text_structure.xml
127 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#KomisjaRolnictwaiRozwojuWsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- rozpatrzyła ponowną odpowiedź na dezyderat nr 35 w sprawie zwiększenia kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej,</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#KomisjaRolnictwaiRozwojuWsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- wysłuchała informacji o funkcjonowaniu oraz przyszłości rynków hurtowych,</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#KomisjaRolnictwaiRozwojuWsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- wysłuchała informacji o organizacji rynku owoców miękkich.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#KomisjaRolnictwaiRozwojuWsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">W posiedzeniu uczestniczyli przedstawiciele: Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z podsekretarzem stanu Wiesławem Zapędowskim, Agencji Rynku Rolnego z zastępcą prezesa Stanisławem Stańką, Najwyższej Izby Kontroli, rynków hurtowych oraz organizacji i stowarzyszeń skupiających producentów rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Przystępujemy do rozpatrzenia pierwszego punktu porządku obrad. Otrzymaliście państwo ponowną odpowiedź na dezyderat nr 35 Komisji w sprawie zwiększenia kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej. Dyskusja nad tą kwestią odbyła się podczas wczorajszego posiedzenia. Proponuję, aby Komisja uznała odpowiedź na dezyderat za wystarczającą. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę zgłoszeń. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja uznała odpowiedź na dezyderat nr 35 za wystarczającą. Sprzeciwu nie słyszę. Przystępujemy do rozpatrzenia drugiego punktu porządku obrad - informacja o funkcjonowaniu oraz przyszłości rynków hurtowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuŚrodowiskaRolnictwaiZagospodarowaniaPrzestrzennegowNajwyższejIzbieKontroliWaldemarWojnicz">Przed wystąpieniem ministra rolnictwa i rozwoju wsi chciałbym przedstawić pewien rys historyczny związany z funkcjonowaniem rynków hurtowych w przeszłości. Najwyższa Izba Kontroli, na wniosek Komisji, w 2003 i 2004 r. zajęła się problem i skontrolowała wybrane rynki hurtowe. Kontrola przeprowadzona w 2003 r. miała charakter sprawdzający i wynikała z niedostatecznej realizacji wniosków pokontrolnych z 2001 r. Zgodnie z obowiązującą procedurą, stosowne informacje o wynikach kontroli zostały przekazane Komisji w 2002 i 2004 r. A zatem w wyniku kontroli sprawdzającej realizację wniosków NIK, odnotowaliśmy zarówno zjawiska pozytywne jak i negatywne. Większość wniosków zrealizowano. Nastąpiła poprawa warunków organizacyjnych i technicznych dla prowadzenia obrotu towarami rolno-spożywczymi na rynkach hurtowych. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz agencje rządowe zaangażowane w budowę rynków hurtowych współpracowały ze sobą w zakresie monitorowania sytuacji ekonomicznej i gospodarczej kontrolowanych spółek. Nastąpiła też poprawa ogólnej dyscypliny gospodarowania środkami publicznymi. Najwyższa Izba Kontroli po kontroli sprawdzającej stwierdziła także występowanie zjawisk negatywnych. Większość spółek, a skontrolowaliśmy sześć dużych rynków hurtowych, działała na granicy płynności finansowej. Przypominam, że to był rok 2003. Część podmiotów wykazywała straty. Mimo podejmowanych działań nadal niewystarczający był udział grup producentów rolnych w działalności badanych rynków rolnych. Niski był również ich udział w kapitale akcyjnym tych spółek. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli także niewystarczający był udział jednostek samorządu terytorialnego, gdyż w większości przypadków nie przekraczał nawet 4%. Natomiast zaangażowanie Skarbu Państwa i agencji rządowych w kapitale akcyjnym tych spółek przekraczało 75%. Stwierdzono też brak szczegółowych przepisów uniemożliwiających instytucjom rządowym zbywanie akcji spółek na zasadzie preferencyjnej, jednostkom wymienionym w „Programie budowy i rozwoju rynków hurtowych”. Niektóre spółki podejmowały działania związane z likwidacją konkurencyjnych targowisk miejskich nie oparte na rzetelnych analizach ekonomicznych. W czerwcu 2004 r. w uzgodnieniu z przewodniczącym Komisji dokonaliśmy oceny realizacji wyników kontroli oraz otrzymanych po stosownych wystąpieniach pokontrolnych odpowiedzi od ministra rolnictwa i rozwoju wsi, ministra finansów, ministra skarbu państwa oraz prezesów Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a także Agencji Rynku Rolnego. Ustaliliśmy, że dotychczasowa realizacja wniosków pokontrolnych jest dobra, ale sytuacja na rynkach hurtowych wymaga dalszych, intensywnych, zintegrowanych działań Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz głównych akcjonariuszy i spółek tworzących te rynki, w celu eliminowania występujących jeszcze nieprawidłowości, a przede wszystkim dla poprawy efektywności wykorzystania środków publicznych, które zostały zaangażowane w działalność rynków hurtowych.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuŚrodowiskaRolnictwaiZagospodarowaniaPrzestrzennegowNajwyższejIzbieKontroliWaldemarWojnicz">Należałoby też rozważyć konieczność uregulowania problematyki rynków hurtowych poprzez odrębną ustawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Bardzo proszę o zabranie głosu przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiWiesławZapędowski">Chciałbym przeprosić państwa za spóźnienie. Informację o funkcjonowaniu rynków hurtowych przedstawi państwu pan dyrektor Włodzimierz Kowalski.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuInfrastrukturyWsiiKomunikacjiSpołecznejwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiWłodzimierzKowalski">Chciałbym zacząć od opisania historii powstania rynków hurtowych, bo wydaje mi się, że bez tego nie można zrozumieć zagadnienia. Idea stworzenia rynków hurtowych narodziła się w 1996 r. Wtedy też ułożono program tworzenia rynków hurtowych oraz proces finansowania. Jednak tak naprawdę pierwszy etap budowy rynków rozpoczął się w 1999 r., kiedy utworzono dokument „Rządowy program budowy i rozwoju rynków hurtowych i Warszawskiej Giełdy Towarowej”. W tamtym czasie łączono oba zagadnienia, które obecnie są całkowicie rozbieżne. Programem objęto siedem rynków: warszawski, który nadal istnieje i dobrze funkcjonuje, łódzki, który praktycznie już nie istnieje, lubelski, wrocławski, gdański i śląski. W sumie wyasygnowano na ten cel 90 mln zł. Rozpoczął się proces budowy. W 2001 r. powstał drugi etap. Potwierdzono zasadność finansowana i uruchomiono kolejne środki. Warszawski Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy SA w Broniszach otrzymał 25 mln zł. Na Łódzki Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy w Ksawerowie przeznaczono 5,8 mln zł, a na Pomorskie Hurtowe Centrum Rolno-Spożywcze SA w Gdańsku 0,8 mln zł. Uznano także za konieczne przeznaczenie środków publicznych dla dziewięciu innych rynków, które miały charakter regionalny. Planowano trzeci etap tworzenia rynków hurtowych, ale ze względu na brak środków ten program nie został uruchomiony. W rezultacie proces tworzenia rynków nie został zakończony. Ponadto gros środków przeznaczono na inwestycje budowlane, a powstałe spółki praktycznie nie zostały zaopatrzone w środki obrotowe. To jest widoczne do dzisiaj, jeśli tylko spojrzymy na strukturę kapitału tych spółek. Potem doszło do licznych zmian. Akcje zakupione przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa zostały przekazane Skarbowi Państwa. Udziały nabyte przez Agencję Rynku Rolnego także trafiły do Skarbu Państwa. Obecnie kapitałowo w tych spółkach uczestniczą Skarb Państwa oraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jak już powiedziałem jest kilka rynków o charakterze ponadregionalnym: 1. Wielkopolska Gildia Rolno-Ogrodnicza w Poznaniu - ten podmiot powstał w dużej mierze dzięki środkom zewnętrznym, płynącym z zagranicy. Był to pierwszy, wzorcowy rynek hurtowy. 2. Warszawski Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy SA w Broniszach. 3. Dolnośląskie Centrum Hurtu Rolno-Spożywczego SA we Wrocławiu. 4. Lubelski Rynek Hurtowy SA w Elizówce. 5. Pomorskie Hurtowe Centrum Rolno-Spożywcze SA w Gdańsku. Pozostałe rynki mają charakter regionalny: 1. Zielonogórski Rynek Rolno-Towarowy SA w Zielonej Górze. 2. Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy SA w Radomiu. 3. Podlaskie Centrum Rolno-Towarowe SA w Białymstoku. 4. Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy „Giełda Elbląska” SA w Elblągu. 5. Podkarpackie Centrum Hurtowe „Agrohurt” SA w Rzeszowie. 6. Wałbrzyski Rynek Hurtowy SA w Wałbrzychu. 7. Rolno-Przemysłowy Rynek Hurtowy „Giełda Hurtowa” SA w Legnicy. 8. Małopolski Rynek Hurtowy SA w Tarnowie. Oczywiście istnieją również rynki, w których nie są zaangażowane żadne środki publiczne. Dwa takie rynki są prowadzone na zasadzie działalności gospodarczej - w Szczecinie i w Tychach. Generalnie można powiedzieć, że idea utworzenia rynków była słuszna. Rynki hurtowe funkcjonują. Tym niemniej obserwujemy także pewne zjawiska negatywne.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuInfrastrukturyWsiiKomunikacjiSpołecznejwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiWłodzimierzKowalski">Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zainwestowała w rynki hurtowe 125 mln zł. Skarb Państwa ulokował w tych spółkach 147 mln zł. Akcjonariuszami są również producenci rolni w kwocie prawie 38 mln zł. Inne podmioty (hurtownicy i banki) ulokowały tam 54 mln zł. Samorządy terytorialne zainwestowały 9 mln zł. A zatem samorządy są najmniej znaczącym inwestorem, bo posiadają zaledwie 2,47% udziałów. Jak już powiedziałem, w grupie rynków objętych programem rządowym znalazły się rynki ponadregionalne zlokalizowane w Broniszach, Wrocławiu, Lublinie oraz w Gdańsku. W przypadku tych podmiotów sytuacja jest w miarę dobra. Mamy nadzieję, że rynek hurtowy w Gdańsku niedługo stanie na nogi. Jeśli chodzi o rynek hurtowy w Ksawerowie koło Łodzi, to został on praktycznie zlikwidowany. Rynki regionalne w Radomiu, Rzeszowie, Wałbrzychu, Legnicy i Zielonej Górze są w dobrej kondycji. Są pewne problemy z rynkiem hurtowym w Białymstoku. Mamy nadzieję, że wkrótce zostaną rozwiązane. Podjęto określone działania naprawcze. Wszystko wskazuje na to, że udało się uratować rynek hurtowy w Tarnowie, którzy otrzymał zaległą płatność. W tej chwili trwają tam prace inwestycyjne. Należy się spodziewać, że ten rynek będzie normalnie funkcjonował. Cechą charakterystyczną wszystkich rynków hurtowych jest ich wysoka kapitałochłonność i dominujący udział majątku trwałego w strukturze aktywów. To jednak nie jest nic nadzwyczajnego. Takie było założenie i tak rynki hurtowe funkcjonują w całej Europie. To nie jest polska specyfika. Należy podkreślić, że rynki hurtowe mają charakter usługowy w stosunku do polskiego rolnictwa. Nie można się zatem spodziewać, że spółki prowadzące rynki będą przynosić duże zyski, uzasadniające zainwestowanie tak dużych środków. To jest błędne myślenie. Zysk wypracowuje się w środowisku rolniczym, u producenta rolnego. Rynkom hurtowym na pewno przydałoby się wsparcie. Jest jednak pewne, że tych dodatkowych środków już nie pozyskamy z budżetu państwa. W związku z tym musimy postępować w taki sposób, aby nie dopuścić do zjawisk negatywnych. Jeśli udało nam się uratować rynki w Tarnowie i Białymstoku, to myślę, że podobnie będzie w przypadku rynku hurtowego w Gdańsku. To są trzy rynki, co do których jeszcze można mieć wątpliwości, jeśli chodzi o ich kondycję finansową. Natomiast pozostałe spółki efektywnie pracują na rzecz polskiego rolnictwa. Prezesi tych spółek, mimo trudności z kapitałem obrotowym, doskonale sobie radzą. Mamy bardzo dobre kadry zarządzające rynkami hurtowymi. Naszym zdaniem istnieje bezwzględna potrzeba utrzymania roli państwa w rynkach hurtowych. Jest to bowiem instrument polityki rolnej. Z drugiej strony potrzebna jest strategia działania rynków i nadzoru nad tymi podmiotami. Uważamy, że akcjami rynków hurtowych należącymi do Skarbu Państwa i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powinien zarządzać jeden podmiot. Wydaje nam się, że najlepiej wykonywałaby to zadanie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w której pracują znakomici fachowcy. Istnieje także potrzeba modyfikacji form działalności rynków hurtowych. Rynki powinny się aktywnie włączyć w obrót artykułami rolno-spożywczymi.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuInfrastrukturyWsiiKomunikacjiSpołecznejwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiWłodzimierzKowalski">Takie próby trwają. Wypracowano już pewne metody. Wygląda na to, że tworzenie platform logistycznych jest zasadne. Zdaniem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi te platformy powinny ze sobą ściśle współpracować, umożliwiając przerzucanie towaru między różnymi częściami kraju. Pożądane jest także tworzenie wspólnej oferty w celu sprzedaży tych towarów poza granice Polski. Kolejna sprawa budzi dużo kontrowersji. Naszym zdaniem rynki hurtowe muszą mieć zaplecze rolnicze. Przygotowaliśmy zestawienie, które pokazuje relacje między kondycją rynku hurtowego a zapleczem w postaci grup producentów rolnych w danym regionie. Dane jednoznacznie wskazują, że rynki na których działają grupy producentów, stowarzyszenia rolnicze i nieformalne grupy producentów rolnych, są w dobrej kondycji i mają czym operować. W tych przypadkach rolnicy chętnie też kupują akcje tych spółek. Jeśli rynek hurtowy jest pozbawiony zorganizowanego zaplecza rolniczego, to występują liczne problemy. Przykładem może być rynek hurtowy w Gdańsku, gdzie są kłopoty z utworzeniem grup producentów. Uważamy, że zarządy rynków hurtowych mają obowiązek współpracować z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi przy tworzeniu grup producentów rolnych. Powinny się także włączyć w aktywne kreowanie grup producentów i grup marketingowych. Przyznaję, że zarządy spółek mają świadomość tej konieczności, ale muszą wydatkować środki zgodnie z przepisami. Jeśli kontrola finansowa wykaże, że zarząd rynku hurtowego przeznaczył środki na te cele, to orzeka niegospodarność. To jest niezrozumienie roli rynków hurtowych. Kolejna kwestia dotyczy sprzedaży akcji rynków hurtowych. Jeśli akcje tych spółek trafią w tej chwili na rynek, zostaną prawdopodobnie wykupione przez duże sieci handlowe. Tylko te podmioty będzie stać na takie wydatki. Rynki hurtowe to jest olbrzymia infrastruktura, place manewrowe itd. Majątek spółek w tej chwili wielokrotnie przewyższa zainwestowany kapitał. Należy się spodziewać, że po wykupieniu obiektów, zmieni się ich charakter. Zdecydowanie nie będą tam potrzebni nasi producenci rolni. Dlatego też, za wszelką cenę należy zapobiec zmianie charakteru spółek. Jeżeli sprzedamy te akcje w sposób niekontrolowany, to zakończy się to zmianą profilu działalności tych spółek. Jeżeli nałożymy pewne ograniczenia -na przykład zakaz zmiany profilu obiektów - to nie będziemy mieli klientów zewnętrznych. Natomiast z czasem nasi producenci rolni okrzepną i będą w stanie zakupić akcje rynków rolnych. Istnieje także pilna potrzeba zwiększenia zaangażowania samorządów. Jest możliwość przekazania części akcji samorządom. Oczywiście nie po to, aby czerpały duże zyski z funkcjonowania rynków hurtowych. Jak już powiedziałem, takich zysków nie można się spodziewać. Chodzi jednak o to, aby samorządy współdziałały z zarządami rynków hurtowych, choćby przy tworzeniu infrastruktury towarzyszącej. Niestety takie rozwiązanie także rodzi pewne zagrożenia. Istnieje ryzyko zastawiania akcji rynków hurtowych w przypadku brania kredytów przez samorządy. W ustawie powinien się znaleźć przepis zakazujący samorządom sprzedaży bądź zastawienia akcji rynków hurtowych.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuInfrastrukturyWsiiKomunikacjiSpołecznejwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiWłodzimierzKowalski">Zawsze można też zagwarantować zachowanie pakietów akcji dla producentów rolnych. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi już w ubiegłym roku przygotowało projekt ustawy dotyczący rynków hurtowych. W tym roku projekt został przekazany Stowarzyszeniu Rynków Hurtowych w celu dopracowania. Nie ukrywam, że przepisy ustawy bardziej regulują funkcjonowanie rynków, w których zaangażowano kapitał publiczny. Obecnie należałoby te przepisy sformułować inaczej, aby obejmowały wszystkie podmioty. Taki dokument już istnieje i może być przedmiotem prac.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Projekt ustawy dotyczący rynków hurtowych jest przygotowany bardzo długo. Minister rolnictwa i rozwoju wsi mówił już o tym w zeszłym roku. Po spotkaniu z przedstawicielami rynków hurtowych wystąpiłem do ministra rolnictwa i rozwoju wsi, aby podjąć współpracę ze Stowarzyszeniem w zakresie tworzenia nowego prawa regulującego funkcjonowanie rynków. Myślę, że to wszystko postępuje zbyt wolno. Oczywiście trzeba zwracać uwagę na zagrożenia. Rynki hurtowe nie mogą być przejęte i przekształcone w podmioty prowadzące inną działalność. Natomiast potrzebna jest intensyfikacja działań. Potrzebujemy większego tempa. Obcy kapitał nie będzie czekał biernie. Przez brak odpowiedniego tempa można doprowadzić do paraliżu rynków i zaprzepaszczenia przyszłości tych podmiotów. Dlatego na dzisiejsze posiedzenie Komisji zaprosiłem przedstawicieli zarządów rynków hurtowych. Wiem, że przy każdej giełdzie działa rada nadzorcza. Ile osób zasiada w takiej radzie? Czy pan dyrektor się orientuje?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ZastępcadyrektoradepartamentuwMRiRWWłodzimierzKowalski">Niestety nie wiem. Chciałbym jednak prosić, aby nie używać terminu „giełda”, bo te kwestie reguluje inna ustawa.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Przecież wiadomo, o co chodzi. Proszę nie przesadzać z tymi definicjami.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#ZastępcadyrektoradepartamentuwMRiRWWłodzimierzKowalski">Tutaj mi podpowiedziano, że w każdej radzie nadzorczej rynku hurtowego zasiada od 5 do 7 osób.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Wydaje mi się, że o trzy lub cztery osoby za dużo. To już jest jednak inna kwestia. Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PrezeszarząduWielkopolskiejGildiiRolnoOgrodniczejSAGrzegorzHempowicz">Uważam, że konieczne jest uchwalenie ustawy dotyczącej rynków hurtowych, w której byłoby zapisane, co jest rynkiem hurtowym. Dotychczas w prawie polskim nie ma definicji rynku hurtowego. Dyskutujemy na ten temat bardzo długo. Wszyscy się posługują terminem rynku hurtowego. Gdy jednak jesteśmy poddani działaniom organów państwa, każdy traktuje nas inaczej. Najgorzej jesteśmy traktowani przez służby fiskalne. Skoro Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowało projekt ustawy, to zasadne byłoby jego umówienie na najbliższym posiedzeniu Komisji. Być może Sejm zechciałby szybko przyjąć projekt tej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PrezesPolskiegoZwiązkuOgrodniczegoBogdanBiadała">W okresie dwóch poprzednich kadencji Sejmu powstało wiele rynków hurtowych. Wiodący był rynek hurtowy w Poznaniu. Poseł Wojciech Mojzesowicz poruszył już problem liczebności rad nadzorczych spółek prowadzących rynki hurtowe. Kiedyś zapowiadano, że udziały w tych spółkach zostaną przekazane na zasadach preferencyjnych producentom rolnym. Jeśli rynki hurtowe mają funkcjonować prawidłowo, to muszą nimi zarządzać producenci rolni. Nie może być tak, że w radach nadzorczych zasiadają tylko przedstawiciele Skarbu Państwa oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Spółkami powinni rządzić rolnicy lub ogrodnicy, bo to jest ich giełda. W tej chwili taka sytuacja jest tylko w Poznaniu, gdzie większość akcji wykupili producenci rolni. Pozostałe rynki są właściwie w rękach Skarbu Państwa. Zwracam się zatem do Komisji, aby rozwiązać ten problem. Zgodnie z zapowiedziami należy oddać udziały w tych spółkach rolnikom za symboliczną złotówkę. Rolnicy czy ogrodnicy nie są bogaci. W tej chwili rynki hurtowe nie funkcjonują prawidłowo. Mówił o tym przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli. Wykryto pewne nieprawidłowości. Sytuacja jest trudna. Jeśli właścicielami rynków nie będą rolnicy i ogrodnicy, to będzie bardzo ciężko. Jeśli chodzi o projekt ustawy dotyczącej rynków hurtowych, to sprawa ciągnie się już przez dwie kadencje Sejmu. Byłoby dobrze, aby ta ustawa została uchwalona jeszcze w tym roku przez obecny Sejm. Inne problemy są rozwiązywane z większą energię, a problematyka rynków hurtowych jest traktowana po macoszemu. Producenci rolni muszą na przykład wnosić opłatę targową. Bez ustawy, nie rozwiążemy tego problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosełAndrzejAumiller">Wczoraj otrzymałem materiały, z których wynika, że dzienna opłata targowa w Warszawie wynosi 50 zł. Jeśli Sejm rozwiąże się przed upływem kadencji, to na pewno nie zdążymy uchwalić ustawy. Jeśli kadencja nie zostanie skrócona, powinniśmy zdążyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PrezeszarząduDolnośląskiegoCentrumHurtuRolnoSpożywczegoSAweWrocławiuTadeuszHerezo">Chciałbym prosić ministra rolnictwa i rozwoju wsi, aby w krótkim czasie zorganizował spotkanie z przedstawicielami rynków hurtowych. Przygotowaliśmy pewne rozwiązania, które pozwoliłyby na sprawniejsze funkcjonowanie rynków hurtowych. Wiemy doskonale, że nie można liczyć na realizację trzeciego etapu „Programu budowy i rozwoju rynków hurtowych”, czyli na dokapitalizowanie spółek, mimo że wszyscy mają świadomość, że byłoby to bardzo korzystne z punktu widzenia rozwoju rynków hurtowych. Dzięki temu można by na przykład powiększyć możliwości sprzedaży takiego asortymentu jak ryby, mięso itd. Niestety na dodatkowe środki liczyć nie możemy. Niestety nie możemy także skorzystać z środków z Unii Europejskiej. Mimo to rynki hurtowe jakoś funkcjonują. Dajemy sobie radę na tyle, że możliwa jest realizacja drobnych inwestycji. Rynek hurtowy we Wrocławiu powiększa swoją powierzchnię handlową o około 1 tys. m2 rocznie. To nie jest tempo zmian, które można by zaakceptować, a które zresztą zostało opisane w materiale rządowym. Następna kwestia dotyczy rynków lokalnych i regionalnych. Jeśli rynek w Białymstoku ma kłopoty finansowe, to należałoby się zastanowić, czy nie połączyć tej giełdy z rynkiem w Lublinie. Rynek hurtowy w Lublinie doskonale sobie z tym problemem poradzi i nie będzie potrzebna żadna ingerencja z zewnątrz. Chciałbym podziękować prezydium oraz członkom Komisji, a szczególnie posłom Grzegorzowi Górniakowi, Olgierdowi Poniżnikowi oraz Franciszkowi Franczakowi, którzy w 2004 r. uczestniczyli w spotkaniu przedstawicieli rynków hurtowych we Wrocławiu. Rozpoczęliśmy wówczas prace nad projektem ustawy dotyczącym rynków hurtowych. Projekt tej ustawy jest właściwie przygotowany. Zawiera najważniejsze rozwiązania. Problem polega tylko na tym, aby wreszcie doszło do spotkania z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Mam nadzieję, że nastąpi to jeszcze w maju. Wydaje mi się, że to potem powinni przejąć posłowie, ponieważ to jest najszybsza ścieżka legislacyjna. Przypominam, że rynki hurtowe działają od dziesięciu lat, a ustawy do tej pory nie ma. Chciałbym także powiedzieć, że wnioski przedstawiciela Najwyższej Izby Kontroli są słuszne i wymagają jak najszybszej realizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PrezeszarząduWarszawskiegoRolnoSpożywczegoRynkuHurtowegoSAwBroniszachJanuszByliński">W Polsce produkuje się 8 mln ton owoców i warzyw rocznie. Przez rynek w Broniszach przechodzi około 1 mln ton, czyli jedna ósma całej krajowej produkcji. To pokazuje skalę oddziaływania poszczególnych rynków w zależności od bazy surowcowej i rynków zbytu. Rynki hurtowe pomagają w odkryciu ceny rynkowej poszczególnych towarów. Ponadto stwarzamy warunki bytowe dla producentów tych towarów. Produkty muszą przecież spełniać warunki określone w przepisach dotyczących obrotu żywnością w Unii Europejskiej. Chodzi oczywiście o zarządzanie systemem jakości i systemem HACCP. W ten sposób unikamy zagrożenia w postaci stwierdzenia przez Komisję Europejską, że w Polsce nie ma odpowiednich warunków do prowadzenia handlu hurtowego artykułami rolno-spożywczymi. Naszym zdaniem tych przepisów nie przestrzegają inne podmioty działające na rynku. W rynki hurtowe zainwestowano ogromne środki, aby spełniały wszystkie wymogi prawa krajowego oraz prawa Unii Europejskiej. Niestety dzięki doradcom z Komisji Europejskiej w Polsce oraz innych krajach Europy Środkowowschodniej powołano rynki hurtowe w formie spółek prawa handlowego. Założono zatem komercyjny charakter przedsięwzięcia. Zaproponowano taki sposób finansowania, który wymusił na producentach rolnych i dystrybutorach zaangażowanie kapitałowe. W wyniku tej decyzji, polskie rynki hurtowe jako jedyne na świecie ponoszą koszty inwestycji. To znaczy, że ich użytkownicy finansują działalność rynków w postaci zakupu akcji, płacenia czynszów i zakupu biletów wjazdu. Producenci rolni musieli zaciągnąć kredyty. W bankach polskich potrzebne były poręczenia, a w bankach zagranicznych 100% gwarancje Skarbu Państwa. To jest zasadniczy problem. Niekiedy użytkownicy narzekają na wysokość czynszów na rynkach hurtowych w Polsce, porównując to z rynkami Europy Zachodniej. Tam rynki zbudowano dzięki środkom publicznym, a ich użytkownicy ponoszą tylko koszty bieżącego funkcjonowania. Tam nie ma mowy o amortyzacji i spłacie kredytów zaciągniętych na budowę obiektów. W przypadku rynku hurtowego w Broniszach 60% przychodów z najmu powierzchni handlowej musimy przeznaczać na spłatę zobowiązań kredytowych. Jesteśmy spółką, która samodzielnie spłaca wszystkie swoje zobowiązania kredytowe. O sześć lat wcześniej uwolniliśmy Skarb Państwa od poręczeń kredytowych na kwotę 8 mln zł. To pokazuje, jaka jest operatywność zarządów tych spółek. Jest jeszcze jeden element w prawodawstwie niektórych krajów Unii Europejskiej, który znacznie ograniczył konkurencyjność rynków hurtowych. Stworzono miejsce handlu hurtowego owocami, warzywami, kwiatami i artykułami spożywczymi dla lokalnych hurtowych kupców, tak aby producenci mieli równy dostęp do sieci sprzedaży. Wtedy można konkurować ceną, wielkością partii i jakością towarów. Jednak nie ma spekulacji towarem poprzez lokalizowanie handlu w kilku miejscach przy jednej dużej aglomeracji. Dlatego na świecie przyjmowano takie rozwiązanie, że jeśli administracja państwowa wyznacza miejsce, gdzie ma się koncentrować handel hurtowy, to jednocześnie wprowadza zakaz tworzenia innych tego rodzaju podmiotów. To leży w interesie producentów. Chodzi o to, aby oni mieli równy dostęp do kupców hurtowych. Ponadto nie można w stosunku do tych podmiotów, które organizują miejsce spotykania się producentów z kupcami, wszczynać postępowania Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PrezeszarząduWarszawskiegoRolnoSpożywczegoRynkuHurtowegoSAwBroniszachJanuszByliński">Działania tego Urzędu torpedują koncentrację, która jest przecież zapisana we wszelkich programach rządowych i unijnych. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wdraża działania antymonopolowe. Tymczasem rynek hurtowy nie prowadzi działalności kupna-sprzedaży. Udostępnia jedynie powierzchnię handlową podmiotom prywatnym, które prowadzą dystrybucję towarów. Przychody spółki pochodzą z opłat najmu oraz ze sprzedaży biletów wjazdu. Potrzebne są uregulowania prawne, które ograniczą działalność UOKiK w stosunku do rynków hurtowych. Podobny przepis figuruje w ustawie dotyczącej producentów owoców, warzyw, chmielu i tytoniu. Na mocy tej ustawy działalność tych grup producentów nie leży w kompetencjach Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To jest przecież normalne, że dochodzi do porozumienia między producentami i grupami w zakresie polityki dystrybucji towarów i kształtowania poziomu cen. Publikowanie cen towarów występujących na rynkach hurtowych powoduje, że ustala się nawet poziom cen tych samych towarów sprzedawanych na zewnątrz. W ten sposób odkrywa się prawdziwe ceny, które kształtują się w oparciu o prawo popytu i podaży. Chciałbym także wyjaśnić pojęcie opłat targowiskowych. Czasami konfrontuje się rynki hurtowe z targowiskami i bazarami. To jest zasadniczy błąd. Domeną targowisk i bazarów jest sprzedaż detaliczna. A zatem do tych miejsc przychodzi klient, który kupuje towar ważony w kilogramach. Oczywiście sprzedawcy targowiskowi zaopatrują się na rynkach hurtowych, bowiem aby przyciągnąć klienta, trzeba mieć na stoiskach różnorodny towar. Czyli targowisko i bazar stanowi konkurencję dla sklepu i supermarketu. Trzeba zadbać o to, aby te targowiska miały bardziej nowoczesną infrastrukturę. To jest jednak zadanie dla samorządów. W tym kontekście należy rozpatrywać problem wysokości opłaty targowej. Ustawodawca powinien wykluczyć możliwość nakładania na rynki hurtowe opłat targowych. To dotyczy przecież handlu detalicznego, a nie sprzedaży hurtowej. Miasto posiadając instrument opłaty targowej, może bardzo skutecznie oddziaływać na handel, likwidując te miejsca, które są szczególnie uciążliwe na przykład na skutek zatłoczenia ulic taborem transportowym. W programie rządowym zakładano budowę rynków hurtowych na obrzeżach dużych aglomeracji, ponieważ to jest część infrastruktury miasta. Chodzi o to, aby wyprowadzić uciążliwy handel na obrzeża metropolii. W naszym przypadku 62% samochodów i towarów w ogóle nie wjeżdża na teren Warszawy. Gdyby rynek był wewnątrz miasta, to te samochody wjeżdżałby codziennie do miasta. Opłata targowa powinna eliminować handel hurtowy z miast i kierować go na obrzeża aglomeracji. Nie należy natomiast zanadto obciążać detalistów, którzy są sprzymierzeńcami rynków hurtowych. Pan dyrektor Włodzimierz Kowalski stwierdził, że rolnicy zainwestowali w rynki hurtowe 38 mln zł. W przypadku rynku hurtowego w Broniszach to jest 27 mln zł. Czasami w protokołach pokontrolnych Najwyższej Izby Kontroli pojawia się zalecenie zwiększenia liczby akcjonariuszy prywatnych. Tymczasem z naszych obserwacji wynika, że następuje koncentracja kapitału. Kilku producentów łączy się w grupę i wynajmuje jedną powierzchnię handlową.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PrezeszarząduWarszawskiegoRolnoSpożywczegoRynkuHurtowegoSAwBroniszachJanuszByliński">To nie oznacza wyjścia kapitału, a jedynie zmniejszenie liczby akcjonariuszy. Jednocześnie zwiększa się wynajęta powierzchnia, a producenci dokupują akcje spółki. W związku z tym apeluję o mniej instrumentalne postrzeganie mechanizmów rynkowych. Te zalecenia po prostu czasami nie sprawdzają się w życiu, ponieważ jest w tej chwili odwrotny proces w działalności dystrybucyjnej owoców, warzyw i kwiatów.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Myślę, że od mówienia nic się nie zmieni. Rozumiem, że przedstawiciele rynków hurtowych oczekują ustawy. Posłowie mogą przejąć i zrealizować projekt, jeśli państwo go przygotujecie. Oczekuję, że to zostanie szybko wykonane. Wtedy Komisja wystąpi z inicjatywą ustawodawczą i postaramy się, aby to szybko przyjął Sejm. Uczestniczyliśmy już w spotkaniach, które odbywały się we Wrocławiu i w Broniszach. Pora przejść do czynów. Słyszymy, że przedstawiciele rynków hurtowych przygotowali projekt ustawy. Chcielibyśmy go otrzymać. Czas ucieka. Nie do końca nas interesują kwestie techniczne związane z funkcjonowaniem rynków. Przy rozpatrywaniu projektu ustawy będziemy chcieli zasięgnąć opinii producentów.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełOlgierdPoniźnik">Chciałbym potwierdzić słowa wypowiedziane przez przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Rzeczywiście obserwujemy poprawę funkcjonowania rynków hurtowych. Osobiście śledzę rozwój sytuacji w Dolnośląskim Centrum Hurtu Rolno-Spożywczego SA we Wrocławiu, ponieważ wspólnie z posłem Bogdanem Zdrojewskim zasiadam w radzie programowej tego rynku. Podjęto tam wiele nowych inicjatyw takich, jak Targi Gmin Zjednoczonej Europy. To jest to otoczenie rynków hurtowych, o których jest mowa w materiałach przygotowanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. A zatem niezwykle istotna jest dobra współpraca z producentami i samorządami. Tak jest właśnie w przypadku rynku na Dolnym Śląsku. Chciałbym podziękować panu prezesowi Tadeuszowi Herezo za tę dobrą atmosferę współpracy z samorządami. Wiele tutaj powiedziano o projekcie ustawy dotyczącej rynków hurtowych. Niedawno odbyło się spotkanie z panem ministrem Stanisławem Kowalczykiem, który stwierdził, że w najbliższym czasie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie planuje skierować do Sejmu przedmiotowego projektu ustawy. Jedyny projekt kierowany do Sejmu dotyczy ubezpieczeń majątkowych w rolnictwie. We wtorek zajmie się nim rząd. Potem projekt jako pilny ma szansę być rozpatrywany jeszcze przez ten Sejm. Nie widzę takich możliwości, jeśli chodzi o projekt ustawy dotyczącej rynków hurtowych. Marszałek Sejmu zapowiedział, że wszystkie projekty ustaw, którymi ma się zająć ten Sejm, muszą wpłynąć do laski marszałkowskiej do 30 kwietnia 2005 r. Uważam, że w przypadku tego projektu to nie jest możliwe. Myślę, że tylko pilny projekt poselski mógłby ten problem rozwiązać. Większość członków Komisji zna problematykę funkcjonowania rynków hurtowych, a więc byłaby szansa na uchwalenie ustawy jeszcze w tej kadencji. Jednak trzeba się bardzo śpieszyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełWojciechZarzycki">Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej rynki hurtowe mają do spełnienia znacznie większą rolę. Zgadzam się z przedstawicielem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, że należy utrzymać rolę państwa w rynkach hurtowych, jako instrumencie polityki rolnej. Zastanawia mnie jednak, dlaczego Skarb Państwa oraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, jako udziałowcy w Łódzkim Rolno-Spożywczym Rynku Hurtowym SA w Ksawerowie, dopuścili do likwidacji tego rynku. Przecież tam krzyżują się drogi tranzytowe. W to przedsięwzięcie były zaangażowane duże pieniądze. Jaki jest powód niepowodzenia tego rynku? Czego zabrakło? Czy zabrakło właściwego nadzoru ze strony Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa? Czy nie pomyśleliście państwo, że ten rynek będzie potrzebny takim powiatom, jak łęczycki, w którym produkuje się bardzo duże ilości warzyw w tym cebuli? Jaki pożytek będą mieli rolnicy ze zlikwidowanego rynku hurtowego? Czy uda się odzyskać chociaż część zainwestowanych środków publicznych? Ustawa dotycząca rynków hurtowych jest rzeczywiście bardzo potrzebna. Należy w niej zapisać możliwość pomocy państwa w budowaniu silnych rynków hurtowych, po to aby konkurencja była na wysokim poziomie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosełWiktorOsik">Dobrze się stało, że Komisja zajęła się problematyką funkcjonowania rynków hurtowych. Zastanawiam się tylko, czy nie jest za późno. Pamiętam, że w poprzedniej kadencji Sejmu potrzebna była determinacja, aby znalazły się środki na funkcjonowanie rynków hurtowych. Nie sprawdziła się jednak idea zaangażowania kapitałowego producentów i samorządów. Ciężar finansowania budowy tych obiektów musiał przejąć Skarb Państwa. Jak już mówił przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, tak jest zresztą na całym świecie. Tylko co dalej? Pan dyrektor Włodzimierz Kowalski stwierdził również, że idea utworzenia i funkcjonowania rynków się sprawdziła, a ich sytuacja finansowa jest w miarę dobra. Tak było. Sytuacja rynków hurtowych zmieniła się po wejściu do Polski wielkich organizacji handlowych. Te podmioty są bardzo silne kapitałowo i wypierają rynki hurtowe z niektórych branż. Na przykład supermarkety nie potrzebują już hurtu. Zaopatrują się bezpośrednio u producentów. To jednak nie znaczy, że rynki hurtowe nie są potrzebne. Są bardzo potrzebne. Jeśli chodzi o ustawę dotyczącą rynków hurtowych, to zgadzam się z posłem Olgierdem Poniźnikiem, że chyba nie uda nam się już tej ustawy uchwalić. Nie można tego wykluczyć, ale nadzieja jest mała. Natomiast uważam, że w tej sprawie nie jest tylko potrzebna ustawa. Tutaj konieczna jest także decyzja polityczna. Mówi się o tym, że rynki należałoby sprywatyzować. Przedstawiciel producentów mówił o tym, że akcje spółek należałoby przekazać za symboliczne pieniądze rolnikom. Inni są zdania, że decydującą rolę powinno tutaj odgrywać państwo, jeśli chce jeszcze posiadać jakieś instrumenty kształtowania polityki rolnej. Osobiście opowiadam się za tym trzecim rozwiązaniem. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej okazało się, że nasze rolnictwo produkuje dobrą i tanią żywność. Największą bolączką polskiego rolnictwa jest kiepska organizacja. Związki producentów nie są konkurentem dla innych podmiotów działających na rynku. Grup producentów jest śmiesznie mało. Wydaje się, że rynki hurtowe mogą być jednym z instrumentów służących do organizowania się rolników. Wtedy producenci rolni będą partnerem dla odbiorców towarów, dla klientów. Była tu też mowa o potrzebie dofinansowania rynków hurtowych. Myślę, że te pieniądze by się znalazły, ale najpierw trzeba przygotować nową koncepcję funkcjonowania tych podmiotów. Trzeba dokładnie wiedzieć, na co potrzebne są te środki. Jeśli zostanie sformułowany biznes plan, to być może pieniądze się znajdą.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełStanisławKalemba">Pamiętam, jak przez ostatnie dziesięć lat podejmowaliśmy w Sejmie trudne decyzje. Gdyby wtedy nie było tych decyzji, to dzisiaj nie byłoby o czym mówić. Bez zaangażowania środków publicznych dzisiaj zastanawialibyśmy się, jak rozpocząć proces tworzenia rynków hurtowych. Na pewno decyzje były trafne. Bez środków z budżetu państwa nie byłoby ani jednego rynku hurtowego. No może za wyjątkiem rynku w Poznaniu, który zmierza nieco inną drogą. Pamiętam, że już na początku toczyły się spory odnośnie liczby rynków hurtowych ponadregionalnych i regionalnych. Czy dzisiaj to się już wyklarowało? Oczywiście w dużej mierze powinien o tym zdecydować wolny rynek, jednak w kontekście przystąpienia Polski do Unii Europejskiej trzeba jeszcze raz przeanalizować rozmieszczenie rynków hurtowych regionalnych i ponadregionalnych. Można też przyjąć, że to ureguluje wolny rynek bez dodatkowej interwencji z naszej strony. Co będzie dalej z rynkami hurtowymi? Zostały wdrożone dwa etapy „Programu budowy i rozwoju rynków hurtowych”. Uważam, że na podstawie nabytych doświadczeń przedstawiciele rynków hurtowych wspólnie z przedstawicielami rządu powinni nam zaproponować projekt rozwiązań ustawowych. Dziwię się, że do tej pory tego nie otrzymaliśmy. Producenci skrobi ziemniaczanej pięć lat temu sami opracowali projekt ustawy i porozumieli się z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Sejm ustawę uchwalił, a rynek skrobi zaczął świetnie funkcjonować jeszcze przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. A zatem oczekuję od państwa konkretnych propozycji rozwiązań. Dzisiaj urzędnicy nie powinni tego od początku wymyślać. Trzeba wykorzystać doświadczenia z funkcjonowania rynków hurtowych w poprzednich latach. Kolejna kwestia dotyczy tabeli zawartej w materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Opisuje ona strukturę kapitału rynków hurtowych, w których Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jest akcjonariuszem. Na podstawie tych danych można powiedzieć, że udział Skarbu Państwa i Agencji jest dominujący. Zwracam się do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Uważam, że należy umożliwić przejęcie akcji tych spółek przez producentów rolnych. Powinniśmy znaleźć sposób, aby to przeprowadzić. Nikt nie twierdzi, że uda się to zrobić przez pięć lat. Jednak trzeba wypracować odpowiedni sposób stopniowego przejmowania akcji przez producentów rolnych, ogrodników itd. Byłoby bardzo niedobrze, gdyby minister skarbu państwa, mając na względzie bieżące potrzeby finansowe budżetu państwa, potraktował rynki hurtowe jako przedsięwzięcie komercyjne i sprzedał akcje. Właśnie teraz na sali obrad toczy się dyskusja na temat prywatyzacji. To jest kluczowa sprawa. Co do tego się chyba wszyscy zgadzamy. W zależności od możliwości producentów rolnych, należy umożliwić przejmowania akcji rynków hurtowych. Niestety w Polsce jedynie 17 lub 19 grup producentów rolnych wystąpiło o dofinansowanie działalności. A zatem trudno tutaj mówić o grupach producentów. Mimo wszystko powinniśmy się zdecydować na przejęcie większości pakietów akcji przez producentów rolnych i samorządy. Jeśli tego nie zrobimy, to z takim trudem wypracowany majątek zapewne utracimy. Sejm kilka razy już przyjmował ustawy, w których umożliwiano rolnikom nabywanie różnych akcji. Na przykład plantatorzy buraków cukrowych mogą kupować akcje Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PosełStanisławKalemba">Wyśmiewano się z nas, że chcemy uratować część krajowego rynku cukru. Tak było. Ci, którzy bronili polskiej części rynku cukru, byli nazywani oszołomami. Dzisiaj się okazuje, że podmiot świetne funkcjonuje na rynku. Zarabia na tym budżet państwa i samorządy. Pozostały liczne miejsca pracy. Tam też zabezpieczyliśmy akcje dla plantatorów buraków cukrowych i pracowników cukrowni. Mam jeszcze pytanie do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Zdaję sobie sprawę z tego, że kompetencyjnie za te kwestie odpowiada minister skarbu państwa. Jednak tam, gdzie ofertę zakupu akcji składają rolnicy, powinno to być traktowane w sposób preferencyjny. Nie mówię o tym, żeby te akcje oddawać za darmo. Sądzę, że rolnicy nie wierzą w taką możliwość i tego nie oczekują. Chodzi tylko o to, aby przy zakupie akcji były jakiekolwiek preferencje dla producentów rolnych. Kolejna kwestia dotyczy zakładów przemysłu ziemniaczanego w Trzemesznie. Tam tysiąc plantatorów i pracowników utworzyło spółkę, rezygnując z dopłat do przetwórstwa ziemniaka. Zgromadzono około 8 mln zł. Firma ma być prywatyzowana. Sprawę oczywiście pilotuje minister skarbu państwa, ale uważam, że minister rolnictwa i rozwoju wsi powinien zająć jednoznaczne stanowisko w tej kwestii. Chodzi o to, aby rolnicy stali się współwłaścicielami tego zakładu. Wracając do projektu ustawy dotyczącego rynków hurtowych, to powinien on być przygotowany przez środowiska, które w tym względzie mają największe doświadczenie i przekazany Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Apeluję o skracanie wypowiedzi. Debatujemy już przeszło godzinę, a jeszcze przed nami bardzo ważny temat związany z rynkiem owoców miękkich. Konkluzja jest taka, że Komisja czeka na projekt ustawy. Sejm zakończy swoją pracę w maju lub we wrześniu. Trudno dzisiaj powiedzieć, który termin jest bardziej prawdopodobny. Niezależnie od tego, nadal będzie możliwość prac nad tą ustawą. Gdyby projekt przedstawiono nam dzisiaj, zebralibyśmy podpisy posłów i nadali sprawie bieg. Przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mówił o tym, że rynki hurtowe są bardzo dobrze zarządzane. Tymczasem członkowie rad nadzorczych w większości w ogóle nie interesują się funkcjonowaniem tych spółek. Wizytowałem rynek hurtowy w Broniszach i odniosłem wrażenie, że ich to zupełnie nic nie obchodzi. Byle tylko kwit podpisać i pobrać kasę. Nadzór właścicielski nie polega przecież tylko na tym, żeby sprawdzić, czy bilans się zgadza. Trzeba brać aktywny udział w tym, co się dzieje. Jeśli panowie prezesi uważają, że potrzebna jest ustawa regulująca funkcjonowanie rynków hurtowych, to pytam, co zrobił nadzór właścicielski w tej sprawie. Uważam, że z tamtej strony nie ma żadnego zaangażowania i żadnej inicjatywy. Co członkowie rad nadzorczych tych spółek wnieśli? Nic. Czy zwrócono się do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w tej sprawie i przedstawiono jakieś propozycje? Nie. Siedzą tylko i biorą kasę.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PrzedstawicielStowarzyszeniaFreshFruitPolandGroupJanuszGlinicki">Reprezentuję grupę producentów owoców miękkich. Dwa tygodnie temu wewnątrz naszej grupy dyskutowaliśmy właśnie na temat funkcjonowania rynków hurtowych. Chciałbym państwu przekazać opinie rolników i dużych firm, które zajmują się produkcją i którym te rynki powinny służyć. Polityka prowadzona przez zarządy tych rynków pomaga w naszym kraju właściwie tylko producentom bananów, ananasów i pomarańczy. Tych owoców mamy bardzo dużo i one znajdują się w halach targowych. Natomiast rolnika lub grupę producentów przy obecnej polityce finansowej na stać na wynajęcie hali czy stoiska. Odwiedziłem wiele rynków hurtowych. Wiele hal stoi pustych. One mogłyby być wykorzystane. Natomiast rolnik sprzedaje pod gołym niebem. Nie stworzono dobrych warunków dla producentów rolnych. Nie każdego stać, aby zapłacić kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tysięcy złotych za wynajęcie hali. Bardzo proszę, aby przy pracach nad ustawą wziąć pod uwagę dostępność rynków hurtowych dla podmiotów, które są tym najbardziej zainteresowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PosełAndrzejAumiller">Od trzech lat Komisja oczekuje na projekt ustawy. Posłowie tej ustawy sami nie napiszą. Nie zrobi tego także Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Muszą się tym zająć sami zainteresowani. Tak jest w przypadku wszystkich innych ustaw. Jeśli projekt trafi do Komisji, poprosimy producentów rolnych, aby wypowiedzieli swoje opinie. Potem naniesiemy poprawki i ustawa będzie gotowa. Jest jeszcze szansa, aby tę ustawę uchwalił obecny Sejm. Dajcie nam tę szansę.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PrezeszarząduWarszawskiegoRolnoSpożywczegoRynkuHurtowegoSAwBroniszachJanuszByliński">Chciałbym tylko wyjaśnić, że kwota podana przez pana Janusza Glinickiego nie odpowiada rzeczywistości. Rynek w Broniszach jest najdroższy, jeśli chodzi o wynajęcie powierzchni handlowej. Wynajęcie boksu o powierzchni 15 m2 kosztuje 198 dolarów, czyli 22 zł dziennie. Jednorazowy wjazd samochodu ciężarowego na przykład typy „STAR” kosztuje 75 zł. Ze względów ekonomicznych uzasadnione jest wynajęcie powierzchni handlowej. Problem polega na tym, że nie ma koncentracji dystrybucji. Pojedyncze firmy nie dysponują towarem, który mogłyby sprzedawać przez cały rok. Dlatego producenci niestety wybierają sprzedaż bezpośrednio z samochodu. Nie można nałożyć na rynki hurtowe obowiązku wykonywania polityki państwa bez dodatkowych środków. Są pieniądze na szkolenia w zakresie certyfikacji produkcji, ale rynki hurtowe nie mogą korzystać z tych środków. Najwyższa Izba Kontroli kwestionuje nasze wydatki na jakiekolwiek szkolenia czy organizowanie grup, bowiem jesteśmy spółką prawa handlowego, która ma wydawać pieniądze w taki sposób, aby pomnażać przychód. Wydawanie środków na szkolenia nie jest traktowane jako wydatek, który powoduje wzrost przychodów. Jesteśmy na rozdrożu - z jednej strony odcięto nas od źródeł finansowania zewnętrznego, z drugiej strony NIK kwestionuje wydatki na szkolenia. Bardzo proszę, aby nie przekazywać dalej tych nieprawdziwych informacji związanych z kosztami wynajęcia powierzchni handlowych. Koszt wynajęcia powierzchni jest tańszy niż opłata za bilet wjazdowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Bardzo proszę, aby nie wchodzić w takie szczegóły.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PrzedstawicielZwiązkuSadownikówPolskichJacekSzmid">Chciałbym się wypowiedzieć na temat rynku hurtowego w Gdańsku. Po wypowiedzi przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi można wywnioskować, że na rynkach hurtowych nie jest źle. Tymczasem rynek hurtowy w Gdańsku praktycznie nie funkcjonuje. Większość hal zajęli pośrednicy, a rolnicy handlują na rynku hurtowym w Chwaszczynie, który działa na granicy prawa z przyzwoleniem prezydenta Gdyni. Należałoby się zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Właścicielem tego rynku jest w pewnym sensie Turek. Rynek hurtowy w Gdańsku przez kilka lat przetrwał tylko dzięki sprzedaży części swoich gruntów. Część hal wynajęto firmom spedycyjnym, które urządziły tam magazyny. Oczywiście umowy są zawarte w taki sposób, że w każdej chwili można je rozwiązać, ale to nie nastąpi tak długo, jak długo będzie funkcjonował rynek w Chwaszczynie. Ten rynek nigdy nie spełni wymogów. Natomiast rynek w Gdańsku ma charakter ponadregionalny, bowiem obsługuje prawie połowę kraju. Producenci przyjeżdżają nawet z województwa łódzkiego. Przyjeżdżają na rynek w Chwaszczynie, a rynek w Gdańsku stoi pusty. W Chwaszczynie znakomita większość rolników sprzedaje towar z samochodów. Tymczasem wiaty w Gdańsku stoją bezużyteczne. Tak długo, jak wojewoda będzie patrzył na to przez palce, jak długo będą się tam działy rzeczy na granicy prawa, tak długo rynek hurtowy w Gdańsku nie będzie funkcjonował w pełni.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PrezeszarząduKieleckiejIzbyRolniczejRyszardCiźla">Występuję w imieniu prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz Sandomierskiego Związku Ogrodniczego. Rynki hurtowe, o których tu jest mowa, są zlokalizowane w pobliżu dużych aglomeracji miejskich. Pełnią zatem rolę zaopatrzenia dla sklepikarzy i hurtowników. Natomiast duże bazy surowcowe potrzebują zorganizowanych centrów logistycznych, które by przygotowały produkt do eksportu. Takich centrów, póki co nie mamy. W moim regionie działa sandomierski ogrodniczy rynek hurtowy, który do tej pory nie uzyskał żadnego wsparcia. Ogromne partie towaru są eksportowane przez szarą strefę, bowiem rynek jest zbyt słaby, aby konkurować z firmami działającymi na granicy prawa. Należałoby wrócić do idei tworzenia pierwotnych rynków hurtowych. Planowano utworzenie siedemdziesięciu rynków, które byłyby zlokalizowane w dużych centrach produkcyjnych. Szansą dla dużych producentów jest właśnie przygotowanie towaru do eksportu, do sprzedaży dużym sieciom handlowym. Towar trzeba posortować i zapakować zgodnie z oczekiwaniami odbiorców. Natomiast najgorsze byłoby to, gdyby powtórzyła się sytuacja, która miała miejsce przy prywatyzacji zakładów przetwórczych. W tej chwili ponad 80% zakładów przetwórczych branży owocowo-warzywnej znajduje się rękach kapitału zagranicznego. My tam jesteśmy pozbawieni jakichkolwiek praw. Nowi właściciele właściwie w ogóle nie chcą z nami rozmawiać. Skarb Państwa powinien zachować udziały i akcje w spółkach zajmujących się prowadzeniem rynków hurtowych, dopóki nie powstaną w Polsce silne grupy producentów rolnych. Skądinąd część winy za brak tych grup ponosi parlament. Mamy ułomne prawo w zakresie tworzenia grup producentów oraz regulacji rynku owoców i warzyw. Jeśli przepisy nie będą zachęcały rolników do wspólnego działania, to tych grup nadal nie będzie. Status grup uzyskały stowarzyszenia zajmujące się produkcją pomidorów, bowiem przepisy regulujące ten rynek wymusiły takie zmiany. Zdaniem związków i izb rolniczych należy wrócić do koncepcji tworzenia pierwotnych rynków hurtowych w dużych centrach produkcyjnych. Myślę tutaj między innymi o Grójcu, Warce i Sandomierzu.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Nic nie stoi na przeszkodzie, aby samorząd rolniczy wypracował potrzebne zmiany legislacyjne. Parlament ma za zadanie przyjąć mądre prawo. Takie przepisy powinien zaproponować samorząd rolniczy. Pan Ryszard Ciźla mówił o grupach producentów rolnych. Byłbym szczęśliwy, gdyby izba rolnicza przygotowała nowelizację ustawy dotyczącej grup producentów rolnych i wskazała, jakie są potrzeby w tym zakresie. Nie prowadźmy tutaj jałowej dyskusji. Czas takich spotkań dawno minął. Oczekuję od samorządu rolniczego, że przygotuje i zaproponuje nowe przepisy. Proszę powiedzieć, czego potrzebują rolnicy, aby tworzyć grupy producenckie. Jeśli izba rolnicza wniesie jakieś poprawki do ustawy, to będziemy tego bronić w Sejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PrezeszarząduKieleckiejIzbyRolniczejRyszardCiźla">Najlepiej byłoby, gdyby izba rolnicza przygotowała i uchwaliła ustawę. Wtedy to prawo na pewno zaczęłoby funkcjonować.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Taka rozmowa do niczego nie prowadzi. Jestem zaskoczony pana postawą. Izba rolnicza ma do nas pretensje. Komisja przygotuje projekt ustawy dotyczący rynków hurtowych oraz projekt nowelizacji ustawy związanej z funkcjonowaniem grup producenckich, a przedstawiciele izby rolniczej znowu powiedzą, że coś jest nie tak. W ten sposób nie można postępować. Do naszych racji musimy przekonać jeszcze innych posłów. Najlepiej będzie, jeśli to państwo przygotujecie projekty ustaw, bo potem się okaże, że znowu coś zrobiliśmy źle. Jestem członkiem grupy producenckiej zajmującej się produkcją rzepaku i zboża. Wiem na jakie trudności napotykają producenci rolni. Proszę zatem porzucić ten ton rozliczeniowy. Spotykamy się po to, aby przejąć od państwa pomysły i wspólnie je dopracować.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#ZastępcadyrektoradepartamentuwNIKWaldemarWojnicz">Chciałbym sprostować wypowiedź pana prezesa Janusza Bylińskiego. Najwyższa Izba Kontroli chwaliła rynek hurtowy w Broniszach za działalność informacyjną, szkoleniową i dydaktyczną. Nie wiem zatem, skąd ta uwaga o staniu na rozdrożu. Natomiast zwróciliśmy uwagę na drobne nieprawidłowości i uchybienia w zakresie kosztów reprezentacji i reklamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PrezesPolskiegoZwiązkuOgrodniczegoBogdanBiadała">Myślę, że tutaj powinniśmy usłyszeć deklarację, kiedy będzie przygotowany projekt ustawy dotyczący rynków hurtowych. W tej kwestii powinni się wypowiedzieć przedstawiciele rynków hurtowych. Wiemy, że w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracują osoby, które naniosą na ten projekt odpowiednie poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PrezeszarząduWielkopolskiejGildiiRolnoOgrodniczejSAGrzegorzHempowicz">Postaramy się dostarczyć ten projekt jak najszybciej.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Przystępujemy do rozpatrzenia kolejnego punktu porządku obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PosełWojciechZarzycki">Chciałbym, aby pan minister odpowiedział jeszcze na pytanie dotyczące przyczyn likwidacji rynku hurtowego w Ksawerowie koło Łodzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Proszę o udzielenie odpowiedzi na to pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Rynek hurtowy w Łodzi jest w likwidacji od 2001 r. Przyczyn jest bardzo wiele. Mówiono tutaj o przypadku rynku hurtowego w Gdańsku. Podobna sytuacja jest w Łodzi, gdzie trzeba było konkurować z rynkiem hurtowym prowadzonym przez samorząd, umiejscowionym w mieście, co w znacznym stopniu eliminowało koszty transportu. Powstaje pytanie, co należy robić dalej. Likwidacja rynku zostanie zakończona jeszcze w tym roku. Badane są możliwości reaktywacji tego przedsięwzięcia. Jeśli pan poseł Wojciech Zarzycki sobie życzy, przygotujemy dokładną informację w tym względzie z analizą poszczególnych czynników. Moim zdaniem należy się raczej zastanowić nad przyszłością tego obiektu, bowiem zainwestowano tam spory kapitał.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Przystępujemy do rozpatrzenia trzeciego punktu porządku obrad - informacja o organizacji owoców miękkich. W mojej gminie prowadzi się duże plantacje truskawek. Także rolnicy posiadający po kilka hektarów ziemi rozpoczęli uprawę truskawek. Zawsze powtarzamy, że trzeba różnicować produkcję i intensywnie pracować w małych gospodarstwach. Dlatego tak istotny jest problem organizacji rynku owoców miękkich. W związku z tym dzisiaj nasze reakcje na forum Unii Europejskiej muszą być wyraźne i jednoznaczne. Nie po to ludzie zainwestowali środki i rozpoczęli produkcję, aby teraz z tego rezygnować. Należy chronić ich interesy, na ile to jest możliwe. Zagrożenia nadchodzą z krajów trzecich. Prawidłowość jest taka, że Bruksela szybko i zdecydowanie rozwiązuje problemy, które dotyczą dotychczasowych krajów członkowskich. Jeśli problem jest związany z funkcjonowaniem naszego rolnictwa, to zaangażowanie odpowiednich służb Komisji Europejskiej jest o wiele mniejsze. Spodziewamy się, że nasi przedstawiciele w Parlamencie Europejskim zajmą się tą kwestią. Jeśli na jakimś polu odnosimy sukcesy, to nam się to utrudnia w różny sposób i można powiedzieć, że z premedytacją. Więksi plantatorzy jakoś sobie radzą, ale mniejsi oczekują pomocy. Bardzo proszę ministra rolnictwa i rozwoju wsi o przedstawienie przedmiotowej informacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Informacja o organizacji rynku owoców miękkich obejmuje także stan prawny obowiązujący na tym rynku. Dlatego dziękuję panu przewodniczącemu za ten wstęp. Chciałbym zatem wyjaśnić, jakie działania podejmuje rząd, aby uniknąć sytuacji, która miała miejsce w ubiegłym roku. Z dniem 19 grudnia 2003 r. weszła w życie ustawa o organizacji rynków owoców i warzyw, rynku chmielu, rynku tytoniu oraz rynku suszu paszowego. Podstawowymi elementami organizacji rynku owoców miękkich są wstępnie uznane grupy producentów oraz uznane organizacje producentów. Do 1 kwietnia 2005 r. wydano 25 decyzji dotyczących wstępnego uznania grup producentów oraz 8 decyzji dotyczących uznania organizacji producentów owoców i warzyw, co stanowi 1,2 oraz 1,5% całości rynku. Głównie dotyczy to producentów pomidorów. Tylko skup pomidorów przeznaczonych do przetwórstwa jest wspierany z środków Unii Europejskiej. W przypadku owoców, takie przywileje mają producenci gruszek. Chciałbym powiedzieć, jakie działania podejmuje się w zakresie lepszej organizacji rynku owoców miękkich. Polska jest dominującym producentem truskawek w Unii Europejskiej, należy zatem mówić o regulacji całego rynku unijnego. Mamy do czynienia z sytuacją, gdy ochrona rynku Unii Europejskiej obejmuje także rynek polski. Dlatego też wszelkie działania zmierzające do podniesienia bariery celnej będą skutkować na terenie całej Wspólnoty. Wszystko musi przebiegać zgodnie z procedurą. W sprawie wdrożenia mechanizmów obronnych wypowiedzą się komitety zarządzające. Następnie projekty muszą uzyskać akceptację. Są dwa źródła napływu truskawek na teren Unii Europejskiej. Chodzi o Maroko i Chiny. To właśnie truskawki chińskie w ubiegłym roku przyczyniły się do zakłóceń na naszym rynku. Należy jednak zaznaczyć, że to nie był jedyny element, który te zakłócenia wywołał. Podjęliśmy działania, aby wzmocnić ochronę rynku Wspólnoty przed napływem mrożonych truskawek. Przede wszystkim wystąpiliśmy z inicjatywą wprowadzenia tymczasowych środków ochronnych. Podstawowym elementem takich działań są informacje od zainteresowanych podmiotów, przedsiębiorstw, w tym przypadku od chłodni, wskazujące na spadek rentowności. Należy udowodnić, że trudna sytuacja na rynku jest spowodowana importem. Trzykrotnie zwracaliśmy się do producentów oraz chłodni o takie informacje, zastrzegając, że dane są poufne. Byłyby one przechowywane w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, kumulowane, a następnie w postaci zbiorczej przekazywane Komisji Europejskiej. Nie ma oczywiście mowy o przekazywaniu informacji dotyczących poszczególnych przedsiębiorstw. Niestety nasze działania nie zakończyły się powodzeniem. Tylko siedemnastu operatorów złożyło odpowiednią dokumentację. Niestety nie były to największe podmioty. Tłumaczono się w ten sposób, że truskawki stanowią tylko część towaru, który jest przedmiotem obrotu. Mówiono o tym, że wydzielenie tego asortymentu jest niezmiernie trudne i wymaga zatrudnienia dodatkowych osób etc. Mimo to, podjęliśmy próbę przedstawienia tych danych Komisji Europejskiej i uzyskaliśmy jej wsparcie. Przeprowadzono szereg konsultacji, w wyniku których do Polski przyjedzie ekspert Komisji Europejskiej. Podejmie on próbę uzyskania dodatkowych danych. Ponadto pomoże opracować wniosek w taki sposób, aby mógł być przedstawiony na posiedzeniu komitetu zarządzającego.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Moim zdaniem dojdzie jednak do złożenia wniosku o wprowadzenie tymczasowych instrumentów ochronnych na rynku owoców miękkich. Następny etap to głosowanie. Polska jako jedyny kraj zainteresowany wprowadzeniem tymczasowych środków ochronnych na rynku owoców miękkich musi szukać sprzymierzeńców wśród innych krajów członkowskich. To jest zadanie dla dyplomacji. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozesłało do wszystkich ambasad list opisujący całą tę sytuację. Zaangażowaliśmy w te działania Ministerstwo Spraw Zagranicznych z zaleceniem, aby dyplomacja podkreślała, że Polska szczególnie starannie będzie się przyglądała, w jaki sposób poszczególne kraje będą głosowały w tej sprawie. A zatem wniosek o wprowadzenie tymczasowych instrumentów ochronnych na rynku owoców miękkich zostanie przygotowany w stosunkowo krótkim czasie. Pozostaje jeszcze przeprowadzenie sprawy w komitecie zarządzającym oraz głosowanie. W efekcie może zostać podniesiona bariera celna na terenie wszystkich państw członkowskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Tego typu działania są z góry skazane na przegraną. O problemach na rynku owoców miękkich wiemy już od roku. Byłem kiedyś w ambasadzie polskiej w Berlinie. Jeśli tymi sprawami mają się zająć urzędnicy, których tam poznałem, to wszystko będzie trwało cztery lata. Właściwie już przegraliśmy. Pan minister mówił coś o konsultacjach, tymczasem za miesiąc będą już pierwsze owoce.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Zaszło pewne nieporozumienie. Pracownicy ambasad nie muszą tworzyć żadnych dokumentów. Mają się udać do odpowiednich ministerstw i stwierdzić, że Polska wspólnie z Komisją Europejską przygotowuje taki wniosek. Wniosek zostanie przegłosowany. Pracownicy ambasad mają powiedzieć, że będziemy uważnie patrzeć, jak i który kraj będzie głosował oraz że potrzebujemy wsparcia. Niezależnie od tego poruszamy tę sprawę na różnych szczeblach dyplomatycznych. Przedstawiamy tę sprawę nie od dzisiaj. Od niektórych rozmówców uzyskujemy pozytywną opinię, ale od innych nie. Są kraje Unii Europejskiej, które z założenia blokują wszelkie postępowania mające na celu podniesienie ochrony celnej. Trudno powiedzieć, jaki będzie wynik głosowania. Natomiast zasada wzajemnego poparcia jest jednym z kluczowych elementów podejmowania decyzji w Komisji Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Kiedy może zapaść ta decyzja?</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Decyzja z pewnością zapadnie przed zbiorami.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PosełAndrzejAumiller">To ja złożyłem wniosek, aby Komisja rozpatrzyła informację o regulacji rynku owoców miękkich. Szkoda, że w posiedzeniu Komisji nie uczestniczy pan minister Wojciech Olejniczak. Za chwilę wysłuchamy opinii dużych producentów owoców miękkich, producentów, którzy posiadają po kilkaset hektarów upraw. Dostosowaliśmy polskie prawo do prawodawstwa Unii Europejskiej. Wiemy, że finansowanie poszczególnych przedsięwzięć jest możliwe tylko poprzez grupy producentów. Niestety tego rodzaju podmiotów w Polsce jest ciągle za mało. Chciałbym, aby przedstawiciele producentów powiedzieli teraz, jakie dostrzegają na rynku problemy. W tej chwili w Brukseli trwa dyskusja na temat reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Między innymi mówi się o zmianach w organizacji rynku owoców miękkich. Chodzi o to, aby przedstawiciele Polski w tych dyskusjach byli uzbrojeni w argumenty. Usłyszycie państwo opinie ludzi, którzy prowadzą tę produkcję. W ten sposób przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dowiedzą się, czy używają właściwych argumentów w rozmowach z Komisją Europejską. Dowiedzą się, czy bronią sprawy we właściwy sposób. Komisja nie może zrobić nic więcej. Możemy jedynie zorganizować takie spotkanie i przeprowadzić dyskusję. Jeszcze jest czas. Za chwilę będą kwitły truskawki, maliny i porzeczki. Chodzi także o to, aby nie powtórzyła się sytuacja z ubiegłego roku, gdy była zmowa podmiotów skupujących. Ceny były tak niskie, że w ogóle nie opłacało się zbierać porzeczek z plantacji. Zapraszaliśmy na dzisiejsze posiedzenie jednego z większych producentów borówek amerykańskich i porzeczek. Niestety ten pan nie przyszedł. Wiem, że Bank Gospodarki Żywnościowej SA odmówił mu udzielenia kredytu, twierdząc, że przy uprawie borówki uzyskuje się 3 tony z hektara. Tymczasem producent poinformował bank, że uzyskuje 8 ton z ha. W związku z tym uznano go za oszusta. Chciałbym tylko powiedzieć, że na plantacjach szwedzkich uzyskuje się nawet 10 ton z ha. Szkoda, że tego pana nie ma, bo przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi usłyszeliby, jakie problemy ma wielki producent. Jako zabezpieczenie dał do dyspozycji cały swój majątek, a i tak nie uzyskał kredytu. Nie mówię już o tym, jakie problemy ma producent, który chciałby wstąpić do grupy producenckiej. Chcielibyśmy zatem usłyszeć od producentów, jakie dostrzegają problemy przy tworzeniu grup producenckich oraz o co, ich zdaniem, powinien walczyć rząd przy tworzeniu nowej polityki w zakresie regulacji rynku owoców miękkich, aby te przepisy były korzystne dla polskich producentów.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#PosełPiotrKrutul">Sprawa owoców miękkich została zaprzepaszczona w Traktacie akcesyjnym. To jest podstawowa kwestia. Jak wiemy, nie ma woli politycznej, aby renegocjować Traktat akcesyjny. A zatem już na etapie negocjacji warunków przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, przegraliśmy walkę o producentów owoców miękkich. Teraz płaczemy nad rozlanym mlekiem. Po wejściu Chin do Światowej Organizacji Handlu nie mamy żadnej możliwości zablokowania tego importu. Unia Europejska nie chce wprowadzić wyższych stawek ceł na truskawki z Chin i z Maroka. W materiale, który otrzymaliśmy przed posiedzeniem Komisji czytamy: „Jednocześnie należy zaznaczyć, że Polska jako jedyny kraj członkowski postulowała rozszerzenie listy produktów objętych systemami pomocy do produkcji kierowanej do przetwórstwa (owoce miękkie, jabłka)”. A zatem nikt nie poparł naszego stanowiska. Ponadto z materiału wynika, że ekspert Komisji Europejskiej, o którym mówił pan minister Wiesław Zapędowski, przyjedzie do Polski dopiero w drugiej połowie kwietnia. Dzisiaj jest 21 kwietnia, a eksperta nadal nie ma. Nie wierzę, że w tym roku zostaną wprowadzone jakiekolwiek zmiany we Wspólnej Polityce Rolnej. Możemy już dzisiaj powiedzieć producentom owoców miękkich, że w tym roku nie będzie żadnej poprawy w zakresie cen. Jeżeli cokolwiek miałoby się zmienić, to musiałby nastąpić cud.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PrezesZwiązkuSadownikówPolskichRomualdOzimek">Wydaje się, że największym problemem w Polsce jest przepływ informacji. Właśnie dzisiaj, przed posiedzeniem Komisji odbyliśmy spotkanie z przedstawicielem Komisji Europejskiej, który poinformował nas o stanowisku Brukseli w sprawie rynku owoców miękkich. Nasze wrażenia z tego spotkania nie są korzystne. Można powiedzieć, że jesteśmy sfrustrowani. Przedstawiciel Komisji Europejskiej był szczery i wyraźnie powiedział, że o cokolwiek będziemy się starać, to najwcześniej uda się to wprowadzić w 2008 r. Najbardziej zbulwersowałem się wtedy, gdy ten pan powiedział, że nie jest ekspertem od dopłat. Być może to jest wina tłumacza. Niemniej jednak sytuacja była żenująca. Wyraziliśmy swoje stanowisko, przedstawiając swoje racje dotyczące rynku owoców miękkich. Przede wszystkim prosiliśmy o zainteresowanie się Komisji Europejskiej tym problemem. Jeśli teraz ustąpimy, to rynek europejski zostanie zalany przez produkcję z innych regionów świata. Przecież Europa powinna dbać o swoje zaplecze gospodarcze. Powinna myśleć o tym, co jest dla niej ważne. Jak państwo wiecie, Polska jest specyficznym krajem, jeśli chodzi o rolnictwo. Nasze produkty są wysokiej jakości. Nie chodzi tylko o jakość towaru, ale przede wszystkim o jego smak. Owoce chińskie, irańskie lub tureckie muszą być mieszane z polskimi. To dotyczy truskawek, koncentratu i wielu innych rzeczy. Trzeba na ten problem spojrzeć globalnie. Trzeba zainteresować Komisję Europejską polityczną stroną tego zagadnienia. Chodzi o to, że ten dział gospodarki w Unii Europejskiej jest ważny i pora się nim zająć. W Polsce jest ponad 500 tys. gospodarstw ogrodniczych, które zatrudniają blisko 1 mln ludzi. Jeśli rynek owoców miękkich nadal będzie niszczony, to pozbawimy te osoby źródeł dochodu. Wówczas powstanie problem nowych miejsc pracy. To nie będzie tylko problem polskiego rządu. To głównie będzie problem Unii Europejskiej, bo ci ludzie tam też będą starali się znaleźć swoje miejsce. Tak naprawdę podczas tego spotkania nie mogliśmy wypracować żadnego stanowiska, bo przedstawiciel Unii Europejskiej zbierał tylko ogólne informacje. Raport ma być dopiero sporządzony. W związku z tym apeluję do polskich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim, aby może tam szukać poparcia. To jest chyba najważniejsze. Przecież sami nie zdołamy nic zrobić. Myślę, że niezwykle ważne byłoby dla nas spotkanie z członkami Parlamentu Europejskiego, ponieważ moglibyśmy im bezpośrednio przedstawić nasze problemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Chciałbym państwa poinformować, że zamierzaliśmy zorganizować spotkanie z polskimi członkami Parlamentu Europejskiego. Niestety ze strony eurodeputowanych nie było zainteresowania. Tym niemniej skieruję do posłów Parlamentu Europejskiego pismo, w którym zawrę te wszystkie elementy, o których przed chwilą mówił pan Romuald Ozimek. Moim zdaniem są dwie drogi dochodzenia do celu. Jedna z nich, dłuższa, prowadzi przez Parlament Europejski. Trzeba próbować pójść tą drogą. Drugi sposób, to działania Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz naszej dyplomacji. Doświadczenie wskazuje, że pani komisarz Danuta Hübner tym problemem się nie zajmie. Jednak pisać trzeba, bo może się uda. Zwracam się do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Z przedstawionych tu faktów wynika, że podjęto tylko pozorne działania. Producenci owoców miękkich chcą wiedzieć, jaka będzie skuteczność działań resortu. Biorąc pod uwagę, że struktury Komisji Europejskiej są mocno zbiurokratyzowane, wszelkie zmiany będą wprowadzane bardzo wolno. O problemie wiemy już od roku, a do tej pory nic nie zrobiliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#PrzewodniczącyzarząduTowarzystwaRozwojuSadówKarłowychEberhardMakosz">Poseł Andrzej Aumiller mówił o tym, że dzisiejsze spotkanie zorganizowano po to, aby przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi jeżdżący do Brukseli, wiedzieli, co się dzieje. Chciałbym powiedzieć, że regularnie przedstawiam informacje o rynku owoców miękkich w COPA-COGECA oraz w Komisji Europejskiej. W te sprawy bardzo zaangażował się pan poseł Czesław Siekierski, który prowadzi dynamiczne działania wspólnie z innymi parlamentarzystami już od października ubiegłego roku. Wydaje mi się również, że o naszych problemach dobrze poinformowana jest także Komisja Europejska. Dzisiaj nie ma czasu, aby mówić o wszystkim, ale przygotowałem materiał, w którym proponuję sposób rozwiązania problemu owoców miękkich. Powinniśmy się wspólnie zastanowić, kto i co powinien zrobić, aby poprawić sytuację na rynku owoców miękkich. Nie możemy czekać, aż ktoś za nas rozwiąże ten problem. Sami musimy zaproponować działania. Będę się uważnie przysłuchiwał tej dyskusji, ponieważ jutro odbędzie się kolejne spotkanie w COPA-COGECA w sprawie owoców miękkich. Tam zabiegamy przede wszystkim o dopłaty do grup producenckich oraz ewentualnie o dopłaty do likwidacji plantacji. Wielu rolników chciałoby zrezygnować z tej produkcji, ponieważ posiadają stare plantacje czy sady, jednak potrzebują wsparcia. O tych środkach trochę się mówi, ale zbyt mało. Problem owoców miękkich pojawił się w Unii Europejskiej dopiero po przystąpieniu Polski. Wcześniej takiego problemu nie było. Być może dlatego to tak długo trwa. Należy wyraźnie powiedzieć, że nie wszyscy nas tam popierają. Nawet Węgrzy co chwila zmieniają zdanie. A zatem to wszystko trochę potrwa. Niemniej jednak termin podany dzisiaj przez eksperta Komisji Europejskiej jest zdecydowanie zbyt odległy. Z drugiej strony, poznałem struktury i stopień zbiurokratyzowania instytucji europejskich, więc nie ma się co dziwić. Zanim decyzja zapadnie na odpowiednim szczeblu, będziemy musieli trochę zaczekać.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#PrzedstawicielZwiązkuSadownikówRzeczpospolitejPolskiejMirosławMaliszewski">Przyznam, że jestem zaskoczony wypowiedzią pana ministra Wiesława Zapędowskiego. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przez ostatni rok zrobiło znacznie więcej, niż by to wynikało z wypowiedzi pana ministra. W związku z tym wydaje mi się, że nie najlepiej przygotował się pan do dzisiejszego spotkania. Jak już powiedział poseł Piotr Krutul, jedną z przyczyn obecnej sytuacji na rynku owoców miękkich są nieodpowiednie zapisy w Traktacie akcesyjnym. Druga przyczyna, to prywatyzacja zakładów przetwórczych. Te elementy doprowadziły do obecnej sytuacji na rynku owoców miękkich. Istnieje groźba, że problem z poprzedniego roku wystąpi również w tym roku, ale w znacznie większej skali. Spodziewamy się znacznie większych plonów niż w roku ubiegłym. Chciałbym się wypowiedzieć w kwestii działań długofalowych. Nas także przeraziła perspektywa rozwiązania problemu owoców miękkich dopiero w 2008 r. Przygotowywana jest reforma rynku owoców i warzyw i sądziliśmy, że nowe przepisy wejdą w życie już w 2006 r. Dlatego wspólnie z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi podjęliśmy starania, aby zaczął funkcjonować system dopłat do owoców przeznaczonych do przetwórstwa. Jednak to jest działanie długofalowe, którego efekty zobaczymy dopiero za kilka lat. Nie wiadomo, czy do tego czasu w Polsce dotrwają producenci owoców miękkich. Pozostają działania doraźne. Plantatorzy próbują nawiązywać współpracę z zakładami przetwórczymi, ale efekty tych działań są niewielkie albo żadne. Niestety to samo można powiedzieć o działaniach Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dzisiaj musimy rozpatrywać problem w kontekście współpracy z przemysłem przetwórczym. Pamiętamy, jak rok temu podczas protestów przedstawiciele zakładów przetwórczych twierdzili, że nikt na świecie nie chce kupić czarnych porzeczek z Polski. Dzisiaj się okazuje, że w polskich magazynach praktycznie nie ma już zapasów tego surowca. Wyprzedaje się również systematycznie zapasy mrożonej wiśni i jej koncentratu. Nie ma także zapasów koncentratu jabłkowego. Zatem nieprawdziwe są informacje o braku zainteresowania rynków, a był to jeden z głównych pretekstów do zmowy przetwórców odnośnie wyznaczenia niskiej ceny skupu owoców. Świat chce kupować polskie owoce. Powstaje pytanie, czy mamy takie instrumenty oddziaływania na zakłady przetwórcze, aby zaproponowały taką cenę skupu, która pozwoli chociaż odtworzyć produkcję owoców w następnym roku i utrzymać przy życiu kilkaset tysięcy gospodarstw. Oczekiwałem, że przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi poinformuje nas, jakie będą działania resortu w nowym sezonie. Po wypowiedzi pana ministra Wiesława Zapędowskiego można powiedzieć, że prawdopodobnie sytuacja się powtórzy. Bardzo proszę, aby nie powtarzać niesprawiedliwej tezy, iż przyczyną załamania rynku są zbyt wysokie zbiory owoców w Polsce oraz niezorganizowanie producentów. Osobiście także znam tego plantatora, o którym mówił poseł Andrzej Aumiller. Ten pan ma 600 ha plantacji czarnej porzeczki. Zakłady przetwórcze zaproponowały mu 25–30 gr za kilogram owoców. A zatem problem nie polega na organizacji producentów. Należy nakłonić zakłady przetwórcze, aby zaoferowały producentom owoców zadowalające ceny. Państwo powinni wypracować takie instrumenty, które to umożliwią.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#PrzedstawicielZwiązkuSadownikówRzeczpospolitejPolskiejMirosławMaliszewski">Chciałbym się jeszcze wypowiedzieć w sprawie rynków hurtowych. Jeżeli teraz pozwolimy na to, aby państwo pozbyło się kolejnego instrumentu oddziaływania na rynek, tym razem owoców deserowych, sprzedało udziały w rynkach hurtowych, to przejmą to sieci super i hipermarketów. Wtedy powtórzy się sytuacja, która ma miejsce na rynku owoców miękkich przeznaczonych do przetwórstwa. Rynki hurtowe staną się miejscem dystrybucji owoców z krajów południowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#RadnypowiatusandomierskiegoWaldemarMaruszczak">Reprezentuję rolników indywidualnych z Ziemi Sandomierskiej. Przez kilkanaście lat pracowałem także w chłodni. Przez siedem lat pełniłem kierownicze stanowisko w przemyśle. Mówimy o sytuacji na rynku owoców miękkich. Jednak problem dotyczy owoców, które są sprowadzane z rynków pozaeuropejskich. Chodzi o truskawki i jabłka. Ze zdziwieniem przyjąłem wypowiedź pana ministra Wiesława Zapędowskiego, że problem owoców miękkich uda się rozwiązać jeszcze przed plonami. Już w tej chwili do zakładów przetwórczych sprowadza się truskawki z Maroka. Zupełnie inny problem wiąże się z owocami, których produkujemy najwięcej. Myślę tutaj o porzeczkach oraz wiśniach. Nie zgadzam się z opinią wyrażoną przez pana Mirosława Maliszewskiego, który winą za obecną sytuację na rynku obarczył zakłady przetwórcze. Zawsze najłatwiej jest obwiniać przetwórców. W Polsce duże zakłady tej branży są w rękach obcego kapitału. Jednak istnieją także polskie przetwórnie. Duży koncern zachodni może sprowadzać owoce z innych rynków i zawsze sobie jakoś poradzi. Małe chłodnie muszą kupować na rynku lokalnym. Gdyby te drobne zakłady chciały posługiwać się tymi kryteriami, o których to była mowa, to zapewne nie przetrwałyby na rynku. Zapewne nie znacie państwo obecnej sytuacji tego typu zakładów. Ona jest bardzo trudna. Rzeczywiście popełniono błąd, nie kupując w zeszłym sezonie czarnych porzeczek, ponieważ w tej chwili ten towar dobrze się sprzedaje. Niestety zupełnie nie sprzedają się mrożone wiśnie. W chłodniach są także duże zapasy truskawek. Informacje przekazane przez przedstawiciela Komisji Europejskiej są wręcz tragiczne. W tym roku sytuacja na rynku owoców miękkich będzie jeszcze gorsza. Może za wyjątkiem czarnych porzeczek, chociaż cena tych owoców także nie będzie zadowalająca. Właśnie dzisiaj dowiedzieliśmy się, jakie są proponowane ceny skupu. One są śmiesznie niskie. Niemniej jednak to jest jedyny gatunek owoców, za który będzie można uzyskać cenę wyższą niż w ubiegłym roku.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#PrzedstawicielStowarzyszeniaFreshFruitPolandGroupJanuszGlinicki">Myślę, że nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje na rynku truskawek i jaka jest tego przyczyna. Reprezentuję gospodarstwo ogrodnicze SADPOL, które posiada 450 ha plantacji truskawek deserowych. Dostarczamy prawie 6 tys. ton owoców na rynek. W ubiegłym roku odwiedziłem wiele krajów Unii Europejskiej oraz Maroko, Egipt i Chiny, aby odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie sytuacja na rynku owoców miękkich w przyszłości. Muszę przyznać, że jestem pesymistą. Myślę, że Komisja Europejska nie wprowadzi mechanizmów ochrony rynku, ponieważ przeciwko nam będą głosowały kraje, które mają interes w tym, aby zniszczyć polskich producentów truskawek. Przypominam, że polskie truskawki przeznaczone do przetwórstwa stanowiły 60% produkcji światowej. Przeciw nam na pewno będą głosowały: Hiszpania, Holandia i Belgia. Hiszpanie są największym producentem truskawki deserowej na świecie. Tam są plantacje o powierzchni 8 tys. ha. Przy zbiorze truskawek deserowych, zawsze pewna część owoców jest selekcjonowana do przetwórstwa. A zatem Hiszpanie zamrażają około 20–30% tych owoców. W ich interesie leży to, aby ten towar sprzedać po jak najlepszej cenie. Prawdziwy problem polega jednak na tym, że wyżej wymienione kraje zainwestowały olbrzymie pieniądze w Maroku. Byłem tam w zeszłym roku. Produkcja owoców miękkich w tym kraju rozwija się w niesamowitym tempie. Dotyczy to szczególnie truskawek. Z roku na rok powstaje dwa razy więcej plantacji. Ze względów klimatycznych truskawki w Maroku są zbierane o miesiąc wcześniej niż w Hiszpanii. A zatem w szczytowym momencie zbiorów w Maroku na rynku pojawiają się lepsze owoce z Hiszpanii. Trzeba coś z tym towarem zrobić. W związku z tym owoce są zamrażane. W interesie Hiszpanii, Holandii i Belgii na pewno leży odrzucenie polskiego wniosku o wprowadzenie mechanizmów ochrony rynku. Rynek chiński właściwie nie stanowi zagrożenia dla polskiego producenta. W ubiegłym roku sprowadzono z Chin zaledwie 28 tys. ton truskawek. Ten rynek stale się rozwija, ale myślę, że ze względu na koszty transportu, nie stanowi dla nas zagrożenia. Niestety mamy do czynienia ze zmową milczenia. Jeśli przeanalizujemy załamania rynku, to stwierdzimy, że one co roku dotyczą kolejno różnych owoców. W jednym roku problem dotyka malin, w kolejnym czarnych porzeczek, a w jeszcze następnym wiśni i truskawek. Czy ktoś z państwa nie zastanawiał się, dlaczego rynek wszystkich owoców miękkich nie załamuje się jednocześnie? Mechanizm jest prosty. Opiszę go na przykładzie czarnej porzeczki. W Europie jest siedemnastu dużych odbiorców owoców miękkich. Oni poprzez wysokie ceny prowokują nasadzenia. Cena kilograma czarnych porzeczek dochodzi do 4–5 zł. W sposób niekontrolowany przyrasta powierzchnia plantacji. Po dwóch, trzech latach, na rynku jest o 50% więcej owoców. Gdyby cena surowca spadła tylko o 50%, nie byłoby wcale tak źle. Natomiast w takiej sytuacji cena owoców nie pokrywa nawet kosztów produkcji. W tym roku będziemy mieli identyczną sytuację, jeśli chodzi o truskawki.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#PrzedstawicielStowarzyszeniaFreshFruitPolandGroupJanuszGlinicki">Firmy zachodnie ustaliły cenę tych owoców na poziomie 60–70 gr. Zapytałem przedstawiciela dużego koncernu niemieckiego, w jaki sposób skalkulowano cenę dla producenta owoców. Kalkulacja jest prosta. Obliczono, ile pieniędzy trzeba dać plantatorowi, aby mógł kupić chleb, aby miał siłę wyjść na pole. W związku z tym producenci truskawek postanowili utworzyć grupę producencką. Powstało Stowarzyszenie Fresh Fruit Poland Group. Próbujemy walczyć na rynku owoców świeżych, ale także na rynku owoców mrożonych. Przyznaję, że nadwyżki owoców także zamrażamy. Grupa zaczęła działać i to dosyć intensywnie. Co należy zrobić, aby uratować rynek truskawek? Przy zbiorze truskawek w sezonie pracuje kilkaset tysięcy osób. To jest bardzo wiele miejsc pracy. Nie wierzę, aby w tym roku udało się wywalczyć jakąś pomoc w Komisji Europejskiej. Chciałbym jednak powiedzieć, czego potrzebujemy od polskich władz, Sejmu i parlamentarzystów. Potrzebna jest ustawa dotycząca pracowników sezonowych. Problem polega na tym, że w okresie zbiorów ogromna rzesza pracowników sezonowych wyjeżdża do Niemiec. Producenci zachodni są w stanie zapłacić za zbiór truskawek znacznie większe pieniądze niż my. W Szwecji do prac sezonowych zatrudnia się pracowników praktycznie bez żadnych dodatkowych kosztów. W Polsce nie ma takiej możliwości. Zatrudnienie pracowników tylko na czas zbiorów oznacza gehennę dla pracodawcy. Z każdym pracownikiem trzeba zawrzeć umowę zlecenia i wypełnić ogromną liczbę różnych dokumentów. Tymczasem taka osoba pracuje na przykład jeden dzień. Po zakończeniu sezonu wysyła się tony dokumentów. Bardzo proszę o opracowanie ustawy, która uprościłaby formalności związane z zatrudnianiem pracowników sezonowych. Chodzi o to, aby rolnik nie musiał miesiącami wypełniać setek czy tysięcy dokumentów, a mógł zająć się zbiorami. Ponadto tak jak inne kraje europejskiej, w szczycie zbiorów musimy skorzystać z dodatkowej siły roboczej. Wiem, że to budzi wiele kontrowersji, ale takie działania są konieczne. To jest zazwyczaj okres dwóch lub trzech tygodni, gdy trzeba zwiększyć zatrudnienie dwudziesto lub nawet trzydziestokrotnie. Jeśli nie będzie tych pracowników, to nie będzie też przyszłości dla polskich producentów owoców miękkich. Dlatego apeluję o stworzenie prawa, które umożliwi legalne zatrudnienie osób zza wschodniej granicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PrezeszarząduKieleckiejIzbyRolniczejRyszardCiźla">Wczoraj uczestniczyłem w spotkaniu z przedstawicielami jednego z zakładów w Kielcach, który zajmuje się przechowywaniem - mrożeniem owoców. W ubiegłym sezonie ten podmiot kupował w regionie duże ilości truskawek przeznaczonych do przetwórstwa. Problem polega na tym, że chłodnie tego zakładu są w dalszym ciągu zapełnione owocami skupionymi w ubiegłym roku. Sprzedają się niewielkie partie towaru. Oferowane ceny wynoszą około 450 euro za tonę owoców i nie pokrywają nawet kosztów zakupu surowca. W tym roku zakłady planują zakup jedynie 500 ton owoców. W zeszłym roku kupiły ponad 3 tys. ton truskawek. O cenie w ogóle nie ma mowy. Przygotowywana jest umowa depozytu - rolnik odda towar bez określonej ceny, a zakład w miarę możliwości będzie się to starał sprzedać. Myślę, że w tym roku będziemy mieli do czynienia z likwidacją plantacji truskawek. W ten sposób za trzy lub cztery lata cena truskawek wróci do poziomu 4–5 zł za kg. Jeśli chodzi o czarną porzeczkę, to dzisiaj otrzymałem informację, że zakład przetwórczy oferuje cenę 40 gr za kg. Nie ma zatem podstaw, aby mówić o poprawie sytuacji. Jedyny ratunek widzę w istniejących mechanizmach ochronnych, które niestety nie są uruchamiane przez Komisję Europejską. Dzieje się tak dlatego, ponieważ jak już powiedział pan Janusz Glinicki, niektóre państwa zainwestowały duże pieniądze w Maroku. Jeśli te mechanizmy nie zostaną uruchomione, znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji. Robimy wszystko, aby zorganizować rolników, także w grupy producentów rolnych. Jednak przede wszystkim muszą działać silne związki branżowe. Najprawdopodobniej dojdzie do jeszcze ostrzejszej konfrontacji niż w ubiegłym sezonie. Nie możemy czekać trzy lata na poprawę sytuacji. Decydujący będzie ten rok.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#ProducentowocówmiękkichMariolaMarkiewicz">Mam 100 ha plantację truskawek. Mówiono tutaj o wielu istotnych sprawach. Myślę jednak, że należałoby zacząć od promocji owoców na rynku krajowym. Jesteśmy ogromnym narodem. Należałoby wreszcie zmienić nasze nawyki żywieniowe i podnieść popyt na świeże owoce. W ten sposób może udałoby się chociaż trochę poprawić sytuację na rynku owoców. Zorganizowano wspaniałą akcję promocyjną „Pij mleko - będziesz wielki”. Słyszałam, że akcja zakończyła się sukcesem, a przemysł mleczarski jest bardzo zadowolony. Truskawka jest bardzo smacznym i zdrowym owocem, więc także zasługuje na promocję. To jest zadanie dla Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oczywiście producenci musieliby przeznaczyć jakieś środki na ten cel, ale sądzę, że to się wszystkim opłaci. Jeśli są trudności z wprowadzeniem mechanizmów ochrony rynku, to może chociaż w ten sposób próbujmy poprawić sytuację.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#ProducentowocówmiękkichMariolaMarkiewicz">Przedstawiciel producentów truskawek z województwa świętokrzyskiego Przemysław Łysak : Jestem pierwszy raz w Sejmie, ale czuję się trochę jak w Parlamencie Europejskim. Cały czas zastanawiamy się, co zrobi Parlament Europejski, a zapominamy o polskim rządzie. Przecież póki co mamy polski parlament i polskich parlamentarzystów. Jaka jest pomoc z waszej strony? Po co zrzucać odpowiedzialność na Parlament Europejski? Żadnej propozycji z państwa strony nie widzę. Posłowie twierdzą, że sami powinniśmy napisać ustawy. Trochę jestem zaskoczony, bo myślałem, że my mamy produkować, a posłowie są od tego, aby przygotować dobre ustawy. Przepraszam, ale nie wziąłem ze sobą gotowej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Proszę, aby pan nie był niegrzeczny. Możemy rozmawiać, ale nie powinniśmy nikogo obrażać.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Przedstawiciel producentów truskawek z województwa świętokrzyskiego Przemysław Łysak : Nie powiedziałem niczego, co mogłoby kogoś obrazić. Ustosunkowuję się tylko do wypowiedzi panów posłów, którzy namawiali rolników do opracowania projektu ustawy. Pan poseł jako przedstawiciel organizacji rolniczych, także mógłby przygotować różne propozycje ustawowe. Idea grup producenckich może się sprawdzić w zachodniej Polsce lub w okolicach Lublina. Tam jest nieco inny rodzaj rolnictwa. W naszym regionie jest kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw o powierzchni 2–3 ha. A zatem dużo więcej rolników prowadzi produkcję niż w innych województwach. Nie wiem, czy realne jest oczekiwanie, że tam powstaną i będą funkcjonować grupy producenckie. Myślę, że do naszego regionu trzeba podejść trochę inaczej. W przemyśle stworzono specjalne strefy ekonomiczne. Może tutaj trzeba szukać rozwiązań. W obecnych warunkach w województwie świętokrzyskim nie sprawdzi się pomysł tworzenia grup producentów rolnych. Druga kwestia dotyczy cen minimalnych. Uważam, że rząd powinien zapewnić rolnikom minimalne ceny, które gwarantowałyby przynajmniej zwrot kosztów produkcji. Tak jest w innych krajach Unii Europejskiej. Dlaczego opłaca się produkować owoce w Hiszpanii czy we Włoszech? My otrzymujemy po 1 lub po 2 zł za kilogram owoców. W ten sposób nie zarobimy nawet na tych, którzy te truskawki zbierają. A zatem ceny minimalne powinny być zagwarantowane przez rząd. Odbiorcy będą robić wszystko, aby nam zapłacić jak najmniej. Należy także uważnie analizować umowy zawierane z chłodniami. Przecież na tych owocach tanio kupowanych od producentów ktoś potem kilkakrotnie zarabia. Przecież w sklepie zwykły słoiczek dżemu kosztuje 3,50 zł. Należy dopilnować, aby te umowy były rzetelnie sporządzane. Nie może być tak, że są na to nakładane kilkakrotne marże. Ktoś na tym wszystkim zarabia, ale na pewno nie rolnicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#PrzewodniczącyzarząduTowarzystwaRozwojuSadówKarłowychEberhardMakosz">Jesteśmy pod wpływem wielkiego kapitału. Tu rządzi niepodzielnie wielki kapitał. Kiedyś z sadownikami z Niemiec rozmawialiśmy na temat odmian jabłek. Niemcy powiedzieli, żebyśmy się nie wysilali, bo co roku szefowie największych sieci sprzedaży wspólnie ustalają, jaki gatunek jabłek będzie preferowany. Wydaje mi się, że supermarkety wykorzystują niezorganizowanie producentów. Jeśli się nie zorganizujemy i wspólnie się nie przeciwstawimy, to nadal będziemy wykorzystywani. Tylko siła dużej organizacji może się przeciwstawić wielkiemu kapitałowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Po to się właśnie spotykamy, aby zachęcić rolników do organizowania się. Nie stanowimy strony w sporze. Wspólnie powinniśmy się zastanowić, co można w tej kwestii zrobić. W związku z tym ten rozliczeniowy ton pojawiający się w niektórych wypowiedziach, nie ma żadnego sensu.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#PosełStanisławKalemba">W Sejmie niedawno odbyło się spotkanie z panią komisarz Mariann Fischer Boel. Poruszyłem wówczas problematykę owoców miękkich oraz skrobi ziemniaczanej. Kiedy powiedziałem, że Polsce przydzielono zbyt mały limit produkcji skrobi, to pani komisarz odpowiedziała, że i tak przyznano nam o wiele za dużo. Było pewne otwarcie na przyszłość, ale to będzie trwało całe lata. Była mowa o dopłatach do przetwórstwa, tak jak to jest teraz w przypadku pomidorów. Zgadzam się z panem Przemysławem Łysakiem, że powinniśmy poszukiwać własnych rozwiązań. W moim przekonaniu należy się zwrócić do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o rozwiązanie problemu pracowników sezonowych. Próbujmy coś w tej sprawie zrobić. Do tego nie potrzebna jest Komisja Europejska czy też Parlament Europejski. Nie wierzę, że Unia Europejska wprowadzi mechanizmy ochrony rynku. Przecież uzgodnienia w ramach Światowej Organizacji Rynku zmierzają w zupełnie innym kierunku. Chiny są już członkiem WTO, więc nie ma możliwości hamowania tego importu. A zatem w tego typu mechanizmy nie wierzę. Kolejna kwestia dotyczy grup producenckich. W poselskim projekcie ustawy dotyczącym grup producentów rolnych proponowaliśmy wprowadzenie kontraktacji. Czy rząd nie powinien powrócić do tej koncepcji? Próbowaliśmy zapisać w ustawie, że warunkiem uzyskania dofinansowania przez grupę producencką są umowy kontraktacyjne. To w jakimś stopniu poprawiłoby sytuację producentów. Druga propozycja dotyczyła podatku dochodowego od działalności grup producenckich. Sejm wprowadził odpowiednie poprawki w tym zakresie, ale Senat je odrzucił. Chcieliśmy zwolnić grupy z obowiązku płacenia podatku dochodowego od osób prawnych. W jednej z podkomisji trwają prace nad projektem ustawy dotyczącym spółdzielni rolniczych. Proponuje się, aby członkami spółdzielni byli tylko rolnicy. Tam też proponujemy przynajmniej chwilowe zwolnienie producentów z obowiązku płacenia podatku dochodowego oraz podatku od nieruchomości. Znowu napotykamy na niesamowity opór ze strony rządu i przedstawicieli Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu. Myślę, że producentom owoców miękkich trzeba dzisiaj wyraźnie powiedzieć, że złudne są nadzieje na to, iż Komisja Europejska podejmie jakieś korzystne dla nich decyzje. Uważam jednak, że rząd posiada własne instrumenty ochrony polskich producentów rolnych. Myślę tutaj między innymi o Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Rząd powinien mieć rozeznanie w tej kwestii i powinien zająć jakieś stanowisko. Tymczasem coraz częściej tłumaczenie urzędników jest takie, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej i w związku z tym niewiele można zrobić. Wykorzystajmy te mechanizmy, które są dostępne w Polsce. Na końcu chciałbym nawiązać do wypowiedzi pani Marioli Markiewicz. Czy soki owocowe z pomarańczy czy grapefruitów są lepsze od tych, które możemy wyprodukować z własnych surowców? Polacy mogliby kupować soki z polskich owoców, bo tu chodzi o miejsca pracy. Co się dzieje z promocją? Nie wykorzystujemy wszystkich możliwości. Nie potrafimy przerobić owoców miękkich, których produkujemy najwięcej na świecie.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#PosełStanisławKalemba">A zatem zgadzam się z opinią, że nie można przerzucać całej odpowiedzialności na instytucje europejskie. Powinniśmy próbować rozwiązać ten problem przy pomocy własnych instrumentów. To jest ostatni moment.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#PrezesPolskiegoZwiązkuOgrodniczegoBogdanBiadała">Jeśli chodzi o grupy producenckie, to po konsultacjach z panem posłem Andrzejem Aumillerem zamierzaliśmy przygotować odpowiedni projekt ustawy. Potem spotkaliśmy się z przedstawicielem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który poinformował nas, że resort już opracował poprawki do istniejącej ustawy. Ustawa była już dwa razy nowelizowana. Mimo to, prawo wciąż nie jest doskonałe. Rolnicy i ogrodnicy wciąż nie mogą się zrzeszać. Wojewoda stawia takie warunki, że nie można grupy zarejestrować. W tej sytuacji Spółdzielnia Ogrodnicza w Pleszewie zarejestrowała się jako grupa producentów w Niemczech. Tam przepisy są inne. Sądzimy, że łatwiej uzyskamy dotacje. W Polsce nie udało się nic zrobić. Jak to wytłumaczyć? Dlaczego Polacy muszą przenosić działalność gospodarczą do Niemiec? Oczywiście musimy tam odprowadzić część produkcji, ale wolno nam sprzedawać na wszystkim rynkach. Wystarczy tylko przedstawić rachunki. W Polsce już pierwszego roku 80% produkcji trzeba sprzedać przez grupę. To jest niemożliwe. Dlatego grupy nie powstają. Ktoś tutaj powiedział, że w Wielkopolsce powstają grupy producentów rolnych. Tam też nie powstają. Są to pojedyncze przypadki. Ustawa ciągle jest niedoskonała. Prawo powinno być tak sformułowane, aby w ciągu roku w jednym powiecie powstawały 2 lub 3 grupy producenckie. Trzy lata przygotowywaliśmy się do utworzenia grupy. Zgłosiło się 52 ogrodników. Podmiot został zarejestrowany w sądzie, ale sprawa doszła do wojewody i skończyło się na niczym. W ustawie postawiono takie wymogi, że nie udało się nic zrobić. Grupa producentów rolnych jest traktowana tak samo, jak normalne przedsiębiorstwo. Nie ma mowy o żadnych przywilejach. Pan poseł Wojciech Mojzesowicz mówił o tym, że projekt ustawy powinien być przygotowany przez izbę rolniczą. Nie wierzę, że taka ustawa spełni nasze oczekiwania. Wszystko wskazuje na to, że to się nie uda.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Przecież to głównie od nas zależy, czy zawarte w projekcie rozwiązania będą miały sens. Potrzebna jest wspólna praca. Komisja wielokrotnie analizowała przyczyny powstawania zbyt małej liczby grup producenckich w Polsce. Zajmiemy się tym ponownie. Oczekuję jednak, że producenci wskażą nam te bariery w tworzeniu grup. Skoro grupy nie powstają, to są jakieś przeszkody. Trzeba je usunąć. Myślę, że producenci rolni najlepiej wiedzą, co im przeszkadza w prowadzeniu działalności. Trzeba zatem wspólnie ten projekt opracować. Zanim Sejm rozpocznie prace legislacyjne, to musimy mieć projekt, który zadowala obie strony.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#PosełAndrzejAumiller">Chciałbym się ustosunkować do wypowiedzi pana Przemysława Łysaka. Pan powiedział, że jest zbulwersowany tym, iż oczekujemy od pana projektu ustawy. Nikt od pana tego nie oczekuje. Jak już powiedział prof. Eberhard Makosz, rolnicy muszą być zorganizowani. Wtedy ta organizacja wystąpi do Sejmu. Tak jest na całym świecie, że istnieją różne grupy nacisku. Proszę zobaczyć, jak Sejm jest lobbowany przez różne środowiska, które przedkładają własne projekty ustaw. Proszę nie wymagać od posłów, aby sami napisali ustawę. Sejm rozpatruje przeważnie projekty rządowe. Posłowie zazwyczaj występują tylko o nowelizacje. Dwa lata temu na spotkaniu we Wrocławiu prezes tamtejszego rynku hurtowego zarzucał członkom Komisji, że nic nie robią w sprawie rynków. Powiedziałem, żeby przedstawiciele rynków hurtowych przygotowali projekt ustawy. Obiecano nam, że taki projekt wkrótce będzie gotowy. Minęły dwa lata, a ustawy nadal nie ma. Rok temu odbyło się spotkanie w Broniszach. Znowu były pretensje do Komisji, że nie ma ustawy dotyczącej rynków hurtowych. Powiedzieliśmy, żeby przedstawiciele rynków napisali ustawę, to Sejm ją na pewno uchwali. Rok minął, ustawy nie ma. Komisja zajmowała się także tematyką gospodarstw agroturystycznych. Mówiono o wymogach stawianych podmiotom świadczącym usługi hotelarskie. Wiadomo, że pomieszczenia wygospodarowane w chałupach na wsi nie spełnią tych wymogów. Związek skupiający właścicieli gospodarstw agroturystycznych zadeklarował, że napisze odpowiednią ustawę. Oczywiście projektu do dzisiaj nie ma, są za to pretensje do Komisji, że rolnicy nie mogą przyjmować turystów. To jest właśnie problem, o którym mówił prof. Eberhard Makosz. Producenci rolni muszą się zorganizować. Proszę sobie przypomnieć, jak była zorganizowana spółdzielczość ogrodnicza za czasów poprzedniego systemu. Były sklepy i punkty skupu. Wszystko dobrze funkcjonowało, ale zostało zniszczone. W zamian nie zaproponowano nic nowego. Pozostał tylko związek ogrodników. Powstało także kilka grup producenckich. Zakłady przetwórcze zostały sprzedane. W tej chwili rządzi tam obcy kapitał. W związku z tym jest zmowa cenowa i cierpią na tym producenci. Chciałbym jeszcze nawiązać do wypowiedzi pani Marioli Markiewicz. Bez reklamy nic nie można sprzedać. W supermarketach wyładowuje się całe ciężarówki wody farbowanej. To jest najtańszy napój, chociaż cena jest zbliżona do ceny soków. Sprzedaje się także duże ilości Pepsi Coli, Coca Coli, Spritów i innych rzeczy. Natomiast sklep zamawia niewielkie ilości soków owocowych, w tym większość soków grapefruitowych i pomarańczowych. A gdzie są soki wiśniowe i z czarnej porzeczki? Proszę zobaczyć, jaka jest cena litra soku z czarnej porzeczki. Nie wiem, kto tę cenę ustala. Ten sok jest najdroższy. Nie wiem, jak to się ma do ceny płaconej producentom za kilogram świeżych owoców. Prasa jest polskojęzyczna, ale nie polska. Na sentymenty narodowe i patriotyczne nie ma co liczyć. Trzeba się zorganizować. Jeśli każdy producent przeznaczy na przykład złotówkę od jednej tony sprzedanych owoców, to powstanie fundusz, który będzie można przeznaczyć na promocję polskich soków.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#PosełAndrzejAumiller">To jeszcze nie wszystko. Należy promować te produkty na wszelkich targach. Niestety Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie chce finansować udziału przedsiębiorstw w targach. Fundusze unijne są dostępne, ale tylko dla uczestników targów w innych krajach, takich jak Niemcy, czy Włochy. W związku z tym my też powinniśmy wyasygnować środki, aby nasi producenci rolni mogli się prezentować na targach w Poznaniu i innych targach regionalnych. Największa siłę oddziaływania ma oczywiście telewizja. Trzeba wypracować przemyślaną strategię marketingową, która nakłoni konsumentów do spożywania większej ilości soków oraz owoców deserowych. Zwracam się jeszcze do przedstawiciela Polskiego Związku Ogrodniczego. Rok temu przed zbiorem pomidorów regionalna telewizja wyemitowała program „Kto ma rację na wsi”. Rozmawialiśmy wtedy o grupach producentów rolnych. Wtedy także prosiliśmy o przygotowanie projektu ustawy. Mówiliśmy, żeby nie liczyć na Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Niestety w społeczeństwie jest jeszcze zakodowany taki sposób myślenia, że trzeba jeździć do Warszawy i prosić urzędników w ministerstwach. Tymczasem często jest tak, że dokumenty zawierające rozsądne propozycje znikają w szufladach. Nic nie szkodzi, że projekt zostanie negatywnie zaopiniowany przez rząd. Procedura jest taka, że Sejm nie może rozpatrywać projektu ustawy, zanim nie otrzyma opinii rządu. Jednak nigdzie nie jest napisane, jaka to ma być opinia. Jeśli rząd dostarczy opinię, niezależnie od jej kształtu rozpoczniemy prace legislacyjne. Nikt w Sejmie nie będzie mógł blokować rozsądnych propozycji. Taki projekt zapewne przejdzie, bo tak już było w wielu przypadkach. Ogrodnikom chciałbym powiedzieć, że ich siła tkwi w organizacji. Trzeba się zorganizować. Potrzebne jest wspólne działanie na rzecz promocji polskich produktów. Trzeba ludziom uzmysłowić, czym się różni truskawka marokańska od polskiej. Przecież różnica w smaku jest ogromna. Dlaczego nasze produkty mleczarskie przebiły się jednak na Wspólny Rynek? Przeprowadzono akcję marketingową, a ponadto spróbowano tych przetworów. Niech polscy eurodeputowani zorganizują tydzień truskawki w Parlamencie Europejskim. Niech będzie tam podawana polska truskawka deserowa z polską śmietaną. Ten wysiłek trzeba ponieść. Zrobili to piekarze. Zrobią to też rzeźnicy. A może trzeba się zorganizować i otworzyć w Berlinie chociaż jeden sklep warzywny. Pani Olszewska z Poznania, prowadzi delikatesy mięsne „Prosiaczek”. Wszyscy mówią, że tam jest drogo, ale kupować przychodzą nawet najbiedniejsi. Jest tak dlatego, ponieważ w tym sklepie sprzedaje się tradycyjne wyroby. Nie jest tak, że z kupionej tam szynki można wycisnąć dużo wody. Tam można kupić prawdziwą szynkę. Pani Olszewska otworzyła jeden sklep w Hanowerze, a potem drugi w Berlinie. Teraz zastanawia się, gdzie otworzyć następny, bo nie nadąża dowozić tych towarów. Można to samo zrobić z warzywami i owocami. Nic nie stoi na przeszkodzie. Pan Bogdan Biadała dał przykład - otworzył spółdzielnię w Niemczech. Niektórzy przedsiębiorcy budowlani, najpierw narzekali, a teraz też otworzyli w Niemczech firmy. Mogą bez przeszkód świadczyć usługi budowlane na tamtym rynku. To są firmy niemieckie. Polak ma prawo kupić niemiecką firmę, tak jak Niemiec ma prawo kupić polską. Mówię o tym dlatego, aby na tym spotkaniu powiało chociaż trochę optymizmem. Wiem, że będzie bardzo trudno sprzedać czarne porzeczki. Pamiętam, jak Niemcy przyjeżdżali do Polski w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#PosełAndrzejAumiller">Mówili wówczas: „Co wy robicie? Znowu sadzicie czarne porzeczki. Za dwa, trzy lata te owoce będą kosztowały grosze”. I tak się stało. To jest podstawowy problem. Najprościej było wykorzystać środki programu SAPARD na założenie plantacji czarnych porzeczek. Dzisiaj mamy setki tysięcy hektarów tych plantacji. Muszą się tym zająć organizacje ogrodnicze. To spotkanie zostało zorganizowane po to, aby można było wymienić poglądy. Szkoda tylko, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest tak słabo reprezentowane. Liczyłem na to, że pojawi się tu pan minister Wojciech Olejniczak. Sądziłem, że ten minister, który też ma wykształcenie ogrodnicze, usłyszy głos producentów owoców. Tym niemniej przekażemy panu ministrowi wszystkie uwagi producentów.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#PosełAndrzejAumiller">Przedstawiciel producentów truskawek z województwa świętokrzyskiego Przemysław Łysak : Poseł Andrzej Aumiller namawia nas do organizowania się. Konia z rzędem temu, kto przy tych uwarunkowaniach zorganizuje w moim regionie grupę producentów rolnych. Temu podmiotowi natychmiast zostaną narzucone jakieś obowiązki. Ponadto przy takiej liczbie producentów, zostanie zignorowany przez odbiorców. To się bardzo szybko rozleci. Może też być tak, że nie uda się wypełnić obowiązku 80% sprzedaży poprzez grupę. Nie nasza wina, że w województwie świętokrzyskim historia potoczyła się w ten sposób. Tam są bardzo rozdrobnione gospodarstwa. Jednak własność, to rzecz święta i tego nie zmienimy. Musimy inaczej temu zaradzić. Chcemy uczciwie produkować i za to otrzymywać godziwą płacę. W tych warunkach opłaca się tylko zorganizować manifestację i protest. Grup producenckich zorganizować się nie da. Nie oszukujmy się, że sytuację mogą zmienić działania zwykłych rolników. To jest sprawa polityczna. Wygrywają z nami Chiny, a przecież tam grup producenckich nie ma. Mamy przykład Rosji, jak ona umiejętnie wygrywa sprawy gospodarcze. Mam nadzieję, że Komisja nam pomoże.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#PosełAndrzejAumiller">Czy słyszał pan o klastrach? To są właśnie organizmy gospodarcze działające w pana regionie. Sejm rozpatruje projekt ustawy dotyczący klastrów. To jest odpowiednie rozwiązanie dla terenów z rozdrobnionym rolnictwem. Rzeczywiście na tym obszarze będzie bardzo ciężko tworzyć grupy producenckie, choćbyśmy znowelizowali obecną ustawę. Proszę się zapoznać z projektem ustawy dotyczącym klastrów. Przesłano nam projekt ustawy, który Komisja poparła. W tej chwili zajmuje się nim podkomisja. Chodzi o zrzeszanie się producentów na rzecz określonego przedsięwzięcia. W ten sposób wyklucza się wszelkie struktury, jak rady nadzorcze, czy prezesów. To jest rozwiązanie dla waszego terenu lub wschodniej części kraju, gdzie rolnictwo jest rozdrobnione.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#RadnypowiatusandomierskiegoWaldemarMaruszczak">Do tej pory można było zaciągać kredyty skupowe. Chodzi o to, aby takich kredytów udzielano tylko polskim przedsiębiorstwom przetwórczym. Byłoby dobrze, gdyby w ten sposób wspomagano skup owoców miękkich. Druga kwestia dotyczy obecnego kursu złotówki wobec euro. Przy tak wysokim kursie złotówki tracą eksporterzy owoców miękkich. Wydaje mi się jednak, że na to nikt z tutaj obecnych nie ma wpływu.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#PrzedstawicielStowarzyszeniaFreshFruitPolandGroupJanuszGlinicki">Chciałbym jeszcze raz powiedzieć, że w tej chwili producentom owoców miękkich najbardziej potrzebna jest pomoc w postaci ustawy regulującej zatrudnianie pracowników sezonowych. To jest w tej chwili najważniejsze. Rozumiem, że ustawa dotycząca rynków hurtowych wzbudzi wiele kontrowersji i zapewne nie zostanie uchwalona przez ten Sejm. Jednak regulacje związane z zatrudnianiem pracowników sezonowych trzeba pilnie wdrożyć. Z takiego prawa korzystają producenci rolni we wszystkich krajach ościennych. Chciałbym przekazać osobom, które wydelegowały mnie na to spotkanie, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zobowiązało się do szybkiego przygotowania takiej ustawy. To przyniesie wymierne korzyści. Rozumiem, że tę ustawę można by przyjąć w ciągu kilku miesięcy. Chodzi o to, aby pomóc rolnictwu oraz firmom, które funkcjonują w otoczeniu rolnictwa, minimalizować koszty. Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zamierza opracować ustawę, która umożliwi zatrudnianie na innych zasadach pracowników sezonowych w rolnictwie? Obecne zasady destabilizują sytuację producentów rolnych. Nie jesteśmy przez to konkurencyjni. Jeszcze raz powtarzam, że koszty zatrudniania pracowników sezonowych w Szwecji lub w Niemczech są kilkakrotnie mniejsze niż w Polsce. Bardzo proszę o odpowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#PrzewodniczącyzarząduTowarzystwaRozwojuSadówKarłowychEberhardMakosz">Czy silne jest lobby ogrodnicze w polskim parlamencie i w której komisji się znajduje?</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Wszyscy członkowie Komisji lobbują na rzecz rolnictwa. Trzy lata temu w rozmowie z wicepremierem Jerzym Hausnerem poruszyłem problematykę zatrudniania pracowników sezonowych w rolnictwie. Pan premier obiecał się tym zająć. Niestety efektów nie widać. Problem polega na tym, że jeśli z jakąś inicjatywą występuje rząd, to łatwiej jest takie rozwiązanie wprowadzić. To nie oznacza, że sami pozostaniemy bierni. Procedura zatrudniania pracowników sezonowych powinna być znacznie uproszczona. Trzeba takie osoby szybko rejestrować i ubezpieczać - pracownik musi mieć ubezpieczenie zdrowotne, bo w razie jakiegoś wypadku koszty leczenia są niewyobrażalnie duże. To trzeba uprościć, bo w sezonie liczba pracowników stale się zmienia. Pracownicy przychodzą i odchodzą. W związku z tym uważam, że pan Janusz Glinicki ma rację. Przepisy trzeba zmienić. Powinno się tym zająć Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przecież na wsi panuje duże bezrobocie. Kolejna kwestia dotyczy grup producenckich. Ustawa regulująca działalność grup producentów rolnych istnieje. Jeżeli państwo uważają, że coś przeszkadza w tworzeniu grup, to proszę wskazać konkretny przepis. A może trzeba coś do tej ustawy dopisać. Jednak to producenci najlepiej wiedzą, jakie zmiany są potrzebne, Nie oznacza to, że Komisja nie ma własnych spostrzeżeń w tym zakresie. Bardzo proszę, aby izba rolnicza zaproponowała poprawki do tej ustawy. Posłowie przejmą te propozycje i będą się starali je zrealizować. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wspólnie przygotować nowelizację, ale proponowane rozwiązania muszą być akceptowane przez tych, którzy będą z nich korzystać.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#PosełPiotrKrutul">Zgłaszam wniosek, aby prezydium Komisji wystąpiło do marszałka Sejmu o wprowadzenie do porządku obrad Wysokiej Izby punktu dotyczącego rynku owoców miękkich w sezonie 2005. Chodzi o to, aby nie skończyło się na dzisiejszej dyskusji. Należy nagłośnić temat. To może być informacja bieżąca. Relacja z tej debaty powinna być nadawana w godzinach największej oglądalności. Nikt nie będzie tego śledził w godzinach nocnych. Wówczas moglibyśmy zmusić któregoś z ministrów do rozwiązania problemu zatrudniania pracowników sezonowych. Jeśli tego nie zrobimy, to za miesiąc będą protesty i strajki producentów owoców miękkich.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Zgadzam się z tą opinią. Wystosuję wniosek do marszałka Sejmu.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#PrezeszarząduWarszawskiegoRolnoSpożywczegoRynkuHurtowegoSAwBroniszachJanuszByliński">Chciałbym tylko potwierdzić, że jest problem cenowy na rynku mrożonych owoców miękkich. Odbiorcy nie chcą kupować tego towaru po wyższych cenach. Jeżeli następuje zmowa przedsiębiorstw w momencie skupu, to dlaczego grupy producentów nie zwróciły się w tej sprawie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Niech się wreszcie UOKiK wykaże w stosunku do rodzimych producentów. Interwencja na rynku owoców i warzyw na obszarze Unii Europejskiej polega na dofinansowywaniu grup producenckich w zakresie funduszu operacyjnego. To jest 4,1% obrotu grupy. Te środki można przeznaczyć na likwidację towaru, jeśli wystąpi klęska urodzaju. Myślę, że byłoby to bardzo dotkliwe dla Unii Europejskiej, gdyby musiała zastosować ten instrument w przypadku kluczowych towarów dla producentów polskich. Chodzi o owoce miękkie, ale także o niektóre warzywa, jak cebula czy kapusta. Wydaje mi się, że możemy pozyskać sojuszników w ubieganiu się o taką możliwość. Z moich informacji wynika, że Niemcy zainwestowali ogromne środki w chińskim przemyśle przetwórczym. To jest zatem główny oponent wprowadzenia tych rozwiązań na naszym rynku. Oni by chcieli zdobywać tani surowiec w Chinach. Moim zdaniem mamy sojuszników we wprowadzaniu tego typu regulacji. To są Włosi. To mogą być Hiszpanie, bowiem owoce miękkie są istotnym towarem także na ich rynkach. Mówię oczywiście o mechanizmie interwencyjnym, polegającym na finansowaniu likwidacji, bądź przekazania towaru organizacjom charytatywnym. Właśnie w tym obszarze jest potrzebna większa aktywność administracji rządowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Myślę, że wyczerpaliśmy temat. Zapewne pan minister dowiedział się wielu pożytecznych rzeczy. Nie sądzę, abyśmy otrzymali jakiekolwiek informacje od pracowników ambasad. Tym niemniej bezpośrednio od producentów usłyszeliśmy, jakie są zagrożenia dla polskiego rynku owoców miękkich. Mówiono tutaj o działaniach niektórych członków Unii Europejskiej. To też jest jeden z argumentów. Można tym państwom wytknąć, że szkodzą gospodarce europejskiej i niszczą rynek, przenosząc produkcję do takich krajów jak Chiny. To także trzeba powiedzieć. Nikt tutaj nie powiedział, że Komisja nie zamierza nic w tej sprawie zrobić. Oczekujemy jednak także aktywności producentów. Możemy dyskutować jeszcze długo, ale z tego nic nie będzie wynikać, jeśli nie stworzymy ustawy. Rozumiem, że niektórzy mogą być zdenerwowani. Sam jestem producentem tuczników i są takie momenty, gdy ceny trzody chlewnej powodują, że produkcja jest nieopłacalna. Na polskim rynku działa obcy kapitał w postaci firmy Smithfield. Ta firma prowadzi zbójecką działalność. Polska żywność zaczęła się dobrze sprzedawać na rynku europejskim, a tymczasem wielka rzeźnia, posiadająca wszelkie niezbędne certyfikaty, doprowadziła do skandalu. To się odbije na sprzedaży polskich produktów. Jak państwo widzicie, problemy istnieją w wielu sektorach produkcji rolnej. Jako producent trzody chlewnej chciałbym, aby wprowadzono ceny minimalne na wieprzowinę, ale to nie jest możliwe, ponieważ nie ma takich mechanizmów we Wspólnej Polityce Rolnej. W Unii Europejskiej nie ma cen minimalnych na ten towar i nikt ich nie wprowadzi. Prowadzone są działania, które niszczą nasz rynek. Robią to państwa i kapitał wywodzący się z krajów Unii Europejskiej. Powinniśmy ostro występować w tej sprawie. Po posiedzeniu Komisji wystosuję odpowiednie pismo do Parlamentu Europejskiego. Pan minister Wiesław Zapędowski poinformuje o przebiegu dyskusji pana ministra Wojciecha Olejniczaka. Rozumiem determinację producentów z województwa świętokrzyskiego. Jeśli ktoś ma 3,5 ha, to plantacja truskawek jest dla niego podstawowym źródłem utrzymania. Ja to rozumiem. Nieustannie powtarzamy, że w małych gospodarstwach trzeba intensyfikować produkcję. Jeśli rolnicy tak właśnie robią, to naszym obowiązkiem jest dbać o ich interes. Myślę jednak, że nie należy rozliczać Komisji z tego, co się obecnie dzieje. Jako rolnik znam problemy polskiej wsi. W moim regionie jest wiele małych plantacji truskawek. Rolnicy zainwestowali, bo wierzą, że na te owoce będzie popyt. To jest korzystne, bo na tych gruntach nie sieje się pszenicy, rzepaku czy buraków. Likwidacja plantacji truskawek oznacza, że rolnicy wrócą do uprawy zbóż, których też mamy zbyt dużo. Sytuacja nie jest dobra we wszystkich sektorach produkcji rolnej. Jeśli polscy producenci rolni w krótkim czasie nie otrzymają takiego samego wsparcia, jak rolnicy z Niemiec lub Francji, to będą przegrywać. Nie możemy czekać pięć lub sześć lat. To się nie uda. Polski rolnik dostaje 500 zł dopłaty do jednego hektara. Rolnik w Niemczech otrzymuje 1500 zł. Jak w tych warunkach można konkurować na Wspólnym Rynku? To jest generalna kwestia związana z naszym funkcjonowaniem na rynkach rolnych. Było wielkie zadowolenie, że rolnicy otrzymali dopłaty. Tych pieniędzy już dawno nie ma. Dopłaty zostały pochłonięte przez wzrost kosztów produkcji oraz spadek cen produktów rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Myślę, że należy wyraźnie rozdzielić dwie kwestie. Pewne rzeczy można zrobić doraźnie. Dlatego na początku posiedzenia Komisji mówiłem o naszych działaniach zmierzających do wprowadzenia mechanizmów ochrony rynku. Takie działania są zgodne z zasadami WTO. To dotyczy środków ochronnych tymczasowych i ostatecznych, środków antydumpingowych oraz środków wyrównawczych. Aby złożyć odpowiedni wniosek w Komisji Europejskiej, potrzebne nam są dane od zakładów przetwórczych. Musimy wykazać, że zaistniała sytuacja uzasadnia wprowadzenie środków ochronnych na terenie całej Unii Europejskiej. Druga sprawa dotyczy wizyty eksperta. Przedstawiciel Komisji Europejskiej zajmujący się problematyką owoców miękkich przyjedzie do Polski 27 kwietnia 2005 r. Decyzji nie będzie podejmowała też pani komisarz Mariann Fischer Boel, ale komisarz do spraw handlu Peter Mandelson. Jak tu ktoś słusznie powiedział, skończy się na głosowaniu w komitecie zarządzającym. Mam nadzieję, że przekonaliśmy już Komisję Europejską, aby poddać nasz wniosek pod głosowanie. Wiemy, że wymienione w tej dyskusji kraje będą zapewne przeciwne. Pracujemy nad przekonaniem pozostałych. Jaki będzie wynik głosowania? Zobaczymy. W każdym razie nie zgadzam się z opinią, że szanse na wprowadzenie środków ochronnych są już zaprzepaszczone. To jest działanie doraźne, podejmowane na wypadek pojawienia się zakłóceń na Wspólnym Rynku. W historii Unii Europejskiej tylko w jednym przypadku, na wniosek jednego kraju członkowskiego, Komisja Europejska wdrożyła takie działania. To pokazuje skalę trudności. Zwykle taki wniosek zgłaszają trzy lub cztery kraje. To dotyczy obszaru całej Unii Europejskiej. Inaczej nie można postąpić. Nie ma mowy o cenach minimalnych. Nie ma mowy o dopłatach dla producentów. Nie możemy wprowadzić nawet kredytów skupowych, jeśli miałyby znamiona dotacji publicznych. Tych wszystkich rzeczy nie można wprowadzić bez zmian regulacji prawnych na danym rynku. Rynek owoców i warzyw jest objęty regulacjami Unii Europejskiej. W tej drugiej sprawie odwiedził nas właśnie ekspert, bowiem problem pojawił się dopiero po przystąpieniu Polski. Już w trakcie negocjacji akcesyjnych poruszano problem owoców miękkich. Co się wtedy stało, to wszyscy wiemy. Jednak problem nie zniknął. Przekonała się o tym pani komisarz Mariann Fischer Boel podczas swojej wizyty w Polsce. Od listopada ubiegłego roku zajmuje się tym także Rada Ministrów. To jest ten drugi segment związany z poprawką sytuacji producentów owoców miękkich, ale on nie jest na dzisiaj. Być może reforma rynku będzie zatwierdzona w 2006 r. Być może ten proces się przeciągnie. Tego nikt nie wie. Jednak to nie jest działanie krótkoterminowe, zmierzające do ochrony rynku. Na koniec chciałbym się ustosunkować do wypowiedzi pani Marioli Markiewicz. Chodzi o promocję polskich owoców. Wczoraj w siedzibie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyła się konferencja, w wyniku której powstała grupa inicjująca program możliwości pozyskiwania środków finansowych na zwiększenie spożycia owoców i warzyw.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Nie jest powiedziane, że to mają być krajowe owoce, ale wszyscy wiedzą, o co chodzi. Ten program może być w 80% finansowany z funduszy unijnych poprzez Agencję Rynku Rolnego. Chodzi o to, aby oprócz producentów zorganizować także hurtowników i pośredników. Polacy jedzą znacznie mniej warzyw i owoców niż przeciętni Europejczycy. Tymczasem taka dieta jest najlepszym czynnikiem zapobiegającym na przykład chorobom nowotworowym czy też chorobom układu krążenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Niestety, panie ministrze, musimy już kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#PodsekretarzstanuwMRiRWWiesławZapędowski">Chciałbym jednak mieć możliwość ustosunkowania się do niektórych wypowiedzi. Nie zgadam się na przykład z opinią, że urzędnik może chować jakieś pisma do szuflady. Takie stwierdzenia są po prostu nieprawdziwe.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>