text_structure.xml 100 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Otwieram posiedzenie Komisji Zdrowia. Witam przybyłych posłów oraz zaproszonych gości. Dziś mamy w porządku dziennym tylko jeden punkt, a mianowicie omówienie sytuacji finansowej kas chorych. Temat jest, jak widać, interesujący bowiem przybyło bardzo wielu gości. Zaczniemy zatem od tego, że pan prezes Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych przedstawi swoich współpracowników oraz dyrektorów poszczególnych kas chorych, abyśmy wiedzieli, z kim personalnie mamy do czynienia. Najpierw jednak oddam głos przedstawicielowi Ministerstwa Zdrowia, podsekretarzowi stanu Janowi Kopczykowi. Przepraszam, panie ministrze, jest jeszcze zgłoszenie w kwestii formalnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PosłankaElżbietaRadziszewska">Po liczbie osób, które przybyły na dzisiejsze posiedzenie wnoszę, że zainteresowanie tematem jest ogromne. Jest faktem, że nie mamy na czym siedzieć, ale jest też faktem, że temat jaki mamy omówić jest bardzo poważny, tymczasem materiały pt. „Analiza finansowa kas chorych - 1999–2001” otrzymaliśmy tuż przed posiedzeniem. Jak wiem do Komisji wpłynęły one w poniedziałek, a sekretariat starał się w możliwie najkrótszym czasie dostarczyć je do biur poselskich. Do mojego biura dotarły one wczoraj o godz. 14, ale ja już byłam w Warszawie, przy czym w Sejmie byłam o godz. 23 bo wieczorem mieliśmy posiedzenie wyjazdowe. Materiały otrzymałam więc dopiero przed posiedzeniem Komisji. Część posłów w ogóle ich nie otrzymała, ponieważ Pocztex nie dostarczył przesyłek na czas. Nie ma zatem możliwości, aby w ciągu 5 minut przejrzeć je i wiedzieć o co zapytać. Nie mówię tu o analizowaniu i wysnuwaniu jakichkolwiek wniosków. Ponieważ nie ma możliwości, aby czuć się przygotowanym do pracy podczas dzisiejszego posiedzenia, składam wniosek, aby je przełożyć na następne posiedzenie Sejmu, abyśmy mieli szansę zapoznania się z przedstawionym nam materiałem informacyjnym. Przepraszam osoby, które przybyły do nas, często z daleka, ale my nie jesteśmy przygotowani do dyskusji, i to nie z naszej winy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Temat jest rzeczywiście interesujący i na sali jest wiele osób, choć nikt nie stoi, bo dla wszystkich miejsca siedzące są. Proponuję, aby wysłuchać jednak prezesa Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych, bowiem nasi goście jechali tu naprawdę wiele kilometrów. Dyskusję możemy przenieść na następne posiedzenie, ale stawiam wniosek, aby wysłuchać pana prezesa i dyrektorów kas chorych. Uważam, że byłoby niegrzecznym powiedzieć teraz wszystkim „do widzenia”. Stąd mój wniosek, przeciwny do wniosku posłanki Elżbiety Radziszewskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PosełAlfredOwoc">Myślę, że może tu dojść do sytuacji patowej. Argumenty posłanki Elżbiety Radziszewskiej są trudne do obalenia, bo rzeczywiście materiały dotarły do nas bardzo późno. Ale także to co powiedziała posłanka Maria Gajecka-Bożek jest bezsporne, bo trudno nie szanować trudu wszystkich tu dziś zgromadzonych, którzy przybyli w określonym celu. Może posłanka Elżbieta Radziszewska przyjęłaby propozycję polubowną, aby nie odraczać całego posiedzenia, ale wysłuchać pana prezesa i ewentualnie przedstawicieli regionalnych kas chorych, zaś na kolejnym posiedzeniu kontynuować dyskusję na ten temat, w tym samym gronie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełBolesławPiecha">Skoro padły dwa wnioski formalne, jeden o odroczenie posiedzenia, a drugi o wysłuchanie prezesa UNUZ, proponuję sprawdzić kworum Komisji i przegłosować te wnioski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Proszę o sprawdzenie listy obecności członków Komisji. Ja natomiast proszę posłankę Elżbietę Radziszewską o ustosunkowanie się do propozycji posła Alfreda Owoca. Czy podtrzymuje pani swój wniosek, czy też załatwimy sprawę polubownie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosłankaElżbietaRadziszewska">Podtrzymuję swój wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Ze sprawdzonej listy wynika, że mamy kworum, a zatem głosować będziemy dwa wnioski. Pierwszy wniosek jest za odroczeniem dzisiejszego posiedzenia i zorganizowania go w terminie późniejszym. Jeśli nie uzyska on aprobaty, wówczas automatycznie przyjęty zostanie wniosek drugi, aby kontynuować posiedzenie, z tym że dyskusja na przedstawiony temat przeniesiona będzie na kolejne spotkanie. Kto z członków Komisji jest za odłożeniem dzisiejszego posiedzenia? Stwierdzam, że Komisja przy 3 głosach za i 14 przeciwnych oraz braku głosów wstrzymujących się odrzuciła wniosek o odroczenie terminu dzisiejszego posiedzenia. Przyjmujemy zatem wniosek drugi, o przedstawienie w dziś sprawozdania na temat sytuacji finansowej kas chorych. Proszę w kilka zdań, tytułem wstępu, ze strony przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieZdrowiaJanKopczyk">Reprezentuję Ministerstwo Zdrowia, które jest instytucją niezależną od Kasy Chorych. Będę więc do państwa dyspozycji w części dotyczącej dyskusji, pytań i wniosków. Materiał na dzisiejsze posiedzenie przygotowywał Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych i dlatego myślę, że prezes tego urzędu spełni państwa oczekiwania i sprosta zainteresowaniu, które jak widać, jest dziś bardzo duże.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Zanim oddam głos panu prezesowi chcę wyjaśnić, że otrzymałam właśnie dokument, z którego wynika, że materiały z UNUZ wpłynęły do Komisji 18 stycznia tj. w piątek o godz. 15.27. Procedury sejmowe przewidują bardzo dokładne sprawdzenie każdej przesyłki, czego nie muszę chyba tłumaczyć. Ekspedycja tych materiałów do posłów mogła więc nastąpić dopiero w poniedziałek. Mieliśmy nadzieję, że najdalej we wtorek rano, dotrą one do rąk adresatów, co się jednak nie stało. Wniosek posłanki Elżbiety Radziszewskiej był zatem całkowicie na miejscu, bowiem wielu posłów nie miało możliwości zapoznania się z tymi materiałami wcześniej, przed dzisiejszym posiedzeniem. W związku jednak z wynikiem naszego głosowania, proszę pana prezesa UNUZ o przedstawienie informacji na temat sytuacji finansowej kas chorych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PrezesUrzęduNadzoruUbezpieczeńZdrowotnychMichałŻemojda">Dziękuję za zaproszenie na dzisiejsze posiedzenie. Chcemy przedstawić państwu sytuację finansową kas chorych, bo determinuje ona w dużej mierze funkcjonowanie całego systemu ochrony zdrowia. Zacznę swoje wystąpienie od prezentacji moich współpracowników. Chcę też powiedzieć, że na sali są dyrektorzy wszystkich 16 kas regionalnych oraz kasy branżowej dla służb mundurowych. Moim zastępcą jest Maciej Tokarczyk, dyrektorem gabinetu - Michał Kamiński, dyrektorem departamentu prawnego - Anna Płatkowska-Kułaj, dyrektorem departamentu ekonomiki i finansów - Sylwester Rypiński, a dyrektorem departamentu nadzoru ubezpieczeń zajmującego się kontrolą zarówno kas chorych jak i świadczeniodawców - Urszula Kulisiewicz. Po tej prezentacji przedstawię państwu wstęp do tematu, zaś bardziej szczegółowo omówi go wiceprezes Maciej Tokarczyk, cały zaś zespół będzie do państwa dyspozycji, aby odpowiedzieć na wszystkie zadane pytania. Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych jest centralnym organem administracji rządowej podległym prezesowi Rady Ministrów, a jego podstawowym zadaniem jest ochrona interesów osób ubezpieczonych. Zadania te Urząd realizuje poprzez badanie zgodności z prawem działań kasy chorych i jej organów oraz badanie legalności, celowości, rzetelności i gospodarności w zakresie gospodarki finansowej poszczególnych kas. W ramach tych uprawnień Urząd Nadzoru wydaje decyzje administracyjne. Ponieważ jest urzędem centralnym decyzje te mają charakter decyzji drugiej instancji, czyli ostateczne. W przypadku zaskarżenia decyzji UNUZ przysługuje wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, a potem skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Kontroli przez ten sąd podlega też działalność UNUZ w zakresie wydawanych decyzji. NSA wydaje tu ostateczne rozstrzygnięcia. Mijają właśnie 3 lata funkcjonowania nowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych wprowadzonego 1 stycznia 1999 r. kiedy to odeszliśmy od systemu budżetowego, właśnie na rzecz systemu ubezpieczeniowego. Zacznę zatem swoje wystąpienie od przypomnienia art. 68 ust. 2 Konstytucji RP, z którego wynika, że „Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej, finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa”. Dnia 2 lutego 1997 r. Sejm uchwalił właśnie ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, która po wielu nowelizacjach i pond 150 poprawkach, zaczęła funkcjonować 1 stycznia 1999 r. Podstawowe założenia tej ustawy mówią, że „ubezpieczenie zdrowotne oparte jest w szczególności na zasadach solidarności społecznej oraz zapewnienia obywatelom naszego kraju równego dostępu do świadczeń”. Czy te zasady są faktycznie realizowane w praktyce? Jeśli nie, to znaczy, że system funkcjonuje w sposób nieprawidłowy. Po trzech latach funkcjonowania systemu mamy sytuację taką, że 5 kas znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Są to kasy: Dolnośląska, Lubuska, Opolska, Lubelska i Pomorska. Są w nich realizowane plany naprawcze, a w niektórych z nich, jeśli nie nastąpi pomoc z zewnątrz, może dojść do bankructwa.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PrezesUrzęduNadzoruUbezpieczeńZdrowotnychMichałŻemojda">Pamiętajmy, że jest to jeden system i jeśli któraś z jego jednostek, co prawda samodzielna i samorządna, nie będzie w stanie samodzielnie funkcjonować, to odbije się to na całym systemie. Mamy też 3 kasy w sytuacji finansowej bardzo dobrej. Posiadają one wiele środków zdeponowanych na lokatach bankowych. Są to kasy: Śląska, Mazowiecka i Wielkopolska. Ponieważ w ustawie o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym obowiązuje zasada zrównoważenia wydatków na świadczenia zdrowotne z osiąganymi przychodami, i jedna i druga sytuacja jest zatem niedobra.1 stycznia 1999 r. powstał system samorządny i niezależny oparty na tym, iż organy kasy kreują sejmiki wojewódzkie i wybierają radnych, którzy z założenia reprezentować mają interesy ubezpieczonych. Po trzech latach nie mamy jednak jednolitego systemu ochrony zdrowia ani jednolitej polityki zdrowotnej, ale 17 niezależnie funkcjonujących samodzielnych instytucji. Nie będę tu mówił o wynikach kontroli NIK, o siedzibach i wynagrodzeniach, bo są to już tematy zbyt dobrze znane. Jeśli jednak będą szczegółowe pytania, odpowiem. W tak funkcjonującym systemie ubezpieczenia zdrowotnego pojawiło się szereg patologii. Po pierwsze są to rozdmuchane koszty administracyjne w relacji jak 1:3 między kasą o kosztach najniższych i najwyższych kosztach. Są to rozpiętości niczym nieuzasadnione i w związku z tym, w roku ubiegłym podjęliśmy działania zmierzające do tego, aby przyjąć dla wszystkich kas równe reguły. Odnieśliśmy mianowicie koszty do jednego ubezpieczonego w danej kasie. W związku z zasadą równego dostępu do świadczeń, ponieważ są województwa biedniejsze i bogatsze, ustawa przygotowała mechanizm wyrównania finansowego, który miał zapewnić ten równy dostęp do świadczeń na terenie całego kraju. Przy systemie ubezpieczeniowym opartym na zasadzie solidaryzmu społecznego ubezpieczony z woj. podlaskiego niczym się nie różni od ubezpieczonego z Warszawy. Każdy z nich powinien mieć równy dostęp do świadczeń medycznych, w ramach określonego koszyka usług. Ten mechanizm miał funkcjonować w oparciu o pewne przeliczniki takie jak liczba ubezpieczonych...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Przepraszam pana, ale proszę wszystkich o skupienie i uwagę. Wszystkie rozmowy towarzyskie proszę przenieść ewentualnie na korytarz. Jest nas za dużo na tej sali, aby wszyscy mogli mówić naraz. Proszę także o wyłączenie telefonów komórkowych, bo bardzo przeszkadzają w odbiorze tego co się mówi do mikrofonu. Proszę o kontynuowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">Przyjęty mechanizm wyrównania finansowego miał służyć wszystkim ubezpieczonym celem wyrównania dostępu do świadczeń. Przyjęto w nim, jak wspomniałem, wskaźnik liczby ubezpieczonych, ale ponieważ system informatyczny ZUS nie działa, tak naprawdę nie wiemy do końca ilu ubezpieczonych przypisanych jest do danej kasy. Inny, przyjęty wskaźnik, mówi o liczbie ubezpieczonych powyżej 60 roku życia, ale dla mnie ten wskaźnik nie jest zrozumiały. Przyjęto też tzw. korektor dochodowy i, o dziwo, w tym korektorze uznano, że przy wyrównaniu uwzględnia się tylko 40 proc. dochodu. Do tej pory nie wiem dlaczego został przyjęty taki właśnie wskaźnik? Tak niski korektor dochodowy w istocie preferuje bowiem bogatsze kasy. Czy zatem wyrównanie finansowe zapewnia realizację równego dostępu do świadczeń, zapisanego w ustawie? Z naszych analiz wynika, że nie. Dlatego też, jedną z najtrudniejszych decyzji zawodowych, które w swoim życiu podjąłem, była zmiana decyzji mojego poprzednika o wyrównaniu finansowym za rok 2001. Po analizie materiałów za ten rok stwierdziliśmy, że istnieją wręcz kosmiczne różnice dotyczące wyrównania finansowego jeśli chodzi o poszczególne lata. Do roku 2000 materiały na temat tego wyrównania przekazywała UNUZ ówczesna pełnomocnik rządu do spraw wprowadzenia ubezpieczeń zdrowotnych. Były to materiały oparte na różnych danych z poszczególnych kas, z GUS, z ZUS i z tzw. obliczeń własnych. Nie rozumiem, co oznaczały „obliczenia własne”, ale myślę, że kiedyś będzie można do tego w jakiś sposób dojść. A jak wyglądają te różnice? Oto przykłady. Lubuska Kasa Chorych okazała się w roku 2000 kasą bogatą i ma dopłacić do systemu 9 mln zł. W roku 2002, kiedy te dane zostały zweryfikowane przez PESEL, a więc były już maksymalnie wiarygodne, okazało się, że jest to jedna z najbiedniejszych kas i ma dostać jako wyrównanie 90 mln zł. Co się zatem stało w ciągu roku? Następny przykład to Kasa Śląska. W roku 2000 miała ponad 4,5 mln osób ubezpieczonych, a w roku 2001, według oryginalnych dokumentów podpisanych przez tę kasę ubezpieczonych jest 4,3 mln. Otrzymaliśmy też dokument podpisany przez pełnomocnika rządu do spraw wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, minister Annę Knysok, z datą o 27 dni późniejszą niż poprzednia, z którego wynika, że na Śląsku w ciągu tych 27 dni przybyło 500 tys. ubezpieczonych. Te dokumenty są oczywiście do wglądu. Zostały też one przekazane wszystkim zainteresowanym na terenie woj. śląskiego. Jest jednak faktem bezspornym, że taka różnica nie może występować. Słuszność naszego rozumowania potwierdzają zresztą dane jakie otrzymaliśmy w dokumentach Śląskiej Kasy Chorych. Równie drastyczny jest przykład Kasy Dolnośląskiej gdzie w ciągu trzech lat różnica liczby ubezpieczonych sięgała 225 tys. osób. I jeszcze jedno porównanie, które pozostawię bez komentarza. Oto są dwie kasy o zbliżonym potencjale jeśli chodzi o liczbę ubezpieczonych i kwoty składek. Są to kasy: Mazowiecka i Śląska. W roku 2001 decyzją UNUZ Kasa Śląska miała dopłacić do systemu 204 mln zł, zaś Kasa Mazowiecka 435 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">Przyjmując zatem ten tok rozumowania Kasa Mazowiecka powinna mieć dwukrotnie więcej ubezpieczonych, a faktyczna różnica wynosi tu ok. 100 tys. osób. Podobnie różnice z wpływów ze składek wahają się w granicach 10 proc. Dopiero jednak w roku 2002 te różnice zostały jakoś wyrównane, choć jeszcze nie do końca. Kasa Śląska dopłacić ma do systemu 420 mln zł zaś Mazowiecka, w której cały czas obserwuje się tendencję wzrostową, 561 mln zł. Po analizie całej dokumentacji podjęliśmy decyzję, aby nie zabierać tych pieniędzy ubezpieczonym, ale wyrównać te nieprawidłowości, które powstały przy decyzji o wyrównaniu finansowym na rok 2001. Na skutek tych decyzji Kasa Dolnośląska będzie musiała zwrócić 70 mln zł, Wielkopolska 28 mln zł i Pomorska 14 mln zł, choć są to kasy znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej. Naszą naczelną zasadą jest jednak jednolite traktowanie wszystkich podmiotów uczestniczących w systemie. Sprawa jest przedmiotem skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego, zostawmy mu zatem rozstrzygniecie tego zagadnienia. Kolejny bardzo ważny temat to sprawa równego dostępu do środków finansowych. Otóż, według wykonania za trzy kwartały roku 2001, średnio na jednego ubezpieczonego w kraju wydawano 491 zł, przy czym w 5 kasach wydawano powyżej tej średniej. I tak: w Kasie Śląskiej było to 557 zł więcej, w Dolnośląskiej 553 zł, w Opolskiej 532 zł, w Mazowieckiej 516 zł i w Pomorskiej 509 zł. Najmniej wydawały na świadczenia kasy: Lubuska - 417 zł i Podlaska - 425 zł. Różnica ok. 140 zł mówi chyba sama za siebie, przy czym godne zauważenia jest to, że w gronie kas najwięcej wydających są 3 znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej czyli: Dolnośląska, Opolska i Pomorska. Jeśli chodzi i podstawową opiekę zdrowotną, średni koszt wynosił 65 zł. Najniższy był w Kasie Podlaskiej zaś najwyższy w Pomorskiej, gdzie wynosił ponad 90 zł. Na usługi stomatologiczne wydawano średnio 18 zł, przy czym w Kasie Śląskiej było to 31 zł, zaś w Lubelskiej 13 zł. Jeżeli chodzi natomiast o leczenie szpitalne to mamy do czynienia z bardzo ciekawym zjawiskiem. Średni koszt wynosi tu 226 zł, a najwięcej na leczenie szpitalne wydają kasy: Opolska bo 268 zł, Dolnośląska i Świętokrzyska - 254 zł, a najmniej, bo tylko 190 zł Kasa Branżowa oraz Lubuska - 194 zł. Przedstawiam te dane bez komentarza, podobnie jak nie będę prezentował ocen przedstawiając jeszcze jedno zjawisko. Otóż w ramach różnych kosztów świadczeń realizowane są także tzw. własne programy promocji i własne programy zdrowotne. Przez trzy kwartały roku 2001 kasy wydały na ten cel 73 mln zł, przy czym Kasa Śląska wydała 43 mln zł, a pozostałe 16 kas tylko 30 mln zł. Najsłabsza w tym rankingu kasa wydała tylko 30 tys. zł. Z danych jakimi dysponujemy wynika niezbicie, że po trzech latach funkcjonowania systemu nie ma w naszym kraju zasady równego dostępu ubezpieczonych do świadczeń medycznych. Od ubiegłego roku okazało się, że wartości kontraktów są jawne, bowiem, zgodnie z interpretacją Ministerstwa Zdrowia, przez pierwsze dwa lata nie można było w kontraktach podawać cen jednostkowych. Uważano, że kasy chorych nie są jednostkami systemu finansów publicznych.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">Trzeba było dokonać odpowiednich zmian ustaw, choć przecież wiadomo, że ponieważ kasy gospodarują pieniędzmi pochodzącymi z naszych składek, ceny kontraktów i poszczególnych usług od początku powinny być dla wszystkich ubezpieczonych jawne. Owe dwa lata niejawności spowodowały szereg bardzo poważnych patologii. Wystąpiliśmy obecnie do wszystkich kas, aby podały nam jak kształtują się ceny zakontraktowanych usług w poszczególnych jednostkach, a także cena globalna i jednostkowa każdej usługi. Okazało się, że trudno tu ustalić jakąś jedną zasadę, bo każda kasa kontraktuje zupełnie inaczej, tak że porównanie staje się niemożliwe. Dwie kasy przysłały nam tak sporządzone materiały, że można było odnieść wrażenie, że celowo tak je skomplikowano, aby nie dało się rozeznać, jakie są tam cenniki. Materiały te są do wglądu, bowiem my działamy przy otwartej kurtynie i zawsze jesteśmy w stanie udostępnić je zainteresowanym posłom. Ponieważ z nadesłanych materiałów nie udało nam się sporządzić informacji zbiorczej, którą chcieliśmy też zaprezentować państwu dzisiaj, na naradzie z dyrektorami kas, która odbyła się 21 stycznia omówiliśmy ten temat proponując pewien nowy schemat prezentowania danych, który być może pozwoli nam zebrać potrzebne dane. Społeczeństwo powinno wiedzieć za ile się leczy i w jakich jednostkach. Ja też, jako ubezpieczony, chcę o tym wiedzieć. Udało nam się zanalizować dane tylko z 5 kas. A oto przykłady bez wymieniania z jakiej kasy pochodzą, bo na tym etapie, nie o to chodzi. Kiedy będzie materiał kompleksowy, wówczas udostępnimy państwu pełne informacje. Podam państwu nazwę świadczenia oraz cenę maksymalną i minimalną w danej kasie. Ponieważ nie jestem lekarzem, nie będę tego oceniał, nie będę też porównywał jak to jest w innych kasach, bo jeszcze takim materiałem nie dysponujemy, co już zaznaczyłem wcześniej. I tak: „oddział chirurgii naczyniowej hospitalizowanie bez zabiegu operacyjnego” - cena minimalna 1,3 tys. zł, maksymalna 6,5 tys. zł; „oddział chirurgii ogólnej hospitalizowanie z zabiegiem cholecystoktomii laparoskopowej” - cena minimalna 1,7 tys. zł, cena maksymalna 8 tys. zł. Są to dane sprawdzone, choć mamy je dopiero z 5 kas. Obraz jest jednak podobny na skutek tego, że brak było właściwego nadzoru, a państwo w ogóle nie pilnowało jak się wydaje publiczne pieniądze. Stwierdzam to z pełną odpowiedzialnością. A jak wyglądało to np. w domach małego dziecka? Otóż cena minimalna za pobyt miesięczny - 600 zł, zaś cena maksymalna 4,5 tys. zł. I jeszcze: „hospitalizacja krótkoterminowa na oddziale kardiologicznym”- cena minimalna 316 zł, cena maksymalna 1,5 tys. zł; „hospitalizacja na oddziale okulistycznym” - cena minimalna 250 zł, maksymalna 1, 8 tys. zł; „hospitalizacja z procedurą przezskórnej biopsji nerki - cena minimalna 40 zł, cena maksymalna 95 zł; „porada w poradni okulistycznej” - cena minimalna 12,5 zł, cena maksymalna 60 zł; „porada w poradni chorób piersi” - cena minimalna 30 zł, cena maksymalna 45 zł. Dotyczy to tych samych świadczeń, w tych samych kasach chorych. Zanim oddam głos memu zastępcy, który omówi szczegółowo stan finansów w poszczególnych kasach, chciałbym nasze informacje opatrzyć następującym komentarzem. Otóż wszystkie te dane wskazują jednoznacznie, że przez trzy lata funkcjonowania systemu stworzono 17 odrębnie działających podmiotów, 17 grup ubezpieczonych, którzy mają różny dostęp do usług medycznych, zależny od miejsca zamieszkania.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">To nie jest system prywatnych ubezpieczeń majątkowych, nastawionych na zysk. Kasy chorych, zgodnie z naczelną zasadą ich działania, nie są nastawione na zysk, choć na ostatniej naradzie jeden z dyrektorów powiedział, że powinny się one kierować zasadami konkurencji i rynku. Otóż to jest nieprawda. Z ustawy wynika, że nie jest to działalność rynkowa i konkurencyjna. O co tu bowiem konkurować? Czy o to, który pacjent jest lepszy, z terenu Podlasia, czy Śląska? Chyba nie o to chodzi. Konkurować mogą podmioty świadczące usługi, przy czym powinna to być konkurencja w zakresie jakości tych usług. I to byłoby normalne. Do końca lutego przygotujemy kompleksowy raport, który udostępnimy wszystkim posłom, mediom, związkom zawodowym i kasom chorych. Wtedy widoczny będzie cały obraz działania systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Obecnie już powiedzieć mogę, że uważam, iż bez ujednolicenia reguł gry dotyczących kontraktowania usług oraz przyjęcia pewnych standardów, co nie oznacza naruszenia zasad samodzielności kas, nie można dalej gospodarować publicznymi pieniędzmi pochodzącymi ze składek. Proszę zwrócić uwagę, że we wszystkich instytucjach publicznych, poza kasami chorych i ZUS, funkcjonują taryfikatory płac. W kasach chorych, poza ograniczeniami wynikającymi z tzw. ustawy kominowej, nie obowiązują żadne ograniczenia wynagrodzeń. Spotykamy się zatem z przypadkami, że w niektórych kasach pracownik administracyjny zarabia 10 tys. zł, czyli więcej od członków zarządu, których obowiązuje ogranicznik wynikający z „ustawy kominowej”.Kiedy sprawdzaliśmy stany kont bankowych okazało się, że w jednej kasie kupiono jakiś wideolaser za 70 tys. zł, a w innej wydano kilkaset tysięcy zł na wykupienie rubryki w gazecie. Nie jest to, broń Boże, rubryka promująca tę kasę ani ubezpieczonych, ale określoną osobę. Chodzi tu o cotygodniowe felietony w „Trybunie Śląskiej”, a pieniądze na ten cel wydaje się ze środków przeznaczonych na leczenie chorych. Wiele mówi się na temat siedzib poszczególnych kas. To wprawdzie nie jest bezpośrednio związane ze składkami, ale dotyczy naszych pieniędzy pochodzących z budżetu. My wizytujemy teraz wszystkie kasy i widzimy, że są to po prostu siedziby „bizantyjskie”. Mogę podać przykłady, choć jak mówiłem środki na ich budowę i wyposażenie przekazane zostały od wojewodów. To są jednak pieniądze nasze, podatników. Bizantyjskie są też struktury administracyjne i koszty administracyjne. W małych kasach spotykamy po 6 członków zarządu i mnóstwo kadry kierowniczej wysoko opłacanej. I jeszcze jeden przykład swoistego pojmowania roli kas. Otóż kiedy w październiku przekazywano plany finansowe na rok 2002, to mimo iż doskonale znana była tragiczna sytuacja finansów publicznych i decyzja o zamrożeniu płac, tylko jedna kasa nie założyła znacznego zwiększenia wydatków, w tym również na wynagrodzenia. Choć byłem za to bardzo atakowany, przyjęliśmy, że ustalamy koszty administracyjne dla wszystkich kas na jednym poziomie. Dzięki temu zaoszczędzona została kwota ok. 130 mln zł, co oznacza koszty funkcjonowania ok. 10 małych szpitali. To są fakty, z których wynika, że stworzono system, w którym, mimo wyrównania finansowego i przekazywanych zaliczek, nie ma równego dostępu do świadczeń.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">W wyniku przyjętych mechanizmów wsparcia finansowego bogaci stali się bogatsi, a biedni, biedniejszymi. Co prawda takie prawa w naturze obowiązują, ale my będziemy się starali te tendencje odwrócić, bo one nie mogą obowiązywać w systemie ubezpieczeniowym. Ten system wywodzi się od Bismarcka. Pierwsze kasy powstały w roku 1883, a przed wojną w polskim systemie był tzw. fundusz zapasowy, z którego dopłacano do tych kas, które nie były w stanie utrzymać się same. Wydaje się zatem, że przywrócenie jednolitych reguł gry poprzez działania ustawowe, a także stosowanie innych przepisów jest konieczne. Musi być bowiem właściwa kontrola finansowa i odpowiednie mechanizmy wyrównania finansowego, aby system ubezpieczenia zdrowotnego, niezależnie od tego w jakich formach organizacyjnych będzie funkcjonował, dawał równy dostęp wszystkim obywatelom do świadczeń zdrowotnych. Ja rozumiem prawa rynku kiedy ktoś nie chce inwestować na Podlasiu, ale inwestuje w Warszawie, ale to jest zupełnie inna sytuacja. Mieszkaniec Podlasia powinien jednak mieć warunki leczenia zbliżone do tych jakie ma mieszkaniec innego, bogatszego województwa. To tyle tytułem wprowadzenia. Oddaję głos mojemu zastępcy, który przedstawi szczegółowe dane dotyczące sytuacji finansowej kas. Jesteśmy otwarci, odpowiemy na każde pytanie, bowiem jako Urząd nie mamy nic do ukrycia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Pozwolę sobie przedstawić państwu na początek kilka danych, które powinny być podstawą budowania budżetów i całości finansów kas chorych. Podstawową daną jest to, że kasy zafunkcjonowały jako instytucje regionalne. U podstaw ich organizacji były więc województwa, przy czym są wśród nich takie, które objęły duże populacje, ale i takie jak Kasa Lubuska czy Kasa Opolska, które mają w swym zasięgu niewielki obszar i niewielką populację, czyli poniżej 1 mln ubezpieczonych. Liczba ubezpieczonych jest dla danej kasy podstawowym wskaźnikiem bowiem decyduje o wielkości składki jaka wpływa na konto kasy i jest potem zwiększana lub zmniejszana tzw. wyrównaniem stanowiąc środki na świadczenia zdrowotne. Przyjmuje się, że w Polsce jest 38.350.004 ubezpieczonych co nie oznacza, że tyle osób wpłaca składki na ubezpieczenie zdrowotne. Jest to liczba wynikająca z różnych metod wyliczania i przeliczania nakładów finansowych w poszczególnych województwach. Zebrano tu dane z kilku różnych źródeł. GUS wskazuje np. 38.646 tys. osób jako populację obywateli naszego kraju i są to dane z czerwca 2000 r. Dla wyrównania finansowego na rok 2001 przyjęto już jednak mniejszą liczbę. Z danych natomiast uzyskanych z ZUS i KRUS wynika, że liczba ubezpieczonych wynosi 28.969 tys. Oznacza to, że dane od tych instytucji, które zbierają składki są najniższe, bowiem brakuje przynajmniej 10 mln osób. Bardzo istotne są listy aktywnych lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Z informacji przekazanych przez poszczególne kasy chorych wynika, że na listach lekarzy rodzinnych znajduje się 36.454 tys. osób. Weryfikacja była tu przeprowadzana wewnątrz kas, a nie między kasami, bo nie ma centralnej bazy ubezpieczonych i dlatego okazało się np., że rekordzista ubezpieczony był aż w pięciu kasach. Byli też tacy, którzy mieli ubezpieczenie w czterech lub trzech kasach, a dane zbierane były tylko w kilku kasach, bo bazy danych budowane były odrębnie i w dwóch różnych systemach, co nie pozwoliło na zebranie ich w jednym miejscu. Obecnie ministerstwo przyjęło na siebie zobowiązanie, aby te dane zebrać, porównać i uzyskać pewną informację o tym ile osób zapisanych jest do lekarzy rodzinnych. Kiedy bowiem dodano listy przekazane przez KRUS i ZUS oraz listy z kas chorych obejmujące zapisy do lekarzy rodzinnych to okazało się, że ubezpieczonych jest 39.130 tys., przy 38, 6 mln wskazywanych przez GUS jako wszystkich mieszkańców Polski. Podstawowe dane dotyczące tego ile obywateli Polski jest naprawdę ubezpieczonych powinny pochodzić z ZUS i KRUS, które to instytucje powinny też wskazać wysokość składek oraz stan kont osobistych osób ubezpieczonych oraz to, kiedy wpłynęła ostatnia składka na rzecz danej osoby, bowiem ubezpieczenie obowiązuje jedynie przez miesiąc od zaprzestania wpłaty i powinno to być weryfikowane wielokrotnie w ciągu roku, a nie tylko raz. Ministerstwo Zdrowia, na podstawie dostępnych wyliczeń wyszacowało, biorąc pod uwagę również dane z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, że mamy w kraju 38.350.004 ubezpieczonych.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Być może jest to liczba do przyjęcia, gdyby nie to, że mamy obecnie liczne spory o to, że w poszczególnych województwach nagle ubywa jakaś znacząca liczba ubezpieczonych, sięgająca np. 10 proc. podawanego dotąd stanu. Tak naprawdę nie bardzo więc wiemy, kto jest w naszym kraju ubezpieczony i komu należą się świadczenia zdrowotne, a także od kogo pobierać ewentualne dopłaty i opłaty, czy też komu w trakcie roku ubezpieczenie wygasło i, zgodnie z prawem, powinien sam pokrywać pełny koszt świadczeń. Ponieważ ZUS i KRUS podają liczbę 28 mln osób ubezpieczonych, to pieniądze od wielu osób są płacone, ale nie wpływają do systemu. Z danych za trzy kwartały roku 2001 wynika, że średnia identyfikowalność czyli możliwość przypisania składki do człowieka, który ją wpłacił była na poziomie 66,3 proc. Na początku roku sięgała ona 43 proc. Oznacza to, że z powodu braku identyfikacji składki nikt nie wiedział za kogo i do jakiej kasy wpłynęła kwota ok. 6 mld zł. Taka kwota nie została przypisana w roku 2001, a szansa, że będzie przypisana wstecznie, jest bardzo niewielka. Na 17,5 mld zł jakie wpłynęło do systemu, 6 mld zł zostało przekazane jako pobrana składka na ubezpieczenie zdrowotne, ale nie wiadomo za kogo, w jakim województwie i kogo to dotyczyło. Dodatkowym elementem tej sprawy jest orientacja, jak wyglądał spływ składki w ciągu całego roku, a właściwie w ciągu wszystkich lat kiedy system ubezpieczenia już działał. Szacunek poziomu składki, jaka wpłynąć ma w danym roku, wykonuje się na podstawie danych z pierwszego półrocza roku poprzedniego i opiera się na nie sprecyzowanej bliżej liczbie osób ubezpieczonych bądź zamieszkałych na terenie naszego kraju oraz w poszczególnych województwach. W związku z tym jeśli sporządzimy wykres to okaże się, że w jednych miesiącach wpływ składek będzie wyższy niż się spodziewano, w innych zaś znacznie niższy. W grudniu 2001 r. wpłynęła np. składka znacząco wyższa od spodziewanej, ale wynikało to z faktu, że od początku lipca za osoby bezrobotne, nie posiadające prawa do zasiłku, składka nie była płacona, a dopiero w grudniu nastąpiło wyrównanie z budżetu państwa. Oczywiście dokonano tego na podstawie bardzo zgrubnych szacunków z roku poprzedniego bez ostatecznego przypisania tego, jaki poziom bezrobocia jest w poszczególnej kasie. Jak już mówiłem, nie do końca mamy pewność co do rzeczywistej liczby ubezpieczonych w poszczególnych kasach, tym bardziej że zgodnie z przyjętymi we wrześniu wytycznymi Ministerstwa Zdrowia, okazuje się, iż szacunkowo na każdego ubezpieczonego wypada 694,33 zł rocznie na świadczenia zdrowotne. Jednocześnie jednak województwa najsłabsze ekonomicznie uzyskają na jednego ubezpieczonego składkę w wysokości 661,79 zł, a najbogatsza Kasa Mazowiecka - 742,39 zł. Niezależnie od tego jak byśmy te dane liczyli i jak przypisywali ubezpieczonych do poszczególnych kas, rzeczywistość mieści się pomiędzy konkretnymi nakładami, które mogą się wydarzyć w danym województwie, a tym co jest poziomem solidaryzmu kas. Średnia kwota, którą staraliśmy się wyliczyć, tak naprawdę nie odnosi się zatem do niczego, podobnie jak to ma miejsce przy innych danych wskazujących, że na poziomie średniej praktycznie nie mieści się nikt.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Posługiwanie się średnią może zatem spowodować istotny błąd. Patrząc na udział procentowy poszczególnych kas w całości przekazywanych kwot widać, że bogatsze kasy są tylko dlatego, że w pozostałych częściach kraju znacząco obniża się poziom życia. Jeśli nadal pozostawimy ten sam mechanizm wyrównawczy to sytuacja będzie wyglądała tak, że w jednych regionach będzie ubywało pieniędzy dla jednego ubezpieczonego, w innych udział środków na ochronę zdrowia będzie rosnący. Mając już trzyletnie dane można by się zastanowić nad przygotowaniem takich narzędzi matematycznych, które w sposób bardziej obiektywny i nie budzący oporów, pozwolą wskazać jaki powinien być rzeczywisty udział poszczególnych województw w środkach przeznaczanych na ochronę zdrowia przez system ubezpieczeniowy. Obecnie, jasne są np. protesty woj. podlaskiego, którego udział procentowy jest bardzo mały, a w roku 1999 był jeszcze mniejszy niż obecnie. Nie chodzi tu o to, że ktoś komuś zabiera jakieś pieniądze, ale to ile pieniędzy wpłynie do danej kasy wynika ze specyficznego szacunku, który może być bardzo nieprecyzyjny. Bierze się bowiem pod uwagę dane za pierwsze półrocze roku 2001, wylicza z tego średni przychód składki za jeden średni miesiąc, a potem przenosi się to na drugie półrocze mnożąc przez 12 miesięcy dodając do tego jeszcze pewne czynniki makroekonomiczne pozyskiwane z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Finansów i innych ministerstw. W rezultacie wymiar składki według wskaźnika 7,75 proc. szacowany w październiku 2001 r. jest o blisko 1,1 mld zł niższy od tego samego wskaźnika szacowanego w grudniu, po podstawieniu do tego samego rachunku innych wskaźników makroekonomicznych. Należy się zatem poważnie zastanowić nad tego typu wyliczeniami skoro, jak to pokazują dane z ostatnich dni grudnia, nijak się to ma do rzeczywistości. Skoro bowiem ponad 470 mln zł, które powinny trafić do ubezpieczonych w lipcu, trafia do systemu dopiero w grudniu, to średnia obliczona za pierwsze półrocze nijak się ma do wyliczeń całorocznych. Minister finansów przekazał łączną kwotę 473 mln zł, ale w poszczególnych kasach rozłożyła się ona bardzo różnie - od woj. mazowieckiego, które otrzymało 60 mln zł, po woj. opolskie - 12,3 mln zł. Wynika to w dużej mierze z faktu, że identyfikowalność była, jak mówiliśmy, na poziomie ok. 60 proc. ZUS powinien do końca lutego zweryfikować, czy pieniądze te trafiły we właściwe miejsce za konkretne osoby bezrobotne. Jest to jednak wątpliwe i dlatego istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że te pieniądze trafiły w grudniu w zupełnie inne miejsce, niż powinny trafić. W grudniu zresztą do kas mogły trafiać także inne pieniądze odzyskane przez ZUS z zupełnie innych tytułów. Najniższa identyfikowalność, bo tylko 50 proc., była w Kasie Opolskiej gdzie tłumaczono, że to wynik dużej liczby nazwisk o brzmieniu niemieckim. Najwyższą bo sięgająca 79 proc. identyfikowalność miała Kasa Branżowa. Średnia znowu nijak się tu ma do rzeczywistego przypisania pieniędzy poszczególnym ubezpieczonym. Trzeba sobie zatem zdawać sprawę z tego, że wiele protestów i skarg jakie do państwa jako posłów wpływają, że oto w danym województwie zabrano jakąś sumę pieniędzy, nie oznacza, iż rzeczywiście minister lub UNUZ coś zabrał.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Może to oznaczać natomiast, że w danym województwie, na skutek zmieniających się wskaźników takich jak wzrost bezrobocia, zmniejszająca się średnia zarobków i inne, wpływ składki będzie mniejszy np. o 25 mln zł, czy 40 mln zł. Powstaje pytanie, co by było gdyby ZUS zidentyfikował 100 proc. ubezpieczonych? Wydaje się, że wówczas różnica między poszczególnymi województwami byłaby jeszcze większa. Ponieważ, jak wiemy, drugie półrocze roku 2001 było gorsze od pierwszego, należy się spodziewać, że rzeczywisty spływ składki w województwach biedniejszych będzie mniejszy od przewidywanego w szacunkach. Ponieważ kasy chorych są instytucjami finansowymi za pozyskiwane od ubezpieczonych, a tak naprawdę od ZUS, pieniądze muszą zabezpieczyć swoim ubezpieczonym świadczenia zdrowotne. Do tzw. wyrównania finansowego między kasami bierze się pod uwagę także udział w tych kasach osób powyżej 60 roku życia. Zakłada się tu, że jeśli jest takich ubezpieczonych więcej, to koszty leczenia także są większe. Ilość tych osób jest jednak oceniana z taką samą wiarygodnością jak liczba pozostałych ubezpieczonych, każde natomiast przesunięcie w istotny sposób wpływa na dochody poszczególnych kas. W wyniku tej sytuacji mamy kwoty jakie przekazane zostały do konkretnych kas, przy czym takie kasy jak Lubuska, Podlaska, Świętokrzyska czy Opolska są niewielkimi instytucjami finansowymi, często z dużym udziałem ubezpieczonych w KRUS, gdzie wysokość składki przeliczana jest na wartość kwintala żyta. Są kasy, które otrzymały powyżej 3 mld zł, ale są i takie, które mają to wyrównanie na poziomie poniżej 1 mld zł. Wyciągnięcie jakiejkolwiek średniej nic tu także nie da, bo inaczej waży milion zł w małym województwie, a inaczej w dużym, podobnie też dług 30 mln zł w małej kasie jest czym innym niż dług 300 mln zł w kasie dużej. Pozostaje pytanie, jaki los spotka te instytucje finansowe w przyszłości? Dodatkowym, bardzo istotnym dla działania kas czynnikiem, była pożyczka udzielona przez ministra finansów w roku 2000. Był to miliard zł przekazany w związku z trudną sytuacją finansową systemu ochrony zdrowia. Pożyczka ta istotnie wzmocniła go, ale została spłacona tylko do wysokości 200 mln zł, a zatem kwota 800 mln zł będąca dziś w systemie ochrony zdrowia, jest własnością ministra finansów, który bardzo intensywnie zabiega o to, aby uzyskać informację w jakim okresie dałoby się te pieniądze odzyskać. Na dziś spłata jest zawieszona, poza niewielkimi odsetkami, które są płacone na bieżąco. Gdyby trzeba było spłacić całość w krótkim czasie, z pewnością wpłynęłoby to katastrofalnie na cały system ochrony zdrowia. Obciążenie Kasy Mazowieckiej jest tu rzędu 100 mln zł, zaś w kasach mniejszych na poziomie ok. 20 mln zł. W nawiązaniu do danych prezentujących ściągalność składek w poszczególnych kasach oraz rozporządzeń o zaliczkach i przepływach finansowych między kasami, opartych na niepewnych danych dotyczących ilości ubezpieczonych warto zwrócić uwagę na rzeczywiste wpływy do kas chorych w roku 2001. Takie kasy jak Warmińsko-Mazurska, Opolska, czy Lubuska miały wpływy niewielkie, a jeśli nawet otrzymały dodatkowo milion zł, to ogólna kwota nadal jest znacznie mniejsza niż w kasach dużych, gdzie wpływy sięgają dziesiątków milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Duże kasy dostają nadal więcej niż się spodziewały, małe zaś tkwią w marazmie i każda obniżka w dół będzie bardzo bolesna. Wiele danych jakie zebraliśmy w materiale dostarczonym państwu trudne jest do skomentowania i dlatego nawet gdybyście się państwo zapoznali z nim wcześniej, trudno byłoby podjąć dyskusję. Plan finansowy konstruowany na rok 2002 zawierał dane bardzo ogólne, a m.in. świadczenia kontraktowane inaczej, co w istotny sposób zaważyło na całej konstrukcji. Przedstawię teraz państwu jakie były rzeczywiste wydatki na świadczenia zdrowotne za trzy kwartały roku ubiegłego, bo kwartał czwarty jeszcze nie jest rozliczony. Podam to w złotówkach przypadających na jednego ubezpieczonego, według wyliczeń liczby ubezpieczonych dokonanych przez Ministerstwo Zdrowia i po weryfikacji przez system PESEL i przekazaniu list lekarzy rodzinnych. Wszystko jest odnoszone zatem do tych najbardziej wiarygodnych, bo jednak weryfikowalnych danych, których stopień przybliżenia do rzeczywistości jest jednak nadal problematyczny. Wynika z nich, że na leki wydano średnio 98,3 zł, ale w Kasie Mazowieckiej było to 107,8 zł. Na świadczenia opiekuńczo-lecznicze - średnio wydano 5,4 zł, zaś najwięcej, bo 13, 5 zł wydała Kasa Lubuska. Na leczenie uzdrowiskowe dwie kasy: Branżowa i Śląska wydały dwukrotnie, a nawet trzykrotnie więcej niż średnia, która wyniosła 6,6 zł. Jeśli chodzi o pomoc doraźną, akurat Kasa Branżowa wydała najmniej korzystając z tego, że za sieć lecznictwa wyjazdowego odpowiedzialne były kasy regionalne. Rozbieżności sięgają jednak dwukrotności najniższych wydatków przy średniej wynoszącej 17,1 zł. Koszty lecznictwa szpitalnego najwyższe są w Kasie Opolskiej i wyniosły 268 zł na jednego ubezpieczonego, podczas gdy średnia to 226 zł, zaś wydatki najniższe, w Kasie Branżowej wyniosły 189,6 zł. Kasy Opolska i Dolnośląska są najbardziej obecnie zadłużone, bowiem mają najbardziej rozbudowaną sieć szpitalną i po prostu muszą wydawać więcej. Nie oznacza to jednak, że w innych województwach, gdzie sieć szpitalna jest mniej gęsta i wydano mniej pieniędzy, świadczenia były gorzej zabezpieczone. Danych dotyczących poradnictwa specjalistycznego nie można porównywać bowiem w niektórych kasach kontraktowanie odbywa się w sposób mieszany czyli pieniądze na ten typ lecznictwa ma lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. Po zweryfikowaniu ich jednak i nałożeniu na siebie można stwierdzić, że tego typu nakłady są bardzo zróżnicowane i przy średniej 34,2 zł wynoszą np. w Kasie Śląskiej ponad 50 zł, a w Kasie Pomorskiej ok. 18 zł. Przy leczeniu stomatologicznym mamy jeszcze większą rozpiętość mimo opracowanych standardów i precyzyjnym opisaniu produktu. W jednym miejscu istnieje dopłata ze strony pacjenta, w innym takiej dopłaty nie ma, co oczywiście ma ogromne znaczenie, zwłaszcza w rejonach biedniejszych. Porównanie nakładów nic tu zatem nie da, bo nie jest porównywalne to, co za nie uzyskamy. Zwrócę jeszcze uwagę na koszty podstawowej opieki zdrowotnej, która powinna być na jednolitym poziomie w całym kraju. Otóż średni koszt tej usługi wyniósł w 2001 r. 65,5 zł, ale w Kasie Pomorskiej - ponad 90 zł, zaś w Podlaskiej ok. 48 zł. Kwintesencją tych danych  jest koszt świadczeń zdrowotnych ogółem za trzy kwartały roku 2001, czyli pieniądze przekazane za świadczenia, zgodnie z zawartymi umowami. Przypominam o rozbieżności stawki przypadającej na jednego pacjenta, która sięgała blisko 100 zł. Ma to oczywiście przełożenie na ilość pieniędzy, które przeznaczono na leczenie poszczególnych ubezpieczonych, przy czym kasy chorych nie maja takiego uprawnienia, aby np. nie kontraktować pewnej liczby szpitali, tam gdzie jest ich za dużo, albo, że zaprzestanie się jakiejś działalności, tam gdzie ona tradycyjnie była wykonywana. Efekt jest taki, że mała kasa jaką jest Kasa Opolska wydając ponad 531 zł na jednego ubezpieczonego popadła w ogromne tarapaty finansowe, próbując zresztą realizować słynną ustawę „203”. Niestety, przekontraktowała i, z punktu widzenia instytucji finansowej, naruszyła kilka ustaw. Jeśli chodzi o świadczenia dla osób niepełnosprawnych czyli zaopatrzenie w sprzęt ortopedyczny i środki pomocnicze rozbieżność sięga 80 proc. Najmniejsze wydatki, bo tylko 3,18 zł, odnotowano w Kasie Branżowej, co można jednak tłumaczyć faktem, że z powodu niedostępności placówek tej kasy w terenie, wielu ubezpieczonych przepisało się do kas regionalnych. Nieprecyzyjnie opisana jest pozycja „rehabilitacja lecznicza” i dlatego dane jakie tu zebraliśmy są mocno zafałszowane. Część środków znalazło się z pewnością w danych dotyczących środków pomocniczych i leczniczych, bo trudno inaczej tłumaczyć fakt, że kasy: Łódzka, Mazowiecka i Śląska wykazały zerowe wydatki w tej dziedzinie. Jeśli chodzi o procedury wysokospecjalistyczne, które Ministerstwo Zdrowia przekazywało w kolejnych latach do kas chorych, to różnice jakie zostały odnotowane wynikają z braku jednolitego księgowania. Z powodu braku wzoru jednolitego planu kont kasy musiały otworzyć osobne plany kont, co powoduje, że obecnie księgowanie odbywa się w sposób nie bardzo zbieżny. Ministerstwo Finansów powinno tu przygotować wspólne plany kont dla kas chorych, do czego zresztą było przygotowane. Nie jest bowiem prawdą, że kasy: Dolnośląska i Lubuska nie wydały na tego typu procedury ani złotówki. Przy takich zapisach porównywanie zgromadzonych danych jest wyjątkowo trudne. Trudno też udzielać odpowiedzi np. na interpelacje poselskie czy też zajmować stanowisko bez ponownego zwracania się do poszczególnych kas chorych o wyjaśnienia i uzupełnienia. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na wydatki przeznaczone przez kasy na programy prozdrowotne. Im więcej pieniędzy przeznaczy się na ten cel, tym bardziej można się  spodziewać spadku nakładów na lecznictwo naprawcze. Średnia jaką uzyskaliśmy, znowu nie odnosi się do niczego. Wynosi ona blisko 2 zł, ale w wielu kasach jest to zaledwie kilkadziesiąt groszy. I tu mieszczą się bardzo różne rzeczy, bo Ministerstwo Zdrowia w tym samym czasie dzieliło pewne środki na programy zdrowotne, które nie do wszystkich województw może dotarły. Być może do województw biedniejszych powinny być skierowane większe środki, a do bogatszych mniejsze. A może trzeba było się posłużyć innymi danymi pozwalającymi dochowywać konstytucyjną zasadę równego dostępu do świadczeń. Podobnie rzecz się ma z danymi zgromadzonymi pod hasłem: „inne świadczenia zdrowotne”. Są tu takie świadczenia jak rezonans magnetyczny, po bardzo wysokospecjalistyczne procedury. Współczuję temu, kto miałby dokonać oceny tego, co się naprawdę mieści w tym dziale i jak to zostało policzone, oraz co za wydane pieniądze uzyskano. Kasom nie przedstawiono takiego planu, w którym w sposób czytelny i zablokowany kazano by umieszczać koszta w tym, a nie innym miejscu. Dlatego też taka różnorodność narastała i dlatego teraz w wielu przypadkach trudno jest rozszyfrować zapisy jakie do nas docierają. Chciałbym jeszcze przedstawić państwu historię funduszy ochrony zdrowia jako instytucji finansowych. Mamy tu dane zbiorcze dotyczące wszystkich kas chorych w  okresie od 1999 r. do końca roku 2001. W materiałach jest to tabela zatytułowana „Środki pieniężne, należności, zobowiązania i fundusz rezerwowy w mln zł - Kasy Chorych - zbiorczo”. Przedstawia ona:1. stan środków finansowych pozostających na lokatach, 2. poziom funduszu rezerwowego zbieranego na okres, gdy pojawią się problemy finansowe, 3. poziom zobowiązań w stosunku do podpisanych umów, 4. poziom należności wynikający z udzielonych zaliczek i innych systemów. Z wykresów umieszczonych na tej tabeli wynika, że w roku 1999, gdy stan środków pieniężnych wynosił ok. 1 mld zł, instytucja jako całość była ogromnie niestabilna z uwagi na niedofinansowanie systemu ubezpieczeń zdrowotnych.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">W roku 2000 kasy otrzymały nisko oprocentowaną pożyczkę w wysokości miliarda zł, z czego 200 mln zł już spłaciły ministrowi finansów, zaś reszta pozostaje do spłacenia. Gdyby zatem w którymś momencie wyjąć z systemu tę kwotę, spowodujemy sytuację bardzo zbliżoną do tej jaka była w roku 1999. Przez trzy lata powoli narastał fundusz rezerwowy, który obecnie jest na poziomie 500 mln zł i, niestety, nijak się ma do pożyczki udzielonej przez ministra finansów. Podobne wykresy, zawierające cztery wymienione dane, obrazują sytuację finansową w poszczególnych kasach regionalnych na przestrzeni lat 1999–2001. Podobnie jak bardzo różnie wyglądały w nich nakłady na poszczególne świadczenia dla jednego ubezpieczonego, tak i różne były losy środków pieniężnych w tych kasach, które jako instytucje finansowe podlegały wahaniom naszej gospodarki i systemu finansów publicznych. W Kasie Dolnośląskiej zobowiązania przez cały czas są na poziomie o wiele wyższym niż lokaty, które czasami były nawet na poziomie poniżej zera, co oznaczało konieczność zaciągania kredytów. Pod koniec roku 2000, i ponownie, pod koniec roku 2001 nastąpiło tu wyczerpanie funduszu rezerwowego i debet jeśli chodzi o stan lokat. Jednocześnie zobowiązania w stosunku do różnych świadczeniodawców rosną. W małych kasach będą to kwoty zamykające się w dziesiątkach milionów, w dużych w setkach milionów. W kasach najmniejszych odnotowano przepływy środków finansowych rzędu 10 mln zł, a więc rzeczywiście bardzo niewielkie. Sytuacja Kasy Dolnośląskiej jest obecnie bardzo trudna, jej zobowiązania sięgały na koniec roku 2001 blisko 150 mln zł, a spłacać je mogła jedynie z zaciągniętych kredytów. Jest tu realizowane kilka programów naprawczych, ale z uwagi na wysokie zobowiązania wobec szpitali, nie bardzo widać ich rezultaty. Kasa Kujawsko-Pomorska dopiero po uzyskaniu pożyczki w połowie roku 2000 ustabilizowała swoją pozycję finansową, która przez cały rok 1999 oscylowała wokół zera. Pod koniec roku 2000 jej zobowiązania gwałtownie wzrosły, natomiast należności utrzymują się na dosyć stabilnym poziomie od połowy roku 2000 do końca 2001. Rośnie też stopniowo fundusz rezerwowy. Kasa może zatem realizować zawarte umowy dotyczące świadczeń, które dotychczas na tym terenie funkcjonowały. Kasa Lubelska, podobnie jak Kasa Dolnośląska ma program naprawczy, ale tu na trudnej sytuacji zaważył większy niż gdzie indziej udział osób ubezpieczonych w KRUS. W roku 1999 występował tu poważny niedobór środków, które nawet pożyczka z roku 2000 nie na długo zdołała ustabilizować. Cały czas zobowiązania znacząco przewyższały to, co choćby w pojedynczych dniach, udawało się utrzymać na lokatach. Składka, jak wiadomo, nie spływa tylko jednego dnia, ale codziennie wpływają do kasy jakieś jej transze. Bywa też, że nagle, w ostatnim dniu roku, zjawia się jakaś duża suma, którą trudno wtedy wydać, a jeszcze trudniej zaplanować. W Kasie Lubelskiej mamy sytuację stale pogarszającej się kondycji finansowej, wchodzącej wyraźnie w debet. Stąd też programy naprawcze i poważne rozmowy, które w tym województwie będą zupełnie inne niż w pozostałych kasach o podobnej sytuacji. Kasa Lubuska jest bardzo mała, bo obejmuje ok. 900 tys. ubezpieczonych. Jej  sytuacja na początku roku 1999 była bardzo dobra, bowiem lokaty przewyższały wyraźnie zobowiązania, tyle że chodziło tu o dziesiątki milionów, a nie setki, jak np. w Kasie Małopolskiej czy Łódzkiej. Z chwilą uzyskania pożyczki ministra finansów i jednoczesnym nie przypisaniu jej kilkudziesięciu tysięcy ubezpieczonych, musiała zapłacić wyrównanie innym kasom, bowiem uznano ją za najbogatszą. Efekt jest taki, że środków pieniężnych zaczęło gwałtownie ubywać i w październiku 2001 r. naruszono fundusz rezerwowy wyczerpując go do zera na koniec roku. Jednocześnie zobowiązania w stosunku do ZOZ nadal rosną, stąd dramat, bo wiarygodność tej kasy po prostu ginie. Sprawa zapłaty przez tę kasę przypisanego jej wyrównania jest obecnie w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Gdyby udało się jej pozyskać jakieś środki z tego tytułu, wówczas można by mówić o uzyskaniu stabilizacji na poziomie zerowym. Kasa Łódzka, o której swego czasu było bardzo głośno, zaczęła swoją działalność od bardzo wysokich zaliczek przekazanych w roku 1999 i 2000 ZOZ i świadczeniodawcom. Jeśli zaś dano zaliczki to jednocześnie wzięto poważne kredyty bankowe. Poziom funduszu rezerwowego wynosił więc niemal cały czas zero, bowiem kasa nie miała żadnych lokat. W drugim kwartale roku 2000 wprowadzono program naprawczy wycofując te nadmierne zaliczki. Dopiero jednak pożyczka ministra finansów ustabilizowała sytuację, bo inaczej groziło tej kasie bankructwo. W roku 2001 nastąpił wzrost składki, a co za tym idzie, posiadane środki pieniężne pokrywać zaczęły zobowiązania, tak że w ostatnich dniach roku 2001 można było mówić o odtworzeniu funduszu rezerwowego, czego wymaga program naprawczy. Poziom zaliczek jest przez cały rok 2001 niemal zerowy, co jest uciążliwe dla świadczeniodawców, ale wiarygodność tego płatnika, że jednak zapłaci co miesiąc, jest o wiele większa niż wtedy gdy dawał zaliczki biorąc kredyt i popadając jednocześnie w debet. Kasa Małopolska była, tak jak wszystkie kasy, w trudnej sytuacji na początku swego istnienia, ale tworzyła przez cały czas fundusz rezerwowy, zgodnie z zapisami ustawowymi. Jest to instytucja stabilna finansowo, a jednocześnie duża, w której wahania nawet o kilkadziesiąt milionów jeśli chodzi o wpływy czy wypłatę zobowiązań nie mogły zagrozić w takim stopniu jak np. wahanie rzędu kilku milionów w małej kasie jaką jest np. Kasa Lubuska. W końcu roku renegocjowała swoje umowy i jest w stanie zabezpieczyć wszystkie zobowiązania, zgodnie z zapisami umów. Kasa Mazowiecka jest kasą kontrowersyjną, bowiem wszyscy uważają, że jest ona bardzo bogata. Z tego też powodu płaciła bardzo duże sumy wyrównania finansowego. Spowodowało to jednak, że już w końcu roku 1999 fundusz rezerwowy spadł do poziomu zerowego. Zobowiązania tej kasy były więc znacznie większe niż jej możliwości płatnicze. Sytuację poprawiła pożyczka ministra finansów, a potem wzrost składki. Tak naprawdę ta instytucja stała się bogatą dopiero w maju 2001 r. Wtedy też przystąpiła do renegocjacji umów, tak że nadmiar środków został skutecznie skonsumowany. Kasa Opolska jest kasą małą, operującą nie setkami, ale dziesiątkami milionów zł, stąd w każdej chwili możliwe jest dochodzenie do zera zarówno jeśli chodzi o zasoby jak i zobowiązania. Rok 1999 był dla tej kasy bardzo trudny. Były tu wysokie zaliczki, a potem cały czas zobowiązania przerastały to, co kasie udało się zgromadzić na lokatach. Jednocześnie jednak tworzył się fundusz rezerwowy, co dawało poczucie stabilności. Pożyczka ministra finansów wpłynęła na tę stabilizację, a wzrost składki spowodował, że wysokość lokat przerosła zobowiązania.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Kasa ta jednak poważnie potraktowała zapewnienie ministerstwa, że są pieniądze na wypłatę podwyżki dla pielęgniarek z tzw. „ustawy 203” i przystąpiła do wypłat oraz renegocjacji umów przekraczając dotychczasowe poziomy finansowe. Efekt jest taki, że w ciągu drugiego półrocza 2001 r. doprowadzono kasę do naruszenia i wyczerpania funduszu rezerwowego, a także zbliżenia się do poziomu debetu. Obecnie szeroko nagłaśniana jest w mediach sprawa szpitali w tym województwie i ciągle nie wiadomo, które z nich ulegną likwidacji, a które się utrzymają. Cały czas jednak kasa otrzymywała zaliczki na wyrównanym, poziomie ok. 30 mln zł, czyli były one systematycznie przekazywane do szpitali. W tej chwili dramat toczy się już nie tylko na poziomie finansowym, ale również społecznym bowiem ubezpieczeni nie wiedzą, czy umowy ze szpitalami będą podpisane, czy nie. Jest mowa o zmianie form kontraktowania i wielu innych zmianach, a wiąże się to z koniecznością zmian systemu zaliczkowania i innymi działaniami naprawczymi, podobnymi do tych jakie zastosowano w Kasie Łódzkiej, gdzie program dał wyraźne rezultaty. Kasa Podkarpacka należy do instytucji finansowych małych i jej sytuacja finansowa uległa wyraźnej poprawie dopiero po uzyskaniu pożyczki ministra finansów. Były tu wprawdzie kontrowersje, czy ta pożyczka należała się wobec tego, że kasa nie była zadłużona. Generalnie dobrze się stało, że kwota 1 mld zł wpłynęła do wszystkich kas, bowiem poprawiła ona ich sytuację. I w tym przypadku też tak się stało, tym bardziej że jest to kasa biedna, a ponad 20 proc. wszystkich pieniędzy jakimi ona dysponuje pochodzi od kas bogatszych, jako wyrównanie finansowe. Pojawiają się nawet zarzuty, czy wobec takiego dotowania powinna ona mieć tak dobrą sytuację finansową, skoro np. w tym samym czasie Kasa Mazowiecka, przekazująca jej pieniądze, sama była w trudnej sytuacji finansowej. Są to wszystko sprawy wymagające dalszych rozważań, dyskusji, a także zmian legislacyjnych. Kasa Podlaska jest w bardzo trudnej sytuacji. Otrzymywała ogromne zaliczki, bowiem przez ponad rok miała debet, który kosztował ubezpieczonych ponad 5 mln zł, tylko z tytułu kredytu bankowego. Wprowadzono tu program naprawczy, który spowodował, że w ciągu półrocza, czyli od marca 2001 r. doprowadzono, od wielkiego debetu, do dodatniego wyniku finansowego w kwocie 75 mln zł. Jest to przykład przesadnego programu naprawczego, który spowodował wiele nieporozumień i konfliktów. Okazuje się, że tak też robić nie można. Program naprawczy powinien być rozpisany na lata i prowadzony z należytym umiarem. W tym przypadku cały ciężar zadłużenia przejęły szpitale, co jest absolutnie nie do przyjęcia. Kasa Pomorska należy do bogatszych i wpłaca wyrównanie finansowe do innych kas. W roku 1999 miała jednak stały debet na koncie, bowiem udzielała wysokich zaliczek. Po pożyczce ministra na lokatach pieniężnych utrzymywało się przez jakiś czas zero. Zaliczki i zobowiązania przez cały czas przewyższały poziom finansowania tej kasy, choć fundusz rezerwowy stale narastał. Kasa jakoś więc sobie radziła jako instytucja finansowa, mimo że zobowiązania były wysokie.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Niestety, w końcu roku 2001 sytuacja gwałtownie się pogorszyła, bo zaliczki stają się wyraźnie mniejsze, a zobowiązania nadal olbrzymie. Były tu próby stworzenia programu naprawczego, pojawiły się spory między radą kasy i lokalnymi politykami samorządowymi, którzy starają się głęboko wnikać w istotę sprawy dociekając, co spowodowało kryzys i próbując skutecznie zaradzić sytuacji. Przypominam, że ta kasa, zgodnie z wyliczeniem, przed decyzją z roku 2001, podobnie jak Kasa Dolnośląska, musi zapłacić innym kasom wyrównanie finansowe, mimo swojej trudnej sytuacji. Tak bowiem brzmi ustawa. Kasa Świętokrzyska należy do kas małych i jej sytuacja jest stale dość niepewna, ale stabilna. Mimo problemów fundusz rezerwowy tej kasy stopniowo przyrasta. Kasa Śląska ma obecnie fundusz rezerwowy powyżej 100 mln zł, a poziom zaliczkowania jest stale na tym samym poziomie. Zobowiązania wobec ZOZ wahają się w granicach 200 mln zł. Od początku istnienia kasa ta miała stabilną sytuację, bo nawet w trudnym dla innych kas roku 1999, występowała tu nadwyżka środków finansowych w stosunku do zobowiązań. Stać ją było zatem na wysokie zaliczki. Po pożyczce i wzroście składki nadal utrzymuje się dość wysoka nadwyżka co stanowi o stabilnej sytuacji tej kasy. Kasa Warmińsko-Mazurska miała także trudną sytuację w roku 1999, która ustabilizowała się po pożyczce ministra finansów. Obecnie jest to kasa stabilna, jej fundusz rezerwowy utrzymuje się. Kasa Wielkopolska jest także kasą stabilną i należy do instytucji dużych obejmujących kilka milionów ubezpieczonych. Tego typu kasy są nieporównywalne z kasami małymi, stąd też wyprowadzanie średniej, mija się praktycznie z celem. Myślę, że należałoby nawet tworzyć zupełnie inne instrumenty finansowe dla różnego rodzaju kas. Inne też powinno się stosować formy oceny, bo inaczej wygląda funkcjonowanie w skali makro i mikro. Kasa Zachodniopomorska to przykład otwartego systemu kontraktowego, w którym nadmiar środków wykorzystano na renegocjację umów. Poziom zaliczkowania jest tu niski, a fundusz rezerwowy stopniowo i systematycznie rośnie. Kasa Branżowa jest zdecydowanie najbogatszą w Polsce, bowiem nie ma tam ubezpieczonych w KRUS jest za to spora liczba osób ze świadczeniami emerytalno-rentowymi i dodatkową pracą. Spływ środków następuje zatem z kilku miejsc i dlatego jej sytuacja finansowa jest dobra i stabilna, mimo że w roku 1999 była bardzo trudna, a nawet tragiczna z uwagi na niedoszacowanie liczby ubezpieczonych. Ponieważ jednocześnie umowy podpisywany były na terenie całego kraju, bo taki jest zasięg działania tej kasy, szybko naruszono fundusz rezerwowy i nastąpił debet. Pod koniec roku 1999 ta kasa była praktycznie bankrutem. Nie płaciła innym kasom ani świadczeniodawcom, a wszelkie z nią rozmowy były bardzo trudne. Ta sytuacja wpłynęła zresztą w znaczący sposób na finanse wszystkich kas chorych w Polsce jak również instytucji zaopatrujących ubezpieczonych w Kasie Branżowej. Sytuacja już się w tej kasie stabilizuje, choć oznak bogactwa, o jakie jest posądzana, nie widać. Jest to natomiast kasa, która ma największy procent przypisywalności składek, sięgający 78 proc. Wiarygodność tego, że jest tu rzeczywiście tylu ubezpieczonych, ilu im się przypisuje jest tu znacznie większa niż w pozostałych kasach. Przedstawiłem bardzo skrótowo sytuację finansową poszczególnych kas, a także całego systemu.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">W materiałach macie państwo wiele jeszcze dodatkowych informacji na ten temat. Jeśli natomiast będziecie państwo mieli jakieś pytania lub potrzebne będą inne jeszcze dane, służymy pomocą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Dziękuję za przedstawienie tematu i, zgodnie z naszym ustaleniem, przejdziemy teraz do zadawania pytań, ale bez dyskusji, którą przeniesiemy na kolejne posiedzenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Zwróciłam uwagę na takie fragmenty wypowiedzi pana prezesa, kiedy mówił pan, że sytuacja finansowa w danej kasie była krytyczna, ale wprowadzono program naprawczy i teraz już jest ustabilizowana. Ponieważ jednak wiem, jak wygląda aktualna sytuacja placówek służby zdrowia na tym terenie, chciałabym wiedzieć na czym polegał ten program naprawczy, który kasy wprowadzały?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Myślę, że szczegółowych informacji mogą udzielić dyrektorzy poszczególnych kas, którzy są tu obecni. Ja bym nie chciał mówić za nich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Ja „swoich” dyrektorów przepytam w Łodzi, natomiast pan używał tego określenia w odniesieniu do wielu kas, dlatego proszę o wyjaśnienie na czym polegał program naprawczy kas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">W takim razie pozwolę sobie przedstawić dane o zadłużeniu i wynikach finansowych w poszczególnych województwach, pozyskiwane z GUS za rok 1999 i 2000, bowiem za rok 2001 jeszcze ich nie ma. Dotyczą one, niestety, tylko publicznych zakładów opieki zdrowotnej, bo tylko takie dane zbierane są przez GUS. Z danych tych wynika, że sytuacja finansowa Kasy Łódzkiej pogorszyła się w roku 2000, w stosunku do roku 1999, choć kasa ta miesiła się w średniej krajowej. Inaczej było w Kasie Dolnośląskiej, gdzie nastąpił znaczący spadek pozycji finansowej. Mamy też dane dotyczące zobowiązań krótkoterminowych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Są one zbierane ze wszystkich jednostek publicznych, a więc także szpitali, poradni i innych zakładów. Widać z nich, że wszędzie następuje przyrost zadłużenia, ale potrzebne są inne niż obecnie rozwiązania prawne, aby można było zbierać szczegółowe dane o tym zadłużeniu. Patrząc na dane dotyczące całości zadłużenia oraz udział województw w tej kwocie widać, że woj. Dolnośląskie, to 25 proc. całości ujemnego wyniku finansowego. Trzeba oczywiście te dane przenosić na liczbę zamieszkałych na danym terenie mieszkańców, a także ilość jednostek publicznej opieki zdrowotnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Przepraszam, panie prezesie, ale może zechciałby pan odpowiedzieć na pytanie jakie zadała posłanka Irena Nowacka. To co pan teraz mówi jest, owszem, ciekawe, ale nie o to chodziło w pytaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosłankaIrenaNowacka">Słyszę, że pan prezes wyraźnie ucieka od jednoznacznej i prostej odpowiedzi na moje pytanie więc proponuję, jeśli nie jest to możliwe dziś, aby przygotować ją na piśmie i przekazać przed kolejnym posiedzeniem. Myślę, że będzie to interesowało również moje koleżanki i kolegów, bo my o tych programach wiemy, ale chcemy, abyście państwo wyraźnie pokazali, co to jest i jak się on przełożył na obecne funkcjonowanie placówek publicznej służby zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">Przygotujemy państwu taki materiał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełAlfredOwoc">Informacje panów prezesów były naprawdę bulwersujące, bez względu na to jakie mamy osobiste doświadczenia i wiedzę na temat kas chorych. Żadnej jednak rzetelnej dyskusji na temat funkcjonowania systemu ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce nie da się obecnie przeprowadzić, zwłaszcza jeśli chcemy wyciągnąć jakieś konkretne wnioski przygotowujące nas do projektowanych dwóch jeszcze nowelizacji ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym przewidzianych w tym półroczu. Musimy do tego otrzymać pełną informację na temat kompleksowego systemu informatycznego w ZUS. Musimy mieć precyzyjną wiedzę o zbiorach ubezpieczonych, o wartościach składek, o tych, co płacą i tych, co nie płacą, efektywności poboru składek, itp., czyli o tym, co ma przynieść Krajowy System Informatyczny w wymiarze ubezpieczeń zdrowotnych. W związku z tym składam formalny wniosek, aby na następne posiedzenie Komisji zaprosić odpowiedzialnego za ten temat przedstawiciela Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, który, jeśli uzna za stosowne, poprosi także przedstawicieli ZUS. Od nich powinniśmy otrzymać rzetelną informację, kiedy wreszcie znajdzie swój finał komputeryzacja ZUS. Bez tego nie możemy dyskutować na temat sytuacji w kasach i w całym systemie ubezpieczeń zdrowotnych. Wiem, że dziś jest spotkanie Rady Nadzorczej ZUS i jego kierownictwa oraz ministra pracy i polityki społecznej z twórcami i wykonawcami systemu informatycznego dla ZUS, czyli firmą Prokom. Tym bardziej mam nadzieję, że będą nam mogli coś nowego powiedzieć. Głęboką bowiem naiwnością byłoby twierdzenie, że można coś naprawić w systemie ubezpieczeń zdrowotnych, bez naprawy Krajowego Systemu Informatycznego. Musimy mieć informacje na ten temat, bo to jest warunek sine qua non tego, aby móc rzetelnie dyskutować na temat systemu ubezpieczeń zdrowotnych i sytuacji kas chorych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PosłankaKrystynaHerman">Wprawdzie mieliśmy się dziś powstrzymać od dyskusji i komentarzy, ale ciśnie się po prostu taka oto refleksja. Jak mogło dojść do tego, że trzeba było aż trzy lata czekać na dokonanie tak szczegółowych wyliczeń i analizy tego co dzieje się w kasach chorych?Uwagi zawarte w materiale jaki otrzymaliśmy z Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych są dokładne i szczegółowe, ale nasuwa się pytanie, co dalej, a szczególnie jak będzie w roku 2002, który już się przecież zaczął. Jest tu także sporo niejasności, przynajmniej dla mnie. Mój przedmówca już powiedział na temat podstawowego warunku jakim jest identyfikacja składki i to co się dzieje w ZUS, aby mieć pełne rozeznanie w sprawie. Moim zdaniem, całe zło właśnie stąd się bierze. Analizując jednak przedstawione materiały nasuwają się też i inne pytania. Czy Urząd Nadzoru i Kasy Chorych wiedzą ilu Polaków jest ubezpieczonych dobrowolnie? Takiej informacji nie ma w żadnej kasie. W niektórych kasach brakuje też informacji na temat składek z lat ubiegłych. Charakterystyczne, że nie ma ich akurat w tych kasach, gdzie są problemy finansowe, jak np. w Kasie Dolnośląskiej. Czy to jest tylko przeoczenie, czy też reguła, że w jednych kasach ściąga się składki nie wpłacone w terminie, wraz z odsetkami i kosztami, a w innych się tego nie robi? Podejrzewam, że są to niemałe kwoty, ale brak zupełnie informacji na ten temat. Pan prezes wspomniał o kwocie 6 mld zł, która została przez ZUS ściągnięta z tytułu składek nie zidentyfikowanych. Co się jednak z tymi pieniędzmi stało? Dokąd zostały przekazane? Ja reprezentuję woj. dolnośląskie i z przykrością słyszę, że w tamtejszej kasie chorych jest tak źle. Tyle tylko, że już przy wejściu reformy było o tym wiadomo, bo kiedy na początku roku 1999 my, posłowie otrzymaliśmy szczegółowe informacje na temat środków jakie przeznaczone zostały dla zakładów opieki zdrowotnej i świadczeniodawców, były one o 20 proc. niższe od tych jakimi dysponowaliśmy w roku 1998. Już wtedy wiadomo więc było, że Kasa Dolnośląska będzie miała problemy finansowe. Teraz się to potwierdziło, a sytuacja aktualna jest tragiczna. Nie wiem, czy programy naprawcze opracowywane przez Radę Kasy i jej zarząd coś pomogą. Podejrzewam, że bez wsparcia z zewnątrz, ta kasa nie poradzi sobie sama. Interesuje mnie też fundusz wyrównawczy i rezerwowy. To chyba nie jest dobrze jeśli jedna kasa lokuje środki w wysokości 400–500 mln zł i ma dodatkowe dochody z odsetek, a w drugiej kasie są na debecie zaś placówki tam funkcjonujące powiększają zadłużenie. Myślę, że jest to problem, który powinien być szybko rozwiązany, łącznie z nowelizacją ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, w której zapisane są fundusze wyrównawcze i fundusz rezerwowy. Wydaje mi się, że można byłoby środki niewykorzystane w jednej kasie przesuwać tam, gdzie ich brakuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Z wielkim zainteresowaniem wysłuchałam wypowiedzi panów prezesów i muszę powiedzieć, iż wiedziałam, że świadczenia są opłacane niejednakowo. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, że ta rozbieżność jest aż tak duża, że to samo świadczenie można w tej samej kasie płacić od kilkuset zł do kilku tysięcy. Nie potrafię sobie wytłumaczyć jak to się dzieje, że jedna kasa to samo świadczenie wycenia tak bardzo różnie, choć zdaję sobie sprawę, że minimalne różnice mogą się pojawiać. Padło stwierdzenie, że część osób może być ubezpieczonych w kilku kasach. Podano nawet, że rekordzista jest w pięciu, a pan prezes dziwił się, jak to się dzieje. Otóż bardzo prosto. Nie ma dokumentu, który by potwierdzał, w której kasie dana osoba jest ubezpieczona. Kiedy np. zapytałam matkę dziecka przebywającego na oddziale szpitalnym, w której kasie jest ubezpieczona, usłyszałam, że w Śląskiej i w Branżowej. Na moją wątpliwość, że to niemożliwe uzyskałam informację, że ta pani pracuje w PKP i tam jest ubezpieczona w Kasie Branżowej i ma jeszcze pół etatu w sklepie, więc płaci składkę do Kasy Śląskiej. Jako ordynator muszę wówczas zagrać w „orła i reszkę”, aby zdecydować, którą kasę obciążyć. Takich przypadków jest wiele, natomiast w całej Polsce brak jest dokumentu mówiącego o tym, w jakiej kasie pacjent jest ubezpieczony. W momencie przyjmowania pacjenta, lekarza nie powinno jednak obchodzić to w jakiej kasie i czy w ogóle pacjent jest ubezpieczony. Jeśli bowiem nie ma on ubezpieczenia, obowiązkiem lekarza jest, zająć się nim. Rozliczenia kasowe to sprawa dalsza, która nie powinna obciążać lekarza. Chcę także zapytać panów prezesów, co należy rozumieć pod określeniem „inne świadczenia”? W Kasie Dolnośląskiej, która jest na granicy bankructwa są one np. najwyższe w skali całego kraju. Jeśli chodzi natomiast o rehabilitację, to pozwoliłam sobie wynotować z materiałów, że dwie kasy bardzo bogate kasy: Śląska i Mazowiecka w ogóle nie kontraktują takiej usługi, natomiast biedna Kasa Podlaska kontraktuje ją bardzo wysoko. Podobnie ma się rzecz z bardzo ważnymi usługami opiekuńczo-leczniczymi, gdzie kasy biedne kontraktują dużo, jak np. w Kasie Lubuskiej, zaś kasy bogate, jedynie za niewielkie grosze. A przecież tego typu usług potrzeba w skali kraju bardzo dużo. Zauważyłam, że w dostarczonych materiałach nie ma nic na temat higieny szkolnej, choć kiedyś UNUZ przygotowywał nam na ten temat dość obszerne materiały informacyjne. Ten temat bardzo mnie interesuje, ponieważ higiena szkolna przestała istnieć, a wiele dzieci po ukończeniu 7 roku życia nie ma wykonywanych obowiązkowych szczepień. Z poprzednich informacji wynikało, o ile pamiętam, że Kasa Łódzka płaci na higienę szkolną 50 groszy miesięcznie, Śląska 1,5 zł, Wielkopolska 2,5 zł, zaś Małopolska 5 zł. Dzieci natomiast mieszkają w jednym kraju, który nazywa się Polska i nie ma dla nich znaczenia do jakiej kasy należą ich rodzice. Zorganizowanie higieny szkolnej na Podkarpaciu, czy Żywiecczyźnie lub na terenie Koszalińskiego, gdzie odległość między szkołami jest bardzo duża wymaga innych nakładów, niż w dużym mieście jak Kraków, Warszawa czy Katowice. Kiedy pan prezes pokazywał wykresy pokazujące sytuację finansową w 17 kasach chorych, stwierdziłam z przerażeniem, że kasy: Śląska i Wielkopolska mają bardzo wysoki poziom środków pieniężnych natomiast poziom zobowiązań bardzo niski. Nie wiem, czy tam była renegocjacja kontraktów, ale chyba nie, co mogę stwierdzić na przykładzie mojego oddziału szpitalnego należącego do Kasy Śląskiej, w którym mam tę samą stawkę za wszystkie lata poczynając od roku 1999, mimo że wzrosły tzw. koszty stałe jak również koszty  leków. Na początku mieściłam się jakoś w tych stawkach, teraz zaś musiałabym chyba zwolnić połowę pracowników. Widzę natomiast, że kasa ma spore środki pieniężne. Po wysłuchaniu dzisiejszych informacji nasuwa się wniosek, który jest może daleko idący, ale wydaje mi się, że małe kasy nie mają racji bytu. Powinny być one połączone z kasami dużymi, bo jak widać na przedstawianych wykresach, sytuacja w kasach dużych jest bardziej stabilna, natomiast w małych są to ciągłe i bardzo gwałtowne wahania. Stąd też taki wniosek, który pozwoliłam sobie sformułować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PosełBolesławPiecha">Chciałbym prosić pana prezesa o sformułowanie jakiejś konkluzji wynikającej z analizy przedstawionych danych. Wiemy, że nie ma jednolitego i dobrego systemu identyfikacji ubezpieczonych, i to jest problem podstawowy. Drugi problem, to według mnie, fakt, że kasy chorych nie są związane żadnymi ustaleniami w skali kraju dotyczącymi określenia „produktu”, czyli świadczenia. Czy są podejmowane jakieś działania zmierzające do uporządkowania tego systemu? Jeśli zaś chodzi o analizę sytuacji kas chorych, to rozumiem, iż chodzi o analizę finansową, którą trudno jednak analizować w oderwaniu od świadczeniodawców. Odnoszę natomiast wrażenie, że programy naprawcze, o których tu była mowa polegają głównie na przerzucaniu zobowiązań właśnie na świadczeniodawców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PosełStanisławJarmoliński">Zgadzam się absolutnie z opinią posłanki Elżbiety Radziszewskiej, że trudno się ustosunkować do tak obszernego materiału, skoro się go otrzymało tuż przed posiedzeniem Komisji. Niemniej jednak wypowiedzi obydwu prezesów rzuciły pewne światło na materię, którą mamy przedyskutować. Przyznam, że zrobiły na mnie wrażenie porażające i dlatego mam kilka pytań. Padło tu m.in. sformułowanie, że kasy są albo w dobrej kondycji, albo mają przeprowadzane programy naprawcze. Ja natomiast wiem, że niemal wszystkie szpitale są w kondycji coraz gorszej. Chciałbym zatem wiedzieć jak się ma program naprawczy kasy do kondycji finansowej szpitala, czy to tego najbardziej zadłużonego, czy też wszystkich znajdujących się w rejonie działania danej kasy. System kas chorych założył niezależność funkcjonowania tych instytucji, ale stwierdzam, że ta niezależność przerodziła się w zupełną anarchię, czego przykłady mieliśmy w wypowiedzi prezesa UNUZ. Stąd też pewnie biorą się te różnice wyceniania tych samych świadczeń nawet na terenie jednej kasy. Czy w związku z tym istnieje szansa, nawet na ten rok, zanim dojdzie do zmiany ustawy, aby skończyć z anarchią i przywrócić prawdziwą niezależność kas? Jeśli tak, to jakie czynności trzeba byłoby podjąć, bowiem mamy dopiero styczeń i może coś się jeszcze uda zrobić. Chciałbym się też dowiedzieć jak wyglądają przerosty administracyjne w poszczególnych kasach, o których jestem głęboko przekonany. Z moich obserwacji wynika, że zaczynało się np. od 7 osób, a obecnie w małej filii terenowej pracuje już 17, 20, a nawet 30 osób. Na kanwie tego proszę, aby na następne posiedzenie przedstawić wysokość zarobków nie tylko prezesów kas, ale wszystkich pracowników kas. Jeśli bowiem ja wiem, że lekarze po 15–20 latach pracy zarabiają w granicach 700–1000 zł, to chciałbym też wiedzieć jak to się ma w stosunku do zarobków urzędników kas chorych. Przykłady podane przez pana prezesa świadczą o woluntaryzmie poprzedniej ekipy, praktycznie we wszystkim. Przełożył się on również na to co nazywamy kontraktowaniem usług medycznych. Czy istnieje zatem jakaś możliwość ograniczenia tego zjawiska? Nie mówię tu o takiej sprawie jak zasady dobrego wychowania w stosunku do osób przyjeżdżających z terenu, aby coś uzyskać przedstawiając swoje oferty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PosłankaElżbietaRadziszewska">Chciałabym poprosić o przygotowanie nam na następne posiedzenie informacji dotyczącej danych statystycznych, które pan prezes przedstawiał w pierwszej części wystąpienia. Mówił pan też, że w połowie lutego będą informacje, które mogą nas zszokować, a dotyczą one wielu spraw wewnątrz kas, a także różnych kontraktów i kosztów. Mam nadzieję, że wszyscy będą zainteresowani, aby niezależnie od dyskusji jaka odbędzie się na kolejnym posiedzeniu Komisji, zwołać w końcu lutego jeszcze jedno posiedzenie na ten temat, który pan prezes zasygnalizował. Mam też prośbę do przedstawicieli Łódzkiej Kasy Chorych o przedstawienie, na czym polega program naprawczy zastosowany w tej kasie i jak wygląda sytuacja u poszczególnych świadczeniodawców na różnych poziomach preferencyjnych. Chodzi o przedstawienie tych informacji nam, posłom ziemi łódzkiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PosełJakubDerechKrzycki">Chciałbym, abyśmy na problem patrzyli całościowo, a więc nie tylko na sytuację finansową kas chorych, ale również świadczeniodawców. Ponawiam zatem prośbę o informację na temat zadłużenia świadczeniodawców, a w szczególności szpitali. Jestem głęboko przekonany, że nie uda nam się przeanalizować tego co się dzieje w całym systemie opieki zdrowotnej jeśli będziemy patrzeć tylko na kondycje płatników, bez zaglądania w kondycję świadczeniodawców. Przykład Kasy Łódzkiej może nas doprowadzić do całkowicie błędnego przekonania. Myślę więc, że porównanie zadłużenia poszczególnych jednostek i stanu finansowego kasy da dopiero obraz tego, co rzeczywiście dzieje się w danym regionie, jakie są tam faktyczne koszty, jak drogie są poszczególne świadczenia i ile kosztów zostało już przerzuconych do firm farmaceutycznych czy banków, a także o ile one rosną z powodu działalności komorników i ZUS, który wchodzi na konta świadczeniodawców, aby rzekomo do tego samego systemu przepychać uzyskane pieniądze. Przyłączam się też do prośby, aby jak najprędzej przedstawiona nam była informacja porównawcza o stawkach obowiązujących w różnych kasach za te same świadczenia. Chciałbym też prosić przedstawicieli UNUZ, aby tę część materiału, którą prezentowano w postaci slajdów, przygotować w formie pisemnej, bo z uwagi na trudną sytuację lokalową nie wszyscy mieli możliwość widzieć dokładnie to co pan prezes pokazywał na slajdach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PosłankaAleksandraŁuszczyńska">Nie wiem, czy na następne spotkanie będziemy ponownie ściągać przedstawicieli wszystkich kas i dlatego chętnie bym usłyszała dziś od dyrektorów najlepszych kas, jak to się dzieje, że są oni tak wspaniali i stać ich na wiele. Również chciałabym usłyszeć informacje przedstawicieli kas najgorszych, którzy mają problemy z podstawową działalnością. Interesuje mnie bowiem jak to się dzieje, że jeden dyrektor daje sobie wspaniale radę, a inny nie może związać końca z końcem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Założyliśmy na początku naszego posiedzenia, że spotkamy się ponownie w takim samym składzie. Sądzę zatem, że dyrektorzy poszczególnych kas zaszczycą nas również na kolejnym spotkaniu. Ze swej strony wyrażę zdziwienie, że oto system istnieje trzy lata, a my dziś dowiadujemy się, że każda kasa pracuje na innym planie kont i wobec tego dane z tych kas są zupełnie nieporównywalne. Jak to się stało, że przez trzy lata było to możliwe? Czy nie robiono żadnych analiz i żadnych porównań? Przecież taka rzecz powinna być wyłapana przy pierwszym sprawozdaniu. Szczerze mówiąc, jestem zdumiona, że nikt dotychczas tego nie porównywał i nie analizował. Przecież jest to zaledwie 17 jednostek. Czy nie można było ustalić dla nich wspólnego planu kont? Wiem, że na ten temat nie otrzymam dziś odpowiedzi, ale uważam, że jest to po prostu zwykłe zaniedbanie. Czy ktoś jeszcze chciałby postawić jakieś pytanie lub problem do rozpatrzenia na następnym spotkaniu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PrzedstawicielOgólnopolskiegoZwiązkuZawodowegoLekarzyRyszardKijak">Wiem, że większość ubezpieczonych w całej Polsce zbulwersowana jest nowym współczynnikiem jaki zaproponował minister zdrowia, współczynnikiem, który biednym kasom zmniejsza jeszcze otrzymywane środki, zaś bogatszym zwiększa je. Czy ta sprawa będzie w jakiś sposób wyjaśniona? Czy ten współczynnik zostanie utrzymany na poziomie roku ubiegłego czy też zostanie zmieniony w takim kierunku, jak to proponował minister Mariusz Łapiński?Na poprzednim posiedzeniu Komisji Zdrowia była zapowiedź, że pan minister przedstawi plan pracy swojego resortu dotyczący dalszej realizacji reformy ochrony zdrowia. Z naszych informacji wynika, że plan ten nie jest jeszcze gotowy. Kiedy zatem moglibyśmy poznać plan działania resortu na najbliższe miesiące i lata?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Pana pytanie nie jest tematem dzisiejszego spotkania. Proszę wszystkich, którzy zgłaszają się jeszcze do wypowiedzi, aby trzymać się tematu jaki widnieje w porządku dziennym. Skoro nie ma już pytań, udzielam głosu panu prezesowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">Zacznę od sprawy ostatniej, która okazała się bardzo bulwersująca, a dotyczy rozporządzenia o zaliczkach. Otóż 21stycznia było spotkanie dyrektorów kas, którzy przekazali nam swoje stanowisko w tej sprawie. My, 25 stycznia przedstawimy Ministerstwu Zdrowia propozycję nowelizacji tego rozporządzenia, które wydane było w porozumieniu z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Działania, jak widać, zostały podjęte szybko i sądzę, że w lutym, jeśli wszystko dobrze pójdzie, ukaże się nowelizacja tego rozporządzenia. Jeśli chodzi o pytanie o kondycję kas i kondycję ZOZ, to rzeczywiście nijak się ma jedno do drugiego. Tak jednak ustawiony został system. Kasy płacą zaświadczenia, co jednak nie oznacza, że te pieniądze rzeczywiście idą na taki cel. Często przekazywane są na to, za co nie są w stanie zapłacić organy założycielskie. Mam propozycję, aby na dyskusję o kondycji kas zaprosić również marszałków województw i przedstawicieli organów założycielskich bo trudno, aby nasz Urząd mógł odpowiedzieć na wszystkie pytania. Owszem, bywa tak, że kasa ma się dobrze, a ze szpitalami i ZOZ bywa różnie. Odnosząc się do tego, o czym mówiła posłanka Krystyna Herman, to rzeczywiście sprawa jest poważna, bo Polska jest jedna i nie może być tak, że jedna kasa ma dużo pieniędzy, nie zawsze zresztą dlatego, że dobrze nimi gospodarzy, a inna ma sytuację trudną, z powodu której cierpią ubezpieczeni, choć ta sytuacja nie jest zawiniona przez kasę. Tak być nie może. Zgadzam się z określeniem posła Stanisława Jarmolińskiego o anarchizacji i woluntaryzmie. Może zatem warto pomyśleć o stworzeniu centralnego funduszu rezerwowego, oczywiście nie kosztem tych kas, które dobrze gospodarują. Chodzi jednak o to, aby wolne środki, w określonych sytuacjach, można było przekazywać tym, których trzeba wspomóc. Dla małej kasy 10 czy 15 mln zł to jest często bardzo dużo pieniędzy. Czy nie można też pomyśleć o instytucji pożyczek wewnątrzkasowych? Po co płacić bankom, skoro można dać te pieniądze innej kasie? Lokaty sytuowane są w różnych bankach komercyjnych, co też wymaga zastanowienia się, czy nie należy stworzyć takich reguł gry, aby również na zasadach rynkowych środki publiczne lokowane były w taki sposób, aby państwo także mogło z nich korzystać w określonych sytuacjach. Tak się dzieje w wielu, nawet bardzo bogatych krajach. Tak jak powiedziała posłanka Krystyna Herman, jest sprawą oczywistą, że kilka kas nie utrzyma się bez zasilania z zewnątrz, bo inaczej może tam być zagrożona dostępność świadczeń dla ubezpieczonych. Czy jednak oni ponoszą jakąkolwiek odpowiedzialność za taki stan rzeczy? Oczywiście, nie. Zapomnijmy więc o tym, że jest 17 kas i pomyślmy o tym jak sobie pomóc na takich zasadach, aby pożyczone pieniądze zostały potem zwrócone. Może wprowadzić system poręczania przez Sejmik Województwa? Trzeba, jednym słowem, pomyśleć nad różnymi rozwiązaniami, bo mamy jeden kraj i powinny być jednolite reguły gry. To wymaga dyskusji zanim się wypracuje jakieś rozwiązania, które trzeba wprowadzić. Jeśli chodzi natomiast o te horrendalne różnice w cennikach, to znowu, konieczne jest przygotowanie jednolitego systemu kontraktowania i jednolitego słownika pojęciowego dla wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">Musi to mieć charakter ustawowy i delegację dla rozporządzenia ministra, a trzeba to wprowadzić do czerwca, abyśmy od 1 stycznia 2003 r. zaczęli kontraktować na nowych zasadach. Przy okazji powiem, że na ostatniej naradzie z dyrektorami kas, nie wszyscy byli za takim ujednoliceniem zasad. Jeśli zatem samorządność rozumiana jest w sposób niewłaściwy, to potrzebna jest ingerencja państwa. Osobiście myślę, że tego typu rozwiązania będą przygotowane, aby od roku 2003 kontraktacja usług odbywała się według tych samych reguł i żeby były określone standardy. Nie oznacza to, że wszystkim należy się „po równo”, ale to trzeba zrobić. Po trzech latach okazuje się, że nie mamy w Polsce systemu ubezpieczenia zdrowotnego, że „król jest nagi” i dlatego konieczna jest debata, w której wezmą udział nie tylko kasy, ale również samorządy powiatowe i wojewódzkie, związki zawodowe i związki pracodawców. Wiadomo, że mamy kryzys finansów publicznych, że pieniędzy będzie mniej, a więc trzeba tym bardziej zrobić tak, aby przy racjonalnym podejściu podzielić tę biedę w miarę równo, bo to co jest dziś, to po prostu szok.11 lutego mamy kolejną naradę z dyrektorami kas, na której będzie omawiana problematyka jawności cen oraz struktur organizacyjnych i wynagrodzeń. Po tym spotkaniu przekażemy państwu stosowny materiał, podobnie jak przekażemy też materiały uzupełniające do kwestii omawianych dziś. Muszę powiedzieć, że te materiały, które państwo otrzymaliście, przekazaliśmy także radom kas i nie wszędzie spotkały się one z właściwym przyjęciem. Nie wszystkie chciały ujawniać zawarte tu informacje, albo robiły to w gronie nie tych ludzi, którzy powinni być poinformowani. Czasem było to po prostu żenujące i śmieszne, zwłaszcza że podstawową zasadą tego systemu jest jawność finansów publicznych. Musimy ją przywrócić. Jeżeli ktoś nie chce pokazać swoich danych, to znaczy, że ma coś do ukrycia. Przedstawione fakty świadczą, że nie dorośliśmy jeszcze do samorządności zapisanej w ustawie o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. W związku z tym potrzebna jest ingerencja państwa. Zwracajcie się państwo do nas o potrzebne materiały, a my będziemy je udostępniać. Organizujemy spotkania z poszczególnymi kasami, będziemy się też spotykać ze świadczeniodawcami, aby rozwiązywać powstałe problemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WiceprezesUNUZMaciejTokarczyk">Proszę państwa, nie możemy wyjść z tej sali w przekonaniu, że do takiej sytuacji jaką mamy obecnie w kasach chorych doszło na skutek takiego, a nie innego sposobu kontraktowania i wydawania środków finansowych w kasach. Przypominam, że w momencie startu systemu brakowało kilkudziesięciu rozporządzeń wykonawczych. Nie kasy miały określać program zakupu świadczeń medycznych, ani to ilu i gdzie powinno być specjalistów, a także ile oddziałów szpitalnych. Polska znajduje się w rankingu wielkości środków przeznaczanych na usługi medyczne poniżej Meksyku, Turcji czy Czech. Składka na poziomie 7,75 proc. oznacza obecnie o ponad 1 mld zł mniej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Z drugiej strony mamy olbrzymią pożyczkę, która wspomaga jakoś ten system. Oczywiście można zmienić to, że każdy kontraktuje inaczej, ale trzeba też pamiętać o pewnych zobowiązaniach organów samorządowych i Ministerstwa Zdrowia, które nie zostały wykonane. Tak np. plany finansowe, o których tu była mowa zobowiązany był określić minister finansów. W rezultacie robiły je kasy, każda dla siebie i dlatego wyszło, jak wyszło. Trzeba też pamiętać, że nie ma jednego języka medycznego, w którym można byłoby dokonywać porównań. Musi być zatem różnorodność. Każdy kontraktował inaczej uwzględniając historyczne dane ze swego województwa. Jeśli miał 4 szpitale i jeszcze jeden w budowie, to tyle kontraktował. Trudno tu mówić o pełnym ujednoliceniu, bo kasy nie będą się mogły dogadać, bo mają różne struktury. Inna jest struktura szpitalnictwa w jednym województwie, a inna w drugim, stąd i plan finansowy będzie inny. Można było, także w roku bieżącym, nadać kasom jednolity plan finansowy, ale to jest w gestii ministra finansów. Wiele jeszcze innych rzeczy nie powinno być absolutnie realizowanych przez kasy chorych, bo kasa jest płatnikiem, a nie realizatorem polityki zdrowotnej. Nie można więc mówić o kasie nie patrząc jednocześnie na całe jej otoczenie, bo zabrniemy wówczas w ślepą uliczkę. Patrząc na poziom finansowania opieki zdrowotnej, który jest poniżej Meksyku i Turcji musimy też widzieć jaka jest baza, jak wygląda kontrola państwa i innych organów nad szpitalnictwem, czy nad ich programem prywatyzacji, lub zadłużeniem. Nie można więc szukać rozwiązania tylko w kasach chorych. Główną rzeczą jest ilość środków finansowych, a także stworzenie sieci szpitalnej, ewentualnie także koszyka świadczeń i słownika, którym będziemy się wszyscy posługiwali. Dziś nie mamy możliwości nawet na pełne zebranie danych i porównywanie ich między sobą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PrzedstawicielUNUZdyrektorSylwesterRymiński">Chciałbym poruszyć jeszcze dwie kwestie. Padło pytanie o osoby ubezpieczające się dobrowolnie i umieszczanie tych kwot w planach finansowych kas chorych. Otóż ustawa o rachunkowości, na podstawie której kasy przygotowują swe plany finansowe, mówi, że naczelną zasadą jest ostrożna wycena. Jeżeli zatem uprawdopodobnienie przychodów i kosztów jest na tyle wysokie, że można to wprowadzić do planu finansowego, wówczas taka pozycja zostanie wprowadzona. Jeśli nie ma, wtedy nie wpisuje się takiej pozycji, bowiem mogłoby to zaburzyć cały plan i wpłynąć na kondycję finansową kasy pod koniec danego roku. I druga sprawa dotycząca składek z lat ubiegłych. 27 września 2001 r. zmienił się art. 127 ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, w którym przychody kas chorych traktowane są jako przychody należne. Co to oznacza? Otóż do tej pory stosowano tzw. przychód kasowy, to znaczy to co wpływało na konta było księgowane w kasie. Od dnia 27 września sytuacja się zmieniła, ale ZUS nie przedstawił do tej pory dokumentu, zgodnie z którym kasy chorych mogą się rozliczyć. Jest zatem sytuacja patowa. Kasy rozliczają się na podstawie zaliczek i prognozy, a nie rzeczywistych składek należnych im, które powinny otrzymać poprzez ZUS. ZUS nie przedstawił kasom informacji jakie składki są im należne i według jakiego dokumentu powinny to księgować. To jest sprawa, która powinna być załatwiona m.in. poprzez rozporządzenie, którego, niestety, nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieZdrowiaJanKopczyk">Ja jestem tu dziś w roli słuchacza bowiem system został tak ustawiony, że minister zdrowia nie ma w zasadzie żadnych instrumentów, ani żadnych możliwości realnego wpływu na to co się dzieje w ochronie zdrowia i systemie kas chorych, mimo że konstytucyjnie jest za to odpowiedzialny. Oczywiście my wiemy, co się dzieje w systemie i mamy swoją ocenę tej sytuacji, jak również świadomość potrzeby wprowadzenia zmian, zarówno tych drobnych jak i zasadniczych. Wiemy też jak ogromna praca jest jeszcze przed nami. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeden aspekt. Otóż padały tu sformułowania typu „lepsze kasy” i „gorsze kasy”. Myślę, że wszyscy musimy mocno zrewidować to swoje wartościowanie, bo kasa, która zamienia się w bank i trzyma pieniądze publiczne na koncie mając duże przychody finansowe, nie jest chyba dobrą kasą skoro jednocześnie w systemie brakuje pieniędzy i rośnie zadłużenie oraz nakręca się spirala odsetkowa. Jeśli zaś chodzi o zarządzanie to pytano jak to się dzieje, w szpitalach i innych jednostkach publicznej opieki zdrowotnej, że za to samo świadczenie można dostać 100 zł albo 800 zł. Otóż nietrudno być dobrym menedżerem jeśli nie ma kryterium porównywalnej ceny za te same świadczenia. Można się zastanawiać tylko, czy lepszy jest ten co ma wprawdzie niewielki dług, ale przy niskich cenach usług, czy też ten co ma wynik finansowy dodatni przy bardzo wysokich cenach? Wydaje się, że znajdujemy się w wielkiej rzeczywistości wirtualnej i czas, aby to wszystko odkłamać. Jest zatem przed nami wielka praca. Z pewnością będziemy jeszcze o tym mówić podczas kolejnego spotkania, a przedstawiciele UNUZ oraz dyrektorzy kas zarzucą nas jeszcze wieloma informacjami. Nie o to jednak chodzi. Po tym co usłyszeliśmy i zobaczyliśmy dziś, pewien ogląd sytuacji już mamy i pewne wnioski już możemy wyciągać. I to nie podlega dyskusji, bo to są fakty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#DyrektorOpolskiejRegionalnejKasyChorychStanisławŁągiewka">Chciałem powiedzieć, że te różnice stawek za te same świadczenia zdrowotne, o których tyle się tu mówiło, dotyczą właśnie naszej kasy. Faktycznie, w wojewódzkim szpitalu klinicznym we Wrocławiu płacimy 1300 zł na oddziale chirurgii klatki piersiowej za to tylko, że pacjent jest na obserwacji. Płacimy też 8,5 tys. zł za usunięcie tętniaka aorty z protezą. Takie są stawki, a nas stać na zakup ok. 10–12 takich zabiegów rocznie. Mam pełne dane dotyczące tego tematu i mogę je pani przewodniczącej przekazać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PrezesUNUZMichałŻemojda">Ja nie będę się teraz ustosunkowywał do tych danych. Wyjaśnimy to kiedy będziemy mieć kompleksowy materiał ze wszystkich kas, bo nasze dane pochodzą właśnie z kas. To one je nam przekazały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PrzedstawicielUNUZdyrektorMichałKamiński">Chcę tylko dodać, że w podanych przez nas przykładach była też konkretna procedura, przy której różnice cenowe były bardzo znaczne. Nie do końca więc jest prawdziwe, to co powiedział pan dyrektor z Kasy Opolskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Rozumiem, że do szczegółowych wyjaśnień dojdziemy w trakcie dyskusji na kolejnym spotkaniu. Skoro nie ma już chętnych do zabrania głosu, zamykam posiedzenie przypominając, że temat będzie kontynuowany.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>