text_structure.xml
73.7 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Otwieram posiedzenie Komisji. Stwierdzam kworum oraz przyjęcie protokołu z poprzedniego posiedzenia Komisji wobec niewniesienia do niego zastrzeżeń. Porządek dzienny został państwu doręczony na piśmie. Czy są do niego uwagi? Nie ma uwag. Stwierdzam, że porządek dzienny zastał przyjęty.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Na wniosek pana posła Stanisława Kalemby w porządku pracy Komisji umieszczono informację dotyczącą programu zwalczania choroby Aujeszkyego u świń na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2008-2013.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Nie ma co ukrywać, że jest to trudny do rozwiązania problem, bo już od kilku czy kilkunastu lat nie udaje się nam uwolnić Polski od tej choroby. Były podejmowane już działania w tej sprawie, teraz są zintensyfikowane. Jeszcze za czasów poprzedniej koalicji próbowano uruchamiać programy pilotażowe. Teraz zwiększyła się w budżecie ilość środków na zwalczanie chorób zakaźnych. Wyznaczone zostały też terminy, które zobowiązują nas do tego, żeby wdrożyć program zwalczania tej choroby na terenie Polski. Niemcy kończą swój program w 2008 r., wkrótce zrobi to Francja, tak więc możemy mieć kłopoty z eksportem naszego mięsa. Dlatego Komisja, jako organ kontrolny, poprosiła rząd o przedstawienie informacji, kiedy Polska będzie wolna od choroby Aujeszkyego, co rząd robi w tej sprawie i jakie są efekty? Tak więc, panie ministrze, bardzo proszę o przedstawienie w informacji efektów pracy oraz kiedy zostanie ona pozytywnie zakończona?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Odwrócił bym to pytanie: kiedy rozpoczniemy w całym kraju zwalczanie tej choroby zakaźnej?</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Tak jak pan przewodniczący powiedział, było kilka prób wprowadzenia tego programu. Ostatnio wprowadziliśmy program zwalczania choroby Aujeszkyego w województwie lubuskim. Ten program został przedstawiony również Komisji Europejskiej i zaakceptowany przez nią, lecz nie ujęty we współfinansowaniu, ponieważ Komisja uznała, iż obejmuje on zbyt mały obszar. Program dotyczący województwa lubuskiego nazywam pilotażowym, ponieważ pozwala na znalezienie punktów krytycznych przy jego wprowadzaniu na terenie całego kraju.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Musimy być świadomi, że w przypadku choroby Aujeszkyego mamy do czynienia z jednostką chorobową, która utrudnia obrót żywą trzodą chlewną wewnątrz Unii Europejskiej. Nie możemy eksportować żywej trzody chlewnej do krajów, które uwolniły się od tej choroby lub rozpoczęły jej zwalczanie, a ich program został zaakceptowany przez Komisję Europejską. Nieważne czy to do uboju, czy do tuczu, czy do dalszej hodowli. Tak jak pan przewodniczący powiedział, większość obszarów Unii Europejskiej tzw. starej piętnastki to obszary wolne od tej jednostki chorobowej albo obszary, w których wprowadzono już program zwalczania tej choroby. Tylko niektóre państwa Unii, takie jak: Węgry, Litwa, Estonia czy Hiszpania w ubiegłych latach wystąpiły z wnioskiem do Komisji Europejskiej o przyznanie współfinansowania tego programu, czyli o wprowadzenie go na swoim obszarze. Wolne od choroby Aujeszkyego, jak jest podane w materiałach, które państwo otrzymaliście, są: Austria, Cypr, Republika Czeska, Republika Federalna Niemiec, Dania, Finlandia, większość departamentów Francji, Luksemburg, Szwecja, wszystkie regiony Anglii, Szkocji i Walii w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Jeśli chodzi o skutki finansowe dla budżetu państwa w krótkiej perspektywie, to trzeba powiedzieć, że będą to wysokie koszty. Szacujemy, że roczne koszty zwalczania choroby Aujeszkyego wyniosą w skali kraju 230 mln zł, ale w perspektywie dłuższej, trzeba powiedzieć wyraźnie, będą też i korzyści, ponieważ polscy hodowcy będą mogli swobodnie obracać żywymi sztukami trzody chlewnej w ramach uwolnionych już regionów Unii Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Chciałbym powiedzieć jeszcze o jednej sprawie. Komisja Europejska podjęła decyzję, że będzie współfinansować programy zwalczania choroby Aujeszkyego najdalej do 2010 r. W tej chwili współfinansuje je tylko w dwóch krajach: w Hiszpanii i Belgii. Na spotkaniu z tą Komisją w dniu wczorajszym poruszyłem m.in. kwestię współfinansowania programu zwalczania choroby Aujeszkyego w Polsce. Mam informację, że Komisja Europejska wstępnie pozytywnie odniosła się do naszego programu i jego dofinansowania, nie określono jednak, na jakim poziomie to dofinansowanie będzie się odbywało.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Zgłoszony program zwalczania choroby Aujeszkyego w latach 2008-2013, zgodnie z procedurami, został zaakceptowany przez Radę Ministrów i wysłany pod koniec kwietnia br. do Brukseli.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Dodatkowo chciałbym powiedzieć, iż oprócz programu zwalczania choroby Aujeszkyego realizujemy inne programy, jak np. programy zwalczania białaczki, gruźlicy czy brucelozy u bydła. Aby wszystkie te programy koordynować i nadzorować konieczne będzie wzmocnienie inspekcji weterynaryjnej. Pozwoliłem sobie na wstępne szacunki, z których wynika, że do skutecznego prowadzenia nadzoru nad zwalczaniem tych chorób w każdym powiecie powinna być zatrudniona jedna osoba. Dodatkowo, na poziomie województwa też powinna byś zatrudniona kolejna osoba, czyli mamy dodatkowo 16 osób. Natomiast, żeby Główny Inspektorat Weterynaryjny miał nadzór nad tymi wszystkimi programami, analizował całość zagadnienia i przekazywał rezultaty Komisji Europejskiej, potrzebne są dwie osoby. To by pozwoliło na skuteczny nadzór. Ale to nie wszystko. Dodatkowo dla przeprowadzenia badań próbek w tak dużej skali, potrzebne jest wzmocnienie laboratoriów inspekcji weterynaryjnej. Według wstępnych szacunków, na wymienione przeze mnie cele potrzeba około 20 mln zł. Konieczność dodatkowego zatrudnienia w całej inspekcji weterynaryjnej dotyczy nie tylko programu zwalczania choroby Aujeszkyego, bo te osoby koordynowałyby prace nad wszystkimi rozpoczętymi programami zwalczania chorób zakaźnych.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Jeżeli chodzi o szczegóły programu zwalczania choroby Aujeszkyego, to chciałbym oddać głos zastępcy głównego lekarza weterynarii Januszowi Związkowi.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Zastępca głównego lekarza weterynarii Janusz Związek:</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Czas, jaki przewidzieliśmy na wdrażanie programu, to minimum 5 lat. Jednakże trzeba sobie szczerze powiedzieć, że nie mamy dokładnie rozpoznanej sytuacji, jeśli chodzi o tę chorobę w Polsce. Może zatem potrwać to 5 lat, ale również dobrze 6, 8, a może 10 lat. Nikt nie jest w stanie tego dokładnie wyliczyć. Został uruchomiony pilotażowy program w województwie lubuskim, o którym powiedział pan minister Marek Chrapek, i na podstawie jego wyników będzie można ocenić poziom zagrożenia tą chorobą. Nie jest to jednak województwo reprezentatywne, jeśli chodzi o produkcję trzody chlewnej. Reprezentatywne byłyby województwa lubuskie i kujawsko-pomorskie, czy wielkopolskie i mazowieckie. Mielibyśmy wtedy dwie strony medalu. Pieniędzy, jakie otrzymaliśmy na ten program, starczyło jednak tylko na województwo lubuskie.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Przyjmujemy założenie, że program musi być realizowany na terenie całej Polski, tak jak to przedstawił pan minister. Jako pracownik inspekcji weterynaryjnej w pełni popieram ten pogląd. Na wstępnym etapie zostanie przeprowadzone pierwsze próbkobranie u wszystkich świń według standardów, które są określone w programie. Nie będę tego państwu szczegółowo opisywał, dlatego że są to skomplikowane modele statystyczne. Podobnie jest z wyliczeniami procentowymi. Aktualnie program, po przyjęciu przez Radę Ministrów, jest analizowany przez specjalistów z Komisji Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Po pierwszym próbkobraniu w województwach nadamy poszczególnym stadom odpowiedni status. Może on być taki: stado potencjalnie wolne od wirusa choroby Aujeszkyego, stado zarażone wirusem choroby Aujeszkyego i stado znajdujące się w obszarze zapowietrzonym.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Po pierwszym próbkobraniu i nadaniu stadom statusu, w ciągu 2-6 miesięcy nastąpi drugie próbkobranie. To drugie próbkobranie, w przypadku stad potencjalnie wolnych od choroby Aujeszkyego, będzie przybliżało je do tej „urzędowej wolności”. Wtedy stada dostaną nowe statusy: stada świń seronegatywne i stada zarażone wirusem choroby Aujeszkyego. Oczywiście, po wykonanym pierwszym próbkobraniu będą równolegle rozpoczęte szczepienia ochronne przeciwko tej jednostce chorobowej.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Po okresie drugiego próbkobrania, w stadach seronegatywnych po raz trzeci zostaną pobrane próbki, bo tylko tym stadom się przyjrzymy. Jeżeli w drugim roku badania po raz trzeci wynik będzie seronegatywny i stado nie będzie znajdowało się w obszarze zapowietrzonym, czyli co najmniej 1,5 km od stada serpozytywnego, to wtedy te stada będą mogły już uzyskać urzędowy status stad wolnych. Jaka będzie faktyczna sytuacja epizootyczna, będziemy mogli, jako inspekcja weterynaryjna określić dopiero po pierwszym próbkobraniu.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">W przypadku zarażenia wirusem choroby Aujeszkyego najlepiej było by przeprowadzić niezwłoczny ubój wszystkich świń w stadzie. Co prawda jest to metoda dosyć droga, ale z drugiej strony najbardziej skuteczna i najszybsza. Taki właśnie model postępowania przyjęliśmy w naszym programie w odniesieniu do małych stad. Jeśli w pierwszym próbkobrania wystąpi zarażona sztuka w danym stadzie, a stado nie jest duże, np. liczy 15 sztuk, to takie stado będziemy wybijać. Większe stada będą szczepione.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">Zwalczanie choroby Aujeszkyego w państwach Unii Europejskiej trwa nadal, a zwalczanie tej jednostki chorobowej zaczęli oni w końcówce lat osiemdziesiątych, jeśli dobrze pamiętam w 1989 r. Praktycznie do lat 1995-1996 nie dało to spodziewanych rezultatów, gdyż robili to tak, jak u nas zwalczano do tej pory białaczkę u bydła, czyli nie przeznaczono odpowiednich środków budżetowych. Także ze względu na niedobory kadrowe w inspekcji weterynaryjnej, np. francuskiej, nie przeprowadzano dokładnych analiz istniejącej sytuacji epizootycznej. Efekt był taki, że w połowie lat 90 wszystko trzeba była zacząć od nowa. Musimy zatem zdecydować się na duży wysiłek finansowy i to w dość krótkim czasie. Wtedy, moim zdaniem, możliwe jest zrealizowanie programu w ciągu 6-8 lat.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiMarekChrapek">To jest ważny dla Polski problem, ponieważ w najbliższym czasie możemy się spotkać z sytuacją, że większość krajów Unii Europejskiej, a szczególnie tzw. „starej” Unii, będąc wolnymi od wirusa choroby Aujeszkyego stanie się konkurencją nie tylko na rynku wewnątrz Unii, ale także na rynkach innych. Powiedzmy sobie szczerze, że nawet Federacja Rosyjska może zechcieć importować na własne terytorium mięso tylko z obszarów wolnych od choroby Aujeszkyego. W tym momencie będzie to dla nas ogromny problemem.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Dziękuję bardzo. Zaprosiliśmy na posiedzenie eksperta, pana prof. Zygmunta Pejsaka z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Proszę panie profesorze o wypowiedź na temat tego problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#ZygmuntPejsak">Będę jeszcze bardziej precyzyjny niż moi przedmówcy. Muszę powiedzieć, że w Unii Europejskiej Polska znalazła się w gronie 3 krajów, które nie podjęły programu zwalczania tej choroby: Bułgaria, Rumunia i my. Większość krajów Unii Europejskiej jest wolna od choroby Aujeszkyego. Została urzędowo uznane przez UE za wolne – albo są na etapie uwalniania się od niej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#ZygmuntPejsak">Muszę dodać, że w regulacjach unijnych jest przepis, który mówi o równoważności wymagań. Czyli my możemy w tej chwili sprzedawać żywe świnie, jeżeli chodzi o kraje Unii Europejskiej, tylko do Bułgarii i Rumunii. Nie możemy ich sprzedawać do innych krajów, które wprowadziły u siebie program zwalczania choroby Aujeszkyego, czyli np. do Czech Estonii, Słowenii, na Łotwę itd., bo te kraje są wolne. Jesteśmy w gronie niezbyt ciekawym. Rozumiem, że Rumunii i Bułgarii nie zależy na uruchomieniu tego programu, bo nie są one eksporterami ani świń, ani wieprzowiny, czyli mogą się tym nie martwić. Tak samo jak nie martwi się tym Grecja czy Portugalia. Natomiast nasi hodowcy znajdują się w sytuacji, że nawet gdyby wyhodowali złotą świnię i chcieli ją sprzedać za 1 złotówkę, to żaden kraj tej złotej świni za 1 złotówkę nie może kupić, bo straciłby uprawnienia. To jest to, o czym należy pamiętać.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#ZygmuntPejsak">Dodałbym, że nie mamy własnych doświadczeń, mamy jednak doświadczenia krajów ościennych, które zwalczyły tę chorobę. Chcę powiedzieć, że Stany Zjednoczone, patrząc na wymagania Unii, 10 lat temu wdrożyły u siebie program zwalczania choroby Aujeszkyego. Dodam, że w końcowej fazie realizacji tego programu odpowiedzialny był za niego pan wiceprezydent Al Gore. To było na tak wysokim poziomie. Ten bogaty kraj potrzebował 10 lat, aby zostać uznanym za wolny od choroby Aujeszkyego.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#ZygmuntPejsak">W 2008 r. 3 kolejne kraje zostaną uznane przez Uniię Europejską za wolne od choroby Aujeszkyego: Belgia, Holandia i Francja. Dlaczego tak można powiedzieć? Bo założenie programu polega na tym, że kraj, który prowadzi przez ileś lat program zwalczania choroby Aujeszkyego i chce być uznanym za wolny od tej choroby, musi wprowadzić zapis o wycofaniu się z wszelkich szczepień przeciwko tej chorobie, nie wolno mu prowadzić żadnych szczepień. To zrobią u siebie Belgia, Holandia i Francja, To są ostatnie ważne kraje Unii Europejskiej, które już nie prowadzą badań i szczepień. Jeżeli w ciągu 2 lat od zaprzestania szczepień w danym kraju nie pojawi się ognisko choroby Aujeszkyego, to taki kraj zostaje uznany przez Unię za wolny od tej choroby. Taka sytuacja w wymienionych krajach nastąpi w przyszłym roku.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#ZygmuntPejsak">Groźne jest to, że nie możemy sprzedawać żywych świń do Unii Europejskiej, ale prawdziwe zagrożenie nastąpi wtedy, gdy te 3 ważne z punktu widzenia produkcji trzody chlewnej kraje: Francja, Holandia i Belgia będą uznane za wolne od choroby Aujeszkyego. Należałoby na samym początku dodać, że choroba Aujeszkyego to nie jest bardzo groźna choroba świń, to jest choroba ważna ekonomicznie. Dania 20 lat temu uwolniła swój kraj od tej choroby po to, żeby ułatwić sobie eksport. W ten sposób w całej Unii choroba ta stała się chorobą ekonomiczną.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#ZygmuntPejsak">Krótko mówiąc, nie będziemy mogli konkurować z Unią. Dziś mamy taką sytuację, że Dy w Unii są ceny na żywiec niskie, to do nas płyną setkami tysięcy warchlaki lub tuczniki, a jak u nas są ceny niskie, to nie możemy ani jednej, nawet najlepszej zarodowej świni tam sprzedać. Czyli ekonomika hodowli decyduje o polityce w tym zakresie. Skoro większość krajów Unii jest wolna: Niemcy, Wielka Brytania, cała Skandynawia, to gdy Francja, Holandia i Belgia się uwolnią, to wtedy oni prawdopodobnie dojdą do wniosku, że trzeba wprowadzić przepis mówiący, że z kraju, który jest dotknięty tą chorobą nie będzie można importować świeżego mięsa. Zawsze da się udowodnić naukowo, że świnia ubita w okresie zakażenia może być źródłem wirusa. Wtedy stracimy rynek również dla mięsa.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#ZygmuntPejsak">Obserwuję od wielu lat, że weterynaria intensywnie zajmuje się tym problemem, natomiast w całej Europie jest to głównie problem hodowców. To my mówimy o konieczności zwalczania, ale to hodowcy powinni bardzo głośno wszędzie o tym mówić, głosować za tym i bić się o to. To przecież jest ich problem. Weterynaria może tylko im pomóc. Jeżeli hodowcy będą, przepraszam za wyrażenie, pełni pychy i ten program nie będzie uruchomiony, to za 5 lat może się okazać, że nie tylko nie możemy sprzedać żywych świń, ale również nie możemy sprzedawać mięsa.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#ZygmuntPejsak">Chciałbym na koniec dodać, że pan dyrektor mówi bardzo optymistycznie, iż Polska będzie wolna od choroby Aujeszkyego za 5 lat, może trochę później. Niemcy zwalczały tę chorobę 12 lat, Stany Zjednoczone 10 lat, Francja zwalcza już 15 lat. Wszystkie te kraje miały dużo łatwiejszą sytuację niż my, bo w całej Unii, w tej pierwszej piętnastce, jest mniej gospodarstw niż w Polsce. W Polsce jest około 700 tys. gospodarstw, a w unijnej piętnastce 300 tys., co oznacza, że problem z pobieraniem i badaniem krwi jest u nas wielokrotnie wyższy niż w 15 krajach Unii. Dodatkowo ten program będzie piekielnie kosztowny. Ale jeżeli my tego nie zrobimy, to musimy uznać, że poddajemy się, jeżeli chodzi o produkcję trzody chlewnej. Nieoficjalne wyliczenia są takie, że w pierwszym roku ten program będzie kosztował 258 mln zł. To jest nic w stosunku do tego co zarabiamy, albo możemy zarobić na eksporcie trzody.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#ZygmuntPejsak">Jako pracownik naukowy chciałbym powiedzieć, że zbyt optymistyczna jest opinia, pana ministra, że wystarczą dwie osoby w MRiRW do zawiadywania tym programem. We Francji i Niemczech koordynacja tego programu wymagała kilkudziesięciu osób na każdym szczeblu, w sumie kilkuset osób. Przecież każde gospodarstwo musi być rejestrowane i monitorowane. Trzeba na bieżąco analizować, ile w danym powiecie gospodarstw pominięto przy pobieraniu krwi. W każdym bądź razie jest to piekielnie duża robota. Wszyscy nasi koledzy z krajów Unii Europejskiej mówią nam, że musimy do tej pracy podejść bardzo poważnie i z perspektywą, tzn. musimy mieć zagwarantowane pieniądze nie tylko na pierwszy okres, ale już dziś musimy wiedzieć, że ten program będzie trwał, optymistycznie licząc, 8 lat.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#ZygmuntPejsak">Należy dodać, że skoro już wyszliśmy z tym programem i zostanie on zatwierdzony przez Komisję Europejską to, gdy zostanie wdrożony, to znajdziemy się w grupie państw, które już mogą eksportować świnie do innych krajów Unii Europejskiej, czyli nie będziemy izolowani. Nie będziemy mogli nadal eksportować do krajów wolnych od choroby Aujeszkyego, ale do krajów, które zwalczają chorobę Aujeszkyego już tak. Jest ten pierwszy krok, który jest krokiem koniecznym.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Myślę, że konieczności zrobienia pierwszego kroku nikt nie kwestionuje. Problem jest tylko w tempie realizacji programu i stronie organizacyjnej. To jest najważniejsze. Myślę, że w parlamencie, jeśli chodzi o popieranie jego finansowania, rząd na pewno poparcie znajdzie, jeśli tylko przedstawi taką propozycję.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Chciałbym się odnieść do dotychczasowych wystąpień. To prawda, że trzeba myśleć perspektywicznie, co będzie za 10 lat, ale jednocześnie nie wolno zapominać, co jest dzisiaj. Jeżeli przyjąć, że nastąpi zablokowanie rynku unijnego dla polskich producentów, o czym mówił pan minister i pan profesor, bo nie zwalczamy choroby Aujeszkyego i przez 10 lat ten rynek się nie otworzy, to problem sam się ureguluje – rachunek ekonomiczny zabije naszą produkcję trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Jeżeli mamy budować sensowny program, to zgadzam się z tym, że jest to przede wszystkim interes producentów trzody. W związku z tym widziałbym 3 filary finansowania prac nad wyeliminowaniem tej choroby: budżet państwa, środki z Unii Europejskiej i finansowanie przez samych producentów. Dziś w Polsce skupujemy 16-18 mln tuczników rocznie i gdybyśmy obciążyli, zacznę od siebie, rolników 3 lub 4 zł od sztuki, to można by wyliczyć, ile kosztowałoby to budżet państwa. Nie ukrywam też, że kolejnym filarem wsparcia finansowania uczyniłbym firmy przetwórcze. W związku z czym te 250 mln można by było uzyskać i rozpocząć intensywną pracę. Pytanie tylko, co mnie martwi jako producenta trzody, czy my jako producenci wytrzymamy ten rachunek ekonomiczny. Wiadomo dzisiaj przecież, że w najbliższym czasie rynek nie będzie otwarty, nie możemy tych tuczników sprzedawać na zewnątrz. W tych warunkach poprawia się sytuacja zakładów mięsnych, a katastrofalna staje się producentów trzody. Oczywiście, według mojej oceny, przetwórcy zorientują się, że tej trzody za chwilę nie będzie, bo jej nie może być. Ja mam 2 tys. sztuk, więc wiem, co to znaczy. Co miesiąc mam 25 tys. zł strat na tej trzodzie, więc siłą rzeczy będę musiał jako producent rolny od tego odejść.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Jeżeli przyjmiemy program 10-letni, to musimy bardzo poważnie podejść do tego, aby był on przejmowany przez następne ekipy rządowe, niezależnie od składu politycznego. Powinien to być program narodowy, który nie będzie podważany przez następne układy polityczne, musimy „wmontować” w głowy polityków, że będzie to trwało całe 10 lat.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Pytanie następne: czy z tym zdążymy? Pan profesor to podniósł, a ja bym prosił, żeby tego głośno nie mówić, że w pewnym momencie zakaże się nam eksportu mięsa wieprzowego, jeżeli w porę wszyscy się nie zreflektujemy. Oby się nie stało tak, że przez 7-8 lat będziemy inwestować, a w 9 roku powiedzą: panowie stop, nie ma eksportu mięsa, bo jeszcze nie macie zakończonego programu. Myślę, że pewne rzeczy powinniśmy robić równolegle. Obserwuję, że cały czas domagamy się otwarcia rynku wschodniego, myślę, że powinniśmy mówić też o problemie z rynkiem europejskim.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Słusznie państwo mówicie, że to jest bardziej choroba polityczna niż ta, która zabija trzodę, bo są znacznie gorsze. Są sprawy gorsze dla nas producentów niż ta choroba. Jest to choroba bardzo polityczna, zmusza się nas, abyśmy często o niej mówili, co nie znaczy, że możemy tego uniknąć. Musimy tylko tak przyspieszyć, żeby zakończyć ten etap zanim ostatnie państwo w Unii Europejskiej go nie zakończy. Bo znając te nasze serdeczne przyjaźnie, to jak oni skończą, to powiedzą, że nam już nie wolno. W związku z powyższym musimy działać szybko.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Zadać należy pytanie, czy objąć programem wszystkie tuczniki, bo jest wiele gospodarstw hodujących 1-2 tuczniki, które kompletnie nie wychodzą na zewnątrz, są przeznaczane na potrzeby własne. Wydaje się, że trzeba badać wszystkie.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#PoselWojciechMojzesowicz">W rozmowach z Unią trzeba podjąć jeszcze jedną kwestię. Przecież weszliśmy do Unii Europejskiej z taką, a nie inną strukturą. Nie byłoby problemu, gdybyśmy mówili o produkcji trzody chlewnej w Wielkopolsce czy na Kujawach. Jest wiele gospodarstw, w których hoduje się niewiele tuczników, to jest głównie kwestia socjalna. Trzeba o tym mówić, że Polska oczekuje wsparcia, bo z tą strukturą zostaliśmy przyjęci.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Program zwalczania choroby Aujeszkyego musi być finansowany przez wszystkich. My producenci musimy to zrozumieć i pomimo trudnej sytuacji powinniśmy patrzeć w przyszłość i zainwestować. Muszą to też zrozumieć potentaci – zakłady mięsne. Dzisiaj, te zakłady są zadowolone, że rynek jest zamknięty, bo mogą eksportować tanie mięso kupując tanią trzodę chlewną niezłej jakości. Ta sytuacja jest dla nich bardzo korzystna, ale musi dojść do ich głów, że może się to skończyć. Finansowanie tego programu to jest nasz wspólny problem: budżetu państwa, Unii Europejskiej, przetwórców i producentów trzody. Chcę powiedzieć, że jest to również problem lekarzy weterynarii, bo jeżeli będą środki, to można też podnieść ich zarobki. To musi się zejść wszystko razem. Musi działać rachunek ekonomiczny, strony muszą się bardzo szybko porozumieć. Jak najmniej dyskusji, jak najwięcej czynów.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PoselLechKuropatwinski">Powiem tak, to jest właściwie wojna ekonomiczna i gospodarcza. Polska została w tej wojnie na szarym końcu razem z państwami, które ostatnio weszły do Unii Europejskiej, tj. Bułgarią i Rumunią. Dzisiaj o tym mówimy, ale wiedzieliśmy o tym już od 2003 r., a dzisiaj zostaliśmy z programem leczenia choroby Aujeszkyego w jednym województwie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PoselLechKuropatwinski">Jeżeli tak dalej pójdzie, to naprawdę nie zdążymy do 2017 r., a być może w 2013 r. zmienią się realia, zmienią się ustawy Unii Europejskiej i okaże się, że kraje, które nie są wolne od tej choroby, nie mogą wchodzić na rynek unijny z trzodą chlewną. I to jest największe niebezpieczeństwo dla Polski.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PoselLechKuropatwinski">Pan profesor Zygmunt Pejsak mówił o tym, jak długo musi trwać realizacja takiego programu, ale ja słyszałem także o tzw. metodzie administracyjnej. Czy Polska nie powinna dzisiaj odważyć się na zastosowanie metody administracyjnej i przebadać całe stada? Te stada, które będą podejrzane, które będą miały wynik dodatni, należy po prostu wybić. To nie jest żadna strata. Na pewno byłaby to strata dla producentów, ale przecież nie we wszystkich stadach choroba zostanie stwierdzona. Czyli jest możliwość uwolnienia się od tej choroby metodą administracyjną szybciej, niż metodą szczepienia i powolnego działania przez kilkanaście lat. Jeszcze nie wiadomo, czy my zdążymy się w tym czasie zmieścić.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PoselLechKuropatwinski">Na pewno ważna jest sprawa, o której powiedział poseł Wojciech Mojzesowicz, włączenia się do realizacji programu różnych organizacji i instytucji. Mogą się włączyć producenci, przetwórcy, Unia Europejska i służby weterynaryjne. Zachodzi jednak pytanie, jak powiedział doktor Janusz Związek, czy starczy nam na to sił?</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PoselLechKuropatwinski">Potrzebne są też pieniądze, i to wcale niemałe pieniądze. Pan minister Marek Chrapek mówił o jednym lekarzu w powiecie, który będzie się zajmował badaniem trzody w ramach programu. Uważam, że przy tak rozdrobnionej produkcji, jaka jest w Polsce, jest to za mało. W Polsce mamy bardzo dużo gospodarstw, szczególnie na południu, w których hoduje się po 2-3 sztuki. To też jest stado i też trzeba je przebadać.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PoselLechKuropatwinski">Uważam, że powinniśmy być bardziej odważni i poprzeć metodę administracyjną. Jeśli nie będzie takiej woli, to trzeba rozpocząć badania, żebyśmy mogli jak najszybciej wejść w ten system.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PoselLechKuropatwinski">Panie przewodniczący. Proponuję, żebyśmy powołali podkomisję, która wypracowałaby taktykę działania w celu zapobieżenia różnym sytuacjom, które byłyby przeszkodą w sprawnym realizowaniu programu. Proponuję także powołanie drugiej podkomisji, która by wspólnie z inspekcją weterynaryjną przeprowadziła symulację kosztów, żebyśmy wiedzieli, ile środków r. należy zapewnić w budżecie na 2008. Nie tylko na badania, ale także na inspekcję weterynaryjną w całym kraju. Dzisiaj z powodu niskich zarobków z weterynarii uciekają ludzie. Może być tak, że my będziemy pracować nad programem, a potem nie będzie komu go realizować. To jest jeszcze większe niebezpieczeństwo. Musimy wiedzieć, jakie siły są nam potrzebne i ile na nie potrzeba środków.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PoselLechKuropatwinski">Uważam, że należy bardzo przyspieszyć nasze działania, tak aby rozpocząć realizację programu już w 2007 r. Jeśli byłaby możliwość – to od połowy roku, jeśli nie – to chociaż od czwartego kwartału, bo czas nas goni.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PoselLechKuropatwinski">W budżecie na 2008 r. na ten cel zapewniono 230 mln zł. Jeżeli taką kwotę mamy wydawać rocznie, to znaczy, że na kwartał potrzebna byłaby kwota 30-50 mln zł. Chyba są rezerwy w budżecie, tak aby zacząć działać od czwartego kwartału.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PoselStanislawKalemba">Przede wszystkim dziękuję za to, że ten temat jest poruszany na odrębnym posiedzeniu Komisji, a nie jako trzeci, czy czwarty, przy okazji innego tematu. Dobrze, że spotykamy się w gronie członków Komisji, przedstawicieli rządu, ekspertów i głównego lekarza weterynarii.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PoselStanislawKalemba">Prawda jest taka, że jesteśmy za biedni, żeby popełniać błędy i nie wdrażać takich programów jak ten.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PoselStanislawKalemba">Mówimy, że na realizację programu trzeba wydać rocznie 200-300 mln zł, a wydajemy z rezerwy na skup podobne środki, a efektu nie ma żadnego, rolnik nic z tego nie ma, w zasadzie stoimy ciągle w tym samym miejscu. Nie stać nas na to, żebyśmy taką politykę prowadzili. Jakie działania podjęto na rzecz producentów, jaki krok do przodu wykonaliśmy po tych protestach, spotkaniach, informacjach telewizyjnych? Żaden. Ceny dzisiaj są przeciętnie nawet niższe, niż podczas strajku, bo jest to 2,70-2,90 zł/kg. Nie ma żadnej nadziei, że będą wyższe, bo informacje nie są optymistyczne.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PoselStanislawKalemba">Kiedy proponowałem wprowadzenie tego tematu do porządku obrad Komisji, to przede wszystkim dlatego, że mamy bardzo małą wiedzę na ten temat, a także brak świadomości, jakie to niesie zagrożenia. Kiedy byłem w Poznaniu na konferencji poświęconej zwalczaniu choroby Aujeszkyego, na której wysłuchałem wykładu prof. Zygmunta Pejsaka i kilku innych osób, które biorą udział w realizacji programu w krajach Unii Europejskiej, to uświadomiłem sobie, że to co powszechnie na ten temat wiadomo, to zaledwie namiastka wiedzy. To jest potężny problem.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PoselStanislawKalemba">Jeśli nie wdrożymy programu, o którym dzisiaj mówimy, to do strat, które już ponosimy, dołożymy kolejne miliardy złotych. Dzisiaj walczymy o handel z Rosją i Ukrainą, ale sami dajemy im prosty argument przeciw nam: już cała Europa ma program walki z chorobą Aujeszkyego, a wy nie macie. Żebyśmy się nie zdziwili, jeśli taki będzie ich następny ruch. Jak nie weźmiemy się do roboty, to stworzymy sobie problemy w następnych latach.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#PoselStanislawKalemba">Wprowadzenie programu zwalczania tej choroby i monitorowania go przez Unię to nie jest taka stara sprawa, bo decyzja Komisji Europejskiej pochodzi z 2001 r. My w 2003 i w 2004 r. na plenarnym posiedzeniu Sejmu mówiliśmy, że bez tego programu sobie nie poradzimy. Takie programy zostały opracowane dla Lubuskiego i dla Wielkopolski, mówiło się również o Kujawach. Wtedy mówiono, że nie stać nas na wydatek 30 mln zł na wprowadzenie programu w Wielkopolsce, ale stać nas na wydanie 2 mln, dlatego zaczynamy w Lubuskiem. Gdybyśmy wówczas mieli trochę odwagi i zaczęli wprowadzać program również w Wielkopolsce, to można byłoby problem rozwiązywać regionalnie.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#PoselStanislawKalemba">Dzisiaj dyskutujemy o tym, jak zacząć wdrażać ten program w roku 2008. Mój wniosek jest taki, żebyśmy do następnego posiedzenia Komisji w przyszłym tygodniu przygotowali mądry dezyderat, żeby Komisja wspierała rząd we wszystkich działaniach w tym zakresie. Musimy wspierać każdy rząd, bo rządy i koalicje mogą się zmieniać, a problem będzie zawsze ten sam. W jego rozwiązanie muszą się włączyć wszyscy: i producenci, i przetwórcy. Wszyscy razem powinniśmy to robić.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#PoselStanislawKalemba">Mój wniosek idzie dalej. Uważam, że koszty wdrażania programu należy opracować nie tylko na jeden rok. Dziś mówimy, że na 2008 r. potrzeba 200-300 mln zł., ale program będzie realizowany kilkanaście lat, więc zróbmy preliminarz chociaż na 10 lat. Jeśli będzie trzeba, to należy przyjąć program w formie ustawy i zapisać, jakie kwoty w budżecie na kolejne lata na ten cel należy zapewnić. Na badania, na laboratoria itd., bo inaczej nic z tego nie będzie. Były już takie przykłady, że w formie ustawy zatwierdzaliśmy programy wieloletnie i wtedy to miało sens. Podobnie jest z biopaliwem – trzeba wiedzieć, jaka będzie akcyza za 5, za 10 lat. Uważam, że powinno powstać szczegółowe opracowanie obejmujące wszystkie przedsięwzięcia związane z realizacją programu, żeby było dokładnie wiadomo, jakie kwoty na ten cel powinny być zapisane w budżecie na 2009 r., 2010 r. i na dalsze lata, bo jeśli zmieni się rząd, to możemy znów stanąć w miejscu.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#PoselStanislawKalemba">Chciałbym poruszyć jeszcze sprawę etatów w inspektoratach weterynarii. Bez ludzi tego nie zrobimy. W marcu ubiegłego roku już łataliśmy dziury, kiedy prowadzona była ewidencja stad wolnych od gruźlicy, brucelozy, EBB. Wtedy potrzeba było ponad 1000 etatów, co jest zapisane w protokole z tego posiedzenia Komisji. Dziś mówimy o kolejnych etatach potrzebnych w inspektoratach dla wdrażania programu walki z chorobą Aujeszkyego. Powinniśmy więc bardzo konkretnie postawić sprawę i dokładnie ustalić, ile etatów potrzeba w powiatowych i wojewódzkich inspektoratach. Przy całym szacunku dla Głównego Lekarza Weterynarii uważam jednak, że ten program, co należy ująć w naszym dezyderacie, powinien nadzorować co najmniej minister rolnictwa albo wicepremier lub premier. Skoro, jak się okazuje, jesteśmy za Rumunią, to nie możemy podchodzić do tego lekkomyślnie, bo znowu na posiedzeniu Komisji będziemy rozliczali Głównego Lekarza Weterynarii, a za to powinien odpowiadać ktoś na wysokim stanowisku w rządzie.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#PoselStanislawKalemba">Zgadzam się, że te 300 etatów w inspekcji weterynaryjnej jest potrzebne, ale moim zdaniem to problemu nie rozwiąże. Chyba że chcemy zaangażować weterynarzy tylko do zwalczania choroby Aujeszkyego. A są przecież jeszcze inne choroby. Ja mam świadomość, że nie ma posiedzenia Sejmu, na którym powiatowym lekarzom weterynarii nie dokładalibyśmy zadań, ale jak sobie z tym nie poradzą, to konsekwencje będą ponosić rolnicy i cała gospodarka. W związku z tym uważam, że powiatowi inspektorzy weterynaryjni powinni przygotować opracowanie ile potrzeba im etatów do realizacji tych zadań. Teraz łatamy dziury i wiemy, że w obecnej sytuacji będzie to niewykonalne. Te zapotrzebowania będą różne, będą zależały od tego, ile jest gospodarstw w regionie, jaka jest skala produkcji, jakie rozbicie stad. W Wielkopolsce będzie to 25% gospodarstw, a na Kujawach 40% , to wszystko trzeba wziąć pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#PoselStanislawKalemba">Podobny problem występuje z laboratoriami. Jeżeli w trakcie dwóch badań trzeba pobrać minimum 20 mln próbek, to żeby laboratoria temu podołały, muszą być dodatkowe etaty. Przy okazji chciałbym upomnieć się o dofinansowanie laboratorium w Poznaniu. Tam jest największa produkcja i próbek do pobrania będzie najwięcej. Proszę to mieć na uwadze. Uważam, że to powinno znaleźć się w naszym dezyderacie. Powinniśmy dopilnować realizacji tych zadań.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#PoselStanislawKalemba">Jeśli chodzi o producentów trzody chlewnej, to nie ma spotkania, na którym nie mówiono by o trudnej sytuacji na rynku i o wdrożeniu programu zwalczania choroby Aujeszkyego. Producenci mają świadomość, że bez tego sobie nie poradzimy. Za unijne pieniądze możemy wdrożyć program i uporządkować sytuację, bo gdybyśmy mogli handlować żywymi sztukami trzody chlewnej w Europie Zachodniej, to nie mielibyśmy tych problemów, jakie obecnie na rynku występują. Za dużo mniejsze pieniądze można by ten problem rozwiązać. Sądzę, że producenci również się na ten temat wypowiedzą.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#PoselStanislawKalemba">Dziękuję wszystkim, którzy się tym tematem interesują. Uświadomienie wszystkim, jakie mogą być skutki ekonomiczne niewdrożenia tego programu, to trudne zadanie jakie ma przed sobą Komisja.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PoselTadeuszDebicki">Gdy obserwuje dyskusję czy nawet walkę o wprowadzenie programu, co trwa od 2003 r., to odnoszę wrażenie, że wszystkie problemy wymyślamy sami, żeby tego programu w ogóle nie wdrożyć. Są same przeszkody, a główna to finanse. Zgadzam się z panem prof. Zygmuntem Pejsakiem, że jest to w pewnym sensie choroba polityczna. Unia nie przyjęła nas po to, żebyśmy stali się potęgą gospodarczą. To jest pogląd dla naiwnych. Myślę natomiast, że im bardziej będziemy to opóźniać, tym bardziej będą nam rosły koszty. Chciałbym skierować pytanie do pana ministra Marka Chrapka: ile straciliśmy na tym, że importujemy, a nie eksportujemy? Gdybyśmy byli krajem wolnym od tej choroby, to eksport można szacować na ok. 2 mln sztuk rocznie. Ile problemów by to rozwiązało. Te koszty, które są w tej chwili, sądzę że one nam nie zrekompensują tego, co do tej pory straciliśmy. Poseł Wojciech Mojzesowicz powiedział, że możemy porozmawiać z producentami, żeby włączyli się i częściowo ponieśli koszty, żeby zminimalizować obciążenie budżetu państwa.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PoselTadeuszDebicki">Pamiętam, że poseł Stanisław Kalemba od kilku lat podnosił ten temat, a my tylko mówimy, mówimy, mówimy. Dobrze się stało, że dzisiejsze posiedzenie Komisji poświęcone jest tylko temu problemowi. Podejmijmy konkretne decyzje, przestańmy opowiadać, że przed nami tylko schody. Sami sobie te bariery tworzymy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#ZygmuntPejsak">Chciałbym wskazać światełko w tunelu i nawiązać do tego, co powiedział pan poseł Lech Kuropatwiński, że musimy pamiętać o polityce regionalnej, gdy Polska będzie krajem wolnym od tej choroby, miejmy nadzieję, po 10 latach od momentu wdrożenia programu. Przykład województwa lubuskiego, gdzie prowadzony jest program pilotażowy, pokazuje, że w pierwszym próbobraniu wskazano tylko trzy gospodarstwa, w których stada były zarażone chorobą Aujeszkyego. Najmądrzejszą decyzją w tym województwie było, żeby te stada zlikwidować. Zrobić kolejne próbobranie, może by już nic nie znaleziono, a może byłyby kolejne trzy, które znów trzeba by zlikwidować. Jeśli trzecie próbobranie okazałoby się ujemne, to mielibyśmy region wolny od choroby Aujeszkyego. Ten region mógłby już handlować z regionami wolnymi od choroby Aujeszkyego w Unii Europejskiej. Czyli można założyć, myśląc o całym kraju, że każdy region będzie szedł swoją drogą, bo są różne sytuacje i różna sprawność zwalczania choroby. Za rok, dwa czy trzy lata może okazać się, że kilka regionów w Polsce będzie wolnych od choroby Aujeszkyego i wówczas będziemy mogli eksportować trzodę regionalnie. A gdy regiony będą mogły eksportować, to oczywiście obniży się liczba świń w Polsce. Czyli metoda administracyjna ma swój sens i powinna być stosowana w Polsce. Żaden kraj w Europie nie robił tego całościowo, poza Wielką Brytanią, gdzie była klęska i to były bardzo duże koszty. Cały kraj jest trudno objąć metodą administracyjną, ale będą regiony, w których ta metoda będzie zastosowana do szybkiego załatwienia sprawy. Jeśli w województwie lubuskim wdrożyli program szczepień, a decyzje podejmuje wojewódzki lub powiatowy lekarz weterynarii, to jeśli będzie miał on sugestię, że te małe stada może zlikwidować, to za rok może się okazać, że to województwo, leżące przy granicy, może wszystkie swoje świnie sprzedawać do Unii Europejskiej. Pamiętajmy więc, że program regionalny ma sens.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PoselTadeuszDebicki">Ile sztuk trzody było zarażonych wirusem w tych gospodarstwach?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#ZygmuntPejsak">Bardzo niewiele. W jednym gospodarstwie było 18 sztuk, w drugim 15, a w trzecim kilkaset, ale w sumie ekonomicznie było uzasadnione podjęcie decyzji o likwidacji stad.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#StarszyspecjalistawKrajowejRadzieIzbRolniczychKrzysztofPrzedpelski">Bardzo cieszę się z tego, że finalizujemy, mam taką nadzieję, pomysł całościowego zwalczenia choroby Aujeszkyego w naszym kraju. Przypominam sobie dyskusję z panem posłem Wojciechem Mojzesowiczem, jak również rozmowę z panem prof. Zygmuntem Pejsakiem na ten temat i zgadzam się, że poprzez regionalizację możemy bardzo szybko wiele regionów od tej choroby uwolnić. Przypuszczam, że w województwach wschodnich na chorobę Aujeszkyego choruje stosunkowo niewiele świń i te regiony można by szybko uznać za wolne od niej.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#StarszyspecjalistawKrajowejRadzieIzbRolniczychKrzysztofPrzedpelski">Chciałbym nawiązać do innej sprawy, którą panowie posłowie tu wcześniej podnosili. Inspekcji weterynaryjnej trzeba dać dobre warunki pracy. Nie wolno w czasie, kiedy prowadzona jest akcja zwalczania z urzędu chorób bydła takich jak: bruceloza, gruźlica i EBB, kiedy zaczynamy wprowadzać program zwalczania choroby Aujeszkyego, robić rewolucji dotyczącej umiejscowienia inspekcji weterynaryjnej, czy robić rewolucji strukturalnej. Jedna rzecz, która jest niezbędna, to wzmocnienie inspekcji, wypracowanie budżetu zadaniowego, co, jak pan poseł sugerował, powinno iść od powiatu poprzez województwa do głównego inspektoratu.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#StarszyspecjalistawKrajowejRadzieIzbRolniczychKrzysztofPrzedpelski">Konieczne jest też wzmocnienie pozycji Głównego Lekarza Weterynarii, który powinien być minimum podsekretarzem stanu, albo nawet sekretarzem stanu, żeby miał duże kompetencje i możliwość podejmowania samodzielnych decyzji. Oczywiście powinien podlegać ministrowi rolnictwa, ale z silną pozycją w tym resorcie. Wówczas to wszystko zadziała. Jeżeli natomiast weterynaria będzie spychana na margines w resorcie i w państwie, to nie da się tego dobrze zgrać.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#StarszyspecjalistawKrajowejRadzieIzbRolniczychKrzysztofPrzedpelski">Pozostaje jeszcze problem niedofinansowania inspekcji weterynaryjnej. W tej chwili mówimy o pieniądzach na zwalczanie choroby Aujeszkyego, natomiast powinniśmy mówić o ludziach, którzy pracują w inspekcji – oni nie mogą pracować za 1200 zł. Jesteśmy w trakcie przygotowywania propozycji budżetowej, w piątek będziemy rozmawiali z Głównym Inspektorem Weterynarii w sprawie pieniędzy na etaty, na dodatkowe uposażenia. Chcemy, żeby lekarz weterynarii zarabiał tyle, ile wynosi średnia krajowa, czyli 2850 zł. Nic więcej nie trzeba. Czy to jest zawyżona kwota? Liczę w tej sprawie na poparcie pana przewodniczącego, byłego ministra rolnictwa, z którym nam się świetnie współpracowało, jak też wszystkich panów posłów z tej Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Ten problem obserwowałem dość długo, bo my o tych uposażeniach już mówiliśmy. Młodzi lekarze weterynarii, ci, którzy nie wyjechali za granicę, przychodzą do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i pracują przy komputerach, przy których może pracować ktoś po marnym licencjacie, bo pracę tę może z powodzeniem wykonywać technik rolnik. Rozmawiałem z kilkoma młodymi lekarzami weterynarii i pytałem, dlaczego tracicie to, czego nauczyliście się przez sześć lat? Państwo łoży duże pieniądze, żeby wykształcić fachowców, oni się męczą 6 lat, a potem idą pracować za 1200 zł. Na szczeblu powiatu młody lekarz weterynarii nie może zarabiać mniej niż w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Już dziewięć miesięcy rozmawiamy o sytuacji na rynku trzody chlewnej. Jako producent trzody, dopóki będę tu reprezentował moich kolegów rolników, powiem, że efektów jest zero. Resort rolnictwa zbankrutował. Nie rolnicy, bo oni zbankrutują za chwilę. Dlaczego resort rolnictwa zbankrutował? Dlatego, że 8 albo 7 miesięcy temu powołany został jakiś zespół, miały być podpisywane z rolnikami umowy. Jednak każdy, kto zna się na rynku rolnym wie, że kupującej firmy nie zmusi się do podpisania umowy z ceną, która nie funkcjonuje na rynku. Po co było przez tyle czasu opowiadać bzdury? Ten element i poprawianie zdrowotności stad, element ekonomiczny muszą być brane pod uwagę, bo za chwilę nie będzie nad czym pracować.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym powiedzieć. Bardzo ważne jest, aby nie przestraszyć tych drobnych rolników, którzy hodują 2-3 sztuki trzody. Oni tych sztuk przeważnie z gospodarstwa nie wyprowadzają, ale oczywiście one też muszą być badane. W związku z tym należy przyjąć, że we współfinansowaniu programu zwalczania choroby Aujeszkyego uczestniczyłyby duże gospodarstwa towarowe, które produkują na rynek i które mają podpisane umowy. One przejęłyby ciężar płacenia, bo trudno obciążyć tych drobnych rolników. Na przykład ja sprzedaję 200 tuczników miesięcznie i wiem, że mam płacić 5 zł od tucznika na finansowanie programu, wiem, że 1000 zł mi się potrąca.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Wracając do lekarzy weterynarii, młodzi lekarze muszą zarabiać więcej, niż zarabia ktoś po licencjacie. Po marnym licencjacie w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zarabia się 2200-2300 zł, a jak się ma znajomego, to nawet 2500 zł. Takie są fakty. W związku z tym trzeba doprowadzić do tego, żeby to zmienić. Ta kadra nie może nam uciekać. Jeżeli młody lekarz weterynarii po studiach, tak jak w każdym innym zawodzie, weźmie z nim na 2-3 lata rozbrat, to nie będzie w stanie wrócić do zawodu, albo będzie mu bardzo trudno. Dlatego trzeba o tym mówić, żeby nie działało to tak, jak ten zespół, który ustala ceny.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Jeszcze jedna sprawa, którą musze poruszyć, a dotyczy ona „Polsusu”. „Polsus” skupia dzisiaj hodowców, a nie skupia producentów, którzy zderzają się z rynkiem. Pojedynczy hodowca jeszcze nie odczuwa tego, bo dzisiaj loszkę sprzedaje za 550-600 zł. Natomiast my, producenci trzody, sprzedajemy za 350 zł. Ale wszyscy muszą pomyśleć o tym, że nie potrzeba będzie hodowców, jeśli nie będzie producentów. W związku z tym dobrze byłoby, żeby w ten zespół włączyć grupy producenckie. Postaram się z nimi skontaktować, bo oni są podstawa produkcji trzody. Dzisiaj dominują hodowcy, którzy mają trochę inne problemy. Przy tym dołku na rynku trzody, jaki mamy obecnie, jeśli hodowca zarobi 100 zł więcej na stukilogramowej sztuce, to jest w stanie utrzymać się na rynku, natomiast my jako producenci już nie. Musimy to brać pod uwagę i starać się o tym rozmawiać. Wszyscy muszą zrozumieć, hodowcy i duże zakłady mięsne również, że musimy to współfinansować.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Chciałbym jeszcze zapytać o koszty realizacji programu. Przy założeniu, że odsetek stad zakażonych, wyliczony na podstawie wyników badań w trakcie pierwszego próbobrania, wynosi 1%, podajecie państwo 217 mln zł. Czy to obejmuje zwrot z Unii, czy to jest tylko polski wkład. Poproszę o informację później, bo teraz głos zabierze pan Tadeusz Wijaszka, a ja chciałbym w tej sprawie zająć stanowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#DyrektorPIWetPIBTadeuszWijaszka">Chorobą Aujeszkyego zajmuję się od lat 60-tych, kiedy część posłów siedzących na tej sali jeszcze się nie urodziła. Choroba jest wyjątkowo podstępna, przebiega nietypowo – wszyscy o tym wiedzą. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden aspekt, który nam tu umknął. Możemy ją zwalczać regionalnie, to jest świetna metoda, ale proszę być przygotowanym na ograniczenia. To nie może być tak, że do województwa lubuskiego zaczynamy sprzedawać świnki z innych rejonów, a z lubuskiego do Europy. Na to chciałem zwrócić uwagę, żeby hodowcy byli świadomi, bo możemy szybko zepsuć to, co uzyskaliśmy w jednym czy kilku województwach.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Jestem rolnikiem producentem. Razem z siedzącą obok mnie Janiną Prałat przyjechaliśmy z Wielkopolski, konkretnie z powiatu leszczyńskiego. Nasze gospodarstwa to średnio 100 macior stada podstawowego. Myślę, że są to w Wielkopolsce takie średnie gospodarstwa. Odnosząc się do głosów w dyskusji chciałbym powiedzieć, że postulat zwalczania choroby Aujeszkyego pojawiał się na wszystkich spotkaniach rolników, które odbywały się w Wielkopolsce w końcu ubiegłego i na początku tego roku. Rolnicy może są nieświadomi, na czym polega zło tej choroby, na czym polegają problemy z nią związane, ale wiedzą, że ta choroba w jakiś sposób obniża opłacalność produkcji. Na każdym ze spotkań mówili, że trzeba wprowadzić program zwalczania choroby Aujeszkyego. Rolnicy mogą czynnie uczestniczyć i pomagać zwalczać tę chorobę.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Chciałbym zwrócić uwagę państwa na jedną rzecz. Mówiliście państwo, że w Polsce jest więcej gospodarstw produkujących trzodę chlewną niż w pozostałych państwach Unii. W Wielkopolsce sytuacja jest taka, że jeżeli obszar zapowietrzony ma 1,5 km, to zakładając, że od gospodarstwa do gospodarstwa jest 100 m, mamy 15 gospodarstw w obszarze zapowietrzonym. Skala produkcji w Wielkopolsce to średnio 100 macior. Zakładam, że w innych regionach tych gospodarstw jest mniej, ale są równie gęsto położone. To jest też problem.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Mówiąc o finansowaniu zwalczania choroby Aujeszkyego, chciałbym się odnieść do tego co mówił poseł Wojciech Mojzesowicz, że program finansować będzie budżet państwa, Unia Europejska, producenci i zakłady przetwórcze. Chciałem zapytać: z czego producenci mają płacić? Myślę, że łatwiej można by ich przekonać do aktywnego włączenia się do zwalczania choroby Aujeszkyego poprzez przeprowadzenie jeszcze w tym roku, skoro mamy od przyszłego roku rozpocząć wdrażanie programu, masowej akcji spotkań uświadamiających rolników, aby wiedzieli, na czym polega problem i jaki powinien być ich aktywny współudział, żeby pomoc rolników w zwalczaniu choroby była pomocą świadomą.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Mówił pan poseł Lech Kuropatwiński na temat metody administracyjnej. Odpowiedź padała już tutaj z sali. Ponieważ jesteśmy jednym z ostatnich państw w Unii zwalczających chorobę Aujeszkyego, możemy wykorzystać doświadczenia innych dużych państw. Sądzę, że jeśli metoda administracyjna byłaby możliwa i opłacalna, to te państwa by ją zastosowały.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Pragnę przestrzec, że głosy rolników mogą być pełne obaw o to, czy zwrot pieniędzy za te zlikwidowane stada zrównoważy im utratę przychodów.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Pojawiają się tutaj głosy, że choroba Aujeszkyego jest tylko jednym z wielu problemów polskiego rolnictwa. W ubiegłym roku i na początku tego roku mówiło się o rozwiązaniach systemowych w rolnictwie. Te rozwiązania, wtedy przyszłościowe, dzisiaj powinny stać się już działaniami doraźnymi. My rolnicy dopłacamy już siedem miesięcy do trzody chlewnej. Zapasy i rezerwy, które miałem, już się skończyły i zaczyna się desperacja – moja i innych rolników. Myślę, że z tym trzeba się liczyć. Mówimy o tym, że rząd podjął próbę zrobienia umowy kontraktacyjnej. To tylko jedno z działań, które poszło daleko do przodu, natomiast wszystkie działania systemowe stanęły. Aby umowa kontraktacyjna była umową rzeczywistą należałoby wpisać w niej jakąś cenę. Próba wpisania ceny sztucznie wyliczonej nie dała rezultatu. Według mnie powinniśmy znaleźć mechanizm, dzięki któremu można by ustalić cenę rynkową. Jednym z rozwiązań stosowanych w innych państwach jest giełda trzody chlewnej. Sądzę, że w Wielkopolsce i woj. kujawsko-pomorskim, zagłębiach trzody chlewnej, trzeba spróbować zorganizować taką giełdę. Nie musiałaby przechodzić przez nią cała trzoda chlewna, aby ustalić realną cenę rynkowa, która dawałaby odniesienie do umów kontraktacyjnych.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Rolnicy narzekają też na cenę poubojową. Myślę, że to jest jeden z tych problemów, które należałoby rozwiązać poprzez stworzenie niezależnej organizacji oceniającej trzodę chlewną.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#CzlonekzarzaduWielkopolskiejIzbyRolniczejKrzysztofKwiaton">Mówiło się, że nie tylko państwo powinno dawać, że rolnicy też powinni coś dać od siebie. Mówiło się: rolnicy organizujcie się, bo będzie lepsza sprzedaż. Na terenie powiatu leszczyńskiego, z którego jesteśmy, jest dzisiaj na etapie organizowania się 10 grup producentów rolnych. Potraktowaliśmy to poważnie, w Wielkopolsce te grupy powstają. Zrobiliśmy to, o czym mówiono, że musimy zrobić. W tej chwili oczekujemy pomocy. Organizowaliśmy różne formy nacisku na rzecz pomocy. Czuję się upoważniony, żeby złożyć na ręce pana przewodniczącego wniosek, aby posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi na temat sytuacji rolników, głównie producentów trzody chlewnej, odbyło się w Wielkopolsce. Takie zaproszenie składam.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#DoradcawNajwyzszejIzbieKontroliJerzyDawidek">Mam pytanie techniczne. Czytam w programie, że koszty są na poziomie dwustu paru milionów złotych, jeśli chodzi o pierwszy rok. Rozumiem, że wyliczenia, które zostały przyjęte, są pochodną liczby prób. Jeżeli tak jest, to w takim razie chciałbym zapytać, z czego wynika przyjęta w programie liczba 377 tys. stad, skoro jest to powyżej, według najnowszej statystyki, poziomu stad utrzymujących lochy. Czy jest jakieś uzasadnienie takiego wyliczenia i z czego ono wynika?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Drogi mój kolego z Wielkopolski. Znam mentalność polityków. Jeżeli my dajemy sygnał, że chcemy wziąć w tym udział, wtedy wychodzi się nam naprzeciw. Tylko dlatego mówię o współfinansowaniu. Dziś za kilogram żywca mamy tylko 3 zł i wiem, że przy sprzedaży 200 tuczników miesięcznie ponoszę stratę, ja o tym wiem. Jeżeli jednak powiemy, że chcemy współfinansować program, chociaż w minimalnym stopniu, to daje nam to dodatkowe argumenty do tego, żeby to szybko rozpocząć. Tylko dlatego tak mówię, a nie dla innych spraw.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PoselStanislawKalemba">26 kwietnia ten program przedstawiany był na posiedzeniu komitetu stałego Rady Ministrów i został zaakceptowany. Rada Ministrów przyjęła go uchwałą. Teraz jest w Brukseli. W związku z tym mam pytanie, bo nie ukrywam, że pojawiły się pewne wątpliwości, czy aktualnie przepisy Unii Europejskiej dotyczące zwalczania choroby Aujeszkyego pozwalają na współfinansowanie. Szczególnie dotyczy to państw, które jeszcze nie rozpoczęły wdrażania programu. Czy tu wszystko jest jasne?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PoselTadeuszDebicki">Nawiązując do tego, co powiedział pan Krzysztof Kwiatoń, chcę powiedzieć, że na jednym z wcześniejszych posiedzeń Komisji złożyłem wniosek, aby odbyło się wyjazdowe posiedzenie Komisji w powiecie leszczyńskim lub w ogóle w Wielkopolsce, w polskim zagłębiu trzody chlewnej. Należy zorganizować posiedzenie Komisji z udziałem wicepremiera i ministra rolnictwa pana Andrzeja Leppera, by bezpośrednio od rolników usłyszał o tym, co się dzieje na rynku trzody chlewnej, bo odnoszę wrażenie, że nie wszystko jest mu wiadome. Problem ten poruszaliśmy z posłem Wojciechem Mojzesowiczem i posłem Stanisławem Kalembą już w grudniu, a dzisiaj cena trzody chlewnej jest na tym samym poziomie, na jakim była wtedy.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PoselTadeuszDebicki">Nie dziwię się, że zapasy finansowe producentów trzody chlewnej się kończą i pytają: co dalej? Mamy doprowadzić w Polsce, którego rolnictwo bazuje na produkcji trzody chlewnej, do tego, żeby rolnicy upadli? Przecież to jest skandal. Otrzymuję sygnały od osób obecnych na tym posiedzeniu, że w dalszym ciągu zakłady mięsne i przetwórcy importują półtusze. Zadaję pytanie, które już wcześniej zadałem, i na które nie otrzymałem odpowiedzi od żadnego z ministrów, jak to się dzieje? Przecież tam koszty produkcji są wyższe. Czyżby wprowadzone były przez niektóre państwa Unii jakieś ciche dopłaty do eksportu? Różnie się o tym mówi, różne słuchy do nas dochodzą. Jeżeli o to nie zadbamy, to produkcja trzody chlewnej w Polsce będzie poważnie zagrożona. Dlatego dziś jeszcze raz postawię wniosek, który postawiłem już wcześniej, aby zorganizować posiedzenie naszej Komisji w leszczyńskim i zająć się problemem trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PoselBernardPtak">Tak się składa, że pochodzę z regionu leszczyńskiego, ze świńskiego zagłębia, gdzie temat opłacalności produkcji trzody chlewnej pojawia się od zawsze. Jest tam największa, ale jednocześnie najbardziej rozdrobniona produkcja w Polsce. Prawie w każdym gospodarstwie mamy producentów trzody chlewnej. Popieram zatem wniosek, który prawie rok temu składali posłowie: Stanisław Kalemba, Stanisław Stec, Tadeusz Dębicki oraz ja, aby posiedzenie Komisji odbyło się w regionie leszczyńskim.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PoselBernardPtak">Chciałbym nawiązać do powołanego przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi Zespołu i Grupy Konsultacyjnej ds. Wieprzowiny, w którym, według wykazu zaproszonych podmiotów negocjacyjnych, mamy samych polityków i ewentualnie przetwórców. Na tej liście a nie ma producentów i rolników. Zakrawa to na kpinę. Uważam, że należy zorganizować apolityczne spotkanie na ziemi wielkopolskiej, gdzie produkcja trzody chlewnej jest tak silnie umocowana, porozmawiać z rolnikami, aby mieć jasną wiedzę o rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PoselBernardPtak">Popieram wniosek moich kolegów Krzysztofa Kwiatonia i Janiny Prałat, rolników z leszczyńskiego, żebyśmy przyjechali do nich i porozmawiali z rolnikami o problemach produkcji trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#CzlonekradyWielkopolskiejIzbyRolniczejJaninaPralat">W chwili obecnej kilogram żywca wieprzowego kosztuje 2,80 zł. Skoro jest nadprodukcja, to może wprowadzić, tak jak w przypadku mleka – kwotowanie. Może nie będziemy mieli z tego zysków, ale chociaż zwrot kosztów.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#CzlonekradyWielkopolskiejIzbyRolniczejJaninaPralat">Wczoraj mieliśmy spotkanie z jedną z posłanek, która choć zajmuje się ekonomią, w ogóle nie zna się na ekonomii rolnictwa. Wydaje mi się, że gros ludzi, nie tylko tych z Sejmu, nie orientuje się, że my produkujemy poniżej kosztów. Tu nie chodzi o jakikolwiek zysk, tylko o to, żeby zwróciły się nam koszty.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#CzlonekradyWielkopolskiejIzbyRolniczejJaninaPralat">Najważniejszą jednak sprawą jest to, że w ubiegłym roku była w Wielkopolsce tak wielka susza, że w tej chwili karmimy nasze tuczniki zbożem sprowadzonym z Niemiec, bo własnego już nie mamy. Nikt nie rozumie, że aby dalej prowadzić produkcję musimy brać kredyty. Co prawda dostaliśmy kredyty klęskowe, ale one już się skończyły. Teraz już nikt nam więcej kredytów nie da. My naprawdę dochodzimy do takiego stanu, że trzeba będzie likwidować stada, a przecież pobudowaliśmy duże obiekty, bo opinie ośrodków doradztwa rolniczego mówiły, że produkcja trzody chlewnej zawsze będzie opłacalna.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#CzlonekradyWielkopolskiejIzbyRolniczejJaninaPralat">Chcę dodać, że odsetki od kredytów, które wzięliśmy na rozwój produkcji trzody chlewnej są dofinansowane z budżetu państwa, czyli przez wszystkich obywateli. Może od tej strony ktoś na to spojrzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Myślę, że większość posłów rozumie ten problem. Rząd, jak powiedział poseł Wojciech Mojzesowicz, nie ma żadnych propozycji rozwiązania tego problemu, więc trzeba nad tym dalej pracować. Bardzo proszę, żeby przedstawiciel rządu odniósł się krótko do przedstawionych tu problemów, a potem będziemy formułować wnioski. Sądzę, że należy powołać zespół, jak mówił poseł Stanisław Kalemba, który sformułuje dezyderat, żeby na następnym posiedzeniu Komisji został on przyjęty.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ZygmuntPejsak">Chciałbym odpowiedzieć na pytania, które podczas dyskusji padły i pozostały bez odpowiedzi. Jeżeli chodzi o dofinansowanie programu przez Unię Europejską, to do niedawna tak było, że Unia pokrywała w 50 % koszty badań laboratoryjnych. Ostatnio zaczęła jednak sygnalizować, że dofinansowywać będzie tylko te kraje, które uruchomiły program zwalczania choroby Aujeszkyego, a niechętnie te, które dopiero zamierzają to zrobić. Myślę, że byłoby nieetyczne, gdyby Unia nas nie dofinansowała, ale sądzę, że to nie będzie więcej niż owe 50% kosztów badań laboratoryjnych.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#ZygmuntPejsak">Jeżeli chodzi o liczbę gospodarstw, które zostaną włączone w program, to badania będą przeprowadzane tylko tam, gdzie hoduje się 2 lub więcej świń. Jeżeli ktoś ma tylko 1 sztukę, to jego gospodarstwo będzie wyłączone z badań. Przepisy Unii stanowią, że nie uczestniczą w programie te gospodarstwa, które produkują wszystko na własne potrzeby. Nasz system uniemożliwia ten podział i dlatego nie będą brały w badaniach udziału tylko te gospodarstwa, które mają 1 świnię.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#ZygmuntPejsak">Odnośnie liczby gospodarstw, myślę, że nikt na tej sali nie wie, nawet mniej więcej, ile w Polsce jest gospodarstw. Z danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wynika, że tyle, ile podano w wyliczeniach. Ale z danych, które zbierają powiatowi lekarze weterynarii wynika zupełnie coś innego, a z danych statystycznych jeszcze coś innego. Czyli, nawet w przybliżeniu do 20-50 tys., nie jesteśmy w stanie dokładnie powiedzieć, ile tych gospodarstw w Polsce mamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">W stu procentach zgadzam się z posłem Wojciechem Mojzesowiczem – trzeba głośno i twardo o tym mówić, hodowcy mali i duzi muszą to zrozumieć. W systemie rejestracyjnym stad świń mamy stada dwu-, trzy– i tysiącogonowe.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Odpowiadając przedstawicielowi NIK. Liczba, o którą pan pyta, pochodzi z danych Systemu Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt – IRZ. Państwo przeprowadzaliście jego kontrolę i ja całkowicie się zgadzam z wnioskami dotyczącymi funkcjonowania systemu.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Jeżeli chodzi o metody działania to, żeby były one skuteczne, nie należy działać poprzez ustawy, ale producenci i przetwórcy muszą zrozumieć, że to jest jedno państwo i działać należy wspólnie. Jeżeli nawet dziś drożej sprzedadzą i więcej zarobią, to w najbliższym czasie może stać się z nimi to, o czym powiedział pan profesor. Wy, jako producenci, będziecie mogli za 2-3 lata sprzedawać trzodę ze stad wolnych od choroby, a oni nie będą mieli towaru na rynku. Muszą to sobie uświadomić. Powinno powstać zrzeszenie organizacji, podobnie jak jest we Francji, które brałoby pieniądze i je dystrybuowało.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Zgadzam się z posłem Lechem Kuropatwińskim, że oprócz przeprowadzania szkoleń, już w tym roku należy rozpocząć próbkobranie, bo inaczej przedłuży się rozruch tego potężnego programu. Jeżeli nie będzie nowych etatów w inspekcji weterynaryjnej jeszcze w tym roku, to możemy tylko pomarzyć o rozpoczęciu badań w przyszłym roku. Odpowiadam krótko – nie jesteśmy w stanie tego ruszyć. Bez nowych etatów program pozostanie mrzonką na papierze.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PoselWojciechMojzesowicz">A czy są lekarze?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Kiedy lekarz weterynarii przychodzi na rozmowę w sprawie pracy, jednym z ostatnich pytań jakie zadaje, jest pytanie o to ile zarobi. Kiedy słyszy odpowiedź, robi w tył zwrot i odchodzi. Młody lekarz prosto po studiach, jak obecna tu pani Karolina Mizgier, która zatrudniona została na nowym etacie, zarabia znacznie więcej niż lekarz pracujący 3-4 lata w inspekcji weterynaryjnej. Na tym polega patologia tej instytucji. Na dodatek instytucje państwowe podbierają lekarzy weterynarii.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Jeżeli chodzi o edukację, to należy zasygnalizować ośrodkom doradztwa rolniczego, żeby oprócz ludzi, którzy pracują jako doradcy, zaczęły zatrudniać lekarzy weterynarii, żeby rolnicy mieli wiedzę o zagrożeniach, jakie niosą choroby zakaźne. Lekarz powiatowy nie jest od organizowania szkoleń, ale może w nich uczestniczyć.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Co do współfinansowania przez Komisję Europejską, to działania naszych kolegów są na tyle skuteczne, że mamy przyrzeczenie, iż do 2010 r. nasz program będzie współfinansowany. Dłuższy okres nie wchodzi w rachubę. Ale jest to bardzo pozytywny sygnał.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Padło tu stwierdzenie, że realizacja programu powinna być opracowana na wiele lat i nadzorować go powinien ktoś z rządu, minister albo wicepremier. Nie byłoby to konieczne, jeśli podniesiono by rangę inspekcji weterynaryjnej. Dla mnie jest to jedna z najważniejszych instytucji w kraju, odpowiada za bezpieczeństwo żywności, czyli bezpieczeństwo obywateli. Nie Państwowa Inspekcja Sanitarna, z całym szacunkiem dla tej instytucji, w której jest zatrudnione ponad 12 tys. osób, przy tych samych zadaniach. Gdyby w inspekcji weterynaryjnej było zatrudnionych przynajmniej 6 tys. osób, to wykonalibyśmy wszystkie powierzone nam zadania, jeżeli byłyby pieniądze.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#ZastepcaGlownegoLekarzaWeterynariiwGIWJanuszZwiazek">Ostatnia rzecz dotycząca spotkań z rolnikami w Wielkopolsce i w województwie kujawsko-pomorskim. Myślę, że trzeba takie spotkania zorganizować również w województwach ściany wschodniej. Tam z rolnikami możemy mieć najwięcej problemów, bo jest tam najbardziej rozdrobniona gospodarka. Rolnicy posiadający 2-3 sztuki mogą odmówić współpracy ze względów finansowych. Oczywiście można podjąć inicjatywę legislacyjną i wprowadzić nowelę do Systemu Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt, polegającym na tym, że dzielimy stada na wprowadzane do obrotu i te hodowane dla własnych potrzeb. Wtedy zmniejszamy liczbę stad objętych programem, a co za tym idzie, wielkość środków budżetowych potrzebnych do jego realizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Chciałbym zaproponować skład zespołu do sprawy przygotowania dezyderatu, o którym mówili panowie posłowie. Proponuję posłów: Stanisława Kalembę, Wojciecha Mojzesowwicza, Bernarda Ptaka i Lecha Kuropatwińskiego. Czy ktoś jeszcze chce wejść do tego zespołu. Nie widzę. Uważam, że zespół został powołany.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Moim zdaniem sprawy, które powinny być poruszone w tym dezyderacie to: stan kadr weterynaryjnych, wynagrodzenia, funkcjonowanie programu zwalczania choroby Aujeszkyego, organizacja spotkań z rolnikami i promocja programu zwalczania choroby Aujeszkyego.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Druga sprawa dotyczy organizacji wyjazdowego posiedzenia Komisji. Proponuję termin 20-21 czerwca br., oczywiście na razie jest to tylko propozycja. Kto z panów posłów podjąłby się organizacji tego posiedzenia w terenie? Może pan poseł Bernard Ptak?</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PoselBernardPtak">Nie ma problemu. Myślę, że związek się włączy i samorząd, organizacja posiedzenia nie jest problemem.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Czyli wstępnie przyjmujmy termin 20-21 czerwca br. Poinformujemy pana premiera Andrzeja Leppera o tym wyjazdowym posiedzeniu Komisji i poprosimy, aby zechciał wziąć w nim udział. Więcej spraw w tym punkcie już nie ma. Dziękuję wszystkim zaproszonym gościom za udział w posiedzeniu naszej Komisji. Czy są jeszcze jakieś pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Chciałbym dowiedzieć się, jakie stanowisko w sprawie produkcji drobiu prezentowane było przez rząd w czasie ostatnich negocjacji. Podobno były jakieś problemy z głosowaniem. Uważam, że w tej sprawie rząd powinien przedstawić pełną informację, bo są pewne restrykcje dla produkcji drobiu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PoselWojciechMojzesowicz">Chciałbym, aby pan przewodniczący wystąpił do ministra rolnictwa, żeby to wyjaśnił.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Dobrze, wystosujemy pismo do ministra rolnictwa, aby przedstawił taką informację. Rozumiem, że chodzi o stan negocjacji w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PrzewodniczacyposelKrzysztofJurgiel">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad – zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>