text_structure.xml
91.2 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#MaciejGiertych">Otwieram posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Witam członków Komisji i przybyłych gości. Porządek dzienny jest państwu znany. Czy są do niego uwagi? Nie ma uwag. Stwierdzam, że porządek obrad został przyjęty. Przystępujemy do realizacji pierwszego punktu porządku dziennego, który dotyczy systemu zbiórki i regeneracji zużytych olejów. Proszę przedstawiciela ministra środowiska - pana dyrektora Czesława Więckowskiego - i jego zespół o przedstawienie tematyki.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#CzesławWięckowski">Do prezentacji pierwszego tematu, wobec swojej nieobecności na dzisiejszym posiedzeniu, pan minister Stanisław Żelichowski upoważnił panią Marię Szymborską, naczelnika wydziału w Departamencie Inwestycji i Rozwoju Technologii, bezpośrednio zajmującą się tą sprawą. Do przedstawienia drugiego tematu dotyczącego analizy dorobku Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Rozwoju Zrównoważonego w Johannesburgu upoważnił mnie. Wobec powyższego, proszę panią Marię Szymborską o krótkie zreferowanie materiału.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MariaSzymborska">Temat dotyczący systemu zbiórki i regeneracji zużytych olejów został przygotowany przez resort środowiska w porozumieniu z resortem gospodarki. Ponieważ ten temat wskazuje na konieczność określenia wyłącznie metod regeneracji, musielibyśmy się ograniczyć do omówienia jedynej funkcjonującej w kraju instalacji do regeneracji, która spełnia wszystkie wymogi określone przepisami ochrony środowiska. Dlatego pozwoliliśmy sobie ten temat trochę rozszerzyć, żeby przedstawić całość aktualnej sytuacji na rynku olejów odpadowych. Oleje odpadowe, na mocy nowych, obowiązujących przepisów, które już są w pełni zgodne z przepisami Unii Europejskiej, zostały zaklasyfikowane jako odpad niebezpieczny. Przepisy w tym zakresie znalazły szczególne miejsce zarówno w ustawie o odpadach, jak i w ustawie o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie odpadowej i opłacie depozytowej - a mówiąc w skrócie, w ustawie produktowej - czego przykładem jest wpisanie w przypadku olejów odpadowych możliwości dodania do osiągniętych przez przedsiębiorców poziomów odzysku i recyklingu masy olejów bazowych. Nie będę przytaczała całego tytułu, dodam tylko, że jest to w ustawie jedyny przypadek, który w ten sposób potraktowano. Nie ma możliwości dopisania do poziomów recyklingu w przypadku pozostałych odpadów poużytkowych lub opakowaniowych, które objęte są tą ustawą. Wszystkie pogotowane przepisy z tego zakresu zostały oparte na wskazaniach dyrektywy 75/435, tzw. dyrektywy olejowej. W trakcie prac legislacyjnych prowadzono bardzo wnikliwe analizy związane z proponowanymi rozwiązaniami szczegółowo weryfikując ich zgodność z zapisami dyrektywy. W naszym opracowaniu zostały również przedstawione przykłady rozwiązań w krajach Unii Europejskiej, ponieważ naszym celem było wskazanie, że system stosowania zapisów, kierunków przyjętych w dyrektywie, nie był jednorodny. Każde z państw członkowskich, w miarę swych możliwości, przyjęło najbardziej sobie właściwy sposób gospodarowania tymi olejami, mając oczywiście na względzie zasady przyjęte w dyrektywie. W przedstawionym państwu materiale znalazła się również informacja o ilości olejów smarowych wprowadzanych na rynek. W celu odniesienia się do ilości generowanych olejów odpadowych określono ilości i wskazano prognozy związane z wprowadzaniem na rynek tego rodzaju olejów smarowych. Określono również ilość wytworzonych olejów odpadowych i wskazano wiodące firmy zajmujące się gospodarką odpadami olejowymi, które prowadzą proces regeneracji, odzysk lub stosują inne metody unieszkodliwiania czy przerobu tychże olejów. Nie wskazano natomiast rzeczywistej ilości przerabianych olejów odpadowych. Z jakiej przyczyny? W zasadzie trudno nam o wiarygodne, rzetelne informacje na ten temat. Dane statystyczne z lat ubiegłych nie były całkiem wiarygodne, ponieważ było możliwe stosowanie ulg w podatku akcyzowym, z czego w niewłaściwy sposób skorzystało wiele firm faktycznie nie prowadzących recyklingu, które znalazły jednak możliwość zastosowania tego rodzaju ulg.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#MariaSzymborska">W związku z tym, uzyskaliśmy absurdalne informacje o prawie 100% wykorzystanych olejów odpadowych w stosunku do wprowadzonych. To nie jest możliwe. W wysoko rozwiniętych krajach Unii Europejskiej jest to średnio od 50% do ponad 60%. Kolejną przyczyną jest to, że podmioty gospodarcze starając się o zezwolenie na gospodarowanie olejami odpadowymi, w wielu przypadkach proszą o zezwolenie właściwych organów ochrony środowiska na większą ilość olejów niż są w stanie faktycznie zagospodarować. Wynika to, w przypadku przekroczenia uzyskanej w zezwoleniu ilości, z konieczności uzyskania zmiany zezwolenia, co - niestety - wiąże się z kosztami. Zatem weryfikując zezwolenie należy to uwzględnić. Natomiast dotychczas obowiązujące prawo nie dało nam możliwości przygotowania sprawozdawczości zagospodarowania olejów odpadowych, bo nie nałożyło takiego obowiązku. W związku z tym, oprócz danych Głównego Urzędu Statystycznego i pochodzących z bazy danych prowadzonej przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, nie ma obecnie innych danych umożliwiających rzetelne określenie zagospodarowania olejów odpadowych. Dopiero obowiązujące od tego roku nowe regulacje prawne dadzą nam taką możliwość, ponieważ w tych przepisach na podmioty gospodarcze oraz organy administracji - między innymi na marszałka - nałożono obowiązek sprawozdawczości. Zatem poszczególne podmioty zostały zobowiązane prawem do przygotowania sprawozdawczości w tym zakresie i przekazania jej do resortu środowiska. Zaznaczam, że ustawa produktowa dała możliwość sprawozdawczości w stosunku rocznym, a ostatecznym terminem jej wpłynięcia jest 31 marca 2003 r. - koniec I kwartału. Jest to termin, w którym otworzy się możliwość dokonania wnikliwych analiz i przygotowania wiarygodnych informacji. Przygotowując ten materiał resort gospodarki zwrócił się między innymi do organizacji odzysku, które zajmują się zagospodarowaniem olejów odpadowych. Z nadesłanych do nas informacji wynika, że obecnie taką zbiórką zajmują się 3 organizacje. Ich udział w rynku olejów odpadowych wynosi szacunkowo 86%. W naszym materiale zwróciliśmy uwagę na problem pozyskiwania olejów odpadowych z gospodarstw indywidualnych, ze strumienia odpadów komunalnych, wskazując jednocześnie na znowelizowane przepisy. Wyrażamy nadzieję na uporządkowanie i tego problemu, ponieważ znowelizowana ustawa wprowadzająca ustawę o utrzymaniu czystości i porządku w gminie nakłada na gminę obowiązek zorganizowania selektywnej zbiórki, segregacji i magazynowania również odpadów niebezpiecznych przydatnych do odzysku oraz do współdziałania z przedsiębiorcami podejmującymi działania w zakresie gospodarki tymi odpadami. Jest to jakby światełko w tunelu. Ponadto 29 października br. został przyjęty Krajowy plan gospodarki odpadami, który wskazuje główne kierunki gospodarowania odpadami, w tym również olejami odpadowymi. Plany niższych szczebli będą przygotowywane w terminach określonych ustawą wprowadzającą. Jest również nowe rozporządzenie ministra gospodarki z 28 października br. w sprawie rodzajów odpadów, których zbieranie i transport nie wymaga zezwolenia - nie przytaczam całego tytułu - umożliwiające jednostkom handlowym prowadzącym sprzedaż olejów smarowych zbiórkę olejów odpadowych. Jest to kolejna możliwość pozyskania olejów odpadowych z rynku, przede wszystkim od osób indywidualnych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#MariaSzymborska">Generalnie całość postępowania z olejami odpadowymi reguluje ustawa o odpadach, która zobowiązuje przedsiębiorców do właściwego z nimi postępowania. W materiale wskazano na potrzebę dokonania przeglądu ekologicznego instalacji w zakresie odzysku oraz unieszkodliwiania olejów odpadowych. Widzimy również potrzebę analizy jakości produktów uzyskiwanych w wyniku stosowanych metod przerobu - regeneracji i innych metod odzysku. Należałoby także przeanalizować rynek zbytu produktów pochodzących z różnych metod przerobu. Tego, co prawda, w materiale nie ma, ale w wyniku analizy taka sugestia się nasuwa. W swoich przepisach wyraźnie zaznaczamy, że produkty powinny spełniać określone normy. Dlatego należałoby sprawdzić, czy te produkty spełniają normy. Jednocześnie każda jednostka, podmiot zajmujący się gospodarką odpadami, podlega kontroli realizacji przepisów ochrony środowiska. Nadzór nad tym sprawuje Inspekcja Ochrony Środowiska.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MaciejGiertych">Proszę posła Władysława Stępnia o wygłoszenie koreferatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WładysławStępień">Temat, który dziś jest przedmiotem obrad Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa został wywołany przez organizacje i przedsiębiorców, którzy zajmują się gromadzeniem, przerobem i utylizacją zużytych olejów, a także dbają o stan polskiego środowiska, w związku z tym, że wciąż w zbyt wielu przypadkach zanieczyszcza się tymi olejami glebę i cieki wodne. Wynika to z braku w Polsce systemu, który by zachęcał, szczególnie odbiorców indywidualnych - rolników - do tego, by oleje gromadzić i gdzieś przekazywać. Omawiany materiał jest obszerny i pokazuje wszelkie problemy związane z tym zagadnieniem. Jednak z wypowiedzi przedstawicielki ministra wynika, że mimo iż wiele ustaw rozstrzyga te problemy, w dalszym ciągu brakuje spójnej polityki w realizacji celu. W materiale wymieniono kilka ustaw, w tym ostatnio nowelizowaną ustawę o odpadach. Wszystkie one były nowelizowane lub uzupełnianie w ostatnich 3 latach. W Polsce jest do zagospodarowania ponad 120 tys. olejów przepracowanych. Specjalizują się w tym rafinerie, szczególnie na Podkarpaciu, których instalacje - niestety - wykorzystane są tylko w 50%. Tak wynika zarówno z materiału jak i opinii Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Poinformowano nas również, jak to wygląda w krajach Unii Europejskiej. W związku z tym, już na wstępie chciałbym zadać pytanie, czy z powodu złej organizacji aktualnego systemu zbierania i zagospodarowywania olejów przepracowanych w Polsce możemy nie uzyskać z Unii Europejskiej niektórych transzy środków pomocowych na prowadzenie polityki ekologicznej. Prosiłbym, żeby na dzisiejszym posiedzeniu Komisji została udzielona jednoznaczna odpowiedź na to pytanie. Chciałbym również, żeby Ministerstwo Środowiska i wszyscy państwo zainteresowani tym tematem wskazali, jakie należy podjąć działania prawne lub decyzje ze strony ministra środowiska oraz samorządów wojewódzkich, by tę sytuację poprawić i dostosować do wymogów i oczekiwań. Bowiem z jednej strony wydaje się ogromne pieniądze na rekultywację terenów poprzemysłowych i likwidację składowisk odpadów niebezpiecznych, na kanalizację i oczyszczalnie ścieków, a z drugiej strony, rolnicy indywidualni i małe przedsiębiorstwa na znacznym obszarze Polski znajdują się w trudnej sytuacji, która wciąż się pogarsza. W ostatnich 5 latach, jak szacują fachowcy, pogorszyła się ona o ok. 40%. Dlatego trudno zmuszać rolnika, żeby wydawał własne środki na organizowanie magazynowania tego typu odpadów. Ktoś musi wyjść im naprzeciw i odebrać zebrany olej, który nadaje się do uszlachetnienia lub utylizacji. Chciałbym również się dowiedzieć, czy ministerstwo ma rozeznanie, jaka ilość tych olejów jest utylizowana w instalacjach dopuszczonych do działania i funkcjonujących zgodnie z normami. Jak jest z cementowniami, które w większości są sprywatyzowane i znajdują się w rękach obcego kapitału? Czy cementownie są zainteresowane pomocą w tego rodzaju działaniach? Myślę również, że warto by było - zgodnie z sugestią ze strony Ministerstwa Środowiska - ocenić funkcjonowanie ustawy o gospodarowaniu niektórymi odpadami, o opłacie produktowej i opłacie depozytowej, która funkcjonuje od ok. 9 miesięcy. Może należałoby się pokusić o ocenę wszystkich ustaw zawierających rozstrzygnięcia dotyczące tej sprawy. Prosiłbym również, panie przewodniczący, żeby nasi goście, którzy przybyli na dzisiejsze posiedzenie, mogli przedstawić swoje przemyślenia, by wzbogacić informacje mające wpływ na zajęcie przez Komisję stanowiska w tej sprawie. Uważam, że w przedłożonym materiale brakuje wniosków, jak poprawić sytuację. Chociaż może są one zasygnalizowane, ale resort powinien zaproponować jakieś rozwiązanie. Jeśli nie może tego zrobić rząd, mogą to zrobić posłowie. Ewentualnie należy lobbować pewne rozstrzygnięcia w parlamencie. Istotne jest również - o czym mówiła przedstawicielka resortu - że Ministerstwo Środowiska nie ma wpływu na terminy sprawozdań, na dostarczanie materiałów, z których ministerstwo wyciągałoby bieżące wnioski i monitorowało całość sytuacji dotyczącej olejów przepracowanych. Prosiłbym o zajęcie stanowiska w sprawie zmian potrzebnych w tym zakresie, żebyśmy mogli wspomóc resort w tym, by obowiązek przekazywania materiałów i informacji był wypełniany częściej lub skuteczniejsza była jego realizacja, a także by stworzyć instrument do ich egzekwowania w każdej chwili. Chciałbym również spytać przedstawicieli przedsiębiorstw, które się tym zajmują, jakich zmian należy dokonać, aby przedsiębiorstwom rafineryjnym jeszcze bardziej opłacało się poszukiwać tych olejów, gromadzić je, zwozić do przedsiębiorstwa i przerabiać, uszlachetniać lub utylizować. Takie są moje spostrzeżenia w tym jakże ważnym dla ekologii temacie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MaciejGiertych">Otwieram dyskusję. Czy ktoś z posłów lub gości chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#RyszardCygan">Współpracuję z siecią zbiórki olejów RAN oraz z rafinerią w zakresie olejów przepracowanych. Jeśli chodzi o tematykę olejów przepracowanych, do tej pory, w ramach uregulowań prawnych, zrobiono już dużo. Przy czym należy pamiętać, że na dzisiejszy dzień nie może to być ustawodawstwo idealne, które wszystkim odpowiada, ponieważ w Unii Europejskiej już od ponad 20 lat udoskonala się ustawodawstwo w tym zakresie. Można się tylko dziwić, że niezbyt chętnie korzystamy z doświadczeń tych krajów i nie przenosimy na nasz grunt wypracowanych u nich oraz sprawdzonych rozwiązań. Czasami staramy się być oryginalni, szukamy specyficznych rozwiązań i właśnie wtedy się potykamy. Uważam, że w tej sprawie jest jeszcze dość dużo do zrobienia. Chciałbym się z państwem podzielić naszymi spostrzeżeniami, jako że w tym zakresie pracujemy wspólnie z rafinerią już od ponad 30 lat. Wydaje się, że aby być kompatybilnym, to znaczy, by dorównać regułom stosowanym w Unii Europejskiej, jest jeszcze dużo do zrobienia zarówno w sferze pryncypiów jak i drobiazgów. Jeśli chodzi o drobiazgi - proszę mi wierzyć - często nie wiemy, o czym mówimy. Używa się nazw olej odpadowy, olej przepracowany lub olej odpadowy przepracowany i na dobrą sprawę nie wiadomo, o czym mowa. A jeśli dodajemy do tego liczby, staje się to powodem istotnych pomyłek. W moim przekonaniu, występują również trudności i opory w uznaniu tego odpadu jako specyficzny. Często, jeśli chodzi o systemy zbiórki, traktuje się ten odpad podobnie jak w przypadku zbiórki makulatury czy złomu. Tymczasem jest to nieporównywalne. Jest to odpad niebezpieczny, bardzo specyficzny, który w krajach Unii Europejskiej doczekał się odrębnych regulacji prawnych. Istnieje dyrektywa dotycząca tylko olejów przepracowanych. My jeszcze się nie dopracowaliśmy uregulowań prawnych dotyczących tego specyficznego odpadu. Jednak poczynione już zostały kroki w dobrym kierunku - w ustawie o odpadach w rozdziale 5 jest mowa o olejach przepracowanych, chociaż poświęcono im tylko 7 ustępów. Wypadałoby te zapisy rozbudować lub przenieść gdzieś indziej. Istnieje również zapis upoważniający ministra gospodarki do wydania rozporządzenia w sprawie szczegółowego sposobu postępowania z niektórymi odpadami. Należy jednak ubolewać, że ten zapis nie obliguje do wydania rozporządzenia. Minister może, ale nie musi tego robić. Natomiast - jak już powiedziałem - ponieważ kraje Unii Europejskiej mają uregulowania dotyczące tego specyficznego odpadu, należałoby ten temat podjąć niezależnie od tego czy jest to obligatoryjne czy dobrowolne. Jest jeszcze wiele spraw niejasnych. Są zapisy, według których odpady należy gromadzić selektywnie. W odniesieniu do tego specyficznego odpadu powstaje pytanie, co oznacza selektywna zbiórka. Czy selektywnie z punktu widzenia formalnej klasyfikacji odpadów, czy sposobu zagospodarowania? Proszę mi wierzyć, że wiążą się z tym bardzo duże pieniądze. Do gromadzenia selektywnego w podziale na poszczególne rodzaje i gatunki potrzebne są zbiorniki, pieniądze, robocizna itd.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#RyszardCygan">Natomiast gromadzenie w podziale na grupy, które w odpowiedni sposób są przerabiane, jest czymś innym. Poza tym, wiąże się z tym fałszywa ewidencja, która wynika z braku selektywnej zbiórki, bo - bez względu na kwalifikację odpadu - właściciel musi zapisać symbol. Jeżeli jednak właściciel ma mieszaninę czterech różnych odpadów, to co ma zapisać. Do drobiazgów zaliczam również sprawę niezgodności klasyfikacji odpadów z klasyfikacją Głównego Urzędu Statystycznego czy Polskiego Katalogu Wyrobów i Usług. Klasyczny przykład - w opracowaniu ministerstwa stwierdzono, że w 2000 r. wytworzono 116 tys. ton olejów przepracowanych. W związku z tym, pytam, dlaczego podaje się, że w rafineriach przerobiono 171 tys. ton, a w 2001 r. - 222 tys. ton tzw. olejów przepracowanych, chociaż na podstawie ówczesnego ustawodawstwa nie można było stwierdzić czy to były oleje przepracowane, czy był to wynik poszerzenia definicji olejów przepracowanych. Dlaczego odpad z olejów smarowych mineralnych jest objęty wskaźnikiem odzysku, a odpad z olejów smarowych syntetycznych nie? Nie rozumiem tego, ale - jak powiedziałem - jest to drobiazg, który wymaga tylko dopracowania. Mówię o drobiazgach, ale przechodzą po mnie ciarki, kiedy przypomnę sobie, że brak definicji regeneracji olejów przepracowanych w latach 1997–2001 kosztował budżet setki milionów złotych. Zatem drobiazgi mogą mieć ogromne znaczenie. Przejdę teraz do spraw pryncypialnych, zasadniczych. Dopracowaliśmy się ustawy, w której jasno powiedziano, że preferowanym sposobem zagospodarowania olejów przepracowanych w pierwszej kolejności powinna być ich regeneracja. Niezrozumiałe jest dla mnie, że jednocześnie stwierdza się, że nie wolno poddać regeneracji więcej niż 25% tych olejów, ponieważ istnieje wskaźnik recyklingu. Może w tej chwili nieco przerysowuję sprawę, ale chciałem zobrazować sytuację. Wydaje się, że jest to błąd w sztuce. To nie jest logiczne. Być może, że ma to jakieś uzasadnienie, ale ja tego nie rozumiem. Jest również wprowadzona możliwość dodania do wskaźnika odzysku wskaźnika recyklingu olejów bazowych, które zostaną uzyskane w procesie regeneracji i na bazie których wyprodukuje się świeże oleje smarowe. Można dyskutować, czy tak należy robić. Upowszechnia się interpretacja, że jeśli producent wyprodukuje oleje smarowe opierając się na oleju bazowym z regeneracji, nie musi ponosić kosztów wskaźnika odzysku, wskaźnika recyklingu. Czy jest to właściwe? Czy w tym kierunku należy iść? Czy ta motywacja nie powinna odnosić się tylko do wskaźnika recyklingu? Przeprowadziłem rachunek symulacyjny w aspekcie wskaźników na 2003 r. Jeśli producent 10 tys. ton olejów wyprodukuje określoną ilość olejów bazowych i w danym roku nie dodał ich do wskaźnika odzysku a w następnym je doda, to właściwie nie musi zebrać nic więcej nad to, co w danym roku przy wskaźniku 30, by uzyskać wskaźnik 37. Czy o to chodzi Ministerstwu Środowiska? Czy mamy sprzątać kraj i zbierać tyle, ile można, czy należy stwierdzić, że coś się nam nie udało w tym zakresie? Cenne jest to, co usłyszeliśmy ze strony ministerstwa. Jak przeczytaliśmy w materiale, obecnie 52 instytucje mają zezwolenia na przetwarzanie olejów odpadowych. Od razu zaznaczam, że nie wszystkie oleje, o których tu się mówi, to oleje przepracowane. Jest jednak dużo instytucji, a jeśli tak, jest również dużo technologii. Są technologie nowoczesne i doskonałe, ale kosztowne. Są też technologie stare, przestarzałe, dające produkty nie najlepszej jakości, które są zamortyzowane, mają minimalne koszty. Co wybrać? Jest to problem, o którym mówił pan wiceprzewodniczący. Skoro wybudowaliśmy kompleks nowoczesnych instalacji, jakich nie ma nigdzie w Europie - wiem, co mówię - nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nie były wykorzystane.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#RyszardCygan">Chyba że są inne, trudne do pokonania ekonomiczne sprawy, których nie jesteśmy w stanie przezwyciężyć. Niestety, ten kompleks jest w tym roku wykorzystany zaledwie w 25%. Ponieważ sygnalizuje się potrzebę przeprowadzenia przeglądu istniejących technologii, wnosiłbym o wyznaczenie daty, do której należałoby to zrobić. O taki przegląd zabiegamy od 4–5 lat. We wszystkich opracowaniach czytamy, że należy dokonać przeglądu technologii. Wiemy, że resort przeprowadził wiele analiz i zgromadził materiały, Uważamy, że ma już ich dostatecznie dużo, by jak najszybciej dokonać przeglądu i postawić odpowiednie wnioski. Jeśli chodzi o wykorzystanie odpadów, to wszystko z mojej strony. Chciałbym jednak zwrócić uwagę państwa na drugą, integralną cześć problemu związaną ze zbiórką olejów przepracowanych. Jest z tym nie najlepiej, ponieważ program budowy ogólnokrajowego systemu zbiórki olejów przepracowanych, opracowany w 1967 r. przez rafinerię „Jedlicze”, wspierany przez Ministerstwo Środowiska i 4-krotnie rozpatrywany na posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, przestał być rozpatrywany. Do dziś autorzy nie wiedzą z jakiego powodu. Gdyby nie to, być może dziś mielibyśmy sprawnie funkcjonujący, ogólnokrajowy system zbiórki olejów i w tej części z podniesionym czołem wchodzilibyśmy do Unii Europejskiej. Natomiast poza tym, co zrobiła rafineria „Jedlicze”, która ma namiastkę systemu składającego się z 12 podmiotów operujących w kilku województwach - jak czytamy w materiale ministerstwa - wydano 272 zezwolenia dla zbierających oleje przepracowane i zajmujących się ich transportem. Proszę mi jednak wierzyć, że w większości są to podmioty tego rodzaju, że ktoś, kto podjął działalność gospodarczą od czasu do czasu przywiezie 2 beczki oleju do rafinerii. Ale są też podmioty, które dysponują terenem, mają własne zbiorniki i transport. Są to autentyczni przedsiębiorcy profesjonalnie wykonujący zbiórkę. Nie wiem, o co nam chodzi? Jaki mamy mieć system zbiórki olejów przepracowanych? Ministerstwo w projekcie Krajowego planu gospodarki odpadami sugeruje, że powinien to być system zbiórki wykreowany przez poszczególne organizacje odzysku. Uważam, że jest to błędne podejście, ponieważ nie znajduje ono uzasadnienia, biorąc pod uwagę to, co się dzieje w innych krajach. Nasze doświadczenie przemawia za tym, żeby to był system podmiotów niezależnych, związanych z samorządem terytorialnym, działający na danym terenie przy minimum kosztów operacyjnych dla dobra tych wszystkich, którzy później zajmują się zagospodarowaniem olejów przepracowanych. Jest to więc kwestia wyboru. Namawiałbym Komisję do zastanowienia się nad zachęceniem samorządów do jak najszybszego dokonania przeglądu tych 272 zezwoleń i po opracowaniu standardu wymagań dla przedsiębiorców zajmujących się zbiórką olejów przepracowanych dokonać wyboru firm, które w sposób racjonalny i ekonomicznie uzasadniony zajmą się zbiórką całej dyspozycyjnej ilości olejów przepracowanych na rynku.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MaciejGiertych">Proszę o bardziej zwięzłą wypowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#RyszardCygan">Dlaczego koszty zbiórki są u nas dwukrotnie większe niż we Francji? Jako organizacja odzysku płacimy za zbiórkę 700–800 zł. Dlatego, że w tych kosztach 200–300 zł, a czasem nawet 500 zł, wynika z wymagań wytwórcy odpadów, który nie chce oddać odpadu, jeśli mu się za to nie zapłaci. W żadnym kraju nie stosuje się takiego rozwiązania. Wytwórca odpadu, z mocy ustawy, jest zobowiązany zrobić coś z odpadem, zagospodarować go na własny koszt. Jeśli tego nie robi, powinien przekazać odpad komuś upoważnionemu, kto umie się tym zająć. Oczywiście ten ktoś ponosi związane z tym koszty. Zatem nie dość, że wytwórca przekazuje odpady komuś, kto ponosi z tego tytułu koszty, to jeszcze chce od niego pieniędzy. Jest to rozwiązanie, które tkwi w naszych korzeniach. Wiąże się to, na przykład, ze zbieraniem makulatury - zawsze coś się za to należało. A przecież jest to koszt społeczny całego systemu zbiórki. Dlaczego więc wytwórca ma się domagać pieniędzy? Nie widzę uzasadnienia. Na zakończenie powiem, że organizacje, takie jak moja, mają problem wynikający z ustawy - a jeśli nie mają go dziś, to będą mieć niebawem - ponieważ operujemy wskaźnikami odzysku, które zostały ustalone nie wiadomo na jakiej podstawie. Jednak nie to jest istotne. Te wskaźniki są takie, a nie inne. Proszę powiedzieć, co mamy zrobić, jeśli nie będzie podaży olejów przepracowanych na rynku w takim stopniu, żeby moja organizacja mogła zebrać tyle, ile wymaga wskaźnik. Czy mamy zapłacić opłatę produktową czy produkować oleje przepracowane? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie wiem, co trzeba będzie zrobić. Natomiast wiem, że trzeba by było - o co wnoszę - powołać zespół niezależnych ekspertów, który raz na jakiś czas dokonywałby oceny zasobów olejów możliwych do przepracowania, jak jest w innych cywilizowanych krajach. Tam raz na jakiś czas robi się taki przegląd, w wyniku którego stwierdza się, że jest do zebrania tyle, a przy uwzględnieniu sprawności systemu zbiórki można zebrać tyle i tyle. Wtedy uzyskuje się przybliżenie tego, co powinno się zebrać. Jest jeszcze inny problem. Ten wskaźnik powinien odzwierciedlać wszystkie elementy gry na rynku. Proszę wziąć pod uwagę, że wytwórca odpadu - na przykład Polmozbyt, który zebrane oleje zużytkowuje do ogrzewania hali poprzez spalanie ich w piecu - z tytułu ustawy nie jest objęty wskaźnikiem odzysku. Nie może z tym nic zrobić ani wystawić faktury, że komuś sprzedał, bo spalił olej w swoim piecu i ogrzał swoją halę. Jednak ta ilość oleju, którą skonsumował jako wytwórca, zmniejsza dostępną pulę, podaż olejów przepracowanych na rynku, które ma zebrać moja organizacja w ramach realizacji określonego wskaźnika.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MaciejGiertych">Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławDulias">Pan prezes sprowokował mnie do wypowiedzi, bowiem każdy problem ma dwie strony. Pan prezes reprezentuje jedną stronę. Trzeba jednak pamiętać o tych, którym pozostaje mała lub większa część przepracowanego oleju, a którzy muszą się go pozbyć w najbardziej ekonomiczny sposób. Takim sposobem - zamiast jeździć do Polmozbytu - jest wlewanie oleju do rowu lub pomalowanie płotu. Od takich osób trudno wymagać, żeby nieodpłatnie zawozili olej do Polmozbytu, płacąc za transport i poświęcając swój czas. To dotyczy drobnych wytwórców odpadów. Natomiast, jeśli chodzi o wytwórców większych ilości olejów przepracowanych, przypominam, że nasza produkcja spada o 50%. Spada również użytkowanie maszyn, sprzętu. Z tego wynika obniżenie poziomu odzysku, co organizacje zajmujące się regeneracją olejów odbierają jako brak dostaw. Uważam, że na tę sprawę tak należy spojrzeć. Nie chciałbym niczego sugerować - mam do tego zbyt mało wiedzy - ale uważam, że ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie będzie proste. Jest to złożona sprawa wymagająca powołania zespołu, który ją przemyśli i przedstawi ewentualną koncepcję. Natomiast, gdybym na szybko miał zaproponować rozwiązanie, szukałbym powiązania między sprzedażą nowego oleju z odbiorem starego. Ta metoda została wypróbowana w wielu państwach - również u nas.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#LudwikKossowicz">Odniosę się do sprawy weryfikacji technologii wykorzystania, przerobu odpadów, a przede wszystkim weryfikacji procesów regeneracji i użytkowania. Jest to problem bardzo delikatny a merytorycznie niebezpieczny. Nauczony incydentem, o którym było głośno na terenie całej Polski - walką z jednym z przerabiających oleje przepracowane, który w dziesiątkach czasopism próbował wprowadzić społeczeństwo w błąd - chciałbym powiedzieć o przykładzie niewłaściwego użytkowania odpadów olejowych. 4–5 lat temu poważne firmy zachodnie, które oferowały na polski teren piece do ogrzewania hal, tzw. piece nadmuchowe, jako paliwa do tego typu pieców zalecały stosowanie olejów przepracowanych. Badania na oryginalnym piecu przeprowadzone w naszym Instytucie wykazały w gazach spalinowych zawartość toksyn. Kiedy ogłosiliśmy te wyniki przestano mnie zapraszać na konferencje naukowo-techniczne dotyczące problemów nośników energii pierwotnej w indywidualnym ogrzewaniu. Wnoszę o podtrzymanie wniosków referenta, a także koreferenta, o dokonanie przeglądu istniejących technologii. Mamy co prawda wypracowaną, właściwie jedyną ekologicznie czystą technologię w rafinerii „Jedlicze”, ale są stosowane również inne technologie, których stosowanie może mieć uzasadnienie ze względy na niewielki stopień zanieczyszczenia, które powinny być zalegalizowane. Przegląd powinien dotyczyć tych technologii, które prowadzą tylko do wykorzystania ciepła lub niszczenia tych produktów. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo nieczystych ekologicznie przeróbek. Nawiązując do wypowiedzi pana prezesa Ryszarda Cygana, w której wspomniał o olejach odpadowych pochodzenia mineralnego i syntetycznego, wydaje mi się, że ta sprawa jest równoważna w aspekcie zadań ekologicznych. Jednak oleje syntetyczne w swej istocie chemicznej mogą być ekologicznie bardziej niebezpieczne aniżeli czyste oleje mineralne. Dziękuję za zaproszenie mnie na dzisiejsze posiedzenie Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MarekSuski">Mam pytanie do przedstawiciela Instytutu Technologii Nafty w Krakowie. Powiedział pan o przeprowadzonych badaniach, ale nie wiemy, co stwierdzono. Czy można palić w tych piecach olejami przepracowanymi?</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#LudwikKossowicz">Stwierdzono, że nie można palić olejami przepracowanymi. Zawartość toksyn w gazach olejów opałowych w pełni eliminuje tego rodzaju paliwo do pieców nadmuchowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MaciejGiertych">Proszę przedstawicieli Ministerstwa Środowiska o udzielenie odpowiedzi na postawione pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#MariaSzymborska">W miarę swoich możliwości postaram się odpowiedzieć na zadane pytania. Mam nadzieję, że pan przewodniczący zezwoli na uzupełnienie moich odpowiedzi przez przedstawiciela resortu gospodarki, w porozumieniu z którym ten materiał został przygotowany. Jeśli chodzi o oleje smarowe wymienione w załączniku do ustawy o obowiązkach przedsiębiorców - mówimy o olejach syntetycznych i mineralnych - jest przygotowywana ustawa czyszcząca dotycząca, między innymi, zapisów ustawy o obowiązkach przedsiębiorców. Może faktycznie należałoby to zweryfikować. Natomiast wiem, że takie poprawki w zakresie olejów przepracowanych zostały wprowadzone. Dziękuję panu Ludwikowi Kossowiczowi za poparcie mojej prośby o podjęcie decyzji w zakresie dokonania przeglądu funkcjonujących instalacji. W naszym materiale poruszamy tę sprawę - dajemy przykłady odzysku czy procesu creatingu termicznego, który rzeczywiście nie jest bezpieczny i właściwy z punktu widzenia przepisów ochrony środowiska i bezpieczeństwa środowiska. W sprawie zespołu roboczego powiem, że były inne, bardziej pilne potrzeby. Były przygotowywane ustawy i zabrakło na to czasu. Jednak taki postulat był wysuwany ze strony resortu. Natomiast przy ministrze środowiska już funkcjonuje zespół doradczy do spraw realizacji ustawy produktowej, w którym zasiadają również przedstawiciele organizacji odzysku rozszerzając prace tego zespołu. Jak już wspomniałam, w ustawie o obowiązkach przedsiębiorców ujęto wiele zagadnień z zakresu olejów przepracowanych. Jeśli chodzi o wskaźniki poziomu odzysku i recyklingu, powiem, że każdy kij ma dwa końce. Tak samo było w sytuacji określenia poziomu wskaźników podczas prac nad projektem ustawy o obowiązkach przedsiębiorców, ponieważ w początkowej fazie proponowano wyższe wskaźniki. W takiej formie dotarło to do ówczesnego Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i na skutek protestów dużych podmiotów gospodarczych związanych z zagadnieniem olejów smarowych zostało przez Komitet skierowane do ponownego rozpatrzenia przed resorty środowiska i gospodarki. Zweryfikowano proponowane wskaźniki od najniższych do najwyższych. Staraliśmy się to wypośrodkować. Odpowiadając na interpelacje i pisma cały czas zaznaczamy, że widzimy potrzebę weryfikacji. O ile się nie mylę, w ustawie czyszczącej te wskaźniki po części już zostały zweryfikowane. Absolutnie nie odstępujemy od stanowiska, że mają być ponownie zweryfikowane. Jednak proponowalibyśmy poczekać do końca roku, ponieważ - według nas - wielu przedsiębiorców ma prawo do ostatniego dnia realizować ten obowiązek. Dopiero później faktyczna sprawozdawczość będzie mogła nam wskazać, w jakim stopniu powinniśmy zweryfikować wskaźniki. Natomiast rzeczywiście widzimy taką potrzebę. Jeśli chodzi o rozbieżność między kwalifikacją PKWiU i kwalifikacją odpadów, przypominam, że są to dwa różne akty. Polski Katalog Wyrobów i Usług został znowelizowany w 2000 r. zgodnie z katalogiem unijnym. Ustawa produktowa zobowiązuje przedsiębiorców wprowadzających na rynek określone produkty do spełnienia wymogów zapisanych w ustawie.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#MariaSzymborska">W związku z tym, żeby określić o jakich produktach mówimy, żeby to uszczegółowić, PKWiU kwalifikuje według 10 symboli, które dzieli się na grupy. Żeby nie wytworzyć chaosu odniesiono się właśnie do przepisów statystycznych katalogu wyrobów i usług. Natomiast generujemy odpad na skutek eksploatacji maszyn, instalacji i pojazdów, zużycia oleju smarowego - produktu, który przedsiębiorca wprowadził na rynek. Jest to rodzaj odpadu. Tak samo jest w przypadku innych produktów. Najpierw jest określony produkt, a potem powstaje odpad poużytkowy, który klasyfikujemy na podstawie odrębnych przepisów - rozporządzenia w sprawie katalogu odpadów również zweryfikowanego pod kątem przepisów unijnych i zgodnego z tym katalogiem. Jak już powiedziałam na wstępie, oleje smarowe zostały sklasyfikowane jako odpad niebezpieczny. Natomiast rozszerzenie zapisów przede wszystkim w ustawie o odpadach, to inna sprawa. Wiąże się to z pracą parlamentu, a także z naszą pracą. Podjęliśmy się realizacji jednego z zapisów rozporządzenia w sprawie stosowania normy dla olejów odpadowych, mimo że nie jest to obowiązujące rozporządzenie, w celu uporządkowania olejów stosowanych do przerobu. Pan poseł pytał, czy ten system nie spowoduje ograniczenia transz środków pomocowych z Unii Europejskiej. Nie mamy takiej obawy, ponieważ transponując i wdrażając dyrektywę dość regularnie przekazujemy sprawozdania. Przede wszystkim przygotowaliśmy plan implementacyjny dla tej dyrektywy, gdzie punkt po punkcie zapisaliśmy, co zostanie zapisane w prawie. Jesteśmy przez Unię regularnie pytani, w jaki sposób wdrażamy te przepisy. Nie mamy w tym zakresie do czynienia z inwestycjami publicznymi, a raczej z realizacją przepisów. A przecież te środki zostaną uruchomione głównie na inwestycje publiczne. W naszych przepisach ustaliliśmy takie zasady dla regeneracji olejów odpadowych, jak w znowelizowanej dyrektywie. Padła uwaga na temat obecności lub braku w materiale propozycji na temat niektórych rozwiązań. Natomiast naszym założeniem było przedstawienie informacji, jakie posiadamy. Tytuł tematu dotyczył stanu zbiórki. Proponując rozwiązania coś narzucalibyśmy, a chcieliśmy tylko przekazać informacje na temat rozwiązań, które dotychczas zostały zastosowane. Jednak oczekujemy propozycji i wsparcia w naszych działaniach, bo nie negujemy, że nie możemy pójść dalej, tym bardziej, że kraje europejskie już dawno rozwiązały ten problem - o czym mówił pan prezes. Na przykład, we Włoszech istnieje konsorcjum typu non profit, które jest finansowane ze składek członkowskich. Ten system zbiórki i recyklingu z roku na rok daje lepsze efekty. Każdy z krajów rozwiązał to na swój sposób, na podstawie swoich możliwości. Ustawa o obowiązkach przedsiębiorców dała przedsiębiorcom 3 możliwości realizacji tych przepisów - również poprzez korzystanie z organizacji odzysku. Jednak nie określono ich limitu. Są to spółki akcyjne, a więc wszystkie zawierane umowy mają charakter cywilnoprawny. Zatem ta ustawa jest ukłonem w stronę wolnego rynku. Może liczba organizacji powstałych na rynku przeszła nasze najśmielsze oczekiwania, ale jest taka możliwość. Obserwując rynek można stwierdzić, że powstaje wiele tego typu organizacji, ale na pewno ich działalność będzie z czasem weryfikowana - będą się łączyły, bo nie wszystkie organizacje sprostają wymaganiom, przede wszystkim finansowym.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#MariaSzymborska">To wszystko z mojej strony.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MaciejGiertych">Oddaję głos przedstawicielowi Ministerstwa Gospodarki.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#ArkadiuszDzierżanowski">Zacznę od wyjaśnienia, czym tak naprawdę są oleje odpadowe, ponieważ każdy, kto próbuje pozyskać ten odpad twierdzi, że jest on niebezpieczny i zagraża środowisku. I tak jest, bo jest to odpad, który z chemicznego punku widzenia składa się z węglowodorów, substancji, które źle oddziałują na środowisko. Nieprawidłowe postępowanie z tymi substancjami doprowadza do skażania naszego środowiska naturalnego. Musimy jednak spojrzeć na ten odpad z innego punktu widzenia. Po pierwsze, ma on swoją wartość, dlatego, że jest pożądany na rynku. Za ten odpad płaci się dlatego, że jest bardzo dobrym surowcem do produkcji olejów bazowych. Może być również wykorzystywany jako alternatywne paliwo nawet w cementowniach. W mojej ocenie, nie jest prawdą, że oleje odpadowe trafiają do środowiska, ponieważ mają swoją wartość rynkową. Jest możliwe, że tak się dzieje, ale jest to wynik braku wiedzy posiadacza odpadów, ponieważ ten odpad z powodzeniem może być sprzedany, na przykład, do organizacji odzysku. Tyle wyjaśnień, jeśli chodzi o ewentualne dostawanie się olejów odpadowych do środowiska. Niewątpliwie w nowym prawie zostały wprowadzone ograniczenia dla zbieraczy odpadów. Są nimi pozwolenia na gromadzenie, zbiórkę, przetwarzanie, wykorzystywanie itd. Wynika to z faktu, że jest to odpad niebezpieczny. Niemniej jednak ustawa o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej nałożyła dodatkowe obowiązki na wprowadzających na rynek produkty, które po okresie użytkowania stają się odpadami. W związku z tym, w Ministerstwie Gospodarki, we współpracy z Ministerstwem Środowiska, zadecydowano, że należałoby wesprzeć system zbiórki olejów odpadowych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że oleje odpadowe są odpadem rozproszonym na terenie kraju. Dlatego ich zbiórka jest uciążliwa ze względu na koszty transportu oraz dodatkowe koszty związane z organizacją punktu zbiórki. Ponadto zostały wprowadzone pozwolenia, które są kolejnym obciążeniem dla zbierających odpady. W związku z tym, zostało wydane rozporządzenie ministra gospodarki w sprawie rodzajów odpadów, których zbieranie lub transport nie wymagają zezwolenia na prowadzenie działalności oraz zostały określone podstawowe wymagania w zakresie zbierania i transportu tych odpadów. To rozporządzenie określa, że zbieranie odpadów odbywa się w placówkach handlowych prowadzących sprzedaż wyrobów przemysłowych oraz produktów w opakowaniach, po użyciu których powstają odpady określone w załączniku do rozporządzenia. W załączniku do rozporządzenia zostały wskazane oleje odpadowe, które powstają w domostwach. Jest propozycja by w punktach sprzedaży olejów smarowych można było również -bez dodatkowych pozwoleń - zbierać oleje odpadowe od prywatnych użytkowników. W związku z tym, użytkownikom olejów trzeba przekazać wiedzę na ten temat. Jest to rola organizacji odzysku, ponieważ chodzi o odpad pożądany na rynku. Niemniej jednak należy podkreślić, że nie można w nieskończoność regenerować olejów przepracowanych, ponieważ tracą one swoje właściwości użytkowe.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#ArkadiuszDzierżanowski">Dlatego w ustawie o odpadach został określony wymóg, że to, czego nie da się zregenerować, należy poddać unieszkodliwieniu termicznemu - spaleniu w instalacjach spełniających konkretne warunki. Ponieważ nie wszystko da się zregenerować, sytuacja jest taka a nie inna. Z czego wynika fakt, że w Polsce jest dużo olejów przepracowanych? W poprzednich latach funkcjonowała ulga w podatku akcyzowym, którą Ministerstwo Gospodarki popierało, ponieważ dawało to asumpt do inicjatyw gospodarczych związanych ze zbiórką olejów przepracowanych, a następnie wykorzystywania tych olejów do produkcji wyrobów użytecznych. Zatem był to mechanizm finansowy wspomagający działania na rzecz ochrony środowiska. Jednak ten mechanizm ekonomiczny nieco się wypaczył i został nadużyty, w związku z czym doszło do nadprodukcji olejów przepracowanych. Sytuacja uległa zmianie w chwili, gdy weszła w życie ustawa produktowa. W związku z tym, trudno ocenić, w jakiej skali występują oleje przepracowane na rynku. Po okresie sprawozdawczym będzie można ocenić, ile naprawdę jest olejów przepracowanych na rynku. Jest to odpowiedź na kolejne pytania. Postawiono zarzut, że Ministerstwo Gospodarki nie wydało jeszcze rozporządzenia z mocy art. 7 ustawy o odpadach o postępowaniu z niektórymi rodzajami odpadów. Prace w tym zakresie zostały już zapoczątkowane z organizacjami odzysku i dziwię się, że przedstawiciel organizacji odzysku prezentuje tu stanowisko, że nic nie zostało zrobione. W dalszym ciągu oczekujemy na konkretne propozycje ze strony organizacji odzysku, w jaki sposób najlepiej uregulować tę kwestię. Ministerstwo Gospodarki jest otwarte na propozycje organizacji odzysku, należy jednak pamiętać, żeby projektując nowe akty prawne nie zamknąć drogi dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz indywidualnych posiadaczy odpadów do oddania odpadów. Zatem to rozporządzenie na pewno się ukaże. W planie gospodarki odpadami jest wyznaczony termin wydania tego rozporządzenia - do końca 2003 r. Mam nadzieję, że rozmowy na ten temat będą prowadzone z organizacjami odzysku i że inicjatywa w tym zakresie wyjdzie od organizacji odzysku. Zapewniam, że rozporządzenie będzie wydane.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WładysławStępień">Formułą zakończenia przez Komisję procedowania na ten temat może być przyjęcie, odrzucenie lub prośba o uzupełnienie informacji. W związku z tym, należy wziąć pod uwagę, że w wypowiedziach wszystkich państwa było wiele wątpliwości dotyczących funkcjonowania systemu, konieczności weryfikacji zezwoleń i funkcjonujących instalacji. Ministerstwo Środowiska nawołuje do pomocy ze strony Komisji. Taka pomoc będzie udzielona, ale proszę zaproponować konkretne rozwiązania. Apeluje się do członków Komisji o wprowadzanie poprawek i składanie propozycji do ustawy czyszczącej, nad którą prowadzone są prace w parlamencie. W związku z tym i z wypowiedzią przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki, który bardzo kompetentnie przedstawił ten problem, chciałbym zapytać, z jakimi inicjatywami mają wychodzić członkowie Komisji, jeżeli istnieje koordynacja działań między resortami środowiska i gospodarki oraz organizacjami, które zajmują się zbiórką olejów. Przecież chodzi o to, żeby w wyniku państwa współpracy zastały nam przedstawione konkretne propozycje. Dlatego - panie przewodniczący - prosiłbym, żeby dzisiejszą informację przyjąć pod warunkiem, że resort środowiska w porozumieniu z resortem gospodarki oraz organizacjami, z którymi w tym względzie współpracują, poinformuje nas, w jaki sposób i kiedy zostanie dokonana analiza zezwoleń, funkcjonujących technologii odzysku, przerobu i utylizacji olejów przepracowanych, a także jakie należy wnieść zmiany w aktach prawnych wykorzystując okres prac nad ustawą czyszczącą, by wyeliminować niekorzystne rozwiązania. Ponieważ pan stwierdził, że w ustawie jest zapis, iż organizacje, które sprzedają lub prowadzą dystrybucję olejów mają obowiązek przyjmowania zużytych olejów, a właściwie ich kupowania, chciałbym zapytać, czy resort zbadał, jak to odbywa się na wsi. Proszę zauważyć, że w większości wsi nie ma stacji benzynowych. Nie ma obecnie kółek rolniczych, które kiedyś miały swoje bazy paliwowe. Po wsiach jeżdżą przedstawiciele organizacji zbierającej złom i jeżeli nie będą jeździć przedstawiciele organizacji zbierającej olej, będzie on wylewany do rowu albo do kanału, cieku wodnego. W tym zakresie nic się nie zmieni. Rozporządzenie niczego nie rozwiąże, ponieważ chodzi nie tylko o to, żeby informować użytkowników olejów, ale by zorganizować zbiórkę oleju. Chodzi o to, żeby rolnik, który ma sprzęt i maszyny, był zainteresowany zgromadzeniem oleju i wiedział, że tak jak raz w miesiącu przyjeżdżają z przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej po odbiór śmieci, przyjadą odebrać zużyty olej. Prosiłbym, panie przewodniczący, żeby Komisja przyjęła informację, ale jednocześnie zwróciła się o jej uzupełnienie w kwestiach, które przedstawiłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MaciejGiertych">W takim razie, proponuję, żebyśmy przyjęli informację kierując jednocześnie do ministerstwa pytania, które postawił pan poseł Władysław Stępień, z prośbą o uzupełnienie informacji w tym zakresie. Czy są uwagi do tej propozycji?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MarekSuski">Zrozumiałem wypowiedź pana posła Władysława Stępnia jako wniosek o odrzucenie tej informacji i skierowanie jej do uzupełnienia. Późniejsza konkluzja była dla mnie zaskoczeniem. Zatem wnoszę o odrzucenie tej informacji. Możemy ją przyjąć po uzupełnieniu. Jeśli jest tyle braków, jak to można przyjąć?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MaciejGiertych">Rozumiem, że jeśli przyjmujemy informację wraz z żądaniem jej uzupełnienia, zobowiązuje to ministerstwo do dostarczenia nam dodatkowych wyjaśnień. Czy państwo akceptują taką formułę? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja zaakceptowała tę formułę. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że informacja zostanie uzupełniona. Przystępujemy do rozpatrzenia kolejnego punktu obrad dotyczącego Konferencji Narodów Zjednoczonych w Johannesburgu w sprawie zrównoważonego rozwoju. Proszę pana dyrektora o przedstawienie informacji w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#CzesławWięckowski">Tytuł - Analiza dorobku Konferencji Narodów Zjednoczonych „Środowisko i Rozwój” w Johannesburgu - wskazywałby, że jest to jednorazowa analiza, którą się przeprowadza i kończy wyciągając pewne wnioski. Jednak w mojej opinii, analiza dorobku Konferencji Narodów Zjednoczonych, czyli tzw. Szczytu Ziemi, będzie trwała w sposób ciągły. Podobnie jak rozwój zrównoważony jest procesem, analiza tego rozwoju musi być prowadzona okresowo, a wyciągane wnioski realizowane w taki sposób, żeby usprawnić instrumenty wdrażania rozwoju w systemie rocznym czy kilkuletnim. W wyniku Konferencji w Rio de Janeiro określono 2,5 tys. rekomendacji w sprawie zrównoważonego rozwoju. Pierwszą ocenę przeprowadzono 5 lat po Konferencji w Rio de Janeiro, podczas Sesji Specjalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Jednym z głównych celów Szczytu Ziemi w Johannesburgu była ocena 10-letniego wdrażania zrównoważonego rozwoju, a więc rozwoju integrującego elementy środowiska, gospodarki i społeczne. Zatem materiał, który państwu przedstawiliśmy jest wstępną oceną przebiegu i wyników Szczytu Ziemi pod kątem, czy spełnił on nasze oczekiwania czy nie. Dokument z Johannesburga pt. „Plan wdrożeń” zawiera 152 pkt. główne. Wiele z tych punktów to rekomendacje dla rządów, organizacji międzyrządowych, pozarządowych, instytucji finansujących i społeczeństw. Godny podkreślenia jest fakt, że w przeciwieństwie do Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro i o 5 lat późniejszej Sesji Specjalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ, gdzie dominowały problemy czysto ekologiczne, Szczyt Ziemi w Johannesburgu poświęcony był przede wszystkim problemom społecznym, takim jak pogłębiające się ubóstwo i zwiększająca się liczba ludzi żyjących za mniej niż dolara dzienne, nie mających dostępu do czystej wody pitnej i kanalizacji. Dominowały tam również sprawy ekonomiczne - globalizacja, handel międzynarodowy. Z problemów czysto ekologicznych podnoszono przede wszystkim sprawę zaniku zasobów różnorodności biologicznej, a zwłaszcza tych, które mają znaczenie ekonomiczne, na przykład zasobów ryb w morzach i oceanach. Olbrzymie znaczenie ekonomiczne, a nie tylko ekologiczne czy klimatyczne, ma również wylesianie oraz te elementy różnorodności biologicznej, które mają wpływ na produkcję żywności, a więc na rolnictwo, hodowlę. Lektura dokumentów końcowych wskazuje, że zdecydowana większość postanowień podjętych w Johannesburgu odnosi się do spraw, o których mówiłem - związanych ze zwalczaniem ubóstwa, zapewnieniem dostępu do wody pitnej i kanalizacji, właściwego wyżywienia, energii elektrycznej i poprawą stanu zdrowia, a również z uznaniem znaczenia wartości kulturowych i społecznych przede wszystkim ludności tubylczej, edukacji i podnoszenia świadomości, tworzeniem nowych miejsc pracy, tworzeniem warunków do rozwoju eksportu i umożliwienia wejścia na rynek najuboższym krajom rozwijającym się. Jeśli chodzi o oczekiwania, jeszcze zanim przystąpiono do procesu przygotowań do Konferencji, było ich wiele. X Sesja Komisji Zrównoważonego Rozwoju ONZ przemianowana została na tzw. Komitet Przygotowawczy, który zbierał się podczas czterech sesji.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#CzesławWięckowski">O ile podczas pierwszej sesji Komitetu Przygotowawczego było bardzo dużo optymizmu, o tyle po czwartej sesji zapanował powszechny pesymizm, ponieważ nie udało się uzgodnić najważniejszych spraw związanych z finansowaniem rozwoju, handlem, rolnictwem i rybołówstwem. To było ostatnie spotkanie przygotowawcze na wyspie Bali w Indonezji. Okazało się jednak, że dobra wola zwyciężyła i w Johannesburgu uzgodniono większość spraw dotyczących przyszłego rozwoju cywilizacyjnego. Przyjęto również konkretne cele i terminy. Nie udało się uzgodnić - o co miało pretensje wiele krajów - wykorzystania energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii w krajach na poziomie 10% do 2010 roku, ze względu na sprzeciw Stanów Zjednoczonych, które mają duży wpływ na przebieg wszystkich globalnych konferencji, także niektórych krajów rozwijających się, a przede wszystkim krajów eksportujących ropę naftową. Nie udało się również uzgodnić sprawy stopniowego wycofywania się z subsydiów dla rolnictwa w krajach rozwiniętych, by na rynkach światowych stworzyć mniej więcej równe warunki dla produktów rolnych z krajów rozwijających się i krajów rozwiniętych. Jednak te dwie sprawy, których nie udało się uzgodnić, stanowią niewielki wycinek wszystkich decyzji, rekomendacji podjętych na Szczycie Ziemi w Johannesburgu. Jest ich nie mało i są konkretne. Podam przykłady. W sferze socjalno-społecznej postanowiono, że do 2015 r. o 50% ma zostać zmniejszona liczba ludzi, których środki na przeżycie nie przekraczają 1 dolara dziennie. W tym samym terminie o 50% ma być zmniejszona liczba osób, które nie mają dostępu do czystej wody pitnej i kanalizacji. Do 2020 r. zadeklarowano znaczne poprawienie standardu życia co najmniej 100 mln mieszkańców obecnie istniejących slumsów. W sferze ochrony zdrowia, do 2015 r. o dwie trzecie zmniejszony ma zostać wskaźnik śmiertelności dzieci i niemowląt. Jeśli chodzi o sferę zasobów naturalnych, ochrony przyrody i różnorodności biologicznej, do 2005 r. mają zostać opracowane - do tego zostały zobligowane rządy - zintegrowane plany gospodarki wodnej w układzie zlewniowym. Do 2010 r. należy doprowadzić do znacznego osłabienia tempa wymierania rzadkich odmian fauny i flory. Do 2015 r. w morzach i oceanach mają zostać odnowione zasoby ryb, które teraz są silnie przetrzebione. Zadeklarowano zaprzestanie do 2020 r. wytwarzania i stosowania środków chemicznych w sposób szkodliwy dla ludzi i środowiska. Mimo oczywistego postępu i wyraźnych sukcesów, słabością dokumentu końcowego jest brak strategii wdrożeń. O ile od strony deklaracji powiedziano wiele, o tyle w sferze instrumentalnej, strategicznej, powiedziano niewiele. Natomiast odwołano się do organizacji międzynarodowych, takich jak Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych, Komitet Ekonomiczno-Społeczny, Komisja Rozwoju Zrównoważonego - Program Rozwoju Narodów Zjednoczonych, czyli UNDP, czy Program Środowiska Narodów Zjednoczonych, czyli UNEP - oraz Światowa Organizacja Zdrowia. Dopiero te organizacje na swoich zgromadzeniach będą pracować nad skonkretyzowaniem strategii wdrożeń na najbliższe 10-lecie i 20-lecie, zgodnie z przyjętymi terminami. Polska uczestniczyła w Konferencji. Z naszej strony przybyła dość liczba delegacja, w skład której wchodził pan prezydent Aleksander Kwaśniewski, minister środowiska Stanisław Żelichowski, podsekretarze stanu z Ministerstw Gospodarki oraz Infrastruktury, a także wysokiego szczebla reprezentacja Ministerstwa Finansów.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#CzesławWięckowski">Byli również obecni przedstawiciele organizacji pozarządowych. Bardzo się cieszę, że na dzisiejszym posiedzeniu jest obecny pan poseł Jan Rzymełka, który uczestniczył w Szczycie Ziemi oraz, panowie Bohdan Szymański i Andrzej Kassenberg, którzy również uczestniczyli w delegacji polskiej i będą mogli uzupełnić mój raport. Prezes Rady Ministrów, po zakończeniu Szczytu Ziemi, powołał swoim rozporządzeniem z 12 września br. Radę Rozwoju Zrównoważonego pod przewodnictwem ministra środowiska. W skład tej Rady wejdą przedstawiciele administracji na szczeblu podsekretarzy stanu, prezesów lub wiceprezesów centralnych urzędów, przedstawiciele świata nauki, organizacji gospodarczych i pozarządowych. Obecnie działa zespół do przeglądu wszystkich rekomendacji zawartych w palnie działań, który ma ustalić konsekwencje dla Polski i propozycje wynikające z planu działań bezpośrednich, których wykonanie w kraju zadeklarowaliśmy, a także tych, które będziemy zmuszeni zrealizować, chociażby ze względu na integrację z Unią Europejską. Unia Europejska zgłosiła wiele inicjatyw mających znaczne konsekwencje finansowe, a wiadomo, że wszystkie unijne środki pomocowe pochodzą z budżetu Unii Europejskiej, do którego za 2 lata będziemy wpłacali składkę. Jeśli Unia zadeklarowała 1,6 mld euro, na przykład, na program zwalczania ubóstwa, siłą rzeczy, poprzez naszą składkę, będziemy uczestniczyli w tym programie. Zatem zarówno konsekwencje bezpośrednie jak i pośrednie zostaną w tym dokumencie przedstawione i będą przedyskutowane na pierwszym posiedzeniu Rady Rozwoju Zrównoważonego.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MaciejGiertych">O przedstawienie koreferatu proszę pana posła Jana Rzymełkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanRzymełka">Tematyka, która jest przedmiotem naszych dzisiejszych rozważań sięga korzeniami tzw. Raportu rzymskiego, Deklaracji ze Sztokholmu, potem z Rio de Janeiro, a teraz z Johannesburga. Warto zauważyć, że dokumenty przyjęte w Johannesburgu już nie dotyczą stricte ekologii, a wielka euforia, jaką obserwowałem w Rio de Janeiro - kiedy byłem szefem sejmowej Komisji byłem również delegatem na tamtejsze negocjacje - już minęła. Podczas Konferencji w Johannesburgu płycej rozważano problematykę w zakresie ochrony środowiska a głębiej dotykano sfery propagandowej dotyczącej biedy, ubóstwa i rozwoju w kategoriach Trzeciego Świata. Posłowie otrzymali w miarę dobre, wyczerpujące dokumenty. Proszę zauważyć, że sam dokument końcowy liczy kilkadziesiąt stron. Niestety, muszę powiedzieć, że po powrocie z Konferencji zdegustowały mnie relacje w naszych pierwszoplanowych mediach. Jedynie pani Krystyna Forowicz w Rzeczpospolitej dała rzetelne sprawozdanie. Na pytania badaczy opinii publicznej na temat tego, co działo się w Johannesburgu i co tam załatwiono, większość Polaków odpowiadała negatywnie, bo nasi dziennikarze przedstawiali tę Konferencję w ten sposób, że bogaci debatują w Johannesburgu, a reszta ludzi głoduje. Niestety, większość naszych dziennikarzy nie miała akredytacji, nie przeczytała dokumentu końcowego i nie była na żadnych obradach zespołów roboczych, których było sporo. Były zespoły parlamentarne, biznesu, nowoczesnych technologii. Niestety, tam naszych dziennikarzy nie wpuszczono. Byli tylko na ulicach, gdzie odbywały się protesty radykalnych organizacji ekologicznych. Taki przekaz trafił do kraju poprzez pierwszoplanowe media. Uważam, że należy pogłębić wiedzę na ten temat, ponieważ problematyka globalna jest w Polsce mało znana. Co ciekawe, traktowano nas tam jako kraj bogaty, bo będący prawie w Unii Europejskiej, który powinien dotować biedne kraje afrykańskie. W kuluarach można było - upraszczając - usłyszeć takie rozmowy: hej, wy bogaci - Stany Zjednoczone, Europa, w tym Polska - podzielcie się z nami, bo jesteśmy biedni, głodni i chorujemy. W Rio de Janeiro 10 lat temu bogaci - między innymi ustami Buscha - powiedzieli: nie jesteśmy prezydentami planety Ziemia. Reprezentujemy podatnika, naszego ciężko pracującego wyborcę i mimo że jesteście biedni i głodni - nie możemy wam dawać dużo pieniędzy, bo już dużo daliśmy. Pomoc Zachodu czy bogatej Północy dla krajów Południa czy Afryki wyniosła ponad 40 mld dolarów w okresie ostatnich 30 lat. Padło pytanie: co wy z tą pomocą zrobiliście? Jesteście bardziej biedni, głodni i chorzy. Receptą na to - jest to dorobek Konferencji w Johannesburgu - jest partnerstwo technologiczno-biznesowe z konkretnymi regionami czy państwami w Afryce. Natomiast zubożeniem dorobku z Rio de Janeiro jest to, że dyskusja nad realizacją protokołu z Kioto - Polska podpisała i ratyfikowała ten Protokół - była mizerna. Wiele krajów przyjęło amerykańską strategię, jakby to nie było ważne. Zwróćmy uwagę na to, że Polska, mimo dobrych wypowiedzi prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, nie znalazła się na pierwszych stronach światowej prasy. Znaleźliśmy się jakby w drugiej lidze państw. Z polskiego dorobku zauważono jedynie ekokonwersję - mechanizm, który Ekofundusz realizuje od 10 lat, a który może być przykładem do wykorzystania dla innych krajów.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JanRzymełka">Wielkie, zadłużone państwa, jak Brazylia, Indie czy Chiny próbują różnych mechanizmów ekokonwersji, czyli zamiany części długów na inwestycje proekologiczne. Warto jeszcze zauważyć, że prezydenci i przedstawiciele rożnych krajów powiedzieli, że realizacja zasad zrównoważonego rozwoju nie należy do nich, a w przyszłości większe znaczenie będą miały wielkie korporacje finansowe, instytucje, które posiadają patenty, technologie i mają płynność finansową. Przywódcy państw stwierdzili, że państwa nie mogą już sobie pomóc, ponieważ ponad nimi są międzynarodowe korporacje finansowe, które decydują o rozwoju świata. Było to dość specyficzne. Na zakończenie pozwolę sobie na pewną uwagę. Resorty powinny upowszechniać tezy zawarte w raporcie końcowym ze wskazaniem, jak w Polsce mamy je realizować, co ma zrobić rząd - ministrowie gospodarki, środowiska, zdrowia, pracy i polityki społecznej. Brakuje nam harmonogramu realizacyjnego, a przypominam, że za następne 10 lat odbędzie się kolejny Szczyt Ziemi, podczas którego Polska będzie musiała przedstawić, co zrobiła. Przez pierwsze 2 lata po Konferencji w Rio de Janeiro, gdzie minister Stefan Kozłowski odegrał znaczącą rolę, a Polska aktywnie zaznaczyła swoją obecność, dzięki pracy ministra, media mówiły o Agendzie 21 i zobowiązaniach gmin do działania. Po 3–4 latach było już ciszej na ten temat, a po 5 latach zapomniano o zobowiązaniach Agendy 21. Boję się, że podobnie będzie z Konferencją w Johannesburgu. Dlatego w rządzie lub parlamencie warto by było przyjąć harmonogram upowszechniania i realizacji przyjętych celów.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MaciejGiertych">Czy ktoś chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejKassenberg">Pozwoliliśmy sobie przedłożyć państwu 2 materiały. Jeden obrazuje, co - według polskich organizacji ekologicznych -zrobiła Polska przez 10 lat, od Konferencji w Rio de Janeiro do Konferencji w Johannesburgu. Drugi jest ulotką, która syntetycznie przedstawia związane z tym sprawy. W tej ulotce mogą państwo znaleźć informacje o tym, jak polskie organizacje ekologiczne od samego początku starały się być włączone w ten proces i w miarę możliwości próbowały zabierać głos. Z oceny tego 10-lecia - chociaż nie jest to głównym przedmiotem dzisiejszej debaty Komisji - chciałbym zwrócić uwagę na kilka spraw, które wydają się dość ważne. Nasza ocena realizacji wielu postanowień wynikających z Agendy 21, Deklaracji z Rio de Janeiro czy Konwencji o ochronie bioróżnorodności biologicznej, jest raczej niezadowalająca. Lepiej - naszym zdaniem - wygląda realizacja Konwencji klimatycznej czy niezobowiązującej, a więc łagodnej Deklaracji o lasach. Wydaje się, że powinniśmy zdecydowanie więcej myśleć w kategoriach proekologicznej restrukturyzacji gospodarki. Powinniśmy mówić o ekologicznej reformie podatkowej, a więc zmniejszeniu podatków związanych z zatrudnieniem i wzroście podatków związanych z zużywaniem zasobów nieodnawialnych. Wydaje się także, że całkiem zapomniano o problematyce konsumpcji. Należymy do tych, którzy w procesie konsumpcji kierują się tylko oczami i stanem kieszeni a nie rozumem i sercem. Zanim do tego doszli na Zachodzie, minęło wiele lat. Tam ruch konsumencki jest znacznie silniejszy i wspomaga społeczeństwo wobec dość agresywnego biznesu. Nam do tego jeszcze daleko. Wydaje się, że w tym zakresie państwo powinno odgrywać poważną rolę. Nie podzielam poglądu pana posła Jana Rzymełki o tym, że lokalna Agenda 21 znalazła w Polsce swoje miejsce. Niestety, pan profesor Stefan Kozłowski przestał być ministrem będąc w Rio de Janeiro. Dlatego, kiedy wrócił z Konferencji, nie miał już takiej siły przebicia i sprawa upadła. Nie było siły napędowej, kogoś, kto tam był, wszystko zrozumiał i chciałby się w to zaangażować. Ocenia się, że może 200–300 gmin w Polsce spełniło ten wymóg, a przypominam, że jest ich 2500. Kluczową sprawą, która mnie martwi, bo zaczyna być coraz bardziej widoczna, jest to, że ochrona przyrody taktowana jest jako zagrożenie rozwoju gospodarczego. Wydaje się, że powinniśmy ten pogląd przewartościować, bo na ochronie przyrody można zarobić niezłe pieniądze, ale trzeba ją najpierw chronić. Tyle, jeśli chodzi o ocenę tego procesu w okresie 10 lat. Przejdę teraz do sprawy Konferencji w Johannesburgu. Wydaje się, że świat stracił szansę na dokonanie przełomu. To, co udało się osiągnąć w Johannesburgu jest zdecydowanie niewystarczające w stosunku do tego, co zamierzano wcześniej. Natomiast ocena 10-lecia jest gorsza niż ocena tego, co w Polsce było. Najlepszym tego dowodem jest wzrost emisji dwutlenku węgla o 16%, podczas gdy - według Konwencji klimatycznej - między 1990 r. a 2000 r. powinna być stabilizacja. Zachęcam państwa do spojrzenia na przedostatnią stronę materiału, gdzie zaprezentowano, jaka jest obecnie sytuacja.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#AndrzejKassenberg">Mimo zapisów, o których wspominał pan dyrektor Czesław Więckowski, brakuje siły sprawczej, żeby to zrobić. Właśnie to wydaje mi się największą bolączką. Konferencja dowiodła, że ONZ jest zbyt słaba, żeby stworzyć rzeczywiste porozumienie, które mogłoby coś zmienić. Nie wiem, czy będzie na to szansa na następnej konferencji. Jest to ogromny wysiłek, a jak się okazało - efekt porozumienia się 200 państw jest raczej słaby. Żeby doszło do kompromisu, każdemu trzeba trochę ustąpić. Ciekawostką wydaje się - wspominał o tym pan poseł Jan Rzymełka - partnerstwo publiczno-prywatne. Z jednej strony, jest to interesujące. Jednak z drugiej strony słychać głosy, że to biznes, który chce wniknąć głębiej i sprawować kontrolę nie tylko z punktu widzenia wielkich korporacji, ale także z lokalnego punktu widzenia. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy tego robić w ostrożny i kontrolowany sposób, postęp będzie nikły. Sądzę, że bez budowania partnerstwa, być może z udziałem organizacji pozarządowych, czyli trójpartnerstwa, rozwiązanie okaże nietrafione. Zupełnie nie zgadzam się z oceną przedstawioną przez pana posła Jana Rzymełkę dotyczącą skutków pomocy krajom biednym. Powiedzmy szczerze, że to nie jest żadna pomoc. To jest zapłata za wieloletnią eksploatację tych krajów. Zawsze twierdziłem, że pomoc dla nas ze strony Stanów Zjednoczonych i państw Europy Zachodniej jest spłatą długu wdzięczności za to, że 50 lat mieli spokój, ponieważ oddali nas w ręce systemu radzieckiego. Jest to dług honorowy, który nam płacą. I tak samo w stosunku do państw biednych powinny postępować państwa bogate. To nie jest łaska, jeśli uwzględnimy, ile w czasie ery przemysłowej wytworzono dwutlenku węgla, który dziś nam przysparza wielu problemów. Przecież Stany Zjednoczone - jak przypuszczam - mają nie 25%, ale ponad 30% udziału w 100-letniej emisji dwutlenku węgla. Również inaczej oceniłbym sprawę Protokołu z Kioto. Deklaracje Rosji i Kanady były znaczące. Zostały przyjęte brawami. Słuchałem braw i gwizdów w stosunku do Colina Powela. Być może uda się, by ten Protokół wszedł w życie do końca roku albo na początku przyszłego. Warto się zastanowić, co należy zrobić w kraju. Sądzę, że następna debata ekologiczna Sejmu poświęcona realizacji Prawa ochrony środowiska powinna odbyć się w kontekście tego, co Polska uzyskała w ciągu 10 lat między Konferencjami w Rio de Janeiro Johannesburgu i co dalej. Nie chciałbym tego teraz rozwijać. Dlatego zwrócę uwagę tylko na jedno. Moim zdaniem, jest to bardzo ważne. Powinniśmy się do tego przygotować, jeżeli nawet realizacja celów, o których wspominał pan dyrektor Czesław Więckowski, będzie tylko częściowa. Nie będziemy mogli zbyt dużo pomagać, bo nie jesteśmy krajem bogatym. Oczywiście będziemy pomagać poprzez budżet Unii Europejskiej, do którego będziemy wpłacać składki - nie łudźmy się, że tego nie będziemy robić - ale wykorzystajmy szansę, jaką jest nasz potencjał intelektualny oraz technologie bardziej przydatne dla krajów rozwijających się niż wiele technologii rozwiniętych i trudnych do adaptacji. Stwórzmy szansę eksportową dla naszego konsultingu i produkcji, zwłaszcza w zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków. Tu mamy coś do powiedzenia. Stwórzmy program pomocy i wysyłajmy ludzi. Przecież wiadomo, że u nas nie ma za wiele pracy. Jeszcze jedno. Informuję, że 28 listopada br. odbędzie się u pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego spotkanie z przedstawicielami organizacji ekologicznych podsumowujące Konferencję w Johannesburgu.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#AndrzejKassenberg">O ile się orientuję, dzięki inicjatywie Kancelarii Prezydenta RP, wszystkie resorty przygotowały plan tego, co będą robiły w zakresie realizacji postanowień przyjętych w Johannesburgu. Sądzę, że warto to monitorować, sprawdzać. Rola parlamentu w dopytywaniu, jak to jest realizowane, jest bardzo ważna, a mogę zapewnić, że pozarządowe organizacje będą państwa wspierać swoimi publikacjami.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#DariuszSzwed">Chciałbym odnieść się do wypowiedzi pana posła Jana Rzymełki, która - jak mi się wydaje - może budzić wiele kontrowersji. Nie jest tak, że 40 mld euro, o których pan poseł wspomniał, to jedyne pieniądze, które przepływają w gospodarce światowej. Znacznie więcej pieniędzy przepływa od krajów biednych do bogatych. Dodatkowo trzeba stwierdzić, że przepływają nie tylko pieniądze. Niestety, system gospodarki globalnej jest tak zbudowany, że nie uwzględnia tzw. zewnętrznych kosztów społecznych i ekologicznych, po policzeniu których - jeżeli porówna się to, co obecnie określa się jako dług ekologiczny i dług finansowy - okazałoby się, że to kraje bogate są zadłużone wobec krajów biednych. Oczywiście dług ekologiczny jest bardzo trudno oszacować, ale jest on znacząco większy niż zadłużenie finansowe lub pomoc, o której mówił pan poseł. Kolejna sprawa. W Rio de Janeiro w 1992 r., kraje bogate zobowiązały się do tego, że 0,7% produktu krajowego brutto będą przekazywały w postaci pomocy krajom biednym, żeby globalnie wyrównywać rozwój, zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju. Spośród krajów bogatych wywiązały się z tego tylko Holandia i kraje skandynawskie. Ameryka jest jednym z krajów, które z tego zobowiązania się nie wywiązały. Jeżeli chodzi o partnerstwo, wydaje się, że jest to propozycja ciekawa pod względem intelektualnym. Natomiast trudno ją rozważać w kontekście istniejącego obecnie na świecie systemu niesprawiedliwości społecznej. Jeżeli gospodarka światowa jest budowana na wyzysku, tanich surowcach i taniej sile roboczej w krajach biednych, bez uwzględniania wspomnianych już przeze mnie kosztów ekologicznych zewnętrznych i kosztów społecznych, trudno mówić o budowaniu partnerstwa. Partnerstwo jest możliwe wtedy, kiedy jego warunki są budowane na sprawiedliwej gospodarce czy relacjach między krajami bogatymi i biednymi. Wreszcie chciałbym się odnieść do uwagi zgłoszonej przez pana prezesa Andrzeja Kassenberga, która - moim zdaniem - jest niezwykle istotna. Chodzi o rolę WTO a z drugiej strony ONZ. To prawda, że system Organizacji Narodów Zjednoczonych po raz kolejny pokazał swoją ogromną słabość. Jeżeli tę siłę porówna się z siłą WTO, jest ona znacznie mniejsza. Wynikiem tego są, między innymi, propozycje polityczne, na przykład grupy „Zielonych” w parlamencie europejskim, powołania światowej organizacji środowiska, która miałaby demokratyczne umocowanie, jakiej WTO nie ma, bo jest związkiem krajów bogatych, które najczęściej ograniczają prawo ochrony środowiska czy prawo społeczne w różnych krajach. Dlatego na tej bazie powstała propozycja utworzenia nowej organizacji na poziomie globalnym, która z jednej strony miałaby umocowanie demokratyczne, a z drugiej byłaby silniejsza niż ONZ. Oczywiście nadal otwarta jest dyskusja, jak taka organizacja powinna wyglądać. Wydaje się jednak, że jest to niezwykle ważna polityczna propozycja, która - między innymi - została przedstawiona w Johannesburgu. Kończąc chciałbym gorąco poprzeć propozycję dotyczącą okresowego badania wdrażania w Polsce spraw związanych z Konferencjami w Rio de Janeiro i Johannesburgu.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#DariuszSzwed">Można tylko przyklasnąć inicjatywie pana prezydenta dotyczącej przedstawienia przez różne resorty planu pracy związanego z ustaleniami z Johannesburga. Natomiast organizacje ekologiczne muszą teraz zadbać o to, by co roku resorty przedstawiały tego typu sprawozdania i sprawdzały, czy pamiętamy o tym, że żyjemy w globalnej wiosce i co konkretnie z tego dla nas wynika. Bo ważne jest to - co podkreślano w Johannesburgu - że za politykę zrównoważonego rozwoju nie odpowiada Ministerstwo Środowiska. Uważam, że był to jeden z pozytywnych efektów spotkania w Johannesburgu. Coraz częściej mówi się o kwestiach społecznych i ekonomicznych a nie stricte ekologicznych, bo nie można ekologii złożyć na barki społeczeństwa, jeżeli kwestie sprawiedliwości społecznej czy ekonomicznej nie są rozwiązane.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#BohdanSzymański">Jako członek polskiej delegacji czuję się zobowiązany do powiedzenia państwu kilku zdań, ponieważ każdy z obecnych w Johannesburgu inaczej to odbierał. Jak powiedział pan poseł Jan Rzymełka oceniając rolę mediów, każdy miał dostęp do innego fragmentu rzeczywistości. Ludzie, którzy byli na ulicy, widzieli co innego, ci, którzy weszli do sali obrad plenarnych, co innego, a ci, którzy uczestniczyli w niektórych zamkniętych posiedzeniach, jeszcze coś innego. Na przykład, konferencje Światowej Unii Ochrony Przyrody - zdaniem jej przedstawicieli - odniosły skutek, a nie wszyscy byli świadomi, że się odbywają. Jakie chciałbym wnieść uwagi do tego, co zostało dziś powiedziane? Po pierwsze, wydaje mi się, że dlatego inaczej oceniamy Konferencję w Rio de Janeiro niż w Johannesburgu i z pewnym zdziwieniem stwierdzamy, że w Johannesburgu nacisk był położony na sprawy społeczne, ponieważ w Polsce Konferencja w Rio de Janeiro była oglądana jednostronnie. W Rio de Janeiro mówiło się o iunctim między dobrobytem, zdrowiem i środowiskiem. W Polsce mówiło się tylko o jednej części - środowisku. Wydaje mi się, że to nie rzeczywistość była inna, tylko inny był jej ogląd. Zapewne z tego wynika zdziwienie, że teraz o świecie trzeba mówić ogólnie. Środowisko chronimy nie dla anonimowego obserwatora. Ziemię chronimy dla ludzi. Taka, na przykład, jest misja Polskiego Klubu Ekologicznego, o czym w tej sali już powiedziałem mówiąc o budowie świata odpowiedzialności. To nie jest konkurencja w stosunku do hasła - budowa cywilizacji miłości. To jest pierwszy krok, żeby poczuć odpowiedzialność za to, co się robi, żeby racjonalnie realizować motywacje związane z solidarnością i miłością. Moim zdaniem istotną sprawą jest fałszywe rozumienie pomocy. Z materiału, którym dysponuję, wynika, że do 1 krowy w Unii Europejskiej dopłaca się z budżetu wspólnoty więcej, aniżeli stanowi koszt utrzymania połowy ludzi na Ziemi. To świadczy o tym, w jakim świecie żyjemy. Przywiozłem z Rio de Janeiro książkę, w której wykazano, na przykład, że w takim kraju jak Bocwana trzeba o połowę skorygować prognozy dotyczące wzrostu demograficznego. Liczebność młodych roczników będzie spadać ze względu na panoszenie się AIDS. Tzw. piramida wieku w Afryce była rozszerzająca się. Młodsze roczniki były coraz bardziej liczne niż starsze. Był to „cud afrykański”. Dziś jest zupełnie inaczej. Jest to wstrząsające. Trzeba na to spojrzeć z tej perspektywy. Z tego względu poglądy bardziej krytycznych organizacji ekologicznych zostały zablokowane. Przypominam, że Organizacja „Przyjaciele Ziemi”, do której Polski Klub Ekologiczny należy, przeprowadziła przed Konferencją w Johannesburgu wielką akcję pod hasłem: nie pozwól, aby wielki biznes rządził światem. Nasza koleżanka, która tam pojechała jako delegat Polskiego Klubu Ekologicznego, miała znacznie szerszy ogląd rzeczywistości niż my - uczestnicy 3-dniowej Konferencji. Każdy z nas chodził gdzieś indziej, żeby zdobyć jak najwięcej informacji - wspomnę o 50 kg papierów, które stamtąd przywiozłem. Mam zupełnie inne zdanie na temat partnerstwa prywatno-publicznego. Uważam za skandal wycofywanie się władzy publicznej z odpowiedzialności za świat. Dzieje się to zarówno w skali krajów, kontynentów jak i organizacji międzynarodowych, ONZ.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#BohdanSzymański">To, że wielkie korporacje są coraz silniejsze, a państwa coraz słabsze, jest zjawiskiem bardzo niebezpiecznym. Jest to główne zagrożenie demokracji, ponieważ nikt nie wybiera szefów korporacji. Są oni dobierani jako najbardziej bezwzględni realizatorzy planów uzyskania jak największego zysku. My wybieramy władzę publiczną, która wobec nas - wyborców musi być odpowiedzialna za to, co się stanie ze światem. Na spotkaniu u pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, poprzedzającym Konferencję w Johannesburgu, powiedziałem, że liczymy na to, iż w naszym kraju nie dojdzie do tego zjawiska. Wybierana władza publiczna, której ludzie zaufali, musi czuć się odpowiedzialna za to, co się dzieje w kraju. Niestety, dysponuję tylko jednym egzemplarzem naszego biuletynu z artykułem pani Urszuli Burkot, która była tam przez dłuższy czas. Zostawię go tutaj, a w przyszłym tygodniu postaram się dostarczyć do Komisji kilkanaście egzemplarzy tego pisma.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PrzedstawicielBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">Ja również miałem przyjemność być w składzie delegacji. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden wąski wycinek Konferencji, który dla państwa może być interesujący - parlamentarny wymiar Szczytu Ziemi. Parlamentarzyści byli w Johannesburgu dość licznie reprezentowani. Doszło tam do dwóch ważnych wydarzeń - sesji Unii Międzyparlamentarnej i serii działań promowanych i organizowanych przez GLOBE. Podsumowując dorobek tych spotkań czy myśli, które płyną z przyjętych przez te gremia deklaracji końcowych, można powiedzieć, że wiele razy wskazywano na szczególny rodzaj odpowiedzialności parlamentarzystów za nadzór nad wdrażaniem zrównoważonego rozwoju, w dopingowaniu rządów i różnych agend do przyjmowania odpowiednich programów realizacyjnych, ponieważ Konferencja w Johannesburgu - o czym już powiedziano - zakończyła się przyjęciem wielu szczytnych celów, ale nie powiedziano, jak je wdrożyć. I właśnie rola parlamentarzystów, którzy odpowiadają za prawodawstwo, przyjmowanie budżetów i kontrolę nad władzą wykonawczą, jest kluczowa, żeby te szczytne idee przekuć na rzeczywistość. W tym duchu polscy parlamentarzyści obecni w Johannesburgu głosowali za przyjęciem stosowanych deklaracji, które trafiły do dokumentów końcowych tego Szczytu Ziemi.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MarekKuchciński">Z tej dyskusji - moim zdaniem - wynika jeden wniosek, że Sejm na którymś z posiedzeń, niekoniecznie najbliższym, powinien zająć się sprawą ekorozwoju, czy rozwoju zrównoważonego, wysłuchać opinii rządu, Komisji i klubów parlamentarnych w zakresie obecności idei rozwoju zrównoważonego w ważniejszych aktach prawnych, w tym programach, zaczynając od Narodowego Planu Rozwoju i we wszystkich dziedzinach aktywności publicznej od ekologii, ochrony przyrody, do gospodarki. Mam na myśli tak trudne obszary, jak restrukturyzacja górnictwa i hutnictwa i oczywiście ustawa budżetowa. W związku z tym, proponowałbym, żeby na przyszłe posiedzenie prezydium Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa przygotowało projekt dezyderatu do rządu w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanRzymełka">Odsądziliście mnie państwo od czci i wiary, a ja sprawozdawałem pogląd przedstawicieli bogatych państw na tezy prezentowane przez przedstawicieli biednych państw. To nie były moje poglądy. Proszę więc mnie nie atakować. Natomiast rzeczywiście, istotną sprawą - przedstawiciel BSE mnie ubiegł - są działania parlamentarne. Jedną z ciekawszych spraw w tym zakresie jest zrozumienie efektywności pomocy krajów bogatych dla krajów biednych. Stoimy przed poważną decyzją. Jak państwo wiedzą, arcybiskup Zimoń zaproponował, żeby w formie pomocy przekazywać do niektórych krajów afrykańskich nadwyżki polskiego zboża. W Johannesburgu o tej pomocy dużo dyskutowano na różnych forach. Natomiast generalny wniosek z Johannesburga był taki, że niezorganizowana i jednorazowa pomoc w postaci zboża szkodzi danemu regionowi w wieloletniej perspektywie. Trzeba uczyć ludzi zamieszkałych na tych obszarach właściwej uprawy. Nadwyżki żywności powodują, że lokalni producenci przestają liczyć się na rynku, zaprzestają produkcji, następuje zachwianie normalnych relacji. Na ten temat można długo dyskutować. Jest kilka modeli. Natomiast warto w Polsce upowszechnić informację, że wysłanie zboża do jednego z biednych krajów jest - w perspektywie 5–6 lat - robieniem krzywdy społecznościom lokalnym. Trzeba udzielać pomocy w innej formie. Można o tym porozmawiać w parlamencie, bo jest to poważna sprawa. To prawda, że w Polsce są nadwyżki żywności, zboża. Proszę jednak pamiętać, że szefowie rządów niektórych z tych państw mówili, żebyśmy przygotowali dystrybucję końcową - zespoły ludzi, którzy będą ciężarówkami rozwozili żywność po wsiach i uczyli ludzi, w jaki sposób przygotowuje się potrawy z tego lub innego zboża. Nie jest to takie proste. Nie chodzi tylko o to, żeby zboże przywieźć. Zatem należy dopracować wiele z haseł dotyczących pomocy. Być może debata o zrównoważonym rozwoju i pomocy ze strony Polski dla biednych państw powinna się odbyć, bowiem jesteśmy postrzegani jako bogate państwo Europy, podczas gdy my w Polsce żyjemy w poczuciu klęski i katastrofy.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MarekSuski">Proponuję, żeby projekt dezyderatu przygotował poseł wnioskodawca, żeby było nad czym pracować. Natomiast w innej sprawie, chciałbym państwa poinformować, że przed dzisiejszym posiedzeniem Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa odbyło się posiedzenie Komisji Skarbu, podczas którego nasz postulat, żeby umożliwić przekazywanie wartościowych obszarów z majątku wydzielanego teraz z zasobów Agencji Własności Skarbu Państwa, został w pewnym sensie przyjęty. Zgłosiłem poprawkę dotyczącą uzupełnienia nieodpłatnego przekazania obszarów z zasobu Agencji w drodze umowy również do parków narodowych. Ten postulat został przyjęty przez stronę rządową i Komisję. Można więc powiedzieć, że realizujemy nasz zamysł. Pozostaje jeszcze przygotowanie przez ministra środowiska wykazu obszarów i przekazanie go do Agencji, zanim zostaną sprywatyzowane lub sprzedane. Uważam, że jeśli będzie zgoda na propozycję, żeby projekt dezyderatu przygotował wnioskodawca, moglibyśmy ten temat zamknąć, bowiem na posiedzeniu plenarnym podeszlibyśmy do niego jeszcze raz i w szerszym zakresie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#MaciejGiertych">Dziękuję za tę informację. Myślę, że propozycja, żeby pan poseł Marek Kuchciński przygotował projekt dezyderatu, jest dobrym pomysłem. Podczas posiedzenia prezydium Komisji zastanowimy się, jak nad tym dalej procedować. Teraz pozwolę sobie zabrać głos. Obserwowałem z Polski wydarzenia zarówno w Rio de Janeiro jak i w Johannesburgu i mam w związku z tym następującą refleksję. Podczas Konferencji w Rio de Janeiro za główną przyczynę trudnej sytuacji krajów biednych uważano przeludnienie. Proponowano wówczas podjęcie działań, które by zredukowały rozrodczość. Taki był główny sens Konferencji w Rio de Janeiro. Minęło 10 lat i okazuje się, że ludzi na świecie jest za mało, brakuje dzieci. Wobec tego problematyka rozrodczości nie została w Johannesburgu podjęta. Natomiast podjęto temat pomocy o charakterze miłości - o czym tu wspomniano. Wiemy, że Ojciec Święty apelował, żeby kraje bogate w relacjach z krajami biednymi podchodziły do nich nie tylko w kontekście interesów handlowych, ale również troski wynikającej z pobudek etycznych. W związku z tym, ciekawostką jest par. 15 Deklaracji z Johannesburga, w którym stwierdza się, że jeśli nie zatroszczymy się o ubogich postrzegani będziemy „jako cymbał i miedź dźwięcząca”. Jest to oczywiście cytat z Nowego Testamentu, gdzie tak jest postrzegany „człowiek, który miłości by nie miał”. Zatem język, który w pewnym sensie narzucił Ojciec Święty przed Konferencją, apel, żeby myśleć tymi kategoriami, trafił do społeczności międzynarodowej. Nie wystarczy myślenie o interesach gospodarczych. Potrzebne jest etyczne podejście do zagadnień globalnych. Czy przedstawiciele Ministerstwa Środowiska chcieliby jeszcze coś dodać?</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#CzesławWięckowski">Przede wszystkim, chciałbym podziękować Komisji za zajęcie się tym tematem, a panu posłowi Janowi Rzymełce za znakomity koreferat do informacji rządu. Pan poseł podniósł niezwykle istotną sprawę udziału mediów i to nie tylko w relacjonowaniu Konferencji w Johannesburgu, ale w ogóle w procesie zrównoważonego rozwoju, bo w większości przypadków to media wpływają na to, co kupujemy i lansują pewien styl życia. Ich udział jest nie do przecenienia. Jeżeli media nie będą włączone w ten proces, jego przebieg będzie znacznie wolniejszy, jeżeli w ogóle nastąpi. Przedstawiciele organizacji pozarządowych w swoich wystąpieniach skupili się na sprawie pomocy i efektywności jej wykorzystania. O efektywności mówił pan prezes Bohdan Szymański z Polskiego Klubu Ekologicznego. Istnieje dość poważna obawa - jest to sygnalizowane zarówno w mediach, jak i w poważnych opracowaniach, że w wyniku korupcji ponad 30% zagranicznej pomocy dla krajów rozwijających się nigdy nie dociera do adresata. Problem polega również na budowaniu potencjału tych krajów do przyjęcia pomocy, budowaniu struktur demokratycznych i pewnej kontroli rządowej nad strumieniem pomocy dla tych krajów. Chodzi nie tylko o przekazanie zboża, ale o to, żeby trafiło ono do głodnego. Niestety, z małą efektywnością pomocy zagranicznej, ze stratami w tym zakresie mamy do czynienia również w naszym kraju. Nie oszukujmy się, że część pomocy, która docierała do nas w pierwszych latach transformacji była wykorzystywana jak najlepiej. Zatem problem pomocy jest bardzo ważny. Jeśli chodzi o pomoc dla krajów rozwijających się, wielodyscyplinarny zespół ustanowił dla rządu zadania. Są to: dokładna analiza i prognoza możliwości ekonomicznych Polski do oferowania pomocy finansowej i technicznej, analiza wymagań w tym zakresie, które zostaną postawione przed Polską po akcesji do Unii Europejskiej, opracowanie strategicznych kierunków i oferty pomocy Polski, ustanowienie struktur prawnych i instytucjonalnych pomocy Polski dla krajów rozwijających się z wykorzystaniem polskich kapitałów, inwestorów i myśli technicznej. Myślę, że trochę się to pokrywa z tym, o czym państwo mówili. Na zakończenie powiem o inicjatywach prezydenta. Obecność prezydenta, jego inicjatywa oraz inicjatywa Kancelarii Prezydenta RP włączenia się w proces johannesburski były niezwykle cenne. Myślę, że w mediach w ogóle nic by nie pisano o Johannesburgu, gdyby nie obecność w nim prezydenta. Natomiast informacja o tym, że zebranie informacji od innych resortów było inicjatywą Kancelarii Prezydenta, nie jest prawdziwa. Była to inicjatywa ministra środowiska, który w kontakcie z prezydentem reprezentuje rząd i który poprosił kilka wybranych resortów o opinię na temat Konferencji w Johannesburgu. Były to resorty: infrastruktury, finansów, gospodarki, pracy i polityki społecznej, zdrowia oraz rolnictwa i rozwoju wsi. Zaznaczam, że była to inicjatywa ministra środowiska, która nie wynikała z polecenia prezydenta. Dogłębna analiza materiałów, konsekwencji dla Polski, będzie gotowa w połowie grudnia. Chcielibyśmy, żeby najpierw zapoznała się z nią Rada do spraw Rozwoju Zrównoważonego przy prezydencie. Później, niewątpliwie - jeśli taka będzie państwa wola - udostępnimy ją Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#MaciejGiertych">Uważam, że wyczerpaliśmy debatę nad tym tematem. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że przyjęliśmy informację na temat Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Rozwoju Zrównoważonego w Johannesburgu zarówno ze strony rządowej, jak i uczestników Konferencji, którzy nam zrelacjonowali, co zaobserwowali, natomiast pan poseł Marek Kuchciński przygotuje projekt dezyderatu, a prezydium Komisji zadecyduje o dalszym postępowaniu w tej sprawie. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła zaproponowaną konkluzję. Przechodzimy do kolejnego punktu porządku dziennego. Czy ktoś chciałby zabrać głos w sprawach bieżących? Nikt się nie zgłasza. Dziękuję wszystkim za udział w dzisiejszych obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>