text_structure.xml
317 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 35.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Sprawiedliwości — Czesław Michałowski, Minister Przemysłu i Handlu — Ferdynand Zarzycki, Minister Pracy i Opieki Społecznej — Stefan Hubicki.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych — Władysław Korsak, w Ministerstwie Skarbu — Wincenty Jastrzębski, w Ministerstwie Sprawiedliwości — Stefan Sieczkowski, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej — Tadeusz Szubartowicz.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 31 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 32 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia. Na sekretarzy zapraszam pp. senatorów Hubicką i Masłowa. Listę mówców prowadzi s. Masłów.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przed porządkiem dziennym w sprawie osobistego oświadczenia głos ma s. Pant.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#EduardPant">Wysoka Izbo! Podczas wczorajszego przemówienia p. s. Pawelec pod adresem przedstawicieli niemieckiej mniejszości w Senacie między innemi oświadczył: „Ale oni tego nie robią (t j. nie potępiają gwałtów, które się dzieją w Niemczech wobec Polaków), bo robić nie mogą, Berlin nie dałby im subwencyj”.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#EduardPant">Wprawdzie p. s. Pawelec po wypowiedzeniu tej niesłychanej i niczem nieuzasadnionej insynuacji, przyszedł do przekonania, że twierdzenia tego nie mógłby niczem udowodnić i poprawił stenogram w sposób następujący: „bo utraciliby subwencje”. Pomimo tej poprawki intencja mówcy jest zupełnie jasna; chciał on wzbudzić w tej Wysokiej Izbie i w społeczeństwie mniemanie, iż przedstawiciele ludności niemieckiej w ich działalności na terenie parlamentarnym kierują się nie sumieniem, lecz względami materialnemi. Przeciwko tej obraźliwej insynuacji zakładamy jak najkategoryczniejszy protest i prosimy Pana Marszałka o skierowanie sprawy do sądu honorowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Jako sprawozdawca głos ma s. Żaczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! Przystępując do zreferowania cyfr preliminarza budżetowego na nadchodzący okres budżetowy dla resortu sprawiedliwości, pragnę wzorem lat poprzednich przedstawić w najogólniejszych zarysach działalność tego Ministerstwa za rok ubiegły i prace, będące teraz w toku, co stanowić będzie rzeczowe uzasadnienie kredytów umieszczonych w preliminarzu budżetowym na rok nadchodzący.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#KazimierzZaczek">Działalność Ministerstwa przejawia się w trzech dziedzinach: w dziedzinie ustawodawczej, w wymiarze sprawiedliwości i w więziennictwie.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#KazimierzZaczek">Co do działalności ustawodawczej przypominam, że organem Ministerstwa Sprawiedliwości w tej dziedzinie jest departament legislacyjny i jako organ opiniodawczy, Komisja Kodyfikacyjna. Departament ustawodawczy w ciągu ubiegłego roku opracował szereg ustaw i rozporządzeń, które weszły już w życie, Nie będę wymieniał szeregu tych prac, pozwoliłem sobie określić je w sprawozdaniu drukowanem, przedłożonem Wysokiej Izbie. Wymienię tylko przykładowo tak poważne prace, jak ustawa o opłatach sądowych, projekt ustawy, zmieniającej ustawę o ochronie lokatorów, rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie rejestracji skazanych, dalej rozporządzenie Rady Ministrów o wprowadzeniu postępowania doraźnego i szereg ustaw, względnie rozporządzeń, które już mają moc obowiązującą. Opracowane już są, ale nie uchwalone jeszcze projekty ustaw międzynarodowych, projekt ustawy, zmieniającej niektóre przepisy, dotyczące ustroju i właściwości sądów powszechnych, projekt ustawy, zmieniającej niektóre przepisy postępowania karnego i szereg innych prac przedłożonych do uchwalenia Izbom Ustawodawczym, Ponadto Ministerstwo przez swe legislatywy współdziała w opracowaniu wielu ustaw i projektów legislacyjnych dla innych ministerstw. Nie było dziedziny, w którejby Ministerstwo nie współdziałało w sposób jak najbardziej intensywny.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#KazimierzZaczek">W zakresie prawa międzynarodowego departament ustawodawczy poza załatwianiem licznych spraw ekstradycyjnych, opierających się na międzynarodowych umowach, ustalił teksty podpisanych już dwóch umów bilateralnych, a mianowicie z Wielką Brytanią w sprawie pomocy sądowej w sprawach cywilnych i umowy ekstradycyjnej z Belgią. Nadto zredagowano szereg konwencyj międzynarodowych, mających na celu unifikację międzynarodowego prawa wekslowego i czekowego.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#KazimierzZaczek">Prowadzono intensywną pracę nad nowelizacją polskiego prawa autorskiego i dostosowaniem go do uchwał odnośnych konwencyj międzynarodowych oraz do nowych dziedzin twórczości artystycznej, np. filmu dźwiękowego.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#KazimierzZaczek">Opracowano uzasadnienie umowy o pomocy sądowej z Rumunią oraz umowy ekstradycyjnej z tem państwem, dalej — opracowano projekt wykonawczy do umowy zawartej między Czechosłowacją a Polską w kwestii rozdziału akt sądowych, opracowano konwencję genewską o zwalczaniu fałszowania pieniędzy i konwencję berlińską o prawie autorskiem; zredagowano zasady wykonania układu waloryzacyjnego z Niemcami, oraz tekst oświadczenia sądowego w sprawie planu Younga; opracowano wzór konwencji konsularnej; poddano rewizji część sądową umowy z W, M. Gdańskiem.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#KazimierzZaczek">Wzmagający się obrót międzynarodowy i powstanie szeregu zagadnień międzynarodowego prawa prywatnego i publicznego, do niedawna jeszcze nieznanych lub nieposiadających dotąd tej doniosłości, jaką mają obecnie, wpływa na konieczność rozpatrywania i rozstrzygania coraz to nowych problemów, mających wzrastającą doniosłość dla wzajemnych stosunków prawnych i gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#KazimierzZaczek">Co do Komisji Kodyfikacyjnej to pragnę podkreślić przedewszystkiem, że Komisja przedłożyła Ministerstwu projekt prawa karnego w ostatecznej redakcji. Projekt ten zawiera jednak tylko postanowienia o zbrodniach i występkach. Wobec tego Komisja przystąpiła do opracowania odrębnej ustawy o wykroczeniach, ulegających właściwości już nie władz sądowych, lecz administracyjnych. Jednocześnie ukończono pracę nad skodyfikowaniem postanowień o wykroczeniach zawartych w ustawach specjalnych.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#KazimierzZaczek">Z końcem ub. roku Komisja ukończyła druk projektu ustawy o prawie egzekucyjnem, oraz projekt ustawy o urządzeniu adwokatury.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#KazimierzZaczek">Wreszcie ukończono prace nad projektem prawa małżeńskiego i ustawy o aktach stanu cywilnego, oraz projekt ustawy o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#KazimierzZaczek">Ze względu na krytykę, z jaką spotkał się projekt prawa małżeńskiego Komisji Kodyfikacyjnej w szerokich kołach społeczeństwa i z uwagi na zaniepokojenie, wywołane ujawnieniem tendencyj, panujących w tej materii w łonie Komisji Kodyfikacyjnej, uważam za konieczne zaznaczyć, że projekty legislacyjne Komisji mają charakter wyłącznie opiniodawczy. Rząd w stosunku do projektu prawa małżeńskiego nie zajął jeszcze stanowiska.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#KazimierzZaczek">W zakresie organizacji sądownictwa Ministerstwo starało się drogą zmian dyslokacyjnych uzyskać najekonomiczniejsze użycie wszystkich sił sędziowskich i urzędniczych, Doprowadziło to w r. 1931 do zwinięcia sądów okręgowych w Białej Podlaskiej i Mławie oraz 26 sądów grodzkich, obsadzonych tylko jedną siłą sędziowską i rozdziału okręgów tych sądów między sądy sąsiednie. Zwinięto także z tych samych powodów wydział zamiejscowy sądu okręgowego w Toruniu, czynny w Brodnicy, oraz skasowano 58 stanowisk sędziów śledczych. Zarządzenia te są też w związku z właściwościami szczególnemi nowego kodeksu postępowania karnego w zakresie sposobu dochodzenia przestępstw w porównaniu z procedurą karną, obowiązującą poprzednio na ziemiach b. zaboru rosyjskiego.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#KazimierzZaczek">Współrzędnie prowadzona jest akcja w kierunku specjalizacji personelu sędziowskiego i prokuratorskiego, o ile chodzi o niektóre sprawy, wymagające specjalnego przygotowania fachowego lub szczególnych kwalifikacyj. Dotyczy to np. skupienia spraw przeciw nieletnim, spraw o przestępstwa karne skarbowe i karno-administracyjne, spraw automobilowych w ręku sędziów specjalistów. Przyczyni się to do ujednostajnienia orzecznictwa w danym dziale i oszczędzenia pracy wyższym instancjom, co oczywiście przyczyni się również do przyśpieszenia załatwienia spraw dzięki lepszemu przygotowaniu składu sądzącego.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#KazimierzZaczek">W toku pracy znajduje się szereg dalszych zarządzeń, zmierzających do uzyskania dalszych racjonalnych oszczędności.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#KazimierzZaczek">W szczególności prowadzone są studia nad możliwością zniesienia szeregu mniejszych sądów grodzkich oraz dalszego zmniejszenia ilości stanowisk sędziów śledczych, czynnych poza siedzibami sądów okręgowych.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#KazimierzZaczek">Te zarządzenia pozwolą lepiej użyć wszystkie rozporządzalne stanowiska sędziowskie i urzędnicze, dzięki czemu zwolnione siły będą mogły być użyte dla uzupełnienia zdekompletowanej obsady sędziowskiej, urzędniczej w innych sądach, bez potrzeby mianowania sił nowych, co znów pozwoli na uczynienie dalszych oszczędności w wydatkach kasowych.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#KazimierzZaczek">Zarządzenia te okazały się tem bardziej potrzebne, że ilość spraw wnoszonych do sądu stale wzrasta i w 1931 r. wykazuje nowy wzrost. Wzrost ten wynosi blisko 900.000 spraw w porównaniu do lat poprzednich, przyczem zwiększenie obciążenia dochodzi w niektórych okręgach sądowych w sądach okręgowych do 25%, a w sądach grodzkich nawet do 35%. To zwiększenie ilości spraw w sądach wywołało potrzebę zmiany regulaminu sądowego w sprawach karnych i regulaminu prokuratorskiego. Dalsze prace w tej dziedzinie, zmierzające do usprawnienia urzędowania sądów, w szczególności zaś do uproszczenia czynności w sprawach administracyjnych, są w toku. Równocześnie jako środek obniżenia wydatków sądowych i udostępnienia wymiaru sprawiedliwości dla ludności zalecono sądom odbywanie w sprawach karnych sesyj sądowych poza siedzibą sądu w wypadkach, jeśli koszty sesji przypuszczalnie będą niższe od wydatków, jakie spowodowałaby konieczność wzywania do siedziby sądu znaczniejszej ilości świadków i biegłych. Temu samemu celowi służą także roki sądowe w tych miejscowościach, gdzie stały napływ spraw usprawiedliwia potrzebę periodycznie powtarzających się wyjazdów składu sądzącego.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#KazimierzZaczek">Poza temi zmianami, o których już wspominałem, podkreślę jeszcze, że w zakresie organizacji sądownictwa z uwagi na potrzeby ludności przeniesiono zamiejscowy wydział karny sądu okręgowego w Starogardzie z Wejherowa do Gdyni, gdzie już poprzednio czynny był zamiejscowy wydział cywilny, przez co przygotowano faktycznie przeniesienie siedziby sądu okręgowego do tej miejscowości, zgodnie z zasadniczemi postulatami sfer interesowanych.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#KazimierzZaczek">Z prac ważniejszych w zakresie administracyjnym należy podkreślić opracowanie instrukcji biurowej dla użytku wewnętrznego Ministerstwa Sprawiedliwości, przez co uproszczono sprawę doręczeń sądowych, zaniechanie pewnych czynności zbędnych, które powodowały zwiększenie kosztów i szereg niedogodności dla interesowanych. Czynności nadzorcze musiały być w roku ubiegłym ograniczone ze względów oszczędnościowych.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#KazimierzZaczek">W zakresie reaktywowania, prostowania i zakładania ksiąg gruntowych i prac nad scalaniem gruntów w b. zaborze austriackim utrzymano 12 stanowisk sędziów komisarzy, wyznaczonych dla tych czynności, którzy na podstawie przygotowanych już uprzednio materiałów podtrzymują dotychczas rozpoczętą akcję. Wyszczególnienie tej akcji, w szczególności dla szeregu miejscowości o charakterze uzdrowiskowym, nie było niestety możliwe z powodu nieukończenia prac przygotowawczych przez organa Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#KazimierzZaczek">W dziedzinie organizacji sądownictwa zamierzone są dalsze poważne zmiany w zakresie postępowania egzekucyjnego i sposobu uiszczania kosztów sądowych. Zmiany te mają na celu zmniejszenie wydatków personalnych, uproszczenie działalności sądów, powiększenie i upłynnienie dochodów sądowych. A więc w tej dziedzinie przedewszystkiem przygotowano projekt wprowadzenia komorników komisaryjnych w b. dzielnicy pruskiej, nie pobierających uposażenia ze Skarbu Państwa, lecz utrzymujących się jedynie z udziału w opłatach sądowych, uiszczanych przez strony.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#KazimierzZaczek">Zmiana ta z jednej strony bez obciążenia dodatkowego budżetu, wymiaru sprawiedliwości — uczyni zadość odczuwanej powszechnie potrzebie usprawnienia trybu postępowania egzekucyjnego, z drugiej zaś strony przysporzy Skarbowi Państwa dochodów przez terminowe ściąganie należności sądowych, czemu obecne organa egzekucyjne podołać nie mogą.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#KazimierzZaczek">Dalszą zasadniczą zmianę w dziedzinie omawianej spowoduje wspomniany już przeze mnie projekt nowej ustawy o kosztach sądowych analogiczny do b. dzielnicy pruskiej, w myśl którego strony zgóry obowiązane będą uiszczać opłaty sądowe zamiast, by, jak to się działo dotychczas, opłaty te były uiszczane dopiero po ukończeniu postępowania.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#KazimierzZaczek">Zmiana ta przyczyni się do ukrócenia rozpowszechnionego w niektórych okolicach Państwa pieniactwa, odciąży organa kasowe i egzekucyjne sądów i pozwoli na upłynnienie dochodów Skarbu w tym dziale wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#KazimierzZaczek">Podobne projekty zmian ordynacji egzekucyjnej i ustawy o kosztach sądowych opracowano także dla okręgów' sądów apelacyjnych w Krakowie i Lwowie i sądu okręgowego w Cieszynie.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#KazimierzZaczek">Dalsze zamierzenia organizacyjne Ministerstwa idą w kierunku odciążenia sądów bądź przez przekazanie uprawnień oskarżycielskich w niektórych sprawach odpowiednio przygotowanym organom administracyjnym, bądź też przez wyłączenie spraw o charakterze drobiazgowym z pod orzecznictwa sądów i przekazanie ich w I instancji orzecznictwu władz administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#KazimierzZaczek">Wreszcie prowadzone są badania nad kwestią rozszerzenia w sprawach cywilnych właściwości rzeczowej sądów grodzkich, orzekających jednoosobowo i w trybie przyśpieszonym celem odciążenia sądów i zbliżenia sądów do społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#KazimierzZaczek">Szczególny nacisk kładzie Ministerstwo na dalszą pracę nad usprawnieniem działalności władz sądowych; w sprawach administracji sądowej przyczyni się do tego instrukcja biurowa, która w uzupełnieniu postanowień regulaminu ogólnego dla sądów, jest już w opracowaniu.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#KazimierzZaczek">Przechodzę do spraw personalnych. Stan osobowy wymiaru sprawiedliwości według preliminarza na nadchodzący okres przedstawia się jak następuje: w porównaniu z rokiem bieżącym budżetowym, a więc z rokiem 1931/32, przewiduje się na nadchodzący okres pokaźną redukcję sędziów o 150 osób, a personelu urzędniczego o osób 300. Jeżeli mimo tych redukcyj istnieje nadzieja utrzymania postępowania sądowego na normalnym poziomie, to możliwe to jest — niezależnie od przedstawionych wyżej zarządzeń administracyjnych — dzięki ofiarnej pracy personelu sędziowskiego.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#KazimierzZaczek">Przechodzę do ostatniej dziedziny działalności Ministerstwa Sprawiedliwości — więziennictwa.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#KazimierzZaczek">Pierwszą sprawą, która nasuwa się tu do rozpatrzenia, jest sprawa budynków więziennych. Zaznaczam, że więziennictwo w roku 1931/32 uzyskało dzięki ukończeniu budowy gmachów, 5 budynków więziennych przy sądach grodzkich w Stolinie, Nieświeżu, Stołpcach, Wilejce i Baranowiczach. Ponadto reaktywowano więzienie przy sądzie okręgowym w Skarszewach. Więzienie to jest przeznaczone dla odbywania kar krótkoterminowych i przetrzymywania osób aresztowanych tymczasowo w pasie nadgranicznym. Ponadto z dniem 1 czerwca 1931 r. przeniesiono więzienie w Częstochowie z budynków magistrackich do własnego, nowego obszernego gmachu, a od dnia 1 maja 1931 r. wzięto w dzierżawę majątek Studzieniec, w którym po przeprowadzeniu remontu powstał zakład wychowawczo-poprawczy.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#KazimierzZaczek">Liczba nieletnich przestępców wymaga powiększenia zakładów wychowawczo-poprawczych, oraz utworzenia przynajmniej jednego zakładu poprawczego dla nieletnich dziewcząt, czego brak daje się poważnie odczuwać. Narazie Ministerstwo usuwa te niedomagania w ten sposób, iż udziela niepaństwowym zakładom odpowiednich zasiłków, a to na utrzymanie nieletnich, osadzonych w tych zakładach w myśl decyzyj władz sądowych.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#KazimierzZaczek">Zarządzenia administracyjne w dziedzinie więziennictwa mają na celu zaprowadzenie racjonalnej i oszczędnej gospodarki w tym zakresie co do zakupów materiałów na umundurowanie dozorców więziennych, na żywność. Podkreślam, że w ubiegłym roku opracowano i wydano nowy regulamin więzienny. Opracowano również w Ministerstwie materiały do kodeksu karnego wykonawczego.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#KazimierzZaczek">Mimo trudności gospodarczych nie zaniedbano działu opieki nad więźniami w czasie odbywania kar. Uruchomiono i powiększono ilość szkół więziennych, zwłaszcza szkoła w więzieniu w Mokotowie otrzymała szereg oddziałów.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#KazimierzZaczek">Co do opieki szpitalnej podkreślam, że obecnie istnieje w więziennictwie polskiem 14 szpitali, w tem są dwa szpitale dla osób gruźliczych.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#KazimierzZaczek">Również opieka duchowa więźniów nie jest zaniedbywana. Ogólna liczba kapelanów, pracujących w więzieniach, wynosi 123, a nauczaniem więźniów zajmuje się 90 nauczycieli. Szkół więziennych istnieje 56, liczba uczących się więźniów wynosi 5.169 osób.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#KazimierzZaczek">Do tej dziedziny opieki duchowej nad więźniami należy również utworzenie w ostatnich czasach centralnej biblioteki więziennej.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#KazimierzZaczek">Kilka słów wspomnę o pracy więźniów.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#KazimierzZaczek">Przy więzieniach istnieje 119 działów pracy, zatrudniających 29,1% ogółu więźniów karnych. Warsztaty prowadzone przez poszczególne działy przynoszą pewne zyski, pokrywają ponadto część kosztów utrzymania zatrudnionych w nich więźniów. Zaznaczam, że ostatniemi czasy Ministerstwo znacznie ogranicza działalność tych działów ze względu na usunięcie konkurencji w stosunku do przedsiębiorstw prywatnych.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#KazimierzZaczek">W ostatnich czasach wprowadzono przy więzieniach t. zw. ośrodki gospodarcze, które mają zaopatrywać więzienia w podstawowe artykuły żywnościowe, jak warzywa, mięso. Wszystko to celem zmniejszenia wydatków na utrzymanie więźniów.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#KazimierzZaczek">Przechodzę teraz do kwestii, która zwykle w tej Wysokiej Izbie wywoływała w latach poprzednich szereg uwag i jest przedmiotem troski wszystkich interesujących się tą kwestią, mianowicie do zaludnienia więzień.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#KazimierzZaczek">Otóż w Polsce jest obecnie 344 zakłady więzienne, w tem 3 zakłady wychowawczo-poprawcze i 341 więzień, Z tych więzień 232 są więzieniami mniejszemi przy sądach grodzkich.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#KazimierzZaczek">Pojemność tych zakładów wynosi 37.484 miejsc. Ta liczba jednak okazuje się niewystarczająca, gdyż np. na 1 grudnia 1931 r. zaludnienie więzień wynosiło 39,679 więźniów prewencyjnych i zasądzonych. W dniu 1 marca roku ubiegłego cyfra ta wynosiła nawet 39.941 więźniów. Cyfra najniższa, t. j. we wrześniu 1931 r., wynosiła przeszło 33.000 więźniów. Ilość więźniów nieletnich wynosiła przeciętnie 750 osób. Tę samą cyfrę przeciętną małoletnich widzimy również w statystyce więziennej lat poprzednich.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#KazimierzZaczek">Stosunek liczby mężczyzn — więźniów prewencyjnych i karnych do liczby kobiet — więźniów prewencyjnych i karnych wykazuje również stały procent. Mianowicie liczba kobiet — więźniów stanowi przeciętnie 10% liczby mężczyzn — więźniów i wynosi przeciętnie około 3.250 kobiet.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#KazimierzZaczek">Interesujące jest porównanie ogólnej cyfry więźniów do cyfry więźniów tak zwanych krótkoterminowych. Więźniami krótkoterminowymi nazywamy tych więźniów, u których wymiar kary nie przekracza 6-miesięcznego więzienia. Otóż znamienną jest progresja więźniów krótkoterminowych począwszy od r. 1929. Gdy w dniu 1 stycznia 1929 r. cyfra więźniów krótkoterminowych wynosiła 4.942 osób, to w dniu 1 stycznia 1930 r. cyfra ta wzrosła już do 7.710 osób, zaś w dniu 1 stycznia 1931 r. do 9.420 osób, a w dniu 1 grudnia 1931 r. dosięgła już cyfry 12.219 osób. Fakt ten przy ogólnem bardzo poważnem zaludnieniu więzień należy uważać za objaw dodatni, gdyż wytłumaczenia tak znacznej cyfry więźniów krótkoterminowych w mniejszym stopniu szukać należy w dziedzinie właściwej przestępczości zbrodniczo-karnej. Na wzrost ten wpływa raczej szereg momentów innych: przedewszystkiem przydzielenie sądom spraw karno-skarbowych i karno-administracyjnych, następnie odbywanie kar więziennych zamiast płacenia grzywien przy wyrokach alternatywnych, opiewających na grzywnę i areszt, co w dużej mierze znajduje wytłumaczenie w ciężkiem położeniu materialnem skazanych, w końcu — większa sprawność represji karnej w sadach grodzkich od chwili wejścia w życie nowego kodeksu postępowania karnego.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#KazimierzZaczek">Jak z tego widać, ogólny obraz przestępczości w Polsce jest tą poważną cyfrą więźniów krótkoterminowych wcale pokaźnie odciążony, albowiem w bardzo znacznym procencie nie można osób zasądzonych w sprawach karno-administracyjnych i karno-skarbowych, a nawet w szeregu wypadków wykroczeń karnych zaliczyć do kategorii ludzi moralnie wykolejonych i przestępców.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#KazimierzZaczek">Cyfra 12.219 więźniów krótkoterminowych wykazana w dniu 1 grudnia 1931 r. stanowi prawie 1/3 część ogólnej cyfry więźniów z tegoż dnia, a więc cyfry 39.679. Zatem ten dość ciemny obraz stanu przestępczości winien być odpowiednio zmodyfikowany. W łączności z tem jest obecnie tendencja legislatywy do odciążenia sądownictwa od zajmowania się przekroczeniami drobnej, raczej administracyjnej natury i przekazania tych spraw do postępowania karno-administracyjnego. W związku z tem departament legislatywny Ministerstwa Sprawiedliwości, jak to już wyżej zaznaczyłem, opracowuje obecnie projekt ustawy o przekazaniu do postępowania karno-administracyjnego niektórych wykroczeń karnych dotychczas rozpatrywanych przez sądy.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#KazimierzZaczek">Stosunek cyfry więźniów prewencyjnych do ogólnej liczby więźniów wynosił jeszcze w latach 1930i 1931 około 37%. W grudniu ub. roku stosunek ten obniżył się do 31% O ile zaś z grupy prewencyjnych więźniów wyłączymy tych, którzy już mają wyroki, jakkolwiek jeszcze nieprawomocne, a więc o ile uwzględnimy stosunek więźniów ściśle śledczych do ogólnej liczby więźniów, wówczas otrzymujemy również w porównaniu z r. 1929 i 1930 procentową obniżkę z 27% na 22%.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#KazimierzZaczek">Trudniejszą do ujęcia jest statystyka t. zw. recydywistów. W tym kierunku należy przedewszystkiem ustalić pojęcie „recydywistów”; za recydywistę nie można uważać każdego po raz wtóry zasądzonego, ale tylko zasądzonego z tego samego artykułu karnego za to samo przestępstwo, względnie zbrodnię. Statystyka powyższa z dnia 1 listopada 1931 roku po wyeliminowaniu więźniów przy sądach grodzkich, daje obraz następujący: na ogólną sumę więźniów karnych i śledczych 33.287, przypada recydywistów 3.695, obejmujących więźniów karnych i śledczych karanych z tego samego artykułu kodeksu karnego. Jest to zatem stosunek 11%, który zasadniczo nie odbiega od stosunku wynikającego ze statystyki lat ubiegłych, a wynoszącego 11,4%.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#KazimierzZaczek">W łączności z zagadnieniem zaludnienia więzień pozostaje sprawa rejestracji skazanych i związana z nią kwestia statystyki więźniów.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#KazimierzZaczek">Z tej dziedziny podkreślam, że na podstawie art. 8 prawa o ustroju sądów powszechnych, wydane zostało rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 8 sierpnia 1931 roku w sprawie rejestracji skazanych. W myśl tegoż rozporządzenia rejestr karny prowadzony jest w Ministerstwie Sprawiedliwości, a przekazywanie rejestrów karnych z prokuratur sądów okręgowych w okręgach apelacyjnych: Krakowie, Lwowie, Poznaniu, Toruniu i Katowicach — do Ministerstwa Sprawiedliwości odbywa się okręgami w miarę wydanych rozporządzeń Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#KazimierzZaczek">Zaznaczam również, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zgodziło się na przekazanie działu statystyki przestępczości z Głównego Urzędu Statystycznego do Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#KazimierzZaczek">W końcu moich wywodów pragnę zanalizować w najogólniejszym zarysie cyfry wstawione do preliminarza budżetowego na rok przyszły. Co do dochodów. Dochody preliminowane są — w okrągłych cyfrach — w sumie 62 milionów złotych i przewyższają o 17 milionów zł analogiczną cyfrę preliminarza zeszłorocznego. Jakie są przyczyny tej znacznej zwyżki? Otóż w dochodach Ministerstwa Sprawiedliwości główną rolę gra § 10 „Należności sądowe”, preliminowany obecnie na kwotę 60 milionów, z czego 51 milionów przypada na opłaty sądowe, koszty i grzywny w postępowaniu cywilnem, a 8,5 milionów na takież należności w postępowaniu karnem. W budżecie bieżącym należności sądowe preliminowane są kwotą 34 milionów, tu więc jest ta zwyżka 17 milionów. Spowodowana jest ona zamierzoną unifikacją stawek opłat sądowych w trzech dzielnicach w celu ich zrównania i dlatego w stosunku do obecnych projektowane stawki są wyższe w b. dzielnicy rosyjskiej o 50%, w b. dzielnicy austriackiej o 20–30%, a natomiast niższe od 20 do 75% w b. dzielnicy pruskiej w sprawach spornych. Obniżenie stawek w tej ostatniej dzielnicy nie wpłynie ujemnie na przewidywany dochód, gdyż równocześnie wprowadza się obowiązujący w innych dzielnicach system pobierania opłat zgóry, o czem już poprzednio wspomniałem. Muszę nadmienić, że suma dochodów należności sądowych nie obejmuje wcale wpływów z opłat sądowych b. dzielnicy austriackiej, które obecnie uiszczane są w znaczkach stemplowych, a w myśl zamierzonej reformy będą zasilać w przyszłości budżet Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#KazimierzZaczek">Przy zmniejszeniu dochodów podkreślam również zmniejszoną pozycję o 140.000 zł w dziale gospodarstwa więziennego. Zmniejszenie to wywołane jest ograniczeniem działalności warsztatów więziennych, o czem już również poprzednio miałem zaszczyt wspomnieć.</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#KazimierzZaczek">Co do wydatków, łączna suma wydatków preliminowana jest na 101,679.000 zł. W stosunku do preliminarza na rok bieżący jest to zmniejszenie o 28 milionów zgórą, jest więc redukcja budżetu o 21% przeszło. Stosunek budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości do całego budżetu państwowego netto wyraża się cyfrą 4,5%, co mniej więcej odpowiada preliminarzom w latach ubiegłych.</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#KazimierzZaczek">Zniżka wydatków zwyczajnych o 28 milionów złotych jest wywołana głównie bardzo znacznem zmniejszeniem wydatków osobowych, która to zniżka była możliwa przedewszystkiem dzięki zmniejszeniu uposażeń sędziowskich, tak jak wszystkich innych funkcjonariuszów państwowych.</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#KazimierzZaczek">101,679,000 zł łącznej sumy wydatków obejmuje zwłaszcza wydatki osobowe, które wynosić będą przeszło 73 miliony, a więc około 74% całego budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości; na wydatki rzeczowe i inwestycyjne pozostaje tylko 26%.</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#KazimierzZaczek">Zmniejszenie wydatków osobowych w stosunku do budżetu roku bieżącego wyraża się cyfrą 20,7%, w wydatkach rzeczowych i inwestycyjnych redukcja wynosi 21,6%. Zmniejszenie w wydatkach na uposażenia wynosi, jak wspomniałem, 19 milionów. Dalsze zmniejszenie wydatków widzimy w pozycji t. zw. wydatków sądowych, które zmniejszone zostały o kwotę 3.500.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#KazimierzZaczek">Już na Komisji Skarbowo-Budżetowej Wysokiej Izby wskazywano na wielkie trudności, jakie czekać będą zarząd sprawiedliwości w dotrzymaniu tej cyfry. Wiemy wszyscy, jak wielkie zaległości resortu sprawiedliwości są w tej dziedzinie w stosunku do świadków i biegłych. Jeżeli Ministerstwo Sprawiedliwości da sobie radę tą tak zredukowaną sumą, to będzie możliwe przedewszystkiem wobec spodziewanego zmniejszania wydatków na wynagrodzenia świadków w związku z przedstawionym już izbom ustawodawczym projektem ustawy, zmieniającej niektóre przepisy postępowania karnego w kierunku zmniejszenia kosztów tego postępowania, przekraczającego możliwości płatnicze Skarbu Państwa. Przypominam, że rok temu z okazji rozprawy nad budżetem w tej Wysokiej Izbie zwracano się z apelem do Ministerstwa Sprawiedliwości o nowelizację tych przepisów ustawy. Rzecz ta została w tym czasie przez resort sprawiedliwości wykonana.</u>
<u xml:id="u-5.59" who="#KazimierzZaczek">Co do budżetu nadzwyczajnego, to jest on ograniczony istotnie w najwyższym stopniu. I tak na nowe budowle preliminowana jest tylko suma 420.000 zł, z tego przeszło 400.000 zł przypada na pokrycie płatnych już zaległości za wybudowane budynki więzienne i sądowe.</u>
<u xml:id="u-5.60" who="#KazimierzZaczek">Kredyt nadzwyczajny na rekonstrukcję ksiąg gruntowych został utrzymany w tej samej wysokości, co kredyt analogiczny w bieżącym okresie, to znaczy w sumie 300.000 zł.</u>
<u xml:id="u-5.61" who="#KazimierzZaczek">Wreszcie zmniejszono o 30.000 zł kredyt na zapoczątkowanie robót, związanych z regulacją hipoteczną drobnej własności.</u>
<u xml:id="u-5.62" who="#KazimierzZaczek">Analiza budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości stwierdza, że zwłaszcza wobec zaległości, które w zakresie wydatków rzeczowych ciążą na budżecie tego Ministerstwa, preliminowane sumy są więcej niż skromne i dlatego ani w Sejmie, ani w Komisji Skarbowo-Budżetowej Wysokiej Izby nie podniesiono żadnych dezyderatów o zmniejszenie tego budżetu.</u>
<u xml:id="u-5.63" who="#KazimierzZaczek">W tym stanie rzeczy, zgodnie z uchwałą Komisji Skarbowo-Budżetowej, mam zaszczyt przedstawić wniosek o przyjęcie tego preliminarza w brzmieniu przedłożenia rządowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości,</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Senatorowie ze stronnictw opozycyjnych opuszczają salą.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoki Senacie! Rok ubiegły minął w Polsce, jak i gdzieindziej, pod znakiem silnej depresji gospodarczej, która postawiła Rząd przed koniecznością wejścia na drogę daleko idących oszczędności i redukcji wydatków.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Z natury rzeczy musiało się to odbić również na czynnościach Ministerstwa Sprawiedliwości, jako centrum zarządu wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Pod naciskiem wyższego interesu państwowego, jaki Rząd upatruje w bezwzględnem zachowaniu równowagi budżetowej, należało przystąpić do rewizji budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości pod kątem widzenia oszczędności w wydatkach i podniesienia pozycyj dochodowych.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Praca nad kompresją wydatków Ministerstwa Sprawiedliwości natrafia na szczególne trudności, chodzi bowiem o budżet tego działu zarządu państwowego, który od zarania naszej państwowości był tak skromnie uposażony, że nie dorastał do miary swych potrzeb i zadań.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę bowiem zważyć, że sądy grodzkie i okręgowe w Polsce mają roczny wpływ, wyrażający się liczbą 8.301.354 spraw. Praca nad tym ogromem spraw, odbywająca się na zasadzie rygorystycznych i skomplikowanych przepisów procesowych, musi być wykonana przez ciało sędziowskie, złożone z 2.853 sędziów. Nic więc dziwnego, że w tych warunkach sądy, pracując nawet ponad miarę przeciętnych sił ludzkich, nie są w stanie wszystkich spraw załatwić i pozostawiają z roku na rok pewne mniejsze lub większe zaległości.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Widzą więc Panowie z tych dwóch tylko liczb, w jakich warunkach sądy zmuszone są wykonywać swe ciężkie zadania i jak trudno jest w tym stanie rzeczy przeprowadzać jeszcze program dalszych oszczędności i redukcyj budżetowych. Jedynie przymus nieodporny, podyktowany koniecznościami państwowemi, zmusił mnie do podjęcia pracy nad redukcją budżetu Ministerstwa i do poszukiwania nowych źródeł oszczędności, bądź dochodów, zapewniających pokrycie nieodzownych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Poszukiwania te iść mogły i musiały w dwóch kierunkach: w kierunku oszczędności osobowych i rzeczowych.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Redukcje osobowe, trudne do przeprowadzenia w szeregach sądownictwa, zarówno z przyczyn ustawowych, jak i ze względu na społeczne potrzeby ochrony prawnej, starałem się sprowadzić do minimalnych granic. Unikałem w tej pracy momentu przypadkowości i mechaniczności, mogłoby to bowiem doprowadzić do nieładu i rozstroju w sądownictwie.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wszedłem więc na drogę ograniczonych oszczędności, znosząc szereg sądów grodzkich i okręgowych oraz stanowiska sędziów śledczych i dzieląc ich okręgi terytorialne między najbliższe sądy okoliczne. Rzecz oczywista, iż zarządzenia te były stosowane w tych miejscowościach, w których było to, ze względu na potrzeby ludności i możliwości organizacyjne, najmniej dotkliwe. Do rzędu tych zamierzeń zaliczyć należy zarządzenia, znoszące 2 sądy okręgowe w Mławie i Białej Podlaskiej, 26 sądów grodzkich i 58 stanowisk sędziów śledczych. Pozwoliło to zmniejszyć w projekcie budżetu ilość etatów sędziowskich o 150, oraz zredukować 300 stanowisk urzędników kancelaryjnych. Pragnę podkreślić, że starałem się przytem, aby zarządzenia te dotknęły jak najmniejszej liczby osób, co zostało osiągnięte przez zwijanie stanowisk przeważnie nieobsadzonych, a poczęści też przez zapewnienie osobom, tracącym etaty, pracy na innych stanowiskach.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Miałem zaszczyt już zaznaczyć, że płaszczyznę oszczędności personalnych starałem się zwęzić do najskromniejszych granic, przenosząc punkt ciężkości zarządzeń oszczędnościowych na teren organizacyjny. Chodziło o dokładne skontrolowanie prawa ustrojowego i procesowego pod kątem widzenia sprawności organizacyjnej i ekonomii procesowej, o usunięcie nadmiernie skomplikowanych urządzeń, uproszczenie trybu urzędowania sądów oraz postępowania przed niemi. Prace te nie zostały dotąd jeszcze całkowicie zrealizowane, ile, że niektóre z nich wymagają drogi ustawodawczej. Część jednak została już zrealizowana, bądź też zbliża się do momentu końcowego. Tak więc w rozporządzeniu z 8 sierpnia 1931 roku zerwałem z dotychczasowemi systemami dzielnicowemi, normującemi sprawę rejestracji skazanych, i wprowadziłem jednolite zasady rejestracji, opierając się na systemie centralnej rejestracji skazanych w całem Państwie przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Jest to zarządzenie unifikacyjne, będące zarazem środkiem usprawnienia, albowiem zamiast szeregu komórek rejestracyjnych w poszczególnych prokuraturach, jak to było dotąd w województwach południowych i zachodnich, oraz w centralnym urzędzie, cała ta praca została ściągnięta do jednego ogniska, prowadzącego jednocześnie i całą rejestrację i na niej opartą statystykę przestępczości. Stopniowo, poszczególnemi okręgami dokonywuje się ta reforma, której rezultatem będzie odciążenie prokuratur i ujednostajnienie systemu rejestracji.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Bardzo ważną pozycją wśród prac, zmierzających do usprawnienia działalności sądów karnych, oraz zapobieżenia nadmiernej przewlekłości i powolności procesu, stanowi uchwalony już przez Izby ustawodawcze projekt ustawy o zmianie niektórych przepisów postępowania karnego. Nowela ta weszła w życie z dniem 1 marca b. r. i spodziewać się wolno, że przyczyni się ona przedewszystkiem w znacznym stopniu do przyśpieszenia toku spraw karnych i ulżenia sądom, a zarazem do obniżenia kosztów postępowania, spadających z tego tytułu na Skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Do rzędu zamierzeń, mających na celu odciążenie sądów i usprawnienie postępowania sądowego, zaliczyć należy również złożony Sejmowi projekt ustawy, zmieniającej austriacką ordynację egzekucyjną. Praktyka bowiem wykazała naocznie, że egzekucja czysto sądowa, w dodatku rozbita na szereg stadjów, wywołuje nadmierne obciążenie sądów i przewlekłość postępowania egzekucyjnego. To dziedzictwo austriackie przysparzało pracy sądowi i strat obywatelowi. Wypadło więc zerwać z tym błędnym systemem przez oddzielenie postępowania sądowego od postępowania egzekucyjnego i przekazanie tego ostatniego specjalnym organom w osobie komorników. Uprości to i przyśpieszy egzekucję, odciąży sądy od zbędnego balastu skomplikowanego przewodu egzekucyjnego, nie mającego nic wspólnego z właściwemi zadaniami sądów, da efekt budżetowy w postaci zmniejszenia wydatków Skarbu Państwa; nadto przygotuje grunt pod przyszłą jednolitą ustawę egzekucyjną, opartą w tym względzie na tych samych zasadach.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Dzieło usprawnienia organizacji sądownictwa nie byłoby zupełne, gdyby pominęło zagadnienie biurowości sądowej. Biurowość w sądownictwie jest organizacją pomocniczą, niemniej jednak na tyle istotną, że wpływa pośrednio na bieg i tempo prac samego sądu. Ta współzależność nakazała zwrócenie pilnej uwagi na możliwości uproszczenia biurowości sądowej, sprowadzenia jej do tych granic, aby, nie opóźniając biegu spraw w sądzie, była w stanie spełnić zadania, jakie przypadają jej w udziale. Na tej zasadzie oparte zostały prace Ministerstwa nad rewizją regulaminów urzędowania, prace, które już znalazły wyraz prawny w zakresie organizacji prokuratur przez wydanie w dniu 26 listopada ub. roku nowego regulaminu prokuratorskiego, a w najbliższym czasie obejmą również biurowość sądów w sprawach karnych.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Jak więc Wysoki Senat z tego ledwie naszkicowanego zarysu widzi, rozległa dziedzina działalności sądowej została przeorana częściowo pod kątem widzenia tego najwyższego interesu Państwa, jaki Rząd upatruje w zachowaniu równowagi budżetowej. Zapewne nie wszystko w tej dziedzinie zostało już zrobione, wiele jeszcze pozostaje, co możnaby i trzebaby podjąć, że wspomnę tylko o kwestii ogólnego ustroju sądów, nad którą Ministerstwo od dłuższego już czasu poważnie się zastanawia. Jedno przecież z naciskiem chciałbym podkreślić. Choć wymienione prace były prowadzone pod jednostronnym kątem potrzeby chwili, to jednak kierunek ich staraliśmy się wytknąć w ten sposób, iżby one miały znamiona trwałości i stałości. Stąd owa przewaga rzeczowych oszczędności, które sprowadzają się do poszukiwania form prostszych i ważniejszych, a przecież dających ten sam efekt pracy. Żywimy więc nadzieję, że te prace, choć prowadzone pod aktualnem hasłem oszczędności, wpłyną jednak w pewnym stopniu na stałe usprawnienie administracji sądowej i racjonalizację wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Jednakże nie tylko wypadło tworzyć równowagę budżetową przez zmniejszenie wydatków, trzeba było również pomyśleć i o stronie czynnej budżetu.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">W tej mierze zostały już wniesione do Sejmu projekty 3 ustaw o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (spornych) dla każdego obszaru prawnego z osobna, ze względu na dotychczasowe różnice procesualne, a nadto wniosę w najkrótszym czasie jeszcze 2 projekty podobnych ustaw z dziedziny sądownictwa niespornego (w b. zab. austr. i pruskim).</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Projekty te wprawdzie podnoszą opłaty sądowe — z wyjątkiem zaboru pruskiego, gdzie je obniżają — ale wprowadzają przedewszystkiem jednolite zasady i system pobierania tych opłat.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Tak wyglądają, Szanowni Panowie Senatorowie, szare sprawy codzienności sądowej w przekroju bieżących, aktualnych potrzeb Państwa i społeczeństwa. Sprawy te nie mogą i nie powinny jednak wypełniać całej działalności tego doniosłego odcinka pracy państwowej, jaką reprezentuje władza sądowa. Poza teraźniejszością pozostaje jeszcze przyszłość; poza potrzebami aktualnemi czekają jeszcze wymagania jutra. A ta troska o przyszłość domaga się coraz donioślejszym głosem energicznej akcji w kierunku unifikacji prawodawstwa, dotąd jeszcze w wielu dziedzinach rozbitego na prawa dzielnicowe. Dla mnie sprawa unifikacji ustawodawstwa jest sprawą konsolidacji Państwa i dlatego mniemam, że im szybciej ta unifikacja będzie przeprowadzona, tem wcześniej rozdarty kordonami różnic prawnych organizm państwowy zespoli się w całość organiczną. Choć może to dla uszu uczonego prawnika brzmi ryzykownie, to jednak ważę się twierdzić, że szybkość unifikacji jest dla nas ważniejsza, niż jej najwyższa a rzadko osiągalna w praktyce doskonałość, W duchu tych przekonań starałem się, w miarę możności, wpłynąć na przyśpieszenie prac Komisji Kodyfikacyjnej, która tę inicjatywę moją lojalnie poparła, wykończywszy w szybkiem tempie prace nad kodeksem karnym. W chwili obecnej projekt kodeksu karnego łącznie z projektem ustawy o wykroczeniach stanowi przedmiot narad w łonie Ministerstwa, które rozpatruje je pod kątem widzenia naszych praktycznych potrzeb i możliwości. Prace te są już na ukończeniu, mogę więc żywić nadzieję, że bliska jest już chwila, gdy na ziemiach polskich obowiązywać będzie w całej rozciągłości rodzime ustawodawstwo karne. Wprowadzenie jednolitego kodeksu karnego, obok obowiązującego już kodeksu postępowania karnego, stanowić będzie wypełnienie programu unifikacyjnego na ważnym odcinku polskiego prawodawstwa penitencjarnego.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Hołdując poglądowi szybkiej unifikacji, miarkowanej, rzecz jasna, względami na naturę przedmiotu, postanowiłem skierować na drogę realizacji projekt ustawy o ustroju adwokatury, zanim jeszcze został on ostatecznie ukończony przez Komisję Kodyfikacyjną. Dziedzina ta, dojrzała już zdawna do kodyfikacji, musiała być szybko zunifikowana, skoro sądownictwo zespoliło już swą formę organizacyjną, a i w zakresie form postępowania, zarówno cywilnego, jak i karnego, jesteśmy już pod jednym dachem własnych przepisów. Skorzystałem przeto z materiałów i projektów Komisji Kodyfikacyjnej, które po odpowiedniem przejrzeniu i skorygowaniu ująłem w formę projektu rządowego i skierowałem na drogę ustawodawczą. Projekt ten, jak szanownym Panom dobrze wiadomo, nie doznał przychylnego przyjęcia ze strony niektórych odłamów naszej adwokatury, ale proszę Panów, któż może być sprawiedliwym i bezstronnym sędzią we własnej sprawie?</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Jestem przekonany, że gdy rozognione walką namiętności przycichną, znajdziemy w atmosferze spokoju i rozwagi właściwą drogę, godzącą potrzeby Państwa i społeczeństwa z postulatami adwokatury. A wówczas nie sądzę, by bądź interes państwowy, bądź też interes palestry mógł uważać się za pokrzywdzony wczesnem pchnięciem sprawy ustroju polskiej adwokatury na drogę realizacji.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Jeszcze w ciągu roku bieżącego musi być ogłoszona ustawa egzekucyjna, która wraz z kodeksem postępowania cywilnego winna wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Te dwa kompleksy prawodawcze stanowić będą znaczny krok naprzód w pracy unifikacyjnej, zakończą one bowiem cykl kodyfikacji polskiego prawa procesowego w dziedzinie spraw spornych. Na ujednostajnienie prawa cywilnego materialnego w całym jego zakresie wypadnie nam zapewne czekać jeszcze sporo czasu, choć i w tej dziedzinie Komisja Kodyfikacyjna przygotowała już projekty poszczególnych działów, a nad innemi przeprowadza już wstępne studia. Tem większej doniosłości i wagi nabiera kwestia jak najszybszego urzeczywistnienia reformy przepisów procesowych, aby przynajmniej w zakresie form postępowania sądowego i egzekucji roszczeń cywilnych osiągnąć tak pożądaną, także ze względu na obrót gospodarczy, jednolitość.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Z tego ogólnego rzutu widzą szanowni Panowie, jak rozległe i trudne zadania czekają polskiego ustawodawcę w najbliższym czasie i w ciągu lat przyszłych. Nie chcę uwagi Wysokiego Senatu zaprzątać wielu innemi jeszcze zadaniami ustawodawczemi, mniejszej lub większej doniosłości, nad któremi Ministerstwo Sprawiedliwości niemniej pilnie czuwa, że wspomnę tylko o prawie prasowem, o ustawie w sprawie wywłaszczenia na cele publiczne i wielu innych projektach, dotyczących specjalnych dziedzin życia prawnego.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Chciałbym jedynie w sposób ogólny zaznaczyć, że sprawa unifikacji naszego ustawodawstwa sądowego, pchnięta na tory realizacji w 1928 r. przez wydanie aktu, jednoczącego organizację sądownictwa, uczyniła od tej chwili tak znaczne postępy, że można z wiarą i otuchą patrzeć w jej przyszłość. I nikt nie jest w stanie zaprzeczyć, że zasługę dokonania tej wspaniałej, twórczej pracy, jej wcielenia do rzeczywistości polskiej przypisać należy niepodzielnie rządom, realizującym mocarstwową myśl Marszałka Piłsudskiego. Jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami szybkiej unifikacji prawnego życia w Państwie i dlatego ze wszystkich sił dążyć będziemy do jak najrychlejszego wykreślenia z naszego życia obcych form i zastąpienia ich jednym, polskim systemem prawodawczym.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">O ile na terenie wewnętrznym zwalczamy obce naleciałości, o tyle gorliwie staramy się o zbliżenie w stosunkach zewnętrznych z państwami obcemi i o regulowanie międzynarodowego obrotu prawnego. W tej dziedzinie tegoroczny plon przedstawia się dodatnio i nie tylko zostały sfinalizowane, ale nawet podpisane 3 umowy: o wzajemnem wydawaniu sobie przestępców z Wielką Brytanią i Belgią oraz o pomocy prawnej w sprawach cywilnych i handlowych z Wielką Brytanią. Nadto przygotowaliśmy wnioski ustaw ratyfikacyjnych do umów ekstradycyjnych z Rumunią i Szwecją i do Konwencji Rzymskiej o międzynarodowej ochronie prawa autorskiego, które to umowy oczywiście były wynikiem prac Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Nie chciałbym w tem pobieżnem przemówieniu informacyjnem pominąć tej gałęzi działalności Ministerstwa, do której przywiązuję wielkie znaczenie i której staram się w swej pracy poświęcić możliwie dużo uwagi. Mam na myśli więziennictwo. Już dawno więziennictwo przestało być miejscem udręki i pokuty za spełnione przestępstwo, już od kilku dziesiątków lat więzienia stopniowo przekształcają się w zamknięte domy pracy i wychowania moralnego. Ten nowy charakter więzień postawił przed ich kierownictwem rozległe i różnorodne zadania, których znaczenie w całokształcie środków polityki kryminalnej coraz bardziej wzrasta. Tem pilniejszą i donioślejszą stała się praca nad organizacyjnem i wewnętrznem zespoleniem więziennictwa, rozbitego, podobnie jak i inne nasze instytucje, na cząstki zaborcze, że stoimy u progu wprowadzania rodzimej ustawy karnej. Jednolitość byłaby tylko pozorna, gdyby się miała sprowadzać wyłącznie do wspólnego orzecznictwa sądowego, bez wspólnego systemu prawa karnego. Nie należy bowiem zapominać, że duszą racjonalnej polityki kryminalnej jest celowe i planowe wykonanie orzeczonej wyrokiem kary, najdoskonalszy bowiem nawet wymiar sprawiedliwości karzącej musi chybić celu, jeżeli nie jest wsparty celową i racjonalną organizacją wykonywania kary.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Pierwsze podstawy jednolitej organizacji naszego więziennictwa stworzył dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z 22 czerwca 1928 r. Aktem tym nie tylko uporządkowano strukturę organizacyjną, ale nadto stworzono pewien określony system penitencjarny, oparty na nowoczesnych zasadach indywidualizacji i segregacji więźniów, stosownie do ich poziomu moralnego i stopnia poprawy, okazanego w toku wykonywania kary.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Krokiem następnym na drodze reformy naszego więziennictwa było wydanie w połowie ubiegłego roku regulaminu więziennego, normującego wewnętrzne życie w więzieniach. Wobec zarzutów, jakie padły przeciw temu aktowi ze strony niewiele z tematem tym obeznanych czynników czy jednostek, chciałbym z tego miejsca podnieść, że prace Ministerstwa były poprzedzone rozległemi studiami porównawczemi i teoretycznemi, że nie pominięto przytem wyników, osiągniętych na międzynarodowych zjazdach karno-penitencjarnych, że zebrany tą drogą rozległy materiał porównawczy kontrolowano dokładnie z doświadczeniami własnemi, zebranemi przez kierownicze organa naszego więziennictwa w ciągu kilkunastu lat samodzielnego życia państwowego. Rozstrzygając różnorodne zagadnienia organizacyjne, pedagogiczne, moralne i lekarskie, jakie w odniesieniu do życia więźnia normuje regulamin, miałem przed oczyma tylko jeden cel, odsuwając na bok zarówno nierozsądne sentymenty, jak i zbędne rygory, a celem tym było dążenie do stworzenia takich warunków, któreby wpływały na moralną poprawę więźnia i przystosowywały go stopniowo do uczciwego życia w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Najbliższy program prac w tejże dziedzinie przewiduje wydanie ustaw o zakładach wychowawczo-poprawczych dla nieletnich oraz o straży więziennej.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Pierwsza z nich określi specjalne zasady, według jakich traktowani być mają nieletni przestępcy, skierowani przez sąd do zakładu wychowawczo-poprawczego. Jej myślą przewodnią będzie wychowywanie i nauczanie, kształtowanie charakteru dziecka, zbłąkanego na drogę przestępstwa i przygotowywanie go do samodzielnego życia. Spodziewam się, że ustawa ta skieruje na właściwe tory rozwój istniejących już 4 zakładów tego typu oraz oddziałów dla nieletnich, istniejących przy niektórych więzieniach ogólnych, stwarzając zarazem niezbędne podwaliny pod ich stopniową rozbudowę. Życie i praktyka wielu państw wykazały w sposób oczywisty, że odrębne traktowanie nieletnich przestępców według zasad pedagogiki pozwala znakomitą większość z pośród nich wyrwać zawczasu z otchłani przestępczości.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Łatwo zrozumieć, szanowni Panowie Senatorowie, że szeroki program rzeczowy wymaga umiejętnego doboru personalnego, jeżeli cała reforma nie ma być obrócona wniwecz przez nieumiejętnych wykonawców. Wykonawca więc stać musi na należytym poziomie umysłowym i społecznym, aby mógł sprostać rozlicznym zadaniom, jakich wymagają i oczekują od niego nowe warunki organizacji więziennej, z drugiej zaś strony jego znaczenie społeczne i państwowe musi być podniesione do odpowiedniego poziomu. Tym nowym wymaganiom doboru personelu więziennego, jego wykształcenia fachowego i stanowiska prawnego ma uczynić zadość opracowywany w Ministerstwie projekt ustawy o straży więziennej.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Skoro już pozwoliłem sobie roztoczyć przed Panami nasze kłopoty dnia i troski jutra w różnorodnych dziedzinach, związanych z zarządem i wymiarem sprawiedliwości, to niechże mi wolno będzie dodać jeszcze jedną uwagę ogólną, jednoczącą nasze poszczególne wysiłki i zamierzenia. Do czego dążymy? Dokąd zmierzamy? Jaka myśl ogólna łączy poszczególne zamierzenia nasze? Na to ogólne pytanie odpowiedź musi być z natury rzeczy ogólnikowa: dążymy do racjonalizacji wymiaru sprawiedliwości. W tem mieści się wszystko. To tłumaczy nasze usilne dążenia do osiągnięcia jedności prawnej, to uzasadnia nasze plany usprawnienia działalności sądu, to kieruje naszemi pracami nad udoskonaleniem więziennictwa. Całość tej pracy nie może być wykonana naraz, musimy ją realizować stopniowo, w ciągu szeregu lat. To, czego już w tej dziedzinie dokonaliśmy, pozwala nam zasadnie wierzyć w powodzenie naszej wielkiej reformy prawodawczej i patrzeć z otuchą w przyszłość naszego wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Perzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StefanBolesławPerzyński">Wysoki Senacie! Przeglądając corocznie budżet Ministerstwa Sprawiedliwości, nabieramy przekonania, że ta niesłychanie ważna w życiu państwowem gałąź administracji, stale, systematycznie i konsekwentnie wprowadza w życie polskie porządek i prawo.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#StefanBolesławPerzyński">Nieustannie zarzuca się wszystkim prawie po kolei Ministrom Sprawiedliwości, że nie dosyć dbają o porządek i praworządność. Myślę, że nic bardziej niesłusznego, nic bardziej przewrotnego, jak podobne twierdzenie. Rozwój i historia Państwa od zarania jego niepodległości wskazują, jak ten ustrój nieustannie się stabilizuje, jak coraz bardziej krystalizują i doskonalą się jego formy prawne, jak w tej chwili już w wielu skomplikowanych dziedzinach prawnych mamy jednolite ustawodawstwo, obowiązujące na całym terenie Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#StefanBolesławPerzyński">To są zdobycze niesłychanie trudne, jeżeli się zważy, że ustrój sądownictwa w całej Rzeczypospolitej jest już jednolity i do ustroju tego nakłania się i przyzwyczaja się ludność i jeżeli ten ustrój pracuje coraz sprawniej — to to dowodzi, jak głęboką jest troska o należyty wymiar sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#StefanBolesławPerzyński">Ja myślę, że zagadnienie praworządności, o którem się tyle mówi, jest, jak to doskonale zresztą powiedział wczoraj p. Minister Spraw Wewnętrznych — tylko sposobem prowadzenia walki, a nie istotną rzeczywistością, mającą jakiekolwiek korzenie w życiu państwowem Polski. Bo wystarczy tylko zważyć pewne twierdzenie, już dziś niejako jak ten liczman wytarte, ażeby zobaczyć, że to twierdzenie nieustannie nagina się do rzeczywistości. Wtedy, kiedy mamy do czynienia z prewencją, nasza opinia odwołuje się gwałtownie do sądów, wtedy zaś, kiedy pada mocne słowo sądowe, rozpoczyna się milion krytyk wyroku sądowego Przeto trzeba powiedzieć, że nie ma się tu do czynienia z jakąś teorią, z jakąś zasadą, z jakąś konsekwentną myślą, lecz tylko z przygodnym, luźnym stosunkiem, zdążającym do krytyki za każdą cenę, do zaniechania, do uniemożliwienia stałego i systematycznego budownictwa. I myślę, że to odróżnia nas, którzy w życie Polski chcemy wprowadzić stabilizację i siłę, od tych, którym oczywiste dążenie do władzy pozwala, zmieniając nieustannie teorię, atakować zarówno większość jak i władzę rządzącą w Polsce nie w tym celu, żeby cokolwiek dla Państwa stworzyć, ale ażeby sobie utorować drogę do władzy. Przeto myślę, że nie będzie ryzykownem twierdzenie, że nie zwalcza się w Polsce żadnego zła, bo to możnaby uznać za dążenie do postępu, lecz że ma się tylko jeden jedyny cel zarówno na prawo jak i na lewo, albo inaczej mówiąc, zorganizowana opozycja z prawa i z lewa ma jedyne dążenie do wzięcia z powrotem utraconej władzy. To jest może bardzo naturalne, bardzo zrozumiałe, może dla tych walczących to są bardzo praktyczne zagadnienia, ale to jest dalekie od ideałów, w imię których niby się walczy i których urzeczywistnienia na ziemi niby się czeka. Nie spotkaliśmy się przez cały czas we wspólnych raczej nietyle rozmowach, ile kontrowersjach z żadnym pozytywnym programem, tylko mamy do czynienia stale z tą samą zasadą negowania wszystkiego, ustosunkowania się krytycznie do wszystkiego, jak gdyby wszystko to, co w tej chwili władze państwowe, władze rządowe w kolaboracji z większością parlamentu stanowią, było złem. Oczywiście, życie i historia, które jedynie co do tego mogą wyrazić swoje sądy, dały już odpowiedź. Jeżeli chodzi o historię, to widzimy, że stabilizują się stale w Polsce stosunki, że kilkuletnie zaledwie rządy obecne umiały zaprowadzić porządek i ład w Państwie i wtedy, kiedy cały świat popadł w niesłychaną otchłań kryzysu, nasza młoda państwowość wytrzymuje tę wielką zawieruchę z całym spokojem i nie tylko nie widzimy na jakimś terenie życia państwowego czy gospodarczego Polski cofania się, lecz mimo restrykcji i obcinania budżetu wbrew życiu, życie to nieustannie się stabilizuje i postępuje.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#StefanBolesławPerzyński">Oto jest dowód, że taktyka i sposób rządzenia i stanowienia ustaw przez większość jest słuszna i prawidłowa.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#StefanBolesławPerzyński">Bardzo słusznie przed chwilą p. Minister Sprawiedliwości powiedział, iż woli on ustawy jednolite dla całego Państwa, ustawy polskie, które polskiemu duchowi będą odpowiadały, od jakichś majaków doskonałych ustaw, które możnaby stworzyć mrówczą, benedyktyńską pracą w ciągu dziesiątków lat. Mnie się zdaje, że nic bardziej słusznego i dlatego ostatnie ataki na Rząd, że prowadzimy teraz wytężoną pracę ustawodawczą, mam wrażenie, są niesłuszne. Wolę ten zarzut zbyt intensywnej pracy od możności postawienia zarzutu — że zarówno Rząd, jak i izby ustawodawcze nie pracują dość intensywnie. W całem życiu Polski, w całym narodzie polskim powinno dojrzeć nareszcie to przekonanie, że praca musi być intensywna i wydajna i że tylko w ten sposób pracując, w ten sposób organizując naród polski w tych czasach, kiedy niema ani jednej sekundy do stracenia, bo nie idzie już dzień za dniem, ale czas biegnie z jakąś piorunującą szybkością — w tym czasie najszybsza działalność ustawodawcza jeszcze nie będzie zdolna dogonić szybko uciekającego życia. I dlatego negacja jest niesłychanie łatwa, a trudno jest stworzyć program realnej pracy. Widzimy chociażby z tego, że poza tem, co Rząd, co my razem z nim wcielamy w rzeczywistość polską, w Polsce nie dzieje się nic. Z tego powodu myślę, że jeśli ktokolwiek zarzuca, że w tej chwili na ziemiach polskich jest brak praworządności, to myli się, bo to nie jest zgodne z prawdą i mówi to nie przekonany, ale, jako taktyk, zdążający do władzy. Ale rozumiemy dobrze, że niema tych ugrupowań poza nami, któreby władzę w Polsce dzierżyć mogły, a ponieważ życie przekonywa nas, że w tych czasach zadania swoje Rząd i większość z nim współpracująca dobrze wykonywa, to niema dostatecznego uzasadnienia twierdzić, aby na ziemiach polskich nie istniała i nie rozwijała się i nie panowała praworządność.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#StefanBolesławPerzyński">Myślę, że powiedzenie tych kilku słów na ten temat, bez uciekania się do cytat i do przykładów zupełnie wystarczy. Nie widzimy, aby w życiu polskiem, w życiu, które się musi składać nie z frazesów, ale z ciężkiej pracy administracyjnej, łub prawnej, poza tem, co się w tej chwili dzieje, dziać się cokolwiek innego mogło.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Seyda.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MarianSeyda">Państwo stoi moralnie w opinii własnego społeczeństwa przedewszystkiem tem, jaki ma wymiar sprawiedliwości. Uwaga ludności zwrócona jest przedewszystkiem na sądownictwo, bo w sądownictwie, w jego sprawności i w jego bezstronności ludność musi mieć decydujące oparcie w wypadkach zatargu natury czy to prywatnej, czy publicznej. Jakiegokolwiek jest się przekonania politycznego czy społecznego, jeżeli się na rzeczywisty stan rzeczy spojrzy spokojnie i obiektywnie, trzeba stwierdzić, że poziom sądownictwa polskiego nie podnosi się, ale się obniża.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#MarianSeyda">Nie podnosi się, bo jesteśmy świadkami ucieczki wytrawnych sił sędziowskich do adwokatury, a sądownictwo zapełnia się siłami młodemi, z natury rzeczy nie posiadającemi głębszego prawniczego wykształcenia i doświadczenia.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#MarianSeyda">Tłumaczy to się dwoma przedewszystkiem względami. Po pierwsze przeciążeniem sędziów pracą, a po drugie złem uposażeniem. Przeciążenie spotęguje się teraz jeszcze, bo, jak wiemy, mają nastąpić dalsze redukcje, a stwierdzić trzeba, że już dziś sędzia pracuje istotnie ponad siły, nie może się ze swemi zadaniami uporać, i tem się też tłumaczy, że sprawy ciągną się w sądach latami z wielką szkodą ludności zainteresowanej. Uposażenie sędziów powinno, naszem zdaniem, w zasadzie być wyższe od uposażenia urzędników administracyjnych, ażeby sędzia pod żadnym warunkiem nie szukał ubocznego zajęcia, aby pod żadnym warunkiem nie był przygnębiony życiem, przygnębiony troską o swój byt materialny, o los swej rodziny, aby miał umysł wolny i aby mógł się całkowicie i wyłącznie poświęcić sprawowaniu czynności sędziowskiej i staniu na straży bezstronnego wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#MarianSeyda">Obecne warunki życiowe są bardzo odległe od tej normy i przyczyniają się w znacznej mierze do ucieczki sędziów do adwokatury. Młodzi zaś sędziowie zapełniają sądy nie tylko grodzkie, ale i okręgowe, do czego przyczynia się szczególnie jeszcze i ten fakt, że różnica uposażenia pomiędzy sędzią grodzkim a okręgowym powoduje silne dążenie do tego, ażeby młody sędzia możliwie śpiesznie uzyskał awans i dostał się do sądu okręgowego. Wszystko to musi ujemnie wpływać na sądownictwo, na jego sprawność i na wymiar sprawiedliwości. Sprawność cierpi również i wskutek tego, że ze względów oszczędnościowych używa się aplikantów do roli sekretarzy sądowych, i dlatego aplikanci nie mają dość czasu, żeby się kształcić i zdobywać głębszą wiedzę prawniczą.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#MarianSeyda">Jednakowoż nie tylko względy natury intelektualnej i materialnej zaciążyły ujemnie na stanie naszego sądownictwa, wchodzą w grę i względy natury moralnej. Sędzia niejednokrotnie czuje się zagrożony w swojej niezawisłości sędziowskiej, ma wrażenie — a czasem nie tylko wrażenie, że opiekują się nim czynniki postronne, niepowołane, które śledzą jego działalność pozasądową i nawet jego rolę w sądzie. Takie stosunki muszą wywierać wpływ zgubny, szczególnie w sądach grodzkich. Jednych sędziów krępują, innych męczą, jeszcze innych wypędzają z sądownictwa. Wisi przytem nad stanem sędziowskim, jak miecz Damoklesa, powtarzająca się groźba zawieszenia niezawisłości sędziów w postaci upoważnienia Ministra Sprawiedliwości do przenoszenia sędziów z urzędu w stan spoczynku, względnie na inne miejsce służbowe. Dawniej nazywało się, że chodzi o cel zgodny z Konstytucją, o zmiany w organizacji ustroju sądownictwa. Natomiast ostatnio p. Minister Sprawiedliwości nie wahał się zrzeszeniu sędziów, zatroskanemu i interpelującemu go w tej sprawie, podać jako uzasadnienie, że sądy dyscyplinarne zbyt łagodnie orzekają. Mam nadzieję, że mimo wszystko do tego nie dojdzie. Byłoby to pogwałceniem już nie tylko ducha Konstytucji, ale wręcz wyraźnem pogwałceniem litery prawa.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#MarianSeyda">A jak musi na psychę stanu sędziowskiego wpływać to wszystko, co się łączy z zagadnieniem, krótko mówiąc, Brześcia, a co oznacza jawne podeptanie prawa? Nie będę się tym razem dłużej zatrzymywał przy tem zagadnieniu, dlatego, że świeżo w Sejmie mój kolega klubowy, Marszałek Trąmpczyński z ramienia Klubu Narodowego sprawę tę omawiał szczegółowo, osobiście zaś przed rokiem w Senacie, zarówno w Komisji Prawniczej, jak i na plenum, powtarzając najostrzejsze słowa potępienia, które uprzednio wydrukowało pismo, przeze mnie redagowane, wezwałem p. Ministra Sprawiedliwości, żeby z tego wysnuł przeciwko nam konsekwencje i umożliwił nam przeprowadzenie w sądzie pod przysięgą dowodu prawdy na to, co się w Brześciu działo. Wezwanie to pozostało bezskuteczne, bo woli się połknąć najcięższą zniewagę, byle nie dopuścić do postępowania sądowego i przesłuchania świadków w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#MarianSeyda">Często przy tem manewruje się w stosunku do prasy w sposób następujący: policja przeprowadza zajęcie numeru pisma z własnej inicjatywy, czy też z inicjatywy urzędu prokuratorskiego, poczem prokuratura powoduje zatwierdzenie konfiskaty przez sąd grodzki. Ale na tem koniec. I wbrew prawu...</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(do sen. Perzyńskiego)</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#MarianSeyda">...Panie Senatorze, nie wytacza się sprawy karnej temu pismu, ponieważ nie chcę się dopuścić do merytorycznej rozprawy w sprawie brzeskiej. Zresztą tego samego postępowania jesteśmy świadkami i w innych wypadkach, niewygodnych dla odnośnych czynników. Np. gdy chodzi o artykuły dotyczące zamachu majowego, dotyczące tak zwanego zaginięcia generała Zagórskiego i innych zbrodni i przestępstw politycznych, dotyczące nadużyć władz administracyjnych przy wyborach, zeznań świadków w procesie Centrolewu i t. d. Wogóle to, co się dzieje w dziedzinie konfiskat prasowych, jak zaraz udowodnię za pomocą ścisłych faktów, graniczy z jawnem szyderstwem z pozytywnych przepisów prawnych.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#MarianSeyda">Jeżeli chodzi o ziemie zachodnie, miarodajna tam niemiecka ustawa prasowa z roku 1874 wymienia w § 23 zupełnie ścisłe, konkretne wypadki, w których może nastąpić zajęcie pisma bez zarządzenia sądowego. Oprócz uchybienia kilku prasowym przepisom porządkowym wchodzą w rachubę następujące zbrodnie i przestępstwa: wzywanie do zbrodni zdrady stanu, wzywanie do popełnienia przestępstw, podburzanie do gwałtów, oraz rozpowszechnianie pism o treści nierządnej. Dodane przytem jest zastrzeżenie, że w wypadkach wzywania do gwałtów i do popełniania przestępstw konfiskata może nastąpić tylko wówczas, jeżeli zachodzi duże niebezpieczeństwo, że wskutek opóźnienia zajęcia wzywanie, względnie podburzanie spowodować może bezpośrednio zbrodnię czy przestępstwo.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#MarianSeyda">Tymczasem urzędy policyjne i prokuratorskie na ziemiach zachodnich zupełnie ignoruje pozytywny ten przepis prawny...</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(do sen. Perzyńskiego)</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#MarianSeyda">...Panie Senatorze, jak gdyby on nie istniał, jak gdyby wolno im było robić wszystko, co im się żywnie podoba, konfiskować za rzeczy, nie mające żadnego, nawet pośredniego związku z powyższym pozytywnym przepisem prawnym.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#MarianSeyda">Więc naprzykład dokonywa się zajęcia pisma na podstawie § 360 p. 11 niemieckiego kodeksu karnego o t. zw. ciężkim wybryku, paragrafu dobrze prasie polskiej znanego z czasów pruskich. Ale za pruskich czasów wytaczano na tej podstawie procesy, ale nawet wówczas nie konfiskowano. Tego doczekaliśmy się dopiero w dzisiejszych czasach „sanacyjnych”. Na szczęście polskie sądy apelacyjne zupełnie zgodnie uznały to postępowanie za bezprawne. Ale nim sądy apelacyjne to stwierdziły, wszystkie konfiskaty na tej jawnie bezprawnej podstawie były stale zatwierdzane przez sędziego grodzkiego, p. Długołęckiego. Gdy liczne wyroki, znoszące konfiskaty zarządzone na tej bezprawnej podstawie, uniemożliwiły poprostu dalsze konfiskowanie na tej zasadzie, sądzono, że nawróci się na drogę prawa. Ale nie, zrobiono co innego: zastosowano metodę pozornego obejścia prawa, a w rzeczywistości nowego jawnego i jaskrawego łamania § 23 niemieckiej ustawy prasowej, ustalającego konkretnie, w jakich tylko wypadkach konfiskować wolno. Oto od pewnego czasu...</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(do sen. Perzyńskiego)</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#MarianSeyda">...to Pana Senatora, jako prawnika zainteresuje — po konfiskatach całego nakładu pisma...</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(S. Perzyński: A więc trzeba stwierdzić, że sprawiedliwości dzieje się zadość, bo sąd apelacyjny zrobił to, co do niego należy.)</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#MarianSeyda">Tak.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(S. Perzyński: O to tylko chodzi.)</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#MarianSeyda">Jeśli jest jasny przepis prawny, to powinien on być stosowany we wszystkich instancjach, i to nie tylko sadowych, ale i administracyjnych, bo przecież jest dla mnie bolesnem i zawstydzającem, jeśli muszę stwierdzić, iż wspomniany przepis prawny nie był łamany przez władze pruskie, a jest łamany przez władze polskie. To nie jest rzecz bardzo przyjemna, a muszę stwierdzić, że to się działo, i potrzeba było dopiero wyroków sądu apelacyjnego, aby uniemożliwić rzecz, pod względem prawnym jasna zupełnie, bo pozytywnie w prawie stwierdzoną.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(S. Perzyński: To jest jedna rzecz, a druga rzecz, to stosunek do rządu niemieckiego i do rządu polskiego, to warto też omówić.)</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#MarianSeyda">Ale to jest inny temat, albowiem prawo jest prawem, a przecież Pan mówił, że istnieje praworządność. Prawo jest, albo go niema.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę Panów nie przerywać i nie polemizować.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MarianSeyda">Może Pan mi pozwoli mówić dalej. Oto od pewnego czasu po konfiskacie nakładu pisma na wniosek prokuratury poznańskiej wspomniany sędzia grodzki zatwierdza, ale co? — t. zw. „odebranie” danego numeru pisma na podstawie art. 154 kodeksu postępowania karnego. Najpierw policja konfiskuje cały nakład pisma, a następnie sędzia zatwierdza konfiskatę, ale pod inną nazwą, zatwierdza „odebranie”, przyczem nie mówi się: konfiskatę jednego egzemplarza, ale „odebranie pisma”.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#MarianSeyda">Art. 153 powiada, że jeżeli osoba, która ma u siebie przedmioty, stanowiące dowód przestępstwa, odmawia ich wydania, można zarządzić ich odebranie. Na „dowód przestępstwa” wystarczy oczywiście jeden egzemplarz numeru pisma: mowy być nie może o odbieraniu całego nakładu. Egzemplarze posiada zarówno urząd policyjny, jak urząd prokuratorski. Wydania egzemplarza, czy policji, czy prokuraturze, jako „dowodu przestępstwa” nikt nigdy nie odmawiał. Cały ten manewr konfiskowania pism na mocy art. 153 kodeksu postępowania karnego i zatwierdzania tego następnie w postaci „odbierania” pisma przez owego sędziego grodzkiego, to są metody, mojem zdaniem, niegodne państwa, które szanuje prawo, które szanuje urzędy prokuratorskie i które szanuje sądownictwo. Ale i na tem jeszcze nie koniec.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(S. Perzyński: A cóż dopiero powiedzieć o tego rodzaju interpretacji.)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#MarianSeyda">Ja stwierdzam fakty.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#MarianSeyda">W długim szeregu wypadków, szczególniej w okresie procesu posłów Centrolewu, krępowano prasę stołeczną zupełnie bezprawnemi zakazami, a pisma prowincjonalne konfiskowano za rzekomy przedruk ustępów, zamieszczonych uprzednio jakoby w prasie warszawskiej. W rzeczywistości jednak doniesienia pism prowincjonalnych, albo w prasie warszawskiej wręcz wcale się nie pojawiały, albo ze względu na czas, w jakim się ukazywały, nie mogły być przedrukowywane. Bo jak mogło być w Katowicach, czy Poznaniu o godzinie 1 przedrukowane coś, co się drukowało o tej samej godzinie w Warszawie?</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#MarianSeyda">Reasumując, stwierdzam, że np. redagowany przeze mnie „Kurier Poznański” był od r. 1929 skonfiskowany 46 razy. W połowie wypadków nastąpiły już w instancji apelacyjnej wyroki uwalniające, względnie sprawy zostały zlikwidowane przez umorzenie. Tok reszty spraw w apelacji będzie niewątpliwie podobny. Niema w każdym razie ani jednego wyroku prawomocnego, zgodnego z orzeczeniem wspomnianego sędziego grodzkiego, który zatwierdza konfiskaty nieomal automatycznie. Nie zamierzam zajmować się samą krytyką jego działalności, może jednak Panów Senatorów zainteresuje, gdy podam do ich wiadomości, że gremjum sędziów sądu okręgowego przeciwstawiło się prawie jednomyślnie jego zabiegom o dostanie się do sądu okręgowego, i to wyraźnie z tem uzasadnieniem, że nie posiada on dostatecznych kwalifikacyj prawnych; ale posiada dostateczne kwalifikacje, ażeby odgrywać rolę surowego cenzora w stosunku do prasy.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#MarianSeyda">Stan rzeczy jest taki, że naszą prasę usiłuje się złamać konfiskatami i procesami, a równocześnie sanacyjne dzienniki otrzymują hojną pomoc materialną z państwowych pieniędzy ogółu społeczeństwa w Banku Gospodarstwa Krajowego. Nie złamie to nas jednakowoż, a bezprawne prześladowania jednają prasie narodowej jeszcze więcej sympatyków w szerokich masach społeczeństwa. Ale koszty tych konfiskat płaci Państwo, płaci jego Skarb w postaci odszkodowań i płaci jego pozycja moralna w społeczeństwie. W kim zaciekłość partyjno-polityczna nie zdławiła głosu sumienia państwowo obywatelskiego, temu to obojętne być nie może.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#MarianSeyda">Na zakończenie chciałbym podkreślić zupełnie odmienny sposób postępowania prokuratorów w odniesieniu do działaczy ugrupowań opozycyjnych, a członków, względnie zwolenników obozu rządzącego. Wystarczy błahe przewinienie tamtych, a uruchamia się w pierwszem lepszem mieście przed sądem olbrzymi i kosztowny aparat, powołuje się dziesiątki świadków, z tym minimalnym rezultatem, że dana jednostka zasądzona bywa na małą grzywnę za t. zw. wybryk na wiecu. Gdy jednak w rachubę wchodzą jaskrawe akty gwałtu, popełnione jawnie przez kierowników czy szeregowców sanacyjnych, wówczas, jak wykażę znów na podstawie faktów, prokuratorów niema i po przestępstwach porasta trawa.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#MarianSeyda">Żeby nie sięgać dalej wstecz, ograniczę się do zapytania, gdzie były śledztwa i jaki dały wynik w sprawie notorycznych gwałtów popełnionych przez sanacyjne bojówki wyborcze? Stwierdzam, że w Poznaniu gwałty te spowodowały śmierć człowieka, nie mającego żadnego związku z życiem politycznem, ś. p. Aleksandra Rączkowskiego, wice-prezesa okręgu Sokoła, człowieka łagodnego, który bojówkarzom tem się tylko naraził, że w dobroduszny sposób zwrócił się do nich, by nie zanieczyszczali nalepianiem afiszów wyborczych publicznego gmachu Muzeum Mielżyńskich, ponieważ Muzeum Mielżyńskich nie ma funduszów na to, ażeby zajmować się oczyszczaniem gmachu. Został on tak pobity, że w krótkim czasie zmarł, Zapytuję się, co w tej sprawie zrobiła prokuratura i z jakim rezultatem? Nic nam o tem nie wiadomo.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#MarianSeyda">Albo przykład inny: W rozprawie sądowej w Poznaniu świadkowie pod przysięgą stwierdzili, że dnia 19 marca roku zeszłego na Głównej Komendzie Policji policjanci bili i masakrowali osoby, aresztowane w toku demonstracji zwróconej przeciw polityce imieninowej. Szereg świadków zeznał pod przysięgą, że podinspektor policji Grefner łajał policję, że za mało biła, chociaż biła „wystarczająco”, włosy wyrywała z głowy i t. p. A jeden ze świadków zeznał pod przysięgą, że na własne uszy słyszał, jak ów podinspektor wydał policji nakaz bicia. Pytam się, co prokuratura po tych zeznaniach w sądzie pod przysięgą uczyniła w stosunku do podinspektora policji, czy zrobiła jakieś śledztwo, czy śledztwo dało wyniki?</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#MarianSeyda">Powtarzam, kto nie jest zaślepiony względami partyjnemi, kto myśli nie tylko o przemijających kombinacjach, o przejściowych, w gruncie rzeczy, małych efektach, kto wzrok ma utkwiony w przyszłość, w drogę, po której kroczy rozwój Rzeczypospolitej, tego wszystkie te objawy poniewierania prawa i sprawiedliwości przejmować muszą serdecznym bólem i głęboką troską. Bo chciałoby się Państwo Polskie widzieć, jeśli już nie tak idealnem, o jakim marzyliśmy przed wojną i w czasie wojny, to w każdym razie na poziomie, któryby swoim i obcym nakazywał szacunek i respekt moralny. Rozumiemy walkę, rozumiemy walkę z przeciwnikiem politycznym chociażby najostrzejszą, ale niech walka ta nie podcina moralnych i prawnych podstaw bytu państwowego, niech ona duszy zbiorowej społeczeństwa i zbiorowego życia naszego publicznego nie wydaje na łup barbarzyństwa wschodniego.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan chyba mówi o roku 1922?)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Panie Senatorze, Pan używa słów zupełnie niedopuszczalnych. Użycie słów „barbarzyństwo wschodnie” uważam, że jest nie na miejscu w tej Izbie.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MarianSeyda">My, którym Opatrzność pozwoliła przeżyć okres największego szczęścia, okres wskrzeszenia naszej niepodległości państwowej, mamy obowiązek przekazać przyszłym pokoleniom Polskę uporządkowaną, kamą i silną.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Tak, tak, uporządkowaną, karną i silną — o to właśnie chodzi.)</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#MarianSeyda">Uczynimy to jednak tylko wtedy, jeżeli jej gmach oprzemy na niezłomnych podstawach prawa, sprawiedliwości i moralności.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Makarewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JuliuszMakarewicz">Wysoki Senacie! Przy sposobności omawiania budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości jest w zwyczaju poruszać sprawę Komisji Kodyfikacyjnej. W latach poprzednich słyszało się utyskiwania na powolny postęp prac tej instytucji, na przydługie rozważania wszelkich kodyfikacyjnych pro i kontra, słyszało się narzekania na zbyt długie dyskusje i zbyt dokładne studia, słyszało się głosy: niech będzie ustawa, jaka chcę, ale niech będzie szybko, niech się skończy wreszcie ustawodawstwo dzielnicowe, bo Państwo Polskie łaknie szybkiej unifikacji na polu ustawodawczem.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JuliuszMakarewicz">Rok 1931 przyniósł pewne zjawiska stanowiące znamienną odpowiedź dla niezadowolonych z wolnego tempa unifikacji w dziedzinie przekazanej Komisji Kodyfikacyjnej. Po pierwsze przyniósł nam nowelizację kodeksu postępowania karnego, następnie przyniósł wrzenie w szerokich masach naszego społeczeństwa z powodu projektu prawa małżeńskiego, opracowanego i ogłoszonego przez Komisję Kodyfikacyjną.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JuliuszMakarewicz">Nowelizacja kodeksu postępowania karnego po dwóch latach obowiązywania wykazuje, że źle zrobił ten minister sprawiedliwości, który wyrwał z Komisji Kodyfikacyjnej niedojrzały projekt i kazał go przerobić czy poprawić swoim urzędnikom na to, aby ogłosić go jako rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej. Niepożądane wyniki stosowania tego kodeksu zmusiły Ministerstwo do równie szybkiej nowelizacji, jak szybką była decyzja ogłoszenia niedojrzałego tworu ustawodawczego. Prawnicy wiedzą dobrze, że ta nowelizacja obecnie dokonana, to dopiero pierwszy, niecierpiący zwłoki krok na drodze do przerabiania kodeksu postępowania karnego. Pójdą za nim inne, dyktowane już nie względami na katastrofę finansową, wynikłą ze stosowania nieopatrznych przepisów, a podyktowane względami zasadniczemi.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JuliuszMakarewicz">Trudno przejść do porządku dziennego nad burzą, która rozpętała się nad Polską skutkiem ogłoszenia w lecie 1931 r. projektu prawa małżeńskiego, opracowanego przez Komisję Kodyfikacyjną. Sprawa ta wiąże się oczywiście z Ministerstwem Sprawiedliwości, ale w zupełnie innej płaszczyźnie, niż pospolicie przyjmuje to opinia publiczna, ta zwłaszcza jej część, która treścią projektu czuje się dotkniętą i zagrożoną. Trzeba powiedzieć sobie jasno, że w sprawie tej są niewątpliwie zawinienia, których zatajać nie można, ale są także nieporozumienia, które należy usunąć. Jasne postawienie sprawy przyczynić się może do uspokojenia szerokich kół naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JuliuszMakarewicz">Przedewszystkiem zadać sobie należy pytanie, jaką rolę odgrywa Komisja Kodyfikacyjna w kuźni polskiego ustawodawstwa? Jakie zadania wyznacza Komisji Kodyfikacyjnej ustawa z dn. 3 czerwca 1919, która instytucję tę powołała do życia? Komisja Kodyfikacyjna miała i ma za zadanie: 1) przygotowanie projektów jednolitego ustawodawstwa w dziedzinie prawa cywilnego i karnego tudzież 2) przygotowanie innych ustaw na skutek uchwały Sejmu lub w porozumieniu z Ministerstwem Sprawiedliwości. Widocznem jest, że rola tej instytucji w zakresie ustawodawstwa polskiego miała i ma być fragmentaryczną, gdyż miała i ma się ograniczać głównie do załatwiania wielkich kompleksów ustawodawczych z zakresu prawa prywatnego, handlowego, wekslowego, karnego, postępowania cywilnego i karnego. Pozatem instytucja ta miała i ma opracowywać inne także ustawy, ale tylko na zamówienie. Z drugiej strony rola komisji miała być wyjątkowa o tyle, że w myśl art. 3 ustawy wytwory jej wnosić miał Minister Sprawiedliwości wprost do Sejmu Ustawodawczego, a Sejm miał je przyjmować lub odrzucać. Autorowie ustawy o Komisji Kodyfikacyjnej wyobrażali sobie, że celem uniknięcia ewentualnych niekorzystnych zmian, ministerstwo winno wstrzymywać się od wszelkich własnych poprawek, a Sejm ma prawo tylko przegłosowania projektów, a więc przyjęcia lub odrzucenia w całości.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#JuliuszMakarewicz">Cały ten plan uległ jednak automatycznemu przeobrażeniu skutkiem ogłoszenia Konstytucji z r. 1921. Konstytucja nie pozwala, by Minister Sprawiedliwości ograniczał się do oświadczenia: „oto jest projekt Komisji Kodyfikacyjnej, wnoszę go do ciał ustawodawczych bez komentarzy i bez zajęcia jakiegokolwiek wobec niego stanowiska”. Minister Sprawiedliwości, wnosząc projekt Komisji Kodyfikacyjnej do ciał ustawodawczych, wykonuje swoje prawo inicjatywy ustawodawczej, przysługującej według art. 10 Konstytucji tylko rządowi lub Sejmowi, nikomu więcej. Prawo to nie przysługuje Senatowi Rzeczypospolitej Polskiej, nie może przeto przysługiwać i Komisji Kodyfikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JuliuszMakarewicz">Skoro Minister Sprawiedliwości objąć musi projekt Komisji Kodyfikacyjnej swą zgodą i wnieść jako projekt rządowy, wynikają stąd następujące konsekwencje: 1) Rząd może projektu nie wnosić do ciał ustawodawczych, jeżeli z jakichkolwiek powodów z nim się nie zgadza. 2) Rząd może projekt komisji zmienić, jeżeli wprawdzie na wniesienie się godzi, ale nie godzi się na pewne szczegóły projektu.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#JuliuszMakarewicz">Praktyka wykazała, że obie alternatywy są aktualnemi: co do pierwszej mamy precedens w projekcie ustawy o sądach dla nieletnich, przedłożonym ministerstwu 22 grudnia 1921 r. Minister projektu tego pomimo upływu 10 lat do ciał ustawodawczych nie wniósł. Obszernie o kwestii tej mówiłem przy omawianiu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości za czasów p. Cara i w jego obecności, oczywiście beż żadnego z jego strony zaprzeczenia. Klasycznym przykładem drugiej alternatywy było przerobienie przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektu kodeksu postępowania karnego, zanim ogłoszono go jako rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dn. 19 marca 1928 r.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#JuliuszMakarewicz">Jasnem jest, że w tych warunkach projekty Komisji Kodyfikacyjnej nie mają tego znaczenia, jakie miały przed Konstytucją, kiedy to minister miał wnosić projekt komisji bez względu na to, czy się z nim godził lub nie i bez zmian. Minister mógł był wówczas wnieść co najwyżej drugi projekt konkurencyjny, swój własny.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#JuliuszMakarewicz">O obecnym stosunku wzajemnym Komisji Kodyfikacyjnej i Ministerstwa Sprawiedliwości świadczy niedawna korespondencja, krótka ale wymowna, na temat projektu ustawy o urządzeniu adwokatury. Sekcja postępowania cywilnego obradowała od r. 1928 nad projektem, który przeszedł dwa czytania, a kiedy sekcja przystąpić miała do trzeciego czytania, wpłynęło dnia 8 października 1931 r. pismo p. Ministra Sprawiedliwości następującej treści: „Wobec wniesienia przez Rząd do ciał ustawodawczych projektu ustawy o ustroju adwokatury, uważam dalsze opracowywanie przez Komisję Kodyfikacyjną projektu ustawy w tej samej materii za nieaktualne i w związku z tem upraszam o zarządzenie zaniechania dalszych prac nad rzeczonym projektem”.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#JuliuszMakarewicz">Sekcja postępowania cywilnego otrzymała zawiadomienie o tem piśmie zapóźno, skutkiem tego odbyła trzecie czytanie, którego wynik ogłoszono, jako gotowy projekt. Ponieważ nie chciano temu projektowi nadawać znaczenia demonstracji Komisji Kodyfikacyjnej przeciw Ministerstwu, opublikowano go nie w oficjalnych wydawnictwach komisji, lecz prywatnie w Gazecie Sądowej Warszawskiej. Oczywiście Minister miał formalnie słuszność, nazywając dalszą pracę nad organizacją adwokatury nieaktualną, skoro, nie czekając na wyniki obrad Komisji Kodyfikacyjnej, zdanie swe już wypowiedział przez wniesienie własnego projektu do ciał ustawodawczych. Skoro zasady projektu komisji znane były Ministrowi od r. 1928, a mimo to Minister wniósł własny projekt z zasadami temi niezgodny, jasnem było, że projektu swego nie wycofa po ogłoszeniu projektu Komisji Kodyfikacyjnej. Przykład ten jest ilustracją wzajemnego stosunku Komisji Kodyfikacyjnej i Ministerstwa, stosunku, polegającego na wzajemnej niezawisłości z jednej strony, a na swobodzie decyzji Ministra, co do wnoszenia lub niewnoszenia projektów komisji do Sejmu z drugiej strony, Z punktu widzenia autorytetu Komisji Kodyfikacyjnej można ubolewać nad stanem rzeczy, wytworzonym przez Konstytucję, czynią to też niektórzy członkowie Komisji Kodyfikacyjnej, mający do mnie żal o to, że o sprawach tych mówię bez osłony. Niemniej nic się nie da zmienić, skoro Minister może przejść do porządku dziennego nad projektami Komisji Kodyfikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#JuliuszMakarewicz">Powstaje pytanie: Skoro Minister Sprawiedliwości nie jest krępowany projektami Komisji Kodyfikacyjnej, czyż w takim razie Komisja Kodyfikacyjna nie jest poprostu jakimś biurem lub wydziałem Ministerstwa Sprawiedliwości, a może ciałem doradczem przy Ministerstwie Sprawiedliwości? Tak nie jest. Konstytucja nie uchyliła ustawy o Komisji Kodyfikacyjnej z roku 1919. Komisja Kodyfikacyjna ma nadal swój byt niezawisły, oparty na tej ustawie. Nie jest ona rodzajem departamentu ustawodawczego, który Minister może likwidować, lub przeobrazić według swej woli, nie jest też ciałem doradczem, którego zadaniem jest tylko wydawanie opinii. Komisja Kodyfikacyjna pozostaje nadal ciałem niezawisłem, złożonem z ludzi niezawisłych od rządu. Działalność Komisji Kodyfikacyjnej zależy od komisji samej, ona sama wyznacza, jak ma postępować w zakresie wskazanym przez ustawę, a także, kiedy ma uznać projekt swój za gotowy do wniesienia do ciał ustawodawczych. Błędem byłoby przeto stosować do tej sytuacji przepis art. 56 Konstytucji, mówiący o odpowiedzialności Ministra za działanie podległych mu organów administracyjnych. Komisja Kodyfikacyjna nie jest organem administracyjnym podległym Ministrowi, przeciwnie jest samoistnem ciałem od niego niezależnem. Ministrowi wolno nie śledzić wcale toku spraw Komisji Kodyfikacyjnej, bywali też ministrowie, którzy bardzo niewiele zajmowali się tą instytucją, trzeba ich było prosić, by zechcieli przysyłać swych przedstawicieli na posiedzenia sekcyjne. Dziś także się zdarza, że albo przedstawiciel Rządu jest więcej osobistością wysuniętą przez samą komisję, niż mężem zaufania ministra, albo też przedstawiciel Rządu dla braku czasu na posiedzeniu świeci nieobecnością.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#JuliuszMakarewicz">Minister ma jednak wpływ na sprawy osobiste, na personalia komisji o tyle, że przedstawia kandydatów na prezydenta lub wiceprezydenta lub innych członków Komisji Kodyfikacyjnej w razie wakansu do nominacji Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Tutaj znów dotykamy sprawy aktualnej. Obecnie panują w Komisji Kodyfikacyjnej stosunki patologiczne skutkiem faktu, że stanowisko prezydenta Komisji Kodyfikacyjnej i jednego z wiceprezydentów wakuje od kilku lat. Kierunek administracyjny Komisji Kodyfikacyjnej spoczywa obecnie w jakimś kadłubowem prezydjum, a w czasach ostatnich przeszedł w zupełności niemal na sekretarza generalnego. Przy każdej sposobności zwracam na to uwagę, czy to w Komisji Prawniczej, czy w Komisji Budżetowej, o ile jestem referentem budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, czy wreszcie na plenum Senatu, wszystko to jednak bezskutecznie.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#JuliuszMakarewicz">Sprawa projektu prawa małżeńskiego jest klasycznym dowodem, że tego rodzaju patologiczne stosunki muszą się zemścić. Widzimy niesłychane zaognienie stosunku społecznego do Komisji Kodyfikacyjnej. Projekt Komisji Kodyfikacyjnej jest piłką odrzucaną wzajemnie przez opozycję przeciwrządową, uważającą Rząd za inspiratora projektu i przez Rząd, słusznie temu przeczący. Komisja Kodyfikacyjna, pojęta jako ciało nawskroś bezpartyjne, obejmujące ludzi rozmaitych przekonań politycznych, znalazła się w wirze walk politycznych. Wszystko to jest wynikiem błędów taktycznych, popełnionych przez czynniki kierujące komisją. Protesty sypią się jak z rękawa przeciw projektowi prawa małżeńskiego, jako uderzającemu w podstawy życia społecznego, doszło do tego, że nazwa Komisji Kodyfikacyjnej stała się w pewnych kołach synonimem akcji przeciw kościołowi katolickiemu, a wiece ludowe domagają się wręcz innego składu osobowego Komisji Kodyfikacyjnej. Są to rzeczy niedopuszczalne, mam przekonanie, że nie byłoby doszło do nich nigdy, gdyby ministrowie sprawiedliwości spełnili swój obowiązek i przestrzegali pełnego składu prezydjum Komisji Kodyfikacyjnej, przewidzianego w ustawie z r. 1919. Ministrowie nie spełnili swego obowiązku i narazili stanowisko Komisji Kodyfikacyjnej na szwank, a społeczeństwo polskie na niepożądane wstrząsy. Przy liczniejszym składzie prezydjum i przy wykonywaniu kierownictwa przez prezydenta takiego, jakim był pierwszy i ostatni, prof. Fierich, nie byłoby doszło do traktowania projektu ustawy małżeńskiej w sposób wyjątkowo tajemniczy, z pominięciem ścisłego kontaktu z szerokiemi kołami naszego społeczeństwa już w czasie pierwszych kroków kodyfikacyjnych. Pewne ostrożności w samych początkach obrad nad projektem prawa małżeńskiego mogły być uzasadnione, bo po co niepokoić społeczeństwo, dopóki podkomisja prawa małżeńskiego nie ustali zasad, których pragnie się trzymać. Ale po opracowaniu projektu w pierwszem, a najpóźniej w drugiem czytaniu była chwila, kiedy należało przekonać się, jakie wrażenie w społeczeństwie zrobi koncepcja przyjęta przez autorów za podstawę projektu. Zamiast tego zalegała tajemnica, nie informowano społeczeństwa o tem, co się robi, dokąd komisja dąży, rozchodziły się od czasu do czasu jakieś głuche wieści, poczem następowały ogólnikowe uspakajania i znowu zalegała cisza. Postępowanie to było tem bardziej rażące, że od biegało zasadniczo od reguły przyjętej w Komisji Kodyfikacyjnej. Wystarczy przedstawić ilość publikacyj Komisji Kodyfikacyjnej, ażeby przekonać się, że przy innych projektach panowała wręcz odwrotna praktyka, że regułą była zasada jak najdalej posuniętej jawności, zasada zasięgania opinii szerokich kół już w czasie prac wstępnych. Wykaz druków i wydawnictw Komisji Kodyfikacyjnej od roku 1920 do 1 czerwca 1931 obejmuje 112 pozycyj, lecz darmo tam szukać materiałów do prawa małżeńskiego poza projektem prof. Jaworskiego z roku 1920, dotyczącym części najmniej interesującej szerokie masy, bo prawa majątkowego małżeńskiego. Natomiast są liczne publikacje, dotyczące innych działów prawa cywilnego. Nie licząc projektów ustaw specjalnych, 14 publikacyj dotyczy dziedziny prawa cywilnego materialnego. Jak obfitą jest działalność literacka Komisji Kodyfikacyjnej wogóle, tego dowodzi fakt, że mamy trzy publikacje dotyczące wykroczeń administracyjnych, które pierwotnie autorowie specjalnego projektu próbowali przenieść do kompetencji władz sądowych. Spotykamy tam dwie publikacje o propagandzie wojny zaczepnej jako o przestępstwie swoistem. Spotykamy dwie publikacje o prawie karnem międzypaństwowem, chociaż wątpić należy, czy kiedykolwiek Liga Narodów zwróci się do Komisji Kodyfikacyjnej z prośbą o wypracowanie ustawy karnej przeciwko państwom, naruszającym zasady prawa narodów. Wśród 112 publikacyj Komisji Kodyfikacyjnej o wszystkiem jest mowa, tylko nie o tem, co stanowi istotę projektowanego prawa małżeńskiego. Z tej dziedziny nie ogłaszano ani materiałów, ani protokółów posiedzeń, ani projektów wstępnych, ani nawet tego projektu, który przedłożono komitetowi organizacji prac do ostatecznego zatwierdzenia. Znamiennem jest, że druk projektu, który został przyjęty przez komitet organizacji prac 28 maja 1929 r., ukończono dopiero 30 lipca 1931 r., a projekt złożono Ministrowi Sprawiedliwości w dniu 10 sierpnia 1931 r. Od chwili oficjalnego ukończenia prac Komisji Kodyfikacyjnej nad projektem prawa małżeńskiego do chwili rozpoczęcia druku tegoż projektu upłynęło lat dwa.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#JuliuszMakarewicz">Nie mam zamiaru dociekać, jakie były pobudki tego postępowania. Pewnem jest, że postępowanie to było niezwykłe, że mogło było budzić rozmaite podejrzenia. Pewnem jest, że Komisja Kodyfikacyjna, która miała być organem umiaru i publicznego zaufania, miała stać ponad rozbieżnemi tendencjami politycznemi i społecznemi, miała być wyrazem przekonań większości społeczeństwa, naraziła się na podejrzenie, że pragnie konstrukcje prawne niepopularne w społeczeństwie przeprowadzić drogą zaskoczenia opinii publicznej, niepoinformowanej na czas i nieprzygotowanej na odpór.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#JuliuszMakarewicz">Jakiekolwiek były pobudki, kierujące czynnikiem decydującym obecnie w sprawach administracyjnych Komisji Kodyfikacyjnej, pewnem jest, że zaniedbanie bliskiego zetknięcia się z wolą szerokich mas społeczeństwa było błędem z punktu widzenia ustawodawczego. Minęły już czasy oświeconego absolutyzmu, kiedy wola monarchy rozstrzygała o problemach zbyt trudnych dla ograniczonego umysłu poddanych. Roli monarchy nie może objąć w nowożytnem społeczeństwie nawet wielogłowa organizacja pierwszorzędnych prawników, gdyż społeczeństwo nowożytne nie da sobie narzucić zasad prawnych niezgodnych z jego przekonaniem. Nie jest to przypadkowem zjawiskiem, że właśnie wiek XIX po wojnach napoleońskich wytworzył szkołę historyczną w dziedzinie prawa, która za myśl przewodnią przyjęła ujmowanie w formuły prawne tego, co w dziedzinie prawa wytworzyło społeczne przekonanie, społeczna potrzeba i społeczna tradycja. Kiedy chciano opracować dla Niemiec wspólny kodeks cywilny, sprzeciwił się tej myśli z początkiem XIX wieku znany prawnik Savigny, pisząc „o powołaniu naszego czasu do ustawodawstwa i naukowej pracy nad prawem”; nie twierdził on wówczas, że Niemcy nie mają dobrych prawników, którzyby mogli sprostać zadaniu ustawodawczemu, lecz twierdził, że nie jest dostatecznie znanym ten materiał, któryby opracować kodyfikacyjnie należało, gdyż w owym to czasie społeczeństwo niemieckie rządziło się przeważnie prawem rzymskiem, Savigny zażądał, ażeby przedewszystkiem zapoznać się z tem, co w dziedzinie prawa prywatnego wytworzyło samo społeczeństwo niemieckie. Sprzeciw Savigny'ego zaważył na szali, a szkoła historyczna prawie przez cały wiek XIX przygotowywała te poważne materiały, które pozwoliły opracować rdzennie niemiecki kodeks cywilny (powszechnie znany) z r. 1900.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#JuliuszMakarewicz">Prawo to wola społeczeństwa, a nie wola rządu albo choćby elity społecznej, rozsądny ustawodawca nie narzuca społeczeństwu takiego prawa, którego większość społeczeństwa nie chcę, lub nie rozumie. Kto postępuje inaczej, ten naraża się albo na stworzenie ustawy papierowej, albo na bojkot ustawy, albo na nieustanne konflikty między społeczeństwem a organami władzy wykonawczej.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#JuliuszMakarewicz">O prawie małżeńskiem wiedział każdy, kto nawet specjalnie nie zajmował się tą dziedziną, że wszędzie i zawsze ścierają się tu dwa zasadnicze poglądy: pogląd katolicki i niekatolicki. Pogląd katolicki widzi w małżeństwie więcej, niż zwykłą umowę, dodatek sakralny w postaci następowego błogosławieństwa kościelnego uchodzi za niewystarczający gdy według katolików czynnik religijny przenika nawskroś samą instytucję, uznaną za sakrament, z czego wniosek, że tylko kościelna forma zawarcia małżeństwa jest dopuszczalna. Katolicyzm nie uznaje rozerwalności małżeństwa, a dla sporów małżeńskich uznaje jedynie sądy duchowne za właściwe forum. Wiadomem jest, że w Polsce katolicy stanowią przeważającą większość ludności. Obowiązkiem ustawodawcy wobec tego faktu było, albo cyfrę statystyczną, dotyczącą stosunku wyznań w Polsce, przyjąć zgóry za punkt wyjścia, albo przyjmując, że sama formalna przynależność do pewnego wyznania nie jest rozstrzygającą dla nastrojów w szerokich masach, przystąpić do dokładnego zbadania, czy uzasadniona jest hipoteza tak silnie rozkrzewionego indyferentyzmu w kołach katolickich, że ta przeważająca większość ludności zamieszkującej ziemie polskie przyjmie bez silniejszego protestu konstrukcje prawne przeciwne zasadom katolicyzmu. W wypadkach takich nie wolno polegać na prywatnych spostrzeżeniach, dotyczących indyferentyzmu t. zw. inteligencji zamieszkującej wielkie miasta, sięgnąć należało do tych szerokich mas, które wypełniają w niedziele i święta miejsca modlitwy, nie dla zwyczaju tylko, lecz przeciwnie, z widocznej duchowej potrzeby. Sprawa ta była tem bardziej aktualną, że stanowisko oficjalnych przedstawicieli kościoła katolickiego, a więc Episkopatu było znanem, jasnem było, że Episkopat od zasad katolicyzmu nie odstąpi i odstąpić w żadnym kierunku nie może. Dla zwolenników działania wbrew temu stanowisku pozostawała jedna tylko możliwość: wykazanie, że ludność katolicka w przeważającej swej większości jest katolicką tylko formalnie, a wobec tego, że przyjmie bez oporu prawo małżeńskie, niezgodne z zasadami katolicyzmu. Na tem stanowisku stanąć musi ustawodawca, choćby nie należący do kościoła katolickiego, choćby w kwestiach religijnych kierujący się nie wiarą, a względami państwowemi. Dobry ustawodawca przed uregulowaniem jakiejś kwestii prawnej n:ie pyta się o zdanie tylko biegłych w prawie, lecz zasięga opinii także interesowanych, gdyż w prawie nie o formę kodyfikacyjną tylko chodzi, ale przedewszystkiem o treść.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#JuliuszMakarewicz">Bywają reformatorzy życia społecznego, którzy próbują rozwiązywać zawiłe problemy inną drogą, systemem narzucania społeczeństwu własnych pomysłów wytworzonych w ciszy gabinetu uczonego, czy myśliciela. Doświadczenie wykazuje, że los takich reformatorów w sprawach obchodzących szerokie masy nie jest zazdrości godny. Znanem jest nazwisko Ben Lindseja, wieloletniego sędziego dla nieletnich w Denver (Colorado), który zachęcony powodzeniem w dziedzinie postępowania z nieletniemi przestępcami, postanowił przystąpić do reformowania instytucji małżeństwa w Stanach Zjednoczonych, Stworzył on konstrukcję małżeństwa kolegów (companionate marriage), które trafnie nazwano małżeństwem na próbę. Pomimo, że społeczeństwo Stanów przyzwyczajone jest do wielkiej i z roku na rok wzrastającej ilości rozwodów, nie tylko propozycję Lindseja odrzuciło, ale co więcej, zastosowało do autora konsekwentnie prowadzony ostracyzm. Lindsev utracił stanowisko sędziego dla nieletnich, znalazł się poza nawiasem życia społecznego Stanów, przekonał się ten do niedawna tak popularny sędzia, że niedaleko stoi skała Tarpejska od Kapitolu. Instytucja małżeństwa zbyt głęboko sięga w życie społeczne szerokich mas, by można tym masom narzucić to, czego one nie chcą.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#JuliuszMakarewicz">Prawo małżeńskie to nie jest ustawa o funduszu drogowym, interesująca przedewszystkiem właścicieli samochodów, w tym dziale można popełnić błąd, nie uwzględnić życzeń oparcia podatku na konsumpcji benzyny, można ustawę później znowelizować, ustępując pod naciskiem tak, jak to się dzieje obecnie u nas. Prawo małżeńskie nie dopuszcza eksperymentów, nie można go poprawiać co roku, co roku zmieniać tekstu poszczególnych artykułów.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#JuliuszMakarewicz">Powtarzam: zwolennicy stworzenia prawa małżeńskiego dla państwa katolickiego, w którem wyznanie rzymsko-katolickie według Konstytucji jest „religią przeważającej większości narodu i wobec tego zajmuje naczelne stanowisko wśród uprawnionych wyznań”, chcąc stworzyć małżeństwo oparte na zasadach przeciwnych katolicyzmowi, powinni udowodnić, że katolicy w Polsce są indyferentami.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#JuliuszMakarewicz">Burza, powstała w Polsce po ogłoszeniu projektu Komisji Kodyfikacyjnej, jest zjawiskiem, które wskazywałoby, że jest wprost odwrotnie. Odruch szerokich mas katolickich w Polsce był niewątpliwie żywiołowym. Być może, że tu i ówdzie wiece protestacyjne przeciw projektowi były wyzyskiwane przez pewne stronnictwa dla celów czysto politycznych, niemniej pewnem jest, że tam, gdzie masy do wiecowania i protestowania nie mają ochoty, polityczna podpałka nie wystarczy. Niewątpliwie ludność protestująca pozostawała w kontakcie ze swojem duchowieństwem, ale czyż sam fakt wpływu duchowieństwa na masy nie jest dowodem, że ludność jest właśnie daleką od indyferentyzmu?</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#JuliuszMakarewicz">Nie potrzeba było jednak czekać na tak przykry i niepożądany eksperyment, połączony z silnym wstrząsem dla całego społeczeństwa, by co do tezy indyferentyzmu rzesz katolickich mieć poważne wątpliwości. Nastroje społeczeństwa, zamieszkującego ziemie polskie, i to nie tylko społeczeństwa katolickiego, są wybitnie religijne, a objawia się to właśnie w sferze nas interesującej — dotyczącej formy zawierania małżeństw. Pouczające są cyfry statystyczne, które znajdujemy w roczniku statystycznym za rok 1930 w kwestii, ile małżeństw zawarto w roku 1927 i jaki był stosunek wyznaniowy nupturientów.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#JuliuszMakarewicz">Okazuje się, że w tym roku 172.092 mężczyzn wyznania rzymsko-katolickiego zawarło związek małżeński z kobietami, z których 167.755 było tego samego obrządku, a 3.138 obrządku greckiego, zaledwie w tysiącu wypadków zachodzą małżeństwa mieszane z prawosławnemi, ewangeliczkami, lub kobietami mojżeszowego wyznania. W tym samym roku 31.904 mężczyzn wyznania grecko-katolickiego zawarło małżeństwo z kobietami, z których 29.362 było tego samego obrządku, 2.515 obrządku rzymskiego, a zaledwie 27 małżeństw mieszanych ogółem przypada na kobiety prawosławne, ewangeliczki, mojżeszowego wyznania. Cyfry te wykazują, że wśród katolików obojga obrządków przeważa wybitnie tendencja do religijnej endogamii, gdyż razem biorąc 204.002 mężczyzn katolików zawarło małżeństwo z kobietami katoliczkami, tego czy innego obrządku, w ogólnej liczbie 202.770, Przy grecko-katolickich nupturientach przypuszczać należy narodowość inną, niż polska, wskazywałoby to, że nawet naprężone stosunki narodowościowe nie są taką przeszkodą do zawierania małżeństwa, jak różnica wyznania.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#JuliuszMakarewicz">Endogamia religijna jest właściwością nie tylko katolików polskich, to samo zjawisko spotykamy wśród innych wyznań: na 31.919 prawosławnych mężczyzn wypada 30.472 żon prawosławnych, na 6,507 ewangelików 5.830 żon ewangeliczek, na 15.686 wyznawców religii mojżeszowej 15.670 żon tego samego wyznania, Ten wyznaniowy stosunek nupturientów jest wskazówką, że małżeństwa mieszane należą w Polsce do rzadkości, co przemawia za religijnem traktowaniem związku małżeńskiego u ogółu ludności, zamieszkującej ziemie polskie.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#JuliuszMakarewicz">Sprawa małżeństw katolickich przedstawia dla nas ten szczególniejszy interes, że małżeństwa katolickie stanowią 4/5 ogółu małżeństw w Polsce zawieranych, co oczywiście przemawia za szczególnem uwzględnieniem życzeń tej właśnie części ludności.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#JuliuszMakarewicz">Zwróciłem się do Głównego Urzędu Statystycznego z zapytaniem, czy niema cyfr z lat dalszych. Okazuje się, że są jeszcze nieogłoszone cyfry z roku 1928. W roku tym ilość małżeństw katolickich znacznie wzrosła, niemniej charakterystyczna endogamia religijna pozostała.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#JuliuszMakarewicz">Ten typ religijnej endogamii w Polsce uznawało ustawodawstwo, które na terytorium b. zaboru rosyjskiego, jakoteż b. zaboru austriackiego wprowadzało jako wyłączną, względnie zasadniczą formę zawarcia małżeństwa ślub przed duchownym właściwego wyznania i niemniej także i tam, gdzie istnieją śluby cywilne jako forma zasadnicza (w b. zaborze pruskim), jak i tam, gdzie istnieją śluby cywilne z konieczności (w b. zaborze austriackim) typ małżeństw mieszanych należy do rzadkości.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#JuliuszMakarewicz">Sprawę małżeństw mieszanych w b. zaborze austriackim opracował Wiktor Morawski w Kwartalniku Statystycznym z r. 1930. T. VII, zesz. L, str. 152 i nast., czytamy tam na str. 192 — jako syntezę podanej poprzednio tabeli statystycznej: „Już pierwszy rzut oka pozwala stwierdzić, że najczęstsze są małżeństwa, zawierane pomiędzy przedstawicielami tego samego wyznania, Wyznanie mojżeszowe wogóle nie uczestniczy w zawieraniu małżeństw mieszanych”. Autor, badając zjawisko małżeństw mieszanych metodą ewolucyjną, wykazuje, że od końca XIX wieku do r. 1926 zmienia się wśród katolików tylko stosunek do drugiego obrządku w kierunku większego ograniczenia się do endogamii nawet wewnątrz obrządku: w latach 1899–1901 przypada na stu mężczyzn rzymsko-katolickiego wyznania, żon tego samego obrządku 89,2, greckiego obrządku 10,7. W latach 1909–1912 żon tego samego obrządku 90, greckiego obrządku 9,9, w roku 1926 żon tego samego obrządku 91, a greckiego obrządku 8,9, ale ogólna tendencja unikania małżeństw mieszanych wyznaniowo pozostaje.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#JuliuszMakarewicz">Sięgnijmy teraz do tych ziem polskich, które znają śluby cywilne obowiązkowe. Sprawą tą zajął się Jan Łagoda w Kwartalniku Statystycznym za r. 1927, t. IV., zesz. 1 (str. 364). Okazuje się, że na ziemiach tych małżeństwa mieszane należą do wielkiej rzadkości, a po wojnie zmiana zaszła tylko o tyle, że wśród katolików jest ich jeszcze mniej, natomiast wśród ewangelików jest ich więcej.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#JuliuszMakarewicz">Kiedy przed wojną małżeństw czysto katolickich na 100 katolików przypadało w Poznańskiem 98,1 żon katoliczek, to obecnie w latach 1923–1925 przypada ich 99,1–99,4, kiedy w Prusiech wschodnich przypadało na 100 katolików 94,2 żon katoliczek, to obecnie w województwie pomorskiem przypada ich 98,6–98,8. Ogółem w województwach zachodnich i Śląskiem w latach 1923–1925 przypada na 100 mężczyzn katolików 98,7–98,8 żon katoliczek.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#JuliuszMakarewicz">Okazuje się, że nawet tam, gdzie zachodziła bezwzględna łatwość zawierania małżeństw mieszanych, typ ten prawie nie istnieje i wykazuje tendencję do zupełnego wyginięcia.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#JuliuszMakarewicz">Cyfry te dowodzą, że ludność ziem polskich, przestrzegająca starannie wyznaniowej endogamii, nie potrzebuje małżeństw cywilnych, gdyż jasnem jest, że takie pary nupturientów, które związane są wspólnością wyznania, szukać będą kościoła jako najodpowiedniejszego dla siebie miejsca do ślubowania małżeńskiego.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#JuliuszMakarewicz">Przy problemie prawa małżeńskiego uderza mnie dziwny sposób stawiania kwestii: uczeni cywiliści w obronie ślubów cywilnych jako formy zasadniczej zawierania małżeństwa powołują się na Konstytucję i konkordat, dowodząc, że ani jedno, ani drugie nie sprzeciwia się ich wprowadzeniu, ale ani słowem nie wspominają, czy ludność życzy sobie tego rodzaju rozwiązania kwestii. Zdaniem mojem, nie o to chodzi, czy jakieś przepisy sprzeciwiają się wprowadzeniu tego typu przejętego z b. zaboru pruskiego, lecz o to, czy nastroje ludności wprowadzenia typu tego wymagają.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#JuliuszMakarewicz">Nie chcę wchodzić w sprawę korzyści lub niekorzyści z odebrania małżeństwu charakteru religijnego, a nadania mu charakteru umowy prywatnoprawnej z możliwością późniejszego pobłogosławienia w odpowiedniej świątyni, jako czynnością z punktu widzenia prawnego czysto dekoracyjną. Dyskusja na ten temat wprowadziłaby pierwiastek racjonalistyczny, mnie chodzi jedynie tylko o stwierdzenie faktu, że w danych warunkach Polska nie nadaje się ze względu na nastroje ludności do wprowadzenia zasad prawnych przekonaniu większości przeciwnych.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#JuliuszMakarewicz">Komisja Kodyfikacyjna tych nastrojów w szerokich masach nie chciała badać i nie badała, jak to się okazuje z uzasadnienia projektu, uzasadnienia, które ukazało się w druku w dwa lata po przyjęciu projektu, a nawet już w czasie burzy, którą projekt rozpętał. Kiedy w maju 1929 przy głosowaniu nad projektem prawa małżeńskiego w Komisji Kodyfikacyjnej oświadczyłem, że głosu za nim oddać nie mogę, bo nie wiem, czy odpowiada życzeniom i potrzebom ludności, nie znałem uzasadnienia projektu, bo autorowie nie uważali za właściwe uzasadnienia tego przedłożyć komitetowi organizacji pracy.</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bogucki.)</u>
<u xml:id="u-17.37" who="#JuliuszMakarewicz">Kiedy w dwa lata później ogłoszono drukiem uzasadnienie, nie znalazłem w niem wcale odpowiedzi na moje wątpliwości. Okazuje się, że jedynym motywem dla autorów projektu wprowadzenia ślubów cywilnych jest myśl, że śluby takie prowadzą do unifikacji prawa małżeńskiego. Jest to uzasadnienie dziwne, gdyż można wprowadzić równie dobrze unifikację prawa małżeńskiego, biorąc za podstawę śluby kościelne. Z tym argumentem Komisja Kodyfikacyjna wcale się nie rozprawia. Stwierdzić należy, że projekt komisji wprowadza nie tylko unifikację, ale także sekularyzację prawa małżeńskiego, Używam zwrotu „Komisja Kodyfikacyjna” zastrzec się jednak muszę przeciw kolektywnej odpowiedzialności wszystkich członków komisji. Byli tacy, którzy już w podkomisji prawa małżeńskiego sprzeciwiali się konstrukcjom przeciwnym opinii świata katolickiego, byli inni, którzy wogóle nie mieli sposobności zabierania głosu, gdyż sprawa nie przechodziła przez t. zw. zebranie ogólne, od dłuższego czasu nie zwoływane, a tylko przez nieliczny komitet organizacji pracy, gdzie zresztą także jednomyślności nie osiągnięto.</u>
<u xml:id="u-17.38" who="#JuliuszMakarewicz">Nasuwa się pytanie, jak się to stało, że sprawa tak ważna, tak niezmiernie delikatnej natury mogła mimo sprzeciwów i zastrzeżeń prześlizgnąć się bez odpowiedniego zbadania usposobienia ludności, bez próby wywołania pewnej reakcji ze strony interesowanych, zanim zapadnie ostateczna decyzja. Kwestia ta prowadzi nas do wewnętrznych urządzeń Komisji Kodyfikacyjnej i do obecnych stosunków w tej instytucji. Patologiczne stosunki wytwarzają równie patologiczne konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-17.39" who="#JuliuszMakarewicz">Zaznaczyłem już, że w Komisji Kodyfikacyjnej wakują od szeregu lat dwa stanowiska: prezydenta i jednego z wiceprezydentów. Wynikiem tej sytuacji była potrzeba pewnej reorganizacji celem podziału pracy pomiędzy pozostałych dwóch wiceprezydentów i sekretarza generalnego. W latach 1928 do 1931 dokonano 3-krotnie pewnych przesunięć. Ostatecznym ich rezultatem jest przerobienie regulaminu Komisji Kodyfikacyjnej i przeniesienie punktu ciężkości całej komisji do rąk sekretarza generalnego, który odtąd nosi tytuł dodatkowy „sprawującego kierownictwo administracyjne Komisji Kodyfikacyjnej”.</u>
<u xml:id="u-17.40" who="#JuliuszMakarewicz">Oczywiście nasuwa się pytanie, jakie są obowiązki dwóch wiceprezydentów, pozbawionych prezydenta i kolegi wiceprezydenta. Okazuje się, że obowiązki te ograniczają się do otwierania i zamykania posiedzenia, kierowania obradami, poddawania wniosków pod głosowanie i stwierdzenia ich wyników (art. 16).</u>
<u xml:id="u-17.41" who="#JuliuszMakarewicz">Jasnem jest, że w tych warunkach cały ciężar obowiązków i odpowiedzialności przesunął się na barki sekretarza generalnego. Sytuacja ta w Komisji Kodyfikacyjnej przypomina epokę z początkowej historii Francji, kiedy to za dynastii Merowingów zjawiła się instytucja t. zw. Majordomus, wykonującego faktyczną władzę w imieniu słabego króla.</u>
<u xml:id="u-17.42" who="#JuliuszMakarewicz">Niemiecki filozof Hegel za podstawę swojej panteistycznej filozofii przyjmował tezę, że wszystko, co jest rzeczywistem, jest równocześnie rozsądnem, a wszystko, co jest rozsądnem, jest także rzeczywistem. Stosując tę tezę do obecnej sytuacji w Komisji Kodyfikacyjnej, należy stwierdzić, iż jest ona rozsądną o tyle, o ile wytwarza możliwość stwierdzenia, kto za pewne administracyjne zarządzenia lub zaniedbania jest przedewszystkiem odpowiedzialny.</u>
<u xml:id="u-17.43" who="#JuliuszMakarewicz">Zapytywałem jednego z ministrów sprawiedliwości, jaki jest właściwie cel petryfikacji dziwnego stanu rzeczy w prezydjum Komisji Kodyfikacyjnej i jaki jest powód, dla którego stanowiska prezydenta się nie obsadza? Odpowiedział mi na to pytanie z dyplomatycznym uśmiechem, że zmian w Komisji Kodyfikacyjnej przedsiębrać nie warto, ponieważ instytucja ta nadaje się do przeobrażenia na radę stanu, na ciało może mniej liczne, niż obecnie, którego zadaniem byłoby wydawać fachowe opinie o każdym projekcie rządowym tak z punktu widzenia techniki kodyfikacyjnej, jak również z punktu widzenia ogólnych zasad prawa. Minister ten już nie jest ministrem. Rady stanu niema, a następców owego ministra nie pytałem więcej o sposób rozwiązania zagadki.</u>
<u xml:id="u-17.44" who="#JuliuszMakarewicz">Śmiem twierdzić, że wielki wstrząs, jakiego doznała Polska przez ogłoszenie projektu prawa małżeńskiego, projektu niedojrzałego do traktowania ustawodawczego, wstrząs, który pozbawił Komisję Kodyfikacyjną dotychczasowego autorytetu, a przynajmniej autorytet ten silnie podważył, który instytucję, cieszącą się dotychczas zaufaniem, uczynił w szerokich masach nienawistną, wstrząs, który nie oszczędził także stanowiska Rządu w społeczeństwie, wstrząs ten jest tylko jaskrawym przykładem, do czego prowadzi konserwacja patologicznych stosunków w poważnej instytucji.</u>
<u xml:id="u-17.45" who="#JuliuszMakarewicz">Nie w tem tkwi błąd, że podkomisja prawa małżeńskiego wypracowała projekt dla stosunków polskich nieodpowiedni, bo to wydarzyć się może każdemu ustawodawcy, błąd tkwi w tem, że projektu nie ogłoszono zaraz po pierwszem czytaniu i nie odczekano głosów krytyki fachowej i głosów interesowanego społeczeństwa. Jeżeli nie uczyniono tego w czasie obrad podkomisji prawa małżeńskiego, to należało uczynić to najpóźniej przed posiedzeniem komitetu organizacji prac, na którem projekt miał być w imieniu całej komisji aprobowany. Jeżeli zaszły tutaj zaniedbania, to niewątpliwie nie wynikają ze złej woli, przeciwnie, domyślać się można, że chodziło o jak najbardziej dyplomatyczne przesunięcie projektu pomiędzy Scyllą i Charybdą, pomiędzy światem katolickim i światem t. zw. wolnomyślicieli. Niewątpliwie kierownik administracyjny wyobrażał sobie, iż im mniej w sprawie tej drukować się będzie, im mniej sprawie tej nada się rozgłosu, tem łatwiej sprawę będzie można przeprowadzić w ciałach ustawodawczych. Przypuszczenie, że sprawa da się łatwiej przeprowadzić, skoro nikt o niej do ostatniej chwili wiedzieć nie będzie, było naiwnością i zasadniczym błędem taktycznym.</u>
<u xml:id="u-17.46" who="#JuliuszMakarewicz">Ostatecznego źródła błędów szukać należy jednak nietyle we właściwościach osobistych pewnych jednostek, ile w sytuacji faktycznej, wytworzonej w prezydjum Komisji Kodyfikacyjnej. Za tę sytuację niewątpliwie przedewszystkiem odpowiadać muszą ministrowie sprawiedliwości, którzy do niej doprowadzili.</u>
<u xml:id="u-17.47" who="#JuliuszMakarewicz">Na zakończenie wypadałoby, logicznie biorąc, postawić rezolucję, zmierzającą do przywrócenia w prezydjum Komisji Kodyfikacyjnej stanu, przewidzianego przez ustawę o Komisji Kodyfikacyjnej. Uważam jednak, że w dzisiejszych stosunkach politycznych rezolucja taka mogłaby raczej sprawie zaszkodzić. Ministrowie, jak wiadomo, nie lubią rezolucyj, gdyż uważają, że jest to krępowanie władzy wykonawczej przez władzę ustawodawczą. Dlatego ograniczę się tylko do złożenia bardzo uprzejmych życzeń pod adresem p. Ministra Sprawiedliwości, ażeby mu los oszczędził zbierania w dalszym ciągu podobnych owoców zaniedbań swoich poprzedników, a może także swoich własnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AntoniBogucki">Do głosu nikt się nie zapisał. Czy p. sprawozdawca żąda głosu?</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(S. Żaczek: Nie.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#AntoniBogucki">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości zakończona.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#AntoniBogucki">Przystępujemy do części 15 — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#AntoniBogucki">Jako sprawozdawca głos ma s. Barański.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyBarański">Wysoka Izbo! Podobnie, jak i inni panowie sprawozdawcy, referując budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, muszę podkreślić te same cechy ujemne, jakie charakteryzują w tym roku i inne resorty, to jest jego, niestety, niedostateczność. Jeżeli jednak zaznaczam to, to dlatego, że niedostateczność kredytów specjalnego nabiera charakteru przy resorcie pracy i opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JerzyBarański">Ciężkie przesilenie gospodarcze, jakie przeżywamy, nie pozwala odpowiednich sum preliminować, a ten sam czynnik zmusza Rząd do coraz większych wydatków naskutek powstałej wobec przesilenia gospodarczego nędzy, bezrobocia i t. d. Jednak dłużej nad tą sprawą zastanawiać się nie będę. Dyskusja, jakąbyśmy tu przeprowadzali w tej materii, sądzę, nie bardzoby nas różniła, a byłaby dyskusją akademicką, teoretyczną i żadnych realnych wynikówby nam nie dała.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JerzyBarański">Stoimy wobec faktu, że pewnej globalnej sumy budżetu państwa przekroczyć nie możemy i chociaż trudno nam się może pogodzić z tym faktem, to niestety zgodzić się z tem musimy.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#JerzyBarański">Przechodząc do budżetu, pozwolę sobie zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że budżet Ministerstwa Pracy, według sprawozdania p. generalnego sprawozdawcy, zmniejszony został o 16% w porównaniu do budżetu roku ubiegłego, już niedostatecznego. Jestem jednakowoż zdania, że kredyty w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej powinniśmy rozdzielić na dwie kategorie wydatków. Rozdział ten pozwoli nam zrobić budżet przejrzystszym. W budżecie Ministerstwa Pracy spotykamy kredyty, przeznaczone na walkę z bezrobociem, a drugi dział kredytów nazwałbym właściwemi wydatkami Ministerstwa Pracy, które to kredyty są przeznaczone właśnie na wydatki w zakresie pracy i w zakresie opieki. Rozdział tych kredytów potrzebny jest dla przejrzystości tego budżetu także i z tej racji, że gdy dział pierwszy, kredytów na bezrobocie, nie uległ zmianie w porównaniu z budżetem roku ubiegłego, a przynajmniej uległ niewielkiej zmianie, bo tylko jednego miliona, i to został podwyższony, to kredyty na wszystkie inne działy zostały z konieczności bardzo zmniejszone. I dlatego budżet Ministerstwa Pracy w roku ubiegłym po odjęciu kredytów na bezrobocie, co wynosiło 59 milionów, wynosił 45.318.472 zł, zaś w roku bieżącym po oddzieleniu tego kredytu, przeznaczonego na bezrobocie, budżet innych działów Ministerstwa wynosi—27.502.000 zł. I w tym więc wypadku procentowo nie będzie to zniżka budżetu o 16%, ale o 40%. Rzecz naturalna, że w tych warunkach ten dział niestety trudno będzie tak prowadzić, ażeby wszystkie potrzeby mogły całkowicie być załatwione.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JerzyBarański">Jeżeli przejdziemy do poszczególnych działów, a więc idąc od zarządu centralnego, to w tym dziale zniżka wynosi około 1 miliona złotych. Gros tej zniżki, to jest zgórą 400.000 zł, odnosi się do pozycji „uposażenie”, w związku z przeprowadzoną redukcją. W roku 1931/32 etatów urzędniczych przewidywanych było 1.163, obecnie 966, a więc około 200 etatów urzędniczych zostało zniesionych. Uważamy to za redukcję bardzo daleko posuniętą, jeżeli zważymy, że stosuje się ją już od kilku lat. Zdaje się, że pod względem ilości urzędników, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej stoi bodaj na 6 czy 7 miejscu.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JerzyBarański">Ministerstwo starało się przeprowadzić oszczędność w takich pozycjach, jak, powiedzmy, podróże służbowe, przeniesienia i inne wydatki, później dopiero stosując konieczne obniżki do pozycyj rzeczowych, żeby je można było przeprowadzić w sposób jak najmniej dotkliwy.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JerzyBarański">W tym roku jest różnica w porównaniu z organizacją roku ubiegłego, mianowicie zarząd centralny Ministerstwa składać się będzie z trzech departamentów: Pracy, Opieki Społecznej i Ubezpieczeń Społecznych, przyczem od dnia 1 kwietnia b. r. Główny Urząd Ubezpieczeń Społecznych zostaje zlikwidowany, a agendy jego przechodzą pod zarząd odpowiedniego departamentu do centrali.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#JerzyBarański">Przechodzę do działu ochrony pracy. A zaczynam od inspekcji pracy z tej racji, że obniżka wprawdzie sięga niewielkiej sumy, bo 37.000 zł, jednak dotyka ważnej pozycji: podróży służbowych. Mojem zdaniem, jest to obniżka bardzo poważna i obawiam się, że może ujemnie wpłynąć na samo zagadnienie tej inspekcji. O ile bowiem podróże służbowe w innych zajęciach nie odgrywają tak ważnej roli, to tutaj właściwie inspektor pracy, który ma ograniczoną możność rozjazdów po swoim terenie, a więc spełniania swych funkcyj, traci poniekąd swój charakter służbowy.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#JerzyBarański">Zamierzenia Ministerstwa z roku ubiegłego w tej dziedzinie, mianowicie utworzenia nowych inspektoratów pracy, niestety, naskutek braku odpowiednich środków, całkowicie nie zostały wykonane, niemniej powstał inspektorat w Zawierciu, tak że w tym roku posiadamy 64 obwodowych inspektoratów, a okręgowych 12.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#JerzyBarański">Jeżeli Panowie Senatorowie przeglądają budżet Ministerstwa Pracy, to w paragrafie „Sądy pracy” uderzyło być może Panów nieproporcjonalne zmniejszenie preliminowanej sumy w roku bieżącym w porównaniu z rokiem ubiegłym. Mianowicie w roku ubiegłym na ten dział preliminowano 140.000 zł, gdy w tym roku jest postawiona suma 10.000 zł, a więc skala rozpiętości jest bardzo szeroka. Powstało to naskutek tego, że sądy pracy, których dotychczasowa działalność całkowicie usprawiedliwiła pokładane w niej nadzieje i wykazała celowość istnienia tej instytucji, są w ścisłej zależności od budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Wobec więc konieczności przeprowadzenia daleko idącej redukcji Ministerstwo słusznie postawiło tę sumę realną, a nie tę sumę, którąbyśmy chętnie widzieli, ale któraby, powiedziałbym, z racji wyższych sił nie mogła być zrealizowana.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#JerzyBarański">W urzędach pośrednictwa pracy, dziś rzecz naturalna, wobec przeżywanego bezrobocia, zakres działalności znacznie się zmniejszył. Są one jednak zatrudnione przy rozdziale funduszu bezrobocia. W roku ubiegłym do tych państwowych urzędów pośrednictwa przeszedł zakres działania wielu zarobkowych biur pośrednictwa pracy w dziale służby domowej. Te zarobkowe biura zostały zlikwidowane i tą rzeczą już państwowe urzędy się zajmują.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#JerzyBarański">We wszystkich działach, dotyczących zagadnienia ochrony pracy, skreślenia budżetowe wynoszą około 700.000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#JerzyBarański">Reorganizacja kas chorych jest zakończona. Jak już wspomniałem przed chwilą, Główny Urząd Ubezpieczeń Społecznych został zlikwidowany. Obecnie jest około 60 okręgowych kas chorych i ten rodzaj reorganizacji poza dość dużą cyfrą oszczędności administracyjnych, jednocześnie przyczynia się do usprawnienia samej pracy tych kas. Opinia polska interesuje się bardzo rezerwami ubezpieczeniowemi, co do których posiada informacje z Ministerstwa, że na 31 października 1931 r. wynosiły one około 500 milionów złotych. Podobnież, jak referowałem w roku ubiegłym, sumy te są ubezpieczone czy w lokatach procentowych papierów państwowych, czy w pożyczkach, czy wreszcie we własnych gmachach mieszkalnych, w każdym bądź razie są dobrze zabezpieczone. A prócz tego te kapitały nie są zamurowane, ale czy to pośrednio, czy bezpośrednio wracają do obrotu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#JerzyBarański">W tej dziedzinie Ministerstwo przygotowuje, według mnie, bardzo ważną, jeżeli nie jedną z najważniejszych ustaw, o ubezpieczeniu pracowników fizycznych na starość. Rzecz naturalna, że jest to tak aktualne zagadnienie, że go zbyt szybko opracować nie można, choćby z tego względu, aby za lat kilka albo jeszcze wcześniej nie nowelizować, jak to niestety z szeregiem ustaw musieliśmy i musimy jeszcze czynić. Według mnie Ministerstwo zupełnie słusznie postępuje, że z praktycznego życia, mając wiele najrozmaitszych szczegółów, wyzyskuje je przy opracowywaniu tego tematu. Dla tak poważnego opracowywania tej rzeczy potrzeba dłuższego przeciągu czasu, niemniej ta ważna dziedzina ubezpieczeń jest na warsztacie, Rząd nad nią pracuje i w każdym razie wkrótce będziemy ją mieli przedstawioną do Izb Ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#JerzyBarański">Proszę Wysokiej Izby! Przejdę teraz do zagadnienia emigracji. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że przy obecnym kryzysie i bezrobociu światowem ta rzecz musiała się odbić przedewszystkiem na emigracji. Te kraje, które dotychczas chętnie naszych emigrantów przyjmowały, gdy dziś same cierpią na bezrobocie, przedewszystkiem starają się znaleźć zajęcie dla swoich ludzi. W związku z tem spadek emigracji w porównaniu z ubiegłemi latami Jest znaczny. Szczególniej dla Polski zagadnienie emigracji jest bardzo ważne. Odgrywa ono dla nas bardzo doniosłą rolę i w tej sprawie uwaga Rządu winna być bardzo czujna. Ministerstwo Pracy robi co może, spełnia swoją rolę i interesuje się tem.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#JerzyBarański">Na zasadzie tych danych, jakie otrzymałem z Ministerstwa, mogę Wysokiej Izbie podać, że w 1930 r. do krajów europejskich emigrowało 168.615 osób, poza Europę 45.029, a już w roku 1931 zamiast 168.615 emigrowało tylko 63.047, a poza Europę 11.118. Procentowo to wynosi, że emigracja do krajów europejskich spadła o 62%, a pozaeuropejskich blisko o 75%.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#JerzyBarański">Zupełnie zresztą zrozumiałe jest zjawisko, że w związku ze zmniejszeniem się emigracji z tych właśnie przyczyn, że są zbyteczne świeże z obcych krajów ręce robocze i w związku z bezrobociem, jakie w innych krajach panuje, następuje odwrotnie ruch reemigracyjny do Polski. I tutaj dane statystyczne wykazują, że za 11 miesięcy 1931 r. około 66.000 wróciło z krajów zamorskich i około 20.000 z krajów europejskich. Ministerstwo jednak nie przypatruje się temu biernie, przeciwnie, czynnie stara się, aby w miarę możności ten ruch reemigracyjny powstrzymać. W tym celu jest w bliskiem kontakcie z naszemi placówkami zagranicznemi, stara się ten ruch reemigracyjny zahamować, wychodząc z założenia, że jednak na wiosnę pewne ożywienie musi nastąpić i szereg ludzi znajdzie tam zajęcie, nie potrzebując wracać do kraju.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#JerzyBarański">Skoro jestem przy emigracji, parę słów poświęcę osadnictwu. Jest to rzecz zupełnie nowa, dopiero bowiem od r. 1929 nią się zajmujemy. Podam Wysokiej Izbie parę cyfr, które w stosunku do ludności polskiej są niesłychanie małe, niemniej charakteryzują one to ważne również z punktu widzenia naszego kraju zagadnienie.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#JerzyBarański">Zaczęło się organizować pracę od roku 1929 i trzeba akurat wypadku, że trafiliśmy na okres kryzysu. Sprawą kolonizacji zajmuje się Towarzystwo Kolonizacyjne w Warszawie, które głównie dotyczy Brazylii, Polsko-Amerykański Syndykat Kolonizacyjny i spółdzielnia Kolonia Polska, jeżeli chodzi o tereny w Peru. Jak dotychczas w Brazylii zamieszkuje około 169 rodzin osadniczych, a do Peru było wysłanych 8 transportów — 22 rodziny, łącznie 149 osób. Część tych osób okazała się elementem, który nie mógł się zaaklimatyzować. Ostatecznie więc kolonia polska w Peru liczy 62 osoby. W porównaniu do ogólnej liczby zaludnienia Polski są to cyfry znikomo małe. Niemniej wziąwszy pod uwagę krótki czas i niesprzyjające warunki, jestem zdania, że Rząd, prowadząc tę akcję, osiągnął bądź co bądź wyniki dodatnie.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#JerzyBarański">Proszę Panów, w ubiegłym referacie obszernie mówiłem o funduszu emigracyjnym, którego celem i zadaniem jest udzielanie kredytu długoterminowego dla tych właśnie instytucyj, prowadzących akcję osadniczą. Tutaj podkreślam, że jakkolwiek potrzeby mogą być mniejsze, jednak Ministerstwo stanęło na tem stanowisku, że nawet w tych ciężkich czasach nie można tej tak poważnej placówki skreślać i chociaż obniżono stawki, to jednak Ministerstwo dopłaca do tego funduszu jakieś 90.000 zł. Mojem zdaniem to obniżenie jeszcze nie jest tak procentowo wysokie, jak w innych działach, gdyż około 200.000 zostało tam wpłacone.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#JerzyBarański">W dziale dotyczącym spraw emigracyjnych obniżono budżet o 2.464.697 zł. Każda pozycja uległa obniżce, ale niestety najbardziej została dotknięta pozycja na opiekę nad emigrantami i ich rodzinami, mianowicie została zmniejszona okrągło o 2 miliony. W ubiegłym roku było 3.030.000 zł a obecnie 1.026.000 zł. Zwracam uwagę Wysokiej Izby na tę pozycję, bo uważam, iż to jest jedna z najboleśniejszych, koniecznych, niestety, zniżek, jakie musiano tu wprowadzić. Z tej pozycji bowiem są czerpane fundusze na opiekę kulturalno-oświatową dla wychodźców i dla ich dzieci. Przerwa czy to roczna, czy dwuletnia, czy trzyletnia bezwzględnie odbije się ujemnie, szczególnie, jeżeli zwrócić uwagę, że emigrant nasz, niestety, dość łatwo ulega wynarodowieniu. Jednak rady żadnej nie było — trzeba było sięgnąć do znacznego zmniejszenia.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#JerzyBarański">Jeśli przejdziemy wreszcie do opieki społecznej, to niestety tu również musiały być bardzo znaczne obniżki przeprowadzone. I tu też jest pozycja, na którą Wysokiej Izbie specjalnie zwracam uwagę, mianowicie: na całym dziale opieki społecznej dokonano zniżki około 12 milionów złotych. To jest, gdy w roku ubiegłym preliminowano 30.282.154 zł, to w tym roku preliminuje się 18.318.300 zł. Każda pozycja w tym dziale proporcjonalnie uległa zmniejszeniu, a szczególnie została tą obniżką dotknięta pozycja opieki nad młodzieżą i dziećmi. W roku ubiegłym pozycja ta wynosiła 9 milionów a obecnie 5.344.000. Trzeba było skreślić 3 666.000. I to skreślenie, według mnie, również jest bardzo bolesną koniecznością, którą niestety Ministerstwo musiało z wyższych względów zastosować. Stwarza to ciężką sytuację z tej racji, że niemożność subwencjonowania wielu ochronek i zakładów wychowawczych przez rok, lub dwa lata, może spowodować takie moralne straty, że gdy za kilka lat resort ten będzie dysponował znacznie większą sumą, już tych strat moralnych w wielu wypadkach nie będzie mógł powetować wydaniem większej sumy.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#JerzyBarański">Jest jeszcze drugi dział kredytów, który uważam za słuszne dla przejrzystości referatu budżetu Ministerstwa rozdzielić, to jest dział kredytów na bezrobotnych. Podam Wysokiej Izbie dane, jakie otrzymałem z Ministerstwa na dzień 1 stycznia b. r., więc rzecz naturalna, że dzisiaj te dane już ulegają zmianie.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#JerzyBarański">Na dzień 1 stycznia 1932 roku mieliśmy około 300.000 bezrobotnych oraz około 153.000 częściowo zatrudnionych. W ciągu ubiegłego roku Rząd wyasygnował na ten cel 98 milionów złotych za pośrednictwem funduszu bezrobocia, a prócz tego na pomoc społeczną dla tych, którzy nie mają prawa pobierać zasiłków ustawowych, Skarb wyasygnował jeszcze przeszło 26 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#JerzyBarański">Proszę Panów, sądzę, że obszerne omawianie samego zjawiska bezrobocia przeze mnie byłoby to otwieraniem drzwi otwartych. To jest rzecz bolesna, wszystkim nam dobrze znana, jednak czuję się w obowiązku podkreślić, według mnie niesłychanie szczęśliwą inicjatywę, którą pan Minister Pracy i Opieki Społecznej powziął, mianowicie utworzenie Naczelnego Komitetu do spraw bezrobocia przy Prezydjum Rady Ministrów, jakkolwiek na Komisji Budżetowej były różne zdania, mnie jednak nie przekonały, ja uważam, że poza pewną pomocą materialną, jakkolwiek to nie było celem Rządu stwarzanie tego, gdyż suma tych zasiłków, którą zebrał Komitet jest niczem, a w każdym razie może niewiele przedstawia w stosunku do tego, co Komitet otrzymuje od Rządu, ale widzę w tem pewnego rodzaju dodatni moment z moralnego punktu widzenia, bo jest zainteresowane całe społeczeństwo i ci nędzarze pozbawieni pracy widzą, że Rząd nie tylko ich biurokratycznie traktuje. Podkreślam, że nie uważam tego za łaskę, jeżeli się bezroboczym dopomaga, niemniej sądzę, że przyjemniej jest tym poszkodowanym przez los, jeżeli widzą, że szerokie warstwy społeczne, że współobywatele interesują się nimi i w miarę możności tak, czy inaczej pomagają im do przetrwania ich ciężkiej doli. Dlatego uważam, że inicjatywa p. Ministra była tu na miejscu i bardzo szczęśliwa.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#JerzyBarański">Naczelny Komitet do spraw bezrobocia można scharakteryzować tak: jest to organizacja społeczna, której zadaniem jest udzielanie pomocy wszystkim pozbawionym pracy, a jednocześnie skoordynowanie działalności szeregu instytucyj czy organizacyj, które również ten sam cel posiadają.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#JerzyBarański">Naturalną jest rzeczą, że Naczelny Komitet opiera się na Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, a na prowincji o odpowiednie organa tego resortu.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#JerzyBarański">Co do cyfr, to jak dotychczas, bo dziś już mogą być pewne różnice od czasu, kiedy otrzymałem te dane, komitet otrzymał od Ministerstwa Poczt i Telegrafów 6.075.000 zł, od Banku Polskiego 500.000 zł, od Ministerstwa Pracy 1.104.000 zł. Prócz tego bezpośrednio już do komitetu wpłynęło z ofiar prywatnych 400.000 zł, i dary w naturaliach jak węgiel, ziemniaki i t. p., wartości w przybliżeniu zgórą 1 miliona złotych.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#JerzyBarański">Na czele komitetu stoją ludzie, którzy znają się na tych pracach, gdyż na stanowiskach dwóch naczelnych wiceprezesów zasiada dwóch b. ministrów pracy i opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#JerzyBarański">Proszę Panów! Jeżeli w referacie swoim stale podkreślałem niedostateczność preliminowanych pozycyj, to z całą stanowczością muszę tu podkreślić, ażeby uniknąć nieporozumień, że nie należy tego rozumieć, jako krytyki działalności tego resortu. Już na początku zaznaczyłem, że ten ciężki fakt, z którym, jak powiadam, nie możemy się zgodzić, ale z którym się pogodzić musimy, że nie możemy przekroczyć pewnej określonej sumy, tłumaczy, dlaczego Ministerstwo inaczej przeeliminować budżetu swojego nie mogło. Ubiegły rok pracy tego resortu, gdy miał on już bardzo ograniczone fundusze, wykazał jednak, a mówię to z całem przekonaniem, że doskonale się z włożonych nań zadań wywiązał. Nie będzie to tylko powiedzeniem, ale mamy fakty i najzaciętsi przeciwnicy Rządu muszą przyznać, że klęska bezrobocia u nas przechodzi bardzo łagodnie. Jeżeli ingerencja Ministerstwa w wypadku zatargu między pracownikami i pracodawcami była i szybka i celowa, a wiemy, że taką była, to jestem zdania, że i ten niesłychanie skromny w stosunku do potrzeb Ministerstwa budżet tak, jak i dotychczas, w tych skromnych ramach pieniężnych dobrze i umiejętnie wywiąże się z ciężkich dla siebie zadań.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#JerzyBarański">Jeżeliby, Wysoka Izbo, chodziło o wnioski to miałbym jeden wniosek: podwyższyć, podwyższyć i jeszcze raz podwyższyć każdą pozycję. Ale tego zrobić nie można. Przerzucanie z innych resortów też jest niemożliwe, bo każdy resort ma budżet zmniejszony, każdy ma swoje potrzeby i dlatego mogę postawić jeden tylko wniosek, że budżet w tej wysokości, jak go przedstawił Rząd i do którego i Sejm z tych samych względów żadnych poprawek nie wniósł, należy przyjąć.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#JerzyBarański">W imieniu komisji proszę Wysoką Izbę, ażeby część 15 budżetu — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, przyjęła bez zmian.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AntoniBogucki">Głos ma s. Iwanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JerzyIwanowski">Wysoka Izbo! Historia uczy nas, iż ludność często przechodziła straszliwe epoki nieurodzaju, cierpiała naskutek braku najniezbędniejszych środków żywności i przedmiotów pierwszej potrzeby, iż chude krowy biblijne były symbolem całych epok, lecz klęska urodzaju, nadprodukcji, obfitości, klęska maszyny zastępującej pracę ludzką, klęska organizacji, pozwalającej wielokrotnie zmniejszyć wysiłek ludzi dla otrzymania niepomiernie większej ilości produktu, jest znamieniem naszych czasów, jest znamieniem triumfu nauki, zwycięstwem techniki. Poszczególne elementy wielkiego organizmu gospodarki światowej źle się zazębiają — rozwój nauki stosowanej osiągnął tak wielką szybkość, iż całość za nim nie nadąża, naodwrót metody podziału zdobytych bogactw nie potrafiły dostosować się do tempa produkcji, skąd zamieszanie w całym układzie gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JerzyIwanowski">Maszyna ujarzmia człowieka. Wciąż nowe, udoskonalane narzędzia zastępują dotychczasowe urządzenia, zanim te ostatnie zostały zamortyzowane, stąd nowe inwestycje, niemożność zmniejszenia kosztów produkcji i zasadnicza rozbieżność z podstawowym celem techniki, stawiającym sobie za zadanie potanienie produkcji. Koszta nie zmniejszają się, lecz na skutek udoskonalonych metod pracy zwalnia się coraz więcej rąk roboczych, powodując przez to spadek spożycia. A więc rozwój nauki i techniki, genialne wynalazki w ostatecznym wyniku stwarzają kryzys i bezrobocie. Paradoks, lecz paradoks jakżeż głęboko oddający cały splot trudności, piętrzących się nad zagadnieniem bezrobocia, obejmującego około 25 milionów pracowników na świecie. Same straty na produkcji ekonomiści obliczają na 35 miliardów dolarów. Jest to suma, przewyższająca trzykrotnie wszystkie zapasy złota banków emisyjnych, przewyższająca półtorakrotnie sumę wszystkich banknotów całego świata. Już sam ogrom tych cyfr wskazuje, że katastrofę można zwalczyć tylko środkami nadzwyczajnemu, że dla skutecznego działania ludzkość nie posiada w swoim arsenale odpowiednich środków. Konieczna jest jakaś inna potężna dźwignia, która pozwoliłaby skierować na prawidłowe tory bieg życia gospodarczego całego świata. Umysł ludzki nie znalazł rozwiązania tego zagadnienia, a poszczególne państwa indywidualnie w obrębie swoich własnych możliwości starają się zaradzić piętrzącym się trudnościom. Władza państwowa coraz bardziej ingeruje w stosunki gospodarcze, rozumiejąc, że środków zaradczych szukać należy przedewszystkiem w dziedzinie politycznej i ekonomicznej, a później dopiero w dziedzinie socjalnej. A więc ochrona bilansu handlowego, dążenie do owładnięcia rynków międzynarodowych, podtrzymanie własnej produkcji, a nadewszystko zabezpieczenie swego kraju na wypadek wojny, pobudzają wszystkie kraje świata do prawie całkowitego zamknięcia swych granic dla towarów cudzych i do energicznego forsowania swego własnego wywozu, rezultatem czego jest niemal zupełny zanik handlu międzynarodowego i pogorszenie się światowego kryzysu i bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JerzyIwanowski">Przodują pod tym względem Niemcy, które zapowiedziały już prawie zupełne zamknięcie swych granic dla państw, z któremi nie mają kontraktów handlowych, a więc przedewszystkiem dla Polski.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#JerzyIwanowski">Czwarty Notverordnung kanclerza Bruninga, wchodzący bardzo głęboko w same podstawy życia gospodarczego Rzeszy i podkopujący zasady kapitalizmu, zarządza generalną obniżkę cen o 10%, obejmując nią płace, surowce, towary, obniżając jednocześnie taryfy, stopę dyskonta, pensje urzędnicze i t. p. Przez zniżkę kosztów eksport niemiecki zyskuje sobie nowe możliwości, a przemysł szanse powiększenia zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JerzyIwanowski">Prócz tych zarządzeń natury polityczno-gospodarczej Niemcy podejmują szereg wielkich robót publicznych, jako to rozbudowę elektrowni, sieci kolei żelaznych, dróg szosowych, wodociągów, gazociągów, fortyfikacyj, melioracyj rolnych, budowli mieszkalnych i publicznych, asygnując na te cele miliardowe sumy.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#JerzyIwanowski">Włochy, gdzie bezrobocie dochodzi do jednego miliona głów, prócz zarządzeń, wchodzących w zakres polityki handlowej, a więc zakazu wwozu, reglamentacyj, kontyngentowania, przedsięwzięły szereg szeroko zakrojonych robót publicznych w dziedzinie komunikacji, melioracji, budownictwa, asygnując na to około 4 miliardy lirów.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#JerzyIwanowski">System wielkich robót publicznych, a nie zapomóg gotówkowych stosowany jest również we Francji. Rząd wyznaczył na ten cel około 4 miliardów franków. Komuny dodatkowo 2 miliardy franków. Walkę z bezrobociem ułatwia rządowi fakt, iż we Francji pracuje około 3 milionów cudzoziemców. Rząd projektuje w pierwszej kolei zwolnić około 1,8 miliona obcych obywateli.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#JerzyIwanowski">Czechosłowacja, Belgia, Holandia wprowadzają szeroko pomyślane roboty publiczne. Niewątpliwie znaczne bezrobocie panuje w Rosji Sowieckiej, nie znajdujemy jednak odpowiednich cyfr w wydawnictwach oficjalnych, skąpe wiadomości przynosi nam prasa codzienna. Wielkie roboty inwestycyjne, związane z planem 5-letnim, oraz mądra polityka gospodarcza, polegająca na zharmonizowaniu potrzeb przemysłu z postulatami rolnictwa, w znacznym stopniu zapobiegają bezrobociu.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#JerzyIwanowski">W Anglii wykonuje się również szeroko pomyślany system robót publicznych, pozatem zaś powstał w komisji finansowo-przemysłowej Macmillana ciekawy plan rozstrzygnięcia zagadnienia w skali światowej. Plan ten, opracowany i rozwinięty następnie przez Międzynarodowe Biuro Pracy w Genewie, podaje sposób finansowania międzynarodowych robót publicznych i polega na zmniejszeniu ustawowego pokrycia złotem emisji banknotów przez poszczególne banki emisyjne. Przy zmniejszeniu pokrycia w 20%, możnaby zwiększyć obieg banknotów o 25% i wówczas państwa Europy oraz Stany Zjednoczone mogłyby dodatkowo emitować około 4 miliardów dolarów, które Bank Wypłat Międzynarodowych mógłby umieścić w różnych krajach w formie kredytu. Plan posunął się o tyle, że Międzynarodowe Biuro Pracy rozpisało ankietę do wszystkich rządów i zebrało projekty robót, projektowanych w poszczególnych krajach. Polska również swoje projekty nadesłała. Dalsza realizacja tego bezwzględnie racjonalnego pomysłu uzależniona jest od układu stosunków międzynarodowych.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#JerzyIwanowski">Na tle tych gigantycznych wysiłków ludów Zachodniej Europy, jakżeż skromnie wygląda nasza walka z bezrobociem, a właściwie łagodzenie jego skutków! Poza działalnością Rządu, wchodzącą w zakres ogólnej polityki gospodarczej, działalnością zewszechmiar konieczną, a z punktu widzenia walki z bezrobociem najzupełniej celową, gdyż usuwającą same przyczyny zła, bezpośredniej walki z bezrobociem w tej formie, w jakiej to zapoczątkowały państwa Zachodniej Europy, wielkich robót publicznych — nie prowadzimy. Jest to prawdziwą tragedią, iż nasze skromne środki państwowe nie pozwalają nam w epoce najcięższych przeżyć zapoczątkować programu szeroko pomyślanych robót budowlanych, godnych w swym zasięgu wielkości epoki historycznej, którą przeżywa nasze pokolenie. Koleje żelazne, sieć dróg samochodowych, drogi wodne, regulacja rzek, melioracje rolne, elektryfikacja kraju, odbudowa osiedli i tyle innych doniosłych zadań czeka na zrealizowanie, a setki tysięcy rąk wyciąga się do pracy.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#JerzyIwanowski">Niestety, twarda rzeczywistość, zobrazowana tak dokładnie w cyfrach budżetu, odsuwa te zadania na dalsze lata, może na dalsze pokolenia. Roboty publiczne prowadzone są w nader ograniczonych granicach; ze skromnych funduszów specjalnych, przydzielanych przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej poszczególnym województwom, wykonywują się w minimalnym zakresie różne roboty, nie podpadające pod miano robót publicznych w zwykłem tego słowa znaczeniu, są to raczej roboty porządkowe, jak czyszczenie stawów i kanałów, zamiatanie ulic, prymitywne roboty ziemne i t. p.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#JerzyIwanowski">Budżet Ministerstwa Robót Publicznych, o charakterze skomprymowanym ponad granice dopuszczalności, nie przewiduje żadnych sum dla podjęcia robót. P. Minister Robót Publicznych w dyskusji budżetowej wypowiedział obietnicę zorganizowania robót na sumę 150 milionów zł, lecz nie wskazał sposobu sfinansowania. Roboty te mogłyby dać pracę około 40.000 ludzi i posiadałyby doniosłe znaczenie dla stanu naszego zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#JerzyIwanowski">Pozatem należy się spodziewać uruchomienia z wiosną drobnej ilości robót miejskich i prywatnych, czy to remontowych, czy też budowlanych. Wyjątkowa taniość materiałów budowlanych winna pobudzić drobnych kapitalistów, t. zw. „ciułaczy” do lokowania swych oszczędności w budowlach. Skonstatowano, iż ta właśnie kategoria ludzi najwięcej skłonna jest do budownictwa, budując tanio i obywając się bez kredytów lub też zadowalając się minimalną pomocą.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#JerzyIwanowski">Dotychczasowe starania zwiększenia zatrudnienia przez Naczelny Komitet do spraw bezrobocia dały raczej skromne rezultaty. W myśl urzędowo zakrojonego programu, ujętego w postanowieniu Rady Ministrów z dnia 26 sierpnia roku ubiegłego, Naczelny Komitet miał za zadanie raczej sprawiedliwy pod względem społecznym podział istniejących źródeł pracy pomiędzy większą ilością pracowników przez 1) zaniechanie wszelkich robót w godzinach nadliczbowych, 2) zamianę pracowników małoletnich żywicielami rodzin, 3) usunięcie od pracy jednostek, posiadających poza pracą inne środki utrzymania, 4) wreszcie przez skrócenie czasu pracy w dniu lub tygodniu, a więc wprowadzenie świętówek, przejście na 4 zmiany robocze, zamiast 3 w przedsiębiorstwach w ruchu ciągłym, pracę turnusową i t. p. sposoby, mające na celu ograniczenie czasu pracy obecnie pracujących, by w ten sposób udzielić chociażby częściowego zatrudnienia bezrobotnym.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#JerzyIwanowski">Akcja ta podjęta przez inspekcję pracy przy współdziałaniu Naczelnego Komitetu w jesieni r. ub. spotkała się ze zrozumieniem czynników tak robotniczych, jak też przemysłowych i była przeprowadzana konsekwentnie w szeregu przemysłów, podległych inspekcji pracy podług zakreślonych planów, lecz przystosowujących się w poszczególnych wypadkach do indywidualnych właściwości danej branży lub nawet oddzielnych przedsiębiorstw. Opierając się na doświadczeniach Niemiec, Naczelny Komitet nie przypuszczał, iżby w ten sposób można było było zatrudnić więcej niż 10% bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#JerzyIwanowski">Rzeczywistość wykazała, iż przewidywania były słuszne, gdyż przy pomocy wskazanych metod udało się znaleźć zatrudnienie dla około 40.000 ludzi. Niestety, wskazany sposób zatrudnienia ma z natury rzeczy ograniczone możliwości, o ile na początku swego zastosowania dawał on stosunkowo niezłe rezultaty, wykazując przyrost zatrudnienia po kilka tysięcy tygodniowo, o tyle obecnie ilość ludzi, otrzymujących pracę na tych zasadach, wynosi zaledwie kilkuset tygodniowo. Z postępem akcji możliwości zmniejszają się, ilość pracy rozdrabnia się coraz bardziej i zarobki pracujących spadają poniżej minimum egzystencji i trudno je w dalszym ciągu obniżać, odbierając pracującym część ich pracy dla zatrudnienia bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#JerzyIwanowski">Sposób ten wyczerpał się i doszedł do swego naturalnego zaniku. Nie znaczy to, by przejść nad nim do porządku dziennego, inspekcja w dalszym ciągu prowadzi akcję, lecz rezultaty jej są już znikome, szczególniej wobec pogłębiającego się kryzysu.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#JerzyIwanowski">Jeśli chodzi o wpływ różnych zarządzeń, ujętych w postanowieniu Rady Ministrów z dnia 26 sierpnia r. ub., to przedstawiają się one w stosunku do zwiększenia zatrudnienia, jak następuje: zatrudnienie otrzymali naskutek zamiany pracy młodocianych — 1,3% ogółu zatrudnionych, naskutek zamiany pracy członków rodzin, których inni członkowie zarobkują, otrzymało pracę 0,5% całej ilości zatrudnionych, naskutek zamiany osób posiadających inne źródła utrzymania 5,3%, naskutek skrócenia czasu pracy do 6 godzin na dobę, zamiast 8 wypracowywanych poprzednio, 44,3%, naskutek redukcji dni pracy 26%, z innych przyczyn 22,6%.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#JerzyIwanowski">Z tego zestawienia widzimy, że te nadzieje, które były pokładane w specjalnych ustawach, uchwalonych jeszcze w zeszłym półroczu przez Izby Ustawodawcze, jak ustawa o pracy młodocianych, faktycznie zawiodły, gdyż największą ilość zatrudnienia dało skrócenie czasu pracy, czy to przez redukcję dni pracy, czy przez redukcję godzin pracy.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#JerzyIwanowski">Mając na względzie wciąż zmniejszające się możliwości zatrudnienia z tytułu podziału istniejących źródeł pracy — Naczelny Komitet musiał zastanowić się nad wyszukaniem dalszych sposobów zatrudnienia i zwrócił uwagę na wzmożenie produkcji krajowej przez zmniejszenie zbędnego importu. Pomimo znacznego spadku obrotów zagranicznych w skład naszego importu wchodzi do dziś dnia wiele artykułów, produkowanych w kraju, a wszelkie zmniejszenie przywozu odbiłoby się dodatnio na gospodarce narodowej tak pod względem wzmożenia aktywności naszego bilansu, jakoteż zwiększenia zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#JerzyIwanowski">Wychodząc z założenia, iż dzięki akcji zmniejszenia zbędnego importu można zmniejszyć nasz przywóz z zagranicy tylko o 10%, to jest o 150 milionów złotych i że za tę sumę zostaną nabyte produkty krajowe, otrzymamy zwiększenie zatrudnienia dla około 40.000 robotników.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#JerzyIwanowski">W celu realizacji tej akcji Komitet Naczelny zainicjował szereg konferencyj z zainteresowanemi branżami przemysłu, jako to z przemysłem farmaceutycznym, chemicznym, papierniczym, konfekcyjnym i wielu innemi, przy udziale delegatów instytucyj publicznych — państwowych, samorządowych, społecznych w celu skierowania zapotrzebowań tych instytucyj do przemysłu rodzimego. Z inicjatywy Komitetu Naczelnego powstała odpowiednia komisja przy związku izb przemysłowo-handlowych. Akcja już dała pewne rezultaty. Pozatem Komitet Naczelny podjął myśl wyzyskania chociażby najmniejszych możliwości zwiększenia zatrudnienia, czy to dzięki przyśpieszeniu realizowania skąpych szczątków budżetów budowlanych rządowych lub samorządowych, czy przez ożywienie budownictwa prywatnego, czy przez inicjatywę samorządu w dziedzinie doprowadzenia do porządku ulic i domów, czy nakoniec przez podjęcie prywatnej inicjatywy w zakresie przygodnych prac i robót.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#JerzyIwanowski">Inspektorzy pracy, na których doświadczeniu i wielkiej ofiarności opierała się od samego początku akcja w dziedzinie zwiększenia zatrudnienia, oddali tej sprawie nieocenione usługi. Dzięki charakterowi społecznemu całej akcji, mieli oni obok uprawnień urzędowych, które niezawsze można było stosować, cały arsenał wpływów natury społecznej lub obywatelskiej, zespolili swą pracę ze społeczeństwem i w tych ciężkich warunkach czasu przesilenia zasłużyli na głębokie uznanie i wdzięczność całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#JerzyIwanowski">Organizacja bezpośredniej pomocy bezrobotnym ześrodkowana w rękach Komitetu Naczelnego polegała na całkowitej samodzielności komitetów wojewódzkich, które, dysponując zebranemi przez siebie środkami, otrzymywały od Komitetu Naczelnego przydziały pieniężne lub też w naturze w miarę potrzeb lokalnych.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#JerzyIwanowski">W tych warunkach Naczelny Komitet podjął centralny zakup produktów masowego spożycia i pierwszej potrzeby, które mógł nabyć taniej niż komitety lokalne.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#JerzyIwanowski">Jednem z pierwszych zadań, które spadły na komitet, było zorganizowanie akcji ziemniaczanej, która z ofiar dobrowolnych organizacyj rolniczych dała 2.366 wagonów kartofli, Dokupiono jeszcze około 700 wagonów i w ten sposób rozdzielono w kampanii jesiennej razem około 3.060 wagonów. Z tytułu zaległych podatków komitet spodziewa się otrzymać jeszcze około 500 wagonów, co pokryje wiosenne zapotrzebowanie na ziemniaki.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#JerzyIwanowski">Pomoc opałowa polegała na przydziale komitetom wojewódzkim 73.774 ton węgla, zakupionego w konwencji węglowej z rabatem 11% plus 20% oraz 10.000 ton jako ofiara od przemysłu śląskiego.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#JerzyIwanowski">Komitet otrzymał od przemysłu cukrowniczego 1.000 ton cukru, zwolnionego od podatku, na dożywianie dzieci w szkołach, przedszkolach i ochronkach.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#JerzyIwanowski">Z tej liczby rozdano cukru czystego niezwiązanego 521 ton, resztę zaś 479 ton przerobiono na mieszankę, składającą się z 64% cukru, 18% jęczmienia, 10% pszenicy, 8% cykorii. Otrzymano w ten sposób 15.360.000 kostek, które przydzielono komitetom wojewódzkim.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#JerzyIwanowski">Komitet Naczelny czynił starania o nabycie dalszej ilości cukru, zwolnionego od opłat skarbowych, po cenie eksportowej, dla odżywiania nie tylko dzieci, lecz i dorosłych. Niestety, brzmienie ustawy z dnia 22. X.31 uwzględnia jedynie zwolnienie od podatków cukru przeznaczonego dla dzieci, wobec czego względy formalno-prawne nie pozwoliły nam na zastosowanie tego pierwszorzędnego środka odżywczego dla szerokich rzesz ludności bezrobotnej. Przewidując przyszłoroczną kompresję pomocy, zmiana ustawy w pożądanym sensie byłaby zewszechmiar konieczna. Komitet Naczelny zakupił w Państwowych Zakładach Zbożowych 9.000 ton mąki przemiału 72% za sumę około 3 milionów zł. Mąka przeznaczona jest do wypieku chleba, licząc się z przydziałem po 250 gramów na osobę dorosłą i 200 na dziecko. Chleb jest wydawany od 15 lutego. Pozatem Komitet Naczelny przydzielił stosunkowo niewielkie ilości ryżu i nafty, pochodzące z ofiar, przyczem spotkał się z trudnościami natury formalnej, mianowicie istniejące przepisy nie dają możności Ministerstwu zwolnienia ofiarowanych na rzecz Komitetu produktów od obowiązujących podatków, wobec czego Komitet Naczelny opracowuje projekt ustawy, zwalniającej wszelkie produkty, ofiarowane na rzecz Komitetu, od opłat skarbowych.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#JerzyIwanowski">Materialne wyniki ustawy z dnia 16. XI.1931 r., zezwalającej na spłatę zaległości podatkowych w naturze, są bardzo nieznaczne. Preliminowane dochody z tego źródła określone były na 15.000.000, rzeczywistość wykazała zaledwie 1.152.000.</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#JerzyIwanowski">Co do wpływów gotówkowych, to Komitet Naczelny zarezerwował sobie jedynie wpływy o charakterze publicznym i ofiary od instytucyj ogólnokrajowych, natomiast wszelkie inne wpływy przeznaczone były dla komitetów wojewódzkich.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#JerzyIwanowski">Podstawę dochodów Komitetu Naczelnego stanowią wpływy z dopłat od opłat pocztowych i biletów kolejowych, wynoszące 7.369.000 na dzień dzisiejszy. Z funduszów budżetowych Ministerstwa Pracy — 1.404.000, ze źródeł społecznych — 2.935.850, razem wpływy wynoszą 11.712.115.</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#JerzyIwanowski">Brak ścisłych i wyczerpujących sprawozdań nie pozwala w obecnej chwili na zestawienie ścisłych cyfr, obrazujących całokształt akcji Komitetu.</u>
<u xml:id="u-21.34" who="#JerzyIwanowski">W przybliżeniu ocenić można ilość osób, korzystających z pomocy Komitetu, na około 800.000. Niezależnie od tego około 430.000 dzieci otrzymuje dożywianie w szkołach, przedszkolach i ochronkach.</u>
<u xml:id="u-21.35" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-21.36" who="#JerzyIwanowski">Najostrzejszy okres zimy zbliża się ku końcowi. Możemy mieć nadzieje, że w ciągu tego okresu czasu, który dzieli nas od łagodniejszych letnich miesięcy, zdołamy doprowadzić do końca poleconą nam pracę. Lecz przed nami stoi zima przyszła. Nie łudźmy się, by kryzys światowy o tyle stracił na swem napięciu, byśmy mogli zatrudnić na rok przyszły wszystkich bezrobotnych. Gdyby nawet sytuacja gospodarcza uległa znacznej poprawie, na możliwość czego wskazują różne symptomy, bezrobocie nie zniknie zupełnie. I dlatego już dziś winniśmy się przygotowywać do przyszłej kampanii, wyzyskując doświadczenie nabyte w dotychczasowej organizacji, korygując błędy i braki, które były nie do uniknięcia w akcji pomocy, przedsięwziętej na tak wielką skalę w Polsce poraz pierwszy.</u>
<u xml:id="u-21.37" who="#JerzyIwanowski">Z jesienią wstąpimy w nowy okres walki ze skutkami bezrobocia, okres cięższy niż dotychczasowy, gdyż przystępujemy doń z siłami osłabionemi przez długoletnie przesilenie.</u>
<u xml:id="u-21.38" who="#JerzyIwanowski">Jeśli niema nadzieji, żeby do tego czasu poprawiły się nasze warunki materialne, winniśmy, w myśl już uświęconych tradycją historyczną przykładów, przeciwstawić wrogowi walory moralne, wiarę w zwycięstwo i wytrwałą służbę w imię wyższych ideałów społecznych i potęgi Ojczyzny.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Meissner.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Wysoki Senacie! Pan referent podkreśla w swoim pisemnym referacie cechę ujemną budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w tym sensie, że jest preliminowany niedostatecznie wysoko. Istotnie. Kredyty na walkę z bezrobociem i kredyty z całej dziedziny opieki społecznej nie są wysokie. Nie będę mówił jednak o tych cyfrach, bo ich wobec ogólnej redukcji budżetu zmienić nie można.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Mnie idzie w uwagach obecnych głównie o administrację instytucjami, które podlegają Ministerstwu. Jeżeli idzie o kredyty i rozchody, to różniczkuje pan referent dwa działy. Jeżeli chcę się jednak ująć działalność Ministerstwa w całej rozciągłości, to muszą być wzięte pod uwagę trzy wielkie działy, mianowicie: dział pracy, dział ubezpieczeń społecznych i dział opieki społecznej, a z tym ostatnim działem łączę kwestię bezrobocia, Przystępuję do pierwszego działu. Problem i warunki pracy w Państwie są ustalone osobnemi ustawami, jednak wykonywanie ich powinno być dostosowane do położenia gospodarczego i finansowego w kraju, a specjalnie obecne ciężkie czasy wymagają elastyczniejszego ujęcia programu pracy. P. referent obawia się naprzykład, że zmniejszenie wydatków dla inspektorów pracy może ujemnie wpłynąć na kontrolę inspekcji w poszczególnych działach przemysłu i wytwórczości. Otóż właśnie inspekcja pracy powinna przybrać, jak już powiedziałem, formy elastyczniejsze. W obecnych czasach zawiesza się naprzykład z politycznych względów działalność terytorialnego czy innego samorządu. Dlaczegóżby w tym kierunku nie miało nastąpić analogiczne ograniczenie ingerencji inspektorów pracy, którzy częstokroć utrudniają porozumienie między pracodawcą o pracobiorcą? Przytoczę przykład: pewien majątek ziemski, leżący pod miastem powiatowem, robi starania, by uzyskać dla prac rolnych z miasta bezrobotnych i proponuje magistratowi pewne warunki, dotyczące opłat robotnika. Magistrat godzi się na nie w zasadzie, lecz inspektor pracy wkracza i nie dopuszcza do zawarcia umowy dlatego, że warunki pracy nie odpowiadają taryfom przyjętym. W ten sposób magistrat dalej miał ciężar utrzymania bezrobotnych, a robotnik garnący się do pracy niepotrzebnie dalej próżnował, pomimo, że chciał do pracy przystąpić, by więcej zarobić.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Takie sztywne paragrafowe pojmowanie kontroli pracy przez inspektorów nie jest zgodne z obecnem ciężkiem położeniem gospodarczem i finansowem, nie jest zgodne z kryzysem, w którym muszą, by go zwalczyć, podać sobie ręce wspólnie społeczeństwo, urzędy i urzędnicy. Byłoby zewszechmiar pożądanem, by p. Minister Pracy wydał zarządzenie i nakazał ze względu na to, że we wszystkich gałęziach produkcji i na urzędach następuje masowa redukcja robotników i urzędników, ułatwiać nabycie pracy i raczej zachęcać producentów do dania pracy, a nie odstręczać ich różnemi rygorystycznemi przepisami taryfowemi.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Drugi dział, t. j. dział ubezpieczeń społecznych, potraktował p. referent bardzo krótko, może z tego względu, że Ministerstwo samo finansowo nie wkracza w tę dziedzinę, że mą raczej nadzór nad temi instytucjami społeczno-samorządowemi. Lecz niesłusznie, bo agendy tych ubezpieczeń wkraczają bardzo głęboko w życie gospodarcze społeczeństwa i w życie jednostek, i p. Minister jest odpowiedzialny za nie, bo zniósł ich charakter samorządowy i posługuje się w administracji niemi swoimi komisarzami. Pytam się, czy Pan Minister dostatecznie czuwa nad wykonawczemi organami tych instytucyj ubezpieczeniowych?</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">A jak ważne jest czuwanie p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej nad ich gospodarką, wynika choćby z cyfry podanej przez p. referenta, który wszelkie rezerwy ubezpieczeniowe podaje na 497 milionów złotych. Jest to suma, która powinna być w sprawozdaniu bliżej oświetlona. Powinno się mianowicie wyszczególnić, do którego działu ubezpieczeń odnosi się ta suma, a potem jak jest zabezpieczona, czy dotyczy ona ubezpieczenia pracowników fizycznych na wypadek inwalidztwa i starości, czy należy do działu ubezpieczenia pracowników umysłowych i czy są objęte tą sumą także kasy chorych.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Dla uspokojenia społeczeństwa zainteresowanego temi wielkiemi rezerwami ubezpieczeniowemi, byłoby ważnem wiedzieć, czy są one umieszczone odpowiednio na hipotekach pupilarnie pewnych i czy administracja odpowiada ogólnie przyjętym normom. Do tych norm nie można chyba zaliczyć zużywania składek wpłaconych przez ubezpieczonych na budowę własnych gmachów administracyjnych. Wybudowanie dla siebie np. olbrzymiego gmachu w Poznaniu przez Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych za 5 milionów złotych wywołało zupełnie słusznie w społeczeństwie poznańskiem nie dość przychylną ocenę, szczególnie dlatego, że w ten sposób obniżyła się wydajność pomocy dla ubezpieczonych w celu ratowania ich zdrowia. Ograniczono leczenie zapobiegawcze przeciw wczesnej utracie zdolności do pracy, np. w wypadkach gruźlicy, a przecież to jest jednym z głównych celów tego ubezpieczenia. Administracja w tej instytucji została zorganizowana nawyrost. Niesłusznie, nawet jeżeli ta instytucja wskutek ustawowo sprecyzowanego szerokiego zadania ma widoki stałego rozrostu, należy wprowadzić je w życie stopniowo, a w miarę rozwoju powiększać administrację.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Co do ubezpieczenia fizycznych pracowników na wypadek inwalidztwa i na starość, to istnieje ono tylko na ziemiach b. dzielnicy pruskiej i nie nasuwa, zastrzeżeń wobec działalności jego, ponieważ pracuje na podstawie starych ustalonych już wzorów i tradycyj. Należy jednak podnieść, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej powinno przystawić do zrealizowania tego ubezpieczenia na wszystkich ziemiach polskich, rozszerzyć je na całą Polskę.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Te dwa ubezpieczenia, o których właśnie mówiłem, mają w zasadzie zobowiązania, rozciągające się na dłuższy okres czasu, dlatego rezerwy ich ze składek powstałe mogą być i powinny być lokowane na dłuższe terminy.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Inaczej jednak należy traktować ubezpieczenie na wypadek choroby t. zw. kasy chorych. Ubezpieczenie to różni się pod względem konstrukcji finansowej od wyżej wymienionych; fundusze które gromadzą się w kasie chorych, muszą być płynne, bo zobowiązania jej pieniężne są krótkoterminowe. Kasa chorych ma obowiązek nie tylko leczyć chorych, lecz dawać im także świadczenia w gotówce w razie niezdolności do pracy. Lecznictwo wymaga gotówkowej zapłaty lekarzowi, aptekom, szpitalom i innym instytucjom leczniczym. W tym celu kasa chorych musi dysponować gotówką.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Z tego wynika, że nie wolno kasie chorych inwestować pieniędzy, ani w nieruchomościach, ani w ruchomościach, które pochłaniają większe sumy.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">A jednak dzieje się inaczej. Przecież p. Minister wie, że robi się w kasach różne inwestycje, które często doprowadzają do niewypłacalności kas chorych. Zbudowano wiele domów administracyjnych, które obecnie przy reorganizacji kas chorych na okręgowe kasy chorych stoją bezużytecznie. Urządzano apteki własne, których likwidacja okazała się w krótkim czasie konieczną. Są to pieniądze niepotrzebnie wyrzucone.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Przytoczę dla ilustracji przykład kasy chorych w Poznaniu. Poznańska kasa chorych ma długi sięgające do 3 milionów złotych. Wierzycielami jej są lekarze, którzy od lipca ubiegłego roku nie otrzymali jeszcze dotychczas, to znaczy za 8 miesięcy, swego honorarium. Wierzycielami są apteki i szpitale. A dlatego, bo kasa chorych niepotrzebnie robiła i robi inwestycje, które nie są konieczne i które nie są w bezpośrednim związku z poprawą lecznictwa.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Choć jest w Poznaniu, poza klinikami uniwersyteckiemi, wielkich ogólnych szpitali aż 4, zaopatrzonych w najnowsze urządzenia, stojących na wysokim poziomie naukowym, które dają gwarancję wszechstronnego, dobrego i szybkiego leczenia, choć jest w nich około 500 łóżek niezajętych, kasa chorych przystępuje do urządzenia własnego szpitala. Byłoby to zrozumiałe, gdyby kasa chorych miała na celu, przez zbudowanie własnego szpitala, pomniejszenie kosztów leczenia chorych w szpitalach. Lecz argument ten upada ze względu na niskie, specjalnie dla kasy przez związek szpitali uchwalone, taryfy w wysokości 7 zł 50 gr za chorego, a dodaję, że urzędowo obliczają koszty utrzymania i leczenia chorego na dobę na 9 zł 75 gr. Ponadto szpital miejski zobowiązany jest jako samorządowy, w myśl ustawy o kasach chorych, leczyć chorych kasowych za połowę ceny. Względy finansowe nie mogą zatem odgrywać dla kasy chorych zasadniczej roli, muszą w tem być inne względy, w każdym razie nie względy, które prowadzą do istotnej oszczędności i racjonalnego zużywania pieniędzy złożonych przez ubezpieczonych.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Nawet ingerencja Ministra Pracy i Opieki Społecznej nie potrafiła wpłynąć na przerwanie poczynań kasy chorych. Pomimo, że delegowana przez p. Ministra komisja nie ukończyła jeszcze swoich badań i nie ogłosiła ich wyniku, ponad jej głową kasa chorych przeprowadza dalej swój plan, pomimo niezapłaconych długów dalej urządza swój szpital. Jako powód koniecznej własnej administracji we własnym szpitalu podał p. komisarz, że chcę wogóle zredukować leczenie w szpitalach, chcę chorym pobyt w szpitalu uprzykrzyć, a w jaki sposób można się domyśleć. Ten sposób myślenia p. komisarza prowadzi do wyraźnego obniżenia poziomu lecznictwa, nie mówiąc już o niesumiennem szykanowaniu chorych, których uważa się za symulantów.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Pozatem koszta administracji w kasach są za wysokie; pensje samych komisarzy przekraczają 3.000 złotych miesięcznie, a dalej z urządzeniem szpitala łączą się i wewnętrzne inwestycje na terenie poznańskim zupełnie niepotrzebne, sprawia się np. aparaty rentgenowskie, których w Poznaniu jest zupełnie wystarczająca ilość, i do prześwietlań i naświetlań. Niepotrzebnie wyrzuca się pieniądze na urządzenia laboratoryjne pomimo, że urządzenia takie istnieją już przy klinikach uniwersyteckich i ogólnych szpitalach. Czy to można nazwać gospodarką normalną, zgodną z zadaniami i celami kasy chorych i czy to ma być wzór idealnej gospodarki komisarza rządowego? Trzeba przecież wiedzieć, że to wszystko robi wysłannik p. Ministra. I ten stan rzeczy trwa już od 3 lat, to znaczy od czasu zawieszenia samorządu kasy chorych. Przypuszczam, że to co w Poznaniu się dzieje, nie jest odosobnionym wypadkiem, że i w innych województwach panują te same stosunki.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Nie chcę oczywiście twierdzić, że dawniejszy samorząd kasy chorych idealnie pracował. Bezwątpienia były usterki w gospodarce, lecz społeczeństwo w specjalnych sprawozdaniach rok rocznie dowiadywało się o stanie kasy i gospodarki, oraz o administracji funduszami publicznemi. Obecnie od trzech lat rządów komisarza nikt niema wglądu w gospodarkę jego, chyba sam p. Minister. Czy p. Ministrowi wiadomo, kto upoważnia kasę chorych do robienia długów, kto ma je płacić? Pytam się, przed kim zdaję on sprawę ze swojej administracji, kto kontroluje rachunki? Społeczeństwo nie może być pozbawione wiadomości o kontroli finansowej i rzeczowej pp. komisarzy kas chorych. Najlepiej przywrócić dawny samorząd kas chorych.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Inną jeszcze chcę poruszyć sprawę, raczej kompetencyjną. P. komisarz wchodzi w kolizję z innem ministerstwem, a mianowicie z departamentem zdrowia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, przez urządzanie szkoły pielęgniarek i higienistek. Przecież departament ten ma wyłączne prawo decyzji w tej kwestii. Na zlecenie p. Ministra urządza komisarz kasy chorych taką szkołę w ramach kasy chorych, nawet dla osób z kasą niczem nie związanych.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Dlaczego niema porozumienia z departamentem zdrowia, który w tej kwestii już dał wytyczne i kompetencje np. Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi? Tu powinna wkroczyć Komisja Usprawnienia Administracji przy Radzie Ministrów, by przerwać rozbieżność pracy i dwutorowość tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">P. referent wspomina, że Minister Pracy i Opieki Społecznej pracuje nad reorganizacją kas chorych. Dobrze. I tę samą potrzebę wyczuwa również społeczeństwo i gorąco pragnie tej reorganizacji. Nie będę szczegółowo mówił o samym projekcie, który wejdzie później pod obrady Senatu, lecz pragnąłbym już tu podkreślić, że jest pomiędzy zapatrywaniem p. Ministra a społeczeństwem zasadnicza różnica. P. Minister pojmuje reorganizację w duchu centralistycznym, a społeczeństwo pragnęłoby raczej decentralizacji kas chorych nie tylko pod względem rzeczowym, ale głównie ze względów oszczędnościowych. Należy przy reorganizacji wyjść z małej komórki ubezpieczeniowej na wypadek choroby, by zaspokoić potrzeby przejściowych zachorzeń, komórki, któraby administracyjnie nic nie kosztowała, komórki w ramach poszczególnych gałęzi przemysłu i warsztatów rolniczych. Oczywiście uważam, że nadbudowa w formie związku tych małych kas, nie tylko jest pożądaną, ale i konieczną jako reasekuracja na wypadek długotrwających zachorzeń i kosztowniejszych kuracyj.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">A teraz trzeci punkt, który obecnie w wysokim stopniu zajmuje uwagę nie tylko sfer rządzących, ale całego społeczeństwa, to jest sprawa bezrobocia, na którą Rząd obecnie preliminuje 60 milionów złotych. Liczba bezrobotnych, podana przez p. referenta 300–350.000, dotyczy tylko robotników w miastach, w przemyśle zatrudnionych, nie obejmuje natomiast robotników rolnych. Jeżeli weźmiemy razem tych wszystkich bezrobotnych, którzy obecnie na wsiach są, to ta cyfra przekroczy w każdym razie milion.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#CzesławGorgoniuszMeissner">Nie będę mówił o zasiłkach ustawowych z funduszu bezrobocia, bo jest rzeczą i obowiązkiem Rządu wykonywać ściśle ustawę z r. 1924. Chciałbym jednak poświęcić choć kilka słów Naczelnemu Komitetowi do spraw bezrobocia, powołanemu przez Prezydjum Rady Ministrów. Już zanim Rząd przystąpił do akcji szerszej dla bezrobotnych, nieobjętych ustawą, organizacje katolickie, np. Caritas, towarzystwa Św. Wincentego a Paulo, a ze stronnictw politycznych jako pierwsze Stronnictwo Narodowe, dały inicjatywę do tej akcji i robiły poważne wysiłki organizacyjne i rzeczowe, by zmniejszyć nędzę, szerzącą się szczególnie w czasie zimowym wśród szerokich rzesz bezrobotnych. Jeżeli Rząd rozpoczęte prace chciał konsolidować i do tej pracy powołać także inne organizacje, to założenie było słuszne, ale należało to jednak robić lojalnie i pozostawić wybranym poszczególnym komitetom wojewódzkim samodzielną akcję. Tymczasem co się pokazało? Np. w Poznaniu komitet na miasto Poznań pomagał w myśl regulaminu swojemi środkami bezrobotnym rzeczowo i pieniężnie, lecz niezależnie urząd opieki społecznej przy województwie bez porozumienia się z komitetem również pomocy udzielał, czasem tym samym osobnikom, posługując się organizacjami, które z opieką społeczną nic nie mają wspólnego, jak to organizacje Strzelca i sanacyjna organizacja kobiet t. zw. Kwoka. Pomijało się natomiast wszystkie inne organizacje społeczne, które zgłosiły się do współpracy. Czy to nazywają sfery rządowe konsolidacją społeczną? Czy to jest ta wspólna akcja Rządu i społeczeństwa w obliczu takiej klęski społecznej, za jaką należy uważać bezrobocie? Pieniądze zebrane od całego społeczeństwa w drodze składek mogą być wydawane tylko przy współudziale i z wiadomością przedstawicieli całego społeczeństwa i przez organa przez to społeczeństwo wyznaczone. Nic dziwnego przeto, że społeczeństwo jest zniechęcone do dalszego brania udziału w tem zbawiennem i koniecznem dziele charytatywnem dla współobywateli nędzę cierpiących i wykonuje obecnie tę pracę już samodzielnie w swoim zakresie. A więc akcja Naczelnego Komitetu do spraw bezrobocia nie była dość owocna, bo opieka społeczna, to nie teren różnych politycznych posunięć, to teren, na którym powinny zatrzeć się wszelkie różnice zapatrywań, to teren, na którym wszyscy powinniśmy się znaleźć czy jako podmiot, czy przedmiot w tym jednym celu, by usunąć nędzę indywidualną i społeczną, nie tylko na podstawie istniejącego prawa, ale na podstawie miłości bliźniego w duchu chrześcijańskim.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Pepłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#EdwardPepłowski">Wysoki Senacie! Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w Polsce, jak i przeważnie we wszystkich państwach zachodniej Europy, jest tworem powojennym. U nas dekretem z 3 stycznia 1918 r. Rady Regencyjnej stworzone zostało ministerstwo z zakresem ochrony pracy oraz opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#EdwardPepłowski">Jako jedna z najważniejszych ustaw w samym początku istnienia Ministerstwa Pracy, bo w roku 1919 w grudniu, wyszła ustawa o 8 godzinnym dniu pracy, a raczej o 46 godzinnym tygodniu pracy, a potom zaraz przed bolszewicką nawałą 19 maja 1920 r. wielka ustawa o przymusowem ubezpieczeniu robotników, na zasadzie której miało się rozwijać potem całe ustawodawstwo społeczne w Polsce. Był to okres tak nazwanego wielkiego rozwoju Ministerstwa Pracy i pełnego zaufania sfer pracowniczych do owego Ministerstwa. Przeszło potem kilka lat, w Polsce prawodawstwo socjalne bardzo szeroko się rozwijało i nawet już po przewrocie 1926 roku p. minister Jurkiewicz, który pracował w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej prawie że od założenia, to ustawodawstwo bardzo szeroko rozwinął. Dopiero kiedy w roku 1930 nastąpiła zmiana w gabinecie p. Bartla i przyszedł do Ministerstwa Pracy obecny Premier Rządu p. Minister Prystor i zaczęła się zasadnicza reorganizacja całego Ministerstwa, o której chcę mówić szerzej i przedstawić do czego ona doprowadza całe Ministerstwo Pracy, zamiast pełnego zaufania, jakie wszyscy pracownicy zarówno umysłowi jak i robotnicy mieli do owego Ministerstwa, zaufania, które sprawiło, że podczas nawały bolszewickiej w 1920 r. klasa robotnicza stanęła jak jeden mąż w obronie niepodległości Państwa — dziś trzeba z przykrością stwierdzić, że zaufania tych sfer pracowniczych do Ministerstwa Pracy niema. Chcę powiedzieć dlaczego tego zaufania niema. Primo, że Ministerstwo Pracy obecnie stało się zupełnie kopciuszkiem w Rządzie, wręcz przeciwnie jak się to dzieje u naszej zaprzyjaźnionej siostrzycy — Francji, gdzie przy pierwszym ministerstwie Andrè Tardieu został ministrem pracy Laval, a potem, kiedy Laval był premierem przez pewien czas, teraz znów ten Laval wrócił do tego samego ministerstwa, ażeby dalej prowadzić tę rzecz.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Głos: Tak jak u nas.)</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#EdwardPepłowski">Dlatego też ja uważam, że ta niesłychana waga, która jest przywiązywana do tego we Francji, u nas nie jest przywiązywana. Dlaczego? Dlatego, że przedewszystkiem, jeśli będziemy studiowali uważnie cały budżet Ministerstwa Pracy, to zobaczymy, że pozycje budżetowe dla Ministerstwa Pracy są zupełnie niewystarczające, a jabym powiedział, że nie tylko niewystarczające, ale takie, które nie pozwalają spełnić ustawowych obowiązków Ministerstwa Pracy.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#EdwardPepłowski">Weźmy np. to, że na wszystkie rzeczowe i specjalne potrzeby Ministerstwa jest przeznaczona w budżecie obecnym suma 27.500.000 zł, a w roku zeszłym na te same cele specjalne i rzeczowe była przeznaczona suma 45 milionów złotych, a nawet w r. 1926/27, kiedy budżet Państwa Polskiego wynosił tylko 2 miliardy, to i wówczas suma ta była wyższa niż dzisiaj, bo wynosiła 28 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#EdwardPepłowski">Weźmy drugą pozycję w budżecie t. zw. sumę ustawową na bezrobocie. Suma ta w r. 1931/32 wynosiła 59 milionów złotych, na rok 1932/33 jest tylko suma 60 milionów zł. Panowie się zapytacie, czy ta suma jest dostateczna. Nie jest dostateczna, bo w roku bieżącym do 1 kwietnia, kiedy preliminowanych było 59 milionów zł — to Państwo na potrzeby bezrobocia i opieki społecznej wyda conajmniej 150 milionów złotych, a więc przekroczy conajmniej o 90 milionów preliminowany budżet. Teraz mamy tylko 60 milionów. Prawda, w Ministerstwie mogą mi odpowiedzieć, że będzie odpowiednio zmienione wydawanie zapomóg. Będzie odpowiednio zmniejszona pomoc, bo zapomoga zamiast 17 tygodni będzie tylko wydawana bezrobotnym w ciągu 13 tygodni, że będą wprowadzone pewne utrudnienia, że będzie otrzymywał zapomogę tylko ten, który pracował nie 20 a 30 tygodni czy więcej, więc ta suma się zmniejszy. Ale, ażeby 60 milionami można było opędzić te wszystkie obowiązki, które Państwu Polskiemu stawia się ustawowo, to jest najzupełniej niemożliwe i ja nazywam, że to jest zupełnie nierealne. Podniosłem kwestię owego kopciuszka, a teraz przechodzę dalej.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#EdwardPepłowski">Mój przedmówca, p. s. Meissner, doktor, rozwodził się specjalnie o t. zw. samorządach społecznych w Polsce, Proszę Panów, może nie dlatego, że moje nazwisko figuruje pod tą ustawą z 1920 r., jednak ja uważam, że kasy chorych tak, jak wszystkie instytucje społeczne, których fundusz składa się przedewszystkiem ze składek ludu roboczego, muszą być jednak prowadzone samorządowo. I proszę Panów, ta organizacja, którą zapoczątkował p. Minister Prystor i którą prowadzi obecny Minister, bynajmniej w mojem pojęciu nie prowadzi do podniesienia etyki tych, którzy w kasach chorych rządzą, tylko służy dla przemianowania szyldów jednych ludzi na szyld innych. Będę chciał o tych rzeczach krótko powiedzieć. Czy są jakieś dodatniejsze reformy i polepszenia się w kasach chorych obecnie? Będę operował cyframi.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#EdwardPepłowski">Proszę Panów, w 1928 r. t. zw. przypis wszystkich składek, które wpłacono do kas chorych wynosił 250 milionów, w następnym roku spadł do 215 milionów, potem na 203 miliony, a obecnie za 3 kwartały ten przypis składek wynosi 179 milionów. Oznacza to obniżenie funduszów, możności finansowej kas chorych.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jest to dowodem obniżenia stopy życiowej.)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#EdwardPepłowski">Proszę poczekać, będę o tem mówił dalej.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#EdwardPepłowski">Teraz nie tylko jest obniżony przypis składek, ale dalej są stale zwiększające się zaległości w kasach chorych. Cyfry zaległości są zastraszające, jak Panowie zobaczą. Od 1 stycznia do 1 listopada 1931 r. to powiększenie zaległości podniosło się o 7 milionów zł i doszło do zastraszającej sumy niezapłaconych składek 105 milionów zł. Same tylko rządowe i samorządowe instytucje, które powinny płacić składki do kas chorych, zalegają kwotą 35 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#EdwardPepłowski">Panowie powiedzą, że może są jakieś inne lepsze cele w tych rzeczach. Tutaj p. dr. Meissner mówił o lecznictwie bardzo szeroko, ja tylko krótko powiem, że ja, który interesuję się temi sprawami, bardzo krytycznie zapatruję się na polepszenie lecznictwa w Państwie. Te same są narzekania wśród tych, którzy się leczą w kasach chorych, jak były wtenczas, kiedy kasy chorych miały samorząd, te same są zaległości, niewypłacanie pensyj doktorom, jakie były dotąd. A teraz jeżeli wejdzie w życie to, o czem z gazet się dowiedziałem, ta wielka reforma scaleniowa, że trzeba będzie płacić za wizyty doktorskie, za lekarstwa kasie chorych, to bezwarunkowo musimy powiedzieć, że lecznictwo w Polsce bynajmniej się nie polepszyło.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#EdwardPepłowski">Przechodzę dalej. A może np. administracja w kasach chorych potaniała? I tutaj muszę odpowiedzieć cyframi, bo cyfry są najlepszym dowodem. Na administrację w kasach chorych od r. 1926 są wydawane następujące sumy procentowo, w porównaniu z przypisem składek. W r. 1926 sumy te wynosiły 10%, w r. 1927–9,8%, w r. 1929–8,8%, o czem będę mówił, bo było stosowane nieprawidłowe obliczenie. Potem nastąpiła reorganizacja kas chorych, która dała to, że w następnym roku było 9,9%. Ostatni rok obliczeniowy jest 9,6%. Proszę Panów, czy to się nazywa potanienie, jeżeli widzimy prawie to samo, albo że się zmniejszyło zaledwie o 0,2, albo 0,3. Ale, proszę Panów, i tego niema.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#EdwardPepłowski">Dalej, oprócz tego, że te kasy chorych przedstawiały pewną wartość społeczną, to były one szkołą i muszę otwarcie powiedzieć, były szkołą pewnych elementów, które się kształciły społecznie. Teraz te elementy, które teraz nie idą do kasy chorych i nie są w owym samorządzie kas chorych, muszą szukać innej drogi, ale nie tak pozytywnej, jaka była w kasach chorych.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#EdwardPepłowski">Przestudiowałem wszystkie złe strony tego samorządu i niemoralności, jakie się miały dziać w kasach chorych za czasów owego samorządu. Przypominam sobie, że w roku 1930 z trybuny sejmowej mówiło się o tem, że dawni gospodarze kas chorych pieniądze kasowe trwonili, rozjeżdżali automobilami, wysyłali swoje dzieci do najlepszych sanatoriów i sto różnych rzeczy, których już nie pamiętam, których bynajmniej nie kwestionuję, czy były w takiej, albo innej ilości, publicznie było powiedziane, że przy reformie tak zwanego samorządu i przejściu na komisarskie rządy naznaczono szereg nowych komisarzy i rzucone były już w roku 1930 nazwiska, które sobie wypisałem, które jednak po upływie dwóch czy trzech lat brzmią dalej jako nazwiska o wątpliwej etyce, czy moralności. Rzucono te nazwiska, mówiąc, że do kas chorych dostali się ludzie, którzy byli podejrzani o to, że byli — bo ja wiem — agentami innych państw, że byli fałszerzami, że byli ludźmi o złej etyce. Minęły dwa lata, i ani jeden proces, ani jedna obrona z tej strony nie padła, a naodwrót, ci komisarze, którzy byli przez p. Premiera Prystora wówczas naznaczeni, jako komisarze, obecnie, kiedy sprawdzałem listę nowych komisarzy, ich nazwisk tam niema, a więc Rząd musiał się ich pozbyć.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Głos: Czy to zarzut, że Rząd usunął ludzi nieodpowiednich?)</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#EdwardPepłowski">To było w 1930 roku, a teraz znów przy tej dyskusji zostały rzucone nazwiska, i to nazwiska — mam ich tu cały szereg — o których p. Minister powiedział, że będzie musiał sprawdzić czy tak jest, czy nie. No, może nie będziemy czekali tak długo, żeby się przekonać, że znowu się dostały jednostki nieodpowiednie. A więc mnie chodzi o to, że ta etyka i moralność, o której mówiło się, że tylko w tym celu miała być cała reorganizacja przeprowadzona, nie wykazała, żeby można było stworzyć aniołów, bo ludzie są błądzący, są mali, bo tak czy inaczej będą to samo robili.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#EdwardPepłowski">Ażeby skończyć z samorządem kas chorych, muszę podnieść jeszcze jedno. Proszę Panów, na Komisji Budżetowej Sejmu, kiedy obecny p. Minister Pracy i Opieki Społecznej replikował na zarzuty jednego z posłów, to jednakże zbyt, w mojem pojęciu, ostro krytykował przeszłość samorządowych kas chorych w Polsce. P. Minister powiedział, że kiedy jeszcze jako praktykujący doktor w roku 1924 zmuszony był zastępować swego kolegę w kasie chorych, to to co tam zobaczył, to było więcej niż sadyzm biurokratyczny, który tam się zakradł. P. Minister mówił dalej, że kiedy był na przeglądzie pewnej kasy chorych, to znalazł takie stosunki, że nie może inaczej ich określić — Wysoka Izba wybaczy, że użyję słów, które są w stenogramie — jak tylko, że można nazwać to domem publicznym. Ja uważam, że określenie takie chociażby jednej kasy jest bardzo ryzykownem, bo my jesteśmy śmiertelni, po nas przyjdą inni i boję się, czy znów tamci, którzy kiedyś będą krytykowali ten sanacyjny sposób komisarski w kasach chorych, nie powiedzą tego samego o niektórych z tych panów, którzy teraz rządzą temi kasami, a posłani zostali, by umoralnić ten dom. Tak, że te określenia są dosyć ryzykowne!</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#EdwardPepłowski">Teraz, kiedy odpowiednio przedstawiłem stanowisko Rządu do kas chorych, chcę przejść do drugiego zarzutu, chcę mówić o ruchu robotniczym, o t. zw. związkach zawodowych. Uważam, że Rząd powinien dążyć do scalenia ruchu, a nie do sproszkowania i nie do rozbicia. W Polsce podług statystyki rządowej, to znaczy statystyki rocznika t. zw. związków pracowniczych, mamy następujące liczby pracowników umysłowych i robotników: pracowników rolnych liczyła Polska w 1930 r. 1.500.000, robotników przemysłowych, robotników w t. zw. chałupnictwie zatrudnionych, w służbie domowej jest około 1.400.000, pracowników umysłowych miało być koło 250.000, a pracowników w t. zw. samorządach i odpowiednich instytucjach państwowych około 520.000, więc jako globalną cyfrę weźmy 3.750.000.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#EdwardPepłowski">Proszę Panów, to jest masa. Jak ta masa jest zorganizowana? Zorganizowana jest strasznie źle, dlatego, że płacących składki do poszczególnych wielkich związków zawodowych robotniczych jest tylko około 370.000, pozatem około 50.000 jest t. zw. pracowników umysłowych, czyli 20% i naturalnie, że tych wszystkich kolejowców, urzędników państwowych, którzy mają prawo organizować się — około 250.000. To znaczy, że robotników zorganizowanych jest 10 do 12%. Jest to atonizacja ruchu robotniczego. Ta atonizacja nie jest w interesie Państwa Polskiego, lecz to, żeby ruch robotniczy był skonsolidowany, żeby Państwo miało do czynienia z wielkiemi ośrodkami ruchu robotniczego — państwowo-twórczemi.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#EdwardPepłowski">Jak się teraz dzielą w związkach zawodowych politycznie te jednostki? Dzielą się na dwie ogromne grupy: jedna grupa t. zw. prorządowych związków, a druga nazywa się czy to związkami P. P. S., czy N. P. R., Ch. D., N. D. — ja nazwę teraz tę grupę krótko jednem ogólnem mianem — antyrządowej grupy. Weźcie Panowie tę wielką grupę t. zw. prorządową. Co widzicie w tej grupie? Widzicie porostu dziwoląg. Jest grupa — ja będę według nazwisk charakteryzował — moraczewszczyzna. To jest grupa, na której czele stoi b. premier rządu polskiego, p. Andrzej Moraczewski. Obok niego stoi b. jego przyjaciel p. Jaworowski. Jeżeli Panowie przeczytają, co p. Andrzej Moraczewski w t. zw. „Froncie robotniczym” pisze, co może Polskę wyprowadzić z kryzysu gospodarczego, to znajdziecie: że teraźniejszy ustrój nie jest przejściowym, lecz zasadniczym, t. j. ustrojem dziejowym, który musi to przeorać; z drugiej strony, że kapitalizm trzeba bezwarunkowo znieść, czy to będzie kapitalizm panów, wielkich obszarników, którzy tu siedzą w tak wielkiej liczbie w Senacie, bo przeczytajcie, co on pisze o p. Józefie Potockim i przeczytajcie, co pisze o przemyśle polskim, to zobaczycie, czy to dąży do planowej organizacji. Jaka jest ideologia, nie mówiąc o tem, że przecież p. Moraczewski jest znany ze swojego zapytania: A co Polsce wogóle zaszkodziła inflacja? A więc dążycie Panowie do takich rzeczy. Panowie macie to, zechciejcie to wszystko przerzucić. Ale teraz weźcie Panowie pod uwagę, że przy tej grupie rządowej są jeszcze grupki i podgrupki, są t. zw. „ciszakowcy”, są różne niedobitki z obozu Narodowej Partii Robotniczej, grupki różnych Waszkiewiczów, grupka p. Fichny i szereg innych. Jest to zupełne rozproszkowanie ruchu robotniczego, który zdawałoby się, że można było połączyć.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#EdwardPepłowski">A teraz chciałbym się zastanowić, jak wygląda ten ruch zorganizowany w wielkich dawnych partiach, które Panowie uważają, że trzeba zgnieść, bo są to partie antyrządowe. Proszę Panów, ten ruch jest bezwarunkowo ogromnie rozbity, ale rozbity od wewnątrz. Panowie nie macie pojęcia, jakimi środkami, a raczej wszystkiemi środkami dążono do tego, żeby ten ruch rozbić. Niema takiego środka, któryby nie uświęcał tego, aby te partie były „zrobione”. Czy te partie były kiedyś antypaństwowe w sensie tym, że były zamało patriotyczne, czy nie broniły Państwa Polskiego? Czy taki np. ruch, którego ja jestem przedstawicielem, w czasie odbioru Górnego Śląska nie przyczynił się w dużej mierze do tego, żeby ten Górny Śląsk odzyskać? To wszystko jest demoralizowanie. To wszystko jest przez donosicielstwo i przez policyjny system odpowiednio mordowane. Czy ministerstwo, widząc te wszystkie rzeczy, dąży do jakiejkolwiek naprawy? Robię tu kolosalny zarzut. T. zw. ustawodawstwo o związkach zawodowych, które powinno być, które daje możność prawidłowej organizacji całemu naszemu ruchowi, u nas w Polsce dotychczas nie jest wprowadzone. I co Panowie widzą? Jak wybucha strajk ekonomiczny, czy będzie prowadzony przez P. P. S., czy przez jakiekolwiek jedno z ugrupowań rządowych, to po kilku dniach ci wszyscy prowodyrzy idą na bok, tworzą się t. zw. rady strajkowe, albo komitety strajkowe, bo cały ruch robotniczy wypada z rąk i wychodzi na manowce. Czy to jest interes Państwa? Muszę odpowiedzieć, że nie.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#EdwardPepłowski">Teraz już na zakończenie jeszcze jeden zarzut. Przedmówca mój p. dr. Meissner podniósł tu kwestię t. zw. ubezpieczeń społecznych. Parę słów chcę im poświęcić. Będę mówił o wszystkich ubezpieczeniach społecznych i o tem, że społeczeństwo polskie powinno wiedzieć, że w momencie obecnym wszystkie ubezpieczenia społeczne przechodzą tak wielki kryzys, który może tylko odpowiadać temu kryzysowi, jaki dziś przechodzi całe społeczne gospodarstwo. Na czem ten kryzys polega? Polega przedewszystkiem na tem, że zaczynamy zjadać swoje własne rezerwy, i o tych własnych rezerwach, o tych nagromadzonych pieniądzach chcę kilkoma słowami Wysoką Izbę zająć.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#EdwardPepłowski">U nas dochody wszystkich ubezpieczeń społecznych trzeba obliczyć w dniu dzisiejszym na około 500 milionów złotych. Ten dochód od 1926 i 1927 r. wzrósł z 300 na 400 milionów, w 1928 r., jak odpowiednie publikacje dają mnie znać, było 561 milionów, ale w tem było w kasach chorych 250 milionów, kiedy teraz spadł z 250 milionów na 180 w przeciągu tych kilku lat. A więc obliczajmy, że cały ten dochód stanowi 500 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#EdwardPepłowski">Ubezpieczenia społeczne trzeba rozdzielić na dwie ogromne grupy: jedna grupa, to t. zw. krótkoterminowe, do nich zaliczam kasę chorych, a druga grupa, to długoterminowe. Proszę Panów! Kasy chorych są w niesłychanie trudnej finansowo sytuacji. Panowie z cyfr zobaczą przedewszystkiem, że przypis składek się zmniejszył, że już zaległości samych składek dochodzą do 105 milionów złotych, a podkreśliłem już, że rok 1930 w ogólnym bilansie kas chorych w Polsce został zamknięty niedoborem 5 milionów, również jak rok poprzedni, czyli 2 lata już zjadamy własne rezerwy. Prócz tego z powodu wielkich bankructw trzeba było zrobić t. zw. odpisy, które w ogólnych kasach dochodzą podług obliczeń do 5 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#EdwardPepłowski">Jakże przedstawiają się rezerwy kas chorych? Otóż rezerw płynnych prawie żadnych niema dlatego, że rezerwami są budowle i własne nieruchomości, które są obliczone na jakieś 63 miliony i owe zaległe składki, t. j. 105 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#EdwardPepłowski">Jakże się teraz przedstawia finansowy stan t. zw. długoterminowych ubezpieczeń społecznych? Katastrofalnie. Proszę Panów, my jako Polacy, będąc w niesłychanie krytycznem położeniu gospodarczem, znosimy ten ciężar t. zw. ubezpieczeń społecznych, ale proszę Panów, nie chcąc się bawić w porównawcze cyfry, jedynie dla pewnego ogólnego rzutu oka, powiem, że kiedy dochód w 1928 roku wszystkich ubezpieczeń społecznych w Państwie Polskiem wynosił 560 milionów, to taki sam dochód państwa daleko większego, daleko więcej uprzemysłowionego, jak Niemcy, dochodził prawie do 12 miliardów złotych, czyli, że ten nasz dochód przedstawiał tylko 1/20 część. Jeżeli u nas lud roboczy, umysłowy i rolniczy przedstawia 4.750.000, a w Niemczech około 32 milionów, to jednakże będzie stosunek nie 1 : 20, ale 1 : 10. Lokaty długoterminowych ubezpieczeń w Polsce osiągają w danej chwili kwotę 497, powiedzmy 500 milionów złotych. A pozatem są zaległości, które rok rocznie zwiększają się. Te zaległości tylko w przeciągu trzech kwartałów zwiększyły się 11 milionów i stanowią sumę pokaźną, bo około 88 milionów.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#EdwardPepłowski">Jeżeli teraz spojrzymy na ubezpieczenia społeczne, które mają kilka typów, i zastanowimy się nad niemi, to zobaczymy, że najbardziej typowem jest t. zw. ubezpieczenie inwalidzkie, ubezpieczenie pracowników umysłowych i ubezpieczenie od wypadków. Panowie zobaczą, że żaden zakład, który prowadzi odpowiednio wydatki, nie może opędzić swoich codziennych potrzeb i że jest kilka takich zakładów, które naruszyły swój żelazny kapitał. Dla charakterystyki wezmę t. zw. zakład inwalidzki w Poznaniu w poznańskiej krajowej ubezpieczalni. Tam są najwyższe rezerwy, bo około 36 milionów złotych, ale jest obliczone, że te 36 milionów starczy na stare zapotrzebowania, na stare inwalidzkie potrzeby tylko na dwa lata. A co będzie z tymi, którzy przychodzić będą później? Wezmę dalej t. zw. zakład inwalidzki w Królewskiej Hucie, który ma jeszcze około 31 milionów złotych, ale tam jest obliczone, że te 31 milionów starczy tylko na dwa lata.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#EdwardPepłowski">Przechodzę do działu t. zw. ubezpieczeń pracowników umysłowych. Ta wielka ubezpieczalnia, którą Panowie znają, i która w Warszawie wybudowała dom, jeszcze nie płaci emerytur swoim emerytom, dopiero będzie płaciła w roku 1933, kiedy będzie już pięciolecie; ma dziś pewne zapasy, ale dopiero odpowiednie obliczenia asekuracyjno-ubezpieczeniowe wykażą, czy odpowiednia ilość starczy na całość tych emerytur. A już ta wielka ubezpieczalnia tych, którzy są bez pracy, znalazła się w bardzo ciężkich warunkach, bo w tym roku zjadła swoich rezerw na 21 milionów, zaś zeszłego roku około 8 milionów i z 40 milionów pozostała suma 11 milionów, która bezwzględnie nie wystarczy.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#EdwardPepłowski">Jeżeli teraz przejdę do t. zw. ubezpieczeń wypadkowych, to zobaczycie Panowie, że te ubezpieczenia, są na innej zasadzie obliczane a mianowicie na zasadzie repartycji, to znaczy się, ile w tym roku było wydane, o tyle będzie zmniejszone w roku przyszłym. Jest tu warunek, że każdy, płacący do tych ubezpieczeń musi więcej wnosić pieniędzy i wnosi, i to w dużej proporcji więcej, bo się podniosło za składki od 2 zł do 6 zł, albo od 0,2 do 0,8. Nawet ta wielka, wspaniała instytucja — zakład lwowski nie może końca z końcem związać i ma niedoboru już około 6 milionów zł. Panowie widzą więc, że stoimy przed wielkim kryzysem ubezpieczeń społecznych. Rozumiem, że p. Minister daleko dokładniej jest poinformowany o tych ubezpieczeniach niż ja — zbieracz książkowy. P. Minister na komisji podkreślił, że z całą energią są prowadzone prace nad zmianą ubezpieczeń społecznych. Cały dział jest przeciążony, bo pracownicy i urzędnicy pracują po 16 godzin, przypuszczam, że z tej pracy ubezpieczeniowej tych urzędników wyszła ta pierwsza jaskółka — tak nazwałbym ustawę, która miała przejść przez Radę Ministrów, która się nazywa scaleniem wszystkich ubezpieczeń pod egidą kasy, która się dawniej nazywała kasą chorych, a będzie się nazywała kasą ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#EdwardPepłowski">Ale proszę Panów, czy to jest rozwiązanie kryzysu ubezpieczeniowego w Polsce, czy tu są jakieś gwarancje rozwiązania tego zagadnienia, ozy Panowie wiedzą, na jakiej to jest zasadzie, czy to kogokolwiek zadowoli, czy sfery przemysłowe, t. zw. sfery gospodarcze, które powiadają, że uginają się pod tym ciężarem ubezpieczeń społecznych, będą uratowane, jeżeli będą podlegały mniejszym opłatom o półtora procent rocznie? A czy robotnicy i wszyscy ci, których te ustawy bezpośrednio dotyczą, mogą być zadowoleni? I tu Panowie odpowiedzą: nie. Bo ta ustawa zmienia zasadniczo to, co klasie robotniczej i pracownikom daje ustawodawstwo socjalne. Przedewszystkiem zmienia się ustawę, która dotyczyła urlopów, zmniejszając urlopy o połowę. Narusza ta ustawa 48-godzinny tydzień pracy i pomniejsza świadczenia w kasach chorych dlatego, że — może te dane są nie ścisłe — mają być pobierane opłaty za lekarstwa i odpowiednie wizyty lekarzy.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#EdwardPepłowski">Proszę Panów! P. Minister Janta-Połczyński, mówiąc o rolnictwie, przypomniał wielką zasadę Rzymian, którzy napisali, że nil de nobis sine nobis. Czy w momencie takim, jak dzisiaj, może być rozpatrywane całe to zagadnienie bez tych gospodarzy, bez tych płatników? Przecież p. Minister Pracy ma statut z 1927 r., że jako opiniodawcze organy Ministerstwa Pracy są: rada pracy, rada opieki społecznej, rada ubezpieczeń społecznych i rada emigracyjna. Naturalnie, że do zwołania tych rad nie doszło, mnie się zdaje, że kwestią przedstawia się tak poważnie, że można je było zwołać.</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#EdwardPepłowski">Rząd obecny szczyci się tem, że nie dba o popularność. To jest jego sprawa, jego linia polityczna. Nie można jednak dopuścić, proszę Panów, ażeby nienawiść społeczna w Polsce stała się cechą narodu polskiego, ażeby walka klas doszła do zenitu. Proszę Panów, nienawiść społeczna jest początkiem rewolucji społecznej. Ministerstwo jest mediatorem tarć społecznych. Myślę, że zmiana polityki ministerstwa dopuści do głosu zainteresowanych, którzy powinni być ową „klapą bezpieczeństwa”, zanim kocioł nienawiści społecznej wybuchnie.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Pant.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#EduardPant">Wysoki Senacie! P. referent budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, między innemi, wskazał na łagodny przebieg bezrobocia i niewielką ilość zatargów w świecie robotniczym. I miał słuszność. Rzeczywiście trzeba przyznać, że rzesze robotnicze i bezrobotni, conajmniej dotychczas, okazali godne podziwu opanowanie i duże zrozumienie dla trudnego położenia gospodarczego. Jednak nie wolno zapominać, że cierpliwość ma swoje granice zwłaszcza wtedy, kiedy jest nadużywana. Jest niedopuszczalne, jeśli skutki kryzysu są nakładane w nierównomiernym stopniu na barki słabszych pod względem gospodarczym, a o podziale ciężarów stanowią samowolnie sfery przemysłowe. Jeżeli już robotnicy muszą ponosić ofiary, to niechaj to czynią w przeświadczeniu, że te ofiary ich nie pójdą na marne. Zredukowano np. niedawno płacę w górnictwie o 8%, ażeby, jak przyrzeczono robotnikom, w ten sposób utrzymać produkcję w dotychczasowej wysokości. Ale już po kilku dniach nastąpiła nowa redukcja robotników i nowe ograniczenie w zakładach przemysłowych. Zwłaszcza na Górnym Śląsku przybiera to teraz groźne rozmiary. Górny Śląsk jest, jakby powiedzieć, ziemią umierającą. Liczba bezrobotnych przekroczyła już dawno 100.000, a do tego dodać jeszcze należy robotników częściowo pracujących, którzy często pracują tylko 1 do 2 dni w tygodniu, a liczba ich wynosi przeszło 15.000. Unieruchamia się coraz więcej kopalń, zamyka się zakłady, lub oddaje się pod nadzór sądowy coraz więcej hut. W związku z tem upada także stan średni, rzemiosło i kupiectwo stacza się w coraz większą nędzę.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#EduardPant">Tego upadku bynajmniej nie można przypisać jedynie tylko ogólnemu kryzysowi. Każda gospodarka oparta jest na własnych podstawach, których łamanie przez niekompetentne czynniki uboczne odbija się niekorzystnie na samej gospodarce.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#EduardPant">Niestety u nas gospodarka zbytnio zależna jest od polityki, czyli właściwie od każdorazowych prądów politycznych, które jej często nadużywają do swych celów egoistycznych. Doszło do tego, że aparat administracyjny przemysłu został zbytnio obciążony przez przymusowe tworzenie dobrze płatnych posad.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#EduardPant">Nie możemy również oszczędzić Rządowi zarzutu, że okazał mało zainteresowania i zrozumienia dla potrzeb gospodarczych Górnego Śląska. I krowy dojnej nie można stale tylko doić, a nie karmić, gdyż i ona wymaga pewnej opieki, aby się dobrze rozwijała. Pustemi frazesami nie można zaprowadzić zdrowej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#EduardPant">Chciałbym w związku z tem poświęcić kilka słów stosunkom na Górnym Śląsku. Wczoraj p. s. Pawelec poddał surowej krytyce działalność dotychczasową Sejmu Śląskiego, a w związku z tem i autonomię Śląska, zagwarantowaną Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#EduardPant">Chciałbym dziś tylko oświadczyć, że dzięki działalności tego Sejmu Śląskiego zdołano już kilkakrotnie zapobiec zaostrzeniu stosunków gospodarczych na Górnym Śląsku i że autonomia Śląska w dzisiejszych stosunkach jest jedyną ostoją prawa przysługującego ludności na Śląsku.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#EduardPant">Pan referent generalny widzi ratunek dla naszego położenia gospodarczego w powrocie do starej zasady, że „bez kapitału niema gospodarczego życia, kapitał tworzy zaś tylko praca, to jest wolny wysiłek jednostek”. Ale jeżeli ten wysiłek jednostek hamowany jest stale przez różne względy uboczne, bo na życzenia tej lub innej strony musi się mieć wzgląd, to praca na tem traci tak samo jak wtedy, jeżeli kapitał służy tylko poszczególnym wybranym lub narzuconym jednostkom, a nie ogółowi.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#EduardPant">Liczba bezrobotnych nie odzwierciedla całej nędzy, w jakiej się znajdujemy, ani nawet strajki, które to tu, to tam wybuchają. Głód, bezdomność i rozpacz nie ujawniają się w całej pełni nazewnątrz, ale są one tak wielkie, że stanowią poważną obawę dla spokoju w kraju, o ile zawczasu nie będą przedsięwzięte środki zaradcze.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#EduardPant">Ale te środki zapobiegawcze nie powinny ograniczać się na zarządzeniach policyjnych, lecz cały wysiłek powinien być wytężony w celu zabezpieczenia tym najbardziej dotkniętym nędzą gospodarczą bezrobotnym możliwości choćby najskromniejszej egzystencji.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#EduardPant">Jednak przewidziane w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej fundusze są tak nikłe, kredyty na opiekę społeczną obniżone w stosunku do roku ubiegłego mimo wzmożonej nędzy prawie o 18 milionów zł, że nie są one w żadnym stosunku do wielkości wymagań obecnie panującej nędzy. Rząd stara się zatem zrzucić z siebie troskę o bezrobotnych na województwa, a te znów na poszczególne gminy. Ale gminy z powodu zlikwidowania warsztatów pracy straciły większą część swych źródeł dochodów, przyczem wydatki nie mogły być w tym samym stopniu zredukowane i dlatego nie mogą dać niczego z własnych funduszów.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#EduardPant">Przyznajemy chętnie, że wdrożona przez Rząd akcja prywatnej opieki nad bezrobotnymi przyczynia się do złagodzenia nędzy i przeprowadzona jest bez szemrania, chociaż nam się wydaje, że aparat administracyjny tej akcji jest zbyt kosztowny. Ale mimo wszystko zawsze Rząd ponosi odpowiedzialność za to, żeby gminy otrzymywały fundusze zawczasu i w potrzebnej wysokości. W żadnym razie bezrobotny, zależny od tej zapomogi, nie powinien odczuć tego, jakoby był ciężarem, ale że władze spełniają tylko swój obowiązek względem obywateli, którzy nie z własnej winy wpadli w nędzę. Dlatego byłoby błędnem, gdyby Rząd miał zamiar zaostrzyć dotychczas obowiązujące przepisy co do państwowej zapomogi dla bezrobotnych w ten sposób, że podobno prawo do tej zapomogi uzyska się dopiero po 30 tygodniach pracy, a nie po 20 tygodniach, jak było dotychczas.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#EduardPant">Jeżeli Rząd właśnie chwilę obecną uważa za odpowiednią do wprowadzenia zmian w ustawodawstwie socjalnem i do reorganizacji ustroju ubezpieczeniowego, to znajdzie on zrozumienie, o ile będzie chodziło o uproszczenie aparatu administracyjnego, o wprowadzenie ubezpieczenia na starość i na wypadek inwalidztwa w tych dzielnicach, w których tego ubezpieczenia niema dotychczas. Przedewszystkiem jednak koniecznem jest, aby Rząd zdał sobie sprawę z tego, że zdrowy rozwój zakładów ubezpieczeniowych zagwarantowany jest dopiero wtedy, jeżeli stoją one na gruncie samorządu, a nie są prowadzone przez mianowanych komisarzy. Doświadczenia z ostatnich lat zapewne dały pod tym względem najlepsze dowody słuszności tej zasady. Oprócz tego oczywiście Rząd powinien dbać o to, aby sam spełniał punktualnie swe obowiązki względem zakładów ubezpieczeniowych.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#EduardPant">Natomiast pogorszenia obecnego ustawodawstwa socjalnego sfery robotnicze zapewne nie przyjmą ze spokojem. Zwłaszcza górnośląska część woj. śląskiego, która posiada wypróbowany od kilkudziesięciu lat system ubezpieczeniowy, będzie się broniła przed pogorszeniem obecnie obowiązującego ustawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#EduardPant">Dotychczas zdrowy element przeważał w sferach robotniczych. Ale rozruchy, jakie wybuchły w poszczególnych ośrodkach przemysłowych, i niestety przelana także krew, są wyraźną przestrogą dla Rządu, aby zdawał sobie sprawę z powagi chwili, która nie może być opanowaną przez czcze przyrzeczenia i uspakajania, ani nawet przez spóźnione pertraktacje, lecz wymaga zasadniczej zmiany w ustosunkowaniu się Rządu do zagadnień gospodarczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. s. Kisielewska.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#HelenaKisielewska">Wysoki Senacie! Cała dyskusja nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej obracała się głównie około miejskiego bezrobocia i sposobów, jak sprostać trudnościom połączonym z tem zadaniem.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#HelenaKisielewska">Natomiast nie poświęcono żadnej wagi potrzebom bezrobotnego wiejskiego proletariatu, półproletariatu oraz małorolnym gospodarzom, chociaż ich niedola nie jest mniejszą od robotniczej po miastach.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#HelenaKisielewska">Wyglądało to tak, jak gdyby Polska była wyłącznie albo przeważnie przemysłowem państwem, a nie w 70% rolniczem. Jest to wprost niezrozumiałe, że Rząd nie troszczy się o dolę tych, którzy stanowią podstawę siły narodu i którzy dają największy kontyngent rekruta, najwięcej podatkami swemi zasilają Skarb Państwa i wyżywiają ludność miast. Dzieje się to chyba z tego powodu, że włościaństwo nie jest tak jednolicie stanowo zorganizowane, wskutek czego nie ma tej siły, ażeby zażądać pomocy od Państwa tak kategorycznie, jak to robią zorganizowani robotnicy.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#HelenaKisielewska">To jednak nie może być powodem, ażeby patrzeć obojętnie, jak naród ginie z głodu, jak degeneruje się całe pokolenie. Uważam, że nad tą ważną sprawą Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie może przejść do porządku dziennego, bo jest ono obowiązane troszczyć się o dolę całej ludności, a nie tylko jednej warstwy.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#HelenaKisielewska">Poruszę tu sprawę położenia narodu ukraińskiego, który, jak wiemy, jest prawie w 87% rolniczy, a położenie jego jest cięższe jak wszystkich innych. Przedewszystkiem jest u nas ogromne przeludnienie, równające się krajom przemysłowym — a stąd nędza. Już przed wojną byliśmy krajem o stale trwającym deficycie spożywczym, równającym się wartości 70 milionów koron austriackich rocznie w samej tylko Galicji. Ten deficyt pokrywaliśmy z zarobków emigracji sezonowej i zamorskiej. Dziś to zupełnie ustało. Dodajmy, że na naszym terenie niema rozwiniętego fabrycznego przemysłu, zaś istniejący naftowy, solny, zapałczany przemysł upada. Więc o żadnych, choćby minimalnych zarobkach na naszej ziemi, albo korzystaniu z zapomóg dla bezrobotnych, kas chorych i t. p. niema mowy.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#HelenaKisielewska">Wskutek operacyj wojennych, które rozgrywały się na naszych ziemiach, kraj nasz został ogromnie zniszczony. Szkody w Galicji wschodniej dochodziły tylko na wsi do 3½ miliardów koron. Tyleż wynoszą szkody na pozostałych naszych ziemiach na wschodzie. Nie dano nam prawie żadnej pomocy w odbudowie. Lud nasz odbudował się o własnych siłach, również bez pomocy rządu, a raczej mimo różnych przeszkód z jego strony (cośmy również wyrażali wielokrotnie w naszych przemówieniach i interpelacjach), rozbudowuje też swoje życie kulturalne. Niestety w tej ogromnej pracy pozbawieni jesteśmy nawet taniego państwowego kredytu.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#HelenaKisielewska">Wprawdzie puszczono w świat wersję o 46 milionach kredytów z banków państwowych dla narodu ukraińskiego w 1930 r., ale z tych mitycznych skarbów nasz włościanin nic nie otrzymał, bo chyba tych 69.000 zł danych na Wołyń na 7 milionów ludności, jak to było w rzeczywistości, trudno brać w rachubę. Skutek tej polityki jest taki, że nasz włościanin wpadł w sidła lichwiarzy z krótkoterminowemi zobowiązaniami i lichwiarskiemi procentami po 2, 3, 4% i więcej miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#HelenaKisielewska">Obecnie dłużnik nie może płacić nie tylko pożyczonego kapitału, ale i procentu i wskutek tego idą ostatki mienia chłopskiego na licytację. Państwo jednak nie uważa za konieczne wkroczyć w tę dziedzinę i ukrócić orgię lichwiarzy.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#HelenaKisielewska">Samo Państwo niemiłosiernie ściąga nieproporcjonalne do teraźniejszego stanu rolnictwa podatki, ani też nie daje rozporządzenia administracyjnym władzom, ażeby w tym ciężkim czasie nie szykanowały włościan rozmaitemi karami administracyjnemi, często, jak wiemy, z motywów politycznych. Rząd nie idzie z pomocą zbiedniałej ludności chociażby przez obniżenie cen cukru i towarów monopolowych, jak sól i zapałki.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#HelenaKisielewska">Ciężki materialny stan ukraińskich włościan w Galicji pogorszyły też jeszcze dwie przyczyny. W górach przeszły przez chłopskie pola straszne wylewy rzek, które w dwa lata narobiły szkody przeszło na 67 milionów zł. Górskich potoków nie tylko nie reguluje się, ale wycięcie lasów powoduje jeszcze większe, niebywałe za dawnych lat, katastrofy. Niektórym włościanom woda zabrała całe mienie, lub wielką część jego. W swoim czasie zjeżdżały komisje, oglądano, szacowano, spisywano szkody — i na tem się skończyło.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#HelenaKisielewska">W przeszłym tygodniu była u mnie deputacja takich zrujnowanych włościan i z rozpaczą pytała co mają robić, ażeby oszacowane w r. 1927 sumy choć w części otrzymać.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#HelenaKisielewska">Na dołach wiele nędzy spowodowała pamiętna pacyfikacja. Ucierpiały towarzystwa kulturalne, ucierpiała też niewinna ludność. W tysiącach gospodarstw zniszczono przygotowane na zimę i wiosnę plony, gospodarskie narzędzia, budynki, odzież, a w dodatku zdrowie ludzi, co odbiło się ciężko na dalszem życiu.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#HelenaKisielewska">Nasze humanitarne instytucje, jak towarzystwo opieki nad młodzieżą, kolonie wakacyjne, dziecięce ochronki, sierocińce, poradnia matek i t. p. prawie bez wyjątku pozbawione są pomocy Państwa, nie mogą przeto iść z pomocą pozbawionej opieki i pomocy ludności tak jakby mogły, gdyby miały choć należną pomoc od Państwa, a społeczeństwo nasze, które je swemi datkami utrzymuje, jest już poważnie wyczerpane.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#HelenaKisielewska">Oto są bardzo pobieżnie i bardzo niewyczerpująco wyliczone przyczyny, dlaczego nasza wieś bardzo dotkliwie odczuwa ogólny kryzys i znajduje się w wyjątkowo krytycznem położeniu i potrzebuje jak najprędszej pomocy. Dziś z naszego kraju nadchodzą wieści, które krew w żyłach mrożą i wymagają natychmiastowego działania.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#HelenaKisielewska">Otóż w gazecie „Diło” z dnia 2 marca podaje ksiądz Szymon Kulczycki, prezes parafialnego komitetu pomocy bezrobotnym i głodującym w Włoszczańcach, pow. rudeckiego, straszliwy obraz nędzy, jaką sprawdził osobiście w gminie Uherce Wieniawskie tegoż powiatu u wielu włościan. I tak u Iwana Kabana z trojgiem dzieci, Michała Kabana z sześciorgiem dzieci, Piotra Pylipiaka z czworgiem dzieci, Iwana Nastawnego z trojgiem dzieci, Onufrego Zamrija z trojgiem dzieci, Fedka Kabana z siedmiorgiem dzieci, Anny Kaban z dwojgiem dzieci, Katarzyny Iwaniszyk nie znaleziono w domu ani kęsa zboża w ziarnie, ani jednego kartofla. Wielu z nich jest już chorych z głodu i zimna, bo chaty ich podczas mrozów są nieopalane. Są to zarobnicy lub małorolni, którzy, nie mając majątku, nie mogą dostać ani grosza kredytu. Roboty też nigdzie ani za kęs chleba nie znajdzie. W tej miejscowości narachowano dosłownie głodujących 180 osób. Miejscowa ludność nie jest w możności przyjść' im z pomocą, bo sama uboga, a przytem w lecie grad zniszczył jej plony doszczętnie.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#HelenaKisielewska">Z całej zbiórki na głodujących zebrano we wsi tyle, że rozdzielono między głodujących po 3 kilogramy zboża na osobę, a co będzie dalej? Są tam przecież dzieci, które, jak nam piszą, chodzą jak zaczadzone, osłabione, wyschłe — bliskie głodowej śmierci. Czyż powinna być na to głuchą opieka społeczna?</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#HelenaKisielewska">Tak jest na dołach, gdzie przecież ludność nigdy nie jest bez kęsa chleba, jak to bywa w górach, gdzie ziemia nie rodzi zboża, a lud żył z zarobków w lasach, lub z emigracji zarobkowej. Parafialny komitet pomocy bezrobotnym i głodującym w górskiej wsi Krzyworówni, pow. kosowskiego, wydał odezwę, podpisaną przez ks. Ambroziaka i nauczyciela Ekerta, w której wzywa pomocy dla ludności tej wsi, która od czasu powodzi w 1927 r., kiedy to woda zniszczyła im urodzajne, nisko położone ziemie, żyją w ostatniej nędzy. Podpisany komitet odwiedził w tej wsi wszystkie biedne huculskie chaty i znalazł tam 49 rodzin nie tylko bez ziarnka zboża, ale bez jednego kartofla w chacie. Ludzie żyją z jałmużny sąsiadów, którzy nie mają też sami kęsa chleba. W jednej chacie znaleziono półnagą kobietę z dzieckiem, która siedziała od trzech dni w nieopalonej izbie, gdyż nie miała siły wyjść uzbierać coś do palenia. Zbiórki tego komitetu nie przewyższają 30 zł miesięcznie, komitet jest więc bezradny wobec tak ogromnej nędzy. A tak dzieje się wszędzie na huculszczyźnie, na podgórzu, a nawet także i na dołach. Więc w imię ludzkości i praw, jakie mamy do tego, żądamy od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, aby potrzebującym jak najrychlej pośpieszyło z pomocą.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#HelenaKisielewska">Przecież nie wolno Państwu funduszami, jakie składa cały naród, a w tem i nasz naród ukraiński, który, jak wiadomo, stanowi prawie że czwartą część ludności w Państwie, tak rozporządzać, ażeby nawet w tak wyjątkowo groźnej sytuacji tej ludności zupełnie nie brać w rachubę. Nasz naród jest wytrzymały, cierpliwy, ale przecież trzeba pamiętać, że głód nie jest dobrym doradcą. A są w Państwie, szczególniej na naszej ziemi, źródła, które z pożytkiem dla Państwa i ludności możnaby obrócić na pomoc ginącym z głodu. Są to, jak już wspomniał p. sen. Pawłykowski, sumy wydawane na policję, konfidentów, prowokatorów. Lepiej obrócić te fundusze na szlachetniejsze cele, co i materialnie i moralnie napewno przyniosłoby Państwu większe korzyści, jak te, które one teraz oddają, A byłby to fundusz niemały, który możeby nie jednego uratował od śmierci głodowej.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#HelenaKisielewska">Muszę tutaj poruszyć jeszcze sprawę instytutu ukraińskiego pracowników umysłowych, który został zawieszony w swych czynnościach na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 24. XI. 1927 r., a sprawy tego instytutu polecono Zakładowi Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych we Lwowie. Ponieważ taki stan rzeczy krzywdzi ubezpieczonych, którzy byli przeważnie pracownikami instytucyj społecznego charakteru, i jak spółdzielnie i prywatne szkolnictwo, więc robili oni usilne starania o to, ażeby Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wstrzymało likwidację zakładu, tak, jak podobnego zakładu pracowników dóbr Karola Stefana Habsburga w Żywcu i pozwoliło mu na dalsze prowadzenie swych czynności. Sprawa ta nie jest dotąd załatwiona. Również nie załatwiono sprawy emerytury wielu naszych emerytów, co dla nich jest bardzo krzywdzące. Naprzykład mimo wniesionej prośby, podpisanej przez emerytów towarzystwa „Dniestr”, Józefa Domanika, Anny Lewickiej, Ilka Jaremkiewicza, Jana Baczyńskiego i emerytki Narodnej Torhowli we Lwowie Olimpji Skarbek — dotychczas sprawa ich, która ciągnie się zgórą 3 lata, nie została załatwiona. Zwracam się przeto do Pana Ministra, ażeby wglądnął w te sprawy, polecił je zbadać i ostatecznie zechciał przychylnie je załatwić, Również przypominam, że jak dotąd napróżno czeka nasza francuska emigracja (kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców) na swego ukraińskiego duchownego i choć na jednego ukraińskiego nauczyciela dla swej dziatwy.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#HelenaKisielewska">Jeszcze jedna sprawa. P. Minister Zaleski w swojej odpowiedzi w Genewie stwierdził, że w czasie pacyfikacji były nadużycia, za które winnych w dość znacznej liczbie ukarano. Nie słyszeliśmy coprawda przedtem nic o takim akcie sprawiedliwości. Była to niespodzianka, o której dowiedzieliśmy się via Genewa. Jednakże wszyscy wiemy, że nadużycia bardzo ciężkie były i jeżeli sam p. Minister przyznaje to na międzynarodowem forum, to konsekwencją tego winna być pomoc tym, którzy przez to ucierpieli. Nie mówię tu o wynagrodzeniu materialnych szkód, które nie należą do resortu opieki społecznej, ale do tego resortu należy opieka nad tymi, którzy w tej pacyfikacyjnej akcji niewinnie ucierpieli na zdrowiu, a wielu z nich zostało na całe życie kalekami. Pomoc należy się i tym, którzy utracili wskutek pobicia swoich żywicieli — wdowom i sierotom po nich. Zwraca się do nas wielu z tych pokrzywdzonych. Żądamy więc zaliczenia ich do kategorii inwalidów, gdyż należy się im słusznie pomoc od Państwa, które ich przez swych funkcjonariuszów tak ciężko skrzywdziło. Nie gołosłownych deklaracyj i zapewnień o sprawiedliwem traktowaniu ukraińskiego narodu, jakie wygłasza się tutaj i przed szerokim światem, ale spełnienia najprostszych obowiązków, przejętych na siebie, żądamy.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#HelenaKisielewska">Dziś zwracam się do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej o objęcie swą opieką ginącego z głodu i bezrobocia naszego ludu, który dotychczas nie miał żadnych dowodów tej opieki.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#HelenaKisielewska">Zwracam uwagę p. Senatorki po raz drugi na to, aby Pani nie używała słów, za które przywołałem ją do porządku na poprzedniem posiedzeniu. Za użycie słowa „prowokatorów” przywołuję Panią do porządku.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#HelenaKisielewska">Głos ma s. Zalewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#TeofilZalewski">Wysoki Senacie! Powoływanie się na wzory obce jest rzeczą korzystną, szczególnie, jeśli te wzory są godne naśladowania. Mnie się jednak wydaje, że powoływanie się na te wzory obce jest u nas bardzo często nadużywane, lub też czynią to ludzie, którzy z daną sprawą nie są obeznani i są źle informowani. Dlatego zacznę od tego, na co się powołał p. s. Pepłowski. Postawił on Francję jako wzór państwa, z którego ma brać przykład nasze Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, a jako dowód przytoczył, że jak jeden minister ustąpił, to drugi przyszedł. U nas dzieje się to samo i naturalnie to nie jest dowód. Ale p. s. Pepłowski prawdopodobnie zapomniał, że Francja ma najmniej rozbudowane ubezpieczenia społeczne i prawdopodobnie nie czytuje pism francuskich i nie wie, jaką walkę stoczono niedawno nad wprowadzeniem kas chorych we Francji, Otóż stawianie zawsze zagranicy jako przykładu dla nas mnie się wydaje, że nie jest usprawiedliwionem. Jabym radził, ażebyśmy się najpierw namyślili, czy mamy patrzeć na zagranicę, czy nie, bo najpierw to osłabia wiarę w nasze siły, a pozatem jesteśmy tak bardzo skromni, że nie stawiamy się nigdy jako wzór dla zagranicy, a jednak mamy powody, i to w wielu wypadkach, ażeby siebie właśnie postawić za wzór.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#TeofilZalewski">Oczywiście budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest skromny i ponad to, co o tem powiedział p. referent i co niewątpliwie jeszcze nam wyjaśni p. Minister, naprawdę niewiele można o tem rzec. Zawsze mówimy przy każdem ministerstwie to samo, co nam powtarzają zresztą panowie ministrowie, więc pod tym względem wszyscy jesteśmy zgodni, że budżet jest za mały. Żaden minister jeszcze nie powiedział, że jego budżet jest za duży lub wystarczający. Dlatego rozprawianie o tem, że jest tak mały budżet, mojem zdaniem, nie ma najmniejszego celu i dlatego nie będę o tem mówił.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#TeofilZalewski">Natomiast zajmę się drugą sprawą. Działalność Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej rzeczywiście obejmuje tak ważne dziedziny życia i rzeczywiście wkracza w tak wielkie problemy socjalne, iż można uważać, że co do zakresu i wagi działania jest to ministerstwo, które obejmuje najróżnorodniejszą pracę. Trudno mi wchodzić we wszystkie te problemy, naprzód czasu nie mam, następnie nie na wszystkich rzeczach się znam, jakkolwiek, starszym będąc, dłużej się ubezpieczeniami zajmuję, jak p. Pepłowski. Na jednej rzeczy niewątpliwie się znam, znam się na lecznictwie i o tem chcę w tej chwili parę słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#TeofilZalewski">Kardynalną wadą naszych ubezpieczeń w kasach chorych, ustawy o kasach chorych było to, że kasy chorych były utworzone pod pewnym kierunkiem, że one mają być własnością pewnej partii, pewnej tylko klasy. I to jest źródło tych niedomagań kas. Jest błędem, Panie Senatorze Pepłowski, że te składki pracodawców i pracowników są własnością płacących. Te fundusze są funduszami publicznemi i chociaż pochodzą od pewnej kategorii obywateli, jednak z tego nic a nic nie wynika, kontrola nad funduszami należy do ogółu i administracja temi funduszami należy w znacznej mierze do ogółu, bo te składki są przecież w kalkulacji pracy wzięte pod. uwagę. Przecież to, co opłaca robotnik, tego nie wziął z księżyca, tylko z nas. Dlatego ten zachwyt nad samorządami, żeby tem rozporządzała tylko klasa robotnicza, może nie jest zupełnie słuszny.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#TeofilZalewski">P. s. Pepłowski myślał o tych, którzy wykonują pracę najemną, czego nie uważam za słuszne. Mojem zdaniem, właśnie kardynalną wadą kas chorych pod względem leczniczym jest właśnie to, że jest stosunkowo mała ingerencją Ministerstwa Pracy.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#TeofilZalewski">Wiadomą jest rzeczą, że kasy chorych były zupełnie samorządowe i są dalej samorządowe.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#komentarz">(S. Pepłowski: Nie zna Pan ustawy.)</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#TeofilZalewski">Są samorządową instytucją i wskutek tego właśnie, jeśli chodzi o lecznictwo, mają takie braki.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#komentarz">(S. Pepłowski: To Pan nie zna ustawy.)</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#TeofilZalewski">Możliwe, Pan mnie o tem pouczy.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#komentarz">(S. Pepłowski: Pan mnie poucza, to mam równe prawo Pana pouczać. Ministerstwo ma kontrolę i nie zrobiło tego.)</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#TeofilZalewski">Wskutek nadmiernego samorządu wyszły wszystkie te wady, jakie mamy w kasach chorych. Z tego właśnie powodu, że zbyt szybko, jak na nasze siły, były rozbudowywane. To było także oczywiście do pewnego stopnia wadą, dlatego, że kontrola była znacznie utrudniona. Wiemy, że dzieją się najrozmaitsze nadużycia, popełniane nie przez członków kas chorych, ale przez tych, co pod członków się podszywają. I z tego powodu powstają duże wydatki dla kas chorych nie z ich winy, lecz z poWodu samej struktury kas chorych. W walce z chorobami i w lecznictwie większa ingerencja jednego Czynnika, który musi regulować na całym obszarze Państwa jednakowo lecznictwo, jest rzeczą konieczną i dlatego przy mianowaniu personelu lekarskiego p. Minister Pracy i Opieki Społecznej musi mieć stanowczo większą władzę i większe prawo veta. Dalej. W ciągu całego czasu istnienia kas chorych, a znam je dobrze, bo od początku ich założenia współpracuję w nich jako konsyliariusz, pomimo wszystkich braków poziom lecznictwa w kasach chorych znacznie się podniósł. Przedewszystkiem od chwili Wojny wyrobiliśmy sobie odpowiednio wykształconych lekarzy, którzy poszli pracować w kasach chorych, mamy już w nieb teraz profesorów i docentów, mamy długoletnich asystentów. To są wszystko dodatnie momenty i nie ulega wątpliwości, że lecznictwo się podniosło. Jeżeli jednak podkreśliłem, że p. Minister Pracy musi mięć większy wpływ na obsadzanie personelu lekarskiego, to dlatego, że jednak jeszcze dzieją się bez wiedzy p. Ministra rzeczy, które, o ile dojdą — wiem to z własnego doświadczenia — do wiadomości p. Ministra, są zmieniane na korzyść.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#TeofilZalewski">Jeżeli właśnie mianowanie lekarzy będzie ujęte jedną ręką, to kwalifikacje tych lekarzy mniej więcej będą we wszystkich kasach chorych jednakowe, na czem lecznictwo tylko zyska.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#TeofilZalewski">Proszę Panów, zupełnie słusznie podniesiono tutaj, że kasy chorych wykazują także duże zadłużenia i że te zadłużenia częściowo są skutkiem tego, że są zaległości, które prawdopodobnie tak, jak zaległości podatkowe, w znacznej części nie będą mogły być zrealizowane. Przyczyną tego zadłużenia jest nadmierny rozrost kas chorych, mianowicie wtedy, kiedy koniunktura była dobra, kiedy ilość członków ustawicznie wzrastała, to — może nawet bez winy dawnych zarządów, bo komisarze są niecałe trzy lata, przynajmniej w moim okręgu — porobiono bardzo szerokie plany i zaczęto je realizować. I przyszedł kryzys, który utrudnił ogromnie realizację tych planów, ale zaczęte budowle sanatoriów musiały być dokończone. Są to bardzo ciężkie długi, które ogromnie obciążają kasy chorych i rzeczą ministerstwa będzie pomyśleć, ażeby w tem zadłużeniu kasom chorych w jakiś sposób pomóc.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#TeofilZalewski">Jedno jest pocieszające, co i p. Pepłowski tu przytoczył, że pomimo spadku dochodów, pomimo spadku ilości członków, jednak koszty administracyjne de facto nie wzrosły tak wiele, pozostają na tym samym poziomie,</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Trzy miliony tylko mniej niż dawniej na 250 milionów.)</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#TeofilZalewski">To w każdym razie przy ciężkiem położeniu, przy mniejszych dochodach dowodzi, że jednak one nie wzrosły i to jest fakt dodatni. Mam wrażenie, że jednak te koszty mogą być jeszcze obniżone, i niewątpliwie ministerstwo nad tem się zastanowi. Możliwe, że scalenie ubezpieczeń jeszcze wpłynie na obniżenie kosztów. Jest to rzecz pożądana, wobec tego, że nie wiemy jeszcze, ozy to jest już ostatnia faza kryzysu, czy też ten kryzys jeszcze będzie się powiększał.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#TeofilZalewski">Proszę Państwa, na jedną rzecz chcę zwrócić uwagę, mianowicie na obciążenie naszego szpitalnictwa przez kasy chorych. Naszemu szpitalnictwu należy się 60 milionów częściowo od ubezpieczonych w kasach chorych, za których ma dopłacać samorząd, częściowo od ludności. Jest to ogromny ubytek w gospodarce szpitalnej, który bardzo się odbija na naszem szpitalnictwie. Zachodzi pytanie, czy jest słusznem, by to szpitalnictwo, które zajmuje się wyłącznie lecznictwem, nie było przyłączone do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zajmuje się lecznictwem całych rzesz obywateli ubezpieczonych, a instytucje, które zajmują się tymi najwięcej chorymi, tymi, którzy potrzebują stałej opieki szpitalnej, podlegają Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Mnie się wydaje, że poddanie szpitalnictwa naszego pod kompetencje Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej ułatwi pozycję szpitali, ujednostajni politykę szpitalną w całem Państwie i niewątpliwie będzie z korzyścią dla ludności. Wyliczę tu 5 ministerstw, które się zajmują lecznictwem: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwo Kolei, Ministerstwo Oświecenia, Ministerstwo Sprawiedliwości. Jeśli teraz każde z tych ministerstw będzie swoje instytucje lecznicze rozwijało, jeśli będzie budowało szpitale, to dojdziemy do takiego paradoksu nieraz, że w tem miejscu, gdzie istnieje szpital, gdzie są wszystkie urządzenia szpitalne, ni stąd ni zowąd powstanie nowy szpital, a dawny, który w danem miejscu istnieje, opustoszeje. Wyobrażam sobie, że ujęcie tych spraw przez jedno ministerstwo zaprowadzi racjonalną politykę szpitalną w Państwie i nie będziemy więcej świadkami takich zjawisk, jakie zdarzają się obecnie, że w dwóch powiatach dwa miasta, które leżą jedno od drugiego o 15–20 km., z tego powodu, że nie wiedzą co robić, budują szpitale i rezultat jest taki, że jeden i drugi jest pusty. Naraziło się ludność na wydatek bez żadnego pożytku. Dlatego wyobrażam sobie, że scalenie tej najważniejszej instytucji leczniczej, jaką są szpitale, w Ministerstwie Pracy byłoby korzystne.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#TeofilZalewski">Mam wrażenie, że nasze instytucje ubezpieczeniowe mają za bardzo rozbudowane, przynajmniej w obecnych czasach, t. zw. lecznictwo zdrojowiskowe. Nie powiem, ażeby to było źle, ale nie powiem, ażeby to było dobrze, jeżeli za pieniądze, złożone przez obywateli, buduje się sanatoria, które nie powiem, ażeby nie były konieczne, ale w tej chwili na te sanatoria jesteśmy za biedni, a ponadto w pewnych miejscowościach nie mamy najprymitywniejszych urządzeń, jak np. szpitali. Otóż mnie się wydaje, że raczej te pieniądze, zamiast na sanatoria, należy wydać na szpitale, gdyż wiemy, że łóżek szpitalnych mamy za mało. Zwracam uwagę, czy np. za pieniądze ubezpieczeń społecznych nie możnaby dokończyć kliniki ginekologicznej w Krakowie, gdyż budynek, który prawie stoi gotowy, murszeje tylko z tego powodu, że niema funduszów na ukończenie. Mnie się wydaje, że dokończenie takiej instytucji bezwarunkowo byłoby korzystniejsze, aniżeli wkładanie pieniędzy w dom wypoczynkowy. Nie będę sprzeczał się, w jaki sposób to przeprowadzić, ale sądzę, że to są pieniądze publiczne, a instytucja ta będzie tylko celom publicznym służyła.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#TeofilZalewski">Kwestia bezrobocia jest najboleśniejsza. A jednak, jak wszyscy mówcy zgodnie powiedzieli, właśnie dzięki psychice naszej ludności, to bezrobocie jednak przechodzimy tak, jak może w żadnem innem państwie. Nie tylko dzięki psychice ludności, ale także i przewidywaniom Rządu. Jakkolwiekbyśmy oceniali działalność tego centralnego komitetu dla bezrobocia, jakkolwiek sumy, które on zabrał, są stosunkowo nieznaczne, to jednak zupełnie słusznie jeden z przedmówców podniósł, że to, iż ten bezrobotny nieszczęśliwy czuje, że nim się opiekują jego bliźni, jego sąsiad, ma niesłychanie ważne znaczenie psychiczne. Co kto chcę niech powie, ale to jest zasługą tych, którzy przewidzieli, że utworzenie tego komitetu pomoże nam do przejścia najgorszego okresu, jakim jest zima.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#TeofilZalewski">Chciałbym dotknąć jeszcze kwestii emigracji. Emigracja, naturalnie zdolnych do pracy obywateli, bo tylko tacy emigrują, to jest rzecz bolesna i jeżeli mamy wywozić ten najcenniejszy dla Polski towar, jakim jest człowiek zdolny do pracy i do obrony Państwa, to jednak powinniśmy wybrać takie kraje, żeby on się przystosował do klimatu łatwo, ale jednocześnie, żeby się tam nie wynarodowił.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#TeofilZalewski">Dlatego ustawiczne poszukiwanie nowych terenów, pojawianie się nowych projektów, żeby tę ludność polską po całym świecie rozpędzić, uważam za rzecz niesłuszną.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#TeofilZalewski">Byli ludzie, którzy na przedsięwzięcie z Peru zapatrywali się krytycznie. A ja nie dlatego, żebym znał tę rzecz, nie znając tych stosunków, ale tylko dlatego, że jestem amatorem geografii, wziąłem mapę do ręki i zobaczyłem, że żeby dostać się do tych terenów, to Amazonką trzeba jechać 4.000 km., a dopływem jeszcze dalszych 4.000 km. Wysyłanie tam naszych ludzi, mojem zdaniem, było zupełnie nierealne. A tam, gdzie wysyłamy, tę ludność musimy obsadzać koło siebie i musi ona czuć, że obok niej jest sąsiad jednakowy.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#TeofilZalewski">Proszę Panów, czujemy, że wiele rzeczy trzeba w naszych ubezpieczeniach społecznych naprawić. Jednak ja stwierdzam, że jest myśl i praca w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Bardzo często zarzucają przeciwnicy, że nie wiedzą dokąd Rząd idzie, nie znają planów na przyszłość. Tego nie można powiedzieć o Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Zwrócę tylko uwagę na jedno. Oto przed dwoma laty Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zainicjowało walkę z chorobami zawodowemi. Panowie muszą przyznać, że to chyba najsłuszniejsze stanowisko, ale gdyby tylko zainicjowało i dalej nic nie zrobiło, to byłby to tylko słaby projekt, któryby się skończył prędko. Ale nie. Ministerstwo idzie dalej. Oto przed wakacjami nasze wydziały lekarskie dostały zapytania od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, ażeby podały, w jakim zakresie moglibyśmy wprowadzić wykłady o chorobach zawodowych. Pytam się dla kogo. Nie dla świata pracy. Wydział lekarski odpowiedział, że przy każdej specjalności będą specjalnie uwzględnione choroby zawodowe. Narazie uważam to za najlepsze rozstrzygnięcie, ale p. Ministrowi podaję do wiadomości, że mamy docenta toksykologa, który zajmuje się specjalnie badaniem wpływów rozmaitych trucizn na organizm ludzki.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#TeofilZalewski">Jeżeli w ten sposób zwróci się ministerstwo do autorytetu lekarskiego i zapyta, czy możecie ułatwić wprowadzenie wykładów o chorobach zawodowych, to jest to zasługą Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Ja mam wrażenie, że z niedostatku naszych urządzeń, nie tylko z ministerstwa, tak młodego, jak to podniósł p. s. Pepłowski, ale i z niedostatku starszych ministerstw Zdajemy sobie sprawę. Obowiązkiem wszystkich obywateli, którzy zajmują się ubezpieczeniami społecznemi, a szczególnie apeluję tutaj do pp. Senatorów i Posłów lekarzy, ażeby w tej właśnie pracy społecznej byli pomocni Ministerstwu Pracy.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#TeofilZalewski">Jestem pewien, że przy bezinteresownej pomocy dojdziemy do tego, że nasze ubezpieczenia społeczne będą wzorem dla innych.</u>
<u xml:id="u-30.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Potocki.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JerzyJózefHenrykPotocki">Wysoka Izbo! Senator Pepłowski w swojej mowie był łaskaw wspomnieć o związkach robotniczych i o niektórych przywódcach tego ruchu, którzy są związani z Rządem. Pan senator wspomniał, że ci panowie zwracają się z całą stanowczością przeciw kapitalizmowi oraz przeciw niektórym osobom, które uchodzą za t. zw. obszarników. Otóż ja, jako może jeden przedstawiciel tej kasty, mogę oświadczyć, że jeżeli chodzi o dobro Państwa, to niema rzeczy, którejbyśmy nie poświęcili. I więcej powiem, że ja, jako stary żołnierz z pod znaku Marszałka Piłsudskiego, zawsze na każde wezwanie i mienie i życie oddam z radością.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale nie Moraczewskiemu. Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Wysoki Senacie! Pozwolę sobie zabrać tylko parę chwil Wysokiej Izbie, ażeby skorzystać z uprzejmego oświadczenia p. sen. Pepłowskiego w stosunku do mnie, że muszę jednak pewne fakty z zakresu mojej resortowej pracy znać lepiej, niż p. sen. Pepłowski. Dlatego postaram się sprostować kilka faktów, które podane zostały przez s. Pepłowskiego i s. Meissnera.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">A więc przedewszystkiem sprawa kas chorych. Przedewszystkiem spadek przypisów. Pan sen. Pepłowski stwierdził, że w ostatnich latach przypisy w kasach chorych spadły znacznie. I rzeczywiście tak jest, ale czy to jest wina administracji, czy to jest wina ogólnego położenia gospodarczego? Mnie się wydaje, że to jest wina ogólnego położenia gospodarczego. bo przypisy leżą poza sferą rzeczywistej administracyjnej działalności kas chorych. Jeżeliby teraz chodziło o ściągalność tych składek, jeżeliby chodziło rzeczywiście o te wielkie zaległości, które kasy chorych posiadają u społeczeństwa polskiego, to jednakże te wielkie zaległości powstały nie w ostatnich latach dlatego, że do roku 1930 zaległości te sięgały przeszło 80 milionów, a w ostatnim roku 1931 przypisy nieściągnięte sięgały zaledwie 9 milionów. I poprawę administracji w tym kierunku trzeba zapisać na plus i korzyść administracji.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi o koszty administracyjne kas chorych, to te koszty w ostatnim roku sprawozdawczym wynosiły 9,6% ogólnych przypisów. Przedtem rzeczywiście koszty administracyjne były wykazywane dużo niższe. Przypuszczam, że musiał się wtedy wkraść cały szereg błędów, gdzie pozycje, które nie powinny być przypisywane na koszty ogólne administracji, były jednak tam wciągnięte. Więc np. wypadki nieprawidłowego wciągnięcia wydatków dotyczą następujących pozycyj:</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">1) Płace kontrolerów wykazywano w dziale płac personelu lekarskiego.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">2) Kosztami przewozu personelu administracyjnego i władz kas obciążono dział lekarski.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">3) Płace woźnych i służby administracyjnej wykazywano w wydatkach ambulatoryjnych.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">4) Wydatki rzeczowe działu administracyjnego wykazywano w wydatkach ambulatoryjnych i t. d.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Tych pozycyj mam wyszczególnionych kilkanaście; na skutek złego bilansowania tych pozycyj wynikało obniżenie kosztów administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">W tej chwili poprawa w tym względzie nastąpiła w przepisach administracyjnych kas chorych. A że administracja rzeczywiście potaniała, to wszyscy Panowie Senatorowie mogą zauważyć, gdyż w stosunku do zeszłego roku potanienie to sięga 3 milionów. Nie chodzi o stosunek do dawniejszych lat, lecz do roku zeszłego. Nie zaznaczyłem tu jeszcze wyników dodatkowych oszczędności, które z reorganizacji kas chorych muszą wyniknąć.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Następnie sprawa, która była tu poruszona, to była kosztowność budynków kas chorych. Zaznaczam, że za czasów urzędowania p. Ministra Prystora i za czasów urzędowania mojego, żaden nowy budynek nie został wzniesiony, zastały tylko ukończone te wszystkie budynki, których budowę rozpoczęto jeszcze za czasów samorządu. Rzeczywiście kasy porywały się na wydatki nadmierne, nieraz zupełnie niepotrzebne i bardzo kosztowne, bo przekraczające niesłychanie ich wszelkie możliwości gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli w tej chwili istnieją, naprzykład, duże trudności finansowe w kasach chorych, to trzeba przypisać je pożyczkom, które te kasy chorych zaciągnąć musiały na te budowy. Ja przykładów mógłbym przytoczyć bardzo dużo, przykładów takiego budownictwa. Choćby ten sam szpital w Krakowie, który, nawiasem mówiąc, jest koniecznie potrzebny, jednak pomyślany i skonstruowany źle i z punktu widzenia architektonicznego i lekarskiego; jeżeli wspomnę o tak wielkiej imprezie, z której jeszcze dotąd nie może wybrnąć lwowska kasa chorych, jak sanatorium, to są jednak dostateczne przykłady.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeliby chodziło właśnie o przykład właściwie nie zbudowania, a tylko urządzenia szpitala ortopedycznego w Swarzędzu pod Poznaniem, jeżeli chodzi o szpitale poznańskie, to ta sprawa zupełnie inaczej wygląda, niż to przedstawiono, przypuszczam, s. Meissnerowi. Sprawa szpitalnictwa w Poznańskiem była w ostatnich czasach przedmiotem bardzo starannych badań, była specjalna komisja, wysłana z Warszawy, w której zresztą brały udział osoby zainteresowane, pomiędzy innymi i prof. Jurasz, jednak, choć ta komisja mnie jeszcze szczegółowego badania nie przedstawiła, to już z ogólnego sprawozdania wynika, że lokowanie ubezpieczonych chorych w szpitalach poznańskich, nie samorządowych, ale innych, jest zbyt kosztowne dla kas poznańskich.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeśliby chodziło chociażby o to określenie komisarza kasy chorych dr Jakubowskiego, o którem wspomniał tu p. senator, to jednakże ono musi troszkę inaczej wyglądać. Jabym to zrekonstruował w ten sposób, że z pewnością była mowa o nadmiernych kosztach, mianowicie, że na utrzymanie jednego chorego nie w jednym, ale w kilku szpitalach, przeznacza się 3.000 zł w ciągu jednego roku.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeśliby chodziło teraz o stan lecznictwa w kasach chorych — ja sam jestem lekarzem i mam pretensję do tego, że się troszkę znam na tem lecznictwie — to nie mogę powiedzieć, żebym był zadowolony z tego lecznictwa w kasach chorych. Nie, nie jestem zadowolony, dla mnie lecznictwo to nie tylko jest dalekie od ideałów, ale od tego poziomu, który już w obecnym stanie kas chorych mógłby tam powstać. Jednakże muszę stwierdzić, że stan lecznictwa w kasach chorych w ciągu ostatnich 2 lat poprawił się. To jest moje najgłębsze przekonanie, nie tylko tego, który kieruje tym resortem, ale tego, który zna się na tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Chciałbym jeszcze poruszyć jedną rzecz, o której miałem jeszcze powiedzieć w dziale, dotyczącym stanu finansowego kas chorych, a który przedstawia się inaczej, jak to przedstawił s. Pepłowski. Chodzi mi o niedobór kasy chorych, sięgający 5 milionów zł. Ten niedobór został ustalony po dokonaniu odpisu na fundusz zapasowy, który wynosi przeszło 20 milionów. Fundusz zapasowy służy na pokrycie niedoboru w okresie kryzysowym, tymczasem w roku 1931, w tym roku kryzysowym, fundusz zapasowy nie tylko nie zmalał, ale wzrósł. To nie jest dowodem złego stanu finansów w kasach chorych, których aktywa stanowią około 200 milionów zł, a przewyżka aktywów nad pasywami, bez liczenia zaległości, przekracza 50 milionów złotych. Nie twierdzę jednak, żeby ten fundusz był całkowicie ruchomy, żeby nie był zamrożony. Owszem, on jest zamrożony, nawet w dosyć znacznym stopniu, poprostu dlatego, że jest właśnie ulokowany w znacznym zakresie w budowlach.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jednakże stwierdzam, że wszelkiego rodzaju inwestycje budowlane są najsurowiej przeze mnie zakazane i nie są dokonywane.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Chciałbym jeszcze powiedzieć o kilku szczegółach, które tu były z zakresu gospodarki w kasach chorych poruszane. Jeżeli chodzi o sprawozdania finansowe, to sprawozdania finansowe są stale drukowane w „Wiadomościach Kasy Chorych”, jako bilanse miesięczne, i pozatem wszystkie sprawozdania roczne w tych okresach czasu, w których mogą być dokonywane, są dokonywane.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi o sprawozdanie z kasy chorych poznańskiej, to mam je w ręku, wydrukowane za rok już nawet bieżący.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeszczebym chciał poruszyć sprawę tego szeregu nazwisk, które tu przytaczał p. sen. Pepłowski. Niesłychanie mi przykro, że w tej Wysokiej Izbie sprawa ta została poruszona. Sprawa rzeczywiście przedstawia się w ten sposób, że niezawsze dobór łudzi przeznaczonych na takie lub inne stanowisko jest właśnie taki, jakbyśmy chcieli, Jednakże w każdym bądź razie stwierdzenie, że ktoś jest nieudolny, lub nieodpowiedni na stanowisku, czy to komisarza kas chorych, czy to naczelnego lekarza, czy dyrektora, to fakt ten pociąga za sobą bezwzględne odrazu wystąpienie przeciw takiemu osobnikowi i pozbawia go stanowiska.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Wspomniał p. senator, że był cały szereg nazwisk wymienionych, jako ludzi nieetycznych i że ci ludzie nieetyczni nie upominali się sądownie o swą rehabilitację. Jednakże tak nie jest. Znam cały szereg nazwisk, które mógłbym w tej chwili przytoczyć, ponieważ jednak ich nie przytaczał tutaj p. senator, więc i ja przytaczać nie będę, ale wiem, że byli tacy, którzy upominali się sądownie o swoją rehabilitację i tę rehabilitację uzyskali. Nawet sam osobiście figurowałem jako świadek w jednej z tych spraw i znam ją doskonale, i wiem, jak strasznie wielką krzywdę zrobiło się człowiekowi, któremu naprawdę od całego społeczeństwa polskiego należy się wielki szacunek, a który był bardzo lekkomyślnie zdyfamowany przez ludzi, którzy zbyt lekkomyślnie tę sprawę potraktowali.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Tak samo bardzo żałuję, że pan senator był łaskaw przytoczyć tutaj moją odpowiedź, której udzieliłem jednemu z pp. posłów, który w swoich inwektywach bardzo daleko zagalopował się na Komisji Budżetowej Sejmu. Uważam, że jednakże była to tylko replika należna, która zresztą nie odnosiła się do ludzi, ale do zjawiska, które obserwowałem na własne oczy, powtarzam raz jeszcze, na własne oczy, ale ludzi nie dotykałem nigdy.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi teraz o stan finansowy i o stan faktyczny w ubezpieczeniach długoterminowych, to przedewszystkiem chodzi mi o poruszoną sprawę lokat. Rzeczywiście, że w okresie istnienia ubezpieczeń długoterminowych, nadwyżki osiągnięte sięgała 497 milionów zł, jednakże z lokat tych nadwyżek sprawozdanie istnieje i już jest Komisji Budżetowej Senatu znane z mego sprawozdania.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Powtórzę w najogólniejszych tylko słowach, w jaki sposób te lokaty są dokonane. Cyfry te będą dotyczyły lokat, dokonanych przez cały czas istnienia. Lokaty terminowe i gotówka w końcu 1931 r. wynosiły 93,2 miliona, w papierach procentowych 217,9, w nieruchomościach 96,1. W ubiegłym roku budżetowym dokonano następujących lokat: w papierach procentowych preliminowano np. 30,2, a ulokowano 20,8. Nie można było wykonać całej tej lokaty z powodu tego, że spodziewanej podwyżki jednak nie osiągnięto. Na budownictwo własne domów mieszkalnych 26,2; kredyty na budownictwo społeczne i spółdzielcze 5,7; kredyty dla samorządów 7,7; kredyty dla kas chorych 3,4; kredyty na budowę osiedli robotniczych 1,0; kredyty na kupno placów 0,5; lokaty inne 0,9, razem 66,1 miliona.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeliby chodziło teraz, w jaki sposób oświetlić działalność lokacyjną, a szczególnie działalność lokacyjną w budynkach, to przytoczę jeden przykład, który poruszył p. sen. Meissner.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Chodzi o gmach t. zw. Zakładu Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych. Przedewszystkiem kosztował on nie 5 milionów, tylko 3 miliony. Kapitał ulokowany w tej budowli przynosi 7% rocznie. Lokale biurowe Zakładu zajmują dwa piętra, 5 kondygnacyj wynajętych, prócz tego połowa gmachu zawiera lokalne mieszkalne, wszystkie wynajęte i wszystkie przynoszą dochód, czyli dochodowość tego budynku jest dużo wyższa, niż techniczna stopa procentowa.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Teraz o Ubezpieczalni Krajowej w Poznaniu. Ubezpieczalnia Krajowa w Poznaniu posiada deficyt w bilansie administracyjno-technicznym wskutek tego, że państwo niemieckie nie przekazało Polsce dostatecznych rezerw. Deficyt ten wynosi w ubezpieczalni, w dziale ubezpieczeń inwalidzkich, rzeczywiście około 35 milionów, jak to p. s. Pepłowski zaznaczył. Jednak rezerwy w tej ubezpieczalni wzrastały w ciągu ostatnich kilku lat, nawet w ciągu 1931 r. rezerwy wzrosły o 2 miliony. Dopiero r. 1932, po roku bardzo silnego pogłębienia kryzysu, którego skutki będziemy teraz właśnie odczuwali, powoduje, że ubezpieczalnia nie osiągnie nadwyżek kasowych, lecz jeszcze nie będzie miała niedoborów kasowych.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Co się tyczy deficytu asekuracyjno-technicznego, może on być pokryty dopiero po wprowadzeniu ustawy scaleniowej. Chcę zaznaczyć z naciskiem, że reforma ubezpieczeń scaleniowych ma właśnie w jednej ze swych podstaw troskę o ten deficyt. I ten właśnie wzgląd jest główną podstawą takiej a nie innej konstrukcji całej reformy.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Zakład wypadkowy we Lwowie ma majątku około 130 milionów, które stanowią pokrycie kapitałowe przyznanych rent. Składka obecnie pobierana naogół okazuje się wystarczającą. W ciągu ostatnich 2 lat powstał pewien nieznaczny deficyt w bilansie asekuracyjnym, lecz będzie on mógł być bez trudu pokryty przy reformie ubezpieczeń z okazji pokrycia niedoborów ubezpieczenia wypadkowego w województwach zachodnich, niedoborów odziedziczonych po Niemcach. Nowa ustawa przewiduje sposób stopniowego pokrywania tych niedoborów, sięgających w ogólnej sumie 174 milionów, Przy likwidacji takiego niedoboru sprawa niedoboru kilku milionów złotych Zakładu Wypadkowego we Lwowie nie stanowi trudności. Zakład Lwowski rozporządza dużą płynnością, nadwyżka dochodów nad rozchodami waha się w granicach od 7 do 15 milionów zł. Nawet w roku bieżącym przy kryzysie nadwyżka dochodów powinna przekroczyć 5 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Teraz jeszcze o kryzysowym stanie w Zakładzie Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych w Warszawie. Rzeczywiście ubezpieczenie od bezrobocia pracowników umysłowych zjada wszelkie rezerwy nagromadzone w latach 1928–1930. Lecz czyż istnieje gdziekolwiek fundusz bezrobocia, któryby w okresie takiego kryzysu nie czerpał ze swych rezerw? W tej samej sytuacji jest Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych w Warszawie. Naogół fundusze bezrobocia zadłużyły się we wszystkich krajach, szczególnie w skarbie państw poszczególnych. Tymczasem nasze Zakłady Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych posiadają rezerwy, które pozwolą nam jeszcze przetrwać cały rok 1932.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#komentarz">(S. Pepłowski: Jakto, z 11 milionami?)</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Oczywiście w razie trwania kryzysu te rezerwy mogą być wyczerpane. Wszystko to dotyczy działu ubezpieczeń od bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Dział emerytalny ma rezerwy poważne, sięgające 200 milionów i te rezerwy, jak dotąd, jeszcze stale rosną.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi jeszcze o sprawę ubezpieczeń długoterminowych, to p. s. Kisielewska poruszyła dwie sprawy. Otóż likwidacja ukraińskiego emerytalnego zakładu nastąpiła na mocy dekretu z 1927 r. Zmiany tego stanu rzeczy, jak dotychczas, nie przewiduje się. Wypłata rent Towarzystwa „Dnipr” natrafia na bardzo duże trudności, związane z przekazaniem rezerw; istnieje bowiem spór między tem towarzystwem a Zakładem Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych we Lwowie. Cała sprawa znajduje się w Trybunale Administracyjnym.</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Chciałbym jeszcze poruszyć kilka drobnych spraw, które poruszyli pp. senatorowie Meissner i Pepłowski. Chodzi o ten fakt z inspektorem gdzieś na terenie Poznańskiego, bliższych danych pan Senator nie był łaskaw podać. Sądzę, że ta sprawa musi mieć inne zupełnie oświetlenie. Wyobrażam sobie, że niema w tej chwili żadnego inspektora, któryby nie wytężał całej swojej energii w kierunku rozszerzenia pracy. Mogą być jakieś warunki, warunki nie bezpośrednio dotyczące danego folwarku, czy majątku, lecz dotyczące jakichś ogólniejszych spraw, które dozwoliły inspektorowi na wkroczenie i niepozwolenie zatrudnienia tych bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-34.34" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">S. Pepłowski poruszył jeszcze sprawę rozproszkowania związków zawodowych. Właściwie nie bardzo wiem, co mógłbym w danym wypadku zrobić i nie wiem, czy istnieje chociażby jeden przykład, któryby mógł ktoś przytoczyć, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej przyczynia się do tego rozproszkowania. Jeśliby chodziło o brak ustawy o związkach zawodowych, to mógłbym p. Senatorowi taki sam zarzut uczynić — dlaczego nie powstała tego rodzaju ustawa, kiedy Pan był ministrem. Chciałbym odpowiedzieć na krytykę działalności p. Ministra Prystora w okresie, kiedy był Ministrem Pracy i Opieki Społecznej. Otóż stwierdzam, że przed p. Pepłowskim p. Prystor był wiceministrem w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej i te podwaliny pod ustawodawstwo społeczne, o których mówi p. Senator, jednakże zawdzięczają p. Prystorowi bardzo wiele.</u>
<u xml:id="u-34.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Na zakończenie dyskusji głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JerzyBarański">Tylko parę słów odpowiedzi p. s. Meissnerowi. P. Senator podał w wątpliwość przytoczone przeze mnie cyfry bezrobocia, jakoby nie odpowiadają rzeczywistości. W' sprawozdaniu podany jest rzeczywiście 1 styczeń. Jednakże sądzę, że ścisłych cyfr żaden z nas nie jest w możności podać, bo te cyfry, które p. Senator podał, jutro się już zmienią, a tem bardziej za tydzień lub dwa.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JerzyBarański">P. Pepłowski zaś podkreślił, że nie widzi potanienia kosztów administracji w kasach chorych i podał cyfry. Cyfry mówią bardzo dużo, jednakże pozostawienie tych rzeczy bez odpowiedzi mogłoby wywołać wrażenie, że w rzeczywistości tak jest. Cyfrowo tak, ale w rzeczywistości potanienie jest, tylko musimy uchylić rąbka tajemnicy w kasach chorych. Otóż w kasach chorych było wielu ludzi, bardzo uczciwych, zacnych i pilnych, ale nie odpowiednich na tych stanowiskach, które zajmowali. Powiedzmy, stanowisko kierownicze, które musi zajmować człowiek przynajmniej ze średniem wykształceniem, zajmował często człowiek mało zdolny, nie mający żadnego wykształcenia.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#JerzyBarański">Tych ludzi trzeba było zmienić, i cóż się okazało? Proszę Panów, okazało się, że ci ludzie, zawdzięczając temu, że byli angażowani czy przez swoich towarzyszy partyjnych, czy kuzynów mieli kontrakty, które opiewały na 25 lub 30 lat, a nawet były jakoby niektóre kontrakty, podkreślam to, bo tego nie jestem pewien, które były sformułowane tak, że właściwie były dożywotniemi.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Minister Pracy i Opieki Społecznej Hubicki: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#JerzyBarański">Widzę, że p. Minister potwierdza, że były kontrakty dożywotnie. Więc już nie ze względów partyjnych, ale kierując się dobrem instytucji, należało zmienić te rzeczy.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#JerzyBarański">Jeżeli człowiek taki miał kontrakt dożywotni, to kiedy się go zwalniało, urzędnikowi, zarabiającemu rocznie 3–4.000 zł, trzeba było płacić kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania, bo jeżeliby poszedł do Trybunału Administracyjnego, to wygrałby, Skutek tego jest ten, że te cyfry zmniejszenia nie występują, bo to są zaległości dawnych zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#JerzyBarański">P. Senator podkreślił, że wielu komisarzy było przyjętych przez p. Ministra Prystora, a potem byli usuwani, bo okazali się źli. Uważam, że tę rzecz trzeba zapisać raczej na plus p. Ministra Prystora. P. Senator sam był ministrem i Pan też przyjmował ludzi jako dobrych, a później ich zmieniał, bo się Pan na nich zawiódł, więc gdyby ci ludzie byli pozostawieni, utrzymywani, to co innego. Jeżeli byli zwolnieni, to raczej ten zarzut przemawia na plus p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: Budżet przedsiębiorstw państwowych, dotyczący części 4, 7, 8 i 10.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca p. s. Karłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#StanisławKarłowski">Wysoki Senacie! Sprawozdanie Komisji Skarbowo - Budżetowej obejmuje szereg referatów o wszystkich przedsiębiorstwach, które zostały mi przydzielone do zreferowania. Wobec tego nie będę powtarzał danych cyfrowych. Jakie się tam znajdują, a ograniczę się do głównych wytycznych, które mogą Wysoką Izbę interesować.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#StanisławKarłowski">Przechodzę do omówienia przedsiębiorstw, umieszczonych w części 4, należących do resortu Prezydjum Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#StanisławKarłowski">Są to trzy przedsiębiorstwa: Polska Agencja Telegraficzna, Wydawnictwa Państwowe i Drukarnie Państwowe.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#StanisławKarłowski">Z chwilą wydania preliminarza budżetowego, wszystkie te trzy przedsiębiorstwa istniały jeszcze jako osobne. W ostatnich czasach Rada Ministrów uchwaliła połączenie przedsiębiorstwa Polska Agencja Telegraficzna z przedsiębiorstwem Wydawnictwa Państwowe. Projekt ustawy został już wniesiony do Izb ustawodawczych i w najbliższym czasie zostanie przedłożony Wysokiemu Senatowi do uchwalenia.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#StanisławKarłowski">Zarządzenie to uważam za zupełnie słuszne, albowiem obydwa te przedsiębiorstwa przemysłowe mają dużo stycznych punktów w swojej działalności i podczas gdy Polska Agencja Telegraficzna wykazywała stale deficyt, to przedsiębiorstwo Wydawnictwa Państwowe wykazywało dość poważne zyski. Otóż okazuje się, że przez połączenie tych dwóch przedsiębiorstw, Skarb Państwa będzie miał tę korzyść, że zamiast deficytu z obydwóch przedsiębiorstw, będzie miał wpływ do Skarbu Państwa z jednego przedsiębiorstwa, a to przez zaoszczędzenie na kosztach ogólnych.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#StanisławKarłowski">Nowe przedsiębiorstwo sfuzjonowane, które od 1 kwietnia r. b., a zatem z nowym rokiem budżetowym będzie prowadzone jako jedna firma, przewiduje wpłatę do Skarbu Państwa w sumie 120.000 zł, podczas gdy przy poprzedniej kombinacji, gdy były dwa przedsiębiorstwa, przewidywano stratę per saldo w kwocie 62.189 zł.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#StanisławKarłowski">Przedsiębiorstwo „Drukarnie Państwowe” zostały w tym roku zreorganizowane, dotychczas obejmowało 6 drukarń. Prezydjum Rady Ministrów powołało osobną specjalną komisję do zbadania drukarń państwowych, wogóle wszystkich drukarń, jakie znajdują się w różnych resortach i w Warszawie i na prowincji. Prace tej komisji zostały ukończone i na tej podstawie zlikwidowane zostaną w przedsiębiorstwie „Drukarnie Państwowe” 3 drukarnie, w Łucku, Lublinie i Łodzi, tak, że pozostaną tylko drukarnie w Warszawie, Poznaniu i Wilnie. Przedsiębiorstwo Drukarń Państwowych jest dochodowe, jednak dochód na nowy okres budżetowy przewidziany jest o 400.000 zł mniej, aniżeli w poprzednim okresie, tak że w cz. IV,. w dziale 5 wpłata do Skarbu wynosić będzie 160.000 zł. Zaznaczyć należy, że jakkolwiek organizacja Drukarń Państwowych jest należyta, to jednak pomieszczenie zupełnie jest nieodpowiednie pod względem i organizacji pracy i higieny i dlatego wskazanem byłoby w najbliższym czasie, jak tylko to będzie możliwe, by Rząd mógł jednak pomyśleć o innem pomieszczeniu, gdyż to pomieszczenie, które jest, jest zupełnie nieodpowiednie.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#StanisławKarłowski">Przechodzę do przedsiębiorstwa, które należy do resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, mianowicie do zdrojowisk państwowych. Zdrojowisk państwowych mamy cztery: Krynicę, Ciechocinek, Busk i Druskienniki. Wedle poprzedniej uchwały Wysokiej Izby zdrojowiska państwowe nie potrzebują odprowadzać swoich nadwyżek kasowych do Skarbu Państwa, tylko upoważnione są do użycia ich na inwestycje. Była to, zdaniem mojem, uchwała zupełnie odpowiednia, albowiem wiadomo, że nasze zdrojowiska nie stoją jeszcze na wysokości zadania, natomiast w interesie naszego bilansu płatniczego leży, ażeby rozwój tych zdrojowisk nie był wstrzymany, przeciwnie, aby jak największe inwestycje tam robiono, któreby umożliwiały przyjęcie jak najwięcej gości, kuracjuszów i w ten sposób ukróciło wyjazdy zagraniczne, które w naszym bilansie płatniczym dają ujemne rezultaty. Na rok budżetowy nowy przewidziane są inwestycje w wysokości nadwyżki zysków w kwocie 1.237.500 zł. Pozatem dochody budżetowe równoważą się z rozchodami.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#StanisławKarłowski">Do resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych należą także Państwowe Zakłady Przemysłowo-Zbożowe. Instytucja ta powołana została do odegrania bardzo poważnej roli w czasie kryzysu rolniczego. W swoim czasie, w roku 1928 założona, na przeprowadzenie owej akcji zbożowej została wyposażona w elewatory i młyn w Lublinie i dodane jej zostały także młyny w Bydgoszczy, należące do Skarbu Państwa, przejęte od skarbu niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#StanisławKarłowski">Główna działalność Państwowych Zakładów Przemysłowo-Zbożowych polegała na interwencji na rynku wewnętrznym i na opiekowaniu się eksportem naszych zbóż chlebowych. Należy zaznaczyć, że cała akcja przeprowadzona w roku 1931 przez Państwowe Zakłady Zbożowe przyniosła rolnictwu bardzo znaczne korzyści, jak to słyszeliśmy w sprawozdaniu p. Ministra Rolnictwa. Korzyści polegają na tem, że rolnictwo zostało uchronione przed niepomiernemi stratami, któreby wynikły, gdyby Państwowe Zakłady Zbożowe nie przeprowadziły tego planu, które im Rząd wyznaczył, to jest planu interwencyjnego, który dlatego był udany, bo prócz premij wywozowych nastąpiła interwencja na rynku wewnętrznym.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#StanisławKarłowski">Należałoby sobie życzyć, ażeby te doświadczenia, które już są teraz zdobyte na podstawie działalności Państwowych Zakładów Zbożowych, mogły być zastosowane do innych działów naszego premiowanego eksportu. Mam na myśli specjalnie eksport bekonów, który odbywa się na zasadach premiowania, jednakże bez interwencji i dlatego nie przynosi rolnictwu tych dobrych skutków, jakie dała odpowiednia działalność Państwowych Zakładów Zbożowych przy interwencji zbożowej.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#StanisławKarłowski">Budżet na rok budżetowy 1932/33 nie przewiduje żadnych wpłat do Skarbu Państwa, co jest zrozumiałe, albowiem akcja interwencyjna nie może przynosić żadnych zysków.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#StanisławKarłowski">Przechodzę teraz do omówienia mennicy państwowej, która należy do resortu Ministerstwa Skarbu. Działalność naszej mennicy państwowej zależna jest zupełnie od potrzeb Ministerstwa Skarbu na bilon i według tego stosuje się także jej dochodowość lub też deficyt. W okresie budżetowym nadchodzącym nie są przewidziane większe zamówienia krajowe dla mennicy, natomiast otrzymała ona po raz pierwszy zamówienie zagraniczne, mianowicie skarb rumuński zamówił milion sztuk monet srebrnych po 100 lei. Jest to pierwsze zamówienie zagraniczne, jakie nasza mennica otrzymała i należy sobie życzyć, ażeby na tej drodze mogła kroczyć dalej, bo urządzenie techniczne naszej mennicy jest pierwszorzędne i może konkurować pod tym względem z najlepiej urządzonemi mennicami zagranicznemi. Preliminarz budżetowy mennicy państwowej jest zrównoważony w dochodach i wydatkach kwotą 1.225.000 zł. Proszę o przyjęcie tego preliminarza w brzmieniu uchwalonem przez Sejm bez zmian.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#StanisławKarłowski">Przechodzę teraz do przedsiębiorstw zgrupowanych przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu, przedewszystkiem do państwowych żup solnych.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#StanisławKarłowski">W organizacji państwowej gospodarki solnej nie zaszły w roku sprawozdawczym żadne zmiany i dotychczasowy stan, to jest, że produkcja jest w ręku p. Ministra Przemysłu i Handlu, a sprzedaż soli w ręku p. Ministra Skarbu, jest nadal utrzymany. Jednak z oświadczenia na komisji przedstawiciela Rządu dowiedzieliśmy się, że w najbliższym okresie przystąpi się do reorganizacji tego przedsiębiorstwa tak, że zarówno produkcja, jak i sprzedaż złączona będzie w jednem ręku, co było oddawna postulatem obu Izb ustawodawczych. Sejm poczynił pewne skreślenia w tym budżecie tak, że ostatecznie rozchody zredukowane zostały do kwoty 17.320.700 i przewidywana jest nadwyżka w kwocie 1.462.600 zł.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#StanisławKarłowski">Przedsiębiorstwa państwowe o kapitale mieszanym i wydzierżawione mają przynieść łączny dochód, który preliminowany jest na 8.056.200, czyli o 3.900.000 więcej aniżeli w roku poprzednim. Jest to wpływ nadzwyczajny, który pochodzi z tytułu odstąpionych pól górniczych przez firmę Skarboferm, za które zapłacone zostało pewne odszkodowanie.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#StanisławKarłowski">Na nadanie górnicze i tereny naftowe mniej więcej preliminowane są wpływy w tym dziale w tej wysokości, co w roku zeszłym, t. j. kwota 1.105.400.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#StanisławKarłowski">Państwowa fabryka olejów mineralnych Polmin w Drohobyczu wykazuje zmniejszenie sprzedaży w kraju, spowodowane spadkiem konsumcji. Tak samo eksport natrafia na trudności ze względu na zmniejszenie cen artykułów naftowych, spowodowanych przez ogromną podaż i zmniejszenie cen przez konkurencję amerykańską. Rachunek zysków i strat wykazał za ostatni rok sprawozdawczy zysk w wysokości 3.236.000, czyli 10,6% od kapitału zakładowego. Proszę Panów! Wpłata do Skarbu Państwa, preliminowana bardzo ostrożnie na kwotę 250.000 — w roku zeszłym wynosiła 1.000.000 — podwyższona została przez Sejm na pół miliona złotych. Tę kwotę proponuję przyjąć bez zmian w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#StanisławKarłowski">Sprawa naszego przemysłu naftowego, specjalnie fabryka Polmin, zależna jest od koniunktury, która, jak zaznaczyłem, w ostatnim roku sprawozdawczym tak się pogorszyła, że Rząd zmuszony był wnieść nową ustawę naftową do Izb ustawodawczych, ażeby tą drogą uregulować produkcję tak ważnego produktu, jak nafta.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#StanisławKarłowski">Państwowa fabryka związków azotowych w Chorzowie oczywiście ucierpiała z powodu niebywałego przesilenia, jakie przechodzi rolnictwo. Produkcja mogła osiągnąć zaledwie 60%, a sprzedaż spadła o przeszło 60%. Chorzów w odróżnieniu od Moście produkuje sztuczny nawóz azotowy, azotniak, który odznacza się działalnością na dłuższą metę. Jest to sztuczny nawóz, który stosuje się zwłaszcza pod zasiewy jesienne, albowiem nawóz ten potrzebuje dłuższego czasu do całkowitego rozłożenia się.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#StanisławKarłowski">Stan rolnictwa, w jakim się obecnie podczas przesilenia znajduje, odstrasza rolników od poczynienia większych nakładów na sztuczne nawozy i dlatego sprzedaż azotniaka doznała większego uszczerbku niż sprzedaż produktów z Moście, które produkują azot w formie łatwo rozpuszczalnych sztucznych nawozów, używanych na wiosnę w tym wypadku, kiedy z powodu złego przezimowania ozimin okazuje się potrzeba wzmocnienia ich, Stąd też sprzedaż azotniaka w Chorzowie będzie w najbliższym czasie więcej utrudniona niż sprzedaż sztucznych nawozów azotowych z Moście. Rachunek strat i zysków Chorzowa wykazuje czysty zysk w wysokości 4.236.925, czyli 4,28% od kapitału Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#StanisławKarłowski">W Mościcach, mimo kryzysu, dzięki produktowi, który nie tylko ma znaczenie 'dla rolnictwa, ale potrzebny jest dla innych celów, zdołały jednak Mościce dzięki zasłudze kierownictwa, znaleźć zagranicą częściowy zbyt swoich produktów, mimo to nie mogą osiągnąć pełnej swojej działalności, większej produkcji jak około trzydzieści kilka procent swej zdolności produkcyjnej, Jednakże przypuścić należy, że choć kartel światowy na nawozy azotowe nie został w zeszłym roku odnowiony, jednak dzięki taniej produkcji w Mościcach i sprężystej organizacji uda się tej fabryce utrzymać na rynkach światowych i przetrzymać lata kryzysu rolniczego, aby później mogła pełną parą pracować dla rynku wewnętrznego. Dla fabryki w Mościcach preliminowana jest dopłata ze Skarbu Państwa, która jednakże nie jest przeznaczona na pokrycie deficytu Moście, tylko na opłacanie procentu od pożyczki, zaciągniętej przez fabrykę z funduszu F na rachunek Skarbu. Dopłata Skarbu wynosi 4.638.000 zł.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#StanisławKarłowski">Państwowa kopalnia węgla „Brzeszcze” w ostatnim roku sprawozdawczym dalej się rozbudowywała. Celem tej rozbudowy jest dojście do lepszego gatunku węgla. Obecny węgiel z górnych warstw jest bardzo nisko kaloryczny i nie nadaje się zupełnie do eksportu. Natomiast nowy szyb, jaki Brzeszcze wybudowały i który wymaga jeszcze inwestycji, prowadzi do pokładów węgla wysokokalorycznego, tak że po osiągnięciu tych pokładów kopalnia węgla w Brzeszczach w najbliższej przyszłości będzie miała węgiel pierwszorzędnej jakości.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#StanisławKarłowski">W zeszłym roku powstał pewien konflikt między Brzeszczami a resztą kopalń w naszem Zagłębiu, albowiem Brzeszcze nie przystąpiły do konwencji węglowej. Otóż ta sprawa została przez p. Ministra Przemysłu i Handlu załatwiona i obecnie Brzeszcze zgłosiły już akces do polskiej konwencji węglowej.</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#StanisławKarłowski">Na nowy okres budżetowy wpłata do Skarbu Państwa została przewidziana w wysokości 100.000 zł, którą Sejm podwyższył do kwoty 200.000 zł i wobec tego proponuję, aby tę kwotę Wysoki Senat zechciał przyjąć.</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#StanisławKarłowski">Ostatniem z przedsiębiorstw jest Żegluga Polska, Jak wiadomo, Żegluga Polska została założona dla celów naszej ekspansji handlowej, dla celów politycznych i nie można od niej żądać, ażeby w pierwszych latach przynosiła jakiekolwiek zyski, zwłaszcza, że pierwsze swoje kroki stawiała w latach przesilenia na rynku frachtowym morskim i nie wiadomo, kiedy to przesilenie się zakończy, albowiem ilość statków próżnujących w portach we wszystkich krajach jest bardzo znaczna. Trzeba się zatem zapatrywać na Żeglugę Polską, podobnie, jak na nasze inwestycje w porcie gdańskim, jako na konieczność państwową i traktować dopłaty ze Skarbu Państwa z rozumną cierpliwością. Dopłata preliminowana jest w wysokości 301.400 zł w myśl uchwały Sejmu i proponuję, aby Wysoki Senat tę samą kwotę uchwalił.</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#StanisławKarłowski">Kończąc, chciałbym jeszcze parę słów poświęcić ogólnemu poglądowi na nasze przedsiębiorstwa państwowe. Otóż skonstatować można, że nasze przedsiębiorstwa państwowe pozostały jakby poza nawiasem skutków kryzysu co do wydatków na inwestycje. Jest to możliwe dzięki obecnej organizacji tych przedsiębiorstw. Ustawa o komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych stanowi mianowicie, że połowa zysków przewidywanych może być każdorazowo inwestowana na podstawie uchwały rady administracyjnej, a dopiero o drugiej połowie będzie decydować dany resortowy minister wraz z Ministrem Skarbu. Otóż dzięki tej organizacji jest zupełnie rzeczą zrozumiałą i naturalną, że każdy zarząd danego przedsiębiorstwa dba o jego rozwój i że oczywiście przeznacza te spodziewane zyski na dalszy rozwój, t. zn. na dalsze inwestycje. Słyszeliśmy i w Sejmie, i w tej Wysokie Izbie, i w prasie, i w opinii publicznej różne obawy, dokąd ta gospodarka obecna naszych przedsiębiorstw państwowych doprowadzi lub doprowadzić może? Uważam, że te obawy są zupełnie słuszne i naturalne. Łączny stan posiadania naszych przedsiębiorstw państwowych obejmuje wartość przeszło 12% miliarda złotych, jest więc rzeczą słuszną, że zwłaszcza Izby ustawodawcze troszczą się o dalsze losy tych poważnych kapitałów, jakie inwestuje się w przedsiębiorstwa państwowe.</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#StanisławKarłowski">Główny zarzut, jaki postawiony został w naszych Izbach ustawodawczych, jest ten, że z chwilą, gdy przedsiębiorstwo jest skomercjalizowane, ustaje jakoby wszelka kontrola nad nim Izb ustawodawczych. Istotnie trzeba przyznać, że każde skomercjalizowane przedsiębiorstwo jest obowiązane podać do budżetu saldo czynne lub bierne, wpłaty do Skarbu, albo dopłaty ze Skarbu Państwa. Różnica zatem między przedsiębiorstwem skomercjalizowanem a nieskomercjalizowanem polega na tem, że przedsiębiorstwo nieskomercjalizowane figuruje w budżecie ze szczegółowym wykazem wpływów i rozchodów. Wielu posłów i senatorów sądzi, że kontrola Izb nad przedsiębiorstwami nieskomercjalizowanemi jest możliwa, podczas gdy kontrola nad przedsiębiorstwami skomercjalizowanemu, które w budżecie figurują tylko saldem, jest niemożliwa. Jest to zagadnienie, które należałoby bliżej i szczegółowiej zbadać.</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#StanisławKarłowski">W mojem pojęciu, bez względu na to, czy dane przedsiębiorstwo figuruje w budżecie z pewnemi szczegółami wpływów i rozchodów, czy też figuruje tylko z saldem, a w aneksie znajduje się bilans, kontrola Izb jest równie niemożliwą do przeprowadzenia, jeżeli chodzi o rzeczywistą kontrolę. Rozumiem, że wielu posłów i senatorów z tych czy innych względów, a zwłaszcza ze względów politycznych, a zatem nie rzeczowych, pragnie mieć pewne informacje, ażeby móc danego ministra na tle tych informacyj zaatakować o te lub inne pozycje. Jeżeli pominiemy jednak ten moment polityczny, to pod względem rzeczowym w mojem pojęciu niema logicznych danych dla wykonania rzeczywistej kontroli nad danem przedsiębiorstwem, bo gdyby referent w Izbach miał rzeczywiście zdać sprawę z tego, co się w danem przedsiębiorstwie działo, to musiałby prowadzić na miejscu kontrolę, któraby musiała z konieczności trwać szereg miesięcy, a nie tak pobieżnie, jak to jest obecnie praktykowane. Dlatego uważam, że nie można zarzutów stawiać pod tym kątem widzenia, czy dane przedsiębiorstwo jest skomercjalizowane i figuruje w budżecie tylko z saldem, czy też są te lub inne szczegóły podane, jak to widzimy przy przedsiębiorstwach nieskomercjalizowanych.</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#StanisławKarłowski">Zagadnienie, mojem zdaniem, polega na ozem innem. Powinniśmy się razem z Rządem zastanowić nad tem, czy jest możliwe stworzenie takiej organizacji, ażeby ani dany minister resortowy, ani Minister Skarbu, ani Izby nie były zaskakiwane pociągnięciami danych zarządów, które oczywiście w najlepszej wierze mogą być powzięte, ale które niezawsze prowadzą do pożądanego celu. Otóż zwrócę tu uwagę Wysokiej Izby na możliwość, co do której zresztą już i życie wykazało, że tak się nieraz dzieje, że niektóre przedsiębiorstwa w najlepiej pojętym interesie danego przedsiębiorstwa robią inwestycje na przyszłe zyski, jakich się spodziewają. Otóż jest możliwe, zwłaszcza w czasach przesilenia, że te przewidywane zyski mogą nie dopisać i mogą się okazać nawet poważne straty w danym roku, a tu już zaangażowano się w kontraktach na zakup nowych maszyn i inne inwestycje zostały porobione i trzeba je honorować. Czyli jest obawa, że dany minister resortowy może być zaskoczony z końcem roku sytuacją odwrotną, aniżeli ta, której się spodziewał: zamiast wpłaty do Skarbu Państwa może nastąpić poważna dopłata ze Skarbu Państwa do danego przedsiębiorstwa. I to jest w mojem pojęciu najistotniejsza i jedyna obawa, jaką podzielam z punktu widzenia czysto budżetowego. Bo skoro tych przedsiębiorstw jednakże mamy poważną ilość i wartość kapitału inwestycyjnego wynosi 12% miliarda złotych, to oczywiście w czasach normalnych, a zwłaszcza w czasach rozkwitu, mogą nastąpić tak poważne nowe inwestycje i tak poważny rozwój tych przedsiębiorstw, że to później może się odbić na budżecie bardzo poważnemi kwotami, na które może się nie znaleźć w danym roku pokrycia, P. minister Matuszewski w jednym ze swoich artykułów wyraził się jak następuje: „Na zasadzie obowiązujących przepisów przedsiębiorstwa pokrywają swoje wydatki z własnych wpływów; Skarb nie otwiera budżetu przedsiębiorstwom. Wydatki tam następują wtedy niezależnie od uprzedniej zgody Skarbu, albowiem czerpane są z innej kasy, z własnej kasy przedsiębiorstwa. O przekroczeniach więc Skarb, jak i Najwyższa Izba Kontroli jak i Sejm może się dowiedzieć dopiero z bilansu danego przedsiębiorstwa”, Otóż, jak już zaznaczyłem, w tem widzę trudność całego zagadnienia, zarówno dla Rządu, jak i dla Izb ustawodawczych i sądzę, że należałoby uczynić wysiłek, ażeby uniemożliwić rozrastanie się tych przedsiębiorstw w rozmiarach, któreby mogły się, ujemnie odbić na naszym budżecie państwowym,</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z pp. Senatorów do głosu się nie zapisał.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego: Budżet monopoli państwowych, dotyczący części 8 preliminarza.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Zaczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! Mam przedstawić analizę cyfrową budżetu tego działu administracji państwowej, który dla budżetu państwowego bardzo doniosłą fiskalnie przedstawia rolę. Wszak chodzi tu o źródła dochodowe, które pokrywają blisko 1/3 część całego budżetu dochodowego Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#KazimierzZaczek">W dzisiejszej sytuacji ekonomicznej, w czasie pogłębiającego się kryzysu jest rzeczą jasną, że dochody z tego źródła zmniejszają się. Dość powiedzieć, że wyniki finansowe, wyniki budżetowe z monopolów państwowych, obliczane na podstawie obecnie minionych już 11 miesięcy bieżącego okresu budżetowego, uzasadniają przypuszczenie, że budżet monopoli na rok bieżący preliminowany, osiągnięty nie będzie, że musimy się liczyć z bardzo poważnym niedoborem dochodów przekraczającym kwotę 200 milionów zł, tak że preliminowana na rok obecny suma 882 milj. zł ograniczy się w efekcie rzeczywistym do sumy około 680 milionów. Cyfry te uzasadniają i nakazują bezwzględną ostrożność przy preliminowaniu cyfr z tych źródeł na nadchodzący okres budżetowy.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#KazimierzZaczek">Przechodząc do poszczególnych monopoli, rozpoczynam od monopolu solnego. Monopol ten posiada tę właściwość, że państwowe przedsiębiorstwo produkujące (Państwowe Żupy Solne) jest w administracji Ministerstwa Przemysłu i Handlu, zaś przedsiębiorstwo handlowe (Biuro Sprzedaży Soli) podlega Ministerstwu Skarbu. Wykonywanie monopolu sprzedaży soli przysługuje Skarbowi Państwa na obszarze całego Państwa, podczas gdy monopol produkcji soli obowiązuje tylko w Małopolsce, Biuro Sprzedaży Soli kupuje sól od Państwowych Żup Solnych i w znacznie mniejszej ilości od salin prywatnych, przyczem płaci różne ceny zakupna i to nie tylko według gatunku, lecz także według pochodzenia soli. Ceny płacone salinom prywatnym (z miejscowości „Wapno” pod Inowrocławiem, własność „Zakładów Solvaj w Polsce”) są znacznie niższe od soli z kopalń państwowych, a to wskutek wyższych kosztów produkcji tych ostatnich.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#KazimierzZaczek">W Ministerstwie Skarbu panuje zgodna opinia co do konieczności usunięcia dotychczasowej dwoistości resortowej w odniesieniu do przedsiębiorstwa, do spraw solnych. Dwie są rozważane możliwości załatwienia tej sprawy: albo utrzymany będzie monopol państwowy solny, a wtedy utworzona zostanie dyrekcji monopolu solnego w ramach organizacji Ministerstwa Skarbu, obejmująca całokształt zagadnień produkcji i sprzedaży, analogicznie do konstrukcji organizacyjnej np. monopolu tytoniowego, albo zamiast monopolu zaprowadzona zostanie akcyza, a wtedy utworzone zostałoby przedsiębiorstwo państwowe, na wzór organizacyjny np. państwowej, kopalni w Brzeszczach, pozostającej pod zwierzchnim nadzorem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, przyczem administracja skarbowa zastrzegałaby sobie pewną ingerencję co do spraw, dotyczących podatku konsumcyjnego od soli.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#KazimierzZaczek">W Ministerstwie Skarbu panuje przekonanie, że problem ten dojrzeje do decyzji w ciągu bieżącego roku budżetowego.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#KazimierzZaczek">Co do planu finansowego tego monopolu na rok 1932/33 zaznaczyć chcę tylko najbardziej zasadnicze cyfry. Otóż przewiduje się zakup 371.000 ton soli za 20.055.680 zł, w tem z żup państwowych około 300.000 ton za 17,7 miliona złotych. Cena sprzedażna obliczona jest w dochodach sumą 97 milionów. Jest ona obciążona przedewszystkiem wysoką pozycją „koszta sprzedaży”, wynoszącą 29 milionów złotych. Po uwzględnieniu wydatków na utrzymanie dyrekcji i kosztów ogólnych oraz po dokonaniu odpisów z zysku handlowego na kapitał obrotowy i na inne cele, pozostaje tytułem wpłaty do Skarbu Państwa kwota 47 milionów złotych, przewidywana w budżecie państwowym na rok nadchodzący.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#KazimierzZaczek">Podkreślić należy, że preliminowane w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu przedsiębiorstwo produkujące „Państwowe Żupy Solne” daje niewielkie w stosunku do kapitału własnego i inwestycyjnego wyniki dla Skarbu. Biuro sprzedaży soli przy Ministerstwie Skarbu wykazuje zatem gros dochodu monopolowego soli i oprocentowanie ulokowanych w przedsiębiorstwie solnem kapitałów.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#KazimierzZaczek">Pragnę nadmienić, że w roku 1931 dokonano szeregu zmian w systemie sprzedaży soli przez skasowanie hurtowni solnych i rozszerzenie sieci magazynów. Rezultat tych zmian znajduje wyraz w zmniejszonych o 3 miliony złotych w stosunku do budżetu roku bieżącego kosztach sprzedaży.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#KazimierzZaczek">Wspomniana wyżej kwota 47 milionów złotych, stanowiąca wpłatę netto do Skarbu Państwa, składa się z następujących tytułów: opłat skarbowych od sprzedanej soli w wysokości 33 milionów, ekwiwalentu wydatków i innych danin publicznych 5 milionów, części zysku handlowego za rok 1932/33, 8.700.000 zł. Przewidywany zysk handlowy w przedsiębiorstwach wynosi kwotę 9.254.000 i wyraża różnicę pomiędzy sumą dochodów 97.795.000 zł, a sumą wydatków eksploatacyjnych w kwocie 50 milionów i sumą należności skarbowych w kwocie 38 milionów. Z powyższego zysku handlowego przeznacza się na odpisy 520.000 zł, reszta zaś w kwocie 8.734.000 stanowi część ogólnej wpłaty do Skarbu.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#KazimierzZaczek">Drugi monopol, tytoniowy, pod względem efektu finansowego jest nieskończenie większy. Pragnę rozpocząć od uwag wstępnych.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#KazimierzZaczek">Dotychczasowa organizacja monopolu tytoniowego opiera się na ustawie z 1 czerwca 1922 oraz na szeregu wydanych na jej podstawie rozporządzeń Ministerstwa Skarbu. W ramach tych przepisów zarząd sprawami eksploatacji monopolu traktowany jest jako jeden z działów administracji skarbowej, przyczem funkcje przedsiębiorstwa i funkcje zwierzchnicze Państwa w zakresie monopolu są traktowane łącznie. Ten prawny i faktyczny stan rzeczy pociąga za sobą szereg niedogodności i utrudnień dla interesów przedsiębiorstwa monopolowego. Zwracała na to uwagę Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu w roku 1930/31, wzywając Rząd do opracowania ustawy, nadającej temu przedsiębiorstwu charakter osobowości prawnej, przez co także określiłoby się ściśle jego prawa majątkowe.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#KazimierzZaczek">Postulatom tym czyni zadość projekt ustawy, wniesiony w styczniu do Izb ustawodawczych. Projekt ten przewiduje nadanie przedsiębiorstwu osobowości prawnej, upoważnia Ministra Skarbu do unormowania organizacji przedsiębiorstwa, określenia stosunku służbowego pracowników monopolu i do wyposażenia organów monopolu w atrybucje publicznoprawne, celem umożliwienia im załatwiania tych spraw, należących do zarządu przedsiębiorstwa, które jak naprzykład nadawanie koncesji na sprzedaż wyrobów tytoniowych lub na uprawę tytoniu muszą być załatwiane w myśl obowiązujących przepisów w trybie postępowania administracyjnego. Podobnie, jak w monopolu spirytusowym przeprowadzona jest w projekcie zasada, iż do budżetu państwowego wchodzić będzie monopol tytoniowy tylko kwotą wpłaty do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#KazimierzZaczek">Chcę zaznaczyć, że z końcem ubiegłego roku kalendarzowego wprowadzono w życie nową organizację wewnętrzną tego monopolu, który dąży do koncentracji agend i usprawnienia jego działalności.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#KazimierzZaczek">Przy rozpatrywaniu budżetu, względnie planu finansowego tego monopolu wskazanem byłoby przedstawić szereg danych statystycznych w ostatnich latach. Z tych tablic, zamieszczonych w drukowanem sprawozdaniu wynika, że spożycie wyrobów tytoniowych w r. 1931/32, to znaczy w bieżącym okresie budżetowym, obniżyło się w stosunku do roku 1930/31 ilościowo w kilogramach o 7%, wartościowo w złotych o 10%. Wykazuje więc to, że w miarę kryzysu ilościowo gatunek tytoniu mniej spada, natomiast wartość konsumcyjna w wyższym stopniu ulega zniżkom.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#KazimierzZaczek">Z końcem ubiegłego roku ministerstwo skodyfikowało rozproszone dotychczas w 23 rozporządzeniach normy w jedną całość. Ustaliło tutaj wyraźnie warunki cofania koncesji na sprzedaż wyrobów tytoniowych, oraz o ile chodzi o hurtową sprzedaż wyrobów tytoniowych, określa ściśle warunki zmiany rejonów sprzedaży i rabatów, udzielanych hurtownikom. Dalsza organizacja hurtowni, miejsc sprzedaży jest przewidywana. Mianowicie dyrekcja przystępuje do zreorganizowania sieci hurtowej sprzedaży wyrobów tytoniowych. Reorganizacja ta ma na celu skasowanie zbędnych punktów hurtowej sprzedaży wyrobów tytoniowych w miejscowościach, w których jest nadmiar hurtowni, utworzenia natomiast nowych punktów hurtowej sprzedaży w miejscowościach, w których się odczuwa brak takich punktów.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#KazimierzZaczek">Ponadto przeprowadzona będzie rewizja rabatów, udzielanych hurtownikom, celem sprowadzenia tych rabatów do norm godziwego wynagrodzenia, odpowiadającego wkładanym przez hurtowników kapitałowi i pracy. Reorganizacja ta może przynieść w rezultacie obniżenie kosztów sprzedaży. Rabaty w wielu wypadkach są dość wysokie. Wiele hurtowni osiąga miesięcznie po parę, a nawet kilka tysięcy złotych czystego zysku, co przekracza normy słusznego wynagrodzenia. Dlatego też wysokość rabatu ma być poddana rewizji.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#KazimierzZaczek">Dalszą sprawą monopolu bardzo ważną jest kwestia podwyższenia uprawy tytoniów krajowych. Rok 1931 wykazuje znaczny wzrost produkcji krajowych surowców tytoniowych w porównaniu do roku poprzedniego. W roku 1930 zakupiono blisko 6 milionów kilogramów, w roku 1931 ponad 8 milionów kilogramów tytoniu. Wzrost produkcji spowodowany został częściowo zwiększeniem obszaru uprawy, przedewszystkiem zaś lepszym urodzajem tytoniu. Widoczny jest również pewien postęp w jakości surowców tytoniowych. W zakresie fermentacji surowca krajowego wprowadzono ulepszenia, a mianowicie zastosowano racjonalniejsze metody fermentacji, co pozwoliło na skrócenie czasu trwania fermentacji, a tem samem na zmniejszenie kosztów, przystosowano ściśle sortymenty pofermentacyjne tytoniu do wymagań fabrykacyjnych i wprowadzono podręczne laboratoria chemiczne przy urzędach zakupu tytoniu dla badań jakości surowców tytoniowych.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#KazimierzZaczek">W ciągu ubiegłego roku wykonywała dyrekcja monopolu w dalszym ciągu program ustalony poprzednio, którego zasadniczemi wytycznemi są: 1) przystosowanie produkcji krajowych surowców tytoniowych do zapotrzebowania fabrykacyjnego Polskiego Monopolu Tytoniowego przy dążeniu jednocześnie do wzrostu zużycia surowca krajowego, 2) ulepszenie jakości surowców przez stosowanie racjonalnych metod uprawy i fermentacji tytoniu, 3) odpowiedni dobór odmian tytoniu drogą doświadczalnictwa w uwzględnieniu potrzeb fabrykacyjnych, wreszcie 4) dążono do obniżenia kosztów produkcji surowców tytoniowych.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#KazimierzZaczek">Plan finansowy monopolu tytoniowego przewiduje w ostatecznym swoim rezultacie wysoką cyfrę 340 milionów zł, jako wpłatę do Skarbu Państwa na rok następny. Kwota ta jest o 50 milionów mniejsza od budżetu r. b. Cyfra ta netto jest rezultatem sumy dochodów brutto, przewidywanych na 624 milj, zł, oraz sumy wydatków, które po odjęciu od sumy dochodów dają ten rezultat netto.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#KazimierzZaczek">W wydatkach podkreślić trzeba przedewszystkiem wydatki eksploatacyjne, jak utrzymanie dyrekcji przeszło 3 milj. zł, koszta produkcji 144 milj, zł, w tem najważniejsza pozycja: zakup surowców ponad 90 milj. zł. Kredyt na kupno surowca przewiduje zakup przeszło 13 milj. kilogramów surowca zagranicznego za 76 milj. zł i ponad 6 milj. kilogramów surowca krajowego za przeszło 15 milj. zł łącznie z kosztami transportu.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#KazimierzZaczek">Kredyt na koszty ruchu fabrycznego mieści w sobie wydatki personelu technicznego, zatrudnionego w fabrykach i magazynach surowców oraz wydatki na robociznę. Płace robotnicze wraz ze świadczeniami socjalnemi wynoszą 24 milj. zł. Przewiduje się mianowicie zatrudnienie 8.940 robotników stałych i 236 czasowych.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#KazimierzZaczek">Koszty sprzedaży wynosić mają blisko 80 milionów złotych, w tem główną pozycję stanowią prowizje dla hurtowników i detalistów — około 76 milionów. Koszty ogólne preliminowane są kwotą zgórą 17 milionów złotych. To są wydatki eksploatacyjne.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#KazimierzZaczek">Drugą grupę stanowią wydatki na rachunek zysku handlowego, a mianowicie: 1) nieznaczne stosunkowo inwestycje w wysokości blisko 4 milionów złotych, 2) pozycja 23 milionów złotych tytułem amortyzacji i oprocentowania pożyczki włoskiej, 3) zasilanie kapitału obrotowego blisko 13 milionów i 4) inne dalsze wydatki z tego tytułu 850.000 zł.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#KazimierzZaczek">Nadwyżka więc dochodów nad wydatkami stanowi wpłatę do Skarbu Państwa we wspomnianej przeze mnie kwocie 340 milionów złotych, która rozbita jest na następujące grupy: 1) opłaty skarbowe od sprzedanych wyrobów tytoniowych 274.638.000 zł. 2) ekwiwalent podatków i innych danin publicznych 37.642.000 zł, 3) odsetki od funduszów obrotowych 2.025.000 zł i 4) części zysku handlowego za rok 1932/33–25.695.000 zł.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#KazimierzZaczek">Trzeci monopol to jest monopol spirytusowy wprowadzony w życie ustawą z 31 lipca 1924 r. Organizacja jego oparta jest na rozporządzeniu Prezydenta z roku 1927. W roku 1931 przeprowadzono dalszą reorganizację dyrekcji pod kątem widzenia uzyskania większej sprawności i sprężystości kierownictwa, a zarazem przeprowadzenia koniecznej oszczędności w dziedzinie wydatków personalnych. Plan finansowy przewidywany na rok nadchodzący przy jednym z największych monopoli jest pod znakiem spadku konsumcji. Jak wspomniałem, wpłaty w roku bieżącym będą mniejsze o 146 milj. niż przewidywano w roku ubiegłym. To musiało być wzięte pod uwagę przy preliminowaniu na rok 1932/33. Wpłata do Skarbu jest preliminowana na kwotę tylko 270 milj., a więc o 131 milj. mniej, niż wynosiły przewidywania budżetowe na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#KazimierzZaczek">Dochody brutto mają wynieść 462 milj. zł, w tem sprzedaż spirytusu do spożycia gra oczywiście największą rolę — 430 milj. zł; sprzedaż spirytusu na cele lecznicze i przemysłowe ma przynieść tylko 10 milj.; sprzedaż 60.000 hl spirytusu na cele napędowe ma dać 2,8 milj. zł; ze sprzedaży spirytusu skażonego spodziewany jest dochód 11 milj. Mniejszą pozycję stanowią opłaty od spirytusu zwolnionego fabrykantom wódek od przywozu z zagranicy — 2,9 milj. zł, wreszcie różne inne dochody — 2,9 milj. złotych.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#KazimierzZaczek">Wydatki obejmują: wydatki eksploatacyjne, oraz wydatki na rachunek zysku handlowego.</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#KazimierzZaczek">W wydatkach eksploatacyjnych utrzymanie dyrekcji wynosi 3,6 milj. zł, koszty produkcji 82,6 milj. złotych, wreszcie koszty ogólne i należności komunalne razem ponad 32,000.000 zł. W wydatkach na rachunek zysku handlowego widzimy konstrukcję podobną jak w monopolu tytoniowym. Wydatki zostały zgrupowane tak: inwestycje w tym roku preliminowane są bardzo nisko, na sumę 1.900.000 zł, na zasilenie kapitału obrotowego kwota 15.500.000 zł, co stanowi w roku bieżącym bardzo poważny wzrost. Łącznie tedy wydatki eksploatacyjne i na rachunek zysku handlowego wynoszą sumę 192.419.000 zł, co wobec dochodu brutto 462.419.000 stanowi nadwyżkę 270.000.000 zł, przewidywaną tytułem wpłaty netto do Skarbu Państwa. Kwota ta składa się z następujących tytułów: 1) z opłat skarbowych od sprzedanego spirytusu 216.000.000, 2) dodatku wojewódzkiego do opłaty komunalnej, przypadającego na rzecz Skarbu Państwa — 3.000.000, 3) z ekwiwalentu podatków i innych danin publicznych — 31.000.000 zł, 4) z części zysku handlowego na r. 1932/33 blisko 20.000.000.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#KazimierzZaczek">Analiza cyfr planu finansowego monopolu spirytusowego nasuwa szereg uwag zasadniczej natury. Obecne ustawowe podstawy i opierająca się na nich dotychczasowa polityka tego monopolu, wychodziły z założenia, że zużycie spirytusu dla celów spożywczych będzie stale wzrastać, tak, że zdolność produkcyjna przemysłu gorzelanego w Polsce będzie w niedługim czasie dla celów konsumcyjnych wyzyskana. Przewidywania te zawiodły. I to nie tylko u nas, na całym świecie widzimy spadek zużycia spirytusu dla celów spożywczych. Dysproporcja między zdolnością produkcyjną a zapotrzebowaniem jest u nas już tak rażąca, że w najkorzystniejszym gospodarczo okresie zaledwie 1/3 część możliwości produkcyjnych mogła być faktycznie wyzyskana dla istniejących rzeczywistych potrzeb w dziedzinie spirytusu spożywczego. Ten stan rzeczy doprowadza do postępującego zaniku rentowności przemysłu gorzelniczego, jednocześnie zaś do nadmiernego wzrostu zapasów zarządu monopolu, a tem samem do zmniejszenia się efektów finansowych monopolu w stosunku do budżetu państwowego.</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#KazimierzZaczek">Ponieważ środek zaradczy w postaci eksportu nadmiaru produkcji nie rokuje żadnych widoków powodzenia, koniecznem jest szukanie innych dróg wyjścia z dzisiejszej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#KazimierzZaczek">Nasuwa się pod dyskusję kwestia oparcia całej gospodarki w produkcji spirytusu na zasadach ścisłej kalkulacji rentowności warsztatów wytwórczych, przyczem z natury rzeczy mogłyby się utrzymać tylko zakłady pracujące najtaniej. Oczywiście są to kwestie tak głęboko sięgające w żywotne interesy naszego rolnictwa, że decyzja w tej sprawie, wywołująca zasadnicze zmiany w dotychczasowych prawnych i gospodarczych podstawach oraz całej strukturze monopolu spirytusowego, będzie mogła nastąpić po wysłuchaniu sfer zainteresowanych. W ostatnich dniach rozpoczęły się na ten temat poważne debaty na terenie Ministerstwa Skarbu i Prezydjum Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#KazimierzZaczek">Następny monopol to loteria państwowa, której efekt finansowy w porównaniu do tamtych dwóch poprzednich monopolów jest nieskończenie mniejszy. Przewiduje się wpłaty do Skarbu Państwa w wysokości około 14 milionów złotych. Dochód brutto ze sprzedaży losów wynosi około 60 milionów, prowizje od wygranych ponad 9 milionów i „różne” ½ milj. zł.</u>
<u xml:id="u-40.32" who="#KazimierzZaczek">Wydatki ugrupowane analogicznie do wydatków innych monopoli, obejmują dwie grupy: wydatki eksploatacyjne i wydatki na rachunek czystego zysku handlowego. Przewiduje się w wydatkach eksploatacyjnych: utrzymanie dyrekcji, druk losów, koszta sprzedaży, t. j. prowizja kolektantów, koszta ciągnień i reklamy, wypłata wygranych, odpisy na amortyzację ruchomości. W wydatkach na rachunek zysku handlowego przewiduje się subwencje na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża i inne wydatki. Łączna suma dochodów wynosić ma 71.000.000, a wydatków 57.000.000. Różnica 14 milionów, która była wspomniana przeze mnie, to jest wpłata do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.33" who="#KazimierzZaczek">Pragnę zaznaczyć, że dzięki przeprowadzonemu planowi finansowemu loteria państwowa zmieniła się w tym kierunku, że powiększono wpływy czyste do Skarbu Państwa o kwotę pół miliona złotych przez skreślenie z dawnego planu finansowego subwencji pół miliona złotych na rzecz Czerwonego Krzyża, który dostanie inne samoistne źródła dochodu. W ten sposób całokształt tego monopolu polepszy się w stosunku do budżetu państwowego o kwotę 500.000 zł.</u>
<u xml:id="u-40.34" who="#KazimierzZaczek">Ostatni monopol — to monopol zapałczany. Jak Wysokiej Izbie wiadomo, jest on wydzierżawiony spółce akcyjnej na podstawie kontraktu zawartego w listopadzie 1930 r. Spółka akcyjna obowiązana jest wpłacać do skarbu tytułem czynszu dzierżawnego łącznie z opłatą skarbową po 638 zł od każdego miliona sztuk zapałek. Przyjmując roczne spożycie zapałek okrągło na 31 miliardów sztuk, preliminuje się z tego tytułu kwotę 21.500,000. Oprócz czynszu dzierżawnego spółka jest obowiązana płacić ryczałt podatkowy 84 zł od każdego miliona sztuk. Z tego tytułu preliminuje się 2.500.000 zł. Razem przeto wpłatę do Skarbu Państwa od monopolu zapałczanego preliminuje się na 24.000.000 zł, to jest 2.000.000 zł miesięcznie, podczas gdy faktyczne wyniki w roku 1930/31 wynosiły kwotę 19.000.000, a w okresie bieżącym wpływ do Skarbu wyniesie kwotę tylko 6.000.000. Ta nieproporcjonalność wpływów z tego źródła we wspomnianych 3 okresach rocznych tłumaczy się umownemi terminami rat, określonemi w pożyczce zapałczanej. Najbliższa rata wpłynie do Skarbu w dniu 1 kwietnia 1932 r., a więc w jeden dzień po upływie bieżącego roku budżetowego. Tem tłumaczą się nikłe wpływy rzeczywiste z monopolów w bieżącym okresie, a nieodpowiednio większe w budżecie nadchodzącego okresu.</u>
<u xml:id="u-40.35" who="#KazimierzZaczek">To są wszystkie plany finansowe monopolów państwowych. Proszę o przyjęcie tych planów finansowych w myśl przedłożenia rządowego z poprawką uchwaloną przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-40.36" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z Panów Senatorów do głosu się nie zapisał. Porządek dzienny jest wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Porządek dzienny jutrzejszego posiedzenia, które odbędzie się o godz. 9 min. 30 rano, jest następujący: Dyskusja szczegółowa nad budżetami Ministerstwa Poczt i Telegrafów, Ministerstwa Komunikacji, Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Skarbu, emerytur i rent inwalidzkich, długów państwowych. Ustawa skarbowa i głosowanie nad budżetem.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 22 min. 30.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>