text_structure.xml 54.8 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AntoniKobielusz">Otwieram posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek dzienny został państwu przedstawiony na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nikt się nie zgłasza, zatem stwierdzam, że porządek został przyjęty. Przechodzimy do pkt. I, dotyczącego polityki zagranicznej Polski w odniesieniu do krajów zamieszkania licznej Polonii i Polaków. Chodzi o Stany Zjednoczone, Kanadę, Wielką Brytanię. Otrzymali państwo stosowne materiały, niemniej jednak proszę ministra Bogusława Zaleskiego o uzupełnienie tych informacji. Później przeprowadzimy dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#BogusławZaleski">Dziękuję za zaproszenie i możliwość uczestniczenia w dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Jest to dla mnie pierwsze oficjalne wystąpienie w Sejmie. Objąłem funkcję niespełna 3 tygodnie temu. Winszuję wyboru tematów, które niekoniecznie są dla nas wygodne, albowiem znajdują się w kompetencjach różnych departamentów. W związku z tym musieliśmy się sprężyć, aby przygotować rzeczowe materiały, dające wyobrażenie o tym, jaki jest stosunek Ministerstwa Spraw Zagranicznych i służb ministra spraw zagranicznych do problemów, które występują w wymienionych przez Komisję państwach. Stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i Kanadą są szczególne z wielu powodów. Jedno państwo zdecydowanie wysuwa się na czoło we wszystkich kategoriach, jakimi są: tradycja anglosaska, duże znaczenie w polityce światowej, w gospodarce, kulturze, nauce. Stany Zjednoczone są w tej grupie krajem szczególnym, są jedynym supermocarstwem kształtującym politykę międzynarodową, państwem o najwyżej rozwiniętej gospodarce, o najbardziej ekspansywnej kulturze masowej, z najbardziej prężnymi ośrodkami naukowymi. Wydarzenia z 11 września 2001 r. i ich następstwa dla świata w jeszcze większym stopniu wzmacniają pozycję i znaczenie Stanów Zjednoczonych. Kanada przez swoją wielkość terytorialną, przez prężną gospodarkę jest również liczącym się podmiotem na arenie międzynarodowej. Pomimo różnic, jakie pojawiają się między Ottawą i Waszyngtonem - trzeba podkreślić niezależność w polityce zagranicznej Ottawy - w momentach przełomowych zawsze Kanada staje u boku Stanów Zjednoczonych. O ścisłych związkach pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Kanadą świadczy dzienna wymiana handlowa obu tych państw, która wynosi ok. 1,5 mld dolarów. 85% kanadyjskiego eksportu trafia na rynek amerykański, a Kanada jest odbiorcą ponad 20% wszystkich dóbr eksportowanych ze Stanów Zjednoczonych. Podobnie jest z Wielką Brytanią, która będąc stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa odgrywa istotną rolę w kształtowaniu polityki globalnej, a Wspólnota Brytyjska, która skupia ponad 50 państw, jest również narzędziem wpływu politycznego, gospodarczego, kulturowego i stanowi o prestiżu Zjednoczonego Królestwa w świecie. Jednocześnie Wielka Brytania, jako jedno z najsilniejszych państw Unii Europejskiej, stanowi naturalny pomost w umacnianiu więzi pomiędzy państwami europejskimi i Stanami Zjednoczonymi, a więc jest pomostem w utrzymywaniu stosunków transatlantyckich. Społeczność polonijna w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii wyróżnia się pewnymi cechami wspólnymi. Po pierwsze, była to duża fala emigracyjna, która trafiła tam w wyniku działań wojennych i udziału polskich sił zbrojnych w wojnie na Zachodzie. Mając zamkniętą drogę do ojczyzny, byli żołnierze, jako swój nowy dom wybierali państwa o ugruntowanej pozycji demokratycznej, o ugruntowanych demokracjach parlamentarnych. Polscy emigranci w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii przeszli bardzo długą i ciężką drogę awansu społecznego. Obecnie ich dzieci, wnuki zaczynają zajmować w tamtych społeczeństwach coraz bardziej liczącą się pozycję. Awansują do klasy średniej. Są również szeroko reprezentowani w cenionych w krajach anglosaskich zawodach.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#BogusławZaleski">Władze Rzeczypospolitej Polskiej traktują kontakty z Polonią jako bardzo ważny składnik kształtowania polskiej polityki zagranicznej. Wysoko oceniana jest działalność organizacji polonijnych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Na podkreślenie zasługuje ogromny wkład Polonii amerykańskiej, kanadyjskiej, brytyjskiej w walce o niepodległą i demokratyczną Polskę, a także szeroki udział środowisk polonijnych w tych państwach na rzecz wejścia Polski do NATO, starania o uzyskanie odszkodowań za pracę niewolniczą w III Rzeszy i pomoc dla Polonii na Wschodzie. Wszyscy mamy w pamięci pomoc humanitarną po wielkiej powodzi w 1997 r., jaka za pośrednictwem Polonii napłynęła wówczas do Polski. Doceniamy ogromny wysiłek organizacji polonijnych w przekazywaniu nowym pokoleniom amerykańskim polskiego pochodzenia wiedzy o bogatej kulturze i chlubnej historii Polski. Niektóre formy działalności organizacji polonijnych zaczynają być formą przeżytą. Same szkoły niedzielne i tworzenie zespołów polonijnych jest bytem coraz mniej ważnym. Coraz bardziej ważne jest być dumnym z własnego państwa, wspomagać to państwo i próbować tworzyć nowe płaszczyzny współpracy i docierania do środowisk, w których Polonia przebywa. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, gdy kolejne pokolenia w coraz mniejszym stopniu są związane emocjonalnie z ojczyzną, którą znają już tylko z opisu bądź z wakacyjnych podróży. Mam nadzieję, że materiały przygotowane przez departamenty merytoryczne Ministerstwa Spraw Zagranicznych, projekt rządowego programu współpracy z Polonią i Polakami za granicą, przyczyni się w znaczącym stopniu do jeszcze większego włączania Polonii w kształtowanie pozytywnego obrazu Polski i jej obywateli za granicą oraz zwiększy wysiłki władz Rzeczypospolitej na rzecz rozwijania związków Polonii z dawną ojczyzną. Na marginesie chciałbym powiedzieć, że w związku z tym, iż odbywa się duża impreza polonijna w Warszawie, miałem okazję spotkać się z przedstawicielami Polonii, przede wszystkim afrykańskiej. Była u mnie wczoraj szefowa Polonii afrykańskiej, która mówiła o problemach, na jakie natrafia Polonia na terenie czarnej Afryki. Są one inne niż problemy Polonii amerykańskiej, kanadyjskiej czy brytyjskiej. Zdumiewa żywotność, z jaką wciąż ta stara Polonia, a także dzieci i wnuki polskich emigrantów próbują być obecne w polskiej rzeczywistości. 60-osobowa grupa Polonii z RPA, młodzieży 16–20-letniej przyjechała na zimowisko do Polski, w dużej mierze dzięki temu, że „Wspólnota Polska” współfinansowała ich pobyt w Polsce. Jest dla mnie zdumiewające, że chcą przebyć kilkanaście tysięcy kilometrów tylko po to, żeby w ojczyźnie ich przodków podzielić się opłatkiem. Tyle tytułem wstępu. Otrzymaliście państwo materiały dotyczące Polonii amerykańskiej, kanadyjskiej i brytyjskiej. Jeżeli będą pytania w kwestiach szczegółowych, to ja i moi współpracownicy jesteśmy przygotowani do udzielenia odpowiedzi. Nie chciałbym cytować treści materiałów, bo rozumiem, że bardziej chodzi o wymianę poglądów niż o odczytywanie przygotowanych tekstów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AntoniKobielusz">Proszę o zabranie głosu dyrektora Andrzeja Chodkiewicza ze „Wspólnoty Polskiej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejChodkiewicz">Kontakty Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” z Polonią w krajach anglosaskich, które są przedmiotem obrad Komisji, datują się od początku istnienia naszego Stowarzyszenia, czyli od 1990 r. Te kontakty podlegają zmianom. W pierwszym okresie dominowały sprawy związane z upamiętnieniem obecności emigracji politycznej w świadomości narodu polskiego. Chodzi o sprawę przekazania insygniów władzy. W 1992 r. odbył się Światowy Zjazd Kombatantów, który był dla środowiska polskiego w Wielkiej Brytanii, ale nie tylko, swoistym przekazaniem tradycji Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie Wojsku Polskiemu. W jakimś sensie zjazd zamykał rozdział dotyczący działalności niepodległościowej, rządów na wychodźstwie i całego środowiska. W latach późniejszych dominowały dwie płaszczyzny kontaktów. Mam na myśli pomoc charytatywną dla Polski ze strony środowisk polonijnych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Przede wszystkim chodzi o pomoc w czasie wielkiej powodzi w 1997 r., ale także w roku następnym, w czasie powodzi na Podkarpaciu. Była to również stała pomoc dla rozmaitych środowisk zagrożonych ubóstwem, organizowana przez różne komitety w tych krajach, a przekazywana często za naszym pośrednictwem albo przy naszym skromnym udziale. Do tej pomocy charytatywnej zaliczyłbym także pomoc kierowaną dla Polaków na Wschodzie. Środowiska polonijne traktują pomoc kierowaną dla Polaków na Wschodzie jako pomoc humanitarną. Kierują ją albo do polskich parafii w różnych krajach, albo do organizacji, co jest rzadsze. Nie mamy natomiast żadnego przykładu inwestowania w te środowiska poprzez zakup większych ilości sprzętu czy obiektów. Jest to raczej myślenie kategoriami pomocy ludziom niż całym środowiskom. Druga sfera współpracy Stowarzyszenia i środowisk polonijnych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii dotyczy rozwoju kultury polskiej na obczyźnie. Myślę przede wszystkim o udziale zespołów z tych krajów w festiwalach polonijnych organizowanych w Polsce. Strona polska kształci choreografów czy dyrygentów chórów dla tychże zespołów, a także w jakimś stopniu pomaga w zakupie nut czy strojów ludowych. Oferuje również pomoc szkółkom niedzielnym. Faktem jest, że sieć szkolnictwa sobotnio-niedzielnego jest stosunkowo rachityczna w Stanach Zjednoczonych. Jest ona nawet nadmiernie rozwinięta w Wielkiej Brytanii. To są jeszcze pozostałości po dobrze zorganizowanej sieci, która powstawała w latach 50. czy 60. Są wielkie wysiłki tamtejszej społeczności, aby te szkoły istniały. W Stanach Zjednoczonych szkolnictwo polonijne jest w permanentnym kryzysie. Działające tam organizacje oświatowe afiliowane przy Kongresie Polonii Amerykańskiej nie są w stanie sprostać potrzebom edukacyjnym polskich emigrantów. Cały czas szkolnictwo to uczy dzieci młodej emigracji, która tam napływa i która chce utrzymywać związki z kulturą polską, znajomość języka polskiego. Niestety, i formy edukacji, i poziom tych szkółek, i stopień ich zorganizowania wewnętrznego pozostawiają wiele do życzenia. W sprawy wewnętrzne nie możemy ingerować. Wielokrotne rozmowy z prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej na tematy oświatowe nie dały wielkich efektów, poza tym, że co kilka lat odbywa się tam zjazd szkolnictwa, ale nie przynosi to rozwoju szkółek polonijnych w Stanach Zjednoczonych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AntoniKobielusz">Czy ktoś z państwa posłów chciałby zadać pytanie bądź zabrać głos w debacie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#BenedyktSuchecki">Polonię działającą zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie można porównać do ambasadorów naszego kraju. Warto wrócić do historii powojennej, kiedy ci ambasadorowie sprawy polskiej odegrali ogromną rolę. Mam na myśli przede wszystkim wsparcie dla starań Polski o wejście do struktur NATO. Chciałbym dowiedzieć się, jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych ocenia działania Polonii amerykańskiej i kanadyjskiej (biorąc pod uwagę fakt, że liderem Kongresu Polonii Amerykańskiej jest pan Moskal) wspierające naszą integrację z Unią Europejską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MariaPotępa">Rozmawiamy dziś o Polonii w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Są to kraje dominujące w świecie, nie tylko w dziedzinach gospodarczych, ale również w dziedzinie myśli naukowo-technicznej. Jestem lekarzem i ze swojej dziedziny mam przykład wymiany doświadczeń, jeśli chodzi o wdrażanie nowych technologii. Te działania w dziedzinie medycyny opierają się w większości przypadków, które są mi znane, na kontaktach nieformalnych, koleżeńskich, towarzyskich. Moje pytanie dotyczy tego, czy jest jakiś pomysł na to, żeby w przyszłości nawiązywać współpracę we wdrażaniu nowych technologii, bo byłaby to ogromna szansa dla naszych małych i średnich przedsiębiorstw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AndrzejGałażewski">Będę kontynuował ten wątek. Dość ożywione kontakty biznesowe, zarówno ze Stanami Zjednoczonymi, jak i z innymi częściami świata ma specjalna strefa ekonomiczna, która jest na Śląsku. Wielokrotne kontakty, szczególnie w zakresie poszukiwania rozwiązań w dziedzinie nowych technologii sprawiły, że podzielono się ze mną refleksją, iż kontakty z Polonią są z tego punktu widzenia w ogóle nieprzydatne. Na ogół ludzie zrzeszeni w tych organizacjach reprezentują drobny biznes. Cechuje ich stereotypowe myślenie na nasz temat. Chcą raczej handlować drobiazgami. Jeśli rozwijają się szersze kontakty, to dzięki relacjom nieformalnym. Są przedstawiciele Polonii, którzy chętnie pomagają w nawiązaniu kontaktów pomiędzy polskimi i amerykańskimi podmiotami, ale nie chcą się identyfikować z organizacjami polonijnymi. Osobiście mam wielu znajomych, którzy są właścicielami firm, np. elektronicznych w Kanadzie i trzymają się jak najdalej od organizacji polonijnych. W ogóle ich to nie interesuje, mimo że wychowują swoje dzieci w duchu polskości. Prosiłbym o komentarz w tej sprawie. Druga kwestia jest następująca. Mieliśmy w ramach grupy polsko-północnoamerykańskiej spotkanie z nowym ambasadorem Kanady, który zasygnalizował duże kłopoty z otrzymywaniem wiz przez Polaków, którzy osiedlili się w Kanadzie, mają jeszcze obywatelstwo polskie i chcieliby przyjeżdżać do Polski. Mają duże problemy z otrzymywaniem polskich wiz. Jeżeli przedstawiciele MSZ mają informacje na ten temat, to prosiłbym o komentarz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#FranciszekStefaniuk">Nasuwa mi się następująca refleksja. Jeśli tak jest, jak pan poseł mówi, to życie nakazuje, żeby centrum zainteresowania Komisji przenieść na Wschód, bo tam, kiedy przyjedzie się do prostych ludzi, oni mówią, że dzięki spotkaniu z przedstawicielami kraju macierzystego otrzymali prezent życia. Ostatnio otrzymałem zaproszenie na szereg spotkań pod nazwą „Rodacy rodakom” na Ukrainie, na Żytomierszczyźnie. Byliśmy w takich środowiskach, w których mówiono nam, że od czasów Polski po raz pierwszy widzą Polaków z kraju. Ci ludzie opowiadali nam o swoich przejściach, przeżyciach. Warto by tam pojechać, bo mała pomoc kierowana na Wschód ma o wiele większą siłę oddziaływania, niż zabiegi czynione na Zachodzie, bo tam nasi rodacy sobie radzą. Na koncertach organizowanych pod nazwą „Rodacy rodakom” był komplet widzów. W Berdyczowie było 800–900 osób, w Koziatyniu 700 osób, w Kijowie 600 osób. Wszyscy byli niezwykle wzruszeni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PiotrGadzinowski">Chciałbym powiedzieć, że absolutnie zgadzam się z posłem Franciszkiem Stefaniukiem. Jak państwo wiedzą, nasze stosunki z Polonią i Polakami zamieszkałymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii w tej chwili polegają na tym, aby unormalizować czy ucywilizować status Polaków przyjeżdżających tam bądź zamieszkałych i wracających do kraju. Podstawową kwestią są interwencje w sprawie traktowania Polaków w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii. Bardziej możemy pomóc na gruncie prawnym czy kontaktów organizacyjnych niż na gruncie finansowym. Tymczasem do Polaków na Wschodzie cały czas kierujemy pomoc finansową. W bieżącym roku byliśmy w Bukowinie rumuńskiej, w Mołdawii. Tam każdy 1 tys. dolarów oznacza możliwość remontu Domu Polskiego. Na Zachodzie za te same pieniądze nie osiągniemy takich efektów. Oczywiście jest kwestia Polonii w krajach Beneluksu, która może nas wspierać w staraniach o członkostwo w Unii Europejskiej, ale to inna kwestia. Za chwilę będziemy omawiać plan pracy Komisji na przyszły rok i myślę, że podstawowym kierunkiem naszych zainteresowań powinien być Wschód, bo tam nas najbardziej potrzebują. Nasza obecność tam jest świętem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AntoniKobielusz">Ja również chciałbym sformułować kilka pytań i uwag. Zwracam uwagę, że dziś omawiamy konkretny temat. Mówimy o Polonii i Polakach w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. W propozycji planu pracy Komisji na przyszły rok będą uwzględnione inne państwa i na pewno główny akcent będzie położony na sprawy Polaków żyjących na Wschodzie. Zgadzam się z opiniami przedmówców, że główny nacisk powinniśmy skierować w tamtym kierunku. Tam nasza pomoc jest najbardziej potrzebna. Sprawy Polonii i Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii są również bardzo ważne. Dziś omawiamy te kwestie w szerszym kontekście, mianowicie w kontekście polskiej polityki zagranicznej. Polonia w tych trzech krajach odegrała ważną rolę w okresie naszych starań o członkostwo w NATO. Nadal możemy liczyć na wsparcie rodaków w realizacji naszych interesów narodowych i w realizacji naszej polityki zagranicznej wobec państw ich zamieszkania. Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to 9 mln obywateli USA podkreśla swoje polskie pochodzenie. Następują tam ciekawe zjawiska. Z jednej strony ludzie ci są na ogół majętni, są nieźle wykształceni, ale - moim zdaniem - odgrywają znacznie mniejszą rolę w sensie politycznym. Niestety, w kolejnych wyborach nie odnoszą sukcesów. Myślę, że jest to również rezultat polityki kierownictwa Kongresu Polonii Amerykańskiej. Sądzę, że jest to pewien problem, bo przecież przedstawiciele Kongresu również w amerykańskich kręgach rządowych nie są postrzegani tak, jak byśmy im tego życzyli. Trzeba interesować się tym, co się tam dzieje, również w takim kontekście, że przez wiele lat Polacy w Stanach Zjednoczonych mieszkali w swoistych gettach. Obecnie następuje rozśrodkowanie. Stąd znacznie większy wpływ otoczenia. Jest to istotne również z punktu widzenia zadań naszej Komisji. Jednym z nich jest ułatwianie Polakom dostępu do kultury, tradycji, języka polskiego. Rzeczywiście, szkółki sobotnio-niedzielne już nie wystarczają. Trzeba poszukiwać nowoczesnych metod oddziaływania. Tradycyjnie na kolonie polskie przyjeżdżają ze Wschodu młodzi Polacy, ale do Cieszyna przyjeżdżają również Polacy z Kanady, aby mieć kontakt z językiem, z polskością. Organizacje polonijne działające w Kanadzie czy Szwecji starają się pozyskać młodzież poprzez zachęcenie do działalności sportowej, kulturalnej itd. Tradycyjne formy, które dominowały dotychczas, nie zawsze są atrakcyjne dla młodego pokolenia, a głównie na młodzieży powinno nam zależeć. W krajach, o których mówimy, znaczną rolę odgrywają Polacy, którzy wyemigrowali na początku lat 80. Wcześniej ważną rolę w życiu polonijnym odgrywali Polacy, którzy osiedlili się za granicą po drugiej wojnie światowej. Teraz są to ludzie w podeszłym wieku. Chodzi o to, żeby ich dzieci i wnuki również miały dostęp do polskiego języka, książki, filmu, a sytuacja nie jest najlepsza. Wydaje mi się, że zespoły folklorystyczne to forma sprawdzona i bardzo potrzebna, ale już niewystarczająca. Z kontaktów z Polakami żyjącymi za granicą dowiadujemy się, że oni oczekują, iż spektakl na wysokim poziomie będzie pokazany nie tylko dla nich, ale dla całej miejscowej społeczności, ponieważ oni chcą się szczycić polskim dorobkiem kulturalnym. Chcą podkreślać fakt, że Polska jest krajem nowoczesnym. Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno poszukiwać nowych metod oddziaływania. Cieszę się, że powstał rządowy program współpracy z Polonią i Polakami za granicą, ponieważ jest to pierwszy całościowy dokument.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#AntoniKobielusz">Będziemy o tym mówić również w pkt. II porządku dziennego, ponieważ Komisja Spraw Zagranicznych już dwa dni temu miała omawiać ten dokument, ale zaproponowano, żeby Komisja Łączności z Polakami za Granicą uczestniczyła w tej debacie. Jest to program kompleksowych działań, który uwzględnia zmiany, jakie dokonały się w środowiskach Polonii i Polaków żyjących za granicą. Są pewne wspólne elementy dotyczące sytuacji Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Jak wspomniałem wcześniej, są to na ogół ludzie dobrze sytuowani. Pomagają również Polakom mieszkającym na Wschodzie. Organizują tę pomoc, ale czasami również oni potrzebują pomocy. Oczywiście koncentrując się na Polakach mieszkających na Wschodzie i Południu Europy, powinniśmy jednak sporo uwagi poświęcić tym, którzy żyją w większym oddaleniu od kraju, a mogą odgrywać ważną rolę w nowej polityce zagranicznej rządu. Kiedy mówi się o ekonomizacji polskiej polityki zagranicznej, o potrzebie wykorzystywania instrumentów politycznych dla realizacji celów ekonomicznych, to trzeba mieć na uwadze, że Polacy w tych krajach mogą odegrać znaczącą rolę. Tymczasem inwestycje Stanów Zjednoczonych w Polsce od 2000 r. nie rosną. Należy dodać, że w Europie Zachodniej, Stanach Zjednoczonych i Australii powstaje szereg organizacji zawodowych, nieźle zorganizowanych, np. prawnicy polskiego pochodzenia w Niemczech są korporacją świetnie zorganizowaną. To oni podpowiedzieli, że Polacy, którzy 5 lat pracują w Stanach Zjednoczonych, mają jakieś uprawnienia emerytalne, na co wcześniej nikt w kraju nie zwrócił uwagi. Inne dobrze zorganizowane środowiska to lekarze, inżynierowie. Oni oczekują współpracy z naszymi ministerstwami. Widać więc, że nie jest to kwestia jednego resortu, komisji sejmowej czy Senatu. Nasze oczekiwania formułujemy pod adresem MSZ, które powinno koordynować te działania. Chodzi o to, żeby zwrócić uwagę na ten nowy aspekt we współpracy z Polakami i Polonią, ponieważ zwłaszcza Polonia żyjąca w bogatych krajach, choć obserwuje się powrót części osób do kraju, pozostanie na obczyźnie. Jej pozycja, status społeczny i zawodowy powinny być na odpowiednim poziomie, bo wtedy ich działalność na rzecz polskiej polityki zagranicznej ma większe znaczenie. Czy pan minister zechciałby ustosunkować się do pytań i wypowiedzi w dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#BogusławZaleski">Odpowiem ogólnie na wszystkie pytania i uwagi, które zostały sformułowane, natomiast gdyby były bardziej szczegółowe pytania, poproszę moich współpracowników o udzielenie na nie odpowiedzi. Pierwsze pytanie dotyczyło roli Polonii w staraniach Polski o przystąpienie do NATO. Należy podkreślić rolę Polonii amerykańskiej. Można wymienić nazwiska zarówno Nowaka-Jeziorańskiego, Karskiego, senator Mikulskiej, prof. Brzezińskiego, red. Wierzbiańskiego, a więc tych czołowych postaci emigracji polskiej, która nie tylko była aktywna, ale również miała określony wpływ na decyzje podejmowane w najwyższych kręgach władzy amerykańskiej. Ci ludzie mieli wystarczający prestiż, aby ich zdanie liczyło się w Białym Domu. Nie mówię o naszym ambasadorze Koźmińskim, który odegrał wyjątkową rolę jako organizator całej tej akcji lobbistycznej. Rola polskiego ambasadora jest nie do przecenienia. Pamiętamy o ogromnych akcjach Kongresu Polonii Amerykańskiej, np. wysyłania listów. Cały Kongres Polonii Amerykańskiej zaangażował się w wysyłanie listów do wszystkich najważniejszych postaci życia politycznego Stanów Zjednoczonych z poparciem dla uczestnictwa Polski w NATO. To były te najbardziej spektakularne akcje. Można powiedzieć, że lobby polskie w okresie dochodzenia i przystąpienia do NATO odegrało bardzo znaczącą pozytywną rolę, trudną do przecenienia. Pani posłanka mówiła o wymianie doświadczeń dzięki kontaktom nieformalnym. Rzeczywiście, w coraz większym stopniu o współpracy decydują układy nieformalne i wymiana doświadczeń pomiędzy profesjonalistami. Istotną rolę odgrywają kongresy profesjonalistów. Jeśli chodzi o medycynę, to prof. Religa może prowadzić swoją działalność przede wszystkim dzięki swoim kontaktom nieformalnym, ale jest szalenie aktywny również wewnątrz kraju. Coroczne koncerty „Serce serc” organizowane przez prof. Religę z podziękowaniem dla tych, którzy są aktywni w oferowaniu pomocy, także mają istotne znaczenie. Należy także wspomnieć o wielu fundacjach, które działają pomiędzy Polską a zagranicą. Coraz trudniejsza jest współpraca instytucjonalna państwo - państwo w sytuacji, kiedy demokratyczny kraj pozostawia coraz więcej dziedzin aktywności samemu społeczeństwu. Pamiętam, że mój rodzimy Uniwersytet Warszawski miał w latach 70. i 80. podpisanych ponad 80 porozumień dwustronnych z uniwersytetami amerykańskimi. Kiedy w 1980 r., jako visiting professor, wyjeżdżałem do Stanów Zjednoczonych, obowiązywały umowy pomiędzy Uniwersytetem Warszawskim a uniwersytetami w Stanach Zjednoczonych. W coraz większym stopniu dotyczy to również wymiany i staży lekarskich, inżynierskich. Rolą państwa jest nie przeszkadzać, tzn. wprowadzać wszelkiego rodzaju ułatwienia wizowe, jeżeli obowiązują wizy, ułatwienia pobytowe, jeśli wymagana jest wiza pobytowa. Ważne jest porozumienie w zakresie wzajemności ubezpieczenia wymienianych pracowników. Jeśli chodzi o specjalną strefę ekonomiczną, podzielam wszystkie uwagi pana posła. Technologia, która jest potrzebna, to często technologia specjalna i zastrzeżona. Żadne państwo nie przekaże drugiemu państwu tego, na czym może zrobić biznes. Nie mówię o farmacji czy przemysłach wysokiej techniki, o robotyce, informatyce, gdzie większość technologii to technologie zastrzeżone, przekazywane dokładnie w jedno miejsce, pod ogromnym embargiem, dotyczącym eksportu, reeksportu itd. W tym zakresie mogą porozumiewać się firmy, biznesy, natomiast rolą państwa jest stwarzanie odpowiednich warunków. Jeśli chodzi o kłopoty wizowe Polaków z Kanady, poproszę moich współpracowników o wyjaśnienie tej sprawy. Pierwszy raz słyszę o takim problemie. Do nas nie docierają sygnały w tym przedmiocie. Jeśli chodzi o Polonię na Wschodzie, bezdyskusyjnie jest to główny kierunek, który powinien być przedmiotem najwyższego zainteresowania, ponieważ dolar zainwestowany w Polonię na Wschodzie to więcej niż dziesiątki tysięcy dolarów zainwestowane w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, nie tylko dlatego, że Polonia na Zachodzie jest w porównaniu z Polakami na Wschodzie niebotycznie zamożna, ale przede wszystkim jest zorganizowana, podczas gdy Polonia na Wschodzie jest rozproszona, niezorganizowana, zagubiona i w dużej części wynarodowiona. Dziesiątki tysięcy Polaków już nie mówią w jęz. polskim. Dla nich nauka języka, wysłanie nauczyciela czy instruktora kulturalnego jest kwestią zasadniczą, podczas gdy wysyłanie tego typu delegacji do krajów wysoko rozwiniętych jest już bezprzedmiotowe. Kiedy mówimy o problemach wizowych, to chciałbym powiedzieć, że marszałek Longin Pastusiak jutro oficjalnie poinformuje, iż wysłał oficjalny list-protest do wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych z zapytaniami i propozycjami dotyczącymi zmiany stosunku imigracyjnych władz amerykańskich do obywateli polskich. Nawet jeżeli odmawia się komuś wjazdu, to nie wolno go upokarzać, zakuwać w kajdanki i publicznie traktować jak przestępcę. Z drugiej strony jest problem pobieranych opłat. Otóż jest pobierana opłata za coś, co nie zostało dane. Można pobierać opłaty od wizy, która została skonsumowana, natomiast nie można pobierać opłat od czynności, która nie została dokonana. Te propozycje szczegółowo wyjaśni na konferencji prasowej marszałek Longin Pastusiak. Następna sprawa dotyczy roli Kongresu Polonii Amerykańskiego w relacjach z władzami amerykańskimi. Wiadomo nie od dziś, że przewodniczący Moskal jest najmniej tolerowanym przedstawicielem Polonii przez najwyższą administrację amerykańską. To trwa od wielu lat. Pamiętam spotkanie premiera Włodzimierza Cimoszewicza w 1997 r. w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie z przedstawicielami Kongresu Polonii Amerykańskiej i z panem Moskalem. Było ono smutne. Wynika z tego, że pan Moskal nie rozumie nic z tego, co się wokół dzieje, zarówno w społeczeństwie amerykańskim, jak i w Polsce. Nie rozumie przemian demokratycznych, które dokonały się w kraju. Myśli w kategoriach lat 60., 70., a jego skrajny antysemityzm, który manifestowany jest na każdym kroku, nie tylko psuje obraz Polonii amerykańskiej, ale powoduje, że część Polonii odchodzi z tego środowiska, bo nie chce być negatywnie identyfikowana. Dotyczy to zwłaszcza nowej Polonii pochodzącej z lat 80. Wśród przedstawicieli tej Polonii mam wielu przyjaciół, ludzi bardzo wysoko uplasowanych, którym się w Ameryce powiodło. Oni wyjechali z Polski wykształceni, tam ukończyli dodatkowe kursy, zrobili doktoraty, są profesorami na uniwersytetach. Im Polonia do niczego nie jest potrzebna. Oni świetnie dają sobie radę bez Kongresu Polonii Amerykańskiej. Część z nich zaczyna ukrywać swoje pochodzenie, bo wstydzą się tego, co wyprawiają niektórzy przedstawiciele Kongresu Polonii Amerykańskiej. Zwracam państwa uwagę na jeszcze jeden element, który do tej pory był incydentalny. Coraz większa liczba Polaków, którzy wyemigrowali na początku lat 80., z własnej woli wraca do kraju. Jest to liczba od kilkuset do kilku tysięcy osób rocznie. Są to ludzie wysoko wykształceni, o najwyższych kwalifikacjach, którzy zajmują pozycje w polskim systemie bankowym, ubezpieczeniowym, w systemie najwyższej administracji państwowej. Pan poseł zwrócił uwagę na to, że od 2000 r. nie rosną inwestycje amerykańskie w Polsce. Otóż od 2000 r. mamy do czynienia w recesją w Ameryce. Amerykanie nie inwestują w Polsce nie dlatego, że nie chcą, lecz dlatego, że nie mają z czego. Problemy wewnętrzne, zwłaszcza po 11 września są dla Stanów Zjednoczonych sprawą podstawową. Takiej sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych jeszcze nie było. Nieszczęściem dla prezydenta Busha jest to, że jego prezydentura rozpoczęła się wraz ze spadkiem koniunktury, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na rynku światowym, a wydarzenia z 11 września pogłębiły problemy.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#BogusławZaleski">Jeśli mówimy o nowych aspektach współpracy z Polonią, to rządowy program uwzględnia te nowe elementy. Stanowi bardziej nowoczesne podejście do współpracy z Polonią. Będzie premiować nie działania stricte kulturowo-cywilizacyjne, ale przede wszystkim utrwalanie więzi z krajem pochodzenia poprzez budzenie dumy. Im lepiej będzie w Polsce, tym bardziej dumni będą Polacy za granicą. Im bogatsza będzie Polska, im zasobniejsza, im więcej Polaków będzie odnosiło sukcesy w kraju i za granicą, tym większe sukcesy odniesie Polonia za granicą i tym mniejsze będzie miała powody, żeby nie przyznawać się do polskości. Mam rodzinę z emigracji wojennej praktycznie w całej Europie, ze szczególnym uwzględnieniem Londynu. Muszę powiedzieć, że moje pokolenie jeszcze rozumie język polski, natomiast dzieci tego pokolenia już nawet nie mają potrzeby mówienia po polsku, bo oni są Europejczykami. Mówią: „Ja wiem, moi dziadkowie są z Polski, ale co to ma za znaczenie? Przecież wszyscy jesteśmy w Europie”. Ojciec rodziny jest pochodzenia polsko-brytyjskiego, matka jest pochodzenia serbskiego. On sam nazywał się Przemysław Korwin-Kulesza, ale w związku z tym, że nikt nie potrafił wymówić jego nazwiska, dziś nazywa się Slav Corvin i wszyscy uważają go za Walijczyka, a on nie ma nic przeciwko temu. Bywa w Klubie Polonii, chodzi na bigos do Klubu Lotników Polskich i nie przeszkadza mu fakt, że rozmawia z innymi Polakami w języku angielskim. W coraz mniejszym stopniu w zjednoczonej Europie, w świecie globalnym będzie się liczył kraj pochodzenia, a w coraz większym stopniu nie to, kto skąd pochodzi, tylko czy może być dumny z narodu, który wydał jego przodków. Nie jest przypadkiem, że kiedy przyjeżdżają do nas politycy ze świata, przyznają się do polskości swoich przodków, nawet jeśli Polska, którą pamiętają, jest daleko za wschodnią granicą. Dotyczy to zarówno polityków amerykańskich, jak i francuskich, izraelskich. Korzenie narodowościowe mają wartość emocjonalną, natomiast nie mają praktycznie żadnego znaczenie politycznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WiesławOsuchowski">Poseł Andrzej Gałażewski poruszył bardzo istotny problem Polonii pozostającej poza zorganizowanym życiem polonijnym, poza organizacjami polonijnymi. Nawet w krajach, o których dziś mówimy, Polonia skupiona w organizacjach polonijnych stanowi zaledwie 10%, a więc 90% Polonii pozostaje poza życiem zorganizowanym. Nie chciałbym dokonywać analizy, dlaczego tak się dzieje. Na posiedzeniach Komisji omawiano już przyczyny tego stanu rzeczy i są one zidentyfikowane. Na czym polega delikatność całego tego procesu? Otóż dzisiaj ten zorganizowany partner to najczęściej starsza Polonia, która wniosła ogromne zasługi, nie tylko dla Polski, ale dla krajów, w których żyje. Z drugiej strony wybitni specjaliści, naukowcy czy przedstawiciele biznesu niezbyt aktywnie uczestniczą w życiu zorganizowanym, a to z różnych powodów. Choćby dlatego, że w tych organizacjach jest sporo kłótni. Starsze pokolenie Polonii zarzuca młodszemu brak zaangażowania. Rządowy program stanowi próbę dotarcia do różnych środowisk polonijnych. Nasze placówki w najbliższym czasie zaktywizują naszą działalność, tworząc rady biznesu. Nie stworzymy dobrego lobby biznesowego, jeśli nie oprzemy go na dobrej konstrukcji organizacyjnej. Trzeba zacząć od biznesu polonijnego, od tych ludzi, którzy osiągnęli sukces. Mówię to na podstawie moich doświadczeń z pracy w Australii i Kanadzie. Dopiero jeśli uda się stworzyć mocne grupy, można zaprosić przedstawicieli amerykańskiego biznesu, ponieważ to muszą być grupy mieszane. Wtedy będzie można myśleć o dynamicznym rozwoju i o osiągnięciu sukcesów. Dotyczy to małego i średniego biznesu, przepływu technologii, silniejszego angażowania się w inwestycje w Polsce i wzajemnej wymiany handlowej. Minister Włodzimierz Cimoszewicz kładzie nacisk na zasługi starszego pokolenia Polonii, ale podkreśla konieczność nowoczesnego podejścia do młodszych środowisk polonijnych. Zwraca uwagę na znaczenie organizacji branżowych - prawników, lekarzy, naukowców. Naraża się jednak na zarzuty, że jest to próba rozbijania Polonii. Tymczasem wszyscy zgadzamy się, że trzeba znaleźć sposoby dotarcia do młodego pokolenia. Chciałbym również odnieść się do spraw wizowych w Kanadzie. Według mojej wiedzy nie istnieje żaden problem wizowy w tym kraju. Istnieje natomiast następujący problem, który dziennikarze kanadyjscy nazwali pułapką paszportową. Jest ustawa o obywatelstwie polskim, która jednoznacznie rozstrzyga, że jeśli ktoś jest obywatelem RP, to powinien posługiwać się paszportem polskim. Tymczasem wiza kosztuje mniej niż paszport, dlatego obywatele RP mieszkający w Kanadzie preferują otrzymanie wizy zamiast paszportu. Dzięki naszym działaniom problem ten został rozwiązany. Sprowadzał się on do sytuacji następującej: kiedy do kraju wracał obywatel RP mający polską wizę, słyszał, że jako polski obywatel powinien mieć polski paszport. Te sprawy zostały uregulowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PiotrOgrodziński">Z przedstawicielami Polonii, którzy przyjeżdżają do Polski, jest taki kłopot, że oni czasami mają tendencję do wykorzystywania obu obywatelstw, w zależności od tego, jakie obywatelstwo jest bardziej korzystne. To jest absolutnie nie do zaakceptowania. Na terytorium Polski musimy traktować człowieka z obywatelstwem polskim jako obywatela polskiego. Mam również kilka uwag do wcześniejszej dyskusji. Chodzi o pytanie dotyczące roli Polonii w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w kontekście naszej akcesji do Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o Kongres Polonii Amerykańskiej, niestety, dochodzą do nas wiadomości, że prezes Moskal jest inicjatorem rezolucji, która będzie negatywnie nastawiona do naszych aspiracji unijnych. Oczywiście, służby dyplomatyczne nie są częścią składową Kongresu Polonii Amerykańskiej, ale staramy się przysłuchiwać tej dyskusji. Myślę, że dyskusja wewnętrzna jest obecna, to znaczy że nie wszyscy działacze KPA uważają za słuszne stanowisko ostrożnego dystansu wobec aspiracji Polski do członkostwa w Unii Europejskiej. Jeśli ta rezolucja zostanie uchwalona, prawdopodobnie będzie miała złagodzoną postać w stosunku do pierwszej wersji proponowanej przez środowisko bezpośrednio związane z prezesem Moskalem. Jeśli chodzi o Kanadę, nie mam żadnych wiadomości, żeby istniała tam tendencja angażowania się w tę kwestię. Kwestia transferu technologii bardzo słusznie została podjęta przez państwa posłów. Jeśli chodzi o armaturę takiego transferu, w tej chwili negocjowane jest nowe polsko-amerykańskie porozumienie o współpracy naukowo-badawczej. To porozumienie właściwie jest już wynegocjowane i myślę, że lada moment zostanie podpisane. Sądzę, że w tych relacjach, zarówno jeśli chodzi o transfer technologii, jak i napływ inwestycji, współpraca handlowa, występuje pewne zjawisko kulturowe związane z aktywnością naszych przedsiębiorców. Jest to dla mnie trochę szokujące. Odnoszę wrażenie, że wśród polskiego biznesu istnieje obawa przed kontaktami handlowymi ze Stanami Zjednoczonymi. Rynek amerykański uważa się za bardzo trudny i w związku z tym jest opór przed wejściem na ten rynek. Myślę, że rynek amerykański rzeczywiście jest bardzo trudny, ale jest olbrzymi i stwarza ogromne możliwości. Należy nauczyć się go penetrować, nie tylko w Nowym Jorku. Nowy Jork jest niewątpliwie bramą do Stanów Zjednoczonych, ale we wszystkich stanach znajdują się nisze, w które mógłby wejść polski biznes. Nie jest to łatwe, bo trzeba mieć informacje. Trzeba wiedzieć, gdzie są te nisze. Właśnie dlatego toczyły się rozmowy naszego przedstawicielstwa w Stanach Zjednoczonych z US Chamber of Commerce. Kiedy prezydent Aleksander Kwaśniewski był z wizytą w Stanach Zjednoczonych, w jego obecności została podpisana wstępna umowa między US Chamber of Commerce i Krajową Izbą Gospodarczą, dotycząca handlu przy pomocy Internetu. Jest koncepcja stworzenia bazy danych, z której mogliby korzystać polscy biznesmeni. Żeby uruchomić ten program, potrzebne jest 100 tys. dolarów. Minęło pół roku, a tej kwoty nie ma. Jestem zdziwiony i trochę zrozpaczony, bo nie można rozwijać handlu i przedsiębiorczości, jeżeli nie wyłoży się najpierw jakichś pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PiotrOgrodziński">Musi być ryzyko, na tym polega handel. Jednocześnie wydaje mi się, że uruchomienie takiego banku danych stwarza szansę, żebyśmy zaktywizowali średni i mały biznes. Jeśli chodzi o inwestycje amerykańskie, jest to stały przedmiot troski rządu. Miałem przyjemność uczestniczenia w większości ważnych wyjazdów delegacji polskich do Stanów Zjednoczonych, i z ministrem spraw zagranicznych, i z premierem, i z prezydentem. We wszystkich rozmowach przejawia się troska przedstawicieli naszych władz, że mając doskonałe stosunki polityczne, w dziedzinie bezpieczeństwa, nie jesteśmy usatysfakcjonowani współpracą gospodarczą. Co prawda Stany Zjednoczone są drugim inwestorem w Polsce, ale współpraca ekonomiczna mogłaby być na wyższym poziomie. Teraz nie odpowiada naszym ambicjom. Jak państwo wiedzą, obecnie jest dyskutowana kwestia zakupu samolotu wielozadaniowego. Niewątpliwie, jeśli zapadnie decyzja o zakupie samolotu amerykańskiego, będą z tym związane duże inwestycje amerykańskie w Polsce. Mam nadzieję, że będziemy wówczas mieli do czynienia ze swoistym efektem mnożnika. Nie tylko jest ważne, żebyśmy sprawnie skonsumowali ten offset, który został zaproponowany, czyli, żeby była duża absorpcja, ale również to, aby kapitał amerykański napływający do Polski zachęcał inne korporacje amerykańskie, już niezwiązane z offsetem, do inwestycji w Polsce. Jest to szansa, którą powinniśmy maksymalnie wykorzystać. Z rozmów z przedstawicielami ambasady amerykańskiej i kanadyjskiej wynika, że bardzo istotną kwestią dla inwestorów zza Atlantyku jest klimat inwestycyjny w Polsce i potrzeba uregulowania opieki nad korporacjami, które chcą zainwestować w Polsce i już zainwestowały. Obecnie trwa poszukiwanie nowej formuły PAIZ, która miała przyjąć nazwę „Pro Polonia”, ale okazało się, że ta nazwa jest zastrzeżona. Odnoszę wrażenie, że jest to instytucja niesłychanie potrzebna. Inwestor, który przyjeżdża do Polski, powinien mieć świadomość, że jest ktoś, kto gotów jest go wesprzeć i że w jednym miejscu może załatwić wszystkie sprawy. W tej chwili inwestor udaje się do różnych miejsc i dowiaduje się różnych rzeczy. Czasami otrzymuje sprzeczne sygnały, co bardzo utrudnia funkcjonowanie. Sądzę, że dzisiejsza dyskusja była bardzo ciekawa. Zgadzam się z opinią, że Polonia na Wschodzie bardziej potrzebuje pomocy, ale myślę, że Polonia amerykańska, kanadyjska, brytyjska zasługuje na to, żebyśmy o niej pamiętali. To są społeczności wielokulturowe. Każdy Amerykanin i Kanadyjczyk ma swoje pochodzenie. Chodzi o to, żeby ci ludzie mogli być dumni z polskiego pochodzenia. Stwórzmy im możliwość, żeby polskość była czymś zachęcającym, ciekawym. Niestety, jeśli chodzi o działanie MSZ, to nie chcę wchodzić w spory polityczne, ale kwestia mniejszych lub większych funduszy w tych dziedzinach wpływa na możliwości działania. Chcielibyśmy np. wesprzeć bibliotekę polską w Waszyngtonie. Obecnie działa ona w piwnicach wydziału ekonomicznego. Ludzie pracują w niej bezpłatnie. Bardzo wzruszające jest, że ona funkcjonuje i że ma czytelników. Byłoby lepiej, gdybyśmy mogli przekazać trochę pieniędzy i książek. Z moich kontaktów z Polonią w Waszyngtonie wynika, że bardzo poważnie traktują pomoc Polonii na Wschodzie. Myślę, że Komisja Łączności z Polakami za Granicą może współpracować z przedstawicielami Polonii amerykańskiej.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PiotrOgrodziński">Oni będą bardzo ofiarni, ponieważ chcą zaangażować się w pomoc Polakom na Wschodzie nie tylko finansowo.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PiotrOgrodziński">Radca ministra spraw zagranicznych Marcin Wilczek : Krótkie uzupełnienie do informacji o Polonii. W Departamencie Europy MSZ zajmuję się sprawami Wielkiej Brytanii. Podczas mojego pobytu na placówce w Wielkiej Brytanii zaobserwowałem bardzo ciekawe zjawisko, mianowicie powstawanie nowych organizacji polonijnych pod koniec lat 90. Obok starej Polonii, która jest bardzo aktywna politycznie i znalazła swoje miejsce w społeczeństwie brytyjskim, powstała nowa organizacja skupiająca Polaków pracujących na kontraktach w londyńskim city, finansistów, bankowców. Ci ludzie mają potrzebę kontaktów z innymi Polakami. Organizują imprezy charytatywne i inne. To jest element całości obrazu Polonii, o którym warto wiedzieć. Są to ludzie coraz bardziej mobilni, aktywni zawodowo, którzy od razu zajmują wysoką pozycję w społeczeństwach, w których przyszło im działać i pracować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AntoniKobielusz">Czy ktoś z panów posłów chciałby jeszcze zabrać głos? Jeśli nie, to zbliżamy się do zakończenia pkt. I. Dziękuję przedstawicielom MSZ za wszechstronną informację. Przechodzimy do pkt. II porządku obrad, który obejmuje uchwalenie planu pracy Komisji na I półrocze 2003 r. Otrzymaliście państwo propozycję planu pracy. Za chwilę będziemy próbowali go uzupełnić. Chciałbym poinformować, że na ostatnim posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych miał być omawiany rządowy program współpracy z Polonią i Polakami za granicą. Ten dokument został już przedstawiony w Senacie. Na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych zaproponowano, żeby omówić ten program wspólnie z Komisją Łączności z Polakami za Granicą. Jest propozycja Komisji Spraw Zagranicznych, która już przyjęła plan pracy na następny rok, aby wspólne posiedzenie obu Komisji odbyć 7 stycznia o godz. 12.30. Punkt przewidziany przez nas wcześniej jako pierwszy w kolejności przenieślibyśmy na drugie posiedzenie, które mogłoby się odbyć 21 stycznia. Do końca nie wiemy, kiedy odbędą się wszystkie posiedzenia Sejmu, bo mogą nastąpić zmiany. Ponieważ jednak są wstępne propozycje posiedzeń Sejmu na I półrocze 2003 r., możemy dostosować do nich posiedzenia naszej Komisji. Czy do kolejnych propozycji są uwagi bądź sugestie? Prosimy również o konkretne propozycje dotyczące naszych kontaktów z Polonią i Polakami za granicą, a także tematów, które chcielibyście państwo wnieść do planu pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PiotrGadzinowski">Mam następującą propozycję. Z informacji, które uzyskujemy, wynika, że powinniśmy zająć się sytuacją Polaków we Lwowie. Kiedy zajmowaliśmy się Polakami na Ukrainie, Lwów traktowaliśmy jak miasto tranzytowe, to znaczy zatrzymywaliśmy się na krótko, będąc niejako w drodze, chwilę rozmawialiśmy z naszymi rodakami i jechaliśmy dalej. Dowiedziałem się, że MSZ będzie organizowało 2 maja 2003 r. duży koncert we Lwowie. Jest to okres, w którym nie będzie posiedzeń Sejmu. Proponuję, żebyśmy rozważyli obecność delegacji naszej Komisji na koncercie. Moglibyśmy dodatkowo poświęcić jeszcze dwa dni, żeby zająć się problemami Polaków we Lwowie i okolicach. Chodzi o problem Domu Polskiego, kwestie finansowe. W tych sprawach trzeba zorientować się na miejscu, ponieważ sygnały, jakie do nas docierają, są sprzeczne. Uważam, że w ramach cyklu tematów - polityka zagraniczna Polski w odniesieniu do krajów zamieszkania licznej Polonii warto zająć się Austrią, gdzie istnieje możliwość uznania Polaków za mniejszość narodową. Tam trwa spór między organizacjami polonijnymi, ponieważ część z nich uważa, że najpierw należy doprowadzić do tego, aby Polacy byli uznani za mniejszość w Wiedniu, a potem w całej Austrii. To jest kwestia pewnej taktyki. Proponuję zatem, abyśmy zajęli się sytuacją Polaków w Austrii, a przy okazji ocenili rok kultury polskiej w Austrii. Na pewno powinniśmy podjąć temat Polaków na Białorusi. Warto również dokonać oceny, jak realizowany jest program „Dzieci Bukowiny”, ponieważ jest to inicjatywa pionierska, z której warto wyciągnąć wnioski na przyszłość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AntoniKobielusz">Ponieważ musimy dziś przyjąć plan pracy Komisji, chciałbym zapytać posła Piotra Gadzinowskiego, czy ma pan propozycję terminu dla tematu - Polonia w Austrii. Na kwiecień przewidziane jest omówienie sytuacji Polaków w Niemczech, a w programie rządowym także uwzględniona jest kwestia działań na rzecz uzyskania przez polską grupę etniczną statusu mniejszości w Niemczech i Austrii, sądzę więc, że moglibyśmy omówić te tematy łącznie. Proponuję zatem, abyśmy umieścili w pozycji 8 również temat - sytuacja Polaków i Polonii w Austrii. Czy odnośnie do programu „Dzieci Bukowiny” pan poseł ma jakieś sugestie dotyczące terminu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PiotrGadzinowski">Myślę, że możemy omówić tę sprawę pod koniec I półrocza 2003 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AndrzejGałażewski">Chciałbym zaproponować temat dotyczący Polonii w Czechach, z uwzględnieniem relacji biznesowych na pograniczu. Powinniśmy także omówić kwestię naszych kontaktów z ugrupowaniami polonijnymi w Czechach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AntoniKobielusz">Czy pan sugeruje jakiś termin?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AndrzejGałażewski">Nie mam w tej chwili propozycji terminu. Uważam, że powinniśmy po prostu nie stracić tej sprawy z pola widzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AntoniKobielusz">Popieram tę propozycję, ponieważ m.in. kontakty gospodarcze pomiędzy Śląskiem i Ostrawą wydają się warte przeanalizowania. Można by rozważyć możliwość wyjazdu albo zorganizowania seminarium bądź wymiany poglądów na ten temat. Czy II połowa maja 2003 r. to dobry termin?</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#AntoniKobielusz">Sekretarz Komisji Łączności z Polakami za Granicą : W kwietniu lub maju organizowane są konferencje gospodarcze Polonii z całego świata. Może zorganizowaliśmy posiedzenie Komisji po takiej konferencji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejGałażewski">Jest pewna specyfika kontaktów na pograniczu polsko-czeskim i dlatego wydaje mi się, że ten temat powinien być rozpatrywany odrębnie. Niestety, na obszarze Czech osłabia się działalność polonijna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AntoniKobielusz">Zgadzam się z panem posłem, że jest to poważny problem. Kiedyś w Republice Czeskiej żyło 60 tys. Polaków, teraz okazuje się, że jest ich znacznie mniej. Są również problemy wewnątrz organizacji Polaków. Dodam, że nie powinniśmy ich określać mianem Polonii, bo są to Polacy na Zaolziu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#SekretarzKomisji">Możemy omówić ten temat w ramach cyklu - polityka zagraniczna Polski w odniesieniu do krajów zamieszkania licznej Polonii i Polaków, dodając również kwestię Polaków i Polonii na Słowacji i Węgrzech.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AntoniKobielusz">Wydaje mi się, że temat relacji polsko-czeskich, Polaków w Republice Czeskiej, współpracy gospodarczej powinien być potraktowany odrębnie. Nie łączmy tego z sytuacją na Słowacji, bo tam występują zupełnie inne problemy. Moglibyśmy omówić tę problematykę na początku czerwca 2003 r. Czy są jeszcze sugestie dotyczące planu pracy Komisji? Nikt się nie zgłasza. Propozycje zgłoszone przez posłów zostaną uwzględnione. Stwierdzam, że członkowie Komisji przyjęli plan pracy na I półrocze 2003 r. Przechodzimy do pkt. III, obejmującego sprawy różne. Czy ktoś z państwa posłów chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JerzyMüller">Wydaje mi się żenujący obraz pracy naszej Komisji, kiedy na posiedzenie przychodzi liczna grupa przedstawicieli MSZ i zaledwie troje posłów. Część posłów „wpada” na chwilę, po czym z nieznanych powodów znika. Albo termin posiedzeń jest nieodpowiedni, albo poziom kultury niektórych posłów jest wątpliwy z punktu widzenia traktowania gości i powagi funkcjonowania Komisji. Nie znam powodów, dla których nie ma przewodniczącego Komisji i jego zastępców. Rozumiem posła, który opuszcza obrady Komisji, ponieważ ma wystąpienie na sali plenarnej bądź pracuje równolegle w innej Komisji. Uważam, że przyczyny nieobecności powinny być przedstawione. Za skandaliczne uważam wchodzenie na salę, podpisanie listy i szybkie opuszczenie obrad. Samo prezydium Komisji daje dowody niepoważnego traktowania pracy w Komisji. Chciałbym się mylić, ale nie znam powodów nieobecności przewodniczącego Komisji i jego dwóch zastępców. Jest to smutny obraz pracy naszej Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#AntoniKobielusz">Dziękuję za tę uwagę. Podejmiemy ten problem na posiedzeniu prezydium Komisji. Wiem, że przewodniczący Komisji ma poważnie chorą córkę. Nie znam powodów nieobecności pozostałych członków prezydium. Członkowie Komisji nieobecni na posiedzeniu będą musieli przedstawić usprawiedliwienie. Przyjrzymy się, co było powodem nieobecności. Ja także odnoszę wrażenie, że powinniśmy zadbać o pozycję naszej Komisji, ponieważ w obecnej sytuacji większość spraw dotyczących Polonii i Polaków za granicą jest w gestii Senatu, a nasza Komisja nie dość często podejmuje ważne tematy, jak choćby rządowy program współpracy z Polonią i Polakami za granicą. Program jest szeroko dyskutowany, tylko nie w gronie naszej Komisji. Faktem jest, że upomnieliśmy się o niego. Rzeczywiście, musimy usprawnić funkcjonowanie Komisji. Niektóre materiały przygotowane przez resort spraw zagranicznych otrzymujemy za późno. Stąd prośba do przedstawiciela MSZ, aby do wszystkich materiałów, często bardzo obszernych, dołączać zapis na dyskietce. Wówczas posłowie będą mogli przegrać potrzebne im informacje na własną dyskietkę, co zapewni stały dostęp do informacji. Przecież materiały MSZ, zanim zostaną nam przekazane na piśmie, są w komputerze. Rozumiem, że część materiałów ma charakter poufny, ale niektóre można przesłać e-mailem. Jeśli otrzymujemy materiały na 2 dni przed posiedzeniem Komisji, to zdążymy je przeczytać, natomiast, gdy są one przekazane tuż przed wejściem na salę, jest już za późno. Jeszcze raz podkreślam, że zapis na dyskietce usprawniłby dostęp do informacji i zapewnił możliwość powracania do nich. Czy w sprawach różnych ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Jeśli nie, dziękuję za udział w obradach. Ponieważ jest to nasze ostatnie posiedzenie przed świętami, chciałbym podziękować za współpracę państwu posłom, przedstawicielom MSZ, sekretariatowi Komisji. Pragnę złożyć państwu serdeczne życzenia świąteczne i noworoczne. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>