text_structure.xml 120 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 3 min. 35 po poł.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów i Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Antoni Ponikowski, Minister Spraw Wewnętrznych Antoni Kamieński, Minister Skarbu Jerzy Michalski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński, Minister Kolei Żelaznych Ludwik Zagórny-Marynowski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Sprawiedliwości Bronisław Sobolewski, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Józef Wybicki, Minister Przemysłu i Handlu Stefan Ossowski, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Jan Żarnowski, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Seweryn Ludkiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Wiceministrowie: W Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Gustaw Simon, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Juljusz Dunikowski, w Ministerstwie Skarbu Bolesław Markowski, w Ministerstwie Sprawiedliwości Zygmunt Rymowicz, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Tadeusz Łopuszański.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 299 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 300 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Jako sekretarze zasiadają p.p.: Sołtyk i Szymczak, listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Ziemięckiego i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w przedmiocie, skonfiskowania przez Komisariat Rządu na m. Warszawę odezwy 1-majowej Zw. Polskiej Młodzieży Robotniczej „Siła” i Związku Polskiej Młodzieży Socjalistycznej.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie daniny, nałożonej niesprawiedliwie na niektórych obywateli w pow. mieleckim.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Brownsdorfa i tow. ze Zw. L.-N. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie obsadzenia szkół powszechnych w Wielkopolsce potrzebną ilością nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. ks. Londzina i tow do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie odstąpienia parceli z dóbr Komory Cieszyńskiej pod Ludowe szkoły w Istebnej (Zaolziu) nu Śląsku Cieszyńskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów. Przed porządkiem dziennym prosił o głos p. Gdyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#LudwikGdyk">Proszę, żeby ustne sprawozdanie Komisji Prawniczej w sprawie dozorców domowych było umieszczone im dzisiejszym porządku dziennym, jako punkt 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nieumieszczenie tego punktu na porządku dziennym polega nie na niedopatrzeniu, lecz na następujących momentach. Sejm zażądał noweli do ustawy w sprawie załatwienia zatargów między właścicielami nieruchomości a dozorcami domowymi. Rząd wniósł taką ustawę, a Komisja, której przekazaliśmy tę sprawę, oświadczyła się w tej sprawie w ten sposób, że 13 głosami przeciw 10 uchwaliła przejść nad ustawą do porządku dziennego. Otóż według mego pojęcia sprawa przestała być aktualną, i należy szukać kompromisu między stanowiskiem Rządu a Sejmu. Drugim powodem nie umieszczenia był fakt, że p. Minister Darowski wyjechał i bawi obecnie w Zagłębiu, a ponieważ jest on głównie zainteresowaną osobą, proponuję p. Gdykowi, żeby przy swoim wniosku nie obstawał i zgodził się na to, żeby sprawca była traktowana na najbliższem posiedzeniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#LudwikGdyk">Sprawa jest niesłychanie nagła i uprzejmie proszę P. Marszałka o łaskawe umieszczenie jej na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia. Niema p. Darowskiego, to jest wiceminister i uważam, że tę sprawcę będzie można załatwić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wobec tego niech sprawę rozstrzygnie Izba. Proszę zająć miejsca. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Gdyka, żeby sprawę umieścić dzisiaj na porządku dziennym, żeby wstali. Większość, sprawca zatem wzejdzie na porządek dzienny, jako Nr. 4 lub 5. Czy P. Gdyk ma inny wniosek?</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Ja proszę tylko, żeby ta sprawa była dziś załatwiona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozpoczniemy ją o godzinie 7 1/2.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do porządku dziennego Nr. 1: ustne sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej w przedmiocie ustawy o umorzeniu obligacji 5% długo 1 długoterminowej wewnętrznej pożyczki państwowej z r. 1920, wpłacanych na poczet nadzwyczajnej daniny państwowej (Druk Nr. 3426).</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdawcy p. Wojdalińskiego niema, głos ma przewodniczący Komisji Skarbowo-Budżetowej p. Osiecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławOsiecki">Wysoki Sejmie! W myśl art. 51 ustawy z dnia 16 grudnia 1921 r. o poborze nadzwyczajnej daniny płatnicy daniny byli upoważnieni do uiszczania się z daniny także za pomocą 5% długoterminowej wewnętrznej pożyczki państwowej z roku 1920. Tak się też istotnie stało; dość spora suma tej pożyczki wpłynęła już do kas skarbowych. Z tego powodu obecnie Minister Skarbu wystąpił z projektem, ażeby umorzyć te obligacje pożyczki państwowej z roku 1920, które wpłynęły do kas skarbowych z tytułu uiszczenia daniny. Komisja Skarbowo-Budżetowa podzieliła ten pogląd Ministra Skarbu i przedkłada Wysokiemu Sejmowi projekt ustawy, zaproponowanej przez Rząd, której art. 1 głosi:</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#StanisławOsiecki">„Obligacje 5% długoterminowej wewnętrznej pożyczki państwowej z roku 1920, wpłacane w myśl art. 51 ustawy z dnia 16 grudnia 1921 r. o poborze nadzwyczajnej daniny państwowej (Dz. Ust. Rz. P. z 1922 r. Nr. 51, poz. 1) na poczet tejże daniny, ulegają natychmiastowemu umorzeniu poza planem umorzenia, załączonym do art. 1 ustawy z dnia 27 lutego 1920 r. w przedmiocie wypuszczenia 5% długoterminowej wewnętrznej pożyczki państwowej z roku 1920”. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 25, poz. 152).</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#StanisławOsiecki">Art. 2. Wykonanie niniejszej ustawy powierza się Ministrowi Skarbu”.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#StanisławOsiecki">Art. 3. Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#StanisławOsiecki">O przyjęcie tej ustawy, która jednomyślnie została uchwalona na Komisji Skarbowo-Budżetowej, Wysoki Sejm upraszam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się już nic zapisał. Stawiam pod głosowanie całą ustawę en bloc. Proszę Posłów, którzy są za tą ustawą, aby wstali. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WojciechTrąmpczyński">P. sprawozdawca wnosi o odbycie zaraz trzeciego czytania. Nikt nie protestuje, głosu nikt nie żąda, bez głosowania na mocy wyniku poprzedniego głosowania przypuszczam, że i w trzeciem czytaniu ustawa przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do Nr. 2 porządku dziennego: Ustne sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o ustawie w przedmiocie zmian w ustawie z dnia 4 lutego 1921 r. o ustanowieniu Orderu „Odrodzenia Polski”.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca p. Fichna. Z powodu nieobecności p. Fichny przystępujemy do Nr. 3 porządku dziennego, t. j. do rozprawy nad ekspose p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#HermanDiamand">Proszę o głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do wniosku formalnego głos ma p. Diamand.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#HermanDiamand">Proszę, aby Wysoka Izba zgodziła się, by teraz pozwolono mi referować bardzo krótko ważną sprawę.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#HermanDiamand">Jest to punkt 4 porządku dziennego, sprawa salin, które mają pozostać przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Czy kto protestuje.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Nikt)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie głos ma p. Diamand.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoka Izbo! Od bardzo dawna jeszcze za czasów austriackich saliny małopolskie były przedmiotem nieustannej troski całego kraju. Za rządów austriackich saliny były oddane kompetencji Ministerstwa Skarbu i stąd wynikło wiele niedogodności i temu wszyscy, bez względu na stronnictwo, przypisywaliśmy zły stan salin. Produkcja malała, była niewystarczającą, urządzeniu były zabagnione, nic było postępu, cena naszego produktu była znacznie wyższa, niż cena soli na targu europejskim. Słowem było zaniedbanie biurokratyczne takie, że gorszego sobie wyobrazić, nie można. Koło polskie i klub socjalistów polskich czyniły usiłowania, ażeby poddać saliny pod władze właściwe, t. j. górnicze, ale opór biurokratycznej Austrii nie pozwolił na to. Z chwilą, gdy Austria padła, pierwszym czynem Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie, która objęła tymczasowo rządy, było poddanie salin pod Wydział Górniczy, któryśmy specjalnie stworzyli. Saliny jakby się odmieniły, powiał inny duch. Robotnicy i inżynierowie, zupełnie oddani przedsiębiorstwu, zrozumieli, że teraz, gdy będzie władza przełożona fachowa, nie ze stanowiska chwilowego zysku, jak to fiskaliści czynią i czynnie powinni, lecz ze stanowiska rozwoju przedsiębiorstwa będą saliny traktowane. Jest rzecz bardzo znamienna, że gdy od czasu objęcia przez władze, polskie administracji były strajki we wszystkich prawie przedsiębiorstwach, saliny są jedynem przedsiębiorstwem, nie tylko państwowem, ale i prywatnem, w którem strajku nie było.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadzieje, jakie społeczeństwo w Małopolsce przywiązywało do tej zmiany administracji, ziściły się najzupełniej. I mamy w salinach jedną z gałęzi gospodarczych, która mimo chaosu administracyjnego, mimo przejść wojennych rozwinęła się nadzwyczajnie. Podczas gdy w roku 1913, t. j. ostatnim pełnym roku rządów austriackich wyprodukowano 187,097 centnarów soli, to w roku 1921 wyprodukowano 301,612, to znaczy prawie 2 razy tyle, jak za ostatniego austriackiego roku pokojowego.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Podczas gdy za czasów austriackich inżynierów było 67, to za rządów polskich w r. 1920 było 35, a w 1922 r. 24. Administracja polska tak zmieniła układ w salinach, że ilość inżynierów zajętych spadła na 1/3. Powtarzam, przytem produkcja prawie się zdwoiła. Wydajność robotnika wzrosła ze 153 kg. na jedną zmianę na 187. W r. 1913 było 153 kg. w 1921 r. 187, a teraz na jedną zmianę wydobywa górnik wiele ponad 200 kg. soli. Proszę Panów, to jest postęp przy bardzo małych inwestycjach i przy zaniechaniu zmodernizowania produkcji nadzwyczaj wielki. Ten rozwój produkcji ma swoją negatywna stronę. Ministerstwo Skarbu zachowało sobie sprzedaż soli i otóż Ministerstwo Skarbu nie jest w stanie sprzedać soli, którą nasze saliny wyprodukowały, i wszystkie składy są przepełnione gotową solą, która czeka na wywóz. Ministerstwo Skarbu nie sprzedaje tej soli, bo ono i sprzedaż chce urządzić biurokratycznie. Ci panowie czekają na podania kupujących, a sami nie dokładają starań, żeby tę sól sprzedać.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(P. Weinzieher: Preliminowane jest 6 miliardów zysku z soli)</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Co do zysków, to trudno powiedzieć coś określonego, bo zysk polega na monopolu, t. zn. że Ministerstwo Skarbu bierze taką cenę, jaką chce.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Ministerstwo Przemysłu i Handlu w ogólnych zarysach dopisało zupełnie. Nie mogę powiedzieć, żeby tam nie były potrzebne dalsze zmiany, nie mogę powiedzieć, żeby ta administracja była wzorową, ale jest bez porównania lepszą, niż za czasów austriackich, nie dlatego, żeby wówczas tam nic było zdolnych ludzi, żeby tam niesumiennie prowadzono przedsiębiorstwo, lecz dbałego, że przedsiębiorstwo przemysłowe fiskalnie nie może być prowadzone, ono usycha w rękach fiskalistów. Ale gdyby miano wątpliwość, że u nas mogłoby być inaczej, to powołuję się na świadectwo szanownych członków Komisji Przemysłowo-Handlowej i wywody p. przedstawiciela Ministerstwa Skarbu, które przekonały nas wszystkich, że gdyby z jego punktu widzenia prowadzono saliny, to wróciłyby one do stanu z czasów austriackich.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(P. Marek: To samo z tytoniem)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę nie wsypywać tytoniu do soli, bo Pan i sól zepsuje i tytoń.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(P. Marek: To już Rząd robi)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Pana, róbmy każdą rzecz z osobna.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Przyznaję, że są saliny, które mają większą wydajność, które taniej produkują, ale tam są, proszę Panów, ogromne wkłady, tam jest o ile możności maszynowe prowadzenie przez świdry elektryczne i t. p., tam jest wielkie staranie o porządną, systematyczną i nowoczesną eksploatację. Jestem najgłębiej przekonany, że jeżeli się poczyni w salinach odpowiednie inwestycje, to nasza produkcja jeszcze się powiększy i stanieje.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeden zarzut, który ma znaczenie, to zarzut natury prawniczej. Niema takiej ustawy, mocą której saliny miałyby być przydzielone do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Ale, proszę Panów, nieskończoną ilość razy uznaliśmy fakty, które powstały w chwili braku legalnego Rządu polskiego, a były dokonane przez prowizoryczny polski Rząd, stanowiący prawo i od trzech lat saliny są pod rządami Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Jeżeli mamy do wyboru stare austriackie prawo, a polski czyn prawotwórczy, prawo rodzący, to zdaje mi się, że niema u nas nikogo, ktoby obstawał za obroną niekorzystnych, przestarzałych austriackich praw przeciw prawu rodzącemu czynowi polskiego, wedle nas, legalnego Rządu. Bo gdybyśmy stanęli na tem stanowisku, to trzebaby najpierw uchwalić ustawę o odbiorze Małopolski od Austrii, bo na podstawie obowiązującego w Austrii prawa Małopolska należy do Austrii.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Moraczewski).</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Takiej uchwały nigdzie nie było, żeby to zmienić. Ale proszę Panów, jeżeli nasze stosunki prawne wymagają korektury, to wysokie Ministerstwo Skarbu w porozumieniu z Wysokiem Ministerstwem Sprawiedliwości mogą nam wygotować taką ustawę i my stworzymy także formalnie prawną rację. Nie rozumiałoby społeczeństwo i nie rozumiałby tego nikt, gdybyśmy prawo faktycznie istniejące od trzech lat w Polsce znieśli na rzecz dawnego austriackiego prawa, a na niekorzyść naszego gospodarstwa społecznego. Zdaje mi się, że najbardziej zaśniedziały prawnik, ja także jestem z tego zawodu, nie będzie stawiał wyżej dawnego austriackiego prawa, niż prawo stworzone bez maszyny ustawodawczej, ale stworzone faktycznie przez społeczeństwo polskie.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Dlatego proszę Panów o przyjęcie rezolucji, która powinna być dla Rządu decydującą, a o ile jestem prywatnie informowany, decydującą będzie. — Wniosek Komisji uchwalony jednogłośnie opiewa:</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#WojciechTrąmpczyński">„Sejm wzywa Rząd, ażeby pozostawił saliny w zarządzie Ministerstwa Przemysłu i Handlu jako władzy, fachowo do tego powołanej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Sejmie! Ja mam zasadnicze wątpliwości, czy możemy tego rodzaju wniosek uchwalać, nie znając opinii Komisji Skarbowo-Budżetowej i opinii p. Ministra Skarbu. Z zasady jestem przeciwnikiem monopolu, ale zwracam uwagę na to, że sól jest dotychczas w naszem Państwie monopolem skarbowym i Ministerstwo Skarbu sprzedaje tę sól, którą wyrabia się pod nadzorem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Nie wiem, jak się Minister Skarbu na ten wniosek zapatruje, nie wiem także, jakieby stanowisko Komisja Skarbowo-Budżetowa zajęła w tej sprawie. Nie chcę sprawy przesądzać merytorycznie. Dla mnie osobiście byłoby bardzo przyjemne, gdyby Wysoki Sejm zgodził się na usunięcie wszelkich monopolów, a na ich miejsce wprowadził tylko zwyczajne podatki. Pragnąłbym jednak, żeby i Minister Skarbu i Komisja Skarbowo-Budżetowa doszli w tej sprawie do głosu i wyrazili swoją opinię, żebyśmy sami potem, już na podstawie dojrzale powziętej opinii mogli wydać swe orzeczenie. I z tego jedynie powodu, a nie z niechęci do tego wniosku proszę, żeby tę sprawę powierzyć jeszcze Komisji Skarbowo-Budżetowej, tem więcej, że nie widzę p. Ministra Skarbu. Gdyby p. Minister był i zabrał głos i nas pod tym względem uspokoił, że niema żadnych wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Głos: Członkowie Pańskiego stronnictwa za tem głosowali)</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#StanisławGłąbiński">Członkowie mojego stronnictwa za tem głosowali, ale ja jestem innego zdania. Jestem tego zdania, że taka zasadnicza sprawa powinna być na podstawie dojrzałego rozważenia przez Wysoki Sejm uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#StanisławGłąbiński">Ja osobiście bym się za tem oświadczył, ale nie mamy opinii fachowej Komisji, która jest do tego powołana obok Komisji Przemysłowo-Handlowej, i dlatego proszę, nie przesądzając sprawy, żeby rzecz odesłać do Komisji Skarbowo-Budżetowej, a jeżeli ta Komisja przychyli się do tego wniosku, to ja ze swej strony i ze strony swego stronnictwa nie będę miał nic przeciw temu, ażeby za tem głosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Rosset.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Wysoki Sejmie! Staję tutaj w obronie wniosku postawionego przez p. Diamanda. Nie mogę się zgodzić na wywody p. Głąbińskiego, mianowicie, jakaż wypływa konsekwencja z tego, co był łaskaw tutaj mówić. Jest rzecz zupełnie dla mnie zrozumiałą, że jest to pewnego rodzaju niedorzeczność, że zarządza i eksploatuje techniczne instalacje salin Ministerstwo Przemysłu i Handlu, handel zaś tym produktem znajduje się w ręku Ministerstwa Skarbu; to jest poniekąd pewna niedorzeczność, ale powstaje pytanie, jaka niedorzeczność byłaby większa, czy nie ta, gdyby zarząd techniczny fabryk przeszedł w ręce Ministerstwa Skarbu, które nic a nic nie ma z tem do czynienia. Jeżeli można sobie wyobrazić jeszcze, że Ministerstwo Skarbu, prowadząc dział monopolów, trudni się handlem solą, to przecież wiemy, że handel takim artykułem jest rzeczą trudną, ale wymaga skromnego bardzo aparatu, gdy tymczasem techniczne prowadzenie salin wymaga ogromnego i kompetentnego aparatu i zupełnie innego nastroju ludzi, niż mają ci ludzie, z których się składają władze fiskalne.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Nie można tych dwóch rzeczy łączyć w Ministerstwie Skarbu, więc jeśli jest niemożliwe, tak jak to życzy sobie kol. Głąbiński, a ja gorąco popieram, skasować jak najprędzej sam fakt monopolu co do artykułu spożywczego tej doniosłości, jakim jest sól zarówno dla przemysłu jak i konsumpcji skoro ta sprawa nie stoi na porządku dziennym, to conajmniej musimy ratować zasadę, ażeby kopalnictwo i ten wielki przemysł znajdowały się w rękach instytucji kompetentnej, tej, która będzie dbała o jego technikę i rozwój, a nie tej, która będzie dbała tylko o fiskus.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głosu nikt nie żąda, rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#HermanDiamand">Proszę Panów! Jest stare rzymskie przysłowie, które powiada: Milczysz, a zatem zgadzasz się. Tyczy się to Ministerstwa Skarbu. Był p. wiceminister na Komisji, byli referenci i takie wrażenie odnieśli, że nic należy nadal tej sprawy bronić. Przyszli do przekonania, że status quo pozostanie.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Niech to Rząd oświadczy, a nie Pan)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#HermanDiamand">Jabym prosił, ażeby Pan mi nauki swoje udzielał en petit comite, bo szkoda na to czasu Sejmu. Gdym powiedział, że Rząd poświadcza, milcząc, to powiada pan kolega przerywający mi niech to Rząd oświadczy. Według mojego przekonania w danej sytuacji nie może się Rząd lepiej oświadczyć, jak przez milczenie Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: To nic jest na porządku dziennym)</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#HermanDiamand">To jest na porządku dzisiejszym.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Później dopiero)</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#HermanDiamand">Ja mam dość czasu, więc jeżeli Pan lekceważy czas Sejmu, to możemy się zabawić. Rząd milczy, Rząd doszedł do tego przekonania najwidoczniej, albowiem bardzo wymownie i energicznie bronił swojego prawnego stanowiska, gospodarczo Rząd nie miał żadnych argumentów. Stwierdzono na Komisji, że wskutek dzisiejszego stanu już są szkody na salinach z powodu tego nieokreślenia, że dziś nic wiadomo komu saliny podlegają.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#HermanDiamand">Rozumiem, że p. poseł Głąbiński miałby rację, gdybyśmy chcieli dziś coś w dzisiejszym stanie zmienić, a on by powiedział: A, Panowie, ja się na zmianę nie zgadzam i żądam opinii Komisji. Ale o to dziś nie chodzi. Jeżeli p. kolega Rosset i p. kolega Głąbiński przedstawiają sobie organizację salin inaczej, to jest pole otwarte; to przyjęcie dzisiejszego wniosku nie zamyka im możności. Ale nawet z punktu widzenia Panów oddanie dziś salin Ministerstwu Skarbu tworzy zupełnie dla Polski nowy stan i wtedy dla salin jest większa trudność, aniżeli dziś, a zdaje się, że pod tym względem tak Komisja, jak cały Wysoki Sejm powinny być zgodne, że nie należy narazić na szwank tych sukcesów. Proszę Panów wziąć pod uwagę, że Komisja nie przychodzi do Panów z żądaniem reformy, zmiany, właśnie część Izby żąda zmiany, tylko Komisja pragnie, ażeby utrzymać status quo. A na czem polega status quo?</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#HermanDiamand">Ażeby szewc szył buty, a krawiec żeby szył surdut, a groziło, że robotę krawiecką damy do szewca, a robotę szewską do krawca. Proszę Panów, Ministerstwo, które kieruje całem górnictwem polskiem, Ministerstwo Przemysłu i Handlu, które ma urząd górniczy, które zarządza wszystkiemi kopalniami polskiem i, to Ministerstwo chyba jest jedynie powołane do prowadzenia kopalni, a nie Ministerstwo Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#HermanDiamand">Myśmy widzieli i p. kolega Głąbiński, jako prezes Koła, widział niemniej od nas, jak inspektorzy podatkowi zarządzali salinami, jak to górnicy sobie włosy rwali wobec ich dyspozycji, jak nie można było znaleźć zrozumienia żadnego.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Bo Austria wtedy była)</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#HermanDiamand">Pan obraża nasz fiskus, jeśli Pan myśli, że on jest mniej fiskalny, aniżeli austriacki.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Ale jest polski)</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#HermanDiamand">Jest polski, ale jest fiskus. I francuski i angielski fiskus jest fiskusem. Żaden fiskus nie jest górnikiem. Fachowem jest to Ministerstwo, które ma urząd górniczy, które zarządza wszystkiemi kopalniami. Mamy kopalnie w b. zaborze pruskim, które podlegają wedle pruskiej ustawy Ministerstwu Przemysłu i Handlu; a kopalnie w Małopolsce podlegają także dziś Ministerstwu Przemysłu i Handlu. Gdybyście Panowie nie przyjęli mojego wniosku, a Rząd nie wykonał go, to będziemy mieli część salin państwowych w zarządzie Ministerstwa Skarbu, a część w zarządzie Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Dlaczego? Bo stare austriackie prawo tak rozkazało. Dziwi mnie bardzo, że nawet ludzie, którzy bardzo silnie zawsze to akcentowali i chętnie przeciwstawiali się dawnym austriackim prawom bez realnej konieczności i bez potrzeby chcą wprowadzić stare austriackie prawo, uznane za szkodliwe. Bardzo żałuję, że niema tutaj wśród nas posła Zarańskiego, górnika, który zasiadał w Kole Polskiem. Jednem z jego wielkich dążeń było wyrwanie salin, jeszcze za austriackich czasów, z Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#HermanDiamand">Dlatego wydaje mi się, że nie należy się zgodzić na te eksperymenty, które nie mogą się udać. Jeśli p. poseł Głąbiński żąda, aby sprawę tę odesłać do Komisji Skarbowo-Budżetowej, to mnie się zdaje, że Sejm miał możność uchwalenia tego pierwej, a dlatego nie chwalił, bo to tam nie należy. Nie należy traktować produkcji soli ze stanowiska fiskalnego, tylko ze stanowiska przemysłu. Proszę Panów, saliny są monopolowe i dlatego sprzedaż jest oddana Ministerstwu Skarbu, ono ustanawia ceny, ono eksploatuje monopol, ale fabrykantem, górnikiem jest Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Ministerstwo Przemysłu i Handlu w niczem nie może przeszkodzić Skarbowi, aby on wyzyskał sól w taki sposób, jaki Ministerstwo Skarbu uważa za stosowny, ale z fabrykacją, z górnictwem to nie ma nic wspólnego. Zdaje mi się, że gdybyście się Panowie przychylili do wniosku Komisji, oddalibyście państwowemu górnictwu wielką przysługę.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#HermanDiamand">Proszę Panów, gdybym ja był przeciwny monopolowi, tobym był za wnioskiem p. kolegi Głąbińskiego, albowiem w takim razie chciałbym zdyskredytować saliny, chciałbym oddać je w takie ręce, któreby źle gospodarowały...</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#komentarz">(P. Rosset: Bo monopol nie da dochodu)</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#HermanDiamand">... i w takim razie będzie łatwiej mi przeprowadzić saliny do prywatnego gospodarstwa, ale interes gospodarki państwowej stoi wyżej, niż torowanie drogi do prywatnej inicjatywy, jak to Panowie często bardzo eufemistycznie nazywają. Dlatego proszę Panów o przyjęcie tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy do głosowania. Najprzód stawiam pod głosowanie wniosek dalej idący p. posła Głąbińskiego o odesłanie tej rezolucji do Komisji Skarbowo-Budżetowej. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, sprawa będzie odesłana do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#JędrzejMoraczewski">Wracamy do punktu 2 porządku dziennego: ustne sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o ustawie w przedmiocie zmian w ustawie z dnia 4 lutego 1921 r. o ustanowieniu orderu „Odrodzenia Polski” (Druk Nr. 3398). Głos ma p. Fichna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#BolesławFichna">Wysoki Sejmie! Do ustawy z dnia 4 lutego 1921 r. Rząd wniósł nowelą, w której domaga się przeprowadzenia w tej ustawie pewnych zmian. Pierwsza zmiana ma dotyczyć art. 3, który głosi, iż order „Odrodzenia Polski” dzieli się na 4 klasy. Obecnie nowela wnosi, aby się dzielił na 5 klas. Dalej, ci odznaczeni orderem mają otrzymać specjalne tytuły honorowe.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#BolesławFichna">Następnie ulec ma zmianie art. 9 ustawy, aby co do cudzoziemców zwolnić z obowiązku ogłaszania w gazecie rządowej dekretów oraz wyszczególniania w dekrecie zasług, za które order nadano.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#BolesławFichna">Komisja zasadniczo nowelę rządową zaakceptowała, ale z pewnemi zmianami. Mianowicie do art. 2 dodała ustęp, iż artykuł ten ma być zastosowany i do kawalerów, mianowanych przed wejściem w życie niniejszej ustawy, aby w ten sposób tytuły otrzymali i ci, którzy poprzednio zostali tym orderem obdarzeni. Następnie w art. 3 dodano, iż „z końcem każdego roku będzie ogłaszany w gazecie rządowej wykaz cudzoziemców, odznaczonych orderem „Odrodzenia Polski”.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#BolesławFichna">Pozatem Komisja postanowiła w art. 12 na końcu 1 ustępu skreślić wyrazy „w każdej klasie” co ma wejść, jako art. 4 do noweli. Wobec zmian Komisji art. 4 staje się art. 5, art. 5 — art. 6.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#BolesławFichna">Następnie są stylistyczne poprawki, aby w art. 2 noweli pod punktami c) d) i e) dodać: „w klasie III, w klasie IV i w klasie V, aby uzgodnić z punktami a) i b) art. 2.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#BolesławFichna">Z temi zmianami Komisja Konstytucyjna jednomyślnie prosi Wysoki Sejm o przyjęcie tej noweli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JędrzejMoraczewski">Do głosu nikt się nie zapisał, dyskusja wyczerpana. Przystępujemy do głosowania. Zaproponowane jest głosowanie en bloc. Nic słyszę sprzeciwu. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem noweli w brzmieniu, proponowanem przez Komisję Konstytucyjną, aby wstali. Większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. P. Sprawozdawca proponuje przystąpienie do trzeciego czytania. Nie słyszę sprzeciwu. Głosu nikt nie żąda. Na podstawie poprzedniego głosowania uważam nowelę z nr. 3398 za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy do trzeciego punktu porządku dziennego, to jest do dyskusji nad ekspose p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Skarbu. Udzielam głosu p. Daszyńskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#IgnacyDaszyński">Wysoka Izbo! Przeprowadzenie debaty nad ekspose p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Skarbu w miesiąc po ich wygłoszeniu świadczy, że albo Sejm nie ceni zbytnio swoich przekonań i zasadniczych wskazówek, które ma dać Rządowi w odpowiedzi na jego oświadczenie, albo sądzi, że żadne wskazówki w tym wypadku na nic się nie przydadzą. W każdym razie pokazuje to, że Sejm się przeżył i wyczerpał. To zbyt późne reagowanie na bodziec tego rodzaju, jakimi są dwa ekspose z których drugie jest wielkiej wagi, świadczyłoby o tem, że Sejm tonie w powodzi spraw drobnych. Ale nie tylko to jest cechą dzisiejszego położenia Sejmu. Każdy rozważny spostrzegać spraw tego Sejmu i jego działalności zobaczy ze strachem, ze dalsze dłuższe przetrzymywanie Sejmu poza spełnioną przez niego rolą obdarzenia Polski Konstytucją mieści w sobie poważne niebezpieczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#IgnacyDaszyński">Dwa wielkie niebezpieczeństwa ujawniły się w ostatnich miesiącach. Pierwsze polega na tem, że Sejm obecny przestraszył się swojej działalności z lat poprzednich i zaczyna coraz bardziej ulegać reakcji małodusznej i lękliwej, i jakgdyby wracając po swoich własnych śladach, zaczyna przerabiać i rewidować całą serię ustaw w sposób nieudolny, drobiazgowy, lękliwy, urągający często tym przewodnim zasadom, w myśl których sam tworzył swoje wielkie ustawy. Najlichsze siły Sejmu są przy tej robocie. Niechaj społeczeństwo się dowie, że gdyby ta robota trwać miała dłużej, to Sejm ten zmaże ogromnie wiele swoich własnych zasług, które pomimo wszystko w dziejach prawodawstwa polskiego będzie posiadał. Dwie wielkie rzeczy oprócz Konstytucji i zapewnienia zbrojności Państwa stworzył ten Sejm: reformę rolną i szereg ustaw ochronnych, społecznych, z których Polska może być dumną wobec całego świata.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Np. Kasy chorych)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#IgnacyDaszyński">Naprzykład Kasy Chorych — i oba te wielkie dzieła są dziś zagrożone. Wielki poryw socjalny, który był ochronieniem Polski od wybuchu krwawej rewolucji, który raz na zawsze pozostanie pomnikiem rozumu współczesnego pokolenia polskiego, ten wielki poryw jest zagrożony tem, że zostanie porwany w strzępy i zostanie obniżony i przetworzony bez tej wielkiej kompetencji, którą trzeba mieć, aby tworzyć dzieła wielkie i reformować dzieła wielkie.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#IgnacyDaszyński">To jedno, proszę Panów. A drugie to jest inny objaw niesłychanie smutny i przygnębiający, który temu Sejmowi na? daje piętno w ostatnich tygodniach: dla celów agitacyjnych, przedwyborczych, dla celów demagogicznych wyciąga się różne obwinienia, któremi obrzucają się wzajemnie całe stronnictwa. To są proszę Panów rzeczy, które należą do sędziego śledczego, do sądów karnych, ale nie na arenę parlamentarną. Arena parlamentarna nadaje się do nich tylko w takich wypadkach, gdy sprawiedliwość zawiedzie, gdy opinia społeczna nie może sobie na zwykłej drodze normalnego sądownictwa znaleźć całkowitej satysfakcji. Ale proszę Panów, myśmy byli świadkami ostatnio, że każdy dzień przynosił nam coraz to nowe pliki oskarżeń, gdzie sumarycznie obwiniają się wzajemnie wielkie stronnictwa, kując z tego broń przedwyborczą, dając przykład demagogii najniższej sorty. Tak działający Sejm przeżył się, tak działający Sejm powinien sobie wreszcie uprzytomnić, że pora wykonać swe własne uchwały, kładące kres swemu własnemu istnieniu. Dlatego sądzę, że Panowie wszyscy, którzy chcecie dojść wreszcie do wyborów w myśl uchwał Sejmu,...</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nareszcie)</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#IgnacyDaszyński">... będziecie mieli sposobność objawienia tego, albowiem zamierzam wnieść wniosek, któryby zadość czynił dwóm zadaniom, które jeszcze pozostają. Te dwa zadania są: ordynacja wyborcza i budżet.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#IgnacyDaszyński">Ordynacja wyborcza stoi już na porządku dziennym naszych obrad i niema obaw o to, ażeby Sejm zaniedbał swego zadania, które ma tutaj do spełnienia. Ale budżet, proszę Panów, nastręcza pewne trudności. Jest on, jak będę miał sposobność wykazać, budżetem nasuwającym wiele nieodzownych uwag. Żadne ciało prawodawcze, szanujące się, nie przyjmie takiego budżetu bez gruntownej dyskusji, ale ta dyskusja musi mieć pewne granice, Sejm musi sam nałożyć sobie terminy, w którychby z tym budżetem się uporał, inaczej wyjdzie poza wszelkie granice, bo państwo i społeczeństwo chcą żyć i muszą żyć. Każdy sejm znajdzie, jeżeli zechce, jeszcze dość zadań wielkich przed sobą, żeby uzasadnić swoje istnienie, ale skoro raz doszliśmy do przekonania, że trzeba skończyć, i skoro obiektywne i subjektywne oznaki wskazują na to, że źle będzie z Sejmem, jeżeli nic skończy, to pora już, żebyśmy sobie te terminy sami nałożyli i dlatego przy końcu mojego przemówienia postawię wniosek, który sam mówi za siebie. Wniosek by brzmiał:</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#IgnacyDaszyński">„Sejm poleca Komisji Skarbowo-Budżetowej, żeby przedłożyła pełnej Izbie budżet na rok 1922 do dnia 15 czerwca r. b. W razie niewykonania tego polecenia, Pan Marszałek postawi po 15 czerwca r. b. budżet na porządku dziennym obrad Sejmu i naznaczy referentów. Głosowanie nad budżetem rozpocznie się bez względu na stan dyskusji w dniu 11 lipca 1922 r.”.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Za późno!)</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#IgnacyDaszyński">W ten sposób doszlibyśmy do tego, że moglibyśmy wykonać wniosek p. kolegi Skulskiego, uchwalony tutaj, mianowicie, że 1 października byłyby wybory.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Przed 1-szym)</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#IgnacyDaszyński">Wniosek jest „do 1 października”. Ponieważ mamy żniwa, ponieważ terminy przedwyborcze razem wzięte wynoszą 78 dni, przeto ten termin powinien być dotrzymany.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Pańskie żniwo będzie teraz, 1 maja)</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#IgnacyDaszyński">Liczę więc na tych Panów i te kluby poselskie, które dążą do jak najszybszego rozwiązania obecnego Sejmu, aby Sejmowi temu umożliwiły tę rolę przejścia do historii, żeby Sejm ten zadania swoje do końca spełnił.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów! Tych kilka uwag o Sejmie streszczają całe nasze dzisiejsze wobec niego stanowisko. Dlatego przejdę obecnie do kilku uwag dalszych nad ekspose p. Prezydenta Ministrów. Z ubolewaniem stwierdzam, że p. Prezydenta niema.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#komentarz">(Głosy: Wchodzi właśnie! Jak na komendę! Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#IgnacyDaszyński">To był jeden z oratorskich efektów. Rola moja przy omawianiu ekspose p. Prezydenta Ministrów jest i bardzo łatwa i bardzo trudna. Na próżno siliłem się w duszy swojej określić w jakikolwiek krótki sposób charakter tego rządu. Prawda, jest on pozapartyjny, pozaparlamentarny i to jest zewnętrzna cecha rządu dzisiejszego, ale żeby wejść w tę rolę, którą sam sobie naznaczył p. Prezydent Ministrów, lojalność każę mi zacytować przytoczone przez niego samego słowa ś. p. marszałka litewskiego Sapichy: „Nic mam tyle miłości własnej, ażebym swoją opinię przekładał ponad zdanie tylu zacnych mężów”. Jeżeli p. Prezydent Ministrów charakteryzuje swoje stanowisko temi słowami, to jest to bardzo piękne i lojalne, ale w naszym Sejmie, który nie ma stałej większości, p. Prezydent musi się liczyć tylko z tymi zacnymi mężami, którzy mają większość, skoro zaś tej większości niema, przeto można powiedzieć, że zacni mężowie siedzą i na lewicy i na prawicy, z czego wypływa, że p. Prezydent Ministrów nie ma żadnej opinii, bo „swojej własnej ponad zdanie i opinię tylu zacnych mężów” postawić nic ma siły, nie wierzy sam w siebie. I to jest prawda. Rząd dzisiejszy robi na mnie wrażenie naocznego świadka tego, co się dzieje, jest tylko asystentem wszystkich zdarzeń. To jest rząd, którego referenci w komisjach nigdy nie narzucają swego zdania, najczęściej dlatego, ponieważ nie mają tego zdania. To jest rząd, który, ażeby „nie przekładać opinii swojej ponad opinię tylu zacnych mężów”, oddał jednemu najzacniejszemu Ministrowi Skarbu dyktaturę nad sobą, nad Sejmem i nad społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#IgnacyDaszyński">To jest rząd, który sam siebie wyrzeka się wielokrotnie, asystuje, jako naoczny świadek tego, co się w Polsce dzieje, ale też nic więcej. Ze zdziwieniem stwierdzają ludzie praworządni bezsilność tego rządu wobec wszelkich objawów i trzeba było morderczej, nierozumnej polityki Narodowej Demokracji, ażeby zrobić z tego rządu silny rząd na parę tygodni. Trzeba było rzeczywiście „nocnych pomyłek” ks. Lutosławskiego, by dodać siły p. Prezydentowi. Trzeba było oświetlenia nocnego, bengalskich ogni nierozumnie zapalonych przez Narodową Demokrację, ażeby p. Prezydent Ministrów stanął przed nami w oświetleniu bengalskiem, jako mąż niezłomny, który jednak ma swoją opinię ponad opinię „wielu zacnych mężów”. Przypomnijmy sobie ową wściekłą kampanię o Lidę i Brasław, kiedy to szefem zdrajców Ojczyzny został p. Prezydent Ministrów, a my z nim razem; przypomnijmy sobie kampanię z owym aktem, którego nic było, a który jednak musiał być aktem złączenia Wileńszczyzny z Polską, a zobaczymy, że daliście Panowie temu rządowi takie tło, jak żadne inne stronnictwo, które jakiś rząd zwalczało. Błogosławimy, Panowie. Waszą politykę, albowiem ona z tak spokojnego rządu, jak rząd p. Prezydenta Ministrów, robi bojowników praworządności, a często bojowników zdrowego rozsądku bo Wasze nawoływania o Konstytucję z chwilą, kiedyście na Konwencie Seniorów sami Panowie oświadczyli, że nie macie na oku ani art. 3 Konstytucji, który powiada, że ma się prawo tworzyć autonomiczne samorządne terytorium, ani art. 68, który mówi o województwach i powiatach, jako jedynej formie administracji, a tylko chcecie, aby wogóle Konstytucja była wymieniona w formule połączenia — z tą chwilą polityka Panów stała się tak beztreściwą, że na jej tle dopiero pojawił się ten naoczny świadek jako działacz. I p. Prezydent Ministrów stal się działaczem i Wyście mu dopomogli do tego, że wreszcie on stał się rządem, nie na długo, ale stał się rządem. Kiedy Wasze krzyki umilkły, umilkła także sława p. Prezydenta Ministrów i znów p. Prezydent Ministrów asystuje, jako naoczny świadek wszystkiemu temu, co się w Polsce dziać chce.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#IgnacyDaszyński">Pewna, że to jest rząd nieszkodliwy, że niema ani jednego stronnictwa, któreby się bało knowań Prezydenta Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#IgnacyDaszyński">Jest to pewnego rodzaju uspokojenie. Jeśli to uspokojenie jest potrzebne, to niech będzie. Długo taki spokój oczywiście w Polsce i w żadnem państwie trwać nie może i nie będzie, a ponieważ p. Prezydent Ministrów nie ma wielkich ambicji królowania wiecznie na swoim fotelu, przeto nie wzbudza ten rząd niczyjej obawy, chyba, gdyby na serio brać ten ratunek, który idzie obecnie z za oceanu, bo Panowie nie wiecie, że za oceanem utworzył się Komitet Pięciuset, aby ratować Polskę i wedle słów ks. Celichowskiego, który rozesłał do księży cyrkularz: „Pan Paderewski odjeżdża niebawem do Polski, aby zespolić najlepszych jej synów w celu utrwalenia narodowego naszego bytu i ugruntowania przez to wielkości i pomyślności narodu”. Dalej: „Paderewski przywróci Polsce na nowo szacunek całego świata, przywróci zaufanie w nasze siły samorządne, i — słuchajcie Panowie — przywróci wartość marki pol miała kurs poważny i niebyła w nieskończoskiej,...</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#IgnacyDaszyński">... która za jego czasów dość bez pokrycia drukowana, jak teraz”. Dlatego ks. Celichowski powiada: „Trzeba tego dokonać spiesznie, o ile możności w najbliższych tygodniach, bez rozgłosu w prasie, gdyż nie należy odsłaniać przed czasem planów i dróg, do wzmocnienia dobra narodowego prowadzących”. To niech doda otuchy tym, którzy sądzą, że pod rządami p. Prezydenta Ministrów Ponikowskiego Polska straciła szacunek ca? lego świata, straciła zaufanie w swoją siłę samorządną i straciła siłę swojej marki.</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów, mówiąc o rządzie, musi się mówić o p. Ministrze Skarbu, bo to jest właściwy rząd, bo to jest dyktator, bo to jest ten człowiek,...</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#komentarz">(Głos: Którego tak nie lubicie)</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#IgnacyDaszyński">... na którego musimy patrzeć co chwila, człowiek, który wykazał ogromną wytrwałość i wielką ambicję, który zupełnie nie idzie w myśl słów marszałka Sapiehy, lecz który, przeciwnie, sądzi, że on swoją opinię może przełożyć nad opinię wielu, wielu zacnych mężów, co go doprowadziło w grudniu do bardzo nieprzyjemnej scysji z zacnymi mężami. Lecz w ostateczności z biedą, z podziurawionemi bokami, płynie ten fiskalny okręt polski, a jego sternik stara się wmówić w nas, że płynie dobrze, że płynie pod flagą dzisiejszego budżetu, po właściwym kursie. Otóż p. Minister Finansów musi usłyszeć od nas, jak już na wstępie zapowiedziałem, rzetelną odpowiedź na swój budżet, który zawiera dużo rzetelnej pracy. Proszę Panów, my, stronnictwo robotników, nie możemy absolutnie zataić dwóch najważniejszych cech tego budżetu, które nas rażą, które robią dla nas ten budżet wrogim budżetem. Budżet ten jest po pierwsze nierealny, a po drugie socjalnie w najwyższym stopniu niesprawiedliwy.</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#IgnacyDaszyński">Nierealność tego budżetu rzuca się w oczy. Sam p. Minister finansów w swojej mowie poświęcił drożyźnie ustęp o największem napięciu temperamentu, kiedy dał wyraz oburzeniu na wzrost drożyzny i zapowiedział silne represje. Otóż, Panowie, ja zostawiam na boku wszelkie frazesy a la Paderewski, który z tej trybuny, jako Prezydent Ministrów, wołał o szubienicy na paskarzy — tę romantykę zbójecką zostawiam na boku — natomiast zwrócę uwagę na nierealność tego budżetu, który się wygnie w zupełności i stanie się budżetem nieprawdziwym pod wpływem drożyzny. Drożyzna dotyka bowiem w sposób najostrzejszy, w sposób dla Państwa tragiczny, przedewszystkiem konsumentów; drożyzna postawi Polskę nad brzegiem przepaści, jeśli się jej tamy nie położy; w krótkim przeciągu czasu, w najbliższej może zimie, jeśli się jej tamy nic położy, postawi ona wewnętrzny porządek prawny Polski pod znakiem zapytania. A grozi to nie tylko buntem otwartym, tym buntem, który łzy wyciska, kiedy oszalałe z głodu matki i dzieci wyjdą na ulice, lecz zupełną de? moralizacją aparatu państwowego wskutek drożyzny. Ta drożyzna podwyższa koszta utrzymania każdego konsumenta, każdego pracującego człowieka do wysokości nadzwyczajnej, do wysokości, której ani Państwo, ani przemysł podołać wkrótce nie będą mogły, która w zupełności skrzywi i zniweczy nawet najważniejsze funkcje społeczne.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#IgnacyDaszyński">Już sam p. Minister Skarbu, mówiąc o drożyźnie, miał na myśli wydatki z nią związane. Jak te wydatki na pierwszy rzut oka się przedstawiają? Nic będę wnikał w szczegóły cyfrowe, bo musiałbym zbyt długo mówić i w tej fazie pierwszego czytania wystarczą tylko wskazania zasadnicze. Proszę Panów, p. Minister powiada, że jest 180 miliardów wydatków personalnych. Oczywiście to jest najniższa cyfra, bo jestem głęboko przekonany, że gdyby poszukać w innych rubrykach budżetu, np. w rubryce wyżywienia wojsko, które nic są już personalną pozycją, to będziemy mieli najmniej dwieście kilkadziesiąt miliardów na wydatki, związane bezpośrednio z drożyzną. Pan Minister w styczniu układając budżet, dodał do pensji urzędniczych dodatek 50%, w lutym poszło 40%, później 50% dodatku, a na maj przygotowuje Pan Minister, jak słyszałem, cadeau dla biednych urzędników 60%-towy dodatek.</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#komentarz">(Minister Skarbu p. Michalski: W styczniu nic nie było)</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#IgnacyDaszyński">Tak, ale potem było 50%, a teraz jest 60%, a jesteśmy zaledwie w maju, czyli jeszcze jest przed nami 7 miesięcy. Jeżeli drożyzna się nie wstrzyma, to już sam rzut oka na tę pozycję budżetową wskazuje nam, że Pan Minister będzie musiał dodać przynajmniej 100 miliardów na to, ażeby zapobiec niszczącemu działaniu drożyzny, jeżeli chodzi o budżet do końca roku. Komisja Budżetowa będzie miała niesłychanie ważne zadanie zasiąść z Panem Ministrem do gruntownej rozmowy o drożyźnie.</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#IgnacyDaszyński">Podobno Pan Minister nosi się z zamiarem mianowania dyktatora żywnościowego. Uważamy to za rzecz prawie niemożliwą. Dyktatura jednostki w tym wypadku jest dyktaturą najmniej wydatną. Chodziłoby właściwie w zasadzie o to, żeby sam p. Minister Finansów był dyktatorem żywnościowym i antydrożyźnianym. Ale p. Minister Finansów wic, doczegoby to doprowadziło, dlatego Rząd i on starają się zepchnąć z siebie tę straszliwą odpowiedzialność, którą widzi, na owego dyktatora. Ale czy to będzie dyktator, czy komisja dyktatorska, czy instytucja, która kolegialnie będzie walczyła z drożyzną, to proszę Panów, kary będą wbrew mniemaniu naiwnych w mierzone dopiero na końcu. Bo jakimże prawem Rząd będzie karał prywatnych paskarzy jeżeli sam podwyższa w szalony sposób taryfy, jeżeli wbrew zaprzeczeniom Prezydjum Rady Ministrów, że 20% podatek od węgla nic jest proponowany, widzimy w tym budżecie 7 miliardów preliminowanego podatku od węgla! Jakim prawem będzie można zamykać, zawieszać, czy torturować — nie, tortury są zabronione Konstytucją, tylko biedaków wolno torturować policji w Polsce. Otóż jakim prawem moralnem to się dziać będzie, jeżeli sam Rząd dawał przykład paskarstwa najszaleńszego? Dlatego, chcąc położyć tamę drożyźnie musimy się przyjrzeć przedewszystkiem rządowej polityce taryfowej, cłowej, polityce importu i eksportu, i polityce samorządów, które za gaz, elektryczność, wodę i t. d. i t. d. biorą kolosalne pieniądze. I dopiero wtedy gdy Rząd i samorządy, przedewszystkiem wielkie gminy miejskie same będą w porządku, i kiedy Rząd w imieniu społeczeństwa zorganizowanego pójdzie do walki z drożyzną 1 zechce ponieść ofiary, dopiero wtedy będziemy mogli mówić o rzeczywistem zwalczaniu drożyzny.</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#IgnacyDaszyński">Ale to wszystko są negacje. Pozytywne rzeczy są potrzebne przedewszystkiem w rozwoju ochronnych instytucji. Te ochronne instytucje ostały się w wolnym handlu. Są to wydziały zaopatrywania miast i zrzeszenia dobrowolne obywateli konsumentów — kooperatywy. Tu Rząd musi z czemś pozytywnem przyjść i poświęcić sporo pieniędzy, ażeby naprawić ten zbytni, niesumienny, nierozumny rozpęd w kierunku wolnego handlu. Ale nie? tylko to, Rząd musi tej komisji dać jeszcze prawo suspendowania urzędników każdej dykasterii, jeżeli na nich padnie cień podejrzenia, że są organami paskarzy i lichwiarzy, bo cala opinia polska wie, że wspólnikiem najwydatniejszym paskarza jest urzędnik przekupiony i każda broń stępi się wobec paskarza, jeżeli przy jego boku będzie stał potajemnie urzędnik tego czy owego, czy dziesiątego biura. I dlatego trzeba będzie naprawdę poważną walkę wydać łapownictwu, aby drożyźnie tamę postawić, bo inaczej drożyzna nie tylko pod względem wydatków personalnych, ale pod każdym względem polityki finansowej i gospodarczej p. Ministra Skarbu w niwecz obróci cały budżet i budżet będzie poza życiem, jeżeli wbrew życiu zechce stanąć, będzie zatem budżetem fałszywym, budżetem szkodliwym.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#IgnacyDaszyński">Ale nie tylko nierealność, ale i nieszczerość jest jedną z cech tego budżetu. P. Minister Skarbu chciał nam dodać za dużo otuchy, dlatego zmniejszył deficyt, ukrył go. P. Minister całą daninę wyrównawczą 90 miliardową wciągnął do dochodów tegorocznych. To jest szczegół, który każdemu z nas mówi, że dopóki nie uchwalimy ustawy, któraby na przyszłość wyrównywała wysokość dochodów tak, jak te 90 miliardów, dopóty trzeba z naciskiem podnosić, że jest to tylko przypadkowy dochód tego roku, że jest to dochód, po którym jeszcze większe klęski finansowe mogłyby nas spotkać, gdybyśmy z tak wielkiem zaufaniem, jakiego żąda od nas p. Minister, włączając daninę, patrzyli na nasz dzisiejszy deficyt.</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#IgnacyDaszyński">Wreszcie inwestycje tego budżetu są w małej zaledwie mierze inwestycjami. Co chwila widzimy tam: remont budynku, remont budynku, budowa mostu. To są rzeczy, które w każdem gospodarstwie państwowem są normalnemi wydatkami, nie inwestycjami. To jest konieczność, której w żadnym roku normalne państwo ujść nie może. W ustach p. Ministra Skarbu są to inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#komentarz">(Minister Skarbu Michalski: Kapitalny remont)</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#IgnacyDaszyński">Choćby kapitalny remont, to jednak słowo „kapitalny” nie wiele mi mówi.</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#IgnacyDaszyński">Następnie, przerachowanie kursu marki polskiej przez p. Ministra jest, nie powiem świadomie, fałszywe, tylko optymistycznie mylne. Ono jest mylne, bo przez 4 miesiące od stycznia, kiedy p. Minister oznaczał relację marki do walut zagranicznych, ani jeden kurs nie odpowiada rzeczywistości. Tylko stosunek do marki niemieckiej był więcej obliczony, bo po 15, a spadał na 12, 13 i 14, ale bądź co bądź przez styczeń stosunek ten był jeszcze stosunkowo korzystny. Natomiast dolar amerykański nie miał kursu 3.000 ani jednego dnia podczas tych 4 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#komentarz">(Głos: 2.500)</u>
          <u xml:id="u-25.39" who="#IgnacyDaszyński">Bardzo krótko chyba, i to w grudniu a nie w styczniu. Od stycznia począwszy dolar oscyluje około 4.000. To samo jest z funtami sterlingów, z frankami francuskiemi i koronami czeskiemi. Porównajmy dzisiejsze kursy, które są kursami dość długo trwającemi, mającemi tendencję mocną, a będziemy widzieli, że relacja przyjęta przez p. Ministra absolutnie nie może stanowić podstawy dla przerachowania marki polskiej. To przy długach zagranicznych, przy zakupach zagranicznych da nam się ogromnie odczuć, i w tem tkwi także nierealność i nieszczerość tego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-25.40" who="#IgnacyDaszyński">Ale budżet ten, jak powiedziałem, jest także w najwyższym stopniu socjalnie niesprawiedliwym. Rzadko który z budżetów państw najbardziej kapitalistycznych jest tak prononsowany w kierunku podatków pośrednich, i twierdzę, że ani jeden budżet w państwach cywilizowanych nie znajdzie się, któryby miał tak bezwstydnie niskie obciążenie najbogatszych klas jak w Polsce. Pod tym względem Polska nowoczesna jest prawdziwym rajem dla paskarzy i bogaczy, albowiem oszczędza ich w niesłychany sposób. Rozumie się w świetle tego budżetu, dlaczego tyle wrzasku podnoszono i podnosi się jeszcze dzisiaj przeciwko rządom ludowym w Polsce. Bo rządy ludowe to są rządy drogie dla bogaczy, drogie pod względem finansowym. Napróżno wzdycha Pan Minister finansów w swojem ekspose do tego, ażeby poprawić daninę i podatki bezpośrednie. Nie zrobi tego póty, póki wpływ ludzi bogatych nie będzie zredukowany do tego wpływu, jaki im przysługuje, póki nie znajdzie się przedstawicielstwo, któreby rozumiało, że jest przedstawicielstwem całego narodu i że nie wolno najbiedniejszych obciążać najbardziej, a zostawiać fortuny olbrzymie prawie bez żadnego obciążenia. Bo weźcie Panowie tylko kilka sztandarowych cyfr, a zobaczycie ze zgrozą, że budżet ten jest wprost obelgą przeciwko sprawiedliwości społecznej. Pośrednie podatki wynoszą 73 miliardy 598 mil jonów. Cła, które mają ten sam charakter pośrednich podatków, wynoszą 30 miliardów. Monopole i to monopole nie na szampan i inne rzeczy, lecz na tytuń i sól — podatki tamte oczywiście też nie na rzeczy zbytku, przejdę jeszcze do tego — monopole dają 26 miliardów 885 milionów w tym budżecie. W porównaniu z tem danina dała 72 miliardy w Królestwie i Małopolsce, a wszystkie bezpośrednie podatki, pośród których jest podatek mieszkaniowy w Galicji, który działa zupełnie jak podatek pośredni, dały razem 19 miliardów. Więc z jednej strony mamy 130 miliardów obciążających, jak pogłówne każdego obywatela i spadających na konsumenta strasznym ciężarem, bo zabierających mu to wszystko, co zarobił, a z drugiej strony podatki bezpośrednie, które wynoszą 19 miliardów. Powiedziano gdzieś, że aparat do ściągnięcia tych podatków kosztuje prawie tyle, ile przynoszą te podatki, tak, że one poprostu niczem nie przyczyniają się do uratowania i umożliwienia rozwoju Państwa.</u>
          <u xml:id="u-25.41" who="#IgnacyDaszyński">Można powiedzieć śmiało, że charakter, jaki nadaje Polsce współczesnej ten budżet, to jest panowanie burżuazji i właścicieli gruntów. Proszę Panów, sarn podatek spirytusowy wynosi 31 i pół miliardów, podatek od cukru — 25 miliardów, od soli — 6 i pół miliarda, od nafty — 4 miliardy, monopol tytuniowy — 20 miliardów, zapowiedziany na nowo podatek węglowy — 7 miliardów. To, proszę Panów, są rzeczy, wobec których cały podatek gruntowy i podatek dochodowy nikną poprostu. Otoczenie opieką producentów i właścicieli, a zrujnowanie konsumentów, wytwarza tę drożyznę, na którą Rząd narzeka. Rząd sam przez taki budżet jest patronem tego wyniszczenia organizmu społecznego, którego jesteśmy świadkami w Polsce. Gdyby Polacy lepiej jedli, lepiej mieszkali i lepiej się odziewali, to z pewnością procent chorób i śmierci byłby nieskończenie mniejszy, niż jest dziś. Tego rodzaju polityka to jest panowanie suchot, to jest panowanie ukrytego głodu, to jest panowanie znędznienia. Taka polityka finansowa, prowadzona przez dziesiątki lat, doprowadziłaby społeczeństwo do charłactwa i dlatego zrozumieją Panowie, że za takim budżetem, o takim charakterze, żaden z szanujących się mężów stanu, dla którego rzeczywiście życie, zdrowie i los ludzi pracujących są drogie, nie może się oświadczyć.</u>
          <u xml:id="u-25.42" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów, najpilniejszą troską niektórych z Was było zatrzeć wszelki ślad opieki społecznej nad konsumentem. Ale trzeba się było wykupić, trzeba było coś dać na drogę tym, których się za drzwi wypchnęło, aby spojrzeli oko w oko niedostatkowi i drożyźnie. Więc Rząd hojną napozór ręką rozdaje miliardy; młynarzom dał 3 mil jardy — w ślad za tem mąka podrożała o 70%, cukrownicy dostali 5 miliardów, a jacy to są ubodzy ludzie, na to podam Panom cyfrę jedną: wedle wykazu chodorowskiej cukrowni, która ma kapitału zakładowego 150 milionów, zysk za kampanię ubiegłą wynosił 600 milionów. Jeśli kiedy smarowanie tłustych połci było polityką Rządu, to w tym wypadku, kiedy dawano cukrowniom tak olbrzymie subwencje, a wszystkim kooperatywom polskim nie dano ani jednego nawet miliarda. To się nazywało polityką, która konsumentów niby to miała bronić po zlikwidowaniu Ministerstwa Aprowizacji.</u>
          <u xml:id="u-25.43" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Skarb zawrze się wymawia tem, że kooperatywy nie mają zabezpieczenia. Głos na granicy: I racja! P. Chądzyński: A przez to Wy dostajecie po trzy i po 5 miljardów)</u>
          <u xml:id="u-25.44" who="#IgnacyDaszyński">To też doszliśmy do tego, że ziemniakami, które kosztują dziś od 6 do 7 tysięcy marek za korzec, po 60 do 70 mk. za klg., a jeszcze więcej przy słynnych funcikach warszawskich, spasa się raczej trzodę. Wywóz ku zachodniej granicy maskowało się potrzebami Górnego śląska, ale Rada Naczelna, a więc Rada, reprezentująca konsumentów Polaków na Górnym Śląsku, prosiła nie przysyłać tej masy żywności na Górny Śląsk, bo to służy równocześnie doskonale aprowizacji wrogich nam żywiołów niemieckich. Nic nie pomogło, furtka była otwarta i przez tę furtkę kanał ja polska i niepolska wywoziła, co tylko wywieźć było można. Równolegle z tem rozpoczął się dla miast przednówek — ten brak szalony, ta rzeczywiście ciężka walka z tem, jak egzystować przy tych cenach.</u>
          <u xml:id="u-25.45" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów, ten budżet jest także urągowiskiem tej samej zasadzie, którą p. Michalski z wielkim patosem z ust zagranicznego męża stanu tutaj zacytował, że przyszłość będzie należała do tego narodu, który najintensywniej będzie pracował. Jak p. Michalski przedstawia sobie intensywną pracę przy złem odżywianiu się pracującego człowieka Jak? Chyba, jak ten Niemiec, który przez 5 dni nie karmił konia i już go do tego przyzwyczaił, tylko, że ten koń szóstego dnia zdechł.</u>
          <u xml:id="u-25.46" who="#komentarz">(Głosy: Żyd, a nie Niemiec)</u>
          <u xml:id="u-25.47" who="#IgnacyDaszyński">Jak człowiek z akademickiem wykształceniem może żądać intensywnej pracy od robotnika i równocześnie kazać płacić temu robotnikowi 100 mk. za kilogram kartofli, a o 70% drożej za mąkę i chleb i o 1.000% drożej za tłuszcze. Przecież to są rzeczy, do których nie potrzeba wielkiego na wet rozeznania się w społecznem życiu, aby rozumieć, że słowa obcego męża stanu w ustach p. Michalskiego w dzisiejszej Polsce stają się ironią i bolesnem urąganiem rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-25.48" who="#IgnacyDaszyński">Powiecie Panowie, że place robotnicze są tak wysokie, że wyrównywają te wysokie ceny. Otóż, sprawozdania urzędowe Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wykazują, że są całe połacie kraju, gdzie najwyższa nawet płaca robocza jest niższą od tego najniższego standard of life, który jest najniższą średnią utrzymania robotnika i jego rodziny. Proszę Panów, ale nie tylko to grozi nam, że nasze warsztaty pracy przestaną być naszem i. Knują się już, proszę Panów, legendy na temat, co to p. Minister Skarbu chce wydzierżawić albo sprzedać obcym. Wymieniają nazwisko posła, który ma po raz drugi pojechać do Paryża i próbować odstąpienia salin obcym. Może to było motywem, dla którego dziś nie zdecydowano się na to, aby Ministerstwo Przemysłu i Handlu miało władanie nad produkcją soli.</u>
          <u xml:id="u-25.49" who="#komentarz">(Głos: To plotka)</u>
          <u xml:id="u-25.50" who="#IgnacyDaszyński">Plotka? Oby plotka. Ale z takiej plotki Minister Finansów, przyciśnięty do muru, tworzy rzeczywistość. Nigdy nie będzie rzeczą zbędną zwrócić w Sejmie uwagę publiczną szerokich kół na to niebezpieczeństwo, które żyje w projektach czy plotkach.</u>
          <u xml:id="u-25.51" who="#IgnacyDaszyński">Polityka skarbowa — z dumą powiada p. Minister — jest polityką oszczędności. I p. Minister, władający budżetem blisko 600 miliardowym, nie mógł się powstrzymać od pochwalenia się, że oszczędności jego na gumie, benzynie i automobilach przenoszą 300 milionów marek. Bardzo to pięknie, ale te 300 milionów marek to kropla na gorący kamień, bo p. Minister nie ma np. pieniędzy na najprostsze, najpotrzebniejsze dla życia publicznego rzeczy, jak budowle. Do niedawna spodziewano się, że da miastom całej Polski jeden miliard marek na zabudowanie się. Warszawa miała dostać królewską kwotę 200 milionów. Nawet jeżeli samorząd doda drugie tyle, to zbudują 30 do 40 domów w całej Polsce. Tą drogą iść nie można. Pan Minister musi dać więcej i musi dać jakieś zabezpieczenie oprocentowania kapitału. I musi kilkadziesiąt miliardów stanąć do pracy i to stanąć współcześnie, ażeby naprawdę ruch budowlany wzmógł się choć odrobinę i aby nieszczęście, które grozi miastom, zostało choć trochę złagodzone.</u>
          <u xml:id="u-25.52" who="#komentarz">(Minister Skarbu Michalski: Wczoraj to się stało)</u>
          <u xml:id="u-25.53" who="#IgnacyDaszyński">Bardzo dobrze, i jeśli Pan Minister, odpowiadając mi, uspokoi nas pod tym względem, będę uważał. że nie straciłem moich słów.</u>
          <u xml:id="u-25.54" who="#IgnacyDaszyński">Pan Minister nie ma w budżecie zobowiązań znaczniejszych co do opieki nad bezrobotnymi. Jest to, proszę Panów anomalia wobec cyfry ogromnej, przytoczonej przez Pana Ministra. Jeżeli prawdą jest, że robotników bezrobotnych jest około 200.000, to liczba osób z tego powodu niezaopatrzonych może wynosić do 800.000, a nawet do miliona przy liczebności rodziny polskiej. Dlatego nie można ze spokojną głową przejść do porządku dziennego nad zjawiskiem bezrobocia. Wszystkie państwa, które mają to zjawisko u siebie, wyznaczają sporą sumę na opiekę nad bezrobotnymi. Chciałbym, żeby także nasz minister w tym wypadku nie oszczędzał, ponieważ utrzymanie bezrobotnych w stanie zdolnym do pracy jest doskonałą inwestycją, bo, gdy brak pracy zniknie, to nie nędzarze, wymaglowani przez głód, przyjdą do pracy, ale ludzie, którzy trzymają, się na nogach.</u>
          <u xml:id="u-25.55" who="#IgnacyDaszyński">Tego rodzaju fakty pokazują nam w każdym dziale budżetu wielką beztroskę, Jeżeli spojrzymy na budowę nowych linii kolejowych i odbudowę dawnych, to zobaczymy, że z olbrzymiego budżetu kolejowego zaledwie miliard marek daje się na odbudowę kolei. Co to znaczy? Znaczy, że pozostajemy w tym dzikim systemie biurokracji rosyjskiej, które wyodrębniał Królestwo od reszty Rosji. To są rzeczy, każdemu znane. Dlatego ta oszczędność jest częstokroć oszczędnością złowrogą.</u>
          <u xml:id="u-25.56" who="#IgnacyDaszyński">A już jeżeli spojrzymy na gospodarkę pożyczkową, to naprawdę ogarnia nas w wielu wypadkach lęk. Mamy bowiem w owej książce zielonej, którą zawdzięczamy Panu Ministrowi, kilka pozycji, które warto, aby rzeczywiście Polska bliżej poznała; albowiem zobaczymy z tych pozycji szaleństwo poprostu gospodarki pieniędzmi pożyczonemi na najdroższy procent, a spłacanemi w warunkach wprost bajkowo różnych od tych, w jakich zostały pożyczone. Weźmy dwa przykłady: pierwszą, zdaje się, jeszcze przez p. Grabskiego u Czerwonego Krzyża, zaciągniętą pożyczkę trzech milionów marek. Te trzy miliony marek polskich Ministerstwo zobowiązało się wypłacić w Ameryce, na rachunek Amerykańskiego Czerwonego Krzyża w dolarach, co po ówczesnym kursie wynosiło sumę dolarów 275.232. Suma powyższa, jak piszę sprawozdanie, dotychczas nic została wypłacona. Obecnie pismem i t. d. proponuje się spłacenie jej w ciągu 5 i pół lat ratami po 50.000 dolarów”. Proszę Panów, ile ta suma wynosi dzisiaj? Dzisiaj wynosi ona ni mniej, ni więcej, tylko 825 milionów marek po kursie 3.000. Ten minister skarbu, który zaciągał ową pożyczkę w markach, a miał ją oddawać w dolarach, ten sprawił, że tego rodzaju pożyczka, która przyniosła 3 miliony marek, nawet po uwzględnieniu różnicy w kursie, jest absolutnie niewspółmierna z sumą 825 milionów, którą musimy zapłacić. Weźmy drugą rzecz niezwykle ciekawą. W swoim czasie, na podstawce umowy czesko-polskiej, Rząd przejął, zdaje mi się, około 13 milionów koron czeskich od nafciarzy i wyznaczył je na inne cele. Według tej umowy stosunek marki polskiej do korony czeskiej miał być w 1/4 części al-pari, a w 75% miał wynosić, zdaje się, 2 do 3 marek za koronę czeską. Dziś dług ten, gdybyśmy chcieli go spłacić, a będzie się musiało go spłacić, kosztuje nas ni mniej, ni więcej, jak po 75 marek za koronę czeską, to jest 910 mil jonów, niedaleko już od miliarda marek polskich. Przez tego rodzaju manipulacje dochodzi się do obciążenia Polski fantastycznemi sumami w porównaniu do tych korzyści, które dała ta nędzna pożyczka; np. to zabranie nafciarzom polskim koron czeskich na inne cele, aby im te pieniądze później oddawać, przynosi nam szalone straty i obciąża Skarb Państwa Polskiego w niebywały sposób. Pan Minister Finansów nie powinien się krępować wobec swoich poprzedników i tak, jak umiał znaleźć słowa ostre pod adresem całego społeczeństwa, czy pod adresem Sejmu, tak powinien znaleźć ostre słowa wobec takiej gospodarki, jaką tutaj scharakteryzowałem.</u>
          <u xml:id="u-25.57" who="#IgnacyDaszyński">Albo weźmy taką historię, jak dług we florenach holenderskich. Zaciągnęliśmy kiedyś dług 17 milionów 800 tysięcy florenów holenderskich na ubrania, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-25.58" who="#IgnacyDaszyński">Urząd Zakupu Artykułów Pierwszej Potrzeby rozsprzedał te ubrania za 243.672.503 marki. Obecnie ta piękna suma 240 milionów równa się blisko dwudziestu miliardom marek polskich. To była rządowa instytucja i Rząd jest za nią odpowiedzialny i nie uda mu się zepchnąć odpowiedzialności ze swojej własnej urzędowej instytucji. Z dwustu kilkudziesięciu milionów robi się w przeciągu dwóch lat dwadzieścia miliardów, i korzyści ma się z tego niewielkie i niewspółmierne z ciężarami, spadającemi na konto Państwa Polskiego. Taka polityka Ministerstwa Skarbu w zakresie długów nie jest polityką rozumną. to jest polityka bankrutów i takiej polityki absolutnie nie myślimy popierać.</u>
          <u xml:id="u-25.59" who="#IgnacyDaszyński">Ale nie sądźmy, że reszta Rządu jest bez winy. Przecież dyktatura p. Michalskiego, poza sprawy finansowe daleko pic wychodzi i społeczeństwa musi przypatrzeć się, co ten Rząd, który odpowiada za ten budżet i dla którego uchwalenie budżetu będzie votum zaufania, co ten Rząd robi z najważniejszemi zadaniami. Po pierwsze, co się robi z Konstytucją? Jeżeli kto powinien upomnieć się o losy Konstytucji, to przedewszystkiem Sejm jako jej twórca. Konstytucja dotąd jeszcze nie weszła w życie i całkiem śmiało przechodzi się nad przepisami Konstytucji do porządku dziennego. Wykażą kilka jaskrawych faktów. Konstytucja powiada np. w art. 119, że nauka w szkołach państwowych i samorządowych jest bezpłatna. Proszę mi pokazać szkołę średnią lub wyższą, gdzieby ludność korzystała z bezpłatnej nauki. Po uchwaleniu Konstytucji jakiś czas uniwersytet warszawski nie brał opłat, ale później, najspokojniej w świecie zaczęto opłaty pobierać, choć art. 119 Konstytucji powiada, że nauka w szkołach państwowych jest bezpłatna.</u>
          <u xml:id="u-25.60" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan chce zatrzymać całą oświatę?)</u>
          <u xml:id="u-25.61" who="#IgnacyDaszyński">Jak zresztą mamy żądać, żeby zwykli laicy szanowali Konstytucję, skoro sam Sejm jej nie uszanował, bo sam Sejm dotąd nie załatwił sprawy sfałszowania tekstu Konstytucji przez referenta w zgodzie z p. Marszałkiem. Mam przed sobą dwa teksty, których wyjaśnienie jest bardzo proste, mianowicie, w art. 66 zostało słowo „możliwie” wyrzucone, tak, że art. 66 jest sfałszowaniem woli prawodawcy. Artykuł ten, tak, jak on figuruje w Dzienniku Ustaw, jest sfałszowaniem woli prawodawcy. Wola prawodawcy powiada w art. 66: „W organizacji administracji państwowej przeprowadzona będzie zasada dekoncentracji przy możliwem zespoleniu organów administracji państwowej w poszczególnych jednostkach terytorialnych”. Chodzi mi w tym wypadku o starostwa i właśnie wbrew życzeniu Sejmu wielokrotnie powtarzanemu, starostwo miało się stać organem, w którymby np. inspektor pracy podlegał staroście.</u>
          <u xml:id="u-25.62" who="#komentarz">(Głos: Inspektorowie szkolni)</u>
          <u xml:id="u-25.63" who="#IgnacyDaszyński">Inspektorowie szkolni, i t. d.; przez wyrzucenie słowa „możliwie”, albowiem w tekście Dziennika Ustaw, a więc w urzędowym tekście, mamy fałsz urzędowy, który brzmi w ten sposób:</u>
          <u xml:id="u-25.64" who="#IgnacyDaszyński">„W organizacji administracji państwowej przeprowadzona będzie zasada dekoncentracji. Organa administracji państwowej w poszczególnych jednostkach terytorialnych mają być przy tem zespolone w jednym urzędzie z jednym zwierzchnikiem”.</u>
          <u xml:id="u-25.65" who="#komentarz">(Głos: Słowo „możliwie” szczury zjadły)</u>
          <u xml:id="u-25.66" who="#IgnacyDaszyński">Wierutny fałsz został krajowi narzucony jako Konstytucja. Ale nie dosyć na tem. W art. 72 wprowadzono znowu fałsz, który się w dziwny sposób tłumaczy pomyłką drukarską. Proszę posłuchać. dlaczego mówię „w dziwny sposób”. Art. 72, według uchwały Sejmu, miałby brzmieć: „Ustawy przeprowadzą zasadę, że od karnego orzeczenia władzy administracyjnej, zapadłego w pierwszej instancji, będzie przysługiwało stronom prawo odwołania się do właściwego sądu”. W tekście urzędowym jest: „Ustawy przeprowadzą zasadę, w od karnego orzeczenia władzy administracyjnej, zapadłego w drugiej instancji będzie przysługiwało stronom prawo odwołania się do właściwego sądu”.</u>
          <u xml:id="u-25.67" who="#komentarz">(Głos: Dowcipny zecer)</u>
          <u xml:id="u-25.68" who="#IgnacyDaszyński">Jak zecer, czy korektor mógł zamiast słowa: „pierwszej”, złożyć słowo „drugiej”, to jest rzeczywiście dziwne. Ja, jako fachowiec, wiem, że takich błędów nie robią zecerzy, lecz fałszerze. I dlatego my nie możemy spokojnie przejść nad temi wypadkami do porządku dziennego: nie możemy stwarzać w art. 66 czegoś, czego Sejm nie chciał, a w art. 72 nonsensu prawniczego. I dlatego powiadam, że te rzeczy powinny być przedmiotem troski Rządu, bo Rząd jest po wołany do tego, ażeby współdziałał z obywatelem i z Sejmem w tem jednem przynajmniej, ażeby Konstytucji naszej nie fałszowano.</u>
          <u xml:id="u-25.69" who="#IgnacyDaszyński">Nie przedłożono także Sejmowi ustaw wykonawczych do Konstytucji, zapowiedzianych już przed dwoma miesiącami i tutaj wina także ciąży na Rządzie. Rząd powinien tu stanąć przed nami i wytłumaczyć się, dlaczego przez rok cały ani jednej ważniejszej ustawy nie przedłożył. Wreszcie operowanie systemem pełnomocnictw i ustaw ramowych, które są odpowiednikiem dyktatury finansowej p. Michalskiego, stwarza atmosferę takiej niepewności i przypadkowości, że żaden przemysłowiec, żaden wielki przedsiębiorca, w ogóle żadne stowarzyszenie wielkie nie może sobie na przyszłość robić żadnych racjonalnych planów, bo ogólne pełnomocnictwa i ustawy ramowe, które są zawsze wyrazem bezsilności Sejmu i Rządu, stwarzają atmosferę niepewności.</u>
          <u xml:id="u-25.70" who="#IgnacyDaszyński">Gdy teraz przyjdziemy do sądów, to zobaczymy zatrważające zjawisko, że mianowicie sądy nasze działają szalenie powoli. Śledztwo, które trwa rok, nie należy do rzadkości; zupełnie, jak za carskich czasów, tak i dziś, nie szanuje się swobody obywatela obwinionego, jego spokoju. Dla sądów jest zupełnie obojętną rzeczą, jak długo przed wyrokiem męczy się w śledztwie człowiek, który miał nieszczęście dostać się pod sąd. Procesy tendencyjne, wytaczane ludziom za przekonania, są na porządku dziennym we wszystkich trzech dzielnicach. To są tradycje Austrii, Prus i Rosji, które święcą orgię w naszem sądownictwie, bez różnicy dzielnic.</u>
          <u xml:id="u-25.71" who="#IgnacyDaszyński">Niedawno miałem przed sobą proces w Bydgoszczy, gdzie redaktor skazany został na 4 tygodnie za to. że projekt ustawy wyjątkowej p. ministra Downarowicza nazwał haniebną ustawą.</u>
          <u xml:id="u-25.72" who="#komentarz">(Głos: Miał rację)</u>
          <u xml:id="u-25.73" who="#IgnacyDaszyński">Projekt, który upadł w Komisji, który nigdy nie był ustawą, projekt taki już był nietykalny i za krytykę jest, rzeczywiście dziwne. Ja, jako fa-...</u>
          <u xml:id="u-25.74" who="#komentarz">(Zdaje się brakować fragmentu tekstu w pliku PDF)</u>
          <u xml:id="u-25.75" who="#IgnacyDaszyński">... dostać 4 tygodnie aresztu. Sądy ulegają jakiemuś prądowi antyrobotniczemu pod każdym względem. Rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego o Kasach Chorych jest niegodne cywilizowanego społeczeństwa, jest niezrozumiałem dla ludzi prawniczo myślących. P. Minister Sprawiedliwości powinien by corychlej wystąpić z nowelą ustawy, któraby uniemożliwiła wyroki tego rodzaju, jak wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Kas Chorych.</u>
          <u xml:id="u-25.76" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów, weźmy taką rzecz gorszącą i przykrą, jak historia Banku Kupiectwa Polskiego. Pamiętamy tę chwilę,...</u>
          <u xml:id="u-25.77" who="#komentarz">(Głos: Jaką dywidendę dał Bank?)</u>
          <u xml:id="u-25.78" who="#IgnacyDaszyński">... kiedy pod wpływem interpelacji p. Zagórskiego, Sejm zaniepokoił się i na trybunę wbiegł p. minister finansów Steczkowski i zapowiedział surowe śledztwo. Zapowiedział bezwzględną walkę z wywożeniem waluty zagranicę i z lichwiarskiemi spekulacjami. A tymczasem w oczach naszych Sąd Najwyższy zastosował do Banku Kupieckiego amnestię. I to z art. 10, z tego artykułu, który w lit. f) powiada, że amnestii nie stosuje się za przemycanie za granicę Państwa waluty i papierów wartościowych,...</u>
          <u xml:id="u-25.79" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Hańba)</u>
          <u xml:id="u-25.80" who="#IgnacyDaszyński">... i lit. g) za lichwiarski wyzysk. Za obie te rzeczy został Bank Kupiectwa Polskiego zasądzony i w obu tych wypadkach Sąd Najwyższy zastosował amnestię. A więc wbrew wyraźnemu tekstowi ustawy, lekceważąc Sejm, stwarzając nadrzędność Sądu nad Sejmem, ośmiela się w wielu wypadkach sąd polski deptać Konstytucję i nie zwracać uwagi na najpozytywniejsze przepisy ustaw Sejmu Ustawodawczego. To wszystko są rzeczy, które każdego z nas, bez różnicy partii, powinny napełnić silnym niepokojeni. Jeżeli sądy zawiodą, to proszę Panów, wszystko wówczas zawiedzie.</u>
          <u xml:id="u-25.81" who="#IgnacyDaszyński">W ekspose p. Prezydenta Ministrów jest ku końcowi dla podniesienia ważności ustęp, który odnosi się do szkolnictwa. Szkolnictwo polskie znajduje się w tak skromnych początkach, że najlepszą polityką inwestycyjną byłoby budowanie szkól, szkół, i jeszcze raz szkół. Jeśli co się opłaca jakiemukolwiek narodowi, to szkoła, i to szkoła powszechna. Jak wobec tego stoimy? Pan zastępca Ministra Skarbu Mikulecki w dniu 7 lutego w Sejmie obliczył, że potrzeba by 1350 miliardów na rozbudowę szkół powszechnych. Proszę tę cytrę zapamiętać — 1350 miliardów. Rząd z dumą daje 2 miliardy, a jeżeli samorządy dodadzą 2 miliardy, to wobec 1.350 miliardów zapotrzebowania, cyfry stwierdzonej przez p. Wiceministra, zdobędziemy się w tym roku na 4 miliardy! Dlatego, proszę Panów, są ludzie, którzy powiadają, żeby nauczyć się inaczej liczyć w naszych inwestycjach, nie na 15 lat po 3.000 izb szkolnych, tylko na 150 lat obliczyć budowę szkoły polskiej po 300 izb i to w kraju, w którym jest 50% analfabetów, gdzie 10% młodzieży nie chodzi do szkoły, a 88% dzieci, chodzących do szkoły, uczy się w jednej tylko izbie. Te 3 cyfry są trzema znakami niedoli i hańby naszej. Musimy tę niedolę usunąć i hańbę z czoła zetrzeć. Musimy więcej znaleźć pieniędzy na budowę szkoły, na tę pierwszą najgłówniejszą inwestycję każdego narodu walczącego o byt.</u>
          <u xml:id="u-25.82" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Brawo!)</u>
          <u xml:id="u-25.83" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów, aby zaradzić analfabetyzmowi, wniesiono ustawę o kursach dla dorosłych i o bibliotekach publicznych. I tu znajdują się wrogowie: ks. prałat Lutosławski gorliwie chce obalić ustawę o kursach dla dorosłych...</u>
          <u xml:id="u-25.84" who="#komentarz">(Głos: Już ją obalił)</u>
          <u xml:id="u-25.85" who="#IgnacyDaszyński">... i już ją szczęśliwie obalił. Z tą dumą niech pójdzie do swoich analfabetów, że oszczędził im nauki czytania i pisania, albowiem jego zdaniem te kursy muszą być socjalistyczne, a biblioteki muszą być rewolucyjne.</u>
          <u xml:id="u-25.86" who="#IgnacyDaszyński">Rząd ma przed sobą kwestię urzędniczą. W tej kwestii urzędniczej jest wielka luka, a dopóki ona nie zostanie wypełnioną, dopóty nie stworzymy urzędnika obywatela, ale będziemy mieli urzędnika sługusa, urzędnika pochlebcę i urzędnika fagasa. Mam tu na myśli awans automatyczny i obowiązkiem moim jest z tej trybuny zaprotestować przeciw tej robocie, która się ujawnia wobec tych biednych setek tysięcy ludzi, którzy się nazywają z dumą funkcjonariuszami państwowymi. Z jednej strony mówią na wiecach, p. kol. Dubanowicz i inni, że są patronami, a kiedy przychodzi do głosowania, to pan Dubanowicz ulatnia się z Sejmu,...</u>
          <u xml:id="u-25.87" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: To nieprawda)</u>
          <u xml:id="u-25.88" who="#IgnacyDaszyński">... a w Związku Narodowo - Demokratycznym brakuje 33 głosów, dwóch głosuje nawet przeciw awansowi, za wnioskiem p. Krzysztoforskiego, skreślającym awans automatyczny. A później telegrafuje się do urzędników, że to Piastowcy obalili tę ustawę. Skandal poprostu, który zasługuje na to, żeby do gazet się dostał, żeby urzędnicy wiedzieli, jak się z obietnicami wobec nich czynionemi obchodzą panowie koledzy.</u>
          <u xml:id="u-25.89" who="#IgnacyDaszyński">Dopóki nic zaspokoi się żądania awansu automatycznego, powinniśmy przedewszystkiem lepsze uposażenie da urzędnikom. W jaki sposób niższy urzędnik w Warszawie, niższy funkcjonariusz może z rodziną wyżyć za 14.000 do 17.000 marek miesięcznie,...</u>
          <u xml:id="u-25.90" who="#komentarz">(Głos: Niesłychane)</u>
          <u xml:id="u-25.91" who="#IgnacyDaszyński">... powiedzcie mi Panowie, a na prowincji za 9.000 do 12.000. A jeśli już ma dużą rodzinę, to za 23.000.</u>
          <u xml:id="u-25.92" who="#komentarz">(P. Rajca: Nie ma w co się ubrać, ażeby pójść dzieciom kupić pożywienia)</u>
          <u xml:id="u-25.93" who="#IgnacyDaszyński">Te rzeczy nic mogą być milczeniem pominięte i dlatego tych kilka zadań ośmieliłem się przedłożyć rządowi, ażeby on był łaskaw powiedzieć, jak wyobraża sobie rozwiązanie tych żywotnych dla Państwa zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-25.94" who="#IgnacyDaszyński">W końcu kilka słów o polityce naszej zagranicznej. Jakkolwiek fachowego przedstawiciela naszej polityki zagranicznej tutaj nie mamy, uważam za wskazane dziś z tej trybuny przy omawianiu całokształtu życia państwowego, streszczonego w budżecie, podnieść, że partia moja będzie popierała politykę pokojową, pokojową pod każdym względem, o ile to od nas zależeć będzie i że w polityce tej będziemy się starali unikać tarć między Państwem naszem a sąsiadami, że gotowi jesteśmy respektować prawa mniejszości narodowych, szczerze, tak, ażeby te mniejszości narodowe nie potrzebowały zerkać przez granicę Państwa i nic miały siły moralnej do sprowadzenia wrogów Państwa na to Państwo. Jesteśmy gotowi do wielkich reform, które wzmocnią Polskę, które w szerokich masach Polskę tę uczynią drogą, bliską nie tylko w święta, nie tylko w niedzielę,...</u>
          <u xml:id="u-25.95" who="#komentarz">(Głos na prawicy: W szabas)</u>
          <u xml:id="u-25.96" who="#IgnacyDaszyński">... nie tylko w jakieś uroczystości urzędowe, ale w życiu codziennem.</u>
          <u xml:id="u-25.97" who="#IgnacyDaszyński">Witamy politykę sojuszów z państwami bałtyckiemi, powstałemi tak, jak my, z rozgromu Rosji. Witamy taką politykę wobec dobrych życzliwych dla nas sąsiadów, nie jako politykę za czepną, bojową. I dlatego witamy z zadowoleniem fakt, że w umowie warszawskiej z dnia 13 marca wcale nie zostały zawarte konwencje wojskowe, i rozsądkowi i żywotnym interesom każdego z tych narodów pozostawiono sprawę w razie, gdyby jedno z nich zostało napadnięte przez sąsiada. Narody sąsiadujące z nami mogą ze spokojem przyjąć do wiadomości, że polityka wszystkich niemal stronnictw w Polsce znajduje się teraz w stadjum szczerze pokojowem. My nie będziemy zaczepiali, ale będziemy się bronili, gdyby kto zechciał po naszem terytorium i po życiu naszem przejść się, jak po narodzie trupim. Jesteśmy narodem żywym, który swą żywotność udowodnił w roku 1920, obronił ją własnym trudem, własnemi pieniędzmi i własną krwią. Jesteśmy narodem, który nie powinien w żadnym z sąsiadów wzbudzać najlżejszej troski. Chcemy z tymi sąsiadami żyć, wymieniając płody naszej pracy za płody ich pracy. Chcemy, żeby ci sąsiedzi, tak, jak my, dążyli do demokracji szerokiej, tej jedynej podstawy, która kładzie skuteczny kres zaborczości, czy ona jest zaborczością tronu, czy zaborczością czerwonej do rozpaczy doprowadzonej dyktatury. Wobec jednych i drugich zachowamy się tak, jak przystało na reprezentantów demokracji. Wobec jednych i drugich będziemy bronili prawa swego, nie pragnąc uszczuplenia ich praw w niczem. Dlatego patrzymy się ze spokojem na owe próby sojuszów jawnych, czy tajnych, które w Genui były zawierane, a którym opinia Europy nadaje ostrze zwrócone wrogo przeciw Polsce. Patrzymy ze spokojem czystego sumienia i lojalnego sąsiada na te wszystkie plany, które złowieszcze duchy knuć przeciwko Polsce są gotowe. Polska, która powstała z grobu po stu latach, Polska, która ten grób rozsadziła, Polska zmartwychwstała, nie może poraz drugi położyć się do grobu, chyba, gdyby tego większość jej własnych synów zażądała lub przyjęła to spokojnie. Jesteśmy pewni, że tak nie będzie. Pomimo wszelkie niedomagania naszej młodej demokracji będziemy popierali każde usiłowanie, które człowiekowi pracującemu w Polsce, a to jest 99% Polaków, da chleb, oświatę i prawa obywatelskie. Na takim gruncie zbudowawszy tę demokrację, pojednawszy ją z sąsiadami, najpierw u siebie w domu, a potem za granicą domu, nie będziemy się lękali przyszłych losów Europy. I dlatego spokojnie, powtarzam, patrzymy na komentarze do owych traktatów, które w Genui powstają, i niema takiej potęgi i niema tak wielkiego męża stanu, do którego premier angielski Llojd George daleko jeszcze nie dorósł, ażeby Europa mogła przyjąć spokojnie naruszenie granie dzisiejszej Polski.</u>
          <u xml:id="u-25.98" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-25.99" who="#IgnacyDaszyński">Granice te bowiem zawdzięczamy w ogromnej mierze walce samej ludności polskiej o przyłączenie się do Polski.</u>
          <u xml:id="u-25.100" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-25.101" who="#IgnacyDaszyński">Na próżno otoczono Polskę zamiast granic znakami zapytania, zamiast granic — plebiscytami, na próżno, powtarzam, bo w dwuletnim przeszło okresie plebiscytowym, w męce ciała i duszy, w krwawym boju niekiedy, jednak z całą świadomością ostatecznych zobowiązań, które biorą masy na siebie, te masy wypowiedziały się za Polską, czy chodzi o Wileńszczyznę, czy chodzi o Górny Śląsk. Jestem spokojny o to, że granic Wileńszczyzny, granic Górnego Śląska obok armii polskiej będą najdzielniej bronić ludzie sami zamieszkujący ten kraj.</u>
          <u xml:id="u-25.102" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-25.103" who="#IgnacyDaszyński">Na tem, proszę Panów, polega siła demokracji, na tem polega atrakcja imienia polskiego. Zróbmy, ażeby to imię nie poniżyło swojego sztandaru, zróbmy, ażeby to imię i ten sztandar nie kryły narodu głodomorów, ale kryły naród zdolny do życia, zdolny do boju choćby śmiertelnego za swoją przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-25.104" who="#komentarz">(Brawa i oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JędrzejMoraczewski">W swojem przemówieniu p. poseł Daszyński powiedział, że „Sejm dotąd nie załatwił sprawy sfałszowania tekstu Konstytucji przez referenta zgodnie z panem Marszałkiem”. Jest to bardzo ciężki zarzut podniesiony przeciwko osobie pana Marszałka, w tej chwili tu nieobecnego. Zarezerwuję dla p. Marszałka prawo zareagowania na to w odpowiedni sposób,...</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#JędrzejMoraczewski">... a teraz przywołuję za to powiedzenie p. Daszyńskiego do porządku.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#JędrzejMoraczewski">Przerywam dyskusję nad ekspose p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy obecnie do ustnego sprawozdania Komisji Prawniczej w sprawne dozorców. Głos ma p. Suligowski.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Osiecki)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AdolfSuligowski">Pozwoli Wysoka Izba, że zgodnie z udzielonym mi głosem od spraw bardzo szerokich przejdziemy do sprawy skromnej, ale w danej chwili ważnej.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#AdolfSuligowski">Wysokiej Izbie wiadomo, że w Warszawie powstał strajk dozorców domowych i że przed dwoma tygodniami jeden z posłów postawił wniosek, żeby za żegnać strajk, wydając Rządowi polecenie załatwienia tej sprawy zgodnie z przepisami przysługującemi Rządowi przy regulowaniu zatargów między pracodawcami i pracownikami rolnymi.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#AdolfSuligowski">Wniosek ten nic odniósł skutku, gdyż okazała się ta trudność, że przepisy o regulowaniu zatargów rolnych wygasły wprzód, zanim ten wniosek został uchwalony, bo wygasły 31 marca, a wniosek był uchwalony 7 kwietnia, a po drugie dlatego, że przepisy te nigdy do zatargów dozorców domowych z pracodawcami nie były rozciągnięte. Kiedy się więc okazało, że sprawa na tej drodze załatwiona być nie może, p. Minister Pracy i Opieki Społecznej w ubiegły wtorek złożył projekt ustawy, złożonej z paru zaledwie artykułów, w którym domaga się. ażeby Sejm uchwalił, iż owe wygasłe przepisy, już nie obowiązujące w dziedzinie stosunków rolnych, przywraca się do życia i stosuje do zupełnie innej dziedziny, do dziedziny tego sporu, jaki w tej chwili powstał w Warszawie. We wtorek Sejm polecił Komisji Prawniczej rozpatrzenie tego projektu z tem, ażeby Komisja do piątku, to jest do dnia dzisiejszego złożyła sprawozdanie w tym przedmiocie. Komisja rozważyła tę sprawę i uznała, że wydanie takiej ustawy nie jest żadną koniecznością usprawiedliwione, gdyż po długiej i szczegółowej dyskusji Komisja doszła do przekonania, że Rząd może załatwić ten zatarg na podstawie tych upoważnień i praw, które posiada i nie potrzebuje wcale być wyposażony w nowe atrybucje.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Kamieński: Proszę o wskazanie nam tych praw?)</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#AdolfSuligowski">Komisja, Panie Ministrze, uważała, że ten projekt nie jest wskazany, gdyż rozumiano, że niema żadnych przeszkód, ażeby czyszczenie ulic się odbywało i mogło być doprowadzone do skutku przez wpływ Rządu na miasto. Rząd ma prawo nalegać na to i zniewolić miasto do dokonania tego. Ale muszę dodać, że uważano tak w Komisji z tego powodu, że w Warszawie i wogóle w miastach Kongresówki zamiatanie i czyszczenie ulic dokonywa się za pomocą dozorców domowych nie na zasadzie jakiegokolwiek prawa, bo nigdy takie prawo nie było w Kongresówce wydane, a jedynie modo usuali dawna władza carska, rosyjska, miejscowa i tylko miejscowa bez żadnego prawodawczego upoważnienia, bez żadnego uzasadnienia i podstawy jure caduco zaprowadziła to modo usuali.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(P. Perl: Mów Pan po łacinie aż do końca)</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#AdolfSuligowski">Rozumiemy więc, że jeżeli nie ma prawa ani przepisów, to nic nie przeszkadza, ażeby miasta, jak to z natury rzeczy wynika, zajęty się tą sprawą. Rozumowanie takie było w Komisji przeprowadzone i rzeczą jest Sejmu uznać, lub nie uznać tego rozumowania, ja, jako referent, muszę tylko ściśle i rzetelnie podać do wiadomości Sejmu to, co było przedmiotem deliberacji i dlaczego, tak a nie inaczej zdecydowano. Otóż ten motyw, zdawałoby się, zupełnie wystarczał do tego, że Komisja uważała to za zbyteczne, ale muszę dodać do tego i inne okoliczności prawnej natury, mianowicie uważamy, że projekt przygotowały przez p. Ministra Pracy Darowskiego, jest napisany na kolanie i zgoła nie odpowiada potrzebie i jeśliby podjąć ideę i myśl, która tkwi w tym projekcie, że trzeba tworzyć jakiś organ, któryby załatwiał zatargi, to trzeba byłoby cała sprawę ująć i przygotować odpowiednią ustawę, a nic przenosić przepisów z innej zupełnie dziedziny i twierdzić, że te przepisy, które noszą zupełnie inny charakter, mogą służyć za podstawę do załatwienia zatargów.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#AdolfSuligowski">W projekcie, który p. Minister Darowski przedłożył, obok tego niedostatku, o którym mówiłem, tkwi jeszcze inny, a mianowicie p. Minister pominął tę okoliczność, że treść proponowanego przezeń projektu nie odpowiada stosunkowi, o który chodzi w tych przepisach, które p. Minister Darowski chce rozciągnąć do danego zatargu, jest mowa o zbiorowych umowach, i o zbiorowych zatargach. W danym wypadku niema zbiorowych umów, bo na roli, gdzie na każdym folwarku jest kilkunastu, a w większych majątkach po kilkadziesiąt i więcej pracowników robi się i to jest ustalone, umowy zbiorowe. Tu zaś, gdzie idzie o stosunek dozorcy domowego do właściciela nieruchomości, ten stosunek nigdy nie był zbiorowym, jest jednostkowy, indywidualny i przepisy o zbiorowych umowach oczywiście nic mogą się tyczyć przepisów o umowach indywidualnych. Co można z tak proponowanego projektu zrobić, jeżeli tutaj nie będzie szło o zrobienie zbiorowej umowy, bo są tylko umowy indywidualne i nic ma domu, któryby miał zbiorowisko takich pracowników, bo każdy dom ma jednego takiego pracownika. Jest wprawdzie niesłychanie pożądanem, żeby zatarg załatwić, ale środek, który projektuje p. Minister Darowski ze stanowiska prawnego nie wytrzymuje należytej krytyki. Ma on w sobie szereg błędów, nic odpowiada nawet stosunkowi, bo narzuca umowy zbiorowe tam, gdzie rzecz musi być załatwiona nie za pomocą umowy zbiorowej, a tylko za pomocą umowy indywidualnej.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#AdolfSuligowski">Jest to więc 3 jawny brak tej ustawy, który skłonił Komisję Prawniczą do tego, żeby powiedzieć, że tej ustawy przyjmować nie można.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#AdolfSuligowski">Ale za punkt wyjścia dlaczego Komisja Prawnicza tak tę kwestię postawiła służyło to, że w głębokiem przekonaniu Komisji w licznych wywodach członków Komisji, wywodach, trzeba powiedzieć, poważnych, zaznaczono, że Rząd ma środki w swojem ręku, może polecić, może kazać miastu załatwić tę sprawę i nie ma żadnej przeszkody, żeby miasto mogło nie usłuchać i nic wykonać rozporządzenia Rządu. Rząd więc okazał się w tej sprawie słabym, nie okazał się na wysokości zadania, nie umiał ująć prawa, które mu przysługiwało z natury rzeczy, bez nowych uprawnień, bez takiego projektu, a właściwie do tego jest powołany.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#AdolfSuligowski">Komisja rozumie nie że trzeba nie dlatego pominąć projekt, żeby nie uznawać potrzeby zniesienia zatargu, przeciwnie, żeby właśnie w ten sposób zniewolić i znaglić Rząd do przedsięwzięcia odpowiednich środków i położenia tamy temu zatargowi.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#AdolfSuligowski">Oto są motywy natury prawnej, któremi się Komisja kierowała i na zasadzie tych motywów Komisja uważa, że projektu wadliwego, nie odpowiadającego stosunkom i nawet będącego w danym stosunku zatargów w zupełnej jawnej niezgodzie, popierać nic może.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Gdyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#LudwikGdyk">Wysoka Izbo! Od 27 marca trwa strajk dozorców domowych w mieście Warszawie, w mieście, w którem rezyduje Rząd i Wysoki Sejm. Sprawa do tej pory nic jest załatwiona. Ażeby ostatecznie ją załatwić Wysoki Sejm w dn. 7 kwietnia dał pełnomocnictwo Rządowi, ażeby strajk ten o polepszenie bytu dozorców domowych w ciągu 7 dni Rząd załatwił.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#LudwikGdyk">Po feriach świątecznych Rząd przychodzi z projektem, który powiada, że trzeba wnieść szereg poprawek, gdyż wtedy, kiedy je uzyska od Sejmu, będzie skłonny tę sprawę w myśl uchwały pierwotnej Sejmu, załatwić.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#LudwikGdyk">Komisja Prawnicza w większości swojej, odrzucając wniosek projektu rządowego, nic uzasadnia tego, tak jak przed chwilą uzasadniał referent większości. Na skutek wniosku p. Grzędzielskiego, który istotnych zarzutów nic uczynił, wykazując nieudolność Rządu — ja w to w tej chwili wchodzić nie będę — żadnych poprawek nie porobił, tylko postawił wniosek, ażeby przejść nad projektem rządowym do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#LudwikGdyk">Z jednej strony Sejm uznaje ważność i konieczność, ażeby sprawa strajku dozorców domowych została zlikwidowana w myśl korzyści dla dozorców domowych, jak i dla miasta, który to wniosek jednogłośnie był uchwalony, dając pełnomocnictwo Rządowi, a teraz gdy Rząd przychodzi i zwraca się do nas o danie uprawnienia, przechodzimy nad jego wnioskiem do porządku dziennego!</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#LudwikGdyk">To według mego zdania są rzeczy wprost niesłychane, bo toby istotnie tak wyglądało, iż Wysoka Izba nie wie czego chce. Z jednej strony uprawnia, a z drugiej strony powiada, że przechodzi do porządku dziennego nad tem z czem tu przyszedł Rząd, nie dając żadnych poprawek i motywów zasadniczych.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#LudwikGdyk">Słyszymy z ust referenta większości, że Rząd może nakazać, i że ma prawo nakazać miastu sprzątać ulice. Ja, jako referent mniejszości, mówię, że Rząd nie tylko może ale powinien wpłynąć, żeby nic tylko ulice były zamiatane, ale i żeby stróżom podnieść płacę, nie dać im głodować, i żeby dziedzińce i klatki schodowe były w porządku. Tak powinno się rozumować. Tymczasem referentowi większości chodzi tylko o to, ażeby miasto sprzątało ulice, a wewnątrz domu, mogą się szerzyć epidemie, tyfus plamisty, mieszkańcy mogą się udusić, a dozorcy wraz z rodzinami mogą zamierać z głodu. Tak należałoby rozumieć stanowisko referenta większości. Od października roku ubiegłego dozorcy nie strajkując, zwracali się do właścicieli nieruchomości i do Rządu. Obiecywano, łudzono tych ludzi, że nareszcie będzie uchwalona nowela do ustawy o ochronie lokatorów i wtedy sprawa ich będzie uregulowana. Ani ochrony lokatorów, ani swojej sprawy załatwionej nie widzą, więc teraz mieli jedyną obronę w tem zamanifestowaniu, w tem bezrobociu, gdzie sądzili, że jednak nareszcie ludzie zrozumieją ważność i słuszność ich żądań. W odpowiedzi usłyszeliśmy argumenty pana referenta większości. Niesłychaną jest rzeczą, ażeby ten strajk się przedłużał, i dziwna rzecz, istotnie jest on na rękę właścicielom nieruchomości. Mówi się wprawdzie o uczuciu obywatelskiem i zrozumieniu rzeczy, ale gdy to uczucie powinno kwitnąć, udaje się, że się nie rozumie.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#LudwikGdyk">Jak się ta sprawa przedstawia? Dzisiaj szereg dozorców domowych jest karany przez Komisarza Rządu, na skutek orzeczenia Komisarza Sanitarnego za to, że kloaki, dziedzińce są nie sprzątane. Kary wynoszą po 10.000 marek grzywny.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych: Już nie)</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#LudwikGdyk">Słyszymy z ust p. Ministra, że już nic są karani.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#LudwikGdyk">Przeciwko temu musielibyśmy zaprotestować, bo leżeliby Rząd miał wogóle karać, to musiałby karać i jednych i drugich, ale władzom łatwiej było karać dozorców domowych, a tych panów, którzy dopuszczała do tego, aby były nieczystości i aby Warszawa roiła się od epidemii, tych panów zupełnie się nie karze.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Głos: Ilu jest gospodarzy żydów.)</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#LudwikGdyk">Tyle ile jest domów. Dlatego też dla mnie stanowisko większości komisji jest niczem nie usprawiedliwione i sądzę, że jest w wysokim stopniu krzywdzące, tak tych, o których jest mowa, jak i mieszkańców stolicy.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#LudwikGdyk">Dlatego też w imię tego ogólnego dobra śmiem prosić Wysoką Izbę, aby wniosek mniejszości, to jest projekt rządowy dziś jednogłośnie i ostatecznie załatwiła.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Wiceminister Pracy Simon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Rząd stanął na gruncie rezolucji, przyjętej przez Sejm 7 kwietnia. Ze względu na to, że rezolucja ta nie zawierała dostatecznych uprawnień, gdyż ustawa o powołaniu Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej wygasła w marcu, a próby polubownego załatwienia sprawy spełzły na niczem wobec stanowiska właścicieli nieruchomości, którzy się uchylili od rokowań, okazała się konieczność uchwalenia noweli do tej ustawy. Zastrzegam się, iż sprawy strajku dozorców nie można łączyć ze sprawą ochrony lokatorów, i zatarg obecny musi być załatwiony niezależnie od tej sprawy, zwłaszcza, że lokatorowie są skłonni wziąć udział w pokryciu kosztów wynagrodzenia dozorców. Proszę o danie Rządowi pełnomocnictw, gdyż inaczej strajk może się przeciągnąć w nieskończoność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Ziemięcki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#BronisławZiemięcki">Wysoki Sejmie! Gdyby w całej tej sprawie istotnie chodziło tylko o zatarg między pracodawcami a pracownikami, jestem głęboko przekonany, że zatarg ten byłby dawno zlikwidowany i prawdopodobnie do strajku by wcale nie doszło. Ale ze wszystkich informacji i z przemówienia przedstawiciela Rządu, a tembardziej ze szczegółowych wyjaśnień, które na Komisji przedstawiciele Rządu dawali, jest rzeczą zupełnie jasną, że tak samo w Warszawie, jak poprzednio w Łodzi, przedstawicielom właścicieli nieruchomości wcale nie chodzi o to zupełnie małe, skromne żądania, które postawili dozorcy, lecz o to, żeby przez przewlekanie tej sprawy wymuszać na Sejmie przyśpieszenie zmiany ustawy o ochronie lokatorów. Wobec takiego postawienia sprawy, że przy tej sposobności chce się załatwić sprawę zgoła inną, że przy takiej taktyce naraża się ludność stolicy na fatalne skutki, dziwić się należy, że Rząd bez nadzwyczajnych uprawnień, nie potrafił dotychczas sprawy tej załatwić.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#BronisławZiemięcki">Rząd, jak słusznie p. Gdyk to podkreślił, znalazł drogę, którą należy uważać za wysoce niesprawiedliwą, Rząd bowiem ostrze swoich represji zwraca przeciw dozorcom domowym, podczas gdy sam przedstawiciel Rządu, analizując wytworzoną sytuację, wskazał jako na sprawców tej sytuacji na właścicieli nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#BronisławZiemięcki">Tymczasem, korzystając z uprawnień, co do nakładania kar za zły stan sanitarny podwórza i t. d. zarówno Komisarz Rządu, jak Kierownik Urzędu Sanitarnego dr. Trenkner nakładają kary na dozorców domowych. Rząd, oczyszczając miasto, nic robi jednak z tego narzędzia presji, żeby ciężar finansowy, który z tego pochodzi, przełożyć na właścicieli nieruchomości i w ten sposób nie zmusza ich do załatwienia zatargu.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#BronisławZiemięcki">Mogę się zgodzić ze sprawozdawcą p. Suligowskim, że i bez nowej ustawy Rząd środki do załatwienia tej sprawy posiadał — i posiada. Ale trzeba się liczyć z faktem, że Rząd z dotychczasowych środków nic potrafił zrobić takiego użytku, ażeby zatarg załatwić i przywrócić normalny stan zdrowotny w mieście. Dlatego jest rzeczą słuszną, że Rząd, w szczególności Ministerstwo Pracy szuka nowych uprawnień, któreby Rządowi dały możność przełamania uporu właścicieli nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#BronisławZiemięcki">Co do samego referatu p. posła Suligowskiego, to argumenty, które tu były przytaczane, albo na Komisji nic figurowały wcale, albo w znacznie mniejszej ilości. Komisja, która tak łatwo przeszła nad całą tą sprawą do porządku dziennego zajmowała się raczej sporem co do przebiegu samego zatargu, czy słuszna była postawa jednej, drugiej i trzeciej strony. Dlatego też ja, reprezentując stanowisko odmienne od obu stanowisk, mianowicie uważając, że potrzeba ustawy, która dawałaby specjalne uprawnienia Rządowi, a i do projektu ustawy, którą wniósł Rząd należy wnieść pewne zmiany, o których tutaj w tej chwili kilka słów powiem, postawiłem na komisji wniosek, który wydawał mi się najsłuszniejszy: Odesłać sprawę do specjalnej podkomisji, która jeszcze wczoraj po południu miałaby rozpatrzyć proponowane zmiany, przedstawić je dzisiaj na przedpołudniowem posiedzeniu Komisji Prawniczej tak, ażeby ta sprawa po dokładnem i szczegółowem rozważeniu jej dzisiaj na plenum była referowana. Ten wniosek został zlekceważony przez większość Komisji. Projekt właściwy większości członków Komisji nic był wcale znany, nie wglądano wcale w tekst tego projektu, a tylko w zmiany proponowane przeze mnie i przez innych posłów, i to było zdaje się głównym motywem p. posła Grzędzielskicgo, który był autorem przejścia nad nim do porządku dziennego. Powiedział on: „nie mamy zaufania do Rządu, który nic potrafił jeszcze tej sprawy załatwić i ponieważ to jest projekt rządowy — wniosek ten odrzucamy”.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#BronisławZiemięcki">Otóż, proszę Panów, jeżeli dotychczas Rząd tego nie potrafił zrobić, to należy jednak wzmocnić te środki, któremi on rozporządza, ażeby tę sprawę załatwić.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#BronisławZiemięcki">Co do samego projektu, który Rząd wniósł, aczkolwiek pan poseł Gdyk uważa, iż zgodny jest z interesami tych pracowników, których interesy chciał pan poseł Gdyk reprezentować, mojem zdaniem tak nic jest i bez zmian, które są konieczne, projekt rządowy dla dozorców domowych przedstawiałby duże niebezpieczeństwo, albowiem Komisja Rozjemcza, projektowana przez Rząd, w razie, gdyby akcja zawodowa nie dala rezultatów takich, jakich Ministerstwo Pracy się spodziewa, może całą sprawę rozstrzygnąć definitywnie i orzeczenie tej Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej nabiera charakteru umowy zbiorowej. To oznacza, że sam fakt zajęcia się tą sprawą przez Nadzwyczajną Komisję Rozjemczą i wydanie przez nią orzeczenia, zamyka już akcję zawodową i związek zawodowy danych pracowników oddaje całą sprawę do ostatecznego załatwienia przez Komisję, w składzie której decydującym czynnikiem są przedstawiciele Rządu, czyli oddaje w ręce Rządu. Otóż powiedzmy, że można przypuszczać, że przy takiej sytuacji ci przedstawiciele Rządu załatwiają sprawę zatargu, tak, jakby to odpowiadało interesom pracowników, lecz jeżeli uchwalamy ustawę na rok cały, w ten sposób niejako zamykamy drogę akcji zawodowej przez przymusowe rozjemstwo, które może zawsze wkroczyć w pewnym momencie. To przedstawia na przyszłość wielkie niebezpieczeństwo, że dozorcy domowi nie będą mogli swoich interesów bronić, gdyż Rząd, idąc w innym momencie na rękę interesom kamieniczników, będzie mógł przy Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej zamknąć drogę akcji zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#BronisławZiemięcki">W tem właśnie zawiera się niebezpieczeństwo projektu rządowego. Dlatego też uważałem na Komisji i uważam obecnie, że konieczne są zmiany w tym projekcie, któreby orzeczenia Komisji Rozjemczej postawiły na gruncie określenia płac minimalnych. W ten sposób przez określenie płacy minimalnej dałoby to środek, narzędzie w ręce Rządu, ażeby zmusić właścicieli nieruchomości, by poniżej tych określonych płac dozorców nic wynagradzali. Z drugiej strony jednak projektowane przeze mnie postawienie sprawy nie grozi tem niebezpieczeństwem zamknięcia na przyszłość drogi do uzyskania podwyżek w drodze akcji zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#BronisławZiemięcki">Druga poprawka, o której wspominałem tutaj, była ta, że w składzie Komisji Rozjemczej nie został uwzględniony czynnik, który przy dzisiejszej sytuacji uwzględniony być musi — mianowicie lokatorzy. Lokatorzy przy istniejącej ustawie o ochronie lokatorów ponoszą ciężar opłaty dozorców domowych i dlatego jest rzeczą zupełnie słuszną, ażeby w tym składzie Komisji Rozjemczej lokatorzy byli również reprezentowani. Zwłaszcza ta pierwsza poprawka, według mego zdania, jest zasadniczą, że już wtedy, kiedy p. kolega Gdyk proponował, aby bez dyskusji ta sprawa w Komisji była załatwiona, domagałem się, by Komisja to rozpatrzyła. I na tem stanowisku, proszę Panów, stoimy nadal. Niestety bieg sprawy jest taki, że wniosek większości odroczył ją i zaciąga cały konflikt, ale w takim razie odpowiedzialność za to ponosimy nie my, tylko ta większość Komisji, która, powtarzam raz jeszcze z naciskiem, nie wchodząc właściwie zupełnie w meritum sprawy, nie czytając projektu, bo większość Komisji nic czytała tej ustawy, nie zastanawiając się wcale nad poprawkami, które mogłyby być w ciągu wczorajszego dnia załatwione, odrzuciła całą sprawę. Pozwala to przypuszczać, że zrobiła to tylko dlatego, że chciała iść na rękę tym samym właścicielom nieruchomości, którzy sabotowali całą sprawę.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#BronisławZiemięcki">Bo proszę Panów, argumenty p. Suligowskiego nic wytrzymują krytyki. P. referent Suligowski powiedział: nie ma zbiorowości dozorców domowych, dlatego, że w poszczególnych domach pracuje jeden dozorca domowy. Czy zbiorowość robotników danego zawodu przy obecnych konfliktach pracy składa się z robotników jednej fabryki? Nie, zatargi są pomiędzy całym związkiem zawodowym i organizacją, reprezentującą tę zbiorowość robotniczą. We wszystkich innych zawodach jest związek zawodowy. P. Suligowski nie zaprzeczy, że tego rodzaju zbiorowość dozorców domowych już się utworzyła, ale bowiem jest dla tej zbiorowości organizacja występująca tym zatargu, mianowicie związek zawodowy i tutaj nic to nie przeszkodzi, że wobec jednego pracodawcy staje jeden pracownik, wobec ogółu pracodawców staje zbiorowość pracownicza.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#BronisławZiemięcki">Dlatego też, aczkolwiek załatwienie tego w ten sposób dziś oczywiście już nic będzie tem, czem byłoby, gdyby został przyjęty mój wniosek na komisji, uważam, że wobec niezaradności i pójścia po zupełnie mylnej i krzywdzącej drodze nakładania represji, grożenia dozorcom domowym przez Rząd, jest koniecznością dać w ręce Rządu narzędzie, takie jednak narzędzie, któreby się w rękach Rządu nic mogło obrócić przeciw dozorcom domowym i dlatego stawiam wniosek, aby ponownie tą sprawę odesłać tym razem do połączonych Komisji Prawniczej i Ochrony Pracy, tak, aby te Komisje na następne posiedzenie Sejmu przedstawiły wniosek w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma Pan Referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#AdolfSuligowski">Referowałem sprawę ściśle tak, jak ona była na Komisji Prawniczej załatwiona. Niesłuszny jest zarzut przedmówcy, że Komisja nawet nic czytała ustawy. Od tego zarzutu jestem obowiązany bronić Komisję, bo byłoby mi za złe wzięte, gdybym tego nie uczynił. Komisja zapoznała się z ustawą i znała ją. Tylko ponieważ w Komisji zrodziła się kwestia, czy ustawa jest potrzebna i Komisja większością zdecydowała, że taka ustawa jest zbyteczna, dlatego przeszła nad nią do porządku dziennego, to rozumie się, że w konsekwencji takiego postawienia kwestii Komisja nie przystąpiła do szczegółowego rozbioru ustawy. Rzeczą Sejmu jest zdecydować, jak Sejm uzna, ale nie można czynić zarzutu Komisji, że ona nic czytała ustawy i nie można czynić zarzutu Komisji, że powiedziała, iż ustawa jest zbyteczną. Rząd miał uprawnienia do działania bez takiej ustawy. Skoro powiedziano, i to w wywodach, które były czynione przez członków Komisji się wyłoniło, że pod względem prawnym ta rzecz nic wytrzymuje krytyki, nie godzi się z naturą tego stosunku, więc wobec takiego stosunku było naturalnem, że Komisja postawiła taką rezolucję.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#AdolfSuligowski">Również nie mogę podzielać zdania p. posła Gdyka, który ma wątpliwości co do tego, że ta uchwała była w sprzeczności z postanowieniem Sejmu. Sejm uznał za konieczne oddać sprawę do Komisji, uznał wniosek za nagły i ja pierwszy byłem tym, który głosował za nagłością. Wysoka Izba uważała, że skoro taka sprawa przychodzi, to trzeba uznać jej nagłość i co do tego nie było przecież wątpliwości, ale z chwilą kiedy Sejm oddaje tę sprawę Komisji, to Komisja nic jest obowiązana, to nie jest rozkaz dla Komisji, ażeby przyjąć ustawę, ale tylko rozkaz, ażeby ustawę rozważyć, zastanowić się, czy jest potrzebną, a jeśli Komisja uzna, że jest potrzebną, ażeby ją wtedy przyjąć lub pewne modyfikacje wprowadzić. Te atrybucje służą każdej Komisji, więc nie można kwestionować praw Komisji. Sprzeczności więc żadnej niema i Komisja pod tym wglądem się nie uchyliła. Muszę więc stać przy zdaniu przyjętem przez większość Komisji i nic mogę zgodzić się na propozycję przedmówcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Gdyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#LudwikGdyk">Ja stoję na innem stanowisku, niż mój przedmówca. Ze względu na ważność sprawy prosiłbym Wysoką Izbę, ażeby ten projekt dziś był ostatecznie załatwiony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#StanisławOsiecki">Przystępujemy do głosowania. Najpierw jest wniosek p. Ziemięckiego o odesłanie tej ustawy jeszcze raz do połączonych Komisji Prawniczej i Ochrony Pracy. Następnie jest wniosek większości, ażeby przejść nad ustawą do porządku dziennego. Wreszcie jest wniosek mniejszości o przyjęcie ustawy en bloc.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#StanisławOsiecki">Najpierw poddaję pod głosowanie wniosek o przesłanie ustawy do połączonych Komisji Prawniczej i Ochrony Pracy. Proszę Posłów, którzy są za przesłaniem ustawy do połączonych Komisji Prawniczej i Ochrony Pracy, aby wstali. Stoi większość, a zatem ustawa zostaje odesłana do wymienionych Komisji.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#StanisławOsiecki">Wpłynęły następujące wnioski nagłe:</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Zalewskiego i tow. z KI. Zw. Rad Ludowych w sprawie zarządzenia wyborów do samorządów gminnych w województwie poleskiem, nowogródzkiem i pow. wileńskim, duniłowickim, dziśnieńskim, brasławskim, wołkowyskim, białowieskim, oraz do samorządów powiatowych na wyżej wymienionych terenach i w województwie wołyńskiem — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Postolskiego i tow. KI. N. P. R. w sprawie odszkodowania za zajęte ziemie pod budowę portu na Wiśle we wsi Ł[...]gę pod Włocławkiem — odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Szmigla i tow. z KI. P. S. L. w sprawie unormowania przez Rząd możności nabywania drzewa budowlanego na reparację ubezpieczenia i odbudowę mostów istniejących, na budowę nowych mostów i wogóle na cele dróg publicznych po cenach kontyngentowych — odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Stanisława Szymańskiego i tow. ze Zw. L. N. w sprawie moratorium dla zobowiązań płatniczych obywateli polskich wobec czechosłowackich instytucji bankowych — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Sosińskiego i tow. z KI. Chrz. Nar. Stronnictwa Pracy w sprawie budowy kolei z Laurahuty — Siemianowice przez Michałowice, Wielką Dąbrówkę resp. Brzeziny do toru, wiodą tego z Szarleja do kopalni Andaluzji po stronie Śląskiej i połączenia z torem kolejowym Wojkowice — Komorne — Ząbkowice — odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Krempy i tow. w sprawie pogorzeli w dwu gminach, t. j. Marki ad Dąbrowica w pow. tarnobrzeskim i w Padwi pow. mieleckiego — odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#StanisławOsiecki">Proponuję, ażeby następne posiedzenie odbyło się we czwartek o godz. 4 p. p. Na Konwencie Seniorów zadecydowano jednak, że Komisja Skarbowo-Budżetowa pomimo to we wtorek obradować będzie. Proszę Panów członków Komisji Skarbowo -Budżetowej, ażeby się stawili na posiedzenie Komisji o godz. 11.</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#komentarz">(Głos: Także i Komisja Spraw Zagranicznych)</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#StanisławOsiecki">Będzie również i posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#StanisławOsiecki">Proponuję następujący porządek dzienny:</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#StanisławOsiecki">1) Dalszy ciąg dyskusji nad ekspose Pana Prezydenta Ministrów i Pana Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#StanisławOsiecki">2) Ustne sprawozdanie Komisji Prawniczej o wniosku nagłym pp. Liebermana, Z. Marka i tow. w sprawie zniesienia ustawy o odpowiedzialności osób wojskowych za przestępstwa z chęci zysku (druk nr. 3328).</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#StanisławOsiecki">Nic słyszę protestu, uważam porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o g. 6 m. 40 w)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>