text_structure.xml 160 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o g. 4 min. 20 po poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Sprawiedliwości Leon Supiński, Minister Przemysłu i Handlu Kazimierz Hącia, Minister Pracy i Opieki Społecznej Jerzy Iwanowski, Minister Robót Publicznych Józef Pruchnik, Minister Zdrowia Publicznego Tomasz Janiszewski, Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Min Spr. Zewn. Władysław Wróblewski, w Min. Pracy i Opieki Społ. Aleksander Prystor, w Min. Skarbu Władysław Byrka.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 22 posiedzenia jest przyjęty, ponieważ nie wniesiono przeciwko niemu żadnych zarzutów Protokół 23 leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Sekretarzami dziś są pp.; Szymczak i Waszkiewicz. Listę mówców prowadzą p. Waszkiewicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Donoszę Panom, że wstąpił do Sejmu w miejsce ks. biskupa Przeździeckiego p. Józefa Błyskosz z Białej Podlaskiej. Dalej, że złożył mandat p. Mieczysław Witold Rudnicki. Doniosłem o tem złożeniu mandatu głównej komisji wyborczej w Ciechanowie.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Józefa Matusza, J. Madeja i tow. do pana Ministra Sprawiedliwości w sprawie należytej zapłaty dla sędziów przysięgłych w Galicji.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Józefa Putka do pana Ministra Robót Publicznych oraz do pana Ministra Rolnictwa, w przedmiocie zajęcia przez Państwo zapasów drzewa, nagromadzonych przez obcokrajowe firmy w powiatach: żywieckim, myślenickim, wadowickim, bialskim, nowotarskim, limanowskim i innych.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Eustachego Rudzińskiego i towarzyszy do pana Ministra Przemysłu i Handlu w sprawne uruchomienia i przyjęcia pod zarząd państwowy fabryki mebli i sprzętów drewnianych firmy „B-cia Kohn” w Radomsku.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Kazimierza Dobrowolskiego i towarzyszy do pana Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć żandarmerii i policji komunalnej m. Żyrardowa.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#WincentySzymczak">Interpelacja posłów Fichny, Waszkiewicza i towarzyszy (Klub Nar. Związek Rob.) do Rządu i p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego na całym obszarze b. Królestwa Kongresowego.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#WincentySzymczak">Urzędowy „Monitor Polski” (Nr. 75) z dnia 2 b. m. wydrukował następujące rozporządzenie Rady Ministrów: Na podstawie dekretu Naczelnika Państwa (artykuł 1) z dnia 2-go stycznia 1919 r. Rada Ministrów postanawia niniejszem wprowadzić na trzy miesiące stan wyjątkowy na całym obszarze b. Królestwa Kongresowego. Podpisali: Prezydent Ministrów Paderewski. Minister Spraw Wewnętrznych Wojciechowski.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#WincentySzymczak">Rozporządzenie to, niczem nie umotywowane spadło jak grom z jasnego nieba na szerokie warstwy ludności, bowiem te zwykle na wszelkich stanach wyjątkowych najgorzej wychodzą. Ani Sejm, ani społeczeństwo nie byli na to przygotowani. Słuszne więc rozgoryczenie i daleko sięgające obawy ogarnęły wszystkich. Wyjaśnień więc interpelanci się domagają.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#WincentySzymczak">Wobec powyższego prosimy Rząd o natychmiastowe udzielenie nam odpowiedzi na następujące pytania:</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#WincentySzymczak">1. Jakie motywy skłoniły Rząd do wydania nagłego zarządzenia, wprowadzającego stan wyjątkowy w b. Królestwie Kongresowem?</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#WincentySzymczak">2. Dlaczego nastąpiło zaskoczenie Sejmu bez uprzedniego wysłuchania opinji czynników poselskich?</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#WincentySzymczak">Interpelacja posłów Daszyńskiego, Barlickiego, Napiórkowskiego i towarzyszy do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zaprowadzenia stanu wyjątkowego na przeciąg trzech miesięcy na obszarze całego b. Królestwa Kongresowego.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#WincentySzymczak">W „Monitorze” z dnia 2 kwietnia r. b. czytamy:</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#WincentySzymczak">„Rozporządzenie Rady Ministrów. Na podstawie art. 1 Dekretu Naczelnika Państwa a dnia 2 stycznia 1919 r. Rada Ministrów postanawia niniejszem wprowadzić na trzy miesiące stan wyjątkowy na całym obszarze b. Królestwa Kongresowego. Prezydent Ministrów Paderewski. Minister Spraw Wewnętrznych Wojciechowski. Warszawa, d. 1 kwietnia 1919 r.”.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#WincentySzymczak">Wobec powyższego zapytujemy p. Ministra Spraw Wewnętrznych, jakie powody skłoniły Rząd do podobnego kroku, który przez szerokie warstwy ludności wiejskiej i miejskiej słusznie zrozumiany będzie, jako zapowiedź nowych represji, bezprawi i ograniczenia praw obywatelskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Oprócz tych dwóch ostatnich wszystkie interpelacje odeślę do pana prezydenta ministrów na drodze regułami nem przepisanej. Co do ostatnich dwóch interpelacji w sprawie stanu wyjątkowego pan minister spraw wewnętrznych, zastępca prezydenta ministrów oświadczył, że jest gotów na te interpelacje jutro odpowiedzieć, a zatem wszystkie sprawy dotyczące silanu wyjątkowego w ostatnim czasie zaprowadzonego, jak i dawniejsze staną jutro na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Głosy: Szkoda, że nie dzisiaj)</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Anusz prosił o głos przed porządkiem dziennym. Udzielono mu głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AntoniAnusz">Dnia 26 lutego na posiedzeniu sejmowem był przyjęty i rozpatrzony in merito nagły wniosek p. Witosa i tow. w sprawie poprawy stosunków panujących w armii. Wniosek ten domagał się od rządu, aby dla pokrycia naglących zapotrzebowań zarządził bezzwłocznie rekwizycję bielizny, płótna na bieliznę, sienników i koców, znajdujących się w sklepach i magazynach, oraz przez spekulantów pochowanych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#AntoniAnusz">W imieniu sejmowej komisji wojskowej proszę pana Marszałka, aby zechciał zainterpelować rząd, w celu wyjaśnienia, co w tej mierze zostało przez rząd zrobione, jak również w celu przynaglenia rządu, do niezwłocznego wykonania tej uchwały sejmowej mającej wielkie znaczenie dla państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Życzeniu Pana Posła stania się zadość.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do pierwszego punktu porządku dziennego: Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie budowy wałów ochronnych na lewym brzegu Wisły od ujścia Potoku Kościelnickiego do Zawichostu. (Druk. Nr. 106). Rozprawa otwarta. Głos ma p. minister robót publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MinisterRobótPublicznychPruchnik">Wysoki Sejmie! W ubiegłą sobotę miałem zaszczyt przedłożyć Wysokiemu Sejmowi program wielkich robót publicznych na najbliższą przyszłość. Wykonując ten program przychodzę obecnie w imieniu Rządu z projektem ustawy dotyczącej obwałowania lewego brzegu Wisły do ujścia potoku Kościelnickiego w ziemi Krakowskiej do Zawichostu.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MinisterRobótPublicznychPruchnik">Konieczność wykonania walów ochronnych po stronie Kongresówki i zmeliorowania bardzo urodzajnej i gęsto zabudowanej doliny Wisły jest tak powszechnie znane, iż nie potrzebuję jej tutaj merytorycznie uzasadniać.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MinisterRobótPublicznychPruchnik">Ministerstwo robót publicznych zarządziło już roboty na całej przestrzeni od potoku Kościelnickiego do ujścia potoku Nowego Bzina celem dania zarobku bezrobotnym, których ewentualnie będzie można sprowadzać z centrów fabrycznych.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#MinisterRobótPublicznychPruchnik">Sprawa jest pilna, proszę zatem o przyjęcie ustawy w pierwszem czytaniu i odesłanie jej do komisji robót publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się już nie zapisał, przypuszczam, że Panowie się zgadzają, żeby tę sprawę odesłać do komisji robót publicznych. Nie słyszę protestu, więc odesłanie jest uchwalone.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do drugiego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie komisji handlowo-przemysłowej w sprawie dekretu Ministerstwa handlu i przemysłu nr. 4 o zatwierdzeniu i zmianie statutów spółek akcyjnych (Dziennik Praw nr. 1 za r. 1919, pozycja 78) i pierwsze a ewentualnie drugie i trzecie czytanie opracowanej przez tę komisję ustawy. (Dr. nr. 224). Referentem jest p. Brun.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(Głosy: Nieobecny)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#HermanDiamand">Może przewodniczący zastąpi referenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przewodniczącym komisji także jest p. Brun. Ażeby formalnie tę sprawę załatwić, postawię na dalszym punkcie porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do trzeciego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie komisji administracyjnej w przedmiocie konstytucyjnego zatwierdzenia dekretu z 7 lutego 1919 r. (poz. 164 Dziennika Praw) o tymczasowych przepisach, uprawniających komisarzy ludowych do wymierzania kar w drodze postępowania administracyjno - karnego. (Dr. nr. 256). Sprawozdawcą jest p. Tarnawski. Udzielam mu głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#LeonardMichałTarnawski">Wysoki Sejmie! Dekretem, który przedłożony został do zatwierdzenia na pierwszem posiedzeniu Izby Sejmowej, ustanowiono osoby, które mają wymierzać grzywny w dwóch wypadkach,</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#LeonardMichałTarnawski">— po pierwsze: o ile komisarz został do tego upoważniony ustawą, zagrażającą karami za przekroczenie,</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#LeonardMichałTarnawski">— po drugie: o ile odnośna ustawa przewiduje nałożenie kary, a nie wskazuje urzędu, który ma karę wymierzyć.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#LeonardMichałTarnawski">W tych dwóch wypadkach ustanawia dekret, że wymierzającym kary będzie komisarz ludowy. Od orzeczeń komisarza ludowego zastrzeżony jest rekurs do ministerstwa spraw wewnętrznych. Dotychczas jeszcze trybu postępowania nie ustalono. Tryb postępowania ma ułożyć ministerstwo spraw wewnętrznych. Dekret ten nie wprowadza nowych zagrożeń karnych, tylko odnosi się do już istniejących postanowień, a także dopuszcza środek odwołania. Wobec tego należy ten dekret zatwierdzić i komisja administracyjna wnosi, ażeby Wysoki Sejm raczył zatwierdzić dekret z 7 lutego 1919 r. nr. 154. Dzpp. zawierający tymczasowe przepisy o uprawnieniu komisarzy ludowych do wymierzania kar w drodze postępowania administracyjno-karnego.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#LeonardMichałTarnawski">Komisja wychodziła z tego zapatrywania, że w Rzeczypospolitej musi być zastrzeżona wolność obywatelska, jednakże wolność obywatelska nie polega na tem, aby każdemu obywatelowi wolno było, co mu się podoba, tytko musi się on liczyć z postanowieniami i ustawami i musi się do nich stosować. Jeżeli jakieś postanowienie ustawowe nie jest wykonywane, musi następować sankcja, wymuszająca dopełnienie tego zobowiązania, jakie wkłada na obywatela ustawa.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#LeonardMichałTarnawski">Ponieważ w odnośnych przepisach nie wymieniono, kto ma wykonywać tę sankcję karną, więc należało upoważnić kogoś do wymierzania tych kar. Na tę osobistość wyznaczono w tym dekrecie komisarza ludowego. Wobec tego, że dekret nie wprowadza żadnych nowych postanowień, tylko odnosi się do pewnych już ustawowo określonych wypadków, komisja administracyjna uważała za stosowne dekret ten przedłożyć do zatwierdzenia Wysokiej Izbie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W tej sprawie nikt się do głosu nie zapisał. Przypuszczam, że Sejm zgadza się na wniosek komisji. Nie słyszę protestu, a zatem uważam wniosek komisji za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do czwartego punktu porządku dziennego, którym jest:</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdanie komisji spraw zagranicznych w sprawie:</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#WojciechTrąmpczyński">a) kresów polskich,</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#WojciechTrąmpczyński">b) korespondencji Rzeczypospolitej z rosyjskiemi władzami sowieckiemi (Druk nr. 220).</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca p. St. Grabski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PGrabski">Sprawozdanie komisji spraw zagranicznych, które mam zaszczyt Wysokiej Izbie przedłożyć, składa się z dwóch części. Podstawą bowiem do tego sprawozdania były dwie sprawy różne, ale bardzo blisko z sobą związane. Przedewszystkiem interpelacja posła Daszyńskiego w kwestii depesz, które były wysłane swego czasu przez sowiety rosyjskich bolszewików, mianowicie przez komisarza dla spraw zagranicznych Cziczerina. A następnie druga jeszcze sprawa, t. j. sprawa depeszy, wysłanej do rządu polskiego przez sowiety białoruskich i litewskich bolszewików. - W sprawie pierwszej, t. j. w sprawie depeszy Cziczerina, komisja spraw zagranicznych przejrzała całą korespondencję, która była prowadzona przez rząd polski od chwili powstania niepodległego państwa polskiego z władzami sowieckiemi rosyjskiemi, i stwierdziła, że korespondencja ta dotyczy jedynie powrotu do kraju i uwolnienia zaaresztowanego przez władzę sowiecką Rosji personelu ustanowionego ongiś jeszcze przez Radę Regencyjną przedstawicielstwa polskiego w Rosji oraz powrotu wygnańców w czasie wojny wy ewakuowanych do Rosji. Tą całą korespondencją władze sowieckie rosyjskie starały się wszelkiemi sposobami wciągnąć rząd polski za czasu istnienia gabinetu Moraczewskiego, jak i za następnego gabinetu, w zasadnicze rozważanie stosunku Polski do Rosji, a specjalnie granic między Polską a Rosją, występując w charakterze legalnego rządu całego b. imperium rosyjskiego, łącznie z Litwą, Białorusią i Rusią. Władze polskie starały się nie dać się wciągnąć w tego rodzaju dyskusję i nie uznać choćby pośrednio władz sowieckich rosyjskich za legalny rząd rosyjski. Komisja Spraw Zagranicznych stwierdza, że zarówno pierwszy, jak i drugi gabinet umiały uniknąć tej zasadzki, jaką zastawiały władze sowieckie rosyjskie na polską dyplomację. Ponieważ były podnoszone zarzuty w prasie, a nawet w pewnych przemówieniach sejmowych, dlaczego rząd: polski nie ogłosił owej depeszy Cziczerina, Komisja stwierdziła, iż ogłaszanie poszczególnych depesz, wyjętych z tej korespondencji, nie byłoby celowe, nie ma natomiast nic przeciw ogłoszeniu całej korespondencji między rządem polskim a władzami sowieckiemi, od chwili powstania pierwszego gabinetu polskiego,. Ogłoszenia całej tej korespondencji możemy się nie obawiać, bo ogłoszenie tej korespondencji może tylko jedno wykazać, a mianowicie, że władze sowieckie wykazały w tej korespondencji taki sarn zaborczy imperializm, jaki cechował władzę dawnego imperium rosyjskiego. Ogłaszanie natomiast poszczególnych depesz Cziczerina, depesz nadzwyczaj perfidnie skonstruowanych, musiałoby wnieść w opinię szkodliwe zamieszanie.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PGrabski">Jednocześnie mniej więcej z tą depeszą władz sowietów rosyjskich zostały wysłane do rządu polskiego i depesze od sowietów białoruskich i litewskich. Mianowicie 17 lutego została wysłana depesza, która oświadczała, że sowiety białorusko - litewskie chcą być w dobrych stosunkach z Rzecząpospolitą Polską, ale protestują przeciw jakiejkolwiek akcji Państwa Polskiego na terenie Białorusi i Litwy.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PGrabski">Komisja uznała, że depesza ta zupełnie nie kwalifikuje się do odpowiedzi i że Rząd polski dobrze zrobił, nie dając na nią odpowiedzi. Ale komisja przy tej okazji uważała za stosowne, by nie tylko stanąć na gruncie formalnym i sowietom tym, które nie powstały z miejscowej ludności, lecz zostały narzucone z zewnątrz przez wielkoruskich bolszewików, odmówić prawa przemawiania w imieniu miejscowej ludności. Uznała ona za potrzebne jednocześnie zastanowić się nad istotą stosunku Polski do naszych kresów wschodnich, ażeby wyświetlić, jaki jest rzeczywisty charakter akcji polskiej na tych ziemiach. Komisja uznała za potrzebne uczynić to i ze względu na własne społeczeństwo, aby nie było wątpliwości, jaki jest cel naszej polityki na wschodzie, po co tam idzie żołnierz polski, na co lud nasz daje rekruta i podatki. A jednocześnie uważała komisja za potrzebne, by narody i państwa świata cywilizowanego również były należycie poinformowane o charakterze naszej akcji na kresach wschodnich, o naszych tam celach i dążeniach.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PGrabski">Dlatego komisja dla spraw zagranicznych uznała za potrzebne stwierdzić przedewszystkiem, że akcja polska na kresach wschodnich nie jest bynajmniej akcją zaborczą, że państwo polskie, biorąc udział przez swych przedstawicieli w międzysojuszniczych naradach kongresu pokoju i oświadczywszy się przez nich za utworzeniem związku narodów, tem samem poddało swoje spory z sąsiedniemi narodami o granice ostatecznemu rozstrzygnięciu kongresu pokoju, że więc nie chcemy bynajmniej przesądzać siłą oręża postanowień kongresu pokoju, ale cała nasza akcja wojskowa ma na celu obronę przed obcym najazdem ludności polskiej i ziemi, które naturalnym sposobem ciążą ku Polsce. Nasze walki na Białej Rusi, tak samo jak w Galicji wschodniej, to nie walki z miejscową ludnością lub przeciw tej miejscowej ludności, to walki z państwami i ludami, położonemi na wschód od tych terenów: z wielkorosyjskimi bolszewikami, z kijowskimi Ukraińcami, którzy są tylko jedną z odmian bolszewizmu, walki o ziemię, które całą swoją historyczną przeszłością, które swoją kulturą i cywilizacją, które nawet swoim etnograficznym składem wchodzą w skład narodowy polskiego terytorium. Musząc wypowiedzieć się w tym względzie, musząc określić zasady, na jakach państwo polskie opiera swoje żądania co do granic wschodnich, komisja uznała, że potrzebne jest równocześnie wspomnieć i o granicach zachodnich i dlatego w swojem sprawozdaniu zamieściła ustęp: „wszakże w pełnem zaufaniu, iż kongres pokoju wymierzy sprawiedliwość Polsce, usuwając...”.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PGrabski">Co do granic zachodnich więc, to można je określić zupełnie wyraźnemi geograficznemu terminami. Tam bowiem stosunki ludnościowe są skrystalizowane, i jest zupełnie jasne, że mamy prawo domagać się, ażeby na zachodzie wszystko, co rozbiory nam zabrały, było nam zwrócone. Jeśli bowiem są tam pewne powiaty, w których polska ludność stanowi dziś mniejszość, to zmniejszenie polskiej ludności jest wynikiem tylko gwałtów dokonanych przez 150 lat przez zaborcze Niemcy. To też restytucja historyczna, przekreślająca zbrodnię, jaką były rozbiory, zwrócić musi Polsce te wszystkie ziemie, które tam dla Polski w roku 1772 należały.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PGrabski">I mamy niezaprzeczone również prawo żądać, ażeby do Polski wróciły ziemie, które wprawdzie w roku po za granicami Rzplitej leżały, których ludność jednak mimo wiekowego odeń wanta od macierzy zachowała rdzenną polską mowę, zachowała polskie obyczaje i polskie tradycje. Są to: polska część Prus Wschodnich, Mazowsze, południowa część Prus Wschodnich, następnie 2 powiaty pomorskie, następnie Śląsk Górny i parę powiatów Śląska średniego. Te więc terytoria sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych wyraźnie wymienia.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PGrabski">Inaczej się rzecz przedstawia na wschodzie. Na wschodzie mamy olbrzymie przestrzenie o ludności bez wyraźnej fizjonomii narodowej. 150 lat po rozbiorze Polski Rosja, która te terytoria zagarnęła, usiłowała wykorzenić stamtąd wpływy polskie, kulturę i cywilizację polską i narzucić tym terytoriom kulturę, język i religię rosyjską. Darujcie Panowie, że powiedziałem religię rosyjską, a nie prawosławną. Ale prawosławny Kościół był tak dalece państwowy, że można go rosyjskim nazwać. Nie udała się to Rosji. Nie udało się jej zrusyfikować obszarów Białej Rusi, Litwy, Podola, Ukrainy, ale udało się w wielu miejscach odepchnąć bardziej na zachód wpływy i kulturę polską. A udało się jej przedewszystkiem utrzymać lud miejscowy na stopniu najniższym cywilizacyjnym, nie dopuścić wogóle do rozwinięcia się tam jakiejkolwiek bądź samo wiedzy naukowej. Rosja nie zrobiła z tych ludzi Rosjan, polskie wpływy w znacznym stopniu się utrzymały ziemie te są dziś zaludnione przez lud, jakiego drugiego bodaj w Europie się nie znajdzie, przez lud, który gdy się go spytać o narodowość, kim jest, mówi przedewszystkiem, że jest tutejszy. O te tereny teraz toczą się naprawdę walki nie między kim innym, tylko między Polską, a tą samą dawną zaborczością rosyjską. Czy ona się nazywa Rosją bolszewicką, czy też się nazywa republiką ludową ukraińską, są to różne tylko odmiany tej samej siły, która swą potęgę nie na postępie cywilizacyjnej swej pracy, lecz rozległości podbojów gruntowała.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PGrabski">Słyszy się nieraz zdanie, że myśmy powinni poprzeć ruch ukraiński, bo ruch ukraiński wymierzony jest swoimi tendencjami przeciw najniebezpieczniejszemu naszemu wrogowi, przeciw Rosji.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PGrabski">Ruch ukraiński ma istotnie silne antyrosyjskie zabarwienie. Nabrał go w Galicji, skąd przeniósł się do Kijowa, ale jest on bodaj jeszcze bardziej antypolski, wyhodowany bowiem został przez Niemców. Wszakże o ile w Galicji rozwinął się on silnie dzięki temu przedewszystkiem, że polska administracja w Galicji stworzyła liczne ukraińskie szkolnictwo i podniosła wysoko poziom kultury i cywilizacji ludu ruskiego, to na terytorium dawnego imperium rosyjskiego ruch ukraiński nadzwyczaj słabo wegetuje.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PGrabski">Ile razy obce wojska cofały się z terytoriów Podola, Wołynia i Ukrainy, natychmiast musiały się wnet za nimi wynosić z tych terytoriów i wojska ukraińskie, bo nie były w stanie stawić silniejszego oporu wojskom bolszewicko - rosyjskim. Tak było na wiosnę przeszłego roku gdy wojska ententy po pokoju brzeskimi musiały się wycofać z Ukrainy: Petlura musiał się również wynieść z Kijowa, który zajęli bolszewicy. Tak samo na wiosnę roku bieżącego, kiedy Niemcy musieli się -wycofać z Kijowa, zaraz musiały razem z Niemcami wyjść zeń wojska Petlury, a przyszli bolszewicy. Bo ruch ukraiński' w świadomości mas nie miał i nie ma należytego poparcia, bo jak już powiedziałem, rząd rosyjski nie zrusyfikował wprawdzie ludu rusińskiego, ale nie pozwolił też na wytworzenie się w' tych masach jakiejkolwiek samowiedzy narodowej. Może się to za lat kilkadziesiąt zmieni, ale obecnie musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zawsze, wcześniej czy później, Ukraina agresywnie przeciwko Polakom występująca, złączyć się musi z takąż agresywną akcją Rosji przeciwko Polsce. Tak było za czasów Chmielnickiego, tak jest i dziś. Bolszewizm i ukrainizm jest to ten sam wróg, jeno ciągnący w dwóch różnych oddziałach przeciwko Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PGrabski">Mając przed sobą taką perspektywę, państwo polskie i naród polski musi przedewszystkiem za swój obowiązek uznać, ażeby złączyć z Polską te wszystkie ziemie na wschodzie, na których wycisnęła piętno swej cywilizacji ludność polska, ażeby Wilno, które zarówno jak i cały powiat wileński, ma polską większość, aby Galicja wschodnia, która na swych najdalszych krańcach ma również polską większość, ażeby te wszystkie ziemie Białorusi, Wołynia i Podola, które do Polski ciążą, w obrębie Rzeczypospolitej się znalazły. Jest to bowiem najświętszym naszym obowiązkiem, ażeby ludności polskiej, która do Polski należeć chce, która czy swą pracą, czy swą liczebną siłą nadaje piętno cywilizacyjne tym ziemiom, zapewnić te wszystkie dobrodziejstwa, niepodległość, z których my już dziś korzystamy. Musimy się liczyć z naturalnem prawem wszystkich Polaków dążenia do państwa polskiego, musimy spełnić obowiązek, jaki ma naród i państwo polskie, ażeby zjednoczyć napowrót z Polską ziemie, które dziejowo były z Polską związane, a na których jeżeli polskość dzisiaj jest stosunkowo słabszą, to dlatego, że tępiono tam bezlitośnie przez 150 lat polskość i katolicyzm.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PGrabski">Ale Polska, która nigdy nie prowadziła polityki zaborów i ucisku, nie może przejść zupełnie do porządku nad głosem i niepolskiej tamtejszej ludności, bo właśnie stwierdzić tutaj należy, że im dłużej toczy się obecna wojna światowa, tembardziej wśród ludności kresów białoruskich i rusińskich budzi się wśród miejscowej, niepolskiej nawet ludności ciążenie ku Polsce. Niedawno odbył się na Białorusi zjazd, oczywiście tajny, bo pod rządami bolszewików, zjazd nie polski, lecz białoruski, i ten zjazd przysłał do Warszawy swoich przedstawicieli i przysłał rezolucję dla zakomunikowania jej rządowi polskiemu i misji międzysojuszniczej, która tutaj bawiła. Rezolucja ta wyraźnie mówi, że ludność białoruska uważa, iż państwo białoruskie niepodległe jest niemożliwe i że ludność białoruska musi się złączyć z jednem z państw sąsiednich. Gdy zaś dla rozwoju kultury i cywilizacji Białorusi złączenie tych ziem czy z Rosją, czy z Ukrainą, byłoby niebezpieczne i szkodliwe, ludność białoruska domaga się również przyłączenia tych ziem do Polski. Z Białorusi prócz tego przysłano do Sejmu naszego petycję, podpisaną przez 70,000 tysięcy ludzi, upełnomocnionych przez przeszło. 400.000 ludzi, petycję, domagającą się również przyłączenia tych ziem do Polski.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PGrabski">W tej właśnie pewności, że rozszerzenie granic państwa polskiego na te ziemie nie będzie podbojem ludności, któraby do państwa polskiego należeć nie chciała, lecz rozszerzeniem na nie panowania prawa, sprawiedliwości i wolności, komisja dla spraw zagranicznych uznała za stosowne umieścić w sprawozdaniu swojem następujący ustęp: „Rząd winien dbać przy tem usilnie, by nie tylko miejscowa ludność polska, lecz i również ludność białoruska i rusińska mogła się swobodnie co do swego związku z Polską wypowiedzieć”.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#PGrabski">Nie znaczy to naturalnie, byśmy dzisiaj już chcieli natychmiast urządzić tam plebiscyt, bo jak to powiedziałem, ludność ta dokładnej swojej świadomości narodowej i politycznej obecnie nie posiada.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PGrabski">Ale jeśli sprawozdanie komisji spraw zagranicznych mówi, że rząd powinien dbać o to, ażeby odnośna ludność mogła się wypowiedzieć swobodnie, to przez to samo wzywa ona rząd, żeby stworzył warunki, umożliwiające ludności kresów wschodnich istotnie swobodne wypowiedzenie się bez obawy terroru ze strony wrogów Polski. Przedewszystkiem trzeba ją więc wyzwolić z pod terroru bolszewickiego na Białorusi i z pod terroru petlurowców w Galicji i na Rusi.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PGrabski">I jesteśmy pewni, że ta ludność, która była przez 150 lat ciągle przeciwko Polsce podszczuwana, że ta ludność, wśród której propaganda rosyjskości i prawosławia dokonywała się w sposób najbardziej demagogiczny przeciwko Polsce, że ta ludność, względem której zastosowano nieznane gdzieindziej metody rządzenia, gdzie absolutyzm najskrajniejszy operował jednocześnie z najbezwzględniejszą demagogią, że ta ludność, która w dalszym ciągu od dwóch lat systematycznie była przez agitatorów bolszewickich również przeciwko Polsce podburzana i podniecana, a dzisiaj przez wojsko bolszewickie i sowiety bolszewickie jest wręcz terroryzowana, że ta ludność, gdy tylko pozna naprawdę polską administrację i polską władzę, i gdy tylko przez pewien czas znajdzie się w łonie polskiego państwa i będzie mogła Polskę należycie poznać, niewątpliwie wypowie się za Polską, a nie przeciw Polsce. I dlatego z całym spokojem, nie obawiając się szkody dla państwa polskiego, komisja spraw zagranicznych uznała za obowiązek rządu postarać się, by ta ludność mogła się naprawdę swobodnie w tym względzie wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PGrabski">Oczywiście, że wobec tego zadaniem naszej polityki polskiej na wschodzie jest nie tylko iść tam z siłą zbrojną, ale także starać się o jaknajlepsze porozumienie z miejscową ludnością, by bolszewickiej demagogii, podburzającej tę ludność, przeciwko Polsce, przeciwstawić ze swej strony odpowiednie cywilizacyjne wpływy.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#PGrabski">Komisja spraw zagranicznych uważa, że teraz, gdy decyduje kongres pokoju, nie jest po temu ani chwila tutaj, ani miejsce, aby określać ściśle granicę wschodnią państwa polskiego, decydować, czy ma ona iść Zbruczem i Stochodem, czy Uszycą i Horyniem, słowem, ażeby rysować tutaj dokładną mapę przyszłych granic Polski. Ale uważa ona, że koniecznem jest, ażeby właśnie teraz, kiedy się rokowania w Paryżu o granice Polski toczą, było wiadomem, czego, naprawdę naród polski, czego Sejm, jedyny legalny wyraz woli naszego narodu, żąda od Europy i co uważa za przywrócenie dziejowej sprawiedliwości Polski.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PGrabski">Komisja spraw zagranicznych sądzi więc, iż konieczne jest, ażeby pewne zasady były w tym względzie wypowiedziane. Tą zasadą jest: iż ziemie, na których polska ludność liczbą lub swoją wiekową pracą cywilizacyjną wycisnęła charakter polskości, do państwa polskiego wrócić winny.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#PGrabski">Komisja spraw zagranicznych prosi Wysoką Izbę, żeby zechciała to jej sprawozdanie do wiadomości przyjąć.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Jabłonowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WładysławJabłonowski">Referent komisji spraw zagranicznych wyłuszczył zasady, któremu się komisja spraw zagranicznych kierowała, formułując rezolucję swoją, dotyczącą między innemi stosunku naszego do kresów wschodnich. Otóż sądzę, że rezolucja ta jest sformułowana tak syntetycznie, że tak powiem, przezornie, że będzie mogła pozyskać sobie opinię Sejmu, jak również, o czem zresztą wiem, opinię szerokich sfer społeczeństwa naszego, a takie opinię, i to jest rzeczą bardzo ważną, przedewszystkiem ludności i przedstawicielstwa ludności polskiej na tych ziemiach kresów wschodnich, które bezpośrednio są, w tych sprawach zainteresowane. Wobec tego właśnie sharmonizowania różnic wśród grup politycznych, podług mnie było rzeczą dość zbyteczną rozwijać pomysły wręcz przeciwne tej syntezie, na jaką komisja spraw zagranicznych się zdobyła. Mam tutaj na względzie pomysł przedstawiony bardzo szeroko, z dużym nakładem erudycji historycznej, przez jednego z kolegów naszych, mianowicie przez posła Kamienieckiego; pomysł zmierzający do utworzenia odrębnego państwa białorusko-litewskiego na terenie dawnego księstwa litewsko-białoruskiego. Autor tego pomysłu, tej koncepcji, załatwia stosunki nasze do ziem Litwy i Białej Rusi, odwołując się również i do naszych tradycji historycznych: niewątpliwie wspaniałej tradycji unii horodelskiej, lubelskiej i t. p., a jednakże, co mnie niesłychanie zdziwiło, zapomniał o jeszcze jednej tradycji naszej, również cennej, mianowicie: o tradycji Sejmu czteroletniego, który w roku 1788 właśnie poprzednie tradycje tych unii, unieważnia, znosząc odrębność istniejącą pomiędzy dwoma ustrojami państwowemi. I było to naturalnym wynikiem w biegu dziejów naszych, było to naturalne zlanie się życia tych dwóch państw i dwóch społeczeństw. Otóż podług mnie należałoby iść w kierunku tej drugiej tradycji, tej datującej się od Sejmu czteroletniego i na tej podstawie stosunek do Litwy i Białorusi na przyszłość ustalać.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WładysławJabłonowski">W pomyśle odrębnego państwa białorusko-litewskiego jest podług mnie dużo chimeryczności, jest on poprostu fikcją, rzeczą nie dającą się urzeczywistnić w obecnych warunkach naszego życia i naszych stosunków. Niedość bowiem jest za pomocą aktu prawnego stworzyć jakie państwo, ale trzeba jeszcze, by to państwo w swoich wewnętrznych siłach, w swojej kulturze, w swojej spoistości znalazło podstawę do samodzielności i rozwoju. Otóż, nawet nie wchodząc w szczegóły, kto zna mniej więcej stosunki panujące pomiędzy najrozmaitszemi żywiołami narodowemi, zaludniającemu te obszary, wie doskonale, że społeczeństwo tamtejsze ani białoruskie ani litewskie nie posiada właśnie tych sił wewnętrznych, tej; potrzebnej spoistości, tej kultury, tej tradycji państwowo-twórczej, która mogłaby zapewnić temu tworowi niezależność państwową i zapewnić takiemu państwu odrębnemu byt samodzielny. Jedynie tylko Litwini na swojem szczupłem terytorium etnograficznem są zdolni zorganizować się w państwo niezależne, a to jeszcze pod warunkiem oparcia się o jakiegoś silnego i potężnego sąsiada. Co się zaś tyczy Białej Rusi, nie będę tu powtarzał rzeczy znanych, tylko twierdzę, że Białorusini, pozbawieni większych wogóle sił kulturalnych, pozbawieni państwowych tradycji, żyjący odda wina w bierności, są zdezorganizowani i pozbawieni tych świadomych czynników, któreby mogły państwu temu samodzielność zapewnić, niewątpliwie w takiem państwie, odegraliby bardzo słabą i nieważną rolę i staliby pod wpływem również zgubnych dla tego państwa czynników obcych, jak w tym wypadku Rosji i Ukrainy. Pozostałby tam jeden tylko żywioł rzeczywiście zdolny do stworzenia tam organizacji państwowej, ten który mógłby przewodniczyć w przyszłości, jak przewodniczył niegdyś, w życiu tego państwa. Tym żywiołem są Polacy. Ale żywioł ten, ponieważ jak wiemy o tem doskonale, przedewszystkiem pragnie i chce istnieć na łonie państwa polskiego, taki żywioł byłby tem uważany za wrogi, a to pociągnęłoby za sobą odsuwanie Polaków od spraw państwowych. Sprzymierzyliby oni przeciw sobie Litwinów i Białorusinów, nastąpiłoby wyzyskiwanie rozmaitych zatargów i nienawiści, a to oddałoby kierownictwo życia politycznego, ekonomicznego, gospodarczego i społecznego, wogóle całokształt życia państwowego, pod batutę innego również bardzo świadomego swoich interesów żywiołu — mianowicie Żydów.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek p. Bojko)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#WładysławJabłonowski">Taki byłby, mniej więcej, wynik stosunków narodowościowych w projektowanem państwie białorusko- litewskiem. Państwo to byłoby poddane jak powiadam wpływom takim, którym musi się wszelka siła nasza przeciwstawić, mianowicie wpływom rosyjskim. Powinniśmy sobie powiedzieć stanowczo, że na tych obszarach może być mowa albo o przewadze wpływów polskich, albo o przewadze wpływów rosyjskich, i powinniśmy się zdecydować na czyn prawdziwie godny wielkiego narodu, na czyn śmiały, żeby do przewagi wpływów rosyjskich w tem państwie nie dopuścić.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#WładysławJabłonowski">To wszystko nie da się uskutecznić, jeśli będziemy szli w kierunku tworzenia tam jakiegoś odrębnego państwa litewsko - białoruskiego, związanego tylko z nami unią realną, na tych podstawach, jakie autor tego projektu rozwijał.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#WładysławJabłonowski">Mamy za sobą głosy, pragnące Polski, przede wszystkiem ludności polskiej na tych obszarach głosy, które stanowczo domagają się od nas zlania się z rdzennem społeczeństwem swojem, z państwem polskiem i prowadzenia odtąd życia wspólnego. Referent wspomniał już o tem, jak ludność ta wyraziła swoją wolę, wiemy doskonale, że kilka dni -temu na ręce marszałka naszego złożone zostały podania zaopatrzone w wielką ilość podpisów. Zwracam uwagę na bardzo ważny i ciekawy szczegół, że te miejscowości, które są dalsze od granic Królestwa, złożyły większą ilość podpisów. Jeden powiat Oszmiański złożył ich 50,000. Naogół podpisy zebrane są z 500 miejscowości, a są tam parafie liczące po parę tysięcy dusz polskich. Słowem mamy wielki, mocny wyraz woli tej ludności polskiej na ziemiach litewskich i białoruskich i to przedewszystkiem powinno nas zagrzewać do śmiałego czynu, do powiedzenia sobie, kto tam właściwie ma mieć przewagę, kto temu życiu powinien przewodniczyć. A jest to czas, ażeby się tutaj nad tem naradzić i ostatecznie zdecydować.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#WładysławJabłonowski">Nie chce takiego państwa odrębnego przede wszystkiemu ludność polska, nie chce go także ludność litewska, obojętną zaś na to wszystko jest ludność białoruska, w znacznej mierze ciążąca ku mam, nie wiadomo więc kto tego państwa pragnie, kto je ma popierać i utrzymywać.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#WładysławJabłonowski">Z tego względu powiadam, że nie jest to rzecz oparta niewątpliwie na realnej sile i z tego powodu niema przed sobą przyszłości. Należy nam liczyć się przedewszystkiem z siłami realnemi, z tem, co tam jest istotna treścią przyszłego państwa, co to państwo musi ugruntować, a nie z fikcjami, o których przedstawiciele nawet tego społeczeństwa, zwłaszcza przedstawiciele rad i delegacji białoruskich powiadają, że jeszcze tułają się w głowach kilku doktrynerów warszawskich, których na szczęście nie jest dużo. Sądzę, że pomysł ten, z którego zresztą, jak wierzę, sam jego autor zrezygnuje bo sam w końcu swego przemówienia powiedział, że w ostateczności zgodzi się na rezolucję komisji zagranicznej, nie znajdzie wśród nas poparcia i zwolenników.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#WładysławJabłonowski">Przechodzę jeszcze do jednej niezmiernie ważnej sprawy, tutaj poruszonej, mianowicie do problematu ukraińskiego, na który zwraca uwagę szanowny poseł Rataj. Niewątpliwie problem ukraiński istnieje; wagę jego uznajemy, tylko trzeba porozumieć się co do tego, co właśnie mamy rozumieć przez owo zagadnienie ukraińskie; co w to pojęcie wkładamy, jaki powinien być nasz stosunek do tego zagadnienia. My nie widzimy dokładnie czem jest ów problemat ukraiński, co on ma znaczyć. Czy to ma być ta wielka Ukraina, o której marzą rozmaici jej propagatorowie oddawna, jak np. prof. Hruszewskij i wielu innych działaczy ukraińskich, wielka Ukraina, składająca się z olbrzymieli terenów, sięgająca do Donu i Kubania, oczywiście z Chełmszczyzna, Podlasiem i z Galicją Wschodnią i t. d.? Czy też to ma być Ukraina, która już w zbyt popularny sposób jest rozumiana zwłaszcza w Królestwie, orientującem się słabo w tych stosunkach, a więc, czy to ma być niezależne państwo ukraińskie, złożone z Podola, Wołynia i Ukrainy? Czy też to ma być ta Ukraina, która jest uszczuplonym bardzo ideałem Ukrainy niezależnej, obejmująca Galicję Wschodnią? Są to wszystko rzeczy tak niewyraźne, że nie wiemy właściwie, co mamy rozumieć przez problemat ukraiński i jaki ma być nasz stosunek do niego.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#WładysławJabłonowski">Mówiąc o tem, szanowny poseł Rataj wyszedł z założenia, że dla Polski w każdym razie pożyteczne jest, gdy jakiś twór państwowy odrywa się od Rosji. Niewątpliwie z wielu względów zasada ta jest słuszna, tylko nie w zastosowaniu do Ukrainy. Słuszną ona być może co do Litwy, co do Estonii, co do Kaukazu i t. d., ale co do Ukrainy, to co najmniej jest ona wątpliwą. Pomijając już inne rozważania zasadnicze, musimy baczyć na to, że gdyby powstał ten czy inny twór ukraiński, państwo ukraińskie, to mielibyśmy do czynienia nie tylko z jednym wrogiem, mianowicie z Rosją, ale z dwoma wrogami. Dużo różnic byłoby w u roszczeniach jednego i drugiego. Samodzielne, niezależne państwo ukraińskie przedewszystkiem dążyłoby do zaspokojenia swoich uroszczeń i zdobycia na nas tych ziem, do których ma zawsze pretensje. Rosja natomiast, mając wiele innych zadań mogłaby o tem tylko myśleć, a zresztą na długie lata, jak sadze, nie miałaby sił i możliwości działania i popierania swoich uroszczeń w kierunku Chełmszczyzny i Podlasia.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#WładysławJabłonowski">A zresztą, proszę szanownych kolegów, ten problemat Ukrainy, jej ideały i tendencje w stosunku do nas, przedstawiają się nam i dziś tak samo, jak się przedstawiały w dziejach, od niepamiętnych czasów, już nie sięgając dalej, jak choćby od Chmielnickiego i wojem kozackich, aż po dzień dzisiejszy. Owa Ukraina pozbawiona idei i planu państwa, nie mająca na oku nawet interesów istotnych ludności ukraińskiej, nie mająca tradycji, żywi wciąż tylko jedną myśl, jedną namiętność, jedną żywiołową dążność unicestwienia, wytępienia żywiołu polskiego. Objawiało się to tak samo w wieku 17, jak się objawiało później, zwłaszcza w obecnym okresie burzliwych stosunków naszych na Ukrainie.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#WładysławJabłonowski">Wobec tego wszystkiego, i wobec tej jedynej stałej dążnością która nic niema wspólnego z dążnością państwowotwórczą; wobec tego. że jak widzimy, wszystkie powstające twory Ukrainy, tak te, które były wysiłkiem niby samych Ukraińców stworzone, jak te, o których tak niedawno mówił generał Hofmann, że były stworzone dla pokrzepienia Austrii, są zmiatane bez większych trudności przez ruch rosyjski: — twierdzę, że problemat Ukrainy przedstawia się nam tak, że nic innego nie moglibyśmy postanowić, jak tylko przeciwstawić się zarówno dążeniom Ukraińców do tworzenia państwo kosztem tych ziem naszych, do których Ukraińcy mają aspiracje, jak ich niszczycielskim względem nas zakusom.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#WładysławJabłonowski">Mając jasne zupełne zrozumienie, jaki powinien być nasz stosunek do tych zakusów, jesteśmy jednak przeświadczeni, że zwłaszcza w Galicji wschodniej musimy dążyć do porozumienia, do stosunków zgodnych z ludnością ukraińską. O tem, jak my te dążności swoje pojednawcze objawiamy w chwilach walki orężnej z Ukraińcami, jak staramy się te nasze chęci pojednawcze stwierdzić wobec Ukraińców, niech służą jako przykład chociażby stosunki pomiędzy Polakami a Ukraińcami we Lwowie. Oto we Lwowie, który jest od tylu miesięcy przedmiotem pożądań Ukraińców, przedmiotem najazdu, przedmiotem ataków ciągłych, niszczenia bombami i t. d., w tym, Lwowie żyje sobie spokojnie 20,000 Ukraińców, wychodzą pisma ukraińskie, które nawet budzą w dalszym ciągu nienawiść i wzniecają bunty przeciwko Polakom; w tym Lwowie istnieje teatr ukraiński, i ten Lwów, walczący z Ukraińcami, nigdy nie dopuszczał się takich okrucieństw i zbrodni, jakie popełniali Ukraińcy. Niech ten drobny szczegół świadczy, że w tej chwili największego podniecenia, strasznych roznamiętnień pomiędzy obozami walczącemu, obóz polski umiał być ludzkim, umiał zachować sprawiedliwość wobec wrogów, którzy mu wypowiedzieli walkę na śmierć i życie. Mając na oku konieczność przyszłego współżycia z Ukraińcami w Galicji wschodniej i nasze dążności do życia w zgodzie z nimi, przedstawiam Sejmowi dodatkową rezolucję ks. arcybiskupa Teodorowicza, którą i my, jako Klub Ludowo-Narodowy przyjmujemy. Rezolucja brzmi:</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#WładysławJabłonowski">„Sejm nie przesądzając w chwili obecnej sprawy granic Polski na wschód, wzywa Rząd i Naczelne Dowództwo do wytężenia wszystkich sił w tym kierunku, by zapobiec napuszeniu całości Galicji, której kresy wschodnie posiadają większość polską i od XIV wieku bez przerwy należały do Polski”.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#WładysławJabłonowski">„Zarazem Sejm uważa za swój obowiązek stwierdzić, iż jest w pełni świadom potrzeby zgodnego współżycia Polaków i Rusinów (Ukraińców) w Galicji i przyznani a w tym celu ludności ruskiej (ukraińskiej) autonomii narodowej bez naruszania wszakże jednolitości Państwa Polskiego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JakubBojko">Zapisał się jeszcze do głosu p. Osiecki. Udzielam mu głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#StanisławOsiecki">Oświadczam się za rezolucją komisji spraw zagranicznych, jednakże nie mogę zgodzić się na wszystkie te motywy przez szanownego referenta przytoczone. Jeśli idzie o korespondencję telegraficzną z p. Czyczerinem, to tutaj nie mam nic do nadmienienia. Podkreślę tylko, że rząd, zwłaszcza za czasów, kiedy ministrem był p. Wasilewski, zupełnie poprawnie utrzymywał się na pewnym poziomie w stosunku do rządu bolszewickiego. Stał stale na stanowisku negującem, powstrzymującem się od wszelkich stosunków dyplomatycznych z p. Czyczerinem. P. prezydent Paderewski jednakże, trzeba to zauważyć, w depeszy wysłanej do Czyczerina w końcu stycznia, zdaje się 23-go, poszedł nieco zadaleko. Mianowicie oświadczył się za tem, że pragnie nie tylko porozumienia z rządem bolszewickim w sprawie zaaresztowanych, ale i w innych kwestiach, co właśnie dało powód do znanej depeszy Czyczerina, zdaje się 11 lutego, która wywołała takie duże zainteresowanie się nie tylko u nas, ale i w Europie zachodniej. Pozatem nie mam nic przeciwko temu, ażeby te depesze były ogłoszone, albowiem będą one stanowiły pewien przyczynek do stosunków polsko-rosyjskich na chwilę obecną.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#StanisławOsiecki">Jeżeli idzie o depeszę t. zw. rządów sowieckich na Litwie i Białorusi, to naturalnie my tych rządów również uznać nie możemy; są to rzędy wytworzone przez bolszewików, prawdopodobnie wbrew woli miejscowe j ludności i nad niecni zupełnie śmiało do porządku dziennego przejść możemy. Nie nadają się [nieczytelne] nawet do dyskusji. I dlatego też słusznie rząd postąpił, nie odpowiadając na te depesze zupełnie.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#StanisławOsiecki">Sprawa kresów zachodnich nie wzbudza żadnych wątpliwości. Pod tym względem zupełnie zgadzam się z zdaniem referenta p. Grabskiego, natomiast, jeżeli idzie o kresy wschodnie, sprawa ta przedstawia się nieco trudniej. Aczkolwiek rezolucja komisji brzmi i w tym względzie dosyć lakonicznie i naogół można ją przyjąć, to jednocześnie jesteśmy świadkami nieco innej polityki, która przeczy tej rezolucji, a która została już od dłuższego czasu zainicjowana. Prawdopodobnie wszystkim Panom wiadomo, że Komitet Narodowy Paryski na kongresie paryskim złożył mapę, wykreślającą granice przyszłej Polski. Czy mapa ta ułożona została z wiedzą rządu — nie wiem, ale bądź co bądź stało się to bez wiedzy sejmu polskiego, albowiem komisja spraw zagranicznych o działalności Komitetu Narodowego jest w bardzo słabym stopniu albo wcale nie informowana. Otóż, proszę Panów, idzie mi o tę mapę wschodnią i o politykę, którą ta mapa do pewnego stopnia przesądna. Poprowadzona tam wschodnia granica, obejmuje kilka powiatów z ludnością ukraińską poza Galicją, później biegnie prawie wprost na północ, przecinając mniej więcej na dwie równe połowy Białoruś. Podług tej mapy, ludność przyszłego państwa polskiego, jeżeli się nie mylę, miałaby obejmować około 40 miljonów głów, w czem miałoby być zaledwie około 50 kilku % rdzennej ludności polskiej. Czyli, że podług tego planu, przyszła Polska, i przyszły sejm polski, gdyby było zastosowane równe prawo wyborcze, składałyby się ze znikomej większości rdzennej ludności polskiej. Byłoby to więc państwo narodowościowe, takie jak np. Rosja carska, lub Austrja. Jakimby to było niebezpieczeństwem dla państwa polskiego, dla prac Sejmu, łatwo sobie wyobrazić. Ale nie o tem wzgląd mi idzie, idzie mi o inne rzeczy, które wypływają z takiego postawienia sprawy. Wykreślając granice wschodnie w stosunku do Ukrainy, jak mapa to oznacza — wcielamy do państwa polskiego oprócz tych Ukraińców, których posiadamy w Galicji Wschodniej, jeszcze około 2 miljonów Ukraińców, czyli w tem sposób liczylibyśmy w państwie polskiem około 6 miljonów Ukraińców, około 6 miljonów narodowości, która zajmuje względom nas stanowisko zupełnie wrogie. Jeżeli dalej zważymy, że głównem siedliskiem ruchu narodowo-niepodległościowego na przyszłego państwa ukraińskiego jest Galicja Wschodnia, że stamtąd, jak mój przedmówca stwierdził, głównie wychodzą działacze, którzy dążą do stworzenia wielkiej Ukrainy, to nawet i w tym wypadku gdyby wschodnia część Ukrainy, pozostająca poza naszemi granicami, licząca mniej więcej około 20 miljonów ludności, nie tworząc własnego państwa, została przyłączona do Rosji, głównie zarzewie idei niepodległości Ukrainy istniałoby, w granicach państwa polskiego, gdyż łudziłby się każdy, ktoby sądził, że Ukraińcy, którzy przystaną w ramach naszego państwa, wyrzekną się swoich dążeń separatystycznych, niepodległościowych. Mielibyśmy w kraju wieczną irredentę ukraińską — i jeżeli dziś, kiedy Ukraińców mamy zaledwie 3 do 3 1/2 miljona, nie możemy dać sobie z nimi rady, to niewątpliwie trudniej ta sprawa przedstawiałaby się w przyszłości, gdybyśmy mieli ich 6 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#StanisławOsiecki">Również nie bardzo szczęśliwem wydaje mi się rozstrzygnięcie sprawy białoruskiej. Aczkolwiek ludność białoruska dzieli się na dwie części, na katolicką i prawosławną, to jednak tendencje narodowe narodu białoruskiego muszą być u obu części te sanie. Rozumiałbym jeszcze takie stanowisko, które dążyłoby do zaanektowania całej Białorusi, ale dzielenie narodu białoruskiego na dwie części, wobec tego, że jednak dążenie niepodległościowe wśród Białorusinów istnieje, o czem słyszeliśmy przed wojną i podczas wojny, i że te słabe dążenia mogą i będą się w dalszym ciągu rozwijać, uważani za rzecz szkodliwą i niewskazaną, gdyż w ten sposób łatwo możemy zwrócić ludność białoruską przeciwko sobie i owszem, przyczynić się do powstania dążeń separatystycznych.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#StanisławOsiecki">Autor mapy, złożonej kongresowi paryskiemu, naraża Polskę i na inne niebezpieczeństwa, przesuwając granice państwa polskiego do granic rosyjskich. Zostalibyśmy znów sąsiadem państwa rosyjskiego, tego państwa zaborczego, z którym od wielu setek lat, można powiedzieć, jesteśmy w stanie walki. Nanowo rozgorzałaby walka o kresy wschodnie, w której przy rozstrzyganiu według recepty Komitetu paryskiego należałoby mieć wątpliwość, czy miejscowa ludność ukraińska i białoruska stanęłaby po naszej stronie.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#StanisławOsiecki">Ten sposób rozwiązania kwestii kresów wschodnich w rezultacie nie przyniósłby pożądanego spokoju naszemu państwu, a przeciwnie, naraziłby je niewątpliwie na poważne niebezpieczeństwa. Pozatem polityka, która zmierza do takiego rozwiązania sprawy wschodniej, jest niewątpliwie polityką zaborczą i jako taka musi spotkać się z potępieniem nie tylko ze względu na szkodliwość w rezultacie dla naszego państwa, lecz i ze względu na sprzeczność z zasadami, na których podstawie przyszły świat po wojnie ma być urządzony. Polska, która sama powstaje teraz do życia i sama dąży do stworzenia swojego własnego, niezależnego państwa, nie może jednocześnie wyciągać ręki po te ziemie, których ludność nie wypowiedziała się jeszcze za przyłączeniem do niej. Uważam, że z tej drogi trzeba zejść i dążyć do rozwiązania problematu kresów wschodnich w inny sposób.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#StanisławOsiecki">Zdaję sobie dokładnie sprawę z tego, że istnieją wielkie trudności w rozwiązaniu sprawy wschodniej. Sama t. zw Litwa historyczna obecnie ma około 2 milionów Polaków, nie licząc tych, którzy mieszkają na Wołyniu i Podolu. Już to samo świadczy, że interesy nasze są tani bardzo żywotne. Silne wpływy nasze kulturalne i ekonomiczne, mimo dzikiego tępienia ich przez Rosję, dotąd utrzymały się niewątpliwie i wzrastają z chwilą, kiedy Polska powstaje do życia.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#StanisławOsiecki">Wreszcie ludność ukraińska, białoruska i litewska nie jest przygotowana jeszcze do samodzielnego życia i nie jest uświadomiona pod względem narodowym w tym stopniu, ażeby mogły iść o własnych siłach. Oprócz tego trzeba zwrócić uwagę, że i Rosja nie wyrzekła się swoich wypływów i pretensji do tych kresów.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#StanisławOsiecki">Jest to więc bardzo skomplikowany problem, którego nie można rozstrzygnąć mieczem lub prostem wykreśleniem granic na mapie. Chcąc przystąpić do rozwiązania tego problematu, należy przedewszystkiem wpoić w ludność miejscową przekonanie, że Polska nie jest zaborczą, że przeciwnie, pragnie stać się życzliwym sąsiadem, który odrębność i dążenia narodowe tej ludności w całej pełni uszanuje, że wreszcie wojska nasze posuwają się na wschód, mając na celu wyłącznie obronę przeciwko Rosji, a nie ujarzmianie narodów. Inaczej mówiąc, musimy przy rozwiązaniu sprawy wschodniej stanąć na stanowisku samookreślania się narodów.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#StanisławOsiecki">Nasza polityka wschodnia winna mieć dwa główne cele na oku. Pierwszym jest zbliżenie się do narodów' niepolskich na kresach wschodnich na drodze polubownego i dobrowolnego porozumienia. Drugim jest odsunięcie granicy rosyjskiej od granicy etnograficznej polskiej jak najdalej na wschód.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#StanisławOsiecki">Dla nas jest pożądanem, ażeby Rosja, która czyha stale na naszą wolność i niepodległość, była od nas odgrodzona i nie graniczyła bezpośrednio z państwem polskiem.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#StanisławOsiecki">Stojąc na gruncie porozumienia, musimy się jednak zastrzec, że ziemie etnograficznie polskie z ludnością w znacznym stopniu polską powinny być włączone do państwa polskiego. Do takich ziem należy zaliczyć: prawie całą gubernję wileńską, która liczy zgórą 49% Polaków, następnie z gubernji grodzieńskiej oprócz powiatów białostockiego i bielskiego, powiaty grodzieński, sokolski i wołkowyski, które mają znaczny procent ludności polskiej.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#StanisławOsiecki">Podobnież i Galicja Wschodnia prawie cała, przedewszystkiem ze Lwowem i Zagłębiem Borysławskiem, powinna należeć do Polski.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#StanisławOsiecki">Jeżeli idzie o Litwę, to państwo litewskie ma sporo danych, ażeby urzeczywistnić swój ideał niepodległości. I jeżeli państwo litewskie w granicach etnograficznych i językowych będzie dążyło do urzeczywistnienia niepodległości i zapewni równouprawnienie ludności polskiej, pozostającej na Litwie, i jeżeli to państwo oświadczy się za związkiem przyjacielskim z nami, możemy dążenia te do niepodległości popierać w tem przekonaniu, że Litwa z czasem nie zwróci się przeciwko nam, opierając się albo o Prusy, albo o Rosję.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#StanisławOsiecki">Jeżeli idzie o Białoruś, sprawia przedstawia się trudniej. Białorusini, jak już zaznaczyłem, nie mają dostatecznego narodowego uświadomienia, by mogli stworzyć własne państwo i dlatego powinniśmy udzielić swojej pomocy Białorusinom w dużym stopniu, laby mogli stworzyć taki organizm państwowy, w którym ludność polska, zamieszkująca Białoruś, byłaby zupełnie równouprawniona, i któryby się jednocześnie oświadczył zła silnym związkiem z państwem polskiem. Nie należałoby dzielić Białorusi na dwie połowy, lecz traktować z Białorusinami zachodnimi i wschodnimi, jako z całym narodem. Gdyby w ten sposób ujawniła się możność utworzenia oddzielnego organizmu państwowego, należy dążyć do tego bezwzględnie.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#StanisławOsiecki">Co do państwa ukraińskiego to nie zgodziłbym się z moimi przedmówcami, którzy wątpili w możność powstania samoistnego państwa ukraińskiego. Przesądzać, że państwo ukraińskie powstać, nie może, że niema tam dostatecznego materiału twórczego dla państwa, jest przedwczesnem. Jeżeli się zważy, że naród ukraiński liczy około 30 milijonów ludności, posiada bogate obszary, które mogą mu wystarczyć dla własnego utrzymania się, że ma jednak własny odrębny język, sądzę, że istnieją dostateczne dane do powstania państwa ukraińskiego. Takie państwo może i powinno powstać w naszym interesie.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#StanisławOsiecki">Państwo ukraińskie gdyby powstało, przedewszystkiem musiałoby się zwrócić przeciw Rosji dla obrony swojej niezależności, gdyż Rosja prawdopodobnie nigdy nie pogodziłaby się z myślą utraty tak żyznego kawałka ziemi i dążyłaby do wchłonięcia Ukrainy w siebie. Dopomagając państwu ukraińskiemu do stworzenia samoistnego państwa, zabezpieczymy się przeciwko Rosji i postawimy jeszcze jeden naród do walki z narodem rosyjskim, który dla nas, mam to głębokie przekonanie, nigdy niebezpiecznym być nie przestanie. Wprawdzie obecnie z Ukrainą stosunki nasze są w wysokim stopniu zaognione. Jest między nami krew przelana naszych braci, synów i sióstr pod Lwowem, przez co sprawa porozumienia nadzwyczajnie utrudniła się i skomplikowała, ale sądzę, że mając na oku ten wielki nasz cel, obronę w przyszłości naszych kresów i zabezpieczenie przeciw Rosji, powinniśmy starać się z Ukrainą porozumieć, przekonując ją, że chcemy jej ewentualnie pomóc do utworzenia własnego państwa. O tem, naród ukraiński powinien wiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(Głos: Czy i Lwów mamy oddać?)</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#StanisławOsiecki">Przed chwilą zaznaczyłem, że stoję na tem stanowisku, że Lwów powinien do nas należeć, gdyż polskość Lwowa nie wzbudza żadnej wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#StanisławOsiecki">Te trzy organizmy państwowe Litwa, Białoruś i Ukraina jużto związane z nami ściśle, już pozostające z nami w przyjaźni, stanowiłyby wał, który by nas chronił przed Rosją nie tylko teraz, ale i na przyszłość i odsunąłby tego kolosa od rdzennie etnograficznych granic Polski i stworzyłby nam jednocześnie sprzymierzeńców do walki z nim o niezależność naszą i ich. I dlatego sądzę, że powinniśmy pod tym względem zająć stanowisko takie, które by umożliwiło nam dobrowolne porozumienie się z tymi narodami we własnym naszym wspólnym interesie, interesie państwa polskiego, interesie Litwy, Białorusi i Ukrainy. Koniecznie więc winniśmy dążyć do rozwiązania sprawy kresów wschodnich tylko na drodze porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#StanisławOsiecki">Jeżeli idzie o rezolucję zgłoszoną przez posła Jabłonowskiego — to ze względu na to, że ona przesądza już stanowisko nasze względem Rusinów' właśnie w myśl polityki, którą tutaj potępiłem, musimy przeciwko niej głosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JakubBojko">Głos ma p. Dąbski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanDąbski">Wysoki Sejmie! Przeprowadzamy dyskusję nad sprawą naszych granic w chwili, kiedy w Paryżu zwycięska koalicja kształtuje nową kartę Europy. Chodzi o to, ażeby do Paryża dosięgnął głos polskiej opinii publicznej, a przedewszystkiem głos Wysokiego Sejmu, który w tej sprawie dotąd nie zabierał głosu.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JanDąbski">Stoimy na stanowisku, że jeśli Polska ma być, trwać i być państwem żywotnem, musi być Polską wielką i potężną,...</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JanDąbski">... bo w położeniu takiem, w jakim my się znajdujemy, jako państwo, dla państw małych, państw buforowych niema miejsca. Z jednej strony mamy 70 miljonowy blok ludności niemieckiej, a z drugiej strony rdzennej ludności rosyjskiej przeszło 70 milionów. Między takiemi dwoma olbrzymiemi kamieniami, na małe ziarno niema miejsca, bo zostanie ono otarte na mąkę i na pożywkę dla kogo innego. Niema miejsca w takiej sytuacji na Polskę małą, bo Polska mała — wedle mojego przekonania — w przeciągu dziesięcioleci, albo stuleci podzieli los, który przypadł niestety byłej Rzeczypospolitej polskiej. Zresztą, moi Panowie, państwa buforowe zanikają. Pomiędzy Francją a Niemcami niema żadnego „buforu”, jakkolwiek były próby stworzenia go. Pomiędzy Polską a Prusami istniał ongiś szeroki pas ludności słowiańskiej, który został starty przez nawalę germańską. Te przykłady, które dokonały się już w historii Europy, powinny nas pouczyć, że jeśli państwo polskie nie będzie państwem silnem, jest ono z góry skazane na zagładę.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Wielka a silna, to nie to samo!)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JanDąbski">Mam wrażenie, że wielkość jest jedną z kategorii siły.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głosy: Rosja była też wielką)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JanDąbski">Jeśli chodzi o nasze granice, to przedewszystkiem muszą one sięgać wybrzeża morskiego. Polska musi mieć zabezpieczony dostęp do morza! To jest nasze żądanie polityczne i ekonomiczne, z czem jest równocześnie związana przemiana psychiki polskiej. Otwarcie dla Polski dostępu do morza przemieni zupełnie typ Polaka, typ do dnia dzisiejszego powolny, niezdecydowany, niczem nie podobny do tych typów anglosaskich, które są przyzwyczajone do walki z burzami, niebezpieczeństwami morskiemi. Jeżeli Polacy współcześni są gnuśni i niezdecydowani, to — mojem zdaniem — dlatego, że byli oni długi czas narodem tylko kontynentalnym, bo Polska nie mając szerokiego dostępu do morza, nie miała poprostu zainteresowań w tej wielkiej polityce międzynarodowej, która się dzisiaj tworzy na morzach i lądach poza Europą. I to jest główną przyczyną ciasnoty naszego horyzontu politycznego. Gdy inne narody w swoich rozważaniach politycznych, w prasie i na zgromadzeniach, interesują się problematami pozaeuropejskiemu Polska ma do tego nielicznych specjalistów, zaś ogółu narodu te kwestje prawie zupełnie nie interesują. A przecież tam na morzach tworzy się bogactwo, tam robi się wielka polityka. Tam wyrastają te olbrzymy międzynarodowo, jak Anglja i Stany Zjednoczone, które rozstrzygają o losach Europy i Polski, oraz o losach biednych małych narodów, dotąd ujarzmionych. Wyzwolenie małych narodów jest zatem związane z panami morza. Narody te nie zdawały sobie dotychczas nawet sprawy z tego, kto im wyzwolenie przyniesie, kto będzie ich wybawicielem.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JanDąbski">I dlatego otwarcie szerokich wrót ku morzu odrodzi społeczeństwo polskie, napoi je innemi ideami, da mu zupełnie inny horyzont, inny zakres stosunków' ekonomicznych. Ale nasz dostęp do morza musi być należycie szeroki, ażeby go można obronić. Mojem zdaniem, ta wąska szyja, którą nam ponoś przyznała koalicja i która jest obecnie mocno jeszcze kwestionowana, jest za wąską, ażeby ona mogła być obronioną. Jeżeli prze na nią żywioł pruski od wschodu i od zachodu, to polski wylot na morze będzie narażony na wieczne niebezpieczeństwo, ciągle będzie ściskany obrożą germańską i ciągle będzie wisieć niejako w powietrzu.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JanDąbski">Dlatego też — mojem zdaniom — jakkolwiek to nie zgadza się może z etnografią, konieczne jest nasz dostęp do morza znacznie rozszerzyć, bo tego domaga się nasz interes narodowy i przyszłość naszego wylotu na morze. Nasz dostęp do morza zyska silną podstawę przez wcielenie do Polski Warmji i Mazurów pruskich bez stosowania plebiscytu.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#JanDąbski">Jeżeli chodzi o dalszą granicę zachodnią, została ona skonstruowana, mojem zdaniem, jeżeli się liczyć mamy z najnowszą statystyką, w znacznej mierze na polską niekorzyść, a to dlatego, że mnóstwo ludności polskiej, tamże mieszkającej, zostało wcielone do państwa niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#JanDąbski">Jeżeli jednak korektura nie jest już możliwa, jeżeli to jest już ostateczna decyzja koalicji, musimy to przyjąć do wiadomości, podkreślając, że tu żywiołowi polskiemu urwano dziesiątki tysięcy ludzi, którzy powinni należeć do Polski.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#JanDąbski">Organiczną częścią państwa polskiego musi się stać Śląsk pruski i cieszyński, którym zajmuje się ciągle szeroka opinia publiczna, Śląsk, którego Lud bohatersko stworzył obecną sytuację, Śląsk, który obok Lwowa jest tym terenem, na którym wre wojna ludu polskiego ten Śląsk przez swą żywiołową postawę wobec inwazji czeskiej wykazał dostatecznie, że jest polskim. I z chwilą, kiedy dochodzą niepokojące pogłoski, że sprawa Śląska nie jest jeszcze na naszą korzyść zadecydowana, to stąd, ze strony tego Wysokiego Sejmu powinien się podnieść donośny głos, że sprawa Śląska nie może podlegać żadnej dyskusji,...</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#JanDąbski">... bo Śląsk jest nasz. Udowodnił to przedewszystkiem lud polski na Śląsku, który nie wahał się przelać krwi swojej, narazić się na niebezpieczeństwa nawet w czasie inwazji czeskiej, i w ten sposób bez żadnego plebiscytu, a raczej plebiscytem krwi swojej przelanej udowodnił, że Śląsk jest polski i do Polski wolnej chce należeć.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#JanDąbski">Następnie do Polski muszą być wcielone te obszary polskie, które wybiegają na południe poza Tatry. Mam na myśli Spisz, Orawę i północną część komitatu trenczyńskiego. I tam ludność po czasowem uśpieniu i odrętwieniu zaczyna tęsknić do Polski. I dlatego jest naszem żądaniem, ażeby w obrębie państwa polskiego znalazły się te trzy ziemie, które wyżej wymieniłem.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#JanDąbski">Kto się styka z ludnością góralską i pozostaje z nią w bezpośrednim stosunku — mimo hermetycznego zamknięcia przez wojska czeskie, ten wie doskonale, jaka tam jest tęsknota w obecnej chwili do Polski, zwłaszcza, że nasi bracia na Spiszu, Orawie i w komitacie trenczyńskim doskonale przekonali się o „błogosławieństwach” panowania czeskiego. Czesi bowiem mają to do siebie, że w bardzo krótkim czasie wystudzają wszystkie sympatje, jakie tylko istnieją w pewnym narodzie, dopóki się z nimi bezpośrednio nie zetknął. I u nas były sympatje czeskie; u nas się Czechów niejako na ręku nosiło. Ale sami Czesi, ci Prusacy w Słowiańszczyźnie, wyleczyli nas ze wszystkich panslawistycznych czy neosłowiańskich mrzonek, gdy nam okazali swoje właściwe oblicze.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#JanDąbski">W związku ze Spiszem i Orawą chciałem zwrócić uwagę na pewne zjawisko, które się dokonywa w naszych oczach i o którem, zdaje mi się, opinja publiczna nie jest jeszcze należycie poinformowana i nie zdaje sobie z niego dostatecznie sprawy. Mam na myśli kwestję słowacką.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#JanDąbski">Dziwnym zbiegiem okoliczności kwestia czeska i słowacka zbiegły się w jedną organiczną całość i od dłuższego czasu mówi się o państwie czesko-słowackiem, jako o czemś naturalnem. Ale wieści, które nadchodzą ze Słowaczyzny, dowodzą dostatecznie, że i Słowacy wyleczyli się ze swoich sympatii dla Czechów. Słychać, że tam są systematyczne bunty ludności słowackiej przeciwko panowaniu czeskiemu. Słowacy dziś dążą do własnej niepodległości państwowej i — mojem zdaniem — społeczeństwo polskie powinno ten fakt powitać z największą radością i zadowoleniem. Stworzenie powiem osobnego państwa słowackiego leży w naszym interesie. Złączenie się Słowaków z Czechami sprowadzi w przeciągu kilkudziesięciu lat zupełne wytępienie żywiołu słowackiego na jego rodzimych rubieżach. Czesi bowiem posługują się względem narodów, które chcą pożreć, metodami pruskiemi. Co do tego nie może być żadnej wątpliwości. Obszar słowacki wysunięty Jest daleko na wschód. Za jego pośrednictwem chcą Czesi podać rękę Rosji, ażeby z nią zyskać bezpośrednie połączenie. Niema dla nas większego niebezpieczeństwa, niż zetknięcie się państwa czeskiego z państwem rosyjskiem, bo wtedy bylibyśmy otoczeni od południa jakby olbrzymią ręką panslawistyczną. Nasz przemysł na rynkach wschodnich byłby zagwożdżony, a w imię interesów' słowiańszczyzny tępiłoby się naród polski od wschodu i zachodu. Dlatego pożądane jest, ażeby do Słowaków doszła wieść, że społeczeństwo polskie ma jaknajwiększe sympatie dla wolnościowych dążeń słowackich a stworzenie samodzielnego państwa słowackiego będzie powitane przez Polaków z najwyższą radością, bo to leży i w naszym interesie politycznym.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#JanDąbski">Dalej ku wschodowi Polska ma granice naturalne z Węgrami aż do Galicji wschodniej, o której tutaj bardzo obszerna była mowa. Jeżeli chodzi o granicę ziem wschodnich Polski, to są one poszarpane i nierówne, tak jak jest poszarpany organizm etnograficzny Rzeczypospolitej Polskiej. Kto ogląda mapę etnograficzną Polski, kto się przyjrzy jego granicznym szczerbom, półwyspom i wyspom, ten widzi choćby nie znał dziejów Polski, że nasz naród jako organizm etnograficzny przetrwał dziejowe katastrofy i że na te burze jest odporny. Forma rozsiedlenia naszego narodu — to mówi mapa Polski, jest podobna do jakiegoś tragicznego drzewa, po którem burze dziejowe wloką się z zachodu ku wschodowi, wyginają je, rwą gałęzie w sposób niesymetryczny i nieregularny. Tak bowiem wygląda mapa etnograficzna Polski. Na zachodzie granica rozsiedlenia polsko-niemieckiego jest bardziej zwarta, bo młot krzyżacki walił tam z wielką siłą, tępiąc i niszcząc. Tam, gdzie ludność polska ostała się, jest zwartą. Na wschodzie idziemy długim, setki kilometrów ciągnącym się pasem, na którym stykają się wpływy polskie z wpływami wschodniemi. Rozwój i pochód na wschód — to nie jest zjawisko ściśle polskie, ale ogólno-europejskie. Posuwanie się narodu ku wschodowi, a względnie ku północo-wschodowi — można zaobserwować we Francji i w Niemczech. Niemcy obejmują Polskę wielką niejako paszczą, której górną szczękę stanowią Prusy Wschodnie, a dolną stanowi klin, wbijający się pomiędzy Czechów a Polskę.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#JanDąbski">To samo jest ze społeczeństwem polskiem. Ono dąży ku wschodowi swym naturalnym torem posuwania się narodów. Ale gdy granice mieszane innych państw są bardziej skrócone, u nas są one daleko bardziej rozlewne. W chwili, kiedy upadła Polska wskutek rozbiorów, proces naszego rozwoju był niedokończony. Polska dopiero zaczęła swoją misję na wschodzie i dopiero rozpoczęła się tam konsolidować. Rozbiory położyły temu kres. I dzisiaj, kiedy zajaśniała jutrzenka wolności, widać wyraźnie na podstawie najnowszej statystyki, że to życie polskie, zbrojną pięścią dotychczas tłumione, zaczyna buchać w najrozmaitszych obszarach. Wybucha ono w Galicji, a od czasu ustąpienia Moskali na Białorusi i Litwie, a nawet na pustyniach Wołynia. Widać tam proces przyrodzony, widać, jak życie narodowe wduszone w ziemię nie mogąc się rozwinąć, pozostało w letargu, ale z chwilą, kiedy nastąpiła sytuacja normalna — zaczyna się rozrastać i kwitnąć. Tak jest z całemi kresami wschodniemi, tak jest z Galicją Wschodnią, którą niektórzy postawie z taką — mojem zdaniem — nieświadomością jej dziejów i z taką — powiem — lekkomyślnością chcą komuś odstąpić.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#JanDąbski">Moi Panowie! Galicja Wschodnia — to jest Ruś Czerwona, a czerwona od krwi polskiej. Ruś ta była pobojowiskiem, na którem się z nami ścierały siły wrogie i niszczące, powiedzmy takie same, jak dzisiejsze bolszewickie, siły wschodu, które zawsze szły do nas z pożogą i zniszczeniem.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#JanDąbski">Galicja Wschodnia, moi Panowie, to jest kraj wprawdzie mieszany, ale trzeba się choćby pobieżnie zapoznać ze statystyką, ażeby stwierdzić, że niema granicy, któraby potrafiła oddzielić żywioł polski i żywioł rusiński. I tak bliższy zachodu powiat jaworowski jest daleko bardziej rusiński, aniżeli powiat tarnopolski, trembowelski, zaleszczycki itd., które są polskie. Tu bowiem szlak pochodu polskiego na wschód szedł naturalnemi drogami; jako pochód narodu kulturalnego trzymał się urodzajnej gleby, naturalnych dróg komunikacyjnych, kolei, pozostawiając za sobą połacie ziemi jeszcze należycie niezoranej. Trzeba pamiętać, że na rzece Zbruczu nie kończy się ludność polska, ona rozszerza się dalej ku wschodowi. Na obszarach gubernji podolskiej, wołyńskiej i kijowskiej żyje blisko 2 miliony ludności polskiej; tam jest około 6 milionów morgów ziemi polskiej, czyli olbrzymie bogactwo, wielka kultura i praca polskiej inteligencji.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#JanDąbski">Mojem zdaniem demokrata nie może stać na tem stanowisku, że to, co obszarnicze albo wielkofabrykanckie nie nasze, bo inaczej musielibyśmy się wyzbyć części naszej ojczyzny. Każdy naród przeżywa swój proces dziejowy przez życie szerokich warstw społecznych i pokoleń. Dzisiaj jest na widowni szlachta, jutro chłop. Takiem jest odradzanie się narodu na swojem rodzimem terytorium. Jakkolwiek jestem gorącym zwolennikiem rozparcelowania wielkich obszarów między chłopów, jednak stoję na tem stanowisku, że ani piędzi ziemi polskiej dla obcych, a zwłaszcza wrogich żywiołów, bo te ziemie przesiąkły krwią i potem polskim i dlatego one są polskie i niema zupełnie powodu ułatwiać naszym wrogom ich zaborczych tendencji.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#JanDąbski">Tak więc ludność wschodniej Galicji jest mieszana, a gdy chodzi o wielki szlak od Przemyśla aż do Tarnopola, to tam jest większość polska, a nie tylko jakiś mały procent ludności polskiej. Tak jest na ogół z całą połacią Galicji wschodniej na północ od Dniestru aż po Zbrucz, chociaż ludność jest tam rozmaicie osiedloną. Przewaga większości rusińskiej skupiła się tylko w powiatach od Dniestru na południe. A więc niema zupełnie powodu odstępywać Galicji wschodniej komukolwiek, raczej musimy ją bronić wszystkiemi Nie byłoby sensu dzisiaj przelewać krwi pod Lwowem, skoroby się chciało odstąpić Galicję wschodnia Ukrainie.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#JanDąbski">Ale, moi Panowie, inne jeszcze względy za tem przemawiają. Przecież dla dobra Europy i dla naszych własnych interesów musimy stworzyć wał ochronny przeciwko imperializmowi rosyjskiemu, który ma tendencje zawsze odwrotne do tendencji zachodnio-europejskich, O ile bowiem wszystkie narody europejskie posuwają się z zachodu ku wschodowi, to Rosja wykonywa ruch wsteczny: ze wschodu chce się ona posuwać ku zachodowi, co najlepiej świadczy o wykoszlawionych tendencjach. rozwojowych Rosji i jej imperializmu. Dlatego nie ulęga wątpliwości, że czy w Rosji rządzić będą bolszewicy, czy kiereńczycy, czy carscy faworyci — Rosja będzie zawsze spełniała swoją fanatyczną misję: zbierania ziem słowiańskich pod swoje wszechrosyjskie skrzydła.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#komentarz">(Głosy: Święta prawda!)</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#JanDąbski">Musimy się temu przeciwstawić i poszukać sojusznika, który nam pomoże. Tutaj niektórzy mówcy wskazywali, że tym sojusznikiem będzie Ukraina lub Białoruś. Co do tych kwestii wypowiem się jeszcze później, ale w stosunku do tych „sprzymierzeńców” musimy wyrazić co najmniej daleko idące wątpliwości. Przedewszystkiem bowiem nie wiemy jeszcze, co z tych ludów będzie: czy one będą miały swoją państwowość, czy też będą materiałem etnograficznym dla państwowości innych. Jeżeli zaś chcemy budować naszą realną politykę na wschodzie, to musimy oprzeć się na tych państwach, które tam już istnieją, które istnieć muszą i których żadna siła nie potrafi zmieść z powierzchni ziemi.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#JanDąbski">Do takich państw, które mają z nami naturalny wspólny interes, należy Rumunią. My musimy mieć wspólne granice z Rumunią. Jak bowiem z jednej strony, moi Panowie, dążymy ku północnemu wybrzeżu morskiemu, ku Gdańskowi, tak z drugiej strony musimy się z tem liczyć, że wielkiemu rozwojowi ekonomicznemu Polski ten jeden port nie wystarczy i dlatego będziemy mieli tendencję kierowania naszych transportów handlowych ku morzu Czarnemu. Cóż zrobimy, jeżeli nie będziemy mieli bezpośredniej granicy z Rumunią? Cóż zrobimy, jeżeli nie będziemy żyli z Rumunią w przyjaźni, gdy będziemy obarczeni wysokiemi taryfami i cłami. Dlatego też — mojem zdaniem — tylko bezpośredni kontakt z Rumunią i bezpośrednia z nią granica zabezpieczy nasze interesy, ona przetnie zachłanność czeską i rusińską, chcące sobie podać ręce poza Karpatami. Ona stworzy równocześnie nowy i naturalny zupełnie blok polityczny, związany wspólnemi interesami politycznemi i ekonomicznemu A zwracam uwagę, że ta nowopowstająca Rumunią będzie powiększona o Besarabję i Siedmiogród, że to nie będzie już 6 czy 7 milionowe państewko, ale duże państwo, na wielkiem zbudowane terytorium państwo, które wskutek odebrania Rosji Besarabji będzie z tą Rosją w wiecznym antagonizmie i skutkiem tego będzie naszym naturalnym sojusznikiem. Rumunię zatem uważam za bardziej naturalnego a przedewszystkiem pewniejszego sprzymierzeńca, niż te państwa, które na razie są tylko w naszej imaginacji, bo w rzeczywistości one jeszcze nie istnieją.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#JanDąbski">A teraz przechodzę do najżywiej omawianej na dzisiejszem posiedzeniu kwestii, t. j. Białorusi. Białoruś jest dziś pojęciem historycznem. Kto, mówiąc o Białorusi, ma na myśli jakąś całość narodowościowo-etnograficzną, ten nie zdaje sobie sprawy z tych olbrzymich przemian, które się na Białorusi dokonały i dokonywają.</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#JanDąbski">Skutkiem naturalnego posuwania się polskiej ludności na wschód i długoletniej naszej pracy kulturalnej powstała na wschodzie Kongresówki nowa dzielnica Polski, nowa — powiadam — Polska, która pod względem obszaru jest tak samo wielką, jak Galicja i cały zabór pruski. To nie są „kresy”, Panowie, to jest nowa dzielnica Polski! I w błąd wprowadza opinię publiczną a naszym wrogom daje olbrzymią broń do ręki ten, kto mówi o powiatach grodzieńskim i wileńskim, jako o kresach.</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#JanDąbski">To jest nieświadomość karygodna, bo przecież na tym obszarze żyje dziś 3 i pół miljona ludności polskiej. Przecież taki powiat wileński jest bardziej polskim, aniżeli W. Księstwo Poznańskie, a więc — powiadam — jest taka sama Polska, jak Polską jest gubernia siedlecka, bo tam mieszka zwarta ludność polska na zupełnie zdecydowanem terytorium.</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#JanDąbski">Czy można o takim olbrzymim obszarze, o takiej olbrzymiej liczbie ludności mówić, że to są „kresy”? Czy wolno tymi ludźmi i temi terytorjami handlować na rzecz jakiejś obcej państwowości? To jest — mojem zdaniem — zupełnie niedopuszczalne! Jeśli zaczniemy przehandlowywać dla jakiegoś fikcyjnego przyszłego sojuszu całe olbrzymie terytorja Polskie, obejmujące więcej niż 100.000 kilometrów kwadratowych o kilku miljonach ludności polskiej, to zaczniemy robić politykę samobójczą, politykę, która dąży do rozbierania Polski rękami Polaków!</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#JanDąbski">Ponieważ więc wskutek długoletniej pracy polskiej na tych obszarach, które wyżej wymieniłem, a mianowicie w gubernji grodzieńskiej, przedewszystkiem w gubernji wileńskiej i zachodniej części gubernji mińskiej, wyrosła przed nami nowa dzielnica Polski z 3 i pół milionową ludnością polską, dzielnica ta musi być organicznie wcielona do Polski.</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#JanDąbski">I my tej dzielnicy na rzecz żadnego fikcyjnego przyszłego państwa obcego nie możemy się wyzbywać.</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#JanDąbski">Mówi się do dnia dzisiejszego o Wielkiem Księstwie Litewskiem. Litwini zamieszkują dziś terytorium o 60.000 kilometrów kwadratowych: gubernię niecałą kowieńską, cztery powiaty gubernji suwalskiej i wschodni cypel Prus wschodnich. Liczba ich wynosi odrobinę więcej, aniżeli dwa miliony. Jakimże prawem mówi się o jakimś Wielkiem Księstwie Litewskiem, czy czemś podobnem, gdy Litwinów na terytorium byłego W. Księstwa litewskiego jest daleko mniej, niż ludności polskiej? To jest doktryna i nieuctwo, które nie zdaje sobie sprawy z olbrzymiego przesunięcia ludnościowego na wschodzie i wskutek tego deklamuje stare historie na podstawie przestarzałych statystyk, kiedy najnowsze daty, bijące w oczy, dowodzą zupełnie czego innego.</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#JanDąbski">Odkrycie, i to rzeczywiste odkrycie tej wielomilionowej ludności polskiej na Wschodzie dokonało się nie na podstawie statystyki urzędowej rosyjskiej, tylko na podstawie stołypinowskich materiałów do zaprowadzenia ziemstw w tych trzech guberniach. Długi czas kręcili moskale z temi ziemstwami na wszystkie sposoby i ostatecznie tych ziemstw nie zaprowadzili, bo było pewną rzeczą, że zostaną one opanowane przez żywioł polski.</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#JanDąbski">To samo zostało następnie w czasie wojny stwierdzone przez tak wątpliwych naszych przyjaciół, jak Niemcy, którzy też chcieli stworzyć „państwo białoruskie”, aby Polsce wsadzić dynamit pod bok. I oni z pewnością tej statystyki nie układali na korzyść naszą. A jednak, proszę Panów, statystyka Wilna wykazała, że struktura ludnościowa Wilna jest prawie zupełnie taka sama, jak Warszawy, że w Wilnie jest 53% Polaków, że 48% Żydów, 20% Litwinów. Tak więc „przyszła stolica państwa litewskiego” ma wynosić 26% Litwinów. Tu dopiero widać potęgę megalomanii litewskiej, która chce stolicą swoją zrobić miasto, w którem żywioł litewski znajduje się w znikomej mniejszością w tak znikomej, że trudno ją brać pod uwagę. A jeżeli Panom chodzi o to jeszcze, jak wygląda rzeczywista stolica Litewska, to jest Kowno, to dostałem od jednego z moich znajomych statystykę wyborów do rady miejskiej w Kownie, które zostały przedsięwzięte w grudniu 1918 r. Odbyły się one na podstawie 5 przymiotnikowego prawa wyborczego, z uwzględnieniem kobiet. I wynik tych wyborów był następujący: radców Polaków wybrano 31, Żydów 21, Litwinów wybrano 12, Niemców 6 a Moskali 1. Ten jeden Moskal, to jest cały dorobek kulturalny stu kilkunastoletniego panowania Rosjan na ziemiach polskich.</u>
          <u xml:id="u-19.43" who="#komentarz">(Ogólna wesołość)</u>
          <u xml:id="u-19.44" who="#JanDąbski">Otóż Panowie widzą, że nawet ze stolicą etnograficznej Litwy nie jest tak dobrze, że nawet w rdzennej litewskiej gubernji miasto stołeczne ma olbrzymią, prawie trzykrotną przewagę Polaków. To świadczy, jak nawet etnograficzna Litwa jest przesiąknięta wpływami polskiemi. Jest tam, naogół biorąc, około 15–20% Polaków. A ziemia przecież znajduje się przeważnie w rękach polskich. Jednak nie mam zamiaru kwestionować prawa etnograficznej Litwy do własnej państwowości. Skutkiem długotrwałej walki i twardości rasy Litwini stali się dziś do tego stopnia samodzielnym narodem, że kwestionowanie tego wyglądałoby na złośliwą igraszkę. Litwini są dziś narodem zdolnym do rozwinięcia własnej państwowości, i — mojem zdaniem — Polacy tej państwowości nie mają zamiaru im zupełnie zaprzeczać. Litwini tylko muszą spuścić ze swojej megalomanii, muszą zrezygnować z tego, aby Wilno było ich stolicą. Litwini nie mają zdolności asymilacyjnych. Pod swojem panowaniem mieli oni kiedyś olbrzymie obszary białoruskie i nic nie potrafili z nich zrobić. Nie potrafili narzucić Białejrusi ani swojej kultury, ani swojego języka, przeciwnie Białorusini narzucili Litwinom swój język państwowy, co świadczy najlepiej o znikomości asymilacyjnych wpływów żywiołu litewskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.45" who="#JanDąbski">Więc z Litwą, która się zechce ograniczyć do swojego etnograficznego terytorium, my będziemy żyli w największej zgodzie i spokoju. Będziemy pomagali Litwinom do utrzymania ich państwowości, bo to jest i dla nas niesłychanie ważne. Trzeba pamiętać o tem, że Litwini mają ujście Niemna w swoim ręku. To ma dla nas olbrzymią wartość, ponieważ to ujście będzie dla nas drugim obok Gdańska dostępem do morza.</u>
          <u xml:id="u-19.46" who="#JanDąbski">Nasadę terytorium litewskiego stanowi Polska, wskutek czego Litwa z Polską jest organicznie związana. Dlatego i sami Litwini kiedyś zrozumieją, że w wiecznej kłótni z Polską nie potrafią się rozwijać, bo są organicznie z nami związani i na wiecznej walce mogą tylko stracić. Dlatego jestem zupełnie spokojny o normalne współżycie państwa polskiego z państwem litewskiem, czy ono będzie związane z nami unią, czy jakimś węzłem luźniejszym. Warunki polityczne i gospodarcze, wspólne niebezpieczeństwo z jednej strony od Prus z drugiej strony od Moskwy zmuszą Litwę do tego, żeby się oparła na państwowości polskiej. Dla nas i dlatego jest rzeczą niezbędną, żeby Litwa się ustaliła jako państwo, ponieważ na tym terenie zbiegają się wpływy z jednej strony niemieckie, z drugiej rosyjskie. Tak samo jak Rosja Czechom poprzez Karpaty, tak samo przez Litwę Prusak Moskalowi chce podać rękę. My nie powinniśmy do tego dopuścić i dlatego utrzymanie samodzielnego państwa litewskiego, związanego z Polską, leży w naszym politycznym interesie.</u>
          <u xml:id="u-19.47" who="#JanDąbski">Jeśli mówię o granicy polskiej na wschodzie, to nie będę przytaczał rzek i gór, bo uważam, że granica ta jest zupełnie naturalna. Na północy oparta o Litwę, na wschodzie ogarniać powinna te wszystkie ziemie, które są etnograficznie polskie i na których kultura polska wybiła wyraźne piętno polskości. Ale to nie jest tylko obwód białostocki, powiat sokulski i bielski, ale gub. grodzieńska, wileńska i część gubernji mińskiej, dlatego że tak daleko sięgają wpływy polskie i to nie tylko wpływy kulturalne, lecz sama ludność polska.</u>
          <u xml:id="u-19.48" who="#JanDąbski">Później Panom przeczytam list, który odebrałem z frontu, ażeby Panowie wiedzieli, jakie tam stosunki teraz panują. Tu raz jeszcze stwierdzam, że tam, gdzie jest ludność i ziemia polska — tam jest Polska, a my nie mamy żadnego prawa tej ludności odcinać, nie mamy prawa wyrzekać się tej części naszego własnego organizmu, która dzięki naszej kulturze i pracy tam wzrosła, istnieje i chce należeć do Polski.</u>
          <u xml:id="u-19.49" who="#JanDąbski">Pomiędzy Galicją wschodnią, która musi należeć do Polski, a obszarem polskiej Białorusi znajduje się olbrzymi obszar biedny, słabo zaludniony i zupełnie kulturą nie przeorany. To południowa część Białorusi, Pińszczyzna i Wołyń. Na Pińszczyźnie liczba ludności na 1 kilometrze kwadratowym wynosi 17 głów, a gdzieniegdzie jest nawet mniej.</u>
          <u xml:id="u-19.50" who="#JanDąbski">Od Galicji idąc i kreśląc linię graniczną po przez Horyń na wschód od Pińska a dalej na północ — na wschód od Mińska odkreślamy terytorium, którego liczba ludności na kilometrze kwadratowym nie przechodzi 40. Wskutek działań wojennych ta ludność została zdziesiątkowana — wymarła z głodu, tyfusu lub została wyniszczona przez Niemców, bo oni tę ludność w najbrutalniejszy sposób traktowali. Ta olbrzymia połać kraju jest zatem dzisiaj pustkowiem. Jeśli zważymy, że przez dziesiątki lat te ziemie nie będą uprawiane, nie będą rodziły chleba, że tam nie wyrośnie żadna kultura, jeśli zważymy, że na tym obszarze znajduje się znaczny procent Polaków od 10 do 15, jeśli zważymy, że tam obszar polskiej własności ziemskiej wynosi co najmniej 50–60%, to dochodzimy do wniosku, że ten obszar jest niejako świeżo odkrytą wyspą, która w interesie Europy powinna być zakulturowana, zaludniona, uprawiona i że te obszary puste, o ludności rzadkiej, zupełnie narodowo nie uświadomionej, powinny być złączone z Polską, wcielone do państwa polskiego. To przedewszystkiem leży w interesie polskich włościan, bo choćbyśmy przeprowadzili jak najbardziej radykalną reformę agrarną w Polsce, to ziemi dla wszystkich nie starczy, Polska wszystkich swoich ludzi nie będzie mogła dostatecznie ziemią obdarować. A tam na wschodzie leży olbrzymi teren, którego nikomu nie będziemy wydzierać, ale kolonizować i uprawiać będziemy ziemie polskie, które od wieków do Polski należały.</u>
          <u xml:id="u-19.51" who="#JanDąbski">Mam wrażenie, że nie jest imperializmem to, jeśli na tych, należących do Polaków ziemiach osiedli się ludność polska.</u>
          <u xml:id="u-19.52" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-19.53" who="#JanDąbski">Moi Panowie, gdybyśmy poszli za Waszym przykładem, tobyśmy Polskę skurczyli do kilku gubernji. Panowie są hojni w rozdarowywaniu, tymczasem inni nie są wcale tak hojni. Dlatego uważam, że bez żadnego imperializmu, przedewszystkiem bez krzywdy dla obcej ludności możemy te ziemie wcielić do państwa polskiego, a wcielenie ich do państwa polskiego przyniesie im błogosławieństwo zachodniej cywilizacji i kultury.</u>
          <u xml:id="u-19.54" who="#JanDąbski">W ten sposób przedstawiałyby się — według naszego pojęcia — granice Polski. Część ziem wschodnich jest dzisiaj zajęta przez bolszewików. Jeśli chodzi o stosunek do bolszewików, to zgadzam się z rezolucją, która powiada, ażeby z bolszewikami nie nawiązywać żadnych stosunków, bo to do niczego nie prowadzi, a przedewszystkiem nie prowadzi do pokoju, gdyż bolszewicy stoją na tem samem imperialistycznem stanowisku, na jakim stał carski rząd w stosunku do naszych ziem: „To jest nasze, my tem dysponujemy!” Bolszewicy już zapanowali nad „sowietami” Litwy i Białorusi i oni dziś tam rządzą. Dlatego musimy traktować „notę” bolszewików do rządu polskiego jako notę imperialistycznej Rosji w stosunku do Polski. Na to możemy dać jedną tylko odpowiedź: nie! Nie możemy się bawić w żadne układy z tymi ludźmi. To jest zresztą zdanie całego cywilizowanego świata. Kto w ostatnich czasach czytał, co mówią o bolszewikach najwybitniejsi mężowie stanu koalicji, ten ma pod tym względem zdanie całkowicie wyrobione. Dlatego stoimy na stanowisku rezolucji, że z bolszewikami nie należy się wdawać w żadne pertraktacje, bo toby mogło być powtórzeniem dysputy, którą p. Trocki prowadził w czasie układów brzeskich celem propagandy bolszewickiej, a my mimowoli musielibyśmy robić tym ideom reklamę w dziennikach. Tego sobie nie życzymy. Jedynym stosunkiem naszym do bolszewików może być zbrojna, orężna siła, która wyrzuci ich z tych krajów, które oni zajmują zupełnie bezprawnie, a następnie okopanie się i czekanie, aż ostatecznie wytli się to wielkie palenisko, które się dzisiaj pali w Rosji, zdusi się samo w sobie i w ten sposób zniknie.</u>
          <u xml:id="u-19.55" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-19.56" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje z powrotem przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-19.57" who="#JanDąbski">Wreszcie, ażeby Panów poinformować, w jaki sposób dziś ludność na Białorusi odnosi się do Polski, chcę Panom przeczytać list, który otrzymałem od mojego znajomego, kapitana wojsk polskich, którego nazwiska nie wymieniam publicznie, ale służę niem poufnie każdemu. Pan marszałek pozwoli, że przeczytam ten list, bo zawiera on bardzo ciekawe wiadomości:</u>
          <u xml:id="u-19.58" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-19.59" who="#JanDąbski">„Ślę Wam wiadomości z frontu białoruskiego przykre i niepokojące. Front nasz przechodzi na razie wzdłuż Szczary, a tuż za rzeką na okupacji bolszewickiej w pow. nowogrodzkim zaczynają się dziać rzeczy straszne, wołające o szybki ratunek. Ludność Nowogródzkiego, uciskana oddawna przez bolszewików, teraz zaczyna być poprostu niszczona przez anarchię, rozboje i krwawe represje bolszewików. Znikły wszelkie pozory bezpieczeństwa publicznego, wojsko bolszewickie plądruje i morduje ludzi. Rabunki maruderów z wojska bolszewickiego uchodzą bezkarnie. W stosunku do ludności polskiej w kraju stosują bolszewicy najdziksze represje, posądzając tę ludność o sprzyjanie wojskom polskim.</u>
          <u xml:id="u-19.60" who="#JanDąbski">„Giną rozstrzeliwani zarówno obywatelowie ziemscy, jak i włościanie katoliccy, mordowani są księża i inteligencja. Tam wymordowana została rodzina Stankiewiczów w majątku Cieszewla pod Baranowiczami, odrazu zginęło tam 6 osób, w tem dzieci i kobiety. Od wywiadowców naszych napływają wiadomości o rozstrzelaniu przez bolszewików ks. Mackiewicza, dziekana nowogródzkiego. Rozstrzelany też został włościanin ze wsi «Daniłowicze», u którego miał się dziekan ukrywać, nim go przyaresztowali bolszewicy. W ostatnich dniach nadeszły wiadomości, że w okolicach Baranowicz rozstrzelali bolszewicy blisko sto osób, podejrzanych o okazywanie sympatii polskim wojskom, podczas, gdy te chwilowo weszły do Baranowicz. W miasteczku Mołczadź rozstrzelano za takież przewinienie 10 osób. Wiele osób uległo rozstrzelaniu w Nowogródku, w tej liczbie, podobno, burmistrz miasta Kazimiera Kiersnowski.</u>
          <u xml:id="u-19.61" who="#JanDąbski">„Księża zmuszeni są kryć się, jak przestępcy, bo im każdej chwili grozi uwięzienie i rozstrzelanie. Ukrywa się też biskup miński ks. Łoziński, którego bolszewicy postanowili zaaresztować. Trzeba obmyśleć niezwłocznie jakiś ratunek dla tych okolic, najlepszym — bodaj jedynym — sposobem byłoby wzmocnienie tutejszych wojsk na tyle, żeby można linię naszego frontu przesunąć dalej, przynajmniej do starych okopów niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-19.62" who="#JanDąbski">„Przez kilka dni znajdowałem się z małym oddziałkiem w głębi rozlokowania bolszewickiego, w odległości 50 kim. od naszego frontu. Trudno sobie wyobrazić, jaką radość wywoływało w' ludności pojawienie się polskiego żołnierza. Nie tylko szlachta, ale całe wsie katolickie, o których u nas z dziwnym uporem mówi się jako o «wsiach białoruskich», manifestowały, jak umiały, swoją radość, że to już następuje połączenie z państwem Polskiem. W jednej z tych wsi gospodyni, w której chacie myśmy się zatrzymali, gdy zamiatała zabłoconą przez nas podłogę, i gdy ja wypowiedziałem zdanie, żeśmy im tyle tu błota nanieśli, rozczuliła mnie bardzo szczerze wypowiedzianą uwagą: «nam i błoto to jest miłe, bo to od was». Podczas tych operacji na terenie Nowogródzkiego przekonałem się jeszcze raz, że ludność katolicka uważa siebie zupełnie zdecydowanie za ludność polską i dąży do tego, żeby ich kraj wcielono do Polski. Natomiast ani wśród ludności katolickiej ani prawosławnej nie natrafiłem oczywiście na najmniejszy nawet ślad dążeń do wytworzenia jakiegoś państwa białorusko-litewskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.63" who="#JanDąbski">„Znajdźcież — na miłość Boską — szybki ratunek dla tych naszych obszarów, bo dalsza zwłoka pociągnie za sobą wytępienie tu polskiego żywiołu”.</u>
          <u xml:id="u-19.64" who="#JanDąbski">Bardzo Panów przepraszam, że ośmieliłem się zabrać trochę czasu dla odczytania tego listu, ale mam wrażenie, że on jest bardzo charakterystyczny i potwierdza zupełnie to, co przedtem o Białorusi powiedziałem, a o czem my często mało wiemy. I dlatego nie dziwię się najrozmaitszym koncepcjom tutaj poruszanym — nie dziwię się koncepcji pana kolegi Kamienieckiego, który nam zaprezentował pewną mapę, dowodząc, że kolonizacja polska na wschodzie składa się z samych kropek. Ale ja mogę pokazać inną mapę, dowodzącą, że polska kolonizacja na wschodzie nie składa się z samych kropek, ale obejmuje pewien zwarty zupełnie obszar.</u>
          <u xml:id="u-19.65" who="#komentarz">(Mówca pokazuje mapą Polski)</u>
          <u xml:id="u-19.66" who="#JanDąbski">Proszę patrzyć — to jest zwarty obszar, a nie kropki — to jest obszar zupełnie polski. Jeżelibyśmy — nie wiedzieć na jakiej podstawie — mieli się wyzbyć kresów wschodnich, tobyśmy osłabili swoje stanowisko w stosunku do zaboru pruskiego, bo raz jeszcze powtarzam, że polskie obszary na Białej Rusi są nie mniej polskie, niż cały zabór pruski. Z chwilą, kiedy takie rozumowanie wprowadzamy do dyskusji, osłabiamy wogóle nasze stanowisko w stosunku do wszystkich naszych kresów.</u>
          <u xml:id="u-19.67" who="#JanDąbski">A to są rzeczy nie tylko niebezpieczne, ale niesłychanie szkodliwe, zwłaszcza jeżeli padają jako argument z ust polskich. Tego rodzaju argumentów dostarczą naszym wrogom czy sprzymierzeńcom pod dostatkiem wrogowie nasi. My nie potrzebujemy im dopomagać i to wbrew cyfrom i faktom. Bo to, co tu mówię o Białej Rusi, to nie jest fantazją, to są realne cyfry, naturalnie nie wyjęte ze statystyki Kumanieckiego, bo to jest statystyka dziś kompletnie fałszywa i w interesie polskości powinno się ją spalić. Czas zabrać się dzisiaj przynajmniej do statystyki, którą ułożył Stołypin, ustanawiając urzędy ziemskie, i do statystyki niemieckiej, którą Niemcy podczas -swej okupacji ułożyli. I jedni i drudzy wiedzieli, że bez Polaków nie dadzą sobie rady na Białejrusi. We wszystkich raportach niemieckich jednomyślne brzmiało, że bez Polaków na Białejrusi i na Litwie rządzić nie można, że siła naszej kultury jest tak wielka, że oni, nasi śmiertelni nieprzyjaciele, muszą się z tem liczyć.</u>
          <u xml:id="u-19.68" who="#JanDąbski">I dlatego nie powinno się kwestii naszych kresów wschodnich traktować ze stanowiska doktrynerskiego i błędnie jej przedstawiać.</u>
          <u xml:id="u-19.69" who="#JanDąbski">Oprzeć się należy na realnych podstawach nie na sentymencie, lecz na twardym obrachunku cyfrowym ludzi, ziemi i naszej kultury. A wtedy nasze stanowisko będzie rzetelne, będzie odpowiadało rzeczywistości i interesom polskim. W tym wypadku cyfra będzie najlepszym drogowskazem naszej polityki. Tej cyfry nie potrzebujemy się przed nikim wstydzić, to są cyfry realne.</u>
          <u xml:id="u-19.70" who="#JanDąbski">Jestem głęboko przekonany o tem, że stosunki na Białejrusi i na Litwie za 10 lat będą zupełnie inaczej wyglądały, niż dziś.</u>
          <u xml:id="u-19.71" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie! Brawa)</u>
          <u xml:id="u-19.72" who="#JanDąbski">Bo to, co tam tłumiono, to nie zginęło, ale jest w letargu i choć się nie rozwinęło, ale jest w ziemi. Z drugiej strony jestem przekonany o tem, że obecne panowanie bolszewików na tych kresach tak się da we znaki tej ludności, a przedewszystkiem chłopom, że ci ludzie z otwartemi ramionami będą dążyli do Polski. Dopiero bolszewizm pokaże tym kresom Rosję w całej jej brutalności, dopiero te rzezie, mordy, okrucieństwa i rabunki dokonywane przez rady i sowiety, nauczą ludność tamtejszą rozumu. Dopiero bolszewizm napędzi tę ludność W objęcia Polski. I Panowie zobaczą, gdy się te kraje wyzwolą, jaki tam będzie duch i nastrój, i ten list, który przeczytałem, to jest tylko cząstką tego nastroju, który tam, panuje.</u>
          <u xml:id="u-19.73" who="#JanDąbski">Oby nam tylko nasza administracja wojskowa i cywilna tego wszystkiego nie zepsuła.</u>
          <u xml:id="u-19.74" who="#komentarz">(Potakiwania)</u>
          <u xml:id="u-19.75" who="#JanDąbski">I dlatego tam w odnoszeniu do ludności musi panować stosunek europejski, bo, proszę Panów, zazwyczaj wojsko brutalnością swoją i często niezrozumieniem psychologii ludzkiej psuje to, co samo wyrasta z duszy.</u>
          <u xml:id="u-19.76" who="#JanDąbski">Zwracam się więc z gorącą prośbą do rządu, aby wpłynął na to, iżby nakazano wszystkim tamtejszym władzom wojskowym i cywilnym postępować z miejscową ludnością ludzko i łagodnie, zwłaszcza zaś, aby wojsku nakazano postępować po ludzku. Trzeba iść do tych kresów ze szczerem uczuciem, z chlebem, kulturą, książką, a jestem przekonany o tem, że nie będzie potrzeba żadnego nacisku, ażeby ta ludność połączyła się z państwem polskiem. Tam jest bowiem żywiołowe parcie ku Polsce, nie należy więc używać żadnych sztuk, ażeby to żywiołowe parcie wzmagać. O tem, że kresy wschodnie będą chciały należeć i będą należały do Polski, świadczą najlepiej tendencje i objawy, które dziś na własne oczy oglądamy.</u>
          <u xml:id="u-19.77" who="#JanDąbski">Tak się przedstawia całokształt spraw, które miałem zamiar omówić. W wyniku tego, co mówiłem o Białorusi, zgłaszam następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-19.78" who="#JanDąbski">„Sejm wzywa Rząd i Naczelne Dowództwo, aby wytężyło wszystkie siły celem jaknajśpieszniejszego wyzwolenia z pod najazdu bolszewickiego oraz trwałego zjednoczenia z Rzecząpospolitą Polską północnowschodnich dzielnic Polski z ich stolicą — Wilnem”.</u>
          <u xml:id="u-19.79" who="#JanDąbski">Skończyłem.</u>
          <u xml:id="u-19.80" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MieczysławNiedziałkowski">Szanowni Panowie! Na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego funkcjonuje dzisiaj kilka rządów. Mamy rząd litewsko - białoruskiej republiki sowietów, aż nazbyt ściśle związany z państwem rosyjskiem. Mamy białoruski gabinet ministrów ludowych, gabinet, który ma tę cechę wspólną z niektóre mi poprzedniemi polskiemi gabinetami, że nie posiada ani szczypty władzy wykonawczej w swoich rękach. Mamy tarybę litewską, a w Wilnie pana generalnego komisarza ziem wschodnich z ramienia rządu polskiego. I przychodzą do nas z tamtych stroni najrozmaitsze wieści. Jedni nam mówią o niesłychanym entuzjazmie, jaki wciąż na swojej drodze spotyka wojsko polskie; inni mówią znowu o wciąż -rosnącym ruchu bolszewickim, ale jedni i drudzy twierdzą to samo i tej rzeczy musimy stanowczo od naszego rządu wymagać, jedni i drudzy twierdzą, że wszystkie ludy, których wspólną własnością jest dawne Wielkie Księstwo Litewskie, domagają się od republiki polskiej jasnego i wyraźnego programu, domagają się wyraźnego powiedzenia, czego ta Rzeczpospolita od nich pragnie, i z czem, z jakim sztandarem ta Rzeczpospolita na ziemie wschodnie idzie.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ja i moi przyjaciele polityczni rozumiemy doskonale, że wymagać w tej chwili od rządu zupełnie określonego, sprecyzowanego programu może niepodobna, ale jednej rzeczy wymagać musimy: musimy się dowiedzieć, czy rząd stoi na tem stanowisku, że ludy polski i litewsko - białoruski będą mogły same i w warunkach zupełnie podobnych samodzielnie rozstrzygać o swoich losach, czy też nikt na ich wolę istotną, na ich rzeczywiste dążenia nie zwróci prawdziwej uwagi. To jest to pytanie, które stoi przed nami, a na które dotychczas odpowiedzi jasnej, prostej i wyraźnej nie otrzymaliśmy.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#MieczysławNiedziałkowski">Natomiast na jedną rzecz muszę zwrócić uwagę Panów z całym naciskiem. Być może właśnie dlatego, że brak tej jasnej koncepcji politycznej wśród naczelników dzisiejszego rządu polskiego, mnożą się ze wszystkich stron dążenia, ażeby polską politykę na wschodzie uczynić niewolnikiem interesów i dążeń klasowych tylko pewnych warstw polskich tamtejszego społeczeństwa i ażeby politykę polską na wschodzie związać ściśle tysiącznemi nićmi z dążeniami do zemsty, jakie ożywiają tamtejszą wielką własność.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#MieczysławNiedziałkowski">Szanowni Panowie! Pozwolę sobie zwrócić do rządu zapytanie, jakie stanowisko prawno - państwowe i jaką rolę w dzisiejszej polityce na wschodzie odgrywają tak zw. komitet obrony kresów jaką rolę odgrywa towarzystwo poręczycieli, towarzystwo, które w akcie swego założenia gwarantuje sobie podobno współudział w tworzeniu stanowisk administracyjnych na wschodzie. Że żadnej polityki twórczej, żadnej polityki jasnej niepodobna opierać na współdziałaniu i wpływach polskiego obszarnictwa na kresach, tego najbardziej jaskrawym dowodem jest metoda jego postępowania politycznego, jest cała jego polityka w ciągu wojny Gdy wojna wybuchła, ziemiaństwo polskie na wschodzie zajęło stanowisko bezwzględnego lojalizmu wobec państwa rosyjskiego. I byliśmy wówczas i w Wilnie i w Grodnie i w Kownie świadkami szeregu depesz dziękczynnych i depesz wiernopoddańczych do Petersburga. Gdy przyszły władze niemieckie, byliśmy świadkami równie uporczywej i równie bezceremonialnej próby nawiązania nici serdecznych z władzami niemieckie mi. Gdy poszły w górę wypływy litewskie, powstała taryba i stała się czynnikiem pozornie wpływowym, wnet pod auspicjami słynnego bar. Roppa; największego wroga Polski na wschodzie, polskie ziemiaństwa próbowało porozumieć się z tym organem nacjonalistów litewskich. Gdy w marcu 1918 r. powstała w Mińsku Białoruskim Rada, to z chwilą, gdy ta Rada ujrzała całą przyszłość Białorusi w ścisłym związku i w ścisłej zależności od cesarstwa niemieckiego, ziemiaństwo polskie dało się przekonać do ruchu białoruskiego i wysłało swoją delegację do białoruskiej Rady, aż nadszedł wreszcie czas, że prezydent m. Mińska Rodak, stał się Białorusinem, a że na czele białoruskiego gabinetu stanął Roman Skirmunt, również do niedawno szermierz polskiej polityki na kresach.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ziemiaństwo polskie na wschodzie przez cały czas wojny rządziło się wyłącznie swoim bezpośrednim nagim interesem klasowym. I dlatego tembardziej byłoby dziś błędem, niesłychanym błędem, nie do darowania, by politykę polską z interesami i dążeniami tego ziemiaństwa wiązać. A proszę Panów, jeżeli nie wierzycie, że wpływy te są istotnie zupełnie jasne i wyraźne, to wystarczy pobyć przez czas jakiś w atmosferze politycznej którego z oddziałów wojska polskiego na wschodzie, wystarczy pobyć w atmosferze, która otacza te wszystkie żywioły, które tworzą dywizję litewsko - białoruską generała Iwaszkiewicza, aby się przekonać, jaki duch i jaka ideologia panuje w tem środowisku, jak bezpośrednie, jak cyniczne motywy zemsty klasowej były pobudką tej działalności organizacyjnej. Gdy od tych ludzi, którzy dziś w różnych miejscowościach są samowładnymi panami życia i śmierci, słyszy się nieustanne te obietnice, jak to oni będą wieszać, jak będą rozstrzeliwać tych tak zw. bolszewików, to przerażenie zdejmuje na myśl, jak bardzo łatwo, jak bardzo szybko całą przyszłość Polski w ten sposób można pogrzebać.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#MieczysławNiedziałkowski">Wszakże proszę Panów, my już tu w kraju wiemy najlepiej, jak bardzo rozciągnięta jest skala tego, co się nazywa bolszewizmem, wiemy, że w walce z bolszewizmem tkwi atak na cały ruch robotniczy, że skala ta sięga od zwolenników partii komunistycznych aż do ks. Starkiewicza — o wieleż łatwiej jest na wschodzie, na Litwie nie wyodrębniać wcale od siebie tych różnych części składowych rzekomego bolszewizmu. My stoimy na tem stanowisku, że wszystkie ziemie polskie, gdziekolwiek się znajdują, że wszystkie te ziemie, w których ludność jest polską i pragnie przyłączenia do Rzeczypospolitej, musimy skupić w jednem wielkiem, państwie polskiem, ale nie możemy się zgodzić na te komentarze, które do stanowiska tego dodali różni poprzedni mówcy.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sprawozdanie Komisji Zagranicznej zawiera wiele słów, bardzo demokratycznych. Zbudowane jest ono na podstawie wolnościowego ujęcia stosunków na wschodzie. Ale myśmy się w ciągu tych ostatnich miesięcy nauczyli namacalnie i na swojej skórze, jak głęboka przepaść leży pomiędzy słowem a czynem. Wszak jeszcze przed kilku dniami z tej trybuny pan prezydent ministrów oświadczył, że Polska jest jedyną ostoją porządku i ładu na wschodzie Europy, przed kilku jeszcze dniami pan prezydent ministrów składał uroczysty hołd polskiemu ludowi pracującemu, a dziś w tej ostoi ładu i porządku, w tym kraju spokoju wprowadzono wszędzie stan wyjątkowy.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Głosy: Co to ma wspólnego z Litwinami!)</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#MieczysławNiedziałkowski">Tak w kilka dni po słowach, w kilka dni po obietnicach nadchodzą czyny. I dlatego my nie możemy brać poważnie tych demokratycznych frazesów. które się znajdują w sprawozdaniu Komisji Zagranicznej, bo za temi frazesami pójdą czyny zupełnie odmienne. I o ile p. Grabski w swojem sprawozdaniu unikał wszelkich wyrażeń, któreby mogły nasunąć te wątpliwości, o ile p. Jabłonowski był jeszcze ostrożniejszy w słowach, o tyle p. poseł Dąbski stanął na gruncie zupełnie bezceremonialnego imperializmu. Ten imperializm to wierzchowiec, który porwał wędzidła i w cwał ruszył z miejsca na wszystkie cztery strony świata.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#MieczysławNiedziałkowski">Mówił p. Dąbski, że niema ani Ukrainy, ani Białorusi, że wszystko to jest tylko Polska. To bardzo przypomina energiczne argumenty, które czytaliśmy przed rokiem z trybuny parlamentu Rzeszy, ale z całkiem innej strony. Tam gdzie się zaczyna ta argumentacja, tam się kończy demokracja, i dlatego tutaj i na tej platformie żadnych porozumień być nie może.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#MieczysławNiedziałkowski">Szanowni Panowie! Ja nie wiem, skąd p. poseł Dąbski bierze dane statystyczne, w jaki sposób wyliczył 3 1/2 miliona Polaków na jednej tylko Białorusi. O ile sięgają moje wiadomości, to najbardziej optymistyczne statystyki dają te 3 1/2 miljona na Litwie, na Białorusi i na całej Ukrainie. A to jest jednak maleńka różnica. Jeżeli chodzi o całą Białoruś, to najbardziej optymistyczne, bez żadnej stronniczości, bez żadnych pomniejszań sporządzone statystyki wykazują maksymum 2 miliony mieszkańców narodowości polskiej. I te cyfry są bardzo poważne, więc tembardziej trzeba unikać takiej przesady, której każdy Polak tam zamieszkały, znający ziemie litewskie nie tylko z książek, lecz z życia, z łatwością może zaprzeczyć.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#MieczysławNiedziałkowski">My sądzimy, że istnieje jedno wielkie doświadczenie, które wyciągnięto z tej wojny, które jak nam się zdawało powinno było nauczyć wszystkich tych, którzy umieli patrzeć i chcieli patrzeć. Nam się zdawało, że w ciągu tej wojny stało się rzeczą jasną, że państwa spojone krwią i żelazem, państwa, które są trzymane mocną, silną władzą centralną i które się nie liczą i zapoznają wszelkie dążenia innych, że te państwa utrzymać się nie mogą. I doświadczenie imperialistycznej Rosji, doświadczenie Niemiec i Austrii powinno przecież czegoś nauczyć. Ale gdy się tu słyszy niektórych mówców, to się wydaje, że oni niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli, a jednak idą nowe czasy, a jednak dzisiaj nie podobna myśleć argumentami tych starych i już zapomnianych kategorii.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#komentarz">(Głosy w centrum: Doświadczony, stary mąż stanu)</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#MieczysławNiedziałkowski">My myślimy, że istnieje jedna podstawa, na której można budować istotnie silne, istotnie wolne i istotnie szczęśliwe państwo. Jest nią porozumienie ze wszystkiemi czynnikami, które pragną i mogą scałkować się pod skrzydłami tego państwa. My sadzimy, że warunkiem niezbędnym nawiązania pomiędzy Polską a Litwą i Białorusią istotnie prawdziwego i ścisłego związku, warunkiem istotnym odbudowania dawnej unii w tej czy innej formie, w tych czy innych granicach, jest to, ażeby Polska była tą siłą przyciągającą, była tym magnesem, który będzie do siebie ściągał te wszystkie sąsiednie ludy.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#MieczysławNiedziałkowski">To nie jest dziełem przypadku, że właśnie w tym czasie, gdy nad zamkiem królewskim w Warszawie powiewał nasz czerwony znak, wtedy właśnie delegaci robotników i włościan z najbardziej odległych zakątków Białorusi wypowiedzieli najgłębsze i najserdeczniejsze uczucia przyjaźni dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(P. Ostachowski: To byli tacy sami jak wy jesteście!)</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#MieczysławNiedziałkowski">W tym czasie, kiedy Polska była przez krótkie miesiące symbolem demokracji polskiej, kiedy przez krótki czas lud polski sam sobą rządził, wtedy dążenia ku nam na wschodzie były najsilniejsze.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy i w centrum. P. Ostachowski: Trocki cieszyłby się z takiej demokracji)</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale to, co na nieszczęście zepsuły miesiące następne, to dziś z wielką energią i wysiłkiem odbudowują nam bolszewicy. Jeżeli pan generał Dowbór-Muśnicki potrafił w ciągu kilku tygodni swoich rządów w Bobrujsku popchnąć Białorusinów w objęcia Rosji na dziesiątki lat, to dzisiaj bolszewicy skutecznie to dzieło pana generała odrabiają. To jest jedyna pociecha dzisiejszych stosunków na wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Nie możecie przełknąć tego Muśnickiego! P. Daszyński: Nie Muśnickiego, tylko tych miljonów, z których się nie wylegitymował)</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#MieczysławNiedziałkowski">Rzecz charakterystyczna: te sfery, które pragną dzisiaj wywierać wpływ rozstrzygający na politykę polską na wschodzie, mówią o porozumieniu pomiędzy Polską a Litwą i Białorusią, szukają porozumienia z temi czynnikami, z które mi porozumienie jest, całkiem niemożliwe. P. Dąbski zapewnia nas, że będziemy w stanie żyć bardzo zgodnie, bardzo szczerze z Litwą etnograficzną wtedy, kiedy tak zw. Litwa polsko - białoruska zostanie przyłączona do Polski. Gdyby p. Dąbski zechciał się spotkać z przedstawicielami tych sfer litewskich, które rządzą dzisiaj na Litwie, a rządzą przy pomocy pruskich bagnetów, to zobaczyłby, że z nimi porozumienie jest możliwe na jednej tylko platformie: na podstawie oddania Wilna i że nieoddanie Wilna litewskim nacjonalistom oznacza wojnę z nimi.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#MieczysławNiedziałkowski">Porozumienie i współżycie z Litwą i Białorusią jest możliwe na zupełnie innej płaszczyźnie, jest możliwe z litewską demokracją i prawdziwą demokracją białoruską. Ale tylko na podstawie zgody socjalizmu i demokracji polskiej z demokracjami litewskie mi i białoruskiemi.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Głosy w centrum: One istnieją tylko w waszej imaginacji)</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#MieczysławNiedziałkowski">Demokracja litewska jest nie tylko w naszej imaginacji, ona istnieje w rzeczy wistem życiu, ale z tą prawdziwą demokracją litewską sfery, które przez tyle lat prowadziły politykę polską na wschodzie, nie mogły znaleźć nigdy wspólnego punktu.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#komentarz">(P. Ostachowski: To się Trocki ucieszy z takiej demokracji)</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jaką jest zasada, którą my ze swej strony wysuwamy, ażeby porozumienie przyszło do skutku? Tą zasadą jest ta, z której może być dumny socjalizm europejski, który pierwszy ją wysunął — zasada, że każdy naród ma prawo samodzielnie i w sposób zupełnie swobodny o swoim losie rozstrzygać.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jesteśmy zdania, że Wielkie Księstwo Litewskie jest wspólną własnością ludu litewskiego, polskiego i białoruskiego i że te trzy ludy, złączone wspólną nicią historyczną, są czynnikiem, który rozstrzygać winien o przyszłości swego kraju.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#MieczysławNiedziałkowski">Inna rzecz, że między tem stanowiskiem a takiemi programami, któreby chciały gwałtem i za wszelką cenę, pomimo wszelkich istniejących na miejscu dążności, utrzymać sztuczną łączność Litwy historycznej, któreby chciały za wszelką cenę scałkować z sobą i Mińsk i Wilno i Kowno, jest ogromna różnica.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#MieczysławNiedziałkowski">Przed kilku dniami tow. dr. Perl nakreślił wyraźnie program rozwiązania kwestii wschodniej, który nam się wydaje najbardziej wskazany i celowy. Trzeba sobie jasno i wyraźnie powiedzieć, że inne zapewne będą losy i inna będzie wola i inne dążenia tak zw. Litwy polsko — białoruskiej z Wilnem jako ośrodkiem, inne Litwy etnograficznej, inne jeszcze Białorusi prawosławnej, i że w stosunku do każdego z trzech tych krajów trzeba mieć odrębne dążenia, odrębny sposób nawiązania nici.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#MieczysławNiedziałkowski">Dla mnie nie ulega wątpliwości, że jeżeli nic się nie zmieni, że jeżeli żandarmeria polska nie potrafi tego przełamać, to Litwa polsko — białoruska złączy się z Polską dobrowolnie. Z Litwą etnograficzną i Białorusią prawosławną trzeba będzie szukać związków o wiele mniej spoistych.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#MieczysławNiedziałkowski">W każdym razie jedno trzeba powiedzieć wyraźnie: że ludy same w warunkach zupełnie swobodnych w warunkach zniesienia wszelkiego nacisku z zewnątrz muszą rozstrzygnąć o swojej przyszłości, że tylko taka nić i związek, że tylko taka łączność, która powstanie zupełnie samorzutnie, która wyrasta z samego ludu, tylko taka ma szanse utrzymania się na długie lata. Nie chcemy budować domów z kart, tylko chcemy budować Rzeczpospolitą Polską, któraby potrafiła przetrwać wszystkie burze i któraby była tym ośrodkiem na wschodzie Europy, ku któremu będą grawitować sąsiednie ludy.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#MieczysławNiedziałkowski">Słówko jeszcze o Galicji przeciwko wnioskowi ks. arcyb. Teodorowicza dlatego, że jest on konsekwencją tego programu politycznego, który ignoruje i zupełnie odrzuca istnienie jakiegokolwiek bądź odrębnego narodu pomiędzy Polską a Rosją, z góry się zgadza na odbudowanie wielkiej Rosji i pragnie, by granice Polski spotkały się z granicami rosyjskiemi.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#MieczysławNiedziałkowski">My nie mamy tego zwyczaju, by odmawiać prawa do życia narodom, które już istnieją, i swoim wysiłkiem własnym swoją przyszłość budują. My temu narodowi ukraińskiemu nie oddamy polskiego Lwowa i nie oddamy żadnej polskiej ziemi, ale na ziemi ukraińskiej on musi być panem, i sądzę, że będzie panem.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#komentarz">(P. Ostachowski: Ale gdzie one są, te ziemie?)</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#MieczysławNiedziałkowski">Zaś ta analogia, którą Panowie przytaczają, że skoro tylko ustaje przemoc zewnętrzna, to wnet bolszewizm rosyjski zalewa Ukrainę i niszczy podstawy odrębności państwowej, ta analogia nie jest zupełnie ścisłą. Ukrainę niepodległą zalał bolszewizm rosyjski, ale wiemy doskonale, że rząd Skoropadskiego był tylko rządem tej dawnej Rosji, której odbudowanie dla niektórych Panów jest już pewne. I rząd Skoropadskiego został zgnieciony przez Petlurę z jeszcze większą łatwością, niż Petlura został zgnieciony przez bolszewików. Ukraińska niepodległość padła w Kijowie nie pod naciskiem Rosji, ale pod naciskiem burz społecznych, których nie potrafiła opanować.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#MieczysławNiedziałkowski">Dawna Rosja carska, gdyby zmartwychpowstała, nie wiem, czy by miała dość siły, aby całkować pod jednem jarzmem ludy od niej oderwane. Mnie się wydaje, że historia 19 stulecia dała już aż nazbyt dużo przykładów, że nie zawsze jest rzeczą bezpieczną z góry zapowiadać, że budzący się do życia naród! niema szans rozwoju w przyszłości, i dlatego dla nas granice Galicji wschodniej nie są świętością, Świętością są ziemie, które są polskie.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#komentarz">(Głosy protestu. P. Grabski: Od 14-go wieku Galicja wschodnia była polską a nie austrjacką. Głos: Ciekawych rzeczy dowiedzieliśmy się! Zdradziliście się!)</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#MieczysławNiedziałkowski">Istnieje jedna rzecz, na którą chciałbym w zakończeniu zwrócić uwagę szanownych Panów. W przekonaniu pewnej części społeczeństwa polskiego na Litwie i Białorusi, tak samo, jak w przekonaniu pewnej części polityków polskich w Królestwie wojsko polskie idzie dzisiaj na wschód po to właśnie, aby odbudować z powrotem dawny układ sił klasowych,...</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#komentarz">(Wrzenie na prawicy i w centrum, głosy: Wy wszędzie wysuwacie klasowość! Głupio pan gada! Marszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#MieczysławNiedziałkowski">... a zniszczyć to wszystko, co nam już zostało na długie czasy zbudowane. W przekonaniu pewnej części społeczeństwa na Litwie wojsko polskie tam idzie jako narzędzie w rękach jednej klasy społecznej, jako narzędzie mające na celu...</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#komentarz">(Głosy: Wojsko Piłsudski prowadzi!)</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#MieczysławNiedziałkowski">... wprowadzenie określonej klasowej polityki.</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#komentarz">(P. Grabski: Narzędzie w ręku Piłsudskiego!)</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#MieczysławNiedziałkowski">Tym. przekonaniom polska socjalna demokracja, cała polska klasa robotnicza musi zupełnie wyraźnie zaprzeczyć. A to przekonanie bywa przez to poparte, że w wielu miejscowościach znajdują się takie oddziały wojska polskiego, o ile wiemy, nieliczne, niektórzy komisarze rządu polskiego tak postępują, że nasuwają ludności takie właśnie przypuszczenia.</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#MieczysławNiedziałkowski">Z tej trybuny chciałbym zwrócić uwagę tylko na jedno, mianowicie na postępowanie rotmistrza Dąbrowskiego, który ma wiele cech wspólnych z Kmicicem z pierwszego okresu jego działalności, co to był ciężki nie tylko dla obcych, lecz i dla swoich, co to nie uznawał żadnego prawa międzynarodowego i żadnego prawa ludzkiego, które istnieje w każdem cywilizowanem społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#MieczysławNiedziałkowski">Chciałbym dalej zwrócić uwagę na komisarza białostockiego, który nie tylko uniemożliwił przeprowadzenie wyborów do samorządu miejskiego w Białymstoku według powszechnego prawa wyborczego, ale który zapowiedział odrodzenie rady miejskiej według dawnej ordynacji wyborczej rosyjskiej. To są rzeczy, którym należy stanowczo położyć kres.</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#MieczysławNiedziałkowski">My stoimy na tem stanowisku, że wszystkie ziemie polskie, gdziekolwiek się znajdują, na wschodzie czy na zachodzie, powinny być w ramach Rzeczypospolitej złączone. Równie drogie są nam połacie ziemi na wschodzie jak na Śląsku Cieszyńskimi, jak ziemie polskie zaboru pruskiego. Ale musimy także wyraźnie powiedzieć, że na wschodzie Polska prowadzić musi i prowadzić będzie tę politykę, którą zaczęli prowadzić demokraci polscy zeszłego stulecia podczas powstań. Polska idzie na wschód nie jako narzędzie europejskiej reakcji, nie po to, żeby zdławić i zabić rewolucję. Pewną formę rewolucji społecznej można zwyciężyć tylko, stosując inną formę społecznej rewolucji. Rewolucja zniszczenia może być zwyciężona rewolucją twórczą. Ale jeszcze żadne więzienia, żadne bagnety nie potrafiły wstrzymać tej burzy społecznej, która nadchodzi. Bo burze nadchodzą nie dlatego, że istnieją takie czy inne garstki agitatorów, ale nadchodzą wówczas, kiedy dojrzeją odpowiednie warunki i gdy polityka posiadających sfer rządzących konsekwentnie i lekkomyślnie tę burzę społeczną prowokuje. I dzisiaj wyczytaliśmy w pismach warszawskich taki właśnie fakt, który o wiele miesięcy zbliżył w Polsce burzę społeczną. Tym faktom jest stan wyjątkowy w Królestwie.</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#komentarz">(P. Ostachowski: Gdyby was nie było, nie byłoby stanu wyjątkowego!)</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#MieczysławNiedziałkowski">Niezbędnym warunkiem do tego, ażeby szerokie masy robotnicze i włościańskie nie tylko polskie, lecz i białoruskie na wschodzie związały się znowu z Rzecząpospolitą Polską, jest to, ażeby w granicach państwa polskiego, tu pod okiem Sejmu i rządu, klasa robotnicza przestała być sferą ludzi wyjętych z pod prawa. Bo dziś do każdej chłopskiej chaty i do robotniczego mieszkania może wejść żandarm, aresztować i bić.</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Nie tylko do robotniczej i do chłopskiej)</u>
          <u xml:id="u-21.50" who="#MieczysławNiedziałkowski">Dzisiaj robotnicy polscy są wyjęci z pod prawa w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-21.51" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy: To nic niema do kresów! Marszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-21.52" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ogłoszenie stanu wojennego w Królestwie nie jest najlepszym sposobem przyciągnięcia do Polski sąsiadów na wschodzie, nie jest najlepszym sposobem budowania Polski. Kto wiatr sieje — zbiera burzę.</u>
          <u xml:id="u-21.53" who="#MieczysławNiedziałkowski">Na zakończenie pozwolę sobie odczytać projekt rezolucji, którą klub socjalistyczny do Sejmu wnosi:</u>
          <u xml:id="u-21.54" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-21.55" who="#MieczysławNiedziałkowski">„Sejm Ustawodawczy stwierdza, że walka, tocząca się obecnie na Litwie i Białorusi powinna mieć charakter jedynie obronny przed okupacją i najazdem Rosyjskiej Republiki Sowieckiej i Niemiec, jako też obrony uprawnionych interesów ludności polskiej tych krajów.</u>
          <u xml:id="u-21.56" who="#MieczysławNiedziałkowski">„Sejm wypowiada się stanowczo przeciwko nadawaniu tej akcji cech zaborczych, a także przeciw łączeniu jej z interwencją w wewnętrznych sprawach rosyjskich.</u>
          <u xml:id="u-21.57" who="#MieczysławNiedziałkowski">„Sejm Ustawodawczy stwierdzając zasadnicze prawo ludów polskiego, litewskiego i białoruskiego, zamieszkujących ziemie dawnego W. Ks. Litewskiego, samodzielnego decydowania o swej przyszłości nie może uznać za wyraz takiego samostanowienia ani litewsko-białoruskiej Republiki Sowieckiej, uzależnionej od państwa rosyjskiego, ani powstałych za zgodą okupacyjnych władz niemieckich i bez udziału mas pracujących rządów litewskiej i białoruskiej klasy posiadającej.</u>
          <u xml:id="u-21.58" who="#MieczysławNiedziałkowski">„Sejm widzi konieczność bezwzględną swobodnego wypowiedzenia się wszystkich mieszkańców Litwy i Białorusi w sprawne losów i przynależności państwowej w kraju bądź to przez głosowanie bezpośrednie ludowe, bądź przez konstytuanty miejscowe, powstałe z wyborów powszechnych i zwołane w ośrodkach skupiających ludność polską, litewską i białoruską”.</u>
          <u xml:id="u-21.59" who="#MieczysławNiedziałkowski">Za przyjęciem do wiadomości sprawozdania komisji spraw zagranicznych głosować nie będziemy, a nie będziemy dlatego, że przestaliśmy ufać zupełnie tym pięknym słowom, za któremi idą zupełnie odmienne czyny. I ani nazwiskiem naszem, ani sztandarem pokrywać nie będziemy tej przepaści, która między nami a Wami istnieje.</u>
          <u xml:id="u-21.60" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: To zaszczyt dla nas)</u>
          <u xml:id="u-21.61" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ta przepaść między Waszym światem a naszym przez dzień dzisiejszy pogłębiła się o bardzo wiele.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. wiceminister Wróblewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Wysoki Sejmie! Pozwolę sobie przedstawić stanowisko, jakie zajmuje Rząd wobec wniosku Komisji dla Spraw Zagranicznych. Ale zanim przejdę do poszczególnych punktów, chciałbym zwrócić uwagę na jedno. Była tutaj mowa i słusznie, ciągle o polityce, jakiej trzymać się ma Rzeczpospolita Polska i Rząd. Bo przecież zagadnienia, które obejmuje sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych, obejmują prawie całokształt polityki zagranicznej Polski. Ale zdaje mi się, że ta polityka zagraniczna Rzeczypospolitej Polskiej musi obejmować drwa etapy: jednym etapem — jest ten okres, który się zakończy zawarciem pokoju a dla nas zakreśleniem granic. I dopiero potem, po ustaleniu granic nadejdzie czas dla ustalenia naszego systemu polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Dlatego zrobiłem tę różnicę, że sądzę, iż inną trzeba miarę przykładać do chwili, do tej ostatecznej zaiste chwili, w której możemy jeszcze wpływać na budowę tego państwa, na ustalenie jego granic, a inną miarę trzeba przykładać do tych późniejszych czasów, kiedy już spokojni, w ustalonych i zabezpieczonych granicach możemy robić politykę polską, oglądając się na naszą przyszłość i na wypełnienie w przyszłości naszej misji historycznej.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Teraz w tym pierwszym etapie musi wszystkim chodzić o to, ażeby Rzeczpospolita stała się państwem zdolnem do życia, ale nie tylko zdolnem do życia, lecz zdolnem do bujnego życia, państwem możliwie najpotężniejszem i nie boję się użyć tego wyrazu — mocarstwem.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Nie bardzo pojmuję tę zbytnią lękliwość, tę trwożliwość przed tem, co jest nieuniknione w tych stosunkach geograficznych i etnograficznych, w jakich nie tylko my, ale i cały wschód Europy żyje, przed tem, ażeby tu i owdzie kilkaset tysięcy mieszkańców obcych narodowości nie dostało się pod panowanie Rzeczypospolitej Polskiej. Pojmuję to tem mniej, że jestem pewny z góry, iż to panowanie Rzeczypospolitej Polskiej w niedługim czasie, skoro będziemy już państwem uporządkowanem, będzie dla nich błogosławieństwem.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Czytałem dziś w jednym z dzienników socjalistycznych czeskich ustęp, w którym konstatuje się fakt, nie wyciągając z niego żadnych wniosków, że państwo czesko-słowackie będzie miało 14 miljonów mieszkańców: z tego 8 1/2 miljona Czechów, 312 miljona Rusinów, a liczą tam 120 tysięcy Polaków. Cytuję to dlatego, żeby przedstawić, że tam w Czechach tego lęku niema; że oni nie boją się, że na 8 1/2 miljona, a przypuszczam, że ta statystyka jest nieco optymistyczna, że na 8 1/2 milj.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Czechów będzie 5 1/2 miliona innych narodów.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(P. Daszyński: Austrja miała jeszcze więcej, a kiedy runęła, to śladu po nich nie zostało)</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Jabym chciał odrazu tutaj powiedzieć, że nie przytaczam tego bynajmniej dlatego, żebym chciał, aby Polacy brali z Czechów przykład, nie chcę tego pod żadnym względem, a także i pod tym względem. Ale przytaczam jedynie dlatego, żeby może przeciwdziałać do pewnego stopnia...</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#komentarz">(Głosy: Jako odstraszający przykład)</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">... zbytniemu rozważaniu, zbytniemu braniu pod mikroskop tych ilości obcych żywiołów, jakie nam przyjdzie zagarnąć, jakie nam przyjdzie pod swoją władzę ująć, skoro będziemy mieli ustalone granice. Naturalnie jest zupełnie inną rzeczą, i temu poświęcę później parę słów, w jaki to sposób można wyobrazić sobie to przyszłe współżycie tych obcych elementów obok Polaków.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Przechodzę do poszczególnych punktów sprawozdania Komisji Spraw Zagranicznych:</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">„Polska akcja wojskowa nie ma nigdzie na celu przesądzania siłą oręża postanowień kongresu pokoju, ani wcielenia przemocą do Polski jakichkolwiek ziem wbrew woli ich ludności, lecz jedynie obronę przed obcemi najazdami”.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Te słowa, na które Rząd zupełnie się pisze, są, zdaje inni się, jasną odpowiedzią na zapytanie, jakie tu postawił szanowny pan poseł Niedziałkowski. Niema mowy o tem, co więcej, chcę stwierdzić, że Polacy nie potrafią, to nie leży w ich charakterze, to nie leży w duszy narodowej narzucanie gwałtem, narzucanie przemocą komukolwiek jakiegoś sposobu życia, kogokolwiek zmuszać do poddaństwa. Także, sądzę, nie może ulegać dla nikogo wątpliwości, że obecnie nasze walki są istotnie tylko walkami obronnemi.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Drugi punkt wniosków brzmi: „Rząd winien uczynić wszystko, ażeby zapewnić zjednoczenie w jedną całość państw tych wszystkich ziem, na których ludność polska, już to liczebną siłą, już to wiekową pracą cywilizacyjną wycisnęła charakter polskości”.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">I to, zdaje mi się, jest zdanie, na które wszystkie strony tej Izby się piszą, a myślę, że mimo do pewnego stopnia formalnych powodów, jakie wpłynęły na stanowisko związku posłów socjalistycznych, że jednak i Szanowni Panowie Posłowie z tej strony na to zdanie się zgodzą. Rząd musi dbać tylko o jedno, musi dbać o to, żeby te żądania, bo pęd do stawiania żądań, nawet za wielkich, czy nie jest czemś najnaturalniejszem po stu kilkudziesięcioletniej niewoli w chwili, kiedy żyjemy wszyscy i długo jeszcze będziemy żyć w pewnem podnieceniu? — otóż rzeczą przedstawicieli Rządu na kongresie jest dbać o to, aby żądania te, jakie tam się stawia, były uzgodnieniem gorących porywów serca z rozumem stanu, z zimną, ostrą przenikliwością, z przewidywaniem przyszłości, żeby wysokość tych żądań nie mogła podać w wątpliwość naszego wyrobienia politycznego, a także tej naszej uczciwości, jaką my w stosunkach międzynarodowych kierować się będziemy i pragniemy. Ale z tem zastrzeżeniem, czy jest jeden Polak, któryby nie chciał, żeby Polska była jaknajpotężniejsza?</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Trzeci punkt sprawozdania Komisji odnosi się do tego, ażeby ludność białoruska i rusińska mogła się swobodnie co do swego związku z Polską wypowiedzieć. Mogę imieniem Rządu wyrazić na to najzupełniejszą zgodę. Rząd chce tego i będzie dbał o to, żeby, skoro tylko będzie możność, ta ludność mogła się swobodnie wypowiedzieć co do swego związku z Polską. Ale jeśli Rząd tego chce, to równocześnie jest naprawdę zupełnie spokojny, jak ten sąd ludności wypadnie.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">To, o czem tutaj Szanowni Panowie przedmówcy, pan poseł Dąbski i poseł Niedziałkowski mówili, że wojsko tu i owdzie postępuje niewłaściwie, że jeden albo drugi oficer wywołuje rozgoryczenie ludności, to są epizody. Czyż wojna jest idyllą, czy Panowie mogą wyobrazić sobie tego żołnierza, który oddycha dzień cały zaduchem krwi, a potem staje się w jednej chwili łagodnym barankiem? Czy my nie żądamy nadludzkich rzeczy od niego, ażeby on czuł się odrazu obowiązkowym dobroczyńcą tej ludności? Tego od żołnierza odrazu wymagać nie można. Ale jest obowiązkiem Rządu i Rząd się poczuwa do tego obowiązku, żeby ciągiem baczeniem, ciągłą dyrektywą, ciągłemi instrukcjami wpływać na postępowanie wojska i urzędów polskich, zmieniać osoby, jeśli tego będzie potrzeba, usuwać nieodpowiednie, ażebyśmy naszą politykę robili taką, jaką być powinna: mądrą, opiekuńczą, życzliwą, kierującą się miłością.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Ja rzeczywiście nie mogę brać na serio tego, nie chcę powiedzieć zarzutu, tego zdania, jakie p. Niedziałkowski wypowiedział, jeżeli dobrze zrozumiałem, że wojsko nasze, które tam idzie, idzie w obronie jednej klasy. Uważam to za niesłychane twierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Któż to dowodzi tem wojskiem?</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#komentarz">(Głosy: To jest prowokacja)</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Kto odpowiada za nie? Jak my mamy rozumieć tego rodzaju twierdzenie? Rzeczywiście niewątpię, że tylko nieporozumienie mogło wywołać ten wyraz p. Niedziałkowskiego.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#komentarz">(Głosy: Za często to się powtarza)</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Chcę równocześnie odpowiedzieć na poruszoną tu kwestię i zapewnić, że ani Komitet obrony kresów, ani Towarzystwo poręczycieli — pierwszy raz o nim słyszę, nie zostają w żadnym oficjalnym związku z Rządem; są to prywatne stowarzyszenia, które bronią swoich interesów, tak, jak to jest ich dobrem prawem. W osobnem zdaniu wspomina rezolucja o Litwie. O tej Litwie dużo już dziś w tej Izbie mówiono. Ja chcę powiedzieć tylko to: jestem pewien, że my drogę do połączenia się z Litwinami, nie wiem, kiedy, ale znajdziemy.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-23.26" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Jeżeli jej tak długo szukać musimy to jest winą wrogów naszych, którzy chcą i chcieli świadomie poróżnić nas na wieki.</u>
          <u xml:id="u-23.27" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-23.28" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Skoro te intrygi ustaną, to wyprostują się drogi i znajdzie się wspólna platforma. Na tej wspólnej platformie jeden musi być masz symbol i jedna wytyczna, że polskie Wilno nie może stać się dla nas obcem.</u>
          <u xml:id="u-23.29" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-23.30" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Jestem przy końcu swego przemówienia. Chcę dać wyraz wielkiej satysfakcji, że ten ustęp rezolucji nieszczęsnej sprawie korespondencji z rządem sowietów, która obudziła niezupełnie słuszne zainteresowanie, kładzie wreszcie koniec. Stało się jasnem, że nikt nie mógł myśleć i nie myślał o nawiązaniu stosunków z rządem sowietów i że tak, jak to poprzedni rząd czynił, tak i obecny rząd trzymał się konsekwentnie tej zasady, ażeby z Rosją sowiecką załatwić te tylko sprawy, które ze względów ludzkości muszą być załatwiane: sprawę uwolnienia naszych uwięzionych zakładników w Petersburgu i Moskwie i sprawę opieki nad naszymi wychodźcami. W tym celu wysłał Rząd p. Więckowskiego i wczoraj otrzymałem od p. Więckowskiego telegram, który za pozwoleniem p. Marszałka odczytam, a który odnosi się do obydwóch spraw.</u>
          <u xml:id="u-23.31" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Telegram z Moskwy brzmi tak:</u>
          <u xml:id="u-23.32" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-23.33" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">„Warszawa, Ministerstwo Spraw Zewnętrznych, referat rosyjski.</u>
          <u xml:id="u-23.34" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">„Wszyscy nasi zakładnicy w Moskwie i Petersburgu są już na wolności. Spodziewają się wyruszyć do kraju via Finlandia około dziesiątego kwietnia. Trzeciego kwietnia przybędzie tu Żarnowski celem wspólnego ustalenia trybu działalności dwu sekcji polskich duńskiego Czerwonego Krzyża, które odtąd będą sprawować opiekę nad setkami tysięcy naszych wygnańców, pozostających tu w stanie nad wyraz opłakanym. Więckowski”.</u>
          <u xml:id="u-23.35" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Tak więc jedna z tych spraw w najbliższej przyszłości zupełnie dobrze załatwiona zostanie, a co do drugiej, to zrobiliśmy, co mogliśmy — i duński Czerwony Krzyż obejmuje stałą opiekę nad naszem wychodźtwem, jak długo nie będzie mogło wrócić do Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-23.36" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Sądzę, że dla nikogo nieuprzedzonego nie może w tej chwili być wątpliwości, że z tym rządem sowietów, z tymi ludźmi, którzy, idąc za obłędem, chorą wyobraźnią, albo za najgrubszą chęcią użycia — tworzyć chcą parodję szczęścia ludzkości i chcą ją oprzeć na parodji prawa, że z tymi ludźmi ani rząd polski, ani państwo polskie, ani dusza narodu polskiego nigdy nic wspólnego nie będzie miała.</u>
          <u xml:id="u-23.37" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-23.38" who="#WiceministerSprawZagranicznychWróblewski">Na tem kończę i oświadczam, że rząd przychyla się do wniosków Komisji dla spraw zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję Panom odroczyć dyskusję do jutra. Tymczasem przystąpimy do załatwienia drugiego punktu porządku dziennego, który tylko kilka minut czasu zajmie, t. j. do sprawozdania komisji handlowo przemysłowej w sprawie dekretu Ministerstwa Handlu i Przemysłu Nr. 4 o zatwierdzeniu i zmianie statutów spółek akcyjnych (Dz. Pr. Nr. 1 za rok 1910 poz. 78) i pierwsze, a ewent. drugie i trzecie czytanie opracowanej przez tę komisję ustawy (druk Nr. 224).</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Brun.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#StanisławGustawBrun">Do komisji handlowo-przemysłowej, jak wiadomo Wysokiemu Sejmowi, skierowano szereg dekretów, dla złożenia o nich sprawozdania, wypowiedzenia opinii i postawienia wniosków. Dekrety te rozdzielili pomiędzy sobą członkowie komisji i mamy zamiar wnosić je tutaj, nie segregując ich na dekrety więcej lub mniej ważne. Wychodząc z założenia, że wszystkie te dekrety, jako mające stanowić podłoże naszego przyszłego bytu społeczno-ekonomicznego, jednakowo są ważne, mamy zamiar przedstawiać je w tym porządku, w jakim poszczególni członkowie uporają się z referatami i w jakim je zdołają przeprowadzić przez komisję.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#StanisławGustawBrun">Dzisiaj mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie o dekrecie, dotyczącym zatwierdzenia i zmiany statutów spółek akcyjnych. Dekret ten jest bardzo analogiczny z dekretem, który przed kilku dniami Wysoka Izba zatwierdzić raczyła, t. j. z dekretem o zatwierdzeniu spółek o kapitale zmiennym czyli kooperatyw. W jednym i drugim wypadku rząd proponuje, by ustawy zatwierdzało właściwe ministerium, a więc Przemysłu i Handlu, lub minister skarbu stosownie do tego, do jakiej dziedziny należy dana sprawa.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#StanisławGustawBrun">Na zachodzie zatwierdzenie spółek takich odbywa się wyłącznie w sposób rejestracyjny, odbywa się przez proste zgłaszanie. Jest to oczywiście najwięcej postępowy sposób, załatwiania tej sprawy, hołdujący w wysokim stopniu tej starej, angielskiej, ale zawsze w życiu z pożytkiem dającej się zastosować zasadzie: „czas to pieniądz”. Przy takim zatwierdzeniu spółek czasu się nie traci. Grono ludzi, którzy mają jakiś interes handlowy lub przemysłowy prowadzić, zrzesza się na zasadzie normalnego statutu, zatwierdzonego raz na zawsze przez rząd, albo przynajmniej na pewien okres czasu, zawiadamia o tem piśmiennie odnośną władzę i z tą chwilą rzeczone towarzystwo staje się osobą prawną, do wszelkich działań pełnomocną. Jest to jedyny sposób racjonalny i słuszny.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#StanisławGustawBrun">Ze wszystkiego tego komisja przemysłowo-handlowa bardzo poważnie zdawała sobie sprawę, a jednak przyszła do przekonania, że systemu tego w tej chwili w kraju zastosować jeszcze nie można. Komisja uważała, że nasz handel i przemysł, oswobodzony tak od niedawna z pod opieki obcych i wrogich nam rządów, zbyt słabo może jeszcze w rodzimą glebę zapuścił korzenie, ażeby obojętnem było dla nas, kto w danej chwili spółkę zakłada, z jakim czyni to kapitałem, w jakim celu i z jakimi zamiarami. Zbyt młodzi jesteśmy, ażeby to było obojętnem dla nas, czy pieniądze, które w spółce tej zarobione zostaną, aczkolwiek należą do osób prywatnych, przyczynią się do podniesienia naszego ogólnego dobrobytu, czy też wydostaną się poza granicę naszego kraju. Z tego względu komisja przemysłowo - handlowa uznała, że rząd w projekcie swym słusznie postąpił, żądając, ażeby spółki takie zatwierdzał odpowiedni minister.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#StanisławGustawBrun">Z chwilą jednak, kiedy decydujemy się zamknąć te główne wrota, przez które do handlu naszego lub przemysłu nowe stowarzyszenia dostać by się mogły, to musimy równocześnie baczyć, ażeby zamknąć i te poboczne furtki, przez które niepostrzeżenie ci nam niepożądani wślizgnąć by się mogli. A za taką furtkę komisja uznaje § 5 dekretu, który brzmi w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#StanisławGustawBrun">„Postanowienia powyższe nie mają zastosowania w dzielnicach, w których obowiązują przepisy ustawowe o powstaniu spółek akcyjnych w drodze rejestracji sądowej bez uprzedniego zezwolenia Rządu”.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#StanisławGustawBrun">Paragraf ten konstatuje tylko rzecz znaną, że nie wszędzie jeszcze w naszem państwie polskiem wolno nam jest nowe prawa wydawać i prawa tam istniejące zmieniać, i że są dzielnice, w których to nasze obecne postanowienie obowiązywać nie będzie. Gdyby jednak ten paragraf na tych słowach ograniczyć, to łatwo może wywiązać się taka sytuacja, że ktoś, któremu tu w kraju zawiązania spółki odmówią, zatwierdzi ją sobie np. w Poznańskiem, sposobem rejestracyjnym i działalność swoją na naszą tu dzielnicę rozszerzy. Nie zastrzegając się przeciw temu w samej ustawie, moglibyśmy się znaleźć w położeniu rzeczywiście trudnem, bo trudno byłoby powiedzieć komuś: „Aczkolwiek jesteś Polakiem i za Polaka cię uznajemy, to jednakże jesteś nieco innym Polakiem, niż my, i tutaj w kraju działać nie masz prawa”.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#StanisławGustawBrun">Dlatego komisja uważa, że paragraf 5 należy uzupełnić i zredagować w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#StanisławGustawBrun">„Skoro jednak spółki te zechcą prowadzić operacje poza granicami pomienionych dzielnic, winny uzyskać zatwierdzenie statutów w myśl art. 1-go”.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#StanisławGustawBrun">To znaczy, że aczkolwiek tam są zatwierdzone, to chcąc działać u nas, muszą się poddać temu samemu zarejestrowaniu i zatwierdzeniu przez ministra, jak to czynią spółki nasze. Jeżeli paragraf 5 mamy przyjąć w tem brzmieniu, to w takim razie należałoby dodać paragraf 6-ty:</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#StanisławGustawBrun">„Z chwilą wprowadzenia tej ustawy w życie, dekret z dnia 24 grudnia 1918 r. (Dziennik Pr. Nr. 1 za rok 1919 poz. 78) przestaje obowiązywać” i paragraf 7:</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#StanisławGustawBrun">„Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia. Wykonanie porucza się Ministrowi Przemysłu i Handlu oraz Ministrowi Skarbu”.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#StanisławGustawBrun">Z powyższych względów komisja przemysłu i handlu wnosi:</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#StanisławGustawBrun">Wysoki Sejm raczy uchwalić: Dekret z d. 24 grudnia, przedstawiony przez Ministerstwo Handlu i Przemysłu Nr. 4 należy znieść a uchwalić załączoną ustawę o zatwierdzaniu i zmianie statutów spółek akcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#StanisławGustawBrun">Ustawę tę już miałem zaszczyt Panom zakomunikować i o zatwierdzenie tej ustawy komisji handlu i przemysłu upraszam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przy pierwszem czytaniu tej ustawy nikt się do głosu nie zapisał. Proponuję przystąpić do drugiego czytania. Czy nikt nie jest temu przeciwny?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JędrzejMoraczewski">Ja jestem przeciwny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie będziemy głosować. Kto jest przeciwny temu, aby przystąpić do drugiego czytania ustawy zechce powstać.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Powstaje więcej niż 10 posłów)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest wymagana ilość głosów, musimy więc tę sprawę odroczyć.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie nagłego wniosku, podpisanego przez wszystkie stronnictwa w sprawie nielegalnego poboru do wojska czesko-słowackiego na Spiszu, Orawie i w okręgu czadeckim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WincentySzymczak">Wniosek nagły posłów Osieckiego, Grabskiego, Fichny, Daszyńskiego, Witosa, Stachowskiego w sprawie nielegalnego poboru do wojska czesko-słowackiego na Spiszu, Orawie i w okręgu czadeckim.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#WincentySzymczak">W ostatnich tygodniach rząd czesko-słowacki ogłosił przymusowy pobór do wojska 7-iu roczników i pobór ten przeprowadza na Spiszu, Orawie i w okręgu czadeckim, zamieszkałych wyłącznie lub w przeważającej liczbie przez ludność polską.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#WincentySzymczak">Ze względu na to, że sprawa przynależności Spisza, Orawy i okręgu czadeckiego do państwa czesko-słowackiego nie jest przesądzona, że Czesi znajdują się na tych ziemiach tylko w charakterze chwilowych okupantów — nie przysługuje im na mocy przepisów międzynarodowych prawo do przymusowego poboru do wojska ludności miejscowej i wobec tego Wysoki Sejm raczy uchwalić:</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#WincentySzymczak">Sejm wzywa Rząd, aby niezwłocznie energicznie zaprotestował, gdzie należy, przeciwko przymusowemu i nielegalnemu poborowi do wojska czechosłowackiego na Spiszu, Orawie i w okręgu czadeckim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek jest podpisany przez więcej niż 90 posłów. Dla poparcia nagłości ma głos p. Osiecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#StanisławOsiecki">Zdaje się, że wniosek ten w małym tylko stopniu potrzebuje uzasadnienia. Przed dwoma tygodniami mieliśmy tutaj kilka wniosków, które uchwalono jednomyślnie, w sprawie przyłączenia Spisza, Orawy i komitatu Czadeckiego. Wtedy skonstatowano, że Czesi podstępnie zawładnęli temi prowincjami, używszy niewłaściwego rozkazu pułkownika Wiksa z Budapesztu. Był to wtedy ze strony Czechów podstęp i gwałt. Dziś Czesi dokonywują na ludności polskiej nowego gwałtu. Ogłosili pobór i ludność polską gwałtem do wojska czeskiego ściągają, zmuszając ich przez to do masowej dezercji. Wobec tego sądzę, że słusznem jest, ażeby Rząd nasz energicznie zaprotestował przeciwko takiemu pogwałceniu prawa międzynarodowego, gdyż Czesi w tym okręgu są tylko okupantami, a nie posiadają jeszcze Spisza, Orawy i okręgu Czadeckiego i dlatego nie mają prawa rozporządzać się polską ludnością. Z tych względów proszę o jednomyślne uchwalenie tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W kwestii nagłości nikt więcej się do głosu nie zgłosił. Proszę tych Panów, którzy są za nagłością tego wniosku, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Wszyscy)</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Konstatuję, że wniosek został jednomyślnie przyjęty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#StanisławOsiecki">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie także meritum bez dyskusji tego nagłego wniosku, wzywającego Rząd do energicznego zaprotestowania.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Głosy. In merito)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek brzmi:</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#WojciechTrąmpczyński">„Wysoki Sejm raczy uchwalić: Sejm wzywa Rząd, aby niezwłocznie, energicznie zaprotestował, gdzie należy, przeciwko przymusowemu i nielegalnemu poborowi do wojska czecho-słowackiego na Spiszu, Orawie i w okręgu czadeckim”.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Czy żąda kto głosu?</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Nikt)</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Proszę tych Panów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby się podnieśli z miejsc. Konstatuję jednomyślność, wniosek jest przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Donoszę Panom, że nadszedł etat od 1-go stycznia do 1-go lipca r. b. Ponieważ nie jest jeszcze wydrukowany, więc pierwsze czytanie etatu nie może się odbyć. Ażeby jednak nie tracić czasu, proponuję, aby etat odesłać zaraz do komisji skarbowo-budżetowej, a tymczasem będzie druk sporządzony.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypuszczam, że Panowie zgadzacie się.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy)</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję Panom, aby następne posiedzenie odbyć jutro punktualnie o godz. 3-ej. Proszę przygotować się na bardzo długie posiedzenie, ponieważ chcę koniecznie załatwić wszystkie sprawy, które będą na porządku dziennym, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdanie komisji administracyjnej w sprawie objęcia przez Ministerstwo Skarbu administracji skarbowej na ziemiach polskich, które wchodziły w skład b. monarchii austriacko-węgierskiej (druk Nr. 270).</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem komisji spraw zagranicznych w sprawie:</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#WojciechTrąmpczyński">a) kresów polskich,</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#WojciechTrąmpczyński">b) korespondencji Rzeczypospolitej z rosyjskiemi władzami sowieckiemi (druk Nr. 220).</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdanie komisji administracyjnej o wniosku posła Daszyńskiego i tow. w sprawie zniesienia stanu wyjątkowego i sądów doraźnych w całem państwie (druk Nr. 200 i 13).</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posła Feliksa Perlą i tow. w sprawie projektowanego zaprowadzenia stanu wyjątkowego w Lubelskiem i Zagłębiu Dąbrowskiem (druk Nr. 19).</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posłów Pużaka, Łańcuckiego i tow. w sprawie natychmiastowego zniesienia stanu wyjątkowego w Zagłębiu Dąbrowskiem, w szczególności zaś usunięcia zarządzeń wojskowych, ograniczających nie tylko prawo zgromadzania się, ale co większa — krępujące posłów sejmowych w ich działalności sprawozdawczej wobec wyborców (druk Nt. 290).</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Czy Panowie zgadzacie się na taki porządek dzienny?</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#komentarz">(Głosy: Zgadzamy się)</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#WojciechTrąmpczyński">Uważam tedy ten porządek dzienny za przyjęty. Następne posiedzenie odbędzie się zatem jutro punktualnie o godz. 4-ej po południu.</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Posiedzenie zamykam.</u>
          <u xml:id="u-34.21" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 30 w.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>