text_structure.xml
168 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 po poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Wiceprezydent Ministrów Ignacy Daszyński, Minister Spraw Wojskowych Gen. Por. Kazimierz Sosnkowski, Minister Spraw Zagranicznych Eustachy Sapieha, Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Robót Publicznych Gabryel Narutowicz, Minister Sprawiedliwości Stanisław Nowodworski, Minister Przemysłu i Handlu Stefan Przanowski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Publicznego Witold Chodźko, Kierownik Ministerstwa Kultury i Sztuki Jan Heurich, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Józef Higersberger, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Tomasz Wilkoński.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wojskowych Gen. Por. Michaelis, w Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 190 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów, protokół 191 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie Szymczak i Harasz. Listę mówców prowadzi poseł Szymczak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Piaseckiej i tow. z N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie nadużyć w etapie reemigracyjnym we Wisłoujściu.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Mrożewskiego i tow. z klubu N. Z. L. do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie karygodnego niedbalstwa Urzędu Węglowego.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#AntoniHarasz">Interpelacja pp. Smulikowskiego, Chudego i tow. do Rządu w sprawie znęcania się Ministerstwa Skarbu nad dolą emerytów, tudzież wdów i sierot po urzędnikach i funkcjonarjuszach państwowych.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#AntoniHarasz">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#AntoniHarasz">Przed porządkiem dziennym głos ma p. Barlicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#NorbertBarlicki">Wysoki Sejmie! Przed dwoma mniej więcej tygodniami na plenarnem posiedzeniu Sejmu rozważana była sprawa posła Dąbala i poseł ten na żądanie władz sądowych został im wydany celem wdrożenia przeciw niemu postępowania karnego. Dzisiaj otrzymaliśmy wiadomość, że p. Dąbal został aresztowany w Tarnobrzegu. Uważam, że ten postępek władz sądowych godzi w art. 2 ustawy o nietykalności poselskiej, przyjętej przez Sejm d. 8 kwietnia 1919 r. Art. 2 wyraźnie powiada: „Przez cały czas trwania Sejmu Ustawodawczego posłowie nie mogą być w żadnym wypadku pozbawieni wolności” t. zn. nie mogą być aresztowani”. Dalej wprawdzie mówi się: „W tym samym czasie nie wolno żadnej władzy sądowej lub administracyjnej wdrażać przeciw nim postępowania karnego lub dyscyplinarnego bez uprzedniej zgody Sejmu”. Oczywiście, niejednokrotnie postępowanie karne należy rozumieć i w tym sensie, że oskarżony może być uwięziony, jednak w tym wypadku to nie może być zastosowane do osoby posła Dąbala ze względu na punkt pierwszy art. 2, który zupełnie kategorycznie oświadcza, że poseł w żadnym wypadku nie może być pozbawiony wolności, dlatego zwracam się z zapytaniem do p. Marszałka, co uczynił, ażeby bronić praw Sejmu i praw posła, należącego do Sejmu. Czy p. Marszałek wszczął już odpowiednie kroki, ażeby poseł Dąbal był natychmiast uwolniony?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Na to pytanie mogę natychmiast odpowiedzieć. Kroków żadnych nie wszcząłem, bo dopiero wczoraj wieczorem telegram przyszedł. Sprawa jest pod względem prawniczym mocno wątpliwa. Wprawdzie tekst ustawy rzeczywiście przemawia za tem, że poseł nie podlega więzieniu śledczemu, jednakże byłby to unikat we wszystkich prawodawstwach i większość prawników, których się prywatnie pytałem o zdanie, mniema, że kwestja, czy należy uwięzić podsądnego czy nie, jest częścią postępowania karnego. Jeśli Sejm się zgodził na postępowanie karne, w takim razie już dalszej ingerencji nie ma. Przyznaję jednak, że sprawa jest wątpliwa, a ponieważ jest wątpliwa, oddałem ją do zaopinjowania Komisji Prawniczej i tak, jak Komisja Prawnicza zaopinjuje, tak dalej postąpię. Komisja Prawnicza ma dziś o godz. 7 zdać sprawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#HermanLieberman">Proszę o głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma pos. Lieberman.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#HermanLieberman">Wysoka Izbo! P. Marszałek, interpretując ustawę, włożył w nią to, czego w tej ustawie niema. Twierdził wprawdzie, że ustawa nasza o nietykalności poselskiej jest unikatem, co przyznaję, bo we wszystkich innych państwach w ustawach o nietykalności poselskiej jest postanowienie, że posła aresztować nie wolno z wyjątkiem jednego wypadku, a tym jednym wypadkiem jest przychwycenie posła na gorącym uczynku. W Komisji Prawniczej, kiedy robiono tę ustawę, była dyskusja i postawiono pytanie, czy nie zachodzi potrzeba przejęcia z innych konstytucji do naszego ustawodawstwa tego postanowienia, że poseł w razie przychwycenia go na gorącym uczynku może być aresztowany. Jednakże po dłuższej dyskusji Komisja Prawnicza zgodziła się, że i ten wypadek u nas ma być wykluczony ze względu na to, że administracja państwowa nie jest jeszcze uporządkowana, że żandarmerja i szereg innych władz administracyjnych i policyjnych szykanują i nękają posłów, dlatego nie można władzom dawać w ręce prawa aresztowania posła nawet wtedy, gdy jest przyłapany na gorącym uczynku. Twierdzono bowiem, że np. po wygłoszeniu przemówienia przez posła, które się nie podoba władzy, przedstawiciel jej może powiedzieć: Teraz złapałem posła na gorącym uczynku, bo wygłosił mowę, która mi się nie podoba, która jest zwrócona przeciw władzy i Rządowi, więc go aresztuję. Wobec tego Komisja Prawnicza, w której ja byłem referentem, zgodnie uchwaliła, by na razie, póki nie będzie uchwalona definitywna konstytucja i póki administracja nasza nie będzie uporządkowana, przyjąć postanowienie, które kategorycznie zabrania we wszystkich wypadkach aresztować posła.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#HermanLieberman">Postanowienie ustawy jest zupełnie jasne. Ustawa pozwala na ściganie posła na drodze sądowej, na przeprowadzenie przeciw niemu śledztwa, na słuchanie świadków, na przesłuchanie go jako obwinionego w tym celu, ażeby stan rzeczy się nie przedawnił, ażeby nie zatarły się ślady czynu, zabrania jednak kategorycznie aresztowania posła we wszystkich wypadkach.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#HermanLieberman">Dlatego wyrażam zdziwienie, że P. Marszałek, mając wyraźny tekst ustawy, który wyklucza wszelką wątpliwość, powiada, że sprawa pod względem prawniczym jest wątpliwa. Jako referent i świadek debaty, która się odbywała w Komisji Prawniczej nad tym przedmiotem, stwierdzam, że Komisja Prawnicza zastanawiała się nad możliwością takiego wypadku, że poseł będzie wydany dla ścigania sądowego i mógłby być aresztowany, że wykluczyła taki wypadek. Bo jeślibyśmy tego nie wykluczyli, a jest to wykluczone nawet w innych państwach, to stanęlibyśmy wobec tej możliwości, że w każdej sprawie, w której się wydaje posła nawet w mniej ważnej, sędzia może uchwalić aresztowanie go i w ten sposób miałby Rząd w ręku możność wykluczenia z narad Sejmu szeregu posłów i stworzenia dowolnej większości.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#HermanLieberman">Ustawa przyjmuje, że ponad wszelkiemi prawami stoi prawo wykonywania mandatu i że przed tym obowiązkiem poselskim uczestniczenia w naradach sejmowych i głosowaniach ustąpić powinny wszystkie inne obowiązki, wszelkie inne prawa. Dlatego nasza ustawa z wszelką jasnością postanawia, że w żadnym wypadku poseł nie może być pozbawiony wolności.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#HermanLieberman">Jeśli sąd zasądzi p. Dąbala i ten wyrok stanie się prawomocnym, a zasądzi go za taki czyn. który powoduje utratę mandatu, to on wtedy przestanie być posłem i może być aresztowany i pociągnięty do odcierpienia swojej kary.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie chcę polemizować z p. Liebermanem, nie mam do tego powodu, jeśli bowiem p. Lieberman ma rację tak niewątpliwą, jak sam twierdzi, to bez wątpienia Komisja Prawnicza o godz. 7 wieczorem wyda opinją w myśl jego wywodów. Ja wolę poczekać do tej godziny.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego: pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie ustalenia zasad, normujących stan prawny na ziemiach, przyłączonych do obszaru Rzeczypospolitej, na podstawie umowy o preliminaryjnym pokoju i rozejmie, podpisanej w Rydze 12 października 1920 r. (druk № 2287).</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zapisał. Sprawa idzie do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do 2 punku porządku dziennego: pierwsze czytanie ustawy w sprawie poboru należytości ekwiwalentowej na obszarze b. dzielnicy austrjackiej za r. 1921 (druk № 2281).</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt nie żąda. Sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do 3 punktu porządku dziennego: dalszy ciąg rozprawy nad ustawą o Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o poprawkach do art. 35 i 36 ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Mąkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PksMakowski">Wysoki Sejmie! Naczelny zakrystian socjalistyczny na poprzedniem posiedzeniu sejmowem podniósł szereg zarzutów w sposób przypominający „Pamiętniki Pa i Ma i ich pieska”. P. poseł Czapiński między innemi powołał się na książkę i z XVIII wieku p. t. „Nowe Ateny”, oraz przytoczył kilka wyjątków z młodzieńczej pracy, cenionego zresztą, historyka p. Smoleńskiego: „Ruch umysłowy w Polsce XVIII wieku”.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PksMakowski">Z dowodzeń p. Czapińskiego wynikałoby, że duchowieństwo, zwłaszcza pod koniec XVIII wieku, było zbiorowiskiem ludzi, odpowiadających zupełnie opisowi, który przedstawia Potocki w swojej „Podróży do Ciemnogrodu”.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PksMakowski">Że tak jednakże nie było i że nawet ci, których Potocki zaliczył do t. zw. Akademji Smorgońskiej, takimi nie byli, tego dowodzi chociażby kilkanaście nazwisk, właśnie z końca XVIII w., znanych z każdej historji literatury, z historji Polskiej XVIII wieku wreszcie z pracy, wydanej przed trzema laty p. t. „Polska w kulturze powszechnej”. Pomiędzy nazwiskami Jezuitów, zaliczonych przez p. Czapińskiego do Akademji Smorgońskiej, są takie jak: Kasper Niesiecki znany heraldyk, Fr. Bohomolec, filozof, mówca, komedjopisarz i redaktor „Monitora”, tego „Monitora”, który przygotowywał umysły na przyjęcie późniejszych uchwał i Sejmu Czteroletniego; Szczepan Luskina, przyrodnik, astronom, założyciel najstarszej gazety w Warszawie, mianowicie „Gazety Warszawskiej”; biskup Naruszewicz, historyk i założyciel szkoły historycznej, który pozostawił po sobie sławną 200 tomową „Tekę Naruszewicza”, dotychczas jeszcze będącą bardzo cennym zbiorem materjałów historycznych; ks. Grzegorz Piramowicz, również Jezuita, pedagog, jeden z twórców Komisji Edukacyjnej; i autor dzieła „O powinnościach nauczyciela” ks. Józef Rogaliński, matematyk i twórca gabinetu obserwacyjnego w Poznaniu: Franciszek Kniaźnin, poeta i komedjopisarz, dalej Albertrandy, historyk, znany z ogromnej pamięci, badacz archiwów, w kraju i zagranicą, a zwłaszcza w Szwecji.; Jezuita Marcin Poczobutt, mąż sławy europejskiej, ma- i tematyk, fizyk, poeta, rektor Akademji Wileńskiej, członek instytutu francuskiego; ks. biskup. Woronicz, prymas, znany mówca i poeta. Poza tem jest wiele innych nazwisk: jak ks. Pijar Konarski, reformator szkolnictwa w Polsce w XVIII w.; i biskup Jędrzej Załuski, o którego bibljotekę jako o jeden z najcenniejszych skarbów Polski teraz dopominamy się w Rydze od Rządu Sowieckiego; ks. biskup Krasicki, satyryk i bajkopisarz; ks. Strojowski, którego życiorys niedawno czytaliśmy w „Ekonomiście”, ten ks. Strojnowski, który pierwszy przeszczepił na grunt polski zasady. Quesnay'a, zasady fizjokratów, autor dzieł z zakresu ekonomji społecznej i wielu, wielu innych.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PksMakowski">Tych kilkanaście nazwisk niech wystarczy na dowód, że przecież przedstawiciele duchowieństwa w Polsce w XVIII wieku nie byli takiemi, jak ich opisuje „Podróż do Ciemnogrodu” i jak Ich przedstawia naczelny zakrystian socjalistyczny p. Czapiński w swojej mowie a la „Pamiętniki Pa i Ma i ich pieska”.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PksMakowski">Wysoki Sejmie, należy stwierdzić z całą stanowczością, że u nas w Polsce niema szkół, opanowanych przez duchowieństwo i jak zaznaczył mój przedmówca p. Nowicki, niema nawet mowy o klerykalizacji szkolnictwa w Polsce. Oto w szkołach powszechnych, których jest najwięcej, uczą religji przeważnie nauczyciele świeccy, z wyjątkiem miast, gdzie nauczają religji księża. Można to przyznać z całem zadowoleniem, że nasze nauczycielstwo świeckie, nauczając religji, rozumie swoje obowiązki i spełnia je naogół z całą sumiennością. W szkołach średnich istnieje t. zw. wyznaniowość szkolna ułomna. Jest w nich mianowicie: 2 godziny tygodniowo, na naukę religji, modlitwa przed nauką i po nauce, Msza św. zw. uczniowską w niedziele i święta, jest przerwa trzydniowa raz do roku na rekolekcje i spowiedź wielkanocną, są dwa uroczyste nabożeństwa na początku i na końcu roku szkolnego. Jeżeli prefekt, udzielając religji w danej szkole, ma tam większy lub mniejszy wpływ, to zależy to tylko od jego osobistych zalet, od niczego więcej. Ma on taki sam głos co i inni nauczyciele, pracujący w danej szkole, powszechnej i średniej. Co nam daje Konstytucja? Projekt Konstytucji wprowadza obowiązek szkolny, nie wprowadza jednak monopolu państwowego, zakazującego osobom prywatnym, czy też zrzeszeniom zakładania swoich własnych szkół.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#PksMakowski">Owszem projekt konstytucyjny uroczyście poręcza w art. 120 swobodę nauczania, w art. 125 zaś stwierdza, że w szkołach powszechnych i średnich nauczanie religji jest obowiązkowe, i powierza kierownictwo oraz nadzór nad wychowaniem religijnem przedstawicielom właściwego wyznania religijnego.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PksMakowski">Do art. 126, gdzie jest mowa o wyznaniu nauczyciela, Zw. L. N. zgłasza poprawkę, ażeby zamiast słów: „w granicach możliwości” aż do końca, wstawić: „Wyjątki konieczne ze względu na zbyt drobną liczbę dzieci mniejszości wyznaniowych określi osobna ustawa”.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PksMakowski">Tę poprawkę zgłaszamy dlatego, aby nie było żadnej wątpliwości, co do myśli artykułu. Jesteśmy za tem, ażeby nauczyciele, zwłaszcza w szkołach powszechnych, byli ludźmi tego samego wyznania co uczniowie, ażeby nie powtarzały się takie wypadki jak ten, który się zdarzył np. w moim okręgu, gdzie wbrew woli ludności — narzucono dzieciom nauczycielkę żydówką i trzeba było dopiero gniewu ludu, ażeby wyrzucić ją ze szkoły. Żeby te wypadki się nie powtarzały artykuł musi być jasno określony i dlatego zgłaszamy tę poprawkę.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#komentarz">(Głos: Jeden wypadek nic nie stanowi.)</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PksMakowski">Ale było więcej, takich wypadków, o ile wiem w innych miejscowościach i miastach, gdzie próbowano łączyć dzieci różnych wyznań jakby w jakimś ulu.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PksMakowski">Partja socjalistyczna, w myśl uchwały w Halle z roku 1890, iż najlepszym środkiem przeciw religji są szkoły, żąda szkół świeckich, t. zn. bezwyznaniowych. Jeżeli tego Panowie żądacie szczerze i otwarcie, to się zupełnie temu nie dziwię. Każdy człowiek, który szczerze i otwarcie mówi, czem jest i czego żąda, zasługuje na wysłuchanie i na to, ażeby z nim otwarcie walczyć. Socjaliści żądają usunięcia nauki religji ze szkoły jako przedmiotu wykładowego i czynnika wychowawczego, a chcą ją zastąpić wykładem t. zw. moralności humanitarnej ogólnoludzkiej, czy demokratycznej jak chce poseł Czapiński, a przytem biorą na siebie postać aniołów światłości, zaręczają, że nie walczą z religją jako taką, że nie występują przeciw kościołowi katolickie mu, ale walczą z klerykaliztnem. Chciałbym tutaj zastosować do Panów, Panowie socjaliści, słowa z któremi 10 maja r. z. zwrócił się do nas obecny p. Wiceprezydent Daszyński: „Powiedzcie to jawnie a wówczas rozegra się jawna i uczciwa walka, ale powiedzcie, połóżcie kropkę nad i i wyjdźcie raz z frazesu”! Przedstawiciele materjalnego pojmowania dziejów, reprezentanci mechanicznego rozwoju społecznego i gospodarczego, wy dążycie do obalenia nietylko religji katolickiej, ale wszelkiej religji pozytywnej. Gdybyście z tem wystąpili przed ludem otwarcie, gdybyście powiedzieli, że chcecie religję wyrzucić zupełnie z życia społecznego i narodowego, wówczas wywołalibyście olbrzymie oburzenie. Tego nie robicie. Kiedy w swoim czasie Rząd Moraczewskiego — Tugutta — rzucił hasło szkoły świeckiej bezwyznaniowej i bezreligijnej, to powstał taki krzyk oburzenia, że musieliście w „Robotniku” i w „Wyzwoleniu” i na wiecach tłumaczyć i przekręcać zupełnie intencje szkoły świeckiej, nadając jej znaczenie, którego ona nie ma ani we Francji, ani we Włoszech, ani w Niemczech, ani obecnie w Czechach.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Zmyśla ksiądz dobrodziej, tego wcale nie było)</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PksMakowski">Jeśli Panowie mówicie o metodzie nauczania religji w szkole to my również o ulepszeniu tej metody mówimy bardzo często na różnych zjazdach, kursach w pismach specjalnych i t. p. i my również chcemy doprowadzić metodykę nauki religji do stanu nowoczesnych wymagań pedagogicznych. Może nikt więcej od nas nie krytykuje się, jak my krytykujemy się między sobą.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#PksMakowski">Wyjątek z „Gazety Kościelnej”, mianowicie artykuł ks. Lubelskiego, który tu w Sejmie przeczytał poseł Putek, dowodzi, że nie jesteśmy jakąś kastą zamkniętą w sobie, że widzimy swe wady i zdrożności i że je potępiamy jak i chłoszczemy tych z nas, którzy swemu stanowisku i powołaniu nie odpowiadają, oraz tych opieszałych, którzy nie śledzą dość pilnie za postępem nauki. To, proszę Panów, że widzimy w sobie wady, że chcemy poprawy, powinno raczej wzbudzić ku nam sympatję, niż zarzuty i pośmiewisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypominam mówcy, że wolno przemawiać nie dłużej niż kwadrans. Kwadrans już minął.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PksMakowski">Dlaczego nie powiecie otwarcie, że dążycie do usunięcia religji ze szkoły, do zaprowadzenia szkoły bezwyznaniowej? To samo było niegdyś we Francji. Tam w 1802 r. również uroczyście zapewniano, że nie będzie żadnego rozdźwięku między domem a szkołą, że owszem szkoła będzie otaczała opieką religijne uczucia ucznia. Taki stan trwał dotąd, dopóki żyło dawne pokolenie nauczycieli, wychowanych w atmosferze religijnej. Nie było wówczas rozdźwięku między dornem a szkolą. Ale co się stało np. po latach 12? Oto b. minister oświaty Jules Simon — bynajmniej nie katolik, nie klerykał i, jak jego nawet nazwisko wskazuje, Żyd — w 1894 r. tak piszę: „Nie długo narodowi uchodzi bezkarnie gdy z nauczania usunie pojęcie Boga. Rząd zniósł naprzód szkoły kongregacyjne potem odsunął księży, wreszcie wyrzucił ze szkoły podręczniki religijne. Katechizm, znaleziony na ławce ucznia stanowi dowód oskarżenia przeciw nauczycielowi. Przed szkoły zajeżdżają wozy, by zabrać krucyfiksy, jako sprzęty niepotrzebne. Usunięto je też z sądów i szpitali. Pozabierano z bibljotek szkolnych książki, wspominające imię Boże. Gdy jeden z posłów wniósł, aby na czele programu nauki początkowej postawić miłość Boga i Ojczyzny, zewsząd zawołano: jakiego Boga? Autorzy szkolnictwa świeckiego we Francji doskonale wiedzieli do czego zdążają, wyrzucając naukę religji ze szkoły Socjalista Jaures opowiada w swoich „Discours parlamentaires” opowiada o żydzie Ferrym ministrze oświaty rozmowę następującą: „Zapytałem go: Jaki ideał Panu przyświeca w jego działalności politycznej i parlamentarnej? Mato Ferry odpowiedział: Celem moim jest ustrój społeczny bez Boga i bez króla”. Nie o króla chodzi, bo między katolicyzmem a republikanizmem niema sprzeczności, ale o to, że nie klerykalizm, lecz Boga postanowiono wyrzucić ze szkoły. Do ustroju bez Boga zmierzało się w ciągu lat kilkunastu. Powiedział pan Czapiński. A jednak Francja zwyciężyła!</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PksMakowski">Tak, zwyciężyła nietylko Niemców, ale i samą siebie. Pokazało się, że czynniki rozkładowe nie wzięły góry nad tradycjami religijnemi Francuzów. Szkoły rządowe w ostatnich kilkunastu latach coraz bardziej pustoszały, a natomiast zakładano coraz więcej szkół prywatnych. Bardzo dużo było takich szkół rządowych, i które miały po 3, 4, 5 uczniów, a dużo i takich, które uczniów nie miały wcale. Zakładano szkoły prywatne, powszechne, średnie, powstawały kursa katechetów i katechetek, zawiązywano rozmaite organizacje, które dążyły do tego, ażeby siecią szkół prywatnych pokryć Francję. Podczas wojny pokazało się najlepiej, że czynniki bezreligijne nie zepsuły jednak Francji, i w tej Francji, w której przed wojną oficer nie mógł się pokazać w kościele, podczas wojny postawiło się na czele wojska takich ludzi głęboko religijnych, jak Joffre, Petain, de Castelnau, generał Foch i t. d. Słowem, ta „Ecole Libre”, szkoła wolna jaka się rozwinęła we Francji, była tą ochroną przed spoganizowaniem Francuzów w szkołach rządowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zwracam uwagę, że Poseł przekroczył określony czas. Proszę kończyć.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WojciechTrąmpczyński">P. ks. Mąkowski. Powoływano się tutaj na Piramowicza, że nie wprowadził nauki religji do szkół. Już czytałem, że ks. Grzegorz Piramowicz, jezuita, był jednym z głównych twórców Komisji Edukacyjnej. Gdyby p. poseł Chudy, który Piramowicza zaczepił, był przeczytał rozdział XI ustawy Komisji Edukacyjnej o nabożeństwie, gdyby przeczytał co ks. Grzegorz Piramowicz pisze w książce „O powinnościach nauczyciela” a nawet co ks. Kołłątaj piszę o wychowaniu religijnem w swoich listach, to włosy z oburzenia stanęłyby mu na głowie. W ustawie Komisji Edukacyjnej bowiem, w rozdz. XI, jest powiedziane, że powinność uczenia religji, wpajanie pobożności należy nietylko do nauczycieli religji, ale i do wszystkich nauczycieli, że wszyscy nauczyciele powinni dawać swoim wychowańcom przykład pobożności i spełniania praktyk religijnych, że mają bywać wraz z uczniami codziennie na mszy św. studenckiej i powinni się modlić za dobroczyńców edukacji narodowej. Czytamy tam o tych praktykach religijnych, które tutaj wyśmiewano. My, którzy szkolnictwo swoje staramy się wprowadzić na jak największe wyżyny, wzorować powinniśmy się na tem, co nam pozostawili praojcowie nasi w ustawach Komisji Edukacji Narodowej. Wprowadźmy więc tylko to, co oni pozostawili, dostosujmy to do czasu obecnego, a możemy być pewni, że nie będzie rozdźwięku między szkołą a rodzicami. Ja państwa się nie boję, bo wiem, że społeczeństwo, na którem się państwo opiera, jest religijne, wbrew temu co mówił p. Chudy. Ja wiem, że państwo w tym właśnie kierunku pójdzie, ono będzie chciało mieć obywatela pod każdym względem dobrze wychowanego. Dlatego nasze szkoły będą rozwijały te uczucia religijne, które dziecko wynosi z domu, pogłębią religijne pojęcia i dadzą gruntowny podkład wiedzy religijnej. A wówczas nie będzie się opowiadało nawet w Sejmie takich rzeczy, jakie słyszeliśmy na ostatnich posiedzeniach.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Thon (nieobecny).</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Woźnicki (nieobecny).</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Kotula.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzKotula">Wysoka Izbo! Art. od 122–126 ustawy konstytucyjnej określają stosunek państwa naszego do szkoły. Dają one dziecku polskiemu naukę powszechną, bezpłatną i obowiązkową; to należy się dziecku polskiemu, które do niedawna było w niewoli, a tylko część dzieci polskich mogła z nauki polskiej korzystać; reszta zaś musiała albo się kryć z nauką polską, albo też za tę naukę była w okropny sposób prześladowana.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#KazimierzKotula">Ale nie pomyślano w tych artykułach o innych dzieciach, dzieciach pod względem wykształcenia — t. j. analfabetach, a jednak i tym powinno się ułatwić dostęp do nauki, dla tych również szkoły powinny stać otworem. Oni by także chcieli z tej nauki polskiej korzystać, aby i dla nich otwarto księgi i pisma polskie, aby z nich mogli czerpać wiedzę. Jest to oczywiście niesłychanie ważne zadanie i Sejm nasz nad tem do porządku przejść nie powinien. Jeśli mi ktoś zarzuci, że wprowadzenie obowiązkowych kursów dla dorosłych analfabetów pociągnie ogromne koszty dla państwa, to mu odpowiem, że żadne państwo nigdy nie żałowało wydatków na szerzenie oświaty i nasze państwo też z pewnością tych wydatków żałować nie będzie.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Głos: Narazie żałuje)</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#KazimierzKotula">Albo też może kto powie: zostawmy analfabetów ich losowi, a zajmijmy się tylko młodem pokoleniem i jemu otwórzmy dostęp do nauki polskiej; jednakże jestem zdania, że państwo powinno każdemu obywatelowi zapewnić pewną dozę szczęścia i zadowolenia, a ponieważ wykształcenie właśnie daje obywatelom to szczęście i zadowolenie, dlatego też i Sejm nasz powinien ułatwić zakładanie takich kursów obowiązkowych dla analfabetów, ażeby wkrótce o ile możności zmniejszyć, albo nawet całkiem analfabetyzm w Polsce wyplenić. W tym też duchu stawiam poprawkę do art. 122, aby po słowach: „nauka początkowa” dodać „dla dzieci i dorosłych”.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#KazimierzKotula">W art. 125 Konstytucji komisja przyjmuje obowiązkową naukę religji w szkole początkowej i średniej, ale zapomniano tutaj jeszcze o jednem rodzaju szkoły, a mianowicie o szkołach zawodowych.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Może i na uniwersytetach)</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#KazimierzKotula">W szkołach zawodowych w dawnej Austrji i w Małopolsce nie było obowiązków ej nauki religji i dlatego też uczniowie tych szkół czuli się pokrzywdzonymi wobec uczniów szkół innych, powszechnych i średnich. W ostatnich czasach, przed wojną, zaczęto właśnie wprowadzać do niektórych szkół zawodowych także obowiązkową naukę religji. Tymczasem konstytucja nasza, według projektu większości komisji, chce na nowo ten błąd popełnić i opuścić obowiązkową naukę religji w szkołach zawodowych. Byłaby to wielka krzywda dla młodzieży tych właśnie szkół, gdyby nauki religji była pozbawiona. Uczniom tych szkół powinna być także zapewniona możność korzystania z nauki religji, ażeby i oni zapoznali się ze skarbami wiary i poznali zasady etyki katolickiej. Dlatego też proponuję, ażeby w art. 125 po słowach: „W szkole początkowej” dodać słowo: „zawodowej”. Zdaje mi się, że ten wniosek lepiej zadość uczyni celowi, aniżeli wniosek Zw. L. N., żądający, ażeby naukę religji wprowadzić we wszystkich szkołach, które mają uczniów do roku 18, bo w szkołach zawodowych często kształci się młodzież starsza ponad 18 lat. Dlatego też o przyjęcie tego wniosku Wysoki Sejm proszę.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#KazimierzKotula">Oświadczono się tutaj przeciw obowiązkowemu nauczaniu religji w szkole a za fakultatywnem nauczaniem. Wygłoszono w tym duchu rozmaite argumenty. Rozpatrzmy je i zobaczmy, czy one też wytrzymują krytykę. Otóż podnoszono, że kler polski wprowadził w Polsce obowiązkowe nauczanie religji w szkole i że z tego zrobiono nietykalne tabu, a nikt nie ma odwagi wystąpić z krytyką tego systemu. Tych mówców, którzy wygłaszali tę zasadę, zapytuję, kiedy to w Polsce sam kler decydował o sprawach wychowania? Albo zresztą, gdyby sam kler o tych kwestjach decydował, czyby w społeczeństwie taka zasada się przyjęła, gdyby większość społeczeństwa była temu przeciwną? Odwołuję się do ustaw Sejmów Polski przedrozbiorowej, do Konstytucji 3 maja, do Komisji Edukacyjnej, która składała się nietylko z duchownych, ale i ze świeckich i stwierdzam, że razem duchowni i świeccy uchwalili ustawy co do obowiązkowego nauczania religji w szkołach.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#KazimierzKotula">Mówiono tu, że wychowanie religijne gwałci uczucia religijne. Chcę więc zaznaczyć, że zapatrywania tych mówców, którzy twierdzą, że religja jest jakiemś uczuciem, są z gruntu błędne, bo religja katolicka nie opiera się na uczuciu, ale opiera się na dwóch władzach duszy: na rozumie i na woli. Religja oświeca rozum człowieka i skłania wolę człowieka, ażeby postępował według zasad etyki katolickiej. Błędnem jest więc zapatrywanie, jakoby religja gwałciła uczucia religijne, skoro religja nie opiera się na uczuciu. Religja katolicka jest przekonaniem i czynem katolickim. Przeciwnie, gdybyśmy wstrzymywali dziecko od nauki religji, gdy chce się tej religji uczyć, gdyby dano rodzicom władzę, aby mogli swoje dziecko powstrzymywać od nauki religji, to sądzę, że to właśnie byłoby gwałtem, zadanym dziecku.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#KazimierzKotula">Mówiono tu, że naukę religji należy ze szkół wyrugować dlatego, że nauka religji jest przedmiotem najtrudniejszym. Jest najpierw kwestję, czy nauka religji jest przedmiotem najtrudniejszym i to dla wszystkich dzieci. Dla jednych dzieci może rzeczywiście być przedmiotem najtrudniejszym, ale dla bardzo wielu dzieci, może dla większości, jest ona przedmiotem najłatwiejszym. Dlatego też wysuwanie takiego argumentu jest nie bezpiecznem, bo gdyby postawiono kwestjonarjusz dzieciom, może właśnie pokazałoby się, że inne przedmioty są dla dzieci najtrudniejsze i na podstawie tego argumentu należałoby usunąć ze szkół te przedmioty. Argument ten więc żadnej krytyki nie wytrzymuje.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#KazimierzKotula">Twierdzono również, że naukę religji należy ze szkoły usunąć dlatego, że metoda nauczania jest przestarzała, scholastyczna, podczas kiedy metoda nauczania innych przedmiotów jest postępowa, nowoczesna, przystępna dla innych dzieci. O tej metodzie nowoczesnej, proszę Panów, co do świeckich przedmiotów, dałoby się dużo powiedzieć. Myśmy w Małopolsce skonstantowali, że nauczyciele dawniejsi, mniej wykształceni i stosujący do nauczania metody starsze, więcej uczyli i nauczyli, niż obecni nauczyciele wykształceni i stosujący w nauczaniu nowe metody. W ostatnich może 20 łatach stwierdzono, że młodzież ze szkoły powszechnej wynosi bardzo mało wiadomości, i że nie umie nawet dobrze pisać i czytać, a jeżeli Panowie czytali kiedyś listy żołnierzy z frontu, ogłaszane w pismach, to mogliście się przekonać, jakie to wykształcenie wynosili ci żołnierze właśnie ze szkół, w których stosowano najnowsze metody. Dawniej, kiedy jeszcze u nas uczyli nauczyciele o mniejszem wykształceniu i uczyli dawnemi metodami, młodzież wychodząca ze szkół umiała dobrze pisać i czytać. Teraz mamy nową metodę, a młodzież, opuszczająca szkoły powszechne, czytać i pisać nie umie.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#KazimierzKotula">Czy jednakowoż metoda nauczania i religji jest tak złą i przestarzałą, to jest także kwestja. Wprawdzie tu i owdzie jest stosowana metoda stara, może nie przystępna dla dzieci, ale pod tym względem w ostatnich czasach dużo zrobiono. Metodę nauczania religji można ulepszyć, uczynić ją poglądową, trzeba tylko pod tym względem robić usiłowania, dać Kościołowi środki, ażeby mógł wprowadzić metodę poglądową przy pomocy obrazów, map, przeźroczy, fonografów, gramofonów i innych przyborów nowoczesnych.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#KazimierzKotula">Jeden z mówców lewicy podnosił, że naukę religji należy ze szkół usunąć dlatego, że między nauką religji a życiem młodzież widzi rozdźwięk. To prawda, że nie wszyscy katolicy żyją według zasad etyki katolickiej i młodzież rzeczywiście często ten rozdźwięk widzi, ale nie winna pod tym względem nic nauka religji, bo właśnie nauka religji ten rozdźwięk potępia. Ona wzywa młodzież do takiego życia, żeby żadnego rozdźwięku między tem, co słyszy w szkole, a tem, co czyni w życiu nie było. Ażeby zresztą ten rozdźwięk w życiu usunąć, powinno się o to starać społeczeństwo, żyjąc według zasad etyki katolickiej. Jeżeli wszyscy rodzice będą stosowali w życiu zasady wiary katolickiej, jeżeli dzieci będą wiedzieć, że rodzice ich żyją tak, jak nakazuje nauka religji w szkole, — wówczas tego rozdźwięku dzieci widzieć nie będą i tego zarzutu przeciw nauczaniu religji w szkole nie będzie.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#KazimierzKotula">Zresztą co do samego rozdźwięku, to jest on nietylko między nauką religji a życiem. Ten sam rozdźwięk jest często między innymi przedmiotami świeckimi, wykładanymi w szkole a życiem domowem. Bo nieraz to przecież ludzie wygadują na rozmaite przedmioty, w szkole wykładane, krytykują je i powiadają, że są niepotrzebne, że należy je usunąć ze szkoły. A przecież z tego powodu nie żąda się usunięcia ze szkoły tych przedmiotów.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#KazimierzKotula">Jeden z mówców z lewicy zbijał twierdzenie, że wskutek usunięcia nauki religji ucierpi etyka i twierdził, że etyka nie ma nic wspólnego z nauką religji. Twierdził, że etykę mają także korsarze, którzy rabują i rozbijają, złodzieje, którzy kradną drzewo z lasu i t. d., że wogóle etyka zależna jest od samego rozumu ludzkiego i od rozwoju kulturalnego społeczeństwa a nie od religji. Ja przyznaję, że taka etyka, o której tu mówca mówił, t. j. etyka korsarzy, czy złodzieji jest zależna tylko od samego rozumu ludzkiego i od rozwoju kulturalnego społeczeństwa. Ale etyka katolicka nie opiera się tylko na samym rozumie ludzkim, nie opiera się tylko na samym rozwoju kulturalnym społeczeństwa, ona się opiera na powadze nie wzruszalnej samego Pana Boga. Jeśli więc usuniemy ze szkoły naukę religji, nie zapoznamy umysłu dziecka z Panem Bogiem i z zasadami nie wzruszalnemi, etycznemi Pana Boga, to wyrwiemy ten silny fundament etyki katolickiej i wtedy etyka będzie się ograniczać rzeczywiście do rozumu ludzkiego i do rozwoju kulturalnego społeczeństwa i może dojść nawet do tego, że ludzkość, a przynajmniej jej część może uznać taką etykę za dobrą, jaką wyznają właśnie bolszewicy. Ażeby etyka była niewzruszalna, ażeby miała moc obowiązującą musi się opierać na powadze Boga, na powadze niewzruszalnej. W tym celu nauczanie religji w szkole jest potrzebne, ażeby umysł dzieci zapoznać właśnie z objawieniem Bożem.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#KazimierzKotula">Twierdzono także, że teologowie katoliccy błędnie przywiązują etykę tylko do wiary katolickiej. Tymczasem twierdzenie to jest całkiem błędne, bo proszę Panów każda wiara ma swoją etykę, tylko, że wiara prawdziwa wiara ma etykę prawdziwą, a wiara fałszywa ma etykę fałszywą. Czy bardziej etyczni są wyznawcy katolicyzmu, czy też jakiej innej religji, to jest rzecz oczywiście dyskusji i mówcy z lewicy wcale nie przytaczali nam dowodów na to, że właśnie wyznawcy protestantyzmu czy innej jakiejś wiary są bardziej etyczni. Dlatego też ten argument upada.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Zwracam Posłowi uwagę, że kwadrans już minął.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Ks. Kotula Zaraz kończę.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Mówca z lewicy twierdził, że ks. Piramowicz wprowadził do szkoły tylko naukę etyki, a pominął naukę wiary.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#WojciechTrąmpczyński">To prawda, że ks. Piramowicz kładł nacisk większy na naukę etyki niż naukę j wiary, przez to nie wykluczył jednak nauki religji, tylko chciał, ażeby przy, wykładzie nauki etyki uwzględniano także naukę wiary. Twierdził mówca z lewicy, że państwo musi wychowywać dobrych obywateli, a nie dobrych katolików.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Na to wszyscy się zgadzamy, ale wychowanie katolickie wcale nie przeszkadza dobremu wychowaniu obywateli, a powoływanie się na przykłady z XVIII wieku w Polsce jest bezcelowe, bo wiadomem, że właśnie przy końcu wieku XVIII wiara katolicka w Polsce najbardziej podupadła i bardzo wielu nawet duchownych należało do sekty masońskiej, że za czasów Sasów i ostatniego króla Poniatowskiego w Polsce panowało największe rozpasanie. I właśnie upadek tej etyki i wiary w Polsce był powodem upadku naszej ojczyzny. Wychowanie dobre katolickie przyczyni się z pewnością do wychowania także dobrych obywateli Polski. Jeden mówca z lewicy oświadczył się za wychowaniem symultannem młodzieży, szczególniej co do młodzieży polskiej i ruskiej we wschodniej Małopolsce. My wszyscy Polacy ze Wschodniej Małopolski oświadczamy się za tem, aby młodzież ruską i polską wychowywano w jednej szkole, aby ta młodzież zapoznawała się, nawiązywała ze sobą stosunki i te, stosunki dobre w późniejszem życiu także utrzymywała. Dlatego też ten wniosek wszyscy popieramy, a ponieważ tam młodzież ruska i polska jest katolicką, dlatego też takie szkoły symultanne są dopuszczalne. Za fakultatywnością nauczania religji w szkołach głosować nie możemy. My musimy dać młodzieży w szkole sposobność zapoznania się z zasadami wiary i etyki katolickiej, kiedy ona ma czas poświęcony na naukę. Musimy tę młodzież przyzwyczajać do wzniosłych zasad etyki katolickiej za młodu, bo jeżeli od dzieciństwa zaszczepimy jej te zasady, to z pewnością i w przyszłości do tych zasad wiary katolickiej będzie się stosowała. Czem skorupka za młodu nasiąknie, tem na starość trąci. Do, czego przyzwyczai się w dzieciństwie to będzie praktykować w przyszłości. Przeciwnie, gdybyśmy się oświadczyli za fakultatywnością nauki religji w szkole, popełnilibyśmy ten błąd przeciw któremu i mówcy z lewicy się oświadczają, bo byśmy zadawali przymus tej młodzieży, odciągając ją od nauki religji, kiedy ona chce się tej religji uczyć.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Z tych więc powodów oświadczamy, że będziemy głosować za artykułami od 122 do 126, a przeciw fakultatywności nauki religji.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Thon.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#OzjaszAbrahamThon">Wysoka Izbo! Brak zainteresowania dla zagadnienia, stojącego w tej chwili w dyskusji, tak w Sejmie jak i poza Sejmem, dowodzi najlepiej, że trzeba jeszcze szeroko o tym zagadnieniu mówić — że czas poświęcony tej dyskusji nie jest stracony, a przedewszystkiem nie powinien być ograniczonym.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#OzjaszAbrahamThon">Nie jest wprawdzie Sejm żadną Akademją Umiejętności, żadnym Uniwersytetem, ani żadną inną uczelnią wyższą, zawodowo obowiązaną do dociekań teoretyczny b, jednak wobec wielkiego rezonansu jaki ma to, co się w Sejmie mówi i uchwala, w szerokich warstwach społecznych, nakłada na Sejm obowiązek, ażeby w tego rodzaju zagadnieniach zasadniczych i podstawowych głęboko się zastanawiał i szukał bezwzględnej prawdy.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#OzjaszAbrahamThon">Jeżeli mówimy o wychowaniu publicznem, to należy zadać sobie pytanie: jaki też jest cel wychowania? Do czego ono zmierza i do często chce dojść? Obawiam się, że odpowiedź, jaką się na. to pytanie daje u nas i wogóle na świecie, jest zbyt ciasną i nie odpowiada istocie rzeczy.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#OzjaszAbrahamThon">Stawia się cel tylko malerjalistyczny i twierdzi się, że trzeba tak kierować wychowaniem, ażeby wyrośli ludzie jak najlepiej uzbrojeni do walki o byt. A więc trzeba dać dziecku jaknajwiększą ilość praktycznych wiadomości, wykształcić pewną zręczność, a na tem koniec, to wystarcza. Tak jednak nie jest. Uzbrojenie dziecka do walki o byt można w pewnej mierze zostawić rodzicom, społeczeństwo zaś i Państwo mają zakreślić wychowaniu cel szerszy i wyższy. Tutaj rozchodzą się moje zaopatrywania o wychowaniu z zapatrywaniami posła Ks.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#OzjaszAbrahamThon">Lutosławskiego, które nazwać można wprost anarchistycznemi. Istotnie anarchistycznem jest zapatrywanie, które każe całe wychowanie dzieci pozostawić rodzicom, a społeczeństwu i państwu poruczyć tylko lekki i powierzchowny nadzór, raczej co do zewnętrznej strony nauki, niż do jej treści. To jest rola zbyt mała, zbyt marna. Wytyczenie celu należy do społeczeństwa, a czuwanie nad tem, ażeby ten cel postał rzeczywiście osiągniętym.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#OzjaszAbrahamThon">A tym celem nie może być nawet wychowanie tylko obywateli dobrych. Musi się dążyć do wychowania ludzi dobrych. A człowiek dobry, człowiek doskonały będzie z pewnością obywatelem dobrym, doskonałym.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#OzjaszAbrahamThon">Zrozumiała zupełnie jest jednak ambicja każdego narodu nadania wychowaniu kierunku i charakteru narodowego, albowiem każdy kulturalny, każdy postępowy naród ma tę szlachetną ambicję, że chce wychować najszlachetniejszy typ ludzki w sobie i na sobie. Dlatego musi państwo zostawić w dziedzinie wychowania szerokie pole inicjatywie i samodzielności każdej narodowości tak co do używania własnego języka, jak i co do pielęgnowania własnej tradycji, jak wreszcie co do szerokiego rozwoju własnych dodatnich cech narodowych.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#OzjaszAbrahamThon">Oto cel wychowania. A jak my dochodzimy do tego celu? Proszę Panów, drogami, któremi my kroczymy do tego celu z pewnością nie dojdziemy. W całej sferze kultury, w której my żyjemy, wychowanie odbywa się w ten sposób, że się zabija samodzielność w umyśle dziecka, że umysł dziecka wprawia się jakby w szyny, z których się nie wydostanie, chyba przez jakieś bardzo gwałtowne, karkołomne wykolejenie. Nasza metoda wychowania polega przeważnie na tem, że umysł dziecka obarcza się gotowymi wynikami i rezultatami i zmusza się dziecinny umysł przyjmować bezkrytycznie to, co mu się jako bezwzględną i niezachwianą prawdę podaje.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#OzjaszAbrahamThon">Należy się wzorować w wychowaniu na systemie angielskim. W Anglji daje się dziecku w pierwszym rzędzie fakty, ostrzy mu się zmysły, uczy się dzieci widzieć, patrzeć i słyszeć. To też istotnie rezultat tego wychowania jest taki, że w Anglji jest największa ilość ludzi samodzielnych, kiedy w naszej sferze kultury wyrasta największa ilość biurokratów, urzędników, nadających się przeważnie do podrzędnych czynności.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#OzjaszAbrahamThon">A tak samo w dziedzinie moralnego wychowania drogi nasze nie prowadzą do celu upragnionego. Należy pamiętać o tem, że dziecko przychodzi na świat z wielką ilością wrodzonych, odziedziczonych po przodkach, kto wie po jakich jeszcze antenatach, skłonności. Te zaś są, rzecz jasna, przeważnie złe. Należy tedy złe skłonności hamować i stworzyć przez wychowanie przeciw nim silne hamulce. Natomiast trzeba torować drogę dobrym skłonnościom. U nas dzieje się wręcz przeciwnie. W naszych podręcznikach szkolnych znajdują się miejsca, gdzie dzieciom wpaja się naukę, że trzeba miłować jedną część społeczeństwa, drugiej zaś nie. Nieraz poświęca się całe ustępy na wykazanie kto jest wrogiem, a tego wroga uczy się nienawidzieć. W ten sposób wypacza i wykrzywia się ideał wychowania. Nigdy chyba na tej drodze nie dojdziemy do wytworzenia ludzkiego typu, do którego dążyć należy. Ale jak może u nas być inaczej, kiedy w chwili, gdy dyskutujemy nad tym przedmiotem zasadniczym i podstawowym, staje na trybunie sejmowej wybitny członek Sejmu i z tego wysokiego miejsca rzuca w społeczeństwo siew pogardy i nienawiści przeciwko jednej rasie i religji, powodując się przytem niebardzo szlachetnem poczynaniu niby na naukowe źródła i naukowe dowody.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#OzjaszAbrahamThon">Ja, niestety, nie będę mógł się odwdzięczyć księdzu posłowi Lutosławskiemu za uprzejmość, z którą mnie osobiście traktował, tak, że kiedy mnie uderzył, wdział rękawiczkę miękką i gładką. Ja będę musiał nazwać fałsz — fałszem a nieprawdę — nieprawdą.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#OzjaszAbrahamThon">Na atak księdza Lutosławskiego odpowiem w odwrotnym porządku i rozprawię się wpierw z jego dowodami ze statystyki.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#OzjaszAbrahamThon">Talmud, o którym powiem później słów parę, zrobił bardzo trafne spostrzeżenie. Powiada: jeśli ktoś chce mówić nieprawdę, to zazwyczaj powołuje się na odległe świadectwa. Ks. Lutosławski chciał nam przytoczyć fakty i cyfry statystyczne, cyfry druzgocące, ale nieprawdziwe, bo je wziął z lat 1876–1886. Po cóż tak daleko sięgać? Gdyby ks. poseł nieco bliżej zajmował się tym przedmiotem, toby wiedział, że statystyka przestępczości jest nauką młodą, a jeszcze młodszem urządzeniem państwowem. Tylko Francja miała statystykę przestępczości w 20 latach XIX w., Anglja, Austrja w 50 latach, Niemcy w 1882 r., Włochy po 1890 r., a jedynie Rosja, według zdania ks. Lutosławskiego, miała już ścisłą i dokładną statystykę znacznie wcześniej, bo już w 70 latach, kiedy faktycznie nawet zwyczajną statystykę ludności Rosja miała dopiero w r. 1897.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#OzjaszAbrahamThon">Powołuje się ks. Lutosławski na jakiegoś Rosowa. Otóż całą ankietę urządziłem, ażeby odszukać tego nieszczęsnego Rosowa. Niestety, nie znalazł się. Pytałem się różnych wybitnych fachowców, nikt go nie zna, nikt o nim nie słyszał. Ten tajemniczy Rosow był mi odrazu podejrzany. On nalicza w zbrodni, która należy do najrzadszych, mianowicie w zbrodni trucicielstwa całe tysiące wypadków. Gdzie on nagromadził taką horendalną liczbę, kiedy czegoś podobnego nigdzie niema na świecie?</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#OzjaszAbrahamThon">Każdy, kto się choćby tylko pobieżnie zajmował naukowo zagadnieniami statystyki, wie, że nie można z religji wyciągać wniosków na przestępczość i odwrotnie z przestępczości na etyczną wartość danej religji. Wszystko, co w nauce ma jakieś znaczenie i powagę, — że wymienię tylko von Liszta, Scheela, sławnych statystyków pierwszej kategorji, — twierdzi, że religja nie jest żadnem kryterjum, ani żadnym bodźcem do jakiejkolwiek przestępczości. Przestępczość jest sprawą, którą trzeba traktować ze stanowiska zawodowego, ze stanowiska może ugrupowania społecznego w miastach czy we wsiach, a wtedy dochodzi się do rezultatu, który naukowo ma jakąś wytrzymałość. Gdyby ktoś, np. ks. Lutosławski, chciał uporczywie twierdzić, że przestępczość ma ważne znaczenie dla oceny moralnej wartości religji, to mu przytoczę cyfrę, którą przypadkowo znalazłem w moich notatkach, odnoszącą się do Holandji, którą ksiądz poseł Lutosławski postawił tu nam jako wzór. Otóż w Holandji mamy takie liczby: w roku 1896 było na 100 tysięcy mieszkańców odnośnego wyznania zasądzonych przestępców: żydów 226,6, protestantów — 280, katolików — 385,4, w 1906 — żydów 139,5, protestantów — 220, katolików — 298. Czy ja wyciągnę z tego wniosek, że protestantyzm jest szlachetniejszą religją, aniżeli katolicyzm? Ja bym musiał znać uwarstwowienie społeczne w danym kraju i potem mógłbym dopiero powiedzieć, jak ten stosunek przestępczości się tłómaczy.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#OzjaszAbrahamThon">Jest stwierdzonym i w nauce powszechnie znanym faktem, że liczba ogólnej przestępczości żydowskiej jest stosunkowo nizka. Dopiero ksiądz Lutosławski zdołał fakt ten obrócić. Nauka zaś stwierdza, że przestępczość żydowska wykazuje najniższy procent.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#komentarz">(Grosy: Tylko nie w Polsce)</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#OzjaszAbrahamThon">I w Polsce. Jeśli Panom na tem zależy, to odczytam galicyjskie liczby. W Galicji było w r. 1900 i 1901 na 100 tysięcy mieszkańców odnośnego wyznania: katolików 119,1, protestantów 107,1, greckich katolików 179,2, żydów 101,8. A zatem niższy procent znacznie, aniżeli u katolickiej ludności.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Głosy: Nieprawda!)</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#OzjaszAbrahamThon">Wszystko jest skłamane? Jeśli twierdzicie, że wszystko jest skłamane, to mam jeszcze jedną armatkę. Przedemną leży książka pana Józefa Konczyńskiego, widocznie wartościowa, bo jest wydana ze stypendjum Kasy Mianowskiego. Książka ta ma tytuł: „Stan moralny społeczeństwa polskiego na podstawie danych statystyki kryminalnej” i odnosi się do Królestwa Polskiego. Mamy tu tego rodzaju liczby. Na 100 tysięcy mieszkańców danej narodowości skazano w sądach ogólnych: Polaków 93,4, Rosjan 92,4, Litwinów 76,8, Żydów 88,1, Niemców 75,5. A zatem mamy i tutaj znacznie korzystniejszy procent, aniżeli inne narodowości.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Który to jest rok?)</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#OzjaszAbrahamThon">To jest w latach od 1897–1906.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#OzjaszAbrahamThon">A mamy n. p. w sądach pokoju i gminnych takie same liczby, a więc zasądzonych: wyznania katolickiego 65,1, prawosławnych 58, protestanckiego 34,7, żydowskiego 49,2. Procent znowu jest dla żydów korzystny.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#OzjaszAbrahamThon">Ażebyście panowie nie myśleli, że mamy tutaj do czynienia z takim, który fałszuje cyfry na korzyść żydów, to panom powiem, że p. Konczyński głęboko się zastanawiał nad tym i pragnął rezultatem swoich badań i byłby niewątpliwie chętnie tę liczbę wyśrubował. Widocznie mu sumienie naukowe na to nie pozwala. On piszę tak: Ja bym poprosił P. Marszałka, ażeby pozwolił mi odczytać odnośny ustęp:</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę już kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#OzjaszAbrahamThon">Muszę zareagować na to, co było tutaj powiedziane. A więc p. Konczyński powiada tak:</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#OzjaszAbrahamThon">„Wpływ rasy na przestępczość dość silnie uwydatnia się na przestępczości Żydów. Żydzi wykazują w naszym kraju podług urzędowych publikacji niższą od polskiej ludności przestępczość, wynoszącą 88,1 skazanych. Przestępczość ich przedstawi się jeszcze niższą, jeżeli przyjmiemy pod uwagę, że przestępczość Żydów należałoby porównać nie z ogółem ludności chrześcijańskiej, a właściwie tylko z klasą przekupniów i drobnych rzemieślników, których przestępczość jest wyższą w przeciętnej dla całej ludności.. Mniejsza ilość skazanych przez sądy Żydów daje się obserwować nietylko u nas, lecz i w innych krajach, gdzie zamieszkują Żydzi, jak wykazali Oettingen, Hauser, Kolb i inni, a dane statystyczne za ostatnie sprawozdawcze lala również potwierdzają to spostrzeżenie, a mianowicie: podług urzędowych publikacji za 1907 r. przypadało w Niemczech 868 chrześcijan, skazanych za zbrodnie, przestępstwa i przekroczenia na 100,000 chrześcijańskiej ludności i 853 skazanych Żydów na 100,000 żydowskiej ludności”.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Głos: Jakie to są zbrodnie?)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#OzjaszAbrahamThon">Mam na to bardzo dokładne cyfry. Niestety nie mam tyle czasu, ażeby je panom odczytać. Tak samo mógłbym odczytać dokładne liczby co do wszystkich innych krajów. Przekonalibyście się, Panowie, że we wszystkich krajach przestępczość żydów jest na ogół niższa. A jeśli idzie o rodzaj przestępczości, to przestępczość żydowska jest znaczniejsza tylko w deliktach majątkowych, a nie w deliktach ciężkich, jak uszkodzenie ciała, zabójstwo i t. p. Jak się wobec tego stwierdzonego faktu nagromadziło aż 824 trucicielstw żydowskich w jednym i 10-leciu i w jednym kraju, to już pozostaje tajemnicą ks. Lutosławskiego, jak długo on tego nie wykaże i tego tajemniczego Rosowa nie położy na stole Izby, będę twierdził, że przytoczone liczby są wyssane z palca.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#OzjaszAbrahamThon">Muszę kilka słów wypowiedzieć co do talmudu. Nie mogę tej sprawy tak traktować, jakbym tego pragnął.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: Prosimy)</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#OzjaszAbrahamThon">Panowie prosicie, ale p. Marszałek nie prosi. Talmud jest dziełem zbiorowem, jest dziełem, które powstało w ciągu całego tysiąclecia, on jest właściwie rodzajem protokułu bieżącego, protokułu, który czasami jest pozamykany uchwałami, rezolucjami, a bardzo często przez całe stulecia ciągnie się dyskusja. Teraz ja bym pragnął zbijać jedną po drugiej cytaty przytoczone przez ks. Lutosławskiego, ale nie mogę niestety wchodzić w szczegóły wobec ograniczonego czasu. Dlatego muszę się ograniczyć do oświadczenia, że wszystkie zdania, które przytoczył ks. p. Lutosławski, są fałszywie tłumaczone, względnie, że ich wcale niema. Przytacza się naprz. jakiś rozdz. 55, kiedy w tym traktacie jest tylko 10 rozdziałów; przytacza się rozdział 8, kiedy cały ten traktat ma tylko 5 rozdziałów.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Głos: Ale i są dodatki. Wesołość)</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#OzjaszAbrahamThon">Nie ma żadnych dodatków. Naturalnie, ja się dobrze znam na tej sztuczce, że się z góry robi zastrzeżenie przeciw zarzutowi fałszerstwa. Tem się z góry rozbraja przeciwnika, a jednak niema innej odpowiedzi, bo wszystko było wierutnem fałszerstwem. Jak się zastanawiam nad takim ludzkim i politycznym typem, jaki przedstawia ks. Lutosławski w swoim stosunku do żydostwa, to się czasami nawet nie dziwię, bo ja wiem, że on zna tylko odpadki żydowsta, odszczepieńców, i od nich czerpie swoje informacje o żydostwie. Nie wiem jednak, jakby to smakowało ks. p. Lutosławskiemu, gdybym wyciągnął książkę hr. Hoensbroecha, którą taki erudyt, jak ks. Lutosławski zapewne zna, i zacytował z niej kilka soczystych wyjątków.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Głos: To był apostata)</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#OzjaszAbrahamThon">Ale ja tego nie zrobię, bo nie będę postępował podług znanego słowa: „Jak ty bijesz moich żydów, to ja biję twoich jezuitów” — a ja tego nie zrobię, bo ja mam sumienie trochę bardziej wydelikacone.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#OzjaszAbrahamThon">Ja bym się bardzo cieszył i Polsce byłoby bardzo dobrze, gdybyście panowie mieli tak wyostrzone sumienie jak ja je mam. Ja bym nie zwalczał jezuitów bronią ukutą przez odszczepieńca, bo ja wiem, że zakon jezuitów bronił się rękami i nogami przeciwko temu eksjezuicie, a ja nie mam prawa być sędzią w tym sporze, w którym z własnego doświadczenia nic nie wiem, ale ks. Lutosławski to właśnie robi. Tego co odszczepieńcy żydowscy, którzy kalają wobec świata własne gniazdo, nakłamali i nafałszowali, on używa jako broni przeciw żydostwu. Tego stanowczo robić nie wolno. Ks. Lutosławski twierdzi w swojej skromności, że umie trochę po hebrajsku i potrafiłby sam skontrolować dokładność tłómaczenia przytoczonych cytat, ale uważał ten trud za zbyteczny. Dobrze, że to zastrzeżenie zrobił, bo gdyby się był powołał na własną umiejętność w przytoczeniu cytat, tobym mu z hebrajskiego postawił pałkę. Skoro on się jednak powołuje na innych, to tyle tylko stwierdzam, że on padł ofiarą fałszerstwa. Jeżeli jednak ks. Lutosławski jest człowiekiem sumiennym, w co ja nie mam prawa wątpić, to go wzywam z tego miejsca, ażeby przedłożył przytoczone zdania talmudyczne rzeczywistym znawcom, a wtedy przekona się, że przyczynił się do rozszerzenia wierutnych fałszerstw.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, ks. pos. Lutosławski mówił z tego wysokiego miejsca o Golgocie i o przekleństwie wieczystem, które z owego miejsca było rzucone na nas. My Żydzi nie wierzymy w Golgotę, ale w to jedno wierzymy święcie: jeżeli była Golgota, jeżeli ona jest w pobliżu Synaju, jeżeli ona się znajduje w sąsiedztwie Sjonu, to stamtąd nie mogło spłynąć żadne przekleństwo, a najmniej przeciw własnej krwi! Ja sobie nie wyobrażam, jak to jest możliwem, ażeby tu stał i mówił człowiek o tym przekleństwie w takim tonie, jakby on sam pragnął być egzekutorem tego przekleństwa. Kiedy mówimy o rzeczy tak wzniosłej, jaką jest wychowanie, to niechże przynajmniej na tę chwilę znikną upiory średniowiecza. Stańmy choćby przez tę jedną chwilę na wysokości kultury i humanizmu. Polska nie może się stać wytwórnią antysemityzmu na eksport, już choćby dlatego, że napotkałaby na rynku światowym na takiego konkurenta jakim są „burzące się Węgry”. Wątpię bardzo czy ktoś chciałby się znaleźć w takim towarzystwie. Jeżeli Państwo polskie chce być wybudowane silnie i mocno i trwale, to musi kłaść silne podwaliny pod wychowanie publiczne, ażeby wychować człowieka dobrego, rozsądnego i sprawiedliwego.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Maciejewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StanisławMaciejewicz">Wysoki Sejmie! Szanujemy wielce szczere i głębokie przekonanie każdego człowieka i jakkolwiek ton poprzedniego mówcy był zbyt liryczny, to jednakże rozumiem, że bolała go dusza i dlatego wyrwał mu się ten okrzyk. Jednak P. Pośle, Przedstawicielu żydowskiego narodu — nie chcę Wam ubliżać — ale sądzę, że lepiej byłoby zamiast krzyczeć i i straszyć — przetłumaczyć Talmud na język polski, a wtedy rozproszą się wasze podejrzenia i obawy fałszu. Jeżeli dacie Talmud w ścisłem tłumaczeniu, to nie trzeba będzie mówić, że został fałszywie przetłumaczony. My, to już słyszymy od dawna i każdy kto się brał do tej roboty, przygotowany był z góry na to, że mu zarzucą, że był nieukiem i fałszerzem, tak jak to już spotkało ks. Pranajtisa i ks. Rajchlina i jak to bywało z wielu innymi poważnymi ludźmi, badającymi Wschód.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Protesty wśród postów żydowskich. — Na prawicy i w centrum Głosy: Cicho Żydzi!)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#StanisławMaciejewicz">Ja wam, Panowie, daję dobrą radę, wcale nie krzywdzącą Was, chciejcie odsłonić prawdę, a będzie to w waszym interesie. Skazani jesteście może na długie spółżycie z Polakami, jest więc w Waszym interesie rozświetlić te ciemności. Nie chcemy na Waszem życiu religijnem odnajdywać plam, chcemy przeciwnie, ażeby odżył Wasz Stary Testament i ażeby kierował Wami, tak jak kierował Abrahamem, Izaakiem i Jakóbem.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#StanisławMaciejewicz">Ale -jeżeli będziecie chcieli rządzić nie tylko własnym narodem, ale i światem chrześcijańskim, to sądzę, że zgody między nami być nie może.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#StanisławMaciejewicz">Wracam do tego o czem właściwie chciałem przemawiać. Bardziej nas musi obchodzić to, czegośmy byli świadkami w ciągu dwóch, trzech rozpraw, kiedy rozpatrywano kwestję stosunku Kościoła do Państwa. Słyszeliśmy słowa nienawiści, krzyki, a nawet pogróżki, które świadczyły nie o spokoju, ale przeciwnie o dziwnem jakiemś uprzedzeniu tych panów, którzy rzucali się przeciw Kościołowi polskiemu, który wychował naszych ojców i dziadów i który bądź co bądź, nikt temu nie zaprzeczy, wychował nas tak, że stanęliśmy w szeregu innych wielkich narodów Europy, i jeżeli słynęliśmy jako naród cywilizowany to dzięki naszej chlubnej przeszłości, a nie teraźniejszóści. I ci, którzy mają lat nie więcej nad 30 nie mogą decydować, jaką ta kultura ma być i żeby skonstatować naprawdę, że jest zła, trzeba nie broszur, nie pism ulotnych, drukowanych pod chwilowym wpływem partyjnym, ale trzeba przynieść rzeczowe dowody i wykazać, że ten Kościół, czy na całym świecie, czy u nas w Polsce, był czemś haniebnem.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#StanisławMaciejewicz">Teolog socjalistyczny, poseł Czapiński, wniósł na trybunę stos omszałych książek, rozmaitych notatek, jakichś skryptów, a kiedy wchodził ktoś dowcipnie powiedział: „Ciężkie armaty” wskutek czego przypomniała mi się prawdziwa armata, która od wielu lat stoi na Górze Zamkowej w Wilnie i codziennie w południe straszyła mieszkańców lękliwszego serca lub nerwowych. Byli tacy, którzy według tego regulowali zegarki, a byli tacy, którzy chwytali się za serce i pytali się czy nie zagraża im jakieś niebezpieczeństwo. Byli i tacy, którzy, wiedząc, iż u stóp Góry Zamkowej stoi półtysiącletnia katedra, bali się, ażeby wstrząśnienia i wibracja, spowodowana strzałami nie zrobiła jakiejś szczerby, wyłomu w tej świątyni. Tymczasem minęli ci, którzy byli postrachem naszym, ustały ich zarządzenia, nie słyszymy już strzałów w południe. Wprawdzie owa stara, zardzewiała armata została, ale została też katedra, która jak stała tak i stoi i da Bóg stać będzie do lepszych czasów.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#StanisławMaciejewicz">Z tego porównania wyprowadzam wniosek, że również i pogróżki tych panów, którzy idą śladami Voltaire'a, że jeszcze 20 lat, a Kościoła katolickiego nie będzie, nie będą miały skutku. Mogą nam grozić, straszyć, twierdzić, że nie jesteśmy ani demokratyczni, ani postępowi, jednak my chcemy kroczyć szlakiem starożytnym chrześcijańskim, na który nasz naród wszedł od czasu swego chrztu, którym dążył przez szereg wieków i na którym stoi dzisiaj. I dlatego większość narodu naszego, jako katolicka, wysyłając nas jako posłów do Sejmu, nakazała nam, abyśmy szczerze i twardo stali na stanowisku Kościoła katolickiego, ażebyśmy bronili jego zasad i byśmy w konstytucji uwypuklili uczucie ludu katolickiego w całej Polsce. Nic dziwnego też, że, otrzymawszy podobny nakaz od ludu naszego, przyszliśmy z tem, żeby tradycję naszą i nieposzlakowany kościół katolicki utrzymać, jego wpływ zachować i wyznaczyć mu odpowiednie stanowisko w państwowem życiu naszem, w naszych instytucjach.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#StanisławMaciejewicz">Nie mogę dziś mówić o Kościele i stosunku jego do Państwa, ale może się nadarzy jeszcze okazja i jeśli nie teolog socjalistyczny, to jego podręczny p. Putek może przyjdzie i coś nam powie, a wtedy będziemy mogli o tem mówić.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#StanisławMaciejewicz">Dziś chcę tylko zwrócić uwagę na szkołę. Szkoła jest jednym z tych czynników wychowawczych, z któremi nauka musi się liczyć, którego obojętnie traktować nie można, i nic dziwnego, że kiedy przy nas napadają na szkołę, w której chcemy, żeby religja chrześcijańska i wychowanie chrześcijańskie obowiązywało i Polaka według jego tradycji narodowej, musimy przeciw temu zabrać głos.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#StanisławMaciejewicz">I cóż nasz teolog nam mówi? Mówi przedewszystkiem, że nie uznaje szkoły, która będzie wychowywać dzieci tak, żeby musiały koniecznie uczyć się religji, wnet się zastrzega, że on głęboko szanuje uczucie religijne, że nic nie ma przeciw religji każdego człowieka, że wysoko ceni Chrystusa i Ewangelję. W tym wypadku szlachetniejszy jest od swego praojca Bebla, który w parlamencie publicznie krzyczał, że wiary nie uznaje, że z wiarą nic wspólnego nic ma. Muszę więc choć za to podziękować „stronnictwu pewności siebie” w naszym Sejmie, że ono przynajmniej wobec ludu i Sejmu nie odrzeka się tego, że szanuje i ceni uczucia religijne.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#StanisławMaciejewicz">Skoro tak jest i skoro my jako Polacy szanujemy pamięć naszych pradziadów, jeżeli z pewnym pietyzmem mówimy o Popielu i Piaście, jeśli chronimy starożytne pamiątki nasze jako relikwie narodowe i jeśli mówimy, że trzeba, żeby dziecko się tego uczyło w szkole, bo to są nasze pamiątki, to jest nasza tradycja, to jest nasza historja, to czyż mniejszą część w człowieku wzbudza religja? Czy religja to jest jakaś aura nas otaczająca, czy to jest coś nieuchwytnego czem można się tylko zabawić od czasu do czasu, czy ona jest czemś realnem, co silny nieraz bardzo silny wpływ wywiera na człowieka? Jeżeli dziecku każemy uczyć się trudnych formułek matematycznych, jeśli uczymy je muzyki, gimnastyki śpiewu i rozmaitych innych nowości, to pozwólcie Panowie, ażeby religijni rodzice tych dzieci mieli prawo podnieść głos i domagać się, ażeby one były tak wychowane jak oni pragną, nie zaś jak chce jakaś partja, która jutro może się rozsypać w proch.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#StanisławMaciejewicz">Dlatego stoimy na stanowisku, że skoro ludność nasza pragnie, ażeby religja była wykładana w szkole, to ona musi być wykładana, a te bajeczki i żarciki, które przytaczał nam ów teolog, składamy na jego dobry humor i jego własną taktykę wychowania. Jeśli mamy traktować rzecz zasadniczo, to nie mówmy o żartach i dowcipach, bo gdybyśmy zaczęli cytować wybryki różnych panów nauczycieli i profesorów z lewicy po szkołach i szkółkach, to kwestji wychowania w szkole nie rozstrzygniemy. Jeśli ktoś wyrzuca kapłanom-pedagogom jakiś artykuł w gorącości ducha napisany i dowodzi, że dziecko ten artykuł może przeczytać wskutek czego będzie miało mniejszy szacunek dla religji, to zabrońcie Panowie cenzorom pozwalać na podobne artykuły, albo zabrońcie raczej dzieciom, ażeby przedwcześnie gazet nie czytały, ale jeśli się mówi, że każdy ma prawo czytać, to musimy się pogodzić z tem, że dzieci, dorastając i w rodzinie i w społeczeństwie i na ulicy, spotykają się ze zjawiskami nieraz ziemi, ale na to jest szkoła, a w szkole nauka religji, by paraliżowała to złe i uszlachetniała umysł i serce dziecka.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#StanisławMaciejewicz">Dowcipy mogą popłacać, tylko na pewną chwilę. Dowcip jest dobry i lekki, kiedy ma się odpowiednie audytorium, ale on nigdy nigdzie do historji nie przejdzie i nigdy nikogo nie przekona. Jeżeli kto uznaje religję, musi uznać tem samem jej prawa, jeżeli chce, żeby jego dziecko było religijne, musi poza wrodzonym instynktem religijności nauczyć to dziecko pewnych zasad religji. Stąd nic dziwnego, że Konstytucja nasza powiada, że religja w szkole jest obowiązkowa a to dlatego, że myśmy do tej pory nie ogłosili światu, że jesteśmy antyreligijnym, bezreligijnym, czy ateuszowskim narodem. Myśmy rozpoczynali nasze najważniejsze akty odrodzenia od religji. Lud i ci, którzy nim kierowali, skupiali się zawsze u ołtarza, żeby Bogu oddać cześć. Przeciw temu nie słyszeliśmy żadnego poważnego protestu. Przeciwnie, nawet tacy, którzy zwalczali religję, jednak od czasu do czasu pojawiali się w kościele, a nawet sami domagali się nabożeństwa po zwycięstwie kijowskiem i widzieliśmy ich jak się rozbijali w kościele św. Aleksandra, dowodząc, że oni muszą być pierwsi na tem nabożeństwie. Skoro więc tak jest i skoro do dziś dnia nie wzięło się rozbratu z religją, to nie należy się dziwić, że rodzice domagają się obowiązkowej nauki religji dla dziecka, które podrósłszy, jeżeli potem będzie miało tak nadzwyczajnie rozwinięty krytycyzm, potrafi samo z tą religją wziąć rozbrat. Niech nikt nie wyobraża sobie tego, że my kapłani nie rozumiemy tego, jak kapryśną i zepsutą jest natura ludzka. Ile to w Galicji i Królestwie było kapłanów, którzy zbierali gdzieś podrzutków i włóczęgów z ulicy i kształcili nie dlatego, żeby uczynić z nich kapłanów, czy zakonników, ale żeby dać narodowi oświatę, a ci ludzie później wyparli się swoich dobroczyńców i z tego miejsca podnosili głos przeciw religji.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#StanisławMaciejewicz">Religja to jest zasada, która daleko subtelniej musi być wykładana niż literatura, albo inne przedmioty, bo w literaturze profesor nie jest skrępowany żadnymi dogmatami i przepisami kościelnemi. Kapłan poza tem, co Kościół katolicki naucza z własnego swego pomysłu nic nie ma prawa dziecku podać. Jeśli pozwoli sobie wykroczyć po za to, co jest sprawdzoną nauką i prawdą, czego przepisy Kościoła katolickiego wymagają, przestaje być księdzem katolickim, wychowawcą, cofa mu się jurysdykcję.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#StanisławMaciejewicz">Tu nie można powiedzieć, że kapłan wykłada, co mu się podoba, że wtłacza w umysł dziecka co chce. Jeśli mu się zarzuca, że nie stoi na wysokości zadania wykładania religji, to pytam pp. pedagogów niech powiedzą szczerze i otwarcie, a wreszcie niech panowie ojcowie dodadzą swoje kompetentne zdanie, czy każdy z ojców potrafi z prostej opinji, jaką wtłoczono w umysł każdego dziecka wywnioskować, czy pedagog stoi na wysokości swego zadania? Nie mogę o tej kwestji sądzić w Małopolsce, bo nie znam, jej, ale wiem, jak stała sprawa wychowania w Królestwie i u nas na kresach, gdzie rząd rosyjski robił wszystko, ażeby sponiewierać i ośmieszyć religję katolicką. I Panowie w znacznej części wychowani jesteście pod wpływem tych zarzutów, antagonizmu i uprzedzeń do religji i jeśli się śmiejecie i sypiecie dowcipy, to jest to ten ślad: który na waszych duszach i sercach pozostał. Jest to pozostałość po tych pedagogach, którzy ośmieszali religję na wykładach zoologji, historji, literatury, wszędzie stawiając Kościół katolicki pod pręgierz. Dziwić się trzeba, że dotychczas jesteśmy przynajmniej pozornie katolikami i że jakkolwiek 50 lat minęło od powstania, odkąd szczególniej się nami opiekowano, jeszcze jakiś instynkt katolicki w nas został. Otóż pod tym kątem nie wolno rozpatrywać nauki religji; trzeba sobie powiedzieć: albo wierzymy, albo uznajemy, że ta religja jest dla nas świętością i pragniemy, ażeby dzieci świętości tych się uczyły, albo bierzemy rozbrat z religją, z całą przeszłością i stajemy się tylko rozumnemi zwierzętami. Przypuszczam, że tego nie będzie u nas, przypuszczam, że zdrowa część naszego narodu zrozumie, gdzie jest droga i jaki jest cel. Jeśli zaś nam powiadają…</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zwracam mówcy uwagę, że czas przemówienia upłynął.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#StanisławMaciejewicz">Zaraz skończę.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#StanisławMaciejewicz">Jeśli nam powiadają, że nasze systemy wychowawcze są złe i uczą tylko jakichś legend i bajek ze Starego Testamentu, w tym rodzaju, czy wieloryb połknął proroka Jonasza czy nie, to p. Czapiński powinien pójść do p. Thona i poradzić się, jak to jest powiedziane w tekście hebrajskim, czy jest mowa o wielorybie, czy innym potworze morskim, wtedy się przekona, iż jest to możliwe, że rekiny połykają ludzi i nawet jeszcze niedawno w Śródziemnem morzu złapano rekina, w którym znaleziono niestrawionego człowieka. Nie trzeba więc sobie na dowcipy pozwalać, kiedy się religji nie zna i chce się tylko zbierać łatwe oklaski.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#StanisławMaciejewicz">Przytoczę jeszcze parę zdań i zaraz skończę. Rousseau przecież nie z naszego obozu wyznał, że przez długi czas trzymał się opinji, że dziecko trzeba do 15 lat wychowywać bez religji, a potem, jeśli wyrośnie i dojrzeje, może sobie religję wybrać. Niemniej przecie własne dziecko oddał do przytułku podrzutków, a sam potem mówi: Nie sądzę, aby bez religji można być cnotliwym, miałem długi czas mylne zapatrywania, ale teraz pozbyłem się owych złudzeń. A ów encyklopedysta Diderot uważa, że szkoła bez religji wychowuje bandytów i złodziei. Byli to ludzie nie z naszego obozu, a jednak odzywali się w podobny sposób. A chcecie Panowie, to Wam Wskażę ludzi nowych, bardziej postępowych i demokratycznych, jak pedagog Feliks Alkana, który w „Przeglądzie Filozoficznym” w Paryżu pisał:</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#StanisławMaciejewicz">„Jako pedagog racjonalista podkreślam: ich metoda — mówi o chrystjanizmie — na wolę działa skutecznie i w czynie daje rezultaty dodatnie; nasza metoda działania takiego nie wywiera i skutków takich za sobą nie pociąga”.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#StanisławMaciejewicz">A inny znów racjonalista Jouffroy skarży się na utratę wiary i dzieci swe kazał przygotowywać do pierwszej spowiedzi i komunji. I jest niemało we Francji takich zbolałych dusz, które nawróciły się. W młodości niejedem musiał trochę pobrykać, lecz potem, kiedy się postarzał, kiedy rozwinęła się w nim miłość do dzieci, nie chciał, aby te dzieci były takie same — jakim on był, i starał się wychowywać je już w innych zasadach.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#StanisławMaciejewicz">Ponieważ nie mogę dalej mówić, na zakończenie przytoczę panom, że jeszcze niedawno, bo w r. 1910 w Japonji minister oświaty oświadczył, że wykłady moralności bez religji okazały się niewystarczające i trzeba w szkołach wprowadzić wykłady religji. Porozumiawszy się więc z parlamentem i z mikado, sprowadził dwóch jezuitów do uniwersytetu w Tokjo. Niech to będzie dla Panów jedną przestrogą.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#StanisławMaciejewicz">Drugą przestrogę przytoczę, która umotywuje postępowanie posła Świdy.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#StanisławMaciejewicz">P. Marszałek gniewać się nie będzie, jeśli jeszcze parę słów powiem. Kiedyśmy uciekali do Rosji przed inwazją niemiecką powstał Centralny Komitet Obywatelski i na ziemi Mińskiej p. Świda był jego prezesem. Wytężył on wszystkie swe siły w tym kierunku, ażeby ratować naszą młodzież i dzieci od śmierci, i w tym czasie, kiedy tam siedzieliśmy założył 300 szkół w ziemi Mińskiej i walczył z rządem rosyjskim o środki pieniężne. I rzeczywiście otrzymaliśmy na duszę po 5 rubli, wkrótce jednak zjawił się Rosyjski Sojuz Gorodow czy coś w tym rodzaju i pozakładał swoje własne szkoły i dając obfite obiady i śniadania sądził, że ściągnie tem dzieci. Lecz co za zdziwienie, gdy mu się to i nie udało. Do p. Świdy przyszła córka Tołstoja, znanego pisarza, człowieka postępowego i wielkiego demokraty i powiada: Moje szkoły zbankrutowały, bo rodzice przyszli do naszych szkół, które z wami konkurowały i powiedzieli, jeśli w przeciągu trzech dni nie będzie krzyża, nie będzie wykładów religji w polskim języku, rozbijemy wam całą szkołę. Kobieta ta przyszła wtedy do posła powiedziała; teraz spostrzegamy, że nasza metoda nie ma żadnego znaczenia; wasza ewangelja zwyciężyła nas.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Czerniawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PCzernieweki">Wysoki Sejmie! Mamy w naszym projekcie konstytucji 6 artykułów, traktujących o sprawie wychowania i nauczania. Powiadam 6, gdyż do ich liczby również zaliczam art. 98, który powiada, że obywatele mają obowiązek wychowania swoich dzieci na prawych obywateli ojczyzny i zapewnienia im co najmniej początkowego wykształcenia. W tym dziale zatem obowiązek ten jest podkreślony jako jeden z najważniejszych, najbardziej zasadniczych postulatów wśród obowiązków obywatelskich. A dalej od art. 122 do 125 następują przepisy, traktujące specjalnie o nauczaniu, właściwie jednak dają do zrozumienia w treści, że nauczanie równa się wychowaniu. Zdaje mi się, że wiele nieporozumień, jakie między nami wynikają, powstaje właśnie na tle tego, że oddzielamy pojęcie nauczania od wychowania. Istotnie inaczejby należało traktować artykuły naszej konstytucji, gdy się mówi tylko o nauczaniu, inaczej zaś, kiedy się mówi o niem łącznie z wychowaniem. Nauczanie w oderwaniu od wychowania traktować się nie da i traktowane być nie może. Jakoż wszyscy teraz domagamy się, żeby nauczanie i wychowanie nierozerwalnie były z sobą złączone. Nauczanie powinno być przepojone duchem wychowania. Szkoła nie może dawać tylko pewnej sumy wiedzy, lecz musi kształcić umysł i duszę, a więc wychowywać człowieka i obywatela, jak tutaj było podkreślone. I pod tym kątem widzenia, gdy powiemy, że chodzi o wychowanie człowieka i obywatela, możemy z całą swobodą załatwić sprawę tych artykułów.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PCzernieweki">Właściwie jedynem naturalnem środowiskiem wychowawczem jest rodzina. Z tego to założenia należy wyjść. Niestety, rodziny nie można tak rozszerzyć, jako środowiska wychowania, ażeby ona ogarniała wszystkie zakresy szkolnictwa, ale metody wychowawcze szkolne muszą posiadać w sobie pierwiastek zasadniczy taki, jaki się szczepi w zdrowem wychowaniu rodzinnem. Jedną z największych trosk ustawodawców, którzy chcą na racjonalnych i istotnych zasadach ugruntować wychowanie, powinno być zbliżenie szkoły do typu rodzinnego. Jak najszerszy wpływ w szkole pierwiastku obywatelsko-rodzicielskiego jest jedyną gwarancją, która może nam zapewnić trwałe podstawy zmężnienia obywatelskiego młodego pokolenia.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PCzernieweki">Dlatego muszę wypowiedzieć się przeciw tym wywodom, które jeszcze w rozprawie ogólnej kol. Bobek poruszył, kładąc nacisk głównie na to, żeby szkoły były wyłącznie państwowe. A następnie, zdaje mi się, w czasie mojej nieobecności tutaj w Sejmie, także kol. p. Nowicki w ten sposób tę sprawę traktował. Aczkolwiek zgadzam się z nim najzupełniej co do konieczności i potrzeby szkoły wyznaniowej i wychowania w duchu religijno obywatelskim, to jednakże jestem tego zdania, że sama szkoła państwowa nie da dość silnej gwarancji wychowania, w duchu obywatelskim, dlatego, że z konieczności będzie musiała nawet przy najlepszym systemie i warunkach, jednak poddać się pewnemu napływowi biurokratyzmu, jednak będzie musiała oddalić pierwiastek wychowania rodzinnego i będzie musiała stać się mniej lub więcej schematyczną. Taka szkoła, pozbawiona pierwiastku rodzinnego, nie wyda z siebie nic twórczego, a rutyna nie da na siebie długo czekać. To jest zwykły los nawet najlepszego szkolnictwa. Jeśli kol. p. Bobek traktuje tak tę sprawę, że chcąc stworzyć wychowanie narodowe, typ wychowania narodowego, system wychowania narodowego, musimy oprzeć się na szkole państwowej to, mojem zdaniem niestety, myli się. Przytaczano tu przykład Anglji i mówiono o tem, że tam może dlatego szkoła prywatna, wreszcie szkoła samorządowa uzyskała tak obszerne zastosowanie, że tam naród i społeczeństwo było wysoko rozwinięte. Ale muszę zwrócić uwagę, że tam szkoła zaczęła się przedtem, nim naród się rozwinął, nim stworzył system narodowego wychowania, że i ten system wyrósł właśnie w tej szkole w tej swobodnej emulacji rozmaitych prądów wychowawczych. Bo system wychowania narodowego nie wykluwa się w pojedynczych mózgach, nie wymyśla się w postaci jakiegoś pomysłu, on się urabia w życiu, w walce, w ścieraniu się różnych pojęć, on się urabia we współzawodnictwie i nigdy nie może rozwinąć się wtedy, gdy jest całkowite upaństwowienie wszystkich szkół, a niema naturalnego ścierania się i naturalnego współzawodnictwa. Nawet teraz, kiedy szerokie mamy zamierzenia wychowawcze, po bohaterskim okresie, bez podniety współzawodnictwa, rychło może nastąpić skostnienie.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PCzernieweki">A jak było w rzeczywistości u nas? Jeśli Weźmiemy nasze tradycje wychowania, to widzimy, że za każdym razem, gdy wzmagało się współzawodnictwo, gdy wzmagało się ścieranie różnych prądów, nasz system wychowania nabierał dziwnej tężyzny, stawał się żywotnym, dawał nowe podstawy wychowawcze. Jeśli zaś był w monopolu państwowym, to zamierał. Nasz Klub jest przeciwny monopolowi Państwa, dlatego, że przewiduje z tego rezultaty nie dodatnie dla systemu wychowania narodowego I dla tężyzny i żywotności społeczeństwa. Dość sobie przypomnieć drugą połowę XVI stulecia w naszych dziejach, gdy nowy system wychowania się wyrabiał, a wytworzył się on wskutek emulacji między szkołą dysydencką a katolicką. I gdy ostatecznie szkolnictwo jezuickie zapanowało, gdy w szkolnictwie niższem i średniem w znacznym stopniu jezuici stali się monopolistami, a z drugiej strony Akademja krakowska stała się monopolistką w zakresie wychowania wyższego i utrudniano tworzenie się nowych wszech nic — przypomnę proces z lwowską akademją Jana Kazimierza — to stopniowo system wychowania kostniał, zamierał w szkolnictwie niższem, średniem i wyższem. A odrodzenie nastąpiło również na zasadzie emulacji szkół jezuickich i pijarskich. Dzieło owego wielkiego pijara Konarskiego nie było niczem innem, jak powstaniem nowych prądów na zasadzie emulacji i ścierania się między sobą dwóch systemów wychowawczych. To jest podniosły i żywy przykład nad którym poważnie wartoby się zastanowić. Nie można zostawić monopolu jednemu systemowi wychowania państwowego, koszarowego. Mąż uczony, teoretyk silnej władzy państwowej, człowiek, którego o to, aby był zanadto wrogo usposobiony rozszerzeniu się państwa posądzać nie można, mianowicie prof. Bobrzyński, nasz znany historyk w te słowa powiada o tej właśnie zbawiennej emulacji wychowania: „Zbawienne współzawodnictwo szkół protestanckich i katolickich, wskutek którego oświata narodowa najwyższe szczyty osiągnęła, rozpostarło się również, jak nigdy przedtem, nawet w najniższych warstwach narodu, a co największą stanowi zasługę, przedarło się na szerokie przestworza wschodu, niosąc z sobą polskość i cywilizację”. I to zrobiła emulacja Otóż tę zasadę należy utrzymać. Ona jest wyrazem opinji licznych wychowawców i wynikiem prób, które stanowią o istotnym systematycznym rozwoju wychowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę kończyć.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Czerniewski. Zaraz kończę. Otóż proszę Panów, jeszcze jeden wzgląd. Jak powiedziałem, im bardziej oddala się system wychowania od tego naturalnego podłoża, jakiem jest rodzina, tem bardziej skłaniamy się do wychowania koszarowego. My wychowania koszarowego nie chcemy, bo chcemy wychować takich obywateli o jakich mówił pan rabin Thon, takich, jakich ma Anglja i Ameryka, gdzie na podstawie systemu wychowawczego emulacyjnego kształcą obywateli zdolnych, przedsiębiorczych, tęgich na umyśle i ciele. Wychowanie rodzinne, wpływy rodzinne, pierwiastek obywatelsko rodzicielski będzie najlepiej zagwarantowany w szkole samorządowej, prywatnej a w końcu dopiero w szkole państwowej.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#WojciechTrąmpczyński">I tutaj zupełnie poparłbym te żądania, które były wysunięte przez jednego z przedmówców, utworzenia Rady pedagogiczno-obywatelskiej. Wtedy jest też łatwiej rozwiązać sprawę szkoły wyznaniowej. Bo jeżeli rozwiążemy tę sprawę szkoły wyznaniowej wyłącznie państwowej, to tarcia się wzmogą, i sprawa się utrudni, jeżeli zaś taż sprawa rozwiązana będzie przez udział pierwiastka rodzicielsko-obywatelskiego w zakresie szkół samorządowych, w zakresie szkół prywatnych i państwowych, to wtedy rzecz stanie się o wiele łatwiejszą. Musimy wychować pokolenie w potędze ducha, nie pokolenie pesymistów, lecz wierzące w swoją przyszłość, a wiara tylko na wierze się buduje. Jeżeli się zaczerpnie wiarę, płynącą z wiecznego źródła, to wówczas ta wiara przenosi się i w zakres działań społecznych i narodowych I politycznych. Nie mówię tu o wierze wyznaniowej katolickiej, lecz o psychologicznym stanie wierzenia tj. o tej sile przekonania jaka wtedy wyrasta, a to można osiągnąć tylko na takiej zasadzie i dlatego, popierając te wszystkie wnioski, jakie tu są, przyłączamy się do słusznego wniosku ks. Lutosławskiego, że o wychowaniu i wykształceniu dzieci rozstrzygać mają ostatecznie rodzice, bo to jest naturalne, słuszne i najprawdziwsze prawo rodzicielskie.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Uważamy zatem, że na podstawie tych artykułów nasz system wychowania i nasze szkolnictwo powinny się rozwijać na zasadzie współzawodnictwa i współdziałania czynników rodzicielsko-obywatelskich i pedagogicznych czynników szkoły prywatnej i inicjatywy prywatnej, szkoły samorządowej i szkoły rządowej.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel)</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Dla mnie i dla nas Państwo powinno być tylko czynnikiem wspierającym i kontrolującym, może dawać swoją inicjatywę, ale nie ma prawa jej narzucać bezwzględnie. Zwracam uwagę, że jeżeli byśmy przeprowadzili upaństwowienie wszystkich szkół i ścieśnili zakres szkolnictwa prywatnego i samorządowego, to najbardziej ucierpiałyby warstwy najbiedniejsze ludu pracującego, bo bogaty zawsze znajdzie sposób wykształcenia swoich dzieci przy pomocy prywatnych nauczycieli, lub wysyłania ich za granicę. Bogaty zawsze będzie miał na to sposób, ale człowiek z warstwy pracującej, który nie ma grosza na wyrzucenie, będzie będzie musiał posyłać swoje dzieci do szkoły z takim systemem, jaki zostanie mu narzucony. Wybierać wtedy i wpływu na wychowanie nie będzie mógł mieć, bo wpływ przez Sejm jest zbyt powolny i odległy.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Dla tych wszystkich względów domagamy się szkoły, mającej pełnię wpływu rodzicielsko - obywatelskiego, opartej na współdziałaniu i współzawodnictwie tych wszystkich wymienionych czynników, szkoły religijnej, a więc szkoły wyznaniowej.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Wicemarszałek ks. Stychel: Głos ma p. Halpern.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MojżeszEliaszHalpern">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w kwestji wychowania religijnego, wiem z góry, że znajduję się między dwoma ogniami, zamierzającemi jednakowo, chociaż nie z jednakowych pobudek, wyrugować naukę religji żydowskiej ze szkół państwowych, a nawet być może ze szkół żydowskich. Zbyt jaskrawo bowiem uwydatniło się tutaj złączenie stanowiska ks. Lutosławskiego w jego nienawiści ku wszystkiemu, co żydowskie, ze stanowiskiem kolegi Czapińskiego w jego lekceważeniu każdej religji wogóle, a żydowskiej w szczególności. Jeśli p. Czapiński ograniczył się do napadu na istniejący tylko w jego wyobraźni i przez niego tak nazwany „kler żydowski”, to ks. Lutosławski par excellence chciał ugodzić w jądro religji żydowskiej przez przytaczanie cytatów z Talmudu. Nie wiem, czy rzeczywiście ks. poseł ma zamiar zamienić forum Sejmu na teren dysputy teologicznej, czy za wzorem ultrakatolickiej Hiszpanji chciałby wprowadzić u nas sądy św. Inkwizycji; auto - da-fe, czy też zadowolniłby się wyrugowaniem wszystkich żydów na wzór Torquemady i Ferdynanda Katolika.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MojżeszEliaszHalpern">Ze swojej strony uważałbym to nietylko za profanację religji żydowskiej, lecz i za lekceważenie Wysokiego Sejmu pracującego Obecnie nad ukonstytuowaniem Polski, jeżelibym chciał zabierać mu czas i uwagę repliką na zarzuty czynione przez kogokolwiekbądź najstarszej w świecie religji, z której łona wyszły inne wyznania. Za wysoko stoi piedestał duchowy pomnika zbudowanego przez tysiące lat, który nazywamy Talmudem, aby go mogły dosięgnąć pociski ks. Lutosławskiego. Nie chodzi mi o rehabilitację Talmudu i Szulchanaruchu, chcę tylko udowodnić, jak lekceważąco traktuje się u nas w Sejmie najważniejsze sprawy, że nawet ks. poseł pozwolił sobie wystąpić z oskarżeniem przeciw Talmudowi, nie znając go w oryginale, a choć jak się sam przyznał, zna język hebrajski tylko trochę, nie zadał sobie trudu sprawdzenia, czy tłumaczenie zaczerpnięte przezeń z katechizmu żydożerczego, jest prawdziwe, czy nie.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MojżeszEliaszHalpern">Proszę Panów, zajrzyjmy na chwilę do orginału tych cytatów, a wnet w niwecz obrócą się te wszystkie oskarżenia przeciw religji żydowskiej. Np. ks. poseł tutaj cytuje przepis Talmudu, jakoby ziemska własność nieżyda, czyli, jak ksiądz się wyraża „goja”, mogła stać się własnością żyda wtedy, jeżeli wetknie w nią rydel. Takiego przepisu nie było i nie będzie, ale pozwólcie Panowie, żebym wam wytłumaczył, jak może przejść grunt ziemski z jednych rąk do drugich w myśl przepisów Talmudu. Oto na przejście gruntu z jednej ręki do drugiej nie wystarcza, według przepisu Talmudu, ani obopólna zgoda, to znaczy zgoda sprzedającego i kupującego, ani nawet całkowite uiszczenie należności, tylko pozatem jeszcze powinna nastąpić czynność gospodarcza na tym gruncie przez kupującego czyli, że tytuł własności przechodzi na kupującego, jeżeli zacznie gospodarować na tym gruncie za zgodą sprzedającego, np. przez zaoranie, przez budowanie i t. p. Przepisy te są obowiązujące, jeżeli, tranzakcją odbywa się między żydami, jeżeli zaś tranzakcją odbywa się między żydem a nieżydem, to dla uniknięcia nieporozumienia jeszcze zaostrzono ten przepis. Jeżeli nieżyd jest kupującym, albo sprzedającym, to wówczas nie wystarcza już ani zapłata, ani obopólna zgoda, ani czynność gospodarcza, tylko musi nastąpić piśmienny kontrakt, dobrowolnie napisany przez obie strony i dopiero wówczas żyd staje się właścicielem kupionego przezeń od nieżyda gruntu. Przepisy te są zamieszczone w Szulchan Aruch, Chossen Homiszpat, w §§ 190, 192 i 194. Ubolewam że ks. Lutosławski nie znał tego i nie wie, ale trudno, mogę tylko żałować tego, ale cierpieć z powodu lej nieumiejętności nie chcę i będę.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#MojżeszEliaszHalpern">Proszę Panów, jest jeszcze drugi cytat mianowicie o tem, że istnieją takie przepisy w księgach Talmudu, które brzmią: „Najlepszego z gojów zabijaj”. I tu ks. Lutosławski wpadł, nie ze swojej winy, tylko z powodu ślepej wiary w poprzedzających go rzeczników żydożerstwa na osławionym procesie Bejlisa, w Kijowie w r. 1913. I wówczas znalazł się taki ksiądz, nie Polak, lecz Litwin, nazwiskiem Pronajtis, który starał się dowodzić szkodliwości religji żydowskiej za pomocą wspomnianego rzekomego przepisu.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(P. ks. Maciejewicz: Żydzi sami mówili, że on zna język żydowski)</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MojżeszEliaszHalpern">Nie wiem, może znał i sfałszował. Ten dowód został w swoim czasie zbity przez powagi naukowe i to nie żydowskie, lecz chrześcijańskie, przez profesora Akademji nauk petersburskiej i przez profesorów uniwersytetów rosyjskich, tak, że będący wówczas na sali rozpraw, w roli eksperta, naczelny rabin moskiewski dr. Maze, już uznał za zbyteczne odpowiedzieć na zarzuty ks. Pronajtisa i zrzekł się tego zaszczytu. Niema takiego przepisu ani w Talmudzie babilońskim, którego przepisy są jedynie obowiązujące dla wszystkich żydów, ani w żadnym zbiorze praw żydowskich, ani w żadnym kodeksie, przepisów, ani u Majmonidesa, ani w Szulchan Aruchu i t, p. ani nawet w Mechilcie. Jest w Mechilcie aforyzm w innym sensie. Tam w rozdziale Beszalach jeden z tanaitów, nazwiskiem rabi Szymon, kreśląc fałsz i obłudę dawnych Egipcjan z czasów Faraona, którzy poprzednio sympatyzowali z żydami i doradzali Faraonowi, ażeby ich wypuścił z niewoli, a w trzy dni po wypuszczeniu żydów z niewoli są ni ofiarowali królowi konie i wielbłądy, ażeby ścigać żydów do pobrzeża morskiego i sprowadzić z powrotem do niewoli, otóż tanaita ten, dając upust swojej złości na fałsz tych ludzi, którzy Boga mają na ustach, a djabła w sercu, mówi, że trzeba stronić od fałszerzy i że najlepszy z Egipcjan wart jest śmierci. Ale nawet ten tanoita nie może dopuścić myśli, że to jest przepis, gdyż to nawet jest w sprzeczności z przepisami Starego Testamentu, który mówi w Deuteronomjum: Nie pogardzaj Edomitą, bo jest twoim bratem, nie pogardzaj Egipcjaninem, bo przez pewien czas żyłeś w jego kraju. Jeśli pogardzać Egipcjaninem nie jest dozwolone, to zabić go z pewnością nie jest dozwolone. To są przepisy i tych żydzi się trzymają. Natomiast aforyzm wyżej przytoczony z Mechiłty jest tylko uwypukleniem myśli o pogardzie, jaką żywić trzeba dla wszelkich fałszerzy i obłudników, lecz nikomu na myśl nie przyjdzie, żeby aforyzm ten brać dosłownie. Przytoczę dla przykładu jeszcze jeden aforyzm w tym rodzaju. Powiedziano w Talmudzie w traktacie Keduszyn, że każdego z eskulapów czeka piekło. Czy chociaż jeden z żydów miał kiedy bądź obawę studiowania medycyny, ponieważ aforyzm mówi, że czeka go piekło? Przecie niemal każdy z naszych tanaitów, amoroitów, gaonów i innych luminarzy nauki żydowskiej, jak Majmonides, Nachmonides i inni był lekarzem i nie obawiał się tego piekła, bo rozumiał bardzo dobrze, że Talmud przez ów aforyzm chciał przedstawić mu odpowiedzialność, ciążącą na lekarzu za uchybienie obowiązkom, mogące spowodować śmierć człowieka, za co oczywiście winowajcę czeka kara. Tak samo jest i z tem przez ks. Lutosławskiego cytowanem mylnem tłumaczeniem Mechilty o egipcjanach pierwotnych.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#MojżeszEliaszHalpern">Aforyzmów stosować w życiu nie można, bo i w innych wyznaniach są aforyzmy, które się nie dadzą stosować w życiu i jakkolwiek są zdaniami wielkich myślicieli, ale dobrania ich dosłownie się nie nadają. Żadnemu rozsądnemu człowiekowi nie przyjdzie na myśl posądzić chrześcijanina o to, że nie wyda posiłku lub medykamentu dzieciom innego wyznania dlatego tylko, że w Starym Testamencie Mateusz powiada, że założyciel religji chrześcijańskiej wahał się wydać posiłek i medykamenty dzieciom niewiernych, nazywając je nawet psami. Wiemy, że chrześcijanin stosować się do tego nie będzie, bo uchybiłby przez to wysokiej nauce miłości chrześcijańskiej, którą chrześcijaństwo się chlubi.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#MojżeszEliaszHalpern">Uwierzycie mi chyba Panowie, że ja, chociaż należę do pobożnych, lecz dzięki Bogu nie zabiłem żadnego „goja” i nie mam zamiaru i w przyszłości żadnego „goja” zabijać, i że te przez posła Czapińskiego nazwane ciemne masy żadnego goja nie zabiły i zabijać go nie myślą.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#MojżeszEliaszHalpern">I wierzcie mi, Panowie, że my za każdy wyraz Talmudu gotowi jesteśmy poświęcić życie, ale wiemy, co w tym Talmudzie znaczą przenośnie i do tego się stosujemy.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#MojżeszEliaszHalpern">Ks. Lutosławski przytoczył też tutaj inny cytat z Tosefty Szebuot rozdziału II, w którym jest mowa, że przysięga składana przed gojem, przed zbójem i przed celnikiem, nie obowiązuje. Śmiech ogarnia nas wprost na widok takiej nieumiejętności, bo tutaj jest już nietylko brak zapoznania się z duchem przepisu, ale i z duchem języka hebrajskiego i z gramatyką hebrajską. W tym całym rozdziale niema mowy o krzywoprzysięstwie, ani o negatywnem wstrzymaniu się od świadczenia przed sądem, lecz jest mowa o czemś innem, o ofierze bydła na ołtarzu w świątyni Pańskiej. Ta ofiara nosi miano Korban Szewna i odnosi się do pewnego ustępu Pisma Św. Przy każdem dochodzeniu bowiem kradzieży, albo innego występku sąd na żądanie stron wygłasza zaklęcie, że każdy kto coś wie o tym występku, powinien przyjść przed sąd i świadczyć.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#MojżeszEliaszHalpern">Jeżeliby też kto zgrzeszył, że słysząc słowo zaklęcia, a będąc świadkiem wiedzącym albo widzącym, a nie oznajmił, i tak uniósłby na sobie winę swą. Kto kiedy zawini w jakiejkolwiek z tych rzeczy, niechaj wyspowiada się w czem zgrzeszył, niech przyniesie pokutę Wiekuistemu za grzech swój, którego się dopuścił, samicę z trzody. (Leviticus V)</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#MojżeszEliaszHalpern">To jest ofiara poniesiona na ołtarzu Jedynego Boga w Świątyni Pańskiej.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#komentarz">(P. ks. Maciejewicz: Za czasów Talmudu nie było już świątyni)</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#MojżeszEliaszHalpern">To jest Pismo Św., Stary Testament. Dziwię się, że Ksiądz tego nie zna.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#MojżeszEliaszHalpern">Wicemarszałek ks. Stychel. Zwracam uwagę Posłowi, że już przekroczył znacznie wyznaczony czas minut 15.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#MojżeszEliaszHalpern">To nie będzie już długo trwało, bo nie mam zamiaru wdawać się w dysputy religijne. Proszę Wysokiego Sejmu, więc te ofiary na ołtarzu Wiekuistego Jedynego Boga, rozumie się, mogą tylko mieć miejsce wówczas, gdy jest ołtarz i gdy jest ołtarz i gdy jest świątynia, bo nie można zażądać, ażeby czynić ofiary w czasie, kiedy już ołtarza niema. Samo przez się rozumie, że tę rzecz tylko można zastosować w czasie, kiedy istniała świątynia w Jerozolimie. Proszę Panów zastanowić się nad tem, że przez cały czas istnienia świątyni Pańskiej w Jerozolimie nie było oprócz religji żydowskiej innej religji monoteistycznej, to jest wierzącej w Jedynego Boga, bo religja chrześcijańska i mahometańska dopiero po zburzeniu świątyni w Jerozolimie weszły w świat. Inne ówczesne wyznania, nie wyłączając kultu rzymskiego i greckiego z punktu widzenia Tory, są zawsze kultami pogańskiemi i bałwochwalczemi. Zapytam się, czy ołtarz może przyjąć ofiarę jako pokutę, jako karę od żyda, wierzącego w Jedynego Boga, za to że nie chciał zeznać, nie chciał świadczyć przed kolegjum sądowem, złożonem wyłącznie z bałwochwalców, złodziejów, zbójów lub nawet z nieprawych celników, kiedy oni wcale w jedynego Boga nie wierzą?</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#MojżeszEliaszHalpern">Czy nie byłoby to wprost profanacja religji świątyni i ołtarza stojącego przed Panem Bogiem? Chyba dzisiaj w Polsce, w całej Europie nawet, sądy państwowe nie będą karały nikogo, ktoby nie chciał świadczyć przed sądem rabinicznym. Zdaje mi się, że tak wszędzie jest. W jaki więc sposób możemy żądać od sądów rabinicznych, żeby karały przez pokutę, przez ofiarę na ołtarzu świątyni żyda, który nie chciał podlegać sądom pogańskim i zachował się negatywnie wobec nich. Otóż traktat Szebuot mówi wyraźnie i Tosefta w II rozdziale objaśnia, że jeśli sąd, złożony z bałwochwalców lub rozbójników i rzezimieszków, zmusi kogo, żeby ten ktoś przed nim świadczył, to żyd, jeśli nie chce się temu poddać, nie powinien przynieść ofiary. Jest to zasadnicza myśl tego przepisu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Poseł już kilkakrotnie przekroczył czas.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie mogąc z woli czcigodnego Marszałka obszerniej przemawiać, kończę swoją dysputę z ks. Lutosławskim i muszę oświadczyć, że trzymając się zasady, że forum Sejmu nie nadaje się do dysput teologicznych, ostatni raz wdajemy się w takie dysputy teologiczne i więcej na to odpowiadać nie będziemy. Muszę skończyć z powodu woli p. Marszałka, ale zaznaczam, że nie bacząc na napady ani z prawa ani z lewa, ziszczą się słowa proroka Izajasza skierowane ku religji żydowskiej: Za to, żeś była nienawidzoną i opuszczoną i ominiętą przez każdego przechodnia, za to uczynię cię chlubą świata, radością każdego pokolenia.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Marszałek. Rozprawa nad art. 125 i 126 wyczerpana. Przystępujemy do art. 127. Zwracam i tu uwagę, że czas przemówienia każdego z mówców jest ograniczony do 15 minut.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Suligowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AdolfSuligowski">Art. 127 traktuje o tem, że jeśli organa rządowe, czy to z urzędu cywilnego, czy wojskowego, wyrządzą obywatelowi szkodę, to należy się od Rządu odpowiednie wynagrodzenie. Przeciwko osnowie tego artykułu nie mam nic a nic do nadmienienia. Artykuł ten został w mojem przekonaniu zupełnie dobrze zredagowany, zdaje mi się, że redakcji tej, która została ułożona niema powodu czynienia zarzutów. Jednakże, przyjmując najzupełniej redakcję tego artykułu, godząc się z jego treścią najwszechstronniej, mniemam, że zgodnie z duchem tego artykułu i właśnie w jego duchu należy zrobić mały dodatek. Jeśli mowa w tym artykule o tem, że wszelkie szkody, wyrządzone obywatelom przez organa rządowe, dają tytuł do wynagrodzenia, to jest pożądane zrobić dodatek, któryby sprawiał, żeby te szkody jak najrzadziej mogły się zdarzać. Dlatego mniemam, że należałoby zrobić dodatek, w którym byłoby powiedziane, że konfiskata jakiegokolwiek mienia może mieć miejsce jedynie w wypadkach wyraźnie przez obowiązujące w kraju ustawy przewidzianych. Jeśli ta zasada będzie tu dodana, to ona będzie miała tylko to znaczenie, że istotnie może być mniej wypadków, któreby usprawiedliwiały stosowanie art. 127, mniej wypadków, któreby wywoływały potrzebę wynagrodzenia przez Rząd szkód wyrządzonych obywatelom.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#AdolfSuligowski">Jest jeszcze druga przyczyna, dla której w Konstytucji Państwa polskiego powinien być taki dodatek, który zresztą, jak powiedziałem, najzupełniej zgodny jest z zasadą tego artykułu, w niczem nie kłóci się z tą zasadą i pozostaje z nim w zupełnej harmonji — otóż jest druga przyczyna, dlaczego należałoby go do dać. Na ziemiach polskich, a w szczególności na ziemiach dawnej Kongresówki i Kresów wschodnich panują wspomnienia nader fatalne o konfiskatach czynionych przez organa rządowe bezprawnie. Przypominamy sobie te nieskończone szeregi konfiskat, czynionych nieprawnie w epokach porewolucyjnych, w epoce po 1830 roku i w epoce po 1863 roku. Trwają w świadomości ogółu smutne wspomnienia tych aktów bezprawia, które się działy i za pomocą których odbierano i konfiskowano zupełnie bezprawnie mienie polskich obywateli. Rozumie się, czyniono to z widoków czysto politycznych i dla względów czysto politycznych, czyniono to dlatego, ażeby osłabić element polski, ażeby osłabić Polaków, ażeby o ile możności wydziedziczyć ich, usunąć i wyrzucić, zwłaszcza z ziemi. Otóż przy takich smutnych tradycjach, przy tych ciężkich bolesnych wspomnieniach, jakie tkwią w pamięci żyjącego pokolenia i tkwić będą w przyszłem pokoleniu, jest pożądane, żeby taki dodatek, jaki proponuję, był uczyniony. Mniemam, że byłoby pożądane ażeby w Polsce wszyscy obywatele, bez różnicy wyznania i pochodzenia, wiedzieli, że ich nie może dotknąć bezprawne pozbawienie mienia. Otóż dlatego widzę w tem drugi jeszcze argument usprawiedliwiający umieszczenie dodatku tego.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#AdolfSuligowski">Powtarzam, że nie idzie mi wcale o krytyką artykułu. Sam przepis podług mnie jest doskonale zredagowany, dodatek tylko podkreśla mocniej to, co tkwi już w tym przepisie i w niczem przepisowi nie uchybia i nie zmienia go. Dlatego proszą Wysoką Izbą o przyjęcie tego dodatku.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Ćwikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#StanisławĆwikowski">Wysoki Sejmie! Uważam za słuszną zasadą, która powinna być umieszczona w postanowieniach konstytucyjnych, że Skarb Państwa odpowiada za wszelkie szkody, zrządzone przez organy władz państwowych. I nietylko Skarb Państwa powinien być odpowiedzialny za szkody, zrządzone przez urzędników, czy też przez to, że naruszono przepisy ustawy, wskutek nieznajomości tejże ustawy, zaniedbania, lub złej woli urzędnika, ale za te szkody obywateli powinien być odpowiedzialny również i ten urzędnik, który je wyrządził.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#StanisławĆwikowski">W art. 127 jest wyrażona zasada odpowiedzialności Skarbu Państwa, jednakowoż jest wyrażona dosadnie zasada odpowiedzialności urzędników wobec strony prywatnej. Mianowicie w zdaniu 2 jest powiedziane: „Wniesienie skargi przeciw Państwu i przeciw urzędnikom nie jest zależne od zezwolenia władzy publicznej”. Otóż w tem zdaniu jest nadane tylko niejako prawo formalne skargi przeciw urzędnikom, nie jest jednakże wyrażona ta zasada, że urzędnicy za swoje czynności, za naruszenie przepisów ustawy w wykonywaniu urzędu za naruszenie obowiązków służbowych odpowiedzialni są wobec strony interesowanej z tytułu odszkodowania.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#StanisławĆwikowski">Dlatego też pozwolę sobie wnieść poprawkę, uwzględniającą w stylizacji wyrażenie tej samej zasady.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#StanisławĆwikowski">W trzeciem zdaniu jest powiedziane, że tak samo odpowiedzialne są gminy i inne ciała samorządowe. Tutaj brakuje również postanowienia, że urzędnicy, którzy działają w imieniu gminy i innych ciał samorządowych są odpowiedzialni wobec strony poszkodowanej, tak jak odpowiedzialne są osobiście osoby rządowe, działające w imieniu rządu. Otóż jest wskazane, ażeby w tym względzie również stylizacja była dokładniejsza i ściślejsza, ażeby wiedziano dokładnie, czy również i organy tej władzy, t. j. organy gminy i władz samorządowych będą pociągane do tej osobistej odpowiedzialności za szkody zrządzone osobom prywatnym W tym względzie również pozwolę sobie zaproponować odmienną stylizacją artykułu, w którym ta zasada będzie wyrażona.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#StanisławĆwikowski">Wreszcie w ostatnim ustępie art. 127 jest powiedziane: przeprowadzenie tej zasady określą osobne ustawy.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#StanisławĆwikowski">Powinno być w odrębnych ustawach również szczegółowo i dokładnie wyrażone, wśród jakich warunków zaistnieje pretensja osoby interesowanej tak do skarbu państwa, jako też do organów rządowych.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#StanisławĆwikowski">W szczególności w odrębnej ustawie po winno być powiedziane, że odszkodowanie to będzie miała strona interesowana jedynie wtedy, jeżeli wyczerpała wszystkie i możliwe środki prawne, jeżeli skorzystała ze wszystkich środków prawnych, a więc rekursów względnie odwołań do władz. Bo jeżeliby nastąpiło naruszenie przepisów ustawy, a dana osoba interesowana nie użyła środków prawnych, nie wniosła rekursów, to do pewnego stopnia sama przyczyniła się do wywołania tej szkody dla siebie, a więc ta strona interesowana prywatna sama jest współwinna w znaczeniu cywilnem, razem z tym urzędnikiem, który naruszył przepisy ustawy i przez to wyrządził stronie szkodę. Dlatego też i w tym względzie poprawka zmierza do tego, ażeby w art. 127 ustawy konstytuc. wyrazić, że warunki dochodzenia tego odszkodowania będą i określone szczegółową ustawą. Umieszczenie w ust. konstytuc. tego rodzaju postanowienia, iż strona poszkodowana i wskutek naruszenia przepisów ustawy może żądać odszkodowania tak od państwa, jako też od osób urzędowych, wzmacnia u obywateli poszanowanie prawa pogłębia poczucie prawne, wzmacnia i podnosi powagę ustawy i obowiązujących przepisów. Każdy obywatel bowiem będzie miał to przeświadczenie, że każda ustawa i wszystkie przepisy muszą być wykonane, muszą być respektowane przez wszystkie organy władz rządowych i samorządowych, bo w przeciwnym razie, jeżeliby to prawo przysługujące na podstawie obowiązującej ustawy osobom prywatnym, zostało naruszone, to te osoby prywatne będą miały możność wnieść skargę do sądu, przed którym udowodnią słuszność swoich praw i uznanie odszkodowania tak od skarbu, jakoteż i od winnych urzędników.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#StanisławĆwikowski">Istnienie takiego postanowienia w ustawie konstytucyjnej, podnosi również i wzmacnia odpowiedzialność osób urzędowych, każdy bowiem organ rządowy i samorządowy, każdy urzędnik będzie tembardziej starał się poznać obowiązujące przepisy, ażeby nie przeoczyć ich zastosowania.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#StanisławĆwikowski">Będzie tem gorliwiej badał stan faktyczny sprawy, ażeby nie błądzić, nie postąpić wbrew obowiązującym przepisom ustawy, bo w razie przeciwnym gdyby się to stało, to nie tylko skarb państwa, ale również i ten urzędnik i ten sam urzędnik będzie odpowiadać z tytułu odszkodowania i będzie musiał szkodę stronie interesowanej zwrócić.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#StanisławĆwikowski">W myśl tych wywodów proponuję do tego artykułu następującą poprawkę. Czynię to w porozumieniu z przewodniczącym Komisji Konstytucyjnej, który słuszność moich argumentów uznał: Art. 127 ma brzmieć:</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#StanisławĆwikowski">„Każdy obywatel ma prawo żądania od Skarbu Państwa, wynagrodzenia szkody, jaką mu wyrządziły organy władzy państwowej cywilnej lub wojskowej przez działalność urzędową niezgodną z prawem lub obowiązkami służby. Odpowiedzialność ta Skarbu Państwa istnieje solidarnie z odpowiedzialnością osób urzędowych winnych naruszenia obowiązujących przepisów. Wniesienie skargi przeciw Skarbowi Państwa i przeciw osobom urzędowym nie jest zależne od zezwolenia władzy publicznej. Tak samo odpowiedzialne są gminy i inne ciała samorządne i osoby urzędowe w ich imieniu działające. Przeprowadzenie tej zasady i warunki dochodzenia tego odszkodowania określi szczegółowa ustawa”.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#StanisławĆwikowski">Poprawka p. Suligowskiego, ażeby w tym artykule umieścić również postanowienie o konfiskacie, mojem zdaniem jest zupełnie słuszna i uzasadniona. Powinna być również w postanowieniach konstytucji wyrażona zasada, że prawo konfiskaty przysługuje jedynie na podstawie obowiązującej ustawy. Brak tego postanowienia może spowodować nadużycia organów naszych władz. W szczególności stosowanie tej zasady, że postanowienia o możności konfiskaty zamieszcza się w rozporządzeniach tego lub owego ministerstwa, ze stanowiska ścisłego przestrzegania ustawy nie jest słuszne. W tym względzie, jeżeli każde z ministerstw będzie postanawiało konfiskatę wśród pewnych okoliczności może się bardzo łatwo wyrodzić nadużywanie tego prawa u naszych organów rządowych.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#StanisławĆwikowski">Dlatego też, zgadzam się na odpowiednią poprawkę p. posła Suligowskiego i jestem zdania, że to postanowienie powinno być pomieszczone w tym art. 127 pomiędzy Ostatniem a przedostatniem zdaniem. Byłaby to najlepsza stylizacja tego artykułu.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#StanisławĆwikowski">Dyskusja nad art. 127 wyczerpana. Do art. 128 zgłosił się poseł Ćwikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#StanisławĆwikowski">Art. 128 opiewa: „Postanowienia o prawach obywatelskich stosują się do osób, należących do składu siły zbrojnej, tylko o tyle, o ile nie sprzeciwiają się temu ustawy wojskowe”. Ze stylizacji tej wynikałaby zasada, że postanowienia konstytucyjne do osób wojskowych stosują się tylko wyjątkowo. Według mojego zdania powinno się powiedzieć, że postanowienia konstytucyjne w zasadzie stosują się również i do wojskowych. Tylko, ile specjalne przepisy w osobnych ustawach wojskowych niejako zawieszają moc obowiązujących tych ustaw zasadniczych odnośnie do wojskowych, o tyle postanowienia konstytucyjne do nich by się nie stosowały.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#StanisławĆwikowski">Chodzi o stylizację tego artykułu, któraby jasno i dobitnie wyrażała tę zasadę, że ustawa konstytucyjna stosuje się do wszystkich obywateli. Otóż są pewne okoliczności, stany i t. d., które wymagają, ażeby stosowanie niektórych postanowień ustaw zasadniczych w pewnym kierunku wstrzymać. To odnosi się i do osób wojskowych ze względu na specjalne znaczenie siły zbrojnej dla obrony państwa, ze względu na specjalną karność, która powinna być obowiązująca dla żołnierza i dla wojskowego wogóle. Zasada jednak powinna być wyrażona, że ustawy konstytucyjne stosują się do wszystkich obywateli. Dlatego też proponuję stylizację następującą:</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#StanisławĆwikowski">„Postanowienia o prawach obywatelskich stosują się także do osób należących do siły zbrojnej. Wyjątki od tej zasady określają osobne ustawy wojskowe”.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#StanisławĆwikowski">Dyskusja nad art. 128 zamknięta. Do art. 129 nikt głosu nie żąda. Przechodzimy do art. 130.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#StanisławĆwikowski">Głos ma p. Pużak.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzPużak">Art. 130 konstytucji mówi o tych momentach w naszem życiu politycznem, kiedy Rząd będzie mógł zawiesić wszystkie swobody konstytucyjne, a więc swobodę zgromadzeń, słowa, druku, stowarzyszenia, prawa koalicji, strejków i t. d.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#KazimierzPużak">Zgadzam się z tem, że może przyjść taki moment w życiu prawno państwowem, kiedy państwo, ratując się, będzie musiało stosować jak najdalej idące zarządzenia, a Rząd będzie musiał z konieczności ograniczyć prawa i swobody obywatelskie. Chcielibyśmy jednak, ażeby ten moment był ściśle ograniczony, ażeby, jeżeli już dojdzie do zawieszenia nad krajem stanu wyjątkowego, czynić to jak najrzadziej, ażeby kompetencja i sposób stosowania stanu wyjątkowego był ściśle określony. I do tego zmierza właśnie poprawka klubu, do którego mam zaszczyt należeć.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#KazimierzPużak">Klub nasz, przyznając możność nakładania stanu wyjątkowego, mówi, — że może to uczynić Rząd jedynie za zezwoleniem Sejmu. Większość Komisji stoi na stanowisku, że stan wyjątkowy może być wprowadzony z rozporządzenia Rządu, a później dopiero za aprobatą Sejmu. Chcielibyśmy właśnie, ażeby w tym wypadku, jeżeli będzie chodziło o zawieszenie wszystkich swobód konstytucyjnych, głos rozstrzygający miał przedewszystkiem Sejm polski. I dopiero, gdyby Sejm nie obradował, gdyby była przerwa w sesji sejmowej, dopuszczamy możność wprowadzenia stanu wyjątkowego przez organy rządowe. Ale zaznaczam, ten stan wyjątkowy, wprowadzony przez Rząd, musi być również aprobowany przez Sejm, zwołany automatycznie w przeciągu 8 dni od chwili wprowadzenia stanu wyjątkowego. Uważamy, że w ten sposób unikniemy tych, okoliczności, które nieraz decydują o tem, że Rząd dla takich, czy innych celów, nieraz ubocznych, nierazpartyjnych wprowadza stan wyjątkowy.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#KazimierzPużak">Chcemy uniknąć tego, chcemy, ażeby społeczeństwo, poddając się rozporządzeniom rządowym, wiedziało o tem, że to jest konieczność państwowa i że temu musi ulec z tych, a nie z innych względów.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#KazimierzPużak">Specjalnie Polska, jako Państwo nowe wprowadzając ten artykuł do konstytucji, musi być bardzo ostrożna.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#KazimierzPużak">Proszę Panów, przecież bez przesady można powiedzieć, że Polska żyje w stanie wyjątkowym od roku 1863, z wyjątkiem kilku tygodni roku 1918. Polska nie wie, co to jest stan normalny w państwie, co to jest życie normalne bez ustaw wyjątkowych.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#komentarz">(Głos: rok 1905)</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#KazimierzPużak">Jeżeli w 1905 r. w Polsce wprowadzono niby to stan wyjątkowy, to uczyniono to fikcyjnie. Ze wszystkich wyjaśnień senackich wynikało, że stan wyjątkowy obowiązuje ciągle, tylko Rządowi Wittego chodziło wówczas o pewien legitymizm, i dzięki ukazowi carskiemu wprowadzono stan wyjątkowy, ale śmiem twierdzić, że to była tylko fikcja prawna, gdyż stan wyjątkowy w Polsce obowiązuje od roku 1863 z wyjątkiem tylko kilku tygodni końca 1918 r. po dzień dzisiejszy.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#KazimierzPużak">Czem taka rzecz może się skończyć dla Państwa, mamy najlepszy dowód na zaborcach, a zwłaszcza na Rosji, która żyła, jeżeli nie stanem wyjątkowym, to stanem wzmocnionej ochrony. Dlatego my statuując stan wyjątkowy w naszej ustawie konstytucyjnej, musimy wyraźnie powiedzieć, że nie rząd, ale Sejm ma prawo decydować w tej sprawie. Z tych też względów proszę Panów, ażeby uniknąć tych niedomówień i fałszerstw pseudodemokratycznych, uważamy, że ta gwarancja dla Sejmu powinna być w całości utrzymana. Wnosimy też poprawkę, którą miałem zaszczyt Panom przedłożyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Bardel.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#FranciszekBardel">Tekst art. 130 zaproponowany Sejmowi przez większość Komisji Konstytucyjnej nie różni się co do zasad swych od tekstu proponowanego przez P. P. S. Zasada jest przyjęta i tu i tam ta sama, a mianowicie, że zawieszenie praw obywatelskich nastąpić może, idzie tylko o to, w jaki sposób to zawieszenie ma nastąpić. I tutaj różnią się te dwa projekty. Mianowicie większość Komisji, zgodnie z zasadami praworządności Państwa, proponuje, ażeby zarządzenie wykonawcze w tym kierunku wydawała Rada Ministrów za zezwoleniem Prezydenta Rzeczypospolitej, a wiec, żeby wydawał organ najwyższy, powołany do sprawowania władzy wykonawczej w Państwie. Projekt P. P. S. oddaje taką władzę Sejmowi, który nie jest władzą wykonawczą, lecz uchwalającą i kontrolującą władzę wykonawczą. Szczegóły są w dalszym ciągu dość drobne a w wielu punktach zgadzają się ze sobą. Np. co do 8 dniowego terminu, w którym Sejm musi być zwołany po zawieszeniu praw konstytucyjnych. Oba projekty ustanawiają ten sam termin.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#FranciszekBardel">Gdybyśmy chcieli zasięgnąć zdania innych konstytucji, które w ostatnich czasach zostały przez rozmaite Państwa i parlamenty uchwalone, to zdania tego dokładnie sformułowanego znaleźć nie możemy. Mam właśnie przed sobą konstytucję Państwa Czesko - Słowackiego, uchwaloną w lutym 1920 r., która, mówiąc o tych prawach obywatelskich, o nietykalności mieszkań, o tajemnicy korespondencji i innych, ze sprawą tą załatwia się krótko, mówiąc, że „szczegóły określą osobne ustawy”.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#FranciszekBardel">Zupełnie to samo jest także w konstytucji uchwalonej w 1919 r. przez parlament Rzeszy Niemieckiej. Przy przepisach, dotyczących wolności i praw obywatelskich również wszędzie się mówi, że ograniczenie tych praw obywatelskich będzie określone w osobnych ustawach. Jedynie konstytucja Stanów Zjednoczonych Meksykańskich, konstytucja niezmiernie postępowa, uchwalona w 1917 r. w szczegółach nad rzeczą tą się zastanawia i odrazu daje wyjaśnienia jak dany temat powinien być załatwiony, a przemawia to właśnie na korzyść racji większości komisyjnej, gdyż ustawa ta przekazuje szczegóły co do zawieszenia praw obywatelskich władzy wykonawczej.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#FranciszekBardel">To samo dotyczy także konstytucji Stanów Zjednoczonych, która również oddaje ograniczenie praw obywatelskich sądom, a wreszcie także i konstytucja związków szwajcarskich, rewidowana ostatnio w 1906 r., która również w wypadkach, dotyczących ograniczenia praw obywatelskich, wyraźnie oświadcza się za tem, iż należy to określić poszczególnemi ustawami. Wskutek tego też, uważamy, że redakcja, proponowana przez większość komisji jest lepszą i w imieniu P. S. L. za tą redakcją się oświadczamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Weinzieher.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#SalomonWeinzieher">Wysoki Sejmie! Art. 130 projektu Konstytucji należy do rzędu artykułów bardzo niebezpiecznych...</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Głos: Dla kogo?)</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#SalomonWeinzieher">... i to niebezpiecznych dla samej istoty konstytucji państwa. Jeśli ludzkość walczyła całe stulecia o zdobycie konstytucji, to przecież nie walczyła o to, ażeby zdobyć pewien tekst ustaw państwowych, a walczyła o t. zw. swobody obywatelskie,</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#komentarz">(Głos: Ażeby je zachować)</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#SalomonWeinzieher">... ażeby te swobody — jak słusznie szan. kolega zaznaczył — zachować. Tymczasem art. 130 mówi o tych wypadkach niebezpiecznych dla Państwa, w których swobody obywatelskie, wywalczone długą walką stuleci przez ludzkość, mogą być zawieszone. Nie jest to więc drobnostka, jest to rzecz niezmiernej wagi i należy się dobrze zastanowić, zanim się lekką ręką uchwali te wypadki, w jakich można znieść te wielkie swobody obywatelskie, dla których wogóle istnieje konstytucja i dla których określenia my tu już dwa lata właściwie pracujemy.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#SalomonWeinzieher">Otóż art. 130 wprowadza możność bardzo łatwego stosowania stanu wyjątkowego, tak łatwego, jak to ma miejsce obecnie. Mój przedmówca, p. Pużak, zaznaczył, że żyjemy ustawicznie w stanie wyjątkowym i mimo pracy nad konstytucją ze swobód konstytucyjnych dzięki stanowi wyjątkowemu nie korzystamy. Ustawa o stanie wyjątkowym, jaka istnieje w Państwie polskiem, nie ma równej sobie w całym świecie cywilizowanym. Takiej ustawy, któraby nadawała prawo pierwszemu lepszemu fryzjerowi czy nawet inżynierowi, zasiadającemu na krześle starościńskiem, wsadzać pierwszego lepszego obywatela do więzienia i trzymać go tam, ile mu się tylko żywnie spodoba, takiej ustawy na całym świecie cywilizowanym niema nigdzie. Bo jakkolwiek ustawa u nas mówi o trzech miesiącach, to jednak wszyscy starostowie rozumieją to w ten sposób i w ten sposób wykonywają, że po trzech miesiącach przedłuża się areszt o dalsze trzy miesiące i tak idzie ad infinitum. Można całe życie przesiedzieć w więzieniu na zasadzie tej ustawy, dopóki ona będzie obowiązywała, dlatego, że staroście dany osobnik wydał się niebezpiecznym. Bo wystarczy, że się ktoś komuś wydał niebezpiecznym, nie potrzeba dowodów, bo gdy są dowody, to sprawa może być sądzona przez sąd; wystarczy wydać się niebezpiecznym i to komu? Nie prawnikowi, który zna się na prawie, lecz pierwszemu lepszemu osobnikowi, który miał szczęście być znajomym, czy powinowatym lub przyjacielem p. Ministra Spraw Wewnętrznych, bo te kwalifikacje dotychczas zupełnie u nas wystarczają do tego, ażeby być starostą.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#SalomonWeinzieher">Nie będę nad tem dłużej się rozwodził, bo wogóle mam czas ograniczony, ale nie mogę pominąć pewnego przykładu bardzo charakterystycznego.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#SalomonWeinzieher">Starosta, człowiek bardzo uczciwy, bardzo energiczny nawet, zupełnie w porządku, ale pomimo to popełnił błąd, który mógł się odbić fatalnie na życiu osoby oskarżonej w danym wypadku, czy też posądzonej i na szczęściu całej rodziny. Zdala, z Niemiec, z jakiegoś miasteczka ktoś podczas wojny, podczas tego, gdy bolszewicy zbliżali się do Warszawy, przysłał list rekomendowany do pewnego kamienicznika, człowieka zamożnego, człowieka mniej więcej takiego typu, jak nasz szanowny p. prezes Suligowski, w starszym wieku, około lat 70; przysłał list na świstku papieru, tej treści: „Dziękuję ci, kochany Karolu, za te 2.000 marek, które nam przysłałeś na agitację bolszewicką (było to wszystko wyraźnie wypisane), ale wiesz, że to za mało, więc przyślij jeszcze więcej”.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#SalomonWeinzieher">List ten, otwarty przez cenzurę — to się rozumie i każdy o tem wie, że się listy wtedy otwiera - idzie do prokuratora, który go czyta, ale prokurator jest prawnikiem i powiada, że to nie jest wcale dowód, ani powód do wytoczenia sprawy, lecz że to jest poprostu jakaś zemsta, i odsyła ten list do starosty, niech sobie śledzi. Starosta aresztuje 70-letniego starca i uważa, że to dostateczny argument, żeby go internować na cały czas życia, dopóki stan wyjątkowy będzie istniał.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#SalomonWeinzieher">Proszę Panów, nie było ani jednego prawnika, któregom się zapytał: Taki, a taki wypadek zaszedł, ktoś na podstawie listu jest oskarżony o agitację bolszewicką, — któryby mi nie odpowiedział: „To znany kawał”. Ale ów starosta, człowiek nawet sumienny bardzo, godny pochwały, nigdy nie był prawnikiem, był inżynierem i jemu się wydawało to bardzo poważnym argumentem. I ów człowiek mógł siedzieć dotąd, gdyby dzięki innym okolicznościom nie został wypuszczony.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#komentarz">(Głos: No więc)</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#SalomonWeinzieher">Ale ja musiałem wstawić się i ręczyć, że znam tego człowieka, burżuja od stóp do głów, kamienicznika, że nie jest komunistą, zresztą cale miasto to poświadczyło. Był to wyjątkowy wypadek, że go wypuszczono.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#SalomonWeinzieher">Nie będę mówił o takich wypadkach, są gorsze wypadki nadużyć, szantażu, wypadki złej woli. Nie mówię gołosłownie. Zagłębie Dąbrowskie jest pod tym względem placówką bardzo poważną.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#SalomonWeinzieher">W Zagłębiu, a Rząd to wie i każdy to wie, jest bardzo silna partja komunistyczna, i w tem Zagłębiu Dąbrowskiem zastępca starosty, który miał pod swoją opieką właśnie te sprawy, który miał możliwość wsadzania do więzienia i trzymania tam ad libitum, obecnie siedzi w więzieniu od kilku miesięcy, bo się złapał na szantażu. Jeden się złapie, ale mogą być wypadki takich ludzi, którzy się nie złapią, a dopuszczają się i szantażu i złej woli i wymuszania pieniędzy, bo mogą powiedzieć: Ja cię mogę wsadzić, jak mi nie dasz. To jest jeden fakt, który ja znam, że tamten pan inżynier siedzi od kilku miesięcy w więzieniu i grozi mu sprawa, sprawa paskudna. Ale ile jest takich wypadków gdzieindziej, o których ja nie wiem? I Proszę Panów, jeżeli się ma taki stan urzędniczy, jak my mamy, to nie można polegać na tem, że ten urzędnik bez wykształcenia zawodowego i bardzo często bez dobrej woli będzie wykonywał takie rzeczy sumiennie. W jednym powiecie będzińskim ten pan siedzi w więzieniu, naczelnik policji komunalnej, od którego również zależy wsadzanie do więzienia ludzi, również siedział i ma wytoczoną sprawę,</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#komentarz">(Głos: Gałganów nie brak)</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#SalomonWeinzieher">... siedmiu urzędników pocztowych siedzi więzieniu. To są ilustracje z jednego powiatu. To jest bardzo chwalebne i trzeba postawić to na plus władz naszych sądowych, że ścigają takie nadużycia, ale na jeden wypadek ścigany, ile jest wypadków, gdzie się nic nie wykryje? W Piotrkowie został skazany lekarz za łapówki przy poborze wojskowym na trzy lata ciężkiego więzienia. Takich wypadków są dziesiątki, ale ich się nie wykrywa; tam był chłop, który przyszedł i powiedział, jak było, a ile jest wypadków, że chłop nie powie, bo się boi.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#komentarz">(Głos. Dzban nosi wodę, aż się ucho urwie)</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#SalomonWeinzieher">Gdy się ma taki aparat urzędniczy, jak my posiadamy dotychczas, a którego w najbliższej przyszłości nie spodziewamy się tak poprawić, żeby można było polegać na nim o tyle, żeby szczęście i wolność obywateli nie były oddane w ręce pierwszego lepszego fryzjera, czy w najlepszym razie inżyniera, który będzie miał prawo dysponowania wolnością, to nad tem trzeba się dobrze zastanowić.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#SalomonWeinzieher">Nie będę zatrzymywał uwagi Szanownych Panów dłużej na takich ogólnych sprawach, przejdę do szczegółów. Wśród innych wolności obywatelskich projekt większości znosi także wolność prasy. Jesteśmy niekonsekwentni, wszakże niedawno pomimo istnienia stanu wyjątkowego, Wysoka Izba zniosła ograniczenia prasy, zniosła cenzurę dlatego, jak to zupełnie słusznie powiedzieli Panowie nawet z prawicy, bardzo wymownie bronił tej sprawy ks. p. Lutosławski — że ta wolność prasy jest konieczną nawet w tych warunkach, w jakich znaleźliśmy się niedawno, to jest w bardzo ciężkich warunkach państwowych. Zdaje mi się, że w razie zniesienia swobód obywatelskich wolność prasy powinna być pozostawioną.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#SalomonWeinzieher">Następnie, proszę Panów, istnieje tutaj jedno wyrażenie, które, mojem zdaniem, grozi nam poprostu utratą konstytucji i swobód obywatelskich na zawsze, które poprostu przekreśla całą naszą Konstytucję.</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#komentarz">(Głos: To nie takie straszne!)</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#SalomonWeinzieher">Straszne, proszę Kolegi, bo jest jej przekreśleniem i zatraceniem. Proszę Kolegów się zastanowić. Otóż jest tutaj powiedziane wśród warunków, w których można znieść gwarancje konstytucyjne: „lub rozległych knowań o charakterze zdrady stanu, zagrażających Konstytucji Państwa, albo bezpieczeństwu obywateli”. Na wszystkie poprzedzające wypadki trzeba się zgodzić. To jest zupełnie słuszne, że w razie wojny lub groźby wojny, tembardziej w razie rozruchów, muszą być zniesione gwarancie konstytucyjne, ale wyrażenie „rozległe knowania” jest takie nieokreślone, że za rozległe knowania można będzie uznać zawsze istniejące w Państwie partje. Bo proszę Panów, nie jest dla nikogo tajemnicą przecież, że w Polsce, jak zresztą wszędzie, a głównie w ośrodkach przemysłowych istnieje partja komunistyczna, której przywódcy wprawdzie siedzą w więzieniu, ale partja mimo to istnieje i wiadome, że w Zagłębiu jest ona dość szeroko rozgałęziona. Czy to nie jest argument zupełnie wystarczający, że skoro istnieje partja komunistyczna rozgałęziona, której celem jest przecie obalenie obecnego systemu rządowego, to są to knowania przeciw konstytucji, i czy to samo już nie daje prawa do zawieszenia wszystkich swobód obywatelskich? Weźmy przykład odwrotny. Słyszeliśmy niedawno z lewicy zarzucanie stronnictwu narodowo-demokratycznemu knowań przeciw Rzeczypospolitej w czasie najazdu bolszewickiego — czy lewica, gdyby się okazała w sile większej, niż jest obecnie, nie uważałaby agitacji narodowo-demokratycznej za rozległe knowania na mocy których może zawiesić konstytucję i wpakować tamtych panów do więzienia? Uważam, że to jest zupełnie możliwe. To nie są żarty. Zawsze pewna większość czy to prawa, czy lewa może uważać działalność czy to krańcowej prawicy, czy krańcowej lewicy jako partji politycznej za rozległe knowania, zagrażające Konstytucji Państwa i zawiesić gwarancje konstytucyjne, żądając zatwierdzenia tego od Sejmu, a Sejm może ten punkt widzenia Rządu zatwierdzić. Otóż w naszym wniosku prosimy o wykreślenie wyrazów: „lub rozległych knowań o charakterze zdrady stanu”, bo one nie przedstawiają nic określonego. Wszystko można pod te wyrazy podciągnąć.</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#SalomonWeinzieher">Następnie jeszcze jedna rzecz. Panowie się kontentujecie w projekcie większości, nawet koledzy z Polskiej Partji Socjalistycznej kontentują się uchwałą zwykłej większości Izby. Uważam, że tam, gdzie postanowienie może dotyczyć tak wielkich ważnych rzeczy, jak swobody obywatelskie, o które setki lat, całe stulecia ludzkość walczyła, zwyczajna większość nie jest wystarczająca. Bo jeżeli w istocie będzie groziło Państwu tak poważne niebezpieczeństwo, czy to wskutek grożącej wojny, czy wskutek rozruchów poważnych wewnętrznych, to nie ulega, najmniejszej wątpliwości, ze znajdzie się w Sejmie nie zwykła większość, ale ogromna większość za uchwaleniem zawieszenia gwarancji konstytucyjnych. Dlatego proponuję, ażeby tu decydowała nie zwykła większość, lecz większość 2/4 głosów.</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#SalomonWeinzieher">Jeszcze dwie drobniejsze sprawy chcę poruszyć: Mianowicie, większość Komisji proponuje, ażeby Rada Ministrów miała prawo zawieszać gwarancje konstytucyjne, my zaś proponujemy, ażeby w czasie, gdy Sejm obraduje ta uchwała nie przyszła pod obrady Sejmu post hoc, nie zaskoczyła Sejmu faktem dokonanym, bo trudno wtedy odmówić Rządowi zatwierdzenia lecz, żeby w takich wypadkach Rada Ministrów wystąpiła z projektem do Sejmu i Sejm dopiero go uchwalił.</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#SalomonWeinzieher">A dalej powiedziane tu: „na obsłużę obejmującym więcej, niż jedno województwo”. Na to również nie możemy się zgodzić, ażeby specjalnie jakieś jedno wybrane województwo miało takie szczęście, czy nieszczęście być lak uprzywilejowanem, żeby o to jedno województwo nie warto było się zbierać i żeby uchwała Rady Ministrów nie była wtedy zatwierdzana przez Sejm Wobec swoich wywodów popieram poprawkę zatytułowaną № 2, posłów narodowo żydowskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa nad art. 130 wyczerpana. Głos ma jeszcze sprawozdawca p. Głąbiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Sejmie! Jako sprawozdawca tej sprawy pragnę zwrócić uwagę Wysokiemu Sejmowi, że przedewszystkiem ustawa wyjątkowa, która obecnie obowiązuje niema żadnego związku z tym projektem większości Komisji Konstytucyjnej. Postanowienia, jakie proponuje większość Komisji Konstytucyjnej są jak najbardziej liberalne i demokratyczne. Nawet wniosek P. P. S. jest o tyle mniej liberalny, że pozwala na to, ażeby zawieszenie swobód obywatelskich o ile Rada Ministrów uzna je za konieczne mogło nastąpić, oczywiście za zezwoleniem Sejmu podczas, kiedy wedle projektu większości Komisji Konstytucyjnej tylko pewne prawa obywatelskie mogą być zawieszone i tylko w pewnych wypadkach, które są z góry w konstytucji wymienione, w razie wybuchu wojny lub grozy wybuchu wojny, w razie rozruchów wewnętrznych, lub rozległych knowań, które grożę bezpieczeństwu Państwa. Natomiast w zwykłych postanowieniach konstytucyjnych i P. P. S. nie ma żadnego ograniczenia. Jest powiedziane: „Jeżeli Rada Ministrów uważa za konieczne podczas trwania przerwy pomiędzy sesjami Sejmu”. To właśnie jest zaletę tego projektu, że nie we wszystkich wypadkach, tylko w tych wypadkach, które są wyraźnie w konstytucji wymienione prawa obywatelskie będę mogły być zawieszone. Prawda, że według tego projektu nie Sejm pierwszy uchwala, ale przedewszystkiem Rada Ministrów to zarządza, jeżeli uważa za konieczne, ale jednakże jeżeli Sejm jest zwołany Rada Ministrów ma obowiązek natychmiast przedłożyć Sejmowi to swoje postanowienie i jeżeli Sejm nie zatwierdzi, to nie przyjdzie do skutku zawieszenie swobód obywatelskich. Jeżeli Sejm jest zwołany to ta rzecz natychmiast musi być Sejmowi przedłożona, a jeżeli nie jest zwołany to Rada Ministrów na swoja odpowiedzialność to zarządzi, ale skoro Sejm się zbierze ma obowiązek Sejmowi przedłożyć. Wniosek partji socjalistycznej, który zmierza, ażeby wtenczas, kiedy Sejm jest zwołany on decydował a nie Rada Ministrów, wprawdzie formalnie różni się, ale faktycznie nie, bo jeżeli Sejm jest zwołany to tak czy owak on zadecyduje, gdyż ustawa będzie musiała być natychmiast mu przedłożona. Ale przedewszystkiem do Rady Ministrów jako odpowiedzialnego naczelnego organu władz wykonawczych należy ocena, czy jest potrzebne takie zawieszenie, czy nie. Więc niech Rada Ministrów postanowi, czy takie zarządzenie jest gwałtownie potrzebne.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#StanisławGłąbiński">To uważałem za potrzebne powiedzieć, ażeby wskazać, że nie proponujemy żadnych postanowień reakcyjnych, lecz przeciwnie wzorujemy się na ustawach konstytucyjnych państw demokratycznych i jak najbardziej liberalnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja nad art. 130 zamknięta. Przystępujemy do art. 131.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Hirszhorn.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SamuelHirszhorn">Wysoki Sejmie! Jesteśmy przy artykule, który, mojem zdaniem jest najważniejszy w naszej konstytucji. Nie łudźmy się! Konstytucja, którą uchwalimy w brzmieniu komisji z pewnością nam zaszczytu nie przyniesie. Powiedzieli to niektórzy mówcy, powiedziała to bezstronna prasa, nawet bardzo daleka od radykalizmu. Nie dziwię się ternu. Jest to konstytucja uchwalona w czasie wojny, w czasie podniecenia namiętności partyjnych, przez to nosi ona ślady tego wielkiego pośpiechu i podniecenia, jakiego jesteśmy stale tutaj świadkami. Jedynem wyjściem, jedyną naszą nadzieją, że Polska będzie miała dobrą konstytucję jest tylko to, że tą konstytucję można będzie jak najprędzej zmienić, przynajmniej w najważniejszych szczegółach i tę zmianę powinniśmy umożliwić w jak najkrótszym czasie. Właśnie o zmianie tej konstytucji mówi art. 131.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SamuelHirszhorn">Szczególnie bardzo ważne jest dla nas, ażeby kwestja senatu została rozstrzygnięta w sposób taki, któryby odzwierciedlił istotną wolę narodu, czyli prawdziwą większość narodu, a nie jakąś przypadkową. Niedługo przystąpimy do głosowania nad senatem; co nam to głosowanie da, nie wiadomo. Taką samą przypadkową większość 4 głosów, którymi uchwalono Senat, lub raczej odrzucono poprawkę uchylającą senat, może w krótkim czasie być wręcz odwrotnie: mogą być 4 głosy, które przechylą szalę na drugą stronę. Nie chcę mówić o tej sprawie merytorycznie. Dla mnie wszystko jest jedno, czy będzie Senat czy nie, ale chcę, ażeby tak ważna rzecz była rozstrzygnięta zgodnie z istotną wolą narodu. Tego ani 4 głosy za, ani 4 głosy przeciw nie powinny rozstrzygać. Jaka jest więc ewentualność? Najrozmaitsi posłowie nad tem łamali sobie głowę i szukali rozmaitych środków. Powiedziano sobie w ten sposób: trzeba urządzić głosowanie ludowe, trzeba rozpuścić ten sejm i wyznaczyć nowe wybory. Uważam jedno i drugie za niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#SamuelHirszhorn">Nikt nie może twierdzić, że obecnie nowe wybory dadzą nam Sejm inny niż obecny. Wszystkie partja piszą w swych pismach, mówią na wiecach, że są najlepszej nadziei, że one zwyciężą. I ponieważ wszystkie mówią, że zwyciężą, więc, trzymając się złotego środka i patrząc na życie, które się obserwuje codziennie, można dojść do twierdzenia, że następny Sejm, wybrany w warunkach obecnych, da nam taki sam rezultat, jaki jest dzisiaj. Więc, kto wie. może i druga konstytuanta nie uchwali Senatu.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#SamuelHirszhorn">Natomiast inny będziemy mieli rezultat, jeśli przystąpimy do nowych wyborów w innych warunkach, jeśli granice Polski zostaną wytyczone, jeśli będziemy mieli Śląsk Górny z warstwą robotniczą, Litwę i Białoruś i Śląsk Cieszyński z warstwą ludową. Zobaczymy wtedy, że Sejm da inny rezultat, mojem zdaniem — lewicowy, według innego zdania — prawicowy, w każdym razie będzie to ten Sejm, który istotnie będzie powołany do ostatecznego uchwalenia konstytucji, która będzie mogła obowiązywać bodaj na kilka lat.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#SamuelHirszhorn">Dlatego sądzę, że zmiana artykułu o Senacie powinna być dozwolona zaraz i przy zebraniu się najbliższem Sejmu po wytyczeniu granic Polski. Oprócz tego powinno się temu Sejmowi pozostawić możność uchwalenia względnie odrzucenia Senatu zwyczajną większością głosów. W takim razie nie będziemy się teraz kłócili, czy będzie Senat, czy nie, niech on będzie kilkoma głosami uchwalony, z chwilą gdy będziemy mieli przeświadczenie, że to będzie na czas krótki, przypuśćmy nawet półroczny, to wtedy cokolwiek przejdzie, to przejdzie istotnie większością woli narodu.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#SamuelHirszhorn">Dlatego popieram poprawkę Zw. Pos. Nar. Żyd. i dodaję poprawkę od siebie:</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#SamuelHirszhorn">„Ustanowienie, względnie zniesienie Senatu zapada zwyczajną większością głosów samego Sejmu”, Marszałek:</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#SamuelHirszhorn">Do art. 131 nikt się do głosu nie zgłosił. Tak samo nikt się nie zgłosił do ustępu do Ustawy Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#SamuelHirszhorn">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Konstytucyjnej o poprawkach do art. 35 i 36.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#SamuelHirszhorn">Głos ma referent p. Dubanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#EdwardDubanowicz">Wysoka Izbo! Uchwałą z dn. 5 listopada Sejm odesłał art. 35 i 36 do ponownego rozpatrzenia do Komisji Konstytucyjnej. Komisja Konstytucyjna odbyła w ciągu czterech posiedzeń narady ponownie nad treścią tych artykułów.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#EdwardDubanowicz">Co do art. 35, który określa zakres działania Senatu, Komisja nie proponuje od siebie żadnych zmian. Życzenia paru klubów, ażeby umożliwić im głosowanie nad treścią tego artykułu zgodnie z przekonaniami, będą w całości urzeczywistnione, jeśli p. Marszałek zarządzi oddzielne głosowanie nad poszczególnemi ustępami tego artykułu.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#EdwardDubanowicz">Natomiast co do art. 36 Komisja przychodzi z propozycjami zmian merytorycznych. Już poprzednio, kiedy Wysokiej Izbie miałem zaszczyt przedstawić art. 36 w brzmieniu projektu większości, pozwoliłem sobie podkreślić, że składu Senatu podług tej dawniejszej propozycji nie uważam bynajmniej za idealny. Kiedy po raz pierwszy była o tem mowa, wówczas wystąpiłem z projektem oparcia Senatu na podstawie wyborów powszechnych. Stąd też, kiedy okazało się, że poprzedni kompromisowy projekt Komisji Konstytucyjnej w tej sprawie jest podany w wątpliwość Wysokiej Izby, wówczas podjęliśmy napowrót dyskusję na ten temat, ażeby inaczej ukształtować skład Senatu.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#EdwardDubanowicz">W szczególności, muszę to podkreślić, podnoszono dwa bardzo poważne zarzuty przeciw pierwotnemu projektowi Komisji, a mianowicie przeciw tej zasadzie, że część Senatu ma powstać z wyborów przez Sejm. Podnoszono ten moment istotnie poważny, że wówczas to ciało byłoby zbyt związane z Sejmem i nie dawałoby dostatecznej podstawy do bezstronnego spokojnego rozpatrywania projektów, które już zostały uchwalone przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#EdwardDubanowicz">Co zaś do drugiej grupy członków przyszłego Senatu, którego ukonstytuowanie było proponowane w ten sposób, że rady wojewódzkie i samorządy głównych pięciu miast miały wybierać członków przyszłego Senatu, to przeciw temu podniosły się inne Głosy, istotnie poważne, a mianowicie, że byłoby to w swoich konsekwencjach może niezupełnie szczęśliwe dla samorządów. Samorządy powinny być o ile możności utrzymane poza bieżącą polityką w tem znaczeniu, w jakiem się mówi o polityce partyjnej, wolne od walki partyjnej polityki, ażeby mogły należycie się rozwinąć.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#EdwardDubanowicz">Otóż nie ulega wątpliwości, że gdyby samorząd dawał na stałe prawa polityczne wyboru do Senatu, to niewątpliwie wybory do samorządu odbywałyby się już pod kątem widzenia partyjnej polityki.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#komentarz">(P. Smoła: A Senaty akademickie?)</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#EdwardDubanowicz">Zaraz Koledze odpowiem, przejdę i do tego. Otóż wybory do samorządów mogłyby się odbywać pod kątem widzenia partyjnej polityki i toby mogło zaszkodzić rzetelnym interesom, którym mają służyć samorządy.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#EdwardDubanowicz">Raz jeszcze podnoszę, że te dwa motywy nie były może tak silne, ażeby wogóle senat zbudowany na tych podstawach, nie mógł pracować. Skład poprzedni mógłby doprowadzić do właściwych celów, ale skoro istnieje możność szczęśliwszego skonstruowania Senatu w sposób zgodny z jego istotnym celem, tedy niema powodu — tembardziej, że kompromis jest podstawą projektu większości — do utrzymywania się przy pierwotnym projekcie większości Komisji.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#EdwardDubanowicz">Z tych powodów Komisja występuje obecnie z odmienną propozycją. Senat przyszły ma składać się z dwóch grup bardzo nierównych...</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#komentarz">(Nieczytelne)</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#EdwardDubanowicz">... przyszłego Senatu mają się opierać na głosowaniu powszechnem, równem, tajnem i stosunkowem. Cyfra ogólna członków Senatu, która tym sposobem będzie uzyskana, będzie się równała mniej więcej 1/4 części przyszłego Sejmu, nie ma tej cyfry przekraczać. Ponieważ w naradach Komisji Konstytucyjnej prawie wszystkie stronnictwa zgodziły się na to, że jeden mandat do Sejmu powinien przypaść na mniej więcej 75.000 mieszkańców, zatem przyszły Sejm będzie prawdopodobnie liczył koło 400 posłów, a [nieczytelne] część będzie wynosiła koło 100 i Senat ma liczyć tyle właśnie członków, obieranych na podstawie głosowania powszechnego. Oczywiście widzą Panowie w tem daleko idące zdemokratyzowanie projektu Komisji Konstytucyjnej co do składu Senatu.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#komentarz">(Głos: Ale są cenzusy)</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#EdwardDubanowicz">Są dwa ograniczenia tej powszechności. Pierwsze ograniczanie: wiek. Czynne prawo ma być dostępne tym wszystkim obywatelom, którzy posiadają czynne prawo wyborcze do Sejmu i którzy jednak ukończyli lat 30. To ograniczenie wieku odnosi się również do prawa biernego. Mianowicie wybranym może być len, kto ukończył lat 40.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#EdwardDubanowicz">Szanowni Panowie! Jeśli uwzględnimy zadania, które ma przed sobą to ciało, o którem mówimy, to zrozumieją Panowie łatwo, że jest rzeczą bardzo pożądaną, ażeby, skoro ta instytucja ma oddawać się spokojnej ocenie i rozważeniu projektów, które wyjdą z izby poselskiej, to oczywiście najłatwiej, w sposób najbardziej demokratyczny można osiągnąć ten moment rozwagi przez to, że się podnosi granicę wieku. Granice wieku są wogóle względne. W konstytucjach różnych państw istnieją pod tym względem różne ograniczenia. Oczywiście nie są to ograniczenia, któreby mogły być sprzeczne z pojęciami demokratycznemu bo wiek jest każdemu dostępny.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#EdwardDubanowicz">Drugim momentem, który proponuje Komisja Administracyjna, to jest moment osiadłości, uwzględniony już w pewnej bardzo skromnej mierze w ordynacji sejmowej. W projekcie, odnoszącym się do składu senatu, jest on uwzględniony silniej. Oczywiście jednak nie idzie tak daleko, ażeby miał wykluczyć od prawa głosowania tych obywateli, którzy w związku z reformą rolną będą musieli zmienić miejsce osiadłości. Ci obywatele na podstawie szczegółowych postanowień ordynacji wyborczej, które będą jeszcze opracowane, nie utracą swojego prawa czynnego wyborczego.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#EdwardDubanowicz">To są zatem jedyne dwa ograniczenia, odnoszące się do powszechności wyborów tej ogromnej części przyszłego Senatu, tych które mają wychodzić z wyborów powszechnych.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#EdwardDubanowicz">Jest rzeczą zrozumiałą, że ażeby Senat mógł osiągnąć swój cel istotny, ażeby miał tę zdolność do poddania rewizji uchwał powziętych przez Sejm, musi w nim zasiadać pewna ilość, że tak powiem, rzeczoznawców. Mówi się zazwyczaj „inteligencja”. Ja chcę odróżnić i położyć pewien nacisk na odróżnienie tych dwóch czynników. Inteligencja jest rzeczą wrodzoną, posiada ją każdy człowiek i może ją posiadać bez względu na wykształcenie. Podług mnie błędnie się używa tego wyrażenia, kiedy się mówi o tem, że inteligencją jest pewna warstwa, pewien stan. Inteligentnym może być każdy, choć nie posiada wykształcenia. Natomiast jest rzeczą słuszną i wśród szerokich warstw narodu zupełnie zrozumiałą, że ażeby można było te ustawy należycie układać, potrzeba pewnej ilości nietylko ludzi wiedzy — bo nie każdego, kto ma patent uniwersytecki, jest doktorem, można nazwać człowiekiem wiedzy; on czasem jest mniej rozumnym niż człowiek, który nie posiada żadnego patentu, więc nie o to nam idzie — ale o to, ażeby była tam pewna ilość ludzi, istotnie znających się na rzeczy, specjalistów rzeczoznawców w sprawach państwowych.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#EdwardDubanowicz">W jaki sposób można ten pewien zasób sił uzyskać? Można to zrobić dwojako. Przedewszystkiem wyborcy mogą wybierać takich ludzi jeśli posiadają do nich zaufanie, ale i poza tą ogólną możnością dostarczenia zasobu tych rzeczoznawców w sprawach państwowych, sposób jest dwojaki. Można, jak to było w Jugosławji, zastrzec, że na listach wyborczych musi być taki a taki procent — oczywiście, musi być to prawnie urządzone, ażeby z tego nie wynikły jakieś nadużycia — ludzi posiadających takie takie kwalifikacje. Jest to jeden sposób. Sposób ten nie prowadzi wszelako do celu, a nie prowadzi dlatego, że jak wspomniałem, nie zawsze człowiek, który ma szkolne oficjalne jakieś kwalifikacje, patenty, okazuje się dobry do pracy ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#EdwardDubanowicz">Gdybyśmy do tego przyszłego Senatu wprowadzili doktorów prawa, czy filozofji, czy innych nauk, to jeszcze nie znaczy, żeby ci ludzie mogli odpowiedzieć istotnie temu ciężkiemu zadaniu. Rzeczą prowadzącą bliżej do celu jest, ażeby drogą pewnych instytucji uzyskać pewne minimum zasobu sił wypróbowanych istotnie doświadczonych ludzi, którzyby rzeczywiście mogli stanowić element rzeczoznawczy w sprawach, państwowych, wybrać ich przynajmniej w tej liczbie, ażeby mogli wejść do komisji, przy pomocy których będzie musiał pracować ten Senat tak, ażeby w każdej dziedzinie, w każdej sprawie mogli brać udział. Jest to niezmiernie korzystne dla instytucji i dla całego życia państwowego. Tym sposobem otrzymamy ześrodkowanie wszystkich sił wypróbowanych. Jeżeli np. mówimy o Radzie Naczelnej Gospodarczej, gdzie będziemy mieli jeden dział produkcji, to w tym zespole znajdą się siły wypróbowane, które mogą oddać wielkie usługi,</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#komentarz">(Głos: Tam nie mogą politykować tak, jak w sejmikach)</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#EdwardDubanowicz">... mogą się znaleźć siły rzeczoznawcze w sprawach rolniczych, przemysłu, czy handlu, czy innej dziedziny. Tą drogą osiągniemy taki cel, iż ten nieznaczny zasób sił fachowych, który będzie zbyt słaby, ażeby mógł odgrywać decydującą rolę polityczną, ponieważ będzie stanowił 1/5 część Senatu, jednakże będzie wystarczał, ażeby zapewnić temu Senatowi spełnienie swego istotnego zadania.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#EdwardDubanowicz">Obecnie zatem art. 36 konstytucji brzmi według propozycji większości Komisji, jak następuje:</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#EdwardDubanowicz">Senat składa się z członków:</u>
<u xml:id="u-42.25" who="#EdwardDubanowicz">1) wybranych przez głosowanie powszechne, równe, tajne i stosunkowe w liczbie ogólnej, odpowiadającej 1/4 ustawowej liczby posłów sejmowych;</u>
<u xml:id="u-42.26" who="#EdwardDubanowicz">2) wybranych osobno w sposób w ordynacji wyborczej przepisany:</u>
<u xml:id="u-42.27" who="#EdwardDubanowicz">a) 5 przedstawicieli kościoła katolickiego w Polsce w tej liczbie przynajmniej 1 przedstawiciela kościoła unickiego;</u>
<u xml:id="u-42.28" who="#EdwardDubanowicz">b) po jednym od trzech najliczniejszych po religji katolickiej wyznań;</u>
<u xml:id="u-42.29" who="#EdwardDubanowicz">c) po jednym od najwyższych zakładów i instytucji naukowych, wyliczonych w ordynacji wyborczej;</u>
<u xml:id="u-42.30" who="#EdwardDubanowicz">d) po jednym od każdego działu Naczelnej Izby Gospodarczej Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-42.31" who="#EdwardDubanowicz">Wyborcy, biorący udział bezpośredni w wyborach osobnych, nie mają prawa głosowania w wyborach powszechnych do Senatu. Prawo wybierania w wyborach powszechnych do Senatu ma każdy obywatel polski, bez różnicy płci, który posiada prawo wyboru do Sejmu, ukończył lat trzydzieści i w dniu ogłoszenia wyborów zamieszkuje w okręgu wyborczym przynajmniej od roku; nie tracą jednak prawa wyborczego świeżo osiedli koloniści, którzy opuścili poprzednie miejsce zamieszkania, korzystając z reformy rolnej. Prawo głosowania może być wykonane tylko osobiście. Wojskowi w służbie czynnej nie mają prawa głosowania. Prawo obieralności do Senatu ma każdy obywatel polski, który ukończył 40 lat życia.</u>
<u xml:id="u-42.32" who="#EdwardDubanowicz">Oto jak przedstawia się projekt i wnioski większości. Oczywiście pozostają pozatem wnioski mniejszości. Są to te trzy wnioski, które, jako wnioski nagłe, zostały poprzednio w dn. 10 listopada wniesione na plenum, a które nie uzyskały wówczas dla swojej nagłości potrzebnej większości, więc wróciły do komisji, jako wnioski zwyczajne, i prawdopodobnie będą także obecnie specjalnie przy tej sprawie dyskutowane i głosowane. Co do nich stanowisko moje jest o tyle ułatwione, że wypowiedziałem się już wtedy, kiedy była mowa o nagłości tych wniosków.</u>
<u xml:id="u-42.33" who="#EdwardDubanowicz">Sądzę, Wysoka Izbo, że naród, wybierając ten właśnie Sejm do dzieła ukonstytuowania Państwa, rozumiał to dosłownie, t. zn. że obowiązkiem tego Sejmu jest doprowadzić do skutku konstytucję. Otóż byłoby podcięciem nietylko autorytetu tego Sejmu, ale wogóle idei parlamentaryzmu w Polsce, idei demokracji, gdybyśmy podcięli zaufanie do tego, że przedstawicielstwo narodowe, przedstawicielstwo ludowe jest niezdolne do spełnienia swojego najbardziej prymitywnego zadania, jakiem jest ułożenie konstytucji. Ten Sejm jest do tego powołany. Wiemy wszyscy, jakie klęski i nieszczęścia spadają na nasz kraj także z tego powodu, że nie mamy konstytucji. Sądziłbym, że nietylko nie należy tego dzieła przekazywać czy to referendum ludowemu, czy jakiemuś przyszłemu Sejmowi, ale owszem należy dążyć do tego, ażeby możliwie rychło ukonstytuować państwo, dać mu pewne prawne i stałe podstawy, a wówczas niewątpliwie odbije się to także i na naprawie wogóle wszelkich naszych stosunków, a przedewszystkiem stosunków gospodarczych, o których Szan. Panowie chyba nazbyt dobrze wiecie, że są doprowadzone do tego stanu, że dalsze kroczenie po tej drodze prowadzi nas wprost ku przepaści bankructwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odroczenie dalszej dyskusji. Ostatni punkt spada z porządku dziennego. Referent zrezygnował z motywowania nagłości, wobec czego sprawa idzie do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadeszły następujące nagłe wnioski:</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły pp. Herza, Redera i tow. z Klubu N. P. R. w sprawie rozwiązania Zachodniej Straży Obywatelskiej — odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Gdyka i tow. z N.-Ch.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#WojciechTrąmpczyński">KI. R. o spieszne wystosowanie i przygotowanie ustaw o ubezpieczeniu robotników od kalectwa, braku pracy i starości — odsyłam do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Dysputowania ma być nagłość wniosku nagłego p. ks. Kotuli, o zagwarantowanie przez Rząd Polski rent ubezpieczeniowych dla wszelkiego rodzaju pracowników na Śląsku Górnym, na wypadek przyłączenia go do Polski i ewentualnego podnoszenia ich do wysokości 25% w razie stwierdzonej potrzeby i zasługi petentów.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Dla umotywowania nagłości głos ma p. ks. Kotula.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#KazimierzKotula">Wysoka Izbo! Postawiłem wniosek nagły, ażeby Rząd Polski przyjął na siebie gwarancję za renty, które najrozmaitsi pracownicy na Śląsku Górnym pobierają z rozmaitych kas śląskich i niemieckich.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#KazimierzKotula">Plebiscyt na Śląsku Górnym ma się wkrótce odbyć, a robotnicy zaniepokojeni są tem, że w razie przyłączenia Śląska Górnego do Polski, mogą te renty stracić, i to właśnie może ich odstraszać od głosowania za Polską. A takich interesowanych jest bardzo wielu, bo są to wszyscy robotnicy fabryczni, hutnicy, robotnicy kolejowi, handlowi, przemysłowi, rolni, robotnicy dzienni i inni. Gdyby więc Sejm nie uspokoił ich pod tym względem, to możliwem jest, że przy plebiscycie oświadczyliby się za przyłączeniem Górnego Śląska do Niemiec, ażeby nadal te renty utrzymać.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#KazimierzKotula">Chodzi także o to, ażeby tym robotnikom renty w niektórych wypadkach podwyższać, mianowicie wówczas, kiedy robotnik śląski będzie w większej potrzebie i o to będzie prosił Rząd polski, albo też, jeżeli wykaże jakieś zasługi wobec Rzeczypospolitej Polskiej przez to n. p., że szerzył na Górnym Śląsku uświadomienia narodowe, że poniósł pewne ofiary dla Rzeczypospolitej Polskiej itd. W tym wypadku Rząd polski powinien mieć prawo do podniesienia mu renty na jego prośbę, po stwierdzeniu jego zasług lub potrzeb, do wysokości 25%.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#KazimierzKotula">Mam to przekonanie, że uchwalenie nagłości, a potem meritum tego wniosku, bardzo dobrze oddziała na tych robotników i wielu chwiejnych możemy pozyskać do głosowania za przyłączeniem Górnego Śląska do Polski.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#KazimierzKotula">Powodując się tem właśnie dobrem Rzeczypospolitej i tych robotników, proszę Wysoką Izbę, ażeby była łaskawą przyjąć nagłość tego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przeciw nagłości nikt głosu nie żąda. Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, ażeby powstali z miejsc. Nagłość jednomyślnie przyjęta. Proponuję sprawę odesłać do Komisji Ochrony Pracy ze względu na to, że taka propozycja została uczyniona.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Zanim przejdziemy do ustalenia porządku dziennego na następne posiedzenie, głos ma dla faktycznego sprostowania poseł ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Koledzy występujący dziś przeciw moim wywodom, popełnili pewną nieścisłość, każdy w swoim zakresie. Pan kolega Thon cytował b. zręcznie szereg danych statystycznych dotyczących jednak zupełnie innego przedmiotu, mianowicie ogólnej karalności. Otóż, że w tym zakresie procent żydów jest mniejszy to nieskończenie świadczy o mniejszej liczbie przewinień tylko o większej umiejętności unikania kary. Natomiast ja cytowałem statystykę, która nie jest państwową — i dlatego nie potrzebuję czekać na państwową statystykę — tylko jest pracą naukową sporządzoną na podstawie dokumentów z pierwszej ręki i dotyczącą nie ogólnej karalności, ale specjalnie procentowości w poszczególnych zbrodniach. I ta statystyka wypada inaczej. Ja bynajmniej nie dokrawałem jej do mojej potrzeby tylko przypadkowo natrafiłem na nią i uderzyła mnie. Ona była ułożona dla wyświetlenia stosunkowego udziału Żydów w pewnych specjalnych kategorjach przestępstw.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#KazimierzLutosławski">Co się tyczy drugiego szanownego mojego oponenta, którego zdaje się niestety niema na sali, to muszę stwierdzić, że komentowanie Talmudu względami na Stary Testament i argumentowanie, że dotyczy to czasów, kiedy jedyną religją monoteistyczną była religja żydowska, jest oczywiście lapsusem, bo Talmud powstał dużo później, niż chrześcijaństwo,</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#komentarz">(P. Thon: kiedy mianowicie)</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#KazimierzLutosławski">... rozwijał się znacznie później i w każdym razie był stosowany nie do stosunków Starego Testamentu ale do stosunku Żydów w rozproszeniu. I dlatego te argumenty mnie nie przekonywują.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(P. Thon Talmud w V wieku był ukończony)</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#KazimierzLutosławski">500 lat więc jest dosyć długo.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#KazimierzLutosławski">Pozatem, jeżeli chodzi o meritum zarzutu, które mi stawiał p. rabin Halpern, to oczywiście niektóre z tych cytat można i tak wytłumaczyć,</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#komentarz">(P. Thon: Ale nie można inaczej)</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#KazimierzLutosławski">... i nie przeczę i trafia mi to do przekonania, że Żydzi je tak tłumaczę. Ja tylko ubocznie przytoczyłem kilka cytat, a mógłbym przytoczyć takich cytat znacznie więcej, gdyż jeżeli chodzi o sprawę przysięgi, to Talmud zawiera specjalne b. ciekawe wskazówki, jak należy wewnętrznie zachować się w sumieniu, ażeby być zwolnionym od dotrzymania przysięgi.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godz. 3½ punktualnie z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#WojciechTrąmpczyński">1. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej w przedmiocie wniosku nagłego posła A. Anusza i tow. o wyasygnowanie potrzebnej sumy na zbiorowe wydanie pism Adama Mickiewicza i księgi p. n. „Nauka o Polsce” (druk № 2291 i 2156).</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#WojciechTrąmpczyński">2. Sprawozdanie Komisji Wodnej o wniosku nagłym p. Trzcińskiego i tow. w sprawie budowy kanału Gopło-Warta (druk № 2294 i 2105).</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#WojciechTrąmpczyński">3. Sprawozdanie Komisji administracyjnej w przedmiocie ustawy o tymczasowej organizacji władz administracyjnych drugiej instancji na obszarze b. Król. Galicji i Lodomerji z W. Ks. Krakowskiem (druk № 2289 i 1662).</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#WojciechTrąmpczyński">4. Sprawozdanie Kom. Rolnej w sprawie ustaw: 1) o przejęciu na własność Państwa ziemi w niektórych powiatach Rzeczypospolitej Polskiej, 2) o nadaniu ziemi żołnierzom wojska polskiego (druk № 2292 i 2220).</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#WojciechTrąmpczyński">5. Sprawozdanie Komisji Wojskowej o wnioskach nagłych Zw. L. N. w sprawie oddziału Naczelnej Kontroli Wojskowej oraz Sekcji Prasowej Naczelnego Dowództwa (druk. Nb 2254, 2072 i 2089).</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie słyszę protestu, porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia 7 m. 55 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>