text_structure.xml
64.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JerzyKoralewski">Otwieram kolejne posiedzenie Komisji Ochrony Konkurencji i Konsumentów i witam wszystkich przybyłych. Porządek posiedzenia został państwu posłom doręczony. Czy są do niego uwagi? Nie widzę, wobec tego uważam, że porządek został przyjęty. Mamy dziś do rozpatrzenia dwa punkty.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#JerzyKoralewski">Pierwszy punkt porządku stanowi rozpatrzenie informacji na temat przeciwdziałania przez administrację rządową zagrożeniom dla zdrowia konsumentów związanym z chorobą „szalonych krów”. Prosiłbym o zabieranie głosu przedstawicieli zaproszonych instytucji w kolejności wymienionej w porządku dziennym, a więc: przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Głównego Inspektora Sanitarnego, Głównego Lekarza Weterynarii, Głównego Inspektora Inspekcji Handlowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#RobertGmyrek">Przedstawię sprawę z punktu widzenia rządu, gdyż jestem przewodniczącym zespołu rządowego. Będę mówił o zagrożeniu BSE, które pojawiło się w Europie na przełomie roku 2000/2001. W poprzednim okresie wypadki tej choroby zdarzały się wśród zwierząt zaimportowanych, jednakże okazało się, że mimo wprowadzenia zakazu w 1994 r., który zabraniał skarmiania mączek mięso - kostnych dla przeżuwaczy, sztuki rodzime, urodzone w dwa lub trzy lata później chorowały na BSE. Wynikało z tego, że coś nie jest tak: albo nie jest egzekwowane prawo, albo jakieś dodatkowe czynniki wpływają na to, że ta choroba się rozwija. Unia Europejska błyskawicznie podjęła decyzję wstrzymującą żywienie mączkami kostnymi wszystkich zwierząt na okres do pół roku, czyli do 1 lipca 2001 r. Rozpoczęto masowe kontrole i masowe badanie sztuk w celu zorientowania się, ile jest przypadków zachorowań.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#RobertGmyrek">Jeśli chodzi o nasz kraj, to w dniu 29 listopada 2000 r. prezes Rady Ministrów powołał zespół do spraw rozpoznania ryzyka wystąpienia przypadków BSE. Mam przyjemność przewodniczyć temu zespołowi. W jego skład wchodzą także: Główny Lekarz Weterynarii, Główny Inspektor Sanitarny, Komendant Główny Straży Granicznej, Główny Inspektor Inspekcji Handlowej, Prezes Głównego Urzędu Ceł. Ponadto, w pracach zespołu, który zbierał się już siedmiokrotnie, uczestniczyli eksperci zarówno z Rady Sanitarno - Epizootycznej Głównego Lekarza Weterynarii, jak i z Rady Sanitarno - Epidemiologicznej Głównego Inspektora Sanitarnego. Przede wszystkim to, co mogę podkreślić, a co było rozważane na wszystkich spotkaniach, to to, że do dnia dzisiejszego można jednoznacznie stwierdzić, iż nie zanotowano u zwierząt przypadków choroby BSE w Polsce. Dla wyjaśnienia chciałbym dodać, że sprawa BSE jest znana. Od początku lat 90. prowadzone są intensywne szkolenia kadry weterynaryjnej w zakresie diagnostyki BSE, jego symptomów, objawów, jak również od roku 1996 wprowadzono testy histopatologiczne, a więc takie, które pozwalają potwierdzić zachorowanie wówczas, gdy stwierdzono u zwierzęcia objawy neurologiczne. Oznacza to, że wszystkie sztuki, u których stwierdzono objawy neurologiczne, mogące wskazywać na wystąpienie przypadku BSE, po wykluczeniu wścieklizny i innych chorób dających takie objawy, były tym testem badane. Do dnia dzisiejszego przeprowadzono około 660 takich badań, średniorocznie było wykonanych około 100 badań. Pod koniec stycznia br. podjęto decyzję, aby wprowadzić także badanie testem Prionix, powszechnie stosowanym w Unii Europejskiej. Zakupiono pierwszych 5 tys. prób tych testów.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#RobertGmyrek">Również, co jest ważne, polskie służby medyczne prowadzą badania od 1995 r. ludzi zmarłych, u których wystąpiło podejrzenie choroby Croitzfelda - Jacoba. Do chwili obecnej wykryto 49 takich przypadków, ale w żadnym z nich nie chodziło o zakażenie się chorego prionami, po zjedzeniu zakażonego mięsa.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#RobertGmyrek">Encefalopatia bydła jest chorobą zwalczaną u nas z urzędu od 1927 r., kiedy to rozporządzeniem Prezydenta RP dopuszczono taką możliwość w przypadku chorób pojawiających się po raz pierwszy, jak również wyraźnie oznaczono tę jednostkę chorobową w ustawie z 1927 r. o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Inspekcji Weterynaryjnej.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#RobertGmyrek">W żywieniu bydła w sporadycznych przypadkach używano, jako dodatków do pasz, mączek zwierzęcych. Od marca 1999 r. rozporządzeniem Ministra Rolnictwa zakazano używania w mieszalniach pasz w zakładach produkujących pasze stosowania białka ssaków do przygotowywania pasz dla zwierząt będących przeżuwaczami. Na wniosek zespołu premier wystąpił do sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie przyśpieszenia prac nad projektem ustawy paszowej, leżącej w Sejmie od ponad roku, w której zakazuje się używania jakiegokolwiek białka ssaków do żywienia przeżuwaczy. Dziś jest ostatnie posiedzenie podkomisji zajmującej się tym projektem i mamy nadzieję, że nastąpi szybkie dalsze procedowanie w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#RobertGmyrek">Na bieżąco prowadzona jest skuteczna polityka restrykcyjna przez Głównego Lekarza Weterynarii. Polega ona na ograniczeniu importu mięsa z poszczególnych krajów w związku z zagrożeniem BSE.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#RobertGmyrek">Z inicjatywy zespołu, pod koniec ubiegłego roku, przeprowadzono bardzo kompleksową kontrolę zakładów produkujących pasze dla zwierząt. Potwierdziła ona, że w Polsce nie stosuje się do żywienia przeżuwaczy mączek kostnych. Można mówić praktycznie o dwóch przypadkach zastosowania mączki w żywieniu bydła. Jeden przypadek wystąpił przed datą wprowadzenia zakazu. W obu wypadkach były to ilości bardzo niewielkie. W jednym z nich chodziło o 30 kg mieszanki przygotowanej dla drobiu, którą dodano do paszy dla bydła. Te przypadki zostały, jak wspomniałem, wykryte i podjęto działania karno - administracyjne w tym drugim przypadku, w związku z naruszeniem przepisów.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#RobertGmyrek">Na bieżąco minister rolnictwa powołał również zespół poszukujący alternatywnych metod żywienia zwierząt i koncepcji bezpiecznej utylizacji odpadów pochodzenia zwierzęcego. Utylizacja odpadów pochodzenia zwierzęcego stanowi duży problem. Przez okres 10 lat cały przemysł utylizacyjny był pozostawiony sam sobie. Po upadku Bacutilu nikt nie zajmował się koncepcją rozstrzygającą o tym, w jakim kierunku ta utylizacja powinna zmierzać. Ma być przygotowany program sektorowy dla tej branży. Udało się w tę problematykę zaangażować ministra środowiska, ministra spraw wewnętrznych i administracji i ministra finansów. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch tygodni uda nam się przedstawić koncepcyjny program restrukturyzacji tej branży w zakresie przygotowania do działań w aspekcie chociażby takiego zagrożenie, jak BSE.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#RobertGmyrek">W Polsce przyjęto taką koncepcję, że w chwili obecnej wszystko, co jest związane z ryzykiem BSE, czyli z materiałami szczególnego ryzyka, musi być segregowane, poddawane utylizacji, a następnie spaleniu. Jest to metoda, która funkcjonuje w Unii Europejskiej. Bezpośrednie palenie odpadów jest zbyt drogie i dlatego przeprowadza się utylizację w specjalnych zakładach, które zajmują się wyłącznie tym procederem, a nie na przykład także produkcją mączek mięsno - kostnych. Te odpady szczególnego ryzyka, które stanowią zagrożenie, muszą bowiem być oddzielone. Nie mamy jeszcze w Polsce przepisów, które by to nakazywały, ale podjęto odpowiednie działania i w tym tygodniu wszedł do uzgodnień międzyresortowych projekt nowelizacji 5 rozporządzeń wykonawczych, które - na podstawie starej ustawy weterynaryjnej - pozwolą na to, aby takie przepisy prawa weszły w życie i były stosowane od 1 kwietnia 2001 r. Mam nadzieję, że uda się dochować tego terminu, chociaż z punktu widzenia legislacyjnego, jest tu pewien problem. Mimo to, mam nadzieję, że sprawa się nie przeciągnie.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#RobertGmyrek">W pierwszej wersji wspomnianą wcześniej segregację miały przeprowadzać tylko zakłady eksportujące na rynki unijne. Jednakże doszliśmy do wniosku, że nie można różnicować konsumentów na unijnych i krajowych i rozporządzenie w kwestii segregacji będzie obowiązywało bez względu na to, czy produkcja mięsa dotyczy rynku krajowego, czy eksportu. Ilość odpadów pochodzenia zwierzęcego wynosi około 600–700 tys. ton rocznie. Przy koncepcji utylizacji odpadów szczególnego ryzyka wchodziłoby w grę około 100 tys., ton odpadów, które powinny być utylizowane, a następnie spalone. W chwili obecnej nikt nie może powiedzieć, jaka będzie koncepcja Unii Europejskiej po 1 lipca 2001 r. W tym aspekcie również przygotowujemy wariant polegający na tym, że wszystkie odpady pochodzenia zwierzęcego muszą być utylizowane i poddawane spaleniu. W ten sposób eliminowalibyśmy białko ssaków z żywienia innych zwierząt.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#RobertGmyrek">Z rozmów prowadzonych w Brukseli wynika, że istnieje trzecia koncepcja, która zakłada, że bezwzględnie bydło nigdy więcej nie będzie żywione mączkami kostnymi. Stosowano tę metodę po to, aby zwiększyć wydajność mleczną. My nie używaliśmy tych mączek mięsno - kostnych, gdyż były one zdecydowanie droższe i hodowcom nie opłacało się ich stosować. Postulat, przewijający się podczas rozmów był taki, aby przy wprowadzeniu zakazu żywienia bydła mączkami kostnymi, wprowadzić też zasadę, że nie można żywić białkiem tego samego gatunku zwierząt, z jakich pochodzi mączka. A więc, jeśli świnie mogłyby być żywione białkiem ssaków, to absolutnie nie mogłoby to być białko pochodzące od świń. W przypadku drobiu, nie mogłoby to być białko drobiu, itd. Jest to koncepcja ciągle dyskutowana. Wystąpiliśmy o podanie nam długofalowej strategii Unii Europejskiej w tym zakresie, ale nikt w tej chwili nie jest w stanie takiej strategii sformułować.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#RobertGmyrek">Ze strony polskiego rządu, a także ze strony krajów EFTA, wystąpiono do Unii Europejskiej, aby zdecydowanie została zwiększona dostępność opracowywanych przez nią informacji. Były z naszej strony wystąpienia do komisarza Fischlera, do komisarza Verheugena dotyczące możliwości uczestnictwa naszych przedstawicieli w stałym komitecie weterynaryjnym, jak i w komitetach sterujących, naukowych. Chodziłoby o dostęp do wiedzy umożliwiającej analizę zagrożeń itp. W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy odpowiedź, że to nie jest możliwe. Unia zaproponowała nam odwiedzanie strony internetowej www., gdzie na bieżąco drukowane są materiały dotyczące tej problematyki.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#RobertGmyrek">Nasz zespół przyjął trzy zasadnicze założenia. Pierwszy strategiczny cel - to bezpieczeństwo konsumenta, które musi być priorytetem. Drugi cel - to ochrona zdrowia zwierząt. Te dwa cele się łączą w sposób oczywisty. Na trzecim miejscu jest ochrona interesów gospodarczych państwa. Ważne jest, że Polska w dalszym ciągu jest znaczącym eksporterem bydła na rynki unijne, głównie do Włoch. Łącznie jest to 400–500 tys. cieląt, opasów i bydła rzeźnego rocznie. To są duże ilości. Najważniejsze jest to, że podjęliśmy bardzo szeroko zakrojone prace w zakresie przygotowania się do możliwości, że BSE może pojawić się w Polsce.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#RobertGmyrek">To, że mówimy, iż Polska jest krajem niskiego ryzyka oznacza, że choć niskie, to jednak ono w Polsce istnieje. A istnieje choćby dlatego, że do kraju zaimportowano około 26 tys. sztuk bydła hodowlanego z krajów Unii Europejskiej, a także dlatego, że rocznie importowano do Polski około 300 tys. ton mączek mięsno - kostnych. Były one głównie używane do żywienia świń i drobiu. Oczywiście nikt jednak nie może w 100% zagwarantować, że jakiś rolnik nie zastosował tej mączki do żywienia swoich sztuk bydła.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#RobertGmyrek">Z tego względu przyjęliśmy koncepcję przygotowania dwóch planów: planu A i planu B. Plan A dotyczy sytuacji obecnej, kiedy nie ma w Polsce BSE. Plan ten polega na wprowadzeniu systemu monitoringu, pozwalającego rozeznać się wśród pogłowia bydła, które wynosi około 6 mln sztuk, ze szczególnym uwzględnieniem ubijanych krów, mających powyżej 30 miesięcy. Około 3% tego pogłowia będzie objętych badaniem testowym w celu potwierdzenia lub wykluczenia przypadków BSE. Zwierzęta mające 30 miesięcy, to około 500 tys. sztuk rocznie ubijanego bydła.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#RobertGmyrek">Na bieżąco analizujemy także sygnały dochodzące z Unii Europejskiej. Mowa jest już o tym, że powinno się ten wiek ubijanego bydło ustalić na 24 miesiące, ponieważ stwierdzono kilka przypadków BSE u bydła 28 miesięcznego. We wspomnianych 3% bydła bezwzględnie znajdą się sztuki pochodzące z importu. Od 1995 r. kiedy wchodziły sztuki importowane, było to od 5 do 7 tys. sztuk. Jeśli przyjmiemy okres hodowlany 6 lat, to w tym roku powinna schodzić do uboju pierwsza partia po zakończeniu cyklu produkcyjnego. Również podjęliśmy decyzję, że sztuki pochodzące z importu będą badane w kierunku BSE, a następnie zostaną poddane utylizacji i spaleniu, aby wykluczyć wszelkie zagrożenia. Dodatkowo badaniami będą objęte sztuki zaliczone do grupy ryzyka, czyli te, u których stwierdzono objawy neurologiczne, które padły, lub są z konieczności kierowane na ubój. Będzie to ilość około 18 tys. sztuk w skali roku, powyżej wcześniej wspomnianych 3%. Przebadanie owych 3% sztuk bydła pozwoli nam na rozeznanie, jak duże jest prawdopodobieństwo występowania BSE w Polsce, czy BSE jest, czy go nie ma.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#RobertGmyrek">Plan B przewidujemy na wypadek pojawienia się BSE w Polsce. Polegałby on na tym, że wszystkie sztuki bydła powyżej 30 miesiąca życia przed dopuszczeniem do obrotu będą badane w kierunku wykluczenia BSE. Tak, jak wspomniałem, rozważana jest możliwość ewentualnego obniżenia tego wieku do 24 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#RobertGmyrek">Test kosztuje około 350 zł. Była to cena wyjściowa, teraz zaś, ze względu na duże zapotrzebowanie na niego - tanieje. Mimo wszystko kwota 350 zł oznacza, że w przypadku 500 tys. sztuk bydła do przebadania, byłby to w sumie koszt rzędu 175 mln zł. W przypadku zastosowania wariantu A, chodziłoby o kwotę 7 mln zł. Jest to kwota już przewidziana w naszej rezerwie epizootycznej. Te badania zostaną wykonane. Jest to, jak widać, duży koszt, ale z uwagi na cel, który tym badaniom przyświeca, należy bezwzględnie go ponieść. Premier został zapoznany z tą sprawą i deklaruje pomoc w przypadku, gdyby było niezbędne uzyskanie funduszy na ten cel.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#RobertGmyrek">Kolejna sprawa, to wybór koncepcji utylizacji. Jak wcześniej wspomniałem, są w tym kierunku prowadzone bardzo intensywne działania. Mam nadzieję, że ten temat będzie wprowadzony w przypadku konieczności zastosowania planu B. Nie mamy środków finansowych na to, aby w chwili obecnej realizować dotację do utylizacji tych odpadów szczególnego ryzyka. W początkowym okresie koszty te powinny być przełożone przede wszystkim na podmioty, które te odpady wytwarzają, a więc na ubojnie, zakłady rozbioru tusz. Z kalkulacji, które przeprowadziliśmy w ministerstwie wynika, że wprowadzenie takiego obowiązku segregacji, spełnienie wymagań takich, jak posiadanie oddzielnych pomieszczeń, barwienie błękitem patentowym, utylizacja i spalanie odpadów spowodowałoby, że szacunkowy koszt 1 kg mięsa wołowego wzrósłby od 60 gr do 1 zł. Jest to koszt, który w chwili obecnej będzie w efekcie scedowany na konsumenta.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#RobertGmyrek">Prowadzę rozmowy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska, by udało się uruchomić linię kredytów preferencyjnych na restrukturyzację branży utylizacyjnej. Są również prowadzone rozmowy na temat umieszczenia tego zagadnienia, jako jednego z punktów priorytetowych dla Polski w koncepcji Banku Światowego. Chodzi o to, aby fundusze z Banku Światowego były również przeznaczone na sektor utylizacji.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#RobertGmyrek">Jak wcześniej wspomniałem, nie ma diagnostyki przyżyciowej, nie można przyżyciowo stwierdzić, czy u danej sztuki bydła występuje BSE, czy też go nie ma. Wszystkie badania są prowadzone pośmiertnie. W przypadku testu Prionix, jego wynik można otrzymać już po 8 godzinach. W chwili obecnej plan A uwzględnia jedno miejsce badania tych prób. To Instytut Weterynarii w Puławach. Jest on przygotowany i deklaruje, że może przeprowadzić od 100 do 200 prób dziennie. Oczywiście w przypadku konieczności zastosowania planu B, mamy wytypowane 4 laboratoria w Polsce, będą one prowadzić takie badania. Ich personel lekarski został przeszkolony pod tym kątem w Szwajcarii, w firmie wytwarzającej te testy. Chodzi o laboratoria w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu i Gdańsku. Co najważniejsze, w ustawie budżetowej zapisane są dotacje dla wojewodów w wysokości 500 tys. zł z przeznaczeniem na prace modernizacyjnej po to, aby te laboratoria przygotować do przeprowadzania owych testów.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#RobertGmyrek">Nasz zespół widzi też wyraźnie potrzebę wzmocnienia inspekcji, które odpowiadają za bezpieczeństwo, ochronę konsumenta. W tej sprawie wystąpiłem do wicepremiera Komołowskiego, ponadto wojewodowie występują również do niego o wzmocnienie kadrowe Inspekcji Weterynaryjnej. Ponad 100 lekarzy, którzy teraz pracują na granicach, to na pewno za mało. Zespół podjął działania, aby zwiększyć ilość tego personelu.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#RobertGmyrek">Chciałbym też wspomnieć o innych pracach zespołu. Udało się skoordynować prace poszczególnych inspekcji. Zespół na bieżąco analizował zagrożenia, między innymi bardzo ścisła współpraca nastąpiła pomiędzy Inspekcją Weterynaryjną i Sanitarną. Wszystkie produkty, nawet z małą ilością udziału mięsa wołowego, były odprawiane przez pracujące wspólnie: Inspekcję Weterynaryjną i Sanitarną.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#RobertGmyrek">Przy udziale Głównego Urzędu Ceł prowadzony jest ścisły monitoring tranzytu przechodzącego przez Polskę. Otrzymujemy co miesiąc raporty potwierdzające, iż to, co w tranzycie wjechało do Polski, również z niej wyjeżdża.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#RobertGmyrek">Straż Graniczna zainteresowała się także tym problemem. Są prowadzone szkolenia jej funkcjonariuszy w zakresie informacji, jaki towar może stanowić zagrożenie.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#RobertGmyrek">Generalnie sytuacja została oceniona w ten sposób, że działania restrykcyjne i kontrolne pozwalają w chwili obecnej potwierdzić, że w Polsce BSE nie wystąpiło. Jednocześnie prowadzone są dalsze działania w kierunku weryfikacji danych, jak również przygotowani jesteśmy na wersję najgorszą, czyli pojawienie się w Polsce BSE. Chciałbym podkreślić, że istotne znaczenie będzie miało ustalenie, czy to ewentualne pojawienie się BSE będzie dotyczyło sztuki importowanej, czy też bydła rodzimego.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#RobertGmyrek">Odnośnie utylizacji powiem, iż wolę współpracy zadeklarowały polskie cementownie. Chciałyby one wykorzystywać mączki mięsno-kostne i tłuszcze, które pozostają po utylizacji odpadów zwierzęcych, do produkcji klinkieru. To, co będzie dodatkowo istotne, to współpraca z Inspekcją Ochrony Środowiska, która by to monitorowała. Otrzymaliśmy z cementowni ekspertyzy, że przy temperaturach stosowanych przy wypalaniu klinkieru, użycie tych mączek nie stanowiłoby zagrożenia dla środowiska, jest to mniej dla niego uciążliwe, niż użycie innych surowców, takich, jak na przykład węgiel.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#RobertGmyrek">Pewne obawy zespołu budzi wielkość rezerwy celowej w przedłożeniu rządowym na monitoring i zwalczanie chorób z urzędu, przeprowadzanie szczepień itp. Planowano bowiem „obcięcie” 5 mln zł na nauczanie w obszarach wiejskich, są też zapisane ograniczenia, które stanowią, że przyznana kwota może być użyta w 80% na zwalczanie białaczki enzootycznej. Nasza interwencja spowodowała, że nie dojdzie do „obcięcia” tego budżetu i że posiadane kwoty pozwolą na wykonywanie zadań tak ważnych dla zapewnienia bezpieczeństwa konsumentom.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JaninaStefańska">W związku z wystąpieniem zagrożenia chorobami prionowymi na terenie kraju, Główny Inspektor Sanitarny, zgodnie z kompetencjami, już na początku listopada ubiegłego roku przystąpił do działań mających na celu zapobieganie tym zagrożeniom.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JaninaStefańska">Na bieżąco informowano wojewódzkich inspektorów sanitarnych o zakazach wydanych przez Głównego Lekarza Weterynarii, dotyczących przywozu bydła, mięsa wołowego, podrobów i jelit wołowych, mączki mięsno-kostnej, żelatyny i przetworów z mięsa wołowego z kolejnych krajów europejskich. Wyznaczono kierunki działania w nadzorze bieżącym. Polecono niezwłocznie zaostrzyć kontrole i podjąć kontrole na szczeblu lokalnym wspólnie z Inspekcją Weterynaryjną. Zobowiązano również inspektorów do przedkładania dwa razy w tygodniu meldunków o podjętych działaniach.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JaninaStefańska">Główne kierunki działania dotyczyły przede wszystkim:</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JaninaStefańska">- wycofania z obrotu, bez względu na datę produkcji, oraz wydania decyzji negatywnych dotyczących importu, wprowadzania do obrotu i stosowania w przetwórstwie spożywczym środków spożywczych zawierających mięso wołowe, podroby, jelita, żelatynę, krew i preparaty z krwi, a także dodatki funkcjonalne i wieloskładnikowe, preparaty z zawartością składników pochodzących z tkanek wołowych, na przykład białka kolagenowe, hydrolizaty białkowe,</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JaninaStefańska">- wydania decyzji negatywnych dla importu i wprowadzania do obrotu oraz stosowania w przetwórstwie spożywczym aromatów spożywczych, zawierających w składzie wyciągi z tkanek wołowych,</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JaninaStefańska">- wycofania z obrotu, bez względu na datę produkcji, importowanych środków spożywczych przeznaczonych dla dzieci do lat 3, zawierających wcześniej wymienione składniki wołowe. Decyzja ta również dotyczyła zakazu produkcji krajowej z użyciem tych składników.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JaninaStefańska">Powyższe działania dotyczyły krajów objętych poleceniem zakazu importu Głównego Lekarza Weterynarii.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JaninaStefańska">Równolegle działania Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczyły przedłożenia aktualnego certyfikatu władz weterynaryjnych kraju producenta w odniesieniu do importowanych z krajów europejskich, nie objętych zakazem Głównego Lekarza Weterynarii, środków spożywczych przeznaczonych dla dzieci do lat 3. Chodzi o certyfikaty stwierdzające, że składniki pochodzenia wołowego pozyskano do produkcji od zwierząt zdrowych.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JaninaStefańska">Działania Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczyły również wydania nakazów zabezpieczenia dla znajdujących się aktualnie w obrocie środków spożywczych, przeznaczonych dla dzieci do lat 3, importowanych z krajów nie objętych zakazem Głównego Inspektora Weterynarii. Zwolnienie zabezpieczonych partii produktów spożywczych mogło nastąpić jedynie po przedłożeniu certyfikatu weterynaryjnego, przy spełnieniu pozostałych wymagań jakości zdrowotnej dla tych produktów, obowiązujących w Polsce.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JaninaStefańska">W trakcie przeprowadzanych kontroli polecono szczególnie zwrócić uwagę na zgodność oznakowania w języku polskim z oryginalnym oznakowaniem środków spożywczych pochodzących z importu, ze szczególnym uwzględnieniem w składzie surowców pochodzenia zwierzęcego.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JaninaStefańska">Od początku podjętych działań Główny Inspektor Sanitarny organizował posiedzenia Rady Sanitarno - Epidemiologicznej, ciała doradczego Głównego Inspektora Sanitarnego, z udziałem szerokiego gremium ekspertów. Podczas tych posiedzeń były omawiane sprawy związane z zagrożeniem chorobami prionowymi i uzgadniane kierunki działania w celu ochrony zdrowia konsumentów. Między innymi, jednym z omawianych tematów była sprawa stosowania szczepionek, w których używane są białka pochodzenia zwierzęcego, w związku z możliwością ewentualnego zakażenia szczepionych osób chorobami prionowymi. W opinii ekspertów prawdopodobieństwo przenoszenia zakażenia chorobami prioniowymi przez preparaty szczepionkowe jest hipotetyczne, natomiast zaniechanie tych szczepień może spowodować powstanie ryzyka zachorowań na choroby, przeciwko którym stosujemy uodpornienie od wielu lat. Argumentem na to są miliony dzieci szczepione na całym świecie. Żaden z krajów nie wycofał się z prowadzonych szczepień. Te komunikaty oczywiście były podawane do publicznej wiadomości.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JaninaStefańska">Innym tematem posiedzenia Rady w poszerzonym gronie, z udziałem Głównego Inspektora Farmaceutycznego, ekspertów z Państwowego Zakładu Higieny, Centralnego Laboratorium Surowic i Szczepionek, Instytutu Leków, Biura Rejestracji Środków Farmaceutycznych i Materiałów Medycznych, z Zakładu Biologii Molekularnej Akademii Medycznej w Łodzi oraz przedstawicieli firm farmaceutycznych produkujących szczepionki rejestrowane w Polsce, była sprawa prionowego bezpieczeństwa leków i szczepionek. Stanowisko Rady, co do bezpieczeństwa prionowego szczepionek, zostało potwierdzone i zaakceptowane również przez to szerokie gremium ekspertów. Między innymi przedstawiciele Instytutu Leków poinformowali, że Biuro Rejestracji Leków i Materiałów Medycznych podjęło działania zalecane przez Unię Europejską dotyczące certyfikacji materiałów wyjściowych, stosowanych w produkcji leków, w tym produktów pochodzenia bydlęcego. W kraju rozpoczęto ponowną rejestrację leków. Warunkiem uzyskania wpisu do rejestru jest przedstawienie uznanych w Unii Europejskiej certyfikatów lub udokumentowanie bezpieczeństwa leków przez wyjawienie procesu technologicznego. Przedstawiciele firm farmaceutycznych poinformowali o podjętych działaniach dotyczących zastępowania stosowanych w procesach technologicznych substancji pochodzenia bydlęcego innymi białkami oraz o działaniach certyfikujących.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JaninaStefańska">Na posiedzeniu tym uzgodniono między innymi opracowanie wykazu szczepionek stosowanych w Polsce, z określeniem używanych w tych szczepionkach białek, z podaniem certyfikacji bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JaninaStefańska">Rada Sanitarno-Epidemiologiczna przy Głównym Inspektorze Sanitarnym w styczniu br. wyrażała swoje stanowisko co do zasadności wycofania z obrotu mięsa wołowego importowanego z krajów europejskich i wprowadzenia zakazu importu mięsa wołowego, białek kolagenowych i żywych krów ze wszystkich krajów europejskich, wprowadzenia zakazu stosowania mączek mięsno - kostnych do karmienia jakichkolwiek zwierząt oraz zakazu produkcji mączek mięsno - kostnych i obrotu nimi.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#JaninaStefańska">Wielokrotnie Rada Sanitarno-Epidemiologiczna wyrażała zaniepokojenie faktem wydawania decyzji dotyczących importu produktów stanowiących potencjalne źródło zakażenia BSE z kolejnych krajów, z odroczonymi terminami wejścia w życie.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#JaninaStefańska">Główny Inspektor Sanitarny stoi na stanowisku, że decyzje wydawane w celu ochrony zdrowia, powinny być wydawane z rygorem natychmiastowej wykonalności.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#JaninaStefańska">Z inicjatywy legislacyjnej Głównego Inspektora Sanitarnego w dniu 29 grudnia ubiegłego roku wydane zostało rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu niektórych środków spożywczych, które reguluje zakaz produkcji i wprowadzania do obrotu środków spożywczych zawierających wołowinę, podroby i jelita wołowe, żelatynę wołową, krew i preparaty z krwi wołowej oraz dodatki funkcjonalne i wieloskładnikowe preparaty z tkanek wołowych, pochodzące z importu z krajów objętych zakazem na mocy odrębnych przepisów.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#JaninaStefańska">Pragnę poinformować, że w zakresie podjętych działań przez Inspekcję Sanitarną, do 23 lutego br. zabezpieczono środki spożywcze w ilości 214 831,27 kg, natomiast przeznaczono do zniszczenia środki w ilości 129 258, 55 kg. W tym okresie Inspekcja Sanitarna przeprowadziła dodatkowo, z racji sprawowanego nadzoru, 68 363 kontrole obiektów. Ponadto, Krajowe Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w dniu 15 stycznia 2001 r. wydało zalecenie niepobierania krwi od osób, które w latach 1980–1996 przebywały przez okres 6 miesięcy, bądź dłużej, na terenie Wielkiej Brytanii, Francji lub Irlandii.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejKomorowski">Pan minister Gmyrek wyręczył mnie w dużym stopniu, wypowiadając się na tyle szeroko, że gdybym powtarzał wykaz działań Głównego Lekarza Weterynarii, to byłoby to nadużycie czasu Wysokiej Komisji. W mojej ocenie zagrożenie chorobą BSE dotyczy w zasadzie dwóch źródeł: zewnętrznego i - w mniejszym stopniu - wewnętrznego. Za zagrożenie zewnętrzne uznałem import towarów niosących ze sobą spore potencjalne ryzyko przeniesienia choroby prionowej lub prionów na teren Polski. Lista krajów Unii Europejskiej, w których występuje BSE, jest na tyle długa, że łatwiej powiedzieć, że krajami Unii Europejskiej wolnymi od BSE są dzisiaj: Szwecja, Finlandia, Austria i Grecja. We wszystkich pozostałych krajach występowanie choroby BSE ma różne nasilenie. Historycznie największe nastąpiło w Wielkiej Brytanii. Tam choroba ta rozpoczęła się w 1986 r. i do dnia dzisiejszego na terenie Wielkiej Brytanii odnotowano ponad 170 tys. jej przypadków u bydła. Ma ona w Wielkiej Brytanii tendencję spadkową. W ubiegłym roku zanotowano niewiele ponad tysiąc przypadków. Jednakże trzeba to zestawić że 153 przypadkami we Francji, które spowodowały w tym kraju panikę. Oznacza to po pierwsze, iż zarówno wszystkie odpowiedzialne angielskie służby znalazły może niedoskonały, ale jednak sposób walki z tą chorobą, a społeczeństwo opanowało panikę. Informacje dochodzące z Wielkiej Brytanii wskazują na to, że co prawda w stopniu na razie znikomym, ale jednak, nastąpił wzrost konsumpcji mięsa wołowego.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#AndrzejKomorowski">Gdy przejdziemy na kontynent, na którym mało zaszczytną rolę lidera przyjęła na siebie Francja z owymi 153 przypadkami BSE widać, jak kontynent został „uderzony” falą choroby, na którą nie był chyba przygotowany. Drastyczny spadek konsumpcji mięsa, bardzo trudna sytuacja rolników we wszystkich krajach Unii, w których choroba wystąpiła, w największym stopniu we Francji, Niemczech i Holandii pokazuje, że wiele państw europejskich żyło w pewnej ułudzie, licząc na to, że choroba, poprzez zahamowanie pewnych wektorów ją przenoszących, przede wszystkim mączek mięsno - kostnych, a także importu bydła, może ograniczyć się tylko do Wielkiej Brytanii. Otóż nie ograniczyła się; jest już na naszej granicy.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#AndrzejKomorowski">Przypadki występujące w Niemczech są geograficznie bardzo nam bliskie. Zatem identyfikując zagrożenie w pierwszym rzędzie, jako zagrożenie płynące z zewnątrz, podjąłem szereg działań, w wyniku których wprowadziłem zakaz importu towarów niosących ze sobą ryzyko. Lista zakazów jest analogiczna z listą krajów, w których występuje BSE, a więc 11 państw plus Lichtenstein, który nie jest członkiem Unii Europejskiej, ale także odnotował - na całe szczęście - tylko 1 przypadek BSE. Lista zakazów w niektórych towarach, takich, jak mączki mięsno-kostne, żelatyna, jest listą kompletną, jeśli chodzi o wykaz unijnej piętnastki. Komentarz jest taki do tego postępowania, iż o ile zwierzęta można jakoś identyfikować, o tyle możliwości identyfikacji na przykład przesyłki mączki mięsno-kostnej, a także w dużym stopniu żelatyny, podlegają bardzo słabo identyfikacji. Mówię o tych towarach, które niosą ze sobą ryzyko przeniesienia prionów. Mączka mięsno-kostna, wyprodukowana z udziałem białka bydlęcego, niesie takie ryzyko. Żelatyna wołowa oraz te mieszanki żelatyny, w której występuje komponent białka bydlęcego, też takie ryzyko niosą. Były podejmowane, wspólnie z naszym partnerem w tej sprawie: z Inspekcją Sanitarną, dyskusje odnośnie oceny stopnia ryzyka. Może nie zawsze mieliśmy takie samo zdanie, ale w mojej ocenie, idąc w różnych sprawach jednak bardzo blisko siebie, uzyskiwaliśmy w sumie porozumienie tak daleko idące, jak to w tej sytuacji było niezbędne. A zatem, jeśli chodzi o ryzyko zewnętrzne, zaprezentowałem relację z działań dotyczących zabezpieczenia przed zagrożeniem wynikającym z obrotu towarowego z państwami, w których BSE występuje.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#AndrzejKomorowski">Oczywiście istnieje też pewne ryzyko wewnętrzne, identyfikujemy to ryzyko w sposób następujący: Polska importowała i posiada na własnym terytorium 25 181 sztuk bydła mlecznego. Mamy dokładne adresy, pod którymi te zwierzęta się znajdują. W wykazie, którym dysponuję, widać bardzo wyraźny rozrzut. Najmniejszą liczbę krów importowanych z państw Unii Europejskiej odnotowaliśmy w województwie świętokrzyskim. Jest ich tam tylko 6. Natomiast liderem na tej liście jest Województwo Pomorskie z 3642 krowami. Każde z tych zwierząt było importowane na podstawie zezwolenia Głównego Lekarza Weterynarii, po wypełnieniu przez państwo eksportujące pewnych warunków zawartych w certyfikacie. Certyfikat ten mówi o tym - i był poświadczony w każdym przypadku przez urzędowe służby weterynaryjne państwa eksportującego - że w kraju, z którego zwierzę pochodzi, zwalcza się BSE, że zwierzę jest zdrowe, że pochodzi ze stada, w którym nie stwierdzono w ciągu ostatnich kilku lat przypadków BSE, że prowadzony jest na terenie tego państwa system monitoringowych badań kontrolnych. Konieczny jest też szereg innych, dodatkowych informacji, mówiących o innych chorobach. Dysponujemy zatem na każdą z tych 25 181 krów potwierdzeniami, w postaci owych certyfikatów, wystawianych przez urzędowych lekarzy, mówiącymi, że te zwierzęta były zdrowe i pochodziły od zdrowych rodziców.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#AndrzejKomorowski">Oceniam sytuację z całą powagą odnosząc się do problemu, jako sytuację ryzyka. Na razie nie dodaję żadnego przymiotnika: mamy sytuację ryzyka. Gdy spojrzymy na naturę tej choroby i uwzględnimy fakt, iż zwierzęta te, to są krowy mleczne, a mleko nie jest czynnikiem ryzyka z punktu widzenia przenoszenia prionów, to dojdziemy do konstatacji, że jak długo żyją te zwierzęta, nie wiąże się to z żadnym ryzykiem. Opinie naukowców dochodzące z państwa najbardziej doświadczonego tą chorobą, czyli z Wielkiej Brytanii, w tej sprawie są ciągle jednolite. Ryzyko zarażenia poprzez mleko nie istnieje. Tak długo więc, jak długo żyją te krowy, nie stanowią zagrożenia. Jednak w pewnym momencie, czy to wskutek innych schorzeń, czy wyczerpania się ich zdolności produkowania mleka, te krowy są kierowane na rzeź. Tutaj chcę państwa zapewnić, że dysponując dokładnymi adresami, wszystkimi cechami identyfikacyjnymi, doprowadzimy do tego, że każda z tych 25 181 krów, po skierowaniu na rzeź lub gdy padnie z jakiegoś powodu, będzie badana w kierunku BSE. To da nam odpowiedź, czy grupa najwyższego ryzyka jest rzeczywiście dotknięta tym ryzykiem w stopniu bezpośrednim. To działanie mieści się w prezentowanym przez pana ministra Roberta Gmyrka planie A, na czas, gdy w Polsce nie wystąpił przypadek BSE.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#AndrzejKomorowski">Jednakże istnieje jeszcze drugi zespół ryzyka. Zespół ten jest związany ze stosowaniem mączek mięsno - kostnych w żywieniu zwierząt. Na każdą partię mączek mięsno - kostnych importowanych do Polski również uzyskiwaliśmy certyfikaty, stwierdzające jednoznacznie, że jest to w sumie produkt bezpieczny. Rozumiem, że zmieniają się czasy, zmieniają się poglądy, są one rewidowane. Chciałbym jasno powiedzieć, że według mojej oceny - a starannie przeprowadzaliśmy te kontrole - nigdy w Polsce mączki mięsno-kostne nie były stosowane systemowo, jako dodatek do pasz treściwych dla bydła. Nie wykluczam, że mogły się zdarzyć incydenty w tej sprawie, trudno bowiem ogarnąć kontrolą 2 mln gospodarstw wiejskich przez okres, w jakim hoduje się zwierzęta i przez tyle godzin w ciągu dnia, ile powinien trwać nadzór. W tym przypadku ogromny jest udział odpowiedzialności rolnika produkującego żywność. W naszej ocenie, dokonanej na podstawie przeprowadzonej kontroli, polegającej na analizie receptur pasz dla zwierząt, nie natknęliśmy się na systemowe stosowanie mączek mięsno-kostnych do żywienia polskiego bydła. Jednakże traktuję także tę grupę zwierząt, jako grupę ryzyka, pomimo iż nie mam na to żadnego dowodu, że były one systematycznie karmione paszą z udziałem mączek mięsnych.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#AndrzejKomorowski">Rozumiejąc priorytet ochrony zdrowia, postanowiliśmy z grupy zwierząt o pewnej wiekowej predyspozycji do wystąpienia BSE - wedle na razie obowiązujących poglądów, to jest wiek powyżej 30 miesięcy - dokonać wyboru zwierząt do badań monitoringowych. Po wyselekcjonowaniu - a mamy 500 tys. sztuk zwierząt w wieku 30 miesięcy, postanowiliśmy dokonać wyboru 3% z nich, a więc 15 tys. zwierząt, które będą badane w ramach planu A. Istnieją ludzie, którzy umieją prowadzić takie badania, jest laboratorium w Puławach, które ma doświadczenie zarówno w zakresie histopatologii, jak i posługiwania się testem Prionix. Są środki finansowe na zorganizowanie 4 dodatkowych laboratoriów, ale trzeba zaznaczyć, że bezpieczeństwo kosztuje w wypadku tej choroby wyjątkowo dużo. Rozumiem, że Sejm w trudnej sytuacji budżetowej zaplanował takie środki, jakie były możliwe. Niestety, trochę jeszcze z tych założeń zostało ujęte. Gdybyśmy w roku 2001 realizowali plan A, to pieniędzy nam wystarczy. Jednakże, w tymże samym roku 2001 musimy zorganizować owe 4 dodatkowe laboratoria, mieszczące się w planie A. Niestety środki finansowe są tak niewielkie, że utworzenie tych laboratoriów będzie się wiązało z wieloma ograniczeniami w innych dziedzinach naszej działalności. Trzeba też pamiętać, że w tych laboratoriach będą pracować ludzie mogący się zetknąć z wyjątkowo groźnym czynnikiem. W związku z tym, czekać nas będą kolejne inwestycje związane z podniesieniem standardów tych laboratoriów. Proszę Wysoką Komisję o zwrócenie uwagi na fakt, iż bez kosztów nie uda się zapewnić konsumentom bezpieczeństwa. Plan A będzie nas kosztował pewną ilość zaplanowanych środków. W ramach tego planu będziemy realizowali inwestycje, czyli owe laboratoria, niezbędne na wypadek wystąpienia choroby. Gdybyśmy się jednak znaleźli w obliczu konieczności realizowania planu B, to na same laboratoria i zaplanowaną ilość testów, czyli na 500 tys. badań - pieniędzy nie mamy.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#AndrzejKomorowski">Chciałbym powiedzieć, że wszystkie działania, zmierzające do ograniczenia ryzyka związanego z zagrożeniem zewnętrznym, podejmowałem tak szybko, jak to było niezbędne, ale po pewnej dojrzałej rozwadze. To nie jest łatwy czas dla Głównego Lekarza Weterynarii. Wczoraj spotkałem się z osobą pełniącą na Ukrainie taką samą funkcję, jak ja w Polsce. Znałem tę osobę wcześniej tylko z rozmowy telefonicznej. Gdy spotkaliśmy się, zauważyłem, że ma bardzo zmieniony głos. Pan ten pokazał mi dwie blizny z tyłu czaszki, które były bliznami po postrzale. Strzelano do niego po tym, jak wprowadził zakaz importu mięsa, które w jego ocenie nie powinno znaleźć się na terenie Ukrainy. Mam nadzieję, że dożyję swoich dni bez takich dramatów, ale powiem, że to stanowisko niesie ze sobą spore ryzyko, nie tylko w ramach odpowiedzialności za wykonywane codziennie czynności, ale także w ramach pewnego sporu wokół spraw związanych, najoględniej mówiąc, z ekonomią.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejKrólikowski">Wiele już tu powiedziano, trudno byłoby coś nowego dodać, szczególnie, że rola Inspekcji Handlowej jest bardzo odmienna w swoich zadaniach, niż to, co ma do spełnienia, jeśli chodzi o problem BSE, zarówno minister rolnictwa, czy Główny Lekarz Weterynarii, jak i Główny Inspektor Sanitarny.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#AndrzejKrólikowski">Włączyliśmy się do tych zadań od samego początku, gdy tylko zagrożenie stało się w Polsce głośne - od momentu powołania przez premiera specjalnego zespołu. Poleciłem wojewódzkim inspektorom nawiązanie ścisłego kontaktu z wojewódzkimi lekarzami weterynarii i z wojewódzkimi inspektorami sanitarnymi, aby działania w terenie były skoordynowane i aby tryb postępowania w stosunku do ewentualnie stwierdzanych w obrocie wyrobów był identyczny ze strony wszystkich trzech służb. Takie kontakty zostały nawiązane, ponadto, w niektórych województwach, wojewodowie powołali specjalne zespoły, odpowiedniki zespołu powołanego przez premiera.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#AndrzejKrólikowski">Nasze działania kontrolne początkowo opieraliśmy na dyspozycjach Głównego Inspektora Sanitarnego, zawartych w piśmie skierowanym w końcu listopada do wojewódzkich inspektorów sanitarnych. Poczynając od stycznia 2001 r. opieraliśmy się na rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 29 grudnia 2000 r. opublikowanym 15 stycznia 2001 r. Jest to główna podstawa dla naszych działań w obrocie detalicznym i hurtowym. Oczywiście przekazywaliśmy wojewódzkim inspektorom Inspekcji Handlowej wszystkie dokumenty, jakie otrzymywałem od Głównego Lekarza Weterynarii i mieli oni pełny obraz tego, czego i z jakich krajów nie wolno do Polski sprowadzać oraz czego szukać w handlu detalicznym i hurtowym. Szczegółowo zostało to opisane w informacji, jaką przekazałem Komisji dwa tygodnie temu. Mogę więc tylko ją uzupełnić. Inspektorzy wojewódzcy są zobowiązani do składania co dwa tygodnie informacji o wynikach swoich działań. Do dnia 21 lutego br. Inspekcja Handlowa przeprowadziła ogółem około 3300 kontroli w placówkach handlowych detalicznych i w hurtowniach. W trakcie tych kontroli wycofała towary o wartości około 93 tys. zł. Nie jest to może kwota imponująca, ale ceny mięsa w Polsce nie są wysokie. Mięsa, którego nie powinno być w sprzedaży nie stwierdziliśmy w kontrolowanych placówkach, natomiast stwierdziliśmy obecność różnego rodzaju przetworów mięsnych, a przede wszystkim produktów, zawierających żelatynę wołową. Są to rzeczy tanie, dlatego kwota, którą wymieniłem, nie była imponująca. Nasze działania ograniczały się przede wszystkim do kontroli w dużych miastach, tam, gdzie są siedziby Inspekcji Handlowej, jest to mniej więcej 50 miejscowości w Polsce. Oczywiście dokonywaliśmy kontroli nie tylko tam, bo były też kontrolowane i inne regiony. Teraz zaczynamy wchodzić w tereny wiejskie, bardziej oddalone od siedzib naszych jednostek. Tam będziemy też poszukiwali wyrobów, których nie powinno być w sprzedaży. Sprawa zagrożenia BSE oraz towarami, których w obrocie nie powinno być, jest na tyle nagłośniona w mediach, że można mieć nadzieję, że i handlowcy podejmowali indywidualne działania, wycofując towary, co do których mieli wątpliwości, czy powinny być w obrocie. Działania nasze będziemy prowadzili dopóty, dopóki będzie taka potrzeba. Bardzo cenne jest to, że taki zespół został powołany przez premiera. To powoduje, że zdecydowanie lepsza, szybsza i bardziej konkretna jest wymiana informacji pomiędzy tymi służbami, które w tym obszarze mają coś do powiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#BronisławDankowski">W związku z zagrożeniami, jakie się pojawiły na rynku mięsa wołowego, czy rząd przewiduje zaangażowanie służb kontrolnych w zakresie stosowania mączek mięsno-kostnych? Z przedstawionych materiałów wynika, że to jest źródło wszelkich problemów. Sam pochodzę z terenów wiejskich i wiem, że tę mączkę rolnicy stosowali także do karmienia bydła.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#BronisławDankowski">W związku z tym, że na wsiach funkcjonują ubojnie o standardzie poza wszelką kwalifikacją - warunki w nich są czasem wprost przerażające - mam pytanie o to, jak będzie postępowała kontrola w takich wypadkach. Wiem, że jeśli zwierzę zachoruje, to rolnik raczej nie korzysta z usług dużej ubojni, a właśnie kieruje się do takiej małej. Nie widziałem w nich żadnej kontroli Sanepidu czy Inspekcji Weterynaryjnej, bo kto to zgłosi? Jakie zabezpieczenia mogą być w tej kwestii, biorąc pod uwagę zagrożenie BSE?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#RobertGmyrek">Zakaz stosowania mączek mięsno-kostnych w żywieniu przeżuwaczy będzie wynikał z projektu ustawy, która jest procedowana w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jednym z wniosków naszego zespołu był wniosek o przyśpieszenie prac nad tym aktem prawnym, który, jak wcześniej wspomniałem, przez rok tkwił w komisji. Niebawem ma być drugie czytanie projektu.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#RobertGmyrek">Problem polega na tym, że od marca 1999 r. obowiązuje rozporządzenie Ministra Rolnictwa, zakazujące stosowania białka ssaków w przygotowaniu paszy dla przeżuwaczy. Do tego czasu nie było możliwości prawnej kontroli tej kwestii. W wyniku kontroli przeprowadzonej przez Inspekcję Skupu i Przetwórstwa Artykułów Rolnych wykazano dwa drobne przypadki, w jednym z nich 30 kg mączki przeznaczonej dla drobiu dodano do paszy dla bydła. Większość tej ilości udało się wycofać.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#RobertGmyrek">Pan poseł poruszył istotną kwestię. W Polsce mamy 2700 rzeźni, z czego 2100 zajmuje się ubojem bydła. Wedle prowadzonej klasyfikacji B2 wynika, że zakłady mają poważne problemy z dostosowaniem się do wymogów polskiego prawa, które obowiązuje od 20 stycznia 1999 r. Około 60% rzeźni nie spełnia tych wymogów. Są to głównie małe rzeźnie mające problemy z dostosowaniem do standardów weterynaryjnych, obowiązujących w Polsce. Dlatego też nasz zespół, po analizie wszystkich wspomnianych tu aspektów, podjął decyzję, że nie można prowadzić takiej jakby podwójnej polityki polegającej na tym, że te zakłady, które mają uprawnienia eksportowe muszą wprowadzać segregację odpadów, stosować dodatkowe reżimy sanitarne, a inne zakłady nie musi to obowiązywać. Nie można wprowadzać takiego odczucia, że inny jest konsument Unii Europejskiej, a inny polski. W związku z tym podjęliśmy decyzję, aby wszystkie zakłady, bez względu na ich wielkość, musiały spełniać wymagania w zakresie segregacji odpadów i postępowania z materiałem szczególnego ryzyka.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#RobertGmyrek">Prawda jest taka, że z 2100 rzeźni, około 50–60% będzie miało poważne problemy ze spełnieniem tego warunku. W przypadku struktury naszego przemysłu, gdzie około 60% wszystkich podmiotów zajmuje się ubojem, rozbiorem i przetwórstwem, rezygnacja z uboju i koncentracja na przetwórstwie i rozbiorze byłaby szansą dla tych zakładów. Dlatego też, niezależnie od sytuacji związanej z zagrożeniem BSE, podjęto prace nowelizacyjne i 5 rozporządzeń Ministra Rolnictwa jest w trakcie uzgodnień międzyresortowych, na podstawie starej ustawy weterynaryjnej z 1997 r., która nakazuje tę segregację. Chodzi o to, abyśmy mogli ją wprowadzić od 1 kwietnia 2001 r.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#RobertGmyrek">Chciałbym zwrócić uwagę na aspekt kontroli respektowania prawa. Inspekcja Skupu i Przetwórstwa Artykułów Rolnych jako priorytetowe zadanie otrzymała przeprowadzenie kontroli w mieszaniach pasz w zakresie respektowania przepisów Ministra Rolnictwa odnośnie nieużywania białka ssaków do żywienia przeżuwaczy. Inspekcja weterynaryjna również takie zalecenie otrzymała. W tym miesiącu prowadzona jest kontrola, z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, Inspekcji Sanitarnej i Inspekcji Weterynaryjnej, Inspekcji Ochrony Środowiska w zakresie przygotowania zakładów utylizacyjnych do właściwego postępowania z materiałami szczególnego ryzyka. Ta ilość materiału szczególnego ryzyka, gdy przyjmujemy około 100 ton materiału, który powinien podlegać zutylizowaniu i spaleniu świadczy o tym, że powinno być w kraju około 6 zakładów utylizacyjnych, które będą postępowały tylko i wyłącznie z tym materiałem. Potrzeba też około 2–3 cementowni, które zechcą spalać te odpady. To w zupełności wystarczy. Jednakże tak jak powiedziałem jest, to wariant na chwilę obecną - to, co musimy zrobić, aby mieć pewność, że materiał niosący zagrożenie nie przedostał się do łańcucha żywieniowego innych zwierząt. Problem polega na tym, że jeśli Unia Europejska, po lipcu 2001 r. w dalszym ciągu utrzyma zakaz i nie będzie godziła się na to, aby jakiekolwiek zwierzęta hodowlane były żywione mączkami mięsno - kostnymi, łączna ilość odpadów w Polsce zwierzęcego pochodzenia, około 700 tys. ton, będzie musiała podlegać utylizacji i spaleniu.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#RobertGmyrek">Główny Lekarz Weterynarii ustali standardy, jakie należy spełnić, aby można było utylizować odpady szczególnego ryzyka i tak jak wspomniałem, brak jest środków finansowych na wspieranie tego typu działalności. Wytwórcy tego typu odpadów, a więc rzeźnie, zakłady rozbioru, będą musiały zapłacić za transport, utylizację i spalenie tych odpadów. Szacunkowo, jak wspomniałem, spowoduje to wzrost ceny o 60 gr do 1 zł na kg mięsa. Koszt nie jest może taki duży, i jak sądzę, konsument będzie chciał zapłacić za ten rodzaj zabezpieczenia. To, co Polska musi wprowadzić, to identyfikacja zwierząt. To warunek, który w świetle kolejnych zagrożeń, jest absolutnie konieczny. W województwie warmińsko-mazurskim i podkarpackim uruchomiono pilotażowo ten program. Zgodnie z nowelizacją ustawy weterynaryjnej, której drugie czytanie odbyło się wczoraj w Sejmie, od 2002 r. system identyfikacji będzie wprowadzony na terenie całej Polski.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#RobertGmyrek">Jeśli chodzi o rzeźnie, to został przyjęty program restrukturyzacji i modernizacji branży sektora mięsa czerwonego. Przedstawiciele zakładów posiadających uprawnienia eksportowe na rynki unijne, jak też zakłady mniejsze i średnie, wszystkie były za tym, aby podnosić swój standard, aby właściwy standard był priorytetem. W ramach programu restrukturyzacji uruchomiono kredyty preferencyjne, są one bardzo szeroko stosowane. Są to kredyty do wysokości 8 mln zł, z odroczeniem terminu płatności na 3 lata, oprocentowane na 5,6%. Jest wiele zakładów, które mają koncepcję i dokonują restrukturyzacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AndrzejKomorowski">Pan poseł wspomniał tu o małej rzeźni. Jej właściciel ma obowiązek zarejestrowania tej działalności u lokalnego powiatowego lekarza weterynarii, by objął on ją stałym nadzorem. Jeżeli ta rzeźnia jest zarejestrowana, a działanie jej budzi wątpliwości, to proszę pana posła o podanie adresu. Jeśli ta rzeźnia nie jest zarejestrowana, to działalność ta jest przestępstwem i wówczas ten adres musielibyśmy przekazać organom ścigania.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MarekSawicki">Chciałem - a sądzę, że nie będzie tu sprzeciwu pań posłanek j i panów posłów - podziękować służbom, które dziś zostały zaproszone, za to, że w momencie pojawienia się tej choroby w Europie, nasze służby zadziałały prawidłowo i dlatego proszę przyjąć podziękowanie, które składam na ręce Głównego Lekarza Weterynarii, Głównego Inspektora Inspekcji Sanitarnej, a także ministra rolnictwa. Oby tak dalej.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JerzyKoralewski">Czy ktoś z państwa posłów jeszcze chciałby zabrać głos? Nie widzę, skoro tak, to proponuję, abyśmy przyjęli informację, której celem było poszerzenie naszej wiedzy w zakresie problematyki zwalczania zagrożenia BSE. Chciałbym powiedzieć, że obietnice premiera dotyczące pomocy będą trudne do zrealizowania, gdyż budżet jest, jaki jest. Te kwoty zabezpieczyliśmy na powołanie laboratoriów, natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby trzeba było zastosować plan B, bo na to już nie byłoby pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JerzyKoralewski">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam informację za przyjętą. Sprzeciwu nie słyszę. Wobec tego informacja na temat przeciwdziałania przez administrację rządową zagrożeniom zdrowia konsumentów związanym z chorobą „szalonych krów” uważam za przyjętą.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JerzyKoralewski">Przechodzimy do realizacji pkt. 2 porządku dziennego, czyli do rozpatrzenia projektu dezyderatu nr 9 Komisji w sprawie obowiązku wydawania przez Telekomunikację Polską SA książek telefonicznych z numerami abonentów prywatnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JerzyZając">Podczas dyskusji, która odbyła się przy udziale Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych poruszono pewien wątek poboczny. Prócz tego, że ustawa o ochronie danych osobowych nakłada obowiązek takiej ochrony, istnieje jeszcze konstytucyjne prawo obywateli do informacji. Zaproponowałem, aby prezydium Komisji sformułowało dezyderat, w którym byłoby podkreślone, że obywatele mają prawo do normalnych książek telefonicznych, jak to było zawsze. Z mego rozeznania wynika, że od czterech lat nie ukazują się one. Nie ma więc książek z zawartym nich spisem prywatnych abonentów TP SA. Są oczywiście wydawane książki dotyczące przedsiębiorstw, tzw. „Panorama firm”. Natomiast książek abonentów prywatnych brak, mówię oczywiście o abonentach, którzy chcą, aby ich nazwisko i numer telefonu widniały w książce telefonicznej. Jeśli ktoś sobie tego nie życzy - to już jego sprawa, nie musi w tej książce przecież figurować.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JerzyZając">Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych poinformował, że istnieje możliwość wydawania takich książek telefonicznych, ale niestety, nie jest ona wykorzystana. Stąd pomysł sformułowania tego dezyderatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JerzyKoralewski">Dodałbym jeszcze jeden problem. Czy Telekomunikacja Polska SA ma obowiązek umieszczania numerów także innych operatorów? Na przykład Netii? A co z telefonami komórkowymi?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PiotrWoźny">Miałbym sugestię w związku z tym, że zaproszenie na posiedzenie Komisji otrzymał tylko minister łączności. Wydaje się jednak, że problem polega z jednej strony na analizie zapisów ustawowych, gdyż ustawa nakłada na operatorów świadczących usługi powszechne obowiązek udostępniania spisu abonentów, z drugiej strony zaś jest tak, że zgodnie z przepisami ustawy organem, który sprawuje nadzór nad sposobem wykonywania przez operatorów telekomunikacyjnych swoich zadań jest prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji. Minister łączności w tej materii od 31 grudnia 2000 r. utracił swoje uprawnienia. Dla dalszego procedowania celowe byłoby zaproszenie przedstawiciela Urzędu Regulacji Telekomunikacji. W zakresie, w jakim będę potrafił, oczywiście udzielę odpowiedzi na pytania, natomiast, jeżeli chodzi o konkretne działania, które mogą być podejmowane w stosunku do operatorów, to należałoby zwrócić się do Urzędu Regulacji Telekomunikacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JerzyZając">Nie widzę powodu, dla którego dezyderat nie miałby być skierowany do ministra łączności i do prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzyKoralewski">Problem jest tylko taki, że prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji nie jest członkiem rządu, a my mamy prawo kierować nasze wystąpienia do członków rządu. Dlatego więc pozostawiamy ten adres, a gdyby zaszła potrzeba poziomej korespondencji, to przecież co najwyżej sprawa się przedłuży o tydzień lub dwa. Tak więc, jak rozumiem, postąpimy jednak zgodnie z pierwotnym zamiarem. Sądzę, że dopiero odpowiedź ministra Łączności lub ewentualnie Urzędu Regulacji Telekomunikacji na nasz dezyderat doprowadzi nas do sformułowania ewentualnych dalszych wymagań. Nie wierzę, abyśmy spowodowali natychmiastową reakcję operatorów, ale chociaż wywrzemy nacisk. Czy w związku z tym ktoś ma jeszcze jakieś inne propozycje?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanRadziemski">Występuję w imieniu prezesa Telekomunikacji Polskiej SA. Nadzoruję między innymi jednostką, która zajmuje się dystrybucją informacji telefonicznej. Jest to jednostka powołana w lipcu 2000 r. do tego, aby wydawać spisy abonentów, nie tylko w wersji papierowej, ale także elektronicznej. Po zapoznaniu się z dezyderatem nr 9 Komisji, chciałbym stwierdzić, że podstawa prawna, która wystąpiła w dezyderacie, nie jest już aktualna, bo od 1 stycznia 2001 r. weszła w życie ustawa Prawo telekomunikacyjne. W ustawie tej w art. 55 mowa jest o tym, że operator świadczący usługi powszechne przynajmniej raz na dwa lata musi wydawać spisy abonenckie abonentów operujących w danej strefie numeracyjnej. Ubiegły rok był dość nietypowy, gdyż w wyniku wejścia w życie ustawy o ochronie danych osobowych toczyła się pewna korespondencja pomiędzy Telekomunikacją Polską SA, a Głównym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych. Przez blisko pół roku nie mogliśmy dojść do porozumienia, czy możemy publikować dane abonentów, czy też nie. Początkowo wersja była taka, że bez wyraźnej zgody każdego z abonentów nie jest to możliwe. W tej chwili jest jakby odwrócenie tego wymogu. To abonent musi wyraźnie zastrzec, że nie życzy sobie podawania jego danych i wówczas jego dane są zastrzeżone. Jeśli takiej dyspozycji nie pozostawi - jego dane są ujawnione w spisie przez służby informacyjne. Dotyczy to tylko numeru telefonu lub znaku, który można sobie zadysponować, imienia, nazwiska, nazwy miejscowości i nazwy ulicy. Jeśli chcielibyśmy ujawnić coś jeszcze, to już za wyraźną zgodą abonenta. Oczywiście Telekomunikacja Polska SA ma zamiar wywiązać się z tego ustawowego zobowiązania. Mamy przygotowany harmonogram, który przewiduje w ciągu dwóch lat: 2001–2002 wydanie spisów abonentów wszystkich województw. Mogą to nie być spisy całego województwa, prawdopodobnie będą one rozbijane na poszczególne strefy numeracyjne czy grupy stref numeracyjnych, gdyż inaczej byłyby to bardzo grube księgi. Jeśli wejdziemy do Unii Europejskiej, to zgodnie z jej ustawodawstwem, będziemy zobowiązani do wydawania tzw. białych stron, czyli stron abonentów prywatnych, co roku. Rozpoczęliśmy te działania, niedawno ukazała się w wersji papierowej i w wersji CD książka telefoniczna Warszawy, niebawem ukaże się też książka telefoniczna województwa mazowieckiego. W planach najbliższych są też książki telefoniczne województw: bydgoskiego, szczecińskiego, opolskiego oraz tych województw, gdzie dawno już spisów nie było.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyKoralewski">Ponawiam jednak pytanie o zamieszczanie abonentów innych operatorów telefonii stacjonarnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanRadziemski">Ustawa zobowiązuje nas do wydawania spisów naszych abonentów, ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy takie rozszerzone spisy wydawali. Rozmawiamy z innymi operatorami na ten temat. Myślałem nawet o wydawaniu spisów abonentów telefonii komórkowej. Oczywiście tych abonentów, którzy mają ochotę na to, by ich numery znalazły się w książce telefonicznej. Jesteśmy na to rozwiązanie otwarci.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MarekSawicki">W świetle tego, co powiedział pan dyrektor Radziemski, dobrze byłoby ten dezyderat rozszerzyć o propozycję koordynacji wydawania takich książek przez operatorów i ewentualnie wydawania jednego spisu abonentów, bez względu na to, z usług którego operatora abonenci korzystają.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#MarekSawicki">Nic też chyba nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wystąpili również do prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji. Może nie w formie dezyderatu, a w formie pisma zwracającego uwagę na problem. W końcu, to jednak pan minister będzie władny skoordynować działania operatorów lub będzie mógł podpowiedzieć nam, jakie powinniśmy wprowadzić zmiany legislacyjne, które do takiej koordynacji doprowadzą. Dobrze bowiem byłoby, abyśmy mieli jednolite spisy, a nie po kilka ksiąg dla każdej strefy numeracyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PiotrWoźny">Jeśli są jakieś problemy proceduralne, to możemy wystąpić do prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji, informując o dezyderacie. Regulacje, które są zawarte w Prawie telekomunikacyjnym, są stosunkowo precyzyjne. W części państwo mogą uzyskać informację od prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji na temat tego, co on w obecnym stanie prawnym, może zdziałać w kwestii poruszonej przez państwa posłów. Inne ustalenia Komisji mogą dotyczyć sugestii co do kształtu Prawa telekomunikacyjnego i ewentualnej jego nowelizacji. Zobowiązuję się powiadomić Prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji o dezyderacie podjętym przez państwa posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JerzyKoralewski">Mam taką propozycję: ponieważ musimy coś skorygować, a poza tym z informacji Telekomunikacji Polskiej SA wynika, że jest zamiar i wola wydania tych książek telefonicznych, proponuję, abyśmy odłożyli podjęcie tego dezyderatu do następnego posiedzenia Komisji i w tym czasie zgromadzili informacje i zajrzeli do odpowiednich przepisów.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JerzyZając">Jednak proponuję, aby przegłosować dziś przyjęcie dezyderatu, upoważniając prezydium do zmiany podstawy prawnej i wysłania tego dezyderatu, gdyż inaczej będzie to kolejny miesiąc stracony. Byłby to dezyderat w obecnym kształcie, wzbogacony o uzupełnienie w kwestii współpracy z innymi operatorami w celu umieszczenia numerów abonentów w jednym spisie abonentów, we wspólnej książce telefonicznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JerzyKoralewski">Jak rozumiem, jest wola, aby dziś Komisja podjęła decyzję o uchwaleniu dezyderatu nr 9 oraz propozycja, aby go rozszerzyć o obszary związane z innymi operatorami. Czy ktoś jest przeciwny takiemu rozwiązaniu? Nie widzę sprzeciwu, wobec tego propozycja została przyjęta. Porządek obrad został wyczerpany. Dziękuję gościom, dziękuję państwu posłom i zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>