text_structure.xml 171 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Otwieram posiedzenie Komisji Infrastruktury, które rozpoczynamy z małym opóźnieniem, za co przepraszam zaproszonych gości. W porządku dziennym mamy kilka istotnych punktów. Chcemy rozpatrzyć sytuację na rynku telekomunikacyjnym w Polsce, ocenić proces liberalizacji, połączeń międzynarodowych i bariery internetu w Polsce. Ponadto zapoznamy się z działaniami na rzecz rozwoju społeczeństwa informatycznego, a na koniec wysłuchamy informacji o stanie realizacji ustawy z dnia 18 września 2001 roku o podpisie elektronicznym. Witam licznych przedstawicieli rządu, którzy zgodnie z porządkiem obrad będą referować poszczególne punkty. Witam przedstawicieli firm telekomunikacyjnych. Czy do porządku obrad panie i panowie posłowie mają uwagi? Nie widzę. W tej sytuacji uznaję, że Komisja porządek obrad przyjęła. Mamy pewien kłopot techniczny, który polega na tym, że wczoraj Komisja Europejska przerwała obrady i postanowiła pracować w terminie równoległym do naszego posiedzenia. Dlatego na pierwszą cześć posiedzenia naszej Komisji spóźni się nieznacznie pan minister Krzysztof Heller, który w tej chwili rekomenduje Komisji Europejskiej stanowisko rządu. Na sali są jednak inni wyznaczeni przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury. W tej sytuacji proponuję, aby w punkcie pierwszym odwrócić trochę sytuację i aby prezentację w tym punkcie rozpoczął prezes zarządu Telekomunikacji Polskiej SA, pan Marek Józefiak. Potem w prezentację i w dyskusję włączy się pan minister Krzysztof Heller i będziemy już realizować porządek dzienny zgodnie z zawiadomieniem. Przepraszam za te utrudnienia, ale proszę zrozumieć, że takie rzeczy, niestety, czasami się zdarzają w pracach Sejmu. Przechodzimy do realizacji I punktu - sytuacja na rynku telekomunikacyjnym w Polsce. Referuje prezes Telekomunikacji Polskiej SA.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PrezeszarzaduTelekomunikacjiPolskiejSAMarekJozefiak">Omówię tylko niektóre kwestie dotyczące rynku telekomunikacyjnego w Polsce, a mianowicie tej jego części, która dotyczy Telekomunikacji Polskiej SA. Zgodnie z życzeniem pana przewodniczącego chciałbym podzielić się z państwem informacjami w dwojakim zakresie. Pierwszy zakres to, jakie jest obecne miejsce Telekomunikacji Polskiej, jako operatora narodowego i jako firmy o dominującej pozycji na rynku. Drugi zakres obejmuje w ogóle rynek telekomunikacyjny w Polsce i perspektywy jego rozwoju. Wolałbym to zrobić co prawda po wypowiedzi pana ministra Krzysztofa Hellera, ale z konieczności wypowiem się pierwszy. To zagadnienie jest niezmiernie ważne nie tylko dla Telekomunikacji Polskiej SA, ale i dla wszystkich firm telekomunikacyjnych działających na naszym rynku. Zacznę od informacji, o tym czym jest największa polska firma telekomunikacyjna i co zamierza robić. Od ponad 2 lat trwa proces głębokiej transformacji spółki. Wiąże się on z koniecznością dostosowania firmy do standardów europejskich przede wszystkim w zakresie poziomu obsługi naszych klientów. Poważne programy restrukturyzacyjne w spółce zaczęły się dwa lata temu, a dokładnie po tym, jak konsorcjum France Telecom Kulczyk Holding przejął strategiczny pakiet kontrolny akcji Telekomunikacji Polskiej w wyniku procesów prywatyzacyjnych. Od tego momentu trwa w spółce bardzo trudny proces dostosowania jej struktur do wymogów rynku konkurencyjnego. Nie ma co ukrywać, że głównym celem działań zarządu spółki i moim osobistym jest dostosowanie firmy, czy raczej jej przekształcenie, z pozycji, którą zajmowała ona wcześniej, a więc pozycji monopolistycznej, z firmy będącej często raczej urzędem do spraw telekomunikacji, w firmę rynkową. Chodzi o taką firmę, która będzie w stanie sprostać oczekiwaniom klientów i rosnącej konkurencji. Celem transformacji jest stworzenie nowoczesnej firmy wychodzącej naprzeciw oczekiwaniom klientów, dobrze i efektywnie funkcjonującej na konkurencyjnym rynku. Restrukturyzacja ma zmniejszyć dystans dzielący naszą firmę od firm zachodnioeuropejskich, szczególnie w kontekście otwartości polskiego rynku telekomunikacyjnego, ma zwiększyć efektywność. Dzięki zwiększeniu efektywności i obniżce kosztów będzie możliwe zaoferowanie coraz tańszych i dostępnych powszechnych usług telekomunikacyjnych. I to jest zasadniczy cel telekomunikacji; obniżenie kosztów głównie po to, aby spółka mogła świadczyć tańsze usługi. Kilka zdań o przebiegu restrukturyzacji firmy. Do nich zaliczyć trzeba także bardzo bolesne przemiany wewnątrz spółki. Jeszcze nie tak dawno, bo 2 lata temu, spółka miała ponad 68 tys. pracowników. Ociężała struktura wyniesiona z poprzedniej epoki, w której klient przychodził, aby coś załatwiać, a nie po to, by mu coś zaoferowano, nijak ma się do realiów gospodarki rynkowej. I to są nasze główne problemy, z którymi się borykamy. Proces restrukturyzacji dotyczy zmian struktury całej spółki, przejścia na nowoczesne systemy zarządzania, na kontakt bezpośredni z klientem przez telefon. Jeszcze nie tak dawno każdą sprawę z największą firmą telekomunikacyjną w Polsce trzeba było załatwiać poprzez osobisty kontakt w biurze obsługi klienta.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PrezeszarzaduTelekomunikacjiPolskiejSAMarekJozefiak">W tym zakresie robimy największy projekt nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Jest to projekt CRM, który znajduje się obecnie w fazie pilotażowej. Od jesieni 2003 roku klient będzie mógł załatwić każdą sprawę przez telefon. I to jest nasz kierunek działania. Nasze biura obsługi klientów zmienią się w punkty sprzedaży usług telekomunikacyjnych oferujących nie tylko usługi telefonii stacjonarnej, ale także komórkowej i dostępu do internetu. O samych usługach powiem jeszcze za chwilę. Bardzo trudnym obszarem restrukturyzacji jest zatrudnienie w firmie. W roku ubiegłym zatrudnienie w Telekomunikacji Polskiej spadło w sposób dramatyczny, ale działo się to zgodnie z naszymi planami i uzgodnieniami ze związkami zawodowymi. Z firmy odeszło ponad 14 tys. osób i obecnie spółka zatrudnia około 40 tys. pracowników, wraz ze spółkami zależnymi - około 345 tysięcy. Przypomnę, że nie tak dawno zatrudnienie sięgało 70 tysięcy. Nasze projekty były bardzo proaktywne. Poprzez specjalne projekty naszym pracownikom zapewnialiśmy prace w firmach, które dzisiaj współpracują z Telekomunikacją Polską. Na przykład blisko 6 tysięcy osób przeszło do różnych małych firm regionalnych, które wzięły na siebie obowiązek obsługi sieci Telekomunikacji Polskiej. Warunkiem było zapewnienie pracy naszym pracownikom. W trudnej obecnie sytuacji gospodarczej, przy dużym bezrobociu w kraju, martwimy się takimi redukcjami. Ale takie zmiany są absolutnie niezbędne, aby spółka mogła stać się bardzo efektywna i konkurencyjna na rynku. Taki proces restrukturyzacji zatrudnienia będzie trwał jeszcze w roku 2003, ale z pewnością już nie na tak wielką skalę, jak w roku ubiegłym. Liczę, że do końca br. ten etap restrukturyzacji spółki zostanie zamknięty. Rezultatem tych zmian będzie uzyskanie efektywności spółki na poziomie krajów europejskich naszego regionu; ponad 300 linii na jednego pracownika. W tym samym czasie zmieniliśmy znacznie nasze własne podejście do klienta. Przede wszystkim oferujemy klientom coraz to nowe, bardziej atrakcyjne usługi, a nade wszystko tańsze. Dzięki restrukturyzacji i bardzo jednoznacznej orientacji na limitowanie kosztów, udało się wygospodarować środki na znaczącą redukcję kosztów połączeń telefonicznych. Na rynku pojawiają się coraz to nowe oferty. Jestem przekonany, że za kilka miesięcy wszyscy dostrzegą, że Telekomunikacja Polska to już zupełnie inna firma. Obecnie przy dość niskich stawkach oferowane są bardzo atrakcyjne ceny usług. Chociaż takich danych na ogół nie podajemy, mogę powiedzieć, że w roku ubiegłym obniżki cen sięgały od 25 do 30%. Odchodzimy całkowicie od systemu taryfikacji opartego o tak zwany impuls 3-minutowy i przechodzimy na naliczanie sekundowe. Jestem przekonany, że jest to oferta bardzo atrakcyjna dla naszych klientów. Dalej będziemy zmierzać w tym kierunku, gdyż uważamy, że jest to obszar, w którym jeszcze wiele można zmienić na lepsze. Wszystkie zmiany muszą się jednak dokonywać w ustalonej, określonej kolejności. Kiedy spółkę będzie na to stać, a więc kiedy obniżymy koszty swojej działalności i sama bardziej się zmieni, wówczas można będzie oferować jeszcze niższe ceny. Przyznaję jednak, że w wielu sektorach jesteśmy już obecnie bardzo konkurencyjni. Dość mocno pracujemy nad obniżeniem stawek dostępu do internetu. Powoli odnosimy znaczące sukcesy. Niepowodzeniem zakończyła się jednak w ubiegłym roku implementacja szerokopasmowego dostępu do internatu.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PrezeszarzaduTelekomunikacjiPolskiejSAMarekJozefiak">Źródłem tego niepowodzenia były trudności techniczne; sprzęt jednego z dostawców urządzeń wyraźnie zawiódł. Musieliśmy dokonać stosownej korekty, zmieniliśmy dostawcę i w tym roku zamierzamy pozyskać około 250 tysięcy abonentów, którzy będą posiadali szerokopasmowy dostęp do internetu. Wprowadziliśmy m.in. pakiety internetowe; godzina rozmowy w pakiecie nocnym kosztuje już nawet tylko 29 groszy. Zgodnie z oczekiwaniami rynku dostęp do internetu nie jest limitowany. Dotyczy to na razie tylko godzin nocnych, ale dla środowiska internautów jest to z pewnością ruch we właściwym kierunku. Będziemy uważnie śledzili rozwój rynku telekomunikacyjnego, także pod względem jego konkurencyjności, po to, aby nasza oferta była coraz bardziej atrakcyjna i coraz bardziej dostosowana do pojawiających się potrzeb abonentów. Pozwolicie państwo, że powiem jeszcze o naszym otoczeniu regulacyjnym. Jak państwo wiecie, po zmianach właścicielskich, jakie nastąpiły, a także po zmianie zarządu spółki, staraliśmy się diametralnie zmienić nasz stosunek do innych podmiotów na rynku telekomunikacyjnym. Telekomunikacja Polska nie zamierza utrzymywać swojej dominującej pozycji na rynku. Uważamy, że jedyną drogą do tego, aby usługi telekomunikacyjne było tańsze, a oferta bogatsza, jest pełna liberalizacja rynku, co de facto się stało przy otwarciu 1 stycznia 2003 roku połączeń międzynarodowych. Jest to również dla mnie bardzo ważne przesłanie, jako prezesa największej firmy o znaczeniu dominującym. Tylko bowiem konkurencyjny rynek może nam pomóc w poprawie jakości naszych usług. Tylko w ten sposób, to znaczy podnosząc jakość usług i obniżając koszty, możemy stać się konkurencyjni. Rynek będzie nas cały czas napędzał do poprawy pracy. Poprawiliśmy ostatnio nasze relacje z innymi operatorami na rynku. Bardzo pracujemy nad tym, aby te stosunki były coraz lepsze. To nie są tylko nasi konkurenci, ale także w wielu sprawach także partnerzy na rynku. Zgodnie z prawem telekomunikacyjnym, mając pozycję dominującą, podlegamy pod wszelkie regulacje, które nakłada na nas Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Dobrze się stało, że rok temu otrzymaliśmy wreszcie zezwolenie telekomunikacyjne, że wygaszono wiele konfliktów i że finalizujemy sprawy, które będą niezmiernie ważne dla całego rynku telekomunikacyjnego. Do takich spraw należą np. umowy ramowe, czy regulacje, które w sposób przejrzysty pokażą nie tylko nam, ale wszystkim operatorom, jakie są reguły gry. Myślę, że to właśnie jest najważniejsze. W tej dziedzinie jest z pewnością jeszcze wiele do zrobienia, ale jestem dobrej myśli. Dla naszej formy, ale także dla innych operatorów, a może nawet dla większej części środowiska telekomunikacyjnego, niezmiernie duże znaczenie ma otoczenie gospodarcze. Niestety, niski poziom wzrostu produktu krajowego brutto, czy rozwój gospodarki w ogóle, dał się odczuć w wynikach uzyskanych przez naszą firmę w roku ubiegłym. To jest najważniejszy element mogący wpłynąć na dobrą, albo gorszą, kondycję całego rynku telekomunikacyjnego. Problem, który nas bardzo nurtuje, to sposób rozwoju naszej infrastruktury w Polsce. Pod tym względem mamy przecież jeszcze bardzo dużo do zrobienia.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PrezeszarzaduTelekomunikacjiPolskiejSAMarekJozefiak">Cały czas podkreślamy, że nie ma wystarczających obecnie warunków i zachęt w kraju do tego, aby inwestować, szczególnie w regionach wiejskich i słabo uprzemysłowionych. Wszystkie dopłaty z tytułu deficytu dostępu, które otrzymała nasza firma, zostały nam zabrane pod hasłem walki z monopolem. Pytam się więc, jakie są zachęty do inwestowania na polskim rynku telekomunikacyjnym? Przypomnę, że Telekomunikacja Polska wydaje co prawda coraz mniej na inwestycje, ale jest to nadal 5 mld zł rocznie. Ten poziom inwestowania powinien się utrzymać w latach 2003-2005. W roku ubiegłym pozyskaliśmy ponad 100 tys. nowych abonentów na terenach wiejskich używając technologii ENT. Należałoby się spodziewać ze strony regulatora pewnych bodźców zachęcających, nie tylko naszą firmę, ale także innych operatorów, do rozwoju infrastruktury. To jest jeden z tematów, o którym dość często dyskutujemy z panem ministrem Krzysztofem Hellerem. Jestem przekonany, że również podobne stanowisko zajmie Komisja Infrastruktury. W materiałach przygotowanych specjalnie na dzisiejsze posiedzenie Komisji zawarliśmy bardzo obszerną prezentację naszej firmy, jak również jej miejsce na rynku usług telekomunikacyjnych w Polsce. Odsyłam państwa do tej szczegółowej informacji, jednocześnie oddając się do państwa dyspozycji. Jeśli będą z państwa strony pytania, z przyjemnością na nie odpowiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Proponuję, aby pytania do pana prezesa Marka Józefiaka dotyczące Telekomunikacji Polskiej, a także innych spraw, zadawać już po wystąpieniu pana ministra Krzysztofa Hellera. Chcemy bowiem najpierw poznać stanowisko rządu. Ponieważ pan minister nadal jest nieobecny, proponuję, abyśmy zapoznali się z informacją o stanie realizacji ustawy z września 2001 r. o podpisie elektronicznym. Temat ten mają zaprezentować przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, którzy jednak też są jeszcze nieobecni. Proponuję zatem, aby oddać głos wiceprzewodniczącemu Komitetu Badań Naukowych, panu ministrowi Wojciechowi Szewko, który omówi bariery rozwoju internetu w Polsce widziane przez kierownictwo resortu nauki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKomitetuBadanNaukowychWojciechSzewko">Zacznę od drobnego sprostowania; nie jestem wiceprzewodniczącym Komitetu Badań Naukowych, ale podsekretarzem stanu w Urzędzie Badań Naukowych. Powinienem występować na dzisiejszym posiedzeniu Komisji jako ostatni z prezenterów, jako że wiele tematów, które przedstawię i które są barierami rozwoju internetu w Polsce, wynikają z tego, o czym miał mówić pan minister Krzysztof Heller. Mam nadzieję, że mu nie odbiorę części wystąpienia. Większość barier rozwoju internetu jest związana, niestety, z problemami infrastrukturalnymi. Powiem zatem państwu o tym, co do tej pory zostało stworzone i jakie do tej pory zidentyfikowaliśmy bariery rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Wiąże się to bezpośrednio z barierami rozwoju internetu w Polsce, dlatego oba te punkty potraktuję łącznie. Powiem także o tym, jakie przewidujemy działania, które przyjęły sobie za cel likwidację tych barier. Jak państwo wiecie, z dniem 1 lipca ub. roku powołano dział administracji rządowej pod nazwą "informatyzacja". Obejmuje on kwestie infrastruktury informatycznej oraz systemów i sieci teleinformatycznych, technologii i technik informatycznych oraz standardów informatycznych. Ponadto w dziale tym znajdują się takie zagadnienia, jak informatyzacja rządowa i samorządowa, wspieranie inwestycji w dziedzinie informatyki, edukacja informacyjna i usługi teleinformatyczne i multimedialne, zastosowań informatyki w społeczeństwie informacyjnym, w szczególności w gospodarce, bankowości i edukacji. Ponadto dział ten obejmuje realizację zobowiązań międzynarodowych RP w dziedzinie informatyki. W październiku ub. roku decyzją przewodniczącego Komitetu Badań Naukowych, powołano struktury administracyjne, dokładnie dwa departamenty, w których kompetencjach znalazły się sprawy informatyki; departament promocji społeczeństwa informatycznego oraz departament systemów informatycznych administracji publicznej. Obydwa departamenty dysponują obecnie zaledwie 11 pracownikami merytorycznymi. Sądzę, że panie i panowie posłowie, którzy uchwalali budżet państwa, znają na pewno wielkości środków przeznaczonych na działalność tych departamentów. Z naszego punktu widzenia, największą obecnie barierą swobodnego rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce jest, niestety, zbyt wysoki koszt dostępu do internetu w stosunku do przeciętnej zamożności i przeciętnych dochodów na głowę jednego mieszkańca Rzeczypospolitej Polskiej. Wysokie także pozostają ciągle koszty zakupu sprzętu komputerowego. Możemy tę kwestię przedstawić państwu bardziej szczegółowo. Kolejna bariera to niedostatecznie rozwinięta infrastruktura teleinformatyczna, szczególnie na terenach wiejskich. Nie jesteśmy w stanie obecnie rozwijać eLearningu, czyli jednego z podstawowych programów zaleceń Unii Europejskiej, ponieważ w Polsce nie istnieje infrastruktura, szczególnie w małych miejscowościach, szerokopasmowego dostępu do internetu. Aby można było rozwijać nauczanie na odległość, potrzebna jest infrastruktura dostępu szerokopasmowego. Z tego co wiemy, a pan prezes Marek Józefiak może mnie poprawi, Telekomunikacja Polska SA nie dysponuje środkami inwestycyjnymi pozwalającymi na stworzenie powszechnego, to znaczy przynajmniej w 49 miastach wojewódzkich, modelu dostępu. W związku z tym co prawda powstaje program Content, czyli zawartość edukacyjna internetu, która jest gotowa do świadczenia usług o charakterze zdalnego nauczania zarówno dla społeczeństwa, jak i dla jednostek naukowych czy dla szkół, ale nie ma dostępności finansowej dla większości szkół, czy placówek naukowych, że nie wspomnę już o obywatelach.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKomitetuBadanNaukowychWojciechSzewko">Na uniwersytetach powstaje oprogramowanie i systemy zdalnego nauczania, natomiast obywatele nie mają możliwości połączenia się z tymi systemami. Mówię o takim zdalnym nauczaniu, które zakłada zarówno interakcję, jak i możliwość oglądania materiału video. Mamy tylko kilka instalacji eksperymentalnych, ale one działają jedynie w ramach sieci nauki. I to jest jedna z podstawowych barier rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Pozostałe bariery wynikają z tej pierwszej. Drugą barierą jest to, że w Polsce w niedostatecznym stopniu rozwija się handel elektroniczny oraz warstwa usług, ponieważ nie istnieje dostateczny popyt, czyli obywatele w niedostatecznym stopniu mają dostęp do internetu. Mamy do czynienia z efektem domina. Jeżeli dostęp do internetu jest za drogi, a co gorsza fizycznie niedostępny, to trudno mówić o rozwoju tego sektora usług. Nie ma zarówno fizycznych możliwości jak i motywacji do podłączania się do internetu. Istotną barierą rozwoju społeczeństwa informacyjnego, która będzie miała bardzo negatywne skutki w przyszłości, jest niedokończona informatyzacja szkół. Brakuje nam w tej chwili około 10 tysięcy pracowni internetowych. W przeliczeniu na złotówki można mówić o braku około 5 mln zł, które muszą znaleźć się albo w budżetach samorządów, albo w budżecie centralnym, które są niezbędne do zakończenia informatyzacji szkół. I znowu mamy do czynienia z efektem domina. Jeżeli każda szkoła nie będzie dysponowała pracownią internetową, to znaczny, że nie możemy stworzyć programu nauczania przez internet, albo powszechnego programu nauczania. Nie będzie to możliwe, dopóki nie zapewnimy odpowiedniej infrastruktury dla tego nauczania. Szkoły mogą te zajęcia prowadzić jedynie w sposób uzupełniający, a nie w postaci programu powszechnego. Do barier rozwoju społeczeństwa informacyjnego można by jeszcze dodać inne, na przykład prawno-systemowe, społeczne czy brak racjonalizacji funkcjonowania baz danych administracji publicznej związanych z ewidencją ludności, pojazdów, skazanych, podatków i innych. Ponieważ nadal nie ma pana ministra Krzysztofa Hellera, jeśli pan przewodniczący pozwoli, to opowiem o tym, co nasz dział administracji czyni dla przełamania tych barier, a przynajmniej ich ograniczenia. Czy mogę?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Myślę, że będzie to dla nas pożyteczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Stworzyliśmy dwa dokumenty strategiczne. Gdyby posiedzenie Komisji Infrastruktury odbywało się w przyszłym tygodniu, to mógłbym powiedzieć już o dokumentach rządowych. Niestety, dopiero w najbliższy piątek dokumenty nasze będą rozpatrywane na posiedzeniu Komitetu Integracji Europejskiej, jest to zatem ciągle tylko nasz projekt. Mam na myśli dokument pt. Strategia informatyzacji Rzeczypospolitej Polskiej będący następcą wcześniejszego dokumentu pn. ePolska. Dokument ten bardzo dokładnie wymienia bariery, o których mówiłem, jak i metody ich przełamywania. Ponadto nakłada na wszystkie resorty konkretne zobowiązania i zawiera zalecenia dla poszczególnych innych organów administracji publicznej, w tym dla samorządów. Realizacja tych zaleceń, mam nadzieję, pozwoli nam na osiągnięcie celów i zadań stawianych przed nami przez Unię Europejską. W jaki sposób powstała ta strategia? Nie jest to nic nadzwyczajnego z punktu widzenia intelektualnego. Po prostu wzięliśmy pod uwagę wszystkie inicjatywy zawarte w programie eEurope 2005, czyli to co jest od kilku lat realizowane w Unii Europejskiej. Po zestawieniu wszystkich zadań, które były stawiane państwom Unii, dokonaliśmy dokładnego przeglądu tego, co w Polsce już zostało zrealizowane, a co nie. W materiale przedstawionym państwu, przygotowanym przez departament promocji społeczeństwa informacyjnego Komitetu Badań Naukowych, kwestie te zostały przedstawione w punktach. W dalszej kolejności zaproponowaliśmy poszczególnym resortom stworzenie bardzo określonego harmonogramu likwidacji barier. Znaczna część tych zadań znajduje się w Komitecie Badań Naukowych. Stworzyliśmy już jeden dokument, będący planem działania, natomiast wszystkie pozostałe zostaną dopiero wykonane przez resorty. Dokument jest bardzo krótki, podobnie jak inne dokumenty unijne, natomiast stawia bardzo czytelnie cele, sposoby realizacji i co najważniejsze - mierniki postępu. Tego nie było do tej pory w żadnym dokumencie strategicznym związanym z informatyzacją. Notabene te mierniki też stanowią dokładnie to, co zaleca nam Unia Europejska do pomiaru postępu prac. Tak więc również statystyka podlegać będzie standaryzacji. Strategia jest zatem dokumentem czysto europejskim. Zakładamy, że dokument nasz ma odpowiadać na wyzwania wszystkich inicjatyw zawartych w programie eEurope i założenia strategii lizbońskiej Unii Europejskiej. Z drugiej strony dokument nasz ma uwzględniać polską specyfikę; chodzi głównie o nasze opóźnienia infrastrukturalne. Dla przykładu powiem, że obecny program eEurope koncentruje się przede wszystkim na tworzeniu usług w internecie, zakładając, że wszystkie szkoły mają do niego dostęp powszechny i tani. Nie możemy przechodzić nad tym do porządku dziennego i przyjmować kolejnych wyzwań programu eEurope 2005, jeżeli nie został zrealizowany w Polsce program eEurope 2000. Drugi dokument jest o wiele ciekawszy do opowiadania, bo przewiduje pewne elementy implementacji. Dokument ten był prezentowany już w Sejmie w listopadzie ub. roku. O ile pamiętam, wielu posłów z Komisji Infrastruktury brało udział w debacie. Dokument był także oceniany przez Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji i przez cały samorząd gospodarczy; oceniono go bardzo wysoko. Jest to przykład planu działania, który bardzo dokładnie określa metody implementacji i metody przełamywania barier w budowie społeczeństwa informacyjnego w dziedzinie tworzenia czegoś, co nazywam elektroniczną administracją. Jest to program, który na podstawie bardzo dokładnych badań wykazał, które usługi elektroniczne administracji publicznej powinny zostać stworzone w pierwszej kolejności.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Podstawą były badania opinii publicznej, uwzględniające życzenia naszego społeczeństwa oraz bardzo dokładny rachunek ekonomiczny. Następnie na podstawie tych dwóch wskaźników stworzyliśmy pewną całość i wyspecyfikowaliśmy, które usługi administracji publicznej powinny być w pierwszej kolejności przenoszone na platformę elektroniczną. Powstały w te sposób dokument, po przyjęciu go przez rząd, powinien stać się również podstawą do konstrukcji strategii resortowych, oraz miejmy nadzieje, również konstrukcji budżetu państwa na rok 2004. Jak państwu wiadomo, w budżecie tegorocznym Senat okroił i tak już skromne, środki przyznane na informatyzację. W związku z tym kilka tysięcy książek mniej zostanie sprowadzonych do postaci elektronicznej. Natomiast w roku przyszłym chcielibyśmy rozpocząć wdrażanie projektu elektronicznej administracji pod nazwą Wrota Polski. Jego głównym celem jest umożliwienie obywatelowi załatwienia za pośrednictwem internetu swoich codziennych spraw, bez potrzeby udawania się do urzędu. Zakłada się utworzenie jednego miejsca do kontaktu i załatwiania spraw z urzędami, dzięki któremu obywatel, za pośrednictwem internetu, będzie miał dostęp do urzędu przez całą dobę, siedem dni w tygodniu. Powiem o tym projekcie trochę więcej, ponieważ sprawa jest bardzo istotna. Zapewne będę miał jeszcze okazję przekonywać państwa posłów z Komisji Infrastruktury do wsparcia tego projektu. Obliczyliśmy dwoma niezależnymi metodami, że budżet państwa i samorządów może, dzięki realizacji tego projektu, zaoszczędzać od 12 do 14 miliardów złotych, przy wydatkach sięgających około 400 mln zł. Za te liczby mogę ręczyć. Liczyliśmy to dokładnie własnymi metodami, robili to także niezależni eksperci zewnętrzni unijni. Różnica może wynieść najwyżej 5-7% błędu statystycznego, ponieważ nie istnieją powszechne i dostępne statystyki tego dotyczące. Jakiego rodzaju usługi oferuje projekt Wrota Polski? Przede wszystkim jest to informatyzacja zamówień publicznych, która stanowi priorytet ze względu na ogromne oszczędności budżetu państwa. Dysponujemy doświadczeniami włoskimi, francuskimi i innych krajów. Wiemy mnie więcej ile zaoszczędzimy. Na samej tylko konsolidacji popytu i wystawienia zamówień publicznych do postaci online zaoszczędzić możemy kilkanaście miliardów złotych. Mamy w tym względzie także polskie doświadczenia Telekomunikacji Polskiej SA oraz Banku Rozwoju Eksportu, które potwierdziły skalę oszczędności na konsolidacji tego popytu. Do podstawowych założeń projektu Wrota Polski należy usprawnienie przepływu informacji do obywatela, zapewnienie możliwość załatwienia spraw między obywatelem, podmiotem gospodarczym a rządem drogą elektroniczną, wymiana informacji między urzędami i ułatwienie dostępu do danych medycznych i ubezpieczeniowych. Za pośrednictwem internetu obywatele będą mieli możliwość składania wniosków o wydanie takich dokumentów, jak dowód osobisty, paszport, prawo jazdy czy dowód rejestracyjny na użytkowanie pojazdu. Na każdej usłudze budżet państwa uzyska oszczędności i to jest przykład partykularnego rozwiązania. Uznajemy, że motywacją dla samoistnego rozwoju społeczeństwa informatycznego jest tworzenie polskiej treści edukacyjnej i kulturalnej internetu, co sprzyjać będzie samoinformatyzacji społeczeństwa. Wystawienie usług administracji publicznej do postaci online najczęściej jest motywacją dla przedsiębiorców.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Tak stało się w przypadku usług administracji celnej. Ostatnio przekazaliśmy ten system rządowi Litwy - i jest to pierwszy tego rodzaju eksport polskiej myśli technicznej i polskiego oprogramowania dla innego rządu. Być może tego rodzaju systemami celnymi zinformatyzujemy całą Unię Europejską. Skończyły się prace pilotażowe nad rozliczaniem podatków przez internet, głównie podatku VAT, co jest zdecydowanie motywujące dla przedsiębiorców do samoinformatyzacji. Natomiast dla obywateli musi powstawać pewien Content, czyli zawartość internetu tworzona przez administrację publiczną. Chodzi o możliwość załatwiania przez obywateli spraw z urzędami przez internet. Niestety ze względu na niezwykle skromny budżet, w tym roku musimy się ograniczyć tylko do spraw pilotażowych. Robimy je w Krakowie pod nazwą Wrota Małopolski. Zapewne panie i panowie posłowie mieli już okazję słyszeć o tym programie, który jest szeroko opisywany. W programie tym będziemy realizowali w mikroskali w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie oraz Urzędzie Miejskim dokładnie to, co zostało opisane we Wrotach Polski. Będziemy mogli potem przenosić technologię i doświadczenia na płaszczyznę centralną. Podpisaliśmy także porozumienie z władzami województwa podlaskiego na drugi podobny regionalny program pilotażowy pod nazwą Wrota Podlasia. Ze względu na pewne zawirowania związane z następstwami kampanii samorządowej nie doszło do konsensusu z władzami województwa. Plan wdrożenia tego projektu istnieje. Informuję panów posłów z Podlasia, że cały czas jesteśmy daleko za Krakowem w realizacji projektu. Na inne działania nie starczyło nam środków, gdyż jak już zaznaczyłem, cały tegoroczny budżet działu "Informatyzacja" wynosi 26,5 mln zł. W ramach tych skromnych środków rozpoczęliśmy budowę kluczowego, moim zdaniem, projektu tworzącego infrastrukturę edukacyjną dla budowy społeczeństwa informacyjnego. Realizujmy projekt pod nazwą Polska Biblioteka Internetowa. Projekt powstał dzięki uprzejmości kilkunastu uczelni, które zechciały udostępnić swoje zbiory w bibliotekach akademickich. Obecnie do projektu włączyła się także Biblioteka Narodowa oraz biblioteka Uniwersytetu Gdańskiego i Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych. Mógłbym jeszcze wymienić inne podmioty uczestniczące obecnie w projekcie jest to już kilkadziesiąt podmiotów. Środków przeznaczonych w tegorocznym budżecie państwa na ten projekt starczy na skanowanie i włożenie do postaci online około 30 do 35 tysięcy pozycji, głównie lektur szkolnych oraz dzieł literatury klasycznej. Obecnie mamy już zeskanowanych 25 tys. stron i codziennie pojawia się nowa książka, która jest ponadto opisywana od strony bibliografii. Polska Biblioteka Internetowa pozwoli szkołom, które nie mają, niestety, innych możliwości, z wyjątkiem oprogramowania, które mogą sobie same kupować i kilku eksperymentów z portalami edukacyjnymi, na wykorzystanie pracowni do edukacji rzeczywistej. Mam na myśli pobieranie podręczników i innych książek do postaci online. Kolejnym istotnym elementem budowy społeczeństwa informacyjnego zaleconym przez Unię Europejską, jest tak zwany PIAP, czyli Public Internet Access Point.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Nazwaliśmy je po prostu infomatami albo urzędomatami. Chodzi o publiczne punkty dostępu do internetu. Toczą się niezależne od siebie dwie akcje, przy czym jedna z nich jest dofinansowana przez Urząd Komitetu Badań Naukowych oraz przez resort kultury. Drugą natomiast jest akcja niezależnego podmiotu komercyjnego, ale będącego spółką Skarbu Państwa, którą namówiliśmy na tego typu projekt. Pierwsza akcja, to biblionet. Była to odpowiedź na uchwałę Senatu, którą przygotowała pani senator Grażyna Staniszewska. Było to wezwanie do otwierania punktów dostępu do internetu w bibliotekach publicznych. Idąc tym śladem rozpoczęliśmy akcję współtworzenia patronatu i częściowego współfinansowania wyposażenia bibliotek publicznych. Mam nadzieję, że w naszym przyszłorocznym budżecie zostanie zaakceptowana pozycja wydatków na wyposażenie przynajmniej kilku tysięcy takich bibliotek. Na razie są to jedynie prace pilotażowe. Druga akcja też odbywa się pod naszym patronatem. Chodzi o strategię rozwoju Poczty Polskiej. Mam nadzieję, że na ten temat powie więcej pan minister Krzysztof Heller, dlatego nie będę się wdawał w szczegóły. Poczta Polska będzie zakładała infomaty w każdym urzędzie pocztowym. Takie są przynajmniej założenia strategii rozwoju tego przedsiębiorstwa państwowego. W ten sposób zrealizujemy program charakterystyczny np. dla Wielkiej Brytanii. Polega on na tym, że w każdej gminie obywatele będą mieli publiczny punkt dostępu do internetu. W Wielkiej Brytanii przyjęto, że taki punkt powinien być w odległości zaledwie kilku kilometrów od miejsca zamieszkania. Zakładamy, że poczta jest w każdej gminie i ten istotny element budowy społeczeństwa informatycznego zostanie w ten sposób zrealizowany. Przykład ten pokazuje, że niekoniecznie budżet państwa musi być zaangażowany w realizację budowy społeczeństwa informacyjnego. Z projektów, które będą promowały społeczeństwo informacyjne, bo również na to otrzymaliśmy środki, wymienię tylko kilka. W najbliższym czasie jedno z polskich miast, w tej chwili nie wiadomo które, na swojej starówce otworzy wraz z nami i z operatorem telekomunikacyjnym, program pod nazwą Internetcity. Chodzi o stworzenie bezprzewodowego dostępu do internetu, wprowadzenie wszystkich usług znajdujących się w tym mieście, do postaci online. Będą to np. oferty kin, sklepów, zwiedzania atrakcji miasta, a więc tych wszystkich elementów, które w mikroskali tworzą społeczeństwo informacyjne. Na promocję tych projektów powinno nam w tym roku starczyć środków. Projekt poza tym nie jest zbyt drogi, za to bardzo pożyteczny, bo stworzy dobry wzór dla przenoszenia tego typu rozwiązań do innych miast. Pokaże nam również zagrożenia, które mogą powstać przy okazji realizacji takiego projektu Internetcity. Kilka kwestii nie zostało rozwiązanych do dzisiejszego dnia. Znajdują się one w gestii Ministerstwa Infrastruktury, ale my jesteśmy konsumentami tych działań. Społeczeństwo informacyjne powstanie tylko wtedy, kiedy zostaną przełamane wszystkie bariery. Taką barierą jest obecnie brak powszechnego, taniego dostępu do szerokopasmowego internetu. Usługi internetowe rozwijają się dynamicznie tylko wtedy kiedy istnieje szerokopasmowy dostęp do internetu kiedy oprócz edukacji, możemy także obywatelom dostarczać elementy ludyczne, rozrywkowe.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Do takich atrakcji należy niewątpliwie możliwość oglądania wideo przez internet, a także możliwość interakcji z wykładowcą lub inną osobą prowadzącą wykład. Z naszych działań, które mam nadzieję przysłużą się przełamywaniu tych barier, ale dopiero za półtora roku, wymienić można Narodowy Plan Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. Po bardzo długich dyskusjach, do tego planu wpisaliśmy kwotę ponad 600 mln euro na rozwój społeczeństwa informacyjnego. Pieniądze te mają być głównie przeznaczone na przełamywanie barier, czyli na dokończenie informatyzacji szkół, na stworzenie lokalnego Contentu przez administrację publiczną, czyli zawartości internetowej. Niestety, środki te zostaną dopiero uruchomione w trzy miesiące po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Wtedy dopiero przystąpimy do realizacji Narodowego Planu Rozwoju. Inaczej mówią nie będziemy mieli tych środków dla rozwiązania naszych problemów w najbliższym czasie. A półtora roku w informatyce, to jest po prostu epoka. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem i nie zanudziłem pań i panów posłów. Zaznaczam, że dokumenty pn. Strategia informatyzacji i ePolska, po przyjęciu, a przynajmniej przedyskutowaniu przez Komitet Integracji Europejskiej, będziemy mogli państwu przedstawić już jako dokumenty strategiczne rządu. Chciałbym na zakończenie bardzo podziękować zarówno przedstawicielom samorządu gospodarczego, którzy zresztą w większości są dzisiaj obecni na posiedzeniu Komisji, jak i ekspertom za współpracę i współtworzenie tych dokumentów strategicznych. Dziękuję im także za ogromną pomoc, której nam udzielają w naszej codziennej pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Wracamy do punktu pierwszego porządku obrad. Ponieważ nadal nie ma pana ministra Krzysztofa Hellera, resort infrastruktury będzie reprezentować pani dyrektor Elżbieta Borkowska, która przedstawi sytuację na rynku telekomunikacyjnym w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#DyrektordepartamentuwMIElzbietaBorkowska">Podstawowym aktem prawnym regulującym działalność telekomunikacyjną w Polsce jest ustawa z dnia 23 lipca 2000 roku Prawo telekomunikacyjne. Wejście w życie z dniem 1 stycznia 2001 roku zasadniczej części przepisów powyższej ustawy spowodowało zmianę sposobu reglamentacji działalności telekomunikacyjnej i umożliwiło dalszą liberalizację rynku telekomunikacyjnego. W miejsce koncesji wydawanych na podstawie nie obowiązującej już ustawy o łączności, których udzielenie wiązało się z obowiązkiem uiszczenia wysokiej opłaty koncesyjnej, obecnie podmiot zamierzający podjąć działalność polegającą na eksploatacji publicznej sieci telefonicznej, jest zobowiązany uzyskać tylko zezwolenie telekomunikacyjne. Natomiast od 1 stycznia 2002 roku potencjalni operatorzy mogą swobodnie ubiegać się o zezwolenie umożliwiające świadczenie usług telefonii lokalnej i międzymiastowej, a od 1 stycznia br. uwolniony został także rynek międzynarodowych połączeń telefonicznych. Nie wymaga natomiast zezwolenia eksploatacja publicznej sieci telefonicznej, której infrastruktura telekomunikacyjna oraz wszystkie zakończenia są zlokalizowane w całości na obszarze jednej gminy. Pozostała działalność telekomunikacyjna nieobjęta zezwoleniem wymaga jedynie pisemnego zgłoszenia prezesowi Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Zliberalizowano także opłaty w zakresie uzyskiwania pozwoleń. Obecnie w największym przedziale wynoszą one 5 tys. euro, podczas gdy uzyskiwanie koncesji wiązało się często z bardzo wysokimi opłatami koncesyjnymi, co postawiło wielu operatorów w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej. Dzięki powyższym regulacjom, w zakresie podejmowania działalności gospodarczej w sektorze telekomunikacji nie występują już ograniczenia. Istnieją jednak nadal pewne bariery utrudniające jej prowadzenie. To spowodowało, iż Ministerstwo Infrastruktury podjęło działania mające na celu stworzenie odpowiednich mechanizmów funkcjonowania i regulowania rynku. Działania te polegają także na wyeliminowaniu takich przepisów prawnych, które ograniczają rozwój tego rynku. Temu właśnie służyć ma nowelizacja prawa telekomunikacyjnego i wydanie aktów wykonawczych do ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Jest już na sali pan minister, który jednak musi trochę ochłonąć po bardzo burzliwym posiedzeniu Komisji Europejskiej, które zresztą jeszcze się nie zakończyło. Może zatem pani kontynuować swoje wystąpienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#DyrektorDepartamentuRozwojuTelekomunikacjiwMIElzbietaBorkowska">Mówiąc o występujących barierach w rozwoju rynku, trzeba kilka zdań powiedzieć o ich przyczynach. W głównej mierze są one wynikiem niedoskonałości obowiązujących przepisów prawnych. W związku z tym w lipcu ubiegłego roku rząd przekazał do Sejmu projekt nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne. Niestety, prace w Sejmie nad tym projektem przedłużają się. Rozwiązania planowane w noweli Prawa telekomunikacyjnego sprowadzają się przede wszystkim do dostosowania przepisów do pakietu dyrektyw z 1998, czyli tych jeszcze obowiązujących w krajach Unii Europejskiej, a także do usunięcia wszelkich nieprawidłowości. Utrudniają one, o czym państwo doskonale wiedzą, wydanie niektórych bardzo ważnych dla rynku telekomunikacyjnego rozporządzeń wykonawczych do ustawy Prawo telekomunikacyjne. Do takich aktów należy przede wszystkim rozporządzenie w sprawie rachunkowości regulacyjnej, które w oparciu o obecne zapisy Prawa telekomunikacyjnego jest po prostu nie do wydania. Dotyczy to także rozporządzenia w sprawie połączeń między operatorami. Jest ono bardzo oczekiwane przez rynek, gdyż powinno ułatwić działalność wszystkich operatorów telekomunikacyjnych. W roku 2002 w Ministerstwie Infrastruktury przygotowano, a potem minister podpisał wiele rozporządzeń wykonawczych do ustawy Prawo telekomunikacyjne. Jak zapewne państwo pamiętają, ustawa ta przewidywała okres dwuletniej karencji na obowiązywanie rozporządzeń wydanych jeszcze pod rządami ustawy o łączności. Skierowany do Sejmu projekt zmieniający ustawę Prawo telekomunikacyjne początkowo zakładał wejście w życie tej noweli z dniem 1 stycznia 2003 roku. Tak więc okres obowiązywania starych rozporządzeń wydanych pod rządami starej ustawy o łączności zbiegłby się z wejściem w życie nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego. Pozwoliłoby to na wydanie rozporządzeń zgodnie z nowelą prawa, czyli według nas rozporządzeń bardziej doskonałych. Niestety, przedłużający się proces prac legislacyjnych w Sejmie spowodował, że w roku ubiegłym musieliśmy wydać rozporządzenia do tych niezbyt doskonałych zapisów Prawa telekomunikacyjnego. Powoduje to, że niektóre rozporządzenia również są niedoskonałe. Należy przypomnieć, że od lipca br. w krajach Unii Europejskiej wchodzi w życie pakiet nowych dyrektyw. W Ministerstwie Infrastruktury podjęto prace nad przygotowaniem do wdrożenia tego pakietu regulacyjnego. Będzie to oczywiście proces długotrwały i trudny. Świadczą o tym choćby stanowiska zajmowane przez niektóre kraje Unii Europejskiej, które również mimo wcześniejszego zaangażowania w prace nad dyrektywami, mają trudności z dotrzymaniem terminów przewidzianych dyrektywami. Mówiłam już o zobowiązaniach z tytułu bardzo wysokich opłat koncesyjnych ponoszonych przez operatorów w trakcie obowiązywania ustawy o łączności. Minister infrastruktury podjął prace nad przygotowaniem ustawy zmieniającej te zasady. Ostatecznie 23 listopada 2002 roku uchwalona została ustawa o restrukturyzacji zobowiązań koncesyjnych operatorów stacjonarnych publicznych sieci telefonicznych, którzy koncesje uzyskiwali w drodze przetargów. Ustawa ta określa zasady i tryb restrukturyzacji wspomnianych zobowiązań oraz związanych z nimi opłat prolongacyjnych, przez ich zamianę na udziały albo akcje lub obligacje, a także umarzanie w związku z poniesieniem nakładów inwestycyjnych na infrastrukturę telekomunikacyjną. Przewidziane w ustawie premiowanie inwestycji na obszarach wiejskich i małych miast powinno przyczynić się do intensyfikacji inwestycji na tych terenach, a tym samym do przyspieszenia ich rozwoju gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#DyrektorDepartamentuRozwojuTelekomunikacjiwMIElzbietaBorkowska">Ponadto ustawa stwarza pośrednio mechanizm zachęcający do konsolidacji niezależnych operatorów telefonii stacjonarnej. Powinno to sprzyjać tworzeniu silnych podmiotów, mogących stanowić realną konkurencję dla Telekomunikacji Polskiej SA. Ustawa ta weszła w życie 28 grudnia ub. roku. Do ministerstwa wpłynęły wnioski operatorów o zamianę zobowiązań koncesyjnych - i tylko takie mamy wnioski na zobowiązania inwestycyjne. Wnioski te są obecnie w trakcie rozpatrywania. Ponieważ jednak sprawy są bardzo trudne, wymagające rzetelnej analizy, decyzje zostaną wydane w najbliższym czasie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Za chwilę przejdziemy do pytań. Przypomnę tylko, że Ministerstwo Infrastruktury przygotowało na dzisiejsze posiedzenie Komisji bardzo rzetelny i bogaty materiał, którym państwo posłowie dysponują. Zanim jednak przejdziemy do ogólnej dyskusji, proponuję wysłuchanie informacji o stanie realizacji ustawy z dnia 18 września 2001 roku o podpisie elektronicznym. W zastępstwie pani minister temat ten zreferuje pan dyrektor Jarzy Molak, którego proszę o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#DyrektorDepartamentuHandluiUslugwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpolecznejJerzyMolak">Ustawa o podpisie elektronicznym weszła w życie 16 sierpnia 2002 roku i wraz z wydanymi na jej podstawie aktami wykonawczymi tworzy ramy prawne dla funkcjonowania systemu certyfikacji podpisu elektronicznego. Ustawa przewidywała dziesięć delegacji. Pokrótce powiem jak je wykonano. W jednym rozporządzeniu połączono wszystkie delegacje związane z technicznymi aspektami prowadzenia działalności certyfikacyjnej, a więc dotyczące warunków technicznych i organizacyjnych dla podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne, polityki certyfikacji dla kwalifikowanych certyfikatów wydawanych przez te podmioty oraz warunków technicznych dla bezpiecznych urządzeń służących do składania i weryfikacji podpisu elektronicznego. Jak można się zorientować po nazwie, jest to najobszerniejsze, najbardziej techniczne rozporządzenie Rady Ministrów, które zawiera wszystkie wymagania techniczne związane z bezpiecznym podpisem elektronicznym. Istotne jest także rozporządzenie ministra finansów z sierpnia ub. roku w sprawie sposobu szczegółowych warunków spełnienia obowiązku ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej przez kwalifikowany podmiot. Przewidziano, że poziom tej odpowiedzialności stanowi równowartość 1 mln euro łącznie, lub nie więcej niż 250 tys. euro dla jednego wydarzenia. Trzecie rozporządzenie wydał minister gospodarki w sierpniu ub. roku. Dotyczy ono wysokości opłat za rozpatrzenie wniosku o wpis do rejestru kwalifikowanych podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne, związane z podpisem elektronicznym. Po licznych konsultacjach kwotę tę ustalono na 10 tys. euro. Minister gospodarki podpisał tego samego dnia drugie rozporządzenie natury porządkowej. Chodzi o prowadzenie rejestru kwalifikowanych podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne. Akt ten zawiera przepisy określające procedury administracyjne dotyczące sposobu wpisu, termin i tym podobne rzeczy. Inne rozporządzenie reguluje zasady tworzenia i wydawania zaświadczeń certyfikacyjnych związanych z podpisem elektronicznym. Jest to drugie rozporządzenie technologiczne, które konstytuuje całe drzewo infrastruktury klucza publicznego, określa relacje między podmiotami świadczącymi usługi, jak również między tymi podmiotami a ministrem gospodarki. Wszystkie te rozporządzenia wydane zostały przed dniem wejścia w życie ustawy, czyli przed dniem 16 sierpnia 2002 roku i ukazały się w jednym Dzienniku Ustaw. Do wydania pozostały jeszcze dwa rozporządzenia, które jednak nie determinują funkcjonowania ustawy. Chodzi o rozporządzenie dotyczące opłat za przechowywanie dokumentów związanych z usługami certyfikacyjnymi po zaprzestaniu działalności przez firmy, które takie usługi świadczą. Może to nastąpić w drodze upadłości tych firm czy ich likwidacji. W takiej sytuacji minister gospodarki przejmuje całą dokumentację. To rozporządzenie znajduje się obecnie w uzgodnieniach międzyresortowych i powinno się ukazać jeszcze w marcu br. Pozostała do wykonania jeszcze jedna delegacja ustawowa, na którą ustawodawca przewidział aż 4 lata. Chodzi o rozporządzenie dotyczące standaryzacji dokumentów związanych ze świadczeniem usług certyfikacyjnych przez administrację. Regulacja ta dotyczy nie tylko ministra gospodarki, ale wszystkich urzędów administracji publicznej.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#DyrektorDepartamentuHandluiUslugwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpolecznejJerzyMolak">Prace nie zostały jeszcze podjęte wobec przypisania ministrowi nauki działu administracji rządowej pn. Informatyzacja. Właśnie ten resort przygotowuje ustawę o informatyzacji. Dopiero po jej uchwaleniu będzie możliwe rozpoczęcie prac nad rozporządzeniem, gdyż niezbędne jest nie tylko określenie formularzy, lecz również uwzględnienie projektowanej infrastruktury informatycznej państwa. Przygotowanie rozporządzenia wymagać będzie szczegółowych prac przy współpracy resortu gospodarki z instytucjami, do których należy powyższa problematyka, w szczególności z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwem Nauki i Komitetem Badań Naukowych. Druga kwestia, o której chcę państwa poinformować, dotyczy spraw organizacyjnych i technicznych. Ustawa przewiduje, że minister właściwy do spraw gospodarki może powierzyć część swoich zadań podmiotowi zewnętrznemu - spółce zależnej od Narodowego Banku Polskiego. W dniu 16 sierpnia 2002 roku prezes NBP wystąpił do ministra gospodarki z wnioskiem o upoważnienie spółki Centrum Zaufania i Certyfikacji Centrast SA do wykonywania w jego imieniu zadań przewidzianych ustawą. Zadania te, to wytwarzanie i wydawanie zaświadczeń certyfikacyjnych, publikowanie listy wydanych zaświadczeń oraz prowadzenie rejestru kwalifikowanych podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne. Wniosek podlegał dokładnemu rozpatrzeniu, aby upewnić się, czy podmiot ten spełnia wszystkie warunki ustawowe. Centrast był badany zarówno przez ekspertów ministra gospodarki, jak również przeprowadzono audyt przez spółkę wyspecjalizowaną w tego rodzaju procedurach Ernst &amp; Young Audit. Audyt wykazał zgodność dokumentacji spółki Centrast z przepisami w zakresie podpisu elektronicznego. Na tej podstawie 14 listopada 2002 roku minister gospodarki upoważnił spółkę Centrum Zaufania i Certyfikacji Centrast do wykonywania następujących czynności: - wytwarzania i wydawania zaświadczeń certyfikacyjnych, - publikacji listy wydanych zaświadczeń certyfikacyjnych, - publikacji danych służących weryfikacji wydanych zaświadczeń certyfikacyjnych. Spółce Centrast zostało także przyznane prawo prowadzenia rejestru kwalifikowanych podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne. Jest to kopia rejestru przechowywanego u ministra gospodarki. Jednocześnie spółka Centrast została upoważniona do publikacji listy unieważnionych zaświadczeń certyfikacyjnych. Po wejściu w życie ustawy o podpisie elektronicznym oraz wydanych na jej podstawie aktów wykonawczych, do ministra gospodarki złożono do dzisiaj 4 wnioski o wpisanie do rejestru firm świadczących kwalifikowane usługi certyfikacyjne. Po przeprowadzeniu postępowania weryfikacyjnego i kontroli wnioskodawców przyjęto wnioski Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, UNIZET Sp. z oo. oraz TP Internet Sp. z oo. W odniesieniu do czwartego wniosku złożonego przez Krajową Izbę Rozliczeniową postępowanie znajduje się w końcowej fazie i myślę, że w ciągu tygodnia lub dwóch firma ta także zostanie wpisana do rejestru. Cały system funkcjonuje dobrze i jak na razie nie ma negatywnych sygnałów. Wydaje się, że wszystko co było niezbędne do wykonania, a przewidziane ustawą o podpisie elektronicznym, zostało zrobione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Mamy za sobą najłatwiejszą część dla referujących, a mianowicie prezentację poszczególnych punktów dzisiejszego posiedzenia Komisji, do których wcześniej zostały przygotowane materiały. Otwieram część dotyczącą pytań, a później przejdziemy do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Cieszę się, że mamy okazję pierwszy raz gościć w takim charakterze szefa Telekomunikacji Polskiej SA. Ponieważ jednak poruszonych zostało wiele tematów, nie wiem od czego zacząć zadawanie pytań. Zacznę od pytań do prezesa zarządu TP SA, pana Marka Józefiaka. Chciałbym jednak, aby dialog odbywał się na zasadzie - krótkie pytanie i krótka odpowiedź. Czy pan prezes wie, ile dzisiaj wynosi podstawowy abonament telefoniczny?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Wynosi 45 złotych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Jaka dzisiaj jest marża w połączeniach dla posiadaczy telefonów komórkowych i czy pan prezes uważa, że jest to marża wysoka czy niska?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">W kwestii formalnej chce się wypowiedzieć pan poseł Henryk Długosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Rozumiem, że znajdujemy się pod wrażeniem działania Komisji Śledczej badającej sprawę pana Rywina, gdzie obowiązuje procedura: pytanie i od razu odpowiedź, ale bardzo bym prosił pana posła Tadeusza Jarmuziewicza, aby zadał pytania, a potem nastąpią odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Kiedy mi chodzi tylko o podanie kilku elementarnych liczb. Mam dzisiaj niepowtarzalną okazję uzyskać takie odpowiedzi od pana prezesa Telekomunikacji Polskiej SA.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Proszę panie pośle o wypowiedzi mniej emocjonalne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Ja też proszę koleżanki i kolegów posłów oraz gości, abyśmy nie przejmowali wzorców z komisji śledczej, choć być może są one dobre. Na to posiedzenie Komisji nikt nie został wezwany na przesłuchanie, chcemy jedynie poważnie porozmawiać o tym, co dzieje się na rynku usług telekomunikacyjnych w Polsce. Można zadawać każde pytanie i pan prezes z pewnością nie uchyli się od odpowiedzi. Nie wzorujmy się na panu pośle Janie Marii Rokicie z Komisji Śledczej, bo nie jest to nam potrzebne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Etap operowania frazesami o monopolistycznej pozycji Telekomunikacji Polskiej mamy chyba już za sobą. Nie mówmy zatem o tym, że TP SA nie chce nikogo wpuszczać na rynek...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Proponuję, abyśmy jednak wrócili do pytań, a dopiero w dalszej części posiedzenia przystąpimy do dyskusji. Proszę nie prowadzić wymiany zdań pomiędzy posłami i nie odnosić się do pytań. Stawiamy pytania i pozwólmy ich adresatom na udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Kontynuuję zadawanie pytań, nie oczekując od razu na nie odpowiedzi. Wracam do pytania o marże. Jaka jest polityka marżowa Telekomunikacji Polskiej SA w odniesieniu do połączeń regionalnych, czyli międzymiastowych, a także w telefonicznych połączeniach międzynarodowych? Na czym spółka chce najbardziej zarabiać? Czy France Telecom wywiązuje się ze swoich zobowiązań, jakie zaciągnął w umowie prywatyzacyjnej? Jak wygląda ta sprawa? Minęło już sporo czasu od podpisania tej umowy i sądzę, że można już przystąpić do jej oceny. Czy mogę zadawać pytania także innym osobom, a nie tyko panu prezesowi Markowi Józefiakowi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Oczywiście, ma pan poseł taką możliwość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Mam zatem niepowtarzalną satysfakcję zadania kilku pytań panu ministrowi Wojciechowi Szewce. Pan minister mówił raczej o tym co będzie, natomiast nie powiedział pan co zostało zrobione do tej pory dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Mówił pan minister o inicjatywach samorządu gospodarczego i terytorialnego, podając je jako swoje. Pytam zatem jakiego rodzaju inicjatywy wyszły z pańskiego urzędu, czyli z Komitetu Badań Naukowych? Mam na myśli przede wszystkim inicjatywy legislacyjne, ale nie tylko. Co Komitet Badań Naukowych zrobił dla rozwoju rynku telekomunikacyjnego? Chodzi mi przede wszystkim o tak bardzo oczekiwaną ustawę o informatyzacji. Od półtora roku słyszę nieprzerwanie o uzgodnieniach międzyresortowych projektu tej ustawy. Przyznam szczerze, że niewielu jest ludzi, którzy znają wersję roboczą tego projektu. Z całą pewnością nikt z posłów jej nie zna, nie mieliśmy okazji do zapoznania się z nią. W pańskiej wypowiedzi zaniepokoiła mnie jedna rzecz. Moje pytanie ma związek z offsetem. Jeszcze kilka tygodni temu w retoryce rządu, a właściwie jego przedstawicieli, mówiło się o nowoczesnych technologiach i technikach. Od pewnego czasu, szczególnie po wizycie pana premiera Leszka Millera w Kalifornii, ta retoryka zanikła, nic się już nie mówi o nowoczesnych technologiach. Proszę zatem mnie uspokoić, że się mylę w swoich spostrzeżeniach. Inne pytanie - czy pański urząd ma jakiekolwiek zamiary w stosunku do upadających portali internetowych? Polskojęzyczne portale internetowe są podstawowym miejscem spotykania się ludzi z internetem. Myślę o upadającym portalu Wirtualna Polska czy o także upadającej Interii. Czy Urząd Komitetu Badań Naukowych śledzi te zjawiska i jak na nie reaguje? Nie bardzo wiem, czy to jest pytanie do pana ministra Wojciecha Szewki, czy może do pana ministra Krzysztofa Hellera. Jesienią zeszłego roku minister finansów i wicepremier Grzegorz Kołodko bardzo głośno mówił, iż od 1 stycznia 2003 roku w pierwszym urzędzie skarbowym w Krakowie będzie istniała możliwość rozliczania podatków przez internet. Dzisiaj pan oświadcza, że dopiero nad tym pracujecie i że jest to teza mocno zaawansowana. Chciałbym, aby pan minister skomentował to zdarzenie. Powiedział pan minister Wojciech Szewko o tysiącach tytułów znajdujących się już w bibliotece internetowej. W ubiegłym miesiącu to sprawdziłem - było zaledwie kilkadziesiąt pozycji książkowych. Albo ja się mylę, albo pana informacje nie są zbyt dokładne. Proszę to wyjaśnić. Tyle na razie pytań z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PoselBoleslawBujak">Kieruję pytanie do prezesa zarządu TP SA pana Marka Józefiaka. Z wielkim zadowoleniem przyjąłem informację pana prezesa, że w roku 2002 TP SA zyskała 100 tysięcy przyłączy abonamentowych na terenach wiejskich. Chciałbym podkreślić, że spółka ta nie ucieka od kosztownych inwestycji na tych terenach. Mogę to pokazać na przykładzie najbardziej rozrzuconej na Podkarpaciu wsi Brzeziny. Wieś dysponuje już 650 numerami telefonicznymi i aparaty telefoniczne posiada ponad 95% mieszkańców. Korzystając z okazji chciałbym za to podziękować panu prezesowi. Teraz pytanie: czy w roku 2003 TP SA nadal zamierza inwestować na terenach wiejskich? Jaką planujecie liczbę nowych abonentów telefonii stacjonarnej? Jakie środki spółka zamierza przeznaczyć na ten cel? Czy w roku bieżącym firma będzie w podobny sposób podchodziła do tych kosztownych inwestycji? Jeżeli chcemy, aby hasło powszechnej informatyzacji społeczeństwa na wsi nie pozostało jedynie sloganem, to potrzebne są takie inwestycje, o jakich mówiłem na przykładzie Brzezin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PoselWieslawOkonski">Mam pytanie do prezesa zarządu TP SA. Od chwili przejęcia części udziałów spółki przez France Telecom, wkradł się bałagan organizacyjny w Telekomunikacji Polskiej. Jestem posłem z Gliwic. Od ponad roku nie mam z kim rozmawiać na temat różnych problemów, z którymi spotyka się lokalna społeczność. Stąd pytanie: kiedy będzie jasny i czytelny schemat organizacyjny spółki, żeby było wiadomo z kim rozmawiać? Drugie pytanie kieruję do pana ministra Wojciecha Szewki z Urzędu Komitetu Badań Naukowych. Chodzi mi o kwotę 600 mln euro, o której mówił pan minister. Jaki będzie finansowy udział Polski, aby móc pozyskać te środki unijne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Czy w posiedzeniu uczestniczy przedstawiciel Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Tak, obecny jest wiceprezes urzędu, pan Emil Płodzień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Rozpocznę od pytań do prezesa Telekomunikacji Polskiej SA. Polska jest, jak wiadomo, krajem biednym, natomiast ceny usług telekomunikacyjnych są najwyższe w Europie. Jak długo ma utrzymywać się taka sytuacja? Jak wygląda sprawa dostępu do internetu? Awaryjność Neostrady, która jest nowym produktem TP SA, jest bardzo duża. Co w tej sprawie pan prezes zamierza zrobić? Wielu abonentów TP SA jest zarzucanych ostatnio nowymi rachunkami, które są coraz mniej czytelne, do tego dołącza się do nich różne oferty reklamowe. Czy takie działania są konsultowane z urzędem, który zajmuje się ochroną danych osobowych? Jak ma wyglądać polityki obniżania cen usług? Kiedy będą widoczne efekty liberalizacji rynku? Co z rynkiem połączeń międzynarodowych? Co prawda ostatnio widoczna jest pewna zmiana na lepsze, tym niemniej jak długo TP SA będzie blokowało konkurencję na tym rynku? I ostatnia sprawa. Dlaczego w swojej ofercie TP SA nie ma specjalnych rozwiązań taryfowych dla osób najuboższych? Czy nie można skorzystać z doświadczeń innych krajów, które posiadają takie taryfy, m.in. dla osób niepełnosprawnych? Dla nich telefon jest często jedynym kontaktem ze światem zewnętrznym, zwłaszcza z osobami, które nimi się opiekują. Polityka wewnętrzna w TP SA budzi coraz większy niepokój. Rozumiem potrzebę zmian wynikających z konieczności dostosowania się do standardów funkcjonowania przedsiębiorstwa, niemniej dlaczego tysiące ludzi wyrzuca się na ulicę? Czy to wiąże się z dofinansowaniem w ten sposób działalności France Telecom, czy też jest to własna inicjatywa spółki? Ile Francuzi na tym zarabiają? Poza tym, jaka jest w ogóle polityka firmy France Telecom wobec Telekomunikacji Polskiej SA? Codziennie niemal czytamy w gazetach o rosnących długach francuskiej firmy. Czy pozycja polskiej spółki nie jest zagrożona? Czy France Telecom wywiązał się ze wszystkich zobowiązań wynikających z umowy prywatyzacyjnej? Kiedy Telekomunikacja Polska SA faktycznie zacznie kształtować rynek usług telekomunikacyjnych, a nie tylko reagować na ruchy konkurencji? Kiedy, zdaniem pana prezesa, skończy się monopol TP SA? Kiedy usłyszymy o obniżce cen abonamentów telefonicznych? I ostatnia kwestia. Chodzi mi o dostosowanie central telefonicznych. Można nawet odnieść wrażenie, że czasami chodzi o celowe opóźnienie uwolnienia rynku. Proszę o ustosunkowanie się do tego pytania. Kolejną serię pytań kieruję do pana ministra Krzysztofa Hellera. Pan minister jeszcze w lipcu ubiegłego roku obiecywał skuteczną liberalizację rynku międzynarodowego od stycznia 2003 roku. Jak pan ocenia to, co obecnie dzieje się na tym rynku? Czy to jest fiasko pana polityki, czy sukces? Kiedy w końcu zostanie nam przedstawiona strategia rozwoju rynku telekomunikacyjnego, o którą Komisja Infrastruktury wielokrotnie prosiła. Jakie zaległości ma nadal Ministerstwo Infrastruktury w wydawaniu rozporządzeń wykonawczych do ustawy Prawo telekomunikacyjne i czy trzeba jeszcze kolejnych lat, aby napisać te akty prawne i nadrobić zaległości? Jaka jest koncepcja rozwoju rynku wobec stale zmieniających się dyrektyw Unii Europejskiej? Przed chwilą byłem na posiedzeniu Komisji Europejskiej, gdzie dyskutowane było Prawo telekomunikacyjne.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Dowiedzieliśmy się o nowych dyrektywach Unii. Czy będzie się to odbyło w ten sposób, że co pół roku Ministerstwo Infrastruktury będzie przygotowywało nowelizację ustaw, co doprowadzi do destabilizacji rynku telekomunikacyjnego w Polsce? Szkoda, że nie ma pana prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, bo chciałem go zapytać o jego powiązania ze sprawą pana Lwa Rywina. Mieliśmy spotkanie z przedstawicielami tego urzędu, a następne zaplanowane jest na kwiecień. Podczas tego spotkania prezes ma złożyć sprawozdanie z działalności urzędu. Chciałem się jednak dowiedzieć, czy w okresie, który minął od naszego spotkania, urząd wypracował wizję funkcjonowania na rynku usług telekomunikacyjnych. Z ostatniej relacji pana prezesa i z przedstawionych przez niego dokumentów wynikało, że poczuł się on raczej administratorem tego rynku, a nie regulatorem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PoselStanislawGudzowski">Po tak bogatej wiązance pytań, jakie zadał pan poseł Krzysztof Oksiuta, nie wiem czy wystarczy czasu na odpowiedzi. Dodam wobec tego tylko jedno pytanie do tych, które już postawiono panu prezesowi Markowi Józefiakowi. Pan prezes mówił o nowych 100 tys. przyłączeń do sieci telefonii stacjonarnej na wsi. Chciałbym poznać drugą stronę medalu. Ilu abonentów w miastach i na wsi odeszło do innych operatorów lub w ogóle zrezygnowało z połączeń telefonicznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoselJerzyPolaczek">Mam kilka pytań do prezesa Telekomunikacji Polskiej SA. Jak wiadomo, po wejściu kapitałowym firmy France Telecom w Telekomunikację Polską SA mamy do czynienia z pogorszeniem sytuacji finansowej firm mających siedzibę w Polsce i produkujących urządzenia i infrastrukturę telekomunikacyjną. Jaki jest wskaźnik redukcji zakupów inwestycyjnych w Polsce po wejściu kapitałowym France Telecom na nasz rynek i jak to się będzie kształtować w najbliższym roku lub dwóch? Czy można by uzyskać szerszą informację na ten temat? Z doniesień prasowych wiemy, że sytuacja inwestora, jakim jest firma France Telecom, jest nie najlepsza. Czy ma to konkretny wpływ na realizowany w Polsce program inwestycyjny Telekomunikacji Polskiej? Czy ten program się załamał? I jeszcze jedna sprawa. W Telekomunikacji Polskiej funkcjonują tak zwani doradcy strategiczni. Jest to kategoria osób bardzo dobrze wynagradzanych. Z tego co się orientuję, miesięczne zarobki tych panów kształtują się na poziomie od 12 do 50 tys. euro. Czy pan prezes może to potwierdzić? Ilu doradców strategicznych zatrudnia firma i jakie ponosi z tego powodu koszty? Kolejne pytanie dotyczy inwestycji w sieć analogową. Czy możemy się dowiedzieć, jaki jest średni rachunek telefoniczny od indywidualnego abonenta w Polsce? Czy zwiększenie liczby rozmów powoduje poprawę kondycji finansowej Telekomunikacji Polskiej? Ostatnie pytanie. Odnoszę się do materiału przygotowanego przez Telekomunikację Polską na dzisiejsze posiedzenie Komisji, z którego wynika, że w Polsce mamy jedną z najwyższych lub najwyższą, stawkę cen za telefoniczną rozmowę międzynarodową dla abonentów indywidualnych. W krajach OECD średnia ta kształtuje się na poziomie niecałych 3 dolarów, a w Polsce 8,43 dolara. Jakie Telekomunikacja Polska poczyni starania, aby w sposób sukcesywny obniżać tę cenę i jaka jest prognoza na rok 2003? Jakie są dalsze zamierzenia spółki w tej mierze?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PoselEdwardManiura">Mam dwa pytania do pana prezesa Marka Józefiaka. W roku 2000 w strategii inwestycyjnej zarząd Telekomunikacji Polskiej SA przyjął, że do roku 2003 wymienione zostaną wszystkie centrale telefoniczne typu EWSD. Minęły 3 lata i, niestety, w dalszym ciągu centrale te funkcjonują nawet w miastach powiatowych, takich np. jak Lubliniec. Jak wiadomo, stanowi to duże ograniczenie dla świadczenia nowych usług przez TP SA. Czy długo jeszcze centrale te pozostaną w użyciu? Drugie pytanie: czy zdaniem pana prezesa nowa struktura organizacyjna TP SA zbliżyła klienta do firmy? Powszechne odczucie jest raczej odwrotne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Zanim zadam pytanie, pozwolę sobie na kilka zdań uzasadnienia. Jeśli dzisiaj mówimy o Telekomunikacji Polskiej, to rodzi się pytanie - czy warto było tę firmę prywatyzować? Myślę, panie pośle Oksiuta, że nie powinniśmy wyważać dzisiaj drzwi, które dawno już zostały otwarte. Firma została sprywatyzowana, bo brakowało pieniędzy na rozwój telekomunikacji, a Komisja pracując pod dyktatem stworzyła Prawo telekomunikacyjne, które nadal obowiązuje. Prawo to było robione w taki sposób, że rządząca wtedy większość w parlamencie wprowadzała zapisy, które były przyjmowane hurtem, bo do budżetu państwa brakowało 4, a potem 6 miliardów złotych. Dzisiejsza sytuacja była więc do przewidzenia. Przyszedł inwestor, wpłacił pieniądze i postawił swoje wymagania. Myśmy sprzedali Telekomunikację Polską wraz z rynkiem telekomunikacyjnym. Nowe uregulowania prawne przyjęte w nowelizacji idą w dobrym kierunku, ale skończyły się możliwości oddziaływania na rynek przez parlament czy rząd. Narzędzia oddziaływania na ten rynek zostały zabrane w 1999 roku wraz z prywatyzacją TP SA. Na tle tej ogólnej sytuacji mam pytanie związane z wypowiedzią pana posła Tadeusza Jarmuziewicza. Poseł ten pytał się, czy France Telecom wywiązał się z pakietu inwestycyjnego. Jeśli to nie jest tajemnica handlową, chciałbym dowiedzieć się od pana prezesa Marka Józefiaka, jakie były zabezpieczenia, aby inwestor prywatny wywiązał się z umowy? Znając odpowiedź na to pytanie będziemy dopiero mogli powiedzieć, czy inwestor wywiązał się z umowy, czy też będzie kluczył. Drugie pytanie wiąże się z obszarami wiejskimi. O ile sobie przypominam, to od kilku lat w naszej Komisji mówi się o tym, że trudno jest o pozyskanie środków na telefonizację wsi, bo nie ma ich w budżecie państwa. Ale ostatecznie środki budżetowe przeznaczane na ten cel są niewykorzystywane. Nie wiem czy pan poseł Krzysztof Oksiuta się ze mną zgodzi, ale problem ten jest podnoszony zawsze wtedy, kiedy mowa jest o budżecie państwa. Wtedy tłumaczy się nam, że niewykorzystanie pieniędzy nastąpiło na skutek nieprzeprowadzenia przetargu albo z powodów proceduralnych. Ostatecznie nie wykorzystuje się środków na telefonizację terenów wiejskich. Proszę pana ministra Krzysztofa Hellera o wyjaśnienie tej kwestii. Ostatnie pytanie też kieruję do pana ministra, który swego czasu powiedział, że w krajach Unii Europejskiej stosowane są abonamenty telefoniczne dla ludzi biednych. Czy Telekomunikacja Polska oraz inni operatorzy na rynku mają jakiś pomysł na tego rodzaju tani abonament telefoniczny, który nazwałbym bieda-abonamentem? Taki abonament byłby dla ludzi, którym telefon czasami ratuje życie, głównie osób starszych lub niepełnosprawnych. Takich ludzi w Polsce często nie stać na opłacenie nawet najniższego abonamentu telefonicznego. Czy planowane są jakieś rozwiązania w tej materii, czy wzorem niektórych krajów Unii Europejskiej nie zamierzamy wprowadzić w Polsce tego rodzaju rozwiązań, a jeśli tak, to w jaki sposób i kiedy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PoselBoguslawLiberadzki">Na tle wcześniej zgłoszonych już pytań mam prośbę do pana ministra i do pana prezesa. Rok temu minister infrastruktury nie przedłożył bilansu otwarcia. Wobec tego zrozumiałe wydają się pytania, u których podstaw leży troska czy zaniepokojenie istniejącym stanem polskiego rynku telekomunikacyjnego i że nie wszystko dzieje się na nim zgodnie z naszymi wcześniejszymi oczekiwaniami. Miało być dobrze, zaczyna się dziać jak zwykle. Czy odpowiadając na postawione pytania panowie zgodziliby się postawić cezurę? Może lepiej byłoby powiedzieć, że do końca roku 2001 było tak, a teraz jest inaczej, a od roku 2002 sytuacja zmienia się na korzyść lub jest odwrotnie. Spotykamy się z opiniami, że wartość, którą uzyskaliśmy sprzedając Telekomunikację Polską, zwrócimy inwestorom w ciągu 4-5 lat? Można to wyliczyć biorąc pod uwagę 10 milionów abonentów telefonicznych mnożąc przez stałą opłatę miesięczną w wysokości 18 zł i przez 12 miesięcy w ciągu 5 lat. Nie biorę już pod uwagę zysku operacyjnego od każdej rozmowy. Czy takie rozumowanie, z którym przecież się często spotykamy, jest prawidłowe? O taką odpowiedź proszę pana ministra i ewentualnie także pana prezesa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Odpowiem ad vocem panu posłowi Henrykowi Długoszowi. Po pierwsze - nie ja byłem w rządzie poprzedniej ekipy i nie będę panu o tym przypominał, bo pan poseł sam wie lepiej. Po drugie - trzy lata temu akcje TP SA sprzedawane były po 37 czy 38 zł, a dzisiaj tylko po 14 zł. Różnica jest znaczna, poza tym nie ma chętnych do kupowania tych akcji. Ja także pytałem się o strategię rozwoju rynku telekomunikacyjnego w Polsce, o politykę rządu w tym zakresie rozwoju infrastruktury. Czy budżet państwa wesprze działania w tym kierunku?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Pozwolę sobie oddać głos. Pierwsze moje pytanie jest związane ze stanem rynku. Wszyscy wiemy, że ten stan jest zły i z zazdrością stacjonarni operatorzy patrzą na telefonię komórkową. Ale także ta telefonia w ostatnim czasie nie wykazuje takiej dynamiki, jak kilkanaście miesięcy temu, wszyscy to odczuwamy. Czy resort infrastruktury, a także rząd, analizując stan rynku telekomunikacyjnego, jest przygotowany na działania naprawcze w stosunku do tych operatorów, którzy znajdują się obecnie w dramatycznej sytuacji? Informacje prasowe potwierdzają, że ta sytuacja jest gorzej niż rozpaczliwa. Drugie pytanie - jakie są konsekwencje przyjętej przez Sejm ustawy o restrukturyzacji zobowiązań koncesyjnych operatorów? Którzy operatorzy złożyli wnioski o zamianę zadłużenia na inwestycje? Czy według resortu infrastruktury propozycje te dają szansę na osiągniecie celów, które legły u podstaw złożenia przez rząd projektu ustawy? Drugi obszar spraw, który mnie interesuje, dotyczy koordynacji działań podejmowanych dla budowania społeczeństwa informacyjnego systemów informatycznych w kraju. W mojej ocenie, wielkie korzyści administracja publiczna uzyska tylko wtedy, jeżeli zbudujemy system informatyczny z głową i z sensem. Wielką szansą, co może brzmieć trochę paradoksalnie, jest nasze zapóźnienie technologiczne, ale z drugiej strony istotne jest pytanie, kto w rządzie koordynuje budowanie systemów informatycznych, kontroluje wykorzystanie ich możliwości i analizuje doświadczenia? Niby jest to zapisane w ustawie, ale do końca tego nie wiadomo. Bo Komitet Badań Naukowych i resort nauki jest bardziej od filozofii i wizji rozwojowej, resort infrastruktury od technologii i techniki, a resort administracji i spraw wewnętrznych zajmuje się jeszcze innym obszarem spraw. Cieszę się, że w posiedzeniu uczestniczy podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji pan Dobromir Ciećwierz, który zapewne wypowie się w stosownym momencie na ten temat. Tak więc problemem jest koordynacja i wykorzystanie potencjalnych możliwości rozwoju systemów informatycznych. Czy aby nie jest tak, że na przykład w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa budujemy system IACS i proces ten nadzoruje tylko agencja i minister rolnictwa, nie wiadomo w jakim stopniu program ten zostanie wykorzystany i jak jest realizowany. Za chwilę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji przystąpimy do tworzenia innego systemu informatycznego. Myśli się ponadto o utworzeniu nowego, powszechnego systemu informatycznego. A w urzędach gminnych czy powiatowych znajdzie się serwer lub końcówka tych systemów. Stąd moje pytanie, jak te wszystkie działania są koordynowane i przez kogo? Jak ograniczamy koszty tego procesu? Trzeci obszar spraw wiąże się z regulacją istniejącego już rynku telekomunikacyjnego. Chciałbym od pana ministra Krzysztofa Hellera uzyskać odpowiedź, czy w nowym stanie prawnym coś się zmieniło? Poprzednio mieliśmy jednego monopolistę, a teraz mamy duopol. Tak przynajmniej na ten temat dziennikarze piszą w swoich komentarzach.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#PoselJanuszPiechocinski">Swego czasu pan minister Wiesław Kaczmarek w imieniu rządu rozważał utworzenie alternatywy dla Telekomunikacji Polskiej. Zmienił się minister gospodarki. Czy te rozważania skończyły się razem z odejściem ministra, czy też mają ciąg dalszy? Pod rządami starego Urzędu Regulacji Telekomunikacji mieliśmy kilka bardzo głośnych w mediach konfliktów na linii operator dominujący, czyli Telekomunikacją Polską SA a regulatorem, czyli Urzędem Regulacji Telekomunikacji. Jak dzisiaj regulator ocenia stan rynku telekomunikacyjnego i stopień jego zmonopolizowania? Jakie są relacje między poszczególnymi podmiotami działającymi na tym rynku? To jest pytanie skierowane do pana prezesa Emila Płodzienia. Ostatnie pytanie dotyczy offsetu. Jest tajemnicą publiczną, że kilka firm liczących się na polskim rynku i na nim działających złożyło projekty offsetowe. Kilka miesięcy temu przewidywano, że znaczącą część offsetu przy kupnie samolotów dla wojska, będą stanowiły nowoczesne technologie. Czy moglibyśmy uzyskać przynajmniej wstępną informację, na ile realne są te oczekiwania i czy znajdą się one w ostatecznej umowie offsetowej. Tyle na razie pytań z mojej strony. Czy panie i panowie posłowie chcieliby jeszcze zadać pytania? Nie widzę. Proszę zatem naszych gości o udzielenie odpowiedzi, a później rozpoczniemy dyskusję. Większość pytań dotyczyła Telekomunikacji Polskiej SA, dlatego jako pierwszy wypowie się pan prezes Marek Józefiak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Ponieważ pytań było dużo, będę odpowiadał na nie po kolei. Przede wszystkim dziękuję bardzo za duże zainteresowanie spółką, którą reprezentuję. Zacznę od pytań pana posła Tadeusza Jarmuziewicza, których zadał kilka. Mamy kilka abonamentów telefonicznych, ten standardowy kosztuje 35 zł, ale są także abonamenty tańsze, tylko że ceny połączeń telefonicznych są wtedy droższe. Jaka jest polityka cen na różnego rodzaju połączenia telefoniczne - lokalne, strefowe i międzynarodowe i związanych z tym marż? Najważniejsze, że w naszej spółce trwa proces rebilansowania taryf. Chcielibyśmy, aby od 1 stycznia roku 2004 taryfy były oparte o bazę kosztów. To jest obecnie główny kierunek naszych działań. Przy okazji warto przypomnieć o braku jednego z rozporządzeń wykonawczych do ustawy Prawo telekomunikacyjne, które powinno być wydane przez ministrów finansów i infrastruktury. Ma ono dotyczyć kalkulacji stawek połączeń telefonii stacjonarnej. Jakie są marże w telefonii komórkowej? Wysokie, to potwierdzam. Gros tej marży stanowią jednak koszty Interconektu, a więc rozliczeń między nami a operatorami telefonii komórkowej. Te koszty również są wysokie, ale stanowią one wynik rozmów handlowych. W trakcie tych rozmów z operatorami nie udało nam się, niestety, uzyskać niższych kosztów tych połączeń. Pragnę zwrócić uwagę, że koszty połączeń telefonii stacjonarnej z telefonią komórkową mogły być wysokie kilka lat temu, kiedy telefonia komórkowa potrzebowała silnego bodźca do rozwoju. Wtedy abonentów było bardzo mało, bo około 100 tysięcy, a Telekomunikacja Polska miała 8 mln abonentów. I te wysokie stawki wzajemnych połączeń były uzasadnione. Obecnie sytuacja uległa radykalnej zmianie; my mamy niespełna 11 mln abonentów, zaś telefonia komórkowa około 15 mln. Uważamy, że stawki powinny być szybko obniżone. Ale to jest tylko nasze stanowisko, które prezentujemy w negocjacjach z operatorami telefonii komórkowej. Niestety, jak dotąd stawek tych nie udało się nam bardziej obniżyć. Natomiast w ubiegłym roku udało nam się obniżyć stawki połączeń do jednego z operatorów, a mianowicie do sieci Idea, następnie pod koniec roku podpisaliśmy także porozumienia z pozostałymi dwoma operatorami i wprowadzić niższe ceny połączeń. To jest pierwszy krok, kolejne nastąpią w tym roku. Mogę to już powiedzieć z całą odpowiedzialnością, gdyż jesteśmy po rozmowach uzgadniających z operatorami komórkowymi. Sporządzony został algorytm dochodzenia do niższej ceny. Na marginesie powiem, że w tych rozmowach ujawniają się normalne cechy biznesu. My uważamy, że stawki za połączenia z telefonią komórkową można jeszcze znacznie obniżyć, ale nasi partnerzy obawiają się, że część ruchu generowanego obecnie w ich sieciach, przejdzie do naszej sieci. To jest jeden z powodów, iż rozmowy z operatorami komórkowymi są trudne. Uzyskaliśmy jednak istotne wsparcie dla naszych działań ze strony regulatora. Kolejne pytanie dotyczyło umowy prywatyzacyjnej i wywiązywania się inwestora strategicznego z przyjętych zobowiązań. Motyw ten pojawiał się w kilku pytaniach, spróbuję szerzej omówić tło porozumienia. Przede wszystkim umowa jest realizowana. Z najważniejszych zobowiązań, które na siebie przyjął France Telecom, było udzielenie pomocy know how do końca roku 2003 w wysokości 120 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Umowa ta jest realizowana z korzyścią dla spółki. Ponadto France Telecom zobowiązał się do poniesienia wydatków inwestycyjnych w kwocie 27 mld zł przez okres 5 lat. Trzeci warunek umowy sprowadzał się do obowiązków zawartych w pakiecie socjalnym dla pracowników do roku 2004. Firma zobowiązała się przede wszystkim do nieprzeprowadzenia zwolnień grupowych z pracy oraz w przypadku zwolnień - zapewnienia pracownikom odpraw. Co roku kwestia ta jest omawiana ze związkami zawodowymi. Za przestrzeganie tego warunku umowy odpowiada bezpośrednio zarząd spółki. Mogę potwierdzić, że zapisy pakietu socjalnego są w pełni przestrzegane. Dbamy również o to, aby poziom inwestycji nie był mniejszy niż założony w umowie prywatyzacyjnej. Prawdą jest, że inwestycje zmniejszają się z roku na rok. Nie jest to efekt określonej polityki France Telecom, ale raczej polityki zarządu Telekomunikacji Polskiej SA, aby patrzeć również na wynik finansowy. W tym przypadku chodzi o nieprzeinwestowanie. Mamy jednak świadomość, że na wielu terenach inwestycje nasze są niezbędne. Ale najpierw musimy zredukować koszty, aby potem można było obniżyć zadłużenie. Bo spółka jest zadłużona na prawie 16 mld zł. W stosunku do podobnych firm europejskich nie jest to duże zadłużenie. Nasze zadłużenie jest "oczko wyżej" do zadłużenia naszego głównego udziałowca. W tym zakresie jesteśmy absolutnie samodzielną firmą. To jest główny powód, że przede wszystkim myślimy o naszych wynikach finansowych. Przechodząc do kolejnych pytań pana posła Bolesława Bujaka mogę potwierdzić tylko, że będziemy nadal inwestować na terenach wiejskich, głównie poprzez system NMT, gdyż nie stać nas na inne inwestowanie. Po prostu nie mamy na to zbyt wiele pieniędzy. Upieram się przy twierdzeniu, że problem rozwoju infrastruktury na terenach wiejskich mógłby być przyspieszony lub w części rozwiązany, poprzez opłaty z tytułu deficytu dostępu. Uważam, że to jest właściwe rozwiązanie i że Komisja powinna to zawrzeć w swoich wnioskach. Potwierdzam również, że jeszcze w tym roku będziemy przyłączać kolejne 100-150 tys. abonentów na terenach wiejskich i w małych miejscowościach i nie jest to bynajmniej koniec realizacji naszego programu. Będziemy się zastanawiać jak można lepiej używać istniejącą infrastrukturę. Przypominam, że używamy infrastruktury będącej własnością grupy kapitałowej Telekomunikacji Polskiej, gdyż ona należy do naszej spółki zależnej CENTERTEL SA. Pan poseł Krzysztof Okoński mówił, że wkradł się bałagan organizacyjny w Telekomunikacji Polskiej. Przyznaję, że wiele rzeczy wymaga u nas poprawy, ale trudno mi bezpośrednio odpowiedzieć na zarzuty pana posła. Z naszej perspektywy nie dostrzegamy zjawiska oddalania się od klienta, wprost przeciwnie. Przeprowadzane zmiany, także organizacyjne, mają zbliżyć firmę do potrzeb klienta. W wielu miejscach kraju zlikwidowaliśmy zbędne struktury administracyjne w postaci biur obsługi klienta. Dało to obniżenie kosztów, zmniejszenie etatów i przyniosło w efekcie zarządzanie bardziej efektywne. Wywołuje to różne emocje i protesty. Uważam jednak, że jest to jedyna droga, byśmy mogli stać się firmą nowoczesną, gospodarującą efektywnie dzięki redukcji kosztów.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Jak już wielokrotnie podkreślałem, bez istotnej redukcji kosztów własnych, nie będzie możliwe zmniejszanie cen połączeń telekomunikacyjnych. A taki proces musi nastąpić, bo polski rynek telekomunikacyjny jest rynkiem otwartym. Jeśli nasza spółka ma nie zbankrutować, a robimy wszystko, aby była najlepszym podmiotem na naszym rynku, to musi prowadzić taką politykę - najpierw obniżka kosztów, a potem obniżka cen usług. Obecnie jest przygotowywany nowy schemat organizacyjny firmy. Cały czas podkreślam jeden fakt: jest to największa restrukturyzacja w tej części Europy. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jest to proces ciągły, i że w roku 2003 zakończymy jedynie pewien etap restrukturyzacji spółki dobrymi wynikami finansowymi. Jeżeli ktoś mówi, że to będzie już docelowa struktura, to ja się z tym nie zgadzam. Będzie to mogło nastąpić dopiero po rozbiciu tego wszystkiego, co było wcześniej. A był to przecież niemal urząd do spraw telekomunikacji. Martwię się, jak ktoś mówi, że w firmie mamy bałagan. Będziemy starali się to uporządkować. Serdecznie dziękuje panu posłowi Krzysztofowi Oksiucie za mnogość pytań. Ich jakość gatunkowa też jest olbrzymia. Na wiele pytań pana posła starałem się odpowiedzieć w pierwszej części swojego wystąpienia. Ponieważ pana posła wówczas nie było, jedynie przypomnę, że w przypadku Neostrady został rzeczywiście popełniony błąd techniczny. Zawiodły urządzenia firmy Lucent Technology i postanowiliśmy pod koniec roku je wymienić. To dla nas była sprawa wstydliwa, dlatego że usługa szerokopasmowego dostępu do internetu jest naszym sztandarowym przedsięwzięciem i takim pozostanie również w roku 2003. Chcemy w br. podłączyć do internetu 250 tys. abonentów. Korzystamy ze sprzętu firmy Uniper związanej z Ericssonem. To był główny powód naszego niepowodzenia. Wcześniej technicy badali przyczyny niestabilności sieci. Nie podejrzewali jednak, że urządzenia tak znanej firmy, która z nami współpracuje od lat, mogły być wadliwe. Zdaniem pana posła Krzysztofa Oksiuty, nasze nowe blankiety rachunków za usługi są mało czytelne. Jest to kwestia gustu; niektórzy nasi klienci właśnie chwalą sobie przejrzystość rachunków. Zapewniam państwa, że przestrzegane są zasady ochrony danych osobowych naszych klientów. Staramy się w każdym razie, aby rachunki były bardziej przyjazne dla abonentów. W wyniku zmiany systemów billingowych klienci otrzymują np. trzy albo cztery takie same rachunki, co jest możliwe przy tak dużej skali operacji. Ale nie spotkałem się z opinią, że nowe rachunki są źle odbierane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Nie muszą też być kolorowe. Mogą być z powodzeniem czarno-białe, za to tańsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Przyjmuję tę uwagę z podziękowaniem; spróbujemy to zbadać. Nam bardzo zależy na tym, aby rósł poziom satysfakcji klientów i mam nadzieję, że tak się dzieje. Z pewnością nie jest to jeszcze ten poziom, który by nas satysfakcjonował. Chcę również podkreślić, że bardzo martwimy się o opinię naszych klientów. Nie ulega bowiem żadnej wątpliwości, że cały ten program restrukturyzacji spółki, który nie jest przecież na rok czy dwa, ale na znacznie dłuższy okres, ma przynieść to, że firma będzie się cieszyła olbrzymim zaufaniem naszych klientów. Mamy nadzieję, że klienci będą nas wybierali właśnie dlatego, że jesteśmy przyjaźni, że potrafimy sprostać ich oczekiwaniom i że nasza oferta jest najbardziej atrakcyjna. I to jest dla nas kluczowa sprawa, do tego zmierzamy. Od takiego kierunku działania nie będzie odwrotu, nie ma odwrotu. Pan przewodniczący Janusz Piechociński zapytał, czy alternatywą dla Telekomunikacji Polskiej była inna grupa telekomunikacyjna, a nie France Telecom. To było co prawda pytanie nie do mnie, ale pan poseł zapytał, co to dla mnie znaczy. To dla mnie nic nie znaczy. Dla mnie najważniejsze jest to, czy to będzie Deutsche Telecom czy też inna grupa, żeby Telekomunikacja Polska była tą firmą, która będzie miała najlepszą i najciekawszą ofertę. Temu podporządkowane są wszystkie zmiany, jakich dokonujemy w spółce. Pan przewodniczący pytał, czy Telekomunikacja Polska blokuje otwarcie rynku telefonicznych połączeń międzynarodowych. Oczywiście, że nie blokujemy, otwartość rynku leży także w naszym interesie. Dobrze państwo wiecie, kiedy ukazały się rozporządzenia regulujące tę kwestię. 1 stycznia br. podpisaliśmy stosowne umowy i byliśmy gotowi do świadczenia tych usług. Czterech największych operatorów podpisało to porozumienie i faktycznie zaczęło świadczyć usługi w połączeniach międzynarodowych. Prawdą jest natomiast, że część naszej infrastruktury nie jest gotowa do tej operacji z powodów technicznych. W tak krótkim czasie, jaki minął od wydania rozporządzenia do podpisania umowy, jeden z dostawców urządzeń nie był w stanie przeprogramować swoich central. To nie jest żadna obstrukcja z naszej strony, ponieważ od samego początku zgłaszaliśmy, iż każde przesunięcie terminu choćby z 1 na 3 stycznia, będzie wykorzystane przeciw nam, że chcemy blokować rynek. Dlatego otworzyliśmy rynek połączeń międzynarodowych 1 stycznia. Ale tylko firma Siemens i Lucent Technology były w stanie natychmiast przeprogramować swoje centrale, a one stanowią tylko 35% wszystkich central w kraju. Obecnie dostęp ma już 4 mln abonentów, to jest około 40%. Natomiast Alcatel był w stanie zaproponować jedynie termin roczny. Po naciskach ze strony prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty i po odrzuceniu tej propozycji, podjęliśmy starania, w które osobiście się zaangażowałem, prowadzenia rozmów z dostawcami na najwyższym szczeblu. W efekcie roczny początkowo termin ulegnie znacznemu skróceniu, bo o 5 miesięcy. Taką też propozycję przedłożyliśmy Urzędowi Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Dlatego proszę o obiektywizm przy ocenie tego zdarzenia i właściwą ocenę tego, czemu my jesteśmy winni, a czemu nie. Chodzi o stworzenie stosownego otoczenia prawnego.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Kilku posłów, w tym także pan przewodniczący, podnosili w pytaniach kwestie związane z cenami naszych usług; zdaniem posłów są one zbyt drogie. Jak już powiedziałem, usługi będą tańsze wtedy, kiedy rynek będzie bardziej konkurencyjny i kiedy nasza spółka będzie miała niższe koszty. Nad tym właśnie stale usilnie pracujemy. W ubiegłym roku ceny naszych usług średnio obniżyliśmy o 20-25%. Uważam, że część naszej oferty jest bardzo atrakcyjna dla klientów. Jak wiadomo, wszystkie ważniejsze sprawy musimy uzgadniać z Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Rozważamy możliwość znalezienia rozwiązań typu socjalnego; chodzi o bardzo tani abonament telefoniczny dla najuboższej części społeczeństwa. Przyznam szczerze, że problem ten jest mi znany. Spotykając się z pracownikami biur obsługi klienta często spotykam się z faktem rezygnacji abonentów z usług z uwagi na wysokie rachunki. To jest naprawdę trudny problem. Z jednej strony mamy już bardzo konkurencyjny rynek, a z drugiej wymaga się od nas wypełniania funkcji operatora narodowego, a więc zaproponowania tanich abonamentów czy niektórych tanich usług. Będziemy próbowali znaleźć jakieś rozwiązania, o czym poinformujemy pana posła. Zdaniem jednego z posłów budzi niepokój polityka wewnętrzna Telekomunikacji Polskiej. Pan poseł pytał, dlaczego tysiące ludzi wyrzuca się z firmy na ulicę. Wspominałem w słowie wstępnym o pakiecie socjalnym programu restrukturyzacji spółki. Można powiedzieć, że restrukturyzacja jest w pewnym sensie programem bolesnym, dla niektórych ludzi nawet bardzo bolesnym, ale niezbędnym. Jeżeli spółka ma być konkurencyjna, musi być bardziej efektywna. Aby to się stało, musimy mieć niższe koszty. Stąd prosta droga do ograniczenia zatrudnienia. Ale ludzie nie są wyrzucani na ulicę, panie pośle. Ściśle przestrzegamy warunków zawartych w pakiecie socjalnym. Czyniliśmy wiele starań, aby zapewnić inną pracę pracownikom u nas zwalnianym. O jednym takim działaniu powiem. Jest to nasz autorski program, który nazwaliśmy Praca za pracowników. Program ten został zaadresowany do 6,5 tysiąca ludzi, a skorzystało z niego blisko 6 tysięcy naszych pracowników, którzy do tej pory zajmowali się obsługą sieci. Nie mogliśmy liczyć na pomoc żadnej agencji rządowej w tym zakresie. Postanowiliśmy, że firmy obsługujące spółkę będą mogły dalej sprawować obsługę sieci, a także instalacji telefonicznych, pod jednym warunkiem, że przejmą tych zwalnianych u nas pracowników. Odbyło się bardzo wiele przetargów w wielu regionach kraju. W efekcie wiele firm zobowiązało się do tego, że nie tylko będą obsługiwać naszą sieć, ale także przejmą 5,5 tysiąca naszych pracowników. Uważam to za duży sukces. Był to niewątpliwie pozytywny element restrukturyzacji spółki, która spotyka się również z negatywnymi reakcjami i tego mamy świadomość. Jest to zrozumiałe w przypadku długoletnich pracowników Telekomunikacji Polskiej zatrudnionych na terenach, w których występuje bardzo wysoka stopa bezrobocia lub na terenach bardzo ubogich. Dla mnie, jako prezesa zarządu spółki, taki sposób zarządzania firmą, że część działalności jest adresowana, jest rzeczą normalną. W mojej ocenie, dużo łatwiej będzie nam zmierzyć poziom satysfakcji klienta z wykonanych usług, a w przypadku niezadowolenia natychmiast to naprawić. Bo takich firm, które ubiegały się o możliwość współpracy z Telekomunikacją Polską było bardzo wiele.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Jeśli spółka będzie pracowała źle, jeśli klienci będą narzekali, to ktoś zajmie nasze miejsce. Natomiast prawdą jest, że w procesie restrukturyzacji udało nam się gros pracowników przesunąć do tych spółek. Jeszcze na moment powrócę do podnoszonej wielokrotnie fundamentalnej kwestii związków Telekomunikacji Polskiej z France Telecom. Nie będę mówił o wielkich sprawach, ale o jednej dość przyziemnej. Zarząd i menedżerowie spółki mają świadomość, że wszystkie zmiany dokonywane są w spółce dla firmy i dla tych ponad 30 tysięcy osób, które będą w tej firmie docelowo pracowały. Jeśli sami się nie zmienimy, na konkurencyjnym rynku będziemy musieli przegrać. Dla tego wszystko co robimy w firmie, robimy przede wszystkim dla nas samych z pełną świadomością, że te zmiany są spółce potrzebne. Potrzebne są również rynkowi usług telekomunikacyjnych. Nie mieliśmy wpływu na sposób prywatyzowania spółki, ale jedno jest pewne: gdyby nie prywatyzacja, to z pewnością nie udałoby się osiągnąć efektów restrukturyzacyjnych. Jestem o tym absolutnie przekonany. Powtarzało się w dyskusji pytanie, kiedy Telekomunikacja Polska straci monopol. Myśmy ten monopol już stracili. Kiedy usłyszymy o obniżce cen abonamentu telefonicznego? Myślę panie pośle, że będziemy słyszeli o coraz to nowych promocjach. Pewnym dla nas wzorem jest rynek telefonii komórkowej. Proszę zwrócić uwagę na sposób adresowania niektórych ofert do klientów. Stałe ceny związane z abonamentem, być może poza częścią, którą można by zaadresować do najuboższych, wydaje się ciągle możliwa do zmiany, oczywiście za zgodą regulatora. Myślę o obniżce cen połączeń zarówno lokalnych, strefowych, jak i międzynarodowych oraz nowych pakietów, które będą się przenikały jako uzupełnienie. Mam na myśli oferty telefonii stacjonarnej, komórkowej i internetu. Kierunek działań jest jeden - ceny będą spadały. Proszę zwrócić uwagę na zachowania naszych konkurentów. Oni już przedstawiają nowe oferty cenowe. Istotnym elementem polityki cenowej jest fakt, że dbając o właściwy poziom i jakość obsługi klienta, nie zamierzamy wcale być najtańszym operatorem na rynku. To są dwie różne sprawy. Proszę zwrócić uwagę na to, z jakich pozycji będzie nas atakowała część firm wchodzących dzisiaj na rynek, właśnie z pozycji najtańszych usług. A nasza usługa musi być najlepsza. A więc poziom obsługi klienta oraz cena - to jest istotne w naszej ofercie. Liczy się nie tylko cena. Pan poseł Stanisław Gudzowski pytał o to, ilu abonentów od nas odeszło. W roku ubiegłym zanotowaliśmy dość istotny sukces. Jeszcze w roku 2001, szczególnie po pewnych działaniach związanych z podwyżką cen abonamentu i ekspansją telefonii komórkowej, masowo odchodzili od nas klienci. Mierzy się to tak zwanym wskaźnikiem odejścia abonentów. Wówczas wynosił prawie 6% i z miesiąca na miesiąc było ich coraz mniej. W roku 2002 wskaźnik ten udało się nam obniżyć do 4,5% i netto uzyskaliśmy 350 tysięcy nowych klientów. A odeszło powyżej 120 tysięcy klientów, co nie jest liczbą wysoką. Mniej więcej tyle co miesiąc abonentów migruje między trzema telefoniami komórkowymi, a liczba odchodzących klientów np. w Idei sięga 20%. To pokazuje nasze myślenie o tym, aby usługi i oferta były powiązane przede wszystkim z oceną satysfakcji klientów. Troszczymy się bardzo o to, aby klienci od nas nie odchodzili. Analizowaliśmy bardzo dokładnie to zjawisko.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Część odejść klientów wynikała ze względów socjalnych; niektórych osób nie stać na płacenia abonamentów. Pan poseł Jerzy Polaczek zapytał, czy po wejściu France Telecom nasze firmy na tym nie straciły, czy nie nastąpiła zmiana wskaźnika redukcji zakupów. Oświadczam, że nic takiego nie miało miejsca. Naszymi głównym dostawcami są nadal firmy Alcatel, Lucent Technology i Siemens. Te firmy dostarczają nam sprzęt i infrastrukturę telekomunikacyjną w oparciu o produkcję polskich firm. Jaki procent tego sprzętu jest w Polsce wytwarzany? To już jest zupełnie inna sprawa. Z informacji przedstawicieli wspomnianych firm wynika, że większość montowanego u nas sprzętu i urządzeń jest już wytwarzana w Polsce. Przyznam, że nigdy tego nie badałem. Alcatel twierdzi, że wiele sprzętu produkuje na miejscu, potwierdza to także Siemens. Głównym dostawcą kabli jest polska Telefonica z Krakowa. Nie doszło do sytuacji, żeby po wejściu inwestora strategicznego do naszej spółki nastąpiła zmiana orientacji dokonywanych zakupów sprzętu i urządzeń. Prawdą jest natomiast, że wiele urządzeń jest unifikowanych. Skoro jesteśmy skonsolidowani wynikami finansowymi z grupą France Telecom, to jej system finansowy musi być taki sam jak nasz, a także niektóre zakupy dokonujemy wspólnie. Sami zresztą jesteśmy w tym zainteresowani w oparciu o umowy globalne, gdyż dzięki temu możemy uzyskać lepszą cenę. Sądzę, że w przyszłości będzie podobnie. Pan poseł Jerzy Polaczek uważa, że sytuacja finansowa firmy France Telecom jest nie najlepsza i pyta czy ma to wpływ na program inwestycyjny Telekomunikacji Polskiej. Ma, ale tylko po części. Obecna kondycja firmy France Telecom pokazuje, do czego może doprowadzić brak wyobraźni. Zadłużenie największych operatorów telekomunikacyjnych na świecie wzięło się właśnie z braku wyobraźni. Zbyt pochopnie uwierzono w rozdmuchane prognozy rozwoju tego sektora, co w konsekwencji doprowadziły do olbrzymiego przeinwestowania w infrastrukturę, która jest mało używana, a także w systemy telefonii komórkowej trzeciej generacji czyli UMTS. My także posiadamy licencje na tę technologię, za którą także bardzo duża zapłaciliśmy. Uważam, że ciągle nie jest jeszcze właściwa pora na uruchomienie tej technologii i być może należałoby myśleć o kolejnym przesunięciu o rok obligatoryjnego terminu rozpoczęcia systemu trzeciej generacji. Ale inwestycje grupy Telekomunikacji Polskiej, które nadal sięgają rocznie około 5 mld zł, muszą być lokowane bardziej sensownie, czyli tam, gdzie istnieją możliwości szybkiej poprawy jakości infrastruktury lub wykreowania nowych usług atrakcyjnych dla abonentów. Ponadto musimy tak inwestować środki, aby uzyskać istotne oszczędności w firmie poprzez lepsze zarządzanie. Myślę głównie o systemach informatycznych. Jeśli natomiast chodzi o France Telecom, to jej przykład pokazuje, że powinniśmy być w tym względzie bardzo ostrożni. Nasza spółka jest spółką giełdową, o czym państwu doskonale jest wiadomo, istnieją przepisy określające zasady funkcjonowania takich spółek. Wszyscy akcjonariusze spółki znajdują się na tych samych pozycjach i zarząd jest zobowiązany tego przestrzegać. Nie najlepsza sytuacja firmy France Telecom nie przekłada się na sytuację finansową Telekomunikacji Polskiej. Zresztą prezes firmy France Telecom w przyszłym tygodniu będzie naszym gościem i z pewnością publicznie potwierdzi to, o czym powiedziałem. Pana posła Jerzego Polaczka interesują doradcy strategiczni i ich wysokie zarobki i jak funkcjonują w spółce.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Nic o tym nie wiem, nie potwierdzam informacji o ich zarobkach w wysokości 50 tys. euro miesięcznie. Kolejna sprawa - inwestycje w centrale NMT a średni rachunek telefoniczny. Taki rachunek wynosi w naszej spółce 87 zł miesięcznie. Spadkowi cen usług nie towarzyszy równolegle wzrost liczby połączeń telefonicznych. Nie dotyczy to zresztą tylko faktu, że na konkurencyjnym rynku część abonentów i usług przejmuje konkurencja. To jest efekt nie najlepszego stanu naszej gospodarki. Ma to istotny wpływ na działalność małych i średnich przedsiębiorstw, które dość radykalnie obniżają swoje koszty, także koszty telekomunikacyjne. Również gospodarstwa domowe ograniczają swoje wydatki. I to jest główny powód. Ceny usług maleją, a mimo to ludzie więcej nie korzystają z telefonów. Dlatego polityka firmy przewiduje jeszcze szybszą redukcję kosztów, aby poprzez niską cenę stać się jeszcze bardziej atrakcyjna dla klientów. Pan poseł Edward Maniura pytał o wymianę central telefonicznych, m.in. w Lublińcu. Przyjrzę się tej sprawie. Nie jest mi znany żaden program obowiązujący do roku 2003, ale być może po prostu o tym nie wiem, nie jestem przecież jeszcze zbyt długo w Telekomunikacji Polskiej. Ale to nie są złe centrale, sam się kiedyś na takiej uczyłem. Ponieważ idziemy w kierunku central cyfrowych, spróbujemy tę sprawę jakoś załatwić. Ostatnie pytanie pana posła Edwarda Maniury brzmiało; czy nowa struktura organizacyjna Telekomunikacji Polskiej zbliża nas do klienta, i czy już jesteśmy konkurencyjni. Na to pytanie już częściowo odpowiedziałem wcześniej. Robimy wszystko, aby nasza struktura organizacyjna zbliżała nas do klienta. Jeśli jednak dobrze spojrzeć na naszą spółkę, to jesteśmy na dobrej drodze, aby stać się firmą nowoczesną, dbającą o klienta i firmą konkurencyjną pod każdym względem. To nie znaczy jednak, że ten proces zostanie zakończony w tym roku. Szacuję, że na to trzeba co najmniej dwóch lat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PoselEdwardManiura">Zadam panu prezesowi jeszcze jedno krótkie pytanie. Jaki jest średni czas usuwania awarii - przed restrukturyzacją spółki i obecnie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PrezeszarzaduTPSAMarekJozefiak">Czas usuwania awarii jest monitorowany; obecnie jest krótszy niż przed restrukturyzacją spółki. Zależy on od rodzaju awarii. Do usuwania awarii centrali międzymiastowej lub międzynarodowej kierujemy wszystkie siły, bo to ogromnie komplikuje ludziom życie. Chcemy, aby średni czas usuwania zwykłej awarii nie przekraczał kilku godzin. Na większość pytań pana posła Henryka Długosza już odpowiedziałem mówiąc o zobowiązaniach firmy France Telecom i co robimy, aby były one realizowane. Nie chciałbym się odnosić do większych spraw związanych z prywatyzacją Telekomunikacji Polskiej, o które pytał pan poseł Bogusław Liberadzki. Nie jestem od oceny takich wydarzeń. Częste zarzuty padające pod naszym adresem, że wykorzystujemy swoją dominująca pozycję na rynku, są efektem złej liberalizacji rynku telekomunikacyjnego od samego jej początku. Nie są to uwagi pod adresem obecnego na posiedzeniu ministra pana Krzysztofa Hellera. Jeśli jednak liberalizację prowadzono w taki sposób, że najpierw regulowano rynek lokalny, a potem międzynarodowy, to nie ma się czemu dziwić uwagom, które dzisiaj się pojawiają. Prawda jest, że mamy dzisiaj rynek w pełni konkurencyjny, z dnia na dzień będzie się na nim pojawiać coraz więcej operatorów i coraz więcej ofert. To jest powód do zadowolenia, bo może nareszcie będą spadały ceny usług. Na jedną jednak rzecz chciałbym państwu zwrócić uwagę. Często stajemy w ogniu krytyki innych operatorów na rynku, którzy twierdzą, że nie zawsze mogą się z nami porozumieć w różnych sprawach. Otóż są różni operatorzy. Czym innym jest otrzymanie licencji za 2 tys. euro i myślenie o szybkim zrobieniu interesu, a czym innym jest inwestowanie dużych pieniędzy. Są firmy, które jednak już zainwestowały w infrastrukturę znaczne pieniądze. One muszą być traktowane inaczej od tych, które nie inwestowały. To inne traktowanie może wyrażać się np. w dostępie do naszej sieci itd. Jest to zresztą przedmiotem naszego sporu z Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Sprawa jest poważna, ale chyba nie powinna być przedmiotem większych rozważań na dzisiejszym posiedzeniu Komisji Infrastruktury. Bardzo mnie boli wiele potocznych, obiegowych, choć niezbyt sprawiedliwych, opinii o naszej spółce. Zdaję jednak sobie sprawę z tego, że jest to efekt ponad 40 lat funkcjonowania firmy w starej strukturze i jeszcze musi upłynąć wiele czasu, zanim spółka zupełnie się nie zmieni i abonenci będą o niej mówić w samych superlatywach. Dziękuję panu przewodniczącemu za możliwość udzielenia odpowiedzi na pytania państwa posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Poprosimy teraz pana ministra Krzysztofa Hellera o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyKrzysztofHeller">Może najpierw odpowiem na pytanie dotyczące zakresu odpowiedzialności między poszczególnymi resortami za koordynację działań na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Jak już powiedział pan minister Wojciech Szewko, powstał nowy dział administracji zwany Informatyzacja, jest też minister właściwy do spraw informatyzacji. Jednocześnie jednak w wielu resortach są prowadzone działania związane z informatyzacją. Trudno sobie wyobrazić, aby resort spraw wewnętrznych i administracji, finansów czy zdrowia nie prowadziły działalności związanej bezpośrednio z systemami, które im podlegają i dotyczą ich właściwości. Oczywiście minister właściwy do spraw informatyzacji koordynuje te działania. Także minister właściwy do spraw łączności zajmuje się warstwą rozumianą jako infrastruktura telekomunikacyjna i usługami telekomunikacyjnymi. Można powiedzieć, że minister infrastruktury zajmuje się sprawami do poziomu łącza, transmisji danych itp. Natomiast systemami informatycznymi zajmuje się o tyle, o ile dotyczy to bezpośrednio naszego resortu, np. systemem wydawania praw jazdy czy dowodów rejestracyjnych. Odbywa się to wszystko w ramach szerszej polityki koordynowanej przez ministra właściwego do spraw informatyzacji. Odniosę się do uwagi pana posła Bogusława Liberadzkiego. Rzeczywiście, oceniając wszystkie działania, trzeba mieć zawsze w pamięci bilans otwarcia. Dam dwa przykłady, które pośrednio będą odpowiedzią na zadane pytania. Weźmy na przykład pod uwagę liberalizację rynku połączeń międzynarodowych. Przypomnę, że wcześniej mieliśmy liberalizację tak zwanych połączeń międzystrefowych, czyli popularnie mówiąc międzymiastowych. Jak to wówczas wyglądało? Zostało wyłonionych trzech operatorów, którzy uzyskali koncesje, za które musieli zapłacić dużą kwotę pieniędzy. Operatorzy ci mieli rozpocząć działalność 1 lipca, tylko zrobili to o rok później. Jeśli natomiast chodzi o rynek połączeń międzynarodowych, to wyznaczona przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty data 1 stycznia 2003 roku została dotrzymana. Jednak nie wszyscy abonenci operatora dominującego, to znaczy Telekomunikacji Polskiej SA, mają jeszcze możliwość uzyskania połączeń. Trudno zatem powiedzieć, że był to pełen sukces. O przyczynach mówił obszernie pan prezes Marek Józefiak. Na skutek interwencji regulatora wszyscy ci abonenci, którzy są podłączeni do central cyfrowych, do 1 lipca będą mieli możliwość skorzystania z pełnych uprawnień. Powtarzam - nie traktujemy tego jako pełnego sukcesu liberalizacji rynku międzynarodowych usług telefonicznych, ale jest to znaczące poprawienie działania w stosunku do poprzedniego systemu połączeń. Niebawem będziemy mieli dalsze operacje tego rodzaju, a więc operację otwarcia tzw. pętli abonenckiej. Polega ona na możliwości dostępu innych operatorów do infrastruktury, głównie łączy operatora o pozycji znaczącej na rynku. Ponadto przeprowadzona zostanie operacja stwarzająca możliwość przenoszenia numerów telefonicznych, czyli w przypadku zmiany adresu swobodnego dysponowania przez abonenta tym samym numerem. Będzie to możliwe także przy zmianie operatora. Ułatwi to życie, zwłaszcza firmom, które dosyć często zmieniają swoje siedziby i każdorazowo muszą pozyskiwać nowe numery telefoniczne.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyKrzysztofHeller">Zmieniając adres nie będą musiały informować swoich klientów czy partnerów biznesowych, o zmianie numerów telefonicznych, bo te pozostaną bez zmian. Taka zmiana wymaga jednej podstawowej operacji technicznej; musi to być zrobione na sieci opartej o technikę cyfrową i TP SA musi tę operację wcześniej zakończyć. Rozumiem, że wymaga to z jej strony sporych inwestycji i poniesienia kosztów, które niewątpliwie będą obciążały tego operatora. Mamy także świadomość, że jest to operacja, która musi trochę potrwać. Pytanie o centrale starego typu jest tylko elementem szerszego pytania. Infrastruktura, która nie była nowoczesna, stopniowa jest zastępowana nową, dotyczy to też central telefonicznych. Ale taka operacja jest kosztowna i powinna być w pełni zakończona do roku 2005. Padło ze strony pana przewodniczącego pytanie o rozporządzenia wykonawcze do ustawy Prawo telekomunikacyjne i o zaległości w ich wydaniu. Jest w tym już trochę mitologizowania sprawy. Obecnie trwają prace nad dwoma rozporządzeniami dotyczącymi infrastruktury. Chodzi o sposób budowania infrastruktury telekomunikacyjnej w istniejącej sieci. Obydwa rozporządzenia są tyle ważne, co skomplikowane, dlatego że dotykają wielu przepisów prawnych związanych z budownictwem, drogownictwem, ochroną środowiska itp. Jest około 70 aktów prawnych, z którymi te rozporządzenia muszą być zharmonizowane. Ponadto zaległe pozostaje rozporządzenie dotyczące technologii i technik związanych ze świadczeniami na rzecz bezpieczeństwa i obronności państwa, nad którym trwają prace. I to są trzy rozporządzenia jeszcze niewydane i które mogą być wydane w istniejącym systemie prawnym. Niestety, dwa bardzo ważne rozporządzenia, o których była mowa, nie zostały wydane z braku podstaw prawnych. Chodzi o tzw. rozporządzenie kosztowe na podstawie art. 59 ustawy, który definiuje sposób kalkulacji kosztów operatora oraz o tzw. rozporządzenie interkonektowe dotyczące połączeń sieci operatorów i sposobu rozliczeń między nimi. Rozporządzenia te nie mogą być wydane na podstawie takiej delegacji ustawowej, jaka jest zawarta obecnie w ustawie, bez nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego. Jak wiadomo, projekt tej nowelizacji znajduje się obecnie w trakcie prac parlamentarnych. Tych rozporządzeń teraz się nie wyda, co nie znaczy, że nad nimi nie pracujemy. Prace te są prowadzone przy szerokiej konsultacji środowiskowej, z udziałem ministra finansów oraz operatorów. Mamy już opinie projektu Rządowego Centrum Legislacyjnego oraz Rady Legislacyjnej. Podstawową barierą jest brak tej nieszczęsnej nowelizacji. To nie jest zresztą jedyna sprawa, którą blokuje brak znowelizowanych przepisów Prawa telekomunikacyjnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Przepraszam, że panu przerywam wypowiedź, ale czy mógłby pan minister powiedzieć ile aktów wykonawczych wydano od momentu uchwalenia przez parlament ustawy Prawo telekomunikacyjne do roku 2000. Może pan powie także, ile takich rozporządzeń wpłynęło do parlamentu w tamtej kadencji Sejmu, czyli za rządów premiera Jerzego Buzka, oraz ile wydano lub przygotowano w resorcie, którym pan kieruje. Takie informacje powinni znać członkowie Komisji Infrastruktury, która chce uzdrowić rynek telekomunikacyjny w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Odpowiedź jest taka, że za czasów kadencji tego rządu wydano kilkanaście rozporządzeń wykonawczych do ustawy Prawo telekomunikacyjne. Wszystkie zostały wymienione w dokumencie, który przygotowaliśmy dla państwa na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Brakuje w wykazie rozporządzenia wydanego na podstawie art. 40 ustawy, które ukazało się pod koniec ubiegłego roku. W poprzedniej kadencji rządu wydane były jedynie pojedyncze rozporządzenia wykonawcze, było ich 4 lub 5. Widać z tego wyraźnie, że w ciągu ostatnich lat, zmagając się z niezbyt doskonałymi delegacjami ustawowymi, wydaliśmy dużo rozporządzeń wykonawczych. Chętnie państwu dostarczymy pełną listę tych aktów prawnych, kiedy zostały wydane i czego dotyczą. Zrobię to z tym większą przyjemnością, gdyż uważam, że nie mamy się czego wstydzić. Pewne pytania były tematycznie podobne, dlatego będę odpowiadał na nie grupowo. Czy możliwe jest wprowadzenie telefonicznego abonamentu socjalnego? Do tego pytania ustosunkował się już prezes TP SA. Jest abonament najtańszy za 26 zł, który ponadto oferuje abonentowi wolne minuty do wykorzystania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">To dotyczy abonamentu TP SA. Jakie są abonamenty innych operatorów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Inni operatorzy też stosują zróżnicowane abonamenty, każdy operator telekomunikacyjny oferuje kilka pakietów usług. Przy droższych abonamentach, tańsza jest opłata za jedną minutę rozmowy i odwrotnie. Mam świadomość, że postulat o socjalny abonament telefoniczny stanowi obciążenie dla operatora. Nie jest możliwe sfinansowanie takiego wydatku przez budżet państwa. Państwo nie może rekompensować braku dostępności do usług telekomunikacyjnych. Co innego dopłaty do budowy infrastruktury na wsi związane z telefonizacją. Rozumiem wypowiedź państwa posłów w ten sposób, iż jest to deklaracja ze strony Komisji Infrastruktury podjęcia starań przy uchwalaniu budżetu na rok 2004, aby znalazły się znaczące środki na ten cel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Ale rząd ma inicjatywę w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Proszę nie podejmować dyskusji; nadal głos ma pan minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Odpowiadam w takim razie na kolejne pytania. Mowa była o koncepcji rozwoju rynku telekomunikacyjnego i stabilizacji prawa. Może zacznę od stabilizacji prawa. Oczywiście, przedsiębiorcy podejmujący działalność gospodarczą, powinni mieć stabilne przepisy prawa po to, aby móc planować z odpowiednim wyprzedzeniem swoje działania, zwłaszcza inwestycyjne. Tym niemniej trzeba pamiętać, że dwa czynniki wpływają na zmiany przepisów. Są to dyrektywy Unii Europejskiej. My nadal nadrabiamy zaległości i dochodzimy do pewnego poziomu prawa. W momencie, kiedy dojdziemy do poziomu zgodności prawa z pakietem unijnym, nie będzie potrzeby dokonywania nowelizacji ustawy czy aktów wykonawczych. Przecież Unia też tak często nie zmienia dyrektyw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PoselKrzysztofOksiuta">Ale mamy teraz nowe dyrektywy...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Tak, zostały niedawno wydane, ale nie sądzę, aby za pół roku ukazały się następne. Obecne dyrektywy z pewnością będą obowiązywały przez kilka lat. Drugi czynnik ma charakter dynamiczny. Rozmawiamy o branży, która rozwija się bardzo dynamicznie, w tym także pod względem nowych technik i technologii. Pojawiają się nowe technologie, które generują nowe możliwości działania. Ustawodawca musi reagować na te zmiany. Nie można powodować sytuacji, w której nowe technologie nie są dopuszczane na rynek, bo system prawny tego nie przewiduje, bo wtedy działamy na niekorzyść konsumenta. Jeśli ignorujemy możliwości stosowania nowych technologii, to dopuszczamy tym samym do omijania prawa, ponieważ regulacje w swoich założeniach przyjęły stare technologie. Wiadomo także, że postęp technologiczny nie dokonuje się w skali jednego roku, ale w skali kilku lat. I to są czynniki, które będą wpływały na kolejne propozycje nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego. Można przyjąć, że we wszystkich branżach wysokich technologii, w tym także w telekomunikacji, horyzont czasowy 3-4 lat jest takim okresem, w którym można planować. Dłuższe planowanie jest nierealne. Przypominam, że pod koniec roku 1996 rozpoczęli w Polsce działalność operatorzy komórkowi i widać co zrobili w ciągu 5-6 lat. Rynek uległ radykalnej zmianie. Trudno było w roku 1995 zaplanować, że przez 10 lat dbamy tylko o rozwój telefonii stacjonarnej. Kilka zdań na temat strategii rozwoju rynku telekomunikacyjnego. Od tego się nie uchylam, zwłaszcza że jestem zobowiązany do przedstawienia takiej strategii Komisji Infrastruktury. Dzisiaj może tylko krótko scharakteryzuję dwie najważniejsze cechy i dwa najważniejsze aspekty, które wpływają na tę strategię w warunkach polskich. Jeden aspekt jest całkowicie zgodny z trendami międzynarodowymi. Chodzi o liberalizację, wprowadzanie większej konkurencyjności i stwarzanie większej możliwości wchodzenia na rynek nowych podmiotów. Te elementy były sygnalizowane w wystąpieniu prezesa zarządu Telekomunikacji Polskiej SA, w którym słowo "konkurencja" pojawiało się bardzo często. Niewątpliwie konkurencja stanowi doping do świadczenia usług tańszych i o wyższej jakości. Natomiast od samej tylko konkurencyjności nie przybywa jeszcze linii telefonicznych - i to też trzeba sobie jasno powiedzieć. Operator, który kieruje się tylko motywacjami ekonomicznymi, nie będzie inwestować na terenach słabo zaludnionych, a do takich należą tereny wiejskie. To jest luka, którą w Polsce jakoś musimy wypełnić. W Polsce mamy sytuację, której nie było w wielu innych krajach, w których realizowano politykę państwa w okresie, kiedy operatorzy byli de facto agendami rządowymi. W krajach tych inwestowano w infrastrukturę ze względu na powszechność dostępu. To była realizacja, słusznej zresztą, polityki państwa, która pozwoliła zbudować dobrą infrastrukturę na terenach wiejskich i mało zurbanizowanych. Dopiero potem nastąpiła w tych krajach prywatyzacja, wystąpiła konkurencja i walka o to, jak tę infrastrukturę najlepiej wykorzystać. Myśmy w Polsce od roku 1990 zrobili bardzo duży postęp, liczba linii telefonicznych wzrosła 3,5-krotnie. Tym niemniej nie doszliśmy jeszcze do takiego poziomu nasycenia, który zapewniałby powszechność dostępu do sieci.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Jak w takim razie motywować operatorów do działań mających zapewnić powszechny dostęp do sieci? Odpowiedź na to pytanie stanowi istotny element strategii rozwoju rynku telekomunikacyjnego w Polsce. W strategii zawarliśmy dwa podstawowe kierunki działania. Kierunek pierwszy jest taki, że infrastruktura telekomunikacyjna, która jest infrastrukturą służącą celom użyteczności publicznej, w dużej mierze jest neutralna i powinna być tworzona przy współudziale gminy. Można do tego wykorzystać środki strukturalne i wszelkie inne środki publiczne. Wtedy każdy operator ma dostęp do takiej infrastruktury. Obecnie zmorą operatorów jest to, że każdy z nich buduje sobie. W związku z tym niejednokrotnie na zbliżone cele równolegle budowana jest infrastruktura. Jest to po prostu wyrzucanie pieniędzy do ziemi. Tymczasem infrastruktura na poziomie kanalizacji teletechnicznej może i powinna być współużytkowana przez wielu operatorów. To samo zresztą dotyczy operatorów komórkowych, aby mogli budować wspólne maszty przekaźnikowe i tworzyć wspólną infrastrukturę, bo to po prostu obniża koszty. To wszystko przekłada się na tańsze rozmowy i niższe koszty świadczenia usług. Drugim elementem strategii jest szerokie wykorzystanie technologii radiowych. Obecnie nowoczesne technologie radiodostępu pozwalają znacznie taniej, w znacznie szerszym zakresie, dawać dostęp nie tylko do podstawowej usługi telekomunikacyjnej, ale także do szybkiego dostępu do internetu. Zakończyliśmy prace nad nowym wydaniem krajowej tablicy przeznaczeń częstotliwości. Stało się to na początku tego roku. W tablicy zarezerwowaliśmy wiele nowych pasm częstotliwości oraz uzyskaliśmy dużą separację między użytkownikami cywilnymi a użytkownikami rządowymi. Zrobiliśmy to w tym celu, aby pozostawić zasoby, które pozwolą operatorom oferować usługi dostępu radiowego w nowoczesnych technologiach. Obecnie Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, który na tej podstawie może rozpocząć wydawanie pozwoleń, będzie do połowy bieżącego roku rozpatrywał wnioski i wydawał zezwolenia. Wiadomo już, że są podmioty zainteresowane inwestowaniem w tego typu infrastrukturę. Przy znacznie niższym poziomie inwestycji na jednego abonenta, ta działalność jest bardzo opłacalna. O jednej rzeczy trzeba powiedzieć, aby mieć pełny obraz sytuacji. Nie sposób mieć jednej branży gospodarki - która do tego jest branżą usługową, a taką branżą jest również telekomunikacja - oderwanej od produktu krajowego brutto i od zamożności całego społeczeństwa. Koszty infrastruktury telekomunikacyjnej są takie same na całym świecie, bo to są producenci globalni. Koszty zakupu urządzeń, oprogramowania, kabli itd. są mniej więcej takie same na całym świecie. Natomiast średnie przychody z linii telefonicznej w Polsce są niższe. Polski rynek usług telekomunikacyjnych stanowi mniej niż 4% produktu krajowego brutto i to jest dość dużo. W innych krajach wskaźnik ten waha się między 2,5-4%. Nie sposób oderwać tego elementu od ogólnego stanu całej gospodarki. W miarę jak będzie rósł produkt krajowy brutto, również branże usługowe będą się rozwijały i oferowały coraz to nowe usługi.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Nie chcę w tej chwili dyskutować o tym, czy warto było sprzedawać Telekomunikację Polską, ponieważ to już zostało dokonane. Można historycznie roztrząsać, że strategia prywatyzacji mogłaby być lepsza i że w ogóle należało inaczej robić tę prywatyzację. Zgadzam się z tym, że na pewno wiele rzeczy można było zrobić lepiej i może bylibyśmy w innej sytuacji. Ale to już się stało i musimy z tego faktu wyciągnąć wnioski i znaleźć wyjście. Jeśli chodzi o alternatywę dla TP SA, to działania, które dotyczą grupowania, idą w dwóch kierunkach. Pierwszy kierunek, to działania związane z aktywami telekomunikacyjnymi, które w jakiejś mierze są pod kontrolą Skarbu Państwa. I ten projekt został przedstawiony w zeszłym roku na posiedzeniu Rady Ministrów. Powołano wtedy zespół, w którym wiodącą rolę odgrywają przedstawiciele Skarbu Państwa. Zespół ten nadzoruje proces konsolidacji aktywów. Konsolidacja nie jest działalnością polityczną, ale ekonomiczną, bo daje możliwości bardziej efektywnego funkcjonowania. Nie chodzi o to, że ktoś podejmuje decyzje całkowicie w oderwaniu od realiów ekonomicznych, wprost przeciwnie, wszystkie decyzje kolejnych zarządów spółek są podejmowane w oparciu o bardzo konkretne analizy ekonomiczne. Drugi kierunek działania, to jest konsolidacja branży telekomunikacyjnej już w sektorze prywatnym. Właściciele firm już dostrzegają sens takiego działania. Kilka tygodni temu wykonany został mały krok konsolidacyjny. Dwie spółki telekomunikacyjne grupy Elektrim zostały kupione przez grupę Telenet, a następne transakcje tego rodzaju są niebawem oczekiwane. Rząd w stosunku do prywatnych przedsiębiorców nie ma żadnej chęci ani możliwości narzucania swojej woli, natomiast tworzy warunki do tego, aby konsolidacja i wzmocnienie podmiotów mogło następować. Jednym z kroków idących w dobrym kierunku było przygotowanie przez rząd, a następnie uchwalenie przez parlament ustawy o restrukturyzacji zadłużenia operatorów stacjonarnych. Wnioski z tytułu tej ustawy zostały już złożone i w tej chwili są rozpatrywane. Chodzi o bardzo poważne decyzje; w grę wchodzą znaczne pieniądze, dlatego wnioski operatorów muszą być bardzo dokładnie zbadane, aby nie popełnić żadnego błędu. W ciągu kilku najbliższych miesięcy wydane zostaną decyzje. Większość operatorów składa wnioski o zamianę zadłużenia na inwestycje infrastrukturalne, częściowo wobec inwestycji już dokonanych, a częściowo do tych, które dopiero będą dokonane. Wynikać z tego będą dwa bardzo pozytywne skutki. Po pierwsze - nastąpi oddłużenie operatora, a więc poziom zadłużenia spółek znacząco spadnie. Da to tym spółkom możliwość nowego funkcjonowania i lepszego pozyskania kapitału. A po drugie nastąpi ożywienie na rynku sektora telekomunikacyjnego. Ma to szczególne znaczenie w sytuacji dekoniunktury na tym rynku, na którym poziom inwestowania w nowe przedsięwzięcia telekomunikacyjne na całym świecie jest bardzo niski. Należy rozważyć celowość przyjrzenia się operatorom komórkowym. W dyskusji podniesiono sprawę koncesji na UMTS, które na całym świecie były wykupywane za olbrzymie pieniądze. Polscy operatorzy komórkowi w tej chwili już dostali pozwolenie na to, aby odroczyć pierwotne terminy zapisane w koncesjach obligujące ich do rozpoczęcia działalności.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Technologia światowa UMTS nie jest jeszcze gotowa. Drugą kwestią jest tworzenie wspólnej infrastruktury. Zapisy koncesyjne zobowiązują nadal operatorów komórkowych do tworzenia odrębnych infrastruktur. Myślę, że z powodów, o których wcześniej mówiłem, można rozważyć możliwość dopuszczenia budowy wspólnej infrastruktury. To na pewno obniży koszty operatorów. Według szacunkowych obliczeń, obniżenie to może wynieść 20-30% kosztów na infrastrukturę. Trzecia sprawa, to same opłaty koncesyjne. Zostały one rozłożone na 15 lat, a spłata pierwszych rat ma nastąpić w roku 2004. Odpowiedziałem chyba na wszystkie pytania, jakie padły ze strony panów posłów. Było ich nie tylko bardzo dużo, ale były także bardzo obszerne pod względem merytorycznym. Dlatego moja wypowiedź też nie mogła być krótka. Jeśli będą potrzebne jakieś dodatkowe informacje, to oczywiście bardzo chętnie ich udzielę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Jako trzeci z prezenterów poszczególnych punktów porządku obrad zabierze głos pan minister Wojciech Szewko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Najpierw odpowiem na pytania pana posła Tadeusza Jarmuziewicza, bo było ich najwięcej. Przepraszam za monotonię wypowiedzi, ponieważ większość zdań, które będę wypowiadał, będzie się rozpoczynała od słów "nieprawdą jest jakoby".</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Może pan minister nie będzie przenosił do rządu sformułowań, które są z upodobaniem stosowane w rozgrywkach parlamentarnych. Jeśli pan minister mógłby skorzystać z tej formuły, byłoby to korzystne dla przebiegu obrad Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Zacznę od pytania dotyczącego ustawy o informatyzacji. Nieprawdą jest jakoby słyszał pan poseł o tym od półtora roku, ponieważ mógłby pan poseł o niej słyszeć od października ub. roku. Przedtem nie wspominałem o tej ustawie, dlatego paniom i panom posłom należy się bardzo szczegółowa informacja. Ustawa o informatyzacji ma realizować założenia ustawy o działach administracji rządowej. Powstał dział administracji, któremu przypisano pewne działania, natomiast nie ma ustawy kompetencyjnej. Minister Krzysztof Heller mnie trochę ubiegł. Generalnie dział administracji rządowej pod nazwą Informatyzacja, ma się zajmować koordynacją działań informatycznych oraz inwestycjami samodzielnie realizowanymi w tym zakresie, co określamy mianem wsparcia budowy społeczeństwa informacyjnego lub promocją tego społeczeństwa. Natomiast systemy informatyczne są budowane w poszczególnych resortach na podstawie kompetencji albo obligacji wynikających albo z ustaw lub rozporządzeń, albo dobrze pojmowanego interesu państwa. Jeśli chodzi o ustawę o informatyzacji, to daje ona ministrowi nauki możliwość wydawania rozporządzeń w tej dziedzinie, a także bardzo szczegółowo określa kwestie dotyczące koordynacji działań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Zadałem panu ministrowi bardzo konkretne pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Już do nich przechodzę. Nie mówiłem przedtem o samej ustawie, więc powinienem powiedzieć co ona zawiera. We wrześniu ubiegłego roku rozpoczęliśmy prace nad projektem ustawy, który został przygotowany przez Rządowe Centrum Legislacyjne. Ponieważ jest to akt nie mający precedensu w Polsce, a także niewiele państw dysponuje taką ustawą, rozpoczęliśmy prace w sposób następujący. Rozesłaliśmy projekt do 400 podmiotów - firm i organizacji branżowych. Po mniej więcej miesiącu otrzymaliśmy odpowiedź i pierwsze poprawki. Ustawa była przedmiotem dyskusji w samorządzie gospodarczym, w Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji. Kilkakrotnie brałem udział w takich dyskusjach, także z udziałem posłów. Przy okazji chciałem się pochwalić w obecności prezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Rzadko się zdarza, żeby izba chwaliła rząd, a w tym przypadku izba chwaliła nasz projekt. Po zakończeniu pierwszej fali konsultacji społecznej, nadaliśmy bieg ustawie zgodnie z procesem legislacyjnym. Przy okazji warto powiedzieć, że napłynęło bardzo wiele poważnych propozycji merytorycznych. Również kilkaset firm nadesłało swoje pomysły specjalnie angażując do tego kancelarie prawne. Potem projekt trafił do uzgodnień międzyresortowych. Zrobiliśmy to jeszcze w ubiegłym roku. Bardzo poważnie potraktowałem apel pana marszałka Marka Borowskiego, który prosił o to, aby do parlamentu trafiały dopracowane ustawy. A to jest tego rodzaju ustawa, że jeden przecinek źle postawiony lub jeden wadliwie sformułowany zapis, mogą wyrządzić wielką krzywdę rynkowi informatycznemu, nad którym powinniśmy się pochylić, ponieważ jest przyszłością kraju. Ma to być nowoczesny rynek informatyki. W związku z tym rozesłaliśmy projekt do konsultacji resortowych i czekaliśmy na wynik dłużej, niż ustawowe dwa tygodnie, bo czekaliśmy ponad miesiąc. Otrzymaliśmy 94 strony poprawek, to znaczy ponad 400 poprawek, głównie jednak od instytucji i organizacji, które nie mają nic wspólnego z informatyką. Na wszystkie uwagi, zgodnie z procesem legislacyjnym, który państwu jest dobrze znany, musieliśmy odpowiedzieć. Spotkaliśmy się z każdym z tych podmiotów, który nadesłał uwagi, z każdym przedyskutowaliśmy poprawki, najczęściej ze sobą sprzeczne. Taki był pierwszy rzut konsultacji międzyresortowych projektu ustawy. Wiele zgłoszonych poprawek uwzględniliśmy w projekcie, część zapisów z niego wyjęliśmy, ponieważ np. Urząd Zamówień Publicznych część przepisów chce umieścić w nowej ustawie o zamówieniach publicznych wydanej na podstawie dyrektyw Unii Europejskiej. Nie było sensu, abyśmy w ustawie o informatyzacji nowelizowali ustawę o zamówieniach publicznych. I z tą argumentacją urzędu myśmy się zgodzili. Zapisy dotyczyły głównie giełd elektronicznych. Opowiadam o tym szczegółowo, abyście państwo wiedzieli jaki jest stan i skala prac nad projektem ustawy o informatyzacji. W ubiegłym tygodniu został projekt ponownie rozesłany do drugiej tury konsultacji międzyresortowych, tym razem tej oficjalnej i krótkiej, a więc tylko do konstytucyjnych podmiotów, głównie ministerstw. Przewidujemy, że projekt wejdzie pod obrady Rady Ministrów pod koniec marca br. Wynika to z harmonogramu prac rządu. Nie możemy niczego opóźnić, albo niczego przyspieszyć. Nie jest prawdą, że projekt nie był znany posłom. Niektórzy nie tylko brali często udział w różnego rodzaju dyskusjach, ale ostatnio odpowiadałem na interpelację pana posła Adama Szejnfelda z Platformy Obywatelskiej, który interpelował w sprawie projektu ustawy o informatyzacji. Poza tym projekt ustawy znajduje się na naszej stronie internetowej www.kbn.gov.pl od września ubiegłego roku i wszystkie kolejne wersje projektu są uwzględniane. Dlatego nie można powiedzieć, aby projekt nie był znany posłom, skoro piszą oni nawet interpelacje i zapytania w sprawie ustawy, która jeszcze znajduje się w fazie projektu.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Ustawa o informatyzacji jest aktem bardzo trudnym, będzie wymagała jeszcze dyskusji i zapewne trafi do Komisji Infrastruktury, a także do Komisji Gospodarki oraz do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży bo to jest dla tej ustawy komisja najbardziej właściwa i na jej posiedzeniach najczęściej pojawia się przedstawiciel Komitetu Badań Naukowych. Jeśli mam wypuścić z naszego resortu akt prawny, który później zostanie zakwestionowany ze względu na niezgodność z prawem europejskim albo niekonstytucyjność, to wolę jeszcze nad nim przedłużyć prace nawet o miesiąc, konsultując się z kolejną rzeszą prawników, niż przedstawiać w parlamencie bubel, który zostanie choćby przez pana posła Tadeusza Jarmuziewicza wyśmiany. Muszę mieć wewnętrzne przekonanie, że projekt ustawy jest przynajmniej dobry w sensie legislacyjnym i że nie rodzi żadnych wątpliwości. Projekt w obecnej wersji nadal rodzi takie wątpliwości. Zapewne na ten temat będziemy mieli jeszcze okazję długo dyskutować, ale powiem dzisiaj, że jeden z organów władzy publicznej stwierdza, że nie chce podlegać procedurze standaryzacji wymiany informacji, bo jest niezależnym sądem. Ale sędzia jadąc samochodem także podlega przepisom ustawy Prawo o ruchu drogowym. Podaje to jako przykład kwestii, które nadal wymagają rozstrzygnięcia. Nie może tak być, że jeden z organów sądowych miał inny standard wymiany dokumentów z resortami. Kto wie, czy nie jest to nawet kwestia konstytucyjna i tym bardziej powinna być wcześniej rozstrzygnięta. Mamy zatem tego typu problemy o charakterze legislacyjnym. Nie chciałbym, żeby w parlamencie pojawił się projekt, nad którym posłowie będą debatowali i ktoś zakwestionuje przepisy ze względów legislacyjnych. Po to mamy pieniądze na prawników, po to funkcjonują samorządy gospodarcze, które też dysponują swoimi prawnikami, żeby wszystkie kwestie wątpliwe wyczyścić, zanim projekt trafi do parlamentu. Była to wyczerpująca, jak sądzę, informacja o ustawie o informatyzacji, bardzo ważnego aktu prawnego, który pozwoli na formalną koordynację działań administracji publicznej. Padło pytanie o pana premiera Grzegorza Kołodkę i o system rozliczania podatku w Krakowie. Nie wiem, co na ten temat powiedział pan premier, ale wiem, co ja mówiłem na ten temat i jeszcze raz to powtórzę. Notabene projekt ten jest bardzo dobrze opisywany przez prasę branżową i dobrze znany całemu środowisku informatycznemu. Chodzi o projekt pilotażowy na 46 podmiotach gospodarczych rozliczania podatków od osób prawnych przez internet. Projekt trwał dwa miesiące i zakończył się sukcesem. W ub. tygodniu odbyło się posiedzenie komitetu sterującego w Ministerstwie Finansów. Chociaż jestem jego członkiem, ze względu na inne obowiązki nie mogłem uczestniczyć w posiedzeniu. Podjęto na nim decyzję o wdrażaniu tego typu rozwiązania w całej Polce. Dlaczego trwa to długo? Z tej prostej przyczyny, że mamy do czynienia z wprowadzaniem rozwiązań, które są precedensowe. Co prawda rozliczanie podatków online istnieje w wielu krajach świata, ale przy polskim systemie podatkowym nie ma takiego rozwiązania, które moglibyśmy zastosować. Dlatego projekt musi być najpierw dobrze przetestowany. Nie chciałbym w prasie czytać, że znowu wydaliśmy kilkaset milionów złotych na system, który nie działa.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Złych wdrożeń informatycznych było już dostatecznie dużo. Później nie będzie już uzasadnienia, żeby wydawać pieniądze na informatyzację, bo każdy będzie myślał, że te rozwiązania nie będą funkcjonowały. Nie chcę mieć kolejnej afery, jak w przypadku ZUS, IACS czy w przypadku systemu wyborczego. Przypomnijmy, dlaczego ten system opisywany w prasie i pokazywany w telewizji nie zadziałał. Z prostej przyczyny: nie został wcześniej przetestowany. Oszczędzono kilkaset złotych na ostatecznych testach nowej konfiguracji. Dlatego wdrożenie każdego dużego systemu, które pociąga za sobą wydatkowanie środków publicznych z naszych podatków, wymaga uprzedniego przetestowania. Sam jestem podatnikiem, dlatego zależy mi na tym, aby przyłożyć się dobrze do takiego wdrażania systemu, który później nie będzie obarczony błędem. Dlatego każdy większy system informatyczny, który jest wdrażany, musi przejść fazę prób terenowych. Im bardziej ekstremalne warunki, im gorzej wyposażony urząd i im gorzej przygotowani urzędnicy, tym lepiej dla systemu, ponieważ dzięki temu wiemy dokładnie, w których miejscach system nie działa, co jeszcze trzeba zmienić lub dopracować. Skończyły się czasy, że sobie swobodnie robimy przetarg na 200-300 mln zł z pieniędzy podatnika, później system jest wdrażany, a dopiero na koniec wdrażany na funkcjonującym urzędzie. I dopiero wtedy okazuje się, że ktoś o czymś zapomniał i system nie działa. Z tych właśnie powodów wydłużamy procedury wdrożeniowe, bo mają one owocować sukcesem poprawnego wdrożenia systemu. Nie możemy sobie pozwolić jako środowisko informatyczne, z którego się wywodzę, na chociaż jedno nietrafione wdrożenie, na chociaż jedną aferę z wydatkowaniem pieniędzy publicznych. A wiemy, że takich wdrożeń mieliśmy już bardzo wiele. W Krakowie pilotowane były dwa systemy. System Zefir, który już został wdrożony w całej Polsce, a od ubiegłego tygodnia jest też wdrażany na Litwie. Jest to system rozliczania ceł i podatku VAT od towarów i usług pochodzących z obrotu międzynarodowego. Drugi system nazywa się Celina i został również wdrożony w małopolskim urzędzie celnym i tam został przetestowany, a obecnie także wdrażany jest w całym kraju. Trwają ostatnie przetargi na sprzęt, a nie na sam system informatyczny. Ostatnim systemem, który będzie dopiero wdrażany, jest system ePodatki, który nakręci nam koniunkturę dla budowy społeczeństwa informacyjnego. Bo jeżeli przedsiębiorca będzie musiał iść do urzędu osobiście i rozliczać podatek VAT manualnie, albo mieć ten VAT rozliczony natychmiast, to szybko kupi sobie komputer nawet wtedy, jeśli jego przedsiębiorstwo będzie się znajdowało w nie najlepszej kondycji finansowej. Tyle o systemach, które działają, prasa je dokładnie opisuje i można to wszystko sprawdzić, są na to niezbędne dokumenty. Kolejne pytanie dotyczyło Polskiej Biblioteki Internetowej. Nieprawdą jest, że zawiera ona kilkadziesiąt tytułów czy pozycji książkowych. Pierwszego dnia zaczynaliśmy od 120 pozycji, a obecnie jest ich znacznie więcej. Przed chwilą połączyłem się z Polską Biblioteką Internetową i zapraszam panie i panów posłów do sprawdzenia osobiście, ile jest już w niej tytułów. Podam adres internetowy: www.pbi.edu.pl. Każdy może wejść do internetu i dokładnie sprawdzić, jakie pozycje znajdują się już w tej bibliotece.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Dzisiaj na liście pozycji znalazło się "Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego. Skąd wzięła się podana przeze mnie liczba tytułów i dlaczego ja tym szermuję? Wszystkie tytuły, które znalazły się na początku funkcjonowania biblioteki, to tytuły, za które nie płaciliśmy, ale zostały nam przekazane przez uniwersytety biorące udział w programie. W ubiegłym roku dysponowaliśmy na ten cel łączną kwotą zaledwie 300 czy 400 tys. zł na całe to przedsięwzięcie. Za te pieniądze zostały kupione serwery, został stworzony engin i rozpoczęliśmy skanowanie pozycji. W ten sposób zostało zeskanowanych 27 tys. stron, które potem trzeba zamienić na tekst, sprawdzić, a następnie wprowadzić na stronę www biblioteki. Przyjęliśmy zasadę, że codziennie na tej stronie pojawia się jedna książka, a obecne wydatki pokrywamy ze środków ubiegłorocznych. Dopiero od listopada Ministerstwo Finansów uruchomiło nasz budżet, który wynosił 1 mln zł. Prace te prowadzi departament Promocji Społeczeństwa informacyjnego. Jest ze mną na posiedzeniu obecny Dyrektor, który w departamencie ma czterech pracowników. W sumie razem ze mną w dziale informatyzacji zatrudnionych jest jedenastu pracowników podzielonych na dwa departamenty. Mogę jedynie zapewnić, że posiadane środki, przyznane zresztą przez Sejm, pozwolą nam na wzbogacenie Polskiej Biblioteki Internetowej o kilkadziesiąt tysięcy tytułów. Zaczynaliśmy do 120 pozycji, dzisiaj jest ponad 180 i codziennie pojawiają się nowe. Nowy przetarg na skanowanie i wprowadzanie pozycji na strony internetowe dopiero zostanie ogłoszony. Obecnie skanery stoją w Bibliotece Narodowej, w Archiwach Państwowych staną jeszcze w bibliotekach kościelnych. Przy okazji powiem, że chodzi o unikalne zbiory kościelne, których jeszcze nikt nie widział na oczy, poza badaczami pracującymi nad tymi zbiorami. Być może w najbliższym czasie na stronie internetowej zobaczymy zeskanowaną biblię Guttenberga. Skaner pracuje także dla nas na Uniwersytecie Gdańskim. Kiedy przetarg na skanowanie tych zbiorów, ich opracowanie i wdrażanie zostanie rozstrzygnięty, to będziemy mieli kolejne tytuły na stronach internetowych biblioteki. Polska Biblioteka Internetowa pełni dwie funkcje. Najistotniejsza jest dla nas funkcja wprowadzenia maksymalnej ilości dzieł, szczególnie polskiej literatury klasycznej. Te pozycje zostały zresztą zeskanowane w pierwszej kolejności. Drugą funkcją biblioteki jest wprowadzanie do postaci elektronicznej tych wszystkich dzieł, które są niedostępne, takich np. De revolutionibus. Prawdopodobnie nikt z nas nie miałby dostępu do tego dzieła, ponieważ do tej książki znajdującej się na Uniwersytecie Jagiellońskim trudno jest się dostać. Niebawem wszyscy Polacy będą mogli sobie zobaczyć to dzieło po prostu na stronie internetowej Polskiej Biblioteki Narodowej. I to jest kolejna, bardzo ważna funkcja tej biblioteki. Trudność polega także na tym, że musimy znaleźć jakiś rozsądny kompromis w urządzaniu biblioteki internetowej. Bo przygotowanie unikalnego dzieła trwa miesiąc lub dwa, a pozycji lektury szkolnej w ciągu kilkunastu sekund. Padło pytanie o portale. Są takie portale, którym się wiedzie źle, ale są także takie, które prosperują całkiem dobrze.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Do tych pierwszych należą portale Interia, Merlin, Hoga. Być może jest to jedynie kwestia źle sformułowanego modelu biznesowego. Państwo polskie nie może dotować prywatnych przedsięwzięć pod tytułem portale. A co z firmami komputerowymi? Czy też mamy dotować Optimusa, JTT, Prokom i inne? Cała branża komputerowa ma się dzisiaj trochę gorzej, ale jeśli chodzi o portale...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PoselTadeuszJarmuziewicz">Nie o to pytałem pana ministra. Mówi pan głównie o tym co będzie, a nie co już jest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Pan poseł Tadeusz Jarmuziewicz jest doświadczonym parlamentarzystą i powinien wykazać się cierpliwością. Teraz odpowiada na pytania pan minister Wojciech Szewko, a jak pan poseł będzie miał inne zdanie, to istnieje zawsze możliwość zgłoszenia się do głosu i wypowiedzenia swoich racji, w tym ocenić wypowiedź pana ministra. Komisja Infrastruktury z reguły pracuje przy obniżonej temperaturze emocji i nie chciałbym, aby przy dyskutowaniu o stanie polskiej telekomunikacji nastąpiło podniesienie tej temperatury. Proszę pana ministra o kontynuowanie wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PoselHenrykDlugosz">Może pan poseł Tadeusz Jarmuziewicz poprosi pana ministra Wojciecha Szewkę na dłuższą pogawędkę, podczas której wyjaśnią sobie wszystkie kwestie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Nie udzieliłem głosu panu posłowi Henrykowi Długoszowi. Przypominam, że przed nami jeszcze faza dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Wracam do portali. Uważam, że Komisji należy się wyjaśnienie. Na ogół przedsięwzięcia internetowe na całym świecie padały z bardzo prostej przyczyny. W budowie tego typu przedsięwzięć opierano się głównie na stronie informatycznej, natomiast do tej pory nie wypracowano uniwersalnego modelu biznesowego. Są takie portale, które mają miliony odwiedzin i ugruntowaną pozycję, takie jak Amazon, czyli największa księgarnia internetowa i inne. Portale te miały dobry model biznesowy, a informatyki używały tylko do realizacji tego modelu biznesowego. I one przetrwały upadek innych portali i tysięcy firm internetowych. Proszę zwrócić uwagę, że niedawno portale miały takie pomysły, aby od każdego operatora telekomunikacyjnego pobierać opłaty za to, że ktoś się z nimi łączy. Moim zdaniem, jest to działanie rozpaczliwe, pokazujące, że niektóre portale mają albo zbyt wysokie koszty funkcjonowania, albo nie mają pomysłu na dalsze funkcjonowanie. Ale są takie również, które mają dobre pomysły i te mają się całkiem dobrze. Wracając na nasze podwórko. Wysoka Izba i Komisja dobrze wie, jakimi dysponujemy środkami, jako że budżet był dokładnie omawiany przez posłów. Pan poseł Tadeusz Jarmuziewicz też brał udział w głosowaniach, dlatego wie dokładnie, jakim dysponujemy budżetem. Nie ma w nim pozycji mówiącej o możliwości dotacji dla portali. Co możemy w tej sprawie robić? Jeżeli portale wypracują modele biznesowe, to budując społeczeństwo informacyjne, a więc powodując, że coraz więcej osób będzie się z nimi łączyło, będziemy im nakręcać koniunkturę. To jest podejście liberalne i może akurat mi nie przystoi. Ale z wykształcenia jestem ekonomistą i ekonomii się nie zmieni, ekonomia jest jedna. Jak powiedziałem, jedne portale padają, ale inne mają się dobrze. Wiadomo, że największe portale mają obecnie problemy, ale to jest kwestia inwestorów. Interia, która stała się jednym z największych portali, posiada bardzo klarowny model biznesowy. Portal zawiera dobrą informatykę, pojawiającą się w programie telewizyjnym TVN, a z drugiej strony ma silne wsparcie ze strony firmy medialnej czyli RMF, z której czerpie informacje. W ten sposób nastąpiła komasacja kosztów. Koszty zatrudnienia dziennikarzy portalowych wynikają z samego modelu RMF. I jest to bardzo dobry portal, mam w nim zresztą własne konto internetowe i bardzo to sobie chwalę. Podobnie dobrze ma się portal Onet, nic mi nie jest wiadome, żeby portal ten padał. Jeśli jednak inne portale mają się źle, to proszę przedstawić sposoby na ich wsparcie. Ale to już się wiąże ze zmianą sposobu funkcjonowania państwa, aby była możliwość dotowania tych portali. Pan poseł Tadeusz Jarmuziewicz pytał, a także inni posłowie, jakie inicjatywy zgłaszał i co realizował dział Informatyzacja od 1 października, kiedy zostali w nim zatrudnieni pierwsi pracownicy. Przygotowaliśmy projekt ustawy o informatyzacji oraz strategię informatyzacji Rzeczypospolitej Polskiej, której jeszcze nie przyjął rząd, ale to wynika z harmonogramu pracy Rady Ministrów. Przygotowaliśmy również strategię rozwoju rządu elektronicznego eGoverment pod nazwą Wrota Polski. Zbudowaliśmy Polską Bibliotekę Internetową. Sfinansowaliśmy i zbudowaliśmy część programu Wrota Małopolski, czyli system eGoverment dla województwa małopolskiego.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Sfinansowaliśmy budowę części turystycznej tego programu, bo Urząd Marszałkowski nie miał na to środków. Sądzę, że nie jest to tak mało, jak na kilka miesięcy pracy nowego działu. Proszę zważyć przy tym, że Urząd Komitetu Badań Naukowych obsługuje Komitet Badań Naukowych. Ministerstwo Nauki i Informatyzacji, czyli normalny resort, powstanie dopiero 1 kwietnia 2003 roku. Mówiłem tylko o naszych działaniach inwestycyjnych, a nie o tych, do których wykonania zostaliśmy powołani. Dział Informatyzacja powstał dla koordynacji prac resortu. Mówił zresztą już o tym pan minister Krzysztof Heller. Podstawą do stworzenia nowego działu administracji rządowej była koordynacja działań związanych z informatyzacją. Nasze dwa departamenty współpracują w związku z tym w budowie takich systemów, jak systemy tworzone w resorcie spraw wewnętrznych i administracji przez pana ministra Leszka Ciećwierza. Zwykle bywa tak, że przewodniczącym lub wiceprzewodniczącym zespołu wdrażającego jest przedstawiciel naszego resortu. Współpracujemy z tworzeniem systemu tworzonego przez głównego geodetę kraju. Mam na myśli słynną ewidencję gruntów i ludności w budowie ortofotomaty. Jestem wiceprzewodniczącym obu zespołów. Nadzorujemy także budowę programu IACS dla resortu rolnictwa. Wszystkie te programy powołane zostały nie ustawą, bo takiej nie ma, ale zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 16 września 2002 roku, które nakazało wszystkim resortom przesyłanie do nas wszystkich swoich strategii i koncepcji wdrażania systemów informatycznych w celu przeglądu. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby te systemy po wdrożeniu nie funkcjonowały. Mamy zapewnić ich interoperacyjność zlikwidować patologię, która funkcjonowała wcześniej w polskiej administracji, że buduje się dwa dublujące się systemy, mające te same funkcje. Aby uzyskać interoperacyjność takich systemów trzeba by wydać kilkaset lub kilkadziesiąt milionów złotych. Do nas należy funkcja koordynacyjna, mamy zapewnić koordynację pracy nad różnymi systemami. Z najnowszych działań, którymi obecnie zajmuje się jeden z departamentów, jest system budowy przy współudziale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i Ministerstwa Infrastruktury. System ten moglibyśmy nazwać intranetem rządowym. Wynika on z naszych obligacji europejskich. Na pewno panie i panowie posłowie czytali ostatnio o słynnym problemie, że nie ma możliwości rozsyłania dokumentów europejskich po resortach, ponieważ nie istnieje niezbędna do tego infrastruktura. Ta właśnie infrastruktura jest obecnie budowana i dyrektor Departamentu Systemów Informatycznych co wtorek uczestniczy w spotkaniu zespołu roboczego i buduje, pod nadzorem ministra spraw wewnętrznych, sieć intranetu rządowego. Będzie to pierwsza część programu Wrota Polski. Podobnie powstają systemy informatyczne w Ministerstwie Finansów, Ministerstwie Infrastruktury i w innych. Są one budowane w koordynacji pod naszym zwierzchnictwem. Nie będziemy wyręczać tych resortów, zresztą taka jest filozofia działania, nie będziemy budowali drugiego super resortu pod nazwą Urząd Rady Ministrów II czy też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji II.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Nie mamy zamiaru zabrać kompetencji informatycznych poszczególnym resortom. Mamy się zajmować koordynacją działań administracji rządowej, aby pieniądze były wydatkowane oszczędniej i mądrzej. I tylko tyle. Tak samo dzieje się z rejestrem usług medycznych, którego projekt konsultujemy, tak aby współgrał z systemami budowanymi przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Kilka zdań na temat offsetu. Pytał o niego przewodniczący, pan poseł Janusz Piechociński. Sprawa rzeczywiście jest bardzo ważna. Zacznę od generalnego zastrzeżenia, że nie mogę odpowiadać na temat tego, co dokładnie dzieje się obecnie z offsetem. Przyjęto zasadę, że za to odpowiada przewodniczący komitetu offsetowego, którym jest pan minister gospodarki. Z tego co pamiętam, to w ubiegłym tygodniu było to przedmiotem posiedzenia Komisji Gospodarki. Miano powołać podkomisję zajmującą się tą sprawą, ale tak się nie stało. W tym tygodniu Komisja Obrony Narodowej i także Komisja Gospodarki będą wysłuchiwały informacji o offsecie. Ponieważ jestem członkiem komitetu offsetowego, jak i przewodniczącym zespołu, który obecnie negocjuje z Amerykanami sprawę umowy offsetowej, mogę państwa zapewnić, że projekty informatyczne i technologiczne stanowią zdecydowaną większość wśród projektów negocjowanych. Projektów innowacyjnych i wynalazczych jest aż za dużo w stosunku do projektów czysto infrastrukturalnych. Chciałbym przypomnieć, że lista projektów, które zostaną przyjęte, powstaje w wyniku negocjacji. Co z tego, że projekt jest wspaniały i my uważamy, że jest niezwykle pożyteczny dla nauki polskiej, jeśli nie ma w nim elementu gospodarczego, nie jest biznesowy. Offset nie jest rozdzielnictwem grantów. Jest to taka konstrukcja umowy, w której mamy do czynienia z inwestycją. A inwestycja zakłada zwrot poniesionych kosztów. Nie można np. wnieść do uniwersytetu aportu, bo to nie jest spółka akcyjna. Jestem przekonany, że informacja o offsecie zostanie przedstawiona parlamentowi i państwo będziecie mogli dokładnie się zapoznać z umową offsetową, zwłaszcza że przedstawiciele parlamentu są członkami komitetu offsetowego. Natomiast bardzo imponująca lista projektów przedstawiona przez stronę polską jest bardzo silnie technologiczna. Konsekwencją ostatniej wizyty członków naszego rządu w Stanach Zjednoczonych, było zgłoszenie wielu nowych projektów zarówno stronie amerykańskiej, jak i stronie polskiej. Wiem jedynie o tych, które dotyczą mojej dziedziny, to znaczy informatyki. Znajduje się wśród nich kilka projektów dotyczących budowy centrów kompetencyjnych czy laboratoriów. Co to znaczy? Oznacza to, że jakaś informatyczna firma amerykańska, której nazwy nie wymienię z powodów, o których mówiłem wcześniej, planuje stworzenie laboratoriów. Będziemy mieli w tych laboratoriach polskich inżynierów, którzy posiądą unikalną wiedzę, która tym firmom przynosi miliardy zysków, a następnie będą oni świadczyli usługi na rzecz tej firmy. Oprócz tego będą wypracowywali własne technologie i własne patenty. Będą mogli świadczyć także usługi na rzecz państw trzecich, np. państw naszego regionu. Takie propozycje pojawiły się właśnie po ostatniej wizycie przedstawicieli polskiego rządu w Stanach Zjednoczonych.</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#PodsekretarzstanuwUrzedzieKBNWojciechSzewko">Teraz wszystko zależy od jednej sprawy. To, że są to projekty, wcale jeszcze nie oznacza, że partner amerykański je zaakceptuje. Bo to on bierze finansową odpowiedzialność za wdrożenie i realizację projektu offsetowego. Projekt rzeczywiście może być świetny, ale partner amerykański powie, że on za niego nie weźmie odpowiedzialności, bo np. jakiś uczestnik projektu jest dla niego niewiarygodny. Wiele zależy więc od negocjacji. Do momentu, dopóki lista projektów zostanie zamknięta, nie możemy powiedzieć ile z nich zostanie zaakceptowanych. Wśród zgłoszonych projektów większość stanowią projekty technologiczne. Jest moją osobistą troską, żeby jak najwięcej na ostatecznej liście znalazło się projektów, które realizują nasze cele. Jeżeli bowiem w budżecie państwa nie mamy pieniędzy na ich realizację, to mamy nadzieję, że w offsecie przynajmniej część z nich się znajdzie. Pan poseł Wiesław Okoński pytał o Narodowy Plan Rozwoju. Na to pytanie odpowie pan dyrektor Zygmunt Danek, ponieważ on i jego zespół pracowali przy konstruowaniu tego planu. Jedna tylko uwaga: od 24 kwietnia w Krakowie rozpoczynam serię spotkań z samorządami wszystkich województw. Na tych spotkaniach będziemy przekazywali informacje, jak pozyskiwać środki unijne. Mieliśmy bowiem nie najlepsze doświadczenia z programem eContent. Jest to program Unii Europejskiej, z którego Polska korzysta w niewielkim tylko stopniu. I te doświadczenia pokazały, że nasze samorządy, niestety, nie są przygotowane merytorycznie o występowanie o ten typ środków. Tam trzeba przedstawić bardzo konkretny wniosek i z tym bardzo często są problemy. Ponieważ pozyskiwanie środków europejskich ma charakter konkursowy, a konkurs jest rozstrzygany w Brukseli, z powodów formalnych wiele wniosków odpada. Zapomniałem dodać, że program eContent jest jednym z programów nadzorowanych przez Urząd Komitetu Badań Naukowych. Na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie wyłoniliśmy punkt kontaktowy. Każda polska firma może zgłosić się do programu eContent i otrzymać dofinansowanie swojej działalności do 75% wartości projektu. Standardowa kwota takiego grantu wynosi 2 mln euro. Dotychczas polskie portale i przedsięwzięcia internetowe nie przedstawiły swoich projektów. W poprzedniej edycji konkursu uczestniczyły tylko dwa polskie podmioty tworzące treść w internecie i wygrały granty. Było to Muzeum Morskie w Gdyni razem z Muzeum Morskim w Bilbao oraz Urząd Kartograficzny, który tworzył system informacji przestrzennej. Jeśli pan przewodniczący pozwoli, to przekażę teraz głos panu dyrektorowi Zygmuntowi Dankowi, który przedstawi informację o Narodowym Planie Rozwoju, a dokładnie o środkach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Niech to będzie jednak wypowiedź w skondensowanej formie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#DyrektordepartamentuwUrzedzieKomitetuBadanNaukowychZygmuntDanek">Pytanie dotyczyło naszego udziału w Narodowym Planie Rozwoju, a więc udział naszego budżetu w finansowaniu przedsięwzięć z Narodowego Planu Rozwoju. Finansowanie tego planu jest podobne, jak finansowanie innych programów i funduszy. Mówimy o tym, że dane przedsięwzięcia mogą być finansowane pomiędzy 25 a 75%. Skala finansowania zależy od sposobu przygotowania projektu oraz od partnerów. W wyjątkowych sytuacjach istnienie możliwość finansowania nawet do 85%, ale oprócz tego, że projekt musi być naprawdę wyjątkowy, to ponadto musi posiadać inwestora prywatnego. Jeśli weźmiemy pod uwagę uśrednienie kwot finansowania, to mówimy o 629 mln euro. Taką dotację powinniśmy otrzymać z Unii Europejskiej. Jest to już kwota po odjęciu kwoty, którą powinien dołożyć budżet państwa. A budżet państwa może dołożyć maksymalnie około 300 mln euro. Nie mówimy w tym momencie o tym, że budżet ma wypłacić te pieniądze. Jeśli nie ma projektu, nie ma jego finansowania i opisanego przedsięwzięcia, to również nie ma mowy o wydatkowaniu środków budżetowych. Jeśli natomiast chodzi o podstawowe i najbardziej sprecyzowane kierunki, w których Narodowy Plan Rozwoju będzie podążał, to jest to wzrost konkurencyjności naszej gospodarki na arenie międzynarodowej. W tym przypadku mówimy o kwocie 280 mln euro. Drugi punkt, to rozwój zasobów ludzkich. Jest to określenie bardzo pojemne, bo obejmuje portale edukacyjne, a także wzmocnienie systemów edukacji. Mówimy w tym przypadku o kwocie 500 mln euro. Kolejny punkt stanowi rozwój programów regionalnych. Chodzi o polepszenie infrastruktury technologicznej w rejonach. W tym przypadku mówimy o 172 mln euro. Finansowanie Narodowego Programu Rozwoju będzie przebiegało podobnie, jak w przypadku innych funduszy strukturalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Jako ostatni referent wystąpi prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty pan Emil Płodzień. Dyskusję będziemy kontynuować na posiedzeniu podkomisji do spraw łączności, która jeszcze w tym miesiącu odwiedzi Centrum Informatyczne Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Będzie to dalszy ciąg dyskusji podjętej podczas wizyty tej podkomisji w Wytwórni Papierów Wartościowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#WiceprezesUrzeduRegulacjiTelekomunikacjiiPocztyEmilPlodzien">Szkoda, że pan poseł Krzysztof Oksiuta jest już nieobecny na posiedzeniu, ale chciałem podziękować mu za zainteresowanie Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Korzystamy zawsze z jego ostrych, stanowczych, często słusznych uwag. Sprawozdanie z działalności mojego urzędu będzie przedłożone Komisji Infrastruktury w kwietniu i jak sądzę, będzie ono w pełni oddawało stan faktyczny, to znaczy wyniki działalności urzędu w ciągu minionego roku. Przy okazji chcę państwa poinformować, że URTiP w swoim obecnym kształcie jest organizacją młodą, albowiem istnieje od 1 kwietnia ubiegłego roku. Pan poseł Krzysztof Oksiuta pytał czy jesteśmy regulatorem, czy administratorem. Działamy w ramach obowiązującego prawa i tak, jak na to pozwalają nam warunki. My także nie jesteśmy zadowoleni z tego, że funkcje kontrolne są bardziej rozbudowane niż funkcje regulacyjne. Mam nadzieję, że nowelizacja Prawa telekomunikacyjnego, jak również nowe Prawo pocztowe, stworzą nowe, szersze możliwości regulacyjne prezesowi URTiP. Sądzę, że będziemy bardziej regulować cały rynek telekomunikacyjny, a nie poszczególnych operatorów. Przechodząc do pytań zgłoszonych przez pana posła Janusza Piechocińskiego, dodam kilka uwag do tego, co już na ten temat powiedział pan minister Krzysztof Heller. Jaka jest ocena liberalizacji rynku telekomunikacyjnego przez regulatora, pytał pan poseł. Doskonale państwo wiecie, że rynek telekomunikacyjny ma dwa obszary: obszar mobilnej telefonii komórkowej oraz obszar telefonii stacjonarnej. W tym pierwszym obszarze konkurencja rozwija się coraz bardziej z pożytkiem dla klienta. Pan minister mówił już, że chcemy rozwinąć możliwości operatorów w zakresie sieci dostępu radiowego. Sądzę, że będzie to realna konkurencja dla telefonii mobilnej. Mówiąc o telefonii stacjonarnej trzeba zauważyć, że Telekomunikacja Polska, jako operator dominujący, ciągle ma dużą siłę monopolisty. Nie jest ważne, ile licencji zostanie wydanych przez ministra, ale liczy się to, jaką część rynku ma opanowaną TP SA i jak wielką posiada sieć i możliwości oddziaływania na innych operatorów. Niemniej jednak w tym obszarze wiele się zmienia. Muszę nieskromnie powiedzieć, że w tych zmianach ma także swój udział Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Nasz urząd otwiera się na problemy tego rynku, który jest w bardzo trudnej sytuacji, szczególnie z powodu nowej technologii UMTS, która okazała się mrzonką, za którą wszyscy zapłacili. Koszty zostały poniesione, natomiast wpływów nie ma i podejrzewam, że jeszcze długo się nie pojawią. Trudna sytuacja na rynku telekomunikacyjnym dotyczy rynków europejskich, ale również dosięgła naszego rynku. W tych warunkach rozwój działalności operatorów niezależnych jest bardzo trudny, co doskonale rozumiemy. Przeprowadzamy z operatorami rozmowy wspólnie zastanawiając się, co można zrobić, aby poprawić warunki rozwoju konkurencji. Pan prezes Marek Józefiak sympatycznie stwierdził, że jest bardzo zainteresowany konkurencją - i to jest prawda. Chodzi o konkurencję, która będzie służyła klientowi. Ale w momentach, kiedy dochodzimy do zagadnień ekonomicznych, stawek i cen, to zmienia się osobowość pana prezesa i staje się partnerem bardzo twardym, a przez to trudnym. Trudno mu się dziwić, bo walczy o interes firmy. Nasze kontakty i rozmowy z operatorami powodują, że wiele kwestii wspólnie udaje się nam rozwiązać w drodze kompromisu. Dam przykład rozliczeń intekonektowych z operatorami. W wyniku wielomiesięcznych rozmów udało się znaleźć rozwiązanie, które jest do przyjęcia dla wszystkich operatorów.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#WiceprezesUrzeduRegulacjiTelekomunikacjiiPocztyEmilPlodzien">Najlepszym rozwiązaniem byłyby stawki, które stosują inne kraje europejskie, tzw. banchmarki. Niemniej jednak stawki są tak niskie, że ze zrozumieniem trzeba podejść do koncepcji TP SA, że firma nie jest w stanie wytrzymać istniejących obciążeń. Decydujemy się na mniejsze kroki, ale idąc stale w kierunku wprowadzania coraz to niższych stawek, aby w perspektywie dojść do banchmarek. Można także przytoczyć przykład uwolnienia rynku połączeń międzynarodowych. W wyniku bardzo twardych i trudnych dyskusji, w warunkach często niezależnych od operatora, bo związanych ze stanem technicznym central i sieci TP SA, dochodzimy do kompromisów, które per saldo służą klientowi. Podsumowując swoją wypowiedź powiem jedno; liberalizacja rynku telekomunikacyjnego jest procesem trudnym i rodzi się w bólach. I to jest zrozumiałe. Z tego co powiedział pan prezes Marek Józefiak wynika, że cel mamy wspólny - jest nim satysfakcja i dobro klienta. W trakcie codziennych działań będziemy próbowali zbliżyć się do tego celu, aby klient coraz bardziej odczuwał satysfakcję z usług operatorów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Bardzo pokojowo zakończył pan prezes swoje wystąpienie, czemu się nie dziwię, bo jest obok pana prezes, z którym prowadzi pan negocjacje. Poza tym zbliża się już godzina 13, o której rozpoczyna swoje posiedzenie Komisja Europejska, która będzie kontynuować debatę na temat Prawa telekomunikacyjnego. Ponieważ dla nas wszystkich jest to sprawa priorytetowa, będziemy kończyć nasze posiedzenie. Być może, gdyby Prawo telekomunikacyjne nie było robione ścieżką europejską, tylko zwykłą i było omawiane w naszej Komisji, to byłoby to z pożytkiem dla sprawy. Przypominam, że nasza Komisja szybko przedłożyła swoją opinię na piśmie w sprawie zmian w Prawie telekomunikacyjnym i przeprowadziła na ten temat wyczerpującą dyskusję Na dzisiejszym posiedzeniu udało nam się ustalić, że w wydawaniu rozporządzeń do ustawy Prawo telekomunikacyjne obecny rząd zdecydowanie prowadzi z poprzednim rządem. Natomiast jeśli chodzi o rezultat meczu "na ustawy", to 10 minut przed przerwą, która będzie 21 września br. wynik jest 1: 0 dla poprzedniego parlamentu i rządu, jeśli nowe Prawo telekomunikacyjne nie zostanie uchwalone. Jeśli dzisiaj pan minister Krzysztof Heller przekaże te wyniki na forum Komisji Europejskiej, to być może sprawozdanie z prac nad projektem ustawy wpłynie do Sejmu i będziemy mogli tę sprawę ostatecznie rozstrzygnąć tej wiosny. Wtedy wynik brzmiałby 1:1, co po ostatnim osiągnięciu Wisły Kraków byłoby jednak małym sukcesem. Informuję państwa, że będziemy kontynuować dyskusję o problemach rynku telekomunikacyjnego w Polsce na posiedzeniach stałej podkomisji, której przewodniczy pan poseł Henryk Długosz. Zamykam posiedzenie Komisji Infrastruktury.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>