text_structure.xml 72.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AnnaBańkowska">Otwieram posiedzenie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. W dniu dzisiejszym mamy do rozpatrzenia jeden punkt porządku dziennego, który jest państwu znany. Prosiłam pana ministra Jerzego Hausnera o przedstawienie programu na posiedzeniu naszej Komisji, ponieważ chciałam, aby posłowie już wcześniej mogli się nad nim zastanowić. Chciałam poinformować, że dla wszystkich posłów przygotowano dokument z nowymi propozycjami rządowymi.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#AnnaBańkowska">Minister gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzy Hausner : Moją wypowiedź traktuję jako zapowiedź do pracy nad aktami prawnymi, których projekty będą trafiały do Sejmu w I kwartale 2004 r. Mówimy o rządowym dwuczęściowym programie uporządkowania i ograniczenia wydatków publicznych. Pierwsza część programu dotyczy wydatków społecznych. Druga - pozostałych obszarów, które zostały zawarte w czterech punktach. Pierwszy punkt to ograniczenie wydatków na administrację publiczną. Szczególny nacisk będzie kładziony na zmniejszenie liczebności administracji wojewódzkiej o 15% w ciągu trzech lat 2005–2007. Rozwiązywanie umów o pracę będzie miało początek już w roku 2004. Dotyczy to ograniczenie liczby osób na kierowniczych stanowiskach o 10%, a także gabinetów politycznych ministrów i wicepremierów. Proponowane są zmiany mechanizmów wynagradzania, w tym korzystanie ze środków specjalnych, które mają być zlikwidowane jako instrument finansowy. Rząd, w tym obszarze, przyjął szczegółowy harmonogram wprowadzanych zmian. Został on zaakceptowany przez Radę Ministrów i przewiduję, że pierwsze zapowiedzi decyzji będziemy podejmować już w przyszłym tygodniu. To znaczy rozważymy, które osoby odejdą z pracy już od stycznia 2004 r. Przewidywany jest audyt zewnętrzny wszystkich agent rządowych, po to by znaleźć zmniejszenie kosztów ich funkcjonowania o 5%. Wiele działań będzie podejmowanych szybko i sprawnie. Drugi obszar to obronność. Szacowane oszczędności wyniosą około 4 mld zł. Rzecz sprowadza się do zmiany ustawowej, ponieważ dzisiejsza ustawa wskazuje, że musimy przeznaczać 1,95% PKB na obronność. Dotyczy to prognozowanego PKB na rok przyszły, a proponowana zmiana dotyczy wykonanego PKB. Jeżeli więc PKB będzie szybko wzrastał, to z tego powstaną znaczące oszczędności. Nie oznacza to zmniejszenia wydatków na obronność, lecz ich dynamiki. Trzeci obszar to podatki. W tym zakresie minister finansów opracował strategię zmian, która została rozłożona do 2007 r., a więc jest to wskazanie docelowe. Zasadnicze znaczenie ma to, że chcemy przyjąć zasadę poszerzania bazy podatkowej, a także opodatkowania dochodów z „szarej strefy”. Chodzi nam o ograniczanie negatywnych zjawisk, wpływających na zaniżanie wpływów do budżetu. Ten dokument był opracowywany na nieprotokołowanym posiedzeniu członków Rady Ministrów. Rada Ministrów przyjmie go do dalszej dyskusji w przyszłym tygodniu 2 lub 9 grudnia br. Jeżeli zgłaszane są zastrzeżenia, iż kładziemy nacisk na stronę wydatkową, a bagatelizujemy stronę dochodową, to ten dokument jest dowodem, że tak nie jest. Czwarty obszar to pomoc publiczna. W tym obszarze rząd przygotowuje programy restrukturyzacyjne dotyczące trzech wielkich sektorów: górnictwa węgla kamiennego, kolejnictwa oraz służby zdrowia. Jeżeli chodzi o górnictwo węgla kamiennego, to problem jest znany w Sejmie, ponieważ wielokrotnie debatowano na ten temat. Chodzi o to, by ten sektor płacił swoje zobowiązania publicznoprawne oraz by nie trzeba było korzystać z wydatków publicznych dla utrzymywania płynności czy rentowności górnictwa. Taki sam cel chcemy osiągnąć w przypadku kolejnictwa oraz służby zdrowia. W przypadku służby zdrowia rząd przyjął ustawę o restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej i zmian prawnych dotyczących zakładów opieki zdrowotnej. W tym tygodniu ta ustawa trafi do parlamentu i będzie podstawą do długoterminowego przedsięwzięcia.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#AnnaBańkowska">W chwili obecnej pracujemy nad modelem finansowania służby zdrowia w długim okresie. Nie tylko chcemy wskazać, w jaki sposób uzdrawiać finanse służby zdrowia, lecz także chcemy wskazać sposób na niezadłużanie ich w kolejnych latach w pewnej perspektywie, czyli minimum do 2007 roku. Jeżeli chodzi o problematykę kolejnictwa, to jeszcze w tym tygodniu będą trwały prace trójstronnego zespołu branżowego, a 9 grudnia br. Rada Ministrów przyjmie program restrukturyzacji grupy PKP. W ślad za tym pójdzie inicjatywa legislacyjne określająca podstawę restrukturyzacji finansowej tego sektora oraz innych działań państwa w tym sektorze. Generalna zasada jest taka, że na dzień dzisiejszy zadłużenie w górnictwie wynosi 25 mld zł, kolejnictwa - 8 mld zł, służby zdrowia - 7 mld zł. Bardzo różnie to wygląda, ponieważ te działy nie płacą swoich zobowiązań wobec Funduszu Pracy, Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, Państwowego Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych czy urzędów skarbowych. Nie chodzi o to, by je łupić, tylko chodzi o uzdrowienie sytuacji. W tym sensie będzie to ograniczało wydatki i zwiększało dochody. Chciałbym powiedzieć, że ta część nie jest elementem debaty, tylko od razu podejmowane są działania. Oczywiście, konsultujemy się z partnerami społecznymi w sprawie kolejnictwa. Kilka tych ustaw już jest w Sejmie. Pierwsza część programu dotyczy wydatków społecznych. W tej dziedzinie zaproponowaliśmy rozwiązania mieszczące się w pięciu obszarach: problematyka wieku emerytalnego, aktywizacja zawodowa osób starszych, renty inwalidzkie, aktywizacja osób niepełnosprawnych oraz rolnicze ubezpieczenia społeczne. Do tego momentu rząd nie podjął żadnej decyzji. Na razie są tylko konkretne propozycje, które zostały skierowane do Sejmu. Zostały one zawarte w dokumencie „Zielona Księga”, który obecnie został skierowany do debaty publicznej. Tak więc to nie są decyzje, tylko propozycje. Naszą debatę przeprowadzamy w różnych formach. Trwa debata medialna i debata obywatelska poprzez Internet i infolinie oraz korespondencję, w której obywatele mogą wyrażać swoją opinię. Prowadzimy również debatę ekspercką. Stworzono pięć zespołów eksperckich, w których znajdują przedstawiciele społeczni. Takie zespoły spotykają się tematycznie i omawiają nie tylko te propozycje, lecz również inne z tego obszaru. Na takich spotkaniach nie mówi się tylko o tym, co można poprzeć, a co odrzucić, lecz dyskutuje się o modyfikacjach. Chcemy, aby ta debata została przeniesiona do parlamentu w postaci aktów prawnych. Dwukrotnie już rozmawialiśmy na ten temat. Po raz pierwszy mówiliśmy o tym podczas informacji bieżącej, a po raz drugi - gdy odbywała się debata dotycząca mojej osoby. Rozmawialiśmy także o tym na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. W omawianych zespołach wszystkie dziedziny są poddawane analizie, lecz także są zgłaszane propozycje. Przykładowo powiem, że zespół zajmujący się rolniczymi ubezpieczeniami społecznymi bada także następujące zagadnienia: definicja gospodarstwa rolnego, definicja rolnika - osoby upoważnionej do ubezpieczenia w KRUS, definicja działalności rolniczej, status domownika - osoby uprawnionej do ubezpieczenia w KRUS, koncepcja opłacanej składki samofinansującej i jej maksymalnej wysokości, relacja osiąganego dochodu do płaconej składki, sposób ustalania dochodu z działalności rolniczej, określenie dochodu z pozarolniczej działalności gospodarczej, minimalny poziom składki dla rolników prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą, waloryzacja poziomu składek, deklarowanie dochodu i kontrola rzetelności złożonych deklaracji, wysokość przyszłych świadczeń i opłacanie składek zdrowotnych. To są bardzo specjalistyczne zagadnienia dla KRUS, które w ten sposób są realizowane. Chcę podkreślić, iż nie jest to myślenie o koncepcji, tylko o konkretnych rozwiązaniach.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#AnnaBańkowska">Jeżeli weźmiemy pod uwagę problematykę osób niepełnosprawnych, to jest tu mowa o: zakładach pracy chronionej i ich statusie prawnym oraz sposobu ich finansowania, rodzajach i przywilejach tych zakładów, czy dotacja ma być przypisana do osoby niepełnosprawnej, czy do zakładu. Jest to bardzo szczegółowa analiza wielu zagadnień systemowych. W zespole do spraw osób niepełnosprawnych powstała bardzo ciekawa sytuacja, to znaczy wiele organizacji pozarządowych zaproponowało poszerzenie analizy problemów poza propozycje rządowe. Chodzi o to, by nie dyskutować o problematyce zatrudniania i rehabilitacji zawodowej osób niepełnosprawnych, lecz także o systemie finansowania szeroko rozumianej integracji społecznej. Chcę powiedzieć, że my jako przedstawiciele rządu przyjmujemy jakiś schemat propozycji i chcemy ją podsumować 15 stycznia 2004 r. Nie ma żadnych przeszkód, aby taki zespół nadal pracował i zajmował się dalszą problematyką. Ta uwaga prowadzi do następującej konkluzji. Można szerzej patrzeć na ten problem. Nie przypominam sobie, w ostatnich latach, poważniejszej debaty aniżeli obecna. Czasami jest tak, że dominują w niej etykiety i hasła, nie zaś racja i meritum. Bardzo duże jest zainteresowanie tą debatą. Badania wskazują, że znacznie szybszy jest stopień informowania. W związku z tym, zgłaszane są różne obszary, których rząd nie proponował. Powszechnie podkreśla się, że rząd pominął pewne obszary wydatków administracyjnych i nie zgłosił inicjatyw w tym zakresie. Chce powiedzieć, że reagujemy na te uwagi. Nie zamierzamy poprzestać na tym, co zaproponowaliśmy, tylko staramy się analizować wszystkie pomysły, które dają szansę na szukanie rozwiązań. Są także obszary, których nie analizowaliśmy pod kątem poszukiwania oszczędności wydatków. Zgłaszano propozycję, aby przedyskutować problematykę Karty Nauczyciela i w ogóle wydatków na oświatę pod względem wynagrodzeń. Uważam, że powinniśmy podjąć taką debatę zważywszy, że mamy do czynienia ze zmianami demograficznymi. Niezajęcie się tym tematem spowoduje ogromne problemy w funkcjonowaniu samorządów terytorialnych. Zgłaszane są uwagi o potrzebie ponownego przeanalizowania reformy administracyjnej i zastanowienia się, czy potrzebne są niektóre wydatki wynikające z wprowadzonych zmian. Powinniśmy zastanowić się, czy niezbędny jest poziom powiatu. Są również inne propozycje dotyczące tego, czy powinniśmy utrzymać model podziału na powiaty ziemskie i powiaty grodzkie oraz czy nie mamy zbyt dużej ich liczby. Pozostaje nam także problematyka podziału kompetencji między administrację rządową terenową a administrację samorządową. Innym obszarem poszukiwań jest kwestia reformy emerytalnej. Zgłaszane są bardzo różne sugestie dotycząca zawieszenia lub ograniczenia składki w drugim filarze. Powinniśmy się zastanowić, czy również w tej dziedzinie nie powinny zostać podniesione pewne elementy. Chcę powiedzieć, że głównym problemem jest kwestia wieku emerytalnego, ponieważ jest to typowy element reformy emerytalnej. Został on kiedyś zgłoszony i nigdy nie był podjęty w poważnej dyskusji. Dlaczego o tym mówię? Nie przyjąłem tego zaproszenia, ponieważ tak wypada, lecz chciałem podkreślić, że my w tej chwili prowadzimy poważną debatę i nie należy odrzucać żadnych argumentów.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#AnnaBańkowska">Jedna racja jest nadrzędna i tak sądzi większość obywateli, a chodzi o to, że w Polsce nie da się uniknąć porządkowania i ograniczania wydatków publicznych. Jeżeli kiedyś tego unikniemy, to zapłacimy zbyt wysoką cenę, a szczególnie najubożsi. Kiedyś trzeba będzie podjąć ten problem celem poszukiwania lepszych rozwiązań. Jest na to czas, w którym możemy sobie pozwolić na to poszukiwanie. Jeżeli chcemy uchronić finanse publiczne, to projekty ustaw powinny znaleźć się w parlamencie do końca I kwartału 2004 r. Ten parlament powinien je uchwalić. To jest przestrzeń, w której nie jest za późno, aby podjąć racjonalne działania po to, by naprawić finanse publiczne. Sądzę, że propozycja rządowa jest punktem wyjścia. Moim zdaniem nie wolno się cofać, tylko poszukiwać nowych rozwiązań. Rząd się nie cofnie. Sądzę, że Komisja Polityki Społecznej i Rodziny będzie aktywnym gremium w takich działaniach.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#AnnaBańkowska">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AnnaSobecka">Chciałam zapytać o trzy sprawy. Pierwsza sprawa dotyczy weryfikacji. Jest to modne słowo i wielokrotnie używane przez rząd. Ma ono wiele znaczeń. Mam tutaj na myśli weryfikację rent. Chciałam zapytać, czy weryfikacja, zapowiedziana przez pana ministra i rząd, równa się pozbawieniu rent. Czy będą wyznaczone kryteria? Czy pozostanie dotychczasowy system, czyli układ plus znajomości? Druga sprawa. Co jakiś czas słyszę, że powstaje pomysł dotyczący nowelizacji Karty Nauczyciela. W związku z tym, proszę o szersze omówienie tego tematu. Trzecia sprawa. Pojawia się również problem dotyczący powiatów. Czy nie sądzi pan, że likwidacja powiatów to pomysł, który rozwiązałby problem finansów publicznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WłodzimierzCzechowski">Pan minister Jerzy Hausner toczył polemikę z panem Grzegorzem Kołodką o reformę finansów publicznych. Wtedy też gremium emerytów i rencistów opowiadało się za panem Jerzym Hausnerem, gdyż uważało, iż jego program jest bardzo racjonalny i realny do realizacji. Od kilku już lat finanse publiczne wymagają znacznej reformy. Kilkunastoletnia historia zmian w reformowaniu jest okresem błędów i potknięć. Nie chodzi tu o wysokość obciążeń nakładanych przez państwo, lecz także o ciągłe zmiany przepisów i skomplikowaną treść oraz sprzeczność ze zdrowymi regułami. Podatnicy chcą płacić niższe podatki, a budżet potrzebuje coraz więcej środków i jest to dylemat nie do rozwiązania. Jako emeryt nie zgadzam się na zniesienie waloryzacji, a tym samym na zamrożenie rent i emerytur. W pana programie istnieje uzależnienie waloryzacji od możliwości budżetu państwa. W 1996 r. odebrano emerytom waloryzację. Rencistom wstrzymano 93%. Obydwa te przedsięwzięcia spowodowały powstanie starego portfela, który, na dzień dzisiejszy, jest niższy o 41% w stosunku do obecnie przyznawanych emerytur, a obejmuje 5,2 mln osób. Utworzenie drugiego filaru ubezpieczeń społecznych spowodowało ubytek z ZUS.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AnnaBańkowska">Proponuję, abyśmy skracali nasze wypowiedzi, ponieważ jest duża lista chętnych, a o godz. 16.00 pan minister Jerzy Hausner musi opuścić nasze posiedzenie i nie będziemy mieli z kim rozmawiać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WłodzimierzCzechowski">Utworzenie drugiego filaru spowodowało ubytek 11,5 mln zł. Pan minister Jerzy Hausner zamierza zaoszczędzić w 2004 r. środki z powodu niewaloryzowania rent i emerytur. Skumulowanie tego do 5% czy 10%, jest stratą 400 zł dla przeciętnej emerytury w ciągu kilku lat. Uważam, że jest pan nad wyraz oszczędny w stosunku do emerytów i rencistów, natomiast rozrzutny na wydatki rządowe. Podam przykłady - całe środowisko budżetowe ma zwiększone płace o 3%. Nie będzie realizowana niska tegoroczna inflacja, która dawałaby emerytom wzrost o 1,3%. Podwyższone wydatki na administrację o 17%, na obronność - 12%. Nie rozumiem sensu tworzenia urzędu aktuariusza krajowego. Czy ma to być powrót do komisji planowania? Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej nie może kojarzyć się emerytom z zaniżaniem i unikaniem waloryzacji świadczeń. Ceny żywności wzrosną w 2004 r. Środowisko ludzi najuboższych uważa, że wydatki wydane z akcesją do Unii Europejskiej w wysokości 7,8 mld zł powinny być pokryte z rezerw finansowych państwa zgromadzonych w NBP. Są inne możliwości uzyskania efektu oszczędnościowego finansów publicznych. Brakuje rządowego programu utworzenia dwóch milionów nowych miejsc pracy do 2010 r. Powinno nastąpić ograniczenie agencji rządowych i administracyjnych oraz zmiana polityki w stosunku do NBP. W państwowych zasobach finansowych istnieje rezerwa rewaloryzacyjna. Poruszone tematy były przedmiotem parlamentarnego zespołu dla osób do spraw trzeciego obiegu. Zespół ten nie może akceptować takiego kierunku polityki działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MariaNowak">Mam dwa pytania. Pierwsze dotyczy systemu rent rodzinnych, a drugie - zmian w systemie rent inwalidzkich i orzecznictwa o niepełnosprawności. Chodzi mi o „Zieloną Księgę”, gdzie na stronie 76 czytamy, że „wysokość świadczeń z tytułu rent rodzinnych nie powinna powodować poprawy sytuacji materialnej i rodzinnej w porównaniu ze stanem sprzed śmierci współmałżonka”. Od piętnastu lat jestem wdową i trudno jest mi sobie wyobrazić, że po śmierci współmałżonka sytuacja w rodzinie ulegnie poprawie, chyba że była to patologia i mąż wszystko przepijał. Myślę, że nie o tym mówimy. Z tego powodu moje zaniepokojenie budzi zapis, który mówi, że „będzie brany pod uwagę kapitał emerytalny dziedziczony po osobie zmarłej”. W obecnych zapisach rozróżnia się rentę dla współmałżonka i dzieci. Natomiast jeżeli chodzi o współmałżonka, to zapisano, iż „należy rozważyć prowadzenie świadczeń aktywizujących na przykład w ramach programu „50 plus””. Mogę się z tym zgodzić, gdyby była inna sytuacja na rynku pracy. Co będzie w przypadku, jeżeli ta osoba nie będzie mogła znaleźć pracy? Niepokojący jest także zapis: „Konstrukcja zasad przyznawania wymiaru rent wdowich nie powinna mieć charakteru deaktywizującego dla wdów i wdowców w wieku przedemerytalnym”. Jak to należy rozumieć? Czy będą tylko świadczenia? Czy będzie tylko aktywizacja i szukanie miejsca pracy? Proszę mi wierzyć, że kobieta, która pozostaje wdową, wolałaby sobie wypracować własną emeryturę, gdyby mogła znaleźć pracę. Drugie pytanie. Na tej samej stronie czytamy: „orzecznictwo będzie powiązane z wynagrodzeniami lekarzy orzeczników i instytucji rehabilitujących z jakością wykonywanej pracy”. Obawiam się, że jeżeli to powiążemy z wynagrodzeniem, to lekarze będą mieć premie od osób, które okażą się zdolne do pracy. Możemy nagle okazać się państwem, w którym nie ma osób niepełnosprawnych. Kolejna moja obawa dotyczy osób, które mają orzeczone inwalidztwo i pobierają rentę lub nie. Chcę powiedzieć, czego obawiają się takie osoby. Chodzi o to, że stają się jak najbardziej zagrożone przy proponowanej weryfikacji, ponieważ jeżeli odbierze im się stopień niepełnosprawności, to stracą również miejsce pracy w zakładzie pracy chronionej. Tutaj jest ogromna obawa osób niepełnosprawnych. Prosiłabym o wyjaśnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AleksandraŁuszczyńska">Przejęłam się tą „Zieloną Księgą” i wraz z senatorem Zbigniewem Kruszewskim zaprosiłam na debatę pana profesora Adama Rajkiewicza. Bardzo mnie cieszyło, że ponad 70% zapisów „Zielonej Księgi” uzyskało akceptację. Brakuje mi w niej symulacji, pełniejszej diagnozy i rozwiązań alternatywnych. Rząd zakłada, że dzięki weryfikacji rencistów do pracy powróci 480 tys. osób. W przyszłym roku w czerwcu na rynek pracy wejdzie 400 tys. absolwentów uczelni wyższych. W jaki sposób zostanie to rozwiązane? Kolejna sprawa dotyczy osób niepełnosprawnych. Spora liczba osób niepełnosprawnych żałowała likwidacji spółdzielni inwalidzkich. Jako jeden z pomysłów podsuwano ich powrót. Uznano, że największym dramatem poprzedniego systemu była analogicznie likwidacja PGR oraz spółdzielni inwalidzkich. Takie spółdzielnie dawały pracę, rehabilitowały i leczyły. Sporo dyskutowano na temat Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Oczywiście, ma on inne zadania, lecz został on zakodowany przez pracodawców oraz samych inwalidów. Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest jego likwidacja. Co rząd ma do powiedzenia w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#ArturZawisza">Chciałbym pogratulować panu ministrowi Jerzemu Hausnerowi dobrych analiz, które stoją u podstaw pańskich propozycji. Można powiedzieć, że „Zielona Księga” mogłaby być materiałem egzaminacyjnym do odpytywania posłów, czy mogą zabierać głos w danej debacie. Moje pytania będą swoistego rodzaju refleksjami. Nie wiem, czy zdaje pan sobie sprawę, że jeżeli chcemy przełomu myślowego, to on nigdy nie nastąpi. Jak patrzy się na nastroje w pańskim ugrupowaniu, to muszę powiedzieć, że na Mazowszu nie znalazł pan poparcia. Możemy także rozważyć nastroje w Sejmie oraz odczucia społeczne. Im dalej idziemy, to jest coraz mniej zrozumienia dla pewnych zasad rozumowania, które stoją u podstaw tych projektów. Zdając sobie z tego sprawę, że takie przełomy myślowe nie następują, chcę wejść w tryb debaty, jaki pan proponuje. Na pierwszym miejscu jest mowa o oszczędnościach administracyjnych, ponieważ jest to najpopularniejszy, nawet wśród ugrupowań opozycyjnych, sposób ograniczania wydatków. Jak spojrzymy na to uczciwie, to uznamy, że jest to najmniej istotny segment. Na str. 20 „Zielonej Księgi” czytamy, że „wydatki urzędów naczelnych organów władzy państwowej, kontroli ochrony praw oraz sądownictwa, patrząc na strukturę zdeterminowanych wydatków budżetu państwa, wynoszą 1,1% do 1,3%”. Możemy bez końca rozmawiać o zakupach samochodów, lecz są to sprawy groszowe patrząc od strony budżetowej. Podejmowanie tych spraw cieszy się wielką sympatią opinii publicznej. Wyrażam zgodę na twierdzenie, że skromność powinna być wyrazem władzy publicznej, ale z powodów moralnych, a nie budżetowych. W innym przypadku nie warto nawet o tym rozmawiać. Podam wnioski. Pański program jest opisywany jako daleko idące postrzeganie wydatków. To jest to, czego ludzie nie chcą bez względu na to, czy mają rację, czy też nie. Nawet dzisiaj opublikowany sondaż pokazuje, że większość obywateli opowiada się za ograniczaniem wydatków administracyjnych, ale nikt nie chce zmniejszenia wydatków społecznych. Na tej podstawie nie można przeprowadzić żadnej dużej reformy społecznej. Moje pytania. Nie jest ono szczegółowe, lecz dotyczy samej zasady rozumowania. Czy pan sądzi, że metoda ograniczania jest w stanie przynieść istotny przełom w Polsce? Pan już jest postrzegany, jako „pół-Balcerowicz”, a dalej może być gorzej. Czy sądzi pan, że metoda rozwoju i kreowania nowych dóbr w gospodarce jest strzałem w dziesiątkę? Jak dużo będzie dóbr będzie wytwarzanych i kreowanych, to ograniczenia przyjdą same, ponieważ ludzie będąc na swoim nie będą potrzebowali wydatków społecznych. W ten sposób dojdziemy do modelu, który jest narysowany na str. 7. Tam zaznaczono przykład Irlandii, w której udział wydatków publicznych wynosi 33%. To jest poziom daleko niższy od średniej europejskiej. Ten model wskazuje nam inny sposób gospodarowania i myślenia o sprawach społecznych. Czy sądzi pan, że jest to właściwy model i można się nim kierować?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JózefMioduszewski">Podczas nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników nastąpiło wstrzymanie prac, ponieważ rząd wniósł autopoprawkę zmieniającą nadzór nad KRUS. Poprzednio był to minister rolnictwa, teraz miałby to być minister gospodarki, pracy i polityki społecznej. Czy sądzi pan, że warto było toczyć o to walkę, ponieważ „Zielona Księga” wskazuje, iż nie było to konieczne? W dniu dzisiejszym podkomisja rozpoczęła prace nad tą ustawą. W dalszym ciągu minister rolnictwa reprezentuje rząd. Natomiast przedstawiciel ministerstwa gospodarki, pracy i polityki społecznej jest w randze dyrektora i niewiele się orientuje w ubezpieczeniach rolniczych. W międzyczasie pan minister Jerzy Hausner powołał międzyresortowy zespół do spraw funkcjonowania ubezpieczeń społecznych w rolnictwie. Czy dorobek tego zespołu zostanie przeniesiony do prac nad tą ustawą? Czy też będziemy nad tym pracować, a potem się okaże, że nie było to potrzebne, ponieważ zespół wypracował inne propozycje? Mogę powiedzieć, że już są pewne sprzeczności. Bardzo długo omawialiśmy problem prowadzenia działalności przez domowników. W propozycji rządowej zapisano, że nie przysługuje to im, natomiast w „Zielonej Księdze” na str. 109 czytamy: „Należy umożliwić rolnikom i ich domownikom kontynuowanie ubezpieczenia w KRUS w sytuacji podjęcia działalności pozarolniczej”. Czy w pracach nad tą ustawą będzie kompetentny przedstawiciel? Czy będzie można wnosić zmiany do propozycji zgodnie z pana sugestiami zawartymi w „Zielonej Księdze”?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JerzyMüller">Bardzo ważnym zagadnieniem jest problem restrukturyzacji. „Zielona Księga” zawiera obszerny materiał na ten temat. Oczywiście, stoi za tym kwestia ograniczeń pracowniczych. W administracji publicznej od początku 2004 r. rozpocznie się ten etap. Należy powiedzieć, że Europa Zachodnia ma znacznie wyższy wskaźnik zatrudnienia w tym sektorze, lecz nie oznacza to, że ta propozycja nie ma sensu. Moje pytanie. Co się stanie z osobami, które utracą pracę? Jakie są propozycje dla tej grupy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JacekKasprzyk">Najgorszą stroną tego programu jest jego sposób przekazania społeczeństwu, ponieważ obecne dyskusje są prowadzone przy drastycznie niskich notowaniach dla pana ministra Jerzego Hausnera. To nie wróży niczego dobrego. Moje pytania. Czy strona rządowa ma zamiar prezentować ten program wspólnie w spójny sposób? Oceniając przedłożenia budżetowe można zauważyć, że każdy resort broni swojego podwórka. Najbardziej pilnowanym resortem, jeżeli chodzi o oszczędności, jest resort Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Uważam, że należy zmienić obudowę programu, ponieważ nie służy mu wykaz cięć dla emerytów i rencistów. Jeżeli mówimy o racjonalizacji wydatków, to powinniśmy zauważyć drugą stronę, czyli dochodowość w budżecie. Czy pan minister planuje zwiększenie nadzoru właścicielskiego w postaci Ministerstwa Skarbu nad majątkiem państwowym? Jednym z ostatnio modnych elementów był pracodawca. W Polsce mamy do czynienia z przypadkiem, gdzie rośnie nam produkt krajowy brutto. Wzrasta bezrobocie, a oznacza to, że wzrasta nam wydajność pracy. Przybywa nam osób, które znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Pada pytanie, które grupy środowiskowe najlepiej korzystają na zmianach gospodarczych, ekonomicznych, politycznych i społecznych? Powinniśmy zastanowić się nad problemem, w jaki sposób w Polsce kapitał ma uczestniczyć w rozwiązywaniu problemów społecznych i partycypacji finansowej? Zmienialiśmy Kodeks pracy oraz zasady Funduszu Socjalnego. Chciałem się dowiedzieć, dlaczego nie traktujemy tak samo Funduszu Socjalnego, który dzisiaj obowiązuje w szeroko rozumianej sferze budżetowej. Mam tutaj na myśli sferę nauczycielską, której fundusz nie jest wykorzystywany. Jeżeli zmieniliśmy system podatkowy i dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą i zniżyliśmy podatek do 19%, to dlaczego nie przypatrujemy się równolegle kosztom uzyskania? Powstaje nierówność społeczna. Podatnik nieprowadzący działalności gospodarczej płaci w innym wymiarze podatkowym, a także ma inne koszty uzyskania. Nie przyjrzeliśmy się kosztom, które można wprowadzać do kosztów przedsiębiorstwa. Tutaj można byłoby uzyskać sporo oszczędności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AnnaBańkowska">Niektóre punkty programu nie sprzyjają celowi, który narzucił sobie rząd, ponieważ wywołują niepokój społeczny. Politycznym błędem było to, że rozpoczęliśmy od haseł, które zmroziły szerokie rzesze obywateli, mimo że nie będą im służyły negatywnie. Moje pytania. Rząd zapowiada, że powstrzyma waloryzację emerytur i rent wtedy, gdy będzie ona skutkowała niewielkimi podwyżkami. Wywołuje to szum. Wczoraj byłam obecna na proteście osób niepełnosprawnych, którzy krzyczeli, że na to nie pozwolą. Jeżeli zamrozimy podwyżki, to co się stanie z kwotą bazową nowo ustalanych świadczeń? Ludzie o to pytają, ponieważ nie wiedzą co robić, jeżeli w przyszłym roku wejdzie ograniczenie w postaci braku waloryzacji. To jest fundamentalny problem i proszę o odpowiedź. Kolejna sprawa to waloryzacja rent. Rozumiem, że wśród grupy rencistów są ci, którzy otrzymywali świadczenia w sposób wybitnie uprawniony. Rozmawialiśmy, o tym wielokrotnie na Komisji. W kwietniu br. rozmawialiśmy o patologiach, które dotykają weryfikacji rencistów. Ta sytuacja trwa ponad trzy lata. Są różne przykłady. W jaki sposób rząd chce poddać weryfikacji te renty, które zostały przyznane w sposób bezpodstawny? Jakie chce zrobić obwarowania? W jaki sposób należy rozumieć zapis zawarty na str. 7 w brzmieniu: „nie zostanie odebrana renta nikomu, kto nadal jest chory i nie może pracować zawodowo ze względu na stan zdrowia”? Czy mam rozumieć, że wszyscy renciści mający renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy zostaną jej pozbawieni? Z tego zapisu tak wynika, a jest to karygodne. Na czym ma polegać aktywizacja 50-latków w świetle 3-milionowego bezrobocia? Prowadziliśmy debatę na ten temat podczas likwidacji zasiłków przedemerytalnych. Co się stanie z ludźmi, którym zabierzemy te zasiłki? W jaki sposób chcemy ich aktywizować zawodowo? Jaka czeka ich ścieżka zawodowa? Nie będę mówiła o Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Bez względu na jego losy, uważam, że powinny istnieć programy centralne. Sądzę, że likwidacja tego urzędu nie jest dobrym pomysłem, ponieważ niedawno robiliśmy nowelizację ustawy. Rząd ma rację, że należy ograniczyć pewne wydatki, ponieważ niedługo budżet będzie w gorszej sytuacji. Praktyka wskazuje, że to wszystko najbardziej dotyka najbiedniejszych. Zastanawiałam się co jeszcze można zrobić. Czy nie należałoby zmodyfikować zasady ograniczania zasiłków chorobowych? Ograniczanie wymiaru zasiłku do 70% podstawy nie jest rozwiązaniem. Należy zrobić rzeczywistą weryfikację przepisów, biorąc pod uwagę patologiczną praktykę. Tam jest cała masa pieniędzy. Chodzi mi o ograniczenie wypłaty zasiłków chorobowych do wysokości wpłaconej składki. To są efekty, które zostaną zaakceptowane przez wszystkich, którzy dotychczas korzystali z tych pieniędzy w sposób niezawiniony, ponieważ stwierdzą, iż rząd zaczął myśleć. Czy w obecnej dobie bezrobocia nie powinniśmy zastanowić się nad niezbyt swobodnym prawem łączenia renty wypadkowej z pracą bez ograniczeń? Jest wiele zawodów, w których wiele osób ma renty z tytułu chorób zawodowych, a mimo tego nadal pracują w tym samym miejscu na pełnym etacie. Czy nie lepiej zająć się tym, którzy mają rentę wypadkową lub choroby zawodowej, a obecnie łączą to nawet z ważnymi funkcjami w państwie? To są problemy, o których należy mówić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#TadeuszCymański">Uważam, że ten program nie jest propozycją rządową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JerzyHausner">Propozycje są rządowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#TadeuszCymański">Opinia publiczna przyjmuje to jako groźbę. Natomiast ten zapis musi wejść i ja to tak przyjmuję. Ostatnie sygnały wskazują na to, że są równi i równiejsi. Duża część społeczeństwa jest w stanie poprzeć ten program, gdyby miała gwarancję, że duża część dochodów i działań rządu zostałaby zrównoważona. Istnieje pogląd, że odbędzie się to kosztem najbiedniejszych. Taka jest także sytuacja w Europie. Niektóre prominentne osoby twierdzą, że Unia Europejska ugięła się pod naciskiem Francji i Niemiec, po to by umożliwić im wyjście z kryzysu. Odbywa się to kosztem psucia finansów oraz rozłożenia w czasie programu cięć. Jest to sygnał znamienny. Pytaniem jest, dlaczego biedna Portugalia musiała płacić, a w tej chwili nie muszą tego czynić potentaci. Nie mówię już o przykładach ratowania pewnych firm. Wszystko to składa się na jedną spójną całość. Nie chcę powtarzać argumentów, lecz chciałem zapytać pana ministra Jerzego Hausnera, czy są mu znane, jeżeli chodzi o program „50 plus”? Pewne zastrzeżenia zgłosiła osoba, którą trudną podejrzewać o złe intencje, ponieważ jest traktowana jako symbol niezłomnej obrony praw człowieka. Mam tutaj na myśli pana profesora Andrzeja Zolla, który w liście do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny zawarł znamienne przemyślenie sytuacji ludzi, którzy zostaliby zweryfikowani, a którzy przez 10 lat korzystali z rent. Chodzi mi szczególnie o osoby powyżej 50 roku życia. Wiele osób zauważa ten problem. Sam kanclerz Gerhardt Schroeder tnąc zasiłki inaczej potraktował 50-latków, wydłużając im okres rentowy. To są wszystko sygnały. Uważam, że program ten jest trudny i rodzi szereg wątpliwości. Chciałem zapytać, czy przewiduje pan zmiany w kodyfikacjach oraz w praktyce sankcji? Pan minister Jerzy Hausner był pierwszą osobą, która publicznie nazwała źródła patologii. To wymagało odwagi politycznej. Nie wiem, czy starczy mu jej do dalszej drogi. Jeżeli rząd przymierza się do weryfikacji rent i emerytur, to czy podjął on dyskusję dotyczącą zwiększenia liczby długich zwolnień lekarskich po wprowadzeniu nieodpłatnego pierwszego dnia? Nie chcę uchybić żadnemu lekarzowi, lecz zastanawiam się, czy tutaj chodzi o wrażliwość tej grupy zawodowej. W Polsce jest najwyższa liczba rent w porównaniu z całym światem. Każdy poprze to, ponieważ ludzie domagają się sprawiedliwości, gdyż jest zbyt dużo cwaniactwa. Muszę powiedzieć, że należy zastanowić się nad skalą „szarej strefy”. Tutaj nie tylko chodzi o zmniejszenie funkcji dochodowej, tylko to nam wysysa bardzo już okrojone środki z pomocy społecznej. Trudno jest mieć pretensje do obywateli, ponieważ jak jest bezrobocie, to ludzie biorą wszystko, lecz skutki są ogromne. Chciałbym powiedzieć o wskaźnikach dotyczących służby zdrowia i górnictwa. Rozmiary patologii są ogromne w tych obszarach. Nie chcę rozwijać tematu. Powiem tylko, że robimy wszystko na raty i jeżeli nie będzie jasnego stanowiska rządu, to zakończy się to nieporozumieniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AnnaBańkowska">Chciałabym dodać kilka uwag. Istnieje kilka sfer, w których przydałby się wywiad środowiskowy. Chodzi mi tutaj o dodatki mieszkaniowe. Przy tym wymiarze biedy ludzie patrzą na sąsiada, który pobiera ten dodatek, mimo że jego sytuacja materialna nie jest zła. Powinniśmy zająć się także szarą strefą zarobkową. Ludzi bulwersują takie sprawy, że jeden jest naprawdę biedny, a drugi ma dużo, a według dokumentów jest biedniejszy niż ten biedny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#TadeuszCymański">Cały czas mówimy o jednej sprawie, czyli od ucieczce przed wysokimi kosztami pracy w „szarą strefę”. To jest obiektywnie słuszne, lecz nikt nie chce widzieć drugiej strony medalu. Chodzi mi o tych, którzy pracują uczciwie i płacą podatki. Wysokie koszty pracy są skutkiem konieczności ściągnięcia daniny z tych, którzy pracują oficjalnie. Uważam, że temu programowi powinien towarzyszyć program walki z „szarą strefą”. Należy zrobić to równolegle, ponieważ moglibyśmy powiedzieć, że walczymy z „szarą strefą” przy równoczesnym zmniejszeniu podatków. Jest to problem ogromnej wagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AnnaBańkowska">Dziękuję za zadane pytania, ponieważ świadczą one o tym, że Komisja Polityki Społecznej i Rodziny będzie współdziałać z rządem w zakresie zmian w sposobach wydatkowania środków na niektóre tytuły. Wypowiedzi posłów wskazują na to, że podchodzą oni w sposób poważny do tego problemu. Mają oni także swoje spostrzeżenia, które wskazują na różne źródła osiągnięcia zamierzonego celu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JerzyHausner">Moją wypowiedź rozpocznę od przytoczenia słów pana posła Artura Zawiszy, który powiedział, że nastroje społeczne powodują nieodpowiedni odbiór propozycji rządowych. Podkreślam, że niezależnie od tego, ile uda nam się wykonać zaproponowanych rozwiązań, to ta debaty posłuży lepszemu zrozumieniu, kim jesteśmy i jak funkcjonuje nasze społeczeństwo oraz nasza gospodarka. Nie wątpię, że wszyscy tutaj obecni uważają, iż niedopuszczalny jest obecny poziom ubóstwa i bezrobocia w kraju. Pytanie zawsze będzie brzmiało tak samo: Jaka jest droga do rozwiązania problemu? Uważam, że kluczową sprawą jest rynek pracy. Chcę powiedzieć o rzeczy, która jeżeli nie zostanie zrozumiana, to będziemy mieli duże problemy. Oczywiście, będziemy mogli ją wprowadzić, ponieważ uda nam się wywołać uczucie lęku, lecz ludzie zawsze będą mieli poczucie, że robią to dlatego, że są zewnętrzne okoliczności i że jest to wyrzeczenie, a nie poszukiwanie rozwiązania rzeczywistego problemu. Tego chciałbym uniknąć nie tylko ze względu na swoją osobę, rząd lub ugrupowanie polityczne, które reprezentuję, lecz mam tu szczególnie na uwadze przyszłość. Wskaźnik zatrudnienia w Polsce spada systematycznie. Obecnie wynosi on 51,7%. Mówimy tutaj o osobach w wieku aktywności zawodowej - kobiety 15–60, a mężczyźni 15–64. Jednocześnie przypominam, że mamy 3-milionowe bezrobocie. Nie pojawiło się ono teraz, lecz trwa ono już od 1994 r. Oczywiście, jeżeli liczymy stopę bezrobocia, to wynosi ono około 20%. Po raz pierwszy to zjawisko pojawiło się w 1991 r. W jaki sposób zareagowaliśmy na zjawisko wysokiego strukturalnego bezrobocia? Stworzyliśmy wcześniejsze emerytury, wprowadziliśmy łagodne orzecznictwo o niepełnosprawności i inwalidztwie oraz świadczenie przedemerytalne. Takie były nasze dotychczasowe sposoby reagowania, a doprowadziły one do tego, że wyprowadziliśmy ponad 2 mln osób poza rynek pracy. To nie jest tak, że wszystkie te osoby znajdują się poza rynkiem pracy, ponieważ wiele z nich pracuje nadal. Myśmy je wyprowadzili poza legalny i rejestrowalny rynek pracy do „szarej strefy”. Uważam, że znaczna część składki ubezpieczeniowej idzie na utrzymanie tych 2 mln osób. Obecnie następuje średnie wydłużenie długości trwania życia. Mówimy o społeczeństwie, w którym mamy bardzo niski wiek przechodzenia na emeryturę, a jest nim 57 lat. Zastanawiamy się, z jakiego powodu utrzymuje się bardzo niski wskaźnik zatrudnienia. To jest właśnie powód. Niektórym się wydaje, że ten niski wskaźnik jest spowodowany brakiem miejsc pracy. Cała nasza percepcja jest skierowana w tym kierunku. My nie chcemy dostrzec drugiej zależności. Jeżeli będzie taki niski wiek emerytalny, to nigdy nie będzie tych miejsc pracy, ponieważ będziemy mieli wzrost gospodarczy bezzatrudnieniowy. Jeżeli tego nie zmienimy, to nigdy nie rozwiążemy problemu bezrobocia oraz ubóstwa. To wszystko oznacza, że mamy dużą grupę osób, które muszą mieć jakieś świadczenia, ponieważ nie ma pracy. Ta grupa jest bardzo duża i nakłady są ogromne, a jednak relatywnie niskie są ich świadczenia. Bardzo często pomagają one utrzymać się na granicy ubóstwa, co oznacza dezaktywizację zawodową tych osób. Jeżeli ktoś już wejdzie w tę strefę, to z trudem utrzymuje swoją zdolność do utrzymania zatrudnienia, tym bardziej, że spora grupa tych osób ma niskie wykształcenie i ciężko byłoby podnosić ich kwalifikacje, nawet gdyby te osoby miały zdolność bycia pracownikami.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JerzyHausner">Nasza dyskusja nie polega na doraźnym ratowaniu finansów publicznych, tylko na tym, co zrobić z 3 milionowym strukturalnym bezrobociem oraz co zrobić z pogłębiającym się ubóstwem i rozwarstwieniem w Polsce. Jedyną drogą jest nauka, w jaki sposób postępować, aby wzrósł w Polsce wskaźnik zatrudnienia, aby ludzie uzyskiwali dochody z pracy. W ten sposób oni, a także budżet mieliby pieniądze. Nasz problem, jeżeli chodzi o wzrost gospodarczy, jest taki, że nadal mamy lukę konsumpcyjną, a więc nie rozwijają się pewne działy gospodarki, ponieważ nie ma pewnej części dochodów, które dotyczą małej i średniej przedsiębiorczości lokalnej. Będziemy mieli następującą sytuację, w której powstanie wzrost gospodarczy w dużych miastach kosztem pozostałych regionów. W ten sposób mamy lukę zatrudnieniową, a oznacza ona brak dochodów w budżecie państwa. A więc nie ma dochodów stymulujących rozwój gospodarczy. Dochodzi do tego demografia, która pogłębia problemy ludzi młodych, lecz wkrótce ten problem dotknie ludzi starszych, ponieważ zasoby siły roboczej zaczną się nam gwałtownie starzeć. Na to wszystko nakłada się pewien standard myślowy i postawa społeczna, który mówi, że większość z nas szuka źródła dochodów, które daje minimalne zabezpieczenia, a potem dorabia. Dotyczy to także moich kolegów profesorów. Praca na uczelni daje prestiż i podstawowe wynagrodzenie, a reszta to jest założenie własnej szkoły lub praca w niej. W ten sposób nie liczę się, że w swoim właściwym miejscu pracy, nie jestem poważnym profesorem, ponieważ nie widzę swoich studentów, ponieważ nie mam dla nich czasu. Praca na uczelni byłaby świetnym miejscem pracy, gdyby nie studenci. Taka postawa społeczna ukształtowała się powszechnie. Należy posiadać jakąś rentę lub inne pewne zabezpieczenie. Później należy dorabiać w różny sposób. Model poszukiwania renty mówi, że tylko głupi nie skorzysta z takiej możliwości, ponieważ jeżeli mam rentę, a mogę pracować, to mam więcej, aniżeli gdybym nie miał renty. Ludzie nie myślą o rencie jako o alternatywnym źródle, lecz uznają, że jest to dodatkowe zabezpieczenie i uciekają w jej kierunku, ponieważ sama praca nie wystarczy. Rezultatem tego modelu jest bezzatrudnieniowy wzrost gospodarczy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że wzrost gospodarczy wynosi 3,5%. Przypominam, że w tym roku zatrudnienie spada. Jest to około 1%. Liczba miejsc pracy ulega zmniejszeniu. Bezrobocie też ulega zmniejszeniu, ale tylko dlatego że osoby są ciągle wyprowadzane do obszaru świadczeń socjalnych. To jest błędne koło. Nie można go przerywać tylko od strony wydatków, lecz chodzi tutaj także o politykę gospodarczą. To nie jest jedyna rzecz, którą proponuje rząd. My w tym ugrzęźniemy. Nie jest ważne, ile będzie procent wzrostu gospodarczego, ponieważ nie będzie miało to znaczenia z punktu nastrojów społecznych. Ten, kto uważa, że wystarczy doprowadzić do 5% wzrostu gospodarczego i zostanie nagrodzony przez wyborców, to się myli. Przejdę do pytań. Posłanka Anna Bańkowska pytała o weryfikację. Z mojego punktu widzenia oraz zapisów „Zielonej Księgi” wynika, że najpierw musimy uzgodnić, co jest standardem orzecznictwa, czyli kto orzeka, o czym, w jakich warunkach, za jakie pieniądze i jak jest kontrolowany.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JerzyHausner">Jeżeli nie rozwiążemy tego problemu, to będzie tak jak powiedział jeden z posłów PSL: „Po co to wszystko, ludzie i tak sobie załatwią”. To jest straszne. Tutaj także pozostaje kwestia pewnych kryteriów oraz oprzyrządowania. Oczywiście, także pozostaje kwestia osób, którym zostanie zmienione orzeczenie. Zostanie to rozwiązane w ten sposób, że zamiast dożywotniej renty będzie renta okresowa, albo zamiast renty okresowej nie będzie nic. Pytanie brzmi: co w zamian? Rehabilitacja, przekwalifikowanie albo subsydiowane zatrudnienie. Z punktu widzenia ogólnego rachunku można powiedzieć, że jeżeli niesłusznie pobierana renta wynosi 100, to czy nie lepiej dać 50 z tej renty na subsydiowane zatrudnienie aniżeli utrzymywać poprzednią sytuację. Uważam, że jest to lepsze z punktu widzenia finansów oraz sprawiedliwości społecznej. Kolejny problem to Karta Nauczyciela. Rząd zaproponował dwie zmiany uzgodnione ze związkami zawodowymi, a dotyczą one częściowego zmniejszania funduszu socjalnego oraz innej ścieżki awansu zawodowego nauczycieli. To są marginalne sprawy, które zostały uzgodnione ze związkami zawodowymi i nie powinny wywoływać kłopotów. My musimy mieć świadomość, że wymagania w stosunku do liczby godzin pracy nauczycielskiej oraz co do liczby samych nauczycieli nie są współmierne do tego, z czym mamy do czynienia. Obecnie mamy niż demograficzny, który obecnie jest na poziomie gimnazjów, a wkrótce będzie w szkołach ponadgimnazjalnych, a wkrótce będzie w szkolnictwie wyższym. Pytanie brzmi: jak mamy na to zareagować? W dniu dzisiejszym tendencja w środowisku nauczycielskim jest następująca: ucieknijmy od samorządów w kierunku rządu. Samorządy terytorialne nie wytrzymają zobowiązań wynikających z Karty Nauczyciela, a więc dla zabezpieczenia uciekamy od zdecentralizowanej polityki, w której państwo wyznacza pewne standardy i dostęp do wykształcenia. Nadal jest tak, że społeczność lokalna decyduje o tym gdzie jest szkoła, kogo zatrudnia się w tej szkole i jak ona funkcjonuje. Uważam, że nie jest to dobry pomysł. Przychodzi taki moment, że należy o tym porozmawiać. To nie jest propozycja rządowa. Ja nie chcę nikogo straszyć. Jeżeli spotykam pana Sławomira Broniarza, szefa związku nauczycielskiego i pana Stefana Kubowicza, szefa nauczycielskiej NSZZ „Solidarność”, to zawsze mówię, że nie unikniemy takiej rozmowy. Jedna ze spraw dotyczy Karty Nauczyciela i placówek opiekuńczo-wychowawczych. Państwo dobrze o tym wiecie, że jest to fikcja, z którą należy skończyć. Lobby nauczycielskie jest temu przeciwne. Jeżeli tak będziemy postępować, to będzie to oznaczało, że godzimy się na pewne sytuacje, które wytwarzają podglebie do bardzo niskich standardów moralnych. W tej sprawie nie pomogą nam żadne autorytety, ponieważ musimy obudzić swoje sumienia. Najpierw musimy się zastanowić, jak to ma funkcjonować. Nie może być tak, że w placówce opiekuńczej nauczyciel potrzebny przez 24 godziny na dobę mówi, że ma on Kartę Nauczyciela. Przecież to jest inna sytuacja. Kolejna sprawa to likwidacja powiatów. Uważam, że to się nie powiedzie, lecz nie oznacza to, iż jestem przeciwny omawianiu takiego postulatu. Najprościej byłoby zaproponować taki postulat i wpisać go do „Zielonej Księgi”, a potem przeprowadzić głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JerzyHausner">Chciałbym jednak zobaczyć tę siłę w parlamencie, która przegłosuje likwidację powiatów i odpowie na pytanie, co ma być w tym miejscu. Za racjonalny uważam również postulat dotyczący zmniejszenia liczby powiatów. Obecnie jest ich około 365. Nie stać nas na ich utrzymanie. Jeżeli jesteśmy poważnymi reprezentantami społeczeństwa, to musimy powiedzieć, że nie stać nas na to. W poprzednim roku dołożyliśmy 7 powiatów, a ja znam kilka lokalnych społeczności, które o niczym innym nie marzą jak tylko o tym, by stać się powiatem. Jeżeli chodzi o spór pomiędzy mną a Grzegorzem Kołodką, to chciałem powiedzieć, że reprezentowałem następujące stanowisko - jestem przeciwny zniesieniu ustawowego mechanizmu waloryzacji emerytur. Są dwa powody. Pierwszy to Konstytucja RP, a drugi - zasady, którymi powinno kierować się państwo wobec grupy, w której brak waloryzacji świadczeń doprowadzałby do spadku dochodów, których nie można zrekompensować w inny sposób. Większość grup zawodowych ma możliwość zareagowania na inflację, natomiast emeryci - nie. Systemowo byłem przeciwny zniesieniu prawa do waloryzacji i powoływałem się na orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Na posiedzeniu Rady Ministrów broniłem mojego stanowiska. Cały czas powtarzam, że nie zaproponowałem ustawowego zniesienia mechanizmu waloryzacji. Mało tego - uważam, że on musi być. Zaznaczam, że Konstytucja RP nie mówi, jaki ma być ten mechanizm. Ona mówi o tym, że ona ma być. Waloryzacja oznacza, że musi być to utrzymanie siły nabywczej emerytury. Mechanizm, który zaproponował rząd, nie jest zatrzymywaniem siły nabywczej, lecz chodzi tu o rozłożenie tego na dłuższe okresy. Pani posłanka Anna Bańkowska ma rację, gdy pyta o kwotę bazową, ponieważ jest to problem. Z całą pewnością nie jest to mechanizm, który odbiera waloryzację. Ten mechanizm jest bezpieczniejszy dla finansów publicznych i mniej kosztowny. Cały czas jednak zachowuje on siłę nabywczą emerytury. Nie widzę powodu, aby go nie wprowadzić w przypadku niskiej inflacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WłodzimierzCzechowski">To nie jest odpowiedź na moje pytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JerzyHausner">Nie będę panu zadawał kłopotliwych moralnie pytań. Jesteśmy w sporze i każdy z nas ma swoje zdanie na ten temat. Intencją rządu jest zachowanie siły nabywczej emerytury, natomiast waloryzowanie będzie przebiegać w inny sposób, który jest tańszy i nie naraża finansów publicznych na problemy. Nie jest to zamrożenie ani zniesienie, lecz jest to przesunięcie i zmiana mechanizmu. Pan poseł Włodzimierz Czechowski ma rację mówiąc o problemach dotyczących starego portfela. Rzecz polega na tym, że jeżeli mamy powrócić do tej sprawy, to musimy się zastanowić nad tym, co ma być w finansach publicznych. Naprawdę chciałbym rozwiązać problem dotyczący 33%. Mamy przygotowane propozycje rozwiązań, lecz nie możemy zapomnieć o tym, że mamy problem związany z ograniczeniem wydatków. Rozmawiałem ze związkami zawodowymi o kwestiach wieku emerytalnego oraz o tych 93%. Ktoś powie, że nie jest to uczciwe. Dobrze, lecz jest to jakieś rozwiązanie dla finansów publicznych. Ludzie mówią: żyjemy i dajcie nam. Nie interesuje ich, co się stanie z innymi grupami społecznymi oraz finansami publicznymi. Nie jest to postawa, która mogę zaakceptować. Jeszcze raz powtarzam, że Komisja Trójstronna odmówiła powiązania obu spraw. Teraz poruszę kwestie związane z wynagrodzeniami pracowników administracji publicznej. Można dyskutować, czy administracja jest sprawna oraz czy nie jest nadmiernie liczebna. Według mnie jest to rzecz dyskusyjna. Osobiście twierdzę, że brakuje jej sprawności oraz są przerosty administracyjne w niektórych obszarach. Tylko nie udawajmy, że jest ona dobrze wynagradzana. Są tylko nieliczne agendy, w których te wynagrodzenia są duże i społeczeństwu nie opłaca się podtrzymywanie tych niskich wynagrodzeń. W 2002 r. rząd zamroził wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej, ponieważ szukał oszczędności. Uważam, że 3% wzrost wynagrodzeń wynosi 1% ponad inflację i mógłby zostać potraktowany jako dyskryminacja w stosunku do wzrostu świadczeń emerytalnych. Jeżeli chodzi o obronność, to najpierw trzeba zmienić ustawę, ponieważ będzie tak jak dotychczas, że wydatki na ten cel będą rosły jak żadne inne. Powiedziałem już, jakie mamy propozycje w tym zakresie. Jeżeli chodzi o krajowego aktuariusza i komisję planowania, to jest jak z porównaniem krzesła z krzesłem elektrycznym. W związku z tym proponuję, ażeby nie czynić tak odległych porównań. Rozumiem, że instytucja aktuariusza jest czymś nowym i warto na ten temat dyskutować, lecz obecnie nie mówimy o instytucji, która zatrudnia kilka tysięcy osób, tylko mówimy o instytucji profesjonalnej, która powinna zostać uznana za potrzebną - szczególnie w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny - ponieważ ona daje profesjonalne prognozy związane z finansami publicznymi z punktu widzenia demografii i wydatków społecznych. Rezerwy finansowe państwa - NBP i składka na rzecz Unii Europejskiej. Oczywiście, jest propozycja rządowa, lecz musi ją zaaprobować NBP. Jeżeli ta instytucja zaaprobuje naszą propozycję, to uważamy, że składka na rzecz Unii Europejskiej powinna zostać zapłacona z tych środków. Tak samo uważamy, że część rezerw dewizowych powinna zostać użyta do spłaty naszego długu.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JerzyHausner">Różnica polega na tym, że państwo uważacie, iż należy dokonać tego siłą, natomiast my uważamy, że trzeba szanować porządek konstytucyjny. Publicznie krytykuję postawę NBP, lecz nie mogę tego zmienić. Powrócę do programu 2 mln miejsc pracy. Przypomina mi to program Kongresu Liberalno-Demokratycznego, który ogłosił, że będziemy mieć 1 mln miejsc pracy. To wszystko wygląda ładnie na papierze, natomiast gdy dochodzimy do szczegółów, to jest to nie do wykonania, chyba że myśli pan o powrocie do gospodarki państwowej i planowej. Potwierdzam, że w takiej gospodarce udałoby się powrócić do pełnego zatrudnienia. Należy się zastanowić, czy jest to możliwe oraz jaka jest tego cena. Posłanka Maria Nowak mówiła o zmianach w systemie rent rodzinnych. Wspominałem o sytuacji na rynku pracy. Nasze propozycje dotyczące programu „50 plus” nie dotyczą tego działu, lecz chcemy podjąć szereg działań, ażeby zmienić tę sytuację. Świadczenie przedemerytalne będzie wygasało powoli do 2007 r. Uzyskane oszczędności będziemy przenosić na subsydiowane zatrudnienie. Propozycja jest następująca, że dogadamy się z pracodawcami, za jakie pieniądze są ich w stanie utrzymywać. Oczywiście, nie może dojść do takich sytuacji, w których pracodawca zwolni wszystkich pracowników i zatrudni tych subsydiowanych w ramach własnego zysku. Problem zatrudnienia osób 50- i 60-letnich pojawi się jako zasadniczy problem społeczny, gdzie będziemy musieli myśleć o specyficznych rozwiązaniach dla tej grupy. Dzisiaj nikt nie kwestionuje programu „Pierwsza praca”. Lecz to minie, natomiast problem osób starszych powracających na rynek pracy będzie stałym problemem. Zajdzie potrzeba znalezienia odpowiednich rozwiązań dla tych osób. Lepiej jest, z punktu widzenia społecznego i gospodarczego, aby pracowały osoby 50- i 60-letnie. Często używam argumentu, że nie ma wzorca społecznego w rodzinie, jeżeli nikt z dorosłych nie pracuje w momencie gdy dzieci wchodzą na rynek zawodowy. Oczywiście, taka rodzina jest nastawiona na szukanie kontaktu z ośrodkiem pomocy społecznej, a nie rynkiem pracy. Taki model jest zabójczy. Propozycje dotyczące rent wdowich i rodzinnych są przypadkami dyskusyjnymi. Podkreślamy sytuację taką, że nawet jeżeli przypadek jest nieszczęściem losowym, to nadal pozostaje pytanie, czy obecne rozwiązanie jest sprawiedliwe. Zdaję sobie sprawę o innym wymiarze i ludzkim dramacie, lecz musimy myśleć o rozwiązaniach dotyczących całego układu. Rzecz polega na tym, by szukać rozwiązań, które będą aktywizować pracowniczo. Jeżeli nawet przyznano zasiłek, to w jakiej powinien on pozostać proporcji w stosunku do zatrudnienia? Czy jeżeli zasiłki są zbyt duże, to nie doprowadzą do dezaktywizacji na rynku pracy? Czy konstrukcja zasiłku i świadczenia nie powinna zachęcać do pozostania na rynku pracy? Kolejny problem dotyczył lekarzy orzeczników. Chciałbym, aby lekarze orzecznicy byli jak sędziowie. Nikt nie kwestionuje, że powinno się ich dobrze wynagradzać. Taki lekarz w tym samym czasie nie powinien prowadzić prywatnej praktyki zawodowej. Problem ten jest dyskusyjny. Jedna posłanka mówiła o zagrożeniu, że osoba tracąca rentę może również stracić prawo do pracy w zakładzie chronionym. Tak, lecz należy pamiętać, że taka osoba zabiera miejsce pracy innej osobie niepełnosprawnej, ponieważ osoby o niskim stopniu niepełnosprawności wypierają osoby o znacznie wyższym poziomie niepełnosprawności. Niski jest poziom zatrudnienia osób z orzeczoną niepełnosprawnością. Co zrobić, aby był znacznie wyższy? Do mnie przemawia propozycja pracodawców, lecz - niestety - zawiera ona jeden zasadniczy błąd. Państwo chce oszczędzać w części, która dotyczy zatrudnienia osób niepełnosprawnych, która jest małą częścią, ponieważ główne wydatki dotyczą systemu rent, a nie zakładów pracy chronionej.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JerzyHausner">To nie ma sensu. Nie mówię, że musimy pozostawić dotychczasowy system, lecz najważniejszą sprawą jest aktywizowanie osób niepełnosprawnych, co oznacza położenie akcentu na zatrudnienie i rehabilitację zawodową. Dzisiejsze rozwiązania dyskryminują osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności. Wystarczy porozmawiać z osobami, które kierują zakładami pracy chronionej. Na każdym niepełnosprawnym zyskuje się więcej, gdy jego niepełnosprawność jest niska. Zgadzam się z posłanką Aleksandrą Łuszczyńską, że trzeba mówić o symulacji, diagnozie oraz rozwiązaniach alternatywnych. Rozumiem, że należy powrócić do spółdzielni inwalidzkich. Może należy pomyśleć o jeszcze bardziej rozwiniętych formach zatrudnienia socjalnego, w tym osób niepełnosprawnych, które nie będą miały wymagań rynkowych. W takim przypadku należy powiedzieć, że uciekamy od zakładów pracy chronionej a dotacja powinna iść do osoby niepełnosprawnej. Nie upieram się, lecz system powinien być efektywny i pozwalał realizować cele, które uznamy za słuszne ekonomicznie i społecznie. Nikt nie wątpi, że najważniejsze jest zatrudnienie i rehabilitacja osób niepełnosprawnych. Nie można bagatelizować argumentów, że to kosztuje 50 mln zł. Dzisiaj jest tak, że niektóre środki PFRON są dzielone na poziomie centralnym, wojewódzkim i powiatowym. Jeżeli zastanowimy się nad funkcjami każdego z tych elementów oraz stworzeniem systemu, który będzie tańszy i skuteczniejszy, to uznam to za najważniejsze. Naszym celem nie jest likwidacja PFRON. Ten urząd musi być traktowany jako środek do celu, a nie jako główny element. Dziękuję panu Arturowi Zawiszy za uwagi. Właśnie otrzymałem uchwałę od przewodniczącego SLD na Mazowszu Józefa Oleksego. Napisano w niej, że rada wojewódzka popiera plan Hausnera. Uważa za konieczne pilne jego wprowadzenie w całości. To jest uchwała. Tym, którzy wątpią w stanowisko SLD, radzę pytać o uchwały. W każdej dyskusji powstają wahania i sprzeciwy oraz wątpliwości. Nie wiem, dlaczego SLD miałoby zostać wyłączone z debaty obywatelskiej. Z całą pewnością nie uda się zbudować tezy, że w SLD panuje następujący pogląd: „Niech sobie to Hausner robi cudzymi rękami”. Moim propozycjom nie sprzyjają nastroje społeczne. Jest ważne, aby zrozumieć, że obecna dyskusja nie jest tylko cieniem 60% wskaźnika długu publicznego do PKB. Nasza dyskusja musi być toczona w kontekście standardów moralnych, ubóstwa, zachowań społecznych i rynku pracy. Jeżeli nie poprowadzimy dyskusji w ten sposób, to ludzie będą mieli uczucie lęku, a to spowoduje, że żadne rozwiązania nie będą rozwiązaniami sensownymi. Zgadzam się z tym, że władza musi zaczynać od siebie i nie można bagatelizować kwestii symbolicznych. Nie chodzi tutaj o to, by uczynić coś na pokaz, lecz chodzi także o postawę, która powinna być wykształcona w administracji. Mam na myśli skromność. Jak popatrzymy na funkcjonowanie administracji w krajach skandynawskich, to nigdzie tam nie ma blichtru, tylko są proste i funkcjonalne rozwiązania. Obywatel wchodzący do urzędu ma poczucie, że nie jest to nic nadzwyczajnego. Musimy wykształcić w sobie taką postawę oraz zacząć liczyć się z pieniędzmi publicznymi. Jak słyszę, że ktoś mówi: „Robisz raban, że wydaliśmy na coś 5 mln zł”, to powiadam: dla obywatela jest to niewyobrażalna kwota.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#JerzyHausner">Dlaczego mamy bagatelizować wydatki rzędu 5 mln zł? Chcę powiedzieć, że program rządowy nie ogranicza się tylko do naprawy finansów publicznych. Druga część mojego sporu z Grzegorzem Kołodką dotyczyła tego, że nie było części dotyczącej wzrostu gospodarczego. Ta część została zawarta podczas obniżenia podatków oraz w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej. Chcemy w tej chwili uporządkować proces inwestycyjny. Jest to cała masa naszych działań. Skąd wynika ten wzrost produkcji? Dalej będziemy udowadniali, że rząd nie miał z tym nic wspólnego? Im dłużej będziemy to podtrzymywali, tym bardziej staje się to śmieszne. Widać, że nasze działania przynoszą efekt, lecz problem polega na tym, że nie ma efektu zatrudnieniowego. Nie wystarczy pobudzać przedsiębiorczość, lecz należy się zastanowić, gdzie tkwi strukturalny błąd, że nie możemy rozwiązać problemów, którymi zajmujemy się na tej Komisji. Kolejny problem dotyczy nowelizacji ustawy o KRUS. Została wstrzymana praca, ponieważ propozycja związana z przesunięciem nadzoru została zaskarżona przez związki zawodowe, że ten pomysł nie był konsultowany. Odczekano miesiąc i ta sprawa powraca. Zmiana podległości nie jest zmianą nieuzasadnioną. Jestem ministrem właściwym do spraw zabezpieczenia społecznego, a to nie jest przeniesienie kompetencji od ministra finansów. Nielogiczne jest umiejscowienie KRUS u ministra rolnictwa, a nie u ministra do spraw ubezpieczeń społecznych. Wiadomo, że nie zgłosiłem propozycji likwidacji ZUS. Chodzi o zmianę systemu po to, by był on kompatybilny z powszechnym systemem. Z całą pewnością system kierowany i nadzorowany przez ministra rolnictwa będzie efektem oddziaływania grup związanych z tym systemem i w znacznym stopniu będzie wyrażał ogólne rozwiązania. Jeżeli pan poseł Włodzimierz Czechowski znalazł ciekawe propozycje, to jestem przeciwny ich włączaniu do tej nowelizacji, ponieważ będą one nowym elementem konstrukcji. Jeżeli to wypracowaliśmy, to stanowi to najlepszy dowód, że nie chodzi nam tylko o ograniczenie wydatków, lecz jesteśmy w stanie zaproponować kompleksowe rozwiązanie z elementami, które będą odczytywane w środowisku rolniczym jako swoista perspektywa. Pytanie musi być następujące: czy obecny system jest systemem, który pomaga w zwalczaniu ubóstwa rolnictwa, czy też zatrzymuje on proces dostosowania rolnictwa do nowych warunków? Nie chodzi o ilość wydawanych pieniędzy, lecz o to, by system ubezpieczeniowy sprzyjał rozwojowi rolnictwa. Moim zdaniem obecny system nie sprzyja rozwojowi rozwojowi rolnictwa. Nadaje pewne przywileje, lecz nie rozwiązuje problemów. Padło pytanie: Co się stanie z osobami, które tracą pracę? Chcę podkreślić, że wycofujemy się z wielu pakietów osłonowych, a jest to wynikiem rozmów ze związkami zawodowymi. Proszę zauważyć, że w przypadku górnictwa i hutnictwa proponujemy w to miejsce pakiety aktywizacyjne. Na czym polegał program Sztajchofa? Polegał on na ofiarowaniu ludziom pieniędzy po to, by sobie poszli i nie wracali więcej. My nie proponujemy takich rozwiązań. Propozycja dotycząca górnictwa nie oznacza, że ludzie idą na bruk. Wszędzie są propozycje zatrudnienia w innej kopalni lub stworzenie programu aktywizacyjnego. Nie stać nas na stworzenie takiego programu we wszystkich innych grupach. Nie tak dawno podpisaliśmy hutniczy pakiet aktywizacyjny, a obecnie dyskutujemy nad tym, w jaki sposób ci ludzie mają znaleźć pracę, a nie jakie powinni otrzymać świadczenie.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#JerzyHausner">W tej chwili pracujemy nad problemami cukrownictwa. Taki program jest przygotowywany również dla służby zdrowia. To jest nowa generacja programów, ponieważ nie jest to tylko papierowa propozycja. Pan poseł Jacek Kasprzyk ma rację, gdy mówi o kwestiach nadzoru właścicielskiego oraz roli Skarbu Państwa. To jest jeden z obszarów, w którym widzę deficyt oraz sporo niedoskonałości. To, co się stało w Ostrowi Mazowieckiej, jest tego przykładem. Problemem jest to, że państwo ma minimalne udziały w wielu przedsiębiorstwach i nic z tego nie wynika. Kolejny problem to sfera nauczycielska i Fundusz Socjalny. Już wcześniej powiedziałem, że zostały wprowadzone pewne modyfikacje. Przed nami jest ogólna dyskusja na ten temat. Nie wiem, czy to zmartwi posła Jacka Kasprzyka, lecz nie czytam wyników badań opinii publicznej. Proszę nie myśleć, że jest mi wszystko jedno, co mówią ludzie na mój temat, lecz najważniejsze jest dla mnie to, by odpowiednie zdanie mieli ci, którzy widzą moją pracę, ponieważ inne osoby wyrabiają sobie zdanie na podstawie informacji, na które nie mam wpływu. Chodzi mi tutaj o media. Koszty uzyskania przychodu są jednym z elementów ze strategii podatkowej. Będziemy o tym mówili. Nie chciałbym dyskutować z posłanką Anną Bańkowską o tym, czy popełniliśmy polityczny błąd. Uważam, że forum Komisji nie jest odpowiednim miejscem na tego typu rozważania, aczkolwiek mam własne zdanie na ten temat. Poważnym problemem jest kwestia kwoty bazowej. Mamy pewną propozycję i jesteśmy gotowi do dyskusji. Kolejna sprawa to kwestia wypłat zasiłków chorobowych. Podoba mi się sposób myślenia posłanki Anny Bańkowskiej. Zamiast prostego mechanizmu z 80 na 70 należy poszukać rozwiązania systemowego. Mamy już pewne propozycje. Oczywiście, nie można tego zostawić tak jak jest. Należy zapytać, dlaczego sejmowa propozycja została źle przyjęta przez środowisko lekarskie. Jeden z pomysłów, który chcemy wprowadzić, dotyczy związku ubezpieczenia chorobowego z ubezpieczeniem zdrowotnym. Sytuacja jest następująca, że lekarze wypisują zwolnienie, ponieważ ich to nie dotyczy. Generalna postawa jest taka: czemu nie dać tego zwolnienia pacjentowi? Gdyby było tak, że wydatki zdrowotne traktujemy łącznie i to, co nie zostało wypłacone, zasila świadczenia zdrowotne, to wtedy lekarze nie wypisywaliby zwolnień chorobowych w beztroski sposób, ponieważ pozbawiałoby to ich placówkę środków. Nie wiem jeszcze, czy pójdę tak daleko, ale chciałbym szukać...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AnnaBańkowska">To jest niemoralne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JerzyHausner">Nie można tak mówić. Jeżeli mamy system bodźców, które nie są aprobowane etycznie, to problem polega na tym, aby stworzyć sytuację, która nie jest przymusem, ale jest rozwiązaniem zachęcającym do racjonalnego postępowania. Uważam, że wszystkie sugestie zgłoszone przez posłankę Annę Bańkowską są trafne i zmuszają do poszukiwania dalszych rozwiązań. Na zakończenie odpowiem panu posłowi Tadeuszowi Cymańskiemu. Dziękuję mu za wystąpienia, ponieważ dają mi one szansę do mocnego zaakcentowania wspólnego poglądu. Uważam, że pana poglądy są ważne. Po pierwsze - kwestia Francji i Niemiec. My nie możemy się tym podpierać, ponieważ mamy do czynienia z określoną reakcją rynków finansowych. To nie moje wyliczenie, lecz nie mogę go bagatelizować. Jest to wyliczenie pana profesora Dariusza Rosatiego, członka Rady Polityki Pieniężnej, który zaznacza, że budżet stracił 2 mld zł na zachowaniu rynków finansowych związanych z niepewnością co do finansów publicznych. Przypominam, że 1,5 mld zł przeznaczono na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu z Funduszu Pracy. Nie chcę się martwić o Francuzów czy Niemców, tylko wiem, że jeżeli nie będziemy konsekwentni w tym, co zaplanował rząd, to za chwilę zostaniemy ukarani ze strony rynków finansowych. Wyjście jest jedno. Nie można być uzależnionym od tych rynków, czyli należy nie mieć długów. My mamy ograniczoną suwerenność, dlatego że stopień naszego zadłużenia jest taki, że jesteśmy w duży stopniu uzależnieni od rynków finansowych. Nikogo nie winię. Ja tylko stwierdzam. Pan poseł Tadeusz Cymański ma rację, kiedy pyta o to, czy nasze propozycje są moralne. Nie możemy bagatelizować tych standardów. Przygotowujemy ustawę o wykonywaniu pieczy nad zawodami zaufania publicznego. Elementem tej ustawy jest kwestia odpowiedzialności dyscyplinarnej i zawodowej członków korporacji zawodowych, w tym korporacji medycznych. Rząd wkrótce przedstawi Sejmowi tę propozycję. Nie chcę ograniczyć swojego działania do apeli, tylko chcę przedłożyć rozwiązania, które w znacznym stopniu będą dawały kontrolę nad zachowaniem różnych korporacji zawodowych. Pewien element jest wspólny z klubem PiS. Chociaż ograniczacie się do kwestii dostępu do zawodu, a mnie interesuje kwestia odpowiedzialności dyscyplinarnej. Mam nadzieję, że te projekty się zbiegną i będziemy nad nimi dyskutowali w sensowny sposób. Liczę na współpracę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AnnaBańkowska">Myślę, że odpowiada to panu posłowi Tadeuszowi Cymańskiemu. Patrząc na przymiarki polityczne, to obaj panowie powinni znaleźć wspólne zdanie. Chciałam odnieść się do niektórych kwestii. O coś zupełnie innego chodziło panu posłowi Józefowi Mioduszewskiemu. Z punktu widzenia Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, mamy dość trudne posiedzenia podkomisji dotyczące modernizacji KRUS. Pan poseł zwracał uwagę, że najważniejszy jest nadal przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa a nie Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. O to chodziło. Problemem było tutaj przekazanie autopoprawki do podkomisji. Jeden głos zaważył, że została ona przekazana do dalszych prac. Tutaj nie było uszczypliwości, tylko chodziło o myślenie kategoriami polityki społecznej. Bardzo się cieszę, że mazowieckie SLD przyjęło uchwałę popierającą te propozycje. Jeżeli jesteśmy z innych województw, to inne problemy musimy brać pod uwagę. Pan minister Jerzy Hausner powiedział, że wiele osób ucieka w renty po to, by zwiększyć sobie dochody. Większość z nas patrzy na ten problem z innego punktu widzenia. Wielkie bezrobocie powoduje wzrost zainteresowania rentami. Dla niektórych jest to jedyne, mizerne, ale gwarantowane źródło dochodu. To jest ten problem. Faktem jest, że różnie bywa z profesorami. W Sejmie jest tak, że posłowie nie mogą zarobkować, a tylko posłowie-profesorowie mogą mieć dodatkowe źródło dochodów. Proponuję, aby profesorowie się dogadali i nie wciągali nas w ten problem, ponieważ my, nieprofesorowie w tym przypadku jesteśmy drugą kategorią posłów. Cierpieliśmy podczas uchwalania budżetu. Szukaliśmy wszelkich źródeł, aby ustalić regulację ustawową dotyczącą finansowania zatrudniania osób niepełnosprawnych. Poszukiwaliśmy także środków na szeroko rozumianą pomoc społeczną. Jednocześnie otrzymaliśmy budżet Komisji Nadzoru Ubezpieczeń nad Funduszami Emerytalnymi. Nie może być tak, że Komisja Polityki Społecznej i Rodziny proponuje poważnemu urzędowi zamrożenie płac, a nie czyni tego rząd. Zrobiliśmy tak, ponieważ robiło nam się słabo, że oszczędzamy w dziedzinach, gdzie ktoś otrzymuje 50 zł miesięcznie, a KNUNFE ma podwyżki przy średniej płacy 6 tys. zł. Chcę powiedzieć, że nie jesteśmy tylko od wydzierania, lecz także jesteśmy racjonalni. Będziemy wspierać rząd w każdym przypadku. Nikt nie pochwalił rządu za rozwiązania pomostowe. Teraz to czynię. Od 1998 r. nie było pomysłu na rozwiązanie tych świadczeń. Teraz zostało to zawarte w „Zielonej Księdze” i mam nadzieję, że się to zmaterializuje. Liczymy, że nasze uwagi nie będą traktowane jako uszczypliwość, lecz jako chęć poszukiwania najlepszych rozwiązań z punktu widzenia bezpieczeństwa ludzi najuboższych. Zamykam posiedzenie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>