text_structure.xml
51 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JanuszPalikot">Otwieram posiedzenie Komisji. W porządku obrad mamy przegląd kolejnych wniosków obywatelskich, które kierowane są do naszej Komisji. Jak zwykle, pomaga nam Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie, więc za chwilę oddam głos jej przedstawicielowi. Dzisiaj, w południe, byłem w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego na spotkaniu komisji podobnej do naszej, którą powołała pani minister w sprawie walki nie tyle już z barierami legislacyjnymi, ile z „miękkimi” ograniczeniami, a więc z praktyką stosowaną, przepisami, wytycznymi stosowanymi przez ministra, urzędy wojewódzkie i inne podmioty uczestniczące w procesie rozdziału środków europejskich. Trzeba powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem; wykonano dużą pracę, idzie ona w kierunku postulatów zgłaszanych także podczas posiedzeń naszej Komisji. Możemy sobie tylko życzyć, aby wszystkie inne resorty pracowały w ten sam sposób. Naprawdę zmienilibyśmy wówczas Polskę nie do poznania. To tyle, tytułem sprawozdania w sprawie mojej nieobecności na wcześniejszym posiedzeniu, właśnie z racji obowiązków, o których przed chwilą wspomniałem.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku W-4245, dotyczącego produkcji oprogramowania. Proszę o komentarz przedstawiciela OIRP.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MichałStępniewski">Z uwagi na to, że wnioski dotyczą różnych materii, będę posiłkował się opiniami, które zostały w OIPR przygotowane przez ekspertów. Postaram się omówić wszystkie 10 przypadków i wskazać ewentualne rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MichałStępniewski">Pierwszy wniosek, W-425, dotyczy produkcji oprogramowania. Chciałbym poinformować, że ten wniosek tylko po części jest słuszny, gdyż powstaje pytanie, czy pisanie oprogramowania lub jego produkcja mogą być realizowane inaczej niż poprzez pisanie oprogramowania? Działalność związana z oprogramowaniem jako taka jest wskazana w PKD, jak również, także pisanie oprogramowania też jest tam wskazane. Dlatego trudno mi się dopatrzyć takiej konieczności, aby jeszcze bardziej rozszerzać Klasyfikację Działalności o handel oprogramowaniem. Jeśli ktoś pisze oprogramowanie, to wytwarza pewne dobro i ma możliwość jego rozpowszechniania. W związku z powyższym, nie do końca przychylam się do przedstawionego wniosku, gdyż w istniejącej klasyfikacji można w sposób dość jednoznaczny wskazać na działania związane z produkcją oprogramowania, z jego rozpowszechnianiem na rynku. Znajdujemy to wprost w ustawie z 24 grudnia 2007 r. w sprawie Polskiej Klasyfikacji Działalności. Mamy tam pozycję 6201 – działalność związana z oprogramowaniem. I ta działalność, o której mowa we wniosku, tam się zawiera.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanuszPalikot">Czy ktoś z GUS chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MonikaBieniek">Zgadzam się z moim przedmówcą, jeśli chodzi o miejsce zakwalifikowania tego rodzaju działalności. Ono jest wymienione w załączniku.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanuszPalikot">Skąd więc mogą brać się problemy tego typu? Nie zakładam, że człowiek postępuje irracjonalnie i sam stwarza sobie problem.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MonikaBieniek">My również jesteśmy tym zdziwieni, w ogóle taką uwagą, która wpłynęła do Komisji. Jest wypracowana procedura zgłaszania wątpliwości przez podmioty gospodarcze. W odniesieniu do osób mających problemy z zaklasyfikowaniem danej działalności, wyrobu lub usługi, został wydany przez prezesa GUS komunikat, który informuje podmioty, gdzie mogą się zgłosić, jaki jest tryb postępowania w przypadku tego typu wątpliwości. W Łodzi funkcjonuje Ośrodek Standardów Klasyfikacyjnych, który zajmuje się bezpośrednio kontaktem z podmiotami, mającymi tego typu problemy. W przypadku wątpliwości podmiotów odnośnie zaklasyfikowania dokonanego przez OSK w Łodzi, odwołania są przesyłane bezpośrednio do GUS. Taki tryb został wypracowany. Natomiast sam wniosek wynika z ignorancji osoby, która go zgłosiła. Działalność, o której napisała, jest wymieniona w tekście załącznika do rozporządzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanuszPalikot">Dziękuję pani za te wyjaśnienia. Nie będziemy dalej zajmowali się tym wnioskiem, szkoda czasu. Kończymy rozpatrywanie go. Czy ktoś ma inne zdanie? Nie zgłoszono innego wniosku, ani sprzeciwu. Przechodzimy więc do wniosku W-426, który dotyczy renty socjalnej. Bardzo proszę pana dziekana.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MichałStępniewski">Rekomendacja w tej sprawie będzie inna niż w pierwszej sprawie, ponieważ ten przypadek faktycznie wskazuje, że w przepisach istnieje luka prawna. Nie wiem, czy jest zamierzona, sądzę, że nie, ponieważ poszczególne etapy edukacji są regulowanie przez odrębne przepisy, rozporządzenia lub ustawy. Zdefiniowanie w tym zakresie ukończenia nauki na poziomie szkoły średniej, które niekoniecznie wiąże się ze zdaniem matury, ale po prostu z ukończeniem odpowiedniej liczby klas powoduje, że osoba, która nie zdała matury, ale cykl edukacji ukończyła na poziomie szkoły średniej i nie dostała się na studia, nie jest objęta taką rentą socjalną. Ten przypadek wydaje się jak najbardziej wiarygodny. Sądzę, że ta kwestia wymaga doprecyzowania, tzn. trzeba by w sensie legislacyjnym wskazać takie „widełki”, które by obejmowały wszystkie przypadki, aby ta ciągłość była opisana, bądź też odesłać do przepisów stanowiących o ubezpieczeniu czy też o możliwości ubiegania się o rentę przez osobę, która podlegała nauczaniu na wcześniejszym etapie, a nie podlega, bo jeszcze nie zdążyła „się załapać” na kolejny etap edukacji w szkole wyższej, licencjackiej lub na jakiś inny tryb nauczania. Ta kwestia wymaga doregulowania. Tę definicję, jeśli chodzi o siatkę pojęć, które to zadanie w pewien sposób komplikują, zawiera m.in. ustawa z 1995 r. o systemie oświaty, która definiuje szkoły publiczne, niepubliczne, określa, jaki jest podział tych szkół i jak tryb nauki jest regulowany.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#MichałStępniewski">Moja rekomendacja jest taka, aby przygotować odpowiednią nowelizację, która by obejmowała tego typu przypadki.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanuszPalikot">Czy jest obecny przedstawiciel ZUS?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AlinaKobierska">Ta konkretna sprawa została pozytywnie załatwiona w sierpniu br. Zdawaliśmy na jej temat relację Departamentowi Pomocy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej na wniosek pani poseł Katarzyny Mrzygłockiej. Nieporozumienie wyniknęło stąd, że w zaświadczeniu szkolnym nie zostało sprecyzowane, że to jest maturzystka. Z zaświadczenia nie wynikało, że to jest jeszcze uczennica. Zaświadczenie mówiło, że ukończyła ona naukę w kwietniu. Skoro zakończyła naukę w kwietniu, a wniosek był złożony w czerwcu, to nie było możliwości pozytywnego załatwienia sprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanuszPalikot">Ale czy nie ma luki prawnej?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AlinaKobierska">Podzielam pogląd pana mecenasa. Może luki nie ma, ale przepis ustawy jest bardzo ogólny. Żaden przepis nie definiuje, co to znaczy okres nauki w szkole. Jest interpretacja członka zarządu ZUS z 2004 r. i później do renty socjalnej powtórzona w 2006 r., że za okres nauki w szkole uważa się okres nauki w szkole łącznie z wakacjami. Osoby, które kończą liceum, zdają wcześniej maturę, w kwietniu, traktuje się jako uczniów aż do końca wakacji w danym roku. To jest i interpretacja ZUS.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanuszPalikot">Proponuję, abyśmy pracowali dalej nad tym wnioskiem i przygotowali propozycję zmiany, która usunęłaby te wątpliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AlinaKobierska">Nam też byłoby łatwiej, gdyby w przepisach zostało to jednoznacznie określone. Jeśli byłoby to określone w przepisach podstawowych, to byłby też większy dostęp do tych regulacji. Kiedy mamy do czynienia z interpretacją ZUS, to ta wiedza ma mniejszy zasięg.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MałgorzataSzybka">W tej sprawie właśnie została wydana przez pana ministra odpowiedź na wystąpienie pani poseł Katarzyny Mrzygłockiej. Widzimy potrzebę doprecyzowania tych przepisów.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PrzemysławŻółtowski">Naszym zdaniem, opisany tu przypadek wynika z nieporozumienia lub niezrozumienia, bo nie ma najmniejszych wątpliwości, że tak, jak już wspomniała przedstawicielka ZUS, uczniem jest się do końca wakacji. W tym przypadku nastąpiło jakieś absurdalne rozstrzygnięcie, że uczniem przestała być osoba z chwilą zakończenia zajęć szkolnych, czyli w okresie między końcem zajęć szkolnych, uzyskaniem absolutorium, a przystąpieniem do matury, przestała być uczniem, włącznie z okresem zdawania egzaminu maturalnego. To jest chyba niewłaściwe stosowanie prawa i nie wydaje się, aby należało podejmować jakiekolwiek inicjatywy legislacyjne, gdyż podobne zasady dotyczą rent rodzinnych i wszystkich innych spraw, nie tylko rent socjalnych. Jest to instytucja znana systemowi rentowemu od lat i nie budziła kontrowersji. Nasze zdziwienie budzi rozstrzygnięcie tego konkretnego przypadku.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanuszPalikot">Czy nie uważa pan, że należałoby doprowadzić do bardzo prostego zabiegu, doprowadzić do tego, o czym pan mówił – wskazać wyraźnie, kiedy się kończą te okresy? Przykładowo, że ukończenie szkoły średniej oznacza, że ten okres zakończył się 31 sierpnia, po ukończeniu ostatniej klasy liceum, albo ukończenie studiów oznacza, że ten okres zakończył się 30 września itd. Chodzi o to, by wymienić precyzyjnie te terminy, aby nie budziły one wątpliwości interpretacyjnych. Czy jest taka potrzeba, czy nie? Nie jestem za tym, aby rozwijać te przepisy bez potrzeby, ale skoro możliwa była taka interpretacja, jak w podanym przypadku, to być może mała nowelizacja, z wyraźnie określonymi terminami, jest potrzebna? A może nie?</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanuszPalikot">Zastępca dyrektora departamentu w MPiPS Przemysław Żółtowski:</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanuszPalikot">Panie przewodniczący, dotychczas nie zetknęliśmy się z przypadkami tak kuriozalnych rozstrzygnięć. Naszym zdaniem, należy ten przypadek traktować jako jednostkowy. Oczywiście wszystko można sprecyzować, ale tworzenie w systemie emerytalnym literatury na temat trwania okresu nauki, który jest różny w różnych rodzajach szkół, wydaje się zbędne, zwłaszcza, że okres nauki na pewno w jakiś sposób wynika z przepisów o systemie oświaty. Trzeba by skonfrontować te przepisy, ale chciałbym podkreślić, że dotąd nie było takich przypadków, jak tu opisany. To jest pierwsza taka sprawa, jest ona naprawdę dziwaczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#MichałStępniewski">Skoro na podstawie interpretacji wywodzi się, że okres wakacji też ma być wliczony do okresu nauki, to moim zdaniem, skoro to jest właśnie interpretacja, nie jest to wprost zapisane, to może dla jasności ta kwestia powinna zostać uregulowana? Będąc urzędnikiem przez lat kilkanaście, wiem, że każdy urzędnik postępuje ostrożnie, raczej bazuje na przepisach. Z tego powodu uważam, że taki konkretny przepis jak najbardziej by się przydał. Z drugiej strony, jako wykładowca zwracam uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. System nauki trochę się zmienia w stosunku do regulacji, które zostały ustalone wcześniej, czy to w zakresie ZUS, czy w innym. Obecnie o dostaniu się na studia dowiadujemy się po wakacjach, albo w późniejszej części wakacji, ponieważ w ten sposób jest dokonywany nabór – na postawie wyników z matury i innych. Należałoby pomyśleć o tym, aby kwestię wakacji jednak uregulować wprost. Jako relacjonujący, wnioskowałbym o przygotowanie takich zmian, jeśli będzie odpowiednie poparcie dla tej inicjatywy.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MałgorzataSzybka">Nie należy chyba przesądzać, jaki charakter miałyby mieć wprowadzane zmiany, jednakże są one potrzebne ze względu na to, że z interpretacją przepisów mają problemy nawet sądy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JanuszPalikot">Pracujemy nad tą sprawą, zobaczymy, do czego dojdziemy. Prosimy OIRP o zamarkowanie przepisów legislacyjnych. Mogą się państwo tego podjąć?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MichałStępniewski">Tak, panie przewodniczący.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanuszPalikot">Dziękuję bardzo. Przechodzimy do rozpatrzenia następnego punktu, W-427.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#MichałStępniewski">Wniosek W– 427 dotyczy ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych i relacji pomiędzy umową o pracę i zatrudnieniem jako takim, wprost uregulowanym w Kodeksie pracy, a osobą współpracującą. Na dzisiejszym posiedzeniu miała być obecna pani doktor z Uniwersytetu Warszawskiego, która przygotowywała opinię na ten temat. Jej sugestia, którą poniekąd podzielam, jest taka, że sprawa jest bardzo skomplikowana. Obecne uregulowanie jest najmniej kontrowersyjne. Regulacje dotyczące osoby współpracującej i osoby zatrudnionej w zakresie stosunku pracy czy innych stosunków i pokrywania zobowiązań wynikających z tego stosunku są rozwiązaniami, które sprawdzają się w praktyce. Nie wiem, czy to stanowisko podzielają przedstawiciele ZUS, mający większe doświadczenie, jeśli chodzi o wątpliwości, które pojawiają się przy ewentualnym naliczaniu lub uwzględnianiu zobowiązań, które pracodawca w tym zakresie powinien uiszczać. Tym niemniej uważam, że nie ma jednoznacznego wskazania, że ta kwestia faktycznie wymaga zmiany dotychczasowych przepisów.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JanuszPalikot">Czy w tej sprawie są jakieś inne opinie?</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JanuszPalikot">Zastępca dyrektora departamentu w MPiPS Przemysław Żółtowski:</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#JanuszPalikot">Chciałbym nie tyle wygłosić opinię, ile potwierdzić sąd wygłoszony tu przed chwilą. Mówiąc lapidarnie i nie absorbując państwa nadmiernie, chciałem powiedzieć, że sugerowane rozwiązanie oznaczałoby wpisanie wprost w system prawny, że można zawrzeć z małżonkiem umowę o pracę. Miałbym wątpliwości w tej sprawie. Spotkałem się z poglądem, że byłoby to absurdalne, chociaż formalnie dopuszczalne. Mamy do czynienia z członkami najbliższej rodziny, głównie z małżonkiem, prowadzącym wspólne gospodarstwo domowe z przedsiębiorcą i pracującym przy jego działalności. To jest w istocie wspólnik. Wpisywanie tego rozwiązania oznaczałoby, że jest usankcjonowane w „majestacie” systemu ubezpieczeń społecznych zawieranie umowy o pracę, stosunek pracy, podległość, kary dyscyplinarne, zwolnienie z pracy bez wypowiedzenia – z własnym małżonkiem. Podkreślam, że spotkałem się z opinią, że jest to rozwiązanie absurdalne.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#JanuszPalikot">Jeśli nie ma innych wniosków, to skreślamy ten temat, nie będziemy się nim zajmowali jako Komisja.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku W-428.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#MichałStępniewski">Jeśli chodzi o wniosek W-428, to z mojego uczestnictwa w posiedzeniach Komisji wiem, że ta kwestia również była przedmiotem jej zainteresowania. Prawdą jest, że występuje pewien dysonans, różnica między prawem krajowym, jako obowiązującym na ternie RP, a prawem, które nałożyła na nas Komisja Europejska i które powinniśmy stosować. Przesądza ono, że obowiązuje w UE ciągłość, czy też wzajemne uznawanie badań technicznych, które odbyły się w innych krajach. Tak więc, samochód sprowadzony do Polski, jeśli ma ważne badania techniczne, nie powinien podlegać dodatkowym badaniom na terenie Polski. Regulacje krajowe w tym zakresie są inne. Osoba, która takie badanie przeprowadziła, ponieważ były one wymagane do zarejestrowania samochodu, ma prawo wniesienia pozwu do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a wcześniej do sądu powszechnego, wskazując na rozbieżność tych interpretacji. Nie sugerowałbym w tej sprawie dokonania zmiany, bo z tego, co wiem, to Ministerstwo Infrastruktury jest zorientowane, że taka niezgodność występuje. Wynika to zresztą z samego opisu stanu faktycznego. Jeśli mogę coś zasugerować, to proponowałbym napiętnowanie w pewien sposób MI, że do tej pory tej kwestii nie rozwiązało, choć w UE jesteśmy już od lat kilku. Kwestie związane z otwartymi granicami też mamy rozwiązane już od kilkunastu miesięcy. Zgadzam się z tym, że w Polsce wymagane jest respektowanie przepisu, który jest niezgodny z prawem UE, a tym samym z prawem, które powinno być powszechnie obowiązujące na terenie UE.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanuszPalikot">Jest to w istocie propozycja wystosowania dezyderatu. Czy są inne wnioski? Ja się przychylam do tego wniosku. Wystosowalibyśmy dezyderat do MI z prośbą o udzielenie odpowiedzi na pytanie, co dzieje się ze sprawą poruszoną w tym wniosku obywatelskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejBogdanowicz">Zanim ten dezyderat wpłynie, chciałbym powiedzieć już teraz, że 5 czerwca br. zapadł wyrok ETS kwestionujący sprawę pierwszych badań technicznych w Polsce, ale niekwestionujący tych badań w całości, a jedynie w zakresie tego fragmentu, który może być uznany. Wynika to z tego, że w różnych krajach są różne zakresy badań i różne ich terminy. Ten wyrok zapadł, nad wyrokami się nie dyskutuje. Odpowiednia ustawa, zmieniająca ustawę – Prawo o ruchu drogowym, została opracowana i 10 października br. została skierowana na posiedzenie Komitetu Stałego Rady Ministrów. Lada dzień najprawdopodobniej trafi do Sejmu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanuszPalikot">A więc jest propozycja ministerialna. Moim zdaniem, to nam nie przeszkadza skierować taki dezyderat. Państwo napiszą w dezyderacie, że taki wniosek jest. Miną kolejne dwa tygodnie, zobaczymy czy spełni się ta prognoza, że ten projekt „urodzi się” w Radzie Ministrów i przejdzie do dalszych prac. W tę sprawę zaangażowałbym pana posła Poncyljusza. Mam od niego ogólną zgodę na to, abym w sprawach dotyczących ruchu drogowego prosił go o przygotowywanie takich dezyderatów. Chyba, że pan poseł Woda woli to zrobić w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WiesławWoda">Jak trzeba…</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanuszPalikot">Doskonale. Pan poseł Woda, w porozumieniu z panem dziekanem Stępniewskim, przygotuje dezyderat do Ministra Infrastruktury. Wprawdzie odpowiedź będzie mniej więcej taka, jak tu usłyszeliśmy, ale będziemy przy okazji monitorowali, czy sprawy idą we właściwym tempie.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanuszPalikot">Kolejny wniosek W-429, dotyczy komercjalizacji i prywatyzacji. Proszę o jego zreferowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MichałStępniewski">Zastanawiałem się, czy wnioskodawca istotnie napisał to, co w rzeczywistości chciał napisać, bo chodzi w tym wniosku o to, aby uwzględnić, w ramach akcji przyznawanych pracownikom na podstawie ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, również tych pracowników, którzy pracowali, co najmniej 15 lat w przedsiębiorstwie państwowym przed dokonaniem komercjalizacji, ale już nie pracowali w dniu komercjalizacji jako takiej, czyli w momencie wykreślenia przedsiębiorstwa państwowego z rejestru przedsiębiorstw państwowych. W regulacji, które obowiązują obecnie w ustawie o komercjalizacji i prywatyzacji, zgodnie z art. 2 pkt 5 lit. c mowa jest o osobach, które przepracowały, co najmniej 10 lat – wnioskodawca wnioskuje, by to było 15 lat – w komercjalizowanym przedsiębiorstwie państwowym lub w przedsiębiorstwie, które zostało sprywatyzowane przed wniesieniem do spółki, a rozwiązanie stosunku pracy nastąpiło wskutek przejścia na emeryturę lub rentę oraz z przyczyn, które nie dotyczą pracowników. Powstaje pytanie: czy chodzi o to, by wydłużyć okres do 15 lat, czy tylko o kwestię rozwiązania stosunku pracy za porozumieniem stron? Z tego, co wiem, jako były pracownik Ministerstwa Skarbu, tym, którzy byli zwolnieni za porozumieniem, często również przysługiwały te akcje, a więc byli oni uwzględniani. Moim zdaniem, problem jest tu trochę inny. Można wykorzystać ten wniosek, jako ilustrację pewnego absurdu, który ma miejsce „sam z siebie” z uwagi na sytuację.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#MichałStępniewski">Większość przedsiębiorstw państwowych została skomercjalizowana do połowy lat 90. Jednak do dzisiaj nie zostały one sprywatyzowane, tzn. do dziś nie została sprzedana żadna akcja, która upoważniałaby pracowników wprost do objęcia akcji przysługujących im z tytułu tejże ustawy, z tych 15% akcji, które były zagwarantowane. Upływ czasu spowodował, że w większości tych przedsiębiorstw państwowych połowa ówczesnych pracowników już nie pracuje, z czego część z nich nie żyje. Mówię o tych, którzy pamiętali przedsiębiorstwa państwowe jako takie, bądź moment komercjalizacji. Sytuacja jest taka, że częstokroć procedura związana z wydawaniem akcji staje się mocno skomplikowana. Grono osób, którym to uprawnienie przysługuje, a dotyczy to osób sprzed komercjalizacji, nie do końca – z dzisiejszego punktu widzenia – pracowało na kształt tego przedsiębiorstwa, ponieważ ono od 10 lat funkcjonuje jako spółka akcyjna lub spółka z o.o. w zupełnie innych warunkach, w innym otoczeniu i w większości przy udziale innych pracowników.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#MichałStępniewski">Rozumiem, że w gruncie rzeczy wnioskodawca sugeruje, aby objąć wydawaniem akcji osoby, które rozwiązały stosunek pracy na podstawie porozumienia stron. Nie jest to bowiem może wprost powiedziane w tej ustawie. Ja ten problem widzę szerzej. Widzę pewien absurd w tym, że na początku lat 90. ktoś ustalił pulę osób uprawnionych, ale w międzyczasie nie dokonał tego, czego pisząc ustawę, zamierzał dokonać w ciągu trzech lat – nie sprywatyzował tych przedsiębiorstw. Niekonsekwencja ta skutkuje tym, że niektórzy pracownicy bardzo chcą komercjalizacji, inni nie chcą. To zależy, jaki jest zespół osób obecnie pracujących w tym przedsiębiorstwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanuszPalikot">Co pan więc proponuje? Czy to, aby decydującą datą nabycia uprawnienia była nie tyle data komercjalizacji, co data prywatyzacji?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MichałStępniewski">Wydaje mi się, że jeśli mamy taką sytuację, to nie należy zawężać kręgu osób, które były do dzisiaj wskazane w tej ustawie. Zastanowiłbym się raczej nad wskazaniem, czy osoby, które przykładowo, co najmniej 10 lat pracowały w spółce po komercjalizacji, nie powinny również być tym objęte, choć nie pracowały w spółce przed komercjalizacją? Mamy bowiem przykład ze spółek energetycznych, które jako takie zostały przekształcone na początku lat 90. w spółki prawa handlowego. Jednak w większości z nich prywatyzacja się nie odbyła. To, że pracownikom przysługuje prawo i są im wydawane akcje wynika raczej z aspektów konsolidacyjnych w energetyce, z tego, że spółkę wnosi się do spółki i uznaje się, że wniesienie jako takie jest elementem zbycia. Wystarczy przyjrzeć się takiej dużej spółce, jak chociażby PGNiG, skomercjalizowanej na początku lat 90. Sam byłem odpowiedzialny w ministerstwie za przygotowanie projektów wydania akcji pracowniczych, co do dziś zresztą nie nastąpiło. W sensie teoretycznym przedsiębiorstwo jest sprywatyzowane, bo jest to spółka na giełdzie – jednakże nie w myśl ustawy, gdyż nie została zbyta tam żadna akcja. Okazuje się, że grono osób, którym przysługują dzisiaj akcje, stanowi około 5% –7% obecnej liczby pracowników. Z tych uprawnionych 20% , to osoby, które już nie pracują bądź nie żyją. Pozostali pracują gdzie indziej, albo są na emeryturze lub rencie. Reasumując; inicjatywa w tym zakresie powinna być po stronie Ministerstwa Skarbu lub Ministerstwa Gospodarki. Jednakże wskazuję na niekonsekwencje w działaniu: daliśmy uprawnienie, ale nie pozwoliliśmy z niego skorzystać.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanuszPalikot">Czy ktoś z Ministerstwa Skarbu lub z Ministerstwa Gospodarki chciałby zabrać głos w tej sprawie? A czy chce wypowiedzieć się ktoś członków Komisji? Czyli co – przygotowujemy dezyderat do Ministerstwa Skarbu?</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#MichałStępniewski">Wiem, że obecnie jest w Sejmie ustawa o komercjalizacji w związku z zawetowaniem wcześniejszego projektu, który obejmował też „ustawę kominową”. Prace trwają. Jeśli Komisja uzna ze stosowne, możemy przygotować przepis, który obejmowałby swoim zakresem wydawanie akcji pracowniczych tym pracownikom, którzy co najmniej 10 lat pracowali od chwili komercjalizacji do prywatyzacji, a nie przysługiwało im uprawnienie na podstawie wcześniejszych przepisów.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JanuszPalikot">Może rzeczywiście pójdźmy w tym kierunku? Czy są inne wnioski? Nie ma. Proszę więc o przygotowanie takiej propozycji przepisu. Spróbujemy ją potem ulokować w tej procedurze.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku W-430.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#MichałStępniewski">Trochę mi nie wypada w tej sprawie występować, zwłaszcza w takim gronie. Stwierdzam z punktu widzenia prawa i logiki, że jeżeli jakieś zdarzenie nie ma miejsca, to nie powinno być obowiązku informowania o tym, lub dokonywania szeregu czynności, aby na koniec wykazać, że nie podlega się obowiązkowi wynikającemu z czynności, do której jest się zobowiązanym.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JanuszPalikot">Popieram ten pogląd. Sam niedawno składałem pusty rejestr korzyści. Nie miałem żadnych korzyści, musiałem wypełnić pustą kartkę. Ponieważ jej jeszcze nie złożyłem, bo sądziłem, że skoro nie ma korzyści, to nie trzeba składać rejestru – spotkała mnie za to przygana społeczno – obywatelska. Składanie pustych kartek, to naprawdę absurd, przypomina to bardziej dom wariatów niż normalną instytucję. W pełni popieram propozycję zniesienia obowiązku składania rejestru korzyści, jeśli nie ma korzyści.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#JanuszPalikot">Czy ktoś ma inny wniosek? Nie ma zgłoszeń. Wobec tego proszę o przygotowanie propozycji zmiany przepisu.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku W-431.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MichałStępniewski">Przychylam się do wniosku, który wypływa ze stanu faktycznego, że jest pewna niewspółmierność w opłatach, jeśli chodzi o budynki mieszkalne i budynki letniskowe. Bardzo ścisłym elementem związanym, z odbiorem społecznym tych spraw, jest postępowanie samorządów lokalnych i możliwość nakładania przez samorządy pewnych zobowiązań na społeczności lokalne. I tu jest tego przykład. Niedogodność nie tyle wynika wprost z obowiązujących przepisów prawa, ile z uprawnienia, które mają samorządy. Jest to jakaś „furtka”, by uzyskać większe przychody kosztem tych, którzy nie stanowią elektoratu danego samorządu. Jeśli prawo wyboru wójta czy burmistrza mają mieszkańcy, to nałożenie na nich jak najniższych danin, a obciążenie podatkiem przyjeżdżających czasowo letników, po to, by utrzymać wpływy na właściwym poziomie, wydaje się jak najbardziej logiczne. Proponowałbym, by ograniczyć takie działania. Mamy przygotowany projekt ustawy, który moglibyśmy potem złożyć i to by doprowadziło do ukrócenia takiego, moim zdaniem, zbyt swobodnego szafowania pewnymi wielkościami przez samorządy. Jak podkreśla wnioskodawca, jest to archaiczny przepis, który wielu ludziom może kojarzyć się z karaniem tych, których stać na to, by wyjechać na odpoczynek. Domki letniskowe mają tylko najbogatsi, nie wszystkich stać, by gdzieś wyjechać – tak nam się kiedyś wydawało.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JanuszPalikot">A dlaczego nie miałoby być tak, aby samorządy same decydowały? Czy dzisiaj samorządy muszą stosować wyższe stawki, czy też mogą wprowadzić stawki niższe?</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#MichałStępniewski">Samorządy same decydują o stawkach. I niech decydują. Nie sugeruję, by zabrać im to uprawnienie. Chodzi mi o to, by obciążenie to było współmierne do innych obciążeń o podobnym charakterze, bo dom domowi podobny, mieszkanie mieszkaniu podobne i można, co do zasady, wprowadzić jakieś zwolnienie przedmiotowe czy podmiotowe w tym zakresie. Nie chciałbym, aby ta możliwość regulacji w ramach stawek, w których samorządy mogą się poruszać, była wykorzystywana w ten sposób, że stawki minimalne mamy dla mieszkańców, bo są mieszkańcami, a maksymalne – dla letników.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#MarzenaMajewicz">Chciałabym coś wyjaśnić, bo zachodzi tu pewne nieporozumienie. Przepisy inaczej regulują te kwestie. Trzeba pamiętać o tym, co to jest dom letniskowy. Jeśli chodzi o interpretację, to wygląda to tak: To, że budynek jest budynkiem mieszkalnym musi znaleźć potwierdzenie albo w dokumentacji budowlanej, albo w ewidencji gruntów i budynków.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#MarzenaMajewicz">Mówiąc zupełnie potocznie i praktycznie, ten domek letniskowy to domek starego typu, drewniany, który nie pełni funkcji mieszkalnej. W dokumentacji budowlanej zostało to tak zapisane, że jest to budynek rekreacyjny lub letniskowy. Faktycznie, takie drewniane domki są opodatkowane stawką wyższą, niż pozostałe budynki. Jest to zgodne z logiką stosowanych stawek od nieruchomości, ponieważ roczna najniższa, bardzo zresztą niska stawka wynosi maksymalnie 57 gr. od m2 powierzchni, dla domku całorocznego. Jest ona tak niska dlatego, że jest to stawka preferencyjna dla budynków pełniących funkcję mieszkalną, zaspokajających potrzeby bytowe ludzi. Jako reprezentant Departamentu Podatków Lokalnych MF nie widzę uzasadnienia dla obniżenia stawki dla domków rekreacyjnych. Rozumiem, że wnioskodawcy nie chodzi o podwyższenie stawki dla budynków mieszkalnych, a o obniżenie stawki w przypadku domków letniskowych. Nie widzę uzasadnienia dla takiej decyzji. Byłaby to dość poważna zmiana o charakterze systemowym. Oczywiście można by się zastanawiać nad wysokością i strukturą stawek podatku od nieruchomości.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#MarzenaMajewicz">Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy – te budynki letniskowe podlegają opłacie miejscowej, a więc występuje tu jakaś preferencja. Oczywiście samorząd może decydować, może nawet zwolnić z opodatkowania. Jest prawdą, co tu powiedziano, że samorządy niechętnie zwalniają z opodatkowania, niechętnie obniżają stawki. Jest to jednak prawo samorządów do kształtowania polityki podatkowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JanuszPalikot">Składam wniosek o skreślenie tego punktu. Nie będziemy się tym zajmowali, jako Komisja, chyba, że ktoś z członków Komisji zgłosi inną propozycję. Nie ma zgłoszeń. Zatem skreślamy ten punkt.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku W-432, dotyczącego deklaracji ZUS – DRA.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#MichałStępniewski">Wydaje mi się, że ta kwestia też już wcześniej była omawiana. To nie jest materia ustawowa. Materię ustawową stanowi uregulowanie dotyczące obowiązku comiesięcznego składania deklaracji, natomiast sam formularz, jako taki i obowiązek powielania informacji, które są każdorazowo takie same, wynika z regulacji ZUS. Rodzaj danych zależy od tego, w jaki sposób ten formularz został przygotowany. Wydaje mi się, że poniekąd wynika to z systemu „Płatnik”, w ramach którego te dane są przetwarzane, by uzyskać globalną informację na temat płatnika składek.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#MichałStępniewski">Odnosząc się do tego wniosku, powiem więc w ten sposób: Treść deklaracji jako taka i szereg informacji, które zdaniem wnioskodawcy są niepotrzebne, nie do końca podlegają materii ustawowej. Czym innym jest – ale to też było już omawiane na posiedzeniu tej Komisji – comiesięczny obowiązek składania deklaracji. Czym innym jest formularz. Może ZUS mógłby się ustosunkować do tego, czy i na ile te wszystkie dane są potrzebne, powielane po raz kolejny w tym formularzu, czy nie można by ustalić, że wypełniana za każdym razem jest tylko ta jego część, która podlega zmianom, np. wysokość składek?</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JanuszPalikot">Rzeczywiście, zajmowaliśmy się tym, jako Komisja. Niestety, nie pamiętam, co z tym zrobiliśmy. Proszę, aby w sekretariacie sprawdzić, jaki był dalszy los tej sprawy. Proszę, o zabranie głosu przedstawicielka ZUS.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#AnnaStaszyńska">Chciałabym zwrócić uwagę, że poruszono we wniosku kilka problemów, których interpretacja nie pokrywa się z zasadami obowiązującymi w ZUS. Chodzi tu wyłącznie o osoby, które zawarły z odziałem NFZ umowę o dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne. Opłacanie składek nie wynika w tym przypadku z obowiązku, tylko z dobrowolnej deklaracji. Co do skali, to w tej chwili notujemy 11 tys. kont osób, które zdecydowały się na opłacanie składki na dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne. Nieprawdą jest, że osoby te muszą co miesiąc przynieść osobiście do ZUS deklarację rozliczeniową. Dokument w formie papierowej może być przekazany pocztą, ale również – jeśli osoba posiada kwalifikowany podpis elektroniczny – deklaracja może być przekazywana w formie elektronicznej do ZUS. Wówczas jest sporządzana w programie „Płatnik”.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#AnnaStaszyńska">W przypadku osób, które nie chcą korzystać z elektronicznej wersji dokumentów, przyjęliśmy zasadę, że dokumenty mogą być złożone jednorazowo, na okres do 6 miesięcy. Wówczas sukcesywnie te dokumenty przetworzone na postać elektroniczną są pobierane do rozliczenia.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#AnnaStaszyńska">Ponieważ mamy do czynienia z umową cywilnoprawną zawartą na takie ubezpieczenie, to jest w niej określona podstawa i wysokość składki, którą co miesiąc należy opłacić. Minimum podstawy to przeciętne miesięczne wynagrodzenie, z uwzględnieniem wypłat z zysku przedsiębiorstwa. I ta podstawa zmienia się co kwartał. A więc, 4 razy w roku wysokość tej składki ulega zmianie. Obecnie mamy system informatyczny przygotowany do obsługi zwolnienia z obowiązku składania dokumentów rozliczeniowych, ale dla osób, które obowiązkowo podlegają ubezpieczeniu z tytułu pozarolniczej działalności. W takim przypadku system jest przygotowany na tworzenie dokumentów w skali od 600 do 700 tys. dokumentów. Dla takiej grupy osób te dokumenty są co miesiąc tworzone systemowo. Gdyby Komisja chciała promować dalej ten wniosek, to wiązałoby się to z koniecznością wprowadzenia do systemu dość kosztownych modyfikacji, ponieważ trzeba by go przygotować do obsługi według zupełnie innych parametrów tworzenia dokumentów dla tej grupy osób.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JanuszPalikot">To dosyć trudna kwestia. Nie mam jednoznacznej opinii. Czy inni członkowie Komisji mają jakieś sugestie w tej sprawie? Już kiedyś zajmowaliśmy się tą kwestią, jak mnie poinformowano, prosiliśmy OIRP o przygotowanie opinii w tej sprawie. Jak widać, to się jeszcze nie stało. Te wnioski często się powtarzają, różni obywatele na przestrzeni kilku miesięcy składają ten sam wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#MichałStępniewski">To praca na wiele miesięcy. Jeżeli dziś jesteśmy w stanie przelać miliony złotych, posługując się kilkucyfrowym kodem dostępu, to tak samo może być, jeśli chodzi o identyfikację płatnika jako takiego. Procedura związana ze składaniem deklaracji też wymaga przemodelowania. System „Płatnik” jest w takiej wersji, w jakiej jest. On funkcjonuje, pozwala nam czuć się bezpiecznie, natomiast warto pomyśleć o rozwiązaniu w przypadku, gdy dana osoba np. leży w szpitalu. Chodziłoby o to, by ktoś inny mógł za nią zapłacić te składki, posługując się kodem dostępu lub identyfikatorem. Jak powiedziała pani z ZUS, składanie deklaracji za pośrednictwem poczty jest możliwe, możliwe to jest też z użyciem podpisu elektronicznego. Jednakże podpis wymaga własnego zaangażowania osoby. Gdyby to czynił ktoś inny, to w myśl kodeksu cywilnego jest to dokonanie czynności na rzecz osoby trzeciej. To jest do dyskusji na przyszłość o tym, co zrobić, żebyśmy byli identyfikowani po haśle i na tej zasadzie mogli realizować zobowiązania na rzecz ZUS i Skarbu Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JanuszPalikot">To byłaby szalenie wygodna zmiana.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#MichałStępniewski">Niewątpliwie, tak. Można by w ten sposób regulować kwestię stałych opłat, ściągania przez ZUS środków z posiadanych przez nas kont do takiej kwoty, jak jest należna, korzystając z pewnego dostępu, z pełnomocnictwa. To wymaga ogromnych nakładów.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#MichałMarcinkiewicz">Osobiście popieram kierunek zmian. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że aby te modyfikacje wprowadzić, potrzeba gruntowanych zmian w systemie informatycznym, a co za tym idzie, niebagatelnych kwot z budżetu ZUS, a także od podatników, których ten system obsługuje. Jest to do dyskusji na szerszym forum. Oczywiście docelowo taka zmiana byłaby potrzebna.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#AnnaStaszyńska">Chciałabym zwrócić uwagę na to, że istotne dla nas jest również to, że na konta ubezpieczonych, jeśli chodzi o ubezpieczenie zdrowotne, także dobrowolne, musi być ewidencjonowana i podstawa i wymiar składek. Tu jest jeszcze ta niedogodność, że chodzi o umowę cywilnoprawną, zawartą z innym podmiotem niż ZUS. Nieopłacenie miesięcznej składki skutkuje tym, że to ubezpieczenie ustaje w terminie jej kolejnej płatności. Z doświadczenia wiem, że są poważne trudności z wyrejestrowaniem z ubezpieczenia, szczególnie od osób, które zgłosiły się do tych ubezpieczeń dobrowolnie. Postępując wedle logiki zaproponowanej zmiany, będziemy tworzyli dokumenty za osobę, która niekoniecznie będzie chciała nadal podlegać temu ubezpieczeniu. Co więcej, powstanie też problem prawny, związany z tym, że jeśli mamy wątpliwości, to zwracamy się do NFZ o określenie daty, z którą to ubezpieczenie ustało. Podkreślam, że nie z nami ta umowa została zawarta. Jeśli osoba nie zawiadomi nas o wyrejestrowaniu i utworzymy dokumenty, to powstanie dodatkowy problem, czy ten okres należy uznać za czas, za który należy dochodzić opłacenia składek. To bowiem taki rodzaj dobrowolnego ubezpieczenia, w którym za okres, za który składki są nieopłacone, a występowało podleganie ubezpieczeniu, składki są dochodzone.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#JanuszPalikot">To są zmiany o charakterze systemowym, przekraczające możliwości Komisji. Mimo wszystko wystosowałbym jakieś pismo w tej sprawie, dezyderat do MPiPS i do ZUS, wskazujący na wagę tego zadania. Może to przyśpieszyć jakieś decyzje. W moim raporcie z prac Komisji wspomniałbym potem panu premierowi o tej kwestii. Czy jest zgoda na formułę dezyderatu?</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#JanuszPalikot">Zastępca dyrektora departamentu w MPiPS Przemysław Żółtowski:</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#JanuszPalikot">Chciałbym tylko przypomnieć, że jest to obsługa systemu ubezpieczenia zdrowotnego w NFZ i Minister Pracy tą sferą nie zawiaduje.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#JanuszPalikot">Przejęzyczyłem się, oczywiście chodzi o MZ i ZUS. To jest jasne. Pan poseł Marcinkiewicz wspólnie z OIRP zechce przygotować dezyderat w tej sprawie? Tak, jest zgoda. Dziękuję serdecznie.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku W-433.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#MichałStępniewski">Wniosek dotyczy wymogu dozoru technicznego, wykonywanego przez Urząd Nadzoru Technicznego w oparciu o – jak pisze wnioskodawca – art. 476 kodeksu cywilnego. Sytuacja jest uregulowana w ustawie z dnia 21 grudnia 2000 r. o dozorze technicznym. Opisany tu problem nie wynika, jak się zdaje, z niewłaściwości tych przepisów, ale ze sposobu ich stosowania. Z mojego punktu widzenia, można ten problem przełożyć na kwestie związane z nadzorem wszelkiego typu urządzeń technicznych, nie tylko tych opisanych we wniosku. Pewne urządzenia podlegają dozorowi, który jest sprawowany poprzez oplombowanie, opieczętowanie lub przez jakieś inne zabezpieczenie przedmiotu. Wydaje się to jak najbardziej właściwe. Pytanie jest takie: czy dokonując tych czynności bez względu na rodzaj licznika: gazowego, elektrycznego, osoba, która oplombowuje to urządzenie, dołożyła należytej staranności i czyni to zgodnie z procedurą, czy też czyni to w sposób automatyczny? Jednakże to już nie jest problem związany z ustawą, ale z solidnością osobistą lub rutyną tej osoby, nabytą przez lata wykonywania tych czynności.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#MichałStępniewski">Nie znalazłem podstawy do zakwestionowania w tym konkretnym przypadku wyłączenia dozoru nad kompresorem ciśnieniowym, ponieważ jest to urządzenie, które – jak uważam po przeczytaniu ustawy – wymagało nadzoru. Trudno mi się ustosunkować do tego, czy osoba, która tę plombę nałożyła, jest sumienna i czy koszt z tym związany – 100 zł rocznie jest właściwy dla tego typu urządzeń. Co najwyżej, można rozmawiać o obniżeniu tego kosztu. Jeśli coś mógłbym zasugerować, to może dezyderat do właściwego urzędu, który się tym zajmuje z pytaniem, czy stosowany tam cennik uwzględnia koszt lub wartość przedmiotu, którego nadzór dotyczy. Może być tak, że sprzęt, który podlega dozorowi, ma już kilkanaście lat, ktoś go trzyma jeszcze „na wszelki wypadek”, i za ten nadzór płacić musi. Kwota 100 zł stanowi obciążenie. Zmian legislacyjnych bym nie sugerował.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#JanuszPalikot">Czy ktoś jeszcze chce zabrać głos w tej sprawie? Pan poseł Woda – proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WiesławWoda">Uważam, że nie powinniśmy zajmować się taką jednostkową sprawą. Jak powiedział pan mecenas, taki wymóg nadzoru jest, natomiast ewentualnie pozostaje kwestia jego realizacji, tzn. stały nadzór lub brak realizacji zobowiązania wynikającego z zamontowania tej plomby. Osoba, która przysłała wniosek do Komisji, powinna zwrócić się do Urzędu Nadzoru Technicznego o okresowe wykonywanie przeglądu urządzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#JanuszPalikot">Podzielam ten punkt widzenia. Skreślamy ten temat, nie będziemy wysyłali dezyderatu w tej sprawie. Poczekamy, zastanowimy się nad tym później, bo kwestia nadzoru, to oddzielna sprawa, którą musimy się zająć.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku W-434, dotyczącego ustawy o gospodarce nieruchomościami.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#MichałStępniewski">To jest chyba wniosek najbardziej skomplikowany, jeśli chodzi o zajęcie jednoznacznego stanowiska. Tu krzyżuje się sfera publiczna z prywatną. Publiczna – w zakresie działań podejmowanych przez samorządy czy też państwo, mających na celu polepszenie infrastruktury drogowej lub związanej z urządzeniami, które mogą i powinny występować na danym obszarze i prywatna – czyli sfera interesów właścicieli nieruchomości. Mamy tu do czynienia z różnymi formami opłaty adiacenckiej. Ta sprawa od lat budzi kontrowersje. Efektem tego jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego kwestionujący art. 98 ust. 4. Jest to wyrok uznający, że zasada ochrony zaufania jednostki do państwa i stanowionego przez nie prawa jest podstawą, i że ta zasada jest naruszana. Trybunał uznał, że nie może być tak, że właściciel dowiaduje się dopiero po pewnym czasie, jak duże obciążenie finansowe będzie go dotyczyć w przyszłości, w związku z tym, że dzisiaj są prowadzone jakieś inwestycje. Można domniemywać z treści ustawy, jaki jest zakres tego obciążenia, bo jest to wprost wskazane w ustawie o gospodarce nieruchomościami. Problemem jest okres 3 lat, wyznaczony na doręczenie tej decyzji oraz to, że koszt ten jest ustalany i narzucany przez samorząd. Faktem jest, że samorząd wykonuje większość inwestycji. Po tym orzeczeniu TK ta ustawa została w roku 2007 zmieniona. Nadal jednak pozostał trzyletni okres, tzw. oczekiwania na decyzję nakładającą opłatę adiacencką. Dysponuję dość obszerną opinią eksperta w tej sprawie, poruszającą dodatkowe problemy. Trudno jest mi sformułować dzisiaj jednoznaczny wniosek, jak to powinno wyglądać. Jeśli pan przewodniczący się zgodzi, poddalibyśmy ten opis analizie i przedstawili Komisji pisemną opinię na temat tego, jakie problemy występują w tej sprawie. Kwestie opisane we wniosku, to bowiem zaledwie „czubek góry lodowej”. Jednocześnie są to bardzo konkretne trzy punkty, opisujące konkretną sytuację. Taki problem może dotknąć każdego z nas i dotyka, zwłaszcza teraz, gdy mówimy o boomie związanym z dotacjami, z rozbudową infrastruktury. Paradoks polega na tym, że te inwestycje są dofinansowywane z UE i pojawia się pytanie: czy mój rurociąg lub moja kanalizacja została dofinansowana i czy z tego tytułu powinienem być obciążony, czy też „zrobiła” to za mnie Unia, bo przecież gmina samodzielnie też nie zapłaciła? To skomplikowany problem, dość szczegółowo regulowany ustawą o gospodarce nieruchomościami. Jednak nie wszystkie przypadki zostały nią objęte.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#MichałStępniewski">Prosiłbym o umożliwienie nam przedstawienia szerszego opisu.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JanuszPalikot">Przychylam się do tej propozycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#HannaZdanowska">Chciałabym przypomnieć, że jesteśmy w trakcie procedowania ustawy o zmianie ustawy dotyczącej podziałów i m.in. opłaty adiacenckiej. Jeśli są państwo zainteresowani, to informuję, że jutro, o godzinie 16.00, zbiera się podkomisja zajmująca się tym projektem – druk 832.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#MichałStępniewski">Postaram się, aby osoba, która pisała tę opinię, przyszła na to posiedzenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#JanuszPalikot">To są zmiany, które wyczerpują poruszone tu tematy?</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#HannaZdanowska">Część tak – przy podziałach.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#JanuszPalikot">Pomijając te sprawy, po zapoznaniu się z treścią druku i z wnioskami podkomisji, pozostałe kwestie, nieuregulowane w tych nowelizacjach, trzeba by mimo wszystko przedstawić.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#MichałStępniewski">Prosiłbym o trochę czasu i o możliwość kompleksowego zajęcia się tym problemem.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#JanuszPalikot">Dwa tygodnie państwu wystarczą?</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#MichałStępniewski">Sądzę, że tak – czyli do końca października.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#JanuszPalikot">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad, na tym zakończyliśmy to posiedzenie. Jutro zaczynamy obrady o godzinie 11.30, w sali 23, zaś następne posiedzenie odbędzie się o godzinie 14.00. Dziękuje bardzo. Do zobaczenia.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>