text_structure.xml 71.1 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MarekBorowski">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam państwa posłów oraz przedstawicieli rządu i gości. Witam pana ministra Piotra Stachańczyka z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, przedstawicieli MSZ z dyrektorem Tycińskim, przedstawicielkę Kancelarii Prezydenta RP panią Lachowicz. Witam również pana Wyszyńskiego ze Związku Repatriantów RP oraz przedstawicieli Polskiej Akcji Humanitarnej.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#MarekBorowski">Porządek dzienny obejmuje ocenę aktualnego stanu repatriacji w świetle ustawy z dnia 9 listopada 2000 r. o repatriacji oraz sprawy bieżące. Chciałbym przypomnieć, że Komisja Łączności z Polakami za Granicą zajęła się problematyką repatriacji i problemami repatriantów prawie rok temu. W kwietniu ubiegłego roku odbyliśmy posiedzenie poświęcone temu zagadnieniu. Wówczas zarysowanych zostało szereg problemów, z którymi borykają się repatrianci, a także kwestie związane z całym procesem repatriacji, z jego dosyć rozciągniętym w czasie charakterem.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#MarekBorowski">W wyniku tego posiedzenia, z upoważnienia Komisji, skierowałem do pana premiera Tuska list, w którym wymieniłem kilka kwestii, które naszym zdaniem wymagają działań ze strony rządu. Sformułowałem również pewne pytania, które wcześniej stawiali posłowie podczas debaty na forum Komisji. Kluczowe kwestie dotyczyły zasad finansowania przyjazdów repatriantów do Polski, a zwłaszcza kwestii na styku budżetu państwa i budżetów gmin, a także problemów adaptacyjnych repatriantów w Polsce oraz ich uprawnień emerytalnych. Komisja pytała również, czy rząd przygotowuje zmiany ustawowe w zakresie repatriacji, co zamierza zrobić, aby przyznawać repatriantom emerytury uwzględniające ich dorobek życiowy i jakie działania zamierza podjąć, aby usprawnić organizację pomocy repatriantom na różnych szczeblach w celu ułatwienia im adaptacji.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#MarekBorowski">Na to pismo otrzymaliśmy odpowiedź ministra spraw wewnętrznych i administracji, który działał z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów. Jeśli chodzi o kwestie adaptacyjne, uzyskaliśmy odpowiedź wskazującą na to, że działania są podejmowane. Co do kwestii styku budżetu państwa i budżetów gmin oraz zasad przekazywania środków gminom, zostaliśmy poinformowani, że sprawa jest w toku i że resort zamierza dokonać określonych zmian, zatem przedkłada te sprawy ministrowi finansów. Jeśli chodzi o problem emerytur, odesłano nas do ministra pracy i polityki społecznej, stwierdzając, że MSWiA wielokrotnie formułowało pewne postulaty, ale nie jest to zakres kompetencji tego resortu.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#MarekBorowski">Mówiąc szczerze, nie byliśmy zachwyceni tą odpowiedzią. Celowo pismo Komisji było skierowane do Prezesa Rady Ministrów. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zakres spraw dotyczy co najmniej dwóch ministerstw. Liczyliśmy na kompleksową odpowiedź, a otrzymaliśmy odpowiedź niepełną. Potem staraliśmy się otrzymać dodatkowe informacje. Pojawił się nowy projekt ustawy, która wprowadzała inny sposób obliczania podstawy wymiaru emerytury dla obywateli polskich w sytuacji, gdy brak było dokumentów dotyczących stażu pracy. Ustawa miała obejmować również repatriantów. Uznaliśmy, że jest to częściowe wyjście naprzeciw postulatom, które zgłaszaliśmy.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#MarekBorowski">Na skutek sygnałów płynących ze strony środowiska repatrianckiego, a także ze strony posłów, ponownie odbywamy posiedzenie poświęcone temu zagadnieniu. To streszczenie było konieczne, abyśmy wiedzieli, w jakim kontekście dyskutujemy.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#MarekBorowski">Proponuję postępować tradycyjnie, to znaczy najpierw poprosiłbym pana ministra Stachańczyka o informację dotyczącą aktualnego stanu repatriacji, ale także spraw, które były postulowane. Potem poprosiłbym o swego rodzaju koreferaty ze strony przedstawicieli dwóch organizacji, które zajmują się repatriantami. Następnie odbylibyśmy dyskusję. Czy możemy przyjąć taki tryb prac? Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#MarekBorowski">Proszę pana ministra o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o akcję repatriacyjną w 2008 r., liczba wniosków o wizę repatriacyjną, jak i liczba przyjazdów do Polski zmniejszyła się. W zeszłym roku złożono 178 wniosków, w tym 139 wniosków o wydanie wizy repatriacyjnej i 39 wniosków o zezwolenie na osiedlenie się i wydanie karty pobytu dla małżonka repatrianta. Na podstawie wydanych w ubiegłym roku lub w latach wcześniejszych wiz lub zezwoleń w 2008 r. przybyło do Polski 260 osób. Praktycznie w 100% akcja repatriacyjna prowadzona jest z Kazachstanu. Jeśli chodzi o osoby z innych krajów, są to przypadki jednostkowe.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PiotrStachańczyk">W zeszłym roku w związku ze złożonymi wnioskami polskie placówki wydały 204 wizy w celu repatriacji. Systematycznie malała liczba zaproszeń od samorządów. W zeszłym roku dla bezimiennych repatriantów samorządy zgłosiły 18 zaproszeń. Część samorządów zapraszała osoby imiennie wskazane, prowadząc własną politykę repatriacyjną. Do tych samorządów należy zaliczyć samorząd miasta Warszawy. W bazie RODAK zarejestrowanych jest obecnie 1621 rodzin, czyli ogółem 2544 osoby. Zarówno repatrianci przyjeżdżający do mieszkań wskazanych przez samorządy dla nieokreślonych repatriantów, jak i przyjeżdżający na imienne zaproszenia są z bazy RODAK. Nawet samorządy, które chcą zaprosić konkretnych repatriantów, aby uniknąć długiego czasu oczekiwania na załatwianie przez nich formalności, starają się w porozumieniu z MSWiA i naszą placówką dyplomatyczną w Kazachstanie wybierać osoby z bazy RODAK. Liczba osób w bazie utrzymuje się na stałym poziomie.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o środki finansowe przeznaczane na akcję repatriacyjną, od budżetu 2006 r. do budżetu roku bieżącego jest to ta sama kwota 10 mln zł znajdująca się z rezerwie celowej, uruchamianej w przypadku przyjazdu repatrianta na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji. W omawianym okresie nie zaszły żadne zmiany prawne dotyczące sytuacji repatriantów. Prawdopodobnie zostaną one wprowadzone w roku bieżącym, bowiem od września 2008 r. przy międzyresortowym zespole ds. Polonii i Polaków za granicą działa prowadzona przez MSWiA grupa robocza ds. repatriacji. Ta grupa rozpoczęła przygotowania do ustanowienia nowych przepisów prawnych, całościowo regulujących problematykę osób polskiego pochodzenia.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PiotrStachańczyk">Należy pamiętać, że obecnie sytuacja osób polskiego pochodzenia regulowana jest w kilku aktach prawnych. Poza ustawą o repatriacji mamy nadane pewne uprawnienia w ustawie o Karcie Polaka, a także mamy art. 52 ust. 5 Konstytucji RP uprawniający do osiedlania się cudzoziemców polskiego pochodzenia w Polsce na stałe. Na podstawie tego przepisu cudzoziemcy wnoszą o zezwolenie na osiedlenie się. W ciągu ostatnich kilku lat ponad 4 tys. osób polskiego pochodzenia osiedliło się w Polsce na podstawie tego przepisu konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PiotrStachańczyk">W przytoczonych przepisach znajdują się co najmniej dwie definicje polskiego pochodzenia. Nieco inaczej tę kwestię reguluje ustawa o repatriacji, inaczej ustawa o Karcie Polaka. Inna definicja znajdowała się w przygotowywanych w poprzedniej kadencji projektach ustawy o osobach polskiego pochodzenia. Chcemy zebrać te przepisy w całość, łącznie z tymi przepisami ustawy o repatriacji, które sprawdziły się. Zamierzamy doprowadzić do sytuacji, aby osoby polskiego pochodzenia mogły uzyskiwać decyzje stwierdzające pochodzenie niezależnie od tego, gdzie na świecie mieszkają, a potem, w zależności od kraju zamieszkania i od własnej woli, mogłyby wybrać, czy chcą Kartę Polaka, czy chcą osiedlić się w Polsce bądź też być objęte procedurami repatriacyjnymi.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PiotrStachańczyk">Dla osób, które wybrałyby drogę osiedlenia się w Polsce w trybie art. 52 ust. 5 Konstytucji RP, pojawia się kolejna możliwość. Uchwalana ostatecznie na obecnym posiedzeniu Sejmu nowa ustawa o obywatelstwie polskim wprowadza dla osób, które uzyskają zezwolenie na osiedlenie się w tym trybie, okres 2 lat, po których mogą uzyskać bez większych problemów obywatelstwo polskie.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#PiotrStachańczyk">Chcielibyśmy, aby taka ustawa powstała. Zgodnie z tym, co zapowiadałem na posiedzeniach podkomisji zajmującej się problematyką ustawy o obywatelstwie polskim, projekt takiej ustawy zostanie stworzony i poddany możliwie szerokim konsultacjom społecznym do czerwca br. To jest nowa koncepcja podejścia do tej problematyki. Uważamy, że jest to podejście słuszne, gdyż całościowo ureguluje problemy osób polskiego pochodzenia mieszkających poza granicami naszego kraju. Wszelkie kwestie finansowe, zwłaszcza dotyczące finansowania samorządów, mają być uregulowane w tym projekcie. Projekt ma być gotowy w czerwcu i od tego momentu rozpoczną się konsultacje. Prawdopodobnym terminem przesłania projektu do Sejmu jest początek jesieni br.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MarekBorowski">Poproszę teraz pana doktora Wyszyńskiego o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#RobertWyszyński">Serdecznie dziękuję za zaproszenie i za udzielenie mi głosu. Zdaniem Związku Repatriantów system zaproszeń imiennych przez gminy całkowicie nie sprawdził się. Z roku na rok do Polski przyjeżdża coraz mniej osób w ramach tego systemu. Coraz więcej ludzi przyjeżdża poza systemem. W 2001 r. do Polski przyjechało 8 rodzin w ramach systemu RODAK, w 2002 r. – 11 rodzin, w 2003 r. – 23 rodziny, w 2004 r. – 21 rodzin, w 2005 r. – 10 rodzin. Pan minister Stachańczyk również stwierdził, że przyjeżdża coraz mniej osób.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#RobertWyszyński">Od dłuższego czasu postulujemy w ramach współpracy naszego związku z MSWiA zmianę ustawy, ustanowienie rocznego kontyngentu repatriantów, utworzenie ośrodków adaptacyjnych. Słyszymy opinie, że repatrianci nie chcą uczyć się języka polskiego. Wiemy, że Warszawa zaprasza około 10 rodzin rocznie, jednak znaczna część z nich mieszka w jednym budynku przy ul. Ząbkowskiej, w którym rozmawia się po rosyjsku. Szalenie trudne jest nauczenie mieszkających tam dzieci języka polskiego, o czym wiem, gdyż moi studenci podjęli się tego zadania. Oprócz Polskiej Akcji Humanitarnej próbowała zająć się tym środowiskiem Fundacja „Con Amore”.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#RobertWyszyński">Dodam, że w ramach systemu RODAK z roku na rok rośnie kolejna osób oczekujących na przyjazd. W ciągu 9 lat liczba wzrosła do około 2,5 osób. Oczekiwanie w tej kolejce jest pozbawione sensu. Obecnie przeprowadzam badania w miejscowości Oziersk i w okolicznych wsiach, do których przyjeżdżają kolejne osoby. W ubiegłym roku Obwód Kaliningradzki sprowadził około 15 tys. ludzi, z których znaczną część stanowią Polacy z Kazachstanu. Każdy, kto przyznaje się do korzeni rosyjskich, otrzymuje na mocy prawodawstwa obywatelstwo rosyjskie, miejsce zamieszkania i pracę. Ściągają ich również Niemcy. Moi studenci badają ludzi, którzy przesiedlali się z dwóch wsi – Zielony Gaj i Jasna Polana. Niemcy ściągają Polaków, ponieważ były to wsie polsko-niemieckie. Są całe skupiska Polaków w Niemczech. Nie wiem, czy Polaków z Kazachstanu jest więcej w Niemczech niż w Polsce, ale z pewnością najwięcej jest ich w Rosji, zwłaszcza wzdłuż granicy Obwodu Kaliningradzkiego.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#RobertWyszyński">Pomimo ciągle zmniejszającego się budżetu na repatriację, w kilku ostatnich latach był on niewykorzystywany. Urzędnicy zwracali pieniądze. Świadczy to o totalnej nieefektywności systemu RODAK, który od podstaw był błędny. System był już trzykrotnie zmieniany. W 1997 r. pojawiła się koncepcja sprowadzania repatriantów przez gminy. Później, w 2000 r. została wprowadzona ustawa o repatriacji. W 2003 r., pomimo nowelizacji ustawy, sytuacja nie uległa poprawie. Wprowadzanie kolejnej nowelizacji wydaje nam się posunięciem błędnym.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#RobertWyszyński">Z naszego punktu widzenia to nie jest repatriacja. Ci ludzie nie wracają do swojej ojczyzny. Repatriacja obejmuje wiele różnych sytuacji. Wydaje nam się, że pomoc powinna dotyczyć tylko tych ludzi, którzy zostali przymusowo przesiedleni. Jeśli ktoś z własnej woli wyjechał za granicę, nie powinien być objęty tymi działaniami. Dysponuję danymi z ambasady Grecji w Warszawie, która za pieniądze unijne prowadziła ekspatriację. Dotyczy to Greków, którzy już dawno wyjechali. Okresy składkowe opłaciliśmy im węglem. Dzięki temu oni mają emerytury w Grecji.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#RobertWyszyński">Oprócz wielkich krajów, takich jak Rosja czy Niemcy, które sprowadzają setki tysięcy osób, również mniejsze kraje prowadzą taką politykę. W ramach Unii Europejskiej toczą się procesy ekspatriacyjne i repatriacyjne. Niektóre działania, jak choćby edukacyjne, są finansowane ze środków unijnych. Postulujemy, aby repatriacja odbywała się na poziomie państwowym, a nie samorządowym, ponieważ samorządy nie są w stanie sprostać temu zadaniu. To widać po kilkunastu latach funkcjonowania tego systemu. Oczywiście jeśli samorządy chcą sprowadzać repatriantów, trzeba się do tego przychylić, ale nie można zrzucać tego obowiązku tylko na ich barki.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#RobertWyszyński">System RODAK nie sprawdził się i trzeba coś zrobić z ludźmi oczekującymi w kolejce. Nie można im tylko dać obietnicy przyjazdu i zostawić własnemu losowi. Jest to zobowiązanie, które państwo polskie powinno wypełnić. Problem jest możliwy do  rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#RobertWyszyński">Na ręce pana przewodniczącego przekazaliśmy spis ludzi, którzy dysponują kwotą około 20-30 zł na członka rodziny miesięcznie. Chodzi o ludzi, którzy mają najniższe emerytury. Teraz wywalczyli dodatki kombatanckie. Ten spis obejmuje ludzi w całym kraju. Oprócz zaliczenia stażu pracy i skrócenia czasu oczekiwania współmałżonków, repatriantów innej narodowości należałoby rozważyć ponowne powołanie pełnomocnika ds. repatriacji. Pragnę przypomnieć, że rozporządzenie Rady Ministrów z 2001 r. w sprawie pełnomocnika rządu ds. repatriacji powoływało ten urząd. Niestety, został on zlikwidowany. Niemożliwe jest prowadzenie repatriacji z Warszawy. Powinny też funkcjonować jakieś oddziały terenowe. Obecnie w działania repatriacyjne zaangażowanych jest kilka resortów. Urząd pełnomocnika pełniłby funkcje koordynacyjne.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#RobertWyszyński">Konieczne jest uregulowanie kwestii okresu składkowego, mienia przesiedleńczego, służby wojskowej, szans edukacyjnych. Obecnie Polacy, którzy wracają do kraju, przejeżdżają przez kilka granic i są „oskubywani” przez celników. Nikt się nimi nie opiekuje. Niemcy do dziś mają tzw. pociąg repatriacyjny z Ałmaty, który jeździ do Berlina. Powinny zostać wprowadzone chociażby jakieś ułatwienia komunikacyjne.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#RobertWyszyński">Naszym zdaniem, powinna powstać nowa ustawa, na podstawie której państwo przejęłoby obowiązki w zakresie repatriacji. Po kilkunastu latach funkcjonowania dotychczasowego systemu widać, że jest on nieefektywny. Obecnie Polacy w Kazachstanie czują ogromną presję. Są poddawani procesowi kazachizacji. Nie mają możliwości edukowania dzieci. Czekają 10 lat w kolejce na powrót do Polski. Dodatkowo trzeba płacić za to oczekiwanie w kolejce, gdyż należy uaktualniać dokumenty. Konieczne jest przetłumaczenie dokumentów. Dla przeciętnej rodziny jest to znaczący wydatek. Wielu Polaków przyjeżdża do Rosji, korzystając z udogodnień prawnych.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#RobertWyszyński">Warto wspomnieć, że Kazachstan ma problem repatriantów z Mongolii i Chin. Na miejsca po Niemcach, którzy wrócili do ojczyzny, są osiedlani Kazachowie z Mongolii oraz Ujgurzy z Chin. Norymberga przyjęła 70 tys. repatriantów, Warszawa przyjmuje 10 rodzin. Oczywiście jesteśmy biedniejsi od Niemców, ale czy również od Kazachstanu, który dba o repatriantów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MarekBorowski">Proszę o zabranie głosu przedstawicieli Polskiej Akcji Humanitarnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JolantaTyrcz">Przyszliśmy w składzie trzyosobowym. Jadwiga Chojnacka wraz ze mną realizuje program. Adam Piotrowski jest naszym prawnikiem, który zajmuje się sprawami  repatriantów.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JolantaTyrcz">Jeśli chodzi o zmiany, jakie zauważyliśmy od ostatniego spotkania, niestety, cały czas problem zaproszeń ze strony gmin pozostaje nierozwiązany. Liczba zaproszeń jest zdecydowanie za mała. Liczba osób oczekujących na przyjazd wciąż utrzymuje się na poziomie powyżej 2 tys. osób. Niektóre osoby czekają nawet 7-10 lat. Mamy kontakt z rodzinami repatriantów i wiemy od nich, że te oczekiwania są długoletnie.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JolantaTyrcz">Są rodziny repatriantów, które mieszkają w Polsce rok lub dwa lata i chciałyby zaprosić swoich krewnych z Kazachstanu, ale jest to niemożliwe. Na zaproszenie ze strony gmin niektórzy oczekują nawet 10 lat. Repatrianci starają się w różnych urzędach gmin o zaproszenie dla swoich krewnych, ale wszędzie są kolejki. Jedyną gminą, która licznie zaprasza rodziny repatriantów, jest Warszawa. Cała Polska składa się z ogromnej liczby gmin. Problem byłby rozwiązany, gdyby każda gmina wystosowała zaproszenie. Zgadzamy się z panem Wyszyńskim, że na poziomie samorządów ten problem nie będzie rozwiązany. Działania powinny być koordynowane na poziomie jednostki centralnej.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#JolantaTyrcz">Drugą kwestią jest to, jak gminy zajmują się rodzinami repatriantów po ich przyjeździe do Polski. Nie jest tak, że każda gmina, która zaprosi repatrianta, otacza opieką jego rodzinę. Każda rodzina przyjeżdżająca do Polski potrzebuje opieki przynajmniej przez pierwszy rok pobytu. Te osoby nie znają polskich realiów, często nie znają języka polskiego. Nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Są gminy, które mają w tym doświadczenie i pomagają rodzinom w adaptacji, ale są i takie, które robią to pierwszy raz i nie potrafią skutecznie pomóc. Pracowników gmin i innych urzędników należy przygotowywać do przyjmowania rodzin repatriantów.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#JolantaTyrcz">Trzecie zagadnienie, które chciałabym poruszyć, to częstotliwość organizowania kursów adaptacyjnych i kursów języka polskiego. Wiemy, że są one organizowane, ale z naszych informacji wynika, że za rzadko. W ramach naszej działalności prowadzimy kursy języka polskiego i poradnictwo prawne na bieżąco, cały czas. Taką opieką powinny być obejmowane przyjeżdżające rodziny repatriantów. Organizowanie raz do roku kursu adaptacyjnego bądź kursu języka polskiego jest niewystarczające. Ostatnia rodzina, która przeprowadziła się z Poznania do Warszawy, mieszkała w Poznaniu kilka miesięcy. Nie było tam żadnego kursu. Teraz, kiedy rodzina mieszka w Warszawie, również nie odbyła żadnego kursu. Nie otrzymała zatem podstawowej opieki w postaci kursu języka polskiego i kursu adaptacyjnego, który zapewniłby otrzymanie podstawowej wiedzy, jakie ma prawa w Polsce, jak może funkcjonować, do kogo może się zwrócić. Mówiłam o tym problemie już na poprzednim spotkaniu. Pisaliśmy również w tej sprawie do Ministerstwa Edukacji Narodowej, ale sytuacja nie uległa zmianie.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#JolantaTyrcz">Jeśli chodzi o pozytywne zmiany, należy wskazać ustawę regulującą kwestię przeliczania emerytur repatriantów. O tej zmianie poinformowaliśmy wszystkich naszych podopiecznych. Wiemy, że z tego korzystają. Nierozwiązany pozostaje jednak problem emerytur członków rodzin repatriantów, którzy nadal nie mają w Polsce żadnych dochodów. Małżeństwa mieszane utrzymują się z najniższej emerytury. Niezwykle ważne jest zatem rozwiązanie problemu emerytur członków rodzin repatriantów.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#JolantaTyrcz">Chciałabym nawiązać do wypowiedzi doktora Wyszyńskiego, który mówił o braku informatorów dla przyjeżdżających repatriantów. Opracowaliśmy poradnik pod nazwą „Polska dla ciebie”, przygotowany w języku polskim i rosyjskim, który otrzymuje każda rodzina. Służymy pomocą i możemy taki poradnik przekazać.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#JolantaTyrcz">Poproszę kolegów, żeby zabrali głos w innych sprawach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JadwigaChojnacka">Jako ekonomista z wykształcenia powiem krótko, że najważniejsze są problemy ekonomiczne. Nie wiem, w czyjej gestii jest wynegocjowanie umów dwustronnych dotyczących zasad wzajemnego uznawania stażu pracy za granicą. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnej takiej umowy z krajami położonymi na Wschodzie – z Kazachstanem, Kirgizją, Ukrainą, Rosją. Ustawa o repatriacji nie obejmuje Polaków z Ukrainy, ale ci ludzie również przyjeżdżają do Polski w innym trybie i mają nierozwiązane kwestie emerytalne.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JadwigaChojnacka">Wzajemne uznawanie stażu pracy podnosi bazę do naliczania emerytury. Brak takich umów powoduje, że ludzie otrzymują emeryturę w wysokości 700-800 zł brutto, czyli około 500-550 zł netto. Jeśli małżonek jest cudzoziemcem, nie otrzymuje żadnej emerytury. Jak ci ludzie mają w tym „raju” przetrwać? Mówię o ludziach, którzy mają wiek emerytalny lub zbliżają się do niego. Takich osób jest najwięcej, bo one przyjeżdżają ze względów sentymentalnych i w nadziei, że w Polsce będzie im lepiej. Jest również sporo młodych ludzi, którzy studiowali w Polsce i próbują sobie radzić. Ci, którzy pobierają emerytury, przeżywają koszmar bez nadziei na rozwiązanie problemu.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JadwigaChojnacka">Wiem, że mamy podpisane stosowne umowy z bogatymi krajami zachodnimi, natomiast z biednymi krajami wschodnimi brak jest tego typu umów. To blokuje w miarę normalne emerytury. Czytałam, że negocjacje w tej sprawie prowadzone są z Ukrainą.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#JadwigaChojnacka">Chciałabym dodać, że rodziny repatriantów, które otrzymały polskie obywatelstwo bądź mają status cudzoziemca i pozwolenie na osiedlenie się, nie otrzymują żadnych emerytur. Dwie osoby muszą wyżyć z kwoty 550 zł miesięcznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MaciejPłażyński">Zabieram głos jako szef Wspólnoty, a z drugiej strony polityk i parlamentarzysta. Akcja repatriacyjna to wstyd dla Rzeczypospolitej. Z moich rozmów z repatriantami i Polakami, którzy czekają na przyjazd do Polski, niekiedy od 10 lat, wynika, że oni patrzyli na ojczyznę poprzez mit „szklanych domów” i przeżywają rozczarowanie związane z tym, że są przez nas oszukiwani.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MaciejPłażyński">W 2000 r. nie mieliśmy wiedzy, jak system będzie działać. Była całkowita aprobata polityczna, że akcję repatriacyjną trzeba przeprowadzić, że ludzie muszą mieć prawo przyjazdu do Polski. Ponadto wypełniamy normę konstytucyjną. Niestety, zabrakło krytycznej refleksji. Już po kilku latach widać było, że ten system nie działa. Samorządy nie przejmą tych zadań. To jest obowiązek państwa, a nie samorządów. Samorządy mają w kolejce oczekujących dużą liczbę własnych mieszkańców, którzy są w katastrofalnej sytuacji mieszkaniowej. Nie wiem, czy gratulować Warszawie, że zaprasza 10 rodzin rocznie. Zważywszy na potencjał miasta, to jest nic. Gdańsk przyjmuje zapewne 2 rodziny rocznie, więc proporcjonalnie tyle, co Warszawa, ale to nie rozwiązuje problemu. Są to znaczące gesty, ale nierozwiązujące problemu.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MaciejPłażyński">Zgadzam się z głosami wskazującymi, że problem istnieje. Na szczęście jego rozwiązanie jest wpisane w Konstytucję RP. To nie jest tylko kwestia dobrej woli, ale także pewnej odpowiedzialności. Jeśli zgoda polityczna sprzed 8 czy 9 lat nadal się utrzymuje, trzeba ten problem rozwiązać faktycznie, a nie udawać, że jesteśmy bardzo życzliwi, bo oszukujemy tych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#MaciejPłażyński">Druga kwestia dotyczy polityki demograficznej, imigracyjnej, której – moim zdaniem – państwo polskie nie prowadzi w taki sposób, jak czynią to nasi sąsiedzi i poszczególne kraje europejskie, które starają się przyciągać ludzi z własnego kręgu narodowościowego. Niekiedy Niemcy, Żydzi, Rosjanie „przymykają oczy” na brak dowodów potwierdzających narodowość. Wystarczy chęć przyjazdu i deklaracja przyjęcia obywatelstwa. Obserwujemy wyścig o ludzi. Polska postępuje w stosunku do własnych rodaków wręcz odwrotnie. Stara się ich zniechęcać do powrotu do ojczyzny. Warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje i w jaki sposób można skutecznie zmienić tę sytuację. Sądzę, że należy to uczynić poprzez nowe rozwiązania ustawowe, sprowadzające się do tego, że repatriacja stanie się obowiązkiem państwa, a nie samorządów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MarekBorowski">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JoannaFabisiak">Chciałam zwrócić uwagę na tabelę przedstawiającą niewykorzystane środki budżetowe. Możemy twierdzić, że polityka państwa jest nieżyczliwa, ale na czym polega na nieżyczliwość, skoro na ten cel przeznacza się środki budżetowe, a nie są one wykorzystane. Należy zadać pytanie, na czym polega błąd systemowy. Są przeznaczone środki finansowe, jest stosowna ustawa, a więc wola polityczna do przyjmowania repatriantów, a jednocześnie w budżecie pozostają niewykorzystane środki i ludzi się nie zaprasza.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JoannaFabisiak">Jako samorządowiec i jako osoba dokonująca wyboru w Komisji Repatriacyjnej wiem, że sprawa nie jest prosta. Nie jest tak, że każdą osobę z bazy RODAK można zaprosić i zapewnić należyte dla jej możliwości warunki bytowe. W Warszawie doprowadziłam do tego, że Uniwersytet Warszawski prowadzi systematycznie naukę języka dla repatriantów. Jeśli pojawiłby się jakikolwiek problem, proszę zgłosić to do pani rektor, bo sprawa była na tym poziomie załatwiana.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JoannaFabisiak">W Polsce mamy 2,5 tys. gmin. Trudno przewidzieć, jak dana gmina postąpi. Można tę rzecz uporządkować. Muszę państwu jednak powiedzieć, że wiele osób nie chciało korzystać z nauki języka polskiego. To są starsi ludzie, którzy mówią językiem trzecim. Jest to mieszanka polsko-rosyjska. Oni nie są w stanie poprawić swoich umiejętności fonetycznych. Mogą poprawić stylistykę, poszerzyć leksykę, ale nie są w stanie poprawić wymowy. Jeśli nie chcą nauczyć się języka, bardzo ciężko jest im znaleźć pracę. Te uwagi dotyczą najstarszej grupy, bo oczywiście młodsi ludzie bardzo chcą się uczyć.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JoannaFabisiak">Nie jest prawdą, że w Warszawie wszyscy repatrianci zgromadzeni są w jednym miejscu. Mogę pokazać takie miejsca i na Bielanach, i na Pradze Południe, bo osobiście sytuowałam tam tych ludzi. Są zatem w całej Warszawie, nie tylko na Ząbkowskiej. Prawdą jest, że jeśli tworzy się grupę etniczną tylko z Kazachstanu, jej członkowie będą mówili po rosyjsku, a nie po polsku. Trzeba uwzględnić trudności adaptacyjne, niekiedy tak duże, że nie do pokonania. Byłoby krzywdą dla pewnej grupy ludzi ściągać ich do Polski, bowiem oni nie są w stanie zaadaptować się. Niekiedy wystarczy prześledzić ich kartę zgłoszenia.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#JoannaFabisiak">Niezwykle ważną kwestią są warunki bytowe tych osób. Pierwsi repatrianci oczekiwali, że przyjadą do raju, ale Polska rajem nie jest i nie jest krajem bogatym. Gdy zaczynała się repatriacja, Polska była krajem bardzo biednym. Ci ludzie często przeżywali ogromne rozczarowanie. Myślę, że jest to jeden z powodów, dla których mniej osób składa wnioski.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#JoannaFabisiak">Podsumowując, zwracam uwagę na kwestię wykorzystania środków. Kieruję do pana ministra pytanie, jaki jest powód, że środki nie były wykorzystywane. Pamiętam, że początkowo środki były znacznie lepiej wykorzystywane. Potem nastąpił regres. Ktoś odpowiadał za tę politykę i należy ją zmienić.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#JoannaFabisiak">Zgadzam się z opinią, że repatrianci przeżywają „cierniową drogę” w kraju zamieszkania, żeby złożyć wniosek. Pokonują odległości mierzone w setkach kilometrów, żeby złożyć wniosek. Minął czas bydlęcych wagonów, ale koszmar dojazdu do Polski trwa. To mówili mi rok temu ludzie w Kazachstanie, którzy przebywali tę drogę. Niewątpliwie należałoby pomyśleć nad rozwiązaniem tego problemu. Skoro już się kogoś zaprasza, zapewnijmy tym ludziom godne warunki. Wykorzystajmy środki budżetowe, które już są zaplanowane i starajmy się je zwiększać. Zapewnijmy im odpowiednie warunki podróży i potem w kraju obejmijmy opieką.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#JoannaFabisiak">Czasami postawa roszczeniowa i oczekiwania są rozbieżne ze składanymi wcześniej deklaracjami. Niekiedy oczekiwania są niewspółmiernie duże do możliwości. Trzeba tym ludziom uświadamiać, czego mogą w Polsce oczekiwać. O młodych nie trzeba się martwić, są zaradni, znajdą sobie pracę, zdobędą wykształcenie. Z osobami starszymi rzecz przedstawia się inaczej. Kwestia umowy o uznawaniu stażu pracy jest niezwykle ważna, aczkolwiek w dniu dzisiejszym otrzymałam od ambasadora Kazachstanu pismo z prośbą o poparcie ich starań o pomoc w kryzysie. Umowy z bogatymi krajami były rzeczą prostą, natomiast obawiam się, że umowy tego typu z krajami biednymi mogą być znacznie trudniejsze do wynegocjowania. Starania trzeba podejmować, twardo  stąpając po ziemi.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#JoannaFabisiak">Jeśli chodzi o samorządy, należałoby oddziaływać edukacyjnie na świadomość Polaków. Takie działania nie są podejmowane. To jest zadanie dla „Wspólnoty Polskiej”. Wydaje mi się, że działania edukacyjne są niewystarczające. Społeczności lokale dzielą swoje środowisko na „my” i „ci obcy”, którzy nam coś odbiorą. Tak nie może to funkcjonować. Przecież telewizja jest silnym medium, czwartą władzą. Niestety, media nie robią nic, by zmienić społeczną świadomość, podejście rodaków do rodaków, szczególnie tych wysiedlonych wbrew ich woli. „Wspólnota Polska” może silniej oddziaływać na propagowanie tych treści, chociażby w TV „Polonia”. Wtedy postawa wobec osób powracających do kraju będzie życzliwsza. Nie rezygnujmy z zapraszania repatriantów przez samorządy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MaciejPłażyński">Pani poseł przecenia mój wpływ na telewizję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AntoniMacierewicz">Popieram stanowisko pani poseł, jeśli chodzi o wpływ pana prezesa na telewizję. Moim zdaniem jest olbrzymi.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AntoniMacierewicz">Warto zważyć, iż rządy się zmieniają, pieniądze i ustawy także, ale pan minister Stachańczyk na tym stanowisku trwa w sposób bardzo intensywny i bezsporny. W związku z tym jego wiedza i kompetencja – nie śmiałbym powiedzieć odpowiedzialność – w tej materii jako zdolność odpowiadania na wyzwania jest moim zdaniem zasadnicza. W tych kwestiach różne rzeczy mają wielkie znaczenie – i telewizja, i opinia Sejmu, i opinia mediów, i różnorodne ustawodawstwo. W warunkach, w których żyjemy, istotnym wykładnikiem woli państwa jest to, co się wyraża w pieniądzach, w zasobach materialnych przeznaczanych przez państwo na daną akcję.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#AntoniMacierewicz">Zdaję sobie sprawę, że to jest nie wszystko. To prawda, ale albo wola narodu i państwa wyraża się w środkach materialnych, które przeznacza się na realizację danego celu, albo nie. Czytam tabelę nam przedstawioną nieco inaczej niż pani poseł. Proszę pana ministra, ze względu na jego wiedzę i odpowiedzialność, o zinterpretowanie tych danych. W 2002 r. przeznaczono na działania repatriacyjne 25 mln zł, a nie wykorzystano 5,7 mln zł. W 2008 r. przeznaczono na ten cel 10 mln zł, a nie wykorzystano 1,5 mln zł. Liczby bezwzględne są wprost proporcjonalne do spadku akcji imigracyjnej, jaki obserwujemy. Jeśli Sejm i rząd nie będą przeznaczać środków na realizację tego celu, cała reszta będzie pustym gadaniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MarekMatuszewski">Uważam, że moralnym obowiązkiem Rzeczypospolitej jest wynagrodzenie krzywd przymusowym przesiedleńcom. To są nasi rodacy i rozwiązania ustawowe muszą iść w kierunku przyjaznym dla tych ludzi. Podam państwu przykład, z którym zetknąłem się na swoim terenie. Rodzina państwa Iwuć przybyła do Polski w lipcu 1994 r. na pobyt stały z Białorusi. Zezwolenie na osiedlenie się na stałe rodzina otrzymała w konsulacie generalnym RP w Mińsku. Osiedliła się w gminie miejskiej Pabianice. Tutaj, dzięki przychylności władz, rodzina otrzymała z zasobów mieszkaniowych gminy mieszkanie oraz pomoc w znalezieniu pracy.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MarekMatuszewski">W styczniu 1995 r. rodzina złożyła, zgodnie z prawem, wnioski o uznanie za repatriantów. Państwo Iwuć z Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi otrzymali decyzję odmowną. W drodze rozporządzenia Rady Ministrów z 1998 r. rozpoczęli procedurę kompletowania wszystkich dokumentów. Od dnia 22 grudnia 2000 r. państwo Iwuć nie są już obywatelami Białorusi. Z końcem 2000 r. mijał termin ubiegania się o repatriację. 23 grudnia 2000 r. w urzędzie wojewódzkim nie przyjęto od państwa Iwuć dokumentów, uzasadniając to brakiem zaświadczenia w języku polskim. Ostatni dokument – zaświadczenie w języku polskim potrzebne do wniosku o nabycie obywatelstwa polskiego rodzina Iwuć mogła odebrać dopiero w styczniu 2001 r. w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MarekMatuszewski">Rodzinę wprowadzono w błąd. Urzędnik dopuścił się nieprawidłowości. W ustawie była przewidziana data na składanie tych wszystkich dokumentów. Ci państwo mają teraz niesamowite problemy. Pani jest nauczycielką. Nie będę opowiadał państwu, jak przebiegało ich odwoływanie się od decyzji. Ja składałem pismo do ministra spraw wewnętrznych i administracji, do rzecznika praw obywatelskich. Wszyscy uznali, że Sąd Najwyższy powinien tę sprawę rozstrzygnąć. Cytuję stanowisko Sądu w tej sprawie: „Sąd nie może samodzielnie ustalać, że ubezpieczona spełniła warunki do uzyskania statusu repatrianta, gdyż oznaczałoby to wkraczanie w kompetencje wyznaczone ustawą organowi administracyjnemu”.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#MarekMatuszewski">Z materiałów, które otrzymaliśmy, wynika, że powołany został zespół przygotowujący nowelizację ustawy o repatriacji. Mam postulat, aby w ustawie o repatriacji z 9 listopada 2000 r., w rozdziale 9, w art. 41 dokonać zmiany poprzez skreślenie wyrazów: „przed dniem wejścia w życie ustawy”, a w pkt 1 dodać wyrazy: „złoży w terminie 12 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy o zmianie ustawy o repatriacji wniosek o uznanie za repatrianta do wojewody właściwego ze względu na zamieszkanie”. W rozdziale 2, w art. 9, w pkt 1 należy dodać wyraz „Białoruś”, co umożliwiałoby skorzystanie z wersji zawartej w art. 41 pkt 2 ppkt 1.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#MarekMatuszewski">Mam pytanie, dlaczego Białoruś nie została uwzględniona w ustawie z 2000 r.? Wszystkie kraje byłego Związku Radzieckiego są ujęte, z wyjątkiem Białorusi. Nasi rodacy z Białorusi mają gigantyczne problemy. Bardzo bym prosił pana ministra, żeby ustosunkował się do tej sprawy. Jest to konkretny przypadek, ale myślę, że na terenie Polski występuje ich znacznie więcej. To są Polacy, którym należy się pomoc. Mamy moralny obowiązek naprawić popełnione uchybienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MarekBorowski">Pan minister za chwilę się do tego ustosunkuje. Nie jest przypadkiem, że obywatele nie wszystkich byłych republik są objęci aktem repatriacyjnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanDziedziczak">Myślę, że ten dysonans między liczbą przyjęć naszych rodaków a np. liczbą przyjęć Niemców pokazuje różnicę cywilizacyjną między naszymi krajami. Jeżeli słyszę od państwa, że jedno z nie największych miast w Niemczech przyjmuje 70 tys. rodaków, a my chwalimy się Warszawą, która przyjęła 10 rodzin, to jest żenujące. Nawet biorąc pod uwagę proporcję PKB obu krajów oraz budżetów, trudno wyjaśnić tak małą liczbę repatriantów przyjmowanych w Polsce. Myślę, że to jest kwestia podejścia, realizowania interesu narodowego. Przyjęcie naszych rodaków z powrotem do Polski jest oznaką solidarności narodowej, ale jest również – o czym zapominamy – realizowaniem naszych dzisiejszych interesów narodowych. Przy obecnym niżu demograficznym, przy potencjalnych problemach emerytalnych za kilka lat jest to dla nas duża pomoc.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JanDziedziczak">Jeśli chodzi o rozwiązania instytucjonalne, proponuję, żeby powołać pełnomocnika, np. w randze podsekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, podległego bezpośrednio premierowi, który mógłby koordynować akcję repatriacyjną w Polsce. Byłem świadkiem powstawania Karty Polaka i wiem, jak trudno było pracować i skoordynować działania wielu resortów. Sami państwo mówiliście, że niekiedy nie wiecie, do której instytucji się udać. Przydałaby się osoba z silną pozycją w polskim rządzie, która by ten temat koordynowała.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#JanDziedziczak">Myślę, że to jest dobry pomysł do zrealizowania w ramach nowelizacji ustawy o repatriacji. Ta osoba mogłaby również mieć wpływ na przedstawianie w mediach całego problemu. Mogłaby współpracować z samorządowcami. Ja sam jeżdżę po moim okręgu wyborczym – po Wielkopolsce i rozmawiam z samorządowcami, którzy nie wiedzą, jakie profity wpłynęłyby z racji przyjęcia rodziny repatriantów. Samorządowcy ucieszyliby się z broszury „step by step”, co zrobić, żeby dobrze przyjąć naszych rodaków, żeby zapewnić im edukację i pracę. To wszystko powinno być skoordynowane przez jedną osobę, która wzięłaby za to odpowiedzialność. Wówczas wiedzielibyśmy, kogo za to rozliczać. Ta osoba byłaby odpowiedzialna za wykorzystanie budżetu w pełni.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#JanDziedziczak">Sądzę, że niewykorzystanie wszystkich środków budżetowych jest związane z tym, że nie ma jednej osoby odpowiedzialnej za tę inicjatywę. Gorąco postuluję, żebyśmy zajęli się nowelizacją ustawy o repatriacji, żebyśmy wprowadzili urząd pełnomocnika rządu polskiego ds. repatriacji. Od Komisji zależy, czy powołalibyśmy podkomisję, która pracowałaby nad projektem, czy cała Komisja podjęłaby prace nad nowelizacją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MarekBorowski">Czy są inne wypowiedzi bądź pytania? Jeśli nie, to prosiłbym pana ministra o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PiotrStachańczyk">W związku z różnymi pytaniami i wątpliwościami, które były formułowane, pozwolę sobie, korzystając z tego, że zajmuję się tą problematyka od dłuższego czasu, wrócić do historii. Bez krótkiego wywodu na temat tego, co działo się w 2000 r., jak ustawa powstawała, jakie założenia leżały u jej podstaw, pewnych rzeczy ustalić się nie da.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PiotrStachańczyk">Otóż w momencie, kiedy powstawała ustawa o repatriacji, podstawowe założenia były dwa. Po pierwsze, dotyczyły obszaru. Ustawa pozwala na repatriację osób, które wywodzą się z azjatyckiej części byłego Związku Radzieckiego. Była to przemyślana, świadoma decyzja ówczesnego Sejmu i Senatu, które założyły, że Polska jest w stanie przeprowadzić tego typu akcję tylko ograniczoną. Nie stać nas na objęcie nią nieograniczonej liczby osób. Po drugie, założono, że osoby z Białorusi, Ukrainy, Rosji i Mołdowy nie mieszczą się w tej kategorii. W zdecydowanej większości te osoby przyjeżdżają do Polski same, potrafią zorganizować sobie pobyt, mają rodziny w Polsce. Osoby wywiezione nie z Polski, tylko z terenów zachodnich ZSRR do Kazachstanu w latach 30. i tam mieszkające, takich możliwości nie mają.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PiotrStachańczyk">W związku z tym po wielu dyskusjach z udziałem ekspertów zdecydowano, że rozszerzenie tego uprawnienia na cały Związek Radziecki spowoduje, że nigdy nie przyjadą do Polski osoby z krajów Azji Środkowowschodniej, ponieważ wszystkie miejsca znacznie wcześniej zostaną zajęte przez Polaków mieszkających na Ukrainie, Białorusi czy w Rosji, którzy, po prostu jeżdżąc od gminy od gminy, będą organizować sobie przyjazdy. Stwierdzono, że najpierw należy określić priorytety. Za priorytet uznano Kazachstan. Konsekwencją tego są określone zapisy w ustawie.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PiotrStachańczyk">Drugie założenie dotyczyło oparcia tej akcji na samorządach. To nie było zepchnięcie odpowiedzialności, tylko założenie, że w Polsce nie ma innego podmiotu, który dysponuje mieszkaniami. Państwo jako takie mieszkań nie ma. W gestii państwa pozostaje niewielka grupa mieszkań, w których mieszkają funkcjonariusze różnych służb, którym państwo zobowiązane jest dawać mieszkania. Ilość tych mieszkań jest policzalna. W okresie prac nad ustawą pojawiały się pomysły, żeby państwo kupowało mieszkania dla repatriantów albo samo budowało te mieszkania. Uznano, że to jest niemożliwe, bo wymagałoby wytłumaczenia obywatelom polskim, dlaczego państwo buduje mieszkania dla repatriantów, a dla tych osób, które żyją w kraju i nie mają mieszkania, nie buduje.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PiotrStachańczyk">Przyjęto założenie, że jeśli każda gmina zaopiekuje się jedną rodziną, to uporamy się z problemem Kazachstanu. Przekonanie twórców ustawy było takie, że dla 2,5 tys. gmin w Polsce to nie będzie problem, żeby każda zaprosiła jedną rodzinę. Założono, że będą gminy takie jak Warszawa, które przyjmą więcej osób, zatem problem zostanie rozwiązany. Budżet państwa miał dać tym samorządom pieniądze. Ustawa była tak skonstruowana, że budżet państwa miał dawać kwotę około 100 tys. zł samorządom za przyjęcie rodziny, a także finansować remont mieszkania, przyjazd, zasiłki dla osób. Budżet państwa brał na siebie koszty początkowego okresu pobytu i przyjazdu.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PiotrStachańczyk">Cóż się okazało? Po pewnym czasie okazało się, że nie ma zainteresowania ze strony gmin. Nie jest prawdą, że nie docieraliśmy do gmin. Pan dyrektor zainwestował cały rok na spotkania z samorządowcami. Był na spotkaniach we wszystkich województwach, ze wszystkimi wójtami, burmistrzami, prezydentami miast, którzy tylko wyrazili taką ochotę. Jest gotowa instrukcja, jak powinna postępować gmina, która chce zaprosić repatrianta. Te dokumenty istnieją i wszyscy, którzy wyrażają taką wolę, mogą je otrzymać. Dwóch kolejnych ministrów spraw wewnętrznych wystąpiło z listami do wszystkich wójtów, prezydentów i burmistrzów z prośbą o to, żeby udzielili pomocy, a ściślej, żeby zawarli porozumienie, przekazali mieszkanie i dostali w zamian pieniądze. Nie chodziło o to, żeby samorząd rozdawał własne mienie, tylko żeby udostępnił jedno mieszkanie dla repatriantów. Odpowiedź była taka, jak pokazują to statystyki.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PiotrStachańczyk">To prawda, że model oparcia całej akcji na samorządach wydaje się w obecnym kształcie bardzo trudny do utrzymania. Z drugiej strony nie jest łatwo stworzyć inny model. Oczywiście można powiedzieć: „stwórzmy kontyngenty i ośrodki adaptacyjne”, tylko co dalej? Co dalej z osobami, które będą przebywać w ośrodkach adaptacyjnych? Kto i w jaki sposób zapewni im mieszkanie albo pieniądze na mieszkanie? Mogę powiedzieć, jaki problem mieliśmy z grupą Polaków i Polek, którzy przyjechali z Iraku. Była to grupa ewakuowanych kilkudziesięciu rodzin. Ile czasu zajęło nam znalezienie mieszkań dla tych rodzin. Pracownicy MSWiA „kolędowali” od prezydenta miasta do prezydenta miasta z prośbą, żeby zaoferowali jakikolwiek lokal.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PiotrStachańczyk">Kolejna kwestia dotyczy pomocy w znalezieniu pracy. System aktywizacji jest stworzony. Do konfederacji pracodawców były kierowane informacje, że mogą oni tylko zyskać, przyjmując repatrianta do pracy. Niestety, pracodawcy nie widzieli w repatriantach osób tak wykształconych, jak by chcieli. Jeśli chodzi o osoby młode, chcemy rozwijać instytucję uznania za repatrianta. Uważamy, że ta instytucja jest znakomitym pomysłem. Do kraju przyjeżdżają młodzi Polacy, studiują jako cudzoziemcy polskiego pochodzenia. To im pomaga, bo mogą pobierać stypendia z tego tytułu opłacane przez MEN. Kiedy kończą studia, składają stosowne oświadczenie, zostają obywatelami polskimi. Znają kraj i język polski.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o pieniądze, pytania dotyczyły tego, dlaczego pewne kwoty były niewykorzystane i co się zdarzyło, że w 2002 r. tak duża kwota była wydana. Otóż te pieniądze stanowią wypadkową liczby zaproszeń i osób, które przyjeżdżają. Środki mogą być przeznaczone na kursy organizowane przez MEN, na wsparcie działań MSZ, na umowy z samorządami, które przyznają mieszkania. Tych umów jest niewiele, zatem niewiele wydaje się środków na ten cel. Ponieważ umów jest niewiele, to również środki przeznaczone na zasiłki dla osób przyjeżdżających nie są wydawane w pełni. Jest pięć celów, na które te pieniądze mogą być wydawane. Jeśli chodzi o zasiłki, umowy z samorządami i opłacanie aktywności zawodowej, to jest pewien zestaw naczyń połączonych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AntoniMacierewicz">Ale to jest kwota rezerwy celowej uprzednio określana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PiotrStachańczyk">To jest kwota rezerwy celowej, ponieważ tylko taka formuła pozwala elastycznie uruchamiać ją w ciągu roku. Jeśli tylko pojawia się umowa samorządu z wojewodą albo pojawia się Polak, któremu należy wypłacić zasiłek, to wojewodowie sumują te pieniądze i przekazują nam zapotrzebowanie. My 3-4 razy do roku występujemy do ministra finansów, który uruchamia kolejne transze. Ile pieniędzy potrzebują podmioty prowadzące tę operację, tyle pieniędzy jest corocznie wydawanych.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PiotrStachańczyk">Kwota z 2002 r. wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze, w 2002 r. budżet państwa płacił zobowiązania z 2001 r. W 2001 r. mieliśmy tzw. dziurę Bauca i w związku z tym nic nie zapłacono nikomu. Żaden samorząd ani repatriant nie otrzymał ani grosza. W związku z tym 5 mln zł zapłacono w 2002 r. jako długi z roku 2001. Ponadto lata 2001-2002 to był okres, kiedy realizowano jeszcze wcześniejsze zaproszenia i przyjeżdżało wiele osób, również z Białorusi, Ukrainy. Te osoby miały zaproszenia sprzed wejścia w życie ustawy, a miały prawo do pomocy z budżetu państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PiotrStachańczyk">W dyskusji poruszono również kwestię emerytur. Trochę wykroczę poza kompetencje mojego resortu. O ile wiem, problem polega nie na tym, czy my będziemy uznawać czyjś staż pracy. Chodzi o to, kto za ten okres pracy będzie opłacał tym ludziom składki. Problem należałoby tak rozwiązać, żeby emerytury wypracowane za granicą były przekazywane do Polski i wypłacane w kraju razem ze świadczeniami uzyskiwanymi od strony polskiej. Tego typu operacja jest prosta, jeśli dotyczy np. relacji z Kanadą, ale może być bardzo skomplikowana, jeśli chodzi o partnerów na Wschodzie. Istotne jest, żeby oni chcieli to robić? Jaki ma interes państwo takie jak Kazachstan, gdzie emerytury płacone są z budżetu, żeby przekazywać te pieniądze osobom, które opuściły Kazachstan i nie chcą tam mieszkać? Każda z tych osób wyjeżdżających, która ma prawo do emerytury, to czysta oszczędność dla budżetu Kazachstanu.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PiotrStachańczyk">Dziewięć lat temu przeliczenie emerytur kazachskich na złotówki poprzez pośrednie waluty wskazywało, że w niektórych przypadkach koszty przelewów będą większe niż sama wypłata. Ta proporcja może nieco się zmieniła. Proszę pamiętać, że do zawierania umów trzeba woli dwóch krajów. Polacy nie jeżdżą do Kazachstanu. Jest to zatem nasza jednostronna chęć, żeby Kazachstan przekazywał Polsce pieniądze w ślad za osobami, które tu przyjeżdżają. Pytanie brzmi, jak przekonać naszych partnerów, że oni mają w tym jakiś interes. Każdy emeryt wyjeżdżający z Kazachstanu i przyjeżdżający do Polski oznacza oszczędność dla budżetu kazachskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PiotrStachańczyk">Model, który realizujemy, najbliższy jest modelowi finlandzkiemu. Finowie przyjmują swoich rodaków z terenów, które zajął Związek Radziecki. Zapewniają im mieszkanie, czego konsekwencją jest kolejka i kilkuletnie oczekiwanie. Jeśli kraj nie ma wolnych mieszkań, sytuacja wygląda w ten sposób.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PiotrStachańczyk">Do czerwca zaproponujemy formułę nowych rozwiązań. Jeśli ktoś zakłada, że całą akcję repatriacyjną ma przejmować państwo, to proszę odpowiedzieć na pytanie, w jaki inny sposób niż we współpracy z samorządami państwo ma zapewnić mieszkanie i w jaki inny sposób niż aktywizując zawodowo, czyli współpracując z pracodawcami, państwo ma zapewnić tym ludziom pracę. Wielokrotnie podawano przykład repatriacji z lat 50., która była realizowana odgórnie, poprzez system nakazów. Na przykład przewodniczący rady narodowej miasta Krakowa otrzymywał pismo o treści: „Proszę zapewnić mieszkanie dla 200 repatriantów”. Dyrektor fabryki otrzymywał pismo; „Proszę przyjąć do pracy 500 osób”. Według tego modelu można przeprowadzić każdą repatriację i to w bardzo sprawny sposób, ale ten model już nie istnieje.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PiotrStachańczyk">Być może uda się dotrzeć do samorządów w inny sposób. Może należy zwiększyć kwotę finansowania, ułatwić wydawanie tych pieniędzy. Nad tym pracujemy. Jeśli to się nie powiedzie, problem pozostanie nierozwiązany. Zapewniam, że stworzenie urzędu pełnomocnika rządu nie zmieni sytuacji. Najpierw trzeba ustalić model, który chcemy stosować w przyszłości, a potem dostosowywać do niego struktury organizacyjne. Nie można zakładać, że jeśli utworzymy jakąś strukturę organizacyjną, to problem się rozwiąże. Jest to niemożliwe, zwłaszcza że uprawnienie pełnomocnika rządu w randze sekretarza do koordynowania działania konstytucyjnych ministrów będzie co najmniej ograniczone. W tym przypadku konieczna jest koordynacja działań kilku resortów.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PiotrStachańczyk">Opowiadam się za takim trybem postępowania, że najpierw przygotujemy pewne propozycje. Potem zapytamy zainteresowane podmioty, organizacje, ludzi, co o tym myślą, następnie zapoznamy Komisję z naszymi propozycjami. Państwo będziecie podejmować decyzje w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję, panie ministrze. Jeśli państwo pozwolą, udzielę sobie głosu. W trakcie dyskusji poruszono te same kwestie, które były podjęte rok temu i uzyskano zbliżone odpowiedzi. Pan minister powiedział rok temu, że właśnie przygotowywane są odpowiednie zmiany. Dziś mówi pan to samo.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MarekBorowski">Dwie kwestie uznaliśmy wówczas za zasadnicze. Pierwsza to gasnące tempo akcji, powodujące stres u ludzi, którzy czekają w Kazachstanie i ponoszą koszty. Jak powiedział pan marszałek Płażyński, to jest po prostu rodzaj kompromitacji, jeśli Polska – kraj 38-milionowy nie jest w stanie w ciągu 10 lat sprowadzić do kraju 6-8 tys. ludzi. Pytaliśmy, dlaczego tak się dzieje. Druga kwestia dotyczyła środków do życia. Nie mówiliśmy o pracy, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę z trudności występujących na rynku pracy. W latach 2001-2002 były wielkie trudności w znalezieniu pracy. Potem sytuacja się poprawiła, teraz – być może – ponownie się pogorszy. Repatrianci muszą mieć świadomość tych trudności. Jeśli nie znajdą pracy, będą bezrobotni i będą otrzymywać zasiłek.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#MarekBorowski">Istotna część repatriantów to byli ludzie, którzy pracy nie podejmą, gdyż są w wieku emerytalnym. Ich warunki bytowania były sprawą absolutnie zasadniczą, tym bardziej że byli to ludzie, którzy jeszcze pamiętali Polskę. Wracali tu nie jak do raju, tylko z nadzieją, że będzie im trochę lepiej niż tam, skąd przyjeżdżają.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#MarekBorowski">W tych dwóch sprawach wystosowaliśmy rok temu pismo i otrzymaliśmy odpowiedź podpisaną chyba przez pana ministra Stańczyka. Już wtedy ustaliliśmy, jaka jest przyczyna niewykorzystywania środków. Po prostu nie ma odpowiedniej liczby zaproszeń. Już wówczas ustaliliśmy, że przepis art. 21 ustawy o repatriacji, który mówił, że gmina może otrzymać do 100 tys. zł, jest interpretowany wąsko przez Ministerstwo Finansów, co ogranicza tę kwotę do zwrotu kosztów. W tej sytuacji gmina nie ma powodu, żeby angażować się w tę akcję. Oczywiście można powołać się na patriotyzm, współczucie, ale po pewnym czasie to się kończy. Gmina liczy środki i stwierdza, że to jej się nie opłaca.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#MarekBorowski">Pan minister też to zauważył, gdyż napisał w lipcu ubiegłego roku: „Mając na uwadze przywołane wyżej stanowisko Ministerstwa Finansów, w Ministerstwie Spraw  Wewnętrznych i Administracji podjęto prace nad nowelizacją art. 21 w celu wyeliminowania rozbieżności w interpretacji obowiązujących przepisów. Uwzględniając oczekiwania samorządów, zaproponowano, aby środki z dotacji mogły być wydatkowane także na realizację zadań także z zakresu pomocy społecznej. Projekt stosownej regulacji jest w trakcie uzgodnień wewnętrznych”. To pismo nosiło datę 4 lipca 2008 r., a mamy kwiecień 2009 r. Ile czasu można to uzgadniać? To jest, panie ministrze, zwykła  opieszałość.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#MarekBorowski">Co możemy przeczytać w piśmie, które pan teraz przysłał? W tej samej sprawie pan minister pisze, co następuje: „Ponadto uprzejmie informuję, że nie uległo zmianie stanowisko ministra finansów, zgodnie z którym dotacja udzielona gminie specyfikowana jest jako dotacja celowa przeznaczona wyłącznie na cel, na jaki została utworzona. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz na spotkaniach grupy roboczej w dalszym ciągu trwają konsultacje oraz uzgodnienia ewentualnego zakresu zmian art. 21, tak aby środki z dotacji można było przeznaczać na realizację zadań z zakresu pomocy społecznej”.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#MarekBorowski">Panie ministrze, to się nadaje do prasy satyrycznej. Nie jesteście w stanie przekonać Ministerstwa Finansów. Nasza interpelacja w tej sprawie była do premiera. Kwestia pozostaje nierozstrzygnięta. Okazuje się, że teraz przygotowywana jest zmiana ustawy nie w jednym punkcie, co wydaje się dosyć proste i szybko mogłoby przejść procedurę sejmową, lecz w szerszym zakresie. Domyślam się, jak będą przebiegać prace. Pan minister obiecuje, że projekt będzie gotowy w czerwcu. Panie ministrze, mam dla pana wiele uznania za pracę, którą pan wykonuje i nie winię pana w tej sprawie, bo widzę, że pan się stara. Myślę jednak, że w czerwcu nie będzie żadnej ustawy. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że nic z tego nie wychodzi. Prace trwają w nieskończoność. Potem konieczne są uzgodnienia.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#MarekBorowski">Uważam, że musi być wprowadzone rozwiązanie, iż gmina finansowo korzysta na zaproszeniu repatrianta. Wówczas może przekonać mieszkańców gminy do sensowności tej akcji, która odbywać się będzie z pożytkiem dla całej społeczności lokalnej. Jeśli tak się nie stanie, to ponieważ państwo nie ma mieszkań i nie może ich budować, sytuacja nie ulegnie zmianie. Jeśli gmina będzie miała korzyść, to istnieje szansa na zmianę obecnego stanu rzeczy i akcję repatriacyjną będzie można przyspieszyć.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#MarekBorowski">Druga sprawa dotyczy emerytur. Poprosiłem o informację, bo wprawdzie przepisy trochę się zmieniły, ale sposób rozwiązywania tej kwestii jest nadal nie do przyjęcia. Dzięki uprzejmości Związku Repatriantów RP zebrałem dane, dotyczące warunków materialnych, w jakich żyją repatrianci, z informacją o ich drodze życiowej, kwalifikacjach, dorobku życiowym. Podam przykład rodziny państwa W. z Krakowa. Pan Wiktor jest repatriantem i kombatantem. Z nim przyjechała jego matka i żona, które są Rosjankami. On otrzymuje minimalną emeryturę w wysokości 636 zł oraz dodatek kombatancki, ryczałt energetyczny i dodatek kompensacyjny na łączną kwotę 858 zł. Matka i żona nie mają żadnych świadczeń. Ta kwota musi wystarczyć na utrzymanie trzech osób. Nie muszę mówić, jak żyje się w tych warunkach.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#MarekBorowski">Kolejny przypadek dotyczy kobiety, która ma wykształcenie wyższe ekonomiczne, 34 lata stażu w Kazachstanie, zapewne nie na stanowisku portiera, tylko urzędniczym. Mąż jest Rosjaninem, emerytem, bez prawa do zasiłku. Kobieta otrzymuje 675 zł. Takich przykładów jest znacznie więcej.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#MarekBorowski">Zgadzam się z opinią, że nie będzie żadnej umowy z Kazachstanem, bo to nie jest w interesie tego państwa. Chcemy mieć rodaków w kraju, zatem musimy zastanowić się, czy możemy im zapewnić trochę lepsze warunki. Z danych MSWiA wynika, że przybyło 3856 osób, w tym 728 dzieci do 18. roku życia, więc emerytury ich nie dotyczą. Liczba dorosłych repatriantów wynosi 2669 osób, z czego tylko część stanowią emeryci. 465 osób to osoby niepolskiego pochodzenia, członkowie rodzin. Jeśli przyjmiemy, że około 1300-1500 osób to ludzie w wieku emerytalnym, to łącznie z liczbą 465 osób niepolskiego pochodzenia stanowią grupę około 2000 osób. Gdyby 465 osobom przyznać minimalne świadczenie, to jest kwota roczna rzędu 3 mln zł. Taką kwotę pan premier mógłby wyasygnować ze swojej rezerwy emerytalnej.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#MarekBorowski">Jeśli chodzi o tych, którzy pracowali za granicą, uważam, że emerytura powinna być wyliczana w zależności od stażu pracy, biorąc pod uwagę nasze warunki. Jeśli ktoś był nauczycielem i ma 40 lat stażu pracy, to powinien otrzymywać podobną emeryturę, jak emerytowany nauczyciel w Polsce. To będzie łączna kwota rzędu 10-15 mln zł, a problem zostanie załatwiony.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#MarekBorowski">Nie wiem, jak rząd zamierza rozwiązać ten problem. Czy ustawa uwzględnia tę kwestię? Zapewne nie. Nie wiem, czy źle się dzieje, że telewizja nie podejmuje tego problemu. Zdarzyło się kiedyś, że pokazano repatrianta, który mówił, z czego żyje i w jakich warunkach. Był to bardzo smutny obraz i telewizja przestała się tym zajmować.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#MarekBorowski">Za chwilę pan minister ustosunkuje się do tego problemu. Być może są propozycje, które obudzą w nas ducha optymizmu w tej sprawie i do czerwca zostaną przedstawione. Będę miał pewne wnioski w tej sprawie. Mamy w Polsce ogromne problemy w różnych dziedzinach i rzeczywiście borykamy się z różnymi kłopotami, natomiast w tym przypadku jest to mikroproblem, który jest traktowany jakby był nierozwiązywalny.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#MarekBorowski">Te dwie kwestie są kluczowe. Jeśli nie zostaną rozwiązane, to pytanie, które zadawaliśmy na poprzednim posiedzeniu – czy rząd chce kontynuować akcję repatriacyjną, czy wolałby, żeby umarła śmiercią naturalną, tylko nie ma odwagi unieważnić ustawy – jest nadal aktualne. Nie chciałbym, żeby tak było, bo to po prostu wstyd.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#MarekBorowski">Proszę pana ministra o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, czyli art. 21 ustawy, pan przewodniczący niewiele się myli. Historia tego artykułu jest taka, że to był pomysł parlamentu sprzed 9 lat, który był wspierany przez MSWiA. Chodziło o stworzenie zachęty dla gmin w postaci realnych korzyści. Nie wierzyliśmy, że wszyscy będą chcieli z dobroci serca dawać mieszkania repatriantom. Gminom powinno się to opłacać. W 2001 r. w ogóle nie było pieniędzy, więc część samorządów wyrażała niepokój i zaczęła wycofywać się z akcji. W 2002 r. ówczesne Ministerstwo Finansów zajęło stanowisko, że to nie tak ma być i że powinna być wąska wykładnia przepisu art. 21 ustawy o repatriacji.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PiotrStachańczyk">W 2003 r. zmieniono ustawę w sposób, który miał gwarantować, że gminom będzie się opłacać zapraszanie repatriantów. W 2004 r. Ministerstwo Finansów przyjęło wykładnię, która obowiązuje do dnia dzisiejszego. W trzech kolejnych rządach ministrowie z resorcie spraw wewnętrznych, którzy zajmowali się tą problematyką, występowali do ministra finansów o zmianę tej wykładni albo wskazanie innej drogi. Niestety, nie udało się do tego doprowadzić. Wszelkie propozycje zmian w tym zakresie napotykają na zasadniczy sprzeciw ministra finansów. Nie można zmieniać przepisów dotyczących finansowania samorządów bez uzgodnienia tego z Ministerstwem Finansów.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PiotrStachańczyk">W ostatnim piśmie sprzed kilku dni zawarłem informację, że uzyskaliśmy pewien konsens i większe poparcie dla naszych pomysłów. Mam nadzieję, że art. 21 uda się zmienić tak, żeby przyjmowanie repatriantów opłacało się samorządom.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PiotrStachańczyk">Historia emerytur jest bardzo zbliżona. Pan dyrektor był współautorem kilku pism MSWiA w różnych rządach do ministra pracy o rozwiązanie tego problemu. Jest to kwestia zapłacenia przez budżet państwa składek za osoby, które nigdy w Polsce na rzecz budżetu państwa nie łożyły. Z punktu widzenia resortu pracy jest to także kwestia pewnego wyłomu w systemie, który został utworzony po reformie w 1999 r. w sposób dość zamknięty i spójny, zakładający, że albo ktoś w Polsce zarabiał i pieniądze za niego zostały przekazane, albo otrzymuje minimalną emeryturę. Również dla osób znajdujących się w bardzo ciężkiej sytuacji w Polsce nie ma w tym systemie wyłomów. Jak rozumiem korespondencję z resortem pracy, równie znacząca jak aspekt finansowania jest kwestia pewnego wyłomu w istniejącym systemie, który mógłby rozpocząć pewien „demontaż” czegoś, co kiedyś wypracowano.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PiotrStachańczyk">Będziemy rozmawiać w tej sprawie z resortem pracy. Jeśli nie da się tego systemu zmienić, to – być może – w systemie opieki społecznej powinien pojawić się zasiłek dla repatriantów, który byłby stały, przyznawany w określonej sytuacji. Rozwiązywałoby to pewien zasadniczy problem, że ci ludzie nie mają pieniędzy. Ta kwestia ma być rozwiązana w naszych nowych projektach. Projekt ma być kompleksowy i obejmować wszystkie aspekty, łącznie z uchyleniem przepisów obowiązujących do tej pory. To ma być nowa, całościowa regulacja dotycząca osób polskiego pochodzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję bardzo. Wypowiedź pana ministra potwierdza słuszność naszych uwag. Analizując pisma, dochodzimy do wniosku, że w sprawie polityki repatriacyjnej właściwie polityki nie ma. Polityka polega na tym, że centralny ośrodek koordynujący określa cele, a poszczególne resorty je realizują. W tym przypadku MSWiA, które jest odpowiedzialne za kwestie repatriacji, robi, co może, wysyła pisma, organizuje spotkania, a minister finansów twierdzi, że nie będzie realizował tej polityki. Minister pracy nie godzi się na żadne rozwiązania, argumentując, że będzie to wyłom w systemie, ale nie przedstawia alternatywnych propozycji.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MarekBorowski">Cieszę się, że pan minister proponuje rozwiązania zbieżne z naszymi postulatami, tylko obawiam się, że gdy dojdzie do powstania projektu ustawy, ministrowie finansów i pracy wypowiedzą się przeciwko tym propozycjom i będziemy w punkcie wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#MarekBorowski">Zwracam się do członków Komisji. Uważam, że w tej sprawie powinny wspomóc Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Powinniśmy przygotować dezyderat skierowany do premiera i bardzo jasno, dobitnie sprecyzować, jak powinny być rozwiązane kluczowe kwestie. Albo zakończymy z honorem akcję repatriacyjną, albo wszyscy będziemy się wstydzić. Oczywiście nie jesteśmy w stanie nic przeforsować przeciwko rządowi.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#MarekBorowski">Jeśli będzie zgoda Komisji, przygotuję taki projekt na następne posiedzenie. Wówczas rozpatrzymy go i w normalnym trybie przyjmiemy. Myślę, że będzie to pomocne dla MSWiA, które opracowuje projekt ustawy.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#MarekBorowski">Czy są inne uwagi bądź propozycje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MarekMatuszewski">Chciałbym dopytać o kwestię, którą poruszyłem w dyskusji. W MSWiA jest sporo osób, które specjalizują się w tej problematyce, biorą piękne pensje, więc panowie, do pracy!</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#MarekMatuszewski">Jeśli chodzi o przypadek rodziny z Białorusi, pan minister w odpowiedzi na moją interpelację odesłał zainteresowanych do sądu. W konkluzji sądu czytamy, że oznaczałoby to wkraczanie w kompetencje wyznaczone ustawą organowi administracyjnemu. Proszę o komentarz w tej sprawie, bo nie wiem, co odpowiedzieć ludziom, którzy się do mnie zwracają. Te osoby pracują, ale wchodzą w okres 60. roku życia. Chciałyby mieć emeryturę. Na skutek zawiłości prawnych mają z tym problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PiotrStachańczyk">Panie pośle, nie pamiętam wszystkich spraw, ale podejrzewam, że te osoby nie zmieściły się z jakichś przyczyn w terminie, który ustawa o cudzoziemcach z 1997 r. wskazywała. Był tam specjalny przepis pozwalający osobom, które przyjechały przed wejściem w życie ustawy i uzyskały stosowne zezwolenie, zostać uznanym za repatrianta. Po posiedzeniu Komisji pan dyrektor omówiłby z panem posłem tę konkretną sprawę.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli ta osoba zwróciła się w sprawach emerytalnych bezpośrednio do sądu, to popełniła błąd, bo prawidłowa droga powinna być taka, że ona powinna się zwrócić do ZUS o uznanie, że przyjechała jako repatriant. Jest orzecznictwo sądowe, że ZUS może to czynić samodzielnie. O ile pamiętam, nawet Trybunał Konstytucyjny wypowiadał się w tej sprawie. Gdyby ta osoba otrzymała negatywną decyzję ZUS, dopiero wówczas powinna udać się do sądu. W takim postępowaniu sąd mógłby nakazać ZUS w ten sposób ją potraktować. Znamy takie przypadki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MarekMatuszewski">W odpowiedzi MSWiA na moją interpelację otrzymałem informację: „Ponownie pragnę podkreślić, że w obecnym stanie prawnym do zaliczenia do okresu składkowego lat przepracowanych za granicą na potrzeby polskiej emerytury należy obecnie starać się o uzyskania statusu repatrianta na drodze sądowej”. Chyba czegoś nie rozumiem. Zgodnie z sugestią urzędnika w MSWiA osoba wstąpiła na drogę sądową, a sąd odesłał ją do organu administracyjnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PiotrStachańczyk">Podejrzewam, że zaszło jakieś nieporozumienie. Dana osoba przed wstąpieniem na drogę sądową musi wyczerpać drogę administracyjną. Droga administracyjna w sprawach emerytur to droga przez ZUS. Być może odpowiedź została zanadto skrócona. W tej sytuacji mam prośbę, żeby pan poseł chwilkę został i porozmawiał z panem dyrektorem. My tę sprawę wyjaśnimy i do końca rozwiążemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MarekBorowski">Rozumiem, że propozycja, o której mówiłem, została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#MarekBorowski">Czy w sprawach różnych ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nie ma zgłoszeń.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#MarekBorowski">Dziękuję panu ministrowi, państwu posłom oraz naszym gościom.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#MarekBorowski">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>