text_structure.xml 213 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzeniu o g. 3 m. 20 po poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Leopold Skulski, Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Tadeusz Łopuszański, Minister Przemysłu i Handlu Antoni Olszewski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Franciszek Bardel, Minister Kolei Żelaznych Kazimierz Bartel, Minister Poczt i Telegrafów Ludwik Tołłoczko, Minister Robót Publicznych Andrzej Kędzior, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Władysław Seyda.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Przemysłu i Handlu Henryk Strasburger, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek, w Ministerstwie b. Dzielnicy Pruskiej Adam Poszwiński, w Ministerstwie Skarbu Ignacy Weinfeld, w Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 130 posiedzenia jest przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 131 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś pp. Putek i Szymczak. Listę mówców prowadzi p. Putek. Proszę p. Sekretarza r odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Piotrowskiego i kol. z Klubu Narodowego Zjednoczenia Ludowego do Rządu w sprawie niezapłacenia rolnikom gminy Rogoźno pow. łęczyckiego za zboże, pobrane przez policję roku zeszłego na wiosnę.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Matakiewicza i tow. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Skarbu w sprawce niewypłacenia emerytowanym żandarmom, zamieszkałym w Małopolsce, pensji emerytalnych i dodatków drożyźnianych.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Bochenka i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawce opłakanego stanu żołnierzy w Kutnie.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Bochenka i tow. do p. Kierownika Ministerstwa Zdrowia Publicznego w sprawie tyfusu plamistego, szerzącego się w pow. nowotarskim.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpSzymczak">Interpelacja p. Gajewskiego i tow. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie niewydawania drzewa na odbudowę defraudantom w pow. tomaszowskim ziemi Lubelskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przed porządkom dziennym prosił o głos p. Diamand.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PDiamand">Wysoka Izbo! Traktujemy od dłuższego czasu sprawę Kas Chorych. Sprawa ta została postawiona na porządek dzienny i zawsze jest traktowana jako sprawa drugorzędna po wyczerpaniu wszystkich innych. Sprawa Kas Chorych należy do najważniejszych spraw, które teraz należy rozwiązać. Mimo to ustawie o Kasach Chorych dają się stale tylko kilka chwil do rozprawy, co czyni wrażenie, jakoby szło o sabotaż tej ustawy. Niema żadnego powodu, dla któregoby wiecznie na porządek dzienny miały wchodzić sprawy inne, a ta sprawa była traktowana tylko dodatkowo. Jeżeli przystąpimy dziś znów przed kwestią Kas Chorych do kwestii reemigracji, to znowu całe posiedzenie przejdzie na rozprawie nad tą sprawą znowu jeden, mówca tylko będzie mówił o sprawie Kas Chorych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PDiamand">Proszę Wysokiej Izby, na zewnątrz ma się wraże de, jakoby sprawy robotnicze były traktowane po macoszemu i niechętnie, a sposób, w jaki się te sprawy prowadź', zupełnie uzasadnia to podejrzenie. Wydaje mi się, że już dosyć jest drażnienia robotników, że Sejm powinien pokazać, że jeżeli sprawy robotnicze nie są traktowane lepiej, to przynajmniej nie gorzej od innych spraw. Dlatego śmiem postawić wniosek o zmianę porządku dziennego, t. j., żeby najprzód radzono nad sprawą Kas Chorych, a następnie nad innemi sprawami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PZałuska">Proszę o głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Przedewszystkiem muszę złożyć pewne wyjaśnienie. Bardzo mnie dziwi, skąd poseł Diamand wyniósł wrażenie, że tu się sprawy robotnicze traktuje po macoszemu. I w innych państwach ustawę tak zasadniczą, jak ustawa o Kasach Chorych dyskutowano po kilka miesięcy. Samo przez się rozumie się, że przy tej rozprawce nie mogą cierpieć inne sprawy bardzo spieszne, które krótko można załatwić.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Ale przypominam, że na ostatniem posiedzeniu sprawa Kas Chorych była na 2 punkcie porządku dziennego, a było przedtem umówione, że o godz. 6 zacznie się rozprawa nad ustawą o Kasach Chorych. Tymczasem Sejm jednomyślnie postanowił zdjąć sprawę Kas Chorych z porządku dziennego i wtedy ani poseł Diamand, ani jego stronnictwo przeciw temu nie protestowało.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Załuska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PZałuska">Panie Marszałku! Sprawa reemigracji we wniosku nagłym była postawiona już w styczniu. Kilkakrotnie schodziła ona z porządku dziennego, a stwierdzam, że jest sprawą przedewszystkiem robotniczą.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(P. Czapiński: Sprawa ta była rozpatrywana w komisji teraz dopiero)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PZałuska">Dlatego oświadczam się przeciw zmianę porządku dziennego i proszę, ażeby p. Marszałek zgodnie z porządkiem dziennym postawił ją na pierwszym punkcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Falkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PFalkowski">W imieniu Związku Ludowo-Narodowego oświadczam, że chcemy, ażeby sprawa Kas Chorych jak najprędzej znalazła się na porządku dziennym, żeby debata nad nią spiesznie się skończyła, jednak nie uważam, żeby p. Marszałek usunął ją na drugi plan, by drażnić robotników. Przypominam Wysokiej Izbie, że w lipcu r. ub. wraz z kolegą Gdykiem i Sosińskim postawiliśmy na porządek dzienny wniosek nagły, ażeby dekret o ubezpieczeniu na wypadek choroby jak najprędzej wszedł w życie. Otóż przypominam, że klub, w mieniu którego przemawiał dziś p. poseł Diamand, uznał wówczas nasz wniosek nagły za wniosek robiony dla ulicy i dlatego nie rozumiem drażniącego dzisiejszego wystąpienia p. Diamanda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Diamand.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PDiamand">Panie Marszałku! Przyznaję, że p. Marszałek zarządził, ażeby na jednem z poprzednich posiedzeń połowa posiedzenia była przeznaczona na omawianie sprawy Kas Chorych.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Głos: Trzeba koniecznie łatkę przypiąć!)</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PDiamand">Ze strony bardzo interesowanej, a przyznają, że ustawa ta obchodzi całe społeczeństwo, postawiono żądanie, ażeby najprzód załatwić sprawę dzierżawienia gruntów. Przyznają, że to jest sprawa, która wymaga rychłego załatwienia ze względu na porę roku. Wtedy my licząc, że z natury rzeczy sprawa Kas Chorych będzie na następnem posiedzeniu postawiona na pierwszym piane, zgodziliśmy się na odroczenie jej wówczas, a za to w odwzajemnieniu się ta sama strona obecnie żąda zepchnięcia sprawy Kas Chorych na drugi punkt porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PDiamand">Nie popieraliśmy wniosku nagłego o zatwierdzeniu dekretu z tego względu, że zachodziła potrzeba gruntownej zmiany tego dekretu. Prace w Ministerstwie trwały długo, urządzono rozmaite ankiety przy udziale prawie wszystkich sfer, zmieniono dekret i teraz ustawa jest gotowa. Więc zupełnie słusznie nie mogliśmy żądać wtedy szybkiego przeprowadzenia sprawy niedojrzałej, ale żądamy szybkiego przeprowadzenia sprawy, która jest zupełnie załatwiona ze zgodą Sejmu, Rządu i prawie wszystkich stronnictw. Zdaje mi się, że do wielkich debat nawet niema powodu i ta sprawa mogłaby być bardzo szybko załatwiona, a pan Minister Pracy chyba najlepiej odczuwa, jakie wrażenie to wywołuje, jeżeli w ten sposób sprawy robotnicze są traktowane.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(Głos: Oho!)</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PDiamand">Ja nie zarzucam — jak jeden z przedmówców mówił — p. Marszałkowi chęci przewlekania sprawy, powiedziałem tylko, że wrażenie takie być musi i jest na zewnątrz, że kwestie robotnicze są drugorzędnemi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Postawiony jest wniosek, ażeby przełożyć numer 1 porządku dziennego na drugie miejsce. Zwracam uwagę na to, że do nr. 1 zgłosiło się 5 mówców. Mam jednak nadzieję, że sprawa może się skończyć w przeciągu niespełna godziny, jeżeli ograniczymy mówców do pierwszego punktu do kwadransa.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Głos: Sprawa jest bardzo ważna, także robotnicza!)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#Marszałek">W takim razie poddają pod głosowanie wniosek p. Diamanda, ażeby przestawić dzisiejszy porządek dzienny, a więc, żeby sprawę Kas Chorych rozpatrzyć nasamprzód, a wtedy oczywiście sprawa reemigracji spadnie z porządku dziennego. Proszę tych Posłów, którzy są za wnioskiem p. Diamanda, ażeby tylko sprawa Kas Chorych była dziś na porządku dziennym, o powstanie z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Mniejszość)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#Marszałek">Wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(P. Diamand: To jest kwit za wczorajsze głosowanie. Przyjmuję do wiadomości)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do numeru pierwszego porządku dziennego: Sprawozdania Komisji do Spraw Zagranicznych (dr. nr. 1547) o wnioskach, dotyczących reemigracji z Ameryki, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#Marszałek">a) pp. Załuski, Malewskiego, Staniszkisa i innych (dr. nr. 1282);</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#Marszałek">b) p. Bigońskiego i tow. (dr. nr. 1218);</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#Marszałek">c) p. Tabaczyńskiego i tow. (dr. nr.1284);</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#Marszałek">d) p. Fr. Wójcika i innych (dr. nr. 1411).</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#Marszałek">Głos ma p. Rączkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PRączkowski">Wysoki Sejmie! Sprawa powrotu wychodźców polskich z Ameryki i wogóle z obczyzny staje się obecnie dla Sejmu i Rządu Polskiego jednem z najpoważniejszych państwowych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PRączkowski">Wychodźcy polscy, którzy w czasie niewoli musieli za chlebem, a nierzadko z powodów politycznych opuszczać kraj, stanowią, zwłaszcza w Ameryce Północnej zbiorowisko bardzo liczne. Odcięcie ziem polskich wskutek blokady podczas wojny sprawiło, że wychodźcy polscy nagromadzili tam bardzo pokaźne kapitały, które — wobec ogromnie niskiego stanu naszej waluty — przedstawiają dzisiaj wartości, dochodzące do rozmiarów fantastycznych nawet. Długoletni pobyt w kraju, w którym praca, spryt, energia i żelazna wola odgrywa w życiu jednostki najważniejszą rolę wykształcił miljonowe rzesze naszych wychodźców na ludzi czynu, ludzi inicjatywy, a więc wyrobił w nich te zalety, które w Polsce, jako państwie dopiero się organizującem, są niesłychanie potrzebne. Pobyt na obczyźnie spotęgował ponadto w masach wychodźczych miłość ojczyzny, która w czasie, gdy na ziemiach polskich rozszalały się wszystkie okropności wojny, przerodziła się w patriotyczny entuzjazm.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PRączkowski">Nie było w dziejach ludu polskiego — a całe prawie wychodźtwo polskie w Ameryce stanowią chłopi — tak cudownego, en; tuz j as tycznego przejawu umiłowania ojczyzny i składania na ołtarzu jej niepodległości mienia i krwi własnej, jak ten przepiękny, olbrzymi czyn naszych braci z Ameryki, którzy miliony dolarów złożyli na propagandę niepodległości polskiej w potężnych Stanach Zjednoczonych, na pomoc dla braci, ofiar wojny, w Ojczyźnie, którzy wreszcie w wielotysięcznym zastępie w armii amerykańskiej i w armii Hallera po&gt; szli walczyć o niepodległość Ojczyzny : obficie zlali swoją krwią pobojowiska we Francji i Belgii, na których armie ententy przez 5 lat urywały łeb odradzającej się, zdawało się, nieustannie hydrze krzyżackiego gadu.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PRączkowski">Znamienna rzecz: W chwili upadku Polski chłop polski — niestety, zapóźno — zerwał się na wezwanie Kościuszki do walki o zatraconą przez magnatów i szlachtę wolność i niepodległość. W czasie wojny europejskiej, tej „wojny ludów”, o którą dla dobra Ojczyzny modlił się wieszcz natchniony, zerwał się chłop znowu do walki o wolność, do walki o odzyskanie tego, czego się pod Racławicami uratować nie dało. Powołany żołnierskiem słowem Wodza Legjonów, zerwał się do boju tu, w Ojczyźnie; wiedziony gorącem umiłowaniem Polski, chwycił za broń za oceanem i tam stworzył armię, która krwią swoją wypisała światu nieśmiertelne prawo narodu do wolności.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PRączkowski">Sąd o tem sprawiedliwy, a niewątpliwie dla chłopa polskiego zaszczytny, wyda historia. Ojczyzna, która w płomieniach walącej się starej Europy odrodziła się do niepodległego państwowego bytu, w tej chwili nie może o tem zapomnieć.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PRączkowski">Oddając hołd pamięci bohaterów polskich z poza oceanu, którzy krwią i życiem na' pobojowiskach Francji przypieczętowali ukochanie Ojczyzny, oddając uznanie i podziękę całemu wychodźtwu polskiemu, za ofiary dla sprawy polskiej i dla ratowania braci, zniszczonych wojną, Polska ma teraz obowiązek zrobienia wszystkiego, co wychodźtwu polskiemu w Ameryce ułatwi, jak można najbardziej to, do czego wszyscy wychodźcy tęsknią, o czem marzą, o czem myślą teraz nieustannie — powrót do tej umiłowanej nareszcie wolnej Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PRączkowski">Powrót wychodźców z Ameryki leży zresztą przedewszystkiem w interesie naszego Państwa. Któż to bowiem wraca i wróci z tamtej strony oceanu? Wrócą Polacy, odczuwający głębiej i goręcej, niż my tu, w kraju, cud zmartwychwstania Ojczyzny; głębiej i goręcej, bo oni nie odetchnęli jeszcze tą wolnością, nie zaznali jeszcze szczęścia posiadania własnej państwowości, o której marzyli, dla której pracowali i przelewali krew, gdy myśmy się już z nią oswoili i już nie zawsze umiemy oceniać ją nie jak rzecz powszednią. Wrócą więc ludzie, pełni entuzjazmu patriotycznego i obywatelskiego, tak potrzebnego dziś w pracy nad zbudowaniem Państwa. Wrócą ludzie wyszkoleni w twardej szkole amerykańskiej, ludzie czynu i przedsiębiorczości. Wrócą ludzie, rozporządzający bardzo znacznym kapitałem, którzy, czy to w dziedzinie rolnictwa, czy w dziedzinie handlu czy przemysłu, znajdą w tak strasznie wojną zniszczonej Ojczyźnie szerokie pole do rozwinięcia swej energii i przedsiębiorczości, a dzięki posiadaniu środków pieniężnych znacznych, będą mogli tę energię rozwinąć, a budowę Państwa, nawrót normalnych stosunków, przyśpieszać i ułatwić.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PRączkowski">Nie skądinąd, ale z tej właśnie trybuny Sejmowej, padły przed rokiem blisko z ust ówczesnego Prezydenta Ministrów słowa hołdu i gorącej podzięki dla wychodźtwa polskiego w Ameryce, za całą jego pracę dla dobra Ojczyzny podczas wojny. Niestety — na hołdzie się skończyło. Za słowami — nie poszły czyny. Sprawą reemigracji z Ameryki ani rząd ówczesny, ani dzisiejszy, nie zajął się tak, jak się był zająć powinien.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PRączkowski">Jedynym pozytywnym czynem poprzedniego rządu dla dobra wychodźców polskich w Ameryce było utworzenie w maju ubiegłego roku Generalnego Konsulatu Polskiego w New-Yorku. Ale sama historia tego konsulatu — o tem później — dowodzi najwymowniej, że ani rząd poprzedni, ani obecny nie doceniał znaczenia sprawy reemigracji.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PRączkowski">Bierzmy fakty: Pierwszy konsul generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Ameryce, p. Buszczyński, człowiek pełen najlepszych chęci, gorący patriota, społecznik, rozumiejący dobrze wielkie zadania, jakie mu przypadły w udziale, przybył do Ameryki w czerwcu ubiegłego roku. Wychodźtwo polskie powitało go niezwykle radośnie. W nim ujrzano nareszcie przedstawiciela Państwa i Rządu Polskiego; widziano w nim symbol niepodległości; radowano się, że nareszcie nadeszła chwila, w której i wychodźca polski będzie miał nad sobą opiekę rządu i to swego własnego, polskiego rządu. Bo Polak w Ameryce przedtem nie czuł nad sobą żadnej opieki. Ci, którzy wyjechali z Polski po załatwieniu wszelkich formalności paszportowych, mogli się udawać do austro-węgierskich, rosyjskich, czy pruskich konsulatów, gdzie ich traktowano tak, jak wogóle traktowali Polaków Austrjacy, Rosjanie i Niemcy. Polacy woleli zrzec się nawet tej opieki, tembardziej, że z przedstawicielami zaborczych rządów nawet porozumieć się nie mogli. A nie trzeba zapominać, że pomiędzy wychodźcami była bardzo znaczna ilość takich, którzy, jak np. z Małopolski, uciekali przed wojskiem, nie chcąc służyć we wrogiej armii, którzy przeszli całe piekło udręczeń, zanim się wydobyli z granic państwa i dostali do Ameryki bez paszportu. Ci wogóle nie mogli uciekać się do konsulatów. Poczucie, że jest nareszcie ktoś swój, przedstawiciel swojego, polskiego Rządu, który może w razie potrzeby dać pomoc i opiekę, sprawiło, że Konsulat Generalny Polski w Nowym Jorku stał się w przeciągu paru dni ośrodkiem dokoła którego skupiło się wszystko, co polskie, w Stanach Zjednoczonych.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PRączkowski">Przed Konsulatem Generalnym stanęło zadanie ogromne. Na pierwszym planie, oczywiście, sprawa reemigracji.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PRączkowski">Do Konsulatu Generalnego zgłosiło się z górą 60.000 wychodźców, pragnących natychmiast powrócić do Ojczyzny. Nie zdawano sobie sprawy z tego, że takiej liczby ludzi odrazu przewieźć się nie da, choćby z powodu trudności przewozowych i braku okrętów, co jest skutkiem wojny, odczuwanym dotkliwie po dziś dzień w krajach koalicji. Dalej sprawa przesyłek pieniężnych, ulg celnych dla reemigrantów, przesyłki paczek pocztowych, uwolnienia wychodźców polskich z Małopolski i zaboru pruskiego od nadmiernych podatków, nałożonych na nich w czasie wojny jako na poddanych państw nieprzyjacielskich : setki innych spraw.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PRączkowski">Okazało się odrazu, że jeden konsulat na 3 mil jony z górą wychodźców to bezwzględnie za mało, że jest rzeczą konieczną jak najszybciej utworzyć jeszcze kilka konsulatów bodaj w najważniejszych ośrodkach życia polskiego, jak w Chicago, Bufalo, Detroit i innych.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PRączkowski">Tego nie zrobiono. I w tem był zasadniczy błąd, świadczący, że nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych, nic szczędzące mianowań konsulów w rozmaitych krajach, z którem i jeszcze długi czas nic nas łączyć nic będzie, nie doceniało sprawy wychodźtwa polskiego w Ameryce.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PRączkowski">Konsul generalny, p. Buszczyński, rozwinął działalność bardzo wydatną. Niestety rząd w Warszawie nie udzielił mu tej pomocy, jaką mieć był powinien i jakiej się domagał.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PRączkowski">P. Buszczyński zajął się naprzód sprawą uregulowania przesyłek pieniężnych z Ameryki do Polski. Znając z poprzedniego swego dłuższego w Ameryce pobytu stosunki tamtejsze, zorientował się szybko, że jest to dla wychodźców sprawa najważniejsza i najboleśniejsza. Wyrośli tam bowiem, jak grzyby po deszczu, różni agenci, którzy podejmowali się przesyłać pieniądze do Polski, przyczem w niesłychany sposób wyzyskiwali naszych chłopów, spekulując na kursie. Postanowił więc zorganizować przesyłkę pieniędzy przez Konsulat Generalny i zrobił to. Ale wyłoniły się trudności ogromne. Z Warszawy konsulat nie otrzymywał wcale kursu dolarów, a przyjmował pieniądze, przeliczone na marki polskie. Orientowano się wedle kursu nowojorskiego marek niemieckich, które w chwili wyjazdu p. Buszczyńskiego z Polski stały w Warszawie na równi z markami polskiemu P. Buszczyński telegrafował raz po raz do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o podawanie mu telegraficznie kursu dolarów w Polsce. Odpowiedź otrzymał dwa, czy trzy razy, raz z przekręconym tekstem depeszy. Skutek był ten, że do października 1919 r. rodziny i krewni wychodźców otrzymywali z Ameryki pieniądze przesyłane przez konsulat, liczone po 30 m. za dolara, gdy kurs ten w Warszawie wynosił już 100 mk. za dolara. Na dobitek władze warszawskie nieraz po dwa i trzy miesiące przetrzymywały przekazy, nie licząc się zgoła z tem, że kurs dolara rósł z każdym dniem w sposób gwałtowny że odbierający pieniądze, otrzymując te pieniądze w chwili, gdy kurs był trzy lub cztery razy wyższy, czuli się i byli istotnie niezwykle pokrzywdzeni.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PRączkowski">Nie chcę się wdawać w rozstrzyganie, kto w tym wypadku ponosi winę, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, do którego konsulat w New-Yorku, jako do swej władzy przełożonej, przesyłał wykazy przesyłek, czy Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa, czy Pocztowa Kasa Oszczędności. Stwierdzam fakt, że to przewlekanie spowodowało istotne pokrzywdzenie, a co za tem idzie, rozgoryczenie w masach ludowych. Obowiązkiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych byłe bodaj dwa razy na tydzień przesyłać Konsulatowi Generalnemu telegraficznie kurs dolarów w Warszawie. Wszystkie telegramy ginąć przecie w drodze nic mogły, a przyjmowanie przez konsulat w New-Yorku przesyłek pieniężnych po kurs e dolara, bodaj zbliżonym do warszawskiego, byłoby podniosło prestige konsulatu, ludność w kraju uchroniło od krzywd, państwo zaś cd niepożądanego nigdy, zwłaszcza zaś w okresie powstawania, rozgoryczenia mas.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#PRączkowski">Zwrócenie się p. Buszczyńskiego wprost do ludności polskiej w Ameryce, nawiązanie bezpośredniego stosunku między konsulatem a wychodźcami, uczciwa i stanowcza dążność do wyzwolenia wychodźców ze szpon wyzyskujących ich agentów, trudniących się przesyłaniem pieniędzy, spotęgowało znaczenie Konsulatu Generalnego wśród wychodźców. Niedbalstwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych, niedocenienie, przez nie tej pierwszorzędnej sprawy, poderwało jednak w następnych miesiącach autorytet przedstawicielstwa polskiego Rządu na ziemi amerykańskiej.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PRączkowski">W czerwcu 1919 r. porozumiał się p. Buszczyński z pocztą nowojorską w sprawie przesyłania do Polski paczek pocztowych. Rzecz to ogromnej doniosłości, zwłaszcza w tym krytycznym dla Polski okresie braku najniezbędniejszych artykułów codziennego zapotrzebowania. Czesi, Południowi Słowianie, Bułgarzy, Rumuni, nawet Niemcy pozawierali już układy co do przesyłania z Ameryki paczek pocztowych, przez co ułatwili sobie ogromnie przetrwanie najcięższego okresu braku wszystkiego, który to brak jest najdotkliwsze znamieniem krytycznych czasów dzisiejszych w całej Europie. Z Ameryki wolno bowiem przesyłać pocztą 5-kilowe paczki z żywnością w konserwach, bielizną, ubraniem, butami, cukrem, kawą, herbatą tłuszczami i t. d. Takich paczek może każdy nadać na pocztę w Ameryce tyle, ile mu się podoba. Może je nadawać po kilka co dzień. Jakaż by to była ogromna ulga dla Polski, gdyby w ciągu jesieni i zimy najbiedniejsze rodziny wychodźców, a jest ich tysiące, mogły były otrzymać w ten sposób z Ameryki to, czego im najbardziej potrzeba! Śmiem twierdzić, że kwestja aprowizacyjna, w całym jej rozmiarze, dziś tak krytyczna, byłaby u nas w znacznej mierze rozwiązana, gdyby Rząd był zrobił to, co tak skwapliwie zrobiły wymienione przedtem rządy, to znaczy gdyby był zawarł potrzebny do tego celu układ z pocztą amerykańską. Ale, niestety, nasze Ministerstwo Poczt potraktowało tę sprawę w sposób, na którego napiętnowanie nie ma dość mocnych słów. Na telegram konsula p. Buszczyńskiego, wzywający, by Rząd jak najszybciej zawiał umowę potrzebną dla uruchomienia przesyłki paczek pocztowych z Ameryki do Polski, Ministerstwo Poczt odpowiedziało, że najlepiej będzie, jeśli poczta amerykańska zacznie odrazu przyjmować przesyłki paczek, a układ... ten „to się później podpisze...”. W taki sposób rząd amerykański spraw międzypaństwowych nie załatwia. Skutek był taki, że tysiące rodzin wychodźców w naszym kraju pozbawione zostały możność' zaopatrzenia się w ubranie, bieliznę, obuwie, a nawet w środki żywności, przed nadchodzącą zimą.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#PRączkowski">Mimo trudności, wychodźcy, zasobniejsi w gotówkę, puszczali się w podróż powrotną do Ojczyzny. Trzeba było zająć się sprawą uzyskania u rządu amerykańskiego ulg celnych dla pakunków, w których reemigranci przewóz' z Ameryki swoje ruchome mienie. Konsul Generalny przysłał dn. 6 września 1919 r. do Ministerstwa Spraw Zagranicznych raport w tej sprawie, a nawet gotową, podpisu tylko wymagającą odpowiednią deklarację dla rządu amerykańskiego. Niestety — to nie zostało załatwione.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PRączkowski">Wspomniałem wyżej, że rząd amerykański nałożył podczas wojny na wychodźców naszych, poddanych państw walczących z koalicją, niezwykle wysokie podatki. Polacy płacili wogóle najwyższą kategorię amerykańskich podatków państwowych, bo 12% podatku od dochodu. W sprawie tej zwrócił się p. Buszczyński telegraficznie do Warszawy, aby Rząd postarał się u posła amerykańskiego, p. Gibsona, o poparcie starań konsulatu generalnego w sprawie zniżenia tych podatków. Rząd nie zrobił nic. Mimo to udało się jednak Konsulowi Generalnemu uzyskać w amerykańskiem ministerstwie skarbu to, że podatki te zostały znacznie zmniejszone, a nawet, że rząd amerykański zwraca pieniądze tym, którzy zapłacili więcej, niż się należało.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#PRączkowski">Teraz przychodzi sprawa najważniejsza: sprawa powrotu wychodźców do Polski.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#PRączkowski">Już dn. 22 sierpnia 1919 r. Konsul Generalny wysłał depeszę do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i do Ministerstwa Ochrony Pracy w sprawie podjęcia starań o skierowanie reemigracji na Gdańsk i ułatwienie reemigrantom, wracającym przez Francję, podróży z portów francuskich do Ojczyzny. Obie depesze zostały bez odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#PRączkowski">Dn. 2 września 1919 r. Konsul Generalny zawiadomił telegraficznie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że pewne towarzystwo okrętowe amerykańskie oświadczyło gotowość zorganizowania przejazdu reemigrantów do Kopenhagi, a następnie do Gdańska. Prosił o dyspozycje. Niestety — depesza pozostała znowu bez odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#PRączkowski">Nie zrażając się tem, p. Buszczyński rozpoczął w tej sprawie układy z różnemi towarzystwami: okrętowemi, między innemi z linią skandynawską. Towarzystwo to zażądało 115 dolarów za przewóz osoby z New-Yorku do Gdańska, dawało potrzebne pomieszczenie na pakunki reemigrantów, godziło się na ustanowienie na każdym okręcie polskiego komisarza rządowego, któryby objął opiekę nad wracającymi, podejmowało się uruchomić przewóz natychmiast i przewozić 400 reemigrantów co tydzień. Natomiast żądało tylko oświadczeni, choćby nawet nie wiążącego, że w Gdańsku można lądować. Oświadczenia takiego Ministerstwo Spraw Zagranicznych zupełnie -nie dało. Prawda, że wówczas lądowanie w Gdańsku było niemożliwe, ale też prawdą jest, że przy odpowiedniem przedstawieniem tej sprawy czy to poszczególnym rządom ententy, czy nawet konferencji pokojowej w Paryżu, można było nakaz zawijania okrętów z reemigrantami polskimi do Gdańska uzyskać. Tego nie zrobiono.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#PRączkowski">Jak widać z powyższego przedstawienia sprawy, opartego na autentycznych danych, Rząd wobec zagadnienia reemigracji z Ameryki zachowywał się co najmniej zupełnie obojętnie.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#PRączkowski">Dowodzi tego zresztą drugi czyn Rządu. Chodziło o obsadzenie stanowiska posła polskiego w Waszyngtonie. Pomijając już fakt, że Ameryka jest państwem nawskroś demokratycznem, należało przecie przy rozważaniu kandydatur na to odpowiedzialne stanowisko mieć na uwadze to, że w Ameryce żyje parę milionów Polaków, że ci Polacy to w 9/10 sami chłopi, że poseł polski w Waszyngtonie poza sprawami czysto dyplomatycznemu musi się zająć bolączkami obywateli swojego państwa, a więc chłopami. Tymczasem na stanowisko posła w Waszyngtonie wybrany i wysłany został nie kto inny, ale właśnie książę pan i to książę Kazimierz Lubomirski. Ani on się z chłopami kiedy stykał, ani chłopa zna, ani on z chłopem mówić, ani doli jego odczuć nie potrafi. Ta nominacja to zaiste symbol, jak rozumiał Rząd kwestię wychodźców w Ameryce.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#PRączkowski">A wreszcie korona tego wszystkiego: Konsul generalny, p. Buszczyński. nie otrzymując od Rządu wskazówek, ani odpowiedzi na telegramy w najważniejszych sprawach, zabrał manatki; z końcem września przyjechał do Warszawy, aby się na miejscu dowiedzieć tego, czego się w drodze urzędowej zwyczajnie w kulturalnych państwach stosowanym sposobem dowiedzieć nie mógł. I co się stało? P. Buszczyński w Warszawie podał się do dymisji. Nie wchodzę w to, z jakich powodów. Od tego czasu minęło 5 miesięcy, do słów. nie 5 miesięcy, zanim nowy Minister Spraw Zagranicznych, urzędujący jednak już od 3 miesięcy, podpisał nominację nowego konsula generalnego, co nastąpiło dopiero w ubiegłym tygodniu. Przez całych tych 5 miesięcy Konsulat Generalny w New-Jorku był i jest dotąd bez właściwego kierownika, a czem jest taki brak kierownika, tego chyba tłumaczyć nie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#PRączkowski">W ostatnich dopiero tygodniach uregulowano ostatecznie sprawę przesyłek pieniężnych z Ameryki. Na skutek zabiegów p. Buszczyńskiego, częściowo przy moim współudziale, w Ministerstwie Skarbu, usunięto krzywdę, jaką ponosił' odbiorcy pieniędzy, wysyłanych przez Konsulat Generalny w New-Jorku. Rząd obecnie dopłaca pokrzywdzonym różnicę kursu. Od listopada 1919 r. Konsulat w New-Jorku przyjmuje przesyłki pieniężne nie przerachowywane na marki polskie, ale w dolarach, przesyła wykazy do Warszawy, zaś adresat w kraju otrzymuje wypłatę pieniędzy w markach wedle kursu, jaki dolar miał w Warszawie w dniu nadania pieniędzy w New-Jorku.</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#PRączkowski">Uruchomienie przesyłania paczek pocztowych z Ameryki do Polski weszło nareszcie na lepsze tery. Dn. 15 stycznia b. r. Ministerstwo Poczt zwróciło się telegraficznie do rządu amerykańskiego z prośbą o podjęcie przesyłki paczek pocztowych. Dn. 7 lutego nadeszła odpowiedź, że okręt „Kraków” przywieź e pierwszy transport paczek pocztowych. Zdaje się, że ten okręt już do Gdańska zawinął i paczki te przywiózł. Ale odpowiednia konwencja, która już przed 9 miesiącami powinna była być podpisana, do dziś zawarta nie jest i dopiero ma być zrobiona.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#PRączkowski">Byłoby bardzo wskazanem, aby Rząd, dla usunięcia rozgoryczenia wśród Polaków w Ameryce, wywołanego omówionymi przedtem niewłaściwościami przy pocztowej przesyłce pieniędzy, zwrócił się za pośrednictwem Konsulatu w Nie w-Jorku, do duchowieństwa polskiego w Ameryce z prośbą, by księża co niedzielę ogłaszali z ambon kurs dolarów w Polsce oraz, by kurs ten ogłaszały stale wszystkie pisma polskie w Ameryce. Powinny cne też zamieścić urzędowe wyjaśnienie, iż początkowe nieprawidłowości zostały usunięte, że przy przeliczaniu dolarów na marki polski nikt krzywdy nie porósł, bo skrzywdzeni otrzymali dopłatę, a obecnie wymiana dolarów oparta jest ściśle na kursie giełdowym. Dla uchronienia zaś wychodźców cd wyzysku rozmaitych pijawek. których w ostatnich miesiącach w Ameryce bardzo wiele sio namnożyło pod formą rozmaitych banczków agencji, należałoby w czasie jak najszybszym stworzyć w Ameryce jakiś bank polski, który by się zajmował specjalnie przesyłka pieniędzy, albo też rząd powinien zawrzeć umowę z jednym z wielkich banków amerykańskich, który by się tego zadania podjął.</u>
          <u xml:id="u-14.31" who="#PRączkowski">Przedewszystkiem zaś Rząd powinien jak najszybciej rozszerzyć sieć konsularną polska w Ameryce. Nie wystarczy stworzenie jednego nowego konsulatu w Chicago; powinny być stworzone i to jak najprędzej konsulaty czy agencje konsularne we wszystkich większych środowiskach polskich w Ameryce. Jeśli chodzi c koszta utrzymania tych urzędów, co przy obecnym kursie marki polskiej jest rzeczą naprawdę poważną, zdaniem mojem Rząd może nawet zaapelować do wypróbowanej ofiarności wychodźców w Ameryce, a nie waham się stwierdzać, że wychodźcy sami dostarczą funduszów na utrzymane przedstawicieli swojego Rzędu.</u>
          <u xml:id="u-14.32" who="#PRączkowski">Przyczyną wszystkiego, co się dotychczas w sprawie powrotu wychodźców stało, jest fakt, że nie było dotąd urzędu, któryby skupił w sobie wszystkie agendy wiążące się z reemigracją. Z uznaniem też podnieść muszę inicjatywę p. Prezydenta Ministrów Skulskiego, który tuż przed rozpoczęciem w tej sprawie obrad Komisji Zagranicznej przedłożył Radzie Ministrów projekt stworzenia urzędu dla emigracji i reemigracji.</u>
          <u xml:id="u-14.33" who="#PRączkowski">Dwie te sprawy: emigracja i reemigracja stanowią jedną całość. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że przy najlepszych nawet warunkach wewnętrznych zawsze znajdzie się w kraju pokaźna ilość ludzi, którzy, czy to chęcią lepszego zysku, czy żądzą spróbowania szczęścia gdzieindziej, będą opuszczać kraj i wyjeżdżać na obczyznę.</u>
          <u xml:id="u-14.34" who="#PRączkowski">Przed wojną mieliśmy dwa rodzaje emigracji: czasową i osiedleńczą, tę ostatnią małą i bezplanową. Pierwsza skierowała się do krajów europejskich i do Ameryki, druga — poza małym epizodem kolonizacyjnym w Bośni oraz poważnym przejawem migracji osadniczej o typie wybitnie przemysłowym w Westfalii — prawie wyłącznie do Ameryki Południowej, do Parany. Te szlaki i typy emigracji utrzymają się niewątpliwi nadal z wyjątkiem emigracji sezonowej do Prus oraz przeważnie stałej do Westfalii, czemu Państwo Polskie w interesie własnym będzie musiało z całą energią zapobiec.</u>
          <u xml:id="u-14.35" who="#PRączkowski">Emigracja osadnicza do Parany za czasów naszej niewoli nie mogła być i nie była prowadzoną tak, jakby ją prowadził każdy naród wolny. Uregulowanie jej, otoczenie wydatną państwową opieką Polaków, którzy tam już są, wytknięcie państwowego celu i przygotowanie odpowiedniego planu, należy do naszych najbliższych zadań państwowych.</u>
          <u xml:id="u-14.36" who="#PRączkowski">Trzeba przytem zwrócić uwagę na jeden objaw, którego dotąd nie brało się w rachubę. W ostatnich czasach przejawił się, jak słychać, wśród ludności żydowskiej dość znaczny prąd do wyjeżdżania z Polski. Podobno kilkadziesiąt tysięcy żydów — mówią o cyfrze 70.000 — już dzisiaj gotowych jest do wyjazdu z Polski i to przedewszystkiem do Ameryki. Szanujemy wszelkie prawa mniejszości narodowych, nikt niema zamiaru prowadzać agitacji antyżydowskiej, nie jest jednak wykluczone, a przeciwnie jest bardzo możliwe, że gdy naród polski, zorganizowawszy państwo, zacznie rozwijać sam swoje zdolności gospodarcze, przemysłowe i handlowe, prąd emigracyjny wśród żydów może wzrastać. Byłoby to tylko naturalnym wynikiem odzyskania przez nas państwowego bytu, a temsamem możności nie krępowanego cudzym interesem rozwoju sił gospodarczych naszego narodu.</u>
          <u xml:id="u-14.37" who="#PRączkowski">Zagadnienie emigracji będzie na Państwie Polskiem, jak z tego widać, ciążyć jeszcze długo. Stworzenie tedy urzędu, któryby wyłącznie zajął się sprawą emigracji i reemigracji, jest dzisiaj koniecznością.</u>
          <u xml:id="u-14.38" who="#PRączkowski">W tej chwili chodzi przedewszystkiem o uregulowanie reemigracji i to wpierw z Ameryki, Wykazałem przedtem, że tą sprawą Rząd dotąd' prawie się nie zajmował. Chlubnym wyjątkiem jest w tym względzie Departament Morski przy Ministerstwie Spraw Wojskowych, którego kierownik już przed kilku miesiącami wystąpił z praktycznym projektem utworzenia polskiej linii okrętowej, którego zabieg: zostały jednak, niestety, unicestwione. Drugim urzędem, który przynajmniej myślał o reemigracji z Ameryki, było Ministerstwo Ochrony Pracy i Opiek: Społecznej, które wyszkoliło już pewną ilość ludzi, nadających się na stanowiska ataches emigracyjnych przy naszych placówkach konsularnych za granicą.</u>
          <u xml:id="u-14.39" who="#PRączkowski">Uregulowanie reemigracji z Ameryki stało się dziś kwestją palącą. Wychodźctwo polskie w Ameryce ogarnięte zostało w ostatnich miesiącach istotną gorączką powrotu. Złożyły się na to różne przyczyny. Naprzód tęsknota za krajem, od którego tamtejsi Polacy byli przez kilka lat wojny zupełnie odcięci, dalej pogarszające się stosunki gospodarcze, wreszcie rozpętanie się w ostatnich czasach szowinizmu amerykańskiego. Według opowiadań tych, którzy w ostatnich tygodniach z Ameryki do Polski wrócili, fabrykanci i przemysłowcy amerykańscy zaczęli teraz żądać od robotników polskich przyjęcia obywatelstwa amerykańskiego, a opornych usuwają od pracy, w czem napotykają na pomoc nawet robotników amerykańskich. Wychodźcy nasi nie chcą się tym żądaniom poddawać, rozumiejąc, że w chwili, gdy powstało Państwo Polskie, nie mogą wprost przyjmować obywatelstwa państwa obcego i wiązać się z niem. Skutkiem tego dziesiątki tysięcy naszych robotników straciło pracę i żyje z poczynionych podczas wojny lub w poprzednich latach oszczędności, tracąc i temsamem pieniądze, któreby z pożytkiem mogli obrócić w kraju na cele czy to rolnicze, czy przemysłowe, czy handlowe.</u>
          <u xml:id="u-14.40" who="#PRączkowski">A trzeba dodać, że dziś utrzymanie jest w Ameryce trzy razy droższe, niż było przed rokiem. Powrót do kraju jest utrudniony głównie z powodu braku okrętów. Nie da się jednak zaprzeczyć, że tymi okrętami, jakie są do rozporządzenia, może powracać co miesiąc trzy do czterech tysięcy reemigrantów. Jedyną drogą powrotu jest dotąd droga przez porty francuskie, a następnie przez Francję, Szwajcarię, Austrję i Czecho-Słowację. W ostatnich tygodniach podjęto podobno przewóz reemigrantów na Hamburg. Czy ta linja w czasie obecnych przewrotów w Niemczech da się utrzymać — wydaje mi się wątpliwem.</u>
          <u xml:id="u-14.41" who="#PRączkowski">Pierwsze transporty reemigrantów spadły w lecie ubiegłego roku na nasze rządowe placówki nieoczekiwanie, skutkiem czego reemgranci narażeni zostali na dotkliwe przykrości i ciężkie materialne straty. W Paryżu nie było przedstawicielstwa Austrii, nie można więc było uzyskać tam dla reemigrantów wizy austriackiej na paszportach. Tak Austria jak Szwajcar ja odmawiały przewozu reemigrantów koleją z powodu braku węgla. To było powodem, że w lecie i jesieni ubiegłego roku, setki reemigrantów polskich musiały] w Paryżu spędzić kilka tygodni, przyczem nic jeden stracił cały krwawo zapracowany grosz.</u>
          <u xml:id="u-14.42" who="#PRączkowski">Od końca grudnia 1919 r. sytuacja się trochę polepszyła. Rząd zagwarantował Szwajcarii dostawę węgla potrzebnego na przewóz reemigrantów. Taką samą gwarancję dał Austrii. Formalności przejazdu przez Austrię załatwia poselstwo polskie w Bernie. Na granicy francusko-szwajcarskiej w Delie, a na granicy szwajcarsko austriackiej w Buchs, ustanowiono placówki polskie, chroniące reemigrantów od wyzysku walutowego i służące im radą i opieką. W Paryżu ustanowiono agenta Ministerstwa Skarbu, tak samo w Wiedniu. To bodaj w części ochrania powracających z Ameryki od tej orgii wyzysku, jakiej ofiarą padali w pierwszych miesiącach powrotu.</u>
          <u xml:id="u-14.43" who="#PRączkowski">Droga przez porty francuskie i dalej przez cztery państwa jest dla reemigrantów naprzód niesłychanie kosztowna, następnie bardzo kłopotliwa. Przedewszystkiem dają się reemigrantom we znaki formalności celne, zwłaszcza na granicy czeskiej. Wielu uchodźców, którzy w ostatnich tygodnia do Polski tą drogą wrócili, opowiadało mi, że rewizje czeskie odbywają się w sposób wprost rabunkowy. Żołnierze czescy każą otwierać kufry, a gdy je pasażerowie otworzą, na jeden kufer rzuca się 5 do 10 żołnierzy, którzy zaczynają rękami przewracać całą zawartość, przyczem rezultat prawie z reguły jest taki, że zawartość kufra w znacznej części znika. Czesi każą sobie płacić ogromne sumy za wizy -paszportowe, a na dworcach nękają powracających, każąc im płacić po 2 do 5 dolarów za prawo wyjścia z pociągu na peron.</u>
          <u xml:id="u-14.44" who="#PRączkowski">Jeśli państwo myśl, naprawdę o ułatwieniu wychodźcom amerykańskim powrotu do ojczyzny, to musi dołożyć wszelkich starań, aby ruch reemigracyjny skierować wprost z Nowego Jorku do Gdańska. To skierowanie powracającego wychodźtwa na Gdańsk jest ze wszystkich względów najkorzystniejsze, najbardziej wskazane i pożądane. Oszczędziłoby to reemigrantom kłopotów w drodze z portów francuskich czy niemieckich, rozlicznych rewizji, przedewszystkiem czeskiej, oszczędziłoby im kłopotów z porozumiewaniem s-ę w krajach innojęzycznych, zapewniłoby im należyte traktowanie na okrętach, na których musieliby być przedstawiciele rządu jako komisarze, uchroniłoby ich od wyzysku lichwiarzy bo ów komisarz rządowy już na okręcie mógłby wymieniać dolary po właściwym kursie.</u>
          <u xml:id="u-14.45" who="#PRączkowski">Ze względu na fakt, że reemigracja z Ameryki nie skończy się odrazu, że będzie ona zjawiskiem dość długotrwałem, ze względu, że nic da się, mimo wszystko, uchronić państwa od emigracji, najwłaściwszem wyjściem byłoby stworzenie polskiej flety, której okręty kursowałyby stale między portami amerykańskiemi a Gdańskiem, jako naturalnym portem polskim. Trzeba użyć wszystkich sił, jakie są do rozporządzeń a, aby flotę pasażerską między Polską a Ameryką Północną w czasie najszybszym uruchomić czy to przez zakupno gotowych okrętów, które chyba są do kupna, choćby nawet po bardzo wysokich cenach, bo w każdym wypadku kupno takie się opłaci, czy to przez wejście w układy z istniejącem Polsko-Amerykańskiem Towarzystwem Okrętowem, założonem w znacznej mierze za pieniądze polskich chłopów w Ameryce, czy też przez wydatne poparcie zawiązanych, już, względnie zawiązujących się obecnie w kraju, polskich towarzystw okrętowych.</u>
          <u xml:id="u-14.46" who="#PRączkowski">To jest naczelny postulat do Rządu, z jakim Komisją Spraw Zagranicznych, po dokładnem omówieniu spraw reemigracji, przed Wysoki Sejm przychodzi.</u>
          <u xml:id="u-14.47" who="#PRączkowski">Z tym postulatem łączy się żądanie skierowania, o ile się da jak najprędzej, całego ruchu reemigracyjnego na Gdańsk. Umowy odpowiednie mogą być szybko zawarte Rząd powinien pracować najenergiczniej, by je w czasie najbliższym do skutku doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-14.48" who="#PRączkowski">Trzeba się jednak liczyć z tem, że fala reemigracyjna w Ameryce z każdym dniem rośnie i że się jej nie da powstrzymać do czasu, aż Rząd skończy układy z liniami zagranicznemi co do ujednostajnienia powrotu wychodźców na Gdańsk. Nie da się też zaprzeczyć, że nawet po uskutecznieniu przewozu reemigrantów wprost do Gdańska, zanim stworzona zostanie polska linia okrętowa, gorączka remigracyjna w Ameryce spowoduje, iż pewna część reemigrantów, chcąc jak najprędzej dostać się do Ojczyzny, będzie się starała dobić do niej innemi drogami. 'Wyłania się tedy konieczność jak najszybszego ułatwienia reemigrantom, których dzisiaj co tydzień po kilkuset przywożą okręty francuskie, czego dowodem ruch reemigracyjny na dworcu w Oświęcimiu, powrotu z portów francuskich do Polski.</u>
          <u xml:id="u-14.49" who="#PRączkowski">W tym względzie nasuwa się jedno wyjście, a mianowicie: utworzenie stałego specjalnego pociągu, któryby kursował raz na tydzień między portem francuskim Hawre a Krakowem, a składał się z 15 wagonów osobowych oraz najmniej 4 wozów pakunkowych. Przy dobrej woli, przy energicznem postawieniu tej sprawy przez Rząd polski u rządu francuskiego, możnaby taki pociąg utworzyć i utrzymać go w ruchu. Chodzi o to, by rząd francuski dał na ten cel wozy i lokomotywy, bo węgiel mogłaby Polska dostarczyć. Dla uniknięcia rewizji na granicach państw, musiałby ten pociąg mieć prawa pociągu koalicyjnego i powinien być traktowany jako tranzytowy.</u>
          <u xml:id="u-14.50" who="#PRączkowski">Ze wszystkich wymienionych powodów przedkładam Wysokiemu Sejmowi w imieniu Komisji Zagranicznej następujące rezolucje, o których uchwalenie proszę:</u>
          <u xml:id="u-14.51" who="#PRączkowski">1) Sejm wzywa Rząd, aby cały ruch reemigracyjny i przesyłkowy z Ameryki skierował wyłącznie i bezpośrednio na Gdańsk, a ztamtąd zarówno drogą kolejową jak wodną, i to przy utworzeniu jak najrychlej własnej polskiej linii transportowej z Nowego Jorku do Gdańska z wykluczeniem obcych portów zwłaszcza poza bałtyckich,</u>
          <u xml:id="u-14.52" who="#PRączkowski">2) aby niezwłoczne podjął starania o utworzenie własnej polskiej floty transatlantyckiej,</u>
          <u xml:id="u-14.53" who="#PRączkowski">3) aby jak najspieszniej zorganizował samodzielny Urząd Emigracyjny przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w którymby zostały skupione wszystkie sprawy, dotyczące emigracji, reemigracji i opieki nad wychodźcami, z wyłączeniem ich z innych urzędów,</u>
          <u xml:id="u-14.54" who="#PRączkowski">4) aby niezwłocznie wszedł w porozumienie z czynnikami francuskiemi dla zabezpieczenia tymczasem ruchu reemigracyjnego, skierowującego się jeszcze na Francję, przez zapewnienie mu korzystania z transportów francuskich i ustanowienia nowego bezpośredniego pociągu Hawre–Kraków, korzystającego z praw pociągu koalicyjnego na granicach,</u>
          <u xml:id="u-14.55" who="#PRączkowski">5) aby niezwłocznie wszedł w porozumienie z odpowiednie czynnikami tak rządu amerykańskiego jak i innemi, w celu zorganizowania przystępnie, tanio i prawidłowo komunikacji pocztowej i zabezpieczenia emigrantów polskich z Ameryki przed stratą przy przesyłce pieniędzy oraz przy odbiorze ubezpieczeń i innych należności z Ameryki, uzyskując dlań najdalej idące ułatwienia,</u>
          <u xml:id="u-14.56" who="#PRączkowski">6) aby organizację Konsulatu Generalnego i sieci konsularnej w Ameryce, przerwaną niemal od przeszło pół roku, poprowadził z największą energią tak, aby emigracja polska w Ameryce mogła bezpośrednio korzystać z opieki i pomocy Rządu Polskiego i jego przedstawicieli,</u>
          <u xml:id="u-14.57" who="#PRączkowski">7) aby stale dostarczał konsulatom w Ameryce szczegółowych informacji co do warunków zakładania gospodarstw rolnych, względnie przedsiębiorstw przemysłowych, handlowych w różnych dzielnicach Polski,</u>
          <u xml:id="u-14.58" who="#PRączkowski">8) aby ze względu na wielką doniosłość sprawy reemigracji z Ameryki północnej i na niepokój, który jej dotychczasowe zaniedbanie budzi, w ciągu najbliższych tygodni, ogłosił drukiem obszerne sprawozdanie ze stanu tej sprawy, z warunków reemigracji i z rządowych w tej dziedzinie poczynań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Witos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PWitos">Wysoki Sejmie! Wspomnienie o emigracji za morza do Stanów Północnej Ameryk: i reemigracji wprowadza nas wiata inne, cofa nas wstecz, zwraca do lat siedemdziesiątych, kiedy to emigracja z Polski zaczęła się na większą skalę. Rzecz całkiem naturalna, że emigracja ta na większą skalę odbywała się z najbiedniejszych dzielnic i najbardziej uciskanych pod każdym względem, jaką np. była Galicja, ówczesny zabór austriacki, że drugie miejsce w emigracji zajęło Poznańskie, a na końcu już może najpóźniej wzięło w niej wybitny udział także Królestwo. Ludność nędzą, gnębiona na każdym kroku przez swoich obcych, nie mogąc powiązać końca z końcem w swojej ojczyźnie, starała się wszelkiem' drogami i sposobami szukać zarobków i bliżej i dalej. Nic dziwnego, że kiedy w całej Małopolsce w latach, j których wspomniałem, zarobek dzienny człowieka pracującego od świtu do nocy wynosił 20 centów,...</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Głosy: 12)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PWitos">... a nawet jak koledzy twierdzą 12, kiedy trzeba było mieć protekcję, ażeby taki zarobek uzyskać, kiedy pracowało się od świtu do nocy pod batem ekonomskim za ten marny grosz, kiedy znosił się za darmo ten ciężar dnia i upału, kiedy bieda pchała się do chaty wieśniaczej drzwiami j oknami, trzeba było szukać drogi wyjścia, ażeby tej nędzy nareszcie kres położyć.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PWitos">Nieszczęście chce, że mówiąc o jakiejkolwiek bolączce zwłaszcza z przeszłości, musimy się zwrócić do tych, którzy zawsze stawali się jej przyczyną. Władze zaborcze w dziwnym kontakcie działające z przedstawicielami właścicielami obszarów dworskich, zabijające wszelką myśl polityczną.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(P. Załuska: 1846 r. było inaczej)</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PWitos">Prawdopodobnie było inaczej, dlatego o nim nie wspominam, Panu to pozostawiam.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(Głos: Nie mówmy o tem!)</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PWitos">W każdym razie zeszliśmy na inną dziedzinę, bo o 46 roku tu nie mówimy dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy P. Stapiński: Za mało ich powiesili! Głos na prawicy: Tych łotrów jeszcze jest dosyć! Głos: Nawet w Sejmie)</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PWitos">Jeśli są łotrzy w Sejmie, to Pan w ich towarzystwie siedzieć nie powinien.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#Marszałek">Proszę takich wyrażeń nie używać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PZałuska">Sejm, jest instytucją użyteczności publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PWitos">To Pan tak kwalifikuje, inni kwalifikują inaczej : mają jakąś cześć dla Sejmu. Jeżeli Pan jej nic ma, to Panu to można pozostawić.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PWitos">Stosunki te wprost nie do zniesienia, zmuszały szerokie masy ludności do szukania chleba poza ojczyzną. Ponieważ jednak robotnik ten był doskonałym i tanim materiałem dla przemysłowców, a przedewszystkiem dla właścicieli obszarów dworskich, przeto starano się wszelkiemi środkami, ażeby do emigracji nie dopuścić. Otaczano strażą, policją, pędzono żandarmami, odmawiano pozwolenia na wyjazd, a tych, którzy mieli odwagę to uczynić, jako największych bezbożników gromiono nawet z ambony. To trwało całe lat dziesiątki, jednakże nie mogło wstrzymać ludzi, pragnących chleba, nie mogło wstrzymać tych, którzy musieli pracować i szukać pracy dla siebie swojej rodziny. I dlatego też ludzie ci, mimo tego, iż przechodzili niemal drogę krzyżową, że przedzierać się musieli lasami przy pomocy rozmaitych przewodników całemi tygodniami, niejednokrotnie, nie posiadając dostatecznej ilości grosza na przewóz, musieli wędrować dziesiątkami piechotą, potrafili jednak pokonać te wszystkie trudności i dotarli do tej ziemi obiecanej, do tej ziemi ściągnęli innych i emigracja, mimo wszelkich przeszkód, mimo zapór stawianych tak przez obcych, tak i przez swoich, nareszcie zyskała prawo bytu, prawe obywatelstwa, nareszcie się ustaliła. Panowie wiedzą o tem, i nikomu udowadniać nie trzeba tego faktu niezbitego niczem, że emigracja zwłaszcza do Ameryki ludowi i narodowi polskiemu bardzo wiele dobrego przyniosła: przedewszystkiem złagodziła tę niesłychaną nędzę, która panowała w kraju naszym — mam w tej chwili na myśli Małopolską, a zda je się, że dotyczy to : innych dzielnic — następnie nauczyła ludzi przedsiębiorczość w wysokim stopniu.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(Głos: Wiemy!)</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PWitos">Mówię do tych, którzy o tem wędzą. Wreszcie emigracja dopomogła w wysokim stopniu tym, którzy stawiali jej największe przeszkody, t. j. obszarnikom, bo napędziła masę grosza do ich kieszeni za grunta od nich zakupione. Ponadto zrobiła wiele dla narodowego stanu posiadania, bo emigranci zakupili te ziemie, któreby przeszły, jeśli nie w obce, to w bardzo niepewne ręce.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PWitos">Ten proces emigracyjny odbywał się na tak wielką skalę, co zresztą nie jest dla nikogo tajnem, że za morzem utworzyła się jakoby druga Polska, a przynajmniej utworzyła się bardzo potężną dzielnica. Wiadomo, że liczba emigrantów, którzy wyszli za morze liczy dziś więcej dusz, aniżeli Małopolska zachodnia, bo gdy ta ma niespełna trzy miliony, to liczba emigrantów w samych Stanach Zjednoczonych dochodzi do czterech mil jenów. Dlatego też jest rzeczą całkiem zrozumiałą, że wszystkie czynniki rozumu i czynniki odpowiedzialne, a czynnikiem takim Rząd być powinien, muskały zrozumieć powagę położenia i powinny były zająć się uregulowaniem tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PWitos">Stosunki wojenne, blokada i to wszystko, co wojna za sobą pociąga, przerwały kontakt między wychodźcami w Ameryce i ich rodzinami; przerwały zupełnie kontakt z krajem rodzinnym. Na to nie było rady i nawet nie mogło być inaczej. Skutki tej blokady, skutki tych stosunków anormalnych dla wielu rodzin' stały się straszne, albowiem rodziny straciły swoich żywicieli : stały się pastwą wielkiej nędzy. Kiedy nareszcie blokada została usunięta, i powstał Rząd Polsce, rząd, który miał prawo i obowiązek rozciągnięcia pieczy nad tymi, którzy pochodzili z tego samego narodu, którzy dali dowody w ofiarach krwi i pieniędzy, że z tym narodem czują jak najściślej, wówczas należało Rządowi poczynić wszystko, ażeby nad tym', ludźmi rozciągnąć opiekę; rozciągnąć nad nimi, ale także i nad ich dorobkiem. Niestety, stwierdzić trzeba, zgodnie z prawdą, że dotąd nic takiego, coby można nazwać poważną robotą rządową, nie uczyniono.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PWitos">Wiadomo, że z chwilą, kiedy zaistniała wolna Ojczyzna, kiedy rzesze emigrantów dowiedziały się, że Państwo Polskie to nie jest państwo dawnej szlachty, to nie jest państwo magnaterii, ale państwo ludowe, państwo demokratyczne i zaczęły ciągnąć do swego macierzystego kraju — Rząd nic nie zrobił, ażeby tą falą odpowiednio pokierować.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(P: Diamand: Precz z rządem!)</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PWitos">To już od Pana pochodzi.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(P. Diamand: Od Pana, Panie Prezesie, z łaski pańskiej ten rząd żyje)</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PWitos">Nie wiem, ale wykrzyknik od Pana pochodzi.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PWitos">Namacalnym dowodem opieki i stosunku Rządu polskiego do tej ludności, która również jest polską i taką samą, jak ludność w kraju, jest wysłanie przedstawicieli, którzy mają na tym terenie działać. Gdybyśmy mieli z tego punktu widzenia oceniać sposób postępowania, to mus-my powiedzieć, że nominacje rozmaitych ludzi są jedynie prowokacją, nie tylko demokracji, ale i tych ludzi, którzy są za morzem i którzy się czegoś innego cd Państwa Polskiego mogli spodziewać. Wiemy, i w referacie o tem wspomniano, że niedbalstwo zostało posunięte tak daleko, że przez szereg miesięcy nie obsadzono generalnego konsulatu w New-Yorku, a równoczesne jest zgodne z prawdą, że mimo rozgałęzionych interesów, jakie ma Polonia za morzem, dotychczas nie ufundowano konsulatów w bardzo wielu miejscowościach.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PWitos">Pozatem już na ironię zakrawa z pewnością, że jako przedstawiciela tej Polski demokratycznej, Polski żyjącej ideą ludową, która się miała pokazać, i zareklamować za morzem ludziom żyjącym w innych warunkach, wysłano jednego z arystokratów i to, śmiem zaryzykować twierdzenie, arystokratę najgorszego gatunku.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PWitos">O tym panu, który na nieszczęście, czy szczęście swoje nosi tytuł księcia, wyrażali się bardzo praktyczni pod tym względem ludzie, bo żydzi, w ten sposób: „gdyby on się był księciem nie urodził, toby na drogach rozbijał”. Na odpowiedzialność tych panów to powtarzam, ale zdaje mi się, że to powiedziane tych ludzi' dostatecznie ilustruje sposób postępowania i poglądów tego, któremu opiekę nad 4-milionowym wychodźtwem oddało Państwo Polskie.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#komentarz">(Głos: Precz z nim!)</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PWitos">Czy stosunki to będą długo cierpiane i czy nie powinny być natychmiast zmienione, to chyba Wysoka Izba sama sobie dopowie, ale ja muszę powiedzieć jedno, co jest bardzo przykre, ale co jest z prawdą zgodne, że ci emigranci, ludzie, którzy czują po polsku, tak jak i my, którzy pragnęli powrócić jak najprędzej, dziś, patrząc na przedstawiciela Polski i na sposób jego postępowania z nimi, zapytują: „jeżeli Polska nie miała nic innego do przysłania, ale tylko symbol przeszłość, symbol pańszczyzny, ludzi, którzy trzymali całe lata w niewoli, lud polski, którzy się nad nim pastwili, to niezawodnie w tej Polsce na lepsze nic się nie zmieniło”. Czy dla dobrych lub pięknych oczu pewnych osobników należy sympatie 4-miljonowej ludności w ten sposób osłabić, a może nawet zmienić na antypatię, to chyba jest rzeczą Rządu Polskiego, ażeby się cokolwiek poważniej nad tem zastanowił.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PWitos">Oszczędna ludność, mieszkająca i pracująca za morzem lat dziesiątki niejednokrotnie nagromadziła dość dużo grosza po to, ażeby z nim powrócić, utrzymać i zasilić swoje rodziny, zakupić grunt i stworzyć dla siebie : potomności przyszłość. Okazuje się jednak, że nic nie zrobiono w tym kierunku, ażeby ochronić to mienie ludzi, którzy dotychczas jeszcze przybyć nie mogli, ale którzy chcą swoim rodzinom pomóc; wiadomo, że wskutek braku organizacji na tem polu, wszelkie posyłki wysłane albo dochodzą dopiero po paru miesiącach, albo też dochodzą rozbite, w połowie rozkradzione, albo co się bardzo często zdarza zupełnie nie dochodzą. Organizację w tej dziedzinie posunięto na wychodźtwie tak daleko, że dla marnych paczek, które przysyłają krewni, a w których znajduje się, czy to trochę płótna, czy odzieży, przyjeżdżają ludzie do Warszawy, gdyż inaczej posyłki nigdy nie doszłyby do rąk adresatów.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PWitos">Nie wiem, czy gdziekolwiek, w jakimś cokolwiek zorganizowanem państwie, gdzie byłby bodaj surogat organizacji, stosunki podobne byłyby możliwe i cierpiane.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Głos: Do Gdańska trzeba jechać)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PWitos">Ludność nauczona doświadczeniem, nie chcąc, ażeby ich krewni musieli czekać na posyłki długie miesiące, niejednokrotne postępuje lekkomyślne, posyłając pieniądze w bistrach. Wsie dostają co dnia liczne wiadomość: o tem, że pieniądze zostały listownie wysłane, listy otrzymują, ale zawsze próżne, bez pieniędzy. Straty te, zwłaszcza przy dzisiejszej walucie są wprost nieobliczalne, dochodzą niezawodnie do wysokości milionów i z dnia na dzień się powiększają.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PWitos">I w tym kierunku nie zrobiono nic. Ludność jest skazana na łup rozmaitych oszukańczych banczków, nie zorganizowano wysyłki tego olbrzymiego kapitału, który ginie bezpowrotnie, jako wynik pracy, mozołu zachodów milionowej ludności, wskutek tego, że w tej dziedzinie, jak może w innej, panuje wprost niewytłumaczone niedołęstwo.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PWitos">Fala powrotna jest tak duża, że Państwo Polskie musi pomyśleć co z nią uczynić. Państwu Polskiemu nie wolno tej fali zatamować, ani odrazu sprowadzić, gdyż mogłaby tu nie znaleźć pomieszczenia. Organizacji jakiejkolwiek tu nie widać, a nawet żadnych poczynań rozumnych w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(Śmiechy)</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#PWitos">Oczywiście u niektórych Panów kończy się to uśmiechem, zdaje się jednak, że ta sprawa na tak bardzo śmieszną nie wygląda, zdaje się, że większość Izby ocenia ją jako bardzo poważną i jako taką chce ją traktować.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PWitos">Ludzie, którzy zmuszeni byli potargać węzły rodzinne, ludzie, którzy mieszkają od siebie oddaleni, a pragną żyć obok siebie, szukają wszelkich dróg i środków, ażeby to anormalne życic zakończyć i zacząć normalne życie. W kraju zaś wskutek stosunków, jakie zapanowały wskutek bezrobocia, głodu, ucisku niejednokrotnie, jest dziś niesłychana chęć wyjazdu za merze do swoich, ażeby sobie ulżyć tej nędzy, którą się tu przechodzi. W tym kierunku nie zrobiono również ani kroku, prócz kilku papierowych rezolucji, na podstawie których nikt do Ameryki nie pojedzie i nikt z Ameryki nie wróci.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#PWitos">Stosunki te muszą ulec kardynalnej zmianie. Obowiązkiem Wysokiej Izby było zająć się tem! sprawami i zwrócić uwagę tych, którzy są odpowiedzialni za to wszystko, zwrócić uwagę Rządu. Możemy mieć chyba nadzieję, że nareszcie Rząd zrozumie powagę chwili, zrozumie swój obowiązek i zrobi wszystko co należy, żeby te stosunki anormalne, które się przeradzają niejednokrotnie w skandaliczne, raz nareszcie unormować.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Załuska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PZałuska">Sprawa, która dziś jest przedmiotem rozważań Wysokiej Izby, należy do dziedziny pierwszorzędnych kwest j i państwowych. Wspomniano już tutaj, że zagadnienie reemigracji dotyczy olbrzymiej liczby Polaków. Więc przedewszystkiem według statystyki urzędowej z 1910 roku, niedokładnej niestety, w samych tylko Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej mieszkało 1,700,000 Polaków z dwóch pokoleń, to znaczy takich, którzy przyjechali do Ameryki, i takich, którzy byli zrodzeni z matki, albo z ojca przybyłych do Ameryki. Według tej samej statystyki przyrost ludności wśród tamtejszych Polaków jest bardzo znaczny, bo wynosi około 11% rocznie, tak, że można przyjąć, że w r. 1919 Polaków z dwóch pokoleń mieszkało tam 2,300,000. Opinia jest zgodna, że te dane są niedokładne i to w kierunku zmniejszającym liczbę istotną. A wynika to zmniejszenie stąd, że z różnorodnych przyczyn nie wszystka ludność podawała się za ludność polską. Polskie źródło, mianowicie statystyka księdza Kruszki i statystyka pana Stanisława Osady oblicza Polaków na zasadzie spisów parafialnych na 4,500,000. Konsulat Generalny przeprowadził dorywczo obliczenia na własną rękę i jest zdania, że ludności polskiej w Ameryce obecnie jest około 3,500,000. Tak czy owak, zupełnie słusznie podkreślił tu p. poseł Witos, że Polonia amerykańska stanowi jakby osobną dzielnicę Polski, bo ludność jej jest liczniejsza aniżeli polska ludność w Galicji zachodniej, i prawie tak liczna, jak ludność całego byłego zaboru pruskiego. Ta ogromna liczba ludności, która wyjechała do Ameryki, urządzała się tam w tych ciężkich czasach, kiedy naród polski był w niewoli, a zatem bez jakiejkolwiek pomocy państwa. Nie mieliśmy wtenczas w żadnej dzielnicy państwa, któreby otaczało jakąkolwiek opieką ten ruch emigracyjny. Był to więc ruch emigracyjny w całem tego słowa znaczeniu dziki i nieuporządkowany i ludność, która emigrowała, była przedmiotem różnorodnego wyzysku, począwszy od chwili wyruszenia ze wsi rodzinnej, lub z rodzinnego miasteczka bez paszportu, po przez granice, strzeżone przez obcych żołnierzy, aż do miejsca, nieznanego zupełnie sobie punktu nowego zarobkowania.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego ona tam poszła?)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PZałuska">Tu ktoś z sali zapytał dlaczego ona tam szła? Otóż poglądy są pod tym względem różne. Pan poseł Witos był tego zdania, że ludność wychodziła dlatego, ponieważ u nas w Polsce był specjalny ucisk, i istniała specjalna klasa zainteresowana w tym ucisku.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PZałuska">Otóż niestety, a raczej chwała Bogu, pogląd ten nie da się całkowicie utrzymać. Ludność emigrowała jak wszędzie z tego powodu, że w ościennych krajach był wyższy stopień kultury i wyższy stopień zarobku, aniżeli, jak w danym razie, na ziemiach polskich.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PZałuska">Co się tyczy Galicji, to interesujący się tą sprawą mogą znaleźć bardzo ciekawe dane w znanej i bardzo popularnej książce St. Szczepanowskiego: „Nędza Galicji w cyfrach”. Sprawa tej nędzy galicyjskiej była swego czasu także przedmiotem długiej dyskusji w parlamencie austriackim, gdzie z jednej strony rozwodził się o przyczynach tej nędzy poseł socjalistyczny Jan Kozakiewicz, a z drugiej strony odpowiadał nieżyjący już dziś poseł ś. p. Józef Milewski. Okazało się, że ta nędza nie była wynikiem specjalnej złośliwości szlachty, ani jej specjalnej chęci ucisku, lecz pochodziła z przyczyn gospodarczych, i była głównie skutkiem specjalnego stosunku centralnego rządu austriackiego do potrzeb także gospodarczych Galicji. W tej dyskusji wykazały się bardzo ciekawe rzeczy: jakie to były utrudnienia wszelkiej produkcji przemysłowej, w Galicji, zwłaszcza w zakresie włókienniczym jakie to były specjalne cła i ciężary rządowe po to, ażeby przemysł austriacki mógł się rozwijać kosztem przemysłu galicyjskiego i po to, ażeby Galicja była ciągle „Hinterlandem”, spożywcą przemysłu austriackiego.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PZałuska">Co się tyczy naszej dzielnicy, b. zaboru, rosyjskiego, to wszystkim, co się tem interesują, wiadomo doskonale, że rząd rosyjski ustanowił specjalne taryfy kolejowe, prowadził specjalną politykę gospodarczą, aby tu u nas zniszczyć produkcję rolną, zasypując nasz kraj taniem nawpół darmo przewożonem zbożem syberyjskiem.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PZałuska">Ale główną przyczyną emigracji, moi panowie, było to, że podczas kiedy w Ameryce były znane pługi parowe, lokomobile i inne najnowsze środki i narzędzia rolnicze to u nas i u was w Galicji istniały jeszcze sochy, siew ręczny, słowem istniała bardzo pierwotna gospodarka rolna. 1 dlatego będąc pogrążony w tym stanie kraj nasz nie mógł wyżywić całej ludności i ta ludność przy tak niskim poziomie kultury musiała sobie szukać środków istnienia w tych krajach, gdzie były wyższe płace, i gdzie był wyższy ustrój gospodarczy.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PZałuska">Tak czy owak, emigracja przez szereg lat była bardzo tłumna i doprowadziła do tego, że w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej mamy około 4 milionów ludności. Na chlubę tej ludności i także narodu polskiego należy stwierdzić, że ta ludność bez żadnej opieki, bez przewodników rzucona w obce strony, mające wyższą kulturę, umiała utrzymać spójnię wewnętrzną i umiała się należycie urządzić, tworząc zupełnie zorganizowane społeczeństwo. Pobudowała sobie kościoły, pozakładała szkoły, pozakładała parafie. Według danych ze źródeł polskich w Stanach Zjednoczonych Ameryki północnej istnieje około 600 parafii ze wspaniałymi kościołami. W tych parafiach istnieją szkółki parafialne i społeczeństwo, skupione koło kościołów w stowarzyszenia parafialne, ostało się, utrzymało swoją polskość i zorganizowało się także pod względem społeczno-politycznym. W tej Polonii amerykańskiej istnieją też najliczniejsze polskie związki polityczne i istnieje Zjednoczenie Polsko-katolickie, które doszło w okresie wojny do 100000 członków, następnie Polski Związek Narodowy, który doszedł w czasie wojny do liczby około 130000 członków. Słowem nasza Polonia Amerykańska, to nie jakieś rozbitki, jakaś kupa piasku, ale społeczeństwo zorganizowane pod względem religijnym, kulturalno-oświatowym, i społeczno-politycznym, posiadające poczucie swoich obowiązków narodowych.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PZałuska">Moi Panowie! Zasługi naszej emigracji amerykańskiej dla Rzeczypospolitej w czasie tej wojny mają wagę historyczną. Polonia amerykańska od początku wojny murem stanęła na tym gruncie, że front polski ma być zwrócony wprawdzie przeciw wszystkim jej wrogom, ale przedewszystkiem przeciw Niemcom. Dla tej idei Polonia amerykańska poniosła bardzo duże ofiary, a także ofiary krwi, wysławszy licznych ochotników do armii polskiej we Francji.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#PZałuska">Otóż teraz Polonia Amerykańska, która tam żyje wiele lat jako lud bez ojczyzny, jako ludność bez żadnej z zewnątrz opieki czy pomocy, doczekała się wreszcie wyzwolenia kraju macierzystego, doczekała się swojego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#PZałuska">Byłoby rzeczą zupełnie naturalną, aby te wielomilionowe, a w każdym razie paromiljonowe masy odrazu odczuły znaczne korzystne zmiany z chwilą powstania Polski Niepodległej. Niestety fakty przyniosły tym naszym rodakom na dalekim zachodzie niemal tylko rozczarowania. Przez cały rok naszej niepodległości nasze urzędy państwowe, ze smutkiem należy to stwierdzić, nie zrobiły prawie nic dla swoich obywateli, a także swoich rodaków po tamtej stronie oceanu.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PZałuska">O co tu właściwie chodzi z punktu widzenia najbardziej elementarnych interesów Polonii amerykańskiej? Chodzi o to, ażeby nasze instytucje państwowe ułatwiły porozumiewanie się pomiędzy emigracją a krajem macierzystym, ułatwiły możność udzielania pomocy przez emigrantów swoim krewniakom w starym kraju; ułatwiły ewentualnie możność powrotu do kraju ojczystego. Przez szereg miesięcy, jak powiadam, w tych wszystkich kierunkach nie uczyniono prawie nic.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PZałuska">O organizacji stosunków pocztowych zaczęto na serio myśleć dopiero w ostatnich tygodniach, o organizacji przesyłek pocztowych pączkowych zaczęto myśleć dopiero w ostatnich niemal dniach. O ułatwieniu w zakresie przesyłek pieniężnych zdecydowano na serio, jeśli się nie mylę, dopiero 13 marca, bo dopiero 13 marca została zawarta umowa pomiędzy Ministerstwem Skarbu a pewnym syndykatem banków amerykańskich. Dotąd pracował jako tako jedynie polski konsulat generalny w Nowym Jorku. Tu trzeba z całem uznaniem stwierdzić, że konsulat w miarę swoich sił w tym zakresie położył zasługi. Jak wskazują informacje urzędowe, za pośrednictwem konsulatu do 28 stycznia została przesłana do kraju pokaźna suma czterech milionów dolarów, to znaczy według teraźniejszego kursu około 600 milionów marek. Ale to Szanowni Panowie niemal wszystko. W najważniejszej dziedzinie, która jest rdzeniem naszej dzisiejszej debaty, nie zrobiono prawie nic, mianowicie, w dziedzinie ułatwień przy powrocie emigrantów do kraju. Już poprzedni mówca opisywał a także w prasie były obszernie podnoszone te niesłychane udręki i trudności przez jakie przechodzą emigranci, chcąc wrócić do kraju. Ta podróż przez Francję, Szwajcarię, Austrię, Czechosłowację do Polski, poprzez liczne konsulaty, poprzez liczne opłaty, poprzez stałe ograbianie tych emigrantów z ostatniego grosza, to wszystko było podnoszone i nie będę się nad tem szczegółowo rozwodzić. Ale należy stwierdzić, że te zgórą 20000 reemigrantów, którzy dotąd wysiedli na ląd europejski, poniosły ogromne straty i razem z nimi i Rzeczpospolita poniosła wielomilionowe straty, nie licząc tej wielkiej straty moralnej, jakiej jest poczucie ludzi, wracających do kraju ojczystego, że ta wolna Polska zupełnie ich zaniedbuje, jakby nie istnieli, że właściwie Rząd, a specjalnie Minister Spraw Zagranicznych wcale nie zauważył tej czteromiljonowej Polonii amerykańskiej i tych wielotysięcznych tłumów, które garną się z powrotem do Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#PZałuska">Otóż bardzo dobrze, że nareszcie i Wysoka Izba zajęła się tą sprawą, jak powiedziałem, wielkiej państwowej doniosłości. W tym kierunku są główne dwie rzeczy do zrobienia, mianowicie: jedno, ażeby dla powrotu emigrantów ustanowić linię bezpośredniej komunikacji pomiędzy portami Stanów Zjednoczonych i Kanady a Polską t. j. Gdańskiem, a drugie, ażeby zorganizować własną linię transportową jako początek własnej floty handlowej. To są dwie rzeczy główne Zwłaszcza co do drugiego punktu, mianowicie co do stworzenia własnej floty handlowej, Rzeczpospolita obecnie znajduje się w bardzo korzystnych warunkach. Rosja jest w zupełnym chaosie a zatem nie grozi wcale współzawodnictwo linii transportowej rosyjskiej, także Niemcy są dotknięte wewnętrznym nieładem, ich energia znacznie jest osłabiona. Moim zdaniem jest to chwila niesłychanie korzystna dla Rzeczypospolitej, żeby poczynić wysiłki w kierunku stworzenia własnej floty.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PZałuska">Jak już wspomniałem, tendencja powrotu z Ameryki do kraju ojczystego jest silna, mimo braku wszelkiej pomocy, mimo braku jakichkolwiek ułatwień, mimo trudności paszportowych już z górą 20,000 emigrantów wysiadło na ląd europejski. Dane źródłowe wskazują, że w tym roku może wrócić około 100,000 emigrantów. Raporty konsulatu generalnego wskazują, że wogóle w Ameryce tendencja powrotu ogarnęło bardzo szerokie koła, do tego stopnia, że przypuszczalnie kandydatami do powrotu w najbliższych latach będą prawie wszyscy Polacy, którzy nie przyjęli obywatelstwa amerykańskiego, a przynajmniej olbrzymia ich większość, a takich Polaków jest tam z górą milion. Zatem, jeżeli uwzględnimy także wszystkie te czynniki hamujące jak świadomość, że w Polsce jest brak pracy, że jest nieład, że nawet jej Rząd funkcjonuje tak słabo, że nie widzi tych olbrzymich rzesz poza oceanem, to jednak owa tendencja reemigracyjna jest tak silna, że da dla przyszłych naszych okrętów tonaż na szereg lat. Gdybyśmy stworzyli jaką taką flotę handlową, to będzie ona miała kogo przewozić przez najbliższe dziesięć lat i to nie byle kogo, lecz tak cenny materiał ludzki, jak rodacy nasi z Ameryki.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#PZałuska">Co zniewala tych Polaków naszych w Ameryce do myślenia o powrocie do kraju? W obecnym momencie zniewala ich pewne zachwianie się równości gospodarczej, jakie tam nastąpiło. W Ameryce rok 1919 był rokiem bardzo rozwiniętego ruchu strajkowego. Z danych, które tutaj posiadam z 15 lutego, okazało się, że strajków w r. 1919 była niesłychana ilość. Mianowicie: Pomniejszych strajków było w sierpniu i wrześniu 580, nie licząc strajku olbrzymiego w stalowniach, który wybuchł we wrześniu i przeszedł na październik a objął 350,000 ludzi Z moich danych wynika, że dni strajkowych w ciągu niespełna trzech miesięcy było w Ameryce 11,792.000. Nie będę podawał strat w zarobkach i strat pośrednich, jakie Ameryka poniosła, ponieważ te rzeczy nie dotyczą tematu, chciałem tylko wskazać, że ten niesłychanie silny ruch strajkowy zniechęca naszą ludność, która tam szuka przedewszystkiem zarobku. Pomimo wszystko nasz włościanin, robotnik i małomieszczanin są to ludzie spokojni; zamęt strajkowy zachęca ich do opuszczenia Ameryki i powrotu do kraju.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PZałuska">Więc nasza przyszła flota będzie miała niewątpliwie materiał przewozowy; będzie miała go także stąd od nas. Obecnie my w kraju urządzamy się pod względem gospodarczym; żyjemy w okresie organizowania się handlu polskiego i zapewne stworzymy takie środowisko, że nadmiar pośredników handlowych będzie szukał wyjścia z Polski. Ta właśnie ludność, która się zajmuje specjalnie pośrednictwem handlowym, zastępowana przez nasz ruch spółdzielczy, odbywający się pod hasłem „swój do swego” niewątpliwie będzie miała tendencję wręcz odwrotną niż nasza ludność w Ameryce, to znaczy będzie z naszego kraju wychodziła i to zapewne do Ameryki. Są dane, że już w tym roku wiele rodzin właśnie z tej kategorji ludności gotuje się do wyjazdu do Ameryki. Należy zaś przypuszczać, że ten prąd będzie trwał wiele lat, że tendencja Polaków do organizowania własnego handlu będzie rosła i niewątpliwie będziemy zmierzali do tej struktury, jaką mają wszystkie państwa zachodniej Europy, nie znające nadmiaru pośredników handlowych.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PZałuska">I dlatego uważam, że zarówno rząd nasz, jak kierownicy naszego handlu, jako też Ministerstwo Skarbu, mają doskonałą okazję teraz właśnie poczynić wszelkie kroki, ażeby stworzyć polską linię transportową pomiędzy Ameryką a Gdańskiem i to jako podwalinę dla naszej floty handlowej. Uważam to za rzecz wielkiej wagi państwowej i muszę stwierdzić z ubolewaniem, że pod tym względem u nas literalnie nic nie uczyniono, i właściwie dotychczas nie wiadomo nawet, kto ma się tą sprawą zajmować.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#PZałuska">Jak ta opieszałość, ten brak pośpiechu odbija się na interesach skarbu, podam tylko jeden przykład: kupno okrętów w maju 1919 r. odbyłoby się przy kursie dolara 14 mk., w sierpniu 1919 r. przy kursie już od 20 do 25 mk.; pod względem finansowym przedstawiałoby się zupełnie inaczej, aniżeli obecnie, gdy ten sam okręt powiedzmy o 8,000 tonach pojemności, kupiony za tę samą sumę kosztować nas będzie o wiele więcej, bo dolar obecnie ma kurs 160–162 mk.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#PZałuska">Należałoby tutaj jeszcze poruszyć sprawę organizacji konsulatu generalnego i służby konsularnej w Ameryce. Nie będę poruszał tych spraw, które już tutaj omawiano, muszę tylko zwrócić uwagę na pewien błąd, który zachodził w polityce konsulatu generalnego przez te kilka miesięcy. Mianowicie przyjęto tam tezę, dogmat, że na stanowisko konsularne, nawet na stanowiska konsulów honorowych absolutnie nie należy brać Polaków z Polonii amerykańskiej z tego powodu, że tam materiał jest różnorodny, nie zawsze odpowiedni, i że trudno byłoby wybrać stamtąd odpowiednich ludzi. Muszę stwierdzić, że ten pogląd należałoby uważać za niesłuszny, nawet za szkodliwy. Wśród Polonii amerykańskiej, która liczy około 4 milionów osób, która zdołała się zorganizować pod względem kulturalnym, narodowym i politycznym, słowem, która zdołała stworzyć a raczej utrzymać tam osobną społeczność narodową, chyba znaleźliby się ludzie dostatecznie wykwalifikowani i dający także dostateczne moralne gwarancje na to, żeby objąć stanowiska konsularne polskie. Byłoby to jednocześnie wyróżnieniem i odznaczeniem tych ludzi, którzy pracą całego życia oddali polskości jako narodowi niepoślednie, a nieraz bardzo wybitne usługi.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#PZałuska">Proszę Panów, sprawę organizacji opieki nad naszą emigracją, sprawę załatwienia różnorodnych potrzeb tej emigracji, uważam za tak ważną, że sądzę, iż należałoby stworzyć osobny urząd emigracyjny, który powinien funkcjonować w ramach Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jestem więc za utworzeniem osobnego urzędu reemigracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PZałuska">Pod względem formalnym godzę się zupełnie na rezolucje przyjęte przez większość komisji i zreferowane tutaj przez p. posła Raczkowskiego, z tem tylko uzupełnieniem, że w punkcie 6 który brzmi: „Sejm wzywa Ministra Spraw Zagranicznych, aby organizację konsulatu generalnego i sieci konsularnej w Ameryce przerwaną niemal od przeszło pół roku, poprowadził z największą energią tak, aby emigracja polska w Ameryce mogła bezpośrednio korzystać z opieki i pomocy Rządu Polskiego i jego przedstawicieli”, dodać słowa „nie pomijając współpracy ludzi odpowiednich z Kolonji amerykańskiej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Bigoński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PBigoński">Wysoki Sejmie! Problem reemigracyjny rozpada się na dwie części: — pierwsza, to sprowadzenie reemigrantów do kraju, — druga, to umieszczenie ich w kraju. Pierwsza część, sprowadzenie reemigrantów do kraju, bez wielkich trudności da się przeprowadzić w razie dobrej organizacji linii okrętowych atlantyckich i linii kolejowych. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych a także wywody moich przedmówców tylko tą stroją zagadnienia się zajmowały. Tymczasem zachodzi także konieczność zajmowania się drugą częścią zagadnienia, mianowicie: umieszczeniem reemigrantów w kraju.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PBigoński">Nie byłoby tej potrzeby, gdyby reemigranci byli to sami ludzie zamożni, którzyby po przybyciu sami sobie w kraju mogli dać radę. Tymczasem tak nie jest. Przeważna część reemigrantów naszych, czy to z Ameryki, czy z Niemiec, czy z Rosji, zalicza się do warstw ubogich, do sfer, które sprowadziwszy się do kraju, odrazu podlegać będą opiece Rządu. Postaram się to udowodnić.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PBigoński">Wracam do sprawy emigracji amerykańskiej. Otóż przedmówcy moi twierdzili, że trudne warunki życia i tęsknota do kraju zmusza poprostu emigrantów naszych w Ameryce do powrotu. Jest to prawda, ale czynnikiem bardzo wielkim, który wywołał tę chęć powrotu do kraju, jest także fakt, że ludzie tutejsi, mający krewnych w Ameryce, pisali im: U nas za 1.000 dolarów dostaniecie 200.000 mk., wracajcie, będziecie u nas bogaczami, będziecie miljonerami, będziecie żyli, jak pączek w maśle, jak u Pana Boga za piecem! I emigranci nasi na gwałt sprzedawali majątki, sprzedawali warsztaty pracy i gromadnie walili do portów amerykańskich. Tam się niestety przekonać musieli, że stosunki przedwojenne uległy zmianie, że przewóz do Polski, który dawniej był igraszką, musiałby się odbywać w warunkach i za cenę wprost niemożliwą. Przewóz z Ameryki kosztuje nie dziesiątki marek, ale dziesiątki, nawet setki tysięcy marek, jak to udowodnili moi przedmówcy i jak stwierdził referent Komisji Spraw Zagranicznych. Zrazili się więc i bojąc się takiego przejazdu, bojąc się trudności w przejeździe przez inne państwa, pozostali na miejscu, a nieraz przez niesumiennych agentów oszukiwani, stali się tam w portach amerykańskich nędzarzami, a tacy, którzy mając pewne zasoby, zdołali się przedrzeć do kraju, stracili po drodze wszystko i stali się robotnikami i podlegać będą musieli opiece społecznej. To znaczy, że do Polski sprowadzać się będą nie tylko ludzie zamożni, którzy sobie tutaj dadzą radę.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PBigoński">Nie inaczej wygląda sprawa emigracji naszej w Rosji bolszewickiej. Wiemy, że tam są setki tysięcy rodaków naszych, wiemy, że przed wojną warunki życia w Rosji wabiły rodaków naszych, że ich wyższość intelektualna i kulturalna gwarantowała im w dawnej Rosji pewien dobrobyt i osiągnięcie lepszych i wpływowych stanowisk. Przyszła wojna. Moskale straszyli, że Niemcy będą Polaków zarzynali. Niektórzy z tego powodu, a inni, szczególnie włościanie, w obawie przed huraganem wojny, przed bitwami i ogniem, uciekali w głąb Rosji i dzisiaj setki. tysięcy naszych rodaków znajdują się pod panowaniem bolszewickiem. A jakie jest ich położeni? Otóż na mocy osobistych doświadczeń, porobionych w 1918 r., śmiem twierdzić, że położenie Polaków w Rosji bolszewickiej jest poprostu rozpaczliwe.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PBigoński">Wszystko to, co cierpią wszystkie warstwy rosyjskie, nie wykluczając robotników, cierpieć muszą i nasi rodacy. Bolszewicy zabrali im ich mienie, bolszewicy karał. ich, jeśli do czerwonej armii zaciągać się nie chcieli, bolszewicy rozstrzeliwali oficerów, którzy na polską głowę nie chcieli wsadzić czapki z gwiazdką bolszewicką, rozstrzeliwali inteligencję naszą; przypomnę braci Lutosławskich.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PBigoński">Kiedy poznałem trudne warunki życia emigrantów naszych, postarałem się u rządu niemieckiego, który tutaj budował Polskę, a jednocześnie zamykał granicę linją demarkacyjną dla Polaków, o przepustkę dla 100.000 emigrantów, ażeby mogli wrócić z tych trudnych warunków do Polski. Otóż rząd bolszewicki systematycznie uniemożliwiał powrót naszych rodaków do kraju. Unszlicht, Lasower i Leszczyński, dwaj pierwsi z „Centroplenbież”, a Leszczyński z polskiego bolszewickiego komisariatu, oświadczyli wyraźne: „My Polaków nie wypuścimy, póki nie będą żebrakami, póki nie będą zbolszewizowani”. Znaczy to, że bolszewicy chcą systematycznie wyzyskać nędzę tych naszych braci, aby mogli otworzyć armję bezpłatnych agitatorów.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(P. Sołtyk: A nie czytał Pan, dlaczego oni przeciwdziałali organizacji władz wojskowych?)</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PBigoński">Ja w rzeczy wojskowe w Rosji się nie wdawałem, bo to do mojego urzędu nie należało i nie chciałem się narazić na karę śmierci za kontrrewolucję, bo trybunały bolszewickie pod tym względem nie żartowały.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PBigoński">Stwierdzam więc, że ci rodacy nasi, wyzuci z majątku przez kontrybucje, przez rekwizycje, przez socjalizacje, przez municypalizacje i jak tam to wszystko fachowo się nazywa, są biedakami i wróciwszy do kraju, będą musieli odrazu być otoczeni opieką naszych władz.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PBigoński">Teraz chciałbym poświęcić kilka słów emigracji naszej z Niemiec, bo jej położenie, jako dziecko tej emigracji, znam najlepiej.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Głos: A mówią, że i to bolszewicy!)</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PBigoński">Dziękuję Szanownemu Koledze za tę uwagę, bo przynajmniej będę miał sposobność odeprzeć z tego wysokiego miejsca zarzuty, czynione niesłusznie wychodźtwu naszemu w Niemczech. Gdybym nie znał kolegi i gdybym nie wiedział, że w majątku Pana są także zatrudnieni robotnicy z Westfalji, z których Pan jest zadowolony, tobym sądził, że Pan chce powtarzać plotki, rozszerzane przez „Rheinisch-Westphalische Zeitung” tylko na to, ażeby Belgijczyków w okupacji przeciw Polakom podburzać.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PBigoński">Otóż i tam na zachodzie Niemiec znajduje się pół miliona rodaków naszych z b. zaboru pruskiego. Do opuszczenia kraju, do opuszczenia strzechy i gleby rodzinnej I zmusiły rodaków naszych te same warunki, które zmusiły mil jony braci naszych do emigracji do Ameryki. Ucisk narodowy niezmiernie ciężki zmusił ich do opuszczenia ukochanej gleby i szukania chleba w fabrykach, w podziemiach kopalnianych i zakładach innych. Do tego dochodzi kolonizacja niemiecka, która od roku 1886 wydzierała z rąk polskich ziemię i w ten sposób pozbawiła robotników rolnych warsztatów pracy. Ustawa osadnicza, która stworzyła sławnego Drzymałę, przyczyniła się także do tego, a niemałą rolę także odegrało wywłaszczenie, uchwalane w r. 1908, a zastosowane w r. 1912, Otóż wszystkie te rzeczy przyczyńmy się do tego, że dzisiaj na zachodzie Niemiec, w Brandenburgii i nad morzem Północnem razem mamy przeszło pół miliona Polaków. Położenie ich jest niezmierne trudne. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, jak cierpieć musieli bracia nasi pod batem pruskim. Ich wrogiem była policja, która przewracała nagrobki z polskiemi napisami na cmentarzach, która konfiskowała sztandary polsko, katolickich towarzystw, która rozpędzała kondukty żałobne, w których kroczyły osoby z maciejówkami na głowach. Naszym wrogiem na zachodzie Niemiec była szkoła, która chciała wydrzeć dziatkom naszym polskie serca dusze. Naszym wrogiem na zachodzie Niemiec było duchowieństwo niemiecko, które dla zgermanizowania Polaków szło ręka w rękę z rządem prusko-niemieckim. A nie mniejszym wrogiem był kapitał niemiecki, który robotnika polskiego uważał za bydło robocze, które łatwe można wyzyskać dlatego, że dla tego robotnika opieki nie było.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#PBigoński">Trudne więc było płożenie rodaków naszych na obczyźnie, a do tego w obecnych warunkach jeszcze dochodzi głód, ciągłe rozruchy i nieprzychylna postawa ludności niemieckiej, któraby się mścić chciała na tych braciach naszych za to, że przez traktat Wersalski i przez czyn bohaterski wielkopolskich wojsk i druhów b. dzielnica pruska została od Prus oderwana. Wśród nich jest także ogromne dążenie do powrotu do kraju. Dzisiaj mamy już setki, ba tysiące takich rodaków, szczególniej tych z byłej dzielnicy pruskiej w kraju; oni także nie będą mogli postarać się odrazu sami ani o warsztaty pracy, ani o mieszkania, bo na to nie mają środków, bo w większej części, bo 987„ są to robotnicy, w części górnicy.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#PBigoński">Przy tej sposobności chciałbym odeprzeć zarzuty, czynione wychodźtwu naszemu tak często, zarzuty zupełnie niesłuszne. Kiedy w Niemczech odbywały się powstania Spartakus owco w, odrazu powstała legenda, rozsiewana zupełnie świadomie przez hakatystyczne gazety niemieckie, że wszystkiem-i temi powstaniami spartakusowskiemi i bolszewickiemu kierują polscy górnicy i robotnicy. Legenda ta wychodziła nie z kraju, śmiem to twierdzić, lecz z gazet tak autystycznych niemieckich. Miały one na celu to, ażeby Belgijczycy prześladowali tych rzekomych bolszewików Polaków. Niestety, rozsiewane te pogłoski doszły do uszu niektórych w kraju i bardzo poważna część społeczeństwa naszego odnosi się do tych rodaków naszych z nieufnością. O ile chodzi o większość emigrantów naszych w całych Niemczech, a szczególniej na zachodzie Niemiec, to śmiem twierdzić, że zarzutu takiego czynić bynajmniej nie wolno. Robotnicy nasi w całych Niemczech, a szczególniej w Westfalii i Nadrenii, są to z małemi wyjątkami gorący patrioci. Złożyli te dowody niejednokrotnie, że tak jest w istocie. Ten, który pierwszy oddał życie w ofierze Ojczyźnie na ulicach Poznania, druh Rata jeżyk to nasz był człowiek! Jeszcze wojska wielkopolskie nie stanęły w obronie Lwowa, a już dziesiątki i setki ludzi naszych z wychodźtwa walczyły pod murami Lwowa i Wilna.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#komentarz">(Głos: Cześć im!)</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#PBigoński">Śmiem stwierdzić więc, że większość społeczeństwa naszego na emigracji w Westfalii i Nadrenii jest narodowo usposobiona.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#PBigoński">Że jest ona radykalną, temu się dziwić nie można. Zwalczano ich ze wszech' stron, a każda walka radykalizuje. Zresztą radykalizmem przestraszać się nigdy nie należy.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#PBigoński">Otóż powiedziałem na wstępie, że nie można załatwić sprawy, mówiąc tylko o pierwszej części zagadnienia, mianowicie o sprowadzeniu emigrantów do kraju. Starałem się dowieść, że ci, których się będzie sprowadzać do kraju, są to w lwiej część tacy, którzy nie mają zasobów i. sam: w kraju sobie rady dać nie mogą. Trzeba więc dobrze i stanowczo pomyśleć o tem, czy realizowanie drugiej części zagadnienia, umieszczenie ich w kraju, wogóle jest możliwe. Śmiem twierdzić, że tak nie jest, W Polsce panuje przecież bezrobocie, niestety, zmuszeni jesteśmy wysyłać tysiące robotników naszych tutaj bezrobotnych do Francji. Tutaj pracy niema. Następnie rozgrywa się w Polsce cicha tragedia mieszkaniowa, nie mamy mieszkań, nie będziemy więc 'mogli naszych reemigrantów robotników umieszczać w kraju. W pełnej kwarcie więcej kwart pomieścić się nie może Nie chciałbym, ażeby Rząd powiedział, że będzie budował baraki. Widziałem naszyci reemigrantów w barakach nieopalanych podczas mrozu, nie możemy reemigrantów którzy bądź co bądź olbrzymie położyli zasługi, narazić na utratę zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#PBigoński">Twierdzę więc, że umieszczenie w kraju reemigrantów naszych na razie jest niemożliwem. Co Rząd więc powinien uczynić? Rząd powinien, mojem zdaniem, przedewszystkiem stworzyć urząd samodzielny, który się tej tylko sprawie poświęci. Urząd ten wysyłałby swoich przedstawicieli do wszystkich krajów, w których są nasi rodacy emigranci, i ci przedstawiciele zapoznawaliby emigrantów z położeniem kraju. Śmiem twierdzić, że jeśli to odbędzie się dobrze, jeśli te wyjaśnienia przedstawicieli naszych będą dokładne i szczere, to emigranci od natychmiastowego powrotu do kraju na razie się Wstrzymają. Tymczasem naturalnie trzeba tu uruchomić warsztaty pracy, uruchomić handel i przemysł i rozwinąć na szeroką skalę budownictwo.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#PBigoński">Odnośnie do emigrantów naszych w Niemczech, którymi się przecież także zająć musimy, Rząd nasz powinien wszcząć natychmiastowe pertraktacje z Niemcami.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#komentarz">(Głos: Jak Pan to chce umożliwić)</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#PBigoński">To można uskutecznić na mocy, nic wiem którego, artykułu traktatu pokojowego. Pertraktacje te powinny się toczyć około takich żądań: Zagwarantować należy możność powrotu wszystkim wychodźcom naszym do kraju z całem mieniem lub gotówką uzyskaną z likwidacji tego mienia, bez specjalnych opłat. Rząd polski powinien się starać o uchylenie ustawy, obowiązującej w Niemczech, a dążącej do uniemożliwienia emigracji z Niemiec, to znaczy uniemożliwienia reemigracji naszym rodakom do kraju, ustawa ta nakłada bowiem na wszystkich emigrantów z Niemiec olbrzymie podatki. Otóż ustawa ta powinna być uchylona.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#PBigoński">Po drugie, Rząd powinien starać się o to, żeby wszystkim rodakom naszym na obczyźnie zagwarantować wolność zakładania szkół polskich dla wychodźców. Dalej Rząd powinien się domagać ułatwienia sprowadzania do kraju sierot polskich, bo tam w Niemczech w zakładach są tysiące sierot naszych, o których nieomal nikt nie wie, a których jednakże wychodźtwo nasze na obczyźnie opuścić by nie chciało, bo nam o każde dziecko polskie chodzi.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#PBigoński">Dalej rodacy nasi na obczyźnie są zdania, że powinni być zwolnieni od podatków wojennych, to znaczy od podatków w Niemczech, które służyć mają do amortyzacji długów wojennych. Myśmy tam w Niemczech wojny nie chcieli, choć się cieszymy, że przez wojnę uzyskaliśmy wolność i niepodległość Polski. Jednakże trzeba zważyć, że na rodaków naszych na obczyźnie nakłada się podatki majątkowe, które odbierają im połowę całego majątku. Jeśli nie jesteśmy współwinni wojny, to zdaniem naszem taki podatek na rodaków naszych na obczyźnie nakładany być nie powinien.</u>
          <u xml:id="u-23.26" who="#PBigoński">A dalej w chwili, kiedy Wielkopolska uchwyciła za broń, gdy wywalczyła swoją niepodległość i wolność, wtenczas w Berlinie, Hamburgu i innych centrach przemysłowych na zachodzie Niemiec rozpoczęło się burzenie polskich składów. Otóż Rząd polski powinien się postarać o to, żeby wszystkim emigrantom zwrócono straty, powstałe z tych zaburzeń, bo dla tego tylko im składy rozbiło, że byli Polakami.</u>
          <u xml:id="u-23.27" who="#PBigoński">Następnie Rząd domagać się musi w pertraktacjach z Niemcami, ażeby emigranci robotnicy nie stracił', opłacanych do kas chorych i inwalidzkich składek i uzyskanych już rent.</u>
          <u xml:id="u-23.28" who="#PBigoński">Sądzę, że jeśli Rząd w ten sposób postąpi, jeśli do wszystkich emigrantów naszych wyda odezwę, albo jakiś komunikat przez swoich przedstawicieli, w którym zwróci uwagę na położenie w kraju, w którym nutą główną będą słowa: „Czekajcie jeszcze! Cierpliwości! My o was me zapominamy, ale musimy się postarać, żeby was godnie przyjąć i was umieścić”, a jeśli z drugiej strony wszystko zrobi, żeby tę reemigrację jaknajprędzej umożliwić, to problemat ten lepiej da się załatwić.</u>
          <u xml:id="u-23.29" who="#PBigoński">W myśl wywodów swoich składam następujący wniosek. W miejsce rezolucji nr. 3 uchwalić następującą:</u>
          <u xml:id="u-23.30" who="#PBigoński">„Sejm wzywa Rząd,</u>
          <u xml:id="u-23.31" who="#PBigoński">1) aby istniejącą przy Ministerstwie Opieki Społecznej sekcję reemigracyjną rozbudował w zupełnie samodzielny urząd, który obejmowałby całokształt spraw i zagadnień, wchodzących w zakres wychodź twa i jego powrotu”;</u>
          <u xml:id="u-23.32" who="#PBigoński">2) aby istniejące w Niemczech państwowe biura reemigracyjne przydzielił do konsulatów”.</u>
          <u xml:id="u-23.33" who="#PBigoński">Wypowiadam się przeciw rezolucji nr. 3 w brzmieniu proponowałem przez Komisję Spraw Zagranicznych dlatego, że jak powiedziałem, to sprawy nie załatwi. Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest tylko reprezentacją na zewnątrz a nie załatwia wcale sprawy wewnątrz kraju, udowodniłem zaś, że druga sprawa, to znaczy umieszczenie reemigrantów naszych, jest rzeczą o wiele trudniejszą do załatwienia, niż ich sprowadzenie. Powinien więc być jeden samodzielny urząd, który niczem nie będzie krępowany w przeprowadzeniu tak jednego jak i drugiego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-23.34" who="#PBigoński">Druga rezolucja którą proponuję, opiewa: „Sejm wzywa Rząd, ażeby wszczął pertraktacje z rządem niemieckim celem rozszerzenia odnośnych do reemigracji artykułów traktatu pokojowego, mianowicie celem, zabezpieczenia reemigrantów robotników od utraty wpłaconych do niemieckich Kas chorych, inwalidzkich i t. p. składek i uzyskanych rent”.</u>
          <u xml:id="u-23.35" who="#komentarz">(Brawo)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kosmowska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PKosmowska">Zagadnienie reemigracji, zagadnienie powrotu milionów rozproszonej jeszcze po świecie naszej polskiej ludności traktowane jest (szczególnie gdy idzie o reemigrację z Ameryki) pod kątem sprowadzania do kraju przedewszystkiem sum dorobku, zdobytego przez wychodźców w korzystniejszych warunkach pracy, które pociągnęły ich właśnie tam, do Ameryki. Przypływ kapitałów jest tą nadzieją związaną z reemigracją polskich rzesz amerykańskich. Oprócz tej jednak korzyści, którą przyniesie nam reemigracja szeregów pracowniczych, wyrobionych w życiu amerykańskiem, jest jeszcze inna strona reemigracji i jej znaczenia dla rozwoju naszego obecnego życia narodowego. Chcę zwrócić uwagę na wartość tego przypływu nowych sił, którego spodziewamy się właśnie z powrotem rzesz, które w życiu amerykańskiem miały możność rozwinięcia maksymum energii do jakiej były zdolne, zaś w warunkach swobód obywatelskich miały możność wyrobienia w sobie psychologii obywatela wolnego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PKosmowska">Powracający zastęp ukwalifikowanych, uzdolnionych pracowników i wolnych obywateli stać się może elementem żywym i twórczym, który odegra poważną rolę w tym procesie przemiany struktury naszego społeczeństwa, co się w obecnym momencie odbywa w narodzie naszym. Odbyć się musi, jeżeli społeczeństwo nasze ma wytrzymać próbę życia współczesnego i utrzymać się na powierzchni międzynarodowego istnienia. Otóż powrót emigrantów naszych musi odbywać się nie pod hasłem „powrotu na Ojczyzny łono” dla wypoczynku po trudach pracy, czy dla wygodnego przejadania w kraju tych dolarów cudownie rozmnożonych w marki, jako chleb i ryba w biblijnej przypowieści, ale dla świadomej współtwórczości w polskiem życiu, którego fundamentem jest dziś zagadnienie pracy Inicjatywa taka samorzutnie wśród Polonii amerykańskiej istnieje. Spotykamy się np. z objawem takim, jak powstanie Związki mechaników Polaków w Stanach Zjednoczonych, który powraca do Kraju z konkretnym planem zakładania własnych kooperatywnych fabryk, opartych o kapitał kolektywny, prowadzonych przez fachowców specjalistów wyrobionych w warsztatach amerykańskich przy równoczesnem spożytkowaniu w tych zakładach miejscowych sił bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PKosmowska">Ten „Związek Mechaników” przyjeżdża już nawet z gotowym materjałem technicznym, mianowicie przywozi z sobą obrabiarki i inne maszyny, których brak w kraju dotąd jest przytaczany stale, jako przyczyna niemożności puszczenia w ruch zakładów przemysłowych, niezbędnych dla ożywienia naszego życia ekonomicznego. Potrzeba dopomóc tej inicjatywie, która dotychczas utyka na zupełnym braku pomocy czynników miarodajnych, rządowych, bo te dotychczas nie zrobiły żadnego kroku, żeby wyjść naprzeciw tej inicjatywie, żeby nawiązać stosunki i kontakt z tymi stowarzyszeniami. Nie tylko należy robić wszelkie ułatwienia tym samorzutnie powstałym przedsięwzięciom, należy dawać impuls do tego rodzaju organizowania się kadrów reemigranckich. Materiał ludzki jest tam gotowy, chodzi tylko o to, ażeby myśl twórcza potrafiła wypłynąć ze źródeł naszej organizacji państwowej i stworzyć z tego rozproszonego materiału te skupienia, które w formie gotowych kadr pracowniczych, powróciłyby do kraju nie jako sypki żywioł, szukający dopiero w pojedynkę zastosowania sił swoich na rozłogach życia polskiego, ale jako siły skupione, znajdujące natychmiast po powrocie zastosowanie w życiu krajowem. Element przedsiębiorczości, istniejący, był in potentio w Polonji amerykańskiej, stanowił ten ogromny dobytek, który przyniesie nam reemigracja. Ale powrót ten powinien się odbywać pod hasłem natychmiastowego stawania powracających do walki o podniesienie polskiej siły wytwórczej, o podniesienie zdolności do konkurencyjnych wysiłków i udziału w całokształcie powojennego światowego życia ekonomicznego.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PKosmowska">Że fala wracających emigrantów przynosi ten pierwiastek nowego życia, mamy tego dowody, choćby na emigrantach westfalskich, którzy już wnieśli nowy dech w parafialne zacisze życia poznańskiego. A więc około zagadnienia pracy w Polsce obraca się problem reemigracji, chodzi tu bowiem o powracające siły robotnicze. Zatem cała akcja reemigracyjna skoncentrowana musi być przy tych ogniskach, które skupiają przy sobie wszystkie zagadnienia, związane z organizacją pracy w Polsce i uregulowaniem stosunków życia pracowników.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PKosmowska">Takiem ogniskiem jest Ministerstwo Pracy i dlatego sądzę, że najwłaściwszem organizowaniem planowej reemigracji jest skupienie tych wysiłków, pod dotychczasowem kierownictwem organizacji życia pracowniczego w Polsce, a zatem przy Ministerstwie Pracy.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PKosmowska">Ubocznie dodaję od siebie, że to ministerstwo, jak dotąd złożyło dowody, że oprócz obrabiania formalnych urzędowych kawałków, jest jednem z tych nielicznych naszych urzędów, które żyją intelektualnie, skupia przy sobie większą liczbę jednostek uzdolnionych do planowania na szerszą metę, do ogarniania myślą całych dziedzin życia społecznego. Z tego ministerstwa zresztą wyszedł już opracowany w szczegółach plan stworzenia osobnego Urzędu Emigracyjnego, który jedynie rozwiązać może zagadnienie, będące przedmiotem dzisiejszej rozprawy Sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PKosmowska">Otóż powstanie tego urzędu, zgodnie z wnioskiem dziś przedstawionym, który nasza grupa popierać będzie, jest jedynym ' sposobem rozstrzygnięcia sprawy reemigracji i należy zwrócić się z wezwaniem do Rządu, ażeby Urząd ten został zorganizowany jaknajrychlej, a pozostawał w ścisłym kontakcie z Ministerstwem Pracy, co zresztą zupełnie nie uniemożliwia pewnego uzależnienia go od Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ponieważ praca organów wykonawczych tego Urzędu będzie musiała być skoordynowana ściśle z całą organizacją służby konsularnej Państwa Polskiego. Na to jednak, ażeby podporządkować urzędy emigracyjne Ministerstwu Spraw Zagranicznych i jego ekspozyturom konsularnym, trzebaby najpierw całkowicie je przekształcić. Komplet pracowników, stanowiących dzisiejsze nasze ciało konsularne, składa się w znacznej mierze że zdeklasowanych magnatów, którzy nie są materiałem ludzkim odpowiednim na obronę interesów pracującego ludu, chociażby z tej elementarnej przyczyny, że o warunkach życia tego ludu ma pojęcie co najwyżej teoretyczne i bardzo odległe.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PKosmowska">Innych obrońców potrzebują interesy pracującego na wychodźtwie ludu polskiego i innych ludzi potrzeba na to, żeby lud ten skupiać w świadome kadry pracowników i organizować im drogi powrotu do kraju, a następnie przygotować dla nich warunki wstępne na gruncie życia krajowego.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PKosmowska">To olbrzymie zagadnienie emigracji, które nasuwa życie, polega nie tylko na załatwieniu przywozu tych, którzy już wskutek przyczyn poprzedzających wojnę lub w trakcie wojny wynikłych znaleźli się na obczyźnie, lecz na stałem regulowaniu tego falowania ludności, które jest objawem naturalnym w dzisiejszym ustroju społecznym. A zatem istnienie Urzędu nie może być zredukowane tylko do roli towarzystwa przywozowego, transportowego, które ma przywieźć emigrantów z Ameryki czy z innych punktów osiedlenia, ale musi to być instytucja stale regulująca odpływ i przypływ ludności, ponieważ emigracja jest objawem stałym w naszem społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PKosmowska">Wypowiadamy się za bezwarunkowem jaknajrychlejszem powstaniem specjalnego Urzędu Emigracyjnego, związanego ściśle z Ministerstwem Pracy, jako że zagadnienie emigracji jest przedewszystkiem zagadnieniem regulacji warunków życia ludności pracującej, szukającej tej pracy poza granicami kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Federowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PFederowicz">Wysoki Sejmie! Że sprawa reemigracji obywateli polskich z Ameryki 'wysunęła się na plan pierwszy, dowodem jest dzisiejsza rozprawa, dowodem szereg wniosków, z inicjatywy poselskiej i dowodem te wszystkie wnioski, jakie nam w imieniu Komisji dla Spraw Zagranicznych na dzisiejszem posiedzeniu pan sprawozdawca przedłożył. Muszę jednak stwierdzić, że tak Komisja dla Spraw Zagranicznych, jak wnioski z inicjatywy poselskiej zajmowały się przedewszystkiem reemigracją, to jest ułatwieniem podróży obywateli polskich przy powrocie do kraju i zabezpieczeniem funduszów, jakie z sobą przywożą, a w małym tylko stopniu zajmowały się przypływem, to jest przesyłką tych funduszów, jakie Polacy przesyłają bądź swoim rodzinom, bądź wpłacają na swój własny rachunek za pośrednictwem banków amerykańskich do instytucji operujących w Polsce. Dowiedziałem się w ostatniej chwili, że tą sprawą, którą chciałem na dzisiejszem posiedzeniu poruszyć, zajął się p. Minister Skarbu i że wszedł w kontakt z najpoważniejszą instytucją bankową w Ameryce American Eksport Kompany, która posiada setki filii rozsianych w Ameryce Północnej, że za pośrednictwem tej instytucji będzie się wypłacało należytości, przekazane do polski w dolarach, dolary otrzyma rząd polski i będzie je realizował w markach polskich lub koronach. Jeśli te pogłoski się sprawdzą, to Sejm tę inicjatywę powinien powitać z wielkiem uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PFederowicz">Chcąc uzupełnić tę lukę, jaką widzę w dzisiejszej rozprawie i we wnioskach, muszę przedewszystkiem zwrócić uwagę na przekazywanie pieniędzy przez amerykańskie banki i amerykańskich bankierów za pomocą zleceń wypłaty lub czeków ciągnionych na banki, znajdujące się u nas w kraju, a wystawianych na zlecenie polskich odbiorców. Ten olbrzymi ruch czekowy przysparza tylko olbrzymie zyski kołom bankowym amerykańskim, które nie wystawiają ich na dolary, lecz na marki polskie i korony, licząc przy wymianie bardzo niskie kursy, nie odpowiadające nawet w przybliżeniu równoczesnemu notowaniu dolara u nas. Instytucje bankowe polskie otrzymują z tego powodu wierzytelności w Ameryce za wpłacone tam dolary w markach i koronach, co również pociąga za sobą bardzo znaczną stratę przy przeliczeniu ich na dolary, lub na inne waluty, jak np. marki niemieckie, bo bardzo często się zdarza, że banki amerykańskie dają naszym instytucjom równowartość za czeki wystawione na nie np. w Berlinie. Że straty, jakie z tego powodu wynikają, są bardzo wielkie można się przekonać z rachunków, które otrzymują osoby, powracające z Ameryki, a otrzymujące marki lub korony za dolary wpłacone dla nich w Ameryce. Kwoty, które otrzymują są nieraz o 40% niższe, od tych, które według kursu w dniu uczynionej wypłaty powinny były otrzymać. Liczne też z Ameryki dochodzą do nas skargi i reklamacje na brak w Ameryce akcji, mającej na celu ochronę przed wyzyskiem przy zamianie dolarów na marki polskie lub korony.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PFederowicz">Jednak znacznie większe szkody z tego powodu ponosi Polska przez to, że wszystkie pieniądze wpłacane w Ameryce wpływają na dobro instytucji polskich, lecz w dużej ilości przekazywane bywają zwłaszcza w Małopolsce do filii instytucji wiedeńskich, przez co dolary wpłacane w Ameryce przez Polaków powodują wierzytelności dla banków wiedeńskich. Banki bowiem amerykańskie w swej przeważnej części posługują się nie naszemi bankami polskiemi, ale ciągną czeki nabije wiedeńskie. I tu wymienię filie Banku Związkowego w Małopolsce, t. zw. „Wienerbankyerein”, które z tytułu swej finansowej zależności od centrali w Wiedniu wypłacają tylko marki lub korony polskim posiadaczom tych czeków, dolarowe zaś wierzytelności w Ameryce za nie przypadające, pozostawiają do dyspozycji swoich centrali w Wiedniu.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PFederowicz">Temu nieznośnemu wprost stanowi rzeczy należy jak najprędzej zaradzić, gdyż w ten sposób zarobki naszych obywateli w Ameryce zamiast wzmacniać walutę polską, wzmacniają walutę w Austrji. Zastanowić by się należało, jaka właściwie na to jest rada, jaką możemy w tym wypadku zastosować metodę, ażeby cel pożądany osiągnąć? Przedewszystkiem jest bardzo trudno zaprowadzić kontrolę nad interesami wiedeńskich banków pracujących w Małopolsce, gdyż z natury rzeczy są one w stałym kontakcie wewnętrznym ze swojemi centralami w Wiedniu, dla których załatwiają wszystkie walutowe tranzakcje, naturalnie na korzyść tych banków, względnie na korzyść akcjonariuszy tych banków. Tych instytucji, dających dotąd zyski swym centralom wiedeńskim i ich akcjonariuszom jest jeszcze kilka, mianowicie: Wiedeński Bank Związkowy „Wienerbankyerein” z filjami w Krakowie, Lwowie, Tarnowie, Drohobyczu, Przemyślu i Stanisławowie; następnie Merkur z filją w Krakowie i Lwowie, Powszechny Bank Obrotowy w Krakowie, Allgemeine Verkehrsbank, wreszcie Wiedeński Bank Lombardowy i Eskontowy w Krakowie oraz jego filje. Inne zakłady już podobno fuzjonują się z krakowskiemi instytucjami i jako filje wiedeńskie znikają.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PFederowicz">Jeśli zatem chcemy się uchronić od wielkich szkód gospodarczych stąd pochodzących, powinniśmy filie tych instytucji w jak najkrótszym czasie całkowicie znostryfikować i w zupełności oddzielić od centrali, lub musi się im wprost odmówić prawa robienia w Polsce interesów rozbieżnych bądź co bądź z naszą gospodarką państwową, przez odebranie im koncesji.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PFederowicz">Zanim jednak to nastąpi trzeba by niezwłocznie sprawie tej nadać pewne konkretne formy. Ażeby ten cel osiągnąć, ośmielam się przedstawić wysokiemu Sejmowi następujące wnioski, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PFederowicz">Wysoki Sejm uchwalić raczy:</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PFederowicz">Sejm wzywa Rząd, aby zorganizował przekazywanie funduszów obywateli polskich do kraju w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PFederowicz">1. Filje banków wiedeńskich należy w drodze ustawodawczej spowodować, by filje te były zobowiązane odstępować Rządowi polskiemu wszelkie wierzytelności powstające w Ameryce za czeki na nie wystawione, lub za amerykańskie zlecenia wypłat przez nie do Polski wykonywane, przelewając te wierzytelności w bankach amerykańskich na rachunek Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej lub na banki rdzennie polskie.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PFederowicz">2. Kontrolę nad tem, czy filje te rzeczywiście wszystkie wpłaty za granicę odstępują w myśl wydać się mającej ustawy Polsce, należy zaprowadzić w ten sposób, aby każdy tego rodzaju czek lub wypłata, mająca być honorową przez filje wiedeńskich banków, były wprzód zgłaszane do przynależnego oddziału Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej, gdzie będą zarejestrowane i odpowiednio oznaczone. Z tym rejestrem można będzie w następstwie porównać wpływy w Ameryce przez filje wiedeńskich banków odstąpione.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PFederowicz">3. Nad prawidłowem prowadzeniem rejestru czuwać będzie w każdej filji banków wiedeńskich Komisarz rządowy.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#PFederowicz">4 Czeki muszą opiewać na złożoną w Ameryce walutę t. j. dolarową i powinny być wystawiane na instytucje rdzennie polskie.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#PFederowicz">5. Filje wiedeńskich banków, które dotąd pracują wyłącznie na pożytek swych central, a ze szkodą waluty polskiej należy w najkrótszym czasie znostryfikować.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#PFederowicz">Upraszam Wysoki Sejm, aby raczył wnioski te w interesie normalnej gospodarki państwowej uchwalić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Głos ma delegowany przez p. Ministra Spraw Zagranicznych p. Babiński, Naczelnik Wydziału Konsularnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Wysoki Sejmie! Z i rozkazu mojego ministra i za zezwoleniem Pana Marszałka pozwolę sobie wypowiedzieć parę krótkich słów o sprawie dziś omawianej. Przedewszystkiem chciałbym podkreślić, że dziedzina emigracyjno-reemigracyjna jest to dziedzina tak niezmiernie obszerna, że przy dzisiejszym stanie rzeczy ograniczenia kompetencji poszczególnych zarządów centralnych przekracza kompetencje każdego z nich z osobna. Dotyczy ona częściowo zarówno Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak i Ministerstwa Pracy Ministerstwa Skarbu, Państwowego Urzędu do Spraw powrotu jeńców, uchodźców i robotników, a dalej w pewnym stopniu i innych urzędów, jak Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Handlu i Przemysłu, Departamentu Morskiego, nawet Ministerstwa Poczt i innych.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">W Ministerstwie Spraw Zagranicznych zdawano sobie od początku dokładnie sprawę z tego, że organizacyjnie należy kwestię postawić na zupełnie innych podstawach, że jedynie jeżeli sprawy emigracyjno reemigracyjne będą skoncentrowane w jednym urzędzie, któryby zogniskował w sobie te kompetencje, dotyczące ministerstw i zarządów, jeżeli jeden taki urząd powstanie i będzie odpowiadał za całość zagadnienia, wtedy dopiero sprawa może pójść torem należytym. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wypracowało odpowiednie projekty i, o ile wiem, Ministerstwo Pracy również pod tym względem zapatrywanie naszego ministerstwa podziela. Jednakże sprawa ta nie mogła być załatwiona, ponieważ łączy się wogóle z całem zagadnieniem kompetencji naszych ministerstw. Załatwiona ona będzie zapewne teraz dopiero. Ze swojej strony Ministerstwo Spraw Zagranicznych może tylko jak najgoręcej poprzeć wypowiedziane przez Komisję Spraw Zagranicznych życzenie, żeby sprawy emigracyjno reemigracyjne były skoncentrowane w jednym urzędzie.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Następnie najważniejszem, najbardziej palącem i dotkliwem zagadnieniem w dzisiejszej fazie reemigracji jest sprawa transportu. Sprawę tę poruczono konsulatów, naszemu w Nowym Jorku. Konsulat w Nowym -Jorku znalazł się w tem położeniu fatalnem, że istotnie przez parę długich miesięcy komunikacja stała telegraficzna, a nawet listowna między Warszawą a Nowym Jorkiem była niesłychanie utrudniona; tak samo, jak w Nowym Jorku oczekiwano z Warszawy wiadomości, w ten sam sposób w Warszawie oczekiwano wiadomości z Nowego Jorku; szereg depesz ginął, albo ulegał niejako skażeniu i o regularnem porozumiewaniu się nie mogło być mowy.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Mimo to rokowania prowadzono. Rokowania napotykały na pewne trudności, albowiem wielkie kompanie okrętowe wzbraniały się skierować ruch na swoich okrętach do Gdańska, zarówno ze względów technicznych, które wysuwały, jak i ze względów gospodarczych, mianowicie kompanie okrętowe chciały mieć zapewniony tonaż, zapewniony ładunek na drogę powrotną. Przytem port gdański aż do czasu ratyfikacji traktatu pokojowego był zamknięty dla masowych transportów Polski i jedynie od wypadku do wypadku można było wyjechać z portu gdańskiego pod warunkami aprowizacyjnemi, czy innemi.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Dopiero z chwilą realizacji traktatu pokojowego droga na Gdańsk się otworzyła. W ostatnich dniach już po obradach Komisji Spraw Zagranicznych z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwo otrzymało od konsulatu w Nowym Jorku raporty, z których wynika, że udało się doprowadzić do pomyślnego skutku rokowania z kilkoma kompaniami okrętowemi, i że sprawa skierowania transportów na Gdańsk jest już wdrożona. Tutaj wielce pomogła nam ta okoliczność, że w październiku i listopadzie r. ub. Francja i Szwajcaria przestały po części przepuszczać nasze transporty drogą lądową, wskutek czego kompanie okrętowe, nie mając pasażerów, stały się podatniejsze do ustępstw i zgodziły się jechać na Gdańsk. Obecnie zawarto układy z linią duńską „Scandinajian Line”, która zgodziła się na przewożenie pasażerów wprost do Gdańska, następnie linią francuska „Compagnie Generale Transatlantique” również zgodziła się w tym celu wysłać w drogę statek „Meksyk”. Ma ona zamiar utrzymać regularny ruch pasażerski czterema statkami, z których każdy zabrać może 700 pasażerów. Cena przejazdu do Gdańska bez przesiadania wynosiłaby 110 dolarów, cena na linii duńskiej 123 dolary. Również linia angielska „Cunard Line” obiecuje w najbliższym czasie uruchomić linię Ameryka Gdańsk via Londyn, cena biletu 125 dolarów. Dalej, „Svedish American Line”, również zgodziła się wprowadzić ruch pasażerski Polska–Gdańsk–Ameryka via Goteborg. Prócz tego w drugiej połowie lutego miała zacząć pracować linia okrętowa Polska–Ameryka, „Broadwaj National City Bank”, która może przewieźć 1500 pasażerów miesięcznie. Ogólnie obliczyć można, że tą drogą będzie można przewozić 3,000, 4,000 osób miesięcznie. Co się tyczy poruszonego w Komisji zagadnienia utworzenia polskiej floty oceanowej, to co do tego Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a przynajmniej ja, w imieniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, głosu zabierać nie mogę. Sprawa ta leży poza kompetencjami ministerstwa, które mam zaszczyt tutaj reprezentować.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Co się tyczy sprawy reemigracji drogą lądową: Francja, Szwajcaria, Austrja, Czecho-Słowacja do Polski, to sprawa ta już jest bezpośrednio w zawiadywaniu Państwowego Urzędu dla spraw powrotu jeńców, uchodźców i robotników, który to urząd podlega bezpośrednio Prezydjum Rady Ministrów. Mogę tutaj tylko oświadczyć, że w tej chwili w Paryżu toczą się rokowania zainteresowanych państw, żeby uruchomić pociąg, o którym w Komisji mówiono, Havre–Paryż–Kraków. Trudności są jeszcze wielkie, sprawa węgla jest przedewszystkiem bardzo trudna do rozwiązania, jednakże są szanse znaczne, że węgla tego nie będziemy potrzebowali wozić z Polski dla tego pociągu, bo węgiel da się uzyskać od państw zachodnio-europejskich.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Co się tyczy spraw komunikacji pocztowej, to Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest tylko bardzo ubocznie w tej kwestii zaangażowane. Muszę tu nadmienić, że ruch przesyłania paczek pocztowych obecnie wchodzi na tory normalne, że nasze Ministerstwo Poczt i Telegrafów zawarło odpowiednie porozumienie z rządem amerykańskim, że nie powtórzy się więcej to, co było przed zawarciem tego porozumienia, tj. że paczki z rzeczami szły inną drogą, zbyt długo, co pociągało za sobą bardzo ujemne skutki dla wielu adresatów. To jest jednak dziedzina, która tylko ubocznie dotyka Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Co się tyczy przesyłek pieniężnych, umożliwiających naszym emigrantom w Ameryce dostarczenie do kraju oszczędności, to nadmieniono tutaj, że nasz konsulat generalny w Nowym Jorku wszczął odpowiednią akcję depozytową. Na skutek tej akcji suma dolarów wysyłanych z Ameryki przez Nowy Jork do kraju przekroczyła 4 miljony. Obecnie władze skarbowe zawarły jeszcze odpowiednią umowę z instytucjami bankowemi amerykańskiemi, które w tej sprawie też wiele zdziałać mogą, albowiem należy sobie uprzytomnić, że gdyby nawet najbardziej nasze życie konsularne w Ameryce było rozwinięte, to wszystkie oszczędności tą drogą nie będą mogły być przesłane, ponieważ znajdą się ludzie, którzy z tych, czy innych względów skorzystać zechcą z innej drogi, chociaż konsulat nasz w Ameryce daje warunki takie, których, śmiem twierdzić, żaden bank prywatny dać nie może, mianowicie dolary przelicza się na marki podług kursu marki w dniu otrzymania awiza przez Polską Krajową Kasę Pożyczkową w Warszawie. Wprawdzie to są warunki takie, jakich bank prywatny nie da, jednakże trzeba i zwrócić uwagę na to, że nie każdy z emigrantów naszych na takie warunki się zgodzi, bo, nadając pieniądze w Ameryce, często chce wiedzieć z góry, ile marek za to będzie wypłaconych w kraju. Otóż będzie chciał korzystać z innych dróg, które wykażą, ile marek otrzyma, chociażby to było połączone z kursem mniej korzystnym.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa komunikowała zrazu tutejszy kurs dolarów konsulatowi nowojorskiemu, jednakże depesze o kursach dochodziły w stanie tak uszkodzonym lub ginęły, że konsulat nowojorski nie mógł z tego robić użytku, chociaż Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa, jak powiedziałem, takie depesze kursowe przesyłała.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Co do sprawy organizacji sieci konsularnej polskiej w Stanach Zjednoczonych, tutaj chcę tylko stwierdzić, że konsulat w Nowym Jorku, aczkolwiek rzeczywiście w sposób ubolewania godny pozbawiony był przez czas dłuższy kierownika, jednakże czynności ani na chwilę nie zawiesił; czynności konsulatu trwały nieprzerwanie i doprowadziły, jak przed chwilą miałem zaszczyt wspomnieć, do zawarcia umowy z towarzystwem okrętowem, które kierować zaczyna ruchem naszej reemigracji na Gdańsk.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Otóż obecnie konsulat generalny w Nowym -Jorku otrzymał nowego kierownika, nowego konsula, p. Grotowskiego, który wyjeżdża w najbliższym czasie na swój posterunek. Oprócz tego w czasie najbliższym uruchomione zostaną konsulaty w Pittsburgh Chicago, Bufalo i San Francisso. W najbliższym zaś okresie roku przyszłego Ministerstwo Spraw Zagranicznych pragnie uruchomić: konsulat w Milwaukee dla stanu Visconsin i Minnesota, konsulat w Cleveland dla stanu Ohio, konsulat w Detroit dla stanu Michigan, konsulat w New-Orlean dla stanów Teksas, Luisiana, Missisippi, Georgia i Florida. Ministerstwo liczy, że przy dzisiejszym stanie rzeczy te konsulaty nam wystarczą. Następnie po kilku latach przystąpimy, o ile to będzie możliwe, do dalszego rozszerzenia sieci konsularnej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych stoi na stanowisku, że kierownikami konsulatów w Ameryce powinni być, przy dzisiejszym stanie rzeczy, urzędnicy etatowi, urzędnicy stojący poza ugrupowaniami i stronnictwami, co nie wyklucza wcale możności współpracy z miejscowemi polskiemi koloniami, ewentualnie skorzystania z sieci agentów konsularnych, obsadzonych przez przedstawicieli miejscowego społeczeństwa polskiego w Ameryce.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Następnie co się tyczy personalu konsularnego, to tak samo, jak dziś we wszelkich gałęziach naszej administracji brak jest sił zupełnie wyszkolonych i wykwalifikowanych, jak dostrzec w nich można mniejsze lub większe usterki działania, wynikające z braku wyszkolenia i przygotowania, tak samo naturalnie i w działalności organizacji konsularnych usterek takich zaprzeczyć nie podobna. Jednakowoż Ministerstwo starało się przy obsadzaniu konsulatów badać przedewszystkiem kwalifikacje fachowe i rzeczowe kandydatów, a nie dawać pierwszeństwa kandydatom nieodpowiednim, którzyby tylko jakimiś innemi względami powodować się chcieli.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Chcę jeszcze powiedzieć dwa słowa co do osoby naszego posła w Waszyngtonie. Chcę tylko dotknąć natury jego stosunku do spraw konsularnych i zupełnie obiektywnie stwierdzić, że sprawy konsularne nie stoją poza sferą zainteresowania i działania naszego posła w Waszyngtonie, który do Ministerstwa nadsyła swoje raporty, swoje spostrzeżenia w sprawach konsularnych, a z konsulatem w Nowym Jorku jest w stałym kontakcie.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">W Komisji Spraw Zagranicznych żądano, żeby Rząd ogłosił dane, dotyczące dotychczasowego przebiegu i aktualnego stanu emigracji i reemigracji. Otóż tutaj muszę stwierdzić znowu z punktu widzenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które, jak miałem zaszczyt oświadczyć, obejmuje przy dzisiejszym stanie rzeczy tylko pewien fragment, pewną część wielkiego zagadnienia, że Ministerstwo oczywiście ogłosi drukiem te materjały, które posiada, oraz odpowiednie sprawozdanie. Będzie to jednak sprawozdanie tylko fragmentaryczne, ponieważ sprawa dotyczy jeszcze innych Ministerstw i innych urzędów centralnych.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">Wreszcie co do życzenia Komisji, ażeby władze polskie, Rząd Polski naszym koloniom w Ameryce, naszym konsulatom w Ameryce komunikował warunki zakładania gospodarstw rolnych, przedsiębiorstw i t. d., to tylko mogę stwierdzić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych uczyni wszystko, co od niego będzie zależało, i podejmie się odpowiedniego pośrednictwa pomiędzy fachowcami i bezpośrednio zainteresowanemi w tej sprawie urzędami a urzędami konsulatów amerykańskich.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#DelegatMinisterstwaSprawZagranicznychBabiński">To jest parę słów, któremi pozwoliłem sobie zapatrzoną uwagę Wysokiej Izby.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dymowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PDymowski">Wysoka Izbo! Żałuję bardzo, że tak ważne zagadnienie, które wobec tego, że nie zostało odpowiednio ujęte i właściwie postawione, kosztowało państwo nasze miliony, nie tylko w środkach materialnych, ale i pod względem moralnym, dopiero dzisiaj znajduje się na porządku dziennym obrad naszych. Wprawdzie słyszeliśmy, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych kwestią tą interesowało się i starało się według najlepszych swoich chęci wszystkie te ujemne strony sprawy, o której z ust poprzednich sprawozdawców słyszeliśmy, usunąć, jednak to na co poprzednicy moi bez wyjątku prawie zwracali uwagę, umacnia mnie w innem przekonaniu: to co od nich słyszałem jest bardzo ciężkim aktem oskarżenia skierowanym pod adresem naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ministerstwo nasze nie powinno było czekać, aż się rozpocznie reemigracja, aż na skutek złego zorganizowania aparatu reemigracyjnego, okażą się tak krzyczące i krzywdzące wychodztwo nasze braki, jak te, o których słyszeliśmy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno było z góry przewidzieć to, co ma nastąpić i z góry przygotować odpowiednie środki, a dopóki to nie było należycie zorganizowane, należało wszelkiemi siłami starać się niedopuścić do reemigracji.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PDymowski">Przecież wiadomem było, że w Ameryce mamy pokaźną kolonię, największą kolonię polską, jaka tylko istnieje. O tem mówią nie tylko roczniki statystyczne, oraz inne książki, które mamy przecież w dużej nawet ilości pod ręką, ale o tem można się było w ostatnich nawet czasach naocznie przekonać z tego wszystkiego, co Polonia Amerykańska dla Polski uczyniła, z tych licznych i ofiarnych obowiązków, jakie ona względem Ojczyzny swej okazywała. Wiemy, jak liczne ofiary nie tylko w środkach materialnych, ale i w ludziach Polonia nasza na ołtarzu Ojczyzny składała. Wiemy o tem, z jakim utęsknieniem tysiące i setki tysięcy braci naszych za oceanem oczekiwało na tę chwilę, kiedy nareszcie będzie można do swej rodzinnej ziemi powrócić, po tak długiej i ciężkiej tułaczce i po tak długiej z wymarzoną Ojczyzną rozłące. Należało zatem liczyć się z tym faktem, tem bardziej, że Ministerstwo zamiast patrzeć dalej na ważniejsze momenty zajmowało się błahszemi sprawami jak np. tworzenie konsulatów w Szwajcarii, gdzie jest ich aż trzy, podczas kiedy w Ameryce zorganizowano jeden i to zbyt późno. Zresztą i wypadki, jakie następowały w bardzo szybkim tempie wskazywały, że należy działać szybko, sprawnie, intensywnie i racjonalnie.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PDymowski">Przypominam sobie, kiedy w pierwszych dniach listopada stanąłem w New-Yorku, widziałem konsulat polski oblężony przez tysiące naszych braci, pragnących powrócić do Ojczyzny, wobec których ten jeden konsulat był wprost bezradny i albo wprost odmawiał wydawania paszportów, albo też nie reagował, widząc, iż paszporty te otrzymywano daleko drożej za pośrednictwem najrozmaitszych pokątnych agentów, którzy przedtem wstrzymywali ich przez dłuższy czas w New-Yorku, każąc sobie drogo płacić za poradę, przewóz, hotele, osłabiając w ten sposób siłę materialną i moralną naszych reemigrantów. Widząc nieprzygotowanie naszego rządu, pojawiło się natychmiast pośredników i agentów wielu o ciemnej przeszłości, którzy pragnęli nabić sobie na reemigracji naszej kieszenie. W tym celu rozpowszechniali oni fałszywe wieści, jakoby u nas wszystko było należycie zorganizowane, jakoby u nas były liczne źródła zarobku, wobec czego nasi bracia całą falą zapragnęli jak najprędzej powrócić do Ojczyzny. Dopiero w New Yorku dowiadywali się o smutnych stosunkach istniejących u nas, o ciężkich warunkach ekonomicznych, w jakich się Ojczyzna nasza znajduje. Dopiero, kiedy kołatano już do drzwi konsulatu, kiedy konsulat w New Yorku przestraszył się poprostu tej fali pragnących powrócić, dopiero wtedy pytano się o instrukcje Warszawy. I przyszła lakoniczna odpowiedź: „Wstrzymać reemigrację” bez bliższych instrukcji co do środków i sposobów. O tem wszystkiem jednak należało wcześniej wiedzieć i zawczasu obmyśleć, a przedewszystkiem nie należało tworzyć konsulatu w New Yorku, który ma rację bytu dopiero w obliczu reemigracji; należało utworzyć taki konsulat w sercu Polonii Amerykańskiej t. j. w Chicago, tam, gdzie wszystkie organizacje polskie są skoncentrowane, gdzie istnieje najliczniejsza prawie pół miliona ludzi licząca kolonia polska.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PDymowski">Tymczasem słyszymy, że konsulat w Chicago powstaje dopiero teraz, a rząd obecnie ma zamiar powołać do życia około 12 nowych konsulatów. Jednak w tych nowych projektach rządowych dopatruję się nowej roboty wypracowanej za zielonym stolikiem: w projekcie tym słyszymy o takich np. konsulatach jak w Toledo, Philadelphji, Bostonie, St.-Franciszko, Milvaukee. Są to jednak miejscowości położone w pobliżu innych środowisk polskich, gdzie przewidziane są i zresztą zupełnie racjonalnie nowe konsulaty. Naprzykład Milwaukee oddalone jest od Chicago zaledwie o 2 godziny jazdy pośpiesznym pociągiem, czyli, że z chwilą, kiedy w Chicago istnieje konsulat sprawnie prowadzony, to z tego centrum i Milvaukee może być dobrze obsłużone, a więc Konsulat jest tam zupełnie zbędny, w ostateczności wystarczy posiadać na miejscu tylko odpowiedniego agenta. Przyznaję, że byłoby najlepiej, gdyby wszędzie były konsulaty, ale skądinąd obciąża to zbytnio budżet państwa i utrudnia racjonalne postawienie tych placówek, szczególniej wobec chronicznego braku odpowiednich ludzi, na co jak wiadomo przedewszystkiem cierpi Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Zatem lepiej mieć mniej placówek, ale za to sprawniej funkcjonujące, aniżeli dotychczasowe nasze konsulaty.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PDymowski">Publiczną jest tajemnicą, iż pod względem opieki konsularnej, najgorzej dzieje się Polakowi, chyba, że się jest posłem, albo jakąś wysoko postawioną osobą, z którą nasze konsulaty muszą się liczyć. Mogę p. Ministrowi Spraw Zagranicznych wskazać adres i nazwisko osoby, która, wracając z Paryża do Warszawy, zmuszona załatwiać cały szereg najrozmaitszych formalności, 6 godzin zużyła na jazdę samochodem od konsulatu do ambasady polskiej parę razy tam i z powrotem, gdyż każda z tych instytucji utrzymywała, że to, czego od niej żądano, nie leży w jej kompetencji, i wreszcie na dwie godziny przed odejściem pociągu, obywatel państwa polskiego zdecydował się udać do władz francuskich, gdzie znalazł potrzebne poparcie i pomoc.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PDymowski">Utrzymuję więc, że i dla Polonii amerykańskiej będzie daleko lepiej posiadać mniej konsulatów, ale za to sprawnie funkcjonujące. Przedewszystkiem Rząd nie powinien obsadzać podobnych placówek ludźmi, których zaletą jest bądź dobre wychowanie, lub urodzenie, bądź też protekcja, którzy natomiast wykazują brak zupełny potrzebnych kwalifikacji na podobne stanowiska. Na urzędy w konsulatach amerykańskich najlepiej nadawaliby się mieszkańcy Kolonii Polskiej w Ameryce, t. j. ci, którzy przedewszystkiem znają miejscowe warunki i stosunki, oraz wykazali się już dostatecznym talentem organizacyjnym. Bo wiadomo, że do Ameryki wyjeżdżali ludzie, którzy zmuszeni warunkami bytu wyjechać, opuszczali ziemię rodzinną bez opieki, za co zresztą społeczeństwa naszego winić nie można, bo nie mieliśmy wtedy własnych a odpowiednich organizacji państwowych lub społecznych. Jednakże ludzie ci rzuceni po za ojczyznę samopas nie zginęli, lecz potrafili się nawet sami zorganizować w tę potężną kolonię amerykańską, która nam dziś imponuje swoją solidarnością, siłą i zrozumieniem obowiązków obywatelskich. — 1 zdawałoby się, że w takiem środowisku najłatwiej znaleźć odpowiednich ludzi, którym można byłoby powierzyć prowadzenie konsulatów. Tymczasem ani jednego z takich ludzi w pierwszym konsulacie naszym w Stanach Zjednoczonych nie spotkałem, przeciwnie spotkałem tam, że się tak wyrażę, towar importowany, ludzi którzy się dopiero uczyli nawet języka angielskiego, nie mówiąc już o tem, że o stosunkach amerykańskich, lub o najelementarniejszych zagadnieniach z dziedziny emigracji i reemigracji nie mieli najmniejszego pojęcia. Nic więc dziwnego, że przy najlepszych chęciach kierowników i konsulów z takim aparatem niewiele zdziałać można. Dlatego też stawiam konkretny wniosek:</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PDymowski">„Sejm wzywa Rząd, aby przy organizowaniu konsulatów polskich w Stanach Zjednoczonych w dostatecznej — mierze uwzględniał odpowiednich i dzielnych, a znających stosunki miejscowe członków Polonii amerykańskiej”.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#PDymowski">Pozatem muszę zwrócić jeszcze uwagę na to, w uzupełnieniu wywodów moich przedmówców, iż na Polonię amerykańską nie należy patrzeć tylko z punktu widzenia reemigracji lub korzyści fiskalnych, albo też otrzymania stamtąd pewnej ilości materiału ludzkiego bardzo korzystnego tak pod względem moralnym, jak i materialnym. Kolonia amerykańska przedstawia również jeden z najlepszych obiektów kolonialnych, kolonię, której napewno niejedno racjonalnie zorganizowane i prowadzone państwo mogłoby pozazdrościć. Weźmy np. politykę kolonialną niemiecką. Wiemy jakie miliony wydawano, albo też ile energii stracono na to, żeby zorganizować kolonię niemiecką. Polityka państw nowoczesnych dąży do posiadania własnych kolonii w rozmaitych środowiskach, żeby w ten sposób zabezpieczyć sobie ekspansję. My nie starając się o to, mamy już na gruncie amerykańskim znakomicie zorganizowaną wielką kolonię, blisko cztero milionową, nadzwyczaj bogatą i zasobną. Tam, na ziemi amerykańskiej, majątek znajdujący się w rękach polskich liczyć możemy na miliardy (nie w markach tylko w dolarach). Powinniśmy zatem na tę kolonię amerykańską zwrócić baczniejszą uwagę. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że tych ludzi z Ameryki, oraz ich bogactwa do kraju naszego nie uda się przenieść i jest to nawet nie pożądane, gdyż stracilibyśmy kolonię, a z nią wielkie wartości, w postaci najrozmaitszych szkół, kościołów, za kładów dobroczynnych i t. d., słowem wartości, które dla naszej kultury, dla naszych celów narodowych mają doniosłe znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#PDymowski">Dlatego też łącznie, z reemigracją należy również myśleć i o emigracji do Ameryki, emigracji racjonalnej i umiejętnie ujętej. I tej sprawy, mojem zdaniem, jeden tylko urząd, jakaś tam sekcyjna w jakimkolwiek Ministerstwie zorganizowana, załatwić nie może. Do tego koniecznie potrzeba posiadać specjalny urząd o szerokim zakresie i kompetencjach, tembardziej, że zagadnienie wychodźtwa nie jest połączone tylko z wychodźtwem do Ameryki, ale łączy się i z wychodźtwem naszem do Niemiec i Rosji. Pozatem musimy się liczyć i z tem, że przez długie lata jeszcze kraj nasz nie dojdzie do równowagi wobec czego nadmiar rąk roboczych będzie musiał wysyłać tam, gdzie daje się odczuć ich brak t. j. na zachód Europy i do Ameryki, a nadmiar inteligencji, gdzie jest jej brak i to bardzo dotkliwy t. j do Rosji. Dlatego też całokształt zagadnienia z zakresu wychodźtwa musi być ujęty przez pewną specjalną, do tego celu powołaną, organizację.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#PDymowski">Kiedy proponowałem jednemu z członków Komisji zamiast rezolucji trzeciej postawić rezolucję, wzywającą Rząd do utworzenia specjalnego urzędu, co zresztą zostało już załatwione przez kolegę Bigońskiego, zakomunikowano mi, że jest to rzecz bardzo niebezpieczna, gdyż przez to powstanie znowu nowa oaza biurokratyzmu. Jednak nie obawiam się tego. Jeżeli będzie to rzeczywiście oaza biurokratyzmu, to naszem zdaniem trzeba będzie tę oazę tak oczyścić, aby się stała nie oazą biurokratyzmu, lecz tem, czem być powinna, co pragniemy z niej stworzyć. Tem może być jednak tylko urząd obejmujący całokształt spraw w zakres wychodźtwa wchodzących.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#PDymowski">Niechby się ten urząd wzorował na_ jednym z najlepszych na podobnym urzędzie wychodźczym, istniejącym we Włoszech. Włochy po połączeniu się także cierpiały bardzo od nadmiaru sił roboczych i dzisiaj jeszcze cierpią; wobec tego mnóstwo Włochów musiało emigrować do innych krajów. — Ale rząd włoski zrozumiał, jak wielkie korzyści społeczeństwo osiągnąć może z własnej emigracji i jak wielkie obowiązki spadają na społeczeństwo, posiadające emigrację. Otoczono ją więc potrzebną opieką, dzięki czemu Włosi potrafili mimo swego ujemnego budżetu handlowego utrzymać w równowadze swój budżet finansowy. Poza tem należy zwrócić i na to uwagę, że emigracja włoska nie tylko dawała pieniądze do kraju, lecz jednocześnie uchodzi za pioniera przemysłu włoskiego, tego przemysłu, który dopiero zaczynał się rozwijać i to w bardzo trudnych warunkach. Wszędzie gdzie tylko pojawili się emigranci włoscy, tam konsulaty na rozkaz i pod kierunkiem urzędu potrafiły przeprowadzać odpowiednią agitację, żeby namówić tych wychodźców do zaopatrywania się w artykuły pochodzenia krajowego.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#PDymowski">Zakomunikowałem tylko o jednej stronic wychodźtwa włoskiego. Nie będę przytaczał tego wszystkiego, czem się zajmuje odpowiedni urząd do spraw wychodźtwa we Włoszech. Wystarczy to, o czem wspomniałem, żeby podkreślić mocniej, co państwu dać może racjonalnie zorganizowany i dobrze prowadzony urząd do spraw wychodźtwa.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#PDymowski">Dlatego gorąco popieram wniosek kol. Bigońskiego, żądający powołania do życia specjalnego urzędu reemigracyjnego, zorganizowanego np. na wzór urzędu ziemskiego, któryby obejmował np. wszystkie sprawy, w zakres wychodźtwa wschodzące.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PStapiński">Przedewszystkiem pragnąłbym, ażeby w protokóle stenograficznym zostało ku wiecznej rzeczy pamięci umieszczone oświadczenie pierwszego generalnego konsula polskiego w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, że znalazł tamtejszy żywioł robotniczy-polski wyższym ponad wszelkie pochwały i że na Komisji Spraw Zagranicznych temu uznaniu publicznie dał wyraz. Chodzi o to, ażeby ten żywioł wrócił do Polski. Przedmówca twierdził, że on może zostać nadal w Ameryce. Widocznie nie czytał ostatniego rozporządzenia rządu Stanów Zjednoczonych i nie wie, że dotychczas już 7 stanów wydało urzędowy zakaz nauczania po polsku w szkołach. A więc mamy już 7 stanów na prostej drodze do zniszczenia żywiołu polskiego w Stanach Zjednoczonych. Chodzi tu o żywioł, który już ma swoje mieszkania, bo na obawy posła Bigońskiego, że dla reemigrantów nie znajdziemy mieszkań, trzeba odpowiedzieć, że to są chłopi, synowie chłopscy, albo samodzielni gospodarze, którzy mają mieszkania przygotowane.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PStapiński">Sądzę, że ponad wszystkiem stoi troska o całokształt naszej polityki zagranicznej. Z tego punktu widzenia na Komisji Spraw Zagranicznych oświadczyłem i tu oświadczam, że nie wydaje mi się możliwem odłączenie sprawy emigracji od ogółu spraw zagranicznych. Sprawa emigracji należy więc do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie może ona należeć ani do Ministerstwa Pracy, ani do żadnego innego, lecz nawet jako samodzielny urząd musi w każdym razie podlegać kierownictwu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Gdybyśmy inaczej postąpili, to po pierwsze polityka nasza stanęłaby pod znakiem zapytania, a następnie sami emigranci z pewnością źle by na tem wyszli, bo jeden urząd odnosiłby się do drugiego, upływałby czas, a pomoc przychodziłaby z pewnością za późno.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PStapiński">Powiedział tutaj p. Dymowski, ażeby zakładać mało konsulatów, ale dobrze wyposażonych. Ale konsulatów może być więcej i mogą być dobrze wyposażone, a może być ich mniej i mogą źle funkcjonować. Od liczby konsulatów ich dobre czy złe funkcjonowanie nie zależy. Słuszne jest żądanie, ażeby w ośrodkach, gdzie 50.000 rodzin polskich jest codziennie zainteresowanych w wypadkach fabrycznych w sprawach spadkowych i t. d. były konsulaty dobrze funkcjonujące, gdyż przecież to są robotnicy, którzy mają jeden dzień w tygodniu wolny i potrzebują choć ten jeden dzień poświęcić na odpoczynek. Jeśli Milwaukee jest oddalone od Chicago o 2 godziny pospiesznym pociągiem, to na te 2 godziny tam i z powrotem robotnik nie zawsze może sobie pozwolić.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PStapiński">Z tego względu oświadczam się w imię interesów ludności stanowczo za licznemi konsulatami, a przynajmniej w tej liczbie, jaką tu przedstawił przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#PStapiński">Jeśli chodzi o fundusze, to jak na Komisji Zagranicznej tak i tutaj przypominamy, że ludność tamtejsza z pewnością sama dostarczy dolarów potrzebnych na urządzanie konsulatów, lub takich urzędów z którychby mogły z pożytkiem korzystać.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#PStapiński">Co się tyczy przesyłania pieniędzy, to zwracam uwagę, że chodzi nie tylko o te, które się przesyła przez konsulaty. Zwracam uwagę, że tylko bardzo mała ilość tych pieniędzy szła przez konsulaty, a znaczną ilość przesyłały inne banki. Chodzi o odszkodowanie dla tych ludzi, którzy na tem ponieśli straty z winy rządu polskiego. Począwszy od referenta wszyscy mówcy stwierdzili, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych popełniło wielkie przewinienie wobec emigracji amerykańskiej, że aż do tego czasu nie zorganizowano tej przesyłki.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#PStapiński">Widzę, że Panowie się uśmiechają i lękają się o to, jakieby to sumy wyniosło, gdyby wypadło nam to płacić. Ale zapłacone to być może w innej formie. Jeśli rząd nasz skuteczną interwencją postara się u rządu amerykańskiego o pociągnięcie wyzyskiwaczy do odpowiedzialności, bo i w Ameryce są prawa przeciwko lichwie i wyzyskowi, to przez przyciśnięcie tych pijawek i wyzyskiwaczy przyjdzie się w pomoc tamtejszej ludności.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A Stapińskiego kto pociągnie do odpowiedzialności?)</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#PStapiński">Pan by miał ochotę, ale poczekaj Pan, ja Pana też pociągnę. Już nie jednego pociągnąłem, to i Pana pociągnę.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#PStapiński">Co się tyczy przedstawicieli polskich, nie wiemy, jaką mamy pójść drogą. Zarówno na Komisji Spraw Zagranicznych, jak i w tej Wysokiej Izbie, wszyscy podnosili, że ks. Kazimierz Lubomirski absolutnie nie nadaje się na przedstawiciela do Ameryki, który ma pracować pośród ludności włościańskiej. Ta ludność znała go z jak najgorszej strony.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#komentarz">(P. Putek: Paskarz z pod Myślenic)</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#PStapiński">My wiemy, kto jest książę Kazimierz Lubomirski. Prosimy, aby się to nareszcie skończyło i ażeby księcia Lubomirskiego odwołano. Jeśli to Ministerstwu Spraw Zagranicznych nie wystarczy to, co powiedziano tutaj i w Komisji, to Ministerstwo Spraw Zagranicznych zmusi nas do tego, że wypadnie nam postawić i umotywować wniosek, ażeby nareszcie ten skandal ustał. Jeśli książę Lubomirski chce koniecznie być politykiem i ambasadorem to byłby doskonały dla Chin, ale stanowczo nie dla Stanów Zjednoczonych.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#komentarz">(Okrzyki na prawicy: A Kanada? Nie ma Pan prawa mówić o emigracji!)</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#PStapiński">Lud zawsze mnie przyznał rację, a nie Panom. Jeśli Pan mówi o Kanadzie, to ja mam prawo mówić o emigracji, bo od roku 1889 wbrew Waszym starostom i urzędnikom torowałem ludowi drogę do Ameryki. Tym, który w procesach przełamywał trudności, byłem ja. Wy Panowie tylkoście szkodzili, a dopiero, gdy chłop wbrew woli Waszej tam poszedł, tobyście chętnie grosz jego wyciągnęli i gazety za te pieniądze wydawali.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#komentarz">(Wrzawa: Różne okrzyki. Głos: A Piastowcy?)</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#PStapiński">Panowie liczą na to, że my, walcząc z Piastowcami, będziemy Wam drogę torowali. Pójdziemy osobno, ale tam, gdzie będzie szło o zgniecenie szlachty i szlachetczyzny, znajdziemy wspólną drogę z Piastowcami.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#PStapiński">Do rezolucji czwartej proszę o przyjęcie następującego dodatku:</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#PStapiński">„Również winien Rząd natychmiast otoczyć skuteczną opieką wszystkie inne drogi przejazdu reemigrantów, to jest przez Genuę, Tryest, Rotterdam, Antwerpię, i. t. p.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#PStapiński">Tam jest mowa tylko o drogach przez Francję, ale przecież są i inne porty, przez które reemigranci wracają i te porty również trzeba opieką otoczyć.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#PStapiński">Do rezolucji piątej stawiam następujący dodatek:</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#PStapiński">„Wprowadzenie przesyłek pieniężnych w listach pieniężnych powinien Rząd przeprowadzić jak najrychlej”. Stawiam następnie rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-33.23" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-33.24" who="#PStapiński">„Sejm wzywa Rząd, aby przesyłkę listów z Ameryki w taki sposób urządził, iżby ułatwioną była kontrola i ochrona przed uszkodzeniem”.</u>
          <u xml:id="u-33.25" who="#PStapiński">Dotychczasowe rozproszenie poczty amerykańskiej na kilka miast, gdzie się listy sortuje, brak stempli na listach, które do adresatów odeszły, utrudnia kontrolę, a« i skutkiem tego trudno potem dochodzić, gdzie ten list został spiłowany.</u>
          <u xml:id="u-33.26" who="#PStapiński">Następnie stawiam rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-33.27" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-33.28" who="#PStapiński">„Sejm wzywa Rząd, aby wdrożył kroki o odzyskanie na własność społeczeństwa polskiego gmachów kościelnych i wogóle majątków parafialnych, ufundowanych przez Polaków, a zawłaszczonych na rzecz biskupów narodowości niemieckiej, irlandzkiej, czy jakiejkolwiek innej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Rozprawa zamknięta, głos ma jeszcze sprawozdawca poseł Raczkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PRaczkowski">Co do poprawki posła Bigońskiego, domagającej się usunięcia rezolucji proponowanej przez Komisję do nr. 3, to p. Bigoński cofnął pierwszą część proponowanej przez siebie odrębnej rezolucji, ja zaś zdecydowałem się usunąć słowa: „przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych”. W ten sposób pod głosowanie przyjdzie rezolucja:</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PRaczkowski">3) Sejm wzywa Rząd, aby jak najśpieszniej zorganizował samodzielny Urząd Emigracyjny, w którymby zostały skupione wszystkie sprawy, dotyczące emigracji, reemigracji i opieki nad wychodźcami z wyłączeniem ich z innych urzędów.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#PRaczkowski">Chodzi o stworzenie zupełnie odrębnego urzędu emigracyjnego i reemigracyjnego. Zgadzam się też na drugą część rezolucji posła Bigońskiego. „Sejm wzywa Rząd, ażeby istniejące w Niemczech państwowe biura reemigracyjne przydzielił do konsulatów”.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PRaczkowski">Godzę się także na dodatek posła Załuski i na drugą rezolucję posła Bigońskiego, na rezolucje pp. Fedorowicza i Stapińskiego, a co do rezolucji p. Dąbala, w sprawie specjalnej przesyłki pieniędzy, to jest ona już zawarta w rezolucji 5-tej proponowanej przez Komisję, sama zaś obejmuje tylko szczegóły. Co do rezolucji posła Matakiewicza, to prosiłbym, ażeby odesłać ją do Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Są wniesione poprawki tylko do rezolucji nr. 4, 5 i 6. Co do tych poprawek nie słyszałem sprzeciwu, zatem przypuszczam, że są przyjęte, a z niemi i rezolucje Komisji z druku nr. 1547 są przyjęte. Przystępujemy teraz do rezolucji posła Bigońskiego, odczytanej dopiero co przez p. referenta. P. referent jest za przyjęciem tej rezolucji. Nie słyszę sprzeciwu — uważam ją za przyjętą. Następnie jest druga rezolucja posła Bigońskiego, tak samo przyjęta przez p. referenta. Sprzeciwu niema, uważam ją za przyjętą. Rezolucja posła Federowicza -także sprzeciwu nie wywołała. Przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#Marszałek">Następnie jest rezolucja p. Stapińskiego:</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#Marszałek">„Sejm wzywa Rząd, aby przesyłkę listów z Ameryki w taki sposób urządził, iżby ułatwioną była kontrola i ochrona przed uszkodzeniem”.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#Marszałek">Tę rezolucję uważam za przyjętą. Wreszcie ostatnia rezolucja tego posła:</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#Marszałek">„Sejm wzywa Rząd, aby wdrożył kroki o odzyskanie na własność społeczeństwa polskiego gmachów kościelnych i wogóle majątków parafialnych, ufundowanych przez Polaków, zawłaszczonych na rzecz biskupów narodowości niemieckiej, irlandzkiej, czy jakiejkolwiek innej”.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#Marszałek">Do głosowania głos ma poseł Załuska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PZałuska">W sprawie opieki religijnej nad uchodźcami jest mój wniosek, który o ile wiem był traktowany w Komisji Spraw Zagranicznych i wpłynie tu lada dzień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Proponuję, ażeby ten wniosek posła Stapińskiego odesłać do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(P. Patek: My chcemy, ażeby głosować nad tem. Po co odsyłać do Komisji, to jest sprawa bardzo ważna. Zabrali majątki, niech teraz je zwrócą)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#Marszałek">Poseł Putek co do tego się myli. In merito może ma rację, ale chodzi o to, w jakiej formie to zrobić i to nie jest taka prosta rzecz.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#Marszałek">Resztę rezolucji p. Matakiewicza i p. Dąbala proponuję też odesłać do komisji. W ten sposób ten numer porządku dziennego załatwiony został, gdyż rezolucją p. Dymowskiego zostały przyjęte poprzednie rezolucje. Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#Marszałek">Dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem Komisji Ochrony Pracy o Kasach Chorych (druk Nr. 1137). Głos ma sprawozdawca p. Brun.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PBrun">Po długoletnich bezowocnych oczekiwaniach Kasy Chorych mają nareszcie być powołane do życia, mają nareszcie ujrzeć światło dzienne. Potrzebę tych Kas Chorych odczuwaliśmy w Kongresówce już od lat bardzo wielu, ale Rosjanie byli przeciwni tworzeniu kas ogólnych. Tworzono więc kasy prywatne przy fabrykach i towarzystwach akcyjnych, ale i te były Moskalom solą w oku, obawiali się w nich propagandy politycznej i zwalczali je. Kilka z nich zamknięto, resztę przyszło zwinąć z innych powodów, tak, że do dziś przetrwała tych kas tylko bardzo znikoma, maleńka garstka.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PBrun">Kas tych pragną zarówno pracodawcy, jak i pracownicy. Pracownicy widzą w nich słuszne zapewnienie bytu swego na wypadek ciężkiej niemocy lub dłuższej choroby, pracodawcy widzą w nich remedium, widzą w nich sposób, jak gdyby lekarstwo, na wyleczenie choć tej jednej bolączki, na usunięcie choć tej jednej kości niezgody, jaka pracodawców i pracowników niejednokrotnie z tego powodu dzieliła i wywoływała tarcia, nieporozumienia i konflikty.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PBrun">Pracodawcy wiedzieli, że wprowadzenie Kas pociągnie za sobą poważne dla nich wydatki, ale się godzili z tą myślą i szczerze wprowadzenia Kas pragnęli, czego dali dowód, gdyż jeszcze w 1917 r. uprosili jednego ze swoich kolegów, dyrektora Stanisława Najmana, ażeby przetłomaczył na język polski ustawę kasy lipskiej, w nadziei, że właśnie ta ustawa posłuży za podstawę do zbudowania naszych polskich kas chorych. Wybrano ustawę kasy lipskiej, gdyż kasa ta rzeczywiście w całym świecie najlepszy, najwspanialszy dała rezultat i była pierwowzorem dla tworzenia Kas na zachodzie, nie wyłączając nawet Francji i Anglii. Nie ulega wątpliwości, że ustawa ta była również podłożem ustawy, którą znajdujemy w dekrecie z dnia 11 stycznia 1919 r., jakoteż ustawy, którą nam dziś do zatwierdzenia przedstawiono. Ale Komisja wprowadziła tu daleko sięgające różnice i zmiany.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PBrun">Przedewszystkiem zwiększyła bardzo świadczenia tak zwane obowiązkowe, a jeszcze bardziej rozsunęła ramy rodziny ubezpieczonego, która ma otrzymać prawo korzystania z dobrodziejstw Kasy. Podług art. 35 ustawy ma prawo korzystać z Kasy żona zaasekurowanego w Kasie o ile z nim razem zamieszkuje i o ile jest przezeń utrzymywana, jego dzieci, rodzice, bracia, siostry, wychowańcy, nieślubne dzieci, a nawet matka tych dzieci nieślubnych. Jak widzimy zakres zrobiono bardzo szeroki. A ustęp o tych nieślubnych dzieciach i matkach ich nieco nas nawet razi, gdyż nie jesteśmy przyzwyczajeni w prawie naszem spotykać, ażeby tak pod jeden strychulec podciągnąć żony prawowite i nieślubne.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: To rzeczywiście nadzwyczajne!)</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PBrun">Ten punkt zdaniem moim, nie jest nawet dostatecznie jasno w ustawie określony. Jeżeli weźmiemy wypadek, że ktoś żył z żoną lat kilka, ma z nią dzieci, a potem się z nią rozszedł, to spełniać jednak musi pierwszy warunek w artykule tym zaznaczony, bo według prawa musi ją dalej utrzymywać, musi płacić alimenta. Przypuśćmy jednak, że żyje on potem z inną niewiastą i znowu ma dzieci. Wtedy spełnia dwa warunki przez Kasę wymagane, bo i mieszka z nią i utrzymuje ją. Która z tych dwóch żon, według tej ustawy ma być wspomaganą, ja dobrze zrozumieć nie mogę. Jeżeliby było postanowione, że ma być wspieraną tylko ta druga, z którą on mieszka, to uważałbym takie postawienie sprawy za niemoralne, nieodpowiednie i niesprawiedliwe. Jeżeli zaś miałyby z pomocy korzystać obydwie, to oczywiście byłby to już lepszy sposób wyjścia, byłaby to dobroczynność szeroko wzięta, ale to przypominałoby zwyczaje nie polskie, a raczej tureckie, bo byłaby żona pierwszej i drugiej klasy.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PBrun">Komisja Handlowo Przemysłowa poprawki do tego artykułu nie wniesie, postawiła sobie bowiem za obowiązek tylko tam wnosić poprawki, gdzie sprawa dotyka przemysłu lub handlu, ale uważam, że wnioskodawcy jednak nad tem się troszkę zastanowić powinni, bo inaczej rzeczywiście boję się, że zarząd Kasy w przyszłości będzie w kłopocie Miejmy nadzieję, że wypadki tego rodzaju u nas w kraju nie zdarzą się często.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PBrun">Cały ten artykuł pomyślany jest, jak powiedziałem, bardzo dobroczynnie, po samarytańsku i tylko obawę budzi, czy Kasie starczy funduszów na wypełnienie tak daleko sięgających obowiązków, czy nie będzie, musiała zbytnio obłożyć i pracodawców i pracowników podatkami i czy nie będzie zmuszoną niejednokrotnie dobremi chęciami tylko zastępować uczynek.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PBrun">Drugim wytycznym punktem tej' ustawy, w którym znowu daleko bardzo odeszła Komisja od pierwowzoru, jest udział pracodawców i pracowników w kosztach utrzymania Kasy i udział ich w zarządzie Kasy.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PBrun">W Niemczech stosunek był i jest do dziś dnia w kasie lipskiej taki, że pracodawca ponosi 1/3 kosztów, a pracownik 2/3 i taki też był ich udział w zarządzie Kasy. U nas w tym projekcie, który nam przedłożono, obydwie te zasady odwrócono na wspak. U nas pracodawca ma wpłacać 3/5 a pracownik tylko 2/5. Pomiędzy 1/3 niemiecką a 3/5 polskiemi różnica jest duża. Ta 1/3 niemiecka to jest 33–1/3 setnych, a 3/5 to jest 60 setnych, czyli, że nasz pracodawca ma ponosić dwa razy tyle, ile ponosi pracodawca zagraniczny. My niejednokrotnie, uchwalając tu prawa, nie dość się zastanawiamy nad tem, jakie ciężary kładziemy na nasz przemysł i może nie dość liczymy się z tem, że wszystko to utrudni naszemu przemysłowi konkurencję z Zachodem na Wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Biedny ten przemysł)</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PBrun">O tym przedmiocie pozwolę sobie w dalszym ciągu mego przemówienia słów kilka powiedzieć od siebie Tu dlatego tylko czynię o tem wzmiankę, że w Komisji odezwały się głosy, ażeby zachować u nas stosunek taki sam, jak w Niemczech t. j. ażeby pracodawca płacił tylko Odezwały się też głosy kompromisowe, proponujące, ażeby pół na pół podzielić, to jest, ażeby połowę płacił pracodawca, a połowę pracownik.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#PBrun">W dyskusji podkreślano także stronę moralną tej sprawy. Zwracano uwagę, że ten, kto z Kasy korzysta, więcej na nią łożyć powinien, niż ten, kto jest tylko uczestnikiem płacącym. Zwracano także uwagę, że obowiązkiem każdego obywatela jest rodzinę swoją utrzymywać, a więc i w chorobie ją leczyć, i że pracodawca nie powinien obowiązku tego przelewać na osoby trzecie, bo tem poniekąd obywateli demoralizuje. Ale bardzo znaczna większość Komisji wypowiedziała się bezwzględnie za utrzymaniem podziału proponowanego nam przez Komisję Ochrony Pracy, to jest 3/5 pracodawców i 2/5 na pracowników, a to z tego powodu, że w tych Kasach, które jeszcze u nas istnieją, właśnie udział pracodawców w opłatach jest większy, i w ustawie rosyjskiej, którą w ostatnim roku tutaj opracowano, która wprawdzie tylko na papierze została, bo nie została wprowadzona w życie, przewidziany był również większy udział. Uznano więc, że gdyby dzisiaj, w naszych warunkach to zmienić, mogłoby się to wydać pracownikom krzywdzącem i mogłoby ich do tych kas, dla ich dobra stworzonych, zniechęcić, a tego należałoby bezwzględnie uniknąć. Należy oczekiwać, że pracownicy przystąpią do Kasy z zapałem, z dobrą wiarą w jej przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#PBrun">Co do udziału pracowników i pracodawców w zarządzie, to na Zachodzie wszędzie stosowano zasadę, że tyle, ile płacisz, taki udział w zarządzie bierzesz.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#komentarz">(Głosy: Przed wojną)</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#PBrun">Tutaj jednak prawie wszyscy zgodzili się na to, ażeby pracownikom większość w zarządzie zostawić i zgodzono się na podział 1/3 i 2/3, t. j., że pracownicy mają mieć członków w zarządzie. Zrobiono to dlatego, ażeby pracownicy mogli rzeczywiście tą instytucją, dla ich dobra stworzoną, sami zarządzać, uważano, że głos 1/3 pracodawców, ludzi z administracją lepiej obeznanych, zupełnie wystarczy jako głos doradczy, że pracownicy nasi będą mieli możność pokazać światu, że mimo stuletniej naszej niewoli i niedoli, mimo, że u nas oświaty nie tylko nie krzewiono, lecz przeciwnie, wszelkiemi niegodziwemi sposobami hamowano, że mimo to dorósł nasz robotnik i nasz pracownik do tego, że instytucją swoją potrafi sumiennie, oszczędnie, sprawnie i uczciwie zarządzać. I tego w tej chwili serdecznie i szczerze pracownikom naszym i tej Kasie życzymy.</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#komentarz">(P. Diamand: Dzisiaj imieniny naczelnika a nie Kasy)</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#PBrun">Będziemy głosować za art. 49, 71 i 86 w redakcji Komisji.</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#PBrun">Pozwoliłem sobie powiedzieć, że będę prosił Panów o wysłuchanie słów kilku od siebie w przedmiocie, o którym była mowa, t. j. o tem, że u nas traktuje się przemysł gorzej, niż za granicą, że nie dba się o to, iż przecież kiedyś przyjdzie nam konkurować z przemysłem Zachodu na terenach Rosji i Syberii, i że to gorsze postawienie nas ciężko się odbije przedewszystkiem na tych, dla których dobra rzekomo te obciążenia wprowadzamy, t. j. na samych właśnie pracownikach.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#PBrun">Pozwolę sobie przypomnieć Panom chociażby debaty nasze o ośmiogodzinnym dniu pracy. Mówiono nam tu z trybuny, że ośmiogodzinny dzień pracy wszystkie narody bezwzględnie przyjęły bez szemrania. Kiedy jeden z kolegów naszych starszy człowiek, odezwał się z propozycją wprowadzenia dziewięciogodzinnego dnia pracy, to gniewano się na niego, powiedziano tu, że jest to głos z za grobu, że jest to człowiek, od którego życie już odeszło, że on nie rozumie nowożytnych ideałów ludzkości, a te ideały mniej więcej streszczają się w tem, ażeby pracować jak najmniej, a brać za to jak największą płacę.</u>
          <u xml:id="u-39.20" who="#komentarz">(Głos: Pan chyba sam w to nie wierzy)</u>
          <u xml:id="u-39.21" who="#PBrun">Kiedy ja przemawiałem tutaj przeciwko sobocie angielskiej, to również bardzo się na mnie gniewano...</u>
          <u xml:id="u-39.22" who="#komentarz">(Głos: O tak, Reger ciepło mówił)</u>
          <u xml:id="u-39.23" who="#PBrun">... i gniewano się, kiedyśmy zaproponowali, ażeby po powrocie z Waszyngtonu jeszcze raz tę sprawę poddać dyskusji, uznano to za niepotrzebne, no i co się stało? Powrócili nasi wysłannicy z Waszyngtonu. Zdawał nam tu relację przedstawiciel robotników, a więc z pewnością osobistość bezstronna. I cóż on nam powiedział? Powiedział nam, że zasady 8 godzinnego dnia pracy bynajmniej tak jednolicie nie przyjęto. Dowiedzieliśmy się przedewszystkiem, że ten głos z poza grobu, widocznie tak głęboko był w grobie pochowany, że przeniknął nawskroś ziemię i dostał się do Antypodów, bo właśnie w Ameryce bynajmniej na 8 godzinny dzień pracy się nie zgodzono. Powiedzieli w tym kraju swobody i demokracji uczciwej i prawdziwej, że nie wolno ludzi krępować i że każdy powinien mieć prawo tak długo pracować, jak mu się podoba. A więc oni tego 8 godzinnego dnia pracy nie przyjęli. I tam właśnie w fabrykach pracują 9 godzin na dzień, a fabryka Blissa, która w tej chwili wyrabia dla nas tak potrzebne nam lokomotywy, pracowała przez cały czas wojny po 10 godzin dziennie, pracuje tak i teraz i nie ma wcale zamiaru tego zmieniać.</u>
          <u xml:id="u-39.24" who="#komentarz">(Głosy: Mało)</u>
          <u xml:id="u-39.25" who="#PBrun">No a my? My właśnie uważamy, że tak, jak jest, jest wszystko przepysznie i doskonale. Powiadamy sobie, że Anglik przoduje narodom precyzją roboty, Francuz gustem, Amerykanin bogactwem pomysłów, Niemiec taniością wyrobów, a my przodujemy światu ilością wolnych godzin od pracy. Przodownictwo to, w mojem przekonaniu, nie tak znowu świetne, ażeby się niem chełpić należało; przodownictwo, które wśród pracowitych ludów zachodnich szacunku dla nas nie wzbudzi, kredytu nam nie wyrobi i waluty naszej z pewnością nie podniesie, ale za to, bardzo często utrudni nam konkurencję z tym Zachodem, kiedy na Wschodzie konkurować przyjdzie, bo praca chociażby pół godziny na dzień tych setek tysięcy dzielnych naszych rąk roboczych to nie jest suma bagatelna, któraby nie zaważyła na naszym bilansie.</u>
          <u xml:id="u-39.26" who="#PBrun">A właśnie okazało się w kwestii owej osławionej angielskiej soboty, i to znowu zakomunikował nam ów wysłannik, który wrócił z Waszyngtonu, że Anglia wprowadziła w poniedziałki, wtorki i środy 9 godzin pracy, lub w fabrykach, które wolą inny sposób 8 i pół przez cały tydzień, aby te trzy godziny zmarnowane w sobotę odrobić i tem swój bilans poprawić Więc Anglia o tym bilansie myśli, tylko my nie uważamy za słuszne należycie go uwzględnić. Takich przykładów, gdzieśmy w ustawach skrzywdzili nasz przemysł i nasz handel, mógłbym przytoczyć Panom wiele, ale oczywiście nie chcę zatrzymywać Panów zbyt długo, gdyż koledzy Żuławski i Diamand, jak widzę, gniewają się już na mnie.</u>
          <u xml:id="u-39.27" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy! W ten sposób okazujemy swoje zainteresowanie)</u>
          <u xml:id="u-39.28" who="#PBrun">Pozwolę sobie więc jeszcze tylko słów kilka powiedzieć o handlu.</u>
          <u xml:id="u-39.29" who="#komentarz">(Głos: To najlepsza mowa agitatorska)</u>
          <u xml:id="u-39.30" who="#PBrun">Cośmy zrobili z handlem? Przy omawianiu ustawy o odbudowie miast i miasteczek znalazł się ustęp, który tak godził w byt i rozwój naszego przemysłu i handlu, że wprost rzeczywiście był groźnym. I trzeba było całego talentu wymowy kol. Wierzbickiego, żeby odparować ten napad. Napad na przemysł odparować mu się udało, ale handlu nie uratował, bo w ostatniem przemówieniu referent powiedział, że kupców ratować nie warto, bo 90 procent jest wśród nich paskarzy.</u>
          <u xml:id="u-39.31" who="#komentarz">(P. Żuławski: 93 procent)</u>
          <u xml:id="u-39.32" who="#PBrun">To podnoszenie się cen, które się obecnie odbywa jest czemś tak strasznie i katastrofalnem i taką zgrozą nas wszystkich napełnia, iż dziwić się nie można, że nie tylko złość wzbudza i pasję serdeczną, ale nawet do rozpaczy ludzi doprowadza i niejedną gorącą łzę wyciska z oczu. Ale to wszystko, jeżeli ściśle ten wyraz rozebrać, naprawdę nie jest paskarstwem. Paskarstwem gwara warszawska nazwała proceder, że ktoś sztucznie skupuje towar na rynku, sztucznie wywołuje brak tego towaru i korzystając z braku podnosi cenę. Takich operacji u nas w kraju zrobiono z pewnością wiele; odczuliśmy to nieraz. Ale kto to robił — do dziś nie wiemy. Że musieli na tem robić grube interesy i szalony mieli zarobek, tego się domyśleć można, choćby z tego, iż spotykamy często ludzi nowych, w mieście nieznanych, którzy widocznie mają dużo pieniędzy, bo się ich widzi w pierwszych rzędach krzeseł lub w lożach pierwszego piętra, a którzy każdym ruchem zdradzają, że nie nauczyli się jeszcze pieniędzy wydawać. Bo wydawania pieniędzy także się nauczyć trzeba, aby nie robić tego w sposób narażający na śmieszność. Ale dziś tego paskarstwa, w ścisłem znaczeniu tego wyrazu, jest znacznie mniej, nie dlatego, żeby amatorów do tego procederu nie było, ale dlatego, że niema już czego skupować na mieście, bo wszystkiego jest brak naturalny, więc niema sposobu wywoływać braku sztucznego.</u>
          <u xml:id="u-39.33" who="#komentarz">(Głosy: Na Nalewkach są znaczne jeszcze zapasy! To jest wstęp do Kas Chorych)</u>
          <u xml:id="u-39.34" who="#PBrun">Zaraz wrócimy do Kas Chorych.</u>
          <u xml:id="u-39.35" who="#PBrun">To była robota konspiracyjna, ale jeśli przeczytamy nazwiska tych, których na tem złapano, przekonamy się, że tylko w bardzo małej liczbie brali w tem udział kupcy, że przeważnie były to jakieś ptaki niebieskie, które ani patentów nie opłacały, ani których do podatku pociągnąć nie można, bo to wszystko robi się skrycie. Tymczasem temu wyrazowi „paskarstwo” obecnie inne jakieś nadają znaczenie. Jest to już poprostu wymysł. Krawiec, który ma kupić buty nazywa szewca paskarzem, a szewc, który ma sobie kupić ubranie, tem samem mianem tytułuje krawca. Kiedy chory posyła po lekarza, a ten każę sobie zapłacić 100 marek za wizytę, nazywa paskarzem doktora, a gdy kto mając w sądzie jakąś sprawę, za którą dawniej płacił 25 do 30 rubli, dziś musi zapłacić 2000 do 3000 marek, w ten sam sposób wyraża się o adwokacie. Wszyscy proszę Panów ceny podnoszą.</u>
          <u xml:id="u-39.36" who="#komentarz">(Głos: Wszyscy paskarze)</u>
          <u xml:id="u-39.37" who="#PBrun">Rolnicy gniewają się na tych, od których kupują narzędzia rolnicze, a miasta znowu twierdzą, że rolnicy są paskarzami, bo zbyt wysokie ceny każą sobie płacić za kartofle i mąkę. Paskarzami byliby więc bezwzględnie wszyscy.</u>
          <u xml:id="u-39.38" who="#komentarz">(Głos: Posłowie też! Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-39.39" who="#PBrun">Robotnik strajkuje co parę dni, co parę tygodni i powiada: podnieście płacę, bo wyżyć nie mogę za to, co zarabiam, nie mogę kupić dostatecznej ilości mąki i kartofli. A na taki argument niema odpowiedzi, trzeba płacę podnosić. Podnosić płacę każą sobie wszyscy, nawet Wysoki Sejm uznał, że za te pieniądze, które pobiera, utrzymać się nie może.</u>
          <u xml:id="u-39.40" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-39.41" who="#PBrun">Posłowie nie zastrajkowali, bo Konwent Seniorów odrazu się na to zgodził.</u>
          <u xml:id="u-39.42" who="#komentarz">(Brawo, wesołość)</u>
          <u xml:id="u-39.43" who="#PBrun">Nie zastrajkowali sędziowie, ale sumienie nas ruszyło i sami powiedzieliśmy, że ludziom tym bezwzględnie trzeba pensje podnieść, bo jest nieodpowiedniem, żeby w Rzeczypospolitej Polskiej ludzie na tak poważnych stanowiskach byli tak źle płatni. Ale jest jeszcze jedna kategoria ludzi, którzy nie strajkowali, a którym bezwarunkowo pensje podnieść by należało, to są nasi ministrowie. Wstydem jest wprost dla Rzeczypospolitej, żeby nasz minister, który miliardami obraca, był płatny gorzej, niż buchalter albo korespondent w pierwszym lepszym interesie handlowym, niż dyrektor w jakiejś małej fabryczce, która zatrudnia 20 lub 25 robotników.</u>
          <u xml:id="u-39.44" who="#PBrun">W mojem przekonaniu to, co się z cenami dzieje, jest rzeczą rozpaczliwą, na którą wyrazów znaleźć nie można, ale to już nie jest paskarstwo, to jest jakaś rozpaczliwa samoobrona. Każdy powiada: ja muszę mieć więcej, bo jeśli mi nie dacie, to w tych warunkach nie wytrzymam. Więc kto tu jest paskarzem, a raczej kto paskarzem nie jest?</u>
          <u xml:id="u-39.45" who="#PBrun">Otóż jaki na to jest ratunek?</u>
          <u xml:id="u-39.46" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Dajcie mu spokój, mówi jak sam minister)</u>
          <u xml:id="u-39.47" who="#PBrun">Mnie łapówki ministrowie nie obiecali, mogę Pana zapewnić.</u>
          <u xml:id="u-39.48" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale mówi Pan jak minister)</u>
          <u xml:id="u-39.49" who="#PBrun">Może być, ale to za darmo, na kredyt.</u>
          <u xml:id="u-39.50" who="#PBrun">Otóż jaki na to jest ratunek? Ja nie widzę innego, jak tylko ten jeden, że musimy narodowi za jakąkolwiek bądź cenę, jakąkolwiek bądź drogą, dać odpowiednią ilość taniego kartofla i taniego chleba.</u>
          <u xml:id="u-39.51" who="#komentarz">(Głos: Daj Pan)</u>
          <u xml:id="u-39.52" who="#PBrun">Dopóki tego nie damy, to tego objawu, który widzimy, nie powstrzymamy. Tu żadne represje nie pomogą i musimy bezwzględnie do tego dojść, bo wtedy tylko może nastąpi jakieś uspokojenie, jakieś zastanowienie się i poprawa na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-39.53" who="#PBrun">Oczywiście, że to pociągnie za sobą kolosalne wydatki, ale jakże te wydatki pokryć? Otóż pokryć można tem tylko, żeby naprawdę i szczerze popierać nasze rolnictwo, nasz przemysł i handel, żeby się mogły prawidłowo rozwijać, bo to są jedyne podstawy naszego bytu ekonomicznego. Więc nie frazesami trzeba handel ożywiać, przemysł uruchomić, trzeba to uczynić naprawdę, ale do tego nie dojdziemy przez ciągłe wydawanie praw, które właśnie rozwój tego handlu i przemysłu tamują. Każde takie prawo to jest nowy kamień przywiązany przemysłowi do szyji, żeby nie mógł się wydobyć z tej toni, w którą go pogrążył nasz ostatni okupant z taką perfidją, z takim na dłuższą metę obliczonym, podłym rozumem. Postępując tak sami, mimowoli popieramy to jego dzieło zniszczenia nas i pchamy je w pożądanym dla wroga kierunku.</u>
          <u xml:id="u-39.54" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-39.55" who="#PBrun">Kolega Bryl powiedział, że 90% kupców było paskarzy, więc handlu ratować nie trzeba. Ja ich nie liczyłem, więc nie wiem, czy było 90, czy 30, czy 50%, ale jeśli było nawet tak, jak powiedział kolega, to uważam, że nawet nad tymi 10% nie mieliśmy prawa przejść do porządku i skazać ich niejako na śmierć.</u>
          <u xml:id="u-39.56" who="#komentarz">(Głos: Słusznie, Pan Bóg chciał ocalić Sodomę dla pięciu sprawiedliwych)</u>
          <u xml:id="u-39.57" who="#PBrun">Uczyniliśmy to w podnieceniu, uczyniliśmy to w gniewie. Zapomnieliśmy widocznie na chwilę, że są trzy kategorie ludzi, którym nie wolno powodować się gniewem, są to: pedagog, kiedy dzieci nasze i wnuki uczy w szkole, sędzia, kiedy z za zielonego stołu feruje wyroki, i prawodawca, kiedy wydaje ustawy. Nam nie wolno ustaw wydawać w gniewie. Ustawy powinny być sprawiedliwe, bo tylko sprawiedliwe ustawy naród przyjmie, choćby były ciężkie do wykonania. Ustawy niesprawiedliwe trzeba wprowadzać przy pomocy bagnetów lub nahajek, a to oczywiście dla Rzeczypospolitej nie jest rzeczą wskazaną.</u>
          <u xml:id="u-39.58" who="#PBrun">Przepraszam za to chwilowe, pozorne odejście od sprawy.</u>
          <u xml:id="u-39.59" who="#komentarz">(Głos: Czy o Kasach Chorych Pan coś powie?)</u>
          <u xml:id="u-39.60" who="#PBrun">Właśnie na Pańskie życzenie powracam do Kas Chorych.</u>
          <u xml:id="u-39.61" who="#PBrun">Do art. 4, 25, 36 i 50 wnosimy poprawki, wnosimy także dwie rezolucje. O poprawkach tych pozwolę sobie mówić przy poszczególnych artykułach. Tu tylko pozwolę sobie jeszcze powiedzieć słów kilka o art. 57 tej ustawy, który w mojem przekonaniu ma głębsze zasadnicze znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-39.62" who="#PBrun">Ten artykuł ustawy brzmi w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-39.63" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-39.64" who="#PBrun">„Jeżeli członek kasy jest zatrudniony jednocześnie w dwu lub więcej przedsiębiorstwach; za wnoszenie pełnych składek odpowiadają solidarnie jego pracodawcy. Pracodawca, od którego kasa ściągnęła składki, ma prawo regresu do innych pracodawców ubezpieczonego o Części składek, przypadające na nich”.</u>
          <u xml:id="u-39.65" who="#PBrun">Niech Panowie będą łaskawi zastanowić się nad znaczeniem tego artykułu. Cóż on powiada? Powiada on, że jeżeli pracodawca ma pracownika, który przeważnie u niego pracuje, lecz mając teraz przy 8 godzinnym dniu pracy dużo wolnego czasu wieczorem, nie chce iść na brydża do klubu, lecz idzie do innego pracodawcy, bo u tego samego robotnikowi nie wolno pracować w godzinach nadetatowych, to za składki tych wszystkich pracodawców, u których pracownik pracuje, odpowiada w Kasie Chorych ten główny pracodawca. Od niego się pobiera całą składkę, nie pytając się wcale, czy zna on przynajmniej tamtych panów, za których mu solidarnie odpowiadać każą. Jeszcze gorzej ta anomalia się uwydatnia, jeżeli sprawa dotyczy chałupników. Chałupnik roznosi i sprzedaje po mieście towar przez siebie zrobiony. Przypuśćmy, że wykonał 100 sztuk i sprzedał je w 10 miejscach. Wówczas kasa ma mieć prawo przejrzeć listę tych 10 kupców, wybrać tego, który się jej najlepiej podoba i powiedzieć mu: ty mi zapłacisz za wszystkich, a ponieważ masz prawo regresu, więc weźmiesz 2, 3, czy 5 adwokatów zapłacisz im po 2 czy 3.000 marek, oni ci sprawę przez sądy przeprowadzą i za jakiś rok czy dwa odbierzesz swoje pieniądze, które ci się słusznie należą. Ja, proszę Panów, uważam, że to już nie jest prawo oparte na sprawiedliwości, lecz, że to wygląda raczej na szykanę pracodawców i przemysłowców, czego oczywiście Komisja Pracy nie miała na celu. Stał się tu widocznie jakiś niedopuszczalny lapsus.</u>
          <u xml:id="u-39.66" who="#komentarz">(Głos: To jest z niemieckiej ustawy)</u>
          <u xml:id="u-39.67" who="#PBrun">Powiada Pan, że to jest z niemieckich przepisów. Szanowny Pan się myli. W kasach niemieckich niema wyrażenia „solidarische Haftung”, a więc dosłownie przetłomaczonego wyrażenia „solidarne poręczenie”.</u>
          <u xml:id="u-39.68" who="#komentarz">(Głos: A jak jest powiedziane?)</u>
          <u xml:id="u-39.69" who="#PBrun">Tam jest powiedziane, że dłużnicy mają być traktowani jako „Gesammtschuldner”. Ja rozumiem to w ten sposób, że nie należy każdego pracodawcy szacować według skali, która jest w kasie przewidziana według tego, co on sam płaci, lecz należy wziąć sumę wszystkich razem, jako „Gesammtschuldner”, według określonej klasyfikacji i dopiero potem podzielić ją proporcjonalnie pomiędzy płatników. A dalej w tem prawie niemieckiem, o którem Pan mówił, jest powiedziane, że na żądanie każdego pracodawcy stawki muszą być między nich podzielone, to znaczy, że każdy płacić będzie tylko za siebie. Tymczasem u nas zastąpiono ten ustęp słowami, że płatnik ma prawo regresu. To jest już zupełnie co innego, czy ja mam płacić tylko za siebie według specjalnie wyliczonej stawki, czy mam płacić za wszystkich i tylko mieć prawo regresu.</u>
          <u xml:id="u-39.70" who="#PBrun">A dla kogo jest to wszystko zrobione? Dla dobra Kasy? Nie. Bo Kasa i tak wszystko otrzymać musi. Jest to niejako zrobione dla ułatwienia życia zarządowi Kasy. Zarząd nazywa się honorowym, ale według odnośnego artykułu prawa pobierać będzie wynagrodzenie za swój czas stracony, więc niejako będzie płatny. Dalej ten zarząd będzie miał cały aparat do ściągania pieniędzy i prawo administracyjnego przymusu do ściągania opłaty, bez potrzeby uciekania się do sądu. I to wszystko mamy przerzucić na pracodawców, którzy ani aparatu do ściągania składek nie mają, ani prawnej egzekutywy prócz sądów. Postawienie pracodawców w tem położeniu uważam za niedopuszczalne, a gdyby nawet w Niemczech tak było, jak powiedział kolega Diamand, to jest jeszcze różnica między otrzymywaniem pieniędzy od małych kupców niemieckich, a od naszych. O tem bezwzględnie przecież pamiętać musimy. U nas skład kupiectwa, jak wiemy, jest inny i odzyskanie pieniędzy byłoby połączone z ciężkiemi trudnościami. Uważam, że to jest prawo w najwyższym stopniu niesprawiedliwe. Zapewne dostało się ono do Komisji i prześlizgnęło się jako lapsus, i mam nadzieję, że Wysoki sejm tak bezgranicznie niesprawiedliwego prawa nie uchwali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Meissner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PMeissner">Wysoki Sejmie! Po kilkomiesięcznych obradach nad projektem ustawy o przymusowem ubezpieczeniu na wypadek choroby w Komisji Ochrony Pracy, projekt ten przeszedł do Komisji Zdrowia Publicznego, ażeby ustawa dobrze przygotowana dla plenum jak najszybciej weszła w życie. Komisja Zdrowia Publicznego rozpatrywała ten projekt w ciągu dwóch tygodni od 13. XI do 28. XI.19 i wszelkie wątpliwości wyraziła w 23 poprawkach, których 19 Komisja Ochrony Pracy przyjęła, a 4 pozostawiła do rozstrzygnięta Wysokiemu Sejmowi. Z tych 4 odpadają jeszcze 2, których Komisja nie będzie przedkładała, dlatego, że już. jak się dowiaduję, rząd i Minister dla b. Dzielnicy Pruskiej odpowiednie poprawki wniosą.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek p. Maj)</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PMeissner">Ogólne wrażenie tego projektu w Komisji Zdrowia Publicznego było bardzo dodatnie. Projekt ten przyjęto przychylnie jako pierwsze i podstawowe ogniwo — w łańcuchu wszystkich innych ubezpieczeń, które rząd ma niebawem przedłożyć Wysokiemu Sejmowi. Projekt ten wyszedł właściwie z dwóch ustaw, mianowicie z ustawy austriackiej i niemieckiej. Oczywiście wiele błędów wkradło się jeszcze do tej ustawy. Należy jednak powiedzieć, że ta ustawa różni się od wspomnianych ustaw tem, że o wiele szerzej pojmuje ubezpieczenia. Jako wielką zaletę tego projektu należy podnieść rozszerzenie ubezpieczeń i objęcie ramami, ubezpieczenia szerokich mas ludności. Powiedziałbym, że nikt, kto pracuje, kto jest w stosunku najemnym, nie jest pozbawiony opieki ani materialnej, ani lekarskiej. To należy podnieść jako zaletę tego projektu, bo odpowiada zupełnie wymaganiem czasu.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PMeissner">Zdaje się jednak, że komisja tutaj nieco przeholowała. Komisja, która opracowała ten projekt, uwzględniła pomiędzy innemi pewną kategorię obywateli Państwa Polskiego, którzy się do tej ustawy bynajmniej nie nadają. Mam na myśli urzędników, państwowych, którzy bądź co bądź różnią się w swoim stosunku do państwa od innych pracobiorców tem, że stosunek tychże do pracodawcy regulują umowy i kontrakty, podczas gdy państwowi urzędnicy opierają swój stosunek do państwa na prawie publicznem, regulującem np. emerytury i t. d.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PMeissner">W tym kierunku Komisja Zdrowia chciała wnieść poprawkę, ale właśnie, dowiedziawszy się, że Rząd już zadecydował ze swej strony odpowiednią poprawkę, oczekuje postanowienia Rządu odpowiedniej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PMeissner">Pozatem jako zaletę należy podnieść to, że rozgałęzia się to ubezpieczenie także na całe rodziny; uwzględniono wstępną i zstępną linię, ale i innych członków rodziny.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PMeissner">Na Komisji Zdrowia Publicznego bardzo poważne głosy odezwały się przeciw wciąganiu do tej ustawy bocznej linii, a mianowicie braci, sióstr i wychowańców, a to z tego powodu, że kontrola administracyjna dla Kas Chorych jest ogromnie utrudniona i jest prawie niemożliwem, ażeby w tym kierunku nie zachodziły nadużycia, ażeby nie było wyzysku kasy. Wiadomą jest rzeczą (z doświadczeni kas niemieckich), że pod tym względem był wielki wyzysk.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PMeissner">Dalej Komisja Zdrowia Publicznego upatrywała' możliwość wyzysku jeszcze w innym punkcie, mianowicie w związku z art. 20, który reguluje płacę ustawową przez ugrupowanie członków wedle wysokości dochodu. Dzieli się tam wszystkich ubezpieczonych na 12 grup. Do najwyższej grupy 12 wciągnięci są wszyscy ci, którzy mają dochodu miesięcznego 900 mk. i Wyżej. Jest niesprawiedliwą rzeczą i przytem zupełnie nieodpowiednią, ażeby ci, którzy zarabiają bardzo wiele, mieli płacić te same składki, co ci, którzy mają mniej dochodu. Ministerstwo Ochrony Pracy tłumaczy się tem, że nie można ich pociągać do wyższych składkowań, bo nie będą korzystali ze świadczeń Kas Chorych, tylko będą postępowali lojalnie względem kasy te pieniądze, które cd nich wpłyną, pójdą jedynie na dobro grup niższych. Otóż mogę stwierdzić z doświadczenia kas niemieckich, że inaczej się dzieje. Mianowicie wszyscy ci, którzy należą do grup wyższych, znając prawo doskonale, potrafią wyzyskać swoją sytuację. Dlatego należy albo wprowadzić jakieś stopniowanie płacy, lub najlepiej oznaczyć pewną wysokość dochodu, do której wolno przyjmować do kasy członków. Czy to będzie 1.000, czy 2.000 mk. miesięcznie, Komisja Zdrowia Publicznego co do te go stanowiska nie zajmuje, ale w braku ograniczenia przynależności do kasy dla ludzi b. wiele zarabiających upatruje pewną słabą stronę tego ustawodawstwa.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#PMeissner">Jeśli się możliwość takiego wyzysku podkreśla, to musimy jasno powiedzieć, dlaczego Konają Zdrowia podnosi ekonomiczne względy, otóż dlatego, żeby kasy uchronić cd strat, żeby kasy finansowo stały dobrze, by móc sprostać wielkiemu zadaniu lecznictwa. Lecznictwo jest bowiem fundamentem całego ustawodawstwa ubezpieczeniowego, a filarem tego ustawodawstwa są lekarze.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PMeissner">Stosunek lekarzy do Kas Chorych w tej ustawie proponowany jest, zdaniem komisji, źle określony. Jeśli lecznictwo w tej ustawie jest tym fundamentem, to. musi opierać się na zdrowych zasadach, a tu tych zdrowych zasad nie widać.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#PMeissner">Mamy tu przejąć żywcem błąd ustawy niemieckiej. Wiemy, że w Niemczech wybuchło między lekarzami i kasami chorych wielkie nieporozumienie, które doprowadziło do takich niepożądanych stosunków, jak strajk lekarzy.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PMeissner">Dlaczego przewiduje się to nieporozumienie? Dlatego, że Kasy Chorych stoją na stanowisku ograniczonego wyboru lekarzy; to znaczy, że zarząd Kas Chorych wybiera sobie lekarzy dogodnych, robi kontrakty bezpośrednio z nimi i dyktuje prawa. Trzeba zważyć, że każdy lekarz, który przystępuje do kasy i zawiera z nią kontrakty, może być przez Kasę Chorych wyzyskamy, chcąc koniecznie dostać miejsce lekarza kasowego. Tak było w Niemczech. Tam tym lekarzem nie był zazwyczaj wybrany człowiek z wysokiemi kwalifikacjami lekarskimi, tylko ten, który podobał się członkom zarządów Kas Chorych, który umiał czapkować i chciał być powolnym narzędziem zarządu. Zdarzały się wypadki, że lekarze w cylindrach chodzili do poszczególnych członków Kas Chorych i tem sobie ich podparcie gwarancja.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#komentarz">(Głos: Kto temu winien?)</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PMeissner">Winną jest ustawa, która nie podkreśla zasady, że lekarz nie powinien sam bezpośrednio robić kontraktu z Kasą Chorych, tylko przez swoją organizację lekarską. Inaczej Kasy Chorych słabość ekonomiczna lekarza starającego się o miejsce wyzyskiwały, Jest dążenie wogóle w teraźniejszych czasach, aby o ile możności unikać kontraktu pomiędzy jakąś organizacją a jednostka. Jedna organizacja powinna robić kontrakt z drugą organizacji. I już tester ja Kas Chorych ostatnich czasów w 'Niemczech uczy, że zaczyna się tam robić kontrakty pomiędzy organizacją Kas Chorych, a organizacją lekarską. I to jest jedynie zdrowa zasada. Wiemy do czego doprowadziły te stosunki przy ograniczonym wyborze lekarzy. Było wśród członków Kas Chorych zazwyczaj oburzenie na leczenie kasowe, była wręcz nienawiść, którą chory pałał do zarządu Kasy Chorych, a często nawet do samego kasowego doktora. Chory kasowy czuł się pokrzywdzonym i miał rację, bo musiał zadowolić się naznaczonym lekarzem.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#PMeissner">Dlatego Komisja Zdrowia Publicznego przyszła do przekonania, że należy ustanowić inną zasadę, a mianowicie: nie ograniczać chorym wyboru lekarza, tylko ustanowić zupełnie wolny wybór lekarza, który jest po myśli wielu ubezpieczonych, a bez wyjątku wszystkich chorych, a nadto po myśli świata lekarskiego, który tylokrotnie za tym sposobem wyraził się na swoich poważanych zjazdach.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#PMeissner">Wolny wybór lekarzy czy jest przeprowadzany? Otóż jest, boć wiemy, że w Berlinie np. — jeszcze przed wojną — wielka kasa berlińska zaprowadziła u siebie ogólny wybór lekarzy, zaprowadziła to również ogólna kasa poznańska, tak samo urząd poczt i telegrafów w Niemczech już wykonał tę zasadę. Widzimy więc, że to jest przeprowadzane. A jeśli jest przeprowadzane, to w jaki sposób? Otóż jedyne w ten sposób, że organizacje Kas Chorych zrobią kontrakty z organizacjami lekarskiemi. Do tych organizacji każdy lekarz ma prawo przystępowania z tem życzeniem, że chce pracować w Kasach Chorych. Czy Kasa Chorych pod tym względem zniesie ekonomicznie ten stan? Otóż nie, bo poprawka podnosi, że jedynie w ramach warunków i możności finansowych mogą organizacje lekarskie kontrakty zawierać. Tu nie rozchodzi się o wyzysk kasy, przez lekarzy, tylko o zasadę wolnego wyboru lekarzy, którego wymagają — jak powiedziałem — chorzy ii świat lekarski, kierując się zasadą wzajemnego zaufania.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#PMeissner">Korzyści dla kasy, wynikające z kontraktów z organizacjami lekarskiemi, są wielkie, bo odpowiedzialność za sprawy lecznictwa przesuwa się na te organizacje i tem samem kontrola czynności lekarskich podlegać' będzie władzy lekarskiej, a' nie czynnik om administracyjnym.</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#PMeissner">Przy ograniczonym wyborze lekarzy wszelkie czynności lekarskie kontrolował zarząd Kas Chorych, t. j. zarząd, składający się z ludzi, którzy nie mieli o tem najmniejszego pojęcia. Przecież takiej funkcji lekarsko-fachowej nie można powierzyć takiemu składowi instytucji kontrolującej. Niesłychanem np. jest, że w niektórych kasach w Poznaniu urzędnik magistracki kontrolował recepty, czy nie były czasami za drogo zapisane dla kasy. Zdaje mi się, że trzeba rzetelnej nauki, lekarskiej do takiej oceny. Dlatego Komisja Zdrowia Publicznego proponuje w artykule 44 zamiast ustępu 2 następującą poprawkę:</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-41.19" who="#PMeissner">„Członkowie kasy mają prawo wolnego wyboru lekarza z pośród tych, którzy za pośrednictwem zawodowych organizacji lekarskich zgłoszą swą zgodę na wykonywanie obowiązków lekarskich według zasad, przyjętych przez kasę oraz za wynagrodzeniem przez kasę ustalonem i ogłoszonem; wolny wybór lekarza nie dotyczy porad ambulatoryjnych w zakładach stale prowadzonych przez kasy”.</u>
          <u xml:id="u-41.20" who="#PMeissner">W zakresie lecznictwa trzeba wspomnieć jeszcze o jednym postępie, który ustawa przewiduje, o ambulatoriach; należy tę myśl powitać z radością, że kasy chorych chcą skoncentrować wszelkie lecznictwo w ambulatoriach. Jest to według zdania Komisji Zdrowia Publicznego rzeczywiście ogromnym postępem w lecznictwie i jeśli zasada ta wraz z powyższą poprawką wejdzie w życie, to świat lekarski odniesie się do całej ustawy z przychylnością i najlepsze siły odda Kasom Chorych, ażeby postawić lecznictwo na podstawie nauki i wypowie wojnę partactwu lekarskiemu, które dotychczas istniało. Jeszcze wzgląd państwowy przemawia za wolnym wyborem lekarzy. Stwierdzić należy, że w Polsce jest około 3.000 lekarzy na 30.000.000 ludności.</u>
          <u xml:id="u-41.21" who="#komentarz">(P. Falkowski: 4.200 lekarzy)</u>
          <u xml:id="u-41.22" who="#PMeissner">Urzędowa liczba jest 2.900 do 3.000, czyli że przypada jeden lekarz na 10.000 mieszkańców; ten stosunek anormalny jest wielkiem niebezpieczeństwem dla Państwa Polskiego, mianowicie teraz, kiedy ze wschodu grozi niebezpieczeństwo epidemii. Należy zachęcać wszystkich tych, którzy zabierają się do studjów medycznych, ażeby mieli to przeświadczenie, że gdziekolwiek będą chcieli osiąść, będą mieli przystęp do tych instytucji, które prawie 70% mieszkających obejmą swoją organizacją, t. zn. do Kas Chorych. Tu jest niebezpieczeństwo dla narodu, bo statystyka wykazała, że coraz mniej jest słuchaczy medycyny i wobec otwierania się posad administracyjnych i trudności zarobkowania stanu lekarskiego, liczba ta będzie malała coraz więcej i jest niebezpieczeństwo zaniknięcia stanu lekarskiego, tak, że będziemy zmuszeni sprowadzać z zagranicy lekarzy. Byłoby to dla Państwa świadectwem ubóstwa. Podkreślam ten wzgląd, ażeby rzeczywiście wolny wybór lekarza zachęcił do studjowania medycyny. Jeżeli tę zasadę przeprowadzimy, to będę miał przeświadczenie, że zrobiliśmy dla Państwa coś bardzo korzystnego, mianowicie, że Kasy Chorych będą dla Państwa jednym z tych środków, które przyczynią się do sanacji stosunków w naszym kraju i doprowadzą do polepszenia się zdrowia publicznego u nas, które wymaga współpracy na długie lata bardzo wielu rąk. Dlatego proszę, aby Wysoki Sejm przychylił silę do poprawek, które Komisja Zdrowia Publicznego przedłożyła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekMaj">Proponuję odłożenie dalszej rozprawy do następnego posiedzenia. Nie słyszę protestu, zatem przechodzimy do wniosków nagłych. Proszę P. Sekretarza o ich odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek nagły pp. Palenki, Bagińskiego i tow. o cofnięcie w pow. krasnostawskim ekspedycji wojskowej do ściągania kontyngentu od drobnych rolników, a energiczne przymuszanie do odstawy kontyngentu właścicieli i dzierżawców folwarków i ukaranie surowe tych z pośród nich, którzy wyprzedał zboże przed oddaniem kontyngentu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekMaj">Wniosek ten odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek nagły p. Federowicza i tow. o wydanie ustawy o ulgach dla domów mieszkalnych, które wybudowane będą w Krakowie w najbliższem dziesięcioleciu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekMaj">Wniosek ten odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek nagły p. Arcyszewskiego i tow. w sprawie wypłacenia dodatku drożyźnianego funkcjonariuszom państwowym od lipca 1919 r. do stycznia 1920 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekMaj">Wniosek ten odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek nagły pp. ks. Okonia, Dąbala, Sudoła, Marchuta i tow. w sprawie natychmiastowej doraźnej pomocy aprowizacyjnej umierającej z tyfusu głodowego ludności pow. kolbuszowskiego, tarnobrzeskiego, niżańskiego i mieleckiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekMaj">Wniosek ten odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek p. Suligowskiego i tow. w sprawie posłów do Sejmu Ustawodawczego od większych miast.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekMaj">Wniosek ten odsyłam do Komisji: Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#WicemarszałekMaj">Przedłożenie rządowe o zwalczaniu lichwy wojennej odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek nagły p. Wójcika i tow. w sprawie udzielania zaliczek przez Ministerstwo Robót Publicznych ekspozyturze budowlanej w Krakowie na odbudowę zdemolowanych wsi w pow. krakowskim, kieleckim i podgórskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekMaj">Wniosek ten odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#SekretarzpSołtyk">Wniosek nagły p. ks. Ludwiczaka i tow. z N. Z. L. i innych klubów w sprawie prowokacji niemieckich w Warmii, na Mazurach i powiatach nadwiślańskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekMaj">Dla uzasadnienia nagłości tego wniosku głos ma p. ks. Ludwiczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PksLudwiczak">Wysoka Izbo! Wczoraj dopiero przedstawiono groźne położenie na Śląsku Cieszyńskim i Wysoka Izba odpowiednie wnioski z tego wyciągnęła. Dziś przedkładamy tu nagły wniosek w sprawie Warmji. Pod wrażeniem rozbijali wieców w Iławie i Malborku przybywam tutaj, żeby żądać w imieniu ludności Warmji pomocy od całego społeczeństwa polskiego i Rządu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#PksLudwiczak">Wysoka Izbo! Warmia, która 150 lat była pod panowaniem niemieckiem, w najokropniejszych znajduje się stosunkach. Niema prawie żadnej inteligencji, ani adwokata, ani kupca, ani nawet księdza. I otóż w tym czasie lud pozostaje zupełnie pod terorem. Wobec zapowiedzianego plebiscytu, wobec zapowiedz-lanej okupacji przez ententę lud ten odetchnął i sądził, że nastąpią czasy równouprawnienia. Jednakże zawód wielki spotkał lud warmiński. Już od władzy duchownej nie doznał tego równouprawnienia, jakiego by się spodziewał. Kilku księżom Polakom, którzy się zajmują ochronkami polskiemi, zagroził prywatnym listem ksiądz biskup warmiński, że ich przesiedli.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie! A co Rzym na to?)</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#PksLudwiczak">Tymczasem faktem jest, że księża niemieccy publicznie biorą udział w walkach politycznych i nic im się nie dzieje.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#PksLudwiczak">Tutaj apeluję do Rządu polskiego, żeby przyśpieszył interwencję nuncjusza Rattiego, ażeby pod tym względem ludność polska na Warmii traktowaną była obiektywnie. Według traktatu wersalskiego mieli być usunięci wszyscy urzędnicy wyżsi; ale usunięto tylko prezydenta nie jeńcy innego, poza tem wszyscy urzędnicy pozostali. Nie usunięto ani jednego landrata, wszystkie urzędy są w rękach niemieckich. Wobec tego na każdym kroku są szykany. Ust Polaków się otwiera, na kolejach szykanuje się Polaków, rozmawiających po polsku publicznie, teror na każdym kroku. Tak samo pod względem szkolnictwa. Ententa wydała rozporządzenie o równouprawnieniu, jednakże w rzeczywistości równouprawnienie pozostało na papierze. Jeden przykład taki przytoczę. W pewnej wsi na Warmii dzieci zgłosiły się na lekcję polskiego. Nauczyciel miejscowy Niemiec nie umie po polsku, a więc przychodził nauczyciel ze wsi sąsiedniej po polsku mówiący, jednakże nie czujący po polsku. Nauczyciel niemiecki zaprasza dzieci polskie &lt;na kawę i przekonywa je, że nauczyciel Polak już nie wróci. Na' drugi dzień przychodzi nauczyciel Polak z sąsiedniej wsi, ale dzieci pod wpływem namowy nauczyciela Niemca nie przyszły na naukę polskiego. Wobec tego spisuje się protokół, że dzieci polskie na naukę polskiego nie przychodzą, nauka polskiego jest niepotrzebną.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#PksLudwiczak">Miano usunąć wojsko niemieckie i formalnie wojsko niemieckie usunięto, jednakże faktycznie wojsko niemieckie na terenach plebiscytowych pozostało, a mianowicie pod formą „Sicherheitspolizei” i to dość liczne wojsko, bo po kilkudziesięciu w miastach, po kilkunastu, a może nawet 20–30 po wsiach większych. Policja ta, która się składa z dawniejszych żołnierzy, jest kierowana przez dawniejszych oficerów niemieckich. Zniesiono tylko mundur, obecnie mają mundur zielony. Kiedy przedstawiałem komisji, że należy tę t. zw. Sicherheitspolizei usunąć, że to jest wojsko niemieckie pod inną formą, oświadczyli Niemcy, że konieczną jest rzeczą utrzymać Sicherheitspolizei, boć przecież grozi na terenach plebiscytowych bolszewizm.</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#komentarz">(Głos: Lepiejby w Berlinie trzymali!)</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#PksLudwiczak">Wobec tego mnożą iść rozmaite represje.</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#PksLudwiczak">Poza tą Sicherheitspolizei jeszcze organizuje się bojówki. Jest najętych kilkudziesięciu ludzi, którzy się na każdy wiec stawiają, uzbrojeni w noże i rewolwery. Kiedy zebranie ma się rozpocząć, wszczynają zgiełk, gwizdanie i rozpędzanie gwałtem publiczności polskiej.</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#PksLudwiczak">Nie wystarcza rozbijanie wieców, jeszcze poza tem na ulicy Polaków się atakuje i maltretuje. W miejscowości Altenburgu np. założono Towarzystwo ludowe i miało się odbyć miesięczne zebranie. Bojówka wtargnęła do lokalu, powybijała szyby i zebranie rozpędziła. Wobec tego nie dziw, że ludność ta zamiast mieć otuchę, jest zrozpaczona i nie wie, co począć. Zrozpaczona jest i nieufna wobec Polski, bo powiada: „Jeżeli Polska nie ma tyle siły, ażeby u Ententy wymóc rzeczywiste równouprawnienie, to jakże możemy się spodziewać opieki od tej Polski?” Komisja ententy bardzo dwuznacznie wobec tych wszystkich okoliczności się zachowuje. Kiedyśmy skarżyli się po rozbiciu wiecu w Iławie, to oświadczono nam, że na publiczny wiec wolno przecież każdemu przychodzić. Przyznaliśmy rację, wolno każdemu przychodzić, ale nie wolno rozbijać, nie wolno nożami, rewolwerami maltretować ludności. Wtenczas reprezentant komisji oświadczył, że nie widzi sposobu, jak tę rzecz załatwić. Proponowaliśmy aresztowanie 3, 4 głównych przywódców i wytoczenie im procesu o zakłócenie spokoju publicznego. Oświadczył, że tego uczynić nie może. Zaznaczam, że w tych bojówkach są ludzie z pod ciemnej gwiazdy, z innych powiatów umyślnie do tego najęci, a obok tego również osoby z ludności niemieckiej miejscowej. Np. w Iłowie jeden z przywódców, wyższy nauczyciel gimnazjalny, doktor, radca miejski, burmistrz razem z Sicherheitspolizei weszli również na salę i śmiali się, niejako zachęcali bojówkę.</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#PksLudwiczak">Wobec tego pytam się: Czy wojsko niemieckie jest usunięte z terenów plebiscytowych? Ono istnieje, oto jest tam w całej pełni, pod inną nazwą. Otóż Wysoka Izbo, wobec tych prześladowań wszelka agitacja jest zupełnie uniemożliwiona. Wszelka praca w niwecz się obraca. Niemożliwą jest dzisiaj rzeczą odbyć publiczny wiec na Mazurach, w Warmii i w powiatach suskim i malborskim. Wszędzie są one rozbijane.</u>
          <u xml:id="u-57.11" who="#PksLudwiczak">Komisja koalicyjna jest za słaba i nieudolna, żeby temu zapobiec.</u>
          <u xml:id="u-57.12" who="#PksLudwiczak">Wobec tego w imieniu ludności Warmji i powiatów nadwiślańskich proszę Wysoką Izbę, ażeby zechciała uchwalić wniosek nagły, który żąda od Rządu polskiego interwencji energicznej, ażeby istotnie ludność tamtejsza znalazła prawdziwe równouprawnienie. Wniosek ten brzmi w następujący sposób:</u>
          <u xml:id="u-57.13" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-57.14" who="#PksLudwiczak">„Sejm wzywa Rząd,</u>
          <u xml:id="u-57.15" who="#PksLudwiczak">1. By podjął energiczne kroki w Radzie Najwyższej w Paryżu, celem przeprowadzenia równouprawnienia:</u>
          <u xml:id="u-57.16" who="#PksLudwiczak">a) aby usunięto natychmiast „Sicherheitspolizei” z ziem plebiscytowych;</u>
          <u xml:id="u-57.17" who="#PksLudwiczak">b) aby usunięto wszystkich urzędników wyższych;</u>
          <u xml:id="u-57.18" who="#PksLudwiczak">c) aby w poszczególnych wydziałach przydano urzędnikom niemieckim polskich doradców z głosem decydującym.</u>
          <u xml:id="u-57.19" who="#PksLudwiczak">2. By w Radzie Najwyższej oświadczył, iż wobec popełnianych gwałtów nie uważa za możliwe w tych warunkach przeprowadzić plebiscytu.</u>
          <u xml:id="u-57.20" who="#PksLudwiczak">3. By Rząd był gotów do czynnego interweniowania na korzyść Polaków na Mazurach, w Warmji i Powiślu, gdyby komisje plebiscytowe okazywały nadal niezdolność obrany ludności polskiej”.</u>
          <u xml:id="u-57.21" who="#PksLudwiczak">Drugi wniosek oddzielny brzmi:</u>
          <u xml:id="u-57.22" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-57.23" who="#PksLudwiczak">„Sejm wzywa Rząd, ażeby ze względu na to, że ostatnie wypadki w Niemczech wykazały ogromny wzrost agresywnego szowinizmu, że wytworzona skutkiem tego sytuacja, a szczególnie powtarzające się ataki niemieckie na ziemiach plebiscytowych grożą przesądzeniem plebiscytu, podwoił swą czujność i w tej chwili krytycznej zabezpieczył obronę interesów polskich przez silne pogotowie wojskowe wobec Niemców”.</u>
          <u xml:id="u-57.24" who="#PksLudwiczak">Jest bowiem faktem, że Niemcy w Prusach Wschodnich organizują się, zbierają amunicję i dzisiaj jest to prawie publiczną tajemnicą, mówi się o pogromie Polaków na terenach plebiscytowych.</u>
          <u xml:id="u-57.25" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WicemarszałekMaj">Przeciw nagłości nikt nie żąda głosu. Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, ażeby, powstali z miejsc. Większość. Nagłość przyjęta. Wniosek odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#WicemarszałekMaj">Następne posiedzenie proponuję odbyć w poniedziałek o godz. 4 po południu. Na porządku dziennym będzie dalszy ciąg rozprawy o Kasach Chorych.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#WicemarszałekMaj">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 12 w.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>