text_structure.xml
50.6 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#AnnaFilek">Celem projektowanej ustawy jest coroczna pomoc, wypłacana jednorazowo w okresie od 1 lutego do 31 sierpnia każdego roku. Pomoc byłaby udzielana: emerytom i rencistom ZUS i KRUS oraz osobom pobierającym świadczenia lub zasiłki przedemerytalne. Dla lepszej orientacji dodam, że pomoc otrzymają osoby, których dochód miesięczny nie przekroczy 800 zł. Podaję tę kwotę, ponieważ w ustawie jest mowa o dochodach rocznych. W przypadku małżeństw bierze się pod uwagę dochody obydwojga małżonków. Chodzi o to, aby nie było sytuacji, że np. żona dyrektora banku, pobierająca bardzo niską rentę lub emeryturę, będzie również dotowana na podstawie omawianej ustawy. Chcemy, żeby pomoc otrzymali rzeczywiście najbiedniejsi. Konstrukcja projektu ustawy jest dość nietypowa. Podejmując inicjatywę, zasięgaliśmy opinii przedstawicieli rządu. Mam na myśli ministra finansów oraz byłego ministra polityki społecznej i pracy Krzysztofa Patera. Obydwaj ministrowie stwierdzili, że powinniśmy opracować takie rozwiązanie, które by nie zaburzało funkcjonowania ustaw emerytalno-rentowych; aby funkcjonowało ono jakby obok obowiązujących ustaw dotyczących rent i emerytur. Ponadto nasza inicjatywa nie powinna - zdaniem ministrów - zaburzać ustaw o pomocy społecznej ani nie powinna mieć charakteru ustaw o pomocy społecznej. Wtedy dochód byłby ustalany na całą rodzinę. W takim przypadku wprowadzenie w życie proponowanej przez nas ustawy, mocno by się skomplikowało. Pierwotnie zakładaliśmy, że będzie chodzić o jednorazową roczną ulgę podatkową. W tym przypadku podnoszono argument, że zaburzamy system podatkowy. Dlatego ostatecznie wspomniani wcześniej ministrowie - niewystępujący jednak jako przedstawiciele rządu - przychylili się do kolejnej naszej koncepcji, której efekt właśnie omawiamy w Sejmie. Prezentowany projekt ustawy, generalnie rzecz ujmując, nie narusza ani jednej ustawy: ani ustawy o pomocy społecznej, ani ustaw emerytalno-rentowych, ani ustawy o podatku dochodowym. Dodatkiem byłoby objętych około 5200 tys. osób. W tej liczbie około 3 mln osób emerytów i rencistów ZUS oraz prawie wszyscy emeryci i renciści KRUS, a ich liczbę szacujemy na blisko 1700 tys. osób, ponieważ świadczenia w systemie KRUS są bardzo niskie. Wśród osób pobierających świadczenia i zasiłki przedemerytalne, dodatek otrzyma około 500 tys. osób. Powyższe dane otrzymaliśmy z ZUS i KRUS, a dotyczyły one stanu na rok 2004. W związku z faktem, że nie przeprowadzono ostatnio waloryzacji świadczeń, przytoczone szacunki nie odbiegają więc od rzeczywistości. Dlaczego wystąpiliśmy z takim projektem? Ze względu na budżet, musieliśmy przyjąć brak waloryzacji rent i emerytur. Jest to oszczędność około 3 mld zł rocznie. W trakcie prac nad budżetem próbowaliśmy uszczknąć z tej kwoty przynajmniej 1300 mln zł. To się nam udało. Taką właśnie kwotę mamy zabezpieczoną w rezerwie celowej nr 46. Osoby, których dotyczy projekt ustawy, otrzymały od 1 stycznia br. mniejsze świadczenia, niżby oczekiwały. Nie dość, że nie ma waloryzacji, to jeszcze wszystkie te grupy dostały zmniejszone świadczenia, w tym także ci najmniej otrzymujący. Jak posłom wiadomo, podnieśliśmy wysokość składki na Narodowy Fundusz Zdrowia. Ta składka nie jest odliczana od podatku. Dla osób, które otrzymują bardzo niskie świadczenia, obniżenie łącznej kwoty miało szczególne znaczenie, ponieważ od stycznia dostały o kilka złotych mniej.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#AnnaFilek">Mimo, że w Sejmie uczyniliśmy wiele w kwestii czynszów, jednak ze względów konstytucyjnych musieliśmy dopuścić zwyżkę czynszów, chociażby o te 10%. Taka podwyżka rzutuje w bardzo znaczącym stopniu na koszty utrzymania osób najmniej zarabiających. Dla osób pobierających rentę w wysokości 1500 zł ta zmiana też jest dokuczliwa, ale dla osób starszych, mniej otrzymujących, wprowadzona podwyżka jest bardzo znaczna. Chcielibyśmy, aby pomoc dla najuboższych była większa. Z projektem wystąpiliśmy dopiero po zatwierdzeniu budżetu państwa, by mieć finansowe zabezpieczenie dla realizacji projektu. Obawialiśmy się, że jeżeli z projektem wystąpimy wcześniej, to rząd stwierdzi, że na taki cel nie ma pieniędzy. Obecnie ten argument odpada. W rezerwie budżetowej znajdują się pieniądze, które można będzie wypłacić. Tym, którzy nie mieli okazji przeczytać naszej argumentacji, chcę wyjaśnić, jak wyobrażamy sobie realizację ustawy. Płatnikami świadczenia byłyby ZUS i KRUS. Dodatki byłyby wypłacane na podstawie oświadczeń, które będą następnie kontrolowane po rozliczeniu PIT. Ci, którzy nie złożą oświadczeń wcześniej, będą mogli pobrać dodatek dopiero po oddaniu PIT własnego lub PIT uwzględniającego dochody współmałżonka. Ma to na celu zachowanie kontroli wysokości zarobków osoby, której przysługuje świadczenie. Nikt, kto ma dochody przekraczające określone kwoty, a w przypadku małżonków są one liczone łącznie, nie może otrzymać proponowanego w ustawie dodatku.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Otwieram debatę nad przedstawionym projektem ustawy. Jednakże raz jeszcze chcę przypomnieć posłom, że po zamknięciu dyskusji poddam pod głosowanie wniosek o powołanie nadzwyczajnej podkomisji. Właśnie w takim, węższym gronie powinna odbyć się cała merytoryczna praca.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#KrystynaSkowrońska">Z przedstawionego przez posłankę Annę Filek uzasadnienia projektu wynika, że wnioskodawcy chcą m.in. zrekompensować odłożenie w czasie waloryzacji rent i emerytur. W związku z tym można zapytać, czy warto było popierać i realizować projekt premiera Jerzego Hausnera, zakładający znaczne oszczędności budżetowe, o czym zresztą głośno mówiono, skoro przy pierwszej możliwej okazji oszczędności te zostają skonsumowane? To pierwsza uwaga. Po drugie, argument dotyczący podwyżki czynszów, w żaden sposób nie da się obronić. Można go odczytać jako informację zbyt ogólną. Chodzi o to, że osoby o najniższych dochodach są to osoby pobierające świadczenia z KRUS. Świadczeniobiorców z tego kręgu czynsze z reguły nie dotykają, ponieważ są to osoby zamieszkałe w większości na wsi. Takie osoby posiadają własne mieszkania lub zamieszkują wspólnie z dziećmi. Nie twierdzę przy tym, że podwyższone koszty utrzymania, np. z tytułu inflacji, nie są tam ponoszone. Wiem, że ich emerytury i renty są bardzo niskie, ale wykorzystanie argumentu dotyczącego podwyżki czynszów nie wydaje się w tym przypadku właściwe. Ponadto zwracam się z prośbą do posłanki Anny Filek o wskazanie, gdzie w rezerwie budżetowej są zapisane środki zabezpieczające realizację omawianego projektu ustawy, skoro dzisiaj poseł wnioskodawca twierdzi, że taka rezerwa została przewidziana. Tymczasem brakuje nam oświadczenia lub stanowiska rządu, w którym rząd stwierdzałby, że taką rezerwę posiada i może ona być przeznaczona na realizację proponowanej ustawy. W mediach przewidywało się, że chodzi o jednorazowe świadczenie dla najuboższych. Jeżeli jest inaczej i nie ma w projekcie stwierdzenia, że jest to świadczenie jednorazowe, to chciałabym się dowiedzieć, czy będzie ono wypłacone także wtedy, kiedy wskaźnik inflacji spowoduje konieczność waloryzacji rent i emerytur? Ostatnie zapytanie kieruję do posłanki wnioskodawczyni oraz do reprezentanta rządu. Wczoraj Sejm odrzucił projekt ustawy dotyczący pomocy dla ZOZ. Minister zdrowia stwierdził w trakcie debaty, że w rezerwie budżetowej przewidziano na ten cel 2,2 mld zł. Czy nie należałoby się zastanowić nad skierowaniem tych środków dla osób, które ze względu na wiek najczęściej korzystają z opieki zdrowotnej w szpitalach? Czy posłowie wnioskodawcy biorą pod uwagę takie rozwiązanie, biorąc pod uwagę nową sytuację?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Pragnę przypomnieć, że rezerwa celowa nr 46 wynosi 1300 mln zł. Taką rezerwę przewidzieliśmy przecież w trakcie wspólnych prac nad budżetem. O tych pieniądzach mówimy obecnie. Jednocześnie zwracam się do posłów obydwu Komisji, aby w trakcie obecnego posiedzenia nie rozszerzać dyskusji na służbę zdrowia. Nie otwierajmy dawno już otwartych drzwi i nie łączmy tematu obecnego posiedzenia Komisji z dyskusją na temat służby zdrowia, chociaż mamy świadomość, że niedługo ta tematyka znowu mocno zajmie posłów. Jest to tym bardziej prawdopodobne, jeżeli zostaną zrealizowane zapowiedzi rządu z dnia wczorajszego o wprowadzaniu zmian w nowym projekcie ustawy, mającym na celu pomoc dla służby zdrowia. Będzie to trudna dyskusja, biorąc pod uwagę np. wypowiedź premiera Marka Belki, który mówił niezbyt szczęśliwie na temat przyszłej ustawy. Nie można bowiem zapowiadać w trakcie procesu legislacyjnego, że uchwalimy ustawę, a Senat niedługo potem ją poprawi.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Proszę głos w trybie ad vocem.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Nie czynimy tego zwykle. Informuję tylko posłów, że w budżecie przewidziano kwoty w wysokości 1300 mln zł oraz 2200 mln zł.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Doskonale wiem, że zadałam pytania i jakie to były pytania. Pytania zadałam posłance reprezentującej wnioskodawców. Są to określone pytania, zadane w określonej sytuacji. Uprzejmie proszę przewodniczącego o obiektywizm w prowadzeniu posiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Zabierając głos, w pewien sposób sygnalizowałem, aby w dyskusji nie powtarzać niektórych pytań. Informowałem, że wymienione kwoty są, po prostu, w rezerwie budżetowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JolantaBanach">W budżecie znajduje się rzeczywiście kwota 1300 mln zł z przeznaczeniem na dodatki do świadczeń, które wymienione są w tytule ustawy. Zatem trzeba wydać te pieniądze. Posłanka Anna Filek reprezentująca wnioskodawców informuje w uzasadnieniu posłów, że przedstawiony projekt ustawy ma zrekompensować - przynajmniej częściowo - brak waloryzacji. Należałoby więc zgodzić się z wątpliwością podniesioną przez posłankę Krystynę Skowrońską i powtórzyć pytanie: po co było wprowadzać mechanizm eliminujący waloryzację? To po pierwsze. Po drugie, przypominam obecnym, że w dniu 10 września 2004 r. Sejm przyjął ustawę, która w postaci jednorazowych dodatków rekompensuje brak waloryzacji dla osób o najniższych świadczeniach. Dodatek był więc przeznaczony dla emerytów i rencistów pobierających najniższe świadczenia. W związku z powyższym należy zadać sobie pytanie o trafność adresowania środków w wysokości 1300 mln zł w rezerwie budżetowej. Z tego powodu niekoniecznie zasadna jest argumentacja, że omawiany projekt ustawy ma częściowo rekompensować brak waloryzacji. Przecież Sejm uchwalił już ustawę dotyczącą pomocy dla najbiedniejszych emerytów i rencistów. Poza tym, chcę zwrócić uwagę posłance reprezentującej wnioskodawców, że podwyżki czynszu oraz ubytek z tytułu składek na ubezpieczenie zdrowotne dotyczą wszystkich składkowiczów. Po czwarte, można zgodzić się, że omawiany projekt mógłby być skierowany do osób biednych w Polsce. Z badań GUS wynika bowiem, że dosyć gwałtownie rosną u nas obszary biedy, mierzone każdą linią ubóstwa. Mam na myśli minimum egzystencji oraz urzędową linię, określoną w ustawie o pomocy społecznej. Przygotowałam dla posłów wyciąg z badań GUS dotyczących tego, jakie grupy społeczno-ekonomiczne znajdują się w obszarze biedy w nadreprezentacji, wedle dochodów, liczby osób w rodzinie oraz według typu demograficznego rodziny. Chcę poinformować obecnych, że jeżeli chodzi o rodziny pracownicze na stanowiskach robotniczych, to poniżej minimum egzystencji jest 13,5% rodzin. Dla przykładu dodam, że ów współczynnik dla rencistów i emerytów wynosi 10%, przy czym wśród samych emerytów jest to 6,5%, natomiast dla rencistów wynosi on 17%. Poniżej minimum egzystencji żyje 17,5%, a liczba innych osób, utrzymujących się z innych źródeł niezarobkowych - 34%. W ostatnim przypadku chodzi prawdopodobnie o osoby bezrobotne mające na utrzymaniu dzieci lub osoby bierne zawodowo. Zatem prawie 35% rodzin osób bezrobotnych, utrzymujących się z pomocy społecznej, żyje poniżej minimum egzystencji. Przypominam, że 6,5% emerytów również żyje poniżej tego minimum. Z danych GUS wynika również, że aż 30% rodzin wieloosobowych, mających na utrzymaniu troje albo czworo dzieci żyje poniżej minimum egzystencji. Odpowiednio, liczba jednoosobowych, gospodarstw domowych, wynosi 3%. Nie będę cytowała dalszych danych. Zainteresowani mogą skorzystać z materiałów, które przyniosłam na posiedzenie Komisji. Co wynika z przytoczonych wyżej informacji? Oznacza to głównie, że cel wyznaczony sobie przez wnioskodawcę nie zostanie zrealizowany. Stanie się tak dlatego, że ustawa jest adresowana nie do tych grup i typów rodzin lub osób, które GUS wykazuje jako najbardziej dotknięte sferą ubóstwa. Po piąte, przestawiony projekt ustawy, wbrew twierdzeniu wnioskodawców, zaburza jednak swoją incydentalnością pewien obowiązujący system zabezpieczenia społecznego. Dlaczego? Dzieje się tak dlatego, że do osób najbiedniejszych jest adresowana pomoc społeczna.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#JolantaBanach">Właśnie pomoc społeczna powinna być głównie wyposażona w możliwości interwencji w sytuacjach kryzysowych. Tymczasem braki na ten cel w obecnym budżecie wynoszą 200 mln zł. Mówię o brakach dla pomocy społecznej, zidentyfikowanych przez ministra polityki społecznej. Sejm przyjął program dożywiania uczniów na kwotę 300 mln zł. W budżecie zapisano na ten cel kwotę 250 mln zł. Na świadczenia rodzinne brakuje 350 mln zł. Zatem około 600 mln zł brakuje w systemach, które już funkcjonują. Systemy te trafnie dobierają adresatów i mają za zadanie interweniować w sytuacjach kryzysowych. Mam także poważne wątpliwości co do trafności adresowania tej pomocy z innych powodów. Pomoc tego rodzaju wymaga wielkiego dopracowania w projekcie. Chociażby kryterium dochodowe, uprawniające do świadczeń, zostało wzięte z jakiegoś minimum socjalnego. Natomiast kwota świadczenia oraz jej konstrukcja została zaczerpnięta z pomocy społecznej, gdzie pełni inną rolę. Dochód rolnika z hektara przeliczeniowego został wzięty z ustawy o świadczeniach rodzinnych, w której także pełni inną rolę. Na tym tle powstają pytania: do kogo będą adresowane proponowane świadczenia, jaką funkcję one spełnią i jaki problem nam rozwiążą? Na zakończenie chcę tylko przypomnieć, że minimum socjalne w jednoosobowym, emeryckim gospodarstwie rodzinnym w czerwcu 2004 r. wyniosło 760 zł. Taka kwota wynika z badań Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Tymczasem w przedstawionym projekcie ustawy zaproponowano kryterium 800 zł. Nie jest to dochód wysoki, ale jest on wyższy niż przyjęte minimum socjalne. Zatem dwa argumenty podniesione w uzasadnieniu projektu są - wedle mojej argumentacji - niespełnione. Mam na myśli argumenty, mówiące o rekompensacie wzrastających kosztów utrzymania oraz trafieniu pomocy do najbiedniejszych. Dlatego przedstawiony projekt należy gruntownie przepracować. Rząd przesłał do Sejmu projekt ustawy, w którym przyznaje się dodatek dla rodzin wielodzietnych, czyli dla tych rodzin, które są nadreprezentowane w sferze ubóstwa. Dodatek ten - napisano w uzasadnieniu - z powodu braków budżetowych będzie w tym roku obowiązywał od czwartego dziecka. Tymczasem dzieje się tak, że już rodziny z trójką dzieci są nadreprezentowane w sferze ubóstwa. Brakuje tylko 200 mln zł, aby już w br. wprowadzić dodatek dla rodzin wielodzietnych, od trzeciego, a nie od czwartego dziecka.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Widząc złożoność problemu, wraz z przewodniczącą Anną Bańkowską, zaproponowaliśmy powołanie nadzwyczajnej podkomisji. Nie chodziło nawet o złożoność ustawy, lecz właśnie o złożoność problemu, który w podkomisji można będzie dokładnie opracować.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#TadeuszParchański">Chcę również zgłosić wątpliwości co do możliwości uzyskania celów założonych w omawianej ustawie, chociaż dodam jeszcze inne argumenty, oprócz tych przedstawionych przez posłankę Jolantę Banach. Wnioskodawcy deklarują, że ich intencją jest pomoc najuboższym. Natomiast udzielanie pomocy na podstawie oświadczenia potencjalnie zainteresowanego o dochodach z poprzedniego roku kalendarzowego budzi pewną wątpliwość. Możemy wyobrazić sobie sytuację, że dana osoba lub małżeństwo uzyskują do jakiegoś momentu całkiem niezłe dochody. W następnym roku uzyskują bardzo niskie dochody, np. z powodu przejścia na rentę jednego ze współmałżonków. Wtedy to nabywają prawo do otrzymywania proponowanego w ustawie dodatku. Prawo takie nabywają właśnie na podstawie oświadczenia złożonego do 1 lutego następnego roku. Może się zdarzyć, że ta osoba lub małżonkowie już od 2 lutego danego roku otrzymują całkiem niezłą pracę lub założą dochodową działalność gospodarczą. Do grudnia tego samego roku, osiągają one bardzo wysokie dochody. Może się więc zdarzyć, że dochód danego emeryta, rencisty lub nawet rodziny, może być przejściowo niski; tylko w jednym roku. Jednakże takie osoby nabędą prawo do otrzymania dodatku na podstawie proponowanej obecnie ustawy. Mam nadzieję, że nie takie były intencje wnioskodawców. Jeżeli mamy pomagać ludziom najbiedniejszym, to proponowane rozwiązanie na pewno wymaga dokładnej analizy. Tymczasem przyznanie dodatku na podstawie tylko jednego oświadczenia o dochodach z poprzedniego roku kalendarzowego nie może być wystarczającą zasadą. Generalnie chodzi o to, aby dodatek otrzymywały osoby najuboższe, a nie osoby osiągające niskie dochody tylko przejściowo, w pewnym okresie. Chcę również zapytać posłankę Annę Filek o pewną sprawę. W art. 9 projektu znajduje się sformułowanie, że dodatek wypłaca się jedynie osobom, które uzyskały dochód „wyłącznie i jedynie ze źródeł, o których mowa w art. 2”. W art. 2 sprecyzowano, że chodzi o świadczenia emerytalne i rentowe oraz świadczenia i zasiłki przedemerytalne. Jeżeli takie osoby są faktycznie biedne, uzyskują niskie dochody, to jednocześnie mają one, na ogół, prawo do świadczeń z opieki społecznej. Chcę zapytać, czy kwota osiągana z zasiłków będzie wliczana do dochodów takich osób, czy też nie? Z aktualnego brzmienia przepisu wynika, że osoba osiągająca łączny dochód roczny np. z renty lub emerytury, nieprzekraczający wymienionej w projekcie kwoty 9600 zł, ale otrzymująca świadczenie z opieki społecznej, które liczone łącznie z dochodami z renty przekroczy ową graniczną kwotę 9600 zł, nie otrzyma dodatku. Jeżeli tak jest w istocie, wówczas proponowane rozwiązanie również budzi poważna wątpliwość. Przecież wnioskodawcom nie chodzi chyba o wyeliminowanie z grona beneficjentów proponowanej ustawy osób otrzymujących pomoc społeczną. Chcę również zapytać wnioskodawców, czy oszacowali już konieczną liczbę etatów w ZUS i KRUS, aby w praktyce zrealizować proponowaną ustawę? Jakie będą koszty realizacji projektu?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AnnaBańkowska">Zanim udzielę głosu kolejnym mówcom, witam na posiedzeniu panią podsekretarz stanu w Ministerstwie Polityki Społecznej Agnieszkę Chłoń-Domińczak oraz przedstawicieli ZUS.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WłodzimierzCzechowski">Proponowana ustawa jest jedną z dwóch w obecnej kadencji, która nareszcie coś daje. Dlatego będę usilnie prosił, aby tę ustawę przyjąć. W trakcie obecnego posiedzenia istnieje możliwość wymiany poglądów na temat działań w całym układzie socjalnym. Dla mnie ten obraz jest przerażający. W uzasadnieniu do omawianego projektu podano przykład, z którego wynika, że osobie otrzymującej najniższą obecnie emeryturę, tzn. 6468 zł rocznie, przysługuje dodatek w wysokości 313 zł. W przypadku najniższej renty, tzn. 5628 zł rocznie, dodatek wyniesie 397 zł. Chcę przypomnieć obecnym, że osoba otrzymująca najniższą rentę w wysokości 6468 zł, wobec braku waloryzacji rent i emerytur, straciła wcześniej 336 zł. W ten sposób państwo jednocześnie bierze i daje coś obywatelowi. Chyba że w takim przypadku chodzi o specjalne zaoszczędzenie wydatków ZUS. Kwota 1300 mln zł przewidziana na dodatki w budżecie, nie wchodzi bowiem w skład funduszów ZUS. Dlatego zadłużenie ZUS z tego tytułu może być trochę mniejsze. Takie rozwiązanie jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Pamiętam, kiedy premier Jerzy Hausner mówił, że musi zaoszczędzić na finansach publicznych 54 mld zł do 2007 r. Z programu premiera zostało obecnie niewiele. Jednak rządowi udało się potrącić sporo pieniędzy od obecnych rencistów i emerytów. Gdzie leży sens i logika takiego działania w kontekście przyszłości? W tym momencie przypomnę jeszcze jedną sprawę. Otóż skumulowana waloryzacja rent i emerytur będzie wypłacana od 1 marca 2007 r. Jak dobrze pójdzie, to wyniesie ona 7,5%. Chcę zadać ważne pytanie. Jeżeli nie stać nas na coroczną waloryzację w wysokości 3,5%, to jakim cudem 1 marca w 2007 r. znajdą się pieniądze na wypłacenie 7,5% wszystkim emerytom? Zabieg, który obserwujemy w tym przypadku, jest karkołomny i nie wiadomo, o co tutaj chodzi. Dlatego Komisja powinna zastanowić się nie tylko nad sprawami, które podniosła posłanka Jolanta Banach, ale - przede wszystkim - nad problemem, czy nie warto pokusić się o drobną rewizję decyzji o wypłacaniu skumulowanej waloryzacji co 3 lata. Taka decyzja powoduje bowiem co trzy lata ogromne awantury przy okazji każdej waloryzacji rent i emerytur, wynikające także ze względu na skokową konieczność znalezienia pieniędzy na ten cel. Tak było np. trzy lata temu, kiedy wprowadzono ów skomplikowany algorytm, mający służyć wyliczaniu wysokości świadczeń. Z powyższych powodów nawołuję do szanowania emerytów i rencistów, otrzymujących świadczenie ze wspólnie wypracowanych środków. Emerytura nie jest formą pomocy społecznej; to nie jest tzw. socjal. Najłatwiej zabiera się środki z emerytur i rent, ponieważ 9,5 mln emerytów nie jest zorganizowanych. Nie przyjadą oni do Warszawy i nie zablokują miasta, ponieważ są także chorzy i słabi. Dlatego wystarczy zabrać im po 1000 zł, a ponieważ jest ich bardzo wielu, to w kasach państwa ma się do dyspozycji parę miliardów złotych. Dlatego nie róbmy takich rzeczy, ponieważ przez to tworzymy w naszej ojczyźnie atmosferę braku zaufania obywateli do państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AnnaBańkowska">Nie wiem, do czego zmierzała końcowa część wypowiedzi przedmówcy. Nie wiem, czy poseł Włodzimierz Czechowski jest za, czy przeciw omawianej inicjatywie.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZytaGilowska">Mam kilka wątpliwości w sprawie przedstawionego projektu. Mam na myśli kilka drobniejszych wątpliwości, ale zacznę od zasadniczej, fundamentalnej wręcz wątpliwości, że uchwalenie proponowanej ustawy nie byłoby korzystne dla systemu finansów publicznych. Jest to jasne dla wszystkich, którzy ostatnio przysłuchiwali się debatom na temat reform finansów publicznych, a także debatom z udziałem premiera Jerzego Hausnera w sprawie przyjęcia planu racjonalizacji wydatków publicznych. Właśnie pod kątem racjonalizacji wydatków publicznych Sejm zaaprobował zmianę waloryzacji rent i emerytur. Nie będę drążyć tego tematu, nie tylko dlatego, że poświęciliśmy tej sprawie wiele czasu, ale również dlatego, że każdy ma na ten temat własne zdanie. Odniosę się natomiast do niektórych wypowiedzi w dyskusji. Posłanka Jolanta Banach mówiła o kwocie 1,3 mld zł w budżecie. Chcę stwierdzić, że skoro taka kwota została zarezerwowana, to trzeba ją wydać. Nawiązując do reakcji z sali, przypomnę, że z formalnego punktu widzenia pieniądze przewidziane w budżecie nie muszą być zawsze wydane. Kwoty zapisane w budżecie są limitami wydatków i dlatego można nie wydać jakichś pieniędzy. Załóżmy jednak, że Sejm chce wydać pieniądze przewidziane w rezerwie pod poz. 46. W tym momencie rodzi się kluczowe pytanie: na co? Zgadzam się z twierdzeniem posłanki Jolanty Banach, że odnoszenie się wnioskodawców do kwestii waloryzacji jest argumentem nietrafnym. Celem przedstawionego projektu jest zagwarantowanie wszystkim emerytom i rencistom oraz innym świadczeniobiorcom dochodu w wysokości 800 zł netto miesięcznie. Jest to niesłychanie wysoka gwarancja. Dlatego zwracam się do wnioskodawców. Proszę wyobrazić sobie rodziny bezrobotnych, mające zagwarantowane 800 zł miesięcznie netto. W Polsce jest około 2 mln rodzin, w których jedna lub więcej niż jedna osoba pozostaje bez pracy. Dla nich tego rodzaju gwarancja brzmi zupełnie księżycowo: jest dla nich niedostępna. Poza oddziaływaniem przedłożonej ustawy znajdują się ponadto rodziny wielodzietne, w których przeciętny dochód na osobę kształtuje się w granicach 200–300 zł miesięcznie. Zróżnicowanie wysokości dochodu zależy głównie od tego, jak bardzo wielodzietna jest to rodzina. W tym miejscu chcę odnieść się do wypowiedzi posła Włodzimierza Czechowskiego i stwierdzić, że nie jest prawdą, jakoby proponowane świadczenie nie miało charakteru socjalnego. W przypadku rent jest to bez wątpienia tzw. socjal. Chcę zadać kilka pytań posłance Annie Filek, która reprezentuje wnioskodawców. Po pierwsze: czy wypłacane kwoty mają pozostawać poza systemem podatkowym, poza systemem pobierania składek na ubezpieczenia zdrowotne? To ostatnie zostało zapisane wprost. Z treści art. 16 ust. 5 wynika również, że dodatek można odebrać, kiedy jest się w potrzebie, ale można też go nie zwracać, jeżeli dowiedzie się, że ta potrzeba była silna. W ust. 4 zapisano, że „organ wypłacający może odstąpić od żądania zwrotu kwot nienależnie pobranego dodatku w całości lub w części, lub zawiesić dokonanie jego zwrotu na okres dłuższy niż 12 miesięcy, jeżeli zachodzą szczególnie uzasadnione okoliczności”.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#ZytaGilowska">W przypadku każdej ustawy rodzącej skutki finansowe regulamin Sejmu nakazuje przedstawienie finansowych skutków przedsięwzięcia. Wnioskodawcy umieścili w uzasadnieniu do projektu dosłownie dwa krótkie zdania, które cytuję: „dodatek oraz koszty jego obsługi finansowane byłyby ze środków budżetu państwa. Szacuje się, że roczne koszty z tego tytułu wynosiłyby około 1,3 mld zł”. Bardzo proszę przedstawicieli wnioskodawców o podzielenie tej kwoty na koszty obsługi systemu oraz określenie: ile pieniędzy trafi do beneficjentów ustawy, a ile wyniesie obsługa tak bardzo skomplikowanego świadczenia. Po drugie, proszę poinformować obecnych, jaka jest struktura szacowanych wydatków, z punktu widzenia beneficjentów ustawy. Posłana Anna Filek przekazała już posłom informację, że liczba około 3,5 mln osób to świadczeniobiorcy ZUS; około 1,7 mln to prawie wszyscy świadczeniobiorcy KRUS, a około 500 tys. osób stanowią osoby pobierające zasiłki i świadczenia przedemerytalne. Proszę o podanie struktury kwoty 1,3 mld zł z podobną dokładnością, przy czym chodzi mi szczególnie o podział na środki, które pozostaną w administracji na obsługę systemu oraz środki, które trafią do świadczeniobiorców.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MarekWagner">Zgłosiłem się do dyskusji z pewną dozą zażenowania, ponieważ nie znam się tak dobrze na sferach ubóstwa, jak przewodnicząca Jolanta Banach lub członkowie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Odważyłem się na taki krok, ponieważ jestem zdumiony niektórymi wypowiedziami. Po pierwsze, we wcześniejszych wypowiedziach przewijało się pytanie, po co rezygnowano z waloryzacji rent i emerytur. Pytanie jest zasadne. Trzeba jednak pamiętać, że waloryzacja w odczuciu osób o najniższych dochodach jest niesprawiedliwa, ponieważ procentowy wzrost liczony od wyższych świadczeń oznacza większy wzrost tych świadczeń. Gdyby waloryzacji dokonywano co roku, przy obecnej sytuacji, świadczenie dla najmniej otrzymujących byłoby mniejsze niż wartość przekazu pocztowego. Biorąc pod uwagę inflację, siła nabywcza ich świadczeń będzie coraz mniejsza. Zamysł ustawy polegał na tym, aby dzięki dodatkom, wyrównać różnice wynikające ze spadku wartości dochodów osobom otrzymującym najniższe świadczenia. Posłanka Jolanta Banach stwierdziła poprzednio, że wyrównujemy różnicę dwa razy, ponieważ niedawno Sejm uchwalił ustawę, która spełniła już raz takie zadanie. Zabrakło tylko informacji, że owo wyrównanie polegało na dodaniu jednym w skali roku 70 zł, a drugim - 100 zł. Wyrównanie nie jest zatem zbyt oszałamiające. W dyskusji przewija się również opinia, że skoro pieniądze są w budżecie, to należy je wydać. Na ten temat mówiła m.in. posłanka Zyta Gilowska. Chcę zwrócić uwagę, że podczas debaty budżetowej Sojusz Lewicy Demokratycznej nie zgłaszał wniosku w sprawie ustanowienia enigmatycznej rezerwy celowej, ujętej obecnie pod poz. 46. Wyraźnie mówiliśmy, co chcemy zrobić. Przedstawiana propozycja zyskała następnie poparcie Sejmu. Pamiętam, że w trakcie ówczesnych dyskusji Socjaldemokracja Polska zwracała uwagę, że są jeszcze biedniejsi ludzie niż ci, którym chcemy pomagać. Skoro posłanka Jolanta Banach tak bardzo się martwi, aby zgłosić projekt odpowiedniej ustawy, to my będziemy starali się ją poprzeć. Zwracam uwagę, że w projekcie ustawy chodzi o jednokrotne świadczenie, które będzie powtarzalne w następnych latach. Tak będzie również w latach powyborczych; dlatego trudno wiązać inicjatywę z nadchodzącymi wyborami. Jest to zupełnie coś innego. Chcę również przypomnieć, że Sejm nie poparł wspomnianych propozycji SDPL, prowadzących do zwiększenia wydatków na różne cele społeczne. Sejm - w którym lewica nie może podejmować samodzielnie decyzji ze względu na liczebność Klubu Parlamentarnego SLD - uznał słuszność propozycji SLD i kwotę tę umieścił w budżecie. Dobrze, że kwoty przyjętej przez Sejm nie można przenosić na inne cele w gronie Komisji Finansów Publicznych. Wtedy decyzje o przeznaczeniu danej kwoty podejmowałoby grono kilkudziesięciu posłów, może z udziałem ministra. Wtedy można byłoby zapytać o sens prowadzenia debaty budżetowej oraz sens podejmowania decyzji w sprawie budżetu przez większość w Sejmie. Kiedy były zgłaszane takie inicjatywy jak obecnie omawiany projekt autorstwa SLD, posłowie prześcigali się w pomysłach, aby na dany cel dać jeszcze więcej. W przypadku omawianym obecnie obserwujemy wyścig prowadzący do stwierdzeń, aby środków nie dać na cel zaproponowany przez SLD, lecz skierować pieniądze na inne cele. Dzieje się tak tylko dlatego, że to nie wasz klub zgłosił omawiany projekt. Nie mieszajcie tutaj polityki z polityką społeczną. Mówię o „polityce”, gdy podejmuje się działania dla „zbicia” jakiegoś interesu doraźnego. Jeżeli uprawiając tak rozumianą „politykę”, zablokujemy omawianą propozycję, będzie to bardzo niedobrze. Zgadzam się przy tym z posłanką Jolantą Banach, że proponowane dodatki nie popłyną może do wszystkich najbiedniejszych. Nie będę się też licytował, że grupy wymienione w projekcie ustawy są mniej lub bardziej bogate od grup wymienionych przez posłankę Jolantę Banach.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#MarekWagner">Chcę natomiast podkreślić, że skoro istnieje możliwość załatwienia sprawy zgodnie z przyjętymi wcześniej założeniami, to powinniśmy to uczynić. Wydaje mi się, że propozycja powołania specjalnej podkomisji jest właściwa. Istnieje wiele kwestii szczegółowych, które trzeba przedyskutować i przedstawić komisjom do rozpatrzenia, ponieważ projekt na pewno nie jest doskonały. Także z tego powodu zachęcam do innego niż słyszę podejścia do projektu, jeżeli może on coś dobrego załatwić. Chyba, że część posłów uważa, że byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto. Wtedy powiedzcie to publicznie. Chociaż na sali nie ma już przedstawicieli prasy, to można już jutro stwierdzić np. w telewizji, że SLD wyszedł z inicjatywą, która prowadzi do wyrzucania pieniędzy w błoto, ponieważ emeryci i renciści mają tak dużo pieniędzy, że im więcej nie potrzeba. Można tak stwierdzić w świetle jupiterów, a wtedy sytuacja będzie jasna. Wiem jednak, że krytycy projektu tak nie uczynią, bo wolą kombinować, mówiąc np. o innych grupach osób biedniejszych. Problem z realizacją projektu jest rzeczywiście dość skomplikowany, ponieważ grupa, do której jest adresowana ustawa, jest dużą grupą. Praca nad projektem wymaga też współpracy. Dlatego proponuję przyłączyć się do prac nad realizacją inicjatywy. SLD nie zawłaszcza sobie praw do przedstawionego projektu. Przecież sami go nie uchwalimy. Nie uchwalimy ustawy bez pomocy opozycji oraz innych klubów parlamentarnych i kół poselskich. Chodzi o to, aby obecny Sejm uchwalił ustawę, która załatwia ważny problem. Nie chodzi tutaj natomiast o licytację żądań lub deklaracji, ani o pomysły, jak by sprawę pogrzebać.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Chęć zabrania głosu wyraziły posłanki Jolanta Banach oraz Anna Bańkowska. Na ich wystąpieniach zakończymy debatę. Ze swojej strony odniosę się do wypowiedzi posła Marka Wagnera i wyrażę opinię, że w trakcie dyskusji padły krytyczne uwagi dotyczące projektu ustawy. Nad tym trzeba spokojnie popracować w podkomisji: spokojnie, bez emocji.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JolantaBanach">Przepraszam bardzo przewodniczącego Komisji, ale poseł Marek Wagner całość swojej wypowiedzi poświęcił mojej osobie, a nie ustawie. Dlatego pozwoliłam sobie zareagować.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Proszę nie prowadzić polemik.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Z właściwą sobie kulturą poseł Marek Wagner skupił się na mojej skromnej osobie. Dlatego czuję się upoważniona do odpowiedzi. Jeżeli chce się wydawać publiczne pieniądze, to nie można twierdzić: „ja się na tym nie znam”. Powstaje bowiem pytanie: co tutaj robi taki poseł? Po drugie, w pierwszej części swojej wypowiedzi, poseł Marek Wagner zapomniał dodać, że najniższe renty i emerytury są chronione. Po trzecie, jeżeli poseł Marek Wagner twierdzi, że przedstawionego projektu nie popiera się ze względów politycznych, ponieważ nie przedstawiło się własnego projektu, to uprzejmie informuję, że wcześniej poseł Marek Wagner odrzucił wszystkie poprawki, które dotyczyły uzupełnienia braków budżetu pomocy społecznej, sygnalizowanych przez rząd. Dodam, że w swojej argumentacji nie użyłam ani jednego zdania o charakterze politycznym, podając tylko argumenty natury merytorycznej. Do wcześniejszej uwagi dodam jeszcze, że odrzucone zostały wszystkie poprawki dotyczące zwiększenia wydatków na pomoc materialną dla studentów oraz wszystkie poprawki dotyczące ustawy o świadczeniach rodzinnych. Proszę zauważyć, że my nie stawiamy wniosku o odrzucenie omawianego projektu ustawy i chcemy nad nim pracować dalej. Mimo to, poseł Marek Wagner zarzuca mi targ polityczny. Wyszło szydło z worka.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Nikt nie odrzucił wspomnianych poprawek. Trzeba było załatwić sprawę w ramach wspólnego wówczas rządu. Pragnę poinformować posłankę Jolantę Banach, że w bieżącym roku przyjęliśmy inną metodologię prac nad budżetem. Nie mieliśmy prawie wcale oszczędności. Oszczędności, które wygospodarowaliśmy, będą przeznaczone na walkę z rakiem piersi i szyjki macicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#AnnaBańkowska">Muszę zacząć od stwierdzenia, że w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny nie musimy odnosić się do siebie tak, jak to było niedawno, ponieważ powstrzymujemy się od ataków politycznych na siebie, i to bez względu na opcję. Dlatego jestem zdumiona wypowiedzią posła Marka Wagnera. W związku z tym chciałabym stwierdzić, że gdzieś są granice nieodpowiedzialności za słowo i gdzieś są granice - powiedziałabym - niewiedzy. Wiem, że Komisja Finansów Publicznych, a raczej niektórzy jej przedstawiciele mogą mylić podstawowe pojęcia, ale sądzę, że tak prominentny poseł SLD, który dużo znaczył w rządzie, nie powinien tworzyć zupełnie nowej, nieodpowiedzialnej teorii ubezpieczeń. Stwierdzenie, że waloryzacja w obecnej formie jest niesprawiedliwa, a o tym powinniśmy wiedzieć, oznacza, że poseł Marek Wagner, jako ówczesny szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, kierował do Sejmu całkowicie nieodpowiedzialne projekty ustaw. Sądzę, iż może przydać się przypomnienie, że waloryzacja jest odtworzeniem wartości świadczenia. Z przykrością muszę też sprostować stwierdzenie, że renta jest świadczeniem socjalnym. To, że renta nie jest świadczeniem socjalnym, wynika z zasad ubezpieczenia. Posłanka Jolanta Banach w żaden sposób nie stwierdziła, że kwota 1,3 mld zł powinna być przeznaczona na inne cele niż socjalne. Rzecz tylko w tym, aby znaleźć rzeczywiście najuboższych. Kwota w wysokości 1,3 mld zł to tylko kropla w morzu potrzeb, jeżeli chcemy mówić o poprawie sytuacji materialnej Polaków, ponieważ dużo więcej obywateli naszego kraju wymagałoby wsparcia. Problem w tym, czy adresować dostępne pieniądze do osób, które mają niskie dochody, czy adresować pomoc w szczególności do tych, którzy mają jeszcze dużo niższe dochody, niż osoby expressis verbis wymienione w omawianym projekcie ustawy. Dlatego proponuję, żebyśmy zwracali główną uwagę na merytoryczną stronę ewentualnych rozwiązań. Tylko kierując się wymiernymi danymi statystycznymi, sytuacją w kraju oraz obowiązującymi obecnie przepisami jesteśmy w stanie wypracować kompromisowe rozwiązanie. Właściwe rozwiązanie będzie służyło tym, którzy rzeczywiście są najbardziej potrzebujący. Temu celowi należałoby podporządkować nasze działania w omawianej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Chcę tylko zakomunikować, że zamykam dyskusję, chociaż w podsumowaniu debaty głos zabiorą jeszcze przedstawiciele wnioskodawców i rządu. Wcześniej głos zabierze poseł Marek Wagner.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MarekWagner">Zgłaszam chęć zabrania głosu nie po to, aby sprzeczać się z posłankami Jolantą Banach i Anną Bańkowską. Zwracam się jednak do obydwu posłanek, aby nie zmieniały moich wypowiedzi. Nie można wyciągać wniosku, że na czymś się nie znam całkowicie, jeżeli nawet tak mówię. Na niektórych sprawach znam się lepiej, a na innych mniej. W danym przypadku chodziło raczej o podkreślenie, że na sprawach społecznych obydwie posłanki znają się lepiej niż ja. W związku z tym chodziło raczej o komplement. Dlatego nie należy mi wytykać, że tak właśnie mówiłem. Zwracam się do posłanki Anny Bańkowskiej z dwoma zapytaniami. Dlaczego nie mam powiedzieć tego, co myślę? Czy obraziłem przewodniczącą w jakiś sposób? Tymczasem w wypowiedzi posłanki Anny Bańkowskiej jest mowa o waloryzacji itp. Co szef kancelarii premiera ma do spraw waloryzacji? Poza tym nie oceniam tutaj, czy waloryzacja jest sprawiedliwa, czy też taka nie jest. W działalności poselskiej spotkaliśmy się z wypowiedziami emerytów, którzy tak właśnie twierdzili. Podczas posiedzenia Komisji powtarzam taką opinię. Może są emeryci, dla których procentowo liczona waloryzacja jest sprawiedliwa. Jeżeli posłanki czują się obrażone moją wypowiedzią, to ja bardzo przepraszam. Jeżeli zaś posłanki wniosą swój wkład do prac nad projektem ustawy, wówczas będę bardzo wdzięczny.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Zamykam dyskusję. Proszę przedstawicieli wnioskodawców i rządu o odpowiedź na zapytania i podsumowanie debaty. Chociaż zdaję sobie sprawę, że na dużą część wątpliwości będziemy mogli odpowiedzieć sobie dopiero po zakończeniu prac podkomisji nadzwyczajnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AnnaFilek">Powtórzę kwestię, która jest bardzo ważna. Gdybyśmy chcieli załatwić wszystkie bolączki naszego społeczeństwa, to kwota 1,3 mld zł na nic by nie wystarczyła. Ustawy uchwalane przez Sejm są kierowane do konkretnych grup ludności. Bardzo mocno chcę podkreślić, że w intencji wnioskodawców, przestawiony projekt ustawy jest kierowany do emerytów, rencistów oraz osób pobierających zasiłki i świadczenia emerytalne. Nie jest on kierowany do innych grup naszego społeczeństwa. Tak chcą wnioskodawcy. Sejm wypowiedział się już na temat celów ustawy, przyznając w tytule rezerwy pod poz. 46 pieniądze dla ww. grup osób. Inne grupy osób też potrzebują wsparcia. Jednak próba skierowania omawianej kwoty na inne cele niż te, założone w projekcie ustawy, jest próbą skierowaną donikąd, ponieważ nie jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeb finansowych wszystkich potrzebujących. Chcę również wytłumaczyć obecnym, dlaczego ta pomoc jest kierowana akurat do rencistów i emerytów. W dyskusji była mowa o pomocy dla rencistów i emerytów w wysokości 70 i 100 zł. Taką decyzję Sejm podjął wtedy, kiedy zakładaliśmy, że inflacja wyniesie około 2%. Tymczasem inflacja za 2004 r. wyniosła 4,5%. Padały również pytania, dlaczego - w ogóle - zatrzymywaliśmy waloryzację. Przy ówczesnych przewidywaniach poziomu inflacji, koszt waloryzacji ocenialiśmy na 4,5–5 mld zł. Natomiast budżet było stać, od biedy, na 1,3 mld zł. Taką właśnie kwotę przeznaczyliśmy dla rencistów i emerytów. Z różnych względów też wolałabym, żeby udało się nam przeprowadzić waloryzację. Jednak nie mamy na to wystarczających środków.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Przepraszam, że przerywam, ale na temat waloryzacji była już mowa. Proszę o udzielenie odpowiedzi na inne zapytania posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ZytaGilowska">Ile będzie kosztowała obsługa przedsięwzięcia, a ile otrzymają grupy objęte projektem ustawy?</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AnnaFilek">Normalnie koszty ZUS wynoszą około 2,5% od wypłaconej kwoty. Jednak przyznam, że nie analizowaliśmy dokładnie tego aspektu. Uważamy bowiem, że dodatki mogą być przesłane razem z właściwymi świadczeniami.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Mam prośbę, aby przyszli członkowie podkomisji dokładnie przeanalizowali tę kwestię i przedstawili ją pozostałym posłom.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#ZytaGilowska">Zwracam się z prośbą o dokonanie analizy kosztów obsługi przedsięwzięcia. Przecież nie jest to tylko kwestia powiadomień i wypisania przelewów, ale także kontrola całego procesu przyznawania świadczeń, poczynając od weryfikacji zasadności i prawdziwości oświadczeń po wysłanie świadczeń, kwestię odwołań itd. Chodziło mi o całościowe koszty obsługi systemu dodatków; o takie właśnie koszty zapytałam wcześniej i zapytuję obecnie. Przy czym nie mam na myśli dostarczenia pisemnej informacji już obecnie, niejako od ręki.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AnnaFilek">Podczas prac nad projektem ustawy rozmawiałam z prezesem Ireneuszem Fąfarą z ZUS. Prezes twierdził wówczas, że dla ZUS koszty obsługi systemu nie będą specjalnie ciążące.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Zanim poproszę ministra Cezarego Miżejewskiego o zabranie głosu, zwracam się do przedstawicieli klubów parlamentarnych: PSL, PiS, LPR i Samoobrony, aby zechcieli zgłosić na piśmie kandydatów do podkomisji nadzwyczajnej. Jak widzę, jest wola powołania takiej podkomisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#CezaryMiżejewski">Na obecnym etapie prac nie mogę projektu ustawy ani pochwalić, ani też zganić, ponieważ rząd pracuje nad swoim stanowiskiem. Takie stwierdzenie nie oznacza jednak, że nie mamy wstępnych przemyśleń na temat omawianej inicjatywy, ani też że nie dyskutowaliśmy nad tą kwestią. Obecnie pominę ten wątek dyskusji na posiedzeniu Komisji, w trakcie którego była mowa, kto w Polsce jest rzeczywiście biedny i kto wymaga pomocy. Częściową odpowiedź na tak sformułowane problemy można znaleźć w pewnych danych, które znajdują się w różnych opracowaniach GUS. Omawiana obecnie inicjatywa ustawodawcza jest uwarunkowana rezerwą budżetową przyjętą w ustawie. Projekt ustawy dyskutowanej na posiedzeniu budzi pewne wątpliwości natury systemowej. Po pierwsze - czy krąg podmiotowy został dobrze określony? Jeżeli mówimy tutaj o zaniechanej waloryzacji rent i emerytur, wówczas powstaje pytanie dlaczego nie ma tutaj rent wypadkowych lub rent socjalnych. Na takie pytanie muszą sobie odpowiedzieć członkowie podkomisji zajmującej się projektem oraz członkowie obydwu Komisji. Po drugie - powstaje kwestia jednoroczności czy wieloletniości świadczenia. Istnieje także kwestia całej procedury organizacyjnej, na co słusznie zwracali uwagę posłowie. Nad tą kwestią obecnie dyskutujemy. Dlatego zwróciliśmy się z prośbą do prezesa Ireneusza Fąfary z ZUS, aby dokładnie policzył koszty. Z podobną prośbą zwróciliśmy się do wielu innych instytucji, wypłacających świadczenia emerytalno-rentowe, a które nie zostały ujęte w omawianym projekcie ustawy, mimo że muszą być w nim ujęte. Nie ukrywam, że kwestii oświadczenia o dochodach, nie jest bliska ministrowi polityki społecznej. Oświadczenie o dochodzie rodzi zawsze wiele wątpliwości. Ta sprawa także będzie musiała być wyjaśniona. Deklaruję, że Ministerstwo Polityki Społecznej, działając w porozumieniu z Ministerstwem Finansów, przygotuje stanowisko w tej kwestii. Zwrócimy w nim uwagę na wszystkie wątpliwości. Obecnie nie wchodzę w ocenę projektu ustawy, ale zwracam tylko uwagę na niektóre kwestie szczegółowe. Nie ma jednak wątpliwości, że zarówno rząd, jak również podkomisja będą miały bardzo trudny orzech do zgryzienia: jak znaleźć właściwe proporcje. Naszym zdaniem jest to ustawa czysto socjalna, a nie emerytalno-rentowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Na tym zakończyliśmy debatę w pierwszym czytaniu poselskiego projektu ustawy o dodatku pieniężnym dla niektórych emerytów, rencistów i osób pobierających świadczenie przedemerytalne lub zasiłek przedemerytalny. Zgodnie z przyjętą procedurą, należałoby przejść do rozpatrywania kolejnych artykułów. Powracam jednak do wcześniejszej propozycji i w porozumieniu z przewodniczącą Komisji Polityki Społecznej posłanką Anną Bańkowską, zwracam się do posłów z formalnym zapytaniem. Zapytanie kieruję zgodnie z regulaminem, aby nie było wątpliwości. To pytanie brzmi: czy posłowie wyrażają zgodę na powołanie nadzwyczajnej podkomisji do rozpatrzenia ww. projektu? Stwierdzam, że Komisje postanowiły powołać podkomisję nadzwyczajną do rozpatrzenia omawianego projektu. Prezydia Komisji proponują powołanie podkomisji w składzie 9 osób. Czy ktoś chce zgłosić inną propozycję? Nie zgłoszono innych propozycji. Proszę przedstawicielkę Klubu Parlamentarnego LPR o zgłoszenie kandydatury do podkomisji. Do prezydium wpłynęły następujące zgłoszenia: posłów do składu podkomisji: Anna Filek, Anita Błochowiak, Grażyna Pijanowska, Mieczysław Kasprzak, Eugeniusz Wycisło, Jacek Kasprzyk, Maria Nowak, Gabriela Masłowska i Włodzimierz Czechowski. Zgłoszono również zmianę: w miejsce posłanki Grażyny Pijanowskiej wszedł poseł Jan Antochowski. Część posłów niezrzeszonych, w tym także ja, oddała swoje miejsce dla Klubu Parlamentarnego SLD. Czy ktoś chce zgłosić inne kandydatury?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MarekZagórskiniez">Czy jako poseł niezrzeszony mogę oddać komuś miejsce?</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#MieczysławCzerniawskiniez">Dziękuję za wypowiedź. Wobec braku innych zgłoszeń, przechodzimy do głosowania. Stwierdzam, że Komisje jednogłośnie powołały podkomisję do rozpatrzenia omawianego projektu ustawy w składzie posłów: Anna Filek (SLD), Anita Błochowiak (SLD), Jan Antochowski (SLD), Mieczysław Kasprzak (PSL), Eugeniusz Wycisło (PO), Jacek Kasprzyk (SDPL), Maria Nowak (PiS), Gabriela Masłowska (LPR) oraz Włodzimierz Czechowski (Samoobrona). Na wyborze podkomisji wyczerpaliśmy porządek obrad wspólnego posiedzenia Komisji: Finansów Publicznych oraz Polityki Społecznej i Rodziny. Zamykam posiedzenie Komisji: Finansów Publicznych oraz Polityki Społecznej i Rodziny.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>