text_structure.xml
101 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełJanByra">Otwieram posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Witam wszystkich. Przedmiotem dzisiejszego spotkania jest ocena skuteczności ochrony praw autorskich. Posłowie otrzymali dwa obszerne materiały. Jeden z nich został przygotowany przez Ministerstwo Kultury, a drugi jest pierwszym tego typu raportem, opracowanym na zlecenie premiera. Ustawa o prawie autorskim ma już prawie 8 lat i była dwukrotnie nowelizowana. Z całą pewnością nie jest to idealny akt prawny. Czeka nas dostosowanie do norm unijnych, a także próba wyeliminowania niejasności zapisów, wywołujących spory organizacyjne i finansowe. Ogromnie ważną kwestią jest skala naruszeń prawa autorskiego, a zwłaszcza piractwo i skuteczność jego zwalczania. Proszę panią minister Aleksandrę Jakubowską o przedstawienie informacji dotyczącej oceny skuteczności ochrony praw autorskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Komisja otrzymała dwa bardzo obszerne dokumenty. Raport Zespołu do spraw Przeciwdziałania Naruszeniom Prawa Autorskiego i Praw Pokrewnych również powstał w Ministerstwie Kultury jako wykonanie zadania, wynikającego z zarządzenia prezesa Rady Ministrów z 9 listopada 2000 roku. Cały czas ten Zespół pracował pod opieką Ministerstwa Kultury. Przygotowany raport będzie przyjęty przez rząd. W końcowych wnioskach raportu mówi się o tym, iż generalnie poprawiło się ściganie piractwa. Oczywiście, te zjawiska występują, ale powołane do walki z nimi struktury coraz lepiej sobie radzą, choć jeszcze nie w sposób wystarczający. Z tytułu pirackiego odtwarzania utworów i sprzedaży na czarnym rynku na pewno ponoszą straty nie tylko twórcy, ale także i Skarb Państwa z racji nieodprowadzania do budżetu państwa wszystkich opłat, związanych z legalną produkcją. Nie mówię już o ogromnych stratach oficjalnie działających firm fonograficznych. W raporcie mówimy o tym, że coraz lepsza jest współpraca pomiędzy instytucjami państwa, które powinny się zajmować zwalczaniem piractwa w Polsce, takimi jak: sądy, Straż Graniczna, Policja. Dzięki sygnałom i materiałom od Związku Producentów Audio-Video wystąpiliśmy do ministra finansów, aby w ramach reformowania służb celnych, czyli właściwie likwidacji Głównego Urzędu Ceł i przejęcia jego zadań i kompetencji przez Ministerstwo Finansów, nie została zlikwidowana istniejąca w Urzędzie komórka, która zajmowała się działalnością antypiracką. Minister finansów przychylił się do naszej sugestii i obiecał, że w nowych strukturach celnych w dalszym ciągu będzie prowadzona ta działalność. Drugi dokument ocenia skuteczność ochrony prawa autorskiego i praw pokrewnych. Zawarte w nim wnioski zbieżne są z wnioskami raportu. W obu dokumentach mówi się o tym, iż muszą być skuteczniejsze mechanizmy ścigania tych, którzy naruszają prawo autorskie. Stwierdza się, że w przypadku drogi sądowej jest to związane z całą reformą sądownictwa, że musi być większa skuteczność sądów. Ministerstwo Kultury prowadzi cykliczne i sukcesywne szkolenia dla prokuratorów i sędziów, którzy dowiadują się od nas o różnych, nowych zagrożeniach, wynikających z działania czarnego rynku i całego przemysłu pirackiego. Moim zdaniem, prowadzone przez Ministerstwo Kultury we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości kursy są bardzo cenne, ponieważ w wielu sądach obawa przed skomplikowaną materią prawa autorskiego sprawia, że w wielu przypadkach odsuwane i odwlekane są terminy rozpraw. Łatwiej jest bowiem sądzić codzienną tzw. „sieczkę” w postaci rozwodów, napadów czy innych tego rodzaju spraw. Skomplikowana materia prawa autorskiego czasami zniechęca do tego, aby takie procesy odbywały się szybko i by szybko były kończone. Kończąc pragnę powiedzieć, że jesteśmy w przededniu dwóch dużych spotkań. Jedno to spotkanie z przedstawicielami organizacji, które zajmują się zarządzaniem prawami autorskimi i pokrewnymi, drugie to spotkanie z nadawcami. Oba spotkania mają służyć konsultacjom, związanym z projektem nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Zostały już zakończone prace resortowe nad tym projektem, który został przesłany wszystkim zainteresowanym organizacjom pozarządowym, związkom zawodowym. W tej chwili czekamy na uwagi, a planowane na 28 maja br. dwa pierwsze spotkania są wstępem do szerokich konsultacji, które w najbliższym czasie pozwoliłyby przedstawić Sejmowi i Komisji projekt nowelizacji prawa autorskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełJanByra">Otwieram dyskusję z nadzieją, że zgłoszone w debacie uwagi będą pomocne w trakcie prac nad zmianą ustawy o prawie autorskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PrezesStowarzyszeniaArtystówWykonawcówPolskichJacekSkubikowski">Ostatnio spotykamy się z niesłychanie pozytywnymi zjawiskami. Zarówno dotyczący naruszeń prawa autorskiego raport, jak i ocena skuteczności ochrony prawa autorskiego i praw pokrewnych to bardzo istotne prace, gdyż kondensują materię, z którą mamy do czynienia od 8 lat, tzn. od wejścia w życie nowej ustawy. Niesłychanie istotny jest dokument: „Ocena skuteczności ochrony prawa autorskiego”, gdyż dobrze oddaje rzeczywistość ochrony prawa autorskiego i praw pokrewnych w naszym kraju. Rzeczywistość ta nie jest czarna ani biała, jest po prostu dosyć szara. Myślę, że obowiązująca od ośmiu lat ustawa niesie ze sobą pewne pozytywne efekty. Ocena skuteczności ochrony prawa autorskiego zawiera pewne wnioski dotyczące modyfikacji prawa autorskiego. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że te wnioski opierały się bardziej na tym, co jest przewidywane do zmian w prawie autorskim, niż na stanie faktycznym. Zostały wyciągnięte zbyt daleko idące wnioski. Na str. 8 np. czytamy, że udzielono zezwoleń na zbiorowy zarząd dokonywany przez różne organizacje na tych samych polach eksploatacji, że organizacje nie potrafią wypracować metod bezkonfliktowej współpracy. Konkluzja jest taka, że ustawa w tym zakresie winna być zmieniona. Tymczasem obecny zapis daje takie możliwości. Minister kultury jako organ nadzorujący poprzez treść zezwoleń organizacyjnych bądź poprzez przywoływanie organizacji do porządku (upomnienie bądź groźba odebrania zezwolenia) może zdecydowanie wpływać na te organizacje i na zakres ich działalności. Pozwoliłoby to unikać konfliktów, a z moich doświadczeń wynika, że działalność ministra kultury jako organu nadzorującego w tej chwili praktycznie nie jest wdrażana. Następny przykład zbyt daleko idącego wniosku znajduje się na str. 11, gdzie czytamy, że Komisja Prawa Autorskiego działa w trybie postępowania administracyjnego. Nie jest to stwierdzenie w pełni prawdziwe, gdyż ustawa mówi o tym, iż przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego stosuje się odpowiednio. Zarzut braku skuteczności Komisji Prawa Autorskiego nie może być podnoszony z całą mocą, jeśli okazuje się, że na 13 organizacji zbiorowego zarządzania 5 z nich w ogóle nie wystąpiło o zatwierdzenie tabel. Oznaczać to może nieudolność organizacji, to, że nie potrafią sformułować takich tabel, ale ja nie popieram takiej tezy. Prawda jest taka, że nie wszystkim organizacjom tabele są potrzebne do działania. Nie można wysuwać zarzutu, że 5 organizacji nie przedstawiło do zatwierdzenia tabel, skoro nie są one koniecznie potrzebne. W dokumencie czytamy, że 5 tabel to w tej chwili tabele ostateczne. Mimo długości postępowania udało się jednak doprowadzić do znacznej skuteczności, gdyż z 7 wniosków pozytywnie zatwierdzono 5 i są one ostateczne, co dowodzi dużej skuteczności Komisji Prawa Autorskiego. Natomiast autorzy dokumentu stwierdzają, że bez zmian ustawowych obecna sytuacja nie może radykalnie się poprawić. Oznacza to, że autorzy opracowania postulują dekompozycję uzyskanego stanu prawnego, w którym tabele funkcjonują w większości przypadków.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PrezesStowarzyszeniaArtystówWykonawcówPolskichJacekSkubikowski">Taka propozycja jest właściwie po to, by na nowo tworzyć system zatwierdzania wynagrodzeń, który wcale nie musi okazać się taki rewolucyjny i znakomity, a wręcz przeciwnie, może być jeszcze mniej skuteczny i bardziej długotrwały. Na str. 13 czytamy o tym, że zatwierdzone są różne tabele wynagrodzeń dla tych samych kategorii praw na tych samych polach eksploatacji. Jest to zarzut pozorny i nie wymaga głębokiej nowelizacji ustawy. Wystarczy modyfikacja art. 109, będącego przyczyną nieporozumień. Art. 109 stosuje jakby klauzulę najwyższego uprzywilejowania czy też zastosowania prawa korzyści dla wyższych stawek w sferze praw autorskich, natomiast nie mówi tego wyraźnie w sferze praw pokrewnych. Ta jedna modyfikacja doprowadziłaby do tego, że tabele korzystniejsze, zatwierdzane dla jednej organizacji zbiorowego zarządzania w prawach pokrewnych skutkowałyby również wobec innych organizacji tego typu na tych samych polach eksploatacji. Całkowicie nietrafny jest zarzut, iż stawki poszczególnych organizacji nie są ze sobą skoordynowane, a ich kumulacja stanowi nadmierne obciążenie dla użytkowników. Jest to bardzo ważna sprawa dla wszystkich organizacji zbiorowego zarządzania. W tej chwili wygląda to tak, że proponuje się, aby wszystkie organizacje zbiorowego zarządzania otrzymały jedną stawkę procentową, a później mogą się między sobą „szarpać”, co przypomina mi biblijną kość niezgody. Argument o ujednoliceniu stawek można by porównać z sytuacją, w której płacono by ujednoliconą zryczałtowaną stawkę za wodę, gaz, centralne ogrzewanie i energię elektryczną jako uzasadnienie podając, że są to nośniki energii. Chociaż mówimy: prawo autorskie i prawa pokrewne, to jednak te prawa są podzielone. Jeżeli np. płaci się za utwór audiowizualny, to należy zapłacić zarówno scenarzyście, który jest twórcą utworu literackiego, jak i wykonawcom ról aktorskich. W dokumencie podnoszona jest kwestia związana z czystymi nośnikami. Na str. 14 czytamy, że stowarzyszenia ZAIKS, SAWP i ZPAV nie pobierają samodzielnie wymienionych opłat, ale zawarły porozumienie powołując pełnomocnika oraz biuro do spraw inkasa tych opłat. Brzmi to bardzo niedobrze, ponieważ z takiego sformułowania wynika, że organizacje nie są władne do tego, aby inkaso prowadzić indywidualnie. Zawarcie porozumienia i stworzenie jednego biura dowodzi tego, że organizacje wskazane w rozporządzeniu ministra kultury znakomicie dają sobie z tym radę. Wspólnie ze Stowarzyszeniem Autorów ZAIKS i ZPAV powołaliśmy jedno biuro, gdzie jeden pełnomocnik dokonuje wspólnego inkasa wszystkich wynagrodzeń. Nie ma potrzeby, by przedstawiciele trzech organizacji chodzili do tych samych zobowiązanych, tzn. producentów bądź importerów, i dokonywali inkasa, gdyż właśnie to prowadzi do niepotrzebnej kumulacji. Zwracam uwagę na to, że koszty utrzymania biura pełnomocnika wynoszą nie więcej niż 4 proc., jest to bardzo niewiele biorąc pod uwagę inkaso z różnych źródeł. Zbyt daleki jest wniosek o zmianę rozporządzenia dotyczącego podziału opłat z tytułu czystych nośników, gdyż tylko w jednym wypadku nie został osiągnięty konsensus. Tylko jedna organizacja, STOART, odmówiła zawarcia porozumienia w zakresie podziału opłat od czystych nośników za artystyczne wykonania, przy całkowitej zgodzie pozostałych trzech uprawnionych stowarzyszeń. Byłoby dobrze, gdyby ustawodawca zachował odpowiedni dystans i zdał sobie sprawę, że ta ustawa okazała się ustawą nie najgorszą.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PrezesStowarzyszeniaArtystówWykonawcówPolskichJacekSkubikowski">W tej chwili dokonywanie pewnych mechanicznych działań przy tej ustawie może doprowadzić do tego, że rynek znowu zostanie zdekomponowany i przez następne 8 lat organizacje zbiorowego zarządzania, a więc uprawnieni twórcy będą pozostawali w stanie niepewności, co - niestety - skutkuje pozbawieniem ich należnych im wynagrodzeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#HonorowyprezesZwiązkuArtystówScenPolskichKazimierzKaczor">Pragnę dokonać pewnego niezbędnego uzupełnienia oceny sporządzonej przez ministra kultury. W przedstawionej ocenie brakuje mi uświadomienia sobie tego, że w Polsce prawo autorskie nie jest przestrzegane przez krajowych nadawców. Nie chodzi tylko o nielegalny import najrozmaitszych płyt lub taśm. Mamy do czynienia z czymś o wiele bardziej poważnym, gdyż poważni nadawcy polscy nie przestrzegają prawa autorskiego. Pragnę powiadomić Komisję, że od 1999 roku tak poważny nadawca jak Polsat nie płaci należności organizacjom zbiorowego zarządzania. Naturalnie, ten nadawca ma prawo liczyć na opieszałość wymiaru sprawiedliwości i stosowanie najrozmaitszych wybiegów prawnych, aby uniknąć tej płatności. Takim samym nadawcą, unikającym płatności mimo obowiązującego prawa autorskiego i jego jasnych zapisów, są Polskie Media, które od momentu powstania do dzisiaj pozostają w procesie sądowym z ZASP. Z wielkim żalem i przykrością muszę powiedzieć, że uległy zachwianiu dotychczasowe wzorcowe stosunki między TVP SA i ZASP. Przez 2 lata TVP SA nie zauważa tego, że w lipcu 2000 roku została sporządzona nowelizacja prawa autorskiego i zgodnie z jej zapisem są określone płatności. Nadawca publiczny nie zauważa, że jest coś takiego jak prawo autorskie i należy go przestrzegać. Mówię o tym, aby bardzo nieśmiało uzupełnić ocenę Ministerstwa Kultury i uświadomić posłom to, że w tej chwili mają możliwość sporządzenia bardzo skutecznego narzędzia nacisku na nadawców w postaci formułowanej obecnie ustawy o radiofonii i telewizji. Wystarczyłoby doprowadzić do zapisu uzależnienia koncesji lub jej przedłużenia od przestrzegania prawa autorskiego. Może należy użyć właśnie takich nacisków, aby prawo w Polsce było przestrzegane. Moja wypowiedź ma również na celu uświadomić posłom to, że zgodnie z zapowiedzią Ministerstwa Kultury w niedługim czasie czeka nas nowelizacja prawa autorskiego. Prosiłbym o to, aby to, czego dowiemy się na tych posiedzeniach Komisji, miało właściwy oddźwięk przy rozważaniach nad nowelizacją ustawy o prawie autorskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PrzewodniczącyStowarzyszeniaAutorówFilmowychKonradSzołajski">Dzięki nadesłanym dokumentom dowiedzieliśmy się, że w ostatnim półroczu Ministerstwo Kultury podejmowało pewne działania, o których po prostu nie wiedzieliśmy. Gdybyśmy byli o tym poinformowani, to prawdopodobnie próbowalibyśmy w jakiś sposób interweniować. Rozdział II materiału pt. „Ocena skuteczności ochrony prawa autorskiego i praw pokrewnych” mówi m.in. o powołaniu Komisji Prawa Autorskiego. Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że do tej Komisji nie zostali zaproszeni przedstawiciele mojej organizacji, tzn. Stowarzyszenia Autorów Filmowych, ani organizacji operatorów, czyli Stowarzyszenia Twórców Filmu Fabularnego. Mieliśmy poczucie pewnego rodzaju pominięcia, gdyż w pracach tej Komisji zapadają decyzje, które dotyczą całego naszego środowiska. Apeluję do przedstawicieli Ministerstwa Kultury o to, by do tych prac były zapraszane wszystkie organizacje. W prawie autorskim istnieje definicja, która mówi, że film to utwór audiowizualny. Choć nie jest to powiedziane bardzo jasno, to jest to każda tego rodzaju forma. Wszystkie telewizje, a zwłaszcza telewizja publiczna, praktykują tu pewnego rodzaju dowolność. Utwory, które przy powtórkach nadają się do rejestrowania, z czego wynikają konsekwencje w postaci opłat wnoszonych do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, telewizja arbitralnie określa jako filmy. Takiej definicji nie ma w prawie autorskim. Często powstaje problem z formami pośrednimi, które nie są wielkimi filmami fabularnymi czy dokumentalnymi, ale są znakomitymi reportażami lub programami powtarzanymi przez telewizję wielokrotnie. Twórcy tych programów nie mają nic z tego tytułu, mimo że często są to utwory tak doskonałe pod względem artystycznym, że telewizja emituje je wielokrotnie. Pragnę zwrócić uwagę Komisji na to, że z tą definicją należy coś zrobić - np. w nowelizacji prawa autorskiego. Ewentualnie należałoby tę sprawę uregulować w przepisach wykonawczych. W innym wypadku każda telewizja będzie starała się sprowadzić te nieco mniejsze utwory do rangi rzeczy, za które się nie płaci.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PrezesZwiązkuStowarzyszeńArtystówWykonawcówSTOARTJerzyRóziewicz">Pragnę odnieść się do przedłożonej przez Ministerstwo Kultury oceny. Nie mamy zastrzeżeń wobec resortu, gdyż uważamy, że jest to dobry dokument. Na str. 7 oceny znajduje się fragment mówiący o tym, że minister kultury może cofnąć udzielone zezwolenie. Jest to wystarczający argument na rzecz tego, by egzekwować ustawę w obecnej formie, by prawidłowo działały organizacje zbiorowego zarządzania. Otrzymaliśmy również materiał przygotowany na spotkanie, które ma się odbyć 28 maja br. Chodzi o zmiany w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Na str. 22 materiału znalazł się zapis (art. 4) mówiący o tym, że należy odebrać koncesje wszystkim, by potem przyznać je tym, którzy na to zasługują. Przychodzi mi na myśl pewne medyczne porównanie. Wygląda to tak, jakby chciało się wszystkich uśmiercić a potem próbować reanimować, zaś wystarczyłoby wykonać odpowiedni zabieg na chorym miejscu i pacjent byłby zdrów. Kwestia tabel i Komisji Prawa Autorskiego. Pan prezes Jacek Skubikowski mówił o jednolitych tabelach. Wydaje mi się, że trochę inaczej rozumiemy jednolitość tabel. Tabele powinny być jednakowe w odniesieniu do tych samych pozycji czy pól eksploatacji. Na to, że są one różne, złożyło się wiele czynników, a dzisiaj nie czas i miejsce, by o tym dyskutować. Rozmowy, które będziemy prowadzić, prawdopodobnie wykażą, które tabele są lepsze - wyższe czy też niższe, ale za to bardziej skuteczne. Komisja Prawa Autorskiego zatwierdziła tabele na podstawie istniejących umów, nie czyniących na rynku zamieszania np. w postaci procesów sądowych. Opierając się na nowej ustawie Komisja Prawa Autorskiego mogłaby zreformować swoje działanie, gdyż zatwierdzanie bądź niezatwierdzanie przedstawionych przez jakąś organizację projektów tabel nie wyczerpuje wszystkiego. Wydaje mi się, że powinien jeszcze istnieć jakiś czynnik doradczy, by móc przedyskutować pewne spory. Takie próby były już podejmowane, ale zakończyły się niezbyt fortunnie. Kwestia czynnych nośników. Rzeczywiście, STOART nie mógł podpisać porozumienia. Myślę, że przy pomocy Ministerstwa dojdzie do tego w niedługim czasie. Dla dobra środowiska trzeba tę sprawę uporządkować.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#DyrektorgeneralnyZwiązkuAutorówiKompozytorówScenicznychZAIKSWitoldKołodziejczak">Sądzę, że temat dzisiejszego spotkania jest ważny dla kręgów związanych z kulturą, a przede wszystkim dla twórców. Przedłożony raport został sporządzony z pełną znajomością rzeczy. Jest to dokument dobry. Nieczęsto zdarza się, by dotyczący skomplikowanego zagadnienia materiał starał się je naświetlać obiektywnie i wszechstronnie. Działający przy prezesie Rady Ministrów, a praktycznie przy ministrze kultury zespół jest po prostu wypełnieniem dyspozycji ustawowej. Bardzo dobrze, że ten zespół powstał. Będzie jeszcze lepiej, gdy w swoim działaniu wykaże pewną konsekwencję i jeśli pracujące w nim osoby będą wyrazicielami zachowań, które zmierzają do ograniczenia piractwa. Praktyka wykazuje, że niezwykle cenne jest współdziałanie organów państwowych w zakresie zwalczania szeroko pojętego piractwa. Z naszych własnych doświadczeń wynika, że bardzo ważna jest możliwość współpracy z organami ścigania, przede wszystkim z policją, z prokuraturą i z sądami powszechnymi. Trzeba powiedzieć, że jest to złożona problematyka i nie ma ona ustalonej obecności ani w pracy prokuratury ani w orzecznictwie sądów. Ustawa przewiduje wydzielenie pewnych sądów do rozpatrywania spraw o naruszenie ustawy o prawie autorskim. Jest to myśl słuszna, gdyż doświadczenie wykazuje, że można w sądzie pracować dziesiątki lat i nie spotkać się ze sprawą o naruszenie praw autorskich lub praw pokrewnych, a takie sprawy są z reguły bardzo skomplikowane. Wydaje się, że ich koncentracja w niektórych sądach byłaby zabiegiem słusznym, o co zresztą wielokrotnie występowało nasze Stowarzyszenie. Drugi element to omówienie aktualnej sytuacji w zakresie ochrony praw autorskich i pokrewnych. Wśród wielu informacji wielokrotnie jest sygnalizowana konieczność kolejnej nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Znalazło to wyraz w postaci przekazanego do zaopiniowania projektu. W dużej mierze popieram to, co powiedział pan prezes Jacek Skubikowski. Dla każdego normalnie funkcjonującego państwa oczywiste jest to, że im większa jest stabilność prawa, tym skuteczniejsze jest działanie organów państwowych i w ogóle zachowań ludzkich. Nadmierna gorliwość nowelizacyjna nie przyczynia się do stabilności państwa i w konsekwencji częstokroć daje gorsze - niż zamierzone - wyniki. Sądzę, że w przedstawionym projekcie przede wszystkim należałoby rozważyć zakres tej nowelizacji. Powiedziano już o tym, że wcale nie drogą legislacji, lecz przez stosowanie już istniejącego prawa można doprowadzić do szeregu unormowań i uporządkowania obszaru praw autorskich i pokrewnych. Oczywiście, w obecnej ustawie są ewidentne potknięcia i należałoby je wyeliminować. Trzeba również bardzo dokładnie rozważyć wyrażoną w nowelizacji jedną z podstawowych myśli, mówiącą o konieczności pełnej synchronizacji polskiego prawa z systemem prawa europejskiego. Aktualne polskie prawo autorskie nie przynosi nam wstydu, jest względnie nowoczesne. Nie wiem, czy aż tak bardzo w interesie polskiej kultury i społeczności twórczej leżą jakiekolwiek nadgorliwe zabiegi łączące się z pełną synchronizacją tego prawa z systemem prawa europejskiego. W tej chwili przyrost repertuaru obcego, wykonywanego na terenie Polski wynosi około 24 proc. rocznie, zaś przyrost kwot łączących się z wykonywaniem repertuaru polskiego na terenie Polski wynosi około 7 proc. rocznie. Sumy, które z terenu Polski są wypłacane z tytułu użytkowania repertuaru obcego, zwłaszcza anglosaskiego, są około 12 razy wyższe niż to, co otrzymuje twórca polski z racji eksploatacji jego utworów z obszaru zagranicy. W naszych rozważaniach należałoby uwzględniać również ten element, zwłaszcza że wzorce, do których tak gorliwie zmierzamy, nie zasługują na tak wielką apoteozę i uznanie. Mamy więc dobrą okazję do tego, by na ten projekt popatrzeć również z tego punktu widzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PrezesStowarzyszeniaNiezależnaFonografiaPolskaTomaszBielski">Jestem prezesem małej organizacji i jej sytuację można porównać do myszy, która przypadkiem znalazła się na drodze stada rozpędzonych słoni. Masz głos będzie więc z jednej strony głosem praktyka, a z drugiej strony - kamikadze, bowiem sporo prawdy jest w stwierdzeniu, że słoń boi się myszy. Jestem, a raczej byłem niezależnym producentem fonograficznym oraz autorem piosenek. Mój punkt widzenia uwzględnia więc interesy trzech stron: twórcy, producenta fonograficznego i społecznej organizacji, której mam zaszczyt przewodniczyć. Moja perspektywa nie uwzględnia natomiast interesów zagranicznych koncernów ani innych monopolistów, czasami bezpruderyjnie nazywanych mafią. Temat dzisiejszego posiedzenia jest potraktowany w materiale ministra kultury niezwykle wyczerpująco. Dokument pokazuje ogrom pracy włożonej w osiągnięcie zmierzonego celu oraz niemal całkowitą nieskuteczność podjętych działań. Jest to widoczne na każdym kroku, piractwo jest w pełnym i coraz większym rozkwicie, przy jednoczesnym załamaniu rynku fonograficznego. W Warszawie zlikwidowano 90 proc. sklepów muzycznych, w tym największe. Polska muzyka rozrywkowa została zastąpiona muzyką bałkańską. Coraz szerszy jest zakaz odtwarzania jakiejkolwiek muzyki, a zwłaszcza polskiej, w miejscach publicznych i nie widać kresu pomysłowości monopolistów w rodzaju urzędniczego fragmentu ZAIKS. Chodzi mi o domaganie się opłat za odtwarzanie muzyki w sklepach czy biurach, a być może całkiem niedługo w przedszkolach lub szkołach. Tylko patrzeć, jak gwizdanie czegokolwiek na ulicy będzie wymagało wniesienia opłaty a jej nieuiszczenie karane będzie więzieniem. Uważam te pomysły za całkiem nieudane nie tylko z powodu ich nieskuteczności i niekorzystnego rezonansu w opinii publicznej, ale przede wszystkim ze względu na niezgodność z interesem twórców. Jest to sprawa szczegółowa, lecz bardzo wymowna. Odtwarzanie muzyki w sklepie lub u fryzjera odbywa się z płyty lub z radia. Efektem takiego odtwarzania jest bezdyskusyjna popularyzacja muzyki, a więc skłonienie słuchacza do kupna płyty lub kasety, do intensywnego słuchania radia i generalnie do zainteresowania muzyką. Rezultatem jest zwiększenie wpływów na rzecz twórców. Wydaje się to oczywiste, niestety tylko do momentu, gdy sprawa trafia do odpowiedniej, monopolistycznej organizacji. W tym momencie przestają obowiązywać nie tylko zasady logiki, ale i podstawowych kanonów przedsiębiorczości czy ekonomii. Do płacenia za odtwarzanie muzyki zmuszono m.in. Empik, a więc sklep sprzedający produkty objęte prawem autorskim. Narzucanie opłaty za odtwarzanie muzyki w takim miejscu szkodzi interesowi tego, kto nakaz wprowadza, zaś w skrajnym przypadku prowadzi do likwidacji sklepu. Jeśli sklep muzyczny odtwarza muzykę ze sprzedawanych przez siebie płyt, robi to również w interesie twórców. Nieprzemyślany jest pomysł karania za tego rodzaju inwencję. Jest to zagadnienie szczegółowe, choć niezmiernie charakterystyczne dla największej wady istniejących uregulowań i przyczyny wszystkich nieszczęść w interesującej nas dziedzinie, jaką jest monopol w warunkach działania na styku instytucji państwowych z własnością prywatną. W takiej konfiguracji miejsce dla dobrze rozumianego monopolu powinno być jedynie po stronie dbającego o interes społeczny państwa. Po drugiej, prywatnej, stronie powinna działać demokracja i konkurencja. Obecna sytuacja wynika nie tylko z niedostatków systemowych, ale także ze specyfiki polskiego charakteru, który zawsze i w każdych warunkach, w przypadku braku kontroli bądź demokratycznych warunków „narzucających” konkurencję potrafi zmienić najpiękniejszą nawet ideę w jej zaprzeczenie.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PrezesStowarzyszeniaNiezależnaFonografiaPolskaTomaszBielski">Słowa te odnoszą się wprost do dwóch kluczowych stowarzyszeń, posiadających zezwolenie ministra kultury na zarządzanie prawami: ZPAV i ZAIKS. Stowarzyszenia te obracają kwotami, o których inne organizacje mogą jedynie pomarzyć. Byłem członkiem obu tych stowarzyszeń i jednocześnie właścicielem największej niezależnej firmy fonograficznej SELES RECORDS. Przez obie te organizacje byłem straszony i niszczony wszystkimi metodami, a na koniec zostałem oskarżony o piractwo. Nasłano na mnie policję, a moje firmy zostały doprowadzone do upadłości. Echa tych wydarzeń odnajduję w raporcie Zespołu do spraw Przeciwdziałania Naruszeniom Prawa Autorskiego i Praw Pokrewnych, w którym stwierdza się, że jakoby każda z tłoczących płyty CD maszyn pozostawiała na płycie charakterystyczne ślady umożliwiające identyfikację. Sformułowanie to jest niemalże cytatem z zawiadomienia o popełnieniu przeze mnie przestępstwa. W raporcie jako niemalże sukces została przedstawiona informacja o zaaresztowaniu 2,5 mln rzekomo pirackich płyt. Obie te informacje dotyczą mnie i mojej firmy i są kłamliwe. Nie dała żadnych efektów rewizja prowadzona w mojej firmie przez policję i kontrolerów ZPAV. Nie znaleziono ani jednej pirackiej płyty ani kliszy czy też sit do nadruku. Zabrano jednak pewną ilość odpadów produkcyjnych, wskazanych policji przez kontrolerów ZPAV. Trzeba dodać, że pracownicy ZPAV mieli wcześniejszy, niczym nieskrępowany dostęp do tych materiałów. Płyty oddano do laboratorium Komendy Głównej Policji wraz z kilkoma moimi płytami, zakupionymi w sklepie firmowym. Laboratorium wydało opinię, że nie jest w stanie stwierdzić, czy te płyty zeszły z tej samej maszyny. Zwracam uwagę na kuriozalny fakt, iż były to dowody rzeczowe w postępowaniu karnym. Domyślam się, że zostały one oddane do ZPAV. ZPAV przesłał płyty do laboratorium firmy „Poligrami” obecnie „Universal”, w Niemczech, czyli do strony postępowania. Nie dziwi więc fakt, że stamtąd nadeszła „ekspertyza” stwierdzająca, iż na pewno moje płyty katalogowe i płyty-odpadki z pirackimi nagraniami pochodzą z tej samej maszyny. Taki dokument wraz z płytami ponownie trafił do laboratorium Komendy Głównej Policji i ten sam rzeczoznawca, posługując się tym samym sprzętem, wydał nową opinię, dokładnie sprzeczną z pierwszą, ale za to zgodną z opinią otrzymaną od ZPAV. Wbrew temu, co czytamy w raporcie, tzw. mikroślady na płytach nie mogą być żadnym dowodem, ponieważ w prosty sposób, za pomocą tej samej technologii, którą stosuje się do produkcji płyt CD, można je dowolnie podrobić lub powielać. Jako sukces przedstawiona jest w raporcie współpraca ZPAV i ZAIKS. A ja chciałbym powiedzieć, że oskarżono mnie o nielegalne tłoczenie płyt, choć wszystko, z dokładnością do jednej płyty, zgłosiłem nie tylko do ZAIKS ale i do Ministerstwa Kultury. Na skutek złożonego przez ZAIKS fałszywego oskarżenia zostały zaaresztowane wszystkie moje magazyny. Główną przyczyną była odmowa zapłacenia przeze mnie kierownikowi wydziału kontroli ZAIKS i jego kierownictwu (zgodnie z określeniem tej osoby) łapówki w wysokości 0,5 mln zł w zamian za przełożenie kontroli magazynów z okresu przedświątecznego na poświąteczny. W obu sprawach złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a sprawy są w toku.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PrezesStowarzyszeniaNiezależnaFonografiaPolskaTomaszBielski">Dokładnie takie metody przewidywałem 2 lata temu w moich opiniach i komentarzach do propozycji nowelizacji ustawy. Niestety, moich propozycji nie uwzględniono. Zacytuję fragment mojego felietonu, opublikowanego w magazynie „Fonosfera” (nr 12 z września 2000 roku)...</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PosełJanByra">Przepraszam bardzo, ale przypominam, że Komisja Kultury i Środków Przekazu nie ma uprawnień śledczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PrezesTomaszBielski">Chodzi mi jedynie o to, że przy pozornie słusznych założeniach prawa autorskiego pozostają nisze, których nie przewidziano w projekcie, a które pozwalają na wypaczanie sensu tej ustawy. Czy mam kontynuować swoją wypowiedź, czy też swoje uwagi złożyć do protokołu?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PosełJanByra">Proszę kontynuować wypowiedź, ale jednocześnie proszę o zmierzanie do konkluzji i skupienie się na temacie, który dzisiaj jest przedmiotem naszych obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PrezesTomaszBielski">Pominę więc mniej istotny fragment i przejdę do kwestii hologramów. Ta sprawa była poruszana w raporcie jako przykład jednego z sukcesów współpracy ZAIKS i ZPAV. Kontrola obiegu hologramów znalazła się w rękach tej samej, konkretnej grupy osób, reprezentującej ZPAV i ZAIKS, a więc monopolistów w dziedzinie zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi. Od tego momentu naklejanie hologramów obowiązuje tylko niektóre firmy, np. moją. Jednocześnie bez najmniejszych przeszkód działają na olbrzymią skalę firmy masowo wydające repertuar - podobno chroniony przez ZAIKS. Firmy te naklejają na płyty i kasety podobne do hologramów sreberka np. z napisem: „Euro CD licencja ZAIKS”. Ten proceder ewidentnie służy oszukiwaniu nie tylko twórców, ale i Skarbu Państwa. Wielokrotnie informowałem różne organy ZAIKS o tych faktach, podając nazwy, adresy i wszelkie szczegóły. Wśród tych płyt występują również moje utwory. Moje działania były bezskuteczne. Nigdy nie zdarzyło się, by ZAIKS interweniował. Co więcej, niektórzy urzędnicy biura ZAIKS osobiście chronią te firmy przed roszczeniami twórców - członków ZAIKS. Uznałem, że moim obowiązkiem było powiadomienie prokuratury i sprawa jest w toku. Takie więc efekty dało połączenie monopolu i dużych pieniędzy z wrodzoną polską „przedsiębiorczością”, której przejawów mamy w nadmiarze we wszystkich dziedzinach życia i gospodarki. Na szczęście, w interesującej nas dziedzinie łatwo o stworzenie sytuacji eliminującej podobne wynaturzenia. Wystarczy wprowadzić rzeczywistą konkurencję. Wbrew powtarzanemu w kilku miejscach raportu twierdzeniu, że konkurencja to przeszkadzanie sobie, należy powiedzieć, że jedyną nadzieją na normalność jest właśnie konkurencja, zasada, że np. do sprawy prowadzonej przez stowarzyszenie X powołuje się wyłącznie rzeczoznawców ze stowarzyszenia Y bądź ekspertów niezależnych. Dlaczego ta przestrzegana we wszystkich procedurach zasada nie dotyczy zagadnień z dziedziny prawa autorskiego? Nieśmiała wzmianka o tym, że kilka stowarzyszeń zostało skontrolowanych przez Ministerstwo Kultury, a kilka innych będzie kontrolowanych, daje asumpt do niewesołych wniosków. Niekiedy nawet dwukrotnie skontrolowano stowarzyszenie małe i mniej znaczące. Nie skontrolowano natomiast stowarzyszeń najistotniejszych z punktu widzenia interesu społecznego i interesu naszej kultury. Pojawiające się w prasie artykuły, wskazujące na nieprawidłowości powinny uruchomić sygnały alarmowe. Odnoszę wrażenie, że Ministerstwo Kultury boi się tych organizacji. Jedna z nich publicznie stwierdziła, że zarządzenia ministra jej nie dotyczą i nie obowiązują. Chodziło o tabele stawek. Druga organizacja rozesłała do wszystkich supermarketów pismo z własną, ale fałszywą, interpretacją przepisów ustawy, strasząc właścicieli i sprzedawców więzieniem i powodując wycofanie legalnych płyt. Od prawie roku pozostają bez odpowiedzi zapytania w sprawie interpretacji tejże ustawy, kierowane do Departamentu Prawnego Ministerstwa Kultury. Chodzi o płyty z repertuarem sprzed 1973 roku, wydane legalnie przed nowelizacją ustawy i wprowadzone do obrotu w dozwolonym terminie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PrezesTomaszBielski">Pomimo wyraźnego przepisu mówiącego o tym, że ustawie nie podlegają fonogramy wprowadzone do obrotu, ZPAV i ZAIKS bezprawnie strasząc personel spowodowały wycofanie ich ze wszystkich placówek handlowych, a Ministerstwo Kultury milczy. Kolejna sprawa to tabele tzw. stawek minimalnych. Ustalano je w okresie prosperity na rynku fonograficznym, w dodatku w warunkach rynku jeszcze nie całkiem rozwiniętego. Wiemy wszyscy, jak rynek wygląda obecnie. Rzeczywista cena sprzedaży dużej części płyt przez ich producentów wynosi 1 zł, 2 zł czy 3 zł, zaś tantiemy liczone od tzw. ceny minimalnej, czyli 9,5 zł. W efekcie mamy całkowite zaprzeczenie zasady, że tantiemy twórców stanowią 10 proc. ceny sprzedaży i że twórca jest w interesach swoim partnerem dla producenta-wydawcy. Stosowanie aktualnej tabeli prowadzi do tantiem w wysokości np. 50 czy nawet 100 proc. ceny producenta. Faktem jest spadek cen płyt, produkcja jest coraz tańsza i są różne kategorie: drogie, średnie i bardzo tanie, których ostatnio jest coraz więcej. Są to np. płyty dołączone do czasopism i płyty pochodzące z produkcji dla supermarketów. Wielu twórców z radością zaakceptuje np., jeden jednomilionowy nakład z tantiemami w wysokości 10 gr od sztuki. Obecne jest to skutecznie blokowane przez nie do końca przemyślaną politykę ZAIKS. Byłem świadkiem rozmowy telefonicznej z ZAIKS, w wyniku której nie wydano singla płyty Andrzeja Rosiewicza z magazynem „Viva” w nakładzie 350 tys. egzemplarzy. Na zapytanie: czy autor może obniżyć wysokość tantiem (żądano 35 gr) lub z nich zrezygnować, ZAIKS odpowiedział, że autor zrobiłby sobie wielką krzywdę. Płyty nie wydano, Andrzej Rosiewicz nie zarobił kilkudziesięciu tysięcy złotych, nie zarobił też ZAIKS. Jak zwykle, są równi i równiejsi. Niektóre gazety nie płacą tantiem - np. czasopismo „Naj”. Jeżeli ktoś będzie sobie tego życzył, to mogę dostarczyć szczegółowe informacje na ten temat. Kolejna niezwykle interesująca sprawa to wprowadzenie w nowelizacji ustawy uregulowań dotyczących tzw. publishingu. Chodzi o możliwość sprzedaży autorskich praw majątkowych wyspecjalizowanym agentom-publisherom, którzy później aktywnie i skutecznie reprezentują interesy twórcy wobec producentów i organizacji zbiorowego zarządzania. Główną przeszkodą jest obowiązujący zakaz sprzedaży lub przekazania tych praw wobec utworów jeszcze niezapisanych. Swojego przyszłego repertuaru twórca nie może przekazać agentowi-publisherowi. Może to robić z utworami już wydanymi, co w istotny sposób ogranicza zasięg tego prawa.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosełJanByra">Czy mogę prosić pana prezesa o zbliżanie się do konkluzji, gdyż w tej chwili do głosu zapisanych jest jeszcze 7 mówców?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PrezesStowarzyszeniaTomaszBielski">Poruszyłem już najistotniejsze sprawy. Jeśli ktoś z państwa chciałby poznać szczegóły, to zapraszam na swoją stronę internetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełJanByra">Dziękuję panu prezesowi za przedstawienie swojej opinii w sprawie raportu i w kwestii funkcjonowania ustawy. Rozumiem, że jeśli stwierdził pan naruszenie prawa, to zostały powiadomione o tym odpowiednie organy.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PrezesZwiązkuPolskichAutorówiKompozytorówZAKRJanMajdrowicz">Cieszy nas fakt, że Ministerstwo Kultury tak intensywnie włączyło się w likwidację piractwa. Pragnę powiadomić, że zarząd Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR z przykrością i z wielkim niepokojem dowiedział się z dokumentu pt. „Ocena skuteczności ochrony prawa autorskiego”, iż w nowym składzie powołanej przez ministra kultury Komisji Prawa Autorskiego trzeciej kadencji zabrakło miejsca dla przedstawiciela naszego związku. Dotychczas przedstawiciel naszego związku był jednym z najaktywniejszych członków Komisji Prawa Autorskiego. Nieobecność przedstawiciela ZAKR dziwi tym bardziej, że ten związek, zrzeszający 600 kompozytorów i autorów utworów popularnych, jest jak najżywotniej zainteresowany kształtem nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszystkie media w Polsce robią swoje programy opierając się na twórczości zrzeszonych w naszym związku autorów. Mam nadzieję, że minister kultury skoryguje to oczywiste niedopatrzenie. Gdyby niemożliwe okazały się zmiany w składzie już nominowanych członków Komisji Prawa Autorskiego, to nasz przedstawiciel gotów jest bezinteresownie uczestniczyć w jej pracach. Związek Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR do tej pory nie otrzymał projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Chętnie zabralibyśmy głos w dyskusji na temat kształtu ustawy, niezmiernie istotnej także dla spraw bytowych naszych członków.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#EkspertKomisjiJanBłeszyński">Odnoszę wrażenie, że ta ustawa nie jest zła i myślę, że zdała egzamin. Jednak czas płynie, a praktyka pokazała szereg rzeczy, które wymagają zmian. Wydaje mi się, że polskiej kulturze nie jest potrzebna głęboka nowelizacja ustawy o prawie autorskim. Potrzebne jest wyprowadzenie wniosków z doświadczeń, z tego, co wynika z funkcjonowania ustawy o prawie autorskim przez okres 6 lat. W tym obszarze można mówić o 3 grupach sytuacji. Po pierwsze - są przepisy, które ewidentnie się sprawdziły. Po drugie - są przepisy, które budzą wątpliwości, gdyż w kwestii zatwierdzania tabel, funkcjonowania Komisji Prawa Autorskiego i polityki dotyczącej zezwoleń dla organizacji zbiorowego zarządzania, nadzoru nad tymi organizacjami potrzebny jest pewien okres implementacji, okres, w którym wszyscy nauczą się stosowania ustawy, wypracują pewien model postępowania. Z tego punktu widzenia sytuacja staje się bardziej jasna. Funkcjonuje szereg tabel wynagrodzeń, Komisja Prawa Autorskiego i NSA dokonały rozstrzygnięć szeregu sporów, co doprowadza do wyjaśnienia, ujednolicenia praktyki i do dostosowania funkcjonowania prawa autorskiego do pewnego sprawdzonego już modelu. Po trzecie - w ustawie są kwestie nieudane bądź polegające na ewidentnych błędach, np. opustkach, różnego rodzaju nieprecyzyjnych sformułowaniach czy też takich, które praktyka wskazała jako postanowienia błędne i wymagające zmiany. Obok ciągłego procesu dostosowywania polskiego prawa do normatywów unijnych ten proces doskonalenia odpowiada najbardziej interesowi kultury. Trzeba powiedzieć, że stan kultury w Polsce jest dramatyczny. Obserwujemy zanik instytucji kultury, niemożność działania w różnych sferach, obserwujemy także ogromny obszar bezprawia. Niezmiernie smutne i pożałowania godne jest to, że w ten horyzont bezprawia wpisują się nie tylko jednostki komercyjne, ale również jednostki państwowe, w tym powołane do promowania polskiej kultury. Powiedziano przecież, że obowiązujące od 2 lat prawo nie jest stosowane w praktyce przez organizację ustawowo powołaną do pełnienia ważnych zadań w sferze kultury. Jest to smutne, a jednocześnie jest to także pewien sygnał dla Komisji Kultury i Środków Przekazu, który uzasadnia postulat, by Komisja zechciała rozważyć możliwość zajęcia się niektórymi sytuacjami na tle stosowania ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych po to, by przypomnieć instytucjom, jakie są ich obowiązki i zadania. W warunkach kryzysu mamy taką sytuację, że w szeregu dziedzinach nadal nie funkcjonuje prawo autorskie. Proces implementacji osiągnął taki poziom, że niektóre przepisy ustawy są martwe i to nie tylko ze względu na jej niedoskonałość. Nie można nie wspomnieć o tym, że jedna z przyczyn tego dramatycznego stanu to przewlekłość postępowań w sprawach cywilnych. Latami ciągnące się procesy powodują poczucie bezkarności, świadomość tego, że przez długi czas można wymuszać na partnerze różnego rodzaju ustępstwa. Wiadomo doskonale, że inkasowane wynagrodzenia są dla twórców źródłem utrzymania. Przewlekający się stan bezprawia powoduje, że po prostu ci, którym powinny przypaść należne wynagrodzenia, muszą się bez nich obejść.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#EkspertKomisjiJanBłeszyński">To również powoduje określone skutki dla kultury. Kolejne zagadnienie to perspektywa zmian ustawy o prawie autorskim. Z pewnym zaniepokojeniem wysłuchałem wypowiedzi pani minister Aleksandry Jakubowskiej o tym, że został przygotowany projekt zmian prawa autorskiego. Gdy zapoznałem się z tym projektem, to pomyślałem, że najmądrzejsze jest w nim to, że zawiera rozwiązania alternatywne. Ta propozycja została rozesłana do partnerów po to, by zajęli stanowisko odnośnie do tego, w jakim kształcie rząd powinien przedłożyć Sejmowi projekt zmian ustawy o prawie autorskim. W dotychczasowych pracach legislacyjnych zawsze zaczynamy od końca, tzn. od przygotowania projektu, a następnie ci, do których zostaje on rozesłany, usiłują znaleźć elementy niebezpieczne i niedobre. Próbują rekonstruować to, o co chodziło autorowi. W zastosowanej przez resort kultury metodzie jest coś optymistycznego. Myślę tu o wariantach, co prawda uważam, że mogłyby być szersze. Nie wiem, dlaczego np. jako jednej z możliwości nie powtórzono wariantów, które składały się na projekt ministra Andrzeja Zakrzewskiego z 1999 roku. Uważam, że jest to projekt zasługujący na uwagę. Wydaje mi się, że metoda jest poprawna. Rozumiem, że odbędzie się dyskusja, będą zgromadzone doświadczenia i dopiero na ich podstawie zostanie opracowany projekt i przedłożony Sejmowi. Kilka kwestii szczegółowych. W przyszłych pracach niewątpliwie bardzo kontrowersyjne będzie zagadnienie organizacji zbiorowego zarządzania, kwestia systemu zatwierdzania tabel oraz tego, jak odnieść proponowane zmiany do już istniejącego systemu. Czy zniszczyć i wprowadzić opcję zerową, a tym samym ryzykować kilkuletni okres implementacji nowych zasad, czy też proponować pewne rozwiązania eliminujące stan luki, co właśnie zawierał projekt ministra Andrzeja Zakrzewskiego? Aktualna sytuacja w prawie autorskim jest taka, że w pewnych dziedzinach jest ona w miarę unormowana, natomiast w innych właściwie nic się nie zmieniło od kilkudziesięciu lat. Myślę, że taką sferą nowelizacji jest jednak obszar fonografii. Przyczyniło się do tego szereg działań o charakterze organizacyjnym, poczynając od rozwiązań ustawowych, a kończąc na rozwiązaniach praktycznych. Myślę tutaj o hologramie, który umożliwiłby kontrolę rynku i legalności produktu w świetle ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Istnieje szereg dziedzin, w których prawo autorskie nie funkcjonuję, bądź funkcjonuje w sposób kulawy. Taką dziedziną jest przede wszystkim sfera nadań (w pewnym zakresie) oraz sfera odtworzeń i wykonań w kinach. Mamy tutaj do czynienia z dramatyczną sytuacją. Obszarem ogromnych naruszeń są prawa pokrewne. Ustawa o prawie autorskim nie funkcjonuje w odniesieniu do tych nowych sfer, które w jakiś sposób zostały uregulowane w 1994 roku. Chodzi o opłaty od czystych nośników, o instytucje naukowe i naukowo-techniczne, o całą sferę związaną z reprografią i o sprawy, które już siedemdziesiąt lat źle funkcjonują. Zostały one wprowadzone w noweli do międzywojennego prawa autorskiego w 1935 roku. Wspólną cechą tych rozwiązań jest to, że nie funkcjonują w taki sposób, w jaki powinny, co po części jest rezultatem niedoskonałości obowiązujących przepisów.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#EkspertKomisjiJanBłeszyński">Myślę, że konsultacja z zainteresowanymi umożliwi wychwycenie wszystkich usterek, czasami bardzo drobnych. Pozwoli to doprowadzić do pewnej równowagi. Swoją wypowiedź chciałbym zakończyć właśnie kwestią równowagi. W niektórych wypadkach na rynku obok siebie pojawiają się podmioty, z których jeden przez całe lata nie respektuje prawa i w związku z tym jest tańszy. Oszczędza na wydatkach, gdyż wie, że nic mu nie grozi. Trwające latami kosztowne procesy i trudności z przeprowadzeniem dowodów stanowią swoisty puklerz. Niedoskonałość, mała efektywność i nieznajomość przepisów dotyczących organizacji zbiorowego zarządzania powodują, że ta bezprawna działalność może trwać przez długie lata. Wszyscy jesteśmy zainteresowani tym, by nasz rynek funkcjonował normalnie, by nie było takich sytuacji jak np. proces zatwierdzenia tabel ZASP. Jeden z poważnych kontrahentów powiedział, że nie może płacić wynagrodzenia na poziomie 2 proc., ponieważ płaci pięćdziesięcioprocentowe wynagrodzenie dystrybutorom. Oznacza to, że dzisiaj zostaje „zakonserwowany” stan, który powstał w momencie, gdy w pewnych sferach nie istniała ochrona prawa. Gdy dochodzimy do normalizacji, to okazuje się, że ci, którzy praktycznie zawłaszczali korzyści z eksploatacji cudzego dobra, mówią, iż nie mogą się usunąć. Twórcy i artyści, którzy chcą partycypować w wynagrodzeniach, są odsyłani z kwitkiem i mówi im się, że oczekiwane przez nich wynagrodzenia doprowadzą użytkowników do bankructwa. W obecnym projekcie ustawy o radiofonii i telewizji niestety pojawił się zapis przewidujący zlimitowanie wynagrodzeń płacowych łącznie przez organizacje zbiorowego zarządzania. Choć nie jest to taki zapis, jaki był w art. 20c, to jednak jest przepis, który pozwala na tego rodzaju rozwiązanie. Takie rozwiązania są w stanie na wiele lat zniszczyć polski rynek praw autorskich i praw pokrewnych. Nie chcę przytaczać nazwisk, ale były składane deklaracje mówiące o tym, że powróci się do tego rodzaju zamysłów, gdyż uważa się je za racjonalne i właściwe. Uważam, że musimy mieć świadomość, iż tego rodzaju pomysły są w stanie zniszczyć to, co z takim trudem zostało zrobione.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PrzedstawicielStowarzyszeniaArchitektówPolskichHenrykBuszko">Wnikliwie zapoznaliśmy się z przesłanymi nam materiałami. Pragnę powiedzieć, że nikt z autorów tych dokumentów nie zauważył problemu architektury, którą przecież obejmuje prawo autorskie. Stowarzyszenie Architektów Polskich reprezentuje tę szczególną dziedzinę twórczości, która w minimalnym stopniu interesuje się kwestią odpłatności za użytkowanie. Przede wszystkim jest zainteresowana tym, aby prawo autorskie chroniło dzieło, a w tej chwili w tej materii dzieje się bardzo dużo złego. Dotychczas zupełnie nie został podjęty przez prawo autorskie temat korzystania z wizerunku architektonicznego przez tych, którzy masowo produkują informatory i widokówki. Nieodpłatnie korzystają z czyjejś bardzo efektownej pracy, ale niejednokrotnie bardzo nisko opłacanej. Pani minister Aleksandra Jakubowska powiedziała, że został złożony projekt nowelizacji prawa autorskiego. Jest on chyba trudny do przyjęcia, jeśli w tym dokumencie w ogóle nie znalazł odbicia obszerny materiał złożony przez nasze Stowarzyszenie. Zwykła normalna uprzejmość wymagałaby powiedzieć, dlaczego nasz materiał nie został uwzględniony. W rozumieniu olbrzymiej większości społeczeństwa przestrzeń w naszym kraju jest niczyja, więc każdy może w niej robić co chce. Niezwrócenie uwagi na tę problematykę, będzie pogarszać sytuację, która w tej chwili jest szczególnie trudna. Powszechny zastój w inwestowaniu, w budowaniu powoduje bardzo niezdrowe sytuacje, zwłaszcza w kręgach młodych ludzi, wchodzących do naszego zawodu. Mamy do czynienia z niezdrową konkurencją i myślę, że chociażby z tego względu niesłychanie istotne jest unormowanie tych spraw. Jestem przekonany, że olbrzymia większość z państwa bez zainteresowania słuchała tego, co powiedziałem, ale ja nie umiem bardzo pięknie mówić. Jednak chciałbym, abyście państwo zauważyli, że ten problem dotyczy nas wszystkich. Wynikające z architektury oblicze naszego kraju jest legitymacją i wizytówką wszystkich. Mam nadzieję, że sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu zajmie się tym tematem, a ja w imieniu naszego środowiska i stowarzyszenia deklaruję gotowość służenia pomocą w każdej materii.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#DyrektorgeneralnyIzbyWydawcówPrasyMaciejHoffman">Pragnę odnieść się do trzech kwestii. Pierwsza z nich nie znalazła miejsca w przedstawionym raporcie. Chodzi o sprawę wtórnego obiegu prasy, która podlega tej samej nagannej, czyli nielegalnej sprzedaży. Według naszej oceny nielegalnie sprzedaje się ponad 100 tytułów o nakładzie ponad kilku milionów egzemplarzy rocznie. Przynosi to straty wydawcom, gdyż jest to związane ze spadkiem sprzedaży i w konsekwencji ze wzrostem cen jednostkowych, co z kolei powoduje dalszy spadek sprzedaży. Myślę, że dzisiaj owocuje już współpraca z Komendą Główną Policji oraz z poszczególnymi komendami. Na rynku mafijnym istnieją sklepy sprzedające pojedyncze egzemplarze i hurtownie prowadzące sprzedaż hurtową. Druga sprawa to reprografia, mająca coraz większe znaczenie dla autorów. Coraz nowocześniejsze techniki reprograficzne powodują, że mamy do czynienia ze zjawiskiem masowym, przynoszącym straty autorom i wydawcom. Dzisiaj prawo autorskie mówi o firmach, które prowadzą działalność reprograficzną, nie mówi natomiast o masowości tego zjawiska. Powstają nowe przedsiębiorstwa, które zajmują się np. dostarczaniem raportów prasowych, czyli przedrukiem tego, co ukazuje się w książkach i czasopismach. Zgodnie z prawem autorskim jest to działalność nielegalna. Firmy te nie wnoszą żadnych opłat na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania. Myślę, że projekt nowelizacji prawa autorskiego zwróci na to uwagę w większym niż dotychczas stopniu. Byłoby dobrze, gdyby to prawo dotyczyło nie tylko firm prowadzących działalność powielaczową, ale również wszystkich instytucji, które posiadają urządzenia reprograficzne. Najbardziej bolącą sprawą jest kwestia cenników Związku Polskich Artystów Fotografików. Prawo autorskie mówi, iż ochroną objęci są wszyscy, a więc prowadzone są cudze sprawy bez zlecenia, co oznacza, że prawo autorskie i cennik obejmuje również amatorów. Taką samą stawkę minimalną powinien otrzymać fotografik, fotoreporter, ale i autor, który robi zdjęcia dla „Tygodnika Przemyskiego”. Ze szczegółowej analizy cenników wynika, że te opłaty są cztero, pięciokrotnie wyższe aniżeli stosowane do tej pory przez wydawców prasowych i książkowych. To właśnie zbija rynek. Dzisiaj nikt nie będzie płacił w ten sposób. Przyniesie to dla rynku taki skutek, że będziemy wydawali wyłącznie prasę bez zdjęć, a nie wyobrażam sobie tak wydawanych tygodników kolorowych. Przyniesie to również konsekwencje cenowe. Myślę, że ten problem powinien być rozpatrzony i rozważony przez nowe prawo autorskie. Organizacje zbiorowego zarządzania narzucają nam cenniki bez konsultacji z użytkownikiem, a przecież powinniśmy to ustalać wspólnie. We wszystkich krajach europejskich cenniki są wprowadzone po konsultacji z użytkownikiem. A ceny są minimalne, ale zalecane lub średnie, a więc pozwalające na dalsze negocjowanie w zależności od kondycji ekonomicznej danego tytułu prasowego czy wydawnictwa książkowego. Inaczej trzeba potraktować olbrzymi milionowy nakład, a inaczej pięciotysięczny - np. owego „Tygodnika Przemyskiego”. Dzisiaj koledzy w „Tygodniku” płacą 10 zł, a zgodnie z cennikiem będą musieli płacić 50 zł.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#DyrektorgeneralnyIzbyWydawcówPrasyMaciejHoffman">Jeśli w czasopiśmie zamieszczą przynajmniej 10 ilustracji, to koszty znacznie wzrosną. Nowy projekt prawa autorskiego powinien także zawierać ustalenie dotyczące możliwości negocjowania praw przez wydawców.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PrezesStowarzyszeniaMuzykówRozrywkowychSTOMURMaciejCzarnecki">Nasza debata ma się skupić na ocenie skuteczności ochrony praw autorskich. Dokumenty Ministerstwa Kultury przedstawiają to, co zostało zrobione w zakresie ochrony praw oraz to, do czego dążymy. Bardzo dobrze się stało, że została powołana jednostka, która w Ministerstwie Kultury zajęła się tymi sprawami. Okazało się, że mogą odbywać się wspólne spotkania, które doprowadzą do jakichś porozumień i do wspólnych decyzji na pewnych polach. Zbierane materiały i spotkania pod przewodnictwem Ministerstwa Kultury doprowadziły do powstania przedłożonego nam dzisiaj raportu. Analizując raport, powinniśmy się skupić na odpowiedzi na pytanie: kto nas ochrania? Ochroną zajmują się w Polsce urzędy prokuratorskie i tutaj bardzo szerokie pole do popisu będzie miała współpraca z tymi urzędami, a moja organizacja wystąpiła już z pewnymi inicjatywami. Organizujemy wielką konferencję z prokuratorami krajowymi, która ma pokazać aktualny stan przestrzegania prawa autorskiego i praw pokrewnych oraz jego konsekwencje, będące w kompetencjach prokuratury krajowej. Myślę, że ta konferencja przyniesie wiele dobrego dla ochrony praw autorskich i dla możliwości wyegzekwowania pewnych spraw. Myślę, że Ministerstwo Kultury będzie kontynuowało prace związane z raportem i będzie on rozszerzany. Moje stowarzyszenie ma jednostki biur terenowych i zbierze od nich dane na temat egzekwowania prawa autorskiego oraz wyników działania tych biur w zakresie ochrony prawa na terenie całej Polski. Takie dane zostaną złożone w Ministerstwie Kultury i myślę, że przyczynią się do rozszerzenia raportu. W początkowym akapicie uzasadnienia projektu nowelizacji prawa autorskiego poruszony został ważny temat zupełnie nowych pól eksploatacji, co stawia przed nami całkowicie nowe wyzwania. Trzeba zastanowić się nad tym, jak się do tego odnieść i jak nad tym zapanować. Pragnę zaapelować o wspólne podjęcie działań i zastanowienie się nad tym, w jaki sposób prawem autorskim objąć nowe pola i dziedziny, które wymykają się spod kontroli.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PrzedstawicielKonwentuLokalnychKomercyjnychNadawcówRadiowychStanisławSołtysik">Skupiamy 70 nadawców lokalnych i nie mieliśmy zamiaru zabierać głosu, gdyż nie wierzymy, że coś zmieni się w tej dziedzinie. Mam nadzieję, że posłowie zauważyli, kto dzisiaj zabierał głos - STOART, ZAIKS, SAWP, Stowarzyszenie Architektów Polskich, ZAKR, a więc ci, którzy chronią prawo autorskie i zarządzają tymi prawami. Twórcy żyją marnie nie dlatego, że nie chcą płacić nadawcy, np. nadawcy radiowi. Tak się dzieje, ponieważ jest zła ustawa, nie pasuje ona do dzisiejszej rzeczywistości, nie odpowiada kondycji gospodarki, nadawców i temu wszystkiemu, co stało się w Europie i na świecie. Ze zdziwieniem słuchałem prof. Jana Błeszyńskiego, który wymienia 2 proc. stawki. Mam nadzieję, że pan profesor ma na myśli prawo amerykańskie. Właśnie tam jest dwóch nadawców chroniących prawo autorskie i prawa pokrewne. Są dwie organizacje, chroniące wszystkie prawa. Wykupuje się kartę w jednej z nich i płaci od 1,8 do 2,1 proc. za całość. Tymczasem w Polsce jeden tylko ZAIKS oczekuje od nadawców minimum 5 proc. od obrotu. Jest to stawka minimalna. Przy tak skonstruowanej tabeli stawek przekracza to 10 proc. obrotu mniejszych nadawców. Proszę do tego dodać STOART, SAWP - pięknie reprezentowany przez pana Jacka Skubikowskiego czy też Związek Producentów Audio-Video. W ekstremalnych przypadkach po zsumowaniu daje to przynajmniej 15 procent. Jeśli ktoś mówi, że nadawcy nie chcą płacić, to musi się zastanowić nad tym, czy obecne przepisy, stawki i stworzone nadawcom warunki pozwalają na przestrzeganie tego prawa. Twierdzę, że ta ustawa zachęca do omijania prawa i do szukania w nim furtek. To właśnie powinni ukrócić posłowie - w interesie nadawców i twórców. Nie wypowiadam się w imieniu organizacji chroniących prawa autorskie, gdyż potrafią to robić i doskonale umieją bronić swoich interesów. Jeśli słyszę od pana Jacka Skubikowskiego, że trzeba by wprowadzić jedną opłatę za wodę, gaz i prąd, to dodam, że również można i za wiatr, ponieważ on także jest nośnikiem energii. Amerykanie potrafią uporządkować te sprawy. Takie zasady obowiązują u nich od roku 1939. Potrafią to także robić Szwajcarzy, którzy w jednej organizacji skupiają opłaty z tytułu praw autorskich, pokrewnych i producenckich. Dlaczego więc nie potrafi tego zrobić polski ustawodawca? Apeluję o to w imieniu 70 nadawców, mających dość walki z organizacjami, które mówią, iż chronią prawa autorskie i pokrewne. Na str. 8 dokumentu wymienione są dwie organizacje, które nie potrafią wypracować zasad współpracy. Niestety, jest to prawda. Jeśli w jednym zespole basista należy do Stowarzyszenia Artystów Wykonawców Polskich a perkusista do STOART, to komu ma płacić nadawca? Jest to przecież jedno pole eksploatacji. Takie warunki stworzyła nie tylko ustawa, ale także rozporządzenia, które gmatwają sytuację na polskim rynku. Dzisiaj należałoby mówić nie o tym, że ustawa jest dobra, lecz o tym, że dobrze, iż ona jest. W XXI wieku nie do przyjęcia jest to, co niesie ze sobą ustawa wraz z aktami wykonawczymi. W Komisji Prawa Autorskiego zasiadają przede wszystkim przedstawiciele i doradcy organizacji chroniących prawa autorskie i pokrewne.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PrzedstawicielKonwentuLokalnychKomercyjnychNadawcówRadiowychStanisławSołtysik">Nie ma w niej nadawców. Nie ma więc negocjacji, nie ma ustalenia zasad obowiązujących w krajach europejskich, o co m.in. apelował przedstawiciel Izby Wydawców Prasy. Powinien funkcjonować normalny mechanizm rynkowy. Nie chcemy łamać prawa, ale dzisiaj jest ono złe, nie odpowiada sytuacji Polski. Łamie je także publiczne radio i telewizja, a robią to nie dlatego, że nie chcą płacić. Po prostu coś tu nie gra, coś zgrzyta i grozi rozbiciem mechanizmu, który stworzono 8 lat temu. W powołanym w październiku ub. roku składzie Komisji Prawa Autorskiego nie ma przedstawiciela komercyjnych nadawców radiowych, choć zgłaszaliśmy wolę uczestniczenia w jej pracach. W proponowanym składzie na początku wymienione są zgłaszające przedstawicieli organizacje, a potem są już tylko nazwiska. Proszę panią minister o to, by spróbowała dopasować te organizacje do nazwisk. Nawet jako strona nie mamy prawa uczestniczyć w procesach i postępowaniach, które decydują o naszej kondycji, o kondycji polskiej kultury. Twórcy są manipulowani, a przedstawiane im raporty organizacji chroniących prawa autorskie za całe zło winią nadawców. Oświadczam, że tych nadawców w większości na to nie stać i nie będzie stać. Przypomnę stawkę 1,8 do 2,1 proc za wszystkie nadania (producenckie, autorskie, wykonawcze) w Stanach Zjednoczonych i około 8 proc. w Szwajcarii, w której jest jeden poborca. A u nas co dwa tygodnie ktoś wzywa do stawienia się w urzędzie lub w sądzie. Trzeba stworzyć takie prawo, którego można przestrzegać. W imieniu nadawców deklaruję, że chcemy płacić, przestrzegać prawa, ale też chcemy być stroną, a nie kimś, kto ma tylko obowiązek oddawania bardzo dużej części swoich obrotów. Czy posłowie wyobrażają sobie taką sytuację, że przy sprowadzaniu pewnych dóbr z importu (np. samochodu) ktoś inny pobiera podatek graniczny, inny urząd pobiera akcyzę a jeszcze inny podatek VAT i każdy ustala swoje stawki? Czy to jest normalne? A właśnie taką sytuację mamy na polu praw autorskich i praw pokrewnych. Bardzo oczekiwana jest przez nadawców nowa ustawa o prawie autorskim. Mam nadzieję, że po konsultacjach z nadawcami 28 maja br. ustawa ta pozwoli nam rozmawiać także o stawkach, których oczekują od nas nie tylko organizacje, ale także i twórcy. W imieniu 70 nadawców zrzeszonych w Konwencie deklaruję gotowość aktywnej pracy nad tą ustawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PosełJanByra">Ad vocem prezes Jacek Skubikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PrezesStowarzyszeniaArtystówWykonawcówPolskichJacekSkubikowski">Chciałbym pogratulować panu Stanisławowi Sołtysikowi znakomitej publicystycznej roboty. Przypominało to najlepsze czasy orwellowskie. Nie jest jednak prawdą to, co mówił pan Stanisław Sołtysik o organizacjach szwajcarskich i amerykańskich. Pragnę dodać, że zatwierdzanie tabel przez Komisję Prawa Autorskiego jest absolutną ostatecznością. Tabele są zatwierdzane po ośmiu latach obowiązywania ustawy. Każdy użytkownik, w tym nadawca, miał 8 lat na to, aby zawrzeć umowę cywilnoprawną i w ten sposób określić własne stawki. Rozumiem, że do państwa nie docierały listy od organizacji zbiorowego zarządzania z propozycjami zawarcia umów odnośnie do stawek negocjowanych w drodze cywilnoprawnej. Skończyło to się Komisją Prawa Autorskiego, której skład powołuje minister kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PrzedstawicielKonwentuLokalnychKomercyjnychNadawcówRadiowychStanisławSołtysik">Powołuję się na wiedzę i doświadczenie pana Ireneusza Iwańskiego, który 3 tygodnie spędził w Stanach Zjednoczonych. Nieprawdą jest, że nie zawieraliśmy umów. Zawarliśmy porozumienia i umowy m.in. z organizacją pana Jacka Skubikowskiego. Proszę więc nie mówić, że unikaliśmy zawierania umów cywilnoprawnych. Takie umowy obowiązują od kilku lat i jestem gotów je dostarczyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PrezesKrzysztofSadowski">Chciałbym się odnieść do wypowiedzi pana prezesa Kazimierza Kaczora, który stwierdził, że przestrzeganie prawa autorskiego i praw pokrewnych związane jest z ustawą o radiofonii i telewizji. Szkoda, że na sali jest tak mało członków Komisji Kultury i Środków Przekazu.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PosełJanByra">Pragnę wszystkich poinformować, że na sali są członkowie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Są więc ci, którzy powinni słuchać i którzy będą decydować o tej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PrezesPolskiegoTowarzystwaJazzowegoKrzysztofSadowski">Z tą ustawą wiąże się brak poszanowania przez nadawców ustawowego procentowego udziału repertuaru krajowego. Dotyczy to nie tylko nadawców komercyjnych, ale także publicznych, którzy mają spełniać pewną misję. W ustawie o radiofonii i telewizji właściwie nie było sankcji w stosunku do nadawców radiowych, którzy czasami wykazywali 4 proc., 5 proc., 6 proc. repertuaru krajowego w ciągu tygodniowego czy miesięcznego czasu nadawania. Oczywiście, godzi to bezpośrednio w reprezentowanych przeze mnie artystów wykonawców. Eliminacja repertuaru krajowego w pewnym sensie wiąże się z zastrzeżeniami do konwencji rzymskiej, które rząd polski zgłosił przed kilkoma latami. Myślę, że niebawem te zastrzeżenia zostaną wycofane. Skończyło to się tym, że opłaty za wykonania dla autorów zagranicznych są nawet jedenastokrotnie większe. Jest to niezwykle krzywdzące dla autorów polskich, na pewno jest to przekroczenie zapisów ustawy o prawach autorskich i trafia w samo sedno kryzysu naszej kultury narodowej. Jako przykład chciałbym podać działalność wiceprezesa Polskiego Radia SA Eugeniusza Smolara, który w dalszym ciągu stara się eliminować i komercjalizować poszczególne rozgłośnie. Myślę o Programie 3, w którym zlikwidowano ostatnie trzy programy poświęcone muzyce jazzowej. Żyjemy w dobie mediów elektronicznych i nieobecność artystów na antenie (radiowej lub telewizyjnej) jest w pewnym sensie wyrokiem śmierci. Nie możemy z tym się zgodzić i dlatego apelujemy do posłów z interwencją w tej sprawie. Po prostu jest to coś karygodnego i niespotykanego we współczesnej Europie. Swego czasu protestowaliśmy już w sprawie zaniżania repertuaru krajowego i tzw. kultury wysokiej w programach mediów publicznych. W ostatnim numerze „Polityki” pan Eugeniusz Smolar oświadczył, że program w Polskim Radiu układają reklamodawcy. Będzie więc taki, jakiego sobie życzą szerokie masy społeczeństwa, a w ich imieniu reklamodawcy, którzy decydują o jakości programu. Można wyciągnąć prosty wniosek, że należałoby zastanowić się nad projektem odebrania abonamentu mediom publicznym, jeśli nadal będzie taka sytuacja. Jeszcze raz apeluję do Komisji Kultury i Środków Przekazu o wnikliwe przyjrzenie się zapisom ustawy o radiofonii i telewizji pod kątem przestrzegania ustawowego procentowego udziału repertuaru krajowego i wypełniania misji przez nadawców publicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PełnomocnikZarząduZwiązkuProducentówAudioVideoMarekStaszewski">Przede wszystkim pragnę podziękować Ministerstwu Kultury za pełny i rzetelny raport. Jest to pierwszy taki dokument, który rzeczywiście oddaje stan faktyczny bez przejaskrawień i bez mówienia pozytywnie o sprawach, które brzmią negatywnie. Głęboko wierzę w to, że w najbliższym czasie zawarte w tym raporcie wnioski zostaną pogłębione i zrealizowane. Chciałbym podkreślić szczególną rangę ratyfikacji dwóch międzynarodowych konwencji. Jedna z nich to konwencja Światowej Organizacji Własności Intelektualnej WIPO, dotycząca ochrony praw autorskich i pokrewnych w środowisku cyfrowym. O ważności tej sprawy świadczy skala naruszeń praw autorskich i pokrewnych przy nieautoryzowanym do nich dostępie w środowisku cyfrowym, a przede wszystkim w Internecie. O dynamicznej skali tego zjawiska może świadczyć to, że w raporcie nie zostały ujęte sprawy związane z pirackim kopiowaniem filmów na płytach DVD. Jest to zjawisko dominujące, jeśli chodzi o tzw. physical product, czyli produkt piracki w postaci fizycznej. Dzisiaj wspomniano już o art. 12 konwencji rzymskiej. To, że rozgłośnie radiowe i telewizyjne nie ponoszą żadnej odpłatności za muzykę zagraniczną, spowodowało, iż niewiele nadaje się muzyki polskiej. Wierzę, że zmiany nastąpią również i w tym zakresie. Dysponuję opinią prof. Barty i Markiewicza o konieczności wycofania się z tego zastrzeżenia i tę opinię oczywiście przedstawię Ministerstwu Kultury. Szeroki zakres nowelizacji prawa autorskiego wymaga bardzo głębokiego zastanowienia, a szereg zgłoszonych dzisiaj uwag mogę uznać za własne. Uwaga do wypowiedzi pana Tomasza Bielskiego, który po raz kolejny wystąpił w roli Janosika. Jako praktykujący adwokat mam w tych dwóch sprawach bardzo duże zaufanie do policji, niezależnej prokuratury i niezawisłego sądu. Pozostawmy tym organom ocenę zachowania pana Tomasza Bielskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PrzedstawicielStowarzyszeniaZbiorowegoZarządzaniaPrawamiTwórcówDziełNaukowychiTechnicznychAndrzejGąsiorowski">Reprezentowane przeze mnie stowarzyszenie jest organizacją zbiorowego zarządzania, wyspecjalizowaną w zakresie reprografii. Chciałbym dokonać krótkiej oceny stanu zabezpieczenia interesów twórców i wydawców na polu reprografii, oczywiście na gruncie obowiązujących obecnie przepisów. Dokonanie takiej oceny wymaga odwołania się do faktów. Zgodnie z art. 20 ustawy o prawie autorskim na producentach i importerach urządzeń reprograficznych ciąży obowiązek ponoszenia opłat na rzecz twórców. Jest to forma rekompensaty strat ponoszonych przez twórców w wyniku korzystania z ich utworów przez osoby trzecie w ramach dozwolonego użytku osobistego. Z ponadsześcioletnich doświadczeń naszego stowarzyszenia wynika, że realizacja tego celu napotyka na poważne trudności. Przede wszystkim należy tu wskazać wątpliwości interpretacyjne, dotyczące pojęcia: urządzenie reprograficzne. Wątpliwości dotyczą zakresu przedmiotowego tego pojęcia, czyli kategorii urządzeń, które mogą być zakwalifikowane jako urządzenia reprograficzne. O wadze tego problemu najlepiej świadczy fakt, że proces wytoczony przez Stowarzyszenie KOPIPOL firmie CANON Polska trwa już 3 lata i w najbliższym czasie nie należy oczekiwać jego końca. W tym procesie głównym przedmiotem sporu jest właśnie zakres przedmiotowy pojęcia: urządzenie reprograficzne. Jakie są tego konsekwencje? Dzisiaj opłaty są pobierane jedynie od monofunkcyjnych urządzeń reprograficznych, czyli znikających z rynku. Są one zastępowane przez multifunkcyjne urządzenia reprograficzne. Oczywiście, godzi to w interesy twórców. Cel tych opłat, czyli wyrównywanie strat ponoszonych przez twórców, wymaga tego, by ich wysokość była ustalona na realnym poziomie, pozwalającym na stwierdzenie, iż stanowią rekompensatę strat. W chwili obecnej te opłaty są pobierane na poziomie 1 proc. ceny sprzedaży netto takich urządzeń, pomimo że ustawa wyraźnie stanowi, iż ich wysokość może wynosić do 3 proc. ceny sprzedaży netto. Jest to dla nas niezrozumiałe, tym bardziej że analogiczne opłaty pobierane od urządzeń kopiujących dźwięk i obraz zostały ustalone na poziomie 3 proc. Prowadzi to do nierównego traktowania twórców utworów słownych z twórcami utworów audio i wideo. Innym przejawem tego nierównego traktowania jest również to, że oprócz opłat od urządzeń kopiujących dźwięk lub obraz pobierane są także opłaty od czystych nośników, umożliwiających wykonywanie kopii utworów za pomocą tych urządzeń. Nie ma czegoś takiego w przypadku opłat reprograficznych. Są one pobierane tylko i wyłącznie od samych urządzeń. Zgodnie z art. 30 ustawy ośrodki informacji lub dokumentacji naukowo-technicznej zobowiązane są do uiszczania wynagrodzeń na rzecz twórców. Przepis ten jest martwy od początku obowiązywania ustawy o prawie autorskim z 1994 roku. Wynika to z wątpliwości interpretacyjnych dotyczących pojęcia: ośrodek informacji lub dokumentacji naukowo-technicznej. Nie wiadomo dokładnie, o jaką kategorię podmiotów chodzi, zwłaszcza że art. 28 ustawy wyraźnie wymienia archiwa, szkoły i biblioteki. Oczywiście, nie ma żadnych podstaw do tego, by wykluczyć szkoły i biblioteki z możliwości korzystania z takich uprawnień, jakie mają ośrodki informacji czy dokumentacji naukowo-technicznej. Kolejna sprawa to fakt funkcjonowania w Polsce kilkudziesięciu tysięcy punktów kserograficznych, w których na masową skalę odbywa się kopiowanie utworów chronionych prawem autorskim. Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że taka działalność godzi w uzasadnione interesy twórców czy wydawców. Obecnie nie jest ona w żadne sposób rekompensowana. Śmiem twierdzić, że w chwili obecnej ochrona interesów twórców i wydawców na polu reprografii ma charakter czysto iluzoryczny. Obowiązujące przepisy są sformułowane w sposób nieprecyzyjny, umożliwiający zobowiązanym uchylanie się od ciążących na nich obowiązków. Żadnymi opłatami nie są obciążone punkty kserograficzne, w których na masową skalę dochodzi do kopiowania utworów chronionych prawem autorskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#EkspertKomisjiMonikaCzajkowskaDąbrowska">W tym szacownym gronie czuję się dość osamotniona, ponieważ nie widzę kolegów ze środowisk akademickich. Można zauważyć, jak duże emocje wywołują poruszane problemy. Dla jakości przyszłych rozwiązań byłoby bardzo pożądane spróbować dotrzeć do opinii niezależnych naukowców. Ich interesy nie są tak osobiste jak większości osób uczestniczących w dzisiejszej debacie. Pamiętam sytuację z 1993 roku, gdy powstawała aktualnie obowiązująca ustawa. Wtedy ZAIKS był jedyną organizacją zbiorowego zarządzania, teraz jest ich znacznie więcej. Rzeczywiście te środowiska to śmietanka intelektualna, są dobrze zorganizowane, znakomicie przygotowane i elokwentne. Uwaga do wypowiedzi prof. Jana Błeszyńskiego o dystrybutorach. Być może chodzi tu o repertuar zagraniczny. Jako osoba, która swego czasu szczególnie interesowała się problemem ochrony praw obcych twórców w Polsce, zwracam uwagę na to, że wiele organizacji zbiorowego zarządzania reprezentuje repertuary bratnich lub siostrzanych organizacji, więc mają uprawnienia do tego, by inkasować opłaty za repertuar krajowy i przyłączone repertuary zagraniczne. Jednak nie jest tak wszędzie. Jeżeli w innym kraju ma prawa inny podmiot (zwłaszcza producent), to w ZAIKS mogą nie mieć racji bytu przedłużenia przynajmniej niektórych uprawnień. Być może dystrybutor zabierze część opłaty na rachunek pierwotnego podmiotu, którym niekoniecznie musi być ten sam podmiot, jaki jest w polskim prawie. Miałam okazję (tylko raz) być nie tylko członkiem, ale również i przewodniczącą składu Komisji Prawa Autorskiego. Doznawałam wtedy niesłychanych frustracji. Mogę nawet powiedzieć, że wyczuwałam zjawiska, których znakomitą ilustracją była jedna z wypowiedzi w dzisiejszej dyskusji. Prawo autorskie jest częścią prawa cywilnego, częścią prawa prywatnego. W prawie prywatnym obowiązuje zasada swobody umów, są w nim pewne mechanizmy ochrony słabszej strony. Jednak normalnym trybem dochodzenia do konsensusu są negocjacje. Wydaje mi się, że od lat następuje jakieś bardzo niedobre przesunięcie w kierunku prawa administracyjnego, czego przejawem i konsekwencją jest działalność Komisji Prawa Autorskiego i kwestia tabel wynagrodzeń. Są to sprawy o fundamentalnym znaczeniu. Wydaje mi się, że spod kontroli wymknęła się sprawa pojęcia zbiorowego zarządzania. Poza organizacjami, które rzeczywiście zbiorowo zarządzają, takimi jak: ZAIKS, ZASP, STOART, lub SAWP, jest szereg byłych związków twórczych. Zawsze przecież istniały prawa autorskie, chroniące utwory plastyczne czy też fotograficzne. Po wejściu w życie ustawy o prawie autorskim powstające organizacje zaczęły występować o zezwolenia ministra i je podostawały. Rozumiem, że jest to materia płynna, że trzeba by dać szansę rodzącym się organizacjom. W każdym razie te zezwolenia były udzielane bardzo szczodrze - na wszelkie możliwe pola eksploatacji. Nikt nie zadał pytania: czy zezwolenie stworzy repertuar? Tak się nie stanie, gdyż repertuar tworzą właściciele praw. Bez pomierzenia czy choćby zlecenia zarządzania konkretnymi utworami, ten repertuar jest pusty.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#EkspertKomisjiMonikaCzajkowskaDąbrowska">Dodajmy, że ZAIKS i parę innych organizacji nigdy nie jest słabszą stroną wobec jakiegoś „ dychawicznego” użytkownika. Przepis mówiący o tym, że stawki zatwierdzone w tabelach są minimalne, rozumiem w ten sposób, że wiąże on wszystkich - nie członków, nie twórców niezrzeszonych, lecz Polskę. Jest to bardzo niebezpieczny przepis. Zasadnie bądź niezasadnie wyposażone w zezwolenia organizacje nie tworzą repertuaru, lecz układają cenniki. W latach dziewięćdziesiątych odbyło się seminarium WIPO i powstał obszerny raport o zbiorowym zarządzaniu. Pamiętajmy jednak o tym, że prawo autorskie nie musi być zbiorowo zarządzane. Gdy wydaję książkę, to nie muszę powierzać swoich praw i nie musi tego robić także muzyk. Nie demonizujmy problemu i nie ubezwłasnowalniajmy ludzi. Moim zdaniem, ta ustawa za często wymusza zbiorowe zarządzanie. Nie wszystkie organizacje mają rzeczywisty repertuar, ale chciały skorzystać z okazji i jednostronnie zostały ustalone tabele wynagrodzeń - de facto cenniki. Ostatnio zatwierdzonym cennikiem jest cennik fotografików. Jako przewodnicząca Komisji Prawa Autorskiego chciałam użytkownikom dać szansę zabrania głosu. Okazało się to nie bardzo możliwe. Kwestia postępowania administracyjnego. NSA nie czuje prawa autorskiego, gdyż jest to własność intelektualna, to są prawa prywatne. Gdzie jest swoboda umów? Organizacja przynosi cennik i siedmioro członków Komisji Prawa Autorskiego ma ocenić to, czy zaproponowane stawki nie są wyrazem wygórowanych aspiracji. Może nawet trochę wbrew regułom próbowałam pozyskać jakiś odzew użytkowników. Zamieściliśmy w „Rzeczypospolitej” ogłoszenie, prosząc w nim zainteresowane podmioty o jakiś komentarz. Czekaliśmy na odzew 3 tygodnie, a postępowanie wlokło się prawie przez całą kadencję Komisji. Przypominałam, że są to stawki minimalne, ale każdy z wnioskodawców chce, by były one bardzo wysokie. Stawki zostały zatwierdzone, a ja zastanawiałam się, czy poprzednie Komisje miały podobne rozterki. Plastycy mają zatwierdzone stawki od 7 lat i bardzo trudno jest ocenić, czy są one wyważone, czy też nie. Może nie jest dobry art. 109 albo powinna być jakaś szansa odwołania się. W Niemczech jest po prostu sąd cywilny. Jeśli organizacja zbiorowego zarządzania proponuje tabele, które nie są akceptowane przez środowiska odbiorców, to użytkownik ma szansę wystąpić do sądu. U nas nie ma takiej możliwości. Wydaje mi się, że przedłożony raport to bardzo rzetelna praca. W dzisiejszych wystąpieniach wyrażano opinie, iż zbiorowe zarządzanie powinno być gruntownie przebudowane. Także w kręgach naukowych dość powszechna jest opinia, że obecny system bezwzględnie powinien ulec zmianie, poważniejszej niż tylko zmiana kosmetyczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PosełJanByra">Zanim oddam głos pani minister Aleksandrze Jakubowskiej, o krótką wypowiedź proszę przedstawiciela TVP SA i przedstawiciela Komendy Głównej Policji.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KierownikDziałuPrawAutorskichiPokrewnychwTVPSABarbaraMakowska">Do wypowiedzi niejako zmusiły mnie wystąpienia prof. Jana Błeszyńskiego i prezesa Kazimierza Kaczora. Pragnę podkreślić, że telewizja publiczna jest instytucją przestrzegającą prawa autorskiego. Gdy TVP SA nie miała nałożonego na siebie obowiązku płatności, to zawierała umowy generalne i regulowała opłaty. Przy zawieraniu umów generalnych prowadziliśmy negocjacje. W tej chwili zabrakło tego w stosunku do niektórych stowarzyszeń. Są to po prostu roszczenia. Jeżeli te roszczenia nie mogą być zrealizowane przez telewizję publiczną, to są wnoszone do Komisji Prawa Autorskiego i zatwierdzane w tabelach. Telewizja publiczna reaguje na to i wysyła swoje uwagi do ministra kultury. Mamy nadzieję, że nowelizacja ustawy zmieni ten stan rzeczy i znajdziemy się w sytuacji, w której będziemy stroną i będziemy mieli prawo głosu w decydowaniu o nakładanych na nas stawkach. Przychylam się więc do wystąpienia pana Stanisława Sołtysika i pani prof. Moniki Czajkowskiej-Dąbrowskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PrzedstawicielKomendyGłównejPolicjipodinspektorJanHajdukiewicz">Od kilku lat koordynuję wszystkie działania antypirackie na terenie całego kraju. Prezes Stowarzyszenia „Niezależna Fonografia Polska” przedstawił nam martyrologię jego firmy, choć nie czas i miejsce na to. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ochrona praw własności intelektualnej to bardzo delikatna i szczególna materia. Policja w bardzo szczególny, delikatny i dokładny sposób podchodzi do problematyki przestępstw w tej dziedzinie. Reagujemy tylko i wyłącznie wtedy, gdy mamy uzasadnione podejrzenie o dokonaniu przestępstwa. Jesteśmy policją i jeśli jest mowa o odpadach, to niech to będą odpady, czyli wyroby wyrzucone i zniszczone. W razie potrzeby będziemy ich szukali nawet w śmietniku, jeśli w ten sposób będziemy mogli udowodnić, że dany wyrób został wykonany na danej maszynie, na danym urządzeniu, że po prostu zostają potwierdzone materiały dowodowe. Chciałbym, aby w przyszłości przedstawiciele niezależnych związków nie poruszali tematyki, na której się nie znają. Chodzi o mikroślady. Zapewniam państwa, że są one tak samo ważnymi i pewnymi materiałami dowodowymi jak linie papilarne w przypadku makrośladów. Obecnie w całym świecie mikroślady czy test DNA w przypadku ciężkich przestępstw kryminalnych to podstawowy element i materiał dowodowy. Te techniki będziemy stosowali w dziedzinie zwalczania naruszeń praw autorskich i praw pokrewnych, jeśli pozwoli to nam na udowodnienie przestępstwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PosełJanByra">Proszę o zabranie głosu panią minister Aleksandrę Jakubowską.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#SekretarzstanuAleksandraJakubowska">Dziękuję za wszystkie głosy, które wysoko oceniły prace Zespołu do spraw Przeciwdziałania Naruszeniom Prawa Autorskiego i Praw Pokrewnych. W końcowym etapie pracy zespołu miałam okazję uczestniczyć w jego posiedzeniu i rozpocząć współpracę z autorami raportu. Kształt nowej czy też znowelizowanej ustawy o prawie autorskim będzie zależał od Sejmu. To Komisja i większość parlamentarna przyjmie taki kształt ustawy, jaki uzna za najbardziej odpowiedni i optymalny. Niewątpliwie po konsultacji ze środowiskami rząd przedstawi swój projekt. Na pewno nie będzie takiej sytuacji, aby argumenty którejkolwiek z zainteresowanych stron były dla mnie argumentami najważniejszymi. Jakiekolwiek lobby - użytkowników czy też organizacji zbiorowego zarządzania - nie może liczyć na to, że wywrze na mnie jakikolwiek wpływ. Jestem dość odporna na takie działania i taką postawę postaram się prezentować w pracach przy tej ustawie. Zależy mi na tym, by swoistego rodzaju kompromisem były interesy twórców oraz interesy użytkowników praw autorskich. Chodzi o to, by żadna z tych grup nie uzyskała przewagi wskutek ustawy o prawie autorskim i by nie było sytuacji, w której organizacje zarządzające dyktują prawa nadawcom albo nadawcy nie płacą organizacjom. Musimy znaleźć taką drogę dyskusji nad tym projektem, która byłaby drogą kompromisu. Pan prof. Jan Błeszyński słusznie zauważył, że zawarta w ustawie wariantowość jest właśnie zachętą do rozmowy nad tym projektem. Do rozmowy konkretnej, która przyniesie efekty. I będzie ona nie tylko wynikiem 8 lat doświadczeń działania tego prawa, ale będzie rozmową, która mnie osobiście uwolni od godzin bezproduktywnie trawionych na rozmowach z organizacjami. Chciałabym rozmawiać z Kazimierzem Kaczorem o problemach jego środowiska, zaś z prezesem Krzysztofem Sadowskim o tym, jak upowszechniać polski jazz itd. Nie chciałabym być ciągle adresatem donosów na organizacje, na nadawców i odbiorcą skarg na tabele wynagrodzeń. A moje rozmowy z organizacjami głównie do tego się sprowadzają. Chciałabym zajmować się naprawdę ważnymi dla środowiska sprawami, a nie sporami o to, czy dobrą stawką jest 2,5 zł czy 5 zł, czy ma być stawka 180 zł za zdjęcie i czy wynajęty przez redakcję reporter ma lecieć business class czy klasą ekonomiczną. Kwestia wysokości stawek. Pragnę państwu powiedzieć, że np. stawki, które obciążają kina, przekraczają już 7,5 proc. ZAIKS żąda 2,1 proc., Stowarzyszenie Filmowców Polskich również 2,1 proc. Do tego należy jeszcze dodać ZASP, STOART i inne organizacje. Okaże się, że nazbiera się 7,5 proc., natomiast kina twierdzą, że stawka 2,1 proc. jest dla nich stawką maksymalną. W zamysłach jest jeszcze udział kin w finansowaniu polskiej produkcji filmowej. Ile więc ma zapłacić za bilet widz, by został usatysfakcjonowany ten, kto pokazuje film, twórca i ktoś, kto chce nakręcić nowy film? To, co prezes Jacek Skubikowski uznał za jakąś naganę, jest właśnie przedstawieniem pozytywnego procesu. W przypadku czystych nośników aspektem pozytywnym jest to, że organizacje mające prawo do czerpania zysków z tantiem postanowiły powołać jedno, wspólne biuro, które tym się zajmuje.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#SekretarzstanuAleksandraJakubowska">Byłoby dobrze, gdyby doszło do porozumienia co do przyszłości, gdyż w latach poprzednich były bowiem pewne problemy z wypłatami z tytułu czystych nośników. Oczywiście, nie ma obowiązku dogadywania się w sprawie tabel. Pan prezes Jacek Skubikowski nawołuje Ministerstwo Kultury do tego, by próbowało coś zrobić w tym względzie. Mogę zastosować sankcję w postaci odebrania koncesji obu kłócącym się organizacjom. Czy chodzi o restrykcyjne wkraczanie na ten rynek i o zabieranie koncesji, jeżeli przez całe lata dwie organizacje nie mogą porozumieć się w kwestii tego, jak ma wyglądać ich tabela, która de facto obejmuje ten sam zakres działania? Wydaje mi się, że ludzie poważni powinni umieć porozumieć się w takich sprawach i m.in. dlatego w nowym projekcie ustawy o prawie autorskim stwarzamy możliwość negocjacji. Do tej pory w przypadku tabel autorskich Komisja Prawa Autorskiego mogła tabele przyjąć albo odrzucić. W ustawie nie było żadnej delegacji do tego, by Komisja z kimkolwiek negocjowała te tabele. Poprzez różne warianty prezentowane w ustawie stwarzamy możliwość negocjacji pomiędzy dwiema, trzema organizacjami, które działają na tym samym polu. Projekt ustawy przewiduje, że nie może być różnych tabel w tej samej sferze działania. Musi dojść do uzgodnienia pomiędzy organizacjami. Przewidujemy również możliwość negocjacji z użytkownikami. Chodzi o to, by w efekcie tabela była wspólnym dziełem organizacji, działających na danym polu oraz użytkowników praw autorskich i pokrewnych. Prezes Kazimierz Kaczor wspomniał o kłopotach z telewizją publiczną. Trzeba pamiętać o tym, że TVP SA zwróciła się do ministra kultury o to, by uchylił zbyt wysokie, jej zdaniem, stawki ZASP. Pan prezes Kazimierz Kaczor obiecywał obniżenie stawek i przygotowanie nowych tabel. Prosiłam o to, by ZASP doszedł do porozumienia z TVP SA w taki sposób, aby nie trzeba było anulować wszystkiego, co jest zaszłością. Chodziło mi o dżentelmeńską umowę. Wtedy można by wprowadzić nowe stawki. Jeśli z dnia na dzień umorzyłoby się obowiązujące stawki, to tym samym zostałyby anulowane wszystkie zaszłości, czyli odbyłoby się to ze stratą dla twórców. Pan Konrad Szołajski zwrócił uwagę na to, że jego stowarzyszenie nie jest reprezentowane w Komisji Prawa Autorskiego. Wbrew temu, co dzisiaj mówiono, pragnę powiedzieć, że Komisję Prawa Autorskiego powołał pan minister Andrzej Zieliński. Obecne kierownictwo Ministerstwa Kultury nie może więc odpowiadać za to, w jakim kształcie została powołana ta Komisja. Minister Andrzej Zieliński dokonał tego zaledwie na kilka dni przed odejściem z urzędu ministra. Na 89 organizacji, które zgłosiły swoich przedstawicieli do udziału w Komisji, wybrano czterdziestu. Procedura jest taka, że minister zamieszcza ogłoszenie w prasie i organizacje zgłaszają się do niego. Następnie minister wybiera 40 przedstawicieli wśród kandydatów zgłoszonych przez te organizacje. Trudno jest mi powiedzieć, czy Stowarzyszenie Autorów Filmowych dokonało takiego zgłoszenia. Gdy otrzymałam pierwszą skargę dotyczącą składu Komisji Prawa Autorskiego, poprosiłam o dokonanie analizy w tej sprawie. Rzeczywiście, jest przewaga przedstawicieli organizacji zarządzających prawami autorskimi i pokrewnymi.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#SekretarzstanuAleksandraJakubowska">Komisja Prawa Autorskiego jest powoływana na 3 lata i praktycznie nie można w niej dokonać żadnych zmian. Jeżeli zostanie uchwalona nowa ustawa, to z jej mocy zostanie powołana nowa Komisja. W dzisiejszej debacie pojawiła się zachęta do szanowania stabilności prawa. Całkowicie opowiadam się za stabilnością prawa, jego przewidywalnością, aby moją działalność można było planować nie z roku na rok, ale w dłuższej perspektywie czasowej. Proszę jednak odróżnić stabilność prawa od stabilności jego użytkowników. W nowelizacji prawa autorskiego nie chodzi o to, by zlikwidować mechanizmy, które do tej pory dobrze działały na tym rynku, zastąpić je nowymi i na nowo eksperymentować. Jednak czegoś nas nauczyło 8 lat działania prawa autorskiego w takiej postaci, w jakiej zostało uchwalone. Chodzi po prostu o to, by to zracjonalizować. Nie chciałabym, aby stabilność prawa była utożsamiana ze stabilnością organizacji, które to prawo wypełniają. Do końca bieżącego roku zostaną przeprowadzone kontrole we wszystkich organizacjach zarządzających prawami autorskimi i pokrewnymi. Do tej pory było 7 takich kontroli. Do skontrolowania pozostało 8 instytucji. Wyniki kontroli są bardzo dobre, ale są też i takie, które pod znakiem zapytania stawiają dalszą działalność niektórych organizacji. Chciałabym, aby przy nowej ustawie zaczynać od opcji zerowej. Na pewno nie muszą się obawiać organizacje dobrze oceniane, organizacje z tradycjami. W momencie wejścia ustawy w życie takie organizacje nie znajdą się poza kręgiem zainteresowań Ministerstwa Kultury. Na pewno trzeba ten rynek wyczyścić, uporządkować i sprawić, by rzeczywiście funkcjonował w sposób dobry. Nie jest prawdą to, że nie dbamy o udział repertuaru polskiego. Ustawa o prawie autorskim nie jest jednak ustawą, która miałaby gwarantować udział repertuaru polskiego w radiu i telewizji. Taką ustawą jest ustawa o radiofonii i telewizji. Wniesiony do Sejmu nowy projekt znacznie podwyższa kwoty krajowe, nakazane nadawcom do wykonywania w ramach otrzymanej koncesji. Minimum 30 proc. programu musi być programem wytworzonym pierwotnie w języku polskim. Projekt nowej ustawy daje KRRiT delegację do tego, by ten próg zwiększyć. KRRiT może wykorzystać swoje uprawnienia w przypadku takich programów jak: „Radio jazz” czy programów zajmujących się muzyką klasyczną. Pragnę powiedzieć, że jest również wprowadzona kwota europejska, która wymaga od nas tego, by w programach radiowych i telewizyjnych ponad 50 proc. repertuaru było pochodzenia europejskiego. Kwota europejska to także kwota polska, gdyż zalicza się ona do kwoty europejskiej. Proszę więc zauważyć, jakie możliwości promowania polskiej kultury, polskiej muzyki stwarzają nowe zapisy. Przy udzielaniu koncesji bądź rekoncesji KRRiT ma zasięgać opinii ministra kultury w kwestii wywiązywania się z opłat z tytułu praw autorskich i pokrewnych oraz w sprawie zawartości repertuaru. Minister kultury zostaje więc wyposażony w narzędzie, które daje mu możliwość wpływu na to, w jaki sposób funkcjonuje radio i telewizja. Jeśli stawiamy nadawcom radiowym i telewizyjnym wymogi dotyczące wysokości udziału programu polskiego, to musimy pójść na pewien kompromis w kwestii stawek. Dlaczego niektóre stacje radiowe nadają od 4 do 6 proc. muzyki polskiej a resztę stanowi muzyka amerykańska lub anglosaska? Przyczyna jest jedna - to po prostu mniej kosztuje.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#SekretarzstanuAleksandraJakubowska">Jakieś efekty przyniósł bojkot stacji radiowych, które przez 2 czy 3 dni w ogóle nie nadawały polskiej muzyki. Prof. Jan Błeszyński powiedział, że w ustawie o radiofonii i telewizji wprowadzamy jakieś przepisy, które ustanawiają limity. Tak nie jest. Od KRRiT otrzymałam przepis mówiący o tym, iż z jednej strony nakłada się obowiązek płacenia tantiem przez użytkowników, a ich niepłacenie jest jednym z podstawowych argumentów przy odmowie rekoncesji, zaś z drugiej strony KRRiT zapisała, że ta stawka nie może być wyższa niż 3 proc. Wykreśliliśmy ten przepis, gdyż uznaliśmy, że ustawa o radiofonii i telewizji nie jest ustawą, która ma regulować wysokość praw autorskich. Te prawa mają być wynikiem negocjacji i kompromisu pomiędzy użytkownikami i organizacjami zarządzającymi. Takiego zapisu nie ma w tej ustawie. Ostatnio jestem zasypywana listami małych rozgłośni radiowych - zwłaszcza rozgłośni diecezjalnych. Co drugi list opatrzony jest gorącym apelem arcybiskupa bądź biskupa, który prosi o wprowadzenie 3 proc. do ustawy o radiofonii i telewizji. Nie wprowadzimy owych 3 proc., jeśli na to nie zgodzi się Sejm i Komisja. Otrzymaliśmy uwagi prezesa Henryka Buszko. Są one rozważane, a pan prezes został zaproszony na spotkanie uzgodnieniowe, które odbędzie się 28 maja br. Zgłoszone uwagi mają być podstawą do analizy i do przygotowania się na zaplanowane spotkanie. Kwestia reprografii. Rzeczywiście, jest to dość skomplikowany problem. W tej sprawie odbyłam spotkania ze związkiem plastyków i ze związkiem fotografików. Ostatnio była przeprowadzona kontrola w KOPIPOL. Choć nie ma jeszcze wniosków pokontrolnych, to mogę powiedzieć, że z dokumentów, z którymi się zapoznałam, wynikają bardzo ciekawe wnioski. W nowej ustawie chcemy zawrzeć przepis mówiący o tym, że jeśli reprografia ma na celu działalność gospodarczą, tzn. te urządzenia używane są w celach gospodarczych, to do 5 proc. z tej działalności powinno być przeznaczane na rzecz twórców oraz wydawców. Pan mec. Marek Staszewski wspomniał o dwóch traktatach WIPO. Prace nad nimi są na ukończeniu, w tej chwili weryfikujemy tłumaczenie i przekażemy do MSZ. MSZ będzie uruchamiało proces ratyfikacji. Oba traktaty muszą być ratyfikowane w drodze uchwały Sejmu. Myślę, że stanie się to jeszcze przed wakacjami. Pan Andrzej Gąsiorowski mówił o owym marnym 1 proc., który został przydzielony KOPIPOL-owi. Proszę jednak pamiętać o obietnicy Ministerstwa Kultury, że w miarę aktywizacji organizacji, w miarę uporządkowania tego rynku ten procent może być podniesiony w drodze rozporządzenia. Jeśli tak się stało, to widocznie w ocenie ministra kultury ten rynek nie do końca został uaktywniony i ustabilizowany. W art. 30 projektowanej ustawy przesądzamy kwestię opłat, jeśli reprografia uprawiana jest w celu zarobkowym, a wskaźnik pozostanie chyba ten sam - do 5 proc. Zachęcam państwa do współpracy przy prawie autorskim. Projekt nowelizacji nie jest wymierzony przeciwko komuś ani też nie jest w czyimś interesie. Prawo to powinno się stać naszym wspólnym interesem, tzn. być takim prawem, które umożliwi nam ograniczenie działalności pirackiej, które umożliwi nam uszczelnienie płacenia praw autorskich i doprowadzi do tego, że nadawcy będzie opłacało się płacić, a nie szukać jakichkolwiek wybiegów prawnych, np. w postaci wieloletnich procesów sądowych, by nie ponosić tych opłat. Czasami uszczelnienie systemu przy obniżonych stawkach sprawia, że dochody twórców są znacznie wyższe niż wtedy, gdy są windowane poszczególne tabele, poszczególne cenniki po to, by nadawcy unikali płacenia i w efekcie nikt na tym nie zyskuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PosełJanByra">Chciałbym podziękować państwu za to, że zechcieliście przyjąć nasze zaproszenie i przekazać swoje opinie i uwagi. Na pewno dosyć dobrze rozpoznane jest pole konfliktów i nie ma wątpliwości, że jest przed nami trudne zadanie pogodzenia różnych opinii i interesów. Gdy wpłynie projekt ustawy, to będziemy postępować możliwie roztropnie i przy konsultacji ze wszystkimi środowiskami.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#HonorowyprezesZASPKazimierzKaczor">Chciałbym uzupełnić wypowiedź pani minister. Nie muszę chyba zapewniać o naszej woli dogadania się z telewizją publiczną. Pragnę przypomnieć pani minister, że znowelizowaliśmy i zatwierdziliśmy tabele zgodnie z życzeniem TVP SA. Niestety, pani minister została zamieszana w tę sytuację, ponieważ w tej chwili TVP SA odmówiła rozmów z nami na temat podpisania umowy. Podobno zgodnie z decyzją pani minister nowa organizacja otrzymała licencję na tym samym polu. Zabiegałem więc o to, by dowiedzieć się, czy rzeczywiście tak było. Okazało się, że tak się nie stało i taką odpowiedź dała nam pani minister. TVP SA zyskała po prostu następny miesiąc, w którym nie możemy podjąć rozmów, mimo że bardzo tego chcemy. Chyba pozostanie nam tylko wytoczenie procesu sądowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SekretarzstanuAleksandraJakubowska">Żadna nowa organizacja nie otrzymała takiej licencji. Chciałabym uniknąć wydawania dodatkowych licencji przed wejściem w życie nowej ustawy o prawie autorskim, choć oczywiście różne stowarzyszenia mają prawo składania takich wniosków i są one rozpatrywane przez ministerstwo. Jednak przed wejściem w życie nowej ustawy powstrzymywałabym się przed podejmowaniem decyzji tego typu. Kwestia Telewizji Polskiej SA. W nowym projekcie ustawy o radiofonii i telewizji telewizja publiczna również będzie telewizją koncesjonowaną. Jeśli będzie chciała zwrócić się o możliwość uruchomienia np. kanału z Teatrem TV albo kanału z polskimi filmami, to przy przydzielaniu takiej koncesji KRRiT będzie zmuszona zwrócić się do ministra kultury w sprawie udzielenia odpowiedzi na pytanie: czy telewizja publiczna wywiązuje się z płacenia tantiem? O ile państwo dojdziecie do porozumienia, to minister kultury będzie mógł odpowiedzieć pozytywnie na to pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PrezesStowarzyszeniaUżytkownikówTelewizjiKablowejZbiorczaPiotrGimlewicz">Zgłaszam się w kwestii formalnej. Moje stowarzyszenie złożyło do Komisji Kultury i Środków Przekazu dwa pisma. Czy rozpatrywane i omawiane są wnioski składane przez odbiorcę programów, mieszkańca - członka stowarzyszenia telewizji kablowej? Nie wiadomo, co dzieje się z wnioskami złożonymi na piśmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PosełJanByra">Pragnę wyjaśnić, że posłowie zaznajamiani są z całą korespondencją przychodzącą do Marszałka Sejmu lub przewodniczącego Komisji Kultury i Środków Przekazu. Gdy rozpoczynamy prace nad projektem konkretnej ustawy, to ma miejsce debata sejmowa, posiedzenia Komisji i brane są pod uwagę wszystkie nadesłane materiały. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>