text_structure.xml
379 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 50.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów Aleksander Prystor, Minister Spraw Zagranicznych August Zaleski, Minister Spraw Wewnętrznych Bronisław Pieracki, Minister Skarbu Jan Piłsudski, Minister Sprawiedliwości Czesław Michałowski, Minister Przemysłu i Handlu Ferdynand Zarzycki, Minister Rolnictwa Leon Janta-Połczyński, Minister Robót Publicznych Mieczysław Norwid-Neugebauer, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stefan Hubicki, Minister Reform Rolnych Leon Kozłowski, Minister Poczt i Telegrafów Ignacy Boerner. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Jakób Krzemieński. Podsekretarze Stanu: W Prezydjum Rady Ministrów Bronisław Nakoniecznikoff-Klukowski, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Józef Beck, w Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj-Składkowski, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Władysław Korsak, w Ministerstwie Skarbu Władysław Zawadzki, Wincenty Jastrzębski, Adam Koc i Stefan Starzyński, w Ministerstwie Sprawiedliwości Stefan Sieczkowski i Mieczysław Świątkowski, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal i Józef Kożuchowski, w Ministerstwie Komunikacji Witold Czapski, w Ministerstwie Rolnictwa Wiktor Leśniewski, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Kazimierz Pieracki i ks. Bronisław Żongołłowicz, w Ministerstwie Robót Publicznych Kazimierz Górski, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Tadeusz Szubartowicz, w Ministerstwie Reform Rolnych Józef Radwan, w Ministerstwie Poczt i Telegrafów Franciszek Drzewiecki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 35 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 36 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadaj a pp. Borecki i Skrypnik. Listę mówców prowadzi p. Borecki.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy, zmieniającej ustawę o ochronie lokatorów (druk nr 2811 oraz o wnioskach Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie: a) obniżenia stawek komornego od mieszkań jedno i dwuizbowych (druk nr 353), b) zawieszenia eksmisji z mieszkań jedno i dwuizbowych w okresie zimowym (druk nr 354 i druk nr 398).</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Jeszke.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WitoldJeszke">Wysoka Izbo! W imieniu Komisji Prawniczej mam zaszczyt złożyć sprawozdanie o projekcie rządowym ustawy, zmieniającej ustawę o ochronie lokatorów (druk nr 281) oraz o wnioskach Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów o obniżenie stawek komornego od mieszkań jedno- i dwuizbowych (druk nr 353) i o zawieszenie eksmisji z mieszkań jedno- i dwuizbowych w okresie zimowym (druk nr 354).</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#WitoldJeszke">Ustawa o ochronie lokatorów, obchodząca ludność miejską w całem Państwie, a więc jakieś 9–10 miljonów mieszkańców, jest zagadnieniem, które wywołuje przy wszelkiej nowelizacji ustawy pewne różnice zdań z powodów zupełnie zrozumiałych, gdyż chodzi o pewne unormowanie sprzecznych interesów właścicieli kamienic z jednej strony, a lokatorów z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#WitoldJeszke">Jakkolwiek ustawa z 1924 roku dotychczas przetrwała bez poważniejszych zmian, to jednakowoż w obecnym czasie kryzysowym okazała się konieczność dokonania wprawdzie drobnych, ale istotnych — szczególnie dla lokatorów — zmian i te zmiany stanowią główne zagadnienie dzisiejszej noweli, którą mam zaszczyt referować.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#WitoldJeszke">Materja, która ma być objęta ustawą, zawiera dwa kompleksy zagadnień, a wniosek PPS (druk nr 353) dotyczy innego, jeszcze trzeciego zagadnienia, mianowicie obniżenia czynszu w mieszkaniach jedno- i dwuizbowych do 50%. Dwa kompleksy zagadnień, zawarte w referowanej przezemnie ustawie, dotyczą: pierwsze — rozszerzenia wyłączeń z pod działania ustawy o ochronie lokatorów, drugie zaś łączy się z wnioskiem PPS (druk nr 354), a dotyczy uniemożliwienia albo wykluczenia możności eksmisji w miesiącach zimowych. Zagadnienie wykluczenia eksmisji w miesiącach zimowych było przedmiotem obrad Sejmu w 1929 roku i Sejm ustawę odnośną przyjął, ustawa ta jednakowoż nie weszła pod obrady Senatu.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#WitoldJeszke">Zagadnienie pierwsze. Dotychczasowa ustawa o ochronie lokatorów wykluczała pewne budynki i pomieszczenia z pod ochrony, i materja ta uregulowana jest w art. 2 ustawy. Wykluczone były w punkcie 2b budynki, które stanowią własność Państwa oraz związków samorządowych w dniu 1/4 1924 r. i przeznaczone są na cele wojskowe, a w których zamieszkiwanie przez ludność cywilna jest niedopuszczalne ze względu na interes obrony Państwa. Dalej wykluczone były zajmowane w budynkach państwowych lokale, które podlegały obowiązkowi opłacania podatku przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#WitoldJeszke">Okazało się, że to unormowanie przepisu nie jest wystarczające dla pewnych potrzeb państwowych, a szczególnie o ile chodzi o budynki, w których mieszczą się pomieszczenia pocztowe.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#WitoldJeszke">Projekt rządowy szedł w tym kierunku, aby zrównać te wyłączenia tak co do budynków państwowych jak i samorządowych. Komisja, zresztą zgodnie z tendencją Ministerstwa, ograniczyła ten przepis w ten sposób, że pozostawiła jego część pierwszą, to znaczy, wyłącza się od ochrony budynki, stanowiące własność Państwa lub związków samorządowych w dniu 1. IV. 1924, o ile wchodzi w rachubę interes władz wojskowych tam, gdzie zamieszkiwanie osób prywatnych ze względu na interes Państwa jest niedopuszczalne; a ponadto jedynie co do budynków, stanowiących własność Skarbu Państwa, w dniu 1 kwietnia 1924 roku rozciąga się istniejący przepis także na mieszkania prywatne i wszystkie lokale bez wyjątku. W ten sposób dochodzimy do nowego skodyfikowania tego przepisu i to w tym sensie, że nie podlegają ustawie o ochronie lokatorów także budynki, będące w dniu 1 kwietnia 1924 roku własnością Państwa lub związku samorządowego, o ile są przeznaczone na cele wojskowe, a w których zamieszkiwanie osób cywilnych jest niedopuszczalne ze względu na interes Państwa, a także jeżeli są przeznaczone na cele biurowe mieszczących się w nich urzędów państwowych lub urzędów i agencyj pocztowych przedsiębiorstwa państwowego „Poczta Polska, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#WitoldJeszke">Przytem zgłaszam tu małą poprawkę nomenklaturową. W projekcie jest wymienione „Polska Poczta i Telegraf”, lecz ponieważ oficjalna nazwa instytucji brzmi: „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, dlatego proszę o dodanie słów „i Telefon” w ustępie, o którym mówiłem.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#WitoldJeszke">W projekcie rządowym proponowano, aby wypowiedzenie mieszkań w tych właśnie budynkach było dopuszczalne nie krótkoterminowo, ale zależnie od terminów płatności czynszu, w terminach miesięcznym, kwartalnym lub rocznym. Komisja nie miała co do tego przepisu żadnego zastrzeżenia.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#WitoldJeszke">Pewne głosy, które padły ze strony Chrześcijańskiej Demokracji, domagały się zmodyfikowania przepisu tego w ten sposób, aby Skarb Państwa w wypadkach, gdy korzysta z przysługującego mu prawa wypowiedzenia mieszkania w budynkach państwowych, był zobowiązany lokatorowi dostarczyć pomieszczenie inne, równowartościowe i podpadające pod działanie ustawy o ochronie lokatorów. Poprawka Klubu Żydowskiego zmierzała do tego, aby ograniczyć działanie tego przepisu tylko do lokali, zajmowanych na cele mieszkania. Otóż jeśli wziąć pod uwagę propozycję Chrześcijańskiej Demokracji, aby Skarb Państwa obowiązany był dostarczyć inne mieszkanie, to trzeba zrozumieć, iż założenie, z którego wychodziła Chrześcijańska Demokracja, było takie, że dziś mieszkanie stało się pewnym objektem majątkowym i że pozbawienie tego mieszkania jest pewnego rodzaju — jak się przedstawiciel Klubu tego wyrażał — wywłaszczeniem z nabytego przedmiotu majątkowego. Na tem stanowisku Komisja stanąć nie mogła, zdając sobie znakomicie sprawę z tego, iż ustawa o ochronie lokatorów jest tylko przepisem wyjątkowym, ograniczającym prawo własności, lokator jest tylko posiadaczem, a więc jego prawo jako posiadacza nie może być silniejsze od prawa właściciela przy istniejącym systemie, uznającym prywatną własność jako podstawę życia gospodarczego. I dlatego na tę poprawkę zgodzić się nie można było, uznając, że prawo lokatora jest zawsze słabsze od prawa właściciela kamienicy.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#WitoldJeszke">Nowelę, przedłożoną tu w druku nr 398 w brzmieniu ad 2, proponuję przyjąć, a oddalić wnioski mniejszości ad 1, 2 i 3.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#WitoldJeszke">Poprawka ad 1 dotyczy jedynie formalnych rzeczy, mianowicie dotychczasowy przepis art. 2 ustęp 1 przewidywał, iż przepisom niniejszej ustawy nie podlegają z wyjątkiem art. 25…. potem następuje enumeracja przepisów, wyłączających mieszkania nie podlegające ustawie o ochronie lokatorów. Ponieważ art. 25 stał się tymczasem bezprzedmiotowym, dlatego zbędna jest pierwsza poprawka formalna, proponująca, aby nie figurował ten art. 25 w tym przepisie, który de facto już nie istnieje, a jest zastąpiony przez inne przepisy o opodatkowaniu lokali.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#WitoldJeszke">Tak samo poprawka nr 3, która brzmi: „W wypadkach, przewidzianych pod literą a) c) e) oraz i) ustęp pierwszy, wynajmujący może żądać usunięcia lokatora jedynie w końcu kwartału kalendarzowego z poprzedniem conajmniej trzymiesięcznem wypowiedzeniem” — nie mieści w sobie niczego nowego, a po wykluczeniu punktu b) z tego artykułu koniecznem było artykuł ten na nowo sformułować co do kolejności liter a, c, e, oraz i.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#WitoldJeszke">Większą i gorętszą dyskusję wywołał kompleks drugi zagadnień, t. j. sprawa wykluczenia eksmisji z mieszkań jedno- i dwupokojowych w czasie miesięcy zimowych. Projekt rządowy i projekt PPS domagał się bezwzględnego zakazu eksmisji z mieszkań tego rodzaju na okres miesięcy zimowych, t. j. od 1 listopada do 31 marca.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#WitoldJeszke">Tendencja projektu rządowego, uznana w całej pełni przez Komisję jako słuszna, zmierzała do tego, aby nie dopuszczać do eksmisji tych osób, które bez własnego zawinienia nie mogły uiścić się z czynszu najmu i w ten sposób narażone były na eksmisję.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#WitoldJeszke">Wspomnieć tu należy, że istniejący przepis w dotychczasowej ustawie o ochronie lokatorów w art. 11 ust. 2a) wyklucza możność zasądzenia lokatora na eksmisję wtenczas, jeżeli jest bezrobotnym lub znajduje się w wyjątkowej nędzy. A więc zasadniczo wyroki przeciwko bezrobotnym i osobom, znajdującym się w wyjątkowej nędzy, są niedopuszczalne. Ponieważ jednak ten stan rzeczy mógł w chwili ferowania wyroku nie istnieć, a są wypadki, że w chwili wydania wyroku odnośny lokator jeszcze bezrobotnym nie był i stosować tego przepisu do niego nie można było, wtedy następowało zasądzenie na eksmisję przeciwko lokatorowi, który dopiero ex post stał się bezrobotnym. Co prawda istniejąca ustawa zawiera w art. 23 daleko sięgające przepisy co do możności odkładania eksmisji w takich wypadkach; przepisy te przewidują, że sąd może odłożyć eksmisję na 6 miesięcy i może ten okres o dalsze 6 miesięcy przedłużyć, a dla mieszkań jedno- i dwuizbowych może go przedłużyć jeszcze o dalsze 6 miesięcy; tak, że istnieje w dotychczasowej ustawie możność ochrony pozwanego lokatora na okres 18 miesięcy, wtedy, gdy istnieją specjalne warunki, które sędziego przekonają o konieczności tego rodzaju moratorjum; i dlatego też opozycja z prawej strony była zdania, że dotychczasowe przepisy w zupełności wystarczają dla ochrony lokatorów bezrobotnych i będących w wyjątkowo przykrej sytuacji majątkowej. Komisja jednak stanęła na stanowisku, że dotychczasowa obrona, jakkolwiek bardzo daleko idąca, nie wystarcza o tyle, że przepisy, o których mówię, mają charakter fakultatywny, a nie obligatoryjny, to znaczy, że sąd może uwzględnić podanie lokatora, względnie może ex officio moratorjum to udzielić, ale nie jest do tego zmuszony.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#WitoldJeszke">Opozycja ze strony lewej natomiast uważała, że nawet ten sposób, proponowany przez Rząd i przyjęty przez Komisję, nie wystarcza, że należy wszelkie eksmisje z mieszkań na czas miesięcy zimowych wogóle zawiesić. Otóż projekt rządowy i w ostatecznem ujęciu komisyjnem zmierza do tego, aby w sprawie eksmisji w miesiącach zimowych stworzyć przepis o charakterze obligatoryjnym, któryby już nie pozostawiał żadnej możności powzięcia decyzji przez sąd, lub przez jakiekolwiek inne organa egzekucyjne, a któryby obligatoryjnie ten organ egzekucyjny z wyłączeniem sądu obowiązywał. I właśnie cała nowość tego przepisu polega na jego charakterze obligatoryjnym. Jeżeli istnieje przeciwko bezrobotnemu wyrok eksmisyjny, a u tęgo bezrobotnego po uprawomocnieniu się tego wyroku nastąpi stan taki, który jest chroniony z art. 23, wtenczas eksmisja zasądzona, jedynie z powodu niepłacenia czynszu, nie wykluczając uzyskania przez tego lokatora moratorjum w granicach art. 23, w miesiącach zimowych wogóle nie może być dokonana i to nie na skutek decyzji sądu, która w dotychczasowych wypadkach była konieczna, ale na podstawie samej ustawy. To znaczy, że komornik czy inny organ egzekucyjny, dostawszy tego rodzaju wyrok do ręki, nie będzie mógł wykonać eksmisji.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#WitoldJeszke">Tu nadmienić należy, że gdyby komornik, który częstokroć naturalnie może się omylić, mimo to wbrew temu przepisowi podjął się wykonania eksmisji, podlega nadzorowi sądu i wtenczas poszkodowany może się udać do sądu i sąd z tytułu nadzoru może wstrzymać zarządzone przez komornika kroki egzekucyjne.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#WitoldJeszke">W pierwotnym projekcie rządowym, jak i w poprawkach zgłoszonych szczególnie przez posła Sommersteina, przepis ten miał być szerzej ujęty, a mianowicie miał dawać sądowi jeszcze dalszą możność wstrzymywania eksmisji, o ile eksmisję orzeczono poza niepłaceniem komornego także z innych jeszcze przyczyn. Otóż tendencja Rządu przy formułowaniu tego ustępu artykułu szła pierwotnie w tym kierunku, aby chronić członków rodziny pozwanego wtenczas, jeżeli winę, która uzasadniła wypowiedzenie i eksmisję, ponosi jedynie np. głowa danej rodziny, a nie członkowie rodziny. Ten przepis, w tendencji swojej może nawet słuszny, jednakowoż ujęty w tej formie, w jakiej go przedłożono, okazał się nie do przyjęcia, bo dawał możliwość interpretacji na korzyść nieuczciwych lokatorów. Doszlibyśmy do tego, że nietylko lokator eksmitowany z powodu niepłacenia czynszu mógłby uzyskać moratorjum, wymienione w ustawie o ochronie lokatorów, bo jeżeli oprócz tego przy wyroku eksmisyjnym działały inne powody wypowiedzenia, jak np. zaburzenie spokoju lokatorów lub objęcie mieszkania bez tytułu prawnego, to taki lokator miałby dalszy przywilej i mógłby być lepiej traktowany od tego, który jedynie dlatego został eksmitowany, że nie mógł opłacać czynszu. Dlatego komisja stanęła na stanowisku, że przepisu tego nie można przyjąć i wnoszę o odrzucenie poprawki do p. b), wniesionej przez p. p. Sommersteina.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#WitoldJeszke">Przy tej okazji ujęto także przepisy dotychczas już istniejące, wprowadzone przez nowelę do ustawy o ochronie lokatorów z 1928 r., mianowicie, że jeżeli bezrobotny, przeciw któremu istnieje wyrok eksmisyjny, otrzymał pracę i opłaca oprócz komornego zaległy czynsz dzierżawny w ratach miesięcznych, wynoszących 25% miesięcznego komornego, to na mocy decyzji sądu nie może być eksmitowany. Komisja uważa, że ze względu na technikę ustawodawczą będzie najlepiej połączyć ten przepis noweli z 1928 roku z przepisami, które obecnie się wprowadza w tej formie, że eksmisja z mieszkań jedno- i dwuizbowych nie będzie wykonywana:</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#WitoldJeszke">a) w okresie od 1 listopada do 31 marca każdego roku, jeżeli eksmisję orzeczono z przyczyny przewidzianej w art. 11 ust. 2, lit. a), t. j. z powodu niemożności płacenia czynszu;</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#WitoldJeszke">b) jeżeli bezrobotny otrzymał pracę i płaci, oprócz bieżącego komornego, zaległe komorne w wysokości 25% miesięcznego komornego.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#WitoldJeszke">W ten sposób cały ten przepis proponujemy umieścić w art. 23, gdzie się najskładniej łączy z dotychczasową mater ją prawa w tym artykule uregulowaną.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#WitoldJeszke">Przy rozważaniu tej sprawy Komisja, zgodnie z tendencją Rządu, przyszła do przekonania, że przepis ten, który stanowił daleko idący przywilej dla ludzi nie mogących płacić czynszu, jednakowoż nie może być stosowany tam, gdzie daje się danemu lokatorowi inne mieszkanie, względnie jeśli lokator ów posiada w tej samej miejscowości inne mieszkanie. Pierwotny projekt rządowy i poprawka zgłoszona przez p. Sommersteina domaga się, aby przy słowach „o ile dostarczono lokatorowi mieszkanie”, dodać jeszcze „odpowiednie” mieszkanie. Otóż na ten temat toczyła się w Komisji dyskusja bardzo wyczerpująca i wyłonił się następujący pogląd:</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#WitoldJeszke">Przedewszystkiem, jeśli mowa o uchyleniu moratorjum, uświadomić sobie trzeba, że moratorjum służy tylko w tym wypadku, jeśli przeciw pozwanemu lokatorowi istnieje prawomocny wyrok eksmisji. Ten stan rzeczy, gdy lokator przeciw sobie ma prawomocny wyrok, nie może być obojętny, szczególnie z punktu widzenia autorytetu sądu i autorytetu wyroku. Jeśli sąd wyda wyrok, to wtenczas chodzi nie o to, aby ten wyrok istniał, ale aby był egzekwowany. Na tem polega główne znaczenie wyroku. Nie można w żadnem ustawodawstwie specjalnem posuwać się tak daleko, aby w czemkolwiek umniejszać to wielkie i niewzruszalne znaczenie każdego wyroku sądowego. Wyrok sądowy musi być respektowany, musi być możność wykonania wyroku. Więc jeśli tu chodzi o lokatorów, przeciwko którym już zapadł taki prawomocny wyrok, natenczas trzeba z konieczności rzeczy liczyć się z tem, że ta eksmisja będzie wykonana prędzej, czy później. Po upływie wszelkich możliwości uzyskania moratorjum eksmisja nastąpi i wtenczas lokator nie otrzyma niczego, może być wyrzucony nawet w pewnych warunkach na ulicę. Dlatego słuszną się nam wydawało rzeczą, ażeby wykluczyć możność stosowania moratorjum wtedy, gdy odnośny lokator posiada inne mieszkanie w danej miejscowości lub gdy mu inne mieszkanie dostarczono. W każdym razie będzie lepiej postawiony, jeżeli mu się mieszkanie da, niż wtenczas, gdy po upływie moratorjum wyeksmituje się go na ulicę.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#WitoldJeszke">Podnoszono, że mieszkanie to, które posiada, czy mieszkanie to, które ma mu dostarczyć właściciel kamienicy, powinno być odpowiednie. Otóż pojęcie „odpowiednie” istnieje dotychczas w ustawie, np. w przepisie o przeniesieniu lokatora na wypadek przebudowy domu, ale, jak o tem poucza judykatura sądowa, budzi najpoważniejsze wątpliwości. Niema najmniejszego powodu, aby w rozdziale o przeniesieniu lokatora z powodu przebudowy mieszkania przepis ten zmieniać, bo w tych wypadkach rozchodzi się o sytuację taką, że w interesie właściciela kamienicy następuje translokacja lokatora i lokator bez swojej winy dostaje się w to przymusowe położenie, iż musi z powodu przebudowy danej kamienicy opuścić swoje dotychczasowe mieszkanie. Jeżeli jednak, jak w tym wypadku, mamy do czynienia, z winą lokatora, to znaczy, że sąd znalazł w jego postępowaniu przyczynę do orzeczenia eksmisji, położenie tego lokatora jest zupełnie inne, niż lokatora, który musi się przenieść z powodu przebudowy domu. To znaczy, że w pierwszym wypadku lokator słusznie może się domagać, aby mu dano odpowiednie mieszkanie, natomiast w drugim wypadku, gdy lokator ma przeciw sobie wyrok sądowy, gdy sąd stwierdził, że było u niego coś nie w porządku, trzeba go traktować inaczej, niż lokatora pierwszego. Wtedy, jak już wspomniałem, wyrok istniejący przeciw lokatorowi w myśl naszego przepisu pod p. 6, może być każdej chwili wykonany i tylko wisi nad tym lokatorem, a gdy zostanie wykonany, pozbawi lokatora dotychczasowego mieszkania i nie da mu możności uzyskania na koszt właściciela innego mieszkania. Dlatego też, jeżeli właściciel kamienicy w tym wypadku lokatorowi skazanemu na eksmisję da inne mieszkanie, wtenczas zupełnie wystarczy, że mu da mieszkanie i nie trzeba wprowadzać przepisu, że mieszkanie musi być odpowiednie, tem więcej, że, jak już powiedziałem, judykatura co do pojęcia „odpowiednie mieszkanie” spotkała się z najrozmaitszemi nieprzezwyciężonemi trudnościami interpretacyjnemi.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#WitoldJeszke">Obawę opozycji, że wtenczas można pierwszą lepszą norę dać lokatorowi i lokator tę norę będzie musiał wziąć, usunąć jednakowoż można tem, że przecież działają istniejące przepisy policyjno-budowlane, a przepisy te nie pozwalają na umieszczenie kogokolwiek w takich mieszkaniach, któreby nie odpowiadały elementarnym warunkom higjeny. Dlatego komisja zdecydowała się na to, aby słowa „odpowiednie” nie umieszczać, a jedynie słowa: „inne mieszkanie”.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#WitoldJeszke">Dalsze zagadnienie wniesione do ustawy przez posłów z P. P. S., druk nr 353, dotyczy obniżenia czynszu najmu w mieszkaniach jedno- i dwupokojowych do 50%. Wnioskodawcy wychodzą z założenia, że obecny stan kryzysowy nie pozwala większości lokatorów małych mieszkań na opłacanie dotychczas obowiązującego czynszu najmu. Nie wnikając w słuszność tego twierdzenia, skłonny nawet będąc do przyjęcia, że tak jest, jednak na sformułowanie takie, jakie wnioskodawcy swojemu projektowi nadali, ani ja, jako referent, ani Komisja, zgodzić się nie możemy. Zdajemy sobie sprawę przedewszystkiem z tego, że tych małych mieszkań jedno- i dwupokojowych istnieje w całem Państwie, o ile weźmiemy procentowo wszystkie mieszkania, 82%. Gdybyśmy stosowali tak zniżoną stawkę dla tych mieszkań, to znaczyłoby, że stosujemy obniżoną stawkę prawie co do wszystkich nieruchomości w Państwie. Wnioskodawcy jednak tak daleko nie idą, nie domagają się obniżenia we wszystkich budynkach, lecz domagają się tylko, ażeby ta zniżka działała tylko w domach czynszowych, a za domy czynszowe uważają takie domy, które przynoszą w Warszawie i Łodzi 4.000 zł, w miejscowościach ponad 200.000 mieszkańców — 3.000, a w innych 2.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#WitoldJeszke">Daleki jestem od tego, aby nie rozumieć słuszności tendencji projektodawców, ale uważam, że wykonanie projektu weszło na tory zupełnie niemożliwe, niecelowe, bo w ten sposób stwarzałoby się przedewszystkiem dwie kategorje: lokatorów mieszkań jedno i dwuizbowych, i to niezależnie od położenia, w jakiem znajduje się dany lokator, co byłoby celowem jedynie przy jakiejś klasyfikacji lokatorów, zależnej od tego, w jakiej kamienicy mieszka dany lokator jedno i dwuizbowego mieszkania. Jeżeli mieszka w domu czynszowym, ma być uprzywilejowany i ma płacić 50%, jeżeli mieszka w' innym domu, który nie będzie przynosił 4.000, lecz powiedzmy 3.900, będzie płacił pełne komorne. Nie sądzę, aby trudno było przekonać Wysoką Izbę, że zamiar sam w sobie dobry, jednak przez wybór takiego środka realizacji został zupełnie spaczony. Nie można w ten sposób stawiać sprawy, tem więcej, że w domach czynszowych są przeważnie lepsze warunki hygieniczne, niż w małych domkach na peryferjach miast, tak że nadanie temu przepisowi mocy ustawy stworzyłoby zupełnie niesprawiedliwy podział lokatorów małych mieszkań na dwie kategorje: na tę, w której uprzywilejowani byliby ci, którzy mieszkają w lepszych warunkach, a ci, którzy mieszkają w gorszych warunkach, musieliby płacić czynsz dotychczasowy dwukrotny.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#WitoldJeszke">Przy tej okazji poruszono inne środki rozwiązania tego zagadnienia. Nie wchodzą one w ramy niniejszej ustawy. Mówiono o tem, aby opłacać z istniejących funduszów bezrobocia czynsz najmu tych małych lokatorów. Nie tajono się na Komisji z tem, że właściciele nietylko małych, ale i wielkich kamienic znajdują się obecnie również w złem położeniu, podnoszono, że np. w centrach przemysłowych wielka część robotników posiada domy i domki, i że robotnicy ci, właściciele tych właśnie domków, pierwsi zostali usunięci z dotychczasowych warsztatów pracy i to z tem uzasadnieniem, że powinni ustąpić miejsca tym, którzy nie mają domów, de facto więc w tych małych domkach mieszkają albo bezrobotni, albo ludzie nie mogący płacić tak, że właściciele tych małych domków, szczególnie w centrach przemysłowych, zasługują conajmniej na taką samą ochronę, jak bezrobotni, gdyż pod względem ekonomicznym są faktycznie zrównani z bezrobotnymi.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#WitoldJeszke">Jakkolwiek uważamy, że problem ten sam w sobie jest wart dalszego rozpatrzenia, ale w innej płaszczyźnie, proponujemy odrzucenie poprawki, wniesionej do projektu naszego przez p. Pużaka.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#WitoldJeszke">W tych warunkach proponuję i proszę Wysoki Sejm, ażeby uchwalić raczył projekt ustawy w tem brzmieniu, jak się znajduje w druku nr 398, z tą małą poprawką, że po słowach: Polska Poczta i Telegraf dodaje się: i Telefon.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KarolPolakiewicz">Poprawkę tę należy uważać za poprawkę drukarską?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WitoldJeszke">Tak jest.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Przyszły badacz naszego ustawodawstwa, a specjalnie ustawodawstwa ochrony mieszkaniowej znajdzie się w nielada kłopocie, gdy dojdzie do tej części ustawy, która ma dziś w myśl projektu przedłożonego wejść do ustawy, gdy znajdzie równocześnie nowe postanowienie, które czyni wyłom w ochronie lokatorów, albowiem wyjmuje z pod tej ochrony pokaźny szereg lokatorów, mieszkających w budynkach państwowych, a z drugiej strony w tym samym projekcie zostają rozszerzone prawa lokatorów, o ile chodzi o wstrzymanie eksmisji w porze zimowej. Jest to bezsprzecznie niekonsekwencja, która w ustawodawstwie być nie powinna.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#EmilSommerstein">Po tej pierwszej uwadze przechodzę do szczegółowego omówienia tego projektu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#EmilSommerstein">Poprawka pierwsza wyłącza z pod ochrony lokatorów budynki, które w dniu 1 kwietnia 1924 r. były własnością Państwa, o ile są przeznaczone na cele biurowe mieszczących się w nich urzędów państwowych lub urzędów i agencyj pocztowych przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. Uważamy, że obecna chwila nie nadaje się do tego, ażeby lokatorów pozbawiać ochrony, jakiej zażywali przez lat kilka od chwili wydania ustawy o ochronie lokatorów z czerwca 1924 r. Sytuacja lokatorów nie dopuszcza w tej chwili tej zmiany, nie jest wskazane w niczyim interesie, ażeby mnożyć w obecnej chwili szeregi lokatorów, nie mających dachu nad głową. Że Rząd tak ocenia obecną sytuację, wynika przecież z poprawki 5, która zawiesza eksmisję w porze zimowej, a specjalnie w bieżącem półroczu tak ciężkiego położenia, tak ciężkiej sytuacji gospodarczej. Ale czy zachodzi bezwzględna potrzeba po stronie Państwa? Państwo budynki te ma od 1 kwietnia 1924 r., a zatem od 8 lat, nie upominało się nigdy dotychczas o eksmisję lokatorów w imię potrzeb mieszkaniowych własnych, w imię potrzeb pomieszczenia biur. Państwo w tym okresie wybudowało budynków państwowych za okrągłą sumę 600 miljonów zł, licząc do roku 1929.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#EmilSommerstein">Proklamuje się dziś zasadę uproszczenia administracji, zmniejszenia przyrostu administracji, a zatem zmniejszenia także liczby urzędów, liczby biur; zdawałoby się tedy, jako jedyna logiczna konsekwencja, że i potrzeby mieszkaniowe Państwa na pomieszczenie biur i urzędów zmniejszyły się. Ale właśnie w tej chwili z jednej strony ciężkiej sytuacji gospodarczej obywateli, z drugiej strony rzucania przynajmniej, jeżeli nie realizowania haseł oszczędności, haseł zmniejszenia administracji, przychodzi się z projektem rozszerzenia biur, z projektem ograniczenia ochrony lokatorów, z projektem, pozbawiającym szereg lokatorów dachu nad głową. Z tego możnaby wysnuć tylko ten logiczny wniosek, że wszelkie hasła zmniejszenia kosztów administracyj, oszczędności w administracji, zmniejszenia przerostu biurokracji i administracji pozostały tylko martwem hasłem, słowami bez echa, za któremi nie będzie następował żaden czyn.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#EmilSommerstein">Ciekawy był przebieg dyskusji na komisji. Gdy zażądałem przedłożenia materjałów, ile nowych biur chce Rząd stworzyć, jaka ilość ubikacyj na pomieszczenie tych biur nieodzownie mu jest potrzebna w budynkach państwowych, a z drugiej strony, jaka liczba lokatorów byłaby narażona na wyrzucenie na bruk z chwilą zrealizowania tego postanowienia, tych materjałów nie otrzymałem. Natomiast Rząd, który pierwotnie domagał się, ażeby wszelkie cele biurowe i wszelkie cele pomieszczenia przedsiębiorstw państwowych były uprzywilejowane przeciw lokatorom, mieszkającym w budynkach państwowych, cofnął się z tej linji i o ile chodzi o przedsiębiorstwa państwowe, ograniczył się jedynie do potrzeb urzędów i agencyj pocztowych przedsiębiorstwa państwowego Polska Poczta, Telegraf i Telefon. A zatem okazuje się, że zbyt pochopne było pierwotne stanowisko Rządu, które chciało nietylko budynki państwowe, ale i budynki samorządowe wyjąć z pod ochrony lokatorów i zaspokoić w ten sposób kosztem lokatorów potrzeby pomieszczenia wszelkich biur i wszelkich przedsiębiorstw państwowych.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#EmilSommerstein">Już ten moment wskazuje, że ujęcie problemu nie jest ściśle rzeczowe, że nie jest ustalone ściśle w Rządzie, jak daleko sięga interes mieszkaniowy Państwa, a jak wielka jest kolizja tego interesu z interesem szeregu lokatorów, mieszkających w budynkach państwowych.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#EmilSommerstein">Uważamy, Wysoka Izbo, że nie jest to chwila odpowiednia, by czynić wyłomy w ustawie o ochronie lokatorów i to nietylko ze względu na obecną sytuację gospodarczą, ale także ze względu na ogólne stosunki mieszkaniowe w Państwie.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#EmilSommerstein">Te same powody, które przemawiały w roku 1924 za utrzymaniem ustawy o ochronie lokatorów, za utrzymaniem wyjątkowych norm ustawodawstwa mieszkaniowego, działają i dziś w niemniejszej mierze; wyłom w ustawie może nastąpić tylko drogą ewolucji, w miarę tego, jak zmniejszać się będą przyczyny tego ustawodawstwa, jak zmniejszać się będzie głód mieszkaniowy, w miarę, jak rozwijać się będzie ruch budowlany.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#EmilSommerstein">Cyfry smutne wskazują, że bynajmniej ta podstawa ustawodawstwa mieszkaniowego nie zmniejszyła się na korzyść sprawy mieszkaniowej w Państwie. Okazuje się, że w latach 1921/29 do ogólnej cyfry 1.340.000 istniejących mieszkań dobudowano jedynie około 40 tysięcy nowych mieszkań, gdy w tym samym czasie drogą naturalnego zużycia ubyło conajmniej 107 tys. mieszkań, tak że ogólna cyfra mieszkań zmniejszyła się o 67 tysięcy. Jest to oczywiście spowodowane słabym ruchem budowalnym, który w latach do 1929 roku rozwijał się głównie drogą funduszów publicznych, funduszami Banku Gospodarstwa Krajowego, a od roku 1929, gdy to źródło wyschło, prawie ustał, prawie zamarł. Mamy ten stan rzeczy, że ludność miejska w 15% mieści się w jednej izbie po 5 osób, a 38.000 lokatorów mieszka w tych stosunkach, że w jednej izbie mieszka 9 osób. 145.000 rodzin ma wspólne mieszkania, a zatem pozbawione są właściwie własnego ogniska domowego. Brak mieszkań kalkulują różni znawcy różnie od 700.000 do 1 miljona. A zatem w tych warunkach, gdy Państwo przebudowało do roku 1929 na budynki państwowe za 600 miljonów, nie można mówić, jakoby zaistniała chwila z punktu widzenia społecznego i. gospodarczego właściwa do czynienia wyłomu w ustawie o ochronie lokatorów, do wyjmowania z pod tej ochrony pewnej kategorji lokatorów, specjalnie lokatorów budynków państwowych.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#EmilSommerstein">Z tych powodów, Wysoka Izbo, podtrzymuję nasz wniosek mniejszości, aby lokatorowie mogli i nadal zatrzymać w budynkach państwowych swoje mieszkania, aby nie zostały wyjęte z pod ochrony lokatorów pomieszczenia w budynkach państwowych, o ile służą celom mieszkalnym lokatorów.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#EmilSommerstein">Przechodzę do kwestji innej. Jestem w dość dziwnej sytuacji, gdyż będę bronił pierwotnego przedłożenia rządowego przeciw poprawkom i zmianom, jakie przez większość zostały w Komisji Prawniczej uchwalone. Rząd, projektując wstrzymanie eksmisji z mieszkań mniejszych, jedno i dwupokojowych w okresie miesięcy zimowych, wychodził z tego słusznego założenia, że należy chronić lokatorów, którym wypowiedziano mieszkanie z powodu niepłacenia komornego, chronić przed eksmisją w tym okresie, który siłą stosunków atmosferycznych najmniej nadaje się do eksmisji, do zmiany mieszkania, a tem mniej nadaje się do wyrzucenia ludzi na bruk, do pozbawienia wogóle lokatora dachu nad głową. Dlatego Rząd wprowadził czysto rzeczowe kryterjum, kryterjum kalendarzowe: okres 5 miesięcy od 1 listopada do 31 marca następnego roku, i w ten sposób daje sądom i organom wykonawczym rzeczowy i jedyny wskaźnik: w tych miesiącach nie wolno wykonywać eksmisji przeciw lokatorom, którzy mieszkanie to tracą jedynie z powodu, że nie zapłacili w terminie rat komornego. Rząd w swoim projekcie wobec tego, idąc konsekwentnie, tytuł rozdziału 5, który traktował dotychczas o moratorium mieszkaniowem wyłącznie dla bezrobotnych, uzupełnił drugą częścią „moratorium dla bezrobotnych i w porze zimowej”. A więc zupełnie ściśle odróżnia się te dwa wypadki. Moratorium dla bezrobotnych obejmuje z natury rzeczy, jak wskazuje nazwa i treść odnośnego zdania art. 23, bezrobotnych tych, którzy się zarejestrowali, którzy pracę stracili i innej pracy nie otrzymali. Tym lokatorom sąd odracza wykonanie eksmisji bez względu na porę, jedynie po skonstatowaniu tej okoliczności, że lokator mieszkania jedno czy dwupokojowego stracił pracę, nie zapłacił komornego i nie może być eksmitowany. Natomiast moratorium ze względu na porę zimową według projektu rządowego, który pokrywa się w tem z projektem P. P. S., przyznaje się obligatoryjnie wszystkim kategorjom mieszkańców, co do których istnieje ten moment rzeczowy, że im mieszkanie wypowiedziano skutecznie z powodu niezapłacenia w terminie komornego. Rząd wychodził z założenia, że kto nie płaci komornego i dopuszcza do uprawomocnienia się eksmisji, ten tego komornego zapłacić nie mógł i nie może, znajduje się tedy w krytycznem położeniu materjalnem i z tego powodu należy chronić takiego lokatora przed eksmisją specjalnie w porze zimowej, bez względu na to, czy należy on do kategorji bezrobotnych, o których była mowa w dotychczasowych przepisach i w tytule „moratorium dla bezrobotnych”.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#EmilSommerstein">Poprawka wprowadzona przez większość Komisji Prawniczej tę zasadę Rządu i projektu P. P. S. przekreśla, a tem samem przekreśla i znaczenie całej tej inowacji i przekreśla także ten nowy podtytuł: „moratorium w porze zimowej”. Bo dla bezrobotnych w ścisłem tego słowa znaczeniu to moratorium istniało dotychczas. Za małą jest różnica, którą podkreślił p. referent, że dotychczas odroczenie eksmisji następowało na podstawie orzeczenia sądu, który mógł orzec, albo nie orzec, a tu wstrzymanie eksmisji w porze zimowej jest obligatoryjne. Nie bawmy się w formę, lecz wglądnijmy w treść. Czy uważa kto z Panów za możliwe, żeby sąd odmówił odroczenia eksmisji bezrobotnemu zarejestrowanemu, który pracy nie otrzymał? Wykluczone. A więc bez względu na porę zimową dotychczas każdemu bezrobotnemu, o ile wykazał się zaświadczeniem Funduszu Bezrobocia czy urzędu pośrednictwa pracy, że pracę stracił, że się o pracę zgłaszał, a pracy nie dostał, sąd odraczał eksmisję i to bez względu na porę. W czemże tedy leży wartość i znaczenie tej nowej poprawki? Leży w tej stylizacji, jaką proponował Rząd, bo Rząd ujmował tę sprawę raczej według znamion objektywnych, a nie według znamion subiektywnych. Dla Rządu nie jest miarodajne zaszeregowanie lokatorów subjektywnie do kategorji bezrobotnych zarejestrowanych, lecz dwie przesłanki rzeczowe: treść orzeczenia, utrzymującego wypowiedzenie w mocy, to jest z powodu niepłacenia komornego i pora zimowa. Poprawka, uchwalona przez większość Komisji Prawniczej, niweczy całą doniosłość zagadnienia i sprawę wykonywania czy nie wykonywania eksmisji w porze zimowej, tak, że właściwie ten przepis będzie zupełnie martwy, nie zmienia nic w faktycznym stanie rzeczy, nie tworzy nowej kategorji lokatorów, którzyby zażywali tej ochrony w postaci wstrzymania eksmisji w porze zimowej.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#EmilSommerstein">To kwestja pierwsza. Kwestja druga. Rząd w pierwotnym swoim projekcie przewidywał w dalszym ciągu fakultatywną, od sądu zależną możność odroczenia eksmisji z uwagi na położenie pozwanego także poza okres miesięcy zimowych, jeśli tę eksmisję orzeczono nietylko z przyczyny niepłacenia komornego w terminie, lecz także z innych przyczyn, nie przewidzianych w ustępie 2a) art. 11. A zatem, Wysoka Izbo, znowu sąd mówi o wszystkich kategorjach lokatorów, nietylko o bezrobotnych, o lokatorach, którzy nie mogli zapłacić komornego, a zatem są niezamożni, i o tych, którzy zostali eksmitowani także z innej przyczyny. Tu niekoniecznie musi być gorszące zachowanie się lokatora wobec właściciela przyczyną wypowiedzenia, lecz może nią być potrzeba własna właściciela, może być kwestja ewentualnej potrzeby jakiegoś zakładu naukowego, jednem słowem może zachodzić szereg przyczyn, które są tylko przykładowo wymienione w art. 11, przykładowo tylko, gdyż życie może narzucić jeszcze inne przyczyny. Rząd powiada, że i poza okresem miesięcy zimowych w uwzględnieniu ciężkiej sytuacji pozwanego, nietylko bezrobotnego, o czem mówi pierwsza część art. 23, lecz pozwanego, który znajduje się w ciężkiej sytuacji, sąd może poza okresem zimowym odroczyć wykonanie orzeczonej eksmisji. To postanowienie zostało przez większość Komisji Prawniczej skreślone. A zatem znowu ograniczenie i ścieśnienie społecznej myśli wstrzymania eksmisji, ograniczenie i ścieśnienie postanowenia, które zostało zaprojektowane nie z ław radykalnych, lecz przez Rząd, który przecież na równi uwzględniać powinien i interes lokatorów i interes właściciela nieruchomości, co zresztą okazało się w nowych projektach podatkowych, gdzie równocześnie podwyższa się stawki podatkowe od nieruchomości i stawki podatkowe od lokali. Jest tedy znowu istotna zmiana, znowu ograniczenie dobrodziejstwa, jakie się chce przyznać lokatorom ze względu na ciężką sytuację gospodarczą. I tutaj znowu bronić musimy projektu rządowego, domagamy się, żeby był restytuowany także w drugiej części, która nie jest pozbawiona racji, owszem, ma głębokie uzasadnienie gospodarcze i społeczne.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#EmilSommerstein">W końcu postanowienie ostatnie. Według brzmienia rządowego pozwany traci prawo korzystania z moratorium mieszkaniowego, jeżeli otrzyma odpowiednie inne mieszkanie. Większość Komisji skreśliła słowo „odpowiednie”, wychodząc rzekomo z założenia szanowania prawomocnych wyroków sądowych. Wyroków sądowych nikt nie narusza, albowiem chodzi nie o zmianę orzeczenia, lecz tylko o odroczenie terminu wykonania orzeczenia sądowego. Natomiast przez skreślenie tego jednego słowa znowu podważa się samą podstawę gospodarczą i społeczną dobrodziejstwa, jakie daje się lokatorom w art. 23, względnie art. 24.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#EmilSommerstein">Powiada p. kolega referent, że jedynie w punkcie g) art. 11, gdzie chodzi o usunięcie lokatora z powodu nowej budowy, ustawa uwzględnia jego potrzebę i każę w tym wypadku lokatorowi dać inne mieszkanie odpowiednie. Chciałbym zwrócić uwagę że nie jest to jedyny wypadek przyznania odpowiedniego mieszkania, bo także i w punkcie h), gdy chodzi o opuszczenie mieszkania w budynku państwowym, ustawa każę lokatorowi dać inne mieszkanie, odpowiadające jego potrzebom. A zatem ustawa o ochronie lokatorów bierze pod uwagę subiektywny moment, subjektywne potrzeby lokatorów, o ileby chodziło o wypośrodkowanie pojęcia „odpowiednie mieszkanie”, natomiast my, wstawiając słowo „odpowiednie”, wkładamy w to słowo, w to pojęcie kryterjum objektywne i mamy zaufanie do sądu, że potrafi tę rzecz należycie rozstrzygnąć, nietylko w uwzględnieniu interesów i potrzeb lokatorów, ale także w uwzględnieniu interesów i potrzeb właścicieli. Natomiast przez skreślenie tego słowa doszlibyśmy do tej sytuacji, że wystarczyłoby dać lokatorowi pomieszczenie w baraku, czy w jakimś szałasie, które ostatecznie także pewnej kategorji ludzi służą w pewnych porach jako mieszkanie, a zatem znowu byłaby unicestwiona myśl społeczna, którą powodował się Rząd i stronnictwo P. P. S. do wniesienia projektu noweli w sprawie eksmisji.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#EmilSommerstein">Sądzimy tedy, Wysoka Izbo, że jeżeli mają nastąpić zmiany, które mają przynieść ludności ulgę, które mają uwzględnić obecną sytuację gospodarczą, które mają uwzględnić stan dzisiejszy sprawy mieszkaniowej w Państwie, to należy to uczynić nie połowicznie, nie przez taką zmianę, któraby unicestwiała zrealizowanie głównej myśli. Dlatego prosimy Wysoką Izbę, ażeby przedstawione przez nas na Komisji, tam odrzucone i teraz podtrzymane jako wnioski mniejszości nasze propozycje zarówno w odniesieniu do poprawki 3, jak 5, Wysoka Izba przyjęła.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Pużak.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#KazimierzPużak">Ustawa o ochronie lokatorów tkwi bezsprzecznie bardzo głęboko w stosunkach powojennych, które się obecnie skomplikowały przez ciężki kryzys gospodarczy. Ustawa ta jest, ściśle biorąc, ustawą chroniąca dach nad głową warstw najuboższych, warstw, które wymagają specjalnej opieki prawa. Pogarszający się z dnia na dzień stan rzeczy, szczególnie pod względem gospodarczym, wymaga nie ścieśniania samej ustawy, nie tworzenia w niej szeregu wyłomów, ale odwrotnie, wymaga zastosowania szerszego uprzywilejowania najuboższych warstw, ułatwienia przeżycia z dnia na dzień i umożliwienia im utrzymania dachu nad głową.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#KazimierzPużak">To też w związku z tem Z. P. P. S. zgłosił wnioski przedewszystkiem zmierzające do uniemożliwienia w okresie zimowym eksmisji, z drugiej strony do obniżenia stawek komornianych. Inicjatywa w tej sprawie nie jest jakąś inicjatywą fragmentaryczną, należy ona do pewnej całości, która obrazuje pogląd nasz na sytuację gospodarczą, na przeżywany kryzys. Podnosząc w naszej inicjatywie konieczność zmniejszenia komornego i ograniczenia, a właściwie uniemożliwienia eksmisji, chcieliśmy tem samem nietylko zwrócić uwagę Rządu na całą sprawę, ale poniekąd zmusić go do zajęcia stanowiska w tej tak piekącej sprawie. Rząd na nasze wnioski przyszedł ze swojem przedłożeniem, które zostało tu zreferowane, a w którem to przedłożeniu, jak zaznaczył p. referent, Rząd ustosunkował się negatywnie do naszych wniosków, jakkolwiek p. referent to wyraźnie podkreślił, że nie odmawia się słuszności tym wnioskom, że nie odmawia się słuszności zasadniczemu ujęciu sprawy eksmisji, czy też obniżenia stawek komornego. Nic jednak nie pomoże obrona stanowiska Rządu z punktu widzenia formalnego, nic nie pomoże powoływanie się na statystykę, bo życie powiada nam, że warstwy najuboższe są w tem położeniu, że nie pracują, lub też, mając zredukowane zarobki, nie są w stanie dziś podołać nadmiernie wysokiemu komornemu. Zwłaszcza Rząd, który dał inicjatywę do redukcji urzędników, zwłaszcza Rząd, który nie zwraca urzędnikom komornego, Rząd jest przedewszystkiem powołany do tego, aby się o te sprawy zatroszczyć, Gdy mowa o przedłożeniu rządowem, to uderza już nietyle niekonsekwencja stanowiska w tych kapitalnych sprawach, o których mówiłem, ale szczególnie nieszczerość ich traktowania. Nieszczerość wynika zaraz przy dwóch pierwszych zasadniczych punktach projektu rządowego, mianowicie w artykule, traktującym o eksmisji i w artykule, który uwzględnia wyjątki od zasady ochrony lokatorów, w szczególności w przepisie art. 2 obowiązującej ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#KazimierzPużak">Jeżeli Rząd stoi na stanowisku, że eksmisję należy w każdym razie zawiesić w miesiącach zimowych, jeżeli Rząd uważa, iż byłoby klęską gospodarczą, jeżeliby te eksmisje były wykonywane w czasie zimowym, to w takim razie dziwne jest stanowisko Rządu, gdy chce dokonywać eksmisji we własnych domach, które są własnością rządową. Rząd uważa, że domy, które on sam nabył do roku 1924, będą uprzywilejowane, i jeżeli potrzeby tego będą wymagać, to w tych domach będą dokonywane eksmisje lokatorów. Nie wiem, skąd się bierze ta data 1924 r. Nie rozumiem wprost potrzeby wprowadzania tego nowego przepisu, który łamie zasadę uświęconą w ustawie o ochronie lokatorów. Do 1924 roku rozumielibyśmy te motywy: Państwo nie budowało, warunki budownictwu nie sprzyjały, albowiem sytuacja finansowa Państwa jeszcze była pod znakiem zapytania, więc istniały pewne potrzeby, które należy uwzględnić. Ale od 1924 r. przecież stosunki się radykalnie zmieniły. Od 1924 r. Rząd budował, bardzo dużo budował i należy wymagać od Rządu, ażeby on przedewszystkiem budował, a nie kupował nieruchomości, które podlegają ochronie lokatorów, a później korzystał z przywilejów sobie nadanych i miał możność eksmitowania, czyli, żeby wyzyskiwał prawo, którego nie mają inni obywatele. Ja się bardzo obawiam, że w konsekwencji Rząd będzie musiał stanąć na stanowisku zniesienia ustawy o ochronie lokatorów, bo jeżeli są uzasadnione potrzeby Rządu, ażeby uzyskiwać eksmisję we własnym domu, to tak samo istnieją uzasadnione potrzeby właścicieli nieruchomości, którzy chcą to samo prawo posiadać. Jakież istnieją potrzeby inne, któreby dawały przywilej Rządu jako właścicielowi nieruchomości, a pomniejszały prawa przeciętnego obywatela państwa?</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#KazimierzPużak">Zatem należy przypuszczać, że to jest jakaś cicha prawdopodobnie umowa, w ślad za nią prawdopodobnie pójdą dalsze próby ograniczenia lokatorskich praw nabytych. I dlatego z zasadniczego punktu widzenia, z punktu widzenia szczerości traktowania sprawy jesteśmy przeciwni, aby do tego artykułu wprowadzać te poprawki, które przedstawił referent, poprawki zgłoszone przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#KazimierzPużak">Jednocześnie ze złamaniem dotychczas obowiązującej zasady Rząd wprowadza pewne ulgi eksmisyjne na okres zimowy, ale i tu znowu to, co jedną ręką daje, drugą odbiera. P. referent nie zaprzeczy, że zawieszenie eksmisji w związku z art. 11 obowiązującej ustawy właściwie nic nie rozstrzyga, właściwie jest stanem obowiązującym z tą małą zmianą, że nietylko bezrobotni, ale także specjalnie ubodzy lokatorzy mogą korzystać z zawieszenia eksmisji. Ale i pod tym względem w obowiązującej ustawie te rzeczy były unormowane, wprawdzie warunkowo, ale były unormowane. Zatem to jest tylko jedna mała ulga, która nic nie zmienia, która właściwie w dalszym ciągu orzeczeń eksmisyjnych nie będzie zawieszała, albowiem przy zestawieniu z art. 11 zawieszenie to będzie iluzoryczne.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#KazimierzPużak">Dlatego my w naszym wniosku stawiamy sprawę zupełnie otwarcie. Uważamy, że eksmisja to jest wielka klęska społeczna, która dotyka nietylko lokatora, ale i gminę, w której on mieszka. Wszystko jedno, ile eksmisji sąd przysądzi, w konsekwencji gmina musi wziąć na swoje utrzymanie eksmitowanego lokatora, musi mu dostarczyć dachu nad głową, albowiem ten człowiek nie może obozować pod gołem niebem. Zatem nie z wązkiego punktu widzenia lokatorskiego, ale z punktu widzenia ogólnego należy iść po linji naszego wniosku, który w okresie zimowym wyklucza eksmisję.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#KazimierzPużak">Są zastrzeżenia referenta, który podejmuje dyskusję na temat uciążliwości lokatora, na temat, nazwijmy, mieszkania zamiennego, ale ta dyskusja właściwie do niczego nie prowadzi. Przyznaję, że mogą być wypadki nadużycia, o których mówi p. referent, ale te wypadki są wyjątkowe i w ogólnej zasadzie właściwie nie mają nic dopowiedzenia. Dla tych kilku, czy kilkunastu wypadków nie można odmawiać ochrony dachu nad głową, zwłaszcza zimą. Kwestja niepłacenia komornego, która ma być tu rozstrzygającą, która ma hamować inicjatywę Rządu w tej sprawie, też nie odgrywa roli, albowiem inne ustawy obowiązujące w naszem Państwie zabezpieczają spłatę komornego. Zresztą pod tym względem istnieją przepisy, które już dawniej nowelizowały ten ustęp moratoryjny, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby nasz wniosek był przyjęty.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#KazimierzPużak">Jednak pan referent, zgodnie ze stanowiskiem Rządu, proponuje odrzucenie naszego wniosku. I nie dziwię się temu poglądowi pana referenta, albowiem Rząd w tej sprawie musi iść na rękę wielkiej własności; musi wprawdzie robić coś dla oka, że ktoś tam eksmitowany będzie zatrzymany, ale w rzeczywistości eksmisja będzie wykonywana, ludność będzie się przenosiła z miejsca na miejsce, gminy będą miały kłopot, zwłaszcza, że przy zastosowaniu nowych przepisów art. 2 o eksmisjach z domów rządowych te wypadki przenoszenia się ludności będą dość częste.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#KazimierzPużak">Natomiast dziwnem jest, że Rząd w sprawie zmniejszenia komornego zajmuje stanowisko negatywne i p. referent nad tą sprawą, chociaż się nad nią zastanawiał dość długo w swoim referacie, też przechodzi do porządku dziennego. Przedewszystkiem należałoby podnieść kilka okoliczności, które nie były tu w dyskusji podniesione.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#KazimierzPużak">Właściciele nieruchomości przedewszystkiem czynszowych — o tych mowa — a więc posiadacze są w naszem Państwie grupą uprzywilejowaną. Przedewszystkiem w okresie kryzysu finansowego spłacili wszystkie obciążenia hipoteczne, a jeżeli one pozostały jeszcze niespłacone, to jednak na zasadzie dekretu rządowego mogli byli spłacić je w procentach bardzo nizkich. Tak, że pod tym względem właściciele nieruchomości w odróżnieniu od innych obywateli nie stracili nic, odwrotnie: zyskali, otrzymując nieobciążone nieruchomości prawie za psie pieniądze. Prócz tego istniejąca ustawa o ochronie lokatorów zabezpieczyła wzrost komornego w złocie i w bardzo krótkim przeciągu czasu komorne doszło do wysokości komornego przedwojennego. Czyli że właściciele nieruchomości otrzymali swoją należność zrównoważoną według wartości przedwojennej, czego nikt w Polsce nie otrzymał. Wprawdzie wskutek załamania się złotego parytet złota został naruszony, to nie ulega żadnej wątpliwości, że mimo to właściciele nieruchomości utrzymali swoje komorne na bardzo wysokim poziomie i, zgodnie z ustawą, mają tę wysokość zagwarantowaną. Dzieje się to w chwili, gdy dochody Państwa spadają, gdy dochody społeczne się kurczą, gdy kryzys gospodarczy szaleje, gdy następuje kolosalna redukcja plac i zarobków, lecz w świecie właścicieli nieruchomości nic się nie dzieje, istnieje stan trwały i pod tym względem świadczeń na rzecz krytycznego położenia naszego Państwa z tamtej strony niema.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#KazimierzPużak">Uważamy zatem za wskazane, za konieczne, wprowadzenie przepisu, obniżającego komorne, przedewszystkiem dla warstw najuboższych, przedewszystkiem dla warstw, które zajmują mieszkania jedno- i dwuizbowe. Nie ulega wątpliwości, że ta zasada nie jest stuprocentowo uzasadniona, bo w mieszkaniach jedno- i dwuizbowych mogą mieszkać jednostki ekonomicznie silne, że tu i owdzie te jednostki będą nadużywały tego swojego prawa, ale ogólnie biorąc, nikt nie zaprzeczy, że właśnie w tych najmniejszych mieszkaniach mieszka ludność najuboższa. I nawet jesteśmy świadkami zjawiska bardzo ciekawego, że ludność nawet stosunkowo dobrze usytuowana ucieka wskutek kryzysu z wielkich mieszkań i zaczyna poprostu lokować się w mieszkaniach małych, jedno- lub dwupokojowych. Mamy zjawisko paradoksalne, mianowicie, że duże mieszkania są puste, albowiem niema amatorów na nie i nawet mniejsze mieszkania są coraz bardziej niedostępne dla ludności, nawet przy tem ustawowem komornem. Jest tak jak przed wojną, kiedy był nadmiar mieszkań, że właśnie mieszkania małe, jednoizbowe najbardziej są przeludnione.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#KazimierzPużak">Problemu tego, jak słusznie zauważył p. referent, nie rozstrzygamy w całej rozciągłości. Uznajemy, że istnieje w naszym wniosku luka w tem, iż chcemy go przystosować tylko do domów czynszowych, choć wiemy, że istnieją domki małe, które posiadają również mieszkania małe, i dla tych domów zniżki komornego nie proponujemy. Nie czynimy tego z tych powodów właśnie, o których mówił p. referent, że to są domki, które są własnością uboższej ludności, która za swoje oszczędności je wybudowała, zatem byłoby krzywdą, gdybyśmy i tam przewidywali obniżkę komornego. Rozumiemy, że to wytwarza pewien przywilej, ale czekamy od Rządu, żeby on w tej sprawie zajął stanowisko i powiedział, jak on chciałby tę sprawę uregulować. Formalizowanie tej sprawy do niczego nie doprowadzi. Jeżeli p. referent w zgodzie z tem, co mówił, a tak go rozumiałem — uważa, że ta zasada obniżki komornego jest słuszna i że istnieją te powody, o których mówi, to przecież są to powody takie, które można pokonać, z któremi Rząd tak silny jak obecny, może się załatwić. Jednak widzimy, że Rząd od tej sprawy ucieka, że Rząd w tej sprawie nie chce się zaangażować, jakkolwiek rozumie, że w budżecie jego pracowników rubryka komornego zajmuje bardzo poważne miejsce, jakokolwiek wie, że nie wykonywając zobowiązań przy zwrocie komornego, Rząd pomniejsza już i tak pomniejszone pensje pracowników państwowych.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#KazimierzPużak">Z tego punktu widzenia właśnie polityka gospodarcza, polityka, nazwijmy ją, finansowo-urzędnicza, powinna by do tej sprawy się zabrać. Tymczasem Rząd komplikuje położenie, albowiem wprowadza nowe przepisy art. 2 i kto wie, czy przez to nie narazi na eksmisję własnych urzędników, którzy mieszkają przypadkiem w domach, będących własnością Rządu. Na zasadzie tego nowego przepisu, kto wie, czy urzędnicy państwowi nie znajdą się na bruku, lub czy nie będą musieli płacić odstępnego, ażeby gdzieś tam umieścić się.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#KazimierzPużak">Mamy do czynienia z fragmentarycznem, nieszczerem traktowaniem sprawy, z wybiegiem jakimś, ażeby pokazać, że niby coś się robi, ale gdy przyjrzymy się rezultatom już tu skonkretyzowanym w przedłożeniu rządowem, to widzimy, że nietylko nie nastąpiła poprawa, ale nastąpiło pogorszenie w dotychczasowym stanie rzeczy i na tę okoliczność musimy zwrócić uwagę najszerszym warstwom ludności, najuboższym sferom, które dzisiaj przeżywają kryzys, jakiego dotychczas nie byliśmy świadkami. Jeżeli Rząd w tej kwestji chce zająć stanowisko zmierzające nie do likwidacji kryzysu, ale, aby ułatwić jego przeżycie, to nie może pominąć kwestji mieszkaniowej, bo ona jest najważniejszą częścią potrzeb dzisiejszych ludności bez względu na to, czy ona jest zamożna czy uboga. Jakżeż będzie wyglądała walka z kryzysem, jeżeli się ten kryzys będzie potęgowało przez eksmisję, nietylko przez to, że się wprowadza nową stylizację art. 2, nie tylko przez to, że się nie rozstrzyga kwestji zawieszenia eksmisji w okresach zimowych, ale i przez to między innemi, dodatkowo, że ludność nie będzie w stanie podołać tym stawkom komornianym, które dziś obowiązują. Te stawki są za wysokie, są nieusprawiedliwione i żadna gałąź gospodarstwa narodowego nie jest tak uprzywilejowana, gdy idzie o dochody, jak właśnie własność wielka, szczególnie w miastach.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#KazimierzPużak">Z tych powodów, proszę Panów, nie możemy zgodzić się na wnioski Rządu i popieramy nasze wnioski, które zdaniem naszem są koniecznością, a przyjęcie przez Izbę wniosków rządowych — co nie ulega żadnej wątpliwości — dzisiejszego położenia nietylko nie poprawi, ale odwrotnie, skomplikuje i z naszego punktu widzenia będzie raczej szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#KarolPolakiewicz">Udzielam głosu p. Pawlakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WojciechPawlak">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w dyskusji nad zmianą ustawy o ochronie lokatorów z dnia 11 kwietnia 1924 r., pragnę dotknąć tych spraw, które nie są ujęte projektem noweli, ani też nie zostały poruszone przez p. referenta.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#WojciechPawlak">Przedewszystkiem należy stwierdzić znaczenie ustawy o ochronie lokatorów. Ustawa ta ma to znaczenie, że nie dopuszcza do uprawiania dowolnego handlu mieszkaniami ku zbogaceniu się właścicieli domów kosztem biednej ludności; nie pozwala śrubować czynszu dzierżawnego w nieskończoną wysokość, ogranicza prawa wypowiadania i rozwiązywania umów najmu, oraz reguluje przedłużanie umów najmu w oznaczonym czasie.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#WojciechPawlak">A więc, jak widzimy, ustawa o ochronie lokatorów ma olbrzymie znaczenie w kryzysie mieszkaniowym dla tych obywateli, którzy nie mają szczęścia być właścicielami własnego domku; szkoda tylko, że już wówczas ustawodawca nie pomyślał i tej ustawie nie podporządkował najbardziej potrzebujących jej ochrony, t. j. robotników rolnych.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#WojciechPawlak">Proszę Panów, z tej Wysokiej Trybuny mieliśmy sposobność kilkadziesiąt razy służyć cyframi co do tego, ilu robotników rok rocznie jest zniewolonych nie z własnej winy przeprowadzać się. Cyfry te sięgają w dziesiątki tysięcy, a bardzo poważny odsetek tych ludzi akurat z końcem marca każdego roku jest pozbawiany nietylko pracy, ale i mieszkania. Cyfr tych przytaczać nie będę, gdyż jeżeli chodzi o województwa zachodnie, to szczegółowe dane mają Panowie Ministrowie Rolnictwa oraz Pracy i Opieki Społecznej, którym je co rok w miesiącach styczniu, lutym lub marcu doręczamy i na nie się powołujemy.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#WojciechPawlak">Wprawdzie dla robotników rolnych rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej przedłużano możność opróżniania mieszkań przez nich zajmowanych do końca czerwca każdego roku, ale rozporządzenia te były wydawane tylko przejściowo, to znaczy, że trzeba było wnosić o ich przedłużenie, a zdarzały się wypadki, że odnośne rozporządzenie przedłużono nie w porę. Zaznaczyć mi wypada, że roczną wędrówkę kilku tysięcy rodzin robotników rolnych, że pozbawienie ich całkowicie nietylko pracy, ale i mieszkań, powodują pracodawcy sami, gdyż w ten sposób mszczą się na robotnikach albo za to, że ci mają cywilną odwagę upominać się o płace, na które pół roku do trzech kwartałów czekają, albo za to, że robotnicy nie wyznają ich sanacyjnego katechizmu, którym nieomal wszyscy obszarnicy przesiąkli.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#WojciechPawlak">To też zmieniając dziś ustawę o ochronie lokatorów, należy dbać o to, ażeby ona była istotnie ochroną wszystkich, którzy jej najbardziej potrzebują, i mam wrażenie, że lepiej będzie, gdy ustawa będzie zawierała stały przepis o mieszkaniach robotniczych na roli, przez co unikniemy dorywczych rozporządzeń, które — jak już powiedziałem — niezawsze w porę wydawano.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#WojciechPawlak">Wziąwszy to pod uwagę, mam zaszczyt zgłosić poprawkę do art. 1 p. 5-go, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#WojciechPawlak">Między literami a) i b) wstawić nowy punkt oznaczony kolejną literą, treści następującej: „w okresie od 1 listopada do 30 czerwca nie wykonuje się eksmisji z mieszkań robotników rolnych”.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#WojciechPawlak">Proszę Panów! Ustawa o ochronie lokatorów może się poszczycić już kilkoma nowelami. Zmian jej dokonano: a) ustawą z dnia 27 marca 1926 r. (Dz. U. R. P. Nr. 30 poz. 185), b) rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 grudnia 1926 r. (Dz. U. R. P. Nr. 128 poz. 757), c) rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 czerwca 1927 r. (Dz. U. R. P. Nr. 58 poz. 505), d) rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 lutego 1928 r. (Dz. U. R. P. Nr. 15 poz. 110), czyli że obecna nowela, nad którą dyskutujemy, jest z rzędu piątą, Zdajemy sobie wszyscy sprawę z tego, że tyle zmian, z których każda mieści się w innym Dzienniku Ustaw, napewno nie ułatwi zainteresowanym zapoznanie się z całokształtem przepisów w sprawach lokatorskich, Wysoki Sejm zaś, wydając ustawy, ma nietylko obowiązek, ale i wolę wydawania ich w formie przejrzystej i przystępnej dla każdego obywatela.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#WojciechPawlak">Wobec tego zwracam uwagę Rządu na potrzebę wydania jednolitego tekstu obowiązującej ustawy o ochronie lokatorów.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#WojciechPawlak">Pod koniec poruszę jeszcze jedną sprawę, która została objęta wnioskami mniejszości, a mianowicie sprawę obniżenia o 50% stawki komornego na okres roku od mieszkań jedno- i dwuizbowych, przeciw czemu wypowiedziała się większość komisji i tutaj wypowiedział się p. referent. Pisze on w sprawozdaniu Komisji Prawniczej dosłownie tak:</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#WojciechPawlak">„Co do wniosku w sprawie obniżenia stawek komornego od mieszkań jedno- i dwuizbowych, to wniosek ten nie nadaje się do przyjęcia, ponieważ stwarza niesłuszny przywilej lokatorów małych mieszkań w t. zw. domach czynszowych, wyodrębniając ich w osobną grupę, płacącą o połowę niższe komorne od lokatorów, zajmujących identyczne mieszkania w innych domach”.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#WojciechPawlak">Interpretacji p. referenta ja nie rozumiem. Ustawa nie może uznawać kilku rodzajów mieszkań jedno- i dwuizbowych, ustawa może uwzględniać tylko jeden rodzaj mieszkań jedno- i dwuizbowych.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#WojciechPawlak">Następnie p. referent przytoczył w swoim referacie dziś, że takich mieszkań jedno- i dwuizbowych na terenie Rzeczypospolitej jest około 85%. Ja nie mam zamiaru nie wierzyć p. referentowi,...</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To nie jest rzecz wiary, to jest statystyka, urzędowy spis.)</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#WojciechPawlak">...owszem, jednak ta liczba cokolwiek jest za wygórowana. Jeżeli nawet do tych 85% włączymy mieszkania wszystkich pracowników, będących na roli, to mam wrażenie, że jeszcze 85% nie uzyskalibyśmy. A następnie trzeba i to wziąć pod uwagę, że przecież mieszkania robotników rolnych tej ustawie o ochronie lokatorów nie podlegają, a więc nie możnaby włączać ich do liczby 85%, o której szanowny p. referent wspominał.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#WojciechPawlak">Otóż stanowisko tych wszystkich panów posłów, którzy w Komisji Prawniczej do tej sprawy ustosunkowali się negatywnie, jest niesłuszne. Przecież we wspomnianych mieszkaniach mieszkają ludzie najubożsi, a przytem należy wziąć pod uwagę ogólne bezrobocie, albo przymusowy skrót pracy z 6 dni na 3, z 8 godzin na 4 albo 3 godziny dziennie. Przecież taki pracownik nie zarobi na wystarczający kęs chleba dla swojej rodziny i wcale nie może być mowy o zapłaceniu przez niego komornego nawet, gdyby ono wynosiło miesięcznie 25 do 30 złotych, bo dla robotnika, który żyje w takich warunkach, jednak stanowi to ogromną sumę.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#WojciechPawlak">Wreszcie należy i to wziąć pod uwagę, że ten robotnik, pracujący częściowo, że mimo największych chęci nie może zapłacić czynszu, jest narażony na eksmisję z tego tytułu, bo będzie się mówiło, że kto pracuje, ten winien i komorne opłacać.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#WojciechPawlak">Dlatego jestem zdania, że lepiej obniżyć stawkę komornego, a wtedy lokator będzie mógł wywiązać się ze swych zobowiązań względem właściciela, a właściciel — chociaż mniej — ale będzie miał regularnie uiszczane komorne i nie będzie potrzebował podawać do sądu o eksmisję.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#WojciechPawlak">Wysoki Sejm proszę o przyjęcie zgłoszonej przezemnie poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Osada.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MikołajOsada">Wysoki Sejmie! Rząd, a właściwie popierająca go w Sejmie większość, przychodzi dzisiaj z projektem nowelizacji ustawy o ochronie lokatorów.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#MikołajOsada">Ochrona lokatorów, to jedna z pozostałości gospodarczych po wielkiej wojnie, niegdyś prawie powszechna, dziś w wielu państwach zupełnie zlikwidowana, w innych znajdująca się w stadjum szczątkowem, w stanie kończącej się już przeważnie likwidacji. U nas istnieje ona w całej rozciągłości, ba — w latach 1926 i 1929 była pogłębiana i rozszerzana. Nie mamy niestety instancji sądowej, któraby była uprawniona do orzekania o ważności ustaw na tle ich zgodności z Konstytucją, ale jestem najmocniej przekonany, że gdyby taki trybunał istniał, musiałby orzec nieważność tych przybudówek do ochrony lokatorów, a to ze względu na brzmienie art. 99 Konstytucji, mówiącego o tem, że Polska uzna je własność prywatną, a wywłaszczenia dopuszcza tylko ze względu wyższej użyteczności i za odszkodowaniem, oraz ze względu na art. 126 Konstytucji, mówiący o uzgodnieniu wszelkich ustaw z Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#MikołajOsada">Przedłożony nam projekt ma dość dziwne oblicze. Z jednej strony ścieśnia ochronę lokatorów, z drugiej ją rozszerza. Wyjmuje się mianowicie z pod ochrony mieszkania, znajdujące się w budynkach, które w dniu 1 kwietnia 1924 r. były własnością Państwa, a są prze znaczone na biura urzędów państwowych, lub państwowego przedsiębiorstwa pocztowego. Projekt przyjmuje zatem, że obywatel, mieszkający w budynku, będącym własnością Państwa, może, powinien i musi opuścić to mieszkanie, o ile w tem mieszkaniu ma się następnie mieścić biuro jakiegokolwiek urzędu państwowego lub poczty. Zdawałoby się zatem, że w Polsce likwiduje się ochronę lokatorów, skoro na żądanie właściciela lokator musi opróżnić zajmowane mieszkanie. Tak jednak nie jest: to tylko Państwo może usunąć najspokojniejszego nawet i najregularniej płacącego lokatora. O ile chodzi o prywatną własność nieruchomą miejską, nowela przewiduje, że nawet prawomocne wyroki sądowe, nakazujące eksmisję lokatorów, nie płacących komornego od szeregu miesięcy, niejednokrotnie od lat, nie będą mogły być wykonywane w ciągu 5 miesięcy zimowych, o ile chodzi o mieszkania jedno- i dwupokojowe. Ta druga część projektu dowodzi, że Rządowi nie chodzi o najskromniejszy choćby krok w kierunku likwidacji ustawodawstwa wyjątkowego; ścieśnienie ochrony lokatorów jest w tym wypadku tylko objawem etatyzmu, nie liczącego się wcale z obywatelem i jego potrzebami.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#MikołajOsada">A jednak ja sądzę, że nawet w dzisiejszej ciężkiej sytuacji gospodarczej możnaby przystąpić do pewnej likwidacji wyjątkowego ustawodawstwa mieszkaniowego. W ostatnich dniach marca 1930 r. Rząd wniósł nawet projekt ustawy, wyjmującej z pod ochrony mieszkania 7 pokojowe i większe, ale potem z nieznanych przyczyn projektu tego nie popierał. Sądzę, że można i należałoby oznaczyć termin końcowy trwania ochrony lokatorów; poza Polską i Łotwą niema już na świecie kraju, w którymby istniała bezterminowa ustawa o ochronie lokatorów i myślę, że ten fakt nie przynosi nam zaszczytu. Sądzę, że należałoby rozszerzyć dopuszczalność dobrowolnych umów, bo naprawdę niezrozumiałą jest rzeczą, że zamożny człowiek, zajmujący 3- czy 4-pokojowy lokal, nie może zawrzeć ważnej umowy o najem, a jeśli ją zawrze, może ją następnego dnia przekreślić, nie pytając się o to drugiego kontrahenta. Takie ustawy nie działają dobrze pod względem wychowawczym, uczą bowiem łamania wszelkich umów, a za łamaniem umów idzie także łamanie prawa.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#MikołajOsada">Sądzę, że możnaby zwolnić z pod ochrony te lokale, które lokator opuszcza, gdyż sam tytuł ustawy wskazuje, że chodzi o ochronę lokatorów, o zabezpieczenie im dachu nad głową, ale nie o wieczną ochronę lokali. Zresztą wiemy wszyscy, że nowy lokator właściwie nie korzysta z niskiego komornego, poprzednik jego bowiem każę sobie zapłacić odstępne, czyli, używając naukowego terminu, skapitalizowaną rentę różniczkową między komornem w nowych i starych domach, co ma i ten ujemny dla Skarbu Państwa skutek, że ten dochód uchyla się od wszelkich podatków. Sądzę, że możnaby, tak jak to zrobiono w Niemczech, dać Radzie Ministrów prawo znoszenia ochrony lokatorów w tych miejscowościach, w których stwierdzono dostateczną nadwyżkę wolnych mieszkań, bo tam ochrona nie ma żadnego gospodarczego uzasadnienia, a twierdzę, że takich miejscowości w Polsce jest sporo. Sądzę wreszcie, że należałoby za wzorem niemieckim ułatwiać i subwencjonować dzielenie wielkich mieszkań, na które często brak nabywców, na mniejsze, gdy tymczasem nasze ustawodawstwo, zabraniając dobrowolnych umów przy mniejszych mieszkaniach, uniemożliwia dzielenie wielkich mieszkań na mniejsze, jakkolwiek to jest rzecz naprawdę bardzo wskazana, bo umożliwia ulokowanie w istniejących domach znaczniejszej ilości ludzi bez większych wydatków.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#MikołajOsada">Ponieważ jednak ani Rząd, ani większość sejmowa nie okazują ochoty do podjęcia inicjatywy w kierunku likwidacji ochrony lokatorów, przeto porzucę te rozważania i przejdę do dzisiejszego projektu.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#MikołajOsada">Druga część projektu chce wprowadzić zakaz wykonywania prawomocnych wyroków eksmisyjnych, orzeczonych z powodu niepłacenia komornego w okresie zimowym.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#MikołajOsada">W roku 1926 upiększono ochronę lokatorów następującemi dodatkami: Sąd względnie urząd rozjemczy może odroczenie terminu eksmisji przedłużyć na dalsze 6 miesięcy, jeżeli eksmisję orzeczono z przyczyny, przewidzianej w art. 11 ust. 2 lit. a). W sprawach o eksmisję z mieszkań jedno lub dwupokojowych może sąd z urzędu lub na wniosek pozwanego zawiesić wykonanie orzeczonej eksmisji na czas do 6 miesięcy, o ile takie zawieszenie jest usprawiedliwone położenem pozwanego, a w szczególności tem, że on z powodu okoliczności od niego niezawisłych pozostaje bez pracy.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#MikołajOsada">Sąd lub urząd rozjemczy może na wniosek lokatora według własnego uznania i z uwzględnieniem położenia obu stron termin płatności zaległego komornego w całości lub części na czas określony odroczyć oraz rozłożyć na raty lokatorowi spłatę zaległego komornego, jeśli lokator dochody czerpie jedynie z pracy, a zarobek miesięczny lokatora, żyjącego samotnie, nie przekracza zł 80, a utrzymującego rodzinę zł 120.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#MikołajOsada">Sejm poprzedni rozbudował tę rzecz jeszcze dalej, albowiem uchwalił w listopadzie 1929 ustawę o ratach na wypadek uzyskania pracy przez bezrobotnego, a obecnie mamy uchwalić ustawę, nakazującą sądom bezwarunkowe wstrzymywanie eksmisji w czasie zimowym.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#MikołajOsada">Wysoki Sejmie! Daleki jestem od myśli, aby można było w okresie zimowym pozbawić dachu nad głową ludzi, którzy bez własnej winy są bez, pracy. Obowiązkiem społeczeństwa jest zapewnić tym ludziom dach nad głową. Ale opieka społeczna jest obowiązkiem całego społeczeństwa! Nie wolno tej opieki, tego olbrzymiego ciężaru przerzucać na barki już nie jednej warstwy społeczeństwa, ale na barki jednostek finansowo zrujnowanych, posiadających domy małe, wymagające na gwałt remontu.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#MikołajOsada">Nikomu by na myśl nie przyszło, żeby człowiek, pozostający bez pracy, miał prawo zwrócić się do swego sąsiada szewca, aby mu darmo zrobił obuwie, albo do najbliższego piekarza, aby mu darmo dostarczył chleba. Stworzono fundusz bezrobocia i z niego wydaje się tym ludziom zasiłki, aby mogli swoje najniezbędniejsze potrzeby zaspokoić. Natomiast ustawowo nakazano właścicielom domów, aby tym, którzy są bez pracy, którzy zarabiają mało, których położenie ekonomiczne jest liche, dawali mieszkania na kredyt, czyli właściwie darmo, bo przecież nikt się nie łudzi, żeby te zaległości zostały kiedyś zapłacone. Jest to rzecz zupełnie nielogiczna i niemożliwa do utrzymania na dłuższą metę. A dodać trzeba, że dać mieszkanie darmo, to nie znaczy nie pobrać pewnego dochodu, ale to znaczy, że trzeba sięgnąć do kieszeni i płacić: za wodę, za wywóz śmieci, za zamiatanie ulicy, za oświetlenie schodów, za czyszczenie kominów, za ubezpieczenie od ognia, za dozorcę, za remonty i wreszcie trzeba zapłacić podatki samorządowe i państwowe od tego komornego, którego pobrać nie wolno. Bo niema w Polsce ustawy, któraby nakazywała w tych wypadkach zwolnienie od podatków.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#MikołajOsada">Ustawa, którą mamy dziś uchwalić, będzie miała ten skutek, że szerokie masy ludności zakaz wykonywania eksmisji w zimie zrozumieją jako możność niepłacenia komornego w tym czasie i będą miały o tyle rację, że jeżeli komornego w zimie nie zapłacą, sądy, uwzględniając ich nieszczególne położenie ekonomiczne, będą im zapłatę rozkładały na raty i t. p. Skutek zatem będzie ten, że niepłacenie komornego w zimie będzie zjawiskiem powszechnem.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#MikołajOsada">Już w marcu 1930 r. miałem zaszczyt z tej Wysokiej Trybuny dowodzić, że w Polsce na każdą nowozbudowaną izbę ubywa równocześnie trzy, które się walą z powodu starości i niedostatecznych remontów. Zresztą tę samą rzecz podniósł dziś p. Sommerstein. Nie chcę tych cyfr powtarzać, nie chcę nużyć Wysokiego Sejmu, ale jedno jest pewne: jeżeli nasz ruch budowlany jest tak słaby, że nie wyrównuje ubytków powstałych z powodu walenia się domów, to trzeba dbać o to, by te stare domy były konserwowane. Tymczasem co się dzieje?</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#MikołajOsada">Bezrobotnych mamy w Polsce około 300.000. Przyjmuję, że z tej liczby 100.000 mieszka w charakterze sublokatorów, ale na ich miejsce trzeba wstawić conajmniej 100.000 rodzin, którym z innych przyczyn wolno nie płacić komornego. Zatem 300.000 rodzin nie płaci. Oczywiście rozmieszczeni są rozmaicie, ale kto zna choć trochę stosunki, ten wie, że robotnicy i biedacy są skupieni w pewnych dzielnicach. Trudno zrobić jakąś statystykę, ale przyjmijmy w przecięciu, że dom robotniczy składa się z 8 mieszkań i że połowa tych lokatorów należy do kategorji, która nic nie płaci. Otrzymamy wówczas około 80.000 domów, których właściciele mają dochód brutto, wynoszący 25% komornego przedwojennego w złocie. Tymczasem koszty związane z utrzymaniem domu, bez podatków, wynoszą 40–50% komornego w złocie, czyli że nawet gdyby wszyscy lokatorzy płacili, dla właściciela jeszcze nic nie pozostaje. Ale jeżeli właścicielowi każe się stale do domu grubo dokładać, i to bez nadziei na jakąkolwiek poprawę stosunków, to jakie on ma przed sobą wyjście? Sprzedać? Takiego domu nikt nie kupi. Otóż taki właściciel modli się, aby dom runął jak najprędzej, bo to go uwolni od ustawicznych wydatków, od stałych egzekucyj podatkowych i kar administracyjnych, a były wypadki, że ludzie o słabszych nerwach podpalali własne domy i szli do więzienia.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#MikołajOsada">Jeżeli tedy w Polsce istnieje prawie 100.000 właścicieli domów, którzy jedyne wyjście ze swej sytuacji widzą w tem, by domy runęły jak najprędzej, to jest to sytuacja nad wyraz niezdrowa i dla społeczeństwa wysoce niebezpieczna. Bo właściciele domów są powołani do tego, by te domy konserwować, by domy chronić od zniszczenia i oni tylko, oni jedni potrafią to zrobić, oni, którzy pracą, oszczędnością, wysiłkiem całego życia, a może nawet paru pokoleń te domy wznieśli. Jeżeli oni nie będą mieli interesu w istnieniu domów, jeżeli interes ich będzie owszem leżał w tem, by domy runęły, — domy runą napewno w dłuższym czy krótszym okresie czasu, a szerokie masy, dziś jeszcze mające dach nad głową, znajdą się na bruku.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#MikołajOsada">Otóż, Wysoki Sejmie, jestem zdania, że za mieszkania zajmowane przez biedaków trzeba płacić. Niekoniecznie gotówką. Niedawno uchwaliliśmy ustawę o płaceniu podatków w naturze. Możnaby i tu zrobić coś podobnego. Możnaby płacić bonami, któremi potem właściciel domu mógłby płacić podatki. Dla właściciela domu to wystarczy, a dla Państwa nieotrzymanie pewnych podatków, często stojących pod znakiem pytania, będzie rzeczą znacznie łatwiejszą, niż wydatek gotówkowy, bardzo zresztą poważny.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#MikołajOsada">Wszelką inicjatywę Rządu, czy większości sejmowej w tym kierunku powitamy z uznaniem.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#MikołajOsada">Nie zamierzałem polemizować z p. posłem Pużakiem, ale przytoczył on dwie rzeczy, które muszę sprostować. Mianowicie stwierdził, że właściciele domów odnieśli bardzo wielkie zyski z racji przerachowania długów. Najpierw chciałbym powiedzieć, że przerachowanie długów nie dotyczyło tylko właścicieli domów, że tak samo dotyczyło przemysłu i rolnictwa. Ale nie o to chodzi. Ja zadałem sobie trud obliczenia tych zysków i opierając się na danych co do wysokości obciążeń i co do przerachowania, opracowanych przez b. Ministra Moraczewskiego, którego nikt nie posądzi o specjalną sympatję dla właścicieli domów, i na danych, podanych przez Urząd Statystyczny, doszedłem do tych wniosków, że gdyby właściciele domów byli pobierali przez okres wojenny pełne komorne w złocie i gdyby z niego byli zapłacili wszystkie długi swoje w złocie, w pełnej wartości, i gdyby opłacili również wszystkie należące się od tych długów procenty, to jednak te straty, poniesione wskutek niepopierania pełnego komornego do końca roku 1929, są tak duże, że nadwyżka na szkodę właścicieli domów wynosi razem 3.780.000.000 złotych obiegowych.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#komentarz">(Głos: O, biedacy!)</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#MikołajOsada">Nie wierzy Pan? Mogę Panu służyć tą broszurą.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#komentarz">(Głos: Wierzymy i współczujemy tym biedakom.)</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#MikołajOsada">Otóż jeżeli chodzi o zarobek właścicieli domów w związku z przerachowaniem długów, to oczywiście to obliczenie zadaje kłam twierdzeniu, jakoby właściciele domów cokolwiek byli zarobili. Jeżeli zaś specjalnie może P. P. S. staje w obronie wierzycieli, których w ten sposób pokrzywdzono, to chciałbym jedną rzecz przypomnieć. Sądzi się ludzi nie według tego, co mówią, ale według tego, co robią. Jest państewko, w którem partja socjalistyczna rządzi, a przynajmniej rządziła przez długi czas i urządzała stosunki gospodarcze. Państewkiem tem jest Austrja powojenna. Otóż tam socjaliści, będąc przy władzy, przerachowali długi w ten sposób, że za 10.000 przedwojennych koron płaci się dzisiaj 1 szylinga, czyli zł. 1.26 czy 1.27, Nazywa się to zatem, że tam wywłaszczono wierzycieli zupełnie bez odszkodowania. Jeżeli tedy stronnictwo socjalistyczne ubiera się w togę obrońców wierzycieli, to muszę powiedzieć, że czyni to napewno bardzo nieszczerze.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#MikołajOsada">Druga rzecz, to twierdzenie, że własność nieruchoma miejska posiada dochody rzekomo najwyższe i najlepsze, że podobno jej się najlepiej ze wszystkich warstw gospodarczych powodzi. Otóż komorne obecnie płacone w Polsce wynosi 58% komornego przedwojennego w złocie. Państwowy Instytut badania konjunktur i cen przez 2 lata badał kwestję rentowności domów warszawskich, domów bądź co bądź najlepiej w całej Polsce się rentujących. Owoce tej sumiennej i długotrwałej pracy są dziś ogłoszone w dużej broszurze i doszedł ten Instytut Państwowy do tego wniosku, że domy warszawskie rentowały się w 1928 r. w wysokości 1,97%. Ponieważ od tego czasu komorne nie wzrosło, ale wzrosły znacznie obciążenia, różne wydatki, w szczególności podnoszono miejskie podatki i opłaty za wodę i czyszczenie ulic — przeto dzisiejsza rentowność domów warszawskich wynosi 11% przy komornem wynoszącem 58% przedwojennego komornego. Gdybyśmy tedy to komorne obniżyli do połowy, pokazałoby się, że każdy właściciel domu za ten fakt, że dom posiada, będzie ukarany w ten sposób, że będzie musiał dużo do tego domu corocznie dokładać.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#MikołajOsada">Jeśli chodzi o poprawki, które obecnie zgłosił p. poseł Pawlak, to muszę powiedzieć, że kwestja mieszkań robotników rolnych i kwestja opróżniania tych mieszkań i moratorjów jest unormowana gdzieindziej. Ta rzecz nie wiąże się z ustawą o ochronie lokatorów. Zresztą, o ile pamiętam, nie tak dawno tę rzecz w Sejmie normowaliśmy, dlatego uważam, że ta poprawka nie powinna być przynajmniej w tem miejscu zgłoszona.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#MikołajOsada">Do projektu ustawy poza poprawką, domagającą się skreślenia punktów 4 i 5, zgłosiłem poprawki następujące:</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#MikołajOsada">a) domagamy się, aby dzisiejsza ustawa jako wyjątkowa nie była bezterminową, lecz by czas jej działania był ograniczony do okresu dwuletniego;</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#MikołajOsada">b) domagamy się, by eksmisje mogły być wówczas wykonywane, jeżeli lokator opłaca podatek dochodowy, oraz jeżeli lokator trzyma sublokatorów, twierdzimy bowiem, że w obu tych wypadkach nie jest lokator pozbawiony środków do tego stopnia, by nie mógł absolutnie opłacić komornego.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#MikołajOsada">W razie odrzucenia naszej poprawki, domagającej się skreślenia punktów 4 i 5, będziemy głosowali przeciw ustawie, albowiem uważamy, że sprzeciwia się ona naszej Konstytucji, że zawiera nowe ograniczenia prawa własności, że ogranicza w sposób niedopuszczalny sądy w wykonaniu jurysdykcji, — wreszcie dlatego, iż jesteśmy przekonani, że projektowana ustawa może tylko przyspieszyć walenie się domów, a tem samem zaostrzyć kryzys mieszkaniowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Schimmel.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#KazimierzŚwitalski">Korzystając z przysługującego mi prawa, proszę Pana Posła, aby był łaskaw ograniczyć swoje przemówienie do 20 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzySchimmel">Wysoka Izbo! Kryzys mieszkaniowy, jaki dotknął Polskę już od szeregu lat, stale potęguje się do tego stopnia, że przetrzymywanie i utrzymywanie tego stanu na dłuższą metę stawałoby się wręcz niemożliwością. Dochodzimy do tego, że zatargi na tle mieszkaniowem, czy to między lokatorami i właścicielami domów, czy też między lokatorami i sublokatorami, dochodzą aż do spraw karnych, do awantur gorszących całe domy. Jednak sprawa ta przedstawia dzisiaj jakiś gordyjski węzeł, nadzwyczaj trudny do rozwiązania. Trzeba, przystępując do nowelizacji tego przedmiotu, uwzględnić szereg momentów. Gdybyśmy chcieli zaklasyfikować te momenty, które należałoby uwzględnić, uważam, że byłyby dwie wielkie kategorje, w których by się one pomieściły. Nazwałbym je momentami natury socjalnej oraz momentami natury gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JerzySchimmel">Oczywiście, dzisiejszy kryzys gospodarczy uniemożliwia przystąpienie do zasadniczej reformy stosunków mieszkaniowych, do reformy obowiązującego w tej dziedzinie ustawodawstwa. Dlatego też z całą świadomością ograniczyliśmy się do wprowadzenia bardzo drobnych poprawek. Poprawki te uwzględniały te dwa momenty, o których przed chwilą wspominałem. Mianowicie jedna wstrzymuje eksmisję z małych mieszkań dla ludzi będących w nędzy i dla bezrobotnych w okresie miesięcy zimowych. Jest to poprawka natury socjalnej. Druga poprawka jest natury raczej gospodarczej, umożliwia ona przeniesienie lokatora, na którego już zapadł wyrok prawomocny, do innego mieszkania. I Blok zupełnie świadomie wzniósł tę poprawkę w takiej postaci, w jakiej ona jest, bo chodziło przedewszystkiem o umożliwienie wykonania wyroku, chodziło o utrzymanie powagi sądów. Bo dziś musimy się liczyć ze stanem faktycznym, Sprawy bardzo często przedstawiają się w ten sposób, że wyrok prawomocny poprostu nie mógł być wykonywany.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JerzySchimmel">Następnie, drugim momentem natury gospodarczej przy tej samej sprawie było umożliwienie zwolnienia mieszkania.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JerzySchimmel">Proszę Panów, przedmówcy wypowiedzieli szereg zarzutów, że Rząd taki mały nacisk położył na momenty natury społecznej! Argumentowano w ten sposób, że przecież właściciele domów — zwłaszcza Panowie z lewicy to zrobili — mają zabezpieczony stały dochód, dochód dość znaczny i że dlatego momenty natury gospodarczej powinne mieć mniejsze znaczenie, niż momenty natury społecznej. Otóż jeżeli będziemy chcieli uwzględnić rzeczywiste stosunki gospodarcze co do właścicieli domów, to pozwolę się oprzeć nie na gołosłownych twierdzeniach, lecz na urzędowych danych statystycznych.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#JerzySchimmel">P. Pużak rzucił słowo o „wielkiej własności” — prawdopodobnie miał na myśli właścicieli domów. Jak wygląda w Polsce ta wielka własność? Według statystyki oficjalnej spisu nieruchomości, który był przeprowadzony w r. 1921 łącznie ze spisem ludności, posiadamy domów, które mają od 1 do 4 mieszkań 82%, domów od 4 do 10 mieszkań 13%, a domów dużych ponad 10 mieszkań wszystkiego jest 5%. Proszę Panów, to jest statystyka co do ilości mieszkań.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#JerzySchimmel">Chciałbym teraz przytoczyć statystykę co do ilości i wysokości wpływów, bo mieszkania mogą być różne, mogą być zbytkowne i można powiedzieć, że domy te dają wielkie wpływy. Mam przed sobą wypis z rocznika Ministerstwa Skarbu, wydanego z 1931 r. Otóż na stronie 102 i 103 są uwidocznione wpływy z podatku od nieruchomości, przypadające na jedną nieruchomość — są to wyliczenia średnie, przeciętne na jedną nieruchomość w poszczególnych okręgach izb skarbowych. Pozwolę sobie przytoczyć te wpływy, bo one są poprostu rewelacyjnie charakterystyczne dla naszych stosunków mieszkaniowych. Znając te wpływy, można przeliczyć podstawy tego podatku od nieruchomości. Podstawą jest przychód brutto, więc pozwolę sobie odrazu przytoczyć Panom dochody brutto, jak to się zwykle nazywa w mowie potocznej. W izbie białostockiej przeciętnie na jeden dom przypadało 686 złotych, w izbie brzeskiej 314, grudziądzkiej 1.343, kieleckiej 857, krakowskiej 971, lubelskiej 543, lwowskiej 829, łódzkiej 2.257, — tu jest więcej dlatego, że są wliczone fabryki, które opłacają większe podatki, — w łuckiej 357, poznańskiej 1.657, w mieście Warszawie jest znaczne odchylenie — 18.000, w Warszawie okręgu tylko 800 zł, w izbie wileńskiej 1.486 zł, a średnio dla wszystkich izb wypada 1.329 zł. To są te wielkie dochody, któremi dysponuje ta wielka własność, którą tak określił p. Pużak. To jest obrót, to nie jest czysty dochód, bo z tego trzeba pokryć wszystkie wydatki, jakie dom obciążają. Gdy się porówna te obroty z obrotami budki z papierosami, to twierdzę, iż budki nawet w czasie kryzysu mają większy obrót, niż ta „wielka własność”.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#JerzySchimmel">Przeprowadziłem jeszcze inną statystykę, przeprowadziłem ankietę co do rentowności małych domków. Ograniczyłem się świadomie do przedmieść Łodzi, do tych domków właśnie, którym ten kryzys gospodarczy najbardziej się daje odczuć. Cóż się okazuje? Że małe domki na przedmieściach, których właścicielami w 30% są robotnicy, w 20% drobni rzemieślnicy, od szeregu lat dają deficyty.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#JerzySchimmel">To też sądzę, że jeżeli Blok uważał za konieczne, żeby względy natury społecznej, których konieczność w zupełności uznajemy, jednak ograniczyć tylko do tych wypadków, do których to zastosowano, mianowicie do wypadków bezrobocia i wyjątkowej nędzy, zrobił to nie bez przyczyny, ale zapoznawszy się z istotną sytuacją na rynku mieszkaniowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Głos ma jako sprawozdawca p. Jeszke.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WitoldJeszke">Wysoka Izbo! Przebieg dyskusji wykazał to, czego zgóry należało się spodziewać — dwa zupełnie sprzeczne ze sobą stanowiska. I to jest zupełnie zrozumiałe. Kto patrzy z punktu widzenia właściciela kamienicy, nie może zająć innego stanowiska jak to, które zajął p. Osada, a z punktu widzenia lokatora musi mówić tak, jak p. Pużak, lub jeszcze ostrzej. Z tego sobie zgóry zdawaliśmy sprawę i dlatego rolą Bezpartyjnego Bloku było znaleźć tę środkową drogę, któraby, unikając w tej chwili nowelizacji gruntownej, bo na to zdaniem naszem nie nadszedł jeszcze czas, dała w tej chwili, w tych palących kwestjach pewne wyjście, które, uważam, leży pośrodku i będzie przyjęte przez społeczeństwo jako rozwiązanie słuszne.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#WitoldJeszke">Chciałbym teraz odpowiedzieć na kilka ciekawszych szczegółów, które dyskusja dzisiejsza przyniosła. Twierdzenie p. Sommersteina, że dotychczasowa obrona, która istnieje w art. 23, jest wystarczająca, ponieważ jak powiada, nie można wyobrazić sobie, żeby którykolwiek sąd mógł odmówić wstrzymania eksmisji bezrobotnym przez miesiące zimowe, to twierdzenie jest mojem zdaniem błędne. To nawet mnie zastanowiło, dlaczego poseł Sommerstein, jako adwokat praktykujący, jest w sprzeczności ze mną, który jestem również adwokatem praktykującym. Tłumaczę to sobie jednak tem, że w Małopolsce są inne zasady procedury egzekucyjnej, niż W Królestwie i na ziemiach zachodnich. Podczas gdy w Małopolsce sprawa egzekucji i eksmisji idzie przez ręce sądu, a więc sąd musi mieć kwestje eksmisji w każdym wypadku w swojem ręku, to w Kongresówce i na ziemiach zachodnich jest specjalny organ egzekucyjny — komornik sądowy, który poza sądem otrzymuje zawiadomienie egzekucyjne i wykonuje je. I częstokroć — najczęściej nawet — eksmisja dziś odbywa się w ten sposób, że właściciel kamienicy, otrzymawszy wyrok, spieszy się, żeby dać polecenie egzekucyjne w ten sposób, żeby nie było możności udania się do sądu. W Małopolsce, jak sobie w tej chwili uświadamiam, nie macie Panowie tego stanu rzeczy i dlatego nie doceniacie może znaczenia tego przepisu, który wprowadza obligatoryjny przepis dla komorników sądowych, zakazujący wykonywania eksmisji.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#WitoldJeszke">Uważam, że w tem naświetleniu wyjaśniają się pewne kwestje, które były podniesione w dyskusji, i tem lepiej uwypukla się, jak wielkie znaczenie ten przepis obligatoryjny, w ten sposób ujęty, ma nietylko dla ziem zachodnich i Królestwa, ale także dla Małopolski. Jeżeli p. Sommerstein uważa, że jest tu pewne kłócenie się zasad, które dominują w projekcie, to mu przyznaję zupełną słuszność. Ale bo też ta ustawa nie była wnoszona pod hasłem rozszerzenia czy ścieśnienia ustawy o ochronie lokatorów, lecz konieczność nowelizacji dyktowały obydwa elementy, ponieważ okazała się potrzeba ścieśnienia ustawy w jednym i drugim kierunku o tyle, że wyłącza się z pod działania tej ustawy pewne budynki i pewne mieszkania w budynkach państwowych, a rozszerza się jej zakres przez wprowadzenie przepisów o zakazie eksmisji w miesiącach zimowych. Gdybyśmy przystępowali do jakiejś wielkiej nowelizacji tej ustawy, to uważam, że ten błąd piękności istotnie by raził, ale w tych warunkach ten błąd piękności możemy wziąć na swoją odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#WitoldJeszke">Dalej powiada p. Sommerstein, że nie widzi, żeby w ten sposób tworzono pewne uprzywilejowania dla bezrobotnych, żeby tworzono nowe kategorje uprzywilejowanych. Oto nam nie chodzi. Nie chodzi o tworzenie pewnych przywilejów, pewnych zdobyczy socjalnych. Dalecy jesteśmy od tego, aby ustawę o ochronie lokatorów traktować jako zdobycz społeczną. Tu chodzi o zagadnienie, które notabene w dyskusji między prawicą i lewicą częstokroć wyjaskrawia się do tego stopnia, że podczas gdy prawica twierdzi, że jest to wywłaszczenie właścicieli, to lewica twierdzi, że jest to wywłaszczanie lokatorów. Do tego stopnia to zagadnienie jest aktualne, że nawet Sąd Najwyższy musiał rozstrzygać kwestję, czy ustawa o ochronie lokatorów nie zmienia istoty najmu na pojęcie użytkowania. W 1925 r. Sąd Najwyższy wyraźnie się przeciwko temu zastrzegł, żeby ustawa o ochronie lokatorów zmieniała w czemkolwiek istotę instytucji najmu i stwarzała pojęcie użytkowania.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#WitoldJeszke">P. poseł Pużak zdaje się w niedostatecznym stopniu wniknął w treść naszej ustawy. Jest pewne nieporozumienie w interpretowaniu jej przez p. Pużaka. Ponieważ to są pojęcia prawne może w tej stylizacji dość trudne, pozwalam sobie w sposób prostszy kwestję wyjaśnić. Projekt P. P. S. zmierzał do tego, aby organ, który wykonuje eksmisje w przeciągu zimy — powiedzmy wulgarnie — wogóle wycofał się, aby pojechał sobie na wywczasy, aby ten organ wogóle nie działał i żadnej eksmisji nie wykonywał. Pytam się, czy doprawdy jest w interesie stronnictwa p. Pużaka, aby do tego stanu rzeczy doprowadzić i tego bronić? Wyobraźmy sobie posiadaczy mieszkań dwupokojowych, elegancko umeblowanych, np. pied à terre w Warszawie, lub w innem miejscu. Tego zamiaru chyba p. Pużak, jako przedstawiciel P. P. S., nie miał. Tak daleko nie mogła sięgać nawet tendencja Panów, czy czyjakolwiek. Komornik sądowy czy inny organ egzekucyjny, który wykonywa eksmisję, przez czas miesięcy zimowych, nie pójdzie na leże zimowe, ale będzie wykonywał eksmisję tam, gdzie nie zachodzi konieczna potrzeba ochrony lokatora, który nie żyje w wyjątkowej nędzy i który nie jest bezrobotnym. Dlatego to ścieśnienie, uważam, powinno wywołać zadowolenie Panów, bo idzie w kierunku ochrony istotnie takiego tylko lokatora, który na ochronę ze strony ustawy zasługuje.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#WitoldJeszke">Nie chciałbym polemizować dalej z tekstem wniosku P. P. S., w którym widzę poważne sprzeczności, wynikające także z niezrozumienia istoty wyroków i eksmisji.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#WitoldJeszke">P. Pawlak postawił tu wniosek o przyjęcie pewnej poprawki. Już z zasadniczych względów musiałbym się sprzeciwić wnoszeniu takich poprawek, które można było wnosić na Komisji, a nie dziś na plenum Sejmu. Unikać tego należy ze względów zasadniczych, albowiem była możność zgłoszenia ich tam, gdzie o kwestjach mówi się szczegółowo, a nie dopiero na plenum. A po drugie ze względów merytorycznych, tych, które poruszył p. Osada i do których się zupełnie przyłączam, że kwestja ta nie należy do tej materji, którą dziś nowelizujemy.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#WitoldJeszke">Na zakończenie chciałem powiedzieć, że pewne zdziwienie może wywołać po lewej i prawej stronie Wysokiej Izby to, że projekt, który przedkładamy, jest właściwie w wielu punktach odmienny od projektu, który pierwotnie przedłożył Rząd. Doszło do tego dziwnego stanu rzeczy, że za projektem rządowym w tej formie, w jakiej został zgłoszony, „jednogłośnie” oświadczył się p. poseł Sommerstein na Komisji. Otóż mam wrażenie, że jest to jeden z tych przykładów, który dla Panów będzie niemiły, ale który, co w tem miejscu pragnę podkreślić, dowodzi, że B. B., współpracując z Rządem, absolutnie nie jest tym organem, który wstaje i siada na komendę, jak to Panowie tak chętnie zaznaczacie.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Czy Rząd upierał się przy swoim projekcie?)</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#WitoldJeszke">Rząd się przekonał, że to, co Blok zaproponował, jest lepsze, i w tem widzimy dowód możności zgodnej współpracy z Rządem, nie w tym sensie, że jesteśmy manekinami, które wstają i siadają na komendę, ale że ta współpraca jest pojęta jako istotne, głębokie przemyślenie problemów.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale gdyby się Rząd nie zgodził?)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#WitoldJeszke">Rząd się zgodził, uznając poprawki, które wnieśliśmy, za odpowiednie.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#WitoldJeszke">Więc sprzeciwiając się poprawce p. Pużaka, proszę o przyjęcie projektu zgłoszonego przez nas.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania. Głosujemy najpierw nad poprawkami do art. 1. Najpierw, poddam pod głosowanie poprawkę p. Pużaka, jako najdalej idącą. Panowie mają tę poprawkę w druku. Kto jest za poprawką p. Pużaka, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do dalszych poprawek do art. 1. Pierwsza poprawka p. Bitnera. Kto jest za poprawką p. Bitnera, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do drugiej poprawki p. Bitnera. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do poprawki p. Sommersteina. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do pierwszej poprawki p. Osady. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do drugiej poprawki p. Osady. Kto z Panów Posłów jest za drugą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do poprawki p. Sommersteina do pkt. 5. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do poprawki p. Osady do pkt. 6. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 1 pkt. 5 jest jeszcze poprawka p. Pawlaka. Proszę p. Sekretarza o odczytanie jej.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JózefBorecki">Między literami a) i b) wstawić nowy punkt, oznaczony kolejną literą, treści następującej: „w okresie od 1 listopada do 30 czerwca nie wykonuje się eksmisji z mieszkań robotników rolnych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#KazimierzŚwitalski">Art. 1 przeszedł w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#KazimierzŚwitalski">Tak samo art. 2 i 3, do których nie zgłoszono poprawek.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za całą ustawą, wraz z tytułem, zechce wstać. Większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą razem z tytułem w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że ustawa w trzeciem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Administracyjnej o wniosku posłów Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie autonomji ziem Rzeczypospolitej, zamieszkałych w większości przez ludność ukraińską (druk nr 365 i odbitka nr 70).</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Zdzisław Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#ZdzisławStroński">Wysoka Izbo! Komisja Administracyjna odrzuciła wniosek, zgłoszony przez Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów, w sprawie tak zwanej autonomji w województwach południowo-wschodnich, referowany przez p. posła Niedziałkowskiego, nie mogła bowiem podzielić stanowiska zajętego przez referenta wniosku na posiedzeniu Komisji. Musimy przyjąć, że wnioskodawcy, stawiając w ten sposób sprawę autonomji, uważali, że jest to najlepsza droga do osiągnięcia współpracy obywateli na terenach o ludności mieszanej.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#ZdzisławStroński">My w swojej tradycji historycznej bardzo łatwo, bez specjalnie mozolnych wysiłków możemy stwierdzić ku chlubie naszego narodu, że Polska historyczna nigdy nie prowadziła w stosunku do ludności niepolskiej polityki nierównych praw, i do wszelkiej służby, aż do najwyższych stanowisk i dygnitarstw państwowych, dochodzili przecież ludzie odmiennej mowy i odmiennego rodu. Działo się to tak często, a polityka stosowania równych praw była tak wyraźną, że ten właśnie rys naszej polityki państwowej bardzo wyraźnie utkwił w naszej pamięci. Na naszych ziemiach było to stosowane wówczas, kiedy żadne z państw tych zasad nie znało. Umieliśmy najtrudniejsze problemy załatwiać zawsze z poszanowaniem cudzej mowy czy religji, wzajemnych dążeń i wzajemnych praw. Świadczą też o tem bardzo wyraźnie przywileje Jagiellonów, Unja Lubelska i Konstytucja 3 Maja. Praktyka dziejowa wykazała, że była to droga właściwa i że była to droga rozumna.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#ZdzisławStroński">Z tej właśnie tradycji historycznej wzięliśmy zasadniczą podstawę w ujmowaniu wszystkich spraw ludności niepolskiej. Zastosowaliśmy do tej ludności właśnie politykę równych praw. I taki jest nasz stosunek do ludności ukraińskiej, która znajduje się w województwach południowo-wschodnich, na ziemiach, które w ścisłem zespoleniu z Rzecząpospolitą przeżywały wszystkie złe i dobre dole naszego Państwa. Muszę stwierdzić, że wiekowe współżycie ludności polskiej i ruskiej, wspólne wzrastanie w zamożność i dobrobyt, wspólność podejmowanych prac gospodarczych i kulturalnych, ustawiczna łączność w zawieraniu związków rodzinnych, wreszcie wspólne wysiłki nad wzmocnieniem bytu Rzeczypospolitej zespoliły i związały tę ludność tak, że dziś nie może być mowy ani o odrębności narodowej tych ziem, ani o tak ścisłem rozgraniczeniu tych obszarów, żeby można było poprowadzić strefę dwuch narodowości.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#ZdzisławStroński">Bo należy, proszę Panów, uzmysłowić sobie, jakie jest rozmieszczenie ludności na tych terenach, które są objęte wnioskiem P. P. S. W czterdziestu kilku powiatach, bo taka jest mniej więcej liczba tych powiatów, o których mówił p. Niedziałkowski i o których mówi wniosek Związku Polskich Posłów Socjalistycznych, jest według spisu z roku 1921 8 powiatów o większości polskiej. Są to powiaty: Lwów — miasto, Lwów — powiat, Kamionka Strumiłowa, Przemyślany, Tarnopol, Trembowla, Skała i Czortków. W 14 powiatach Polacy liczą od 35–50% ogółu ludności. Są to powiaty: Dobromil, Drohobycz, Gródek Jagielloński, Rudki, Sambor, Sokal, Brody, Brzeżany, Buczacz, Kopyczyńce, Podhajce, Zbaraż, Zborów i Złoczów. W 13 powiatach Polacy liczą od 25-35% ludności: Są to powiaty: Bobrka, Lisko, Rawa Ruska, Żółkiew, Kołomyja, Rohatyn, Stanisławów, Stryj, Tłumacz, Żydaczów, Borszczów, Radziechów, Zaleszczyki, a tylko w 11 powiatach odsetek polskiej ludności nie sięga 25%.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#ZdzisławStroński">A zatem, jak wykazują cyfry, 3/4 terenu objętego wnioskiem P. P. S. nie można uważać za kraj i zwarłem zaludnieniu ukraińskim. Do zwartych pod względem zaludnienia terenów zaliczyć można tylko 11 powiatów, gdzie ludność polska jest bardzo słabo reprezentowana. Powiaty te biegną bardzo wązkim pasem poprzez Podkarpacie od źródeł Sanu i Dniestru do granicy rumuńskiej. Są to powiaty: Stary Sambor, Turka, Skole, Dolina. Kałusz, Bohorodczany, Nadworna, Kossów, Śniatyń i Horodenka, jedenasty zaś powiat, Jaworów, znajduje się wśród powiatów o większości polskiej i stanowi izolowaną wyspę.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#ZdzisławStroński">A zatem, Panowie widzą ile wspólnych spraw, a przedewszystkiem gospodarczych, musi mieć ta ludność, jeśli jest w ten sposób rozmieszczona. Widzą Panowie, że tylko w ścisłem bardzo porozumieniu, przy wspólnych troskach, przy wspólnych wysiłkach, może posuwać się rozwój tych ziem i to jest prawo życia, a jeśli tak jest, to ta zasada musi zwyciężyć.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#ZdzisławStroński">Wbrew temu od kilkudziesięciu lat na tym właśnie terenie poczęto szerzyć separatyzm, co doprowadziło do zasklepienia się w sobie i tworzenia osobnych form życia dla każdej narodowości z osobna. Niczego to nie ułatwiło, wprost przeciwnie, dopiero wówczas poczęły narastać coraz większe trudności. Rodziły się konflikty o rozmaiłem napięciu. Ponad głowami spokojnych ludzi rozhukany szowinizm począł się wdzierać w ich sprawy codzienne, wikłać stosunki gospodarcze, psuć nawet pożycie rodzin. Nikt na tem nie zyskał, nikt z tego nie czerpał korzyści. I znowu muszę podkreślić, że ten separatyzm nie był naturalnym wytworem interesów ludności polskiej i ukraińskiej, lecz został zaszczepiony przez obcą rękę na tej ziemi i był przez nią bardzo troskliwie pielęgnowany. Rząd austrjacki dążył do tego, było mu to potrzebne dla jego własnych celów, ażeby ludność na tym terenie skłócić i zwaśnić, sparaliżować przedewszystkiem życie gospodarcze; w słabości ludności widział on możność prowadzenia własnej polityki państwowej.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#ZdzisławStroński">Separatyzm ten musi być usuwany, ponieważ zamyka drogę porozumieniu. Jest to bardzo proste, bardzo jasne, a tymczasem wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów jest nawiązaniem do tych dążeń separatystycznych. Ten wniosek zmierza też do tworzenia sztucznego naprawdę przedziału pomiędzy ludnością tam mieszkającą. Wniosek ten w całej swojej budowie, a zwłaszcza w dziedzinie najdelikatniejszej, dotyczącej samej kwestji wychowania, w dziedzinie szkolnictwa, rozbija naturalną wspólnotę, jaka wiąże ludzi tam mieszkających. Jeśli mimo trudu, mimo uporu, uprzedzenia, które tam narastały, nienawiść, która tam była wpajana, nie może być tak łatwo usunięta, z pokolenia tych ludzi, którzy w tej atmosferze byli wychowani, to jakiż cel może mieć taki projekt, o którym Panowie mówili na Komisji, że jest najlepszą drogą, że jest najlepszym środkiem, żeby właśnie te wzburzone, jak Panowie sami twierdzą, nastroje i masy przeciw sobie stawiane, jednak doprowadzić do jakiegoś współżycia. Przecież w każdym człowieku najżywiej zachowują się w umyśle te lata, które on spędza w szkole, te czasy kiedy się współzawiera węzły koleżeństwa, one są może najsilniejsze, a Panowie chcą, ażeby od zarania życia tego dziecka uczono go żyć zupełnie odrębnie.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#ZdzisławStroński">Wniosek Panów zmierza do separatystycznej szkoły; Panowie chcą to szkolnictwo polskie i ukraińskie zupełnie rozdzielić. Gdzieżbyśmy się znaleźli? Przecież każdą rzecz robią tylko ludzie, nie kto inny. Jak Panowie sobie wyobrażają, — jeżeli w takiej atmosferze będą ci ludzie chowani, gdzież znajdą się później tacy ludzie, którzy będą mogli we wzajemnej wspólnocie prowadzić losy tej dzielnicy i prowadzić do harmonijnego współżycia między ludnością polską i ukraińską.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#ZdzisławStroński">Ja przytoczyłem tu jeden szczegół z tego projektu. Wszystko jest mniej więcej w ten sposób zbudowane.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#ZdzisławStroński">Nie chcę mówić o tem, że projekt autonomiczny posłów socjalistycznych uderza w jedność polityczną Państwa, gdyż przez kreowanie odrębnej zupełnie administracji stwarza państwo w państwie, a przez ujęcie tych ziem południowo wschodnich, województwa wołyńskiego i poleskiego, w odrębną formę ustrojowo-prawną, stawia się te ziemie w jakiejś odrębnej pozycji w stosunku do całości terytorjalnej Państwa.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#ZdzisławStroński">Projekt ten właściwie niczego pozytywnego nie wnosi, chyba tylko to, że daje podstawę do rozwinięcia najskrajniejszego separatyzmu i tych wszystkich dążeń odśrodkowych, które zmierzają do oderwania tych ziem od naszego Państwa. I robią to Panowie w chwili, kiedy jest stała obca robota zewnętrznych czynników, zmierzająca do tego, żeby na tych ziemiach właśnie nastąpił wzrost dążeń odśrodkowych. Te same czynniki jesienią tego roku na terenie międzynarodowym przeciw Polsce wysunęły projekt autonomji. I w tym właśnie czasie, w tym właśnie momencie, kiedy wrogie Polsce czynniki, wiadomo do czego zmierzające, na terenie międzynarodowym występują i propagują ten wniosek o autonomję, w tym samym właśnie czasie występują także i socjaliści polscy w tej Izbie, zgłaszając także projekt o autonomję dla województw południowo-wschodnich.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#ZdzisławStroński">Dlatego my musimy ten projekt odrzucić, musimy go odrzucić także dlatego, że on uniemożliwia wszelkie współżycie, że on to współżycie całkowicie rozbija. Dlatego należy podkreślić, że jest to wniosek całkowicie nierealny i szkodliwy.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#ZdzisławStroński">Rozumny program działania musi pójść po linji życia i ustalonych tam od wieków zasad. Spiętrzone trudności, tworzone przez obłąkany szowinizm, muszą być usuwane. Ludność polska i ukraińska szuka i znajduje drogę porozumienia, znajduje ją w samorządzie, w instytucjach społecznych, w instytucjach gospodarczych, nawet w jednostkowy eh warsztatach pracy i we wspólnych swoich interesach. Projektowane nowe ustawy samorządowe dają temu programowi porozumienia jeszcze znacznie szerszą podstawę. Jest to w tej sprawie narodowościowej bardzo duży krok naprzód.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#ZdzisławStroński">Proszę pamiętać że samorząd jest jedną z tych niewielu już dziś dziedzin naszego życia publicznego która w każdej dzielnicy zachowuje odrębne cechy i odrębną formę. Długotrwała wojna, a przedewszystkiem fakt, że teren województw południowo-wschodnich był terenem zmagań wojennych, to wszystko musiało wywrzeć na sprawność samorządu wpływ bardzo ujemny; samorząd zaś w sprawach narodowościowych ma wpływ prawie, że decydujący, jest jednym z najważniejszych środków w osiągnięciu pełnego współżycia. Już 1928 rok, kiedy to na mocy decyzji Rządu zostały przeprowadzone na terenie tych województw wybory do rady gminnej miejskiej i wiejskiej, to znaczenie bardzo wyraźnie podkreślił. Obecne nowe projekty ustaw samorządowych w znacznie jeszcze szerszej mierze wciągają ludność do bezpośredniej troski i bezpośredniej pracy nad rozwojem swych wsi, miast i powiatów.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#ZdzisławStroński">I to jest ta właściwa droga, to jest jedyna realna metoda. Wszelkie zaś ujmowanie zagadnień narodowościowych w duchu polityki tak bardzo często zabarwionej momentami demagogicznemi, powoduje, że każda sprawa staje się ogromnie skomplikowana i w ostatecznym rezultacie wytwarza się nowe ognisko zadrażnień. Muszę podkreślić, że tego typu próbą jest zgłoszony wniosek o autonomję Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów. Nosi on wyraźne piętno demonstracji politycznej. Nie wnosi i nie zawiera nic pozytywnego. Jak my możemy do tego projektu poważnie i rzeczowo się ustosunkować? Ani sami wnioskodawcy nie traktują tego wniosku poważnie, gdyż podkreślają zgóry, że wniosek jest nierealny, ani nawet ci, których ten wniosek przecież najbardziej się tyczy, a to są posłowie, którzy siedzą na ławach reprezentacji parlamentarnej ukraińskiej, do tego wniosku nie przywiązuje najmniejszej wagi.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich).</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#ZdzisławStroński">Przecież w artykule jednego z pism oficjalnych Panów, Panowie sami stwierdzają, że wniosek P. P. S. został zgłoszony tylko w celach manifestacji. Przecież jeden z wybitnych polityków Panów pisał to, że wniosek ten został zrobiony dla celów manifestacji wewnętrznej i zewnętrznej. I nikt nie mówi, żeby ten wniosek był realny, i żeby ten wniosek komukolwiek był potrzebny.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(Głos: Dla Berlina).</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#ZdzisławStroński">Dla swoich wyłącznie celów Panowie ten wniosek zgłosili. Panowie rozumieją,...</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#ZdzisławStroński">...że to jest demonstracja, a odbiega on bardzo daleko od tych spraw, o których Panowie mówili w komisji.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. 3.: Nasz wniosek jest niezależny.)</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#ZdzisławStroński">Ja stwierdzam tylko, że z matematyczną ścisłością te dwa fakty zaszły — postawiono taki wniosek na konferencji międzynarodowej, która była zawsze zużywana dla propagandy niemieckiej, bardzo wrogiej dla nas, a w krótki czas potem został przez Panów zgłoszony wniosek o autonomję dla województw południowo-wschodnich. Z matematyczną ścisłością ten wniosek niedługo wszedł tutaj.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#ZdzisławStroński">Ja rejestruję te fakty. Panowie rozumieją, że jeżeli tak osądzają go i wnioskodawcy i prawie wszystkie kluby pozostałe, musimy uznać także, że ten wniosek jest niepoważny i nierealny. My, jako Klub Bezpartyjnego Bloku, my, obóz państwowej myśli, będziemy zawsze za każdą inicjatywą, która proces współżycia i utrwalania stosunków na terenach mieszanych będzie rozwijała naprzód. Przyjmiemy każdą nową formę, ale istotną, która te rzeczy będzie realnie ujmowała. Nie chcemy twierdzić, że w tej chwili wszystko jest zupełnie idealnie, ale w tym kierunku będziemy zmierzali konsekwentnie. Sądzę, że jest to problem, który wymaga dłuższego okresu czasu, wymaga także i pewnej woli po jednej i po drugiej stronie. Został już na tych ziemiach dokonany duży wysiłek.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#komentarz">(Śmiech na łowach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#ZdzisławStroński">Tak jest, jest w tej chwili duży wysiłek na tych ziemiach, który wykazał, że jest wola ludności polskiej, która chce dojść do pełnej współpracy z ludnością ukraińską. My wierzymy głęboko, że ponad głowami Panów ...</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich)</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#ZdzisławStroński">...wola ludności ukraińskiej też pójdzie w tym kierunku. Musimy tę rzecz tak prowadzić. W momencie, kiedy troska o całość Państwa stanie się własnością wszystkich mieszkańców tych ziem, żadnego problemu i żadnej sprawy nie będzie takiej, któraby nie mogła być załatwiona, Dlatego Panowie rozumieją, że ja w myśl uchwały Komisji Administracyjnej proponuję Wysokiej Izbie odrzucenie wniosku Z, P. P. S.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rymar.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#StanisławRymar">Wysoka Izbo! Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów zgłosił wniosek w sprawie autonomji ziem wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. Już w tytule ustawy wyraźnie użyte jest słowo „autonomja”.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#StanisławRymar">Z treści ustawy wynika wyraźnie, że idzie o osobną w wielu pierwszorzędnych sprawach, wyjętą z całości Rzeczypospolitej, prowincję o przewadze w wewnętrznem życiu tej prowincji języka niepolskiego, w charakterze języka urzędowego, o oddanie w ręce zarządu tej prowincji sprawy tak ważnej, jak reforma rolna, o zastosowanie w całej pełni w życiu wyborczem tej prowincji sakramentalnego 5-przymiotnikowego prawa głosowania.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#StanisławRymar">Gdybyśmy popatrzyli na mapę, jaką wnioskodawcy proponują, to, konsekwencji wielkiej w szukaniu naturalnych granic w tych powiatach, które Panowie przydzielają do tej prowincji lub wydzielają z tej prowincji, nie widzę. Przykład tylko jeden: najbardziej na zachód wysuniętym powiatem, któryby miał wejść do tej autonomicznej prowincji, jest Sanok, a daleko od niego na wschód położony powiat Rudki wnioskodawcy wydzielają z prowincji.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#StanisławRymar">Świadomie u P. P. S. ten projekt narodowo-terytorjalnej autonomji jest próbą całkowitej przebudowy Polski, bo oczywiście po przeprowadzeniu tego projektu na tej jednej prowincji autonomicznej zatrzymaćby się nie można.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#StanisławRymar">Rozumiałbym jeszcze, gdyby z projektem wystąpił albo klub, reprezentujący tę część mieszkańców, która nie jest polska, albo Rząd, ale wystąpienie jednego stronnictwa ze swojego tylko punktu widzenia traktującego cały problem, to zdradza niewątpliwie chęć nie tylko manifestacji, ale zapewne i chęć oswojenia i zaznajomienia ogółu społeczeństwa ze swoją doktryną, bo to nic innego, jak doktryna.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#StanisławRymar">W sferach nawet polskich, ale niedość poinformowanych, dają się słyszeć głosy, że jest to spełnienie pewnych zobowiązań międzynarodowych. Nie sądzę, żeby to był motyw klubu socjalistycznego. Stwierdzić więc pragnę dla wyjaśnienia stosunków, iż niespełnionych zobowiązań międzynarodowych w sprawie mniejszości, zamieszkałych w Polsce, nie mamy. Mogą tu wchodzić w grę dwa akty o charakterze międzynarodowym: traktat o mniejszościach i deklaracja Rady Ambasadorów z 1923 roku w chwili, kiedy ta Rada w imieniu kongresu pokojowego ostatecznie zatwierdzała granice Polski.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#StanisławRymar">Traktat o mniejszościach formułuje obowiązki, w danym razie Polski, ostrożnie i zupełnie nie stawia kwestji tak, jak to w swoim projekcie autonomji narodowo-terytorjalnej proponuje klub socjalistyczny. W traktacie o mniejszościach, którego artykuły od 2 do 8 miały wejść i weszły do Konstytucji polskiej, jako prawa zasadnicze, powiedziano, że Polska zobowiązuje się do całkowitej i zupełnej ochrony życia i wolności obywateli, że „wszyscy mieszkańcy będą mieli prawo swobodnego wykonywania praktyk każdej wiary, religji lub wierzenia”, iż „nie będzie wydane żadne ograniczenie swobodnego używania przez obywatela polskiego jakiegokolwiek języka czy to w stosunkach prywatnych lub handlowych, czy w sprawach religijnych, prasowych lub publikacjach wszelkiego rodzaju, czy na zebraniach publicznych”, że „bez względu na ustanowienie przez Rząd Polski języka urzędowego — oczywiście polskiego — mają być poczynione obywatelom polskim języka innego, niż polskiego, odpowiednie ułatwienia w używaniu ich języka w sądach, zarówno ustnie, jak i w piśmie”, że wreszcie „będą mieli równe prawa do zakładania, prowadzenia i kontrolowania własnym kosztem instytucyj dobroczynnych, religijnych lub społecznych, szkół i innych zakładów wychowawczych, oraz prawo swobodnego używania w nich własnego języka i swobodnego w nich wykonywania praktyk swojej religji”.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#StanisławRymar">Stwierdzam, że wszystkie te postanowienia już są zamieszczone w Konstytucji z 17 marca 1921 r., albo w ustawie z 26 września 1922 r., względnie w trzech ustawach t, zw. językowych z 31 lipca 1924 r.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#StanisławRymar">Już pierwsze dwie ustawy: Konstytucja i ustawa z września 1922 r. dały dostateczną podstawę Radzie Ambasadorów przy ustaleniu i ostatecznem zatwierdzeniu granic Polski do stwierdzenia w motywach tej decyzji w słowach następujących: „Zważywszy, że Polska uznaje, iż co się tyczy wschodniej części Galicji, warunki etnograficzne czynią koniecznem pewne rządy, oparte na samorządzie — „un regime d'autonomie”, (a słowo „autonomja” w języku francuskim nie ma tego samego znaczenia, które mu często u nas nadajemy), a więc pewne rządy oparte na samorządzie, dalej „zważywszy, że traktat z 28 czerwca 1919 r. przepisał dla wszystkich terytorjów, znajdujących się pod zwierzchnictwem polskiem, gwarancje specjalne dla mniejszości, rasy, języka lub religji” — i tu następuje ustęp, zatwierdzający granice Polski.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#StanisławRymar">Z przytoczonych przezemnie dokumentów łatwo wywnioskować, iż w stosunku do zobowiązań międzynarodowych Polska sprawę mniejszości narodowych potraktowała poważnie i lojalnie. Dochodzące nas Polaków z państw, sąsiadujących z Polską, wiadomości o traktowaniu tam Polaków, o szkołach polskich, języku, sądownictwie mają zupełnie inne zabarwienie, aniżeli te głosy, które, na szczęście dość rzadko, ze strony mniejszości, zamieszkałych w Polsce, się podnoszą.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#StanisławRymar">Będę jeszcze w dalszej części mego przemówienia miał sposobność stwierdzić, że w dziedzinie najważniejszej dla każdej mniejszości, w dziedzinie języka, szkoły, religji i samorządu gminnego Polska dała mniejszościom, zamieszkałym w Polsce, bardzo wiele.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#StanisławRymar">Ustawa z 1922 r. nie zupełnie jest w życie wprowadzona, związano bowiem ustawę o samorządzie trzech województw południowo-wschodnich z samorządem wojewódzkim całej Polski. Wiadomo Wysokiej Izbie, że nadaremnie od całego szeregu lat oczekujemy projektów ustaw samorządowych. Nie z winy ani tej ani poprzednich Izb ustawy te do tej pory nie są gotowe. Jeśli więc Sejm w 1924 r., nie czekając na wprowadzenie w całej Polsce samorządu wojewódzkiego, przyszedł z trzema ustawami t. zw. językowemi, to ich celem było niewątpliwie usunięcie tarć, niesprawiedliwości czy wątpliwości i wprowadzenie na dużem terytorjum województw wschodnich stosunków unormowanych, między ludnością tam zamieszkałą. W administracji, sądach, przedsiębiorstwach państwowych sprawy językowe zostały uregulowane nietylko w granicach Traktatu o mniejszościach, ale znacznie szerzej. Panowie znajdą wśród zobowiązań, wśród postanowień, zawartych w Traktacie o mniejszościach, zobowiązanie tylko o szkołach początkowych. Ustawa z 31 lipca 1924 roku sięga znacznie dalej, mówi o seminarjach, o gimnazjach, o szkołach zawodowych i wszędzie daje podstawy do żądania, jeśli się zgłosi odpowiednia część dzieci narodowości niepolskiej, założenia kosztem Państwa odpowiedniej szkoły.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#StanisławRymar">Za chwilę do tego dojdziemy i będę służył Panom cyframi.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#StanisławRymar">Ustawa z 1924 r. została w Sejmie przyjęta głosami wszystkich polskich stronnictw. Głosowały wszystkie polskie stronnictwa, w jednym tylko wypadku P. P. S. wstrzymała się od głosowania, za dwiema innemi ustawami i P, P. S. głosowała. Mieliśmy więc prawo sądzić, że pewne zagadnienie, niesłychanie ważne, bo zagadnienie językowe w województwach o ludności mieszanej, zostało zgodnie przez wszystkich upełnomocnionych reprezentantów całego polskiego społeczeństwa załatwione. Występowanie dzisiaj przez jedno polskie stronnictwo z zupełnie odrębnym projektem nietylko przekreśla tamto porozumienie, ale wznawia sprawę zupełnie niepotrzebnie i ze szkodą dla polskiego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#StanisławRymar">A jakiż jest na tych ziemiach stan faktyczny? Oczywiście w sądownictwie i w administracji weszły w życie ustawy językowe z 1924 r. i są wykonywane. Od 1924 r. do dziś nie słyszymy specjalnych skarg Rusinów na to, aby te ustawy nie były uznawane. Nie słyszymy skarg na ograniczenie języka ruskiego.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#komentarz">(Głosy na ławach ukraińskich: Każdego dnia. W Najwyższym Trybunale ile skarg!)</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#StanisławRymar">A jaki jest stan w drugiej dziedzinie, wyznaniowej? Konkordat nie robi żadnej różnicy między wyznaniem rzymsko-katolickiem, a grecko-katolickiem. W tej chwili na tych terenach stan jest taki, że probostw rzymsko-katolickich jest w całem Państwie Polskiem 4.772, probostw greckokatolickich 1.849, prawosławnych 1.430, razem grecko-katolickich i prawosławnych 3.279, wypada więc na ludność grecko-katolicką względnie prawosławną jedna parafja okrągło na 1.500 mieszkańców, na wyznanie rzymsko-katolickie jedna parafja na 4.000 ludności.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: To było dawniej.)</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#StanisławRymar">To są cyfry z ostatniego roku.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#komentarz">(P. Chrucki przerywa.)</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#StanisławRymar">P. Pośle Chrucki, przypominam Panu majątki cerkiewne. Na to ja przypomnę Panom przepis ustawy o wykonaniu reformy rolnej, w którym wyraźnie powiedziano, że parcelowana ziemia kościelna czy parafjalna ma być w pierwszym rzędzie oddawana wyznawcom tego kościoła, którego ziemia jest parcelowana. Polska ludność tedy nie wyciąga wcale ręki po ziemię nie swoją. Za chwilę Panowie zobaczą, co się dzieje z polską ziemią właścicieli ziemskich na tych samych terenach.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#StanisławRymar">A teraz sprawy szkolne. Stwierdzam, że w tej chwili, przynajmniej wedle ostatnich statystyk, mamy szkół o języku niepolskim, a więc szkół o języku wykładowym ruskim, względnie utrakwistycznych, polsko-ruskich, gdzie w myśl ustawy połowa godzin nauki jest w języku polskim, druga połowa w języku ruskim, 3.126. Stanowi to 12,5% szkół istniejących w Polsce.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#komentarz">(Głos: Ile było szkół ukraińskich za Austrji?)</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#StanisławRymar">Szkół z językiem ruskim za Austrji było około 2.300. Teraz na tym terenie Panowie mają — służę cyframi, nie potrzebuję ich ukrywać: w woj. lwowskiem 1.019, tarnopolskiem 648, stanisławowskiem 843, na Wołyniu 530, gdzieindziej 86.</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#komentarz">(P. Chrucki: Ale ile czysto ukraińskich?)</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#StanisławRymar">Z tą samą słusznością mógłby Pan powiedzieć, ile jest czysto polskich, bo na te szkoły utrakwistyczne złożyły się jedne i drugie szkoły.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#StanisławRymar">Panowie skarżą się, że niema nauczycieli Rusinów. Są. Jest ich przeszło 4.000, mianowicie 4.278 Rusinów, a poza tem jest 297 Białorusinów, 61 Rosjan, 1.793 Niemców, 1.500 Żydów. Tak jest ze sprawa szkolną. Żale, że tu czy tam zwinięto szkołę dotąd samodzielną, pochodzą nietylko z ław rusińskich, lecz bardzo często pochodzą i z ław polskich. Szereg szkół, założonych przez Towarzystwo Szkoły Ludowej, został zutrakwizowany.</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#StanisławRymar">Przejdźmy do dalszej sprawy, sprawy ziemi, którą poruszył p. poseł Chrucki. Mam sprawozdania, ale ogólne, za lata od 1919 r. do 1930, z których wynika, że obszar ziemi w Polsce, który poszedł na parcelację, wynosi 1,922.500 ha; z tego na kolonje samodzielne miljon ha, na dodatkowe i inne drugi miljon ha. To jeszcze mówi niewiele. Ale za lata od 1924 do 1927 r. mam statystykę także i wyznaniową. Jak wiadomo, sprzedawcy gruntów, z małemi wyjątkami na zachodzie, gdzie parcelacji uległa część ziemi dotąd znajdująca się w rękach niemieckich, są Polakami, własność wielka, zwłaszcza na Wschodzie, blisko w 100% jest własnością polską. Otóż w latach od 1924 do 1927 r., a więc w ciągu 4 lat rozparcelowano 716.646 ha między 178.106 osób, częściowo osadników, częściowo uzupełniających swoje gospodarstwa. Z tego według wyznania rzymsko-katolików było 116.500, a więc 65,4%, greko-katolików i prawosławnych 58.739, a więc 32,9%, gdy greko-katolicy i prawosławni w Polsce liczą 23,3%, a jeśli chodzi o ziemie rozparcelowane,...</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#StanisławRymar">...są to ziemie wyłącznie polskie.</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#StanisławRymar">Gdyby tedy po stronie polskich władz i polskiego społeczeństwa była chęć usunięcia Rusinów od tej parcelacji, to by były nawet podstawy, „ziemia polska dla Polaków”, tak, jak to przed chwilą p. Chrucki wołał: Ziemia kościoła prawosławnego, dla prawosławnych.</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#komentarz">(P. Chrucki: Tak jest. P. Jeremicz: Panie kolego Rymar, do 1924 roku był okólnik, zabraniający prawosławnym wogóle nabywać ziemię, wyście ten okólnik uchwalili.)</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#StanisławRymar">Mam ponadto sprawozdanie nieoficjalne organizacyj rolniczych we Lwowie z parcelacji w latach 1927, 1928 i 1929 na terenie trzech województw Małopolski wschodniej. Z tego sprawozdania wynika, że na każde 100 morgów parcelowanej ziemi w ręce Rusinów przechodziło 89%, w ręce Żydów 1/2%, w ręce Polaków 10i%. Uważam, że pod tym względem, my Polacy takiego stosunku w parcelacji tolerować nie mamy prawa.</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#StanisławRymar">A sprawa samorządu, tak niesłychanie ważna dla każdej mniejszości? Znowu posłużę się cyframi urzędowemi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ogłoszonemi w sprawozdaniu z działalności tego Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-23.38" who="#StanisławRymar">W woj. lwowskiem ludność polska wynosi 56,6%, a wśród radnych w gminach wiejskich Polacy mają 48,2%, w miastach 50%.</u>
<u xml:id="u-23.39" who="#komentarz">(Głos: Fałszywa statystyka. Inny głos: Najłatwiej tak mówić. Głos: Gdzie się Polacy podzieli przy wyborach?)</u>
<u xml:id="u-23.40" who="#StanisławRymar">W woj. tarnopolskiem ludność polska ma 45% , a Polaków radnych gminnych po wsiach jest 34,9%, radnych w miastach jest 36%. W woj. stanisławowskiem ludność polska wynosi 21,9%, radnych po wsiach jest 12,8%, po miastach 32%.</u>
<u xml:id="u-23.41" who="#komentarz">(Głos: Nie warto było fałszować statystyki w 1921 r.)</u>
<u xml:id="u-23.42" who="#StanisławRymar">A więc w Polsce pod polskim rządem ludność polska nie ma w samorządzie nawet tego, co by jej z procentu ludności wypadało. Świadczy to o pewnem zaniedbaniu Rządu polskiego, zaniedbaniu zarówno natury ustawodawczej, jak i wykonawczej. Świadczy również i o pewnych pociągnięciach Rządu, który przecież na czas tych wyborów zawarł słynny blok trzech narodowości. Świadczy ten stan o zaniedbaniach, które wychodzą na szkodę polskiego społeczeństwa. Twierdzę, że także ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu sprawy dla nas Polaków nie załatwia. Nie sądzę, żeby pożyteczne, czy dla polskiego czy dla drugiego społeczeństwa, były wybory takie, jak np. na Wołyniu, które raz dają wszystkie mandaty Polakom, a drugi raz niepolakom. Dowodzi to, że Rząd polski od szeregu lat nie występuje, nie występował dotąd, z inicjatywą zmiany w tych ustawach, które krzywdzą polskie społeczeństwo, zamieszkałe na tych terenach. I dlatego też, korzystając z dyskusji nad tą ustawą, musimy, bo to jest nasz obowiązek, wskazać na odwrotną stronę medalu, musimy wołać głośno: Ludności polskiej w obecnych warunkach na tych terenach dobrze się nie dzieje!</u>
<u xml:id="u-23.43" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-23.44" who="#StanisławRymar">Wracając do projektu, musimy sprawę postawić jasno i zapytać: co ma być na końcu tego czy innego projektu? Czy jego celem jest zespolenie tych ziem z Polską, czy przygotowanie ich do połączenia z Ukrainą naddnieprzańską? My twierdzimy, że ziemie te były, są i będą po wieczne czasy częścią Polski,...</u>
<u xml:id="u-23.45" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
<u xml:id="u-23.46" who="#StanisławRymar">...a każdemu, kto zechce realizować program drugi, skoczymy do gardła!</u>
<u xml:id="u-23.47" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Oleśnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JarosławOleśnicki">Wysoki Sejmie! W sprawie wniosku, będącego przedmiotem niniejszej dyskusji, powołuję się przedewszystkiem na oświadczenie, złożone w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji przez kolegę naszego posła dra Barana na Komisji Administracyjnej. Oświadczenie to podane było również w prasie i dlatego nie będę nużył Panów jego dosłownem powtarzaniem. Zaznaczam tu tylko raz jeszcze jego myśl przewodnią, a to że, nie wyrzekając się ideału każdego żywego narodu, uważamy koncepcję terytorjalnej autonomji dla ziem ukraińskich, należących do Państwa Polskiego, za gwarancję rozwoju naszego narodowego życia i wobec tego ustosunkowujemy się do projektu pozytywnie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JarosławOleśnicki">Rzecznik Stronnictwa Narodowego, a także i przedstawiciel Klubu Bezpartyjnego Bloku p. poseł Zdzisław Stroński podnieśli fakt, że pod wnioskiem Polskiej Partji Socjalistycznej o autonomję dla ziem ukraińskich brak podpisów posłów ukraińskich. Na to zaznaczyć muszę, że zawsze domagaliśmy się od Rządu Polskiego wykonania jego międzynarodowych zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Głos: Wykonane są dawno.)</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#JarosławOleśnicki">Jeszcze przejdę Panie Pośle, do omówienia tych zobowiązań. W niniejszym wypadku staliśmy na stanowisku, że wniosek taki właśnie na podstawie tych międzynarodowych zobowiązań w pierwszej linji od Rządu Polskiego wyjść był winien, a nie od parlamentarnego stronnictwa, chociażby nim było tak poważne stronnictwo, jakiem jest stronnictwo szanownych wnioskodawców.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#JarosławOleśnicki">W związku z dyskusją, przeprowadzoną tu, a jeszcze bardziej z dyskusją na Komisji Administracyjnej, na której nie mogliśmy we wszystkich kwestj ach wypowiedzieć się, muszę podnieść wszystkie według mojego zdania ważne i historyczne momenty. Autonomji narodowościowej i terytorjalnej dla Galicji wschodniej domagaliśmy się, i nasz naród, jakoteż reprezentacja sejmowa, jak i parlamentarna w b. państwie austrjackiem od szeregu lat. I nie było tak, jak tu zaznaczył szanowny p. Zdzisław Stroński, że to była jakaś intryga, był to wynik budzącej się świadomości naszego narodu, wyzwolonego z więzów pańszczyźnianych i to począwszy zaraz od roku 1848; od tej chwili naród dawał dowód swej świadomości narodowej. Prawda, że przez długi okres czasu z powodu kurjalnego systemu wyborczego tak do parlamentu, jak i do sejmu galicyjskiego, w którym to systemie przewagę miała szlachta i klasy uprzywilejowane, reprezentacja narodu ukraińskiego w Galicji tak w sejmie jak i w parlamencie była słaba. Ale już przed wybuchem wojny światowej musiał tak Rząd austrjacki jak i polski, bo takim był rząd krajowy w Galicji, czysto polski, liczyć się z temi postulatami i pragnieniami naszej ludności, dając prawa w każdej prawie dziedzinie, że wspomnę tu tylko o prawie językowem w urzędach państwowych i krajowych, autonomicznych, że wspomnę o szkołach ludowych, średnich i wyższych, że w końcu wspomnę o ordynacji wyborczej sejmowej z roku 1914, która wprowadzała kataster narodowy. Proszę Panów, to nie było tak, to nie była intryga, to nie był, jak tu słyszałem, Stadjon, ale w Galicji Wschodniej faktycznie rządy i panowanie mieli Polacy, od znanego czasu, kiedy oświadczyli Cesarzowi austrjackiemu: Przy Tobie, Panie, stoimy i stać chcemy, od tego czasu oddano im niepodzielne rządy.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#JarosławOleśnicki">Przechodzę dalej do historji sprawy autonomji naszych ziem. Podczas wojny światowej nawet wiedeńskie koło parlamentarne polskie w latach 1917 i 1918 zajmowało się sprawą autonomji dla Galicji wschodniej. Na wiosnę roku 1919 rozwiązanie wzajemnych stosunków polsko-ukraińskich w drodze autonomji uważało się za rzecz samo przez się zrozumiałą i konieczną we wszystkich prawie warstwach, kołach i partjach polskiego narodu.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Głos: Paderewski.)</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#JarosławOleśnicki">Tak, za tem rozwiązaniem oświadczył się również ówczesny premjer Paderewski, a nawet projekt konstytucji Związku Ludowo-Narodowego, podpisany przez prof. St. Głąbińskiego, przewidywał utworzenie autonomicznych terytorja w w granicach Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Głos: To co innego, to nie jest Konstytucja.)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#JarosławOleśnicki">To pro foro interno. Ale daleko ważniejsze jest postawienie, a następnie uregulowanie tej sprawy na forum externum, na forum międzynarodowem. Podczas walk polsko-ukraińskich w r. 1918/1919 sami Polacy proponowali kilkakrotnie zawarcie tymczasowej ugody i zawieszenia broni, według warunków której Galicja Wschodnia z pewnemi wyjątkami, Lwowem i t. d., miała być uważana za terytorjum ukraińskie. Następnie Najwyższa Rada Ententy delegowała celem załatwienia konfliktu polsko-ukraińskiego generała Barthelemy. Choć znany on był ze swych specjalnych sympatji do Polaków, zaproponował linję demarkacyjną, która odgraniczała tery tor jum wschodnie, z wyjątkiem Lwowa, co miało stanowić podstawę przyszłej definitywnej umowy. W pertraktacjach z gen. Barthelémy osobiście brałem udział i dlatego mogę stwierdzić ich istotną treść. Mianowicie gen. Barthelémy żądał wówczas także wyłączenia terytorjum naftowego, Borysławia, ale nastąpnie na moje wyjaśnienie sprawy zgodził się, aby terytorjum to zostało pod zarządem komisji Ententy, a produkcja była rozdzielana między obie strony.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Co to ma do rzeczy?)</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#JarosławOleśnicki">To ma do rzeczy, że chcę udowodnić, jak postępował ruch w sprawie autonomji, że zawsze uznawano to terytorjum za mające swoje odrębności etniczne, gdzie zastosowano właśnie tę autonomiczną zasadę.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#JarosławOleśnicki">W roku 1919 pod pozorem, że idzie o wypędzenie z Galicji wschodniej bolszewików udało się polskiemu Rządowi…</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#JarosławOleśnicki">...nie, nie było tam ani jednego bolszewika… udało się polskiemu Rządowi Paderewskiego uzyskać od Ententy wysłanie do Galicji Wschodniej gen. Hallera, wyekwipowanego na koszt Francji należycie, według nowoczesnych zasad. Tej armji udało się stosunkowo dość łatwo wyprzeć za Zbrucz armję ukraińską, która była wycieńczona walką, epidemjami i goniła ostatkami amunicji.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#JarosławOleśnicki">Trzeba ją było widzieć, jak była wyekwipowana, medykamentów nie było, amunicji nie było. Tu, za Zbruczem, co za ironja, ta armja, a nie Hallera, rozpoczęła walkę z bolszewikami.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: I Kijów jeszcze zabrała. P. Rybarski: O Kijowie niech Pan nie opowiada, bo tam nie było tak świetnie z Ukraińcami.)</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#JarosławOleśnicki">I w dalszym ciągu proszę Panów, Najwyższa Rada Ententy, chcąc za pewnie ludności ukraińskieij Galicji wschodniej jej prawa, wygotowała sitatut dla Galicji wschodniej i na swem posiedzeniu 20 listopada 1919 r. przyjęła ten statut. Proszę łaskawie posłuchać kilku najważniejszych postanowień tego statutu. Więc określa on autonomję znacznie szerzej, aniżeli czyni to projekt P. P. S. Kompetencja sejmu autonomicznego terytorjum jest szerzej i dokładniej oznaczona. We Lwowie miał być ustanowiony najwyższy trybunał, urzędnicy mieli być mianowani tylko z pośród obywateli Galicji wschodniej i w stosunku liczby narodowości. Kolonizacji nie było wolno przeprowadzać kolonistami z poza autonomicznego terytorjum. Majątek kraju miał służyć tylko dla celów krajowych, a w końcu, wojsko, rekrutujące się z tego terytorjum miało tworzyć jednostkę, która musiała być garnizonowana tylko w tem terytorjum.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#JarosławOleśnicki">Nie kto inny go opracował, tylko Najwyższa Rada Ententy. Potem rząd polski potrafił się uchylić od tego obowiązku. Kiedy w roku 1920…</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Rada najwyższa potem odrzuciła ten traktat. Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#JarosławOleśnicki">Powiedziałem, że Rząd Polski potrafił uchylić się od przyjęcia tego postanowienia. Ja to powiedziałem, nic nie fałszuję. Gdy w roku 1920 bolszewicy rozpoczęli ofensywę na Warszawę, Polska prosiła rządy Ententy o interwencję. Ówczesny minister spraw zagranicznych angielski lord Curzon zaproponował stronom linję demarkacyjną, t. zw. linję Curzona.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Lloyd George.)</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#JarosławOleśnicki">Według tej linji również uważało się Galicję wschodnią za samoistne terytorjum, (Przerywania.) którego nie odstępuje się Sowietom, ale o którego przynależności, urządzeniach i t.d. mają zadecydować reprezentanci tego terytorjum.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#JarosławOleśnicki">Czy ja mówię że ta linja obowiązuje? tylko historję Panom przytaczam. Ówczesny premjer polski p. Władysław Grabski, należący do Stronnictwa Narodowego zgodził się na to…</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie należał.)</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#JarosławOleśnicki">P. Sanojca: Należał. Przerywania.) W Spaa był p. Władysław Grabski, więc jakżeż Panowie mogą przeczyć?</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego i na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#JarosławOleśnicki">Czy ja twierdzę, że linja Curzona weszła w życie? Właśnie chcę powiedzieć, że gdy następnie odparto bolszewików, stała się ta sprawa bezprzedmiotową.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#komentarz">(Głos: Historja poronionych projektów.)</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#JarosławOleśnicki">Historja ta jednak wskazuje, że sprawa autonomji i sprawa traktowania tego terytorjum jako autonomicznego zawsze była aktualną.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: I jest międzynarodowa.)</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#JarosławOleśnicki">I jest międzynarodowa, tak. Sprawa stała się następnie bezprzedmiotową i trwało dalej prowizorjum.</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#JarosławOleśnicki">Gdy mocarstwa Ententy postanowiły sprawę Galicji wschodniej uregulować, wówczas uchwalono w Sejmie polskim znaną ustawę z 26 września 1922 roku. Wprowadza ona dla trzech wschodnich województw: stanisławowskiego, lwowskiego i tarnopolskiego t. zw. wojewódzką autonomję z sejmikami wojewódzkiemi według systemu kurjalnego narodowościowego. Przy sposobności nadmienię, że ustawa ta w art. 24 zawiera postanowienie, że ma być założony uniwersytet ukraiński. Nadmieniam także, że moc obowiązująca tej ustawy miała się rozpocząć z dniem 25 października 1922 r. Nie ulega kwestji, że uchwalenie tej ustawy spowodowało, że Rada Ambasadorów powzięła znaną uchwałę z 15 marca 1923 r. wcielająca Galicję wschodnią do Rzeczypospolitej Polskiej. Zresztą sarna ta uchwała najwyraźniej to stwierdza. Już tu był odczytany ten ustęp, dlatego tylko krótko to powtórzę: „La Conférence des Ambassadeurs considerant, qu'il est reconnu par la Pologne qu'en ce qui concerne la partie orienlale de la Galicie, les conditions ethnogrąphiques necessitent un régime d' autonomie”. A więc Polska uznała, że warunki etnograficzne wymagają rządów autonomicznych. Proszę Panów, chcę nawiązać krótko do tego, co powiedział p. prof. Rymar, przedewszysitkiem, do tego, że w języku francuskim słowo „autonomie” ma odnosić się do samorządu gminnego i municypalnego. Twierdzę, że tak nie jest, że odnosi się także do autonomj i terytorjalnej. Proszę mi podać inne słowo francuskie na określenie autonomji terytorjalnej.</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Un regime d'autonomie territoriale.)</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#JarosławOleśnicki">Proszę Panów, proszę sobie przypomnieć odnośną umowę z Czechosłowacją, w której zastrzeżono autonomję terytorjalną dla Rusi Przykarpackiej, gdzie również powiedziano „autonomie”, tylko że dalej jest określone, że ma być sejm i t. d., a tu ogólnie, bo Rada Ambasadorów miała ustawę polską, ta ustawa już od października 1922 r. miała wejść w życie.</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#JarosławOleśnicki">Proszę Panów, z tego wszystkiego, tak z całej historji, z rozwoju tej sprawy, jak i z tych wszystkich faktów wynika zdaniem naszem jasno, że tu miało się na myśli rzeczywiście autonomję narodowo-terytorjalną.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#JarosławOleśnicki">A teraz co do niektórych argumentów polskich stronnictw, które oświadczyły się tak stanowczo przeciw temu projektowi. Stwierdzam, że na Komisji Administracyjnej nawet nikt nie wspomniał o tych zobowiązaniach międzynarodowych, z wyjątkiem rzecznika Stronnictwa Narodowego, który powiedział, że spełniono je. Tak, spełniono je, a raczej nie spełniono nawet postanowień międzynarodowych standaryzowanych o ochronie mniejszości. Nawet i tego nie wykonano. Na to szereg dowodów Panom przytaczamy włącznie z pacyfikacją. O samej autonomji, o której tu wspomniałem, nikt nie mówił, nie wspomnieli Panowie nawet o swej własnej ustawie, którą Sejm polski uchwalił, która została w sposób ustawowy ogłoszona, która obowiązuje od dziewięciu lat, a z której ani jedna litera nie została wykonana.</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#komentarz">(P. Wierczak: Ustawy językowe.)</u>
<u xml:id="u-25.41" who="#JarosławOleśnicki">Ustawy językowe są gorsze, aniżeli były w Austrji.</u>
<u xml:id="u-25.42" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Jakie było Wasze stanowisko? Zawsze: odrzucamy.)</u>
<u xml:id="u-25.43" who="#JarosławOleśnicki">Myśmy nic nie mówili.</u>
<u xml:id="u-25.44" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Nie poszliście nawet do wyborów.)</u>
<u xml:id="u-25.45" who="#JarosławOleśnicki">Panowie wyrażali obawę, że może to doprowadzić do rozbicia Państwa,...</u>
<u xml:id="u-25.46" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-25.47" who="#JarosławOleśnicki">...że może to stworzyć państwo w państwie. Proszę Panów, z historji postaram się kilka znanych przykładów przytoczyć, że przeciwnie niespełnienie postulatów, których narody się domagają, może doprowadzić raczej do katastrofy dla państwa. Przytoczę historyczny przykład maleńkiej Irlandji wobec wielkiego imperjum brytyjskiego. Była w swoim czasie prawie zachwiana Anglja wskutek tego, że nie chciała z początku zwykłego home rule przyznać, potem przyznała prawie niepodległość. Irlandczyków jest kilka miljonów, a nas trochę więcej. Tak samo miała się rzecz z Austrją, która się bardzo spóźniła z swoją autonomją narodowościową i rozleciała się. Tak samo było z Węgrami, które także swoim słowiańskim narodem nic nie chciały odstąpić i zostały należycie okrojone.</u>
<u xml:id="u-25.48" who="#komentarz">(Przerywania. Głos: Ile setek lat w Polsce jesteśmy razem?)</u>
<u xml:id="u-25.49" who="#JarosławOleśnicki">Tu nie chodzi, o to, czy ja mówię o separacji?</u>
<u xml:id="u-25.50" who="#komentarz">(Głos: Pan mówi o przykładach historycznych.)</u>
<u xml:id="u-25.51" who="#JarosławOleśnicki">Z drugiej strony mamy przykłady, że takie nadanie praw narodowościowych w pełni może bardzo pozytywny, korzystny mieć rezultat dla państwa. Weźmy choćby przykład Szwajcarji, tam jest samorząd kantonalny w najwyższym stopniu. Dam tu taki przykład, o czem zresztą Panowie muszą sami wiedzieć: oto niedawno, przejeżdżając przez Szwajcarję koleją, słyszałem jak konduktor wywoływał kolejno nazwę miejscowości po francusku, a potem po niemiecku, tak samo widziałem, że są napisy po francusku i po niemiecku. Za dwie godziny słyszałem, jak ten sam konduktor wywoływał miejscowości w innym porządku, a więc najpierw po niemiecku, a potem po francusku. Dlaczego? Dlatego, że w jednej miejscowości jest więcej tej ludności, a w drugiej tamtej. I nic to nikomu nie przeszkadza.</u>
<u xml:id="u-25.52" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.53" who="#JarosławOleśnicki">Jeżeli chcecie wiedzieć Panowie o moich uczuciach wtedy, to odniesione uczucie było takie, że przypomniałem sobie, że u nas były swego czasu na drugiem miejscu napisy, które zupełnie potem znikły.</u>
<u xml:id="u-25.54" who="#komentarz">(P. Rybarski: Wyście w czasie inwazji niszczyli polskie.)</u>
<u xml:id="u-25.55" who="#JarosławOleśnicki">Nie, ale to mogło być, to był stan wojenny. I faktycznie wtedy ogarnęło mnie także i pewne uczucie wstydu, ale wstydu nie za mój naród.</u>
<u xml:id="u-25.56" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-25.57" who="#JarosławOleśnicki">Na Komisji Administracyjnej prym w dyskusji przeciw wnioskom wiodło faktycznie Stronnictwo Narodowe. Nas to nie dziwi, chodzi tu przecież o zasadniczą kwestję Panów, o to, że chcecie ugruntować podstawy Państwa na asymilacji niepolskich narodów. Mówiliście otwarcie i szczerze. Może to cynizm, ale przynajmniej szczery. Jeden z Panów Posłów, nie przypominam sobie który, może p. Wierczak, na Komisji Administracyjnej w ten sposób się wyraził: Chcemy Was połknąć, otwarcie.</u>
<u xml:id="u-25.58" who="#komentarz">(Głos: Poco, niestrawność!)</u>
<u xml:id="u-25.59" who="#JarosławOleśnicki">I powtarzaliście Panowie stary argument, że naród ukraiński nie zasługuje na nazwę narodu, że jest szczepem, argument, na który odpowiadać uważam poniżej godności mego narodu.</u>
<u xml:id="u-25.60" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-25.61" who="#JarosławOleśnicki">Zda je mi się, że p. Wierczak podniósł nawet jako argument wzgląd na Rosję, tylko nie wiem na którą, czy na tę carską, co do której w 1914 roku Panowie ogłosili desinteressement co do Galicji wschodniej, czy…</u>
<u xml:id="u-25.62" who="#komentarz">(Głos: Stanisław Grabski.)</u>
<u xml:id="u-25.63" who="#JarosławOleśnicki">To było w Słowie Polskiem we Lwowie, mogę Panom to przedłożyć.</u>
<u xml:id="u-25.64" who="#komentarz">(Głos: Prosimy. Inny głos: Złota szabla. Przerywania. P. St. Stroński: Złotem z tej szabli deficytu budżetowego Panowie nie pokryjecie.) Przychodziły mi wtedy na myśl francuskie słowa: On revient toujours à ses premiers amours.</u>
<u xml:id="u-25.65" who="#komentarz">(Głos: Jaki to ma związek?)</u>
<u xml:id="u-25.66" who="#JarosławOleśnicki">To właśnie proszę sobie skonkludować. Pomijam ostatecznie niektóre powiedzenia historycznie nieścisłe co do Ukrainy naddnieprzańskiej. Twierdzę, że Ukraina w 1919 roku w swoich ciężkich, krwawych walkach nie dostała żadnej pomocy od Ententy, że Ententa wspomagała Denikina, a Denikinowi więcej chodziło o ujarzmienie Ukrainy, aniżeli o to, by iść przeciw bolszewikom. To powtarzam tylko en passant, bo Panowie to podnieśli.</u>
<u xml:id="u-25.67" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie znacie swojej historji.)</u>
<u xml:id="u-25.68" who="#JarosławOleśnicki">Ukraina jeszcze po roku 1920 prowadziła walkę à outrance z bolszewikami.</u>
<u xml:id="u-25.69" who="#komentarz">(Głos: Nie umiała.)</u>
<u xml:id="u-25.70" who="#JarosławOleśnicki">To inna rzecz. Chcę także stwierdzić, że gdy naród ukraiński w Galicji wschodniej i w Ukrainie naddnieprzańskiej wyswobodził się z pod cudzego panowania, to pierwszym jego krokiem nie było wyciągnięcie wyswobodzonej ręki, żeby zdusić nią swego sąsiada, lecz przyznały natychmiast innym narodom pełne prawa, przyrzekł autonomię, własnych ministrów. To są fakty historyczne.</u>
<u xml:id="u-25.71" who="#komentarz">(Głos: Pamięta Pan, Panie Pośle, delegację ukraińską w Brześciu i ziemię Chełmską?)</u>
<u xml:id="u-25.72" who="#JarosławOleśnicki">Nawiązuje to do słów p. Zdzisława Strońskiego, że nie nienawiść była po naszej stronie. Była tolerancja, wyrozumiałość.</u>
<u xml:id="u-25.73" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To z miłości zabiliście Potockiego.)</u>
<u xml:id="u-25.74" who="#JarosławOleśnicki">Jeszcze krótko muszę odpowiedzieć na zarzut, że nie można łączyć w jedną autonomiczną jednostkę z Galicją wschodnią Wołynia, Podlasia i Polesia, a to ze względu na rzekomo inną strukturę tych ziem. Różnica ta nie zachodzi wcale. Terytoria te są zamieszkane również w znacznej swojej większości przez tę samą ludność ukraińską, która nie różni się niczem istotnem od ludności ukraińskiej Galicji wschodniej. A zresztą wiemy z historii, że były to terytorja, należące do Księstwa Włodzimierskiego i tworzyły kiedyś całość, W kilku słowach chciałbym jeszcze odpowiedzieć p. posłowi Zdzisławowi Strońskiemu. Zdaje, mi się że p. poseł żadnych rzeczowych argumentów nie podał. Proszę Panów, co do argumentów, że samorząd gminny, municypalny, powiatowy ma zastąpić należną nam prawnie autonomję, to, zda je się, już wykazałem przedtem ich bezpodstawność. Panowie z Bezpartyjnego Bloku wynaleźli znów jakiś inny surogat, surogat powtarzam, regjonalizm. Tak samo, jak co do każdego surogatu, można się i co do tego wypowiedzieć. Myślicie — tu może się nieco trywjalnie wyrażę — że wynaleźliście proch. Zapewniam, że tak nie jest. Proszę Panów, surogatami nic się nie osiągnie. Jeżeli naród jakiś chce rozwijać się swojem życiem, to musi rozwijać się w swoich ramach i wtedy dopiero może być produktywny. Nasz naród dał tego dowód, myśmy pokonali największe przeszkody, największe, że się tak wyrażę, szykany, nasze kooperatywy, nasz Silskij Hospodar, nasze Sojuzy mleczarskie i t. d., rozwijają się bardzo dobrze bez żadnego regionalizmu. To jest raczej emulacja. I z tego powodu jest to pożyteczne tak samo dla Państwa jak i dla sąsiadów. Więc poco wynajdywać jakieś surogaty?</u>
<u xml:id="u-25.75" who="#JarosławOleśnicki">Proszę Panów! Życie, psychika każdego narodu uczy nas, że naród rozwija się najlepiej sam w sobie, a jeżeli jest w jednem państwie z drugim narodem, to oczywiście, że ten rozwój idzie na korzyść tak samo państwa, jak i sąsiedniego narodu.</u>
<u xml:id="u-25.76" who="#JarosławOleśnicki">Zdaje mi się, że nad temi propozycjami, nad tym sposobem załatwienia faktycznie musimy przejść do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-25.77" who="#JarosławOleśnicki">Chciałbym jeszcze kilka słów, odpowiedzieć na twierdzenia p. Rymara, choć nie należały one wprost do rzeczy. Nie mam tu narazie dat statystycznych w sprawie cyfr przytoczonych przez p. posła Rymara co do szkolnictwa. Zachodzi tu wielkie zasadnicze nieporozumienie. Panowie twierdzą, że szkoły utrakwistyczne to są nasze.</u>
<u xml:id="u-25.78" who="#komentarz">(P. Wierczak: Nie, to są nasze i Wasze.)</u>
<u xml:id="u-25.79" who="#JarosławOleśnicki">I Panowie wykazują, że przecież teraz tych szkół jest więcej, tymczasem my wykazujemy cyfrowo, że mamy szkół ludowych ukraińskich w porównaniu do liczby pod rządami austrjackiemi, o jakieś 2.000 mniej.</u>
<u xml:id="u-25.80" who="#komentarz">(P. Wierczak: Chcemy, żeby nie było osobno polskich i osobno ruskich, tylko wspólne, bo my się chcemy kochać.)</u>
<u xml:id="u-25.81" who="#JarosławOleśnicki">Jest podstawowa zasada, że nauczanie z korzyścią może się odbywać tylko w języku ojczystym. I nawet wprowadza tę zasadę traktat mniejszościowy, tę kardynalną zasadę. Czy Panowie myślą, że w tych szkołach kraj owych, które były za Austrji, nie uczono polskiego? Naturalne i, że uczono, ale uczono od trzeciego roku, wtedy, gdy dziecko w swoim ojczystym języku podstawy nauki otrzymało. A jak jest teraz? Utrakwistyczne szkoły w praktyce wychodzą na to, że w pierwszym roku nauczania uczy się po polsku dziecko jeszcze zupełnie nierozwinięte.</u>
<u xml:id="u-25.82" who="#JarosławOleśnicki">To samo co do osadnictwa i co do parcelacji. Panowie mówią, że te majątki ziemskie były przeważnie w rękach polskich, więc jest to ziemia polska. Ale przecież, gdyby przyszło wywłaszczenie w tych ruchach socjalnych, które się teraz odbywają, to się czyni taki ruch na rzecz tych „Bodenständige”, jak po niemiecku się mówi, na rzecz tych ludzi, którzy swoją krwią i potem, gdy były czasy pańszczyzny, tę ziemię sto razy już odkupili.</u>
<u xml:id="u-25.83" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Może Pan Curtiusa przekona, że większość właścicieli ziemskich jest polska?)</u>
<u xml:id="u-25.84" who="#JarosławOleśnicki">Gdyby były analogiczne warunki, to bym przyznał rację Panu.</u>
<u xml:id="u-25.85" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Gdyby nie polskie rycerstwo, toby tam Tatarzy byli.)</u>
<u xml:id="u-25.86" who="#JarosławOleśnicki">Nie wiem, kto w pierwszym rzędzie bronił, czy nie kozacy.</u>
<u xml:id="u-25.87" who="#JarosławOleśnicki">Proszę Panów, powiedziałem już, że co do asymilacji naszego narodu, to mogę uspokoić Panów ze Stronnictwa Narodowego. Naród nasz już przeżył tyle kalwaryj dziejowych, a nie utracił wiary i pewności w swoją przyszłość jako narodu i nigdy jej nie utraci; niema też w historji przykładu, aby jakiemukolwiek środkami żywy naród mógł być zniszczony, nawet o wiele mniejszy i słabszy od naszego.</u>
<u xml:id="u-25.88" who="#JarosławOleśnicki">Oświadczamy się za wnioskiem mniejszości.</u>
<u xml:id="u-25.89" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MieczysławNiedziałkowski">Istotnie nie przypuszczam, aby argumenty, które mam zaszczyt przedłożyć, mogły Panów skłonić do innego głosowania, aniżeli Panowie głosowali w Komisji Administracyjnej Sejmu. Jeśli zabieram głos, to w pierwszym rzędzie z tego względu, że dokoła zagadnienia autonomji ziem Rzeczypospolitej o większości ukraińskiej nagromadziło się trochę demagogji bardzo obrzydliwej, na którą parę słów odpowiedzi jest, jak sądzę, potrzebnych. Oprócz tego na końcu swego przemówienia dam jeszcze parę dodatkowych motywów, dlaczego głos w tej sprawie zabieram.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie będę Panów nużył historją, zwłaszcza, że bardzo wiele z tych faktów, które warto było przypomnieć, przypomniał, jeśli chodzi o nasze wewnętrzne życie polityczne, przed chwilą p. poseł Oleśnicki, a ja miałem możność przypomnieć niektórym z Panów na posiedzeniu Komisji Administracyjnej. Przypomnę tylko jeden fakt podstawowy, potrzebny mi dla rozumowania. Jak Panowie wszyscy wiedzą, naród ukraiński należy do tych narodów, które wróciły do samodzielnego życia kulturalnego, a względnie w przyszłości politycznego w drugiej połowie XIX stulecia w wyniku demokratyzacji kulturalnej i politycznej społeczeństw i że naród ukraiński, idąc w pierwszych okresach swojego odrodzenia po tej samej linii rozwojowej, po której szły narody czesko słowacki, łotewski, estoński, litewski, znalazł się u schyłku wojny światowej i w okresie rewolucji we Wschodniej Europie w innem położeniu, aniżeli tamte narody i posunąwszy się bardzo daleko naprzód na drodze odrodzenia narodowo-kulturalnego, samodzielności państwowej uzyskać nie zdołał. Wysiłki jego w tym kierunku, zakończyły się, wojskowo rzecz biorąc, porażką w chwili ostatniej próby atamana Petlury, już po zawarciu zawieszenia broni między Polską a Związkiem Sowieckich Republik.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MieczysławNiedziałkowski">Naród ukraiński w wyniku wojny w pewnym swoim odłamie znalazł się w granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Naród polski spotykał się z problemem ukraińskim już przed wojną w obrębie dawnej monarchji Habsburskiej. W okręgach naddnieprzańskich przed wojną stosunek narodu polskiego do wysiłków niepodległościowych I odrodzeńczych narodu ukraińskiego był z natury rzeczy zupełnie odmienny, aniżeli w dawnej monarchji Habsburskiej. Na terenie naddnieprzańskim prawie całe społeczeństwo polskie odnosiło się do wysiłków narodu ukraińskiego z najwyższą sympatją. Zresztą nie jest żadną tajemnicą z niedawnej przeszłości, że obecny p. Wiceminister Spraw Wewnętrznych Korsak zasiadał w Centralnej Radzie Ukraińskiej i podpisał, zupełnie słusznie w mojem przekonaniu, uniwersał o ukraińskiej niepodległości, a nie jest to znowu przeszłość tak bardzo od nas odległa. Inne były drogi rozwoju stosunków polsko-ukraińskich w dawnej monarchji Habsburskiej, ale ośmielę się twierdzić, iż aczkolwiek inne były warunki procesu odrodzeńczego ukraińskiego po jednej i drugiej stronie dawnej granicy, to zasady tego procesu, jego kierunek były bardzo podobne, jeżeli nie identyczne i po jednej i po drugiej stronie, bo zarówno jego przyczyny jak i bieg jego rozwoju były i tu i tam takie same, wynikały z tych samych bardzo głębokich założeń dziejowych, które są silniejsze od wszelkich rządów i od wszelkich państw pojedyńczych. Sądzę, że dziś mówienie o tem, że możnaby rozumieć problem ukraiński jako intrygę Berlina, albo jako spadek po intrydze Wiednia, jest mówieniem w zupełnem oderwaniu od rzeczywistej rzeczywistości, jest rozumowaniem takiem, jak gdybyśmy spadli z księżyca...</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#MieczysławNiedziałkowski">...i nie chcieli widzieć wypadków, które biją bezpośrednio w oczy.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sądzę, że można powiedzieć z calusieńką bezstronnością, że wysiłek odrodzenia narodowo-kulturalnego społeczeństwa ukraińskiego jest bardzo duży, że rezultat tego wysiłku zasługuje u innych narodów na bardzo szczery i głęboki szacunek. Bo ta praca odrodzeńcza dokonywana była w warunkach niesłychanie trudnych, zwłaszcza w ramach dawnego państwa rosyjskiego. Sytuacja w tej chwili wygląda tak, że najbardziej wyrobiony politycznie i najlepiej zorganizowany odłam społeczeństwa ukraińskiego znajduje się w granicach Rzeczypospolitej. I jeżeli tutaj nawet z tej trybuny, już nie mówię o sali, z którą trudno polemizować, padały dzisiaj słowa, z których wynika, że koncepcja autonomicznego rozwiązania problemu ukraińsko-polskiego, prowadzi do rozbioru Polski, do oderwania tych ziem od Rzeczypospolitej, względnie że ta koncepcja została narzucona tym czy innym odłamom polskiej myśli politycznej, przez obce czynniki, to sądzę, że zanim spróbuję ocenić i określić tego rodzaju argumentację, mogę na nią odpowiedzieć właśnie tem odesłaniem nas wszystkich razem wziętych do niedawnej przeszłości, do wiosny 1919 roku, kiedy opinja polska istotnie, jak mówił p. Oleśnicki, od projektu Konstytucji p. posła Głąbińskiego począwszy, do deklaracji konstytucyjnej ówczesnego Ministra Wojciechowskiego, wtedy najbliższego męża zaufania Naczelnika Państwa Piłsudskiego, po przez sprawozdanie delegacji polskiej w Wersalu po przez depeszę Ignacego Paderewskiego, cała opinja polska była jednolita co do przekonania, iż jedyne rozwiązanie tego problemu na polach Galicji wschodniej, zalanych wtedy jeszcze krwią, to jest rozwiązanie autonomiczne. I nie potrafię zrozumieć, dlaczego to, co wtedy było w zrozumieniu kierowników polskiej nawy państwowej jedynem wyjściem i jedynym celem polskiego wysiłku państwowego na ów okres, dziś ma się stać w opinii częściowo tych samych ludzi początkiem rozbioru Polski, początkiem oderwania, początkiem parcelacji Rzeczypospolitej Polskiej. Przecież ten okres czasu nie jest tak długi, który nas dziś oddziela od tamtego.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#MieczysławNiedziałkowski">Zapewne zupełnie są odmienne warunki i międzynarodowe i wewnętrzne, ale jest jedna rzecz ta sama, zagadnienie istotne rozwiązane nie zostało. I te same czynniki dziejowe, które robiły z niego zagadnienie tragiczne dla Polski w latach 1918, 1919, trwają dalej, ten sam ciężar niebezpieczeństwa wisi i nad nami i nad Ukraińcami, jak wisi a ł wtedy. A że jest to okres ciszy historycznej, chwilowego zatłamszenia, że jest chwilowe zmęczenie, to niczego nie dowodzi i samego zagadnienia w żadnym stopniu z powierzchni dziejów nie usuwa.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(Głos: Pan chce to zagadnienie uczynić głośnem.)</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sądzę, że rozsądna państwowa polityka Polski powinna zmierzać do tego, żeby zagadnienie ukraińsko-polskie rozwiązać własnym swoim wysiłkiem i własnem swojem staraniem. Doświadczenie dotychczasowe nietylko uczy, ale uderza każdego, kto patrzy na tę rzecz jako tako spokojnie, że cały dotychczasowy bieg wypadków w stosunkach polsko-ukraińskich, poczynając od lat jeszcze przed przewrotem majowym, poprzez lata po maju, poprzez pacyfikację specjalnie prowadził systematycznie do coraz większego zainteresowania opinji międzynarodowej tym problemem, do coraz większego wysuwania się tego problemu właśnie na forum międzynarodowe.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#MieczysławNiedziałkowski">I dlatego też przypuszczam, że mogę powiedzieć z najzupełniejszem poczuciem słuszności mego poglądu, że ta droga, którą my chcemy wskazać, nie większości tego Sejmu, ale społeczeństwu polskiemu, prowadzi w naszem przekonaniu właśnie do rozwiązania problemu w łonie Państwa Polskiego i w ramach państwowości naszej, podczas gdy wszystkie inne drogi, używane dotychczas, jak wykazała praktyka, nie doprowadziły do niczego.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sądzę, że są dwie tylko możliwe logiczne koncepcje stosunku Polski do zagadnienia ukraińskiego. Pierwsza, biorąca za punkt wyjścia obecne granice Rzeczypospolitej, to jest jako założenie przyjęcie faktu, że społeczeństwo ukraińskie jest na takiem stadjum rozwoju kultury i samowiedzy narodowej, że ani środki sztuczne, ani środki przemocy, ani środki dobrowolnej t. zw. asymilacji tego rozwoju nie cofną.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#MieczysławNiedziałkowski">I wobec tego celem państwowej polityki polskiej jest pociągnięcie społeczeństwa ukraińskiego do współodpowiedzialności za losy kraju, a więc i do współgospodarowania temi obszarami Rzeczypospolitej, na których społeczeństwo ukraińskie stanowi większość. Metoda, prowadząca do tego celu, a wychodząca z tego założenia, to jest program autonomiczny.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#MieczysławNiedziałkowski">Może być teoretycznie postawiona koncepcja wręcz odwrotna a więc założenie: społeczeństwo ukraińskie zbyt wiele się spóźniło z samowiedzą narodową, może być na szlakach historji odrzucone wstecz, może być czy to drogą przemocy czy drogą dobrowolnej asymilacji doprowadzone do zupełnego, czy prawie zupełnego zlania się ze społeczeństwem polskiem. To byłoby założenie. Celem w takim razie państwowej polityki polskiej, musi być jak najszybsze przeprowadzenie tego zlania się. Metoda, zależnie od systemu rządzenia, albo pacyfikacja albo dobrowolna asymilacja, w każdym razie przeszkadzanie wszelkie mi środkami rozporządzalnemi, aby szkolnictwo ukraińskie, aby ukraińskie życie gospodarcze rozwijało się i utrwalało.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#MieczysławNiedziałkowski">Uważam tę drugą koncepcję, zarówno co do celu, jak i założenia i metod za rzecz w najwyższym stopniu szkodliwą dla państwowości polskiej, najzupełniej beznadziejną, o ile chodzi o jej możność wykonania, najzupełniej niezgodną ani z nauką, ani z praktyką, jeżeli chodzi o jej założenie. Natomiast żadnej trzeciej, logicznie przemyślanej koncepcji na dłuższy okres czasu nie widzę, a zdaje mi się, że państwowa polityka polska i przed przewrotem majowym i po przewrocie, prowadzi właśnie taką linję rozwojową, która w gruncie rzeczy do niczego określonego nie zmierza, żadnej określonej postawy wobec zagadnienia polsko-ukraińskiego nie zajmuje, i która w dużym stopniu się sprowadza do odruchów to w jednym, to w drugim kierunku. Pacyfikację uważam za tragiczny i brutalny, ale również za odruch. Tak samo odruchem zupełnie innym jest próba rozbicia tego czy innego stronnictwa ukraińskiego i pertraktacje z takimi czy innymi politykami ukraińskimi w przypuszczeniu branem a priori, że to rozwiąże problem polsko-ukraiński. Ale naturalnie ani pacyfikacja, ani pertraktacje z ukraińskimi politykami, ani też wszystko to, o czem mówił w teorji p. Zdzisław Stroński, nie prowadzi do żadnej formy rozwiązania samego problemu.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#MieczysławNiedziałkowski">P. Stroński mówił o współżyciu gospodarczem, o współżyciu kulturalnem, o współżyciu na terenie szkolnym dwóch narodowości, zamieszkujących obszary południowo-wschodnie Rzeczypospolitej, mówił tak, jak gdyby w gruncie rzeczy nic nie stało dziś na przeszkodzie temu dobremu i pokojowemu współżyciu. P. Stroński doskonale rozumie, że od tych słów do praktyki jest niesłychanie daleko. I to jest istotnie stan z każdego punktu widzenia nieobliczalny i nienormalny, że po 13 latach niepodległości Polska nie posiada nawet zawiązku wyższej uczelni ukraińskiej, że niema ani jednej zawodowej szkoły ukraińskiej na ziemiach Rzeczypospolitej Polskiej, że utrakwizacja nie jest żadnem rozwiązaniem problemu szkolnictwa ukraińskiego — to są rzeczy, w które nikt nie wierzy ani po jednej, ani po drugiej stronie, że instytucje gospodarcze ukraińskie są w dużym stopniu zachwiane, że represje były olbrzymie, że słowa o współżyciu politycznem, gospodarczem i szkolnem są oddzielone niesłychanie głęboką i szeroką przepaścią od praktyki dnia codziennego. Ale przypuśćmy na jedną chwilę, że te słowa p. Zdzisława Strońskiego byłyby w czyn wprowadzone, że istotnie Ukraińcy w Polsce uzyskaliby pełne równouprawnienie polityczne i praktyczne w zajmowaniu urzędów państwowych, gdyby nawet dostali wyższą uczelnię i dostali odpowiednią ilość szkół w stosunku do ich potrzeb — przypuśćmy, że to wszystko nastąpi — byłby to niewątpliwie kolosalny krok naprzód, ale zagadnienie narodowe polsko-ukraińskie pozostałoby takie same, jak było przed wojną. Bo zagadnienie narodowe polsko-ukraińskie polega nie na tem tylko, że Ukraińcy są usuwani od posad państwowych, nie na tem, że jest za mało szkół, nie na tem, że jest za mało, czy wcale niema pomocy dla ich instytucyj gospodarczych, ale zagadnienie narodowe — Panie Pośle — i ukraińskie i każdego innego narodu na świecie i w przeszłości i teraźniejszości i tak zapewne będzie w przyszłości, to jest zagadnienie gospodarowania danego narodu na tem terytorjum, które uznaje za swoje — słusznie czy niesłusznie, albo, w którem się spotkał z innym narodem i stworzył dzięki temu w biegu historji terytorjum mieszane, względnie o większości posiadającej naprzeciwko siebie dużą, znaczną mniejszość, również na wysokim stopniu kultury i również dobrze zorganizowaną.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(Głos: Granice ołówkiem zrobić na mapie.)</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#MieczysławNiedziałkowski">Rozwiązanie problemu narodowego, jak sądzę, w ramach państwowości polskiej, leży tylko w jednem, to znaczy w takiem zorganizowaniu współżycia tej zwartej narodowej masy ukraińskiej na terenach Rzeczypospolitej Polskiej ze zwartą polską mniejszością i z całem Państwem, któreby dawało fakt jedyny rozwiązujący zagadnienie narodowe, a nie polityczne czy gospodarcze, to znaczy fakt wciągnięcia do współgospodarowania na tych obszarach ziem i jednej i drugiej grupy narodowej.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To jest typowo nielogiczne rozumowanie.)</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#MieczysławNiedziałkowski">Na to innego sposobu nie widzę poza koncepcją autonomiczną. I ta dyskusja, jak i te wyrazy oburzenia przypominają mi z przeszłości rzeczy, które się również słyszało w takiej samej formie, albo w formie podobnej, a które okazywały się bardzo prędko, niesłychanie dalekie od praktyki życia, od rzeczywistej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów, był taki czas, kiedy było czemś nie do pomyślenia dla całego prawie społeczeństwa węgierskiego, aby można było mówić o autonomji Chorwacji, i był taki czas w październiku 1918 r., kiedy hr. Tisza błagał hr. Karoly'ego, aby się udał na gwałt do Chorwacji dla przeprowadzenia rokowań o autonomy ę, przekraczającą już o wiele w koncepcji hr. Tiszy największe wymagania i największe żądania Chorwatów. Hr. Tisza odpowiedział wtedy zapóźno.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#komentarz">(Głos: Ale to co innego, tam nie było Węgrów. Inny głos: Tam było zwarte terytorjum.)</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#MieczysławNiedziałkowski">Przedewszystkiem Pan się myli, ponieważ Chorwaci posiadali znaczniejszą mniejszość węgierską, następnie w okresie należenia do państwowości węgierskiej ta mniejszość była jeszcze większa; więc trzeba to troszkę znać.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#komentarz">(Głos: Pan nie zna terenu. Inny głos: Nielogiczne założenie, kiepskie porównanie.)</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jedynym przykładem w historyji, jaskrawym, wskazującym na to, że droga, którą można rozwiązać zagadnienie mniejszości narodowej w ramach jednej państwowości, jest jedynie droga autonomji dla tych poszczególnych obszarów, jest, jak dotąd doprowadzonym do końca w niesłychanie pomyślny dla tego państwa sposób, rozwój imperjalnej polityki Wielkiej Brytanji. Jeżeli nie podoba się Panom przykład z hr. Tiszą, to przykład walk o autonomję Irlandji może podoba się Panom inaczej, albowiem obszar Ulsteru miał nawet znacznie większą autonomję, aniżeli Irlandja. Walki były niesłychanie ostre i gwałtowne, te same były używane formuły o początku parcelacji Wielkiej Brytanji, o oderwaniu na wieki wieczne Irlandji od Londynu, te same były twierdzenia, że umiarkowani liberałowie angielscy są zdrajcami stanu, praktyka poszła w tym kierunku, że dała rezultaty, które pozwoliły Wielkiej Brytanji tak stanąć podczas wojny światowej w obronie swoje pozycji i tak stanąć po wojnie światowej.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Ale Irlandja jest wyspą oddzieloną od Anglji morzem. Głos z ław P. P. S.: I nie ma szlachty polskiej. Głos z ław B. B. W. R.: Socjalistów też nie ma. Głos z ław P. P. S.: Nacjonaliści, spokojnie. Głos z ław B. B. W. R.: A jak w Indjach? Głos z P P. S.: Zwolennicy Brześcia o Indjach nie mają prawa mówić.)</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#MieczysławNiedziałkowski">Panowie wysuwają jako przeciwny argument, że na wschodzie Rzeczypospolitej jest nie morze, ale Związek Republik Sowieckich. Nie sądzę, żeby ten argument w jakimkolwiek stopniu był przekonywujący Związek Republik Sowieckich ma w swoim obszarze państwowym ogromną większość narodu ukraińskiego, Związek Republik Sowieckich z chwilą, gdy zechce a można powiedzieć właściwie, że już zechciał, ma w swoim ręku inicjatywę prowadzenia sprawy ukraińskiej w sensie i zakresie międzynarodowym. To prowadzenie przeżywa różne fluktuacje i ewolucje. Przypuszczam, że Panowie wiedzą, że koncepcja polityki ukraińskiej Lenina odbiegła znacznie od koncepcji obecnej Stalina. Nie ulega żadnej wątpliwości, że po stronie wschodniej od Rzeczypospolitej ziemie są zamieszkałe w większości przez ludność ukraińską, że są tam znacznie większe masy tej ludności ukraińskiej i że problem ukraiński istnieje i w Polsce i w Związku Republik Sowieckich. I wydaj e mi się, że ten fakt byłby kolosalnym argumentem na rzecz koncepcji autonomji, a bynajmniej nie odwrotnie. Bo jeżeli tam z chwilą, gdy tam istotnie powstanie Piemont Ukrainy niepodległej, to położenie ulegnie bardzo radykalnej zmianie i bardzo gruntownej zmianie na na szą niekorzyść.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ja mogę zrozumieć rozumowanie obozu narodowego, wydaj e mi się, że jego założenia tkwią korzeniami w starej tezie narodowo-demokratycznej galicyjskiej, o Wiedniu, jako jedynym wytwórcy ruchu narodowego ukraińskiego, i dlatego także rozumiem w pewnym stopniu myśli i uczucia tej części klubu B. B., która źródłami tkwi w zespole stu w przeszłości narodowo-demokratycznej, rozumiem, że ta część idzie w tym samym kierunku, myśli temi samemi kategorjami. Ale nie bardzo rozumiem myślenia i odczuwań w tych rzeczach tej części Panów obozu, która w 1919 i 1920 roku i przedtem jeszcze w sposób niezmiernie energiczny i niezmiernie stanowczy wysuwała koncepcję inną zupełnie,...</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#MieczysławNiedziałkowski">(Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#MieczysławNiedziałkowski">...a z tej koncepcji innej, mojem zdaniem, w dużym stopniu słusznej wynikały i zupełnie inne praktyczne konsekwencje. Proszę Panów, gdybysmy nie musieli się wycofać z wyprawy kijowskiej i stworzenia niepodległego państwa ukraińskiego t. zn. gdyby siła zbrojna polska była nietylko w Kijowie, ale pozostała w Mińsku Litewskim, czy Panowie sobie wyobrażają, że byłaby jakakolwiekbądź możliwość istnienia centralistycznego państwa w takich rozmiarach i o takiej mieszanej narodowościowo ludności? Naturalnie nie.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#komentarz">(Głos: Wtedy byłoby co innego, ale był układ z Petlurą.)</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#MieczysławNiedziałkowski">Układ federacyjny dopuszczał istnienie odrębnego państwa ukraińskiego, ale proszę pamiętać, że układ z Petlurą rozszerzał granice Rzeczypospolitej do Kamieńca Podolskiego, że układ z Petlurą wciągał znacznie większą ilość ludności ukraińskiej do granic Rzeczypospolitej Polskiej. I gdyby układ z Petlurą został wcielony w życie, a z drugiej strony, jak powiedziałem, Mińsk Litewski pozostał w granicach Rzeczypospolitej, to czy Panowie sobie wyobrażają, że Polska, posiadając w swoich granicach ziemie od Wołynia, południowego Polesia poprzez Galicję Wschodnią po Podole, że te ziemie nie byłyby dzisiaj ziemiami autonomicznemi, aczkolwiek, będąc ziemiami ukraińskiemi, należałyby, przypuśćmy, do Rzeczypospolitej Polskiej? To byłoby konsekwencij ą naj zupełnie j logiczną, nieuniknioną, i z tamtych czasów sobie nie przypominam, żeby ludzie wówczas kierujący polityką na Wschodzie, nie wyciągali dla siebie zupełnie logicznie tej konsekwencji.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#MieczysławNiedziałkowski">Koncepcje autonomiczne i dla ziem ukraińskich i dla ziem północno-wschodnich były logiczną konsekwencją zasadniczego poglądu na to, jak należy organizować i przebudowywać całą Europę wschodnią aż po ziemie rdzennie rosyjskie. Jeśli te koncepcje autonomiczne są dziś próbą parcelacji polskiej, jeżeli są dziś próbą oderwania od niej tych czy innych obszarów, to Panowie się zgodzą, że wtedy byłoby większe niebezpieczeństwo, bo wynikające z rozszerzenia terytorjum, zajętego przez obcą, a nie polską narodowość, t. zn. ze zwiększenia ilościowego tych sił, któreby ewentualnie stały się siłami separatystycznemi.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#MieczysławNiedziałkowski">Muszę się też zastrzec i to w formie bardzo stanowczej — przeciw temu, co było dla mnie niespodzianką w zakończeniu referatu p. Zdzisława Stroń- skiego. P. Stroński, jak go dobrze zrozumiałem, uznał, że jest to zjawisko niesłychanej doniosłości, że z matematyczną ścisłością można stwierdzić, że projekt P. P. S. wpłynął do Sejmu w miesiącu październiku, a już nie wiem kiedy jakieś stowarzyszenie powzięło również uchwałę na rzecz autonomji ziem wschodnich Rzeczypospolitej. Przedewszystkiem muszę przytoczyć Panom przykład, że projekt nasz został opracowany między r. 1922 a 1923, wtedy, kiedy stowarzyszenie nie brało widocznie czynnego udziału w polityce europejskiej. Nie lubię tego rodzaju argumentu. Sądzę, że dla niektórych z Panów ten argument będzie miał moralne znaczenie, że istotnie ś. p. p. Hołówko był współautorem tego projektu od a do z, tak jak dziś wygląda. Ale zagadnienie ukraińskie w Polsce przed czterema laty wyglądało zlekka łagodniej niż dziś, ale w swojej istocie było takie same. Słowem, muszę w sposób najzupełniej stanowczy odeprzeć tego rodzaju napomykania i niesłychaną łatwość, z jaką Panowie używają bez przerwy przy każdej sposobności takich argumentów.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#komentarz">(Głos z ław B. B.: Czy Pan nie należy do międzynarodówki?)</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie wiem czy Pan nie należy do jakiegoś międzynarodowego stowarzyszenia, np. Stowarzyszenia Przyjaciół Ligi Narodów.</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#MieczysławNiedziałkowski">P. P. S. stanęła na stanowisku autonomji terytorjalnej od bardzo dawna. P. P. S. wysunęła pierwsza w międzynarodówce problem autonomji, jako sposób rozwiązywania problemów narodowościowych, mniejszości narodowych t. zw. zwartych. Na tem stanowisku stoimy w dalszym ciągu i powtarzam nie widzimy, sposobu załatwienia tego problemu w granicach i w ramach państwowości polskiej.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#MieczysławNiedziałkowski">Słówko „zapóźno” w polityce ma znaczenie bardzo tragiczne, i najbardziej charakterystyczną cechą właśnie zagadnień narodowościowych bywało zawsze to, że przychodzono do prób ich rozwiązania ze strony narodu silniejszego wtedy, kiedy już było zapóźno. I strasznie łatwa na to odpowiedź, że niema żadnego porównania. Przedtem, niż taki fakt dziejowy zachodzi. to zwykle ci, którzy jeszcze są spokojni, nie widzą żadnej analogji, ani żadnego porównania.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#MieczysławNiedziałkowski">My nawet w tej sytuacji, w której dziś Polska się znajduje, sądzimy, że wybiła ostatnia godzina na to, ażeby myśl, pierwsza myśl została głośno i publicznie w społeczeństwo polskie rzucona. Naturalnie, wiemy bardzo dobrze, że Panowie nie będą za naszym projektem głosowali, ani go nie odeślą do komisji do dalszego szczegółowszego badania, nie mamy najmniejszych co do tego złudzeń, ale mimo to dla mnie nasz projekt autonomiczny nie jest prostą demonstracja,...</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tylko demonstracją.)</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#MieczysławNiedziałkowski">...bo każde ziarno musi być kiedyś rzucone do ziemi,...</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Już jest rzucone.)</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#MieczysławNiedziałkowski">...ażeby mogło wydać plon. A czas na to, ażeby ten plon mógł dojrzeć. Według naszego przekonania czasu tego jest niewiele. Obóz Panów w r. 1926 miał w swoim ręku w sprawach polityki narodowościowej naprawdę złoty róg. Mniejszości narodowe wyciągały ręce do twórców przewrotu i do tych, którzy przewrót przeprowadzili. Wtedy możliwości przed Panami były kolosalne. Sadzę, że Panowie ten złoty róg zniszczyli i zmarnowali zupełnie i że najcięższym błędem, który jest czemś więcej niż błędem, bo błędem odbijającym się na całym kraju, to było to ostateczne i definitywne zniszczenie tego złotego rogu w zeszłym roku podczas pacyfikacji i później poprzez Brześć, łączący zarówno posłów ukraińskich jak i posłów polskiej demokracji. Ale problem ukraiński stoi nietylko przed obozem sanacyjnym, nietylko przed Rządem p. Prystora, on stoi przed cała Polską, a monopolu ani na Polskę, ani na jej przyszłość Panowie ani macie, ani mieć nie będziecie. I my ten problem stawiamy na porządku dziennym opinji publicznej dlatego, że uważamy siebie za współwinowajców dzisiejszej ciszy, która usiłuje pokryć milczeniem, to, że się problem nie zaognia i nie zaostrza, która usiłuje udawać, że nie widzi tego, co istotnie zachodzi i usiłuje udawać, że nie widzi tego, co my widzimy bardzo dokładnie. I istotnie, niedługo może przyjść taki czas, kiedy już byłoby zapóźno na samodzielny wysiłek ze strony społeczeństwa polskiego. Dlatego głównie wnieśliśmy nasz projekt autonomiczny. Ale tak samo nie możemy podzielać tego poglądu o dolewaniu oliwy do ognia, jak i nie możemy podzielać tego poglądu, na którym się opiera całe rozumowanie p. Zdzisława Strońskiego, a który jest starym poglądem — niema w tem żadnej obrazy — poglądem Stołypina: najpierw uspokojenie, a potem reformy. W życiu zwykle bywa naodwrót. Uspokojenie przychodziło wiele razy w historji w wyniku reform, ale reformy nie przychodzą nigdy i nigdzie w wyniku uspokojenia. Dla uspokojenia się mówi: bądźcie grzeczni, a może coś się dla was zrobi. Jeszcze jak historja historja, tak nie rozwiązano żadnego zagadnienia, a napewno nie rozwiąże się zagadnienia ukraińskiego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. ks. Szydelski.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SzczepanSzydelski">Wysoki Sejmie! W imieniu Klubu, do którego mam zaszczyt należeć, oświadczam, że będziemy głosowali przeciw wnioskowi, zgłoszonemu przez klub Polskiej Partji Socjalistycznej. Uznajemy, że istnieje problem pożycia polsko-rusińskiego. uzna jemy, że ten problem jest bardzo trudny i że musi być wysiłek po stronie jednej i drugiej, ażeby ten problem był rozwiązany ku obopólnej korzyści. Sądzimy jednak, że projekt tu zgłoszony nie jest możliwy do przyjęcia dla społeczeństwa polskiego dlatego, że faktycznie naraża on na pewne niebezpieczeństwo i straty życie naszego narodu polskiego, a przytem także nadwyrężą poważnie stosunek tych ziem do całości Państwa.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SzczepanSzydelski">Daty i fakty, które p. Oleśnicki z tego miejsca przedstawił, są jednym długim dowodem, że społeczeństwo polskie na terenie dawnej Galicji, dzisiejszej Małopolski Wschodniej szukało porozumienia z ludnością ruską i szukało drogi, aby uczynić to współżycie możliwie zgodnem i aby także obydwie ludności były współodpowiedzialne za stan gospodarki i za losy tego kraju. Niezawodnie i samo społeczeństwo polskie rozumie potrzebę tego współżycia i nie uchyla się, owszem chce, aby także społeczeństwo ruskie było współodpowiedzialne za losy Państwa. Niestety, doświadczenia ostatnich lat pod tym względem może dały pewną naukę rozmaitym kołom i może tem się tłumaczy, że pewne koła, które dawniej godziły się na różne projekty, między innemi dotyczy to także i dawnego stanowiska ś. p. Hołówki, dzisiaj pewne myśli zmieniły i dzisiaj inne stanowisko jest zajmowane, aniżeli dawniej.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SzczepanSzydelski">Wysoki Sejmie! Niezawodnie skargi, podnoszone niejednokrotnie przez przedstawicieli społeczeństwa ruskiego, w dużej mierze były przesadne i jeżeli tu mówiono naprzykład o utrakwizacji szkół, to wiadomo Panom niezawodnie, że przeciw tej ustawie podnosiły się żale i krzyki z pośród społeczeństwa polskiego w Małopolsce. Jednak w poszukiwaniu dróg współżycia i współpracy ten problem jest jednym z możliwych i utrakwizacja nie miała na celu przeszkadzania w pracy kulturalnej społeczeństwa ruskiego, ale raczej ułatwienie tego zgodnego współżycia. Nie jest przecież rzeczą tajną, że jednak liczono na to, że wspólne wychowanie się w tym samym zakładzie, na tych samych ławach szkolnych zacieśni stosunki między młodzieżą jedną a drugą i przyzwyczai ludność jedną i drugą do stykania się częstszego w przyszłości na zasadzie pewnej równości współpracy.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SzczepanSzydelski">Tak samo nieraz i inne skargi, tu wytaczane, nie miały może tego celu, żeby uchylić się od pociągnięcia społeczeństwa ruskiego do współgospodarowania w kraju. Niezawodnie to współgospodarowanie było i jest i tak samo będziemy się bardzo cieszyli, jeżeli także społeczeństwo ruskie będzie chciało współodpowiadać za całość naszej Rzeczypospolitej. Na razie jednak uważam, że jest na porządku dziennym tylko sprawa projektu, zgłoszonego przez kolegów naszych z klubu socjalistycznego stworzenia osobnej prowincji Polski, która ma mieć szeroko pojętą autonomię, której oczywiście większość będzie niepolska, i właśnie mając do czynienia z tym projektem, uważamy, że nie stwarza on platformy do zgodnego i pokojowego współżycia, że pewne analog je przytoczone tu przez p. Niedziałkowskiego nie są ścisłe, nie odpowiadają tym samym warunkom. Jest duża różnica między stosunkami naszemi a w Chorwacji, czy Irlandji i to, co tam byłe właściwe i wskazane, tu może być przedmiotem pewnych rozważań, pewnych obaw, pewnych lęków.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SzczepanSzydelski">Dlatego też uważam, że w tym stanie rzeczy, jaki dziś jest, ten projekt nie ułatwiałby nawet tego pokojowego współżycia i tej współodpowiedzialności ludności jednej i drugiej za całość i losy Rzeczypospolitej Polskiej i dlatego oświadczamy się przeciw temu projektowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Brzozowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JanBrzozowskiHaluch">Wysoka Izbo! Jako poseł miasta Lwowa poczuwam się do obowiązku zabrania głosu w toczącej się dyskusji.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#JanBrzozowskiHaluch">Projekt przedłożony przez p. Niedziałkowskiego otwiera bardzo szerokie perspektywy przed miastem Lwowem. Lwów ma stać się centrem nowej dużej prowincji Polski, ma się stać siedzibą sejmu krajowego, ma się stać siedzibą rządu krajowego, z pełnomocnym ministrem na czele, ma się stać siedzibą Najwyższego Trybunału Apelacyjnego, słowem ma się stać miastem wielkiem, centrem politycznym nietylko Małopolski Wschodniej, ale i Wołynia. Podlasia i Polesia. Jest to nowa rola, są to nowe perspektywy, wspaniałe miraże, które się otwierają przed miastem Lwowem i zdaje się zabranie głosu przeze mnie w tej chwili jest aż nadto usprawiedliwione. Wolę tu z tej wysokiej trybuny odpowiedzieć na to, o co na najbliższem posiedzeniu lwowskiej rady miejskiej mogą mnie zapytać towarzysze p. Niedziałkowskiego: a gdzie Pan, Panie Prezydencie, Panie Pośle Lwowa był wtedy, kiedy w Sejmie mówiono o przyszłości tego miasta, tego grodu? Ponieważ uważam, że rada miejska poświęcona przedewszystkiem interesom gospodarczym nie jest powołana do tego rodzaju dyskusji, uważam, że forum tej Wysokiej Izby jest więcej odpowiednie i towarzysze p. Niedziałkowskiego mogliby wnieść interpelację…</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#komentarz">(P. Piotrowski: Niech Pan nam to pozostawi.)</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#JanBrzozowskiHaluch">Bezpiecznie jest, bezpiecznie. powiedział Manlicher.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#JanBrzozowskiHaluch">Wolę więc z tej wysokiej trybuny na te zarzuty odpowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Lwowscy socjaliści są przeciwni tej autonomji.)</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#JanBrzozowskiHaluch">Jeśli mówię w tym wypadku o przyszłości m. Lwowa, to jak każda przyszłość ma swoje zarodki nietylko w teraźniejszości, ale i w swojej przeszłości, więc Panowie pozwolicie, że w tym wypadku poświęcę słów parę roli historycznej Lwowa, ażeby spojrzeć na to zagadnienie, które w tej chwili jest przedmiotem obrad, z pewnej perspektywy historycznej.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#JanBrzozowskiHaluch">Ja nie chcę cofać się do bardzo odległych czasów, nie chcę cofać się do kronik nestorowskich, kijowskich, nie chcę mówić o sporze historycznym o Grody Czerwieńskie, do których niewątpliwie i miasto nasze należało.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Szkoda.)</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#JanBrzozowskiHaluch">Szkoda? Mógłbym o tem dużo mówić, o tych pradziejach i bardzo być może, że w najbliższej przyszłości nauka prahistorji rozwiązanie tych zagadnień nam przyniesie i nam to dokładniej wyjaśni.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#JanBrzozowskiHaluch">Mogę dla Pana Posła parę słów na ten temat powiedzieć, widzę jednakże, że Pan Poseł nie jest tego ciekaw.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Chodzi o przyszłość.)</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#JanBrzozowskiHaluch">Zarodki przyszłości mieszczą się w dawnej przeszłości i tej przeszłości trzeba także kilka słów poświęcić. Bardzo być może, iż nauka w niedługim czasie wyjaśni nam jakie to dawniej były związki tej wspólnoty pradziejowej. Nie jest losem przypadku, że te same nazwy plemion, które pojawiały się za Dnieprem, Polan. Kujawian, że nazwy ich spotykamy również nad Gopłem, a to, że nawet na Peloponezie nazwa Polan i Kujwian zabłąkała się, nie osłabia w tym wypadku tego, że pochodzą one od pewnego wspólnego pnia. Zanim powstał spór o Grody Czerwieńskie, łączyła nas niewątpliwie w okresie kultury grodziskowej pradziejowa wspólnota. Ja nie chcę się zajmować dalej temi okresami, bo Panowie Posłowie nie są tego ciekawi i sporem, który był między Piastami a poszczególnemi drobnemi dynastjami ruskimi.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#JanBrzozowskiHaluch">Muszę tu jednak podkreślić okres największy i najwspanialszy naszej wspólnej historji, okres Jagiellonów, który zaczyna się bitwą pod Grunwaldem, gdzie Polacy i Rusini wspólnie stawiali czoło nawale germańskiej, a który to okres skończył się najwspanialszym aktem, jaki był w naszej historji, aktem Unji Lubelskiej, — ten okres Jagiellonów, kiedy to na dworze królewskim język ruski był równouprawniony z językiem polskim, był językiem kancelarji królów polskich, kiedy to Statut Litewski był w tymże języku pisany. Nawiązując do tych tradycyj, jakżeż dziwnie w perspektywie dziejów wygląda stawiany tu zarzut o tej ekskluzywności, o tej przepaści, jaką dziś chce się wykopać między społeczeństwem polskiem, między państwowością polską a odrodzoną świadomością — nie tyle odrodzoną, ile nowotworzoną — świadomością narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#JanBrzozowskiHaluch">Proszę Panów, podkreślam, że ten okres rozwoju naszego historycznego, że ten okres epoki Jagiellonów, który rozwiązał problem współżycia Polaków i Rusinów, który rozwiązał kwestję ruską, bo powiadam, że kwest ja ukraińska jest tylko szczegółem, jest fragmentem kwestji dużej, historycznej kwestji ruskiej.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#komentarz">(Przerywania na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#JanBrzozowskiHaluch">Nie rozumiem? — Być może, może Pan będzie łaskaw mnie pouczyć, może mnie nawet przekona, jeżeli to będzie rozsądne i logiczne. Stwierdzam, że gdy to rozwiązanie kwestji polsko-ruskiej za panowania Jagiellonów nastąpiło, nastąpił także rozwój mocarstwowy Polski. Rzucono wtedy podwaliny pod wpływy naszej polityki na zachodzie i zarysowała się koncepcja federacji karpackiej. Pola Warny i Mohacza stwierdzają, że idea jagiellońska była tym katalizatorem słowiańszczyzny krzepnącej na południowo - zachodnich ziemiach słowiańskich. Idea jagiellońska potrafiła stawić czoło wrogom z południowego wschodu, a potrafiła to robić skutecznie, przeciwstawiając się równocześnie dziejowemu wrogowi Słowiańszczyzny, następującemu na nas z zachodu.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#JanBrzozowskiHaluch">I cóż się dzieje obecnie? Dziś w odrodzonej Rzeczypospolitej Polskiej używa się tej trybuny dla wygłaszania mów, przyznaję to posłowi Oleśnickiemu, w tonie spokojnym, względnie rzeczowym, bez wielkiej namiętności, wygłasza się mowy dla Europy, wygłasza się mowy dla Ligi Narodów, wygłasza się mowy dla całego Zachodu, skierowane w swej istocie przeciwko państwowości polskiej. Czyż nie jest to jakaś gorzka ironja, że p. Oleśnicki, noszący to samo nazwisko, które nosił wielki kanclerz Jagiellonów ten, który rozumiał i umiał rozwiązać kwestję współżycia Polski i Rusi, dziś mówi dla tej Europy w ten sposób, o jakichś nadzwyczajnych krzywdach, które spotykają naród ukraiński ze strony nowoodbudowanej państwowości polskiej.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#JanBrzozowskiHaluch">Owszem, nawiążemy do tego końcowem przemówieniem, trochę cierpliwości, mamy czas. Narazie zajmiemy się w sposób spokojny tem, co p. Oleśnicki raczył tu powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#JanBrzozowskiHaluch">Podnosił on momenty historyczne, ale przepomńiał o tych, które ja właśnie przytoczyłem. Dla niego one nie istnieją, nawiązał do nowszych dziejów, do czasów Austrji. Opowiadał, że Panowie postanowili wysunąć postulat galicyjskiej autonomji, że w tym galicyjskim sejmie byliście jednak słabo reprezentowani, byliście zdani na łaskę i niełaskę Polaków pomimo, że byliście tymi Tyrolczykami wschodu tej Austriacko - Habsburskiej monarchii.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#JanBrzozowskiHaluch">Proszę Panów! Poruszył p. Oleśnicki szereg innych momentów. Poruszył kwestję wielkiej wojny światowej. polskich nastrojów ugodowych, sprawę interwencji gen. Barthelemy, powoływał się na te konferencje, które miał z nim osobiście. Otóż stwierdzam tutaj, że rzeczywiście w tej fali potopu, która nas zaczęła zalewać, pod wpływem depresji powstały tu i ówdzie w społeczeństwie polskiem może i defetystyczne poglądy. Być może, proszę Panów, że za dużo w tym wypadku powiedziałem, ale któż te nastroje przekreślił, nikt inny, tylko bohaterska obrona Lwowa, zapał i poświęcenie lwowskich dzieci.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#JanBrzozowskiHaluch">Proszę Panów! Pan poseł Oleśnicki powołuje się na gen. Barthelemy. I ja także miałem sposobność rozmawiać z gen. Barthelemy, którego witałem na granicy Państwa Polskiego, kiedy to przyjeżdżał do nas na czele pierwszej misji koalicyjnej. I wtedy to rzeczywiście w rozmowach naszych toczonych z otoczeniem generała Barthelemy pachniało coś niecoś naftą.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#komentarz">(P. Stefan Dąbrowski: Ja byłem reprezentantem Rządu Polskiego w tych rokowaniach i stwierdzam, że generał Barthelemy nigdy sprawy z punktu widzenia nafty nie traktował!)</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#JanBrzozowskiHaluch">Ja odpowiadam posłowi Oleśnickiemu, który tu nam wyraźnie mówił o projektach i propozycjach, dotyczących nafty i Zagłębia Borysławskiego. Bynajmniej nie twierdzę, by to był francuski punkt widzenia, Generał Barthelemy był szefem misji koalicyjnej, wśród której jednak byli tacy, którzy się bardzo żywo problemem naszej nafty interesowali, a na świadka tej okoliczności mogę powołać jadącego razem z nami ówczesnego porucznika inż. Szczepanowskiego.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#JanBrzozowskiHaluch">Nie chcę mówić o tem, co potem było. Nie chcę mówić o armji gen. Hallera, która zdaniem pana Oleśnickiego „dokończyła” nieszczęśliwą, chorobami zdziesiątkowaną, wycieńczoną, pozbawioną amunicji armję ukraińską. W każdym razie jest to rzeczą dość charakterystyczną, że armja ta nie dostała amunicji, mimo że tak duże ilości cystern nafty wysyłała do Węgier Czech i Austrji. Dyzlokacja armji gen. Hallera, której transporty miałem zaszczyt przeprowadzać. była zupełnie inna, nie szła w kierunku wojsk Republiki Zachodniej Ukrainy, ale szła klinem, który miał się wczepić i zasłonić nas osłoną od wschodu, od armji bolszewickiej.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#JanBrzozowskiHaluch">P. poseł Oleśnicki powoływał się tutaj na uchwałę Rady Ambasadorów z roku 1919. Już tutaj w odgłosach, które padły z ław, stwierdzono, że rzeczywiście uchwała Rady Ambasadorów, powzięta na wniosek Lloyda George'a, później uchwała tejże Rady Ambasadorów została anulowana. Starły się wówczas dwa poglądy w stosunku do Małopolski Wschodniej i Polski, pogląd Lloyda George'a i pogląd Clemenceau i wiemy, że ten ostatni zwyciężył.</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#JanBrzozowskiHaluch">Nie chcę mówić o tej uchwale Rady Ambasadorów, która zapadła po uchwaleniu naszej ustawy z dn. 22/9 1922 r., która mówiła o zasadach powszechnego samorządu wojewódzkiego, a między innemi wspominała dokładniej i bardziej szczegółowo o województwach lwowskiem, tarnopolskiem i stanisławowskiem.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#JanBrzozowskiHaluch">Nie chcę się sprzeczać, nie jestem filologiem, powołanym do interpretacji tekstów francuskich, czy to jest ta autonomja terytorjalna, o której mówił p. Oleśnicki, ale sam ten fakt stwierdza, że ta ustawa, na którą powołuje się uchwała Rady Ambasadorów, ustawa uchwalona we wrześniu 1922 r. za rządów prezesa rady ministrów p. Nowaka, w okresie przedwyborczym stwierdza, że Polska chciała, aby wszyscy jej obywatele w tym Wysokim Sejmie zasiedli i wszyscy nad tem wspólnem dobrem Rzeczypospolitej radzili. I cóż się stało? Panowie tu nie przyszli i wystarczyło, by ktoś chciał tylko tu przyjść, to go spotkała kula mordercza. Tak zginął ś. p. Sydor Twerdochlib. Jakie nastroje wówczas w waszem społeczeństwie panowały, będzie dostateczne, jeżeli stwierdzę, że na pogrzebie tego wielkiego patrjoty ukraińskiego, który chciał współżycia z narodem polskim własne duchowieństwo — a był on obrządku grecko-katolickiego — nie stawiło się, traktowało jako pogrzeb jakiegoś samobójcy.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#komentarz">(Głos: Wybyście inaczej nie postąpili.)</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#JanBrzozowskiHaluch">Już po r. 1923, po tej uchwale Rady Ambasadorów, nastąpił nowy moment, wprowadzone były ustawy językowe. Sejm polski przyznał społeczeństwu ruskiemu prawo posługiwania się własnym językiem w szkolnictwie, sądownictwie, w administracji, ale to jest drobiazg i detal, powiada p. Oleśnicki, bo wyście w Austrji mieli znacznie większe swobody. Pozwoli sobie przypomnieć p. Oleśnicki, który traktuje kwestję ukraińską jako ściśle ukraińską, że w tym wypadku to była nasza tradycja dawna, tradycja jagiellońska, kiedy to język ruski był równouprawniony i rozciągał się nietylko na te terytorja, które są Małopolską Wschodnią, ale na wszystkie ziemie ruskie bez względu, czy są one na południu, czy na północy położone.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#komentarz">(P. Jeremicz: A rzeczywistość jest ta, że niewolno napisać z więzienia jednego słowa po białorusku.)</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#JanBrzozowskiHaluch">Z więzienia zdaje się, że i po polsku niewolno.</u>
<u xml:id="u-31.34" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-31.35" who="#JanBrzozowskiHaluch">P. poseł Oleśnicki stawia w całej rozciągłości z tej trybuny kwestję ukraińską jako program międzynarodowy, jako zagadnienie na wskroś międzynarodowe. Oczywiście mówi się w tej Izbie bardzo rozmaicie. Mówi się w dyskusji rzeczowo do posłów, mówi się częstokroć dla galerji, mówi się często, jak Niemcy powiadają „zum Fenster hinaus” dla ulicy i mówi się tak, jak dziś mówił p. Oleśnicki, dla Europy.</u>
<u xml:id="u-31.36" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Akustyka w Europie jest jeszcze gorsza niż na naszej galerji. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-31.37" who="#JanBrzozowskiHaluch">To prawda, głos czasem nie dochodzi, chyba że p. posłanka Rudnicka postara się, ażeby wstawiono megafony. Stwierdzam jednak, że to jest jedyna trybuna, z której Panowie mają możność i sposobność podnosić to zagadnienie, jako zagadnienie międzynarodowe. Dlaczego z tej Ukrainy Sowieckiej, z tej Nadnieprzańskiej nie padają te słowa do całego Zachodu? Dlaczego o tem nie mówi się, jak się tam powodzi narodowi ukraińskiemu?</u>
<u xml:id="u-31.38" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-31.39" who="#JanBrzozowskiHaluch">Szkoda, że Panowie i p. poseł Oleśnicki nie zakomunikują tego nam, bo to nas ciekawi, moglibyśmy dowiedzieć się, czegoś nauczyć się, moglibyśmy skontrolować nasze poglądy. P. poseł Oleśnicki przemawiał w tej sprawie także i na Komisji Spraw Zagranicznych. Przypadkowo, niestety, nie mogłem wziąć udziału i nie słyszałem przemówienia p. Oleśnickiego, ale na poprzedniem posiedzeniu byłem i słyszałem bardzo wiele ciekawych rzeczy. Pozwolę sobie przypomnieć nadzwyczaj głęboko przemyślane przemówienie kolegi posła Szawleskiego, który, porównując momenty ekonomiczne, stwierdził dużą analogję, duże podobieństwo, jakie w tej chwili zachodzi między obecną sytuacją gospodarczą Europy, a sytuacją z wieku XVII. Pozwolę sobie uzupełnić to porównanie i stwierdzam, że nietylko gospodarcza, ale także i wybitnie polityczna i narodowościowa analog ja zachodzi w wysokim stopniu. Wiek XVII to wiek powstawania kozaczyzny, kozaków rejestrowych, zadnieprzańskich, Zaporoża, hetmanów zaporoskich, to są pierwociny tradycji ukraińskiej, która jako epizod z wielkiej kwestji ruskiej zaczyna się wyłaniać; formują się pierwociny świadomości narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-31.40" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-31.41" who="#JanBrzozowskiHaluch">Nie chcę polemizować z Panami.</u>
<u xml:id="u-31.42" who="#komentarz">(Głos: Byłoby to za przykre.)</u>
<u xml:id="u-31.43" who="#JanBrzozowskiHaluch">Tak jest, byłoby za przykre. Otóż stwierdzam, że kwestja ukraińska, której pierwociny sięgają do wieku XVII, powstała jako wewnętrzne zagadnienie Rzeczypospolitej Polskiej. W samej nazwie to się mieści — to jest kwestja tych krain, gdzie uciekali ci wywłaszczeni przez pańszczyznę chłopi, zarówno polscy, jak ruscy. Tam odgrywał wielką rolę pierwiastek socjalny. I stwierdzam, że dziś ta analog ja też istnieje, skoro kwestję autonomji prowincji ukraińskiej wprowadza właśnie Stronnictwo Socjalistyczne, nasze C. K. W. — nie chcę w to wchodzić, czy na rozkaz II Międzynarodówki, czy bez rozkazu — jednak wprowadzacie, i to wprowadzacie tylko dla demonstracji, mimo, że p. Niedziałkowski tak kategorycznie zastrzega się przed tą demonstracją. Powiadają Panowie, że wasz projekt jest dawny, jeszcze z 1922 czy 1923 r., a ja zapytam Panów: przecież Panowie mieli w tym czasie większość W tej Izbie, na tym fotelu siedział p. Marszałek Daszyński, dlaczego wtedy Panowie z temi rzeczami nie występowali?</u>
<u xml:id="u-31.44" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-31.45" who="#JanBrzozowskiHaluch">Faktem jest, że wtedy, gdy Panowie mieli możność te rzeczy realizować, nie realizowali ich, a dzisiaj stawiacie junctim, kwestję nienawiści klasowej i kwestję nienawiści narodowościowej. I to są istotne momenty, które skłaniają Panów do postawienia tej sprawy. A jest też i kategorja posłów, która poza wami podpisała ten projekt, bo myślała, że w tej prowincji będzie ona języczkiem u wagi. Dotąd była ona „neutralną”, a chce przestać być neutralną, i wyciągnąć maksimum korzyści dla siebie.</u>
<u xml:id="u-31.46" who="#JanBrzozowskiHaluch">Wracając do samego pojęcia międzynarodowości tej sprawy, nie przeczę, że ona jest międzynarodowem zagadnieniem, ale dzieli się ona na szereg etapów i szereg odcieni.</u>
<u xml:id="u-31.47" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-31.48" who="#JanBrzozowskiHaluch">Może Pan mi pozwoli spokojnie mówić, ja Panu nie przerywałem.</u>
<u xml:id="u-31.49" who="#JanBrzozowskiHaluch">Jakież to względy geopolityczne, jakież względy historycznej, jakież względy natury gospodarczej mówią o tych wielkich przeciwieństwach i antagonizmach, które dzielą naród polski i naród ruski? Jakież to Alpy niebotyczne dzielą nas, jaka barjera wodna na wzór Renu odgranicza nas, jak świat germański od świata łacińskiego? Stwierdzam, że tej barjery niema, owszem wszelkie względy natury gospodarczej, przemawiają za pewną wspólnotą, za pewną samowystarczalnością tego wielkiego nawzajem ku sobie ciążącego obszaru gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-31.50" who="#JanBrzozowskiHaluch">Proszę Panów, są pewne różnice kulturalne, przyznaję, jest to wynikiem bardzo dawnych wpływów, to ciągnie się jeszcze od wpływów świata strożytnego, od dawnego Rzymu i Bizancjum. Jest niewątpliwie różnica, która nas dzieli, dzieli nas obrządek, kalendarz, alfabet. Ale proszę Panów, dzisiaj, w tym momencie, kiedy Turcja, kiedy Chiny mówią o jednym dla wszystkich alfabecie, w tym okresie dziejów, kiedy na Lidze Narodów, na tak wdzięcznym dla Panów terenie, mówi się o reformie kalendarza, — czyż można mówić, że to jest barjera, która nas dzieli?</u>
<u xml:id="u-31.51" who="#JanBrzozowskiHaluch">Proszę Panów, jest inna barjera, jest barjera uczuciowa, nienawiści nacjonalistycznej, jest barjera nienawiści społecznej, która nas dzieli. Ale, proszę Panów, to jest rzecz konjunkturalna, to jest rzecz chwili i spojrzawszy na tę barjerę z perspektywy dziejów, nie można jej uważać za rzecz nie do przebycia.</u>
<u xml:id="u-31.52" who="#komentarz">(P. Chrucki: Skąd ona powstała ta barjera przy wspólnocie naturalnej? Głos: Z Berlina. Przerywania na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-31.53" who="#JanBrzozowskiHaluch">Przejdziemy i do Berlina, Panie Pośle.</u>
<u xml:id="u-31.54" who="#JanBrzozowskiHaluch">Poseł Oleśnicki w formie spokojnego wyrzutu twierdził, że mając do wyboru popierać Denikina lub Ukraińców, nietylko my, ale cała Europa Zachodnia wołała poprzeć Denikina i popierała go wówczas intensywnie. Pozwolę sobie przeciwstawić twierdzenie, że jeżeli rzeczywiście był moment, kiedy od Czarnego Morza popierany był ruch wojsk denikinowskich, to myśmy w tem aktywnie nie współpracowali, natomiast bardzo intensywnie współpracowaliśmy…</u>
<u xml:id="u-31.55" who="#komentarz">(P. Oleśnicki: Ja tego nie mówiłem.)</u>
<u xml:id="u-31.56" who="#JanBrzozowskiHaluch">Mówił Pan z pewnym wyrzutem pod adresem Europy Zachodniej, tak jest. Otóż ja podkreślam, że p. poseł miał w tym wypadku tylko częściową rację, bo my ograniczaliśmy nasze poparcie dla wojsk Denikina tylko do tego, żeśmy je na naszem pograniczu rozbroili i internowali, skoro się znalazły na linji Zbrucza.</u>
<u xml:id="u-31.57" who="#JanBrzozowskiHaluch">Natomiast zupełnie inne poparcie nasze było w stosunku do armji Petlury, która się znalazła w analogicznej sytuacji, co armja Denikina. I tu pozwolę sobie parę słów tej sprawie poświęcić.</u>
<u xml:id="u-31.58" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich. P. St. Stroński: Et hace facienda et illa omittenda!)</u>
<u xml:id="u-31.59" who="#JanBrzozowskiHaluch">— Non sunt omittenda! Właśnie będziemy mówili o wyprawie kijowskiej, o której Pan, Panie Pośle Stroński, miał sposobność aż do znudzenia długo pisać, a o czem niejednokrotnie mieliśmy sposobność rozmawiać, jako że przecież dobrze się znamy…</u>
<u xml:id="u-31.60" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
<u xml:id="u-31.61" who="#JanBrzozowskiHaluch">Otóż Wysoki Sejmie! Jeżeli było zagadnienie międzynarodowości w sprawie przynależności tak zwanej Małopolski Wschodniej, jeżeli tam ten zapaszek nafty, cokolwiek intrygował i cokolwiek misje koalicyjne skłaniał do przeprowadzania pewnych rozmów, to te rozmowy o nafcie i o Zagłębiu Borysławskiem i o przynależności Lwowa, przecięli mieczem ci, jak powiedział p. Oleśnicki, „Bodenstaendige”… Aby w sensie waszym można było i o rozwiązać, to przedtem trzebaby było całą polską ludność autochtoniczną wymordować, wytępić — ausrotten. Zakusy takie ze strony waszej były, ale krew orląt polskich przekreśliła te kombinacje naftowe i z tym momentem obrona Lwowa zapuściła zasłonę na ten okres międzynarodowości waszej sprawy ukraińskiej, to znaczy sprawy Małopolski Wschodniej. Postawa miasta Lwowa przesądziła definitywnie jej przynależność do Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-31.62" who="#JanBrzozowskiHaluch">Ale otwiera się druga strona zagadnienia międzynarodowego i to zagadnienia dziejowego, wiekowego, które jeszcze powstało w tym, jak p. Szawleski powiada, wieku XVII, wtedy, kiedy zaczęły się budzić pierwociny tej waszej świadomości narodowej, tam na Zaporożu, tam nad Dnieprem. Jak kwestja międzynarodowa tam stanęła? Jako zagadnienie sporu o te ziemie między Rzecząpospolitą Polską a imperjum rosyjskiem wtedy powstającem. Marszałek Piłsudski, skoro organizował wyprawę na Kijów, przerzucił nową kartę historji i wskazał na tę drugą stronę t. zw. zagadnienia ukraińskiego, na kwestję przynależności i przyszłości tych ziem naddnieprzańskich.</u>
<u xml:id="u-31.63" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-31.64" who="#JanBrzozowskiHaluch">Jakież to było stanowisko narodu polskiego wówczas do tej sprawy? Czy myśmy chcieli anektować te ziemie, czy myśmy je chcieli wcielić do Rzeczypospolitej? Los zrządził, że ja byłem jednym z pierwszych powierników Marszałka, kiedy planował wyprawę kijowską, bo gen. Stachiewicz i ja jako szef komunikacji miałem sposobność przed wszystkimi innymi oficerami Sztabu Generalnego dowiedzieć się o tej koncepcji i wiem jak ta koncepcja wyglądała i jakie były jej cele polityczne. I co się stało? Stało się to, o czem tam gdzieś w Turkiestanie nad Syrdarją prowadziliśmy nocne rozmowy z moimi przyjaciółmi Ukraińcami, kolegami z ławy szkolnej. Usłyszałem wówczas od nich: ta wojna przyszła dla nas o 50 lat za wcześnie. Proszę Panów i wtedy, kiedy myśmy poszli naprzeciw frontowi rosyjskiemu, bolszewickiemu, kiedyśmy poszli nad Dniepr, kiedyśmy poszli ze sprzymierzoną armją Petlury, którąśmy wówczas przygarnęli, którąśmy skoncentrowali, którąśmy odziali, to jaki był odzew, jaki był oddźwięk tego społeczeństwa zamieszkującego te szerokie na pograniczu między Europą a Azją, a właściwie Eurazją — jak to dziś jest modne powiedzenie — położone ziemie? Jaki był odzew? Zbyt słaby. I Marszałek Piłsudski liczył się z tem. „Jeżeli znajdę tam oddźwięk, to karta Europy ulegnie zasadniczej zmianie, jeżeli nie — to wrócę z powrotem”. Nie znaleźliśmy tam należytego oddźwięku. Wojna światowa przyszła o 50 lat za wcześnie dla. narodu ukraińskiego — tak jak ten mój kolega w Turkiestanie powiedział.</u>
<u xml:id="u-31.65" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Zamiast „jeżeli” trzeba było powiedzieć „ponieważ” nie znajdę oddźwięku i zaniechać wyprawy.)</u>
<u xml:id="u-31.66" who="#JanBrzozowskiHaluch">Dziś bardzo łatwo po faktach dokonanych o tem mówić.</u>
<u xml:id="u-31.67" who="#JanBrzozowskiHaluch">Nie chcę tu mówić o szczegółach, o pakcie Petlury, nie chcę mówić o tem, coby się stało, gdyby było to lub owo. Stwierdzam tylko, że ze strony odrodzonego narodu polskiego była jaknajlepsza wola i w myśl dawnych haseł: równi z równymi, wolni z wolnymi, za naszą i waszą wolność, podaliśmy wam rękę.</u>
<u xml:id="u-31.68" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-31.69" who="#JanBrzozowskiHaluch">I z jakiem przyjęciem ta wyciągnięta ręka się spotkała? Rozmaicie! Z życzliwie gorącem ze strony Petlury i tych ideowców, o których była mowa, którzy te dalekie kresy zamieszkują. Po klęsce, po odwrocie dywizja Petlury w rejonie Chełma i Sokala stawiała z największą ofiarnością, ramię w ramię z nami najenergiczniejszy odpór zalewowi bolszewickiemu.</u>
<u xml:id="u-31.70" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-31.71" who="#JanBrzozowskiHaluch">I tego my im nigdy nie zapomnimy.</u>
<u xml:id="u-31.72" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-31.73" who="#JanBrzozowskiHaluch">To jest jasna karta, to jest ta słaba nić, która nas może w przyszłości mocniejszym węzłem złączyć.</u>
<u xml:id="u-31.74" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Armja galicyjska.)</u>
<u xml:id="u-31.75" who="#JanBrzozowskiHaluch">Otóż właśnie! Jakże się armja galicyjska, społeczeństwo ukraińsko-galicyjskie po tem wszystkiem zachowało? Kiedy my po tych uchwałach samorządowych w r. 1922 chcieliśmy was wszystkich tu widzieć, to nie wiem, czy Panowie z własnej inicjatywy, czy motu proprio, czy z rozkazu, a widocznie komuś gdzieś na tem zależało, wstrzymaliście się od wyborów.</u>
<u xml:id="u-31.76" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Nie byliśmy obywatelami.)</u>
<u xml:id="u-31.77" who="#JanBrzozowskiHaluch">Byliście, Panie Pośle. Wtedy już zaczyna występować to, co czerwoną nicią w społeczeństwie ukraińskiem, w tak zwanej tradycji społeczeństwa ukraińskiego się wlecze, występują rewolwery, występują kule, występują płomienie, pożary i występuje morze nienawiści. Zamiast tego, ażebyśmy zasiedli do tego okrągłego stołu i mówili o naszej wspólnej przyszłości, nastąpiły akty teroru, które wywołały mniej lub więcej uzasadnione represje.</u>
<u xml:id="u-31.78" who="#JanBrzozowskiHaluch">Proszę Panów, jeżeli Panowie mówicie dziś dużo o pacyfikacji, mówicie to na terenie genewskim, proklamujecie to przy dużym aplauzie II Międzynarodówki, to pozwolę sobie powiedzieć, że jeżeli mi się dach wali na głowę, jeżeli mi ktoś przykłada nóż do gardła, to bronię się wszelkiemi siłami i wszelkiemi środkami, i stwierdzam, że jeżeli w domu moim spokojnym znajdzie się szaleniec, który będzie chciał żagiew położyć pod jego węgieł, to z zimną krwią nałożę mu kałtan bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-31.79" who="#JanBrzozowskiHaluch">Mówił tutaj p. Niedziałkowski o tym złotym rogu, który mieliśmy i który zagubiliśmy. Panie Pośle, mówił Pan o dwóch koncepcjach, o dwóch teorjach możliwości rozwiązania tej sprawy: współżycie i współgospodarstwo, a druga — asymilacja, albo przemoc. Panie Pośle, ja się zgadzam z Panem. Jestem za koncepcją pierwszą…</u>
<u xml:id="u-31.80" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-31.81" who="#JanBrzozowskiHaluch">Mówię do C. K. W. Zgadzam się z wami, że jedyną formą współżycia, jest forma uznania ich za równouprawnionych współgospodarzy tych od prawieków wspólnie zamieszka łych ziem; tylko w ten sposób to zagadnienie może być rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-31.82" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-31.83" who="#JanBrzozowskiHaluch">Ale rozwiązanie to może przyjść wówczas, skoro zniknie ta barykada, o której Pan Poseł mówił, bez względu na to, czy ona jest z lewa czy z prawa, czy ona jest natury społecznej, czy też stawia ją nienawiść nacjonalistyczna. I tylko w atmosferze spokoju, kiedy Panowie omyjecie krwawe ręce, kiedy przestaniecie służyć rozkazom agentury obcej,...</u>
<u xml:id="u-31.84" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Hitlera.)</u>
<u xml:id="u-31.85" who="#JanBrzozowskiHaluch">...kiedy wasi kompatrjoci przestaną przelewać krew najniewinniejszych, najszlachetniejszych i najlepszych synów Polski, tych, którzy głoszą hasła zgody i współżycia — tylko wtedy możemy do wspólnego zasiąść stołu i w atmosferze spokoju mówić o tem, jak podzielić rolę współgospodarzy.</u>
<u xml:id="u-31.86" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-31.87" who="#JanBrzozowskiHaluch">Jeśli dziś jednak ze względów czysto demonstracyjnych Panowie z C. K. W. stawiają ten wniosek dla rozgrywki wewnętrznej, a inni Panowie dla rozgrywki zewnętrznej popierają ten wniosek, to podkreślam, iż jest to już pewien plus, bo dotychczas Panowie powiadali: wszystko dla nas zamało, a zatem jest pewien postęp w przemówieniu p. posła Oleśnickiego. P. poseł Oleśnicki popiera jednak wniosek. I, panie Pośle, do okrągłego stołu siądziemy wówczas, kiedy nastąpi atmosfera spokoju i możemy nawet w tem mieście Lwowie zasiąść, jednakże będzie to zależało nietylko od nas, ale i od Was, jeżeli wyzwolicie się z pod tych wpływów, które idą z Zachodu, od odwiecznego wroga Słowiańszczyzny.</u>
<u xml:id="u-31.88" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos na ławach ukraińskich: Ani jedna ustawa nie jest wykonywana. Głos na ławach B. B.: Wyślijcie tylko Rudnicką na stałe do Berlina.)</u>
<u xml:id="u-31.89" who="#JanBrzozowskiHaluch">Panie Pośle, jeśli dla Panów będą miarodajne wytyczne dawnej polityki austrjackiej, polityki książąt Rakuskich i domu Habsburgów, który nie miał zresztą szczęścia po tej stronie Karpat ani w zalotach o rękę królowej Jadwigi, ani na polach Byczyny, ani też i Wasyl Wyszywany szczęścia tego nie znalazł u Was — to nie może powstać między nami porozumienie. O tem trzeba zapomnieć. Polityka dynastyczna dziś jest mrzonką, dziś mówimy kategorjami ludów, społeczeństw, narodów. Panowie ze wspomnień polityki dynastycznej znowu wpadacie w drugą ostateczność — idziecie za tym dyktatem, który pada z ust Hitlera, głoszącego: więcej przestrzeni na wschodzie. Drang nach Osten. Panowie jesteście wykonawcami tego programu. Tak. Panie Pośle, bo przecież nic innego, tylko polityczna myśl niemiecka rzuciła to zarzewie nienawiści pomiędzy odradzającą się Polskę, której myśl ta boi się jako państwa, stającego na czele odrodzenia Słowiańszczyzny, tej Słowiańszczyzny, która w perspektywie dziejów ma wnieść do dziejów ludzkości nowe elementy powszechnej wolności i sprawiedliwości. I dziś, Panie Pośle, skoro niemiecka polityka kazała bakcyl komunistyczny przeszczepić i w wagonach plombowanych na Wschód do Rosji przewozić, skoro dziś sieje zarzewie nienawiści pomiędzy nas i Was. i sądzi, że tem sparaliżuje nasz rozwój — myli się, a Panowie na złego konia stawiacie. Te gazy trujące, które się wytwarza, mogą otruć często tego, który je fabrykuje.</u>
<u xml:id="u-31.90" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-31.91" who="#JanBrzozowskiHaluch">Ten bakcyl, Panie Pośle, który się przeszczepia na społeczeństwa słowiańskie, jeśli tu i ówdzie wywołuje stany zapalne i bardzo ciężkie przesilenia, to ja wierzę, że te narody młode, narody zdrowe przezwyciężą tę chorobę, natomiast nie wiem, jak ten sam bakcyl będzie się rozwijał w najbliższej przyszłości tam na tym Zachodzie, który sądził, że tylko wyłącznie naszym kosztem będzie eksperymentował.</u>
<u xml:id="u-31.92" who="#JanBrzozowskiHaluch">Jeśli p. poseł Oleśnicki mówił do Europy, to ja pozwolę sobie w imię tych wielkich interesów, tej wielkiej przyszłości, która przed nami stoi, zwrócić się w tym wypadku z apelem do społeczeństwa, do narodu ruskiego: my jeszcze raz wyciągamy rękę do współpracy i gotowi jesteśmy usiąść do tego wspólnego stołu i spokojnie mówić w atmosferze przyjaźni, spokoju i czystych rąk.</u>
<u xml:id="u-31.93" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#KazimierzŚwitalski">Wpłynął wniosek formalny p. Siedleckiego o przerwanie dyskusji.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(P. Małczak: Proszę o głos w sprawie formalnej.)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Matczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MychajłoMatczak">Wysoka Izbo! Do większości tej Izby apeluję, ażeby w tej chwili jeszcze nie przerywać dyskusji nad tą sprawą, która nas dotyczy. Dano przecież możność wszystkim klubom polskim, które żądały głosu, wypowiedzenia, co myślą o tej sprawie. Ja proszę, ażeby dano możność i wszystkim klubom ukraińskim wypowiedzenia w tej sprawie tego, co my o niej myślimy. Sprawa ukraińska powraca przecież stale jako temat dyskusji Sejmu polskiego. Już na czwartem posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego bardzo szeroko omawiano kwestję ukraińską. Tę kwestję omawia się dziś w trzecim Sejmie. Panowie clara pacta claros faciunt amicos. P. Brzozowski mówi, że jest pewien postęp w wyjaśnieniu kwestji ukraińskiej. Chcielibyśmy tę sprawę wyjaśnić, jeżeli zamkniecie dyskusję, będziemy zmuszeni prowadzić tę dyskusję na innem forum,...</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Głos: Groźba?)</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#MychajłoMatczak">...na forum swoich okręgów, w terenie, co także nie przyczyni się do uspokojenia. Dlatego apeluję do większości Izby, ażeby w tej chwili dyskusji jeszcze nie przerywać.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#KazimierzŚwitalski">Na twierdzenie p. Matczaka, że wszystkie kluby polskie brały udział w dyskusji, muszę odpowiedzieć, że nie brał udziału klub Stronnictwa Ludowego i klub N. P. R.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Głos: Nie brał, bo nie chciał.)</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#KazimierzŚwitalski">Jest wniosek formalny o przerwanie dyskusji. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, wniosek przeszedł. Głos ma sprawozdawca p. Zd. Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#ZdzisławStroński">Dyskusja, przeprowadzona nad zgłoszonym wnioskiem, potwierdza w całej pełni słuszność zajętego przez nas stanowiska. Dlatego pragnę tylko parę momentów wyjaśnić. Jest tylko jedno słusznem, a mianowicie, jak prezes Niedziałkowski mówił, że problem narodowościowy w Polsce należy do spraw skomplikowanych i bardzo trudnych. My jako obóz państwowy trudności położenia doceniamy w całej pełni. I ten punkt z prezesem Niedziałkowskim podzielam w zupełności. Nie jest to problem tego charakteru, który dałby się taką czy inną doktryną rozstrzygnąć, nie jest to problem, który byłby rozstrzygnięty przez jedno czy dwa powiedzenia. Jest zasadnicza różnica. Uważam, że forma, jaką obrał Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów i stanowisko, jakie zajął poseł Niedziałkowski, jest zupełnie nierealne i do rezultatu nie prowadzi.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#ZdzisławStroński">Cel, ku jakiemu zmierzamy, cel, do jakiego chcemy dojść w idealnej zupełnie postaci ma polegać na tem, że na terenach mieszanych chcemy ułożyć warunki życia w ten sposób, żeby przy pełnem poszanowaniu wzajemnem wszystkich dążności narodowych, pełnego rozwoju kulturalnego i gospodarczego, można osiągnąć w całej rozciągłości także i podstawę wspólności życia, dlatego, że twierdzimy, że właśnie te tereny, szczególnie tereny województw południowo-wschodnich mają bardzo dużo wspólnych cech, wspólnych właściwości.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#ZdzisławStroński">Jest jednak rzeczą zadziwiającą, Panie Prezesie Niedziałkowski, że Pan zarzuca nam, że w sprawie tego problemu, tak niesłychanie ważnego my do tej pory nic zupełnie nie zrobiliśmy. Pan uważa, że jest to bardzo duży krok, że jest to realne postawienie sprawy, że Pan przed forum tej Izby, w tej chwili zgłasza projekt autonomji. To jest dla Pana niesłychanie dużo, Pan twierdzi, że to jest przecięcie tej ciszy, którą na tym terenie my stwarzamy. Otóż jest Pan w zasadniczym błędzie dlatego, że problemu narodowościowego nie rozstrzyga się na drodze deklaracji i tego projektu, który Pan zgłasza.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#ZdzisławStroński">Chcę zwrócić jeszcze uwagę na to twierdzenie, które podniosłem w swojem pierwotnem przemówieniu, że wniosek Z. P. P. S. jest zupełnie nierealnym i że wnioskodawcy w ten swój wniosek nie wkładają własnej wiary. Jakże to jest? Jeżeli Pan ma istotnie szczere chęci, jeżeli Pan miał istotne przekonanie, że droga, którą Pan proponuje, jest właściwą i że rozstrzygnie problem narodowościowy, to dlaczego kiedy Pan i klub Pański miał dużą możliwość na terenie tej Izby, bo Panowie rozporządzali przecież tą Izbą i los wniosku od Panów zależał, Panowie byli w warunkach zupełnie innych, aniżeli dziś, ale Panowie do tego wniosku wagi nie przykładaliście i dziś robicie to dla czysto demagogicznych celów. Pan Prezes Niedziałkowski się oburza, że wykazywałem, iż pomiędzy postawieniem sprawy przez p. Niedziałkowskiego i propagandą idącą przeciw Polsce zachodzą pewne fakty, które stwierdzają, że te rzeczy dzieją się w pewnej łączności. Pan zaprzecza. Nie może Pan zaprzeczyć, że na ostatniej konferencji Unji Przyjaciół Ligi Narodów, delegat niemiecki, który reprezentuje pogląd wrogi naszemu Państwu, z tej grupy, która zmierza wszelkiemi środkami, abyśmy na terenie wewnętrznym nie mogli ułożyć hormonijnego współżycia narodowego, delegat niemiecki Junghan mówił właśnie o projekcie autonomji terytorjalnej, jaką Panowie we wniosku podnoszą. Temu Pan zaprzeczyć nie może.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Co to ma do rzeczy?)</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#ZdzisławStroński">To ma do rzeczy, że mówi wyraźnie, że są pewne czynniki, pewne koła, dla których stan zaognienia stosunków narodowościowych jest potrzebny w polityce przeciwpolskiej. Te same środki obrał przecież p. prezes Niedziałkowski, bo mówi o autonomji w tej postaci i formie. Panowie rozumieją, że my jesteśmy tym obozem, który umiał przejść poprzez pewne zadrażnienia bardzo ostre.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Głos: Pacyfikacja.)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#ZdzisławStroński">Ten problem został całkowicie przez nas wyjaśniony i tego powtarzać nie będę tu z tej trybuny drugi raz.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(Głos z lewicy: Nie potrzeba.)</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#ZdzisławStroński">Nie potrzeba, dla Pana niczego nie potrzeba, bo Panu wogóle do przekonania nic nie trafia. Jest tak, że trudności, tam na terenie wysuwane, są przez nas łamane.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#ZdzisławStroński">Jeżeli Panowie uważają, że problem narodowościowy ma być zrealizowany, to musi być zrealizowany według praktycznych wskazówek życia, te zasady mówią o wspólnych instytucjach w szeregu prac. Niema porównania między terenem południowo-wschodnim, a tem, co Panowie mówią o polityce wielkobrytyjskiej. Polityka Wielkiej Brytanji nie wytrzymuje porównania. To nie są ziemie, które z Anglją były związane od narodzin tego państwa. To nie są tereny, gdzie ludność angielska z ludnością miejscową jest tak zmieszana.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#komentarz">(P. Dubois: Ulster w Irlandji.)</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#ZdzisławStroński">Niech Pan weźmie pod uwagę, że kiedy rozwiązywano kwestję irlandzką, to kwestja Ulsteru całkowicie odmiennie została postawiona. Czy można sobie wyobrażać, ozy mógłby kto wysunąć taką koncepcję, aby w Ulster mógł się znajdować uniwersytet irlandzki? Jesteśmy za kaź dem rozwiązaniem sprawy, które jest realne, jesteśmy szczerze ustosunkowani do racjonalnych dążeń ludności ukraińskiej i po tej linji uczciwych dążeń i rozwoju sił kulturalnych i gospodarczych ludności ukraińskiej, po tej linji będziemy szli i nie widzimy w rozwoju kulturalnym ukraińskim żadnego niebezpieczeństwa dla nas, jako Polaków tam mieszkających ani dla naszej idei państwowej. Myśmy twierdzili, że wzrost ludności ukraińskiej i jej siły będzie równoczesny ze wzrostem sił naszego Państwa. Jedna rzecz musi nad tem panować, jedna zasada-idea wspólnoty z całością Rzeczypospolitej. To jest ta granica. Panowie mówią o wielu rzeczach międzynarodowych, o najrozmaitszych kwestjach z dziedziny międzynarodowej, niech Panowie przyj mą do wiadomości, że niema takiego państwa, niema takiego czynnika międzynarodowego, któryby miał prawo domagać się od nas, jako od ludzi, którzy polityką Państwa kierują, ażebyśmy zrezygnowali z jakiegokolwiek terenu polskiego.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za wnioskiem komisji? Większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#KazimierzŚwitalski">Zarządzam godzinną przerwę.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 16 min. 25 do 17 min. 45.)</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#KazimierzŚwitalski">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#KazimierzŚwitalski">Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#KazimierzŚwitalski">a) ustawy skarbowej wraz z preliminarzem budżetowym na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r. oraz planem finansowo-gospodarczym Przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe na okres od 1 kwietnia do 31 grudnia 1932 r., b) ustawy o dodatkowych kredytach na r. 1929/30 (druk nr 394), c) ustawy o dodatkowych kredytach na r. 1930/31 (druk nr 395), d) ustawy o poborze rekruta w 1932 r. (druk nr 396).</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#KazimierzŚwitalski">Ponieważ do punktu b, c i d nikt do głosu się nie zapisał, odsyłam punkty b) i c) do Komisji Budżetowej, a punkt d) do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu a). Udzielam głosu p. Ministrowi Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JanPiłsudski">Sesja trwa już od miesiąca, w międzyczasie został zgłoszony cały szereg projektów i nad temi projektami odbyła się dyskusja przy ustawach, dotyczących rozmaitych dziedzin. Przy tych sprawach tak na plenum, jak i na komisjach były poruszane rozmaite sprawy z różnych dziedzin życia gospodarczego. Wobec tego uważam, że czuję się zwolnionym od wygłoszenia przy uzasadnieniu ustawy skarbowej tego wszystkiego, od czego Minister Skarbu swe przemówienie zwykle zaczyna w podobnych wypadkach. Dlatego przechodzę odrazu do ustawy skarbowej.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#JanPiłsudski">Ustawa skarbowa na następny rok budżetowy 1932/33 jest analogiczna z ustawą dziś obowiązującą poza drobnemi zmianami czysto redakcyjnemi, względnie zmianami wynikającem i z faktów dokonanych, mianowicie cofnięcia 15% dodatku, wypłacanego urzędnikom i funkcjonarjuszom państwowym. Pozatem jeżeli chodzi o budżet, to układ budżetu jest taki sam, z wyjątkiem jednej małej różnicy, mianowicie nie został dołączony jako aneks do budżetu przedsiębiorstw państwowych budżet Kolei Państwowych, a natomiast został wydzielony jako samodzielny dodatek do budżetu. Przytem, jak Państwo zanotowali, budżet P. K. P. jest sporządzony tylko na okres 3-ch kwartałów. Na ten temat był artykuł w jednej z gazet o takim ministrze, który zgubił jedną zimę. Otóż ta zgubiona zima jest niewidoczna dla młodych polityków, którzy patrzą w przyszłość, a nigdy nie cofają jeszcze wzroku wstecz. Mianowicie, ta zima jest właśnie bieżąca; budżet dla tej bieżącej zimy jest uchwalony w budżecie na rok 1931/32. Z tą zgubioną teraz zimą jest tak samo, jak było kilka lat temu w latach 1926/1927, kiedy przechodziliśmy z całym budżetem z okresu od 1 stycznia do 1 stycznia na okres od 1 kwietnia do 1 kwietnia; wówczas jeden rok miał 5 kwartałów i miał dwie zimy. Tamten rok miał dwie zimy na rachunek, jeżeli ewentualnie trzeba będzie kiedyś jedną zgubić.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#JanPiłsudski">Co się tyczy samego budżetu, to wpływy są przewidziane na sumę 2,375.000.000, wydatki na 2,452.000.000, deficyt stanowi 77 miljonów. Rozchody są mniejsze o 440 miljonów, niż w budżecie na rok 1931/32. Otóż powstaje pytanie, jeżeli z tych czy innych powodów, a wiemy, jakie są powody, mianowicie przeżywany kryzys i z tej racji zmniejszenie w dochodach, musiało nastąpić zmniejszenie wydatków, to dlaczego Rząd nie dokonał dalszych kompresy, ażeby deficytu nie było. Ta rzecz objaśnia się bardzo prosto. Dlatego żeby dokonać wielkich kompresyj, zmniejszyć budżet o 414 miljonów, należało przeprowadzić bardzo ciężką pracę, albowiem gdybyśmy nawet pokasowali całkowicie kilka ministerstw, to jednakowoż w rezultacie nie dałoby to nam koniecznych oszczędności. Dla przykładu przytoczę: budżet Ministerstwa Robót Publicznych wynosi 118 milj., Reform Rolnych 48 milj., Rolnictwa 51 miljonów — wszystko to razem stanowiłoby 300 miljonów, a kompresji trzeba było dokonać na 400 miljonów.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#JanPiłsudski">Tak wielkich oszczędności w wydatkach można było dokonać tylko przez redukcję wydatków we wszystkich resortach, nie odrzucając czasem i drobnych oszczędności, z których tworzyły się większe sumy. Ma się rozumieć, że wobec zmniejszonego budżetu dużo potrzeb Państwa nie zostanie zaspokojonych.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#JanPiłsudski">Przy układaniu budżetu niewiadomem było, czy tak zwane moratorium Hoovera będzie przedłużone i na następny rok od 1 lipca 1932 r. do 1 lipca 1933 r. Dziś wiemy, że w tej samej formie napewno nie, natomiast nie jest wykluczone, że w innej formie tak, i niewiadome są rozmiary oszczędności, jakie z tej racji przypadną na Polskę.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#JanPiłsudski">Z tej racji deficyt przewidziany nie powinien być straszny. Jeżeli akcja analogiczna do akcji Hoovera da nam oszczędności, wówczas deficytu być może i nie będzie i nie trzeba będzie dokonywać bolesnej operacji na koniecznościach państwowych, względnie jeżeli oszczędności wynikłej z akcji analogicznej do akcji Hoovera nie będzie, to w takim razie dopiero trzeba będzie stanąć przed dalszą koniecznością kompresji budżetu, żeby budżet zrównoważyć. Albowiem Rząd, a przypuszczam, że i Wysoka Izba, stoi na tem stanowisku, że kardynalną podstawą dla prowadzenia gospodarki budżetowej jest równowaga budżetowa i unikanie deficytów, które prowadzą do inflacji, a my zanadto dobrze wiemy, do czego to prowadzi.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#JanPiłsudski">Budżet, dziś obowiązujący, wynosi po stronie rozchodowej 2,866.000.000. Budżet ten w dużym stopniu został już skomprymowany i nie jest już w tej wysokości wykonywany. Jako oszczędności dokonane mogę wyliczyć: 15% dodatek do uposażeń, o którym mówiłem przy ustawie o szczeblowaniu, to samo 20% dodatek stołeczny, budowlany, kresowy, pewne zasiłki dla inwalidów, reorganizacja urzędów, która umożliwiła ostatecznie skreślenie — jak Panowie mogą porównać z projektem budżetu — 10.354 etatów. Przy omawianiu szczebli nie miałem ścisłych pod tym względem danych. Dziś dane te mają Panowie w projektowanym budżecie; jest tam specjalna rubryka, zestawiająca sumę wydatków personalnych, i z poszczególnych budżetów można przekonać się, że ilość etatów została zmniejszona z 246.000 wogóle tylko w administracji o 10.354. Nie wszędzie dało się przeprowadzić zmniejszenie etatów w jednakowym stopniu. W Ministerstwie Skarbu zmniejszenie etatów sięga 1.584, co stanowi 7%, w Robotach Publicznych, dzięki temu, że bardzo dużo zmniejszono wydatków na inwestycje, udało się zmniejszyć etaty o 587, co stanowi 18% , w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych zmniejszone zostały etaty o 1.881, co stanowi razem z policją 4,5% w przybliżeniu.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#JanPiłsudski">Niezależnie od tego zostały zmniejszone rzeczowe i inwestycyjne wydatki i w ten sposób budżet został ułożony w sumie 2,452.000.000 po stronie rozchodowej. Jeżeli chodzi o poszczególne budżety, to one niejednakowo zostały skomprymowane, bo niektóre, które opierają się tylko na etatach urzędniczych, a nie mają inwestycyjnych budżetów, te z większemi trudnościami dały się zmniejszyć.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#JanPiłsudski">Jeżeli chodzi o to, jak zostały poszczególne Ministerstwa obcięte w swoich budżetach w stosunku do budżetu na rok 1931/32, to Ministerstwo Spraw Zagranicznych naprzykład ma obcięty budżet mniej więcej o 13%, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych — o 16%, Skarb — mniej więcej o 20%, Ministerstwo Sprawiedliwości — o 22%, Ministerstwo Przemysłu i Handlu — o 22%, Ministerstwo Rolnictwa — o 60%, Oświata — o 21%, Roboty Publicznego 67%, Fundusz Drogowy — o 70%, Opieka Społeczną — o 16%, Renty — 4%. Znajdą Państwo tylko jedną rubrykę, która wskazuje zwiększenie rozchodów — emerytury. Otóż, jeżeli porównać budżet emerytur z budżetem, który dotychczas obowiązuje, to zwiększenie rozchodów na emerytury stanowi 13% .</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#komentarz">(Głos: Będzie więcej.)</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#JanPiłsudski">O emeryturach ciągle słyszymy, i przy budżetach, i przy debatach w innych materjach. Panowie pozwolą, że troszeczkę zatrzymam się nad tą kwestją, bo według mojego zdania ta sprawa emerytur troszeczkę inaczej wygląda, niż dotychczas zawsze się ją oświetlało. Przedewszystkiem to pozorne zwiększenie budżetu o 13% z czemś wynika stąd, że suma na emerytury w budżecie na rok 1930/31 była preliminowana zbyt nizko — 131 miljonów złotych, wówczas, gdy faktycznie wydano 161 miljonów.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#JanPiłsudski">Jeżeli zaś porównamy projektowaną sumę w budżecie na 1932/33 – 149 z faktycznie wydaną w roku ubiegłym sumą 161 milj., to otrzymamy też zniżkę budżetu o 12 miljonów, to jest o 7%.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#JanPiłsudski">Otóż jak jest z emeryturami? Ciągle się mówi, że wzrost wydatków na emerytury jest skutkiem pomajowych gromadnych redukcji urzędników, tworzenia t. zw. młodych emerytów i dzięki temu tylko następuje rozdęcie specjalne budżetu emerytur. Przedewszystkiem muszę zwrócić uwagę, że jeżeli urzędnik przechodził w 1924 r. na emeryturę, to on miał swoje pierwotne uposażenie ustalone po stabilizacji pomarkowej. Tymczasem, jeżeli on przechodził do emerytury naprzykład w 1931 roku, to on najczęściej miał za sobą kilkakrotny a przynajmniej jednokrotny awans. Z tej racji ten urzędnik wychodzi na emeryturę już z większą pensją. Z drugiej strony ustawa z 1923 r. o uposażeniu przewidywała i przewiduje t. zw. szczeblowanie. Szczeblowanie, zdaje się napozór, że to jest niewinna rzecz. Niedawno mówiliśmy o tej sprawie. Stanowisko Rządu było atakowane nawet do pewnego stopnia w łonie B. B. i na skutek tych ataków poleciłem w Ministerstwie opracowanie materjałów do tej sprawy. Otóż w 1924 r., gdy nastąpiło zaszeregowanie na podstawie ustawy z 1923 r., szereg urzędników pierwszy raz dostał awans do szczebla. Awans ten dotyczył 1/6 mniej więcej urzędników. Co rok awansuje 1/3, gdyż co trzy lata wszyscy awansują; wydatek 1/2 szczebla stanowi 7.000.000, a całego szczebla 14.000.000 rocznie. W pierwszym roku wydatek z całego szczebla wynosił tylko 7.000.000, bo w pierwszym roku połowa sumy przypadającej ze szczebla przechodzi na rzecz Skarbu, a potem trzeba zapłacić cały szczebel, a więc 14.000.000. Po roku więc od chwili wprowadzenia w życie ustawy uposażeniowej z 1923 r. trzeba było płacić wszystkim urzędnikom, oprócz pensji ustalonej w 1924 r. na mocy ustawy, jeszcze 7.000.000 złotych za pierwszy szczebel, a po dalszym roku trzeba było zapłacić oprócz tego nowe 7 miljonów z nowego szczebla, a do tego jeszcze 7 miljonów jako druga połowa starego szczebla, t. zn. trzeba było dopłacać już 14 miljonów; w ten sposób co rok trzeba było do uprzednich wydatków na uposażenia dodawać po 14 miljonów. Jeżeli co rok dodamy 14 miljonów, to za 7 lat od 1924 r. stanowić będzie 98 miljonów. Dajmy na to, że wówczas nie było tylu urzędników, co teraz, teraz troszeczkę więcej, ale w każdym razie uposażenie tylko na skutek szczeblowania w ciągu 7 lat wzrosło o około 100 miljonów, czy też jakieś 80–90 miljonów złotych. To więc jest jednym z powodów automatycznego rozdymania się budżetu na uposażenie, wynikające z samej ustawy.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#JanPiłsudski">Jeżeli szczeblowanie odbijało się na uposażeniach, to naturalnie musiało się odbijać i na emeryturach. Jeżeli ktoś wychodził do dymisji w roku 1924, to otrzymywał uposażenie emerytalne według ostatnio pobieranego wynagrodzenia bez tych szczebli, które następnie wzrosły, jeżeli wychodził później aż do 1931 r., to już poszedł na emeryturę ze zwiększonem uposażeniem I niech Państwo sobie wyobrażą, że to się da je cyfrowo sprawdzić ii wyliczyć, ilu było emerytów, ile na emerytury zostało wypłacone i ile przeciętnie na każdego emeryta w każdym roku wypada.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#JanPiłsudski">Jeżeli weźmiemy za początek rok 1924, to wówczas na 1 stycznia było 40.000 emerytów. Za czasów rządów przedmajowych w roku 1924 zostało emerytowanych 5.000 osób.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#komentarz">(P. Rybarski: Czy i wojskowi?)</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#JanPiłsudski">Wojskowi i cywilni. W sprawie emerytur będę mówił i o cywilnych i o wojskowych, i jednocześnie o emerytach pocztowych, dlatego, że oni zostali wydzieleni znacznie później.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#komentarz">(P. Kornecki: Czy są i emeryci państw zaborczych?)</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#JanPiłsudski">Są wliczeni. Na jednego emeryta z tych 40.000 miało wypaść po 930 zł rocznie; muszę dodać, że wówczas dolar był wart 5.18. W roku 1925 było już 45.000 emerytów, a jeden miał otrzymać już 1.220, i wszystkim zapłacono nie 33 miljony, a 60 miljonów. Za czasów przedmajowych o 30 prawie miljonów wzrosły wypłaty emerytalne w ciągu jednego roku! Następnie w czasach pomajowych w roku 1926/27, o dwuch zimach i 5 kwartałach, emerytury wzrosły z 60 na 91 miljonów, emerytów wzrost z 45 na 47 tysięcy, a przeciętnie na każdego emeryta miało wypaść już 1.380 zł. W 1927/28 r. emerytury wzrosły na 102 miljony, emerytów było 52.000, to znaczy o 3 tysiące więcej. Na każdego emeryta po 1.860, w 1928/29 roku wypłacono wszystkich emerytur 122 miljony, emerytów było 53 1/2 tysięcy, każdy emeryt po 2.155 zł: w 1929/30 roku wypłacono 150 milj., emerytów było 55 tysięcy, każdy emeryt po 2.350 zł; w roku 1930/31 wypłacono 177 milj., emerytów było 62 tysiące, przeciętnie jeden emeryt po 2.533 złote. Ten wzrost wypłaty emerytur powstawał dlatego, że mieliśmy z jednej strony zwyżkę uposażeń dzięki awansom i szczeblom, z drugiej strony były dodatki i te same 10% , które otrzymywali urzędnicy, te same dodatki mieszkaniowe i te same zasiłki jednorazowe, które były wypłacane urzędnikom. Jeżeli za czasów pomajowych ilość emerytów zwiększała się czasem o 5, o 3 i 2 tysiące, to za czasów przedmajowych ilość emerytów też zwiększyła się z 1924 na 1925 rok o 5 tysięcy. Tak wygląda sprawa emerytur i tak wyglądają przyczyny, dlaczego budżet emerytalny stale dotychczas wzrastał.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#JanPiłsudski">Wracając ściśle do budżetu, po stronie dochodów, strony rozchodów nie będę dotykał, gdyż one dotyczą całego szeregu Ministerstw, będziemy to omawiali szczegółowiej na Komisji, — w ogólnych zarysach zaznaczę, że nierównomierność kompresji poszczególnych budżetów wynikała stąd, że większe redukcje można było dokonać tylko w tych resortach, które miały większe budżety rzeczowe i inwestycyjne, Jeżeli więc chodzi o dochody, to one preliminowane są na 2,375.000.000, mniej, niż budżet dzisiejszy, o 491 miljonów, to znaczy o 17%. Z tego z danin publicznych przewiduje się 1,272.000.000, z monopoli 695 miljonów, z dochodów administracyjnych 265 miljonów i z wpływów z przedsiębiorstw 142 miljony. I znowu nie będę dotykał poszczególnych takich czy innych podatków, albowiem to byłoby zanadto długie, i omawianie takiego czy innego podatku nie daje pojęcia o konstrukcji całego budżetu. Dlatego będę przechodził grupami. Jeżeli weźmiemy te ostatnie, to znaczy wpłaty przedsiębiorstw, to wpłaty te przewidywane są w sumie 142 miljonów; są one większe, aniżeli przy dzisiejszym budżecie o 5,4 miljona. albowiem w dzisiejszym budżecie są preliminowane na 136,6 miljonów. Przedsiębiorstwa dają nierównomierne wpłaty do Skarbu Państwa. Lasy przewidują wpłatę 48 milj., gdy w zeszłym roku preliminowano 65; skutek to złej konjunktury dla drzewa.</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#JanPiłsudski">Co się tyczy poczty, to uważamy, że tak samo jak w zeszłym roku da ona 25 miljonów, licząc okrągło.</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#JanPiłsudski">Co się tyczy kolei, to koleje przeprowadziły tę samą reorganizację w całości swojej gospodarki, co i inne resorty, mianowicie, oszczędności personalne i inwestycyjne, co daje możność preliminowania wpłat za 4 kwartały roku budżetowego 1932/33 w wysokości 63,5 miljonów złotych.</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#JanPiłsudski">Jeżeli chodzi o dochody administracyjne, to te są przewidziane w sumie 265.000.000, to znaczy o 3.000.000 mniej, niż w budżecie dzisiejszym.</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#JanPiłsudski">Jeżeli weźmiemy wpływy z dochodów administracyjnych, to za pierwsze półrocze mamy 137 milj., i gdybyśmy uważali, że wpłynie tyleż w drugiem półroczu, to należałoby liczyć na rok bieżący na 274 miljonów, czyli więcej niż się przewiduje w przyszłym. To znaczy, że przewidywania są skromne i życie zapewne przekroczy je in plus na korzyść budżetu, to znaczy, że dochody administracyjne faktycznie będą większe.</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#JanPiłsudski">Niezależnie od tego zwiększono niektóre opłaty, z których dochód powiększy wpływy w całym przyszłym roku budżetowym, jak naprzykład zwiększono opłaty konsularne, paszportowe i t. d.</u>
<u xml:id="u-37.25" who="#JanPiłsudski">Trzeba zaznaczyć, że według mego zdania, tak samo, jak co do wydatków na emerytury, preliminowano z dochodów administracyjnych na rok budżetowy 1931/32 niesłusznie zbyt nisko, albowiem wykonanie faktyczne wpływów z roku 1930/31 wskazały 362.000.000 wobec 268 milj. preliminowanych na rok 1931/32. Z tej racji w tej części budżetu należy oczekiwać pomimo pogorszenia konjunktury prędzej przekroczenia sumy, wstawionej w przyszłym budżecie, niż niedoborów.</u>
<u xml:id="u-37.26" who="#JanPiłsudski">Jeżeli chodzi o daniny, to są one przewidziane w budżecie w wysokości 1,272.000.000 wówczas, gdy w budżecie na rok 1931/32 było 1,580.000.000. Zmniejszenie o 308.000.000, t. j. około 20%.</u>
<u xml:id="u-37.27" who="#JanPiłsudski">Zobaczmy, jak faktycznie te rzeczy dadzą się sprawdzić z wpływami? Mamy wykonanie budżetu, ogłoszone za pierwsze półrocze w Wiadomościach Statystycznych, a więc znane ogółowi. Przypomnę, że za pierwsze półrocze wpływy z danin wynosiły 593. To od sumy przewidywanej stanowi 37% , wówczas, kiedy za pół roku matematycznie musiałoby wpłynąć 50%. Jak widzimy, daniny nie dociągnęły o 13 punktów na 50.</u>
<u xml:id="u-37.28" who="#JanPiłsudski">Ale ja mam w ręku zamknięcie budżetowe już i za październik. Wpływy za październik (nawiasem mówiąc, to nie dotyczy już projektu budżetu) stanowią 211.200.000, rozchody 215.300.000, czyli deficyt stanowi jeszcze 4.100.000. Ten deficyt powstał z tego, że dosyć dużo wpłaciliśmy ponownie w bieżącym miesiącu na rachunek długów, mianowicie 24.000.000.</u>
<u xml:id="u-37.29" who="#JanPiłsudski">Razem wpłacono na rachunek obsługi długów za 7 miesięcy 185.000.000, wówczas, gdy przy uwzględnieniu oszczędności wynikającej z akcji prez. Hoovera za cały rok trzeba zapłacić 250.000.000, czyli przeżyliśmy 7 miesięcy, a długów mamy zapłaconych trochę więcej niż za 9; licząc, że jedna rata miesięczna od 250.000.000 stanowi około 21.000.000, mamy na pokrycie długów oszczędność zapłaconą za następne 5 miesięcy 41 milj. Naogół deficyt za 6 miesięcy był 124.000.000, dochodzi do tego jeszcze 4.000.000 za październik, razem 128.000.000 za 7 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-37.30" who="#JanPiłsudski">Wracam do uzasadnienia budżetu; jeżeli doliczymy dane z zamknięcia kasowego za październik, to przyjmując pod uwagę, że w daninach wpłynęło jeszcze 107.000.000, czyli mieliśmy 593,2 za pierwsze półrocze, wpłynęło za siódmy miesiąc 107,5, razem mamy za 7 miesięcy 700,7. Te 700,7 od preliminowanej sumy 1.580.000 stanowi 44,3%, wówczas, kiedy za 7 miesięcy matematycznie musiało wpłynąć 58,3%. Więc w pierwszym wypadku za 6 miesięcy wpłynęło 37% , zamiast 50%, w drugim — wpłynęło 44, zamiast 58, w pierwszym wypadku brakło 13 punktów do normy tego, co winno było wpłynąć, w drugim brakło 14 punktów, co zdawałoby się, że jest pogorszeniem. Ale weźmy matematycznie: 13 od 50 stanowi 26%, a 14 od 58 stanowi tylko 24, i tu właśnie potwierdza się to, co poprzednio mówiłem, że o ile pierwsze 6 miesięcy szczególnie w daninach są gorsze, bo cały szereg podatków jest rozłożony na miesiące zimowe, to już pierwszy miesiąc zimowy, październik, daje oznaki wyrównania pewnego strat z pierwszego półrocza, wskazując spadek niedoboru w daninach z 26% na 24% .</u>
<u xml:id="u-37.31" who="#JanPiłsudski">Dalej idą monopole. Jeżeli weźmiemy monopole, to jest przewidywany wpływ z nich 695 miljonów, na rok bieżący przewidywane było 882 milj., czyli przewiduje się, że monopole wpłacą w przyszyły roku do Skarbu o 187 miljonów mniej, to znaczy o 21%. Zobaczmy, jak ta rzecz faktycznie wygląda w wykonaniu. Otóż jeśli weźmiemy pierwsze półrocze, to wpłynęło do Skarbu z obydwuch monopoli 351 milj., co stanowi w stosunku do preliminowanych 882 milj. 37,5%. Tak samo mniej więcej, jak daniny, a więc brak do 50 punktów 12,5 punktu, czyli 25%.</u>
<u xml:id="u-37.32" who="#JanPiłsudski">Jeśli dodamy 7-my miesiąc bieżącego okresu budżetowego, za który do Skarbu wpłynęło 67 miljonów, razem otrzymamy za 7 miesięcy wpływ 418 milj., co stanowi od sumy preliminowanej na cały rok 46%, czyli do 58% brak już tylko 12 punktów, a 12 punktów od 58 stanowi już niecałe 21%; więc jeśli za 6 miesięcy brakło wpływów z monopoli 25%, to za 7 miesięcy już brak wpływów tylko 21%. Ale można powiedzieć, że w monopolach ostatecznie Minister Skarbu przed swojem exposé mógł zrobić pewne buchalteryjne posunięcia, mianowicie nacisnąć na monopole, aby na rachunek przyszłych wpływów wpłaciły w październiku więcej, a później niech będzie mniej, bo nie trzeba będzie świecić oczami przed Wysoką Izbą.</u>
<u xml:id="u-37.33" who="#JanPiłsudski">W takim razie, proszę Państwa, sprawdźmy, jak ta rzecz wygląda tam, gdzie żadnego nacisku zrobić nie można, mianowicie we wpływach brutto. Jeżeli Państwo mówią, że przy daninach operuje sekwestrator, który dusi i wówczas dopiero podatki wpływają, to we wpływach brutto z monopoli niema żadnego udziału sekwestratora. Minister Skarbu może chciałby, ale nie jest w stanie powiedzieć: Panie obywatelu, wypal przed Wszystkimi Świętymi te papierosy, które chcesz wypalić na Boże Narodzenie. Tego nie może zrobić. Otóż sprawdźmy, jak wpływy brutto w monopolach państwowych wyglądają.</u>
<u xml:id="u-37.34" who="#JanPiłsudski">Jeżeli weźmiemy monopol spirytusowy, to za 7 miesięcy zeszłego roku budżetowego wpływy brutto osiągnęły 271 milj., a za 7 miesięcy w tym roku budżetowym wpłynęło 216 miljonów, a więc wpływy tegoroczne stanowią 79,6% wpływów brutto zeszłorocznych za ten sam czas.</u>
<u xml:id="u-37.35" who="#JanPiłsudski">Jeżeli weźmiemy tytoń, to tytoń za 7 miesięcy w zeszłym roku budżetowym dał 375 miljonów brutto, a w tym roku za 7 miesięcy dał 342 miljony, a więc wpływy w tym roku stanowią 91,3% wpływów brutto z zeszłego roku; 91% — bez żadnego nacisku egzekutora.</u>
<u xml:id="u-37.36" who="#JanPiłsudski">Jeżeli weźmiemy wpływy z obu monopoli, to za 7 miesięcy zeszłego roku budżetowego dały one 646 miljonów, a za 7 miesięcy w tym roku wpłynęło 559 milj., co stanowi 86,6% wpływów brutto w stosunku do zeszłego roku, czyli brak do tego całego wpływu brutto, co w zeszłym roku, tylko niecałe 14%. Przewidujemy w dochodach netto o 21% mniej, gdyż obliczamy, że jeżeli faktyczne wpływy brutto są mniejsze, to zmniejszenie wpływów musi odbijać się na większych stosunkowo kosztach administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-37.37" who="#JanPiłsudski">Tak przedstawiają się ogólnie wpływy z 4-ch dużych grup. Jak zaznaczyłem uprzednio, ogólne zmniejszenie wpływów w stosunku do dzisiejszych przewidujemy na 20%. Zobaczmy, jak ta rzecz da się wyprowadzić z faktycznych wpływów co do całości. Za pierwsze półrocze wpłynęło wogóle 1,141.000.000, z czego, jak wiadomo, 20.000.000 z pożyczki bezprocentowej w Banku Polskim. Otóż, odliczając wpływ z pożyczki, gdyby takie same wpływy były i w drugiem półroczu, mielibyśmy za cały rok 1,121.000.000 pomnożone przez 2, czyli 2,242.000.000. Jak praktyka wykazuje, miesiące zimowe, drugie półrocze dawało w najgorszych nawet latach zawsze więcej, aniżeli pierwsze, o parę procentów, a więc różnica ta wynosiła np.: pierwsze półrocze 49, drugie 51. Weźmy ten najgorszy stosunek 49 i 51. Jeżeli różnica wynosi 2%, cała suma dochodzi do około 2,300.000.000, to te 2% od 2,300.000.000 stanowią 46.000.000, dodajmy je do tego, co otrzymaliśmy w I półroczu, otrzymamy w drugiem przypuszczalnie 1.166.000.000, a razem 2,286.000.000, około 2,300.000.000. A więc 2,300.000.000 stosownie do dziś obowiązujących ustaw podatkowych. Ponieważ jednak zgóry przewidywaliśmy, że rozchody będą większe, uważaliśmy, że nie możemy utrzymać się na dzisiejszych ustawach i dla załatania niedoboru będziemy musieli sięgnąć do nowych podatków. Ustawy o tych nowych podatkach zostały prawie wszystkie złożone do Sejmu i były już rozważane. Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że nie stanowią one całości, jednakże były one pomyślane jako całość. Przedewszystkiejn nie są one układane w formie nowych podatków, ale stanowią przeważnie nowelizację już obowiązujących. Przy okazji układania ich skorzystaliśmy z doświadczenia Ministerstwa Skarbu i staraliśmy się usunąć te rozmaite usterki, czy to redakcyjne, czy inne, które wprowadzają niejasność i wywołują niejednokrotnie niepotrzebne skargi. Dzięki temu doprowadzamy do usprawnienia wymiaru i poboru podatków oraz do zmniejszenia zażaleń. Pozatem uważaliśmy za wskazane i konieczne wyszukanie nietyle nowych źródeł, ile w tych wypadkach, gdzie dawne źródła zawodzą, możności przesunięcia ciężarów dla wyrównania budżetu na te źródła, które jeszcze mogą te ciężary ponosić. I wreszcie dopiero uważaliśmy za konieczne sięgnąć do nowych źródeł podatkowych.</u>
<u xml:id="u-37.38" who="#JanPiłsudski">Jak Państwo wiedzą, wszystkie te nowe podatki przechodziły przez Wysoką Izbę i dlatego tylko w ogólnych zarysach będę o nich mówił.</u>
<u xml:id="u-37.39" who="#JanPiłsudski">Wszystkie one przewidują zwiększenie wpływów, mianowicie, od nieruchomości o 22 miljony, od tantjem i kumulacji dochodów 16 miljonów, specjalny nadzwyczajny podatek kryzysowy dochodowy — 44 miljony, nowy od elektryczności — 10 miljonów, stemplowy, który będzie wniesiony — 12 miljonów, podatek od specjalnych dochodów, które mają notarjusze, pisarze hipoteczni — 1 1/2 miljona, nowe podatki pośrednie, jak od piwa, wina i drożdży, dadzą 8,6 miljonów, nowe opłaty administracyjne przewidujemy na 12–15 miljonów. Wszystko to razem daje 129 miljonów.</u>
<u xml:id="u-37.40" who="#JanPiłsudski">A jednocześnie zrobiliśmy to, co może jest ryzykowne, ale do tego zmusza nas życie, to jest obniżamy jeden podatek, podatek przemysłowy. Panowie wiedzą, ile na niego się narzekało. Znamy to ogólne twierdzenie, że przeszkadza on rozwojowi życia gospodarczego w normalnych warunkach, a szczególnie jest wielkim ciężarem w roku kryzysowym. Jednakowoż całkowicie go przeorganizować od jednego zamachu, żeby odrazu w pierwszym roku dać duże rezultaty na plus dla podatnika, a na minus dla Skarbu, nie możemy. Wobec tego nowela do ustawy o podatku przemysłowym jest przewidziana w ten sposób, że etapami z roku na rok przewiduje doprowadzenie do tego celu, do którego ma zdążać. A jednakże już w pierwszym roku ma dać ulgę obywatelom na 45 miljonów zł. Z tej wiec sumy 129 miljonów nowych podatków należy odjąć 45 miljonów, albowiem tyle wpłynie mniej z podatku przemysłowego, niż wpływa dzisiaj. Otrzymamy netto 84 miljony. Mieliśmy tam 2,300.000.000 starych, tu mamy 84 miljony nowych, to mamy sumę wszystkich wpływów przewidywanych na 2,384.000.000 w budżecie ściśle 2,375.000.000.</u>
<u xml:id="u-37.41" who="#JanPiłsudski">Tak w ogólnych zarysach przedstawia się budżet i ewentualne jego wykonanie.</u>
<u xml:id="u-37.42" who="#JanPiłsudski">Przemawiam przed Panami i z opozycji i zdawałoby się, że jest trudno zgóry przewidzieć, jakie zarzuty będą mnie stawiane. Jednakże dyskusja przy poprzednich budżetach, jak i dyskusja przy nowelach podatkowych o tyle wyjaśniła, że te zarzuty można zgóry przewidzieć.</u>
<u xml:id="u-37.43" who="#JanPiłsudski">A więc przedewszystkiem zarzut, że budżet jest nierealny, albowiem mamy w dalszym ciągu pogarszającą się konjunkturę. Nie neguję, że w całym szeregu dziedzin życia gospodarczego mamy pogarszającą się jeszcze konjunkturę, szczególnie w przemyśle. Natomiast nie moglibyśmy powiedzieć, — a całe życie gospodarcze składa się nie z jednej dziedziny, ale z szeregu, — żeby nie było pewnych symptomów, któreby wskazywały, że konjunktura w innych dziedzinach gospodarki jednakże nie jest tak zła, jak była przedtem. Ona nie jest jeszcze całkowicie dobra, ona jest w stanie. kryzysu, jednakże są pewne zapowiedzi na lepsze. Te zapowiedzi zawierają się w podniesieniu cen na produkty roślinne. Jeżeli dziś mamy cenę na giełdzie warszawskiej 25 złotych za centnar żyta, to zeszłego roku była cena 18 złotych. Wiemy, że jeżeli dziś mamy 25 złotych, to na miejscu tych 25 się nie otrzyma, ale różnica jest o 2–3 złote. Jeżeli zaś weźmiemy zeszły rok, to jeżeli wymieniłem, że cena była na giełdzie 18 złotych, to rzeczywiście na prowincji, u producenta, można było otrzymać za mniej więcej 12 złotych. Różnica więc na centnarze żyta, które dzisiaj otrzymuje rolnik, jest około 10 złotych w porównaniu z zeszłym rokiem. To nie jest całkowite wyratowanie z tej ciężkiej sytuacji, w jakiej rolnictwo się znajduje, ale w każdym razie otrzymanie na jednym centnarze plus 10 złotych, w porównaniu z tem, co otrzymywano w roku zeszłym, już daje lepszą pozycję, aniżeli w zeszłym roku. To, co rolnika rujnuje dziś, to są długi, a nie dzisiejsza cena. Niezależnie od tego, te 10 złotych rolnik otrzymuje dopiero w 4-tym miesiącu okresu gospodarczego, a my nie wiemy, jaka będzie cena potem, ale tylko możemy przewidywać, w jakim kierunku ta cena idzie, mianowicie w górę. Te 10 złotych, otrzymywane przez rolnika w ciągu 3–4 miesięcy, nie możemy twierdzić, że to jest całkowite polepszenie, ale jeżeli przewidujemy, że nowy budżet ma obowiązywać od 1 kwietnia przyszłego roku, to musimy też przewidywać, jakim będzie ewentualny stan rolnictwa tegoż 1 kwietnia. A jeżeli cena będzie zapewne większa, wówczas należy przewidywać, że i sytuacja będzie lepsza.</u>
<u xml:id="u-37.44" who="#JanPiłsudski">Ja wiem, że Państwo powiedzą, że o ile są pewne dodatnie zjawiska dla rolnictwa w kierunku podnoszenia się cen na produkty roślinne, to o tyle mamy i ujemne zjawisko spadku cen produkcji hodowlanej. Wiem o tem, ale zdaje mi się, że z konieczności stale rosnące ceny na produkty roślinne będą musiały pociągnąć i zwyżkę cen na produkty zwierzęce, hodowlane. Naturalnie, nie przewiduję, aby można w ciągu kilku miesięcy z tego ciężkiego stanu, w jakim znajduje się rolnictwo, odrazu przejść do stanu świetnego, przewiduję, że wychodzenie z tego ciężkiego stanu będzie trwało więcej nawet, niż jeden okres przyszły budżetowy, i zaznaczam tylko, że o ile dotychczasowy kierunek rozwoju szedł dla rolnictwa in minus, to dziś zaczyna iść in plus, który w pierwszych miesiącach nie daje, być może, dużego efektu, ale musi dać efekt za rok, czy nawet za szereg miesięcy.</u>
<u xml:id="u-37.45" who="#JanPiłsudski">To, co powiedziałem, dotyczy zarzutu nierealności budżetu. Dalej, co się tyczy następnego zarzutu, który się powtarza, mianowicie o rozdętym budżecie. Zobaczmy, jak było dawniej. W każdym razie Rządy pomajowe rządzą od 1926 r. Porównajmy, jakie były budżety, kiedy rządziły nie te rządy, ale ludzie, siedzący dziś na ławach opozycji. Weźmy budżet za rok 1924. Uchwalony jest w lipcu 1924 r. Wynosił on 1,490.000.000 i jeszcze w grudniu dodatkowo 140.000.000, razem 1,630.000.000. Jeżeli porównamy z budżetem około 3,000.000.000 pomajowym, to mówi się — rozdęty budżet, albowiem jest dwa razy większy. tylko zapomina się, że tamten budżet był w złotych równych frankowi szwajcarskiemu. Jeżeli przerachujemy tamten budżet 1,630.000.000 na złote dzisiejsze, t. j. pomnożymy przez 1,72, to w takim razie otrzymamy 2,802.000.000; na te 2.800 milj. obywatel pieniędzy nie miał i dla pokrycia tego budżetu trzeba było sięgnąć do pożyczek.</u>
<u xml:id="u-37.46" who="#JanPiłsudski">Budżet w roku 1925, uchwalony w czerwcu, wynosił 2.165 milj., co, po przewalutowaniu dawniejszych złotych na dzisiejsze, stanowi 3.700 milj.</u>
<u xml:id="u-37.47" who="#komentarz">(Głos: Była już inflacja.)</u>
<u xml:id="u-37.48" who="#JanPiłsudski">Nie, w lipcu 1925 r. nie było inflacji, w końcu sierpnia nastąpiło załamanie, tak jakiegoś 23–25 sierpnia. Wiemy, jak ten malutki, leciutki budżet zaciążył na Rzeczypospolitej. Co do tych rozdętych budżetów trzeba powiedzieć, że Państwo Polskie ma miljony potrzeb i z wielką trudnością tylko może zaspakajać te swoje potrzeby nawet rozdętemi budżetami. Zresztą, spójrzmy, co się dzieje wszędzie zagranicą. Mówi się, że uchwalenie rozdętego budżetu dla danego momentu jest niewskazane, albowiem ze względu na kryzys on bywa nierealny. Zobaczmy, co się dzieje na całym świecie? Przy dyskusji nad szczeblowaniem przypomniałem Państwu, że było podane w gazetach, jaki deficyt mają 2 państwa — Anglja i Ameryka, jak one wychodzą z tego. W „Gaziecie Polskiej” jest podane jeszcze innych trzynaście państw. Panowie mogą zobaczyć, jaki tam jest kalejdoskop. Panowie mają państwa europejskie i pozaeuropejskie, jak Stany Zjednoczone i Japonja, takie państwa, które brały udział w wojnie i takie, które nie brały, mamy takie, które wygrały wojnę, jak Ameryka i Anglja, i takie, które przegrały, i takie, które są staremi państwami i które powstały, jak Finlandja, i takie, które były zniszczone przez wojnę, jak Polska i Łotwa, i takie, gdzie ani jedna szyba nie była wybita przez wypadki wojenne, jak Czechosłowacja; wszystkie mają budżety dziurawe przez deficyty i muszą te dziury łatać. To nie jeden tylko Rząd pomajowy, przedostatni, nie przewidział ani kryzysu, ani głębokości tego kryzysu i układał budżety, które potem załamywały się. Absolutnie wszystkie państwa tak postąpiły. A zobaczmy, kto tam rządzi. W Prusach rządzą socjaliści i mają taką samą biedę ze swoim budżetem, widocznie i socjaliści nie umieli przewidzieć, co się dzieje z kryzysem. Mówi się np. z ław Chrześcijańskiej Demokracji, że nie umiemy rządzić, ale weźmy Austrję, rządzi tam chrześcijańska dmokracja i ona też ma porządny kryzys u siebie i musi ratować swój budżet. Widocznie i tam siedzą ludzie niebardzo przewidujący, skoro nie umieli przewidzieć i nie umieli wyjść z tego kryzysu.</u>
<u xml:id="u-37.49" who="#JanPiłsudski">Jeżeli porównamy prawie wszystkie państwa, to Panowie z ław opozycyjnych znajdą tam takich, czy innych ideologicznych swoich przyjaciół rządzących w rozmaitych państwach, takich czy innych. W Rumunji niedawno rządziło stronnictwo chłopskie, a tak samo ona nie uniknęła kryzysu, jak i my.</u>
<u xml:id="u-37.50" who="#JanPiłsudski">Jednem słowem, jesteśmy świadkami zjawiska, że kryzys wychodzi daleko poza ramy naszego Państwa; życie jednego państwa uzależnione jest od życia drugiego; w tym ogromnym powszechnym ciężkim kryzysie wytwarzają się takie wiry w życiu gospodarczym, które, jak łupinami orzechowemi, kręcą dużo zasobniej szemi i mocniejszemi państwami, jak np. Anglją. Więc nic dziwnego, że kryzys i w Polsce jest.</u>
<u xml:id="u-37.51" who="#JanPiłsudski">Zawsze się mówi, że Rządy pomajowe wszystkiemu złemu są winne. Jeżeli spojrzymy na ten kryzys z punktu widzenia ogólnoświatowego, to mnie się zdaje, że nie jeden teoretyk i praktyk spraw ekonomicznych, ale dziesiątki i nie przez jeden miesiąc i nie przez jeden rok, ale przez całe lata będą dopiero szukać i zgłębiać, kto, gdzie, kiedy i ile zawinił i jak zawinił w tym powszechnym kryzysie. Twierdzenie więc, że winne są Rządy pomajowe, to jest, mojem zdaniem, tylko demagog ja.</u>
<u xml:id="u-37.52" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B: W. z R.)</u>
<u xml:id="u-37.53" who="#JanPiłsudski">Głos ma p. Sławek.</u>
<u xml:id="u-37.54" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WalerySławek">Imieniem B. B. W. R. mam zaszczyt oświadczyć co następuje: Wyjątkowo ciężka sytuacja gospodarcza i wynikające stąd, zmniejszenie się wpływów do Skarbu Państwa postawiły Rząd w obliczu wielkich trudności zarówno przy wykonywaniu budżetu bieżącego, jak i układaniu nowego na przyszły okres 1932/33.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WalerySławek">Obniżenie skali wydatków jest zadaniem bardzo trudnem i nie daje się nigdy przeprowadzić natychmiast. Dlatego też Rząd, który musiał przy układaniu budżetu przyjmować za punkt wyjścia w obliczeniach obecny stan organizacyjny aparatu administracyjnego Państwa, z konieczności przedkłada budżet zamykający się deficytem. Ale ten sam Rząd, gdy w początkach obecnego roku budżetowego przyszedł do przekonania, że przewidywane w jesieni 1932 r. dochody nie dadzą się osiągnąć, miał odwagę i powziął we właściwym czasie decyzję zmniejszenia wydatków. Na przykładach innych państw mieliśmy sposobność przekonać się, jak słusznemi były zarządzenia oszczędnościowe naszego Rządu. Możemy też mieć zaufanie, że Rząd w okresie wykonywania budżetu, nad którym obecnie rozpoczynamy obrady, poczyni dalsze oszczędności i przewidywany deficyt usunie lub zmniejszy.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WalerySławek">Ta pełna przezorności i konsekwentnie przeprowadzona linja gospodarki rządowej już ochroniła i nadal chronić nas będzie od skutków znacznie gorszych, jakie mogłyby nastąpić, gdybyśmy przy uwzględnianiu potrzeb wysuwanych przez życie zapominali, czy mamy z czego je pokryć.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#WalerySławek">Blok Bezpartyjny, przystępując do szczegółowego rozpatrywania budżetu, będzie się starał zbadać i we własnem sumieniu zważyć, czy w proponowanym podziale wydatków została w należytej mierze zachowana redukcja większa w stosunku do mniej istotnych potrzeb, natomiast oględniejsza w odniesieniu do spraw ważniejszych. Na pierwszy rzut oka wysuwa się tu pozycja wydatków, związanych z obroną Państwa. Pozycja ta nie została zredukowana. Imieniem BBWR. oświadczam, iż wielką pod tym względem przezorność uważamy za nadzwyczaj słuszne i trafne ocenienie sytuacji światowej. Dopóki różne państwa, nie mogące się uporać z wiasnemi we- wnętrznemi kłopotami, zbyt często bądź tolerują, bądź jawnie popierają ferment szerzony przez nieodpowiedzialne czynniki i organizacje przeciwko ustalonym granicom sąsiadów, to nieobliczalność skutków tego stanu rzeczy wymusza na nas utrzymanie pełnej gotowości obronnej.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#WalerySławek">Blok Bezpartyjny zdaje sobie sprawę, że uniwersalnego i szybko działającego lekarstwa na złagodzenie dotkliwych skutków kryzysu niema, że potrzeba całego szeregu skoordynowanych usiłowań Rządu i czynników społecznych, usiłowań, które w dodatku dopiero po jakimś czasie mogą dawać rezultaty.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#WalerySławek">Blok Bezpartyjny rozumie, jak głęboko związany jest interes zarówno prywatnej jednostki jak i wszystkich poszczególnych warstw społeczeństwa z interesem Państwa. Rozumie dalej, że w chwilach wyjątkowo trudnych trzeba nietylko mniej pilne potrzeby odsunąć na czasy późniejsze, lecz, że trzeba bardziej skoordynować swoje prace z planem ogólnym, jaki ma Rząd.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#WalerySławek">Główny ciężar borykania się z tym olbrzymim splotem trudności, wynikających z kryzysu spada na Rząd, to też Blok Bezpartyjny będzie poczytywał za swój obowiązek sumiennie i szybko przeprowadzić te ustawy, które będą mogły ułatwić Rządowi walkę z kryzysem i jego skutkami.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#WalerySławek">Oprócz tego Klub nasz, reprezentujący szereg organizacyj społecznych, użyje swego wpływu, aby one podjęły bardziej aktywną rolę i będąc w bliskim kontakcie z Rządem — mogły spełnić te zadania, które ze względu na swój charakter spadać muszą nie na Rząd, a na społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#WalerySławek">Ale troska o dobę obecną nie zwalnia nas bynajmniej od obowiązku skupienia swojej uwagi i na sprawy, mające podstawowe znaczenie i dla przyszłych czasów i przyszłych pokoleń. To też podjętą pracę nad ustaleniem najlepszych ram ustroju Polski z rozwagą i myślą spokojną dalej prowadzić będziemy. Przygotowanie Konstytucji jest naszym obowiązkiem i za te prace odpowiedzialność bierzemy na siebie.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BBWR)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Róg.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#MichałRóg">Wysoka Izbo! Nie sprawdzają się przepowiednie tych optymistów, a należał do nich i poprzedni Minister Skarbu, którzy twierdzili, że światowy kryzys gospodarczy zostanie wkrótce opanowany. Przeciwnie, kryzys pogłębia się i rozszerza coraz bardziej.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#MichałRóg">Są ekonomiści, którzy dowodzą, że znajdujemy się dopiero u wstępu ciężkiego okresu powojennej dewastacji ekonomicznego rozwoju świata. Najcięższa walka ze skutkami kryzysu gospodarczego, zdaniem tych ekonomistów, jeszcze się nie rozpoczęła.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#MichałRóg">Rzecz zrozumiała, że pytanie, jakie były i są przyczyny światowego kryzysu gospodarczego, zajmuje polityków i ekonomistów we wszystkich krajach. Liga Narodów wyłoniła nawet osobną komisję do badania tej sprawy pod przewodnictwem Szweda Olina. Wszyscy godzą się na jedno, że główną przyczyną światowego kryzysu gospodarczego jest naprodukcja w rolnictwie i przemyśle.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#MichałRóg">Osłabioną wytwórczość i handel podczas wielkiej wojny świat postanowił odbudować z całą mocą w pierwszych 10 latach powojennych. Pod uprawę zbóż zajęte zostały nowe olbrzymie obszary. Powstały nowe gałęzie przemysłu, stare rozbudowano i rozdęto. Każde państwo chciało wystarczać samo sobie pod względem gospodarczym, i nietylko wystarczać samo sobie, ale chciało eksportować, tak, że nastąpiła nieznana dotąd międzynarodowa walka konkurencyjna. Racjonalizacja produkcji wzmogła wytwórczość we wszystkich krajach. Wzmożenie się produkcji spowodowało podniesienie się ogólnego poziomu życiowego niektórych warstw społeczeństwa. Wojenna i powojenna ideolog ja, wojenna i powojenna moralność umożliwiała bogacenie się jednostek i całych grup społecznych. Obok pojedyńczych osób zwiększały swoje budżety gminy, związki, miasta, powiaty i państwa. System kredytowy zmienił się. Zaciągano długi na prawo i na lewo. Przypuszczano, że stan ten będzie długotrwały. W Polsce mówiono, że jest radosna twórczość, a jeden z najwyższych dygnitarzy państwowych powiedział wtedy: Byczo jest!</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pan coś nowego powie.)</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#MichałRóg">Międzynarodowa walka konkurencyjna, racjonalizacja produkcji i protekcjonizm celny sprawiły, że od końca 1929 r. zaczął się kryzys gospodarczy. Ujawniła się nadprodukcja, powstał nadmiar produktów rolnych, fabrykatów i surowców. Wielkie przedsiębiorstwa przemysłowe, nie mające dostatecznej ilości odbiorców na swoje wyroby przestały dawać zyski, nie było z czego wypłacać dywidendy, nastąpiła stagnacja, bankructwo i bezrobocie. Rozpoczął się też kryzys gospodarczy, finansowy i socjalny, w rodzinach, gminach, powiatach i w Państwie. W niektórych krajach kryzys gospodarczy pociągnął za sobą i kryzys polityczny, szczególnie, gdy zaczęto szukać drogi wyjścia kryzysu i obmyślać gospodarcze i polityczne koncepcje ratunku.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#MichałRóg">Jak więc widzimy, kryzys światowy gospodarczy miał przyczyny ogólne, natury, że tak powiem, organicznej. Dlatego jest powszechny. Ale nie we wszystkich państwach ten kryzys i jego objawy są jednakowe. W poszczególnych państwach rządy przez umiejętną gospodarkę łagodziły objawy tego kryzysu. W innych państwach rządy przez nieudolność, czy zaniedbanie pogłębiały kryzys. Jak jest w Polsce?</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#komentarz">(P. Sanojca: Najgorzej. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#MichałRóg">Twierdzimy, że gdyby nie radosna twórczość obozu rządowego i gdyby nie nieodpowiedzialne rządy przed społeczeństwem, to niewątpliwie kryzys nie dałby się tak odczuwać, jak obecnie. Życie gospodarcze nie słucha rozkazów. Powinni niem kierować ci, którzy się na tem znają. Można być np. bardzo dobrym generałem w wojsku, można umieć sprawnie stawać na baczność, można umieć znakomicie składać raport przed pomnikiem ks. Poniatowskiego, ale to nie są jeszcze dostateczne kwalifikacje na kierownika wielkiej państwowej instytucji finansowo-gospodarczej. Można też być dobrym pułkownikiem czy generałem w wojsku, a mieć słabe pojęcie o kierowaniu Ministerstwem Przemysłu i Handlu. Można też być znakomitym, sumiennym prawnikiem, ale kiedy się zostaje Ministrem Skarbu, gdy się nie miało przedtem z temi rzeczami do czynienia, to i czterech wiceministrów nie bardzo pomoże. Sprawdza się tylko stare przysłowie, że gdzie kucharek sześć, tam niema co jeść.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#MichałRóg">W czasie tego głębokiego kryzysu gospodarczego, kiedy zamierają warsztaty pracy, kiedy wzrasta bezrobocie, gdy coraz większa ilość mieszkańców wsi i miast stacza się w otchłań nędzy, z jakimże budżetem przychodzi Rząd do Sejmu? Z budżetem prawie półtrzecia miljardowym, w którym nienaruszone są wszystkie fundusze dyspozycyjne i reprezentacyjne, a zdruzgotane są wszystkie fundusze przeznaczone na oświatę i rolnictwo. Budżet jest oczywiście nierealny, chociaż p. Minister Skarbu zapewniał, że jest realny, jednak nie przekonał mnie.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(P. Sanojca: Nikt Was nie przekona.)</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#MichałRóg">Rząd łudzi się, jeżeli myśli, że w dzisiejszej sytuacji gospodarczej wyciśnie ze społeczeństwa blisko 2 1/2 miljarda złotych. Zadanie to nie jest do wykonania przy najlepszem usprawnieniu technicznem śruby podatkowej. Dlatego jesteśmy przekonani, że tak jak w roku bieżącym, tak i w roku przyszłym muszą nastąpić kompresje i restrykcje, czyli po polsku mówiąc zmniejszenia i skreślenia budżetu. Oczywiście odbije się to tylko na tych resztkach, które pozostają jeszcze na oświatę i rolnictwo.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#MichałRóg">Budżet jest też problematyczny, ponieważ rządy pomajowe nie liczą się z budżetami uchwalanemi przez Sejm. Wreszcie budżet jest deficytowy, przewiduje się, że deficyt pokryje się z rezerw skarbowych. Jeśli rozpatrujemy ten budżet, to dlatego, że jest on pewnym obrazem dążeń polityczno-gospodarczych Rządu i ujawnia się w nim stosunek Rządu do kryzysu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#MichałRóg">W Komisji Budżetowej poddamy szczegółowej analizie wszystkie pozycje budżetu, tu ograniczę się do stwierdzenia, że budżet ten jest wegetacyjnym i nadającym Państwu Polskiemu wybitny charakter państwa policyjnego.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#MichałRóg">Największą pozycją w budźcie jest wydatek na wojsko, wynoszący 832.650.000. Stronnictwa ludowe dały w poprzednich Sejmach dowód, że potrafiły się zdobyć na ofiarność, kiedy idzie o utrzymanie armji. Rozumiemy, że armja musi być, a skoro musi być, to muszą być na nią i wydatki.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#MichałRóg">Ale, proszę Panów, wedle stawu grobla.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wedle potrzeb.)</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#MichałRóg">Ciężar 832 miljonów na wojsko jest nie do utrzymania. Ale i tych 832 miljonów jest jeszcze za mało, jeżeli Rząd będzie zwracał uwagę tylko na materjalną stronę zagadnienia obrony Państwa, a nie będzie starał się o wzmożenie i podniesienie ducha narodu przez skonsolidowanie a nie rozbijanie społeczeństwa, jeżeli nie będzie starał się o to, żeby masy ludowe widziały w Polsce nie dom niewoli, ale praworządną ojczyznę, której trzeba bronić w czasie niebezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#MichałRóg">Na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych preliminuje się w budżecie 212.600.000. —, a w tem na policję 113.722.600. Niejednokrotnie mówiliśmy z tej trybuny, do czego w Polsce używana jest policja i jak traktują ludność władze administracyjne.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#MichałRóg">Obywatele uważani są za podwładnych, czy za niewolników, których Pan Bóg stworzył po to, żeby miał kto płacić podatki.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: Demagog ja.)</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#MichałRóg">Co robi policja w czasie wyborów, to wszyscy aż nadto dobrze wiedzą. Sąd Najwyższy, unieważniając wybory w dwóch okręgach, stwierdził, że władze administracyjne i policja dopuszczały się nadużyć. Ale twierdzę, że przy dodatkowych wyborach były jeszcze większe nadużycia, niż przy pierwszych wyborach. Proszę Panów — to co się wyrabiało w Płocku przy wyborach i to co się robi obecnie w okręgu przemyskim, to jest niemożliwe w żadnem innem państwie europejskiem i to spycha nas do rzędu jakiegoś Afganistanu czy Meksyku. W okręgu przemyskim starostowie zgóry mówią, że Bezpartyjny Blok musi otrzymać tę samą ilość mandatów, co poprzednio. Urzędnicy i policjanci zamienieni zostali na hjeny wyborcze, gnębiące i teroryzujące ludność.</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#komentarz">(P. Sanojca: Zjadające ludzi.)</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#MichałRóg">Sława wyborów polskich zaćmiła sławę dawnych wyborów rumuńskich i węgierskich.</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: A może angielskich?)</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#MichałRóg">Proszę Panów — podaliśmy w naszych pismach f akt niesłychanych fałszerstw w okręgu płockim, gdzie protokóły z komisyj obwodowych później były fałszowane i wpisywano głosy dla listy rządowej. Żadne z pism, które to podawało, nie zostało pociągnięte do odpowiedzialności, bo to są prawdziwe fakty.</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#MichałRóg">Czytamy od czasu do czasu w pismach rządowych, że władze policyjne wykrywają to tu, to ówdzie jaczejkę komunistyczną. Ale to jest Syzyfowa praca, bo najlepszymi obecnie agitatorami komunistycznymi są urzędnicy łamiący ustawy.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#MichałRóg">Komuniści mogą być spokojni, jeżeli widzą to, co się dzieje przy wyborach. Ludność, nawet najspokojniejsza, dochodzi do przekonania, że istotnie na drodze legalnej niepodobna w Polsce zdobyć prawa i bronić swej doli. 1 każde wybory, jakie Panowie robicie, są naprawdę wielką krzywdą dla Polski.</u>
<u xml:id="u-40.32" who="#MichałRóg">Kiedy mowa o Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i o policji, to należy wspomnieć z zadowoleniem o tem, że główny komendant Policji Państwowej wydał okólnik do podwładnych sobie organów, w którym przypomniał, że nie wolno bić aresztowanych i więźniów. Okólnik ten jest bardzo piękny i dobry, ale proszę Panów, kto z policji i urzędników weźmie go na serjo, jeżeli wszyscy wiedzą, że ten, pod którego kierownictwem bito, głodzono i maltretowano więźniów w Brześciu, otrzymał nagrodę, został mianowany wojewodą?</u>
<u xml:id="u-40.33" who="#MichałRóg">Na Ministerstwo Spraw Zagranicznych preliminowana jest w budżecie suma 44.567.000. — zł. Tu jest kilka miljonów oszczędności. Naszem zdaniem zamało. Naszem zdaniem, za wielki jest fundusz dyspozycyjny, jak wogóle wszystkie fundusze dyspozycyjne i za wielki jest fundusz propagandowy. Będę o tem mówił w Komisji Budżetowej, tutaj chciałem się zatrzymać na wydatkach na to Ministerstwo, tylko dlatego, aby powiedzieć parę słów o sytuacji międzynarodowej tak, jak ona się mojemu klubowi przedstawia. Sytuacja międzynarodowa jest niedobra. Atmosfera międzynarodowa dla Polski nie jest przyjazna. My rozumiemy, że przedstawiciele nasi zagranicą mają ciężkie zadanie. W jednem z pism nawet obozu rządowego pisano, że spotykają się z nieufnością, z niewiarą. Bo istotnie wiadomości, które z Polski przychodzą, nie mogą na zachodzie Europy wzbudzać wiary i ufności do Rządu Polskiego.</u>
<u xml:id="u-40.34" who="#MichałRóg">Głośne wystąpienie senatora amerykańskiego Boraha o tak zwanym korytarzu pomorskim przyprawiło żywioły szowinistyczne w Niemczech o prawdziwy zawrót głowy. Korzystam z okazji, ażeby w imieniu mojego klubu oświadczyć: jesteśmy zgodni w tem ze wszystkiemi innemi stronnictwami polskiemi, że w sprawie Pomorza w narodzie polskim niema żadnych różnic.</u>
<u xml:id="u-40.35" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-40.36" who="#MichałRóg">Ziemi nadmorskiej i ludu polskiego, który na tej ziemi siedzi od 1000 lat, nie oddamy, me przehandlujemy i nie zamienimy nigdy.</u>
<u xml:id="u-40.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-40.38" who="#MichałRóg">Cudzoziemcy, którzy piszą o potrzebie rewizji granic dlatego, żeby wzmocnić pokój, mylą się — oni podważają pokój.</u>
<u xml:id="u-40.39" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-40.40" who="#MichałRóg">Proszę Panów, przechodzę do Ministerstwa Oświaty, i tu trzeba powiedzieć, że to Ministerstwo odczuło na sobie najwięcej ciężar kryzysu. Zrobiono tu oszczędność na 97 milj. złotych. Wydatki na szkolnictwo powszechne, a zwracam uwagę, że w tym roku 700.000 dzieci nie znalazło miejsca w szkołach,...</u>
<u xml:id="u-40.41" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Nie.)</u>
<u xml:id="u-40.42" who="#MichałRóg">...obcięto o 46 milj. złotych. Na budowę szkół nie przeznaczono ani jednego grosza. Szkolnictwo średnie ogólnokształcące traci 9 milj. złotych, a co najsmutniejsze,...</u>
<u xml:id="u-40.43" who="#komentarz">(P. Langer: Rozwój ciemnoty.)</u>
<u xml:id="u-40.44" who="#MichałRóg">...że zmniejsza się wydatki na szkolnictwo zawodowe. Słyszeliśmy niejednokrotnie deklamacje, że jest nadprodukcja inteligencji, że trzeba skierować młodzież do szkół zawodowych. Otóż jak Rząd opiekuje się temi szkołami zawodowemi, tego wyrazem jest obecny budżet.</u>
<u xml:id="u-40.45" who="#MichałRóg">Na naukę i szkolnictwo wyższe zmniejszono wydatki o 16 milj. złotych, zredukowano 12 katedr zwyczajnych i 5 nadzwyczajnych na uniwersytetach. Pozostawiono na dotacje naukowe dla wszystkich wyższych zakładów naukowych zaledwie 1.000.000 zł, skreślono zupełnie dotacje dla klinik, wreszcie skreślono dotacje na zasiłki dla instytucyj naukowych i uczonych. Spowoduje to oczywiście zatrzymanie działalności takiej instytucji, jak Kasa Mianowskiego, T-wo Naukowe Warszawskie i t. d. A rzecz znamienna, przy tych wszystkich oszczędnościach podniesiono sumę na zapomogi dla urzędników centrali o 16.000 zł i fundusz reprezentacyjny Ministra o 15.000 zł.</u>
<u xml:id="u-40.46" who="#komentarz">(P. Sanojca: Co to jest 15.000 zł?)</u>
<u xml:id="u-40.47" who="#MichałRóg">Proszę Panów, nie ze stanowiska partyjnego — Panowie wystawiacie sobie smutne świadectwo, gdy cieszycie się z tego, kiedy mowa o tych skreśleniach.</u>
<u xml:id="u-40.48" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
<u xml:id="u-40.49" who="#MichałRóg">Panie Sanojca, Pan mnie nie sprowokuje, ja Pana nie zaszczycę odpowiedzią,...</u>
<u xml:id="u-40.50" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-40.51" who="#MichałRóg">...ale ze stanowiska państwowego, ze stanowiska dbania o przyszłość Państwa te skreślenia budżetowe na oświatę są bardzo niepokojące. Proszę Panów, w Czechosłowacji niema takiej ciemnoty jak u nas. W Czechosłowacji także jest kryzys gospodarczy, w Czechosłowacji także zmniejszano budżety różnych ministerstw. zmniejszono budżet ministerstwa spraw wojskowych, zmniejszono budżet ministerstwa spraw wewnętrznych, ale podniesiono budżet ministerstwa oświaty. Nietylko go nie zmniejszono, ale podniesiono, w czasie tego kryzysu.</u>
<u xml:id="u-40.52" who="#MichałRóg">Jak wygląda Polska wobec tego? Czy Panowie chcecie budować przyszłość Polski tylko na policji?</u>
<u xml:id="u-40.53" who="#komentarz">(P. Duch: To już jest demagogja!)</u>
<u xml:id="u-40.54" who="#MichałRóg">Dla Pana to jest demagogja, bo Pan sam jest demagogiem i wszystko wydaje się Panu demagogją.</u>
<u xml:id="u-40.55" who="#komentarz">(P. Duch: O popularność nie zabiegam tak jak Pan. Mam odwagę powiedzieć i przykrość wyborcom i konieczność państwową.)</u>
<u xml:id="u-40.56" who="#MichałRóg">Szczególnie, jak ci wyborcy siedzą w województwie, bo województwo zrobiło Pana posłem.</u>
<u xml:id="u-40.57" who="#MichałRóg">Wielkie oszczędności zrobiono także w budżecie Ministerstwa Rolnictwa. Można powiedzieć, — że likwiduje się to Ministerstwo. W Państwie takiem, jak Polska, na Ministerstwo Rolnictwa przeznacza się w tym roku 19.500.000;...</u>
<u xml:id="u-40.58" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Hańba.)</u>
<u xml:id="u-40.59" who="#MichałRóg">...kiedy na policję samą 113 miljonów.</u>
<u xml:id="u-40.60" who="#komentarz">(Głos: Na fundusz dyspozycyjny zagraniczny 12 miljonów.)</u>
<u xml:id="u-40.61" who="#MichałRóg">Kiedy fundusze dyspozycyjne nie zostały zmniejszone, na rolnictwo preliminuje się tylko 19 1/2 milj. złotych. Przyznam się, że nie miałem zbytniego zaufania do p. Ministra Rolnictwa, ale nie przypuszczałem, żeby on zgodził się być Ministrem Rolnictwa przy takim budżecie. To nie jest Minister Rolnictwa, to jest likwidator Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-40.62" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie rób Pan przesilenia!)</u>
<u xml:id="u-40.63" who="#MichałRóg">Na szkolnictwo rolnicze w kraju takim jak Polska, przeznacza się tylko sumę 3.780.000 wobec 8 miljonów w roku zeszłym. Przecież to są straszne cyfry!</u>
<u xml:id="u-40.64" who="#MichałRóg">Ministerstwo Reform Rolnych jest w stadjum ostatecznej likwidacji; likwiduje je znakomity archeolog i nawet nie dziwimy się temu, że to Ministerstwo się likwiduje przy obecnym duchu, jaki jest w Rządzie.</u>
<u xml:id="u-40.65" who="#komentarz">(P. Sanojca: Stary dowcip.)</u>
<u xml:id="u-40.66" who="#MichałRóg">O budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości będziemy także mówili w Komisji Budżetowej, Ale niepodobna powstrzymać się od wyrażenia największego zdumienia, że Minister Sprawiedliwości mówi, że trzeba będzie pousuwać z sądownictwa te jednostki, które nie stoją na odpowiednim poziomie pod względem etycznym, i te, które znajdują się w kontakcie z organizacjami przeciwpaństwowemi.</u>
<u xml:id="u-40.67" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie, Rozumna zasada.)</u>
<u xml:id="u-40.68" who="#MichałRóg">Proszę Panów, jeżeli Minister stwierdza, że są sędziowie antypaństwowcy, to jakie on wystawia sobie świadectwo? My temu nie wierzymy. My wiemy, co się w Polsce nazywa antypaństwowością. Antypaństwowością w Polsce nazywa się, jeżeli ktoś występuje przeciw sanacji jeżeli nie słucha rozkazów, jeżeli krytykuje Rząd. I dlatego nie wierzymy, żeby byli sędziowie antypaństwowi, natomiast wierzymy, że Minister Sprawiedliwości jeszcze chce pousuwać z sądownictwa tych, którzy są niezależni.</u>
<u xml:id="u-40.69" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego i prawicy.)</u>
<u xml:id="u-40.70" who="#MichałRóg">Jakże nazwać poziom etyczny sędziego, który składa oświadczenia opinji publicznej, że w Brześciu wszystko jest w porządku, że w Brześciu niema żadnych nadużyć, że to jest zwyczajne więzienie. Jakże to nazwać?</u>
<u xml:id="u-40.71" who="#komentarz">(P. Kiernik: Etycznie!)</u>
<u xml:id="u-40.72" who="#MichałRóg">Wspominałem już o funduszach dyspozycyjnych. Wymienię najważniejsze. Więc P. Minister Spraw Wojskowych ma nadal fundusz dyspozycyjny 8 miljonów złotych, taki, jaki w roku zeszłym, w czasie tego ciężkiego kryzysu ani o jeden grosz niezmniejszony. P. Minister Spraw Wewnętrznych ma fundusz dyspozycyjny 6 miljonów złotych, niezmniejszony ani o jeden grosz. Jak Panowie porównaj ą te cyfry z cyframi, które są przeznaczone na szkoły rolnicze i szkolnictwo zawodowe, to zrozumieją Panowie, co to jest! Fundusz dyspozycyjny Prezydjum Rady Ministrów 200.000 niezmniejszony ani o jeden grosz.</u>
<u xml:id="u-40.73" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To mało.)</u>
<u xml:id="u-40.74" who="#MichałRóg">Dla Panów to jest mało, ja rozumiem, że dla Panów to wszystko są za małe fundusze dyspozycyjne. Nieznaniejszone są też fundusze reprezentacyjne i, proszę Panów, są w budżecie nieustannie powtarzające się rubryki, „nieprzewidziane różne wydatki”, przypuszczam, że to też pewien rodzaj funduszów dyspozycyjnych.</u>
<u xml:id="u-40.75" who="#MichałRóg">Jak z tego widać, budżet ten jest istotnie budżetem Państwa, które nie na oświacie i nie na obywatelach chce się opierać, ale na policji. Za takim budżetem my głosować nie będziemy.</u>
<u xml:id="u-40.76" who="#MichałRóg">Proszę Panów, żyjemy w takich dziwnych czasach, że nam, przedstawicielom stronnictw ludowych i robotniczych, przychodzi nie byle jaki sukurs. Przed kilku miesiącami arcybiskup praski dr. Kordacz wydał orędzie, w którem przewiduje ponurą przyszłość dla wszystkich ciemiężycieli i wyzyskiwaczy.</u>
<u xml:id="u-40.77" who="#komentarz">(P. Sanojca: Ale Putek jest innego zdania.)</u>
<u xml:id="u-40.78" who="#MichałRóg">Powiada on dosłownie: „Zbliża się czas sądu i kary dla tych wszystkich, którzy żyją kosztem łez, potu i nędzy mas pracujących”. A dalej: „Biada rządzącym, których rządy oparte są na ucisku i niesprawiedliwości”. A oto słowa, które rozległy się w Polsce: „Odsłania się przed nami przepaść, którą dotąd sztucznie pokrywano złudnemi hasłami, ubóstwiane teorje i systemy społeczne walą się w gruzy. Przepada stary porządek”. Któż to głosi? Czy to jakiś zwolennik Centrolewu, który się zaraził rewolucyjnością na kongresie krakowskim? Nie. To bardzo zrównoważony człowiek, prymas, kardynał Hlond. „Podmuch wichru rewolucyjnego wieje po całej kuli ziemskiej” — stwierdza kardynał Kakowski.</u>
<u xml:id="u-40.79" who="#MichałRóg">Proszę Panów, czy to, co cytowałem, według Panów nie jest sianiem niepokoju, podburzaniem jednej warstwy społecznej przeciw drugiej,...</u>
<u xml:id="u-40.80" who="#MichałRóg">(P. Radziwiłł: Nie.)</u>
<u xml:id="u-40.81" who="#MichałRóg">...przeciw Rządowi? Ale żyjemy w takich czasach pełnych paradoksów i kontrastów, kiedy (jest nadmiar produktów rolnych, a coraz więcej ludzi pada i ginie z głodu. Chwieją się podstawy materjakiej egzystencji społeczeństw. Przesilenie ogarnia wszystkie dziedziny życia. Przesilenie to przetrwają tylko te narody i państwa, które potrafią umiejętnie i sprawiedliwie gospodarzyć swojemi zasobami, w których masy ludowe nie będą czuły się pokrzywdzonemi i wydziedziczonemi z praw i w których rządy opierać się będą nie tylko na sile fizycznej, ale przedewszystkiem na sile moralnej.</u>
<u xml:id="u-40.82" who="#MichałRóg">Dla Polski najważniejszym i pierwszym krokiem na drodze, prowadzącej do wyjścia z kryzysu, jest zaprowadzenie praworządności — bez tego stoczymy się w przepaść.</u>
<u xml:id="u-40.83" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Rybarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#RomanRybarski">Wysoki Sejmie! P. Minister Skarbu ograniczył się do swojej fachowej dziedziny — mówił tylko o budżecie, nie pominął jednak paru uwag, dotyczących położenia gospodarczego kraju, dotyczących kryzysu i ja chciałbym na te uwagi odpowiedzieć, by wskazać, że czas zerwać z lekkomyślnością w ocenianiu naszego położenia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#RomanRybarski">Niedawno przy omawianiu budżetu słyszeliśmy z ust poprzednika dzisiejszego p. Ministra Skarbu ocenę sytuacji w rolnictwie tej treści: położenie nie jest najgorsze, jak Panowie mówią, bo chociaż cena zboża idzie w dół, ale za to idą w górę ceny produktów hodowlanych.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#RomanRybarski">Naprawdę położenie w Państwie jest za poważne, ażeby Pan z Sejmu robił swój monolog. Jeżeli to sprawia zaszczyt Pańskim kolegom, to ja się temu już przestaję dziwić, ale muszę się przeciwko temu zastrzec, ażeby się Pan ze mną w polemikę wdawał.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#RomanRybarski">Słyszeliśmy więc, że ceny żywca, jak mówił p. Matuszewski, idą w górę, tymczasem w krótkim bardzo czasie to położenie się zmieniło. Ceny płodów rolnych spadły jeszcze niżej. A teraz p. Minister Skarbu mówi: idzie w górę cena płodów rolnych. Tak jest. Ale, jeżeli się chce ocenić położenie ekonomiczne całych warstw, czy całego kraju, bierze się pod uwagę dwa współczynniki: cenę i ilość towaru, jedno mnoży się przez drugie i otrzymuje się sumę obrazującą stan rzeczy. Jeżeli dziś cena zboża idzie w górę, to nikt z rolników nie będzie twierdził, że to jest poprawa położenia ekonomicznego w kraju, lecz tylko objaw braku środków żywności i kto wie, czy rolnictwo, mając wyższe ceny, nie będzie w tym roku w gorszem położeniu, aniżeli było w roku zeszłym. To jest bardzo wielkie pytanie.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#RomanRybarski">Natomiast jeżeli tak często p. Minister Skarbu powołuje się na światowe położenie gospodarcze, to co do tego niema dwóch zdań, że kryzys specjalnie rolny nie jest zwyczajnym kryzysem konjunktury, ale jest objawem depresji, która trwa długo i jeszcze długo będzie trwała. I pocieszać się tem, że są już objawy poprawy, to jest wprowadzać optymizm, ale w ustach człowieka odpowiedzialnego za ciężary publiczne w Polsce, to jest zarazem lekkomyślność.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#komentarz">(P. Sanojca: I to jest poważne? To właśnie jest błazeństwo.)</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#RomanRybarski">Ale przejdźmy do budżetu. Mówił p. Minister Skarbu, że ten budżet jest mniejszy. Przytoczył cyfry. Wynosi on oficjalnie 2.452.000.000. W rzeczywistości jest większy. I gdy się porównywa cyfry dzisiejszego budżetu z poprzedniemi, trzeba wziąć pod uwagę pewne formalne zmiany, które teraz zostały wprowadzone. Naprzykład na budowę dróg w budżecie obecnie obowiązującym miało się wydać mniej więcej 30 miljonów, obecnie stworzono fundusz drogowy, który figuruje poza budżetem, ale z podatków na ten fundusz drogowy ma być uzyskane 28 miljonów. Należało te rzeczy dodać.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#RomanRybarski">Następnie mówi się tu o zmniejszeniu wydatków na szkolnictwo. Niezupełnie tak jest, bo wydatki na potrzeby rzeczowe szkolnictwa zostały w znacznym stopniu przerzucone na opłaty, których niema w budżecie, i te opłaty są podwyższone. Tego nam nie obliczono, ale dla obciążenia kraju to w bardzo wysokim stopniu wchodzi w rachubę.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#RomanRybarski">Dalej wspomniano tu o budżecie Ministerstwa Reform Rolnych. Rzeczywiście szalenie zmniejszono budżet Ministerstwa Reform Rolnych, ale w jaki sposób? Istotnie muszę przyznać p. Kozłowskiemu, że dokonał cudu w prawie budżetowem, mianowicie wyjął z budżetu działy rzeczowe od 3 do 5-go, z funduszów i z wydatków, które figurowały w samym budżecie, zrobił osobny fundusz, który w budżecie nie figuruje. Czem ten fundusz będzie zasilany? Pożyczkami wzajemnie dawanemi z działów tego funduszu. I zarazem spodziewa się Pan Minister Reform Rolnych wydobyć od osadników, od właścicieli włości rentowych i innych, powiedzmy, klijentów Ministerstwa Reform Rolnych, zgórą 30 miljonów, na pokrycie potrzeb. Zaległości z zeszłych lat mają teraz wpłynąć, a przecież w najlepszym roku, jaki był, dochody Ministerstwa Reform Rolnych stanowiły w sumie 7 miljonów.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#RomanRybarski">Dalej uwzględnijmy zwyżkę podatku od lokali; ten podatek nie figuruje w budżecie, ale już ludność będzie obciążona znowu na kilkanaście miljonów.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#RomanRybarski">Następnie przeprowadzono zwyżkę cen artykułów Monopolu Zapałczanego. Z tej zwyżki Monopol zabiera 4.917.000, co również nie figuruje w budżecie.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#RomanRybarski">Wprowadzono szereg podatków i podateczków, które również nie figurują w budżecie.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#RomanRybarski">Jeżeli to wszystko dodamy, to rzeczywiście budżet daleko przekracza 2 1/2 miljarda. I to trzeba uwzględnić. Ale mniejsza już o tę kwestję.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#RomanRybarski">Zastanówmy się obecnie nad zagadnieniem deficytów budżetowych. Jest przewidziany deficyt 77 miljonów złotych, który ma być pokryty z rezerw skarbowych, w braku innego źródła. Chcielibyśmy się zaznajomić i z bilansem sum obrotowych Ministerstwa Skarbu, który od pewnego czasu nie jest ogłaszany, i poznać te rezerwy. Chciałbym się zapytać, czy w tych rezerwach jest odliczona pewna suma na pokrycie gwarancyj, których Skarb Państwa udziela przemysłowi specjalnie na wywóz do Rosji, bo tam figurują bardzo duże sumy.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#RomanRybarski">Ale już mniejsza o te rezerwy. Zastanówmy się nad tem, jakie są naprawdę deficyty budżetowe, chociażby dla zaznajomienia się z sytuacją w Państwie.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#RomanRybarski">Skończył się rok budżetowy 1930/31. Oficjalny deficyt wyniósł w tym roku 61.800.000 —. Ale wykazy sum obrotowych Skarbu wskazują, że tak zwana pozostałość gotówkowa Skarbu w tym czasie zmniejszyła się o 203.400.000, to znaczy, że pod innemi postaciami zużyto rezerwy. W jaki sposób to się odbywało?</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#RomanRybarski">Oto najpierw odbywało się to tą drogą, że pewne rzeczy w budżecie za rok 1930/31, — według sprawozdania z wykonania, które obecny budżet zawiera, — są zapisane jako dochody, chociaż z punktu widzenia budżetowego dochodami naprawdę nie były. Mianowicie ogólny zarząd skarbowy miał przynieść 107 miljonów, przyniósł 171 miljonów. Ten dział nie zmniejszył się, ale jak? W dziale 5 par. 11 figuruje „różne wpływy”, a objaśnienie, powtarzające się co rok, mówi: „W kwocie tej mieszczą się w przeważnej części zwroty sum podjętych, a nie wydatkowanych z kredytów objętych w budżetach poszczególnych ministerstw w ubiegłych okresach budżetowych”. Zwykle to wynosiło kilkanaście miljonów, preliminuje się 10 miljonów. Uzyskano w tym roku jako dochód 47.6501.000, to znaczy że w najlepszym razie są to pewne wpłaty a canto poprzednich lat budżetowych, czyli zużycie rezerw budżetowych.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#RomanRybarski">Dalej w tym samym dziale odsetki od ruchomego majątku państwowego preliminuje się na 22.000.000 — na podstawie ścisłego obliczenia stanu posiadania papierów wartościowych Skarbu, wpłynęło 34.000.000. Ale jak można stwierdzić z pewnych wykazów tych sum, zamieszczonych w tym preliminarzu i w poprzednich, np. lokaty Państwa w Państwowym Banku Rolnym w tym okresie zmniejszyły się z 71.000.000 na 41.000.000. To nie są całe lokaty Skarbu Państwa, ale wymienione w tym dziale budżetu.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#RomanRybarski">Dochód z państwowego funduszu gospodarczego był zawsze obliczany na mniej więcej 10.000,000. Fundusz ten powstał z pożyczki t. zw. dillonowskiej. Otóż preliminowano 10.700.000, oprocentowując ten fundusz przeciętnie na 8. Wpłynęło 30.930.000, a fundusz ten według danych, zawartych w tym preliminarzu, wcale nie zmniejszył się. Na początku roku budżetowego miał 145.000.000, teraz pisze się okrągło 152.000,000. Ale sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli za ten rok wspomina o realizacji papierów, należących do tego funduszu. I tego rodzaju wypadków jest więcej. Mamy np. w temże sprawozdaniu taką uwagę: „Przy kontroli sum obrotowych ujawniono, że z sum tych były udzielane zaliczki monopolom i przedsiębiorstwom państwowym”. Na jakiej podstawie prawnej te zaliczki z sum obrotowych Skarbu były udzielane?</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#RomanRybarski">Dalej, jak się ten deficyt zmniejszało w Polsce? Otóż trzeba tu uwzględnić, że przecież nasz budżet nie jest tylko budżetem netto, ale niesłychaną masą rozmaitych funduszów, przedsiębiorstw, a specjalnie różnych funduszów, których jest dziś tyle w Polsce, że jestem święcie przekonany, iż p. Minister Skarbu nie zdołałby ich wyliczyć, gdyby go o to zapytano. Otóż np. specjalny fundusz bezrobocia w bilansie za rok 1930 zamyka się sumą 113 milj.; wykazuje 32 milj. własnych dochodów, 16 milj. wynoszą ustawowe wpłaty do Skarbu, a niedobór wynosił 64 milj., w czem zjedzono nadwyżki z lat ubiegłych na 38 i pół milj ona.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#RomanRybarski">Dalej sprawozdanie Najwyższej Izby podaje, że np. zmniejszenie się produkcji w Monopolu Tytoniowym wywołane było „nie tylko spadkiem konsumcji w związku z kryzysem, lecz również częściową sprzedażą zapasu gotowych wyrobów, których wartość, licząc w zaokrągleniu, z 195 miljonów spadła na dzień 1 kwietnia 1931 r. o 45 miljonów”. Zwiększenie się zapasu surowców — jak pisze sprawozdanie — dokonane było na kredyt, „przyczem poniesiono znaczne koszta dyskonta”.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#RomanRybarski">Dalej, bilans Polskich Kolei Państwowych na 1 kwietnia 1930 r. wykazuje, że wartość materjałów i inwentarza wynosi 292 miljony, na 1 marca 1931 r. według danych Najwyższej Izby Kontroli wynosi 222 miljony. Czyli typowe zjadanie zapasów.</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#RomanRybarski">Następnie mamy w innych znowu funduszach nadwyżki. Niezwykle interesujące już z punktu widzenia ekonomicznego są następujące operacje kredytowe. Istnieje utworzony z pożyczki stabilizacyjnej tak zwany Państwowy Fundusz Kredytowy, fundusz F. Ten fundusz na 31 października 1930 r. wynosił 198 miljonów, z czego 93 miljony poszło na pożyczki różnym instytucjom, a 76 miljonów ulokowano w papierach o stałem oprocentowaniu, to znaczy z reguły w postaci długoterminowego kredytu rolnego. W dniu 20 sierpnia 1931 r. ogólna suma funduszu jest ta sama, ona się nie powiększa, ale w pożyczkach różnych instytucyj tkwi 160 miljonów, a 37,5 miljonów w papierach o stałem oprocentowaniu. Wyliczyłem na podstawie tych danych, że w tym czasie dotyczy to także i obecnego okresu budżetowego. Przedsiębiorstwa państwowe otrzymały z tego funduszu więcej niż przedtem, o 46.950.000 z czego kolej otrzymała 34 miljony, a 4 miljony przedsiębiorstwa pocztowe, I dlatego potem kolej wykazuje dochody i pisze się, że kolej daje dochody i że stan jest pomyślny. Przed miesiącem mniej więcej zapytywałem się, jak została zużyta zgodnie z ustawą i czy została zużyta pożyczka zapałczana, i pytałem się o to, czy kolej poza ustawą bo ustawa tego nie przewidywała, nie korzystała z tej pożyczki, Odpowiedzi na to dotychczas nie otrzymałem i dzisiaj to pytanie ponawiam.</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#RomanRybarski">Następnie, gdy się mówi o deficycie, trzeba uwzględnić rozmaite kredyty krótkoterminowe, które się uzyskuje w nieprawidłowej formie. Np. już w r. 1930 polecono ministerstwom gospodarczym, by robiły zamówienia à conto przyszłego bużetu i dnia 1 października oświadczył p. Premjer, że te zamówienia „są zwykle dyskontowane przez przemysł, który może uzyskiwać kredyty banków prywatnych lub też banków państwowych”. Jest to kredyt krótkoterminowy, obciążający następne budżety. O tych kredytach jest brak sprawozdania w budżecie i brak sprawozdania w sprawozdaniu Komisji Kontroli Długów Państwowych, jakkolwiek art. 10 ustawy o kontroli długów państwowych mówi, że kontrola rozciąga się na długi gotówkowe, zaciągnięte przez Państwo na zasadzie zobowiązań, wystawionych poszczególnym wierzycielom. W bardzo łatwy sposób można zmniejszyć deficyt, gdy się nie płaci swoich zobowiązań, jeżeli się na czas nie reguluje tych zobowiązań. W Polsce wprawdzie potrafią to robić prywatni ludzie, ale robi to także Państwo. Jeżeli się narzeka słusznie na niesolidność dłużników, to trzeba wziąć pod uwagę i to, że gdy Państwo nie reguluje swoich zobowiązań nie tylko względem dostawców, ale naprzykład względem lekarzy, niosących pomoc lekarską urzędnikom, względem świadków, znawców sądowych, przeciąga te rzeczy przez bardzo długie lata, bardzo zły przykład dale swoim własnym obywatelom. Bo przecież prywatnego człowieka można za to pociągnąć do odpowiedzialności, ale jakże tu do odpowiedzialności pociągnąć Państwo!</u>
<u xml:id="u-42.25" who="#RomanRybarski">Otóż to są wszystko rzeczy, które świadczą, że budżety nie były tak naprawdę wykonane, jak to mówią o tem oficjalne sprawozdania, że istotne deficyty są większe. Ale cała rzecz polega na tem, że się zużywało wszystkie możliwe rezerwy z poprzednich lat, tak, że deficyt za rok 1930/31 był widoczny już dnia 27-go września, kiedy to ówczesny Premjer, a dzisiejszy p. Minister Spraw Wojskowych w jednym z wywiadów oświadczył, że „niechybnie zamkniemy ten rok bez deficytu”, Ale na tem tle przejdźmy do obecnego budżetu,</u>
<u xml:id="u-42.26" who="#RomanRybarski">W obecnym budżecie „daniny publiczne” mają przynieść 1.178,000.000. W pierwszem półroczu obecnego roku daniny publiczne przyniosły 532 miljony. Przyjmując, że stosunek wpływów w pierwszem i drugiem półroczu będzie taki sam, jak w ostatnim roku, który mamy w całości zamknięty, wypadnie w całości z danin publicznych 1.086.000.000, czyli że dzisiaj przewiduje się na rok przyszły z danin publicznych bez monopolów o 91 miljonów więcej.</u>
<u xml:id="u-42.27" who="#RomanRybarski">Jak te rzeczy przedstawiają się w poszczególnych pozycjach? Naprzykład w najlepszych nawet latach podatek gruntowy dawał zwykle 46–49 miljonów, dał tyle jeszcze w roku 1930/31. Obecnie przewiduje się w budżecie 60 miljonów z podatku gruntowego. Stawki jego nie zostały podwyższone. Na jakiej więc podstawie to się robi? „Wobec spodziewanej likwidacji zaległości w tym podatku z lat ubiegłych, powstałych wskutek odroczeń płatności”. Czyli że przyszły rok budżetowy będzie rokiem ściągania zaległości odroczeń dawanych w latach poprzednich. A dzieje się to wtedy, gdy równocześnie p. Minister Rolnictwa na Komisji Rolnej przedkłada obszerny memorjał, w którym podaje, że w gospodarstwie rolnem długi i świadczenia publiczne zabierają 40% dochodu brutto tych gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-42.28" who="#RomanRybarski">Albo drugi podatek, podatek przemysłowy. Tyle się pisało i tyle się mówiło o ulgach, jakie mają być uzyskane w podatku przemysłowym. Przewiduje się 240 miljonów. Oto w pierwszem półroczu tego roku osiągnięto z podatku przemysłowego 121 miljonów. Znowu przeliczając to metodą uwzględniania wpływu podatku przemysłowego za ostatni rok, będzie 240 miljonów. Prawda, że na jesieni i w zimie przypadają świadczenia dodatkowe w postaci tak zwanych patentów, ale jeżeli się uwzględni, i to trzeba uwzględnić, kurczenie się obrotu, to ten optymizm, który zawiódł w ostatnim roku, że drugie półrocze jest z reguły lepsze, bardzo łatwo może się nie zrealizować. Gdzie zaś jest 45 miljonów ulg, które ma przemysł i handel uzyskać już w pierwszym roku z podatku przemysłowego?</u>
<u xml:id="u-42.29" who="#RomanRybarski">Możnaby też mówić o innych przewidywaniach, P. Minister Skarbu zaczął od odpowiedzi na artykuł dziennikarski zatytułowany: „O Ministrze, który zgubił zimę”. Zima nie została zgubiona. Przyjmujemy to sprostowanie p. Ministra Skarbu do wiadomości. Ale co się zrobiło w budżecie? Mianowicie mamy bardzo oryginalne przewidywanie. W budżecie Ministerstwa Kolei jest zestawienie planu finansowo-gospodarczego Ministerstwa Kolei za trzy kwartały do Nowego Roku, ale dochód jest obliczony za cały rok, czyli za 4 kwartały. Na jakiej podstawie? Na oko — 13 miljonów i już. Jest dochód. Otóż to było przedmiotem tego artykułu, że w ten sposób budżetu się nie układa i nie wnosi. Tutaj już nieraz słyszeliśmy wyrazy, które nie są zbyt ładne, o sposobie opracowania wniosków poselskich. Ale Panowie starajcie się trochę popracować dla porządku nad budżetem, żeby te rzeczy były tak wnoszone, jak powinny być naprawdę wnoszone, bo tego rodzaju przewidywania absolutnie do niczego nie doprowadzą. Otóż z tych kolei przewiduje się 63 miljony. Przewiduje się znacznie zwiększone dochody z Ministerstwa Sprawiedliwości, bardzo znacznie. Obecny p. Minister Sprawiedliwości jest finansistą, który przeobraża Ministerstwo Sprawiedliwości w źródło dochodów skarbowych. Nie wiem, czy istotnie te przewidywania sprawdzą się w sposób tak optymistyczny, jak one przedstawiają się w budżecie.</u>
<u xml:id="u-42.30" who="#RomanRybarski">Co do rachub na wzrost dochodów, opierają się one na przekonaniu, że zwyżki podatkowe przyniosą to, co według zamiaru powinny przynieść. Otóż nie nasze argumenty — bośmy je nieraz przytaczali — ale własne dane, które Panowie mają do dyspozycji, powinny Panów nauczyć ostrożności pod tym względem. Przed paru dniami na Komisji Skarbowej omawiano projekt takiego specjalnego podatku, powiedzmy bezimiennego, od widowisk na rzecz Czerwonego Krzyża. I tam dowiedzieliśmy się ze strony czynników rządowych, że trzeba wprowadzić ten podatek, ponieważ na wiosnę wprowadzono znaczną zwyżkę podatku od kart do gry na rzecz Czerwonego Krzyża i to zawiodło. Uzyskano 60% tego, co się dawniej uzyskiwało przy podatku niższym. To jest prawda, że w pierwszym okresie każdy podatek daje mniej, ale spadek wpływu jest tak znaczny, że tu fiskalizm całkowicie zawiódł. I jakie jest na to lekarstwo? Zawiódł jeden podatek — wprowadza się drugi. Będzie to taki nieustający korowód coraz nowych podatków. A Skarb będzie na tem nieświetnie wyglądał i gospodarstwo narodowe będzie bardzo źle wyglądało.</u>
<u xml:id="u-42.31" who="#RomanRybarski">Inny przykład: Dochody monopolu spirytusowego za rok 1930/31 zmalały z tego powodu, że konsumcja spirytusu spadła o 26%, zmniejszyła się o 12 milj. litrów.</u>
<u xml:id="u-42.32" who="#komentarz">(Głos: Ludzie otrzeźwieli.)</u>
<u xml:id="u-42.33" who="#RomanRybarski">Tak, ludzie otrzeźwieli. Zaraz powiem, co się stało z tym spirytusem. I tu znów powołam się na dane urzędowe. Zastanawia się nad tą kwest ją sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli i mówi tak: w Monopolu Tytoniowym spadła konsumcja o 5–6%, tu o 26%, jak to wytłomaczyć?</u>
<u xml:id="u-42.34" who="#RomanRybarski">Znajduje wyjaśnienie, mianowicie 7 maja 1930 r. podwyższono cenę wódek o 15–17%, a spirytusu o 13–27% i wylicza, że zmniejszenie się konsumcji odpowiada ściśle podwyższonym cenom. To jest sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli Państwa z cyframi.</u>
<u xml:id="u-42.35" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-42.36" who="#RomanRybarski">Jeśli Pan przeczy, to niech Pan zapyta się b. Ministra Skarbu p. Matuszewskiego, który jednak przyznał, że ta podwyżka cen zawiodła. Ale dobrze byłoby z punktu widzenia społecznego, gdyby Państwo ze spirytusu miało więcej, a konsumcja była mniejsza.</u>
<u xml:id="u-42.37" who="#RomanRybarski">Ale co się stało? Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli Państwa „w związku z wyższemi cenami z jednej strony, ogromnym spadkiem cen na ziemiopłody z drugiej strony, wzmogło się tajne gorzelnictwo, które przyczyniło ogromne straty Monopolowi”. Rzeczywiście jest faktem, iż przemyt spirytusu zagranicę i tajne gorzelnictwo bardzo się rozwinęło na wschodzie, jest tak zorganizowane, że Polska nie tylko pod względem natężenia kryzysu, ale także i pod tym względem może dorównać Stanom Zjednoczonym.</u>
<u xml:id="u-42.38" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-42.39" who="#RomanRybarski">Te nadużycia nie są dostatecznie tępione dlatego, że policja zajmuje się walką partyjną, nie spełnia swoich obowiązków i naraża Skarb Państwa na olbrzymie straty. Policja nie ma czasu na walkę ze zwyczajnymi złodziejami, zwyczajnymi oszustami, tylko zajmuje się śledzeniem przeciwnych stronnictw politycznych. I ta Wasza polityka to nie jest tylko wadliwa polityka ekonomiczna, ale rujnowaniem Skarbu i społeczeństwa, bo krzewi pospolite nadużycia, których władze nie potrafią wytępić.</u>
<u xml:id="u-42.40" who="#komentarz">(Głos z ław B. B.: Zwłaszcza na wschodzie.)</u>
<u xml:id="u-42.41" who="#RomanRybarski">Jeżeli się mówi o podatkach, o sile płatniczej ludności, to znowu chciałbym odpowiedzieć tutaj p. Ministrowi Skarbu. Trzeba być ostrożnym z porównaniami, mianowicie gdy bierze się cyfry budżetowe pod uwagę, trzeba uwzględnić nietylko nominalną wartość pieniądza, ale również realną siłę nabywczą pieniądza i jeżeli jest spadek cen, to znaczy gdy wzrasta siła nabywcza pieniądza, to ciężar podatkowy, wyrażony w samych cyfrach nominalnych, jest daleko większy. Naprzykład ceny hurtowe płodów rolnych, przyjmując przeciętnie rok 1927 za 100, wykazały za ostatnie miesiące według statystyki 58,3. Otóż to jest redukcja siły płatniczej ludności, którą tu trzeba uwzględnić, jeżeli się bierze podatki w dawnej wysokości, albo się je zwiększa. Trzeba się więc liczyć z tem, że produkcja ogromnie się zmniejszyła. Cyfr na to znajdą Panowie poddostatkiem. Trzeba się też liczyć ze spadkiem cen. A w równym stopniu, jeżeli nie w wyższym, trzeba się liczyć z niewypłacalnością warsztatów rolnych. Do czego prowadzą nowe podwyżki podatkowe? Nowe podwyżki podatkowe, w przewidywaniu zdaje się i Ministerstwa Skarbu, nie dadzą wyników takich, jak gdyby były ściągnięte od wszystkich opodatkowanych danej grupy, bo coraz większy ich procent nie płaci. Te podwyżki spadają siłą rzeczy na ludzi, którzy jeszcze dotychczas płacili, ale czy skutkiem podwyżek i oni nie przestaną płacić, to jest bardzo poważne zagadnienie. Z wyzyskaniem do dna siły płatniczej ludności należy być bardzo ostrożnym.</u>
<u xml:id="u-42.42" who="#RomanRybarski">Ale powie ktoś: Krytyka jest łatwa, cóż ma więc Skarb zrobić? A ktoś może krzyknie, że ja zachęcam do inflacji, albo czegoś podobnego. Otóż twierdzę stanowczo jedno. Zagadnienie naszego budżetu, zagadnienie naszych finansów, to jest zagadnienie naszego gospodarstwa, a nie żadne inne. Nie podobna jego oddzielić przy największej wytrwałości fiskalnej i wypłacalności finansowej społecznej od opłacalności wytwórczości, od stanu gospodarczego kraju. I twierdzę stanowczo, że jeżeli nie nastąpi w życiu gospodarczej choćby stopniowa poprawa, jeżeli nie nastąpi uspokojenie, to coraz większe stawki podatkowe będą dawać coraz mniej, bo drogą mechaniczną nie dojdzie się do równowagi gospodarczej. I nad tem zagadnieniem trzeba się zastanowić — p. Minister tego nie poruszył — nad zagadnieniem naszej równowagi gospodarczej, naszego deficytu gospodarczego. Mianowicie zwrócę uwagę na następujący fakt.</u>
<u xml:id="u-42.43" who="#RomanRybarski">Od dnia 1 stycznia bieżącego roku do dnia 20 października walut, zaliczonych do pokrycia w Banku Polskim, oraz zapas złota spadł z 850 miljonów na 671 miljonów. W tym samym czasie mieliśmy dopływ obcych kapitałów, licząc dwie pożyczki państwowe: zapałczaną i pierwszą transzę pożyczki kolejowej, około 340–350 miljonów.</u>
<u xml:id="u-42.44" who="#RomanRybarski">Bilans handlowy, który jest czynnym, jak zwykle w dobie wielkiej depresji — jak wiadomo Niemcy mają ogromną nadwyżkę bilansu handlowego, — dał za ostatni rok, kończący się we wrześniu tego roku, 353.000.000 nadwyżki. Wydawaćby się mogło, że to jest stan pomyślny. Ale weźmy nasze zadłużenie zagranicą, zadłużenie Państwa i zadłużenie gospodarcze, uwzględni j my fakt, że my z ruchu cudzoziemców nie mamy dochodu, uwzględnij my fakt, że ten kapitał obcy u nas, pracując tak samo, mimo wszystko coś jednak z kraju wydobędzie, to musimy przyjść do takiego wniosku — jest to wniosek mój, w którym zgadzam się z wnioskiem ludzi, którzy to obliczyli innemi metodami — że trzeba mieć nadwyżkę bilansu handlowego około 800.000.000 zł, ażeby być uniezależnionym od dopływu kredytów zagranicznych, względnie od prolongaty kredytów, które były udzielane.</u>
<u xml:id="u-42.45" who="#RomanRybarski">Czy to pytanie jest postawione w naszych sferach rządzących w całej rozciągłości, czy odpowiedź na nie istnieje? Bo obecny stan rzeczy doprowadza do kurczenia się podstaw naszego obiegu i wyciekania waluty, tembardziej, że różne czynniki i nastroje psychiczne wywołują takie zjawisko, że, jak się w oficjalnej propagandzie tygodnia oszczędności mówiło, wśród społeczeństwa jest około 100.000.000 dolarów. Wiedeńskie pisma podały obliczenie, dotyczące zresztą nietylko Polski, że wkłady polskie w Szwajcarji wynoszą 300.000.000 fr. szw. Słowem mamy niedostateczną nadwyżkę bilansu handlowego, a zarazem mamy pewną ucieczkę od waluty. Jak z tego wybrnąć? Oczywiście to jest kwestja nietylko ekonomiczna, to jest kwestja zaufania całego gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-42.46" who="#RomanRybarski">Ale pozwolę sobie twierdzić, że w dzisiejszych warunkach, pomijając już naszą słabość pod względem kapitałów, cała nasza polityka handlowa wymaga bardzo gruntownej rewizji. Staraliśmy się zawierać jak najwięcej traktatów. Dzięki tym traktatom, nieraz egzotycznym, napływały do Polski odznaczenia, dużo orderów, ale czy one nam przysparzają dużo nowego eksportu, to jest rzecz wątpliwa. Ale mniejsza o traktaty. Przecież trzeba się liczyć z tem, że nie można tej pracy rozkładać na lata, trzeba się liczyć z zasadniczemi zmianami w polityce handlowo-gospodarczej, które w całym świecie zachodzą. Dziś państwa, ktoreśmy gościli, zawierają między sobą preferencje celne, niewątpliwie skierowane przeciwko nam. Katastrofa funta angielskiego niewątpliwie stworzy przedewszystkiem dla naszego węgla olbrzymie trudności. Trzeba się do tego przystosować bardzo szybko. A tego przystosowania, nastawienia całej polityki, nawet socjalnej, na zagadnienie utrzymania złotego, stałości naszej waluty, na utrzymanie produkcji na należytym poziomie, w naszem Państwie niema.</u>
<u xml:id="u-42.47" who="#RomanRybarski">Mówi się i nieraz krytykuje się politykę t. zw. dumpingu. Chciałbym to zagadnienie omówić, żeby wskazać, że ono właściwie nie jest jeszcze opracowane tak, jak gdyby dla wielu umysłów nie istniało. Mianowicie dumping, to znaczy sprzedaż towarów po niższej cenie zagranicą w porównaniu z wyższą wewnętrzną, jest koniecznością. Gdy wszyscy to robią, my nie możemy tego nie robić, ale należy, licząc się z koniecznością dumpingu, odróżniać poszczególne gałęzie produkcji i powiedzieć sobie: względnie korzystnym jest dumping, przy którym różnica rozpiętości cen wewnętrznych i zewnętrznych nie jest wielka i przy którym stosunek konsumcji wewnętrznej do eksportu zagranicznego jest korzystny dla konsumcji wewnętrznej, bo wtedy dopłata całego gospodarstwa będzie daleko mniejsza. To znaczy, że trzeba nawet rozszerzyć forsowanie eksportu tam, gdzie ta różnica nie będzie wielka, a zmniejszyć tam, gdzie to się naprawdę nie opłaca. Słowem trzeba wyświetlić dokładnie to zagadnienie dumpingu, bo dziś my niezbyt wiele o tem wiemy.</u>
<u xml:id="u-42.48" who="#RomanRybarski">My jesteśmy ciekawym bardzo krajem, krajem bardzo licznych karteli, o których niewiele wiadomo. Mamy kartele jawne, mamy kartele tajne, mamy kartele ciche, półciche. Otóż niezawsze wiadomo, po jakich cenach odbywa się eksport i niezawsze wiadomo, jak ta polityka kartelowa oddziaływa naprawdę na wzmocnienie naszego wywozu. Bo przecie każda zwyżka ceny, każda premja w postaci zwyżki ceny wewnętrznej, musi ogólną zdolność eksportową zmniejszyć, bo podnosi ceny zewnętrzne. Dlatego także kwestja tej polityki kartelowej powinna być wyświetlona. Mamy najrozmaitsze kartele, wiemy naprzykład o tem, że państwo gwarantuje kartelowi, że przez szereg lat nie da koncesji na nową fabrykę, np. na nową fabrykę drożdży. Wzrasta lista przedsiębiorstw nieczynnych, a nawet są takie, które w normalnych warunkach nie były czynne, które od karteli otrzymują duże renty i duże odszkodowania.</u>
<u xml:id="u-42.49" who="#RomanRybarski">Tu mówiono już dużo o kryzysie kapitalizmu. Ja zupełnie tego nie ukrywam: uważam, że można mówić o kryzysie, ale nie można mówić o upadku ustroju opartego na prywatnej własności, bo nie wynaleziono lepszego ustroju. Ale równocześnie twierdzę, że niektóre dzisiejsze formy organizacji gospodarczej, jeżeli dalej będą się posuwały w pewnym kierunku, muszą doprowadzić do upadku kapitalizmu. Kapitalizm wtedy się ostoi, jeżeli przemysł będzie zorganizowany, bo musi być zorganizowany, ale jeżeli swoją siłę będzie czerpał z jakości i taniości swojej produkcji, a nie z państwowego przywileju, nie z koncesji, nie z wyłączności, nie z zamykania zakładów tych, które mogłyby taniej produkować, bo gdy wolną konkurencję wyeliminuje się w pełni, to dojdziemy do upaństwowienia tej gałęzi produkcji. To jest rzecz nieunikniona.</u>
<u xml:id="u-42.50" who="#RomanRybarski">Tymczasem powstaje więcej takich gałęzi, w których przy współudziale Państwa tworzy się różne kartele i wyłączności. Co więcej Państwo w sposób zdecydowany i wyraźny wkracza na drogę, o której już nie powiem, żeby była bardzo nowoczesna, bo Anglja przeszła ją w okresie wczesnego merkantylizmu w wieku XVI, kiedy każdy kto chciał coś robić, musiał dostać przywilej od państwa. Dziś to nazywa się koncesja. Dziś wbrew ustawie przemysłowej, dość pod tym względem szerokiej, coraz to nowe powstają przemysły koncesyjne i Państwo zwraca swoją uwagę nietylko na działalność przemysłu, ale obecnie i na działalność handlu. Mamy projekt koncesyjnego handlu nieżelaznemu materjałami, mamy szereg takich projektów. A pewne przedsiębiorstwa państwowe znowu rozszerzają swoją działalność: np. istnieją Państwowe Zakłady Zbożowe. Powstały one w tym celu, aby interweniować na rynku wewnętrznym. Ich celem jest publiczna interwencja na rynku wewnętrznym, a czem zaczynają się zajmować te Państwowe Zakłady Zbożowe. Handlem zboża zagranicą! Kupują zboże w jednym kraju zagranicznym, a sprzedają w drugim. I to znaczy, że mamy nową gałąź przemysłu eksportowego. Ale naprawdę już nie eksportujmy naszego etatyzmu, już jest za dużo tego rozszerzania inicjatywy państwowej za pieniądze podatkowe na dziedziny, do których ona naprawdę nie dorosła.</u>
<u xml:id="u-42.51" who="#RomanRybarski">I istotnie. Jeżeli się mówi o poprawie gospodarczej, to twierdzę: w dzisiejszych warunkach, przy dzisiejszej polityce nie może być poprawy gospodarczej, bo nie może być poprawy gospodarczej w Państwie, w którem nikt nie wie, co mu wolno, gdzie wszystko zależy od swobodnego uznania władzy i gdzie władza wkracza swojem gospodarowaniem w coraz to nowe dziedziny. Nasza administracja objawia bardzo dużą zachłanność, o ile chodzi o jej funkcje. Wciąż się uchwala ustawy, które mówią: jest zasada taka a taka, ale w razie potrzeby minister nie sam wszystko robi, może przekazać temu lub innemu. Wszystko zależy od urzędników. Otóż czego jest znamieniem taka zachłanność władzy? Zwykle zachłanność organizmu jest znamieniem młodego wieku. U nas ta zachłanność jest cechą charakterystyczną faktu, że w naszej całej administracji pierwiastek fachowy jest lekceważony, że nie ma się uznania dla ludzi, którzy mają kwalifikacje, a dobór odbywa się w sposób dobrze wszystkim znany. Jeżeli dochodzi do tego, jak to można było czytać w sprawozdaniu ze znanego procesu, że stopień służbowy oznacza inteligencję, to istotnie tego rodzaju poglądy dowodzą, że z wartością naszej administracji jest gorzej, niż się naprawdę przypuszczało.</u>
<u xml:id="u-42.52" who="#RomanRybarski">Powiedziałem, że jest zachłanność, że niema uznania dla fachowej wiedzy i widzimy, że ci sami ludzie, którzy takie poglądy wyznają, mają wielką odwagę w tępieniu nauki w Państwie, Dam konkretny przykład. Na uniwersytecie poznańskim jest profesor Józef Paczoski, twórca nowej nauki, znany na całym świecie. Przybył z Rosji, pracuje od kilku lat na uniwersytecie.</u>
<u xml:id="u-42.53" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: W którym roku przybył z Rosji?)</u>
<u xml:id="u-42.54" who="#RomanRybarski">Przybył z Rosji w 1922 r. i pracował wtedy w administracji w Puszczy Białowieskiej, Pracował na uniwersytecie i brakowało mu parę lat do emerytury. Produkował naukowo niesłychanie dużo. I ten człowiek został zwolniony po ukończeniu 65 lat życia jako niezdolny do pracy naukowej i takie, przepraszam za wyrażenie, niedouki z Ministerstwa Oświaty wydają wyroki o tem, że Paczoski jest niezdolny do pracy naukowej.</u>
<u xml:id="u-42.55" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy: Hańba!)</u>
<u xml:id="u-42.56" who="#RomanRybarski">To są rzeczy, które nas rzeczywiście muszą wstydzić. To wstyd przed światem, gdy wchodzi w grę nazwisko Paczoskiego.</u>
<u xml:id="u-42.57" who="#RomanRybarski">Ale są inne rzeczy — mówi się o poprawie gospodarczej, o potrzebie pewnego spokoju, o podniesieniu autorytetu władzy. Otóż było tutaj już przytoczone oświadczenie p. Ministra Sprawiedliwości o sędziach, stojących na niskim poziomie etycznym i o sędziach przeciwpaństwowcach. P. Minister Sprawiedliwości jest przecież naczelnym prokuratorem Rzeczypospolitej. Nie potrzebuj e on, żeby mu donoszono, że ktoś popełnił czyn nieetyczny, albo, że ma kontakt z organizacjami przeciwpaństwowemi. Może wytoczyć sprawę przed sądem. Tego się jednak nie robi, owszem chce się znieść niezależność sędziowską, by do reszty te sądy powszechne zrujnować, żeby zrobić z nich dział administracji.</u>
<u xml:id="u-42.58" who="#RomanRybarski">Czy Panowie przypuszczają, że w takich warunkach prawnych, moralnych, zdoła się dźwignąć Państwo z tego dna przepaści gospodarczej, w jakiej się znajduje? Nie, to jest rzecz niemożliwa dlatego, że dzisiejszy kryzys, to nie jest tylko kryzys gospodarczy, to jest głęboko sięgający kryzys psychiczny, kryzys moralny, i nie da się tych rzeczy wyprowadzić na czyste wody, jeżeli podstawy porządku prawnego i moralnego, podstawy współżycia w Państwie nie zostaną zmienione. Czy Panowie myślą, że olbrzymia większość społeczeństwa pozwoli się traktować jako obywateli drugiej klasy, których się śledzi, których się zwalcza, dlatego, że Wy będziecie sprawowali władzę? Nie, tak być nie może. Musi przyjść czas i przyjdzie czas, w którym te rzeczy ulegną zmianie.</u>
<u xml:id="u-42.59" who="#RomanRybarski">I droga wyjścia zarysowuje się przed społeczeństwem — muszą przyjść nowe metody rządzenia i nowi ludzie.</u>
<u xml:id="u-42.60" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Panowie.)</u>
<u xml:id="u-42.61" who="#RomanRybarski">Tak jest, my do tego pretendujemy.</u>
<u xml:id="u-42.62" who="#RomanRybarski">Obecne przedłożenie budżetowe jest częściowem odzwierciedleniem obecnego stanu rzeczy w Państwie. Nie jest to budżet we właściwem tego słowa znaczeniu, bo znów to jest jeden wielki fundusz dyspozycyjny. Wskazywałem już na to, że oszczędności zawsze zatrzymują się przed bramami miljonowych funduszów dyspozycyjnych i reprezentacyjnych. Można wskazać jeszcze na wiele innych rzeczy. Nie jest to budżet odpowiadający rzeczywistości, bo nie liczy się z położeniem ekonomicznem kraju. Dlatego nie można tego budżetu poprawić w szczegółach i tego nie będziemy usiłowali robić; robiliśmy to w poprzednich latach, lecz zarzucano nam, że mało jest naszych oszczędności, a równocześnie odrzucano te wnioski oszczędnościowe. Tej pracy teraz nie podejmiemy, ale pracę nad budżetem możemy traktować tylko jako sposobność do wykonania politycznej i gospodarczej kontroli, jako okazję do rozwinięcia bronionych przez nas zasad, i ta nasza praca jest pozytywną pracą dla przyszłości narodu i Państwa.</u>
<u xml:id="u-42.63" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. P. Polakiewicz: Bezpłodna krytyka.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Byrka.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WładysławByrka">Wysoki Sejmie! Od szeregu lat mamy pierwszy raz budżet przedłożony z deficytem. Na ten deficyt składają się: gwałtowny spadek wpływów podatkowych i zmniejszenie dochodów z przedsiębiorstw i monopoli państwowych. W tych warunkach przy tendencji zrównoważenia budżetu, względnie sprowadzenia deficytu do minimum, musiały nastąpić znaczne redukcje wydatków budżetowych i restrykcje, które są bardzo znaczne nietylko w cyfrach absolutnych, ale znaczenie ich staje się jeszcze większe, jeżeli rozpatrzymy je w perspektywie dawniejszych budżetów, obracających się w sumie około 3 miljardów. Wiemy przecież, że i owe 3 miljardowe budżety pod wielu względami nie zaspakajały wszystkich obowiązków, jakie na Państwie ciążyły, że i w owych budżetach nie były należycie uwzględnione całe działy gospodarki, które Państwu podlegają. O szczegółach zbędnem jest mówić. Bo przecież wszyscy wiedzą, że zgoda co do tego była zawsze jednomyślna, że np. budżety szkolnictwa, budżety dróg, robót publicznych i t. d. nie były w poprzednich budżetach także należycie uwzględniane. Dzisiaj więc ta luka, która powstała, jest jeszcze dotkliwsza i jeszcze boleśniejsza, albowiem mamy do czynienia z około 20%, bo prawie 600 miljonów wynoszącą redukcją tych wydatków. O deficycie tym będę mówił jeszcze później.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#WładysławByrka">Teraz chciałbym poświęcić kilka uwag ogólniejszym przyczynom tego stanu naszego budżetu. Działają tutaj dwie grupy przyczyn: jedna grupa leży poza sferą bezpośrednich wpływów naszych i poza możliwością tych wpływów, ponieważ są to przyczyny ogólno-światowego położenia i powszechnej depresji gospodarczej, która jest przedmiotem ogólnych rozważań i ogólnych zastanawiań się wszystkich zainteresowanych państw i my w nich bierzemy także udział. Spotykamy się tam z opinją, że tylko międzynarodowy solidaryzm gospodarczy może tym stosunkom zaradzić. Jeżeli się jednak obserwuje wyniki dotychczasowych prac na terenie międzynarodowym, to pracom tym nie można rokować zbyt wielkich nadziei. Albowiem z powodu splotu najrozmaitszych interesów, które tam grają rolę i które wyłaniają się przy traktowaniu tego zagadnienia, a zwłaszcza interesów politycznych, sprawa zawsze przedstawia się w ten sposób, że pomoc i ratunek sąsiada zawsze jest i będzie uzależniony od osobistych korzyści gospodarczych, czy też politycznych tego, do którego się o ratunek apeluje. Przykładów w ostatnich tygodniach mamy dość, np. żebym wskazał tylko na pewne zarządzenie, wydane w Ameryce, aby wstrzymać odpływ dolarów do Europy, i na podwyższenie stopy dyskontowej na 21% . W tej chwili francuskie banki także podwyższyły tę stopę. Aby dalej można było jednak przecież ten odpływ powstrzymać, potrzebne były jeszcze specjalne pertraktacje pomiędzy Francją i Ameryką, aby Francja za podwyżką także nie poszła, jeżeli nastąpi dalsza podwyżka stopy dyskontowej w Ameryce.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#WładysławByrka">Takich przykładów można mnożyć więcej, nie tylko z dziedziny gospodarczej, ale także i z dziedziny zarządzeń natury politycznej. Dlatego uważam, że z tego powodu ten wspólny wysiłek, do którego się dąży, może mieć znaczenie co najwyżej partykularne, ale ogólnego uzdrowienia w tej sytuacji oczekiwać nie możemy i z tego powodu głównie powinniśmy liczyć na własne siły, Otóż w budżecie naszym znajdujemy silne refleksy, przedewszystkiem tej ogólnej choroby światowej. Jednak — to Panowie przyznają — te refleksy są słabsze, aniżeli gdzieindziej. Słabsze są z bardzo wielu powodów. Na j lepie j by było może, idąc dotychczasową metodą, sięgnąć do statystyki i przytoczyć szereg cyfr, dotyczących budżetów, deficytu, bezrobotnych. Możnaby porównywać najrozmaitsze cyfry, dotyczące zadłużenia, bankructw i t. d. Ja jednak nie użyję tej metody z dwóch powodów: przedewszystkiem dlatego, że cyfry zazwyczaj wylatują z pamięci i jeżeli się niemi obarcza słuchaczy, to zatraca się w tych cyfrach zasadniczą tezę; a drugi powód jest ten, że wszystkie takie cytry mają znaczenie bardzo względne, albowiem porównywa się ilości i rzeczy niewspółmierne, które należałoby, przedtem, jeżeli się ma wyciągnąć pewne konsekwencje z takich porównań, sprowadzić — żeby tak powiedzieć — do wspólnego mianownika, a przeprowadzenie takiej operacji jest rzeczą bardzo trudną i wymaga przygotowania i materjałów, ktoremi nie łatwo rozporządzać. Materjały takie mogą się znajdować w rozporządzalności Rządu, ale nie mogą się znajdować w rozporządzalności posła, który musi w tej chwili zająć stanowisko w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#WładysławByrka">Dlatego ograniczę się do wskazania na dwa fakty, które są chyba bezwzględnie pewne i niezaprzeczalne. A fakty te są: 1) kryzys, który jest u nas, nie zdołał zachwiać podstawami naszego gospodarstwa narodowego w stopniu takim, jak się to stało gdzieindziej, 2) kryzys nie zdołał w tym stopniu zdezorganizować naszego gospodarstwa państwowego, jak to jest gdzieindziej. Przypuszczam, że tych faktów nikt nie zaprzeczy.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#komentarz">(Głos: Można zaprzeczyć.)</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#WładysławByrka">Można zaprzeczyć, ale wtedy się zajmuje takie stanowisko, jak p. kolega Wierczak, który, gdy zauważył, że dyskusja nie będzie prowadzona na wesoło, to sobie poszedł.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#WładysławByrka">W wielu kierunkach jest gorzej, ja to zaraz wyprowadzę. Nie można tych dwóch faktów przeoczyć. Żaden pesymizm ani czarny, ani czerwony nie może przeoczyć, jeżeli przystępuje do oceny naszej sytuacji w sposób objektywny, bo nic tej sytuacji naszej, korzystniejszej od wielu innych, tak dosadnie nie charakteryzuje, jak ten fakt, że Polska jest dzisiaj w posiadaniu waluty skonsolidowanej, tak jak jest tylko w bardzo nielicznych, bo w pięciu państwach w Europie…</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(P. Stroński: A Czechosłowacja?)</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#WładysławByrka">Proszę, ja nie skończyłem zdania — bez potrzeby uciekania się do reglamentacji dewizowej — więc już Czechosłowację Pan skreślił — i bez restrykcyj dewizowych. Przecież to jest fakt. Czy to, co ostatnio powiedziałem, p. Strońskiemu wystarczy, żeby sobie dał odpowiedź, czy nasze położenie jest korzystniejsze, niż położenie angielskie, w tym kierunku przynajmniej, to ja p. Strońskiemu pozostawiam do własnej odpowiedzi. Powiadam zawsze, że jestem przeciwnikiem porównań, które są na jakichś cyfrach oparte, i operuję tylko faktami, przy całem zastrzeżeniu i przy uwzględnieniu całej niewspółmierności organizmów. I o tem właśnie chcę powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#WładysławByrka">Do tej reglamentacji dewizowej musie li się uciekać nasi bliscy i dalsi sąsiedzi, ba, nietylko sąsiedzi, ale nawet ci, którzy jeszcze niedawno w bardzo protekcjonalny sposób byli naszymi życzliwymi mentorami. Prawda, że z gospodarczego punktu widzenia Polska w perspektywie wielkich światowych interesów jest bardzo mała, niemniej jednak ustrój nasz gospodarczy i ustrój nasz społeczny jest zdrowy, jest odporniejszy w każdym razie, a powiedziałbym może nadspodziewanie odporniejszy, aniżeli ustrój gospodarczy wielkich gospodarczych jednostek, które splotem interesów swoich opasują nawet całą kulę ziemską. Anglja jest wielka, Polska jest mała.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#WładysławByrka">Konstatując ten fakt, chcę wystrzegać się przesady, z którą się spotykałem i z którą Panowie się spotykali, że z tego tytułu jeszcze nie wolno klepać protekcjonalnie po ramieniu funta i dolara.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Wspinając się na palcach.)</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#WładysławByrka">Tak daleko nie idę i tego nie robię, jednak tego faktu nie wolno przeoczać, ponieważ ten fakt jest naszym wielkim atutem nie tylko na zewnątrz, ale w dzisiejszej naszej sytuacji za ważniejsze uważani znaczenie tego faktu jako atutu na wewnątrz Państwa. A dalej także i z tego powodu, że ten fakt jest bardzo przekonywający, uważam go za najbardziej przekonywający środek dla wzmożenia naszego własnego samopoczucia i zaufania do naszego Państwa, a więc do nas samych. Także i z tego powodu nad tem się zatrzymałem trochę dłużej, ażeby objektywnie skonstatować przy tej sposobności, że korzystna pozycja nasza pod tym względem jest zasługą wielkiego i ofiarnego wysiłku wszystkich sfer społeczeństwa i czy Panowie chcą, czy nie chcą, Rządu,...</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na prawicy: Obecny stan jest zasługą Rządu — to prawda.)</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#WładysławByrka">...który ma moc i siłę zapewnić nam spokój, bezpieczeństwo i stabilizację polityczną, która jest pierwszym warunkiem gospodarczej pomyślności i jest nieodzownym warunkiem przetrwania dzisiejszego kryzysu. Nikt nie powinien wiedzieć tak dobrze, jak p. Stroński, który lubi zajmować się interesami sąsiadów naszych, jak bardzo wielką przeszkodą w konsolidowaniu się stosunków gospodarczych w innych państwach i u naszych sąsiadów i jak wielką rolę jako przyczyna w krachu gospodarczym u naszych sąsiadów odgrywała ta okoliczność, że tam właśnie autorytet władz podminowany jest politycznemi walkami (Głos na prawicy: A jak świadczy o stabilizacji politycznej proces 5 polskich stronnictw, oskarżonych o spisek przeciw Rządowi? P. Miedziński: Słoń i Brześć.) Nie mogę Panu na to odpowiedzieć, bo przecież wszyscy wiedzą w Polsce, że największym specjalistą od Brześcia jest właśnie Pan.</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To już jest na wesoło.)</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#WładysławByrka">To można p. Wierczaka zaprosić.</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#WładysławByrka">Przecież temu Panowie nie zaprzeczą, że dziś w Polsce decydującym czynnikiem jest Rząd i jeśli ktoś chce zrobić interes z Polską, z Państwem, to musi robić ten interes z Rządem, musi się zwracać do Rządu. A jeśli ktoś chce mówić z Niemcami, to zdaje mi się, że jest dobrze, jeśli oprócz Brtininga mówi także i z Hitlerem — czy nie?</u>
<u xml:id="u-44.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-44.19" who="#WładysławByrka">Czy jest więc analogja między temi stosunkami? Trzeba być człowiekiem tak zaślepionym, mieć oczy skierowane tylko na opozycję i negację, aby tego nie widzieć i aby argumenty rzeczowe i racjonalne przedstawiać jako dowcipy. Jak mądre są Panów rady, wskazuje to, że Panowie z tego, co powiadają, są bardzo zadowoleni.</u>
<u xml:id="u-44.20" who="#komentarz">(Wesołość. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-44.21" who="#WładysławByrka">Do drugiej grupy przyczyn naszego niekorzystnego preliminarza należy przerost administracji państwowej. Tu zgadzam się cokolwiek z p. pos. Rybarskim i widzę, że przyczyna ta jest jednym z bardzo ważnych powodów, dlaczego preliminarz nasz tak bardzo niekorzystnie wygląda. Chodzi jednak o przyczyny, które wloką się za Polską od czasu wojny światowej, bo po wojnie światowej powstała ta teorja i pogląd, że państwo jest wszechmocne, że państwo powinno się zająć wszystkiemi funkcjami, że państwo powinno dbać o obywatela nie tylko wtedy, kiedy on sam o siebie dbać nie może, ale także i wtenczas, kiedy on sam o siebie dbać nie chce, ponieważ jest wygodniej, kiedy te funkcje za niego spełnia państwo na koszt społeczeństwa, a więc na koszt obcy.</u>
<u xml:id="u-44.22" who="#komentarz">(P. Bielecki przerywa.)</u>
<u xml:id="u-44.23" who="#WładysławByrka">Ja nie wiem, jak jest Pańska specjalność.</u>
<u xml:id="u-44.24" who="#komentarz">(P. St. Stroński: W każdym razie jest mu niewygodnie. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-44.25" who="#WładysławByrka">Konsekwencje tych stosunków odbijają się na naszym preliminarzu budżetowym i na finansach Państwa w sposób bardzo ujemny, ponieważ one wymagają bardzo wielkich ofiar i dziś nie u nas tylko, ale niemal na całym świecie — nie jesteśmy już w tej sytuacji, kiedy powiada się: etatyzm trzeba zwalczać. Dziś powstało pewne zdegenerowanie nawet i tego etatyzmu, które przejawia się w tem, że zostają zetatyzowane całkiem poprostu straty prywatnej gospodarki,...</u>
<u xml:id="u-44.26" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-44.27" who="#WładysławByrka">...podczas kiedy zyski prywatnej gospodarki dalej pracują w prywatnem gospodarstwie. A straty zostają przerzucone na Państwo i na społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-44.28" who="#WładysławByrka">Jeżeli specjalnie o nas chodzi, to mamy szereg gałęzi produkcji — ja żadnej nie wymieniam, bo nie chciałbym potraktować gorzej powiedzmy przemysłu, aniżeli rolnictwa, albo innego działu produkcji — ale dziś jest taka sytuacja, że najzagorzalsi antyetatyści apelują do Państwa wtedy, kiedy trzeba straty pokryć. A często nic tylko straty, ale i straty, do których się dołącza jeszcze bardzo duża nawiązka.</u>
<u xml:id="u-44.29" who="#WładysławByrka">Proszę Wysokiego Sejmu, według mojego zdania, stoimy wobec bardzo wielkiego problemu, czy nie udałoby się tu zrobić pewnego rachunku i zrewidować stosunku Państwa do tego rodzaju gospodarki w takim kierunku, któryby odciążył budżet Państwa, odciążył finanse państwowe i gospodarstwo społeczne, co nie mogłoby wyjść zarazem na szkodę prywatnego gospodarstwa. Chodzi bowiem w tych rzeczach bardzo często o zmiany organizacyjne, które nie mogą pociągać za sobą bardzo wielkich przesunięć finansowych albo strat. Jeżeli tak jest, jeżeli zakreślone zadania państwa i na tem polu coraz bardziej się zwiększają, to nie trzeba się dziwić, że ludzie zastanawiają się nad sposobami wyjścia z tej sytuacji, a przy tendencji do uproszczonego sposobu załatwiania najbardziej skomplikowanych kwestyj spotykamy się z projektami takiego rozwiązania, że należy całkiem poprostu także i produkcję prywatną i samo gospodarstwo prywatne poddać pewnym, zgary przez Państwo ustalić się mającym, regułom, ażeby one pracowały wedle pewnego planu. A że do każdej produkcji potrzebny jest kapitał, to ci, którzy tak w prosty sposób ten ogromnie skomplikowany problem chcą sami rozwiązać, wcale nie wyrzekają się użycia tego kapitału w tem kierownictwie, zorganizowanem w ten sposób, tylko całkowitą dyspozycję nad kapitałami chcą przenieść w ręce Państwa. Gdyby problem ten był tak prosty i gdyby mógł być tak rozwiązany, to wtedy ci prymitywnie i w uproszczony sposób myślący ekonomiści mieliby rację, że to nie zmierzch kapitalizmu, ale koniec panowania złotego cielca. Tymczasem gospodarczemi sprawami rządzą odwiecznie istniejące zasady, które są wypróbowane i do których jak najszybciej należałoby powrócić.</u>
<u xml:id="u-44.30" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słusznie. P. Rybarski: — wskazuje na ławy B. B. — Tam nie krzyczą: słusznie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, mogę tolerować przerywania, ale podniecanie do przerywań ze strony Pana — i to członków innego klubu, to już, Panie Pośle, za dużo.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WładysławByrka">Należy więc wrócić jak najspieszniej do metod przedwojennych, dążyć do odbudowy kapitału także metodami przedwojennemi i należy jak najwięcej w odbudowie tej pozostawić zakresowi działania prywatnej inicjatywy, a jak najmniej Państwu. Nie dawniej, jak przed kilku dniami, zajmowała się tem Rada Międzynarodowej Izby Handlowej w Paryżu, a więc instytucja w każdym razie poważna, która pomiędzy swojemi rezolucjami umieściła takie stwierdzenie: Jedynie inicjatywa prywatna, wycofanie się rządu z działalności przedsiębiorstw, zmniejszenie budżetów publicznych oraz ciężarów podatkowych, sprzyjanie warsztatom pracy i popieranie prywatnej kapitalizacji może stopniowo, ale jedynie skutecznie doprowadzić do polepszenia sytuacji.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Głos: Ale trzeba to zrobić.)</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#WładysławByrka">Powiedziałem, że refleks stanu tego spotykamy nie tylko w naszym, spotykamy w budżetach wszystkich państw. I u nas tak daleko jeszcze nie doszło pod wieloma względami i pod względem tego, cobym nazwał zwyrodnieniem pewnego rodzaju kontroli publicznej nad prywatną gospodarką, jak jest gdzieindziej.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#WładysławByrka">Ale jeżeli przypatrzymy się naszemu budżetowi, to widzimy, że są pewne przedsiębiorstwa, które zmierzają do likwidacji. Choćby Monopol Spirytusowy. Jeżeli Panowie przejrzą cyfry rozwoju tego Monopolu, to mamy w budżetach od roku 1929 do czynienia z cyframi następującemi: 420 miljonów, 332 miljony, 270 miljonów.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(P. Rybarski: Dochody.)</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#WładysławByrka">Jeżeli się dochody obliczy na podstawie półrocznych wpływów, to będziemy mieli 240 miljonów. Otóż zda je mi się, że efekt 240 miljonów możnaby osiągnąć w sposób cokolwiek tańszy, aniżeli Monopol. Zwłaszcza, że Monopol Spirytusowy spełnił, mojem zdaniem, swoje zadanie zupełnie. Panowie wiedzą, że Monopol Spirytusowy powstał w r. 1924 pod presją ówczesnego rządu, który powiedział, że zaprowadzić się mającego względnie zaprowadzanego Monopolu użyje jako podstawy do zaciągnięcia niesłychanie wielkiej pożyczki zagranicznej. Ponieważ się dość wcześnie okazało, że na Monopol Spirytusowy pożyczki zagranicznej zaciągnąć nie można, tę rolę, którą miał spełnić Monopol Spirytusowy, spełnił już w r. 1924.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A co p. Stroński na to? P. St. Stroński: Raczej p. Starzyński.)</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#WładysławByrka">Jeżeli p. prof. Rybarski, mówiąc o Monopolu Spirytusowym, zrobił ostre wytyki pod adresem naszej polityki, że nie pilnuje tajnego gorzelnictwa i szmuglu,...</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie ma czasu.)</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#WładysławByrka">...to do policji to nie należy, Panie Profesorze; od tego są inne organy.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(P. Rybarski: Jest kontrola skarbowa, ale śledzenie nadużyć należy zawsze do policji, P. St. Stroński: Wyście zapomnieli, że policja jest do czego innego, niż do wieców.)</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#WładysławByrka">Panie Profesorze, to nie jest sprawa zagraniczna, tylko wewnętrzna.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#WładysławByrka">Policja, o ile chodzi o monopol, zainteresuje się chętnie pijakiem, ale pilnowanie szmuglu i nadużyć do niej nie należy. Ja myślałem, że to jest tylko lapsus u Pana Profesora, a Pan Profesor w tym błędzie dalej trwa. A więc jednym ze środków…</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#komentarz">(Głos z ław Klubu Narodowego: Zadowolony.)</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#WładysławByrka">Trudno, Pan jest zmartwiony, Pan może mówić tragicznie, pan poseł Róg na mównicy płakał poprostu, ale ja nie widzę powodu, żebym się miał martwić tem, że Pan popełnił błędy w swoim wywodzie.</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie, Pan się cieszy.)</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#WładysławByrka">Nie, wcale nie. Przecież Pan sobie życzy, żeby Pana nie porównywać z posłami z Bloku, Sanojcę Pan wyprosił sobie odrazu, a ja nie chcę tego ryzykować.</u>
<u xml:id="u-46.18" who="#komentarz">(Głos: Ja Pana chcę porównać z p. Byrką z 1926 r., co Pan wtedy mówił w Sejmie.)</u>
<u xml:id="u-46.19" who="#WładysławByrka">Widzę, że Pan mi chce darować 5 lat mego życia. Dlaczego tylko pięć? Ja chętnie o 20 lat cofnąłbym się, byłoby to znacznie lepiej.</u>
<u xml:id="u-46.20" who="#WładysławByrka">Ponieważ jeden z kolegów wzywa mnie, abym wrócił do rzeczy, czynię temu zadość.</u>
<u xml:id="u-46.21" who="#WładysławByrka">Redukcja funkcyj państwowych, to jest, według mojego zdania, pierwszorzędny wymóg, wymóg konieczny do uporządkowania stosunków gospodarczych — nie jedyny, ale pierwszorzędny, albowiem odciąży budżet państwowy, ożywi gospodarstwo, a co także nie jest rzeczą bagatelną, ożywi szereg źródeł podatkowych, które dziś wysychają.</u>
<u xml:id="u-46.22" who="#WładysławByrka">Dla zrównoważenia budżetu Ministerstwo przedłożyło cały t. zw. bukiet podatków, który okazał się konieczny, ażeby deficyt zredukować. Ja do tej akcji rządowej pozwoliłbym sobie dołączyć pewną prośbę, i, jakkolwiek przyznają, że wszystkie te przedłożenia podatkowe są z sobą w pewnym organicznym związku, że, abstrahując od chęci zrównoważenia budżetu, cechuje je poprawa pewnych niedokładnych i niedoskonałych szczegółowych postanowień ustawodawstwa, to jednak one nie mogą uchodzić za generalną reformę podatkową. Reforma jest konieczna i jakkolwiek dzisiejszy moment nienormalnych stosunków gospodarczych nie jest odpowiedni do wprowadzenia tego, to jednak nie przeszkadza bynajmniej studjom w tym kierunku i zapoczątkowaniu uporządkowania tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-46.23" who="#WładysławByrka">Drugą rzeczą niesłychanie ważną ze stanowiska gospodarczego jest procedura podatkowa. P. Wiceminister Skarbu Zawadzki był członkiem pewnej ankiety, która już przed półtora rokiem opracowała tę procedurę, i przyzna, że dobra procedura podatkowa jest połową ulg, bo jeżeli system podatkowy jest zły, to podatek płacony odczuwa się dwa razy ciężej, aniżeli on rzeczywiście materjalnie dotyka podatnika. Poprawa procedury została przez poprzedni rząd uznana za bardzo pilną i konieczną rzecz i dlatego pozwolę sobie prosić, aby ten projekt został także Sejmowi w związku z projektami podatkowemi przedłożony.</u>
<u xml:id="u-46.24" who="#WładysławByrka">Wreszcie zadanie, któremu nie da się ujść z drogi przez przemilczenie, albo przez zbyt dalekie odsuwanie jego uregulowania, t. j. głośna sprawa zaległości podatkowych. Nie wchodzę w meritum, w jaki sposób ta sprawa musiałaby być uregulowana. W każdym razie zdaje mi się, że należałoby o tyle umożliwić płacenie podatnikowi, który chce płacić zaległości, z któremi zalega od roku, żeby nie zmuszać go i względnie nie stwarzać stanu, że on zawsze jest zobowiązany płacić na zaległości z przed 5 czy 6 lat, i w fen sposób jest wiecznym dłużnikiem, Jakkolwiek pisze się w gazetach, że zaległości wynoszą 1 miljard — to to jest, zdaje się, łącznie z podatkiem majątkowym, którego suma nieściągnięta 300 miljonów obliczona jest, zdaje się, według dawnej waluty zlotowej. Sam ten podatek majątkowy nie wierzy w swoje istnienie, wymierzony był już od r. 1923, od czasów, tak daleko wstecz sięgających. Więc właśnie ta suma zaległości podatkowych i nieuporządkowanie tej sprawy podatku majątkowego powoduje tak mylne przekonanie, które wyzyskiwane jest zależnie od tendencji, dla jakiej potrzebne jest tego rodzaju ogłoszenie. Zaległości wynoszą jeden miljard, wpływy podatkowe wogóle jeden miljard, znaczy przeszło rok podatków leży zaległych.</u>
<u xml:id="u-46.25" who="#WładysławByrka">Wracam na zakończenie do deficytu budżetowego. P. Prof. Rybarski znów popełnił — teraz boje się nazwać tego przeoczeniem — - kiedy, powiada: Wprawdzie w podatku przemysłowym na koniec roku przypadają, do wypłaty patenty, które poprawią ten obraz wpływów, jednak wobec zmniejszenia obrotów ogólnych poprawa ta nie ma wielkiego znaczenia. Patenty są płatne w ostatnich miesiącach w grudniu i w styczniu z tego powodu, że Ministerstwo zgóry przyzna je pozwolenie na łączne zapłacenie w ciągu 14 dni od terminu, t. zn. do 14 stycznia. Więc do 14 stycznia udzielano zwłoki, ale wysokość obrotu nie gra tu żadnej roli, bo obrót nie jest decydujący.</u>
<u xml:id="u-46.26" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-46.27" who="#WładysławByrka">Muszę Panu Profesorowi powiedzieć, że się tą sprawą specjalnie interesuję. Pan wie, że samorząd gospodarczy izb handlowych jest oparty na patentach, a ubytek z tego powodu w tym roku wynosi 2, 3 do 5%, a w niektórych okręgach jest więcej.</u>
<u xml:id="u-46.28" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-46.29" who="#WładysławByrka">Ale nie można powiedzieć, że izby opierają się na tem, że patenty oddziaływają…</u>
<u xml:id="u-46.30" who="#WładysławByrka">Panie Profesorze, strasznie mi jest przykro, że Pana nie przekonałem.</u>
<u xml:id="u-46.31" who="#WładysławByrka">Ja nie miałem możności zapoznania się z budżetem tak szczegółowo, jak uczynił to p. prof. Rybarski, dlatego nie mogę powiedzieć, które cyfry przytoczone przez niego są słuszne, a które niesłuszne. Niewątpliwie musi być duża część słusznych uwag, co się tyczy naszych wpływów, ale nie mogę się zgodzić z tem, że Pan Profesor, mówiąc o zmniejszeniu się wpływów podatkowych, występuje z jakiemiś wyrzutami, jakby Pan kogoś stawiał na ławie oskarżonych za to, że jest mały wpływ z podatków. Przecież tak nie można tych rzeczy traktować.</u>
<u xml:id="u-46.32" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie, za to, że się nie wyciąga konsekwencji.)</u>
<u xml:id="u-46.33" who="#WładysławByrka">Co on może zrobić?</u>
<u xml:id="u-46.34" who="#komentarz">(P. Rybarski: Pójść sobie. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-46.35" who="#WładysławByrka">Jeżeli Pan Profesor twierdzi, że on powinien sobie pójść, to Pan myśli, że jak on pójdzie, to Pan powinien przyjść i Pan kandydaturę swoją odrazu popiera tem, że Panby więcej podatków wyciągnął.</u>
<u xml:id="u-46.36" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-46.37" who="#WładysławByrka">Proszę Panów, ja przeglądałem ten budżet i muszę powiedzieć, że pierwsze wrażenie moje jest nie tak dobre, jak Panu się zdaje, ale jest takie, że Rząd dąży do przedstawienia stanu faktycznego tak, jak mu się on przedstawia, bez chęci uciekania się do jakiegokolwiek upiększania, albo maskowania. Ta chęć otwartego przedstawienia sytuacji jest tylko zaletą, ale ja widzę jednak może i pewną dozę zbyt ostrożnej oceny tej sytuacji, pewną dozę pesymizmu. Zdaniem mojem niektóre z pozycyj dochodowych wstawione są do preliminarza ze zbytnią ostrożnością. Gdyby tutaj zastosowano metody cokolwiek liberalniejsze, a oparte na wpływach z bieżącego okresu budżetowego, to mam wrażenie, że dałoby się ten deficyt 77 miljonowy, jeżeli nie usunąć, to bardzo znacznie zredukować, co wcale nie przeszkadza, że są, być może, niedociągnięcia w innych pozycjach, w przeciwnym kierunku. Tak, proszę Panów, np. Monopol Tytoniowy preliminowany jest na 340 milionów, mimo że wpływy z tego monopolu reprezentują pewien czynnik stałości od 1929 r.; ciągle mamy 390 miljonów, a teraz mówi się tylko o 340 miljonach, podczas, kiedy przeliczenie półrocznych wpływów, które wynoszą 183 miljony, dopuszczałoby wstawienie do budżetu nie 340 — ale 366 miljonów.</u>
<u xml:id="u-46.38" who="#WładysławByrka">Proszę Panów, być może, że podczas rozprawy w Komis i i Budżetowej Panowie mi udowodnią, że jestem w błędzie.</u>
<u xml:id="u-46.39" who="#WładysławByrka">Tak samo podatek od piwa. Otóż podatek od piwa preliminowany jest na okres bieżący budżetowy na 14 milionów. Faktyczny wpływ za pół roku wynosi 721.000 000, to jest właśnie jeden z nielicznych podatków, który dał więcej, aniżeli preliminowano, więcej aniżeli w budżecie jest. Panowie — mówią w swoich objaśnieniach, iż to się dzieje wobec tego, że konsumcja piwa cofnęła się o 20%. Przecież najlepszym wyrazem konsumcji jest podatek. Mogą być zaległości spłat z poprzedniego roku, o ile podatek kredytowany jest na dwa czy trzy miesiące, ale ten sam podatek preliminowany jest na następny rok. A ponieważ nowela do ustawy o opodatkowaniu piwa wprowadza nowe 4 miljony, myślę, że jednak może i tu możnaby zmniejszyć przewidywany deficyt o jakieś 5 miljonów.</u>
<u xml:id="u-46.40" who="#WładysławByrka">Albo cła. Cła preliminowane są zaledwie na sumę 150 miljonów. Przeliczenie za pół roku daje 172 miljony na cały rok, to znaczy preliminowano za mało o 22 miljony, a trzeba uwzględnić, że wpływ faktyczny tych 86 miljonów jest może i z tego powodu tak mały, że to są wpływy netto po skompensowaniu premij wywozowych, zwrotu ceł i t. d., a ze względu na, nie wiem jak daleko, ale w każdym bądź razie na mniejszy eksport produktów rolnych, to także i ta premja oddziała troszeczkę w kierunku restrykcyjnym i przypuszczam, że jednak także w tej pozycji byłoby coś do zaokrąglenia.</u>
<u xml:id="u-46.41" who="#WładysławByrka">W każdym razie myślę, zwłaszcza wobec tego, że p. Minister wspomniał, że miesiąc październik poprawił nasz bilans handlowy za 6 miesięcy, że jednak można pewną dozę nieprzesadnego optymizmu wnieść do rozprawy nad preliminarzem budżetowym, który w każdym razie poddamy na komisji, jak Prezes Sławek zapowiedział, gruntownemu rozważaniu i wspólnie z Rządem dążyć będziemy do tego, aby nadać temu budżetowi wyraz odpowiadający jak najbardziej rzeczywistemu stanowi, jaki jest.</u>
<u xml:id="u-46.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie,</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku i interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#komentarz">(czyta):</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego w sprawie projektu ustawy o popieraniu przemysłu ludowego — do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie sprzecznego z prawem i porządkiem publicznym traktowania przez władze administracyjne zgromadzeń poselskich i zebrań legalnych organizacyj społecznych, oraz w sprawie aresztowań i bicia przez policję niewinnych obywateli.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. Grünbauma i tow. z Koła Żydowskiego do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Spraw Wewnętrznych w sprawie trwających zaburzeń antyżydowskich na Uniwersytecie Warszawskim.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. Grünbauma i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bicia Żyda-epileptyka przez funkcjonarjuszów Policji w Markach.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. Wachnjuka z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego szykanowania dziatwy i nauczycielstwa szkoły im. M. Szaszkiewicza w Przemyślu oraz niedozwolonych zbiórek po szkołach w pow. przemyskim przez Inspektora szkolnego p. Karola Fischera.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. Biłyńskiego i tow. z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do pp. Ministrów:</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#JózefBorecki">Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie zaniedbania przeprowadzenia śledztwa przez prokuratora przy sądzie okręgowym w Kołomyji, na skutek doniesienia o rażących nadużyciach wyborczych w r. 1930.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. Franza i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie znalezionej broni w Golasowicach.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#JózefBorecki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proponuję odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 9 min. 30 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#KazimierzŚwitalski">1. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o zmianach Senatu do przyjętego przez Sejm w dniu 13 października 1931 r. projektu ustawy o zmianie niektórych postanowień ustawy o państwowym podatku dochodowym (druk nr 242 i odbitki nr 60 oraz 77).</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#KazimierzŚwitalski">2. Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o zmianach Senatu do przyjętych przez Sejm w dniu 9 października 1931 r. rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#KazimierzŚwitalski">a) w sprawie ograniczeń w zatrudnianiu pracowników młodocianych na obszarze górnośląskiej części województwa śląskiego (druk nr 241 i odbitki nr 54 oraz 78), b) w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy z dnia 18 grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu (druk nr 244 i odbitki nr 53 oraz 81), c) w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy z dnia 2 lipca 1924 r. w przedmiocie pracy młodocianych i kobiet (druk nr 245 i odbitki nr 53 oraz 79), d) w sprawie skracania i przedłużania czasu pracy na obszarze górnośląskiej części województwa śląskiego (druk nr 246 i odbitki nr 56 oraz 80), 3. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o wniosku nagłym Klubu Narodowego, Klubu Ludowego, Narodowej Partji Robotniczej i Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie ucisku ludności polskiej na Łotwie (druk nr 381 i odbitka nr 79).</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#KazimierzŚwitalski">4. Dalszy ciąg pierwszego czytania ustawy skarbowej wraz z preliminarzem budżetowym na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r. oraz planem finansowo - gospodarczym Przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe na okres od 1 kwietnia do 31 grudnia 1932 r.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę protestu, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 15)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>