text_structure.xml
355 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 15.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Walery Sławek.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WalerySławek">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WalerySławek">Jako sekretarze zasiadają pp. Długosz i Wadowski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Wadowski.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WalerySławek">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#WalerySławek">Protokół 85 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#WalerySławek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Specjalnej do spraw samorządu miejskiego o rządowych projektach ustaw;</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#WalerySławek">a) o wyborach radnych w miastach: Krakowie, Lwowie, Łodzi, Poznaniu, m. st. Warszawie i Wilnie (druk nr 645).</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#WalerySławek">b) o wyborze radnych miejskich (druk nr 836) (druk sprawozdania nr 860) — sprawozdawca p. Duch.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#WalerySławek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Specjalnej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#WalerySławek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#KazimierzDuch">Wysoki Sejmie! Ustawa z dnia 23 marca 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego uregulowała nie tylko ustrój poszczególnych stopni samorządu, lecz również ustaliła sposoby wypełniania form ustrojowych żywą treścią, tj. człowiekiem, w odpowiednich rozdziałach, dotyczących ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#KazimierzDuch">O ile formy ustrojowe na ogół wytrzymały próbę życia na przestrzeni lat 5, o tyle ordynacja wyborcza wykazała pewne niedomagania. Wyrazem dążności do usunięcia tych niedomagań są przedłożone przez Rząd projekty ustaw o wyborze radnych miejskich oraz gromadzkich, gminnych i powiatowych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#KazimierzDuch">Rozwiązanie tego problemu po linii zabezpieczenia interesów Państwa Polskiego, jak i ludności interesowanej, jest rzeczą bardzo trudną. Przystępując do próby rozwiązania tego zagadnienia należy mieć na uwadze następujące elementy, iż:</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#KazimierzDuch">a) Polska nie jest krajem na całym swym terytorium jednolitym narodowościowo, lecz obejmuje ona na kresach tereny mieszane, na których ludność polska mieszka od wieków razem z ludnością innych narodowości. Trzeba zatem zarówno Polakom na terytoriach mieszanych, jak i ludności innej narodowości zabezpieczyć odpowiedni udział w organach samorządowych;</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#KazimierzDuch">b) stan wyrobienia obywatelskiego mas i ich przywiązania do Państwa jest różny; ponieważ nie można Państwa podzielić na obszary, w których stopień udziału ludności w administracji samorządowej byłby różny, trzeba pogodzić się z tym faktem, iż w ramach jednolitych i przeciętnych norm pewną ofiarę ponieść muszą obszary z wyrobioną tradycją pracy samorządowej, a zyskiwać będą te części Państwa, które swą ludność dopiero zaprawiać stopniowo muszą w wykonywaniu administracji przez samorząd;</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#KazimierzDuch">c) społeczeństwo Państwa Polskiego od chwili odzyskania niepodległości korzystało od razu bez żadnej walki — jak to działo się w innych krajach — z całej pełni praw, jakie daje; ustrój tzw. parlamentarno-demokratyczny. Dało to pewne skutki ujemne dla Państwa Polskiego. Obecnie trudno myśleć o znoszeniu tych praw, mimo iż są one wyraźnie na wyrost, ale trzeba pomyśleć o usuwaniu pewnych najbardziej rażących wybujałości systemu demo-liberalnego.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#KazimierzDuch">Konstytucja kwietniowa zdefiniowała samorząd jako jedną z form administracji państwowej. Ponieważ samorząd nie istnieje dla realizacji różnych abstrakcyjnych doktryn, lecz ma na celu wykonywanie administracji państwowej przez organy obywatelskie powstałe z wyborów, jest rzeczą zrozumiałą, iż w granicach przewidzianych ustawami podlegać on musi nadzorowi Państwa, Uprawnienia nadzorcze nad samorządem wiążą się ściśle w naszym, czy jakimkolwiek innym ustawodawstwie ze sprawą doboru materiału ludzkiego do organów samorządowych. Wytworzyła się tutaj taka relacja: im bardziej liberalny jest system wyborów, tym silniejszy nadzór. I odwrotnie: łagodniejszy nadzór i duże kompetencje organów samorządowych tam, gdzie zachodzi pewność, iż samorząd będzie stał na tym poziomie, jaki zakreślą mu zasadnicze ustawy Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#KazimierzDuch">W Polsce samorząd przechodził różne fazy.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#KazimierzDuch">W okresie pierwszych lat niepodległego państwa dzięki przeszczepieniu systemu wyborów politycznych do samorządu stał się on przeważnie ośrodkiem wpływów politycznych i przedmiotem eksploatacji ze strony tych ugrupowań, które zdobyły w nim większość i posługiwały się nim jako narzędziem wzmacniania swego stanowiska politycznego. Uprawnienia nadzorcze, polegające na wprowadzaniu zarządów komisarycznych czy niezatwierdzaniu niedogodnych danemu rządzącemu stronnictwu wyborów, były bez dużych skrupułów zastosowywane, choć z tego powodu zbyt wiele hałasu nie robiło się, jak się to dzieje dzisiaj. Trzeba zawsze pamiętać, iż nasza tzw. demokracja uznaje pewne zasady, ale za wypowiedzeniem, tj. do tego czasu, jak długo dąży do osiągnięcia władzy; po zdobyciu władzy zasady idą w kąt. Tak nauczył myśleć naszą demokrację marksizm, traktujący państwa o ustroju kapitalistycznym jako twór przejściowy. W tym okresie samorząd, stawiający na niektórych obszarach Państwa swe pierwsze kroki, ogarnięty zapałem podejmowania się wielu zadań o charakterze użyteczności publicznej lub też popularnych wśród ludności, mimo dużego dorobku inwestycyjnego, doprowadzić musiał do załamania równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#KazimierzDuch">W pierwszych latach po przewrocie majowym samorząd przeżywa drugą fazę swego rozwoju. Załamanie się gospodarki organów samorządowych, pochodzących z wyborów, powoduje krytyczne nastawienie władz nadzorczych do samorządu, a w konsekwencji masowe rozwiązywanie ciał samorządowych i ustanawianie w ich miejsce zarządów komisarycznych. Zarządy komisaryczne na ogół funkcjonowały nienajgorzej. Jednakże w wielu wypadkach w przesadnej dążności do wykazania się pozytywnym dorobkiem tu i ówdzie popadają w te same błędy, co organy pochodzące z wyboru, i doprowadzają do nadmiernego zadłużenia wielu związków samorządowych. Wywołuje to w opinii publicznej krytyczne nastawienie do zarządów komisarycznych, która to sugestia udziela się następnie i władzom rządowym.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#KazimierzDuch">Trzecią fazę rozwoju samorządu rozpoczęła ustawa z r. 1933. Dała ona ordynację bardzo liberalną, zaostrzoną jedynie:</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#KazimierzDuch">a) podniesieniem cenzusu wieku dla czynnego prawa na lat 24, dla biernego na lat 30,</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#KazimierzDuch">b) wprowadzeniem cenzusu rocznego zamieszkania przed terminem zarządzenia wyborów,</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#KazimierzDuch">c) wymogiem znajomości języka polskiego w piśmie i słowie dla osób, które kandydują do organów samorządowych. Ograniczono poza tym liczbę radnych i przedłużono kadencję rad z 3 na 5 lat. Wybory kurialne, oparte na cenzusie wykształcenia czy płaconego podatku, odrzucono jako wyraz zacofania, zdaniem miarodajnych czynników, które przygotowywały ustawę o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego. Przy liberalnej ordynacji zaostrzono zato w wybitny sposób uprawnienia władz nadzorczych. I tak:</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#KazimierzDuch">1) W myśl art. 65 uchwały rad w pewnych sprawach wymagają zatwierdzenia ich przez władze nadzorcze.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#KazimierzDuch">2) W myśl art. 66 uznano jako nieważne postanowienia organów ustrojowych, powzięte z naruszeniem istotnych wymagań formalnych albo sprzeczne z obowiązującym prawem.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#KazimierzDuch">3) Art. 67 daje władzom nadzorczym prawo dokonywania inspekcji urzędów i instytucyj, urządzeń, przedsiębiorstw i zakładów samorządowych, badania całokształtu oraz poszczególnych działów gospodarki samorządowej i wglądania w tok załatwiania poszczególnych spraw.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#KazimierzDuch">4) W art. 68 ust. (6) władzom nadzorczym nadane zostało uprawnienie:</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#KazimierzDuch">a) wydawania zarządzeń, poleceń i wskazówek wiążących,</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#KazimierzDuch">b) prawo wejrzenia w akta spraw poszczególnych oraz prawo lustracji odpowiednich agend,</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#KazimierzDuch">c) rozstrzygania w toku instancji,</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#KazimierzDuch">d) stosowania środków wykonania zastępczego na koszt zobowiązanej gminy.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#KazimierzDuch">5) Art. 69 daje uprawnienie do rozwiązania organów samorządowych, jeżeli:</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#KazimierzDuch">a) wskutek przekroczenia właściwości lub istotnego naruszenia obowiązujących przepisów dany organ ustrojowy naraża na szkodę interes publiczny,</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#KazimierzDuch">b) jeżeli wskutek bezczynności bądź też nieudolnego lub niedbałego wykonywania ciążących na nim zadań organ ustrojowy naraża związek samorządowy na szkodę,</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#KazimierzDuch">c) jeżeli organ ustrojowy dopuszcza się lub toleruje wśród swych członków wystąpienia, które uwłaczają powadze lub obniżają zaufanie, jakim powinny się cieszyć organa administracji publicznej.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#KazimierzDuch">6) Art. 70 przewiduje wypadki złożenia z urzędu członka organu zarządzającego.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#KazimierzDuch">7) Art. 71 przewiduje wypadki zawieszenia w urzędowaniu.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#KazimierzDuch">Uprawnienia władz nadzorczych nie kończą się na tym, co tutaj wymieniłem; mają one ponadto prawo zatwierdzenia wyboru prezydentów miasta (art. 50), nakładania na nich kar porządkowych (art. 68 ust. (7)) itp.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#KazimierzDuch">Wszystkie te uprawnienia są słuszne i uzasadnione. Muszą być jakieś środki ostrożności, jakieś ręce opiekuńcze nad samorządem, gdyby nie spełniał on należycie swych zadań. Byle jednak były one stosowane ostrożnie, inteligentnie i tylko w miarę potrzeby.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#KazimierzDuch">Z uprawnień tych władze nadzorcze we wspomnianej trzeciej fazie rozwoju samorządu korzystały bardzo obficie. Unikając zbyt częstego stosowania niepopularnej instytucji komisarycznych zarządów, starały się korzystać z innych uprawnień, przysługujących im z ustawy, od aktu wyborczego poczynając i dążąc do uzyskania w wyniku wyborów powolnych sobie organów stanowiących i wykonawczych.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#KazimierzDuch">Przypuszczalnie czwarta faza, która według zapowiedzi p. Premiera zacznie się od uczciwych i czystych wyborów, będzie już unikać wszelkich skrajności i da może nareszcie należytą współpracę samorządu z władzami nadzorczymi, o ile do organów samorządowych wejdą działacze rozumiejący istotę samorządu i nie szukający tam politycznej rozgrywki, a władze nadzorcze zrozumieją, iż trzeba samorządowi zostawić samodzielność w tym zakresie, który przyznają mu ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#KazimierzDuch">Przedmiotem mojego referatu jest ordynacja wyborcza dla miast. Po tym ogólnym wstępie nie będę wykraczał poza temat wyznaczony mi przez komisję.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#KazimierzDuch">Jakież są wady obecnie obowiązującej ordynacji dla miast? Są one częściowo zawarte w uzasadnieniach do obydwu rządowych projektów, zawartych w drukach nr 645 i 836. Moim zdaniem jest ich znacznie więcej, niż wymieniają wspomniane uzasadnienia.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#KazimierzDuch">Jeżeli idzie o system głosowania na listy sztywne, stwierdzić należy jako błąd utrzymywanie się kryteriów politycznych przy wyborach do miast. Jest to nieuchronna konsekwencja, gdy głosuje się na listę partyjną, choćby nawet w składzie osób zgłoszonych na danej liście danym było wyborcy robić pewne przesunięcia kandydatów.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#KazimierzDuch">Przyjęliśmy jako zasadę, iż wybory do ciał samorządowych muszą być apolityczne. Każdy radca reprezentuje ogół mieszkańców, a nie dane ugrupowanie polityczne. Nie znaczy to, by nie mógł on należeć do stronnictwa politycznego lufo by negować należało w ogóle rację bytu stronnictw politycznych, Mają one dużo wdzięcznego pola do działania na terenie Państwa, byle chciały tylko swoją rolę należycie pojmować i podejmować się również innych zadań poza opanowywaniem organów polityczno-prawnych, Ale żaden radny nie może być mandatariuszem stronnictwa, tak jak żaden poseł nie może być ślepym narzędziem stronnictwa, które pomogło mu zdobyć mandat, ani członek rządu wykonawcą programu partii, do której przedtem należał. Z chwilą wkroczenia do rady, izby czy rządu każdy z nich decydować musi według własnego sumienia, ale nie podług nakazów z zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#KazimierzDuch">To jest sprawa dobrych obyczajów politycznych, Ten obyczaj był zawsze uznawany w państwach parlamentarno-demokratycznych odnośnie członków rządu. Wchodząc do gabinetu członek stronnictwa politycznego zgłaszał wystąpienie ze swej partii, gdyż stawał się wyłącznie przedstawicielem rządu swego państwa jako całości. Chodzi obecnie o to, aby w miarę wysubtelnienia się obyczajów politycznych ten zdrowy zwyczaj znalazł zastosowanie wobec członków ciał ustawodawczych, a w samorządzie wobec radnych. Wtedy samorząd przestanie być domeną takich czy innych wpływów politycznych i przestanie w nim krzewić się „prawo łupów”, które dało się tu i owdzie silnie już odczuć.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#KazimierzDuch">To, co mówiłem wyżej, ma zastosowanie oczywiście nie tylko wobec opozycji, której na ogół nie szczędzi się morałów, za które ona zresztą bardzo starannie odwzajemnia się, ale również wobec obozu rządzącego, który w ten sposób winien zapatrywać się na rolę osób wchodzących w drodze wyborów do organów samorządowych; nie należy zaglądać w duszę obywatelowi dla zbadania, co on myśli, lecz trzeba przede wszystkim baczyć, co on robi i jak on robi z punktu widzenia interesów Państwa jako całości. Ten błąd ordynacji wyborczej z r. 1933 powinien być zatem naprawiony.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#KazimierzDuch">Drugi błąd wymienionej ordynacji polega na tym, iż dopuszcza ona możność kumulacji głosów, tj. skupiania wszystkich głosów na jednego lub kilku kandydatów. W konsekwencji, jak słusznie mówi uzasadnienie rządowe, dało to niezdrowe walki personalne i stworzyło — moim zdaniem — warunki zdobycia mandatów zorganizowanej mafii, a często nielojalnej grupie, wyłamującej się z zawartego kompromisu. Niezależnie od tego, przez odkomenderowanie pewnej ilości głosujących na listę przeciwnika, można było obalić silniejsze czołowe kandydatury przez skumulowanie głosów na kandydatów słabszych. Przed tym niebezpieczeństwem ordynacja zabezpiecza pierwszego kandydata listy, dając mu uprzywilejowane stanowisko, inni jednak kandydaci stale narażeni są na to niebezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#KazimierzDuch">Trzecim ważniejszym błędem obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej jest to, iż za wiele postanowień przerzuca ona do nów wyborczych, dając tym samym zbyt duże uprawnienia władzom administracyjnym, zwłaszcza w ustalaniu terminów różnych czynności wyborczych. Wywołuje to wśród wyborców nieufność do postanowień ustawy oraz wrażenie, iż administracja może działać na szkodę wyborców lub ich kandydatów.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#KazimierzDuch">Dobrze zatem stało się, iż Rząd podjął inicjatywę zmiany istniejącego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#KazimierzDuch">Projekt zmiany obowiązującej obecnie ordynacji wyborczej poszedł w pierwszym etapie po linii przygotowania nowej ordynacji dla 6 największych miast.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#KazimierzDuch">Przedłożony ciałom ustawodawczym projekt ustawy o wyborze radnych w miastach Krakowie, Lwowie, Łodzi, Poznaniu, m. st. Warszawie i Wilnie przewidywał wybór 60% radnych na zasadzie 5-przymiotnikowej ordynacji wyborczej, zaś 40% radnych miało wchodzić z wyboru przez kurie gospodarcze i zawodowe.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#KazimierzDuch">W wyborach powszechnych projekt rządowy zatrzymywał podział miast na okręgi, zakreślając im granice od 3 do 8 mandatów, odrzucał natomiast kumulację głosów oraz specjalne uprzywilejowanie czołowego kandydata zgłoszonej listy. Radnych tej kategorii wybiera się w głosowaniu imiennym na nazwiska kandydatów, umieszczonych na listach. Wyborca może głosować wyłącznie na kandydatów, których nazwiska umieszczone są na jednej liście kandydatów. Jak i w obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej dla miast, projekt rządowy przewidywał głosowanie również na numer listy. Podział mandatów między listy następuje według systemu de Hondta. O pierwszeństwie i kolejności wyboru kandydatów w obrębie danej listy decyduje kolejna większość głosów, oddanych na kandydatów danej listy, w ramach przypadających jej mandatów.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#KazimierzDuch">Mandaty z grupy gospodarczo-zawodowej przypadać miały w połowie izbom gospodarczym i stowarzyszeniom właścicieli nieruchomości, a w połowie związkom zawodowym.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#KazimierzDuch">Kandydatury zgłaszają żebrania radców izb względnie zarządy związków zawodowych. Członkowie izb względnie związków zawodowych oddają swe głosy do osobnych urn w tych samych lokalach podczas ogólnych wyborów w okręgach.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#KazimierzDuch">Projekt rządowy (druk nr 645) zawiera uzasadnienie koncepcji wyboru części radnych w drodze kurialnej. Dotychczasowy system daje rzekomo w radzie miejskiej jedynie przedstawicieli, reprezentujących interesy poszczególnych grup terytorialnych i dzielnicowych z ewentualnym uwzględnieniem momentów o charakterze powszechnym, jak przynależność polityczna, narodowościowa itp., nie daje natomiast możności przeprowadzenia przedstawicieli reprezentujących interesy grup gospodarczych i zawodowych.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#KazimierzDuch">Jak świadczy sprawozdanie Komisji Specjalnej, projekt ten był szczegółowo przedyskutowany na posiedzeniach w czasie sesji budżetowej. Większość członków komisji wypowiedziała się przeciwko koncepcji wprowadzania do rady miejskiej osobnych przedstawicieli związków gospodarczych i samorządowych, gdyż samorząd terytorialny traktować ma sprawy pod kątem widzenia ogółu obywateli, a nie poszczególnych jego grup. Poza tym system proponowany przez Rząd uznano za zbyt skomplikowany i oparty na przypadkowych kryteriach przydziału mandatów poszczególnym organizacjom. Uznano za błąd projektu ustawy, iż zbyt wiele postanowień odsyła się do regulaminu wyborczego. Komisja odrzuciła również wysuniętą przez referenta ustawy, tj. przeze mnie, koncepcję, aby 20% radnych wchodziło do rady w drodze kooptacji, jak również propozycje niektórych członków komisji, aby pewna część radnych wchodziła w drodze nominacji.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#KazimierzDuch">Projekt drugi o wyborze radnych miejskich, wniesiony na sesję nadzwyczajną, uwzględnia w dużej mierze tezy, przyjęte przez komisję. Wobec tego postanowiono stopić oba projekty w jedną całość, a za podstawę pracy komisji wziąć projekt późniejszy, zgłoszony w druku nr 836.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#KazimierzDuch">Nowy projekt rządowy przyjmuje tylko wybory powszechne i równe w okręgach jedno, dwu i więcej mandatowych. Odpada głosowanie na listę i jej kandydatów, a głosuje się tylko na osoby, które mogą być wzięte z różnych list. W okręgu jednomandatowym decyduje o wyborze większość głosów; to samo w okręgu dwumandatowym, gdzie głosuje się tylko na jednego kandydata. Większość musi odpowiadać jednak pewnemu minimum głosów. W okręgu trzy i więcej mandatowym, chociaż głosuje się na osoby, oddaje się pośrednio głos i na listę. Lista odżywa tutaj po głosowaniu dopiero w momencie obliczania głosów. Każdy bowiem kandydat zamiast buławy marszałkowskiej nosi ukryty w swym tornistrze numer tej listy, która postawiła jego kandydaturę. Przy obliczeniu głosów sumuje się na rachunek danej listy te wszystkie głosy, które zdołali na sobie skupić jej kandydaci. Według sumy głosów, jakie padły na poszczególne listy za pośrednictwem ich kandydatów, dzieli się systemem de Hondta mandaty między listy, a w obrębie list przydziela się mandaty kolejno według ilości głosów, jaką na swój rachunek zdołał uciułać każdy kandydat.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#KazimierzDuch">Projekt zawiera zatem coś pośredniego między dwoma skrajnymi systemami, jakie wysunięte zostały przez członków komisji. Jeden skrajny system polegał na tym, aby odrzucając okręgi jedno i dwumandatowe i przyjmując 5-przymiotnikowe prawo wyborcze w dużych okręgach wyborczych, dać główny nacisk na głosowanie na listę, drugi przeciwny temu system, wysunięty przez referenta ustawy, t.j. przeze mnie, aby nie tylko głosować na osoby, ale również i na rachunek osób, obliczać głosy przy zachowaniu oczywista pewnej proporcjonalności i zupełnym odrzuceniu list.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#KazimierzDuch">Ponieważ t. zw. system Marshalla, t.j. kumulacji głosów, okazał się w praktyce ujemnym, a system ścieśnionego głosowania (vote limite) ma również swoje ujemne strony przez to, iż tylko zgrubsza zabezpiecza proporcjonalność, inne zaś systemy są zbyt skomplikowane, zaproponowałem najprostszy i najsprawiedliwszy system proporcjonalności przy wyborach osobowych, t. zw. system cyfrowego następstwa głosów, polegający na tym, iż głosy padłe na każdego kandydata liczy się zależnie od tego, na którym miejscu pomieścił go wyborca. Wyborca bowiem, umieszczając dane nazwisko w pewnej kolejności, dał większą wagę tym kandydatom, których umieścił na miejscach czołowych, niż na miejscach późniejszych. Wobec tego głos, jaki dany kandydat otrzymał na pierwszym miejscu, liczy się jako pełny, na drugim jako pół głosu, na trzecim jako 1/3 głosu itd. Po zsumowaniu głosów, jakie dany kandydat otrzymał, ustala się kolejność kandydatów, w jakiej wchodzą oni do rady ze swego okręgu w ramach przypadających na okręg mandatów.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#KazimierzDuch">Główna batalia co do systemu wyborów rozegrała się przy art. 6 projektu rządowego, przewidującym wybory 4-przymiotnikowe, tj. powszechne, równe, tajne i bezpośrednie, któremu przeciwstawiła część członków komisji koncepcję wyborów 5-przymiotnikowych, opartych na czterech wymienionych już przymiotnikach i proporcjonalności z głosowaniem na listy, oraz koncepcja moja, nadająca temu artykułowi następujące brzmienie: radnych miejskich wybiera się w poszczególnych okręgach wyborczych na zasadzie głosowania powszechnego, równego, tajnego i bezpośredniego na nazwiska kandydatów należycie zgłoszonych, przy czym w okręgach jednomandatowych mandat przypada kandydatowi, który uzyskał największą ilość głosów, zaś w okręgu wielomandatowym mandaty przypadają kandydatom na zasadzie proporcjonalnego przydziału głosów”. Ta proporcjonalność oparta być miała w dalszym rozwinięciu poprawek do ustawy na zasadzie systemu, cyfrowego następstwa głosów, omówionego poprzednio.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#KazimierzDuch">W wyniku obszernej dyskusji art. 6 utrzymał się w brzmieniu rządowym i jako definiujący system wyborów przerzucony został z numeracją art. 1 na początek ustawy, w miejsce skreślonego art. 1 projektu rządowego obejmującego inną treść. Koncepcja wyborów 5-przymiotnikowych została podtrzymana przez kilku posłów jako wniosek mniejszości, zaś projekt referenta w formie zmodyfikowanej został podtrzymany przez posła Osińskiego jako wniosek mniejszości do art. 1. Ponieważ ten wniosek formułował tylko definicję, a nie zmieniał nic w systemie wyborczym, przyjętym przez komisję, wobec tego p. Osiński zakomunikował mi, że poprawki tej do art. 1 nie podtrzymuje.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#KazimierzDuch">Czy art. 1 w brzmieniu rządowym daje istotnie wyczerpującą definicję przyjętego systemu wyborów do rad miejskich?</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#KazimierzDuch">To, co my określamy różnymi przymiotnikami jako cechę danego systemu wyborczego, jest wyrazem pewnych dążeń, które w kolejnych etapach rozwoju nowoczesnego prawa wyborczego wymieniane by to jako hasło dążeń politycznych ogółu uprawnionych do głosowania albo też tej części ludności, która wyłączona była od prawa wyborczego. Jeżeli zaś chodzi o definicję t. zw. pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego w znaczeniu nowoczesnym, to stwierdzić należy, to, co się rozumie dzisiaj przez ten system, nie da się wcale określić tylko pięcioma przymiotnikami. Tych przymiotników musi być znacznie więcej. A więc np. powszechne wybory. W czasie, gdy prawo wyborcze dane było tylko poszczególnym grupom ludności, hasło powszechności rozumiane było jako dążenie do rozszerzenia prawa wyborczego na ogół ludności i to tylko męskiej. Gdy to prawo przez nowoczesne konstytucje zostało nadane, zrodziło się hasło rozszerzenia powszechności i na kobiety, czyli powstał nowy, szósty przymiotnik czy określenie: „prawo wyborcze dla kobiet”. W Polsce zostało ono nadane bez walki i to hasło schowało się wstydliwie w powszechności, zwłaszcza gdy rachuby głosicieli tego hasła doznały porażki: poczciwe i zacne istoty okazały się elementem reakcyjnym, zawiodły one nadzieje różnych podpalaczy świata na zradykalizowanie mas przez udział kobiet w głosowaniu. Kobiety okazały się elementem umiarkowanym. Stąd nastąpił odwrót od tego hasła, mimo iż w krajach, w których demokracja była wzorem dla Polski, tego prawa do dzisiaj kobiety nie posiadają i dążenie do niego wydawałoby się rzeczą uzasadnioną. Mimo zrealizowania hasła powszechności w krajach o ustroju demokratycznym, powszechność i tak nie obejmowała wszystkich obywateli. Wyłączonymi są np. z prawa głosowania wojskowi, stąd hasło rozszerzenia praw wyborczych i na wojsko. W Polsce powszechność ta rozszerzoną została tylko na zawodowych wojskowych. Czyli do powszechności przybyły dwa nowe określenia: „prawo wyborcze dla kobiet” i „prawo głosowania dla wojskowych”. Oba te określenia schowały się dzisiaj w powszechności.</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#KazimierzDuch">Z powszechnością wiąże się równość głosu, którą należy rozumieć w ten sposób, iż jeden wyborca nie może głosować w różnych okręgach czy kuriach, ani też głos wyborcy nie może być liczony więcej niż raz, w przeciwieństwie do t. zw. systemu pluralnego. Mimo, iż zasada równości jest dzisiaj bezpośrednią, nie co innego jak ona jest właśnie główną przyczyną niedomagań ustroju parlamentarno-demokratycznego, a nie proporcjonalność, którą się niesłusznie o to podejrzewa. Gdy się zważy, że prawo głosowania nie jest uprawnieniem indywidualnym, ale funkcją publiczną, wykonywaną przede wszystkim w interesie ogółu, to musi każdego uderzyć równa waga głosów człowieka, który jest świadom swych obowiązków wobec Państwa i umie używać wolności obywatelskiej wobec ludzi, którzy z tej wolności jeszcze nie umieją korzystać i mogą być ślepym narzędziem bardzo podejrzanych sił, umiejących działać na psychologię mas. Słusznie określił prof. Józef Milewski w jednej ze swych mów w Sejmie galicyjskim, iż powszechne a równe głosowanie jest w ustroju politycznym tym samym, co pogłówne w skarbowości. Mimo to system pogłównego cieszy się w ustroju politycznym do dzisiaj uznaniem, choć w skarbowości odrzucono go.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#KazimierzDuch">Sprawa głosowania tajnego i bezpośredniego nie wymaga specjalnych wyjaśnień. Gorzej natomiast jest z proporcjonalnością. Jako główne prawo demokracji uchodziła dawniej zasada większości, mieszcząca się implicite w 4-przymiotnikowym prawie wyborczym, które przed kilkudziesięciu laty było ostatnim wyrazem t. zw. postępu. Zasada większości była dobrą dla demokracji wtedy, gdy zachodziły szanse zdobycia olbrzymiej większości dzięki udziałowi w wyborach szerokich i nieuświadomionych mas. Ponieważ te masy zaczęły się powoli uświadamiać politycznie w rozmaitych kierunkach i zdobycie absolutnej większości stało się rzeczą trudną, zatem przyjęto zasadę względnej większości. Ale przy tej zasadzie duża część społeczeństwa nie była reprezentowaną przez przedstawicieli zwykłej większości. Dążenie do reformy prawa wyborczego, w myśl postulatów demokracji, w miejsce zasady większości, znalazło wyraz w haśle domagającym się proporcjonalności. W Polsce znalazła ona pełne zastosowanie w systemie list, między które dzieliło się mandaty systemem de Hondta lub systemem Hare'a.</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#KazimierzDuch">Lecz i proporcjonalność, czyli ten 5-ty przymiotnik nie udoskonalił systemu wyborów. Proporcjonalność w tym znaczeniu prowadzić musiała w konsekwencji do rodzaju mandatu imperatywnego z ramienia poszczególnych grup wyborczych oraz dużego rozproszkowania społeczeństwa i wybieranej reprezentacji. System proporcjonalnych wyborów, opartych na listach kandydatów, spowodował segregowanie się wybranych przedstawicieli w obozy o charakterze politycznym i zależne pod względem podejmowania decyzji od kierownictwa stronnictw. W dalszym ciągu musiało to doprowadzić do wykonywania „systemu łupów” i uzależniania organów wykonawczych od składu politycznego organów stanowiących.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#KazimierzDuch">Jako wyjście z tego stanu rzeczy rodzi się wśród elementów, które pragną zabezpieczyć organom pochodzącym z wyborów prawidłowe funkcjonowanie, koncepcja zarzucenia systemu głosowania na listy partyjne, a wprowadzenie systemu głosowania na osoby, co znalazło praktyczny swój wyraz w ordynacji wyborczej do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#KazimierzDuch">I tutaj zachodzi zasadnicze nieporozumienie, co to jest 5-przymiotnikowe prawo wyborcze? Zwolennicy tego prawa rozumieją je jako głosowanie proporcjonalne na listy kandydatów, przy czym całe miasto stanowić winno jeden okręg wyborczy, gdy w rzeczywistości można zachować proporcjonalność i bez głosowania na listy i przy podziale miasta na okręgi. Czyli, że do definicji systemu 5-przymiotnikowej ordynacji przybyć muszą dalsze określenia, niejako nowe przymiotniki, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#KazimierzDuch">1) podział miasta na okręgi wyborcze lub traktowanie go jako jednego okręgu,</u>
<u xml:id="u-3.62" who="#KazimierzDuch">2) głosowanie na osoby lub na listy. Te dwa nowe przymiotniki czy określenia, jak „podział na okręgi” i „głosowanie na osoby”, zwalczane obecnie przez demokrację, mają swoje uzasadnienie. Jeżeli chodzi o podział miasta na okręgi wyborcze, pozwalają one — jak słusznie mówi uzasadnienie projektu rządowego — uwzględniać interesy zróżniczkowanych grup społecznych i gospodarczych, jakie istnieją, zwłaszcza w dużych miastach. Poza tym podział na okręgi, zwłaszcza małe, eliminuje drobne mniejszości, które przyczyniają się do rozproszkowywania głosów, a rozgrywkę wyborczą rozgranicza do silnych ugrupowań między sobą. Tak np. w okręgu 3-mandatowym nie przejdzie kandydat mniejszości poniżej 26%, w 5-mandatowym poniżej 17,5%, w 8-mandatowym poniżej 11% itd., chyba że wśród ugrupowań silnych nastąpiłoby zbytnie rozbicie głosów, a wtedy dolna granica możliwości dla różnych mniejszości rozszerzyłaby się dalej na ich korzyść. Jeżeli zaś chodzi o głosowanie na osoby, system ten przyczyni się do odpolitycznienia organów reprezentacyjnych. Kandydat, który zdobył osobiste zaufanie swych wyborców, nie będzie związany ze swym stronnictwem i będzie miał możność rozwinięcia swej inicjatywy oraz wypowiadania opinii nie według nakazów z góry, lecz według swego własnego przekonania.</u>
<u xml:id="u-3.63" who="#KazimierzDuch">Tej nowej ewolucji systemu wyborczego, który przekracza już określenie 5 przymiotników, trzeba dodać dalsze przymiotniki, a więc np.:</u>
<u xml:id="u-3.64" who="#KazimierzDuch">1) „prawo wyborcze dla kobiet” (którego nie ma w niektórych arcydemokratycznych krajach) oraz:</u>
<u xml:id="u-3.65" who="#KazimierzDuch">2) głosowanie na osoby lub na listy, które winno być też sprecyzowane,</u>
<u xml:id="u-3.66" who="#KazimierzDuch">3) podział na okręgi itp. określenia. Wymogom tym lepiej odpowiadała proponowana przeze mnie definicja systemu wyborów, komisja jednak przyjęła rządowy punkt widzenia i nadała art. 1 dosłowne brzmienie według projektu rządowego.</u>
<u xml:id="u-3.67" who="#KazimierzDuch">Zmiany do projektu rządowego, wprowadzone przez komisję, w ogólnych zarysach zaznaczyłem w sprawozdaniu komisji (druk nr 860). Poprawki te poszły głównie w kierunku takiego ustalenia terminów różnych czynności, aby administracja nie mogła szykanować ani wyborców, ani kandydatów. Nastawienie nasze] administracji jest na ogół takie, iż każdy przepis lubi ona traktować ścieśniająco, jeżeli idzie o interpretację praw obywatela. Tak mówi doświadczenie z dotychczasowych wyborów, jak świadczył zgodny chór mówców, którzy omawiali praktyki administracji. To wszystko dziać się może wbrew najlepszej woli i wbrew zapewnieniom Rządu. Jak administracja interpretuje różne przepisy i wykonywa intencje Rządu, dam Wysokiej Izbie przykład z dziedziny modnej obecnie motoryzacji. Otóż przepisy o ruchu kołowym zabraniają ze względów bezpieczeństwa wożenia na rowerze dwu osób. Jest to uzasadnione, gdyż wytrzymałość ramy roweru na to nie pozwala. Celem wzmożenia motoryzacji, Rząd zwolnił od prawa rejestracji samochodowej motocykle, których pojemność cylindra nie przekracza 100 cm3, a traktuje się je jako rowery. Rezultatem tego jest to, iż pomimo, że zdolność noszenia takiego motocykla wynosi 150 kg, policja zatrzymuje motocyklistów, mających drugiego pasażera na dodatkowym siodełku, uważając, iż jeżeli nie można na rowerze wozić 2 osób, to tak samo na motocyklu, traktowanym według tych samych praw co rower. Tu już względy bezpieczeństwa nie wchodzą w rachubę, ale jest przepis niedostosowany do zmienionej sytuacji, a dla administracji przepis to rzecz święta. O ile więcej wdzięcznego pola dla gorliwej administracji, gdy przepisy wyborcze nie precyzują zbyt wyraźnie uprawnień obywatela.</u>
<u xml:id="u-3.68" who="#KazimierzDuch">Poza tym komisja zaostrzyła nad niektórymi czynnościami kontrolę czynnika obywatelskiego, dając pewne uprawnienia mężom zaufania kandydatów, czy też przyznając wydziałom powiatowym i wojewódzkim głos stanowczy w tych wypadkach, gdy współdziałają one z władzami administracji ogólnej podczas niektórych czynności wyborczych.</u>
<u xml:id="u-3.69" who="#KazimierzDuch">Termin ostateczny zgłaszania kandydatów ustalono w ten sposób, aby wypadał on po ostatecznym ustaleniu spisów wyborców. Daje to możność pełnomocnikom usunięcia ewentualnych braków zgłoszonych list kandydatów. Aby uniemożliwić nacisk na osoby, które podpisały zgłoszenie listy kandydatów, komisja ustaliła, iż ewentualne cofnięcie podpisu pod listą nie ma żadnych skutków prawnych i podpis jest nadal ważny. Zmniejszono również ilość podpisów, wymaganych pod zgłoszeniem listy kandydatów.</u>
<u xml:id="u-3.70" who="#KazimierzDuch">Inne ważniejsze zmiany wyszczególnione są w sprawozdaniu komisji.</u>
<u xml:id="u-3.71" who="#KazimierzDuch">Jeżeli chodzi o całość projektowanej ustawy, stanowi ona bez wątpienia pewien postęp w porównaniu do obecnie obowiązującej ordynacji miejskiej. Praca ta, jaką wykonał Rząd, zasługuje na uznanie i na poparcie. Nie można jednak zaprzeczyć, iż dzięki swej kompromisowości pomiędzy systemem głosowania na osoby a obliczaniem głosów na rachunek list jest ona nieco skomplikowana i budzić może wśród obywateli przeświadczenie, że nie wszystkie jej postanowienia są dostatecznie jasne. Najprostszą jest zawsze ustawa wyborcza, oparta na jednym systemie. Ustawa tymczasem omawiana ma dwa systemy: system bezpośredniego głosowania na osoby i system pośredniego głosowania na listy; przyjmuje ona zasadę większości, a równocześnie zasadę proporcjonalności; jeżeli chodzi o proporcjonalność przewiduje również dwa systemy: system vote limite i system de Hondta. Rzecz najważniejsza, iż daje ona daleko idące uprawnienia władzom administracji ogólnej, które będą wykrawać okręgi. Komisja z pełnym zaufaniem dała te uprawnienia w ręce administracji. Jeżeli władze administracyjne staną na poziomie i zrozumieją, iż to uprawnienie służy po to, aby jak zgodnie wypowiedziała się większość członków komisji, zabezpieczyć w radach miejskich przewagę ludności polskiej jako głównemu gospodarzowi Państwa Polskiego, wtedy ustawa będzie musiała być uznaną za pożyteczną. Gdy jednak władze administracyjne użyją swych uprawnień na niekorzyść różnych ugrupowań ludności polskiej, traktując zagadnienie według kryteriów politycznych, dzielących Polaków między sobą, wtedy zrobią one niewłaściwy użytek ze swych uprawnień i trzeba będzie przy najbliższej sposobności w dalszym ciągu nowelizować postanowienia ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.72" who="#KazimierzDuch">Jeżeli chodzi o poprawki mniejszości, to chcę przy tej sposobności sprostować małe omyłki druku. A mianowicie wniosek mniejszości do art. 25, który został tutaj podany jako wniosek p. Waszkiewicza, jest wnioskiem p. Kopcia. Następnie wniosek do art. 41, ażeby artykuł ten skreślić, podany jako wniosek p. Waszkiewicza i p. Sommersteina, ma jeszcze trzeciego wnioskodawcę — p. Kopcia.</u>
<u xml:id="u-3.73" who="#KazimierzDuch">Otóż wnioski mniejszości, z wyjątkiem wniosku p. Mroza do art. 11, idą raczej w kierunku pogorszenia systemu ordynacji i poddania wyborów do samorządu kryteriom politycznym.</u>
<u xml:id="u-3.74" who="#KazimierzDuch">Imieniem komisji wypowiadam się przeciw wszystkim poprawkom mniejszości i proszę Wysoki Sejm o przyjęcie projektu ustawy w brzmieniu ustalonym przez komisję.</u>
<u xml:id="u-3.75" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WalerySławek">Kto z Panów Posłów pragnie zwrócić się z zapytaniem do p. sprawozdawcy?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Chcę zapytać Pana Referenta, czy komisja brała pod uwagę i czy był przedmiotem obrad komisji system kurii żydowskich w tych miastach, gdzie przewaga liczebna mniejszości żydowskiej mogłaby uniemożliwić elementowi Dolskiemu odpowiedni wpływ na rządy miast?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WalerySławek">Czy zgłasza się kto jeszcze do krótkiego zapytania? Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WalerySławek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzDuch">Muszę powiedzieć, że na Komisji Specjalnej w ogóle żaden wniosek w kierunku stworzenia osobnych kurii żydowskich nie został wysunięty. Z tego powodu zagadnienie to nie było przedmiotem obrad komisji i w tym kierunku żadna opinia ani przez komisję jako taką, ani przez żadnego z jej członków nie została ustalona. Ta rzecz pozostaje do załatwienia chyba na plenum.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WalerySławek">Nikt więcej do zapytań się nie zgłasza. Otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WalerySławek">Do głosu zapisany jest p. Bilak. Udzielam mu głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StepanBilak">Wysoki Sejmie 1 Obowiązująca ustawa konstytucyjna z 23 kwietnia 1935 r. powołuje w art. 72 i 75 samorząd terytorialny do urzeczywistnienia zadań administracji państwowej w zakresie potrzeb miejscowych. Stąd też znaczenie samorządu terytorialnego dla ludności jest bardzo poważne, a od sprawności jego zależą w znacznej mierze warunki jej bytu. Ludność ukraińska wsi i miast dobrze rozumie i odczuwa ważne funkcje samorządu, nimi się interesuje, niestety jednak nie ma doń należytego dostępu. Przeszkodą ku temu są postanowienia dotychczas obowiązującej ordynacji do samorządu. Niestety także i obecnie przedłożona ordynacja wyborcza do samorządu miejskiego zawiera szereg wad, które utrudnią dostęp ukraińskiej ludności do samorządu miejskiego. Stan dotychczasowy wskazuje na to, iż zastępstwo ludności ukraińskiej w samorządzie, w szczególności w samorządzie miejskim, jest stanowczo niewystarczające, mimo to, że ludność ukraińska w miastach województw południowo-wschodnich jest dość liczna. I tak w woj. lwowskim według spisu powszechnego z r. 1931 na 775.000 ludności miejskiej było ludności ukraińskiej miejskiej 138.000, w woj. stanisławowskim na 295.000 ludności miejskiej było ludności ukraińskiej 99.600, w woj. tarnopolskim na 271.800 ludności miejskiej było 73.900 ludności ukraińskiej. Mimo tak poważnej ilości ludności ukraińskiej ludność ta nie ma należytego zastępstwa, a powodem tego, jak powiedziałem, są niewłaściwe postanowienia ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#StepanBilak">Jaskrawym przykładem tego stanu jest miasto Lwów. W mieście Lwowie w 1931 r. ludność liczyła 312.000, z tego ludność ukraińska względnie grecko-katolicka liczyła 49.800. Ilość radnych miejskich w mieście Lwowie wynosi 72. Mimo, że ludność ukraińska w ostatnich wyborach do samorządu miejskiego we Lwowie w r. 1934 wzięła bardzo liczny udział i na ogólną ilość 85.485 głosów osiągnęła 7.382, na 72 radnych ludność ukraińska posiada zaledwie jednego jedynego radnego. Powodem tego stanu są przepisy ordynacji wyborczej, które niestety także i w przedłożonym projekcie nie zostały usunięte.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#StepanBilak">Poprawić ten stan i zapewnić ludności ukraińskiej należyte zastępstwo w samorządzie miejskim będą mogły tylko wybory przeprowadzone zgodnie z duchem zasad demokratycznych, według 5-przymiotnikowego prawa, w szczególności jeżeli wybory będą powszechne, równe, tajne, bezpośrednie i proporcjonalne. Przedłożona ordynacja wyborcza nie dopuszcza proporcjonalności wyborów i w tym właśnie dopatrujemy się przeszkody należytego zastępstwa i zabezpieczenia żywotnych interesów ludności ukraińskiej w samorządzie miejskim.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#StepanBilak">Ale są też dalsze wady przedłożonej ordy nacji wyborczej, które uniemożliwiają zrealizowanie postulatu, który dziś z tej trybuny podtrzymał p. referent, a mianowicie, aby także ludność nie polska miała w samorządzie należyte zastępstwo.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#StepanBilak">Główną wadą ordynacji obecnej jest to, że wprowadza podział miast na okręgi wyborcze, a okręgi te oznaczać, określać będzie administracja państwowa, w szczególności w miastach nie wydzielonych ze związku — starosta, w miastach wydzielonych — wojewoda.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#StepanBilak">Ustawa nie określa bliżej zasad, na podstawie których takie okręgi mają być tworzone, pozostawia to dowolnej decyzji władz administracyjnych. A więc i wielkość okręgów, a także i ilość mandatów, przypadających na poszczególne okręgi, pozostawiona jest swobodnej decyzji władz administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#StepanBilak">Ta sztuczna geometria wyborcza była powodem, że dotychczas nie mieliśmy należytego zastępstwa, a że ta sztuczna geometria będzie nadal zatrzymana, to i w przyszłości pozostaniemy bez zapewnienia nam należytego zastępstwa w samorządzie. A przecież podstawowym prawem wszystkich obywateli jest równość obywatela wobec prawa. Tak więc wprowadzenie okręgów wyborczych uderza faktycznie w podstawowe prawo obywatela — równość obywatelską.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#StepanBilak">Drugą wadą projektowanej ordynacji jest dopuszczalność okręgów 1-mandatowych i 2-mandatowych. To postanowienie jest całkowitym zaprzeczeniem proporcjonalności i wyklucza tym samym możność uzyskania w tych okręgach mandatów przez wyborców chociażby nawet najliczniejszej mniejszości.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#StepanBilak">Trzecia wada przedłożonego projektu to zniekształcony system de Hondt'a, zawarty w art. 47 ust. (3) projektu. Przepis ten umożliwia uzyskanie mandatu radnego jednostce, która różnymi, może nawet nieraz nieetycznymi metodami potrafiła wcisnąć się na miejsce poszczególnych kandydatów na liście.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#StepanBilak">Te trzy wady są główne, obok tego są i inne wady, o których wspominać nie będę. W imię prawdy muszę jednak stwierdzić, że przedłożony projekt ordynacji wyborczej w porównaniu z dotychczas obowiązującą stanowi pewną poprawę. Zależeć będzie jedynie od władzy administracyjnej, jak ona wykorzysta swoje uprawnienia, które ustawa przewiduje, a więc od stanowiska władzy administracyjnej będzie w dużej mierze zależał tok i wynik wyborów. W dniu, 24 czerwca br. przedstawiciel Rządu p. Wiceminister Korsak złożył publicznie oświadczenie, że zbliżające się wybory samorządowe będą czyste, uczciwe i rzetelne. Chcemy w to wierzyć i dlatego też, jeśli zostaną uwzględnione wyżej przytoczone przeze mnie poprawki, oświadczymy się za przyjęciem ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WalerySławek">Głos ma p. Mróz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławMróz">Wysoka Izbo! Pogląd na istotę samorządu terytorialnego zgodny i bez różnic nieomal da się streścić w następujących stwierdzeniach: Samorząd terytorialny winien przygotowywać najszersze warstwy obywateli do działania i współodpowiedzialności w skali państwowej przez spełnianie funkcji organów władzy administracyjnej na określonym terytorium, w czym należy rozumieć działanie w zakresie zaspokajania potrzeb obywateli i regionu w płaszczyźnie społecznej, gospodarczej i administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławMróz">Każda interpretacja, definicja samorządu terytorialnego ścieśniająca jego zadania i rolę, prowadzić musi do wykoszlawienia istoty samorządu, a sprowadza go do rzędu, fikcji, kiedy jego zasadą podstawową nie będzie dostępność i łatwość powszechnego udziału w nim najszerszych warstw ludności.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StanisławMróz">Mówiąc o udziale tych najszerszych warstw w samorządzie miejskim muszę zauważyć, biorąc za podstawę cyfry ostatniego Rocznika Statystycznego, że ludność według zawodów w naszych dużych miastach przedstawia się w odsetkach następująco: (dane z r. 1931): robotnicy stanowią 55 do 05%, pracownicy umysłowi od 10 do 20%, łącznie zaś robotnicy i pracownicy umysłowi stanowią odsetek ludności miejskiej od 65 do 85%. Odsetek ten w mniejszych miastach jest nieco niższy, nie spada jednakże prawie w żadnym wypadku poniżej 50%. Należało by z takiego układu sił wyprowadzić wniosek, że przy największym rozdrobnieniu ruchu robotniczo-pracowniczego w samorządzie miejskim znaleźć się powinno co najmniej 40% reprezentacji robotniczo-pracowniczej w dużych miastach.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławMróz">Czy przedłożony projekt ustawy o wyborze radnych miejskich odpowiada istocie samorządu terytorialnego, czy więc daje gwarancję udostępnienia tej szkoły obywatelskiej najszerszym warstwom ludności pracującej bez przeszkód, czy zaspokaja ich potrzeby w tym kierunku?</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StanisławMróz">Projekt ustawy tej, pomijając wnioski i poprawki mniejszości, tych zapewnień nie daje. Nie odpowiada duchowi właściwie sformowanego pojęcia samorządu terytorialnego, ani nie odpowiada rzeczywistemu układowi sił społecznych w naszych miastach. Dlaczego?</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#StanisławMróz">Przyjęty przez większość komisji projekt ustawy o wyborze radnych miejskich ogranicza czynne prawo wyborcze. Pomniejsza tym samym stosunkowo najdotkliwiej najliczniejsze warstwy miejskiej ludności pracującej. Zasada okręgów jedno i dwumandatowych, utrzymana w tym projekcie, czyni dalszy jeszcze dotkliwszy wyłom w tym względzie.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StanisławMróz">Znając obecny stan na rynku pracy, ciężkie warunki pracy oraz bezrobocie stwierdzam, że stwarza to dodatkową możność nawet w najgęstszych skupieniach robotniczych dalszego jeszcze wieliminowania przedstawicielstwa robotniczego, pracowniczego. Przeczy to najoczywiściej zasadzie swobodnego nieskrępowanego wyboru.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#StanisławMróz">Z projektu ustawy usunięto zasadę proporcjonalności, co w dalszym następstwie stwarza znaczną przewagę pozostałych 20–30% obywateli nad większością, zwłaszcza przy całkowitej dowolności krajania miasta na okręgi wedle powziętych planów i ewentualnej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#StanisławMróz">Terminy między ustaleniem spisu wyborców a zgłaszaniem list kandydatów nie mniej nasuwać muszą poważne obawy, bowiem czynią łatwym unieważnienie list kandydatów zależnie od każdej ewentualnej okoliczności.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#StanisławMróz">Wbrew wynurzeniom p. Ministra o szczerej tendencji wyborów bez nacisków, a więc i mogącej stąd wynikać nieufności, w ustawie nie utrzymano zasady przewodnictwa sędziów zawodowych w komisjach głównych i okręgowych.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#StanisławMróz">Wreszcie system głosowania, dopuszczając m. in. głosowanie na kandydatów z różnych list, utrudniając obliczenia — przeczy kardynalnej zasadzie jasności i przejrzystości.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#StanisławMróz">Te tylko wymienione przeze mnie okoliczności dostatecznie już utwierdzać muszą w przeświadczeniu, że projekt ustawy swobodny dostęp do udziału w samorządzie utrudnia kapitalnie, szczególnie najszerszym warstwom ludności pracującej. Z zasady powszechności czyni dla warstw robotniczych jeszcze jedną fikcję więcej.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#StanisławMróz">Wreszcie ostatnie motywy. Jak ustosunkowała się do projektu opinia publiczna, opinia z poza tej Wysokiej Izby, opinia będąca wyrazem bodaj że dużej większości ludności zainteresowanej? — Negatywnie! Dlaczego?</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#StanisławMróz">Przedłożony projekt ustawy o wyborze radnych miejskich nie czyni zadość ani prądom narodowym, ani prądom demokratycznym; dlatego okoniem przeciwstawia się mu i prawica i lewica społeczna. Przedłożony projekt ustawy nie jest ani zimny ani gorący.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: To dobrze.)</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#StanisławMróz">Nie przypuszczam, aby ustawę tę opracowywano dla abstrakcji, nie zaś dla zainteresowanych mas ludności miejskiej. Pytam się: przeciw więc opinii narodu pracującego, przeciw jego widomej większości, czy zgodnie z nurtującymi ją prądami skonstruowaną być winna ustawa?</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#StanisławMróz">Żywię głębokie przekonanie, że tylko ustawa, będąca wyrazem aspiracji najszerszych warstw ludności, w szczególności ludu pracującego — tej widomej większości — najskuteczniej skonsoliduje naród, rządzącym zapewni spokój i zwarte podstawy Państwu.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#StanisławMróz">Projekt obalający zasadę: dla narodu, a nie przeciw niemu, będzie udaremnieniem każdej próby sprowadzania go na drogę wspólnego zjednoczonego wysiłku.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#StanisławMróz">Reasumuję. Przedłożona ustawa o wyborze radnych miejskich nie idzie po linii wyłuszczonych zasad, opartych o wolę i aspirację najszerszych warstw narodu pracującego — przeto w wypadku odrzucenia zasadniczych poprawek, zgłoszonych jako wnioski mniejszości, będę głosował przeciw ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WalerySławek">Głos ma p. Pochmarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BolesławPochmarski">Wysoki Sejmie! Zagadnienie, które w tej chwili mamy na porządku dziennym, tak samo jak i na najbliższych punktach porządku dziennego, obejmuje sprawy bardzo doniosłe w życiu Polski dzisiejszej. Mają one stanowić o obliczu naszych miast i wsi, tak że decyzja nasza wymaga od nas dużej rozwagi, zmusza nas do zdwojonego poczucia odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#BolesławPochmarski">Chcę na wstępie zaznaczyć, że istotnie dla nie członków komisji decydować i głosować w każdym punkcie projektu ordynacji dość zawiłej nie jest łatwo. Członkowie komisji — spece czy nie spece od spraw administracyjno-wyborczych — mieli czas wgłębić się i solidnie zapoznać z takim czy innym ujęciem, czy podejściem do sprawy. Ale my, nie członkowie komisji, którzy równocześnie pracujemy w innych komisjach, inaczej na te rzeczy musimy patrzeć, z dużo większą ostrożnością, tym bardziej gdy dostajemy sprawozdanie komisji na jeden dzień przed debatą. Nie jest to, broń Boże, zarzut w stronę Pana Marszałka, czy też Prezydium Izby, gdyż jest to wynik galopującego tempa naszych prac, zwłaszcza na sesji nadzwyczajnej, gdy jakaś ilość dni jest nam dana, tak że dobrze popędzając musimy wszystko na czas wyrobić. W rezultacie sprawy tak ogromnej wagi załatwia się w ciągu dwóch dni przy otrzymaniu na jeden dzień wcześniej materiału komisyjnego. Jeżeli ktoś przy tym ten dzień miał pracowity, jeżeli np. przemawiał, czy miał referat, czy brał udział w posiedzeniu wczorajszym, to ledwie zdążył przeczytać to sprawozdanie. W tych warunkach zdobyć się na powzięcie tak ważnej decyzji nie jest łatwo. To też postulatem na najbliższą przyszłość naszych prac byłoby, ażeby specjalne zagadnienia miały jakieś inne tempo pracy, byśmy w jakiejś komórce odpowiedniej, szerszej, pozakomisyjnej, do której wszyscy mogliby być powołani, mieli możność te rzeczy skonfrontować z naszymi doświadczeniami w terenie.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#BolesławPochmarski">A teraz inna sprawa. Przecież my czytamy, słyszymy, chodzimy na zebrania i zgromadzenia takie czy inne, choćby niepartyjne, ale czysto pracownicze, i wiemy, że nikt nie jest z tego projektu zadowolony, nikt poza ściślejszą chyba grupą, która ten projekt wprowadza. Stwierdza się wszędzie, że te wszystkie projekty o ordynacji do samorządu są w krzyżowym ogniu. Powiedział słusznie przed chwilą p. Mróz, że ani grupy narodowe, ani demokratyczne nie są z tych projektów zadowolone. Zdawało by się wprawdzie, że jednak duże, zorganizowane grupy, które mogą solidarnie listy stawiać ze swymi kandydatami, wyjdą na tej ordynacji dobrze. Kto wie, czy to nawet nie jest pewien plus w tej całej rzeczy. I niewątpliwie większe grupy, dobrze zorganizowane, mogłyby tutaj mieć przewagę. Ale gdy się uwzględni tę całą siatkówkę geometrii wyborczej, tę całą parcelację i komasację miast na okręgi takie i owakie, to ta siła zorganizowana wyjdzie bardzo rozproszkowana, szczególniej grupy robotnicze i pracownicze. Nie wiem, jaka właściwie jest zasada tworzenia tych okręgów wyborczych. Decyduje o nich Rząd, administracja. Dobrze. Mamy, zasadniczo biorąc, zaufanie do Rządu. Ale jak organa podwładne tak czy inaczej uregulują tę całą rzecz, to mogą powstać duże przeszkody i utrudnienia. W rezultacie idea dania możności grupom zorganizowanym przejścia zwycięsko przez listy zostaje tutaj nadwerężona przez skomplikowaną geometrię wyborczą.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#BolesławPochmarski">Ale proszę Panów, jest zagadnienie jeszcze inne, o którym jasno i otwarcie trzeba powiedzieć. Wszak o nim mówi Polska cała. I my o nim także między sobą mówimy. Przecież taka czy inna ordynacja wyborcza do samorządu ma swój wyraźny stosunek do ordynacji parlamentarnej. Mówi się dziś powszechnie, że ordynacja do parlamentu ma być zmieniona. Tego się żąda powszechnie. Nawet w Sejmie był projekt, który jednak został wycofany, ale jednym słowem powszechnie się o tym mówi, że ta ordynacja do parlamentu ma być zmieniona, a to przecież powinnoby mieć swój wpływ na ordynację do samorządu. Bo jeżeliby, pomimo wszystko, ordynacja do parlamentu pozostała nadal niezmieniona, to w takim razie obecne wybory do samorządu z taką czy inną ordynacją będą to wybory wybitnie polityczne, pod hasłem takiej czy innej listy będzie się odbywała wybitnie polityczna kampania, aby o ile możności wprowadzić taką czy inną grupę przedstawicieli, tego czy innego kierunku do rad miejskich, a potem oczywiście do wyborczych zgromadzeń okręgowych, gdzie możnaby osiągnąć wpływ na stawianie kandydatów do Sejmu. Jest to więc sprawa ważna. Bo np. gdyby ordynacja do parlamentu istotnie została zmieniona, to oczywiście wyborcza kampania do samorządów nabrałaby łagodniejszego charakteru, a wybrane rady miejskie miałyby charakter bardziej fachowo-gospodarczy. Jednym słowem sprawa wikła się i w tej sytuacji utrudnia mi zajęcie pozytywnego stanowiska w stosunku do wniesionego projektu. Nie mogę spokojnie zatem głosować, gdy sytuacja przed nami zaciemniona i niepewna. Mówi się, że jest to tylko pewien etap kolejny, najpierw ordynacja wyborcza do samorządu, potem do parlamentu, uważam jednak, że te dwie dziedziny życia powinny być związane i razem postawione na porządku dziennym w jednym i tym samym okresie naszej pracy, tak ordynacja do samorządów, jak i ordynacja do parlamentu.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#BolesławPochmarski">Gdy już mówię o tym, to powiem wyraźnie, że osobiście jestem zwolennikiem zmiany ordynacji wyborczej do parlamentu, ale nie chcę ślepo tego, co było dawniej. Życie poszło naprzód. Są nowe doświadczenia, są nowe konieczności, muszą być dla nich i nowe formy, ale takie, które dadzą należne prawo wyborcze szerokim masom pracującym. Jeżeliby się zapytać, czy obecna ordynacja wyborcza do parlamentu zdała egzamin, to powiem otwarcie: tak i nie. Zdała do pewnego stopnia egzamin — choć wiem, że to się niejednemu z zewnątrz nie będzie podobało — na terenie Sejmu, na terenie Izb ustawodawczych. Cokolwiek mówi się o tym parlamencie, to pewne, że jest to parlament pracujący. Izby w ciągu trzech lat wykazały dużo sumienności i poziomu w pracy, wiele poczucia odpowiedzialności, samodzielności i niezależności. I to są pewne plusy w życiu polskim. Ordynacja ta jednak nie zdała egzaminu na terenie szerokiego życia. Już to bowiem, że pewne grupy społeczeństwa polskiego, i to duże, wskutek tej ordynacji nie wzięły udziału w głosowaniu, jest dużym złem. Bo przecież wszyscy wolelibyśmy stanowczo, ażeby w tym Sejmie byli również przedstawiciele tych, czy innych ugrupowań społecznych, by mogli oni przez swe przemówienia, wnioski i interpelacje wypowiadać to, co myślą i czują reprezentowane przez nich sfery społeczeństwa. Byłaby tutaj dla nas wspólna platforma dla współpracy. I dla nich byłoby lepiej, bo między innymi i wnioski o zmianę ordynacji mogłyby być przez nich tutaj bezpośrednio zgłaszane. W tym właśnie jest poważna luka i ta luka musi być naprawiona w imię wspólnego nam wszystkim dążenia do spokoju.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#BolesławPochmarski">Bo proszę Wysokiej Izby, gdy tak zajrzymy dzisiaj do domu — jak to się określa — szarego człowieka, do domu, tej średniej, biednej rodziny, do tych tysięcy setek domów polskich małych ludzi, to jakie uczucia tam panują? Obok gorącej miłości ojczyzny i zdolności do wielkich ofiar jedno góruje pragnienie i jedno wołanie: Pogódźcie się wreszcie, niech będzie pokój w Polsce. Polska będzie rosła, będzie wielka, napewno na nas oparta, na naszym trudzie, ale niech zapanuje harmonia, my nie chcemy tych ciągłych konfliktów, ani żadnej wojny domowej. Nawet ludzie w partiach, czasami popychani przez nie do awantur, w rzeczywistości nie chcą tych awantur i partie to dobrze czują, że dominującym uczuciem w społeczeństwie polskim jest pragnienie pokoju. Wszyscy instynktownie czują, że Polska na tym wewnętrznym pokoju wygra. Są nawet już wyraźne głosy w prasie, które przestrzegają, by, broń Panie Boże, w Polsce nie przyszło do wojny domowej. Istotnie byłoby to zbrodnią, zaryzykowaniem niepodległości. Bo jeżeli Hiszpania stała się teraz terenem wojny międzynarodowej, to cóż dopiero Polska w swym położeniu geograficznym. I proszę Panów, jeśli ci, którzy kierują sprawami naszymi, na tym przekonaniu, na tym dobrym instynkcie szerokich mas, pragnących przede wszystkim spokoju, oprą się, wygrają na pewno.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#BolesławPochmarski">Dlatego moim zdaniem każdy projekt, szczególniej taki, jak ten, który wchodzi głęboko w nasze życie publiczne, który przecież każdego obywatela przez samorząd wciąga w pracę dla Państwa, każdy taki projekt musi być przede wszystkim nacechowany ideą pojednania, musi być wyrazem porozumienia, usuwania różnic, szukania pewnej platformy wspólnej. Ten zaś projekt, który rozpatrujemy, niestety, nikogo nie zadowala, ogranicza szereg ważnych elementów życia polskiego i w gruncie rzeczy nie wydobywa na wierzch tych idei, na zasadzie których musimy się łączyć do zbrojenia i wzmocnienia sił narodu i Państwa. A są przecież pewne wspólne, naczelne idee, które nas łączyć winny, które mogą prowadzić do zjednoczenia istotnego. Co prawda, to zjednoczenie dzisiaj różnie jest rozumiane, przez jednych raczej totalistycznie, przez innych jako porozumienie. Trzeba jednak umieć stanąć na gruncie idei tych spraw nadrzędnych, takich jak naród i Państwo, jak obrona Ojczyzny i armia, jak polityka zagraniczna, Konstytucja, jak sprawiedliwość społeczna, jak Chrystusowa idea miłości bliźniego, która tak często niestety zostaje w kolizji z nadmiernym przerostem innych uczuć. Wszystko to może stworzyć platformę, na gruncie której życie polskie będzie mogło iść ku harmonii. Tak i ten projekt powinienby przede wszystkim prowadzić ku harmonii przez porozumienie, czego jednak nie czyni.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#BolesławPochmarski">Chciałem szczegółowiej o niektórych elementach ujemnych projektu mówić, ale przed chwilą poseł Mróz wypowiedział się już na ten temat, krótko, syntetycznie ujął zasadniczą sprawę całego projektu, który pomniejszy możliwości tego olbrzymiego żywiołu, który tworzy Polskę, to jest człowieka pracy. Często się bowiem mówi: Niech żyje Polska sprawiedliwa. Lecz co to znaczy Polska sprawiedliwa? Jest to Polska, w której decydujący głos musi mieć człowiek pracy, chłop, robotnik, rzemieślnik i inteligent pracujący. Te wielkie masy narodu. Tu nie chodzi o partie, które w każdym razie przecież istnieją, organizują się, nawet rosną, tu chodzi o te olbrzymie masy, w jakichkolwiek są one ugrupowaniach.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#BolesławPochmarski">Gdy patrzę na oblicze miasta polskiego, gdy widzę te zapowiadane okręgi, to nie widzę, aby u nas w Krakowie — a znam dobrze nasze przedmieścia robotnicze — na podstawie tej ordynacji mogła wejść w odpowiedniej ilości, tak, jak to się należy, ta rzesza robotnicza i rzesza pracowników umysłowych; mam wielkie obawy, że ta siatkówka geometrii wyborczej przesieje ich przez swoje sito. I siłą faktu znowu będzie dużo kwasów, dużo niezadowolenia i nie zbliżymy się ku sobie, nie pójdziemy naprzód w kierunku oparcia Państwa o masy pracujące i pociągnięcia ich do wspólnej odpowiedzialności przez powołanie do pracy w samorządzie. A przecież to jest jednym z głównych celów pracy w samorządach.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#BolesławPochmarski">Dlatego w myśl moich wywodów oświadczam się za wnioskami mniejszości i tak samo jak poseł Mróz — w razie, gdyby te wnioski upadły, będę głosował przeciw ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Budzyński.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Słusznie uczynił referent ustawy, że we wstępie ogólnym omówił główne zasady ustawy o ustroju samorządu z r. 1933 i że powiązał te zasady z omawianą obecnie ustawą. Chciałbym jednak nie ograniczyć się tylko do cytowania poszczególnych artykułów poprzedniej ustawy, które omawiały ingerencję nadzoru państwowego, ale te rzeczy ująć syntetycznie i dojść do takiej konkluzji, że jest pełna preponderancja administracji rządowej w stosunku do administracji samorządowej, która według nowego brzmienia Konstytucji — art. 75, zdaje mi się, jest częścią składową administracji państwowej obok administracji rządowej. Chcę tedy stwierdzić, że z jednej strony jest nadrzędność czynnika wykonawczego, zarządzającego w stosunku do czynnika ustrojowego, uchwalającego i kontrolującego, a zatem magistratu czy zarządu miejskiego w odniesieniu do rady miejskiej, a z drugiej strony jednoosobowego przełożonego miasta w odniesieniu do kolegialnego zarządu miejskiego, a więc tym samym i do rady miejskiej. Oba te czynniki — przełożony gminy bezwzględnie, a w pewnej części także i członkowie zarządu miejskiego, jeżeli chodzi o prezydenta miasta i wice-prezydenta, względnie burmistrza i wiceburmistrza — nie pochodzą wyłącznie z wyboru mieszkańców miasta i nie gruntują się wyłącznie na zaufaniu tej ludności, ale decyduje tu czynnik administracji rządowej, który wybór ludności albo zatwierdza, albo uchyla. A więc skład ciała kontrolującego i uchwalającego może być zawieszony i zmieniony przez ten czynnik, który nie opiera się wyłącznie na zaufaniu wyborcy. To jest moment pierwszy.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#EmilSommerstein">Moment drugi: wszystkie ważniejsze uchwały rady miejskiej, organu uchwalającego, muszą być zatwierdzane przez organ nadzorczy administracji rządowej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#EmilSommerstein">Moment trzeci: rada miejska ma kontrolować wykonanie. Ale czy w wykonywaniu tej kontroli ona decyduje? Nie. Jest organ wyłoniony przez radę, komisja rewizyjna, która z ramienia rady miejskiej ma kontrolować gospodarkę zarządu miejskiego i przełożonego gminy. Gdy ta komisja rewizyjna przyjdzie ze swoim sprawozdaniem i rada miejska uzna na podstawie sprawozdania komisji rewizyjnej, że gospodarka zarządu miejskiego czy przełożonego gminy była zła, to nie rada miejska wyciąga konsekwencje, ona nie ma żadnego środka do zastosowania przeciwko zarządowi miejskiemu czy też przeciwko przełożonemu, gminy, który niewłaściwie gospodarzy, ale wtedy to sprawozdanie komisji rewizyjnej i uchwałę rady miejskiej przysyła się administracji rządowej, władzy nadzorczej, która decyduje na rzecz rady miejskiej czy zarządu miejskiego. A więc w tej najistotniejszej funkcji rady miejskiej — wykonywania kontroli imieniem ogółu wyborców ze strony czynnika, który gruntuje się na zaufaniu tych wyborców — nie ma rada miejska nic do powiedzenia. Właściwie tylko ma do powiedzenia, ale nic do wykonania.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#EmilSommerstein">Jeżeli do tych spraw dołączyć przepis, który przewiduje możność złożenia z urzędu poszczególnych członków zarządu miejskiego bez postępowania dyscyplinarnego, a tylko w drodze postępowania czysto administracyjnego, jeżeli uwzględnimy możność rozwiązania jednego czy obu organów samorządowych, to jest rady miejskiej i zarządu miejskiego, na podstawie przesłanek dość nieuchwytnych, bo przymiotniki „nieudolne i niedbałe prowadzenie sprawy”, „narażanie interesów gminy na szwank”, „obniżanie godności i zaufania”, jakie łączą się z zajmowaniem stanowiska w tej hierarchii miejskiej — jeżeli te wszystkie momenty zestawimy, dojdziemy do przekonania o omnipotencji czynnika administracji rządowej, wobec którego czynnik administracji samorządowej, czynnik obywatelski, kontrolujący i uchwalający jest bezsilny, ograniczony wyłącznie do prowadzenia debat, bez możliwości efektywnego przeprowadzenia swoich końcowych uchwał. I w świetle tych przepisów ustawy z r. 1933 należy rozważać i badać zasady obecnie przedłożonej ustawy o ordynacji wyborczej miejskiej.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#EmilSommerstein">P. referent powiązał obie rzeczy i powiedział: Jeżeli jest liberalna ordynacja wyborcza, to musi być bardzo ścisły nadzór państwowy, który musi krępować te organa ustrojowe, wyszłe z wyboru, bo nie ma pewności, czy one, wyszłe z wyborów demoliberalnych, rzeczywiście będą się kierowały wyłącznie interesami miasta. I na odwrót — jeżeli ordynacja wyborcza nie jest demoliberalną, tylko raczej prowadzi do „selekcji” jednostek, powołanych do prowadzenia spraw samorządu, to można coś opuścić z tego nadzoru. Jednak co się okazuje w niniejszym wypadku? Ustawa z r. 1933, dotycząca nadzoru państwowego, bardzo ścisłego, bardzo krępującego, w niczym się nie zmienia, natomiast zmienia się ta rzekomo liberalna ordynacja wyborcza. I jest rzecz bardzo ciekawa. Ordynacja wyborcza na podstawie ustawy z r. 1933 była zastrzeżona do regulaminów wyborczych, wydać się mających w drodze rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych. Takie regulaminy zostały wydane, o ile chodzi o miasta. 30 marca 1934 r. pod poz. 259 ukazało się zasadnicze zarządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych, a zmiana nastąpiła 12 maja 1936 r., ale jedynie jeśli chodzi o kalendarzyk wyborczy. A więc jak wygląda ten regulamin wyboczy? W regulaminie wyborczym w artykule, nie pomnę którymi jest mowa o tych czterech przymiotnikach, które są powszechnie znane, a więc powszechność, równość, bezpośredniość i tajność i o stosunkowym podziale mandatów.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#EmilSommerstein">A ponadto w § 4, zdaje mi się, jest powiedziane, że okręgi mają być tak robione, aby co najmniej trzy mandaty przypadały na jeden okręg. W jednym z końcowych paragrafów na wypadek wyborów uzupełniających jest przewidziane, że na wypadek, gdyby wskutek zmian zaszłych w ruchu ludności nie można było utworzyć okręgu trzymandatowego, to nie należy wybierać według okręgu dwumandatowego, tylko włączyć go do sąsiedniego okręgu tak, żeby nie było w żadnym wypadku okręgów o mniejszej ilości mandatów, jak o liczbie trzech. To stanowił regulamin wyborczy z roku 1934.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#EmilSommerstein">W styczniu 1938 r., a więc w roku bieżącym, Rząd wniósł projekt ustawy o ordynacji wyborczej dla sześciu głównych miast, gdzie również co do przeważającej liczby mandatów zatrzymał system wyborów powszechnych. I w tej ustawie, która jest właściwie i dzisiaj na porządku dziennym jako punkt a), czytamy w art. 5, że wybory do rad miejskich w okręgach wyborczych są powszechne, równe, tajne, bezpośrednie i stosunkowe. A więc Rząd w styczniu 1938 r. w odniesieniu do miast największych, w których walki polityczne najżywiej się rozgrywają, zatrzymuje system pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego, czego domagają się „niby demagogowie” znajdujący się poza Izbą i w tej Izbie stawiający wnioski mniejszości.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#EmilSommerstein">W obecnie omawianej ustawie przyjęto prawie że wszystkie postanowienia regulaminu wyborczego z roku 1934, tak że ustawę obecną mogę nazwać szatą ustawową dla regulaminu wyborczego z 1934 r., ale pogorszono regulamin wyborczy z 1934 r. wbrew stanowisku Rządu, zajętemu jeszcze w styczniu 1938 r. w odniesieniu do 6 głównych miast w dwóch, a nawet trzech punktach. Pogorszono w tym punkcie, że nie ma już proporcjonalności, pogorszono w tym punkcie, że okręgi wyborcze nie muszą być przykrawane co najmniej na miarę 3 mandatów, ale mogą być jedno i dwumandatowe. Wprowadzono wobec tego 3 różne systemy wyborcze większościowe w jednomandatowych, ścieśnionego głosowania w dwumandatowych obok niby proporcjonalnych w innych okręgach. Trzecie pogorszenie, które prowadzi do chaosu i rozgardiaszu pod pozorem niby większej ścisłości i akuratności, tkwi w tym, że wprowadzając 3 systemy wyborcze rozluźnia się system list przez dopuszczenie do głosowania na kandydatów różnych list, a nawet przerzucania kandydatów z jednej listy na listę drugą. Tu są istotne mankamenty obecnej ustawy. Co się powiada? Powiada się, że ordynacja wyborcza drogą okręgów i drogą uchylenia proporcjonalności doprowadzić ma do wieliminowania momentów politycznych, o ile chodzi o działalność organów ustrojowych samorządu. Ale w uzasadnieniu projektu rządowego ze stycznia 1938 r., o ile chodzi o ordynację do 6 miast, wyraźnie stwierdzono, że system okręgów wyborczych nie doprowadził do uchylenia momentów politycznych, że owszem, utrudnił zastępstwo grupom społecznym i gospodarczym, a ułatwił je elementom politycznym i elementom narodowościowym. Mówi się dużo o przeciwstawności samorządu i administracji państwowej czy rządowej, że nie ma obecnie tej rozbieżności, jaka była dawniej w państwach zaborczych, gdzie samorząd reprezentował element polski, a rząd był zaborczy. Tak jednak nie jest. Chodzi tu nie o rozbieżność, nie o przeciwstawność samorządu i Państwa, tylko o przeciwstawność administracji samorządowej i rządowej. I nie musi być jednolity pogląd administracji samorządowej i rządowej na każde zagadnienie. Właśnie po to jest administracja samorządowa, aby dawała wyraz zapatrywaniu obywateli, o ile chodzi o zagadnienia mniej ważne, nie ogólnopaństwowe, lecz o zagadnienia, które mają podłoże lokalne. I tu właśnie w innych państwach, np. w Anglii, rzecz tak postawiono, że samorząd skupia w sobie wszystkie funkcje lokalne, nie pełni żadnych funkcyj zleconych przez władze państwowe, pełni wszystkie funkcje, o ile chodzi o dany teren lokalny, a władze państwowe centralne pełnią jedynie funkcje nadzoru i drogą nadzoru i polityki finansowej wpływają na działalność organów samorządowych, które nie są w tej działalności krępowane i pełnią wszystkie swoje funkcje. To jest zasadnicze podłoże samorządu. A jeżeli się powoływano na to, że we Francji samorząd jest skrępowany, to właśnie od r. 1926 idzie prąd w kierunku zaufania i wiary do czynników lokalnych, do czynników samorządowych i tam pojęcie decentralizacji pokrywa się z gouvernement local — z pojęciem samorządu, i tam funkcje, dotyczące samorządu i funkcje tworzenia samorządu są oddane czynnikom samorządowym, a nie ingerencji administracji rządowej.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#EmilSommerstein">Atakujemy tedy w tej ustawie przede wszystkim zupełne wieliminowanie zasady proporcjonalności. Słusznie powiedział p. Duch, że w art. 1 nie pisze się o tej proporcjonalności, i nie potrzeba także tego, co chciał, zgłaszając wniosek mniejszości, p. Osiński, a co p. Duch reprezentował w komisji, bo nie ma nigdzie śladu proporcjonalności, nie ma głosowania na listy. A po co są listy? Czy jako znaki orientacyjne? Powiada się, że proporcjonalność zupełnie usunięto, bo trzeba dążyć do odpolitycznienia samorządu. Dziwne jest, że o tym się mówi w tym momencie, gdy z każdej strony tworzą się i wyrastają coraz nowe twory, organizacje i stronnictwa polityczne. Jest ich dzisiaj dużo więcej, aniżeli było przedtym, przed laty pięciu. Dziwię się, że się mówi o odpolitycznieniu w tym momencie, gdy na zasadzie ordynacji wyborczej sejmowej skład izb ustawodawczych zależy od składu rad miejskich, czy rad gminnych, gdy tedy przerzucono na samorządy ze szkodą dla samorządów w miejsce funkcji gospodarczych i społecznych funkcje wybitnie par ekscellence polityczne, gdzie każde stronnictwo, które staje w szranki do walki o izbę ustawodawczą, musi się z tym liczyć, jaki jest skład organów samorządowych, które mają decydować, i że właśnie wybory do władz samorządowych muszą stać pod hasłem walki politycznej, o ile chodzi o skład przyszłych izb ustawodawczych. Odpolitycznienie jest chimerą, jest rzeczą, która ziścić się nie może. Nie można przekreślać życia, tak jak nie można przekreślać partii, bo się tworzą nowe partie, przeciwstawne, z tym czy innym programem, z tym czy innym szyldem, w zależności od tego, jaki jest chorąży danego szyldu i danego sztandaru. Tak że to hasło odpolitycznienia pozostałe hasłem martwym. I dlatego hasło proporcjonalności musi być utrzymane, aby wszystkim mniejszościom na terenie gmin, czy to będą mniejszości narodowe, czy polityczne, czy społeczne, czy gospodarcze, umożliwić dostęp i współudział w sprawowaniu spraw publicznych w zakresie danego miasta czy gminy.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#EmilSommerstein">Domagamy się tedy w poprawkach wprowadzenia w prawie wyborczym proporcjonalności czystej, nieskażonej, bez żadnych dodatków i bez żadnych takich postanowień, które by w praktycznym wykonaniu zasadę proporcjonalności, zasadę stosunkowego rozdziału mandatów czy zasadę głosowania na listy unicestwiały i sprowadzały do zera.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#EmilSommerstein">Z tą samą mocą przeciwstawiamy się zasadzie okręgów wyborczych i podkreślamy to samo, co w roku 1933, że podział na okręgi wyborcze ma znaczenie wybitnie polityczne i że administracja rządowa tą drogą uzyskuje wpływ na wybory bez względu na to, jaka będzie ordynacja wyborcza.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#EmilSommerstein">Czytałem onegdaj motto skonfiskowanego artykułu p. Mackiewicza w „Słowie Wileńskim”. To motto brzmi: „Gdy administracja prowadzi wybory, ordynacją wyborczą będzie Minister Spraw Wewnętrznych. I obojętne jaka jest ordynacja, bo przy najgorszej ordynacji można przeprowadzić czyste i uczciwe wybory, a przy najlepszej ordynacji można przeprowadzić wybory rumuńskie”. Zdaje się, że p. Mackiewicz — nie wiem czy motto było jego własne, czy zaczerpnięte skądinąd — ma zupełną rację. Przez okręgi wyborcze, zwłaszcza jedno i dwumandatowe, uzyskuje administracja pełny wpływ na ordynację wyborczą, na jej postanowienia, na wynik wyborów. Nie ma żadnych zastrzeżeń, które by ograniczały samowolę czy swobodne uznanie administracji. O ile chodzi o okręgi wyborcze, to jest jedyne ograniczenie, że mają tworzyć ciągłość terytorialną, ale to w praktyce do niczego nie prowadzi. Mogę przytoczyć przykład Lwowa — Jazłowca, gdzie jest ciągłość terytorialna, ale ta ciągłość może być i w trójkącie, w trapezie, w prostokącie, a również i w kiszce, którą się ciągnie naokoło całego miasta, nie ma przerwy, jest jeden szlauch, że tak powiem, nieprzerwany — woda płynie: Pełtew czy inna rzeka. Czy Panowie rozumieją do czego ta kiszka okręgowa prowadzi, do jakich rezultatów? Do tego, że ona pierścieniem opasuje całe miasto i skupia w sobie mandaty, które tej kiszce nie należą się. A więc przeciwstawiamy się podziałowi miast na okręgi wyborcze. Podział na obwody, spełniając funkcję techniczną, ułatwia i usprawnia wybory, podział na okręgi ma na oku wyłącznie cele polityczne, narodowościowe czy wewnętrzno-polityczne. Rzecz dziwna, równocześnie odbywa się dyskusja nad projektem ordynacji wyborczej do samorządu wiejskiego i tam panowie na komisji uchylili w gromadzie jednomandatowe okręgi, w gminie zbiorowej wiejskiej uchylili jedno i dwumandatowe okręgi, a postanowili, zgodnie z wnioskiem p. Mirskiego, że mają być okręgi co najmniej trzy mandatowe. A tu przy wielkich miastach i przy średnich i w miasteczkach wprowadza się nawet jedno i dwumandatowe okręgi.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#EmilSommerstein">Mamy trzy systemy: w jednomandatowych okręgach większościowe wybory, w dwumandatowych okręgach ścieśnione wybory, które w teorii spotykają się co najmniej z nieuznaniem tego systemu, bo ten system może doprowadzić do tego, że mniejszość zapanuje nad większością. Ale i to nie jest dobre — t.j. krańcowość druga. Więc pytam, jakie rzeczowe powody przemawiają za tym, ażeby w gromadzie wprowadzać jednomandatowe okręgi, ażeby w gminach zbiorowych wiejskich nie wprowadzać jedno i dwumandatowych okręgów, a jedynie wprowadzać je w miastach wielkich, w takich miastach jak: Warszawa, Łódź, Poznań, Lwów. Cele są zupełnie jasne, cele są par ekscellence polityczne. I dlatego słusznie mówił wybitny teoretyk prawa politycznego prof. Kelzen, na którego często ostatnio powoływał się p. referent poseł Duch, że okręgi wyborcze są tym taranem. który niszczy proporcjonalność, który powoduje nierówność prawa wyborczego. I dlatego, jeżeli się pisze, że jest równe prawo wyborcze, a równocześnie w następnym artykule wprowadza się okręgi wyborcze, to się kasuje tę równość, jest się nieszczerym, bo nie mówi się tego, do czego się zmierza. Okręgi wyborcze prowadzą do wartościowania i gatunkowania, określają ciężar gatunkowy poszczególnych wyborców, jeden głos jest silniejszy, drugi głos ma mniejszy ciężar gatunkowy. Do tego zmierzają okręgi i dlatego z całą siłą przeciwstawiamy się tym okręgom, a jeżeliby one miały się zostać, stawiamy szereg poprawek, które przynajmniej ograniczą samowolę i swobodę uznania i realizowania wyłącznie celów politycznych — przeciw komu? Przeciw stronnictwom politycznym czy narodowościowym, czy grupom zawodowym, gospodarczym lub społecznym o odrębnych celach, zadaniach i potrzebach na terenie gmin. Domagamy się w naszych poprawkach, ażeby o podziale na okręgi nie decydowały organa administracji rządowej, tylko organ obywatelski, z woli wyborców pochodzący, którym jest rada miejska. Domagamy się, ażeby było postanowienie, że w każdym okręgu przypada ilość mandatów jednakowa na daną ilość mieszkańców. Domagamy się, żeby okręgi były co najmniej 5-mandatowe, by i mniejszości nie rozporządzające 1–3 czy 1/4 głosów miały możność uzyskania zastępstwa, bo i te mniejszości, rozporządzające pewną ilością głosów, przedstawiają pewną sumę interesów, które muszą być w imię haseł naczelnych samorządu respektowane.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(P. Bakon: To wszystko rozwiązują kurie.)</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#EmilSommerstein">Panie Pośle Bakon, możliwe, że Pan ten problem przestudiował i że dla Pana to jest jasne. Ja nie wiem, czy Panowie tak bardzo zapalą się do projektu kurii żydowskich, jeżeli chcecie być uczciwi, sprawiedliwi i czyści — nie wiem.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#EmilSommerstein">Pan referent zakończył swój referat oświadczeniem, że jeżeli administracja rządowa zechce przy swojej ingerencji na wynik wyborów działać tak, ażeby jedynie ludność polska była wszędzie gospodarzem we wszystkich miastach, to wtedy będzie w porządku, ale jeżeli ona będzie ingerowała na rzecz jednych stronnictw politycznych polskich przeciw innym stronnictwom, to ona wtedy nie będzie w porządku i trzeba będzie znowelizować tę ustawę. Uważam, że takie rozumowanie nie jest w zgodzie z Konstytucją i przypomina mi pewną etykę o tej podwójnej miarce. Nie dać praw mniejszościom narodowym w samorządzie miejskim, prawa te ograniczyć, to jest dewiza i do tego celu mają służyć okręgi wyborcze i ten cel ma realizować administracja rządowa...</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(P. Bakon: Panu się tylko zdaje.)</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#EmilSommerstein">...jako ten organ, który będzie wykrawał okręgi wyborcze. My to wyczuwamy i jesteśmy zobowiązani p. referentowi za tę szczerość, której dowody zresztą dał w r. 1933 w czasie debaty nad ustawą o samorządzie miejskim, kiedy właśnie wskazał na te cele polityczne okręgów wyborczych. My jednak uważamy, że w interesie Państwa i należytego rozwoju samorządu leży, aby były zrealizowane te hasła przewodnie, o których pisał Rząd w r. 1933 w uzasadnieniu swego projektu, że jest zadaniem samorządu być szkołą życia publicznego, że jest zadaniem samorządu zespolić wszystkich obywateli z Państwem, że jest zadaniem samorządu w tej pracy twórczej i pozytywnej zespolić przy jednym stole i mniejszości narodowe do wspólnej pracy dla dobra Państwa. My na tym stanowisku stoimy, na tym stanowisku deklarujemy nasz współudział w samorządach i z tego stanowiska wychodząc, opierając się na przepisach ustawy zasadniczej Państwa Polskiego, domagamy się uchylenia tych wszystkich przepisów, które będą szły na zmniejszenie, na unicestwienie, na eliminowanie naszego współudziału w życiu wewnętrznym samorządu.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#EmilSommerstein">Dla obalenia tego narzędzia politycznego, które wyraźnie mieści się w przedłożonej ustawie, postawiliśmy szereg poprawek. Postawiliśmy ponadto poprawki, które mają w większej mierze usprawnić postępowanie wyborcze i dać większą możność obywatelowi, by swemu obowiązkowi wyborczemu uczynił zadość.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#EmilSommerstein">Zasadnicze postulaty nasze streszczają się w dwóch momentach: nie tylko powszechne, równe, bezpośrednie i tajne, ale i proporcjonalne prawo wyborcze. Nie kilka systemów wyborczych, ale jeden system wyborczy. Nie chaos, rozgardiasz i niejasność, ale pełna jasność i wyrazistość uprawnień obywatela. Nie instrument polityczny w formie okręgów wyborczych, ale proporcjonalność realizowana na terenie całego miasta, o ile chodzi o równomierne i równe traktowanie i uwzględnianie ciężaru gatunkowego prawa wyborczego i głosu oddanego przez każdego obywatela mieszkającego w danym mieście, bez względu na wyznanie, narodowość, jego przekonania polityczne, język i pochodzenie.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#EmilSommerstein">Stawiając nasze poprawki, prosimy o ich uwzględnienie. Na wypadek odrzucenia naszych poprawek, głosować będziemy przeciw przedłożonej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Kopeć.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#TadeuszKopeć">Wysoka Izbo! Treść referatu p. sprawozdawcy zwalnia mnie od obowiązku polemiki bez szkody dla tych profesorów, których wykładów o teorii państwa słuchałem. Nowoczesna teoria państwa i nowoczesna teoria wyborów, zaprezentowana nam tutaj przez p. referenta, jest czymś tak zupełnie nieoczekiwanym, że naprawdę trudno z tym polemizować. A tym bardziej trudno, że 10 lutego br. p. referent był łaskaw wygłosić nam długą filipikę przeciw totalizmowi, a dzisiaj nie mniejszą przeciw demokracji. Nie wiem, jaki byłby ustrój państwowy, którego zwolennikiem jest p. referent, bo trudno...</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(P. Duch: To się Pan dowie.)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#TadeuszKopeć">Będę bardzo zobowiązany Panu Posłowi, bo będzie to zapewne jeden z ciekawych kierunków myśli państwowej.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#TadeuszKopeć">Natomiast chodzi mi o oświadczenie rządowe, złożone w Klubie Sprawozdawców Parlamentarnych. Z oświadczenia tego dowiedzieliśmy się, że Rządowi chodzi jak najbardziej o to, ażeby wybory odbyły „się w sposób czysty, uczciwy i rzetelny, aby stąd powstała reprezentacja była istotnie realizacją zasady współdziałania czynnika społecznego z państwowym”.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#TadeuszKopeć">Nie wchodzę w przyczyny, które skłoniły Rząd do dania takiego publicznego oświadczenia. Nie moją rzeczą jest badać te przyczyny. Przypuszczam, że chodziło mu o to, ażeby wytworzyć zaufanie najszerszych mas społeczeństwa do projektu rządowego i do wyborów, które odbędą się na podstawie tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#TadeuszKopeć">Tak zrozumiała to opinia publiczna. Przez całą prasę polską poszło wielkie hasło, że wybory będą uczciwe, i drugie hasło, że wybory mają realizować zasadę współdziałania czynnika społecznego z państwowym. Nic nie jest dziś tak konieczne, jak właśnie stworzenie atmosfery pełnego zaufania ogółu społeczeństwa do instytucji samorządowych. Nie ja, ale właśnie wielu panów, reprezentujących większość komisji, wielokrotnie z tego miejsca i wielokrotnie na komisji podnosiło istotnie palące zagadnienie, że samorząd znajduje się w zupełnym upadku, że jest Rząd sam, a nie samorząd.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Głos: Brak pieniędzy.)</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#TadeuszKopeć">Nie tylko ten wzgląd był podnoszony, ale również i wzgląd umniejszania praw społeczeństwa w samorządzie i uprawnień samorządu.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#TadeuszKopeć">Niestety, projekt rządowy nie stwarza tej tak pożądanej w dzisiejszych warunkach atmosfery. Dlaczego? Dlatego, że cały szereg przepisów tego projektu daje niższym czynnikom administracyjnym pełną możność samowoli. Okręg wyborczy jest określany przez starostę, starosta decyduje o zasadach głosowania, czy są proporcjonalne czy większościowe, starosta decyduje, czy to będą jedno, dwu, pięcio, czy siedmiomandatowe okręgi. Starosta mianuje komisję wyborczą. Starosta równocześnie, nawet wówczas, gdy nie ma sprzeciwu przeciwko wyborom, podniesionego przez samych wyborców, może unieważnić wybory.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#TadeuszKopeć">Wysoka Izbo! Znam premiera, który nie prasie, ale wojewodom nakazywał uczciwe wybory, wynik tych wyborów był dla tego premiera nieoczekiwany. Nie drobne, nie małe miejscowości, ale olbrzymie tereny Państwa dawały wyniki wyborów niespodziewane. Uważane za najniżej kulturalnie stojące okręgi wyborcze, wykazywały poziom wyrobienia politycznego, niespotykany na ziemiach zachodnich. Robotnicy, którym zarzuca się egoistyczne, klasowe nastawienie, zdawali egzamin przedziwnego solidaryzmu społecznego, wybierając na swoich obrońców na przykład przedstawicieli wielkiego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(P. Olszewski: Czy Pan zna nasze miasta i miasteczka?)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#TadeuszKopeć">Tak jest.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(P. Olszewski: Czy Pan wie, jak one wyglądają?)</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#TadeuszKopeć">Napewno. Niech Pan będzie trochę cierpliwy, to może Pan przestanie w to wątpić.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#TadeuszKopeć">Otóż zadajemy sobie pytanie, czy społeczeństwo istotnie nie dojrzało do tego, aby przyjąć na siebie pełną odpowiedzialność za ustrój samorządu. Przecież społeczeństwo nasze ma piękną tradycję pełnego ustroju samorządowego. Umiało samorząd doskonale prowadzić i wykorzystywać. Umiało z pomocą samorządu przyczyniać się do budowy i rozbudowy olbrzymich terenów Państwa. Dam przykład chociażby wspaniałej tradycji samorządu w Małopolsce. I nawet ten karłowaty samorząd, jaki mieliśmy, już w zaraniu powstawania Państwa Polskiego, za czasów okupacji, dawał pozytywne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#TadeuszKopeć">Ale wezmę inną dziedzinę. Wezmę chociażby dzisiejszą sytuację polityczną w kraju.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#TadeuszKopeć">W obecnej wewnętrzno-politycznej sytuacji kraju społeczeństwo polskie zdaje egzamin olbrzymiej dojrzałości politycznej. W momencie, kiedy różne autorytety osłabiają się, społeczeństwo samo — kierowane instynktem samozachowawczym — autorytety te podtrzymuje.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#TadeuszKopeć">Otóż nie wątpię w dobrą wolę Rządu, nie wątpię w to, że oświadczenie, które Rząd złożył, było najszczerszą intencją dyktowane, ale chodzi mi o to, że ustawa nie stwarza dostatecznej ochrony przeciw samowoli, przeciw tym typom administratorów, którzy dla zasługiwania się działają pod wpływem wiatrów, które w danej chwili wieją, potrafią niszczyć zdrowe zasady życia publicznego.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#TadeuszKopeć">Na czoło wszystkich zagadnień wysuwa się zagadnienie jedno i dwumandatowych okręgów. Wysoka Izbo! Jeżeli chodzi o budowę rad miejskich, to przede wszystkim musimy dbać o to, aby w składzie rady miejskiej zasiadali tacy ludzie, którzy całość interesów gminy miejskiej będą mieć na oku. Chcąc takich ludzi dobierać, musimy patrzeć na gminę jako na całość, a nie jak na obszar rozdzielony i pokawałkowany zupełnie dowolnie na okręgi.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#TadeuszKopeć">Druga sprawa: w radzie miejskiej muszą zasiadać ludzie o pewnym poziomie. W naszych miastach, na dokładną znajomość których chce sobie wziąć monopol jedynie p. Olszewski, niewątpliwie łatwiej może być przeprowadzona selekcja i dobór odpowiednich ludzi w dużych okręgach niż w małych. Małe okręgi mają to do siebie, że w rezultacie wyborów z urn wyborczych wychodzą różne wielkości lokalne, wielkości, które na małych terenikach z tych czy innych względów odgrywają pewną rolę, ale które nie zdają egzaminu wówczas, gdy chodzi o troskę o całość interesów miasta. Selekcja jest łatwiejsza zresztą w dużych zgromadzeniach ludzkich niż małych.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#TadeuszKopeć">A wreszcie trzecia rzecz — kwestia posiadania w składzie rady miejskiej pełnego obrazu stosunków ludnościowych na terenie miasta, szczególnie posiadania w radzie miejskiej odpowiedniej reprezentacji warstw pracowniczych i robotniczych. Przy wprowadzeniu, jedno i dwumandatowych okręgów inteligencja pracująca nie ma możności zdobycia odpowiedniej liczby mandatów i zapewnienia sobie należytej reprezentacji w radach miejskich. Również i ludność robotnicza jest tej możności pozbawiona, albowiem ludność ta jest rozparcelowana na terenie całego miasta, a poza tym ludność ta może tylko wtedy z sukcesem stawać do wyborów, jeżeli zwarcie i jednolicie występuje na terenie całego miasta w formie jakiejś organizacji.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#TadeuszKopeć">P. Brzęk-Osiński zaprezentował pogląd tzw. bezpośrednich wyborów, które w jego rozumieniu polegają na tym, że obywatele na terenie małych okręgów szukają i wybierają najgodniejszych spośród siebie. Zdaje mi się, że ta teoria jest oderwana od życia, od tego życia, jakie jest w tej chwili. Niestety, wybory nie odbywają się w ten sposób, że pod rozłożystą lipą schodzi się 200 czy 250 obywateli i szuka spośród siebie najgodniejszego, który by ich najlepiej w radzie miejskiej reprezentował. Trzeba przecież brać pod uwagę istniejące momenty psychologiczne i istniejący stan faktyczny.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#TadeuszKopeć">Ludność robotnicza może zdobyć odpowiednią reprezentację w radach miejskich tylko wówczas, kiedy w zwartych masowych organizacjach staje do wyborów.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#TadeuszKopeć">Wysoka Izbo! Doświadczenia z obecną ordynacją wyborczą właśnie z okręgami dwumandatowymi dały pod tym względem chyba zupełnie wyraźne rezultaty. W Wysokiej Izbie liczba reprezentantów robotniczych sprowadzona jest do kilku, do 5 ludzi. Czyż byłoby zamiarem usunąć reprezentację robotniczą również i z samorządów miejskich?</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#TadeuszKopeć">Jeżeli chodzi wreszcie o względy narodowościowe, bo tymi względami najczęściej uzasadniana jest zasada jedno i dwumandatowych okręgów, to wydaje mi się, że wprost przeciwnie przy stosowaniu 1 i 2-mandatowych okręgów cały szereg głosów polskich straci się właśnie w małych miasteczkach, zamieszkałych w 55%, 60%, 70% przez Żydów. Nie wiem, jakich to zdolnych geografów administratorów Rząd posiada, że jest w stanie zapewnić wykrojenie w tych miasteczkach czysto polskich terytoriów. Jeżeli zasada podziału na okręgi ma być przeprowadzona w ten sposób, aby nie budziła wrażenia wyraźnego krzywdzenia kogoś, to tylko wielomandatowe okręgi dają ludności polskiej to, co się jej słusznie należy — poczucie pełności gospodarzenia na własnej ziemi, poczucie zapewnienia jej należnej reprezentacji w radzie miejskiej.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#TadeuszKopeć">Natomiast bardzo wątpię, czy ten lub ów administrator, mając do wyboru na przykład w Łodzi p. Kowalskiego i p. Grohmana, nie pójdzie po linii wyboru Grohmana, a nie Kowalskiego.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#komentarz">(P. Wymysłowski: Wybierze Kowalskiego.)</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#TadeuszKopeć">Jak wybierzecie, to w porządku.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#TadeuszKopeć">Wreszcie zupełnym nonsensem jest jedna rzecz. Rozumiem, że jeszcze w gminach wiejskich, jeszcze w gromadach wiejskich mogłoby być uzasadnione tworzenie jednomandatowych okręgów. Tłumaczono ich utworzenie tym, że odległość jednej wsi od drugiej jest w pewnych wypadkach dość duża. Ale skoro Komisja Administracyjno-Samorządowa zniosła jednomandatowe okręgi w gromadach, zniosła jedno i dwumandatowe okręgi wyborcze w gminach wiejskich, to nie widzę żadnego powodu, dla którego by pozostawiać jedno i dwumandatowe okręgi właśnie w miastach. W ogóle nie wyobrażam sobie systemu wyborczego, który w tej chwili wychodzi z Wysokiej Izby, a który przedstawia przedziwną mozaikę. W gromadach nie ma jednomandatowych okręgów, w gminach nie ma jedno i dwumandatowych okręgów, a w miastach są jedno i dwumandatowe, w powiatach znów dla odmiany są jednomandatowe okręgi. Dlaczego? Nie wiadomo. Ot tak zadecydował skład komisji, ale właśnie plenum jest całkowicie uprawnione, jest obowiązkiem plenum usunąć tę niezgodność systemów wyborczych w obu ustawach.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#komentarz">(P. Wymysłowski: Okręgi dwumandatowe skreślić.)</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#TadeuszKopeć">Widzę, Kolego, żeśmy się dogadali. Ale jeżeli w wyniku dyskusji i mego przemówienia doprowadziłem już do uzgodnienia z kol. Wymysłowskim, to chciałbym, aby to uzgodnienie było rozszerzone i przeszło jeszcze do następnych punktów.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#TadeuszKopeć">Mianowicie, skoro znosi się jedno i dwumandatowe okręgi, to logiczną konsekwencją musi być takie ustalenie minimum mieszkańców okręgu, aby okręg nie był karykaturalnie mały. Jeżeli zostawia się staroście całkowitą swobodę wyznaczenia okręgu, to niech będzie dla niego wskazówką, że okręg nie może być śmiesznie mały, ale że powinien zawierać określone minimum ludności.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#TadeuszKopeć">Proponuję w swoim wniosku jako minimum ludności cyfrę 25.000, wychodząc z założenia, że miasto niewydzielone winno stanowić jeden okręg wyborczy. Natomiast miasta większe byłyby dzielone na okręgi wyborcze, ale nie karykaturalnie małe, lecz takie, z których będzie zapewnione wydobycie pełnego obrazu, pełnej reprezentacji, nie tylko rzemiosła i właścicieli nieruchomości, ale również reprezentantów pracowniczych i robotniczych. Wreszcie jeżeliby zasada wielomandatowych okręgów została przyjęta, to wówczas prostą jej konsekwencją jest przyjęcie stosunkowych wyborów. Bo zadaję Panom pytanie, jakże Panowie mają zamiar podzielić 3, 5, 6 i 7 mandatów, jeżeli nie zastosują systemu stosunkowych wyborów? Trzeba się przecież liczyć z tym, że ustrój, proponowany przez p. Osińskiego, nie jest jeszcze zrealizowany. Czy Panowie chcą, by 3, 4, 5, 6, 7 mandatów dostało się w drodze większości tylko jednej grupie, np. albo Stronnictwu Narodowemu, albo socjalistom? Nie sądzę, żeby to było słuszne. I dlatego nie rozumiem, po co wprowadza się pomieszanie dwóch pojęć, pojęcia głosowania na osoby czy na listy sztywne i drugiego pojęcia stosunkowego rozdziału mandatów. Zresztą stosunkowość wyborów w sposób oczywiście bardzo ukrócony, bardzo skrępowany jest uwzględniona w tej ustawie. Po cóż być tak wstydliwym, jeżeli chodzi o art. 1, i nie wspomnieć, że wybory są stosunkowe?</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#TadeuszKopeć">W końcu pozostaje sprawa kandydatów, którzy do ostatniej chwili nie mogą zdecydować się, na której liście będą kandydować. Większość komisji przyjęła zasadę, że decydujące w tym wypadku jest późniejsze oświadczenie, późniejszy podpis. Praktyka wyborcza wskazuje, że przyjęcie takiej zasady w bardzo wielu wypadkach prowadzi do nacisków na kandydata, ażeby kandydował nie z tej listy, lecz z innej. Poza tym prowadzi do tego, że stanowisko kandydata w stosunku do wyborców nie jest poważne. Zamiast zastanowić się przed wyborami, z jaką grupą zamierza iść, jakiej grupy interesów zamierza bronić, kandydat wyszukuje te grupy w czasie trwania akcji wyborczej. Sądzę, że nie ma powodów, ażeby laki stan rzeczy popierać. Proponuję zatem, aby kandydata, który ma skłonność do kandydowania na kilku listach i przy kilku listach składa oświadczenia, skreślić ze wszystkich list. Trzeba bowiem nie tylko wyborcom, ale i kandydatowi dać wskazówkę, że powinien przed wyborami zastanowić się, z jaką grupą zamierza wejść do rady miejskiej.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#TadeuszKopeć">Zresztą ustawa w żadnym wypadku, wbrew temu, co dominowało w całej dyskusji, nie usunie polityczności rad gminnych. I aczkolwiek jestem przeciwnikiem rozpolitykowania w radach gminnych, to jednak niestety muszę stwierdzić, że póki obecna ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu obowiązuje i w ścisły sposób związuje rady miejskie i rady gminne z aktem politycznym, jakim są wybory do Sejmu i Senatu, dopóty nie tylko nie zmniejszy się w samorządzie rozpolitykowania, ale przeciwnie więcej się go rozpolitykuje. Chcąc odpolitycznić samorząd, a przynajmniej zmniejszyć prądy polityczne w samorządzie do minimum, trzeba zmienić obecnie obowiązującą ordynację wyborczą do Sejmu i Senatu. To jest właściwa droga.</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#TadeuszKopeć">Dlatego też, Wysoka Izbo, ponieważ omnipotencja władzy administracyjnej w tych wyborach jest olbrzymia, ponieważ okręgi jedno i dwumandatowe uniemożliwiają należytą reprezentację warstwom robotniczym i pracowniczym, ponieważ jest zupełna dowolność w wykreślaniu okręgów wyborczych, ponieważ nie jest wyraźnie postawiona zasada stosunkowości wyborów, w wypadku, gdyby poprawki zgłoszone przez mniejszość nie przeszły, będę głosował przeciw ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WalerySławek">Głos ma p. Budzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WacławBudzyński">Państwo Polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli — oto jedno z piękniejszych i głębszych sformułowań naszej Konstytucji. Ta sama Konstytucja mówi, że miarą zasług będzie określany wpływ obywatela na bieg spraw życia publicznego. Znów słusznie i pięknie.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#WacławBudzyński">Przerzućmy jednak tę zasadę konstytucyjną na teren straszliwej egzotyki naszych małych miasteczek. Spójrzmy tam, gdzie tło i treść życia stanowi element kulturalnie i cywilizacyjnie obcy wszystkiemu, co polskie.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#WacławBudzyński">Rzućmy okiem na miasteczka, gdzie żyje ciemna i zwarta masa żydowska, stanowiąca niekiedy 80%, a czasami i więcej ogółu ludności danego miasta czy osady. Ponure będą wnioski. A przecież tam są centralne ogniska życia publicznego regionów, tam jest nerw powiatów, ośrodki gospodarcze, targowe, administracyjne, kulturalne. One obsługują, one wychowują wieś.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#WacławBudzyński">Opanowanie tych punktów daje siłą rzeczy przywilej w życiu publicznym. A jak w tym świetle przywileju będzie wyglądała miara zasług? Ponura musi być odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#WacławBudzyński">W życiu terenowym pewne procesy wyrównawcze na naszą korzyść już się rozwijają. Toczy się akcja przesiedleńcza na wschód; akcja unaradawiania miast i miasteczek staje się centralnym hasłem i zadaniem wielu grup i środowisk; marsz gospodarczy na wschód tu i owdzie zaczyna już przybierać realne kształty siły — ale tego wszystkiego jeszcze mało, ale to jeszcze kropla w morzu.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#WacławBudzyński">Wielka krucjata Polaków na wschód na podbój! miast i miasteczek musi nastąpić i to w czasie najbliższym. Samorząd miejski musi ze swej strony tę krucjatę polską ułatwiać. Jeżeli nie ułatwia, to nie pracuje dla dobra Państwa Polskiego. Mówi się o emigracji Żydów z Polski. To tylko jedna z dróg wyjścia i to droga długa, tym szlakiem nieprędko dojdziemy do mety.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#WacławBudzyński">Emigracja — duże słowo z perspektywą i należy błogosławić tym wszystkim czynnikom, które podejmują akcję wielkiej przeprowadzki elementu egzotycznego naszych miast gdzieś poza granice kraju. Słuszna i prawdziwa droga, ale ciężka i kosztowna i jeszcze na mapie niezbyt jasno zaznaczona. Ten najbardziej egzotyczny, straszliwie prymitywny, etycznie i kulturalnie obcy nam element jeszcze manatków nie pakuje. Powiada, że poczeka na wozy meblowe. Jakaż to firma zajmie się tą przeprowadzką?</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Pan jest spedytorem?)</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#WacławBudzyński">Pan prawdopodobnie należy do spółki.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#WacławBudzyński">W każdym razie samorząd miejski już teraz wyprowadzkę tę musi ułatwić. Jeżeli nie ułatwia i nie przyśpiesza, to nie pracuje dla dobra Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#WacławBudzyński">Rozsypane po Polsce, a nie polskie miasteczka stanowią integralną całość w łączności z innymi odcinkami naszej rzeczywistości. W wielu punktach, zaznaczonych na mapie grubszymi czcionkami, większość stanowią Żydzi i tu zaczyna się dramat problemu samorządowego.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#WacławBudzyński">Projekty ustaw samorządowych wpadły na metę prac parlamentarnych w momencie fatalnym — sesja nadzwyczajna. Kto zna przepisy konstytucyjne, ten wie, że sesja ta nie daje pola pracy dla inicjatywy poselskiej, uniemożliwia ją formalnie i faktycznie.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#WacławBudzyński">Zastanawialiśmy się nad kwestią ustawowego uregulowania tego czarnego problemu naszych miast, ale zapory natury formalnej zagrodziły drogę. Myśleliśmy o kuriach żydowskich.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#WacławBudzyński">Nie jesteśmy rasistami, a bez rasizmu trudno dziś skonstruować normę prawną ściśle precyzującą, kto jest Żydem. Obecnie obowiązującą ustawę o obywatelstwie uznajemy za niedostateczną, co więcej — dla przyszłości i dobra Państwa Polskiego za zgubną, a na sesji nadzwyczajnej ruszyć jej nie wolno.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#WacławBudzyński">Stare spisy ludności nie dają należytej podstawy klasyfikacyjnej, a ustalenie nowych przepisów co do przyszłego spisu również na tej sesji nadzwyczajnej jest niemożliwe. Przynależność do gminy żydowskiej jako kryterium pozwala wszystkim właśnie najniebezpieczniejszym — tym bezwyznaniowym, bez ojczyzny i bez przesądów, tym wychrzczonym oddziaływać na Polaków i kształtować nasze życie publiczne.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#WacławBudzyński">Żaden „cud” tych spraw nie załatwi na drodze dotychczas obowiązujących ustaw i przepisów. Żadna geografia wyborcza nie odgrodzi nas od dywersyjnego wpływu żydowstwa. To jest fakt, z którym każdy z nas musi się liczyć przy rozpatrywaniu aktualnych dzisiaj ustaw samorządowych.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#WacławBudzyński">Celem naszym nie są demonstracje. Ubój, masoneria czy lasy, to realny system walki ze złem, to system uderzania przeciwnika prosto w serce.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#WacławBudzyński">W tym jednak wypadku przeciwnik nam ucieka i schował się za splot przepisów formalnych, które obezwładniają atakującego. Regulamin sesji nadzwyczajnej nie pozwala bić w serce.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#WacławBudzyński">W tym przeświadczeniu stwierdzam, że ustawa, którą dziś rozpatrujemy, idzie obok najpilniejszych wymogów życia polskiego. Tragiczne wołanie zagrożonych miast nie może znaleźć w Sejmie swej wykładni ze względów tylko formalnych sesji nadzwyczajnej. Macie Panowie uchwalać przepis, który jak gdyby nie spostrzega obcej, tragicznej, wrogiej Polakowi egzotyki miast.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#WacławBudzyński">Stwierdzam to w tym celu, by wyciągnąć praktyczny wniosek, że ustawy wielkiej miary o charakterze skomplikowanym winny być rozpatrywane na sesji zwyczajnej, kiedy dopuszczalna jest inicjatywa poselska. I dlatego za przedłożoną ustawą głosować nie będziemy.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Głos: To jest przecież projekt rządowy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WalerySławek">Głos ma p. Ostrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StanisławOstrowski">Rozpatrując zagadnienie nowej ordynacji wyborczej, należy rozważyć równocześnie zagadnienie samorządu z punktu widzenia nie doby dzisiejszej, ale lat minionych i z punktu widzenia ujednolicenia trzech zaborów w jedną całość. Dlatego należy przypatrzyć się stosunkom w samorządach poszczególnych b. dzielnic po to, ażeby wysnuć z tego wnioski, czy nowa ustawa samorządowa i nowa ordynacja wyborcza odpowiada w całości tym terenom, tym tradycjom, tym regionom, które reprezentowały do niedawna obce pozornie sobie, a dziś ujednolicone części naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#StanisławOstrowski">Jeżeli chodzi o strukturę samorządu terytorialnego, to trzeba sobie powiedzieć, że w b. zaborze pruskim ta rzecz przedstawiała się mniej więcej następująco: rada miejska i magistrat stanowiły jakby dwie izby z osobnymi przewodniczącymi, których zgody wymagało powzięcie wiążącej uchwały, przy czym magistrat był organem zarządzającym i wykonawczym.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#StanisławOstrowski">W b. zaborze austriackim rzecz kształtowała się całkowicie odmiennie. Mianowicie rada miejska skupiała pełnię władzy, między innymi także czynności zarządzające. Magistrat zaś w zasadzie był organem wykonawczym. Przełożony gminy był równocześnie przewodniczącym rady miejskiej i wywierał na tok jej działalności znaczny wpływ.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#StanisławOstrowski">Jak ogólnie i powszechnie wiadomo, b. zabór rosyjski i ziemie wschodnie nie miały samorządu. Rzecz została dopiero ustalona i wprowadzona w życie przez rząd polski w latach 1918–1919. Nie będę wchodził w niuanse, w szczegóły, które różnicowały te dwie części kraju. Na podstawie ustawodawstwa polskiego rada miejska w b. Królestwie Polskim jest organem uchwalającym i kontrolującym, magistrat zaś organem wykonawczym i zarządzającym. W większych miastach przy tym istnieli osobni przewodniczący rad miejskich, a na ziemiach wschodnich zawsze przełożony gminy był równocześnie przewodniczącym rady. Składu magistratu i stosunku do rady miejskiej ze względu na porę i ze względu na znajomość tych rzeczy prawdopodobnie powszechną nie będę rozpatrywał, chcę jednakowoż przejść do systemu wyborczego, jaki miał miejsce w tych trzech częściach naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#StanisławOstrowski">Otóż system wyborczy w b. zaborze pruskim polegał na wyborach 5-przymiotnikowych, w b. zaborze austriackim wybory odbywały się w 4 kuriach wyborczych, przy czym kurie przeważnie były bazowane na wysokości podatków wpłacanych do gmin. Na terenie Królestwa Polskiego i ziem wschodnich na podstawie ordynacji polskiej wybory są 5-przymiotnikowe, obowiązuje system wyborczy podobny do ówczesnego systemu wyborczego do parlamentu, obowiązuje system proporcjonalności, prawo wybierania mają w zasadzie wszyscy pełnoletni po sześcio względnie dziewięciomiesięcznym zamieszkaniu.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#StanisławOstrowski">Nie wchodzę także w system nadzoru. Ten problem, który był łaskaw poruszyć p. Sommerstein, nie odpowiada w całości temu, co tutaj przedstawił.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#StanisławOstrowski">Jeżeli patrzymy na życie samorządu na podstawie nowej ustawy z roku 1933, musimy zdać sobie sprawę, że jest ona przeważnie dostosowana do ustawy, którą wprowadził Rząd po odzyskaniu niepodległości Państwa Polskiego na ziemiach b. zaboru rosyjskiego. A zatem jeżeli zestawiamy tę rzecz dla nas w Małopolsce wprawdzie nową, ale nie nową dla b. Królestwa Polskiego, zauważymy, że tutaj zachodzą pewne dość duże różnice. Rada miejska na terenie dawnego zaboru austriackiego, która była władczynią i zarządczynią całego majątku, przestała nią być. Jednakowoż ten sam stan w b. zaborze pruskim i w b. Królestwie Polskim jest prosty i oczywisty, bo istniał w nich od szeregu lat. Jeżeli przyszło do zunifikowania i postawienia spraw samorządu na jednej płaszczyźnie, to uważam to za duży postęp, a nie za wadę. Jest szereg spraw, które były domeną rady miejskiej, a obecnie przeszły do kompetencji zarządu miejskiego, który jest niczym innym, jak tylko odpowiednikiem czynnika obywatelskiego, wybieranego w wyborach bezpośrednich i tajnych przez tę radę miejską.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#StanisławOstrowski">Samorząd taki jest szkołą wychowania obywatelskiego, jest niewątpliwie szkołą przygotowania ludzi do administrowania własnym majątkiem gminnym. Ale życie, troski gospodarcze i finansowe, potrzeby miasta zmuszają różne elementy, które wchodzą z takiej czy innej ordynacji wyborczej, do łamania się, do dostosowywania się do potrzeb miasta, do niwelowania równocześnie różnic, które objawiają się w hasłach czy programach okresu wyborczego. I muszę stwierdzić, że dla samorządu jako takiego jest obojętną rzeczą, jaki jest system ordynacji wyborczej. Może ich być wiele, mogą być różne, mogą być często zmieniane; obojętną jest rzeczą kto wybiera, natomiast nie jest rzeczą obojętną kogo się wybiera, kto wchodzi do tego samorządu, który ma kierować majątkiem gminy i podnosić nasze polskie miasta wzwyż.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#StanisławOstrowski">Zadaniem samorządu miejskiego, o ile chodzi o jego rozwój, o jego dynamikę, jest dążenie do tego, ażeby sprawy polityczne były najbardziej stępione, aby zagadnienia gospodarcze administrowania majątkiem gminnym, podnoszenia kulturalnego i gospodarczego, podnoszenia pod względem sanitarnym miast przeważyły nad czynnikiem politycznym. I tutaj najistotniejszą rzeczą jest to, o czym mówiłem poprzednio, kto wchodzi do rady miejskiej. Najistotniejszym elementem działania na terenie samorządu miejskiego jest umiar, jest dobór ludzi miłujących miasto, ludzi związanych na stałe z tym miastem, dobór ludzi, którzy nie szukając własnych interesów dążą do podnoszenia swojego miasta wzwyż. A zatem człowiek charakteru, człowiek wiedzy życiowej, człowiek umiaru, miłujący miasto i osiadły w nim stale, jednym słowem nowożytny mieszczanin — to najlepszy element w samorządzie terytorialnym. Nie ulega wątpliwości, że w każdej dziedzinie, a zwłaszcza w dziedzinie samorządu, nie małą rolę odgrywa tradycja samorządowa, regionalne wartości kulturalne jako probierz równocześnie pewnej twórczości poszczególnych samorządów.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#StanisławOstrowski">Jeżeli mówiło się dziś o ordynacji wyborczej do sześciu wielkich miast, to jeżelibyśmy zanalizowali stosunki w tych wielkich sześciu miastach, zobaczylibyśmy pewne analogie i pewne różnice. A zatem Kraków, Lwów i Poznań o bogatej, starej tradycji mieszczańskiej, o dużej równocześnie tradycji samorządowej, i — Wilno o podobnej strukturze kulturalnej, o małej tradycji samorządowej, a o takichże samych wartościach, jak tamte trzy miasta, wartościach elementu osiadłego, elementu miłującego swoje miasto. Dla przeciwstawienia, może niesłusznie tę rzecz czynię, biorę miasta Łódź i Warszawę. Warszawa, jako stolica, jest miastem z tendencją do gwałtownego narastania, a zatem miastem o ruchomej ludności, miastem, w którym mieszkańcy wielkiej kamienicy nie znają jeden drugiego. I drugie miasto, miasto Łódź, rzucone na lotne piaski, bez tradycji mieszczańskiej, bez żadnej przeszłości i o przyszłości, daj Boże, jak najlepszej. Jeżeli te miasta zestawimy ze sobą, jeżeli je porównamy, jeżeli chodzi o stosunki w poszczególnych radach miejskich, to zdajemy sobie sprawę z jednej rzeczy, że na terenie Krakowa, Lwowa, Wilna i Poznania w radzie miejskiej jest spokój w pracy samorządowej, a na terenie miasta Łodzi, tam, gdzie przerzuca się od jednej politycznej ściany do drugiej, jeżeli chodzi o element wybierający członków rady miejskiej, widzimy niepokój, pewne zamieszanie. I tu trzeba sobie powiedzieć, że jeżeli możemy zestawić te 6 miast, które miały mieć osobną, odrębną ordynację wyborczą, jeżeli możemy tu widzieć pewną analogię i widzimy duże różnice, to nie trzeba zapominać, że w skali ogólnopaństwowej jest szereg innych miast i miasteczek różnych pod względem obszaru, ilości mieszkańców, charakteru regionalnego, struktury gospodarczej, warunków etnicznych i narodowych. I te rzeczy należy w moim mniemaniu brać pod uwagę i te rzeczy znalazły odpowiednik w ordynacji wyborczej. Toteż ordynacja wyborcza, którą komisja uchwaliła, jest pewnego rodzaju wachlarzem, dostosowanym do różnolitych warunków w naszym Państwie. Uważamy za najbardziej odpowiadające naszym zamiłowaniom demokratycznym wybory powszechne, 5-przymiotnikowe, ale jeżeli jeden przymiotnik z tego się na chwilę utrąci, to już się wytworzy duży niepokój, jakby istotnie ta rzecz miała być najważniejszą dla poszczególnych samorządów. Z tą chwilą, kiedy się chciało regulować z tych czy innych względów sprawy społeczne w drodze ordynacji, która była przyznawana dla 6 miast, wychodzącej z założenia wyborów powszechnych i kurialnych, te rzeczy przez pp. przedstawicieli tzw. ruchu robotniczego były gwałtownie zwalczane, aczkolwiek dawały im dużą preponderancję, jeśli chodzi o wejście tych przedstawicieli do samorządu. Nie podoba się też głosowanie na listy czy na osoby. Ale na miły Bóg, jeżeli patrzymy na demokracje starych, dużych, potężnych państw, jak Anglia i Francja, to widzimy, że te spory są także od dziesiątków lat, a jednakże nie zmieniły one struktury samorządu i nie decydują o takich czy innych stosunkach w danym państwie. I spotykamy tam, o dziwo, wybory jedno i wielookręgowe, spotykamy tam wybory jednomandatowe i dwumandatowe, I u nas jeżeli wprowadzi się te normy, jeżeli się wprowadzi jedno i dwumandatowe okręgi, to uważam, że nie przeszkodzą równocześnie okręgom wielomandatowym. Jeżeli się je wprowadzi, to tylko z tego powodu, że właśnie jest ten wachlarz, ta duża skala różnic, jakie spotykamy i musimy spotykać w naszym Państwie. Do zglajchszaltowania wszystkiego w Polsce droga jest jeszcze bardzo daleka.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#StanisławOstrowski">Przy tej sposobności muszę odpowiedzieć p. Bilakowi, jeżeli chodzi o temat poruszony przezeń z terenu Lwowa. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności mam przed sobą zestawienia cyfrowe z wyborów samorządowych w roku 1934. Zgodzimy się wszyscy, Panie Pośle, że nie wszyscy mieszkańcy narodowości ruskiej czy ukraińskiej mają prawo głosu. Ma je pewna tylko ilość na podstawie przepisów zgodnych z ustawą. Otóż mandatów do rady miejskiej we Lwowie — zgodnie z tym, co p. poseł powiedział — jest 72. Jeżeli chodzi o ilość wszystkich ważnych głosów oddanych w czasie tych wyborów, to było ich 85.485. W tym Klub Centrowy otrzymał 43.185, Klub P.P.S.—11.514, Narodowa Demokracja — 8.401, Ukraińcy i Rusini — 7.382, Żydzi — 15.134 i listy lokalne — 334. Jeżeli teraz weźmiemy do rąk ustawę o ordynacji wyborczej poprzednią i zastanowimy się, że obowiązuje wszystkich nas system de Hondt'a, jeżeli to się wszystko zsumuje i podzieli, to wynika, że ten, kto ma najmniejszą ilość głosów, nie odpowiadającą pewnemu ilorazowi ten nie dostaje nic. I Panowie przypadkowo byliście w tej ciężkiej sytuacji, że nie przeprowadziliście więcej radnych, jak jednego i jednego ławnika. Ale muszę ze swej strony zapewnić p. Kolegę, że na pewno Lwów nie będzie się martwił, jeżeli z powszechnych wyborów kilku Panów do rady miejskiej Lwowa wejdzie. Uważam, iż jest czas, ażebyśmy wszyscy wspólnie zasiedli przy zielonym stole, ażeby sprawy wspólnie załatwiać dla dobra wszystkich, którzy tam zamieszkują.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#StanisławOstrowski">Tak samo wynika z tych cyfr odpowiedź i dla p. Sommersteina. Dostaliście Panowie z wyborów 16 mandatów. Jeżeli zatem chodzi o stosunek głosów Panów do głosów Ukraińców i Rusinów, to jeżeli się weźmie cyfry, Panowie mając 15.154 głosy, dostaliście 16 mandatów, Ukraińcy mieli 7.302, dostali 1 mandat, ale to jest to, co wynika z systemu de Hondt'a. To nie jest wyłącznie sprawa Lwowa, sprawa polska, to jest sprawa systemu de Hondt'a, proporcjonalności.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#StanisławOstrowski">Jest jeszcze dalsze zagadnienie, mianowicie geometrii wyborczej. Mówił tu jeden z kolegów, że geometria wyborcza jest dla nas niepotrzebna, jest zbyteczna, jest balastem. Otóż muszę stwierdzić, że geometria jest stosowana od dawna i niewątpliwie nie mamy powodu się tego wstydzić, że jest ona często, a w każdym razie nie zawsze, ale może być stosowana pod kątem interesów polskich. Mam wrażenie, że tego nikt nie może brać nam za złe. Stwierdzam, że te wszystkie obiekcje, które były przez przeciwników nowej ordynacji wyborczej tutaj poruszane, nie odpowiadają istocie rzeczy, nie są tak ciężkie i tak niebezpieczne, jak tutaj Panowie w wymownych słowach chcieli to przedstawić. Uważam, że ordynacja wyborcza na pewno nie jest klasowa, a takiej nie chcemy, ale jest oparta na szerokiej podstawie powszechności, jest zatem demokratyczna, bardziej demokratyczna, aniżeli w innych państwach. Ludzie, którzy nie płacą podatków, ludzie, którzy obciążają opiekę społeczną miast, ci ludzie, w przeciwieństwie do bardzo demokratycznej Francji, mają prawo wyborcze. Jest zatem, jak powiadam, ordynacja wyborcza demokratyczną i zaspokaja całkowicie wyżycie się społeczeństwa w okresie wyborczym, zaspokaja równocześnie potrzebę reprezentacji wyłonionej przez czynnik obywatelski do samorządu. Uważam, że wszystkie poprawki, które zostały tu zgłoszone, nie odpowiadają istocie samorządu i będę przeciwko tym poprawkom głosował, a będę głosował za projektem rządowym w opracowaniu Specjalnej Komisji do Spraw Samorządu Miejskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WalerySławek">Odraczam posiedzenie do godz. 16 min. 30.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 52 do godz. 16 min. 30.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#BohdanPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Szczepański.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WłodzimierzSzczepański">Wysoka Izbo! Waga samorządu terytorialnego jest przez nas wszystkich doceniana i dała temu wyraz dyskusja przedpołudniowa. Waga tego samorządu wzrasta w nowym ustroju, wprowadzonym przez ostatnią Konstytucję, która czyni samorząd terytorialny jedną z gałęzi administracji państwowej. Samorząd terytorialny spełnia więc w nowym ustroju zadanie natury publicznej. Z tego też powodu nie można podchodzić do tego zagadnienia wyłącznie pod kątem prywatnoprawnych interesów, tylko pod kątem widzenia tych zadań natury publicznej, które ten samorząd spełnia. I dlatego ze względu na wagę publiczną instytucji samorządowej zarówno zagadnienie ustroju samorządu, jak również zagadnienie ordynacji wyborczej, a więc tego sposobu, tego porządku, który ma wyłonić przedstawicielstwo, sprawujące władzę w tym samorządzie terytorialnym, jest zagadnieniem bardzo doniosłym. Przedpołudniowa dyskusja była raczej w pewnym sensie rozstrzelona i słyszeliśmy głosy, jakoby przedłożony projekt, przerobiony zresztą przez komisję, nie odpowiadał aspiracjom społeczeństwa, czy też nie pozwalał ujawnić swobody i wolnej woli społeczeństwa, które ma mieć wpływ w samorządzie i ma kierować życiem gospodarczym samorządu. Należy nadmienić, że dziś nie mamy przed sobą projektu ustawy o ordynacji wyborczej do 6 miast, która to ustawa w pewien specjalny sposób konstruowała ciała reprezentacyjne; projekt ten został skonsumowany przez projekt wyłoniony przez komisję. Jakiż to ma być ten system, o którym już na przedpołudniowym posiedzeniu Izby kolega Pochmarski powiedział, że nie zadowala społeczeństwa, że społeczeństwo pragnie pojednania, a oto przychodzi ustawa, która rzekomo ma to pojednanie utrudnić? Projekt rządowy, który wyszedł z komisji, nic więcej nie zawiera, jak tylko powszechne głosowanie ogółu ludności według zasad przewidzianych przez tę ustawę i swobodne, wolne wybory ciał reprezentacyjnych.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WłodzimierzSzczepański">Nie wiem więc, jaki inny system ma być zaprezentowany, jaka inna ordynacja wyborcza ma być zaprodukowana, jeżeli ona ma dać wyraz tym niezaspokojonym rzekomo tęsknotom społeczeństwa, skoro ustawa przewidująca powszechne, wolne, tajne, bezpośrednie głosowanie rzekomo nie zadowala tego społeczeństwa. Chyba, że wejdziemy na tory dyskusji, co do systemów wyborczych, ale to jest już inna rzecz. Kwestia wartości poszczególnych systemów wyborczych, kwestia wartości porządku wyborczego jest zagadnieniem zupełnie innej natury, natury układu społecznego, struktury zawodowej, przyzwyczajeń ludności i wyłonienia właściwej reprezentacji. Ale jakikolwiek system wyborczy będziemy oceniać, to u podstawy systemu wyborczego, przewidującego równe, bezpośrednie, powszechne głosowanie, jest wolny dobór ciał reprezentacyjnych.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#WłodzimierzSzczepański">Były tu na przedpołudniowym posiedzeniu rzucone zarzuty, że projekt ten zawiera 3 systemy, że projekt ten zawiera mozaikę różnych systemów, że nie jest jednolitą, konsekwentnie przeprowadzoną ustawą. W związku z tego rodzaju zarzutami należało by powiedzieć, czego oczekujemy i jakiego systemu oczekujemy od ustawy, skoro budujemy ustawę wyborczą, przeznaczoną dla miasteczek o 3.000 mieszkańców, dla miast o 100 i 600 tysiącach mieszkańców i dla miasta st. Warszawy, mającego 1.200.000 mieszkańców. Jakiż to ma być ten system jednolity, który ma odpowiadać potrzebom i warunkom najmniejszego miasteczka i stolicy, odpowiadać warunkom miasta czy miasteczka w Poznańskim, w Kongresówce i na kresach wschodnich?</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#WłodzimierzSzczepański">Otóż takiego systemu jednolitego, który by odpowiadał wszystkim potrzebom, wszystkim miastom o tak wielkiej rozpiętości, o tak wielkiej skali, przy tak wielkim zróżniczkowaniu Rzeczypospolitej, takiego systemu nie podobna wynaleźć. I dlatego, moim zdaniem, ten zarzut jakoby główny, że przedłożony projekt zawiera bądź mozaikę systemów, bądź też zawiera 3 systemy, ten rzekomy zarzut, moim zdaniem, stanowi zaletę tego projektu, skorośmy się zdecydowali, że do wszystkich miast Rzeczypospolitej ma być stosowana jedna ustawa o wyborze radnych miejskich.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#WłodzimierzSzczepański">Dalej, mieliśmy tu przedstawione poglądy zwolenników kilku systemów. Możemy powiedzieć, że można wybrać dwa krańcowe systemy i wtedy dyskusja w Wysokiej Izbie byłaby słuszna, skoro byśmy mieli gorących zwolenników jednego systemu i gorących przeciwników tego systemu. A więc, gdybyśmy wzięli za przykład Warszawę, system okręgów jednomandatowych: całe miasto podzielone na okręgi jednomandatowe, głosowanie na osoby — taki krańcowy system wyborczy, jednolicie uregulowany dla wszystkich miast i miasteczek Rzeczypospolitej, a z drugiej strony ten drugi system, który nam tak dokładnie zobrazował w swoich wnioskach p. kolega Sommerstein, to znaczy miasto — jeden okręg, głosowanie na listy sztywne i oczywiście przydział mandatów listom według proporcjonalnego obliczenia systemem de Hondt'a.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#WłodzimierzSzczepański">Otóż przedłożony projekt nie realizuje krańcowo żadnego z tych systemów i dlatego dyskusja, która się toczyła i ewentualnie toczyć będzie, jest próżną dyskusją, o ile uwypukla wady bądź jednego systemu, bądź zalety drugiego systemu. Sądzę, że również jest to zaletą tego projektu, że nie dokonał wyboru pomiędzy tak krańcowymi systemami, bo niewątpliwie w każdym z nich mieszczą się pewne zalety i z każdego z tych systemów należało by wziąć to, co jest w nim dobrego.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#WłodzimierzSzczepański">Kwestia list sztywnych, podziału miasta na okręgi, na jeden okręg z listami sztywnymi — jest to system u nas w Polsce dość wypróbowany i uznany. Według tego systemu odbywały się u nas w Polsce w miastach i w miasteczkach wybory i ten system dał te rezultaty, które mieliśmy w dziejach samorządu Rzeczypospolitej Polskiej w ostatnich latach dwudziestu. Mamy też system odwrotny, system jednomandatowych okręgów. Rozmaicie oczywiście można się na te systemy zapatrywać. Wspólną cechą wszystkich mówców zarówno dziś na plenum jak i na komisji było to, ażeby wydźwignąć tego właściwego człowieka do pracy w samorządzie terytorialnym. Ale nie sądzę, aby można było tak stawiać kwestię, że kwestia głosowania i wyboru na osoby, kwestia dzielenia okręgów o małej liczbie mandatów, że to jest system, który daje złą selekcję, że jakoby w okręgach o bardzo wielu mandatach bądź w jednym okręgu selekcja materiału ludzkiego, selekcja doboru człowieka jest łatwiejsza. Padły tu słowa, że łatwiejsza jest selekcja w dużej gromadzie niż w małej, że przez system okręgów o nielicznych mandatach wychodzą wielkości lokalne. Sądzę, że zarzut o wydobywaniu się nieodpowiednich wielkości lokalnych poprzez system głosowania osobowego zwłaszcza niewłaściwy jest w ustach przedstawicieli klasy pracującej właśnie dlatego, że raczej należało by sądzić, że te wielkości lokalne, a więc ten szary człowiek ma możność większego wydobycia się właśnie przez ten system okręgów małomandatowych.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#WłodzimierzSzczepański">Ale i ten drugi system, system proporcjonalnego głosowania i system list sztywnych jest tym systemem, którego wady są nam znakomicie znane. Mianowicie w praktyce wiemy, jak to zagadnienie się przedstawia, że jest tam na miejscu pierwszym figurantem ten, który ciągnie listę, a inni pozostali członkowie są członkami grupy zdyscyplinowanymi, którzy przechodzą po pierwsze dzięki temu, że lista zdobyła mandaty, a po drugie, że na pierwszym miejscu stoi ten, który listę ciągnie, który ciągnie głosy na listę dzięki temu, że sam znajduje się na pierwszym miejscu, a inni wchodzą już nie dzięki własnym osobistym walorom, ale dzięki temu, że na liście tej znajdują się.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(P. Sommerstein: A teraz dopiero wejdą ci ostatni!)</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#WłodzimierzSzczepański">Nie wiem, jak wejdą ci ostatni, ale wiem, że Pan Kolega w systemie przez siebie zaprezentowanym chce, żeby wszedł każdy, kto będzie postawiony na listę, a przy systemie zaprojektowanym przez Rząd i komisję zupełnie inaczej przedstawia się walor listy i walor kandydatów. Szanowni Koledzy mieli możność zaznajomienia się z tekstem komisyjnym projektu, i wiedzą dobrze, że przy tym układzie walor wszystkich nazwisk, niezależnie od miejsca, w akcji wyborczej i w głosowaniu jest jednakowy, że system ten, nie zrywając z zasadą listy, nie zrywa również z zasadą waloru osobistego kandydata i dzięki temu nie ma takiej sytuacji, że tylko pierwszy kandydat jest tą figurą, która ciągnie całą listę, ale walor mają wszystkie nazwiska, czy one będą na pierwszym, czy na ostatnim miejscu, i suma walorów wszystkich tych nazwisk decyduje o zwycięstwie i powodzeniu danej listy.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#WłodzimierzSzczepański">I otóż, rozważając te różne możliwości, które były na komisji szeroko dyskutowane, wady i zalety poszczególnych systemów, wziąwszy pod uwagę, że przedłożony projekt realizuje zagadnienie ordynacji wyborczej do wszystkich miast Rzeczypospolitej, że stanowi granicę pomiędzy 1 a 8 mandatami w okręgach, stosownie do tego, jak te okręgi zostaną podzielone, i mając to na uwadze, że każdy obywatel głosując, może głosować na kandydata według swego uznania i te głosy padają jednocześnie na kandydata i listę, z tych wszystkich względów komisja przepracowując szczegółowo wszystkie zalety najróżniejszych systemów wyborczych, w tych warunkach, mając na uwadze dostosowanie się do całej Rzeczypospolitej, znalazła wyjście najlepsze z tej sytuacji. Z tych względów wypowiadam się za przyjęciem projektu według brzmienia komisji.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Waszkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#LudwikWaszkiewicz">Wysoki Sejmie! Ludność większości miast jest bardzo zróżniczkowana nie tylko pod względem społecznym, ale i narodowym. Ze skomplikowanej struktury społecznej i narodowej ludności miejskiej trzeba wyciągnąć odpowiednie konsekwencje przy uchwalaniu ordynacji wyborczej. Jeżeli chcemy, aby w radzie miejskiej były reprezentowane uprawnione interesy poszczególnych grup ludności miasta, jeżeli chcemy, aby rada miejska była prawdziwą wyrazicielką potrzeb i dążeń całej społeczności miejskiej — to najodpowiedniejszym, moim zdaniem, systemem wyborczym jest system wyborów proporcjonalnych.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#LudwikWaszkiewicz">System okręgów 1-mandatowych nie zapewnia — jak to już słusznie podkreślił jeden z szanownych przedmówców — należytej reprezentacji ludności polskiej w miastach, w których Polacy znajdują się w mniejszości. A przecież ustawa winna stać na straży polskich narodowych interesów. Również i względy społeczne przemawiają przeciw koncepcji okręgów 1-mandatowych, a za systemem proporcjonalnym. Warstwy pracujące: robotnicy, pracownicy umysłowi, rzemieślnicy są najbardziej zainteresowani w dobrej gospodarce miejskiej. Rozwój kultury i oświaty, sprawa zdrowotności publicznej, opieka społeczna — to zagadnienia, mające pierwszorzędne znaczenie dla postępu społecznego i kulturalnego szerokich warstw pracujących. Trzeba więc tym grupom ludności dać możność wybrania swych przedstawicieli do rady miejskiej i to w liczbie dostatecznej dla obrony ich najżywotniejszych interesów.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#LudwikWaszkiewicz">I dlatego ordynacja wyborcza nie powinna ograniczać praw wyborczych warstw pracujących, a systemem wyborczym najbardziej celowym i sprawiedliwym jest i w tym wypadku system wyborów proporcjonalnych, oparty o okręgi wielomandatowe.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Naród polski jest w przeważającej swej masie narodem chłopów, pracowników najemnych i rzemieślników. W większości miast naszych główną podstawę polskiego elementu stanowią właśnie warstwy pracujące.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#LudwikWaszkiewicz">System wyborczy sprawiedliwy pod względem społecznym jest zarazem z narodowego punktu widzenia systemem zabezpieczającym interes narodowy polski.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#LudwikWaszkiewicz">Wysuwany jest zarzut, że z wyborów stosunkowych wychodzi przedstawicielstwo mało zwarte, rozproszkowane, nie mogące wyłonić z siebie większości zdolnej do pozytywnej pracy. Jest w tym dużo przesady, jeżeli chodzi o samorząd terytorialny. Wybory odbyte na podstawie ustawy z roku 1933, ustawy opartej o zasadę proporcjonalności, dały wszędzie większość radziecką, która potrafiła wybrać zarząd miejski i zapewnić miastu budżet. Zresztą przy dużych uprawnieniach władzy nadzorczej nie ma podstaw do obaw, aby gospodarka miejska mogła wykroczyć poza nakreślone jej granice.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#LudwikWaszkiewicz">Jako reprezentant polskich robotników wypowiadam się za zachowaniem systemu proporcjonalnych wyborów.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#LudwikWaszkiewicz">Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że stanowisko organizacyj społecznych i zawodowych polskiego świata pracy jest pod tym względem jednolite. Zorganizowany świat pracy opowiada się stanowczo przeciw okręgom jednomandatowym, a za utrzymaniem dotychczasowego systemu proporcjonalnego.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#LudwikWaszkiewicz">Częsta zmiana ordynacji wyborczej do samorządu nie jest rzeczą wskazaną, nie podnosi ona zaufania i prestiżu ciał ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Apeluję do Wysokiej Izby o skreślenie z ustawy okręgów jedno i dwumandatowych i o utrzymanie proporcjonalności prawa wyborczego.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#LudwikWaszkiewicz">Gdyby zgłoszone przeze mnie poprawki mniejszości nie zostały przez Wysoką Izbę uwzględnione, będę zmuszony głosować przeciwko całemu projektowi ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych p. Korsak.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Wysoka Izbo! Jeżeli pozwalam sobie głos zabrać, to nie w tym celu, ażeby przedłożenie rządowe, przepracowane przez Komisję Specjalną do Spraw Samorządu Miejskiego, streścić, bowiem to byłoby najznakomitszą odpowiedzią na to pasmo zarzutów i dowolnych wniosków, jak najdowolniejszych rozumowań, które przed Wysoką Izbą zostały roztoczone. Jednak treść sprawozdania komisji, uwidoczniającego całą jej pracę w zestawieniu z przedłożeniem Rządu, spoczywa spokojnie na ławach, za którymi wielce dostojni Panowie Posłowie zasiadają. Papier odznacza się tym, że milczy, papier zadrukowany odznacza się tym, że treść na nim odbita otwiera się jedynie przed tym, który go zechce spokojnie przeczytać. Słowo zaś odznacza się właściwością, że leci, gdzie chce, dociera do uszu, które słyszą jego dźwięk i nie są w stanie pojąć całej treści, zwłaszcza gdy oczy nie mogą sprawdzić jej istoty z tym właśnie papierem, na którym wyryta jest cała treść naszej pracy.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Rozważania, które były tutaj roztaczane, wychodzą z założenia, jakoby przy wyborach komunalnych, które mają w miastach nastąpić, zostało pogrzebane proporcjonalne prawo, to prawo, które ma bronić interesów wszelakiej mniejszości, to prawo, które ma poręczać sprawiedliwe kształtowanie się reprezentacji, mającej czynić zadość temu postulatowi, aby była wyrazicielką opinii ludności tego miasta, które oto wyłania radę miejską. Jeśli jednak na tę radę miejską mamy się zapatrywać li tylko jako na reprezentantkę opinii, to wówczas jesteśmy w rozbieżności z całą istotą i treścią samorządu, bowiem samorząd w Polsce nie został powołany li tylko w tym celu, aby ferowane były opinie i poglądy ludności tych czy innych miast, ale w tym celu, aby była należycie organizowana obsługa zbiorowych, najbardziej podstawowych potrzeb ludności, w tym celu, aby była wykonywana ta wielostronna, ta rozmaita, ta wiążąca się w sposób bardzo istotny i głęboki z interesami poszczególnego w Polsce człowieka praca gospodarcza, prowadzona pod hasłem walki naszej o cywilizację, o poziom podstawowych i elementarnych urządzeń, wśród których wypada nam żyć i działać. I jeżeli tu tak hojnie szermowano oświadczeniem, że w Polsce samorządu nie ma, jeżeli tu tak hojnie roztaczano obrazy dantejskie tych klęsk, jakie na samorząd spadły — to rzeczywistość fizyczna, realna, w której pozostajemy, zadaje tym twierdzeniom kłam, bowiem wzrosła w Polsce niepomierna ilość tak podstawowych urządzeń, jakimi są zakłady wodociągowe i kanalizacyjne, bowiem wzrosła i spotęgowała się sieć wodociągów dostarczających zdrowej wody, bowiem spotęgowała się sieć dróg o ulepszonych nawierzchniach w miastach, bowiem spotęgowała się ilość szkół, bowiem wzrosła ilość zakładów i instytucyj oświaty pozaszkolnej, bowiem usprawniła się działalność instytucyj opieki społecznej, bowiem te tysiące obywateli naszych, zasiadających w ciałach i instytucjach samorządowych, nie zasługują na to, ażebyśmy odmawiali im całkowitej gorliwości i umiejętności, powiem więcej — i daleko idącej przezorności w załatwianiu i rozstrzyganiu tych spraw, dla których to właśnie i przede wszystkim samorząd jest powołany. I stąd próżne są biadania nad tym, że kompetencje rad przesuwane są na zbiorowe kolegialne zarządy, a kompetencje niektórych tych zarządów są przesuwane na jednoosobowego prezydenta czy burmistrza. Bowiem gdy tak działaliśmy i gdy tak w roku 1933 decydowaliśmy wspólnie z ówczesnym Sejmem, to nie pod auspicjami jakiejś doktryny o nadrzędności organów wykonawczych, którą to inspirację z całą kategorycznością odpieram, ale pod auspicjami należytej, racjonalnej i oszczędnej gospodarki dobrem publicznym. Demokracja nie może sobie stawiać za ideał gospodarki mało sprężystej i mało celowej, ani też przydzielania organom i instytucjom kompetencyj, do których one nie są ukwalifikowane z samej swojej istoty. W każdej gospodarce musi być gospodarz, w gospodarce publicznej musi być jasno sformułowana odpowiedzialność, ktoś musi nią kierować i ktoś musi za nią ponosić odpowiedzialność. To nieprawda, ażeby działalność obecnych zarządów komunalnych była wolna właśnie od tej odpowiedzialności i to nieprawda, ażeby organ zbiorowy, ażeby reprezentacja nie była organem oceny i kontroli. Odpieram i to twierdzenie, które niestety nie tylko słownie znajduje swój wyraz, ale znajduje swój wykaz drukowany po to, ażeby siać zamęt w pojęciach. Nie chcę tu roztaczać sporu o to, kto lepszy, czy Kelsen, czy Bartelemy, czy Jellinek, czy ktoś jeszcze inny, bo nie chcę nawracać do tradycji „Monachomachij” Krasickiego, bo nie chcę przypominać w chwili decydującej, że istnieje biblioteka, a w niej grubsze i cieńsze dzieła, i nie chcę nawiązywać do twierdzenia zawartego w broszurze, która tu była cytowana, w broszurze o demokracji i parlamentaryzmie, ale chcę nawiązać do wyrwanego stamtąd twierdzenia o rzekomej szkodliwości, niedopuszczalności zastosowywania przy wyborach komunalnych podziału na okręgi. Cichy druk sejmowy, leżący na ławach i nie mogący przemawiać, uzasadnia i wyjaśnia dostatecznie treść i sens całej ustawy, wyjaśnia poco ten podział na okręgi jest przeprowadzany, ale tu trzeba żywego słowa i wielu głośników, ażeby w Polsce rozprowadzić tę prostą informację, tę prostą wiadomość i ażeby się przedrzeć przez gąszcz tych rozmyślnie szerzonych nieścisłych informacyj, które rozsnuwają i zagęszczają specyficzne nastroje, które nie zezwalają czytelnikowi przedrzeć się do istoty sprawy. Mój głos na pewno jest za słaby na to, aby wiadomość ta dotarła wszędzie tam, gdzie dotrzeć powinna, tym niemniej jest moim obowiązkiem mówić o tych najprostszych rzeczach.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Spór, który się tu toczy, toczy się o rzecz zasadniczą, toczy się o to, czy reprezentacja ludności w radzie miejskiej, co więcej, czy zarząd miasta, czy zarząd całokształtu interesów komunalnych ma być sprawowany przez mandatariuszów poszczególnych ugrupowań i partyj, czy też ma być sprawowany przez mandatariuszów ogółu ludności. To znaczy, czy system wyborczy daje możność wybierania tych, których ta ludność pragnie i życzy sobie dobrać do tej reprezentacji, do tych prac, jakie ma ona wykonywać, czy też wyborcy mają być przywiązani do list z jedyną tylko swobodą wyboru pomiędzy tym czy innym numerem danej listy.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Poszliśmy i idziemy konsekwentnie od r. 1933 po innej drodze, po tej drodze, która nie tamuje nikomu możności, a zwłaszcza ludziom dobrej woli, wiązać się i zrzeszać w grupy stawiające sobie za zadanie osiągnięcie jakichś celów społecznych, gospodarczych, bądź politycznych, ale niemniej zerwaliśmy w systemie wyborczym komunalnym z zależnością wyborcy od partii, bowiem wyborca w systemie z r. 1933, a zwłaszcza po uchwaleniu obecnego przedłożenia, którym Wysoka Izba jest w tej chwili zajęta, będzie miał pełną swobodę poparcia tego albo innego ugrupowania, w którego intencje i cele wierzy, ale również doboru ludzi, których właśnie pragnąłby widzieć na odpowiedzialnych stanowiskach swoich reprezentantów i administratorów dobra społecznego. Osiągnięto to poprzez system list wolnych, osiągnięto ten cel poprzez danie możności wyborcy głosowania systemem proporcjonalnym nie tylko na numer listy, a więc związania się wyłącznie z tą lub inną partją, z którą w istocie nie każdy wyborca jest związany, bo tylko znikomy odsetek naszej ludności związany jest z tą czy inną organizacją partyjno-polityczną, ale dajemy temu wyborcy możność również dokonywania wyboru między ludźmi, sięgania do kandydatów z różnych list. Tę drobną okoliczność należało by zauważyć, dostrzec i w odpowiedniej proporcji położyć na szalę rozważań. Bowiem zaprojektowana ustawa nie znosi bynajmniej tego systemu, który służy ochronie praw mniejszości, systemu proporcjonalnego, i ten system proporcjonalny będzie tam wszędzie stosowany, gdzie zachodzi tego istotna potrzeba.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Gdy ustawa jest jednolita, gdy ustawa ma obejmować całą olbrzymią mnogość zjawisk od drobnych miasteczek aż do wielkiej stolicy, wówczas, rzecz prosta, trudno jest o precyzyjniejsze jakieś sformułowanie, gdzie, kiedy i wśród jakich warunków ma być stosowany system 1 czy 2-mandatowy, a gdzie ma być stosowany system kilkumandatowy. Ale nie ulega przecież dla nikogo najmniejszej wątpliwości, że wielomandatowość będzie systemem stosowanym wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia ze zjawiskiem daleko posuniętej urbanizacji, gdzie mamy do czynienia z istotnym miastem.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Jeszcze wreszcie dwa słowa co do czasu, w którym działamy. Nie wynika to z żadnych tendencyjnych założeń ani z chęci uniknięcia jakiegoś ciosu wymierzonego w czyjeś serce, żebyśmy właśnie w tym celu sesję nadzwyczajną obierali za teren i czas przedkładania tej ustawy Wysokiej Izbie. Nie wynika to bynajmniej z tych założeń. To, co na ten temat było mówione, nie odpowiada w najmniejszym stopniu istocie rzeczy, bowiem nad zagadnieniem prawa wyborczego w samorządzie toczą się debaty nie od wczoraj, toczą się od początku sesji zwyczajnej i dokoła tych prac i zagadnień powstała wielka literatura publicystyczna, powstało wiele wypowiedzi również i na terenie tych Wysokich Izb.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Toteż z najwyższym zdumieniem usłyszałem z ust jednego z panów posłów, że w tym celu, aby uniknąć jakiegoś przedłożenia, wybrana została ta a nie inna chwila czy też sesja nadzwyczajna.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychpKorsak">Nie, proszę Wysokiej Izby. Jestem wolny od konieczności zaprzeczenia temu, bowiem mogę liczyć na świadomość tu zasiadających szanownych Panów Posłów, że sprawy te przedłożone zostały do rozstrzygnięcia Wysokiej Izbie tylko dlatego, że właśnie na jesieni rozpoczynają się w Polsce wybory komunalne, że właśnie przed tymi wyborami należy ulepszyć, należy rozwinąć postanowienia ustawowe w tym zakresie, a tym, którzy tu mówią o zagadnieniu żydowskim, które jakoby ma być nożem w czyjeś serce, pragnę zwrócić uwagę na pełne brzmienie art. 7 Konstytucji, który składa się nie z jednej, ale z dwóch części, i nadto na brzmienie art. II tejże ustawy, a także pragnę jeszcze zwrócić uwagę i na to, że Konstytucja ta jest drogowskazem, przyświecającym nam w całej naszej pracy, podejmowanej nie w imię jakichkolwiek innych założeń, jak tylko w imię dobra samorządu i dobra Polski.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma sprawozdawca p. Duch.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#KazimierzDuch">Dyskusja dotychczasowa wykazała, jak trudno jest w danym sformułowaniu ustawy wszystkich zadowolić. Jedni bowiem obawiają się, że pewne postanowienia będą użyte na niekorzyść takiego odłamu ludności, drudzy obawiają się, że będą wykorzystane na niekorzyść innego. P. Sommerstein obawia się, że podział na okręgi będzie niebezpieczny dla mniejszości żydowskiej i z tego powodu za ustawą nie będzie głosował. P. Budzyński nie będzie głosował za ustawą dlatego, że nie zabezpiecza ona dostatecznie rad miejskich przed zalewem przez element żydowski, jaki zwłaszcza w mniejszych miasteczkach wybitnie się zaznacza.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#KazimierzDuch">Proszę Panów, ustawa jest wynikiem pewnego kompromisu, wynikiem pewnego ustalenia rozmaitych zasad na tej linii, ażeby jednakże w warunkach najbardziej dostosowanych do rzeczywistości umożliwić sformułowanie poszczególnych norm, ażeby uniknąć jakichkolwiek czy to nadużyć, czy jakiegokolwiek przeświadczenia u ludności, że mogłaby temu czy owemu stać się krzywda. Nie ma mowy o jakiejś dowolności w tej ustawie. Jest faktem, że daje ona duże kompetencje władzy wykonawczej odnośnie określania okręgów. A przecież w tym zakresie nie ma żadnej dowolności, przecież art. 7 ust. (1) wyraźnie określa, że dla każdego okręgu ilość mandatów będzie zależała od ilości mieszkańców. To znaczy, że nie będą działy się jakieś cuda, że w jednym okręgu przy stosunkowo mniejszej ilości ludności dostanie się większą ilość reprezentacji, a w innych mniejszą. Tutaj będzie zasadą, jaki jest spis ludności w każdym okręgu. Nie rozumiem dlaczego sfery pracownicze miałyby się obawiać podziału na okręgi. Przecież podział na okręgi jest pewnego rodzaju proporcjonalnością, ponieważ pozwala wykroić pewne okręgi o specyficznej budowie gospodarczej czy narodowościowej, ażeby tam zapewnić odpowiednią reprezentację i ustrzec przed majoryzacją przez inne elementy, które mogłyby nie mieć zrozumienia dla danych dzielnicowych i terenowych zagadnień. Tutaj tego niebezpieczeństwa ustawa za sobą nie niesie.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#KazimierzDuch">Poseł Kopeć próbował zastraszyć nas opinią profesorów. Nie wiem, jaką szkołę p. Kopeć skończył, nie wiem, jakich profesorów słuchał, ale nuta jego przemówienia przypominała mi głos jednego z profesorów nauk społeczno-politycznych, którego często słyszeliśmy tu w Sejmie, a mianowicie p. Kazimierza Czapińskiego.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#KazimierzDuch">Tym profesorem Pan nam tutaj nie zaimponuje. W każdym razie jedno chcę na temat demokracji powiedzieć. Jak długo demokracja, którą Pan reprezentuje, będzie szła równolegle z tą, sferą interesów, którą reprezentuje p. poseł Sommerstein i towarzysze, ja osobiście i szereg moich kolegów, podobnie myślących, do tego rodzaju demokracji będziemy się odnosić bardzo nieufnie. Kiedy p. Sommerstein zacznie tę demokrację zwalczać, wtedy będziemy mogli nabrać do niej większego zaufania.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski. P. Sommerstein: Pan ma kilka demokracji, ja mam jedną.)</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#KazimierzDuch">Od mówcy należało by wymagać pewnej ścisłości, której tu nie zachowuje się. Jeżeli p. kolega Kopeć pozwala sobie twierdzić, że wszystko jest w rękach administracji, nawet ustalenie komisyj wyborczych, to muszę powiedzieć, że niedokładnie czytał tekst projektu, bowiem tylko przewodniczącego i jednego członka mianuje administracja, trzech członków wybiera magistrat, a zatem większość pochodzi z wyboru przez organ obywatelski.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#KazimierzDuch">Jeżeli Kolega powołuje się na tradycję i wielki dorobek w dziedzinie gospodarczej i inwestycyjnej samorządu na terenie Małopolski, to pozwolę sobie skromnie zauważyć, że samorząd w Małopolsce nie wyszedł z 5-przymiotnikowej ordynacji wyborczej, której Pan broni.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#komentarz">(Głos: Z kurialnej.)</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#KazimierzDuch">W każdym razie jedno należy stwierdzić, że celem wyborów do samorządu nie jest danie fotografii rozbicia terenowego społeczeństwa, ale stworzenie pewnej zdolnej do ujęcia rządów w mieście większości, kontrolowanej przez odłamy opozycji, która przy zastosowaniu systemu proporcjonalnego wejdzie do rady miejskiej.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#KazimierzDuch">Ordynacja wyborcza w projekcie rządowym i w wyniku, prac komisji jest opracowana dobrze i starannie, chroni ludność od jakichkolwiek nadużyć i szykan, chroni wyborców czy kandydatów w pewnych wystarczających postanowieniach ordynacji wyborczej, bez odsyłania do rozporządzeń wykonawczych i regulaminów wyborczych. System ten jest wynikiem pewnego zdrowego kompromisu i jako taki w tej chwili stanowi maksymum tego, co w tych warunkach, w jakich pracujemy, można było przygotować. Z tego powodu w całej pełni zasługuje na poparcie Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#KazimierzDuch">Jeżeli chodzi o poprawki mniejszości, muszę się wypowiedzieć przeciwko wszystkim poprawkom jako pogarszającym stan projektu opracowanego przez komisję.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#KazimierzDuch">Przy tej sposobności muszę zwrócić uwagę na kilka poprawek do druku nr 860.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#KazimierzDuch">Do art. 21 — na początku pkt 1) skreśla się wyraz „bądź”, a wstawia się go na końcu tego punktu, 2) na początku pkt 2) skreśla się wyraz „bądź”.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#KazimierzDuch">Do art. 22 — w ust. (1) na początku pkt 1 skreśla się wyraz „bądź”, a wstawia się go na końcu tego punktu; 4) w ust. (1) na początku pkt 2) skreśla się wyraz „bądź”; 5) w ust. (3) na początku punktu 1) skreśla się wyraz „bądź”, a wstawia się go na końcu tego punktu; 6) w ust. (3) pkt 2) otrzymuje brzmienie: „potwierdzi ją”.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#KazimierzDuch">Do art. 57 w ust. (1) w wierszu czwartym po wyrazach: „więcej niż” wstawić literę „o”.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#KazimierzDuch">Proszę o przyjęcie projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonym przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#BohdanPodoski">Zamykam rozprawę.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#BohdanPodoski">Przystępujemy do głosowania. Wnioski mniejszości mają Panowie uwidocznione w druku nr 860.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#BohdanPodoski">Do art. 1 zostały zgłoszone trzy poprawki. Pierwsza poprawka p. Osińskiego została przez wnioskodawcę wycofana, wobec czego nie będzie poddana pod głosowanie.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#BohdanPodoski">Przystępujemy do głosowania nad poprawką p. Kopcia. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Stwierdzam, że poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#BohdanPodoski">Wobec odrzucenia poprawki p. Kopcia, poprawka nr 3 stała się nieaktualna, dlatego nie poddaję jej pod głosowanie. Art. 1 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#BohdanPodoski">Do art. 2 i 3 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#BohdanPodoski">Do art. 4 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Stwierdzam, że poprawka upadła. Zatem art. 4 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#BohdanPodoski">Do art. 5 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Zatem art. 5 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#BohdanPodoski">Do art. 6 jest kilka poprawek. Pierwsza poprawka p. Sommersteina jest uzupełniona, wobec tego proszę Pana Sekretarza o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WacławDługosz">„a) Skreślić w tytule wyrazy: „okręgi wyborcze i”, b) w ust. 1 skreślić wyrazy „na okręgi wyborcze — a okręgi”, c) ust. 2 otrzymuje brzmienie: „Miasto, liczące do 3.000 mieszkańców, może stanowić jeden obwód głosowania”, d) w ust. 3 skreślić słowa „okręg wyborczy oraz każdy”, e) skreślić ustęp 4, f) skreślić ustęp 5.”</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#BohdanPodoski">Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#BohdanPodoski">Do art. 6 jest poprawka druga — p. Kopcia. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#BohdanPodoski">Do tego samego artykułu jest poprawka p. Mroza pod punktem 3. Ponieważ poprawka ta zmierza do usunięcia z ustawy okręgów jedno i dwumandatowych, przegłosuję ją łącznie z poprawkami, które są konsekwencją tej poprawki, a mianowicie z poprawką pp. Kopcia i Waszkiewicza do art. 24, z poprawką p. Waszkiewicza do art. 26, pp. Waszkiewicza, Kopcia i Sommersteina do art. 41, p. Sommersteina pierwszą do art. 42, z poprawkami p. Sommersteina do art. 44, 46, 48. Kto z Panów Posłów jest za tymi poprawkami, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawki te upadły. W tym stanie rzeczy art. 6 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#BohdanPodoski">Do art. 7 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. A więc artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#BohdanPodoski">Do art. 8, 9, 10 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#BohdanPodoski">Do art. 11 jest poprawka p. Mroza. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#BohdanPodoski">Do art. 12, 13 i 14 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#BohdanPodoski">Do art. 15 są dwie poprawki p. Sommersteina. Kto jest za pierwszą poprawką p. Sommersteina, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Kto jest za drugą poprawką p. Sommersteina, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka ta również upadła. W tym stanie rzeczy artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#BohdanPodoski">Do art. 16,17, 18, 19 i 20 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym, jak i art. 21 ze sprostowaniem sprawozdawcy.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#BohdanPodoski">Do art. 22 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. A zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#BohdanPodoski">Do art. 23 nie ma poprawek, artykuł przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#BohdanPodoski">Do art. 24 były dwie poprawki p. Sommersteina. Wnioskodawca wycofał pierwszą poprawkę. Będziemy zatem głosowali tylko nad drugą poprawką. Kto jest za drugą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Stwierdzam, że poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#BohdanPodoski">Do artykułu tego była jeszcze poprawka p. Mroza, która stała się nieaktualna wobec odrzucenia poprawki tego posła do art. 6. Jest jeszcze piąta poprawka p. Waszkiewicza, która dotyczy skasowania okręgów 1-mandatowych. Będziemy ją głosowali łącznie z drugą poprawką p. Sommersteina do art. 41, albowiem obie te poprawki stanowią całość. Kto jest za przyjęciem tych poprawek, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawki upadły. W tym stanie rzeczy artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#BohdanPodoski">Do art. 25 jest poprawka oznaczona mylnie w druku jako poprawka p. Waszkiewicza, w rzeczywistości jest to poprawka p. Kopcia. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#BohdanPodoski">Poprawka do art. 26 już była przegłosowana. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#BohdanPodoski">Do art. 27, 28, 29, 30 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#BohdanPodoski">Do art. 31 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#BohdanPodoski">Do art. 32, 33, 34, 35, 36 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#BohdanPodoski">Do art. 37 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#BohdanPodoski">Do art. 38, 39, 40, nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#BohdanPodoski">Do art. 41 są dwie poprawki, które zostały już przegłosowane i upadły, a zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#BohdanPodoski">Do art. 42 pierwsza poprawka była przegłosowana i upadła, będziemy głosować zatem tylko nad drugą poprawką p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#BohdanPodoski">Do art. 43 nie ma poprawek, przechodzi zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#BohdanPodoski">Do art. 44 była poprawka p. Sommersteina już głosowana, która upadła, zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#BohdanPodoski">Do art. 45 jest poprawka p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#BohdanPodoski">Zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#BohdanPodoski">Do art. 46 jest poprawka p. Sommersteina już przegłosowana, która upadła, zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#BohdanPodoski">Do art. 47 jest poprawka p. Sommersteina Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#BohdanPodoski">Do art. 48 jest poprawka p. Sommersteina już przegłosowana, która upadła, zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#BohdanPodoski">Do art. 49, 50, 51 nie ma poprawek, zatem te artykuły przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#BohdanPodoski">Do art. 52 jest poprawka p. Sommersteina Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Sto mniejszość, poprawka upadła. Zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#BohdanPodoski">Do pozostałych artykułów nie ma poprawek, zatem przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-33.32" who="#BohdanPodoski">Przystępujemy obecnie do głosowania nad całością projektu ustawy. Kto jest za całością projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm projekt ustawy w drugim czytaniu uchwalił.</u>
<u xml:id="u-33.33" who="#BohdanPodoski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto z Panów Posłów jest za projektem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm projekt ustawy uchwalił.</u>
<u xml:id="u-33.34" who="#BohdanPodoski">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjno-Samorządowej o rządowym projekcie ustawy o wyborze radnych gromadzkich, gminnych i powiatowych (druki nr 835 i 868) — sprawozdawca p. Dratwa.</u>
<u xml:id="u-33.35" who="#BohdanPodoski">Proszę p. przewodniczącego Komisji Administracyjno-Samorządowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-33.36" who="#BohdanPodoski">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#DominikDratwa">Wysoka Izbo! Zanim przejdę do referowania samej ustawy, na wstępie pragnę wypowiedzieć kilka uwag o znaczeniu samorządu gromadzkiego, który dotychczas nie przez wszystkich jeszcze należycie w Polsce jest oceniany. Gdy się zważy, że w Polsce mamy przed sobą tak kolosalne, tak olbrzymie zagadnienia do rozwiązania, jak chociażby np. budowa tysięcy kilometrów dróg, jak budowa jeszcze tysięcy budynków szkolnych, jak konieczność podniesienia kultury naszych wsi, konieczność podniesienia zewnętrznego wyglądu naszych osiedli, i jeżeli zważymy, że te wszystkie zadania wymagają kolosalnego wysiłku, to musimy się zgodzić, że dla rozwiązania ich należy uruchomić wszystkie siły naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#DominikDratwa">Jeżeli w tych warunkach zastanowimy się nad rolą, jaką w tym wypadku mogą odegrać te placówki, którymi są rady gromadzkie, to będziemy musieli się zgodzić, że rola ta ma pierwszorzędne znaczenie. Nie należy bowiem zapominać, że na terenie Rzeczypospolitej mamy około 40.000 gromad, że taką ilością komórek organizacyjnych żadna z najpotężniejszych organizacyj pochwalić się nie może. Te placówki są rozrzucone po całym terenie Rzeczypospolitej, w samorządzie gromadzkim muszą brać udział obywatele w setkach tysięcy — zgodzimy się więc, że tak potężny aparat może kolosalnie wiele w tym zakresie zrobić.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#DominikDratwa">Bo jeżeli wspominałem chociażby o takich olbrzymich zagadnieniach, zdawałoby się na pierwszy rzut oka dziś przewyższających nasze siły, jak budowa dróg, jeżelibyśmy prowadzili budowę w tym tempie, w jakim to robi samorząd powiatowy i Państwo, to za sto kilkadziesiąt lat, za lat dwieście może dogonilibyśmy inne narody, jeśli chodzi o poziom dróg. Ale jeżeli do tej pracy naprawdę zabiorą się rady gromadzkie, jeżeli kilkaset tysięcy ludzi zacznie myśleć nad rozwiązaniem tego zagadnienia, jeżeli 40–000 placówek zacznie w tym kierunku pracować, jeżeli się tam zacznie budzić inicjatywa i jeżeli tam zaczną organizować w sposób umiejętny pracę, to zagadnienie to będzie mogło być szybciej rozwiązane, niż nam pozornie się wydaje. Bo przecież wiele zagadnień u nas może być rozwiązanych nie tylko przy pomocy gotówki, nie tylko przy pomocy środków pieniężnych, bo w takim zakresie, jak budowa dróg, jak podnoszenie poziomu naszych osiedli, jak budowa powiedzmy np. chodników i utrzymanie w porządku naszych wiosek — tam tylko trzeba zorganizować pracę i nią pokierować, trzeba wystąpić z inicjatywą, uruchomić pracę, a to za pomocą samorządu gromadzkiego najłatwiej da się zrobić. Żadnej innej lepszej drogi wiodącej ku temu celowi nie ma i dlatego też ożywienie samorządu gromadzkiego, pobudzenie go do życia, uruchomienie go, zintensyfikowanie pracy w tym samorządzie jest zadaniem niesłychanie ważnym, jest zadaniem, które w jakikolwiek sposób jednak będziemy musieli rozwiązać, bo innej drogi do odrodzenia gospodarczego i kulturalnego kraju po prostu nie ma. Te kolosalne zagadnienia mogą być rozwiązane tylko przy pomocy zorganizowanego ogólnego wysiłku pracy, a rady gromadzkie mogą stanowić najdoskonalszy instrument, jeśli chodzi o mobilizowanie tego wysiłku społecznego, jeśli chodzi o zwiększenie sumy tego wysiłku społecznego.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#DominikDratwa">Dlatego też jeżeli mamy zastanawiać się nad ustawą, z którą wystąpił do Izb ustawodawczych Rząd, to musimy przyznać, że ustawa ta w dziedzinie uruchomienia samorządu gromadzkiego, w dziedzinie ożywienia samorządu gromadzkiego i gminnego może odegrać poważną rolę.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#DominikDratwa">Gdy przyjrzeć się stosunkom, jakie panują w samorządzie gromadzkim, w życiu naszym wiejskim, można zauważyć pewien fakt, że samorząd ten dlatego w poważnej mierze nie był doceniany przez ludność, że ciążył na nim pewnego rodzaju grzech pierworodny, że te pierwsze wybory do samorządu gromadzkiego po powołaniu go do życia ustawą z 1933 r. były tak przeprowadzone, że ludność straciła zaufanie do tego samorządu, że ludność przestała wierzyć w rolę, w znaczenie tego samorządu i to jego wpływy i prace w poważnej mierze osłabiło, a członkowie rad gromadzkich czują się onieśmieleni. Ogół ludności wiejskiej patrzy z nieufnością na to, co oni robią, i w ogromnej większości wypadków samorząd gromadzki w dotychczasowej swej postaci jednak egzaminu życiowego nie zdał, bo nie wykazał należytego rozmachu w pracy ani należytej prężności, ani nie może się pochwalić, jak dotychczas, zbyt wielkim dorobkiem w dziedzinie podnoszenia kulturalnego naszych wsi. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy właśnie jest to, że ludność z nieufnością pewnego rodzaju do samorządu się odnosiła.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#DominikDratwa">Dlatego też dobrze się stało, że Rząd przyszedł z ustawą, która sam akt wyborczy i znaczenie tego aktu wyborczego poważnie podnosi.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#DominikDratwa">Dzisiaj zagadnienia wyborcze, sama procedura wyborcza do samorządu gromadzkiego już nie będzie regulowana przy pomocy regulaminów wyborczych różnych dla różnych okolic, dla różnych dzielnic, ale będzie uregulowana jednolitą ustawą w podobny sposób, jak te sprawy uregulowane będą w miastach. Tu nie będzie żadnych niejasności, żadnych niedomówień i wprowadzenie w życie takiej ustawy niewątpliwie odbije się dodatnio na nastrojach ludności, na stosunku tej ludności do komórek samorządowych, jakimi są rady gromadzkie, rady gminne i cały samorząd powiatowy.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#DominikDratwa">Jeżelibyśmy teraz chcieli ogólnie scharakteryzować projekt ustawy, zawarty ostatnio w druku nr 868, i jeżelibyśmy chcieli krytycznie się do niego ustosunkować, to mogłaby się tu nasunąć następująca uwaga natury ogólnej: mianowicie mogłaby powstać obawa, czy czasami przepisy tej ustawy nie są — jeśli chodzi o nasze stosunki wiejskie — zbyt skomplikowane, czy cały ten akt wyborczy, cały przebieg wyborów nie jest zbyt trudny dlatego, ażeby w warunkach życia naszego wiejskiego wprowadzać go w życie. Ale z drugiej strony przyznać trzeba, że jeżeli się chce, aby wybory były przeprowadzone zgodnie z tymi wszystkimi wymaganiami, jakie się im teraz stawia ze wszystkich stron, to niestety innej drogi nie ma i niestety tylko przy pomocy tak skomplikowanej ustawy te rzeczy można rozwiązać. Nie możemy przecież utrzymywać tych prymitywnych sposobów głosowania na jakimś zebraniu ogólnym, tego rozchodzenia się na prawo i na lewo, nie możemy podtrzymywać w dalszym ciągu takich sposobów głosowania, jakie dotychczas w wielu wypadkach praktykowano w gromadach i po wsiach naszych. Trzeba to ująć w takie same niemal przepisy, jakie obowiązują pod tym względem na terenie miast. To może z początku sprawiać pewne trudności, ale w rezultacie sam samorząd na tym w poważnej mierze zyska. Ludność będzie widziała, że władza, Państwo całe, rząd, ustawodawstwo do tego zagadnienia samorządowego odnoszą się z całą powagą, że te sprawy wszystkie są traktowane w sposób poważny. W ten sposób zostanie usunięta jedna z przyczyn niechęci czy nieufności ze strony ludności wiejskiej do samorządu.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#DominikDratwa">Sądzę, że ta ustawa jest jednym z etapów na drodze do uporządkowania naszych zagadnień samorządowych, bo nawiasem trzeba zaznaczyć, że drugą przyczyną słabego rozwoju i słabej działalności samorządu gromadzkiego są pewne braki, usterki ustawy ustrojowej z 1933 r., bo jakkolwiek trzeba przyznać, że ustawa ta zdała egzamin życiowy, to jednak w zetknięciu się z życiem ujawniły się pewne braki, pewne usterki. I jednym z takich braków, który w poważnej mierze hamował działalność i pracę samorządu gromadzkiego specjalnie, był ten brak, że samorząd gromadzki, właściwie mówiąc, nie dysponował prawic żadnymi środkami. To była wada i to poważna wada. Bez przesady mogę powiedzieć, że na przykład budowa dróg wiejskich, mostów wiejskich, budowa szkół, budowa domów ludowych znacznie szybciej odbywałaby się, gdyby wolno było radzie gromadzkiej uchwalać świadczenia pewne na te cele. Ale, niestety, tego im nie wolno. Gromady są zbyt uzależnione od gmin, one — właściwie mówiąc — poza dość rzadkimi wyjątkami prawie żadnymi funduszami nie dysponują. Dlatego też przy tej okazji pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że Rząd i w tym kierunku przyjdzie w niedługim czasie z odpowiednią nowelą, bo to trzeba poprawić. Jeżeli się to poprawi, to wtedy dopiero my damy możność ludności wiejskiej pracować w sposób odpowiedni, wtedy wieś nasza innym życiem zacznie żyć. Samorządu gromadzkiego bagatelizować nie można. Właśnie to było przekleństwem i nieszczęściem naszego ludu wiejskiego, że przez dziesiątki lat nie miał narzędzia pracy, nie miał form organizacyjnych w których mógłby pracować. Nie przyzwyczaił się do pracy zespołowej i teraz trzeba tę pracę zacząć mu umożliwiać.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#DominikDratwa">Dlatego też dalsza poprawka, dalsza nowela do obecnego ustroju samorządowego w sensie rozszerzenia uprawnień rad gromadzkich jest po prostu koniecznością.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#DominikDratwa">Przy tej okazji należało by wspomnieć o jeszcze jednej drobnej wadzie, która także dopiero w zetknięciu z życiem się ujawniła i która pośrednio związana jest z samymi czynnościami wyborczymi. Mam mianowicie na myśli sposób przeprowadzania wyborów do zarządu gminnego, a specjalnie sposób przeprowadzania wyborów wójta. Sądzę, że rzeczą wysoce wskazaną ze wszech miar jest, aby powagę, znaczenie tego stanowiska, tego urzędu podnosić. Stanowisko wójta powinno być traktowane jako stanowisko dość wysoko w hierarchii społecznej stojące. Obecny sposób przeprowadzania wyborów wójta, dokonywania wyborów przez samą radę gminną odrywa, oddziela wójta od ludności. Wójt jest za mało związany z ogółem ludności i pod tym względem natknąłem się w szeregu powiatów na takie wypadki, że właśnie walka o te stanowiska odbywa się potem w ten sposób, że czynione są usiłowania, aby tę nieliczną grupkę radnych w ten czy inny sposób urobić. Potem rozchodzą się często o tym przesadne wiadomości i sam urząd i stanowisko wójta jest przez to niejako deprecjonowane, Sądzę, że było by bardzo dobrze i samo życie nam wskazuje, aby wójtów wybierało to kolegium wyborcze, które wybiera radę gminną. Znaczenie wójta zostałoby tym sposobem niejako podniesione, wójt zyskałby na znaczeniu w gminie i jego stanowisko i wobec rady, i wobec ludności, i wobec całego społeczeństwa miejscowego poważnie na tym by mogło zyskać. I dlatego też tego rodzaju nowelę, tego rodzaju poprawkę do istniejącego stanu rzeczy należało by, moim zdaniem, możliwie najprędzej wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#DominikDratwa">Wracając do samej ustawy, trzeba przyznać, że ustawa ta nie wszystkim się podoba, bo zresztą jest ona dziełem ludzkim i tak jak każde dzieło ludzkie może mieć pewne mniejsze lub większe usterki. Usterki te niewątpliwie potem może dopiero życie samo wskaże, ale dzisiaj zdawać by się mogło, że uczyniono wszystko, ażeby ustawa ta została opracowana możliwie najlepiej. I pierwszą jej zaletą jest to, już sam ten fakt można napisać na plus, że przepisy wyborcze nie będą regulowane drogą jakichś regulaminów o mniejszym znaczeniu, ale są w ustawie ściśle sprecyzowane, ściśle opracowane, wyraźnie, jasno zredagowane. Całe społeczeństwo, cały ogół ludności będzie mógł się z nią zapoznać i będzie mógł czuwać nad tym, ażeby ona była w sposób należyty wykonywana.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#DominikDratwa">Ale to wszystko, moim zdaniem, nie ma zbyt wielkiego znaczenia, bo może nawet i są tam takie czy inne drobne uchybienia, ale najważniejszą rzeczą to będzie to, jak ta ustawa będzie wykonywana.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#DominikDratwa">Z ust przedstawicieli Rządu słyszeliśmy kilkakrotnie, że Rząd zamierza i postanowił bardzo mocno przestrzegać zasady całkowitej czystości wyborów, czuwać nad tym, ażeby te przepisy były ściśle wykonywane i ściśle przestrzegane. Sądzę, że cały Sejm na tym samym stanowisku stoi, że cały Sejm tego się domaga i już sam fakt, że tego rodzaju nastawienie idzie od góry, że takimi zasadami Rząd postanowił kierować się przy wykonywaniu tej ustawy, musimy uznać za zjawisko dodatnie, bo właśnie to wzbudzi zaufanie i do ustawy samej jako takiej, a w konsekwencji wzbudzi zaufanie i do samego samorządu i znaczenie samorządu, tych komórek samorządu, o wyborach których mówi obecna ustawa, zyska na tym w poważnej, mierze. Jeżeli chodzi o szczegóły ustawy, to trzeba zaznaczyć, że na ogół spotkała się ona na terenie Komisji Administracyjno-Samorządowej z dość życzliwym przyjęciem, zaledwie kilka artykułów i kilka zasad tej ustawy było mocno atakowanych i właśnie o tych spornych artykułach chcę kilka słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#DominikDratwa">A więc przede wszystkim istniał spór co do art. 3 tej ustawy, mianowicie co do granicy wieku wyborczego przy biernym prawie wyborczy do rad gromadzkich. Projekt rządowy przewidywał, że granica wieku przy biernym prawie wyborczym ma wynosić 30 lat. Komisja po dość długiej dyskusji na ten temat ograniczyła wiek wyborczy przy biernym prawie do lat 27, ale tylko większość komisji, bo znaczna część komisji z tym się nie godziła i dlatego też zaznaczam, że brzmienie art. 3 jest pod tym względem sporne; zostały zgłoszone do tego artykułu odpowiednie poprawki mniejszości.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#DominikDratwa">Chciałbym wyjaśnić, jakimi względami kierowała się komisja, obniżając granicę wieku przy biernym prawie wyborczym. Otóż wzięto tu pod uwagę przede wszystkim ten fakt, że starsza część ludności wiejskiej, to starsze społeczeństwo, wychowane w pewnego rodzaju marazmie, społeczeństwo bez inicjatywy, bez jakiegokolwiek doświadczenia samorządowego, nastawione niechętnie do jakichkolwiek poczynań czy to natury gospodarczej, czy kulturalnej — to społeczeństwo starsze za bardzo ciąży jeszcze na życiu naszej wsi i dobrze było by, aby do decydowania w sprawach tych najbliższych, w sprawach życia sąsiedzkiego, gromadzkiego, dopuścić trochę żywiołu młodszego, bo na ogół młodzież wiejska dziś już miała możność ukończenia szkół, dokształcania się gdzieś w swoich organizacjach kulturalnych, społecznych i styka się już bardziej z pracą, posiada może większą inicjatywę i więcej chęci do pracy i dobrze będzie, jeżeli do samorządów gromadzkich ten żywioł młodszy w większej mierze niż dotychczas będzie się dostawał. Dlatego o 3 lata granicę wieku obniżono.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#DominikDratwa">Tak samo jak zresztą i przy ustawie wyborczej do rad miejskich, tak samo tutaj przy tej ustawie poważne zastrzeżenia budziło ustanowienie okręgów wyborczych. Tak samo w tym kierunku idą wnioski mniejszości, ażeby rady gromadzkie nie były dzielone na okręgi wyborcze. Komisja stanęła na stanowisku, że mogą być dzielone na okręgi wyborcze. Nie znaczy to, że muszą być dzielone, ale że mamy w Polsce tego rodzaju gromady, które liczą po kilka tysięcy wyborców, które są rozrzucone czasami na wielkich przestrzeniach i dobrze będzie, jeżeli takie gromady będą mogły być dzielone na okręgi wyborcze. Projekt rządowy szedł nieco dalej, gdyż w myśl projektu rządowego okręgi wyborcze mogły być i jednomandatowe i wielomandatowe. Górnej granicy nie było, ale okręgi mogły być tak małe, że mogły być tylko jednomandatowe.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#DominikDratwa">Komisja sejmowa po długiej dyskusji przyjęła tego rodzaju zasadę, że na żaden okręg wyborczy w gromadzie nie może przypadać mniej niż 2 mandaty. Jest to także pewnego rodzaju kompromis. A więc przy wyborach do rad gromadzkich mogą istnieć okręgi wyborcze, ale nie mogą być tworzone okręgi 1-mandatowe. Poza tym wybory do rad gromadzkich są powszechne, równe, bezpośrednie i tajne.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#DominikDratwa">Jeżeli chodzi w dalszym ciągu o wybory do rad gminnych, to tam zostało przyjęte, że wybory będą pośrednie i ta zasada znów wywołała zastrzeżenia i sprzeciwy. Panowie widzą z druku, że zostały zgłoszone poprawki, zmierzające do tego, aby do rad gminnych wybory były bezpośrednie. Przy wyborach do rad gminnych komisja stanęła na stanowisku, że okręgi 1 i 2-mandatowe muszą być skreślone z projektu rządowego i utrzymała tylko okręgi 3-mandatowe i wyżej. W konsekwencji tego musiało nastąpić skreślenie wszystkich przepisów, które mówiły o zgłaszaniu poszczególnych kandydatów, a natomiast zgłaszanie kandydatów będzie mogło się odbywać tylko za pośrednictwem list w tym celu, aby pewnego rodzaju proporcjonalność przy wyborach do rad gminnych mogła być zachowana.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#DominikDratwa">Poważne zastrzeżenia budził ust. 8 art. 32, który pozwala na to, że w pewnych wypadkach wyborca na własne żądanie będzie mógł głosować ustnie, będzie mógł nazwisko kandydata, na którego głosuje, podać do protokółu komisji. Mniejszość komisji wypowiedziała się przeciwko temu i zgłosiła odpowiednie poprawki, ażeby ten ustęp 8 całkowicie skreślić; twierdzę, że jest to podważanie zasady tajności wyborów, i że jakkolwiek jest tutaj powiedziane, że to się może odbywać tylko na żądanie wyborcy, to tym niemniej jednak to może się stać okazją do pewnego rodzaju nacisku na wyborców i wpływać na wynik głosowania itd. Komisja utrzymując ten przepis, stanęła na stanowisku, że warunki życia wiejskiego wymagają, aby on istniał. Mamy jeszcze dość dużo na wsiach analfabetów, mamy ludzi mało wyrobionych, mamy ludzi, którzy są przyzwyczajeni jednakowoż do takiego jawnego, że tak powiem, głosowania, po prostu nie uznają innego sposobu głosowania. Dlaczego więc im to uniemożliwiać? I dlatego też komisja postanowiła ten przepis utrzymać. Samo głosowanie odbywać się będzie w ten sposób, że każdy wyborca będzie mógł głosować na jednego kandydata w tych okręgach, które będą miały tylko 2 i 3 mandaty, albo na 1/4 kandydatów w tych okręgach, które będą miały większą ilość kandydatów. Najbardziej spornym punktem przy wyborach do rad gminnych był właśnie ten artykuł.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#DominikDratwa">Jeżeli natomiast chodzi o wybory do samorządu powiatowego, to tam komisja utrzymała niemal wszystkie przepisy, jakie były zawarte w projekcie rządowym.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#DominikDratwa">Przy wyborach do samorządu powiatowego przewidziane są kolegia wyborcze dwu i więcej mandatowe i odpowiednio do tego cały ten dział ustawy jest dostosowany.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#DominikDratwa">Ogólnie trzeba stwierdzić, że wszystkie artykuły i cała ustawa bardzo starannie przez komisję została przepracowana i jakkolwiek przy pewnych artykułach wywiązała się dość gorąca dyskusja, to tym niemniej jednak większość w sposób zdecydowany całości ustawy nadała brzmienie takie, jakie Panowie mają przed sobą w druku nr 868.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#DominikDratwa">Jeżeli chodzi o poprawki mniejszości, to co do szeregu tych poprawek miałem już możność wypowiedzieć swą opinię, referując uchwały większości komisji odnośnie do poszczególnych artykułów tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#DominikDratwa">Tu chciałbym zwrócić uwagę na poprawkę p. Bogusza do art. 77, który proponuje nieco inny skład rady powiatowej. Mianowicie w poprawce swojej proponuje on, ażeby oprócz delegatów wybranych przez kolegia wyborcze, oprócz delegatów gmin do rady powiatowej weszli również przedstawiciele organizacyj rolniczych i przedstawiciel powiatowego związku cechów. Biorąc pod uwagę, że w radach powiatowych na ogół rolnicy stanowią olbrzymią większość, że ta większość w wielu gminach dochodzi do dziewięćdziesięciu kilku procentów, że na ogół interesy rolnictwa w samorządzie powiatowym są i tak całkowicie w sposób należyty reprezentowane, komisja stanęła na stanowisku, że wprowadzenie tego rodzaju przepisu byłoby rzeczą niewłaściwą i niepotrzebną, stanowiłoby to jakby swego rodzaju kurię przy wyborze do rad powiatowych, psułoby konstrukcję całej ustawy. Dlatego przeciw takiej poprawce większość komisji w sposób zdecydowany się wypowiedziała.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#DominikDratwa">Istniały również poprawki, aby zmienić przepisy ustawy w tym sensie, by w nieco większej mierze zabezpieczyć udział w radzie powiatowej delegatów miast, ale poprawki te także nie znalazły dostatecznej większości w komisji i upadły.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#DominikDratwa">Ponieważ ustawa, tak jak już zaznaczyłem, została przez komisję bardzo starannie i gruntownie przepracowana, ponieważ szereg artykułów tej ustawy został uzgodniony pod względem redakcyjnym z dopiero co uchwaloną ustawą o wyborze do rad miejskich i ponieważ z tą ustawą o wyborach do rad miejskich stanowi on niejako konsekwentną całość, biorąc to wszystko pod uwagę, proszę Wysoką Izbę o uchwalenie tej ustawy w brzmieniu druku nr 868 i o odrzucenie wszystkich poprawek, bo komisja po bliższym zbadaniu, po dokładnym przedyskutowaniu, po gruntownym zastanowieniu się uznała je za niewskazane i pod niektórymi względami nawet za szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#DominikDratwa">Pozostają mi jeszcze do omówienia rezolucje, które komisja przy okazji tej ustawy postanowiła zaproponować Wysokiej Izbie do uchwalenia. Są to trzy rezolucje.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#DominikDratwa">Pierwsza z nich dotyczy całego kompleksu zagadnień pracowniczych. Sprawa ta jest niesłychanie pilna i ma wielkie znaczenie, jeżeli chodzi o funkcjonowanie samorządu. Rola pracownika w samorządzie jest bardzo poważna, a trzeba przyznać, że sprawy pracownicze w całokształcie dotychczas nie zostały jeszcze w sposób należyty uregulowane. Na tym tle dzieją się różnego rodzaju niewłaściwości. Budzi to niepotrzebne rozgoryczenie, stawia to nieraz w bardzo trudnej sytuacji związki samorządowe, zniechęca do pracy ludzi, jednym słowem hamuje, utrudnia funkcjonowanie aparatu samorządowego. Dlatego też rezolucja ta jest całkowicie uzasadniona. Przy tej okazji chciałbym prosić, ażeby Wysoki Rząd postarał się wykonać tę rezolucję. Od załatwienia tego zagadnienia w poważnej mierze będzie zależało ożywienie samej pracy w samorządzie.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#DominikDratwa">Druga rezolucja dotyczy zagadnień finansowych. Zresztą już przy poprzedniej ustawie była zgłoszona rezolucja, prawie w tym samym kierunku idąca. Rezolucja ta wzywa Rząd do wniesienia projektu ustawy, regulującego zagadnienie finansów komunalnych. Bo i ta sprawa u nas nie jest dotychczas należycie uregulowana, a jest ona niesłychanie pilna. Ustawa o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych już tyle razy była nowelizowana, tyle razy poprawiana. Jutro będziemy nad jedną z takich nowel się zastanawiali. Ale to wszystko stanowi tylko pewnego rodzaju łataninę. Chodziło o to, ażeby to wielkie, trudne wprawdzie, ogromne zagadnienie od razu drogą ustawową w sposób ostateczny uregulować. To także by w dużej mierze usprawniło samorząd, to tak samo by oddziałało w sposób dodatni na jego ożywienie.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#DominikDratwa">I wreszcie trzecia rezolucja, która została zgłoszona przez p. Mirskiego — bo muszę dodać, że te dwie poprzednie rezolucje zgłosił kol. Pacholczyk — idzie w tym kierunku, aby wydać ustawowe normy, które by ściśle określały zakres czynności zleconych samorządowi terytorialnemu. Sprawa również trudna do załatwienia, ale tym niemniej musi ona być załatwiona i domaga się ustawowego uregulowania.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#DominikDratwa">O przyjęcie tych rezolucyj w imieniu Komisji Administracyjno-Samorządowej gorąco Wysoką Izbę proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WalerySławek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#WalerySławek">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy. Czy kto z Panów Posłów ma jakieś krótkie zapytanie do p. sprawozdawcy?</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JanWójcik">Proszę o głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WalerySławek">Głos ma p. Wójcik.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JanWójcik">Chciałbym tu zapytać Pana Referenta, czym kierowała się komisja, że w rezolucji pierwszej umieszczono zdanie, że Sejm wzywa Rząd do wniesienia projektów ustaw o uregulowaniu stosunków służbowych pracowników samorządowych „o ile możności”. Otóż zdanie to przekreśla cały sens tej rezolucji, bo tej możności w ogóle może nie być przez bardzo długi czas. Dlatego zgłaszam poprawkę następującej treści: W projekcie rezolucji I skreślić wyrazy: „o ile możności”.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WalerySławek">Czy jeszcze ma kto krótkie zapytanie?</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#WalerySławek">Nikt się nie zgłasza. Otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#WalerySławek">Udzielam głosu p. gen. Żeligowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#LucjanŻeligowski">Będę mówił o wyborach do samorządu gminnego i gromadzkiego. Nie będę dotykał szczegółów formy, są one zawarte w przeszło 100 artykułach, rozpatrzone i przyjęte przez komisję. Będę mówił o treści samorządu gromadzkiego i gminnego.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#LucjanŻeligowski">Jest to temat, który już do znudzenia powtarzam, ale obecnie, kiedy rozpoczynają się nowe wybory, należy jeszcze raz uświadomić sobie, co się dzieje na terenie naszych gromad i gmin.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#LucjanŻeligowski">Kiedy mówimy o wyborach w miastach, to wtedy tam wszystko staje się wyraźnym i zrozumiałym, ponieważ tam jest długa tradycja, jest ustawodawstwo, jest prasa, są całe zastępy inteligencji, która bierze udział w wyborach, ale zupełnie inaczej jest na terenie gromad i gmin.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#LucjanŻeligowski">O gromadach i gminach zwykle przypominamy sobie i bardzo dużo mówimy wtedy, gdy są jakiekolwiek wybory. Kiedy się wybory kończą, to znów na drugi dzień o tym się zapomina. Otóż było by bardzo źle, jeżelibyśmy i po tych wyborach, które mają się odbyć, zapomnieli znowu o gromadach i gminach. A więc należy sobie bardzo dobrze uświadomić, co tam się dzieje i jakie tam są potrzeby.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#LucjanŻeligowski">Mówiąc o tym, będę bazować się na ustawie konstytucyjnej art. 72 i na ustawie samorządowej z 1933 r.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#LucjanŻeligowski">Cechą zasadniczą ostatniej ustawy samorządowej było to, że ona poleciła samorząd pieczy administracji państwowej. Obecnie więc jest tak, że starosta jest tylko dowódcą władzy kontrolującej, ale jest administratorem, stoi na czele rady powiatowej i wydziału powiatowego, czyli że czynnik społeczny jest odsunięty poniekąd, a na jego miejscu stanęła administracja. Są w tym złe strony, ale są i dobre. Złe strony polegają na tym, że społeczeństwo jest odsunięte od troski o samorząd, a dobre polegają na tym, że sytuacja jest jasna i odpowiedzialną za stan rzeczy jest tylko administracja.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#LucjanŻeligowski">Samorząd gospodarczy gmin i gromad nie jest czymś nowym. Przeszły przez ten samorząd gospodarstwa wszystkich cywilizowanych narodów. Gdy obecnie bywamy za granicą, to nas dziwi dobra organizacja, wysoki dobrobyt i musimy sobie uprzytomnić, że to wszystko stało się dzięki samorządom.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#LucjanŻeligowski">Wzorem mogą być Niemcy. Historia uczy nas, że po każdej przegranej wojnie zwykle w państwie rozpoczyna się rewolucja. Szczególniej zdawało się, że to się stanie w ojczyźnie Marksa i Lassalla, dlatego że oprócz tego to był kraj uprzemysłowiony. A tymczasem żadnej rewolucji nie było. Dlaczego? Dlatego, że był mocno zorganizowany samorząd, dlatego, że wybrani burmistrze, wójtowie i sołtysi utrzymali porządek i prawie nigdzie nie nastąpiły żadne zmiany, ponieważ cieszyli się oni wielkim zaufaniem. A więc jeżeli istnieje maksyma, że wojnę Niemiec z Francją w 1870 r. wygrał nauczyciel niemiecki, to jeżeli w Niemczech w 1918 r. nie było rewolucji, to stało się to dlatego, że nie dopuścili do tego wójtowie, burmistrzowie i sołtysi.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#LucjanŻeligowski">Inaczej stało się u naszego wschodniego sąsiada. Tam żadnego samorządu nie było, tam były gminy, lecz te gminy służyły tylko do tego, aby ściągać podatki i wymierzać chłostę. Wiemy, co się tam stało.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#LucjanŻeligowski">Otóż i obecnie różne są totalizmy. Jeden totalizm — zachodni opiera się na zorganizowanych masach, które przeszły przez samorząd, opiera się na organizacjach dobrowolnych, a drugi opiera się na partii komunistycznej.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#LucjanŻeligowski">I wtedy powstaje pytanie: A u nas co jest? Do którego typu my jesteśmy więcej zbliżeni? My wybraliśmy drogę pośrednią. U nas samorząd terytorialny istnieje, ale dotyczy dróg, opieki społecznej, szkolnictwa i spraw personalnych, a reszty samorządu nie mamy. Jeżeli nasz samorząd miejski jest zbliżony do państw zachodnich, to samorząd gromad i gmin jest zbliżony do wschodu.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#LucjanŻeligowski">Wtedy nam się powiada: A jakaż organizacja istnieje? Otóż nie samorządowa, ale organizacja, która ma cechy polityczne. Cała jej oryginalność polega na tym, że stronnictwo polityczne opiera się na środkach państwowych.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#LucjanŻeligowski">Szczególnie w ciężkich warunkach pod względem samorządu są ziemie, które były pod zaborem rosyjskim. Tam nic nie jest zrobione, tam nie ma żadnych tradycyj i na terenie gromad i gmin piętrzą się góry pracy. Trzeba podnosić kulturę rolnictwa, trzeba zakładać spółdzielnie i to nie tak, jak się dzieje obecnie, od szczytów, ale trzeba zakładać spółdzielczość od dołu, w gromadach i gminach, wymienne spółdzielnie; trzeba zacząć budować domy ludowe, trzeba tworzyć nowy typ budownictwa z gliny, ponieważ nie ma lasów; trzeba kształcić młodzież, robić inwestycje na terenie gmin w zależności od warunków na terenie każdej gminy, trzeba myśleć o opale, który w naszych warunkach klimatycznych jest bardzo potrzebny, a jednakże nie ma komu się tym zająć, trzeba myśleć o budowie szkół, dróg i szpitali, trzeba myśleć o pastwiskach i o pomocy prawnej, o studniach i o sporach o miedzę. Jednym słowem powstaje wielka gama potrzeb, które mogą być załatwione tylko zbiorową pracą. Tam jednostki nic nie mogą zrobić.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#LucjanŻeligowski">Otóż zachodzi pytanie, kto to wszystko ma zrobić? Zdawało by się, że muszą robić to same gminy i gromady, musi robić to społeczeństwo. Czemu ono nie robi nic, czemu nic, ale to absolutnie nic nie robi? I wtedy dochodzimy do pytania, kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy. Kto stoi na czele? Wiemy, że Konstytucja i ustawa samorządowa mówi o tym, że na czele tego stoi administracja państwowa. Czy źle, czy dobrze, ale fakt jest faktem. Społeczeństwo nie bierze udziału i ten żal, który mieć musimy, mamy nie do kogo innego, tylko do administracji państwowej. Wtedy zachodzi pytanie, dlaczego czynnik społeczny ma być odsunięty. Taka naturalna, zdawało by się, rzecz — przewodniczący rady powiatowej albo komisji gospodarczej powiatowej — przecież wszystko mówi za tym, że tam musi być człowiek — gospodarz, człowiek miejscowy. A cóż może starosta wiedzieć? Czyż on może być obznajmiony z warunkami, z ludnością, z jej charakterem? A więc dlaczego społeczeństwo jest odsunięte? Może ono jest niezdolne? Może nie zasługuje na zaufanie? O tym nie ma mowy. Lud wioskowy jest zdrowy fizycznie i moralnie. O tym świadczą najlepiej nasi rekruci. Przecież materiał wojskowy mamy pierwszorzędny. Jeżeli im czegokolwiek brakuje, to tylko tego, że są niedokarmiani w młodości, ale oni mają poczucie dyscypliny, mają zapał. A więc czemu ci ludzie mają być odsunięci od załatwiania swych trosk codziennych, a tylko na czele tego może stać administracja?</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#LucjanŻeligowski">Jeszcze raz powtarzam: dobrze, że sytuacja jest wyraźna i wiemy, do kogo możemy mieć żal za to wszystko, co się dzieje.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#LucjanŻeligowski">Zwiększa się liczba ludności wiejskiej. Prawie 500.000 młodych ludzi rocznie wstępuje na arenę pracy. Dobrze jest, że dbamy o urbanizację, dobrze jest, że dbamy o reformę rolną, która musi być wykonana, lecz one nie rozwiążą zagadnienia. Może to zrobić tylko samorząd, bo samorząd dobrze postawiony podwoi i potroi wydajność naszych ziem. Niestety, to się nie dzieje. To, że nasz samorząd gromadzki i gminny jest w bezruchu, to jest nie tylko krzywdą dla rolnictwa, ale jest krzywdą również dla Państwa. Bo samorząd gromadzki i gminny, to nie tylko podniesienie dobrobytu mas, to nie tylko arena pracy społecznej, lecz ugruntowanie fundamentów życia państwowego, to styl gospodarczy i psychiczny narodu polskiego jako szczepu słowiańskiego, to marsz w daleką przyszłość, to praca dla przyszłych pokoleń.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#LucjanŻeligowski">Mając to wszystko na względzie, z największą uwagą czytaliśmy enuncjację p. Wiceministra Korsaka, wygłoszoną dnia 24 czerwca rb. na konferencji prasowej. P. Minister scharakteryzował prace samorządu w trzech kierunkach. Pierwszy — zwrócenie się w stronę społeczeństwa — jakoby odbywa się walka między Państwem i społeczeństwem. Interesy Państwa reprezentuje administracja, przeciwko której stoi społeczeństwo, które — jak się wyraził — sypie umocnienia. Samorząd służy społeczeństwu za narzędzie do walki z rządem, lecz administracja czuwa i nie pozwala przemycić feudalizmu ani szkodliwego indywidualizmu XIX wieku. Nie wiem, jak na ten pogląd! naszej administracji reagują inne samorządy, lecz dla samorządów gmin i gromad jest on nie tylko niesłuszny i krzywdzący, lecz całkowicie błędny i oparty na niezrozumieniu naszego życia. My sądzimy, że żaden naród przy wszystkich swoich wadach nie jest tak przywiązany do swojego państwa, jak polski. Stało to się między innymi i dlatego, że wtedy, gdy u innych narodów odbywała się walka jednostki z państwem w XVIII i XIX wieku, wtedy naród polski, pozbawiony samodzielnego bytu, wyidealizował swoje państwo i czynił zeń największy skarb duchowy. Obecna administracja i biurokracja kwestionuje te walory w narodzie i utożsamiając Państwo ze sobą nie tylko zdradza objawy pewnej megalomanii, lecz co jeszcze gorsze, operując ciągle pojęciem — państwo to my — odsuwa zupełnie obywateli od troski o Państwo, tworząc dookoła siebie próżnię. Ludność wiejska, dążąc do lepszej formy samorządu gospodarczego, nie tylko nie sypie umocnień przeciwko własnemu Państwu, lecz dąży do jego wzmocnienia. Śmiemy zapewnić, że ani ich uczucia, ani patriotyzm nie są gorsze, niż uczucia i patriotyzm administracji. Pierwiastki feudalizmu, o których mówił p. Wiceminister, tkwią nie w społeczeństwie, które dąży do rozbudowania samorządu gospodarczego w naszych gminach, a raczej w odruchach naszej administracji, która chce jakby przeszkodzić tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#LucjanŻeligowski">Dalej p. Minister Korsak mówił, że obecna polityka samorządowa dostosowana jest do potrzeb obrony Państwa. Sądzę, że i w tym twierdzeniu jest nieporozumienie. Najlepsza obrona jest tam, gdzie człowiek wyposażony jest we wszystkie wartości ducha i materii, kiedy jest zdrowy fizycznie i moralnie, kiedy wie, co broni, i jest odpowiedzialny za tę obronę. Te wszystkie cechy obronne człowiekowi daje praca na niwie państwowej, daje samorząd. Wszystko inne daje tylko papierowość i biurokratyzm.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#LucjanŻeligowski">Obecnie będzie wybranych około 40.000 rad gromadzkich i około 3.000 rad gminnych. Jakaby to była wielka siła obronna, jak słusznie mówił przedemną p. sprawozdawca, jeżeliby te wszystkie rady wzięły czynny udział w życiu państwowym, w życiu gospodarczym swoich gmin i gromad, poczuły się odpowiedzialnymi za ich los! Wtedy te gminy i gromady stałyby się fortecami i bastionami Państwa. Niestety, jest inaczej. Te wszystkie rady albo nigdy, albo rzadko są wybierane. W większości gmin nawet komisje gospodarcze nie są wybierane w ciągu pięciu lat. I wygląda tak, że obecnie samorząd gromad i gmin to jest miejsce, gdzie się marnuje wielki kapitał psychiczny i moralny. I obecną polityka samorządowa nie wzmacnia, ale osłabia obronę.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#LucjanŻeligowski">We wszystkich tych projektach widzimy chęć podzielenia gromad. Może dla wyborów to było potrzebne, ja nie wiem, zdaje mi się, że nie, ale my administracyjnie dzielimy gromady. One i tak są małe i kilka lat temu, gromady były zwiększone właśnie dla obrony, ponieważ bywają takie gminy, gdzie wójt ma 25 sołtysów. A więc gminy stały się większe. Obecnie gminy się zmniejsza. Ludność nie może tego zrozumieć. Ja nie mówię o wyborach, ale mówię o tym, co się dzieje na terenie samorządu. Ludzie nie mogą zrozumieć tego i tłumaczą to sobie w ten sposób, że prawdopodobnie jest to wygodne dla jakichś organizacyj politycznych, które nie mogąc objąć całej gromady, będą ją częściami, kawałkami obejmować. I dzieje się to dla wzmocnienia obrony. I wtedy powstaje pytanie, czy my nie za często używamy tego wyrazu i jest obawa, żeby to słowo się nie zbanalizowało. Dobrze było by, gdyby władze wojskowe zabroniły nadużywania tego wyrazu. Gdy wojsko wyda rozkaz, każdy obywatel natychmiast to wykona. Gdy wszędzie na lewo i na prawo powtarza się słowo — obrona, może się stać krzywda jego znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#LucjanŻeligowski">Dalej p. Minister Korsak twierdzi, że wszystko jest w porządku, że stan obecny w samorządzie jest zgodny z Konstytucją i z ustawą samorządową. Temu musimy kategorycznie zaprzeczyć. Samorząd terytorialny powiatowy istnieje właśnie w tych trzech dziedzinach: drogi, opieka i oświata. Natomiast samorządu gospodarczego gromadzkiego i gminnego nie ma, nie rozpoczęto go rozbudowywać. A przecież Konstytucja właśnie na samorządzie terytorialnym i gospodarczym opiera ustrój państwowy. Ustawa samorządowa z 1933 r. nakłada obowiązek wprowadzenia go w życie. Niestety, u nas ta wielka sprawa potraktowana jest biurokratycznie i papierowo. Mając pełnię władzy nasza administracja nie użyła jej do zorganizowania gospodarki gromad i gmin, a co za tym idzie, nie uspołeczniła jej i nie wdrożyła do pracy państwowej. W tym ważnym historycznym zadaniu nie tylko nie zrobiliśmy postępu, lecz cofnęliśmy się, gdyż została zachwiana wiara w twórczy i organizacyjny talent całego narodu.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#LucjanŻeligowski">Cały świat przeżywa okres największych wstrząsów. U nas na arenę dziejową z wielkim opóźnieniem wstępują masy ludowe. Najczęściej są nieprzygotowane do pracy państwowej, mają słuszny żal do przeszłości i są na niskim poziomie dobrobytu. A jednak trzeba je włączyć w nurt myśli państwowej, trzeba, ażeby poczuły się odpowiedzialnymi za losy Państwa, gdyż muszą stać się czynnikiem odrodzenia narodu. Na szczęście są wyrozumiałe i mają zdrowy instynkt państwowy. W tych warunkach rola ludzi, trzymających ster rządów, staje się niezmiernie doniosłą. Może nigdy odwieczna prawda, zawarta w słowach: „Rządzić — to przewidywać”, nigdzie i nigdy nie była tak potrzebna, jak dziś jest potrzebną w Polsce.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#LucjanŻeligowski">I kiedy odpowiedzialny za obecny stan rzeczy p. Dyrektor Departamentu Samorządowego nam mówi, że jest zadowolony i pójdzie dalej tą samą drogą, to nas ogarnia niepokój.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#LucjanŻeligowski">Obecnie streszczam, co powiedziałem.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#LucjanŻeligowski">Art. 72 ustawy konstytucyjnej ustala drogi rozwoju sił gospodarczych i społecznych Narodu i Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#LucjanŻeligowski">Drogami tymi są samorządy terytorialny i gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#LucjanŻeligowski">Zgadza się to i z obliczem przeżywanej przez nas epoki, i z psychiką narodu polskiego, i ze wzorami wszystkich cywilizowanych narodów.</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#LucjanŻeligowski">Misję wykonania tego wielkiego zadania ustawa samorządowa oddała w ręce administracji państwowej, podporządkowując jej czynnik społeczny.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#LucjanŻeligowski">Obecnie, w przeddzień nowych wyborów do rad gromadzkich, gminnych i powiatowych, musimy stwierdzić, że administracja państwowa tego zadania nie wykonała.</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#LucjanŻeligowski">Mając w swym ręku pełnię władzy, wytworzyła tylko mechaniczny porządek, bagatelizując rozwój gospodarczy i społeczny ludności wiejskiej, a tym samym skierowując jej dynamizm w stronę radykalizmów politycznych i zobojętnienia na losy Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#LucjanŻeligowski">Ten stan uważam za niepokojący. Przeciwko niemu protestuję i będę protestować.</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WalerySławek">Głos ma p. Krzeczunowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#KornelKrzeczunowicz">Wysoka Izbo! Projekt ustawy, który rozpatrujemy, jest może bardziej doniosły, niżby się z samego jego tytułu wydawało. Najpierw jego zasięg osobowy. Dotyczy on wyborów wiejskich, poza tym dotyczy i miast niewydzielonych ze względu na wybory do rad powiatowych. A zatem powiedzieć można krótko, że około 80% ludności jest zainteresowane tą ustawą.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Miedziński.)</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#KornelKrzeczunowicz">Następnie — i tu nawiążę do wskazań czcigodnego p. gen. Żeligowskiego — ustawa ta ma służyć przez odpowiednie unormowanie uprawnień obywatela, chociażby tylko w dziedzinie wyborów samorządowych, do związania tego obywatela z jego samorządem i z Państwem.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#KornelKrzeczunowicz">Projekt ustawy, który rozpatrujemy, jest ogromnym postępem w stosunku do dzisiejszego stanu prawnego. Ustawa z r. 1933 oddawała Rządowi sprawę unormowania wyborów w drodze rozporządzeń i regulaminów, dając tylko najbardziej ogólnikowe ramowe przepisy w tym względzie. Dziś te rzeczy mają być ulepszone. Prawo wyborcze ma się stać normą ustawową, a zatem normą, która nie może być zmieniona przez Rząd czy Ministra Spraw Wewnętrznych, jak to miało miejsce dotychczas, lecz może ulec zmianie tylko w drodze ustawowej. A zatem przepisy te nabierają poważnej stałości. Jest to bezwzględnie pożyteczne, gdyż do tej pory ta zmienność przepisów dawała się we znaki, robiła wrażenie, że umyślnie są one tak łatwo zmienne, aby akt wyborczy utrudnić, aby utrudnić wyborcom zapoznanie się ze szczegółami przepisów obowiązujących. Dziś te rzeczy przechodzą do historii. Dziś już ustawa, mogąca być zmieniona tylko przez Sejm, będzie te rzeczy normowała. Jest to ten ogromny postęp w porównaniu do dzisiejszych stosunków prawnych w dziedzinie prawa wyborczego do samorządów.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#KornelKrzeczunowicz">Przyjrzyjmy się teraz bliżej normom prawnym. które ustawa ta zawiera. Wiemy, że nie spotkała się ona z jednomyślnym przyjęciem opinii publiczne: mimo tych dobrych stron projektu, o których już wspomniałem. Zarzucano temu projektowi ustawy szereg błędów; o najważniejszych pragnę tu kilku słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#KornelKrzeczunowicz">A więc przede wszystkim pośredniość wyborów. Tylko do rad gromadzkich są wybory bezpośrednie, wyższe instancje są wybierane pośrednio przez niższe instancje samorządowe.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#KornelKrzeczunowicz">Jeżeli uprzytomniony sobie, że mamy wybory bezpośrednie do Sejmu, że mamy bezpośrednie wybory do gromady, jeśli dalej mielibyśmy stosując się do zwolenników jak najdalej idącej i wszędzie sięgającej bezpośredniości wprowadzić również bezpośrednie wybory do gmin, rad powiatowych i przyszłych rad wojewódzkich, to uświadomi sobie Wysoka Izba łatwo, że ten obywatel nic innego by nie robił przez czas pięcioletniej kadencji, tylko by ciągle przez cały ten czas do któregoś z tych ciał samorządowych czy ustawodawczych wybierał. Odciągałoby go to niewątpliwie od normalnej pracy twórczej. I dlatego za daleko posunięta zasada bezpośredniości byłaby raczej szkodliwa, nie mówiąc o tym, że inną byłaby fizjonomia poszczególnych instytucyj samorządowych i nie byłyby one tak blisko ze sobą powiązane, jak właśnie ma to miejsce przy zasadzie pośredniości wyborów.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#KornelKrzeczunowicz">Inną sprawą jest podział na okręgi wyborcze. Tu zarzut może mieć znacznie poważniejsze cechy słuszności. Wszak podział na okręgi jest pozostawiony swobodnemu uznaniu władzy administracyjnej. Tu może się ujawnić pewna dowolność, może być tą drogą pośrednią wywierany pewien wpływ na akt wyborczy. Ale, Wysoka Izbo, jeżeli uświadomimy sobie, jak różnorodne są stosunki w Polsce, od małych gromad po kilkadziesiąt mieszkańców liczących aż do gromad liczących ich wiele tysięcy, od gromad górskich do nizinnych, od gromad narodowościowo jednolitych do gromad narodowościowo mieszanych — to zrozumiemy, że w tym wypadku musi być pozostawiona do pewnego stopnia wolna ręka, ażeby w ten sposób ukształtować akt wyborczy, by był nie tylko najdogodniejszy dla ludności zainteresowanej, ale ażeby wszyscy interesowani, każdy najdrobniejszy przysiółek danej gromady mógł być odpowiednio w swojej radzie gromadzkiej reprezentowany.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#KornelKrzeczunowicz">Komisja wprowadziła jedną zasadniczą zmianę: zniosła jednomandatowe okręgi, te, które mogły być największym kamieniem obrazy, jeżeli chodzi o dawanie administracji możliwości pewnej dowolności, pewnego wpływania na wybory. Zniosła komisja te okręgi, które mogłyby być może dla poszczególnych jednostek uprzywilejowanych stworzone. Te nie istnieją. Istnieją w tym projekcie tylko okręgi dwu i więcej mandatowe.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#KornelKrzeczunowicz">Następnie, Wysoka Izbo, zasada proporcjonalności — ta niedawno wynaleziona źrenica wolności, która ma gwarantować najpełniejszą wolność, najpełniejszy obraz woli wyborców. Zasada ta jest w ustawie niniejszej utrzymana chociażby przez wielomandatowość wszystkich okręgów, przewidzianych w niniejszej ustawie we wszystkich instancjach wyborczych. Nie jest jednak ona utrzymana w tej czystości, w jakiej widzieliśmy ją w dawnej ordynacji wyborczej sejmowej i w dawnej ordynacji wyborczej samorządowej, gdzie o wszystkim decydowała lista wyborcza, numer listy wyborczej. Od tej zasady dawno już odstąpiliśmy. Okazało się, że ludność, a w szczególności ludność wiejska, wybierająca w swej gromadzie swoich znajomych, swoich sąsiadów, swoich kumów, nie chce głosować na numery, chce głosować na osobiście sobie znajomych kandydatów. A zatem wprowadziwszy listy wyborcze jako praktyczny sposób zgłaszania kandydatów ustawa ta wprowadza listy wolne, umożliwiające każdemu z wyborców wybranie sobie po imieniu i nazwisku tego kandydata, do którego ma największe zaufanie. I to uważamy za najwłaściwsze umożliwienie pełnego ujawnienia się woli wyborców.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#KornelKrzeczunowicz">Tak wyglądałyby ogólnie wziąwszy zasady niniejszej ustawy. Komisja wykonała jednak jeszcze jedno zadanie bardzo poważne, zadanie, które idzie w kierunku wskazanym w motywach projektu rządowego, które otwiera drogę tym celom, jakie sobie założył Rząd, składając ten projekt ustawy. Rząd dąży do czystych wyborów, Rząd chce przekreślić to, co miało miejsce w przeszłości, te narzekania na nacisk administracji, na utrudnianie wyborcy swobodnego wypowiadania swej woli. Komisja, rozumiejąc w ten a nie inny sposób swoje zadanie, wprowadziła szereg poprawek, które usunęły wszelkie możliwości tego rodzaju wpływów ubocznych, jakie mogłyby w czymkolwiek czystości aktu wyborczego zagrażać. Ponadto wprowadziła jedną jeszcze zasadniczą nowość, tj. obniżyła wiek wyborczy, wiek dla biernego prawa wyborczego z 30 lat na 27. Uznaliśmy, zdaje się, z pełnym uzasadnieniem, że wiek radnego gromadzkiego, jego doświadczenie życiowe nie musi być równe wiekowi przewidzianemu dla posła na Sejm. Uznaliśmy, że należy i ludzi młodszych wciągać do pracy publicznej, społecznej, samorządowej i dlatego przesunęliśmy granicę wieku do pośredniej granicy między 24 latami dla prawa czynnego a przewidzianymi w projekcie 30 latami dla prawa biernego i oznaczyliśmy tę granicę wieku na lat 27.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#KornelKrzeczunowicz">Z ważniejszych poprawek, wprowadzonych przez komisję, pozwolę sobie podkreślić te, o których mówiłem, że zmierzają w kierunku jak najdalej idącej czystości aktu wyborczego.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#KornelKrzeczunowicz">A zatem w art. 2 ustęp (4) utrudniliśmy wykluczenie poszczególnych kandydatów czy wyborców z powodu śledztwa sądowego. Nie wytoczenie śledztwa, lecz dopiero doręczenie aktu oskarżenia będzie miarodajne dla odebrania prawa wyborczego.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#KornelKrzeczunowicz">Mówiłem już o zniesieniu okręgów jednomandatowych. Teraz pozwolę sobie przy tej sposobności poprzeć poprawkę mniejszości, zaznaczoną w druku jako poprawka 5 p. Trojana do art. 8. Poprawka idzie w tym kierunku, ażeby nie zarząd gminny, ale rada gromadzka wybierała członków komisji wyborczej. Wysoka Izbo! Sądzę, że jest to niewielka różnica, jakie ciało będzie wybierało członków komisji wyborczej, którzy kilka dni w ciągu tego aktu wyborczego będą zajęci tą publiczną pracą. A będzie to bardzo poważne ustępstwo na rzecz demokratyzacji aktu wyborczego, zainteresowania szerokich warstw aktem wyborczym, tej gwarancji czystości aktu wyborczego, jeżeli rada gromadzka sobie powie: nikt nie narzucił nam członków komisji, tylko my sami wybraliśmy ludzi najuczciwszych, do których mieliśmy największe zaufanie i jesteśmy pewni, że ten akt wyborczy będzie bez żadnych błędów, bez żadnych sztuczek przeprowadzony.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#KornelKrzeczunowicz">Zmieniono również redakcję art. 14, 15 i 20, wprowadzając szereg przepisów, które ściślej określają technikę akcji wyborczej. Przedłużono kalendarz wyborczy w art. 15 z 11 na 15 dni i w art. 21 z 2 na 3 dni. To wszystko w celu umożliwienia wyborcy pełnego wykorzystania przysługujących mu uprawnień.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#KornelKrzeczunowicz">Bardzo ważną, istotną, głęboko sięgającą poprawką jest wprowadzenie nowego ustępu (7) do art. 23, który odwrotnie, jak to stanowił dotąd projekt rządowy, wprowadza postanowienie, że cofnięcie podpisu na zgłoszeniu kandydata nie ma żadnych skutków prawnych. Projekt rządowy przewidywał, że cofnięcie podpisu może unieważnić zgłoszenie listy, może spowodować niespodziankę przed samym aktem wyborczym w kierunku unieważnienia całej listy kandydatów. Idąc w tym kierunku, o którym już mówiłem, wprowadzono odwrotny przepis, że raz położony podpis nie może być cofnięty, a więc z tego powodu lista kandydatów nie może być unieważniona.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#KornelKrzeczunowicz">Dalej są redakcyjne zmiany w art. 24, 25, 26, 27 i 28, które wyraźnie wskazują, że pełnomocnicy list muszą być obecni przy czynnościach z art. 31 i 34, tj. kontroli urny wyborczej.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#KornelKrzeczunowicz">Atakowano w prasie postanowienia art. 32 ust. (8), który mówi o wyjątkowych wypadkach, kiedy wyborca nie korzysta z tajności wyborów, lecz ustnie zgłasza do komisji tych kandydatów, na których chce głosować. Uważam, że tego rodzaju postanowienie nie jest żadną obrazą zasady tajności, gdyż wyborca może być analfabetą i są takie wypadki, aż nader liczne, że może on nie mieć zaufania do pokątnych doradców, którzy mu wtykają jakąś listę kandydatów, której on nie jest w stanie skontrolować, i dlatego woli ustnie podać przewodniczącemu komisji tych kandydatów, na których chce głosować. Ale tutaj proponuję Wysokiej Izbie poprawkę, która wzmacnia tę zasadę tajności, by nie mogło być żadnych zarzutów, że tą furtką ust, (8) art. 32 może się w przyszłości wkraść jakiś nacisk na wyborców, aby wszyscy ustnie zgłaszali swe głosy, a zatem omijali przepis o tajności wyborów. Projekt uchwalony przez komisję brzmi zgodnie z przedłożeniem rządowym: „wyborca może oddać głos przez wymienienie ustne do protokołu itd.”. Proponuję wzmocnienie zasady, że jest to uprawnienie wyborcy, jego dobre prawo i wnoszę następującą redakcyjną zmianę tego postanowienia: „na żądanie wyborcy przewodniczący zezwala mu na oddanie głosu przez wymienienie ustne do protokołu itd.”. A zatem wyborca musi wyraźnie zażądać tego. Tu jest podkreślona wyjątkowość tego postanowienia ustawy.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#KornelKrzeczunowicz">Jeszcze pragnę tutaj wspomnieć o jednym wniosku mniejszości p. Mirskiego do art. 5, który proponuje skreślenie dwumandatowych okręgów przy wyborach gromadzkich, a pozostawienie, tak jak to uchwaliła komisja przy wyborach do rad gminnych, tylko trzy i więcej mandatowych okręgów. Wniosek p. Mirskiego popieram dlatego, że przy trzy i więcej mandatowych okręgach zasada proporcjonalności działa sprawiedliwiej. Różnica między mandatami większości a mniejszości jest mniejsza, nie ma tu rażących różnic, które są przy dwumandatowych okręgach, gdzie mniejszość uzyskuje te same prawa co większość i to przy ogromnej różnicy głosów, a zatem, zdaniem moim, trzy i więcej mandatowe okręgi są sprawiedliwsze i tutaj liczby głosów bardziej do siebie się zbliżają.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#KornelKrzeczunowicz">Również poważną poprawkę wprowadziła komisja do art. 68, który mówi o obliczaniu głosów przy wyborach do rad gminnych. Projekt rządowy przewidywał w tym wypadku system de Hondt'a, tzn. przydziału mandatów tej liście, która najwięcej otrzymała głosów. A zatem projekt rządowy rozminął się z tą zasadą, która przewija się przez cały tekst niniejszej ustawy, z zasadą głosowania nie na numery list, ale na nazwiska kandydatów. Tę rzecz komisja poprawiła w ten sposób, iż może otrzymać mandat kandydat z listy innej, która mniej głosów otrzymała, pod warunkiem, iż kandydat ten otrzymał więcej głosów aniżeli kandydat na liście, która uzyskała większą liczbę głosów. To znaczy, że została przywrócona zasada głosowania na osoby kandydatów.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#KornelKrzeczunowicz">Wreszcie, Wysoka Izbo, pragnę parę słów poświęcić wnioskowi p. Bogusza, dotyczącemu wyborów do rad powiatowych. P. Bogusz zaproponował tu pewną nowość — wprowadzenie oprócz reprezentantów gmin, reprezentantów pewnych korporacyj, reprezentantów organizacyj rolniczych i rzemieślniczych. Sądzę, że ta nowość nie tylko idzie z duchem czasu i wprowadza zasadę korporacjonizmu do ciał samorządowych, ale jest zgodna z pewną sprawiedliwością, konieczną, jeżeli rada powiatowa ma rzeczywiście reprezentować interesy całego swego powiatu, wszystkich jego mieszkańców, wszystkich jego zawodów. Ja miałbym pewną poprawkę do tego wniosku mniejszości, zmierzającą w kierunku wyrównania ilości reprezentantów miast i wsi. Już projekt rządowy, przyjęty przez komisję, przewiduje pewne uprzywilejowanie miast dając miastom po jednym mandacie na każde 5000 mieszkańców, podczas gdy każda gmina bez względu na ilość mieszkańców ma stałą liczbę swych radnych. Ten przywilej jest przewidziany dlatego, że na ogół w powiecie i tak reprezentanci gminy wiejskiej są w przytłaczającej większości, co może odbić się w toku prac wydziału powiatowego czy przyszłych uchwał w radach powiatowych, co ewentualnie mogłoby wyjść w pewnych wypadkach na niekorzyść miast, o rozwój których dbać mu simy. Tego rodzaju nierówność wprowadza p. Bogusz, proponując dwóch radnych rolników na jednego radnego rzemieślnika. Jestem zdania, że ponieważ tutaj chodzi o zawodową reprezentację, a nie reprezentację odpowiadającą ilości mieszkańców, bo tej odpowiadają już wybrani przez gminę radni, należy wprowadzić zasadę parytetu: jeden reprezentant rolnictwa i jeden reprezentant cechów.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#KornelKrzeczunowicz">Na koniec, Wysoka Izbo, pragnę poprzeć również poprawkę, zgłoszoną już tu na plenum przez p. Wójcika, aby skreślić w rezolucji pierwszej wyrazy: „o ile możności”, gdyż, jak słusznie powiedział wnioskodawca, przekreślają one właściwie zamierzenia tej rezolucji.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#KornelKrzeczunowicz">W ten sposób, Wysoka Izbo, przedstawiłem pokrótce projekt niniejszej ustawy. Podkreślam raz jeszcze, że komisja ze swej strony zrobiła wszystko, co mogła, aby ustawie tej nadać brzmienie najbardziej doskonałe, ażeby akty wyborcze, które w przyszłości dokonywane być mają na podstawie tej ustawy, były wolne od wszelkich zarzutów, z którymi tak często w przeszłości spotykaliśmy się. Uważam, że jest to najważniejsze dzieło, jakie spełnić mogliśmy. Bo nie formalna strona ani materialne przepisy ustawy, takie czy inne zasady systemów wyborczych, ale możliwość wybrania ludzi najwłaściwszych na właściwe miejsca, wybrania ludzi cieszących się zaufaniem swoich wyborców — to jest pierwsza podstawa do uzyskania dobrego samorządu, a do tego, zdaje mi się, wszyscy tu jak najusilniej zmierzamy.</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#KornelKrzeczunowicz">Dlatego proszę Wysoką Izbę, ażeby z tymi kilkoma poprawkami, które pozwoliłem sobie tu przedstawić i które zmierzają do tego samego celu, tj. dalszego ulepszania tej ustawy, zechciała ją uchwalić.</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Celewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WłodzimierzCelewicz">Wysoka Izbo! Zabierając głos w dyskusji nad rządowymi projektami o wyborze radnych gromadzkich, gminnych i powiatowych, chcę poruszyć kwestie zasadnicze, dotyczące ustroju samorządu w Państwie Polskim.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#WłodzimierzCelewicz">Idea samorządu wystąpiła na arenę dziejową bardzo wcześnie, bo równocześnie z powstaniem Państwa. Prawie wieczną jest walka między dążeniem władzy centralnej do wszechwładzy, do regulowania z góry wszystkich spraw, nawet lokalnych, a dążeniem społeczeństwa, zorganizowanego w gminach wiejskich i miejskich, do zdobycia samorządu. Za realizację idei samorządu przelano dużo krwi, prowadzono wojny domowe, chociaż w różnych czasach i treść samorządu i zakres działania był różny. Istnieje w pewnych sferach społeczeństwa opinia, że szeroki samorząd terytorialny osłabia potęgę Państwa. Odpowiedź znakomitą na fałszywość tego twierdzenia dał w swych wywodach p. gen. Żeligowski, Ja dorzucę kilka słów.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#WłodzimierzCelewicz">Samorząd wiąże ludność z Państwem. Lud przez samorząd czuje się współtwórcą rozwoju państwowego, Samorząd prawdziwy wychowuje świadomych swych zadań i obowiązków obywateli. Wyrabia charakter osób biorących udział w pracy samorządowej, uczy pracy i poświęcenia, wyrabia w ludziach zdolności organizacyjne, wykorzenia dyletantyzm, a zatem w końcowym rezultacie wzmacnia potęgę Państwa. Nie jest przypadkiem, że najpotężniejsze państwa świata — Anglia i Stany Zjednoczone Ameryki Północnej opierają się na szerokim samorządzie. One zawdzięczają swą potęgę we wszystkich dziedzinach życia świetnemu rozwojowi urządzeń samorządowych. Przeciwnie Sowiety, które zniosły wszelki samorząd i doprowadziły do niespotykanej w historii wszechwładzy aparatu biurokratycznego, przeżywają ciężki kryzys, są kolosem na glinianych nogach.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#WłodzimierzCelewicz">Demokracje parlamentarne przeżywają kryzys ustrojowy najsilniej i najciężej tam, gdzie nie istnieje samorząd, gdzie samorząd jest upaństwowiony. Klasycznym przykładem tego jest Francja. Zbytnia centralizacja i zależność samorządu terytorialnego od administracji państwowej doprowadziły tam do depopulacji prowincyj francuskich, zjawiska groźnego dla przyszłości Francji. Politycy tej miary jak Clemenceau i Paul Boncour wysuwają postulat decentralizacji i rozszerzenia praw samorządu terytorialnego jako jeden z głównych środków zapobiegawczych depopulacji Francji.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#WłodzimierzCelewicz">Ustawa samorządowa z 23 marca 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego jest właściwie ustawą o upaństwowieniu samorządu. Myślą przewodnią ustawy samorządowej jest nieufność do społeczeństwa i uzależnienie samorządu od biurokracji państwowej i samorządowej. Koroną uzależnienia samorządu jest forma nadzoru nad samorządem, Wybory do gromadzkich, gminnych i powiatowych samorządów, zatwierdzanie wójtów, burmistrzów i sołtysów, rozwiązanie organów samorządowych — zostały oddane nadzorowi administracji państwowej, starostom i wojewodom, a nadzór nad gospodarczą działalnością samorządu wydziałom samorządu szerszego stopnia, powiatowego i wojewódzkiego, gdzie również decydujący głos mają starostowie i wojewodowie. Twórca samorządu w Niemczech von Stein powiedział jeszcze w 1808 r. słuszne zdanie; „Ufność uszlachetnia człowieka, a wieczna opieka wstrzymuje dojrzewanie”. U nas samorządy wstrzymują dojrzewanie obywateli.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#WłodzimierzCelewicz">Dalszą ujemną cechą ustawy samorządowej jest bardzo znaczne ograniczenie kompetencyj rad, a w szczególności odjęcie im wpływu na dobór i ilość personelu, na uchwalanie uposażenia dla sołtysów, wójtów i starostów. Samorząd gromadzki — to właściwie sołtys, gminny — to wójt i sekretarz gminny, powiatowy — to starosta powiatowy, Szczególnie instytucja wójtów zawodowych godzi w ideę samorządu. A rady gromadzkie, gminne i powiatowe spełniają rolę rad przybocznych.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#WłodzimierzCelewicz">Następnie trzystopniowość samorządu nie zdała próby życia. W województwach południowo-wschodnich społeczeństwo bez względu na narodowość ustosunkowuje się wrogo do instytucji gmin zbiorowych. Gminy zbiorowe powołały do życia bardzo liczną i kosztowną biurokrację samorządową, która rządzi gminą, która nie zna stosunków miejscowych i bardzo często jest plagą egipską dla ludności.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#WłodzimierzCelewicz">Wreszcie, o ile chodzi o ordynacje wyborcze, to uważamy za wielką pomyłkę skasowanie bezpośredniości wyborów do rad gminnych i powiatowych i zbyt wielki wpływ administracji państwowej na poszczególne czynności wyborcze.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#WłodzimierzCelewicz">Specjalnie ważną jest rola samorządu w państwach mieszanych pod względem narodowościowym. W tych państwach szeroki samorząd jest terenem łagodzenia tarć narodowościowych, pewnego rodzaju wentylem bezpieczeństwa dla Państwa, gdyż daje ludności bez względu na narodowość pole do pozytywnej wspólnej pracy w dziedzinie samorządu dla podniesienia gospodarczego i kulturalnego gromad, gmin i powiatów. Samorząd jest idealnym terenem współpracy przedstawicieli różnych narodowości dla dobra gromady, gminy i powiatu, dla ich gospodarczego, społecznego i kulturalnego rozwoju, Szeroki samorząd chroni ludność, należącą do mniejszości narodowych, przed samowolą biurokratycznego aparatu państwowego, Obiektywnie stwierdzić należy i sądzę, że p. Wiceminister Korsak podzieli moje zdanie, że w samorządach gminnych jednostkowych województw południowo-wschodnich przed wydaniem ustawy samorządowej z 1933 r. odbywała się praca zgodnie i dawała pozytywne rezultaty. Tok spraw samorządowych nie został zahamowany i nie powodował żadnych szkód mimo to, że wedle prof. St. Pawłowskiego na 4.300 jednostkowych gmin wiejskich Polacy stanowili tylko mniej jak 25% ludności w 2.487 gminach, od 25–50% w 756 gminach, a stanowią większość tylko w około 1000 gminach. Mimo harmonijnej pracy w samorządzie ustawa samorządowa z 1933 r. ogranicza zakres samorządu w województwach południowo-wschodnich, a w ślad za tym prowadzi do zaostrzenia stosunków narodowościowych i do znacznego zwiększenia terenu tarć na terytoriach narodowościowo mieszanych, Praktyczne skutki ustawy samorządowej, a także praktyka władz administracji ogólnej doprowadziła samorząd na terenach mieszanych do bardzo niewesołego stanu. Samorząd na tych terytoriach jest w ręku administracji rządowej i biurokracji samorządowej narzędziem polityki zdecydowanie wrogiej w stosunku do narodu ukraińskiego. Wybory do rad gromadzkich, gminnych i powiatowych odbywały się i w województwach południowo-wschodnich i na Wołyniu pod hasłem uszczuplenia ilościowego per fas et nefas radnych narodowości ukraińskiej w ciałach samorządowych. W wielu wypadkach ludność ukraińska nie miała możności zgłoszenia w przepisanym terminie list wyborczych i istnieją u nas takie paradoksy, że w czysto ukraińskich radach gromadzkich Ukraińcy nie mają należytego przedstawicielstwa.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#WłodzimierzCelewicz">Pod kątem widzenia politycznego nastąpiło tworzenie gmin zbiorowych. Gminy zbiorowe o przewadze ludności ukraińskiej są z reguły bardzo duże, a o przewadze ludności polskiej przeważnie bardzo małe. Pod kątem politycznym oznaczono siedziby gmin częstokroć wbrew warunkom komunikacyjnym i gospodarczym. Administracja państwowa w licznych wypadkach nie zatwierdzała wyborów sołtysów i wójtów narodowości ukraińskiej i dążyła do tego, by wójtami i sołtysami były osoby narodowości polskiej. W chwili obecnej jest poważna ilość gromad i gmin o zdecydowanej przewadze ludności ukraińskiej, gdzie wójtami i sołtysami są osoby narodowości polskiej. Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa narodowościowego składu biurokracji samorządowej. Władze administracji ogólnej tylko wyjątkowo godzą się na to, by sekretarzami gminnymi były osoby narodowości ukraińskiej, bo nie zasługują one na zaufanie. Dotyczy to samo biurokracji samorządowej, Utworzenie instytucji gmin zbiorowych spowodowało powołanie do życia bardzo licznej biurokracji samorządowej, zajętej w gminach zbiorowych. W każdej gminie zbiorowej stosownie do wielkości pracuje od 3 do 5 urzędników samorządowych. W ten sposób nowa ustawa dała w 496 gminach zbiorowych województw południowo-wschodnich około 2.000 biurokracji gminnej. W tym nie ma nawet 1/10 osób narodowości ukraińskiej. Podobne stosunki panują wśród biurokracji powiatowej. Doprowadziło to do tego, że biurokracja samorządowa nie szanuje przepisów o prawach języka ukraińskiego. Doszło do tego, że na pismo w języku ukraińskim do urzędu gminnego w jednym z powiatów południowo-wschodnich otrzymuje strona ukraińska pisemną odpowiedź, że urząd gminny nie rozumie języka chińskiego. To pismo było reprodukowane w prasie ukraińskiej. Na terenach mieszanych władze wykonują w ten sposób nadzór nad działalnością samorządów, że nie zezwalają radom gminnym wstawiać do budżetów dotacyj na oświatowe, kulturalne i społeczne cele ukraińskie, a zmuszają rady gminne do dotacji i do odstąpienia gruntów na cele narodowe polskie, jak budowa kościołów, prywatnych szkół polskich, domów strzeleckich itp. Z przedstawionego stanu faktycznego wynika, że święta idea samorządu służy politycznym celom, wrogim narodowi ukraińskiemu. Jest on w zupełności podległy biurokracji państwowej i samorządowej, wskutek tego ludność ukraińska coraz bardziej zniechęca się do tego rodzaju samorządu i usuwa się od pracy w instytucjach samorządowych, gdyż nie ma możności twórczej pracy w nich. Taki stan nie jest korzystny, a jest wręcz szkodliwy dla normalizacji stosunków polsko-ukraińskich, zabija zgodną współpracę na terenie samorządu, utrudnia współżycie polsko-ukraińskie, wprowadza ostre walki narodowościowe.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#WłodzimierzCelewicz">Nowa ordynacja samorządowa, która jest przedmiotem obecnych obrad, jest pierwszą zapowiedzią polepszenia obecnego stanu rzeczy. Wzmacnia ona wpływ czynnika obywatelskiego i to jest jej pozytywną stroną. Wnioski mniejszości dążą do dalszego polepszenia jej. My wierzymy, że rozwój wypadków w Polsce prędzej czy później pójdzie, bo musi pójść, po linii zmiany ustawy samorządowej z 1933 r. w kierunku rozbudowy samorządu terytorialnego i w kierunku odbiurokratyzowania samorządu. Takim jest życie. Taka jest według mnie spiżowa generalna linia rozwoju wypadków. Im później to nastąpi, im powolniej będzie szło ku poprawie, tym gorzej dla Państwa, tym gorzej dla normalizacji stosunków narodowościowych.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#WłodzimierzCelewicz">Na zakończenie muszę poruszyć jeszcze jedną sprawę, a mianowicie sprawę autonomii terytorialnej. Autonomia terytorialna jest niczym innym, jak szerokim samorządem, obejmującym większe terytorium z osobną instytucją legislatywną i władzą wykonawczą dla spraw przydzielonych ustawami Państwa. Ukraińska reprezentacja w całym szeregu enuncjacyj wielokrotnie ten postulat autonomii terytorialnej dla ziem, zamieszkałych przez ludność ukraińską, wysuwała, a to dnia 9 stycznia 1931 r. przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych — poseł Ostap Łucki, dnia 20 lutego 1931 r. na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych — pos. dr Jarosław Oleśnicki, 4 marca 1931 r. na plenarnym posiedzeniu Senatu — senator dr Antoni Horbaczewski, 3 listopada 1932 r. na plenarnym posiedzeniu Sejmu — prezes dr Dymitr Lewicki. W obecnym Sejmie wysunął postulat autonomii terytorialnej wszystkich ziem, ukraińskich w Państwie Polskim prezes Wasyl Mudryj trzykrotnie, a to w dyskusji nad budżetem 6 grudnia 1935 r., dnia 2 grudnia 1936 r. i dnia 2 grudnia 1937 r. Więc nasz postulat autonomii terytorialnej ma swoją historię. Sądzimy i wierzymy głęboko, że tylko realizacja tego postulatu może rozwiązać kwestię ukraińską w granicach Państwa Polskiego w sensie pozytywnym i dla narodu ukraińskiego i dla Państwa Polskiego. Wielka Brytania stworzyła wielkie imperium i panuje nad 400 milionami obcojęzycznej ludności jedynie przez realizowanie hasła autonomii terytorialnej w formie nadania poszczególnym terytoriom praw dominiów. Nauka polityki nie zna bardziej celowego sposobu rozwiązania kwestii narodowościowej od autonomii. Zasada „wolni z wolnymi, równi z równymi” jest czczym frazesem bez zrealizowania postulatu autonomii terytorialnej. My wierzymy, że chociaż w chwili obecnej hasło autonomii jest silnie zwalczane, przyjdzie czas w przyszłości, gdy ono będzie obustronnie realizowane. Społeczeństwo polskie województw południowo-wschodnich przez deklarację p. Wojciechowskiego wypowiedziało się przeciw temu postulatowi. Społeczeństwo polskie południowo-wschodnich ziem stoi faktycznie na stanowisku denacjonalizacji i polityki silnej ręki wobec Ukraińców. My wierzymy, że prędzej czy później i społeczeństwo polskie województw południowo-wschodnich przyjdzie do przekonania, że autonomia terytorialna, że decentralizacja jest jedyną formą rozwiązania kwestii ukraińskiej korzystną dla obu stron i oba społeczeństwa będą do tego dążyły. Natomiast niezrozumiałe dla nas są namiętne ataki prasy polskiej w odpowiedzi na deklarację Centralnego Komitetu Ukraińskiego Nacjonalno-Demokratycznego Zjednoczenia z dnia 7 maja 1938 r. Deklaracja ta wysuwa postulat autonomii terytorialnej. Prasa i opinia polska uważa wysunięcie tego hasła w deklaracji z dnia 7 maja za zerwanie normalizacji stosunków polsko-ukraińskich z winy strony ukraińskiej. Najbardziej kategorycznie zastrzegamy się przeciw tego rodzaju twierdzeniu, jak również przeciw insynuacji części prasy, że deklaracja jest wynikiem wpływów agentur obcych. My nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy politycznym narzędziem w obcych rękach. Prowadzimy i prowadzić będziemy samodzielną politykę narodową zgodną z naszą racją narodową i dążymy do tego, aby naszą rację narodową uzgodnić z polską racją państwową. Sądzimy, że czekają nas wielkie wspólne dziejotwórcze cele na wschodzie Europy. W! granicach Państwa Polskiego my jesteśmy świadomi swej liczebnej i moralnej siły. Liczebnie jest nas więcej w granicach Państwa Polskiego, jak liczba ogólna ludności takich trzech samodzielnych państw, jak Litwa, Estonia i Łotwa. Moralnie jesteśmy wysoce uświadomionym organizmem narodowym, a nasze postulaty nie przekraczają granic spraw możliwych i spraw prawnie dopuszczalnych.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#komentarz">(Oklaski. Głos: Polska to nie Czechy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Michałowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#StanisławMichałowski">Pragnę w paru słowach uzasadnić poprawkę, którą zgłosiłem do art. 77 projektu ustawy, który ustala liczbę radnych, jaka ma być delegowana przez poszczególne gminy miejskie i wiejskie. Poprawka moja zmierza do niewielkiego zresztą zwiększenia liczby radnych, reprezentujących gminy miejskie. Projekt rządowy i uchwała większości komisji przewidują, że gminy wiejskie i miasta, liczące do 10.000 mieszkańców, mają prawo do 2 radnych. Moja poprawka stwarza nową kategorię miast do 5.000 mieszkańców z prawem do 2 radnych powiatowych, natomiast miasta od 5 do 10.000 miałyby prawo do 3 radnych, miasta od 10–15.000 wybierałyby 4 radnych zamiast 3, miasta od 15–20.000 mieszkańców — po 5 radnych zamiast 4 i miasta ponad 20.000 mieszkańców — po 6 radnych zamiast 5. Nie ma oczywiście mowy o jakiejkolwiek możliwości majoryzacji miast na niekorzyść gmin wiejskich, bowiem na 3.120 gmin wiejskich mamy zaledwie 602 miasta, z czego należy odliczyć koło 60 miast, które nie wchodzą w rachubę jako miasta wydzielone z powiatowej organizacji samorządowej. Uważam, że przecież np. miasto, liczące 10.000 mieszkańców, stanowi na ogół większy potencjał gospodarczy niż przeciętna gmina wiejska. I niewątpliwie w miastach zagadnienia samorządowe mają większe znaczenie niż w większości gmin wiejskich. Wprowadzenie do rad powiatowych większej ilości przedstawicieli zawodów miejskich przyczyni się również do większego zróżniczkowania składu rady powiatowej, co — przypuszczam — dodatnio wpłynie na poziom i tok ich pracy. Nie można poza tym zapomnieć o tym, że rady powiatowe wybierają wydział powiatowy, który jest organem nadzorczym nad samorządem w powiecie, nad samorządem gmin wiejskich i miejskich. Często słyszymy narzekania na wadliwe wykonywanie tego nadzoru szczególniej w zakresie samorządu miejskiego, co przypisuje się w dużej mierze zbyt jednostronnemu składowi wydziałów powiatowych. Wydziały powiatowe na ogół mało wykazują zrozumienia i zainteresowania dla spraw samorządu miejskiego, co jest rzeczą zrozumiałą, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że element miejski w wydziałach powiatowych jest mało reprezentowany. Ponieważ moja poprawka w niczym nie uszczupla interesów gmin wiejskich, a przyczynia się do lepszego i sprawniejszego wykonywania nadzoru przez wydziały powiatowe nad samorządem miejskim, proszę Wysoką Izbę, ażeby zechciała do mojej poprawki ustosunkować się pozytywnie.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#StanisławMichałowski">Poza tym pragnąłbym w paru słowach wypowiedzieć się odnośnie drugiej poprawki, zgłoszonej do art. 77 przez p. Bogusza, popartej zresztą tu przez p. Krzeczunowicza. Co do tej poprawki wypowiadam się negatywnie. Uważam bowiem, że narusza ona do pewnego stopnia czystość zasady, że w radach powiatowych winni być tylko reprezentowani przedstawiciele gmin wiejskich i miejskich, że samorząd powiatowy jest niejako tylko i wyłącznie związkiem gmin wiejskich i miejskich na terenie powiatu. Poprawka p. Bogusza wprowadza trzeci element do rady powiatowej, element jednak obcy, jakim niewątpliwie pod względem organizacyjnym byłyby cechy czy rolnicze związki zawodowe. Poza tym przecież ta zasada, którą p. Bogusz chciałby wprowadzić, jest pewnego rodzaju novum. Nie widzimy tej zasady na innych szczeblach samorządu terytorialnego, a w szczególności nie widzimy jej w innych komórkach samorządowych, jakimi są gromady gmin wiejskich i miejskich. Aczkolwiek może poprawka p. Bogusza nie jest pozbawiona pewnej słuszności — zresztą dla mnie jako przedstawiciela miast jest dość sympatyczna, bo chce wprowadzić jednego przedstawiciela ludności miejskiej, jednego przedstawiciela cechów — to jednak z tych względów zasadniczych uważam, że do poprawki tej należało by ustosunkować się negatywnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Terszakowec.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#HryńkoTerszakowec">Wysoki Sejmie! Nie mam zamiaru omawiać przedłożonego projektu ordynacji wyborczej, chcę tylko stwierdzić, jak i niektórzy moi przedmówcy, że ustawa z 23 marca 1933 r. o ustroju samorządu terytorialnego nie zdała egzaminu. I dlatego żeby nie być gołosłownym ja, jako członek rady gromadzkiej, rady gminnej zbiorowej, rady powiatowej i wydziału powiatowego, chcę naświetlić tę sprawę z samego życia, tak jak ona się tam przedstawia.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#HryńkoTerszakowec">Proszę Panów, na naszych ziemiach w Galicji poprzednio samorząd wywiązywał się ze swego zadania, spełnia! swoją misję na wsi pod względem oświatowym, kulturalnym i gospodarczym. Obecnie wprawdzie pozostały niektóre prawa dla gromad, lecz są one iluzoryczne, pomimo tego że ustawa mówi w art. 17, że gromada obejmuje zarząd dobrem i majątkiem gromadzkim. Prawdą jest, że rada gromadzka ma prawo układania budżetu, jednak ona, jak również i sołtysi, nie może mieć żadnej egzekutywy w wykonaniu swoich uchwał. Te wszystkie uprawnienia przelano na gminę zbiorową i co my dziś widzimy? Słyszymy dziś głosy w tej Wysokiej Izbie, że nie ma samorządu. Faktycznie nie ma. A dlaczego? Bo ludność nie ma zaufania do samorządu. Dlaczego nie ma zaufania do samorządu? Bo ludność na naszych ziemiach była przyzwyczajona, że wójt czy rada gromadzka mieli prawo egzekutywy we wszystkim. Dziś wygląda tak, że ten sołtys nie ma żadnego prawa, on ma prawo tylko wykonać to, co mu poleci wójt lub starosta, nie ma prawa nawet do takich drobnostek jak oszacowanie, nie ma prawa sanitarnych spraw załatwiać, nie ma innych praw.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#HryńkoTerszakowec">Teraz weźmy drugą stronę. Czy wójt, choćby był najlepszych chęci, choćby miał doświadczenie, czy wójt, który ma 10, 12, a nieraz 15 gromad, może wykonać to, co wykonywał przed nim wójt gminy jednostkowej? Absolutnie nie. Dlatego, proszę Panów, nic dziwnego, że ludność nasza nie wykonuje tych poleceń, które jej nakazują. Proszę Panów, weźmy choćby ostatnie rozporządzenie o bieleniu płotów i parkanów. Już z interpelacji wiadomo nam, że był wypadek nawet samobójstwa dlatego, że człowiekowi biednemu, który nie mógł wykonać polecenia, rozebrano stodołę. Ja otrzymałem list od b. posła, a obecnie wójta Roguckiego, który zwraca się do mnie, abym ja jako poseł poruszył tę sprawę, ażebym zwrócił się do Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, żeby dano mu odszkodowanie, bo on zmuszony był rozebrać 2 czy 3 budynki. Pytam, czy wójt niezawisły od władzy administracyjnej wykonałby to? Czy on nie udałby się do jakiegoś wyższego czynnika samorządowego i nie przedstawił, że ta sprawa nie może być załatwiona w przeciągu 24 godzin, że to nie jest celowe? Nie mówię już o tym, że nawet to rozporządzenie o estetycznym wyglądzie wsi nie odpowiada rozporządzeniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#HryńkoTerszakowec">Dawniej samorząd pracował w dziedzinie gospodarczej, a jak teraz wygląda ta praca gminy zbiorowej w tej dziedzinie? Prawda, gmina zbiorowa ma prawo i obowiązek pracować dla gromad w dziedzinie melioracji, w dziedzinie kulturalnej i gospodarczej. Jak ta praca wygląda w dziedzinie gospodarczej? Wygląda w tej dziedzinie tak, że drogi gorsze są, niż były za gminy jednostkowej. Dlaczego? Bo nie ma funduszów. Ani powiat nie może dać odpowiednich funduszów, ani gmina zbiorowa, bo nawet nie ma tyle dodatków do podatków, ażeby zaspokoić potrzeby szkół powszechnych. Wprawdzie mamy ustawę szarwarkową, ale jakże można wykonać tę ustawę? W mojej gminie zbiorowej wygląda to tak, że tam, gdzie buduje się drogę, ludność odrobiła szarwark nie w 20%, ale w 1000%. Inne gromady nie odrobiły ani w 5%, a nawet jedna kolonia nowopowstała mimo upomnień i mimo kroków egzekucyjnych nie wykonuje nic, ona wie, że nawet wójt nie ma prawa egzekutywy, bo za niewykonanie szarwarku przez pewien czas wobec braku gotówki może tego dokonać urząd skarbowy, a nie gminny. Wówczas musi być polecenie sądu, że o ile nie może ściągnąć komornik, to ma prawo ściągnąć urząd gminny, tj. wójt.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#HryńkoTerszakowec">Proszę Panów, mówiono tutaj ze strony Rządu, że budowa szkół idzie naprzód, że postępuje budowa dróg. Ja już w swoich przemówieniach przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podnosiłem i tu i na komisjach, że nikt nie jest zainteresowany teraz w budowie szkół, nawet gminy zamożniejsze o 6, 7-klasowych szkołach, gdyż nie ma na to u nikogo odpowiednich funduszów.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#HryńkoTerszakowec">Mówiono tutaj, że stworzono biurokrację. Tak jest. W naszym województwie rocznie utrzymanie zarządu gmin zbiorowych, wydatki osobowe i rzeczowe wynoszą około 1.800.000, podczas gdy wydatki na szkoły ludowe wynoszą 1.200.000 zł. Przeciętnie w naszym województwie przypada na 1 powiat około 71.000 zł na biurokrację.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#HryńkoTerszakowec">Jaki obraz mamy teraz w gminach zbiorowych? Odebrano uprawnienia gromadzie. Zarząd względnie wójt nie może wykonywać tego, co dawniej wykonywał wójt, i dziś samorząd właściwie nie istnieje. I dziś nie ma zaufania do tego samorządu. Nic dziwnego, że i tych zaleceń, które by przyniosły korzyść, jak budowa dróg i melioracje, ludność z braku funduszów nie wykonuje. Jeżeli wójt ma 12 czy 13 gromad i każda zechce, by on przyszedł i sprawę załatwił, to on nie jest w możności przybyć. Dawniej wszelkie spory, które powstawały w gromadzie, załatwiał wójt gminy jednostkowej, obecnie ma załatwiać wójt gminy zbiorowej. On nie jest w stanie tego wykonać, bo nie ma po prostu czasu na to.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#HryńkoTerszakowec">Mówiono nieraz, że trzeba było stworzyć gminy zbiorowe, trzeba było scentralizować władzę w rękach wójtów gmin zbiorowych, dla tego że poprzedni wójtowie gmin jednostkowych nie odpowiadali swemu zadaniu, po gminach było rozluźnienie, były defraudacje i na czele tych gmin stali nieodpowiedni ludzie. A któż temu winien — pytam — że na czele tych gmin nie stali ludzie, którzy by odpowiedzieli swemu zadaniu? W moim powiecie było tak, że na czele wydziału powiatowego, na czele kontroli wójtów gmin jednostkowych stał lustrator, który rozpijał tych wójtów, i zamiast oddać go do kryminału dano mu pełną pensję. Doszło do tego, że w powiecie pobierano podwójny podatek drogowy, były podwójne kwitariusze, a potem powstał ogień na dachu budynku wydziału powiatowego i te dokumenty zniknęły. Trzeba było twardej ręki nowego starosty, by po dłuższym czasie przeprowadzić sanację w powiecie. Dlaczego tak było? Bo używano wójtów dla celów politycznych i dla agitacji narodowej. I gdy dziś patrzymy na tę nową ordynację wyborczą, co do której wielu mówców podkreślało, że ona jest lepsza i że nie będą możliwe nadużycia przy wyborach, to pytam, czy przez tę nową ordynację wyborczą usuniemy te braki, jakie dotychczas są w gromadach? Gdybyśmy nawet wybrali lepszych radnych gromadzkich, to wybór sołtysa będzie zależny od zatwierdzenia starosty, wybór wójta będzie zależny od starosty. Dziś widzimy, że są dwojakiego rodzaju sołtysi i wójtowie, są pupile pp. starostów i są niebardzo mile przez nich widziani. I przeważnie pp. starostowie nie zatwierdzają wójtów, którzy są ludźmi uczciwymi, którzy posiadają inicjatywę, ale takich, którzy im są politycznie przychylni. Dowodem tego jest mój okręg wyborczy, gdzie są już wójtowie aresztowani. Tu mówię o wójcie nie takim, który przeciw woli p. starosty dostał się na to stanowisko, tylko zgodnie z jego wolą. Wójt, który miał Krzyż Zasługi, który trząsł całą gminą, który dawał rozporządzenia, żeby taką a taką kooperatywę czy kółko rolnicze otworzyć lub zamknąć wbrew ustawie, ten wójt mimo to, że był prezesem szlachty zagrodowej, obecnie został aresztowany przez prokuraturę w Samborze. Dlaczego? Bo ten wójt dlatego tylko, że czuł się szlachcicem i agitował, aby szlachta ukraińska zmieniała obrządek, był popierany, mimo iż skierowałem pismo do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, mimo mojej interwencji w województwie. I dopiero na skutek pisma prywatnego jednego z Polaków zarządzono dochodzenie. Znam drugi taki sam wypadek. Był taki wypadek w gminie zbiorowej Strzałków.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#HryńkoTerszakowec">Byłego leśniczego, notorycznego pijaka wybrano na wójta 20 głosami przeciwko 18. Nic dziwnego, że potem samorząd wywiązuje się ze swoich zadań tak, jak np. w pow. turczańskim, gdzie na wiosnę zginęło 800 sztuk bydła, 3.000 sztuk owiec, 16.000 sztuk bydła potrzebowało dożywiania tylko dlatego, że ten samorząd, począwszy od gminy zbiorowej, a skończywszy na powiecie, nie zrobił statystyki, nie podał do swojej wyższej władzy, że zagraża wiosną głód. Dopiero na wiosnę, gdy nie stało paszy, gdy bydło zaczęło padać, dopiero wyciąga się ręce do Rządu i prywatnych instytucyj o pomoc. A ci ludzie — ten wójt i ci inni, którzy stali na czele samorządu powiatowego, zajmowali się wszystkim innym, tylko nie samorządem. I nic dziwnego, że nie ma z tego powodu zaufania do samorządu.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#HryńkoTerszakowec">Mówiono tu z tej trybuny i to jest zdaje się oświadczenie członka Rządu, że w obecnym samorządzie nawet i opieka społeczna postępuje naprzód. Proszę Panów, przypatrzmy się cyfrom „Małego Rocznika Statystycznego” z 1938 r., wydatkom związków samorządu terytorialnego na opiekę społeczną: Gminy wiejskie w r. 1929/30 wydały 7.400.000 zł, w 1931 r. — 8.300.000 zł, a w roku 1937/38–5.900.000 zł.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#HryńkoTerszakowec">Tak samo miasta, tak samo powiaty, a tak samo i Rząd.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#HryńkoTerszakowec">Proszę Wysokiej Izby! Albo trzeba oddać gromadom te wszystkie uprawnienia, jakie miały gminy poprzednie, jednostkowe, albo trzeba będzie znieść gminy zbiorowe, bo nie zdały egzaminu przez 4 lata swego istnienia mimo tego, że może są w niektórych gminach ludzie, którzy zasiadają w radach gmin zbiorowych jako doświadczeni społeczni działacze, którzy chcieliby coś zrobić. Mimo tego, iż nie zaprzeczam, że nawet są wójtowie, którzy dorośli do swego zadania, jednak nie mogą spełnić tego zadania dlatego, że za wielki mają zakres działania. Pytam się, czy możliwe jest dla starosty powiatowego, ażeby on był w każdej wiosce? Tak samo nie jest możliwe dla gminy zbiorowej, ażeby wójt był w każdej wiosce i zastąpił poprzedniego wójta gminy jednostkowej. A życie domaga się swego, życie idzie naprzód i dziś wieś czeka na podniesienie kultury gospodarczej, na podniesienie oświaty, chce budować drogi — wydatki wzrastają. Mówiono przy debacie nad ustawą o ustroju samorządu terytorialnego w 1933 r., że koszty administracyjne będą zmniejszone. Dziś widzimy jednak, że są one zwiększone. A przecież można by część tych kosztów administracyjnych oddać na opiekę społeczną, która jest konieczna, bo ludność, nawet gdy pójdzie do lekarza i zapłaci te dwa czy trzy złote lekarzowi, nie ma już pieniędzy, ażeby kupić leki w aptece. Następnie jest ustawa szarwarkowa, można by więc pobudować drogi, ale nie ma za co kupić kamienia. Obecnie milion dzieci nie chodzi do szkół, Ministerstwo nawet nie przyjmuje nowych sił nauczycielskich, bo nie ma pieniędzy na otworzenie nowych szkół. Nie mamy dróżników, którzy tworzyliby nadzór przy budowie dróg. Te wszystkie pieniądze można by obrócić na inne korzystniejsze cele gromady.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#HryńkoTerszakowec">Proszę Wysokiej Izby, gdy czytałem w prasie, że będzie sesja nadzwyczajna, że na tej nadzwyczajnej sesji będzie wprowadzona jakaś zmiana ustroju samorządu terytorialnego, byłem tego zdania, że Rząd korzystając z czteroletniego doświadczenia przyjdzie z odpowiednią zmianą. Niestety nie przyszedł, nie ma żadnej zmiany. Będzie to samo, co było dotąd. Ludność nie będzie miała zaufania, bo nie będzie miała wpływu na wybory ani sołtysa, ani wójta, ani nie będzie miała wpływu na samorząd, jaki obecnie jest konieczny, któremu należy przywrócić te same uprawnienia i prerogatywy, jakie miał od r. 1933 na naszych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#HryńkoTerszakowec">Art. 17 ustawy samorządowej mówi, że gromada współdziała ponadto z gminą wiejską w wykonywaniu jej zadań oraz zarządza w granicach swych dochodów ogólnych sprawami o znaczeniu wyłącznie miejscowym, wynikającymi z sąsiedzkiego współżycia i podejmowanymi w miarę możności celem podniesienia stanu kulturalnego, zdrowotnego i gospodarczego osiedli.</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#HryńkoTerszakowec">Proszę Wysokiej Izby, jak wykazałem, tego wszystkiego nie ma. I gdy głos nie tylko ludności ukraińskiej na naszych ziemiach, ale ludności polskiej i ludności innych narodowości jest za tym, aby ustrój samorządowy zmienić, to w interesie nie tylko tej ludności, ale i w interesie Państwa Rząd powinien pójść za tym głosem. I dlatego, żeby ten samorząd wykonał swoje zadania, żeby był łącznikiem między ludnością a Rządem, najwyższy czas, by Rząd w najbliższej sesji przyszedł ze zmianą ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządowego w tym kierunku, aby oddać gromadom te uprawnienia, te prerogatywy, jakie miały gminy jednostkowe, albo znieść gminy zbiorowe, bo one nie zdały egzaminu życia, bo one nie odpowiedziały swoim zadaniom.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WalerySławek">Głos ma p. Morawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JózefMorawski">Wysoka Izbo! Na Komisji Administracyjno-Samorządowej padły głosy, że przy tej ustawie trzeba zapomnieć o ordynacji wyborczej do Sejmu i uchwalać ją i obradować nad nią zupełnie abstrahując od tej ordynacji.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#JózefMorawski">Jak długo obecna ordynacja wyborcza istnieje, bezwzględnie moment polityczny musi być wysuwany przy wyborach do gromad i gmin, ponieważ jest to związane z wyborem kolegium wyborczego do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#JózefMorawski">Popatrzmy na tę ustawę nie przez pryzmat ordynacji, ale przez pryzmat doświadczenia, które mieliśmy poprzednio, przez pryzmat przeszłości. W r. 1933 przy debacie nad ustawą samorządową padły głosy z opozycji, że pozostawienie Rządowi wydania regulaminu może wprowadzić pewną możność odsuwania partii czy pewnych grup społecznych od samorządu. Z ust p. Wiceministra Korsaka padło oświadczenie, że Rząd z tych możliwości nie będzie korzystał. Popatrzmy jednak, jak się stało?</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#JózefMorawski">Usunięto z gromad i gmin nie politykę, a ludzi, którzy inaczej myślą politycznie. A to jest ta kolosalna szkoda tak dla samorządu, jak i dla całego kraju. Szkoda, bo opozycja wprowadzona w gminy czy w gromady — mówię przeważnie o gminach i radach powiatowych — otóż opozycja wprowadzona do jednostek samorządowych byłaby bezwzględnie twórcza, a z drugiej strony dawałaby nieraz ludziom o dużej indywidualności i wartości społecznej możność wyżywania się w organizacjach lokalnych i dawałaby także możność pracowania dla ogółu i rozwinięcia swoich sił, a nie pchałaby ich do nielegalnej i szkodliwej nieraz dla Państwa pracy. To bezwzględnie Rząd dziś uznał. Z tą chwilą, kiedy powiedział, że dąży do rzetelnych, uczciwych wyborów, musiał uznać, że reprezentacja nasza taka, jaka powstała, niezupełnie odpowiadała układowi sił społecznych. Ale znów wszystko będzie zależeć od wykonania. Jeśli popatrzymy na to oświadczenie p. Ministra, przyjmując nawet, że miał wtedy bezwzględnie dobre chęci, i porównamy jaki był wynik, to cóż mamy powiedzieć dzisiaj? Jeżeli ta ustawa pójdzie na flukta naszej administracji, to jeśli popatrzymy na naszych starostów, którzy nieraz drżą ze strachu przed górą, niektórzy są w zawieszeniu, a z drugiej strony boją się nacisku z dołu, każdego objawu czynnika obywatelskiego, to musimy mieć pewien sceptycyzm, a w każdym razie nie możemy się dziwić, że szerokie masy społeczeństwa ten sceptycyzm posiadają i nie bardzo wierzą, by miało dojść do prawdziwej reprezentacji. Ten sceptycyzm musi istnieć, bo usprawiedliwia go doświadczenie poprzednie.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#JózefMorawski">Popatrzmy teraz na inną rzecz. Wielkim powodem niezadowolenia na wsi są ci wójtowie, o których p. referent mówił, że powinni mieć pewną powagę, że winni mieć pewne poparcie. Tymczasem jak ta sprawa dziś wygląda? Naturalnie, nie jest tak wszędzie, nie można tego generalizować, ale w niejednym wypadku, i to nie w powiatach ruskich i ukraińskich, ale w powiatach czysto polskich znajdują się wójtowie, którzy nie są wprawdzie mianowanymi komisarzami, ale o których również nie można powiedzieć, że wybrał ich ogół. Jeżeli oni przybywają jako byli wojskowi, którzy pierwszy raz tę gminę widzą, to trudno przypuszczać, że to jest prawdziwy odruch, jeśli taki wójt został jednogłośnie wybrany przez radę gminną. Musi się przypuszczać, że bezwzględnie ten wójt jest osobą narzuconą, niepopularną i tą, która raczej szkodzi aniżeli pomaga samorządowi. Tej bolączki nie usunie ta ustawa, ale powinna być ona usunięta niekoniecznie nowelizacją ustawy samorządowej. Jeżeli wybory do rad gminnych będą uczciwie i rzetelnie przeprowadzone, jeżeli nie będzie nacisku administracji przy wyborach do rad gminnych, to wyjdzie wójt, który nie będzie narzucony, i nie będzie powodu do fali niezadowolenia, które istnieje. Uzależniam to tylko od tego, czy administracja zechce pójść tą drogą, co do której oświadczenie przed chwilą słyszeliśmy.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#JózefMorawski">Ustawa jest bezwzględnie pewnym krokiem naprzód. Wprowadza czynnik kontroli do komisji, utrudnia gmatwanie przy wyborach, nacisk administracji, pewne jakieś bezwzględne wpływanie i dlatego moglibyśmy się do niej pozytywnie odnieść pod warunkiem, że zostanie wykonywana w sposób zapowiedziany tu przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#JózefMorawski">Chcąc więc wierzyć w to, że jest to pewien drobny krok naprzód do uzdrowienia stosunków, muszę się jednak ustosunkować pozytywnie do kilku poprawek wniesionych przez mniejszość.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#JózefMorawski">Jedna z tych poprawek jest wniesiona przez p. Sommersteina co do podziału gromad na okręgi. Uważam, że tu przez dzielenie gromad na okręgi jest dana możność kierowania do rad gromadzkich pewnych ludzi, którzy będą specjalnie forytowani przez władzę administracyjną. Nie widzę zupełnie niebezpieczeństwa, jeżeli chodzi o radę gromadzką, dla czynnika narodowopolskiego. Rada gromadzka w myśl ustawy samorządowej ma pieczę nad dobrem, majątkiem gromady i nie można tu przeceniać szkodliwego wpływu nawet żywiołów narodowości nie polskiej. Dlatego nie da się to usprawiedliwić żadnymi względami, a ze względu właśnie na czystość wyborów uważam, że dobrze jest, aby gromada na okręgi dzielona nie była. Popieram wskutek tego wniosek mniejszości, zgłoszony przez p. Sommersteina, a gdyby wniosek ten upadł — wniosek p. Mirskiego, który nie pozwala przynajmniej na zbyt małe dzielenia, ponieważ przypisuje okręgom przynajmniej 3 mandaty.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#JózefMorawski">Drugim z kolei wnioskiem mniejszości, który nawet był przez poprzedniego mówcę p. Krzeczunowicza popierany, jest wniosek do art. 8 pkt 5 p. Trojana. Trzeba sobie zdać sprawę z układu sił. Rady gromadzkie są bardziej zbliżone do właściwej reprezentacji ogółu. I teraz jeżeli robimy ten pierwszy krok, aby rzeczywiście wybierać rzetelną reprezentację, od razu do tej komisji wyborczej, która ma zresztą bardzo wielki wpływ na wszystko, mają kolegia zarządów gminnych wyznaczać tych członków. Uważam, że nie jest to potrzebne, a u ludności miejscowej zrobi wrażenie, że zaczyna się historia dawna, jak mianowicie mówiono w niektórych gromadach: „Nie mamy co wybierać, bo już za nas wybrali”. Uważam, że taka rzecz nie zaszkodzi, a więcej poprawi. Skoro już przewodniczący będzie mianowany przez starostę, może to tylko zrobić dobrze, dlatego gorąco tę poprawkę popieram.</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#JózefMorawski">Wreszcie przychodzi mi przemawiać co do poprawki, zgłoszonej do art. 77 przez p. Bogusza. Kiedy na Komisji Administracyjno-Samorządowej padło zapytanie gen. Żeligowskiego, kto odpowiada w gminach i gromadach za gospodarkę, p. Wiceminister Korsak właściwie na to pytanie nie odpowiedział, bo powiedział, że gminom i gromadom nie zakazuje się z własnej inicjatywy pracować na polu gospodarczym. To bezwzględnie odpowiedzią nie było. Może p. Wiceminister nie zrozumiał pytania, ale tu trzeba w każdym razie zauważyć rzecz jedną: tu coś szwankuje bezwzględnie. Mianowicie wójt ma w zakresie poruczonym w ilości ogromnej zajmować się różnymi czynnością-, mi; po sprawach sanitarnych, opieki społecznej, oświaty, zostaje mu mało czasu na sprawy gospodarcze. W radzie powiatowej istnieje instruktor rolniczy, który tę pracę prowadzi, kilku instruktorów, którzy są scentralizowani w powiecie, w gminie ich nie ma. Wyżej biorąc, izby rolnicze mają pewien wpływ na budżet rolniczy w radach powiatowych. Równocześnie rady powiatowe przeznaczają pewną część budżetu na cele rolniczo-hodowlane. Jak wykonywane są przeważnie te pozycje? Gdy przychodzi oszczędność budżetów w radach powiatowych, najpierw obcinane są te pozycje rolnicze. Izba rolnicza nie ma bezpośredniej ingerencji w to, ażeby budżety były wykonywane. Instruktor jest w powiecie na utrzymaniu wydziału, ale pracuje w OTR-ach. W radach gminnych, gromadzkich natomiast nie ma tego, kto by zajmował się gospodarstwem. W każdym razie w tych trybach brakuje coś i p. gen. Żeligowski ma rację, że coś nie harmonizuje w tej pracy i nie doprowadza do skuteczności poczynań. W tej ustawie bezwzględnie nie można tej rzeczy zmienić. Jest to rzecz głęboko idąca, którą trzeba by specjalnie przy rozważaniu samorządu gospodarczego uwzględnić, ale można w tej ustawie dać pewien zaczątek. Uważam ten wniosek mniejszości p. Bogusza za ten początek. Jednak w tej radzie powiatowej organizacje rolnicze mają mieć głos i ten głos będą miały, bo jak p. Bogusz zmodyfikował swój wniosek, ma być jeden członek samorządu gospodarczego i jeden członek rolniczy. Więc jest to zaznaczenie słabego punktu, który dziś jest w naszym samorządzie terytorialnym, że będzie reprezentant organizacji, który będzie dbał w radzie powiatowej, w wydziale powiatowym o wykonywanie pewnych czynności gospodarczych. Jeżeli ktoś powie, że i tak są rolnicy w radzie powiatowej, w wydziale powiatowym, to powiem mu na to, że jeżeli przychodzi do wyborów wydziału powiatowego, to wybiera się w ten sposób, ażeby była jak największa ilość miejscowych, mieszkających w mieście powiatowym ludzi, i układ sił rolniczych do nierolniczych przedstawia się w ten sposób — tak, jak w moich trzech powiatach — jak 6 : 4, sześciu rolników i czterech nierolników, Jest to bezwzględnie układ, nie dający wielkiej przewagi czynnikowi czysto rolniczemu. Dalej ci rolnicy, którzy wchodzą, nie pracują w organizacjach rolniczych. To są albo wybitnie zasłużeni na polu opieki społecznej, albo w organizacjach społecznych, albo którzy mają zasługi przy drogach, w każdym razie są to ci ludzie, którzy bezwzględnie nie mają kontaktu z pracą rolniczą, jaką daje bezpośrednia praca w organizacji.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-50.11" who="#JózefMorawski">Jeżeli wejdzie ktoś z organizacyj rolniczych do rady powiatowej, to na pewno będzie stał na stanowisku wykonania budżetu, pilnowania całej sprawy, będzie bezwzględnie te sprawy rolnicze mógł prowadzić w tych jednostkach najniższych, jakimi są gromady i gminy. Ostatnio wszystkie zjazdy gospodarcze powiatowe, jakie się odbyły w kilku powiatach, oświadczyły się za tym, ażeby zdecentralizować władzę instruktora rolniczego, który jest przy radzie powiatowej, na poszczególne gminy i gromady.</u>
<u xml:id="u-50.12" who="#JózefMorawski">Mam wrażenie, że uchwalenie wniosku mniejszości byłoby zaczątkiem uzdrowienia stosunków na tym odcinku.</u>
<u xml:id="u-50.13" who="#JózefMorawski">Na końcu chcę po krótce powiedzieć co do poprawki do rezolucji pierwszej, mianowicie jeżeli chodzi o skreślenie słów: „o ile możności”. Oświadczam się za tym i stwierdzam, że cały świat urzędniczy jest w niepewności wskutek braku podstaw, regulujących ich bytowanie. Jeżeli ustawa będzie jak najrychlej uchwalona, wzmocni się tym samym stanowisko czynnika obywatelskiego samorządu, którego nam dziś jest tak brak.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Bogusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#EdwardFranciszekBogusz">Zabieram głos, ażeby po krótce uzasadnić mój wniosek mniejszości i prosić Wysoką Izbę o uchwalenie go.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#EdwardFranciszekBogusz">Na wstępie małe sprostowanie. Poprawka moja pierwsza powinna brzmieć jak następuje: „Ust. (1) art. 77 nadaje się brzmienie następujące”, a nie jak jest w druku: „artykułowi temu nadać brzmienie”.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#EdwardFranciszekBogusz">Wysoki Sejmie, sądzę, że zasady autonomicznie rządzącego się korporacjonizmu powinny znaleźć w Polsce zastosowanie odpowiadające naszym warunkom. Wychodząc z tego założenia zgłosiłem swój wniosek mniejszości. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ten wniosek mniejszości rozwiązuje problem jedynie tylko na bardzo drobnym odcinku i w sposób niedoskonały. Ograniczam się w nim do wprowadzenia reprezentacji dwóch zawodów, mianowicie cechów rzemieślniczych i rolnictwa, albowiem te dwa zawody we wszystkich powiatach w całej Rzeczypospolitej są należycie zorganizowane. Jeżeli chodzi o rolnictwo, to szereg słusznych uwag wypowiedział mój przedmówca, p. Morawski. Nie chcę ich zbyt obszernie powtarzać. Faktem jest, że rady powiatowe świadczą poważne sumy na towarzystwa rolnicze, faktem jest, że instruktorzy w wielu powiatach znajdują się na etacie rad powiatowych. Otóż jest rzeczą słuszną i wskazaną, aby do składu rady powiatowej wchodził oficjalny reprezentant towarzystwa rolniczego.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#EdwardFranciszekBogusz">Nie wydawałyby mi się słuszne zarzuty, że mój wniosek jest niewłaściwy, ponieważ komisja rozpatrując projekt ustawy wyborczej do 6 większych miast odrzuciła już definitywnie kwestię reprezentacji różnych kurii. Uważam, że taki zarzut byłby niesłuszny, gdyż w ordynacji wyborczej do większych miast był wymieniony szereg kurii i zawodów jeszcze dotychczas niedostatecznie zorganizowanych i wszystko to mogło nasunąć mniemanie, że w pewnych wypadkach mogłaby ta ustawa znaleźć niewłaściwe zastosowanie. Jeśli chodzi o mój wniosek, to odnosi się on do dwóch zawodów należycie zorganizowanych.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#EdwardFranciszekBogusz">Tak samo zarzut idący w tym kierunku, że rolnictwo będzie miało i tak swoje przedstawicielstwo w radzie powiatowej, odparł mój przedmówca p. Morawski, gdyż podkreślił, że w skład rady powiatowej z wyboru dokonanego przez gminy wejdą rolnicy, przeważnie reprezentanci lokalnych interesów, natomiast nie wejdą przedstawiciele oficjalnych organizacyj rolniczych, a tym samym rolnictwa zorganizowanego.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#EdwardFranciszekBogusz">Z powyższych powodów pozwolę sobie prosić Wysoką Izbę o uchwalenie mego wniosku mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Pacholczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#AntoniPacholczyk">Wysoka Izbo! Przy uchwalaniu ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego w r. 1933 podnoszone było zastrzeżenie, czy odesłanie ordynacji wyborczej do regulaminu, który ma wydać Minister Spraw Wewnętrznych, będzie dobre. Obawy te nie były jednak przez wszystkich podzielone. W rezultacie przepisy wyborcze zostały przekazane Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Nie mam wątpliwości, że Minister wydając regulamin wyborczy starał się, żeby ten regulamin jak najlepiej odpowiadał potrzebom rzeczywistości. Jednak po czterech latach i Rząd i Sejm doszły do przekonania, że regulamin nie jest zupełnie odpowiedni. Potwierdza to, że następuje ewolucja, która nas w bardzo krótkim czasie prowadzi do rewizji stosunku do poszczególnych zagadnień i wreszcie do chęci naprawy tego, co jest niewłaściwe, co jest złe. Gdybyśmy jednak mieli analizować ordynację wyborczą, zawartą w regulaminach, wydanych przez Ministra Spraw Wewnętrznych, to moglibyśmy z całym obiektywizmem stwierdzić, że tamte regulaminy nie były znowu takie złe. W projekcie ustawy, nad którym dyskutujemy, powtarza się bardzo wiele przepisów z regulaminów wydanych przez Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#AntoniPacholczyk">Jeżeli poprzednio ordynacja wyborcza nie była tak zła, a mimo to chór głosów zarówno przy debacie nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i w dzisiejszej dyskusji, a także w prasie fachowej i codziennej nieustannie podnosi, że coś tam przy wyborach samorządowych nie było dobrze, to ja dochodzę do wniosku, że przepisy zawarte w regulaminach wyborczych nie były złe, tylko wykonanie tych przepisów nie było zupełnie zgodne z tymi regulaminami. I dlatego, jeśli mam się zastanawiać nad nową ustawą o ordynacji wyborczej, to mogę snuć wnioski, że jeżeli te przepisy nie będą wykonane zgodnie z tym, co jest w ustawie napisane, to także nie będzie dobrze. Od tej troski zwalnia mnie w dużym stopniu bardzo zresztą znamienne oświadczenie Rządu, że wybory będą się odbywały bez nacisku, że wola ludności będzie uszanowana itd. Otóż jeśli Rząd takie oświadczenie składa, to jak gdyby potwierdza, że coś tam przedtem nie było w porządku. A przyznać trzeba, że gorliwość tych, którzy akt wyborczy przeprowadzali, była zbyt przesadna i ona sprawiła, że jeżeli chodzi o samorządy, to one znalazły się w takiej sytuacji, jak podrzucone dziecko. Nie ma kto wziąć za samorząd odpowiedzialności, nie ma tego, kto by się przyznał do skutków tego, co się w samorządzie robi. Rząd bowiem mówi, że są organa samorządowe, są władze nadzorcze itd. Społeczeństwo wybierało organa samorządowe, ale i ono do tego, co się w tym samorządzie dzieje, nie bardzo się przyznaje. I dlatego ten stan rzeczy wytworzył taką sytuację, że to, co jest bardzo ważkie, jest powszechne i przymusowe, to, do czego społeczeństwo tak wielką wagę przywiązuje, a jeszcze większą wagę przywiązywać winno — samorząd, nie spełnia należycie swego zadania, a nadewszystko samorząd nie ma moralnego oparcia w społeczeństwie, a przyznać trzeba, że jeżeli społeczeństwo w tej instytucji powszechnej i przymusowej — w samorządzie, nie znajduje należytego wyładowania dla swej energii, nie zaspokaja swych potrzeb i nieustannie narzeka na tę instytucję, a narzeka na wszystko, co się dzieje w Państwie, to nie jest dobrze i trzeba ten stan rzeczy zmienić i to radykalnie.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#AntoniPacholczyk">Nie chcę zajmować się szczegółami ordynacji wyborczej, bo jeszcze raz powtarzam, że jeżeli przepisy ordynacji wyborczej, nad którą dziś dyskutujemy, będą wykonane tak, jak one w ustawie są zawarte, to mniemam, że organa samorządowe będą dobrze dobrane i będą w stanie swe obowiązki dobrze spełniać. Chodzi tylko o to, aby nie było tej przesadnej gorliwości. Bo jeżeli patrzymy na pewne rzeczy, to spostrzegamy, że np. w ustawie o ustroju samorządu terytorialnego przez wszystkich uznany jest za słuszny przepis o zatwierdzaniu przełożonych związków samorządowych. I ja uważam ten przepis za zupełnie słuszny, boć społeczeństwo wybiera, a władza nadzorcza kontroluje, czy wybór był trafny, a kontroluje dlatego, że przełożeni związków samorządowych: wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast pełnią olbrzymie zadania poruczone samorządowi przez Państwo. Kontrola zatem przez władze państwowe, czy wybrany przełożony związku samorządowego jest odpowiednim człowiekiem, jest słuszna, tylko niesłuszne jest, że z prawa zatwierdzania zrodziło się nie wiadomo skąd i jak prawo mianowania przełożonych związków samorządowych. I dziś protekcjonizm w tym zakresie jest tak dalece rozwinięty, że już nie tylko powiat interesuje się tym, kto będzie wójtem, ale szczegółowo interesuje się województwo, a nieraz nawet i dalsze instancje. I oto w ten sposób wytwarza się taka sytuacja, że ktoś, kim się specjalnie interesowano, aby objął stanowisko przełożonego związku samorządowego, gdy wreszcie z entuzjazmem i jednogłośnie zostanie wybrany i choć nie ma zaufania swych wyborców, zadowala się zaufaniem tych, którzy go polecili i zatwierdzili. Taki człowiek dla samorządu jest obcy. A przecież w samorządzie najistotniejszą rzeczą jest moment zaufania. Począwszy od wyborów gromadzkich, jeżeli nie dają one gwarancji, że człowiek wybrany będzie się cieszył zaufaniem, jeżeli to zaufanie nie znajdzie swego wyrazu w gminie i powiecie, to; sama instytucja samorządowa jest bardzo poderwana w swojej podstawie. I dlatego położenie nacisku na to, aby tej gorliwości nie było zbyt wiele, jest rzeczą bardzo ważną.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#AntoniPacholczyk">Ale jest jeszcze inna rzecz bardzo ważna. Jeśli obserwujemy samorząd miejski i wiejski, to widzimy, że do samorządu miejskiego władze nadzorcze inaczej się odnoszą, niż do samorządu wiejskiego. Gminę wiejską traktuje się jako coś niższego, gorszego. Weźmy taki choćby drobiazg. Pisma urzędowe adresowane są — do wójta i pana burmistrza. Stosunek do burmistrza, choć on jest tym samym człowiekiem, na tym samym poziomie intelektualnym, jest inny, poprawniejszy niż do wójta, Często tego wójta traktują władze, jak jakieś popychadło. Toteż wielu nie chce przyjąć wyboru, bo nie chce narażać się na traktowanie często uwłaczające nawet godności osobistej. Ten niewłaściwy stosunek sprawia, że samorząd w gminie wiejskiej zupełnie zanika. Jest taki stan, że gmina często nie odwołuje się od niesłusznej decyzji władz nadzorczych, bo nie ma odwagi, nie stać jej na to. A gdy się znajdzie śmiałek, który zaprotestuje, to inni podziwiają, skąd wziął tyle odwagi. I dlatego ten stosunek stanowczo powinien być zmieniony.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#AntoniPacholczyk">Nadzór państwowy przemienił się, jeśli chodzi o samorząd, w rządzenie w najdrobniejszych szczegółach. Budżet uchwalony przez związek samorządowy, według instrukcji p. Ministra Spraw Wewnętrznych, jeżeli władza nadzorcza widzi, że on nie powinien być zatwierdzony, bo nie uwzględnia tego wszystkiego, co uwzględniać powinien, taki budżet powinien być zwrócony temu związkowi samorządowemu, temu organowi, który go uchwalił, do ponownego rozpatrzenia ze wskazaniem, co należy w tym budżecie zmienić. A jak się dzieje w praktyce? Budżet wraca od władzy nadzorczej taki, iż organ uchwalający poznać go nie może. Gdyby gmina odważyła się zaskarżyć decyzję, która tak czerwonym ołówkiem zdziesiątkowała budżet gminy, to biada temu, który by dopuścił do uchwały o zaskarżeniu decyzji władzy nadzorczej. Bez należytego poszanowania woli organu uchwalającego wytwarza się taka sytuacja, że wreszcie organa, które mają decydować i uchwalać, lekceważą swoją decyzję. Wszystko jedno, jak zostanie uchwalone, bo władza nadzorcza zmieni po swojemu. Taka praktyka zdejmuje z organów samorządowych odpowiedzialność za ich. czyny. Jesteśmy w atmosferze jakiejś fikcji bardzo niezdrowej i niebezpiecznej. Dlatego mój apel idzie w tym kierunku, ażeby z tą fikcją i przesadną gorliwością czym prędzej skończyć, jeżeli chcemy, by społeczeństwo istotnie ponosiło odpowiedzialność za swoje czyny i swoje decyzje.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#AntoniPacholczyk">Jeżeli to, co po krótce scharakteryzowałem, wskazuje, że istota samorządu jest u nas w zaniku, że samorząd nie może przybrać właściwej formy działania, to nie od rzeczy jest wskazać jeszcze na drugą przyczynę, która hamuje samorząd, mianowicie finanse samorządowe. Przesadna wprost troska o to, aby obywatele sami nie opodatkowali się zbytnio, również w dużym stopniu ogranicza samorząd.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#AntoniPacholczyk">Wysoka Izbo! Ja bym tak scharakteryzował organa samorządowe, które obecnie sprawują mandaty: są poczciwi, zacni, szlachetni ludzie, którzy spokojnie swój żywot chcieliby w samorządzie spędzić, byłe się nikomu nie narazić, a za uchwały nie ponosić odpowiedzialności. Jest to typ tzw. ludzi, co to kiwają głowami.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#komentarz">(Głos: Kolega się myli, to jest duża pomyłka.)</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#AntoniPacholczyk">Wydaje mi się, że nowa ordynacja wyborcza wprowadzi do samorządu ludzi, którzy będą śmielej i odważniej brać odpowiedzialność za to, co robią. Ale, aby samorząd przybrał właściwe, należne mu rumieńce życia potrzebne są nie tylko organa samorządowe, pochodzące z wyboru, które by należycie i dobrze swoje obowiązki spełniały. Potrzeba jeszcze instrumentu, który ma wykonywać to, co organa samorządowe będą postanawiały. Tym instrumentem są urzędnicy samorządowi. Ja określam dziś tak sytuację, że samorząd nie ma swoich urzędników samorządowych. Samorząd ma urzędników całkowicie zależnych od władzy nadzorczej; aby samorząd odzyskał swoich urzędników, musi mieć do tego takie normy prawne, które by jasno i wyraźnie ustalały, co w zakresie personalnym należy do samorządu, a co do innych organów.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#AntoniPacholczyk">W styczniu ubiegłego roku wpłynęły na plenum Sejmu ustawy pracownicze. P. Premier słusznie był łaskaw uznać, że te projekty nie są odpowiednie i zaproponował odesłanie ich z powrotem do komisji. P. Premier był łaskaw powiedzieć, że te projekty wymagają poprawek i uwzględnienia postulatów, które pracownicy wysuwają. Stało się tak, że p. Premier i Minister Spraw Wewnętrznych scharakteryzował projekty ustaw jako nieodpowiednie i wymagające poprawek w kierunku uwzględnienia postulatów pracowniczych, podczas gdy Sejm do tej pory tych ustaw jakoby nie chciał załatwić. Otóż należało by ustalić, kto właściwie ma ponosić odpowiedzialność za ten stan, jaki się wytworzył? Zgłosiłem projekt rezolucji na Komisji Administracyjno-Samorządowej, wzywającej Rząd do zgłoszenia projektów ustaw w duchu oświadczenia p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Do projektu mojej rezolucji p. Duch zgłosił poprawkę, że „o ile to będzie możliwe”. Oczywiście przez tę poprawkę rezolucja traci swój sens, dlatego opowiadam się za poprawką p. kolegi Wójcika, która zmierza do skreślenia z tej rezolucji wyrazów „o ile możności”.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#AntoniPacholczyk">Sytuacja pracowników samorządowych w Polsce jest nie do pozazdroszczenia. Wysoki Sejmie! Narzekano tutaj, że jest biurokracja w samorządzie, że jest za wielu urzędników. Tak jest. Jest dużo urzędników w samorządzie, zwłaszcza w gminach wiejskich. Tam, gdzie kiedyś był jeden czy dwóch, dziś jest 4, 5 albo 6 urzędników, ale z pewnością oni sobie sami pracy nie stwarzają, z pewnością nie dla przyjemności pracują do 12 w nocy od godz. 8 rano, z pewnością nie dla przyjemności zamęczają się aż do utraty zdrowia. To ustawy nakładają na samorząd stale nowe obowiązki, które przez tych ludzi muszą być wykonywane. Pracownicy samorządowi przy niesłychanym przeciążeniu pracą pozbawieni są opieki prawnej. Jeżeli człowiek jest w takiej sytuacji, że gdy zaistnieje spór, to nie ma kto go rozstrzygnąć, jeżeli postępowanie dyscyplinarne tam, gdzie ono istnieje, jest jedną straszną samowolą, jeżeli pracownicy samorządowi są po prostu nieludzko traktowani, to ci ludzie chyba w 20-ym roku niepodległości mają prawo nie tylko prosić ale żądać, aby sprawy dotyczące ich stosunku służbowego nareszcie zostały uregulowane. A dalej, jeżeli spotykamy w samorządzie wiele dowolności, to mam wrażenie, że dzieje się to dlatego, że brak jest sądów administracyjnych, które by rozstrzygały odwołania od orzeczeń władz administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#AntoniPacholczyk">Została jeszcze zgłoszona rezolucja o rewizję zakresu poruczonego samorządowi. Jeżeli taka rezolucja została zgłoszona, to musi mieć swoje podstawy. Wszyscy rozumiemy, że zadań nałożonych na samorząd jest mnóstwo, że samorząd, zwłaszcza niższego stopnia, wykonywa tylko zakres zlecony i na to musi przeznaczać bardzo dużo środków materialnych, a brak mu pieniędzy na zakres gospodarczy własny. Oczywiście ja rozumiem, że rewizja zakresu poruczonego nie jest taką rzeczą prostą, bo to jest rewizja mnóstwa ustaw w Polsce obowiązujących, ale sądzę, że to zagadnienie nas nie minie, że muszą być zrewidowane ustawy, ażeby pewne zadania na samorząd nałożone zmniejszyć, choćby nie zmieniając samej istoty rzeczy. Trzeba tylko zmniejszyć nadmiar manipulacji. Weźmy dla przykładu jedną rzecz. Poruczono gminom wymiar i pobór podatku gruntowego, wprowadzono przytem mnóstwo manipulacji całkiem zbędnej, a przecież można by ten sam cel osiągnąć przy użyciu jednej czwartej środków i sił przez usunięcie zbędnej formalistyki. Jest cały szereg spraw, które wymagają rewizji, więc i ta rezolucja nie jest pozbawiona dużej słuszności.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Baran.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#StepanBaran">Wysoki Sejmie! Projekt rządowy ustawy o wyborze radnych gromadzkich, gminnych i powiatowych jest właściwie tylko odbitką regulaminów wyborczych, wydanych w swoim czasie przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Są w nim całe ustępy i artykuły, które są odbitką wyborczych regulaminów. Są i rzeczy nowe, dotyczące z jednej strony geometrii wyborczej, z drugiej strony techniki wyborczej. Pod względem ostatnim projekt obecny jest postępem nawet dość znacznym. Ordynacja, o której dyskutujemy, w szeregu przepisów technikę wyborczą upraszcza, z drugiej strony daje możność wyborcom uszanowania ich woli przez przepisy, które odnoszą się w ten czy w inny sposób do czystości wyborów.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#StepanBaran">I nie o samym projekcie, jako też nie o poszczególnych przepisach obecnego projektu zamierzam mówić, chcę tylko w krótkości podkreślić brak pełnej konsekwencji w strukturze samej ustawy wyborczej. Projekt dotyczy rad gromadzkich, rad gminnych i rad powiatowych. Tylko wyłącznie przy wyborach do rad gromadzkich projekt zasady demokratyczne w całości podtrzymuje, wprowadzając powszechność, bezpośredniość, równość, do pewnego stopnia także i tajność, nie wprowadzając stosunkowości przez to, że projekt przyjmuje okręgi mniej niż trzymandatowe. A więc elementy wyborcze demokratyczne przy wyborach do rad gromadzkich w zasadzie są zachowane. Nie ma tej zasady zachowanej przy wyborze ciał ustrojowych samorządu terytorialnego wyższego rzędu, przy wyborze radnych gminnych i powiatowych. Dziś dyskutowaliśmy nad projektami ustaw wyborczych do rad miejskich. Przyjęto tam zasadę wyborczą demokratyczną, wprowadzono nawet stosunkowość, której nie przewiduje się przy wyborze do rad gromadzkich. I gdy miasta duże i miasta mniejsze mają możność w sposób demokratyczny wybierania swych reprezentantów do ciał ustrojowych samorządu terytorialnego, tej możności nie mają gminy i powiaty. Do rad gminnych i do rad powiatowych, zgodnie z dawnymi regulaminami wyborczymi, zachowuje się bezpośredniość.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#StepanBaran">Mówiono i mówi się, że samorząd ma być daleki od wpływów politycznych. Do pewnego stopnia zgoda. Jednakże element polityczny całkowicie z samorządu terytorialnego usunąć się nie da. Czy jest to w interesie czynnika państwowego czy nie, zawsze życie samo element polityczny do pewnego stopnia w samorządzie terytorialnym wysuwa i wysuwać musi. Życie w ciałach ustrojowych samorządu terytorialnego nie może być inne niż życie w Państwie, bo samorząd jest jednostką najniższego rzędu, w której odbija się — oczywiście w zmniejszonej mierze — życie państwowe i jeżeli w życiu państwowym element polityczny odgrywać musi i odgrywa rolę dominującą, to w życiu samorządu terytorialnego istotnie zmniejsza się, ale nigdy nie znika całkowicie. Gdy w ordynacji wyborczej miejskiej mamy postanowienie o prawie wyborczym bezpośrednim, to to samo prawo i ta sama logika i ratio legis winny być zachowane również przy wyborze radnych gminnych i powiatowych.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#StepanBaran">Szanowny p. gen. Żeligowski, który pierwszy przemawiał w dyskusji dzisiejszej nad projektem ustawy, wspomniał, że rady gromadzkie nie mają prawie żadnej kompetencji, a właściwie jest ona bardzo szczupła. Nie odczuwa tego obywatel terytorium, gdzie życie samorządowe nie było rozwinięte, albowiem istniała tam tylko parodia samorządu terytorialnego za czasów rosyjskich w gminach zbiorowych, w „wołostiach” rosyjskich. Do pewnego stopnia zachowało się to dotychczas i gromada jako ta najniższa komórka samorządu terytorialnego tam nie odczuwa tego w tej mierze, co w województwach południowych i zachodnich, gdzie samorząd terytorialny, a specjalnie samorząd najniższych komórek — gromad był rozwinięty. I zasadniczym uchybieniem ustawy o samorządzie terytorialnym z 1933 r. jest to, że na terytorium województw południowych i zachodnich zmniejszono w sposób bardzo znaczny kompetencje rad gromadzkich. To miało swój wpływ psychiczny i zupełnie logiczny. Ludność w gromadach w województwach południowych i zachodnich, na podstawie nowej ustawy o samorządzie terytorialnym, nie miała większego interesu zajmować się sprawami nawet swojej gromady. Rady gromadzkie mają kompetencje bardzo nieznaczne i to spowodowało takie zjawisko, że obecnie nie interesują się one życiem gromady z tej prostej przyczyny, że ustawa sama ten interes zwęża albo zupełnie anuluje. Idąc wzorem wschodnim, a nie zachodnim, na terytorium województw południowych i zachodnich, kulturalnie wyżej stojących od województw wschodnich, a nawet większości województw centralnych wprowadzono i tam gminę zbiorową, ustrój zupełnie dotychczas nieznany na tych terytoriach. Biorąc pod uwagę kompetencje dawnych rad gromadzkich, dawnych rad gminnych w województwach południowych, gdzie obowiązywała do roku 1933 galicyjska ustawa samorządowa z 1866 r., sama ludność przekonała się o wielkiej różnicy, jaka zachodzi między ustawą galicyjską a ustawą polską obecnie istniejącą. Tam, gdzie mowa o kompetencji gromad i rad gromadzkich, nie mających prawie żadnych kompetencyj albo bardzo małe, ludność nie miała żadnego interesu bliżej zająć się życiem samorządu terytorialnego, albowiem ustawa polska całość tych kompetencyj względnie ich większość przeniosła na rady gminne i na zarządy gminne. Praktyka 5-letnia wykazała, że ustawa ta na terytorium województw południowych i zachodnich egzaminu życia nie zdała i dziś każdy, kto interesował się życiem samorządowym, w tym życiu pracował na terytorium wspomnianych województw, widzi dokumentnie na każdym kroku różnicę na niekorzyść ustawy obecnie istniejącej. Co więcej, interes ten maleje albo w całości zanika z tej prostej przyczyny, że przy wyborach do rad gminnych, a nawet do rad powiatowych zniesiono zupełnie bezpośredniość głosowania, gdy to prawo istnieje w miastach mniejszych, dużych i największych, gdzie element zupełnie sobie jest obcy, społecznie zróżniczkowany, narodowo w większości miast wschodnich i południowych też zróżniczkowany, gdzie element ten społecznie i politycznie zwykle jest więcej zradykalizowany, albo jest dużo radykalniejszy od elementu wiejskiego. Gdy tam Rząd nie bał się wprowadzić powszechności, bezpośredniości i tajności wyborów oraz wszystkich tych elementów wyborczych prawa demokratycznego, nie widzę żadnej logicznej przyczyny, by tego prawa nie miała wieś, w zasadzie konserwatywna. I dlatego jeżeli ta sprawa jest traktowana pod kątem strachu przed demagogią, to tego strachu odnośnie wsi zupełnie nie ma. Wspomniałem, że wieś polska, i ukraińska, i na północno-wschodnich krawędziach Państwa białoruska jest w zasadzie konserwatywna. Elementy radykalne czy nawet wywrotowe są tam w mniejszości, zawsze w życiu społecznym, w życiu samorządowym wsi decydują ci, którzy mają coś do gadania, którzy mają majątek, pracują w organizacjach społecznych, gospodarczych, a więc element wyrobiony, element bardzo daleki od haseł skrajnie radykalnych: a tym bardziej od haseł wywrotowych. A więc strach przed demagogią na tym terenie zupełnie odpada. Wciągnięcie szerokich mas ludności w Państwie, która wynosi więcej niż 70% ogółu mieszkańców Państwa, w orbitę interesów życia samorządowego jest zupełnie wskazane i Państwo i Rząd na tym by tylko zyskały, gdyby mniej opiekowały się tymi wyborcami przy sposobności każdych wyborów.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#StepanBaran">Nikt inny, tylko p. gen. Żeligowski wspomniał, że pod względem życia w samorządzie terytorialnym jesteśmy bliżej wschodu niż zachodu. Gdy państwa o najwyższej kulturze, jak państwa skandynawskie i szereg państw europejskich demokratycznych, do swego życia ustrojowego w samorządzie wprowadziły w całości zasadę wyborczą demokratyczną i żadnych przewrotów tam nie ma, jak i strachu przed demagogią, nie było żadnej racji na terenie gmin i powiatów polskich wprowadzanie pośredniości wyborów. Właśnie ta pośredniość wskazuje na element inny, który powinien być daleki od życia samorządu, a mianowicie chęć czynnika państwowego, rządowego mieszania się przy sposobności akcji wyborczej w gminach i w powiatach do wyniku wyborów. Dzieckiem należy się opiekować i ono opieki potrzebuje. Ogół wyborców wiejskich, bo o tym jest dzisiaj mowa, czy małomiasteczkowych tej opieki już nie potrzebuje. I było by rzeczą wskazaną i leży to w interesie Państwa, by ta opieka specjalnie przy wyborach była jak najmniejsza. Czystość wyborów powinna być w ustawie zagwarantowana i mniej więcej jest ona w tej ustawie zagwarantowana, zresztą gwarantują ją i inne ustawy, a przede wszystkim kodeks karny. W interesie Państwa leży więc, by wybory do rad gminnych i powiatowych były bezpośrednie i powszechne i by zachowano te wszystkie elementy wyborcze, które tworzą tzw. demokratyczne prawa wyborcze.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#StepanBaran">Przy wyborach do rad gromadzkich na podstawie istniejącej ustawy o samorządzie terytorialnym zainteresowanie wyborców jest nieduże z tej przyczyny, że kompetencje rad gromadzkich i samych gromad są bardzo szczupłe. Wszystko, co wiąże się ściśle z życiem miejscowej gromady, jest koncentrowane w gminie i w zarządzie gminnym, instytucji przed 5 laty na terenach południowych i zachodnich zupełnie nieznanej. A więc już logika sama i życie praktyczne domaga się tego, by do tej instytucji, która ma szersze kompetencje i która ma prawo kierować życiem miejscowym w zakresie samorządu terytorialnego, ogół wyborców miał dostęp w sposób jak najszerszy. Tym najbardziej możliwym sposobem jest właśnie zaprowadzenie powszechnego, równego, bezpośredniego i tajnego prawa głosowania. Przy sposobności wyborów pośrednich władza państwowa ma możność segregowania niepożądanych sobie elementów, nieraz bardzo konstruktywnych i twórczych, a tylko z politycznego czy innego względu niesympatycznych staroście, i usuwania ich od tego, aby zasiadali w radach gminnych lub w radach powiatowych. Wymaga więc interes tych instytucyj, jak rady gminne i powiatowe, aby ogół wyborców miał możność bezpośrednio wpływać na dobór składu rad gminnych i powiatowych. Na tym te instytucje tylko zyskają i gdy to będzie przeprowadzone, gdy wybory będą powszechne, bezpośrednie, równe i tajne, gdy usunie się pośredniość wyborczą, życie samorządowe w tych instytucjach na tym zyska i będzie miało możność przez dobór odpowiednich osób tam zasiadających swobodnie się rozwijać.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#StepanBaran">Idąc w tym kierunku zgłosiłem poprawki do art. 51, gdzie jest mowa o wyborach do rad gminnych, i do art. 77, gdzie jest mowa o wyborach do rad powiatowych.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#StepanBaran">Że powszechność, bezpośredniość, równość, tajność i stosunkowość — elementy demokratyczne prawa wyborczego — są korzystne, o tym już wspomniałem.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#StepanBaran">Proszę o przyjęcie zgłoszonych przeze mnie poprawek.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Kozłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#TomaszStefanKozłowski">Chcę poruszyć jeszcze poprawkę, o której mówiło już paru mówców, mianowicie poprawkę p. Bogusza do art. 77. Poprawka ta dotyczy kwestii przedstawicieli organizacyj rolniczych do rad powiatowych. Jest to zagadnienie, które przez samo postawienie tej poprawki przypomina, że zagadnienie struktury gospodarczej i samorządu gospodarczego w Polsce nie jest całkowicie rozwiązane i czeka w dalszym ciągu na załatwienie. W normalnym budżecie powiatowym do 20% budżetu idzie na cele rolnicze, w dużej mierzej do dyspozycji towarzystw rolniczych. Nikt oficjalnie nie jest za to odpowiedzialny. Jeżeli zostawimy ten układ budżetu i nie stworzymy specjalnego budżetu dla celów rolniczych w powiecie, to wydaje mi się słusznym, jeżeli przedstawiciele tej organizacji, która w praktycznym wypadku będzie miała oficjalny charakter, oficjalną reprezentację, będą odpowiedzialni za te pieniądze przed radą powiatową.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#TomaszStefanKozłowski">W porozumieniu z p. Boguszem chcę poruszyć tę sprawę, że nie chodzi o liczbę, tylko o zasadę odpowiedzialności za przeprowadzone roboty wprost przed radą powiatową. Naturalnie, że ta sama rzecz odnosiłaby się, zgodnie z wnioskiem p. Bogusza, również do związku cechów.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#TomaszStefanKozłowski">Zresztą, kto ma wybierać? Te rzeczy są ustalone, bo przy samorządzie gospodarczym i przy izbach rolniczych jest ustalone, kto wybiera radców do izb. I tę samą zasadę należy tutaj zastosować. Zresztą poprawki uzupełniają szereg mankamentów samorządu gromadzkiego, gminnego i powiatowego.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#TomaszStefanKozłowski">Teraz ostatnie rzeczy, na które patrzę w moich powiatach olkuskim i miechowskim. Nie chcę krytykować zarządzeń porządkowych p. Premiera. Widziałem cały szereg robót, które zostały wykonane celowo i słusznie, szczególnie w olkuskim, ale to, co się dzieje w ostatnich dwu tygodniach na tych terenach, jest zaprzeczeniem właściwej pracy samorządowej. Stanęły wszystkie roboty na szosach i przy budowie szkół. Wszyscy robotnicy poszli w teren burzyć płoty, żądają burzenia murów po wsiach. Mam przykład w Grzegorzowie. Gospodarz, mający przy szosie otoczony murem dom, dostał nakaz zburzenia w ciągu trzech dni muru. To samo w większych gospodarstwach. Około 350 murów otaczających gospodarstwa z polecenia władz w ciągu trzech dni miało być rozwalonych. Widziałem gospodarza, który miał 6 tego rodzaju nakazów, to znaczy 600 zł kary za niewykonanie tych rzeczy w jednym tylko drobnym gospodarstwie. Naturalnie byłem w tej sprawie u wojewody i wojewoda interweniował i polecił te rzeczy wstrzymać.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#TomaszStefanKozłowski">Mówię to jako przykład, że jednak do jasnego zrozumienia i logicznego wykonywania tego zarządzenia jest jeszcze bardzo daleko i samorząd stoi bardzo słabo.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#TomaszStefanKozłowski">Gdyby p. Premier przejechał się po tych powiatach, to by zobaczył, jak to wygląda. U nas w pow. miechowskim zwykle maluje się wapnem z farbą niebieską. Obecnie po okólniku p. Premiera kazano pomalować nie tylko domy, ale i stodoły na żółto. Jedni pomalowali na ciemno żółto, a inni na jasno żółto. W rezultacie poczyniono zupełnie niepotrzebne wydatki. P. Premier wstrzymał to rozporządzenie. Wreszcie województwa wprowadziły cały szereg zmian do tych rzeczy. Podnoszę to jako przestrogę, że nasz samorząd w tej chwili nie spełnia swoich zadań.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego samorząd?)</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#TomaszStefanKozłowski">Bo wójt wydaje zarządzenia i wiele pieniędzy idzie na to z budżetów gminnych. Za te pieniądze te rzeczy się robi. Rady powiatowe uchwaliły wiele sum na zwrot strat, jakie ludność miała z tego tytułu, bo inaczej by to zarządzenie nie zostało wykonane. To wszystko stwarza chaos i duże trudności w przeprowadzaniu istotnie realnych rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Trojan.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#KornyłoTrojan">Wysoki Sejmie! Gdy słuchałem wszystkich wywodów, tyczących się ordynacji wyborczej do miast, i tych narzekań, że 4-przymiotnikowe prawo głosowania nie zadowala szerokich mas ludności miejskiej, to z przykrością stwierdzam, że ordynacja wyborcza do gromad, gmin i powiatów jest o wiele gorsza. Mamy tylko 4-przymiotnikowe prawo wyborcze do gromad, a z gromad do gmin wprawdzie niedaleko — kilometr, dwa, trzy, a powszechność już zgubiliśmy, bezpośredniość zgubiliśmy i równość też. Bezpośredniość dlatego, że nie bezpośrednio wybieramy, a mamy jedynie kolegium wyborcze, wybierające przez radnych sołtysów i delegatów ewentualnie wybieranych w osiedlach. Powszechności również nie mamy. Równości ze względu na to, że są okręgi, także nie mamy. Została jedynie tajność. Naprawdę nie wiem, co z tych wyborów wyjdzie.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#komentarz">(P. Hyla: Tak Pan myśli?)</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#KornyłoTrojan">Tak myślę. Nic się bowiem nie zmieniło, Panie Pośle Hyla, zasadniczo nic się nie zmieniło. Zmieniła się jedynie technika i formalna procedura. Kiedyś obowiązywały regulaminy, nazywały się rozporządzeniami i były nawet częściowo porozrzucane w ustawach ramowych, obecnie ta ordynacja wyborcza będzie zebrana w jedną całość. Mimo to ona bezwarunkowo szerokich mas ludności nie dopuści do samorządu, nie odda im rzeczywistego wpływu na samorząd terytorialny oraz nie pozwoli tym masom, ażeby decydowały w szeregu spraw dotyczących gromad i gmin wiejskich.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#KornyłoTrojan">Przedstawiciele Rządu, powołując się na obowiązującą Konstytucję, twierdzą, że samorząd wymaga harmonijnej współpracy i współdziałania z administracją, rozumiejąc tę współpracę tak, że samorząd ma być pomocniczym instrumentem administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#KornyłoTrojan">Przedstawiciele społeczeństwa nadają inną interpretację postanowieniom Konstytucji, a mianowicie iż samorząd ma być równorzędnym czynnikiem z administracją państwową na dołach, w gminie i powiecie, a w zakresie własnych zagadnień i potrzeb powinien być czynnikiem obok administracji państwowej pełnowartościowym.</u>
<u xml:id="u-60.5" who="#KornyłoTrojan">Niestety tak nie jest. Poruczony ustawą ramową nadzór władz państwowych nad samorządem terytorialnym przemienia się w dyktaturę i zamiast nadzoru mamy rządzenie w samorządzie. Nabiera się przekonania, że samorząd to jakby jakiś organ wykonawczy administracji państwowej. Ten to właśnie przerost władzy państwowej nad samorządem poderwał w zupełności w szerokich masach ludności zaufanie do samorządu w ogóle i powołani do tego działacze nie chcą pracy swojej poświęcić samorządowi, albowiem nie wierzą, by na tym polu cokolwiek można było zrobić.</u>
<u xml:id="u-60.6" who="#KornyłoTrojan">Ponadto należy z przykrością stwierdzić, że do samorządu nie są dopuszczeni ludzie niezawiśli, samodzielni. Nie ma tam czynnika od władz państwowych niezależnego i mandat swój piastującego nie z nominacji, lecz z wyboru, opartego na zaufaniu społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-60.7" who="#KornyłoTrojan">Przecież każde naznaczenie nie tylko, że zobowiązuje człowieka i równocześnie krępuje jego. działalność, lecz, i co najważniejsze, w każdej chwili może być cofnięte.</u>
<u xml:id="u-60.8" who="#KornyłoTrojan">Dlatego też ta ordynacja wyborcza zadowolić ukraińskiego społeczeństwa nie może. Mamy wprawdzie dziś harmonijną współpracę czynnika samorządowego z czynnikiem państwowym, lecz twierdzę, że ten czynnik samorządowy nie jest czynnikiem żywotnym, rozwijającym się, a na odwrót — jest to organizm nieżyjący, i z przykrością zaznaczam, że obecny samorząd, słusznie lub też nie, uważany jest prawie przez całe społeczeństwo za organizm nieżywotny.</u>
<u xml:id="u-60.9" who="#KornyłoTrojan">Jeżeli tego rodzaju pogląd na samorząd panuje w społeczeństwie polskim, to o ile gorzej wygląda ta sprawa na odcinku ukraińskim. Nie chcę omawiać całego szeregu spraw, zaznaczę tylko, że nasze rady gminne właściwie nie dokonywują wyboru wójtów. W dość dużym powiecie stryjskim na 13 gmin zbiorowych zaledwie 2–3 wójtów mamy nie narzuconych i nie sprowadzonych, a reszta — wszyscy wójtowie — sprowadzani są ze Lwowa. Rzecz jasna, że ci ludzie nie są związani z terenem i gdy pojawił się okólnik p. Premiera, to muszę powiedzieć, że naprawdę w związku z nim dzieją się tam straszne rzeczy. Byłem przed paru dniami w swym okręgu i przestraszyłem się i p. Premier z pewnością też by się przestraszył, bo p. Premier nie miał na myśli wydając okólnik tego, co robi taki wójt nie związany z terenem. Taki wójt powiada, że nie tylko trzeba usunąć nieestetyczny płot, ale trzeba burzyć domy, które mogłyby stać jeszcze z 50 lat. W górach, jak świat światem, nigdy nie było płotów, ale teraz muszą być płoty i to pobielane, bo pojawił się taki okólnik. Mam przed sobą zarządzenie wydziału powiatowego stryjskiego N. A. II 5/51 p., że do dnia 9 lipca 1938 r. ma być zburzony dom Hrynia Marczyszyna w Sławsku, bo tak chce wójt Kupczyński i powiada, że to ma być wykonane ze względu na interes publiczny, oraz że jego orzeczenie podlega natychmiastowemu wykonaniu. Prócz tego dostało cały szereg ludzi nakaz rozbiórki domów i swoich gospodarskich budynków. Rzecz jasna, że tak może gospodarować w gminie jedynie człowiek narzucony ze Lwowa do Sławska.</u>
<u xml:id="u-60.10" who="#KornyłoTrojan">Art. 14 ustawy samorządowej powiada, że przyjmowanie sekretarza należy do wójta, który tę rzecz wykonuje na podstawie uchwały zarządu gminnego. Nie wiem, czy w naszych stronach w całym szeregu powiatów są dwa czy trzy powiaty, gdzieby wójt na podstawie uchwały zarządu przyjął takiego sekretarza. W całych połaciach naszego kraju ci sekretarze zostali narzuceni gminom przez urzędy wojewódzkie i nie było w ogóle żadnej dyskusji. Proszę Wysokiego Sejmu, jeżeli już mamy wójta narzuconego i sekretarza, to rzecz jasna, że ci dwaj panowie przyjęli pomocnika, potem wzięli maszynistkę swoją, a został tylko stróż ten miejscowy — nasz. Cały personel w dzisiejszej gminie zbiorowej nie jest związany z terenem i narodowościowo wrogo do nas nastrojony. Pracuje się tak jedynie dla kawałka chleba, który nas dużo kosztuje. Kiedy w pierwszych latach istnienia gmin zbiorowych budżet gminy wynosił 12–14.000 zł, niejednokrotnie 15–20.000 zł, to w tym roku już wynosi 50.000 zł. Rzecz jasna, że tego rodzaju ciężary są nadzwyczaj duże i o ile by ustawa ramowa nie miała być zmieniona, to uważam, że tego rodzaju stanu rzeczy żadna ordynacja wyborcza, taka czy inna, nie zmieni, ani zła, które się zakorzeniło w naszym samorządzie, nie naprawi. Dlatego było by wskazane, i o ile by p. referent się zgodził, chciałbym zgłosić rezolucję w tym kierunku, by Sejm wezwał Rząd do przedłożenia zmiany ustawy z 23 marca 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego w kierunku usamodzielnienia organów stanowiących i wykonawczych w samorządzie.</u>
<u xml:id="u-60.11" who="#KornyłoTrojan">Moje poprawki, które do tego projektu zgłosiłem, polegają na tym, żeby nie było okręgów, zaś tam, gdzie są większe miejscowości, były jedynie obwody dla dogodności obywateli. Dalej odnoszą się do pewnych technicznych udogodnień dla wieśniaków, albowiem byłem i jestem tego zapatrywania, że rolnik nie będzie mógł w bardzo krótkim terminie uzupełnić tych wszystkich formalności, jakich ustawa o ordynacji wyborczej od niego wymaga. I dlatego też byłem przeciwko temu, aby gromady i gminy były krajane na okręgi wyborcze 2, 3, 4 i więcej mandatowe. Byłem za tym, by oddać czynnikowi społecznemu przeprowadzenie wyborów, a nie jednostce przez administrację państwową naznaczonej.</u>
<u xml:id="u-60.12" who="#KornyłoTrojan">Poprawki moje były natury technicznej, aby podczas prac przygotowawczych do wyborów dać czynnikowi społecznemu wpływ na pewne czynności i tym samym wpływ na wynik wyborów. Proszę Wysoką Izbę, by te poprawki przyjęła.</u>
<u xml:id="u-60.13" who="#KornyłoTrojan">Zaznaczam, że do poprawki do art. 69 wniosłem zmianę nieznaczną, o charakterze czysto redakcyjnym, by zamiast wyrazów „włada językiem polskim w słowie i piśmie” wstawić wyrazy „posiada dostateczną znajomość języka polskiego”. Być może, Wysoka Izbo, że my Ukraińcy jesteśmy pod tym względem już przeczuleni, ale muszę się przyznać, iż przyczyną tego jest gorzka rzeczywistość. Wprawdzie w ustawie ramowej w art. 4 ust. (7) jest postanowienie tego rodzaju, że ustawa językowa z 31 lipca 1924 r. obowiązuje w samorządzie, gwarantuje nam prawa językowe, powinny jedynie organy stanowiące powziąć odpowiednie uchwały, jednakże z przykrością zaznaczam, że na wszystkich naszych terenach nie ma do dnia dzisiejszego dwujęzycznego urzędowania, mimo tego, że uchwały rad gromadzkich, gminnych i niejednokrotnie powiatowych zostały przeprowadzone, mimo to, że rady gminne czy gromadzkie nie potrzebują nawet zatwierdzenie wydziału powiatowego, a trzeba jedynie podać do wiadomości o tego rodzaju powziętej uchwale. Każdy starosta zdąża w tym kierunku, aby nie obowiązywało dwujęzyczne urzędowanie, twierdząc, że jeszcze tych rzeczy nie uzgodnił z p. wojewodą, jeszcze te rzeczy nie zostały uzgodnione z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, i całymi latami ciągną się te sprawy. Naturalnie prawa językowe z tego powodu nadzwyczaj cierpią. I mamy tego rodzaju stosunki, o których wspomniał mój kolega p. Celewicz, że sekretarz, który z tego samorządu żyje i pensję pobiera, ma odwagę pisać później, że języka „chińskiego” nie rozumie. Otóż wobec takiego stanu rzeczy prosimy, ażeby Wysoki Rząd, w szczególności departament samorządowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, był tak łaskaw wydać odpowiedni okólnik, by ustawa językowa na naszych terenach miała w praktyce zastosowanie.</u>
<u xml:id="u-60.14" who="#KornyłoTrojan">W końcu miałbym do zgłoszenia drugą rezolucję, a to dlatego, że wszystkie skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego są rozpatrywane latami, tak że pięcioletni czas kadencji wójta lub radnych minie i naturalnie skarga taka staje się bezprzedmiotową. Wobec tego, o ile p. referent nie będzie miał nic przeciwko temu, zgłaszam jeszcze jedną rezolucję: „Wzywa się Rząd do utworzenia osobnego kompletu w Najwyższym Trybunale Administracyjnym dla rozważania spraw samorządowych, a to celem przyśpieszenia załatwienia tych spraw”.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#EmilSommerstein">Uważałem na komisji i obecnie na plenum, że w Państwie, w którym 2/3 ludności żyje po wsiach i utrzymuje się z rolnictwa, projekt ustroju samorządu gminnego i gromadzkiego jest zagadnieniem tak doniosłym, że wszyscy powinniśmy brać w nim udział, nie tylko bezpośrednio zainteresowani przedstawiciele ludności wiejskiej. I dlatego na komisji brałem udział i zgłosiłem poprawki i dziś na plenum je podtrzymuję i w obronie ich przemawiam. Przyznaję, że trochę zostałem zachwiany w tej mojej opinii, gdy widzę, że na sali według obliczeń fachowców jest obecnych 10 bezpośrednio zainteresowanych, to jest rolników takich, do których w pełni miałyby zastosowanie przepisy ustawy o oddłużeniu rolniczym.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#EmilSommerstein">Przechodzę jednak do rzeczy. Dziś przed południem miałem zaszczyt mówić o zasadniczych stronach problemu samorządu i ordynacji wyborczej, dlatego nie mam potrzeby powtarzać tych rzeczy, omawiając zagadnienie ordynacji wyborczej do samorządu gromadzkiego i gminnego. Chciałbym tylko pozostać przy kilku szczegółach, które są przedmiotem moich poprawek.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#EmilSommerstein">A więc rzecz pierwsza — to jest kwestia wyborów pośrednich. Słyszeliśmy na komisji, o ile chodzi o wybory do rad gminnych, że po to są wybory pośrednie, aby gromadę silniej związać z gmina. Mam jednak wrażenie, że o wiele silniejsze będzie związanie gromady jako organizmu żywego, to jest ogółu mieszkańców wszystkich gromad z życiem gminy zbiorowej, jeżeli ci mieszkańcy bezpośrednio będą decydowali o składzie organu, który będzie kierował samorządem gminnym. Te same uwagi odnosiłyby się także do samorządu powiatowego. P. Krzeczunowicz, który dziś właśnie był drugim istotnym referentem ustawy, bo jego przemówienie miało wszystkie cechy dokładnego referatu, powiedział, że właściwie w ten sposób ludzie by ciągle wybierali, a wybory stanowią wstrząs i odciągają ludność od jej normalnych zajęć. Tak źle jednak nie jest i jeżeli chodzi o ogół wyborców, to przy wyborach do tych 3 organów samorządu wiejskiego względnie jednego powiatowego na przeciąg lat 5 wchodzą w grę tylko 3 dni i to dni świąteczne lub niedzielne. Chyba, że następowałyby bardzo często rozwiązania tych organów, wtedy było by dużo więcej wyborów. Ale ja zawsze sprawy rozpatruję z punktu widzenia normalności zjawisk, nie zaś z punktu widzenia nienormalności, które należało by wszelkim siłami usunąć. Sądzę, że należało by nie tylko ze względów doktrynalnych i dogmatycznych, jak to dziś zarzucono w pierwszym rzędzie mnie, gdy mówiłem o demoliberalizmie i demokracji, ale ze względu silniejszego złączenia ludności gromad z gminami wybory przeprowadzić bezpośrednio. W tym kierunku podtrzymuję te poprawki, które zostały zgłoszone przez innych kolegów.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#EmilSommerstein">Kwestia jawności — art. 32 ust. (8). Kol. Krzeczunowicza także ten artykuł razi, że wyborca może zrezygnować ze swego prawa do tajnych wyborów i do protokółu podać nazwiska kandydatów. Na komisji tłumaczono ten przepis w ten sposób, że przecież są analfabeci, dla których jest niewygodne, a może niemożliwe wypisywanie nazwisk kandydatów, mogą wprawdzie dać przez kogoś napisać, ale wtedy jest obawa nadużyć. Dziwi mnie jednak, że właśnie ten przepis ma być stosowany nie tylko przy wyborach gromadzkich, ale także przy wyborach radnych gminnych, gdzie już właściwie nie ogół, w którym jest dużo analfabetów, bierze udział w akcie wyborczym, tylko mniejsza ilość osób i to wybranych radnych, członków zarządów względnie rad gromadzkich. Ale jeszcze dziwniejsze, że ten przepis art. 32 ust. (8) bez ograniczenia ma być stosowany w art. 88, o ile chodzi o wybory do rad powiatowych, a zatem tam, gdzie wybierają radni gminni i radni miejscy nawet, a mimo to, tam jest możliwość tego jawnego głosowania.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#EmilSommerstein">P. kolega Krzeczunowicz zgłosił poprawkę, że tylko na żądanie danego wyborcy przewodniczący może zezwolić na jawne głosowanie. Jednak, proszę Panów, zdaje mi się, że to nie rozwiązuje kwestii, bo widzieliśmy takie jawne wybory i do ciała większego, bo do Sejmu, z muzyką i sztandarami. Więc tu leży sedno rzeczy — tu nie chodzi o to, aby wyborca zrezygnował ze swojego uprawnienia, lecz aby stworzyć taką sytuację, że on będzie zmuszony zrezygnować z tego swojego uprawnienia i ten wyjątek stanie się w pewnej mierze regułą, że nie będą wybory tajne, a więc będzie pogwałcenie przesłanek zawartych w artykułach wstępnych jako proklamacja, że wybory odbywają się sposobem tajnym. Do tego celu zmierza moja poprawka, ażeby nie opiekować się zbytnio wyborcą i pozwolić mu bezwzględnie wykonać swoje uprawnienia, a nawet nakazać wykonanie uprawnienia w kierunku tajnego głosowania.</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#EmilSommerstein">To byłyby te najistotniejsze poprawki, do których dołącza się jeszcze kwestia unieważnienia wyborów. Unieważnienie wyborów może nastąpić jak przy wyborach gromadzkich, tak i gminnych, a także i przy wyborach do rad powiatowych nie tylko na skutek protestu wyborcy, ale nawet z urzędu.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#EmilSommerstein">Przy ściśle prawniczym rozumowaniu, które nie zawsze w tej Izbie popłaca, można by to logicznie wywieść, że ostatecznie, jeżeli zaszło jakieś pogwałcenie ustawy, albo dopuszczono się przestępstwa w trakcie aktu wyborczego i to wyjdzie na jaw, to może starosta z urzędu zarządzić unieważnienie wyborów. Jednak zdaje mi się, że będzie w danym wypadku bardziej wskazany życiowy pogląd na tę sprawę, który powiada: nie robić tych wstrząsów, nie powtarzać aktu wyborczego bez naglącej potrzeby. Jeżeli na akt wyborczy nikt z wyborców, o których prawa chodzi, się nie żali, nikt go wśród setek i tysięcy wyborców nie kwestionuje, to należy właściwie uszanować ten akt. Ale może się podejrzenie takie nasunąć — ja nie chcę tego insynuować — że mimo, iż nikt nie wniósł protestu, starosta unieważni wynik wyborów z urzędu, bo mu ten wynik nie odpowiada. Starosta może go w najlepszej wierze uważać za nieodpowiedni, może z punktu widzenia interesów gospodarczych — nie tylko za niewygodny. Zawsze znajdzie się odpowiednie rozumowanie. I dlatego uważam, że należało by skreślić słowa „z urzędu” i zostawić tak, jak przy wyborach do Sejmu, jeżeli jest protest, to unieważnienie nastąpi, jeżeli nie ma protestu, zostawać już wyborcom tych wybranych radnych, gminnych czy gromadzkich, wybranych pośrednio czy bezpośrednio, jawnie czy tajnie.</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#EmilSommerstein">Wreszcie kwestia ostatnia. O ile chodzi o rady powiatowe, art. 100 przewiduje, że w wypadku, gdy starosta rozwiąże radę gminną, to nie tylko następują nowe wybory, ale także muszą ustąpić ci radni powiatowi, którzy zostali przez tę gminę wydelegowani do rady powiatowej. Sądzę, że to idzie za daleko, bo przecież mogą po wyborze radnych powiatowych zajść takie okoliczności, które uprawniają starostę do rozwiązania rady gminnej, ale dlaczego mieliby ustąpić radni powiatowi, wybrani w normalnym toku głosowania, ludzie skąd inąd porządni, szanowani, pożyteczni członkowie rady powiatowej. Po co wywoływać wstrząs i nowe wybory? A może zajść taki wypadek, że to rozwiązanie rady gminnej nie tak zupełnie jest uzasadnione przepisem ustawy i stosunkami faktycznymi. Wtedy to zarządzenie starosty, niezupełnie uzasadnione, podwójnie biłoby ludność, bo raz rada gminna zostaje rozwiązana, a ponadto odwołani zostają ci radni powiatowi, którzy zostali wydelegowani przez kolegium wyborcze, przez daną radę gminna,.</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#EmilSommerstein">Dlatego zgłosiłem poprawkę, która jednak, jak widzę, w druku przez przeoczenie nie została umieszczona. Pozwalam ją sobie obecnie przedłożyć i proszę Pana Marszałka i Pana Referenta, aby zechcieli ją przyjąć, ponieważ ona była zgłoszona i przemawiałem nad uzasadnieniem tej poprawki na posiedzeniu komisji, że się to odnośne postanowienie skreśla.</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#EmilSommerstein">Proszę o przyjęcie poprawek zgłoszonych a przeze mnie w dzisiejszym przemówieniu uzasadnionych.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Hyla.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#WincentyHyla">Wysoka Izbo! Ustawa o wyborze radnych gromadzkich, gminnych i powiatowych jest dla ludności wiejskiej bardzo istotna. Podnoszono tu w dyskusji szereg niedomagań samorządu. Niedomagania te istnieją. Praca w samorządzie jest bardzo ważna, możliwości uzyskania środków na wykonanie zadań w samorządzie brak. Szczególnie na terenie województw południowych wyprowadzenie gmin zbiorowych, wprowadzenie obowiązku wypłacania dodatku mieszkaniowego dla nauczycieli prace te w dużym stopniu uniemożliwiło. Obowiązek ten zniesiono, zostały zobowiązania, pozostały długi, trzeba je spłacać. Czy w tych warunkach gminy zbiorowe mogły zrobić dużo? Jednak muszę tu podnieść, że gminy w tych trudnych warunkach budują szkoły, drogi, domy gminne, dużym wysiłkiem zbiorowym dokonuje się duże prace. Przy istnieniu przepisów ordynacji wyborczej, nad którymi radzimy, jeżeli zaistnieją możliwości wyboru czynnika młodego, ludzi po ukończeniu lat 27, którzy będą mogli tam dojść do głosu, będą mogli się wziąć do roboty, to jestem głęboko przekonany, że roboty potoczą się szybciej, potoczą się lepiej, jeżeli tych trudności, które mieliśmy dotychczas, nie będzie.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#WincentyHyla">Tu p. Mirski zgłosił wniosek mniejszości, ażeby pozostawić wiek lat 30. Wydaje mi się, że to nie jest słuszne. Młody element wiejski należy dopuścić do roboty, niech wyjdzie z organizacji młodzieżowej i weźmie się za pracę w organizacjach spółdzielczych i w samorządzie terytorialnym.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#WincentyHyla">Poza tym chcę zgłosić poprawkę do art. 77. Uważam, że stan, jaki tutaj przedstawia nam w projekcie komisja, w pewnej mierze odbiega od tych wytycznych, które sami uznajemy, które zostały tak bardzo wyraźnie podkreślone w przemówieniu P. Prezydenta Rzeczypospolitej dnia 19 marca rb., w oświadczeniu p. gen. Skwarczyńskiego, że wsi trzeba pomóc i dać jej możność rozwoju. Dlatego proponuję następujące brzmienie art. 77:</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#WincentyHyla">(1) Radnych powiatowych wybierają w głosowaniu tajnym kolegia wyborcze, złożone z radnych i członków Zarządu gmin i miast niewydzielonych z powiatowych związków samorządowych.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#WincentyHyla">(2) Od gminy wiejskiej, jak również od miasta, liczących do 10.000 mieszkańców — wybiera się po 2 radnych powiatowych, liczących powyżej 10.000 do 15 000 mieszkańców — po 3, powyżej 15.000 do 20.000 mieszkańców — po 4, powyżej 20.000 mieszkańców — po 5 radnych powiatowych.</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#WincentyHyla">(3) Do ważności wyborów jest niezbędna obecność więcej niż połowy ustawowej liczby członków danego kolegium wyborczego.</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#WincentyHyla">Porozumiałem się z p. referentem, który zgodził się, by ta poprawka została poddana pod głosowanie. Uważam ją za zupełnie uzasadnioną, gdyż 1.000 mieszkańców na wsi i w mieście według prawa winno mieć te same prawa, a ograniczenie tych praw uważam za wysoce niewskazane. Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#TadeuszSchaetzel">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#DominikDratwa">Wysoka Izbo! Właściwie mówiąc można by poprzestać na tym i nie odpowiadać...</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#DominikDratwa">...na większość tych przemówień, jednak ostatnich kilku mówców poruszyło naprawdę ustawę wyborczą, bo trzeba przyznać, że większość pp. posłów, przemawiających na wstępie, o samej ustawie jako takiej wcale nie mówiła, a debatę dzisiejszą traktowała jako okazję do wypowiedzenia swoich uwag na temat stosunków samorządowych; o samej ustawie nie było ani słowa krytyki, ani też ci panowie nie wypowiedzieli się nawet co do poprawek. Tak że, właściwie mówiąc, jeżeli chodzi o samą ustawę, nie zajęli oni żadnego stanowiska. Natomiast ostatni pp. mówcy, którzy popierali niektóre poprawki mniejszości, używali takich argumentów, że nie mogę ich pominąć milczeniem.</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#DominikDratwa">Jeżeli chodzi np. o poprawkę p. Bogusza do art. 77, muszę zasadniczo opowiedzieć się za stanowiskiem, jakie zajęła komisja. Argumenty, których użyli Panowie przemawiający za przyjęciem tej poprawki, nie są uzasadnione, nie ma istotnej potrzeby zmiany składu rady powiatowej i nie ma absolutnie żadnej potrzeby, by strukturę, całą budowę samorządu powiatowego zmienić dlatego, ażeby samorząd rolniczy czy gospodarczy był reprezentowany. On jest i tak normalnie w większości rad powiatowych w dostatecznej mierze reprezentowany i tego rodzaju argument, że ktoś powinien być w radzie powiatowej, powiedzmy, z ramienia organizacji rolniczej, aby czuwać nad tym, aby kwoty przeznaczone na rolnictwo były we właściwy sposób wydawane — wydaje mi się wcale nie na miejscu, dlatego że w tym samorządzie, gdzie rada powiatowa przeznacza duże kwoty na potrzeby rolnictwa, sama czuwa nad tym, aby te kwoty były właściwie wydatkowane i ten delegat czy wybrany przez organizacje rolnicze nic tam, właściwie mówiąc, nie będzie miał do gadania, będzie brał udział tylko w posiedzeniu rady powiatowej, która odbywa się dwa razy do roku, wysłucha sprawozdań itd. Nad wykonaniem budżetu czuwa wydział powiatowy, komisja rewizyjna i normalnie w każdym „bajracie” powiatowym przy proponowanej przez ustawę strukturze kontrola jest zapewniona. I dlatego wprowadzenie takiej zmiany dla celu zgoła nieistotnego uważam za rzecz niewłaściwą i stanowczo się wypowiadam przeciwko poprawce p. Bogusza.</u>
<u xml:id="u-66.4" who="#DominikDratwa">Do tego samego artykułu została zgłoszona poprawka p. Hyli. Nie mam nic przeciwko temu, aby Izba tę poprawkę przegłosowała, ale w imieniu komisji muszę się wypowiedzieć w sposób najbardziej stanowczy przeciw przyjęciu tej poprawki, bo skład rad powiatowych na podstawie obecnego stanu rzeczy jest tego rodzaju, że istnieje szalona, olbrzymia przewaga delegatów wsi, gmin wiejskich i dlatego wcale nie potrzeba tam zwiększać jeszcze tej liczby delegatów i pomniejszać liczbę delegatów miast. Nie można roli miast w radach powiatowych bagatelizować i nie można w ten sposób stawiać sprawy, że jednakowa liczba ludności daje jednakową liczbę delegatów. Gmina miejska w przeciętnym powiecie, która jest stolicą powiatu, która skupia w sobie życie gospodarcze czasami całego powiatu, ma jednak inny ciężar gatunkowy gospodarczy w samorządzie powiatowym, niż gmina wiejska. Tu nie ma mowy o tym, ażeby interesy rolnictwa czy interesy gmin wiejskich cierpiały na tym. O majoryzacji nie może być nigdy żadnej mowy, bo w najlepszym wypadku, w tym idealnym stanie rzeczy, do którego dążymy, do którego dojść powinniśmy, żeby liczba miast i ludności w miastach zwiększyła się, ażeby nastąpiło uprzemysłowienie, w najlepszym wypadku, gdybyśmy doszli do tego, że miasta miałyby 50% reprezentantów, to właśnie będzie dobrze dla wsi, dla gmin wiejskich. Chodzi o to, ażeby nastąpiła urbanizacja, wzrost miast i wchłonięcie przez miasta większej liczby ludności wiejskiej. Dlatego obawa przed miastami, czy konkurowanie z miastami, dawanie temu wyrazu przez wnioskodawcę, jak gdyby jakaś chęć prześcignięcia miast jest w tym wypadku rzeczą niewłaściwą i szkodliwą i w bardzo stanowczy sposób przeciwko tej poprawce musiałbym się wypowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-66.5" who="#DominikDratwa">Tak samo wszystkie inne poprawki proszę odrzucić, gdyż one były bardzo gruntownie przez komisję badane. Sprawa jest całkowicie przedyskutowana i ustawa w tym brzmieniu, w jakim komisja przedkłada Wysokiej Izbie, stanowi jednak logiczną całość, jest powiązana z ustawą o wyborach radnych miejskich i dlatego tej struktury psuć nie należy. Uprzejmie proszę o przyjęcie tej ustawy w brzmieniu zaproponowanym przez komisję.</u>
<u xml:id="u-66.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#TadeuszSchaetzel">Przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Posłów o wzięcie do ręki druku nr 868. Na ostatniej stronie tego druku uwidocznione są poprawki mniejszości, poza tym przegłosujemy jeszcze poprawkę zgłoszoną w komisji, a nie wydrukowaną p. Sommersteina, przypomnianą przed chwilą oraz poprawkę zgłoszoną na plenum, przeciwko której nie wypowiedział się p. sprawozdawca, mianowicie poprawkę p. Hyli do art. 77.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 1 i 2 nie zostały zgłoszone żadne poprawki, artykuły te przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 3 zgłoszona jest poprawka p. Światopełk-Mirskiego. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 4 jest poprawka zgłoszona przez p. Trojana. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 5 zgłoszone są 3 poprawki: p. Trojana, p. Sommersteina i p. Światopełk-Mirskiego.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy najpierw poprawkę p. Trojana. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. W związku z tym stają się bezprzedmiotowe poprawki pierwsza i druga do art. 8, poprawca do art. 20, do art. 22 i pierwsza poprawka do art. 27.</u>
<u xml:id="u-67.6" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy teraz poprawkę do art. 5 p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.7" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy teraz poprawkę p. Światopełk-Mirskiego do tego artykułu. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. W związku z tym staje się bezprzedmiotową również poprawka p. Światopełk-Mirskiego do art. 36.</u>
<u xml:id="u-67.8" who="#TadeuszSchaetzel">Wobec odrzucenia wszystkich poprawek, art. 5 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.9" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 6 i 7 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.10" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 8 są wycofane poprawki p. Trojana nr 1, 2 i 6, natomiast podtrzymane są poprawki p. Trojana nr 3, 4 i 5 oraz dodatkowa poprawka do tegoż artykułu jako uzupełnienie ust. (7). Będziemy głosować te poprawki oddzielnie.</u>
<u xml:id="u-67.11" who="#TadeuszSchaetzel">Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem poprawki do art. 8 ust. (5), oznaczonej w druku jako poprawka nr 3, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.12" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy obecnie poprawkę oznaczoną cyfrą 4 do tego samego ustępu. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.13" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy poprawkę oznaczoną cyfrą 5 do ust. (5) tego artykułu. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.14" who="#TadeuszSchaetzel">Wobec powyższego art. 8 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.15" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 9, 10 i 11 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.16" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 12 jest poprawka p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.17" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 13, 14 i 15 nie ma poprawek — przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.18" who="#TadeuszSchaetzel">Poprawkę do art. 16 p. Trojan wycofał, wobec tego artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.19" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 17 i 18 nie ma poprawek — przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.20" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 19 jest wycofana poprawka p. Trojana — artykuł ten przechodzi zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.21" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 20 jest poprawka p. Trojana, która upadła przez przegłosowanie art. 5 — artykuł ten przechodzi zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.22" who="#TadeuszSchaetzel">Art. 21 przechodzi w brzmieniu komisyjnym wobec wycofania przez p. Trojana jego poprawki.</u>
<u xml:id="u-67.23" who="#TadeuszSchaetzel">Art. 22 przechodzi w brzmieniu komisyjnym wobec tego, że poprawka p. Trojana upadła.</u>
<u xml:id="u-67.24" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 23 są trzy poprawki p. Trojana.</u>
<u xml:id="u-67.25" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy poprawkę do ust. (1) tego artykułu. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.26" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy poprawkę do ust. (4) tego artykułu. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.27" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy poprawkę do ust. (5) tego artykułu. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.28" who="#TadeuszSchaetzel">Wobec tego art. 23 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.29" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 24 jest poprawka p. Trojana o zmianę ostatnich wyrazów tego artykułu. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Art. 24 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.30" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 25 i 26 nie ma poprawek — przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.31" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 27 była poprawka do ust. (1) p. Trojana, która została wycofana. Natomiast utrzymana jest poprawka p. Trojana do ust. (2) tego artykułu. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.32" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 28 jest poprawka p. Trojana. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.33" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 29, 30 i 31 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.34" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 32 są dwie poprawki: p. Sommersteina i p. Krzeczunowicza. Będziemy głosowali najpierw poprawkę p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Przegłosujemy teraz poprawkę p. Krzeczunowicza. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.35" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 33 jest poprawka p. Trojana. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.36" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 34 i 35 nie ma poprawek — przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.37" who="#TadeuszSchaetzel">Również w brzmieniu komisyjnym przechodzi art. 36 w związku z tym, że poprawka p. Światopełk-Mirskiego upadła.</u>
<u xml:id="u-67.38" who="#TadeuszSchaetzel">Do artykułów: 37, 38, 39, 40, 41, 42 i 43 nie ma poprawek. Przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.39" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 44 są dwie poprawki p. Sommersteina. Najpierw przegłosujemy pierwszą poprawkę. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Przystępujemy do przegłosowania drugiej poprawki. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Wobec tego artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.40" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 45 i 46 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.41" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 47 są dwie poprawki p. Trojana. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem pierwszej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem drugiej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.42" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 48 i 49 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.43" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 50 jest poprawka p. Barana. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.44" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 51 są dwie poprawki — p. Barana i Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem poprawki p. Barana, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.45" who="#TadeuszSchaetzel">Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem Poprawki p. Sommersteina...</u>
<u xml:id="u-67.46" who="#komentarz">(P. Sommerstein: To jest ta sama.)</u>
<u xml:id="u-67.47" who="#TadeuszSchaetzel">Zatem Pan Poseł ją wycofuje?</u>
<u xml:id="u-67.48" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-67.49" who="#TadeuszSchaetzel">Wobec tego artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.50" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 52 jest poprawka p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.51" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 53 była poprawka p. Nowickiego — wycofana. Wobec tego artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.52" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. od 54 do 60 nie ma poprawek — przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.53" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 61 jest poprawka p. Trojana. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.54" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 62 i 63 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.55" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 64 jest poprawka p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.56" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. od 65 do 67 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.57" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 68 jest poprawka p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.58" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. od 69 do 76 nie ma poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.59" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 77 jest szereg poprawek, które zostały omówione przed chwilą przez p. referenta. Dlatego nie będę ich Panom Posłom przypominał. Przegłosujemy je w kolejności, którą narzuca logika i charakter wniosków, zaczynając od najdalej idącej. Jako ostatnią przegłosujemy poprawkę p. Hyli, zgłoszoną na plenum.</u>
<u xml:id="u-67.60" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy najpierw poprawkę p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.61" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy poprawkę p. Barana. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.62" who="#TadeuszSchaetzel">Głosujemy poprawkę p. Bogusza. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Zatem poprawka druga p. Bogusza automatycznie również upada.</u>
<u xml:id="u-67.63" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy poprawkę p. Michałowskiego. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.64" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy poprawkę p. Hyli. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-67.65" who="#TadeuszSchaetzel">Art. 77 przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.66" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 78 była poprawka p. Prystorowej, wycofana. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.67" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 79 jest poprawka p. Trojana. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.68" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. od 80 do 99 nie ma poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.69" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. 100 są poprawki p. Sommersteina, przypomniane na plenum. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tych poprawek, zechce wstać. Stoi mniejszość. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.70" who="#TadeuszSchaetzel">Do art. od 101 do 105 nie ma żadnych poprawek, artykuły te przechodzą w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-67.71" who="#TadeuszSchaetzel">Obecnie będziemy głosować nad projektem ustawy w całości. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy w całości, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm projekt ustawy w drugim czytaniu uchwalił.</u>
<u xml:id="u-67.72" who="#TadeuszSchaetzel">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm projekt ustawy uchwalił.</u>
<u xml:id="u-67.73" who="#TadeuszSchaetzel">Przystępujemy do przegłosowania rezolucyj komisji.</u>
<u xml:id="u-67.74" who="#TadeuszSchaetzel">Rezolucja pierwsza: „Sejm wzywa Rząd do wniesienia o ile możności na początku tegorocznej sesji zwyczajnej — projektów ustaw o uregulowaniu stosunków służbowych, odpowiedzialności służbowej, uposażeniu i zaopatrzeniu emerytalnym członków zarządów i pracowników samorządowych, które by odpowiadały oświadczeniu Rządu, złożonemu na plenum Sejmu w dniu 27 stycznia 1937 r. przez Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wewnętrznych, a to w celu ustawowego uregulowania wymienionych zagadnień jako niecierpiących zwłoki”. Do tej rezolucji została zgłoszona poprawka p. Wójcika, aby wykreślić słowa: „o ile możności”. Rezolucja druga: „W celu zakończenia organizacji ustroju samorządu terytorialnego oraz zapewnienia samorządowi środków do wykonywania ciążących na nim zadań Sejm wzywa Rząd do wniesienia projektów ustaw o ustroju samorządu wojewódzkiego oraz o uregulowaniu finansów samorządowych”. Rezolucja trzecia: „Sejm wzywa Rząd do przedłożenia ustawy, normującej zakres czynności zleconych samorządowi terytorialnemu”. O ile nie usłyszę sprzeciwu, przegłosujemy wszystkie trzy rezolucje wspólnie.</u>
<u xml:id="u-67.75" who="#komentarz">(Głos: Z poprawką.)</u>
<u xml:id="u-67.76" who="#TadeuszSchaetzel">Poprawkę przegłosujemy najpierw.</u>
<u xml:id="u-67.77" who="#komentarz">(P. Kopeć: Poproszę o kolejne głosowanie.)</u>
<u xml:id="u-67.78" who="#TadeuszSchaetzel">Jest wniosek o oddzielne głosowanie, wobec tego głosować będziemy osobno.</u>
<u xml:id="u-67.79" who="#TadeuszSchaetzel">Przede wszystkim przegłosujemy poprawkę p. Wójcika. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-67.80" who="#TadeuszSchaetzel">Kto jest za przyjęciem pierwszej rezolucji, zechce wstać. Stoi większość. Rezolucja pierwsza została uchwalona z poprawką p. Wójcika.</u>
<u xml:id="u-67.81" who="#TadeuszSchaetzel">Przegłosujemy teraz rezolucję drugą. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem rezolucji drugiej, zechce wstać. Prezydium jest zgodne co do tego, że stoi większość. Rezolucja druga została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-67.82" who="#TadeuszSchaetzel">Rezolucja trzecia. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem rezolucji trzeciej, zechce wstać. Stoi większość. I ta rezolucja została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-67.83" who="#TadeuszSchaetzel">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-67.84" who="#TadeuszSchaetzel">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-67.85" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonych interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#WacławDługosz">Interpelacja p. Zubrzyckiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie kreowania 4.000 etatów nauczycielskich dla szkół powszechnych na r. 1938/39.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#WacławDługosz">Interpelacja, złożona przez p. ks. Stefana Downara, do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zawieszenia działalności organizacyj niemieckich o charakterze narodowo-socjalistycznym.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#WacławDługosz">Interpelacja, złożona przez p. Jana Przyklinga, do pp. Ministra Spraw Wewnętrznych i Ministra Opieki Społecznej w sprawie stosunków panujących na terenie fabryki dykt „Leszcze” w Pińsku i pogwałcenia przez właścicieli i kierownictwo wymienionej fabryki ustawowych uprawnień zatrudnionych tam robotników.</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#WacławDługosz">Interpelacja p. dra Jana Wolańskiego do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie pozbawienia Andrzeja Berłaniuka, s. Iwana, Teodozji z Berłaniuków Drapak, mał. Dmytra Berłaniuka, Michała Berłaniuka, s. Iwana, i Iwana Berłaniuka, s. Iwana z Jabłonicy powiatu nadwórniańskiego województwa stanisławowskiego możności użytkowania lasu i połoniny „Mariszewska Wielka”.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#TadeuszSchaetzel">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i przęśle je p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#TadeuszSchaetzel">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#TadeuszSchaetzel">Następne posiedzenie odbędzie się jutro, dnia 8 lipca o godz. 10 rano, z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#TadeuszSchaetzel">Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o poprawie finansów związków samorządu terytorialnego (druki nr 647 i 869) — sprawozdawca poseł S. Widacki.</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#TadeuszSchaetzel">Sprawozdanie Komisji Specjalnej do Spraw Samorządu Miejskiego o rządowym projekcie ustawy o samorządzie gminy m. st. Warszawy (druki nr 644 i 870) — sprawozdawca poseł J. Hoppe.</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#TadeuszSchaetzel">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-69.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 22 min. 24.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>