text_structure.xml 256 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 50.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 114 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 115 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu, Jako sekretarze zasiadają pp. Borecki i Wawrzynowski. Listę mówców prowadzi p. Borecki.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Dla oświadczenia osobistego przed porządkiem dziennym głos ma p. Brodacki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JanBrodacki">Wysoki Sejmie! Na posiedzeniu Sejmu w dniu 7 lutego b. r., referent budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości dr. Seidler oświadczył, że w mojej sprawie dyscyplinarnej wyrok sądu dyscyplinarnego wyższego uznał mnie winnym wszystkich zarzutów, pod jakimi pozostawałem. Nie mając wówczas pod ręką odnośnych akt sprawy, nie mogłem dowieść nieprawdziwości twierdzenia dr. Seidlera, dziś na podstawie odnośnych dokumentów stwierdzam:</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JanBrodacki">Na skutek zarzutów podniesionych przeciwko mnie na posiedzeniu Sejmu w dniu 9 lutego 1932 r. odbyła się 20 lipca 1932 r. rozprawa przed sądem dyscyplinarnym okręgu apelacyjnego w Krakowie, która wykazała bezpodstawność stawianych mi zarzutów, a w szczególności jakobym za pobranem i nadmiernem wynagrodzeniem pośredniczył przy parcelacji majątków Marynin i Jakimowce, własność szwagra mego i jego rodziny stanowiących, jakobym interweniował u różnych władz i urzędów, atoli interesu tego nie przeprowadziłem, skutkiem czego nabywcy, celem uzyskania przewłaszczenia, musieli ponieść dalsze koszta i opłaty, przeciwnie, zostało ustalone, że umówiona cena kupna, jakoteż koszta przez nabywców ponieść się mające, nie były wygórowane, a należna mi od nabywców kwota dotąd pokrytą w całości nie została.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#JanBrodacki">Po zniesieniu niezawisłości sędziów rozporządzeniem z dnia 28 sierpnia 1932 roku przeniesieni zostali z urzędu: przewodniczący sądu dyscyplinarnego w stan spoczynku, referent sprawy — do Wilna, drugi wotant — do Poznania,...</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#JanBrodacki">...mimo, że sędziowie ci mieli jak najlepsze kwalifikacje i cieszą się powszechnem uznaniem i zaufaniem, a poza nimi żaden sędzia apelacyjny w Krakowie nie został wówczas przeniesiony na inne miejsce służbowe.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#JanBrodacki">W dniu 1 października 1932 roku odbyła się przed sądem dyscyplinarnym wyższym w Warszawie rozprawa, ale w jakich warunkach? Niezawisłość sędziów zawieszono, los jaki spotkał sędziów krakowskich był groźnem memento dla sędziów sądu dyscyplinarnego wyższego, mimo to wyrok sądu dyscyplinarnego wyższego bynajmniej nie pokrywa się z oskarżeniem...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, to wykracza poza sprostowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanBrodacki">...przeciwne twierdzenie dr. Seidlera opiera się albo na mylnej informacji, albo na złej woli.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JanBrodacki">Bezpośrednio po uczynionych mi na plenum Sejmu zarzutach skierowałem do Pana Marszałka prośbę o zwołanie sądu honorowego, przedstawiając ze swej strony na arbitra posła Jana Nowodworskiego. Mimo upływu dwóch lat sąd nie został utworzony, natomiast wybrany przez stronę przeciwną na arbitra poseł dr. Bogdani na posiedzeniu Sejmu z dnia 7 lutego r. b. podczas mego przemówienia zaatakował mnie osobiście, zarzucając ściąganie dolarów, wobec czego byłem zmuszony...</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nieprawda!).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŚwitalski">Słów tych nie powiedział p. Bogdani, stenogram został już sprostowany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanBrodacki">...nazwać go złodziejem czci ludzkiej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Okrzyki na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JanBrodacki">Czy w tych warunkach sąd honorowy nie staje się parodją sądu i wiwisekcją nad oskarżonym, zostawiam ocenie Wysokiej Izby.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Różne okrzyki na ławach B. B.).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1934/35 — druk nr 800: Rozprawa szczegółowa nad częścią 8 — Ministerstwo Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca ma głos p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Skarbu w odróżnieniu od preliminarzy innych części budżetu swoją główną charakterystykę zawiera nie w częściach rozchodowych, ale w częściach dochodowych, to też strona „Wydatki” służy raczej jako środek do osiągnięcia dochodów i dlatego pozwolę sobie o stronie rozchodowej tylko parę słów powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#JanWalerianHołyński">Ponieważ, jak już zaznaczyłem, wydatki służą jako środek do osiągnięcia dochodów — naturalnie w przeważnej części, poza pewnemi wyjątkami natury finansowej — dlatego też wydatki personalne stanowią 75% ogółu wydatków budżetu Ministerstwa Skarbu. Zagadnienie uposażeń urzędników skarbowych wybija się też na pierwszy plan. Pozwoliłem sobie bardzo szczegółowo to zagadnienie omówić w moim referacie drukowanym, tutaj chcę tylko podkreślić, że sprawa uposażeń urzędników w Ministerstwie Skarbu ma specjalne znaczenie, ponieważ urzędnicy skarbowi, znajdujący się na tych samych stanowiskach co urzędnicy wielu innych resortów, spełniają inne funkcję, funkcje nieraz o wiele odpowiedzialniejsze i wykwalifikowanie tych urzędników powinno być w wielu wypadkach o wiele wyższe, niż w innych resortach. Jeżeli zbadamy stan wykształcenia urzędników skarbowych, to zobaczymy, że stan ten jest wysoce niezadowalający. Tablice, które przytoczyłem w referacie drukowanym, ilustrują to dobitnie. Widzimy, że od r. 1928 nastąpiła pewna poprawa, jednak jeszcze nie wystarczająca i rozwiązanie tego zagadnienia może nastąpić jedynie przez przyznanie odpowiednich dodatków specjalnych dla urzędników skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, to ma tak samo wielkie znaczenie w stosunku do społeczeństwa. Wielu narzekań, które słyszymy czy to na urzędy skarbowe, czy wogóle na urzędników skarbowych można byłoby uniknąć, gdyby stan wykształcenia tych urzędników odpowiadał faktycznym potrzebom.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#JanWalerianHołyński">Co się tyczy kontroli skarbowej i straży granicznej to poza sprawą uposażeń, bardzo ważną rolę gra zagadnienie organizacji i liczebności.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#JanWalerianHołyński">W roku bieżącym przeprowadzono reorganizację Kontroli Skarbowej, która dała bardzo dodatnie rezultaty. Szczegółowe dane znajdują się również w moim referacie drukowanym, więc nie będę ich tu przytaczał.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#JanWalerianHołyński">Nasza straż graniczna pracuje w bardzo ciężkich warunkach. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że stawki podatków pośrednich i ceł w ciągu ostatnich paru lat nie zostały obniżone, a w wielu wypadkach podniesione, a z drugiej strony, że ceny artykułów, które są obciążone temi podatkami, znacznie spadły, widzimy coraz większą premię dla obchodzenia zarówno ustaw o podatkach pośrednich, jak i cła w drodze przemytu. To też ponieważ na najbliższe lata nie są do pomyślenia dalsze podniesienia tych stawek, jedyną drogą zwiększenia wpływów jest zwiększenie konsumcji legalnej, która może nastąpić tylko drogą odpowiedniego usprawnienia administracji, a w szczególności doprowadzenia jej do takiego stanu liczebnego, jaki jest potrzebny. Przykładem, do czego dochodzi się w tej dziedzinie, mogą służyć zapalniczki. Panowie zapewne wiedzą — każdy się z tem spotyka na każdym kroku — że zapalniczki wszędzie są sprzedawane na ulicy bez opłacania podatku. Otóż doszło już, że się tak wyrażę, do absurdu — podatek, który jest nałożony na zapalniczki, jest dziś już tak wysoki w stosunku do ceny zapalniczki, że wynosi 10 zł, kiedy zapalniczka sama kosztuje 1 zł 50 gr lub 2 zł, nie da się więc dziś utrzymać i zagadnienie to będzie musiało być rozwiązane drogą obniżenia tego podatku. W innych podatkach pośrednich, czy moment obniżki podatku nastąpił już czy nie — jest to zagadnienie przedwczesne do rozstrzygnięcia, — w związku z zapowiedzianą przez p. Ministra Skarbu generalną reformą podatkową, w tej chwili jest koniecznością zwrócenie bardzo silnej uwagi na konsumcję legalną i zwalczanie konsumcji nielegalnej.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#JanWalerianHołyński">Mam przed sobą bardzo ciekawe dane w tej dziedzinie. Chodzi o przemyt specjalnego artykułu, jakim jest sacharyna. Przemyt ten jest z drugiej strony naszej granicy oparty na umowach, które przewidują zarówno ilość tego przemytu, jaki miesięcznie musi iść do Polski, jak i kary wadjalne, jakie ludzie ci mają płacić, o ile tego przemytu nie uskutecznią. Mam dokumenty z fotografiami tych umów, które dobitnie o tem świadczą. Dalej procesy, które się w ostatnim roku toczyły, wykrycie tego kolosalnego przemytu do nas idącego, wyraźnie wykazują, że na tę dziedzinę musi być zwrócona specjalna uwaga. Straż graniczna, która jest przedewszystkiem powołana do zwalczania przemytu, pracuje w bardzo ciężkich warunkach; stan liczebny jej nie jest wystarczający do dziś dnia. Na jednego strażnika przypada przeciętnie około 3 km granicy, co dla ochrony granicy jest absolutnie niewystarczającem. Dlatego, mojem zdaniem, w najbliższym okresie powinna być rozpatrzona sprawa podniesienia stanu liczbowego straży granicznej i jej placówek. Jestem przekonany, że wszystkie wydatki, wydane na ten cel, sowicie się opłacą.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, ilość skonfiskowanego przemytu — mówię jedynie o sacharynie — w porównaniu do tej ilości towaru, jaka jest istotnie przemycana, sądząc z dokumentów, które posiadamy, jest znikoma. Jeżeli zwrócę uwagę na wysoki podatek pośredni od cukru, bo przecież sacharyna wypiera cukier, to zobaczymy, że to jedno zagadnienie opłaci całkowicie wydatki włożone na powiększenie stanu liczebnego straży granicznej.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(P. Pawłowski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#JanWalerianHołyński">Jak Pan wie z gazet, cena cukru od 1 października będzie bardzo znacznie zniżona.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(P. Pawłowski: Czekaj tatka latka.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanWalerianHołyński">Przejdę teraz do strony dochodowej. Zanim zacznę omawiać wpływy podatkowe, chciałbym zatrzymać się chwileczkę nad koniunkturą, aby móc wyciągnąć pewną prognozę co do sposobu preliminowania wpływów podatkowych w roku przyszłym. Panowie pozwolą, że oprę się wyłącznie na danych oficjalnych, abym nie był posądzony o jakąkolwiek stronniczość. Mam przed sobą „Wiadomości Statystyczne” z dn. 5 lutego r. b. Na stronie 70 znajdą Panowie dane co do stanu gospodarczego Anglii, Francji, Niemiec i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Zarówno wskaźnik przemysłowy ogólny, jak wskaźniki poszczególnych wytworów, jak dalej wskaźniki cen, wskaźniki zatrudnienia czy przewozów kolejowych, to we wszystkich tych wypadkach Panowie zobaczą obraz powiększających się wskaźników w drugiej połowie 1933 r. Identycznie taki sam obraz mamy i w Polsce. W mojem sprawozdaniu drukowanem w załączniku pozwoliłem sobie wydrukować 3 najbardziej charakterystyczne tablice, dotyczące wskaźników, a mianowicie tablicę dotyczącą wskaźników produkcji przemysłowej, tablicę przewozów towarów na kolejach i tablicę protestów wekslowych i procentu tych protestów w stosunku do obiegu tych weksli. Dwie dziedziny wykazują w drugiej połowie 1933 r. wzrost w stosunku do 1932 r. Natomiast co dotyczy ilości protestów wekslowych i stosunku protestów wekslowych do obiegu weksli widzimy zjawisko wręcz odwrotne, bo znaczny spadek. Tak samo i cyfry, które mamy na tablicy 71 tych samych „Wiadomości Statystycznych” dają nam identycznie ten sam obraz, wykazują znaczny wzrost zatrudnienia oraz wzrost przepracowanych robotniko-godzin w Polsce. Czy możnaby powiedzieć, że ten wzrost, który się okazał u nas na rynku, jest spowodowany zwiększeniem wywozu z Polski i że to zwiększenie produkcji, które nastąpiło w drugiej połowie 1933 roku, to nie jest produkcja na rynek wewnętrzny, lecz na rynek zagraniczny? Tak nie jest. Cyfry naszego bilansu handlowego wykazują stały spadek eksportu wyrobów polskich. Z chwilą zatem, jeżeli cyfry wywozu wykazują spadek eksportu, to znaczy wzrost produkcji, który nastąpił na rynku naszym, jest wzrostem produkcji na rynek wewnętrzny, a nie na cele eksportowe.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JanWalerianHołyński">Widzimy również w ostatnich czasach wzrost oszczędności w Polsce. Opierając się tak samo na „Wiadomościach Statystycznych”, pozwolę sobie przytoczyć parę charakterystycznych cyfr. I tak bilanse łączne banków akcyjnych na 30 grudnia 1933 wykazują wzrost wkładów a vista, oszczędnościowych i rachunków bieżących, nieznaczny tylko spadek wkładów terminowych, jednak per saldo spadek ten wynosił od 31 grudnia r. 1932 do 30 grudnia 1933 tylko parę milionów zł. Natomiast jeżeli weźmiemy dane Pocztowej Kasy Oszczędności, głównej skarbnicy drobnych oszczędności, to zauważymy bardzo znaczny wzrost wkładów, sięgający dziesiątków milionów. W komunalnych kasach oszczędności, przy porównaniu ostatnich danych na 30 listopada 1933 r., z danemi na 30 listopada 1932 r. zobaczymy wzrost wkładów o 9 milionów. A zatem per saldo możemy zaobserwować wzrost wkładów oszczędnościowych, wzrost oszczędności W Polsce. A jeżeli do tego dodam, że w ciągu tego okresu czasu zostały wpłacone bardzo znaczne sumy na Pożyczkę Narodową, które w dużej części pochodzą z tych samych źródeł, co i normalne oszczędności, lokowane w kasach komunalnych, w P. K. O. lub w bankach, to jednakże muszę stwierdzić, że w drugiej połowie 1933 r. dał się zaobserwować wyraźny wzrost wkładów oszczędności w całej Polsce. Te wszystkie zjawiska wskazywałyby na to, że stan drugiego półrocza 1933 r. w porównaniu do drugiego półrocza 1932 r. poprawił się.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JanWalerianHołyński">Jednakże, proszę Panów, nie możemy zapominać tak samo i o bardzo ważnej dziedzinie w Polsce, t. j. o rolnictwie. Otóż dla definitywnej poprawy stanu gospodarczego Polski bezwzględnie konieczna jest poprawa i w rolnictwie. Czy poprawa ta nastąpiła, czy nie, to rzecz inna, sprawy te były szeroko dyskutowane tutaj przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa, chciałbym tylko dla moich wywodów stwierdzić jedno, że nie ulega najmniejszej kwestii, że szereg ustaw sanacyjnych, wprowadzonych przez Rząd, bezwzględnie przyniósł znaczną ulgę rolnictwu. Z drugiej strony oderwanie się zupełne od koniunktury zagranicznej w cenach płodów rolnych jest rzeczą prawie niemożliwą wtedy, gdy posiadamy duży nadmiar eksportowy. Z chwilą, gdybyśmy nie potrzebowali eksportować, ustalenie poziomu cen płodów rolnych, byłoby stosunkowo łatwiejsze do rozwiązania, byłoby raczej zagadnieniem kredytowem, niż innem. I dlatego trudno w tej chwili powiedzieć, czy ceny płodów rolnych na bieżący rok wzrosną, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JanWalerianHołyński">Słyszeliśmy wprawdzie na Komisji Budżetowej zdanie, wygłoszone przez p. ks. Czetwertyńskiego, że w przyszłym roku nie tylko nie będziemy eksportować płodów rolnych, ale będziemy je importować. Jeżeli się oprzeć na takiej podstawie, to musielibyśmy stwierdzić, że na przyszły rok ceny płodów rolnych bardzo znacznie wzrosną. Jednakże ja nie godzę się w tym wypadku z p. ks. Czetwertyńskim. Dlatego, pomimo że cała pierwsza część mojej oceny koniunkturalnej wykazywała zwyżkę koniunktury w pewnych dziedzinach, to jeżeli chodzi o podstawę do preliminowania na rok przyszły, stoję na stanowisku, że koniunktura gospodarcza w każdym razie się nie pogarsza i nadal się nie pogorszy, że w stosunku do końca r. 1932 już się nie pogorszyła, i o ile spadek istniał w pierwszej połowie r. 1932, to w drugiej połowie raczej już można obserwować wzrost, i stan, który obserwujemy obecnie, jest stanem równym, niespadającym. I na przyszłość można przyjąć za podstawę, że koniunktura będzie się kształtowała nie gorzej, niż w chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli to założenie przyjmiemy, to z tego wynika, że preliminowane wydatki w roku przyszłym powinny oprzeć się na faktycznych wpływach roku bieżącego. Tutaj chciałbym zwrócić uwagę, że wpływ z danin publicznych bez ceł za 9 miesięcy 1933 r. wynosił akurat 75% preliminowanej kwoty; mówię bez cła, ponieważ cło w danym wypadku należałoby brać albo brutto, albo netto, a stosunek netto do brutto jest zależny od polityki eksportowej, polityki zwrotu ceł, co zaciemniałoby obraz i nie dawało właściwego porównania. Jeśli przyjmiemy, że wpływy te przyniosą faktycznie 75% preliminowanych sum, a za 9 miesięcy wypada akurat 75% czasokresu, musimy przyjąć, że preliminarz na rok 1933/34 był preliminowany realnie. Głosy, które słyszeliśmy w roku ubiegłym na Komisji Budżetowej, o nierealności preliminowanych kwot w sumie od 150 do 200 milionów złotych, jednak się nie sprawdziły. I dlatego ponieważ z tych samych stron, co w zeszłym roku, są wysuwane i na rok bieżący poglądy na nierealność tego preliminarza, nie mogę się z temi głosami zgodzić, bowiem na rok 1934/35 wpływ z danin publicznych preliminowany jest w wysokości 965 milionów zł, wobec 1,016 milionów złotych w r. ub., w tem wpływy z danin zwyczajnych 886 milionów wobec 912 milionów na rok bieżący. Jak Panowie z tego widzą, jeżeli z drugiej strony koniunktura gospodarcza, tak jak ją starałem się w bardzo szerokich liniach i grubych zarysach scharakteryzować, w każdym razie się nie pogarsza w stosunku do roku bieżącego i roku ubiegłego, to wpływy są preliminowane niżej niż w roku bieżącym i niż faktycznie wpływają. A zatem z całą ścisłością można z tego wyciągnąć wniosek, że wpływy na rok ubiegły były preliminowane realnie.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#JanWalerianHołyński">Z drugiej strony jest bardzo ciekawa statystyka, dotycząca wymiarów podatkowych za ostatnie lata. Słyszymy tu bardzo często narzekania, że wymiary są nadmierne, że t. zw. śruba podatkowa przy wymiarach jest nadmierna, że te wymiary nie liczą się z sytuacją, w jakiej znajduje się nasz rynek gospodarczy. Otóż chciałbym przytoczyć parę bardzo charakterystycznych cyfr. Jeżeli weźmiemy 100 za podstawę wymiaru dokonanego w r. 1928, to podatek od obrotu w r. 1932 — z r. 1933 nie mam jeszcze danych — wynosił już tylko 56. Co się tyczy wykupionych świadectw przemysłowych — w r. 1928–100, w r. 1932–66. Przy podatku dochodowym w dziale dochodów fundowanych w r. 1928–100, w r. 1932–67. Przy uposażeniach służbowych w r. 1928–100, w r. 1932–68. A zatem, w przecięciu biorąc, narzekania na niedostosowanie wymiaru do koniunktury na naszym rynku, nie są słuszne. Musimy pamiętać o dużych ulgach, które w ciągu ostatniego czasu zostały wprowadzone. Ustawa z r. 1932, upoważniająca Ministra Skarbu do wprowadzenia tych ulg, została wykonana częściowo na początku r. 1932, częściowo w drugiej połowie r. 1932, przy znacznem rozłożeniu na raty zaległych podatków. Tutaj można spierać się co do tego, czy termin, od którego wszystkie zaległości zostały rozłożone na raty, to jest termin 1 października 1931 r. jest słusznym, czy nie należałoby tego terminu przesunąć o kilka lub kilkanaście miesięcy w jedną czy w drugą stronę. Nie chciałbym o tych rzeczach szeroko się rozwodzić, w każdym razie te ulgi zostały wprowadzone w dużym stopniu.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#JanWalerianHołyński">Chciałbym jeszcze poruszyć sprawę odsetek za zwłokę. Minister Skarbu w całej swojej działalności, jako minister finansów, dąży bardzo słusznie do obniżenia stopy procentowej na rynku, natomiast odsetki zwłoki za niezapłacone podatki nie zostały dotychczas obniżone. Uważam, że odsetki zwłoki za niezapłacone podatki są bezwzględnie czynnikiem windującym stopę procentową w górę, jednak jest to zagadnienie nadzwyczaj skomplikowane. Rozstrzygniecie tego zagadnienia musi mieć nie tylko na uwadze zniżenie stopy procentowej, ale i moment, ażeby nie opłacało się zalegać z podatkami, ażeby kredyt, że się tak wyrażę, w Skarbie Państwa nie był tańszy od kredytu na rynku prywatnym. Dlatego stopa odsetki zwłoki, musi być wyższa od stopy rynkowej i tylko zagadnienie tej marży, o ile musi być wyższa, jest zagadnieniem zmiennem, zależnem od fluktuacji na rynku finansowym i od łatwości kredytowej na rynku prywatnym. To też Komisja Budżetowa, pomimo że podniosła preliminowane wpływy za odsetki zwłoki, podniosła je nie w pełnym stopniu faktycznych wpływów w roku bieżącym, żeby pozostawić marżę do uznania Ministra Skarbu, dla ewentualnego obniżenia tych odsetek zwłoki wtedy, kiedy stopa procentowa na rynku będzie tego wymagała.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#JanWalerianHołyński">Co do samego urzędowania, to chcę powiedzieć jeszcze parę słów. Muszę tu podkreślić, że bezwzględnie w ciągu ostatniego okresu dało się zauważyć usprawnienie działalności władz skarbowych. I tu chciałbym mocno podkreślić, że może żaden z pp, Ministrów Skarbu nie zwracał tyle uwagi na stosunek urzędów skarbowych do społeczeństwa, co p. Minister Zawadzki. Specjalnie zwracam uwagę, że wszędzie tam, gdzie są niepotrzebne zadrażnienia tego stosunku, dąży się, ażeby te zadrażnienia usuwać, ażeby wykładnie, które są dawane, nie tylko nie powodowały nowych zadrażnień, ale ażeby istniejące zadrażnienia usuwały. Jest to nadzwyczaj ważny moment, szczególniej w okresie, który obecnie przeżywamy, w okresie kryzysu, gdy tak ciężkie jest ściąganie podatków płaconych przez społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#JanWalerianHołyński">Mówiąc o podatkach, muszę wspomnieć o reformie podatkowej. P. Minister Zawadzki zapowiedział wniesienie generalnej reformy podatkowej na następnej sesji sejmowej. Nie będę się rozwodził szczegółowo nad tą reformą, chciałbym tylko podkreślić, że bezwzględnie jest już czas dla opracowania i wniesienia nowej reformy podatkowej. Moment, w którym ta reforma podatkowa będzie mogła wejść w życie, będzie momentem zdecydowanej poprawy koniunktury. Ponieważ wszystko wskazuje na to, że ten moment poprawy koniunktury jest bliżej, aniżeli dalej, należy się spieszyć z wprowadzeniem tej reformy, ażeby mogła wejść w życie. Częściowa reforma może nastąpić w roku bieżącym. P. Minister Skarbu zapowiedział wniesienie ustawy, reformującej podatek gruntowy oraz ustawę o ordynacji podatkowej. Dalej przypominam, że w ciągu roku 1933 nastąpiło przejęcie od samorządu przez Skarb wymiaru i poboru podatków od nieruchomości, lokali i placów, jednak pozostał jeszcze szereg podatków samoistnych samorządowych, które powinny być zreformowane i sprawa ta powinna być załatwiona pod kątem widzenia i uproszczenia i potanienia poboru tych podatków. Przy pozostawieniu tych nielicznych podatków samorządowych, płatnik zamiast otrzymywać małą ilość nakazów płatniczych, ma ich mnogość, pozostaje w niepewności co do wymiaru i w wielu wypadkach nierównomierności, zależnie od samorządu, w którym się znajduje. Z drugiej strony z punktu widzenia publicznego winno nastąpić znaczne uproszczenie akcji wymiarowej, O ileby te podatki były ujęte w formie dodatków do podatków państwowych, pobór tych podatków nicby nie kosztował, nastąpiłaby znaczna oszczędność w budżetach samorządowych i oszczędność dla całości obciążenia publiczno-prawnego, Dlatego uważam, że zagadnienie to jak najprędzej powinno być uregulowane i, o ileby to było możliwe, wniesione jeszcze na bieżącą sesję sejmową.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#JanWalerianHołyński">Jak zaznaczyłem już, rozpatrywany budżet Ministerstwa Skarbu na rok przyszły jest preliminowany realnie, wpływy podatkowe ostrożnie preliminowane, wnoszę zatem w imieniu Komisji Budżetowej o przyjęcie go bez zmian. Również proszę o przyjęcie funduszu sanacyjnego instytucyj kredytowych, jak i funduszu spółdzielczego, który znajduje się w moim referacie.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram dyskusję. Głos ma p. Rymar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StanisławRymar">Sejm obecny w ciągu trzech lat swego istnienia uchwalił kilkadziesiąt ustaw podatkowych. Rząd dekretami, albo rozporządzeniami uzupełnił prace sejmowej większości wprowadzeniem nowych podwyżek dotychczasowych opłat taryfowych, celnych i podatkowych. Jaki jest rezultat? Pan Minister Skarbu tylko w zakresie swego resortu otrzymał w roku 1929/30–1.852 miliony, na rok 1934/35 — prócz Pożyczki Narodowej — preliminuje dochód na sumę 1.050 milionów. Dochód przeciętny miesięczny wynosił w r. 1930–229 milionów, w r. 1931–189 milionów, w r. 1932–167 milionów, w r. 1933–149 milionów zł. Mimo zmniejszonych wydatków rósł z roku na rok jawny już deficyt. Wynosił on miesięcznie w r. 1930–6 milionów, w r. 1931 17 milionów, w r. 1932–20 milionów, w r. 1933 22 miliony zł. Razem deficyty za lat kilka sięgają już sumy 1 miliarda złotych.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#StanisławRymar">Podobnie wygląda spadek dochodów samorządu terytorjalnego. Wydatki samorządu terytorialnego bez Śląska wynosiły w r. 192930–1.262 miliony, preliminarz na r. 1933/34 przewidywał je już tylko w połowie, na 624 miliony złotych.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#StanisławRymar">Ten pochód wdół odbywa się bez przerwy mimo pomnożenia liczby egzekutorów podatkowych, mimo układania list złośliwych — opornych płatników, mimo ogołocenia z wielu źródeł, a także i prawa egzekucji samorządu, mimo sięgania do dochodu z monopoli i przedsiębiorstw tak głęboko, że brną one często w niebezpieczne, lichwiarskie długi.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#StanisławRymar">Ten katastrofalny spadek dochodów Państwa i samorządów dowodzi tego, że u dołu, u płatników podatków jest źle, często bardzo źle. Załamanie się wysiłków fiskalnych Rządu dowodzi też, że Rząd od lat poszedł po fałszywej drodze.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#StanisławRymar">Przed paru laty w „Kwartalniku Statystycznym” dr. Dederko obliczył dochód społeczny Polski w r. 1928 na 19 miliardów złotych. Stosując do głównych grup dochodu społecznego wskaźniki cen oficjalne oblicza dochód społeczny na r. 1933 na 8½ miliarda złotych. Przeciętnie więc na głowę mieszkańca w Polsce dochód społeczny w roku 1933 wynosił około 270 zł na rok co daje dziennie na głowę mieszkańca 75 groszy. Od tego dochodu społecznego instytucje prawno-publiczne pobierają okrągło 40%. Jest więc źle.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#StanisławRymar">O położeniu ludności niech świadczą poniższe przykłady: soli jadalnej w roku 1931 sprzedano w kraju 317 milionów kg, — cytuję te dane z „Wiadomości Statystycznych” — w roku 1933–250 milionów kg., spadek konsumcji soli jadalnej w ciągu tych dwóch lat wynosi 67 milionów kg, a więc o 2 kilogramy na głowę mieszkańca. Od 1927 spadek ten wynosi już około 3 kg na głowę. Natomiast w tym samym czasie sprzedano soli zwierzęcej i przemysłowej więcej o 61 milionów kg. Wynika z tego jasno: tę sól bydlęcą zjedli ludzie.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#StanisławRymar">Spadek zużycia węgla na opał domowy wynosi za te same dwa lata 479.000 ton — t. j. 25%, konsumcja nafty spadła z 136.000 ton w r. 1931 na 118.000 ton w r. 1933, a więc o 17 milionów kilogramów.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#StanisławRymar">Zapałek zużyto o połowę mniej; konsumcja drożdży piekarskich spadła o 30%.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#StanisławRymar">Twierdzę, że w polityce cen Ministerstwo Skarbu poszło po linii czysto fiskalnej: obniżyło ceny wódki i tytoniu, podniesione zostały ceny soli, drożdży i zapałek, a na pewnym odcinku i nafty. Utrzymano prawie bez zmian ceny węgla. Zniżkę cen cukru zapowiada się dopiero na październik 1934 r.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Głos na ławach lewicy: Szkoda, że nie za dziesięć lat.)</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#StanisławRymar">P. Minister Skarbu jest członkiem Rady Ministrów, a kiedyś był i przewodniczącym Komitetu Ekonomicznego Ministrów. Jeśli kto, to on winien mieć wpływ na rozdział dochodu społecznego, na gospodarkę przedsiębiorstw państwowych, na politykę wywozową, na ceny kartelowe, na rozwijający się etatyzm. Jeśli kto, to Minister Skarbu musi pamiętać o całości życia gospodarczego, o utrzymaniu w dobrem zdrowiu podatników. Tymczasem właśnie z tych głównych ośrodków dyspozycyj rządowych, z Rady Ministrów i z Komitetu Ekonomicznego Ministrów, szły nakazy, które ciężkiem brzemieniem legły na barkach społeczeństwa. Urzędowo szły nakazy obniżenia cen przemysłowych, szły hasła zamknięcia rozwartości nożyc, a w praktyce, specjalnie tam, gdzie Rząd narzucał i mógł narzucić ceny, były one, albo sztywne, albo rosły. Spadały ceny płodów rolnika. Rosły opłaty i podatki, rosły ceny artykułów pierwszej potrzeby: soli, nafty, węgla, cukru. Najwyższa Izba Kontroli pisze o tem: Rolnik mógł dostać 10 kg. nafty: w r. 1924 za 15 kg żyta, w 1925/26 — za 26 kg żyta, w r. 1931 — za 59 kg, a teraz za około 80 kg. Licząc miarę ceny żyta płacone podatki, ciężar podatkowy podskoczył często o paręset procentów.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#StanisławRymar">Mówią nam często, że w polityce cen, a także i w wywozie ze stratą, tak zwanym dumpingu, nie możemy się ani o krok cofnąć, bo wymagają tej polityki bezrobocie i bilans płatniczy. Doceniamy ich znaczenie, ale nie przesadzajmy i nie nadużywajmy ich dla wygody dnia dzisiejszego! Bo cóż dają dla bilansu płatniczego przetwory ropy, cukier, a nawet węgiel i żelazo?</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#StanisławRymar">Suma uzyskana z wywozu przetworów ropnych, daje około 30 milionów złotych. Przeciętna cena, uzyskana zagranicą, pokrywa 40% kosztów produkcji. Dopłacamy więc do tego wywozu około 50 milionów złotych. Cena, uzyskiwana z wywozu cukru, była niegdyś poważną. W r. 1933 dała 18% miliona zł. Cena uzyskana pokryła około 30% kosztów produkcji: dołożyliśmy około 40 milionów zł do tego wywozu. Za węgiel uzyskaliśmy w r. 1932–210 milionów zł, w r. 1933–166 milionów zł, a ceny? Kopalnia rządowa w Brzeszczu oblicza koszt własny wydobycia jednej tony węgla w r. 1930/31 na 17,55 zł, w r. 1931/32 — na 17,03 zł, a p. Minkowski w swojem sprawozdaniu budżetowem za rok 1933/34 pisze, że osiągnęliśmy przy wywozie na rynki obce „wolne” ceny za tonę loco kopalnia: w r. 1930–15,05 zł, w 1931 r. — 8,50 zł, w r. 1932–7,60 zł, za rok 1933 — ceny nie znam, ale chyba wyższą ona nie była. Natomiast cena węgla na rynkach konwencyjnych wynosiła od 25,10 zł do 21,70 zł. Lekko licząc, do wywozu węgla dołożyło społeczeństwo około 150 milionów zł, a kolej w formie niskich taryf około 100 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#StanisławRymar">Polityka strat na wywozie przez wysokie ceny na ten sam towar w kraju powoduje drożyznę w kraju. Czy tak być musi? Na wywozie olejów mineralnych, cukru, węgla w świat zyskuje Polska ponad 200 milionów zł w obcych walutach, a ponadto jakieś 30.000 ludzi pracę. Jedno i drugie nie do pogardzenia. Czy nie możnaby jednak tego samego celu uzyskać na innej drodze? Oto jedno tylko, może za to jaskrawe zestawienie. Ze statystyki „Handlu zagranicznego” za grudzień 1933 wynotowałem szereg pozycyj, z których wynika, że tak drogo okupione obce waluty i warsztat pracy dla 30.000 ludzi w wielkiej mierze marnujemy. Oto w r. 1932, a podobnie i 1933 przywieźliśmy z za granicy do Polski: bielidła, różu, pudru, olejków pachnących, wyrobów perfumeryjnych, mydeł toaletowych za 10 milionów złotych, serów i bryndzy za 700.000 zł, kasz, krochmalu, słodu, bez ryżu, za 2.500.000 zł, pszenicy, żyta, prosa, kukurydzy, kapusty, cebuli, warzyw, okopowych, ogórków, pomidorów, dyni za 6 i 7 milionów złotych, wiśni, czereśni, śliwek, jabłek, gruszek za 7 i 10 milionów złotych, ryb za 18 i 23 miliony, butów gotowych za 2½ i 5½ miliona złotych, dykt, fornierów, ćwieków, kopyt, prawideł, wyrobów stolarskich, tokarskich, szczotek, plecionek, mioteł za 1½ i 2 miliony zł, kamieni zwykłych, kostki brukowej, walców, cegieł, płyt posadzkowych, wyrobów z gliny za 6½ miliona zł, osełek, pilników, gwoździ, kłódek, zamków, nitów, bolców, łańcuchów, haceli, drutu, szpilek, haftek, igieł, nożyczek, widelców, scyzoryków, brzytew, kos, sierpów, łopat, rydli, motyk, grabi, kilofów, noży, maszynek naftowych i spirytusowych za 13½ i 14½ milijona zł, pługów, bron, włóczydeł, zębów sprężynowych, walców, siewników, obsypników, maszyn żniwnych, grabli, młockarń, noży do sieczkarni, młynków, wirówek, maselniczek, konwi, maszyn drobnych i ich części za 16 i 18 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#StanisławRymar">Wyliczam tylko przykładowo, a wyliczyłem przywóz roczny w olbrzymiej większości przy małym wysiłku zbędny na sumę 100 milionów zł. Wniosek stąd prosty: zapotrzebowanie na waluty obce byłoby mniejsze, gdyby polityka wywozowa i traktatowa Państwa była inna, gdyby Rząd w zwalczaniu obcego towaru zbędnego, luksusowego, oparł się na społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: A wywóz — co?)</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#StanisławRymar">Nikt nie zachęca Rządu, aby z dnia na dzień opuścił zdobyte rynki. Nie przestaniemy wysyłać nafty i węgla na te rynki, które płacą mniej więcej normalne ceny, chętnie przyjmiemy do wiadomości tranzakcję węglowo-okrętową w Włochami. Nie idzie o to, aby zerwać nagle, ale o to, aby postępować rozważnie i z planem.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#StanisławRymar">Mam w ręku urzędowe sprawozdanie z obrotów obuwia fabrycznego mechanicznym sposobem wyprodukowanego w Polsce. Robi je głównie czeska firma „Bata”. Wyprodukowała ona i rzuciła na rynek w roku ubiegłym okrągło 1.200.000 par, inne firmy ponad 800.000 par. Fabryki mechanicznego obuwia zatrudniają ogółem 1.800 ludzi. Przy produkcji 2.000.000 par obuwia sposobem rzemieślniczym ma zajęcie ponad 10.000 szewców. Z lekkiem sercem, zapewne nie zdając sobie sprawy z tego, polityka Rządu pozbawiła pracy ponad 8.000 szewców i wniosła niepokój do 100.000 warsztatów szewckich. Skierowanie do warsztatów rzemieślniczych, do kowala, do stolarza, do ślusarza, do drobnych fabryczek i t. d. tych wszystkich, którzy w ubiegłych dwu latach nabyli towar rzemieślniczy zagraniczny, dałoby zatrudnienie wielu tysiącom. Wszak wymieniłem z dziedziny przemysłu drobnego sprowadzony towar za sumę ponad 50.000.00 zł. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że 50.000 rodzin potrafiłoby z tego wyżyć wcale znośnie. A mechanizacja telefonów, a mechanizacja urządzeń kolejowych towarem angielskimi, a zamierzone zamknięcie salin w Małopolsce, zalecane przez B. B.? — Czyż nie wyrzucają ludzi na bruk, czyż nie zwiększają bezrobocia? Można więc i na innej drodze zmniejszyć zapotrzebowanie obcych walut, dać pracę wielu dziesiątkom tysięcy i obniżyć ceny artykułów pierwszej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#StanisławRymar">Konsument krajowy węgla, cukru, nafty, benzyny, parafiny i t. d. płaci podwójny podatek: pokrywa koszty dumpingu w sumach, jak widzimy, kolosalnych, ale ponadto pracuje na zyski przedsiębiorstwa i płaci bardzo wysokie opłaty państwowe. Tego stanu, że jeden i ten sam towar płaci podwójnie, wysokie podatki, niepodobna uznać za normalny i dobry.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#StanisławRymar">Koszt produkcji 1 q cukru wynosi około 40 zł, koszt dumpingu około 15–20 zł, podatek 38,50 zł, a więc opłaty i podatki państwowe sięgają 150% wartości produkcji. Podobnie jest z przetworami ropy. Wartość produktów ropy nie sięga 120 milj jonów rocznie, a ich świadczenia na rzecz Państwa w formach dumpingu i opłat sięgają 80 milionów. Oto kalkulacja nafty: 1 q nafty sprzedany zagranicę daje 6 zł 72 gr, 1 q nafty sprzedany w kraju — 34 zł 45 gr. Do ceny krajowej dolicza się 10 zł 50 gr podatku i różne inne opłaty, tak, iż w składach nafty 1 q kosztuje dobrze ponad 60 zł — 10 razy więcej, niż w sprzedaży zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#StanisławRymar">Podobne wygląda benzyna: 1 q benzyny w wywozie wynosi 19,67 zł, w kraju — 53,02 zł. W kraju benzyna opłaca od 1 q 14 zł normalnego podatku i 12 zł na drogi. To samo oleje, smary, parafina. Podatek państwowy od olejów mineralnych dał w r. 1930/31–33 milj., w r. 1931/32–29 milj., prócz podatku drogowego i dopłat samorządowych. Na głowę oleje mineralne dały w r. 1930/31–102,5 gr, w r. 1931/32–80 gr. Spożycie wynosiło na głowę ludności w roku 1930/31–11,48 kg, w roku 1931/32–9,84 kg. Koszt zakupu 1 q soli wynosi u Solvaj'a zł 2,80, w sprzedaży 36 zł. Jak widzimy fiskus nasz nie zna miary. Ta specjalna żarłoczność fiskusa odbija się na nim samym: zmniejsza się konsumcja, zmniejsza się produkcja, a z tem i dochody fiskusa. Z tą linią polityki trzeba zerwać.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#StanisławRymar">A zerwać trzeba i z innem nastawieniem. Przed rokiem i dwoma były jeszcze grupki obywateli, którzy naogół dobrze płacili nałożone podatki. I padł wtedy nakaz: płacą, a więc płacić mogą, niech płacą więcej. Rezultat nie dał na siebie długo czekać. Zaległości z podatku od nieruchomości wynosiły w roku 1924 6,5 milj. zł, w 1931/32–36 milj. zł, z końcem roku 1933–60 milj. zł. Dodać do tego trzeba 50% należności samorządowych, a otrzymamy 90 milj. zł zaległości podatku od nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#StanisławRymar">W roku 19312 podwyższono podatek od nieruchomości o 43%, wpływ jednak zwiększył się tylko o 20%, zarówno w roku 1932 jak i 1933, a reszta figuruje w zaległościach.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#StanisławRymar">To samo jest z innemi podatkami.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#StanisławRymar">Trzeba również zerwać z praktyką egzekucji. Dochody z egzekucji stają się nowem potężnem źródłem dochodów Skarbu. Powiedzmy sobie szczerze: jest to niemoralne źródło dochodów. Jest obowiązkiem i dobrem prawem państwa ściągać zaległości podatkowe. Ale nie jest ani celem ani obowiązkiem państwa dążyć do zrujnowania podatników. Nakładanie na podatnika 24% od zaległości i wymierzanie olbrzymich kosztów egzekucji i skutki tych metod są ogólnie znane. Uważamy, że należy odsetki zwłoki bardzo znacznie obniżyć, a opłaty egzekucyjne ograniczyć do kosztów własnych bez dodatkowego zysku Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#StanisławRymar">Trzeba zerwać z samowolnością w wymiarze podatków. Sam niedawno byłem świadkiem, jak urząd rozjemczy dla spraw mieszkaniowych odrzucił dokument wystawiony przez prezydjum miasta Krakowa, stwierdzający wysokość czynszu, z motywami, że jest to dokument z treścią fałszywą, że takich fałszywych wymiarów sam Kraków ma tysiące i że ten stan jest wielokrotnie stwierdzony. Pomówimy zresztą o tem niedługo przy omawianiu ustawy o ordynacji podatkowej.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#StanisławRymar">Trzeba zerwać z ciągłem podnoszeniem t. zw. opłat administracyjnych. Są dziedziny, w których ich wysokość staje się dla obywateli przeszkodą nie do przebycia, a w konsekwencji Skarbowi nie daje spodziewanych dochodów. W urzędach rozjemczych dla spraw finansowo-rolnych w dniu 1 listopada 1933 r. było 38.571 spraw takich, które nie zostały rozpatrzone, ponieważ interesowani małorolni nie mogli wnieść nakazanych opłat.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#StanisławRymar">Trzeba przy kompletowaniu personelu egzekutorskiego zerwać z partyjną wyłącznością. Przynależność do Strzelca nie może być jedyną uznawaną kwalifikacją dla objęcia stanowiska egzekutora albo komornika. Ma to dla Skarbu i społeczeństwa skutki bardzo złe. Pisze o tem tak Rządowi życzliwy organ jak Najwyższa Izba Kontroli: „Przyjęcie w okresie sprawozdawczym przez urzędy skarbowe egzekucji administracyjnej zwiększyło znacznie zakres działania oddziałów egzekucyjnych, wskutek czego wyłoniła się konieczność przyjęcia do służby w tym dziale, a w szczególności do służby sekwestratorskiej nowych pracowników, przeważnie ze służbą skarbową nieobeznanych. To niedostateczne przygotowanie personelu wykonawczego przy jednoczesnem, dającem się zauważyć, braku odpowiednio wykwalifikowanych kierowników działów egzekucyjnych, wytworzyło zamęt w pracy poborowej i sprawiło, że dział ten funkcjonował jeszcze niedość sprawnie”.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#StanisławRymar">Trzeba wreszcie zgeneralizować t. zw. ulgi podatkowe. Trzeba stworzyć ogólne normy prawne, a skończyć z dowolnością szefów różnych urzędów.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#StanisławRymar">P. Minister Skarbu ma wielki interes w tem, aby wytępić w planach gospodarczych i finansowych fikcje. Sam więc hołdować im nie powinien. P. Minister Skarbu preliminuje jako dochód od 125 milionów zł, umieszczonych w obligacjach, zł 283 000. Daje to od 75 milionów zł — 0,15%, od 50 milj. zł — 0,35%. Obligacje są oprocentowane na 4–5½%, dochód więc wynieść powinien 5–6 milj. zł. Powiedziano mi w komisji: część tych obligacyj została już przez Rząd sprzedana. Pocóż je w takim razie umieszczono w budżecie na r. 1934/35? Ile ich zostało, również nie wiemy.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#StanisławRymar">Wiemy, że plan finansowo-gospodarczy kolei jest, powiedzmy oględnie, zbyt optymistyczny. P. Minister Skarbu liczy na dochody z tego źródła. Pocóż ta szkodliwa fikcja?</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#StanisławRymar">A wysokie pensje? Widzę przykłady tego i w Ministerstwie Skarbu. Są to pensje zagranicznych radców finansowych. W budżecie tegorocznym widnieją: radca finansowy i zastępca w New-Yorku 85 632 zł rocznie, radca finansowy w Paryżu — 50 110 zł rocznie. Znikli oni na r. 1934/35 z budżetu Ministerstwa Skarbu, przerzuceni gdzieindziej, ale ich pobory bodaj się nie zmieniły. Za podwyżkę poborów w obecnych stosunkach pewnej grupy dygnitarzy państwowych od 1 lutego r. b. jest w wysokim stopniu również odpowiedzialny Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#StanisławRymar">Muszę kończyć wobec wyczerpania przyznanego mi czasu.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#StanisławRymar">Chaos w wymiarze podatków doprowadza ludność wprost do rozpaczy. Ot dla przykładu wymiar podatku gruntowego, prócz progresji i degresji, których obliczenie nie jest tak proste, ma następujące składniki: podatek państwowy, a do niego dodatki: 10% nadzwyczajny dodatek, podatek majątkowy, 10% na interwencję zbożową, 5% na Izby Rolnicze, 5% na cele kościelne, dodatek gminny, dodatek wyrównawczy, dodatki powiatowe, dodatki drogowe. P. Jaroszyński proponuje jeszcze do tego składkę na pokrycie kosztów leczenia ubogich, A nie wiem, czy wyliczyłem już wszystko.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#StanisławRymar">Z tego, co powiedziałem, łatwo wyciągnąć wniosek. Rząd ma w ręku potężne środki działania, może wiele pomóc lub wiele zaszkodzić. Niestety, stan gospodarstwa, jak go dziś widzimy, nie daje podstawy do wniosku, iż Rząd, a w szczególności Ministerstwo Skarbu, idzie po właściwej drodze. Przeciwnie, ta dziedzina gospodarki nasuwa wielkie i liczne skargi. Fiskus i jego cele górują we wszystkich poczynaniach Ministerstwa Skarbu. Nic dziwnego, że wszędzie widnieje tyle trupów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego i N. P. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Zaremba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów! Dotychczas istnieje dziwna rozbieżność w ocenie rządów sanacyjnych. Ten system gospodarczy, jaki się utrwalił od czasu przewrotu majowego, nie ma swojej nazwy. Nawet w obozie rządowym co do tego istnieje ogromna różnica zdań. Z jednej strony panowie rewolucjoniści na rozkaz, ma się rozumieć z Belwederu, gotowi są dojść do wniosku, że mamy przed sobą częściową przynajmniej realizację socjalizmu, z drugiej strony panowie endecy w swojej prasie bardzo często uznają to, co się dzieje dzisiaj w dziedzinie gospodarczej jako swoisty sanacyjny socjalizm. A przecież obok tego „Lewjatan”, centrala myśli i poczynań kapitalistycznych, oficjalnie w swoich organach stwierdza, że nie było jeszcze rządów, któreby tak odpowiadały interesom wielkokapitalistycznym, tak blisko współdziałały z wielkim kapitałem, tak ściśle realizowały jego wskazania. To zdanie było podane oficjalnie w sprawozdaniu p. Wierzbickiego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#ZygmuntZaremba">Otóż należałoby stwierdzić, że pierwszy wniosek, jaki się nasuwa z tej różnicy zdań, to jest wniosek o chaosie panującym w tej gospodarce i o braku linii wytycznej. Ale nie. W tym chaosie jest pewien system, jest pewien zasadniczy rytm, dający się scharakteryzować w ten sposób, że coraz bardziej w życiu gospodarczem państwa rośnie wpływ biurokracji, rośnie wpływ najrozmaitszych czynników bezpośrednio lub pośrednio związanych z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#ZygmuntZaremba">Coraz częściej banki państwowe wchodzą do przedsiębiorstw prywatnych przez wysyłanie tam swoich przedstawicieli oficjalnych i półoficjalnych, coraz bardziej decydującym jest ten czynnik urzędniczy, związany bezpośrednio z władzą państwową.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#ZygmuntZaremba">Nie wprowadza to jednak żadnej zmiany istotnej w życie gospodarcze. Ten wysoki biurokrata, dawny pułkownik, czy dawny dygnitarz cywilny, zjawiający się w fabryce tkackiej czy metalowej, spełnia tak samo swoje funkcje dyrektora i idzie po tej samej linii, jaką szedł dawny Kohn czy jakiś inny fabrykant, lub dyrektor z rodziny czysto kapitalistycznej.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#ZygmuntZaremba">Polityka przedsiębiorstw państwowych, jak i tych przedsiębiorstw kontrolowanych przez Państwo, jest ściśle ta sama, jak i przedsiębiorstw kapitalistycznych; należą one do tych samych karteli, a często stanowią część tych karteli i dlatego też można stwierdzić jedynie tylko to, że wprowadzenie wysokiej biurokracji do przedsiębiorstw prywatnych powoduje tylko wzmocnienie nacisku na klasę robotniczą. Na robotnikach, zatrudnionych w tych przedsiębiorstwach, dokonywa się, jak w „Widzewskiej Manufakturze” jakiegoś militaryzowania robotników i robotnic, dokonywa się i stosuje się w stosunku do robotników coraz bardziej skomplikowany i coraz bardziej dotkliwy system gwałtu nad sumieniami, nad przekonaniami, bowiem tego systemu fabrykant prywatny nie posiada w swoim ręku.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#ZygmuntZaremba">W życiu gospodarczem, w ogólnych posunięciach gospodarczych ta nowa biurokracja przemysłowa, związana z Rządem, z organami państwowemi, jest, jak stwierdziłem, zupełnie oddana polityce kapitalistycznej. I Rząd, jakkolwiek tu wielokrotnie stwierdzał dla publiczności, dla szerokich sfer, że prowadzi politykę tępienia różnych wybujałości kapitalistycznych, między innemi politykę antykartelową tak szeroko w swoim czasie reklamowaną, w rezultacie kapituluje wobec pierwszego z brzegu kartelu, w rezultacie dokonuje szumnych nawet procesów, w których ujawnia tylko swoją bezsiłę i niemożność rzeczywistej ingerencji w stosunki prywatno - kapitalistyczne. Procesy kartelu cementowego jak i proces kartelu karbidowego najwybitniej to potwierdzają. Ta pokorna służba generałów, pułkowników i dygnitarzy cywilnych u kapitalistów była w swoim czasie przykrywana frazesami solidaryzmu społecznego, jako że wszystkie sfery muszą ponosić ofiary na rzecz dobra publicznego. W r. 1932 p. Prystor mówił tu z tej trybuny: „Jest naczelnem zadaniem powoływanie do ofiar wszystkich warstw i grup zawodowych i społecznych”. Mówił to w przeddzień uchwalenia ustaw, zmieniających dotychczasowe prawa o 8-godzinnym dniu pracy i o urlopach. Echem tego wyzwania był strajk powszechny robotników 16 marca; echem tego wyzwania był protest robotników, którzy się bronili przed nakładaniem na nich jeszcze jednego ciężaru. Teraz po dwóch latach stoimy wobec realizacji tych ustaw, stoimy też wobec ogromnej fali strajków, idących po całej Polsce, ogromnej fali walki bohaterskiej, toczonej w poszczególnych warsztatach, a polegającej na opuszczaniu w w sobotę pracy po 6 godzinach. Przechodzimy okres wielkiego wstrząsu społecznego, wywołanego tamtemi ustawami, które przecież ani gospodarczo nie były umotywowane, bowiem przeciętnie przemysł w Polsce nie pracuje nawet 43 godzin tygodniowo, ani nawet nie były spowodowane żadną potrzebą społeczną, z wyjątkiem tej jednej — wyzyskania okresu bezrobocia i względnej słabości klasy robotniczej dla złamania jej, dla zdeptania jej praw, dla przygniecenia jej do ziemi, ażeby ewentualnie później już nie mogła się rozprostować i stanąć na poprzednim poziomie. Robotnicy rozumieją to doskonale. Na wprowadzenie prawa o skasowaniu angielskich sobót, o zniesieniu dotychczasowych norm wynagrodzenia za pofajerantówki, które były jedynym hamulcem dla przedłużania godzin pracy ponad 46 godzin tygodniowo, na to wszystko, co razem z urlopami i projektowanem przedłużeniem czasu pracy dla sezonowców i dla instytucyj użyteczności publicznej da się wyrazić cyfrą 8–10% zwiększeniu bezrobocia w Polsce i 120 tysiącami robotników wyrzuconych na bruk w przyszłości — na to wszystko robotnicy odpowiadają walką, odpowiadają oporem, odpowiadają temi wszystkiemi środkami, jakie w ich dyspozycji pozostają. Czy Rząd nie uprzytomnił sobie tych skutków swoich ustaw? Zdaje mi się, że je rozumiał, bo przedstawiciel Rządu, p. Premier, w 1931 r. mówił tu wyraźnie: „Jest rzeczą niedopuszczalną, ażeby w okresie, gdy setki tysięcy ludzi poszukuje pracy, nielegalnie przedłużano czas pracy tych, którzy zatrudnienie posiadają, pozbawiano źródła utrzymania innych, pragnących pracować”. Zdawałoby się więc, że Rząd rozumiał tę sytuację, rozumiał, że niewolno w okresie kryzysu przedłużać czasu pracy i pozbawiać możności pracy tych, którzy pracy nie mają. Ale, proszę Panów, to było robione nielegalnie. Rządowi nie o to chodziło, że będzie zwiększone bezrobocie, lecz o to, aby fabrykanci mogli legalnie zwiększać bezrobocie, ażeby legalnie mogli wprowadzać przedłużenie czasu pracy, ażeby legalnie mogli zwiększać swój zysk i swoje dochody. Solidaryzm, który reprezentował Rząd, w świetle tych ustaw, występuje najbardziej jaskrawo. Okazuje się, że można tu mówić o solidaryzmie, okazuje się, że Lewjatan jest tak pobłażliwy, iż pozwala na zmianę figur rządu, pozwala na zmianę marionetek na ławach ministerialnych, pozwala na uprawianie radykalizmu nawet skrajnego w poszczególnych odłamach B. B., ale gdy chodzi o wyzysk, gdy chodzi o gwarantowanie praw Lewjatanowi, gdy chodzi o utrwalenie jego władzy w Państwie, wówczas staje się bezwzględny i tutaj już na nic nie zda się deklamacja pana premiera. Rozkaz Lewjatana jest bezwzględny i trzeba go spełnić.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: To świetne!).</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#ZygmuntZaremba">To samo widzimy przy ustawodawstwie scaleniowem. Niejednokrotnie widzieliśmy tutaj...</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Doskonałe informacje)</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#ZygmuntZaremba">Ja wiem Panie Pośle Radziwiłł, że Panowie nawet pozwalają Rządowi mieć pozory tego, że on Wam rozkazuje, bo z tem Wam jest wygodnie. Niejednokrotnie przy dyskusjach budżetowych omawialiśmy kwestię ubezpieczeń społecznych. Proszę Panów, jeżeli przy zmianie ustawy o czasie pracy Panowie jeszcze tę rzecz załatwiali wstydliwie, to tu oficjalnie p. poseł Malinowski, niby przedstawiciel tych Waszych pokornych robotników, przyszedł i powiedział: „My tej ustawy chcemy, będziemy za nią głosować”. Było to 17 lutego 1933 r. Dziś ta ustawa wchodzi w życie. Została ona powitana bardzo charakterystycznym pochodem gdzieś na ul. Wolskiej. Robotnicy fabryki Lilpopa nieśli trumnę, skromną drewnianą trumnę, przynieśli ją pod Kasę Chorych jako symbol, że ginie i pogrzebane jest ubezpieczenie społeczne. I proszę Panów, jeżeli weźmiemy tę ustawę tak, jak ona teraz stoi przed każdym robotnikiem polskim i przyjrzymy się jej skutkom, to zobaczymy przedewszystkiem, że lecznictwo i pomoc lekarska zostają tą ustawą faktycznie zniesione.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: No, no, przesada)</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, na skutek tego okrzyku powołam się na to, co czytałem w „Illustrowanym Kurierze” z posiedzenia paru ciał ubezpieczeniowych, które stwierdziły już teraz w pierwszych dniach 4% spadku porad lekarskich i dwadzieścia kilka procent spadku pobranych lekarstw.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Głos: Które szły do rynsztoka.)</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#ZygmuntZaremba">A jeszcze, proszę Panów, te 4% spadku porad lekarskich, to dlatego tylko tyle, że przecież robotnicy nie płacą lekarzowi przy poradzie, lecz dopiero przy recepcie, przy lekarstwie, a gdy te recepty dochodzą dziś już — sam oglądałem oryginalne recepty — do 1 zł., albo do 1.20 zł., to proszę Panów, robotnicy, którzy płacą na tę Kasę Chorych, którzy płacili na nią i utrzymywali ją i która nie była deficytową instytucją, dziś nie mogą płacić złotówki za to.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Za lekarstwa 10 groszy.).</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#ZygmuntZaremba">Panie, Pan powinien się znać na tem dobrze, Pan wie, że łączy się różne specyfiki i z tego powodu powstaje większa suma. Jeżeli Pan się na tem zna i tak mówi, to Pan świadomie kłamie.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Nie, to Pan świadomie kłamie, bo ja to doskonale wiem.)</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#ZygmuntZaremba">Jeżeli widzimy oficjalny spadek o 25%, a zapytamy jakiegokolwiek lekarza i ten stwierdzi, że w swojej pracy widzi spadek daleko większy, przekonamy się, że lecznictwo zostało złamane.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(P: Gosiewski: Mówi Pan, jak ślepy o kolorach.)</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#ZygmuntZaremba">Ale, proszę Panów, tu padł okrzyk, że wylewają do rynsztoków te lekarstwa. Sądzę, że inne kłopoty, inne przyczyny wywołały takie posunięcia.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#komentarz">(Głos: Wodę zapisywano.)</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#ZygmuntZaremba">Widzimy w Polsce, jak wygląda statystyka śmiertelności. Widzimy dziwne zjawisko: spadek śmiertelności, zadużo nowych ludzi się rodzi i za słabo umierają. Przy bezrobociu to jest bardzo przykre zjawisko dla Panów i chcecie przyśpieszyć wyludnienie Polski.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#komentarz">(Głos: Idjotyzmy Pan mówi! Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#ZygmuntZaremba">Chcecie doprowadzić do tego, żeby szybciej zniszczyć tych robotników, żeby szybciej wyrównać te pokolenia. Bo inaczej tego zrozumieć nie można. Inaczej zrozumieć nie można milczenia kobiet, będących u was w klubie, które milczą, wówczas, gdy wprowadzono w Kasach Chorych obniżenie do połowy świadczeń dla położnic. Nie można zrozumieć milczenia lekarzy w waszym obozie, kiedy się wprowadza opłaty za leczenie gruźlików w przychodniach.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#komentarz">(P. Gosiewski: To kłamstwo, niema opłat dla gruźlików.)</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#ZygmuntZaremba">W tych warunkach, niema innego wytłumaczenia.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(P. Miedziński: Jest wytłumaczenie, że to jest nieprawda)</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#ZygmuntZaremba">Panowie tak łatwo szermują tem słowem kłamstwo, ale zajrzycie do waszych własnych przepisów, weźcie te tabele i cenniki wydane przez Panów i zobaczcie, że to prawda.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Nieprawda, Pan kłamie bezczelnie!)</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#ZygmuntZaremba">To ja Panu przy końcu posiedzenia przyniosę to, ale Pan będzie musiał wejść pod ławę i odszczekać!</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach socjalistycznych.)</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, ale zato mamy pewne plusy. Za to zbudowano cztery nowe zakłady ubezpieczeniowe, stworzono cztery posady doskonałe dla czterech dyrektorów, przyczem zrobiono konkursy na nich w ciągu czterech dni. Oprócz tego tam, gdzie dawniej był prezes bezpłatny, zrobiono teraz prezesów ubezpieczalni płatnych znowu po parę tysięcy.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Po parę tysięcy?)</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#ZygmuntZaremba">Ośmiu ludzi się umieściło,...</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#komentarz">(Głos na lewicy: szwagierków.)</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#ZygmuntZaremba">...ośmiu szwagierków, czy jakichś innych przyjemnych swojaczków się ulokowało — i to jest jedyny efekt tej ustawy ubezpieczeniowej.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, jeżeli zważymy, że po tej drodze tych dwóch najważniejszych i najbardziej jaskrawych faktów idzie polityka rządowa, zrozumiemy właściwy charakter tych rządów biurokracji, jaki mamy przed sobą.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, to samo również widzimy przy ocenie polityki podatkowej. Podatki pośrednie, rozumie się licząc razem z cłami i podatkiem obrotowym, wynoszą 75% całości podatków. Wynosi to przy wyliczeniach, które tutaj przytaczałem na jednych z poprzednich debat budżetowych, koło 120 zł na rodzinę robotniczą. 120 zł to jest miesięczny zarobek, 120 zł to często jest nawet więcej niż miesięczny zarobek robotnika w Polsce! I, proszę Panów, czy rozumiecie, że przy polityce podatkowej, gdy mówimy o tem, że przerzucacie cały ciężar utrzymania Państwa na barki robotnika i chłopa, ta cyfra najbardziej jaskrawo tę noszą tezę potwierdza? Mówi się u nas — tutaj przed chwilą pan referent to mówił — o małych podatkach w Polsce, o tem, że właściwie p. Minister jeszcze uporządkował stosunek urzędów skarbowych do podatników i te podatki są małe, dobrze są preliminowane, bo przecież idziemy ku górze. Podnoszą Panowie nieznacznie podatek gruntowy, teraz wynosi on 60 milionów, wynosi to około 3 zł na 1 ha. Przeciętnie. Jest to cyfra abstrakcyjna, która, gdyby była prawdziwa, to już stanowiłaby dla gospodarki chłopskiej niepomierny ciężar, bo dziś wszyscy Panowie się zgadzacie, że ta gospodarka jest deficytową. Panowie czytacie wzmianki w waszej własnej prasie o wyprzedawaniu się głodowem gospodarki chłopskiej, ale w praktyce to jest jeszcze inaczej: ten nacisk podatkowy jest znacznie wyższy. Biorę jedno z gospodarstw, które znam, 12 morgowe gospodarstwo płaci podatków rocznie około 186 zł. Czy to gospodarstwo, które Wasze oficjalne wydawnictwa oceniają jako przynoszące minus kilka groszy z morgi, to gospodarstwo, które Wiecie dobrze, że dziś musi się wyprzedawać z zasobów, może ponieść takie ciężary? Ale ponosi, — powiadacie. Tak, ponosi. P. Minister Skarbu usprawnił stosunek urzędów skarbowych do ludności. Mam tego doskonały przykład na sąsiednim, — nie dalekim gdzieś w Ropczycach, albo na Kresach wschodnich, — ale na sąsiednim powiecie grójeckim, gdzie jesienią roku zeszłego zjawiały się ekspedycje karne, te usprawnione już ekspedycje karne, z 30 policjantami i 12 egzekutorami, przychodziły do chłopów, wydzierały im krowy, wydzierały ostatni dobytek, odprowadzały na urzędy, i zmuszały w ten sposób do zadłużania się chłopów, do zaciągania na wysoki procent lichwiarski jakiegoś grosza, ażeby pokryć ten mały, ten nieznaczny, jak Panowie powiadacie, podatek. Ja sądzę, że ta druga strona zjawiska, która się manifestuje w naszej polityce podatkowej, jest równie jaskrawa i potwierdza naszą tezę, że wszystkie ciężary przenoszą się na ludność najbiedniejszą, najbardziej ubogą w mieście i na wsi.</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#ZygmuntZaremba">Tu p. referent podniósł dwie ciekawe sprawy — mówił o zapalniczkach. Proszę Panów, przypominam sobie to posiedzenie Komisji Skarbowej, na którem omawiano pożyczkę zapałczaną. Panowie wtedy szaleliście z zachwytu nad tą pożyczką, wołaliście, że Polska otwiera sobie zagranicę dla szerokich kredytów, że ten wysoki podatek od zapalniczek jest rzeczą konieczną. Tak — potwierdzał p. Matuszewski — tak jest, my to robimy świadomie, robimy prohibicyjny podatek w stosunku do zapalniczek, zniszczymy zapalniczki. Zapałki są i tak tanie. Rezultaty są takie, jakie przewidywaliśmy, jakie ja demonstrowałem na komisji; bo zaraz po uchwale kupiłem sobie zapalniczkę. Gdyby Panowie obejrzeli w swoim klubie zapalniczki, kupione w ostatnich czasach, nie wiem, czy 10% byłoby stemplowanych, a jeżeli 10% byłoby stemplowanych, to byłyby to wszystkie stemplowane zapalniczki kupione w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan ma pewno zapalniczkę niestemplowaną)</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#ZygmuntZaremba">Rozumie się, byłbym wariatem, żeby teraz stemplować.</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#ZygmuntZaremba">Drugi klasyczny przykład — to sacharyna. Sacharyna idzie do Polski. P. referent oblicza jakie to kolosalne stanowi kwoty, jaką to stanowi groźną konkurencję dla przemysłu cukrowniczego. Ale czy Panowie nie rozumieją, że przywóz sacharyny wynika z nędzy ludzkiej, czy Panowie myślą, że robotnik i chłop z przyjemnością tą pastylką sacharyny słodzi swoją kawę, czy potrawę? Czy Panowie myślą, że z nienawiści do cukrowników idą do tej sacharyny? Idą, bo muszą, bo ich nie stać na kupienie cukru. Panowie powiadacie, że cukier potanieje od października 1934 r. Jeżeli ma potanieć od października, dlaczego nie może potanieć dzisiaj, dlaczego jeszcze te 10 miesięcy wyzysku cukrowników, co potwierdzacie już sami Panowie, bo stwierdzając możność potanienia cukru, stwierdzacie tem samem, że te ceny są dzisiaj nadmierne, więc trzeba byłoby to już dzisiaj zastosować.</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#ZygmuntZaremba">Polityka celna u nas prowadzona jest wogóle z punktu widzenia interesów z jednej strony fiskusa, a z drugiej strony przemysłowców, którzy barierami celnemi odgraniczają się od wszelkiej konkurencji. Rząd pozwala świadomie na rozwijanie się karteli, na rozwijanie się wysokich cen.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#ZygmuntZaremba">Mówił tu p. referent jeszcze o obniżeniu wymiarów, mówił o przeciętnem obniżeniu. Chciałbym się dowiedzieć, jakie są granice rozpiętości tych wymiarów, jaka jest granica górna dla przedsiębiorstw drobnych, które są w rękach różnych ludzi, należących do opozycji, i ta dolna granica dla przedsiębiorstw, które należą do zwolenników obozu rządowego, wtedy dopiero przeciętna będzie nam coś mówiła.</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#ZygmuntZaremba">Nacisk podatkowy, wyzysk kartelowy te wszystkie zjawiska gospodarki sanacyjnej zostały kiedyś apoteozowane tutaj przez p. premiera Prystora w lapidarnem powiedzeniu: „trzeba się umieć zarówno w działalności gospodarczej, jak w życiu osobistem z temi ustabilizowanemi na niższym poziomie warunkami pogodzić”. Określono to jako ideologię zaciśnięcia pasa. Rząd radził: trudno, jest źle, zaciśnijmy pasa, jakoś pogodzimy się z temi gorszemi warunkami, żeby jakoś wytrzymać. Istotnie chłop musiał zacisnąć pasa do ostateczności. Te podatki, które scharakteryzowałem, wysokie ceny artykułów przemysłowych, warunki egzekucyjne, kary nakładane na niego przy każdej okazji, stworzyły taką sytuację, w której już żadna dziurka w pasie nie zostaje. Robotnik, który, jak oficjalne statystyki wykazują, zarabia około 45% tego, co zarabiał w roku 1929, zdaje się, że też już zacisnąć dalej pasa nie może. Urzędnikom Panowie teraz w podzięce za Pożyczkę Narodową obniżyli płace o 7%, przeprowadzili w wielkiej masie urzędników do niższej kategorii, czyli tu też żadnej dziurki w pasie niema. Ale to tylko dla tych sfer ubogich, dla tych sfer nędzarzy, bo jednocześnie p. Premier, coprawda następca p. Prystora, nie on sam głoszący ideologię zaciśnięcia pasa, podwyższył sobie pensję do 6.400 zł, bo ten człowiek musi sobie otworzyć pasa, ten musi się rozpasać dziś w Polsce, bo to jest czas, w którym ten dygnitarz nie może żyć za 1.500 zł, nie może istnieć za te grosze, za które mogli istnieć wszyscy jego poprzednicy.</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#ZygmuntZaremba">A co mówił w tej sprawie poprzednik p. Premiera. „Dysproporcja między płacami robotnika i pracownika, a uposażeniem kierowniczych organów jest nazbyt jaskrawa. Nadmiernie wybujały poziom tych uposażeń, którego ani ekonomicznie, ani socjalnie usprawiedliwić nie można, wymaga gruntownej rewizji”. Więc jakże to? To było powiedziane w dniu 9 marca 1932 r. W roku 1932 wskazywano tę rozpiętość, że jest nazbyt jaskrawa, że nie da się usprawiedliwić, słowem, że jest niemoralna, szkodliwa ekonomicznie i socjalnie. A dziś tę rozpiętość wprowadza się, pogłębia w życiu państwowem. To, co było złem w życiu przedsiębiorstw prywatnych, wprowadza się do życia państwowego, do życia rządowego, obniżając biednym, podwyższając najwyższym kategoriom.</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#ZygmuntZaremba">Dla jakiej przyczyny to jest robione? Wydaje mi się, że zrozumieć przyczynę tego postępowania można tylko w jeden sposób. Z chwilą kiedy biurokracja Państwa, wysokie jej sfery, stają w bezpośrednim kontakcie i w bezpośrednim związku ze sferami kapitalistycznemu, stają się ich organem wykonawczym, muszą istnieć razem z temi sferami na jednakowym poziomie materialnym, muszą być towarzysko i uposażeniowo w jednej sferze z najrozmaitszymi dyrektorami prywatnymi. Jeżeli to było przyczyną, to stwierdzam, że jest to istotnie przyczyna poważna, przyczyna, która wynika z całego ustroju obecnego, w którym wyższa biurokracja państwowa i całe Państwo zostaje oddane na usługi Lewjatana, jemu służy, jemu się wysługuje.</u>
          <u xml:id="u-15.47" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, chwalicie się, że mamy oszczędny budżet. Istotnie, ten budżet jest oszczędny. Niema już w nim szeregu wydatków, niema wydatków na pomoc dla bezrobotnych, niema wydatków na szkoły. Ten budżet jest oszczędny. Wprawdzie — nie dla dygnitarzy, jak stwierdziłem przed chwilą, i nie dla uprzywilejowanych, bo mamy takie zjawisko, jak to, że od r. 1932 na budownictwo z tak zwanego Funduszu Kwaterunku Wojskowego, na mieszkania dla panów oficerów wydano 5 miliardów złotych.</u>
          <u xml:id="u-15.48" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B. W. R.: Ile, od kiedy?)</u>
          <u xml:id="u-15.49" who="#ZygmuntZaremba">Przepraszam, od 1919 r. Jeśli weźmiemy, że na ten fundusz się składa 9.000.000 ludności miejskiej i że jednocześnie nie buduje się żadnych szkół, żadnych mieszkań prywatnych, lecz tylko buduje się akurat dla wojska, to Panowie zrozumieją, że jest to oszczędność bardzo jednostronna, oszczędność, mająca wyraz chociażby w tej dysproporcji, jaka istnieje pomiędzy cywilem, a wojskowym w całym systemie Państwa Polskiego. Pan generał jeszcze przed reformą uposażeń miał w Polsce 1.608 zł, ale za to profesor uniwersytetu miał tylko 1041 zł. Rozumie się, że co generał to nie profesor, co same szlify warte w stosunku do profesorskiego skromnego, szarego zajęcia codziennego! Starszy sierżant jest, rozumie się, stokroć ważniejszym czynnikiem w życiu państwowem i wychowaniu narodowem, niż nauczyciel szkoły powszechnej, bo starszy sierżant ma 263 zł, a nauczyciel 220 zł. Jest to proszę Panów bardzo charakterystyczna, sądzę, cyfra dla naszych stosunków wewnętrznych. Ale jednocześnie ten oszczędny budżet, mający te uprzywilejowane pozycje, po wykreśleniu wszystkich pozycyj na pomoc bezrobotnym, na inwestycje, na roboty publiczne — o Funduszu Pracy będę mówił za chwilę — jest jednocześnie budżetem pogłębienia nędzy mas, a przez to samo niszczenia podstaw gospodarczych, pogłębiania kryzysu, zwiększania bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-15.50" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, żeby skończyć z temi oszczędnościami stwierdzę jeszcze jeden fakt tych oszczędności. Oficjalnie p. Minister Oświaty stwierdził przecież niedawno, że w wieku szkolnym bez szkoły pozostaje pół miliona dzieci, że dzieci w wieku szkolnym dawniej objęte w 94%, dzisiaj są objęte szkołą powszechną zaledwie w 90%. Te efekty oszczędności obok rozrzutności w stosunku do dygnitarzy, sądzę, są dość wymowne.</u>
          <u xml:id="u-15.51" who="#ZygmuntZaremba">A teraz przyjrzyjmy się właśnie zagadnieniu Funduszu Pracy. Proszę Panów, ten Fundusz zastąpił wszystkie inne pozycje, jakimi Rząd dysponował w dziedzinie bezrobocia. Bezrobocie, Panowie wiedzą, mimo wykreśleń statystycznych, nie zmalało, lecz zwiększyło się. Sądzę, że to sobie Panowie uprzytamniają. I gdy tutaj w związku ze stanem bezrobocia Pan referent tego działu mówił, że Fundusz Pracy zatrudnił koło 60.000 ludzi, to przecież przypominam sobie, że dawniej przecież bez całej reklamy, bez tego szumu o Funduszu Pracy, bez tej zapowiedzi, że 100.000 ludzi będzie zatrudnionych w ciągu najbliższych miesięcy, koło 50.000 ludzi zatrudniały dawniej skromne, niereklamowane roboty publiczne. A więc pod tym względem, pod względem ilości zatrudnienia wielkich zmian niema.</u>
          <u xml:id="u-15.52" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-15.53" who="#ZygmuntZaremba">Są natomiast duże zmiany w paru dziedzinach: przedewszystkiem w dziedzinie płac. Gdy dawniej na robotach publicznych, prowadzonych przez czynniki społeczne, przez samorządy najczęściej, płace dosięgały 6 zł dziennie i były płacami rynkowemi robotnika niewykwalifikowanego i często płace te pociągały za sobą płace w prywatnych przedsiębiorstwach, o tyle teraz płace te zostały zredukowane do 2.50–4 zł. Z drugiej strony zamiast społecznego przedsiębiorcy wszedł na arenę przedsiębiorca prywatny, często korzystający z tego Funduszu Pracy wogóle dla uruchomienia swego przedsiębiorstwa, w przyszłości przedsiębiorstwa koncesjonowanego, które będzie miało prawa uprzywilejowane w stosunku do całego społeczeństwa. Wspomnę o jednym przykładzie, takiego przedsiębiorstwa autobusowego, powstałego na czele z Iwanowskim, Tołłoczką i Martinim, mającego funkcjonować między Łodzią a Tomaszowem. Na tej trasie ma budować szosę, specjalną szosę, co do której specjaliści mają różne zdania co do systemu jej budowania. Zgóry zapowiadają, że po otrzymaniu koncesji będą brali 50 gr za kilometr, kiedy dziś autobusiarze biorą taniej. Dostaną koncesję, która ma wykluczyć wszelką konkurencję pomiędzy autobusiarzami, dostaną monopol na tej linii i na to dostaną zasiłek z Funduszu Pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, Pana czas się kończy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#ZygmuntZaremba">Muszę kończyć. Chciałbym tylko stwierdzić, że dla tej całej polityki nie mają już Panowie żadnego przykrycia poza brutalną siłą. Mam taki przykład. Jak sobie Panowie wyobrażacie możność powstrzymania procesów buntu, niezadowolenia, jakie muszą wyniknąć z tego powodu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, czas Pana upłynął, skończyć proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#ZygmuntZaremba">Już kończę. Ten bunt, który się budzi, który przychodzi, jest konsekwencją wszystkich Waszych posunięć. Chłop i robotnik nie ma innej dla siebie drogi, jak tylko zjednoczoną siłą uderzyć w Was, Was obalić i zaprowadzić nowy ład, ład planowej, społecznej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#FranciszekGruszczyński">Wysoka Izbo! Naród i Państwo przechodzą dzisiaj ciężkie chwile z powodu przesilenia gospodarczego. Ukształtowanie się w Polsce całego życia gospodarczego zależy dziś więcej niż zwykle od zrównoważenia budżetu.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#FranciszekGruszczyński">Aczkolwiek budżet na rok 1934/35 w cyfrach globalnych został poważnie zredukowany, mimo to wykazuje jeszcze poważny niedobór, bo kwotę 48.298.000 zł i to już pod uwzględnieniu Pożyczki Narodowej w sumie 175 milionów zł. Deficyt więc budżetowy w tym roku ma być pokryty nadzwyczajnym wpływem, a wobec tego faktycznie wynosi 223,298,000 i to tylko o tyle, o ile wpłynie w całości preliminowana kwota Pożyczki. Że ta kwota w całości nie wpłynie, to już obecnie wiadomo, gdyż bonifikaty i reklama nie zostały uwzględnione, a przytem Pożyczką Narodową trzeba także zapełnić lukę budżetową z roku 1933/34, a wiemy, że w trzech kwartałach 1933/34 r. deficyt ten wyniósł 192.700.000 zł, czyli więcej niż przewidywał p. Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#FranciszekGruszczyński">Kiedy pierwszy deficyt budżetu państwowego w r. 1930/31 wyniósł tylko 2,5% całości preliminowanej kwoty, deficyt na rok 1933/34 już sięga 15%, czyli mimo redukcji budżetu, wzrósł on sześciokrotnie.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#FranciszekGruszczyński">Gdy w r. 1931/32 wpływy z podatków i innych danin publicznych były niższe o 16,4% niż w r. 1930/31, to już w r. 1932/33 różnica ta wynosiła 22,6%. Zdolność bowiem płatnicza społeczeństwa z powodu kryzysu wciąż maleje, a wskutek tego duży procent podatków jest nieściągalny. Tu należy nawiasem wtrącić, że Rząd nie pomyślał dotąd o poważnem i ostatecznem rozwiązaniu tego zagadnienia. Mimo to w bieżącym budżecie podatki bezpośrednie zredukowano tylko o 4 miliony zł. Za wiele mamy w Polsce podatków. Płatnik nie może zorientować się w lesie nakazów płatniczych. Podatków dziś nie ściąga się według zdolności płatniczej obywatela i z uwzględnieniem zniżki wartości towarów, lecz dowolnie. Zgóry wyznaczone są pewne kontyngenty. P. Minister nazywa je cyframi orientacyjnemi, ale to nie zmienia postaci rzeczy. One są. W urzędach skarbowych hołdują zasadzie: „nie będzie ten, to będzie inny”.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#FranciszekGruszczyński">Niestety, zapomina się o tem, że po zlicytowanym płatniku przychodzi nowy, zwykle ekonomicznie słabszy od poprzedniego. Egzekucję przeprowadza się bezwzględnie i często z szykanami. Wszyscy żyją dziś nerwowo z powodu spodziewanej wciąż wizyty sekwestratora. Sposób ściągania podatków jest za drogi. Podatki ściągane przeważnie z substancji majątkowej, a nie z dochodu, powodują wzrastanie wartości pieniądza; gdy zaś siła nabywcza pieniądza wzrasta, ceny spadają. Pieniądza brak coraz bardziej, a wskutek tego zaległości podatkowe nie maleją. Wszystkie nieomal warsztaty pracy są w istnieniu swem zachwiane. I chłop, i robotnik są dziś w skrajnej nędzy, a przecież warstwy te stanowią 80% ludności kraju. Rolnik nie tylko nic nie ma za swą pracę, ale jeszcze dopłaca do niej, ceny bowiem płodów rolnych i artykułów hodowlanych są niższe o 40% od kosztów własnych. Obniżają się wskutek tego plony i inwentarz żywy, bo rolnik nie ma pieniędzy na najniezbędniejsze inwestycje i roboty. A gdy dodamy do tego jeszcze zaległości podatkowe, składki do P. Z. U. W., procenty od długów i spłaty rodzinne, to zobaczymy, że nie tylko egzystencja jego jest poderwana, ale nie ma on wprost sposobu do życia.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#FranciszekGruszczyński">A robotnik? Kiedy w roku ubiegłym w tym czasie cyfry urzędowe wskazywały 250,000 bezrobotnych, dzisiaj już 400.000. Groza bezrobocia występuje w całej pełni, a mimo to wielu twierdzi, że procentowo do zatrudnienia mamy jeszcze mniejszy stopień bezrobotnych, niż w innych krajach. Niestety, zapominają o tem, że Polska jest krajem rolniczym i nie może być przyrównywana do krajów przemysłowych. Nielicznie zatrudnionych obciąża się znów nowemi składkami do ubezpieczalni społecznej. Gdy dawniej to obciążenie wynosiło 2.5%, obecnie — 5,8%. Według obliczeń prof. Krzyżanowskiego składki do ubezpieczalń podniesione zostały teraz o 100.000.000 zł rocznie. Nic dziwnego, że rozgoryczenie mas pracujących wzrasta. Nielepiej jest w przemyśle, handlu i rękodziele. Produkcja stanowi dziś zaledwie połowę normalnej, a ze spadkiem produkcji wzrastają koszta własne wyprodukowanego towaru. Ponieważ ceny spadają, niema zarobków.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#FranciszekGruszczyński">Liczba terminatorów rzemieślniczych maleje. W Warszawie na 16.000 warsztatów rzemieślniczych jest 1.400 terminatorów. Rzemieślnik nie chce trzymać ucznia w terminie, bo boi się ciężarów socjalnych, które teraz znacznie wzrosły. W rezultacie zabraknie nam wkrótce fachowców. Przytem wskutek małej ilości odbiorców i oddawania towarów na kredyt, handel i rękodzieło zamierają. Nasz handel łańcuszkowy nie jest właściwym pośrednikiem między produkcją przemysłową a produkcją rolną. — Kryzys spowodował także i małą siłę nabywczą wsi, a wskutek tego konsumcja wewnętrzna poważnie maleje. Główny Urząd Statystyczny dokonał niedawno obliczenia zarobków pracowników umysłowych. Okazuje się, iż 42,9% wszystkich tych pracowników w Polsce zarabia poniżej 260 zł, w tem 9,3% otrzymuje poniżej 120 zł miesięcznie. Jednem słowem, warunki bytowania szerokich warstw są, jeśli nie w kole skrajnej nędzy, to poniżej minimum egzystencji. Jedynie jeszcze przemysł wielki skartelizowany i wyżsi urzędnicy wychodzą z kryzysu obronną ręką. Zadłużenie wewnętrzne wzrasta. Stopa procentowa wciąż jeszcze jest za wysoka. Nic dziwnego, Rząd przecież daje przykład, biorąc 15% od zaległych podatków bezpośrednich, a 24% przy pośrednich. Wskutek braku zaufania do pieniądza i obywatela, spowodowanego spadkiem walut zagranicznych i niesolidnością wierzyciela, kredyt jest ograniczony, a tezauryzacja wzrasta. Dziś sam budżet jest kilkakrotnie większy od obiegu. Mimo, że w Polsce kapitalizacja jest mała, obieg pieniądza kurczy się bardzo poważnie. A wskutek tego wszystkiego brakuje kapitału obrotowego w życiu wewnętrznem gospodarczem. Głód gotówkowy dochodzi wprost do absurdu. Dziś 1 ćwiartkę państwowej klasowej loterii trzyma 2, 3, 4, a nawet 5 osób. Na Komisji Budżetowej reprezentant Rządu oświadczył, że przeważnie grają na loterii dla hazardu. Nie przeczę, że 10, czy 20% chce hazardować się, ale dla 80% czy 90% wygrana jest nieraz ostatnią deską ratunku. Należy więc zmienić zasady wygranej w myśl: nie jakość lecz ilość.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#FranciszekGruszczyński">Wkłady gotówkowe maleją. I tak Główny Urząd Statystyczny podaje, że gdy w końcu września 1933 w Banku Polskim, w Banku Gospodarstwa Krajowego, w bankach komunalnych, w bankach akcyjnych, w Pocztowej Kasie Oszczędności, w kasach oszczędności, w spółdzielniach kredytowych i Centralnej Kasie Spółdzielni Rolniczych było 2.594.8 milj. zł, to w roku 1932 dn. 31. XII jeszcze 2.723,1 milj. zł, czyli ubytek wynosi 128,3 milionów złotych. — Kredytu długoterminowego prawie dziś Państwo nie udziela, krótkoterminowy dostępny jest tylko dla wybranych.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#FranciszekGruszczyński">Zmniejszona ilość protestów wekslowych nie świadczy o zwiększeniu się obrotu gotówkowego, ale o zmniejszeniu obrotu wekslowego — czyli o zwiększonym braku zaufania do weksli. Stosunek protestów do obiegu weksli stale bowiem wzrasta. Życie gospodarcze dzisiaj przeważnie jest nieopłacalne, a gdy nie rentuje się — zamierać musi. Sytuacja poprawiłaby się nieco, gdyby przedmioty powszechnego użytku staniały, ale monopole i kartele nie chcą pójść na tę koncepcję. Dzięki kartelizacji jedne okolice duszą się od pełnego towaru, inne go nie mają i to szczególnie tam, gdzie są jego fabryki, bo kto chce nabyć towar, musi czekać na przydział z centrali — z fabryki o kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów dalej.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#FranciszekGruszczyński">Spożycie artykułów monopolowych także maleje; np. spożycie soli jadalnej spada, bo ludność nie może kupować tak drogiego produktu, — woli nabywać sól tańczą, bydlęcą, na swoje domowe potrzeby. Eksport nasz jest przeważnie dumpingowy, sami sprzedajemy nasz wyrób niżej kosztów, ze stratą, a zazwyczaj te straty rozkładamy na rynku wewnętrznym, w rezultacie więc wszystkie prawie przedmioty powszechnego użytku są zanadto obciążone. Wspomnę dla przykładu, że za metr żyta otrzymujemy na czysto 2,60 zł, a to dzięki między innemi wysokim, nieproporcjonalnym do wartości towaru i zysku z niego — taryfom kolejowym.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#FranciszekGruszczyński">Te za wysokie koszty transportu powodują u nas także i spadek przewozu towarów koleją. Dzięki zaś wysokim taryfom kolejowym nie można rozprowadzać towarów po kraju i trzeba posiłkować się innemi środkami lokomocji. Ale mimo to wypychają nas z zagranicy z naszemi towarami. I znów dla przykładu przytoczę dumpingowy eksport japońskich towarów włókienniczych.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#FranciszekGruszczyński">A z eksportem bądź co bądź liczyć się musimy poważnie, zwłaszcza eksport naszych produktów rolnych zagranicę stanowi dziś jeszcze o aktywności bilansu płatniczego w Polsce, jako kraju rolniczym. Niestety, eksport nasz staje się nierentowny. Mimo, iż więcej ilościowo wywozimy, mniej jakościowo otrzymujemy.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#FranciszekGruszczyński">Sądzę, iż przystosowanie przemysłu średniego i rękodzieła do eksportu poprawiłoby u nas w pewnym stopniu sytuację materialną szerszych mas ludności.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#FranciszekGruszczyński">Sytuacja gospodarcza w Polsce nie polepsza się.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#FranciszekGruszczyński">Cieszymy się ze spadku walut zagranicznych i obliczamy zysk na tem 1 miliard zł w pożyczkach zagranicznych, ale nie zdajemy sobie z tego sprawy, że to jest tylko papierowa uciecha. Dawniej łatwiej jeszcze było spłacić 5 miliardów zł, niż dzisiaj 4 miliardy, gdyż wartość pieniądza wzrosła, pieniędzy brak między innemi właśnie wskutek tego spadku walut zagranicznych i obaw naszych kapitalistów o stałość złotego. Przeto pieniężny rynek wewnętrzny skurczył się bardzo.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#FranciszekGruszczyński">Nie widzimy usiłowań Rządu do przyśpieszenia opanowania tej trudnej sytuacji gospodarczo-skarbowej i do obecnej polityki gospodarczej w Państwie jesteśmy ustosunkowani negatywnie, a wobec tego za budżetem głosować nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Chrześcijańskiej Demokracji.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Mincberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Dobiegamy już do końca prac budżetowych. Stojąc u praźródła wszelkiej działalności całego szeregu resortów, przed budżetem dochodów państwowych, zogniskowanych w Ministerstwie Skarbu, stwierdzić muszę z zadowoleniem, że w porównaniu z budżetami ostatnich kilku lat budżet tegoroczny jest niemal zrównoważony.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JakubLejbMincberg">Słusznie p. Minister Skarbu zauważył na Komisji Budżetowej, że w żadnem z przemówień nie wskazano na najlżejszą nawet nierealność pozycyj dochodowych, gdyż są one całkowicie realne. Pragnąłbym, Wysoki Sejmie, taki sam 100-procentowy realizm widzieć przy preliminowaniu wydatków. A temu łatwo może stać się zadość. Chodzi tylko o sprawiedliwe załatwienie postulatów ludności żydowskiej w dziedzinie budżetowania, a cel w tej mierze będzie w zupełności osiągnięty.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#JakubLejbMincberg">Nie będę w tej chwili rozwodził się nad sytuacją gospodarczą ludności żydowskiej. Są to rzeczy dobrze znane i dużo razy już omawiane. Dodam tylko, że nadomiar wszystkiego musimy jeszcze na naszych wątłych barkach dźwigać ciężary specjalne. Ludność żydowska własnym sumptem utrzymuje gminy żydowskie, własnym sumptem utrzymuje szereg rzeczy, wchodzących w zakres opieki społecznej: szpitale, domy starców, sierocińce, całą sieć szkół rozmaitych typów. Ludność żydowska nie znajduje przytem w należytym stopniu zatrudnienia dla wyrzuconych poza obręb życia gospodarczego bezrobotnych i bezzarobkowych rzesz. Ludność żydowska nawet przy robotach, opartych na Funduszu Pracy, znajduje zatrudnienie w tak minimalnym stopniu, że nie może to być brane wcale w rachubę.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#JakubLejbMincberg">To wszystko oczywiście powoduje, że ciężary państwowe dają się nam jeszcze bardziej we znaki. Raz dlatego, że organizm gospodarczy społeczeństwa żydowskiego i tak już jest zbolały, powtóre dlatego, że spełnia on funkcje dodatkowe nad swoje siły.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#JakubLejbMincberg">Mówiąc o bolączkach, Wysoki Sejmie, w pierwszym rzędzie należy wspomnieć o odpoczynku niedzielnym, bolączce, która od szeregu lat nas trapi, jako spuścizna po dawnym okresie, ale która w nowym okresie, mimo naszych oczekiwań, nie została jeszcze usunięta. Jest to tem bardziej dla nas bolesne, gdy bierze się pod uwagę, że w kołach rządowych uregulowanie kwestii odpoczynku niedzielnego znajduje zupełne zrozumienie, a chodzi jedynie o nadanie dobrej woli ostatecznego wyrazu w formie aktu prawnego.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#JakubLejbMincberg">Jedną z wielu rzeczy, wymagających załatwienia, jest tu, rzecz prosta, sprawa podatkowa. Musimy przyznać, że p. Minister Skarbu dużo w tej dziedzinie już zdziałał, ale ludność żydowska z utęsknieniem oczekuje zapowiedzianej przez niego reformy podatkowej, która jest jeszcze w stadjum opracowania. Mamy nadzieję, że będzie ona odzwierciedleniem naszych dążeń i pragnień pod względem sprawiedliwego wymiaru i podziału ciężarów państwowych. Nie wątpię także, że czynniki rządowe wezmą pod uwagę wydatki, jakie łoży społeczeństwo żydowskie na utrzymanie swych instytucyj, tak opiekuńczych, jak oświatowych i przyjdą mu w tej mierze z pomocą; zwłaszcza, że jesteśmy w tem szczęśliwem położeniu, iż budżet państwowy, dzięki umiejętnemu kierowaniu finansami, jak powiedziałem, jest prawie zrównoważony.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#JakubLejbMincberg">Droga, jaką kroczą rządy Marszałka Józefa Piłsudskiego, wzbudza ufność, że wszelkie nasze nadzieje w tym kierunku będą urzeczywistnione, tembardziej, że w ostatnich czasach jesteśmy świadkami kilku niezmiernie doniosłych aktów państwowych, które kładą nowe podwaliny pod spokojne i pokojowe prace nad rozwojem naszego życia w kraju. Nasza pozycja międzynarodowa daje obecnie zarówno sternikom nawy państwowej, jak samemu społeczeństwu możność poświęcenia się w wyższym jeszcze niż dotychczas stopniu zagadnieniom w dziedzinie naprawy i doskonalenia stosunków wewnątrz Państwa; uchwalona zaś ustawa konstytucyjna stwarza nowe warunki pracy nad wcieleniem w życie wytycznych regimu pomajowego. Zasada konstytucyjna, że „ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia uprawnień obywatela” w tak niedwuznaczny sposób określa pozycję wszystkich bez różnicy mieszkańców Rzeczypospolitej Polskiej, iż społeczeństwo żydowskie, które mam zaszczyt reprezentować, ma prawo oczekiwać ziszczenia swoich dotychczasowych nadziei.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#JakubLejbMincberg">Jest przecież rzeczą jasną dla każdej zbiorowości praworządnej, że skoro równe są obowiązki obywatela wobec Państwa, to nie mogą pozostać nierównemi prawa Państwa wobec obywateli. Ludność żydowska zawsze umiała cenić lojalny i życzliwy do siebie stosunek. Sympatyczna nuta, jaka brzmiała w słowach wicemarszałka Stanisława Cara w przemówieniu, poprzedzającem tezy konstytucyjne, w słowach, które w sposób wyraźny i stanowczy określiły stosunek do ludności żydowskiej, znalazła gorące uznanie wśród najszerszych warstw moich współbraci. Jak dalece życzliwe było przyjęcie tych słów, nacechowanych troską o dobro wszystkich społem i każdego zosobna, świadczy fakt, że jeden z czołowych publicystów żydowskich nazwał je słusznie pięknem mottem do całego aktu konstytucyjnego. Jest to tembardziej godne podkreślenia, skoro się bierze pod uwagę tendencje i inklinacje osobiste twórców dawnej ustawy konstytucyjnej. Jeśli ich poglądy wobec narodowości żydowskiej nie zostały wcielone w dzieło konstytucyjne, to szukali oni przynajmniej rozmaitych środków, ażeby teorię zagwarantowanych praw konstytucyjnych zastąpić praktyką bezprawia życiowego.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#JakubLejbMincberg">Nic tedy dziwnego, że w obliczu tak wielkiego wydarzenia państwowego, jak nowa ustawa konstytucyjna, głębszą i pełniejszą staje się wiara społeczeństwa żydowskiego, że wraz z naprawą stosunków państwowych nastąpi także naprawa dotychczasowych krzywd ludności żydowskiej. Nie będę tych krzywd wyliczał. Stwierdzę tylko, że są one pozostałością po smutnej pamięci czasach, które nie zostały jeszcze wymazane z naszego życia zbiorowego i niezupełnie wykorzenione z psychologii niejednego funkcjonariusza publicznego.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#JakubLejbMincberg">Zarówno w moich przemówieniach z tej wysokiej trybuny, jak w wystąpieniach reszty reprezentantów społeczeństwa żydowskiego kwestie te były szczegółowo omawiane i oświetlane. Za zbyteczne uważałbym także operowanie materiałami statystycznemi i wywodami argumentacyjnemi, gdyż nie mam właściwie potrzeby przekonywania czynników rządowych o słuszności wielu naszych postulatów, skoro same okazują zrozumienie i przekonane są o ich słuszności. Idzie zatem jedynie o pogodzenie okazywanej dobrej woli z oczekiwanem faktycznem wykonaniem. A o to naprawdę nietrudno. Bo Rząd pomajowy, który wykazał tyle odwagi w dziedzinie tłumienia i niszczenia zachłannych ambicyj szkodliwego partyjnictwa, który wykazał tyle niezłomnej woli w dziale przebudowy życia państwowego od podstaw, niewątpliwie potrafi również ujawnić niezbędną decyzję w kwestii żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#JakubLejbMincberg">Musimy sobie, Wysoka Izbo, uprzytomnić, że dawne źródła zarobkowe ludności żydowskiej w dużej mierze wyschły, a do nowych nie ma ona narazie dostępu.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#JakubLejbMincberg">Ale dla prawego skrzydła tej Wysokiej Izby to za mało. Jego najgorętszem pragnieniem jest przeszczepić kanibalizm metod rasistowskich na grunt polski. Jestem jednak przekonany, że nikt z obozu rządowego nie podziela stanowiska panów Bieleckich, iż milionowe rzesze żydowskie należy skazać na zagładę, bądź w dosłownem, bądź w gospodarczem znaczeniu. Na odwrót, mam wszelkie dane po temu, że czynniki rządowe pragnęłyby, ażeby te trzy zgórą miliony lojalnych, pragnących zgodnego współżycia z społeczeństwem polskiem i gotowych do ofiarnej współpracy dla dobra Państwa obywateli żydów nie uważały siebie za pariasów.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#JakubLejbMincberg">I niechaj nam dalej robią zarzuty w rodzaju nieuzasadnionego i nieusprawiedliwionego oskarżenia p. posła Róga, że gdy ludność walczy rzekomo o demokrację, my znajdujemy się po drugiej strony barykady. Jest to oszczerstwo pod adresem żydowstwa, gdyż gdziekolwiek jest tylko prawdziwy demokratyzm żydzi zawsze są w awangardzie. Jeśli wyciągnęliśmy rękę do współpracy z obozem prorządowym, to dlatego, iż walka o demokratyzm i liberalizm znajduje się właśnie po tej stronie barykady. Niemniej oszczercze jest wystąpienie reprezentanta socjalistów polskich p. Żuławskiego, który zarzuca żydom, jakoby służyli okupantom. Ciekawe, że ci sami okupanci byli zdania wręcz odmiennego, że jakoby żydzi byli właśnie hodowcami panów Żuławskich. Za wszystkie lekcje nauki obywatelstwa tym panom dziękujemy. Zawsze dawaliśmy sobie radę i nadal jakoś sobie poradzimy.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#JakubLejbMincberg">Kończę swoje przemówienie nadzieją, że Rząd Marszałka Piłsudskiego, który utorował dla Polski szeroki szlak mocarstwowy na terenie międzynarodowym, który umocnił finanse państwowe wewnątrz kraju, który otworzył nowe perspektywy dla rozwoju społeczeństwa, utworzy niewątpliwie także nowe możliwości bytowania dla ludności żydowskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Wachnjuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MychajłoWachniuk">Wysoka Izbo! W Polsce, jako państwie o ustroju kapitalistycznym, przerzucono większość ciężarów podatkowych na szerokie masy ludu pracującego (chłopów, robotników oraz inteligencję) w postaci podatków pośrednich i bezpośrednich. Ogół ten ugina się pod miliardowym ciężarem opłat składanych na rzecz budżetu państwowego. Każdy kęs chleba, kostka cukru, odrobina soli, każda zapałka, kropla nafty, papieros, łyk napoju — wszystko obłożono wysokiemi podatkami pośredniemi, które opłacają szerokie warstwy konsumentów, milionowe masy ludu pracującego. Na szczęście gdzieniegdzie wolne są jeszcze od podatku takie elementy, jak woda, powietrze i słońce.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#MychajłoWachniuk">Czas najwyższy zahamować już wzrost opodatkowania bezpośredniego najniezbędniejszych artykułów pierwszej potrzeby użytku codziennego szerokich warstw zubożałego i biednego ogółu ludu pracującego i czas przystąpić do reformy systemu podatkowego celem przesunięcia ciężarów podatkowych na dochody klasy posiadającej.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#MychajłoWachniuk">A teraz kilka uwag o podatkach bezpośrednich. Podatek gruntowy wymierza się w dalszym ciągu według klasyfikacji gruntów z czasów, kiedy szlachta miała decydujący wpływ na rządy i umiała postarać się, ażeby najlepsze grunta łanów dworskich przenieść do klas dalszych o niższych stawkach podatkowych, a liche zagony chłopskie stoją dotychczas w wysokich klasach opodatkowania. Tę niesprawiedliwość należy jaknajrychlej usunąć przez sprawiedliwe przeklasowanie wszystkich gruntów według jednej normy jakości i dochodowości gleby.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#MychajłoWachniuk">Zastrzegam się dalej przeciw podnoszeniu podatku gruntowego w czasach obecnego kryzysu. Kiedy gospodarstwa rolne są przeważnie deficytowe, nie zwracają nawet włożonej pracy i kapitału, kiedy rolnik otrzymuje za płody rolnicze ceny poniżej własnych kosztów produkcji, to podatki państwowe pozostały nie tylko niezmienione z czasów lepszej koniunktury gospodarczej, lecz uległy jeszcze 10% podwyżce. Przybyło też kilka nowych podatków, jak wyrównawczy, kościelny i inne. Tę nielogiczną anomalię należy usunąć, zniżając obecny podatek gruntowy przynajmniej o 50%, względnie biorąc za miernik stawek podatkowych ceny zbóż.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#MychajłoWachniuk">Przy tej sposobności chcę podnieść, że władze skarbowe wymierzają i ściągają podatki nawet od gruntów już nie istniejących. Wiadomo przecież, że nad rzekami górskiemi, jak Dniestr z dopływami, Prut i Czeremosz, częste powodzie częściowo zabrały, a częściowo zamieniły w nieużytki setki i tysiące morgów najlepszych pól, wyrządzając właścicielom niepowetowane krzywdy. Tę krzywdę kontynuują władze skarbowe rok rocznie ściąganiem podatków od parcel gruntowych, które faktycznie istnieją tylko w księgach gruntowych. Jeżeli niemoralnem jest ukrywanie dochodów i niepłacenie podatków od posiadanego majątku, to również niemoralnem jest, by Państwo egzekwowało opłaty za grunta, które znajdują się już na dnie Morza Czarnego.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#MychajłoWachniuk">Oprócz wygórowanego podatku gruntowego, gnębią rolników upiory podatków innych, jak majątkowy, dochodowy, przemysłowy i od nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#MychajłoWachniuk">W roku 1933 uchwalił Sejm ustawę o nowym podatku majątkowym, opłacanym od 7 ha gruntu wgórę. Równocześnie urzędy skarbowe przystąpiły do ściągania reszty podatku majątkowego z roku 1926 w stawkach z czasów lepszej koniunktury gospodarczej. W rezultacie mamy obecnie dwa podatki majątkowe do zapłaty. Naprawdę czas już zaniechać tego ścigania równocześnie dwóch zajęcy na odcinku podatkowym.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#MychajłoWachniuk">Co do podatku dochodowego, to nie mielibyśmy przeciw niemu zastrzeżeń, gdyby obciążano nim ludzi istotnie bogatych, mających czystego dochodu przynajmniej ponad 1.500 zł. rocznie. W czasach obecnych jednak jest faktem bezspornym, że gospodarstwa rolne o 15, 20, 25 morgach dobrego gruntu nie dają 1.500 zł rocznie dochodu czystego. Ten fakt jest ogólnie wiadomy, naukowo stwierdzony, bezsporny. Tymczasem urzędy skarbowe w województwach stanisławowskiem i lwowskiem wymierzają podatek dochodowy rolnikom już od 15 i 18 morgów. I na to żaden środek prawny nie pomaga. Szczególnie popisują się urzędy skarbowe w Kołomyi, Kosowie i Nadwornej, które hucułom, mającym 20 do 30 morgów pastwisk, łąk, lasów, oraz nieużytków, liczą po 4 metry żyta dochodu netto rocznie od morgi i obliczają im zawrotne dochody w tysiącach, wymierzając równocześnie wygórowane podatki dochodowe. Dzieje się to szczególnie w gminach Kosmacz, powiat Kołomyja, Mikuliczyn, powiat Nadworna, Żabie i Hryniawa, powiat Kosów, a ile nadużyć dzieje się na tem polu! Przykład pierwszy. „Jaśnie oświecony” rolnik Andrzej książę Lubomirski z Przeworska posiada w Korniaktowie, powiat Łańcut, 7 wzorowych stawów rybnych o powierzchni kilkudziesięciu morgów. Rocznie ma ze sprzedaży ryb około 30.000 zł dochodu. Podatku dochodowego od tego przedsiębiorstwa nie płaci osobno, gdyż jest to, według słów inspektora podatkowego w Łańcucie p. Steudena, eksploatacja gruntu, opodatkowanego już podatkiem gruntowym. Natomiast urząd skarbowy w Kosowie nakłada na 4-morgowego górala Wasyla Petrijczuka w gminie Bahyn podatek dochodowy od pasieki, do której w trzech ostatnich latach musiał dopłacać, dokarmiając pszczoły. Czy jest ustawa, by płacić podatek od muchy bożej? pyta ten hucuł. Przecież ona zbiera miód z kwiatów na łące, za którą podatek gruntowy już zapłaciłem.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#MychajłoWachniuk">Przykład drugi. „Jaśnie oświecony” rolnik Alfred hrabia Potocki w Łańcucie eksploatuje swoje lasy doszczętnie, wycinając je na opał i budulec. Osobnego podatku od „fabryki sągów” nie płaci, natomiast urząd skarbowy w Kosowie nałożył na hucuła Mikołaja Dziubaka w Dowhopolu i na wielu innych górali podatek od wyrobu bryndzy na halach w czasie letniego wypasania bydła. „Fabryka bryndzy”, to jest oczywiście bezprawie.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#MychajłoWachniuk">Ustawa o państwowym podatku przemysłowym postanawia w art. 3, że od podatku tego wolni są rolnicy i bezrolni zarobnicy, jeżeli zajmują się ubocznie przemysłem ludowym względnie rzemiosłami bez pomocy sił obcych. Urzędy skarbowe lekceważą ten przepis i nakładają często gęsto na rolników opłaty podatku przemysłowego w formie świadectwa przemysłowego t. zw. patentu oraz podatku od obrotu. Wymiary te są również bezprawne, gdyż ludzie ci żyją z pracy na roli, ona jest podstawą ich utrzymania i nie prowadzą stałych pracowni rzemieślniczych. Prym tu mają urzędy skarbowe w Kałuszu, w Kołomyi, w Kosowie i Śniatynie. Znowu jeden przykład z wielu nadużyć. Urząd skarbowy w Śniatynie nałożył podatek przemysłowy w obu postaciach na rolnika Iwana Melnyczuka, cieślę w Rusowie za to, że w jednym wypadku pomógł sąsiadowi stawiać stajnię. Ani przedtem, ani potem nigdy on nie zarabiał ciesielstwem. Natomiast tenże urząd skarbowy toleruje, że Markus Zauderer, syn Abrahama w Rusowie prowadzi handel towarów mieszanych i od lat 10 nie płaci żadnego podatku przemysłowego. On ma względy, gdyż jest „przyjacielem policji” wiadomego typu. Ma pan Minister sposobność do interwencji.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#MychajłoWachniuk">Ustawa o państwowym podatku od nieruchomości obowiązuje niektóre budynki w gminach wiejskich typu zarobkowego lub dochodowego, jak młyny, sklepiki, domy czynszowe, natomiast uwalnia budynki związane z produkcją rolną. To jednak nie uratuje rolnika czy zarobnika przed tym podatkiem; gdy tylko przyjmie do własnego mieszkania letnika na jeden miesiąc letni, dostanie wnet podatek od nieruchomości wymierzony za cały rok. Masowo nakładają te podatki na hucułów w powiatach górskich Kosów, Kołomyja, Nadwórna pomimo orzeczenia Najwyższego Trybunału Administracyjnego, że nie wolno opodatkowywać części domów. Kto tu pyta dzisiaj o prawo? Ma pan Minister znowu sposobność do zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#MychajłoWachniuk">Widzimy, że prawem czy lewem my małorolni i bezrolni ludzie pracy jesteśmy tymi, którzy płacą podatki, zostawiając sobie trud i płacz, a którym porządki państwowe są krzywdą i udręką.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#MychajłoWachniuk">Ponieważ w ostatnich czasach odbiera się nam zasadnicze prawa obywatelskie, przyznając je elicie, byłoby wskazanem, aby owa elita wzięła też na siebie i nasze ciężary podatkowe w formie bezpośrednich i pośrednich opłat miliardowych.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#MychajłoWachniuk">My, ukraińscy socjaliści radykali, żądamy zniesienia gruntowych, domowych i spożywczych podatków, a zaprowadzenia jednego sprawiedliwego, progresywnego podatku dochodowego przy zachowaniu minimum egzystencji wolnego od podatku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Gosiewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WiktorGosiewski">Wysoka Izbo! P. poseł Zaremba niedawno w swem przemówieniu był łaskaw przytoczyć szereg niby faktów, na które zareagowaliśmy z ław oświadczeniem, że jest to kłamstwo. P. poseł Zaremba pozwolił sobie, chociaż prawdopodobnie, jeżeli oczywiście chciał mówić prawdę, wiedział, że to jest kłamstwo, na pewne wycieczki łącznie z oświadczeniem, że ja mam odszczekać pod ławą to moje powiedzenie, że to kłamstwo. Zapraszam p. posła Zarembę do odszczekania tego wszystkiego pod ławą, bo wszystko to, co mówił, jest zupełnie wyraźnem kłamstwem. Po pierwsze oświadczył p. poseł Zaremba, że ustawa i rozporządzenia nakazują pobierać opłaty za leczenie gruźlików. Stwierdzam, że to nieprawda, na podstawie okólnika Ministerstwa Opieki Społecznej, gdzie jest wyliczonych 31 chorób, od których opłat ani za porady, ani za leki się nie pobiera, i między innemi w pozycji 21 jest powiedziane „gruźlica wszelkiej postaci”. To jest pierwsze kłamstwo.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#WiktorGosiewski">Drugie kłamstwo p. Zaremby to twierdzenie, że za leki pobiera się opłaty w wysokości zł 1.20 i t. d. Na podstawie tego samego okólnika stwierdzam, że za leki dopłaca się od 10 do 30 groszy. To jest drugie kłamstwo p. Zaremby.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#WiktorGosiewski">Następnie trzecie kłamstwo, które p. Zaremba pozwolił sobie Wysokiej Izbie powiedzieć, to było to, że Fundusz Pracy obecnie, jak mówił p. Zaremba, tak bardzo reklamowany, miał zatrudnić w ciągu roku ubiegłego mniej, aniżeli to czyniły samorządy...</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Nie mówił, że mniej.)</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#WiktorGosiewski">Może Pan poczeka, aż skończę. Mówił, że Fundusz Pracy zatrudnił do 50.000.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Do 50.000)</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#WiktorGosiewski">Ja mówię, opierając się na stenogramie. Do 50.000, a samorządy w latach ubiegłych zatrudniły 60.000. Rzecz istotnie ma się tak, że w roku ubiegłym Fundusz Pracy zatrudnił 60.000, a samorządy 32.000. To jest trzecie kłamstwo p. Zaremby.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#WiktorGosiewski">Teraz następna pozycja kłamstw p. Zaremby, które są naprawdę już kłamstwami, najzupełniej dla mnie niezrozumiałemi.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#WiktorGosiewski">Dalej p. Zaremba twierdził, że 5 miliardów zł wydał Fundusz Kwaterunkowy na budowę mieszkań. Gdyby tak było, to licząc po 5.000 na jedno mieszkanie, mielibyśmy do dyspozycji dla oficerów około miliona mieszkań. Nie wiem, czy tak jest istotnie w Polsce. To jest znów jeden z kwiatków bukietu kłamstw, które był łaskaw zaprezentować Wysokiej Izbie poseł Zaremba.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#WiktorGosiewski">Te wszystkie szermowania kłamstwem tutaj w Izbie obliczone były na to, że to szermowanie będzie miało ujście przez okno na ulicę. Sądzę, że świat robotniczy doskonale się zapoznał z p. posłem Zarembą, jako człowiekiem, który stale wprowadza w błąd klasę robotniczą i sądzę, że to oświadczenie dzisiejsze będzie jednym z przyczynków do właściwego ustosunkowania się klasy robotniczej do p. posła Zaremby.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#WiktorGosiewski">Oczywiście wszystkie te zarzuty tutaj przytoczone, rozumie się, nie mogą w żaden sposób dotknąć ani Rządu, ani większości Izby, ani twórców ustawy, tylko jego samego. I tu muszę stwierdzić, że p. poseł Zaremba na nic innego nie zasługuje, tylko na nazwanie zupełnie wyraźnie łgarzem i to łgarzem o bardzo dużej skali łgarstwa, nic więcej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#KarolPolakiewicz">Do głosu nikt nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma jeszcze p. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! P. poseł Rymar w swem przemówieniu powiedział, że z budżetu Ministerstwa Skarbu zostały skreślone wydatki na delegacje zagraniczne Ministerstwa Skarbu, zostały przeniesione gdzieindziej do jakiegoś innego budżetu, niewiadomo z jakich uposażeń itd. Otóż pozwolę sobie zwrócić uwagę, że na Komisji Budżetowej o tem mówiłem i w sprawozdaniu mojem jest wyraźnie wydrukowane, że został skasowany oddzielny paragraf, który istniał, a to w związku z tendencją przerzucenia wszystkich wydatków personalnych do§§1i2iże paragraf ten został rozbity na 3 paragrafy, a mianowicie: § 11 działu 1 Zagraniczne delegacje Ministerstwa Skarbu został zniesiony, a wydatki rozbite między § I Wydatki personalne, § 3 Podróże i przesiedlenia i § 6 Wydatki biurowe.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JanWalerianHołyński">W przemówieniu p. posła Rymara jest jeden punkt, którego nie chciałbym pozostawić bez odpowiedzi, mianowicie punkt dotyczący naszego eksportu oraz kwasi dumpingu. Otóż musimy liczyć się z tem, co się dzieje na całym świecie. My nie możemy uważać się za oderwanych od całego świata, nie możemy, a nawet jest to fizyczną niemożliwością, chcieć sprzedawać towary, konkurować na rynku zagranicznym, gdzie nie możemy rozkazywać, nie możemy prowadzić polityki, ani niczego inaczej, niż według cen, które istnieją na danych rynkach. A zatem zagadnienie to sprowadza się do jednego punktu, czy wogóle w takich warunkach opłaca się eksport, czy się nie opłaca. Mam wrażenie, że to zagadnienie było tu tak szeroko rozwałkowywane, że jednak wszyscy doszli do przekonania, iż z punktu widzenia zatrudnienia naszej ludności, z punktu widzenia obniżenia kosztów i szeregu innych przyczyn wszystko przemawia za tem, że utrzymanie eksportu jest rzeczą konieczną. I powracanie stale do tego zagadnienia i podkreślanie stale, że my uprawiamy jakoby dumping, ta rzecz jest szkodliwa dla nas i może wywołać reperkusje przeciw nam i uważam, że rozwałkowywanie tych zagadnień w tej chwili jest rzeczą bardzo szkodliwą,</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(P. Rybarski: Cały świat uprawia dumping.)</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#JanWalerianHołyński">Wiemy o tem, że jest wiele rzeczy, o których się nie mówi i świat woli udawać, że o tem nie wie.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#JanWalerianHołyński">Przejdę teraz do przemówienia p. posła Zaremby. P. poseł Zeremba zbudował całe swoje przemówienie, cały punkt wyjścia, na tezie, że w Polsce rządzi Lewjatan, że Lewjatan wydaje rozkazy, że Lewjatan pozwala czy nie pozwala Rządowi, a to jest tylko upozorowane w ten sposób, że nie Lewjatan, tylko Rząd rządzi. Jeżeli na takiem założeniu jest zbudowane przemówienie, to wiadomo, że jeżeli założenie jest fałszywe, to i przemówienie jest fałszywe, i dlatego zwalnia od odpowiadania na wszystkie szczegóły, które tu poruszył p. pos. Zaremba. Natomiast p. pos. Zaremba zwrócił się do mnie z zapytaniem, że ja cytując statystykę zmniejszenia wymiarów, w stosunku wymiarów r. 1928 do 1932, podałem tylko przeciętną różnicę, natomiast nie podałem granicy maksymalnej i minimalnej, a to w zależności od przynależności politycznej przedsiębiorstwa lub podatników. Takie rozróżnianie przy wymiarze nie jest robione, a zatem nie może być robione i w statystyce. Nie wiem zatem, czy zapytanie p. pos. Zaremby mam uważać za wniosek, ażeby na przyszłość to rozróżnianie było robione. Jeśli tak mam je uważać, to jako referent budżetu mimo wszystko nie mogę się z tym wnioskiem zgodzić, uważam bowiem, że w dziedzinie materii podatkowej to rozróżnianie nie powinno być robione i przedstawia to jeszcze lepiej, jak p. pos. Zaremba odnosi się do takiej materii, jak Skarb Państwa.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#JanWalerianHołyński">Co do funduszu kwaterunku wojskowego p. Gosiewski już odpowiedział. Ja przytoczę dane ze sprawozdania Komisji Budżetowej o funduszu kwaterunku wojskowego, na stronie pierwszej jest wyraźnie napisane, że dotychczas fundusz kwaterunku wojskowego wybudował 12.829 izb o kubaturze 1.373.653 m3. Otóż jeśli pomnożyć ilość izb przez przeciętny koszt budowy izby 5.000 zł, może 5.000 z ułamkiem, albo jeśli przyjąć przeciętny koszt kubatury budynku na 50 zł, to zobaczą Panowie, że cyfry te wahają się w granicach 70 milionów zł, może 80. Skąd jest wzięte te 5 miliardów zł? Przypuszczam, że tylko z bujnej fantazji p. Zaremby.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#JanWalerianHołyński">Wreszcie, proszę Panów, chciałbym tu zrobić sprostowanie pomyłek drukarskich, które się wkradły. Mianowicie, w sprawozdaniu o budżecie Ministerstwa Skarbu na stronicy 21 w poprawce 38, przyjętej przez Komisję Budżetową, jest napisane, że powinno być zwiększone, kiedy w rzeczywistości jest zmniejszone o 13.000 zł; a w sprawozdaniu generalnem o preliminarzu budżetowym na str. 44 w załączniku do tego sprawozdania, który zawiera preliminarz budżetowy Ministerstwa Skarbu, mianowicie część 8 Ministerstwo Skarbu, rozchody zwyczajne Mennicy Państwowej, przepuszczono poprawki, które wprowadziła Komisja Budżetowa, a mianowicie zmniejszenie § 1 o 7.452 zł, a stworzenie nowego § 6, przelewu z tytułu państwowego podatku dochodowego 4.464 zł, § 7 przelew z tytułu opłaty emerytalnej 1.452 zł, § 8 wpłata na rzecz Funduszu Pracy 1.536 zł. To w druku zostało przez pomyłkę opuszczone, co niniejszem prostuję.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie wszystkich poprawek w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KarolPolakiewicz">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Skarbu — Fundusze Ministerstwa Skarbu:</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#KarolPolakiewicz">a) Państwowy Fundusz Kredytowy,</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#KarolPolakiewicz">b) Państwowy Fundusz Gospodarczy,</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#KarolPolakiewicz">c) Państwowy Fundusz Budowlany,</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#KarolPolakiewicz">d) Państwowy Fundusz Rozbudowy Miast,</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#KarolPolakiewicz">e) Specjalny Rachunek Terenowy Rozbudowy Miast — na rok 1934/35 (druk nr 800). Jako sprawozdawca ma głos p. B. Wojciechowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#BronisławWojciechowski">Wysoka Izbo! W imieniu Komisji Budżetowej mam zaszczyt przedłożyć sprawozdanie, dotyczące 5 funduszów, należących do Ministerstwa Skarbu, to jest grupa „D”, część 16, 17, 18, 19 i 20.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#BronisławWojciechowski">Państwowy Fundusz Kredytowy, tak zwany Fundusz „F”, związany jest z zaciągnięciem pożyczki stabilizacyjnej z roku 1927. Z pierwotnej kwoty 135 milionów zł fundusz „F” doszedł stopniowo do wysokości 198.570.623,29 zł. Kwota ta prawie w całości została wypożyczona przedsiębiorstwom państwowym, a w mniejszej części została ulokowana zgodnie z statutem funduszu w papierach procentowych rolniczych. Fundusz „F” spełnił swoje zadanie i obecnie nie wykazuje żadnych obrotów poza przypisywaniem należnych odsetek.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#BronisławWojciechowski">Państwowy Fundusz Gospodarczy związany jest z tak zwaną pożyczką Dillonowską z roku 1925 i wynosi sumę 152.188.400,95 zł. Przeważna część tego funduszu, okrągłe 145 milionów zł, przekazana została do Państwowego Funduszu Budowlanego, utworzonego na podstawie rozporządzenia. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 kwietnia 1925 roku o rozbudowie miast, znowelizowanego następnie nowemi rozporządzeniami i ustawami sejmowemi. Ten ostatni fundusz odegrał bardzo wybitną i dodatnią rolę w rozwoju budownictwa w Polsce, zasilając gminy, spółdzielnie i przedsiębiorstwa budowlane poważną sumą 563 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#BronisławWojciechowski">Na wymienionem rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z 1925 r. oparta jest również organizacja Państwowego Funduszu Rozbudowy Miast, który swe dochody czerpie głównie z podatku od lokali. Z podatku tego wpłynęło w latach 1925 do 1933 okrągło 120 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#BronisławWojciechowski">Specjalny Rachunek Terenowy Rozbudowy Miast utworzony w 1933 r. ma za zadanie ułatwienie parcelacji terenów miejskich i podmiejskich dla celów budownictwa mieszkaniowego.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#BronisławWojciechowski">Jeśli chodzi o wymienione cztery ostatnie fundusze, to wszystkie one służą temu samemu celowi, a mianowicie mają przyczyniać się do rozwoju ruchu budowlanego w Polsce. Bardziej szczegółowe omówienie roli tych funduszów, oraz cyfrowe wyniki ich działalności miałem zaszczyt przedłożyć w referacie na Komisji Budżetowej. Do uwag tam wypowiedzianych pragnę dodać jedynie to, iż charakter tych czterech funduszów nasuwa myśl połączenia ich we wspólnej administracji, co niewątpliwie przyczyniłoby się zarówno do oszczędności, jak i do większej przejrzystości. Fundusze te i tak są z sobą ściśle zespolone, nie tylko ze względu na cel, jakiemu służą, wspierają się one stale dotacjami i pożyczkami.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#BronisławWojciechowski">Komisja Budżetowa nie poczyniła żadnych zmian w preliminarzu budżetowym omawianych pięciu funduszów, przedłożonych przez Rząd. Proszę o przyjęcie budżetów tych funduszów na rok 1934/35 zgodnie z wnioskiem komisji.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Zatem dyskusja nad tą częścią budżetu jest wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#KazimierzŚwitalski">Zarządzam przerwę do godz. 17.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#KazimierzŚwitalski">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu monopoli na rok 1934/35 (druk nr. 800 część 8).</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Hutten-Czapski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Wysoka Izbo! Monopoli mamy w Polsce 5: monopol solny, tytoniowy, spirytusowy, loterii państwowej i zapałczany, z tego zapałczany jest monopolem nie tylko sprzedaży, ale i produkcji. Monopole przedstawiają sobą olbrzymi aparat, zatrudniają ponad 2.000 urzędników i ponad 13.000 majstrów i robotników. Są to cyfry, jak na nasze warunki, bardzo znaczne. Obecnie zauważamy w ciągu ostatniego roku pewne zmniejszenie w niektórych dziedzinach zatrudnienia sił urzędniczych i przechodzenia zarówno monopolu spirytusowego, jak i tytoniowego z hurtowni, prowadzonych przez urzędników, z hurtowni państwowych na hurtownie prywatne. Jest to zmniejszenie ingerencji elementu urzędniczego w dziedzinie sprzedaży, gdzie inicjatywa prywatna nieraz może dać lepsze wyniki. Monopole pozatem mają dużą możliwość wpływania w dziedzinie organizacji produkcji tych poszczególnych surowców czy przedmiotów, potrzebnych dla przerobu w monopolach. Tu zaczyna się dopiero rola monopolu, tu w przeszłym roku zostało powołane do życia przymusowe zrzeszenie producentów spirytusu.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Sądzić należy, że i w innych dziedzinach rola monopolu może być duża i że z biegiem czasu będzie można odciążać pracę urzędniczą przez wciągnięcie do odpowiedniej roboty zrzeszeń gospodarczych odpowiednio kontrolowanych.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Monopole są kierowane jednolicie przez specjalnego wiceministra, Wiceministra Jastrzębskiego. W obecnych czasach kryzysu rola naczelnego kierownika monopolu jest niezmiernie trudna, gdyż wpływy się zmniejszają, a znaczenie wpływów z monopoli dla Skarbu Państwa jest niezmiernie doniosłe. Należy wytężać cała energię i poświęcić wiele pracy, aby potrafić spowodować te wpływy do Skarbu Państwa, które monopole dawały i dają. Jak wielką musi być ta praca, niech wskażą cyfry. Otóż w roku 1928/29 wpływy z monopoli w porównaniu do ogólnych wpływów skarbowych wynosiły 29,59% a w roku 1932/33 mimo szalejącego kryzysu znaczenie monopoli jeszcze wzrosło i wpływy wyniosły 31,22%. Monopole obracają znacznym kapitałem obrotowym. Wynosił on na 1 kwietnia 1933 r. około 210 milionów zł. Parę lat temu kapitał obrotowy był jeszcze znaczniejszy, został on zmniejszony ze względu na konieczność wpływu do Skarbu Państwa, jest jednak w danej chwili naogół dostateczny.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Podałem w druku sprawozdawczym Komisji Budżetowej znaczne ilości cyfr, które będą mogły zobrazować dokładnie stan rzeczy w monopolach. Tu muszę się streszczać i dlatego też sprawozdanie niniejsze będzie krótsze od sprawozdania drukowanego. Są dwa sposoby referowania budżetu. Jednym z nich jest omawianie wszystkich pozycyj cyfrowych, dokładne zastanawianie się nad poszczególnemi paragrafami. To jest system stosowany w parlamencie francuskim. W normalnych warunkach gospodarczych jest to system najzupełniej uzasadniony, jednakże w takich przedsiębiorstwach, jakimi są monopole, gdzie nieraz koniunktura wpływa na bardzo znaczne zmiany w cyfrach w ciągu wykonywania danego budżetu, uważam, że system ten nie daje tak dokładnego obrazu o całokształcie tego zagadnienia i stosuję rozpatrywanie problemów monopoli raczej w zarysach ogólnych bez ścisłego badania każdej cyfry ze względu na możliwość ich łatwej zmiany.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Monopol Solny ma w roku 1934/35 wpłacić do Skarbu Państwa 50 milionów zł. Produkcja soli w 1932/33, to znaczy w ostatnim roku gospodarczym, za który posiadamy dokładne sprawozdanie, wynosiła w salinach państwowych 285.186 ton, zakup zaś z salin prywatnych wynosił 58.693 tony. Koszt produkcji w salinach państwowych z natury rzeczy jest bardzo różny, ponieważ zupełnie inaczej wygląda kalkulacja produkcji soli w warzelniach, inaczej w kopalniach. Naogół według obliczeń Najwyższej Izby Kontroli średni koszt produkcji tony soli wynosił 56 zł. Jest to suma stosunkowo znaczna spowodowana tem, że w niektórych salinach koszt produkcji przekracza znacznie nawet 100 zł od tony. W prywatnej salinie „Wapno”, mającej wyjątkowo wygodne warunki eksploatacyjne i prowadzonej oszczędnie, produkcja 1 tony wynosi około 28 zł, płacone przez Monopol Solny, zakupujący większość tej produkcji. Salina ta poza tem ma obowiązek wywozu pewnej ilości soli zagranicę.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Słuszny jest system, stosowany przez Państwowy Monopol Solny, utrzymania jednakowej ceny na terenie całej Rzeczypospolitej. Spożycie soli odgrywa w budżecie każdej rodziny stosunkowo nieznaczną rolę. Według obliczeń, na rok kalendarzowy 1933 dokonanych, soli jadalnej zjadano na terenie Rzeczypospolitej średnio na osobę 8,6 kg, w cenie 2,67 zł. Jest to pozycja w budżecie każdego mieszkańca w przekroju rocznym nieznaczna, mimo to odgrywa ona psychologicznie ogromnie dużą rolę. Dlatego też niezmniejszenie ceny soli w ciągu ostatnich lat kryzysowych, gdy prawie wszystkie produkty spożywcze w cenie naraz bardzo znacznie spadły, gdy szereg wyrobów monopolowych też uległ znacznej zniżce, wywołało narzekania, wskutek których zwróciliśmy się do p. Ministra Skarbu z prośbą o obniżenie ceny soli, chociażby szarej. Obniżenie to jest ze wszech miar pożądane. Nie nalegamy natomiast bynajmniej na obniżenie ceny soli bydlęcej, która kosztuje u nas zaledwie 5 gr za kilo. Sól ta jest już dziś tania. Mamy jednak prośbę do p. Ministra, aby ułatwił nabycie soli bydlęcej, a to ze względu na duże trudności, z któremi teraz rolnicy spotykają się przy zakupie tej soli, gdyż jest szereg formalności, które nabycie soli utrudniają. Sądzę, iż bardzo nieznaczne spożycie soli tej w stosunku do naszego bydła 2 kg rocznie, należałoby powiększyć przez ułatwienie sprzedaży soli zarówno w centralnych, południowych, zachodnich, jako też i we wschodnich województwach. W celu pokrycia ewentualnych strat przy obniżce cen soli należałoby przeanalizować koszta produkcji, nie pomijając też i skądinąd drażliwego zagadnienia emerytur, które wynoszą w Monopolu Solnym ponad 3 miliony zł rocznie.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Bardzo pozytywną stroną działalności Monopolu Solnego jest zakup znacznych ilości worków lnianych, bo w roku 1932/33 zakupił Monopol Solny milion worków lnianych za 1.800.000 złotych. Jest to poważny przyczynek do wzmożenia zbytu lnu, wyrabianego na najuboższych terenach Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Monopol Tytoniowy wpłacał do Skarbu Państwa dotychczas bardzo znaczne sumy, od paru lat jest to ten monopol, który wpłaca sumy największe. W roku 1928/29 wpłacił, nie licząc wpłat na pożyczkę t. zw. włoską, ponad 384½ miliona zł. W roku 1934/35 preliminowana jest wpłata z Monopolu Tytoniowego 340 milj. zł. Jest to najbardziej dochodowy z monopoli. Niestety w Monopolu Tytoniowym główna część wyrobów wyrabiana jest z surowców zagranicznych, i tak np. w roku 1932/33 zużyto surowców zagranicznych o wartości ponad 50 milj. zł. W tym samym czasie, t. j. w 1932/33 zużyto około 5 milj. kg tytoniu krajowego wartości około 10 milj. zł. Jest to jeszcze w mojem przekonaniu cyfra niedostateczna. W roku 1928/29 coprawda zużyto zaledwie 2 milj. kg tytoniu krajowego, ale mamy możliwości rozwoju znaczniejszego plantacyj tytoniowych, szczególnie w województwach południowych, gdzie czyniono pod tym względem specjalne doświadczenia. Obecnie chodzą pogłoski, że ma być zmniejszona ilość zakupywanego przez Monopol Tytoniowy tytoniu krajowego. Sądziłbym, że należałoby dążyć nie do zmniejszenia, ale możliwie zwiększenia zakupu tytoniu w kraju, co miałoby również duże znaczenie dla naszego bilansu płatniczego.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W Monopolu Tytoniowym pewnego rodzaju utrudnieniem jest umowa, zawarta w swoim czasie w łączności z pożyczką tak zwaną tytoniową, we Włoszech zaciągniętą, mianowicie umowa z „Poltabak”, zmuszająca monopol do dokonywania dość znacznych zakupów zagranicą, która też ma niewątpliwie wpływ niepożądany na nasze zakupy zagraniczne.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W roku 1932/33 dokonano dość znacznej obniżki cen wyrobów monopolowych. Obniżka ta wpłynęła niewątpliwie na spadek wpływów Monopolu Tytoniowego, ale z drugiej strony miało to dobry skutek, że zahamowało w znacznej mierze spadek konsumcji wyrobów Monopolu Tytoniowego. Aczkolwiek zauważamy pewne przesunięcie z wyrobów wyższej klasy, droższych ku wyrobom tańszym, to jednak w wyrobach tańszych widać wzrost ilościowy sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Interesujące są dla badacza stosunków ekonomicznych różnice między zakupem wyrobów monopolowych w poszczególnych naszych województwach. I tak np. województwo warszawskie łącznie z miastem Warszawą w r. 1928/29 zakupiło wyrobów monopolowych za mniej więcej 104 milj. zł w ciągu roku. Gdyby doliczyć normalny przyrost ludności, to w r. 1932/33 bez zmiany ceny wyrobów monopolowych powinnaby sprzedaż w Warszawie i województwie warszawskiem wynosić około 112 milj. zł, tymczasem wobec kryzysu cyfra uzyskana w r. 1932/33 za wyroby Monopolu na tym terenie wynosi 95.600.000 zł. Ponieważ tymczasem nastąpiło dość znaczne obniżenie cen wyrobów monopolowych, które w niektórych gatunkach nawet przekraczało 20%, należy uważać ten wynik za nadzwyczaj pomyślny i właściwie wskazywałoby to na to, że na terenie Warszawy i województwa warszawskiego niema skurczenia się sprzedaży wyrobów monopolowych, ale odwrotnie jest jej wzrost.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Inaczej wyglądają cyfry, dotyczące województwa poleskiego, najuboższego na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Otóż w roku 1928/29 sprzedaż wyrobów monopolowych wynosiła tam wartość około 15 milionów, w roku 1932/33 mimo wzrostu ludności wartość ta wynosiła 7,5 miliona zł. Oczywiście wpłynęła na to obniżka cen, w szczególności machorki, która wynosiła kilkanaście procent, jednakże obniżka musiała zbilansować się z nadwyżką przyrostu i zwiększenia się konsumcji, co nie miało miejsca, i stąd cyfra, wskazująca sprzedaż na terenie tego najuboższego województwa spadła o 50%. Są to cyfry bardzo interesujące, które dają dużo do myślenia.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Na terenie Monopolu Tytoniowego zwrócić należy usilną uwagę na nielegalną plantację tytoniu, co jest istotne w tych miejscowościach, gdzie rejon plantacyj tytoniowych jest zjawiskiem powszechnem. Ilość przestępstw tytoniowych jest tam bardzo znaczna. W roku 1931 przestępstw takich wykryto około 15.000. W roku 1933 wykryto ich ponad 48.000. Przypisać to należy nie tylko zwiększeniu przestępstw w tej dziedzinie ze względu na kryzys, jak raczej może też usilniejszej walce podnoszonej przez specjalne biuro przy Ministerstwie Skarbu do walki z przekroczeniami w dziedzinie monopolów i akcyz.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Bardzo wielkie znaczenie dla gospodarstwa narodowego posiada u nas Monopol Spirytusowy. Miał on wpływów w roku 1933/34 220 milionów zł. Monopol Spirytusowy posiada doniosłe znaczenie dla całego rolnictwa, przedewszystkiem ze względu na znaczne ilości ziemniaków, które są przez wyrób spirytusu z rynku usuwane, a które przy produkcji w roku 1932/33 wynosiły według obliczeń około 2.260.000 kwintali ziemniaków. Zmniejszenie wypędu spirytusu w gorzelniach musiałoby spowodować zwiększenie zasiewów zboża, a przez to samo zwiększenie podaży zbóż na rynku i jeszcze większe trudności z opanowaniem cen na rynku wewnętrznym. Gdybyśmy przeprowadzili obecnie wypęd w gorzelniach w tej ilości, co kilka lat temu, to moglibyśmy przepędzić około trzech razy większą ilość kartofli, niż to było zrobione w kampanii roku 1932/33, co niewątpliwie odbiłoby się korzystnie na cenach płodów rolnych. Ilość gorzelni na terenie Rzeczypospolitej wynosi około 1.500 łącznie z kilkunastu przemysłowemi — są to przeważnie gorzelnie rolnicze, gdy na tem samem terytorium przed wojną istniało gorzelni o 1.000 więcej.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Zakup spirytusu przez monopol w roku 1930/31 wynosił około 66 milionów litrów 100%-owych a w roku 1932/33 zaledwie 26.800.000 litrów.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Spożycie spirytusu konsumcyjnego wewnątrz kraju wynosiło w roku 1922/23 prawie 60 milionów litrów, a w r. 1932/33, czyli w dziesięć lat później, zaledwie 25 milionów litrów, czyli spadek wynosił mniej więcej 60%. W r. 1928/29 na głowę ludności wypadło 1,6 litra spirytusu pijalnego, w r 1932/33 0,7 litra na głowę ludności. Ale mamy możliwości zbytu spirytusu nie tylko konsumcyjnego, mamy znaczne możliwości zbytu spirytusu niekonsumcyjnego zarówno na cele chemiczne, na cele przemysłowe, jak i na cele napędowe.</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Parę lat temu wobec zmniejszenia się zużycia spirytusu w kraju monopol stał przed trudnem zagadnieniem zlikwidowania dużych stoków spirytusu, na których monopol był też niemało stratny. Otóż to zagadnienie zostało w ciągu ubiegłego roku 1933 rozwiązane i jeżeliśmy mieli na 1 kwietnia 1933 r. jeszcze ponad 60 milionów litrów zapasu, to na 1 stycznia 1934 r. mieliśmy tylko około 32 milionów litrów zapasu spirytusu. Jest to już cyfra stosunkowo nieznaczna w szczególności do możliwości wywozu, które mamy, gdyż wywieźliśmy w r. 1933 zagranicę około 19 milionów litrów. Aczkolwiek wywóz tego spirytusu Skarbowi Państwa się nie opłacał, jednakże było to posunięcie, gospodarczo najzupełniej uzasadnione, i należy myśleć o rozwoju wywozu też w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przedewszystkiem jednak należy zwrócić uwagę na zbyt spirytusu niekonsumcyjnego na terenie kraju samego. I tu spotykamy się z szeregiem możliwości, może dotychczas jeszcze niedostatecznie wyzyskanych.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W zeszłym roku zostało powołane do życia zrzeszenie przymusowe producentów spirytusu, które w zasadzie przejąć ma sprzedaż niekonsumcyjnego spirytusu. Czynione to jednak jest stopniowo. Obecnie zrzeszenie przymusowe zajęte jest wywozem spirytusu. Być może, że w przyszłości obejmie ono i inne działy spirytusu niekonsumcyjnego, co byłoby rzeczą pożądaną.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Zwrócić należy uwagę na możliwość znacznego zbytu denaturatu i możliwość sprzedaży spirytusu też i w innych celach. Charakterystyczną naprzykład kalkulacją jest zużycie spirytusu na cele, na które zagranicą wielkie ilości spirytusu są sprzedawane, naprzykład na wodę kolońską. Z obliczeń, dokonanych przez Państwowy Monopol Spirytusowy, wynika, że z tego, co płacimy za wodę kolońską dzisiaj w sklepie, tylko 25 do 27% stanowi koszt samego spirytusu, a około 75% wynosi koszt olejków, flaszki, manipulacji i zarobek sprzedawcy. Jest to stosunek rażący i zdaje się, że w tej dziedzinie możnaby uzyskać dużo lepsze warunki zbytu niż dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W r. 1933 po raz pierwszy sprzedano znaczniejszą ilość spirytusu na cele napędowe w myśl porozumienia się z organizacjami produkującemi naftę. W tej dziedzinie również będziemy mogli, w miarę zwiększenia się motoryzacji, zbywać większe ilości spirytusu.</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Ciekawe jest zestawienie spirytusu, zużytego na produkcję wódek gatunkowych. Dziesięć la temu na terenie Rzeczypospolitej mieliśmy 1175 fabryk i fabryczek wódek gatunkowych, z których część była nieracjonalnie prowadzona, nie miała racji bytu, niektóre jednakże były dobrze prowadzone. Obecnie cyfra ich skurczyła się do 103 fabryk. W r. 1928/29 zużyliśmy spirytusu na wyrób wódek gatunkowych około 7 milionów litrów, w r. 1932/33 zużyliśmy na ten cel zaledwie 890.000 litrów spirytusu. Wiemy, iż forsowanie czystej wódki monopolowej nie odpowiada potrzebom ludności, tembardziej, że jest dość znaczny procent przestępstw w tej dziedzinie, gdzie są pociągani do odpowiedzialności sprzedawcy wódki, którzy ją preparują. Sądzę, że należałoby dążyć do odżycia, oczywiście pod odpowiednią kontrolą, produkcji wódek gatunkowych. Monopol ma możliwości dość znaczne wpływania na organizacje związane z gorzelnictwem. Organizacje te były w niektórych dziedzinach nadmiernie rozbudowane, dziś należałoby dążyć do tego, aby przy pomocy zrzeszenia przymusowego producentów spirytusu stworzyć organizacje dzielnicowe, któreby obsługiwały potrzeby gorzelni w terenie, a nie zajmowały się pobocznym handlem, jak to w niektórych dzielnicach miało dotychczas miejsce.</u>
          <u xml:id="u-33.23" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Monopol loterii państwowej w roku 1934/35 ma wpłacić do Skarbu Państwa 20.055.000 zł. Jest to cyfra znaczniejsza, niż preliminowana w roku budżetowym 1933/34, gdzie przewidywaliśmy 14.080.000 zł, a gdzie zapewne wpłynie 16.500.000. Ten zwiększony wpływ z loterii państwowej należy przypisać zwiększeniu ilości ciągnień, pewnym reorganizacyjnym posunięciom, ożywionej pracy samej loterii państwowej, której kierownictwo uważać należy za sprężyste i dające odpowiedni zysk Skarbowi. Loteria ma też trudności do zwalczania, gdyż na teren Rzeczypospolitej przedostają się bilety przeróżnych loteryj zagranicznych, które są dość trudne do skontrolowania, jednakże i w tym kierunku jest walka prowadzona.</u>
          <u xml:id="u-33.24" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Zapałczanego. Ma on dać Skarbowi Państwa w 1934/35 r.</u>
          <u xml:id="u-33.25" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">15.440.000 zł. Musimy stwierdzić znaczny spadek konsumcji zapałek; w miesiącach kwiecień — grudzień 1931/32 r. spadek ten wyniósł aż 11,15%, czyli był to spadek jak na 3 kwartały jednego roku ogromnie duży.</u>
          <u xml:id="u-33.26" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Co wpływa na spadek konsumcji zapałek i na związany z tem znaczny spadek dochodów skarbowych? Przedewszystkiem przypuszczać należy, że znaczny ma na to wpływ cena zapałek. Analizując cenę zapałek, biorąc jako podstawę cenę 10 groszy za pudełko, t. j. tę cenę, którą płaci się za pudełko zapałek w detalu, przypada na podatek skarbowy, obciążający to pudełko, 3,86 grosza, czyli niespełna 4 grosze; na pośredników i detalistów, którzy zajmują się odkupywaniem od monopolu i sprzedażą dalszą, wypada 1,46 gr. Koszta amortyzacyjne i inne, mniej więcej stałe, mniej więcej, bo w tej pozycji możnaby dokonać pewnego obniżenia, koszta amortyzacji maszyn i koszta amortyzacji kapitału, przewidziane umową dzierżawną, wynoszą 1,47 gr. A więc na koszt produkcji i transportu zapałek do miejsca sprzedaży z tych 10 gr pozostaje zaledwie 3 gr, to znaczy, że własny koszt produkcji i koszta przewozu z tych 10 gr. wynoszą 3 gr. Wskazane byłoby dziś obniżenie ceny zapałek. W sprawie tej toczą się pertraktacje między spółką, dzierżawiącą Monopol Zapałczany, a Ministerstwem Skarbu. Spółka wysuwa życzenie, aby Ministerstwo Skarbu poczyniło ze swej strony ulgi, żeby zniżyło podatek od pewnego gatunku zapałek, który miałby być wypuszczony na terenie województw wschodnich, tych województw, których ludność jest szczególnie kryzysem dotknięta i szczególnie uboga. Byłoby, myślę, rzeczą bardzo pożądaną, ażeby wypuszczono takie tańsze zapałki, gdyż dzisiaj na wsi są bardzo wielkie pod tym względem skargi i zauważyć można ogromny brak zapałek.</u>
          <u xml:id="u-33.27" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Drugiem zagadnieniem, wpływającem na zmniejszenie sprzedaży zapałek, jest niewątpliwie dotychczas nieuregulowana dostatecznie sprawa zapalniczek. Gdy się po Warszawie idzie, nieomal na każdym rogu głównych ulic proponują sprzedaż zapalniczek niestemplowanych, a więc sprzedaż nielegalną. Sprzedawcy ci proponują te zapalniczki po 1.50, po 1 zł, po 2 zł, gdy ustawowo przewidziany podatek wynosi od sztuki 10 zł. Różnica między podatkiem a niską ceną zachęca ludzi, unikających płacenia podatku od zapalniczek, do ich nabycia. Ilość zapalniczek, używanych obecnie w kraju, jest bardzo znaczna. Minister Skarbu Matuszewski, przemawiając w swoim czasie z tej trybuny, określił ilość zapalniczek, będących wówczas w obiegu, na około pół miliona. Od tego czasu ilość ta wzrosła. Obliczają ją obecnie na około 900.000. Przed wprowadzeniem znowelizowanej ustawy zapałczanej, t. j. do r. 1930/31, obowiązywał podatek od zapalniczek w wysokości 1 zł od sztuki i w ciągu jednego roku przedstawiono do ostemplowania 111.000 sztuk zapalniczek. Ponieważ niema wątpliwości, że pozatem w pokątnej sprzedaży też pewną ilość rozprzedano, możemy uważać, że ilość zapalniczek w jednym roku sprzedanych tę cyfrę 111.000 dość znacznie przekroczyła. Nowa umowa dzierżawna wprowadziła znaczne, i to na życzenie reprezentantów dzierżawców monopolu, podwyższenie stawki, mianowicie dziesięciokrotne — do zł 10. Cóż się okazało? W roku 1932 przedstawiono do ostemplowania 128 sztuk zapalniczek, reszta była sprzedana nielegalnie. Jest to stan rzeczy, który naraża Skarb Państwa na straty, idące formalnie w miliony zł. Dzierżawcy Monopolu Zapałczanego obliczają te straty na około 5 milionów zł. W mojem przekonaniu cyfra ta jest wygórowana, z pewnością jest niniejsza, w każdym razie sięga miliona zł. I tu należałoby radykalnie z tą pokątną sprzedażą, z tym nienormalnym stanem rzeczy, a niewątpliwie też zbyt wygórowanym podatkiem od zapalniczek skończyć.</u>
          <u xml:id="u-33.28" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W celu walki z przestępczością w dziedzinie monopolu zostało zorganizowane specjalne biuro przy Ministerstwie Skarbu, które pracuje w sposób intensywny, stosując w różnych miejscach różne systemy. A więc są brygady lotne i brygady stałe, dysponuje to biuro dość znacznemi nagrodami w celu walki z przestępczością w dziedzinie monopolów i pracuje z dość znacznym skutkiem. Ilość tajnych gorzelń znacznie spadła. Wykryto szereg przestępstw, których obecnie cyfra stopniowo, z miesiąca na miesiąc spada. Tak, że uważam, że walka z przestępczością jest tutaj prowadzona sprawnie.</u>
          <u xml:id="u-33.29" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Na tem kończę, prosząc Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu monopoli w myśl propozycji Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-33.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Wagner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#EdwinNorbertWagner">Wysoka Izbo! Dochodowość Monopoli Państwowych jest zagadnieniem w dzisiejszym czasie bardzo ważnem. Aczkolwiek p. referent wskazał zgodnie z prawdą na podstawie posiadanych materiałów, że konsumcja spadła, a tem samem wpływ z Monopoli Państwowych, jednakże, gdy porównujemy spadek konsumcji w innych dziedzinach życia gospodarczego, to stwierdzamy wielki wysiłek p. Ministra Skarbu d-ra Zawadzkiego i Wiceministra Skarbu p. Jastrzębskiego, który jest dowodem, że praca na polu Monopoli Państwowych dała pozytywne rezultaty. W tej dziedzinie jest ważną polityka handlowa Monopoli Państwowych. Ta polityka handlowa dotyczy dwóch dziedzin: działu polityki cen i działu organizacji sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#EdwinNorbertWagner">Jeśli idzie o politykę cen, to p. Wiceminister Jastrzębski jest zwolennikiem dostosowania tych cen do zdolności i siły nabywczej obywatela oraz jego potrzeb, bez równoczesnego naruszenia planu finansowo - gospodarczego, z zachowaniem jednolitej linii samowystarczalności monopoli, zapewnienia im jak największej dochodowości.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#EdwinNorbertWagner">Co do tego możnaby wysuwać różne teorie ekonomiczne, czy monopol ma być w pojęciu czysto monopolistycznem tylko źródłem fiskalnych dochodów Państwa, czy monopol ma również zwracać uwagę na konsumcję ilościową i zapewnienie pewnej dochodowości Skarbowi. Polityka niskich cen dwukrotnie dała dobry rezultat, bo chociaż nastąpił spadek konsumcji tych wyrobów, ponieważ jednak była zniżka cen, jak np. zniżka cen wyrobów spirytusowych, czy też wyrobów tytoniowych, to spadek dzięki obniżce był znacznie mniejszy, aniżeli w tym okresie, gdy obniżki cen nie było. Czyli świadczy to o tem, że polityka niskich cen dała pozytywne rezultaty przez zahamowanie spadku konsumcji wyrobów więcej wartościowych, a równocześnie przez zwiększenie spożycia naprzykład tańszych wyrobów tytoniowych dała możność wyprodukowania większych ilości pod względem wagi, a tem samem zatrudnienia większej ilości pracowników, co w dzisiejszym okresie bezrobocia jest również problemem bardzo ważnym. Na Komisji Budżetowej uważałem za wskazane wnieść wniosek, który był zresztą zgodny z wnioskiem p. referenta, o którym on mówił, mający na celu obniżkę ceny soli szarej, gdyż ta sól jest artykułem przez każdego wieśniaka poszukiwanym, gdyż stanowi najważniejszą część pożywienia wieśniaka i w dzisiejszym okresie kryzysu na wsi i chociaż stanowi w jego budżecie tylko 2 złote kilkadziesiąt groszy rocznie, to jednak stanowi bardzo ważną pozycję. Po wniesieniu tego wniosku, który Komisja Budżetowa jednogłośnie w postaci rezolucji przyjęła, z przyjemnością dowiedziałem się z prasy codziennej, że p. Minister Skarbu zamierza cenę tej soli szarej obniżyć o 20%. Jakkolwiek niema dotychczas urzędowego potwierdzenia tej wiadomości, ale mam takie wewnętrzne przekonanie, że ta wiadomość, podana przez prasę codzienną, jest wiadomością prawdziwą i dlatego niech mi będzie wolno, jako wnioskodawcy, wyrazić p. Ministrowi Skarbu Zawadzkiemu i p. Wiceministrowi Skarbu Jastrzębskiemu jak najserdeczniejsze podziękowanie za to przyjście z pomocą ludności wiejskiej przez obniżenie ceny soli szarej.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#EdwinNorbertWagner">Jeżeli przejdziemy do drugiego zagadnienia, organizacji sprzedaży, to w ostatnim okresie byliśmy świadkami częstych zmian w tym kierunku. Tendencją p. Wiceministra Skarbu Jastrzębskiego było organizację sprzedaży postawić wyłącznie na płaszczyźnie handlowej w odróżnieniu od przepisów o charakterze biurokratycznym. Tendencja ta jednakże p. Ministra była wykorzystana jednostronnie przez ugrupowania kupieckie, które wypowiedziały wojnę przedewszystkiem inwalidom wojennym i starym zasłużonym żołnierzom walk o niepodległość. Gdy w tym roku byłem świadkiem dyskusji w Komisji Budżetowej, przypuszczałem, że p. pos. Rosmarin, który często przemawiał w imieniu tego kupiectwa, wyrazi p. Ministrowi Jastrzębskiemu jak najserdeczniejsze i jak największe podziękowanie w imieniu tego kupiectwa; stało się wręcz przeciwnie, p. Rosmarin nie zadowolił się wielkiemi sukcesami, jakie kupiectwo w dziedzinie handlu monopolowego otrzymało, lecz w walce swej posunął się dalej i powiedział p. Ministrowi, że jeśli w dalszym ciągu będą uwzględniane przywileje inwalidów, czy zasłużonych wojskowych, to w takim razie trudność kwalifikowanego doboru tych sprzedawców będzie dla monopolu stratą i nawet monopol będzie zmuszony otwierać własne zakłady. Ja dziękuję niezmiernie p. Ministrowi Jastrzębskiemu, że dał p. pos Rosmarinowi należytą replikę. P. Minister Jastrzębski złożył znamienne oświadczenie, w którem oświadczył, że po pierwsze inwalidzi wojenni i wysłużeni wojskowi, którzy posiadają przedsiębiorstwa sprzedawcze, nigdy nie otrzymywali od monopolu żadnych cieplarnianych, specjalnych warunków, że musieli jako kupcy sprostać tym samym celom, zadaniom i warunkom, jakie wogóle były nałożone na kupiectwo, i że p. Minister uznaje ustawę inwalidzką, która przewiduje prawo pierwszeństwa i z którego to prawa pierwszeństwa inwalidzi wojenni zawsze korzystali i p. Minister oświadczył, że zawsze z tego prawa pierwszeństwa korzystać będą. Jestem niezmiernie wdzięczny p. Ministrowi, że takie oświadczenie złożył, bo złożenie takiego oświadczenia wyjaśnia sytuację i utwierdza nas inwalidów w przekonaniu, że teraz zagadnienia naszego bytu nie będziemy musieli opierać wyłącznie na zaopatrzeniu pieniężnem, lecz i w przyszłości będziemy mogli zachować nasze możliwości bytu, pracując również jako sprzedawcy wyrobów monopolowych. Zawdzięczamy również p. Ministrowi Jastrzębskiemu inną rzecz. Do niedawna posiadanie koncesji na sprzedaż wyrobów monopolowych uważane było za pewien przywilej, p. Minister Jastrzębski wychował nas na kupców i dziś już nie uważamy tego przywileju jedynie za coś takiego, co można sprzedać, czem można posługiwać się wobec osób drugich, które będą pracowały na podstawie arkusza koncesyjnego, tylko my w walce o byt, w tej walce z kupiectwem nieuprzywilejowanem zabraliśmy się pod wpływem hasła p. Ministra Jastrzębskiego do pracy. Niewątpliwie jest wielką zasługą p. Ministra, że nas w tym kierunku wychował. Spełnimy wszystkie życzenia p. Ministra Jastrzębskiego, ale mamy zaszczyt oświadczyć jedno, że nie podołamy w konkurencji, którą możemy nazwać konkurencją nieuczciwą, bo nasza etyka starych żołnierzy, nasza etyka państwowa, jest wyższa od etyki tych, którzy mianują się kupiectwem, a dla których ta etyka jest rzeczą obcą. Dlatego, Panie Ministrze, jeżeli będzie w przyszłości jakaś reorganizacja sprzedaży, może ona już jest, to proszę w imieniu inwalidów wojennych i starych żołnierzy, aby Pan Minister na nas nakładał jak najcięższe obowiązki, ale w takich granicach, ażebyśmy mogli się oprzeć nieuczciwej konkurencji, gdyż nieuczciwą konkurencją, tą bronią nie możemy walczyć, bo dla nas dobro Państwa jest wyższe, niż dla tych, którzy widzą tylko swój interes egoistyczny, interes stanowy lub interes klasy.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#EdwinNorbertWagner">Tym krótkim apelem kończę, wyrażając w imieniu inwalidów wojennych, w imieniu nas, starych żołnierzy obywateli, Panu Ministrowi najserdeczniejsze podziękowanie za dotychczasowe jego trudy i wysiłki, które zapewniają Skarbowi Państwa tak znaczne dochody w wysokości 600 kilkudziesięciu milj. zł wpływów z Monopolów Państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#KazimierzŚwitalski">Dyskusja nad tą częścią budżetu ukończona.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wysoka Izbo! Trzy i pół miesiąca temu miałem zaszczyt, przedstawiając budżet, wypowiedzieć się, jak rozumiem sytuację gospodarczą kraju i obowiązki Rządu i Ministra Skarbu w tej dziedzinie. Chcę stwierdzić, że dyskusja budżetowa, która się odbyła od tego czasu, nie skłoniła mię do zmiany zasadniczych tez, które wówczas wysunąłem, tembardziej, że rozwój wypadków w ciągu tych trzech i pół miesięcy potwierdza te przewidywania i te tezy, które wówczas stawiałem. Mówiłem o względnej stabilizacji życia gospodarczego, o względnej stabilizacji wpływów budżetowych, mówiłem o tem, że podstawy naszego życia gospodarczego i finansowego wchodzą w stadjum uzdrowienia. Te wszystkie tezy zostały potwierdzone przez przebieg tych 3 miesięcy, które od mego przemówienia upłynęły, a bynajmniej nie naruszone przez te zarzuty, które tutaj słyszeliśmy, które były skierowane przeciwko Rządowi i Ministerstwu Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wysoka Izbo! W tej trudnej, bardzo trudnej sytuacji gospodarczej i finansowej, w której się znajdujemy, my tak samo jak cały świat, jak organizmy gospodarcze bez porównania od nas silniejsze, w tej sytuacji wydawałoby się, że jest niezmiernie łatwo wysunąć całą masę zarzutów. Wszak niewątpliwie ludzie, którzy mają ciężki obowiązek rządzenia w tak trudnych warunkach, muszą od czasu do czasu popełniać błędy, muszą od czasu do czasu coś źle obliczyć i przewidzieć, mogą nie skoordynować tej masy elementów, któremi muszą operować. Zdawałoby się, że rola opozycji dziś jest niesłychanie wdzięczna, że można tak dużo, tak rozsądnych, tak rzeczowych zarzutów wysunąć.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Tymczasem tej właśnie krytyki, której każdy z nas wprost z utęsknieniem wyczekuje, bo chciałby znaleźć w głosie przedstawicieli ludności wskazówki co do tego, jak może poprawić swoje postępowanie, gdzie i jak ma lepiej robić, niż to, co robi — tej właśnie rzeczowej krytyki nie słyszeliśmy, słyszeliśmy szereg zarzutów zupełnie gołosłownych, na niczem nie opartych. Słyszeliśmy np. zarzut, raptem ni stąd ni zowąd, że mowa o rezerwach skarbowych, a tych rezerw skarbowych niema. Skąd to było wzięte? Te rezerwy skarbowe, które nam przez parę lat oddawały niesłychane usługi i pozwoliły równowagę kasową utrzymać — to jest chyba najlepszym dowodem, że one są. Bo wiemy wszyscy, że był deficyt w ciągu kilku lat i że był zawsze pokrywany, więc skąd był pokrywany, jeżeli nie było rezerw? Zdaje się, że to jest kategoryczny i przekonywujący ad oculos dowód, że te rezerwy musiały być i że one jeszcze są. Oczywiście są mniejsze w porównaniu z tem, co było 3 lata temu, ale jeszcze są, i w tym roku jeszcze część deficytu za ich pomocą była pokryta.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Dalej była podnoszona ciągle gołosłownie sprawa przesadnych wymiarów. Na rzeczowe i bardzo sumienne argumenty p. referenta Ministerstwa Skarbu, wskazujące, jak dalece wymiary zostały ograniczone i jak bardzo są umiarkowane w porównaniu z wymiarami z przed lat kilku, z wymiarami z czasów dobrej koniunktury, usłyszeliśmy argument tego rodzaju: A teraz proszę sprawdzić, jak przedstawia się wymiar dla przeciwników i zwolenników Rządu. Chciałbym bardzo, aby ten pan poseł, który ten zarzut zrobił, zechciał pofatygować się do Ministerstwa Skarbu i poszukać, gdzie jest ta kartoteka zwolenników i przeciwników Rządu, która daje wskazówki, gdzie i kogo w jaki sposób należy traktować. Zapewniam, że żadnej takiej kartoteki niema i niema żadnej instrukcji ani Ministerstwa Skarbu, ani władz jemu podległych, któraby kazała różniczkować pod względem podatkowym obywateli na przeciwników i zwolenników Rządu. Uważam ten zarzut za stojący w tej płaszczyźnie, jak i inne, które były tu powtarzane, że Rząd w swojej działalności stosuje się do rozkazów czy instrukcyj jakichś grup przemysłowych. Albo zarzut jeszcze bardziej uderzający, zarzut, że w polityce organizacyj ubezpieczeń od chorób Rząd powoduje się chęcią powiększenia śmiertelności! Wysoka Izbo, tego rodzaju zarzuty dyskwalifikują i kompromitują, tego, który je potrafił postawić i zdaje się, że odpowiadać na nie nie potrzebuję.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Były inne zarzuty, pozornie poparte cyframi. I znowu można robić nam zarzuty, można stwierdzać, że w tym czy innym punkcie położenia gospodarczego, położenia finansowego nie jest tak dobrze, jakbyśmy chcieli, ale zdawałoby się, że przynajmniej trzeba się trzymać jakichś cyfr prawdziwych. Naprawdę dziwię się, że Panowie mówcy opozycyjni nie zechcieli się posługiwać cyframi ścisłemi, podając cyfry, które, zdaje się, są jednak obiektywne, mogą być sprawdzone — że zechcieli się posługiwać cyframi wręcz fałszywemi. Więc naprzykład mieliśmy taki zarzut, który słyszeliśmy nie dalej, jak dziś rano, że Rząd tak mocno naciska monopole i przedsiębiorstwa państwowe czytam ze stenogramu — sięga do monopoli i przedsiębiorstw państwowych tak głęboko, że brną często w niebezpieczne, lichwiarskie długi.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Stwierdzam, że zadłużenie monopoli w ciągu ostatnich czterech lat zmniejszyło się i to zmniejszyło się bardzo znacznie.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Łącznie z temi wekslami, ze 119 milionów spadło na 68 milionów. Proszę to przyjąć do wiadomości. To są dane, które były podawane na Komisji Budżetowej i wyjaśnione były, i dziwię się, że tego rodzaju zarzuty mogą być powtarzane.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Jednocześnie ze zmniejszeniem się zadłużenia monopoli wzrosło ich pogotowie kasowe z 37 na 51 milionów. Mamy zmniejszenie zadłużenia i wzrost gotówki w monopolach — sytuacja pod względem płynności jest lepsza. A tymczasem robią nam zarzut, jeden z tych zarzutów, które tylko słabość oponentów mogą wykazać, zarzut, oparty na fałszywych cyfrach. Panowie powiadają, że konsumcja soli jadalnej zmniejszyła się w ciągu kilku lat o 67 milionów kg. Otóż mam tutaj wykaz autentyczny, który wykazuje, że to spożycie soli w r. 1928 wynosiło 285 milionów kg, czyli 285,000 ton, a w roku zeszłym wynosi 281.000 ton. To jest oczywiście zmniejszenie.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#komentarz">(Przerywanie na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#MinisterSkarbupZawadzki">„Wiadomości Statystyczne” należy też starannie czytać i nie pomieszać przypadkiem produkcji salin ze spożyciem soli jadalnej. Więc co do spożycia soli jadalnej mam jak najdokładniejsze, najściślejsze cyfry, które właśnie Panom podałem. Czyli spożycie soli na głowę ludności spadło z 9 kg 400 gr na 8 kg 800 gr, zmniejszyło się więc w ciągu pięciu lat o 600 gr, a nie o trzy kilogramy. Oczywiście, ponieważ mowa tutaj o soli, więc stwierdzam, że to zmniejszenie jest zjawiskiem niepożądanem.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Przyjmuję wniosek p. Wagnera co do obniżki ceny soli, chociaż jest to poważna strata dla budżetu i przedstawia utrudnienia dla Monopolu Solnego, który będzie musiał duży wysiłek organizacyjny zrobić. Jednak przyjmuję to życzenie i obniżka ceny soli zostanie dokonana i obecnie przepracowuje się sposób jej dokonania.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.).</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Teraz, kiedy mowa o nieścisłościach w przemówieniach, znajduję tutaj tego rodzaju rzecz, że podawane było jako fakt zmniejszenie się przeciętnego miesięcznego dochodu w stosunku do lat dawniejszych. Otóż są tu podane dwie cyfry: w r. 1932 przeciętny dochód miesięczny wynosił 167 milionów, w r. 1933–149 milionów. Z tegoby wynikała różnica 18 milionów in minus. Abstrahuję od tego, że Panowie przedstawiciele opozycji rok temu twierdzili, że dochód zeszłoroczny wyniesie 154 miljony, a tymczasem wyniósł więcej — 161 milionów; nie 167, jak było podawane, ale 161 milionów. Tak samo dochód tegoroczny wyniósł nie 149 milionów za te 10 miesięcy przeciętnie, ale 154,7 miliona, okrągło 155 milionów — o 6 milionów więcej, niż podano.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Różnica między jednym i drugim wynosi nie 18 milionów, tylko 6. Otóż faktyczna zniżka dochodów istniała w pierwszych miesiącach roku, ale po co przesadzać i powiększać tę różnicę sztucznie, podnosząc z jednej strony cyfry tegoroczne a z drugiej zeszłoroczne. Tego rodzaju szereg błędów stale był popełniany.</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Następnie mówi się o tem, że Rząd mimo wszystkich swoich wysiłków w kierunku zmniejszenia rozpiętości cen rolnych i przemysłowych żadnego rezultatu nie osiągnął, przeciwnie ta rozpiętość podniosła się, była 34%, jest 36%, czy też było 36%, a jest 38%, jednem słowem, powiększyła się o 2%. Proszę Panów, jeżeli zważymy, że międzynarodowe ceny produktów rolnych, a specjalnie międzynarodowa cena żyta, która jest dla nas decydującą, spadła o 40%, jeżeli przytem Rząd potrafił tę naturalną zupełnie, wynikającą z niezależnych od nas zjawisk gospodarczych świata różnicę utrzymać w tych granicach, że mimo spadku ceny żyta o 40% rozpiętość podniosła się tylko o 2%, to jest to rzecz dowodząca wielkiego powodzenia naszej akcji w tej dziedzinie, a nie zarzut przeciwko tej akcji. Oczywiście, są rzeczy, których my zrobić nie możemy, ale w granicach, w których można zrobić, rzeczywiście osiągnięty został bardzo poważny rezultat.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Dalej mówi się o uposażeniach, o nowem rozporządzeniu Prezydenta w sprawie uposażeń o zaszeregowaniu. I znowu powtarza się stale, pomimo sprostowań powtarzanych wielokrotnie, powtarza się stale: obniżone zostały pobory o 7%, a dodaje się jeszcze do tego: obniżone zostały pobory drobnych, najniższych kategoryj o 7%, żeby podnieść wynagrodzenie wyższych urzędników i dygnitarzy.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Narodowego: Tak jest!)</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Tak nie jest! — Więc przedewszystkiem stwierdzam, że jeżeli chodzi o ogólne wyniki, to tak, jak to mówiłem w wywiadzie, jak to mówiłem potem w przemówieniach, mniej więcej trzecia część urzędników straci, mniej więcej trzecia część zarobi, mniej więcej trzecia część ma jakieś drobne różnice. Niestety, nie mam jeszcze dzisiaj pełnej statystyki, któraby wykazywała dokładnie, ile w rozmaitych Ministerstwach wynosi strata.</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Narodowego: Z jakich źródeł wzięli Ministrowie?)</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Odpowiem na to, Panie Pośle. W tej chwili stwierdzam jedną rzecz, że zależnie od ministerstwa ta strata 7% dotknęła kilkanaście, gdzieniegdzie trzydzieści, trzydzieści parę, trzydzieści kilka procent urzędników, więc nie wolno mówić o ogólnem obniżeniu płac o 7%.</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Ponieważ dotknąłem tutaj tego tematu reformy uposażeniowej, pozwoli Wysoka Izba, że kilka słów temu poświęcę. Dawna ustawa uposażeniowa, niesłychanie skomplikowana, wprowadzona w życie za czasów inflacyjnych, ustawa, która z natury rzeczy była i musiała być tylko ustawą przejściową, z całą swoją niesłychanie niepraktyczną kombinacją podstawowych płac, mnożnej, mnożnika i najrozmaitszego rodzaju dodatków, ustawa ta poprostu życiowo nie mogła być wykonana. I dlatego w dwa lata po jej wprowadzeniu zaczęła ulegać bardzo poważnym zmianom, które w dalszym ciągu trwały do tego stopnia, że w dzisiejszym stanie rzeczy nic nie była podobna do pierwotnej ustawy. Niektóre założenia jej zostały, inne zostały zmienione, natomiast te komplikacje szalone pozostały w dalszym ciągu. Z drugiej strony komplikacje można uważać za rzecz niepożądaną, ale nie istotną. Istotnem było to, że ta ustawa, jako taka, w swojem założeniu, a szczególnie w tej formie, którą przybrała w ostatnich czasach, nie odpowiadała potrzebom prawidłowej administracji Państwa. Ta ustawa uniemożliwiała nam należyty dobór aparatu administracyjnego i ta ustawa, o czem zresztą wszyscy Panowie wiedzą, poza zmianami ustawowemi, była uzupełniana w najrozmaitszy sposób, przyczem cały szereg pozycyj budżetowych przewidywał te momenty, które ustawę zmieniały, więc w budżecie resortu, który ja przedstawiam, w budżecie Ministerstwa Skarbu, istniał, o czem wszyscy Panowie wiedzą, dział 1 a, który przewidywał specjalne dodatki funkcyjne dla wyższych urzędników, dla urzędników na kierowniczych stanowiskach. To było zupełnie jawnie omawiane w Komisji Budżetowej, o tem wszyscy Panowie wiedzieli, a przynajmniej powinni byli wiedzieć. W innych budżetach były paragrafy o dodatkach, remuneracjach, dodatkach funkcyjnych. I teraz skąd biorą ministrowie te wyższe uposażenia, skąd biorą nie tylko ministrowie, ale i wyżsi urzędnicy te uposażenia? Panowie wiedzą doskonale, że oni je dostawali w innej formie, chodziło tylko o to, żeby tę rzecz uregulować i uzgodnić z jednostajną prostą podstawą ustawową...</u>
          <u xml:id="u-37.23" who="#komentarz">(P. Kornecki: Myśmy nie wiedzieli.)</u>
          <u xml:id="u-37.24" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Panowie...</u>
          <u xml:id="u-37.25" who="#komentarz">(P. Kornecki: Dla premiera 6.450 myśmy nie uchwalali... W takim razie poza budżetem.)</u>
          <u xml:id="u-37.26" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Poza budżetem nic się nie działo, mamy zamknięcia rachunkowe i Panowie doskonale wiedzą, jak to było i jak jest. W każdym razie sytuacja tak się przedstawia, że wyższe uposażenia i dodatki funkcyjne, które zostały wprowadzone przez nową ustawę, obciążają budżet wydatkiem poniżej 2,5 miliona zł, to znaczy nie cały 1% od uposażenia urzędników cywilnych, bo o nich mówię, i tutaj niema mowy, ażeby 7% trzeba było komuś odbierać na to, ażeby te uposażenia wprowadzić. Otóż to wszystko było powiedziane i dziwię się, że jeszcze tego rodzaju demagogiczny argument został w tej chwili użyty.</u>
          <u xml:id="u-37.27" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Teraz dalej. Jeszcze mówiąc o ustawie o uposażeniach, jest sprawa zaszeregowania. Otóż doskonale wszystkim jest wiadomo, że była pewna ilość urzędników, którzy w pewnym czasie otrzymali swoje stopnie, automatycznie awansowali i nie odpowiadali tym warunkom, które na pewnem stanowisku urzędnikowi można stawiać.</u>
          <u xml:id="u-37.28" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Mieliśmy dwa sposoby załatwienia tej sprawy: albo postawić w stan nieczynny i zemerytować ich, albo w drodze zaszeregowania dać im te stanowiska, które kwalifikacjom ich odpowiadają. Wybraliśmy ten drugi sposób, jako korzystniejszy dla nich i dla Skarbu Państwa i to jest tajemnica zaszeregowania. Zaszeregowani niżej zostali przedewszystkiem i w większości ci, których gdybyśmy nie zaszeregowali niżej, to musielibyśmy ich zwolnić. To pozwoliło nam nie zwolnić pewnej ilości ludzi, którzy byli na swoich stanowiskach nieodpowiedni, a na innych mogą jeszcze z korzyścią pracować. Pozatem musiała być zaszeregowana niżej pewna ilość niewielka urzędników dla konkretnych konieczności budżetowych. Wreszcie uporządkowanie sprawy uposażeniowej pozwoli nam na jedno pociągnięcie, które będzie pierwszorzędnego znaczenia i naprawdę będzie mogło uzdrowić stan rzeczy w aparacie urzędniczym, pozwoli na reaktywowanie awansów i na systematyczne prowadzenie tych awansów, co przy dzisiejszym stanie rzeczy jest niemożliwe. Mamy nadzieję, że już na 1 kwietnia będzie pierwsza seria awansów i że potem znów drugi raz przy końcu roku będziemy mogli je powtórzyć, dostosowując w ten sposób stale uposażenie urzędnika do jego zasług i do jego wartości.</u>
          <u xml:id="u-37.29" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Był postawiony zarzut inny, w najwyższym stopniu ogólnikowo — o bezplanowości polityki gospodarczej Rządu. Dziwną jest rzeczą, że ta rzekomo bezplanowa polityka pozwoliła nam jednak wytrzymać bez załamania przesilenie, które, jak już mówiłem, kraje bogatsze i silniejsze gospodarczo doprowadziło do zachwiania się albo nawet do załamania, że pozwoliła nam jednak wzmocnić naszą sytuację gospodarczą i finansową zarówno wewnętrznie, jak i w przekonaniu całego świata. To jest rezultat tej rzekomo bezplanowej polityki. Stawiane tu były rozmaitego rodzaju zarzuty, chwytające to ten to inny fragment naszego życia gospodarczego i finansowego i wykazujące, że w tym fragmencie rzekomo nie szliśmy konsekwentnie, że w tym fragmencie właśnie, jeśli mieliśmy takie czy inne cele, trzeba było iść inaczej. I czasami nawet te zarzuty były ogromnie dziwne — jednym tchem potrafił mówca powiedzieć, że wyciskamy ze społeczeństwa dużo, dużo ponad miarę, a z drugiej strony, że takich i innych potrzeb my nie uwzględniamy, potrzeb, któreby wymagały dziesiątków i setek milionów. Więc skąd mielibyśmy to wziąć? Jeżeli naciskamy społeczeństwo zanadto, to przecież nie można było myśleć o tych wydatkach — jeżeli trzeba myśleć o tych wydatkach, to najwidoczniej nie naciskamy zanadto społeczeństwa. Więc to były te zarzuty, które się często spotykało w jednem i tem samem przemówieniu, stwierdzające, jak mało to przemówienie było przemyślane. I wogóle zarzut bezplanowości i wychwytywanie pewnych fragmentów mogły wynikać tylko na tle niezastanawiania się nad tem, że Rząd ma obowiązek prowadzić całą politykę finansową i gospodarczą, że jest odpowiedzialny za całość tych stosunków i że całość musi z sobą pogodzić, że wszystkie te rozmaite fragmenty muszą być w jakikolwiek sposób z sobą pogodzone, a często może się to zdarzyć tylko przez pewne poświęcenie, zrobione w jednej dziedzinie na korzyść drugiej.</u>
          <u xml:id="u-37.30" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Jakie były te wytyczne, których trzymaliśmy się i musieliśmy się trzymać?</u>
          <u xml:id="u-37.31" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Po pierwsze, musieliśmy dążyć do tego, żeby utrzymać stale równowagę budżetową i także kasową; jest to pierwszy warunek oczywiście, że żadne państwo ani wogóle żadna organizacja nie może istnieć, jeżeli jej dochody są stale niższe od jej wydatków, a więc utrzymanie w granicach możliwości równowagi dochodów i wydatków z tem, że przejściowo pewna przewyżka może być pokryta temi środkami, które się ma do rozporządzenia.</u>
          <u xml:id="u-37.32" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Drugie, to było utrzymanie stałej polskiej waluty. Zarówno ze względów zasadniczych, ogólnych, jak też i ze względów praktycznych było stale naszą wytyczną, stale naszym mocnym zamiarem, którego trzymaliśmy się nie dlatego oczywiście, ażeby nam się akurat waluta złota spodobała, ażebyśmy mieli do waluty złotej jakąś predylekcję irracjonalną, ale dlatego, że w naszych, polskich warunkach po inflacji markowej, po dewaluacji pierwszej złotego, po tych wstrząsach finansowych, które jedno i drugie przyniosło, przy małem wyrobieniu gospodarczem i politycznem społeczeństwa, wiedzieliśmy, że jakiś nowy eksperyment walutowy mógł być tylko w najwyższym stopniu szkodliwym i że nie pozwoli na dalsze uzdrowienie naszego życia gospodarczego. Oto dlaczego zawsze i stale obstawaliśmy przy stałej walucie polskiej i w dalszym ciągu przy niej obstajemy.</u>
          <u xml:id="u-37.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-37.34" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Zresztą p. generalny referent w swojem przemówieniu kilka dni temu tak obszernie to uzasadnił, że więcej nad tem rozwodzić się nie potrzebuję.</u>
          <u xml:id="u-37.35" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Dalej, po trzecie, musimy dbać o to, ażeby te pewne przerosty, pewne wybujałości, które powstały w okresie bardzo wysokiej koniunktury, stopniowo likwidować. Znowu zadanie samo przez się niełatwe, a które trzeba było pozatem uzgodnić z dwoma poprzedniemi. Cała ta akcja oddłużeniowa, akcja obniżenia nadmiernie wysokich cen i t. d. — wszystko to musieliśmy robić, mając na widoku wciąż, że utrzymana mana musi być struktura naszego aparatu kredytowego, że nie możemy dopuścić do załamania się tego aparatu kredytowego, co znowu na uzdrowienie gospodarki narodowej najszkodliwiejby podziałało.</u>
          <u xml:id="u-37.36" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wreszcie mieliśmy to wielkie zagadnienie zatrudnienia, zagadnienie walki z bezrobociem, które znowu nie tylko u nas występowało, które we wszystkich krajach występuje w formie bez porównania ostrzejszej, niż u nas. Mieliśmy przed sobą tych pięć wytycznych: utrzymać równowagę budżetu, utrzymać stałość waluty, zlikwidować wybujałości i nadmierne zadłużenia, utrzymać nienaruszony aparat kredytowy i jednocześnie walczyć z bezrobociem. Proszę Panów, każda z tych rzeczy sama przez się była i jest niesłychanie trudną, ale one robią się o wiele trudniejsze, jeżeli te wszystkie pięć momentów występuje jednocześnie, jeżeli będziemy jednocześnie tego wszystkiego pilnowali i nie pozwolimy, ażeby załatwiając jeden fragment, naruszyć jakiś drugi. Mogliśmy sobie ułatwić zagadnienie budżetu i kasy, mogliśmy sobie ułatwić częściowo, przejściowo sięgając do zapasów Banku Polskiego, ale wówczas naruszylibyśmy walutę. Mogliśmy ułatwić sobie sytuację kredytową również przez szeroko idące kredyty w Banku Polskim, ale znowu byśmy naruszyli walutę. Mogliśmy łatwo zrobić oddłużenie, przewracając cały nasz aparat kredytowy, ale przecież jeżeli dotknęlibyśmy pierwszego, drugiego, trzeciego czy czwartego fragmentu, tobyśmy zawsze doszli do tego, że chwilowo ułatwilibyśmy sobie pracę na jednych odcinkach, a po pewnym czasie nastąpiłaby groźba załamania całości.</u>
          <u xml:id="u-37.37" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Utrzymanie tego wszystkiego równomiernie, tak, aby jedna dziedzina nie przeszkadzała drugiej, przeciwnie, aby harmonizowały ze sobą i siebie wzajemnie podtrzymywały, to było to zagadnienie niesłychanie trudne. Jeżeli więc przy rozwiązywaniu tego zagadnienia czasami zdarzało się, że jeden fragment może nie został chwilowo dostatecznie uwzględniony, że polityka nasza w jednej dziedzinie nie szła pozornie dość konsekwentnie, to dlatego, że musieliśmy liczyć się jednocześnie z temi innemi stronami naszego życia gospodarczego i naszego życia finansowego i że musieliśmy dbać o to, aby tu znowu na innych odcinkach równowagi nie naruszyć i to jest ta rzekoma bezplanowość. To nie jest bezplanowość, to jest właśnie uwzględnienie całokształtu wszystkich zagadnień finansowych, przyznawanie każdemu jego słusznej wagi i zwrócenie swoich wysiłków na tę dziedzinę, na ten odcinek, który w danym momencie najwięcej trudności przedstawia. To jest ta właśnie tajemnica, która się wydaje niektórym bezplanowością.</u>
          <u xml:id="u-37.38" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Nie będę już powracał do całego szeregu kwestyj, które dziś przestały znajdować oddźwięk w tej Izbie. Nie będę przypominał Panom, co mówiono rok temu o wielkości naszych deficytów budżetowych, o nierealności przewidywań podatkowych i o tem, że zmiana statutu Banku Polskiego ma na celu zaczerpnięcie ze źródeł tego Banku i po to się ją wprowadza, podczas gdy okazało się, że pokrycie złotem pozostało na tej samej mniej więcej wysokości, na której było pokrycie złotem i walutami rok temu. Nie będę już tych rzeczy przypominał, nie będę już wogóle Panów nużył, pozwolę sobie tylko przypomnieć pewną może anegdotkę historyczną.</u>
          <u xml:id="u-37.39" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Opowiadają, że podczas kampanii egipskiej Napoleona generał Kleber kiedyś zapuścił się daleko w pustynię i tam gdzieś, na jakiejś oazie spotkał starego pustelnika. Ponieważ tak się złożyło, że parę dni temu było zaćmienie słońca, więc była mowa o tem zaćmieniu słońca. I pustelnik powiedział do generała Klebera: smok pożarł słońce. Na to generał Kleber zaczął tłomaczyć pustelnikowi, skąd powstaje zaćmienie słońca, zaczął rysować na piasku kręgi, elipsy i wyjaśniał tę rzecz. Pustelnik tego wysłuchał uważnie, poczem powiedział: smok pożarł słońce. Drugi raz generał Kleber zaczął tłomaczyć bardzo obszernie, jeszcze bardziej ściśle i naukowo, a po chwili pustelnik znowu powtórzył: smok pożarł słońce. Panowie z opozycji! Skoro słońca nie widzicie, to twierdźcie, że smok pożarł słońce,...</u>
          <u xml:id="u-37.40" who="#komentarz">(Wesołość, oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-37.41" who="#MinisterSkarbupZawadzki">...ale 32 miliony Polaków widzą słońce i idą do niego. I Wy im tego słońca nie przysłonicie.</u>
          <u xml:id="u-37.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca generalny p. Miedziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! W przemówieniu p. Ministra Skarbu był podany przykładowo szereg nieścisłości z przemówień opozycji, które nam właściwie utrudniają, a nie ułatwiają, jakby się zdawało, polemikę. Normalnie to tak się dzieje, jak przeciwnik operuje fikcją, złemi cyframi, to niby z tej drugiej strony wypada się z tego cieszyć, bo łatwo to wykazać, bo fałsz ma krótkie nogi, bo niejednokrotnie w ciągu kilku godzin a nawet kilku minut już można to wyjaśnić. Mybyśmy jednak woleli nie mieć tej satysfakcji, wolelibyśmy mieć satysfakcję inną, wolelibyśmy, by starcia nasze z Panami miały charakter rzeczywistych starć zdań, przy których stoimy, zdań różnych, zdań umotywowanych, nie operować żonglerką, tylko operować zdaniami istotnemi, poważnemi tak, żebyśmy mogli w polemice naszej nie uciekać się do sprostowań faktycznych, ale brać byka za rogi. To byłaby walka poglądów i idei, a nie żonglerka słów. Niestety, ta przyjemność rzadko kiedy nam jest dana. Dlatego w dyskusji tej, w dyskusji bardzo obszernej, niewielu spotykamy przeciwników, z którymi walczymy z męską satysfakcją nad argumentami, które mogą być pogłębione lub w rezultacie musimy przyznać, powiedzieć, że Panowie zostają przy swojej racji, a my zostajemy przy swojej, bo wychodzimy z innego punktu założenia.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#BogusławMiedziński">Gdy słuchaliśmy p. prof. Rybarskiego, którego zaliczam właśnie do tych przeciwników, którzy reprezentują jednak konsekwentnie stale od paru lat ten sam pogląd, czy te same obawy, to muszę mu przyznać, że on jest tym, który stosunkowo blisko podchodzi do argumentów przeciwników, rzadko kiedy stosunkowo ułatwia sobie dyskusję naginaniem, zmienianiem cytaty, zmienianiem tego, co przeciwnik powiedział, wmawianiem mu zgoła innego zdania. Z p. prof. Rybarskim w tym wypadku mógłbym co do tego tylko o jedno się pospierać, że sam sobie ułatwienie robi, mianowicie gdy zarzucał mi, że twierdziłem, iż obóz nasz od lat 7, od maja 1926 r. nie robił błędów, że wszystkie jego przewidywania były trafne.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(P. Rybarski: Tak słyszałem.)</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#BogusławMiedziński">Otóż, Panie Profesorze, to było wydrukowane nawet, co ja mówiłem. Ja wyraźnie ograniczyłem ten czas, wyraźnie ograniczyłem go do pewnego tylko momentu; niech mnie Bóg broni, abym wzorem pewnego stronnictwa w Polsce uważał, że my nie robimy błędów i że jesteśmy nieomylni. Nie chciałbym zejść do tego poziomu bezkrytycyzmu. Robiliśmy błędy niewątpliwie, mamy na swoją pociechę to, że robi je cały świat w tym szalonym okresie, w którym żyjemy. Mamy pozatem, gdybyśmy chcieli szukać pociechy, jeszcze jedno, że były to zwykłe, szczególnie w poprzednich kadencjach sejmowych, błędy mniejsze w rozmiarach niż te, do których pchano nas z ław opozycyjnych, znacznie mniejsze, jeśli chodzi o gospodarkę finansową i budżetową.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#BogusławMiedziński">To też ograniczałem moje twierdzenia o prawdziwości i zgodności z prawdą naszych tez zasadniczych i o istnieniu linii wytycznej. Nie mówiliśmy, że wszystko było dobrze, że żadnych błędów nie było. To było ograniczenie w czasie, które postawiłem, że ta koncepcja jednak i później konsekwentnie przez Rząd utrzymana nastąpiła w roku 1929. Wyraźnie się na tę datę powoływałem i w tem ograniczeniu tematu mogę do sporu stanąć i spierać się i udowadniać, że tak istotnie było.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#BogusławMiedziński">Dlatego też to rozszerzenie ze strony p. prof. Rybarskiego nie było zgodne z mojem twierdzeniem, ale zarzut co do przewidywań był nam postawiony jednocześnie bardzo ciekawie i, zdaniem mojem, wkracza już trochę w wolne żarty ze strony p. prof. Rybarskiego. Bo gdy mówiłem, czego Pan Profesor nie neguje, że w publicystyce naszego obozu było przewidywane załamanie się dolara, p. prof. Rybarski zarzucił nam wówczas, że nie było konsekwencji w naszem działaniu, bo należało zapobiec dopuszczeniu wkładów dolarowych w bankach i kasach, nie przyjmować tych wkładów i narażać jednych ludzi na straty, a drugich ludzi na niesprawiedliwe zyski. Otóż, proszę Panów, życzenie p. Profesora, ażeby Rząd ludziom zabraniał umieszczać wkłady w tej walucie, w jakiej sobie życzą, jest życzeniem daleko bardzo posuniętem. Przeciwnie, byłoby niesłychaną niekonsekwencją w naszej polityce braku zastrzeżeń dewizowych i swobodnego obrotu walutami, gdybyśmy nagle zrobili to. Jak to można zapobiec dopuszczeniu wkładów dolarowych, skoro ktoś sobie życzy? Pan jest strasznym etatystą, Panie Profesorze.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#komentarz">(P. Rybarski: W tem znaczeniu jestem etatystą.)</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#BogusławMiedziński">Mamy pójść do obywatela Iksińskiego i powiedzieć mu: Panie, nie wolno trzymać dolarów, niech pan trzyma złote, bo pan straci.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#BogusławMiedziński">Ja myślałem, że Pan Profesor sobie zażartował. Jeżeli Pan się poważnie przy tem upiera, to ja poważnie zwrócę Panu pewną uwagę. Myśmy zrobili swoje, bo myśmy mówili ludziom codziennie z tej trybuny i w naszej prasie: trzymajcie się złotego, bo to jest waluta pewna.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#BogusławMiedziński">A Panowie co czas pewien robili koło złotego niepokój.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Rybarski: Pan Krzyżanowski i pan Czechowicz, były referent generalny i były minister robili koło złotego niepokój.)</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#BogusławMiedziński">I p. prof. Rybarski. Ilekroć z tej trybuny omawialiśmy jakąkolwiek sprawę, związaną z naszym bankiem emisyjnym, chociażby przypomnę ostatnie podwyższenie kredytu rządowego z 50 do 100 milionów, czy Pan Profesor nie kręcił głową znacząco, że to może zaszkodzić? Otóż, Panie Profesorze, ci, którzy ciągle się niepokoili o walutę polską, ci pchali ludzi do trzymania oszczędności w dolarach, a tym, którzy mówili codziennie: Złoty się trzyma, raczej dolar padnie — tym robicie dzisiaj zarzut, że narazili ludzi na straty. To są wolne żarty.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#komentarz">(P. Stypułkowski: Pan Minister przyznał w zeszłym roku rację trosce p. profesora.)</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#BogusławMiedziński">Trosce, ale przestrzegałem przed skutkami paniki. Ja zawsze przypisuję najlepsze intencje przeciwnikowi.</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o żarty p. profesora Rybarskiego, skoro już przy tem jesteśmy, to muszę zaznaczyć jeszcze jeden taki wypadek z dyskusji ostatniej. P. Profesor mówił o statystyce ruchu kapitałów, poczem powiedział, że bardzo żałuje, że nie ma jeszcze jednej statystyki, mianowicie statystyki wzrostu kapitałów żydowskich, i wyciągał z tego konsekwencje prosto zmierzające do jego końcowego wywodu, że my dzisiaj tak jakoś tym kryzysem kierujemy, ażeby katolik tracił, a Żyd zyskiwał. Otóż ja pozwolę sobie uważać za żart wyciąganie konsekwencyj ze statystyki, której niema. P. Profesor powiada, że szkoda, że niema tej statystyki, a potem wyciąga konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#BogusławMiedziński">Ja zawsze jestem nieszczęśliwy, bo zawsze chcę się czegoś od profesorów nauczyć i ciągle trafiam źle.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, jeżeli chodzi w dalszym ciągu o rzeczy, w których jest różnica zdań między nami, różnica zdań warta rzeczywiście mówienia, to parę słów jeszcze co do karteli. Panowie i z lewej i z prawej strony...</u>
          <u xml:id="u-39.20" who="#komentarz">(wskazując na lewicę i prawicę)</u>
          <u xml:id="u-39.21" who="#BogusławMiedziński">...tak tutaj przychodzą do nas, jakgdyby sytuacja przedstawiała się w sposób następujący: oddaliście nam Polskę, w której nie było żadnych karteli, w której było wszystko cudowne na tym terenie, względnie była pewna kontrola, kartele nie mogły się tworzyć — a my cóż zrobiliśmy? — zrobiliśmy kartele i pozwalamy im hulać. Pozwolą Panowie zwrócić sobie uwagę, że tak zgoła nie było. Myśmy przecież odziedziczyli spadek w pewnym stanie rzeczy, odziedziczyliśmy, wzięliśmy wszelką odpowiedzialność za rządy w Polsce, w której istniały kartele, jak i na całym świecie. I nie kto inny jednak, jak rządy lat ostatnich, przyjrzawszy się tym sprawom, wprowadziły ustawę kartelową, której przedtem nie było, wprowadziły sąd kartelowy, który funkcjonuje i wprowadziły kontrolę nad gospodarką karteli. Więc to jest rzecz dość ważna. Myśmy nic nie uronili — przeciwnie, jeżeli chodzi o wzięcie karteli pod kontrolę, my zrobiliśmy pierwszy krok naprzód w tej dziedzinie. A teraz pan Profesor, polemizując z tem, czy my mamy wogóle wytyczną linię, czy nie, mówił, ironizując nasze twierdzenia, że my twierdzimy: kartel jest pożyteczny, kartel jest szkodliwy, kartel jest czasem pożyteczny, kartel jest czasem szkodliwy, to trochę przypomina filozofię. Proszę Panów, nie wiem, czy to przypomina filozofię, ale nadzwyczajnie przypomina życie. Kartel jest czasem pożyteczny, a czasem szkodliwy. Ja nie widzę nic a nic dziwnego w tem twierdzeniu. Panowie wiedzą, że, gdy forma karteli, trustów, koncernów zaistniała na świecie, gdy się okazało, że potrafi ona wprowadzać wielkie komplikacje w interesach ogólno-społecznych, pierwotnym odruchem rządów było: znieść kartele, zakazać trustów i karteli! To nie dało żadnego rezultatu. Ta polityka krańcowa zbankrutowała, bo życie jest życiem, bo jednak to zrzeszanie się, dążenie do organizacji o pewnej doskonałości i pewnym zamkniętym charakterze ze strony danej gałęzi życia jest naturalnym przejawem, któremu trudno zapobiec. I dopiero później nastąpiła faza druga, w którą weszliśmy odrazu, korzystając z doświadczenia obcych, mianowicie nie dążenia do fikcyjnych idealnych rozwiązań, nie zarządzenia administracyjne, sprzeczne z kierunkiem życia, tylko kontrola nad tem, czego uniknąć się nie da. I dlatego twierdzę, że to, co p. Profesor ironizował — kartel jest czasem pożyteczny, czasem szkodliwy, to istotnie my tak myślimy i według tego postępujemy. P. Profesor mówił dalej: „Rozumiem, że można stać na stanowisku, że nie należy odrzucać zasadniczo karteli, ale trzeba określić, które przejawy życia karteli są szkodliwe, a które nie”. Tak p. Profesor twierdzi z nieznanych mi przyczyn. Otóż to rozróżnienie pozwolę sobie podać w tej chwili, bo ono jest bardzo łatwe: podstawy kontroli i granice kontroli. Podstawy kontroli są bardzo proste, ponieważ organizacja kartelowa uchyla stosunki w danej dziedzinie produkcji od działania naturalnego prawa podaży i popytu, ponieważ uchyla się od skutków prawa konkurencji, czyli wprowadza wyjątkowe stosunki zarówno w dziedzinie cen jak i w dziedzinie wartości towaru, wyłącza swobodną możliwość wyboru ze strony konsumenta, więc kontrola być musi, skoro przestaje działać naturalne prawo.</u>
          <u xml:id="u-39.22" who="#BogusławMiedziński">Teraz granice tej kontroli. Są i w ustawie kartelowej wymienione, były wymieniane tutaj nieraz i przez nas. Rzecz prosta, kontrola w zakresie cen, że ceny nie mają przewyższać godziwego zysku, usprawiedliwionego gospodarczo zysku. To jest wyraźnie sformułowane. Dalej, że wkraczać w politykę karteli i poddawać je kontroli należy wówczas tylko, gdy naskutek egoistycznego działania danego kartelu mogą ponieść uszczerbek bądź inne dziedziny produkcji z jego produkcją związane, bądź szeroki ogół i interes publiczny. To są wyraźne i zrozumiałe rzeczy, które można swojemi słowami powtórzyć z pamięci, nie używając nawet skomplikowanej terminologii. Dlaczego to ma być niejasna odpowiedź, nie wiem.</u>
          <u xml:id="u-39.23" who="#BogusławMiedziński">Czy istnieje wykonanie z naszej strony? Pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, że istnieje. Istnieje ostrożne, wzięto na warsztat jeden kartel, wzięto potem drugi kartel. Przeszedł przez kontrolę kartel cementowy, przeszedł przez kontrolę kartel karbidowy, przyszedł czas na cukier, okazało się, że nawet nie trzeba będzie sądu kartelowego i że obniżka ceny cukru, i to znaczna, nastąpi. Ale Panowie z opozycji powiadają, że tak, ale dlaczego dopiero w jesieni? Panowie chcieliby, jak my mamy coś robić, żeby to było i zaraz i doskonale. A my ludzie prości jesteśmy i robimy co można i kiedy można.</u>
          <u xml:id="u-39.24" who="#BogusławMiedziński">Argumentacja kol. Zaremby była niezmiernie ciekawa. Oświadczył on: jeżeli może być obniżka w październiku, to dlaczego nie może być zaraz — i zatriumfował. A jaki jest sens tego powiedzenia? Ja zaraz go zilustruję. Kol. Zaremba powiedział ni mniej ni więcej: jeżeli jesień jest w październiku, to dlaczego nie ma być w lutym? Czy to jest mądre? Panie Kolego, jeżeli dla jesieni jest termin październik, to nie może być luty, ponieważ z tym terminem jest związane wiele rzeczy, bo w październiku dojrzewają buraki, trzeba je wykupić, produkcja cukru jest kalkulowana według cen zeszłorocznych buraków, które są kalkulowane podług cen buraków na rynkach zagranicznych, według wysokości cen i ilości, od czego musi zależeć kalkulacja cen cukru itd. na rynku wewnętrznym. Jeżeli ma być tyle rzeczy w październiku dokonanych, to nie można mówić, żeby październik był w lutym i triumfować.</u>
          <u xml:id="u-39.25" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-39.26" who="#BogusławMiedziński">To są skomplikowane rzeczy, bo tu wchodzą w grę i buraki, i interesy rolnictwa, i wszystko. To nie są rzeczy, które się robi z czwartku na piątek.</u>
          <u xml:id="u-39.27" who="#BogusławMiedziński">Bardzo mi przykro, że nie mogę, tak jak z p. prof. Rybarskim, polemizować z p. Fiołkowskim, a to dlatego, że kolega Fiołkowski w swojem przemówieniu, wygłoszonem z wielką swadą, zdał egzamin z tego, że po pierwsze niema ochoty nawet przeczytać cyfr, z któremi polemizuje, a powtóre potrafił, mówiąc o cyfrach, wymienionych przeze mnie, będących w druku sejmowym i w gazetach, omylić się o 75 milionów. To mnie zwalnia od dyskusji nad daną sprawą, bo się pisze, mówi, drukuje, a potem kochany oponent — 75 milionów mniej czy więcej, to mu wszystko jedno. No, to ja tak nie polemizuję. Niestety jest to pewna swoboda językowa w układaniu sobie tematu do polemiki. P. Fiołkowski nie polemizuje z tem, co ja powiedziałem, ale z tem, co mi wkłada w usta. Ja do p. posła Fiołkowskiego nie mam na tyle zaufania, pozwolę sobie twierdzić, że to, co on wkłada mi w usta, to są głupstwa. I dlatego z tem, co p. Fiołkowski mi przypisuje polemizować nie będę, żadnej wartości to niema. Bo cóż jest warte takie ironizowanie jak: niewątpliwie łatwiej jest gromić opozycję, niż podnieść cenę żyta. No tak, i łatwiej jest gromić Rząd, niż podnieść cenę żyta.</u>
          <u xml:id="u-39.28" who="#BogusławMiedziński">Ten sam p. poseł ironizował, że jesteśmy tak wielkim, potężnym obozem, tak silnem ugrupowaniem, a przyznajemy się do bezsilności w takiej dziedzinie, jak zerwanie zależności naszych cen od rynku światowego. Proszę Panów, najpotężniejszy człowiek na świecie i największa siła nie potrafi nic zmienić w tem, że dwa razy dwa jest cztery. Jeżeli Panowie, jako Obóz Wielkiej Polski, doszedłszy do władzy, i w sytuacji, kiedy będą mieli nadwyżkę produkcji żyta nad spożyciem, potrafią zrobić tak, że ceny światowe nie będą wpływały, to wstąpię natychmiast do Obwiepola.</u>
          <u xml:id="u-39.29" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.30" who="#BogusławMiedziński">Teraz dochodzę do tego sedna rzeczy, bo muszę nazwać sednem rzeczy w stanowisku Panów wszystko to, co się powtarza jako refren w waszych przemówieniach. Boję się, że tutaj właściwie zahaczyćbym musiał o Konstytucję, a tego nie chcę robić, bo myśmy Panów 3 lata prosili, żebyście zasiedli i pogadali z nami o Konstytucji, to Panowie nie chcieli, a teraz gdy Panowie chcą, to my powiadamy, że teraz od tego jest druga Izba, panowie senatorowie, oni niech tam gadają, a my poczekamy. I dlatego o Konstytucji nie będę mówił. Nie będę tej debaty, jako nie będącej na miejscu w tej chwili, tu wznawiał. Natomiast z bieżącem naszem życiem i z tą krytyką polityczną, którą Panowie tu podnosili, są związane pewne rzeczy, co do których Konstytucję będę musiał zacytować.</u>
          <u xml:id="u-39.31" who="#BogusławMiedziński">P. prof. Rybarski, powiada: poparcie, którego Wam udziela żywioł żydowski nie wzmoże Was w opinii publicznej, p. Bielecki powiada, że Żydzi Polaków biją ciągle, że Obóz Wielkiej Polski jest szczuty i prześladowany we własnym kraju, powiada p. Bielecki, że część Żydów musi Polskę opuścić, a reszta musi być ujęta w karby. Ogromnie mnie dziwi, że Panów nie żenuje, żeby Polak czuł się bitym we własnym kraju, jakby mnie w Polsce, mnie Polaka, ktoś bił, to jabym się wstydził płakać i skarżyć i twierdzę, że takie utyskiwanie jest żenujące. Panowie powiadają nam z właściwą sobie uprzejmością, że my kopiemy przepaść między sobą a narodem polskim przez cyniczne traktowanie wartości moralnych, przez tę łatwość, z jaką dla korzyści współpracy z Żydami wyrzekliśmy się w Konstytucji imienia narodu polskiego. To powiedział p. poseł Stypułkowski.</u>
          <u xml:id="u-39.32" who="#BogusławMiedziński">Panowie jesteście nacjonalistami. Nam natomiast tego prawa odmawiacie. Będziemy za chwilę o tem mówili. Ale mnie dziwi u Panów psychologicznie ta niesłychana łatwość, z jaką wy nacjonaliści szermujecie zarzutem braku patriotyzmu i poczucia narodowego wobec innych. Jakbyście zarzucali, że gramy w brydża — z taką łatwością to Wam przychodzi. Jakie jest podłoże psychiczne? Widocznie Panowie tych rzeczy za nadzwyczaj cenne nie uważacie. Panowie uważają, że tak jak nas tu widzicie wszystkich, że nam można powiedzieć: Wy nie jesteście Polakami, tylko Żydami, wy sprzedajecie Żydom naród polski za jakieś korzyści. Te zarzuty, gdyby nie były tak śmieszne, to musiałyby nas gniewać, i był czas, kiedy myśmy się gniewali, dziś tylko wzruszamy ramionami.</u>
          <u xml:id="u-39.33" who="#BogusławMiedziński">P. prof. Rybarski ma rację, że przyszły czasy, kiedy zwyciężyła idea narodowa, kiedy nacjonalizm i kierunek nacjonalistyczny zwyciężył na całym świecie. To jest prawda, to jest niewątpliwa prawda. Ten proces się odbył w naszych oczach, w oczach naszego pokolenia. Zresztą badacze i historycy powiadają, że na przestrzeni wieków ten proces przeszedł swoje fazy. Poczucie narodowe, nacjonalizm to są rzeczy, które mają swoje okresy wzniesienia i upadku. Przeżywamy niewątpliwie od początku XX stulecia takie wzniesienie się w całym świecie poczucia narodowego, niejednokrotnie zanikłego. Od Chin, od Oceanu Spokojnego aż do Oceanu Atlantyckiego, do Katalonii i do Basków przeszła ta fala, zaczepiając po drodze o Kaukaz, zaczepiając po drodze i o Polskę, nie pomijając nawet rozproszonego po całym świecie narodu żydowskiego. Panowie sobie przypominają, jak jeszcze w końcu XIX stulecia dominującym był w żydowstwie kulturalnem ruch asymilacyjny, jak on potem w naszych oczach upadł, jak Żyd, który dawniej obrażał się, gdy go nazwano Żydem, gdy mu wypominano pochodzenie żydowskie, nagle z dumą zaczął mówić: Tak, ja jestem Żydem. To są wszystko objawy wzrostu nacjonalizmu.</u>
          <u xml:id="u-39.34" who="#BogusławMiedziński">Ta faza jak powiedziałem, odbywała się i u nas, działo się to między rokiem 1905 i między rokiem 1914, i wtedy myśmy z Panami minęli się w drodze. Panowie akurat wtedy doszli do przekonania, że nierealna jest wizja odzyskania niepodległości Polski.</u>
          <u xml:id="u-39.35" who="#komentarz">(Rybarski: Nie!)</u>
          <u xml:id="u-39.36" who="#BogusławMiedziński">Istnieją książki, mianowicie Romana Dmowskiego.</u>
          <u xml:id="u-39.37" who="#komentarz">(P. Kornecki przeczy.)</u>
          <u xml:id="u-39.38" who="#BogusławMiedziński">Cóż ja zrobię, kiedy to jest w druku i kiedyśmy to wszyscy czytali.</u>
          <u xml:id="u-39.39" who="#komentarz">(P. Kornecki przerywa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę łaskawie nie przerywać...</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#komentarz">(P. Kornecki: Pan Marszałek jest Marszałkiem Sejmu.)</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#KazimierzŚwitalski">Wiem doskonale, nie potrzebuje mi Pan tego przypominać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#BogusławMiedziński">Nie wiem, dlaczego Panowie tak się dziwnie zachowują, kiedy ja mówię o tych rzeczach spokojnie, a Panowie nie dziwili się, jak myśmy spokojnie słuchali, kiedyście Panowie zarzucali, że Żydom narodowość sprzedajemy. Myśmy tego spokojnie słuchali, a Panowie się obrażają za wywody historyczne. Przecie są to dostępne rzeczy. Panowie przez ostatnie lata przed wojną nie wypierali się, że Panowie głoszą dostosowanie się do stanu rzeczy, do oddzielenia narodu od państwa, do uzyskania rozwoju narodowego w ramach państw rosyjskiego, austriackiego i niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Tak było.)</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#BogusławMiedziński">Wtenczas myśmy się minęli. Wreszcie ja mówię, że Panowie doszli do przekonania, że inny stan rzeczy nie jest realny, a myśmy akurat wtedy doszli do przekonania, że realne jest powstanie na nowo niepodległego Państwa Polskiego. Falę nacjonalizmu, która szła przez świat, myśmy podchwycili, akurat w tem miejscu ona przeszła nad Waszemi głowami — i w tem miejscu zrobiliście błąd. I od tego czasu my nie w pismach i broszurach, ale wierze swojej w to, swojemu nacjonalizmowi dawaliśmy wyraz praktyczny i to nie jeden raz.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#BogusławMiedziński">Czemże jest nacjonalizm prawdziwy w praktyce? Nacjonalizm prawdziwy w życiu narodu zorganizowanego we własne państwo jest dążeniem do rozwoju jego potęgi, jego dobrobytu, jego mocy. W narodzie, który nie ma własnego państwa, jest w niewoli, nacjonalizm prawdziwy w najwyższem patriotycznem swojem napięciu jest niczem innem, jak dążeniem do odzyskania bytu państwowego i wiarą. My tej wiary chwyciliśmy się i poszliśmy nie za dziełami myślicieli, reprezentujących wówczas wasz odłam, poszliśmy raczej my — ludzie prości — za Sienkiewiczem początkowo, potem za Żeromskim, za Orzeszkową. Powiedzieliśmy sobie, że to są jednak rzeczy, dla których warto żyć i o które warto walczyć. Nie my jesteśmy winni, że tak się stało. że instynkt nasz był instynktem trafnym, jako nacjonalistów. I od tego czasu my, którzy robiliśmy wojsko polskie, my, którzy biliśmy się nie o co innego, jak o niepodległość Polski, my, którzy do tej: niepodległej Polski weszliśmy i budujemy ją tak, aby była mocna i potężna — nam stawiacie zarzut, że my nie jesteśmy nacjonalistami, tylko akurat Wy, Panowie! To jest bardzo dziwna rzecz. To jest to rozminięcie się historyczne, którego Panowie nigdy nie chcecie wziąć pod uwagę. Jak wy to sobie tłumaczycie, jak sobie o tem myślicie, to ja nigdy nie mogę pojąć. Jak Wy sobie to wyobrażacie? P. Stypułkowski mówi: Taka łatwa rzecz. P. Bielecki powiada ciągle to samo. Panowie sobie wyobrażają, że Pieracki, Sławek i Świtalski schodzą się wieczorami i myślą o tem, jak imię Polski najprędzej Żydom zaprzedać.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#BogusławMiedziński">Ja myślę, że Panowie tylko majaczycie a gdybyście się tylko tak troszeczkę przespali i wyleli jedno, drugie wiaderko wody na głowę, to czy, po ludzku biorąc, można tak sprawę traktować? Któż nam może powiedzieć tak, jak Panowie mówią, że zmieniamy na gorszy ten stan rzeczy w Państwie. Bo tak, jak Panowie mówią, to wygląda, że odziedziczyliśmy Rzeczpospolitą złożoną z 30 milionów Polaków i napłodziliśmy 2.700.000 Żydów i tym Żydom dajemy przywileje, których Panowie nigdyby nie dali.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów. Jakże łatwo byłoby rządzić tem Państwem, jakże niepomiernie łatwiej byłoby niem rządzić, gdyby nie ta drobnostka, te 30% mniejszości narodowych. Panowie przecie znają statystykę, Panowie nie siedzą tylko w Warszawie i wiedzą, że na 30 milionów Polaków mamy 30% nie Polaków w tej Rzeczypospolitej, i nie byłaby Rzeczpospolita tak wielka i bezpieczna, gdyby nie to. Wielkość Polski jest z tem nierozłącznie związana. My Polacy mamy w tej realnej sytuacji w jakiej jesteśmy, odpowiedzialność nie tylko za nas, ale i za tamtych, bo jesteśmy twórcami, organizatorami i gospodarzami w tem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#BogusławMiedziński">Panowie chcą z tego powodu ciągłego przywileju, a my powiadamy, że z tego powodu ciąży na nas większa odpowiedzialność, niż na innych. Przywilejów nam nie potrzeba, bo sama nasza liczebność i nasza rola jako organizatorów i prawodawców tego Państwa wystarcza nam w zupełności, i nie czujemy się nieszczęśnikami prześladowanymi w tem Państwie, jak Panowie się czują.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#komentarz">(Głos: To zrozumiałe.)</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#BogusławMiedziński">Panowie znowu wkraczają na tę samą historię.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#BogusławMiedziński">Ale pomówmy, jaki stan rzeczy zastaliśmy i co też takiego zrobiliśmy. Zastaliśmy w Państwie, jak powiadam, bo Panowie o tej mniejszości szczególnie mówią, 2.700.000, o ile się nie mylę, ludności żydowskiej, która wiekami się nawarstwiła, jak Panowie doskonale wiedzą, jeszcze za czasów polskich i potem, dzięki temu, że wszyscy Żydzi, którzy chcieli handlować z Rosją, dzięki linii osiedlenia, musieli tu mieszkać. Więc Panowie wiedzą, że nie sanacja to zrobiła. I zastaliśmy pewien stan rzeczy, zastaliśmy Konstytucję, w której zawarowane są pewne prawa — Panowie sobie doskonale przypominają ten stan rzeczy, w którym jest zawarowane, że „Wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Urzędy publiczne są w równej mierze dla wszystkich dostępne na warunkach prawem przepisanych”. „Rzeczpospolita Polska zapewnia na swoim obszarze zupełną ochronę życia, wolności i mienia wszystkim bez różnicy pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religij”. To jest § 95 i 96. Pozatem jest jeszcze § 109 i 110, wyraźnie zaczynający się od słów: „Obywatele polscy należący do mniejszości” i t. d. Dalej § 111.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A 125?)</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#BogusławMiedziński">I proszę Panów, Panowie 18 marca 1923 r. oświadczyli w swoim organie głównym: „Obóz narodowy poszczycić się może, że to wszystko, co uważał za istotnie ważne, do Konstytucji wprowadzić zdołał i że nie narzucono mu nic takiego, przeciwko czemu zasadniczo walczył”. Więc Panowie, to przecież nie my, tylko Wy!</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#BogusławMiedziński">A teraz proszę Panów, pozwolę sobie również przypomnieć, że traktat o mniejszościach podpisany został nie przez p. Sławka i Polakiewicza naprzykład, tylko przez Dmowskiego i Paderewskiego,...</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#komentarz">(Głos: I Piłsudskiego.)</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#BogusławMiedziński">...przez Dmowskiego i Paderewskiego,</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Działających z ramienia Naczelnika Państwa.)</u>
          <u xml:id="u-41.19" who="#BogusławMiedziński">Tak jest, działających z ramienia Rządu. Jeżeli Panowie sobie przypominają, to sytuacja wówczas była taka, że niekoniecznie Komitet Narodowy, który otrzymał mandat reprezentowania rządu polskiego — jak to się odbywało i jakimi drogami w Paryżu, nie będę mówił — nie był tak codziennie przy telefonie i nie pytał Naczelnika Państwa o zlecenia, gdyż Komitet Narodowy miał dużą wolność i swobodę działania. Gdyby Panowie byli ciekawi, to na Wierzbowej ulicy w aktach Ministerstwa Spraw Zagranicznych znaleźliby Panowie sprawozdania i protokóły z konferencyj, które poza tem co się ukazało w traktacie mniejszościowym były spisane z rozmów z Llojd Georgem, Wilsonem i in. w których brali udział panowie Dmowski i Paderewski. Tamby Panowie zobaczyli, jak daleko idące zobowiązania i obietnice były poczynione przez tych panów jeszcze oprócz tego, co się znalazło w traktacie mniejszościowym. A z czego to płynęło? Znowu pozwolę sobie twierdzić, że to płynęło z oryginalnej psychologji, jak na czołowych nacjonalistów, mianowicie z tego samego przekonania, które panu Romanowi Dmowskiemu — może i to nieścisłe? — kazało prosić Ententę, ażeby wstrzymała ewakuację wojsk niemieckich z Polski dotąd, dopóki Ententa nie przyjdzie.</u>
          <u xml:id="u-41.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tchórze.)</u>
          <u xml:id="u-41.21" who="#BogusławMiedziński">Jestem daleki od podejrzewania w tej chwili jakiegoś machiawelizmu, ale twierdzę, że poprostu p. Dmowski tak dalece lekceważył sobie Polskę i jej siły własne, że nie wyobrażał sobie, żeby ona sobie mogła dać radę z zalewem nieistniejącej na przełomie roku 1918 i 1919 armii czerwonej. To było właśnie bardzo ciekawe, bo armia czerwona, której zalewu na Polskę rzekomo bał się p. Roman Dmowski, to były wówczas dopiero czerwone gwardie, które z innemi gwardiami się za łby brały i w tym czasie, w zimie z 1918 na 1919 rok nie były wogóle w stanie do zagrożenia komukolwiek. Jedyną drogą, którą mogły przejść na Polskę, to była droga oddawana im przez cofające się oddziały niemieckie. Pan Roman Dmowski nie wierzył, że tutaj z pod ziemi jednakże wyskoczy to, co wyskoczyło, to jest wojsko polskie.</u>
          <u xml:id="u-41.22" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Broni nie było.)</u>
          <u xml:id="u-41.23" who="#BogusławMiedziński">Otóż znalazła się jednak w dostatecznej ilości broń, która według starych tradycyj wojennych jest zawsze u nieprzyjaciela i broń została zdobyta u nieprzyjaciela — tak, iż w parę miesięcy potem myśmy byli zdatni do ataku na Wilno i nie zagrażał nam atak na Warszawę. I to właśnie niedocenianie Polski i jej sił, to jest to samo, co dotychczas u Panów się przebija, że ciągle chcecie widzieć Polaków prześladowanych przez Żydów, prześladowanych przez masonów i t. d. Wszyscy są silni: Żydzi, masoni, to potęga, tylko Polacy to biedota!</u>
          <u xml:id="u-41.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.25" who="#BogusławMiedziński">To jest Wasz nacjonalizm.</u>
          <u xml:id="u-41.26" who="#BogusławMiedziński">Otóż, nasz nacjonalizm jest zupełnie, ale to zupełnie odrębnego gatunku. P. Minister Spraw Wewnętrznych zupełnie zgodnie z naszem przekonaniem i ideologią naszą odrzekł się od tej formy nacjonalizmu, która jest t. zw. dzisiaj rasizmem wszelkiego rodzaju. Proszę Panów, nasz nacjonalizm możnaby nazwać nacjonalizmem pozytywnym.</u>
          <u xml:id="u-41.27" who="#komentarz">(Głos: Czyli patriotyzmem.)</u>
          <u xml:id="u-41.28" who="#BogusławMiedziński">My nie chcemy być gorsi od nikogo, chcemy dorównać innym. Jesteśmy dumni, że jesteśmy Polakami, ale nie pogardzamy nikim, dlatego że nie jest Polakiem. My uważamy, że wszelkie pod tym względem przerosty są stanem patologicznym i chorobliwym.</u>
          <u xml:id="u-41.29" who="#BogusławMiedziński">Panowie historycznie mogą to zawsze stwierdzić, czem był mesjanizm polski po utracie niepodległości, jeżeli nie stanem wysoce, niezmiernie szanownej, ale histerii narodu, który utracił wolność i gwałtownie doszukiwał się wszystkich innych powodów tylko nie tych, które to sprawiły, i tłumaczył sobie, że dzieje się jakieś misterium, że jest ukrzyżowany dla zbawienia całego świata. Identycznie to samo Panowie znajdą po porażce wojennej i przekreśleniu snu o potędze w Niemczech. Te same rzeczy znajdą Panowie po straszliwej tragedii Rosji u emigracji rosyjskiej. Wszystko to rzeczy niezmiernie przypominające nasz polski mesjanizm w początkach 19-go wieku. Wszystko to są stany patologiczne, stany groźne. Jeżeli co, to właśnie uważanie się przez dany naród za coś niepomiernie lepszego, niż inne, przypisywanie sobie specjalnego posłannictwa na ziemi — jest rzeczą groźną dla wszystkich sąsiadów, rzeczą, której nikt nie kocha, która nikomu dobrze na świecie nie zrobi.</u>
          <u xml:id="u-41.30" who="#BogusławMiedziński">My nie jesteśmy zwolennikami takiego stawiania sprawy, a jako Polacy wiemy, że mamy zupełnie realne u siebie zadania. Wiemy, jakie mamy wady i jakie zalety, co możemy zrobić, czego nie możemy zrobić.</u>
          <u xml:id="u-41.31" who="#BogusławMiedziński">A pozatem mamy te kłopoty, które nam sprawiają niesłychane utrudnienia, mamy dwa i pół miliona Żydów.</u>
          <u xml:id="u-41.32" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: 2.700.000 według ostatniej statystyki.)</u>
          <u xml:id="u-41.33" who="#BogusławMiedziński">Zgadzam się, nie mogę się nie zgodzić, bo, coby zresztą wynikło, gdybym się nie zgodził? Jest rzeczą niesłychanie przykrą, że tak jest. Wolelibyśmy, żeby tak nie było. Wolelibyśmy, żeby miasta nasze w kraju, który nie jest uprzemysłowiony, któremu odpływ sił zbywających na wsi został zamknięty przez zamknięcie emigracji, żeby miasta nasze stanowiły ujście dla tych sił, żebyśmy mieli odpływ chociaż do miasteczek, do handlu i do rzemiosła. Ten odpływ jest zablokowany dla polskiej wsi, bo miasta są zajęte przez wielkie masy żydowstwa.</u>
          <u xml:id="u-41.34" who="#BogusławMiedziński">Wolelibyśmy, kiedy przejeżdżamy przez te miasteczka, żeby one ładniej wyglądały. Kiedy przejeżdżamy, zwłaszcza z dzielnicy zachodniej, z czystych porządnych miasteczek tamtejszych w takie Kieleckie, czy do czcigodnego Kałuszyna — to przecież rzeczywiście niedobrze się robi. Tak, wolelibyśmy, żeby tego nie było. Ale jak na to poradzić? Bo p. Bielecki, zapominając o Konstytucji, którąście nam w spadku zostawili, o traktatach i o rzeczywistości, co najważniejsza, bardzo poprostu powiada, że część Żydów musi Polskę opuścić, a reszta ma być ujęta w karby. Może p. Bielecki wytłumaczy mi dokładnie i szczegółowo, jak to zrobić.</u>
          <u xml:id="u-41.35" who="#komentarz">(P. Stypułkowski: 600 tysięcy emigrantów żydowskich przyjechało z Rosji.)</u>
          <u xml:id="u-41.36" who="#BogusławMiedziński">Panie Pośle, te 600 tysięcy, które przyjechało z Rosji, Pan chciałby zostawić na granicy i kazać im umierać z głodu.</u>
          <u xml:id="u-41.37" who="#komentarz">(Głos: Ale obywatelstwa nie dawać.)</u>
          <u xml:id="u-41.38" who="#BogusławMiedziński">Jak to zrobić? Kiedy oni od kilku lat siedzą rozproszeni na całym terenie — to Panby ich poprostu spędził i wyrzucił z powrotem? To łatwo mówić, ale to są rzeczy niewykonalne. Niemcy mają 600.000 Żydów na 60 milionów ludności, 1%, podczas kiedy my 9% czy 10%. Hitler powiada, że tysiąc marek dopłaci każdemu, aby sobie wyjechał. Dość gruba suma. Czy wyjechali? Ani połowa, ani czwarta część, pomimo obozów koncentracyjnych i strasznych szykan nie wyjechała. To jest praktycznie bardzo trudne do przeprowadzenia, na dowód czego oświadczam, że gdy Panowie byli w rządzie, to także Panowie nic w tej sprawie nie zmienili, ani ilości Żydów, ani ich praw, ale gdy Panowie są w opozycji, a my przy rządach, to Panowie wymagają od nas rzeczy, co do których żadnych bliższych wskazówek Panowie nie podają i czego we własnej praktyce sami załatwić nie potrafili. Bardzo prosimy, jeżeli Panowie opracujecie przyzwoity europejski, godny ludzi kulturalnych i celowy sposób załatwienia sprawy żydowskiej, to natychmiast go przyjmiemy i zrealizujemy, bo my to umiemy, a Wy nie.</u>
          <u xml:id="u-41.39" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.40" who="#BogusławMiedziński">Ale proszę Panów, z całą świadomością i z całą stanowczością oświadczam, niezależnie od wszystkiego innego, że to, co Panowie próbowaliście robić dotychczas w dziedzinie sprawy żydowskiej, jest przedewszystkiem strasznie bezcelowe, bo Wy nie wybijecie 2.700.000, bo tego nie można zrobić, nie jesteście w stanie. Wy nie wyrzucicie ich, bo nikt ich nie przyjmie, całej tej nędzy ghetta żydowskiego z naszych małych miasteczek, bo kto ich przyjmie?</u>
          <u xml:id="u-41.41" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie dałbym im monopolu owocowego w Gdyni.)</u>
          <u xml:id="u-41.42" who="#BogusławMiedziński">Jezu Chryste, znowu o monopolu! Z Wami mówić...</u>
          <u xml:id="u-41.43" who="#BogusławMiedziński">Teraz chciałbym uniknąć jeszcze jednego nieporozumienia. P. pos. Stypułkowski powiedział nam, że my tą drogą, którą wymienił, chcemy zniszczyć ruch młodych, co się z Obozu Wielkiej Polski rozwinął i po władzę w Państwie dla narodu polskiego sięga, że to się nam nie uda. Jako żywo, my nie zauważyliśmy, że Wy sięgacie już po władzę! Proszę nie uważać, żeby to była umyślna nieuprzejmość z naszej strony, to tylko niedopatrzenie. Myśmy zauważyli dotychczas tylko, że Panowie z Obozu Młodych sięgają po swobodę robienia awantur i burd, a my jako odpowiedzialni za porządeczek, mówimy: nie. Co Panowie mogli w tej sprawie osiągnąć, nie wiem.</u>
          <u xml:id="u-41.44" who="#BogusławMiedziński">Tu powrócę do Waszej ulubionej sprawy żydowskiej. Panowie przypominają sobie, jak niedawno temu, Panowie sami podkreślali, jak strasznie wielkiem, mojem zdaniem przesadzonem, niebezpieczeństwem jest akcja propagandy żydowskiej zagranicą, która jest zwrócona przeciw Polsce, a za Niemcami. I tak było. Według mnie, Wy przesadzacie rozmiary tych rzeczy, ale tak było. Opinia żydowska na świecie, a oni są według Panów bardzo silni, działała przeciw nam, i Panowie nie mieliście innego zajęcia, jak tylko chcieliście koniecznie, aby tak zawsze było i żeby ona działała przeciw nam jeszcze ostrzej. Jedno z dwojga, jeżeli wierzycie w groźne dla Polski wpływy żydowskie, to poco robiliście te burdy we Lwowie. Czy nie lepiej, jak myśmy zrobili, że myśmy Was tam powstrzymali, a Hitler zrobił swoje i Panowie widzicie, że mamy nie wspólny front niemiecko-żydowski przeciw nam na świecie, tylko naodwrót — front żydowski przeciw Niemcom, a my pomimo Waszych usiłowań jesteśmy od tego jednego nieprzyjaciela na froncie zagranicznym odgrodzeni. Ja myślę, że my byliśmy rozsądni. Czy Panowie mogą wskazać w Waszych zarzutach, co myśmy zapłacili Żydom za to? Obawiam się, że Panowie nie będą mogli tego znaleźć, dlatego, że niezależnie od tego, czyby Żydzi mówili o nas zagranicą dobrze, czy źle, zawsze postępowanie nasze byłoby takie, jakie było, w interesie porządku, ładu i kultury w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-41.45" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.46" who="#BogusławMiedziński">Boję się teraz nieporozumienia. Prawdopodobnie nie p. Stypułkowski, tylko redakcja jego organu jedną z części jego przemówienia zatytułowała: Umizgi. Mam wiele sympatii dla Pana Posła, tylko nie chciałbym, aby Pan Poseł pomyślał, że się do niego umizgam. Myśmy sobie mówili o nacjonalizmie. Ja mówiłem, że my jesteśmy nacjonalistami. Panowie znów powiedzą, że my bierzemy zasadniczo dużo od Was, że nas nic z Wami nie dzieli — zasadnicze cechy ustroju bierzemy z waszego programu, idziemy wślad waszych założeń w polityce zagranicznej. Jakto? Przecież ile razy była o tem mowa, tośmy zaprzeczali. Jeżeli ktoś Panu Posłowi mówił takie rzeczy, to chyba żartował, albo też nie jest poważnym człowiekiem. Tyle razy o te rzeczy spieraliśmy się, i o politykę zagraniczną, i o założenia ustrojowe.</u>
          <u xml:id="u-41.47" who="#komentarz">(P. Stypułkowski: Podświadomie.)</u>
          <u xml:id="u-41.48" who="#BogusławMiedziński">To jest najlepsze tłumaczenie w danym wypadku powiedzieć: podświadomie.</u>
          <u xml:id="u-41.49" who="#komentarz">(P. Stypułkowski: Mogę przytoczyć kilkunastu.)</u>
          <u xml:id="u-41.50" who="#BogusławMiedziński">Jednak wolę jednego, ale poważnego.</u>
          <u xml:id="u-41.51" who="#komentarz">(P. Stypułkowski: Przypuszczam, że Pańscy koledzy wszyscy są poważni.)</u>
          <u xml:id="u-41.52" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o założenia kierunkowe naszego obozu, wszyscy poważnie słuchamy, co mówią przywódcy, i to jest tylko potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-41.53" who="#BogusławMiedziński">To my już mamy, a dopiero dochodzi do tego PPS. Panowie bardzo się ucieszyli w tej chwili, że ja się przyznaję do dyscypliny w naszym obozie. Na Waszym ostatnim kongresie było absolutnie to samo, było wezwanie do spotęgowania dyscypliny w partii. P. Pużak mówił, o dziwo, o kapralach, którzy są potrzebni, a pan Hryniewicz, przepraszam, towarzysz Hryniewicz powiedział tak: Towarzysz Pużak wspomniał tu o kapralach partii, czy Centralny Komitet Wykonawczy przygotował już tych kaprali? Do tego Panowie doszli! Tak nas wydziwialiście tem kapralstwem, a teraz, gdy powiadacie, że będziecie robili ruch masowy i gdy nareszcie chcecie się przyzwoicie zorganizować, to odkryliście, że kaprale są koniecznie potrzebni i tego się nie wstydzicie. To Wam wolno mieć kaprali, a nam nie wolno? Dlaczego?</u>
          <u xml:id="u-41.54" who="#BogusławMiedziński">Teraz chciałbym przejść do innego skrzydła i pogaworzyć sobie po przyjacielsku i na tę stronę, bo to nam się rzadko zdarza.</u>
          <u xml:id="u-41.55" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Oferta była do endeków.)</u>
          <u xml:id="u-41.56" who="#BogusławMiedziński">Nie wiem, czy ta oferta jest taka nadzwyczajna, chociaż, jeśli chodzi o młodzież, to nie wiem, czy się nie spotkamy, tylko znacznie później, kiedy dorosną. Nie wiem, czy przypadkiem nasz Legion Młodych nie będzie siedział tu, a Wasi młodzi z nami.</u>
          <u xml:id="u-41.57" who="#BogusławMiedziński">Teraz zobaczymy, czy p. Żuławski będzie wesoły, kiedy ja będę mówił. Proszę Panów. P. Żuławski mówił o budżecie i o gospodarce państwowej.</u>
          <u xml:id="u-41.58" who="#komentarz">(Głos z ław Stronnictwa Ludowego: A Ruszczewski?)</u>
          <u xml:id="u-41.59" who="#BogusławMiedziński">Będę i tem mówił.</u>
          <u xml:id="u-41.60" who="#BogusławMiedziński">Co do cyfr, używanych przez Panów i stanu faktycznego, to już zajął stanowisko p. Minister Skarbu. Ja tylko przypomnę Panom rzecz, która miała miejsce przed paru godzinami. Z takim samym jak p. Żuławski tupetem p. Zaremba zarzucał naszym lekarzom, że nie protestują przeciwko temu, że bierze się opłaty za leczenie gruźlicy, powoływał się na dokumenty i twierdził, że je zaraz, w czasie posiedzenia przyniesie. I jak poszedł, tak go niema, a tymczasem p. Gosiewski przyniósł. P. Zaremba powiedział z tupetem: kto z nas mówi nieprawdę, wejdzie pod ławę i odszczeka — a teraz go niema. P. Gosiewski dokumenty złożył — czarno na białem. W tym okólniku jest napisane, że gruźlica, leczenie jej wszystkich odmian i lekarstwa są wolne od opłat. To jest praktyka, która Panom naogół się opłaca. Naturalnie Panów zarzuty, wygłoszone z emfazą przez p. Zarembę, z drwinami, z pogardą w stronę lekarzy, że nie protestowali przeciw istniejącym faktom, to Panowie wydrukujecie w swojej prasie, ale sprostowania p. Gosiewskiego nie wydrukujecie i będziecie mieli zysk. Ale czy to jest zysk honorowy, skoro przechodzę do stylu p. Żuławskiego, to pozwolę sobie zapytać.</u>
          <u xml:id="u-41.61" who="#BogusławMiedziński">Aby się nie gniewać, to powiem o tem, co p. Żuławski tutaj mówił o Ruszczewskim. Nie będę się gniewał, pomimo, że zostałem tu osobiście bardzo ciężko zaczepiony i może nawet nie mówiłbym o tej sprawie, żeby nie mieszać spraw osobistych ze sprawami budżetu Państwa i gospodarki, gdyby nie to, że akurat p. Żuławski, mojem zdaniem, wybrał przykład ciekawy, nadający się do rozważań, jako symptom. Ja znowu pamiętam, że p. Żuławski w tem, co mówił, nie przytoczył ściśle ani jednej cytaty, nie powiedział nic takiego, coby mogło wytrzymać krytykę. Będę o tem mówił, nie chcę być nigdy gołosłownym, że w tym wypadku włożył w usta prokuratora rzeczy, które mu nigdy do głowy nie przyszły, bo prokurator zna prawo i nie mógł powiedzieć tego, że minister nie jest odpowiedzialny, bo ministrowie w Polsce są odpowiedzialni, to mówi prawo i Konstytucja. P. Żuławski nie robi różnicy pomiędzy dwoma powiedzeniami: nie jest odpowiedzialny i jest nieodpowiedzialny. To jest wielka różnica! Tu już wchodzi kwestia umiejętności władania językiem polskim. P. Żuławski zdał egzamin z wielkich walorów, jako mówca, przedewszystkiem z wielkiej swady i fenomenalnego głosu. Z tego nie można mu robić zarzutu. Kot łowny, a chłop mowny, mówi stare polskie przysłowie. Rzeczywiście p. Żuławski był mowny, jeżeli chodzi o walory głosowe i swadę. Ale czy to jest zaleta męska — wymowa? Pocośmy tu przyszli? Panowie sami doskonale wiedzą, my tutaj jesteśmy obowiązani mówić dobrze i ściśle, bo to, co się tutaj rozgrywa w tej sali, znajduje swój sąd, jest służbą publiczną dla szerokiego ogółu. Szeroki ogół słucha oświetlenia każdej sprawy. Słucha, co mówią jedni, słucha, co mówią drudzy i na tej podstawie wyrabia sobie opinię. Pod tym sądem, który jest za tą salą, stoimy wszyscy. I dlatego, co mówią strony, że tak powiem, powinno być mówione po męsku, ściśle i prawdziwie. Inaczej musi się wytworzyć fałszywe przedstawienie w tym osądzie opinii publicznej. o którą nam chodzi. Otóż ja nie znajduję tej męskiej ścisłości u o. Żuławskiego. I dlatego może na końcu spróbuję sformułować inną definicję jego wymowy.</u>
          <u xml:id="u-41.62" who="#BogusławMiedziński">Ale przejdę do tych rzeczy, które nam tutaj p. Żuławski zarzucał. Poproszę Panów, żeby również wzięli pod uwagę, że myśmy przez długi czas spokojnie siedzieli i słuchali tego, co mówił p. Żuławski, a co było wręcz obelżywe.</u>
          <u xml:id="u-41.63" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S : Było cicho.)</u>
          <u xml:id="u-41.64" who="#BogusławMiedziński">Cicho nie było, ale było spokojnie i słuchaliśmy, a Panowie wiedza, że my potrafimy być mocni. P. Żuławski żąda, aby nie było przestępstw, aby były one karane, aby były tępione łajdactwa w tej Rzeczypospolitej dlatego, że pod tym znakiem przyszedł do władzy nasz obóz. P. Żuławski udowadniał, że tak nie jest, że łajdactwa, że zbrodnie, że przestępstwa w Polsce są bezkarne.</u>
          <u xml:id="u-41.65" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, wolno i należy tego wymagać od każdego obozu i od każdego reżimu, żeby przestępstwa nie były bezkarne, żeby były tępione. P. Żuławski to właściwie powinien ze swego punktu widzenia postawić sprawę inaczej, tak, jak stawiał nam, gdy mówił o gospodarce i kryzysie. Wszystko będzie dobrze, jak przyjdzie rewolucja socjalna i zmieni się ustrój kapitalistyczny. To jest argument, który dla nas nie jest wystarczający, bo Panowie obiecujecie poprawę, jak przyjdzie rewolucja socjalna i upadnie ustrój kapitalistyczny, ale my, niestety, musimy dbać o to, żeby jutro i pojutrze było lepiej. Panowie według marksistowskiego systemu operujecie pewnemi argumentami socjalnemi wtedy, kiedy nie macie innego lekarstwa, ale to nie jest załatwieniem ważnem dla życia codziennego i dla tych mas, które jutro i pojutrze domagają się pracy i chleba, i my w tej dziedzinie pracujemy. Gdyby p. Żuławski zastosował tę samą metodę do tych zarzutów, o których mówiłem, to, mojem zdaniem, powinien powiedzieć tak: Przyszliście Panowie do władzy w maju 1926 r. i powiedzieliście, że będziecie tępić łajdactwa, ale tego nie jesteście w stanie zrobić, bo to są rzeczy związane niepodzielnie z ustrojem kapitalistycznym, i dopóki nie ustąpicie, to nic nie poradzicie. To byłoby ścisłe z punktu widzenia marksistowskiego, socjalnego postawienia sprawy. Tymczasem p. Żuławski zaraz zaczął operować przykładami: Trzeba i musimy się domagać, ażeby w wypadkach przestępstwa winny był oddany pod sąd i skazany, winni niedopatrzenia usunięci, a odpowiedzialny za daną rzecz minister, ażeby dostał dymisję. Proszę Panów, przykład Ruszczewskiego jest klasycznym przykładem takiego rozwiązania sprawy. Ruszczewski robił nadużycia, Ruszczewski został oddany do prokuratora i skazany w pierwszej instancji na 6 lat więzienia, winni niedozoru urzędnicy poszli ze służby państwowej, a minister stracił tekę i od 5 lat praktykuje na nowo tu, w tej Izbie,...</u>
          <u xml:id="u-41.66" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.67" who="#BogusławMiedziński">...zanim osiągnie jakieś poważniejsze stanowisko. A p. Żuławski, wybrawszy ten przykład, ułatwia sobie poprostu sprawę w ten sposób, że zakończył ustępem, w którym mówi o sprawie Ruszczewskiego w ten sposób, że stała się taka a taka rzecz, i jest spokój. Ładny spokój, jeżeli winny siedzi w więzieniu i ma 6 lat do odsiedzenia, wszyscy winni niedozoru i zbytniego zaufania zostali ukarani. Więc to jest przykład, który, mojem zdaniem, należało zalecać zawsze i który powinien być obserwowany zawsze. Czy to jest doprawdy niefortunnie wybrany przykład ze strony p. Żuławskiego? Niekoniecznie, ale w dalszych swoich wywodach mówi, że się dowiaduje codziennie z bólem serca niesłychanym o nowych zbrodniach i przestępstwach, ale skąd? Z kroniki sądowej, stąd, że ci ludzie są wykrywani i karani. Inaczejby nie wiedział. Nikt, a szczególnie socjalista, który wie, że wielkiem złem, które zawsze w ustroju kapitalistycznym być musi, są korupcja, złodziejstwa, przekupstwo i łapownictwo, nie może wymagać od władz, w tym ustroju działających, więcej, aniżeli, żeby te rzeczy były tępione, oddawane pod sąd i karane niezależnie od tego, kto je popełnia. To się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-41.68" who="#BogusławMiedziński">A teraz jeszcze dalszy ciąg. P. Żuławski — ja nie mówię tak, jakbym chciał mówić, bo mi jest przykro mówić za oczy, mówiłbym może mocniej, ostrzej i szczegółowiej o tych rzeczach. Ale teraz przejdę dalej. P. Żuławski zarzucił nam, obecnemu Rządowi, obecnemu reżimowi uprawianie nepotyzmu. Była mowa o braciach, a nawet zgoła o szwagrach. Zaraz zobaczymy, jak to wygląda z prawdziwego punktu widzenia. Ściśle biorąc, to mógłbym powiedzieć: my bierzemy odpowiedzialność, Wy nas nią obarczacie, obarczacie odpowiedzialnością nasz obóz, Rząd za bieg spraw w Państwie. I czy my, ponosząc tę odpowiedzialność, obsadzamy takie czy inne stanowiska, za które, odpowiadamy, braćmi czy szwagrami, to nie Wasz babski interes. Zebraliśmy się, ażeby wysłuchać Waszej krytyki. I rzeczywiście, gdybyście nam wymienili szereg faktów, że gdzieś, kiedyś, ktoś, jak to mówił p. Żuławski — nie z jakiegokolwiek innego powodu, ale dlatego, że jest bratem, szwagrem, został dygnitarzem państwowym, gdybyście taki wypadek wymienili, to niewątpliwie byłoby nam bardzo przykro i musielibyśmy sobie powiedzieć we własnem sumieniu, że nie jest to dobrze. Tymczasem ja te dokumenty mam, mam te wszystkie przykłady, wymienię je tu i przeczytam dosłownie z „Robotnika” ten cytat: „Brat Premiera, z oficera czynnego, frontowego zostaje wiceministrem”. To straszne i to rzeczywiście kończy się wszystko, aby brać oficera z piechoty, dlatego, że jest bratem Premiera, żeby zrobić z niego wiceministra. P. Żuławski chlapnął tylko językiem, nie wiedząc zupełnie o tem, co się dzieje. Stwierdzam, że to jest rzecz nietrudna, że Wiceminister Jędrzejewicz zajmował stanowisko „charge d'afaires”, przedstawiciela Rzeczypospolitej w Tokio w roku 1926, a więc 7 lat temu, w roku 1928 był już dyrektorem departamentu. Rok 1928 — a więc 6 rok już idzie. Dwa departamenty już przez ten czas zajmował, czyli jak to wygląda? Pytam się, jak to jest. Czy dyrektor departamentu został po 5 czy 6 latach służby wiceministrem, czy też oficer czynny, frontowy? P. Żuławski mówił, że nie boi się słowa Bóg, ale on Boga się nie boi, że takie rzeczy może mówić. Po co się takie rzeczy mówi? Awans dyrektora departamentu na wiceministra i to dyrektora departamentu administracyjnego, mającego do czynienia z budżetem, na wiceministra budżetowego w Ministerstwie Skarbu, jest awansem naturalnym i prostym. To jest zupełnie co innego, niż mówić, że bierze się oficera czynnego. Chyba mówi się to dlatego, że jest on bratem Premiera.</u>
          <u xml:id="u-41.69" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-41.70" who="#BogusławMiedziński">Dlaczegóż to p. Władysław Zawadzki, pomimo, że jest szwagrem p. Mieczysława Niedziałkowskiego, jest Ministrem Skarbu?</u>
          <u xml:id="u-41.71" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-41.72" who="#BogusławMiedziński">Panowie pozwolą, chcę ustalić zasadę, że my doprawdy nie kierowaliśmy się badaniem stosunków rodzinnych ludzi, a tylko ich kwalifikacjami osobistemi. Następnie, czy Panowie sądzą doprawdy, że jeżeli ktoś nosi takie, a nie inne nazwisko, to powinien być w gorszej sytuacji niż inny, jeżeli ktoś ma nazwisko Piłsudski, to już nie może mieć posady w Polsce, albo Jędrzejewicz, czy Pieracki.</u>
          <u xml:id="u-41.73" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: To jest regułą.)</u>
          <u xml:id="u-41.74" who="#BogusławMiedziński">To nie jest regułą. Zobaczymy, jak się to robi. Zacytuję, jak p. Żuławski mówi dalej. Szwagier, jak mówił, mój kolega z lat gimnazjalnych, człowiek poczciwy — musi być poczciwym człowiekiem, jeżeli tak mówi p. Żuławski — którego całą zasługą było, że ożenił się z siostrą ministra, został prezesem sądu apelacyjnego w Krakowie. Naraz! Tu na tej trybunie! Całą zasługą było, że się ożenił z siostrą ministra. Rzeczywistość: 30 lat służby!</u>
          <u xml:id="u-41.75" who="#komentarz">(P. Rybarski: 5 lat temu był sędzią grodzkim.)</u>
          <u xml:id="u-41.76" who="#BogusławMiedziński">Po 30 latach służby sędziowskiej został prezesem sądu apelacyjnego. Czy został nim z sędziego grodzkiego w chwili, gdy jego brat został ministrem? Czy może miał złe kwalifikacje, czy może przeskoczył jeden stopień w hierarchii? Stan faktyczny: 30 lat służby sędziowskiej — sędzia grodzki, sędzia okręgowy, wiceprezes sądu apelacyjnego, prezes sądu okręgowego, potem prezes sądu apelacyjnego. Czyż można się dziwić ruchowi służbowemu tak prawidłowemu, i czy można mówić o tym człowieku po 30 latach służby, że naraz został mianowany, czy można mówić, że tylko dlatego? Czy to jest poprostu przyzwoite powiedzieć, że tylko dlatego został prezesem sądu okręgowego z sędziego sądu apelacyjnego? To jest szermowanie językiem zupełnie nieodpowiedzialne i ciężko i niezasłużenie krzywdzące ludzi.</u>
          <u xml:id="u-41.77" who="#BogusławMiedziński">Teraz powiem Panom jeszcze więcej — Panowie znów krzywdzicie i to bardzo ciężko człowieka. P. Żuławski bardzo ułatwił sobie sprawę. W jaki sposób? Oto, jeśli chodzi o tego dyrektora dyrekcji kolejowej, czy prezesa dyrekcji kolejowej — to ja Panów pytam, czy za czasów, kiedy Wyście byli w rządzie, szukaliście ministra kolei gdzieindziej, jeśli chodziło o fachowca — niż między dyrektorami dyrekcyj kolejowych? Czyż to nie jest najprostsza i najzrozumialsza droga? Następnie p. poseł Żuławski, aby ułatwić sobie sytuację, powiada: dyrektorek kolei. A cóż to za wyraz, a jeśli ja nie powiem poseł z Krakowa, tylko poślina z Krakowa — to co z tego wynika?</u>
          <u xml:id="u-41.78" who="#komentarz">(Wesołość i oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.79" who="#BogusławMiedziński">Pan poseł Żuławski czuł, że nie jest na dobrej drodze, dlatego, że jako poseł z Krakowa powinien był wiedzieć, że ten prezes dyrekcji krakowskiej jest uważany za najlepszego dyrektora na sieci kolejowej państwowej, to jest człowiek o wielkiej zasłudze fachowej i na wojnie i po wojnie. A teraz z pełną odpowiedzialnością tego, co mówię tu, to jest do sprawdzenia, oświadczam, że temu człowiekowi 2 lata temu ofiarowano tekę ministra i on jej nie przyjął, a gdy dziś został po dwóch latach wiceministrem, to Panowie powiadacie, że „dyrektorek przez ożenek”. Jak można krzywdzić tak ludzi!</u>
          <u xml:id="u-41.80" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Kłamca! Łajdak!)</u>
          <u xml:id="u-41.81" who="#BogusławMiedziński">P. pos. Żuławski tak dużo nas uczył o wszystkich dziedzinach życia, i o gospodarce, i o polityce zagranicznej i wewnętrznej, spróbujmy wziąć na egzamin jego wiadomości w tej dziedzinie. Dotychczas mówiliśmy o ścisłości raczej. „Nie mam już czasu mówić szczegółowo o stanie naszej administracji, demoralizacja dosięgła jej nie w mniejszym stopniu”. I przykład: „W ostatnim czasie rozeszła się wieść”, w stenogramie jest napisane: „przerażająca”, w „Robotniku” już nie, cytuję według „Robotnika”, nie wiem, czy prawdziwa, że usunięty został wojewoda tarnopolski, przyjechał do Warszawy i naraz okazało się, że go ktoś do urzędu przywrócił; zamiast jednego, było dwóch wojewodów — jeden mianowany przez jedną władzę, a drugi przez drugą. Urzędować mieli jednocześnie jako wojewodowie p. Moszyński i p. Maruszewski. To są rzeczy niesłychanie ciekawe” — powiada p. pos. Żuławski. Otóż jeżeli reprezentant stronnictwa poważnego, starszy poseł opowiada nam, że w Polsce jedna władza może mianować jednego wojewodę, a druga władza — drugiego, to Panowie pozwolą, ale trzebaby te rzeczy trochę znać. Tyloletni poseł nie wie, że wojewodę może mianować tylko jedna władza, a nie dwie różne. Takie rzeczy można w maglu opowiadać, a nie z trybuny parlamentarnej. Wojewodę, na wniosek Ministra Spraw Wewnętrznych i przez Radę Ministrów, mianuje Prezydent Rzplitej. Pan nagle sobie wyobraża, że jest dwóch Prezydentów — jeden mianował Moszyńskiego, a drugi — Maruszewskiego, że taka rzecz jest fizycznie możliwa, że Minister Spraw Wewnętrznych zapomniał, że tam jest już jeden. Rada Ministrów zapomniała, że jest jeden i Prezydent zapomniał, że jest jeden. Do magla, Panowie, do magla, a nie w parlamencie zawracać głowę takiemi rzeczami!</u>
          <u xml:id="u-41.82" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.83" who="#BogusławMiedziński">Pomówmy teraz troszkę o tem podłożu, które miało całe wystąpienie p. posła Żuławskiego. P. pos. Żuławski nas przed paru godzinami karcił, moralizował, odsądzał od wszystkich walorów za to, że jesteśmy dyktatorami, że łamiemy wolność, łamiemy charaktery ludzkie i t. d. Ale tymczasem zaszedł fakt w tym samym miesiącu się dziejący — zebrali się, że mi się przypomina Shaw, socjaliści na ustroniu, odbywał się kongres socjalistyczny Polskiej Partii Socjalistycznej. Ten kongres uchwalił pewne rezolucje. Mianowicie uchwalił, że: „Rząd robotniczo-włościański będzie miał w okresie przejściowym charakter dyktatury, niezbędnej dla uniemożliwienia wszelkich prób kontrrewolucji”.</u>
          <u xml:id="u-41.84" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B. — Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-41.85" who="#BogusławMiedziński">Więc Panowie, Wy możecie mieć dyktaturę, tylko my nie! Gdzież jest więc różnica etyczna?</u>
          <u xml:id="u-41.86" who="#BogusławMiedziński">To wolność dla Was nie znaczy nic? Przecież p. kolega Niedziałkowski zaklinał na wszystkie świętości, żeby wolności ludzkiej nie naruszać, że socjalizm wejdzie na złą drogę, jeżeli wolność obywatela zostanie złamana.</u>
          <u xml:id="u-41.87" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.; Czy Pan to ściśle cytuje?)</u>
          <u xml:id="u-41.88" who="#BogusławMiedziński">Ściśle według „Robotnika”, wszystko ściśle. A towarzyszka Zawadzka, Panowie pamiętają, co powiedziała? Otóż, towarzyszka Zawadzka powiedziała tak na tym kongresie — według „Robotnika”: „Wolność człowieka jest rzeczą piękną i doceniamy ją w całej pełni, ale nie wówczas, kiedy walczymy o władzę, nie wtedy, kiedy może ona być w tej walce przeciwko nam zwrócona”. A teraz mógłby jeszcze ktoś powiedzieć: A to jest towarzyszka Zawadzka. Przypomnę jednak, że wszystkie poprawki towarzyszki Zawadzkiej i tych, którzy z nią razem byli, zostały przyjęte i włączone do rezolucji. Więc tę wolność Panom wolno deptać i łamać, tylko nam nie wolno!</u>
          <u xml:id="u-41.89" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Dzisiaj niema wolności! Przerywania. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-41.90" who="#BogusławMiedziński">Dobrze — tylko zgódźmy się Panowie, że jeżeli chodzi o logikę...</u>
          <u xml:id="u-41.91" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Jest elita Wasza!)</u>
          <u xml:id="u-41.92" who="#BogusławMiedziński">A Wy chcecie swoją elitę! Mnie chodzi o różnicę etyczną. Otóż, stwierdzam na podstawie Waszej uchwały: między nami jest tylko ta różnica, iż my uważamy, że potrzebna jest silna władza i tę władzę pełnimy, a Wy uważacie, że gdy przyjdziecie do władzy, to będziecie robić to samo. Więc różnicy etycznej między nami niema żadnej, tylko Wy powiadacie według tej słynnej formuły: Jak mi ktoś kradnie wolność, to jest źle, ale jak ja komuś ukradnę, to jest doskonale. Dosłownie murzyńska etyka — uwieczniona w rezolucjach. Proszę więc teraz w stosunku do nas nie moralizować! Tylko jest między nami ta różnica: my jesteśmy przy dyktaturze, a Wy dopiero chcecie być. A co to znaczy tymczasem dyktatura proletariatu, to wiemy. Obok na wschodzie ona trwa już lat 14 i Panowie widzą doskonale, i na zachodzie i na wschodzie wszędzie nazywa się tymczasową i wszędzie idą za tem obozy jeńców, GPU, SA, łamanie charakterów, pozbawianie wolności i obsadzanie całego aparatu rządowego własnymi ludźmi To jest to, co Panowie nam zarzucają, a co sami pragną dla siebie.</u>
          <u xml:id="u-41.93" who="#BogusławMiedziński">P. Żuławski mówił, że my tutaj stoimy u żłobu, a Wy jako opozycja, jak się okazuje z tego, co mówił, chcecie się dopiero do niego dostać. Jeżeli idzie o nas obydwóch, to obaj już jesteśmy, bo nie widzę różnicy w tym żłobie, do którego obaj co pierwszego przychodzimy po diety. P. poseł Żuławski przychodzi do tego samego żłobu, karmnika, jak on nazywa, co i ja. Dlaczego diety Panom nie uchybiają? Dlaczego jak Barlicki, Arcyszewski, czy Tugutt byli ministrami, to wolno im było brać pensje i to się nie nazywało żłobem, tylko służbą publiczną, a jak nasi są ministrami, to im nie wolno brać pensji, to się nie nazywa służbą publiczną, tylko żłobem. Gdzie tu jest logika? Panu posłowi Żuławskiemu możemy postawić dwóję z logiki, dwóję z etyki, dwóję z umiejętności władania językiem i ze znajomości praw rządzących Rzecząpospolitą.</u>
          <u xml:id="u-41.94" who="#BogusławMiedziński">Dalej byliśmy tu jeszcze pouczani o polityce zagranicznej. Pozwolimy sobie i tutaj znaleźć jakąś u Was naukę, tylko przyznam się, że będzie to szalenie trudno, ponieważ macie u siebie poważne rozbieżności. P. kolega Żuławski niechętnie, ogromnie niechętnie uznawał, że nie było źle, co ta sanacja zrobiła z tym pokojem z Rosją, niechętnie, ale uznawał. Już mniej podobał mu się pakt o nieagresji z Niemcami, a niewiadomo, dlaczego szczególnie mu się nie podobała i zarzucał nam wizytę Radka w Polsce i ogromnie się dziwił, że Radek był fetowany i podejmowany. I przytoczył nam, jakie to on pytania groźne zadawał swemu przyjacielowi Radkowi, jak go zawstydził, iż dziwi się, że tu przyjechał i daje się podejmować, kiedy jego współwyznawców, Żydów z Nalewek zamykają do więzienia. Lecz był dyskretny p. Żuławski i nie wspomniał, co mu Radek na to odpowiedział. Ja też będę dyskretny i nie powiem, co Radek powiedział mnie o tej rozmowie. Dyskrecja za dyskrecję.</u>
          <u xml:id="u-41.95" who="#BogusławMiedziński">Chciałbym zapytać Panów o wskazówki. Panowie pokoju chcecie, owszem, to jest dobre. Tylko jaką drogą chcecie dojść do pokoju? Czy może dobrą drogą do pokoju z Rosją byłoby, gdy Radek tutaj przyjechał, to Radka zaaresztować, a jak ja pojechałem do Moskwy, to mnie tam zamknąć. Bo p. pos. Żuławski wyraźnie powiada: Jakto, instygatora, tego, co jest winien temu wszystkiemu, to Wy fetujecie. To jest dziwne pomieszanie polityki zagranicznej z poetyką wewnętrzną, to jest dziwna nieznajomość, jak odbywa się prosty bieg spraw, jak przełamuje się pewną atmosferę, jak porozumiewa się w dyplomacji w pewnych rzeczach. Panowie sobie wyobrażają, że byłby pokój, gdyby Litwinów przyjechał i siedział w Mokotowie, a Beck na Łubiance! To śliczny pokójby z tego wyszedł! Dziwię się, że te rzeczy, które leżały u podstaw programów i dążeń socjalistów całego świata, gdy konkretnie zrobiliśmy je i to na dwie strony, to Panom to się nie podoba i z przekąsem o tem mówicie. Dlaczego? Bo gdyby nie było rządu Hitlera, ale rząd socjaldemokratyczny w Niemczech, to nicby Panowie nie mieli przeciwko temu, ale tam są rządy inne, z któremi jesteście społecznie na noże — to do tego się nagina politykę zagraniczną!</u>
          <u xml:id="u-41.96" who="#komentarz">(P. Czapiński: Nie, dlatego, że jest to groźba dla pokoju.)</u>
          <u xml:id="u-41.97" who="#BogusławMiedziński">Teraz proszę, żeby p. Czapiński, o ile możności uzgodnił się z posłami Żuławskim i Arcyszewskim, ponieważ chodzi o praktyczne konsekwencje, albowiem p. poseł Czapiński powiada, że do paktu o nieagresji nie ma wielkiego zaufania, bo Hitler, sam kierunek hitlerowski jest groźny dla pokoju i nie możemy mieć zaufania, a p. Arcyszewski i p. Żuławski domaga się, żebyśmy zmniejszyli armię i stan obronny Państwa. Przepraszam, jeżeli nie mamy zaufania do tęgo paktu o nieagresji, to proszę nas nie zachęcać konsekwentnie, ażebyśmy zmniejszyli stan obronny Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.98" who="#komentarz">(P. Czapiński: A pan Minister ufa, a nie zmniejsza.)</u>
          <u xml:id="u-41.99" who="#BogusławMiedziński">Nie jesteśmy tu znowu przy konfesjonale.</u>
          <u xml:id="u-41.100" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.101" who="#BogusławMiedziński">Ja Panom przedstawiłem fakty. Ale w dodatku p. Żuławski nie rozumie jeszcze jednej rzeczy, że gdyby ta armia nie stała na tej wysokości i nie była tak silna, jak jest, tobyśmy obu tych paktów nie mieli!</u>
          <u xml:id="u-41.102" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.103" who="#BogusławMiedziński">Teraz jeszcze z tej dziwnej rozbieżności, jaką znajdujemy, z tej trudności zorientowania się we wskazaniach Panów co do polityki zagranicznej, chciałbym podkreślić jeszcze jedno. Proszę Panów, p. pos. Arcyszewski także zaznaczył — on był we środku między p. Żuławskim i p. Czapińskim — powiada: owszem, pakt dobra rzecz, ale wobec tego trzeba zmniejszyć stan armii, bo jest za duża. Otóż mamy skromny stan armii, zdaje się, coś około 250.000 ludzi, jak sądzić z budżetu. To nie jest, jak nam się wydaje, tak dużo. Ale Panowie żądacie od nas, ażebyśmy ten stan zmniejszyli, a w swoich uchwałach, na swoim zjeździe znowu uchwalacie rzecz niezmiernie ciekawą, mianowicie demokratyzację administracji państwowej; sądownictwa, siły zbrojnej, przez uzależnienie władzy administracyjnej i sądownictwa od czynnika wyborczego i powszechne uzbrojenie ludu, na zasadach milicyjnych. Powszechne uzbrojenie ludu — to Panowie chcą zamiast naszych 250.000 karabinów 10 milionów postawić pod broń? Jestem pewien, że za taką pokojowość Wasi koledzy z II międzynarodówki nie pochwalą Was. To już trzeba jakiejś konsekwencji. Twierdzenie, że 250.000 karabinów za dużo, a 10 milionów będzie akurat, nie wydaje mi się takie pewne i konsekwentne.</u>
          <u xml:id="u-41.104" who="#BogusławMiedziński">Aby zakończyć z temi rzeczami, z tą dziwną rozbieżnością, która wynikła, ciekawa dla nas i bardzo pouczająca, z jednoczesnego odbywania się dwóch debat: debaty w Sejmie i debaty na zjeździe Waszym, zaznaczę, że Panowie stale podkreślacie, że Wy mówicie w imieniu mas, a my jesteśmy górką nic nie znaczącą, samozwańczą, a masy, to jesteście Wy. Tymczasem z obrad Waszego zjazdu dowiadujemy się, że wy staracie się o rękę tych mas i to z nieszczególnem powodzeniem. W takim razie znów jesteśmy en carte: my robimy to samo, my chcemy, ażeby masy były za naszą ideologią, a Wy chcecie, ażeby za Waszą. Ale jak to się Wam udaje?</u>
          <u xml:id="u-41.105" who="#BogusławMiedziński">Otóż p. Stańczyk, przestrzegając na przykładach Hiszpanii i Niemiec, że z temi masami nie jest jeszcze tak dobrze, powiada: Ulica tam w Niemczech i w Hiszpanii była za socjalistami, którzy mieli najlepszą wolę i chcieli przeprowadzić swój program na drodze demokratycznej. Masy straciły wiarę w nich i odwracały się od nich. Następie towarzysz Teodorczyk powiada: „Kartka wyborcza przeszła do historii. Wszyscy jesteśmy o tem przekonani”. A nam tę kartkę wyborczą jak sakrament ciągle prezentujecie, ale to nie dla Was. Towarzysz Piotrowski mówi: żeby zdobywać zaufanie mas robotniczych po klęsce ostatnich lat, trzeba postawić zagadnienie szczerze i uczciwie. Dopiero się wybiera na zdobywanie. A już towarzyszka Ciołkoszowa mówiła, żeby może z tem zdobywaniem tak zawiele zachodu sobie nie robić, mówiła, że „naszem zadaniem dzisiaj jest podtrzymywanie aktywności mas i narzucenie im celów socjalistycznych”. Więc Panowie też chcą narzucać, a nam zarzucacie, że my to robimy. Znowu jesteśmy en carte. Więc tylko prosimy o to, żebyśmy sobie wyraźnie mówili, że Wy i my staramy się o rękę szerokich mas, my swoją drogą, Wy swoją drogą, ale żadnej jakościowej różnicy między nami niema.</u>
          <u xml:id="u-41.106" who="#BogusławMiedziński">Otóż proszę Panów, za politykę zagraniczną, niestety, nie mogę postawić p. Żuławskiemu i innym więcej niż 2, może 2 plus ze względu na to, że wykazaliście jednak tutaj pewną bezstronność, bo jednak wykrztusiliście, że to, co się stało, jest jednak dobre. Tak Wam to trudno było wykrztusić, mimo, że stało się to na najważniejszej dla Was drodze, na drodze pokoju.</u>
          <u xml:id="u-41.107" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, droga, którą idziemy nadal, będzie ta sama. Czy na tej drodze znowu się rozminiemy, czy spotkamy, zobaczymy. Narazie, my jesteśmy już po drugim akcie naszego życia w tem Państwie i naszej roli, którą Wy dopiero dla siebie przewidujecie. Panowie bardzo łatwo zresztą w swoich planach przechodzicie nad pierwszym aktem, t. j. nad zdobyciem władzy; to, uważacie, że macie już załatwione i dopiero urządzicie się po zdobyciu władzy, i bardzo pięknie rzeczywiście na ten temat dyskutujecie.</u>
          <u xml:id="u-41.108" who="#BogusławMiedziński">Chociaż jesteśmy wrogami ludu, oświadczamy Panom, że jeżelibyśmy doszli rzeczywiście do przekonania, że Wy a nie my macie istotne zaufanie mas, że my błądzimy, a Wy widzicie przed sobą prostą drogę, to z tem zdobyciem władzy dla Was nie będzie tak trudno, ale dopóki nie mamy tego przekonania, to mogą być nawet bardzo rewolucyjne uchwały i nic a nic nie pomogą, my będziemy swoje trzymać i prowadzić dalej etapami, nie rewolucjami żadnemi, spokojnie, stanowczo i zrealizujemy swoje cele, tak jak realizowaliśmy dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-41.109" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#KazimierzŚwitalski">Dyskusja wyczerpana. Przystępujemy do głosowania nad preliminarzem budżetowym. Do preliminarza budżetowego nie zgłoszono żadnych poprawek, głosujemy zatem en bloc. Kto jest za całością preliminarza budżetowego, zechce wstać. Stoi większość. Preliminarz budżetowy w drugiem czytaniu został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad ustawą skarbową. Ponieważ nie zgłoszono żadnych poprawek do ustawy skarbowej głosujemy również en bloc nad ustawą skarbową. Kto jest za przyjęciem ustawy skarbowej, zechce wstać.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#KazimierzŚwitalski">Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa skarbowa została przez Sejm w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#KazimierzŚwitalski">W sprawie sprostowania udzielam głosu p. Rymarowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#StanisławRymar">P. Minister Skarbu postawił, mi zarzut, iż fałszywie zacytowałem cyfry, dotyczące zbytu soli jadalnej w Polce. Otóż mam zaszczyt stwierdzić, że cyfry moje pochodzą z „Wiadomości Statystycznych”, mianowicie z zeszytu z dnia 25 stycznia 1934 r. strona 43, gdzie pod napisem „zbyt soli jadalnej”, „w tem w kraju” są następujące cyfry: w roku 1931–317 milionów kg, w r. 1932 280 milj. kg, a w roku 1933–250 milionów. Różnica więc między cyfrą 317 a 250 jest akurat 67 milionów kg.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#StanisławRymar">Następnie p. Minister Skarbu twierdził, iż podałem nieścisłe dochody budżetu w latach poprzednich i cyfrę deficytu. Stwierdzam tedy, iż cyfry moje są zaczerpnięte również z „Wiadomości Statystycznych”, z zeszytu z dnia 15 stycznia 1934 r., które to cyfry są cytowane co miesiąc w „Wiadomościach” każdego 15-go i brzmią tak, jak je w swojem przemówieniu podałem: Dochodu w 1930 r. 229 milj., w następnych latach 189 milj. i 167; a deficyt — 6,17 i 20 milionów miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#komentarz">(P. Minister Skarbu Zawadzki: Mówiliśmy o tych rzeczach na komisji.)</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#StanisławRymar">Na komisji Pan Minister, jeżeli chodzi o sól podawał inne cyfry. W jakiś czas później pojawiły się „Wiadomości Statystyczne”, podając ponownie cyfry, te które myśmy podawali a nie te, które podał Pan Minister. A cyfry „Wiadomości Statystycznych” — to źródło urzędowe i jedynie dla nas dostępne.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#StanisławRymar">Jest jeszcze trzecia sprawa. P. Minister zakwestionował moje powiedzenie o długach, w które brną monopole. Powołuję się tedy na Prezesa Najwyższej Izby Kontroli i jego sprawozdanie na str. 172 i 173 i in., które Pan Minister zechce sobie przeczytać, tam zresztą jest mowa o tem wszystkiem. Będziemy mówili o tem przy zamknięciach rachunkowych, na Komisji Budżetowej bardziej szczegółowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#MichałWawrzynowski">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie szykan politycznych, stosowanych przez władze administracyjno - policyjne we Włocławku wobec Dziennika Kujawskiego.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#MichałWawrzynowski">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie stosunku do organizacji pod nazwą Legion Młodych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje tę prześlę do P. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#KazimierzŚwitalski">Następne posiedzenie wyznaczam na środę o godz. 11-ej z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#KazimierzŚwitalski">Trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej na r. 1934/35, oraz pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę sprzeciwu, uważam moją propozycję za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 15).</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>