text_structure.xml
151 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 5 po poł)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Kierownik Ministerstwa Sztuki i Kultury Antoni Ponikowski, Minister Spraw Wojskowych Gen. Kazimierz Sosnkowski, Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Downarowicz, Minister Skarbu Jerzy Michalski, Minister Kolei Żelaznych Bolesław Sikorski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Pracy i Opieki Społecznej Ludwik Darowski, Minister Sprawiedliwości Bronisław Sobolewski, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Józef Wybicki, Kierownik Ministerstwa Aprowizacji Jan Stoiński, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Jan Żarnowski.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Wiceministrowie: W Ministerstwie Skarbu Bolesław Markowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 267 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 268 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie Sołtyk i Szymczak. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#WincentySzymczak">Interpelacja ks. Dziennickiego i tow. z KI. N. Z. L. do p. Ministra Skarbu w sprawie wycofania białych banknotów tysiącmarkowych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Pluty i tow. z KI. P.S.L. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niewypłacenia odszkodowania za zniszczenie przez wojska polskie domu internackiego seminarium nauczycielskiego w Rzeszowie.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Kędziora i tow. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie dezorganizacji urzędów technicznych w b. Galicji.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Kurczaka i tow. do pp. Ministrów Robót Publicznych i Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć w wydziale drogowym pow. rawskiego.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnych zarządzeń starosty tarnobrzeskiego w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Putka i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie praktyk podatkowych w pow. biłgorajskim.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#WincentySzymczak">Interpelacja posłów Klubu P.S.L. do p. Ministra Skarbu w sprawie niewłaściwego wymierzania podatku od zysków wojennych.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. ks. Sulińskiego i tow. ze Zw. L.N. w sprawie strajku szkolnego urządzonego przez dzieci w siedmioklasowej szkole powszechnej w Ostrołęce ziemi łomżyńskiej.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Szewczyka i tow. z KI. N. Z. L. do p. Ministra Skarbu w sprawie niesłusznego pobrania kar od gospodarzy wsi Cypriany gm. Rybno pow. sochaczewskiego przez sekwestratora p. Jastrzębskiego.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Spletta i tow. do Wysokiego Rządu w sprawie szkolnictwa w pow. puckim.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma w sprawie formalnej p. Łańcucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#StanisławŁańcucki">Chcę zwrócić się z zapytaniem do p. Marszałka, na jakiej podstawie władze policyjne aresztowały wczoraj p. Dąbala w mieszkaniu jego w Warszawie. Orzeczenie Sądu Najwyższego zostało odesłane do Komisji i pod tym względem Sejm nie powziął żadnej ostatecznej decyzji. Z tego wynika, że aresztowanie p. Dąbala jest zwykłym gwałtem, zastosowanym przez władze policyjne w stosunku do człowieka, który ma odwagę hołdować innym zasadom, niż wykonawcy prawa.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#StanisławŁańcucki">Dlatego zapytuję czy p. Marszałek uważa, iż należy stać na straży ustawy o nietykalności poselskiej, czy też Sejm zgodzi się na podeptanie tejże nietykalności. Dotychczas nie było wypadku, żeby poseł z innych stronnictw, wydany sądom, został aresztowany. Już po raz drugi p. Dąbal jest aresztowany i dlatego zapytuję Pana Marszałka, czy gotów jest zwrócić się do władz z żądaniem uwolnienia p. Dąbala i czy zamierza użyć swego wpływu, żeby pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy naruszyli ustawę o nietykalności poselskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">O aresztowaniu p. Dąbala nic mi dotychczas nie było wiadome. P. Łańcucki zna zresztą stan rzeczy, to jest, że jest pewna różnica zapatrywań między Sejmem, a Sądem Najwyższym i że dla uzgodnienia tej sprawy została ona oddana Komisjom. Ale niestety Komisje dotychczas się tą sprawą nie zajęły. Proszę zatem P. Przewodniczącego Komisji Konstytucyjnej, żeby niezwłocznie zwołał te Komisje, którym sprawa została oddana, żeby się naradziły i wystąpiły z wnioskiem w sprawie aresztowania p. Dąbala, gdyby przyszły do przekonania, że p. Łańcucki ma rację.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 1: Pierwsze czytanie ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej. Na życzenie p. Ministra Spraw Wojskowych musimy zdjąć tę sprawę z porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 2 pierwsze czytanie ustawy o wypuszczeniu serii III biletów skarbowych (Druk nr. 3160). Głosu nikt nie żąda, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr. 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej w przedmiocie ustawy o poborze nadzwyczajnej daniny państwowej. (Druk nr. 3135 i 3033). Głos ma p. Wierzbicki jako sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejWierzbicki">W programie Ministra Skarbu o naprawie finansów Rzeczypospolitej danina bezsprzecznie zajęła jedno z miejsc centralnych. I nic dziwnego, bo jeżeli Sejm specjalną wagą otaczał wszystkie przedłożenia podatkowe, które również sanację finansów państwowych miały na względzie, to o ileż większe znaczenie ma projekt daniny wielokrotnie przewyższającej opodatkowanie normalne. Musiał on dotykać najgłębszych podstaw naszego życia gospodarczego, a wskutek tego dotyka również momentów natury społecznej i sięga w głąb całego i układu naszych stosunków. Projekt daniny został też przyjęty przez całe nasze społeczeństwo z wielką uwagą, a stosunek do niego prasy jest tego jasnym dowodem. Wreszcie sam Sejm otoczył swoją pracę w tej materii niezmierną powagą, skoro po dyskusji generalnej Komisja Skarbowo-Budżetowa jednomyślnie zajęła stanowisko przychylne, popierające podstawowe wnioski p. Ministra Skarbu i wyłoniła specjalną podkomisję daninową, która miała rozważyć i przystosować do życia ów rządowy szkic projektu.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#AndrzejWierzbicki">Projekt rządowy był istotnie szkicem tylko, bo też w tak krótkim czasie Rząd nic innego prócz szkicu przedstawić nie mógł. Ale mając przed sobą szkic tylko, podkomisja daninowa musiała aż 23 posiedzenia poświęcić, by dokroić pomysł Ministra Skarbu do wymogów życia narodowego i gospodarczego Polski, by dać ustawę, opartą na skrupulatnem badaniu, by w szczegółowej dyskusji znalazły dostateczne oświetlenie różne światopoglądy, różne sposoby ujęcia tej wielkiej owej reformy, w której zaraniu jesteśmy.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#AndrzejWierzbicki">Obecnie po 23 posiedzeniach podkomisji i czterech posiedzeniach Komisji Skarbowo-Budżetowej sprawa ta weszła na dzisiejszy porządek obrad plenum Sejmu. Nie ulega wątpliwości, że danina zelektryzowała całe nasze społeczeństwo i że dopatrywano się w niej nie tylko wyłącznie czynników gospodarczych, czynników natury zwykłej, lecz że danina pomimo ciężarów, które na obywateli nakłada, stała się jedną z najpopularniejszych reform ostatnich miesięcy. Nie było w Państwie głosu, któryby się przeciwstawił samej idei daniny. Przypomina się tutaj piękny mit o Polikratesie, który czuł, że musi złożyć daninę złota wielkiej potędze oceanu. I dzisiaj naród poczuł, że musi złożyć daninę mienia, jak w swoim czasie złożył daninę z krwi dla zbudowania potęgi swego Państwa. Dlatego sprawa ta stała się tak niezmiernie ważną i popularną i spotkała się z ogólnem uznaniem.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#AndrzejWierzbicki">Musimy przyjrzeć się, w jaką postać danina po tych szczegółowych badaniach Komisji się oblokła. A trzeba pamiętać, że prace Komisji toczyły się na tle wybitnie politycznem i nawet p. Prezydent Ponikowski w swojem pamiętnem przemówieniu w Krakowie wyraził opinię, jakoby praca nad daniną zbyt wolno się posuwa, Jakoby między zamierzeniami Rządu, a zrealizowaniem tych zamierzeń tworzy się jakaś przepaść. Jednakże muszę stwierdzić w tem miejscu, że praca Komisji nie mogła posuwać się szybciej, że rzadko która ustawa była badana w tak przyspieszonem tempie, a zarazem tak wszechstronnie. I jeśli trzeba było jej poświęcić prawie 30 posiedzeń, to właśnie dlatego, że sięga ona w rdzeń życia gospodarczego Państwa. Lekkomyślnym byłby ten Sejm, gdyby tak wielkiemu zagadnieniu nie poświęcił największego natężenia swej uwagi, potraktował je szkicowo tak, jak Rząd w swojem krótkiem przedłożeniu potraktował. zresztą w tak krótkim czasie inaczej potraktować nie mógł.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#AndrzejWierzbicki">W pracy Podkomisji i Komisji odrazu wyłoniły się pewne zasadnicze koncepcje, pewne wielkie działy, na których myśl poszczególnych posłów, stronnictw sejmowych dłużej zatrzymać się musiała. starając się tym koncepcjom dać najlepszy wyraz. Więc przedewszystkiem zjawiło się pytanie, czy słusznem jest ograniczenie daniny do tych tylko dziedzin, które projekt Ministerstwa miał na względzie, czy nie należałoby rozszerzyć podstawę daniny, bo jeśli byśmy na liczniejsze barki ten ciężar rozłożyli, to w takim razie łatwiejby mu było sprostać wspólnemi siłami i wspólnym wysiłkiem. Zagadnienie to okazało się jednak niezmiernie skomplikowanem. Komisja istotnie rozszerzyła podstawę daniny w pewnym stopniu — niezbyt wprawdzie kardynalnie. Zostali więc pociągnięci do zapłaty daniny użytkownicy — i dzierżawcy dóbr państwowych (między innemi zatem dóbr wywłaszczonych niegdyś przez rząd rosyjski, a będących obecnie własnością Państwa Polskiego). Zapłacą więc daninę w tej liczbie i użytkownicy pod tytułem darmym z gruntów nie płacących, jako dobra państwowe, podatków normalnych, na których wymiar daniny jest oparty. Następnie danina została rozszerzona na zawody wyzwolone w całem Państwie, co słusznem jest, bo w Małopolsce osoby, wykonywujące te zawody, byłyby pociągnięte do daniny już na mocy istniejącego tam systemu podatkowego, jako opłacające podatek zarobkowy. A jeśli tak miało być w Małopolsce, to słusznem jest, by i w dzielnicach o innym systemie podatkowym zawody wolne do świadczeń na rzecz Państwa się przyczyniły. Została wreszcie nałożona danina prócz właścicieli samochodów i na właścicieli ekwipaży miejskich. Miejskich tylko, bo na wsi powóz jest normalnym i niezbędnym środkiem poruszania się w przestrzeni.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#AndrzejWierzbicki">Nowe te momenty są stosunkowo drobne. Najważniejszym natomiast momentem dyskusji nad sprawą podstaw daniny, momentem, który podległ bardzo szczegółowemu rozważaniu i, który poruszył umysły wielu posłów na tej sali obecnych — była kwestia opodatkowania gotówki. Koło zagadnienia tego w Polsce powstała już cała literatura, poświęciła mu specjalną wagę publicystyka i prasa. Dyskusja nad tą sprawą w Komisji ujawniła rzecz znamienną. Przypuszczaliśmy, że wielkie ilości tej gotówki są w posiadaniu naszych drobnych rolników, a oto właśnie w sferach drobnych rolników projekt p. posła Diamanda o opodatkowaniu gotówki spotkał się z najwyższym uznaniem i poparciem. Wszyscyśmy widzieli w tym projekcie możność znakomitego rozszerzenia podstaw wymiaru daniny, a zatem i możność obniżenia tej daniny dla innych dziedzin gospodarstwa narodowego. A projekt ten staje się niezmiernie interesującym, bo pomysł sam jest bardzo prosty. Wymaga on tylko ogłoszenia, że pieniądz każdy traci część swojej wartości, że naprzykład bilet tysiącmarkowy w określonym momencie staje się równym tylko 900 lub 800 markom. I oto obudzilibyśmy się pewnego poranka i okazałoby się, że każdy, kto posiada taki bilet obiegowy w kieszeni zapłacił już daninę państwową. Pod względem prostoty uiszczenia jest to rzeczywiście pomysł idealny, bo przeprowadza go się automatycznie, nie potrzebuje on wcale urzędów skarbowych. Kwestia stemplowania marek nie jest bowiem integralnie związana z tym projektem, lecz miała być wyłącznie technicznem ułatwieniem i można było stemplowanie uchwalić, lecz możnaby też było bez niego się obyć. Nie można więc nie potraktować poważnie możności zdobycia dla Państwa kilkudziesięciu miliardów sposobem idealnie prostym. Komisja Skarbowo-Budżetowa jednakże akceptować tego projektu nie mogła i figuruje on obecnie w sprawozdaniu, jako wniosek mniejszości ze strony P. P. S. i P. S. L. Komisja musiała zrzec się tego projektu, bo ją przekonał Minister Skarbu następującym zasadniczym i podstawowym argumentem: całą reformę finansową Minister Skarbu podjął pod znakiem uzdrowienia pieniądza polskiego, a więc podniesienia go z upadku, w którym się znalazł, podźwignięcia go i ustalenia jego kursu.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#AndrzejWierzbicki">Jedynym z najważniejszych środków ku temu miała być w koncepcji Ministra Skarbu, właśnie danina, przez którą chciał Minister markę stabilizować, wesprzeć ją, abyśmy się wreszcie z tego upadku dźwignęli i aby nasza waluta zaczęła coś znaczyć na rynku międzynarodowym i ułatwiła nam obrót handlowy z zagranicą. Dlatego Minister Skarbu twierdzi, że jednoczesne obniżenie wartości marki o 10 czy 20% paraliżuje jego akcja, bo gdy wszystkie inne rodzaje daniny kurs marki podnoszą, to danina od gotówki działa w kierunku przeciwnym. Minister Skarbu wnosi wobec tego, ażeby Komisja Skarbowo-Budżetowa nie paraliżowała całokształtu jego polityki i, akceptując jego wnioski, zmierzające do podniesienia i stabilizacji waluty polskiej, jednocześnie nie deprecjonowała tej waluty. Równocześnie p. Minister Skarbu zobowiązał się w inny sposób zadośćuczynić żądaniom rozszerzenia podstaw daniny i rzeczywiście zobowiązania swego dotrzymał, wnosząc do Wysokiego Sejmu dwa nowe przedłożenia: jedno z nich jest to projekt ustawy o tak zwanej daninie wyrównawczej, mającej obciążyć te sfery, które normalną daniną nie byłyby dotknięte. Drugi projekt proponuje specjalny podatek, który możemy nazwać specjalną daniną od wzbogacenia się. Oba te projekty rozszerzają podstawę wymiaru daniny, a nie paraliżują podstawowych zasad polityki Ministra Skarbu. W tych warunkach Komisja Skarbowo-Budżetowa, uznając wagę projektu daniny od gotówki, nie chciała jednak utrudniać sytuacji Ministra Skarbu i przychyliła się do jego wniosku, a wniosek o daninie od gotówki większością głosów odrzuciła.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#AndrzejWierzbicki">Przechodzę teraz do drugiego podstawowego zagadnienia, które najbardziej może zelektryzowało poszczególne stronnictwa i ugrupowania sejmowe — to jest do ustalenia klucza podziału daniny. Wszystkie stronnictwa stanęły na tem stanowisku, że zapłacimy wszyscy, bylebyśmy wszyscy płacili równomiernie z uwzględnieniem oczywiście tej słusznej zupełnie zasady demokratycznej, że ciężar daniny powinien w mniejszym stopniu dotknąć jednostek gospodarczych słabszych, tak w sferze rolnictwa, jak w sferze przemysłu i handlu, ażeby w ten sposób łatwiej było znieść to ciężkie świadczenie na korzyść Państwa szerokim warstwom ludności. Zagadnienie to wymagało zbadania, dlaczego Minister Skarbu proponuje te, lub inne mnożniki, na czem opiera się wymiar daniny dla tej, czy innej grupy płatników. Po dłuższych debatach Komisja uznała konieczność oszacowania majątku narodowego i udziału w nim poszczególnych wielkich dziedzin gospodarstwa społecznego, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#AndrzejWierzbicki">1) rolnictwa,</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#AndrzejWierzbicki">2) przemysłu i handlu,</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#AndrzejWierzbicki">3) nieruchomości miejskiej.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#AndrzejWierzbicki">Zadanie to było ciekawe i trudne, wymagające szczegółowej analizy cyfr i danych, któremi Ministerstwo jeszcze nie rozporządzało w chwili zgłoszenia swego projektu do Sejmu, a które jednakże dostarczało w miarę możności w trakcie prac Komisji, współdziałając owym pracom z jaknajlepszą wolą i staraniem. Poza temi materiałami aktualnemi Komisja musiała się oprzeć na literaturze statystycznej okresu wojennego i przedwojennego. Dla tego ostatniego okresu dawne państwa zaborcze, umiejące ująć zjawiska życia gospodarczego w cyfry, zostawiły nam systematyczną statystykę urzędową, i w rocznikach statystycznych tych państw znaleźliśmy podstawę dla słusznej i wyczerpującej oceny tych trzech dziedzin gospodarstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#AndrzejWierzbicki">W dziedzinie rolnictwa mogliśmy się oprzeć na klasycznej pracy, dokonanej podczas okupacji niemieckiej przez nasz dawny departament rolnictwa, („Stosunki rolnicze Królestwa Kongresowego”, str. 523, 528), na którą to pracę powoływały się nieraz chętnie stronnictwa ludowe — praca ta była im znana i miały do niej zaufanie. Dzieło to szacuje majątek rolnictwa przed wojną w Królestwie na pięć z górą milionów rubli złotych. Zadaniem Komisji było z cyfry tej wyeliminować te pozycje, które dotyczą obiektów daninie nic podlegających, gdyż podstawa daniny węższa i wolne są od niej dobra skarbowe. W rezultacie owe 5 przeszło miliardów rubli Podkomisja i Komisja zredukowały do trzech miliardów 231 milionów i tę cyfrę wzięły za podstawę obciążenia daniną rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#AndrzejWierzbicki">Majątek przemysłu i handlu dało się również oszacować dosyć ściśle i ustalić najwyższą granicę tego majątku w złotej walucie przedwojennej. Tą samą metodą dało się ustalić i majątek nieruchomości miejskiej i w ten sposób otrzymaliśmy cyfry, które potwierdziły poczucie Komisji, że w obecnym układzie stosunków społecznych własność rolna jest czynnikiem w Państwie majątkowo dominującym.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#AndrzejWierzbicki">Tak było w Polsce dnia wczorajszego i tak jest w Polsce dnia dzisiejszego — kiedyśmy jeszcze nie objęli w posiadanie Górnego Śląska. Jego wielkie bogactwa górnicze i przemysłowe zmienią oczywiście w dniu jutrzejszym postać naszego społeczeństwa i przyszłe cyfry nas przekonają, że po wcieleniu Górnego Śląska przemysł i handel w Polsce wybiły się na stanowisko, jeżeli nie dominujące, to w każdym razie równorzędne z rolnictwem. Ale dziś jeszcze Górnego Śląska daniną nie obejmujemy, jesteśmy jeszcze w granicach Polski wczorajszej i w tych granicach, według obliczeń Komisji okazało się, że rolnictwo, powołane do zapłacenia daniny, stanowi prawie 69% majątku narodowego, przemysł i handel — około 25%, a nieruchomość miejska około 6,5%. Ten rachunek, możliwie ścisły i na wszystkich dostępnych danych oparty, spotkał się w Komisji z rzeczowym zarzutem ze strony p. Kowalczuka, który zwrócił uwagę, że w obliczeniu tem ocena majątku rolnictwa oparta jest na szacunku poszczególnych jego części, a ocena majątku przemysłowego i handlowego opiera się na danych bilansowych, które jako przenoszone z roku na rok bez zmiany wymagają pewnej poprawki, równoważnika przyrostu wartości. Poprawkę p. Kowalczuka Komisja przyjęła i szacunek majątku przemysłu i handlu podniosła zgodnie z jego wnioskiem o 33%. Na stosunku wzajemnym majątku przemysłu i handlu poprawka ta (jedyna konkretna poprawka w tej dziedzinie) wiele jednak nie zaważyła i po jej uwzględnieniu okazuje się, że majątek rolnictwa stanowi 66%, przemysłu i handlu 28%, nieruchomości miejskiej 5% ogólnego majątku. Gdyby więc kontyngens daniny ustalić na 100 miliardów, jak projektował pierwotnie p. Minister Skarbu, to okazałoby się, że przy równomiernem rozłożeniu ciężaru daniny rolnictwo musiałoby zapłacić 66 miliardów, przemysł i handel 28 miliardów, nieruchomość miejska 5,7.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#AndrzejWierzbicki">Debatując nad tym kontyngensem ogólnym, Komisja musiała jednak uwzględnić, że w przygotowaniu są dwa nowe projekty daniny — wyrównawczej i od wzbogacenia się i że wobec tego powołania do daniny nowych warstw płatników, kontyngens daniny, którą się ściągnie z tytułu niniejszej ustawy, może być zmniejszony.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#AndrzejWierzbicki">Licząc się jednocześnie z obecnym kryzysem gospodarczym i finansowym, Komisja musiała kontyngens daniny preliminować w ten sposób, ażeby rzeczywistość potem nie zadała kłamu oczekiwaniom, aby preliminowane kwoty istotnie dało się ściągnąć. Dlatego Komisja zatrzymała się na cyfrze 80 miliardów ogólnego kontyngensu, z czego w myśl stosunku majątkowego rolnictwo powinnoby zapłacić 53 miliardy, przemysł i handel 22,4, nieruchomość miejska 4,56 miliardów. Nieruchomość miejska płaci jednak daninę już od lat paru, ponieważ jest pod ciężarem ustawy o ochronie lokatorów, rozumieliśmy więc, że nie możemy nieruchomości miejskiej taką częścią obarczać, któraby na nią wypadła ze stosunku majątkowego, i że te cztery i pół miliarda trzeba rozłożyć na wszystkie pozostałe kategorie płatników, t. j. trzeba tą kwotą obarczyć i właścicieli nieruchomości i lokatorów, i zawody wyzwolone, i właścicieli samochodów, ekwipaży i dorożek — wspólnie.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#AndrzejWierzbicki">Dzieląc daninę pomiędzy przemysł i rolnictwo, liczyliśmy się jednak z tem, że własność rolna ma w obecnym Sejmie większość. Ażeby więc tę większość dla projektu swego pozyskać Komisja, starając się w miarę sił i możności osiągnąć jednomyślność uchwał, a w każdym razie doprowadzić do kompromisu, zmniejszyła daninę od rolnictwa z 53 do 50 miliardów, dla handlu zaś i przemysłu powiększyła ją z 22,4 do 24,5 miliardów. Jeżeli porównamy te cyfry z pierwotnem przedłożeniem rządowem, to zobaczymy, że Rząd zamierzał obarczyć rolnictwo daniną 79 miliardów, a przemysł i handel daniną 24 miliardów. Okazuje się więc, że projekt większości Komisji Skarbowo-Budżetowej zmniejszył kontyngens dla rolnictwa w porównaniu z projektem rządowym o 36,8%. Gdy tymczasem kontyngens przemysłu i handlu nie tylko nie został zmniejszony, lecz przeciwnie — zaokrąglony w górę i powiększony w porównaniu z wnioskiem Rządu o 0,7%.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#AndrzejWierzbicki">Danina pozostałych kategorii płatników, wskutek dodania nowych obiektów, których Rząd w swoim wniosku nie przewidywał, również została powiększona o 1,2%. W rezultacie swoich prac Komisja przedstawia Wysokiemu Sejmowi następujące podstawowe i zasadnicze cyfry: 50 miliardów dla rolnictwa, 24,53 miliarda dla przemysłu i handlu, 5,13 miliarda dla reszty płatników, czyli w porównaniu z wnioskiem rządowym, powtarzam, mamy ulgę prawie o 37% dla rolnictwa i małą zwyżkę dla przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#AndrzejWierzbicki">Przejdę teraz do trzeciego ustawowego zagadnienia, które zostało rozwiązane w Komisji, a mianowicie — w jaki sposób ulżyć przy rozkładzie daniny drobnym gospodarstwom rolnym, drobnym średnim warsztatom pracy w przemyśle i handlu i wreszcie słabszym finansowo lokatorom.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#AndrzejWierzbicki">W danym wypadku decydującem było stanowisko Ministra Skarbu, który w zasadniczej sprawie — podstawy daniny — oświadczył, że nie może oprzeć daniny na podatku dochodowym, bo wymiar jego dopiero po kilku latach dojdzie do tej precyzji, że można go będzie uznać za słuszny i sprawiedliwy. Ministerstwo zapowiedziało dalej, że założeniem jego jest nie precyzyjność, lecz szybkość wymiaru daniny i że za podstawę jej weźmie wobec tego podatki przychodowe. Podatek przychodowy jednak jako oparty na cechach zewnętrznych, nie liczy się zupełnie z indywidualną zdolnością płatniczą, uderza swoimi stawkami automatycznie i w człowieka zamożnego i w człowieka słabego finansowo, i w tego, który miał świetne rezultaty finansowe i w tego, który w danym roku poniósł duże straty. Ponieważ zatem założenie daniny jest szybkość jej ściągnięcia, ponieważ musi być ona oparta na podatkach przychodowych, które wykluczają progresję — Komisja nie mogła więc przyjąć wniosku o zastosowaniu progresji do daniny od rolnictwa. Natomiast, uznając konieczność wprowadzenia systemu ulgowego dla słabszych finansowo gospodarstw — co podzielił i Minister Skarbu — Komisja zgodnie z jego wnioskiem przyjęła koncepcję degresji. Koncepcja ta opiera się na tem, że w gospodarstwach średnich i większych (powyżej 40 morgów) wartość jednostki ziemi jest tem mniejsza, im większy jest obszar gospodarstwa. Dlatego przy proporcjonalności daniny do obszaru gospodarstwa mamy już w skrytej formie progresję, bo w większe gospodarstwo danina uderzy silniej w stosunku do jego wartości, niż w mniejsze. Dlatego degresja w projekcie Komisji zaczyna się od 40 morgów i wzrasta w miarę zmniejszania się obszaru gospodarstwa. Dla gospodarstw 40 morgowych zniżka wynosi 10%, dla mniejszych — 20, 30, 40, 50%, dochodząc przy gospodarstwach karłowatych (poniżej 5 morgów) do 75%.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#AndrzejWierzbicki">Analogiczną zasadę Komisja zastosowała do obciążenia przemysłu i handlu, podnosząc poważne mnożniki dla większych przedsiębiorstw i znacznie zmniejszając je dla średnich i drobnych, zgodnie z demokratyczną zasadą ulgowego traktowania średniego i drobnego przemysłu i handlu. Oto widzimy, że przedsiębiorstwa bankowe pierwsze j kategorii otrzymują zwyżkę mnożnika o 114%, drugiej o 42%, Pozostałe przedsiębiorstwa handlowe pierwszej kategorii otrzymały zwyżkę 21%. Natomiast średni i drobny handel, jak również średni i drobny przemysł otrzymały zniżkę mnożników o 14 do 33% w handlu i od 25 do 30% w przemyśle. A moment ten trzeba podkreślić z wielką siłą, dlatego, że prasa była źle informowana i szerzyła wiadomości, że Komisja Skarbowo-Budżetowa dąży ku przełożeniu głównego ciężaru w daninie wbrew projektowi rządowemu — na drobne i średnie warsztaty w przemyśle i handlu. Tymczasem widzimy, że Komisja wyszła z założenia wręcz przeciwnego, ażeby na barki silniejsze większy włożyć ciężar i dała drobnym jednostkom przemysłowym i handlowym tak daleko idące ulgi, że z niektórych ław sejmowych podniosły się głosy, jakoby jednostki te zbyt mało są względnie do innych kategorii obciążone. Jeżeli więc Komisja Skarbowo-Budżetowa przy zmianie mnożników nie obniżyła ogólnego kontyngentu dla przemysłu, handlu, tylko go nieco powiększyła (gdy jednocześnie ogólny kontyngens dla rolnictwa obniżyła o 35%), to znaczy, że demokratyczna zasada degresji została zastosowana w całej pełni, bo ulgi dla średniego i drobnego przemysłu i handlu zostały wprowadzone głównie kosztem jednostek silniejszych, jednostek większych.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#AndrzejWierzbicki">W tym momencie trzeba podkreślić stosunek Komisji Skarbowo-Budżetowej do obciążenia daniną spółek akcyjnych. W projekcie rządowym w drodze zapewne powierzchownego i przypadkowego rachunku stawka dla spółek akcyjnych była tak wysoka, że obciążenie ich sześciokrotnie przewyższało kwotę, którą też same spółki zapłaciłyby, gdyby miały inną formę prawną, t. j. gdyby zastosowano do nich wymiar daniny według podatku patentowego, tak do innych, tej samej współwielkości, lecz nieakcyjnych przedsiębiorstw. Komisja Skarbowo-Budżetowa liczyła się z tem, że spółki akcyjne to są potężne przedsiębiorstwa, że należą do nich czasem potężni kapitaliści. Ale jednocześnie trzeba pamiętać, że akcjonariuszami spółek są drobni kapitaliści i że przemysł polski może się rozwijać przedewszystkiem w postaci spółek akcyjnych, bo te jedynie mogą wciągnąć średnie i drobne oszczędności do tworzenia prawdziwego wielkiego przemysłu. Dlatego Komisja uznała, że żądanie sześciokrotnie wyższego obciążenia spółek jest nieuzasadnione. Ponieważ jednak danina od spółek wymierzać się będzie nie na podstawie cech zewnętrznych, lecz na mocy precyzyjnych obliczeń robionych dla celów podatku dochodowego, a więc mniejsza tu jest obawa niesprawiedliwości wymiaru, przeto Komisja Skarbowo-Budżetowa zgodziła się na to, ażeby normy daniny od spółek akcyjnych powiększyć czterokrotnie w porównaniu z przedsiębiorstwami nieakcyjnemi, co doprowadzi do ustalenia dla nich stawki w sumie 10% od kapitałów akcyjnych i zapasowych.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#AndrzejWierzbicki">Trzeba i w tym wypadku zwrócić uwagę na to, jak dalece prasa nie była w stanie ściśle śledzić za pracami Komisji, skoro w „Przeglądzie Wieczornym” zjawił się artykuł: „Przywilej dla wielkiego przemysłu”, pochodzący według opinii redakcji od jednego z najwybitniejszych znawców stosunków w Polsce. Otóż autor artykułu sądzi, że spółki akcyjne są obciążone nadmiernie nisko i cytuje, jako dowód, dwa konkretne przykłady, opierając się na bilansie dwóch spółek. I oto okazuje się, że autor zupełnie nie znał projektu nie tylko w tej formie, w jakiej on wyszedł z Komisji Skarbowo-Budżetowej, lecz i w formie pierwotnej, w jakiej wyszedł on z Ministerstwa Skarbu. Autor nie wie o tem, że projekt wprowadza obowiązujące współczynniki przewalutowania majątku spółek i operuje w jednym wypadku z kapitałem nieprzewalutowanym, a w drugim z przewalutowanym według sześciokrotnie niższego niż ustawowy współczynnika. Dlatego też w jednym wypadku autor omylił się aż 20-okrotnie, a w drugim wypadku zrobił omyłkę sześciokrotną. Nic więc dziwnego, że przy takich omyłkach doszedł do wniosku, który niema nic wspólnego ani z projektem rządowym, ani z projektem Komisji.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#AndrzejWierzbicki">Oprócz degresji w rolnictwie i przemyśle, projekt Komisji zawiera cały system ulg masowych i indywidualnych. Ministerstwo Skarbu określiło pierwotnie fundusze ulgowe dla rolnictwa — 33%, dla innych dziedzin — 10% kontyngensu daniny brutto. Projekt rządowy nie zawierał jednakże wcale wskazówek, w jaki sposób słusznie te ulgi rozdzielić, jakie dać gwarancje ludności i jaką kompetencją obdarzyć Komisje Obywatelskie, które mają te ulgi dzielić. Zagadnieniom tym Komisja poświęciła bodaj najwięcej czasu. Trzeba było poddać szczegółowej analizie skutki wojny i stopień zniszczenia wojennego w różnych okolicach, trzeba było zbadać odnośne dane Ministerstwa Rolnictwa i Urzędu Likwidacyjnego i na tej podstawie ustalić obniżki mnożników dla poszczególnych powiatów. Trzeba było dalej stworzyć dla każdego powiatu fundusze na ulgi indywidualne dla gospodarstw, które poniosły straty większe od przeciętnych. Trzeba było stworzyć fundusz specjalny na ulgi dla Galicji Wschodniej, która w roku 1918 i 1919 specjalny kataklizm przeżyła, który w owych latach zmiótł z powierzchni całe wsie. Wreszcie trzeba było uwzględnić klęski losowe oraz wypadki szczególne, gdy zapłacenie daniny w pełnej kwocie groziłoby egzystencji płatnika.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#AndrzejWierzbicki">W rezultacie Komisja przeznaczyła na ulgi dla rolnictwa 32% daniny brutto, t. j. ten sam prawie odsetek, jaki projektował Rząd, lecz przytem zbudowała szczegółowy system, który prawo rozporządzania funduszami ulgowemi oddaje w ręce samej ludności, co stanowi gwarancję równomiernego i słusznego podziału tych funduszów. Ustalenie kontyngensu na ulgi jest ważnym momentem również dla przemysłu i handlu. Wymiar daniny w tych dziedzinach poza spółkami akcyjnemi oparty jest na podatku zarobkowym w Małopolsce, analogicznym do niego procederowym w Wielkopolsce i patentowym w b. zaborze rosyjskim. Otóż podatki te, jako oparte na cechach zewnętrznych, nie są systemem precyzyjnym; do tej samej kategorii podatkowej zaliczone są przedsiębiorstwa wielkie i średnie, danina więc znośna dla jednego przedsiębiorstwa, będzie ponad sity innego. Dlatego fundusz ulgowy dla przemysłu i handlu Komisja powiększyła z 10 do 15% kontyngensu brutto, ażeby dzięki temu przedsiębiorstwa słabsze mogły w poszczególnych wypadkach uzyskać ulgi, wynoszące i choćby 40, 50 i nawet 75% wymierzonej im kwoty. Będzie to miało specjalną wagę dla Kresów Wschodnich, gdzie życie przemysłowe i handlowe po zniszczeniu wojennem dopiero od roku, a raczej od miesięcy zaledwie zaczyna się rozwijać. Dlatego tamten system ulg skoryguje ów tępy wymiar daniny, oparty na patentach i pozwoli uwzględnić zdolność płatnicza każdego płatnika.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#AndrzejWierzbicki">Szczegółowa analiza stosunków i cyfr poprzedzała zatem każda decyzja Komisji — czy to przy ustaleniu systemu ulg, czy przy określeniu ogólnego kontyngensu daniny, czy przy podziale jej pomiędzy poszczególne dziedziny gospodarstwa, czy to przy ustalaniu mnożników tam, gdzie danina oparta jest na wielokrotności podatku, lub przy ustalaniu stawek dla innych kategorii płatników, a w szczególności dla przemysłu naftowego, dla którego zostały ustalone normy, specjalne, gdyż w ramach norm ogólnych jego obciążenie okazałoby się do innych niewspółmierne.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#AndrzejWierzbicki">Odrębnym, a bardzo ważnym momentem, była sprawa prostowania przy wymiarze daniny podstawy wymiaru. Pierwszorzędne znaczenie ma to przedewszystkiem dla włościan w Królestwie. Zebrania gromadzkie rozkładają tam podatki gruntowe najczęściej nie według klasyfikacji gruntów, lecz proporcjonalnie do obszaru.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#AndrzejWierzbicki">W wielu wypadkach więc, ziemia pierwszego gatunku rędziny — i ich jakieś piaski płacą tam taką samą kwotę podatku gruntowego. Można tak było robić, gdy chodziło o podatek gruntowy, który był względnie niski, ale jeżeli obecnie mnoży się zasadniczy podatek gruntowy przez mnożnik 360. to nierówność obciążenia tak się potęguje, że nie można przejść do porządku dziennego nad tem, by ziemia pierwszej klasy i liche jakieś odłogi i piaski miały płacić jedną i tą samą kwotę daniny. Dlatego też trzeba było stworzyć przepis, któryby przedstawicielom danej wsi dał możność wprowadzić pewne korektywy i oprzeć wymiar daniny nie tylko na ilości morgów, ale także na jakości gruntu. Jest to postanowienie natury zasadniczej, gdyż inaczej danina uderzyłaby nadmiernie w poszczególne warsztaty pracy rolnej.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#AndrzejWierzbicki">Z innych ważniejszych momentów podkreślić należy sprawę obligów markowych przy odroczeniach spłaty daniny. Zjawiła się kwestia następująca: w jaki sposób pogodzić treść ulgi finansowej, polegającej na rozłożeniu spłaty daniny na okres 9–12 miesięcy ze wzrostem kursu marki, jako spodziewanym rezultatem daniny. Ten kto dziś ulgę otrzyma, gdy po 9 miesiącach będzie daninę uiszczał, uiszczać ją będzie w walucie już skondensowanej, uszlachetnionej, o większej wartości, oto okaże się, że ten płatnik, któremu ulgę przyznano, właściwie na tem stracił, bo po 9 miesiącach będzie musiał większą realną wartość zapłacić niż w momencie wymiaru daniny.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#AndrzejWierzbicki">Tego zagadnienia nie mogła jednak Komisja Skarbowo-Budżetowa rozwiązać i zgodnie z wnioskiem Ministra Skarbu musiała przejść nad niem do porządku dziennego, wychodząc z tego założenia, że spłacanie zaciągniętych zobowiązali w walucie o wyższej wartości będzie zjawiskiem powszechnym, a więc tylko w całości swojej może być rozwiązane i nie można wyodrębniać z niego jednego tylko rodzaju zobowiązań i opracowywać jakieś specyficzne przepisy dla samej tylko daniny.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#AndrzejWierzbicki">Najtrudniejszą bodaj do uzgodnienia kwestią okazała się sprawa sprzedaży gruntów celem realizacji daniny. Zjawił się tu moment zatargu, a może tylko obawy zatargu pomiędzy wykonaniem reformy rolnej, a sprawą daniny. Ze wszystkich zagadnień po za może sprawą progresji i degresji, kwestia sprzedaży gruntów (art. 52. 53 i 54) najsilniej skoncentrowała uwagę podkomisji daninowej i Komisji Skarbowo-Budżetowej. Na czemże polega owa różnorodność poglądów na tę sprawę, czem się poszczególne stanowiska różnią pomiędzy sobą i dlaczego zjawiają się głosy, że realizacja daniny może spaczyć wykonanie reformy rolnej? Komisja zgodziła się tu ze stanowiskiem Ministra Skarbu, że danina jest zagadnieniem tak skomplikowanem, tak trudnem do realizacji, iż nie można doczepiać do niego zagadnień innych, i jeżeli są konflikty, jeżeli są pewne trudności, to trzeba jednak na pierwszy plan wysunąć daninę i podporządkować jej zagadnienia inne. Dlatego też Rząd w swoim wniosku myślał przedewszystkiem o tem, ażeby właścicielom ziemskim umożliwić szybką sprzedaż części gruntów — t. j., ażeby nie opóźnić terminu realizacji daniny. Jednocześnie wszakże Rząd pragnął w sposób kategoryczny zagwarantować tę zasadę, by z powodu zapłaty daniny nie sprzedawali większej ilości gruntów, niż ta, której sprzedaż jest dla wypełnienia zobowiązań wobec Państwa konieczna. Dlatego w przyjętym przez Komisję projekcie rządowym jest jasno powiedziane, że wolno sprzedać tylko tę część gruntu, jaka jest niezbędna dla uiszczenia daniny. Zjawiła się obawa sprzedaży fikcyjnych po fikcyjnie niskiej cenie, aby w ten sposób skorzystać ze sposobności i sprzedać większy obszar ziemi, aniżeli to jest konieczne ze względu na daninę. I temu projekt rządowy zapobiega, proponując bardzo ostry przepis, że w każdym wypadku stwierdzenia takiej symulowanej sprzedaży nie tylko, że sama tranzakcja będzie uznana za nieważną, ale i dotyczący jej obszar gruntu zostanie skonfiskowany na cele wykonania reformy rolnej. Minister Skarbu żądał przytem, aby pierwsze skrzypce w ustalonym trybie pozwolenia na sprzedaż miał on, Minister Skarbu, jako odpowiedzialny za szybkie zrealizowanie daniny. P. S. L. w swoim wniosku mniejszości różni się z przyjętym przez Komisje projektem rządowym w tym punkcie tylko pod tym względem, że żąda pierwszego głosu dla prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego, któryby działał jednak, jak i we wniosku rządowym, w porozumieniu z Ministrem Skarbu. Spór jest więc tylko o to, kto ma o to mieć pierwsze skrzynce, a kto drugie. Jest jednak jaszcze inny moment różnicy poglądów Rządu i P. S. U. Rząd wyraźnie powiedział. że mogą być przy tych sprzedażach pomijane przepisy o obrocie ziemią, przy zachowaniu wszakże wszystkich innych przepisów o wykonaniu reformy rolne. Polskie Stronnictwo Ludowe natomiast godzi się na pominięcie nie ogólnych przepisów o obrocie ziemią, lecz tylko przepisów szczególnych co do kolejności sprzedaży. To jest drugi moment zatargu między P. S. L. i stanowiskiem Rządu, które podzieliła większość Komisji Skarbowo-Budżetowej. Odrębnie stoi wniosek p. Poniatowskiego, który idzie dalej od P. S. L. i nie przewiduje wogóle możności prywatnej sprzedaży, gruntów dla uiszczenia daniny, lecz żąda, aby grunty te były oddane do dyspozycji Państwa i Państwo dopiero realizowało je na cele daniny. Oczywiście ten tryb jest jeszcze o wiele uciążliwszy i trudniejszy dla Ministra Skarbu, aniżeli tryb proponowany przez Polskie Stronnictwo Ludowe i istotnie zdaje się, że w ten sposób odsunęlibyśmy na długą metę ściągnięcie daniny i rozminęlibyśmy się z najważniejszym jej celem, którym jest szybkość realizacji.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#AndrzejWierzbicki">I oto stoimy wobec niezmiernie doniosłego zagadnienia. Kiedy p. Minister Skarbu swój projekt wnosił, sytuacja gospodarcza Państwa była zgoła odmienna, aniżeli sytuacja obecna. W projekcie Ministra Skarbu danina miała być dźwignią marki polskiej, okazało się jednak, że życie wyprzedziło wnioski Ministra i ów pęd życia już odwrócił nas od przepaści, ku której staczała się marka polska. Jesteśmy obecnie w znaku olbrzymiego dobrodziejstwa — poprawy kursu marki polskiej, a jako rezultat tej poprawy rozpoczyna się upragniona era, potanienia życia we wszystkich dziedzinach. Lecz jednocześnie jesteśmy świadkami pierwszego wielkiego wstrząśnienia gospodarczego, jakie Państwo Polskie od chwili swego powstania przeżywa. I mam wrażenie, że owo budowanie finansów Państwa Polskiego i utrwalenie wartości marki polskiej nie odbędzie się bez ciężkiego przesilenia, tak, jak to było na całym świecie, jak było nawet w państwach o walucie dobrej, o walucie złotej — w Stanach Zjednoczonych, w Anglii. Nie unikniemy tego wstrząśnienia gospodarczego, kiedy warsztaty pracy stają, kiedy trzeba myśleć o nadzwyczajnych środkach pomocy kredytowej, kiedy przychodzi zjawisko niezmiernie groźne — masowe pozbawianie pracy. Wrócić nam może przyjdzie do tych chwil, kiedy Państwo Polskie po dewastacji okupantów powstawało, kiedy wielkie rzesze robotnicze żądały pracy, a placówki wytwórcze dopiero się organizowały i pracy owej dać nie mogły i stawały bezsilne. To samo zaczyna się dziać w chwili dźwigania finansów Państwa Polskiego przez ową daninę, która dotyka silnie gospodarstwo społeczne, lecz daje mocną podstawę stabilizacji marki — jesteśmy świadkami, że nic darmo, że ów pęd ku poprawie waluty stworzył jednocześnie warunki dla bezrobocia, nad którem od dwóch tygodni obradują komisje sejmowe i do którego wszystkie czynniki Rządu najwyższą wagę przywiązują.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#AndrzejWierzbicki">Do staczania się marki społeczeństwo już się przystosowało, nie czuło tego, że leci w przepaść — a teraz, gdy nastąpił nagły zwrot z tej drogi wiodącej ku przepaści — życie gospodarcze odrazu się przystosować do niego nie może i łamie się, i ugina. Jesteśmy więc w obliczu dni ciężkich. Ciężkie będą te dni nie tylko dlatego, że danina uderzy w nasze placówki wytwórcze właśnie w tym trudnym momencie, gdy wymagają one wielkich środków finansowych, wielkich kapitałów obrotowych. Życie poszło prędzej, niż ustawa o daninie, i będziemy daninę realizować już nie w tej koniunkturze, kiedy rosła fala drożyzny, lecz dorównywała jej fala zwyżek i płac robotniczych, lecz rynek nasz zdawał się być nienasyconym, zdawało się, że może wszystko kupić i wchłonąć. Dzisiaj trzeba płacić, kiedy rynek towarów już nie wchłania i Rząd jednocześnie ze ściąganiem daniny musi wielkie miliardowe kredyty na ratunek zagrożonego przemysłu rzucać, ażeby życie gospodarcze podtrzymać.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#AndrzejWierzbicki">Zbiega się danina z momentem kumulacji zaległych podatków. Przez kilka lat podatków prawie nie płaciliśmy. Dlatego teraz uchwalamy coraz to nowe ustawy, a jutro te wszystkie ustawy działać zaczną, i trzeba będzie płacić w okresie przesilenia gospodarczego nie tylko daninę, ale cały szereg podatków zaległych z roku 1920, 1921 i cały szereg podatków nowych na rok 1922. Wszystko to się koncentruje w jednym momencie — żądamy od obywateli największego napięcia ich zdolności płatniczych.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#AndrzejWierzbicki">Musimy też zrozumieć, że stabilizacja waluty polskiej nie od samej tylko daniny zależy, lecz również od osiągnięcia równowagi budżetu państwowego. A wiemy, że budżet państwowy na rok 1922 tworzy się przy największym wysiłku i napięciu i trudno przewidzieć ogrom deficytu, który okazać się w nim może, jeżeli nie poprzemy całą mocą polityki rządowej w kierunku równowagi budżetu.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#AndrzejWierzbicki">Niema w tym Sejmie człowieka, któryby powiedział, że nie chce równowagi budżetowej. Ale jeżeli sprawę tę przeniesie się na grunt praktyczny — nie da się jej rozwiązać prosto i łatwo. Kwestia równowagi budżetowej jest wszakże nie tylko kwestią podniesienia dochodów, lecz i kwestią obcinania wydatków, a każda pozycja budżetu wydatków nie powstała przecież samodzielnie. tylko związana jest z pewnymi momentami życia, z pewnemi grupami interesów. Dlatego też, jeżeli Minister Skarbu stara się obciąć budżet w tej lub innej dziedzinie wydatków. to zaraz odpowiadająca tej dziedzinie grupa interesów mobilizuje swoje siły polityczne i gromkim głosem woła: niech będzie oszczędność gdzieindziej, ale nie w tej dziedzinie, bo ona jest potrzebna dla dobra Państwa. l dlatego od owej jednomyślnej uchwały o konieczności równowagi budżetowej do jej realizacji jest przestrzeń ogromna i trzeba największego napięcia sił, by przestrzeń tę przebyć.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#AndrzejWierzbicki">Faza realizacji daniny przyszła później, aniżeli jej pomysł. Gdyby Ministrowa Skarbu udało się zrealizować daninę natychmiast, wtedy, gdy przed dwoma miesiącami wystąpił z jej zapowiedzią, gdy życie gospodarcze kwitło — to owe 80 miliardów zasiliłoby Kasy Skarbowe przed kryzysem gospodarczym. Lecz praca ludzka się wlecze, nie idzie tak szybko jak myśl, i trzeba było tej długiej, trudnej i znojnej pracy, ażeby przystosować ów projekt daniny do możności jej ściągnięcia. A tymczasem życie poszło naprzód: te 80 czy 100 miliardów nie są jeszcze w skarbcu u p. Ministra, a p. Minister musi wypuszczać nowe emisje nie tylko dla wydatków zwyczajnych, lecz również dla podtrzymania życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#AndrzejWierzbicki">W tych warunkach sama danina, jako taka, nie jest w stanie rozwiązać problematu. Byłoby mylnem, gdyby społeczeństwo i Sejm przypuszczały, że jeżeli uchwalimy daninę, to spełnimy w tej dziedzinie już cały swój obowiązek. Nastąpią potem bezpośrednio nowe i wielkie zadania. Celem daniny jest zaprzęgnąć całe społeczeństwo do wielkiego wysiłku, ale nie wysiłku, po którym się spocznie na laurach i odetchnie, lecz takiego, który będzie zapowiedzią nowych wysiłków, zapowiedzią natężenia wszystkich sił podatkowych w ciągu szeregu lat, by naszym wielkim zadaniom sprostać. Dlatego też daninę ujmować należy, jako wielki walor natury moralnej i ten jej walor mieć na względzie przedewszystkiem obok waloru materialnego, obok tych 80 miliardów, które danina przyniesie Ministrowi Skarbu, a nie wiemy jeszcze, czy je przyniesie tylko dla pokrycia deficytu, czy też uda się p. Ministrowi Skarbu opanować ten deficyt normalnemi podatkami, a z daniny okroić coś wreszcie dla podstawy naszego nowego pieniądza.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#AndrzejWierzbicki">Słusznie p. Diamand przestrzegał i mówił, że gdyby danina była spożyta tylko na chwilowe pokrycie deficytu, to próżne byłyby ofiary, które sfery średnie, i przemysł, i handel, i rolnictwo ponoszą — jeśliby w tym wielkim momencie nie dało się ustalić losów waluty polskiej. Dlatego to w daninie, oprócz momentu czysto materialnego musimy podnieść moment moralny, musimy dojrzeć w niej moment dla zjednoczenia się całego społeczeństwa w ofiarności i wysiłkach dla podniesienia wspólnego sztandaru, pod którym dźwigać będziemy inne podatki, czy daniny. Ale danina może się obrócić i w zarzewie walki partyjnej. Komisja Skarbowo-Budżetowa i plenum Sejmu muszą być miejscami walki. Myliłby się ten, ktoby żądał od Sejmu jakiejś jednolitej opinii, ktoby żądał, by Sejm nie był terenem walki bardzo gorącej, bardzo intensywnej. Niech te walki będą jaknajwiększe, jaknajgłębsze, bo życie gospodarcze i polityczne jest tak skomplikowane i tyle kryje w sobie odmiennych nurtów, że Sejm i pojęcie walki politycznej i gospodarczej są synonimami. I mało byłby wart ten Sejm, w którymby nie było walki, któryby nie był odpowiednikiem owych prądów, nurtujących w społeczeństwie i nie umiał w wyniku walki zharmonizować tych odrębnych interesów i odrębnych ideologii. A jednak skoro się zastanowimy nad stosunkiem do Sejmu społeczeństwa, to widzimy, że albo Sejm nie rozumie społeczeństwa, albo społeczeństwo nie rozumie Sejmu.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#AndrzejWierzbicki">Pomiędzy narodem i Sejmem jest jakaś dziwna przepaść, jeśli sądzić choćby z głosów prasy naszej. Żaden z posłów zapewne nie wskaże organu, któryby był zwolennikiem, ideologiem pracy Sejmu. Wszędzie jest tylko jakieś narzekanie, jest jakiś przedział i wydaje się, że społeczeństwo, które przecież w Sejmie powinno mieć swoje zwierciadło, w tem zwierciadle sejmowem widzi swoje rysy, ale tak spaczone, że staje w zgrozie i mówi: Sejm, to nie my. I dzisiaj zjawia się moment, że kiedy Sejm dochodzi do końca swojej pracy, sumienie całego narodu i jego tęsknota zwraca się do tego następcy — pierwszego Sejmu Konstytucyjnego — i tam stara się szukać zbawienia i nowej ery. Teraźniejszość określa stosunek swój do obecnego Sejmu w sposób negatywny, a jednakże trzeba pamiętać, że społeczeństwo Sejm wyłania i że nie może ono wyłonić Sejmu innego bez najwyższego i największego wysiłku. Jeśli w społeczeństwie nurtują jakieś idee, które się uzewnętrzniają w Sejmie, to nie mogą tkwić biernie, nie mogą tkwić tylko jako marzenie, jako negacja tej walki, która się toczy w Sejmie, lecz społeczeństwo musi ująć sprawy gospodarcze i społeczne w swoje ręce — natchnąć siebie wielką ideą czynu, a nie kwietyzmem słowa tylko.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#AndrzejWierzbicki">Są w górach olbrzymie lodowce, dumne swoją nieskalaną bielą. Jednakże niczem są te lodowce, dopóki nie przetworzą się w szumiący i rwący potok, który lunie jak lawina który skruszy skały, którego toczące się nurty, może mętne, są jednak pełne żyznego namułu. W bezruchu dumne lodowce są niczem. Mogą mieć ideały wielkie, lecz póki ich nie uzewnętrznią, póki nie zdobędą się na czyn, poty nie spełnią zadania życia. Dlatego w Sejmie muszą być walki, muszą się uzewnętrzniać owe sprzeczne prądy, owe ścierania się interesów i ideologii. Ale społeczeństwo bardzo często sarka, że Sejm tylko się kłóci. I samobójstwem byłoby dla Sejmu, gdyby prócz walk nie przeżywał on wielkich momentów harmonii, któreby jednoczyły wszystkich posłów sejmowych, wszystkie stronnictwa dla akcji podparcia Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#AndrzejWierzbicki">Taki moment przeżyliśmy w roku zeszłym, gdy szło o utrwalenie bytu politycznego Państwa. Taki moment przychodzi dziś, gdy idzie o utrwalenie bytu gospodarczego. Dlatego chociaż powinniśmy być przygotowani, że kwestia daniny będzie wywoływała w tym Sejmie podczas najbliższych debat gorące i namiętne spory, jednakże szłoby o jedno — o zrozumienie tej idei, że skoro ustawa w tym, lub innym duchu zostanie przez większość sejmową w drugiem czytaniu ustalona, to w trzeciem powinna już przejść jednomyślnie i jednolicie. Na tle tej ustawy zderzają się z sobą wielkie prądy, wielkie interesy, może i małe prądy i małe interesy. Lecz co będzie probierzem ich wielkości, czy małości? — Probierzem będzie stosunek wszystkich stronnictw do ustawy, skoro ona ujrzy światło dzienne. Przypominają mi się w tej chwili słowa p. Chądzyńskiego, wyrzeczone na jednem z posiedzeń Komisji, kiedy wszedł pod obrady moment ustawy, dla niego z punktu widzenia jego ideologii niezmiernie ważny. Powiedział on, że jeśli wniosek jego będzie odrzucony, to jednak nie skłoni go to do negatywnego stanowiska całej ustawy. Jest to tylko epizod, ale epizod, który powinien określić nasze stanowisko do ustawy o daninie w trzeciem czytaniu, kiedy w drugiem czytaniu po zmaganiach się i sporach skrystalizuje ona wreszcie swoje oblicze ostateczne.</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#AndrzejWierzbicki">W tych ciężkich chwilach przesilenia gospodarczego, które kraj nasz czekają, danina stać się może powodem do wielkiego rozgoryczenia, bo zdawać się będzie ludziom, że po daninie stan nasz musi odrazu się poprawić. Będą oni mówili: daliśmy daninę, a w Polsce nie jest jeszcze tak. jak powinno być, daliśmy daninę, a mamy przesilenie gospodarcze, a waluta nie jest stabilizowana, a podatki ciążą, pocóż mamy je płacić, kiedy już daliśmy daninę? Dlatego powinniśmy sobie w tym ważnym momencie powiedzieć, że danina wszystkiego nie załatwi, że samą daniną długu wobec kraju nie spłacimy, że danina poza swoim walorem materialnym musi wobec wstrząśnienia gospodarczego wyłonić wielki walor natury moralnej. I oto zjawia się znowu ten ciekawy mit grecki o owym potężnym satrapie, który rzucił swój pierścień złoty w głębinę oceanu, bo się niepokoił, że mu za dobrze się dzieje, bo przeczuwał jakąś grozę, więc chciał złożyć ofiarę. Lecz ocean odrzucił tę ofiarę — ryba pierścień połknęła, a rybak, który tę rybę złapał, odniósł Polikratesowi. W tym micie jest wielki symbol, to nie jest rzecz przypadku, w tym micie jest mądrość starożytnej Grecji.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#AndrzejWierzbicki">Tak będzie i z daniną. Stanie się ona wielkiem błogosławieństwem dla narodu, jeżeli po walkach w Sejmie zespoli się cały naród przy realizowaniu jej w życiu, jeżeli myśl każdego obywatela zrozumie, że jest to największy obowiązek i że należy wytężyć wszystkie siły, by spłacić daninę mienia, jak była spłacona danina krwi. Jeżeli zaś dlatego tylko damy daninę, by zaspokoić troskę sumienia, żeśmy za mało dla Państwa świadczyli, jeśli daniną tą chcemy się wykupić od prawdziwego poświęcenia, to wtedy jak ocean odrzucił pierścień złoty, genjusz narodu odwróci się od daniny. Danina nie da tego, czego się po niej spodziewamy, nie zcementuje Państwa, nie zespoli narodu, lecz stanie się zarzewiem walk partyjnych i bronią walk przedwyborczych. Więc jeżeli rozumiemy wielkie znaczenie walki tu na tej arenie, to jednak powinniśmy nie tracić kontaktu duchowego z najlepszymi czynnikami naszego społeczeństwa, powinniśmy mieć momenty, w którychby wszystkie stronnictwa ze wszystkich ław się zjednoczyły. Powinniśmy poprzeć sprawę daniny głęboko i szeroko w najszerszych warstwach społeczeństwa, żeby to był naprawdę szerszy apel: „ratujcie finanse Państwa”, jak był już apel: „ratujcie Państwo przed zalewem barbarzyńców!”.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#AndrzejWierzbicki">Danina może odegrać jeszcze jedną doniosłą rolę. Państwo Polskie jest przeznaczone prowadzić politykę wielkiego mocarstwa. Przecież my mamy nie tylko te nasze drobne wewnętrzne rzeczy, to urządzenie się wewnętrzne, myśmy powinni przecież nie zmarnować tej wielkiej tradycji historycznej, kiedy Państwo Polskie oddziaływało na losy nie tylko swoje, ale i świata, kiedy spełniało wielką misję dziejową, kiedy z jego głosem się liczono, kiedy było przedmurzem chrześcijaństwa, kiedy posłowie z Rzymu i Wiednia zwracali się do nas na kolanach o ratunek dla chrześcijaństwa i cywilizacji. To wielkie Państwo Polskie miało niezmiernie umiłowane wolności i na wszystkich polach bitew obydwu półkuli walczyło zawsze pod hasłem wolności nie tylko swojej, ale wszystkich uciśnionych, gdziekolwiekby się znaleźli. Te sztandary, które powiewały „za naszą i waszą wolność!” na cudzej i swojej ziemi, tą krwawa walka o chrześcijaństwo, nie były improwizacją, nie były zachętą tylko, lecz krystalizacją tego, co Polska dała światu. I dlatego jest rzeczą niezmiernej wagi i niezmiernej doniosłości, żeby tę nić wielkości mocarstwowej nawiązać, by móc wziąć udział w tej pracy najlepszych duchów narodu amerykańskiego, angielskiego, francuskiego, które, skończywszy walki, w tęsknocie do pokoju starają się stworzyć trwałe układy i stosunki międzynarodowe, żeby do nowego krwi rozlewu nie dopuścić. I oto jest Liga Narodów, jest wielka konferencja międzynarodowa w Waszyngtonie, a Polska dotychczas nie jest tam reprezentowana, bo zerwała się jej nić polityczna i jeszcze nie jest nawiązana. Przed Polską stoi olbrzymie zagadnienie Górnego Śląska, którego otrzymanie jest naszą wielką zdobyczą. Zagadnienie górnośląskie jest wielkim problematem gospodarczym nie tylko dla nas, lecz dla całego świata, bo rozwiązanie tego zagadnienie będzie probierzem, czy zdolną jest Polska wejść do życia gospodarczego wielkich narodów, czy będą narody te liczyć się z nią, jako potęgą. Takim samym probierzem będzie danina. Jeśli zespoli ona cały naród we wspólnym wysiłku — to wzmocni naszą siłę, da moc, da skrzydła, da wielkie mocarstwowe stanowisko, da możność odetchnięcia szerszą piersią. Dlatego to zagadnienie daniny ma tak wielką wagę i dlatego największym obowiązkiem naszym jest nie tylko daninę w Sejmie uchwalić, ale ująć ją jako wielką dźwignię odrodzenia gospodarczego i duchowego narodu, i w zespole wszystkich stronnictw jaknajszybciej i jaknajsprawniej w życie wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JakubBojko">Głos ma poseł Kowalczuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JózefKowalczuk">Wysoki Sejmie! Zakończenie przemówienia referenta rzeczywiście całą dyskusję zepchnęło na inne tory. Wyglądało to tak, jakby ktoś tutaj w tej chwili po przemówieniu miał płacić daninę na Skarb Państwa. Jeżeliby tak miało być, toby rzeczywiście cel osiągnięto, bo przemówienie, było gorące i patriotyczne, ale dana ustawa, dotycząca szerokich mas społeczeństwa, która po 2 miesiącach zajrzy głęboko do kieszeni obywateli, zmusi zaciągać długi, sprzedawać część majątku, jest bardziej suchym przedmiotem, i dlatego trzeba ją więcej obiektywnie traktować. Projekt daniny, wniesiony przez Rząd, zawierał odrazu taki chaos w założeniu samem, że wogóle niewiadomo było, czy to jest danina majątkowa, czy też danina oparta na pewnym dochodzie, i cała dyskusja w Komisji i podkomisji nie potrafiła tego wyświetlić. Gdy chodziło o to, aby z niej zrobić daninę majątkową, mówiono, że to jest danina majątkowa; gdy wygodniej było inaczej twierdzić, mówiono, że to jest danina oparta na wielokrotności podatków czyli, że jest zwykłem zwiększeniem podatków normalnych.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JózefKowalczuk">Według projektu rządowego, rozłożenie tego ciężaru na społeczeństwo byłoby następujące: na 100-miliardową daninę 79% tego ciężaru Rząd chciał włożyć na rolnictwo, na nieruchomość miejską 2%, na handel i przemysł nieakcyjny 11%, na spółki akcyjne 6%, wreszcie na lokatorów 1% i na samochody 1%.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli kto, znający się trochę na tych sprawach, przyjrzał się temu projektowi, to na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jak gdyby Rząd szedł za pewnemi hasłami, jakie się zrodziły na ulicach Warszawy, gdzie było przedewszystkiem sztucznie urobione przez prasę uprzedzenie i pewna nienawiść do wsi za sprzedawanie masła i mleka po rzekomo wysokich cenach; powiedziano więc: skoro po tak wysokich cenach sprzedają mleko i masło, to niech zapłacą 79 miliardów daniny. Chciano dogodzić tej krzykliwej ulicy i dlatego aż 79% daniny włożono na rolnictwo. Naprzód byłaby to rzecz niewykonalna. Niema absolutnie takiego Skarbu w Polsce i nie będzie, takiego Ministra, któryby w tych czasach potrafił ściągnąć z rolnictwa 79 miliardów daniny. I ustawa ta byłaby w tej formie przeszła, gdyby nie zwrócono bacznej uwagi na te wady; zostałaby uchwalona w Sejmie, ale w życie nigdyby nie weszła.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JózefKowalczuk">Przyjrzyjmy się, jakim wielkim zmianom uległa ona w Komisji i Podkomisji Skarbowo-Budżetowej. P. referent Komisji na jednem z posiedzeń Podkomisji zaznaczył, że obciążenie rolnictwa przed wojną w Kongresówce wynosiło 25% ogólnych wpływów podatkowych, handlu i przemysłu mniej więcej 50%, nieruchomości miejskich 25%. Jeżeli porównamy to obciążenie przedwojenne z tym projektem daniny, który wyszedł z podkomisji, to zobaczymy, że ten ciężar niewspółmiernie został przesunięty w stronę rolnictwa. Jak twierdzi p. referent, oparto się tu na ścisłych obliczeniach majątku narodowego. Gdybyśmy poszli za głosem referenta, który mówi, że danina jest sprawiedliwa, ponieważ opiera się na szacunku majątku narodowego, to musielibyśmy przyjąć ją jako daninę majątkową, a wtedy zupełnie inaczej ją skonstruować, bo jeśli sam referent wykazał, że nieruchomość miejska stanowi w ogólnym majątku narodowym 7,8% całego majątku, to i danina w tym samym stopniu powinnaby tę nieruchomość dotknąć. Okazało się jednak, że nieruchomość miejska nie może zapłacić takiej daniny, że jej wypłacalność nie jest tak wysoką, z tej racji, że dochody są za małe, dlatego od tej zasady odstąpiono i ograniczono się do 1%.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JózefKowalczuk">Z tego przykładu widać, że nie jest to danina ściśle majątkową.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#JózefKowalczuk">Pierwszą z zasadniczych podstawowych prac Komisji był sprawiedliwy rozkład daniny między handel, przemysł i rolnictwo. I tu rzeczywiście trzeba przyznać, że p. referent dostarczył nam bardzo dużo cyfr i to szczegółowych, jednak takich, które nie zawsze dadzą się sprawdzić. Powołuje się p. referent na różne roczniki statystyczne, ale ja w tych obliczeniach widzę jeden zasadniczy błąd: że referent najpierw ustalił sobie pewne ramy, powiedział, że rolnictwo musi zapłacić tyle a tyle, przemysł i handel taką a taką sumę i później starał się wszystko w te ramy wtłoczyć. Do tego były dobierane różne zasady, cyfry i po przeprowadzeniu tego całego obliczenia referent doszedł do przekonania, że rolnictwo uczestniczy w ogólnym majątku narodowym w 62,5%, przemysł i handel w 24,7%, nieruchomość miejska w 7,8% — to tyczy się Kongresówki.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli przejrzeć szczegółowo sprawozdanie referenta, to zauważymy, że referent w swojem sprawozdaniu sam sobie przeczy i tak: na str. 18, gdzie referent dochodzi, jaki majątek przedstawia handel i przemysł nieakcyjny, widzimy, że referent bierze wpływ z podatku patentowego z r. 1908, który wynosił 2,288.000 rubli, w tem przedsiębiorstwa nieakcyjne 1.508.000 rubli czyli 66%, zatem na przedsiębiorstwa akcyjne przypada 780.000 czyli 34%. Od tego zaczyna referent wyprowadzać obliczenie majątku narodowego przemysłu i handlu i po zastosowaniu tej proporcji 66 do 34, która zdaniem referenta stosuje się także do majątku tych przedsiębiorstw, widzimy na str. 19, że referent dochodzi do wniosku, że majątek przemysłu i handlu wynosi 1.538 milionów. Byłoby to może przeszło niepostrzeżenie, gdyby referent na str. 31 w tem samem swojem sprawozdaniu nie dowodził czego innego, mianowicie mówi: „Podział wpływów z podatku patentowego w Królestwie za r. 1921 pomiędzy przedsiębiorstwa akcyjne a nieakcyjne”, to znaczy, że zasadę tę samą, co tam, przyjęto do obliczenia majątku z roku 1908, tu przyjęto za r. 1921. Czego tu dowodzi pan referent? Dowodzi, że spółki akcyjne w stosunku do handlu i przemysłu nieakcyjnego stanowią 5,1%, a nieakcyjne stanowią 94,9%. Jeśli weźmiemy tę świeższą korekturę p. referenta z 1921 roku i zastosujemy do jego formułki ze str. 19-tej, to majątek narodowy handlu i przemysłu nieakcyjnego będzie wynosił nie 1.015 milionów, ale 9.731.9 milionów, a razem z akcyjnym 10.255 milionów rubli. Mamy tu do czynienia z liczbami podanemi przez referenta wręcz sprzecznie. Wtedy naturalnie trudno jest sądzić, które z nich są prawdziwe, ja bym przypuszczał, że te cyfry późniejsze z 1921 r. prawdziwsze są niż z 1908. Sprawdziłem to, sądziłem, że od roku 1908 do 1921 zmniejszyła się ilość spółek akcyjnych i dlatego ten wpływ z podatku patentowego zmniejszył się od spółek akcyjnych. Jednak tego nie znalazłem — znalazłem coś wręcz przeciwnego. P. referent mówi, że w 1913 r. w b. Kongresówce było 196 spółek akcyjnych, ale jeśli przejdziemy do 1921 r., to cyfry referenta wykazują, że spółek akcyjnych przemysłowych jest 438, a handlowych 128, razem 566. Więc raczej powinno się to przesunąć na korzyść spółek akcyjnych, a na niekorzyść nieakcyjnych, handlowych i przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#JózefKowalczuk">Gdybyśmy tylko tę korekturę przeprowadzili, to podstawy do repartycji, jakie zostały wzięte przez referenta. staną się nie tylko niedoskonałemi, ale i wadliwemi. Dlatego obciążenie handlu i przemysłu 24 miliardami jest niesłuszne, tembardziej, że nie odpowiada nawet życiowej naszej obserwacji. Postaram się to później na przykładzie dowieźć. Zasadniczem jednak zagadnieniem było dla nas to, na co danina owa będzie użyta. Ja przyznam się otwarcie, że gdybym wierzył słowom tutaj wypowiedzianym przez referenta, że danina może pójść w zupełności na pokrycie deficytu budżetowego, to byłbym przeciwnikiem daniny, bo nie może żadne państwo gospodarować w ten sposób, żeby kazać swoim obywatelom część majątku sprzedawać na pokrycie deficytu budżetowego. Deficyt budżetowy musi być pokryty z normalnych podatków i pożyczek, ale nigdy z daniny majątkowej, która zmusza obywatela do sprzedaży części majątku. Danina, która zmusza obywatela do sprzedania części swego majątku, musi mieć inne cele. Takim celem, jak to podkomisja w ustawie zaznacza, jest uzdrowienie naszego stanu finansowego. Danina miałaby pójść na ufundowanie banku emisyjnego, ale w każdym razie nie na pokrycie niedoboru budżetowego. Bo gdybyśmy poszli tą drogą, to na drugi rok trzebaby przyjść z nową daniną, a tego społeczeństwo absolutnie nie wytrzyma. Projekt Komisji, który mamy przed sobą, nie jest jednakże dziełem wspólnej pracy, zgody. Zwracało się tam kilkakrotnie uwagę, że w sprawie daniny, jeżeli ma ona osiągnąć swój cel, nie należy się przegłosowywać, ale należy ją uzgodnić i przyjąć pod uwagę nie tylko siłę głosów w Komisji, ale i motywy, które za sprawiedliwem rozłożeniem daniny przemawiają, to jednak uwzględnione me zostało.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JózefKowalczuk">Przedewszystkiem na Komisji Skarbowo-Budżetowej domagaliśmy się jednego: ażeby danina była sprawiedliwie rozłożona pomiędzy poszczególne gałęzie wytwórczości krajowej, następnie, ażeby obciążono nią wszystkich, ażeby nie było specjalnych warstw ludzi, nie dotkniętych tą daniną. Jeśli chodzi o ten ostatni moment, to Komisja uczyniła mu zadość dlatego, że wprowadziła szereg nowych postanowień, które tych ludzi, którzy w projekcie rządowym nie byli pociągnięci do świadczeń na rzecz Państwa, do tych świadczeń pociągnęły i w każdym razie chociaż w mierze może niedostatecznej oni daninie podlegać będą.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JózefKowalczuk">Według mnie największą niesprawiedliwością w repartycji daniny jest sposób rozłożenia jej pomiędzy rolnictwo a handel i przemysł. Referent na Komisji i tutaj stwierdził, że szczególnie przemysł został zniszczony podczas wojny, jak również, że i rolnictwo zostało zniszczone, w sprawozdaniu swojem przyznaje nawet, że w jednakowym stopniu został zniszczony przemysł i rolnictwo. W takim razie musielibyśmy oprzeć daninę na obciążeniu tych dwóch gałęzi zniszczonych przez wojnę, musielibyśmy wziąć pod uwagę przemysł i rolnictwo przedwojenne i dopiero wielokrotną podatku zastosować. Tymczasem zupełnie co innego stało się na Komisji. Referent nie poszedł za tem sprawiedliwem obciążeniem, ale zaczął obliczać majątek narodowy i dopiero na tem wyliczeniu opierał swoją repartycję.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#JózefKowalczuk">Otóż chciałbym zilustrować na przykładzie, jak rozłożono daninę, t. j. jak obciążono handel, przemysł i rolnictwo. I tak widzimy, że dla banków prywatnych, domów bankowych i wielkich kantorów wymiany w Warszawie, opłacających patent I kategorii, t. j. 16.600 mk., mnożnik przez podkomisję został podniesiony na 150, w takim razie danina wynosi 2,490.000 mk. To odpowiada 630-morgowym gospodarstwom w powiecie warszawskim, które opłacają podatku 6.930 mk., mnożnik dla nich zastosowany 360. więc danina wynosi 2,494.800 mk.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#JózefKowalczuk">Następnie przejdę do największych hurtowni handlowych w Warszawie, które trudnią się przeważnie handlem z zagranicą: należą one do I kategorii, opłacają patent 16.600 mk. — mnożnik 85, czyli danina wypada 1.411.000 mk., a więc tyle samo płaciłoby gospodarstwo 400-morgowe w tymże powiecie warszawskim.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#JózefKowalczuk">Jeśli weźmiemy niższe kategorie handlu, np. handel, który najczęściej spotyka się w naszych miastach prowincjonalnych, handel prowadzony przez samego właściciela przy pomocy żony, lub córki, czy syna, należy do kategorii IV patentów; więc podług podkomisji miałby zapłacić daniny 1875 mk., a więc tyle, co 1-morgowe gospodarstwo, chociaż właściwie, jeśli chodzi o powiat warszawski, to półmorgowe gospodarstwo płaci więcej.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#JózefKowalczuk">Weźmy teraz największe sklepy detaliczne w naszych miastach powiatowych: danina od nich wynosi 1.95.000 tak, że największe sklepy w miastach powiatowych zapłaciłyby 195.000 daniny, podczas kiedy gospodarstwa 52-morgowe zapłacą 205.920 mk. w powiecie warszawskim.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#JózefKowalczuk">Następnie porównajmy obciążenie przemysłu i rolnictwa. Otóż największe fabryki nieakcyjne, kopalnie nafty, kopalnie węgla, wszystkie te fabryki, które zatrudniają ponad 1000 robotników, należą do 1 kategorii, płacą 25.000 mk. za patent, mnożnik równa się 60, a więc danina wynosi 1.500.000 czyli równa się daninie 400-morgowego gospodarstwa w powiecie warszawskim. Każdy, kto nawet mało zna rolnictwo, musi zdać sobie sprawę z tego, że przecież nie można porównać 400-morgowego gospodarstwa nawet w powiecie warszawskim z największą fabryką w Polsce.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#JózefKowalczuk">Weźmy inny wypadek: fabryka, zatrudniająca od 500 do 1000 robotników, płaciłaby daniny 990.000, czyli tyle, ile 240-morgowe gospodarstwo; dalej fabryka, zatrudniająca od 200 do 500 robotników, płaciłaby daniny 498.000 mk., tyle, co 120-morgowe gospodarstwo; dalej fabryka zatrudniająca od 50 do 200 robotników, płaciłaby daniny 112.500, a więc tyle, co 30-morgowe gospodarstwo w powiecie warszawskim.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli przejdę do przedsiębiorstw niższych kategorii, a więc 7-ej i 8-ej, to ósma kategoria, która zatrudnia do 4 robotników, więc: młyny, olejarnie, przedsiębiorstwa przewozowe na prowincji, mają według projektu Komisji płacić daniny 1050 mk., podczas kiedy półtoramorgowe gospodarstwo płaci 1485 w powiecie warszawskim.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Głos: Ładny stosunek)</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli weźmiemy przedsiębiorstwa, zatrudniające do 9 robotników, to mają one płacić daniny, o ile są położone na prowincji. 2800 mk., odpowiada to 3 morgowemu gospodarstwu, a w Warszawie 9800 mk., co odpowiada 6 morgowemu gospodarstwu w pow. warszawskim.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#JózefKowalczuk">Proszę Panów! Przytoczone przezemnie sumy daniny, najdokładniej ilustrują jak ta ustawa będzie dotykała poszczególne dziedziny wytwórczości i majątku, gdy będzie zastosowana w życiu. Z tego widzimy, że to obciążenie jest niesprawiedliwe. Ja postawiłem w Komisji i w podkomisji poprawkę, ażeby stawki dla handlu i przemysłu zwiększyć o 50%. Czegóż domagałem się nadzwyczajnego? Jeżeli chodzi o przemysłowe przedsiębiorstwa, zatrudniające do 4 robotników, a zaliczone do 8 kategorii, płaciłyby one zamiast 1050 mk. — 1500 mk., następnie w Warszawie zamiast 3500 mk. — 5000 mk.; dalej przedsiębiorstwo zatrudniające do 9 robotników, żeby zamiast 2S00 płaciłoby 4.000 mk., a jeżeli chodzi o największe fabryki i kopalnie w Polsce, zamiast 1 i pół miliona płaciłyby 2 miliony i ćwierć. Przecież każdy przyzna, że ta podwyżka obciążenia jest nadzwyczaj umiarkowana, a jednak nie znalazła ona uznania ani w Komisji, ani w podkomisji i woleli panowie przyjść na walkę do pełnego Sejmu, ażeby zapomocą przegłosowania przeprowadzić taką ustawę, która później pomimo gorących przemówień w życie bezwarunkowo nie wejdzie, bo gdy zacznie każdy sobie obliczać, ile płaci gospodarstwo rolne, a ile płaci przemysł obok, to każdy zda sobie sprawę, że on jest potraktowany wcale nie tak, jakby to wynikało z żalów p. referenta, że Sejm składa się prawie z rolników i że dlatego rolnictwo musiało być faworyzowane w Komisji.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#JózefKowalczuk">Tak się przedstawia to faworyzowanie rolnictwa w Komisji. Jeżeli kto, to rzeczywiście Sejm, który naprawdę ma większość rolników, powinien się wstydzić takiego obciążenia rolnictwa, ponieważ ono absolutnie nie odpowiada zasadom sprawiedliwości, jak to się starałem na przykładach wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#JózefKowalczuk">O cóż dalej chodzi? Dalej chodzi o to, ażeby danina wśród grupy płatników była sprawiedliwie rozłożona, a więc chodzi o tak zwaną progresję. Bo jeżeli ma być danina, która nosi wszelkie cechy i nazywa się nawet daniną majątkową, to absolutnie nie dałoby się pomyśleć, żeby danina majątkowa nie była daniną progresywną. Tutaj niestety muszę stwierdzić, że Rząd nie tylko że nie poparł progresji, ale nawet wypowiedział się przeciwko niej i postawił Komisję w przykrej sytuacji, stawiając sprawę tak, że tu chodzi o votum zaufania. Naturalnie wiele klubów, które nie chciały i nie chcą przyczyniać się do przesilenia rządowego znalazło się w nadzwyczaj trudnej sytuacji. Uznają one, że progresja jest absolutnie słuszną, a chcą Rząd utrzymać i chcą dopomóc Rządowi w przeprowadzeniu daniny, ale Rząd wprost im na to nie pozwala, bo mówi: ja się na sprawiedliwe rozłożenie daniny nie zgadzam. Jednym z motywów, które przytoczył p. Minister Skarbu na Komisji Skarbowo-Budżetowej, było, że jego departament podatkowy zakomunikował mu, że zastosowanie progresji absolutnie jest niewykonalne i gdyby je teoretycznie uchwalono, to wtedy danina stałaby się niemożliwą do przeprowadzenia i nie dałaby prędkiego i pożądanego efektu dla Skarbu Państwa. Byłoby to wszystko w porządku, gdyby Rząd rzeczywiście konsekwentnie tego się był trzymał. Ale Rząd zamiast progresji przyszedł do nas z degresją. Gdybym miał oceniać te dwa sposoby ze względu na praktyczne wykonanie tej ustawy, to znając dokładnie stosunki wiejskie, musiałbym stwierdzić, że daleko łatwiejsza jest do przeprowadzenia progresja, aniżeli degresja. Zaproponowana przez Rząd degresja tyczy się tylko gospodarstw od 40 mórg w dół i ma aż sześć stopniowań. Ona sprawę wykonania ustawy u nas w Kongresówce odda całkowicie w ręce samorządu gminnego i w ręce wsi, żeby ona sama sobie tę daninę wymierzyła, albowiem żadna władza skarbowa nie jest w stanie tej daniny wykonać po zastosowaniu degresji. Wieś musi sobie sama na mocy tej ustawy daninę wymierzyć, ponieważ urzędy skarbowe nie mają żadnych danych, ile morgów ziemi ma w swojem posiadaniu każdy gospodarz, jakiej kategorii i dlatego wykonanie tej ustawy przez to bezwarunkowo będzie dla Rządu utrudnione.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#JózefKowalczuk">To naprowadza mnie na myśl, że Rządowi nie chodziło o to, żeby ustawa była jak najprędzej wykonana, żeby rzeczywiście ułatwić władzom skarbowym jak najszybsze ściągnięcie pieniędzy, bo gdyby o to chodziło, to nie proponowałbym trudniejszej metody, ale zastosowałbym progresję, która jest daleko łatwiejsza, bo dotyczy gospodarstw wyższych, o których władze skarbowe mają indywidualnie zapisane, ile morgów posiadają, a zastosowanie odpowiedniego mnożnika 360, 240 czy 400 jest rzeczą zupełnie obojętną dla inspektora podatkowego, on te dane ma i może progresję zastosować. Więc tej sprawiedliwości, której domagaliśmy się na Komisji nie stało się zadość, gdyż wyraźnie postawił sprawę Rząd na gruncie politycznym.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(Głos: Będą sobie długo opowiadać o tym ministrze skarbu!)</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#JózefKowalczuk">Następnie omawiano sprawę opodatkowania wszelkich dziedzin majątku i kapitału i wyłoniła się kwestią opodatkowania kapitału ruchomego, a więc gotówki. I tu Minister Skarbu zajął również stanowisko odmienne, mianowicie nie zgodził się na opodatkowanie gotówki, zapowiadając, że później w innych ustawach on tę gotówkę pociągnie do świadczeń na rzecz Państwa. Jeżeli tę obietnice ma ziszczać danina wyrównawcza, gdzie się rzeczywiście mówi o pociągnięciu gotówki do świadczeń na rzecz Państwa, to musimy stwierdzić, że takie pociągnięcie gotówki nie jest wystarczające, że przedewszystkiem ona tam nie da się uchwycić. Tam jest tyle furtek do ucieczki kapitału ruchomego, a więc gotówki, że organy skarbowe nie będą w stanie tego kapitału ująć i należycie opodatkować.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#komentarz">(Głos: Paskarze będą się śmieli z ministra)</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#JózefKowalczuk">Następnie jedną z zasadniczych spraw, które były bardzo długo i gorąco dyskutowane na Komisji, było to, czy ustawa o daninie majątkowej ma naruszyć inną ustawę, a mianowicie ustawę o wykonaniu reformy rolnej i to naruszyć ją zupełnie niepotrzebnie. P. Minister Skarbu w swojem przemówieniu na Komisji stwierdził, że nie chce obalać ustawy o reformie rolnej, co innego jednak mówił projekt, zaproponowany przez Radę Ministrów, a jeszcze bardziej jaskrawo projekt p. Ministra Michalskiego, to jest pierwotny projekt rządowy, który zmierzał do całkowitego wywrócenia ustawy o reformie rolnej. Bo cóż on mówił? Oto art. obecnie 52, dawniej 34 projektu rządowego, zdążał do tego, że jeżeli większy obszarnik nie będzie miał kapitału, to jest gotówki, na zapłacenie daniny, będzie mógł sprzedać część swego gruntu. Na to się wszyscy zgadzali, że nie trzeba mu w tych warunkach tej sprzedaży utrudniać. Chodziło tylko o to, komu ma sprzedać i w jakich dziatkach. Otóż w projekcie pierwotnym p. Michalskiego było powiedziane, że obszarnik może sprzedać nie tylko rolnikowi, ale każdemu, komu mu się podoba, a więc to już naruszało zasadę reformy rolnej. Następnie było powiedziane, że sprzedać może nie tylko takie działki, jakie ustawa o reformie rolnej przewiduje, a więc działki 40-morgowe, a na kresach 80-morgowe, lecz może sprzedawać także całe folwarki i w ten sposób po pierwsze uciekać od reformy rolnej, a wreszcie jaskrawo naruszać zasadę zawartą w ustawie o wykonaniu reformy rolnej. Tutaj muszę stwierdzić i że do planu p. Ministra Skarbu, to jest do szybkiego ściągnięcia daniny, to absolutnie nie było potrzebne.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#JózefKowalczuk">P. Ministrowi chodziło o to, aby pieniądze jak najprędzej dostał. Ustaliliśmy termin, że właściwe urzędy ziemskie muszą w ciągu 7 dni dać pozwolenie, a więc termin bardzo krótki i p. Minister osiągnął ten cel, że właściciel w ciągu 7 dni uzyskuje pozwolenie na sprzedaż. O co nam chodzi? Chodzi nam tylko o to, aby właściciel sprzedawał ziemię rolnikom, jak to przewiduje ustawa o wykonaniu reformy rolnej i aby sprzedawał takiemi działkami, jakie określa ta ustawa, a więc u nas działki te mogą wynosić do 40 morgów, na Kresach do 81 morgów. Ustawa o wykonaniu reformy rolnej zasadniczo wypowiedziała się, jaki ma być przyszły ustrój rolny Polski, że ma się opierać na zdolnych do prawidłowej wytwórczości rolnej gospodarstwach włościańskich różnego typu i wielkości. Ta zasada zupełnie jasna została później określona w ustawie ściślej w ustępie co do ilości morgów, jak również jeszcze bardziej w rozporządzeniach wykonawczych. Więc teraz absolutnie niczem się nie da usprawiedliwić, dlaczego p. Minister chce to naruszyć, chociaż to wcale nie jest potrzebnem do ściągnięcia daniny. P. referent zaznaczył, że p. Ministrowi o to nie chodzi, że chodzi mu o to, żeby on grał pierwsze skrzypce. Jeżeli się Panowie przyjrzą dokładnie temu artykułowi, to zobaczą Panowie, że pierwsze skrzypce będzie grał nie p. Minister Skarbu, ale jego urzędnik na prowincji, ten inspektor podatkowy, czy też izba skarbowa.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#JózefKowalczuk">A teraz przyjrzyjmy się, czy ci muzycy umieją dobrze grać. Wszak co się tyczy rolnictwa, to dziś słyszeliśmy na Komisji Skarbowo-Budżetowej różne jaskrawe przykłady obciążania rolnictwa podatkiem dochodowym, np. 15 morgowe gospodarstwo obciążono podatkiem dochodowym w wysokości 230 kilku tysięcy marek. Jeżeli tacy są muzycy na prowincji, jeżeli tak się znają na rolnictwie, że potrafią gospodarstwo 15 morgowe obciążyć podatkiem dochodowym 235.000 marek, to jest to dyskwalifikacją tych ludzi, i tacy nie powinni o niczem w sprawach rolnych decydować. A teraz daje się im możność, żeby oni pierwsi decydowali w porozumieniu z komisarzem ziemskim, nie zaś komisarz ziemski w porozumieniu z nimi.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#JózefKowalczuk">I co taki urzędnik skarbowy wie o reformie rolnej, jeżeli on przy podatkach — wszyscy stwierdzili to, począwszy od prawicy do lewicy — wykazał absolutną niedojrzałość i nieumiejętność. a co gorsza wzbudził w nas obawę, że my nie wiemy obecnie, czy jakakolwiek ustawa podatkowa będzie przez ten aparat wykonana. Ustawa o podatku dochodowym została przez aparat skarbowy skompromitowana na bardzo długie lata i dlatego przy uchwalaniu daniny trzeba bardzo ostrożnie postępować, ażeby tym właśnie muzykantom na prowincji nie dawać pierwszych skrzypiec. O tem, jaki ma być ustrój rolny w Polsce, mają decydować powołane do tego urzędy, to jest urzędy ziemskie. One mają pilnować, trzeba tylko żądać od nich, żeby w najkrótszym terminie, jakiego Minister Skarbu potrzebuje, dawali odnośne pozwolenie i ażeby sprzedaży nie utrudniali. To p. Minister osiągnął.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#JózefKowalczuk">Jedną z najważniejszych spraw w art. 52 była tak zwana „kolejność”. I p. Minister Skarbu miał zupełną rację w tem, że gdyby Komisja stała na gruncie kolejności, to jest, żeby najpierw sprzedawać ziemię inwalidom, służbie folwarcznej i bezrolnym, to właściciel absolutnie by do gotówki nie doszedł, bo ziemię nabywaliby ci, którzy nie mają pieniędzy. Więc żądanie p. Ministra Skarbu, ażeby kolejność nie obowiązywała, żeby właściciele mieli możność sprzedawać każdemu, kto ma pieniądze, jest zupełnie słuszne, bo przecież w inny sposób nie mogliby pieniędzy otrzymać i zapłacić daniny. Ale wszystkie inne żądania jego są absolutnie nieuzasadnione, wywołują tylko niezadowolenie i naruszają zupełnie niepotrzebnie zasady ustawy o reformie rolnej, zagwarantowane nawet konstytucyjnie. Złośliwi mówią, że ta cała danina wymierzona jest na to, ażeby utrącić reformę rolną, żeby najpierw nabywcom odebrać pieniądze, a później można było komu innemu folwarki sprzedawać. Ja nie chcę iść tak daleko jak ludzka złośliwość, ale to co jest możliwe do poprawienia, poprawić bezwarunkowo musimy i to w imieniu Polskiego Stronnictwa Ludowego oświadczyłem na Komisji i stwierdzam tutaj na plenum, że gdyby Minister Skarbu chciał, zdaniem naszem zupełnie niepotrzebnie, naruszyć ustawę o reformie rolnej w tych punktach, to klub nasz absolutnie nie mógłby głosować za daniną.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#JózefKowalczuk">Następnie, jednym z drażliwszych punktów było, czy gospodarstwa do 5 morgów zwolnić zupełnie od daniny, czy dla nich daninę zmniejszyć. Część Komisji stała na stanowisku, by wychodząc z tego założenia, że danina ma być powszechną i pociągnąć prawie wszystkie warstwy do świadczeń na rzecz Skarbu, także gospodarze do 5 morgów, następnie robotnicy, mieszkający w jednym pokoju, również ową daninę płacili w ¼ części. Danina ta będzie dla nich jednak w wielu wypadkach znacznem obciążeniem, ponieważ takie generalizowanie tych wszystkich gospodarzy 5-morgowych nie może być zastosowane, a przecież gospodarz 5-morgowy pod Warszawą ma się może lepiej niż gospodarz 20-morgowy w powiecie włodawskim, radzyńskim, czy bialskim. Otóż z tego względu nam się zdawało, przynajmniej nam z Kongresówki, że należałoby pójść jak najdalej w kierunku zniżki dla tych małorolnych, ale w każdym razie jakąś część daniny powinni i oni opłacać.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#JózefKowalczuk">Próbowałem to obliczyć na przykładach i okazało się, że w większości wypadków płaciliby oni średnio 600 mk. od morga. To nie będzie takie obciążenie, któregoby oni w większości wypadkach nie mogli zapłacić. Są bezwarunkowo znaczne wyjątki, które i tego zapłacić nie będą mogły. Dlatego została przyznana pewna suma na ulgi indywidualne, które mają być właśnie tym niezamożnym udzielane i niektórzy przy pomocy tych ulg mogą być nawet zupełnie od daniny zwolnieni.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#JózefKowalczuk">Te kwestie, które przytoczyłem, były spornemi na Komisji i nie pozwoliły, aby ustawę tę zupełnie na Komisji uzgodnić i ażeby — na co zwracałem uwagę, że ona mogła przejść jednogłośnie w Sejmie. Zwracałem na to uwagę kilkakrotnie, że danina będzie miała o tyle powodzenie, o ile zostanie jeśli nie jednogłośnie, to znaczną większością uchwalona; jeśli wszyscy posłowie staną się propagatorami tej daniny, jeśli na wiecach będą mogli z całem przekonaniem przemawiać za daniną tak, jak dziś referent z tej trybuny, to wtedy możliwe jest, że powodzenie daniny będzie osiągnięte i odpowie tym zamierzeniom, jakie miało Ministerstwo Skarbu. W przeciwnym razie, Jeśli danina ta będzie uchwalona tak, jak wyszła z podkomisji, to niestety ona powodzenia i zrozumienia w szerokich warstwach społeczeństwa mieć nie będzie i stanie się to samo, co z obecnym podatkiem dochodowym, spaczonym zupełnie przez wykonawców, tak, że obecnie musi się zawiesić wogóle pobieranie tego podatku, bo inaczej nastałaby anarchia w kraju, inaczej zraziłoby się obywateli do płacenia jakichkolwiek podatków.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Najlepiej wcale nie płacić)</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#JózefKowalczuk">Jeśli p. poseł Chądzyński mówi, że najlepiej wcale podatków nie płacić,...</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(Na lewicy protesty)</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#JózefKowalczuk">... to chcę mu przypomnieć, że wieś w tej chwili ma około 13 ustaw podatkowych, a więc zdaje się, że nawet, sądząc już po samej ilości, to nie brak jej tego ciężaru, który bezwarunkowo najwięcej wieś obarcza. Nie można przypuszczać, żeby wieś rzeczywiście nie chciała wogóle podatków płacić, tylko musi ona widzieć, że podatek jest sprawiedliwie rozłożony.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. Głos: Robotnicy podatek ten już dawno zapłacili)</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#JózefKowalczuk">Jeśli Panowie z ugrupowań robotniczych przeciwko wsi występują, to muszę wskazać na to, że robotnicy, którzy, jak stwierdził sam p. Chądzyński, mieszkają przeważnie w jednym pokoju z kuchnią, mają płacić 25% stawki, a cała stawka daniny dla klasy robotniczej oparta jest na dwuletniem komornem, więc przeciętnie, jak już referent stwierdził, jeden pokój rocznie kosztuje około 1000 mk., czyli od jednego pokoju byłoby 2000 marek, a ponieważ to zniżono o 75%, więc płaciłby robotnik tylko 500 marek, a przecież mieszka on w jednym pokoju z kuchnią, nie tak jak niejeden gospodarz na wsi mieszkający w norze. Niech Panowie zobaczą: ustawa o wydaniu drzewa była jedną z pierwszych w Sejmie, a dotychczas ludzie gniją w norach, bo się drzewa na odbudowę nie wydaje, a Panowie chcecie ich obciążyć 10.000 — do 15.000 marek, podczas gdy robotnik płaciłby tylko 500 marek daniny.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. P. Diamand: W miastach jest gorzej.)</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#JózefKowalczuk">Ja wcale przez to nie chcę powiedzieć, że robotnik doskonale mieszka, ale te złe mieszkania, te sutereny, w wielu wypadkach o wiele lepsze od tych nor na wsi, gdzie ludzie potracili nieraz prawie wszystkie dzieci od różnych chorób.</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#JózefKowalczuk">Wysoki Sejmie! Nawoływał p. referent do tego, ażeby wszyscy przyczynili się do ratowania Skarbu Państwa, ażeby danina była jednozgodnie uchwalona, ażeby przeprowadzić agitację wśród szerokich mas, ażeby one przyszły jak najrychlej z pomocą Skarbowi. I ja chciałbym do tego nawoływać, ale przedewszystkiem p. referenta, ażeby uwzględnił te postulaty, których nie chciał uwzględnić na Komisji Skarbowo-Budżetowej, opierając się, jak jego własne sprawozdanie dowodzi, na błędnych obliczeniach. Szło nam jednak najpierw o to, aby obciążyć więcej handel i przemysł.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#komentarz">(P. Rosset: Aż trzaśnie!)</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#JózefKowalczuk">Zasadniczo zgodziliśmy się na to, żeby rolnictwo, choć jest zniszczone, zapłaciło 50% daniny, wychodząc z tego założenia, że danina będzie wynosiła 100 miliardów. Przyznano wtedy, że rolnictwo ma zapłacić 50 miliardów, ale gdy już rolnikom przyznane 50 miliardów, postarano się później, ażeby daninę ze 100 miliardów zmniejszyć do 80, wskutek czego rolnictwo zapłaci nie 50% ale 60 parę%. Ale nie chcąc uszczuplać wpływu dla Skarbu Państwa, nie idziemy już w tym kierunku, ażeby jeszcze zmniejszyć ten procent. Dla nas było to wprost nie zrozumiałe. Skarb mówi: ja potrzebuję pieniędzy, i przyszedł z żądaniem daniny 100 miliardów, a raczej jeszcze wyższej, bo obliczenia podług mnożników posuwały się do 120 miliardów, a jednak później Skarb tak łatwo zgodził się na obniżenie daniny na 80 miliardów. To jest dziwne, to pokazywałoby, że Skarb mówi sobie: jeżeli tej daniny nie da się otrzymać wyłącznie od rolników to mnie raczej tych pieniędzy nie potrzeba, zadowolę się tylko 80 miliardami, ażeby nie opodatkować wyżej przemysłu i handlu. My się absolutnie na to zgodzić nie możemy, i dlatego proszę Wysoką Izbę, ażeby przyjęła poprawki, które wnoszę w imieniu kluku P. S. L., i które żądają zwiększenia stawek od handlu i przemysłu, następnie opodatkowania kapitału ruchomego, więc gotówki, a dalej progresji w art. 52. Proszę o uchwalenie tych poprawek, bo to ułatwiłoby zgodniejsze uchwalenie daniny i ściągnięcie jej od społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#komentarz">(Brawa w centrum)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JakubBojko">Głos ma p. Głąbiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! W imieniu Związku Ludowo-Narodowego oświadczam, że będziemy głosowali za daniną według projektu przedłożonego nam przez Komisję, a będziemy głosowali, nie w tem znaczeniu, ażebyśmy uważali tę daninę za podatek idealny, albo nawet sprawiedliwy, ale dlatego, ponieważ pragniemy dopomóc Ministrowi Skarbu i Rządowi do realizacji jego programu sanacji naszych finansów, i waluty i stosunków gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! Oceniając przedłożenie, jakie dostaliśmy, musimy pamiętać przedewszystkiem o tem, w jakim stanie znajdują się nasze finanse. W 1920 wszystkie podatki i daniny nałożone na społeczeństwo, przyniosły zaledwie 4722 miliony mkp., podczas kiedy wydatki Państwa wynosiły 60 miliardów. W tym roku dochód z wszelkich danin, podatków bezpośrednich i pośrednich, ceł i monopoli wprawdzie się podniósł, bo w pierwszem półroczu wynosił 12.400 milionów, w drugiem też nieco się zwiększył, tak, że w ciągu dwóch miesięcy, t. j. lipca i sierpnia wynosił 8200 milionów, czemże jednakowoż są te sumy wobec kilkuset miliardów wydatków, jakie mamy w tym roku? Musimy zatem zapytać się, w jaki sposób mamy doprowadzić do równowagi budżetowej i pomyśleć o reformie walutowej, jeżeli dochody ze wszystkich podatków będą tak szczupłe. Nie sądźcie Szanowni Panowie, że są to podatki płacone wyłącznie przez rolników, lub przez kogokolwiek w sposób bezpośredni. Te cyfry, które podałem, to są dochody ze wszystkich źródeł, a wiadomo, że jak wszędzie na całym świecie, tak samo i u nas podatki opierają się głównie na podatkach pośrednich, konsumcyjnych t. zw. u nas monopolach. Wszystkie podatki bezpośrednie w r. 1920 przyniosły 763 milionów. W pierwszem półroczu r. b. 2600 milionów, w drugiem półroczu w ostatnich dwóch miesiącach skutkiem podwyższenia podatków przyniosły nieco więcej, mianowicie 2450 milionów. Zatem podatki bezpośrednie wynosiły w r. b. razem 5 miliardów. Przypuśćmy, że w ostatnich miesiącach będziemy mieli jeszcze raz tyle, ileśmy uzyskali do końca sierpnia, więc mielibyśmy 10 miliardów wszystkich podatków bezpośrednich w tym roku. Tymczasem wydatki, jak wiadomo, w samym budżecie obliczono na 208 miliardów, ale w rzeczywistości wiadomo, że są bardzo znacznie większe. Takie są więc nasze dzisiejsze finanse i na podstawie tych finansów ma Rząd i Minister Skarbu doprowadzić do równowagi budżetowej i do reformy walutowej?</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StanisławGłąbiński">Muszę przypomnieć Wysokiej Izbie, że myśmy także popełnili pod tym względem pewne zaniedbania i winy.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławGłąbiński">Zupełnie inaczej postąpiło nasze społeczeństwo, kiedy w epoce rozbiorów, uzyskawszy pewna samodzielność w Wielkiem Księstwie Warszawskiem w r. 1807, zebrał się pierwszy Sejm Księstwa Warszawskiego i w sesji, która trwała tylko dwa tygodnie, nie tylko zatwierdził wszystkie istniejące podatki, podwoił podatek gruntowy i podymny, ale wprowadził szereg nowych podatków tak, że w r. 1807 mieliśmy równowaga budżetową w Księstwie Warszawskiem. Podobnie postępowaliśmy później w Królestwie Kongresowem, gdzie jak wiadomo Ksawery Lubecki doprowadził nie tylko do równowagi, ale mógł założyć z funduszów państwowych Bank Polski, który ma bardzo piękną tradycję i doprowadził do bardzo znacznej nadwyżki finansowej.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StanisławGłąbiński">Myśmy tego zaniedbali. Nie uczyniliśmy tego i te cyfry dochodu z podatków bezpośrednich i innych, jakie Wysokiej Izbie przedstawiłem dowodzą, że to zaniedbanie obecnie musimy naprawić, tak, że dla mnie ta danina nadzwyczajna t. zw. majątkowa, bo ona nie jest daniną ściśle majątkową, nie jest niczem innem tylko uzupełnieniem, dopełnieniem tych dochodów, które powinny były wpłynąć do kasy skarbowej w ciągu trzech lat naszej niepodległości, a które nie wpłynęły. Gdybyśmy byli od samego początku nasze dochody dostosowali do dochodów, jakie były przed wojną w państwach zaborczych, to niewątpliwie nasze stosunki skarbowe wyglądałyby inaczej, niż obecnie, bo przecież na ziemiach polskich były dochody wynoszące około miliarda koron austriackich. Gdybyśmy teraz mieli ten miliard, to z pewnością nie mielibyśmy tych niedoborów.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#StanisławGłąbiński">Więc Wysoka Izbo, z tego stanowiska, oceniając nową daninę, powinniśmy przyznać, że te wszystkie warstwy, które dotychczas nie płaciły podatków, albo płaciły je w niedostatecznej ilości w markach papierowych, mających bardzo niewielką wartość, powinny się poczuwać do obywatelskiego obowiązku uzupełnienia tego, czego nie zapłaciły Państwu i dania tego w formie t. zw. daniny. Ludność rolnicza jest, jak mi wiadomo, opodatkowana dość znacznie, ale nie przez Państwo. Dotychczas włościanie narzekają na różne opłaty, ale opłacają je na cele lokalne, gminy, powiatu i samorządu, jeżeli jednak przejrzą swoje papiery, to przekonają się, że na rzecz Skarbu Państwa bardzo mało świadczyli. To odnosi się do wszystkich warstw i zawodów. Tymczasem główne wydatki ponosi Państwo, które ma nie tylko wielkie wydatki publiczne, jak np. na wojnę, ale także musi dopomagać samorządowi w szczególności miastom, powiatom i gminom, jeśli tego konieczność wymaga.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StanisławGłąbiński">Chcąc ocenić daninę, pamiętajmy zarazem, że ta danina nie jest wyłączoną. Gdybyśmy oceniali ciężar, jaki ma spaść na społeczeństwo wyłącznie ze stanowiska tej daniny, to musimy przyznać, że jest jednostronna, bo obciąża przedewszystkiem tych, którzy płacili podatki bezpośrednie, gruntowy, zarobkowy i domowy. Z tego względu słusznie zrobił p. Minister Skarbu, że przedłożył jeszcze dwa inne projekty i dlatego też te rzeczy powinny być traktowane łącznie i tylko łącznie możemy je oceniać krytycznie.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#StanisławGłąbiński">Mamy przedłożony projekt o t. zw. daninie wyrównawczej, która ma spaść na zapasy towarów, kruszców szlachetnych, złota, srebra, kosztowności, na zapasy waluty zagranicznej i krajowej, które się znajdują w czyichkolwiek rękach. Następnie mamy podatek od zbogacenia się dla tych, którzy nabyli w czasie wojny ruchomości, lub spłacili tanim kosztem wierzytelności hipoteczne. Jeżeli będziemy te wszystkie przedłożenia uważali jako całość, to zrozumiemy, że w ten sposób danina zbliży się do pewnej sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#StanisławGłąbiński">Krytykować daninę jest bardzo łatwo; mógłbym każde postanowienie jej oceniać bardzo ujemnie, a krytykować można dlatego, ponieważ my dotychczas w Państwie Polskiem nie mamy zupełnie oszacowania majątku i dlatego nic możemy nałożyć daniny prawdziwie majątkowej, nałożonej na majątek, t. zn. na czystą wartość majątku, jaki się znajduje w posiadaniu obywateli. Ale p. Minister Skarbu, przedkładając ten projekt, z góry zapowiedział, że nie może przedłożyć opodatkowania majątku, bo wymagałoby to kilku lat, dlatego musi się trzymać nie właściwej podstawy, lecz jedynej, jaką ma przed sobą, to jest podatków bezpośrednich, jakie są nałożone na poszczególnych obywateli i warstwy. Ale te podatki z natury rzeczy nie zawsze były sprawiedliwe wobec tego, że stosunki się zmieniały, że posiadacz 15 morgów nie równa się drugiemu posiadaczowi 15 morgów, bo jeden może być zamożny, a drugi biedny i dlatego też ta podstawa nie jest sprawiedliwa i musimy wychodzić nie ze stanowiska idealnej sprawiedliwości, lecz ze stanowiska potrzeb państwowych. Dlatego nie możemy twierdzić, że się czyni krzywdę temu, lub owemu zawodowi, lecz musimy przyznać, że jest obowiązkiem wszystkich warstw przyczynić się do tego, aby Państwu w dzisiejszej opresji finansowej pomóc.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#StanisławGłąbiński">Powiedział szanowny przedmówca, że np. nieruchomości miejskie są nisko opodatkowane, bo zaledwie 1%.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(P. Kowalczuk: Ale nie żądałem podwyższenia)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#StanisławGłąbiński">Muszę tu jednak wyjaśnić dlaczego: dlatego, że wskutek ustawy o ochronie lokatorów właściciele nieruchomości miejskich nie mają dochodu. Ale za to ta danina opodatkowuje lokatorów. Przecież lokator, mieszkaniec domu jako taki, nie jest człowiekiem majętnym, toby zależało od tego, czy ma większą, czy mniejszą ubikację, czy więc można sądzić, że ma większy, czy mniejszy dochód; jeżeli się więc opodatkowuje lokatorów, to to jest właściwie uzupełnienie daniny, któraby się należała od właścicieli nieruchomości miejskich, ale od nich je pobrać nie można, bo nie mają dochodu i dlatego ściąga się ją od lokatorów.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#StanisławGłąbiński">Była tu mowa o tem, że sklepy i przedsiębiorstwa przemysłowe są opodatkowane niżej od rolnictwa. Nie mogę przesądzać tej rzeczy, ale zwrócę uwagę na to, że jeżeli uwzględnimy też projekt daniny wyrównawczej, która ma uwzględniać wartość zapasów towarów i kosztowności, to ta danina dla sklepów zupełnie inaczej wypadnie.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#StanisławGłąbiński">Była mowa o progresji. Progresja, Wysoka Izbo, jest dziś zasadą, przyjętą w nauce skarbowości i w praktyce, stosuje się ją w stosunku do podatku dochodowego i majątkowego, aby jednak progresję zastosować, na to potrzeba oszacowania rzeczywistego dochodu, czy rzeczywistego majątku, bo sama wielkość surowego majątku jeszcze nie decyduje o tem, jaką czystą wartość posiada ten posiadacz. Dlatego też skoro nie można było obecnie wprowadzić daniny majątkowej jako podatku naprawdę majątkowego, to nie można też w całej pełni zastosować zasady progresji, idącej w nieskończoność, i to było powodem, dla którego tak podkomisja, jak i Komisja Skarbowo-Budżetowa zdecydowały się na zasadę degresji, to jest na zasadę uwzględnienia słabszych ekonomicznie, a natomiast na obciążenie wielką bardzo stopą podatkową tych warstw, których majątku nie można oszacować.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(P. Smoła: Czy 40 morgów, a 300,000 morgów to to samo?)</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#StanisławGłąbiński">Powiedziałem już, że podatek dochodowy został u nas wprowadzony w sposób nieracjonalny, w sposób dowodzący, że ci, którzy powołani są do wymiaru jego, nie rozumieją zupełnie istoty i znaczenia tego podatku, nie znają postanowień ustawy, więc że w tej formie powinien być wymiar podatku dochodowego wstrzymany i za tem oświadczyła się Komisja Skarbowo-Budżetowa, a nie wątpię, że i Rząd to zrozumie, że podatek dochodowy taki, jaki jest obecnie wymierzany, jest niesprawiedliwy i dlatego musi być wstrzymany, choć to stwierdzam z ubolewaniem, bo wstrzymuje to dla Państwa dochód, którego Państwo tak bardzo potrzebuje. Jednakże ważniejszą jest sprawiedliwość i ważniejszą jest propaganda w społeczeństwie, ażeby płaciło dobrowolnie i chętnie podatki, oraz uniknięcie demoralizacji podatkowej wśród podatkowców, aniżeli przyśpieszenie tego dochodu dla Państwa. Sądzę więc, że Sejm się zgodzi na to, gdy Komisja przyjdzie z wnioskiem, ażeby w tym względzie wprowadzić zmianę przez reformę podatku dochodowego, a tymczasem, ażeby wymiar i ściąganie tego podatku zostały wstrzymane.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#StanisławGłąbiński">Była też mowa o zwolnieniu od daniny gospodarstw mniejszych, niż 5 morgowych. Istotnie, Wysoka Izbo, byłoby pożądane, ażeby przy każdym podatku, a także i przy tej daninie, o ile możności, uwzględniać tych, którzy mają najmniejszą siłę podatkową.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#StanisławGłąbiński">Z drugiej strony jednakże należałoby tę daninę traktować nie jako ofiarę, lecz jako pewnego rodzaju dobrowolny podatek, jaki płaci cale społeczeństwo na utrzymanie Państwa w chwili, kiedy niepodległe Państwo nic może rozwinąć tych zadań, jakie do niepodległego Państwa należą. Dlatego sądzę, że z tego stanowiska oceniona danina powinna być płacona przez każdego chętnie i dobrowolnie, że nawet ci, którzy mają mniej morgów, jakieś 4, 3, 2 morgi, powinni uważać to za ubliżenie sobie, jeżeliby Sejm powiedział: Wy nie potrzebujecie przyczyniać się do utrzymania tego Państwa w chwili tak ciężkiej, wy jesteście zupełnie zwolnieni, a tem samem wyłączeni od obowiązku. ciążącego na każdym obywatelu przyczynienia się do Skarbu publicznego. Oczywiście jestem za tem, ażeby tych, którzy absolutnie nie będą mogli płacić, zwolniono od daniny, ale sądzę, że nie należy tworzyć takiej zasady ogólnej, że jeśli kto ma mniej, niż 5 morgów miałby być do pewnego stopnia obywatelem niższego rzędu i nie potrzebowałby spełniać obowiązku obywatelskiego, jaki ciąży na każdym obywatelu. Sądzę, że jeśli wszystkie stronnictwa, jakie tutaj są, z tego stanowiska wyjdą, jeśli z tego stanowiska ogólnego obowiązku obywatelskiego tłumaczyć będą daninę całemu społeczeństwu. wszystkim wyborcom, to znajdzie się więcej chęci do płacenia daniny i większe zrozumienie tych nierówności i niesprawiedliwości, jakie przy daninie się okażą.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#StanisławGłąbiński">Zarazem jednak mam prawo domagać się od p. Ministra Skarbu, ażeby uczynił wszystko, co możliwe, żeby aparat odpowiednio ulepszyć, ażeby ten wymiar był rzeczywiście w miarę możności sprawiedliwy, a dalej, ażeby, postępując na drodze realizowania swego programu, starał się o jak najprędsze uskutecznienie tych oszczędności, jakie zapowiedział, a więc redukcję zbędnych urzędników i służby tak, ażeby społeczeństwo też widziało, że się idzie dzięki tej daninie, względnie przy sposobności tej daniny ku uzdrowieniu stosunków ogólnych, tak administracyjnych, jak i gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(Brawa. Głos w lewem centrum: Nie nawołujcie kogo do obowiązku, ale płaćcie sami)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JakubBojko">Głos ma poseł Diamand.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#HermanDiamand">Wysoki Sejmie! W przemowach w sprawie daniny zaznaczyła się pewna zgodność u wszystkich mówców dotychczasowych, a przypuszczam, że będzie ona i u dalszych. Wszyscy uznajemy trudne położenie naszego Skarbu, wszyscy jesteśmy zdania, że potrzebny jest wielki wysiłek, ażeby odpowiedzieć zadaniu: wszyscy jesteśmy zdania, że niezałatwienie kwestii Skarbu wprowadza Państwo w położenie arcytrudne. Dotąd jest zupełna zgoda. Nie jesteśmy tylko zgodni co do metody, co do sposobów, jakich użyć należy, by pokryć zapotrzebowania Państwa. I wydaje mi się, że u nas jest to bardzo trudne. Nie mamy planu finansowego, nie znamy zapotrzebowania na czas najbliższy, na rok najbliższy, choć teraz już wielki czas zastanowić się nad wydatkami najbliższego roku i nad sposobami pokrycia. Nie znamy wielkości wydatków i nie znamy sposobów, jakimi je pokryć. Mamy przed sobą ustawę o daninie i nie wiemy, w jakim stosunku będzie stał jej wynik do pretensji, które mamy do daniny. I dlatego trudno się zorientować, trudno znaleźć granicę, trudno powiedzieć, czy ta danina odpowie swemu celowi, czy nie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#HermanDiamand">Komisja na ostatnich swych posiedzeniach wprowadziła artykuł pierwszy, w którym mówi o celach daniny — uważam to za zbędne i za trochę nieostrożne. Proszę Wysokiej Izby! Znajdujemy się w okresie wychowywania naszego społeczeństwa do płacenia podatków, w okresie bardzo trudnym, który wymaga wielkiej przezorności i sumienności, albowiem każdy zawód, który sprawimy społeczeństwu, odbije się na tem, że wychowanie obywateli do płacenia podatków nie odbędzie się tak szybko, jak tego potrzeba wymaga. Otóż każdemu wiadomo, że celem daniny jest uzyskanie funduszów, a art. 1 mówi: „Celem przywrócenia równowagi budżetowej, tudzież stworzenia podstawy dla Banku Biletowego pobrana będzie nadzwyczajna danina państwowa”. Ale przecież nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy danina będzie tak wielka, ażeby poza pokryciem deficytu roku 1922 dała coś na stworzenie Polskiego Banku Biletowego. Zachodzi obawa, nawet nie obawa, lecz prawdopodobieństwo, że, określając w ten sposób cel daniny, sprawimy społeczeństwu zawód, bo do stworzenia Banku Biletowego danina bezpośrednio się nie przyczyni. Dlatego wydaje mi się, że tego rodzaju określenie jest niepotrzebne, jest zbędne, albowiem nie zawiera ono żadnych postanowień, żadnych rygorów co do tego, w jaki sposób danina ta ma być użyta, nie ustanawia stosunku, w jakim danina ma być użyta częścią na pokrycie deficytu budżetowego, a częścią na stworzenie Banku Biletowego.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#HermanDiamand">Ja odniosłem dotychczas wrażenie, że ofiarność stoi w odwrotnym stosunku do zapału, z którym się popiera ustawę o daninie. Opierając się na wywodach mojego szanownego przedmówcy, możnaby dojść do przekonania, że Rządowi dajemy więcej aniżeli on żądał. Z tonu, z poezji p. referenta, który nam ślicznie opisał góry, lodowce i wody z nich ściekające i nurty i ryby, wogóle cudne i smaczne rzeczy, możnaby wnosić, że on zastawi stół p. Ministra temi wszystkiemi wspaniałemi rzeczami, które przyroda daje.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(P. Smoła: Wina nie będzie)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#HermanDiamand">Nie wiem, jak p. Minister, który jest bardzo skromnym człowiekiem w używaniu, ale nasz Skarb z pewnością wina nie pije, i gdybyśmy zastawili choćby tylko skromny stół, to efekt byłby już kolosalny. Nasz budżet jest przecież budżetem głodowym, a nie budżetem nasyconym, o ile chodzi o pokrycie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#HermanDiamand">Proszę Panów, z tych głosów, jakieśmy tutaj słyszeli, wnosiłby kto, że danina da znacznie więcej, niż można się było spodziewać, ale ja żałuję bardzo, że ten elaborat dostał się w nasze ręce tak późno, bo gdyby Panowie byli mieli czas przyjrzeć się liczbom, tobyście podzielili, zdaje się, moje wrażenie, że zapał ten stoi w odwrotnym stosunku do tego, co się daje. Skarb żądał przeszło sto kilkadziesiąt, albo sto kilkanaście miliardów, tymczasem wynik pracy Komisji i podkomisji jest taki, że urwaliśmy Skarbowi 26.6% jego żądań, więc dajemy mu o przeszło część mniej, niż on uważał za konieczne. 108 miliardów należałoby się Skarbowi według jego wniosku, a my dajemy Skarbowi nominalnie 79.660 milionów. Ale danina uchwalona i danina ściągnięta to są dwie bardzo różne rzeczy. Każdy doświadczony skarbowiec zgóry z każdej uchwalonej daniny, czy podatku potrąca pewien procent jako nieściągalny i to nawet przy dodatkach racjonalnych, sprawiedliwych, dających możność zdrowego wymiaru i gwarantujących możność spłacenia. Że tych wszystkich zalet ustawa o daninie nie posiada, na to się również wszyscy zgadzamy. Dlatego procent nieściągalnej daniny będzie większy, niż to przeciętnie bywa w takich wypadkach, w normalnych warunkach.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(P. Smoła: Jeśli chodzi o płacenie, to Pan napewno jest neutralny)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#HermanDiamand">Nie wiem, o ile Pan kolega jest neutralny, ale wiem, że jego sfery przyczyniły się bardzo do obniżenia daniny. Więc danina nie da tej sumy, którą nam tutaj referent przedstawił, da znacznie mniej.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#HermanDiamand">Ale proszę Panów, jaki jest deficyt budżetowy? Nie śmiem podnosić zasłony, którą on jest przykryty, ale już z tego, co mówił poprzednik p. Ministra Skarbu wynika, że ta danina nawet w najlepszym razie nie wystarczy na pokrycie naszego tegorocznego deficytu budżetowego. Więc uszczerbek, zrobiony daninie da się Skarbowi bardzo we znaki i należałoby się zastanowić, czy należy wybrać tę formę ściągania podatków na pokrycie deficytu budżetowego. To wstępne zdanie o celach daniny, którem Panowie uzupełniacie projekt rządowy, zdradza, że Wasze sumienie jest spokojne, że czujecie, iż danina tego celu nie osiągnie, więc dlatego wypisujecie taką obietnicę na czele tej ustawy, ażeby wywołać złudzenie, jakobyśmy byli zdania, że wynik osiągnięty tą drogą, tą bardzo uciążliwą drogą, da nam nie tylko pokrycie deficytu, lecz ponadto da nam jeszcze ów tęsknie oczekiwany Bank Biletowy Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#HermanDiamand">Ale tak się nie stanie. Trzeba trzeźwo powiedzieć, że danina nie pokryje deficytu państwowego, a to dlatego, że z powodu redukcji, która ją dotknęła nie da żadnej rezerwy na przyszłość. Ja nie mam zbyt daleko sięgających pretensji i byłbym zadowolony, gdyby danina dała nam pokrycie choćby deficytu obecnego i tego, i który okaże się w r. 1922, aż dochody Państwa pokryją normalne wydatki państwowe. Dla mnie danina spełniłaby swoją funkcję, gdyby odpowiedziała tym dwom wymaganiom, ale w tej formie, w jakiej Panowie ją uchwaliliście, danina tym wymaganiom nie odpowie.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#HermanDiamand">Nasuwa się pytanie, dlaczego danina tak zmalała, dlaczego nie daje tego, czego od niej żądał p. Minister Skarbu.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#HermanDiamand">I proszę Panów winę tego ponoszą Rząd i Komisja Sejmowa, które współdziałały w kierunku obniżenia daniny. To nie było wynikiem sporu między Sejmem a Rządem. P. Minister Skarbu nie postawił nas wobec aut-aut; albo dacie daninę, albo ja rzucam Wam pod nogi mój mandat, tylko to się stało za zgodą p. Ministra Skarbu, i na podstawie projektów Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#HermanDiamand">W pertraktacjach o daninę i o ustawy, dające środki dla wzmożenia Skarbu, zauważyłem dwie tendencje. Jedną jest chęć obniżenia daniny, a drugą chęć obniżenia politycznego znaczenia Sejmu. Te dwie tendencje idą równolegle, i, według mojego rozumienia rzeczy, pozostają z sobą w przyczynowym związku, bo im większe koncesje Sejm robi p. Ministrowi Skarbu w zakresie obniżenia znaczenia Sejmu, tem większe koncesje robi p. Minister reprezentantom większości sejmowej co do wysokości daniny. Ale proszę Panów, procent tych wzajemnych ustępstw nie jest równomierny i politycy wyszli gorzej na tym interesie, aniżeli skarbowcy. Daninę obniżono tylko o 26.6%, a uprawnienia sejmowe zmalały, mojem zdaniem, do połowy. To jest szalona nierównomierność, nierównomierność i w liczbach i w sprawach, o które chodzi. I cała ta tranzakcja, według mnie, wyrządza ogromne szkody, nie tylko materialnej, ale i moralnej natury. Zrzeczenie się prawa inicjatywy przez Sejm wyrządza szkodę tej instytucji, która jest podstawą politycznego bytu Państwa naszego. Nie wdaję się w dziedzinę zamiarów i dążności, mogą one być najlepszemi i najidealniejszemi, ale faktycznie układ ten doprowadził do szkód obustronnych, albowiem obniżenie politycznego znaczenia Sejmu obniża wogóle znaczenie formy rządów w Polsce.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#HermanDiamand">Powiedziałem, że inicjatywa nie zawsze wychodziła od stronnictw sejmowych, że byliśmy świadkami inicjatywy do obniżenia daniny także ze strony Ministerstwa Skarbu. Stało się to np. przy sposobności wniosku, żądającego progresywności daniny. Nasz szanowny referent na wstępie swej bądź co bądź cennej pracy, którą radzę zachować sobie, albowiem jeszcze nieraz będzie nam oddawała usługi, pisze, że progresywności nie da się stosować do takiego podatku, jakim jest nasza danina, że byłby to absurd pod względem teoretycznym, i zaraz potem mówi, że taka progresywność jest w ustawie, tylko niedostateczna. Jest to progresywność, której zabrakło tchu w połowie drogi, która stanęła przy 40-morgowych gospodarstwach i potem uklękła,...</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#komentarz">(Głos: Przed wielką własnością!)</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#HermanDiamand">... przed temi 45 i 50, setkami, tysiącami i dziesiątkami tysięcy mórg. To Chimborasso majątków przygniotło widocznie zapał naszej inicjatywy w progresywności.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#komentarz">(Głos: Przygniotły ją te topniejące lodowce p. Wierzbickiego)</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#HermanDiamand">Tak, to były te topniejące lodowce, tylko ja nigdy nie widziałem, czy to o ludowcach, czy o lodowcach jest mowa.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#HermanDiamand">Nie wiedziałem z kogo ta woda ciecze, czy z topniejących lodowców, czy z ludowców.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#HermanDiamand">Więc zabrakło tchu, stanęło się w pół drogi, ale użyto naukowego terminu i powiedziano: to nie jest progresja, tylko degresja.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Głos: Jak kto chce)</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#HermanDiamand">Z tem jest tak samo, jak kiedy przy budowie drogi jeden inżynier powiada: ta droga musi iść z dołu do góry, a drugi powiada: ty jesteś nieuk, ta droga musi iść z góry na dół. Najzwyczajniej zaś ci inżynierowie gdzieś się zejdą na tej drodze. I tutaj mamy taką drogę z góry w dół i z dołu do góry — progresja jest degresją, a degresja — progresją, jak to zresztą widzimy w elaboracie Ministerstwa Skarbu. Ale progresja spotkała się z groźbą p. Ministra i, zdaje mi się, że czynię ukłon w jego stronę, jeżeli powiadam, że jeżeli groźby mają u nas pełny walor, że Sejm jest jak dworzanin, który się rano budzi z troską, w jakim humorze jest najjaśniejszy pan, i potem według tego humoru zastosowuje swoje postępowanie.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#HermanDiamand">Więc gdy p. Minister powiada: „ja pójdę”, ma to taki efekt, jakby powiedział: „wy pójdziecie”. Ale ponieważ nasz stosunek wzajemny jest bardzo miły i my nie chcemy, ażeby p. Minister poszedł, ani żebyśmy my poszli,...</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#HermanDiamand">... więc groźba p. Ministra ma ogromne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(Głos: Żaden nie chce umierać)</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#HermanDiamand">Ta śmierć nie jest taka straszna. Mnie się zdaje, że ministrowanie prędzej człowieka znuży, niż życie.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#HermanDiamand">Więc, gdy koledzy postawili wniosek o progresję, p. Minister postawił kwestię zaufania: „na progresję ja się nie zgodzę”. No i tak, jakgdyby gąbką z tablicy zmazał, „wola jego niech się stanie — nie będzie progresji”. Motywy są zresztą znane z pism. Powiedział: Za to dam Wam degresję, to znaczy, dam stopnie z góry na dół, kiedy Wy sobie życzycie stopnia z dołu w górę. Ale to będzie wielka różnica. Gdybyśmy wprowadzili stopnie aż do góry, to obsypalibyśmy tą ziemią stopnie niższe. Ja dam degresję, t. zn. dam ze swoich funduszów możność usypania tych stopni kosztem ogółu. Gdyby była progresja, to koszta obniżenia daniny o czwartą część byłyby pokryte zwyżką, którąby płacili ci, co mają ponad 40 morgów, czy hektarów. Ale ponieważ p. Minister powiedział: ja nie pozwolę nałożyć większej daniny na tych, którzy posiadają większe majątki, więc to obniżenie nastąpi kosztem Skarbu.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#komentarz">(Głosy w centrum: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#HermanDiamand">I w ten sposób danina została obniżona ku chwale tych, którzy mają przeszło 40 morgów.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#HermanDiamand">Powiedział p. poseł Głąbiński, że gdy będzie inna forma daniny, to zaprowadzi się progresję. Ja w to nie wierze. Bo jeśli się teraz jej nie wprowadziło, to nie wiem, dlaczegoby miano wprowadzić ją kiedy indziej. P. poseł Głąbiński zapomina o tem, że gdy w Państwie nastał kryzys finansowy i powszechnie mówiono o konieczności większych danin, większych podatków — pod hasło: równe podatki, a nie stopniowe. Pierwszy p. Marszałek rzucił takie hasło na jednem z posiedzeń, które odbywaliśmy w jego salonie.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#HermanDiamand">Następnie ze strony prawej, przepraszam, ze strony prawicowej.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#komentarz">(Głosy: Z jakiej?)</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#HermanDiamand">Z bardzo bliskiej Koledze; nie mam powodu ani prawa wtrącać się w to, który z Panów jest bardziej uprawniony do rzucania haseł, ale z tej strony właśnie padło hasło równych podatków. I Skarb jest ofiarą tego hasła. Pozwolono obniżyć daninę kosztem ogółu — lecz to jeszcze nie wszystko — bo obniżono ją kosztem wielkich celów daniny, a progresja została zakazana. Tu mieliśmy jedną wyżynę naszego życia społecznego — wielką własność, druga zaś jest wielki kapitał przemysłowy i handlowy, Komisja bije pokłon i w tę stronę. W drobnym handlu i w drobnym przemyśle zaprowadzono degresję, ale gdy przyszło obciążać kapitał wielki, ten najbardziej uruchomiony, najsilniejszy, najbardziej wpływowy, mający największe znaczenie w dzisiejszem życiu publicznem, gospodarczem i politycznem, kapitał akcyjny, wtedy zmniejszono projekt p. Ministra Skarbu do 2/3 pierwotnie zamierzonej wysokości.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#komentarz">(Okrzyki)</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#HermanDiamand">Kolega się nie gniewa, to był wzajemny interes. Jeśli obniżono ten podatek o 10%, to stało się znowu kosztem daniny. Prawda, że wyrównano tę stratę w inny sposób, ale ja tego wyrównania nie uznaję, albowiem ono jest takie, jakby cały przemysł i całe kupiectwo stanowiło jedność. Tymczasem tak nie jest, tak samo jak całe rolnictwo nie stanowi jedności. I jeśli podwyższymy podatek tylko od imiennych przedsiębiorstw, a zwolnimy bezimienne, to wprawdzie dla kasy niema różnicy, ale dla obywateli jest różnica, bo jeśli można było podnieść podatek od przedsiębiorstw imiennych, t. zn. osobistych, to nie trzeba było obniżać daniny przedsiębiorstwom handlowym, przemysłowym, czy bankowym bezimiennym, bo związku koniecznego pod tym względem niema. Podział daniny, przeprowadzony przez referenta na daninę od rolników, przemysłowców, lokatorów i właścicieli realności, de facto nie istnieje i zewnętrzne wyrównanie między dwoma światami, rolniczym i przemysłowym, nie jest jeszcze wyrównaniem, bo to wyrównanie wewnętrzne musi być dla każdego z tych światów sprawiedliwie i racjonalnie przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#HermanDiamand">Przemysłowcy są w o tyle gorszeni położeniu niż rolnicy, że nie cieszyli się aktywnem poparciem p. Ministra Skarbu, i ja uważani, że p. Minister Skarbu bardzo racjonalnie i przezornie używa swoich sił tylko tam, gdzie to jest koniecznie potrzebnem. Z daniną od banków i przemysłu dał sobie p. referent sam radę, obniżył ją na 10% kapitału akcyjnego i t. d. i t. d. Mimo to opodatkowanie daniną miast jest jeszcze niezałatwione, a dotyczy ono ogromnej liczby kupców i przemysłowców — i tu zupełnie muszę potwierdzić to, co p. poseł Głąbiński powiedział — że pominąwszy rolnictwo, gdzie podatek gruntowy daje realne i racjonalne podstawy do obliczenia daniny, to właściwie Skarb pływa na tych lodowcach topniejących i wirujących w morzu, o których mówił p. kolega Wierzbicki. Tu podstawa jest szalenie chwiejna, podstawa zaś wzięta dla daniny przez Rząd jest tak niesprawiedliwą, tak nieracjonalną, jak metody patentów wogóle. P. Wierzbicki przeprowadza tutaj porównania między akcyjnemi spółkami, płacącemi patenty pierwszej gildy. Lecz proszę Panów, tu nie może być mowy o porównaniu, albowiem kapitał akcyjny można ujmować sprawiedliwie tylko według jego wielkości. W tych średniowiecznych gildach zaś człowiek, który ma kilkaset tysięcy majątku, względnie towaru, i człowiek, który ma kilkadziesiąt, albo kilkaset milionów, płacą ten sam podatek patentowy. Więc ten podatek patentowy, który dla jednego jest śmiesznym drobiazgiem, małym procentem do daniny, drugiego złamie i zniszczy mu egzystencję. Jak można wymiar daniny od kapitału akcyjnego porównywać z wymiarem według należytości patentowej? Przy drugiej gildzie jeszcze plastyczniej występuje ta niesprawiedliwość. Mieliśmy w Sejmie deputację straganiarzy z Łodzi, którzy płacą podatek drugiej gildy. Ja wiem, że ci ludzie w bardzo wrażliwem poczuciu sprawiedliwości p. Ministra Skarbu znajdą swoją ochronę, ale wogóle sama zasada jest niewłaściwą. Tu chodzi o wiele milionów obywateli; gdy oni wszyscy będą wołali do p. Ministra o sprawiedliwość, to w Ministerstwie Skarbu powstanie taki chaos, jakiego tam jeszcze nie było, a to w naszem Ministerstwie Skarbu dużo znaczy. Więc art. 16 jest wentylem, który potrafi usunąć straszne szkody, mogące wyniknąć ze zbyt wielkiego obciążenia średniego stanu daniną. Sejm nasz z biegiem rozwoju społecznego jest w tem położeniu, że właściwie stan średni nie jest w nim reprezentowany,...</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#komentarz">(P. Rosset: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#HermanDiamand">... a jeżeli jest, to bardzo nielicznie...</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#komentarz">(P. Rataj: Ale za to dobrze. P. Rosset: Dziękuję)</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#HermanDiamand">... i on najbardziej ulega tym trudnościom, które w naszych warunkach są konieczne. Dlatego zwracam tutaj uwagę społeczeństwa na art. 16, z którego można korzystać, aby uchylić krzywdy bardzo jaskrawe, prowadzące do zniszczenia bytu jednostek gospodarczych, a przez to i do nadwerężenia gospodarstwa społecznego. Te krzywdy bardzo rażące będą jednak nieuniknione. Wyznaczyliśmy coprawda 15% normalnej daniny na wyrównanie krzywd, i będę zadowolony, jeżeli ta kwota wystarczy i jeżeli odwoływanie się do art. 16 nie będzie konieczne. Innych podstaw do wymiaru daniny, jak podatki niema, a wymiar podatków w Polsce jest niesprawiedliwy, nierównomierny, nieumiejętny, to uważam za główne i podstawowe zadanie p. Ministra Skarbu, i przyznam otwarcie, że przywiązywałem do objęcia przez niego rządów bardzo wielkie nadzieje w kierunku stworzenia administracji podatkowej. I bardzo żałuję, że p. Minister jest obciążony tylu zadaniami, że temu według mnie najgłówniejszemu zadaniu, któregoby nikt inny nie mógł tak spełnić, jak on, nie może poświęcić należytej uwagi. Przy układaniu tej ustawy o daninie, szukając jakichś innych podstaw ludzkich, sprawiedliwych, możliwych, nie wywołujących kryzysu, jeżeli nie wogóle, to w poszczególnych gospodarstwach, braliśmy pod uwagę rozmaite dziedziny podatkowe. Podatek dochodowy wskutek niesprawiedliwego wymiaru stał się nadzwyczajnym ciężarem dla ludności, a gdyby go zrobić podstawą daniny i pomnożyć jeszcze przez mnożniki, to doszłoby się do takiego wyniku, że wogóle tej daniny bardzo niewiele płacić będzie można, a inni wcale płacić nie będą.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#HermanDiamand">Przeglądając w Małopolsce wykaz nałożonego podatku zarobkowego, musi się dojść do przekonania, że ten podatek jest niesumiennie i nieracjonalnie rozłożony, że ogromne przedsiębiorstwa płacą podatki stosunkowo niewielkie, a średnie i małe płacą wielkie podatki, i że wogóle panuje pod tym względem zupełne zamieszanie.</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#HermanDiamand">Tego podatku więc za podstawę dla wymiaru daniny wziąć nie można. Podatku dochodowego nie przeprowadzono dotychczas i za podstawę go wziąć nie można było. Wszak dzisiaj Komisja Skarbowo-Budżetowa cały dzień zastanawiała się nad tem, jak uregulować wymiar podatku dochodowego, bo Ministerstwo musiało wydać zakaz ściągania tego podatku z powodu jego wymiaru, krzywdzącego i niszczącego. Wyobrażałem sobie, że p. Minister Skarbu stworzy inspektoraty skarbowe, ruchome, że fachowcy, których posiada, będą Państwo objeżdżać, że będą te wykazy podatkowe kontrolowali, badali stosunki, zwracali na nieprawidłowość i tak wprowadzą w niepokój, w bagna, powstające w pojedyńczych okręgach, że p. Minister Skarbu wyzyska swoje wielkie doświadczenie i wielką znajomość tej gałęzi dochodów państwowych, żeby stosunki uregulować i stworzyć podstawę dla podatków.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#HermanDiamand">Danina podstaw nie ma i dlatego musimy apelować spokojnie nie tylko do ofiarności, ale i do wyrozumiałości obywateli, aby w nich wywołać przekonanie, że Sejm i Rząd szukali sprawiedliwej drogi, chroniącej ludność od ciężkich przejść, na które będzie narażona. Ludność musi mieć wyrozumienie dla tej ustawy i musi pamiętać o tem, że tylko konieczność mogła nas do niej zmusić i to bezwzględna konieczność, albowiem egzystencja Państwa i byt gospodarczy wszystkich obywateli jest w grze i trzeba znieść nie tylko ofiarę, ale czasami i ofiarę niesprawiedliwie nałożoną. Ale to z drugiej strony w urzędnikach powinno wywołać poczucie obowiązku sumiennego badania rozkładu daniny, nie tylko co do jej wysokości, ale i co do podstawy obliczenia.</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#HermanDiamand">Wspomniał już p. referent, że ośmieliłem się przedłożyć Komisji wniosek, ażeby obciążyć także bilety Kasy Pożyczkowej daniną. Pobudką było przedewszystkiem poczucie, że ten najbardziej uruchomiony majątek powinien być pociągnięty do współofiary, że pociągnięcie go da się przeprowadzić w sposób bardzo prosty i równomierny, w sposób wykluczający wszelkie uchylanie się od tej daniny. Dlatego wybrałem formę obłożenia daniną biletu, a nie osobnika i gdybyście Panowie byli uchwalili ten mój projekt, to podobnie jak ktoś się kładzie spać 31 grudnia 1921 r. i budzi się automatycznie w 1922 roku, miałby wtedy już spłaconą daninę za swoje bilety Kasy Pożyczkowej, albowiem bilet ten na drugi dzień byłby mniej wart o 10, czy 20%, stosownie do uchwały Wysokiego Sejmu. P. Minister do tego mojego projektu się nie przychylił ze względu na wrażenie — zdaje mi się, że to było głównym motywem — któreby takie postanowienie mogło wywołać za granicą. Otóż, proszę Panów, kto bierze nasze bilety w ręce, ten wie, bo to jest tam napisane, że one nie mają ustalonej wartości, że wartość rzeczywistą nada im dopiero Sejm, dlatego zmniejszenie, czy zwiększenie ich wartości nie może być żadną niespodzianką, bo kto kupuje weksel in blanco bez określenia kwoty, którą ma wpisać dłużnik, ten zgóry wie, że ten dłużnik nie wpisze największej oczekiwanej kwoty. Więc krzywda żadna by się nie stała. Ale my jesteśmy w toku akcji, mającej na celu nadanie naszej marce znacznie większej wartości, niż ta, jaka była wtedy, kiedy ją zagranica skupywała. Lecz pocóż robić prezent zagranicznym spekulantom, którzy się mnożą z dnia na dzień. Spekulacja marką objęła prawie całą prawie cywilizowaną Europę, albowiem spekuluje się na polską markę w Paryżu i Londynie, w Brukseli i we Włoszech, w Berlinie i w Wiedniu i wogóle wszędzie. Z chwilą przyznania nam Górnego Śląska, szalony popyt za granicą na naszą markę podniósł jej kurs do znacznej wysokości. My staramy się ten kurs ustalić, i sami asekurujemy zagranicznych spekulantów, my ponosimy ofiary, ażeby marka nie przechodziła tych wstrząśnień, na które już była narażona. A czyż te 10%, które ja proponowałem, stanowią tak dużo, ażeby zagranicę od przyczynienia się do tej asekuracji zwolnić? Brak określonej wartości marki polskiej jest prawną podstawą ściągnięcia z niej 107, a przyszły gospodarczy efekt tego zarządzenia jest gospodarczo-państwową racją mojego wniosku. We Francji, albo w Londynie, albo w Berlinie, albo w Wiedniu, albo w Lizbonie, spekulantowi giełda codzień rano przynosi 20%, albo urywa 20% to jest gra, on codzień poddaje się z przyjemnością tym emocjom, więc czyż emocja, którąbyśmy tym panom sprawili, zmniejszając wartość nominalną marki, a zwiększając jej wartość realną, miałaby wywołać ten wpływ, o którym mówił p. Minister Skarbu? P. Minister Skarbu powiada: my nie chcemy być bankrutami, ja swojego nazwiska na to nie dam. Otóż nie może być ministra skarbu, któryby swego nazwiska na to nie dał w Polsce, i najbardziej zazdrości godnym będzie ten minister, który to „bankructwo” realnie przeprowadzi i który nas wyprowadzi z marki do złotego polskiego, to będzie już najkardynalniejsze bankructwo, bo zamiast 600 albo 400 damy 1.</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#HermanDiamand">Nie mówmy, że nasza marka nie ma nominalnej wartości. Jest kilka ustaw sejmowych, które nominalną wartość naszej marki określają, a jeśli Panowie weźmiecie „Times'a” do rąk, to zobaczycie, że codziennie w cedule giełdowej jest tam wydrukowane: polska marka i niemiecka marka są równe 1 szylingowi. Więc i na świecie nie jest to nieznane, światu to nie jest obce, a mimo to my zgóry założyliśmy, że tylko część tego wypłacimy w przyszłej polskiej walucie, która nie będzie miała pełnej wartości złota, choć będzie miała złoty podkład. Więc krzywdy, zdaje się, pod żadnym względem tym panom nic zrobilibyśmy. Jeśli zaś chodzi o wrażenie, to sprawa stoi tak: gdy Niemcy, czy Francuzi, czy Anglicy mają interes w tem, ażeby marka była mało warta, to rzucają jej tyle na targ, aż wartość spadnie do żądanego poziomu, i nikt nie patrzy na jej taką, czy owaką nominalną wartość, rozchodzi się tylko o popyt i podaż, o sprzedaż i kupno. Więc jeśli jest interes polityczny, ażeby markę polską obniżyć, to się to stanie. Dziś takiego interesu politycznego nikt nie ma, dziś cała Europa spekuluje na wzrost wartości naszej marki, prowadzi spekulację zdaje się realną i dlatego dziś niema obawy. ażeby obniżenie przez daninę naszej marki wywołało znaczniejszą baissę, albo zachęciło kontrminę do silnego obniżenia kursu naszej marki.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#HermanDiamand">Najlepszym dowodem tego, co mówię, jest, że skromnemi środkami możemy utrzymać stabilizację marki, bez wielkich kosztów, bez osłabienia Skarbu. Dlatego wydaje mi się, że chwila na takie opodatkowanie byłaby bardzo odpowiednia. Podobnie jak ja, tak i p. Minister, nie możemy mówić o bezwzględnej słuszności naszych zapatrywań, to jest tylko nasza opinia o psychologii giełdy i o dzisiejszych stosunkach na giełdzie. Według mnie ten wniosek ubrany w formę ustawy dałby — jak wykazał już p. Wierzbicki — bardzo znaczny dochód, a nie wywołałby tych szkód, których się obawiał p. Minister Skarbu.</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#HermanDiamand">Przeprowadziliśmy kilka zwolnień i obniżeń dla miast równolegle ze zwolnieniami i obniżeniami dla wsi. Panowie wiecie, że takie ulgi zrobiono dla lokatorów, dla wdów i sierot i t. p. Między innemi uchwalono także wniosek, który ośmieliłem się przedstawić Komisji, ażeby zwolnić od daniny kooperatywy aprowizacyjne. Później przekonałem się, że mój wniosek nie jest kompletny, że wbrew mojemu przekonaniu odróżniają tutaj co do istoty kooperatywy od związków kooperatyw — dlatego ośmielam się zaproponować także dodatek: „kooperatyw aprowizacyjnych — czyli żywnościowych, jak mówi ustawa — i ich związków”.</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#HermanDiamand">Następnie muszę zabrać Panom jeszcze chwilę czasu dla kwestii obciążenia przemysłu naftowego. Wiadomo Panom, że t. zw. lewa strona naszego Sejmu w Komisji musiała stoczyć walkę bardzo ciężką, ażeby obciążenia przemysłu naftowego nie zmniejszono. Udało się to nam nie bardzo wielką ilością głosów i przyznają Panowie, że mimo dzielnicowych prądów asumpt do obciążenia przemysłu naftowego, przemysłu czysto małopolskiego, dali Małopolanie. Ale po dokładnym i sumiennym zbadaniu kwestii mam teraz wrażenie, że co do jednej gałęzi popełniliśmy błąd, który należy poprawić. Czynię to tem snadniej, iż uważa mnie ona za jednego ze swoich najbezwzględniejszych przeciwników. Mówię o bruttowcach. Nałożyliśmy na brutta taką samą daninę, jak na netta, chociaż brutta mają cenę przymusową przez Skarb oznaczoną, Skarb całe brutto bierze na siebie, i płaci według danych niezależnych od targu, cena targowa zaś jest daleko idącą wielokrotnością tego, co dostają bruttowcy od Państwa. Urząd naftowy donosi mi, że za 23.671 wagonów brutta od początku sekwestru polskiego zapłacił Skarb 322.756.751 marek, podczas gdy według obliczeń p. posła Wierzbickiego od 14.000 cystern, które w tym roku daninowym dostarczyli bruttowcy Państwu, danina wyniosłaby sto kilkadziesiąt milionów, to znaczy według moich obliczeń tego, co ci właściciele bruttów dostaliby jako zapłatę, musieliby oddać Państwu jako daninę. Uważamy to za niewłaściwe i ośmielam się przedłożyć wniosek, po porozumieniu się z Kolegami i p. Ministrem Skarbu, bo nie chcę tego czynić na własną rękę, ażeby znaleźć inne podstawy dla obciążenia brutta, niż to uczyniliśmy w tym projekcie, opracowanym razem z Rządem.</u>
<u xml:id="u-13.52" who="#HermanDiamand">Mówiąc o ropie, czuję brak liczniejszego towarzystwa dla niej, i o tyle muszę przemysłowi naftowemu przyznać rację, że niesłusznie został tylko on wybrany do większego obciążenia. Wszak mamy przemysły, które może łatwiej, a z pewnością nie gorzej udźwignęłyby daninę, niżeli przemysł naftowy. Wymienię tylko przemysł alkoholowy, rafinerie likierów w całej Polsce, a przeważnie w Poznańskiem, które ogromne czerpią dochody i które przez zniesienie monopolu, dostały królewski prezent od Rządu, więc powinny być także pociągnięte do większej daniny. Wobec braku danych statystycznych, sprawozdań jeszcze niema, albo są niewystarczające, człowiek stojący poza Rządem projektu takiego przedłożyć nie może, i dlatego ja nie jestem w stanie dać w tym kierunku wniosku pozytywnego, ale o ile byśmy tego nie zrobili w tej chwili, to zdaje się już dzisiaj powinniśmy powiedzieć tym panom, że ich danina spłacona będzie tylko na rachunek tej kwoty, którą Państwo ściągnie, jak gdy wejdzie już w posiadanie wszystkich potrzebnych ku temu danych.</u>
<u xml:id="u-13.53" who="#HermanDiamand">Po za temi przemysłami znajdą się może jeszcze inne przemysły, nadające do obciążenia.</u>
<u xml:id="u-13.54" who="#HermanDiamand">Kończąc, powtarzam, że ubolewam bardzo, iż danina nie odpowiada oczekiwaniom, ubolewam bardzo, że w interesie tych warstw, które najłatwiej mogłyby znosić ciężary, została danina zmniejszona, a o ile chodziło o warstwy mało lub nic nie posiadające, to ustępstwa dla nich uzyskane zostały, że tak powiem, wydarte przez przedstawicieli tamtych warstw.</u>
<u xml:id="u-13.55" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Ze względu na spóźnioną porę proponuję odroczyć dalszą rozprawę.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadeszły następujące wnioski nagłe:</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Projekt rządowy ustawy o przedłużeniu mocy obowiązującej ustawy z dnia 14 lipca 1920 r. w sprawie udzielenia Ministrowi Przemysłu i Handlu nadzwyczajnych pełnomocnictw do uregulowania spraw opalowych.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Projekt rządowy ustawy w przedmiocie poboru należytości ekwiwalentowej na obszarze b. dzielnicy austriackiej za rok 1922.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły Komisji Skarbowo-Budżetowej w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 20 maja 1921 r. (Dz. Ust. R. P. nr. 47 poz. 287) o tymczasowym poborze państwowego podatku dochodowego.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Ze względu na zbliżające się ferie proponuję, aby uważać, że dziś odbyło się pierwsze czytanie tych trzech ustaw. Pierwsza ustawa idzie do Komisji Opałowej, dwie pozostałe do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Herza i tow. z KI. N.P.R. w sprawie poprawy ciężkiego położenia urzędników państwowych na kresach wschodnich — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. ks. Kotuli i innych w sprawie wniesienia przez Rząd na Sejm ustawy przeciwpojedynkowej — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Wreszcie nadeszły trzy wnioski w pokrewnych sprawach, których nagłość będzie dyskutowana na następnem posiedzeniu, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posłów P. S. L. o przeprowadzenie ścisłego nadzoru nad gospodarką w lasach prywatnych w całem Państwie.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Bryla i tow. w sprawie daniny z majątków lasowych na cele odbudowy.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posłów P. S. L. w sprawie zaopatrzenia ludności w drzewo opałowe.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego: nagłość wniosków posłów Zw. L.N. w sprawie niezgodnego z prawem rozkazu departamentu X Ministerstwa Spraw Wojskowych z dn. 10 listopada r. b., dotyczącego Straży Kresowej.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Załuska.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanZałuska">Wysoki Sejmie! W „Gazecie Warszawskiej” z dnia 2 grudnia, a następnie w szeregu innych dzienników ukazał się odpis rozporządzenia wydanego przez Ministerstwo Spraw Wojskowych do Dowództwa D.O.G. w Lublinie. Rozporządzenie to, sądzę, powinno zwrócić uwagę Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanZałuska">Brzmi ono dosłownie jak następuje:</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JanZałuska">„Ministerstwo Spraw Wojskowych Departament X, L. 1078. Stosunek do służby wojskowej towarzystwa „Straży Kresowej”. Warszawa, dn. 10 listopada 1921 r. Do Dowództwa Okręgu Generalnego w Lublinie. D. O. G. zarządza, by wyżej wymienieni członkowie Towarzystwa „Straży Kresowej” byli w przynależnej Powiatowej Komendzie uzupełnień, poddani wojskowemu przeglądowi lekarskiemu i następnie bezterminowo urlopowani na ogólnych zasadach...”. Następuje wymienienie 6 osób i dalej jest uwaga następująca:</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#JanZałuska">Czas służby w „Straży Kresowej” należy wymienionym zaliczyć jako czas przebycia służby Wojskowej, o ile będzie to udowodnione dokumentami.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#JanZałuska">W razie ewentualnych wątpliwości co do dat osobistych należy się bezpośrednio odnieść do komitetu Wykonawczego Tow. „Straży Kresowej” Warszawa, Nowy Świat 21. Za Szefa Departamentu Froelich”. Wysoka Izbo! Odczytany tekst tego rozporządzenia niewątpliwie zwróci uwagę na pewną rzecz w wysokim stopniu godną ubolewania. A mianowicie okazuje się po pierwsze, że w rozporządzeniu tem pobyt w prywatnem towarzystwie „Straż Kresowa” ma być uważany jako czas pełnienia służby wojskowej. Sądzę, że to jest rzecz niesłychana, żeby prawo i obowiązek noszenia munduru i pełnienia czynności obywatelskich w obronię Ojczyzny, był równoznaczny z przynależnością do jakiegokolwiek towarzystwa niezależnie od tego, jakie to jest towarzystwo.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#JanZałuska">Następnie jest druga rzecz również godna bacznej uwagi. Mianowicie w tem rozporządzeniu jest powiedziane, że o ile chodzi o daty osobiste i o pewne wątpliwości, to dowództwo D.O.G. Lublin ma się bezpośrednio zwrócić do władzy niewojskowej, ale ma się zwrócić do zarządu głównego tego towarzystwa prywatnego. To są rzeczy w żadnem państwie praworządnem nie do tolerowania. Nie wchodzę w to, co to jest za towarzystwo, ta „Straż Kresowa”, jakie to są osoby, tem się zajmiemy w Komisji Wojskowej szczegółowo, ale proszę Panów, nie możemy dopuścić, by taka rzecz była tolerowana, to musi być szybko załatwione, aby te anarchiczne stosunki nie istniały w naszem społeczeństwie. To jest to, co może poniżyć naszą armię i co podrywa zaufanie społeczeństwa do porządku w armii. Sądzę, że mogę się odwołać do tego, że opinia publiczna jest w wysokim stopniu tem zaniepokojona i sądzę, że chyba jest tylko jedna okoliczność łagodząca, że to jest sporadyczny wypadek i pod tym względem jednakże jest wątpliwość, bo może jest niedokładny odpis pisma, ale w tytule jest zdanie, następujące:</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#JanZałuska">„Stosunek do służby wojskowej Towarzystwa „Straż Kresowa”, jakgdyby ten wypadek był tylko fragmentem z całego łańcucha innych analogicznych wypadków.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#JanZałuska">W imieniu Klubu, który wniósł ten wniosek, proszę Wysoką Izbę, aby zechciała uznać ten wniosek jako nagły i pod względem formalnym odesłać go do Komisji Wojskowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">Wysoka Izbo! Muszę prosić Panów o nieprzejaskrawianie wypadku, który ma znaczenie przekroczenia tylko formalnego. Rozkaz, o którym mowa w dzisiejszym wniosku nagłym, dotyczy nie całości „Straży Kresowej” jako organizacji o charakterze społeczno-politycznym, lecz tylko kilku jednostek, które w czasie wojny, a zwłaszcza w czasie inwazji bolszewickiej oddały armii poważne techniczne usługi. O ile chodzi o całość organizacji, to trzeba stwierdzić, że w czasie ubiegłej wojny organizacja ta oddała armii poważne i cenne usługi.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">Rozkaz cytowany przez p. posła Załuskę istotnie nie znajduje uzasadnienia w żadnej z istniejących ustaw, dlatego też rozkaz ten został już przezemnie anulowany. Szefa departamentu X i szefa wydziału poborowego pociągnąłem do odpowiedzialności za wydanie rozkazu niezgodnego z istniejącemi ustawami. Ponadto szef departamentu X, jako najwyższa instancja służbowa, przez którego ręce inkryminowany rozkaz przechodził, będzie odpowiadać za naruszenie i przekroczenie regulaminu służbowego i statutu organizacyjnego Ministerstwa Spraw Wojskowych, według którego sprawa tak zasadniczego znaczenia powinna być przedłożona do aprobaty mnie lub P. Szefowi Sztabu Gen., co w danym wypadku niestety nie miało miejsca.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">Natomiast nie mogę zgodzić się, aby Wysoki Sejm przewidywał, lub określał z góry wymiar kary, jaka ma być nałożona,...</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">... albowiem wymierzenie kary należy do atrybutów władzy wykonawczej. Zobowiązuję się jednak w Komisji Wojskowej, której Panowie zechcą prawdopodobnie powierzyć rozpatrzenie tej sprawy, dać dokładne sprawozdanie o rodzaju i wysokości wymierzonej kary.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W sprawie nagłości nikt więcej głosu nie żąda. Proszę Posłów, którzy są za nagłością, aby powstali. Nagłość przyjęta jednomyślnie. Sprawę odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 10 i pół rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalsza rozprawa o daninie.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posła Gdyka w sprawie nierozciągania przymusu należenia do ustawowej Kasy Chorych na robotników fabryki „Akc. Tow. Zawiercie”.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły Klubu N. P. R. w sprawie tworzenia bojówek przez Zw. L. N. przy poparciu niektórych czynników z 11 Oddziału D.O.G. w Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły P. P. S. w sprawie zniesienia niezgodnych z Konstytucją artykułów Kodeksu Karnego, obowiązującego tymczasowo w b. zaborze rosyjskim.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Między 2 a 4 godz. zarządzę przerwę, następnie po południu dalszy ciąg posiedzenia. W poniedziałek będzie również posiedzenie. Głosowanie nad daniną odbędzie się dopiero we wtorek. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min. 40 wieczorem).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>