text_structure.xml
90.1 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Otwieram posiedzenie. Witam wszystkich gości i państwa posłów. Porządek posiedzenia obejmuje tylko jeden punkt, a mianowicie - ocenę systemu wynagradzania nauczycieli i kierunki zmian w tym zakresie. Referuje minister edukacji narodowej i sportu. Następnie odbędziemy dyskusję, która poprzedza rozpatrzenie projektu nowelizacji ustawy - Karta Nauczyciela, ponieważ w tym projekcie przewiduje się kilka nowych rozwiązań dotyczących właśnie systemu wynagradzania nauczycieli. Wiemy, że obecny system wynagradzania nauczycieli nie jest dobry, i mówiliśmy już o tym wielokrotnie. Proszę pana ministra o zabranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuFranciszekPotulski">Na wstępie przekażę państwu informację. Otóż wczoraj rozpoczął trzydniowe obrady Pierwszy Kongres Edukacyjny, organizowany przez Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, z udziałem licznych przedstawicieli środowisk nauczycieli i pedagogów. Wysłuchałem z uwagą wystąpienia pana Tworowskiego, który wypowiadał się bardzo krytycznie o systemie kształcenia nauczycieli, ale także mówił o tym, że w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej staniemy wobec wielu nowych wyzwań dotyczących poziomu i jakości pracy nauczycieli z punktu widzenia wymagań formalnych i faktycznej efektywności tej pracy. W związku z tym prędzej czy później czeka nas debata o tym, czy magister studiów pedagogicznych wykonuje więcej zadań niż nauczyciel po licencjacie. Poddano pod rozwagę pytanie, czy sama wysługa lat wystarcza, aby nauczyciel wykonywał lepiej swoje obowiązki wobec uczniów i wobec szkoły. Reakcja sali na to wystąpienie była stosunkowo ciepła, co oznacza, że problem wymaga rozważenia na szerszym tle naszej sytuacji w oświacie. Postaram się zwrócić uwagę na pewne elementy zawarte w informacji dostarczonej państwu posłom na piśmie. M. in. piszemy w tym materiale, że w pełnym i docelowym wymiarze system wynagrodzeń nauczycielskich wszedł w życie z dniem 1 października 2002 r. i właściwie funkcjonuje dopiero drugi rok. Przypominam, że był to rok zamrożenia płac w państwowej sferze budżetowej, ale nauczyciele byli jedyną grupą, którą to zamrożenie ominęło i III etap podwyżek mógł być wprowadzony od 1 października 2002 r. Ogólnie można powiedzieć, że jest to system, którego wdrożenie faktycznie rozpoczęło się cztery lata temu i nie ma jeszcze ani jednego nauczyciela, który przeszedłby cały cykl awansowania zawodowego i finansowego, począwszy od stażysty do nauczyciela dyplomowanego. Od momentu wdrożenia III etapu reformy płac obecni nauczyciele kontraktowi są dopiero na pewnym etapie realizacji tego cyklu. W związku z tym - piszemy o tym w materiale - za wcześnie jest na dokonywanie jakichś rewolucyjnych zmian w systemie, bo to spowoduje zaniepokojenie środowiska i brak zaufania do tego systemu. Czy można już powiedzieć, że ten system wynagradzania, którego celem było osiągnięcie poprawy jakości realizacji zadań edukacyjnych, spełnił swoje zadanie? Obecnie trudno jest sformułować odpowiedź na to pytanie. Dopiero od dwóch lat prowadzone są u nas egzaminy zewnętrzne, a badania dotyczące osiągnięć szkolnych dzieci i młodzieży, podawane w raporcie PISA, budzą zastrzeżenia, czy uczymy tego, co było objęte tymi badaniami, czy też uczymy nie tak, jak trzeba. Za rok lub za dwa lata będzie można podjąć próbę oceny, czy wprowadzony system przyniósł oczekiwane efekty i poprawiła się jakość wykonywanych zadań w edukacji. Przypomnę, że w międzyczasie miało miejsce zaskarżenie rozwiązań przyjętych w systemie wynagrodzeń nauczycieli, ale Trybunał Konstytucyjny oddalił to zaskarżenie i stwierdził, że samorządy mają prawo decydować o części składników wynagrodzeń nauczycieli. Głoszona jest teza, że za jednostkową pracę powinno być takie samo wynagrodzenie, ale jest ona bardzo niebezpieczna.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuFranciszekPotulski">Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy praca z klasą liczącą 10 uczniów, 20 uczniów lub 30 uczniów jest taką samą pracą lub czy praca z dzieckiem wiejskim i dzieckiem miejskim jest taka sama. Są tacy, którzy mówią, że dzieci w miastach mają lepsze oprzyrządowanie cywilizacyjne, a z kolei nauczyciele uczący w mieście twierdzą, iż dzieci wiejskie są łatwiejsze do prowadzenia, bo są bardziej zdyscyplinowane. Głoszenie tezy, że płaca ma być jednakowa, bez uwzględnienia tych warunków, może nas prowadzić do nikąd. Obecny system wynagradzania nauczycieli jest otwarty w tym sensie, że jeśli są środki finansowe, można podwyższyć wynagrodzenia. Dotyczy to zarówno kompetencji i budżetu państwa, jak i budżetu samorządu prowadzącego szkoły. Środki budżetu państwa przekładają się na odpowiedni wzrost kwoty bazowej, a środki w budżetach samorządów przekładać się mogą na zmianę wysokości dodatków motywacyjnych. Jak państwo wiedzą - bo na ten temat już rozmawialiśmy - w nowelizacji Karty Nauczyciela proponujemy, aby również samorządy mogły decydować o tym, czy podwyższać płacę zasadniczą. Problem polega na tym, że ta zależność płacy czy dodatków od posiadanych środków nie oznacza gwarancji, iż mają one być wyższe. Czy są samorządy, które nie wykonują tego, co powinny, czy też niewłaściwie liczą? Czy wysokość średniej płacy jest przestrzegana, czy też nie jest przestrzegana zgodnie z zapisem art. 30 ustawy - Karta Nauczyciela? To jest jednak zupełnie inny temat. To jest kwestia oceny kultury rządzenia samorządowego. Ta ocena jest zróżnicowana, bo jest 2500 gmin i ponad 350 powiatów i zdarzają się różnego rodzaju przypadki. Wiele zależy tu od siły lub słabości partnerów społecznych samorządów. Można powiedzieć, że gmina obywatelska to jest coś, co mamy dopiero osiągnąć, bo pod tym względem nie wszędzie mamy dobrą sytuację. Chcieliśmy jednak przeciwstawiać się poglądowi, że jeśli w jakiejś gminie partnerzy społeczni są słabi, to należy sprawy wynagrodzeń regulować w sposób sztywny i centralnie. Jeżeli chodzi o motywacyjny charakter systemu, trzeba podkreślić, że nauczyciel może teraz w okresie siedmiu lat nawet podwoić swoje wynagrodzenie, czego dotychczas nie było. W poprzednim systemie wzrost płacy nauczycielskiej trwał 30 lat. Można by dyskutować, czy wrócić do poprzedniego systemu, czy jednak utrzymać obecny system. Obecnie okres dochodzenia do najwyższego poziomu płac ma - według propozycji zgłoszonych w nowelizacji Karty Nauczyciela - trwać 10 lat. Moim zdaniem, jest to korzystne dla nauczycieli i podważanie tego uważam za szkodliwe dla tego środowiska zawodowego. Jeżeli chodzi o zmiany, jakie proponujemy wprowadzić w Karcie Nauczyciela - czemu gwałtownie przeciwstawiają się samorządowcy - mają to być m. in. zapisy stanowiące, aby w samorządach corocznie były uchwalane czy nowelizowane przez rady powiatów i rady gmin regulaminy płacowe obejmujące te składniki wynagrodzenie nauczycieli, które są w gestii samorządów, a więc dodatek motywacyjny, dodatek funkcyjny i dodatek za pracę w warunkach uciążliwych. Przedstawiciele samorządów są temu przeciwni twierdząc, że mają już opracowane regulaminy płacowe i nie wymagają one zmian.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuFranciszekPotulski">My uważamy, iż w momencie, gdy zmienia się płace wójta, burmistrza czy radnych, można też automatycznie na tej samej sesji rad rozpatrywać wysokości składników płacy nauczycielskiej. Jak w każdej sprawie, tak i w tej, jest to kij, który ma dwa końce. Coroczna regulacja regulaminów płacowych oznacza coroczną waloryzację albo - lepiej to określając - zmianę wysokości składników płacowych, ale również pozwala na ocenę drugiej części uzasadniającej te zmiany, tzn. tego, za co się przyznaje te dodatki. Oceniamy, że obecnie na 2500 gmin stosunkowo bardzo niewiele interesuje się wynikami sprawdzianów i egzaminów. W momencie gdy będzie się rozpatrywać co rok regulamin płacowy w gminie, a więc ustalać wysokość dodatków motywacyjnych, można podjąć dyskusję o tym, za co przyznaje się te dodatki i czy to przynosi oczekiwane efekty. Zmiany proponowane w ustawie - Karta Nauczyciela, nad którymi pracuje obecnie podkomisja pod kierunkiem pani posłanki Teresy Jasztal, są kompromisem między oczekiwaniami nauczycieli, oczekiwaniami organów prowadzących szkoły i beneficjentów oświaty, czyli społeczności szkolnej: uczniów i ich rodziców a możliwościami finansowymi państwa. Zmiany te były już ogólnie omawiane w Komisji w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji i nie ma potrzeby do tego wracać. Zwrócę tylko uwagę jeszcze na to, że powinniśmy doprowadzić do tego, aby negocjacje płacowe odbywały się nie między związkami zawodowymi a resortem edukacji, tylko między związkami zawodowymi a jednostkami samorządu terytorialnego. Jest to ważne, bo gdy np. podczas ostatnich negocjacji płacowych zaproponowaliśmy taką formułę, przedstawiciele związków zawodowych twierdzili, iż z całą pewnością można założyć, że samorząd będzie dążył do ustalania jak najniższego poziomu płacy zasadniczej nauczycieli, podczas gdy przedstawiciele samorządów byli pewni, że związki zawodowe będą dążyły do ustalenia jak najwyższego poziomu płacy zasadniczej. Po to są właśnie negocjacje, bo realizatorem tych wszystkich regulacji płacowych będzie jednostka samorządu terytorialnego. Jeżeli tym jednostkom przystawimy pistolet płacowy do głowy, będą szukały oszczędności w innych elementach systemu oświaty. Jedni będą twierdzili, że racjonalizują sieć szkolną na swoim terenie, a inni, że szukają ekonomicznych oszczędności w kosztach utrzymania szkół. Chcę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że jeżeli chodzi o szukanie oszczędności przez samorządy, to jedna z przyczyn takiej postawy było wprowadzenie kilka lat temu tzw. bonu oświatowego. Bon był instrumentem ekonomicznym liczenia kosztów edukacji przez wójtów. Jeżeli chodzi o ewentualną likwidację niektórych składników płacowych, to proszę zapoznać się z dostarczoną państwu dzisiaj tabelą wynagrodzenia, naliczanego według poszczególnych jego składników według algorytmu uzgodnionego w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu terytorialnego w dniu 27 lipca 2002 r. Przypomnę, że w roku 2002 część składników wynagrodzenia nauczycielskiego została zlikwidowana na rzecz podniesienia poziomu płacy zasadniczej. Chciałbym odnieść się do układu procentowego poszczególnych składników, aby przybliżyć państwu strukturę wynagrodzenia. Załóżmy, że wynagrodzenie ogólne wynosi 100 zł, to 66,31 proc. tego wynagrodzenia stanowi płaca zasadnicza.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuFranciszekPotulski">Jeżeli rzeczywista płaca wynosi 2500 zł, jest to po prostu 25 razy więcej i można sobie przeliczyć każdy ze składników płacowych według ich procentowego udziału w ogólnym wynagrodzeniu. Dodatek za wysługę lat przy założeniu, iż wynagrodzenie wynosi 100 zł, stanowi 8,73 proc. płacy zasadniczej. Które z tych składników wymienionych w tabeli - a jest ich 13 - można byłoby ewentualnie zlikwidować? Jeżeli chodzi o wynagrodzenie za pracę nocną, nagrody jubileuszowe czy zasiłek na zagospodarowanie, są to śladowe wielkości, a więc ich likwidacja zwiększyłaby płacę zasadniczą również śladowo. Każdy jest za likwidacją takiego dodatku, którego nie otrzymuje, natomiast obstaje przy zachowaniu tych dodatków z których korzysta. Tu gra nie jest warta zachodu. Są tylko dwie pozycje, których ewentualna likwidacja mogłaby przynieść jakiś znaczący wzrost płacy zasadniczej nauczyciela i spowodować pewne spłaszczenie płacy stabilnej i ustalanej centralnie. Jest to dodatek za wysługę lat, który uwzględnia doświadczenie nauczyciela. Powstaje jednak pytanie, czy należy płacić za doświadczenie, czy za pracę, ale to jest inna sprawa. Drugim takim składnikiem jest dodatkowe wynagrodzenie roczne. To dodatkowe wynagrodzenie roczne można wypłacać w 12 ratach miesięcznych, w ten sposób zwiększając płace zasadniczą. Wydaje się, że nie jest to dobry pomysł, dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni w środowisku nauczycielskim do „13-stki” i wypłacanie jej w 12 ratach nie byłoby dobrze przyjęte. Stanowisko MENiS jest takie, aby zachować funkcjonowanie obecnego systemu wynagradzania jeszcze przez jakiś czas i nie dokonywać innych zmian poza tymi, które są proponowane w nowelizacji Karty Nauczyciela i mają charakter raczej uściślający. Nie należy zwiększać wymagań, bo i tak czarne chmury zbierają się nad Kartą Nauczyciela. Proszę jeszcze zwrócić uwagę na dodatek motywacyjny, który stanowi 2,61 proc. pensji zasadniczej, czyli licząc to od 66,31 proc. jest to 4 proc. ogólnego wynagrodzenia. Wskazuję na to tylko dlatego, że rok temu zgłoszona była propozycja, aby narzucić samorządom dokonywanie 4 proc. odpisu od ogólnej pensji nauczyciela z przeznaczeniem na dodatki motywacyjne. Nie zostało to przyjęte.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Na temat systemu wynagradzania nauczycieli mówimy przy różnych okazjach. Dzisiaj omawiamy informację MENiS, w której zawarta jest prezentacja, jak ten system funkcjonował w ciągu minionych 4 lat oraz wskazane są pewne propozycje zmiany tego systemu, ale zgłaszane na zasadzie „co by było, gdyby”. Autorzy tej informacji piszą, że nie jest jeszcze możliwe zdefiniowanie wad i zalet tego systemu, ponieważ nauczyciele nie przeszli jeszcze pełnego cyklu awansu zawodowego - od stażysty do nauczyciela dyplomowanego. Jednocześnie stwierdza się, że ten system jest otwarty, przejrzysty, daje gwarancje płacowe i że jest to system o charakterze motywacyjnym. Na podstawie tych stwierdzeń można powiedzieć, że autorzy tej informacji dają dobrą ocenę obowiązującego systemu wynagrodzeń. Nie dziwię się, że mają taką opinię, ponieważ sami tworzyli ten system. Inaczej oceniają obecny system wynagradzania ci, których on dotyczy bezpośrednio, i do których jest adresowany. Te rozbieżności wynikają z faktu, że gdy ten system był wprowadzany, rozbudzono duże nadzieje na podwyżki płac, podawano nawet pewne kwoty w dolarach. W miarę upływu czasu z zapowiadanych 1000 dolarów średniej pensji jeden z twórców systemu zszedł do kwoty 700 dolarów. Dzisiaj mamy to, co mamy. I chcę przypomnieć tym, którzy ten system wynagrodzeń wychwalają, nazywając go otwartym, przejrzystym i motywacyjnym, że gdy zaczął on być wdrażany w 2000 r., okazało się, iż trzeba w ustawie - Karta Nauczyciela zapisać dodatkowy artykuł o tzw. dodatku wyrównawczym. Oznaczało to, że część nauczycieli straciłaby na tym nowym systemie, a nie zyskała. I to powinno twórcom systemu dać wiele do myślenia. Dopiero w III etapie wprowadzania regulacji wynagrodzeń, część nauczycieli zaczęła korzystać, z tego systemu, a mówię o tych, którzy zostali objęci tzw. dodatkiem wyrównawczym. Np. w Łodzi takich nauczycieli było 1200, co oznacza, że w I i II etapie regulacji płac zgodnie z tym systemem nie otrzymali oni niczego więcej, niż mieli dotychczas, a gdyby nie było dodatku wyrównawczego, dostaliby mniej. Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem zwolennikiem starego systemu wynagradzania nauczycieli. Ja po prostu również, chociaż z mniejszą wiarą, sądziłem, że system, który się daje nauczycielom, zapewni to wszystko, o czym się mówiło i co się zapowiadało. Chcę podnieść sprawę tzw. otwartości systemu. Nie podzielam opinii, że jest to system otwarty, bo moim zdaniem jest on zamknięty. I nie zgadzam się z tezą, iż korzystając z możliwości kształtowania kwoty bazowej w ustawie budżetowej na mocy art. 30 Karty Nauczyciela, rząd i parlament mogą dowolnie określać wzrost wynagrodzeń na dany rok, w tym np. odstąpić od średniego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej i ustalić ten wzrost na wyższym poziomie. Jeżeli w tym roku ustalono wskaźnik na poziomie 3 proc., to szkoda, że ten materiał resortu nie dotarł do nas wcześniej, bo negocjatorzy ustalający wynagrodzenia zasadnicze mogliby rozmawiać o 4 proc., a może nawet o 5 proc. wzroście płacy zasadniczej nauczycieli, ponieważ tytuł do tego istnieje. Dlaczego to jest na papierze, a pewnych rzeczy nie można było wynegocjować w rozmowach między rządem a związkami zawodowymi? Ten system wynagrodzeń jest zamknięty również dlatego, że dzisiaj po 7 latach, a jutro po 10 latach trwania ścieżki awansowej nauczyciel dostanie podwyżkę, ale tylko wynikającą z poziomu inflacji. Nie ma inflacji - nie ma waloryzacji. Oznacza to, że perspektywa wzrostu wynagrodzeń związana z awansem zawodowym kończy się na uzyskaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego. Ja głoszę taką tezę i powtórzę ją po raz kolejny, iż wzrost wynagrodzeń według aktualnych zapisów ustawy - a nie widzę odpowiednich zmian w projekcie jej nowelizacji - został zatrzymany na III etapie reformy wynagrodzeń. Jeżeli dzisiaj waloryzacja wynagrodzeń wynosi 50 czy 60 zł, to chyba nie mówimy o podwyżkach, tylko o dodatku drożyźnianym.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">W informacji resortu napisano, że jest to system przejrzysty. Trzeba tylko postawić pytanie: dla kogo? Z tabeli, którą dzisiaj otrzymaliśmy, a dotyczącej wynagrodzenia naliczanego według poszczególnych jego składników, jasno wynika, że na wynagrodzenie nauczyciela składa się płaca zasadnicza i 13 dodatków. A więc ten system nie jest przejrzysty, bo część nauczycieli - chociaż nie wiem jak duża - nie konsumuje tego, co składa się na te 13 dodatków. Przy założeniu, że w rozmowach z samorządem bardzo aktywny jest partner społeczny, chciałbym znaleźć sposób na to jak udowodnić samorządowi, żeby realizowane były średnie wynagrodzenia. Znam partnerów społecznych, którzy są aktywni, wykazują nierealizowanie średnich płac, a regionalne izby obrachunkowe udowadniają, bez dokonywania rzetelnej analizy, iż wszystko jest w porządku. Mamy więc dokument, z którego wynika, że wszystko jest dobrze na papierze, a w konsekwencji mało trafia do kieszeni nauczyciela. Nie podzielam opinii, że system jest przejrzysty i czytelny. Jest też zapisane w punkcie o przejrzystości, iż można w prosty sposób określić poziom środków na wynagrodzenia na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Mówiłem już, że jest to trudne do udowodnienia. W dotychczasowych zapisach Karty Nauczyciela jest powiedziane, że środki niezbędne na średnie wynagrodzenia nauczycieli, jakie otrzymują samorządy, są preliminowane dla nauczycieli poszczególnych stopni awansu zawodowego. Oznacza to, że przy decydowaniu o poziomie wynagrodzenia uwzględnia się awans zawodowy nauczycieli. Tymczasem w projekcie nowelizacji Karty Nauczyciela proponuje się odejście od uwzględniania stopni awansu zawodowego. Samorządy dostaną, więc środki na średnie wynagrodzenia - bez tego, co jest potrzebne dla pokrycia wzrostu wynagrodzeń wynikającego z uzyskanych przez nauczycieli stopni awansu zawodowego. Trzeba będzie udowodnić, że są to środki wystarczające na to, żeby pokryć potrzeby tych, którzy osiągnęli najwyższy stopień awansu, czyli nauczycieli dyplomowanych. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, zwłaszcza resortowi edukacji, który nie monitoruje tego, co dzieje się w terenie - i nad tym ubolewam - iż samorządy mają pomysły stosowania tzw. bonu oświatowego. Taki pomysł jest realizowany w Poznaniu i we Wrocławiu i jeśli nie uda się nam wybić tego z głów tych, którzy to proponują będzie wprowadzony w życie również w Łodzi. Chcę zderzyć ten pomysł wprowadzenia bonu oświatowego z tym, co dzisiaj rzekomo daje nam możliwości wpływania na to, ile faktycznie pieniędzy dostaje nauczyciel. W informacji resortu edukacji podkreśla się sprawy motywacji, określając system wynagradzania jako motywacyjny. Otóż uważam, że ta teza o motywacyjności systemu jest nieprawdziwa, ponieważ awans zawodowy powiązany z awansem finansowym, jest ściśle określony. Po uzyskaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego wszystko się kończy, a więc jest to system, który powoduje, że po 10 latach nie ma już szans na wzrost wynagrodzenia. Rozumiem, że zawód nauczyciela uważa się za misję, chociaż coraz mniej w to wierzę, ale jest to zawód taki sam, jak każdy inny. On ma jednak w samym założeniu bardzo szczególny charakter, bo wykonuje się go wśród dzieci i dla pożytku dzieci. Stąd też ten zawód powinien mieć bardzo ściśle określone reguły w zakresie wynagradzania. W systemie wynagradzania nauczycieli wprowadzony został dodatek motywacyjny. Nie wiem skąd wzięto dane o dodatkach motywacyjnych w wysokości 60 zł czy 70 zł, bo średnia wysokość tego dodatku przy kalkulacji wysokości różnych dodatków miała wynosić 10 zł. Dokonałem rozpoznania w tej kwestii w wielu samorządach i okazuje się, że przyznanie 50 zł to jest już bardzo wiele i to jest niemal granica wysokości takiego dodatku.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Ci, którym przyznano 50 zł jako dodatek motywacyjny, mówią, że im się udało, bo wysokość tego dodatku jest z reguły mniejsza. Dlaczego o tym mówię? Otóż dlatego, że jeżeli w kalkulacji wynagradzania nauczycieli podaje się nierzetelne dane, to mamy zupełnie inny obraz płacy nauczyciela. Dostaliśmy do wglądu proporcje przyjęte w ramach algorytmu zatwierdzonego przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego. Pytam: jak to się ma do ustaleń, które przyjęliśmy kilka dni temu, dotyczących wysokości wynagrodzeń na rok 2004, ponieważ w kalkulacji przyjęto, że średnio dodatek motywacyjny wynosi 70 zł? Które dane są prawdziwe i zgodne z rzeczywistością? Mówię o tym, dlatego, że w symulacji, jaka jest zawarta w przedstawionym nam materiale informacyjnym, dokonano pewnej zbitki, „co by było, gdyby”. Założono włączenie dodatku motywacyjnego, dodatku funkcyjnego oraz innych dodatków do płacy zasadniczej. Są to symulacje niezgodne z tym, co przedstawiono partnerom społecznym. Czy to oznacza, że partnerzy społeczni otrzymują inny materiał, a posłowie otrzymują inny materiał? Musimy wiedzieć, co jest prawdziwe, a co jest fikcją. Chciałbym poznać rzeczywiste dane i faktyczne zamiary. Jest tu założona wysokość płacy zasadniczej na poziomie 66,31 proc. ogólnego wynagrodzenia nauczyciela. Nie wiem skąd się wzięły takie prognozy, skoro faktycznie jest to wielkość na poziomie 65,8 proc. Są także różnice w wyliczaniu dodatków motywacyjnych i o tym już mówiłem. Są różnice w kwotach na odprawy emerytalne, a także w kwotach przeznaczonych na wypłaty z tytułu wysługi lat. To powoduje, że inny jest udział płacy zasadniczej w ogólnym wynagrodzeniu, jeżeli dokonamy pewnej zbitki i dodamy te wszystkie elementy. Jeżeli jest tak, jak zapisano w informacji, to czym jest dokument resortu edukacji, który był podstawą rozmów z partnerami społecznymi? Pojawił się tu taki wątek, że dobrze byłoby, aby w rozmowach resortu ze związkami zawodowymi o wynagrodzeniu nauczycieli uczestniczyli przedstawiciele samorządów. Sądzę, że nikt tego nie kwestionuje, ale pod jednym warunkiem, iż w takich rozmowach czy negocjacjach będzie brała udział reprezentacja samorządów określona w ustawie i ona wyłoni z siebie odpowiedni podmiot reprezentujący samorząd terytorialny. Skoro resort edukacji proponuje, aby w rozmowach o wynagrodzeniach brali udział przedstawiciele samorządów, to może w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu terytorialnego powinni też uczestniczyć przedstawiciele związków zawodowych? Jeżeli tworzymy takie trójstronne przymierze, to twórzmy je na każdym szczeblu. Formułowałem już wielokrotnie swoje propozycje w tych kwestiach, ale zostały one odrzucone przez parlament. Pierwsza propozycja to była Inicjatywa Obywatelska, którą popierałem i w której proponowano, aby przede wszystkim zagwarantować to, co jest zapisane w ustawie, a nie tylko mówić o tym, że ustawa coś reguluje, coś daje, i nam się wydaje, że wszystko jest w porządku. Było skierowane zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego, o czym już była mowa. Nie zgadzam się z tezą, iż z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego można wywnioskować, że centralizacja systemu wynagradzania jest niezgodna z zapisami konstytucji.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Trybunał odniósł się do pytania, czy obecnie obowiązujące przepisy są zgodne z konstytucją, i stwierdził, że są zgodne. Jeżeli są zgodne, to nie można dokonywać takiej interpretacji, że inne rozwiązanie jest niezgodne z Konstytucją. W orzeczeniu Trybunału jest wyraźnie napisane, iż to parlament określa, jak mają być rozwiązywane sprawy wynagrodzenia w zakresie dodatków i w zakresie płacy zasadniczej. Skoro nie przyjęto propozycji zgłoszonych w ramach Inicjatywy Obywatelskiej, to potrzebne są takie rozwiązania systemowe, które będą czytelne dla nauczycieli. System, który się teraz proponuje, jest tylko kosmetyką dotychczasowego i niczego nie rozjaśnia, natomiast na pewno daje większą władzę samorządom w sprawach wynagrodzeń dla nauczycieli. Nie jestem wrogiem samorządów, ale jeżeli daje się im większą władzę, to daje się również gwarancje na to, żeby były przestrzegane pewne ustalenia ustawowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Przepraszam, ale chcę panu posłowi przypomnieć, że myśmy taką dyskusję prowadzili już wielokrotnie. Są dalsze osoby zgłoszone do zabrania głosu, a wypowiedź pana posła znacznie się przedłuża. Sądziłam, że dzisiaj będziemy starali się zgłaszać uwagi i propozycje do tego, co zamierza wprowadzić resort edukacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Właśnie mówię o propozycjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Jak na razie żadnej propozycji nie usłyszeliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Gdyby pani przewodnicząca mi nie przerywała, wyraziłbym w tej sprawie swoje zdanie do końca. Nie ustaliliśmy, że dyskusja będzie ograniczona, a poza tym nie było zgłoszeń do zabrania głosu. Wobec tego proszę mi pozwolić dokończyć wypowiedź, chyba że nie chcemy mówić o pewnych sprawach.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Chcemy wysłuchać wszystkich opinii, ale jeżeli każdy będzie mówił zbyt długo o sprawach, które były już omawiane w Komisji, to nie skończymy tego posiedzenia. Zgłaszając ten temat do planu pracy Komisji chciałam wywołać dyskusję, w jakim kierunku mamy iść, aby dokonać potrzebnych zmian, a nie wyliczać, co nam przeszkadza lub nie jest korzystne w obecnych regulacjach. Proszę kończyć, panie pośle. Przepraszam za te uwagi.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Nie wyobrażam sobie, jak można mówić o tym, co ma być, jeśli nie powie się tego, co jest obecnie złe. Mówiąc o tym, co jest złe, można wysnuć wniosek, że to trzeba poprawić. Jest to również sugestia dla nas, aby zgłaszać propozycje rozwiązań, które chcielibyśmy wprowadzić do systemu wynagrodzeń. Rozwiązania proponowane w ramach projektu nowelizacji Karty Nauczyciela moim zdaniem nie dają gwarancji poprawy obecnego stanu rzeczy. Jeżeli mówimy, że mamy z samorządami corocznie ustalać nowe regulaminy płacowe, to należy także zapisać w ustawie, iż minister edukacji narodowej jest zobowiązany do wydania, co roku nowego rozporządzenia o sprawach płac. I to jest jedna z propozycji, którą chcę zgłosić. Druga propozycja dotyczy gwarancji zapewnienia środków na zabezpieczenie wynagrodzeń nauczycieli, a więc chodzi o powrót do zapisu, który był w art. 30 ust. 8 Karty Nauczyciela. Mówię o środkach na wynagrodzenia dla nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Tego w projekcie zmian proponowanych przez resort edukacji nie ma. Jeżeli zostaną spełnione te dwa warunki, to później można rozmawiać o wewnętrznym systemie wynagradzania, ale to już jest kwestia związków zawodowych i Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosłankaBarbaraHylaMakowska">Moim zdaniem, obecny system wynagrodzeń nie jest całkowicie otwarty i nie motywuje nauczycieli do pracy. Motywuje tylko do czasu, gdy nauczyciel uzyska stopień nauczyciela dyplomowanego, bo to jest warunkiem uzyskania wyższej pensji. Natomiast dodatki motywacyjne, których wysokość ma być ustalana w gminach, zależeć będą od stanu finansów w gminie i od konkretnych potrzeb, jeżeli zostaną one dostrzeżone. Jeżeli te potrzeby będą większe niż możliwości ich zaspokojenia, to przy najlepszym nawet stosunku wójta i burmistrzów do oświaty dodatki motywacyjne będą małe i nie wywołają wielkiego zaangażowania nauczycieli do podnoszenia swoich kwalifikacji i do podejmowania nowych działań dydaktycznych i wychowawczych w szkole. Jeżeli system wynagrodzeń ma być rzeczywiście otwarty, to należy zadbać o dalsze podnoszenie kwalifikacji i zwiększanie uposażeń także po uzyskaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego. Zadaniem MENiS jest określenie dokładnych kryteriów ubiegania się o kolejny stopień awansu zawodowego, chociaż nie wiem, jak go trzeba nazwać. Trzeba określić takie kryteria wymagań i wysokości uposażeń w procentach, podobnie jak to ma miejsce w przypadku wszystkich stopni i poziomów awansu zawodowego nauczycieli. Jest to jedyna możliwość dalszego motywowania nauczycieli do aktywnej i ofiarnej pracy z dziećmi i młodzieżą.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PosełHenrykOstrowski">Nie jestem z tzw. branży edukacyjnej, ale podziwiam retorykę pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego, z którym zwykle się zgadzam. Tym razem odniosłem wrażenie, że oto mamy protest nauczycieli, a pan poseł próbuje to wyrazić, bez zastanawiania się nad tym, co będzie za lat 10. Bo to jest daleka perspektywa i nowy parlament będzie miał inne pomysły. Dzisiaj należy ocenić system wynagradzania nauczycieli z tego punktu widzenia, aby na bieżąco zapewniać im odpowiednie płace, mimo znanych trudności finansowych państwa. Chociaż jestem członkiem partii opozycyjnej, chciałbym stwierdzić, że moim zdaniem, to co robi dzisiaj MENiS, można nazwać łataniem dziury, którą pozostawiła niestety poprzednia ekipa. Pan poseł Krzysztof Baszczyński mówił o tych zamiarach i zapowiedziach wypłacania pensji nauczycielom w odpowiednim przeliczeniu na dolary. Zastanówmy się teraz, jak doraźnie zapewnić wypłacanie nauczycielom pensji, które im się należą, bo może powstać taka sytuacja, że budżet nam się nie zbilansuje. Żyjemy w warunkach dużej biedy, poważnego bezrobocia, także teraz trzeba dbać o zapewnienie płac nauczycielom, a dopiero potem myśleć o przyszłościowych rozwiązaniach systemowych, również o tym, jakie mają być składniki ich płacy. Zgadzam się z opinią, że jest to stan nienormalny, jeżeli jest aż 14 elementów wynagrodzenia nauczyciela, ale to jest stan zastany, który trzeba poprawić doraźnie. Skoncentrujmy się na tym, żeby rozwiązać bieżące problemy, a nie patrzmy zbyt daleko w przyszłość.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosełAndrzejCzerwiński">W dostarczonym nam materiale informacyjnym można znaleźć dużo mądrych myśli. Na przykład taką, że warunkiem kluczowym dla przeprowadzenia zmian w systemie wynagradzania powinno być jednoczesne wygenerowanie dodatkowych środków na płace. Jeżeli nie ma środków, to nie ma czego dzielić. Jeżeli zastanawiamy się, czy mają one pochodzić z budżetu państwa, czy z budżetów samorządów, powinniśmy wskazać źródło finansowania. Proponowane rozwiązania i przepisy powodują swego rodzaju konfrontację środków budżetowych i środków samorządowych. Próbuje się oceniać wzajemnie, kto nie daje, kto powinien dać, jaki ma być nadzór, kto ma go sprawować. Mówi się o wprowadzeniu społecznej kontroli, aby ustalać, czy samorządy przyznały nauczycielom podwyżki płac, czy nie przyznały takich podwyżek. Samorządy rozumują inaczej. Jeżeli ma się je kontrolować, a nie dostają one przyznanych środków, to nie można samorządów do czegoś zmuszać. Trzeba pamiętać, że przez dwa lata, łącznie z rokiem bieżącym, obowiązywać będzie prowizoryczna ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Trudno jest zrozumieć zdanie zawarte we fragmencie informacji resortu, poświęconym kierunkowym założeniom nowelizacji ustawy - Karta Nauczyciela. Brzmi ono następująco: „Zmiany legislacyjne nie mogą powodować ponownej dekompozycji konstrukcji przepisów płacowych, które dopiero obecnie zaczynają być w pełni identyfikowane przez organy prowadzące”, czyli jednostki samorządu terytorialnego. Jeżeli się nad tym zastanowić, to można wyciągnąć wniosek, że samorządy jeszcze nie wiedzą dokładnie, czym mają dysponować i o czym decydować. Nie mnie oceniać udział samorządów w podatkach, co ma stanowić ich dochód, i ustalać, czy zyskują, czy tracą. Trzeba jednak przyjąć do wiadomości, że niektóre samorządy mają mniej wpływów, niektóre mają je na poziomie wystarczającym, ale są i takie, które mają więcej wpływów i środków do dyspozycji. Jeżeli ktoś ma więcej, to może dawać także na zadania oświatowe i pokrywać wydatki. Cieszy mnie to, o czym mówił pan poseł Krzysztof Baszczyński, bo rozumiem, że związkowcy traktują już nauczanie jako biznes, a biznes to biznes. Powinniśmy pomyśleć o nagrodach za uzyskiwane efekty w oświacie, za obiektywne wskaźniki identyfikujące poziom szkoły i jakość nauczania. Jeżeli system wynagradzania ma być motywacyjny, to generalnie należałoby zmierzać w tym kierunku. Z podanych nam informacji, także przez pana ministra Potulskiego, które nam przekazywał, gdy nie był jeszcze ministrem, wynika, że system wynagradzania nauczycieli jest wadliwy, ponieważ jest w nim ponad 90 proc. wydatków sztywnych, a na motywacje pozostaje bardzo niewiele. Nie ma więc zachęty do bycia lepszym nauczycielem. W dostarczonym nam teraz dokumencie resortu też można wyczytać informację, że po osiągnięciu stopnia nauczyciela dyplomowanego nie ma dalszej motywacji do lepszej pracy. Wiadomo, że człowiek jest z natury leniwy, i jeśli za pracę otrzymuje tylko tyle, ile może mieć zgodnie z przyjętymi wskaźnikami i nic więcej, to po co ma robić coś więcej, niż robi. Skoro pracę w szkole traktuje się jak biznes, a nie jakąś ideologiczną sferę życia to moim zdaniem powinno być ciągłe motywowanie do lepszej pracy. Obecnie tylko 15 proc. składników płacy nauczyciela jest uznaniowych, a reszta są to wydatki sztywne.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PosełAndrzejCzerwiński">Władza wykonawcza - co podkreślają samorządy - jeśli chodzi o płace nauczycieli, została skoncentrowana w rękach ministra edukacji i jego służb. Teoretycznie dyrektor szkoły może być wybrany na to stanowisko bez udziału strony samorządowej i ten, który ma decydować o motywacji, często nie uczestniczy w wyborze tak ważnej osoby, jaką jest dyrektor szkoły. Kierunki zmian w systemie wynagradzania idą w dobrą stronę, jednak wymaga to dalszych dyskusji i na pewno tego dzisiaj nie rozstrzygniemy. Wymaga to porozumienia ze stroną samorządową, a także korekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Jeśli ma to być niekonfrontacyjne wobec samorządów, musi to jeszcze trwać jakiś czas, ale generalnie trzeba nadać taki kierunek tym negocjacjom, aby uznać partnera, jakim są samorządy.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosłankaEwaKantor">Chciałabym przypomnieć, że planując odbycie posiedzenia poświęconego systemowi wynagrodzeń nauczycieli, ustaliliśmy, aby związki zawodowe przedstawiły swoje stanowisko w kwestii koncepcji wynagradzania. W związku z tym, zanim będziemy odnosić się do przedstawionych nam propozycji zmian w tym systemie trzeba, żeby wypowiedzieli się przedstawiciele związków zawodowych, którzy są zaproszeni do udziału w dzisiejszych obradach. Prowadzimy już dyskusję na temat nowelizacji Karty Nauczyciela i wielu zapisów wprowadzających istotne zmiany. Podane nam wyliczenia, chociaż nie w omawianym dokumencie, nie zgadzają się ze stanem faktycznym. Toteż związki zawodowe powinny się wypowiedzieć, jak oceniają te koncepcje i propozycje zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Prosiłabym, aby przedstawiciele związków zawodowych przedstawili swoje propozycje, w jakim kierunku powinny zmierzać zmiany w systemie i strukturze płac nauczycielskich. Proszę tylko, aby nie odnosić się już do przeszłości.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WiceprezesZwiązkuNauczycielstwaPolskiegoJaninaJura">Chciałabym odnieść się do oceny materiału informacyjnego, który przedstawił resort edukacji, ponieważ z tej oceny wynikają wnioski, w jakim kierunku powinny iść zmiany w systemie wynagradzania i czy propozycje zgłaszane już od wielu lat przez ZNP, mają jakąkolwiek szansę na uwzględnienie. Wiele elementów tej oceny poruszył już pan poseł Krzysztof Baszczyński, gdy mówił o otwartości, przejrzystości i motywacyjnego charakteru systemu wynagradzania. Jest to system obecnie zamknięty, mało przejrzysty i brak w nim odpowiednich motywacji. Takie poglądy przekazywaliśmy już Komisji. Chciałabym wrócić do jednego tylko wątku tej dyskusji i do raportu Najwyższej Izby Kontroli w sprawie finansowania zadań oświatowych, którego chyba nikt nie będzie kwestionował. Z tego raportu jednoznacznie wynika negatywna opinia o sposobie wydatkowania środków finansowych na te cele przez jednostki samorządu terytorialnego. O nieprawidłowościach w wydatkowaniu tych środków, co stwierdza NIK, nie będę mówiła, bo była o tym mowa na jednym z posiedzeń Komisji. Chcę tylko zwrócić uwagę, że z ustaleń NIK wynika, iż w 2003 roku co trzecia gmina spośród 2878 jednostek wydała na zadania oświatowe mniej środków, niż otrzymała. Dlaczego tak się stało? Trzeba tu podkreślić bardzo ważny element kontroli celowości wydatkowania środków publicznych przez samorządy, bo znaczną ich część gminy otrzymują na pokrycie kosztów funkcjonowania oświaty na swoim terenie. W obowiązującym obecnie pawie nie ma możliwości wyegzekwowania tego, co się nauczycielowi należy, zgodnie z ustawą - Karta Nauczyciela. Jeżeli Karta Nauczyciela określa średnią płacę, jaką nauczyciele powinni osiągnąć na terenie danej jednostki samorządu terytorialnego, na tę średnią płacę gmina otrzymuje pieniądze. Z badań przeprowadzonych przez nas w jednostkach samorządu terytorialnego wynika, że w 72 proc. gmin nauczyciel nie osiąga średniej płacy, bo taka jest konstrukcja tej płacy, chyba że korzysta z dodatku wyrównawczego. 46 proc. nauczycieli kontraktowych nie osiąga średniego uposażenia, podobnie 36 proc. nauczycieli mianowanych, a w 35 proc. gmin średniej płacy nie uzyskują nauczyciele dyplomowani. W wyniku badań stwierdzamy, iż w wielu gminach nie osiągnięto tej średniej płacy, na co gminy otrzymują pieniądze, a jak wygląda egzekwowanie prawa w tym zakresie wszyscy dobrze wiemy. Chciałabym zwrócić również uwagę na możliwość podnoszenia wynagrodzeń nauczycielskich. W informacji stwierdza się, że jest to zarówno w kompetencji państwa, jak i organów prowadzących. Istotnie, w tym systemie przewiduje się, iż można podnosić poziom wynagrodzeń. Jednak tego się raczej nie praktykuje, skoro w latach ubiegłych, rok temu i dwa lata temu, otwartość systemu w zakresie waloryzacji płac nauczycieli nie była realizowana również przez MENiS. Dopiero w tym roku wykorzystaliśmy 3-procentową waloryzację. W ubiegłych latach tego nie było. Kontrowersyjny wydaje się pogląd MENiS, że samorządy, po stworzeniu im odpowiednich możliwości, będą powszechnie korzystały z możliwości podnoszenia wynagrodzenia minimalnego. Nie wydaje się to możliwe w kontekście tego, o czym mówił pan poseł Andrzej Czerwiński, zwłaszcza że różne czynniki wpływają na to, aby tego nie stosować. Bardzo iluzoryczne wydaje się nam przekonanie MENiS, że coroczne nowelizowanie regulaminów płacowych w gminach, co zapisane jest w projekcie nowelizacji art. 30 Karty Nauczyciela, przyniesie w tym zakresie jakościową zmianę. Jeżeli nie będzie możliwości bezpośredniego wpływania na to, aby te regulacje były uzgadniane ze związkami zawodowymi jako czynnikiem społecznym, będzie to funkcjonowało tak, jak do tej pory. Siła naszego opiniowania jest ograniczona, praktycznie żadna. Samorząd zgadza się lub się nie zgadza z naszymi uwagami na temat regulaminu płacowego i regulamin pozostaje taki, jaki został przygotowany, i taki jest zatwierdzony. Musi być bardzo rygorystyczna kontrola w tym zakresie, aby podwyższanie wynagrodzeń nauczycieli na terenie danej gminy odbywało się zgodnie z przyjętymi zapisami dotyczącymi płac. W programie wyborczym Sojuszu Lewicy Demokratycznej była bardzo ważna zapowiedź, że środki na wynagrodzenia nauczycielskie będą zabezpieczane w budżecie państwa. Wynagrodzenia zasadnicze i wszystkie składniki pensji nauczycieli będą na poziomie minimalnym ustalane na szczeblu centralnym. Nie powoduje to odbierania gminom możliwości podwyższenia poszczególnych elementów wynagrodzenia nauczycieli, jeżeli są na to środki. W projekcie nowelizacji Karty Nauczyciela proponuje się, aby w art. 30 ust. 8 zapisać, że jednostka samorządu terytorialnego może podwyższać wynagrodzenia ponad poziom gwarantowany przez państwo, ale wyłącznie ze środków własnych. Proszę mi powiedzieć, z czego samorządy, zwłaszcza te, które korzystają z subwencji wyrównawczej, będą miały środki na podnoszenie wynagrodzeń nauczycielom. Będzie to niemożliwe przy tej liczbie zadań, które mają do wykonania samorządy. Na temat wynagrodzeń nauczycieli zabieraliśmy głos wiele razy, opracowaliśmy dwa stanowiska, a również dokumenty - takie, jak Inicjatywa Obywatelska i Pakt dla Edukacji, przyjęty przez 38 Zjazd Krajowy ZNP. Uważamy, że jeżeli będą spełnione warunki, czyli środki na wynagrodzenia nauczycieli będą zabezpieczone na szczeblu centralnym, a więc w budżecie państwa, i będzie realizowana idea centralnego kształtowania minimalnych stawek wszystkich składników wynagrodzeń nauczycieli, wówczas będziemy mogli rozmawiać o szczegółach. Dotychczas wszystkie nasze propozycje były wykorzystywane jako argument przeciwko Związkom Zawodowym Nauczycielstwa Polskiego. Mimo tak krytycznej oceny i uwag w stosunku do projektu nowelizacji Karty Nauczyciela, który jest rozpatrywany w Sejmie, jesteśmy nadal otwarci na dyskusję, ale taką, która będzie służyła nie tylko oszczędnościom w budżecie państwa, lecz również nauczycielom. Pozwalam sobie złożyć na ręce pani przewodniczącej stanowisko Związku Nauczycielstwa Polskiego w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Chciałabym także zabrać głos w tej dyskusji. Obawiam się, że nasze dzisiejsze spotkanie niczym nie zaowocuje i nie zdołamy zastanowić się, co robić dalej. Pan poseł Henryk Ostrowski powiedział, że nie mamy się martwić o to, co będzie za 10 lat, martwmy się tylko o to, czy dzisiaj są pieniądze na wynagrodzenia. Na szczęście, nauczyciele otrzymują systematycznie swoje wynagrodzenia, czego nie można powiedzieć o innych grupach zawodowych, np. o pielęgniarkach czy lekarzach. Oczekiwałam, że dzisiaj będziemy coś proponować. Jeżeli system wynagrodzeń nauczycieli funkcjonuje od niedawna, to może trudno się dziwić, że do tego systemu nie są jeszcze przygotowane jednostki samorządu terytorialnego. Wiele samorządów negocjowało regulaminy płacowe ze związkowcami dogłębnie, dokładnie i przedstawiło warunki finansowe, jakie mogą przyjąć. Inaczej jest jednak w bogatych miastach, a inaczej w biednych gminach, jeżeli chodzi o możliwości finansowania zadań oświatowych. Proszę pamiętać o tym, że poprzedni rząd, licząc pieniądze na edukację, liczył po 10 zł na wszystkie dodatki do uposażeń nauczycielskich, bo trzeba było jakąś kwotę przyjąć, żeby określić kwotę subwencji. Wówczas oburzaliśmy się na to, ale to było przyjęte do wyliczenia subwencji na wniosek strony samorządowej. Nigdzie jednak tak małe dodatki nie są przez samorządy przyjmowane. Natomiast w budżecie państwa nie ma środków, żeby pieniądze na dodatki ustalać centralnie. Nie usłyszałam dotychczas żadnych propozycji - poza zgłoszoną przez panią posłankę Barbarę Hylę-Makowską, żeby nauczyciel po uzyskaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego mógł np. po kolejnych pięciu latach i uzyskaniu dalszych umiejętności w ramach studiów podyplomowych uzyskiwać wyższą pensję. Może po następnych pięciu latach można byłoby znowu więcej od niego wymagać i więcej mu płacić. Przy założeniu, że po roku 2006 nie będzie już wcześniejszej emerytury, czas pracy nauczyciela znacznie się wydłuży. Sądzę, że można by zaproponować takie rozwiązanie po przeprowadzeniu odpowiednich wyliczeń, ile by to kosztowało. Trzeba zwrócić uwagę, że coroczne zwiększanie kwoty bazowej do obliczania średniego wynagrodzenia powoduje, ustalone na początku 82 proc. jest co roku trochę większe i to też wymaga odpowiednich przeliczeń. Możemy wystąpić do resortu edukacji o przygotowanie nam takich wyliczeń. Jednak musimy wiedzieć, czemu to ma służyć i jak to przełożyć na konkretne wysokości wynagrodzeń nauczycieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PrzewodniczącyZwiązkuZawodowegoPracownikówSchroniskdlaNieletnichiZakładówPoprawczychTadeuszPisarek">Chciałbym tu jako związkowiec powiedzieć kilka słów w obronie Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. MENiS podejmuje wiele inicjatyw w zakresie regulacji płac nauczycielskich, ale może to robić tylko w ramach tych środków, które otrzymuje z budżetu państwa. Dopóki nie odbędzie się ogólna debata na temat przeznaczania środków budżetowych na oświatę i na nauczanie, to możemy sobie dyskutować o drobnych podwyżkach płac nauczycieli i przenosić kwoty kilkuzłotowe na różne pozycje dodatków. Gdyby nauczycielom zapewnić wyższe wynagrodzenia, zapewne nie byłoby tylu przypadków wyjazdu do innych krajów, aby zbierać tam truskawki. Dobrze zarabiający nauczyciel całym sercem i w miarę swoich umiejętności oddałby się pracy z dziećmi i pracowałby sumiennie. Awans zawodowy nauczyciela jest przede wszystkim awansem finansowym i nie można ograniczać możliwości awansowania, bo to nie przynosi dobrych efektów. Stosowane procentowe przeliczenia wynagrodzeń i dodatków dla nauczycieli zawierają pewne niejasności. Z wyliczenia składników płacowych i ich tytułów można wyciągnąć taki wniosek, że nie we wszystkich szkołach jest np. dodatek za pracę nocną. Są też inne różnice między typami szkół i tam będą zupełnie inne wysokości średnich płac. To dotyczy m. in. placówek wychowawczych, gdzie nie było do roku 2000 dokładnie określonych wysokości dodatków za trudne prace, co w placówkach, które ja reprezentuje, generuje dość spore kwoty, a nie były one uwzględniane w wyliczeniach uposażeń. Wynikały z tego poważne różnice w wysokości uposażeń. Nie we wszystkich placówkach są stosowane odprawy rentowe i nie we wszystkich szkołach są nadgodziny. System całkowicie uśredniony jest niesprawiedliwy, bo nie uwzględnia różnic między szkołami i placówkami. W roku 1979 podejmujący pracę nauczyciel, który posiada magisterium z zakresu pedagogiki, otrzymywał 4000 zł pensji zasadniczej, co stanowiło 75 proc. średniej krajowej. W roku 2000 młody nauczyciel, magister pedagogiki, podejmujący pracę w szkole, dostawał 45 proc. średniej krajowej. Takie i podobne wskaźniki można dokładnie policzyć, aby ocenić sytuację płacową nauczycieli. Jeżeli nie będzie większych kwot na oświatę i nie będzie tym samym pieniędzy na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, które pozwalają zapewniać opiekę nad młodzieżą, będziemy ciągle borykali się z problemami - i nie tylko niskich stosunkowo zarobków nauczycieli. Moim zdaniem, można w większym zakresie skorzystać z funduszy Unii Europejskiej, aby podnieść poziom nauczania w Polsce, zapewnić odpowiednią opiekę nad dziećmi i młodzieżą, lepiej przygotować ją do życia we wspólnej Europie. Trudno nie podać rażących różnic między uposażeniami w Polsce. Jak się bowiem ma kwota 50 zł podwyżki dla nauczyciela mianowanego do kwoty 50.000 zł miesięcznie, wypłacanej członkom rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, np. w górnictwie. To jest skandal i tego nie można tolerować, zwłaszcza teraz, kiedy ciągle mówimy o oszczędnościach budżetowych. My przy ustalaniu kwot podwyżek zastanawiamy się, czy nauczycielowi dać 1 zł 50 gr, czy 2 zł więcej.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PrzewodniczącyZwiązkuZawodowegoPracownikówSchroniskdlaNieletnichiZakładówPoprawczychTadeuszPisarek">To się musi niedobrze skończyć. Generalnie trzeba porozmawiać o pieniądzach na edukację. Nauczyciele są od tego, aby uczyć i wychowywać, a od tego, żeby były pieniądze na ich pensje są ci, którzy odpowiadają za gospodarkę kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PrzewodniczącySekcjiKrajowejOświatyiWychowaniaNSZZSolidarnośćJanJastrzębski">Nie jestem upoważniony do tego, aby oceniać informację przedłożoną tu przez resort edukacji - tym bardziej że zostało w niej napisane, iż w roku 2004 nie jest jeszcze możliwe pełne zdefiniowanie wszystkich zalet i wad systemu wynagradzania nauczycieli. Jestem w trudnej sytuacji, bo w latach 1999 i 2000 brałem udział w tworzeniu nowego systemu wynagradzania. Poprzedni system, który funkcjonował do roku 1999, kształtowany był w ten sposób, że obliczało się średnie wynagrodzenie, jakie nauczyciel miał osiągnąć, i liczbę etatów kalkulacyjnych. Co dwa lata odbywało się przeszeregowanie z zależności od doświadczenia nabytego w pracy z uczniami. Liczono tu motywacje w granicach 5 proc. w stosunku do poziomu płac i jednostki samorządu terytorialnego mogły z tego korzystać w miarę posiadanych środków w większym lub mniejszym wymiarze. W roku 2000 chcieliśmy, żeby nauczyciel zarabiał zdecydowanie więcej i żeby nowy system był bardziej motywacyjny. Pod pojęciem motywacji możemy rozumieć motywację do podnoszenia kwalifikacji i motywację do lepszej, codziennej, systematycznej pracy. W ten nowy system wpisana została wyraźnie motywacja do podnoszenia kwalifikacji ze względu na konieczność wdrożenia reformy edukacji. Dlatego podnoszenie kwalifikacji i doskonalenie się były wyraźnie preferowane. Natomiast w mniejszym stopniu wpisana została w ten system motywacja do codziennej, systematycznej pracy. Jeżeli dzisiaj możemy sobie żartować, że w lipcu 2000 r. wyceniono motywację na 10 zł, oznaczało to tylko zgodę rządu i przedstawicieli samorządu terytorialnego, żeby do kalkulacji wpisać taką kwotę. Nie chodziło w tym przypadku o te 10 zł, tylko o to, że tyle ma wynosić dodatek motywacyjny. Oczywiście, taka motywacja jest antymotywacyjną, jeżeli chcielibyśmy to stosować w praktyce. Chodziło tylko o wyliczenie kosztów, na co obie strony - rządowa i samorządowa - mogły się zgodzić, żeby system został wprowadzony. Można powiedzieć, że motywację do podnoszenia kwalifikacji i do doskonalenia mamy już osiągniętą, o czym świadczy liczba doskonalących się nauczycieli. Teraz trzeba jednak pomyśleć o tym, jak wdrożyć drugi etap motywacji do codziennej, dobrej pracy z uczniami, aby nauczyciel mógł swoje wyższe kwalifikacje lepiej wykorzystywać na co dzień. I to jest kierunek działania na przyszłość. Trzeba powiedzieć, że nie da się stworzyć jednego systemu wynagradzania, który byłby idealny. W naszym Związku panuje pogląd, że trzeba zapewnić jak największy udział pracy zasadniczej w wynagrodzeniach, dlatego że beneficjentami takiego systemu są wszyscy zatrudnieni. Każdy system, jeżeli chodzi o wskaźniki procentowe musi się zamknąć w 100 procentach. Jeżeli nie zamyka się w 100 procentach, wówczas system ulega rozpadowi, nie może dobrze funkcjonować. Oczywiście, można założyć, iż samorząd zawsze będzie oczekiwał od rządu gwarancji wynagrodzeń i tego, aby system spełniał te warunki. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie da się stworzyć przez resort edukacji takiego systemu, który by wymuszał przekroczenie 100 procent, bo samorząd zawsze będzie występował o środki na pokrycie tego przekroczenia. Pracowałem w szkole 35 lat i wiem, że zawsze było za mało pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PrzewodniczącySekcjiKrajowejOświatyiWychowaniaNSZZSolidarnośćJanJastrzębski">W naszej Sekcji mówimy, iż jeżeli nakłady na edukację w skali kraju będą przekraczały 5 proc. produktu krajowego brutto, to mamy nadzieję, że poradzilibyśmy sobie wszyscy z problemem braku środków: i rząd, i samorząd, i związki zawodowe. Skoro nakłady te mieszczą się ledwo w granicach 3 proc., to mamy wszyscy z tym problemy. Jesteśmy otwarci na dalsze prace nad zmianami w Karcie Nauczyciela. Rada Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” będzie nad tym debatowała za kilka dni. Nasze stanowisko w sprawie zmian w systemie wynagradzania, opracowane po tej dyskusji, prześlemy do Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosłankaMariaNowak">System wynagradzania, który obowiązywał poprzednio, był systemem ogólnie uważanym za zły. W związku z tym należało wprowadzić pewne mechanizmy motywacyjne i otwartość tego systemu. Czy obecny system jest dobry? Na pewno jest lepszy niż poprzedni, ale nie jest jeszcze taki, jakiego byśmy sobie życzyli. Mój przedmówca stwierdził, że nie ma systemu idealnego. Jednak my wszyscy zawsze dążymy do czegoś idealnego i trzeba stale poprawiać to, co już jest, a to dotyczy także systemu wynagrodzeń nauczycieli. Powinniśmy się teraz zastanowić, jaki zrobić kolejny krok w kierunku doskonałości. I tak traktuję dzisiejszą dyskusję. Jeżeli uda się nam wypracować wnioski w tej sprawie, aby rząd mógł to rozważyć i wprowadzić w życie, to już osiągniemy pewien efekt naszego dzisiejszego posiedzenia. Chciałabym odnieść się do fragmentu informacji resortu dotyczącego podziału kompetencji. Nie uważam się za jakąś obrończynię samorządu, ale jednak obciążyliśmy samorządy pewnym nowym zadaniem w postaci przyznania im kompetencji, z których wynikają określone obowiązki. Jak radzą sobie z tym samorządy? W gminach nie ma społecznego przyzwolenia, aby dawać na oświatę jeszcze więcej pieniędzy. W budżetach gmin przeznacza się przeciętnie ponad 30 proc. środków na oświatę. Na wszystkie inne, także ważne zadania pozostaje stosunkowo mało. Gdy ludzie na to patrzą, pytają, dlaczego tyle kosztują nas szkoły. Tak ocenia to rada gminy i tak to ocenia dana społeczność. Jeżeli dodatki motywacyjne mają być ustalane przez rady gmin, budzi to jeszcze więcej wątpliwości. Panuje przekonanie, że w gminie na oświatę wydaje się za dużo. Chciałabym wiedzieć, czy resort edukacji ma dane, w jakiej wysokości i w jakim zakresie przyznawane są w gminach dodatki motywacyjne dla nauczycieli. Nie chodzi o te wielkości, które ustalono w ramach uzgodnień, ale o to, jakie one są w rzeczywistości. W jakim zakresie i w jakiej wysokości są opłacane godziny doraźnych zastępstw w szkołach? Jak to jest zapisywane w regulaminach uchwalanych przez rady gmin? Wiem, że godziny zastępstw i godziny ponadwymiarowe opłacane są o 50 proc. niżej niż bieżące godziny prowadzenia lekcji. Rady gmin chcą w ten sposób uzyskiwać oszczędności. Czy to jest zgodne z prawem? Moim zdaniem, nie należy rozważać doraźnie bieżących kwestii wynagradzania, ale myśleć o tym co będzie za 10 lat. Rady gmin i opinia publiczna nie sprzyjają obecnie nauczycielom, bo oni mają w miarę pewną pracę i płacę, wyższą niż wielu pracowników innych działów. Moim zdaniem, byłoby celowe, aby regulamin wynagradzania nauczycieli, uchwalany w gminie, a także wszystkie inne uchwały rady gminy dotyczące oświaty były konsultowane i uzgadniane ze związkami zawodowymi. Gminy uważają, że takiego obowiązku nie mają, i przyjmuje się regulaminy bez uzgodnień ze związkami zawodowymi.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosłankaEwaKantor">Mnie osobiście materiał informacyjny przygotowany przez MENiS bardzo zaniepokoił, a zwłaszcza stwierdzenie, że od dwóch lat mamy system, a nie wiemy faktycznie, jak on funkcjonuje, i nie potrafimy go ocenić. Tymczasem już widać wyraźnie, co się stało z płacami nauczycieli, jakie są relacje tych płac, skoro należało wprowadzić dodatki wyrównawcze. Moim zdaniem, można ten system już ocenić, a nie liczyć na to, że jeśli w roku 2006 odejdzie duża grupa nauczycieli na wcześniejsze emerytury, to dopiero wówczas można będzie powiedzieć, jak są rozdysponowane środki na wynagrodzenia i ile możemy na tym zaoszczędzić, bo ja taki podtekst wyczytałam w materiale resortu. Mamy już wysoki procent nauczycieli mianowanych i dyplomowanych. To trzeba uznać i uznawać, bo oni wszyscy mają jakiś dorobek zawodowy i duży wkład pracy, a ponadto znoszą cierpliwie długoletnią niewydolność systemu wynagradzania. Trzeba jednak zapytać: czym miał być ten nowy system? Czy zamiarem było wprowadzenie skutecznych motywacji do podnoszenia przez nauczycieli swoich kwalifikacji, czy też chodziło o motywowanie do solidnej codziennej pracy? Uważam, że obecny system, łącznie z innymi zapisami, nie tylko finansowymi, pozwala w sposób wystarczający na rzetelną ocenę pracy nauczyciela, o ile jest właściwe jest postępowanie osób nadzorujących tę pracę. Według mnie zgłaszanie propozycji, aby zmienić system płac i zrezygnować z Karty Nauczyciela, bo nauczyciele źle pracują, jest nieuczciwością wobec środowiska nauczycielskiego. Powinniśmy odejść od takiej argumentacji, że gminy sobie nie radzą z przestrzeganiem zapisów Karty Nauczyciela. Niepokojące są pisma rad gmin i rad powiatów oraz tzw. konwentów burmistrzów i starostów, wysyłane do resortu i do posłów, z wnioskami, że należy zrezygnować z pewnych zapisów Karty Nauczyciela. Ci, którzy formułują takie wnioski, nie rozumieją, że dostali środki publiczne z budżetu państwa w formie subwencji i powinni się rozliczyć z ich wydatkowania, aby wykazać, czy te środki zostały przekazane zgodnie z ich przeznaczeniem. Musimy znaleźć sposób na to, aby można było dokonywać rozliczania samorządów z wykorzystania środków na zadania edukacyjne. Jest to niezbędne w kontekście raportu NIK, który był omawiany przez Komisję. Z raportu tego wyniknęło, że co trzecia gmina niewłaściwie wykorzystuje środki przyznane na oświatę. Mamy dużą liczbę dodatków i są one potrzebne, jednak te, które są przyznawane za godziny tzw. ponadwymiarowe, w okresie dużego bezrobocia nie powinny mieć miejsca. Dlaczego mamy opłacać godziny ponadwymiarowe, gdy czeka duża rzesza młodych ludzi przygotowanych już do zawodu? Uważam, że w Karcie Nauczyciela powinny być takie zapisy, które wykluczają manipulowanie wskaźnikami dodatków. Analizując dodatkowe wynagrodzenia roczne, widać wyraźnie, jaka jest rzeczywista płaca. Mam nadzieję, że wszystkie związki zawodowe przekażą nam swoje stanowiska, w jakich kierunkach powinny pójść zmiany w systemie płac nauczycieli przy uwzględnieniu motywacji do codziennej rzetelnej pracy każdego nauczyciela. Jeszcze raz powtarzam, że trzeba koniecznie wprowadzić dokładne rozliczanie się samorządów ze środków subwencji oświatowej także wobec organów społecznych, jakimi są związki zawodowe, i oczywiście wobec regionalnych izb obrachunkowych. Powinniśmy zastanowić się, z których dodatków możemy zrezygnować.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PosłankaEwaKantor">Czy np. dodatek mieszkaniowy i na zagospodarowanie ma jeszcze sens? Jestem za tym, aby nie było dodatku motywacyjnego, jeżeli ma on być demoralizujący. Trzeba zapewnić nauczycielom godziwą płacę, bez ciągłego szarpania się o złotówki, bo jest to upokarzające dla tego zawodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Czy ktoś chciałby jeszcze zabrać głos? Nie widzę. Proszę o ustosunkowanie się do uwag zgłoszonych w dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuPragmatykiZawodowejwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuArturKlawenek">Spróbuję odnieść się do najważniejszych spostrzeżeń, jakie wyrażono w dyskusji, w trosce o rzetelność uwag dotyczących omawianego tematu. Chciałbym przypomnieć, że Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu już trzykrotnie przedstawiło materiały określające szczegółowo systemowe rozstrzygnięcia w zakresie wynagrodzeń nauczycieli. Byłoby dobrze, aby zwracać na to uwagę mówiąc o kwestiach płacowych i formułując stanowiska w sprawie systemu wynagrodzeń. Pierwsza kwestia dotyczy otwartości czy zamknięcia systemu. Nie można o tym dyskutować, nie odnosząc się do rozstrzygnięć prawnych zdefiniowanych w ustawie Karta Nauczyciela. Nie można mylić relacji między wskaźnikami a możliwościami państwa w stanowieniu poziomu wynagrodzeń. Jeżeli w art. 30 ust. 3 Karty Nauczyciela odnosimy się do kwoty bazowej, ustalanej corocznie w ustawie budżetowej, oznacza to, że państwo, a raczej decyzja parlamentu, może spowodować dowolne podniesienie wynagrodzeń nauczycieli. Relacje między wynagrodzeniem nauczyciela dyplomowanego a mianowanego to jest całkowicie, co innego, podobnie jak między pozostałymi dwoma stopniami. I to jest kwestia możliwości państwa w zakresie sterowania wynagrodzeniami. Drugi poziom decyzyjny dotyczy samorządu terytorialnego. Proszę zwrócić uwagę na rozstrzygnięcia zawarte w Karcie Nauczyciela. Nie chodzi tam tylko o samą wysokość dodatków płacowych, ale również o wysokość uposażenia zasadniczego. I to może już ustalać na podstawie obowiązujących aktualnie przepisów każdy samorząd. Proponowane zmiany w ustawie - Karta Nauczyciela przewidują, że uchwały jednostek samorządu terytorialnego dotyczyć mają nie tylko dodatków, ale również samego zasadniczego wynagrodzenia. Jeżeli mówimy o systemie zamkniętym czy otwartym, to informuję, że to jest system z punktu widzenia prawa totalnie otwarty. Pytanie jest tylko: skąd wziąć środki i kto ma pokryć skutki przyjętych rozstrzygnięć prawnych lub tych, które mogą być podejmowane? Pan minister już wspomniał, że w ramach budżetu państwa w ciągu ostatnich czterech lat dokonano wielkiego wysiłku, aby zapewnić wynagrodzenia nauczycieli zgodnie z przyjętymi zobowiązaniami. Jeżeli kwota subwencji oświatowej wzrosła w ciągu pięciu lat o 50 proc., nie licząc wzrostu udziału światy w uzyskanych dochodach budżetowych państwa, nie można mówić, że państwo nie podjęło należytego wysiłku, żeby zwiększyć maksymalnie środki na tę część reformy edukacji. Przedstawiony państwu materiał jest opisem obecnie istniejącego systemu wynagradzania nauczycieli, w którym zostały zdefiniowane jego wady. Nie jest tak, że nie definiujemy tych wad, bo nie możemy. Dlatego nie definiujemy w zakresie wymiernym tego systemu, bo punktem odniesienia dla wprowadzenia tego systemu nie jest nauczyciel, ale wyniki efektów jego funkcjonowania. Jeżeli w sposobie i jakości nauczania osiągniemy wyniki porównywalne z wynikami uzyskiwanymi w krajach zachodnich, to będzie można powiedzieć, czy ten system przyniósł sukcesy, czy też okazał się całkowitym nieporozumieniem. Chce zwrócić uwagę na pomyłki, jakie pan poseł Krzysztof Baszczyński był łaskaw mi wytknąć, wspominając o tym, że w podawanych rozliczeniach nie zgadzają się jakieś kwoty.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuPragmatykiZawodowejwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuArturKlawenek">Z naszego materiału informacyjnego wynika, że ujęte tam dane dotyczą roku 2003, a pan poseł brał udział w negocjacjach dotyczących roku 2004. Jeżeli uda nam się ustalić, co właściwie negocjujemy, to może uda nam się dojść do porozumienia. Drugi wątek dyskusji dotyczył liczby składników płacowych. Napisaliśmy w naszym materiale, jakie propozycje zgłosiły w tej sprawie związki zawodowe. Po raz kolejny wyjaśniamy, co by się stało, gdybyśmy zlikwidowali poszczególne składniki płacy nauczycielskiej. Tych składników nie jest dużo. Każdy pracownik sektora finansów publicznych ma dokładnie takie same składniki swego wynagrodzenia. Różnica polega tylko na tym, że w przypadku nauczycieli są one zestawione w jednym miejscu, dlatego że odnoszą się do wydatków samorządu terytorialnego w danym roku. Nauczyciel nie stoi w kolejce po nagrodę jubileuszową, bo nabywa te uprawnienia po upływie określonego czasu pracy. Wydatki na nagrody jubileuszowe podwyższają ogólne wydatki budżetowe na wynagrodzenia nauczycieli, ponieważ zawsze jest pewna liczba nauczycieli, którzy w danym roku są uprawnieni do otrzymania takiej nagrody. Dodatek za godziny ponadwymiarowe jest stałym składnikiem wynagrodzenia nauczyciela, a składnik ten jest pochodną stanu zatrudnienia i nie wynika z wymysłu dyrektora, tylko z ramowych planów nauczania. Jeżeli dyrektor ma zrealizować ramowy plan nauczania, musi wprowadzać godziny ponadwymiarowe - i na ten temat nie można prowadzić dyskusji. Jeżeli chcemy rozważać, czy potrzebny jest dodatek na zagospodarowanie, to faktycznie wpływa on na wzrost wydatków na wynagrodzenia, bo cóż to jest za wzrost na poziomie 0,03 proc. Czy nauczycielowi podejmującemu pracę nie przyznać raczej dwukrotnego wynagrodzenia zasadniczego, żeby mógł sobie kupić przysłowiowe garnki? Kilka słów na temat średnich wynagrodzeń nauczycielskich. Przypominam, że nauczyciele, niezależnie od zmiany wskaźników w okresie ostatnich czterech lat, mieli klasyczną waloryzację wynagrodzeń, wynikającą ze średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń dla sfery budżetowej. I to zostaje utrzymane. Jeżeli ktoś twierdzi, że opowiada się za starym systemem, to opowiada się za utrzymaniem małej stosunkowo różnicy między wynagrodzeniem nauczyciela rozpoczynającego pracę a wynagrodzeniem nauczyciela kończącego pracę po 30 latach; w 2000 r. ta różnica wynosiła 170 zł. Jeżeli opowiadamy się za starym systemem, to opowiadamy się za tym, że co trzy lata nauczyciel nie tylko musi dostać wyższe wynagrodzenie wynikające ze średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń, ale i premię w postaci 500 zł. I taki jest obecny system. Jeżeli mówimy o wynagrodzeniach nauczycieli, to spróbujmy odnieść to do pozostałych pracowników sektora finansów publicznych, bo w ich przypadku nie ma takiego elementu awansu zawodowego, z jakiego korzystają nauczyciele. Nie można abstrahować od realiów. Była mowa o wprowadzeniu kolejnego stopnia awansu. Nie jesteśmy temu przeciwni, ale chcieliśmy, żeby udało się wreszcie określić rząd wielkości środków w budżecie państwa, który pozwoli nam na dokonanie jakiegokolwiek ruchu w tej kwestii. Musimy wiedzieć, czym dysponujemy, i wówczas przygotujemy odpowiednie rozwiązanie prawne. Rodzi się tylko taka wątpliwość, czy np. za dwa lata ktoś nie zechce wprowadzić jeszcze jednego stopnia awansu.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuPragmatykiZawodowejwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuArturKlawenek">Jeżeli podaje się przykłady, że należne nauczycielom wynagrodzenia nie są wypłacane, to właśnie obecna nowelizacja ustawy - Karta Nauczyciela w sposób racjonalny, nie powodujący dodatkowych skutków dla budżetu państwa w sytuacji jego kryzysu, pozwala na załatanie tych wszystkich dziur w systemie. Udało się przygotować odpowiednie rozwiązania i mam nadzieję, że podczas prac nad projektem nowelizacji uzyskają one poparcie i zostaną jeszcze lepiej uzasadnione. Z pewnością regionalne izby obrachunkowe, które są zobowiązane do kontroli wydatków poszczególnych gmin, powiatów i samorządów województw, nie mogą stawiać zarzutów samorządowi, który wypłaca nauczycielom wynagrodzenia na poziomie wyższym niż gwarantowany. Była mowa o centralizacji i decentralizacji kompetencji. Jeżeli pan poseł Krzysztof Baszczyński opowiada się za centralizacją, to odczytajmy art. 16 Konstytucji RP, który stanowi, że państwo działa w oparciu o zdecentralizowanie kompetencji. To jest rozstrzygające i w tej sytuacji minister edukacji nie może centralizować kompetencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">W nawiązaniu do wypowiedzi pana dyrektora chcę powiedzieć, że analizowałem składniki wynagrodzenia w 2003 roku i stwierdzam różnicę między tym, co zostało napisane w informacji resortu, którą omawiamy, a tym, co otrzymaliśmy w roku ubiegłym. Proszę mi niczego nie zarzucać, jeżeli pan nie wie, o czym mówiłem. Nie słyszałem w dyskusji żadnej wypowiedzi gloryfikującej stary system. Pan chyba się przesłyszał. Jeżeli jednak mamy wspomnieć stary system, to chcę przypomnieć, że istotnie były tam środki na awanse wypłacane co dwa lata, ale było także odniesienie do ustawy o kształtowaniu płac w państwowej sferze budżetowej i, niezależnie od awansu, co dwa lata była także podwyżka płac. Nie chcę, abyśmy przesadzili w krytykowaniu systemu, który obowiązywał do roku 2000. Chcę wyraźnie powiedzieć, że jeżeli musieliśmy wprowadzić do ustawy zapis o dodatku wyrównawczym, to znaczy, że ten system spowodował, iż część nauczycieli straciła na wprowadzeniu nowego systemu. Nie chcę powrotu do starego systemu, ale jeżeli mówimy o zamknięciu obecnego systemu, to chcę powtórzyć pytanie, jakie zadają nauczyciele: co ma być po zakończeniu całej drogi awansowej i uzyskaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego? Teoretycznie i praktycznie po 10 latach, kiedy nauczyciel uzyska najwyższy stopień awansu zawodowego i finansowego, wynagrodzenie nauczyciela zostaje zamrożone i żadnej podwyżki już nie dostanie. Proszę mi powiedzieć, co oznacza zapis, że można odstąpić od średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej i ustalić ten wzrost na wyższym poziomie. Ja to odczytałem w taki sposób, że jeżeli jest zapisany wzrost o 3 proc., to myśmy negocjowali, że może to być wzrost tylko o 3 proc. Tymczasem z tego zapisu wynika, że możemy mówić o wzroście o 4 proc. czy nawet o 5 proc. Czy ja to dobrze odczytuję?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SekretarzstanuwMENiSFranciszekPotulski">Jeżeli mówi się o otwartości systemu, to - być może - różnimy się w rozumieniu otwartości i może ten stary system był otwarty i dobry. Tam przez 30 lat dochodziło się do maksymalnego pułapu płacy i mało kto to osiągał. Nastąpiło wyraźne spłaszczanie płac i, być może, twórcy tego systemu chcieli brać wzór z wyższych uczelni i uważali, że zdolny nauczyciel powinien mieć też tytuł profesora, jeśli przepracował 30 lat, ale dalszego awansu nie będzie mógł uzyskać. Nie jestem zwolennikiem poprzedniego systemu i my wykazujemy, że w stosunku do starego systemu, kiedy nauczyciel mógł zyskać przez cały okres pracy 200 zł, to obecnie w ciągu 10 lat uzyskuje prawie dwa i półkrotnie więcej. Obecny system ma wady, ale chcę powiedzieć, że rezygnacja z tego systemu doprowadzi do likwidacji Karty Nauczyciela, a nie wiem czy taka jest intencja jego przeciwników. Możemy państwu przedstawić zasady wynagradzania pracowników samorządowych zatrudnionych w urzędach gmin, w starostwach powiatowych i w urzędach marszałkowskich oraz zasady wynagradzania w przypadku spełniania wymagań kwalifikacyjnych przez pracowników samorządowych zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych samorządu terytorialnego. Jeśli system wynagradzania nauczycieli ma być taki, to trzeba opracować tabele 22 grup, w każdej ustalić widełki poziomu wynagrodzeń i niech dyrektor decyduje, czy przyznawać 900 zł, czy 1500 zł na danym stanowisku wychowawcy lub starszego wychowawcy. Proszę się zastanowić, co kryje się za propozycją centralnego ustalania wysokości płac. To już ma miejsce, ale dotyczy innej kategorii pracowników zatrudnionych w urzędach. Proszę zapoznać się z systemami wynagrodzeń pracowników państwowych i samorządowych. Wysokość płacy zależy nie od wykształcenia, tylko od zadań, które wykonują. Wadą systemu wynagradzania nauczycieli z punktu widzenia ministra finansów jest to, że w ciągu czterech lat nakłady na subwencję oświatową wzrosły o ok. 50 proc. przy jednoczesnym spadku liczby uczniów niemal o 1 milion. Nie świadczy to o tym, że teraz jest dobrze. Poprzedni system powodował jednak - pomimo negocjacji i centralnego ustalania rokrocznie wysokości wynagrodzeń nauczycielskich regres w stosunku do średniej płacy w sferze budżetowej. Jestem przekonany, że dodatek motywacyjny powinien być większy i stanowić nie 4 proc., ale przynajmniej jedną czwartą wynagrodzenia do dyspozycji i rozdysponowania przez dyrektora. Opinie w tej sprawie są zróżnicowane. W krytykowaniu tego systemu przeszkadza to, że przed jego wprowadzeniem został przedstawiony nauczycielom do podpisania. Mieli zdecydować i podpisali się. 600 tysięcy osób poparło system, w którym ma być podział według stopni, tzn. ma być stażysta, nauczyciel kontraktowy, nauczyciel mianowany i nauczyciel dyplomowany, i mają być odpowiednie różnice w wysokości uposażenia. Nie postulowano wprowadzenia jeszcze jednego stopnia awansu zawodowego i finansowego. Faktem jest, iż podpisali się również pod tym, że mają być dodatki motywacyjne i ma je ustalać minister, a nie samorząd. Tę kwestię rozstrzygnął Trybunał Konstytucyjny i nie na wniosek ministra edukacji. Ta dyskusja jest już poza nami, bo nie będziemy dyskutowali z Trybunałem Konstytucyjnym. W poprzednich latach płaca zasadnicza rosła w mniejszym tempie niż średnia ustalona w Komisji Trójstronnej.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SekretarzstanuwMENiSFranciszekPotulski">Obecnie sytuacja jest następująca. W tym roku uchwalono, że wzrost średniej płacy wynosi 3 proc., podobnie jak i kwota bazowa. Negocjacje dotyczyły tego, o ile ma wzrosnąć płaca zasadnicza. Na obecnym etapie negocjacji płacowych operuje się określonymi liczbami i można to sprawdzić. Propozycja była taka, że zwiększymy płacę zasadniczą o 2,2 proc., a kwota, jaka pozostanie w ramach średniej płacy z uwagi na wzrost całego wynagrodzenia o 3 proc., będzie przeznaczona na dodatek motywacyjny i będzie wynosiła 86 zł. Jeśli zwiększymy płacę zasadniczą o 3 proc., kwota dodatku motywacyjnego będzie wynosiła 70 zł. W rezultacie zostało to uzgodnione i dodatek motywacyjny, jako część składowa wynagrodzenia, pozostaje na tym samym poziomie, jak poprzednio. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli nauczyciel zarabia np. 1000 zł, a inflacja wynosi 100 proc. to, jeżeli otrzyma podwyżkę w takiej wysokości, ile wynosi inflacja, dostanie 2000 zł. Jeśli nauczyciel zarabia 1000 zł, a inflacja wynosi 1 czy 2 proc., to dostanie wynagrodzenie w wysokości 1010 zł lub 1020 zł. Można powiedzieć, że to jest ochłap. O takich relacjach podwyżek mogą mówić demagodzy i ci, którzy nie rozumieją funkcjonowania rachunku ekonomicznego. Nie trzeba podgrzewać niechęci nauczycieli do obecnych rozwiązań płacowych. Nauczyciele najsympatyczniej wspominają „wczesnego Mazowieckiego”, kiedy inflacja z miesiąca na miesiąc była coraz wyższa, ale także wyrównanie płacowe rosło z miesiąca na miesiąc - tyle tylko, że siła nabywcza pieniądza gwałtownie spadała. Sądzę, że od nas można wymagać, abyśmy wszystkim cierpliwie tłumaczyli, czy jeśli inflacja wynosi 1 proc., to jest dobrze, czy też źle. Jeśli to jest dobre, to wynikają z tego określone skutki. Przypominam, że przy 2 proc. inflacji i uwzględnieniu tego w wysokości płac, 50 tysięcy nauczycieli dodatkowo dostało w roku ubiegłym 500 zł podwyżki brutto, a w tym roku dostanie taką podwyżkę dalsze 40 tysięcy nauczycieli. System wynagradzania nie jest dobry, bo uważam, że trzeba płacić nie za osiągnięcia czy dorobek zawodowy w przeszłości, ale za to, co nauczyciel robi dziś i jakie są tego wyniki. To jest jednak zupełnie inna kwestia. Negowanie tego systemu prowadzi do likwidacji Karty Nauczyciela i zapewne posłanka Maria Nowak z takimi wnioskiem wystąpi za dwa lata. Reprezentacja samorządu jest obecnie ściśle określona. Jest Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego i pracuje zespół oświatowy tej Komisji Wspólnej. Reprezentatywność tej grupy czy tego zespołu jest w pewnym sensie większa niż reprezentatywność obu związków zawodowych biorących udział w negocjacjach płacowych, bo 40 proc. nauczycieli nie należy do żadnego ze związków, a zespół oświatowy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego jest reprezentantem całego środowiska nauczycielskiego i samorządów. Ustalono, że co trzecia gmina wydała na oświatę mniej, niż otrzymała. Każdej gminie wolno to zrobić. Prosiliśmy NIK, aby ustalił, na co zostały przeznaczone te środki, niewydane na oświatę. W związku z niewydatkowaniem środków na oświatę mogliśmy wykazać samorządom, że nie wszystkie ich roszczenia o zwiększenie subwencji oświatowej są uzasadnione. Większość gmin wydała przyznane im środki na cele oświatowe, dodając nawet środki z dochodów własnych.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SekretarzstanuwMENiSFranciszekPotulski">Ciągle powstają nowe szkoły, nowe sale, a więc inwestycje oświatowe są jednak realizowane. Jedyne zastrzeżenie jest takie, że wiele obiektów wybudowano na wyrost, bez uwzględniania niżu demograficznego. Z przebiegu dyskusji wynika właściwie tylko jedna kwestia: czy płace nauczycielskie mają być ustalane centralnie, czy nie. Moim zdaniem, ustalanie centralne wysokości płac jest niemożliwe bez zmiany Konstytucji. Jeżeli będzie taka wola posłów, to się tym zajmiemy i nastąpi powrót do tego, co było. Przypominam tylko, że przed 1999 rokiem, kiedy szkoły podlegały ministrowi edukacji, były one zadłużone tak, jak dzisiaj szpitale i służba zdrowia. Teraz możemy narzekać, że tu i ówdzie samorząd nie wszystkiego przestrzega, ale oświata jest tą dziedziną życia, na której się nie oszczędza. Pan wicepremier Hausner powiedział, że jego program oszczędnościowy nie dotyczy w ogóle oświaty. Jeżeli chodzi o doraźne zastępstwa i godziny ponadwymiarowe, traktować trzeba te dodatki odrębnie. Wskazany udział dodatków na doraźne zastępstwa w wynagrodzeniu ogólnym przekłada się mniej więcej na 15 proc. pensji zasadniczej, a dodatki za godziny ponadwymiarowe przekładają się na 2,8 proc. pensji zasadniczej przy 18-godzinnym pensum. W średnią płacę każdego nauczyciela są wliczone 2 i pół nadgodziny. Czy jest to dużo, czy mało - trudno ocenić. Jeżeli chodzi o doraźne zastępstwa, to prawnie nie ma żadnych podstaw do wypłat dodatków za godziny zastępstw doraźnych w myśl art. 42 ust. 2 pkt 2 Karty Nauczyciela. Poparte to jest orzeczeniem Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Staramy się nie przekazywać samorządom takiej informacji, że nie ma podstaw prawnych, i nie przekazujemy ekspertyzy w tej sprawie. Wytyka nam to „Głos Nauczycielski”, że mataczymy i nie wyjaśniamy tego samorządom. Możemy wysłać tę ekspertyzę i to wyjaśnić, tylko na czyj to pójdzie rachunek: resortu edukacji czy „Głosu Nauczycielskiego”? W przekazanej do Sejmu nowelizacji ustawy - Karta Nauczyciela próbujemy wprowadzić odpowiednią podstawę praną.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Chciałam się odnieść do kilku spraw poruszonych w dyskusji...</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SekretarzstanuwMENiSFranciszekPotulski">Przepraszam, ale nie wyjaśniłem kwestii uzgadniania rozwiązań płacowych ze związkami zawodowymi. Jak państwo wiedzą w art. 4 ust. 2 Karty Nauczyciela jest mowa o konieczności uzgadniania rozporządzeń ministra dotyczących spraw płacowych ze związkami zawodowymi. Powstaje pytanie: co to znaczy „uzgadnianie” i czym to się różni od wyrażania opinii? Czy „uzgadnianie” oznacza, że to, co przekazują związki zawodowe, jest wiążące dla obu stron, czy też jest to tylko wysłuchanie opinii? W 1997 roku koledzy z NSZZ „Solidarność” zaskarżyli jedną decyzję ministra z tego powodu, że jej nie uzgodnił, a tylko wysłuchał opinii. W tej sprawie wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny i wykładnia już jest, że „uzgadnianie” oznacza opiniowanie i uczestniczenie w wypracowaniu decyzji. Gdyby wykładnia była inna i uzgadnianie miało oznaczać uwzględnienie stanowiska, podobnie jak ma to miejsce w przypadku wyrażania zgody przez kuratora, musiałoby to oznaczać również podzielenie się odpowiedzialnością. Moim zdaniem, w świetle wspomnianego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego dotychczasowa formuła, wynikająca z ustawy o związkach zawodowych, że mają opiniować decyzje płacowe nie wymaga wzmocnienia. Pozostaje to tak, jak było przez 20 lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Sądziłam, że my dzisiaj porozmawiamy o przyszłości. Nowy system wynagradzania dopiero zaczyna funkcjonować, ale już jest sporo uwag do jego działania. Jeszcze nie wypracowano na styku samorządu i organizacji związkowych takich mechanizmów tworzenia regulaminów płacowych, które by nie budziły zastrzeżeń. Jedne organizacje związkowe pracują lepiej w tym zakresie, inne godzą się na wszystko, co gminy ustalają. Nie ma często odpowiedniej płaszczyzny porozumienia. Do tego musimy wszyscy dojrzeć. Samorządy mają na głowie nie tylko szkoły i wszyscy to wiemy. Przypomnę spotkanie Komisji z przedstawicielami samorządów w Olsztynie, kiedy bardzo ostro zaatakowano nauczycieli za to, że chcą ciągle coraz więcej pieniędzy, i za to, że mają tylko 18-godzinne pensum, i za to, że przyznaje się im różne dodatki i ogólnie mają lepiej niż inni pracownicy. Stawiano zarzut, że w woj. warmińsko-mazurskim jest najwięcej nauczycieli dyplomowanych spośród wszystkich województw, a wyniki sprawdzianów i egzaminów gimnazjalnych są bardzo złe, co ma świadczyć o tym, że wysokość płacy i stopień awansu zawodowego nie przekładają się na jakość pracy szkół i poziom nauczania. Pan dyrektor Klawenek powiedział, że najpierw trzeba przygotować budżet, a potem resort policzy, ile powinno być środków na oświatę. Chciałabym to odwrócić. Uważam, że wy musicie najpierw policzyć wszystkie wydatki, a potem my będziemy walczyć o uwzględnienie tego w budżecie. Wyrażam również pogląd, żeby awansu nauczyciela nie kończyć po 10 czy 12 latach, bo to jest jeszcze wtedy młody człowiek i powinien mieć motywacje do dalszego doskonalenia, do aktualizowania wiedzy. Można ewentualnie wydłużyć okres między zdobywaniem kolejnych stopni awansu zawodowego już po uzyskaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego. Już w naszej wcześniejszej opinii formułowaliśmy takie sugestie dla rządu. Oczekujemy, że podjęte zostaną prace analizujące takie możliwości. Tego nie można zrobić w tym roku i przy obecnej nowelizacji Karty Nauczyciela, ale trzeba myśleć przyszłościowo, aby system wynagradzania nauczycieli został odpowiednio zmodyfikowany. Pan poseł Krzysztof Baszczyński powiedział, że w art. 30 pkt 8 było kiedyś zapisane, że środki niezbędne na średnie wynagrodzenia nauczycieli gwarantuje państwo, a teraz tego zapisu nie ma. Tymczasem to jest zapisane przy wyliczaniu stopni awansu, chociaż nie jest to wymienione literalnie. Przypominam, że NIK nie mogła dokładnie ocenić wydatkowania przez samorządy środków subwencji oświatowej, bo nie ma standardów zatrudnienia nauczycieli. Tymczasem np. w Inicjatywie Obywatelskiej - o czym nikt nie mówił - standardy zatrudnienie były wymienione, a my do dzisiaj nie mamy żadnych sprecyzowanych pomysłów, jak to uregulować. Informacja, którą przedstawił nam resort edukacji, jest przygotowana rzetelnie i dobrze opisuje sytuację oraz wskazuje różne problemy, które wynikają z tej sytuacji. Niczego innego nie spodziewam się po tym materiale. Proponowane zmiany nie rozwiązują wszystkich kwestii, ale to wynika z aktualnych możliwości finansowych państwa, jeżeli chodzi o system wynagradzania nauczycieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">W wypowiedziach niektórych osób w tym także przedstawicieli resortu, wiele gorzkich słów padło pod adresem centralnego określania wysokości wynagrodzeń. Rozumiem, że dzisiaj nie ma co wracać do takiej koncepcji, ponieważ nie ma już takich możliwości. Chcę przypomnieć tym, którzy tak wiele zastrzeżeń formułują pod adresem tej koncepcji, że chodziło i chodzi o to, aby znaleźć sposób na zagwarantowanie środków na wynagrodzenia nauczycieli, a teraz od tego odchodzimy. Teraz takich gwarancji nie ma. Jeśli samorządy nie wypłacą tego, do czego są zobligowane, to dlatego, że nie mają na to wystarczających pieniędzy. Mam nadzieję, że zostaną wypracowane takie rozwiązania w toku dalszych naszych prac, które uwzględnią odpowiednie gwarancje. Nie wiem, dlaczego pan minister Franciszek Potulski powołuje się na art. 42 Karty Nauczyciela i mówi, że za doraźne zastępstwa, zgodnie z tym artykułem, nie można wypłacać dodatków. Przypominam, że czas pracy nauczyciela trwa 40 godzin i w ramach tego czasu pracy nauczyciele wykonują różne czynności według ustalonego wynagrodzenia. Wobec tego, jeżeli nauczyciel ma doraźne zastępstwa, to według jakiego ustalonego wynagrodzenia to się honoruje? Czy według tego, co zapisane jest w art. 30, czy według innych zasad? Ustalmy jak brzmi wykładnia prawna w tej sprawie. Po takich wypowiedziach o doraźnych zastępstwach może pójść do szkół sygnał, że za te zastępstwa nie trzeba płacić, że mamy dziękować za to, że samorządy godzą się na wypłacanie jakichś pieniędzy. To jest nieporozumienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Panie pośle, rozpoczyna pan dyskusję na nowy temat. Może tę sprawę wyjaśni pan minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SekretarzstanuwMENiSFranciszekPotulski">Jest nadużyciem mówienie, że wypowiadałem się z goryczą o centralnym ustalaniu wysokości wynagrodzeń. Ja tylko wskazałem, jakie mogą być tego skutki. Moim zdaniem, przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji, w tym także dotyczących pieniędzy, trzeba mieć dalekosiężną wyobraźnię. Centralny system wynagradzania pracowników państwowych można przenieść do systemu wynagradzania nauczycieli. Jest to możliwe i zapewne czeka nas dyskusja na ten temat, jeśli nie teraz, to za rok albo za dwa lata. Gwarancje płacowe oczywiście są i są określone zasady zapewniania odpowiednich wysokości wynagrodzeń. Ponadto taką gwarancją jest, jak w każdym kraju, sąd wydający wyrok w przypadku naruszenia przyjętych zasad, co do wysokości płac. Uważam, że opracowanie wykładni przez ministra edukacji - do czego nawołuje pan poseł Krzysztof Baszczyński - jak należy rozumieć treść art. 42 ust. 2 pkt 2, spowoduje negatywne skutki w postaci stwierdzenia, że nie ma podstaw prawnych do wypłacania czegokolwiek - poza tymi godzinami, które są w pensum liczone wraz z zastępstwami doraźnymi. Jeżeli zaczniemy się zastanawiać nad tym, jak długo nauczyciel ma się przygotowywać do zastępstwa, np. do lekcji z języka polskiego, chociaż nie jest to przedmiot, który wykłada, i nad tym, czy naruszy to 40-godzinny czas pracy, to - moim zdaniem - większego zła nie jesteśmy w stanie wyrządzić nauczycielom, niż zacząć rozmowy na ten temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Dziękuję wszystkim za cierpliwe wysłuchanie informacji, dyskusji i wyjaśnień dotyczących systemu wynagrodzeń nauczycieli oraz wynikających z niego problemów, zwłaszcza że mówimy o tym nie po raz pierwszy. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>