text_structure.xml 91.6 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Otwieram posiedzenie Komisji Zdrowia. Porządek dzisiejszego posiedzenia przewiduje zapoznanie się z informacją Ministerstwa Zdrowia na temat „Zadłużenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej”. Czy ktoś z państwa ma uwagi do porządku obrad? Nie widzę. Stwierdzam, że porządek obrad został przyjęty. Informację przestawi minister Wacława Wojtala.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WacławaWojtala">Jest to jeden z najbardziej gorących i najtrudniejszych tematów, wskazujący na konieczność podjęcia pilnych działań. W przedłożonym Komisji materiale zostały przedstawione w sposób bardzo syntetyczny informacje dotyczące wielkości zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej. Zidentyfikowane zostały główne przyczyny, a także przedstawione działania zmierzające do rozwiązania problemu zadłużenia, które podjął rząd. Wprowadzenie reformy zdrowotnej w 1999 r. zostało poprzedzone przejęciem przez Skarb Państwa długu zakładów opieki zdrowotnej prowadzonych jako jednostki budżetowe, który wynosił 8 mld zł. Pierwsze lata realizacji reformy opieki zdrowotnej przebiegały w warunkach narastania procesu zadłużania. Od roku 2002 proces ten uległ bardzo znacznemu zdynamizowaniu i przyspieszeniu. Generalnie proces zadłużenia rozpoczyna się wraz z osiąganiem ujemnego wyniku finansowego w zakładach opieki zdrowotnej. Wyniki finansowe zakładów są z roku na rok coraz gorsze. Dane statystyczne za 2002 r. pokazują, że ponad 60 proc. placówek opieki zdrowotnej osiągało straty. Poziom zadłużenia jest określany wielkością zobowiązań wymagalnych, tj. takich dla których upłynął termin płatności. Według stanu na koniec czerwca br. zobowiązania wymagalne wyniosły ponad 5,5 mld zł. Niestety, uległy podwojeniu w ciągu dwóch i pół roku od stycznia 2002 r. do czerwca tego roku. Jeżeli stan zadłużenia na koniec pierwszego półrocza bieżącego roku porówna się ze stanem z końca ubiegłego roku, to okaże się, że te zobowiązania wzrosły aż o 779 mln zł. Należy podkreślić, że zadłużenie publicznych zakładów jest bardzo zróżnicowane w skali kraju. Najbardziej zadłużone są zakłady opieki zdrowotnej w województwie dolnośląskim, które kumuluje 20 proc. zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej w Polsce. Wraz z województwami: łódzkim, mazowieckim i pomorskim stanowi to razem ponad 50 proc. zadłużenia. Ogólnie zadłużenie dotyczy ponad 60 proc. zakładów opieki zdrowotnej. Wzrasta zarówno wielkość zadłużenia, jak i liczba zakładów zadłużonych. Na początku 2002 roku zakłady opieki zdrowotnej, które miały największe zadłużenie mierzone w granicach od 20 do 100 mln zł, stanowiły 1 proc. wszystkich zakładów opieki zdrowotnej, a ich suma zadłużenia wynosił 19 proc. całego zadłużenia. Półtora roku później ta sama grupa zakładów opieki zdrowotnej stanowiła już 3 proc. ogólnej liczby zakładów. Ale ich zobowiązania wzrosły do 30 proc. sumy całego zadłużenia. Posługuję się danymi pochodzącymi z ankiety Ministerstwa Zdrowia dotyczącymi prawie 1800 zakładów opieki zdrowotnej. W strukturze zobowiązań wymagalnych największy udział mają zobowiązania publicznoprawne, a także z tytułu zakupu leków i materiałów medycznych oraz cywilnoprawne wobec pracowników. Jeżeli na początku reformy opieki zdrowotnej zobowiązania z tytułu dostaw i świadczonych usług, czyli naturalne zobowiązania wynikające z prowadzenia działalności stanowiły zasadniczą część zadłużenia, tj. 3/4 proc. zadłużenia, to obecnie już tylko połowę. To oznacza, że przesuwa się ciężar zobowiązania z tytułu dostaw i usług na inne elementy, w tym przede wszystkim na zobowiązania wobec pracowników i zobowiązania publicznoprawne, w tym na zobowiązania wobec ZUS.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WacławaWojtala">Zobowiązania wymagalne stanowią aż 66 proc. zobowiązań ogółem. Jest to bardzo niekorzystna relacja, która wskazuje na ogromne napięcia w regulowaniu zobowiązań, szczególnie w przypadku zobowiązań publicznoprawnych, gdzie ta relacja wynosi aż 74 proc. W przypadku pracowników udział zobowiązań wymagalnych w zobowiązaniach ogółem wobec pracowników wynosi 68 proc. Wskazuje to na ogromne trudności w bieżącym regulowaniu tychże zobowiązań, tym bardziej że wykazują one tendencję rosnącą. W ramach zobowiązań wobec pracowników mieszczą się zobowiązania z tytułu obligatoryjnej podwyżki wynagrodzeń wprowadzonej tzw. ustawą 203. Na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego na temat liczby pracowników zatrudnionych w latach 2001–2002 w zakładach opieki zdrowotnej zatrudniających powyżej 49 osób ustalono, że wartość kwoty głównej należności pracowniczych z tytułu wspomnianej podwyżki wynosi 2,2 mld zł. Z danych, które Ministerstwo Zdrowia posiada, określiliśmy, że w 2001 r. jedynie 55 proc. zakładów opieki zdrowotnej wykonało podwyżkę wynagrodzeń, z czego 45 proc. w pełnej wysokości. Znacznie gorzej przebiegała realizacja podwyżek w 2002 r. Jako główną przyczynę niewykonania ustawowo nałożonych zobowiązań publiczne zakłady opieki zdrowotnej podają brak środków finansowych na ich realizację. Większość zakładów opieki zdrowotnej po zrealizowaniu podwyżki w pełnej wysokości - niestety - popadła w zadłużenie, tzn. nie miała płynność finansowej i nie mogła regulować zobowiązań na bieżąco. Zadłużenie placówek generuje koszty spłacania długów. Sytuację tę utrudnia aktywność wierzycieli, która od 2003 r. bardzo wyraźnie wzrosła, w dochodzeniu roszczeń nie tylko na drodze polubownej, uzgadniania warunków, lecz także na drodze sądowej. W efekcie rozpoczął się bardzo bolesny proces zajęć wierzytelności przez komorników. Wartość zajęć komorniczych wynosi za 9 miesięcy tego roku aż 1800 mln zł. Większość tych wierzytelności jest wynikiem decyzji podjętych przez organy egzekucyjne, w tym głównie sądowe. Do chwili obecnej spłacono ok. 500 mln zł. Największe niespłacone długi publicznych zakładów opieki zdrowotnej objęte zajęciami wierzytelności występują przede wszystkim w województwie dolnośląskim, które ma największe zadłużenie, ponadto w lubuskim, łódzkim oraz pomorskim. Zintensyfikowanie zajęć wierzytelności stawia zakłady opieki zdrowotnej w niezwykle trudnej sytuacji, ponieważ często powoduje całkowite odcięcie dopływu środków finansowych i brak możliwości regulowania jakichkolwiek płatności, w tym - niestety - wypłat wynagrodzeń, ale i innych ważnych zobowiązań z tytułu dostaw za leki i żywność, środki czystości - tak bardzo potrzebnych towarów i usług do wykonywania świadczeń zdrowotnych. Mimo że proces zadłużania staje się masowy, to istnieje jednak pewna grupa zakładów, które równoważą przychody z kosztami, a nawet posiadają nadwyżki finansowe. Ale jest to coraz mniejsza grupa. W 2002 r. było to około 40 proc. zakładów, w chwili obecnej jest to 35 proc. w odniesieniu do ilości zarejestrowanych i funkcjonujących zakładów opieki zdrowotnej. Chcę podkreślić, że generalnie są to małe zakłady zatrudniające poniżej 50 pracowników.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WacławaWojtala">Wysokospecjalistyczne szpitale są przeważnie w dużo gorszej sytuacji i mają większe problemy finansowe. Szczegóły dotyczące sprawy zadłużenia są zawarte w materiale, jaki został dostarczony członkom Komisji. W kwestii powodów zadłużenia chcę powiedzieć, że są bardzo różnorodne i nie sposób je wszystkie wymienić. Podstawową przyczyną postępującego zadłużenia jest niezbilansowanie przychodów z kosztami. W ostatnim okresie zintensyfikowanie postępowań egzekucyjnych pogłębia wspomniane niezbilansowanie i powoduje spiralę zadłużenia. Publiczne zakłady opieki zdrowotnej posiadają przychody z kontraktów zawieranych w ramach systemu ubezpieczenia zdrowotnego. Te kontrakty stanowią ok. 82 proc. ich przychodów. Inne źródła przychodów to świadczenia finansowane w ramach procedur wysokospecjalistycznych. Są to dodatkowe środki w ramach umów z Ministerstwem Zdrowia oraz w ramach umów zawieranych na realizację programów polityki zdrowotnej. Część z nich pochodzi od pracodawców w ramach opłat abonamentowych. Ważnym źródłem są środki jednostki samorządu terytorialnego, a także opłaty wnoszone przez osoby fizyczne, darowizny, przychody z wydzielonej działalności gospodarczej i dotacje budżetowe, w tym na inwestycje. Innymi słowy, na wielkość przychodów publicznych zakładów opieki zdrowotnej ma ogromny wpływ poziom wydatków publicznych na ochronę zdrowia z racji struktury przychodów tych zakładów. Decydujące znaczenie dla zakładów mają przychody w ramach kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Te przychody, czyli wielkość kontraktów, jest determinowana wielkością składki. Wydatki z budżetu państwa są zapisane w ustawie budżetowej, a ich wysokość jest pochodną ogólnej sytuacji ekonomicznej i społecznej państwa. Obecnie, według planu na rok bieżący po zmianach, ze środków publicznych na ochronę zdrowia wydatkowane jest 35.200 mln zł. I te przychody są większe o 9 mld zł, jeżeli je porównamy do początku reformy w 1999 r. Natomiast jeśli zwrócimy uwagę na relację nominalnych wartości do produktu krajowego brutto, to wówczas widać, że te wydatki maleją z 4,09 proc. w 1999 r. do 3,76 proc. w 2005 r., uwzględniając już wydatki jednostek samorządu terytorialnego. Założyliśmy estymację na podstawie wydatków z trzech ostatnich lat i określiliśmy je na kwotę 1 mld zł. Ta wielkość jest prognozowana. Natomiast pozostałe wynikają z projektu planu budżetu państwa, a także z projekcji przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia. Środki pochodzące ze składek na ubezpieczenie zdrowotne wykazują tendencję wrastającą. Wzrasta składka ze wzrostem produktu krajowego brutto. To się przedkłada na wzrost przychodów z 18.800 mln zł w 1999 r. do 33.200 mln zł w 2005 r. Natomiast wydatki na zadania ochrony zdrowia finansowane bezpośrednio z budżetu państwa - niestety - wykazują stałą tendencję malejącą z 5700 mln zł w 1999 r. do 3 mld zł w 2005 r. Spadek realnej wartości wydatków publicznych na ochronę zdrowia, w analizowanym okresie, mierzonych relacją do PKB nie pozwolił na finansowanie świadczeń zdrowotnych udzielanych przez samodzielne, publiczne zakłady opieki zdrowotnej w wysokości pozwalającej na pełne zbilansowanie przychodów i kosztów działalności tych zakładów. To naturalnie powodowało pogorszenie ich wyników finansowych, a tym samym narastanie zobowiązań, ponieważ zakłady opieki zdrowotnej, świadcząc usługi medyczne, nie otrzymywały zwrotu kosztów odpowiadających ilości i jakości wykonywanych usług.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WacławaWojtala">Należy również wspomnieć, że zakłady opieki zdrowotnej są w niezwykle trudnej sytuacji, bo mają z jednej strony umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, a z drugiej strony ustawę o zakładach opieki zdrowotnej, która nakłada obowiązek udzielania świadczeń niezależnie od zawartych kontraktów w sytuacji, jeśli osoba zgłaszająca się jest w stanie zdrowotnym wskazującym na zagrożenie życia lub zdrowia. Mamy w tym przypadku do czynienia ze zjawiskiem braku zapłaty nadwykonania, czyli świadczenia udzielonego ponad wartość zapisaną w kontraktach. Trudności z uregulowaniem nadpłat powodują przyczynę niezbilansowania się przychodów z kosztami. Drugim ważnym zjawiskiem jest kwestia udzielania świadczeń pacjentom, którzy nie są ubezpieczeni i nie mają możliwości zapłacenia za świadczenia. Pomoc publiczna częściowo kompensuje te wydatki zakładów, ale w dużej części niestety zakłady opieki zdrowotnej, udzielając świadczenia, nie otrzymują rekompensaty finansowej. Ten problem został rozwiązany w obecnie obowiązującej ustawie. Budżet państwa będzie finansował wydatki za osoby nieubezpieczone, niemające właściwych przychodów. Będzie pokrywał koszty udzielanych świadczeń. Inną grupą przyczyn zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej, która pojawiła się na początku reformy, był niejednolity system zawierania kontraktów, w tym tych wcześniej podpisywanych przez kasy chorych. Niektóre regionalne kasy zawierały kontrakty różnej wartości na te same świadczenia zdrowotne, stawiając w bardzo niedobrej sytuacji niektóre zakłady, które miały kontrakty niższe. Jedną z przyczyn nierównoważenia przychodów z kosztami zakładów opieki zdrowotnej były zasady kontraktowania, które w niektórych regionalnych kasach prowadziły do wzrostu liczby hospitalizacji nieuzasadnionych medycznie. To powodowało większe koszty niemające pokrycia w kontraktach. Natomiast już w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia istniały pewne problemy będące pozostałością systemu kontraktowania w ramach kas chorych, które nie zostały wyeliminowane. Przyczyną była zróżnicowana cena podstawowej jednostki rozliczeniowej punktu, stosowana w kontraktowaniu świadczeń szpitalnych w poszczególnych oddziałach wojewódzkich funduszy. Ponadto często ceny proponowane przez Fundusz były nieadekwatne w stosunku do rzeczywistych kosztów realizacji poszczególnych świadczeń. Ale wynika to z obowiązku Funduszu, który musi równoważyć przychody z kosztami. Nie może więc zawrzeć kontraktów na świadczenia o kosztach przewyższających zaplanowane środki. Istotnym czynnikiem wpływającym na zadłużenie się jednostek opieki zdrowotnej była przyjęta alokacja środków pomiędzy poszczególne oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia, która nie zawsze uwzględniała w pełni przepływy pacjentów do zakładów opieki zdrowotnej położonych poza granicami województwa właściwego ze względu na ich miejsce zamieszkania. Pomimo stosownych działań Narodowego Funduszu Zdrowia powstawały pewne napięcia, które dotyczyły przede wszystkim jednostek wysokospecjalistycznych, o uznanej renomie, w tym szczególnie szpitali klinicznych, instytutów naukowo-badawczych, gdzie pacjenci chcieli z naturalnej przyczyny uzyskać świadczenia opieki zdrowotnej. Niedofinansowanie ochrony zdrowia zarówno w ujęciu globalnym, jak i w poszczególnych zakładach wymuszało przeznaczanie uzyskiwanych przychodów na zaspokojenie - niestety - bieżących potrzeb i na regulowanie zobowiązań bez możliwości inwestowania w sprzęt i aparaturę medyczną.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WacławaWojtala">Tutaj dotykamy kolejnej kwestii - problemu infrastruktury, jej stanu technicznego, dekapitalizacji majątku. Pragnę również poruszyć problem związany z obciążeniami, daninami publicznymi. Do 2002 r. zakłady opieki zdrowotnej były obciążone najwyższym podatkiem od nieruchomości stosownym dla działalności gospodarczej. W 2003 r. nastąpiła zmiana na lepsze. Jednak okres 1999–2002 odbił się na niezrównoważeniu przychodów z kosztami. Ponadto brak możliwości odliczenia podatku VAT z tytułu świadczenia usług zdrowotnych powoduje, że zakłady opieki zdrowotnej płacą podatek VAT z tytułu nabywanych usług i towarów, co zwiększa koszty funkcjonowania o kilkaset milionów złotych w skali roku. Inną z przyczyn zadłużenia jest wciąż nierozwiązany problem infrastrukturalny, nieefektywnego wykorzystania łóżek szpitalnych z jednej strony, z drugiej nierównomiernego rozmieszczenia szpitali w skali kraju. Restrukturyzacja, która była wprowadzona, miała na celu dostosowanie podaży, czyli świadczonych usług do potrzeb zdrowotnych. Jednak była prowadzona w ograniczonym zakresie i nie osiągnęła zakładanego celu. Na koniec chcę powiedzieć o pewnych problemach związanych z niejasnymi i zmieniającymi się wciąż regulacjami prawnymi. Otoczenie prawne powodowało, że organy założycielskie nie mogły wspierać finansowo zakładów opieki zdrowotnej, które potrzebowały pomocy. Te wydatki mogły nie być kierowane na bieżące regulowanie zobowiązań, lecz tylko na inwestycje. Ponadto nie podejmowano decyzji o przekształceniu lub likwidacji zakładów, które popadły w duże zadłużenie często przekraczające przychody roczne, ponieważ mogły być one przekształcone tylko w zakłady opieki zdrowotnej, co nie dawało podstawy do kontraktowania świadczeń, a więc byłoby posunięciem bezsensownym z punktu prowadzenia działalności. Natomiast jednostki samorządu terytorialnego, które w przeważającej większości są organami założycielskimi, również mają swoje problemy finansowe i nie mogą przejmować zadłużenia zakładów, tak jak stanowi prawo. I to powodowało, że nie były podejmowane żadne decyzje bardzo potrzebne, racjonalizujące infrastrukturę, czyli mające na celu zrównoważenie popytu z podażą w skali kraju w zakresie świadczeń udzielanych przez zakłady opieki zdrowotnej. Wspomniałam już, że zobowiązania niespłacane, regulowane w trybie zajęć komorniczych potęgowały spiralę zadłużenia i powodowały dodatkowe obciążenie zakładów kosztami postępowania komorniczego. Problem jest tak nabrzmiały, że wymaga bezsprzecznie szybkiego i zdecydowanego rozwiązania. Rząd zaproponował pakiet działań, który jest zawarty w projekcie ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Trwają nad nim prace w parlamentarne i jest on poddawany głębokiej analizie. Doraźne i jednorazowe rozwiązywanie problemów zadłużenia nie jest możliwe i nie powodowałoby trwałej poprawy sytuacji. Potrzebne są działania systemowe, wielokierunkowe. W projekcie rządowym wspomniany pakiet jest połączony z dokonaniem zdjęcia garbu zadłużenia, czyli umożliwieniem restrukturyzacji finansowej poprzez umorzenie części zobowiązań przede wszystkim publicznoprawnych, czyli z tytułu podatków wobec budżetu państwa, należności celnych PFRON, składek na ubezpieczenie społeczne, ale tylko w części finansowanej przez płatnika, bowiem nie możemy umorzyć składek wnoszonych indywidualnie na ubezpieczenia emerytalne poprzez poszczególnych pracowników. Przewidziana jest możliwość rozłożenia na raty spłaty zobowiązań z tytułu składek na ubezpieczenie emerytalne, składek na ubezpieczenie społeczne w części finansowanej przez ubezpieczonego oraz składek na ubezpieczenie zdrowotne wraz z odsetkami za zwłokę.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WacławaWojtala">Jednym z ważnych narzędzi jest zawarcie ugody restrukturyzacyjnej z wierzycielami wierzytelności cywilnoprawnych. Bank Gospodarstwa Krajowego będzie włączony w tę restrukturyzację, emitując obligacje po to, żeby zgromadzić środki na zapłatę zobowiązań i kredyty bankowe. Natomiast zgodnie z autopoprawką z października 2004 r. wprowadzony został nowy element w postaci pożyczki z budżetu państwa, która jest przeznaczona przede wszystkim na rozwiązanie problemu zadłużenia z tytułu tzw. ustawy 203. Pożyczka ta będzie udzielana tylko raz. Jej maksymalna kwota będzie nie wyższa niż suma należności głównych z tytułu wspomnianej ustawy powstałych w latach 2001–2002 do łącznej kwoty 2200 mln zł, która jest zapisana w projekcie ustawy budżetowej na ten rok. Minister finansów jest upoważniony do zaciągania tych pożyczek. Oprocentowanie jest uprzywilejowane i wynosi 3 proc. w skali roku. Istnieje także możliwość rozłożenia spłaty na raty do 10 lat, daje więc możliwość złapania oddechu zakładom opieki zdrowotnej. Jest możliwe także przedterminowe spłacenie pożyczki, co będzie zwolnione z ponoszenia dodatkowych opłat. Jednym z elementów proponowanych zmian zmierzających do ograniczenia procesów zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej i stworzenia lepszych warunków niż dotychczasowe, tj. mechanizmów zarządzania i kontroli jest umożliwienie przekształcenia obecnej formy prawnej zakładów w spółki użyteczności publicznej. Ze względu na wiele obaw towarzyszących temu rozwiązaniu w tej chwili jest ono fakultatywne. Jeżeli jednak zakład przekształci się w spółkę użyteczności publicznej w okresie do dwóch lat od momentu wydania decyzji o warunkach restrukturyzacji, wówczas będzie miał umorzone 50 proc. pożyczki. Jeżeli przekształcenie nastąpi w okresie kolejnych trzech latach, ale nie dłużej niż 5 lat od momentu wydania decyzji o warunkach restrukturyzacji, wówczas będzie można umorzyć 25 proc. tej pożyczki. Tak więc te propozycje mają na celu umożliwienie rozwiązania problemu zadłużenia, w tym również wobec pracowników. Ponadto wspomniany pakiet przewiduje wstrzymanie postępowań egzekucyjnych, umożliwiając spokojne przeprowadzenie restrukturyzacji zadłużenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#IrenaNowacka">Minister Wacława Wojtala powiedziała, że najbardziej zadłużonym po województwie dolnośląskim jest łódzkie, którego dług w ostatnich latach wciąż się zwiększa. Jednym z głównych powodów jest fakt, iż składka, jaką dostajemy na jednego ubezpieczonego, jest bardzo różna od tej, jaką otrzymują inne województwa. Parlamentarzyści województwa łódzkiego występowali do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia w tej sprawie. Prowadzili również rozmowy z resortem zdrowia. W tej chwili chciałabym dowiedzieć się, jakie działania rząd zamierza podjąć, aby wspomniane różnice choć trochę wyrównać, ponieważ tej chwili wynoszą dużo ponad 200 zł?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AlfredBudner">O złej sytuacji w szpitalach wiadomo od początku obecnej kadencji Sejmu. Tzw. ustawa 203 jest spadkiem po poprzednim systemie kas chorych. Do tej pory ten problem nie został rozwiązany. Nie jest jasne, w czym może pomóc pożyczka, o której mówiła minister Wacława Wojtala. Prawdopodobnie przyczyni się faktycznego upadku szpitali. Spłacanie długów pożyczką oznacza, iż długi zostają. Moim zdaniem, nie byłoby dobrze, gdyby środkami przeznaczonymi na inwestycje przeze mnie wykonywanymi dysponował mój sąsiad. Dyrektor szpitala nie wie, jakie na początku roku otrzyma środki na jego prowadzenie. Narodowy Fundusz Zdrowia decyduje więc o wszystkim. Uważam też, że stawki na ubezpieczonych w zależności od województwa powinny różnić się tylko w niewielkim stopniu. Niewłaściwe jest również to, że szpital kliniczny otrzymuje za tę samą operację większą ilość środków niż szpital zwykły. Różnica powinna być pokrywana z innych źródeł. Ponadto chcę zwrócić uwagę, że stanowiska ordynatorów nie są obsadzane w drodze konkursów. Należy skończyć z praktyką, która wskazuje na to, iż są to stanowiska polityczne. W konińskim szpitalu szefem radiologii jest fizyk jądrowy, ponieważ jest synem głównego księgowego szpitala. Kolega koledze pomaga w obsadzie stanowiska. Szefowa zaś konińskiego pogotowia ratunkowego jest wychowawczynią przedszkolną. Chcę zwrócić także uwagę, że lekarze rodzinni kierują pacjentów do szpitala bez niezbędnych badań, ponieważ musieliby je sfinansować ze środków, które im przyznano w kontrakcie. Szpitalne władze nie chcą kolegom zwracać uwagi. Trzeba w końcu określić zakres odpowiedzialności dla każdego stanowiska. Wzajemne świadczenie sobie grzeczności musi się skończyć. Jeśli tego nie uporządkujemy, to nic nie zrobimy z oddłużeniem szpitali. Lekarz pracujący na oddziale szpitalnym zarabia tak mało, że niejednokrotnie w godzinach pracy wychodzi ze szpitala i pracuje na własny rachunek. Z tym też trzeba skończyć. Nie możemy dołożyć pieniędzy służbie zdrowia, bo nie mamy ich skąd wziąć. Zatem zabierzmy się za te problemy, które można od razu rozwiązać. Doprowadźmy do sytuacji, w której stosunki między wszystkimi pracownikami służby zdrowia będą oparte na zdrowych podstawach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JakubDerechKrzycki">Pochodzę z województwa również mocno zadłużonego i apelowałbym, abyśmy nie kierowali się partykularnym interesem, lecz spojrzeli na sprawę zadłużenia ponad podziałami wojewódzkimi. Przedstawiona informacja ukazuje nam przerażający obraz służby zdrowia. Obecny jest na sali prezes NFZ Jerzy Miller, któremu na poprzednim posiedzeniu Komisji zadałem pytanie, czy NFZ uwzględnia przy bieżącym kontraktowaniu działalności szpitali poziom ich zadłużenia. Usłyszeliśmy wtedy, że, zgodnie z zadaniami NFZ i przepisami prawa, że Fundusz nie jest od tego, żeby zajmować się zadłużeniem szpitali i że tego czynnika nie uwzględnia. Zaapelowałem, żeby jednak był brany pod uwagę. Chciałbym zwrócić się także do prezesa Jerzego Millera, aby zadbał o pewną równość między świadczeniodawcami i żeby wszystkie grupy były finansowane na poziomie, który pokrywałby koszty ich działalności. Żeby nie było grupy świadczeniodawców, którym starcza na zrównoważenie kosztów z przychodami, i grupy, na które się zrzuca zadania, na które nie starcza w Funduszu środków. Na podstawie przepisów ustawy o zakładach opieki zdrowotnej szpital niemający wystarczających środków jest zobligowany do świadczenia usług, a potem jest pozostawiony sam sobie ze swoimi problemami. Nie ulega wątpliwości, że nakłady na służbę zdrowia - niestety - maleją. Stąd się bierze narastające zadłużenie. Nie wiem, czy nie powinniśmy zastanowić się, czy nie należałoby zmienić ustawowych zapisów o poziomie finansowania służby zdrowia w taki sposób, żeby poziom ten powiązać ze wzrostem PKB. Jeżeli porówna się wzrost nakładów do wzrostu PKB, to gdyby od początku reformy utrzymać ten sam poziom finansowania ze środków publicznych w powiązaniu ze wzrostem wskaźnika PKB, to pewnie nie byłoby problemu, przed jakim dzisiaj stoimy. W ostatnich latach brak było skutecznych narzędzi do restrukturyzacji w placówek ochrony zdrowia. Jest w tym nasza wina, ponieważ przez kilka lat mówiliśmy o stworzeniu sieci szpitali publicznych, ale ani obecna, ani poprzednia koalicja rządząca nie miała dość odwagi, aby ten pomysł skutecznie wdrożyć w życie. Trudno jest więc ganić szpitale, że nie poddawały się procesom restrukturyzacji, skoro skuteczne mechanizmy wdrażania tych procesów nie zostały odgórnie wdrożone. Restrukturyzacja, która była realizowana ze środków publicznych, w wielu momentach rozmijała się z jej celami, ponieważ wcale nie powodowała zmniejszenia kosztów, lecz ich wzrost oraz wypływ nowych świadczeń na rynek usług medycznych, powodując wzrost popytu na nie. Myślę, że jako Komisja Zdrowia możemy, tak jak przez minione trzy lata, tylko lamentować. Nie jesteśmy w stanie w ramach środków zapisanych w budżecie wymyślić racjonalnego rozwiązania. Dlatego proponuję, aby prezydium Komisji doprowadziło do wspólnego posiedzenia naszej Komisji z Komisją Finansów Publicznych, której jestem także członkiem. Informacja o planie finansowym Narodowego Funduszu trafia do Komisji Finansów Publicznych, na posiedzeniu której dyskutujemy o wydatkach na służbę zdrowia zapisanych w budżecie, a potem mówimy o finansach Narodowego Funduszu Zdrowia. Debata na ten temat odbyła się kilka dni temu. Jest zapowiedź Komisji Finansów Publicznych, że będzie chciała do niej wrócić.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JakubDerechKrzycki">Ale dyskusja o samym planie finansowym i działalności Funduszu zakończy się stwierdzeniem, że wszystko jest dobrze, ponieważ budżet Funduszu w kolejnym okresie rozliczeniowym się zbilansuje. Zostanie wydana przewidziana kwota. Dzisiaj bez udziału Komisji Finansów Publicznych rozmawiamy o przyczynach zadłużenia, które osiąga taki poziom, że trudno mówić o tym, iż państwo w dalszym ciągu zapewnia obywatelom bezpieczeństwo zdrowotne. W moim głębokim przekonaniu brak porozumienia między naszą Komisją a Komisją Finansów Publicznych doprowadza do sytuacji, gdzie pod hasłem bezpieczeństwa obywateli w kolejnych budżetach rosną nakłady na Policję, żeby była lepiej wyposażona, miała nowe siedziby. Wzrastają środki na straż pożarną. Sami bierzemy udział w działaniach lobbingowych w Sejmie na rzecz zakupów nowego sprzętu i wyposażenia dla straży. W terenie można zaobserwować wyremontowane remizy, nowe strażnice. Ale w ten sposób doprowadzimy do sytuacji, w której ofiary pożaru nie będzie dokąd zawieźć tym nowoczesnym sprzętem. Na koniec chciałem zaapelować do Ministerstwa Zdrowia, aby przedstawiony nam dzisiaj materiał i inne równie istotne dokumenty przesłało także do Komisji Finansów Publicznych. Chciałbym wyrazić oburzenie faktem, że w trakcie prac nad budżetem na pytanie Komisji Finansów Publicznych o liczbę zakładów opieki zdrowotnej, które na dzień dzisiejszy nie są zadłużone, Komisja ta otrzymała krótką informację, z której wynika, że w naszym kraju 606 zakładów nie posiada żadnego zadłużenia. Nie podano, ile je posiada i jak suma budżetów wszystkich placówek ochrony zdrowia niezadłużonych ma się do kwoty samego zadłużenia jednostek zadłużonych. Jest to informacja, która niektórych członków Komisji Finansów Publicznych może dezinformować, ponieważ na jej podstawie mogli zrozumieć, że w służbie zdrowia nie ma problemu z zadłużeniem, bo skoro w skali kraju jest tyle zakładów, które nie są zadłużone, to przypadki placówek zadłużonych są jednostkowe i są wynikiem nieudolności osób nimi zarządzających. Dlatego jeszcze raz przypominam moją propozycję wspólnego posiedzenia naszej Komisji z Komisją Finansów Publicznych, na którym moglibyśmy uświadomić kolegom, którzy decydują o finansach, jaki mamy problem i że wykracza on poza możliwości bieżącego finansowania służby zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Chciałam poinformować, że prezydium Komisji od ponad roku usiłuje doprowadzić do wspólnego posiedzenia z Komisją Finansów Publicznych. Dotychczas nam się nie udało. Nie będę szukać przyczyn. Rozumiem, że Komisja Finansów Publicznych jest bardzo obciążona. Niemniej apel posła Jakuba Derecha-Krzyckiego, który jest członkiem Komisji Finansów Publicznych, powinien zostać do niej skierowany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JakubDerechKrzycki">Jestem tylko zwykłym członkiem. Oczywiście mogę przekazać uwagę przewodniczącej Barbary Błońskiej-Fajfrowskiej. W moim wniosku celowo podkreślałem sprawę skutecznego doprowadzenia do posiedzenia obu komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KrystynaHerman">Reprezentuję województwo, które ma najgorsze wskaźniki dotyczące poziomu zadłużenia. Chcę powiedzieć, że jego wysokość wcale nie zależy od samego województwa. Głównym powodem jest alokacja środków dla poszczególnych województw. Od 1 stycznia 1999 r. kiedy zaczęła funkcjonować reforma służby zdrowia, dokonano podziału środków finansowych według algorytmu, który absolutnie nie odzwierciedlał sytuacji danych województw, kas chorych, które wówczas powstały. Inną przyczyną jest brak kontroli i nadzoru zarówno właścicielskiego, jak i nadzoru ze strony płatnika, czyli kas chorych, a potem Narodowego Funduszu Zdrowia. W materiale brakuje mi wniosków wynikających z przedstawionej informacji. Ustawa o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej jako jedyna propozycja wyjścia z kłopotów zadłużonych placówek służby, w tym głównie szpitali, to za mało. Wydaje mi się, że teraz nie trzeba rozwijać tego wątku, ponieważ będziemy rozmawiać na ten temat, kiedy będziemy przyjmować sprawozdanie podkomisji dotyczące tego projektu. Wtedy zastanowimy się, czy jest szansa na oddłużenie tak bardzo zadłużonych szpitale. Uważam, że trzeba pilnie podjąć działania, które powodowałyby, że zadłużenie placówek służby zdrowia malałoby, a nie rosło w takim zastraszającym tempie. Jednym z zasadniczych elementów funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej powinna być sieć szpitali. Zadłużenie województwa dolnośląskiego wynika ze struktury, jaką dysponuje. Dotychczas nie było i w najbliższej przyszłości nie zapowiada się, że się pojawią mechanizmy, które doprowadzą do restrukturyzacji placówek. Według obecnego stanu prawnego nie ma możliwości, żeby szpitale znajdujące się w gestii urzędów marszałkowskich, akademii medycznych oraz resortów miały szansę na jakiekolwiek przekształcenie, czy też konsolidację, ponieważ w tej chwili można tworzyć plany restrukturyzacyjne, które pozostaną tylko i wyłącznie na papierze, czego doświadczyliśmy na Dolnym Śląsku. Programy restrukturyzacyjne wykonywane przez cztery kolejne ekipy zarządu wojewódzkiego nie zostały zrealizowane, ponieważ powiatów nie obowiązują plany czy uchwały podejmowane przez samorząd wojewódzki. Jeśli ten obszar nie zostanie uporządkowany, to nie ma mowy o jakiejkolwiek racjonalizacji wydatkowania środków finansowych. Przedmówca wspomniał o wspólnym posiedzeniu Komisji z Komisją Finansów Publicznych. Chciałabym zwrócić uwagę, że w budżecie państwa jest niewiele środków. Gros z nich znajduje się w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia. Powtórzę, że brak nadzoru nad realizacją świadczeń zdrowotnych ze strony wcześniej kas chorych, a potem Narodowego Funduszu Zdrowia miał duży wpływ na zadłużenie szpitali. Fundusz nie jest w stanie prawidłowo kontrolować jakości i prawidłowości wykonywanych świadczeń zdrowotnych. Docierają do nas sygnały, że wykonywanie badań diagnostycznych jest nieprawidłowe. Wszyscy o tym wiedzą. Lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej płaci się od osoby za diagnostykę i badania laboratoryjne. Wykonanie tych usług jest bardzo różne. Bardzo często pacjent niezdiagnozowany trafia do szpitala, który wykonuje od podstaw badania laboratoryjne i diagnostyczne. Należałoby zatem podjąć szereg działań porządkujący system finansowania. Rozmowa z Komisją Finansów Publicznych będzie o tyle trudniejsza, o ile my sami wcześniej nie uporządkujemy finansowania systemu ochrony zdrowia. Przerażające są informacje podawane przez media o tym, jak marnotrawione są, czy wręcz wykradane środki finansowe, do jakich nieprawidłowości dochodzi w samym systemie ochrony zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#KrystynaHerman">Przecież jest nie do pomyślenia, żeby mógł funkcjonować niepubliczny czy publiczny zakład opieki zdrowotnej, który ma fikcyjnych pacjentów i który otrzymuje środki z Narodowego Funduszu Zdrowia. Nawet po naszych interwencjach, po przeprowadzeniu kontroli i wykryciu szeregu nieprawidłowości dochodzi do sytuacji, że nieprawidłowo działający na rynku świadczeń zdrowotnych świadczeniodawca ponownie podpisuje umowę z Funduszem. Są to zdarzenia, które absolutnie nie powinny występować i winny być eliminowane z tego systemu. Oczekiwałabym zatem zdecydowanie więcej wniosków dotyczących wyjścia z tej dramatycznej sytuacji. To nie jest tylko kwestia pomocy publicznej w postaci umorzenia należności powstałych w okresie ostatnich kilku lat, lecz także podjęcia całego szeregu działań, które umożliwią prawidłową alokację środków na poszczególne oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia. Mój przedmówca wspomniał też o podziale nadwyżki finansowej. Nie do przyjęcia jest sytuacja, że dzielona jest ona przez liczbę pacjentów zarejestrowanych w sytuacji, kiedy wiemy, jak wygląda system ewidencjonowania składek. Brak jest kart ubezpieczenia zdrowotnego, systemu ewidencjonowania ubezpieczonych. Województwo dolnośląskie od początku miało blisko 200 tys. ubezpieczonych niezidentyfikowanych, na których nie otrzymywaliśmy pieniędzy. Stąd powstało ogromne zadłużenie województwa jako całości. Później to było sukcesywnie uporządkowywane, ale nikt nam nie zwrócił tych niezapłaconych pieniędzy. Są to elementy wadliwe systemu ubezpieczeń zdrowotnych, które skutkują liczbami przedstawionymi w materiale resortu zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MariaPotępa">W przedstawionej nam informacji brakuje mi danych za rok 1999. Czy Ministerstwo Zdrowia dysponuje nimi? Byłoby rzeczą ważną, aby zacząć rozważania mając początkowe dane, ponieważ spirala zadłużenia rozpoczęła się wcześniej, niż to zostało przedstawione. Wykres szósty, odnoszący się do 2000 pokazuje, że komornicy zajęli wierzytelności za prawie 40 mln zł. Wtedy jeszcze nie obowiązywała tzw. ustawa 203. Próbując analizować przyczyny zadłużenia i moment ich narastania powinniśmy dysponować odpowiednimi informacjami. Biorąc pod uwagę fakt, że reforma z 1999 r. była wprowadzana równolegle wraz z innymi reformami, w tym z reformą administracyjną kraju, przypomnę przypadki powiatów, dla władz których celem wiodącym było rozbudowanie szpitala bez liczenia jakichkolwiek kosztów i próby bilansowania potrzeb zdrowotnych z możliwościami istniejących placówek. Do tej pory nie zaszły zmiany, które by obligowały samorząd terytorialny do zwrócenia baczniejszej uwagi na działalność podległych im jednostek. Kończąc, chciałam publicznie zaprotestować przeciwko temu, co powiedział poseł Alfred Budner. Jego wypowiedzieć szkaluje lekarzy i ordynatorów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AlicjaLis">Chciałabym odnieść się do propozycji mającej złagodzić negatywne skutki tzw. ustawy 203. Znane mi są szpitale, które nie popadły w długi z tego powodu. Wypłacając przewidziane tą ustawą środki szpitale zubożyły swoje świadczenia, nie zapewniając stosownego sprzętu medycznego. Ponadto wiele oddziałów szpitalnych nie jest remontowanych. Chciałabym się dowiedzieć, jak rząd zamierza rozwiązać problem zadłużenia. Apeluję również o wyrównanie stawek za świadczone usługi medyczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#ŁukaszAbgarowicz">Odnosząc się propozycji posła Jakuba Derech-Krzyckiego, żeby prezes Funduszu podczas kontraktowania brał pod uwagę poziom zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej, rozumiem, że chodziło mu o to, aby w ten sposób oceniać wiarygodność kontrahentów co do wykonania kontraktów. Chciałem zapytać minister Wacławę Wojtalę, czy były wykonane pogłębione analizy źródeł powstawania kosztów w szpitalach poza tymi, które wynikają z samego systemu. Mam na myśli analizę porównawczą jednostek zadłużonych i tych wolnych od długu. Czy analizowano udział funduszu płac w kosztach w korelacji do zadłużenia szpitali, wynagrodzenia personelu białego i pracowników administracji, a także czasu hospitalizacji przy stosowaniu tych samych procedur medycznych w rozmaitych jednostkach? Reasumując: czy pokuszono się o taką analizę, dzięki której byłoby wiadomo, w jakiej części system jest niedofinansowany a w jakiej części zadłużenie powstaje w wyniku złego zarządzania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławJarmoliński">Nie będę się silił, aby przedstawić jakąś receptę, która miałaby stanowić lekarstwo na to, co się dzieje w ochronie zdrowia, ponieważ na podstawie mojego trzydziestosześcioletniego doświadczenia pracy w zawodzie lekarza mogę stwierdzić, że wszystkie tego rodzaju recepty nie zdają egzaminu. Analizy, o których mówił poseł Łukasz Abgarowicz, nie do końca można wykorzystać w systemie ochrony zdrowia. Obecnie mamy niski wskaźnik urodzeń i w związku z tym są likwidowane oddziały położnicze. A za pięć lat, kiedy będziemy mieli do czynienia z wyżem demograficznym, będziemy musieli gwałtownie przygotowywać nowe oddziały. Należałoby zatem wyciągnąć właściwe wnioski i ustalić plan, który mógłby pomóc we właściwej działalności ochrony zdrowia. Zgadzam się ze stanowiskiem posłanki Marii Potępowej, że wypowiedź posła Alfreda Budnera była niestosowna. Cały biały personel w niewielkimi wyjątkami pracuje z poświęceniem i po 24 godziny na dobę za „psie zarobki”, kształtujące się na poziomie połowy średniej płacy. Jeśli kolega dzwoni do lekarza o 3 w nocy i mówi, żeby przyjechał na salę operacyjną, to ten wstaje i jedzie, nie pytając, czy dyrektor mu za to zapłaci. Dlatego tego typu uwagi czynione przez osoby rozżalone są nie na miejscu. Proponuję, aby ci wszyscy, którzy w ten sposób się do nas odnoszą, chociaż przez tydzień zatrudnili się jako salowi i zobaczyli, na czym polega praca w szpitalu, a szczególnie w szpitalach o profilu operacyjnym. Informacja jest rzeczywiście przerażająca i ciekawa. Dlatego też nie sądzę, żeby udało się wyciągnąć wnioski, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu problemu zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej. Interesująca jest uwaga w niej zawarta mówiąca o tym, iż o 9 mld zł wzrosła ilość środków płatniczych w systemie i że równolegle powiększyło się zadłużenie. Nie podejmuję się wyjaśnienia tej kwestii, ale należałoby dowiedzieć się, czy wzrosła liczba szpitali. Czy też podniosły się ceny leków? Restrukturyzacja zatrudnienia w szpitalach została wyczerpana do granicy bezpieczeństwa. Szpitale raczej zwalniały niż przyjmowały nowych pracowników. Nawiązując do wypowiedzi posłanki Krystyny Herman chciałbym powiedzieć, że ktoś kiedyś popełnił błąd, przypisując szpitale starostom powiatowym. Rządzili nimi niepodzielnie. Ponadto twórcy reformy uczynili starostę zakładnikiem samorządu, który dba o głosy wyborcy i nie zamyka jednego z dwóch szpitali w sytuacji, kiedy wystarczyłby jeden. Powinno się wrócić do systemu, w którym to wojewoda zarządzał szpitalami i doskonale się orientował na podstawie danych do niego spływających, który szpital był potrzebny, a który należałoby zlikwidować. Nie będąc zależnym od głosu wyborców podejmował decyzję o zamknięciu poszczególnych szpitali czy oddziałów z przemieszczeniem środków z Narodowego Funduszu Zdrowia do szpitala, który spełniał wszystkie wymogi. Na całym cywilizowanym świecie odległość między szpitalami wynosi ok. 60 km, czyli okres czasu tzw. złotej godziny. W Polsce tymczasem jest to czasami 20 albo 15 km. Jak mamy więc gospodarować środkami finansowymi, mając ich nie za dużo i wykazując taką rozrzutność? Odnosząc się do wypowiedzi posła Jakuba Derech-Krzyckiego chciałem powiedzieć, że od kilku lat upominam się o pieniądze na zakończenie budowy szpitala powiatowego w Nowym Targu. Coraz to się dowiaduję, że kwoty niebotyczne ze środków funduszu przeznaczane na kontrakty regionalne albo na inwestycje wieloletnie są w gestii marszałka województwa, który rządzi nimi, jak mu się podoba. W zeszłym roku miał 29 mln zł, z których na budowę szpitala przeznaczył 11 mln zł. Budowa się przeciąga, staje się coraz droższa i nie daje się jej zakończyć. Proponuję, aby środki przeznaczane na ochronę zdrowia były środkami znaczonymi, tzn. konkretne sumy na konkretne cele. Wtedy marszałek nie mógłby zmieniać ich przeznaczenia. Kończąc chciałem zaapelować, żeby dyrektorzy 16 oddziałów Funduszu sprawdzali wykonanie zadań postawionych przez prezesa Funduszu. Tego rodzaju kontrola spowodowałaby zakończenie procesu wyciągania pieniędzy bezpodstawnie z budżetu Funduszu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#EwaKopacz">Na podstawie dzisiejszej dyskusji odnoszę wrażenie, że ktoś postawił diagnozę, ale nie znalazł recepty, żeby wyleczyć swojego pacjenta. O czterech lat wszyscy, w tym minister Wacława Wojtala, mówią, że sytuacja służby zdrowia jest zła. Zamiast diagnozy oczekiwałbym, żeby, ci którzy od czterech lat rządzą, powiedzieli, że wiedzą, jak wyleczyć ten patologiczny stan służby zdrowia. A ja o takiej recepcie nie usłyszałam ani dzisiaj, ani na poprzednich posiedzeniach Komisji Zdrowia, kiedy to tak strasznie załamywano ręce nad sytuacją służby zdrowia. Uważam, że brak jest pomysłu na ten stan rzeczy. Działalność Ministerstwa Zdrowia zdominowała doraźność, która polega na gaszeniu pojedynczych pożarów w postaci dofinansowania jednego czy drugiego szpitala. To nie jest sposób na wyjście z impasu, jakim jest nakręcająca się spirala zadłużeń placówek służby zdrowia. Resort zdrowia wskazuje na potrzebę stworzenia sieci szpitali. Można i trzeba to było wcześniej zrobić, tylko że nie było odwagi politycznej na to, żeby wykreślić z mapy szpitali jedną czy drugą placówkę. Dzisiaj rząd próbuje uczynić to za pomocą przepisów ustawy o restrukturyzacji zakładów poprzez stworzenie tzw. naturalnej sieci szpitali. Tymczasem ta sieć w sposób naturalny się wyłoni, bo większość szpitali ogłosi upadłość. Chciałabym poznać specjalistę, który przedstawi wszystkim dyrektorom zakładów opieki zdrowotnej program restrukturyzacji zakładu opieki zdrowotnej, który ma budżet - załóżmy - w kwocie 3 mln zł, a zadłużony jest na sumę 10 mln zł. Program pokazujący, jak należy zrestrukturyzować zakład z przykładowo podanym zadłużeniem, który będzie musiał zapłacić odsetki od udzielonego mu kredytu i nie będzie mógł liczyć na wyższy kontrakt, ponieważ usłyszy od Funduszu, że w systemie brakuje pieniędzy. Strona rządowa twierdzi, że system się nie sprawdził, bo rząd nie miał nad nim kontroli. Chciałabym dowiedzieć, co się stało z deklaracjami o rejestrach usług medycznych, o wzmożonych kontrolach w sprawie nadwykonań? Od niedawna mamy nowego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia i wierzę w jego słowa, że te kontrole będą wzmożone i będą wyciągane konsekwencje w stosunku do osób nieuczciwych. Ale minęły już cztery lata. Cztery lata zmarnowane. W sytuacji, w której dzisiaj mówimy tylko i wyłącznie o tym, że rząd próbuje ratować to, co się uda uratować, odnoszę wrażenie, że jest to odsuwanie na rok, półtora roku tego, co nieuchronnie w nastąpi w służbie zdrowia, czyli totalnego krachu. Nie chcę być osobą, która tylko czarno widzi sytuację służby zdrowia, ale nie jest to tylko pogląd członka opozycji. Nie znam środowiska medycznego, ani żadnego dyrektora, jak również żadnego pacjenta, którzy dzisiaj byliby zadowoleni. Diagnoza może być tylko jedna, o której mówiła minister Wacława Wojtala, że jest źle. Tylko po postawieniu takiej diagnozy oczekiwałabym konkretnej recepty rozwiązania problemu. A tę receptę i ten problem ma koalicja rządowa, która od czterech lat nieudolnie próbuje, mimo wszystko, naprawiać służbę zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MałgorzataStryjska">Chciałam dowiedzieć się, czym prezes Narodowego Funduszu Zdrowia kierował się podczas dzielenia pieniędzy na przyszły rok, faworyzując województwo mazowieckie i śląskie. Usłyszałam argument, że pacjenci z innych regionów tak często leczą się w tych województwach, że to równoważy tak dużą dysproporcję. Czy sprawdzono, ilu mieszkańców Wielkopolski oraz innych województw i jak często jeździ na leczenie na Mazowsze czy też na Śląsk? Przypomnę, że różnica między stawkami wynosi 160 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#BolesławPiecha">Przedstawiony materiał jest pierwszym, jaki przedstawia sytuację w służbie zdrowia najbliższą rzeczywistości. Najbardziej niepokojącą informacją jest to, iż mimo wzrostu PKB nakłady na ochronę zdrowia ze środków publicznych systematycznie z roku na rok maleją. W związku z tym nie sądzę, aby znalazł się jakikolwiek kraj, który, znajdując się w podobnej sytuacji, mógłby rozwiązać ten problem. Ze wzrostem gospodarczym, wzrostem produktu krajowego brutto rosną nasze oczekiwania i dziwną rzeczą byłoby, gdyby nie rosły również oczekiwania pacjentów. Póki nie odwrócimy tego trendu i nie będziemy przeznaczać odpowiednich nakładów, będziemy mogli tylko pisać kolejne diagnozy. Zwrócę uwagę, że w Unii Europejskiej nie ma krajów, które charakteryzowałyby się tak niską proporcją nakładów na ochronę zdrowia ze środków publicznych w stosunku do produktu krajowego brutto. Drugą sprawą, która mnie niepokoi, jest zjawisko narastania długu w postępie arytmetycznym. Odnosząc się do przyczyn zadłużenia chcę powiedzieć, że - oczywiście - można się cofnąć do roku 1998 czy też 1999 i traktować te lata jako praprzyczynę, ale trzeba pamiętać już wcześniej zakłady opieki zdrowotnej, w tym zwłaszcza szpitale, się zadłużały. Można zatem mówić pięćdziesięcioletnim okresie. Państwo wtedy rozwiązywało problem zadłużenia poprzez wytwarzanie blokady w postaci bariery cenowej bądź też ograniczało procedurę ze względu na brak aparatury. Od tego czasu nastąpił ogromny postęp w tej dziedzinie i w związku z tym musiały wzrosnąć koszty. W materiale podano jeden jedyny czynnik, który mógłby odwrócić tę sytuację, a mianowicie ustawę o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej, w uzasadnieniu której jest mowa o tym, iż jest ustawą epizodyczną. Chciałem dowiedzieć, jak ta ustawa wpłynie na ograniczanie zadłużenia zakładów? Wiemy, że środki przeznaczone na pożyczki są ograniczone do kwoty 2,2 mld i że nie wszystkie zakłady będą w stanie z niej skorzystać. Resort zdrowia zakłada, że w okresie 5 lat 30 proc. zakładów będzie w stanie przekształcić się w spółki użyteczności publicznej i skorzystać z umorzeń. Jest to niewielka liczba i w związku z tym nie widzę żadnego postępu w tej sprawie. Zakłady, które zaciągną pożyczkę i nie przekształcą się w spółkę użyteczności publicznej, zostaną obarczone kolejnym długiem, ponieważ ustawa nie przewiduje umorzenia pożyczki dla publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Chciałem zapytać, czy wykorzystanie przez zakłady opieki zdrowotnej w całości ogólnej kwoty pożyczek w wysokości 2,2 mld zł wpłynęłoby na spadek zadłużenia w postaci zobowiązań wymagalnych, przyjmując, że zostanie umorzona suma należności publicznoprawnych. Czy rząd przewiduje wprowadzenie podatku VAT na świadczenia zdrowotne? Jest to problem, który od początku lat dziewięćdziesiątych przewija się w dyskusjach na temat finansowania ochrony zdrowia. Każdy minister finansów unika odpowiedzi na to pytanie. Według moich wyliczeń zakłady opieki zdrowotnej mogłyby liczyć na zwrot ok. 1 mld zł. Czy resort zdrowia jest przygotowany do rozwiązania kwestii amortyzacji? W dalszym ciągu poza inwestycjami wieloletnimi, większość szpitali cierpi na chroniczny brak inwestycji i prędzej czy później trzeba będzie je w pełni dostosować w zakresie sprzętu, wyposażenia technicznego do wymogów ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Trzeba sobie zdać sprawę, że proces dostosowania będzie wymagać ogromnych nakładów. Zwracam uwagę, że rozbudowaliśmy wiele procedur o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego w różnych programach, takich jak choćby dializy. Resort zdrowia, realizując program dializoterapii, dokonał ogromnych zakupów inwestycyjnych i niedługo wszystkie sztuczne nerki się zamortyzują. Wiadomo, że ani Ministerstwo Zdrowia, ani Narodowy Fundusz Zdrowia nie przewidują żadnych środków finansowych na wyposażenie i modernizację szpitali. Samorządy nie są w stanie podjąć takiego wysiłku, bo są przerażone sytuacją budżetu państwa i wysokością długu publicznego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#BolesławPiecha">Same nierzadko są potężnie zadłużone i opierają się na konstytucyjnych barierach. Jest to więc też element programu naprawczego. Chciałem się także odnieść do problemu tworzenia sieci szpitali. Albo jesteśmy w stanie wyłonić sieć szpitali publicznych po to, aby wypełniać konstytucyjny obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego Polakom, albo skłaniać się w stronę niewidzialnej ręki rynku, o której zawsze mówi poseł Łukasz Abgarowicz. Przypomnę tylko, że niewidzialna ręka rynku spowodowała dwudziestoprocentowe bezrobocie. Obawiam się, że przy takiej polityce służba zdrowia poniesie jeszcze większe straty. W 1998 r. obdarzono nowo powstałe jednostki samorządu terytorialnego zadaniem, do którego w żadnym wypadku nie były przygotowane i które przerastało ich możliwości intelektualne oraz granice powiatu. Duży szpital przydzielono powiatowi i nie było starosty, który by się podjął jakichkolwiek działań związanych z restrukturyzacją, ponieważ miałyby polegać jedynie na zwolnieniach ludzi. Chciałem zatem zapytać, czy resort zdrowia chce w ogóle wrócić do idei stworzenia sieci szpitali, czyli zabezpieczenie podstawowego pakietu bezpieczeństwa w zakładach zamkniętych? Chciałem zauważyć, że pojawiły się dzikie prywatyzacje, o czym świadczą dane zawarte w materiale mówiące o wzroście zadłużenia. Nie słyszałem, aby nagminnie prywatyzowano oddziały wewnętrzne, pediatryczne, przewlekle chorych. Dzisiejsza prywatyzacja polega na wyłuskiwaniu rodzynków z ciasta, czyli oddziałów szpitalnych przynoszących dochód. Natomiast rząd jest odpowiedzialny za przypadki łamania praw, o których jest mowa w przedstawionej informacji. Przecież to rząd proponuje stosowne regulacje prawne, które mają uporządkować sytuację. Niestety, jedna z tych propozycji w postaci ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia przyczyniła się do gwałtownego wzrostu zadłużenia. I obawiam się, że ustawa o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej niczego nie ureguluje, ale będę wdzięczny za dane dotyczące prognozy spadku zadłużenia w wyniku jej wdrożenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WładysławSzkop">Odnosząc się do wypowiedzi posłanki Ewy Kopacz chciałbym prosić o rzetelne przedstawianie faktów. Mówimy o problemach służby zdrowia nie od czterech, lecz od trzech lat. Nie mówimy, tylko próbujemy dotykać pewnych przestrzeni. W związku tym prosiłbym, aby posłanka Ewa Kopacz odnosiła się do faktów. W przeciwnym wypadku źle to wróży służbie zdrowia pod rządami nowego rządu w roku 2005. Odnosząc się do przedstawionej informacji chciałbym powiedzieć, że jej tak bardzo nie podziwiam, ponieważ ma tak poważne ułomności, że nie można ocenić jej wiarygodności. Nie mówię o tym, jak te dane zostały zebrane i czy są prawdziwe, bo tego w ogóle nie podważam, tylko że z tego dokumentu nie można wyciągnąć żadnego wniosku. Odnoszę wrażenie, że na sali siedzą osoby, dla których służba zdrowia zaczęła się w 1999 r. Tymczasem w grudniu 1998 r. uregulowano należności w wysokości 8,5 mld zł. Oddłużono wszystkie zakłady. I co z tego? Jaki był mechanizm powodujący zadłużenie tych zakładów przed tą datą? Jak na tym tle wygląda nowy mechanizm finansowania wprowadzony w 1999 r.? Jakie nieprawidłowości z tamtego procesu narastania długu zostały usunięte, a jakie pozostały? Chciałbym się także dowiedzieć, czy w kwocie 8,5 mld zł zostały ujęte niektóre zadłużenia wojewodów tzw. apteczne. Zaraz usłyszę w odpowiedzi, że zostały wpisane. Ale póki tamte mechanizmy nie zostaną odsłonięte, będziemy mieli kłopoty z oceną sytuacji i ze znalezieniem recepty, o którą koledzy lekarze apelują. Ponadto ten materiał przedstawia wysokość zadłużenia w 2001 r. Nie odnosi się do sytuacji z poprzednich dwóch lat i nie wymienia przyczyn. Nie ma odpowiedzi na pytania: jak należy oceniać skutki tzw. ustawy 203, która stała się symbolem zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej? Jakie było tempo zadłużania w latach 1999–2001? Brak takich informacji utrudnia ocenę procesu narastania długu. Zgadzam się ze stanowiskiem posła Bolesława Piechy, iż rok 2003 jasno pokazał tempo wzrostu zobowiązań. Materiał resortu mówi o różnych stawkach za te same świadczenia zdrowotne z powodu innej wartości punktu, co uznano za złe rozwiązanie. Jeszcze gorsze obowiązywało wcześniej, kiedy kasy chorych za te same świadczenia zdrowotne stosowały różną wycenę. Chciałem zapytać, jaka jest wiedza z punktu widzenia prawidłowości stosowania procedur wyznaczonych przez ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, zgodności postępowania dyrektorów kas chorych z prawem w sytuacji, kiedy w jednym ze szpitali klinicznych zabieg operacyjny na kończynach dolnych był wyceniony na 5 tys. zł, a w niepublicznym zakładzie 11 tys. zł? Mówię o województwie pomorskim, o niepublicznym zakładzie Szpital Gdański. Co zrobił w tej materii nadzór Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia? Przecież naruszenie prawa jeszcze nie uległo przedawnieniu. Czy jest jakakolwiek szansa, żeby w każdym regionie, w tym również w województwach dolnośląskim, łódzkim i mazowieckim postawić dyrektorów kas przed stosownym organem państwa wymierzającym sprawiedliwość? Oczywiście jeżeli zostało naruszone prawo, a myślę, że zostało. Zachęcam do rozpoznania sprawy. To skutkuje wnioskami komorników na sumę 2 mld zł i ma wpływ na zadłużenie jednostek.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WładysławSzkop">Myślę, że ta analiza ma znamiona jednego z najlepiej zrobionych materiałów, ale brakuje jej odniesienia do całego środowiska. Czy my naprawdę wiemy, jak jest zadłużona ochrona zdrowia? Czy podane kwoty są rzeczywiste? Jakie jest zadłużenie niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej, które zainwestowały w swoje powstanie, na rozpoczęcie działalności? Jeżeli ktoś uważa, że w publicznej służbie zdrowia pracuje 390 tys. osób, to się myli. Nadal pracuje tyle samo, co pracowało, a nawet nieco więcej, tylko że już nie w 1700 zakładach publicznych, lecz w 60 tys. podmiotów, które zawierają umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Wiele osób przeniosło się z publicznych zakładów do niepublicznych, które są finansowane z publicznych środków. Mamy więc 580 tys. pracowników. Nic się w tej sprawie nie zmieniło. Stwierdzenie więc, że w Polsce cokolwiek zostało zrestrukturyzowane, jest tylko częściowo prawdziwe. W latach 1999–2000 wydano prawie 2 mld zł na restrukturyzację pracowniczą, która polegała na przeniesieniu pracowników do sfery niepublicznych zakładów. Publiczny zakład pozbył się pracowników, korzystając z dofinansowania państwa. I nic się nie zmieniło. Myślę, że od 2000 r. nic nie wiemy na temat tego, co się dzieje w służbie zdrowia i jakie ma zadania do wykonania. Najpierw mieliśmy protest lekarzy, którzy nie wypisywali kart statystycznych, potem protest lekarzy, którzy nie wypisywali zwolnień lekarskich, a wszystko to były dokumenty służące ewidencji epidemiologicznej. Następnie utworzono kasy chorych i potem Narodowy Fundusz Zdrowia ze swoimi procedurami. W efekcie wspomniany system uległ istotnym zaburzeniom. I tak wygodnie jest dzisiaj pisać, że w Polsce nie ma nadciśnienia tętniczego, tylko są przełomy nadciśnieniowe, bo to jest lepiej opłacane. W związku z tym nie ma choroby nadciśnieniowej Polsce, ponieważ stanowi ona raptem 10 proc. świadczeń udzielanych chorym z nadciśnieniem. A to jest najgłębsze z możliwych zafałszowanie informacji epidemiologicznej. Kiedy zapytałem kierownika Kliniki Chorób Wewnętrznych i Nadciśnienia Tętniczego prof. Zbigniewa Gacionga, konsultanta krajowego w dziedzinie chorób wewnętrznych, ile w swojej karierze widział przełomów nadciśnieniowych, odpowiedział, że trzy przypadki. Prezes Jerzy Miller płaci za leczenie tychże przełomów ponad 200 mln zł. Nie ma możliwości postawienia żadnej diagnozy, bo mówi się, że samorządy dostały uprawnienia, do których nie były intelektualnie i organizacyjnie nieprzygotowane. A poczucie odpowiedzialności? Co się stało z mentalnością ludzką? Napiszemy wszystko, co się nam bardziej opłaca. W tej sali, przy tym stole przedstawiciel Naczelnej Rady Lekarskiej powiedział, że moralnie uzasadnione są postępowania lekarskie zmierzające do wzrostu ilości środków poprzez drobną modyfikację statystyczną. Wątpię, czy są moralnie uzasadnione, bo moralnie jest uzasadnione to, że starosta nie likwiduje dwóch zakładów niepotrzebnych z trzech posiadanych. Uzasadniamy wszystko to, co nam jest wygodne, mówiąc, że takie decyzje są mniejszym złem dla małego powiatu. Ale przecież są one dużo większym dla Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#WładysławSzkop">W sprawie amortyzacji chciałem zaproponować, żeby przestać budować nowe szpitale. W przeciwnym razie koszt amortyzacji wrośnie o 300 proc. Przychylam się do stanowiska jednego z moich przedmówców, że tak naprawdę nie ma dobrej recepty naprawy sytuacji w służbie zdrowia. W tej sali nie wypracujemy takiej recepty, ponieważ polityka kłania się nam z każdego narożnika. Jesteśmy stymulowani albo polityką, albo interesami własnego regionu. Enigmatyczna sieć szpitali, która ma być panaceum, jest, jak koszyk świadczeń gwarantowanych, dosyć utopijnym marzeniem. I dopóki ona sama z siebie nie powstanie, to żaden minister rozsądny nie podpisze rozporządzenia w sprawie jej powstania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WacławaWojtala">Odniosę się do pytań dotyczących systemu ochrony zdrowia. Bardzo cieszą mnie oceny pozytywne przedstawionego przez nas materiału. Chcę poinformować, iż, przygotowując informację, postawiliśmy sobie pytanie, jak przedstawić problem zadłużenia w bardzo krótkiej i przejrzystej formie. Oczywiście, nie jest możliwe w tak krótkim terminie i w tak syntetycznej formie odniesienie się do wszystkich kwestii. Proszę traktować ten materiał jako podstawę do dyskusji, wymiany poglądów, ponieważ, jak rozumiem, istotą informacji nie jest przedstawienie diagnozy i sposobu rozwiązania, tylko wspólna dyskusja nad sprawą. Taki cel przyświecał nam podczas przygotowywania informacji. Stąd wnioski są bardzo ograniczone. Ale chcę powiedzieć, że kończą się prace nad zieloną księgą zawierającą raport na temat finansowania ochrony zdrowia. W tej chwili trwają prace redakcyjne i, zgodnie z zapowiedzią ministra Marka Balickiego, będzie on stanowił podstawę do debaty publicznej w sprawie poziomu finansowania ochrony zdrowia. Dzisiejsze posiedzenie jest poświęcone tylko problemowi zadłużenia. Zależało nam na tym, aby syntetycznie przedstawić wszystkie drogi prowadzące do zadłużenia. W raporcie będzie pogłębiona analiza od strony kosztów. Jeden z przedmówców pytał, czy były wykonane analizy kosztów zakładów najbardziej zadłużonych. Przeprowadziliśmy w części taką analizę, chociaż nie dokonywaliśmy pracy badawczej zakładów opieki zdrowotnej najbardziej zadłużonych pod kątem struktury kosztów. Natomiast zawarta w zielonej księdze analiza struktury kosztów jest wykonana przez zespół prof. Stanisławy Golinowskiej. W raporcie będą wskazane kierunki poszukiwania rozwiązania problemu nierównowagi finansowej. Kwoty zadłużenia zostały podany od 2001 r. tylko dlatego, że od tego roku Ministerstwo Finansów zaczęło zbierać oficjalne dane. Kwota zadłużenia w 2000 r. wynosiła 1,5 mld zł. Rozmyślnie jej nie podaliśmy, ponieważ nie znamy odniesienia. Nie wiemy, czy analizowany był ten sam zakres podmiotów, jaki jest w obowiązującej statystyce. Naszą główną przesłanką była rzetelna informacja. W kwestii tzw. ustawy 203 chciałam powiedzieć, że Trybunał Konstytucyjny uznał, że współodpowiedzialność za brak wypłaty spoczywa na całym systemie finansów publicznych. W świetle obowiązujących przepisów prawnych samodzielne zakłady opieki zdrowotnej są samodzielną osobą prawną. Skarb Państwa nie może ponosić odpowiedzialności za zobowiązania innych osób prawnych. O tym mówi art. 40 Kodeksu cywilnego. Nie ma możliwości przekazania środków bezpośrednio z budżetu państwa do zakładów opieki zdrowotnej. Wymagałoby to nowelizacji przepisów prawnych. Natomiast przyjęta przez rząd koncepcja pożyczki rozwiązuje problem zadłużenia, umożliwiając szybką wypłatę pracownikom tych zobowiązań. Zakłady zaś, które nie mają zobowiązań wobec pracowników, mogą wziąć pożyczkę do wysokości, która jest iloczynem zatrudnienia pracowników w danym okresie i wysokością podwyżek w tym czasie obowiązujących i którą mogą przeznaczyć na uregulowanie zobowiązań innych - publicznoprawnych, cywilnoprawnych. Odnośnie do pytania posła Bolesława Piechy, jaka będzie sytuacja po zrealizowaniu postanowień tej ustawy, byłabym nieodpowiedzialną osobą, gdybym odpowiedziała na nie wprost.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#WacławaWojtala">Naszą intencją jest przede wszystkim zdjęcie garbu zadłużenia, czyli przywróceniem zakładom płynności finansowej w powiązaniu realizacją z programów restrukturyzacyjnych. Ważnym zadaniem jest, aby te programy rzeczywiście wzmocnić pod względem merytorycznym. Dodam, że reforma trwa dopiero kilka lat i trudno w tej sytuacji pokusić się o wyciągnięcie miarodajnych wniosków. Dyrektorzy zakładów są w trudnej sytuacji, ponieważ nie równoważą przychodów z kosztami. Czasami jest zauważalna za duża swoboda w zaciąganiu zobowiązań. I tutaj jest potrzebne działanie w dojrzalszym systemie rynkowym. Zakład opieki zdrowotnej musi mieć świadomość, że era finansowania ze środków budżetowych przyznanych z góry minęła i niestety trzeba rozwiązywać trudne problemy. I cała koncepcja naprawy ma temu służyć. Przedstawiona informacja zostanie przekazana do Komisji Finansów Publicznych razem z uzupełnieniem, czyli rozszerzeniem na temat zakładów, które nie są zadłużone. Z debaty, która zostanie otwarta po ogłoszeniu raportu „zielonej księgi”, będą wyciągnięte wnioski po zdiagnozowaniu, które elementy systemu ochrony zdrowia wymagają innego ukierunkowania. Potem przystąpimy do etapu wypracowania rozwiązań, których nie przedstawiliśmy w tym materiale. Myślę, że obecne działania ministra Marka Balickiego, ukierunkowane na bardzo systematyczną pracę spowodują, że szereg podejmowanych rozwiązań będzie bardziej dojrzalszych i skoncentrowanych na kwestii załatwienia problemu. I tak w dziedzinie polityki lekowej zostaną wprowadzone ceny urzędowe na leki zakupywane w szpitalach. Mamy nadzieję, że to ograniczy wydatki na leki o około 10 proc. W tej chwili trwają zaawansowane prace nad zmianą list refundacyjnych. Wprowadzono 260 preparatów, które będą miały niższa cenę, co będzie skutkować obniżeniem wydatków na leki. Chcę powiedzieć, przychody zakładów ogółem wzrosły o 9 mld zł. Jest to wartość nominalna, a więc w ujęciu realnym kwota będzie mniejsza. Koszty zaś były większe o 5 mld zł i rosły szybciej aniżeli inflacja. Dane w tym zakresie są bardzo precyzyjnie i czytelnie przedstawione w „zielonej księdze”. Pomimo wzrostu kosztów, co widać w statystyce GUS, wielki wpływ na zadłużenie miała tzw. ustawa 203, która nie wskazała źródeł finansowania. Przychody w wysokości 9 mld zł nie były w stanie zrównoważyć dodatkowych obciążeń zakładów z tego tytułu. Odnosząc się do wypowiedzi posła Bolesława Piechy w sprawie amortyzacji, chce powiedzieć, że rzeczywiście większość sprzętu i budynków jest zamortyzowana i brak jest środków na odtworzenie, co było spowodowane koniecznością regulowania bieżących płatności. Mamy nadzieję, że środki unijne będą jakimś remedium w tym zakresie. Istnieje zintegrowany program rozwoju regionalnego, który w części dotyczącej ochrony zdrowia ukierunkowany jest na poprawę jakości świadczeń zdrowotnych, stanu infrastruktury, na to żeby zakłady mogły oferować usługi zgodne z potrzebami zdrowotnymi. Środki unijne będą zaangażowane na zasadach częściowego współpłacenia ze środków budżetu państwa po to, aby wzmocnić i dostosować infrastrukturę do potrzeb. W kwestii tworzenia sieci szpitali chce wyjaśnić, że problem jest wielce skomplikowany.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#WacławaWojtala">Nie można było podjąć wcześniej decyzji o utworzeniu sieci szpitali. Zapowiedź takiego rozwiązania spowodowała m.in. skalę zadłużenia. Nie mówiłam o tym, ale w 2003 r. zakłady zaczęły dostosowywać swoje warunki techniczne do zapowiedzianych kryteriów przekazanych do dyskusji publicznej. Przedsiębiorcy, chcąc za wszelka cenę włączyć się do sieci, zaczęli pomimo niezbilansowania przychodów z kosztami podejmować decyzje o inwestycjach, które w przypadku gdyby nie było celu, jakim jest sieć, byłyby z pewnością bardziej przemyślane i nie powodowałyby takiego obciążenia finansowego. Natomiast minister Marek Balicki zapowiedział na spotkaniu z Komisją Zdrowia inne podejście do kwestii sieci szpitali. W tej chwili trwają prace nad nią. W kwestii zerowej stawki podatku VAT na usługi medyczne chcę powiedzieć, że na tym etapie nie jest możliwe wprowadzenie stawki zerowej umożliwiającej odliczanie poniesionych kosztów, ponieważ nie pozwala na to dyrektywa unijna. W Unii Europejskiej rozpoczęły się prace nad zmianą tej dyrektywy. Ministerstwo Zdrowia natychmiast zgłosiło propozycję wprowadzenia stawki zerowej. Za wcześnie prognozować efekty tych prac. Zdaniem Ministerstwa Zdrowia, zasadne jest wprowadzenie rozwiązania, które umożliwiłoby kompensatę płaconego podatku od towarów i usług z tytułu dostaw towarów, usług czy inwestycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JerzyMiller">W 1999 r. mieliśmy solidarność wojewódzką. Odkąd powstał Narodowy Fundusz Zdrowia, mamy solidarność ogólnopolską. W związku z tym nikogo nie powinno dziwić zróżnicowanie nakładów na usługi medyczne w 1999 r. Inne dochody mieszkańców to inna wartość składki i pochodnych. Pozwolę sobie prognozować, że w roku 2005 sytuacja się nie zmieni, ponieważ różnice są zbyt głębokie, aby można je było zlikwidować jednym krokiem. Narodowy Fundusz Zdrowia rzeczywiście miał obowiązek doprowadzić do ujednolicenia nakładów. Ale plan finansowy na rok 2005, który zastałem po objęciu stanowiska prezesa, również nie przewiduje ujednolicenia składki w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Chcę oświadczyć, że polemizowałbym z taką tezą. Jeżeli mielibyśmy prawo do korzystania z usług służby zdrowia tylko na terenie swojego województwa, to wtedy we wszystkich województwach można by wprowadzić jeden poziom składki. Myślę, że obecne rozwiązanie jest lepsze dla ubezpieczonego, ponieważ ma prawo leczyć się na terenie całego kraju na identycznych zasadach. Musimy zatem uwzględniać wybory pacjentów, które są jednoznaczne. Najczęściej są wybierane dwa województwa, a właściwie usługa na terenie województw mazowieckiego i śląskiego. Zaczekajmy na projekt rozporządzenia, który Marek Balicki przygotowuje. Będzie on uwzględniał nie tylko liczbę ludności, lecz także migrację pacjenta między województwami. W kwestii kosztów jednej i tej samej operacji wykonywanej w szpitalu klinicznym i w szpitalu powiatowym chcę powiedzieć, że, moim zdaniem, nie powinna tyle samo kosztować. Wiem, że to są te same czynności, ale ważna jest kwestia amortyzacji, o której dzisiaj kilka razy wspomniano. Nawet najprostsza operacja oznacza uruchomienie całej aparatury, jaka znajduje się na sali operacyjnej. A wiadomo, że jest jej znacznie więcej i że jest często droższa w użyciu w szpitalu klinicznym. Zatem teza ujednolicenia stawek za identyczne procedury bez względu na miejsce jej świadczenia jest zbyt daleko idąca. W sprawie obowiązków lekarza rodzinnego w związku z badaniami diagnostycznymi chcę powiedzieć, że taka była idea powołania do życia lekarzy rodzinnych. Ma to być lekarz rodziny, którą zna od kolebki aż po ostatnie dni i potrafi podpowiedzieć pacjentowi, co jako laik w dziedzinie służby zdrowia ma robić ze swoim zdrowiem, aby możliwie długo żyć i cieszyć się wysokim poczuciem zadowolenia ze swojego zdrowia. Trzeba jednak powiedzieć, że ta instytucja się wynaturzyła. Podpisano porozumienie zielonogórskie, w którym zwolniono lekarzy rodzinnych m.in. z obowiązku diagnostyki, może nie co do zasady, lecz możliwości kontroli jej przestrzegania. W efekcie trzeba będzie mieć odwagę podjąć kolejny raz ten sam temat, przedyskutować i coś innego ustalić. Przygotowuję się do przedstawienia faktów, tzn. liczby rzeczywiście wykazanych przez lekarzy rodzinnych badań diagnostycznych. Mam nadzieję, że członkowie Komisji Zdrowia będą chcieli wspólnie zająć tym problemem, który nie jest kwestią tylko i wyłącznie płatnika. W kwestii nadzoru i kontroli chcę powiedzieć, że miałem wątpliwą przyjemność poinformować media o wynikach kontroli stacji dializ.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#JerzyMiller">W ponad 40 proc. przypadków stwierdzono naruszenie przez zakłady publiczne i niepubliczne zasad umowy. Czy członkowie Komisji wiedzą, że muszę podpisać umowę z tymi samymi stacjami na rok przyszły, ponieważ ustawa nie pozwala mi odrzucić oferty świadczeniodawcy, który mnie oszukał? Mam obowiązek przyjąć ofertę każdego, kto na następny rok zgłosi swoją gotowość świadczenia usług. Mam zamiar zwrócić się do ministra zdrowia, aby rozpoczął proces nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych przewidującej konkretne sankcje. Jedyną karą, jaką obecnie dysponuję, jest potrącenie 1 proc. wartości umowy. Tak więc doprowadziliśmy do idealistycznego wynaturzenia systemu. Za bardzo zawierzyliśmy w uczciwość wszystkich pracowników służby zdrowia. A prawda jest taka, że służba zdrowia jest bardzo dobra, choć czasem zdarzają się odstępstwa od tej reguły. System nie powinien być bezradny wobec wynaturzeń, ponieważ tolerowanie złych zachowań wytwarza złe nawyki, które się później rozpowszechniają. I spotykam się, nie tylko ze strony przedstawiciela izby lekarskiej, z oświadczeniami, że system wymusza patologiczne zachowania, bo sam jest patologiczny. Takie podejście powoduje, że tkwimy w zaklętym kręgu niemożności, z którego nigdy nie wyjdziemy. W kwestii amortyzacji chcę powiedzieć, że stacje dializ mają ją wliczoną w koszt usługi. Tak dużo niepublicznych zakładów jest nią zainteresowanych, że gdyby w jej cenie nie mieściłyby się koszty amortyzacji, to najprawdopodobniej miałbym sytuację odwrotną, czyli oferty byłyby składane tylko przez publiczne zakłady. I to jest kolejny problem. Narodowy Fundusz Zdrowia jako twórca obecnego cennika jest winien dezinformacji. Potrzebny jest cennik, który, bardziej motywując do wykonywania pewnych procedur, zachęca świadczeniodawców do restrukturyzacji. Świadczeniodawca, działając racjonalnie, nie zakłada, że Narodowy Fundusz Zdrowia jako płatnik nie wie, co robi. Tylko ma nadzieję, że ten monopolista jako płatnik celowo preferuje pewne procedury w imieniu ubezpieczonych. Gdy robi to chaotycznie, czyli czyni anarchię w systemie, to dezinformuje świadczeniodawców. I dlatego uważam, że pierwszym obowiązkiem Narodowego Funduszu Zdrowia jest ponowne przejrzenie procedur pod kątem definicji procedury, ustalenia standardu procedury i ceny, jaką jest gotów płacić wykonawcy. Jestem przekonany, że pozostaniemy wierni solidaryzmowi krajowemu, czyli jednej cenie dla jednego typu świadczeniodawców na terenie całego kraju. Taki cennik powinien mieć przede wszystkim walor informacyjny, czyli że w długim okresie publiczny płatnik chce rozmawiać ze świadczeniodawcami, którzy mogą wykonać usługę opłacalną dla obu stron. Dla ubezpieczonego, bo gwarantuje odpowiednią usługę medyczną, i dla służby zdrowia, bo gwarantuje działalność nie charytatywną, tylko uczciwe wykonywanie swojego zawodu na standardach, na jakie nas stać. Niestety trzeba powiedzieć, że będzie stać nas na mniej, bo ceny będą wyższe niż obecnie prezentowane, m.in. dlatego że muszą uwzględnić amortyzację. Czeka nas dyskusja nie na temat zadłużenia służby zdrowia, lecz niespełniania standardów medycznych ze względu na brak odpowiedniego wyposażenia. W związku z tym przyjdę na posiedzenie Komisji Zdrowia, mam nadzieję, z informacją, która przedstawi, jakie nakłady są potrzebne, a jakie są możliwe. Będzie więc trzeba podjąć decyzję o dopasowaniu zakresu leczenia do możliwości płatniczych. Przez ostatnie trzy dni miałem okazję dyskutować z przedstawicielami trzech organizacji międzynarodowych o problemach płatnika w służbie zdrowia niezależnie od stanu rozwoju państwa.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#JerzyMiller">Zawsze mam się do czynienia z dylematem, co zaproponować ubezpieczonemu w sytuacji określonych możliwości finansowych. Żeby dyskusja na ten temat mogła być rzetelna, to, po pierwsze, należy przejrzeć i uwiarygodnić cennik. W kwestii kontroli świadczeniodawców chcę powiedzieć, że - niestety - Narodowy Fundusz Zdrowia spotkał się już z przypadkami świadczeniodawców, którym grozi, iż za chwilę nie będą przyjmować pacjentów, ponieważ przestają być właścicielami mienia, które służy im do wykonywania usług medycznych. W związku z tym wprowadzam dla nowych świadczeniodawców obowiązek podpisania oświadczenia, że w ciągu trzech dni będą informować płatnika, że grozi im wstrzymanie świadczenia usług medycznych w danym zakresie ze względu na utratę kontroli nad swoim dotychczasowym mieniem. Płatnikowi przeszkadza zadłużenie świadczeniodawców, ponieważ traci pewność, że umowy podpisane w dobrej wierze przez obie strony są rzeczywiście bezpieczne w całym okresie ich obowiązywania. Natomiast inne czynniki umów nie zależą od stanu zadłużenia. Nie premiujemy i nie sekujemy zadłużonych. Wysokość stawek jest niezależna od stanu zadłużenia świadczeniodawcy. W kwestii wielkości długu w 2004 r, nie potrafię wprost powiedzieć, czy się zwiększy, czy też zmniejszy. Wiem, że w ciągu trzech kwartałów tego roku wydaliśmy na leki o 1,5 proc. mniej, niż zaplanowano. Ze względu na to, że na razie nie ma epidemii grypy, przypuszczam, iż do końca roku dynamika wzrostu wartości leków refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia będzie na tyle niska, że nie będziemy musieli zwiększać odpłatności dla aptek. W związku z tym że po trzech kwartałach specjalistyka ambulatoryjna, lecznictwo otwarte wykazują wykonanie planu na poziomie 73,38 proc., przekraczając plan o mniej więcej 8 proc. Jeżeli ta sytuacja się nie zmieni w czwartym kwartale, a wynika ze wstępnych danych za październik, że w pierwszym miesiącu czwartego kwartału też się nie zmieniła, to należy przypuszczać, że jedynie szpitale się zadłużą. Od października dodatkowe środki przeznaczane na usługi medyczne opiewają na kwotę ok. 600 mln zł. Jest to naprawdę bardzo duży zastrzyk pieniędzy w tak krótkim okresie. Rozmawiałem już z przewodniczącą Komisji i proszę o spotkanie na posiedzeniu Komisji celem rozpatrzenia wniosku Narodowego Funduszu Zdrowia o zmianie planu finansowego na rok 2004, która będzie skutkowała przekazaniem dodatkowych środków do oddziałów wojewódzkich. Kończąc, chciałem przedstawić moją diagnozę po 8 tygodniach pracy w Narodowym Funduszu Zdrowia. Myślę, że są trzy podstawowe przyczyny zadłużenia i mnóstwo mniejszych, ale już nie powszechnych. Pierwszą z głównych jest tzw. ustawa 203. Jest to błąd systemowy, który nigdy się nie powtórzy. Ale suma 2,2 mld zł uruchomiła zmianę mentalną, polegającą na wytworzeniu przekonania, że można być zadłużonym i że nie jest to stan nienormalny. W tym, a nie w samym zadłużeniu upatruję negatywnych skutków, bo można powiedzieć właścicielowi, że musi się z tym pogodzić, ponieważ jest to zjawisko zewnętrzne. Drugą jest cennik, który, według standardu wymaganego przez płatnika, w niektórych pozycjach jest niezgodny z kosztami rzeczywistymi. W tej sytuacji można obniżyć cenę poprzez zmniejszenie wymagań albo, nie mogąc tego zrobić ze względów medycznych, podwyższyć cenę, czyli więcej zapłacić. Trzecią przyczyną jest zaniechanie restrukturyzacji.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#JerzyMiller">Jest to jedyny punkt, w którym nie zgadzam się z przewodniczącym Władysławem Szkopem. Znam świadczeniodawców, którzy przeprowadzili prawdziwą restrukturyzację. I z podziwem patrzę na tych, którzy w ostatnich latach tak dużo zrobili w swoich jednostkach, żeby obniżyć swoje koszty. Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie się starał dostosować swoich cen do indywidualnych kosztów danej jednostki. Nie interesuje mnie ani indywidualny, ani średni koszt, lecz jedynie uzasadniony koszt funkcjonowania jednostki zrestrukturyzowanej. Fundusz przez to, że jako płatnik jest monopolistą, wysyła sygnał do świadczeniodawców, na co mogą liczyć w dłuższej perspektywie czasu. Dlatego też tylko taki koszt jest właściwą odpowiedzią na zapotrzebowanie informacyjne. Tak więc w tych trzech przyczynach upatruję główne źródła niepowodzenia. Jedna z nich leży po stronie Narodowego Funduszu Zdrowia. I w tym miejscu deklaruję chęć możliwie szybkiego jej usunięcia poprzez wyznaczenie właściwych parametrów finansowania usługi. Druga kwestia nie zależy ode mnie. Jeżeli wprowadzone nowe leki na potrzeby specjalności onkologicznych generują na przyszły rok koszty rzędu 100 mln zł dodatkowych wydatków, ktoś oprócz płatnika musi odpowiedzieć na pytanie, czy powinniśmy tę sumę przeznaczyć na te właśnie leki, czy na profilaktykę. Są to problemy, które na pewno trzeba będzie poruszyć po przedstawieniu procedur, o których wspomniałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WładysławSzkop">Jeżeli będziemy rozmawiali o jednostkowych przykładach, to prezes Jerzy Miller ma rację. W kontekście całej służby zdrowia nie mogę się zgodzić z jego stanowiskiem, ponieważ restrukturyzacja nie została przeprowadzona w całym systemie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#LudwikWęgrzyn">Samorząd powiatowy pełni funkcje właścicielskie w stosunku do 460 szpitali powiatowych. Na dzień dzisiejszy 20 proc. z nich nie posiada zadłużenia, ok. 40 proc. je posiada. W strukturze ich zadłużenia zobowiązania wymagalne nie stanowią istotnego problemu. Natomiast kolejne 40 proc. szpitali jest w dramatycznej sytuacji, tracąc płynność finansową i przez to nie mogąc prowadzić normalnej działalności. W kwestii nieprzygotowania samorządów powiatowych do przejęcia funkcji jednostek prowadzących zakłady opieki zdrowotnej w tym szczególnie szpitali powiatowych chcę powiedzieć, że jest to prawdziwe stwierdzenie. Z dniem 1 stycznia 1999 r., gdy samorząd powiatowy został reaktywowany, z mocy przepisów prawa wszystkie samorządy szczebla powiatowego, na których terenie znajdowały się ówczesne szpitale rejonowe, stały się samodzielnymi publicznymi zakładami opieki zdrowotnej. Nikt nikogo nie pytał o stopień przygotowania, ani o ilość i racjonalność rozmieszczenia szpitali powiatowych. Mapa faktycznie istniejących placówek opieki zdrowotnej wynikała z zaszłości historycznych. Są powiaty, które nie posiadają ani jednego szpitala, jak również takie, które mają ich kilka. Przez okres 5 lat samorząd powiatowy nie stał bezczynnie mimo braku instrumentów prawnych do tego, aby w sposób ekonomiczny móc wspomóc jednostki opieki zdrowotnej. Wszystkie szczeble samorządu terytorialnego nie mają prawa przeznaczać, poza nakładami inwestycyjnymi, środków na bieżącą działalność opieki zdrowotnej. Każde przekazanie środków na bieżącą działalność stanowi naruszenie ustawy o finansach publicznych. Przez okres 6 lat samorządy powiatowe skierowały miliardy złotych do placówek opieki zdrowotnej w postaci wspomnianych nakładów inwestycyjnych. Wystąpienia niektórych przedmówców są wielce krzywdzące dla samorządu. Nie stoimy z boku i bezczynnie patrzymy na to, co się dzieje. Inwestycje kubaturowe, jak i sprzętowe to nie pomysły, fanaberie, widzimisię jednej czy drugiej rady powiatu, lecz nakłady wymuszone wymaganiami stawianymi przed tymi placówkami w celu zawarcia kontraktu poprzednio z kasą chorych, a obecnie z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jeżeli przed jego zawarciem postawiono dyrekcji szpitali powiatowych warunek utworzenia oddziału ratownictwa medycznego, to proszę wczuć się w sytuację dyrekcji i samorządu powiatowego, który jest organem założycielskim dla tych placówek. Każdy samorząd i dyrekcja szpitala zrobiły wszystko, żeby tym wymaganiom sprostać. Placówki, żeby mogły zakontraktować świadczenia, muszą spełniać standardy. Te placówki przez wiele lat były niedoinwestowane. Od kilku lat nie otrzymują nakładów na infrastrukturę, amortyzację urządzeń, utworzenie nowych oddziałów, zakupu nowego sprzętu. Ten problem, o którym mówił prezes Jerzy Miller, niedługo ujrzy światło dzienne w bardzo drastycznej postaci. Samorząd powiatowy nie ma aż takiej łatwej sytuacji, jak by wynikało z wypowiedzi niektórych przedmówców, żeby skorygować sieć istniejących szpitali. To nie starosta, lecz rada powiatu decyduje o istnieniu danej jednostki po uzyskaniu zgody ministra właściwego do spraw zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#LudwikWęgrzyn">Komisja zapewne wie, że nie tylko likwidacja, ale próby przekształcenia właścicielskiego samodzielnych zakładów opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego wywołały protesty, referenda w sprawie odwołania rad powiatu, które podjęły takie działania restrukturyzacyjne. Jeżeli kilku kolejnym ministrom zdrowia nie udało się stworzyć racjonalnej sieci szpitali w Polsce, to nie widzę najmniejszych szans, aby to mogła zrobić rada powiatu na wniosek starosty. W kwestii rozmieszczenia szpitali w powiecie chcę powiedzieć, że w moim powiecie do szpitala w Krakowie jest 30 km, a do Tarnowa 40 km. Wydawałoby się więc, że szpital w Bochnio nie musiałby istnieć. Tyle że trzydziestokilometrową trasę do Krakowa przy obecnym poziomie ruchu drogowego na drodze krajowej nr 4 karetka pogotowia pokonuje w czasie 2 godzin. Likwidacja placówki jest założenia niemożliwa i nie wytrzymałaby społecznej krytyki. Przypuszczam, że podobna sytuacja jest w większości powiatów. To nie ambicje starostów czy rad powiatowych, lecz po prostu konieczność stanowi o istnieniu placówki. Szpital powiatowy w przeciętnym powiatowym miasteczku jest ciągle jedyną placówką, która pełni ostry dyżur. Porozumienie zielonogórskie i inne decyzje zlikwidowały ambulatoryjną opiekę zdrowotną w placówkach opieki doraźnej w pogotowiach. Tak więc szpital przez okres 24 godzin na dobę przez 365 dni przyjmuje pacjentów. O godzinie 18.00 wszystkie prywatne gabinety lekarzy rodzinnych są najczęściej zamknięte. Pozostaje tylko izba przyjęć w szpitalu powiatowym. I proszę to wziąć pod uwagę podczas racjonalizacji sieci szpitali powiatowych. Nie zgadzam się z posłem Władysławem Szkopem, że nie przeprowadzono restrukturyzacji jednostek opieki zdrowotnej. Ilość restrukturyzacji personalnej jest na granicy możliwości. Nie można przeprowadzić dalszych zwolnień w szpitalach powiatowych nie ze względów politycznych czy społecznych, lecz ze względu na bezpieczeństwo przede wszystkim pacjentów. Dlatego to nie jest taka prosta sprawa i wymaga innych rozwiązań. Trzeba głośno powiedzieć, że w systemie jest za mało pieniędzy. W strukturze zadłużenia przeciętnego szpitala powiatowego największą pozycję stanowią koszty wynikające z tzw. ustawy 203 i nadwykonania. Przy 10 milionowym zadłużeniu szpitala w moim powiecie, 3,5 mln zł to dług z tytułu tzw. ustawy 203, a 2,5 mln zł to nadwykonania z dwóch ostatnich lat. Reszta to koszty bieżące wynikające z bieżącej obsługi, niestanowiące większego problemu. W kwestii stosunku Związku Powiatów Polskich i powiatów do proponowanych rozwiązań zawartych w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej chcę oświadczyć, że umożliwienie zaciągnięcia pożyczki nie rozwiąże problemów zadłużenia szpitali powiatowych. Sytuacja będzie wręcz odwrotna. Placówki, które ją wezmą, będą zadłużone w dalszym ciągu, z tym że ich zadłużenie będzie większe. Koszty pożyczki poniesie pożyczkobiorca, bo nie ma innych prawnych rozwiązań. Brak możliwości umorzenia pożyczki dla tych placówek, które nie przekształcą się w spółki prawa użyteczności publicznej, pogorszy ich sytuację finansową. Natomiast orzeczenia sądów, których nie chciałbym komentować, wskazują, że inny organ publiczny powinien ponieść koszty wprowadzenia tzw.ustawy 203.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#LudwikWęgrzyn">Trybunał w swoim orzeczeniu stanowi, że ostateczny skutek likwidacji placówki ponosi samorząd powiatowy. Gdyby doszło do likwidacji placówki wskutek racjonalizacji sieci szpitali, powiaty nie byłyby w stanie udźwignąć kosztów tego procesu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AleksandraŁuszczyńska">Niedawno w Sejmie przebywała Komisja Zdrowia czeskiego parlamentu. Jak nam powiedzieli, mieli podobne problemy ze służbą zdrowia. Trzy lata temu w Czechach zlikwidowano powiaty, stworzono zupełnie inny system. Wybierany jest samorząd wojewódzki, z którego wyłania się przedstawiciela posiadającego uprawnienia wojewody i marszałka. Nie mam więc mowy o dublowaniu urzędów, jak to jest w naszym kraju. Czesi na szczeblu regionu, województwa mogą planować różne istotne kwestie takie jak choćby ilość łóżek szpitalnych. W ten sposób uporządkowali swój system. Odnosząc się wypowiedzi prezesa Ludwika Węgrzyna, chcę powiedzieć, że rozumiem, iż samorządy powiatowe dużo łożą, ale z tego, co wiem, przede wszystkim na szkolnictwo. Żaden powiat nie poradzi sobie finansowo ze szpitalem czy z kilkoma, a co dopiero z likwidacją niektórych z nich, bo ma w perspektywie wybory samorządowe. I to jest główna przyczyna tego, że nie możemy wybrnąć z tego błędnego koła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#TadeuszPolański">Chciałem powiedzieć, że do mnie dzwonią wyborcy, którzy płaczą i błagają, aby nie pozwolić na likwidację danego szpitala. Chcą, aby służba zdrowia normalnie funkcjonowała. Uważam, że kwestia zadłużenia szpitali może się także przyczynić do likwidacji powiatów, ponieważ one również zaciągają kredyty, tyle że na gorszych warunkach. Błagam i proszę, abyśmy wszyscy razem szukali dalszych sposobów na to, jak skutecznie ratować służbę zdrowia. A przede wszystkim chciałbym, abyśmy nie mówili o ratowaniu, tylko o normalnej pracy służby zdrowia. Prędzej czy później każdy będzie korzystał z usług placówek opieki zdrowotnej. Życie ludzkie nie ma ceny. Zatem wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za obecny stan rzeczy i dalej pracujmy nad tym, jak naprawdę pomóc naszym obywatelom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Czy jeszcze ktoś z państwa chce zabrać głos? Nie widzę. W sprawach bieżących chcę poinformować, że trzeba przygotować plan pracy na pierwsze półrocze 2005 r. Proszę więc zgłaszać propozycje tematyczne w formie pisemnej. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>