text_structure.xml 142 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#RobertSmoleń">Otwieram posiedzenie Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Witam posłów i zaproszonych gości. Szczególnie gorąco witam wicepremiera Jerzego Hausnera, odnotowując, że pan premier zawsze znajduje czas i gotowość do dyskusji z naszą Komisją. Porządek obrad został państwu dostarczony na piśmie. Czy są uwagi do projektu, który przedkładam w imieniu prezydium? Nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja zaakceptowała zaproponowany porządek obrad. Tradycyjnie rozpoczynamy posiedzenie od rozpatrzenia informacji o projektach aktów prawnych Unii Europejskiej i odnoszących się do nich stanowisk rządu, w stosunku do których prezydium zgodnie z jednomyślną opinią posłów koreferentów wnosi o niezgłaszanie uwag. Mam na tej liście dwa dokumenty: „Wniosek dotyczący rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady zmieniającego rozporządzenie (WE) nr 1177/2003 dotyczące statystyk Wspólnoty w zakresie dochodów i warunków życia (EU-SILC) (COM/2005/028 końcowy)” oraz „Wniosek dotyczący rozporządzenia Rady zmieniający rozporządzenie Rady (EWG) nr 1883/78 ustanawiające ogólne reguły finansowania interwencji przez Europejski Fundusz Orientacji i Gwarancji Rolnej Sekcja Gwarancji (COM/2005). Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja postanowiła, aby do tych projektów nie zgłaszać uwag. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja postanowiła nie zgłaszać uwag do wymienionych projektów. W kolejnym punkcie rozpatrzymy informację o projektach aktów prawnych Unii Europejskiej i odnoszących się do nich informacji rządu, skierowanych w trybie art. 8 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej, w stosunku do których prezydium, zgodnie z jednomyślną opinią posłów koreferentów, wnosi o niezgłaszanie uwag. Mamy pięć takich projektów. Są to następujące projekty: - projekt dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ustanowienia zakazu wprowadzania do obrotu i stosowania olejów zawierających wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne do modyfikacji kauczuku do produkcji opon (COM/2004/98) i odnoszącej się do niego informacji rządu, - projekt rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie (WE) nr 850/98 w sprawie konieczności wprowadzenia środków ochronnych dla gatunków głębokowodnych żyjących w rafach koralowych przed skutkami połowów trałowych w niektórych strefach Oceanu Atlantyckiego (COM/2004/058) i odnoszącej się do niego informacji rządu, - projekt decyzji Rady zmieniającej część Wspólnych instrukcji konsularnych oraz część I wspólnego Podręcznika (sygn. Rady 5572/04) i odnoszącej się do niego informacji rządu, - projekt dyrektywy zmieniający dyrektywę 2003/49/WE dotyczący wspólnego systemu opodatkowania obejmującego współpracę podmiotów z siedzibą w różnych państwach członkowskich w odniesieniu do podatku od odsetek i należności licencyjnych (COM/2003/841) i odnoszącej się do niego informacji rządu, - projekt decyzji Rady dotyczący zastosowania niektórych wytycznych w dziedzinie oficjalnie wspieranych kredytów eksportowych (COM/2004/287) i odnoszącej się do niego informacji rządu.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#RobertSmoleń">Te projekty zostały członkom Komisji dostarczone wcześniej. Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja postanowiła, aby do tych projektów nie zgłaszać uwag. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja postanowiła nie zgłaszać uwag do wymienionych projektów. Przechodzimy do rozpatrzenia dwóch punktów, które odnoszą się do szczególnych procedur opisanych w ustawie z dnia 11 marca 2004 r., a więc do przypadku, kiedy Rada Ministrów zajmuje stanowisko i uczestniczy w procesie decyzyjnym bez informacji Komisji (art. 9 ust. 3) oraz sytuacji, kiedy rząd - mimo wyrażonej opinii Komisji do Spraw Unii Europejskiej - podtrzymuje swoje pierwotne stanowisko sprzeczne z opinią Komisji (art. 10 ust. 2). Rozpoczynamy od rozpatrzenia w trybie art. 10 ust. 2 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. informacji rządu dotyczącej przyczyn nieuwzględnienia w stanowisku rządu opinii Komisji odnośnie do „Wniosku dotyczącego rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie (WE) nr 1260/1999 ustanawiające przepisy ogólne w sprawie funduszy strukturalnych dotyczącego przedłużenia programu PEACE i przyznania dalszych środków na zobowiązania (COM/2004/631 końcowy)” oraz „Wniosku w sprawie rozporządzenia Rady dotyczącego wkładów finansowych Wspólnoty do Międzynarodowego Funduszu na rzecz Irlandii (2005–2006) (COM/2004/632 końcowy)”. Przypomnę, że Komisja wyraziła w tych sprawach opinię odmienną od stanowiska rządu. Rząd przekazał na moje ręce informację, zgodnie z którą postanowił podtrzymać swoje pierwotne stanowisko. Zgodnie z ustawą chcielibyśmy wysłuchać informacji konstytucyjnego ministra, którym w tym przypadku jest premier Jerzy Hausner, o przyczynach nieuwzględnienia opinii Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JerzyHausner">Rzecz dotyczy programu PEACE, który służy stabilizacji sytuacji w Irlandii Północnej. Kwestią przedmiotową jest kontynuacja tego programu i skala jego finansowania. Rząd polski uważał, że powinniśmy się opowiedzieć za kontynuacją programu i bardzo umiarkowanym jego finansowaniem, kierując się dwoma względami. Jednym zasadniczym, drugim praktycznym. Wzgląd zasadniczy jest taki, że program ten traktowany jest jako element szeroko rozumianej polityki spójności. Występując przeciwko temu programowi podważalibyśmy zasadność naszego zdecydowanego opowiadania się za tym, aby w przyszłej, nowej perspektywie budżetowej problematyka spójności i wydatki na politykę spójności miały odpowiednie znaczenie. Przypominam, że Polska będzie największym beneficjentem polityki spójności w przyszłej perspektywie finansowej. Mówimy o kwotach możliwych do pozyskania przez Polskę rzędu kilkudziesięciu miliardów euro. Jednak musimy bronić polityki spójności, podkreślając, że jest ona istotnym elementem polityki unijnej w ogóle. To jest wzgląd zasadniczy. Nie chcemy osłabiać naszej pozycji na rzecz polityki spójności. Natomiast wzgląd taktyczny był taki, że zależy nam na poparciu naszych działań w tym obszarze przez dwa kraje zainteresowane kontynuacją tego programu - W. Brytanię i Irlandię. Jakie to pociąga za sobą konsekwencje finansowe? Program Międzynarodowego Funduszu na rzecz Irlandii wyniesie około 30 mln euro, z tego wkład Polski wyniesie 0,6 mln euro. Rząd uważał, że z powodu takiej kwoty i z powodu tego programu nie powinniśmy podważać naszego zasadniczego stanowiska i nie powinniśmy rezygnować z możliwości uzyskania poparcia dwóch ważnych krajów w naszych staraniach o możliwie wysoki udział w przyszłej perspektywie finansowej środków na politykę spójności i środków dla Polski. Tym kierował się rząd, podtrzymując swoje stanowisko i będąc świadomym, że opinia Komisji w tej sprawie jest odmienna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#RobertSmoleń">Przypomnę, że Komisja w tej sprawie przyjęła na posiedzeniu w dniu 24 listopada 2004 r. opinię, w której zostało wyrażone przekonane, iż sytuacja polityczna w Irlandii Płn. w ostatnich latach jest na tyle ustabilizowana, że nie jest wystarczającym argumentem do kontynuowania pomocy Unii Europejskiej. Komisja z dezaprobatą przyjęła propozycję kontynuacji pomocy dla wysoko rozwiniętych gospodarczo regionów Unii Europejskiej, zwracając uwagę, że ta pomoc oznaczałaby zwiększenie polskiej składki na rzecz Unii Europejskiej, chociaż relatywnie w niewielkim stopniu. Czy po wypowiedzi pana premiera są uwagi, pytania lub głosy w dyskusji? Nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja wysłuchała informacji rządu odnośnie do przyczyn nieuwzględnienia stanowiska Komisji wobec projektów dwóch rozporządzeń i przyjęła tę informację do wiadomości. Przechodzimy do rozpatrzenia w trybie art. 9 ust. 3 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie warunków dostępu do sieci przesyłu gazu ziemnego (COM/2003/741) i odnoszącego się do niego projektu stanowiska rządu. Dokument ten został przekazany Polsce 17 grudnia 2003 r. 11 stycznia 2005 r. zostało przyjęte na posiedzeniu Komitetu Europejskiego Rady Ministrów stanowisko Polski. Stanowisko rządu zostało przyjęte 18 stycznia 2005 r. zgodnie z ustawą. Ponieważ decyzja w tej sprawie została podjęta bez konsultacji z Komisją do Spraw Unii Europejskiej, proszę pana premiera o przedstawienie merytoryczne tego projektu oraz o wyjaśnienie przyczyn, dla których Komisja nie została poproszona o opinię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyHausner">Rozporządzenie to dotyczy zasad rynku wewnętrznego, rynku gazu ziemnego, w tym uregulowania kwestii podstawowej zasady, jaką jest zasada dostępu stron trzecich do systemu przesyłowego. Rozporządzenie to było procedowane przed dłuższy czas i Polska wyrażała wątpliwości co do wyjściowego projektu rozporządzenia. W szczególności rządowi zależało na tym, aby rozporządzenie weszło w życie z dniem 1 lipca 2007 r. Jako rząd przedstawialiśmy także liczne uwagi dotyczące kwestii organizacyjno-technicznych, w szczególności związanych z funkcjonowaniem operatora systemu przesyłowego. W wyniku prowadzonych prac udało się uzyskać rozwiązania kompromisowe satysfakcjonujące rząd. Stąd pozytywne stanowisko wobec projektu rozporządzenia. Natomiast do wyjaśnienia przeze mnie jest to, dlaczego nie zasięgnęliśmy opinii Komisji, zanim rząd sformułował ostatecznie swoje stanowisko. Proceduralnie rzecz wyglądała tak, że 10 listopada Sekretariat Generalny Rady Unii Europejskiej poinformował o tym, iż procedura przyjęcia wspólnego stanowiska Rady odbędzie się w ciągu 48 godzin, a dokładnie 12 listopada do godz. 12.00 powinniśmy przedstawić nasze stanowisko. Wychodząc z założenia, że projekt jest korzystny i powinniśmy go poprzeć, zdecydowaliśmy się na wyrażenie takiego stanowiska. Chcę prosić o zrozumienie, że to była nadzwyczajna sytuacja, która nie wynikała z jakiegokolwiek zaniedbania proceduralnego czy administracyjnego po stronie rządu. A sprawa wydawała się rządowi dobrze i kompromisowo rozwiązana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#RobertSmoleń">Ze swej strony mogę stwierdzić, że rzeczywiście takie wypadki należą do wyjątków. Mieliśmy do czynienia na początku naszej współpracy z rządem w sprawach stanowienia prawa Unii Europejskiej kilka takich sytuacji, kiedy Komisja nie była informowana, a rząd podejmował stanowisko. Po ustaleniu praktycznych zasad funkcjonowania w takich sytuacjach takie przypadki są wyjątkowe i szczerze mówiąc po raz pierwszy od dłuższego czasu mamy do czynienia z taką sytuacją. Czy są pytania lub uwagi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#BogdanDerwich">Korzystając z tego, że jest dzisiaj z nami pan wicepremier, w nawiązaniu do dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym, o uwarunkowaniach dostaw gazu, proszę o potwierdzenie, czy to, co jest proponowane tym rozporządzeniem, nie poprawia generalnie naszego bezpieczeństwa energetycznego. Ja wyczytuję w nim taką zasadę, że tak naprawdę to nie ma problemu dostawców. Natomiast jest problem, czy dostawcy, którzy chcieliby dostarczyć źródła energii, w tym przypadku gaz, zostaną wpuszczeni do sieci, która na danym terenie istnieje. Rozporządzenie to widzę jako jeden z elementów wyjścia naprzeciw problemom związanym z poprawą bezpieczeństwa energetycznego, w tym przypadku gazu. Mając bowiem możliwość szukania różnych dostawców, jesteśmy w stanie odciąć się od jednego zdominowanego kierunku dostaw gazu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JerzyHausner">Podkreślam, że wprowadzenie tego rozporządzenia do naszej praktyki nie wymaga żadnych zmian legislacyjnych i nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji budżetowych. Rzecz jest bardzo praktycznej natury. Kwestia wyodrębnienia operatora przesyłowego gazu jest rozstrzygana w innym trybie i wcześniej. Natomiast to rozporządzenie reguluje kwestie organizacyjno-techniczne i mówi, kiedy taka zdolność powinna być uzyskana. W związku z tym sądzę, że ono na tle doświadczeń europejskich porządkuje prawnie stosowanie zasady, która i tak jest przez nas zaakceptowana. To zresztą będzie służyło konkurencyjności, będzie służyło obniżeniu ceny gazu, a tym samym będzie umacniało bezpieczeństwo energetyczne, które musi być rozumiane nie tylko w aspekcie fizycznej dostawy, ale także w aspekcie ceny, czyli w aspekcie ekonomicznym. Więc potwierdzam przypuszczenie pana posła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#RobertSmoleń">Przypominam, że na jednego z koreferentów wyznaczyliśmy posła Andrzeja Gałażewskiego, który na ostatnim posiedzeniu Komisji sygnalizował, iż w związku z wyjazdem na posiedzenie Zgromadzenia Śródziemnomorskiego nie będzie mógł być dzisiaj obecny. Pozostawił jednak projekt opinii Komisji w formie pisemnej, a ja zobowiązałem się, że ten projekt przedstawię i poddam pod głosowanie, co niniejszym czynię: „Pkt 1. Komisja do Spraw Unii Europejskiej akceptuje cele, jakie mają być osiągnięte w wyniku przyjęcia rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie warunków dostępu do sieci przesyłowych gazu ziemnego - (COM/2003/741), które wspólnie z dyrektywą 2003/55/WE określają zasady funkcjonowania jednolitego rynku gazu i mają doprowadzić do wyrównywania szans dostępu do sieci przesyłowych dla dostawców i odbiorców gazu, zwiększenia bezpieczeństwa dostaw i wzrostu konkurencji. Pkt 2. Podczas posiedzenia Rady ds. Transportu i Energii UE w dniach 10–11 czerwca 2004 r. Polska wyraziła sprzeciw wobec przyjęcia projektu rozporządzenia, argumentując to koniecznością przesunięcia daty wejścia w życie rozporządzenia z 1 stycznia 2006 r. na 1 lipca 2007 r. w związku z potrzebą opracowania i przedyskutowania analizy skutków wdrożenia dyrektywy 2003/55/WE. Rząd RP zmienił swoje stanowisko po ustaleniu kompromisowej daty wejścia w życie rozporządzenia na 1 lipca 2006 r. Z przedstawionej przez rząd informacji nie wynika, że Komisja Europejska podjęła się opracowania ww. analizy, z tego wniosek, że rząd zmienił zdanie pomimo to, iż nie ustały przyczyny, z powodu których wcześniej zgłaszał sprzeciw. Pkt 3. Ocena skutków gospodarczych i finansowych przedstawiona w uzasadnieniu stanowiska rządu jest oparta na błędnych założeniach, że w przyszłości będą spadały ceny paliw i energii, w tym także gazu. Od pewnego czasu utrzymuje się tendencja wzrostu cen ropy i gazu, a długoletnie prognozy wskazują na prawdopodobieństwo utrzymania się takiej sytuacji między innymi z powodu wyczerpywania się złóż tych surowców. Uregulowanie zasad wspólnego rynku gazu i wzrost konkurencji może osłabić prognozowany wzrost ceny gazu, lecz jest mało prawdopodobne spowodowanie odwrócenia procesu. Pkt 4. Komisja do Spraw Unii Europejskiej zgłasza zastrzeżenia do przedstawionej informacji rządu w sprawie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie warunków dostępu do sieci przesyłowych gazu ziemnego i oczekuje od ministra gospodarki i pracy przedstawienia uzupełniającej informacji rządu z odniesieniem się do uwag zawartych w pkt 2 i 3 przedstawionej opinii”. Proszę pana premiera o odniesienie się do tez zawartych w pkt 3 projektu opinii, czyli do tezy, iż założenie, że w przyszłości będą spadały ceny paliw i energii, w tym gazu, jest błędne, i do tezy, że uregulowanie zasad wspólnego rynku gazu i wzrost konkurencji może osłabić prognozowany wzrost ceny gazu, ale mało prawdopodobne jest spowodowanie odwrócenia tego procesu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JerzyHausner">Nie chciałbym w tej chwili bezpośrednio polemizować z opinią posła Andrzeja Gałażewskiego, rzecz bowiem dotyczy nie tyle formalnoprawnego aspektu sprawy, bo ta opinia nie kwestionuje, że rząd miał ograniczony czas, aby zająć stanowisko, i nie kwestionuje, że w kategoriach formalnoprawnych uzyskał pewne zmiany, które postulował wcześniej, co dotyczy pytania o ekonomiczny kontekst sytuacji na rynku gazu, który jest ważnym elementem, ale nie dotyczy samego rozporządzenia. Proszę, aby do dyskusji w tej sprawie Komisja zaprosiła ministra Jacka Piechotę, ponieważ w ramach ministerstwa jest osobą odpowiedzialną za tę problematykę. Ja mam pewne wyobrażenie, ale nie mam wystarczającej kompetencji w tej sprawie, żeby z marszu móc podjąć na ten temat rozmowę. To byłoby z mojej strony mało odpowiedzialne, gdybym teraz podjął dyskusję na podstawie notatek, które mam, i ogólnej wiedzy w tej sprawie. Skoro w swoim zespole mam specjalistę, który zajmuje się tą kwestią, to proponuję - niezależnie od tego, czy Komisja przyjmie projekt tego stanowiska, czy nie - zaprosić ministra Jacka Piechotę, który udzieli wyjaśnień dotyczących aspektów ekonomicznych analizy, a nie samego projektu rozporządzenia. Ponieważ ostatnio wszyscy bardzo interesujemy się sprawami bezpieczeństwa energetycznego, przywiązujemy do tego dużą wagę, to taka rozmowa na Komisji ma głęboki sens. Minister Jacek Piechota zostanie przeze mnie zobowiązany do wzięcia udziału w najbliższym posiedzeniu i podjęcia wątków wskazanych w projekcie opinii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#RobertSmoleń">Zwracam uwagę, że propozycja złożona przez posła Andrzeja Gałażewskiego akceptuje cele, jakie miały być osiągnięte w wyniku przyjęcia rozporządzenia, o którym mówimy. Zarzuca jedynie brak pewnych uzasadnień i analiz. Sądzę, że taka pogłębiona dyskusja z udziałem ministra Jacka Piechoty mogłaby rozwiać wątpliwości posła koreferenta. W tym przypadku i tak mówimy o decyzji, która została podjęta bez udziału Komisji. Ale argumenty przedstawione przez pana premiera akceptujemy i przyjmujemy do wiadomości. Proponuję, abyśmy uznali w tej chwili, że Komisja wysłuchała informacji rządu o przyczynach niezasięgnięcia opinii Komisji do Spraw Unii Europejskiej przy prezentowaniu stanowiska wobec projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie warunków dostępu do sieci przesyłu gazu ziemnego (COM/2003/741) i na tym ten punkt dzisiaj zamkniemy, a w nieodległej przyszłości odbędziemy merytoryczne posiedzenie, na którym omówimy zagadnienia, opierając się na analizach, które minister Jacek Piechota przedstawi Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JerzyHausner">Przekaże je Komisji na piśmie odpowiednio wcześniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#RobertSmoleń">Zgodnie ze zwyczajem i tradycją współdziałania rządu i parlamentu w tych sprawach. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja zaakceptowała moją propozycję. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła przedstawioną propozycję. Przechodzimy obecnie do dyskusji na temat odnowionych założeń Strategii Lizbońskiej, która jest głównym powodem, dla którego zaprosiliśmy pana premiera Jerzego Hausnera. Przypominam, że już odbyliśmy w pewnej części dyskusję na temat Strategii Lizbońskiej na jednym z poprzednich posiedzeń, na którym omawialiśmy projekt Narodowego Planu Rozwoju, który w wielu miejscach wywołał skojarzenia ze Strategią Lizbońską. Postanowiliśmy wtedy odbyć bardziej szczegółową dyskusję na ten temat. Informuję, że w przyszłym tygodniu, w dniach 16–17 marca w Brukseli odbędzie się Forum Strategii Lizbońskiej z udziałem Parlamentu Europejskiej oraz 6-osobowych delegacji wszystkich parlamentów narodowych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Delegacja naszego parlamentu - 2 senatorów i 4 posłów - również weźmie udział w tym posiedzeniu. Proponuję, abyśmy po dyskusji przyjęli projekt opinii, który został przekazany państwu wcześniej, a jest zatytułowany „Wdrażanie Strategii Lizbońskiej w Polsce”. Ten projekt jako opinia Komisji zostanie przedstawiony temu forum w przyszłym tygodniu jako wkład delegacji polskiego parlamentu do dyskusji parlamentarnej na temat Strategii Lizbońskiej. Po dyskusji poddam ten projekt pod głosowanie, ale zaczynamy od wprowadzenia pana premiera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyHausner">To bardzo ważne zagadnienie, wręcz fundamentalne dla całej Unii Europejskiej. Można powiedzieć, że kwestie przyszłości Strategii Lizbońskiej, nowej perspektywy finansowej i polityki spójności to są dzisiaj fundamentalne z punktu widzenia zagadnień społeczno-gospodarczych problemy, którymi zajmuje się Unia Europejska i w których Polska powinna mieć we wszystkich sprawach bardzo jasno sprecyzowane stanowisko i bardzo aktywną postawę. Takie stanowisko w sprawie śródokresowego przeglądu Strategii Lizbońskiej rząd polski przyjął. To stanowisko nadal jest uzupełniane, bo finalne prace w tej fazie będą prowadzone na zbliżającym się Szczycie Europejskim, spotkaniu premierów, które odbędzie się 22 marca. W tym tygodniu odbyło posiedzenie Rady ds. Konkurencyjności. W przyszłym tygodniu odbędzie się Forum Strategii Lizbońskiej, o którym mówi poseł Robert Smoleń, i zbliżamy się do wiosennej sesji na najwyższym szczeblu, po to, aby cały proces oceny, jak realizowana jest Strategia Lizbońska, i przyjęcie nowych założeń w tym zakresie zakończyć. To, co za chwilę przedstawię, będzie zarazem pokazaniem tego, co w imieniu rządu polskiego przedstawiałem w tym tygodniu na posiedzeniu Rady ds. Konkurencyjności. Zwracałem uwagę, że przegląd śródokresowy Strategii Lizbońskiej, w którego przygotowaniu uczestniczył eurodeputowany z Polski pan prof. Dariusz Rosati, zawiera dwa fundamentalne przesłania. Pierwsze - że zbyt wiele priorytetów przyjęto w Strategii Lizbońskiej i zaproponowano zbyt wiele szczegółowych działań, nie skoncentrowano się na sprawach najważniejszych, że właśnie ogromna ilość szczegółowych przedsięwzięć i projektów zdominowała myślenie o fundamentalnych, podstawowych inicjatywach, które powinny być zorientowane na wyzwolenie potencjału, który ma Unia, w tym nowe kraje członkowskie. Stale to podkreślałem - nowe kraje członkowskie. I drugie przesłanie wynikające z tego przeglądu. Mechanizm koordynacji, który dotychczas był stosowany w tym zakresie, był mechanizmem wadliwym, ponieważ był mechanizmem nadmiernie zbiurokratyzowany, sformalizowany i koncentrował się głównie na kompetencji Komisji Europejskiej, a w bardzo małym stopniu podkreślał odpowiedzialność i możliwości działania krajów członkowskich, był bardzo silnie zorientowany na działania o charakterze administracyjnym, restrykcyjnym, a w małym stopniu na działania o charakterze pozytywnych bodźców i wsparcia udzielanego poszczególnym podmiotom w realizacji Strategii. I z tymi dwoma przesłaniami rząd polski się zgadza, uważa, że te dwa przesłania są zasadniczo poprawne. Co wynika z pierwszego przesłania? Mianowicie to, że obecnie Unia Europejska chce skoncentrować się na dwóch zagadnieniach fundamentalnych - na przyspieszeniu wzrostu gospodarczego oraz poprawie sytuacji na rynku pracy. Ma być więc Strategia Lizbońska budowana zgodnie z tymi dwoma hasłami. Po drugie, że dla realizacji tych dwóch haseł najistotniejsze są trzy zagadnienia - po pierwsze, kwestia rynku wewnętrznego, po drugie, kwestia promocji zatrudnienia, czyli działanie na rynku pracy, po trzecie, problemy związane z innowacyjnością, postępem w zakresie nauki i technologii. To są propozycje, które przygotowane są na przyszłe posiedzenie Rady Unii Europejskiej, i ja te propozycje komentowałem. Rząd wypracował następujące stanowisko. Uznaliśmy, że priorytety dobrze są sformułowane, ale ważne jest to, aby wskazać na główne inicjatywy, na których Unia powinna się w tej chwili naprawdę koncentrować.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JerzyHausner">Uznajemy jako rząd, że sprawą najważniejszą jest jednolity rynek usług. W tym miejscu chcę zacytować moją wypowiedź, bo tę sprawę stawiałem bardzo zdecydowanie. „Współczesna gospodarka, to przede wszystkim gospodarka usług, a nie gospodarka produkcji. Nie może być jednolitego rynku bez europejskiego rynku usług. Unia Europejska, jeśli ma być zdolna do globalnej konkurencji, musi wdrożyć dyrektywę usługową. Nie będzie wzrostu gospodarczego i nowych miejsc pracy bez tej dyrektywy. Na końcu podkreśliłem, że nie można być za Strategią Lizbońską i być przeciwko dyrektywie usługowej, bo to oznacza brak konsekwencji. Informuję, że poza formalnym posiedzeniem Rady ds. Konkurencyjności odbyło się także niesformalizowane spotkanie ministrów odpowiedzialnych za tę problematykę, na którym bardziej otwarcie karty zostały wyłożone. I chcę uzupełnić to, co jest oficjalnym stanowiskiem, również o informację, jakie opinie przedstawiłem na tym nieformalnym posiedzeniu, podkreślając m.in. następujące zagadnienia. Zagadnienie pierwsze polega na tym, że trzeba się zdecydować w sprawie dyrektywy usługowej na jedno z podejść. Albo generalnie w tej sprawie mówimy tak: potrzebny jest wspólny rynek usług, chcemy dyrektywy usługowej, ale potrzebne są pewne wyłączenia - stanowisko Polski zbudowane jest właśnie na tej zasadzie. Kiedy przejdziemy do omawiania stanowiska rządu w sprawie dyrektywy usługowej, wtedy będę mówił, jakie wyłączenia mamy na względzie i dlaczego - albo możliwe jest inne stanowisko prezentowane przez niektóre kraje członkowskie, które w praktyce brzmi odwrotnie: nie - dla liberalizacji rynku usług, tak - dla liberalizacji niektórych rynków usług. Powiedziałem, że jest to stanowisko, którego Polska popierać nie będzie z następującego powodu. Te kraje, które opowiadają się za takim wariantem, mówią w praktyce w ten sposób: liberalizacja usług finansowych - tak, liberalizacja transportu towarowego kolejowego - tak, liberalizacja dystrybucji energii - tak, ale liberalizacja usług budowlanych - nie, liberalizacja usług rzemieślniczych - nie, liberalizacja usług przemysłowych - nie. A co w praktyce oznacza takie stanowisko? Że tam, gdzie stare kraje członkowskie mają przewagę komperatywną, my mamy godzić się na liberalizację, tam gdzie my mamy przewagę komperatywną, takiej liberalizacji nie będzie. Wyraźnie powiedziałem, że Polska nigdy nie poprze takich rozwiązań. Nigdy nie będzie godziła się na takie nierówne i dyskryminacyjne traktowanie i to zabrzmiało bardzo mocno. I druga rzecz, którą chcę podkreślić. W dyskusji o dyrektywie usługowej, która to dyskusja staje się coraz bardziej gorąca, pojawia się także specyficzna argumentacja. Argumentacja o tzw. dumpingu socjalnym, który rzekomo jest stosowany w przypadku liberalizacji rynku usług. Co oznacza teza dumpingu socjalnego? Oznacza, że my w sposób nieuczciwy budujemy swoją przewagę konkurencyjną. W związku z tym poprosiłem, aby ministrowie, którzy używają takiego określenia, wytłumaczyli, co mają konkretnie na myśli, konkretnie o co im chodzi. Jakich to zasad obowiązujących w Unii Europejskiej w Polsce nie przestrzegamy, jakich zasad związanych z kwestią ustawodawstwa socjalnego, których Polska zobowiązała się stosować, nie stosujemy? I na to nie padła żadna odpowiedź.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JerzyHausner">Wspomógł mnie jeden z ministrów mniejszego kraju, opowiadającego się za liberalizacją usług, stwierdzając, że nie widzi żadnego problemu. W Polsce jest przecież ustawa o minimalnym wynagrodzeniu i ta ustawa jest w pełni przestrzegana. Ale jednocześnie jest tak, że minimalne wynagrodzenie pracownika, który będzie pracował na rynku naszym, będzie dostosowane do naszych standardów, co jest oczywiste, bo nikt nie będzie chciał pracować np. w Luksemburgu, a mieć minimalne wynagrodzenie, które odpowiada kosztom utrzymania w Polsce. Dlaczego ja przeciwstawiłem się tej tezie? Bo pojawiają się w dyskursie europejskim pewne tezy, które z punktu widzenia zasad europejskich są albo przeciwne tym zasadom, albo wręcz puste, czysto polityczne. Jedną z takich tez jest teza o dumpingu podatkowym. Ta teza ma usprawiedliwiać to, że Polska nie ma prawa prowadzić własnej polityki podatkowej, a w szczególności nie ma prawa obniżać podatków w sposób, który uważa za korzystny dla budowania zdolności konkurencyjnej swojej gospodarki. Inna teza, która w tym dyskursie się pojawia, to teza o tzw. delokalizacji, jako negatywnym zjawisku. Jeszcze inna teza to teza o dumpingu socjalnym, która ma służyć generalnie przeciwstawieniu się mobilności pracowników, wolnemu przepływowi pracownikowi i usług. Ja zdecydowanie podkreślam, że jeśli ktoś poważnie traktuje te tezy, to mówi, że jest przeciwko fundamentom Unii Europejskiej. Jeżeli ktoś jest przeciwko delokalizacji rozumianej jako swoboda przepływu kapitału, to jest przeciwko Unii Europejskiej. Natomiast w istocie rzeczy w praktyce mamy do czynienia z sytuacją, kiedy rządy niektórych krajów dla potrzeb wewnętrznej polityki używają pewnej retoryki, a później stają się więźniami tej retoryki. Jest to retoryka z punktu widzenia zasad europejskich pusta, albo fałszywa. Tej retoryki trzeba się pozbyć. Jeżeli są konkretne zarzuty wobec nas, że jakichś elementów socjalnych, które jesteśmy zobowiązani przestrzegać, nie przestrzegamy, to prosimy o to, żeby zwrócić na to uwagę. Tak samo jak my będziemy zwracali uwagę wtedy, kiedy jakieś inne kraje nie będą przestrzegały obowiązujących wspólnie rozwiązań. Druga sprawa, którą podkreśliłem, to kwestia tzw. poprawy jakości regulacji, po angielsku better regulations. W tej sprawie wskazałem, że istnieje potrzeba innego spojrzenia na regulację. Dotychczas regulacja, którą wytwarzano w Unii Europejskiej, była głównie regulacją ograniczającą i paraliżującą działalność gospodarczą. Poprawianie i doskonalenie takiej regulacji ma nikłe uzasadnienie. Przede wszystkim należy tworzyć regulację, która zachęcałaby do aktywności, redukowała niepotrzebne koszty, usuwała bariery dla zdolności adaptacyjnych i innowacyjności, sprzyjała konkurencyjności, a nie szkodziła jej. Tu nie chodzi o to, żebyśmy poprawiali istniejące prawo, tylko żebyśmy zrozumieli, że potrzebne jest inne podejście do roli prawa w tym zakresie. Trzecia rzecz, którą podkreślałem jako rzecz fundamentalną, to to, żeby jasno powiedzieć, iż ograniczenia w swobodnym przepływie pracowników nie mają żadnego faktycznego uzasadnienia, a doświadczenia krajów, które zgodziły się na otwarcie swych rynków pracy, są doświadczeniami, które podważają zagrożenia i pokazują, że jest to korzystne dla tych krajów. Paradoks polega na tym, że z jednej strony oskarżacie nas o dumping podatkowy i o to, że sprzyjamy delokalizacji, z drugiej strony zamykacie swoje rynki pracy. Z mojego punktu widzenia, czyli ministra pracy, możecie zamykać swoje rynki pracy, bo będzie więcej inwestorów, którzy przyjdą do Polski, ale nie miejcie do nas o to pretensji, bo to jest wynik waszego niekonsekwentnego postępowania, które powoduje tego rodzaju sytuacje, a nie jakiegokolwiek nieuczciwego działania po stronie nowych krajów członkowskich czy ich rządów. Czwarta rzecz, którą bardzo mocno podkreślałem, to to, że godząc się na potrzebę zwiększania inwestycji na badania i rozwój, chcemy, żeby projekty unijne były projektami, które wykorzystują potencjał nowych krajów członkowskich, a nie tylko potencjał starych krajów członkowskich.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JerzyHausner">Wyraźnie trzeba myśleć o europejskim obszarze badawczym, rozumianym jako cała Unia Europejska, a nie tylko o europejskim obszarze badawczym starych krajów członkowskich. I w związku z tym poparłem takie przedsięwzięcia jak np. kwestia Europejskiego Instytutu Technologicznego, nie ukrywając, że rząd polski ma zamiar poprzeć lokalizację takiego instytutu w jednym z polskich miast. W drugiej sprawie - mechanizmu koordynacji - chcę wyraźnie podkreślić, że sygnalizowałem, iż nowy mechanizm koordynacji musi zaczynać się nie od koordynacji operacyjnej, wykonawczej, tylko od koordynacji programowej. Koordynacja wykonawcza zaczyna się od partnerstwa w zakresie koordynacji programowej. Dla nas niezwykle ważne jest to, żeby dokument, który zostanie przyjęty przez Radę Unii Europejskiej w sprawie Strategii Lizbońskiej, odzwierciedlał nasz punkt widzenia, a nie był napisany w języku ezopowym, z którego wynika, że można tak i można inaczej. Albo się na coś zdecydujemy i uznamy, że jest to kierunek rozwoju Unii Europejskiej, a Polska uważa, że ten kierunek jest dobry z naszej perspektywy i konsekwentnie go przestrzega, albo jest tak, że kiedy chodzi o zasady ogólne, to każdy chce sobie zostawić swobodę, ale w szczegółowych rozwiązaniach wymuszane są rozwiązania korzystne dla jednych krajów. W tej sytuacji, powiedziałem, że praca nad Narodowym Planem Rozwoju na lata 2007–2013 jest podporządkowania wypracowaniu suwerennej myśli strategicznej, jeżeli chodzi o koncepcję rozwoju Polski, i jeżeli patrzymy dzisiaj na koncepcję rozwoju Unii Europejskiej, to nie patrzymy z perspektywy - ile dostaniemy, tylko patrzymy z perspektywy - czy będziemy mieli warunki dla zrealizowania naszej koncepcji rozwojowej. Podkreśliłem także, że większa odpowiedzialność krajów członkowskich, większa odpowiedzialność rządów, koncentrowanie się na działaniach pozytywnych, a nie na ograniczeniach, to jest właściwy kierunek i właśnie dajemy dowód na to, że chcemy być do tego przygotowani, pracując nad naszymi koncepcjami rozwojowymi ze znacznym wyprzedzeniem i z dużą intensywnością angażując w to także parlament i samorządy regionalne. Chcę zresztą podkreślić, że - jak rozumiem - zamiarem Konwentu i marszałka jest, aby taka debata, jaka odbyła się w naszej Komisji i która, co jeszcze raz podkreślę, była niezwykle rzeczowa, niezwykle kompetentna, niezwykle istotna - odbyła się na forum parlamentu. Wstępnie jest wyznaczona na 22 marca. Chcę prosić, aby członkowie Komisji do Spraw Unii Europejskiej nadawali ton tej debacie, aby okazała się debatą pokazującą, że toczymy spór merytoryczny o koncepcje rozwoju Polski, ale toczymy spór o wybór tego, co najlepsze dla naszego kraju. I kiedy z tej perspektywy dojdziemy do porozumienia, kiedy ustalimy jakąś koncepcję, będziemy mieli wyraźne stanowisko w sprawie tego, jak ma się rozwijać Unia Europejska, podkreślając, że chodzi nam o to, byśmy byli silnym partnerem, a nie byli traktowani jak niewygodny i męczący stare kraje członkowskie klient. Nie pozwolimy sprowadzać się do takiej roli, właśnie dlatego, że czynimy ogromne wysiłki, aby mobilizować własny potencjał rozwojowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#RobertSmoleń">To nie jest pierwsza okazja do porozmawiania i podyskutowania o Strategii Lizbońskiej. Komisja niejednokrotnie ustosunkowywała się do zagadnień, które pan premier podniósł. Przypomnę, że zazwyczaj, jeśli nie zawsze, popieraliśmy ten punkt widzenia, który pan premier zarysował, a więc dążenie do tego, aby legislacja unijna była prosta, jasna i skuteczna. Aby rozwiązania, które wprowadza, były liberalne w zakresie przepływu pracowników, swobody świadczenia usług na rynku unijnym, aby rozwiązania wspierające poprzez inwestycje w naukę, wiedzę, badania i rozwój, wspierały dążenie do tego, żeby gospodarka unijna była gospodarką opartą na tych wartościach, zachowywały proporcje w przypływie środków, tak aby nie były dyskryminowane nowe kraje członkowskie, w których istnieje potencjał naukowy mogący się rozwijać, mogący przyczyniać się do zmian w gospodarce unijnej. Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#GabrielJanowski">Z uwagą wysłuchałem pana premiera. Zresztą powiem, że lubię pana słuchać, bo zwięźle i przekonująco przedstawia pan swoje myśli. Natomiast mam takie wrażenie, że rząd czy my pięknie mówimy, a faktycznie nic nie czynimy, by zmienić bardzo radykalnie niektóre elementy, które muszą być szczególnie rozwijane, jeżeli chodzi o Strategię Lizbońską. Mam na myśli rozwój gospodarki opartej na wiedzy. Z dokumentu, który dzisiaj otrzymaliśmy, wynika, że nakłady spadły do poziomu 0,56% PKB. Dzisiejsza „Rzeczpospolita” opublikowała wyniki raportu, w którym podano informację, że Polska spadła z 35 miejsca na 72, jeżeli chodzi o stosowanie nowych technologii i tych czynników, które mają zasadniczy wpływ na unowocześnienie gospodarki. Spadek z 35 miejsce na 72 na 100 krajów objętych tym badaniem, jest według mnie wielkim alarmem. To już nie jest dzwonek alarmowy, to nie jest światło czerwone, to jest coś więcej. To są pioruny, które biją i powiadają, panowie, jeżeli tak dalej będziecie ciągnęli polską gospodarkę, to ona dotrze donikąd. Dla mnie jest to bardzo niepokojące zjawisko. Mówi się o nakładach, mówi się o wprowadzaniu nowych technologii, know-how, a efekt jest taki, że byliśmy na 35 miejscu, a teraz jesteśmy na 72. Wyprzedzają nas nasi sąsiedzi - Węgry, Słowacja, Czechy. To będzie jak z Chruszczowem, który w 1965 r. zapewniał, że Rosja wyprzedzi Amerykę, a okazało się, że Ameryki Rosja nie wyprzedziła, a na dodatek system ten zniknął z powierzchni Ziemi. Według mnie to jest wąskie gardło nie tylko w Polsce, również w Unii Europejskiej, ale w Polsce szczególnie. Jeżeli porównamy liczbę patentów w Ameryce i w Europie, to już widoczna jest wielka różnica. A nie wspomnę o polskiej myśli badawczej, która została bardzo mocno poszkodowana, m. in. przez to, że oddaliśmy pewne dziedziny gospodarki konkurencji, nie zapewniając sobie mocą transakcji, które zawieraliśmy, prowadzenia ośrodków badawczo-rozwojowych. Przepraszam za to słowo, ale muszę go tu użyć, myśmy się w tym względzie wykastrowali całkowicie. Jak pan sądzi, czy teraz będziemy w stanie doścignąć kraje przodujące? Co więcej, nie ma koncepcji, jakie dziedziny powinny być objęte w Polsce szczególnym wspomaganiem w zakresie nowych i przyszłych technologii. Papieru mamy dużo, myśli złotych jeszcze więcej, ale niestety nie ma złotego, mówię o pieniądzu, który byłby tam świadomie inwestowany i przynosił w niedługim czasie pożądane efekty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PiotrGadzinowski">Powodzenie Strategii Lizbońskiej zależy od wielu czynników. Jednym z tych niekorzystnych dla Strategii czynników jest czynnik demograficzny. Społeczeństwo w Europie starzeje się, wzrasta niekorzystny stosunek między ludźmi, którzy pracują, a tymi, którzy są utrzymywani przez osoby pracujące. W założeniach do Strategii mówi się o aktywizacji młodzieży, o aktywizacji ludzi starszych. Starość nie przeszkadza innowacyjności, stare jest piękne. Wspomina się też o polityce migracyjnej. Unia Europejska nie ma wspólnej polityki migracyjnej. Jak pan, panie premierze, odnosi się do pewnego otwarcia Unii Europejskiej na migrantów, jaka ta polityka powinna być, jakie powinny być priorytety, co powinniśmy preferować?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanŁopuszański">Panie premierze, zreferował nam pan swoje stanowisko na nieformalnym spotkaniu odpowiedzialnych ministrów Unii Europejskiej, ale nie rozbudował pan tego o reakcję pańskich kolegów. Byłbym wdzięczny za kilka słów na ten temat. Po drugie, chcę pana zapytać nie tylko jako polityka, członka rządu, ale jako ekonomistę, nauczyciela ekonomii. Czy w sytuacji, która się rozwija, wierzy pan w realność celów Strategii Lizbońskiej? W tym kontekście interesuje mnie jedna rzecz. Jeżeli Strategia Lizbońska ma polegać przede wszystkim na tym, że jądrem są pewne działania wokół postępu technologicznego, to gdzie on w sensie geograficznym będzie się dokonywał? W centrach technologicznych Unii Europejskiej czy na peryferiach? Gdzie Polska leży, w centrach czy na peryferiach? Jakie będą skutki Strategii Lizbońskiej dla stratyfikacji różnych obszarów wewnątrz Unii Europejskiej? Jakie będą skutki Strategii Lizbońskiej dla Polski?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejMarkowiak">W przygotowywanym projekcie oceny wdrażania Strategii Lizbońskiej jako Komisja odnosimy się również do kwestii, której pan nie poruszył, ale na którą warto spojrzeć. Mam na myśli wzrost czy utrzymanie właściwego poziomu wykształcenia i udziału ludzi wykształconych w realizacji Strategii Lizbońskiej. Zwracamy uwagę na pewien wątek statystyczny, podając, że w Polsce poziom ludzi z wyższym wykształceniem zwiększył się w ciągu ostatnich 14 lat półtorakrotnie. To jest niezaprzeczalny fakt, jeżeli mierzymy go liczbą wydanych dyplomów. Niewątpliwie nastąpił znaczny wzrost liczby nowych uczelni. Z drugiej jednak strony trudno uniknąć pytania o jakość tego kształcenia. Zastanawiam się, chociaż nie opieram się na profesjonalnych badaniach, tylko na własnych i cudzych doświadczeniach, czy nie warto byłoby zastanowić się nad tym, że wzrostowi liczby osób posiadających dyplom wyższej uczelni, o czym mówią statystyki, towarzyszy właściwy, identyczny czy podobny wzrost jakości kwalifikacji, jakie te osoby uzyskują. Z rozmów z różnymi ludźmi wynika, że niekoniecznie. Ostatnio rozmawiałem z przedsiębiorcą, który powiedział mi, iż 6 przyjętych do pracy absolwentów wyższych uczelni musiał zwolnić, bo żaden nie był przygotowany do wykonywania pracy. Czy nie warto na to zwrócić uwagi? Żeby nie okazało się, że w pewnym momencie to wojsko, ta armia ludzi wykształconych nie będzie zdolna do wykonania operacji, które taka armia powinna umieć wykonać. Chcę zwrócić uwagę i na tę kwestię, tym bardziej że będziemy się do niej odnosić w naszej opinii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#StanisławaPrządka">Sądzę, że ważną sprawą jest niwelowanie różnic cywilizacyjnych, jakie dzielą członków Unii Europejskiej, które może się odbywać przy pomocy działań służących poprawie konkurencyjności gospodarki europejskiej. I na tym tle dla nas - dla polskiego rządu, dla polskiego państwa - ważne jest to, aby nadać szczególną rangę polityce spójności. Ten problem bowiem może w konsekwencji dać nadzieję naszemu społeczeństwu, ale i krajom, które dołączyły do Unii w ostatnim okresie i które także w swoim rozwoju są daleko zapóźnione, może dać nadzieję i szansę na niwelowanie różnic. Czy rząd polski będzie wspierał politykę spójności, tak aby nadać jej szczególnie ważną rangę na tle wielu innych zagadnień? Czy jest taka szansa, bowiem zakłada się trzykrotny wzrost wydatków w okresie do 2013 roku? Czy takie działania polskiego rządu będą wsparte przez innych i czy mamy szansę na takie kierunki działań?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejNamysło">Z całą pewnością filarem Strategii Lizbońskiej jest rozwój gospodarki opartej na wiedzy. Chcę wobec tego zapytać, czy pan premier uważa, iż propozycje rozstrzygnięć prawnych, jakie dzisiaj w Polsce są konstruowane, m.in. ustawa o szkolnictwie wyższym, są propozycjami wychodzącymi naprzeciw tezie, która mówi właśnie, że rozwój gospodarki opartej na wiedzy sprzyjać będzie wdrażaniu Strategii Lizbońskiej. Odnoszę bowiem wrażenie, że spór nie dotyczy istoty sprawy, a spraw peryferyjnych, np. tego kto może, a kto nie może decydować o pewnych sprawach dotyczących funkcjonowania szkolnictwa wyższego. Brakuje mi powiązania koncepcji z tym, co dziś jest ważne. Tak jak zresztą podkreśla pan premier - sądzę, że jest to opracowanie Ministerstwa Gospodarki - w tych postulatach, gdzie mowa jest o tym, że aby wdrażać Strategię Lizbońską, konieczne jest powiązanie jej z narodowym programem działania. Przy okazji pytam, w jakim stopniu ten dokument, który w dużym stopniu jest dziełem pana premiera, wychodzi naprzeciw temu postulatowi. I trzecie pytanie nawiązujące do poprzednich: jakie pana zdaniem należałoby podjąć inicjatywy legislacyjne, by wdrażanie Strategii Lizbońskiej było skuteczniejsze? Otrzymaliśmy ostatnio propozycje najważniejszych dokumentów, które zdaniem rządu powinny być przyjęte do końca kadencji, i mam takie wrażenie, jakby one trochę rozbiegały się z oczekiwaniami wynikającymi ze Strategii Lizbońskiej. Być może to jest efekt krótkiego czasu, w którym przychodzi nam jeszcze działać, i potrzeba załatwić sprawy bieżące. Natomiast ja pytam o to, jak pan widzi problem legislacyjny w perspektywie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JerzyHausner">Bardzo dziękuję za państwa wystąpienia, głosy i pytania. Po raz kolejny odnoszę wrażenie, że kiedy spotykam się z Komisją do Spraw Unii Europejskiej, to mam poczucie, iż rozmawiamy o czymś bardzo istotnym, ważnym i w sposób bardzo kompetentny. Po pierwsze, chcę się zgodzić w pełni z ocenami posła Gabriela Janowskiego co do poziomu innowacyjności naszej gospodarki i zagrożeń, które wynikają z utraty naszej zdolności innowacyjnej, relatywnie niskiej kultury innowacyjnej. Nie chcę analizować przyczyn, które przez kilkanaście ostatnich lat spowodowały, że w tej dziedzinie trudno mówić o jakimkolwiek postępie, a przecież jeżeli nie ma postępu, to obiektywnie jest regres, bo inni nie stoją w miejscu, co pan poseł dostrzegł. Przy czym, panie pośle, proszę przyjąć, że to, co powiedziałem, mówię z również z samokrytycyzmem wobec siebie i wobec rządu, który reprezentuję. Natomiast jest pytanie, co możemy zrobić? Są możliwe pewne posunięcia doraźne i pewne posunięcia strategiczne. Jeżeli chodzi o posunięcia doraźne, odpowiadając również na pytanie posła Andrzeja Namysło, zwracam uwagę, że w parlamencie leży niezwykle potrzebna ustawa o wspieraniu działalności innowacyjnej i trochę mi przykro, że tak wolno jest ona procedowana. Ustawa ta, jak mi się wydaje, nie musi nas w żadnej mierze dzielić, nie jest ustawą kolidującą w sensie tradycyjnych podziałów między klubami parlamentarnymi. Odnoszę wrażenie, że brakuje trochę energii, aby się nią zająć. Bardzo zależałoby mi, aby ta dobrze odbierana ustawa i mająca konkretne znaczenie właśnie dla tych spraw była przez obecny parlament uchwalona. Druga rzecz, którą chcę zapowiedzieć. Poseł Gabriel Janowski wspominał, że wskaźnik wydatków publicznych na badania i rozwój jest w Polsce bardzo niski. Dlatego też chcemy zaprojektować w ustawie budżetowej na 2006 r. skokowy wzrost wydatków na badania i rozwój w ramach budżetu Ministerstwa Nauki. Dzisiaj budżet resortu nauki jest na poziomie 2,8 mld złotych, a będzie się zaczynał od 4 mld złotych i, co podkreślam, nie odbędzie się to kosztem równowagi budżetowej. Mówię w tym momencie o założeniach do ustawy budżetowej, nad którymi Ministerstwo Finansów pracuje, ponieważ wskaźniki makroekonomiczne, podstawowe parametry makroekonomiczne do budżetu musimy przedstawić 15 kwietnia, a 15 czerwca rząd jest zobowiązany przedstawić założenia. Wszystko wskazuje na to, że ten rząd założenia do przyszłej ustawy budżetowej będzie przedstawiał. Nie przesądzam, czy będzie także przedstawiał projekt budżetu, który musi trafić do parlamentu do 30 września, bo to, jak rozumiem, jest ciągle sprawą ciągle otwartą. Jest przyjęte przez premiera, ministra finansów i Radę Ministrów, że zaproponujemy skokowy wzrost wydatków, nie powodując z tego tytułu wzrostu deficytu budżetowego. Zapewne robimy to za późno, jestem gotów przyjąć taką uwagę, ale wydaje mi się, że lepiej późno niż wcale, jak mówi przysłowie. My mamy ciągle podprogowe finansowanie naszego potencjału naukowo-badawczego. Jednak zasadnicza kwestia tkwi w całym pakiecie posunięć zawartych w Narodowym Planie Rozwoju. Proszę, aby państwo zwrócili uwagę na część instytucjonalną Narodowego Planu Rozwoju, która w dużym stopniu odnosi się do tych obszarów, na które dzisiaj zwróciliście państwo uwagę.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JerzyHausner">Do obszaru nauka, badania, szkolnictwo wyższe, edukacja, kwalifikacje. Jest tam szereg propozycji zmian instytucjonalnych. W tym miejscu należy powiedzieć, że pracujemy także nad założeniami i projektami ustaw, zakładając, że zostawimy je następnemu parlamentowi, następnemu rządowi. Przy czym nie chodzi o żadne o konkretne inicjatywy, które byłyby teraz uruchamiane, a chodzi o pewnego rodzaju produkt, który trzeba traktować jako dobro publiczne, z którego być może przyszły rząd zechce skorzystać. Bardzo wiele przedsięwzięć i cała koncepcja Narodowego Planu Rozwoju do tego się odwołuje. Podzielając więc punkt widzenia posła Gabriela Janowskiego, mówię, że są zaplanowane doraźne działania na teraz i działania strategiczne w Narodowym Planie Rozwoju, by odwrócić to, co pan słusznie ocenia jako niezwykle słabą stronę naszej gospodarki. Przejdę teraz do uwag posła Jana Łopuszańskiego, bo one w pewnym zakresie się zazębiają. Reakcja moich kolegów była taka. Formalnie każdy został przy swoim, ale sądzę, że koledzy, do których to mówiłem, naprawdę musieli to usłyszeć i teraz będą musieli się nad tym zastanowić. Czy zmienią swoją politykę, to jest inna sprawa. Ja tego nie mogę być pewien. Natomiast mogę być pewien, że jeżeli rząd polski będzie takie stanowisko przedstawiał, to większość krajów członkowskich poprze takie stanowisko Polski. Dzisiaj bez żadnych formalnych rozmów stwierdzają one, że popierają stanowisko rządu polskiego. Ja miałem nawet pewną wygodę, bo byłem lead speaker, czyli jednym z trzech mówców, którzy występowali w debacie o Strategii Lizbońskiej. Wystąpił przedstawiciel Niemiec, który mówił bardzo zachowawczo, występował przedstawiciel Danii, który był pośrodku, i ja - najbardziej ofensywnie. Bardzo wiele krajów, w tym również starych krajów członkowskich, popierało nasz punkt widzenia, choć były też kraje, które popierały niemiecki punkt widzenia. W tej sprawie zarysowuje się podział pomiędzy Unią Europejską, która wyraźnie chroni i myśli o swoich narodowych interesach, i tą, która myśli o tym, aby kojarzyć interesy narodowe z rozwojem Unii jako całości, a przynajmniej nie chce pozwolić na dominację jednych interesów narodowych nad innymi. Pyta pan o realność Strategii Lizbońskiej. Trzeba być słusznie sceptycznym. Jeżeli pięć lat po przyjęciu Strategii, która miała być okrętem flagowym, największym osiągnięciem, samokrytycznie stwierdza się, że potrzebny jest nowy start - dokument, który przygotowywany jest na Radę Europy nazywa się „Nowy start Strategii Lizbońskiej” - to znaczy, że tamten był falstartem, co trzeba wyraźnie powiedzieć. Nie można tu zostawiać żadnych złudzeń. Czy wystarczy determinacji i woli przy tym rozsądnym, pragmatycznym podejściu? Tego nie mogę być pewien. Uważam, że my, robiąc to, co uważamy za słuszne dla naszego kraju, powinniśmy domagać się, aby w tym kierunku to szło. Kwestia centrów technologicznych. Chcę tu posłużyć się przykładem Finlandii. Sądzę, że o wiele ważniejszym krajem, jako przykład pewnego nowego doświadczenia europejskiego, jest dla Polski Finlandia. Zwykle powołujemy się na doświadczenia Irlandii, gdy myślimy o drodze naszego społeczno-gospodarczego rozwoju, i nie odżegnujmy się od tego, bo wiele rzeczy zostało tam bardzo rozsądnie zrobionych.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JerzyHausner">Jednak krajem, który pokazuje naszą przyszłą drogę, jest Finlandia. To jest kraj, który ogromnie dużo inwestuje w oświatę, w swoje wykształcenie. Robi to przy użyciu państwa i przy użyciu środków publicznych, ale jednocześnie sprzyja rozwojowi własnej przedsiębiorczości, w tym także przedsiębiorczości, która ma budować przewagę strategiczną w zakresie technologii. Przywołam tu przykład Nokii. Czym jest Nokia? Nokia nie jest klasycznym narodowym koncernem. Nokia to jest centrum strategicznego myślenia o nowoczesnych technologiach i całej gamie technologii. Natomiast produkcję zostawia Chińczykom, Hindusom i innym krajom, bo i tak ich nie przelicytujemy w produkcji. Są i będą tańsi, jeżeli chodzi o cywilizację produkcyjną. Zysk tworzy się przede wszystkim z intelektualnych praw własności, z przewagi kultury innowacyjności, której nie da się w takich krajach jak Chiny, w krajach o takim reżimie kulturowym, według mnie, tak szybko uzyskać. To jest wyzwanie dla całej Unii Europejskiej. Najlepiej to rozumieją - poza Finami - Brytyjczycy, którzy zdają sobie sprawę z faktu, iż nie da się konkurencji z Chinami prowadzić na zasadzie tworzenia wielkich inwestycji, wielkich przedsięwzięć i stosowania od czasu do czasu środków protekcyjnych. Trzeba budować przewagę w zakresie nowoczesnych usług i technologii. To, co powiedziałem, w jakimś sensie sympatyzuje z pana sceptycyzmem, ale nie prowadzi mnie do braku chęci do działania i do przekonania, że działanie nie ma sensu; prowadzi mnie do potwierdzenia, że krytycyzm posła Gabriela Janowskiego jest w pełni uzasadniony. My musimy znacznie więcej wysiłku włożyć w tę dziedzinę, w której podjęcia działań słusznie dopomina się poseł Gabriel Janowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JanŁopuszański">Pan premier pozwoli, że w tym miejscu konkretnie dopytam o jedną rzecz. Pan odpowiedział bardzo chwytliwym przykładem Nokii. Natomiast pytanie, które zadałem, dotyczyło pewnego systemu. Bo jest chyba jakiś bilans wymiany gospodarczej między członkami Unii Europejskiej. Czy znane są panu wyniki polskich lub europejskich badań, które pokazują, w jakim stopniu uczestnictwo w niektórych programach, a zwłaszcza w tym flagowym programie, jakim jest Strategia Lizbońska, wpływa na różnicowanie poszczególnych regionów Europy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JerzyHausner">W Unii Europejskiej prowadzone są systematyczne badania dotyczące problemu spójności pod wpływem różnych czynników, także pod wpływem polityki strukturalnej. Na ogół te badania pokazują, że gdy chodzi o spójność na poziomie krajów, to Unia Europejska skutecznie prowadzi politykę spójności, czyli politykę konwergencji poziomów rozwoju krajów. Przykładem może być Hiszpania i Irlandia. Natomiast gdy chodzi o regiony, to można powiedzieć, że poziom dysproporcji regionalnych nie pogłębia się, ale skuteczność polityki Unii Europejskiej w zakresie zmniejszania dysproporcji regionalnej jest ograniczona. Takie są wyniki wszystkich dotychczasowych raportów, co oznacza, że nie ma obaw co do tego, że mechanizmy unijne działają przeciw, czyli polaryzacyjnie, ale są obawy, czy działają wystarczająco skutecznie wyrównawczo. I to jest również odpowiedź na pytanie o politykę spójności, o co pytała posłanka Stanisława Prządka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JanŁopuszański">A jak to wygląda między krajami?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JerzyHausner">Powiedziałem, między krajami te różnice się zmniejszają. Mówię oczywiście o doświadczeniach wcześniejszych rozszerzeń, nie mówię o nowych krajach członkowskich, bo trudno podsumować 10 miesięcy. To jest kwestia, o której możemy rozsądnie dyskutować, mając argumenty różne, ale musimy zastanowić się, co należy robić, a nie zostawiać to tylko analitykom. Uważam, że ustawa o szkolnictwie wyższym to krok w dobrym kierunku. Zdecydowanie za późny i zdecydowanie za słaby. Znacznie więcej rzeczy zaproponowanych jest w Narodowym Planie Rozwoju. Ale na czym polega problem? Wielkim sukcesem, naprawdę wielkim sukcesem ostatnich 15 lat jest fakt, że mamy 2 mln studentów, tylko że dzisiaj masowość kształcenia oznacza niską jakość kształcenia. Przed nami niż demograficzny w szkolnictwie wyższym. To, co osiągniemy, załamie się, jeżeli nie podkreślimy potrzeby jakości. Skąd niska jakość kształcenia? Przede wszystkim stąd, że kształcenie jest kombinatowe, mało zindywidualizowane, a większość kadry profesorskiej pracuje na kilku etatach i koncentruje swój wysiłek na uzyskanie awansu materialnego przez relatywnie wyżej opłacalne dzisiaj masowe kształcenie. Z drugiej strony uczelnie, moim zdaniem, bardzo ograniczyły swoją aktywność badawczą. Większość działań koncentruje się na edukacji, na kształceniu, a w dużo mniejszym stopniu na badaniach. Uczelnie nie potrafią komercjalizować wyników swoich badań. Nie potrafimy chronić naszych osiągnięć, kiedy chodzi o intelektualne prawa własności. Nasz udział w wielu programach unijnych polega na tym, że bardzo często jesteśmy bardzo dobrymi podwykonawcami, ale prawa własności przejmują inni. To są wszystko sprawy, których trzeba mieć świadomość i trzeba podjąć działania - podkreślam jeszcze raz, że w Narodowym Planie Rozwoju one są zaprojektowane - żeby się w sposób skuteczny temu przeciwstawiać. Ale musimy zdawać sobie sprawę i z tego, że napotkamy na opór. Państwo wiedzą, jak wygląda praca nad ustawą o szkolnictwie wyższym. Tu też mamy do czynienia z oporem. Zasada, że można być zatrudnionym w innej uczelni, ale tylko za zgodą swojej macierzystej uczelni, wywołuje opór. Zasada, że tylko drugi etat liczony jest do uprawnień akademickich, wywołuje opór. Jednak na coś musimy się zdecydować, albo to ma służyć kadrze profesorskiej, albo ma służyć rozwojowi szkolnictwa wyższego i edukacji. To jest właśnie decyzja, którą powinien podjąć Sejm. To na wniosek Polski w tym dokumencie, który był dyskutowany na Radzie ds. Konkurencyjności i który Komisja zaproponuje Radzie Europejskiej, wpisano do Strategii Lizbońskiej politykę spójności jako element aktywnej postawy, który ma przeciwstawiać się tendencji polaryzacyjnej. Proszę zauważyć, że tak też my myślimy o naszym Narodowym Planie Rozwoju. Chcemy być konkurencyjni, chcemy uczestniczyć w rywalizacji, chcemy sprostać wymaganiom - nikt nas od tego nie uwolni - ale z drugiej strony chcemy działać wewnątrz kraju tak, aby dawać szanse możliwie wielu ośrodkom, a nie tylko tym ośrodkom, które mają dzisiaj wyjściowo najwyższy potencjał. Taki sam problem ma Unia Europejska wobec siebie, jaki my mamy wobec kraju. I tak jak Unia Europejska, uczestnicząc w dyskusji, będzie musiała wyważyć - byle to wyważenie było działaniem, a nie gadaniem o działaniu - tak my będziemy musieli wyważyć pomiędzy stymulowaniem konkurencyjności a wyrównywaniem szans rozwojowych. Nie jest to proste zadanie. Ale w pewnym momencie trzeba przyjąć jakąś koncepcję i ją konsekwentnie wdrażać.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JerzyHausner">Państwa głosy, co chcę podkreślić, układają się w pewną logiczną całość, pokazując związek pomiędzy różnymi elementami. Teraz ważne jest, żebyśmy zrozumieli, że dyskusja z Unią Europejską nie ma sensu tak długo, jak my nie będziemy w stanie konkludować naszej krajowej dyskusji. A nasza krajowa dyskusja to nie jest dyskusja wyłącznie o wyobrażonych potencjalnie możliwościach, ale o konkretnych decyzjach, które trzeba będzie coraz szybciej podejmować, bo inaczej nie wykorzystamy unijnej szansy. Trochę inną sprawę poruszył poseł Piotr Gadzinowski. Kwestia demograficzna i kryzys demograficzny to jest sprawa dla Unii Europejskiej fundamentalna, dla Polski coraz bardziej też. Nie wierzę w unijną politykę migracyjną. Mam wrażenie, że stare kraje członkowskie mają ogromny problem z dotychczasową polityką migracyjną. Klasycznym przykładem są kraje skandynawskie, a zwłaszcza Holandia, które będą musiały prędzej czy później zrozumieć, że zamykanie się na nowe kraje członkowskie, będzie przeciwskuteczne i nierozsądne, i znacznie lepiej szukać jednak otwartości w ramach rozszerzonej Unii niż godzić się na migrację ludności kulturowo, cywilizacyjnie odrębnej. Dla nas coraz większym problemem stanie się polska polityka migracyjna. My też będziemy musieli wypracować naszą politykę migracyjną, z jednej strony by hamować możliwość odpływu najzdolniejszych osób z kraju, z drugiej strony by rozmieć, że niż demograficzny, który dzisiaj jest na poziomie gimnazjum, oznacza za jakiś czas także problemy na rynku pracy. Nasze społeczeństwo i nasze struktury państwa będą musiały być przygotowane do rozsądnej polityki migracyjnej. To jest coraz bardziej palący strategiczny problem i pan poseł porusza rzecz bardzo ważną, także w kontekście naszej polityki rodzinnej. Nie wolno bowiem widzieć problemu demografii tylko przez pryzmat migracji, odrywając go od problemu rozwoju demograficznego własnego społeczeństwa. Na koniec chcę powiedzieć, że każda dyskusja na ten temat, która jest dyskusją wyłącznie z perspektywy obecnej sytuacji, jest dyskusją, która do niczego nie doprowadzi. Każda dyskusja na ten temat prowadzona z perspektywy średniego i długiego okresu jest dyskusją, w której stosunkowo łatwo jesteśmy w stanie dojść do jakiegoś zasadniczego porozumienia co do kierunków rozwoju społeczno-gospodarczego, przy czym takie porozumienie nie krępuje żadnego rządu w sposobie wykonania, w sposobie działania. Żaden rząd nie powinien czuć się skrępowany tym, że szersze porozumienie, powiedziałbym takie społeczne porozumienie w sprawie długofalowych kierunków rozwoju kraju, nastąpi. Dlaczego żaden rząd nie powinien czuć się skrępowany? Ponieważ każdy rząd powinien czuć się wyłącznie częścią pewnego procesu, który zaczyna się wcześniej i będzie kontynuowany. Żaden rząd nie jest w stanie sam w okresie swojej czteroletniej odpowiedzialności rozwiązać problemów, o których mówimy. Żaden rząd w ciągu czterech lat nie rozwiąże problemów innowacyjności, konkurencyjności, wykształcenia wyższego, potencjału badawczego, nie rozwiąże problemów demograficznych. W związku z tym trzeba zgodzić się na pewne podstawowe zasady, pryncypia rozwoju, respektujące naszą suwerenną myśl strategiczną, a później powiedzieć: to jest to, co jest generalnym kierunkiem przyjmowanym przez nas, natomiast poszczególne rządy same, biorąc za to odpowiedzialność polityczną, powinny rozwiązywać praktyczne problemy wynikające z takiego zasadniczego wyboru. Powinniśmy się zdecydować na taki zasadniczy wybór, jeśli chodzi o kwestie systemu opieki zdrowotnej, zostawiając rządom wykonywanie kolejnych rozwiązań. Najgorsza jest sytuacja, kiedy, o czym bardzo często przypominam, przychodzi nowy rząd i zaczyna od burzenia wszystkiego, co zrobili poprzednicy. Jest to sytuacja, w której całkowicie marnujemy nasz potencjał rozwojowy.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#JerzyHausner">A mówię o tym dlatego, że dyskusja o Narodowym Planie Rozwoju powinna nas zachęcić do budowania takiego wspólnego mianownika, co do którego jesteśmy w stanie się zgodzić, rozumiejąc, że mówimy o wyborze, który dzisiaj podejmowany, tak czy owak mówi o tym, co się będzie działo za 10 czy 15 lat. Wtedy nie musimy się kłócić doraźnie. Cieszę się bardzo, że po raz drugi odnoszę wrażenie, iż w tej Komisji tak się myśli o tych sprawach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#RobertSmoleń">Jeszcze raz potwierdzam, że na forum Komisji do Spraw Unii Europejskiej myślenie o Strategii Lizbońskiej, o gospodarce europejskiej jako o gospodarce skonstruowanej w sposób możliwie liberalny, bez barier tam, gdzie te bariery przeszkadzają w skuteczności i efektywności, i o miejscu Polski w takiej gospodarce, Polsce jako ważnym jej elemencie i jednocześnie mającym duży potencjał i dużą dynamikę - jest bardzo życzliwe. Rząd, pan premier i prof. Jerzy Hausner zawsze mogą liczyć na wsparcie i spokojną debatę na takim poziomie merytorycznym przy zrozumieniu znaczenia tych zagadnień. Proponuję teraz Komisji przyjęcie opinii z trzema drobnymi modyfikacjami o charakterze technicznym. Poza wszystkim, chciałbym, aby tytuł dokumentu został uzupełniony o stwierdzenie, że jest to opinia naszej Komisji z kolejnym numerem. Po pierwsze, w części, która opisuje wdrażanie elementów Strategii Lizbońskiej jeszcze przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, w punkcie, który nazywa się „Poprawa edukacji” sugeruję wprowadzenie redakcyjnej zmiany polegającej na tym, aby dopisać, że chodzi o „odsetek ludności w wieku produkcyjnym, która posiada wyższe wykształcenie, wynosi 10,2%”. Po drugie, w części zatytułowanej „NPR na lata 2007–2013 jako polskie wydanie Strategii Lizbońskiej”, sugeruję, aby w pierwszym zdaniu dodać trzy wyrazy na początku. Po zmianie zdanie to brzmiałoby: „Poddawany debacie publicznej projekt NPR na lata (…)”, aby podkreślić, że jest to dokument, który w tej chwili podlega bardzo intensywnym konsultacjom. Po trzecie, w części zatytułowanej „Polskie postulaty w sprawie Strategii Lizbońskiej” sugeruję, aby w pkt 1, 4 i 5 wyraz „Polska” zastąpić sformułowaniem „Komisja do Spraw Unii Europejskiej Sejmu RP”. Jest to opinia naszej Komisji, więc może nie powinniśmy wypowiadać się w imieniu Polski w ogóle. Czy są uwagi do tego dokumentu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejMarkowiak">Mam taką ogólną uwagę. To ma być opinia, a jest to raczej opis założeń strategii. Sądziłem, że raczej odniesiemy się do tego opisu i ocenimy jako realne, mniej realne i bardzo realne poszczególne kwestie, np. kwestia wzrostu gospodarczego. Zapisano tu, że średnie roczne tempo wzrostu PKB w latach 2007–2013 wyniesie 5,5%, co można uznać za życzenie, ale nie pewność. Przecież, jeżeli my tak to zapiszemy, to jeszcze nie będzie znaczyło, że tak będzie. Dlatego mam wątpliwość, czy my mamy do czynienia z opinią czy ze skrótem założeń głównych kierunków Strategii Lizbońskiej wdrażanej w Polsce. Druga kwestia, bardzo drobna, ale powinniśmy unikać błędów ortograficznych w naszych tekstach. W pkt 2 części pierwszej wyraz „ponadpodstawowym” pisze się razem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#RobertSmoleń">Drugą uwagę przyjmujemy. Nie wiem, czy pan poseł był obecny, kiedy przedstawiałem sens tego dokumentu. Jest to dokument, który zostanie przedstawiony na Forum Strategii Lizbońskiej i on odpowiada pewnemu scenariuszowi, o który nas proszą. Każda delegacja uczestnicząca w tym Forum została poproszona o przygotowanie dokumentu według określonych parametrów. Dlatego ten dokument ma wiele danych faktograficznych i ma w jakimś sensie charakter informacyjny, a Komisja zgodnie z regulaminem Sejmu nie ma możliwości przyjęcia innego dokumentu niż opinia. To prawda, że Regulamin Sejmu przewiduje jeszcze kilka innych dokumentów, np. dezyderat, ale one są określone i w mniejszym stopniu odpowiadają charakterowi tego dokumentu. Uznałem, że najbardziej odpowiadającym, choć niedoskonałym, proceduralnym kształtem tego materiału będzie opinia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#AndrzejMarkowiak">Sądzę, że trafniejszym tytułem dla tego dokumentu byłoby słowo „stanowisko Komisji w sprawie Strategii Lizbońskiej w Polsce”, a nie opinia, bo z opinią mi to nie współbrzmi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#RobertSmoleń">Dokument możemy zatytułować jak tylko będziemy chcieli, ale zgodnie z regulaminem Sejmu zawsze będzie to opinia. Regulamin nie przewiduje takiej formy dokumentu wydawanego przez komisję sejmową jak stanowisko. Są tylko dezyderaty, opinie, projekty uchwał, ustaw itd. Zapewne regulamin nie jest doskonały w tym zakresie, ale na dzisiaj musimy się poruszać w wyznaczonych ramach. Czy są inne uwagi lub pytania? Nie słyszę. Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja przyjęła projekt opinii. Jest sprzeciw, wobec tego przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem dokumentu z zaproponowanymi poprawkami? Stwierdzam, że 13 głosami, przy braku przeciwnych i 5 wstrzymujących się, Komisja przyjęła opinię i upoważniła delegację do przedstawienia jej na Forum Strategii Lizbońskiej. Tym samym zakończyliśmy punkt dotyczący dyskusji na temat odnowionych założeń Strategii Lizbońskiej. Przechodzimy do rozpatrzenia w trybie art. 8 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady o usługach na rynku wewnętrznym. To jest bardzo ważny dokument bardzo ściśle wiążący się z tym, o czym przed chwilą rozmawialiśmy. Pan premier do niego również się odnosił w swoich wystąpieniach. Jednak widzę, że pan premier musi opuścić posiedzenie Komisji. Informuję, że umawialiśmy się na półtorej godziny, co i tak zostało przekroczone. Jest z nami pani minister Krystyna Gurbiel, która, jak rozumiem, jest upoważniona przez pana premiera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JerzyHausner">I jest bardzo dobrze przygotowana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#RobertSmoleń">W to nie wątpię, bo z panią minister bardzo często mamy do czynienia na posiedzeniach Komisji. Zanim jednak pożegnamy pana premiera, chcę powiedzieć kilka słów jako przewodniczący Komisji. Skłoniła mnie do nich publiczna wypowiedź pana premiera w Zielonej Górze o tym, że pan premier postanowił podać się do dymisji. Kiedy ta dymisja zostanie przyjęta i czy zostanie przyjęta, tego nie wiemy. Ale gdyby tak się stało - specjalnie używam trybu warunkowego - że byłaby to ostatnia obecność pana premiera na posiedzeniu Komisji do Spraw Unii Europejskiej, to wyrażam żal z tego powodu, albowiem pracowało nam się bardzo dobrze, i bezpośrednio z premierem Jerzym Hausnerem, i z jego pracownikami, którzy występowali z upoważnienia pana premiera. Mieliśmy zawsze zaufanie do tych opinii i materiałów, które były przedstawiane. Zazwyczaj podzielaliśmy poglądy, które pan premier prezentował, jeśli chodzi o gospodarkę europejską, o najważniejsze sprawy wiążące się z jej kształtem i udziałem Polski w tym obszarze gospodarczym. Więc gdyby, co podkreślam, tak się stało, że jest to ostatnie posiedzenie z obecnością pana premiera, to chcę podziękować za ten sposób kontaktów i współdziałania między rządem i parlamentem. Mam nadzieję, że kompetencje pana premiera i znajomość rzeczy zostanie spożytkowana przez Rzeczpospolitą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#AndrzejMarkowiak">W nawiązaniu do tego, co powiedział pan przewodniczący, zasugeruję, aby kontynuując tę dobrą współpracę pan premier jako poseł zechciał zostać członkiem Komisji do Spraw Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#RobertSmoleń">To jest bardzo dobry pomysł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#JerzyHausner">Czuję się zachęcony, aczkolwiek pomyślałem sobie, że w toku dalszych prac Sejmu - ja dotychczas w żadnej komisji nie pracowałem, bo od początku byłem ministrem - raczej chciałbym pracować w komisjach, w których nauczyłbym się czegoś innego niż to czym zajmowałem się na co dzień. Ale rozważę i ten wariant. Bardzo dziękuję za kilka ważnych spotkań, bo należy założyć, że jest to rzeczywiście mój ostatni udział w posiedzeniu Komisji do Spraw Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#RobertSmoleń">Przechodzimy do rozpatrzenia w trybie art. 8 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady o usługach na rynku wewnętrznym. Rząd reprezentowany jest przez panią minister Krystynę Gurbiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#KrystynaGurbiel">Zarówno projekt dyrektywy, jak i stanowisko rządu dotyczące tego projektu zostały przesłane do parlamentu 12 grudnia 2004 r. Pamiętam, że to stanowisko rządu było omawiane jakiś czas temu przez pana premiera Jerzego Hausnera, chociaż może nie w sposób formalny, w ramach danego punktu. Dziś, jak rozumiem, pan premier do tego nawiązywał, bo jest to jeden z podstawowych elementów tego procesu, który jest niezwykle ważnym składnikiem Strategii Lizbońskiej, a więc dokończenia procesu tworzenia wspólnego rynku Unii Europejskiej. Krótko powiem, że stanowisko rządu wobec tego projektu dyrektywy jest pozytywne. Polska popiera prace prowadzone w celu stworzenia dyrektywy o usługach na rynku wewnętrznym. Uważamy, że konieczne jest objęcie zakresem tej dyrektywy jak najszerszego wachlarza usług, ponieważ generalnie będzie to korzystne dla polskich przedsiębiorstw, którym będzie łatwiej funkcjonować na innych segmentach jednolitego rynku europejskiego. Pierwsze doświadczenia naszego członkostwa w Unii Europejskiej wskazują na to, że polskie przedsiębiorstwa, w tym usługowe, są niezwykle konkurencyjne, i otwarcie im możliwości łatwiejszego funkcjonowania na rynkach innych niż polski będzie dla nich niewątpliwą korzyścią. Dlatego popieramy jak najszerszy zakres tej dyrektywy. Natomiast Polska opowiada się za wyłączeniem spod zakresu funkcjonowania dyrektywy najbardziej wrażliwych sektorów oraz - co jest niezmiernie ważne w tym kontekście - za wyjaśnieniem wątpliwości związanych ze stosowaniem zasady państwa pochodzenia. Chodzi o to, że ta zasada, która jest regulowana w pewnym zakresie w innych przepisach unijnych, w sytuacji, kiedy otwieramy rynek usług, jest niezwykle istotna. Trzeba wyjaśnić, według prawa jakiego państwa będą rozstrzygane ewentualne spory - państwa, z którego pochodzi dana firma, w którym jest zarejestrowana, czy tego, na którego rynku świadczy usługi. To oczywiście wymaga niezwykle precyzyjnego określenia, by uniknąć wątpliwości w trakcie stosowania przepisów. W tym kontekście jest też bardzo ważne zagwarantowanie praw konsumentów. Zatem na ten element dyrektywy zwracamy szczególną uwagę. Polska sygnalizuje, że ten element wymaga doprecyzowania. Jeśli chodzi o katalog wyłączeń sektorów usługowych, Polska postuluje wyłączenie z zakresu dyrektywy gier losowych i zakładów wzajemnych oraz świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych wyłącznie ze środków publicznych. Myślę, że jest oczywiste, że są to te sektory usług, które są szczególnie wrażliwe, jeśli chodzi o gry losowe i zakłady wzajemne - ze względu na interesy budżetu, natomiast jeśli chodzi o opiekę zdrowotną - ze względu na ważny interes społeczny. Ponadto w odniesieniu do zasady państwa pochodzenia, uważamy, że nie można tej zasady bezwarunkowo przyjąć, zwłaszcza w niektórych sektorach. Dotyczy to: usług pocztowych do czasu liberalizacji tego sektora usług, który jest przewidziany innymi przepisami, umowy o świadczenie usług zawieranej z konsumentami - tu chodzi o ochronę konsumentów, o czym już wspominałam, usługi w zakresie zarządzania lotniskiem oraz obsługi naziemnej statków powietrznych, ładunków, pasażerów i bagażu na lotniskach użytku publicznego oraz usługi pomocy społecznej.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#KrystynaGurbiel">Są to sektory, w których interes konsumenta, interes społeczny wymaga szczególnej uwagi i ochrony. Dlatego uważamy, że zasada państwa pochodzenia, która mówi, że stosuje się prawo usługodawcy, a nie usługobiorcy, nie powinna być tu bezwarunkowo stosowana. Uważamy, że musi być wyjaśniona kwestia zachowania standardów świadczenia usług w kontekście wprowadzania zasady państwa pochodzenia - to dotyczy przede wszystkim usług o znaczeniu społecznym, ale nie tylko - oraz zapewnienie skutecznej ochrony konsumenta, o czym już mówiłam. Są to podstawowe elementy naszego stanowiska. Polska również podkreśla to, że należy wyjaśnić wszystkie kwestie dotyczące delegowania pracowników w ramach świadczenia usług. Dla nas jest to szczególnie ważne, bo polscy pracownicy świadczą usługi na obcych rynkach i chcemy to zjawisko popierać i rozszerzać. Dlatego odpowiednia regulacja w tym zakresie jest dla Polski i jej obywateli niezwykle istotna. Będziemy zwracać uwagę na odpowiednio precyzyjne i korzystne dla naszych obywateli zapisy. Zwracamy też uwagę na wiele innych elementów, które wymagają sprecyzowania. Nie będę tego dokładnie omawiać, bo myślę, że to stanowisko jest bardzo rozbudowane i szczegółowo przedstawione w dokumencie, który Komisja otrzymała przede wszystkim ze względu na wagę tego zagadnienia, a także ze względu na to, że jest to naprawdę skomplikowany akt prawny. Jednocześnie chciałbym powiedzieć, że - jak zapewne państwo wiedzą - dyskusje na temat tej dyrektywy toczą się w różnych gremiach. Jest to bardzo kontrowersyjna dyrektywa i istotnie wygląda na to, że w tej chwili jest raczej tendencja do ograniczania zakresu dyrektywy ze strony niektórych państw członkowskich. Zatem ten projekt na pewno będzie ulegać zmianie. 10 stycznia bieżącego roku prezydencja przedstawiła zrewidowany projekt dyrektywy, ale nie zawiera on istotnych zmian w stosunku do projektu, który jest przedmiotem dzisiejszych obrad Komisji. Zawiera on zmiany, które mają na celu doprecyzowanie postanowień dyrektywy. Przewidujemy, że 18 marca tego roku, czyli w przyszłym tygodniu, stanowisko rządu wobec nowego projektu zostanie przedstawione na posiedzeniu Komitetu Europejskiego Rady Ministrów i jeżeli zostanie przyjęte, będzie przekazane do parlamentu. Natomiast - jak powiedziałam - dyskusje polityczne pokazują, że czas do przyjęcia tej dyrektywy jest odległy, a poza tym ta dyrektywa najprawdopodobniej będzie ulegać istotnym zmianom nie tylko w sensie doprecyzowania, ale i w zakresie, który budzi liczne kontrowersje. To wszystko z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#RobertSmoleń">Jak już powiedziałem, ten dokument uważam za szczególnie istotny. Chciałbym, żeby Komisja w tej sprawie miała stały ogląd przebiegu dyskusji, a na tym etapie wyraziła zdecydowaną opinię. W związku z tym dobrze by było, żebyśmy dziś nie podejmowali żadnej ostatecznej decyzji, natomiast poprosiłbym koreferentów - panów posłów Wiesława Jędrusika i Aleksandra Grada - o przygotowanie na nasze następne posiedzenie projektu opinii Komisji, który uwzględniałby stanowisko rządu oraz dyskusję, którą być może przeprowadzimy, a jeżeli nie, to wcześniejsze dyskusje, które prowadziliśmy na ten temat. Uważam, że taki projekt opinii powinien być przygotowany. Chciałbym, żeby był jasny i kategoryczny, żebyśmy taką opinię mogli przekazać nie tylko rządowi, ale i naszym partnerom w innych parlamentach narodowych wyraźnie mówiąc, jakie jest stanowisko polskiego Sejmu w tej ważnej sprawie. Dla porządku powiem tylko, że pan poseł Wiesław Jędrusik, jako jeden z posłów koreferentów, nie wnosił o to, by sprawę dziś omawiać w trybie art. 8 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Wnosił o to pan poseł Aleksander Grad, który jest dziś nieobecny, ale upoważnił do reprezentowania go panią posłankę Krystynę Skowrońską. Jeżeli mamy gotowy tekst, możemy spróbować przyjąć tę opinię nawet dzisiaj. Oddaję głos pani posłance Krystynie Skowrońskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#KrystynaSkowrońska">Nie czuję się upoważniona do przedstawienia tekstu opinii, ale mogę powiedzieć, że intencja posła koreferenta, pana Aleksandra Grada - rozmawialiśmy o tym - jest identyczna ze stanowiskiem rządu. Określone priorytety, które tu wskazano, doskonale pokazują, w jakim zakresie będziemy uznawać pewne działania dotyczące wyłączeń usług z dyrektywy rynku wewnętrznego. W tym zakresie popieramy je w całej rozciągłości. Uważamy, że priorytety zostały bardzo dobrze określone. Stanowisko rządu jest czytelne. Z zadowoleniem przyjmujemy argument ograniczenia „szarej strefy”, który dla gospodarki byłby elementem niezwykle istotnym, a ocena zarówno skutków gospodarczych, jak i prawnych, a także potrzeba całego procesu legislacyjnego, o którym mówimy, jest tu zwięźle opisana. Powtarzam, że popieramy to stanowisko. To po pierwsze. Po drugie, niewątpliwie intencję stałego komunikowania się rządu z Komisją w sprawie tej dyrektywy - co pan przewodniczący wyartykułował - uważamy za niezbędną. Natomiast w terminie, który będzie uzależniony od napływania nowych informacji - a takie stanowiska będziemy przedstawiać - posłowie koreferenci wspólnie taką opinię przygotują. Mam nadzieję, że Komisja z zadowoleniem przyjmuje zastrzeżenia i uwagi do tej dyrektywy, które jasno przedstawiła pani minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#RobertSmoleń">Ja też mam taką nadzieję, bo nasze stanowiska są zbieżne i widać wspólne postrzeganie potrzeby szybkiego przyjęcia takiej dyrektywy i liberalizacji rynku usług. Już wielokrotnie przekonywaliśmy, że mamy w tej sprawie jednolity pogląd. Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu w tym punkcie? Nikt się nie zgłasza. W związku z tym zamykam na dziś jego rozpatrywanie. Natomiast posłów koreferentów proszę o przygotowanie projektu opinii na następne posiedzenie. Wówczas przegłosujemy opinię, która będzie odpowiadać temu, co wcześniej powiedział pan premier Jerzy Hausner, a potem pani minister Krystyna Gurbiel i pani posłanka Krystyna Skowrońska. Przechodzimy do rozpatrzenia pkt 5 informacja o stanowisku, jakie Rada Ministrów ma zamiar zająć podczas rozpatrywania projektów aktów prawnych Unii Europejskiej na posiedzeniu Rady do spraw Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych z 16 i 17 marca 2005 r., w związku z zasięgnięciem opinii Komisji w tych sprawach w trybie art. 9 ust. 1 ustawy o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Witam pana ministra Tomasza Nowakowskiego, który reprezentuje rząd w tym punkcie. Kieruję do pana ministra pytanie, czy mamy wiedzę o aktach prawnych, które będą na tym posiedzeniu rozpatrywane?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#TomaszNowakowski">Jeśli chodzi o porządek obrad, rozpatrywany będzie jeden akt prawny, o którym w tej chwili wiemy, w ramach systemu preferencji. Prace nad tym aktem prawnym toczą się w ramach Unii Europejskiej od października ubiegłego roku. Rząd przyjął stanowisko w tej sprawie 9 listopada ubiegłego roku. Zostało ono Komisji przedłożone. Mamy w tej sprawie opinię nr 15 Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Rząd prezentując swoje stanowisko w ramach prac podczas grup roboczych w pełni podtrzymywał 3 postulaty - zgodne ze stanowiskiem rządu - które Komisja sformułowała. W tej chwili jeszcze toczą się prace nad tym projektem aktu prawnego. Mogę powiedzieć, że rząd podtrzymuje w całości swoje stanowisko w sprawie preferencji celnych. Jeden z postulatów sformułowanych w stanowisku rządu, a który znalazł się również w opinii Komisji, został już zrealizowany. Chodzi o postulat dotyczący wyłączeń pewnych towarów z listy preferencyjnej. Udało się nam wyłączyć owoce miękkie, między innymi truskawki, bo to jest towar bardzo ważny dla Polski. Chcieliśmy, żeby on był z tej listy wyłączony i zostało to zrealizowane. Jeszcze wczoraj na posiedzeniu COREPER-u toczyły się prace, a kolejne posiedzenie będzie w piątek. W związku z tym ostateczny kształt tego aktu prawnego znany będzie w piątek. Mogę w tej chwili powiedzieć, że rząd w całości podtrzymuje swoje stanowisko, które zostało zaprezentowane Komisji i kieruje się przy jego prezentacji opinią Komisji. Natomiast sytuacja jest taka, że ten akt prawny przyjmowany jest większością kwalifikowaną. Dlatego, zawierając pewne kompromisy, będziemy musieli dążyć do tego, żeby utrzymać najważniejsze dla nas postulaty. Nie ukrywam, że kwestia wyłączenia owoców miękkich, z punktu widzenia interesów Polski, jest najistotniejsza. Oznacza to, że podtrzymując stanowisko i kierując się stanowiskiem wyrażonym przez Komisję, należy oczekiwać, że nie wszystkie te postulaty w pełni mogą zostać zrealizowane, ale o tym będziemy wiedzieć w przyszłą środę. Wtedy też podejmiemy ostateczną decyzję, jak się zachowamy podczas posiedzenia Rady do spraw Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych. Z całą pewnością podczas tego posiedzenia będziemy podtrzymywać nasze stanowisko, natomiast zobaczymy, jaki w rezultacie będzie ono mieć ostateczny kształt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#RobertSmoleń">Potwierdzam, że 1 grudnia 2004 r. Komisja rozpatrywała projekt rozporządzenia Rady wprowadzającego plan ogólnych preferencji taryfowych i przyjęła opinię. Jak słyszeliśmy, elementy tej opinii nadal są przez rząd podtrzymywane - były one zgodne z przedłożeniem, które rząd wówczas sformułował. Czy są chętni do dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#BogdanDerwich">Nastąpiło jednak pewne zmodyfikowanie stanowiska, bowiem w opinii, którą dysponujemy, są zapisy, z których wynika, że strona polska nie będzie się upierać przy pewnych swoich propozycjach, dlatego że pozostała sama na placu boju. Rozumiem, że trzeba dopowiedzieć, że taki zapis jest w najnowszych rozstrzygnięciach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#RobertSmoleń">W takim razie poproszę pana ministra o wyjaśnienie, bo wyraźnie usłyszałem, jak pan minister stwierdził, że wszystkie elementy stanowiska rządu zostają podtrzymane, chociaż ze świadomością, że mogą być nie do obronienia, albowiem ze względu na tryb decyzyjny może się okazać, iż nie ma mniejszości blokującej. Jednak wyraźnie słyszałem, jak pan minister powiedział, że rząd podtrzymuje swoje stanowisko we wszystkich punktach. Po tej uwadze pana posła, proszę o wyjaśnienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#TomaszNowakowski">Zanim poproszę o oddanie głosu panu ministrowi Mirosławowi Zielińskiemu, który prowadzi bezpośrednie negocjacje w tej sprawie, chciałbym powiedzieć, że Polska podtrzymuje stanowisko wyrażone w opinii Komisji do Spraw Unii Europejskiej. To, że cały czas zgłaszamy postulaty, nie oznacza jednak, że wszystkie one będą mogły być zrealizowane, ponieważ ta decyzja - jak powiedziałem - jest przyjmowana większością kwalifikowaną. Oznacza to, że jeśli będą takie elementy polskiego stanowiska, w których będziemy osamotnieni albo nie uzyskamy wystarczającej mniejszości blokującej, nie będziemy mogli tych postulatów przeforsować, a są w tej chwili uzyski, o których mówiłem - między innymi kwestia owoców miękkich - które są dla nas sprawą priorytetową. W stanowisku wyjściowym przyjętym przez Komitet Europejski Rady Ministrów było zaznaczone, że mamy w ramach tego stanowiska pewne priorytety, które będziemy realizować w pierwszej kolejności. Natomiast są pewne elementy, które zgłaszamy, ale było wyraźnie powiedziane, że Polska będzie mogła od nich odstąpić w sytuacji, gdyby to stanowiło zagrożenie dla naszych najistotniejszych interesów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#RobertSmoleń">Czy pan minister Mirosław Zieliński zechciałby się w tej sprawie wypowiedzieć?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#MirosławZieliński">W przedłożeniu, które w tej chwili jest dyskutowane, zawarte są wszystkie interesy, jakie mieliśmy do załatwienia. Jeszcze nie ma pewności, czy rzeczywiście Rada będzie dyskutować, ponieważ na ostatnim posiedzeniu COREPER-u nie zakończono dyskusji - są jeszcze pewne wątpliwości, które nie są wyjaśniane. Nie ma więc jeszcze 100-proc. gwarancji, czy będzie to rozpatrywane, chociaż jest w programie. W ostatniej chwili udało się wpisać wyłączenia z listy preferencji. To, co było dla nas najważniejsze, zostało dopisane - owoce, mrożone truskawki i maliny. Muszę powiedzieć, że rzutem na taśmę, w ubiegły piątek na posiedzeniu Komitetu 133 udało mi się zebrać wystarczające poparcie dla tego postulatu. Wyłączone zostały także alkohol i szyszki chmielowe, co było dla na bardzo istotne. Krótko mówiąc, propozycja, która w tej chwili jest przedłożeniem Komisji Europejskiej, uwzględnia wszystkie nasze najważniejsze interesy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#RobertSmoleń">Rozumiem, że w takim razie mogę stwierdzić, iż Komisja rozpatrzyła w trybie art. 9 ust. 1 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej informację o stanowisku, jakie Rada Ministrów ma zamiar zająć podczas rozpatrywania projektu aktu prawnego Unii Europejskiej na posiedzeniu Rady do spraw Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych w dniach 16 i 17 marca 2005 r., zmieniony wniosek dotyczący rozporządzenia Rady wprowadzającego plan ogólnych preferencji taryfowych (COM/2005/043). Komisja postanawia nie wydawać opinii w odniesieniu do zaprezentowanego projektu stanowiska rządu w tej sprawie w związku z jego zbieżnością z opinią nr 15 wydaną przez Komisję 1 grudnia 2004 r. Widzę akceptację ze strony przedstawicieli rządu oraz Komisji. W związku z tym taką konkluzją zamykam pkt 5. Chciałbym jeszcze tylko zapytać pana ministra Tomasza Nowakowskiego - czy możemy się spodziewać, że przed 16 marca mogą się pojawić jakieś inne akty prawne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#TomaszNowakowski">Prawdopodobnie pojawi się lista punktów A, przy czym - z tego, co wiemy - jeśli pojawią się na tej liście projekty jakichkolwiek aktów prawnych, będą to wyłącznie te projekty, wobec których rząd przedstawił stanowisko, a Komisja zaopiniowała je pozytywnie. Rząd tego stanowiska nie będzie zmieniał. Jeśli więc do takiej sytuacji dojdzie, nie będzie problemu. Jeżeli pojawi się jakiś nowy akt prawny - aczkolwiek nie spodziewamy się tego - albo rząd miałby odjeść od stanowiska - czego w tej chwili nie przewidujemy - niezwłocznie o tym Komisję powiadomię, choć wiem, że będzie problem z uzyskaniem opinii Komisji, ponieważ posiedzenie Rady jest w wyjątkowym terminie, w czwartek. Jednak w tej chwili nie spodziewałbym się, by miały się pojawić akty prawne, które nie są Komisji znane, i w odniesieniu do których Komisja nie zna i nie podziela stanowiska rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#RobertSmoleń">W każdym przypadku mamy problem proceduralny, bo nawet jeżeli lista A się pojawi, to rozumiem, że rząd zwróci się do Komisji z prośbą o zaznajomienie się z tą listą i wydanie opinii. My nie będziemy już mieć posiedzenia Komisji przed 16 marca br., nie planuję zwołania posiedzenia w tym okresie. Nie chciałbym zaskakiwać posłów poprzez zwołanie posiedzenia w poniedziałek czy wtorek. W związku z tym proponuję, że jeżeli pojawi się lista A, roześlę ją drogą elektroniczną do wszystkich członków Komisji z wyznaczeniem terminu, który dawałby czas na reakcję. Jeżeli w tym terminie nikt z państwa nie zgłosi zastrzeżenia, to uznam, że Komisja drogą korespondencyjną zaakceptowała przedłożenie rządowe. Zamykam pkt 5. Zanim rozpatrzymy pkt 6, korzystając z obecności pana ministra Mirosława Zielińskiego, przejdziemy do pkt 8, w którym zaplanowaliśmy rozpatrzenie w trybie art. 6 ust. 3 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej projektu rozporządzenia Rady kończącego częściowe postępowanie weryfikacyjne środków antydumpingowych stosowanych w odniesieniu do przewozu niektórych łączników rur lub przewodów rurowych z żelaza lub stali pochodzących między innymi z Tajlandii (COM/2005/067). Pan poseł Wiesław Jędrusik, jako jeden z koreferentów, nie sygnalizował potrzeby omawiania tego dokumentu i zgłaszania uwag do projektu. Pan poseł Szymon Giżyński na dzisiejszym posiedzeniu również wyraził taką opinię. W związku z tym, bez rozpatrywania tego punktu chciałbym skwitować, że Komisja postanawia nie wydawać opinii do tego projektu, co umożliwia panu ministrowi Mirosławowi Zielińskiemu szybsze opuszczenie naszego posiedzenia. Teraz wracamy do pkt 6 rozpatrzenia w trybie art. 8 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie gospodarowania odpadami z przemysłu wydobywczego (COM/2003/319). Rząd jest reprezentowany przez pana ministra Andrzeja Mizgajskiego. Pani posłanka koreferent nie wnosiła o rozpatrzenie sprawy, ale wnosił o to pan poseł Andrzej Markowiak. W związku z tym, panie ministrze, proszę o wprowadzenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#AndrzejMizgajski">Jest to projekt dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady, który został przyjęty przez Komisję Europejską 2 czerwca 2003 r. Sekretariat Generalny Rady przekazał go Polsce 5 czerwca 2004 r. Jest to więc sprawa, która toczy się już od dość dawna. W tej dyrektywie chodzi o określenie minimalnych wymagań dla przemysłu wydobywczego, udoskonalenie sposobu gospodarowania odpadami pochodzącymi z przemysłu wydobywczego, a także wyeliminowaniu zagrożeń dla środowiska i zdrowia ludzi. Mamy tu dwojakiego rodzaju kontekst. Z jednej strony racjonalizację gospodarki zasobami mającymi charakter nieodnawialnych, a z drugiej strony minimalizowanie, a tam, gdzie możliwe, eliminowanie zagrożeń dla środowiska i zdrowia ludzi. Jest to projekt dyrektywy, w którego efekcie zostają nałożone pewne obowiązki na operatorów zakładów wydobywczych, związane z eliminowaniem negatywnego oddziaływania odpadów, także stosowanie najlepszych dostępnych technik, oraz na organy, które wydają stosowne decyzje administracyjne. W trakcie prac w Radzie Europejskiej Polska, jako jeden z krajów, które posiadają silny przemysł wydobywczy, w sposób znaczący wpływała na złagodzenie wymagań dyrektywy w stosunku do tych przedsiębiorców, którzy wytwarzają odpady górnicze niestanowiące istotnego zagrożenia dla środowiska i zdrowia człowieka. Jest kilka zakresów, w których osiągnięto satysfakcjonujący poziom zmian zapisów. Jednym z nich jest zakres, jaki obejmowałaby ta dyrektywa. Chodzi przede wszystkim o wyodrębnienie z definicji odpadów niezanieczyszczonej gleby i odpadów obojętnych, a więc o to, by te dwa typy odpadów, które są częste, na przykład, przy eksploatacji odkrywkowej węgla brunatnego, która ma dla nas istotne znaczenie, nie były objęte restrykcjami tejże dyrektywy. Drugą kwestią jest definicja obiektu unieszkodliwiania odpadów. Polska broniła stanowiska, aby dla odpadów innych niż niebezpieczne, innych niż obojętne, istniała możliwość ich przechowywania przez okres 3 lat. Jest tu pewna gra polegająca na tym, że czym innym jest unieszkodliwianie odpadów poprzez składowanie, a czym innym jest przechowywanie odpadów. Chodziło o to, żeby pojęcie przechowywania było na tyle szerokie, by obejmowało odpady inne niż niebezpieczne i obojętne. Polska we współpracy z innymi krajami uzyskała satysfakcjonujące rozwiązanie - wprowadzono wprawdzie możliwość przechowywania przez okres 1 roku, ale dodano do tego 2 lata na wdrożenie dyrektywy, co w sumie daje zgodę na 3-letni okres przechowywania niezanieczyszczonej gleby i odpadów innych niż niebezpieczne. Trzecią kwestią jest zagadnienie funduszy, jakie musi gromadzić operator obiektu, kopalni, na którym takie odpady powstają, jako zagwarantowanie spełnienia wymogów rekultywacyjnych. W obecnej wersji ten zapis ma znacznie węższy zakres przedmiotowy i odnosi się tylko do obiektów unieszkodliwiania odpadów. Musi więc najpierw dana masa ziemna być uznana za odpad, potem musi być obiekt unieszkodliwiania. W odniesieniu tego typu obiektów trzeba podejmować takie gwarancje finansowe. Czwartą kwestią, w ramach której uzyskano znaczące koncesje, jest zagadnienie obowiązku inwentaryzacji obiektów unieszkodliwiania odpadów. Ten obowiązek dotyczy tylko tych obiektów, które stwarzają zagrożenie dla środowiska i zdrowia ludzi. Ponadto nie wprowadzono sztywnego terminu przeprowadzenia rekultywacji tych obiektów.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#AndrzejMizgajski">Generalnie można uznać, że ta dyrektywa podlegała takiej ewolucji, że jest dla Polski do przyjęcia, zwłaszcza że będzie ona przyjmowana większością kwalifikowaną. W materiale, który Komisja otrzymała, wskazuje się na koszty. Są one nieuniknione, ale chciałbym powiedzieć o dwóch elementach. Po pierwsze, są to koszty, które służą zabezpieczeniu środowiska przed negatywnym oddziaływaniem zwłaszcza tych odpadów, które mogą być nieobojętne dla środowiska i życia ludzi. Po wtóre, co prawda nie zostało to tu uwypuklone, ale mamy do czynienia z pewnymi efektami zewnętrznymi. Na przykład, zupełnie inaczej kształtuje się jakość, a zatem i wartość gruntów w niedużej odległości od obiektów unieszkodliwiania pozostałości po eksploatacji, jeśli są one porządnie zrekultywowane, nie psują krajobrazu i środowiska, niż w sytuacji, kiedy takich działań się nie podejmuje. Wówczas następuje istotne zmniejszenie wartości gruntu, co też jest elementem rachunku kosztów. Myślę, że to wszystko z mojej strony. Oczywiście jestem gotowy do udzielenia odpowiedzi na ewentualne pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#RobertSmoleń">Proszę o zabranie głosu pana posła Andrzeja Markowiaka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#AndrzejMarkowiak">Zachęciłem prezydium Komisji do tego, abyśmy rozważyli tę kwestię, ponieważ wydaje mi się ona bardzo ważna z punktu widzenia struktury polskiej gospodarki, w której przemysł wydobywczy w dalszym ciągu odgrywa dość dużą rolę i będzie nadal ją odgrywać ze względu na zmianę dotychczasowych tendencji i wzrost zainteresowania węglem kamiennym. Chodzi o to, żebyśmy sobie uświadomili fakt - a być może jeszcze coś wnieśli do tej dyskusji - że to mocno dotknie nasz przemysł wydobywczy. Czy, gdyby dyrektywa, w której proces uchwalania się włączyliśmy - bo zanim Polska stała się krajem członkowskim, była już ona uchwalana - weszła w życie w 2007 r., jak wynika ze stanowiska rządu, nie wpłynie na ochronę środowiska? Z punktu widzenia ochrony środowiska pan minister Andrzej Mizgajski prezentuje właściwe stanowisko ze strony tego resortu, ale brakuje mi oceny ministra gospodarki i pracy oraz oceny skutków społecznych. W stanowisku rządu te skutki nie zostały przedstawione. Pan minister zasygnalizował nam efekty w szacowaniu gruntów i możliwości poprawy koniunktury z racji właściwej rekultywacji zakładów utylizacji, niemniej jednak zabrakło skutków społecznych. W związku z tym byłbym ciekaw, czy można do tego jeszcze coś dodać. Wprawdzie rząd przedstawił, jakie podjęto działania - seminaria, spotkania, rozmowy, ale nigdzie nie powiedziano, jakie skutki społeczne wyspecyfikowano i jak je oceniono. Natomiast oczekiwałbym potwierdzenia, że ta dyrektywa będzie uchwalona w 2005 r., bo z oceny stanowiska rządu można to tylko domniemywać. Wtedy musimy mieć świadomość, że mamy 24 miesiące na jej wdrożenie. Czy ten czas wystarczy? Mam na myśli przede wszystkim przemysł wydobywczy węgla brunatnego, gdzie te koszty chyba wyraźnie się uwidocznią, bo w przypadku górnictwa węgla kamiennego dość duży odsetek odpadów jest zagospodarowywanych, jest duży odzysk. W związku z tym, jeśli chodzi przemysł wydobywczy węgla brunatnego, w przypadku naszych 4 kopalni, które tu zostały opisane, może to budzić pewne obawy. My oczywiście pozytywnie zakładamy, że kopalnie: Adamów, Turów i Konin do wejścia w życie przepisów wynikających z tej dyrektywy już nie będą zwałowywać nadkładów, ale są to tylko przypuszczenia. Czy nie można by się pokusić na etapie dyskusji, czy w procesie ustanawiania tej dyrektywy, o wydłużenie tego okresu, które by nam gwarantowało, że nie spadną na nas koszty związane z traktowaniem niezanieczyszczonej ziemi jako odpad? Być może jest szansa, że nie będziemy ziemi niezanieczyszczonej traktować jako odpad, ale z tego, co powiedział pan minister Andrzej Mizgajski, prawdopodobnie będzie to oceniane indywidualnie. Istnieje niebezpieczeństwo, że ten nadkład może być zaliczony do odpadów zanieczyszczonych, a wtedy trzeba będzie tworzyć i fundusz gwarancyjny, i zabezpieczenia finansowe oraz ponosić koszty utylizacji. Generalnie jest to trudny problem, szczególnie dla takiego kraju, jak Polska, aczkolwiek nie jesteśmy osamotnieni, bo ten problem mają i Niemcy. Nie zorientowałem się, czy reagowały: Hiszpania - ale raczej mało - i Wielka Brytania, w przypadku której górnictwo węgla kamiennego jest już przemysłem schyłkowym.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#AndrzejMarkowiak">Dobrze by było, żebyśmy sobie uświadomili, że idąc w kierunku poprawy standardu w zakresie ochrony środowiska możemy sobie wziąć na barki wzrost kosztów wydobycia, a więc spadek konkurencyjności w sytuacji, kiedy polski surowiec musi konkurować z surowcem pochodzącym z Chin czy Ukrainy. Chciałem o tym mówić, bo wydaje mi się, że warto o tym wiedzieć, aczkolwiek zawsze mam dylemat, kiedy dyrektywa - a prawie zawsze tak jest - wprowadza wyższe standardy w imię poprawy jakości życia, co w przypadku niektórych krajów - tu Polski - może się wiązać z poważnymi kosztami. Poruszę jeszcze jedną kwestię, której w tej dyrektywie się nie doczytałem. Niestety, dyrektywa jest napisana w języku angielskim i jest opasła, więc coś mi mogło umknąć. Chciałbym się zorientować, czy państwo uwzględniają taką sytuację, jaka jest w Polsce, szczególnie w górnictwie węgla kamiennego, kiedy dochodzi do wtórnego przetwarzania miejsc składowania odpadów górniczych, czyli hałd. Na Śląsku znamy takie przypadki, że odpowiednie przedsiębiorstwa eksploatacyjne podejmują się rozkopywania i eksploatacji hałd, z których odzyskują węgiel. Jak to będzie rozliczane? Rozumiem, że zakład górniczy będzie musiał hałdę zrekultywować, ponieść koszty, stworzyć na nią fundusz zabezpieczający, a potem przyjdzie ktoś, kto to rozkopie. Czy było to rozważane? Czy będzie możliwość zwrotu pieniędzy poniesionych na rekultywację, zrekompensowania poniesionych nakładów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#RobertSmoleń">Czy są jeszcze chętni do zadania pytań lub wyrażenia poglądu? Nikt się nie zgłasza. Panie ministrze, proszę o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#AndrzejMizgajski">Pan poseł poruszył wiele niezwykle ważnych wątków. Dziękuję za to, bo pozwoli to spojrzeć na sprawę w szerszym kontekście. Rozpocznę od ostatniego zagadnienia. To nie jest zakres objęty tą dyrektywą, bo wtedy nie możemy mówić o przemyśle wydobywczym. Jest to działalność polegająca na odzysku z odpadów. Jest ona bardzo preferowana. Obecnie istnieje na świecie ogromny problem, zwłaszcza w kontekście niezwykle szybkiego postępu Chin i Indii, wielkiego runu na surowce nieodnawialne. W światowej prasie, na początku tego tygodnia podniosła się wielka wrzawa, bo wreszcie sobie uświadomiono, że Chiny są drugim z największych importerów w najważniejszych zakresach surowcowych, a razem z Indiami liczą 37 proc. ludności świata. To jest rynek gąbka. W tym kontekście nie możemy mówić o konkurencyjności węgla chińskiego wobec węgla polskiego, bo Chiny to ogromna ssawka, która będzie wchłaniać wszelkie surowce, w tym energetyczne. Na całym świecie mają pozawierane wieloletnie kontrakty, ku utrapieniu Stanów Zjednoczonych, państw Europy Zachodniej oraz Japonii. Odnosząc się do kosztów powiem, że zdarza mi się czasem żartobliwie stwierdzać, że reprezentuję ministerstwo do spraw dni następnych, podczas gdy minister gospodarki i pracy jest ministrem do spraw dnia dzisiejszego. Nie uważam, żebyśmy mogli funkcjonować tylko z myślą o dniu dzisiejszym. Pan poseł doskonale znający Śląsk wie, jaki jest skutek nieuwzględniania realnych kosztów eksploatacji, które muszą polegać na zabezpieczeniu tego, co po owej eksploatacji zostaje. Ten koszt musi ponieść ten, kto korzysta z zasobu, który był eksploatowany - zgodnie z powszechnie przyjętą zasadą, także przez nasz parlament, że zanieczyszczający płaci. Nie można tego kosztu przerzucać na społeczeństwo i zapłacić z budżetu państwa. Muszą za to zapłacić ci, którzy korzystają z węgla, energii. W tym kontekście trudno się zgodzić, żeby normalna sytuacją było pozostawianie księżycowego krajobrazu. Musi to być naturalny obowiązek. Naturalnym elementem prowadzenia działalności gospodarczej musi być posprzątanie po sobie, czyli pozostawienie krajobrazu w formie kulturowej, jakkolwiek zmienionej, ale w najmniejszym stopniu. Realny zysk polega na wyeliminowaniu w pewnym zakresie negatywnego oddziaływania na środowisko i człowieka, ale ma to też konkretny wpływ na rentę gruntową. Jeśli zdewastujemy krajobraz, dany teren traci wartość. Mamy nawet przepis w ustawie - Prawo ochrony środowiska o ograniczeniu możliwości korzystania z nieruchomości, o niemożliwości uzyskania renty gruntowej wskutek jakichś działań. Trudno mi więc się zgodzić z twierdzeniem, że jest jakiś obciążający koszt. Jest to normalny koszt prowadzenia działalności gospodarczej. W przypadku innych działalności muszą być osoby, które posprzątają zakład, a w tym przypadku logika jest taka sama. Zatem myślę, panie pośle, że musimy się przyzwyczaić do wyższych standardów, a jakość życia kosztuje. Musimy na nią zapracować w innych sferach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#AndrzejMarkowiak">Ale, panie ministrze, trzeba mieć świadomość - chyba że źle to oceniam - że w przypadku produkcji energii, na przykład z węgla brunatnego, powinniśmy się liczyć ze wzrostem cen, ponieważ w koszt jej produkcji wejdą koszty zabezpieczeń wobec zakładów wydobywczych i utylizacji. W przypadku węgla kamiennego zagrożenie jest mniejsze. Chodzi o węgiel brunatny, który trafia do produkcji do usytuowanych obok elektrowni. Zapewne cena tego węgla obciążonego kosztami wzrośnie. Musimy przynajmniej mieć świadomość tego, że jest coś za coś.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#AndrzejMizgajski">Podszedłbym do tego inaczej. Musimy mieć świadomość, że dotychczas mamy zaniżony koszt energii pochodzącej z węgla brunatnego, ponieważ nie ponosimy koniecznych wydatków na zabezpieczenie środowiska, a więc doprowadzimy ten koszt do realnego poziomu. Trzeba to głośno powiedzieć. Tak, zgadzam się z tą opinią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#RobertSmoleń">Nie widzę więcej zgłoszeń do dyskusji. Pan poseł Andrzej Markowiak podniósł wiele istotnych zagadnień, ale - jak rozumiem - nie było intencją pana posła, żeby w tej sprawie wyrażać jakąś opinię. W związku z tym stwierdzam, że Komisja wysłuchała i przyjęła do wiadomości informację rządu dotyczącą procedury przyjmowania projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie gospodarowania odpadami z przemysłu wydobywczego (COM/2003/319) oraz o stanowisku, jakie Rada Ministrów zamierza zająć wobec tego projektu aktu prawnego Unii Europejskiej. Zamykam pkt 6. Dziękuję panu ministrowi Andrzejowi Mizgajskiemu. Przechodzimy do pkt 7 rozpatrzenia w trybie art. 8 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej projektu decyzji ramowej Rady odnośnie do zwalczania rasizmu i ksenofobii (COM/2001/664) i odnoszącej się do niego informacji rządu, który jest reprezentowany przez pana ministra Tadeusza Wołka, którego serdecznie witam i proszę o wprowadzenie. Następnie poproszę o zabranie głosu posła koreferenta, pana Szymona Giżyńskiego, który wniósł o to, by sprawę omówić. Drugim koreferentem jest pani posłanka Sylwia Pusz, która takiej potrzeby nie widziała, ale będzie mieć możliwość wzięcia udziału w dyskusji. Panie ministrze, oddaję panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#TadeuszWołek">Celem decyzji ramowej jest wdrożenie na terytorium wszystkich państw unijnych wszechstronnego instrumentarium prawnokarnego zapewniającego efektywne ściganie i karanie rasizmu i ksenofobii, szczególnie poprzez: ujednolicenie zakresu przestępstw powiązanych z rasizmem i ksenofobią i zapewnienie ich penalizacji w prawie krajowym, ustanowienie systemu efektywnych, proporcjonalnych i odstraszających sankcji, w tym minimalnej górnej granicy kary pozbawienia wolności, zapewnienie uznawania motywów rasistowskich i ksenofobicznych popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa za czynniki zaostrzające przy orzekaniu wymiaru kary, zapewnienie odpowiedzialności osób prawnych za przestępstwo popełnione na ich korzyść przez osobę fizyczną zajmującą stanowisko kierownicze, zapewnienie szerokiej jurysdykcji w odniesieniu do wskazanych przestępstw i zapewnienia ścigania wskazanych przestępstw z urzędu. Rząd popiera założenia projektu niniejszej decyzji ramowej i uważa za zasadne podjęcie prac nad projektem. Wdrożenie postanowień decyzji ramowej na terytorium całej Unii Europejskiej zapewni w szczególności: usprawnienie stosowania efektywnych, odstraszających i proporcjonalnych sankcji za czyny jednolicie opisane, jako powiązane z rasizmem lub ksenofobią, nadanie większej skuteczności zasadzie poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności prawa gwarantowanych art. 6 Traktatu o Unii Europejskiej, a także poprzez instrumenty regionalne i międzynarodowe, których Polska jest stroną, objęcie zakresem przedmiotowym aktu relatywnie szerokiej definicji czynów stanowiących przestępstwa o charakterze rasistowskim lub ksenofobicznym, zapewnienie możliwości ścigania opisanych przestępstw z urzędu. Projekt decyzji ramowej w obecnym kształcie nie powoduje konieczności zmian w prawie polskim, bowiem Kodeks karny, ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej i ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary, zasadniczo penalizują typ przestępstw objętych projektem. Jeśli chodzi o przebieg prac, chciałbym państwu powiedzieć, że projekt decyzji ramowej w sprawie zwalczania rasizmu i ksenofobii został uzgodniony w gronie 15 państw unijnych w marcu 2003 r., to jest przed uzyskaniem przez Polskę statusu aktywnego obserwatora unijnego. Wówczas też prace nad projektem zostały zawieszone. Podczas posiedzenia Rady do spraw Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych 24 lutego tego roku, zdecydowano o podjęciu prac nad projektem w celu jak najszybszego jego przyjęcia bez wprowadzania zmian do treści przepisu. W dniu 8 marca br. przedstawiciel Polski podczas posiedzenia grupy roboczej zgłosił zastrzeżenie parlamentarne, aby umożliwić Sejmowi zapoznanie się z projektem, zanim rozpoczną się nad nim dalsze prace. Oznacza ono, że Polska wstrzymuje się od zajęcia stanowiska w sprawie projektu do czasu przedstawienia zagadnienia Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej, co niniejszym czynię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#SzymonGiżyński">Pozwoliłem sobie wnosić o omówienie tego punktu z udziałem przedstawiciela rządu, ze względu na wagę problemu i jego doniosłość w trudnej do określenia przyszłości. Tropienie ksenofobii i rasizmu - co jest oczywiste - to jeden z największych przesądów naszych czasów i kanoniczny segment poprawności politycznej. Można by powiedzieć, że w niektórych przypadkach jest to tylko niewinny i groteskowy wymiar pewnych intelektualnych aberracji czy obsesji, ale także - w tym, co czytał pan minister jako uzasadnienie przecież nie naszych polskich, rządowych pomysłów, tylko decyzji unijnych - mechanizm, który łatwo może się przerodzić w mechanizm szantażu, czyli rządzenia. Taki jest rzeczywisty mechanizm funkcjonowania w życiu publicznym tropienia ksenofobii i rasizmu. Pan minister odczytał uzasadnienie przygotowywanej decyzji unijnej i zabrzmiało to bardzo łagodnie. Na pewno zwrócili państwo uwagę na to, że przedstawiony zestaw pomysłów prawnych nadaje się do tego, by przy ich pomocy ścigać najcięższe zbrodnie. Tak to jest sformułowane. Z jednej strony są niezwykle ostre, bezwzględnie sformułowane sankcje, a z drugiej wielka płynność i nieostrość kryteriów. Bo, jak pan minister, czy ktokolwiek z nas może określić, co w tych enuncjacjach oznacza podżeganie, nakłanianie, pomocnictwo? Jak to będzie odniesione do konkretów? Wiem, że jest to temat niewygodny poprzez konflikt ze zdrowym rozsądkiem, a także z interesami kraju, ale pewne więzi w politycznej poprawności są konwencją, którą rząd stosuje i której ofiarą pada. Stanowisko bowiem, pod pewnymi względami, jest pragmatyczne, dyplomatyczne, a nawet sprytne - dojdę do tego w konkluzji - ale w uzasadnieniu, w ślad za decyzją unijną, są pewne informacje - częściowo je cytował pan minister - pozostające w pewnej sprzeczności z samym stanowiskiem, bo uzasadniające decyzję Rady, która jest dla nas szkodliwa. Co, na przykład, oznacza sformułowanie, że „Wypracowanie dostosowanych do współczesnych zagrożeń i sytuacji społecznej prawnokarnych mechanizmów Unii Europejskiej służących zwalczaniu zagrażającego na tym tle zjawiska rasizmu i ksenofobii zredukuje te tendencje mogąc stanowić narzędzie zwiększające skuteczność prewencji ogólnej...” - na to zwracam szczególną uwagę - „...na terytorium wszystkich państw Unii Europejskiej, zarówno wobec osób fizycznych, jak i osób prawnych”? Pojawia się tu także to, o czym pan minister mówił, że dyrektywa przyjęta w 1996 r., czyli tak zwane wspólne działanie, nie wystarczała, według Unii Europejskiej, do realizacji mechanizmów walki z rasizmem i ksenofobią na szczeblu krajowym. Według dzisiejszych pomysłów Unii Europejskiej, potrzebny jest jednolity instrument. We wczorajszej dyskusji sejmowej poświęconej innemu tematowi padały liczne przykłady, jak bardzo w ostatnim okresie są nasilone unijne pomysły poszukiwania w różnych miejscach jednolitych instrumentów służących do budowania megapaństwa. Tu też jest taki instrument, który przenosi decyzje Rady na wszystkie państwa członkowskie, żeby wprowadzić jednolity system restrykcyjny, z definicji, z pragmatycznego punktu widzenia, całkowicie nieadekwatny do sytuacji w poszczególnych krajach.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#SzymonGiżyński">Wynika to ze zdroworozsądkowego oglądu. W uzasadnieniu stanowiska rządu są intencyjnie sensowne sformułowania, ale również i one padają w konfrontacji z tym, co w tle wymusza decyzja Rady. Cytuję: „Zasadne jest objęcie zakresem przedmiotowym aktu relatywnie szerokiej definicji czynów stanowiących przestępstwa o charakterze rasistowskim lub ksenofobicznym, poprzez włączenie publicznego usprawiedliwienia, rażącej trywializacji i zaprzeczania ludobójstwu, zbrodniom przeciwko ludzkości i zbrodniom wojennym (zgodnie z definicjami zawartymi w Karcie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze i Statucie Międzynarodowego Trybunału Karnego)”. Jest to oczywista i czytelna aluzja, niestety, pozornie praktyczna z punktu widzenia obrony polskich interesów, polskich imponderabiliów. Tak oceniam intencje rządu w tym punkcie - myślę, że sprawiedliwie i z sympatią. Jednak wydaje się ogromnym niebezpieczeństwem, gdyby tak realizowana szczytna intencja pojawiła się na wspólnej liście z innymi, często wydumanymi przestępstwami. Bo, jaka może być kwalifikacja mówienia o polskich obozach koncentracyjnych, jeżeli ten cytat tego dotyczy - a dotyczy tego w ewidentny sposób, jak i innych przypadków szargania polskich wartości, imponderabiliów - w porównaniu z wygwizdaniem murzyńskiego piłkarza w polskiej lidze, który źle przyjął albo podał piłkę. Takie niebezpieczeństwa, zobrazowane kilkoma przykładami - myślę, że dość plastycznymi - chciałbym państwu poddać pod rozwagę. Wracając do meritum, do propozycji, która kończy moje wystąpienie, chciałbym do stanowiska rządu zgłosić kilka życzliwych uwag, dlatego że nie tylko kurtuazyjnie, ale z pełnym szacunkiem - wyczuwając podobne intencje - starałem się wykazać pewne sprzeczności między uzasadnieniem stanowiska rządu, uwikłaniem w werbalną argumentację, a przedstawionym stanowiskiem rządu. Uważam, że aby rząd wywikłał się i nie ponosił w imieniu narodu, państwa polskiego, kosztów, które, przynajmniej na tym etapie, nie są potrzebne do ponoszenia, niepotrzebne jest pierwsze zdanie, które może trochę asekurancko opiewa, że „Rząd popiera założenia projektu niniejszej Decyzji ramowej”, aczkolwiek z innych miejsc w uzasadnieniu wynika, że nie do końca, a przede wszystkim w stanowisku, które przecież odsuwa moment podjęcia decyzji, ponieważ rząd - bardzo słusznie - „...oponuje jednak przeciw przedwczesnemu przedstawianiu Decyzji ramowej w celu jej przyjęcia przez Radę, mając wzgląd na fakt, że nowe państwa członkowskie nie uczestniczyły wcześniej w negocjacjach nad projektem. W opinii rządu konieczna jest analiza przepisów decyzji…” itd. Wiąże się z tym zasadnicze pytanie, które kieruję do pana ministra. Odpowiedź na nie przesądzi o mojej ostatecznej propozycji redakcji stanowiska rządu. W ciągu dalszym piszą państwo: „...przy czym punktem wyjścia powinien być tekst wypracowany w ramach Rady w roku 2003”. Jeżeli jest to tekst z 2003 r., którego najważniejsze fragmenty pan streścił cytując, to wieje on grozą i trzeba szukać takiego tekstu, chociażby z wcześniejszego etapu prac, który nie jest tak obstrukcyjny, destrukcyjny i restrykcyjny.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#SzymonGiżyński">Być może będzie to tekst z 1996 r. lub redakcje pośrednie. Opierają państwo swoje stanowisko na względach formalnych, a więc dyplomatycznych, i bardzo dobrze, bo jest to wykorzystanie pewnych możliwości. Natomiast być może pojawia się możliwość skorzystania z redakcji wcześniejszej, która nie będzie aż tak destrukcyjna i obstrukcyjna, jak ta z 2003 r., jeżeli to jest ta redakcja. Na tym tle adekwatna jest końcowa uwaga w stosunku do ewentualnie zmienionego wyznacznika z 2003 r., że nadmierne modyfikowanie lub rozszerzanie tekstu może prowadzić do opóźnień zagrażających dotrzymaniu harmonogramu przedstawionego przez prezydencję. Od odpowiedzi pana ministra uzależniam swoją propozycję modyfikacji stanowiska rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#RobertSmoleń">Zanim poproszę pana ministra o udzielenie odpowiedzi, zapytam, czy ktoś z państwa jeszcze chciałby zadać pytanie lub wyrazić opinię. Nikt się nie zgłasza. W związku z tym, proszę o zabranie głosu pana ministra Tadeusza Wołka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#TadeuszWołek">Panie pośle, rzeczywiście poruszył pan bardzo ważne problemy. Może zacznę od stwierdzenia, że faktycznie prace nad projektem decyzji ramowej zakończyły się w marcu 2003 r. Ponieważ było wiele problemów zgłoszonych przez ówczesne państwa członkowskie Unii Europejskiej, prace nad projektem decyzji zostały zawieszone. Teraz Rada do tego powraca i chce przybliżyć swoim członkom tematykę ścigania przestępstw dyskryminacji, przemocy i nienawiści skierowanych przeciw grupie osób, członkom grupy przez odniesienie do rasy, koloru skóry, religii, pochodzenia lub pochodzenia etnicznego. Są to tematy bardzo ważne. Zgłosiliśmy zastrzeżenie parlamentarne, żeby umożliwić Komisji zapoznanie się z projektem stanowiska rządu w tym przedmiocie, acz rzeczywiście tematy są delikatnej natury. Nie możemy jednak przed nimi uciec, chociażby ze względu na historię naszego kraju, narodu. Nie możemy powiedzieć, że temat jest jednolicie wyczerpany przez nasze przepisy penalizacyjne, przepisy prawa karnego, które już istnieją. Rozważmy w pracach, które się dopiero rozpoczną, w których będziemy teraz uczestniczyć na prawach pełnoprawnego członka, wszystkie te elementy, o których mówi projekt decyzji ramowej o rasizmie i ksenofobii. Być może pojawią się takie czyny, o których pan poseł mówił - jak w przypadku obozów koncentracyjnych - które by można było spenalizować, które w dzisiejszym prawie karnym nie całkiem się mieszczą. Dlatego prowadzenie prac nad tym projektem decyzji ramowej i przyjęcie stanowiska, jakie zaprezentowałem, wydaje się jak najbardziej zasadne, żeby Polska aktywnie włączyła się w prace nad projektem i przedstawiła wszystkie elementy, na które pan poseł zwrócił uwagę. Taka jest moja odpowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#SzymonGiżyński">Mam jedną merytoryczną uwagę do wypowiedzi pana ministra. Mnie chodziło o hierarchizację tych sytuacji, ponieważ będzie nieadekwatne, jeśli na jednej liście znajdą się sytuacje charakterystyczne dla społeczeństw francuskiego czy hiszpańskiego i nasza lokalna sytuacja, mam nadzieję, że jeszcze kilkanaście lat w tym kontekście ksenofobii i rasizmu aktualna, czyli na dobrą sprawę całkiem bezproblemowa. Natomiast mamy swoje problemy obronne. Chodzi o to, żebyśmy bronili się także przed mediami czy czynnikami oficjalnymi państw Unii Europejskiej, bo takie sytuacje się zdarzały - wczorajsza dyskusja plenarna poświęcona była temu tematowi - przed szarganiem polskich imponderabiliów. Zatem, zgadzając się z panem ministrem, że musimy aktywnie w tej dyskusji uczestniczyć, powinniśmy postulować sensowną, zgodną ze zdrowym rozsądkiem i naszym interesem narodowym, hierarchizację tych problemów. Natomiast bardzo proszę o odpowiedź na pytanie, bo ma ona zasadnicze znaczenie, czy jako reprezentanci rządu nie widzą państwo możliwości zmiany punktu odniesienia tekstu wypracowanego w ramach Rady w 2003 r., który został przez pana ministra i przeze mnie zarekomendowany negatywnie - nie sądzę, że bezwiednie - i adekwatnie do jego rzeczywistych treści oraz wynikających z tego zagrożeń. Czy nie dałoby się powołać na inną redakcję, bardziej do przyjęcia z punktu widzenia polskiego interesu narodowego i bardziej do przyjęcia z punktu widzenia państwa i dalszych trudów dyplomatycznych i negocjacji? Jeżeli do dalszych negocjacji startujemy na bazie fatalnego tekstu, jest to zakładanie sobie pętli na szyję. Być może powinniśmy się uprzeć i powrócić do wcześniejszych elementów, które były mniej kontrowersyjne niż ten.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#TadeuszWołek">Rozumiem, że pan poseł nie kwestionuje zasady powrotu do prac nad tym projektem decyzji ramowej, tylko zawartość projektu uzgodnionego w marcu 2003 r. To jest stanowisko do prezentowania podczas prac nad projektem. Zatem to, czy przedstawiciele Polski powrócą do tego, czy zostaną do dyskusji przywrócone pewne elementy z poprzednich projektów decyzji ramowej, jest kwestią otwartą. Przecież nikt nie zamknie ust przedstawicielom Rzeczypospolitej Polskiej w pracach nad tym projektem decyzji ramowej, żeby wrócić do elementów, których nie ma, lub które, z punktu widzenia naszych interesów narodowych, chcielibyśmy uwypuklić. Ta decyzja nie zamyka ust naszym przedstawicielom. Myślę, że w każdym momencie możemy do tego wrócić. Natomiast zasada, żeby wrócić do tego projektu, nie jest chyba przez pana ministra kwestionowana. Tak rozumiem pana wypowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#SzymonGiżyński">Jeśli można, pozwolę sobie na krótką konkluzję dotyczącą mojej propozycji do stanowiska rządu, myślę, że z punktu widzenia argumentów, które usłyszeliśmy w dyskusji, całkowicie kompromisową i podsumowującą to, co - jak sądzę - w dużym stopniu bezkolizyjnie zostało zaprezentowane. Proponuję, żeby zrezygnować z pierwszego zdania w brzmieniu: „Rząd popiera założenia projektu niniejszej Decyzji ramowej”, dlatego że w świetle tego, co mówiliśmy, jest to nie do końca prawdziwe określenie, ponieważ w stanowisku są: chwalony przeze mnie państwa sceptycyzm i liczne dowody, że tak do końca nie jest. Z praktycznego punktu widzenia również nie wydaje mi się to potrzebne. Zatem tekst zaczynałby się od zdania drugiego, w którym także proponuję modyfikację, ponieważ początek tego zdania uważam za nieco szkodliwy dla dalszego prowadzenia sprawy. W stanowisku rządu czytamy: „Uznając możliwie szybkie przyjęcie projektu za priorytet, Rząd RP...”. Otóż priorytet nie jest wartością samą w sobie. Potraktowałbym to łagodniej pisząc, na przykład: „Uznając szybkie przyjęcie projektu za możliwe...”, co jest dość oczywistym sformułowaniem możliwym do przyjęcia przez wszystkich. Zatem: „Uznając szybkie przyjęcie projektu za możliwe, Rząd RP oponuje jednak przeciwko przedwczesnemu przedstawianiu Decyzji ramowej celem jej przyjęcia przez Radę, mając wzgląd na fakt, iż nowe państwa członkowskie nie uczestniczyły wcześniej w negocjacjach nad projektem”. Cytuję państwa stanowisko. „W opinii Rządu konieczna jest zatem analiza przepisów decyzji przez nowe państwa członkowskie, w tym Polskę”. Znowu cytuję państwa projekt. Pominąłbym sporne zdanie dotyczące tekstu wypracowanego w 2003 r., bo uważam, że nie jest ono konieczne i zakończyłbym państwa sformułowaniem: „Nadmierne modyfikowanie lub rozszerzanie...” - może nie „tekstu” tylko „kontekstu dyskutowanej problematyki” i dalej „...może prowadzić do opóźnień zagrażających dotrzymaniu harmonogramu przedstawionego przez Prezydencję”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#RobertSmoleń">Rozumiem, że jest to projekt opinii i stanowiska. Przypominam, że projekt decyzji ramowej rozpatrujemy w trybie art. 8 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej, a więc gdyby ta opinia była przyjęta, stałoby się to na podstawie art. 160 regulaminu Sejmu, czyli nie w trybie ustawy, która jest podstawą naszego funkcjonowania, tylko w trybie przewidzianym w regulaminie Sejmu w odniesieniu do jakiejkolwiek opinii wydawanej przez komisje. Tyle tytułem doprecyzowania. Zgłasza się pan poseł Jerzy Czepułkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#JerzyCzepułkowski">Pan poseł Szymon Giżyński zgodził się z wieloma stwierdzeniami przekazanymi przez pana ministra Tadeusza Wołka i pochwalił rząd za stanowisko, które chroni interes Polski. Jednocześnie jednak zaproponował do projektu stanowiska rządu takie zamiany, które całkowicie odmieniają opinię o tym projekcie. Dlatego jestem przeciwny dokonywaniu tych zmian i proponuję nieingerowanie w stanowisko rządu i przyjęcie go do wiadomości Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#RobertSmoleń">W związku z tym poddam pod głosowanie propozycję pana posła Szymona Giżyńskiego. Jeżeli zostanie ona przyjęta, stanie się opinią Komisji w trybie art. 160 regulaminu Sejmu, a jeżeli nie zostanie przyjęta, taki wynik głosowania automatycznie uznam za decyzję Komisji świadczącą o tym, że Komisja wysłuchała i przyjęła do wiadomości informację rządu dotyczącą procedury przyjmowania projektu decyzji ramowej Rady odnośnie do zwalczania rasizmu i ksenofobii oraz o stanowisku, jakie Rada Ministrów zamierza zająć wobec tego projektu aktu prawnego Unii Europejskiej. To jest formuła wynikająca z art. 8 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Jeszcze pan poseł Szymon Giżyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#SzymonGiżyński">Ad vocem. Mam nadzieję, że to nie była konkluzja ani zachęta do niej. Uważam, że początek stanowiska rządu, że popiera założenia niniejszej decyzji ramowej jest dla Polski szkodliwy i w świetle przeprowadzonej dyskusji nie do końca prawdziwy - mówię to z szacunkiem dla rządu, bo pan minister wykazał w stosunku do tego daleko idący sceptycyzm, co chwaliłem. Chodzi mi tylko o pełną konsekwencję. Starałem się udowodnić, że na pewno nie będzie złe dla państwa możliwości negocjacyjnych, jeżeli to zdanie zostanie z tego tekstu usunięte. Dziękuję, to wszystko z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#RobertSmoleń">Proszę pana ministra o wyjaśnienie, czy moje rozumienie jest dobre. Jeżeli rząd popiera założenia projektu decyzji ramowej, to znaczy, że przychyla się do jego ratio legis, zgodnie z którym należy dążyć do ujednolicenia systemu ścigania i karania przestępstw związanych z ksenofobią i rasizmem na obszarze całej Unii Europejskiej, ale, jeżeli chodzi o to, jak ten system ma wyglądać w konkretnych przepisach, można mieć odrębne zdanie. I tak zrozumiałem to, co pan minister powiedział. Oznacza to, że założenia projektu są popierane, bo taka regulacja jest potrzebna i przydatna, ale w przypadku różnych jej przepisów można mieć odmienne zdanie. Ja nie widzę tu wewnętrznej sprzeczności. Panie ministrze, oddaję panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#TadeuszWołek">Dokładnie tak jest, panie przewodniczący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#RobertSmoleń">Wobec tego poddaję pod głosowanie... Jeszcze zgłasza się pan poseł Szymon Giżyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#SzymonGiżyński">Jest inaczej. Przecież w tekście, który dotyczy przebiegu procedury, czytamy, że „Ze względu na ograniczone skutki prawne wspólnego działania...” - z 1996 r. - „...akt ten nie zapewnił jednak wystarczającej efektywności swoich dyspozycji na poziomie krajowym...” - jest to bezpośrednia aluzja do przemówienia pana przewodniczącego - „...w związku z czym Komisja przedstawiła 29 listopada 2001 r. propozycję Decyzji ramowej w sprawie walki przeciwko rasizmowi i ksenofobii, która ma zastąpić wspólne działanie, wzmacniając równocześnie nakładane zobowiązania” - na państwa członkowskie, prawda? Jest to więc sytuacja zupełnie inna w stosunku do całkowicie samodzielnego rozstrzygania tych problemów. Jest to zupełnie inna tendencja, o której tu mówiłem, i którą krytykowałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#RobertSmoleń">Mówiąc, że ratio legis tego projektu jest doprowadzenie do lepszego ścigania tych przestępstw na obszarze całej Unii Europejskiej nie miałem na myśli ścigania ich przez instytucje Unii Europejskiej, tylko - zgodnie z krajowymi systemami prawnymi - przez odpowiednie instytucje, organy państw członkowskich, ale w sposób ujednolicony. Przechodzimy do głosowania. Kto jest za przyjęciem propozycji przedłożonej przez pana posła Szymona Giżyńskiego? Stwierdzam, że Komisja, przy 4 głosach za, 10 przeciwnych i braku wstrzymujących się, wysłuchała i przyjęła do wiadomości informację rządu dotyczącą procedury przyjmowania projektu decyzji ramowej Rady odnośnie do zwalczania rasizmu i ksenofobii (COM/2001/664) oraz o stanowisku, jakie Rada Ministrów zamierza zająć wobec tego projektu prawnego Unii Europejskiej. Na tym zamykam pkt 7. Dziękuję panu ministrowi Tadeuszowi Wołkowi za udział w posiedzeniu. Przechodzimy do rozpatrzenia pkt 11 - sprawy bieżące. Ze swej strony chciałbym poinformować o 3 sprawach. Po pierwsze, odbyło się spotkanie prezydium Komisji z panią komisarz Unii Europejskiej odpowiadającą za sprawy polityki regionalnej, Danutą Hübner. To spotkanie było poświęcone głównie informacjom, które pani komisarz przekazała na temat negocjacji nad Nową Perspektywą Finansową. Ponieważ na 18 marca, za tydzień, mamy zaplanowane zamknięte posiedzenie Komisji, na którym pan minister Jarosław Pietras ma przedstawić aktualny stan prac nad Nową Perspektywą Finansową, myślę, że przy tej okazji będzie można przedstawić Komisji informacje uzyskane od pani komisarz. Po drugie, informuję o tym, jakie są najbliższe plany, jeśli chodzi o zwoływanie posiedzeń Komisji. Mam zamiar zwołać posiedzenie Komisji 18 marca, w piątek, jak było zaplanowane zgodnie ze zwyczajem. W tygodniu sejmowym - w dniach 22 i 23 marca chciałbym zwołać posiedzenie 23 marca. Decydują o tym 2 względy. Po pierwsze, tak było ono wstępnie zaplanowane, ponieważ posiedzenie miało być dwudniowe. Przypominam, że będziemy na nim kończyć procedurę testu zasady subsydiarności. Zaprosiliśmy grono profesorów, które będzie wspomagać Komisję w wydaniu opinii w tej sprawie. W komunikacie, który państwo otrzymali, jest zapowiedź, że to posiedzenie może jednak być przełożone na 23 marca. Poza tym 22 marca ma się odbywać debata na temat Narodowego Planu Rozwoju. Ponieważ członkowie Komisji uczestniczyli w posiedzeniu i dyskusji na ten temat, rozumiem, że z państwa strony będzie chęć, żeby w tej debacie wziąć udział. Zatem proszę, żeby nie planować wyjazdu 22 marca i przewidzieć pobyt w Warszawie również 23 marca. Gdyby nie było posiedzenia Sejmu, zwołam nasze posiedzenie w godzinach porannych, żeby można było jak najszybciej wyjechać. Za to nie planuję zwołania posiedzenia Komisji 25 marca w Wielki Piątek. Planuję natomiast zwołanie posiedzenia 1 kwietnia, co proszę potraktować z należytą powagą. To nie będzie prima aprilis. Chciałbym na tym posiedzeniu, oprócz rutynowych czynności, o które zapewne postara się rząd, rozpatrzyć blok spraw związanych z Parlamentem Europejskim. Jak państwo pamiętają, mamy zaplanowane posiedzenie z udziałem wszystkich zainteresowanych posłów do Parlamentu Europejskiego wybranych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#RobertSmoleń">Myślę, że to będzie dobry czas, żeby takie posiedzenie przeprowadzić. Będzie to tydzień po Wielkanocy, sądzę więc, że posłowie do Parlamentu Europejskiego wybrani na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej będą w kraju. Wtedy moglibyśmy podjąć temat, który był wstępnie planowany na 7 kwietnia, czyli dyskusję na temat zasad stanowienia prawa w Unii Europejskiej, łącznie z dylematem, czy nie mamy do czynienia z jakąś nadregulacją. Planowaliśmy, że rozpatrzylibyśmy to z udziałem ministra sprawiedliwości. Będziemy zabiegać, żeby pan minister zechciał uczestniczyć w tym posiedzeniu. Przy tej okazji chciałbym także poinformować, że nasza Komisja uzyskała akredytację w Parlamencie Europejskim, zgodnie z którą obecność posłów do Parlamentu Europejskiego na naszym posiedzeniu jest traktowana jak wykonywanie czynności wiążących się z pracą w tym parlamencie. W związku z tym chciałbym zaznaczyć, że na dzisiejszym posiedzeniu byli obecni posłowie: Paweł Piskorski, Dariusz Grabowski, Sylwester Chruszcz i Wojciech Wierzejski. Trzecia sprawa, w ramach spraw bieżących. Po wysłuchaniu dzisiejszej dyskusji i wyciągając wnioski z tego, co powiedziała pani komisarz Danuta Hübner, myślę, że byłoby dość sensowne, gdybyśmy na jednym z posiedzeń naszej Komisji dokonali przeglądu procedur związanych z uchwalaniem ustaw przez polski Sejm, szczególnie istotnych dla członkostwa w Unii Europejskiej. Mam na myśli zarówno ustawę o wspieraniu działalności innowacyjnej, która - jak wynikało z debaty w pkt 1 dzisiejszego porządku obrad - jest niezwykle istotna dla realizacji Strategii lizbońskiej w Polsce, jak i ustawy - Prawo ochrony środowiska, o której mówiła pani komisarz Danuta Hübner, a której uchwalenie jest szczególnie istotne z punktu widzenia pozyskiwania środków przez Polskę. Byłoby więc dobrze, gdybyśmy na naszym posiedzeniu Komisji dokonali przeglądu procesu stanowienia ustaw, które mają duże znaczenie dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej, w innych komisjach branżowych. Dlatego proszę członków Komisji, a zwłaszcza tych, którzy uczestniczą w innych komisjach, o przejrzenie, czy są takie projekty, o których moglibyśmy podyskutować. Jest to oczywiście luźny pomysł. Trzeba to będzie proceduralnie zgrabnie i sprytnie ująć, bo myślę, że warto, żeby Komisja miała ogląd spraw z tym się wiążących. Czy są inne sprawy bieżące?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#WojciechZarzycki">Przypominam się w sprawie kukurydzy genetycznie modyfikowanej. Jaki jest dzisiejszy stan postępowania w sprawie zakazu wprowadzenia kukurydzy modyfikowanej? Zaznaczam, że europejskie kraje będące potentatami w produkcji tej kukurydzy, jak Francja, Niemcy, Grecja i Austria, wprowadziły taki zakaz. Nasze stanowisko popierające działania rządu sprzeciwiające się wprowadzeniu na teren Polski kukurydzy, kiedy rząd je prezentował, nie uzyskało akceptacji. Myślę, że dobrze by było, żeby Polska w ślad za tymi krajami również wprowadziła ten zakaz. Pan przewodniczący przyjął moją prośbę. W związku z tym pytam, kiedy będzie można oczekiwać na taką informację?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#RobertSmoleń">Pamiętam o wniosku pana posła. Zamierzam wprowadzić ten punkt do jednego z najbliższych porządków obrad. Trwają ustalenia, na którym posiedzeniu można by tę sprawę omówić. Wiem, że jest ona ważna, więc chciałbym ją przedyskutować. Czy pan minister w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#TomaszNowakowski">Tak. Informuję, że podjęliśmy pewne działania w tej sprawie. Na ostatnim posiedzeniu Rady do spraw Środowiska, które odbyło się przedwczoraj, poparliśmy wniosek austriacki w tym zakresie. Komitet Europejski Rady Ministrów we wtorek przyjął wniosek o wprowadzenie takiego zakazu na terytorium Polski w odniesieniu do 16 odmian. Ten wniosek będzie teraz skierowany pod obrady Rady Ministrów, gdzie będzie rozpatrywany w ten wtorek lub w następny. Nie chcę przesądzać w tej kwestii, ale powiem, że jest pozytywna rekomendacja Komitetu Europejskiego. Zatem zajmujemy się tą sprawą. Przede wszystkim zasygnalizowaliśmy na forum Unii Europejskiej, że mamy problem i popieramy inne kraje, które zgłosiły takie wnioski. Poza tym, mamy swój własny wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#WojciechZarzycki">Panie ministrze, dziękując za te działania chciałbym zapytać, czy nasi posłowie do Parlamentu Europejskiego mogliby się włączyć w prace w tej fazie. Czy jest taka możliwość?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#RobertSmoleń">Proponuję, ponieważ mamy przewidzianą dyskusję na ten temat, żeby wszystkich zainteresowanych posłów do Parlamentu Europejskiego zaprosić i z nimi to uzgodnić. Jeżeli natomiast jest jeszcze chęć, żeby kontynuować dziś dyskusję na ten temat, również bym zachęcał, żeby odłożyć ją do posiedzenia, które będzie temu poświęcone. Czy są jeszcze sprawy bieżące? Nikt się nie zgłasza. Stwierdzam, że wyczerpaliśmy porządek obrad. Dziękuję wszystkim za wytrwałość. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>