text_structure.xml
97.5 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Czy do porządku obrad macie państwo jakieś uwagi? Nie widzę, zatem stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty. Przechodzimy do realizacji pierwszego punktu porządku obrad, który obejmuje kwestię koordynacji polityki rządu w dziedzinie integracji europejskiej. Proszę o zabranie głosu sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych panią Danutę Hübner.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#DanutaHübner">Dziękuję za możliwość przedstawienia kwestii, w jaki sposób rząd koordynuje politykę związaną z integracją Polski z Unią Europejską. Członkowie Komisji otrzymali materiał, w którym zostały przedstawione podstawowe mechanizmy, instytucje i struktury. Chciałabym jednak dokonać krótkiego wprowadzenia do ewentualnej dyskusji. Podstawowym mechanizmem, w ramach którego odbywa się koordynacja polityki integracji europejskiej rządu, jest działalność Komitetu Integracji Europejskiej powołanego ustawą z 1996 r., z późniejszymi zmianami w 2001 r. Ustawa o Komitecie Integracji Europejskiej umożliwia powierzenie kierowania tą strukturą ministrowi bądź premierowi, jako przewodniczącemu Komitetu Integracji Europejskiej. Od 1996 r. oba te rozwiązania zostały przetestowane. Obecny rząd, uwzględniając doświadczenia poprzedniego okresu i skalę zadań, które przed nami stoją, zdecydował, iż przewodniczącym Komitetu Integracji Europejskiej będzie premier. Ta decyzja pociągała za sobą dalsze rozwiązania, związane z kierowaniem Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej. Kieruje nim sekretarz stanu. Jest on równocześnie w resorcie spraw zagranicznych pierwszym zastępcą ministra spraw zagranicznych, co umożliwia koordynację działań dwóch podstawowych pionów związanych z przygotowaniami Polski do członkostwa. Mam na myśli pion, za który tradycyjnie odpowiada MSZ, a związany z polityką zagraniczną, oraz sferę przygotowań wewnątrz kraju do członkostwa w Unii Europejskiej. Można wymienić następujące elementy polityki integracyjnej, które podlegają koordynacji. Po pierwsze, jest to proces dostosowań wewnętrznych, który obejmuje zmiany o charakterze instytucjonalnym, administracyjnym, tworzenie różnego typu systemów, które są niezbędne dla sprawnego funkcjonowania polityki i gospodarki. Po drugie, procesem koordynacji objęte jest wprowadzenie prawa Unii Europejskiej do polskiego porządku prawnego. Chodzi nie tylko o akty prawne najwyższej rangi, ale również o akty niższej rangi. Koordynacji podlega również proces negocjacji polskiego członkostwa w Unii Europejskiej. Czwartym obszarem podlegającym koordynacji jest kwestia wykorzystania środków finansowych przedakcesyjnych i przygotowania do korzystania ze środków finansowych po akcesji Polski do Unii Europejskiej. Ostatnią dziedziną objętą procesem koordynacji są działania wiążące się z realizacją Układu Europejskiego. W strukturze Komitetu Integracji Europejskiej istnieją dwa stałe zespoły międzyresortowe - zespół Komitetu Integracji Europejskiej oraz zespół negocjacyjny. Ponadto we wszystkich resortach na stanowiskach wiceministrów pracują osoby odpowiedzialne za koordynację wewnątrz resortu i udział w koordynacji międzyresortowej w sprawach związanych z przygotowaniem Polski do członkostwa w Unii Europejskiej. W Ministerstwie Rolnictwa aż 3 wiceministrów odpowiada za sprawy związane z integracją europejską. Całością prac o charakterze operacyjnym, roboczym kieruje sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a zarazem szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Sekretariat europejski tworzy zarówno Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, jak i departament Ministerstwa Spraw Zagranicznych zajmujący się organizacją procesu negocjacyjnego. Można więc mówić o integracji programowej, politycznej Urzędu i resortu, natomiast połączenie techniczne i materialne nie zostało dotychczas przeprowadzone, aby uniknąć spowolnienia procesu negocjacji. Docelowym rozwiązaniem jest stworzenie prawdziwego sekretariatu europejskiego, będącego jednym ciałem organizacyjnym, znajdującego się bądź w strukturze MSZ, bądź w strukturach bezpośrednio podlegających premierowi. Podejmując w przyszłości decyzję w tej sprawie, będziemy musieli wziąć pod uwagę rozwiązania przyjęte w Unii Europejskiej, związane z reformą instytucjonalną. Najprawdopodobniej z Rady do spraw ogólnych zostanie wyłoniona rada, w skład której wejdą ministrowie do spraw europejskich. Może to być nowa rada koordynacyjna. Ponieważ nie zostały przyjęte żadne rozstrzygnięcia, trudno dziś jednoznacznie przesądzić, na jakie rozwiązanie Polska w przyszłości się zdecyduje.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#DanutaHübner">Nie ulega wątpliwości, że musi być jeden sekretariat europejski. Decyzje w sprawach polityki integracyjnej podejmuje Rada Ministrów. Mechanizm wypracowywania tych decyzji przedstawia się następująco. Dwa stałe zespoły - zespół negocjacyjny oraz zespół Komitetu Integracji Europejskiej pracują w rytmie tygodniowym. Zespół negocjacyjny wypracowuje stanowiska negocjacyjne, instrukcje, zmiany stanowisk, dokumentację, która dotyczy negocjacji. Stały zespół Komitetu Integracji Europejskiej, który spotyka się w każdy piątek, dokonuje przeglądu całości spraw związanych z integracją europejską. Dotychczas odbyliśmy już osiem takich spotkań. Omawiamy kolejno wszystkie obszary negocjacyjne. Dokonujemy analizy elementów, które podlegają koordynacji, to znaczy stanu dostosowań instytucjonalnych i administracyjnych, a także legislacyjnych, zaawansowania negocjacji, problemów negocjacyjnych, kwestii wykorzystania środków pomocowych i spraw związanych z Układem Europejskim. Rekomendacje i decyzje podejmowane przez dwa wymienione przeze mnie zespoły są następnie przedmiotem obrad i decyzji Komitetu Integracji Europejskiej. Większość z nich przedkładana jest Radzie Ministrów. Te, które nie wymagają decyzji Rady Ministrów, kończą swój proces decyzyjny wcześniej. Niektóre sprawy wymagają powołania specjalnego zespołu albo grupy zadaniowej, które mają określony termin wykonania swojej pracy. Przygotowują one propozycje rozwiązań dla stałych zespołów, Komitetu Integracji Europejskiej i Rady Ministrów. Dążymy do tego, żeby przedstawiciele zespołów koordynujących sprawy europejskie w strukturach rządowych uczestniczyli w pracach zespołów, w których powstają programy gospodarcze i w których przygotowuje się materiały i dokumenty związane z bardziej ogólnymi sprawami. Zależy nam bowiem na zapewnieniu spójności działań, również tych niezwiązanych bezpośrednio z integracją europejską. Elementem systemu współdziałania rządu w sprawach integracji europejskiej jest wielka rola polskiego przedstawicielstwa przy Wspólnotach Europejskich w Brukseli. Ambasador zasiada w zespole negocjacyjnym. Jest również uczestnikiem posiedzeń Komitetu Integracji Europejskiej. Oczywiście współpracujemy z różnego typu instytucjami pozarządowymi.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#DanutaHübner">Dziękuję pani minister za wystąpienie. Kto z posłów chciałby skierować pytania do pani minister?</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MarekJurek">Koordynacja polityki państwa w dziedzinie integracji europejskiej to nie tylko koordynacja prac rządu i koordynacje międzyresortowe, ale również koordynacja polityki państwa we współpracy między rządem i parlamentem. Chciałbym zapytać, jak rząd ocenia przebieg ostatnich dyskusji parlamentarnych kolejno nad informacją ministra spraw zagranicznych o przebiegu negocjacji, potem nad wotum nieufności dla ministra spraw zagranicznych. Czy rząd uważa, że takie reakcje opozycji, takie oceny jego polityki, bardzo kontrowersyjnej społecznie, to koszty negocjacji i czy nadal będą one przebiegać tak jak dotychczas, czy też Rada Ministrów wyciąga jakieś wnioski i zmieni sposób informowania parlamentu oraz opinii publicznej o ewentualnych dalszych zmianach w stanowisku polskim prezentowanym wobec Unii?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania do pani minister? Jeśli nie, proszę panią minister o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#DanutaHübner">Przypomnę, że członkowie Komisji oczekiwali od nas informacji na temat koordynacji polityki rządu, dlatego wyłącznie tej problematyce było poświęcone moje wystąpienie. Sprawą absolutnie fundamentalną jest dopilnowanie tego, aby sprawy związane z integracją europejską nie były wyłącznie w gestii rządu. Ponieważ są ważne dla wszystkich Polaków, powinny być postrzegane jako nasz wspólny interes i wspólne działanie. Oczywiście byłoby łatwiej, gdyby wszyscy byli zwolennikami członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Wówczas ta wspólna polityka byłaby znacznie prostsza. W obecnych warunkach musi ona polegać przede wszystkim na informowaniu. Informowanie postrzegam jako podstawowy mechanizm współpracy i współdziałania z instytucjami pozarządowymi oraz ze wszystkimi siłami politycznymi. Uważam, że nie można ograniczać się wyłącznie do informowania, lecz trzeba dyskutować o niektórych sprawach z tymi, którzy w takiej debacie chcieliby uczestniczyć. Jeśli chodzi o informowanie parlamentu, przypomnę, że premier zaproponował w listopadzie ub.r. cykl stałych spotkań z przedstawicielami wszystkich sił politycznych, które mają reprezentację w parlamencie. Premier spotyka się z przewodniczącymi klubów parlamentarnych. Jest to jeden z elementów, który powinien być wykorzystywany w procesie informowania wszystkich sił politycznych. Intencją premiera jest kontynuowanie tych spotkań. Wydaje mi się, że wykorzystanie tego typu bezpośrednich kontaktów do informowania, na szczeblu niejako roboczym, jest również ważne. Dlatego zaproponowałam, żeby wiceministrowie odpowiedzialni za sprawy europejskie odbywali w trybie roboczym spotkania z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Pierwsze spotkanie odbyło się w ubiegłą środę, po posiedzeniu Komitetu Integracji Europejskiej. Do przewodniczących klubów parlamentarnych zostały przekazane materiały, które będą rozpatrywane na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów, a które były rozważane i rekomendowane przez Komitet Integracji Europejskiej. Były to materiały o charakterze zastrzeżonym, dotyczące strategii negocjacyjnej rządu na okres prezydencji hiszpańskiej. Wydaje mi się, że doszliśmy do porozumienia, iż spotkania będą odbywać się co miesiąc. Mają one charakter informacyjny, ale istnieje możliwość zadawania pytań i domagania się wyjaśnień. Wszelkie debaty plenarne w parlamencie są również elementem, który można wykorzystywać do informowania społeczeństwa. Polityka informowania społeczeństwa jest bardzo trudnym i ważnym obowiązkiem związanym z koordynacją polityki europejskiej rządu.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#DanutaHübner">Czy ktoś z posłów chciałby zabrać głos w dyskusji? Nikt się nie zgłasza. Stwierdzam, że Komisja Spraw Zagranicznych wysłuchała informacji rządu na temat koordynacji działań w zakresie integracji europejskiej. Chciałbym wyrazić życzenie, by założenia, które pani minister przedstawiła, potwierdziły się w działaniach rządu, aby uniknąć sytuacji, które tworzyłyby konflikt i osłabiały nasze wysiłki integracyjne. Kwestia wyczulenia na politykę informacyjną, na właściwy przekaz - o czym mówił poseł Marek Jurek - jest sygnałem, który już dotarł do rządu i stosowne kroki zostały podjęte. Oczekujemy, aby koordynacja polityki doprowadziła do skutecznego przeprowadzenia negocjacji w 2002 r., po to, żeby związane z tym nadzieje członkostwa w 2004 r. potwierdziły się. Komisja będzie powracała do tego zagadnienia. Przypominam, że działa też Komisja Europejska, która zajmuje się tymi kwestiami w sposób szczegółowy. Niemniej jednak Komisja Spraw Zagranicznych czuje się władna, aby widzieć całokształt polityki zagranicznej, również kwestie europejskie. Zamykam ten punkt porządku obrad. Przechodzimy do drugiego punktu porządku dziennego, który obejmuje przesłuchanie kandydatów na ambasadorów RP.Zgodnie z obyczajem, minister spraw zagranicznych przedłożył 4 kandydatury, które będzie prezentował podsekretarz stanu w MSZ, pan Andrzej Byrt. Chciałabym przypomnieć, że proces kwalifikowania kandydata na stanowisko ambasadora obejmuje uzgodnienie kandydata proponowanego przez ministra spraw zagranicznych z premierem i prezydentem. Po uzyskaniu wstępnej zgody premiera i prezydenta minister spraw zagranicznych zwraca się do sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych o zaopiniowanie kandydata. Równocześnie MSZ występuje do państwa przyjmującego o agreement. Otrzymanie agreement ze strony państwa przyjmującego pozwala ministrowi na wystąpienie do prezydenta z formalnym wnioskiem o nominację. W imieniu własnym oraz ministra spraw zagranicznych zwracam się z apelem do przedstawicieli środków masowego przekazu, aby w swoich regulacjach z dzisiejszego posiedzenia stosowali sformułowania typu - przyszły ambasador w jednym z krajów Europy Zachodniej lub przyszły ambasador przy jednej z organizacji międzynarodowych, natomiast nie podawali konkretnych nazw krajów lub organizacji. Jest to niezwykle ważne, ponieważ państwo zainteresowane jeszcze nie wie oficjalnie o kandydaturze. Jest wysoce niezręczne z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej, jeżeli enuncjacje prasowe utrudniają właściwe przeprowadzenie tej procedury. Jeszcze raz bardzo proszę obecnych państwa dziennikarzy o dostosowanie się do tego apelu, ponieważ w przeszłości, niestety, dochodziło do, co prawda jednostkowych, incydentów, które w sposób istotny komplikowały nam relacje z tymi państwami, do których ambasadorowie byli wysyłani. Mam nadzieję, że dostosujecie się państwo do tej prośby. Chcę również przypomnieć, że procedura, którą za chwilę rozpoczniemy, będzie obejmowała dwie części - część otwartą, w której nastąpi prezentacja kandydata, pytania do kandydata, przedstawienie programu pracy na placówce, a także część zamkniętą, z udziałem członków Komisji i kierownictwa MSZ, gdy Komisja będzie podejmowała decyzję. Obecnie rozpoczynamy część otwartą.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#DanutaHübner">Proszę ministra Andrzeja Byrta o przedstawienie kandydatury pana Iwo Byczewskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejByrt">Miło mi zabrać głos w imieniu ministra spraw zagranicznych na dzisiejszym posiedzeniu Komisji, jest to bowiem pierwsze posiedzenie w tej kadencji, na którym minister przedstawia swoich kandydatów do wszystkich stanowisk w służbie zagranicznej, do czterech miejsc niezwykle istotnych, zwłaszcza w tej fazie polskich stosunków z zagranicą. Są to kandydatury na stanowiska: ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego przedstawiciela RP przy Unii Europejskiej w Brukseli, stałego przedstawiciela RP przy NATO w Brukseli, ambasadora RP w Królestwie Hiszpanii oraz ambasadora RP w Królestwie Belgii i Księstwie Luksemburga. Minister spraw zagranicznych potwierdził, że za rządów tej kadencji, podobnie jak poprzednio, Rzeczpospolita będzie kontynuować swoją politykę zagraniczną zgodnie z priorytetami przyjętymi za ponadpartyjną zgodą przez Sejm. W znacznej mierze czynić to będzie z pomocą personelu i współpracowników powołanych przez poprzedni parlament bądź przez poprzednią koalicję. Z tym przypadkiem mamy do czynienia dzisiaj. Miło mi to powiedzieć, ponieważ 4 przedstawione przez ministra spraw zagranicznych kandydatury to najwyższej klasy eksperci polskiej polityki zagranicznej, którzy związani z nią byli przez cały okres III Rzeczypospolitej, od czasu odzyskania przez nią suwerenności. Na cztery stanowiska ambasadorskie minister proponuje 3 kandydatury aktualnych ambasadorów i kandydaturę aktualnej pani wiceminister spraw zagranicznych. Są to najwyższej klasy specjaliści w swoich dziedzinach. Wszyscy są po doktoratach, dwóch jest po habilitacji, a pani minister Grażyna Bernatowicz jest profesorem Szkoły Głównej Handlowej. Kandydaci są autorami wielu prac poświęconych tematycznie swoim przyszłym zajęciom. Wszyscy dobrze znają język swojego urzędowania. Posiadają ogromne doświadczenie w służbie dyplomatycznej. Mają właściwe cechy osobowości, niezbędne do tego, aby reprezentować Polskę w organizacjach wielostronnych lub w poszczególnych państwach, gdzie będą akredytowani. To gwarantuje, że będą nie tylko w sposób wiarygodny, ale również atrakcyjny dla odbiorców reprezentować polskie interesy polityczne, gospodarcze i kulturalne. Ruch kadrowy prezentowany w dniu dzisiejszym jest wywołany naturalnym procesem kończenia pobytu na placówkach ambasadorów mianowanych 4 lub 5 lat wcześniej. Wrócił już z Brukseli ambasador Piekarski, akredytowany przy rządzie Królestwa Belgii i Księstwa Luksemburga. Pamiętają państwo debatę na forum parlamentarnym w sprawie obsady tego stanowiska. Minister zdecydował się zaproponować na to stanowisko kandydaturę pana Iwo Byczewskiego, aktualnego ambasadora RP przy Unii Europejskiej. Belgia, jako jedno z 6 państw - założycieli Unii Europejskiej, w znacznej mierze żyje sprawami Unii Europejskiej. Pan Iwo Byczewski jest prawnikiem. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydział Prawa w Szkole Nauk Politycznych w Paryżu. Jest absolwentem podyplomowych studiów integracji europejskiej i prawa unijnego w College d'Europe w Brugii.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#AndrzejByrt">Ma doktorat z prawa międzynarodowego publicznego. W latach 1977–1982 był pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości, potem zaś pracownikiem naukowym w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN. Brał udział w obradach „okrągłego stołu”, przygotowując program reform lokalnych w Polsce. Od 1990 r. podjął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, najpierw jako dyrektor departamentu, potem zaś jako podsekretarz stanu. W ramach pełnionych funkcji nadzorował m.in. bilateralne stosunki Polski z państwami europejskimi. W latach 1995–2001 był prezesem rady nadzorczej Alcatel Polska SA. Był również doradcą w Amerykańskiej Firmie Prawniczej Hogan and Hartson. W lutym 2001 r. został mianowany ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnym przy Unii Europejskiej w Brukseli. Zna dobrze język angielski i francuski. Obejmując stanowisko w Brukseli, w sposób naturalny zapewni iunctim pomiędzy polityką Królestwa Belgii i Księstwa Luksemburga a tematyką europejską. Przypomnę, że w przedostatnim rozszerzeniu mały Luksemburg, który liczy tylko 300 tys. mieszkańców, de facto zablokował negocjacje w sprawie poszerzenia wobec Hiszpanii i Portugalii, wprowadzając przedłużony okres przejściowy dla pracowników hiszpańskich. Znajomość tematyki europejskiej, którą pan ambasador wniesie do stosunków Polski z Belgią, na końcowym etapie polsko-europejskich negocjacji będzie dla Polski ogromnym atutem. Drugie przesunięcie wiąże się z powrotem do kraju przedstawiciela RP przy NATO pana Andrzeja Towpika.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JerzyJaskiernia">Przepraszam, panie ministrze. Mamy tradycję indywidualnego rozpatrywania kandydatur. Jeśli pan minister pozwoli, chciałbym w tej fazie poprosić pana Iwo Byczewskiego o przedstawienie koncepcji swojej pracy na placówce.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#IwoByczewski">Mówiąc o stosunkach z Belgią i Luksemburgiem, trudno oprzeć się wrażeniu pewnego paradoksu, a nawet sprzeczności. W obu przypadkach mamy bowiem do czynienia z państwami niewielkimi, ale o ogromnych ambicjach i wielkich wpływach. Belgia dzięki swojej pozycji gospodarczej i niezwykłej aktywności na arenie międzynarodowej, nazywana jest często małym mocarstwem, a nawet regionalnym mocarstwem. Luksemburg, jedno z najmniejszych państw na świecie, jest niewątpliwie państwem najbogatszym. Belgia nigdy nie była naszym bezpośrednim sąsiadem. Nie mieliśmy wspólnej granicy. Wiążą nas jednak niezwykle ścisłe związki od samego jej powstania. Myślę, że jest to element, który można częściej wykorzystywać w naszych stosunkach. Podzielam zdziwienie, że polska historiografia do tej pory nie wypracowała większego kompendium wiedzy na temat nie tylko 1830 r., ale lat późniejszych, wielkiej fali polonofilstwa w Belgii czy naszego wkładu do tworzenia belgijskich sił zbrojnych. Myślę, że jest to element bardzo wdzięczny do wykorzystania i pokazania, że my do Belgii nie przyjeżdżamy teraz, lecz wracamy, bo byliśmy u początku jej narodzin. Bruksela to nie tylko stolica Belgii, ale również stolica Europy. Jest bowiem siedzibą wielu instytucji unijnych i transatlantyckich. Tutaj koncentrują się działania organizacji lobbistycznych, organizacji pracodawców, przedstawicielstw regionalnych, zrzeszeń przedsiębiorców Belgii, Luksemburga, Beneluksu, Europy. Obecność tych wpływowych kół należy wykorzystać do prób prowadzenia bardziej aktywnej polityki inwestycyjnej dla pozyskiwania ewentualnych inwestorów w Polsce. Jak wiadomo, Belgia powstała jako państwo unitarne i stała się państwem federacyjnym, zanim znalazło to formalne odbicie w jej konstytucji z 1993 r. Ta federacja prawdopodobnie będzie się pogłębiała. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy pójdzie w kierunku stanów zjednoczonych Belgii, a więc w kierunku federacji integrującej, czy też w kierunku przeciwnym, tzn. federacji dezintegrującej. Wielu polityków i dziennikarzy powołuje się na przykład Czechosłowacji. Niewątpliwie częścią odpowiedzi na to pytanie jest fakt, że Belgia jest monarchią. Monarchia jest czynnikiem stabilizującym sytuację i w pewnym stopniu uśmierzającym tendencje decentralistyczne. Dla króla Alberta II różnorodność kraju jest bogactwem, a federacyjność państwa oznacza jego jednoczenie. Dla nas sytuacja sfederalizowanej monarchii oferuje szczególne warunki dla współpracy między regionami naszych krajów. Przypomnę, że w Belgii są trzy regiony: Walonia, Flandria i Bruksela stolica. Regiony posiadają bardzo duże kompetencje w zakresie polityki zagranicznej, popierania małej i średniej przedsiębiorczości, ochrony środowiska. Do 2007 r. mają uzyskać pełną autonomię finansową. W ubiegłym roku zdecentrowano na szczebel regionów politykę zatrudnienia, co dla nas jest szczególnie ważne. Gdybym został ambasadorem w tym kraju, szczególny nacisk położyłbym na wzmocniony dialog między polskimi władzami samorządowymi i władzami regionalnymi w Belgii. W dostarczonych państwu materiałach obszernie opisana jest sytuacja polityczna i gospodarcza między naszymi państwami. Jak wiadomo, stosunki polityczne są doskonałe. Mamy kontakty na wszystkich szczeblach. W obecnym roku nie zabraknie również wizyt parlamentarnych, m.in. przewodniczącego Senatu Belgii, przewodniczącego Izby Deputowanych Luksemburga. Przewidywana jest także wizyta marszałka Marka Borowskiego w Brukseli. W czasie prezydencji Belgia robiła wiele, aby wbrew początkowym opiniom i poglądom przyspieszyć proces negocjacji akcesyjnych.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#IwoByczewski">Dla przypomnienia podam, że w czasie prezydencji belgijskiej zamknięto 40 rozdziałów, a Polska zamknęła 4 rozdziały. Jest to spory dorobek.Stosunki gospodarcze również są dobre. Chciałbym zwrócić uwagę na pozytywne tendencje w naszej wymianie handlowej. Eksport rośnie bardzo dynamicznie. Ze wstępnych danych za rok 2001 wynika, że po raz pierwszy w historii naszych stosunków handlowych eksport przekroczy sumę 1,2 mld dolarów. Nasz import wykazuje mniejszą dynamikę, aczkolwiek wzrasta. Pozwala to likwidować ujemne saldo w naszych obrotach z Belgią. Druga pozytywna tendencja wiąże się ze struktura eksportu. Do Belgii eksportujemy przede wszystkim wyroby wysoko przetworzone. W dziedzinie inwestycji sytuacja także jest bardzo dobra. Obserwujemy przyspieszenie napływu kapitału belgijskiego do Polski. W ostatnich dwóch latach wartość tego kapitału podwajała się z roku na rok. To wszystko sprawia, że Belgia stała się dla Polski szóstym partnerem unijnym, natomiast Polska jest pierwszym partnerem dla Belgii spośród państw kandydujących do Unii Europejskiej. Te tendencje trzeba podtrzymywać. Będę starał się kontynuować dzieło poprzedniego ambasadora. Priorytetem dla wszystkich polskich placówek będzie dążenie do szybkiego i skutecznego zakończenia negocjacji akcesyjnych w bieżącym roku. Jest to bardzo ważne zadanie, ponieważ im bliżej końca negocjacji, tym bardziej spada poparcie społeczne zarówno w krajach unijnych, jak i kandydujących. Przeciętna unijna wynosi 43% za, 35% przeciwko. W Belgii te tendencje są nieco wyższe, tzn. za rozszerzeniem opowiada się 44%. To i tak dużo, w porównaniu z Niemcami czy Francją, gdzie poparcie wynosi 35%. W Austrii jest znikomo małe, na poziomie 33%.Jeszcze kilka lat temu, w 1997 r. w Belgii i Luksemburgu poparcie dla rozszerzenia Unii kształtowało się na poziomie 32%. Teraz jest znacznie lepiej. Zadaniu propagowania akcesji Polski będą służyć kontakty ambasady RP w Brukseli z instytucjami belgijskimi i luksemburskimi, z elitami politycznymi i gospodarczymi. Dziękuję za uwagę.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#IwoByczewski">Czy ktoś z posłów chciałby skierować pytanie do kandydata?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PawełPiskorski">Bruksela jest wyjątkowym miejscem, w którym realizowane są bardzo istotne interesy Polski, ważne nie tylko w polityce bilateralnej, na co zwrócili uwagę pan minister i pan ambasador. Pan, jako kandydat na przedstawiciela RP w ambasadzie bilateralnej, musi koordynować działania pozostałych polskich ambasad, mających siedzibę w Brukseli. Jest to miejsce strategiczne, tak jak strategiczne są nasze przedstawicielstwa przy NATO i Unii Europejskiej. Nie może być żadnych niedomówień, rozbieżności, braku koordynacji. Jest to niezwykłe wyzwanie. Czy mógłby pan podzielić się swoimi przemyśleniami na temat tego, jakie warunki muszą być spełnione, aby polityka prowadzona przez przedstawicieli Polski w Brukseli mogła być spójna? Jak postrzega pan rolę ambasady w tym procesie?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#ElżbietaŁukacijewska">Jak ocenia pan prezydencję belgijską w Unii Europejskiej?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MaciejGiertych">Z notki biograficznej wynika, że już pan był w Brukseli. Jakie są stosunki polskich placówek w Brukseli z Polonią?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zadać pytanie kandydatowi? Skoro nie ma dalszych pytań, proszę pana Iwo Byczewskiego o udzielenie odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#IwoByczewski">Odpowiadając na pytanie posła Pawła Piskorskiego, chciałbym zwrócić uwagę na pewien szczególny fakt. Dzisiaj zasiada przed Komisją trzech kandydatów na ambasadorów RP w Brukseli - przy NATO, Unii Europejskiej i w Królestwie Belgii. Jest to rzadka okazja do udzielenia wyczerpującej odpowiedzi na pytanie pana posła. Jeśli chodzi o kwestię koordynacji, sądzę, że każda z placówek działa w ściśle określonej sferze kompetencyjnej. Pracy jest tyle, że nie wchodzimy sobie w drogę. Należy przestrzegać tego podziału zadań i kompetencji. Czym innym jest problematyka NATO, inne zadania ma placówka unijna i zupełnie inne zadania ma placówka bilateralna. Myślę, że w ramach tych kompetencji powinniśmy działać na zasadzie omne trinum perfectum. Tak robiliśmy do tej pory. Koordynacji wymaga kwestia recepcji. Placówka przy NATO nie ma żadnych przestrzeni recepcyjnych i często korzysta z dużych salonów ambasady bilateralnej bądź ambasady unijnej. Jeśli chodzi o spójność polityki zagranicznej, nad tym czuwa Ministerstwo Spraw Zagranicznych i rząd. Nie ma żadnej placówki, która mogłaby się sytuować jako primus inter pares. Wszyscy działamy na różnych płaszczyznach, choć istnieje przepis, który powiada, że ambasador RP, a więc ambasador bilateralny, jest najwyższym urzędnikiem na terenie państwa urzędowania. To jest prawda, natomiast nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków w stosunku do moich kolegów. Co do kwestii oceny prezydencji belgijskiej, muszę powiedzieć, że Belgia sprawowała prezydencję po raz jedenasty, w przeciwieństwie do Szwecji, która robiła to po raz pierwszy. Kłopot z oceną prezydencji polega na tym, że kiedy wszystko przebiega sprawnie, nic się nie mówi, natomiast komentowane są wszystkie potknięcia i gafy dyplomatyczne. Tak było w sytuacji tzw. miniszczytów, które przez długi okres kształtowały opinię o prezydencji belgijskiej, a także w przypadku konferencji Prodi-Verhofstadt w Leaken. Nic bardziej mylnego. Można powiedzieć, że prezydencja belgijska była bardzo dużym sukcesem tego kraju, i to przynajmniej w dwóch płaszczyznach, to znaczy w płaszczyźnie wewnętrznej i unijnej. Po atakach na Stany Zjednoczone sytuacja w obszarze sprawiedliwości i spraw wewnętrznych niesłychanie się skomplikowała. Belgia do gotowej już agendy wprowadziła następny punkt, obejmujący obszar sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Skomplikowana była sytuacja na Bliskim Wschodzie. Nie brakowało trudności wewnętrznych. Mimo to rząd belgijski - w mojej ocenie - odniósł olbrzymi sukces. Sukcesem politycznym w płaszczyźnie wewnętrznej było to, że udało się uniknąć rozpadu tzw. tęczowej koalicji, złożonej z 3 partii - liberałów, socjalistów, zielonych flamandzkich i walońskich. Verhofstadtowi udało się utrzymać rząd i świetnie dał sobie radę z wyzwaniami. Sukces zewnętrzny także jest niewątpliwy. Podam przykład deklaracji z Leaken. Verhofstadt jeździł po stolicach państw Unii, prezentując tekst deklaracji, żeby osobiście przekonywać przywódców państw i rządów do jej przyjęcia. Jak wiadomo, tekst został z pewnymi modyfikacjami przyjęty ku zadowoleniu wszystkich. Deklaracja z Leaken oznacza w istocie odrzucenie idei superpaństwa czy państwa ponadnarodowego, a poprzez podział kompetencji oznaczenie roli państw członkowskich i parlamentów narodowych Unii Europejskiej. Niewątpliwym sukcesem Verhofstadta, a więc prezydencji belgijskiej, była decyzja o powołaniu konwentu pod przewodnictwem byłego prezydenta Francji Giscarda d'Estainga. Pole działania konwentu nie ogranicza się do tzw. czterech paragrafów nicejskich. Konwent może stworzyć dobre warunki dla przyszłej konwencji międzynarodowej w 2004 r., w której - mam nadzieję - Polska weźmie udział na prawach pełnego członka. Do tej pory uważano, że Belgia mówiąc o integracji ma na myśli połączenie relacji.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#IwoByczewski">Natomiast w czasie prezydencji belgijskiej wyraźnie mówiono o poszerzeniu. Minister spraw zagranicznych Belgii Louis Michel kilkakrotnie publicznie powtarzał, że poszerzenie jest historycznym obowiązkiem Unii Europejskiej i że nie może wyobrazić sobie poszerzenia bez Polski. Oczywisty sukcesem prezydencji belgijskiej była walka z terroryzmem. Przyjęto wspólną procedurę aresztu europejskiego. Osiągnięto porozumienie w zakresie definicji zjawiska terroryzmu. Była to bardzo długa i skomplikowana dyskusja i nieco przypominała debatę na temat definicji agresji w 1938 r. Przyjęto listę osób i organizacji uznanych za terrorystyczne. Podjęto decyzję o zablokowaniu kont bankowych należących do organizacji terrorystycznych. Proszę zwrócić uwagę, że przeprowadził to liberał. Oczywiście, nie wszystko Belgom się udało. W zakresie wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony ogłoszono operacyjność sił szybkiego reagowania. To spotkało się z wetem ministra spraw zagranicznych Grecji. Zupełnym fiaskiem była kwestia lokalizacji instytucji europejskich. Nie osiągnięto postępu w sprawie azylu i migracji. Nie nastąpił postęp w pracach nad patentem europejskim. Jeśli chodzi o kwestie polonijne, należy dokonać rozróżnienia pomiędzy Polonią i Polakami. W Belgii mieszka ok. 60-tysięczna Polonia, a ponadto 40 tys. Polaków przebywa czasowo w Belgii. Jak wspomniałem, polityka zatrudnienia została zdecentralizowana na szczebel regionalny. W związku z tym organizacje polonijne także działają bardziej na szczeblu regionalnym niż centralnym w Brukseli. W 2000 r. parlament belgijski przegłosował dwie ustawy, które mogą mieć pozytywne skutki dla Polonii. Pierwsza z ustaw dotyczy pobytu cudzoziemców. Około 1300 Polaków złożyło wnioski o legalizację pobytu. Druga ustawa ma charakter bardziej gospodarczy, mianowicie znosi obowiązek posiadania specjalnych certyfikatów, od których uzależniona była możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. Istnieją szanse na to, że Belgia będzie wreszcie stosować art. 44 układu stowarzyszeniowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dodatkowe pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MaciejGiertych">Chodziło mi o troskę ambasady o dobre imię Polski i Polaków w kontekście takich wydarzeń jak antypolskie wystąpienia czy kontrowersyjna wystawa „Irreligia”, na które reaguje Polonia, natomiast brak jest reakcji ambasady.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#IwoByczewski">Nie bardzo rozumiem pytanie pana posła, bowiem ambasada polska wypowiadała się dosyć ostro i zdecydowanie w sprawie wystawy „Irreligia”. O ile wiem, wystawa była przedmiotem interpelacji i odpowiedzi ministra spraw zagranicznych i ten temat został wyczerpany. Ani ambasador bilateralny, ani ambasadorzy przy Unii i przy NATO nie brali udziału w tej wystawie, mając na uwadze, że nie tylko rani ona uczucie religijne, ale po prostu jest przejawem złego gustu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Jeśli nie, proszę pana ministra o przedstawienie kandydatury pana Jerzego Nowaka.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejByrt">Pan Jerzy Nowak jest aktualnie ambasadorem RP w Królestwie Hiszpanii i proponowany jest przez ministra spraw zagranicznych na stałego przedstawiciela RP przy NATO. Wiąże się to z powrotem do kraju, po 4 latach pobytu na placówce, dotychczasowego przedstawiciela RP przy NATO ambasadora Andrzeja Towpika, który najprawdopodobniej przejmie obowiązki w Ministerstwie Obrony Narodowej. Ambasador Jerzy Nowak należy do najbardziej kompetentnych specjalistów Rzeczypospolitej w wielostronnej tematyce bezpieczeństwa. Ma doktorat z prawa. Jest autorem kilkudziesięciu prac naukowych poświęconych tej tematyce, jego życie zawodowe było związane z dyplomacją wielostronną, dotyczącą rozmaitych form bezpieczeństwa. W latach 90. był dyrektorem Departamentu Bezpieczeństwa Europejskiego. Koordynował prace polskiego zespołu ekspertów przygotowujących akcesję RP do NATO. Prowadził nadzór nad departamentami, które przygotowywały stosowne dokumenty i procedury. W 1998 r. koordynował całokształt polskiego przewodnictwa w OBWE. Od marca 2000 r. jest ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnym w Królestwie Hiszpanii. Jest to życiorys osoby o wielostronnych zainteresowaniach, ale skoncentrowanych na sprawach bezpieczeństwa europejskiego. W tym charakterze piastował funkcję ambasadora w Hiszpanii, państwie, które przeszło proces istotnej adaptacji swojej polityki bezpieczeństwa na skutek demokratyzacji kraju po odejściu gen. Franco. Obecnie Hiszpania jest aktywnym członkiem NATO, angażującym się w dalsze procesy stabilizacji bezpieczeństwa w Europie. Pan ambasador biegle włada językiem angielskim i hiszpańskim. Jego wiedza dotycząca procedur NATO i znajomość personelu NATO są najlepszą gwarancją doskonałego wypełniania tej ważnej funkcji w istotnym dla NATO okresie, a więc przed kolejnym poszerzeniem na Wschód, które ma się zacząć od szczytu jesiennego w Pradze, i w sytuacji podejmowanych prób zacieśnienia kontaktów pomiędzy Rosją i NATO, w następstwie zamachów na obiekty amerykańskie 11 września 2001 r.Wyzwaniem dla Polski jest zwiększenie naszej aktywności w strukturach NATO. Obecnie nasze trzy duże grupy wojskowe uczestniczą w operacji na terenie byłej Jugosławii. Jedna jednostka czeka na wyjazd do Afganistanu. Musimy aktywnie uczestniczyć w przygotowaniu filozofii i strategii NATO w nadchodzącym okresie, a więc w kolejnych etapach poszerzenia, a także w modyfikacji polityki NATO wobec naszych zdarzeń na świecie.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę pana Jerzego Nowaka o prezentację koncepcji pracy na placówce.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JerzyNowak">Chciałbym zapewnić, że zdaję sobie sprawę z wyjątkowych wyzwań, przed którymi muszę stanąć. Sytuacja po 11 września 2001 r. radykalnie zmieniła się. Następuje ewolucja samego Sojuszu. Trzeba pracować nad takim jego modelem, który będzie odpowiadał naszym interesom. W sytuacji problemów gospodarczych pojawiają się trudności z wypełnianiem niektórych zobowiązań sojuszniczych. Chciałbym krótko powiedzieć o priorytetach mojej pracy. Po pierwsze, musimy aktywnie uczestniczyć w pracach nad ewolucją NATO, po drugie, dążyć do wzmocnienia roli i miejsca Polski w Sojuszu. Jeśli chodzi o pierwszą dziedzinę, jako ambasador włączyłbym się w prace, które już trwają nad przygotowaniem koncepcji, w jakim kierunku NATO będzie ewoluować. Naszym zadaniem jest zadbanie o to, żeby pozostawał skutecznym sojuszem obronnym, gwarantującym interesy bezpieczeństwa Polski. Nie możemy dopuścić do rozmycia się art. 5. NATO musi pozostać sojuszem obronnym. Ubocznie mogą być rozwijane inne elementy, które są potrzebne dla dobrego funkcjonowania Sojuszu. Chodzi o to, żeby NATO było czymś w rodzaju kooperatywnego systemu bezpieczeństwa. Zależy nam na tym, żeby Sojusz, rozszerzając się zgodnie z interesami Polski, pozostawał spójnym, harmonijnym mechanizmem współpracy. NATO nie może przekształcić się w organizację taką jak OBWE. Nie może zatracić swojej tożsamości i podstawowych funkcji obronnych, choć rozwijają się polityczne mechanizmy współpracy takie jak: Euroatlantycka Rada Współpracy, formy współpracy z Rosją, Ukrainą, dialog śródziemnomorski. Sojusz powinien efektywnie i z obopólną korzyścią współpracować z Rosją w najważniejszych problemach bezpieczeństwa międzynarodowego. Już rozpoczynają się prace przygotowawcze do szczytu NATO, który odbędzie się w listopadzie br. w Pradze. Tam musi zapaść decyzja o zaproszeniu kolejnych państw do członkostwa w Sojuszu. Trzeba wypracować takie rozwiązania, żeby pomóc w adaptacji NATO do nowej sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa. Należy uwzględnić problemy terroryzmu, mechanizmy współpracy z nowymi partnerami, co wiąże się z koniecznością modyfikacji tzw. koncepcji strategicznej Sojuszu, która jest główną wytyczną rozwoju NATO.Musimy działać tak, żeby rozszerzenie nie było celem samym w sobie, lecz żeby służyło Sojuszowi. Dla Polski najważniejszą kwestią jest rozszerzenie NATO o naszych sąsiadów - Słowację i Litwę, pozostałe państwa bałtyckie oraz kraje Europy Południowo-Wschodniej, które spełniają kryteria członkostwa. Popieramy również Rumunię i Bułgarię w ich staraniach o akcesję, ale jako członek NATO musimy zadbać o to, żeby poszerzenie służyło Sojuszowi. Nasze sympatie jednak nie wystarczą, ponieważ te państwa mają wiele do zrobienia na drodze do członkostwa. Trudnym problemem jest ewolucja stosunków NATO z Rosją. Musimy bardzo zadbać o nasze interesy. Rosja powinna być wciągana do współpracy. Jest to w interesie wszystkich. Stanowisko Polski musi prezentować rozsądek i otwarcie. Konieczne jest zabezpieczenie podstawowej funkcji NATO.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#JerzyNowak">Musimy zwracać uwagę na fakt, że 19 państw członkowskich NATO tworzy system obronny. Sojusz może współpracować z Rosją w wybranych kwestiach, takich jak: zwalczanie terroryzmu, rozbrojenie nuklearne, nieproliferacja broni masowego rażenia, wspólne operacje pokojowe, wspólne ratownictwo na morzach. Współpraca z Ukrainą jest dla nas obecnie elementem rozczarowania. Mamy do czynienia z trudnym partnerem. Nasza rola również nie jest łatwa. Zdobyliśmy już sobie pozycję kraju, który najbardziej broni Ukrainy. Traktujemy ją jako strategicznego partnera i staramy się rozwijać mechanizmy współpracy. Na ten problem musiałbym zwracać uwagę w swoich działaniach. Kolejna kwestia dotyczy miejsca i roli Polski w NATO. W sytuacji naszych problemów gospodarczych trudno będzie działać w taki sposób, żeby nie tracić kontaktów z czołówką naszych sojuszników, która współdecyduje o najważniejszych sprawach. Mogę przywołać przykład Hiszpanii, która jest twardym, wymagającym członkiem Sojuszu. Sądzę, że w niektórych kwestiach możemy odwoływać się do doświadczeń tego kraju. Część zadań w tym zakresie przejmuje polskie przedstawicielstwo przy NATO, natomiast wiele zależy od sytuacji w kraju. Istotną kwestią jest nasza pozycja w regionie. Im silniejsza pozycja w regionie, tym większa szansa na wzmocnienie pozycji Polski w NATO. Ważne jest, jak będzie postępować reforma sił zbrojnych i ich zdolność do brania udziału w różnego rodzaju operacjach, a także wprowadzenie zintegrowanego systemu kontroli powietrznej NATO.Będziemy starać się o przyznanie naszej kwaterze dowództwa wielonarodowego korpusu w Szczecinie, zadań dowództwa o ograniczonej gotowości bojowej. Powinniśmy w większym stopniu promować Polaków w strukturach NATO. Dużo zależy od wyboru kandydatów. Dobrym można pomóc, natomiast ujawnionych w konkursach braków nie da się zatuszować. Musimy koncentrować się na politycznych i mniej znanych sferach współpracy z NATO, takich jak: zarządzanie kryzysowe, cywilne aspekty reagowania kryzysowego, współpraca naukowa i promować udział polskich przedsiębiorstw w realizacji kontraktów sojuszniczych. Chodzi nie tylko o uzbrojenie, ale o infrastrukturę, budowę lotnisk. Bardzo trudnym zadaniem będzie dla nas udział w ważnej działalności Sojuszu, w tzw. inicjatywie zdolności obronnych. Musimy zapewnić dobrą współpracę instytucjonalną, wojskową z NATO i Unią Europejską. Polska, po prawie 3 latach członkostwa w NATO, jest dojrzałym politycznie Sojusznikiem. Musimy utrzymać swoją pozycję, a jeśli to możliwe, wzmacniać ją. Nasz kraj nie jest jeszcze w pełni ukształtowanym wojskowym sojusznikiem. Pozycję w tej dziedzinie trzeba zdobywać. Funkcja stałego przedstawiciela RP przy NATO może ulec pewnej zmianie w świetle ustawy o służbie zagranicznej. Przedstawiciel Polski ma spore uprawnienia. Chodzi o to, żeby był nie tylko technicznym wykonawcą instrukcji, które otrzymuje, lecz aby w mądry i rozsądny sposób mógł wpływać na kształtowanie polityki prowadzonej przez państwo polskie.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#JerzyNowak">Czy posłowie chcieliby zadać pytania kandydatowi? Nie widzę zgłoszeń, w związku z tym dziękuję panu. Proszę pana ministra o przedstawienie kandydatury pani Grażyny Bernatowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#AndrzejByrt">Pani Grażyna Bernatowicz jest proponowana przez ministra spraw zagranicznych na stanowisko ambasadora RP w Królestwie Hiszpanii i w państwie Andora. Pani Grażyna Bernatowicz ma wszystkie przymioty, o których wspomniałem, prezentując cechy ambasadorów. Jest prawnikiem ze specjalizacją w dziedzinie prawa międzynarodowego. Wiele lat pracowała w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, w którym obroniła pracę doktorską i habilitowała się. Praca doktorska dotyczyła zewnętrznych i wewnętrznych uwarunkowań polityki zagranicznej Hiszpanii, natomiast praca habilitacyjna drogi Grecji, Hiszpanii i Portugalii do Unii Europejskiej. Kandydatka ma umiejętność wiązania elementów bilateralnych z wielostronnymi. Ta cecha charakteryzuje wszystkich prezentowanych dziś kandydatów. W 1993 r. Grażyna Bernatowicz podjęła pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, początkowo w Departamencie Badań Strategicznych, następnie koordynowała prace Departamentu Integracji Europejskiej. Od 2000 r. jest pod sekretarzem stanu w resorcie spraw zagranicznych. Od jesieni ub.r. jest profesorem nadzwyczajnym Szkoły Głównej Handlowej w Kolegium Ekonomicznym tejże szkoły. Pani Grażyna Bernatowicz jest autorem ok. 80 publikacji, w tym 5 książek. Wszystkie dotyczyły tematyki Hiszpanii i związków z Europą oraz postępującym procesem integracji kontynentu. Zna wyśmienicie język hiszpański i angielski. Jesteśmy głęboko przekonani, że będzie wspaniałą następczynią ambasadora Jerzego Nowaka.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę panią Grażynę Bernatowicz o prezentację pracy na placówce.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#GrażynaBernatowicz">Hiszpania jest krajem, o którym jej minister spraw zagranicznych mówi, że jest mocarstwem regionalnym o aspiracjach globalnych. Można powiedzieć, że nie jest to przesada. Na pewno Hiszpania posiada takie aspiracje. Aspiruje do roli potęgi europejskiej, jednego z głównych rozgrywających na kontynencie - partnera najważniejszych krajów Unii Europejskiej. Hiszpania chce wyjść z cienia tych krajów. Temu m m.in. służyć przewodnictwo w Unii Europejskiej. Politycy hiszpańscy doskonale zdają sobie sprawę, że ani jej istotne zaangażowanie w Ameryce Łacińskiej - warto wspomnieć, że jest drugim po USA inwestorem na tym kontynencie - ani ważne dla jej polityki wewnętrznej i zagranicznej interesy śródziemnomorskie nie zmieniają faktu, że jej pozycja na arenie międzynarodowej będzie zależała od roli, jaką pełnić będzie w strukturach europejskich. Te aspiracje nie są bez pokrycia. Hiszpania odzwierciedla je w swojej bardzo konsekwentnej polityce zagranicznej, a także w konsekwentnym i twardym sposobie obrony własnych interesów oraz niezwykle dynamicznym wzroście gospodarczym. Dla Polski Hiszpania jest partnerem, którego wagę trudno jest przecenić, i to zarówno obecnie, kiedy dążymy do członkostwa w Unii Europejskiej, jak i w przyszłości, gdy będziemy partnerami w ramach struktur europejskich. Z przykrością należy stwierdzić, że mimo iż mamy uprzywilejowane stosunki, wynikające m.in. ze wspólnej deklaracji zawartej przez premierów Polski i Hiszpanii w 1998 r., jest partnerem nie do końca wykorzystywanym i docenionym w sferze gospodarczej. Hiszpania ma dla Polski jeszcze jeden szczególny walor, bowiem mało jest krajów na kontynencie europejskim, które są tak sobie bliskie i mają tak wiele podobieństw pod różnymi względami, poczynając od demografii, mówiąc również o swoistej peryferyjności obu krajów, analizując drogę przejścia od dyktatury do demokracji, analizując cechy osobowościowe narodów, źródła kultury, etapy rozwoju gospodarczego. Jak widzę swoją ewentualną rolę ambasadora Polski w Madrycie? Chciałabym kontynuować to, co robił ambasador Jerzy Nowak. Jeśli chodzi o sferę stosunków politycznych, należy podkreślić, że między naszymi krajami nie występują żadne kwestie sporne. Najważniejsze zadania wynikają z negocjacji Polski o członkostwo w Unii Europejskiej, czemu dodatkowo sprzyja fakt obecnego przewodniczenia Hiszpanii w Unii Europejskiej. Niezbędne jest wypracowywanie modelu naszych późniejszych stosunków już po uzyskaniu członkostwa Polski w Unii. W tym aspekcie dwie kwestie wydają mi się szczególnie ważne, przede wszystkim umiejętność wykorzystywania doświadczeń Hiszpanii z procesu negocjacji. Jak już stwierdziłam, był to negocjator niezwykle trudny i konsekwentny. Można się wiele od Hiszpanii nauczyć. Po drugie, konieczne jest przełamywanie obaw Hiszpanii związanych z akcesją polski, które dotyczą kwestii udziału w funduszach strukturalnych, restrukturyzacji tych gałęzi przemysłu, które Hiszpania z wielkim bólem restrukturyzowała.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#GrażynaBernatowicz">Mam na myśli przemysł stalowy i górniczy. Po trzecie, musimy czynić zabiegi w celu uzyskiwania przychylności dla naszych aspiracji członkowskich. Moim zdaniem, należy szeroko przekonywać o tym, że po uzyskaniu członkostwa w Unii Europejskiej Polska stanie się naturalnym partnerem Hiszpanii i że pole naszej współpracy rozciągnie się także poza kwestie unijne. Mam na myśli fakt, że problemy Morza Śródziemnego staną się również polskimi problemami, że będziemy wraz z Hiszpanią szerzej współpracować na rynkach Ameryki Łacińskiej czy krajów Maghrebu. Musimy dążyć do tego, aby Hiszpania traktowała nas jako partnera interesującego, wartościowego, z którym warto robić interesy. Należy kontynuować naszą dobrą współpracę w ramach NATO, szukać możliwości współpracy naszych przemysłów zbrojeniowych. Ważne jest, aby dialog polityczny między naszymi krajami wyszedł poza ramy konwencjonalne. Mam na myśli położenie specjalnego nacisku na współpracę regionów. Hiszpania jest krajem niezwykle zdecentralizowanym, o dużej autonomii regionów. Współpraca regionów hiszpańskich z regionami polskimi ma bardzo duże i dobre perspektywy. Duże znaczenie należy przywiązywać do współpracy parlamentarzystów polskich i hiszpańskich. W dziedzinie gospodarczej, która niewątpliwie jest priorytetowa, istnieje wiele możliwości, niestety, są one słabo wykorzystywane. Składają się na to pewne ułomności w systemie krajowym. Hiszpańscy przedsiębiorcy narzekają na trudny dostęp do informacji, problemy w uzyskiwaniu zezwoleń na inwestycje. Podstawowym elementem powinno być poszerzenie wiedzy o Polsce. Informacja o naszym kraju ciągle jest niedostateczna. Należy przełamywać wszelkie stereotypy, jakie myśleniu Hiszpanów na temat Polski. Trzeba prezentować Polskę jako kraj sukcesu gospodarczego, udanej transformacji, jako stabilnego partnera, dzięki członkostwu w NATO i przyszłemu członkostwu w Unii, jako interesujące miejsce dla lokowania inwestycji. W tym celu można by wykorzystać współpracę izb handlowych. W Hiszpanii jest ich ponad 80. Jest to bardzo interesujący partner dla Polski. Należy współpracować z bardzo wpływowymi organizacjami przedsiębiorców, które w Hiszpanii oddziałują także na decyzje rządowe. Warto zwrócić uwagę na małą i średnią przedsiębiorczość, która jest jednym ze źródeł sukcesu gospodarczego Hiszpanii. Jeśli chodzi o ważną w aspekcie hiszpańskim dziedzinę kultury, Polska ma bardzo duże możliwości promocyjne. Trzeba intensyfikować działania, które zostały zapoczątkowane Rokiem Polskim, obecnie trwającym w Hiszpanii. Należy ukazywać Polskę jako kraj, który umiejętnie łączy kulturę z poszanowaniem tradycji, który ceni sobie zróżnicowanie regionalne, co w przypadku Hiszpanii jest szczególnie istotne. Ważne jest zwiększenie kontaktów uczelni polskich i hiszpańskich. Środowiska naukowe w Hiszpanii są na to bardzo otwarte. Trzeba włączyć do tej oferty nasze szkoły niepubliczne, które coraz liczniej powstają. Aby osiągnąć te cele, dobrze byłoby uzupełnić bazę prawno-traktatową. Istnieje pilna potrzeba zawarcia porozumienia o instytutach kultury. Można też myśleć o negocjowaniu umowy o uznawaniu studiów i tytułów naukowych. Ważną rolę w promowaniu Polski i w przyciąganiu hiszpańskich inwestorów do Polski ma do odegrania Polonia, bardzo liczna w Hiszpanii, której wielu przedstawicieli ma bardzo dobre kontakty z prominentnymi środowiskami hiszpańskimi. Specjalne znaczenie będzie miała współpraca na poziomie regionów.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#GrażynaBernatowicz">Chodzi o rozbudowanie sieci porozumień regionalnych, których ciągle jest jeszcze za mało. Jeśli chodzi o uregulowania stricte traktatowe, mamy takie porozumienie tylko między Lublinem a Alcala de Henares w pobliżu Madrytu. Rozbudowanie sieci powiązań traktatowych sprzyjałoby nawiązywaniu kontaktów społeczności lokalnych. Należałoby zintensyfikować działania na rzecz rozwoju turystyki Hiszpanów do Polski. W ub.r. Polskę odwiedziło tylko 50 tys. Hiszpanów. Podróże do Polski mogłyby służyć promowaniu naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#GrażynaBernatowicz">Czy są pytania do pani Grażyny Bernatowicz?</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#ZbyszekZaborowski">Zaintrygował mnie ogromny deficyt w obrotach handlowych między Polską i Hiszpanią. Mamy do czynienia ze 130-procentową przewagą importu nad eksportem. Jak pani minister widzi możliwości ograniczenia ujemnego salda w obrotach z Hiszpanią?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Jeśli nie, proszę panią minister o udzielenie odpowiedzi na pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#GrażynaBernatowicz">Jest to problem bardzo dla Polski trudny. Obroty kształtują się na poziomie 1,6 mld dolarów, w tym deficyt Polski wynosi 682 mln dolarów. Deficyt wprawdzie nie powiększa się, bo dynamika eksportu polskiego do Hiszpanii wzrasta, ale jest to bardzo poważny problem. Umiejscowiłabym tę kwestię w ramach ogólnych problemów związanych z promocją gospodarczą. Należy dążyć do zwiększenia polskiej oferty eksportowej, ale może to nastąpić tylko przez zwiększenie wiedzy na temat Hiszpanii. Ciągle za mało jest nawet prostych wydawnictw, które mogłyby unaocznić Hiszpanom, że Polska jest krajem interesującym i że posiada ofertę eksportową, która może zainteresować naszych partnerów. W tym celu konieczna jest integracja wysiłków wszystkich agend krajowych, nie tylko na szczeblu rządowym, ale także pozarządowym. Potrzebne jest przygotowanie planu, poprzez koordynację wysiłków wszystkich tych agend, dotyczącego zwiększenia naszego eksportu do Hiszpanii. Moglibyśmy wzorować się na planie, jaki przygotowała Hiszpania w 2000 r., w którym pokazała, w jaki sposób będzie zawłaszczać swoimi towarami rynki Europy Środkowej i Wschodniej. Polska jest głównym obiektem tej polityki. Istnieje konieczność rozwoju współpracy izb handlowych, ale także zwiększenia zainteresowania Hiszpanią ze strony Krajowej Izby Gospodarczej i takich struktur jak BCC czy Konfederacja Pracodawców Polskich, które mogą w istotny sposób przyczynić się do zwiększenia informacji i wiedzy na temat Hiszpanii. Jest to najprostszy sposób, bo najmniej kosztowny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, ile pieniędzy Hiszpania przeznacza na promocję gospodarczą i porównamy to ze środkami, które są przeznaczone przez Polskę, okaże się, że dysproporcja jest ogromna. Musimy sięgać do tych źródeł, które są najmniej kapitałochłonne. Bardzo znaczący z punktu widzenia promocji jest udział w targach i wystawach, ale jest to działalność znacznie bardziej skomplikowana. Możemy działać na rzecz przyciągnięcia kapitału hiszpańskiego. Zainteresowanie inwestorów hiszpańskich Polską jest bardzo duże i dotyczy bardzo zróżnicowanych dziedzin, zarówno restrukturyzacji przemysłów ciężkich, gdzie Hiszpania ma doświadczenia, jak i prywatyzacji polskich uzdrowisk czy współpracy w dziedzinie przemysłu obronnego. Oferta jest bardzo duża, jednak hiszpańscy inwestorzy mówią, że ulokowanie kapitału w Polsce wiąże się z bardzo skomplikowaną procedurą. Należałoby nawiązać współpracę między siłami zewnętrznymi, mianowicie placówką madrycką, a agendami krajowymi, które ułatwiałyby hiszpańskim inwestorom operowanie na rynku polskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AleksanderMałachowski">Mam do pani minister pytanie, które będzie dokuczliwe, ale którego proszę nie traktować jako skierowanego przeciwko pani personalnie. Kilka miesięcy temu otrzymałem od pani list zalecający mi, na kogo mam głosować na posiedzeniu światowych delegatów Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. Od wielu lat jestem prezesem Polskiego Czerwonego Krzyża. To nie był pierwszy przypadek. Dwa lata temu otrzymałem podobną instrukcję od ówczesnego ministra, iż mam głosować na kandydata amerykańskiego. Pani minister życzyła sobie, żebym głosował na kandydata hiszpańskiego. Chciałbym wiedzieć, jaka jest podstawa prawna do tego rodzaju ingerencji, w działanie niezależnej organizacji pozarządowej o charakterze międzynarodowym. Federacja Czerwonego Krzyża jest potężną międzynarodową strukturą. Jeżeli jest jakaś podstawa prawna do tego rodzaju ingerencji jestem gotów podporządkować się, natomiast oczekiwałbym, że zanim taka sugestia zostanie przekazana prezesowi Polskiego Czerwonego Krzyża, odbędzie się jakaś konsultacja. W przypadku ostatnich wyborów europejskie organizacje Czerwonego Krzyża głosowały na przedstawiciela Norwegii. Jaka jest podstawa sugestii MSZ, że powinniśmy głosować na przedstawiciela Hiszpanii, który zresztą wygrał wybory, choć nie naszym głosem, bo byliśmy konsekwentni i głosowaliśmy zgodnie z niepisaną umową europejskich organizacji Czerwonego Krzyża na przedstawiciela Norwegii? Interesuje mnie sytuacja prawna organizacji, której jestem opiekunem jako prezes zarządu głównego. Przypadek z kandydatem amerykańskim był bardziej drastyczny. Przedstawiciel Stanów Zjednoczonych zachował się tak skandalicznie wobec delegatów, że nie mógł wygrać w wyborach, mianowicie nie przybył na zebranie wyborcze i oświadczył, że prawdopodobnie nie będzie miał czasu bywać na posiedzeniach władz, do których miał zostać wybrany. Wówczas wybrano jedną z księżniczek szwedzkich bądź holenderskich, działającą od kilkudziesięciu lat w Czerwonym Krzyżu. Prosiłbym, żeby pani minister nie odbierała mojego wystąpienia jako skierowanego przeciw pani. Zależy mi wyłącznie na wyjaśnieniu sprawy. Ustawa o Czerwonym Krzyżu daje uprawnienia w pewnym sensie nadzorcze, takie jak zatwierdzanie statutu, prezesowi Rady Ministrów. Premier może te uprawnienia przekazać. Czy w przypadku listu pani minister skierowanego do mnie nastąpiło przekazanie przez premiera uprawnienia do takiego zalecenia?Chciałbym zaznaczyć, że mamy wiele bardzo dobrych przykładów współpracy z Ministrem Spraw Zagranicznych. Sprawa, o której wspomniałem, musi być wyjaśniona.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Jeśli nie, proszę panią minister o zabranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#GrażynaBernatowicz">Panie pośle, pociesza mnie fakt, że pana uwagi kierowane są nie personalnie do mnie. Można by przypuszczać, że mam jakiś interes w tym, aby udzielić poparcia kandydatowi hiszpańskiemu. Zapewniam, że wówczas nie przypuszczałam nawet, że minister spraw zagranicznych zaproponuje mi stanowisko ambasadora RP w Hiszpanii. Ma pan rację, że nie ma żadnej podstawy prawnej do stawiania tego rodzaju żądań. O ile sobie przypominam, formułowaliśmy jedynie sugestie, żeby poprzeć danego kandydata. W praktyce międzynarodowej istnieje wymiana poparć. Oczywiście, obowiązuje ona w organizacjach międzynarodowych. My popieramy kandydata danego kraju do jakiejś instytucji, w zamian za deklarowane poparcie, iż Polska otrzyma miejsce w innej strukturze. Jest to obyczaj ogólnie przyjęty, natomiast nie ma żadnych podstaw, żeby takiej organizacji jak Polski Czerwony Krzyż wydawać polecenie. Ani ja, ani minister spraw zagranicznych nie traktowaliśmy naszych sugestii jako poleceń do wykonania. Chciałabym dodać, że Hiszpania jest bardzo aktywna we współpracy ze swoimi organizacjami pozarządowymi. Poprzez te organizacje realizuje pewne interesy polityczne. Hiszpania jest mistrzem w zdobywaniu stanowisk międzynarodowych bardzo wysokiej rangi. Niestety, nie jest to udziałem Polski, mimo że mamy wielu kompetentnych i dobrze wykształconych ludzi. Jeszcze raz podkreślam, że była to wyłącznie sugestia i nie miałam nic wspólnego z faktem, że chodziło o poparcie kandydata hiszpańskiego. Oczywiście, nie ma żadnej podstawy prawnej, żeby cokolwiek narzucać takiej organizacji jak Polski Czerwony Krzyż.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AleksanderMałachowski">Zgadzam się z panią, ale to nie Hiszpanie przychodzą nam z pomocą, kiedy mamy w kraju powódź albo inny kataklizm. Pomagają nam Niemcy, Francuzi, Duńczycy, Holendrzy. W naszym regionie Europy mamy swoje preferencje, które są podyktowane m.in. wzajemnymi usługami. Nie mam nic przeciwko zaleceniom MSZ, ale pod warunkiem, że wynikają one ze znajomości sytuacji w danej organizacji. Jesteśmy zobowiązani popierać tych, którzy nam pomagają.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#TadeuszSamborski">Czy dostrzega pani możliwość promowania Polski poprzez kulturę i odwołanie się do tradycji? Hiszpanie są bowiem bardzo przywiązani do tradycji. Pragnę wyrazić zadowolenie z faktu, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych przedkłada nam kandydatury dyplomatów niezwykle doświadczonych, z dużym stażem, o znaczących osiągnięciach dyplomatycznych. Myślę, że to dobrze wróży naszym stosunkom dwustronnym i multilateralnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Jeśli nie, proszę panią Grażynę Bernatowicz o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#GrażynaBernatowicz">Pan poseł słusznie zauważył, że kultura może być bardzo nośnym elementem promocji Polski, ponieważ Hiszpanie są narodem, który ceni kulturę. Niebagatelna jest rola Roku Polskiego, który obecnie przebiega w Hiszpanii od lipca 2001 r. Miał on trwać tylko do czerwca 2002 r., ale został przedłużony do grudnia 2002 r. Jest to unikalna możliwość pokazania wszystkiego, co jest interesujące w kulturze polskiej. Będzie to nie tylko promocja kultury, ale również promocja Polski jako partnera gospodarczego, jako rynku inwestycyjnego i jako atrakcyjnego kraju pod względem turystycznym. Hasłem Roku Polskiego jest promowanie kraju o stabilnej gospodarce, a jednocześnie wysokiej kulturze. Założenia Roku Polskiego polegają na tym, żeby pokazać sztukę polską po 1989 r., ale nie tylko prezentować to, co jest w kulturze polskiej nowatorskie, lecz również odwoływać się do tradycji. Prezentowana jest nie tylko tzw. wysoka kultura. Organizowane imprezy są skierowane do szerokiej publiczności, żeby pokazać, iż również taka kultura w dobrym guście w Polsce istnieje. Duży nacisk położony jest na to, aby promować kulturę lokalną, charakterystyczną dla danych regionów, gmin, powiatów. Odbędzie się prezentacja filmów Wajdy i Zanussiego. Były wystawiane sztuki Różewicza. Śpiewał i tańczył zespół „Mazowsze”. Było przedstawiane polskie malarstwo na szkle. Bardzo interesująca jest wystawa „Elementy hiszpańskie w plakacie polskim”. Jest to wydarzenie dużej rangi i sądzę, że w zasadniczy sposób jest w stanie zmienić obraz Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę pana ministra o przedstawienie kandydatury pana Marka Greli.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#AndrzejByrt">Pan Marek Grela jest kandydatem ministra na stanowisko ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego, stałego przedstawiciela RP przy Wspólnotach Europejskich. Jest on absolwentem Wydziału Handlu Zagranicznego SGPiS, wieloletnim pracownikiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych i nauki polskiej. W latach 80. był adiunktem w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, gdzie zajmował się problematyką europejską, przygotowując mające się rozpocząć negocjacje z Unią Europejską. W zawodowej karierze pełnił szereg funkcji. W 1989 r. ponownie podjął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Był wicedyrektorem Departamentu Instytucji Europejskich, uczestnikiem polskiej grupy negocjującej w latach 1989–1991 układ stowarzyszeniowy z Unią Europejską. W latach 1991–1996 był zastępcą ambasadora w polskiej ambasadzie w Dublinie. Było to w okresie, kiedy Irlandia po akcesji do Unii mogła korzystać z funduszy strukturalnych oraz funduszy spójności i dała przykład skutecznego wykorzystania tych środków dla dobra swojego kraju. Od 1996 r. pan Marek Grela był dyrektorem generalnym w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, odpowiedzialnym za współpracę gospodarczą RP z zagranicą i za promocję. Od 1998 r. jest ministrem pełnomocnym, stałym przedstawicielem RP przy FAO, a więc Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia i Rolnictwa. Doktoryzował się z nauk ekonomicznych, habilitował zaś z międzynarodowych stosunków gospodarczych. Kandydatura pana Marka Greli na ambasadora RP przy Wspólnotach Europejskich wiąże się z obecnym stadium polsko-unijnych negocjacji. Do końca bieżącego miesiąca prezydencja hiszpańska winna przedstawić stanowiska unijne w trzech ostatnich tematach - rolnictwa, funduszy strukturalnych i budżetu. W tej fazie negocjacji kluczowym elementem będzie umiejętność poruszania się w sferze stosunków wielostronnych, organizacji wielostronnej, a także obeznanie w tematyce reformy wspólnej polityki rolnej. Zagadnienie to było jednym z głównych wątków poruszonych przez FAO.Kandydatura pana Marka Greli w sposób wiarygodny podtrzyma tempo negocjacji naszego kraju z Komisją Europejską i państwami członkowskimi Unii, pozwoli zatem zrealizować podstawowy cel polskiej polityki zagranicznej, jakim jest wejście do Unii Europejskiej w 2004 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę pana Marka Grelę o prezentację koncepcji pracy na placówce.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#MarekGrela">Zgodnie z przyjętą tradycją, chciałbym przedstawić kilka uwag na temat swojej planowanej misji. W tej części skoncentruję się przede wszystkim na zadaniach palcówki. Do spraw związanych z Unią Europejską i członkostwem Polski odniosę się w części obejmującej pytania i odpowiedzi. Chciałbym nawiązać do kilku wątków moich przedmówców. Przysłuchując się dzisiejszej prezentacji i dyskusji, uświadomiłem sobie, jak silnie zazębiają się polskie interesy w poszczególnych krajach z polityką europejską, jak wiele spraw jest wspólnych dla działalności przedstawicielstwa w Brukseli i placówek RP w 15 państwach członkowskich. Trzeba pamiętać, że Polska prowadzi negocjacje nie z anonimową Brukselą, lecz zbiorowo z 15 krajami członkowskimi. Dlatego uwagi moich przedmówców są również interesujące i kształtują pewien kontekst, do którego chcę nawiązać. Najpierw kilka słów o działaniach placówki w najbliższym czasie. Jest zrozumiałe, że zadania te określa kalendarz negocjacji o członkostwo. Można oczekiwać, że najbliższe miesiące to faza finalna. Będzie to etap bardzo intensywny, co wynika z logiki zbliżania się do kulminacyjnego momentu negocjacji, tzn. przyjęcia ostatecznych i całościowych rozwiązań. Według stanu na dzień dzisiejszy pozostaje nam do zamknięcia 9 rozdziałów negocjacyjnych. Chciałbym wspomnieć o trzech, które wymienił pan minister we wprowadzeniu. Szczególnie istotne, ze względu na implikacje finansowe dla Unii i dla Polski, są negocjacje w kwestiach rolnych, funduszy strukturalnych oraz budżetowych. Przyjęte uzgodnienia trzeba widzieć we właściwych proporcjach. Mam na myśli przede wszystkim uzgodnienia natury finansowej. W tych trzech obszarach, o których wspomniałem, będą one miały skutki raczej w krótkiej i średniej perspektywie czasowej. Jest to kontekst obecnych negocjacji. O rozwiązania sięgające dalej w przyszłość przyjdzie nam zabiegać już w charakterze pełnoprawnego członka Unii. Jeśli chodzi o zagadnienia instytucjonalne, trzeba mieć na uwadze pozycję Polski w instytucjach Unii i wagę w procesie decyzyjnym. Osoba Polaka w Kolegium Komisarzy Unii Europejskiej czy liczba deputowanych w Parlamencie Europejskim są mniej kontrowersyjne w świetle uzgodnień traktatu z Nicei. Traktat ten, jak wiadomo, jest przedmiotem procesu ratyfikacji w krajach piętnastki. Mam na myśli przede wszystkim Irlandię, gdzie spodziewane jest, być może pod koniec br., powtórne referendum. Pierwszoplanowym zadaniem placówki pozostaje wspieranie negocjacji. Przedstawicielstwo, co jest zrozumiałe, pośredniczy w przepływie materiałów i informacji między instytucjami Unii a władzami polskimi. Spełnia też funkcje organizacyjne. Jest to rola niezwykle istotna. Być może jest to działalność dość rutynowa, ale niezwykle ważna w całym mechanizmie negocjacyjnym. Chcę też powiedzieć o wkładzie merytorycznym do pracy zespołu negocjacyjnego. Oczywiście, nie mogę mówić o swoim wkładzie, bo nie jestem w Brukseli. Pragnę z uznaniem wyrazić się o wkładzie merytorycznym przedstawicielstwa w Brukseli, o czym mogłem się przekonać, czytając m.in. niedawną publikację wydaną przez MSZ, ze wstępem pani minister Grażyny Bernatowicz, na temat traktatu z Nicei. W obecnej sytuacji ambasador i kierowany przez niego zespół muszą - jak sądzę - nasilić działalność dyplomatyczną w instytucjach Unii i w przedstawicielstwach państw członkowskich Unii w Brukseli, zabiegając o pomyślny końcowy rezultat negocjacji. Mam na myśli zwłaszcza wyprzedzające poznanie pozycji czy intencji partnerów, by ułatwić formułowanie polskiego stanowiska w finalnej fazie rokowań. Inne zadanie wiąże się z rolą przedstawicielstwa jako punktu obserwacyjnego działalności Unii w perspektywie dość krótkiej, ale bardzo ważnej, do 2004 r., tj. do daty spodziewanego rozszerzenia, do daty konferencji międzynarodowej i wyborów do Parlamentu Europejskiego. Mam na myśli także śledzenie przebiegu konwentu, który ma zająć się przyszłością Unii. Chodzi także o dokonanie przez placówkę oceny skutków dla Polski rozwiązań proponowanych przez uczestników konwentu oraz - w miarę potrzeb i możliwości - formułowanie elementów polskiego stanowiska. Moje zadania jako stałego przedstawiciela Polski w Brukseli to w dużym stopniu kontynuacja - oczywiście z modyfikacjami wynikającymi ze zmieniającej się sytuacji - działalności moich poprzedników, panów ambasadorów Kułakowskiego, Truszczyńskiego i Byczewskiego. Myślę, że zbudowana przez nich w ostatnich kilkunastu latach pozycja w Brukseli jest liczącym się atutem u progu mojej nowej misji. Bez wątpienia będę korzystał z doświadczenia i rad wymienionych osób. W tym miejscu chcę dodać, że Bruksela ze względu na swój wyjątkowy charakter w polityce europejskiej i euroatlantyckiej wymaga szczególnie dobrej współpracy trzech akredytowanych tam ambasadorów - ambasadora Belgii i Luksemburgu, ambasadora przy NATO oraz przy Unii Europejskiej. Ja w swym postępowaniu będę szczególnie uwzględniał ten warunek. Jeśli chodzi o moją osobistą działalność i wkład do pracy placówki, postaram się w miarę swoich możliwości wnieść wieloletnie doświadczenie w negocjacjach wielostronnych oraz bliższą znajomość dwóch polityk unijnych - wspólnej polityki rolnej i polityki strukturalnej, a więc obu ważnych dziedzin dla polskich interesów w Unii. Nie są to tylko doświadczenia irlandzkie, ponad 5-letnie, ale również miałem okazję być w Hiszpanii przez kilka lat, w okresie negocjacji przez Hiszpanię układu ze Wspólnotami Europejskimi. Teraz kilka słów o nieco dalszej perspektywie. Mam na myśli perspektywę 2-letnią, a więc do 2004 r. Przede wszystkim chodzi o przygotowanie placówki do zajęcia dobrego miejsca przez Polskę w rozszerzonej Unii i naszego skutecznego uczestnictwa w procesie decyzyjnym, o maksymalizowanie korzyści przez Polskę od pierwszego dnia naszego członkostwa. Uważam, że udział w unijnym procesie podejmowania decyzji jest jedną z najważniejszych korzyści polskiego przystąpienia do Unii Europejskiej. Z chwilą uczestnictwa w procesie decyzyjnym Polska przestanie być biernym świadkiem zmian zachodzących w naszym najbliższym otoczeniu politycznym i gospodarczym. Przygotowania do udziału w tym procesie należy rozpocząć już teraz.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#MarekGrela">Co mam na myśli? Sprawa jest bardzo konkretna i wcale nie sprowadza się do pewnego ogólnego hasła. Otóż z chwilą członkostwa Polski w Unii przedstawicielstwo Brukseli zajmie wyjątkowe miejsce w polityce zagranicznej naszego kraju, ale również ważne miejsce dla wewnętrznej polityki Polski, ze względu na prowadzenie przez Unię szeregu polityki, zwłaszcza polityki rolnej czy strukturalnej, które odnoszą się do wewnętrznego życia w Polsce. Od chwili podpisania traktatu o akcesji Polski do Unii Europejskiej do momentu jego wejścia w życie, a więc w okresie, kiedy będzie trwał proces ratyfikacyjny w krajach piętnastki i w Polsce, poprzedzony referendum, Polska będzie miała w Unii status obserwatora. Oznacza to, że będziemy uczestniczyć we wszystkich przewidzianych procedurami Unii instytucjach bez prawa głosu. Chodzi przede wszystkim o Radę Unii Europejskiej, o Komitet Stałych Przedstawicieli w różnych konfiguracjach i o rozmaite grupy, jak specjalna grupa ds. rolnictwa czy grupy doraźne. Okres obserwatorski to swego rodzaju zaprawa przed rzeczywistym korzystaniem z uprawnień współdecyzyjnych przez kraj, który będzie dysponował 27 głosami ważonymi w radzie, tj. na poziomie Hiszpanii i w gronie pierwszej szóstki największych aktorów europejskich. Chciałbym nawiązać do wypowiedzi ambasadora Jerzego Nowaka, który stwierdził, że rozszerzenie NATO nie jest celem samym w sobie. Również przystąpienie do Unii Europejskiej nie jest dla Polski celem samym w sobie. Chodzi o zwiększenie możliwości oddziaływania międzynarodowego Polski, również przez instrumenty proceduralne. Dwadzieścia siedem głosów klasyfikuje Polskę po pierwszej czwórce największych krajów w drugiej transzy ważnych państw europejskich. Niegdyś interesowałem się doświadczeniami hiszpańskimi i śledzę politykę tego kraju również w chwili obecnej. Uważam, że powinniśmy uczyć się od takich krajów jak Hiszpania. W 1996 r. miałem okazję uczestniczyć w wizycie rządowej w Madrycie. Premier Azmar wypowiedział wówczas kilka oczywistych prawd dla Polski - czego się trzeba nauczyć, czym się trzeba kierować i co robić. Hiszpania jest krajem, który bardzo konsekwentnie i zdecydowanie zabiega o swoje interesy. Przykładem jest chociażby stanowisko Hiszpanii na szczycie w Edynburgu, kiedy poprzedni rząd hiszpański zadecydował o skali funduszy strukturalnych i spójności dla mniej rozwiniętych krajów europejskich. Ostatnio Hiszpania podczas konferencji w Nicei wprowadziła bardzo dla nas niekorzystny warunek jednogłośnego decydowania o przyszłej perspektywie finansowej funduszy strukturalnych. Polska powinna wejść w okres statusu obserwatora nie na etapie takim, by uczyć się kwestii podstawowych, procedur. Chodzi o uczenie się taktyk, postępowania, budowania aliansów, pozyskiwania sojuszników. Kolejne zadanie wiąże się z rolą placówki w Brukseli jako ogniwa w procesie informowania społeczeństwa polskiego o Unii Europejskiej, o szansach i problemach związanych z naszym członkostwem. Zadanie to nabiera swojej wagi przed planowanym referendum w Polsce. Na zakończenie chciałbym wyrazić nadzieję, że działalność przedstawicielstwa w Brukseli będzie nadal wspomagała międzynarodową działalność parlamentu w sprawach dotyczących Unii Europejskiej, w szczególności sejmowych Komisji Spraw Zagranicznych i Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#MarekGrela">Czy są pytania do kandydata?</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MaciejGiertych">Czy uważa pan za jeden ze swoich obowiązków, aby w ramach informowania społeczeństwa polskiego o Unii Europejskiej mówić o kosztach i o innych niekorzystnych aspektach związanych z integracją, czy też zamierza pan reklamować wyłącznie pozytywne aspekty członkostwa?</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#ZbyszekZaborowski">Wspomniał pan o wspólnej polityce rolnej jako jednym z ważniejszych filarów Unii Europejskiej. Czy może pan powiedzieć, jakie są - pana zdaniem - najważniejsze elementy tej polityki i jaka czeka ją przyszłość?</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Jeśli nie, proszę pana Marka Grelę o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#MarekGrela">Pierwsze pytanie dotyczyło kwestii informowania społeczeństwa. Przystąpienie do Unii ma swoje korzyści i koszty. Dotyczy to wszystkich państw członkowskich. Interesując się sprawami Unii Europejskiej, czytałem kilka polskich materiałów. Jednym z nich był raport wydany przez Radę Ministrów w lipcu 2000 r. na temat korzyści i kosztów przystąpienia do Unii Europejskiej. Ten raport nie jest spójny. Widać, że tworzyły go różne instytucje i osoby. Cyfry różnią się, czasami znacznie, w zależności od przyjętej metody. Uważam jednak, że raport uczciwie przedstawia korzyści i straty, ryzyka i szanse. Uważam, że pytanie dotyczące ryzyka jest bardzo zasadne w tym sensie, że trzeba zrobić wszystko, by minimalizować ryzyko. Jeśli przyjmiemy założenie, że osiągniemy sukces wyłącznie przez aplikację polityk unijnych, to jesteśmy w błędzie. Ogromny wysiłek będzie wymagany od Polski. Jeśli będziemy chcieli, by np. wspólna polityka rolna przyniosła Polsce korzyści, to musi iść w parze ze sprawnym aparatem administracyjnym i instytucjonalnym w Polsce. Zauważmy, że we wszystkich 4 raportach Komisji Europejskiej na temat zaawansowania przygotowań Polski do członkostwa wśród różnych naszych słabości nieustannie przewija się element niedostatecznej sprawności instytucji. Można mieć wynegocjowane znakomite warunki traktatu akcesyjnego, ale jeśli nie zostaną one skutecznie przeniesione na praktykę wewnętrzną, to skutki będą mierne. W dyskusji odwoływano się do doświadczeń Hiszpanii, Irlandii i Grecji. Hiszpanii i Irlandii udało się osiągnąć sukces, ponieważ te kraje dobrze przygotowały się do członkostwa. Nieprawdą jest, że przystąpienie do Unii oznacza automatyzm odnoszenia korzyści. Osiągniemy sukces wówczas, kiedy będziemy dobrze przygotowani. Nasze warunki są trudniejsze, bo wstępujemy do Unii na zupełnie innym poziomie zaawansowania. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że kwestia korzyści i strat wymagałaby szerszej wypowiedzi, ale chciałbym ograniczyć swoje uwagi tylko do tych kilku zdań. Wspólna polityka rolna to temat, któremu poświęcono całe tomy publikacji. Na sukces wspólnej polityki rolnej nie składa się jeden element polityki unijnej. Konieczne są co najmniej 3 elementy. Pierwszy to element interwencji cenowej, tzn. utrzymanie stabilności cen i gwarancje cenowe na produkty rolne i związana z tym ochrona zewnętrzna. Drugi to element dochodowy związany z dopłatami bezpośrednimi, a trzeci to element strukturalny, czyli pomoc na pozarolniczy rozwój obszarów wiejskich. Chodzi o infrastrukturę, kształcenie, poprawę marketingu produktów. Jeśli ktoś twierdzi, że jeden z tych elementów wystarczy, jest w błędzie. Dla rozwiązania problemów rolnictwa każdego kraju wymagany jest czas, pieniądze i trzy elementy wspólnej polityki rolnej. Z naszej strony konieczna jest sprawność organizacyjna i funkcjonowanie w Polsce instytucji implementacji wspólnej polityki rolnej. Uważam, że w tej chwili jest szansa, iż uzyskamy wszystkie trzy elementy. Kilka dni temu w Berlinie komisarz do spraw rolnych zapewnił, że Polska otrzyma dopłaty bezpośrednie.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#MarekGrela">Nie mam oryginału wypowiedzi, ale jest to wielki sukces. Doświadczenia Irlandii uczą, że problemów rolnictwa nie rozwiąże się tylko poprzez dochody i interwencję cenową, a można nawet spotęgować niektóre problemy np. postępuje proces różnicowania się dochodów na wsi. Niezbędny jest element strukturalny, co wiąże się z budową dróg, rozwojem szkół, również szkół wyższych. W Irlandii na peryferiach kraju powstały bardzo nowoczesne uniwersytety, w których kształciła się wiejska młodzież i w ten sposób zwiększała się mobilność siły roboczej. Polacy muszą zdawać sobie sprawę, że w procesie integracji europejskiej można lepiej lub gorzej wykorzystać szanse. Musimy mieć poczucie odpowiedzialności, że jeśli nie uwzględnimy elementów, które są potrzebne z naszej strony, wynegocjowane przez nas warunki wstąpienia przyniosą mniejsze efekty, niż można by oczekiwać.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#TadeuszSamborski">Metodologia działań, którą pan ambasador przedstawia, jest dla mnie bardzo czytelna i klarowna. Myślę, że będą pozytywne rezultaty tych działań. Niemniej jednak są pewne pułapki. Myślę, że deklaracja komisarza unijnego, którą w pierwszej chwili pan ambasador się zachwycił, ciągle jest kontrowersyjna. Propozycja, aby dopłaty bezpośrednie były na 1ha i wszystkie w tej samej wysokości, bez względu na to, jaki jest ten 1ha ziemi, jest sprzeczna z naszą koncepcją, aby były to dopłaty do jednostki produkcyjnej. Propozycja, którą komisarz przedstawił kilka dni temu, w rezultacie oznaczałaby utrzymanie istniejącego stanu rzeczy w rolnictwie, czyli nie doprowadziłaby do restrukturyzacji i modernizacji. Takich pułapek może być w pana działalności wiele. Ważne jest to, o czym pan wspomniał, iż będzie pan konsultował pewne kwestie z wieloma instytucjami i podmiotami w kraju. Jaki ma pan pogląd na temat rozbieżności poglądów elit politycznych i społeczeństw w kwestii przystąpienia Polski do Unii Europejskiej? Czy zamierza pan reagować na tego rodzaju zjawiska?</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Jeśli nie, proszę pana Marka Grelę o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#MarekGrela">Pragnę podkreślić, że nie zachwyciłem się stwierdzeniem komisarza unijnego. Zaznaczyłem nawet, że nie znam oryginału jego wypowiedzi. Chciałem powiedzieć, że jest to krok w dobrym kierunku, jeśli poważnie traktuje się negocjacje i partnerstwo. Moim zdaniem niezwykle ważne jest samo zgodzenie się z polską koncepcją dopłat bezpośrednich. Jest to nie tylko kwestia samych środków i sposobu ich przydziału, ale również kwestia partnerskiego uczestnictwa w Unii. Można by powiedzieć, że bez dopłat bezpośrednich nasze członkostwo byłoby ułomne. Pozostałe ustalenia są przedmiotem negocjacji. Jeszcze raz podkreślam, że nie zachwyciłem się propozycją komisarza unijnego, bo negocjator nigdy nie powinien się zachwycać, nawet jeśli jest zadowolony. Przyjmuję pański pogląd i opinię. Kwestia rozbieżności poglądów elit i opinii publicznej w sprawie rozszerzenia to wielki problem, nawet w krajach przychylnie nastawionych do integracji. Wiele spraw przestaje być czytelnych. Po części można to zrozumieć. Podam przykład Irlandii. Przeciwnicy integracji mieli hasło: „If you don't know vote”, czyli „Jeśli nie wiesz, o co chodzi, głosuj na nie”. Jest to klasyczny przykład zaniedbania ze strony elit. Rozmawiałem z niektórymi dyplomatami irlandzkimi, którzy wyjaśnili, że niewielka część społeczeństwa uczestniczyła w referendum, zaledwie trzydzieści kilka procent. Wszystkie partie opowiadały się za traktatem z Nicei, a ostateczny wynik referendum był negatywny. Jeśli sprawy Unii, przynajmniej podstawowe elementy, nie będą wyjaśnione w sposób czytelny, można oczekiwać negatywnych reakcji ze strony opinii publicznej. Oczywiście nie można spodziewać się, przy tak skomplikowanym mechanizmie jak Unia Europejska, przełożenia wszystkiego na proste schematy. Zrozumienie podstawowych zasad jest wymogiem niezwykle istotnym w demokratycznych społeczeństwach.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Nie ma. Za chwilę przejdziemy do części zamkniętej posiedzenia. Proszę posłów i przedstawicieli kierownictwa MSZ o pozostanie w sali.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#JerzyJaskiernia">Chciałbym państwa poinformować, że Komisja Spraw Zagranicznych postanowiła pozytywnie zaopiniować państwa kandydatury. Serdecznie gratuluję i życzę sukcesów w wypełnianiu misji.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#AndrzejByrt">Chciałbym podziękować Komisji za wynik głosowania. Pragnę wyrazić życzenie pod adresem kandydatów na ambasadorów w Brukseli. Nawet oponentom naszego wejścia do Unii Europejskiej trudno odmówić jej tytułu stolicy Europy. Integracja europejska nie oznacza „wyciskania pieniędzy” od zamożniejszych przez uboższych, lecz była pomysłem na zapobieżenie wybuchowi wojny w Europie. To przesłanie polityczne jest nadal aktualne. Akcesja do Unii Europejskiej przyspieszyła rozwój państw wstępujących, również w aspekcie demokratyzacji społeczeństw. Jest piękny zwyczaj w Brukseli, że na Boże Narodzenie stawia się wysoką choinkę na Grande Place przed ratuszem brukselskim. Pod choinką stawia się sympatyczną, jakże polską, szopkę noworoczną. Chciałbym wyrazić nadzieję, aby ambasadorowie po wylądowaniu w Brukseli podjęli kroki, aby w następne święta Bożego Narodzenia stanęła tam polska choinka. Zespół z Polski mógłby zaśpiewać polskie kolędy. Myślę, że jeśli będzie na niej wisiała flaga europejska, NATO i polska, będziemy wszyscy zadowoleni, że ten polski komponent demonstrujący, iż jesteśmy suwerennym państwem, zostanie dobrze przyjęty.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JerzyJaskiernia">Gratulując państwu, chciałbym podkreślić, że Komisja Spraw Zagranicznych wprowadziła w tej kadencji nowy zwyczaj. Wykorzystując okres pobytu państwa ambasadorów w Polsce, zapraszamy ich na posiedzenia Komisji, aby mogli w trakcie pełnienia misji powiedzieć, jak przebiega realizacja ich zamierzeń. Zapraszam do udziału w tego typu spotkaniach. Czy w sprawach różnych ktoś z posłów chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#MarianPiłka">Chciałbym zaproponować projekt dezyderatu Komisji Spraw Zagranicznych, związanego z wizytą prezydenta Putina, w sprawie podjęcia przez rząd RP kwestii odszkodowań dla Polaków represjonowanych przez Związek Radziecki w XX w., zwłaszcza w czasie II wojny światowej i po wojnie. Setki tysięcy, jeżeli nie miliony, Polaków zostało wywiezionych w głąb Rosji. Byli więzieni w łagrach i zmuszani do pracy. Wielu z nich zmarło. Żyje jeszcze kilkadziesiąt tysięcy osób, które zostały wywiezione. W moim przekonaniu zasada sprawiedliwości wymaga, aby Federacja Rosyjska, która jest prawnym spadkobiercą Związku Radzieckiego, zadośćuczyniła tym, którzy doznali tak wielu krzywd. Uważam, że kwestia odszkodowań dla Polaków represjonowanych w Związku Radzieckim jest sprawą o zasadniczym znaczeniu dla przyszłości polsko-rosyjskich stosunków. Nie możemy ograniczać ich wyłącznie do kwestii ekonomicznych. W naszych wzajemnych relacjach istnieje szereg problemów natury historycznej i moralnej. Dopóki nie zostaną one rozwiązane, trudno sądzić, że stosunki polsko-rosyjskie będą unormowane. Poprzedni rząd podjął kwestie dla Polaków wywiezionych i zmuszonych do niewolniczej pracy przez III Rzeszę. Uważam, że jest moralnym obowiązkiem naszego rządu, aby kwestia odszkodowań dla Polaków represjonowanych przez Związek Radziecki została podjęta w trakcie wizyty prezydenta Putina w Polsce. W związku z tym przygotowałem projekt, który pozwolę sobie odczytać.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#JerzyJaskiernia">Przepraszam, panie pośle, chciałbym poinformować, że na kolejnym posiedzeniu Komisji będziemy omawiać stosunki polsko-rosyjskie. Będzie to dobra okazja, aby rozważyć wszystkie aspekty, również te, na które pan poseł zwraca uwagę. Tego typu dokument powinien do nas dotrzeć wcześniej, aby członkowie Komisji mogli przygotować się do dyskusji. Byłoby również wskazane, żebyśmy zasięgnęli opinii ekspertów. Jeśli pan poseł pozwoli, potraktujemy ten sygnał jako zapowiedź, że na kolejnym posiedzeniu odpowiedni dokument, który wcześniej zostanie udostępniony członkom Komisji, będzie poddany pod rozwagą Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#MarianPiłka">Ponieważ w dniu jutrzejszym odbywa się wizyta prezydenta Putina, odkładanie dezyderatu na kolejne posiedzenie Komisji może być działaniem spóźnionym. W związku z tym proponuję, abyśmy przystąpili do przeanalizowania tej propozycji i ewentualnego uchwalenia dezyderatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#JerzyJaskiernia">Chciałbym zwrócić uwagę, że porządek obrad został przez Komisję zatwierdzony na początku posiedzenia. Tego punktu nie było w porządku obrad. Rozumiem, że pan nie wnosi w tej fazie o zmianę porządku obrad. Jest to poważna inicjatywa. W sprawach różnych można sygnalizować pewne kwestie, a pan poseł przedkłada ważny dokument, który wymaga analizy, zwrócenia się o stanowisko rządu, zaproszenia ekspertów. Sądzę, że pan nie oczekuje, iż w tej fazie obrad podejmiemy jakąś decyzję bez odpowiedniego przygotowania. Proszę ministra Andrzeja Byrta, aby zasygnalizował ministrowi spraw zagranicznych, że poseł Marian Piłka zgłosił tego typu postulat i Komisja go rozważy. Jeśli pan wnosi o zmianę porządku obrad, poddam ten wniosek pod głosowanie, ale zwracam uwagę, że jest to sprawa bardzo poważna, która wymaga gruntownego przygotowania, jeśli pan oczekuje decyzji Komisji. Trudno sobie wyobrazić, żeby Komisja bez zasięgnięcia opinii rządu podjęła decyzję.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#MarekJurek">Sprawa jest znana opinii publicznej. Niedawno „Rzeczpospolita” opublikowała list podpisany przez przedstawicieli organizacji zesłańców. Jest to niejako podjęcie spraw, które są od kilku dni dyskutowane przez opinię publiczną i przez najważniejsze tytuły w kraju. Wydaje mi się, że sprawa jest proceduralnie do rozwiązania. Chyba nie ma przeszkód, żeby w tej chwili poseł Marian Piłka przedstawił treść proponowanego dezyderatu. Jeżeli będzie zgoda Komisji, można rozszerzyć porządek obrad, a jeżeli procedura będzie tego wymagała, można, nie zamykając posiedzenia, zarządzić w nim przerwę do późnych godzin popołudniowych czy do dnia jutrzejszego. Gdyby życzeniem Komisji było zająć się tą sprawą, po zapoznaniu się z projektem dezyderatu, to trudności wydają mi się do pokonania. Sprawa nie jest całkowicie nowa, bo była obszernie przedstawiana opinii publicznej. Proponowałbym, żeby poseł Marian Piłka przedstawił projekt dezyderatu i żebyśmy potem zastanowili się, jak ustosunkować się do tej propozycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#JerzyJaskiernia">Pragnę poinformować, że sprawa ta była przedmiotem rozważań Komisji w poprzedniej kadencji. Powinniśmy wiedzieć, co wówczas ustalono. W tej fazie mogę jedynie poddać pod głosowanie wniosek posła Mariana Piłki o rozszerzenie porządku obrad. Jeśli wniosek zostanie przyjęty, poproszę pana posła o prezentację dokumentu. Jeżeli zostanie odrzucony, poproszę, żeby pan poseł powrócił do sprawy na kolejnym posiedzeniu, odpowiednio wcześniej przekazując członkom Komisji projekt dezyderatu. Nie mogę w tej chwili zmienić porządku obrad bez wcześniejszej decyzji Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#MarianPiłka">Chciałbym w ramach spraw różnych przedstawić tekst dezyderatu. Później Komisja podejmie decyzję w tej kwestii. Projekt dezyderatu brzmi następująco: „Komisja Spraw Zagranicznych wzywa rząd Rzeczypospolitej Polskiej, aby podejmując w Polsce prezydenta Rosji Władimira Putina postawił kwestię odszkodowań dla Polaków skrzywdzonych w XX w. przez Związek Sowiecki. Obywatele Rzeczypospolitej doznali wiele cierpień od państwa komunistycznego i słusznie oczekują należnego zadośćuczynienia przy pełnym poparciu władz polskich. Dzisiejsza Federacja Rosyjska jest prawną kontynuatorką ZSRR, zaś jej reakcja na oczekiwania skrzywdzonych obywateli będzie miarą jej dystansu moralnego i politycznego od państwa komunistycznego i rzeczywistym probierzem stosunku do Polski”.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#JerzyJaskiernia">Rozumiem, że było to oświadczenie w ramach spraw różnych. Czy pan poseł wnosi o zmianę porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#MarianPiłka">Tak.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JerzyJaskiernia">Kto z posłów jest za zmianą porządku obrad? Stwierdzam, że Komisja przy 4 głosach za, 10 przeciwnych i 1 wstrzymującym się odrzuciła wniosek. Wysłuchaliśmy propozycji, którą pan poseł przedstawił. Proszę o dostarczenie jej na piśmie do Sekretariatu Komisji, żeby na kolejnym posiedzeniu, gdy będziemy omawiali całokształt stosunków polsko-rosyjskich, podjąć ten problem. Ponawiam prośbę do ministra Andrzeja Byrta, aby przekazał ministrowi spraw zagranicznych, iż wniosek posła Mariana Piłki będzie rozważony na następnym posiedzeniu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#AleksanderMałachowski">Jestem jedyną osobą, sądząc po twarzach na tej sali, uprawnioną do otrzymania takiego odszkodowania, nie tylko z tytułu ilości węgla, który wykopałem, ale z powodu gigantycznych strat w mojej rodzinie, której znaczna część została tam zamordowana. Mam za sobą więzienie w okresie dzieciństwa. Sądzę, że nic tak nie pogorszy stosunków polsko-rosyjskich jak ten wniosek. Mam na myśli stosunki pomiędzy społeczeństwami. W czasach, kiedy przebywaliśmy w obozach, towarzyszyły nam miliony obywateli Związku Radzieckiego różnych narodowości. Znając sytuację w Federacji Rosyjskiej i nastawienie do przeszłości, nie widzę szansy, aby ci ludzie kiedykolwiek cokolwiek otrzymali. Wysuwanie przez Polaków żądań, w sytuacji kiedy nic nie otrzymają Tatarzy, Ukraińcy, Kazachowie, Uzbecy, wywoła bardzo wrogą reakcję pod naszym adresem w sferach, które są dotknięte tym samym nieszczęściem, którym my byliśmy dotknięci. Bardzo przestrzegałbym przed tego rodzaju manifestacją. Takie działanie do niczego nie doprowadzi. Rosja nikomu grosza nie dała i nie da. Nie można porównywać tego z Niemcami, ponieważ Niemcy nie miały rzeszy własnych obywateli, którym należałoby się odszkodowanie. Jeśli chcemy dążyć do dobrych stosunków z Rosją, nie zaczynałbym od poruszania sprawy odszkodowań.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#MarianPiłka">Szanuję cierpienia, jakich doznał pan poseł Aleksander Małachowski. Sądzę, że domaganie się odszkodowań dla obywateli polskich nie oznacza uznania bezprawia w stosunku do Rosjan. Nie sądzę, żeby Rosjanie świadomie zrzekali się odszkodowań za krzywdy, których doznali. Myślę, że postawienie przez Polskę tego postulatu może pomóc represjonowanym Rosjanom w uzyskaniu odszkodowań.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy w sprawach różnych ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Jeśli nie, dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>