text_structure.xml
26.5 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JerzyCzerwiński">Korzystając z obecności pani wojewody na naszym posiedzeniu proponuję rozszerzyć porządek obrad o dodatkowy punkt obejmujący wyjaśnienia dotyczące ostatnich zdarzeń na Opolszczyźnie z udziałem mniejszości niemieckiej - tzn. zdjęcie godła państwowego z budynku starostwa w Strzelcach Opolskich oraz wydanie „Glosariusza Regionalnego Województwa Opolskiego”, gdzie znalazły się sformułowania sprzeczne z polską racją stanu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanuszLisakniez">Proponuję omówić te problemy jako podpunkty a) i b) pkt. I. Czy są jakieś inne propozycje, uwagi? Nie ma uwag. Przechodzimy do realizacji punktu I informacji wojewody opolskiego na temat regulacji stanu formalnoprawnego upamiętnień niemieckich na terenie województwa opolskiego. O zabranie głosu w tej sprawie proszę panią wojewodę Elżbietę Rutkowską.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ElżbietaRutkowska">Podczas naszego poprzedniego spotkania podjęłam na forum Komisji zobowiązanie dotyczące całkowitego uregulowania kwestii upamiętnień niemieckich na terenie województwa opolskiego do końca 2003 roku. Niestety, nie udało się nam wypełnić tego zadania w całości, jednakże w chwili obecnej jesteśmy w końcowej fazie załatwiania tych spraw. Jak państwu wiadomo, problem dostosowania upamiętnień niemieckich do wymogów polskiego prawa istnieje na Opolszczyźnie już od kilkunastu lat. Jest to zagadnienie niezmiernie skomplikowane i trudne w realizacji. Wieloletnie działania zmierzające do uregulowania tych spraw nie przyniosły spodziewanych rezultatów ze względu na silny opór lokalnych społeczności. W przekazanym państwu raporcie opisane są wymogi dotyczące sposobu usunięcia wad prawnych z tego rodzaju upamiętnień tak, aby spełniały one obowiązujące przepisy - w tym ustawę o Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, rozporządzenie Rady Ministrów, a przede wszystkim uchwałę Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z 1995 r. Na początku mojej pracy 43 z 67 zarejestrowanych upamiętnień niemieckich nie spełniały określonych prawnie wymagań. W naszym raporcie przedstawiamy tabelarycznie, które upamiętnienia wymagały zmian, które były upamiętnieniami zgodnymi z prawem, jak również proces dostosowywania tych upamiętnień. W naszej pracy przyjęliśmy metodę dialogu i negocjacji, bowiem narosłe wokół tego tematu kontrowersje skłaniały nas do potraktowania go w sposób jak najbardziej poważny, a zarazem delikatny. Przyjęte przez nas metody działania przyniosły bardzo dobre rezultaty w postaci konsensusu w większości nierozwiązanych do tej pory spraw. W przekazanym państwu raporcie wymienione są 32 upamiętnienia, w których zmiany zostały już dokonane, oraz 10 upamiętnień w trakcie realizacji. Na dzień dzisiejszy, miesiąc po opracowaniu raportu, sytuacja ta uległa dalszej poprawie i obecnie do realizacji pozostało jedynie 5 upamiętnień, które, jak przypuszczam, zostaną rozwiązane w przeciągu 2–3 miesięcy. Jesteśmy bardzo wdzięczni społecznościom lokalnym i gospodarzom tych terenów za współpracę i wsparcie naszych działań, co w konsekwencji przyniosło oczekiwany przez nas efekt i być może już w niedługim czasie zamknie ten tak bardzo drażliwy na Opolszczyźnie temat. Na zakończenie dodam jeszcze, że największe problemy związane z dostosowaniem tych upamiętnień do stanu zgodnego z polskim prawem sprawiało usuniecie krzyża żelaznego oraz zamiana słowa „polegli” na „ofiary”, choć zdarzały się również kontrowersje wokół zmiany nazw miejscowości z okresu 1933–1945. Kończąc moją wypowiedź wyrażam nadzieję, że dzięki naszym usilnym staraniom problemy związane z formą upamiętnień niemieckich na terenie województwa opolskiego zostaną już niedługo w pełni załatwione. Nie wykluczam zarazem, że poza miejscami znajdującymi się w rejestrze odnajdziemy być może jeszcze kilka upamiętnień, których dotychczas nie zostały zinwentaryzowane. Na marginesie dodam, że nowe wnioski i prośby środowisk mniejszościowych w sprawie upamiętnień są na bieżąco weryfikowane i opiniowane przez wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i w związku z tym wykonywane zgodnie z polskim prawem - np. w ubiegłym roku wpłynęły 2 wnioski z prośbą o upamiętnienia w formie pomnika i tablicy okolicznościowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejPrzewoźnik">Pozwolę sobie dodać kilka słów uzupełnienia do obszernej wypowiedzi pani wojewody. Można bezsprzecznie powiedzieć, że praca urzędu wojewódzkiego w Opolu w zakresie spraw związanych z uporządkowaniem upamiętnień i pomników niemieckich na terenie województwa opolskiego przyniosła spodziewany efekt. Szczególnie istotnym aspektem tej sprawy jest wprowadzenie w życie kryteriów pozwalających na tworzenie nowych upamiętnień zgodnie z obowiązującym prawem, jak również ustabilizowanie relacji pomiędzy regionalnymi społecznościami mniejszościowymi i administracją lokalną. Zaprezentowany państwu raport jest dowodem, że przy pełnej konsekwencji działania opartego o dialog różnych podmiotów i mniejszości narodowych można rozwiązać nawet najtrudniejsze problemy. Myślę, że droga negocjacji i porozumienia stron, która zaowocowała tak wspaniałymi wynikami, powinna stać się pewną wytyczną do rozwiązywania tego typu problemów - np. w przypadku nieuporządkowanej dotąd kwestii upamiętnień ukraińskich. Myślę, że przedstawiony Komisji raport świadczy również o początku końca wojny na pomniki, która od wielu już lat antagonizowała lokalne społeczności i wejścia na drogę przestrzegania prawa. Planuję, że na najbliższym posiedzeniu plenarnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa uda się nam przedstawić uzupełniony już raport pani wojewody i definitywnie zamknąć sprawę upamiętnień niemieckich na Opolszczyźnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanuszLisakniez">Dziękuję za przedstawienie tej problematyki. Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JerzyCzerwiński">Jak rozumiem, jesteśmy na półmetku procesu dostosowywania upamiętnień niemieckich w województwie opolskim do obowiązującego prawa. Cieszę się, że pani wojewoda spełniła składane przed Komisją przyrzeczenie i dzięki swym staraniom doprowadziła tę kwestię do szczęśliwego zakończenia. Mam nadzieję, że od tej pory każde nowe upamiętnienie, które powstanie na terenie województwa opolskiego, zostanie poddane weryfikacji poprzez pełną ścieżkę prawną. Zwracam jednak uwagę na potrzebę stworzenia dokładniejszego spisu upamiętnień, bowiem występują one z pewnością jeszcze w miejscach nieuwzględnionych w przedstawionym nam spisie - osobiście znam jedno takie upamiętnienie w miejscowości Biała.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ElżbietaRutkowska">Dziękuję panu posłowi Jerzemu Czerwińskiemu za wskazanie tego miejsca. Mogę państwa zapewnić, że dołożymy wszelkich starań, aby odnaleźć wszystkie nieznane nam dotąd upamiętnienia na terenie naszego województwa. Nawiasem mówiąc zastrzegałam, że w przestawionym Komisji raporcie być może nie ma wszystkich istniejących upamiętnień i że będzie on przez nas na bieżąco uzupełniany w trakcie prowadzonych prac - ostatnio odnaleźliśmy kilka takich miejsc i niezwłocznie uzupełniliśmy prowadzony przez nas spis. Muszę powiedzieć, że najszybciej udało się nam rozwiązać problem dotyczący upamiętnień niemieckich w gminie Biała (6 poprawionych upamiętnień), gminie Pruszków, gminie Strzeleczki i gminie Walce. Proszę pamiętać, że przedłużające się rozwiązywanie tych problemów nie zależy wyłącznie od postawy lokalnej społeczności, ale także od mniej sprawnych działań gospodarzy tych terenów. Odnośnie do spraw zasygnalizowanych przez pana posła Jerzego Czerwińskiego mogę powiedzieć, że dnia 1 maja br. otrzymałam telefonicznie informację, iż starosta powiatu strzeleckiego Gerard Mateja, z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej, 30 kwietnia zdjął godło z budynku urzędu starostwa. Dzień później spotkałam się osobiście z panem starostą, który potwierdził powyższe zdarzenie i stwierdził jednocześnie, że z ustawy o samorządzie powiatowym nie wynika jasno, czy godło państwowe musi wisieć na każdym budynku starostwa. Zapewniłam pana starostę, że tego typu regulacje zawiera konstytucja, która podkreśla, że każdy budynek terenowej administracji państwowej jest budynkiem publicznym, co winno być podkreślone m.in. poprzez zawieszenie na zewnątrz budynku godła państwowego. Pan starosta Gerard Mateja zgodził się z tym i powiedział, że postara się w jak najkrótszym czasie zawiesić ponownie godło państwowe na gmachu starostwa, co nastąpiło 3 maja br. Niemniej jednak 4 maja postanowiłam zgłosić tę sprawę do prokuratury, tym bardziej że pan starosta w wypowiedzi dla mediów całą winą za to zajście obarczył robotników remontujących budynek starostwa. W moim zawiadomieniu powołałam się na złamanie art. 28 konstytucji oraz ustawy o hymnie i barwach narodowych. Zgłoszenie zaistniałego faktu do prokuratury uznałam za najwłaściwsze działanie na tym etapie rozwiązywania tej sprawy. Niektóre siły polityczne zarzucały mi, że przeprowadzone przeze mnie działania to stanowczo za mało i wskazywały na potrzebę zastosowania bardziej radykalnych środków przy wykorzystaniu mechanizmów prawnych, które formułuje ustawa o samorządzie powiatowym. Uznałam jednak, że zbyt drastyczne posunięcia mogą wpłynąć negatywnie na nasze, coraz lepsze stosunki z lokalną społecznością i organizacjami mniejszości niemieckiej. Ponadto jedynie prokuratura ma możliwość jednoznacznego określenia winnego tego zaniedbania i wyciągnięcia wiążących się z tym konsekwencji prawnych. Ostateczną decyzję w tej sprawie zostawiam samorządowi, który o całej sprawie został już oczywiście poinformowany. W wyniku podjętych w tej sprawie działań siły polityczne gospodarujące tym terenem odebrały rekomendację na stanowisko starosty panu Gerardowi Matei. Następnie na wniosek radnych zwołano nadzwyczajną sesję powiatu, na której pan Gerard Mateja zrezygnował z mandatu radnego, nie zrezygnował jednak ze stanowiska starosty. W tej sytuacji podjęto jednomyślnie uchwałę o skierowanie do Komisji Rewizyjnej wniosku o odwołanie ze stanowiska starosty pana Gerarda Matei. Uważam, że samorząd powiatowy zadziałał prawidłowo i zgodnie z ustawą o samorządzie podjął właściwe kroki w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#ElżbietaRutkowska">Wydaje się oczywiste, że na następnej sesji samorządu podjęta zostanie decyzja o odwołaniu pana Gerarda Matei ze stanowiska starosty w Strzelcach Opolskich. Należy się również spodziewać, że niezależnie od decyzji rady również prokuratura wyrazi niebawem swoją opinię w tej sprawie bowiem w swoim zawiadomieniu powołałam się na artykuł nakazujący jej bezzwłoczne rozpatrzenie. Nawet gdyby prokuratura lub rada nie podjęły stosownych decyzji, to wtedy z pewnością osobiście zajmę się tą sprawą poprzez wykonanie dalszych czynności nadzorczych. Reasumując wydaje mi się, że zastosowane w tym wypadku postępowanie przyniosło wymierny efekt i jednocześnie nie zakłóciło procesu porozumienia pomiędzy administracją państwową, a lokalnymi społecznościami mniejszościowymi. Ważne jest to, że w takiej sytuacji zarówno mniejszość niemiecka, jak i władze samorządowe stanęły na wysokości zadania, uznając ten problem za istotne naruszenie prawa i zaniedbanie niegodne odpowiedzialnej funkcji starosty powiatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanuszLisakniez">Mam jeszcze jedno pytanie uzupełniające. Media, które w dość szczególny sposób relacjonowały ten przypadek, powołały się również na podobne zaniedbania w innych budynkach władz samorządowych, gdzie godła polskiego nie ma już od dłuższego czasu lub w ogóle go nie było. Zapytuję zatem: czy zarządziła pani tym samym stosowny przegląd budynków administracji publicznej na swoim terenie?</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JanuszLisakniez">Nie widziałam potrzeby organizowania takiego przeglądu, bowiem sprawa ta została nagłośniona do tego stopnia, iż lokalne władze samorządowe dokonały samokontroli swoich budynków i bezzwłocznie usunęły omawianą przez nas wadę prawną. Co więcej, incydent w Strzelcach Opolskich doprowadził paradoksalnie do dostrzeżenia tego problemu w innych placówkach administracji państwowej i jego szybkiego rozwiązania w trybie odpowiednich przepisów obowiązującego prawa.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JerzyCzerwiński">Nie chcę zdominować dyskusji, ale wydaje mi się, że w przypadku naruszenia prawa należy reagować w sposób szybki i konsekwentny. Nie bez powodu upamiętnienia w województwie opolskim były od samego początku sprzeczne z prawem, gdyż prawo to nie było należnie respektowane przez lokalne jednostki administracji państwowej. Ważne jest, aby natychmiastowo reagować na naruszenia prawa, zwłaszcza gdy dotykają one obszaru emocjonalnego. Takie działania z pewnością przyspieszyłyby również rozwiązanie wszystkich spornych kwestii w zakresie upamiętnień. Nie mogę zgodzić się z panią wojewodą, że w przypadku incydentu w Strzelcach Opolskich nie należało interweniować w sposób stanowczy poprzez bezpośredni nacisk ze strony organów państwowych. Jak sądzę, wojewoda - jako przedstawiciel państwa w terenie - powinien zareagować w sposób kategoryczny i niepozostawiający wątpliwości, po to miedzy innymi, aby tego typu sytuacje nie pojawiały się już w przyszłości.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JerzySzteliga">Nie zgadzam się ze stanowiskiem pana posła Jerzego Czerwińskiego, choć rozumiem jego intencję zmierzającą do doprowadzenia do szybkiej i sprawnej reakcji administracji rządowej. Wydaje mi się jednak, że biorąc pod uwagę konstytucyjny zapis o władzy publicznej należy pochwalić zachowanie pani wojewody, która w swym postępowaniu wyjaśniającym doceniła rolę i niezależność władz samorządowych. Doniesienie do prokuratury złożone przez wojewodę to przecież nie to samo co doniesienie od innego obywatela RP. Nie mam zatem żadnych wątpliwości, że prokuratura w sposób jak najbardziej skrupulatny zajmie się tą sprawą. Uważam, że pani wojewoda postąpiła ze wszech miar słusznie, pozostawiając drastyczniejsze rozwiązania tego konfliktu na rzecz autonomicznej decyzji władz samorządowych. Mam nadzieję, że samorząd sprosta temu zadaniu i pani wojewoda nie będzie musiała sięgnąć po przysługujące jej instrumenty prawne. W omawianym przez nas przypadku naruszenia prawa szczególnie istotny jest sposób budowania relacji z samorządami, które współuczestniczyły w wykonywanych przez władzę publiczną zadaniach jako równorzędni partnerzy - proszę zauważyć, że pani wojewoda od samego początku kontaktowała się z wójtami i burmistrzami w sprawie upamiętnień, co, jak mogliśmy się przekonać, przyniosło bardzo dobre efekty. Jestem głęboko przekonany, że dzięki skrupulatności i dalekowzroczności przedstawiciela rządu nastąpiła oczekiwana przez nas zmiana pewnych akcentów w relacjach władza państwowa - władza samorządowa dlatego też będę bronił procedury i sposobu postępowania pani wojewody.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#AndrzejNamysło">Pan poseł Jerzy Czerwiński zwrócił uwagę na korzystne efekty pracy pani wojewody w zakresie uporządkowania kwestii upamiętnień niemieckich na terenie Opolszczyzny. Warte podkreślenia jest, że cele te osiągnięto przy aprobacie społeczności lokalnych. Myślę, że droga zmierzająca do budowania trwałych fundamentów współdziałania pozbawiona elementów konfliktujących społeczności lokalne jest jedynym słusznym rozwiązaniem dla tego typu spraw. Proszę zauważyć, że mniejszość niemiecka stanęła po stronie obowiązującego prawa i potępiła działania swojego przedstawiciela. Nie wiem, czy ta społeczność postąpiłaby podobnie, gdyby pani wojewoda postąpiła w sposób zdecydowany i agresywny. Moim zdaniem byłby to początek konfliktu na tle tak delikatnej sprawy. Moim zdaniem pani wojewoda wykorzystała maksimum przysługujących jej możliwości, tak aby nie spotkać się z zarzutem, że zaniechała działania administracyjne jako reprezentant rządu w terenie. Jej działania były o tyle racjonalne, że dotychczas nie wiemy, kto tak naprawdę zdjął godło państwowe z budynku starostwa, choć spodziewam się, że był to pomysł pana starosty Gerarda Matei. Ponadto udało się osiągnąć bardzo pożądany przez nas efekt - mniejszość niemiecka stanęła po stronie polskiego godła i opowiada się za odwołaniem pana Gerarda Matei ze stanowiska starosty.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanuszLisakniez">Ja również jestem zdania, że cierpliwość i wstrzemięźliwość w podjęciu kategorycznej decyzji jest najwłaściwszą drogą postępowania. Wydaje mi się, że na ostateczne rozstrzygnięcia administracyjne czas jest zawsze, natomiast droga konsensusu wydaje się ze wszech miar słuszna, bo dzięki takiemu podejściu zmogą zachodzić procesy, na które tak długo czekaliśmy. Stanowisko mniejszości niemieckiej w tej sprawie jest chyba najlepszym dowodem na efektywność postępowania pani wojewody.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ElżbietaRutkowska">Jak zauważył pan poseł Jerzy Szteliga, w moim postępowaniu świadomie odstępowałam od ubezwłasnowolnienia samorządów w podjęciu decyzji w tej sprawie. Decyzja samorządu okazała się zgodna z moimi oczekiwaniami - odwołanie ze stanowiska pana Gerarda Matei jest w zasadzie przesądzone, powstaje jedynie pytanie, jaką karę poniesie za swój nieprzemyślany czyn. Sądzę, że moje zbyt agresywne zajęcie się tym tematem mogłoby zachwiać i tak już napiętą sytuację pomiędzy mniejszością niemiecką a władzami samorządowymi.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AndrzejNamysło">Jeżeli można, dodam jeszcze kilka słów komentarza. Chcę zwrócić uwagę, że w przypadku omawianych przez nas spraw doszło do symptomatycznego podziału pewnych funkcji i ról polityczno-administracyjnych w regionie. Myślę, że gdyby sprawy te zostały załatwione za pomocą restrykcyjnych przepisów administracyjnych, mielibyśmy ten sam efekt, jak na początku sprawy dotyczącej uporządkowania upamiętnień niemieckich. Można powiedzieć, że otwarcie administracji państwowej w kierunku dialogu ze wszystkimi środowiskami politycznymi w tym regionie zaowocowało rozwiązaniami, które jeszcze do niedawna wydawały się wszystkim trudne do uzyskania.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzyCzerwiński">Chciałbym zapoznać państwa z jeszcze jedną, bulwersującą sprawą, która dotyczy „Glosariusza Regionalnego Województwa Opolskiego” - wydanego niedawno przy wsparciu finansowym Urzędu Marszałkowskiego Województwa Opolskiego. Zaprezentowany w tej publikacji rys historyczno - statystyczny, gdzie znalazły się sformułowania sprzeczne z polską racją stanu - m.in. „Śląsk częścią wschodnich ziem niemieckich pod tymczasową administracją Polski i ZSSR w latach 1945–1950, a także „Tymczasowa nie uznawana polska administracja kościelna na większości obszaru wschodnich ziem niemieckich w latach 1945-1972”. Sprawa jest o tyle poważna, iż materiał ten został rozesłany do przedstawicieli władz lokalnych oraz środowisk politycznych. Wokół tego tematu narosło już trochę nieporozumień, które dają asumpt skrajnym, roszczeniowym poglądom naszych zachodnich sąsiadów. Mam zatem nadzieję, że pani wojewoda wyjaśni, jakie działania podjęła lub dopiero podejmie w tym konkretnym przypadku.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#ElżbietaRutkowska">O całej sprawie zostałam poinformowana przez pana posła Jerzego Czerwińskiego. W dniu wczorajszym odbyłam spotkanie z panem marszałkiem, na którym omówiliśmy dokładnie poruszaną tu kwestię i oboje zgodziliśmy się co do tego, że zawarte w tej publikacji stwierdzenia obrażają polską rację stanu. Ponadto pan marszałek poinformował mnie o zgłoszeniu tej sprawy do prokuratora oraz cofnął deklarowaną przez urząd pomoc finansową dla tego wydawnictwa. Tak czy inaczej godny ubolewania jest fakt, ze urząd administracji publicznej zdecydował się na dofinansowanie wydawnictwa bez jakiejkolwiek korekty zawartych w nim treści. W związku z powyższą sytuacją pan marszałek przeprowadził kontrolę wewnętrzną, która ma wykazać, jaka była odpowiedzialność poszczególnych departamentów Urzędu Marszałkowskiego w promocji tego typu wydawnictwa. Na marginesie dodam, że autor powyższej publikacji - pan dr Tomasz Kamusella - jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Opolskiego znanym ze swoich kontrowersyjnych poglądów. Pan Tomasz Kamusella pracował przez kilka lat w Urzędzie Marszałkowskim, gdzie zajmował się kontaktami zagranicznymi i promocją, co być może stało się powodem nadmiernego zaufania, którym obdarzono przygotowany przez niego tekst. Dla pocieszenia dodam, że panu marszałkowi na całe szczęście udało się zatrzymać przygotowane do wysłania egzemplarze oraz odzyskać większość przesłanych już broszur. Niezależnie od tego wydawca glosariusza przeprosił nas za niedopilnowanie korekty. Mam nadzieję, że sprawa ta zostanie definitywnie wyjaśniona do końca tego tygodnia. Na tym etapie nie widzę konieczności podjęcia przeze mnie dodatkowych działań, tym bardziej że sprawa została zgłoszona do prokuratury oraz podjęto kontrolę wewnętrzną Urzędu Marszałkowskiego w celu ustalenia winnych tego rażącego zaniedbania.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AndrzejNamysło">Faktem jest, że na Opolszczyźnie doszło ostatnio do dwóch skandalicznych zdarzeń, które zbulwersowały opinię publiczną w całym kraju. Faktem również jest, że zarząd administracyjny województwa podjął uchwałę, w której zobowiązywał się do wykupienia nakładu Piastowskiej Oficyny Wydawniczej i rozesłania jej do różnego rodzaju osób i instytucji. Naganne jest niewątpliwie to, że Urząd Marszałkowski zawierzył wydawcy, iż przygotowany przez niego materiał nadaje się do druku. Pocieszający natomiast jest fakt, że dość szybko zdano sobie sprawę z powagi sytuacji i zahamowano kolportaż tego wydawnictwa - do odbiorców trafiło jedynie kilkanaście egzemplarzy - oraz przeprowadzono kontrolę wewnętrzną mającą na celu ustalenie winnych tego rażącego zaniedbania. Warte odnotowania jest również, że wydawca przeprosił za swoje zaniedbania oraz poinformował media lokalne o okolicznościach tego skandalicznego zdarzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JerzySzteliga">Dramat tej sytuacji polega na tym, że dotyczy on działania administracji publicznej. Siłą faktów nasuwa się wniosek, że niedopuszczalny jest tego typu sponsoring bez należytej recenzji i weryfikacji. Tymczasem efekt tej żenującej pomyłki jest szkodliwy zarówno dla polskiej racji stanu, uniwersytetu, którego pracownikiem jest autor zawartych w niej tekstów, jak również dla wydawcy, którego marka jest bardzo ceniona na tym terenie. Nie rozumiem, dlaczego pan wojewoda i pan marszałek przez ponad 6 lat darzyli pełnym zaufaniem osobę, o tak kontrowersyjnych poglądach, co w konsekwencji zaowocowało tą nieprzyjemną dla nas publikacją. Kończąc mam nadzieję, że Uniwersytet Opolski zareaguje w odpowiedni sposób na publikację swojego podopiecznego i pan Tomasz Kamusella poniesie daleko idące konsekwencje.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#ElżbietaRutkowska">Muszę powiedzieć, że ta niezręczna sytuacja z „Glosariuszem Regionalnym” stała się dla nas nauczką, ale jednocześnie zmobilizowała nas do większej i efektywniejszej kontroli w tym zakresie. Dzięki naszej wzmożonej czujności udało się nam wyłapać na rynku wydawniczym jeszcze jedną pozycję, która zawiera sformułowania szkodliwe dla polskiej racji stanu. Mówię tu o „Historii narodu śląskiego”, gdzie można odnaleźć cały zestaw przekłamań prawdy historycznej. Na całe szczęście temu wydawnictwu nie patronowała żadna instytucja państwowa i książka została wydana przez prywatnego wydawcę.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejPrzewoźnik">Nawiązując do wypowiedzi moich przedmówców chcę zwrócić państwa uwagę na fakt, że przy tworzeniu tego typu wydawnictw mamy do czynienia z tekstami historyków różnej klasy. W związku z tym selekcją nadchodzących do nas materiałów zajęła się specjalna komisja, która weryfikuje każdy zgłoszony wniosek pod względem merytorycznym. Uważam, że taka kontrola jest po prostu koniecznością, gdyż bardzo łatwo popełnić błąd, deklarując patronat nad wydawnictwem, którego nie zbadało się dokładnie. Generalnie rzecz biorąc, w tego typu przypadkach konieczna wydaje się wzmożona czujność administracji państwowej, gdyż takie sytuacje burzą relacje pomiędzy niektórymi środowiskami i wymagają tym samym skutecznej i konsekwentnej reakcji, tak aby podobnych wypadków w przyszłości nie było.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanuszLisakniez">Czy ktoś z państwa ma jeszcze jakieś pytania, wnioski? Nie ma zgłoszeń. Zamykam posiedzenie Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>