text_structure.xml 53.8 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełRomualdAjchler">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Na prośbę przedstawiciela Najwyższej Izby Kontroli proponuję, abyśmy rozpoczęli od wysłuchania informacji o wynikach kontroli nadzoru nad wytwarzaniem środków żywienia zwierząt. W ten sposób przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa, referując informację o stanie przygotowań służb weterynaryjnych do standardów unijnych, będą się mogli ustosunkować do wyników kontroli. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja wyraziła zgodę na zmianę kolejności rozpatrywania punktów porządku obrad. Sprzeciwu nie słyszę. Chciałbym państwa poinformować, że marszałek Sejmu zwrócił się do Komisji o przedłożenie propozycji do planu pracy Najwyższej Izby Kontroli na rok 2005. W związku z tym proszę zgłaszać swoje propozycje w sekretariacie Komisji do jutra, do godziny 16.00. Przystępujemy do realizacji pierwszego punktu porządku obrad. Proszę o zabranie głosu przedstawiciela Najwyższej Izby Kontroli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuŚrodowiskaRolnictwaiZagospodarowaniaPrzestrzennegowNajwyższejIzbieKontroliWaldemarWojnicz">Przeprowadzoną w 2003 r. kontrolą funkcjonowania nadzoru nad wytwarzaniem, obrotem i stosowaniem środków żywienia zwierząt, jako pierwszym ogniwem w łańcuchu bezpieczeństwa sanitarnego żywności, Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęła cykl kontroli poświęconych temu zagadnieniu. Celem kontroli było dokonanie oceny bezpieczeństwa sanitarnego środków żywienia zwierząt oraz materiałów paszowych zużytych do ich produkcji, ze szczególnym uwzględnieniem prawa polskiego do przepisów obowiązujących w Unii Europejskiej, funkcjonowania nadzoru nad wytwarzaniem, obrotem i stosowaniem środków żywienia zwierząt oraz obrotem materiałami paszowymi pochodzenia roślinnego, organizacji zagospodarowania materiałów paszowych pochodzenia zwierzęcego i utylizacji odpadów pochodzenia zwierzęcego. Informacja o wynikach powyższej kontroli została przekazana Komisji na początku lutego bieżącego roku. W badaniach kontrolnych zidentyfikowaliśmy pięć obszarów, w których wystąpiły istotne nieprawidłowości, będące w ocenie Najwyższej Izby Kontroli działaniami nierzetelnymi i nielegalnymi. Inspekcja Weterynaryjna oraz Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych nie zostały wyposażone w wystarczające instrumenty prawne do sprawowania nadzoru nad środkami żywienia zwierząt. Przepisy dotyczące nadzoru podlegały ciągłym zmianom. Do czasu zakończenia kontroli minister rolnictwa i rozwoju wsi nie wydał blisko połowy aktów wykonawczych do ustawy dotyczącej weterynarii i około jednej czwartej aktów wykonawczych do ustawy dotyczącej środków żywienia zwierząt. Część tych przepisów wydano ze znacznym opóźnieniem. Nowe rozporządzenia zaczęły się ukazywać systematycznie dopiero od drugiego półrocza 2003 r. Wtedy też w celu uporządkowania prawa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi podjęto działania na rzecz przygotowania i uchwalenia ustaw z zakresu weterynarii, mających zastąpić przepisy poprzedniej ustawy. Stwierdzono też opóźnienia w wykorzystaniu środków z programów Unii Europejskiej, przeznaczonych na dostosowanie systemu nadzoru i kontroli nad środkami żywienia zwierząt do wymagań Unii Europejskiej. Nie funkcjonował też system monitorowania produkcji pasz i surowców pochodzenia zwierzęcego. Drugi obszar kontroli dotyczył systemu nadzoru i kontroli nad środkami żywienia zwierząt, który zdaniem Najwyższej Izby Kontroli był nieskuteczny. Ewidencje podmiotów, zajmujących się wytwarzaniem środków żywienia zwierząt i ich obrotem oraz obrotem środkami farmaceutycznymi, stosowanymi u zwierząt, były niepełne. Nie prowadzono rejestru gospodarstw, w których utrzymywane są zwierzęta gospodarskie, a przy jego braku, nadzór nad środkami żywienia zwierząt nie był skuteczny. Wbrew przepisom ustawy dotyczącej środków żywienia zwierząt, dopuszczono do wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt gospodarskich materiałów paszowych zawierających białko pochodzące z tkanek zwierząt, co już wówczas było niedozwolone.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuŚrodowiskaRolnictwaiZagospodarowaniaPrzestrzennegowNajwyższejIzbieKontroliWaldemarWojnicz">Sprzedawano leki weterynaryjne podmiotom nieuprawnionym, co prowadziło do braku zabezpieczenia przed niekontrolowanym stosowaniem środków farmaceutycznych zarówno w paszach jak i u zwierząt. Współpraca obu inspekcji nie była wystarczająca. Stwierdzone nieprawidłowości i uchybienia w zakresie sprawowania przez te inspekcje nadzoru nad środkami żywienia zwierząt stanowiły, w ocenie Najwyższej Izby Kontroli, zagrożenie dla bezpieczeństwa żywności. W sprawozdaniach statystycznych opracowywanych przez obie inspekcje, przedstawiano dane niezgodne ze stanem faktycznym. Podmioty prowadzące działalność w zakresie środków żywienia zwierząt nie przestrzegały przepisów dotyczących wytwarzania, obrotu i oznaczania środków żywienia zwierząt, w tym szczególnie oznaczania produktów genetycznie zmodyfikowanych. Inspekcja Weterynaryjna oraz Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa nie prowadziły żadnej kontroli w zakresie przestrzegania ustawy dotyczącej organizmów genetycznie modyfikowanych. O podjęcie takich kontroli nie zabiegał także minister środowiska, wydający zezwolenia na wprowadzenie do obrotu GMO, jak i minister rolnictwa i rozwoju wsi. Kontrole przeprowadzone przez Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcję Weterynaryjną pod kierownictwem NIK wykazały nieprawidłowe działania podmiotów zajmujących się wytwarzaniem i obrotem środkami żywienia zwierząt. Do obrotu bez zezwolenia wprowadzane były środki żywienia zwierząt, zawierające dodatki paszowe z grupy antybiotyków. Stwierdzono wytwarzanie pasz z użyciem mączek mięsno-kostnych oraz ich obrót oraz inne nieprawidłowości prowadzące do zagrożenia chorobami i skażeniami. W działalności obu inspekcji w zakresie wykonywania kontroli granicznej środków żywienia zwierząt wystąpiły nieprawidłowości. Regulacje dotyczące granicznej kontroli środków żywienia zwierząt pochodzenia roślinnego i chemicznego nie były określone w sposób zgodny z ustawą dotyczącą środków żywienia zwierząt. Działania głównego lekarza weterynarii w zakresie weterynaryjnej kontroli granicznej nie były wystarczające. Na przejściach granicznych nie objęto kontrolą wszystkich środków żywienia zwierząt, wwożonych na polski obszar celny. Przejścia graniczne nie były wyposażone w odpowiednie urządzenia za i wyładowcze oraz w stosowne pomieszczenia. Ewidencja odpraw weterynaryjnych nie była zgodna z ewidencją odpraw celnych. Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na jeden z faktów potwierdzonych w wyniku kontroli. Główny lekarz weterynarii nie reagował wobec służb weterynaryjnych Francji i Niemiec na wwiezienie z tych państw do Polski ogółem ponad 94 ton mączki rybnej i z pierza, które zawierały białko pochodzące z tkanek zwierząt gospodarskich. Sytuacja taka wskazywała, zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, na brak współpracy z odpowiednimi służbami weterynaryjnymi tych krajów i stwarzała zagrożenie dla bezpieczeństwa sanitarnego Polski. Ponadto ujawniliśmy, że w pierwszym półroczu 2003 r. do Polski wwieziono nielegalnie 600 ton śruty sojowej bez weterynaryjnej kontroli granicznej. Wwiezienia dokonano przez przejście graniczne w Kostrzyniu, nie wyznaczone rozporządzeniem ministra rolnictwa i rozwoju wsi do dokonywania weterynaryjnych kontroli granicznych. Przejście to, wbrew przepisom, wymienił w decyzji o miejscu składowania śruty powiatowy lekarz weterynarii w Obornikach.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuŚrodowiskaRolnictwaiZagospodarowaniaPrzestrzennegowNajwyższejIzbieKontroliWaldemarWojnicz">Ponadto stwierdziliśmy nielegalny wwóz prawie 300 ton śruty słonecznikowej, która została sprowadzona przez kolejowe przejście graniczne w Dorohusku bez weterynaryjnej kontroli granicznej. Importu dokonano po uzyskaniu decyzji powiatowego lekarza weterynarii w sprawie miejsca składowania towarów. Zdecydował o tym powiatowy lekarz weterynarii w Łobzie. Do Polski wwieziono też nielegalnie około 40 ton mączki drobiowej. Zgodę na import i wprowadzenie do obrotu tego surowca wydał powiatowy lekarz weterynarii w Radomsku. Nie rozwiązano kompleksowo problemu dotyczącego utylizacji odpadów poubojowych i padłych zwierząt. Modernizacja sektora gospodarki mięsnej i utylizacji odpadów poubojowych okazała się niewystarczająca. Działania w zakresie opracowania i wdrożenia programu pomocy dla sektora utylizacyjnego oraz nadzór organów Inspekcji Weterynaryjnej nad zakładami utylizacyjnymi, zagospodarowaniem odpadów poubojowych i wykorzystaniem produktów sektora utylizacyjnego jako środków żywienia zwierząt, nie były dostateczne. Istotne zagrożenie stanowiły odpady uzyskane podczas uboju trzody chlewnej i bydła nie poddanego badaniom lekarsko-weterynaryjnym. Zagrożeniem dla bezpieczeństwa sanitarnego Polski był stwierdzony brak skutecznego nadzoru organów Inspekcji Weterynaryjnej. Na przykład, w co trzecim skontrolowanym zakładzie postępowanie z opadami poubojowymi i odpadami szczególnego ryzyka sprzeczne było z przepisami art. 9 ustawy dotyczącej weterynarii. Nierzetelnie dokumentowano ubój bydła i pozyskiwanie materiału szczególnego ryzyka. Materiał ten był nieprawidłowo gromadzony i przechowywany. Powiatowi lekarze weterynarii nie posiadali pełnego rozeznania, co do ilości tych odpadów, a ilość odbieranych z zakładów mięsnych materiałów szczególnego ryzyka nie była porównywana z wielkością produkcji. Stwierdzono też przypadek wystawienia świadectwa zdrowia dla obrotu mięsem, zakwalifikowanym wcześniej jako odpad szczególnego ryzyka. Miało to miejsce na terenie działania powiatowego lekarza weterynarii w Radomiu. Odpady poubojowe uzyskane w 2002 r. z 945 tys. sztuk bydła, w tym 238 tys. sztuk bydła dorosłego oraz z około 3,7 mln sztuk trzody chlewnej nie zgłoszonych do badania lekarsko-weterynaryjnego, nie zostały zagospodarowane pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej. Potencjalna wielkość materiałów szczególnego ryzyka od niebadanego bydła dorosłego, wynosiła według wyliczeń NIK ponad 13 tys. ton. Dla porównania powiem, że w 2002 r. pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej zagospodarowano ponad 730 tys. ton odpadów poubojowych, w tym 38 tys. ton odpadów szczególnego ryzyka. W blisko siedmiuset zakładach przetwórstwa mięsa czerwonego stwierdziliśmy brak stosownych umów z zakładami utylizacyjnymi na systematyczny odbiór odpadów. O 76% zmniejszyła się liczba nadzorowanych przez Inspekcję Weterynaryjną punktów składowania zwłok zwierząt. W sześciu spośród 45 skontrolowanych gospodarstw rolnych padłe zwierzęta nie były odstawiane na grzebowiska lub do zakładu utylizacyjnego. W dwóch z nich lekarze weterynarii nie podjęli żadnych działań w celu wyegzekwowania zgłaszania i przekazywania zwłok podmiotom zajmującym się ich zbieraniem pomimo, że postępowanie takie było ewidentnym łamaniem ustawy dotyczącej weterynarii.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuŚrodowiskaRolnictwaiZagospodarowaniaPrzestrzennegowNajwyższejIzbieKontroliWaldemarWojnicz">Ujawniono nielegalne działanie jednego z powiatowych lekarzy weterynarii w Gryfinie, który zaakceptował eksport tłuszczu pozyskiwanego z materiałów szczególnego ryzyka, jako tłuszczu technicznego. Podważyło to wiarygodność polskich służb weterynaryjnych w handlu zagranicznym. Główny lekarz weterynarii polecił natychmiastowe wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec tego lekarza. Powiatowy Lekarz Weterynarii w Łobzie nie posiadał żadnych informacji o losie trzech spośród pięciu zwłok bydlęcych, z których podano próby do badań na obecność BSE. Wojewódzki inspektor weterynarii nie dysponował wiarygodnymi danymi, dotyczącymi liczby prób do badań na obecność BSE od padłych sztuk. W celu prawidłowej realizacji zadań w zakresie poddanym kontroli skierowano szereg wniosków do organów mających zapewniać bezpieczeństwo sanitarne żywności w Polsce. Najwyższa Izba Kontroli z satysfakcją odnotowuje fakt udzielenia odpowiedzi o sposobie realizacji wniosków oraz wykorzystaniu uwag zawartych w informacji przez wszystkich adresatów. Za właściwy i konstruktywny należy uznać sposób realizacji wniosków pokontrolnych przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi, głównego lekarza weterynarii, głównego inspektora jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych oraz wojewodów. Najwyższa Izba Kontroli nie podziela natomiast stanowiska ministra środowiska, że ze względu na treść jednej z dyrektyw Komisji Europejskiej nie jest możliwe ograniczenie wydawania zezwoleń na czas krótszy niż dziesięć lat, na wprowadzenie do obrotu produktów genetycznie modyfikowanych. Zdaniem NIK dyrektywa określa dziesięć lat, jako maksymalny okres ważności przedmiotowego zezwolenia, który może być przecież skrócony. Postęp w inżynierii genetycznej w ciągu dziesięciu lat może być znaczny, a co za tym idzie, w obrocie znajdą się znacznie zmodyfikowane organizmy. Najwyższa Izba Kontroli nadal będzie śledzić sposób rozwiązywania problemu wydawania zezwoleń z długim okresem ważności, jak i postęp w realizacji pozostałych wniosków pokontrolnych. Będziemy również śledzić funkcjonowanie i przestrzeganie prawa w zakresie bezpieczeństwa sanitarnego żywności w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Proponuję, aby teraz pan minister Józef Pilarczyk przedstawił ocenę stanu przygotowań służb sanitarno-weterynaryjnych oraz zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego do standardów unijnych oraz bezpieczeństwa żywnościowego Polski w wyniku dostosowania przepisów prawa do prawa unijnego. Odbędziemy dyskusję nad dwoma punktami łącznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiJózefPilarczyk">Oczywiście to, o czym mówił przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli, wiąże się z tematem, który mam omówić. Chciałbym podkreślić, że kontrola była przeprowadzona w 2002 i w pierwszym kwartale 2003 r., a zatem w okresie rewolucyjnym, jeśli chodzi o dostosowywanie prawa do wymogów Unii Europejskiej. Zarówno ustawa dotycząca środków żywienia zwierząt, jak i pozostałe akty prawne związane ze sprawami weterynaryjnymi były w totalnej przebudowie. W tym czasie Sejm uchwalił pięć ustaw dotyczących weterynarii, dwukrotnie nowelizując ustawę dotyczącą środków żywienia zwierząt. Na podstawie analiz wynikających z raportu Najwyższej Izby Kontroli postanowiliśmy przekazać Inspekcji Weterynaryjnej nadzór nad produkcją oraz obrotem środkami żywienia zwierząt. Przypominam, że pierwotnie zajmowała się tym również Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Za chwilę poproszę przedstawiciela głównego lekarza weterynarii o odniesienie się do zarzutów, które postawiła Najwyższa Izba Kontroli. Jeszcze raz podkreślam, że one dotyczą okresu, kiedy jeszcze nie wydano aktów wykonawczych do ustawy dotyczącej środków żywienia zwierząt. Kiedy przedmiotowa ustawa weszła w życie, było wiadomo, że jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej. Mieliśmy dylemat, czy wydawać rozporządzenia do starej ustawy, czy też zająć się przygotowaniem nowej ustawy oraz odpowiednich aktów wykonawczych. Chciałbym państwa poinformować, że Polska jako członek Unii Europejskiej funkcjonuje w ramach systemu wczesnego ostrzegania o zagrożeniach wynikających z niewłaściwej jakości produktów pochodzenia zwierzęcego i pasz. System informatyczny umożliwia przekazywanie danych dotyczących zagrożeń pomiędzy krajami Unii Europejskiej. Uruchomiony został także system powiadamiania o przesyłkach pochodzących z państw członkowskich (ANIMO), który przekazuje dane do granicznych inspektoratów weterynarii. Wdrażany jest również system służący do kontroli wymiany handlowej pomiędzy członkami Unii Europejskiej i państwami trzecimi. Przewiduje się, że system będzie w pełni funkcjonował 31 grudnia 2004 r. To jest nowy system, który nie został jeszcze wdrożony nawet w niektórych krajach piętnastki. Istnieje także system zgłaszania chorób zakaźnych zwierząt, w ramach którego Główny Inspektorat Weterynarii otrzymuje informacje o stwierdzonych ogniskach chorób zakaźnych w państwach członkowskich. Od 1 maja 2004 r. mamy możliwość powiadamiania tą samą drogą o chorobach zakaźnych stwierdzonych u zwierząt na terenie naszego kraju. O bezpieczeństwie żywności w Unii Europejskiej decyduje sprawność funkcjonowania weterynaryjnej kontroli granicznej. W tej chwili dysponujemy ośmioma długoterminowymi przejściami granicznymi, na których jest prowadzona pełna kontrola sanitarno-weterynaryjna. Są to przejścia w: Kukurykach-Koroszczynie, Korczowej, Szczecinie, Bezledach, Kuźnicy Białostockiej, Gdyni i Warszawie-Okęciu. Przygotowywane są następne przejścia graniczne. W końcowej fazie inwestycji znajduje się posterunek weterynaryjnej kontroli granicznej w Dorohusku. Pod koniec 2006 r. zakończy się przygotowywanie przejścia w Hrebennem. Chodzi o to, aby zapewnić optymalną liczbę posterunków weterynaryjnej kontroli granicznej na zewnętrznej granicy Unii Europejskiej, co pozwoli na sprawny obrót produktami pochodzenia zwierzęcego i paszami. Jednym z ważniejszych zadań, stanowiących o bezpieczeństwie żywności, jest monitoring BSE.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiJózefPilarczyk">Funkcjonujemy w systemie obowiązującym w Unii Europejskiej. Chciałbym państwa poinformować, że wszystkie sztuki powyżej 30 miesiąca życia są poddawane testom na obecność BSE. W 2003 r. wykonano 455.413 testów. W pierwszym kwartale tego roku wykonano blisko 162 tys. testów. W wyniku prowadzenia monitoringu do dzisiaj w Polsce potwierdzono występowanie białka prionowego w szesnastu przypadkach. W dwóch przypadkach oprócz pozytywnych wyników badań, potwierdzono objawy chorobowe. Analizując wyniki badań oraz biorąc pod uwagę liczbę przeprowadzonych testów, można powiedzieć, że w tym zakresie Polska stanowi bezpieczne ogniwo w monitoringu BSE. Jak już powiedziałem, nadzór nad środkami żywienia zwierząt prowadzi Główny Inspektorat Weterynarii oraz powiatowi lekarze weterynarii. W Polsce do 30 marca 2004 r. w wykazie prowadzonym przez głównego lekarza weterynarii znajdowało się 557 wytwórni środków żywienia zwierząt, ponad 5 tys. podmiotów zajmujących się obrotem środkami żywienia zwierząt oraz 113 podmiotów zajmujących się wytwarzaniem środków żywienia zwierząt dla zwierząt domowych. Wszystkie wymagane procedury zostały wdrożone przez służby weterynaryjne, a zatem te zagrożenia, o których informowała Najwyższa Izba Kontroli zdaniem głównego lekarza weterynarii oraz ministra rolnictwa i rozwoju wsi, który nadzoruje działanie Inspekcji Weterynaryjnej, nie powinny występować. Przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli mówił o tym, że w sposób nielegalny wprowadzono do obrotu określony środek żywienia zwierząt. Każda partia tego typu środka powinna być kontrolowana przez weterynaryjne służby graniczne. Można tu mówić raczej o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu innych służb granicznych, które dokonują ostatecznej kontroli po zakończeniu odprawy granicznej. Zastanawiające jest to, dlaczego służby celne czy straż graniczna, wpuściły na polski obszar celny przesyłkę, która nie była zbadana pod względem weterynaryjnym. Taka przesyłka w ogóle nie powinna się znaleźć na polskim obszarze celnym. Jeśli chodzi o zakaz stosowania przetworzonego białka zwierzęcego w żywieniu zwierząt gospodarskich, to został on wprowadzony 1 listopada 2003 r. Muszę powiedzieć, że dopuściliśmy do alternatywnego zagospodarowania mączek mięsno-kostnych wyprodukowanych z odpadów pochodzenia zwierzęcego (drobiu, trzody chlewnej i bydła). Wszystkie te produkty podlegają utylizacji poprzez spalenie lub wykorzystanie zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie procedurami. Jak państwo wiecie, można używać tego materiału do nawożenia gleby lub jako alternatywnych źródeł energii. W kwietniu 2004 r. powiatowi lekarze weterynarii dokonali ostatecznej weryfikacji dostosowania zakładów utylizacyjnych i zatwierdzili listę podmiotów, które dostosowały się do wymogów rozporządzenia nr 1774/2002. Zatwierdzono: - 8 zakładów utylizacyjnych do przetwarzania materiałów kategorii pierwszej, - 3 zakłady utylizacyjne do przetwarzania materiałów kategorii drugiej, - 34 zakłady utylizacyjne do przetwarzania materiałów kategorii trzeciej. Jak pamiętamy największe obawy w związku z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej były w stosunku do zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiJózefPilarczyk">Zastanawialiśmy się, czy zakłady przetwórcze będą przygotowane do funkcjonowania na Wspólnym Rynku. Generalnie nie sprawdziły się czarne scenariusze. Nie mieli racji ci, którzy zapowiadali likwidację połowy zakładów z tej branży. Do 1 maja 2004 r. 1723 zakłady uzyskały zgodę na wprowadzanie swoich produktów na rynki wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej, w tym: - 577 zakładów w zakresie świeżego mięsa czerwonego, - 156 zakładów w zakresie świeżego mięsa drobiowego, - 349 zakładów w zakresie przetwórstwa mięsa, - 189 zakładów w zakresie mięsa mielonego i preparatów mięsnych, - 205 zakładów w zakresie mleka, - 150 zakładów w zakresie ryb, - 5 zakładów w zakresie zwierząt łownych hodowlanych, - 26 zakładów w zakresie dziczyzny i - 66 zakładów w zakresie jaj konsumpcyjnych i przetworów jajczarskich. Część podmiotów zajmujących się przetwórstwem rolno-spożywczym otrzymała okresy przejściowe. W Traktacie Akcesyjnym zapisano 462 takie zakłady. Dodatkowo poprzez odrębną decyzję Komisji Europejskiej udało się wprowadzić na tę listę jeszcze 259 zakładów. Razem 721 zakładów korzysta z okresów przejściowych. Postęp w dostosowywaniu tych przedsiębiorstw jest na bieżąco monitorowany przez powiatowych lekarzy weterynarii. Bardzo często jest tak, że firmy dostosowują swoją produkcję do wymagań Unii Europejskiej znacznie szybciej, niż jest to wyszczególnione w harmonogramie. Gros zakładów z tej grupy zakończy proces dostosowania jeszcze w 2004 r. Inspekcja Weterynaryjna dokonała także klasyfikacji zakładów do sprzedaży bezpośredniej. Dopuszczono 487 podmiotów w branży mięsnej oraz 22 w zakresie przetwórstwa ryb. Laboratoria weterynaryjne są zazwyczaj zlokalizowane w zakładach higieny weterynaryjnej i prowadzą monitoring pod kątem występowania zagrożeń. Takich placówek jest osiem: w Białymstoku, w Warszawie, w Gdańsku, w Łodzi, w Olsztynie, w Poznaniu, we Wrocławiu i w Katowicach. Laboratorium referencyjne znajduje się w Państwowym Instytucie Weterynarii - Państwowym Instytucie Badawczym w Puławach. Zajmuje się ono potwierdzaniem wyników pozostałych placówek. Laboratorium referencyjne realizuje program inwestycyjny dzięki środkom z Unii Europejskiej. Program zostanie zakończony w 2005 r. W tej chwili laboratorium nie prowadzi badań odwoławczych we wszystkich dziedzinach i do czasu, gdy to nie będzie możliwe, podpisano umowę ze specjalistyczną jednostką badawczą w Niemczech. Umowę zawarto na wypadek, gdyby laboratoria krajowe wykazały zagrożenie w określonym obszarze i należałoby te wyniki potwierdzać w laboratorium referencyjnym. Jak na razie nie było takiej potrzeby. Chciałbym państwa poinformować, że dzisiaj Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Główny Inspektorat Weterynarii są wizytowane przez nowego komisarza Unii Europejskiej do spraw bezpieczeństwa żywności. Jest to przedstawiciel Czech. Między innymi z tego powodu w posiedzeniu Komisji nie mógł uczestniczyć główny lekarz weterynarii. W raportach monitorujących, które ukazywały się od lutego do maja, podkreślano zdolność polskich służb sanitarno-weterynaryjnych oraz zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego do spełnienia kryteriów unijnych. Z tego względu przed 1 maja 2004 r. ogłoszono, że kraje członkowskie nie zamierzają wprowadzić żadnych ograniczeń dla polskiej żywności w dostępie do unijnego rynku. Powtórne badania monitoringowe będą prowadzone we wrześniu tego roku. Myślę, że do tego czasu zostaną wdrożone procedury, które do tej pory nie były wprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiJózefPilarczyk">Jeśli istniała konieczność modyfikacji aktów wykonawczych, to zazwyczaj obowiązywała zasada, że do czasu przyjęcia nowych rozporządzeń obowiązywały dotychczasowe przepisy. A zatem mimo, że do dzisiaj nie obowiązują wszystkie potrzebne rozporządzenia wykonawcze do ustaw weterynaryjnych, nie powstała luka prawna. Istnieją dotychczasowe regulacje prawne tożsame pod względem merytorycznym z rozwiązaniami obowiązującymi na terenie całej Unii Europejskiej. W całym obszarze związanym z bezpieczeństwem żywności przygotowano 116 rozporządzeń. W zdecydowanej większości zostały one uzgodnione, podpisane i opublikowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#ZastępcadyrektoradepartamentuwNIKWaldemarWojnicz">Chciałbym podtrzymać ocenę Najwyższej Izby Kontroli odnośnie trzech przykładów nielegalnych działań powiatowych lekarzy weterynarii. Pan minister Józef Pilarczyk poddał w wątpliwość zasadność tych ocen. Potwierdzam, że główny lekarz weterynarii wydał decyzję o odprawieniu surowca w Szczecinie, natomiast powiatowy lekarz weterynarii w Obornikach wskazał na przejście graniczne w Kostrzyniu. Jak państwo wiecie, to przejście nie jest na liście miejsc, gdzie są dokonywane weterynaryjne odprawy graniczne. Podobnie było w przypadku mączki drobiowej i Radomska. Zresztą po otrzymaniu informacji o tym przypadku, główny lekarz weterynarii wstrzymał import mączek drobiowych. Jest jeszcze kwestia Dorohuska. Tam odbyła się odprawa celna, ale powiatowy lekarz weterynarii zmienił miejsce dokonania odprawy, decydując o przyjęciu przesyłki z Ukrainy. Nie ma zatem wątpliwości, że w tych trzech przypadkach doszło do nielegalnych działań powiatowych lekarzy weterynarii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Nie należy tych przypadków bagatelizować, ale nie można ich też przeceniać. Chodzi o to, aby nie powstało wrażenie, że w Polsce wszędzie występują jakieś zagrożenia. Nie ułatwiajmy działania tym, co nas kontrolują. To były tylko trzy przypadki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosełAndrzejAumiller">Nie zgadzam się z opinią wyrażoną przez posła Wojciecha Mojzesowicza. To jest właśnie przykład rozkładu państwa. Jeśli powołano odpowiednie służby do zapobiegania takim sytuacjom, to nawet jeden przypadek zasługuje na potępienie. Dlaczego z wyników kontroli NIK nie są wyciągane wnioski? Właśnie dlatego, że przechodzimy do porządku dziennego nad takimi zdarzeniami, Sejm jest oceniany w taki sposób. Czy powiatowi lekarze weterynarii, którzy odpowiadają ze te nielegalne działania utracili swoje stanowiska? Przecież ktoś, kto popełnia takie błędy nie powinien sprawować tak odpowiedzialnego urzędu. Niezmiernie istotne jest zapewnienie bezpieczeństwa żywności. To ma swoje przełożenie na eksport polskich produktów żywnościowych. Jeśli będziemy pilnować, aby na nasz teren nie wpływały podejrzane pasze, to polska wołowina znajdzie uznanie na rynkach krajów Unii Europejskiej. Już dzisiaj odbiorcy z tych państw płacą po 8–9 zł za kg. Gdyby nie kontrolowano środków żywienia zwierząt, nie mielibyśmy szansy na eksport naszych produktów. Czy zostały wyciągnięte konsekwencje wobec winnych? Jeśli nie, to jest to dowód na to, że w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracują urzędnicy, których trzeba zmieniać. Dlaczego wszyscy myślą o rozwiązaniu Sejmu, a urzędnicy zajmują się prognozowaniem terminu wyborów? Taka jest atmosfera w Warszawie. Wydaje się, że Najwyższa Izba Kontroli powinna także stawiać wnioski personalne. Pamiętam, że kiedyś zarzuty stawiane przez NIK były bardzo poważnie traktowane. Jeśli NIK coś wykryła, to nie pomógł komitet wojewódzki partii a nawet Komitet Centralny. Taką osobę zwalniano z pracy. A dzisiaj co się dzieje? Proszę zatem o informację, czy zostały wyciągnięte konsekwencje wobec winnych. Jeśli nie, to szkoda pieniędzy na działanie Najwyższej Izby Kontroli. A czym się zajmują służby celne? Jak to możliwe, że produkty pochodzenia zwierzęcego są odprawiane na przejściach granicznych niedostosowanych do przeprowadzenia kontroli sanitarno-weterynaryjnych? Przecież do tego są wytypowane określone placówki graniczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełAlfredBudner">Zgadzam się ze stwierdzeniem, że mączki mięsno-kostne to jest zagrożenie. Chciałbym wiedzieć, ile straciliśmy na tym, że Unia Europejska wymusiła na nas wprowadzenie zakazu stosowania mączek mięsno-kostnych w żywieniu zwierząt. Można było zastąpić ten składnik paszy jedynie soją. W związku z tym ceny soi poszły w górę, a rolnicy na tym stracili. Pan minister Józef Pilarczyk mówił o tym, ile zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego uzyskało certyfikat Unii Europejskiej. Dla mnie bardziej interesująca jest informacja, ile zakładów zlikwidowano. Jaka to jest skala? Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zna problem dzikiego uboju i przetwórstwa mięsa na wsi. Nadal twierdzę, że to dotyczy 30% mięsa i wędlin dostępnych na rynku. Wytwórcy sprzedają to z bagażników samochodów. Zresztą sam kupuję, bo wolę to, niż wędliny z dużych zakładów. Wiem, że to jest zdrowe i smaczne. Co pan minister zamierza z tym zrobić? To jest walka z wiatrakami. Kolejna kwestia dotyczy wędzarni ryb. Pan minister stwierdził, że wiele zakładów przetwórstwa ryb otrzymało certyfikaty. Tymczasem nad każdym większym jeziorem mazurskim działają wędzarnie i za nic mają dyrektywy Komisji Europejskiej. Osobiście cieszę się, że takie wędzarnie działają. Nie mówię o tym po to, aby je zlikwidować. Następna sprawa wiąże się z dostosowywaniem zakładów przetwórstwa do wymogów Unii Europejskiej. Podczas dyżurów poselskich przychodzą do mnie ludzie, którzy twierdzą, że wskazuje im się, kto ma przygotować projekt modernizacji obiektu, aby potem nie było kłopotów. Podobno tak postępują urzędnicy Inspekcji Sanitarnej. Znam trzy takie przypadki na moim terenie. Jeśli to się powtórzy, będę reagował z całą mocą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosełSzczepanSkomra">To bardzo dobrze, że minister Wojciech Olejniczak wywalczył korzystniejsze warunki dostosowania dla polskich zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego. Wydaje mi się jednak, że w niektórych przypadkach efekt był odwrotny od zamierzonego. Okazuje się, że spowodowało to spowolnienie działań dostosowawczych. Mój zakład jest już w kategorii A. Byłem na spotkaniu przedstawicieli firm z tej samej kategorii i niektórzy z nich byli rozgoryczeni, że musieli wziąć kredyty, rozpocząć inwestycje w celu dostosowania zakładów, a inni tego nie zrobili i otrzymali tę samą kategorię. Nie wiem, czy to do końca jest sprawiedliwe. W rozporządzeniu ministra rolnictwa i rozwoju wsi powinien znaleźć się przepis, który funkcjonuje w Unii Europejskiej, a który dotyczy trzymiesięcznego okresu dostosowania produkcji mleka do wymogów unijnych w zakresie ilości komórek somatycznych i bakterii. Już dawno sygnalizowaliśmy potrzebę wprowadzenia tego przepisu. Czy we wrześniu lub październiku w Polsce planuje się przeprowadzenie dużej kontroli zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego przez przedstawicieli Komisji Europejskiej? Czy może Komisja Europejska nie będzie kontrolować naszych zakładów? Mamy przecież własne służby sanitarno-weterynaryjne, które posiadają wszelkie uprawnienia. Czy przewiduje się wydanie zezwolenia na skup mleka z gospodarstw, które posiadają certyfikat Unii Europejskiej i produkują bardzo dobre mleko, ale posiadają kategorię B2? Czy zakłady produkujące na rynek krajowy nie muszą prowadzić badań surowca? Cierpią na tym zakłady kategorii A. Rolnicy zaczynają dostarczać mleko do tych producentów, którzy nie badają mleka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosełKazimierzPlocke">Jak pan minister zamierza wykorzystać „Informację Najwyższej Izby Kontroli o wynikach kontroli nadzoru nad wytwarzaniem środków żywienia zwierząt i ich obrotem”? W tym kontekście chciałbym bardzo mocno poprzeć posła Andrzeja Aumillera. Rzeczywiście, jeśli Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła nieprawidłowości w działaniach powiatowych lekarzy weterynarii, to chciałbym wiedzieć, jakie działania podejmie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby temu zaradzić? W jaki sposób Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi będzie realizować projekt związany z lokalnymi centrami pierwszej sprzedaży ryb? To jest podstawa do stworzenia rynku rybnego w Polsce. Skoro nie ma centrów, to nie ma też rynku rybnego. Kiedy te centra rozpoczną swoją działalność? Kolejna kwestia wiąże się z nasileniem procesu wydawania przez Inspekcję Weterynaryjną decyzji o wstrzymywaniu produkcji w zakładach produkujących żywność. Dotyczy to szczególnie mleczarni, masarni i zakładów rybnych. Jakie działania podejmuje rząd, aby zrekompensować osobom pracującym w tych zakładach wstrzymanie lub ograniczenie produkcji? Jest to ważne, ponieważ pracownicy tych zakładów nie ponoszą winy za to, że ich pracodawca nie dostosował firmy w określonym terminie. Na poprzednich posiedzeniach Komisji mówiliśmy o ewentualnych rekompensatach dla pracowników takich zakładów lub o ewentualnych programach związanych z przekwalifikowaniem tych osób. Proszę o precyzyjne informacje w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa ma jeszcze jakieś pytania? Nie widzę zgłoszeń. Proszę przedstawicieli rządu o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Przedstawiciel głównego lekarza weterynarii Jacek Leonkiewicz : Jestem radcą głównego lekarza weterynarii oraz pracownikiem biura kontroli wewnętrznej. Znamy ustalenia pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli. Jak już powiedział przedstawiciel NIK, główny lekarz weterynarii podjął działania wyjaśniające i dyscyplinarne wobec lekarzy weterynarii, którzy dokonali wykroczeń. Jeśli chodzi o lekarza weterynarii w Gryfinie, to utracił on stanowisko powiatowego lekarza weterynarii. Podobnie było w Dorohusku. Te dwa przypadki znam. Niezależnie od tego ustaliliśmy, że będziemy przeprowadzać kontrole wspólnie z inspektorami NIK. W ten sposób kontrola lekarzy weterynarii będzie bardzo szeroka. Poseł Alfred Budner mówił o nielegalnym uboju zwierząt na wsi. To jest bardzo poważny problem. Inspekcja Weterynaryjna nie lekceważy tego zjawiska. Jesteśmy w kontakcie z Inspekcją Sanitarną. Przeprowadzamy wspólne akcje, ale działania prewencyjne nie są w stanie wykluczyć tego procederu. Powstaje pytanie, jaka jest skala tego zjawiska? Jakiej części mięsa spożywanego w Polsce to dotyczy? Nawet gdyby chodziło o 5%, będziemy walczyć z nielegalnym ubojem. Zwracam jednak uwagę, że tym się powinny zająć organy ścigania. Oczywiście powiatowi lekarze weterynarii służą tym organom swoją wiedzą i pomocą. Na przełomie 2003 i 2004 r. mieliśmy w Polsce do czynienia z bardzo poważnym zatruciem włośnicą. Niezbadane mięso z jednego dzika dodane do mięsa wieprzowego w województwie kujawsko-pomorskim doprowadziło do zatrucia 153 osób. To jest skala niebezpieczeństwa. Kolejna kwestia dotyczy wędzenia ryb. Minister rolnictwa i rozwoju wsi wydał długo oczekiwane rozporządzenie dotyczące sprzedaży bezpośredniej. Te przepisy regulują nabrzmiały od lat problem. Przez wiele lat mieliśmy do czynienia ze sprzedażą targowiskową, produkcją masła, kaszanki i wędzeniem ryb. To nie było w żaden sposób uregulowane prawnie. Teraz mamy pełną regulację. Producenci ryb mają możliwość utrzymania się na rynku w segmencie produkcji jedno lub dwuosobowej. To była bardzo cenna inicjatywa. Zaledwie po półtora miesiącu od momentu wejścia w życie tego rozporządzenia zarejestrowało się ponad 500 nowych podmiotów gospodarczych. Poseł Kazimierz Plocke mówił o decyzjach lekarzy weterynarii w sprawie zamykania zakładów przetwórstwa mięsa. Zgodnie z nowymi przepisami powiatowi lekarze weterynarii dopuszczają zakłady przetwórcze do produkcji na rynek Wspólnoty. Już nie ma kategorii A, B1, B2 i C. Pan minister Józef Pilarczyk przedstawił państwu listę zakładów, których produkty mogą być sprzedawane we wszystkich krajach członkowskich. Uważam, że to jest wielki sukces polskich przedsiębiorców i branży rolno-spożywczej. Jednakże część przedsiębiorstw musi funkcjonować na rynku krajowym. To są zakłady o zmniejszonej zdolności produkcyjnej i ubojowej. Tym firmom w wielu przypadkach brakuje bardzo niewiele, aby zakończyć proces dostosowania do wymogów Unii Europejskiej. Przy nakładach, jakie ci przedsiębiorcy ponieśli na inwestycje związane z dostosowaniem, nie może powiatowy lekarz weterynarii nakazać im wstrzymania działalności. Lekarze weterynarii zawieszają działalność tych zakładów na miesiąc lub półtora miesiąca.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Wydają decyzję, aby właściciel dokończył prace modernizacyjne i został wpisany na listę. Taki zakład może być nawet wpisany na listę podmiotów dopuszczonych do handlu na rynku Wspólnoty. W wielu przypadkach to właśnie właściciele zakładów przetwórczych oznajmiają lekarzowi weterynarii, że wstrzymują działalność firmy na miesiąc. Ze strony ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz głównego lekarza weterynarii wychodziły czytelne sygnały do powiatowych lekarzy weterynarii, aby nie podejmowano pochopnych decyzji. Prosiliśmy o uwzględnianie wszystkich problemów właścicieli zakładów. Zatrzymanie działalności, nie jest równoznaczne z likwidacją zakładu. Procesy dostosowawcze w polskich przedsiębiorstwach są tak zaawansowane, że wstrzymaliśmy ubój zaledwie w 119 przypadkach. Tak było od stycznia do 1 maja 2004 r., gdy służby inspekcyjne dokonywały ostatecznej oceny dostosowania zakładów. Przedsiębiorstw zajmujących się przetwórstwem było w tej grupie 74. Przypominam, że w Polsce ponad 3,5 tys. podmiotów prowadzi przetwórstwo mięsa. Inspekcja Weterynaryjna nie ma na celu utrudniania produkcji. Dbamy tylko o bezpieczeństwo żywności. Mam nadzieję, że nam się to udaje. Kolejna kwestia dotyczy ustaleń Najwyższej Izby Kontroli odnośnie przypadków sprowadzania środków żywienia zwierząt bez granicznej kontroli weterynaryjnej. Jeśli lekarze weterynarii nie byli informowani o nadejściu przesyłki, to jej nie badali. To jednak nie była wina lekarzy, ponieważ nie mają oni możliwości kontrolowania wszystkich transportów. W tej chwili istnieje osiem przejść granicznych długoterminowych. Od 1 maja do 1 czerwca 2004 r. na każdym z tych przejść inspektor z Unii Europejskiej sprawdzał pracę granicznego lekarza weterynarii. Przedstawiciele Komisji Europejskiej nie mieli żadnych uwag do pracy naszych lekarzy. Nie było zastrzeżeń mimo, że 1 maja 2004 r. weszło w życie pięć nowych ustaw dotyczących weterynarii oraz liczne decyzje i rozporządzenia. W tych okolicznościach wiedza granicznych lekarzy weterynarii musi być najwyższa. Nie możemy pozwolić na jakiekolwiek uwagi do pracy naszych lekarzy. Towar odprawiony na przejściu w Kukurykach może się znaleźć bez dalszych kontroli w Lizbonie. Musimy wziąć za to odpowiedzialność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#SekretarzstanuwMRiRWJózefPilarczyk">Do niedawna graniczny lekarz weterynarii nie podlegał bezpośrednio głównemu lekarzowi weterynarii. W tej chwili ze względu na dużą wagę kontroli granicznej, powiatowy lekarz weterynarii nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia i nie może ingerować w kontrolę na granicy. Graniczni lekarze weterynarii podlegają bezpośrednio głównemu lekarzowi weterynarii. Nieprawidłowości, o których mówił przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli, powstały w specyficznych okolicznościach. Powstała luka prawna. Główny lekarz weterynarii wydawał zezwolenie na sprowadzenie produktu pochodzenia zwierzęcego, nie mając do tego upoważnienia ustawowego. Lepiej jednak było stosować tego rodzaju kontrolę, niż poprzestawać na czynnościach wykonywanych przez powiatowego lekarza weterynarii, który nie posiadał bieżącej wiedzy, co do warunków wpuszczenia produktu na teren kraju. W tej chwili ta kwestia została już uregulowana. Graniczni lekarze weterynarii podlegają bezpośrednio głównemu lekarzowi weterynarii. Poseł Alfred Budner pytał, ile straciliśmy w wyniku wprowadzenia zakazu stosowania mączek mięsno-kostnych w żywieniu zwierząt. Wartość dotychczas stosowanej paszy wynosi około 150 mln zł. Trzeba jednak pamiętać o tym, że gdybyśmy stosowali mączki mięsno-kostne w żywieniu zwierząt, nie dopuszczono by naszych produktów do sprzedaży na Wspólnym Rynku. Tymczasem dzisiaj z niedowierzaniem obserwowałem notowania wołowiny. W tej chwili odbiorcy mięsa płacą od 9 do 12 zł za kg. Co by było, gdybyśmy nie zastosowali się do zakazu skarmiania mączki? Kto by od nas kupił wołowinę? Kto by płacił za młode bydło ras mięsnych 9 zł za kg? Dzisiaj mamy szansę, a ten kierunek produkcji jest perspektywiczny. Z drugiej strony są podejmowane działania, aby złagodzić rygory w zakresie stosowania mączek mięsno-kostnych. Nie jesteśmy w tych działaniach osamotnieni. Służby weterynaryjne Unii Europejskiej stawiają pewne wymogi. Jeżeli liczba przypadków z objawami klinicznymi BSE ulegnie obniżeniu, to istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie podjęta decyzja o złagodzeniu rygorów w stosowaniu mączek. To może nastąpić nie wcześniej niż za rok. Jeszcze przez co najmniej rok będzie utrzymany zakaz stosowania mączek mięsno-kostnych w żywieniu zwierząt. Przedstawiciel głównego lekarza weterynarii poinformował już państwa, ile zakładów przetwórczych zostało zamkniętych lub ograniczono w nich produkcję. Wiemy, że w 119 zakładach zakazano uboju, ale one nadal prowadzą przetwórstwo. Znam takie przypadki, że obok takiego zakładu buduje się nową ubojnię. Ale część z tych firm korzysta z innych ubojni i własna nie jest im już potrzebna. Właściciele tych zakładów chcą się skoncentrować wyłącznie na przetwórstwie. Można ubolewać, że zamknięto 15 zakładów mleczarskich, ale to się stało przede wszystkim ze względów ekonomicznych. Te zakłady nie miały pieniędzy na jakiekolwiek działania dostosowawcze. To były w większości przypadków przetwórnie w bardzo złej sytuacji technicznej i ekonomicznej. Wszystkie te zakłady zatrudniały po kilka lub kilkanaście osób. A zatem skutki, o których mówił poseł Kazimierz Plocke, nie są aż tak znaczące, chociaż z punktu widzenia nawet jednej osoby tracącej miejsce pracy, jest to duży problem. Często jest tak, że spółdzielnie mleczarskie nadal prowadzą skup, nie przetwarzając mleka.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#SekretarzstanuwMRiRWJózefPilarczyk">Znam takie przypadki. Jeśli chodzi o wędzarnie ryb, to najczęściej rozpoczynają sprzedaż bezpośrednią. W takim przypadku trzeba spełniać tylko podstawowe wymogi sanitarne. Kolejna kwestia wiąże się z wypowiedzią posła Alfreda Budnera. Jeżeli gdzieś powiatowy lekarz weterynarii wskazuje, kto powinien przygotować dokumentację obiektu, to oświadczam, że taka osoba nie będzie pracowała w Inspekcji Weterynaryjnej. Tego typu przypadki są traktowane z całą surowością. Poseł Szczepan Skomra mówił o złagodzeniu warunków dla zakładów przetwórstwa mleka. Za kilka lat nie będzie innych przedsiębiorstw przetwórstwa rolno-spożywczego niż te, które mogą sprzedawać swoje produkty na Wspólnym Rynku. Należy się spodziewać, że niedługo nie będzie zakładów, które korzystają z okresu przejściowego. Moim zdaniem należy dążyć do tego, aby wszyscy producenci jak najszybciej spełnili wymogi. Powiatowy lekarz weterynarii odpowiada za bezpieczeństwo żywności w nadzorowanych przez siebie obiektach i to jego działalność będzie kontrolowana przez służby weterynaryjne Unii Europejskiej. W Polsce nie będzie prowadzona bezpośrednia kontrola przez lekarzy weterynarii z innych państw. Komisja Europejska będzie głównie sprawdzać, jak funkcjonują polscy lekarze weterynarii. W związku z tym powiatowy lekarz weterynarii musi pamiętać, że jego praca będzie analizowana. To prawda, że zapowiadana jest kontrola polskich służb weterynaryjnych oraz wszystkich mechanizmów, które stanowią o bezpieczeństwie żywności. Jeśli chodzi o trzymiesięczny okres przejściowy przy dostosowywaniu produkcji mleka, to w rozporządzeniu ministra rolnictwa i rozwoju wsi zostało to już zapisane. W przypadku stwierdzenia odstępstw w ilości komórek somatycznych czy bakterii, wytwórca nie zostaje od razu skreślony z listy producentów upoważnionych do wprowadzania produktów do obrotu. Otrzymuje trzy miesiące na spełnienie wszystkich wymogów. Powiatowi lekarze weterynarii mają obowiązek stosować ten przepis. Raport Najwyższej Izby Kontroli jest przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi szczegółowo analizowany. Minister Wojciech Olejniczak odpowiedział na wystąpienia pokontrolne. Dzięki informacji NIK zyskujemy wiedzę o słabych punktach w działalności resortu, które jak najszybciej należy wyeliminować. Poseł Kazimierz Plocke pytał, czy jest realizowany program budowy lokalnych centrów pierwszej sprzedaży ryb. Program jest wykonywany z pewnymi opóźnieniami. Właścicielami tych obiektów staną się samorządy. Zaraz po zakończeniu inwestycji Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przekazuje takie centrum samorządowi. Pierwszy taki obiekt został przygotowany do uruchomienia w Ustce. Powstaje jednak problem związany z samofinansowaniem się tego centrum. Przejęcie przedsięwzięcia przez samorząd lub grupę producentów nie gwarantuje sukcesu ekonomicznego. Wszystko zależy od ilości sprzedawanych tam ryb. Niemniej jednak program tworzenia centrów nadal jest realizowany. Opóźnienia wynikają między innymi dlatego, że na przykład władze Kołobrzegu wskazały lokalizację takiego centrum w miejscu pozbawionym dostępu do podstawowych mediów, takich jak kanalizacja czy prąd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#ZastępcadyrektoradepartamentuwNIKWaldemarWojnicz">Jeszcze raz powtarzam, że po przedmiotowej kontroli Najwyższa Izba Kontroli odnotowała właściwy i konstruktywny sposób realizacji wniosków pokontrolnych. Potwierdzam także to, o czym mówił pan dr Jacek Leonkiewicz. Zacieśniamy współpracę z Inspekcją Weterynaryjną. Niedługo rozpoczynamy kolejną wspólną kontrolę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Przystępujemy do rozpatrzenia ostatniego punktu porządku obrad - informacja Najwyższej Izby Kontroli o wynikach kontroli stosowania środków chemicznych w rolnictwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#ZastępcadyrektoradepartamentuwNIKWaldemarWojnicz">Najwyższa Izba Kontroli zakończyła niedawno kontrolę w zakresie stosowania środków chemicznych w rolnictwie. Ten problem dotyka także bezpieczeństwa żywności. Informację przedstawi państwu autor raportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PrzedstawicielNajwyższejIzbyKontroliWojciechJuszczyński">Najwyższa Izba Kontroli w drugim półroczu 2003 r. przeprowadziła kontrolę stosowania środków chemicznych w rolnictwie. Analiza dotyczyła 2001, 2002 i pierwszego półrocza 2003 r. Kontrola objęła 30 jednostek. Ponadto Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcja Ochrony Środowiska we współpracy z NIK przeprowadziły kontrolę w 342 jednostkach. Podczas kontroli badano zagadnienia dotyczące nawożenia, stosowania środków ochrony roślin oraz ochrony środowiska. Jeśli chodzi o nawożenie, to w badanym okresie według danych Głównego Urzędu Statystycznego nawozy stosowała blisko połowa wszystkich gospodarstw rolnych. W latach 2001–2002 uległy pewnej zmianie proporcje zużycia środków naturalnych i mineralnych. Wzrosło zużycie nawozów mineralnych z 92 do 94 kg NPK/ha. Nawozy naturalne nadal były stosowane na poziomie 70 kg NPK/ha. Poziom nawożenia w poszczególnych województwach był zróżnicowany. Stosowano od 50 kg nawozu na jeden hektar w województwie podkarpackim do 136 kg/ha użytków rolnych w województwie opolskim. Zużycie środków ochrony roślin w przeliczeniu na substancję biologicznie czynną wzrosło z 0,62 kg/ha w 2001 r. do 0,78 kg/ha gruntów rolnych i sadów w 2002 r., to jest o około 26%. W uprawach ziemniaka zużycie wynosiło około 3,5 kg. Z dostępnych informacji wynika, że w Unii Europejskiej stosuje się trzykrotnie więcej nawozów mineralnych oraz kilkanaście razy więcej środków ochrony roślin. W związku z tym aktualny poziom chemizacji polskiego rolnictwa nie stwarza zagrożeń dla wytwarzania wysokiej jakości produktów rolnych dla potrzeb przetwórstwa rolno-spożywczego, a w efekcie produkcji zdrowej i bezpiecznej żywności. Potwierdzają to ostatnie wyniki sprzedaży. Eksport naszych produktów żywnościowych stale rośnie. Aby ta sytuacja nie uległa zmianie konieczne jest przestrzeganie szeregu zasad w stosowaniu omawianych środków. Najwyższa Izba Kontroli kontrolowała działania organów administracji rządowej, a konkretnie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w zakresie stosowania środków chemicznych w rolnictwie. Kontrola wykazała, że resort wprowadził wiele usprawnień obsługi wnioskodawców. Niemniej jednak najwięcej uwagi poświęcono przygotowywaniu projektów ustaw oraz aktów wykonawczych do tych ustaw. W wyniku tych działań na przełomie 2003 i 2004 r. istniały już kompletne przepisy dotyczące omawianej problematyki. Badania monitoringowe dotyczące jakości płodów rolnych i jakości gleby objęły w 2002 r. o 4% mniejszą liczbę próbek materiału niż w poprzednim roku. Zmniejszyła się baza badawcza, głównie w wyniku skromniejszych środków finansowych przeznaczonych na działalność stacji chemiczno-rolniczych oraz na instytuty naukowe. Wyniki badań wskazują na to, że odpowiednie służby powinny stale monitorować jakość produktów roślinnych. Stwierdzono na przykład nadmierną koncentrację metali ciężkich w około 17% surowców roślinnych. Najwięcej tych pierwiastków wykryto w ziarnie żyta, pszenicy, w marchwi i w ziemniakach. Ponadnormatywne zawartości azotanu stwierdzono w 23% badanych warzyw, najczęściej w rzodkiewce, buraku ćwikłowym oraz w korzeniu pietruszki i w selerach. W co piątej próbce płodów rolnych występowały poszukiwane środki chemiczne. W każdym przypadku występowania zanieczyszczeń Inspekcja Ochrony Roślin przekazywała informacje do systemu wczesnego ostrzegania o niebezpiecznych produktach żywnościowych.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PrzedstawicielNajwyższejIzbyKontroliWojciechJuszczyński">Jeśli chodzi o kontrolę służb, które nadzorują stosowanie środków chemicznych w rolnictwie, to w świetle wyników badań najgorzej wypadła Inspekcja Ochrony Środowiska. Nie potrafiono tam nawet określić własnych kompetencji odnośnie kontrolowanych zagadnień. W wyniku kontroli zostały uruchomione odpowiednie działania tej Inspekcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że spotkałem się ze zjawiskiem, o którym mówił poseł Andrzej Aumiller. Chodzi o atmosferę wokół Sejmu i termin przyspieszonych wyborów. Skoro przez ostatnie trzy lata udawało nam się dobrze współpracować, to postępujmy tak do końca. Nie lekceważmy się tylko dlatego, że być może wkrótce będą wybory. Jeśli część urzędników postępuje w ten sposób, to świadczy, że nie dorośli oni do sprawowanych funkcji. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>