text_structure.xml
53.9 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#RomanGiertych">Otwieram posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Witam serdecznie wszystkich przybyłych. Proponowany porządek obrad jest następujący: wyjaśnienie kwestii odbioru „Telewizji Polonia” w Ameryce Północnej, wyjaśnienie problemów związanych z dokumentami granicznymi obywateli Stanów Zjednoczonych i Kanady, posiadających także obywatelstwo polskie oraz sprawy bieżące. Czy są jakieś uwagi do porządku dziennego? Nie słyszę. Stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty. Punkt pierwszy dotyczy wyjaśnienia spraw związanych z odbiorem „Telewizji Polonia” w Ameryce Północnej. W ostatnich tygodniach, a dokładnie mówiąc, w dniu 2 maja nastąpiło zdarzenie, które zbulwersowało dużą część polonii amerykańskiej, a mianowicie wygaszone zostało nadawanie sygnału „Telewizji Polonia” na jednym z satelitów. Ta sprawa była już przedmiotem obrad Komisji na poprzednich posiedzeniach, kiedy dyskutowaliśmy kwestie związane z funkcjonowaniem umowy z firmą pana Boba Spansky'ego. Panie dyrektorze, czy może pan nam przybliżyć powody zaistniałej sytuacji? Co spowodowało zmiany, jakie nastąpiły i dlaczego nikt nie poinformował odbiorców o tym wcześniej? Dlaczego Polonia amerykańska dowiedziała się post factum o tym, że nie będzie mogła oglądać „Telewizji Polonia” na dotychczasowym satelicie? Co jest przyczyną skandalu, który niewątpliwie zdarzył się w Stanach Zjednoczonych? Bardzo proszę o wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WitoldKnychalski">Sprawą tą zajmowała się Rada Nadzorcza TVP i na podstawie posiadanej wiedzy odpowiem ogólnie na postawione pytania. Szczegółowych informacji udzieli dyrektor „Telewizji Polonia” Antoni Bartkiewicz. Sytuacja jest dość skomplikowana i tak samo bulwersująca i dyskomfortowa dla naszych widzów, jak i dla nas. Umowa o współpracy została zawarta z panem Bobem Spanskym, który nie jest operatorem, a tylko pośrednikiem. Konsekwencją zawartej umowy jest to, że umowa ta będzie nas obowiązywać, o ile dobrze wiem, jeszcze przez ponad 17 lat. Pan Bob Spansky posługuje się również naszym sygnałem i logo naszej telewizji. To są rzeczy, których nie rozumiemy. Nie wiemy, jak można było doprowadzić do czegoś takiego. Istnieje kilka przesłanek, które świadczą o tym, że należałoby z tej umowy wycofać się. Jest jednak pewien problem. Jeżeli rozpoczniemy spór z panem Spanskym albo zerwiemy umowę i rozpoczniemy jako telewizja publiczna bezpośrednie rozmowy z operatorem działającym na terenie Ameryki Północnej, to istnieje bardzo poważne ryzyko, o którym uprzedzają przeprowadzone analizy prawne, że pan Spansky w drodze zabezpieczenia powództwa swoich roszczeń uniemożliwi nam rozmowy z jakimkolwiek innym operatorem twierdząc, że jego umowa jest ważna i on wszystkie zapisane w niej warunki spełni. Czyli może zdarzyć się taka sytuacja, że przez czas trwania procesu, a zdajemy sobie sprawę, że może to być nawet kilka lat, nie będzie w ogóle naszego sygnału w Ameryce Północnej i w Ameryce Południowej, bo pan Spansky jest dysponentem tego sygnału na obie Ameryki - Północną i Południową. Dość niespodziewanie, bo z prasy, dowiedzieliśmy się o tym, że pan Spansky przestał rozmawiać z operatorem - firmą Dish Network, który przesyłał nasz sygnał, zerwał z nim umowę i zawarł umowę z firmą Globe Cast, która wchodzi w skład France Telekom, co spowodowało ogromne zamieszanie wśród odbiorców naszego sygnału, ponieważ ludzie nie mogli zrozumieć, dlaczego muszą zmieniać operatora i, co za tym idzie, dekodery, zawierać nowe umowy, ponosić dodatkowe opłaty. W efekcie mamy taką sytuację, że mieliśmy ponad 25 tys. subskrybentów, a teraz jest ich tylko 2,6 tys. i co zrozumiałe - ogromne oburzenie Polonii amerykańskiej, która nie rozumie tego, co się stało. Mało tego, utożsamia te decyzje z wolą telewizji publicznej. Tak przedstawia się sytuacja w ogólnym zarysie.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#AntoniBartkiewicz">Telewizja Polska, a konkretnie „ TV Polonia”, realizuje zapisy umowy zawartej w 1994 r. pomiędzy Telewizja Polską SA a firmą pana Boba Spansky'ego. O niedotrzymaniu warunków tej umowy przekonałem się osobiście 2 maja, przebywając w Domu Wspólnoty Polskiej w czasie uroczystego koncertu z okazji Dnia Polonii. Było to dla naszej firmy ogromne zaskoczenie. Dopiero późniejsze informacje i drążenie tematu wykazało, iż ta sprawa dojrzewała już od jakiegoś czasu. Oburzenie widzów jest zrozumiałe i uzasadnione, a przecież wiadomo, że podstawą działalności i istnienia każdej telewizji jest widz, w tym przypadku widz amerykański, którego to tak bardzo dotknęło. Aby wyjaśnić sprawę, muszę cofnąć się o parę lat. Zawarta w 1994 r. umowa zobowiązywała pana Spansky'ego do rozpoczęcia emisji po roku od podpisania umowy, a więc w grudniu 1995 r. W 1994 r. umowa opierała się na zobowiązaniu złożonym przez pana Spansky'ego, który był wyłącznie pośrednikiem, a więc musiał wchodzić w kolejne umowy i porozumienia biznesowo-handlowe z dysponentami stosownego sprzętu i urządzeń do przesyłu sygnału. Trzeba przyznać, że wszedł w takie porozumienia i od grudnia zaczął sprzedaż anten satelitarnych o średnicy 2,5 m, których koszt wynosił powyżej 1100 USD. Na terenie USA i Kanady sprzedał ich około 100. W 1996 r. pan Spansky podjął współpracę z firmą Dish Network. W porozumieniu z tą firmą zaoferował odbiorcom, proszę pamiętać o rozwoju technologii satelitarnej, najpierw anteny o średnicy 1,5 m w cenie 500–600 USD, by w 1998 r., kiedy to pan Spansky związał się na stałe 3-letnią umową z firmą Dish Network, zaoferować naszym odbiorcom w USA anteny satelitarne 18” i dostęp do naszego sygnału za 25 USD. W ofercie znalazły się programy „TV Polonia” oraz I i III programu Polskiego Radia. Sprzedaż była systematyczna, lecz wysoce niezadowalająca. Referowałem tę sprawę na jednym z poprzednich posiedzeń Komisji, w lutym tego roku. Dopiero w ciągu ostatnich dwóch lat nastąpił wyraźny przyrost odbiorców. Na 31 grudnia 2001 r. było 23 906 subskrybentów. Czy to jest liczba zadowalająca? Naszym zdaniem, nie. Również członkowie Komisji mieli co do tego wątpliwości. W międzyczasie pan Spansky poinformował nas, a był to pierwszy taki sygnał, o kłopotach, jakie nastąpiły we współpracy pomiędzy firmą, która rozprowadzała tak de facto sygnał, a panem Spanskym jako pośrednikiem i posiadaczem wyłącznego prawa do sygnału „TV Polonia” na terenie obu Ameryk. Stwierdził wówczas, że Dish Network nie do końca prawdziwie informuje go o liczbie subskrybentów. Znajomość tamtejszego rynku pozwala przypuszczać, iż były to podejrzenia nie od końca pozbawione sensu. Na początku roku nic nie wskazywało na jakieś inne problemy, tym bardziej że skupiliśmy się na wyegzekwowaniu od firmy pana Spansky'ego drugiego członu umowy, a mianowicie stworzenia możliwości odbioru naszego sygnału w Ameryce Południowej, co też nastąpiło na początku kwietnia. W tym samym czasie, czyli na początku kwietnia po raz pierwszy Telewizja Polska, w mojej osobie, została poinformowana przez wiceprezesa firmy Dish Network o występujących kłopotach pomiędzy panem Spanskym a firmą Dish Network.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#AntoniBartkiewicz">Natychmiast wystąpiłem z pytaniem do firmy Dish Network oraz do firmy pana Spansky'ego z zapytaniem, czego dotyczą owe rozbieżności i nieporozumienia. Poinformowałem także o wszystkim zarząd spółki i po otrzymaniu wyjaśnień od obu stron sporu sprawa była rozpatrywana na jednym z posiedzeń Zarządu TVP. Z firmy Dish Network otrzymałem pismo, iż odpowiedź na to pytanie objęta jest tajemnicą handlową i dlatego nie zostaną mi ujawnione szczegóły dotyczące owych rozbieżności, jednocześnie poinformowano mnie, że jeżeli obie firmy - Dish Network oraz pan Spansky - nie osiągną porozumienia, to 30 kwietnia 2002 r. może nastąpić wyłączenie naszego sygnału. Natomiast pan Spansky w odpowiedzi poinformował o zarzutach, jakie stawia firmie Dish Network, a więc o niekompletnym raportowaniu się i o braku możliwości przeprowadzenia audytu firmy Dish Network oraz o fakcie, że firma Dish Network zmusza go do przekazania prawa wyłączności na sygnał „TV Polonii”, którym dysponuje na mocy umowy z 1994 r., na rzecz firmy Dish Network. Tu warto powiedzieć, że firma Dish Network jest wyłącznie operatorem satelitarnym w systemie przesyłu indywidualnego odbioru satelitarnego i nie rozprowadza sygnału w sieciach kablowych. Według Spansky' ego kontynuowanie tej umowy nie pozwalałoby mu na wprowadzenie sygnału „TV Polonia” do sieci kablowych. W czasie, kiedy trwały wyjaśnienia pomiędzy Telewizją Polską a firmą Dish Network i panem Spanskym, toczyły się również negocjacje między Spanskym i firmą Dish Network. Do końca kwietnia firmy te nie osiągnęły porozumienia, ponieważ, jak wyjaśnił Spansky, on nie zgodził się na klauzulę o wyłączności. Nie posiadamy jednak informacji z firmy Dish Network, bowiem ta zasłania się tajemnicą handlową, jaką okryte są rozmowy i negocjacje handlowe. Efekt jest taki, że sygnał mógł zostać wyłączony 30 kwietnia, zgodnie z zapowiedzią firmy Dish Network. Został wybrany inny termin - 2 maja. Można przypuszczać, że wybór tej daty nie był całkowicie przypadkowy. Warto tu zwrócić uwagę na następujące istotne fakty. W ubiegłym roku firma Dish Network powołała dyrekcję programów polskojęzycznych na terytorium USA. W styczniu tego roku podpisała umowę z Polsatem na retransmisję sygnału. Polsat 2 na terenie USA nazywa się Polsat 2 International. Firma Dish Network prowadziła, uwieńczone sukcesem, rozmowy z TVN 24. W ostatnich dniach kwietnia podpisana została umowa na przesył, odbiór i rozprowadzanie tego sygnału przez Dish Network. Sygnał „TV Polonia” przestał być nadawany 2 maja. Nieco wcześniej Spansky podpisał umowę z firmą Globe Cast - operatorem satelitarnym doprowadzającym sygnał do odbiorców indywidualnych - oraz z firmą Time Warner - operatorem sieci kablowej na terenie miasta Nowy Jork. Podpisał także umowę z firmą ITNT w Chicago, która zobowiązała się do rozprowadzania sygnału „TV Polonia” w sieci kablowej Chicago w ciągu miesiąca od chwili podpisania umowy, co powinno nastąpić do końca maja, a co nie zostało to do tej pory zrobione. Za chwilę wyjaśnię dlaczego. Jest rzeczą całkowicie zrozumiałą sprzeciw i bunt naszych widzów wobec faktu zmiany operatora, co pociąga za sobą szereg nowych wydatków inwestycyjnych - antena, dekoder, nowa umowa, nowe opłaty.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#AntoniBartkiewicz">Trzeba bowiem pamiętać, że Polonia ogląda każdego dolara z dwóch stron i nie jest taka skora do nowych i, jej zdaniem, niepotrzebnych wydatków. Musimy także pamiętać, że cierpliwość naszych widzów została wyczerpana. Trzeba przyznać z bólem, że firma pana Spansky'ego na rynku amerykańskim nie jest powszechnie uznawana za firmę kierującą się jakimiś wyższymi celami poza tym, że jest firmą o charakterze biznesowym. Nie jest firmą znaną na rynku medialnym. Dopiero ten rynek zdobywa. Przede wszystkim jest pośrednikiem, nie dysponując żadnymi urządzeniami ani systemami do przekazywania sygnału. Zarzuty Polonii amerykańskiej sprowadzały się właśnie do tego, że bez uprzedzenia została pozbawiona sygnału. Takie stanowisko naszych widzów nas cieszy, bo świadczy o tym, że widzowie chcą naszego sygnału, ale także wielce nas smuci. Proszę sobie bowiem wyobrazić, że firma Dish Network do ostatnich dni kwietnia sprzedawała jeszcze urządzenia do odbioru w tym systemie oraz przyjmowała wpłaty za roczną subskrypcję tegoż programu - 25 USD miesięcznie. Koszt takiego urządzenia to 250 USD plus instalacja, czyli około 400 USD. Oprócz tego protestują instalatorzy urządzeń satelitarnych. Firma Dish Network prowadziła bowiem dość specyficzny system rozliczania się z instalatorami tychże urządzeń. Instalatorami są w przeważającej mierze, a nie pomylę się chyba, jeśli stwierdzę, że wszyscy instalatorzy są Polakami, którzy poprzez swoje małe firmy byli związani z firmą Dish Network. Zapłatę za zainstalowanie takiego urządzenia oraz niewielką sumę za miesięczny serwis otrzymywali od firmy Dish Network dopiero po 8 miesiącach od założenia anteny. Jeżeli odbiorca takiej anteny zrezygnował z usług Dish Network - instalator nie otrzymywał pieniędzy. Dlatego tak wiele protestów napłynęło od tej grupy zawodowej. Rozumiemy bunt widzów i protesty instalatorów. Tym bardziej rozumiemy, że chociaż w ostatnim czasie wprowadzono sygnał Polsatu 2, czyli pewien element konkurencji, to dzięki naszym staraniom nasza oferta programowa jest atrakcyjniejsza, ponieważ jest propozycją specjalnie przygotowaną dla widzów amerykańskich z uwzględnieniem różnic czasowych. Jaka jest sytuacja w tej chwili? 10 czerwca zwróciłem się do firmy pana Spansky'ego z prośbą o przekazanie pełnych informacji o liczbie odbiorców sygnału. Poinformował, że na 6 czerwca firma Globe Cast sprzedała 2563 urządzenia do odbioru i subskrypcje. Nie jest znana liczba odbiorców w sieci Time Warner w Nowym Jorku, albowiem firma ta zagwarantowała sobie, iż ujawni te dane dopiero 31 lipca, po zakończeniu prowadzonej w maju sprzedaży promocyjnej. Teraz muszę zwrócić uwagę na pewien paradoks. Do tej pory mówiłem i wskazywałem na negatywne skutki zaistniałej sytuacji. Ale sytuacja ta ma również skutki pozytywne. Po pierwsze - przekonaliśmy się jak bardzo ludzie oczekują naszego programu. Po drugie - w tej chwili mamy potencjalnie większą możliwość zwiększenia naszej widowni. Według zapewnień pana Spansky'ego, podpisanie przez niego umowy z firmą ITNT działającą na terenie Chicago pozwoli na dotarcie do ogromnej liczby odbiorców telewizji kablowej, ponieważ ITNT w czerwcu ma się połączyć z inną firmą kablową również działającą na terenie Chicago.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#AntoniBartkiewicz">Na marginesie mogę powiedzieć, że proporcje w odbiorze pomiędzy telewizją kablową a satelitarną na terenie Ameryki jest następująca: 15 mln indywidualnych odbiorców satelitarnych i 80 mln odbiorców sieci kablowych. Należy podkreślić, że do sieci kablowych należy przyszłość. Dlatego mogę stwierdzić, że paradoksalnie rosną nasze możliwości. Spansky poinformował także, że podjął rozmowy z kanadyjską firmą kablową Rogers, która planuje wprowadzenie sygnału „TV Polonia” do swojej oferty jesienią bieżącego roku. Przewidujemy, że ilość abonentów „TV Polonia” w tej sieci powinna osiągnąć 10 tys. Podjął również rozmowy z operatorami działającymi na terenie stanu Nowy Jork, New Jersey i Pensylwanii. Prowadzi także rozmowy w miastach na Florydzie, w Filadelfii i Los Angeles, aby tam wprowadzić nasz sygnał do sieci kablowej. Powstała sytuacja, chociaż potencjalnie umożliwiająca zwiększenie liczby odbiorców, jest jednak bardzo niezręczna, bardzo niedobra i wystawiła złe świadectwo nie tylko TVP. Dodać należy, iż pan Spansky używa logo TVP oraz używa nazwy, chociażby na swoich stronach internetowych czy na papierze firmowym - „Telewizja Polonia”. Dzisiaj rano np. otrzymałem pismo od pewnej instytucji charytatywnej z Polski, w którym pada stwierdzenie: pan Bob Spansky, dyrektor „Telewizji Polonia”. Nie jestem zbytnio przeczulony na tym punkcie, ale brzmi to jak dobry dowcip. Otóż na rynku amerykańskim firma pana Spansky'ego utożsamiana jest z TVP i odbierana jako „TV Polonia”. Co więcej, prasa polonijna opisując sytuację instalatorów i widzów polonijnych i stawiając zarzuty firmie pana Spansky'ego oskarżała „TV Polonia” w przekonaniu, że są to działania telewizji rządowej, telewizji naszego państwa. Dlatego zainteresowani swoje skargi kierowali nie tylko do Telewizji Polskiej, ale i do innych instytucji począwszy od kancelarii Senatu, poprzez komisje sejmowe i senackie, skończywszy na premierze i prezydencie. Skargi te przekazywane są do „TV Polonia”. Postanowiliśmy na każdy z tych listów odpowiedzieć uczciwie i prawdziwie poinformować o faktach, wyjaśnić dlaczego stało się to, co się stało i przedstawić punkt widzenia TVP i „TV Polonia” na to wydarzenie. Podjęliśmy także pewne działania zmierzające do intensyfikacji umowy z panem Spanskym oraz do odbudowania wizerunku TVP i „TV Polonia”, nie tylko na rynku amerykańskim. Otóż jednym z największych problemów firmy pana Spansky'ego jest brak informacji. Widzowie nasi nie zostali poinformowania nie tylko o wyłączeniu sygnału, ale i o możliwościach nowego odbioru. Pierwszy komunikat w tej sprawie ukazał się dopiero 10 maja po mojej konferencji prasowej, która odbyła się w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku. Dopiero wtedy tamtejsza prasa polonijna poinformowała o przyczynach zaistniałej sytuacji i o nowych warunkach odbioru TV Polonii. W tej chwili jest przygotowany kolejny mój wyjazd do Chicago i Detroit w celu przeprowadzenia akcji informacyjnej, spotkania się z przedstawicielami środowisk polonijnych, wpływowych środowisk biznesowych i artystycznych w tamtych miastach oraz z prasą polonijną. Podjęliśmy również działania zmierzające do odbudowania naszego wizerunku poprzez inspirowanie różnych wydarzeń o charakterze kulturalnym czy artystycznym oraz poprzez uczestnictwo w takich imprezach, ale tych, których autorem czy współorganizatorem naprawdę jest „Telewizja Polonia”.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#AntoniBartkiewicz">Teraz przejdźmy do relacji z panem Spanskym. Pan Spansky został zaproszony do Polski na spotkanie, które odbyło się 17 maja. W rozmowach udział wzięli przedstawiciele Sejmu, mam tu na myśli Komisję Łączności z Polakami za Granicą oraz Komisję Kultury i Środków Przekazu, odpowiednich komisji senackich, Senat reprezentował marszałek Longin Pastusiak. W rozmowach uczestniczył również pan prof. Andrzej Stelmachowski, przedstawiciele MSZ, Kancelarii Premiera oraz z ramienia TVP pan Witold Knychalski. Rozmowa ta nie była miła, głównie dla pana Boba Spansky'ego. Na spotkanie zaproszeni zostali również przedstawiciele firmy Globe Cast i France Telekom, którzy na konferencji prasowej przedstawili swoje usługi i możliwości na rynku amerykańskim. „TV Polonia” jako wykonawca umowy zawartej z panem Spanskym, to jest dostawca sygnału i jako komórka TVP najbardziej zainteresowana realizacją umowy skierowała do pana Spansky'ego dwa pisma. W pierwszym piśmie wskazaliśmy na konieczność realizowania jednego z zapisów umowy, który mówi, że wszystkie działania promocyjne, marketingowe i informacyjne na rynku amerykańskim prowadzi firma Spansky'ego na swój koszt. Poprosiliśmy o pilne i stałe informowanie nas o powziętych zamierzeniach w tej kwestii. Posiadamy dowody na to, że pan Spansky podjął działania w tym zakresie, zamieścił stosowne anonsy w prasie, występuje w polonijnych stacjach radiowych, spotyka się ze środowiskami polonijnymi informując o możliwościach odbioru naszego sygnału. W najbliższych dniach, pismem ogólnym prezesa TVP zostanie powołany zespół do przeanalizowania materialnego stanu realizacji umowy zawartej z panem Spanskym. Podstawowym zadaniem tego zespołu będzie analiza umowy pod kątem zabezpieczenia interesów Telewizji Polskiej, a tym samym telewizji publicznej jako instytucji państwowej dostarczającej w imieniu państwa polskiego sygnał na drugi kontynent.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#RomanGiertych">Dziękuję uprzejmie. Otwieram dyskusję. O głos prosi pan poseł Piotr Gadzinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PiotrGadzinowski">Pan Spansky od 8 lat ma wyłączność na reprezentowanie Telewizji Polskiej. Przez 8 lat zdobył tylko około 24 tys. abonentów. A jest to wynik marny. Dlaczego telewizja decyduje się na marnego pośrednika? I drugie pytanie. Czy pośrednik w ogóle jest potrzebny? Telewizja jest przecież taką firmą, która może bezpośrednio negocjować z nadawcami i pan Spansky nie jest potrzebny do tego jako ogniwo pośrednie. Nie chodzi tylko o to, że pan Spansky okazał się osobą nieefektywną przez te 8 lat, ale że jako ogniwo pośrednie jest niepotrzebny. Telewizję publiczną stać na to, aby negocjować z poszczególnymi operatorami.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#RomanGiertych">To co powiedział pan poseł Piotr Gadzinowski nasuwa się samo przez się. Jeżeli dana osoba jest nieefektywna, jeżeli nie przyniosła sukcesu handlowego, to należy przyjrzeć się umowie. Czy analizowaliście tę umowę pod kątem możliwości wypowiedzenia na przykład w związku z wydarzeniem zaistniałym 2 maja. Czy ktoś analizował umowę pod kątem prawnym i możliwości jej rozwiązania, bo to chyba byłoby najlepsze rozwiązanie. Jeżeli potrzebni są pośrednicy, to niech będą, ale nie na zasadzie wyłączności. Jeżeli ktoś chce być pośrednikiem, to niech nim będzie, ale niech świadczą za nim efekty jego pracy, a nie fakt, że ma wyłączność. Mam jeszcze jedno pytanie. Media doniosły, że podpisana został jakaś nowa umowa z panem Spanskym. Czego ta umowa dotyczyła, jakiego zakresu, na ile lat została zawarta i dlaczego podpisuje się nową umowę z osobą, która okazała się nieefektywnym pośrednikiem handlowym?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WitoldKnychalski">Czy jest potrzebny pośrednik? Nie, do niczego nie jest potrzebny pośrednik, a tym bardziej pośrednik, który nie jest operatorem. To jest pośrednik, którego wybrała swojego czasu telewizja. Telewizja nie zawiera umów na 25 lat, bo to jest medium, które się bardzo szybko zmienia. Na 25 lat to się zawiera umowy na nieruchomości, a nie umowy na sygnał. Dlaczego otrzymał prawo wyłączności? Ja też tego nie rozumiem, tym bardziej że to bardzo komplikuje nasze działania. Jedyny argument, jaki mógł być brany pod uwagę, to kwestia, kto zapłaci za przesyłanie sygnału. Natomiast analiza zysków i strat stawia pod dużym znakiem zapytania przyjęte rozwiązania. Czy z tej umowy można wyjść? Taki krok uważam za bardzo ryzykowny. Ja też zrobiłem analizę umowy, ponieważ jestem adwokatem, i doszedłem do wniosku, że możemy doprowadzić do sytuacji, że nasz sygnał nie będzie dostępny w Ameryce zarówno Północnej jak i Południowej. Gdybyśmy próbowali rozwiązać tę umowę i powierzyć sygnał innemu, mądremu operatorowi, który jest specjalistą w tej branży, to pan Spansky wystąpi o zabezpieczenie roszczenia i możemy na trzy lata zniknąć z anteny w Ameryce Północnej i Południowej. To byłby niewyobrażalny skandal. Dlatego jak na razie nie ruszamy tej sprawy. Przeprowadzamy pewne analizy, ale czekamy, by móc mu zarzucić coś konkretnego i poważniejszego. Na razie, w naszej ocenie, przesłanki, które zaistniały nie są wystarczające do podjęcia takich kroków. Dlaczego zawarliśmy z nim umowę na sygnał Trójki Regionalnej i Kuriera? Ponieważ nie możemy zawrzeć takiej umowy z kimś innym. Jeśli nie damy sygnału panu Spansky'emu, nie damy nikomu, a przecież chodzi nam o to, żeby oferowany przez nas towar był atrakcyjny. Po drugie, może ten człowiek zacznie w końcu myśleć. Skoro stracił ogromne pieniądze, to może wreszcie zmądrzeje i zacznie robić dobre interesy. Jeżeli do tego damy mu dobrą ofertę, a jestem przekonany, że dajemy rzeczywiście dobrą ofertę w postaci naszego programu i naszego sygnału, to i my odniesiemy z tego tytułu jakieś korzyści. I po trzecie - mamy na uwadze naszych odbiorców. Ponieważ wybór mamy niewielki - pan Spansky lub brak Regionalnej Trójki na amerykańskim kontynencie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#RomanGiertych">Kto podpisał tę pierwszą umowę?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WitoldKnychalski">Umowę podpisał prezes Wiesław Walendziak. Brak doświadczenia na tym rynku spowodował, że została zawarta umowa, z której nie sposób teraz wyjść. Dalibyśmy wiele, żeby móc ją rozwiązać i zawrzeć umowę z innym operatorem. Przecież są tam specjaliści w tej branży. Zaprosiliśmy na rozmowy przedstawicieli France Telekom. W trakcie rozmów zaprezentowali swoje możliwości, przedstawili swoje osiągnięcia, z czego wynika jasno, że jest to poważna firma, z którą należałoby się związać. Ale powstaje pytanie. Czy to my się zwiążemy? Nie, to nie my się zwiążemy. To pan Bob Spansky się zwiąże, bo my, na mocy podpisanej w 1994 r. umowy, nie możemy tego zrobić. My mówimy, że jesteśmy poważnymi ludźmi, oni mówią, że są poważnymi ludźmi, ale cały czas obecny jest jeszcze trzeci element - pan Spansky. Należałoby sobie życzyć, aby i on był poważnym człowiekiem. Wierzę, że będzie poważnym człowiekiem, ale pewności nie mam żadnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#RomanGiertych">Może warto zlecić jakieś amerykańskiej kancelarii opracowanie opinii na temat możliwości rozwiązania umowy bądź znalezienia innego wyjścia z tej sytuacji. Niestety nie znam tej umowy i trudno mi się jednoznacznie wypowiadać na jej temat. Ale we wszystkich systemach prawnych, również w systemie amerykańskim, obowiązuje zasada „daj abyś dał”. Jeżeli ta zasada przez pana Spansky'ego nie jest realizowana, jeżeli umowa chociażby w zakresie swojego ducha jest łamana, to może warto pokusić się o próbę znalezienia wyjścia z tej sytuacji. Gdyby udało się uzyskać pozytywną opinię jakieś amerykańskiej kancelarii, to może warto pokusić się o rozwiązanie tej umowy. Trudno podjąć teraz rzeczową dyskusję bez tekstu umowy, ale trzeba coś w tej sprawie zrobić, bo to aż siedemnaście lat mamy przed sobą takiej zabawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JoannaSenyszyn">Z moich doświadczeń wynika, a mam sporo kontaktów z prawnikami, że absolutnie każdą umowę można rozwiązać, szczególnie taką, gdy jedna ze stron łamie jej warunki, a skoro - jak należy domniemywać - tak jest, to bez najmniejszego trudu. Na początek więc może warto uzyskać ekspertyzy naszych polskich prawników, dlaczego od razu musimy szukać amerykańskich, i wtedy nasze stanowisko mogłoby być bardziej stanowcze.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#RomanGiertych">W naszym systemie wymiaru sprawiedliwości być może można rozwiązać każdą umowę, ale w systemie amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości jest to trudniejsze zadanie, ponieważ u nich zasada dotrzymywania umów jest bardzo głęboko zakorzeniona. W związku z tym, jeżeli nie ma dostatecznych przesłanek do rozwiązania umowy, to umowy wypowiedzieć nie można. Być może warto się zastanowić w tym przypadku również nad współpracą międzyrządową. Być może rząd Stanów Zjednoczonych mógłby w jakimś aspekcie tej sprawy pomóc. Przecież obecna sytuacja, w której mamy niepoważnego pośrednika, osobę, która źle reprezentuje taki poważny podmiot, jakim jest Telewizja Polska, naraża nas na bardzo poważne szkody. W przyszłości może się okazać, że za dziesięć lat Polsat i prywatne polskie media obejmą 100% rynku amerykańskiego, i może o to chodziło.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WitoldKnychalski">Nasze dotychczasowe analizy nakazują daleko posuniętą ostrożność. Zamówiliśmy już kilka analiz prawnych, bo chcemy znaleźć rozwiązanie tego problemu, ale wszystkie nakazują daleko idąca ostrożność. Materia jest bardzo delikatna, ponieważ gdybyśmy rozpoczęli proces i nastąpiłoby zabezpieczenie roszczenia, nie moglibyśmy emitować sygnału, i to przez długie lata. To jest z duże ryzyko dla nas, więc może spróbować porozmawiać z kancelariami amerykańskimi, delikatnie, w wielkiej konfidencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#RomanGiertych">Czy na sali są dziennikarze? Proszę na moment o opuszczenie posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#RomanGiertych">Przechodzimy do drugiego punktu porządku dziennego. Tytułem wprowadzenia powiem, że od pewnego czasu występują problemy w sytuacji, gdy osoby, które przyjechały do Polski na paszporcie Stanów Zjednoczonych lub Kanady, wracają do swoich krajów, to na Okęciu lub na innych przejściach granicznych straż graniczna wymaga od nich przedstawienia paszportu polskiego, gdyż są oni obywatelami polskimi w rozumieniu naszych przepisów. Problem jest złożony, ponieważ nasze ustawodawstwo nie przewiduje podwójnego obywatelstwa. Chcę teraz porozmawiać z przedstawicielami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o praktycznym załatwieniem tej kwestii. To znaczy, nie o zmianie ustawodawstwa, bo to byłoby bardzo skomplikowane zadanie, ponieważ powoduje bardzo różnorakie konsekwencje, ale nad takim załatwieniem sprawy, szczególnie na lotnisku Okęcie, by osoby, które posługują się ważnym paszportem jakiegokolwiek kraju nie były pytane, inwigilowane o kwestie posiadania paszportu innego. Chodzi mi o praktyczne załatwienie tej sprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PiotrStachańczyk">Ta sprawa nie jest sprawą nową. Zaistniała jakiś czas temu i chcę powiedzieć, że w tej sprawie występuje kilka nieporozumień. Po pierwsze, nie jest tak, że prawo polskie nie uznaje podwójnego obywatelstwa. Prawo polskie dopuszcza dowolną liczbę obywatelstw, przyjmując jednak, że władze polskie obywateli polskich traktują jako obywateli polskich. Teraz przechodzę do sytuacji na lotnisku Okęcie, bo skargi związane z obywatelami amerykańskimi dotyczyły tylko lotniska Okęcie. Było kilka tego typu przypadków w roku 2000. Pod koniec grudnia 2000 r., jeszcze jako wiceminister spraw wewnętrznych, wystosowałem do Straży Granicznej dokument bardzo jednoznacznej treści i od tej pory nie ma takich sytuacji. Podkreślam, że również prezes Moskal, w swoim wystąpieniu w Senacie, kończąc swoją wypowiedź o takich wydarzeniach, powiedział - „incydenty te ustały”. A teraz praktycznie. Co się tak naprawdę dzieje na lotnisku Okęcie? Otóż na lotnisku Okęcie zdarza się taka oto sytuacja. Do kontroli granicznej wylotowej, czyli na wylot z Polski do Stanów Zjednoczonych zgłaszają się podróżni legitymujący się amerykańskimi paszportami, na podstawie których wjechali na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. W trakcie kontroli okazuje się, że przedłużyli okres pobytu w Polsce ponad okres wynikający z umowy polsko-amerykańskiej o zwolnieniu z obowiązku wizowego, czyli przebywali na terenie Polski ponad 3 miesiące. To jest dozwolone, nie ma problemu. Funkcjonariusz Straży Granicznej, działając zgodnie z prawem, informuje taką osobę, że to jest, niestety, wykroczenie i trzeba zapłacić mandat przed wylotem do USA, bo takie jest prawo i dotyczy wszystkich cudzoziemców. Jeżeli ktoś przekracza okres pobytu, to w zależności od tego. jak długie jest to przekroczenie, funkcjonariusze Straży Granicznej nakładają za to mandat karny. W tym momencie zainteresowany oświadcza funkcjonariuszowi Straży Granicznej, że nie zapłaci żadnego mandatu, ponieważ jest obywatelem polskim. Na poświadczenie tego faktu wyjmuje dowód osobisty, książeczkę wojskową, prawo jazdy, jakikolwiek dokument inny niż paszport. Gdyby wyjął polski paszport, to nie byłoby problemu - ma polski paszport, ma zgodę władz amerykańskich na wjazd w postaci amerykańskiego paszportu, proszę bardzo, może jechać do Stanów Zjednoczonych. Natomiast jeżeli on wyjmuje dowód osobisty, to niestety zaczynają się problemy. Na coś się trzeba w życiu zdecydować. Albo jest obywatelem amerykańskim i ponosi tego konsekwencje, czyli wjeżdża jako Amerykanin, wyjeżdża jako Amerykanin, a gdy łamie prawo jako Amerykanin, to jako Amerykanin płaci mandat. Ale jeżeli jest obywatelem polskim, to ustawa o paszportach jest jednoznaczna. Obywatele polscy wyjeżdżają z Polski na podstawie ważnego polskiego paszportu. Naszym zdaniem, nie jest dopuszczalna sytuacja, kiedy osoby mające podwójne obywatelstwo korzystają z każdego z tych obywatelstw w zależności od wynikających korzyści. Straż Graniczna nie prowadzi ani postępowań ani dochodzeń w sprawie obywatelstwa. Na lotnisku Okęcie nikt nie wnika w sprawę obywatelstwa do momentu, kiedy w toku procedury granicznej zainteresowany oświadczy, że jest obywatelem polskim. Jeżeli to oświadczy i ma polski paszport, to zapewniam, że wyjedzie z Polski bez najmniejszych problemów.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PiotrStachańczyk">Natomiast jeżeli przekonuje, że nie poniesie konsekwencji jako obywatel amerykański, bo jest obywatelem polskim, to wtedy konsekwentnie, zgodnie z prawem polskim, wymagamy od niego polskiego paszportu. Jeżeli nie może jako obywatel amerykański zapłacić 100 czy 200 złotych mandatu, bo te mandaty są mniej więcej w tej wysokości, to prosimy o okazanie polskiego paszportu. O takim stosowaniu zasady korzystania z paszportów w zależności od sytuacji uprzedzaliśmy przy nowelizacji ustawy o cudzoziemcach i domagaliśmy się, by sprawa ta została uregulowana jednoznacznie. Przypadki takie zdarzają się w wielu innych sytuacjach. Ktoś popełnia w Polsce wykroczenie, np. drogowe, to ujawnia się jako obywatel amerykański, wyjmuje amerykański paszport, żąda konsula, opieki prawnej i tak dalej. Ale jeżeli Amerykanie zwracają się do władz Polski, że proszą o wydanie takiej osoby, bo na terenie Stanów Zjednoczonych popełnił przestępstwo, to wtedy osoba ta oświadcza, że jest obywatelem polskim, wyjmuje paszport i powołując się na konstytucję oświadcza, że nie można go wydać władzom amerykańskim. Proszę bardzo, takie jest prawo, może próbować tak robić. Ale w przypadku wjazdów i wyjazdów chcemy tylko jednego. Konsekwencji w zachowaniu ze strony zainteresowanych. Jest jeszcze drugi przypadek, który zdarza się znacznie rzadziej, ale zdarza się. Dotyczy on sytuacji, w której na amerykańskim paszporcie wywożone są dzieci. Jest to paszport wystawiony przez Konsulat USA w Polsce, a wyjeżdża na tym paszporcie dziecko z jednym z rodziców. Wtedy Straż Graniczna nie tyle zatrzyma daną osobę, ale podejmie prawdopodobnie próbę sprawdzenia, czy nie mamy do czynienia z próbą wywiezienia dziecka bez zgody drugiego z rodziców. Wynika to z faktu, że w większości państw dziecko otrzymuje paszport na podstawie zgody tego rodzica, który ma dane obywatelstwo, jeżeli obywatelstwa są różne. Natomiast w polskim prawie obowiązuje zasada, że musi być zgoda obojga rodziców niezależnie od tego, jakie obywatelstwa ci rodzice posiadają, czyli na przykład ojciec Amerykanin musi wyrazić zgodę, aby wydano dziecku polski paszport, mimo że polskie obywatelstwo posiada tylko matka. W większości krajów wystarczy zgoda tylko tego rodzica, który ma dane obywatelstwo. Otóż zdarzało się, że były wywożone dzieci bez zgody jednego z rodziców na tej zasadzie: osoba posiadająca dwa obywatelstwa szła do Konsulatu, prosiła o wydanie dziecku paszportu kraju, którego była obywatelem, dostawała ten paszport, po czym zabierała dziecko z Polski i my, powiedzmy otwarcie, w tej sytuacji byliśmy bezradni. No, może nie całkowicie bezradni. MSZ podejmuje potem różne starania, ale szansa na to, aby dziecko, które zostało z Polski wywiezione, powróciło do niej jest, jak wynika z doświadczeń służby konsularnej, znikoma. W takich sytuacjach pretensje zgłaszane są wyłącznie do przedstawicieli Straży Granicznej i MSWiA: jakim to cudem dziecko mogło być wywiezione z Polski skoro polskiego paszportu nigdy mu nie wydano. Ano polskiego paszportu nie wydano, bo dziecko wyjechało jako obywatel innego państwa. Po kilku takich zdarzeniach, może nie z najbliższej przeszłości, ale tej nieco wcześniejszej, Straż Graniczna jest wyczulona na wyjazdy dzieci i robi dość szczegółowe kontrole tego typu sytuacji.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PiotrStachańczyk">Można powiedzieć, że praktyczne rozwiązanie tego problemu jest właśnie takie, o jakie prosiliśmy. Rozmawiałem na ten temat z przedstawicielami Kongresu Polonii Amerykańskiej oraz Kanadyjskiej w zeszłym roku. Może powiem jeszcze dwa zdania o Kanadzie. W przypadku Kanady ten problem nie występuje na lotnisku. W przypadku Kanady ten problem występuje w konsulatach polskich w Kanadzie, ponieważ Kanadyjczycy potrzebują wiz. Przychodzą osoby po polską wizę do kanadyjskiego paszportu i znowu zjawisko się powtarza. Jeżeli osoba ta mówi, że jest Kanadyjczykiem i nigdy nie mówiła niczego innego, dostanie tę wizę, choćby konsul w głębi serca oraz z rozmów z tą osobą świetnie wiedział, że tak naprawdę to ona ma obywatelstwo polskie i w Polsce bywa. Jeżeli jednak w poniedziałek do Konsulatu przychodzi zainteresowany i jako obywatel polski domaga się od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, aby za pośrednictwem Konsulatu wydał mu jakiś dokument lub domaga się czegoś od konsula jako obywatel polski, a dwa dni później przychodzi do tego samego konsulatu, wyjmuje paszport kanadyjski i mówi: jestem obywatelem kanadyjskim i proszę o wizę. Niestety, w takiej sytuacji przepisy prawa wiążą konsula. Prosta kontrola dokumentów w konsulacie wykaże, że wydał wizę osobie nieuprawnionej, bo obywatelowi polskiemu. Zalecenia, jakie MSZ w tej sprawie wydał konsulom, są najdalej idące z możliwych. Jeżeli nie ma ewidentnych dowodów na to, że osoba, która przedkłada prośbę o wydanie wizy, ma polskie obywatelstwo, to tę wizę dostanie. Natomiast, jeżeli z dokumentacji w sposób nie budzący wątpliwości wynika, że dana osoba ma obywatelstwo polskie i sama ten fakt zgłosiła i na niego się powoływała, to konsul związany przepisem art. 2 ustawy o cudzoziemcach, który mówi, że „cudzoziemcem jest każdy, kto nie posiada obywatelstwa polskiego”, i konsekwentnie dalszymi przepisami, które mówią, że wizy wydaje się cudzoziemcom, zostanie w tej sytuacji prawnie związany. Można poszerzać jeszcze to łagodne podejście Konsulatów, to też zależy od ludzi. Komendant główny Straży Granicznej uczula funkcjonariuszy Okęcia, tego zdecydowanie największego przejścia granicznego, na tego typu sytuacje i zachowania. Zdarzają się oczywiście różni ludzie, zdarzają się też skargi i wszystkie są rozpatrywane. My chcemy działać zgodnie z prawem i zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Chcemy tylko jednego, żeby ktoś, kto posługuje się kilkoma paszportami - amerykańskim, kanadyjskim, polskim - robił to konsekwentnie i zdawał sobie sprawę z tego, co robi. Jeżeli zaczyna z polskim paszportem, to niech do końca się nim posługuje. Jeżeli zaczyna z paszportem amerykańskim lub kanadyjskim, to musi ponieść wszystkie konsekwencje tego faktu. I nie jest prawdą, że nie można pokazać na granicy, że się ma dwa paszporty. Można i wiele osób to robi. Pokazują paszport polski wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych, a potem pokazują amerykański na dowód tego, że mają prawo wjazdu do USA, bo inaczej nie można z Polski odlecieć. Jeżeli dopuścimy do tego, że z Polski odleci osoba, która nie prawa wjazdu do Stanów Zjednoczonych, to na koszt LOT-u jest cofana i państwo polskie ponosi z tego tytułu straty. W związku z tym na lotnisku - przez linie lotnicze i przez Straż Graniczną - jest sprawdzane, czy osoba odlatująca do Stanów Zjednoczonych ma tam prawo wjazdu. Jeżeli pasażer przedstawi jako dowód potwierdzający prawo wjazdu amerykański paszport, to nikt mu złego słowa nie powie, może polecieć. A nawet gdyby pokazał 4 inne paszporty, to też poleci i nikt mu tego nie zabroni.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#RomanGiertych">Pańska odpowiedź była długa, ale myślę, że satysfakcjonująca i wyczerpująca. Niedawno byłem w Stanach Zjednoczonych i powiedziano mi, że to jest powód, dlaczego wielu naszych rodaków ze Stanów boi się przylatywać do Polski. Sprawa ta została gdzieś nagłośniona, a Polonia nie znając faktów i szczegółów obawia się zupełnie niepotrzebnie przyjazdu do kraju. Ponieważ nasze posiedzenie jest protokołowane, chcę prosić o krótkie odpowiedzi na krótkie pytania, bo chciałbym przekazać te informacje Polonii amerykańskiej w takiej krótkiej formie. Czyli, osoba przylatująca do Polski na amerykańskim paszporcie nie będzie miała problemu, jeżeli wylatując pokaże paszport amerykański.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PiotrStachańczyk">Nie będzie miała problemu, jeżeli wylatując pokaże również paszport amerykański.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#RomanGiertych">Jeżeli dana osoba wleciała do Polski na paszporcie amerykańskim, przekroczyła trzymiesięczny okres pobytu, to wylatując może zachować się dwojako: albo pokazać paszport amerykański i zapłacić karę w wysokości od 100 do 200 złotych mandatu...</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli dobrze pamiętam, w maksymalnej wysokości mandat wynosi 500 złotych i w zależności od okresu przekroczenia Straż Graniczna różnicuje opłatę.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#RomanGiertych">Maksymalnie około 125 USD mandatu w zależności od okresu przekroczenia. Natomiast jeżeli pokaże paszport polski, to...?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PiotrStachańczyk">To odleci z Polski bez problemów, bo my nie zatrzymujemy obywateli polskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RomanGiertych">Jeżeli dana osoba sama pokaże paszport polski, a paszport amerykański dzieci, czy będzie miała problemy z wylotem?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PiotrStachańczyk">Jeżeli z dokumentów będzie wynikało, że dzieci na tym paszporcie wjechały z tą osobą i z nią wyjeżdżają, to nie. Problem będzie tylko wtedy, jeżeli okaże się, że paszport dzieci został wystawiony przez placówkę amerykańską w Polsce, że ktoś dokonał zmiany paszportu dziecka w trakcie pobytu w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#RomanGiertych">Czyli jeżeli dzieci wleciały na paszporcie wydanym w Ameryce razem z rodzicem, wylatują i rodzic pokazuje paszport polski, to...</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PiotrStachańczyk">Nie ma problemu. Jeżeli wylatują z tym rodzicem, z którym wleciały, nie ma żadnego problemu. W tej sytuacji nie ma powodu do żadnej ingerencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#RomanGiertych">Interwencja Straży Granicznej będzie dotyczyła sytuacji, w której wydano paszport amerykański lub kanadyjski w Polsce i będzie dotyczyła sprawdzenia, czy na wyjazd dziecka wyraził zgodę drugi rodzic.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PiotrStachańczyk">Interwencja Straży Granicznej będzie uzasadniona wtedy, kiedy z okoliczności sprawy, w tym zwłaszcza z dokonanej zamiany paszportu, może wynikać, że mamy do czynienia z próbą wywiezienia dziecka z kraju i będzie polegała najczęściej na kontakcie z drugim z rodziców lub ustaleniu, czy to dziecko z tym jednym rodzicem, z którym wyjeżdża, wjechało do Polski, a to jest sprawdzalne.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#RomanGiertych">I jeszcze jedno pytanie. Osoba, która pokazuje ważny paszport amerykański, na który wleciała i chce wylecieć, nie jest pytana i nie będzie pytana o posiadanie innego obywatelstwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PiotrStachańczyk">Nie jest i nie będzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RomanGiertych">I takie są instrukcje Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji?</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PiotrStachańczyk">I takie są instrukcje, które minister spraw wewnętrznych przekazał Straży Granicznej i takie jest postępowanie Straży Granicznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#RomanGiertych">Czy są jeszcze jakieś pytania do przedstawicieli MSWiA? Nie słyszę. Ja mam jeszcze jedno pytanie. Czy ta instrukcja, o której pan wspomniał, czy to jest dokument poufny, czy można go w jakiś sposób otrzymać?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PiotrStachańczyk">Nie jest to dokument poufny. Jest to pismo wiceministra spraw wewnętrznych do komendanta głównego Straży Granicznej. Ponieważ jednak jest to dokument oficjalny, to, jeśli pan przewodniczący chce go otrzymać, to proszę albo o trochę czasu, albo o oficjalne wystąpienie. Mogę go przekazać, ale muszę to zrobić oficjalnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#RomanGiertych">W ciągu tygodnia oficjalnie zwrócimy się z taką prośbą.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PiotrStachańczyk">A my go oficjalnie przekażemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#RomanGiertych">Czy są jeszcze jakieś pytania? Nie słyszę. Przechodzimy więc do punktu trzeciego porządku obrad - sprawy różne, sprawy bieżące. Pierwsza informacja. Posiedzenie Komisji odbędzie się w czwartek i dotyczy zaopiniowana dla Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich sprawozdania z wykonania budżetu państwa za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 2001 r. (druk nr 522) wraz z analizą Najwyższej Izby Kontroli (druk nr 571) w zakresie części 3 Kancelaria Senatu RP - wydatki na opiekę nad Polonią i Polakami za granicą, rozdział 75 i 195 - pozostała działalność. Materiały zostaną doręczone w dniu dzisiejszym do skrytek. Na posiedzenie w czwartek wyraził zgodę marszałek Sejmu. Druga ze spraw bieżących to następująca kwestia. Wpłynęło do mnie pismo jednego z naszych rodaków ze Stanów Zjednoczonych z informacją, że jednym z pilotów samolotu, który uderzył w jedną z wież World Trade Center był pan John Ogonowsky, z pochodzenia Polak, prawdopodobnie zamordowany jeszcze na pokładzie samolotu. Mamy informacje, że mieszkał on koło Bostonu i był tam działaczem społecznym zaangażowanym szczególnie w sprawy pomocowe dla rolników. Proponuję, abyśmy się zwrócili do pana prezydenta z prośbą o rozważenie możliwości przeanalizowania życiorysu pana Johna Ogonowsky'ego i ewentualne odznaczenie go orderem polskim w trakcie pobytu pana prezydenta w USA. Będzie to, wydaje mi się, dobra okazja, żeby uczcić tę osobę. Co państwo sądzicie na ten temat? Czy ktoś chciałby wypowiedzieć się na ten temat?</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JoannaSenyszyn">Czy posiadamy jakieś bardziej szczegółowe wiadomości na temat tego człowieka? Bo fakt, że zginął 11 września w samolocie, nie jest żadnym powodem do odznaczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#RomanGiertych">Być może tak jest, ale w Stanach Zjednoczonych tragedia 11 września urosła do rangi symbolu i sądzę, że jeżeli będziemy potrafili wpisać się w tę symbolikę i uszanować uczucia narodu amerykańskiego, to dla wizyty pana prezydenta przyniosłoby to wyłącznie korzyść. Więc sam napiszę pismo do pana prezydenta z wnioskiem o rozważenie tej okoliczności. Jeżeli pan prezydent uzna, że to jest sprawa, która może pomóc relacjom polsko-amerykańskim, to zapewne wykorzysta ten fakt. Niestety, nie ma formuły prawnej, aby Komisja zwracała się do prezydenta z takim apelem. Chciałem o tym poinformować Komisję, bo wydaje mi się, że jest to sprawa, która może być takim elementem podtrzymywania łączności, a dla Polonii amerykańskiej byłoby, jak sądzę, wspaniałą rzeczą, gdyby posiadali osobę odznaczoną przez prezydenta jakimś wysokim odznaczeniem w związku z jego działalnością społeczną i jego tragiczną śmiercią w samolocie, osobę, która stała się symbolem walki narodu amerykańskiego z terroryzmem.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JoannaSenyszyn">Chcę zwrócić uwagę, że tych kilka tysięcy Amerykanów, którzy zginęli, nie zostało odznaczonych.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#RomanGiertych">Wielu z nich zostało odznaczonych. Jeszcze w sprawach bieżących. Prezydium przygotowuje plan pracy na II półrocze, dlatego proszę o zgłaszanie propozycji do planu do sekretariatu Komisji, najlepiej do piątku. Prosiłbym również o przedstawienie swoich zainteresowań określonymi państwami, w których żyje Polonia.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PiotrGadzinowski">W ciągu ostatnich miesięcy odwiedziłem dwa kraje, gdzie spotkałem się ze środowiskami polonijnymi - Austrię i Maroko. Krótkie sprawozdanie z rozmów z Polonią w Austrii przedstawię na jednym z najbliższych posiedzeń Komisji ze względu na bliskość tego kraju i jego znaczenie. Teraz chcę krótko poinformować o sytuacji Polonii w Maroku. Korzystając z zaproszenia do Rabatu na posiedzenie Komisji Kultury Rady Europy, w której jestem przedstawicielem naszego parlamentu, udałem się tam jeden dzień wcześniej. Dzięki uprzejmości naszej ambasady w Rabacie i konsulatu w Casablance miałem możliwość spotkania się w Casablance z przedstawicielami Polaków mieszkających w Maroku. W Maroku mieszka około 300 obywateli polskiego pochodzenia. W większości są to Polki, żony Marokańczyków. Jest jeszcze trochę Polonii z okresu międzywojennego. Są obywatele polscy, którzy byli żołnierzami Armii Polskiej we Francji, po internowaniu przez rząd Vichy zostali przesiedleni do Maroka i tam pozostali. Jest także emigracja powojenna i emigracja najnowsza, emigracja zarobkowa. To są zwykle Polki, które wyjeżdżając pod koniec lat 80. i w latach 90., wyszły za mąż za Marokańczyków. Generalnie sytuacja naszej Polonii jest dobra. Istnieją dwa stowarzyszenia. Jedno - im. F. Chopina - działa bardzo aktywnie. Polacy, zwłaszcza Polki z tej starszej emigracji, mają dość wysoką pozycję, ze względu na to, że w większości są to osoby o dużym statusie intelektualnym i materialnym. Są to cenione lekarki, plastyczki, ekonomistki. Polonia ma możliwość uczestnictwa w praktykach religijnych, albowiem Maroko, jeżeli chodzi o religię, jest krajem tolerancyjnym. W Casablance działa kościół polski. Polacy skarżyli się tylko na to, że w kościele tym dominują wpływy francuskie i np. usunięto księdza polskiego pochodzenia, który był z USA. Zamieniono go na francuskiego. No, ale to już są niuanse. Podstawowym problemem i postulatem zgłaszanym przez Polonię jest umożliwienie dzieciom studiów w Polsce, ponieważ studia w Polsce są dla nich wielce atrakcyjne. Inną sprawą jest kwestia obowiązków alimentacyjnych i to dotyczy głównie tej najnowszej emigracji. Polka wychodzi za Marokańczyka i zdarza się dość często, że małżonek porzuca ją i nie wykonuje obowiązków alimentacyjnych, a nastawienie tamtejszego społeczeństwa jest takie, że nawet jeśli policja wie, że ów pan mieszka dwie ulice obok, to nie chce zauważyć, że tam mieszka. Generalnie Polonia w Maroku utrzymuje kontakty z naszym krajem. Materiały, jakie dostałem, przekazałem podkomisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#RomanGiertych">Chcę również poinformować, że w maju byłem na posiedzeniu Rady Dyrektorów Kongresu Poloni Amerykańskiej w USA. Odbyło się wtedy także posiedzenie tzw. Komisji Polskiej KPA, na którym to posiedzeniu poruszono kilka kwestii, które bardzo zajmują Polaków tam mieszkających. Pierwsza z nich to kwestia graniczna i problemy z przekraczaniem granicy, druga była związana z odbiorem „Telewizji Polonia” i z tymi faktami, które omawialiśmy na początku posiedzenia. Bardzo burzliwa dyskusja, która zajęła większą część spotkania, wywiązała się na temat opodatkowania emerytów, którzy wracają do kraju. Jest to temat, który ich bardzo boli i denerwuje. W USA, w niektórych stanach, emeryci pobierający świadczenie poniżej określonej kwoty są zwalniani z obowiązku podatkowego. Przyjeżdżają do Polski i na podstawie umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, podpisanej jeszcze w latach 70., są obciążani podatkiem, i to najczęściej tym wysokim 30 lub 40-procentowym, ponieważ umowa jest tak skonstruowana, że odlicza się podatek płacony w Stanach Zjednoczonych. Kiedy nie ma czego odliczyć, w USA obowiązuje ich zerowa stawka, to na mocy umowy muszą pełną stawkę podatku dochodowego. Ta sprawa była tematem naszej interpelacji, pozytywnie rozpatrzonej przez pana premiera Marka Belkę w swoim czasie. Czy są jeszcze jakieś sprawy? Nie słyszę. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>