami w dziedzinie spraw szkolnych i nauczycielskich, wyrażamy zaopatrywanie, że Rząd powinien przyjść z pełnym projektem ustawy o ustroju szkolnictwa; projekt tymczasowy zadowolić nas nie może. W myśl tych intencji zgłaszamy rezolucję, na wypadek, gdyby Sejm stanął na stanowisku referenta, treści następującej: „Sejm wzywa Rząd, ażeby przedłożył w pierwszej połowie 1921 r. projekt ustawy o pełnym ustroju władz szkolnych”.</u>
          <u xml:id="u-17.62" who="#komentarz">(Na lewicy brawo)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Pietrzyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefPietrzyk">Wysoka Izbo! Jeśli mamy mówić o szkolnictwie, to przedewszystkiem musimy zatrzymać się na ekspose p. Ministra Oświecenia. Otóż ekspose to może było przeciwieństwem tego, co Ministerstwo zrobiło. Wiadoma rzecz, że wiele rzeczy poprawiło, się, ale p. Minister Oświecenia jest może bardziej teoretykiem, niż praktykiem, i raczej pasowałaby więcej p. Ministrowi nazwa Ministra szkół powszechnych, a częściowo średnich, ale nigdy Ministra Oświecenia.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JózefPietrzyk">Poza pracą biurową, może bardzo mozolną, intensywną, niewiele więcej zrobiono i tak, jak dużo miejsca p. Minister poświęcił szkolnictwu powszechnemu, nieco mniej średniemu, a bardzo niewiele wyższemu, tak też i w praktyce jest. To znaczy odpowiednio do tego temi szkołami Ministerstwo się zajmuje. I tak jak p. Minister w swojej mowie potraktował szkoły zawodowe tak jest i w praktyce. Nic dziwnego, że taki stan szkolnictwa musi nas napawać obawą, że znajdziemy się w sytuacji bardzo przykrej, a może i trudnej. Narzeka się, że brak fachowców, brak ludzi wykwalifikowanych, ale niewiele robi się w tym kierunku, żeby ludzi tych wykwalifikować, dlatego nie jest to propagowanie oświaty, lecz wypracowywanie w pokoiku projektów. To może byłoby dobre w państwie, które oddawna prowadzi samodzielny żywot, ale nie W państwie nowem, które się tworzy.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JózefPietrzyk">Krótko powiem o szkolnictwie powszechnem. Wiadoma rzecz, że trudno zaradzić złemu stanowi budynków i nie dziwię się, że Ministerstwo w tym kierunku mało zrobiło. Nieco łatwiej było zaradzić innym potrzebom, jak potrzebie różnych przyborów i materiałów niezbędnych przy nauczaniu. I tu Ministerstwo już daleko mniej zrobiło.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JózefPietrzyk">Wszyscy przypominamy sobie, jak ze trzy razy trzeba było kołatać W Wysokim Sejmie o to, ażeby nauczycielstwo dostało pensję i ledwo po wielu debatach uregulowano tę sprawę. Trudno wymagać od ludzi, którzy nie otrzymują wynagrodzenia, ażeby należycie zajmowali się wychowaniem młodzieży. Ci ludzie też potrzebują jeść. Ministerstwo do tego przywiązuje najmniejszą wagę, zostawiło to łasce Ministra Skarbu, który, jeśli miał dobrą wolę, to płacił; najczęściej urzędnicy niezbyt przychylnem okiem spoglądali na nauczycielstwo ludowe i z tego powodu sprawa szła w zaniedbanie.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JózefPietrzyk">Jeśli chodzi o obowiązkowość nauczania, to trudno tu użyć tego wyrazu, raczej „łaskę nauczania” można tu lepiej zastosować, aniżeli „obowiązek”. Nie mówię już o tem, że w naszych masach niema poczucia obowiązku posyłania dzieci do szkoły, ale i Ministerstwo w tym kierunku nic nie zrobiło, ażeby zmusić ludzi nieuświadomionych, by posyłali dzieci do szkoły.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Głos I nauczycieli do uczenia)</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JózefPietrzyk">Jeśli chodzi o kontrolę nad nauczycielami, to i to nie jest przestrzegane. Muszę jednak podkreślić, że nauczycielstwo wywiązuje się o ile możności nieźle ze swoich obowiązków, z drobnemi wyjątkami.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JózefPietrzyk">W nauczycielstwie początkowem mamy taką historię, jak rady szkolne, które są naprawdę komedią. Czyż jakiekolwiek obowiązki one wykonywają, czy jakiekolwiek ciężary ponoszą? Tyle tylko, że na papierze istnieją. Projekty wypracowane w pokoiku, za daleko odbiegają od życia i dają taki rezultat, że nauczyciel staje się bardziej biuralistą niż wychowawcą.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JózefPietrzyk">Pomijam ten szczegół, że w Małopolsce W wielu miasteczkach nauczyciele ludowi nie mają możności brania udziału w życiu społecznem, co jest objawem bardzo niepożądanym i niewskazanym. Uważam, że nauczyciele ludowi powinni odgrywać ważną rolę. Ksiądz i nauczyciel na wsi, to dwie osoby, które mają rolę poważną do spełnienia. Tymczasem mamy wiadomości z Przemyśla i okolic, że te rzeczy tam się inaczej przedstawiają.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JózefPietrzyk">Przejdę stopniowo do szkolnictwa średniego. O szkolnictwie średniem z większe m przerażeniem muszę mówić, bo tam Ministerstwo wprawdzie upaństwawia niektóre szkoły średnie, ale za to więcej tych szkół średnich zamyka. Może być, że to jest i dobre, że szkoły złe muszą być zamknięte, ale tego nie można tak stosować, jak pan Minister sobie wyobraża: „Złe szkoły zamknąć, a dzieci niech idą może świnie paść”. Otóż taką metodę zastosował p. Minister w wielu wypadkach, jak w Ozorkowie i jak to w dniu wczorajszym słyszeliśmy w Warszawie, względem szkoły p. Korzeniowskiego. Nie chcę bronić tych szkół i poziomu ich, bo rozumiem, że poziom szkół musi być wysoki, ale z drugiej strony p. Minister Oświecenia nie powinien troszczyć się o to, czy dana szkoła właścicielowi przynosi zysk; o ile zamyka szkołę, to przedewszystkiem powinien się zatroszczyć, co się stanie z dziećmi, które do niej chodzą. Tymczasem p. Ministra więcej obchodzi lokal, który będzie można zdobyć, aniżeli co się z dziatwą stanie, gdy się szkołę zamknie. Wczoraj delegacja rodziców przedstawiła nam sprawę szkoły p. Korzeniowskiego, gdzie już zgóry ułożono co się będzie w tym lokalu mieścić, a 800 dzieci — to głupstwo; pośród nich jest 200 synów włościańskich — ale poziom szkoły jest za niski — niech raczej chodzą do szkoły rzemieślniczej, handlowej czy innej. O tych zaś szkołach rzemieślniczych i zawodowych Ministerstwo mówi jak najmniej i jak najmniej w tym zakresie robi. I dlatego nie to powinno być ważne, że szkoły trzeba zamknąć, ale to, że takie szkoły trzeba ulepszyć.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#JózefPietrzyk">Jeśli chodzi o dbałość Ministerstwa, ażeby lokale przeznaczone kiedyś już na szkoły i w których odbywały się lekcje, odzyskać, to tutaj Ministerstwo Oświecenia nie wiele robi. Np. we Włocławku, gdzie jest budynek dawniej budowany na szkołę; wojsko zajęło go pod szpital rzekomo na trzy miesiące, po ich upływie przedłużono termin na drugie 3 miesiące, a przecież jest to gmach, specjalnie budowany na szkołę.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#JózefPietrzyk">Niemcy potrafili sobie szpital urządzić w gmachu, zdaje się monopolowym.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#JózefPietrzyk">Natomiast nasze władze po roku nie tylko nie odzyskały tego lokalu na szkołę, ale przeciwnie nawet zniszczyły ten lokal. To jest troska o szkolnictwo średnie. Wszystkich tych szkól nie będę wyliczał, bo nie chcę mówić trzy godziny tak jak p. Minister, wolę mówić krócej, ale dosadnie.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#JózefPietrzyk">Jeśli chodzi o rozwiązanie sprawy wynagrodzenia szkolnictwa średniego, to przedstawia się ona jeszcze gorzej niż w szkolnictwie początkowem. Naogół sam p. Minister wskazywał, że w szkolnictwie średniem niewielu mamy nauczycieli z wyższem wykształceniem. Czemu to się dzieje? Człowiek z wyższem wykształceniem, jeśli ma powoli ginąć, to prosta rzecz, że woli pracować choćby na kolei, niż być nauczycielem. Zrozumiałą jest rzeczą, że mało nauczycieli z wyższem wykształceniem chce pozostawać w szkolnictwie średniem; pozostają ludzie albo mało oświeceni, albo średnio wykształceni.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#JózefPietrzyk">Opowiadano mi taki fakt, że jeden z wizytatorów zaproponował nauczycielom, ażeby poszli obejrzeć wzorową szkołę. Jadą z Zagłębia czy z innego miasta dwaj nauczyciele do Warszawy, przyglądają się tutaj, jak odbywają się lekcje. Kiedy podali rachunek za koszta podróży, zwrócono im tylko część kwoty, mówiąc, że Rząd nie może pokryć całego rachunku. Wobec tego oczywiście żaden nauczyciel nie zechce oglądać lepszych metod.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#JózefPietrzyk">Dzisiejsi wizytatorowie, przypuśćmy w czasie egzaminów, są bardzo ciekawi i pragną kontrolować stan umysłów uczniowskich i spełniają rolę taką nieprzyjemną, jak dawniejsi wizytatorowie za czasów rosyjskich. Nic się nie zmieniło, a nawet może się pogorszyło. Taki pan wizytator ośmiela się wziąć profesora za kołnierz, a nawet wyrzucić go za drzwi. To są horendalne stosunki. Szpiclowanie uczniów jest niedopuszczalnem w Państwie Polskiem, my przeciwko temu stanowczo musimy zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#JózefPietrzyk">Rozumiem, że trzeba odpowiednio oceniać wiadomości ucznia, ale można to uczynić w inny sposób, a nie koniecznie kontrolując, czy panna za gorsetem ma „ściągaczkę”, czy nie, niekoniecznie kontrolując czy uczeń ma czyste ręce, czy tam czegoś niema napisanego. Można to ocenić inną drogą, a tymczasem dochodzi do tego, że nauczycielom w szkołach średnich, ażeby czegoś tam nie zrobili na korytarzu, nie pozwala się wyjść na papierosa na korytarz, tylko się częstuje go swoim. Proszę Panów, nawet za czasów austriackich nie było takiej metody, to nie jest wychowywanie, ale szykanowanie.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#JózefPietrzyk">Jeżeli chodzi o same egzaminy, to wiemy, że uczeń, który przeszedł 7 czy 8 klas szkoły średniej w ostatniej chwili nic więcej nie zdobędzie, trudno wymagać od ucznia, ażeby w ciągu ostatnich dni zdobywał ściślejsze wiadomości. Trzeba się tylko zapoznać z jego ogólnym rozwojem, z jego poziomem umysłowym, bo wiemy przecież, że na ogół ludzie zdolniejsi, wybitniejsi — o ile p. Minister sobie przypomina, a i my dobrze pamiętamy za czasów rosyjskich i austriackich — nie byli to ci, którzy ślęczeli nad książkami i umieli cytować różne daty, ale właśnie ci, którzy może mniej ślęczeli nad książkami, stali się najwybitniejszymi. Nie mówię, ażeby przy egzaminie nie wymagano żadnych dat, ale przecież najważniejszą rzeczą jest ogólny poziom umysłowy i nie można z taką surowością egzaminować, jak to robią nasze komisje egzaminacyjne, bo na to mamy cały rok do kontroli, czy uczeń robi należyte postępy, czy nie. Dlatego egzamin ten powinien być stwierdzeniem, czy dany człowiek dorósł, ażeby wstąpić do społeczeństwa starszego, a nie, żeby wykazywał tylko znajomość ścisłych faktów.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#JózefPietrzyk">Przechodzę do szkolnictwa wyższego.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(Głos: Trudno Panu o tem mówić)</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#JózefPietrzyk">P. Minister o wyższem szkolnictwie mówił niewiele, ponieważ niewiele się tą sprawą zajmował. Pomijam już to, że kiedy trzeba było bronić akademików w różnych sytuacjach, n. p. w sprawie zwolnienia od wojska, to Ministerstwo Oświecenia bardzo niechętnie i nieznacznie przykładało rękę. Jeśli chodzi o to, że większość naszej młodzieży znajduje się w wojsku, a natomiast inny gatunek: młodzież żydowska napływa do naszych uniwersytetów i politechnik, to tutaj Ministerstwo nie wykazało żadnej akcji, ażebyśmy nie dostali się w ręce li tylko żydów. Rozumiem, że wykonanie traktatu wersalskiego powinno i tutaj obowiązywać, ażeby w naszych uniwersytetach nie było 75% żydów, a 25% Polaków, ale ażeby tutaj była zachowana odpowiednia proporcja.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#JózefPietrzyk">Jeżeli chodzi o wynagrodzenie nauczycieli szkół wyższych, to profesorowie nie mogą nawet pracować, bo profesor uniwersytecki, który niekiedy zmuszony jest sam wodę sobie nosić, gdyż nie ma pieniędzy na służącą, nie może kupować sobie podręczników, zajmować się studiami i ścisłą nauką; o tem on teraz nawet nie myśli! Pytam się, co. Ministerstwo Oświecenia zrobiło w ciągu roku, czy choć na jeden krok posunęło tę sprawę naprzód? O tem sami profesorowie mogliby dość powiedzieć. Ci ludzie nie mają żadnej broni, ażeby walczyć o polepszenie swojej doli, zwracają się ze skargami do nas, że aż wprost jest nieprzyjemnie.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Głos: Strejk)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#JózefPietrzyk">Jeśli chodzi o pomoc akademikom, to nasze Ministerstwo też bardzo niewiele robi. Dziś wyżywić się, to jest coś okropnego — ale trzeba myśleć nie tylko o wyżywieniu, ale i o ułatwieniu tym studentom egzystencji i na tem polu bardzo niewiele zrobiono. Stale przychodzą delegacje studenckie z prośbą o zasiłki na kuchnie akademickie, na podręczniki, o udzielenie jakichś pomieszczeń, a jeżeli mówimy o tem, że brak nam ludzi wykwalifikowanych, to Ministerstwo powinno się zająć przedewszystkiem szkołami wyższemi. Ministerstwo jednak w tym kierunku prawie nic nie zrobiło, i nie robi. Dlatego, jeżeli Ministerstwo Oświaty w dalszym ciągu tak się będzie troszczyło, to nastąpi zanik oświaty, a nie podniesienie się jej.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#JózefPietrzyk">Teraz muszę zwrócić uwagę jeszcze na fakt jeden. Dla nas, jako dla przedstawicieli robotników najważniejsze jest to, że szkoła średnia i wyższa jest dziś dostępna tylko — zwłaszcza prywatna szkoła — dla paskarzy i złodziejów, natomiast dla ludności robotniczej jest ona zamknięta, bo pomyślmy, czy robotnik jest w możności płacić miesięcznie tak olbrzymie sumy na szkołę średnią, jakie dziś trzeba płacić? I dlatego wprost celowo odsuwa się tych robotników od kształcenia swoich dzieci w szkołach średnich, a tembardziej wyższych. Ten fakt chcemy podkreślić. Bo jeżeli doczekaliśmy się tej chwili, że mamy własną niepodległą Polskę, to chcielibyśmy, żeby w tej niepodległej Polsce zniknął ten przywilej wyjątkowy dla kapitalistów, żeby z oświaty mogły korzystać jaknajszersze warstwy, zwłaszcza ludzie, zdolni. A wiemy, że pośród sfery robotniczej i włościańskiej, bardzo dużo jest tych zdrowych elementów. Tymczasem ci, jak najmniejszy mają dostęp do średnich szkół i przeto domagać się będziemy od Pana Ministra Oświaty, żeby takim ludziom ułatwił naukę w szkołach średnich, a nie utrudniał, jak to jest dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#JózefPietrzyk">Muszę zwrócić uwagę tutaj również na fakt, który poruszył kol. Smulikowski. My, jako narodowa partia robotnicza, nie możemy zgodzić się na wywody p. Smulikowskiego, co do bezwyznaniowości szkoły. Musimy stanąć na innem stanowisku. Szkoła musi być wyznaniową.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie, brawa)</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#JózefPietrzyk">Jeżeli dotychczas ta szkoła była wyznaniową i krzywdy społeczeństwu nie przyniosła, bo ani żydom nie kazano uczyć się innej religii, ani im nie zabroniono uczyć się własnej, ani inne wyznania nie cierpiały, wskutek tego mamy nadzieję, przekonanie i pewność, że i na przyszłość krzywda innym wyznaniom nie będzie się działa, jak się dotychczas nie działa.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#JózefPietrzyk">Jeżeli chodzi o klerykalizm w szkołach, nie wiem, czy nauka religii i spełnianie praktyk religijnych -jest identyczne z klerykalizmem szkoły. Jest co innego, jeżeli chodzi o sprawy społeczne. O tem można sobie pomówić, ale jeżeli chodzi o młodzież szkolną, to już tutaj propagowanie zupełnej wolności, czy odsuwanie młodzieży od nauki religii, wykreślenie religii jako przedmiotu, którego się nie będzie uczyła, a później będzie wymyślała na to, czego nie zna i z czem się nie zapoznała jest nie godziwem.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#JózefPietrzyk">Dobrze, niech wymyśla, kiedy skończy szkołę, niech później mówi, że takie punkty religii lub wiary są złe lub niech je odrzuca, niechaj później krytykuje, ale jeśli się tego nie będzie uczyć wcale, jeśli nie będzie znał, nie będzie miał podstaw, a będzie pluł na wiarę, to jest to niegodziwe. Nie każdy z nas zostaje przyrodnikiem lub historykiem, a jednak uczymy się przyrody i historii, więc tak samo uważamy, że nauka religii musi być zachowana i praktyki religijne muszą być pozostawione,</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#komentarz">(Głosy: Brawo!)</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#JózefPietrzyk">Jeżeli chodzi o całokształt szkolnictwa naszego, to z ubolewaniem stwierdzić musimy, że w kierunku oświaty Ministerstwo prócz tych licznych projektów, oprócz wielu prac biurowych praktycznie niewiele sprawę posunęło naprzód, a w niektórych punktach nawet cofnęło. I dlatego domagać się musimy zmiany w tym kierunku na lepsze, bo jeśli tą drogą nadal pójdziemy, to na polu oświaty zapanują jeszcze gorsze stosunki.</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#komentarz">(Brawo).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Przy pierwszem czytaniu ustawy o budowie szkól powszechnych oponent mój, ks. Lutosławski, zauważył, że stanowisko zajęte przezemnie mogło być podyktowane chęcią wystąpienia przeciwko Rządowi, lub też tem, że ustawa o budowie szkół powszechnych była zupełnie złą i że należy ją odrzucić Nie było w tem ani jednej, ani drugiej przyczyny. Zupełnie nie uważaliśmy ustawy tej za całkiem złą. Uważaliśmy ją za potrzebną, uważaliśmy tylko, że należy ją pogłębić, a raczej stworzyć inną ustawę, któraby wiele rzeczy uzupełniła i pogłębiła. Wyjaśnienia p. Ministra, że będzie nam przedłożona ustawa o sieci szkolnej, rozwiały znaczną część naszych obaw, ale co do sprawy budownictwa szkolnego mamy pewne zastrzeżenia, które zresztą przy rozpatrywaniu ustawy w komisji będzie można usunąć.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JanWoźnicki">Wystąpienie moje było podyktowane rzetelną troską o przyszłość szkolnictwa, troską, którą odczuwa całe zorganizowane nauczycielstwo, w którego szeregach znajduje się bardzo wiele jednostek, które toczyły w najniekorzystniejszych Warunkach ofiarną walkę o szkołę polską wtedy, kiedy w wysiłkach swoich zwalczane były przez poważne nawet odłamy społeczeństwa polskiego. Ta walka, którą nauczycielstwo toczyło o szkołę polską w tej chwili, kiedy jesteśmy już w posiadaniu szkoły polskiej, daje nauczycielstwu prawo wypowiadania się o tem, jaką by ono życzyło sobie widzieć szkołę polską. Nauczycielstwo polskie w stosunku do szkoły poczuwa się do pewnego ojcostwa, wspólnego zresztą z pewnemi sferami społeczeństwa i tą szkołą polską chce się opiekować jak swojem duchowem dzieckiem.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JanWoźnicki">Jeśli wypowiadamy pewną krytykę Rządu, postanowień i postępowania rządowego, to jednak czynimy to z radością, że możemy krytykować postępowanie Rządu polskiego, Ministerstwa Oświecenia Rzeczypospolitej Polskiej i że nie mamy do czynienia z zaborcami, którzy szkołę polską chcieli zabić, uczynić narzędziem do wynaradawiania naszego ludu i narodu.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#JanWoźnicki">Z tego punktu widzenia i z tą tylko intencją przystępujemy do dyskusji 1 nad I sprawozdaniem p. Ministra. Stanowisko moje, mam wrażenie, jest uzgodnione ze stanowiskiem zorganizowanego nauczycielstwa szkól powszechnych, a jeśli chodzi o przedłożoną nam ustawę, o tymczasowym ustrój j władz szkolnych, jest uzgodnione i ze stanowiskiem Związku Zawodowego nauczycieli szkół średnich, jest to stanowisko, które zajmuje dwadzieścia kilka tysięcy zorganizowanego nauczycielstwa.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#JanWoźnicki">Pan Minister w sprawozdaniu swojem mówił o tem, że zauważyć się daje faktycznie wielki przyrost ilości szkół.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#JanWoźnicki">Nie mogę się zgodzić z tem, ażeby przyrost ten był zasługą wyłącznie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Przyrost ten był żywiołowy. Wtedy, kiedy Moskale opuścili dawną kongresówkę, zaczęły powstawać szkoły jak grzyby po deszczu, czy to jednak wpłynęło na podniesienie się naszej oświaty, jest rzeczą wątpliwą. Chodzi nie tylko o ilość, ale i o jakość szkół. P. Minister mówił, że wzrosła ilość nauczycieli. Tak, ale to jeszcze nie świadczy, że nauczycielstwo tu odpowiadało swojemu zadaniu. W obecnym czasie, zwłaszcza w roku ubiegłym z powodu, opóźnienia się Ministerstwa w przedkładaniu projektu o uposażeniu nauczycielstwa, znaczna liczba wykwalifikowanych nauczycieli, która była bardziej przedsiębiorcza, opuściła szeregi nauczycielstwa i śmiało powiadam, że liczba nauczycieli wykwalifikowanych i dobrze przygotowanych do swojego zadania zmniejszyła się znacznie. Poza tem, jeśli ilość szkół jest wielka, to szkoły te w wielu wypadkach nie były czynne nietylko wskutek braku nauczycieli, ale i wskutek obstrukcji, na jaką te szkoły napotykały, jeśli chodziło o dostarczenie szkołom opału i prymitywnych jakichś urządzeń.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#JanWoźnicki">Jeśli chodzi o szkolnictwo, to na każdym kroku wszyscy się poczuwają do obowiązku opiekowanie się niem, ale raczej w sensie ujemnym, niż dodatnim. Jeśli chodzi o takie rzeczy, jak kupienie pomocy naukowych, potrzebnych nauczycielowi do wykonania jego obowiązków, to ludzie skądinąd światli niosą na wieś hasła, że jeśli rzemieślnik chce pełnić swoją robotę, to przynosi swoje narzędzia do pracy, zatem niech i nauczyciel z pomocami szkolnemi pod pachą jeździ po szkołach i wykłada. I takie poglądy zaczęły krzewić nawet dozory szkolne, a nawet rady szkolne okręgowe w pewnych wypadkach przychodzą do takich wniosków. To są rzeczy skandaliczne i sądzę, że Ministerstwo Oświecenia Publicznego i Wyznań Religijnych powinno wielką zwrócić uwagę na to, aby uświadomić rady szkolne okręgowe, dozory szkolne i opieki szkolne o ich obowiązkach, uświadomić i o tem, że do tych instytucji przychodzą przedstawiciele społeczeństwa, gmin i rodziców nie po to, aby tym szkołom i szkolnictwu rzucać kamienie pod nogi lecz, aby być w pracy szkołom pomocnymi. Tego niema. Sądzę, że powinni być rozesłani — oprócz inspektorów szkolnych jacyś specjalni instruktorzy, którzyby rady szkolne okręgowe. I dozory i opieki o ich obowiązkach uświadamiali. Jeśli mamy instruktorów samorządów gminnych, to powinni być tacy sami instruktorzy samorządów szkolnych. Bo tak, jak te dozory teraz działają, to mogłyby zupełnie nie działać i różnic żadnych szkolnictwo nie odczuwałoby, a nawet być może, że pozostawione wyłącznemu kierunkowi i opiece ludzi fachowych, jakimi byliby inspektorzy i nauczyciele, nawet dodatniejszemi rezultatami pochlubićby się mogło.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#JanWoźnicki">Polityka Rządu, jeśli chodzi o budowę szkół i o ich urządzenia, nie może iść po linii życzeń ciemnych elementów W gminie, lecz musi zaszczepić poczucie konieczności wielkich reform, konieczności pchnięcia sprawy naprzód, bo jest to sprawa dla narodu naszego w okresie teraźniejszym najważniejsza.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#JanWoźnicki">P. Minister wczoraj w sprawozdaniu swojem powiedział, że trzeba wysiłków w społeczeństwie, rządzie i nauczycielstwie, ażeby szkolnictwo nasze na należytem poziomie postawić. Ja zaś dodam, że trzeba stworzyć takie warunki, aby to współdziałanie możliwe było w rzeczywistości. Ministerstwo w tym kierunku nic nie robi. Jeśli chodzi o nauczycielstwo, to ono zawsze ofiarnie gotowe było pójść ręka W rękę tak z władzami szkolnemi jak i społeczeństwem. Na wszystkich zjazdach nauczycielskich, na których reprezentowane było nauczycielstwo całego kraju, zawsze i wszędzie podkreślana była ta chęć nauczycielstwa uczestniczenia w tem wszystkiem co przyszłości i rozwoju szkoły dotyczy i brania udziału W omawianiu projektów szkolnych i we wszystkich aktach, jakie Sejm zapoczątkowywać będzie, jednakże ta dobra Wola nauczycielstwa jest pomijana, jest udaremniana. Jeśli chodzi o ustawę o tymczasowym ustroju władz szkolnych, to dopóki Ministerstwo miało zamiar wnieść wielką ustawę, która miała rozstrzygnąć już raz na zawsze sprawę ustroju władz szkolnych, która miała być konstytucją szkolną, projekt tej ustawy został organizacjom nauczycielskim przesłany i organizacje te miały możność zastanowić się nad projektem, wypracować swoje poprawki i przestać je Ministerstwu, ale to Wszystko razem z projektem Ministerstwa zostało schowane i jesteśmy teraz w posiadaniu projektu ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych z dziesięciu paragrafów, którego zupełnie nie udzielono nauczycielstwu do wyrażenia opinii, który Rząd pośpiesznie wniósł do Sejmu. Jednakże i Sejm, sądzę, nie powinien pogardzać opinią tych ludzi, którzy może lata, a nawet dziesiątki lat poświęcali się pracy w tej dziedzinie. Sądzę, że takie pomijanie opinii nauczycielstwa przy przedkładaniu ustawy odpowiedniej Sejmowi sprowadzi tylko rozgoryczenie, które nauczycielstwo wytrąci z chęci brania udziału w opracowywaniu projektów szkolnych i z dążenia do współdziałania z Rządem, a sprowadzi je do biernego wykonywania nakazów Rządu, sądzę zaś, że dla to Rządu nie byłoby wcale pożądane.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#JanWoźnicki">Jeżeli zastanowimy się jeszcze nad polityką Ministerstwa, to zauważyć się daje brak wiary w to, że społeczeństwo, że nauczycielstwo, że Sejm, jako ostatnia i najwyższa instancja, poprze w należytej mierze jego zapoczątkowania. Dlatego wszystkie wystąpienia Ministerstwa są tak ostrożne, tak ogólnikowe. Niema rozmachu, siły, niema entuzjazmu dla sprawy, jaki powinien cechować tych, którzy mają tworzyć nowe życie. Niema wiary w społeczeństwo, w nauczycielstwo, niema wiary w Sejm. Trzeba przejąć się ideą szkoły powszechnej, która ma stworzyć podstawę całego szkolnictwa, która ma postawić naród nasz na innym zupełnie poziomie i pozwolić mu dorównać w pracy twórczej wszystkim innym narodom świata.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#JanWoźnicki">Mówi się o tem, i p. Minister mówił, że najniższym typem szkoły powszechnej powinna być co najmniej szkoła dwuklasowa, a jednak w projekcie rządowym pokutuje wciąż jednoklasowa szkoła. Jest ona w projekcie o budowie szkół powszechnych, jest ona i w tym projekcie, który zapowiada p. Minister, o zakładaniu szkół i sieci szkolnej. Jakkolwiek pozostaje ona jako wyjątek, bo tylko 9% ogólnej liczby, to te 9% mieć będziemy kiedyś, gdy ta praca będzie dokonana. W okresie przejściowym procent będzie większy. Jeden błąd popełnia Ministerstwo, że nie liczy się z tem, że jeżeli teraz są jakieś zakątki, gdzie dzieci jest mało, to po zamierzonych reformach społecznych, po reformie rolnej zupełnie zmieni się fizjonomia wsi. Zaroją się miejscowości, w których teraz ludności jest mało i trzeba będzie ten projekt sieci szkolnej do nowych warunków przystosowywać. Więc ja bym nie radził tego już teraz przesądzać. Zmiany te będą musiały następować i to dość często. Jednakże szkoła jednoklasowa jako typ szkoły, w której niemożliwa jest prawidłowa praca, bo przecież 7 roczników dzieci uczyłoby się w jednej klasie, z jednym nauczycielem, powinna być o ile możności rugowana i nie 9% takich szkół, ale daleko mniejszy procent powinien być pozostawiony i to tylko na okres przejściowy.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#JanWoźnicki">Jeśli mowa o trudnościach prowadzenia szkolnictwa w obecnych warunkach, to zbyt małą uwagę zwraca Ministerstwo na brak podręczników, który jest katastrofalny. Wydawanie podręczników tych, które zostały uznane przez Ministerstwo za najlepsze, i udostępnienie ich nabycia przez to, że pewna ilość podręczników będzie rozdawana zupełnie bezpłatnie dzieciom, które ich nie będą mogły nabyć, pewna część będzie sprzedawana po cenach minimalnych, a tylko dzieciom zamożniejszym będzie sprzedawana po cenie kosztu, jest według mnie rzeczą konieczną i tem Ministerstwo zająć się powinno na okres najbliższy.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#JanWoźnicki">Jeśli mowa o programach szkolnych, jeśli mowa o tem, jakie ma być szkolnictwo w Polsce, to zauważyć się jeszcze daje to, że jakkolwiek I Sekcja Ministerstwa, sekcja szkolnictwa powszechnego mówi o szkole powszechnej siedmioletniej, o szkole, która ma zastąpić niższe klasy szkół średnich, jednocześnie sekcja szkól średnich opracowuje sobie najspokojniej inny zupełnie program dla klas niższych szkół średnich. Taka praca w jednem Ministerstwie miejsca mieć nie może, przecież politykę poszczególnych sekcji Ministerstwa trzeba uzgodnić, trzeba powiedzieć sobie, w jakim kierunku pójdziemy. Jeśli chcemy tworzyć szkoły powszechne i uczynić niepotrzebnemi klasy niższe szkół średnich, to musimy na tworzenie szkół powszechnych nacisk wielki kłaść, a tworzenie odrębnych programów dla szkół niższych na lata dalsze jest już zbyteczne. U nas ta tymczasowość panuje jednak w całej polityce Ministerstwa. Jesteśmy i teraz w stadjum uchwalania ustawy tymczasowej, o czem kilka słów nadmienię później.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#JanWoźnicki">P. Minister mówił tutaj z triumfem o tem, że obecnie, kiedy została wydana przez Wysoki Sejm ustawa z d. 17 maja i kiedy została poprawiona przez ustawę z d. 18 grudnia, nauczycielstwo jest całkowicie zabezpieczone i nie może być teraz niepokoju o to, że nauczycielstwa mieć nie będziemy. Uważam jednak, że teraz nie należy z takim spokojem mówić o całkowitem zabezpieczeniu jakiegoś stanu czy urzędniczego, czy nauczycielskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#JanWoźnicki">Nauczycielstwo jest zrównane rzeczywiście z najniższemi kategoriami urzędników. To zostało dokonane, bo oni w stosunku do najniższych nawet kategorji urzędników byli dotychczas pokrzywdzeni, ale trzeba zawsze mieć przed oczyma jeszcze jeden ideał, do którego, sądzę, i Sejm dążyć będzie, bo komisje tak Skarbowo-Budżetowa, jak i Oświatowa to stanowisko wypowiedziane przez przedstawicieli nauczycielstwa uznały, że nauczyciele, którzy spełniają dla narodu naszego najważniejszą funkcję, dają mu najwyższe dobro, oświatę, muszą być wyjątkowo traktowani przez społeczeństwo, przez Rząd, przez Sejm, że nie powinno się było zrównać ich w prawach z urzędnikami, lecz potraktować nawet z uwzględnieniem pewnych przywilejów. Toby dopiero dało nam możność zatrzymania najlepszych jednostek przy pracy nauczycielskiej, tak żmudnej i trudnej, pozyskanie do zawodu nauczycielskiego ludzi, którzy pociągnięci z jednej strony dobremi warunkami materjalnemi, z drugiej zaś wytworzonemi lepsze mi warunkami pracy, w lepszych budynkach, przy odpowiednich pomocach szkolnych, w lepszem i kulturalniejszem otoczeniu, będą się garnąć do tego zawodu i dlatego, że będą to już zgrupowania nauczycieli, skoro to będzie 7-klasoWa szkoła, bo to nie będzie już człowiek samotny jak kołek, bez odpowiedniego dla jego poziomu umysłowego towarzystwa na wieś rzucony, już będzie ich kilku. Będzie się pociągać w ten sposób ludzi inteligentniejszych, ludzi lepiej przygotowanych do zawodu nauczycielskiego. Więc uposażenie nauczycielstwa odgrywa wielką rolę i kropki tutaj bym nad tem, czego dokonano, nie stawiał, raczej Ministerstwo powinno zwrócić uwagę na to, że jednakże w tym kierunku dalej iść trzeba.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#JanWoźnicki">Jeżeli była mowa o urzędach dyscyplinarnych i o tem, że teraz nauczyciele już są całkowicie zabezpieczeni 1 niezależność ich służbowa jest zagwarantowana, to jednak tutaj zwrócić muszę uwagę na to, że te organy szkolne, które mają władzę nad nauczycielstwem, nie są całkowicie i dostatecznie pouczane o tem, jakie są prawa nauczycieli i bardzo często te prawa zagwarantowane im przez ustawę szkolną są tam na miejscu poniewierane. Nauczycieli tak samo bez urzędu dyscyplinarnego, bez odpowiedniego dochodzenia przenosi się z miejsca na miejsce, a jeszcze i sama ustawa pozostawia też Wiele do życzenia. Ustawa ta stała się z dekretu ustawą dlatego, że ze Względu na potrzebę zastosowania jej w b. zaborze austriackim, dekret zatwierdzono w całości, tak jak był wydany przez Rząd Moraczewskiego. Są tam jednakże rzeczy, które będzie należało zmienić, ażeby ustawa ta zabezpieczyła rzeczywiście niezależność i swobodę pracy nauczycielskiej.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#JanWoźnicki">Następnie jeszcze przy okazji dyskusji nad sprawozdaniem Ministerstwa chciałbym polecić gorąco opiece Ministerstwa tych zapomnianych zupełnie pracowników, którzy jednakże dla szkolnictwa polskiego w warunkach najcięższych pracowali, emerytów nauczycieli, którzy znajdują się w najokropniejszej nędzy. Jesteśmy w Związku nauczycieli, w tem położeniu, że ciągłe petycje nasyłane nam są i nieraz ci starzy ludzie, sterani pracą w zawodzie nauczycielskim po lat kilkadziesiąt, przychodzą i żebrzą, żebrzą na ulicach Warszawy. Tego nie można tolerować. To znowu nie będzie napawać tych pracowników, którzy pracują teraz jako nauczyciele, pewnością, że mogą być spokojni o to, iż będą zabezpieczeni na starość, jeżeli społeczeństwo, Rząd i Sejm patrzą spokojnie teraz na nędzę ich poprzedników, pomimo wielokrotnych domagań się naszych o poprawę ich losu.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#JanWoźnicki">Sprawozdanie p. Ministra usunęło jakoby w cień na plan dalszy dyskusję o projekcie ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych, co było właściwie na porządku dziennym, sądzę jednak, że ustawie tej należy się przyjrzeć bacznie. Ustawa ta w mojem głębokiem przekonaniu będzie szkodliwą. Pan kol. Rataj, jako sprawozdawca, omawiając tę ustawę, zaznaczył, że oto z powodu pierwszej ustawy szkolnej, wniesionej przed Sejm, podnosi się już opozycja, jakgdyby panowała chęć jej odrzucenia. Rzeczywiście jest ta opozycja, a to dlatego, że spodziewaliśmy się wielkich rzeczy, a tutaj widzimy niestety ową przystawioną mysz, którą zrodziła góra po długich stękaniach. Słyszeliśmy o wielkiej ustawie o ustroju władz szkolnych, a mamy przed sobą ustawę, złożoną z dziesięciu artykułów. Słyszeliśmy o budowie szkolnictwa wielkie rzeczy, a to jest raptem ustawa, z 11 paragrafów złożona, ustawa zupełnie sprawy nierozstrzygająca. Tamtą będziemy mogli poddać jeszcze dyskusji, ale ustawa o tymczasowym ustroju władz szkolnych znajduje się w fazie drugiego czytania i będzie prawdopodobnie uchwalona przez Sejm, jeżeli mój głos przebrzmi bez echa. Ustawa ta stwarza pozór, że tymczasowy ustrój władz szkolnych, już tu się w tej chwili załatwia. Daje się ustawę tymczasową, ale my wiemy, jak ta tymczasowość u nas wygląda.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#JanWoźnicki">Przecież otrzymaliśmy za czasów p. ministra Ponikowskiego projekt przepisów tymczasowych również o szkołach elementarnych w b. Królestwie Polskiem i te przepisy tymczasowe obowiązują do dnia dzisiejszego, a ustawa ta tymczasowa przepisy owe czyni w dalszym ciągu obowiązującemi na czas dłuższy. Czy przepisy te były dobre, czy szkodliwe, to rzecz, nad którą zastanowić się warto. Przepisy te wprowadzały rady szkolne okręgowe, dozory i opieki szkolne, ale instytucje te zupełnie nie opierały się na odpowiednich organach samorządowych, pozbawiano je zupełnie funduszów i mamy takie objawy, że np. sejmik, czy rada miejska mówi: Nie chcemy wcale gadać z taką radą i nie damy jej zupełnie pieniędzy. I potem jeśli ta rada szkolna okręgowa,. czy dozór szkolny niema upoważnienia rady gminnej, sejmiku, czy też rady miejskiej do tego, żeby wydatkować jakiekolwiek fundusze, czy zresztą nawet wydawać opinię w sprawach szkolnych, to te opinie są zupełnie dla organów samorządowych niemiarodajne. Niema w radach szkolnych oficjalnych przedstawicieli ciał samorządowych, którzyby byli łącznikami między temi ciałami. W radach szkolnych okręgowych są wprawdzie członkowie sejmików, lecz jeśli chodzi o dozory szkolne, to tam jest wybrany przez zebrania gminne przedstawiciel gminy; który był zwykle bardzo skrzętnie przez zebranie gminne poszukiwany i taki kandydat był wybierany, który na 10, czy 15 kolejnych wstecz zebraniach najwięcej gardłował przeciw wszelkim wydatkom na szkołę. Mówiło się: Jeśli ten człowiek krzyczał przeciw wydatkom na szkołę, to on nie dopuści w dozorze szkolnym do tego, żebyśmy byli pokrzywdzeni, żeby nam więcej szkół zakładali. Opieka szkolna też nie spełnia swoich obowiązków, a przynajmniej w bardzo małym stopniu. I oto te wiszące w powietrzu instytucje, nie oparte W dostatecznym stopniu na przedstawicielstwie samorządów naszych, nie mające W swoim składzie ludzi rzeczywiście zainteresowanych szkolnictwem powszechnem, niezainteresowanych z tej racji, że oni swoje dzieci posyłają nie do szkoły powszechnej, lecz do gimnazjum, do szkół lepszych, a do tych gorszych szkół, któremi się z łaski opiekują, nie posyłają instytucje, w których niema rodziców dzieci szkolnych, które wykazały gorliwość swoją, ale wtedy, jeśli chodziło o szykanowanie szkoły, o szykanowanie nauczycieli i pod tym względem one mają smutną tradycję: te instytucję projekt tymczasowej ustawy o ustroju władz szkolnych chce uwiecznić i pozostawić na dłużej. My chcielibyśmy zająć się reformą tych instytucji, tak je przekształcić i przerobić, ażeby rzeczywiście były czynnikiem społecznym fachowym, który będzie decydował o tem, jakie mają być szkoły i szkolnictwo w Polsce. Tej możności nie mamy, gdyż art. 7 ustawy podtrzymuje nadal te instytucje, które egzaminu użyteczności nie zdały.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#JanWoźnicki">Zgadzam się zupełnie z tem, że ustawa przedstawiona obecnie Sejmowi przez Komisję Oświatową załatwia pewne sprawy konieczne, wprowadza decentralizację władz szkolnych, daje nam okręgi szkolne, które są konieczne, które odbiorą Ministerstwu pewną część pracy, pozostawiając mu troskę o rzeczy ogólne, i może w ten sposób Ministerstwo temi sprawami zasadniczemi oświatowemi, wychowawczemi będzie miało możność zająć się skuteczniej. Zgadzam się z tem, że ustawa ta wprowadza rzeczy pożyteczne, jak uniezależnienie władz szkolnych i szkolnictwa od administracji, ale ustawa ta jednocześnie przy tych rzeczach pożytecznych szmugluje, że się tak wyrażę, szereg rzeczy szkodliwych dla szkolnictwa, szkodliwych w tem znaczeniu, że daje Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego władzę dyktatorską w szkolnictwie. Mniejsza o to, czy my mamy zaufanie do tego ministra czy nie, ale przecież minister W ustroju parlamentarnym nie jest wieczny, przyjdzie drugi, który może również będzie z pożytkiem chciał sprawę szkolnictwa załatwić, ale będzie miał zupełnie inny pogląd, i jeśli on nie będzie miał ustawowo określonej swojej kompetencji, to będzie przedewszystkiem wywracał do góry nogami to, co zrobił tamten, i przyjdzie inny i znów wywróci do góry nogami to, co uczynił poprzedni. A ta ustawa tymczasowa obowiązywać ma niej wiadomo, jak długo, może lata. Otóż taj klej dyktatury w szkolnictwie, dyktatury poszczególnych ministrów my byśmy sobie i nie życzyli. Chcielibyśmy rzeczywistego nawiązania nici między władzami szkolnemi, między ministerstwem a nauczycielstwem i społeczeństwem, żeby potem nowy minister, jakiś nie mógł wywrócić całego kierunku polityki szkolnej do góry nogami, bo spotkałby się z oporem i tych instytucji fachowych i tych instytucji społecznych, które będą brały udział W zarządzaniu i kierowaniu szkolnictwem. Dlatego, mojem zdaniem, taka władza dyktatorska w szkolnictwie byłaby nie pożądana. Zgodzićby się można na większe uprawnienie w okresie przejściowym dla Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ale tylko pod warunkiem, żeby przedtem, natychmiast powstała instytucja przy boku Ministra, któraby była nie tylko instytucją doradczą, ale do pewnego stopnia decydującą, składająca się z przedstawicieli, wybranych w pewien określony przez Sejm sposób, wybranych przedstawicieli społeczeństwa, przedstawicieli fachowców, t. j. nauczycieli, higienistów, profesorów i innych. Ta instytucja istniałaby obok Ministra, regulowałaby sprawy szkolne i wpływałaby na bieg polityki szkolnej Ministerstwa, ta instytucja, którą nazwę tutaj Naczelną Radą Wychowania, ta instytucja, gdy powstanie odejmie część tej dyktatorskiej władzy Ministrowi, a wtedy można dać łącznie tym dwom czynnikom: Ministerstwu i Naczelnej Radzie Wychowania pewne uprawnienia na okres przejściowy, na ten okres, kiedy jeszcze nie wytworzą się te instytucje tam, na dole. Jeśli powstanie Naczelna Rada wychowania, to stworzy te warunki, W jakich można mówić o kuratoriach szkolnych i okręgach szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#JanWoźnicki">I znowu tutaj w tej ustawie daje się kuratorowi szkolnemu pewne kompetencje, pewną władzę, ale władzę, mojem zdaniem, zbyt wielką, zbyt daleko sięgającą, taką, którą kurator również podzielić powinien z przedstawicielami społeczeństwa i z przedstawicielami fachowców. Jeśli da się mu taką władzę, to on ją sprawować będzie tak, jak na początku się wprawił w to sprawowanie władzy swojej, znowu powiedzmy, po dyktatorsku. I później, choćby Sejm przyszedł z ustawą, o ustroju władz szkolnych, dającą mu ciało doradcze, czy ciało współdziałające, to ten pan kurator szkolny, który był dyktatorem, nie będzie umiał nałamać się do współdziałania z tem ciałem. Więc teraz, kiedy się daje tę całkowitą władzę Ministrowi i kuratorom, mogą być dokonane rzeczy, które na dziesiątki lat decydować będą o pewnym kierunku szkolnictwa, a które potem będzie trudno zmienić bez poważnych wstrząśnień.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#JanWoźnicki">Dlatego, mojem zdaniem, takie rozstrzygnięcie sprawy przez ramową ustawę, dającą uprawnienia takie urzędnikom, jest bardzo niebezpieczne. Nie będę się wdawał w szczegóły tych uprawnień, które przysługują kuratorom, lecz zauważę, że te uprawnienia są zbyt wielkie, kiedy będziemy mówili pozytywnie, jakie powinny być uprawnienia, dane kuratorom i przybocznym przy nich funkcjonującym Radom szkolnym okręgowym, co mojem zdaniem, powinno nastąpić natychmiast, to wtedy w myśl postulatów, jakie opracowało nauczycielstwo i w myśl dążeń o jakich wiemy, że są W związku miast i sejmików, jak i wśród szerokich sfer społeczeństwa, przyjdziemy z odpowiedniemi życzeniami i odpowiednim projektem.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#JanWoźnicki">Jeśli mowa teraz o tem, że w b. dzielnicy austriackiej i pruskiej, trzeba będzie stworzyć te instytucje doradcze dla kuratorów, to znowu nie dano Ministrowi pewnych instrukcji, czy one mają być utworzone tak czy inaczej, i to będzie znowu zależało od tego, jak sobie p. Minister będzie życzył załatwić tę sprawę.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#JanWoźnicki">P. ks. Lutosławski pragnie, żeby władza Ministerstwa rozciągała się i na tereny wschodnie. To jest pragnienie, mojem zdaniem, zupełnie słuszne. Przed dwoma czy trzema miesiącami zgłosiłem wniosek nagły do Sejmu, który się domaga przyjścia z wydatną pomocą szkolnictwu na kresach wschodnich. Wniosek ten ks. Lutosławski wziął do referatu i gdyby wystąpił z referatem w tej sprawie i z referatem, żądającym właśnie unifikacji szkolnictwa na kresach wschodnich ze szkolnictwem W całej Polsce, to oczywiście sprzeciwu by na komisji nie było. Szkoda, że dopiero z racji sprawozdania Pana Ministra, ks. Lutosławski to życzenie wyraził, podczas gdy miał już możność tę rzecz załatwić wcześniej w myśl wniosku złożonego. Co do szkolnictwa na kresach, dodam do tego, co mówił kol. Smulikowski, że tak pod względem polityki państwowej, jak i polityki szkolnej, źle się tam dzieje. Polityka szkolna idzie po linii utrącania szkolnictwa powszechnego, a faworyzowania szkół średnich do tego stopnia, że np. szkołom średnim przysyła się zapomogę, nawet wówczas, gdy jej nie potrzebują. Szkoła średnia nieraz odsyła p. Zarzeckiemu kilkadziesiąt tysięcy marek, ponieważ niema ich na co wydać. Szkoły powszechne zaś nie mogą się doprosić o potrzebne kredyty, a inspektor szkolny okręgowy W Grodnie pociągnięty jest do odpowiedzialności i zagrożony nawet dymisją za to, że faworyzuje szkoły powszechne przed średniemi wtedy, gdy on je tylko równomiernie traktuje.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#JanWoźnicki">Otóż dla powodów, które tutaj wyłuszczyłem, muszę stanąć na stanowisku, że przedłożona nam ustawa jest niedostateczna i sprawy ustroju władz szkolnych nie rozstrzyga; zupełnie tytuł jej nie odpowiada jej treści, a jeżeli odpowiada, to stwarza fakt, że całe społeczeństwo i my tu w Sejmie chcemy uspokoić sumienia swoje i powiedzieć: uchwaliliśmy ustawę o ustroju władz szkolnych, jesteśmy spokojni, bo spełniliśmy swój obowiązek. My tu w Sejmie, niby spełniwszy swój obowiązek, będziemy spokojni, a tam dziesiątki tysięcy nauczycieli będzie się dusiło w tych Warunkach, jakie stworzy ta ustawa, i będzie musiało pracować w tych nieznośnych warunkach i nie będzie kontaktu pomiędzy nauczycielstwem, społeczeństwem i rządem, bo do tego kontaktu Minister Oświecenia wcale nie będzie przez ustawę zobowiązany. Dlatego 4eż ustawa ta z tego punktu widzenia jest szkodliwa. Raczej pozostawmy ten stan rzeczy, jaki jest. Niech istnieją te przepisy tymczasowe o szkołach elementarnych w Królestwie Polskiem, które w 1917 r. wydał rząd, upoważniony przez władze okupacyjne. Przepisy te będą istniały z tą powagą, jaką im nadaje patronat władz okupacyjnych. I będziemy mieli zawsze na sumieniu to, że ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych polskich, idącej po linii tradycji polskiej i dążeń polskich w zakresie wychowania, myśmy jeszcze społeczeństwu i Państwu polskiemu nie dali. I dlatego będziemy chcieli to zrobić i ciągle będziemy wołali, ażeby ministerstwo jak najprędzej przedstawiło nam projekt ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#JanWoźnicki">Jeśli ministerstwo powiada, że nie może tą ustawą załatwić szkolnictwa na kresach wschodnich, bo tam jeszcze niema ustalonych granic, to przecież uchwalamy rzecz daleko większą i ważniejszą, konstytucję Państwa polskiego, chociaż granic jeszcze niema, kiedy plebiscyt jest niezałatwiony, to tembardziej czyż nie możemy załatwić ustawy o ustroju władz szkolnych? Od tego są przepisy przejściowe, które określają, jak należy załatwiać ustawę w tych okręgach, gdzie definitywnie jeszcze wprowadzoną być nie może.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#JanWoźnicki">Dlatego, uznając za konieczne decentralizację w ustroju władz szkolnych, uważam, że Rząd powinien natychmiast przedstawić nam ustawę o utworzeniu okręgów szkolnych. Ustawa, która określi kompetencje kuratora i doda mu odrazu zgóry, ażeby nie czynić go dyktatorem, ciało społeczne, fachowe, doradcze, powinna być przez Rząd przedstawiona natychmiast i nad tą ustawą powinniśmy zastanowić się i uchwalić ją w najkrótszym czasie. Powinniśmy też domagać się od Rządu, zresztą mamy w tej sprawie pewne przyrzeczenie, żeby przedstawił nam ustawę o Naczelnej Radzie Wychowania, która wyjdzie ze społeczeństwa, z kół fachowych i będzie rozstrzygać o kierunku polityki naszego szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#JanWoźnicki">Jeśli tę ustawę otrzymamy, jeżeli otrzymamy jeszcze trzecią ustawę, która załatwi sprawy dzielnicowe, uniezależnienia władz szkolnych od administracji, co w dwóch paragrafach skreślić możemy na kolanie i uchwalić, na terenie b. zaboru austriackiego tę sprawę już zupełnie załatwiono, to ustawa, która stwarza pozory, że załatwiliśmy już konstytucję szkolną, że dokonaliśmy tej wielkiej rzeczy, że uchwaliliśmy ustawę o ustroju władz szkolnych, może być zupełnie przez Sejm odrzucona. — Ten pośpiech jest zbyteczny, a nawet szkodliwy. Jeżeli trzeba coś załatwić, to wyjmujmy te kawałki, które są konieczne na dziś, ale nie stwarzajmy pozorów, że załatwiamy-sprawę. Tak samo jak nie będziemy konstytucji uchwalali kawałkami, chociaż może są konieczne, tylko chcemy wielkiej konstytucji z ustawami, które załatwiają konieczności chwili, regulujemy te sprawy, tak samo nie załatwiajmy sprawy szkolnej ustawą o 10-ciu paragrafach, bo tu potrzeba 200 paragrafów do omówienia całokształtu tak Wielkiej rzeczy, jaką jest konstytucja szkolna.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#JanWoźnicki">W myśl tych wywodów zgłaszam wniosek następujący:</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#JanWoźnicki">„Sejm wzywa Rząd do natychmiastowego przedstawienia Sejmowi projektów ustaw o Naczelnej Radzie Wychowania, w okręgach szkolnych i o nieuzależnieniu szkolnictwa od władz administracyjnych na całym obszarze Polski. Nad ustawą o tymczasowym ustroju Władz szkolnych Sejm przechodzi do porządku dziennego”.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#JanWoźnicki">Zaznaczam nakoniec, że stanowisko to jest zgodne ze stanowiskiem związku nauczycieli, którego opinią pogardzać nie należy. Otrzymujemy opinię i życzenia sfer fachowych, że wprowadzać takiej ustany nie należy. Mieliśmy w Komisji Oświatowej oświadczenie związku nauczycieli polskich szkół powszechnych i jego zjazdu krajowego. Mieliśmy w Komisji Oświatowej oświadczenie związku nauczycieli szkół średnich, mieliśmy opinię komisji oświatowej przy związku miast, która kategorycznie protestuje przeciw I temu założeniu, nie będę twierdził tego stanowczo, ale słyszeliśmy, że taka sama jest opinia I związku sejmików.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#JanWoźnicki">Proszę więc Wysoki Sejm o przyjęcie mojego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. I. Thomas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#IgnacyThomas">Wysoki Sejmie! Nie będę się rozwodzić nad obszernem sprawozdaniem p. Ministra, ponieważ my na ziemiach b. dzielnicy pruskiej jesteśmy w tem szczęśliwem położeniu, że organizacja naszego szkolnictwa stoi stosunkowo na dość wysokim poziomie, na poziomie, który tu może po usilnej pracy za lat 11, a może i za dłuższy okres czasu osiągnąć zdołamy. Mamy dostateczną ilość budynków szkolnych, a jeżeli nam się uda za lat kilka wytworzyć dostateczną ilość dzielnych sił nauczycielskich, natenczas normalny rozwój naszego szkolnictwa jest zapewniony. Chciałbym się tylko tutaj przeciwstawić twierdzeniu p. Smulikowskiego, że szkoła wyznaniowa jest instytucją antypaństwową. Twierdzenie to jest tak ] horendalne, że oszczędzić mogę sobie wszelkich komentarzy. Natomiast mogę powiedzieć, że szkoła symultanna na niektórych terytoriach państwa z ludnością mieszaną byłaby instytucją antynarodową. W naszej dzielnicy wielkopolskiej mamy szkoły wyznaniowe i nie są one bynajmniej twierdzą klerykalizmu. Jeżeli p. kolega Smulikowski przytacza, że księża katecheci nie spełniają swych obowiązków, bo nie udzielają regularnie lekcji religii, to zaznaczyć muszę, że u nas w szkole wyznaniowej religii udziela nauczyciel ludowy.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos: Ale nie żyd)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#IgnacyThomas">I uważam, że tę inowację także na terenie b. Kongresówki i Galicji możnaby wprowadzić. Wobec wielkiego braku księży i wobec tego, że religia jest tak poważnem środkiem wychowania, nauczyciele z udzielania religii w szkołach ludowych rezygnować nie powinni.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#IgnacyThomas">Przechodzę do ustawy, którą dziś mamy uchwalić. Mimo rozmaitych ujemnych stron jest ustawa ta stanowczym krokiem naprzód W rozwoju naszego szkolnictwa. Dla ziem b. zaboru pruskiego ma ona pierwszorzędne znaczenie, większe niżby to się na pozór wydawało.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#IgnacyThomas">W art. 9 projektu ministerialnego zaznaczono, że czas i kolejność tworzenia okręgów szkolnych oznaczy Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w porozumieniu z Ministrem b. dzielnicy pruskiej. A W następnym artykule zaznacza się, że wykonanie tej ustawy odbywa się również w porozumieniu z Ministrem b. dzielnicy pruskiej. Jest to dalszem uzależnianiem szkolnictwa od Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej, dalszem pielęgnowaniem szkodliwego separatyzm nawet w takiej dziedzinie, jaka jest szkolnictwo, której wytycznym celem powinno być odrodzenie naszego narodu, oczyszczenie naszej duszy zbiorowej ze wstrętnego pyłu, kurzu i pokostu pruskiego, wychowanie nowych pokoleń w świetnych tradycjach narodu, którego gwiazdą przewodnią nie był nigdy separatyzm, ale zjednoczenie Wszystkich części w jedną niepodzielną ojczyznę, która wszystkie swoje dzieci równą otoczy miłością.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#IgnacyThomas">A ponieważ zjednoczenie szkolnictwa naszego nie wywołała żadnych przewrotów ekonomicznych, na które tak głośno powołują się obrońcy dzielnicowości, dlatego jestem przekonany, że mimo złączenia szkolnictwa ani chleb nie podrożeje u nas, ani robotnicy strajków wywoływać nie będą.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#IgnacyThomas">Rozumiejąc doniosłość tej sprawy, Komisja Oświatowa skreśliła to porozumienie z konającem Ministerstwem b. dzielnicy pruskiej. Znaczy to, że szkolnictwo nasze przechodzi wreszcie pod bezpośredni zarząd Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#IgnacyThomas">Już przed rokiem, z okazji uchwalenia ustawy o samorządzie b. dzielnicy pruskiej postawiono tu podobny wniosek. Wtedy jednak posłowie wielkopolscy przeciwstawiali się temu jednomyślnie. Wnioskodawcy obawiali się wówczas, że szkolnictwo nasze stanie się twierdzą czarnej reakcji i jeszcze czarniejszego klerykalizmu. Tymczasem nam chodziło jedynie o utrzymanie szkół symultannych względnie o przekształcenie ich na szkoły wyznaniowe, a nie o jakiś separatyzm. Na cóż byłoby się zdało wtedy szkolnictwo nasze oddawać W ręce Warszawy, szkolnictwo, które, niech mi będzie wolno porównać z zegarkiem o bardzo kunsztownym i złożonym mechanizmie, kiedy ten zegarek wówczas jeszcze wskazywał czas pruski i trzeba było go wstrzymać i trzeba było prawie Wszystkie sprężyny zamienić na nowe i bacznie zważać na to, ażeby nie uszkodzić drogocennego mechanizmu. Mam wprawdzie wysokie mniemanie o zegarmistrzach naszego Ministerstwa Oświecenia, lecz twierdzę, że wobec olbrzymiej pracy twórczej, jaką Ministerstwo Oświecenia w roku zeszłym w Kongresówce wykonać musiało, i wobec braku znajomości naszych specjalnych stosunków, były się wówczas wytworzył u nas szkodliwy chaos, którego za wszelką cenę uniknąć należało.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#IgnacyThomas">A trzeba zważyć, że na całym obszarze b. dzielnicy pruskiej, nie mieliśmy ani jednej szkoły polskiej, ni publicznej, ni prywatnej. Wszędzie panował niepodzielnie język niemiecki.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#IgnacyThomas">A było tych szkól na ziemiach etnograficznie polskich przeszło 6500, w których 800,000 dzieci polskich przez 8-letni czas nauki szkolnej nie słyszało ani słowa w języku ojczystym. Nawet dzieciom nieszczęśliwym, głuchoniemym, ociemniałym i niedorozwiniętym wzbraniano błogosławieństwa nauki w języku ojczystym. Już dzieciom w żłobkach śpiewano niemieckie kołysanki, w ochronkach uczono je niemieckich wierszyków i niemieckich piosenek. Dorastającą młodzież zmuszano do wstępowania do „Jugendwehrów” w przerwach szkolnych za rozmowę w języku polskim karano cieleśnie, zakazywano nawet nauczania abecadła łacińskiego, aby przez to nie ułatwiać nauki języka polskiego. Słowem ohydne barbarzyństwo pruskie doprowadzono do najwyższej doskonałości. Powoli zmniejszano liczbę nauczycieli Polaków, tak, że w końcu wynosiła ona tylko 25%. A jak gorliwymi, zaciekłymi hakatystami i germanizatorami byli nauczyciele Niemcy, o tem świadczy wymownie fakt, że jeszcze w roku zeszłym w lutym musiano usunąć nauczycielkę, pannę czy panią Krieger, ponieważ w przerwach zakazywała dzieciom polskim mówić po polsku. A jeszcze w maju z. r. wyższa nauczycielka, nazwiskiem Mosler, posunęła się w swej teutońskiej bezczelności tak daleko, że do dziewcząt w wyższej szkole żeńskiej wydała rozkaz: W mojej obecności niewolno mówić po polsku.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#komentarz">(Głosy: Hańba!)</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#IgnacyThomas">To też, gdy w listopadzie 1918 r. wybuchła rewolucja, nie było komu organizować polskiego szkolnictwa Ilość naszych nauczycieli polskich była bardzo nikła, a prócz tego mieli oni ręce związane przez władze pruskie. Wówczas to duchowieństwo nasze spełniło szczytny obowiązek, to duchowieństwo, które rząd pruski zawsze prześladował, jako największych wrogów niemczyzny. Wzięło się ono rączo i chrobro do spolszczenia szkolnictwa. Za to cześć i uznanie najgłębsze im się należy. Patrjotom księżom, którzy w niesłychanie trudnych warunkach przed rewolucją i po rewolucji organizowali nasze szkolnictwo, krzewili myśl polską i słowo polskie pośród ludu, z tego wysokiego miejsca składam gorącą podziękę. Im to zawdzięczamy, że dziesiątki a nawet setki tysięcy ludu polskiego nie uległo okropnemu naporowi germanizmu. Ten duch patriotyczny duchowieństwa naszego spowodował je po wybuchu rewolucji do przejściowej pracy w szkolnictwie. Rady ludowe samorzutnie wybrały księży w poważnej liczbie na inspektorów szkolnych. Wywołało to legendę o klerykaliźmie naszego szkolnictwa. Nie przeczę, że tu i owdzie istniały niewczesne zachcianki pozostawienia szkolnictwa na dłuższą metę pod opiekuńczemi skrzydłami kościoła. Lecz chociaż szczerze pragnę dobrych, przyjacielskich stosunków pomiędzy szkołą a kościołem,...</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#komentarz">(Głos: Synowskich, nie przyjacielskich)</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#IgnacyThomas">... chociaż szkoła jest córką kościoła, to jednak muszę stwierdzić, że córka ta już dorosła i sama rządzić się będzie, a nauczycielstwo nasze, zrzuciwszy z siebie kajdany pruskie, bynajmniej nie ma ochoty wejść dobrowolnie w. pęta kościoła. To też obawa klerykalizmu była płonna. Na 59 inspektorów szkolnych, których posiadamy w Wielkopolsce, niema ani jednego księdza. -Jak wyżej zaznaczyłem, ten zarzut możnaby postawić raczej Galicji, bo tam księża mają dostęp do szkół i wykładają naukę religii, podczas gdy u nas obowiązek ten spełniają nauczyciele szkół ludowych.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#IgnacyThomas">Przed rokiem więc uważaliśmy połączenie naszego szkolnictwa jeszcze za szkodliwe. Nie zachęcała nas też do tego postawa nauczycieli w Kongresówce i w Galicji. Gdy w kwietniu r. u. odbył się wielki zjazd nauczycieli w Warszawie i nasi nauczyciele wielkopolscy postawili żądanie szkoły, wyznaniowej i pewnej autonomii w szkolnictwie, odezwały się dzikie okrzyki i apostrofy jak: Prusacy idźcie do Berlina! Do dziś dnia te okrzyki brzmią przykrym zgrzytem W naszych uszach. Smutne te zajścia bardzo przykrem echem rozległy się W całem naszem społeczeństwie. My wprawdzie nie umiemy dobierać pięknych słówek, nie umiemy rzucać szumnych frazesów, choć może i tego powoli od Was się nauczymy, lecz patriotyzmu od nikogo uczyć się nie potrzebujemy. Tkwi on głęboko w naszych sercach, w najgłębszych zakamarkach naszej duszy, a jeżeli przetrwał ciężką niewolę pruską, to możemy śmiało powiedzieć, że złożył egzamin: summa cum laude.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#IgnacyThomas">Obecnie sytuacja jest zmieniona. Władze nasze szkolne dokonały w ubiegłym roku olbrzymiej pracy, przeobrażenia szkolnictwa niemieckiego na polskie, tak, że dzisiaj, gdy robota z grubszego jest zrobiona, połączenie szkolnictwa nie tylko jest możliwe, ale nawet pożądane. Dlatego W imieniu Stronnictwa Mieszczańskiego oświadczam, że głosować będziemy za wyłączeniem szkolnictwa z Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej, czyli za unifikacją. Nie uchodzi bowiem, ażeby szkolnictwo nasze nadal miało podlegać przemożnym wpływom jednej, partii która Wzięła monopol na ziemiach b. dzielnicy pruskiej. O tem nie potrzeba się specjalnie rozwodzić. Nie można na to pozwolić, ażeby np. nauczycielowi szkoły rolniczej odmawiano miejsca, zdaje się, li tylko dlatego, że jest posłem stronnictwa chłopskiego i t. p. sprawy. Wprawdzie czeka nas jeszcze wielka praca organizacyjna na Pomorzu i Górnym Śląsku, lecz i W tych częściach szkolnictwo wykazało różne odrębności tak, że i Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej z temi odrębnościami dopiero musiałoby się zapoznać. Dlatego nie widzę żadnych poważnych argumentów, dlaczegoby to połączenie nie mogło już natychmiast nastąpić.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#IgnacyThomas">Mamy zaufanie do Ministerstwa Oświaty że uszanuje nasze uprawnione odrębności, mianowicie pozostawi nam szkoły wyznaniowe, pozostawi nam nasz odmienny typ szkół wydziałowych, które cieszą się wielkiem zaufaniem w średnich warstwach naszego społeczeństwa, że nie będzie burzyć tego, co jest dla nas dobre, lecz owszem przez połączenie wywrze zbawienny wpływ na dalszy rozwój naszego I szkolnictwa, które pod względem organizacji bez kwestii stoi obecnie na najwyższym poziomie w całej Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#IgnacyThomas">Połączenie szkolnictwa przyczyni się prawdopodobnie także do rychłego usunięcia rozmaitych anachronizmów, które jeszcze u nas istnieją, a mianowicie do skasowania patronatów szkolnych, które w wysokiej mierze krzywdzą nasze społeczeństwo i do usunięcia kary chłosty w szkole.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#IgnacyThomas">W tej sprawie jeszcze słów kilka. Stwierdzam naprzód, że karę chłosty szkolnej stosuje się na wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej Polskiej z tą różnicą, że w Kongresówce i Galicji dzieje się to bezprawnie, a nauczycielstwo w Wielkopolsce ma to prawnie zastrzeżone, za nadużycie zaś tego prawa grozi im kara więzienna. Sprawa chłosty szkolnej u nas stała się głośną wskutek niefortunnego i nietaktownego artykułu, który się pojawił w prawie poznańskiej i wywołał ostrą polemikę. Artykuł ten podkopał w znacznej mierze dobre stosunki, jakie panowały dotychczas pomiędzy nauczycielstwem a rodzicami dzieci. Nauczycielstwo wielkopolskie czuło się zniewolone zaprotestować przeciw tej prowokacji na wiecu nauczycielskim, który się odbył w kwietniu b. r. Powzięto tam uchwalę, że wobec rozluźnionych stosunków powojennych ograniczona chłosta szkolna jest chwilowo jeszcze niezbędna. Uchwała ta wywołała wielką wrzawę W świecie pedagogicznym.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#komentarz">(Głos: Skandal! Niech że kolega to potępi)</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#IgnacyThomas">I na to przyjdzie czas, Szanowny kolego. Przykre reminiscencje danej sprawy wrześnieńskiej oddziałały tu ujemnie na krytyków, tak, że śmiano posądzić nauczycielstwo wielkopolskie o krwiożercze instynkty. Nawet w Komisji Oświatowej padł wykrzyknik „hańba” pod adresem nauczycielstwa wielkopolskiego. Przeciwko takiemu traktowaniu sprawy muszę stanowczo zaprotestować i wziąć nauczycielstwo wielkopolskie w obronę.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#IgnacyThomas">Szanowni krytycy nie znają dostatecznie naszych stosunków i dlatego sądy ich nie mogą być kompetentne. U nas przymus szkolny nie istnieje tylko na papierze, lecz jest ściśle przeprowadzony, tak, że literalnie ani jedno dziecko nie może się uchylić od regularnego uczęszczania do szkoły. Wskutek tego gromadzi się w szkole ludowej, tej dotychczas notorycznej szkole biednych...</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#komentarz">(Głos: Biedne dzieci trzeba bić!)</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#IgnacyThomas">... dużo najrozmaitszych, elementów dobrych, złych i najgorszych...</u>
          <u xml:id="u-23.26" who="#komentarz">(Głos: To nie argument Panie kolego!)</u>
          <u xml:id="u-23.27" who="#IgnacyThomas">... nawet często takich, które były karane Więzieniem. Rozumiem, że nowoczesna pedagogika zaleca, żeby i takie dzieci łagodnie traktowano i pozyskiwano je dobrem słowem. Lecz łatwo wygłaszać tutaj piękne humanitarne teorie, jeżeli się żyje w stosunkach takich, jak w Królestwie Kongresowem, gdzie tylko 50% dzieci do szkół uczęszcza, lub w Galicji, gdzie mimo teoretycznego przymusu szkolnego frekwencja szkól spada nawet poniżej 50%, a jak kolega Smulikowski wyjaśniał, w późniejszych latach szkolnych nawet do 5%.</u>
          <u xml:id="u-23.28" who="#IgnacyThomas">Te elementy najtrudniejsze do wychowania tam usuwają się same i dlatego sprawa ta tam jest łatwiej postawiona. Czyż więc jest tak Wielką zbrodnią, jeżeli wobec takich dzieci, którym brak wszelkiego moralnego poczucia, bo żyją, w takich warunkach, że dom rujnuje to, co szkoła zbuduje, zastosuje się w ograniczonej mierze, w wyjątkowych wypadkach karę chłosty?</u>
          <u xml:id="u-23.29" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-23.30" who="#IgnacyThomas">Niechaj doświadczeni ojcowie dzieci sami to rozstrzygną. Wiem, że nowoczesna pedagogika żąda stosowania łagodności i do takich elementów — tak samo, jak rząd nasz stara się ugłaskać komunistów naszych powściągliwością, patrząc przez szpary na rozmaite ich wybryki. Ale ja w skuteczność tej polityki bezgranicznej miłości do szumowin ludzkich nie bardzo wierzę.</u>
          <u xml:id="u-23.31" who="#komentarz">(P. Hausner: Czyż więc opinja w prasie nie była słuszna?)</u>
          <u xml:id="u-23.32" who="#IgnacyThomas">A jeżeli się chcemy powołać na tradycję naszą, to stwierdzić muszę, że Komisja Edukacyjna bynajmniej nie wzbraniała ograniczonej kary chłosty, a szlachcic polski, gdy wysyłał syna w świat, kładł go na kobiercu i wymierzał 25 razów po to, ażeby niezapomniał moresu w świecie.</u>
          <u xml:id="u-23.33" who="#komentarz">(P. Hausner: Komisja Edukacyjna istniała przed stu laty! Głosy: Niech się Pan powoła na Wrześnię! Wstyd mówić coś podobnego! Nie można słuchać tych bzdurstw.)</u>
          <u xml:id="u-23.34" who="#IgnacyThomas">Stwierdzam, że nauczyciele wielkopolscy nie nadużywali kary chłosty szkolnej. Dbały o to już nasze władze szkolne. Pozwolę sobie przytoczyć część rozporządzenia polskiej rejencji z 21 marca 1919 r. Mówi ono o chłoście szkolnej, jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-23.35" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-23.36" who="#IgnacyThomas">„Niepożądane pozostałości po minionej erze ze znanym drylem i koszarowemi metodami karania zniknąć powinny ze szkół naszych. Tylko za większej wagi przestępstwa wolno w szkole karać cieleśnie i to za każdym razem dopiero po porozumieniu się z kierownikiem szkoły, co do wymiaru kary. Każda taka chłosta musi być zapisaną dokładnie z datą i podaniem powodu w szkolnym dzienniku sprawozdawczym”.</u>
          <u xml:id="u-23.37" who="#IgnacyThomas">Wysoki Sejmie! Nie wątpię wcale, że kara chłosty szkolnej w najkrótszym czasie zostanie przez Sejm zniesiona.</u>
          <u xml:id="u-23.38" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. P. Hausner: Nie można tego słuchać spokojnie!)</u>
          <u xml:id="u-23.39" who="#IgnacyThomas">Mam prawo wyjaśnić stosunki i bronić nauczycielstwo wielkopolskie przed napaściami.</u>
          <u xml:id="u-23.40" who="#komentarz">(Wrzawa. Wicemarszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-23.41" who="#IgnacyThomas">Kara chłosty szkolnej w najkrótszym czasie zostanie zniesiona i ja za jej zniesieniem także głosować będę. Nauczycielstwo wielkopolskie nietylko zgodzi się na to, lecz i zastosuje się do tego ściśle, nie tak, jak gdzieindziej. Lecz z drugiej strony żądać trzeba, żeby te elementy, które jak parszywa owca, zarażają całą owczarnie, żeby te elementy moralnie zaniedbane, można przecież ulokować w instytutach dla dzieci moralnie zaniedbanych. Trzeba się postarać o dostateczną liczbę takich instytutów.</u>
          <u xml:id="u-23.42" who="#komentarz">(Głos: Należałoby stworzyć instytucję i dla nauczycieli moralnie zaniedbanych)</u>
          <u xml:id="u-23.43" who="#IgnacyThomas">Bo Szanowni Panowie, jeśli w szkole średniej u nas wskutek braku kary chłosty szkolnej nauczyciel nie może sobie z którem dzieckiem dać rady, wtedy wyklucza się takie dziecko ze szkoły średniej i przekazuje szkole ludowej. Zdarzały się wypadki, że i dziewczęta moralnie upadłe przekazywało się właśnie dlatego szkole ludowej. Jest to przeciwne wszelkiej etyce społecznej, przeciwne nowoczesnemu demokratyzmowi i pod tym względem władze szkolne o jak najrychlejszą naprawę postarać się powinny.</u>
          <u xml:id="u-23.44" who="#IgnacyThomas">Wracając do unifikacji, zaznaczyć muszę, że o ile szczerze pragnę, ażeby zjednoczenie się szkolnictwa naszego natychmiast nastąpiło, to z drugiej strony prosić muszę, żeby dotychczasowi wybitni działacze pedagogiczni, którzy z calem poświęceniem i z wielkim skutkiem pracują nad organizacją naszego szkolnictwa, nadal w tym kierunku pracować mogli.</u>
          <u xml:id="u-23.45" who="#IgnacyThomas">Trzebaby więc ich koniecznie przenieść z Poznania do Warszawy. Niestety wobec katastrofalnego braku mieszkań na razie jest to niewykonalne. W samem Ministerstwie Oświecenia znajduje się 80 urzędników bez mieszkań. Wobec tego zgłosiliśmy rezolucję, ażeby szkolnictwo nasze przeszło natychmiast pod bezpośredni zarząd Ministerstwa Oświaty, lecz, ażeby Departament Oświaty został na czas przejściowy w Poznaniu, o ile możności aż do ukończenia plebiscytów na Kresach Zachodnich. Mam nadzieję, że Wysoki Sejm przyjmie jednomyślnie te rezolucje i głosować będzie za unifikacją, ażeby pozbawić nasze szkolnictwo naleciałości systemu pruskiego, ażeby poprowadzić wielkopolskich nauczycieli do źródeł polskiej pedagogii, której apostołami byli Śniadecki, Kołłątaj, Czacki, Szczepanowski, a której niedoścignionym i zawsze promieniującym wzorem jest Liceum Krzemienieckie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odroczyć dyskusję nad tym punktem do następnego posiedzenia. Przystępujemy do obrad nad sprawozdaniem o projekcie ustawy w sprawie emerytów wojskowych. Głos ma sprawozdawca poseł Godek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanGodek">Wysoki Sejmie! Wniesiony przez Rząd projekt ustawy o tymczasowych emeryturach wojskowych ma źródło w wyjątkowych warunkach, w jakich dokonywało się tworzenie armii polskiej. Nowopowstająca Polska, zagrożona przez ościennych wrogów, musiała jak najrychlej stworzyć liczną i silną armję. Armja ta, jeśli miała j spełnić swoje zadanie, musiała być wyposażona w dostateczną ilość zawodowo wyszkolonych oficerów, podoficerów i urzędników. To mając na względzie, władze wojskowe w pierwszym okresie tworzenia armji polskiej, przyjęły wielu oficerów i urzędników z b. armji austrjackiej, niemieckiej i rosyjskiej, między innemi i wielu takich, którzy już pod rządami tych zaborczych państw bądź przeszli na emeryturę, bądź też lata swoje odsługiwali. Ciężkie warunki służby w wojsku polskiem, nowe odpowiednie do ducha czasu ukształtowanie się stosunku oficera do żołnierza, nowe, na nowych wzorach i zasadach oparte organizowanie się służby wojskowej — wszystko to powoduje, że ci byli oficerowie armii austriackiej, względnie armii zaborczych nie mogą już wypełnić tych obowiązków, jakie dzisiejsza służba w wolsku polskiem na nich nakłada. Dlatego Ministerstwo Spraw Wojskowych postanowiło tę część oficerów, ze względu czy to na wiek, czy na niezdolność spełniania swych obowiązków, przenieść w stan spoczynku.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JanGodek">Bezpośrednio z tem jednak wiąże się kwestia zaopatrzenia tych, którzy w myśl tej ustawy mieliby przejść na emeryturę. Nadzwyczajny spadek wartości pieniądza i ogromna drożyzna wywołały kompletny przewrót ekonomiczny i sprawiły, że przedwojenne normy płac i poborów nie pozostają w najmniejszym stosunku do dzisiejszych zasług, że nawet najwyższe pobory nie są w stanie w części nawet zaspokoić potrzeb dzisiejszego życia. Dlatego też władze wojskowe, uznając z jednej strony za konieczne przeniesienie pewnej liczby oficerów w stan spoczynku, uznały też za konieczne dać im takie uposażenie, aby umożliwić im dalszy byt. Stosunki te będą uregulowane ostatecznie przez ustawę o emerytach wojskowych, którą się już opracowuje. Ale ustawa ta będzie obszerna, więc prace kodyfikacyjne jako też i obrady nad nią w Sejmie potrwają jeszcze czas dłuższy, dlatego Ministerstwo Spraw Wojskowych, uznając sprawę tę za niecierpiącą zwłoki, wniosło projekt ustawy o tymczasowych emeryturach wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#JanGodek">Projekt ten określa w art. 1 warunki co do prawa nabycia emerytury w myśl tej ustawy. Mianowicie przyznaje prawo poboru emerytury tym b. oficerom armii zaborczych, którzy przynajmniej przez 6 miesięcy odbywali służbę w wojsku polskiem lub bez względu na czas służby, jeśli zostali spensjonowani z powodu niezdolności do pełnienia służby już w wojsku polskiem.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#JanGodek">Art. 2 określa wysokość emerytury, stanowiąc, że emerytura w zasadzie ma wynosić 60% sumy obliczonej w ten sposób, że czas służby oblicza się wedle przepisów, jakie obowiązywały w Austrii i Niemczech przed 1 listopada 1918 r., a W Rosji przed 1 listopada 1917 r., zaś wysokość emerytury liczy się u oficerów i równorzędnych za 10 lat służby 40%, za każdy następny rok 24% ostatnio pobieranych poborów z wyjątkiem dodatku polowego, funkcyjnego i reprezentacyjnego, zaś u żołnierzy od ostatnio pobieranego żołdu z doliczeniem relutum za świadczenia w naturze.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#JanGodek">Art. 2 niniejszej ustawy określa, że tym emerytom, którzy przejdą W stan spoczynku w myśl tej ustawy wyrówna się emerytury do tej wysokości, jakie zostaną przyznane w definitywnej ustawie o emeryturach wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#JanGodek">Komisja Wojskowa i Skarbowo-Budżetowa na wspólnem posiedzeniu rozpatrywała ten projekt i przyjęła go jednomyślnie z pewnem uzupełnieniem, a mianowicie: W końcu ustępu art. 2 postanowiła, iż o ustanowieniu wysokości emerytury ma decydować Minister Spraw Wojskowych W porozumieniu z Ministrem Skarbu, jakoteż że emeryci, którzy bez zezwolenia władzy wojskowej będą przebywali jakiś czas za granicami Państwa, tracą prawo do emerytury.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#JanGodek">Przy tej sposobności pozwolę sobie wnieść poprawkę do art. 4, ażeby zamiast słów: „zostaje zawieszony” wstawić słowo „ustaje”, dlatego, ażeby nie było wątpliwości co do tego, że rzeczywiście emeryci przez czas, kiedy byli zagranicą, tracą prawo do emerytury.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#JanGodek">Przedstawiając powyższe motywy Komisji Wojskowej i Skarbowo-Budżetowej, wnoszę, ażeby Wysoki Sejm raczył uchwalić tę ustawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Wojdaliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#RyszardWojdaliński">Wysoka Izbo! Kiedy się mówi O wynagrodzeniu emerytalnem tych, którzy będą zwolnieni obecnie z wojska, wprost jest rzeczą niemożliwą pominąć katastrofalnej sytuacji, w jakiej się znajdują wogóle emeryci wojskowi. Jeżeli W ciężkiem położeniu znajdują się emeryci cywilni w całem Państwie, to w strasznem, wprost katastrofalnem położeniu znajdują się emeryci wojskowi. Wyłączną winowajczynią tego stanu jest wojskowa sekcja emerytalna. Nie chcę używać wyrazów dosadnych, bo nie chcę zmuszać p. Marszałka do przywołania mnie do porządku, ale w stosunku do tych panów trzebaby używać takich wyrażeń, jak do ludzi, którzy zabijają, bo to jest zabijanie ludzi. Są wypadki, że emeryci umierają z głodu. A jedyną sprawczynią tego jest wojskowa sekcja emerytalna. Kiedy 31 lipca 1919 roku uchwaliliśmy dodatek dla emerytów, cywilnych sekcja wojskowa emerytalna uznała, że dodatków dla emerytów wojskowych nie należy uchwalać, gdyż w najbliższym czasie przedstawi pełną ustawę emerytalną, która tę sprawę załatwi. Do 20 lutego 1920 r., czyli przez 7 miesięcy sekcja nie przedstawiła ustawy, a nawet do dziś dnia tej ustawy nie mamy. Widząc strasznie trudne położenie emerytów wojskowych wniosłem wniosek nagły rozciągnięcia ustawy dla emerytów cywilnych na wojskowych. W ten sposób w dniu 20 lutego 1920 r. zostało uchwalone rozciągnięcie dodatku emerytalnego dla emerytów cywilnych i na wojskowych. Do dnia dzisiejszego sekcja emerytalna Wojskowa znowu nie przeprowadziła sprawy, i ani jeden z tych emerytów wojskowych nie otrzymuje przynależnego i przyznanego przez Sejm dodatku. W dn. 5 marca 1920 r. po raz wtóry przyznano emerytom cywilnym dodatek drożyźniany, a emerytom wojskowym nie przyznano, bo znowu sekcja wojskowa emerytalna twierdzi, że będzie wniesiona ustawa ale dotychczas tej sprawy nie uregulowała, tak, że emeryci wojskowi są w położeniu wprost katastrofalnem.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#RyszardWojdaliński">Wogóle sekcja ta nie tylko w stosunku do emerytów wojskowych postępuje z ogromną niedbałością, ale i w innych wypadkach przejawia niesłychany brak zrozumienia i odpowiedzialności. Każdy najdrobniejszy papier nim otrzyma odpowiedź z sekcji wojskowej emerytalnej musi czekać całe miesiące. Ludzi się wprost terroryzuje, każę im się składać dowody, że ci członkowie rodziny z racji których mają otrzymać emeryturę nie występowali wrogo przeciw Państwu polskiemu. Dowody takie muszą być podpisane przez dwie osoby wiarogodne. Na potwierdzenie tego przytoczę Panom następujący przykład. Przychodzi do mnie w Lublinie p. X., biedna emerytka i prosi mnie, żebym zechciał zaświadczyć, że mąż jej nie występował wrogo przeciw polskości. Pytam się dlaczego mnie o to prosi, odpowiada mi, że dlatego, że jak poseł zaświadczy, to będzie wiarogodniejsze. Sprawdziłem u osób wiarogodnych w Lublinie, podpisałem dowód i już 3 miesiące upłynęło od tego czasu, a sekcja nie reaguje na to. Fakt taki wprost łzy wyciska. Gdy po raz drugi byłem w Lublinie przysłała do mnie stróżkę, gdyż sama nie może przyjść, bo jest chora, ale błaga mnie, ażebym się zajął i pomógł jej w tej sprawie. To jest planowe, czy bezplanowe morderstwo tych ludzi. Staruszka ta dotychczas pieniędzy nie otrzymała i inni również nic nie otrzymują. Dłużej nie będę tego uzasadniał, gdyż jest to rzecz jasna i ustalona. Z tej racji stawiam następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#RyszardWojdaliński">Sejm wzywa Rząd, aby natychmiast wprowadził w życie Ustawę z dn. 20 lutego 1920 r. o dodatkach drożyźnianych dla emerytów wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma poseł Smulikowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JulianSmulikowski">Ile razy przychodzi na stół sejmowy kwestia emerytur, uważam za obowiązek przypomnieć Wysokiemu Sejmowi, że sprawa dawnych emerytów, t. zn. urzędników państwowych i nauczycieli, którzy są w stanie spoczynku, nie doczekała się załatwienia mimo wielkich zabiegów Sejmu. W istocie Sejm wprost wydał na pastwę nędzy i głodowej śmierci dawnych urzędników państwowych, nie przeprowadzono bowiem regulacji dotychczasowych ich emerytur, podczas, gdy urzędnikom w stanie czynnym regulację tę stale się przeprowadza, i to z tak małym skutkiem, że mimo wszystko, wywołało to ogólne niezadowolenie dla małej wydatności tych reform. Kiedy następnie ustalono relację marki do korony, trzeba stwierdzić, że Wysoki Sejm, przemycając ustawę o dodatkach drożyźnianych dla emerytów, równocześnie obniżył dotychczasowe ich pobory, ponieważ przy nowej relacji korony do marki, mimo ustawy o dodatkach drożyźnianych, emeryci dostają mniej. Istnieje tedy taki stan rzeczy, że ludzie najbardziej zasłużeni dla Ojczyzny, którzy sterali życie w ofiarnej służbie publicznej dziś giną wprost z nędzy i niedostatku. P. Minister zapowiedział nam, że wkrótce przedstawi projekt ustawy o emerytach. Z ust zaś p. Wiceministra Weinfelda słyszeliśmy, że Państwo nasze niema moralnego obowiązku regulacji emerytur dawnych urzędników, czy to państwa rosyjskiego, czy austriackiego. Tu nie bierze się w rachubę tego, że ci urzędnicy i inni pracownicy, którzy pracowali w Kongresówce i w Małopolsce, specjalnie zaś nauczyciele, pracowali dla przyszłości Ojczyzny. Tego stanu rzeczy Sejm dłużej ścierpieć nie powinien. Nie można z ludźmi obchodzić się w ten sposób, jak w starożytności się obchodzono z niedołężnymi, których poprostu zabijano. Dziś, niestety, rola naszego Rządu i Sejmu jest tego rodzaju, że wprost zabija się tych niedołężnych starców, mimo ich wszelkich memoriałów i próśb do Państwa, Rządu i do wszystkich stronnictw, jakaś głuchota opanowała Rząd i Ministerstwo nie przychodzi z propozycją regulacji płac emerytów, będących w stanie spoczynku. Dlatego proszę łaskawych Panów, ażeby przy tej okazji uchwalić rezolucję następującej treści:</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JulianSmulikowski">Sejm wzywa Rząd, aby w jak najkrótszym czasie przedłożył projekt regulacji emerytur urzędników i nauczycieli, będących w stanie spoczynku, tudzież zaopatrzenia rencistów, jakoteż wdów i sierot po wymienionych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#StanisławOsiecki">Nikt więcej głosu nie żąda. Sprawozdawca zaproponował stylistyczną zmianę w art. 4, mianowicie, ażeby zastąpić wyrazy „zostaje zawieszone” słowem „ustaje”. Sądzę, że przeciw tej poprawce nikt nie zaprotestuje. Ponieważ innych poprawek nie zgłoszono, przypuszczam bez głosowania, że ustawa w drugiem czytaniu jest przyjęta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#AdamFranciszekMieczkowski">Wnoszę o trzecie czytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#StanisławOsiecki">Nikt nie protestuje przeciw przystąpieniu do trzeciego czytania. Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem en bloc ustawy w trzeciem czytaniu, ażeby powstali z miejsc. Ustawa jednomyślnie przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#StanisławOsiecki">Następnie jest rezolucja p. Wojdalińskiego:</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#StanisławOsiecki">„Sejm wzywa Rząd, aby natychmiast wprowadził w życie ustawę z dn. 20 lutego 1920 r. o dodatkach drożyźnianych dla emerytów wojskowych”. Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#StanisławOsiecki">Rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#StanisławOsiecki">Następnie jest rezolucja p. Smulikowskiego:</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#StanisławOsiecki">„Sejm wzywa Rząd, aby w najkrótszym czasie przedłożył projekt regulacji emerytur urzędników i nauczycieli, będących w stanie spoczynku, tudzież zaopatrzenia rencistów, jakoteż wdów i sierot po wymienionych”.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#StanisławOsiecki">Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#StanisławOsiecki">Rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odbyć następne posiedzenie we wtorek o godz. 4 po poi. z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#StanisławOsiecki">1. Pierwsze czytanie ustawy o ubezpieczeniach państwowych i o Państwowej Dyrekcji Ubezpieczeń (druk nr 1824).</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#StanisławOsiecki">2. Pierwsze czytanie ustawy o ulgach W spłacaniu zaległych procentów od intabulowanych wierzytelności (druk nr 1827).</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#StanisławOsiecki">3. Pierwsze czytanie ustawy w sprawie zniesienia Państwowego Urzędu do spraw powrotu jeńców, uchodźców i robotników (druk nr 1833).</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#StanisławOsiecki">4. Pierwsze czytanie ustawy, zmieniającej ustawę z dn. 27 listopada 1919 r. o obowiązku zarządu gmin miejskich dostarczania pomieszczeń (druk nr 1832).</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#StanisławOsiecki">5. Pierwsze czytanie ustawy o rejestracji i stemplowaniu obligacji austriackich pożyczek Wojennych (druk nr 1828).</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#StanisławOsiecki">6. Dalszy ciąg drugiego czytania ustawy w sprawie tymczasowego ustroju władz szkolnych (druk nr 1761 i 1602).</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#StanisławOsiecki">7. Sprawozdanie Komisji Robót Publicznych w sprawie dzwonnicy i soboru na Placu Saskim W Warszawie (druk nr i 1593).</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#StanisławOsiecki">8. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o wniosku posła Z. Marka i tow. w sprawie upoważnienia Ministerstwa Skarbu do przystąpienia do spółki akcyjnej, mającej podjąć budowę zakładu wodno-elektrycznego Szczawnica–Jazowsko (druk nr 1795 i 1056).</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#StanisławOsiecki">9. Sprawozdanie Komisji Zdrowia Publicznego o wniosku posła Rottermunda i tow. w sprawie uregulowania stosunków w zdrojowiskach i uzdrowiskach Polski (druk nr 1798 i 1637).</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#StanisławOsiecki">10. Sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej o wniosku posła Stesłowicza i tow. w przedmiocie utworzenia Izb Przemysłowo-Handlowych (druk nr 1803 [ i 717).</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#StanisławOsiecki">11. Sprawozdanie Komisji Likwidacyjnej i Skarbowo-Budżetowej o wniosku p. Witosa i tow. w sprawie zaspokojenia roszczeń rolników, zrzeszeń rolniczych i instytucji polskich do b. skarbu austriackiego, względnie austriacko-węgierskiego z tytułu dostaw bydła rzeźnego i paszy (druk nr 1117 i 902).</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#StanisławOsiecki">12. Sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej i Odbudowy Kraju o wniosku nagłym p. Bryla i tow. w sprawie wydania zakazu wywozu cementu poza granice Polski (druk nr 1809, 1806a, 1755 i 1414).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#HermanDiamand">Na dzisiejszym porządku dziennym było sprawozdanie p. pos. Bryla w sprawie obrotu cementem. Sprawozdanie to spadło z porządku dziennego i miało być przeniesione na wtorek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#StanisławOsiecki">Zatem sprawozdanie Komisji w sprawie obrotu cementem umieścimy jako ostatni punkt wtorkowego posiedzenia. Nikt nie protestuje. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o g. 2 m. 45 po poł.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>