text_structure.xml 70.6 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#ZdzisławKałamaga">Otwieram posiedzenie Komisji do Spraw Kontroli Państwowej. Porządek posiedzenia został państwu doręczony. Zanim przystąpimy do rozpatrzenia sprawozdania, mam obowiązek poinformować państwa, że przewodniczący Komisji, poseł Andrzej Pęczak pismem z 14 lipca 2004 roku złożył na ręce Marszałka Sejmu RP Józefa Oleksego rezygnację z funkcji przewodniczącego Komisji do Spraw Kontroli Państwowej. Gdyby ktoś był zainteresowany bliżej treścią pismem, służę jego treścią. Proszę pana prezesa o przedstawienie skróconej wersji sprawozdania z działalności Izby w roku 2003.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MirosławSekuła">Sprawozdanie z działalności Najwyższej Izby Kontroli za rok ubiegły, które za chwilę przedstawię, ma taki sam układ i zawartość jak analogiczne dokumenty przedkładane Komisji do Spraw Kontroli Państwowej w latach poprzednich, co oznacza, że zawiera dwie grupy informacji. Pierwsza to szczegółowe wiadomości o NIK, o prawnych podstawach jej działalności, o Kolegium Najwyższej Izby Kontroli, strukturze organizacyjnej, o pracownikach, wykonaniu budżetu oraz współpracy międzynarodowej. Natomiast druga grupa, tradycyjnie już, prezentuje działalność kontrolną prowadzoną w roku ubiegłym. Poza omówieniem najważniejszych nieprawidłowości stwierdzonych w czasie kontroli przedstawiamy też najistotniejsze wiadomości na temat planu pracy, metodyki kontroli, strategii Izby, standardów kontroli i audytu wewnętrznego. Miniony rok był okresem intensywnego wdrażania nowych rozwiązań w sferze metodyki kontroli, opracowanych standardów, wytycznych i zasad postępowania. Był to też rok aktywnej współpracy z organami kontroli krajów Wspólnoty Europejskiej i Europejskim Trybunałem Obrachunkowym. Myślę, że po co najmniej sześciu latach intensywnych kontaktów z najwyższymi organami kontroli państw Unii Europejskiej, będziemy mieli więcej czasu, więcej też okazji do zacieśnienia współpracy z naszymi najbliższymi sąsiadami. Pragnę też poinformować, że właśnie dzisiaj kończy się wizyta prezesa Izby Obrachunkowej Ukrainy, pana Symonienki. Wizyta ta pokazuje, że istnieje realna możliwość prowadzenia bardzo dobrej współpracy pomiędzy NIK i najwyższym organem kontrolnym Ukrainy. W roku 2002 zatwierdziłem programowy dokument pod nazwą „Strategia Najwyższej Izby Kontroli. Misja i wizja”. Przypomnę, że był to jeden postulatów, skierowanych do mnie jako prezesa NIK przez Komisję do Spraw Kontroli Państwowej poprzedniej kadencji oraz jeden z pierwszych postulatów obecnej Komisji. Przypomnę, także, że prezydium Komisji zwracało się przede wszystkim o pilne opracowanie strategii NIK. Pierwsza jej wersja została przeze mnie warunkowo zaakceptowana i wprowadzona, a po roku obowiązywania tego dokumentu i wprowadzeniu niezbędnych poprawek strategia została ostatecznie zatwierdzona. „Podręcznik kontrolera”, który stanowi praktyczną realizację idei zawartych w strategii, również znajduje się na etapie końcowego opracowywania. W ubiegłym roku również na okres wstępny zatwierdziłem go, po czym po roku obwiązywania, po przeprowadzeniu wnikliwej analizy, zostanie przyjęty już na stałe. W „Podręczniku kontrolera” zebrano standardy i opisy procedur, w tym i widziane od strony metodycznej, co pozwoli na zagwarantowanie jednolitej praktyki i na maksymalne zobiektywizowanie ocen zbieranych w trakcie postępowania kontrolnego. Podręcznik ten ma formę otwartego dokumentu, który może być na bieżąco wzbogacany o doświadczenia Izby. Według mnie stanowi dobrą podstawę stałego rozwoju metodyki kontrolnej NIK. Głównym celem międzynarodowej aktywności w minionym roku było nasze przygotowanie do funkcjonowania w warunkach członkostwa w Unii Europejskiej, a więc pełne dostosowanie się do międzynarodowych standardów. Zadanie to wypełniliśmy dobrze nie tylko naszym zdaniem. W listopadzie roku 2003 bowiem, o czym mówiłem już na tym forum, Komisja Europejska w swoim raporcie stwierdziła, iż Najwyższa Izba Kontroli jest niezależną i profesjonalną organizacją, a jej służby kontrolne zadowalająco kontrolują wszystkie fundusze publiczne i unijne.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MirosławSekuła">Zwracam uwagę na fakt, że odniesiono się też do funduszy unijnych, które kontrolowane są przez Izbę. W ubiegłym roku na stanowiskach kontrolerskich pracowało w Izbie, licząc średnią za cały rok, ponad 1200 osób. Przeważały wśród nich osoby o wieloletnim doświadczeniu zawodowym, posiadające wykształcenie wyższe prawnicze, ekonomiczne, techniczne lub rolnicze. Doborowi tej kompetentnej kadry niewątpliwie sprzyja, wprowadzony w roku 2002, nowy tryb naboru kandydatów do pracy na stanowiskach kontrolerskich. Nabór prowadzony jest w drodze otwartego postępowania kwalifikacyjnego, realizowanego na podstawie publicznego ogłoszenia. Sprostanie wysokim wymaganiom, stawianym NIK jako instytucji zaufania publicznego, byłoby jednak niemożliwe bez umacnia się wśród pracowników etosu służby publicznej. Postawa kontrolera w czasie wykonywania obowiązków służbowych, a także poza służbą, utożsamiana bywa bowiem z postawą ogółu pracowników i z etosem całej Izby. Nigdy dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że kontroler NIK musi kierować się w pracy rzetelnością, odpowiedzialnością, uczciwością i bezstronnością, a niezależność i profesjonalizm w wykonywaniu obowiązków wobec społeczeństwa musi być przedkładany ponad interesy pracowników. Najwyższe standardy zawodowe i moralne, jakie powinni spełniać kontrolerzy, zostały skodyfikowane i włączone do „Podręcznika kontrolera” jako kodeks etyki kontrolera Najwyższej Izby Kontroli. Również ten dokument po roku obowiązywania poddawany jest kolejnej wstępnej ocenie i razem z „Podręcznikiem kontrolera” zostanie zatwierdzony jako ostateczny. Kodeks stanowi zbiór wartości i zasad postępowania, norm i zachowań, którymi winny kierować się osoby pełniące funkcję kontrolera państwowego. W roku 2003 zapisany w ustawie budżetowej budżet Najwyższej Izby Kontroli po stronie wydatków wyniósł 209 mln 200 tys. zł, co stanowiło około 95 proc. w stosunku do projektu uchwalonego przez Kolegium NIK. Realizacja budżetu była poddawana bieżącej analizie i weryfikacji. Pragnę podkreślić, że wykonanie budżetu było także badane przez audytora wewnętrznego, tą samą metodą i z wykorzystaniem tych samych technik, które stosowane są przy badaniach budżetów w instytucjach kontrolowanych przez Izbę. Zespół audytora wewnętrznego, który przedstawił mi wystąpienie pokontrolne, stwierdził, że budżet państwa w części NIK wykonany został legalnie, gospodarnie, rzetelnie i celowo i z kontroli tej otrzymaliśmy ocenę pozytywną. Przypomnę, że w ubiegłym roku, kiedy pierwszy raz dokonywaliśmy tą metodą samokontroli budżetu NIK, uzyskaliśmy ocenę pozytywną z uchybieniami. Uchybienia te zostały następnie zlikwidowane. Chcę też powiedzieć o tak zwanych kwotach zakwestionowanych i odzyskanych. Otóż od lat utrzymują się one na podobnym poziomie i wynoszą od 3 mld zł do 4 mld zł. Od lat też około 300 mln zł wraca do budżetu państwa w efekcie kontrolerskich interwencji. Podkreślić muszę wszakże, iż najważniejsza jest prewencyjna forma naszych kontroli, co oznacza, że osoby, które są przeświadczone o nieuchronności skontrolowania wykonanych przez nie wydatków, znacznie staranniej dysponują publicznymi pieniędzmi. Mimo nieco innego rozłożenia akcentów w roku 2003 główne obszary działalności kontrolnej Izby nie uległy znaczącym zmianom.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MirosławSekuła">Nie zmieniły się bowiem główne problemy, z którymi boryka się nasz kraj. Nie uległy również większym zmianom procesy i zjawiska zachodzące w gospodarce i życiu społecznym. Dlatego też plan pracy na rok 2003 koncentrował się na takich zagadnieniach jak stan finansów publicznych, ze szczególnym zwróceniem uwagi na deficyt i dług publiczny, trwającą restrukturyzację gospodarki, zagadnienia związane z gospodarowaniem majątkiem publicznym oraz problematykę społeczną, w tym na rozwiązania dotyczące problematyki społecznej i ochrony zdrowia, na obronność i szeroko pojęte bezpieczeństwo publiczne, a także na zagadnienia związane z integracją z Unią Europejską. W minionym roku zakończono 175 kontroli, z czego 94 wykonywanych było w ramach kontroli budżetu państwa za rok 2002 oraz 81 innych kontroli planowych. Izba przeprowadziła też liczne kontrole doraźne, badając w ich ramach 238 różnych tematów. Kontrole te w większości były inspirowane wnioskami poselskimi i senatorskimi. Do kierowników kontrolowanych jednostek oraz do właściwych organów administracji państwowej i samorządowej skierowano około 3500 wystąpień pokontrolnych. Podaję tę liczbę, aby zilustrować, ile instytucji corocznie jest kontrolowanych przez NIK. W ciągu minionego roku przedłożyliśmy Sejmowi 170 informacji o wynikach kontroli. W działalności Izby, jak co roku, ważne miejsce zajmowała współpraca z Sejmem. Prezes NIK lub w jego imieniu upoważniony wiceprezes pięciokrotnie w roku ubiegłym występowali na posiedzeniach plenarnych Sejmu, a pracownicy Izby uczestniczyli w 874 posiedzeniach komisji sejmowych. Brali też czynny udział w pracach legislacyjnych. Jest oczywiste, że szczególnie częste kontakty NIK utrzymywała z Komisją do Spraw Kontroli Państwowej. W roku 2003 we wszystkich posiedzeniach tej Komisji, poza tymi, które poświęcone były sprawom wewnętrznym, uczestniczył prezes lub wiceprezes Izby. Kontakty te Izba ceni bardzo wysoko, zwłaszcza, że Komisja to forum, na którym można przedstawiać szczegóły pracy, wyjaśniać stosowane procedury i metodologie prowadzonych kontroli, a także prezentować inne materiały i dokumenty związane z działalnością kontrolną. Dziedziny aktywności publicznej kluczowe z punktu widzenia struktur państwowych znalazły się wśród kontrolnych priorytetów Izby, nakreślonych przez Kolegium NIK na lata 2003–2005. Nie będę ich obecnie omawiał, gdyż stosowne opisy ustaleń oraz szczegóły obrazujące te priorytety zamieszczone zostały w części V przedłożonego państwu sprawozdania. Mimo nowych obszarów zainteresowania główne pola działalności NIK nie uległy zmianie. Niestety, nie zmieniły się też wnioski wynikające z zakończonych kontroli. Dotkliwe konsekwencje może mieć sygnalizowana już od pewnego czasu zarówno przez Najwyższą Izbę Kontroli, jak i przez inne instytucje, niesprawność procesów legislacyjnych wewnątrz administracji rządowej. Izba wielokrotnie już wskazywała na bardzo liczne przypadki niewydawania lub nieterminowego wydawania aktów wykonawczych do ustaw. Często ustawy, które weszły życie, są martwe, ponieważ nie zostały obudowane rozporządzeniami i innymi aktami wykonawczymi. Taki stan rzeczy wywiera niekorzystny wpływ na funkcjonowanie państwa oraz podważa zaufanie obywateli do funkcjonowania jego organów.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MirosławSekuła">Kontrole sfery finansów publicznych wykazały, że niektóre podmioty, w tym wiele jednostek samorządu terytorialnego, nie wykorzystują wszystkich możliwości uzyskiwania dochodów i zwiększania ich. Takie zjawisko dało się na przykład obserwować przy zbywaniu przez gminy nieruchomości komunalnych czy też przy wydawaniu decyzji w sprawie lokalizacji super i hipermarketów. Po raz kolejny zwracamy uwagę, że nie dość szczelny okazał się system ustalania i poboru należności celnych. Podobnie zwracamy uwagę na wady polskiego systemu podatkowego, a głównie na jego niestabilność, nieprzewidywalność i często na niejednoznaczność obowiązujących przepisów prawa. Zwłaszcza niejednoznaczność przepisów powoduje bardzo częste uchylanie decyzji podatkowych wydawanych przez urzędy skarbowe oraz izby skarbowe. Często też stwierdzano brak staranności w gromadzeniu dochodów dla budżetu państwa i dla budżetów jednostek samorządu terytorialnego. Izba wskazuje tutaj na naruszenie norm prawnych oraz wymogów gospodarności w wydatkowaniu środków publicznych. Zarówno finansowanie przedsięwzięć inwestycyjnych, jak i udzielanie dotacji przeznaczonych na naukę, kulturę, oświatę i inne cele, nie wspominając już o zamówieniach publicznych, przebiegało częstokroć z naruszeniem prawa. Badania związane z przekształceniami własnościowymi ujawniły liczne trudności, na które napotyka sam proces. Nie jest to nowe zjawisko, ponieważ problemy na tym tle rysują się od początku transformacji ustrojowej. Spowodowały one, że prywatyzacja i restrukturyzacja nie dają zadowalających efektów. Izba wskazywała wielokrotnie na przewlekłość postępowań, na spory i niejasności kompetencyjne, na nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów oraz na wysokie, a często i zbyteczne koszty prywatyzacji. Do tych zbędnych kosztów należą na przykład wydatki ponoszone na opracowywanie wielu niepotrzebnych analiz i ekspertyz. Często bywa tak, że jedynymi działaniami prywatyzacyjnym w wielu firmach jest opracowanie analiz i ekspertyz, które nie są wykorzystywane w dalszym procesie prywatyzacyjnym. Wszystko to spowalnia procesy restrukturyzacji, zakłóca je i powoduje, że nie w pełni osiągane są strategiczne cele prywatyzacji przedsiębiorstw i spółek, takie jak: unowocześnienie produkcji, napływ nowych technologii i środków na inwestycje czy tez zdobycie nowego rynku zbytu. Nie bez znaczenia jest również niezadowalający w wielu przypadkach efekt finansowy przeprowadzonych prywatyzacji. Ustalenia kontroli jednoznacznie wskazują, że niezwykle pilnym problemem, stanowiącym zagrożenie dla państwa, jest stale rosnący dług publiczny. Jego relacja do PKB rośnie bowiem nieprzerwanie od roku 2003. W roku 2003 państwowy dług publiczny, powiększony o przewidywane wypłaty z tytułu poręczeń i gwarancji, przekroczył w relacji do produktu krajowego brutto pierwszy z trzech progów oszczędnościowych, określonych w ustawie o finansach publicznych, czyli 50 proc. Jednym z czynników powodujących wzrost zadłużenia publicznego był po raz kolejny brak założonych wpływów z prywatyzacji, gdyż ta część deficytu budżetu państwa musiała być pokryta nowym zadłużeniem. Przychody z prywatyzacji w roku 2003 osiągnęły jedynie 40 proc. planowanej wielkości. Zwracamy również uwagę, że w roku 2003 nie wykonano planowanych dochodów podatkowych. Ustalenia kontroli upoważniają nas również do wskazania na występowanie w funkcjonowaniu instytucji publicznych nieprawidłowości, które stwarzają podatny grunt do zachowań korupcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MirosławSekuła">W naszych kontrolach nazywamy to zwiększeniem zagrożenia korupcyjnego. Przypomnę, że do tych korupcyjnych mechanizmów zaliczamy: nadmiar kompetencji w gestii jednego urzędnika, dowolność w podejmowaniu decyzji oraz lekceważenie dokumentacji i sprawozdawczości. Ponadto kładziemy silniejszy niż dotychczas nacisk na słabość kontroli wewnętrznej, a często także na nierówność w dostępie do informacji i na konflikt interesów. Mechanizmem, który uznajemy za szczególnie niebezpieczny, ze względu na dużą częstotliwość jego występowania, jest konflikt interesów. Należy podkreślić, iż konflikt ten wchodzi w grę nie tylko wtedy, gdy urzędnik podejmujący rozstrzygnięcie w jakiejś sprawie działa w osobistym interesie, ale także jeśli istnieje obawa, że tak właśnie może działać wtedy, kiedy w grę wchodzi tylko teoretyczna możliwość, że interes prywatny przeważy nad troską o wspólny interes publiczny. Przeprowadziliśmy w ubiegłym roku kontrolę, która ujawniła, że pracownicy ośrodków doradztwa rolniczego, po godzinach pracy, odpłatnie jako prywatni konsultanci wykonywali zainteresowanym plany przedsięwzięć finansowanych z kredytów objętych dopłatami do oprocentowania ze środków publicznych. A następnie jako funkcjonariusze ośrodków doradztwa opiniowali te sporządzone przez siebie plany. Jest to ilustracja działania mechanizmu, w którym konflikt interesów jest oczywisty i zwiększenie zagrożenia korupcyjnego staje się wysoce prawdopodobne. Do obowiązków Najwyższej Izby Kontroli po wejściu w struktury unijne należeć będzie kontrolowanie wydatków ponoszonych ze środków unijnych. Będziemy też badać, czy stawiane nam do dyspozycji środki nie przepadają albo czy na skutek niemożności dofinansowania z naszej strony lub w efekcie zaniechania środków tych nie musimy zwracać do unijnej kasy. Wejście Polski do Unii i korzystanie z unijnych funduszy oznacza też w niektórych przypadkach przeprowadzenie kontroli przez Europejski Trybunał Obrachunkowy. Istnieje bowiem możliwość, że każdy z krajów członkowskich może dawać swoją asystencję do kontroli prowadzonych przez ETO. Wobec tego przyjęliśmy w Izbie zasadę, że każda kontrola przeprowadzana przez Europejski Trybunał Obrachunkowy będzie się odbywać z taką asystencją. Mamy w tym względzie spore doświadczenia, gdyż dotychczasowe kontrole Europejskiego Trybunału Obrachunkowego również odbywały się przy uczestnictwie naszych kontrolerów. Tyle chciałbym przekazać państwu w ramach ogólnego omówienia działalności NIK w roku 2003. Szczegółowy obraz funkcjonowania Izby zawiera sprawozdanie przygotowane zarówno w formie pisemnej, jak i w postaci przekazu elektronicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#ZdzisławKałamaga">Dziękuję. Przystępujemy do zadawania pytań i zgłaszania uwag.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#BarbaraMarianowska">Dziękuję za tak wyraziste przedstawienie problemów wynikających z działalności Najwyższej Izby Kontroli. Na wczorajszym wspólnym posiedzeniu Komisji próbowano kwestionować pozycję NIK, która wynika przecież z konstytucyjnego zapisu, a także z ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli. Należy pamiętać, że jakakolwiek weryfikacja ustaleń i wniosków Izby może odbywać się wyłącznie zgodnie z przepisami ustawy, co oznacza, że może być realizowana wyłącznie w toku postępowania prowadzonego przez NIK. W związku z tym zaś Sejm nie ma uprawnień do wpływania na proces kontrolny, a także na wyniki kontroli. Wiem, że w tej sprawie Kolegium NIK podjęło stosowną uchwałę, w której mówi się o ochronie niezależności Izby. A ma to doniosłe znacznie, bowiem szereg problemów podejmowanych przez Izbę, spotyka się ze zrozumiałymi, aczkolwiek nie „umocowanymi” w przepisach prawnych protestami. Protesty te dotyczą rzetelności ustaleń Izby. Spotkałam się nawet z próbami odrzucenia informacji NIK, co jest dalece niestosowne i niewłaściwe pod względem prawnym. Dlatego też proszę o szczegółową informację na temat wniosków wpływających do Kolegium. Wiadomo mi, że część tych wniosków została uwzględniona, a część była oddalona w całości. Wnioski te pochodziły od różnych ministrów, których działalność była kontrolowana. Bardzo proszę o podanie pięciu najistotniejszych wniosków, które zostały oddalone w całości przez Kolegium Najwyższej Izby Kontroli. Na str. 21 przedłożonego sprawozdania czytamy, że w roku 2003 Kolegium NIK rozpatrzyło zastrzeżenia do 37 wystąpień podpisanych przez prezesa lub wiceprezesów NIK, podejmując stosowne uchwały oddalające zastrzeżenia w całości, uwzględniające je w części lub w całości. Z tego też względu, mając na uwadze wczorajszą debatę, ponawiam prośbę o podanie pięciu najbardziej charakterystycznych wniosków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#TadeuszGajda">Proponuję, abyśmy jednak jako Komisja do Spraw Kontroli Państwowej działali w sposób umiarkowany, to znaczy, abyśmy nie ochraniali instytucji, która broni się sama. Wczorajszy spór między NIK a rządem według mnie był dość niepoważny, posłowie zaś uczestniczący w wielogodzinnej debacie niczego w sumie nie osiągnęli. W toku wczorajszej debaty dane nam było usłyszeć, że sejmowym Komisjom w zasadzie nie wolno kwestionować tego, co przedkłada im Izba. Wczoraj też powiedziałem, że nie pozwolę, aby wprowadzać jakąś zależność NIK, która jest ciałem konstytucyjnym. Posłowie mają natomiast prawo do przyjęcia informacji przedstawionej przez prezesa Izby albo też, w razie konieczności, do odrzucenia tejże informacji. Ponadto Sejm poza regulaminem rządzi się pewnymi tradycjami i to też należy brać pod uwagę. Nigdzie nie jest na przykład powiedziane, że marszałkiem zostaje przedstawiciel największego ugrupowania, ale taka jest tradycja. Podobnie ma się rzecz z przewodniczącymi sejmowych Komisji. Myślę, że nie będzie przeszkadzać Najwyższej Izbie Kontroli fakt, iż posłowie będą mieli prawo oceny informacji, ale nie protokołu pokontrolnego. Nie możemy bowiem zastępować Kolegium NIK, a przecież były odejmowane takie próby, które zakończyły się bardzo źle dla byłego przewodniczącego Komisji. Chodzi o to, aby zachować umiar. Chcę też powiedzieć, że czasami zachowanie ministrów jest wręcz prowokujące. Mam nadzieję, że po wczorajszej naszej debacie nieco złagodnieje język używany przez rząd wobec Najwyższej Izby Kontroli. Jeśli minister mówi, że NIK kłamie, jest to dalece niestosowne, gdyż stwierdzenie takie należy udowodnić. Używając takich sformułowań można zniszczyć każdą instytucję, niszcząc przy tym autorytet państwa. I jeszcze kilka uwag pod adresem pana prezesa. Otóż wspomniał pan o prywatyzacji i o tym całym procesie, który według Izby budzi wiele zastrzeżeń i nie do końca wypełnia to, co było głównym złożeniem prywatyzacji. Wobec tego przypomnę, że w sali plenarnej postawiono ministrowi gospodarki pytanie na temat m.in. zarobków osiąganych w Orlenie. Jest to jeden z tematów bulwersujących, przy powszechnym braku środków, opinię publiczną. Tłumaczenie ministra, że Skarb Państwa nie ma pakietu kontrolnego ani większego wpływu na to, co dzieje się w spółce z dużym udziałem Skarbu Państwa, jest dla mnie nie do przyjęcia. Chodzi bowiem o to, że gdy „zderzy się” podmioty wchodzące w tę spółkę, to okaże się, że jednak w różnych miejscach, pod różnymi nazwami występuje tam Skarb Państwa. Jeżeli nie ma ani możliwości, ani też chęci dla ustalenia przez przedstawicieli Skarbu Państwa rzeczywistego reprezentowania interesów Skarbu Państwa, to jest to po prostu skandal. Dlatego też interesuje mnie, czy Najwyższa Izba Kontroli odnotowuje takie sytuacje i czy w jakiś sposób próbuje im przeciwdziałać. Bywa tak, że przedstawiciele Skarbu Państwa zasiadający w radach nadzorczych, otrzymujący olbrzymie pieniądze, zachowują się tak, jakby działali nie na rzecz Skarbu Państwa, lecz przeciw niemu. Prosiłbym też o wyjaśnienie, czy są to tylko sporadyczne, czy też nagminne przypadki. Dzisiaj minister rozkładał ręce, tłumacząc, że nie bardzo może na to wpływać, choć wskazano mu instrumenty umożliwiające podjęcie stosownych działań. Prywatyzacja poszła w takim kierunku, że inwestorom strategicznym chodziło głównie o to, aby za wszelką cenę osiągnąć pakiet kontrolny nad firmą. Oczywiście, wiele zależy od sposobu sporządzenia umowy, ale wystarczy 51 proc. udziałów, aby posiąść własność całej firmy, a reszta to tylko pozoranci w całym procesie zarządzania.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#TadeuszGajda">Myślę, że z taką sytuacją bezwzględnie trzeba coś zrobić. Wiemy, że akcje Skarbu Państwa są następnie odsprzedawane w różny sposób, ale jest to działanie chaotyczne, nie pozwalające otrzymać za nie odpowiedniej ceny. W chwili obecnej mamy jeszcze kilka „rodzynków” gospodarki narodowej przeznaczonych do sprywatyzowania. A zatem warto się zastanowić, jakie należałoby podjąć działania, aby umowy i plany prywatyzacyjne ukierunkować w taki sposób, żeby prywatyzowane firmy dobrze sprzedać. I sprzedać je w takim pakiecie i w taki sposób, żeby nie pozostać z czterdziestoma dziewięcioma procentami akcji w ręku, które w rzeczywistości będą miały jedną dziesiątą swojej prawdziwej wartości, a to dlatego, że ich właściciele nie będą mogli odgrywać większej roli w podejmowaniu decyzji o majątku firmy. Chciałbym potwierdzić spostrzeżenia wynikając z kontroli ośrodków doradztwa rolniczego, gdyż sam wielokrotnie zwracałem uwagę na tę kwestię. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że pracownicy ośrodków niewiele zarabiają, jednak sporządzanie prywatnie biznesplanów przybrało charakter masowy. Ostrzegałem już wcześniej, że w całej, wielkiej i złożonej, procedurze Unii Europejskiej zjawisko to może mieć olbrzymie konsekwencje, bo w całym tym procederze wszystko to, co tylko da się zakwestionować, zostanie zakwestionowane, a to oznacza, że środki po prostu trzeba będzie zwrócić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JanuszKrasoń">Cieszy mnie, że rok ubiegły był dla Najwyższej Izby Kontroli rokiem obfitującym w kontakty międzynarodowe. Kontakty te szczególnie ważne są z tego powodu, że rozpoczęliśmy funkcjonowanie w nowym organizmie europejskim. Dlatego proszę o informację, czy obecnie NIK „dotyka” problemów związanych z naszą obecnością w Unii Europejskiej - wszak prowadzone są określone procedury, korzystamy ze środków unijnych, a także stykamy się z prawem europejskim. Pierwsze miesiące naszego członkostwa odcisną piętno na naszej przyszłości we wspólnocie. Jeśli, zwłaszcza w sferze finansowania, stworzymy bezpieczne mechanizmy i nie będziemy popełniali błędów, to środki unijne będziemy „konsumowali” w sposób harmonijny. Natomiast jeśli od samego początku będziemy uchybiali prawu, to czeka nas marna perspektywa. To dobrze, że NIK dostrzega ten problem i że już w roku 2003 kwestie te były podejmowane. Interesuje mnie natomiast, czy w chwili obecnej Izba podejmuje działania kontrolne związane z wykorzystaniem środków unijnych po 1 maja 2004 roku. Drugim bardzo ważnym problemem w działalności Izby w roku ubiegłym było doskonalenie działalności kontrolnej, co polegało m.in. na wprowadzeniu „Podręcznika kontrolera”. Chciałbym się dowiedzieć, czy zostały ujednolicone wszelkie procedury, czy nie ma pewnej dowolności w ich stosowaniu. Bardzo cenna niewątpliwie jest misja i wizja nakreślona przez Izbę, odczuwam natomiast pewien niedosyt w obszarze informacji dotyczących pozyskiwania nowej kadry i jej doskonalenia. Oczywiście, w sprawozdaniu zamieszczony został opis aplikacji dla nowo przyjętych kontrolerów, wymienione zostały kursy i szkolenia, seminaria i różnorakie wyjazdy, jak również wymiar zajęć dydaktycznych przewidzianych dla każdego kontrolera, jednakże prosiłbym o poszerzone informacje na ten temat. Chodzi bowiem o to, że poza procedurami, podręcznikami i ujednoliconymi mechanizmami największe znaczenie odgrywa profesjonalna kadra. Z tego też względu prosiłbym o wyjaśnienia, jakie kryteria obowiązują przy jej naborze. Jakiś czas temu uczestniczyłem w przygotowaniu programu naboru pracowników do Państwowej Inspekcji Pracy. W programie tym zamieściliśmy nawet psychologiczny model sylwetki potencjalnego inspektora pracy. Kandydaci, przed przystąpieniem do procedur rekrutacyjnych, przechodzili odpowiednio sformułowane testy. Chodzi bowiem o to, że inspektor pracy musi być odporny na pewien rodzaj stresu, musi też mieć określone cechy osobowościowo-charakterologiczne, które pozwolą na zachowanie neutralności. Dlatego też chciałbym, aby pan prezes powiedział nieco więcej na ten temat, gdyż to niezmiernie ważna sprawa. Sama procedura i mechanizmy nie załatwią wszystkich problemów bez czynnego udziału zaangażowanej kadry. Oczywiście, w NIK nie mogą pracować ludzie bardzo młodzi i dlatego 80 proc. pracowników Izby to ludzie w dojrzałym wieku, z nieodległą perspektywą emerytury. I dlatego nabór kadry w chwili obecnej jest problemem bardzo ważnym. Chciałbym także uzyskać więcej informacji na temat czerpania w NIK wiedzy w sprawach wymagających wysokich kompetencji eksperckich.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JanuszKrasoń">Rozumiem, że Kolegium samo w sobie jest ogromnym potencjałem eksperckim, ale życie jest bardzo dynamiczne i w związku z tym pojawiają problemy wymagające posiadania coraz obszerniejszej wiedzy o charakterze specjalistycznym. Wobec tego kontrolerzy, Kolegium, prezes, wiceprezesi i dyrektorzy departamentów stykają się z niestandardowymi sytuacjami. A zatem byłoby interesujące usłyszeć, w jaki sposób Izba rozstrzyga te nietypowe zjawiska, czy poza potencjałem, który tkwi w samej Izbie, jest jeszcze jakiś szerszy obszar ekspercki, z którego NIK korzysta w swojej działalności? I jeszcze kilka słów w odniesieniu do spraw podjętych przez przedmówców. Otóż prezes Mirosław Sekuła, omawiając kwestię prywatyzacji, powiedział o wielkiej liczbie różnego rodzaju analiz oraz ekspertyz, które w procesach prywatyzacyjnych nie są w ogóle wykorzystywane. Co prawda nie wiem dokładnie, czego te ekspertyzy dotyczą, jednak chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż w „drobnych” procesach prywatyzacyjnych bardzo istotną rolę odgrywają partnerzy społeczni. Czasami partnerzy ci pomagają w procesach prywatyzacyjnych, ale częściej starają się je blokować lub wyrażają wobec nich sprzeciw. Polskie społeczeństwo w zasadzie jest przeciwne prywatyzacji, czuje przed nią lęk. Większość ludzi uważa, że państwowe, nawet podupadłe firmy można by ratować, choćby po to, aby zachować miejsca pracy. Bardzo często bywa tak, że ci, którzy przystępują do przygotowywania jakiejś ścieżki prywatyzacyjnej na najniższym poziomie, na przykład w terenowym oddziale PKS, po to, aby przekonać związki zawodowe, pracowników oraz lokalną społeczność do podejmowanych działań, wykonują różnego rodzaju opracowania i ekspertyzy. Taki właśnie może być powód sporządzania wielkiej liczby różnorakich opracowań, które w procesie prywatyzacyjnym nie odgrywają żadnej roli. Nie usprawiedliwiam tego typu działań, ale muszę uwzględnić fakt, iż „zachwiania” w przeprowadzaniu prywatyzacji na najniższym szczeblu powodowane są niekiedy przez partnerów społecznych. Proszę również o informację, czy obecnie czynione są „zamachy” na neutralność Najwyższej Izby Kontroli, czy w ogóle można mówić o tego typu niebezpieczeństwie. A może to normalne, że w życiu publicznym na tak wysokim poziomie czasami dochodzi to sytuacji, które można określić jako kłopotliwe. A może to wszystko po prostu wiąże się z ze sprawą kultury politycznej? Chyba tak naprawdę nie można jednoznacznie przesądzić, czym może się zająć sejmowa Komisja, a czym nie. Jedno jest wszakże pewne i tego należy bronić - że nie wolno dokonywać oceny rozstrzygnięć Izby, tak jak nie wolno komentować wyroku niezawisłego sądu. Jeśli sąd coś orzeknie, jest to wynikiem autonomicznej decyzji podjętej przezeń sąd, a zatem orzeczenie nie podlega dyskusji. Jeśli Najwyższa Izba Kontroli, realizując swoje zadania ustawowe przy właściwym wykorzystaniu posiadanych instrumentów, rozstrzygnie jakąś sprawę, to rozstrzygnięcie to również nie podlega ocenom. Natomiast na pewno należy dyskutować o problemach, które wynikają z tego rozstrzygnięcia. I tak przedmiotem pracy obradujących wczoraj na wspólnym posiedzeniu trzech Komisji nie powinien być efekt pracy NIK, a problem, który się pojawił.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JanuszKrasoń">Powinniśmy dyskutować, czy istniało zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego kraju w świetle tego, co zauważyła Izba. Z kolei Komisja do Spraw Kontroli Państwowej mogłaby przeanalizować proces postępowania NIK, ocenić, czy był on zgodny z procedurą itd. Uważam, że do problemu tego powinniśmy podchodzić z należytym umiarem, gdyż sprawy podobnego typu będą się siłą rzeczy pojawiały jeszcze nieraz. Przypominam, że przy okazji dyskusji na temat Skarbu Państwa i badania „Raportu otwarcia” poseł Józef Zych proponował zorganizowanie spotkania Komisji do Spraw Kontroli Państwowej, na które zostałoby zaproszone Prezydium Sejmu, aby podjąć próbę dyskusji na temat regulaminu, a także na temat tego, co marszałek może przesyłać do Komisji, a czego nie. W moim przekonaniu najlepszym rozwiązaniem byłoby inne sformułowanie przesłanego do Komisji zlecenia. Nie byłoby żadnego problemu w sytuacji, w której zajęlibyśmy się kwestią bezpieczeństwa energetycznego państwa na tle dostaw do Polski gazu na przestrzeni ostatnich lat. Jednym zaś z pomocniczych materiałów byłyby wyniki kontroli przeprowadzonej przez Izbę, drugim zaś na przykład informacje przekazane przez Ministerstwo Skarbu lub Ministerstwo Gospodarki. Po prostu o tym dyskutowalibyśmy. Gdyby w trakcie dyskusji pojawiły się wątpliwości, należałoby się zająć procedurą przeprowadzenia kontroli, gdyż mamy prawo porozmawiać o sprawach formalnych. Komisja po prostu zajęłaby określone stanowisko, przygotowując dezyderat. Po uzyskaniu odpowiedzi mielibyśmy orientację, czy rzeczywiście pojawiło się zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju lub czy dopuszczono się uchybień w tym względzie. Wydaje mi się, że jest to nieco szerszy problem. Nie możemy doprowadzać do sytuacji, w której okopiemy się po dwóch stronach barykady, co oznacza, że opozycja ustawi się po stronie NIK i będzie uderzała w rząd, koalicja zaś, stojąca za rządem, będzie biła w NIK, gdyż to do niczego nie doprowadzi. Jest to, jak już wcześniej zaznaczyłem, szerszy problem, na który też należy szerzej spojrzeć. Poseł Tadeusz Gajda ma rację, mówiąc, że najwyższym organem władzy w Polsce jest Sejm, a zatem nie można z góry powiedzieć, że Sejm czegoś nie może. Oczywiście, nie może podważać prawomocnego wyroku sądowego i kwestii rozstrzygniętej już przez Najwyższą Izbę Kontroli, choć można do woli dyskutować zarówno o wyroku, jak i o tym, co robiła NIK. I już na zakończenie pragnę podkreślić, iż corocznie w NIK ponad 30 proc. budżetu przeznacza się na informatykę, co jest wybraniem właściwego kierunku i myślenia o charakterze przyszłościowym, bo informatyka to przyszłość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AdamSosnowski">Myślę, że sprawozdanie z działalności Najwyższej Izby Kontroli, praktycznie rzecz biorąc, wyczerpuje całość zagadnień. Myślę też, że Komisja będzie miała do tego dokumentu pozytywny stosunek i że nie będzie innych opinii w tej kwestii. Jeśli zaś chodzi o wczorajszą dyskusję, mam pytanie do pana prezesa. Otóż ustawodawca tak usytuował NIK, że jest ona w pewnych sprawach najwyższym sędzią, ale też wyłączył z jej kompetencji badanie celowości działań samorządu. Oznacza to, że kontrolerzy NIK nie pytają, czy celowe było na przykład budowanie drogi przecinającej gminę, nie orzekają też, czy środki samorządowe powinny być przeznaczone na budowę oczyszczalni czy też deszczowni. Dlatego też prosiłbym o wyjaśnienie, czy pan prezes nie ma kłopotów z badaniem celowości w sytuacjach, w których określone sprawy wykraczają poza kompetencje samorządu i czasami są wręcz elementem polityki państwa. Chodzi bowiem o to, iż wczoraj padło stwierdzenie, że każde negocjacje, których finałem jest jakieś ustępstwo, są zdradą państwa. A zatem interesuje mnie, czy wszędzie tam, gdzie mamy od czynienia z decyzjami o charakterze politycznym, badanie celowości nie nastręcza Izbie kłopotów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AndrzejOtręba">Sprawozdanie obrazuje ogrom pracy wykonywanej przez Najwyższą Izbę Kontroli i nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że powinno zostać ocenione w sposób pozytywny. Już kolejny raz rozpatrujemy sprawozdanie z działalności Izby i na przykład w roku ubiegłym taki dokument uzyskał bardzo wysoką ocenę Komisji. Również wszystkie kluby w toku sejmowej debaty przychyliły się do takiej oceny. Ponadto od czasu badania „Raportu otwarcia” przewija się wątek niezależności NIK i podejmowania prób zamachu na jej niezależność. Przypominam, że w Komisji toczyliśmy boje o to, co nam wolno, a czego nie wolno i staraliśmy się odpowiedzieć na pytanie, czy podejmowanie w tym względzie jakichś działań miałoby wpływ na obniżenie autorytetu Izby. Otóż uważam, że utrzymanie autorytetu jest sprawą samej NIK, która cieszy się przecież wysokim autorytetem i myślę, że nawet dyskusja w Komisji na temat działań Izby nie ma na to wpływu. Pojawiają się natomiast pewne wątpliwości, które są również moim udziałem, a zrodziły się w toku wczorajszego posiedzenia trzech Komisji. Jak wiemy, powołana zostanie podkomisja, która coś ustali, coś zaopiniuje, następnie zaś Komisja ustosunkuje się do tych ustaleń. I tu rodzi się kolejna wątpliwość, czy przyjęcie przez Komisję krytycznych wniosków podkomisji można rozpatrywać w kategoriach ewentualnego zamachu na niezależność Izby. Otóż od razu odpowiem, że nie można. W poprzedniej kadencji Sejmu właśnie po to została powołana Komisja do Spraw Kontroli Państwowej, aby rozstrzygać takie kwestie, nie ma bowiem ludzi nieomylnych, a NIK tworzą ludzie. A więc zrozumiałe, że ludzie ci w procedurach kontrolnych mogą dopuścić się pewnych uchybień. Dlatego uważam, że rolą Komisji jest m.in. mówienie o tym, iż w pewnym ogniwie procesu kontrolnego doszło do jakiegoś uchybienia. Jeśli po przedłożeniu przez NIK informacji reprezentanci rządu stwierdzają, że w toku sporządzania tej informacji nie zostały uwzględnione określone dokumenty, wówczas opinię tę należy zweryfikować. Jeśli okaże się, że uwagi rządu były zasadne, trzeba by się zastanowić, jaki ma być dalszy ciąg sprawy i rozstrzygnąć, czy Sejm bądź sejmowe Komisje mają prawo zwrócić uwagę Najwyższej Izbie Kontroli, czy powinny zapytać, co spowodowało, że określone dokumenty nie zostały uwzględnione i zorientować się jak to będzie w przyszłości. Ponadto czasami bywa tak, że NIK zakończy kontrolę, przy czym wnioski jeszcze nie są sformułowane, natomiast media wiedzą już dosłownie wszystko. Oznacza to, że jednak gdzieś są przecieki, że informacje wydostają się poza Izbę. Dzieje się tak zresztą nie tylko w NIK, podobnie jest np. w wypadku prokuratur i innych instytucji, nawet z sądów wydostają się tajne z założenia informacje. Tak było i w odniesieniu do „Raportu otwarcia”, kiedy do prasy dostały się informacje jeszcze przed zakończeniem badania tego dokumentu. Efekt jest taki, że opinia publiczna w sytuacji, w której ustalenia pokontrolne odbiegają od rewelacji podanych z wyprzedzeniem przez prasę, jest zdezorientowana i formułuje różnorakie mylne opinie na temat opublikowanych ostatecznych ustaleń. Dlatego też interesuje mnie, jak pan prezes zamierza chronić NIK przed przeciekami. Jest jeszcze jedna spraw wymagając komentarza. Otóż w trakcie swojego ostatniego wystąpienia w Sejmie wiceprezes NIK Krzysztof Szwedowski powiedział, iż jeśli chodzi o negocjacje dotyczące zaopatrzenia Polski w gaz, dopuszczono się wielu uchybień i rażących naruszeń procedury, jednak NIK nie zamierza w tej sprawie składać zastrzeżeń.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#AndrzejOtręba">Jeśli publicznie formułuje się zarzuty wobec premiera, wicepremierów oraz ministrów, a nie ma żadnego dalszego ciągu, to przeciętny obywatel podejmuje podejrzenia, że coś w tym wszystkim jest nie w porządku. Z tego też powodu sugeruję, aby jednak na przyszłość zastrzeżenia takie były inaczej formułowane. Kolejną sprawą jest rozpatrywanie zawiadomień kierowanych przez NIK do prokuratury. Otóż z przedłożonego nam sprawozdania wynika, że dużo z tych zawiadomień w ogóle nie jest rozpatrywanych, sporo też się umarza. Interesuje mnie, jaka może być przyczyna stanu rzeczy, w którym NIK stwierdza przestępstwo, natomiast prokurator pisze, iż przestępstwa nie było. Skąd bierze się tak znaczna rozbieżność ocen?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#ZdzisławKałamaga">Ja z kolei prosiłbym pana prezesa, aby zechciał powiedzieć kilka słów o tak zwanych kontrolach równoległych. Mówię o tym, ponieważ podczas spotkania z prezesem ukraińskiego najwyższego organu kontroli dowiedziałem się o bardzo interesującej inicjatywie, dotyczącej kontroli przejść granicznych i kontroli celnej. A zatem proszę o informację, ile takich kontroli się przeprowadza i jakie są ich efekty. W nawiązaniu do wystąpień przedmówców, którzy poruszali kwestię wykorzystania procedur w zakresie składania zastrzeżeń, prosiłbym o podanie, jaką formę mają te zastrzeżenia i na ile wykorzystywane są w całej procedurze kontrolnej przez podmioty podlegające kontroli. Wydaje się bowiem, że mniej byłoby konfliktów i rozmaitych interpretacji, gdyby kontrolujący wykorzystywali do końca należne im na mocy prawa procedury. Mam też uwagę natury ogólnej, którą udokumentuję konkretnym przykładem. Otóż w sprawozdaniu, w dziale poświęconym działalności kontrolnej NIK, pod nagłówkiem „Kontrola rządowego raportu otwarcia” czytamy między innymi: „Na łamach prasy raportu bronił głównie były minister skarbu państwa, zarzucając Izbie stronniczość i upolitycznienie. Zwracano jednak uwagę, że nie przedstawił merytorycznych argumentów, które miałyby świadczyć o prawdziwości tej tezy. Po odrzuceniu przez sejmową Komisję Skarbu Państwa informacji o wynikach kontroli NIK Biuro Prasowe wydało komunikat, że Izba przyjęła je jako polityczny komentarz do tych wyników”. Otóż w tej kwestii zapewne każdy z nas pozostał przy swoim zdaniu. Natomiast chciałbym prosić, aby w sprawozdaniu, przy okazji opisywania jakiegoś zjawiska, nie zamieszczać takich stwierdzeń jak zacytowane powyżej. Nie można bowiem utrzymywać, że skoro Komisja Skarbu Państwa odrzuciła informację, działanie to miało charakter polityczny. A gdyby Komisja Skarbu Państwa przyjęła ową informację, czy nie miałoby to wymiaru politycznego? Również takie pytanie można by postawić. Komisja do Spraw Kontroli Państwowej nie wchodzi w kompetencje ustaleń kontrolnych i nie komentuje ich pod względem merytorycznym. Od tego są ewentualnie sejmowe Komisje branżowe. My możemy najwyżej rozstrzygać, czy zachowane zostały stosowne procedury. Tematu tego nie będę zgłębiać, gdyż wszyscy wiedzą, o co chodzi. W sprawozdaniu, w sekwencji dotyczącej kontroli rządowego „Raportu otwarcia” czytamy między innymi: „Inicjatywom NIK towarzyszyła raczej sprzyjająca atmosfera, wydaje się, że zauważono, iż NIK nie z własnej woli znalazła się w sytuacji konfrontacyjnej. Być może, nagłośnienie walki o niezależność wpłynęło na poprawę notowań NIK i utrwaliło w świadomości społecznej wizerunek instytucji dbającej zarówno o interesy kraju, jak i zwykłego obywatela”. Otóż nie chciałbym jako poseł pracujący w sejmowej Komisji do Spraw Kontroli Państwowej, aby tego typu zdarzenia przyczyniały się do budowy autorytetu. Według mojej opinii tak być nie powinno. Były, są i będą również w przyszłości rozdźwięki między podmiotem kontrolowanym a kontrolującym, co nie ulega wątpliwości. Dzieje się tak dlatego, że NIK stwierdza określone fakty, ale stwierdzając je, również je interpretuje. Wielokrotnie już na posiedzeniach Komisji odwoływałem się do osobistych doświadczeń z kontroli, jakiej zostałem poddany jako prezydent miasta.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#ZdzisławKałamaga">Cała rzecz polegała na tym, że nie czekając na uprawomocnienie się pozwolenia na budowę, rozpocząłem inwestycję na podmokłym terenie, bez wymaganego dokumentu. Gdybym zaś czekał na otrzymanie pozwolenia, prace mogłyby ruszyć dopiero w październiku, co spowodowałoby z pewnością utopienie kilku koparek. Wtedy Najwyższa Izba Kontroli, zresztą zupełnie słusznie, mogłaby oskarżyć mnie o niegospodarność. W tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z kwestią interpretacyjną. Chodzi bowiem o to, że miałem do wyboru albo rozpoczęcie budowy bez pozwolenia, albo oczekiwanie na ten dokument ze skutkami, o których mówiłem. Musimy sobie zdawać sprawę z faktu, iż rozbieżności pomiędzy racjami obydwu stron, to jest kontrolowanego i kontrolującego, zawsze będą się pojawiały, gdyż inaczej być nie może. Rzecz tylko w tym, abyśmy potrafili to wszystko wypośrodkować w sposób rozsądny. Czasami daje się słyszeć opinie, że czyniony jest zamach na niezależność Najwyższej Izby Kontroli. Jednak ja utrzymuję, iż nikt nie czyha na niezależność Izby, wszystko zaś zależy od naszej kultury politycznej i znajomości tematu. Wczoraj bardzo uważnie słuchałem wystąpień podczas wspominanego dziś kilkakroć posiedzenia i daję sobie głowę uciąć, że połowa zabierających głos posłów ma takie pojęcie o dywersyfikacji dostaw gazu - którą rozumieją być może jako deratyzację albo demobilizację - jak ja o pyle księżycowym. Czasami odnoszę wrażenie, iż żaden z materiałów przedłożonych posłom nie został dokładnie przeczytany, gdyż poza kilkoma nielicznymi przypadkami nie usłyszałem wystąpienia merytorycznego. To nieszczęście, o którym powinniśmy szczerze porozmawiać. Być może zresztą owa niewiedza wynikała stąd, że Komisja była dopiero na wstępnym etapie rozpatrywania problemu i dlatego odniosłem takie wrażenie. W pełni zgadzam się ze stwierdzeniem jednego z posłów, iż należy dyskutować o problemie i o sposobie jego rozwiązania, a nie o ustaleniach, które wynikają z określonych liczb, faktów i dokumentów. Wtedy będziemy na bardzo dobrej drodze. A może byłoby użyteczne, aby od czasu do czasu NIK zorganizowała konferencję prasową i powiedziała, że w Rzeczypospolitej są obszary, w których dzieje się dobrze. Bo na pewno są takie obszary. Wiadomo bowiem, że gdy jest dobrze, media milczą jak zaklęte, ale niech no tylko coś się zacznie walić, podnosi się medialny szum. Przypominam sobie np. telewizyjne wystąpienie jednego z wiceprezesów Najwyższej Izby Kontroli, który stwierdził, że przetarg na kołowy transporter opancerzony odbył się zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi zasadami. Natychmiast odezwali się oponenci, którzy opierając się na technicznych szczegółach, podważali zasadność kupna tego pojazdu. Może gdyby było więcej pozytywnych przykładów, media przywykłyby do nich. Obecnie wszyscy żywią chyba przekonanie, że NIK odzywa się publicznie wtedy, gdy dzieje się źle. A są przecież przypadki, o których warto pisać i mówić, jak choćby ten, że budżet wykonany został wzorowo i temu podobne. W przeciwnym wypadku znajdziemy się w błędnym kole krytyki i negatywnych ocen.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ZbigniewNowakniez">W jednym ze swoich wystąpień pan prezes stwierdził, że są lepsze i gorsze delegatury Izby. Nie nalegam, aby je wymieniać, chciałbym się natomiast dowiedzieć, czy coś się zmieniło w tym zakresie. Ponadto interesuje mnie, czy NIK stosuje taką taktykę, że w przypadku lokalnych kontroli Izba wysyła kontrolerów z innych delegatur. Nie ukrywam, że znam takie wypadki, w których terenowe delegatury starają się w określonych sytuacjach w ramach kontroli koordynowanych uniknąć kontrolowania „swojej” części.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#ZbigniewNowakniez">Proszę pana prezesa o ustosunkowanie się do uwag zgłoszonych w dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MirosławSekuła">Odpowiedzi i wyjaśnienia chciałbym podzielić na dwie części. Najpierw odniosę się do tego, o czym mówiła posłanka Barbara Marianowska i do czego w zasadzie nawiązywał każdy z mówców, czyli do tego, jak postępować z informacjami czy w ogóle z materiałami Najwyższej Izby Kontroli. Myślę, że rzecz jest stosunkowo prosta, pod warunkiem, że się ją odpowiednio naświetli. Otóż bardzo istotną podstawą każdego państwa prawa jest autonomiczność, zwłaszcza instytucji konstytucyjnych. Z autonomiczności zaś wynika, że materiał, który jest własnością danej instytucji, stanowi jej własność do samego końca. I właśnie instytucja za niego odpowiada, co oznacza, że nikt nie może na ten materiał wpływać ani też w nim „grzebać”. Natomiast oceniać może go każdy, bo każdy ma do tego prawo. Od razu też chcę powiedzieć, na co mam wiele ekspertyz prawnych, że Komisja Skarbu Państwa złamała regulamin Sejmu, złamała też ustawę o Najwyższej Izbie Kontroli i wszelkie zasady, głosując za przyjęciem lub odrzuceniem informacji Izby. A stało się tak dlatego, iż taka procedura przewidziana jest specjalnie dla Sejmu w przypadku informacji i sprawozdań rządu oraz tych instytucji, które są organami Sejmu. Proszę przypomnieć sobie dyskusję nad sprawozdaniem Komisji Śledczej oraz ekspertyzy konstytucyjne, które mówią jednoznacznie, że sprawozdanie Komisji Śledczej jest integralną własnością tej Komisji. W związku z tym to właśnie Komisja Śledcza ma obowiązek ustalić treść tego sprawozdania, a inne organy, mimo że Komisja jest organem Sejmu, nie mają prawa go zmieniać. Mogą natomiast się nim zajmować. Z tego wynika, że informacja przedstawiana przez Najwyższą Izbę Kontroli jest własnością Najwyższej Izby Kontroli, a wobec tego poddanie jej głosowaniu o przyjęcie lub odrzucenie jest próbą uchwalania autonomicznego dokumentu Najwyższej Izby Kontroli. Myślę, że poza tym, iż nie istnieje taka możliwość prawna, nie ma potrzeby przeprowadzania głosowania nad informacją Izby, bo przecież każda Komisja może wypowiadać się w formie uchwał. W uchwale może znajdować się odniesienie do dokumentów różnych instytucji państwa, nawet do wyroku sądu. Komisja Sprawiedliwości nie może zmienić wyroku sądu i wie, że tego nie może zrobić, ale w swojej uchwale może odnosić się do niektórych wyroków, budzących jej wątpliwości lub aprobatę. To w sumie proste. Jest mi bardzo przykro, że prowadzący posiedzenie przewodniczący Komisji Skarbu Państwa nie zinterpretował prawidłowo regulaminu Sejmu, bo nic by się nie stało, gdyby Komisja w swojej uchwale stwierdziła, że nie podziela zdania zawartego w informacji Najwyższej Izby Kontroli. Wówczas zachowana zostałaby integralność naszego dokumentu oraz integralność NIK, natomiast Komisja mogłaby się wypowiedzieć w takim zakresie, w jakim regulamin Sejmu jej na to pozwala. A więc uważam, że mieliśmy do czynienia z „wpadką” proceduralną, nie tyle spowodowaną złą wolą, ile po prostu nieprzeanalizowaniem przed rozpoczęciem dyskusji na forum Komisji wszystkich aspektów utrzymania autonomiczności poszczególnych instytucji. I uważam, że taka interpretacja jest ze wszech miar prawidłowa. Od dłuższego już czasu zbieram ekspertyzy na ten temat i mogę stwierdzić, że upoważniają mnie do tego, aby poddać pod rozwagę Komisji takie właśnie procedowanie. Uwaga ta odnosi się również do sprawozdań składanych Sejmowi. Muszę powiedzieć, iż specjalnie przyszedłem do Sejmu, aby wysłuchać sprawozdania, które przed dwoma tygodniami składał rzecznik praw obywatelskich. Widziałem, jak profesor Andrzej Zoll zżymał się, komentując z trybuny głosy, w których posłowie stwierdzali: „I w związku z tym nasz klub będzie głosował za przyjęciem sprawozdania z działalności rzecznika praw obywatelskich”. Oczywiście, marszałek Sejmu nie popełnił błędu, gdyż wcześniej został uprzedzony przez rzecznika oraz przez konstytucjonalistów, co go wyczuliło na dyskusję, która odbyła się nad sprawozdaniem Komisji Śledczej.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#MirosławSekuła">W całej tej sprawie chodziło o to, że informacja składana przez rzecznika praw obywatelskich jest własnością Urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich. Wobec tego rzecznik przedstawia tę informację, następnie odbywa się nad nią dyskusja i na tym wszystko się kończy. Natomiast w uchwale Sejm może zwrócić uwagę rzecznikowi na te sprawy, które zdaniem Sejmu są prowadzone w sposób niewłaściwy. Przypomnę, że również w odniesieniu do Najwyższej Izby Kontroli taka droga została wykorzystana i w roku 2000 Sejm podjął uchwałę dotyczącą Izby. Natomiast ja udzielałem wyjaśnień, co Izba zrobiła w ramach reakcji na ową uchwałę. A więc jest to droga jak najbardziej normalna i szanująca zasadę autonomiczności szczególnie tych instytucji, które oparte są na Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Zwracałem uwagę marszałkowi Józefowi Oleksemu i marszałkowi Markowi Borowskiemu, że błędem było głosowanie przez Sejm w roku 2002 wniosku, który zgłosił poseł Krzysztof Filipek o odrzucenie sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli. Opierając się na ekspertyzach konstytucyjnych w sprawie tego głosowania, zwróciłem się po tym głosowaniu do marszałka Marka Borowskiego, stosowne pismo przekazałem również marszałkowi Józefowi Oleksemu. Uważam, że jeżeli Sejm zechce wskazać nieprawidłowości w funkcjonowaniu jakiejś instytucji w państwie, to ma do tego prawo, jednak prawo to może egzekwować, jak już powiedziałem, w drodze wystosowania odpowiedniej uchwały. Ta sama zasada moim zdaniem powinna być również przeniesiona na poziom sejmowych Komisji. Sejmowa Komisja ma prawo stwierdzić, iż nie podziela stanowiska Najwyższej Izby Kontroli, gdyż ma zupełnie inne zdanie w określonych sprawach, jednak głosowanie nad informacją jest przyjmowaniem tej informacji jako własnej. I właśnie do podejmowania tego typu działania nie ma prawa żadna instytucja w stosunku do innej instytucji, jeśli instytucje te są rozdzielne. Myślę, że do sprawy tej będziemy niejednokrotnie wracać, gdyż wyjaśnienie sobie stanowisk i ustalenie trybu pozwoli na uniknięcie całego szeregu zadrażnień. Gdyby tak było, nie doszłoby do zupełnie niepotrzebnej szarpaniny nerwów i wzajemnego targania autorytetu, jak to się stało w roku ubiegłym w relacji Sejm - Najwyższa Izba Kontroli. Ubolewam, że stało się tak, choć do końca starałem się zapobiec takiemu rozwojowi wydarzeń. Na ręce pana przewodniczącego składam prośbę o to, aby taką dyskusję na poruszany temat, z udziałem Prezydium Sejmu, przeprowadzić w szerszym wymiarze i aby jej efekty zostały następnie przeniesione na inne organy Sejmu. Dodam, że w Najwyższej Izbie Kontroli taka dyskusja prowadzona jest permanentnie. Myślę, że trzymanie się takich reguł wypełni wszystko to, o czym mówiła posłanka Barbara Marianowska i stworzy organom Sejmu możliwość wypowiedzenia się, jeżeli zechcą zająć stanowisko w danej sprawie. W takich uwarunkowaniach będzie się można wypowiadać o określonych instytucjach bez naruszania zakresu ich działania. Przejdę teraz do kolejnych państwa wypowiedzi. I tak, jeśli chodzi o sprawy prywatyzacji, podniesione przez posła Tadeusza Gajdę, stwierdzić muszę, że zarówno zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, jak i moim prywatyzacja obarczona jest grzechem pierworodnym. Przypomnę, że w roku 1992, kiedy powstawały jednoosobowe spółki Skarbu Państwa, ich twórca mówił, że są po to tworzone, aby jak najszybciej, czyli w ciągu roku, przeprowadzić ich prywatyzację.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#MirosławSekuła">Uważam, iż był to właśnie ów grzech pierworodny, który mści się do dziś. Tworzenie jednoosobowych spółek Skarbu Państwa porównałbym z modelem budowy autostrad w Polsce. Chodzi o to, że dzisiaj nikt nie wie, jak wyjść z pułapki akcesyjnej. Obecnie mamy ponad 1500 spółek Skarbu Państwa, w których Skarb ma mniejszościowe albo większościowe udziały. W trakcie naszych kontroli szczególnie zwracamy uwagę na pewnego rodzaju bezsens utrzymywania udziałów mniejszościowych, czyli tak zwanych resztówek. Jeśli dokumentujemy tę tezę, Ministerstwo Skarbu Państwa odpowiada, że zgadza się z naszą opinią, ale nie ma możliwości korzystnego sprzedania tych udziałów, gdyż mają niższą od pakietów większościowych cenę. Uważam, iż należy o tym myśleć przed sprzedażą, a jeśli jest już po tym fakcie, to z punktu czystości procesu zarządzania oraz interesu gospodarczego jest wskazane nawet umarzanie takich resztkowych udziałów. Patrząc na tę sprawę bardzo krytycznym okiem i oceniając ją w kontekście zagrożeń korupcyjnych, można postawić tezę, że resztówki te istnieją tylko po to, aby dzięki nim mieć możliwość obsadzania stanowisk w radach nadzorczych i znacznie rzadziej - w zarządach. A więc jest to mechanizm zwiększający zagrożenie korupcyjne, w tym również tak zwaną korupcje polityczną. Dlatego w przypadku prywatyzacji niezmiennie od wielu lat Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagą, że różnymi drogami należy „schodzić” z udziałów mniejszościowych. Duża część naszych zastrzeżeń dotyczy sposobu sprawowania nadzoru właścicielskiego. Oczywiście, sprawowanie nadzoru właścicielskiego, kiedy mamy do czynienia z większościowym udziałowcem, jest znacznie łatwiejsze. Problem pojawia się, gdy nadzór sprawowany jest przez właściciela mniejszościowego. Nie będę rozwijał tego tematu, bo nie pora dziś na jego szczegółowe omawianie, ale powiem, że najczęściej w tak zwanej fazie poprywatyzacyjnej Izba stwierdza, iż nadzór właścicielski nie istnieje albo że jest bardzo słaby. Natomiast zgoła nierealne jest pilnowanie przez ministra skarbu interesów państwa w ponad 1500 podmiotach. A więc należałoby się zastanowić nad wynikami naszych kontroli. Być może, niektóre kompetencje w zakresie nadzoru właścicielskiego warto byłoby przekazać innym organom administracji rządowej i samorządowej, które będą mogły nad tym zapanować i będą w stanie nadzór ten skutecznie sprawować? Odnosząc się do wypowiedzi państwa posłów, czuję się zobowiązany zaznaczyć, że Najwyższa Izba Kontroli nie jest przeciwna prywatyzacji, co często się jej zarzuca. Na pewno przeciwna jest natomiast nieprawidłowym prywatyzacjom. Bywa bowiem i tak, że nasi kontrolerzy spotykają się z praktykowanymi czasem mechanizmami tak zwanej złodziejskiej prywatyzacji. Pierwszym z tych mechanizmów jest niewątpliwie prywatyzacja poprzez upadłość. Są to takie sytuacje, w których zarządy zdaniem kontrolujących celowo doprowadzają do upadłości firmy po to, aby można ją było sprywatyzować za znacznie niższą cenę. Pośrednią formą jest prywatyzacja poprzez doprowadzenie do bardzo złej sytuacji ekonomicznej i finansowej firmy. Robi się to po to, aby w pewien sposób wymusić zbycie za niższą cenę.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#MirosławSekuła">Jest też inna patologiczna forma prywatyzacji, czyli prywatyzacja prowadzona za pieniądze firmy. Mimo że bardzo trudno to udowodnić, istnieje mechanizm, który polega na tym, że zarząd firmy wyprowadza na zewnątrz pieniądze, służące następnie do kupienia akcji tej firmy. Zazwyczaj łańcuszek podejmowanych działań jest w takich wypadkach i bardzo długi, i nader skomplikowany. Myślę, że jest to mechanizm podobny do tego, który stosuje się w przypadku prania brudnych pieniędzy. Jeśli pieniądze „przeciągnie się” przez ileś tam oczek tego łańcuszka, to w końcu wydaje się, że są już czyste. Uważam, że mamy obowiązek, mimo że spotykamy się z bardzo silnymi atakami, pokazywać takie właśnie mechanizmy. Mamy obowiązek pokazywać także sytuacje, w których w aspekcie celowości prywatyzacja jest ze wszech miar poprawna, ale nie jest zgodna z dokumentami przyjętymi przez rząd. Tak było na przykład z prywatyzację STOEN-u i innych firm. Jednak informacje tego typu nie dostają się do prasy. W kilku tego typu przypadkach Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że co prawda prywatyzacja była uzasadniona, ale nie zgadzała się z programem prywatyzacji przyjętym wcześniej przez rząd. Czyli zwracaliśmy uwagę na to, że minister dokonujący prywatyzacji działał wbrew decyzjom całego rządu. Uważam, że rząd w takiej sytuacji powinien jeszcze raz przejrzeć programy prywatyzacyjne i skorygować w pewnych punktach swoją politykę prywatyzacyjną. Jak już zaznaczyłem, media nie pokazują takich niuansów, natomiast można przeczytać w prasie lub zobaczyć w telewizji, że NIK negatywnie oceniła jakąś prywatyzację. W nawiązaniu do wypowiedzi posła Zdzisława Kałamagi informuję, że w swoich autonomicznych wywiadach, wszędzie tam, gdzie mogę je autoryzować, za każdym razem zwracam uwagę, że w świetle badania Izby stan naszego państwa jest znacznie lepszy od tego, jaki pokazywany jest przez media i od wyobrażenia, jakie o państwie ma przeciętny obywatel. Zawsze podaję przy tym przykład, że przekazujemy ponad 170 informacji do Sejmu i kontrolujemy rocznie ponad 3500 podmiotów. Z tych 170 informacji na konferencje prasowe trafia około 60. W każdym tygodniu w Najwyższej Izbie Kontroli odbywa się jedna, czasami dwie konferencje prasowe. Jednak do mediów trafia tylko od 8 do 10 informacji z tych, które podawane są na konferencjach. I oczywiście są to te, które mają najbardziej negatywną wymowę. Uważam, że kwestia ta wymaga głębszej dyskusji i zwracania uwagi przedstawicielom mediów, które mają charakter newsowy, a nie informacyjny. Zdarzyło mi się spotkać z taką opinią dziennikarza: „Panie prezesie, to jest fajna informacja, ale jeśli nie ma trupa, to jej nie sprzedam”. Przepraszam za język, ale wypowiedź redaktora zacytowałem bez zmian i łagodzenia jej wymowy. To nie jest odosobniony przypadek, gdyż w taki sposób często mawiają dziennikarze, którzy zwracają się do nas o informacje. Poruszyli także państwo kwestię kontaktów międzynarodowych. Otóż mówiłem już wcześniej, że właśnie kontakty międzynarodowe pozwoliły Najwyższej Izbie Kontroli osiągnąć dobry międzynarodowy poziom. Trzeba jeszcze, odpowiadając na kolejne pytania, powiedzieć, iż Izba ma „miękkie wejście” w sprawy unijne, a to dlatego, że funduszami przedakcesyjnymi i programami przystosowawczymi Polski do członkostwa w Unii Europejskiej zajmowaliśmy się już od lat.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#MirosławSekuła">I od lat w tej dziedzinie mamy bardzo dobrą współpracę z Europejskim Trybunałem Obrachunkowym. Już mówiłem o zasadzie, że każda kontrola ETO, bez spełnienia wymogów prawnych, miała naszą asystencję. Ponieważ kwestia ta jest uregulowana w ramach Unii Europejskiej, mamy prawo do takiej asystencji i zawsze będziemy z tego prawa korzystać. Oczywiście, wymaga to specjalnych szkoleń kontrolerów, którzy nie tylko znają dobrze matematykę, ale którzy potrafią się także biegle posługiwać językami obcymi, co pozwala im na bezpośredni, a nie tylko „dokumentacyjny” kontakt z innymi kontrolerami. Jeśli chodzi o szkolenia i pozyskiwania kadr, uważam, że mamy bardzo dobry system przygotowywania do służby kontrolerskiej od zatrudnienia do mianowania, poprzez aplikację kontrolerską. Zdajemy sobie sprawę, że najsłabszym ogniwem jest bieżące szkolenie kontrolerów. Jednak w sumie poczyniliśmy bardzo znaczne postępy w zakresie pozyskiwania kadry. Aby udokumentować to stwierdzenie, powiem, iż na zgłoszonych 40 wakatów, o zatrudnienie w Izbie ubiegało się 900 kandydatów. Po wstępnym przeglądzie dokumentów tych osób wyselekcjonowana została grupa, która jest poddawana testom pisemnym. Jest to test ze znajomości języka obcego i test psychologiczny, przy czym test psychologiczny jest nowym elementem naboru do pracy w Najwyższej Izbie Kontroli, który przeprowadzany jest od czerwca tego roku. O efektach wprowadzenia testów będę mógł więcej powiedzieć dopiero przy rozpatrywaniu kolejnego sprawozdania z działalności Izby. Jako ciekawostkę podam, iż na próbę dwóch członków ścisłego kierownictwa NIK poddało się testowi psychologicznemu oraz testowi na znajomość języka obcego. Po odczytaniu wyników odetchnąłem z ulgą, gdyż wynik testów wskazywał, iż nadają się do pracy w Najwyższej Izbie Kontroli. Inna sprawa poruszona przez państwa posłów to korzystanie z usług ekspertów zewnętrznych. Od razu muszę wyjaśnić, iż rzadko korzystamy z opracowań tych ekspertów, co spowodowane jest rozmaitymi przyczynami. Między innymi wynika to z faktu, że trudno znaleźć w pełni obiektywnych ekspertów zewnętrznych. Z pewnym ubolewaniem stwierdzam, że tak zwany rynek ekspercki w Polsce jest stosunkowo płytki i czasami w niektórych dziedzinach próby znalezienia ekspertów kończą się niepowodzeniem. Utrzymujemy natomiast ścisłe kontakty z ośrodkami naukowymi, organizując tzw. kolegia seminaryjne poświęcone, mówiąc ogólnie, kontroli państwowej. Mają one zawsze bardzo duży dorobek naukowy i również w środowisku naukowym są cenionym forum dyskusyjnym. Kolejne pytanie dotyczyło autorytetu Najwyższej Izby Kontroli. Otóż autorytet NIK budowany jest nie tylko przez Izbę, ale w głównej mierze przez różne instytucje. Muszę powiedzieć, iż nie rozumiem wypowiedzi przedstawicieli rządu, że informacja Najwyższej Izby Kontroli to kompletne bzdury. Nawiązuję tu do wczorajszej publicznej wypowiedzi wicepremiera Marka Pola, którą dane nam było usłyszeć na posiedzeniu Komisji. Natomiast na posiedzeniu Kolegium NIK, na którym rozpatrywane były zastrzeżenia zgłoszone przez wicepremiera Marka Pola, nie był obecny żaden przedstawiciel rządu ani zainteresowanego ministerstwa. Przypominam zaś, że Kolegium Najwyższej Izby Kontroli jest nie tylko wewnętrznym, ale także zewnętrznym wobec NIK ciałem, ponieważ zasiada w nim siedmiu przedstawicieli nauk finansowych i ekonomicznych, z zewnątrz. Uważam to za bardzo niestosowne i szkodliwe nie tylko dla Izby, ale również dla tych osób, które wypowiadają takie opinie. Ponadto szkodzi to autorytetowi państwa. Kolejna podnoszona przez państwa sprawa to zawiadomienia do prokuratury. Otóż uważam, że „wydajność” wcale nie jest taka zła, skoro 40 proc. zawiadomień NIK do prokuratury kończy się wyrokiem sądu. Mogę nawet powiedzieć, że to całkiem dobry wskaźnik. Nie ma praktycznie sytuacji, w której bez rozpoznania sprawy prokuratura odmawia wszczęcia postępowania, choć przyznam, że takie sytuacje zdarzały się w przeszłości i wcale nie należały do rzadkości.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#MirosławSekuła">Jednakże w ciągu ostatnich trzech lat mniej niż 10 razy skarżyliśmy się na postanowienie prokuratury o umorzeniu lub odmowie wszczęcia postępowania. Trzeba też mieć na uwadze fakt, że nasze zawiadomienia do prokuratury są uzasadnionymi podejrzeniami popełnienia przestępstwa, natomiast nie są stwierdzeniem przestępstwa. Dlatego jest bardzo istotne, aby prokuratura, która dysponuje narzędziami śledczymi, weryfikowała nasze zawiadomienia. Pozostało mi jeszcze udzielenie odpowiedzi posłowi Zbigniewowi Nowakowi. Otóż coraz częściej stosowana jest praktyka, że kontrola nie jest prowadzona przez miejscową delegaturę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ZdzisławKałamaga">Informuję, że do prezydium naszej Komisji wpłynęły opinie sejmowych Komisji dotyczące sprawozdania z działalności Najwyższej Izby Kontroli. Wszystkie one są pozytywne. Prezydium Komisji przygotowało projekt opinii nr 14, w sprawie sprawozdania z działalności Najwyższej Izby Kontroli w roku 2003. Oto jej proponowany tekst: „Marszałek Sejmu, zgodnie z art. 126 ust. 4 Regulaminu Sejmu, skierował w dniu 25 czerwca 2004 roku sprawozdanie z działalności Najwyższej Izby Kontroli w 2003 roku, druk nr 3033, do Komisji do Spraw Kontroli Państwowej w celu rozpatrzenia i przedstawienia opinii. Jednocześnie Marszałek Sejmu skierował powyższe sprawozdanie do pozostałych Komisji sejmowych, w celu rozpatrzenia w swoim zakresie działania bądź przedstawienia uwag i wniosków Komisji do Spraw Kontroli Państwowej. Komisja pragnie zaznaczyć, że poszczególne Komisje sejmowe w przedmiotowym zakresie ich działania pozytywnie oceniły powyższe sprawozdanie. Po rozpatrzeniu na posiedzeniu w dniu 15 lipca tego sprawozdania wraz z opiniami pozostałych Komisji, wysłuchaniu przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli oraz w wyniku przeprowadzonej dyskusji Komisja do Spraw Kontroli Państwowej stwierdza, że Najwyższa Izba Kontroli w roku 2003 prowadziła działalność zgodną z planem kontroli oraz ustawą o Najwyższej Izby Kontroli. Komisja pragnie podkreślić wysoki poziom merytoryczny materiałów przedkładanych Sejmowi przez Najwyższą Izbę Kontroli. Komisja wnosi o przyjęcie sprawozdania z działalności Najwyższej Izby Kontroli w 2003 roku z druku 3033”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanuszKrasoń">Komisja ma przedstawić opinię i nic ponadto, skoro nie będziemy głosować przyjęcia sprawozdania. Wobec tego proponuję, aby w ostatnim zdaniu napisać, że Komisja pozytywnie opiniuje przedstawione sprawozdanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#ZdzisławKałamaga">A zatem napiszemy: „Komisja opiniuje pozytywnie sprawozdanie z działalności Najwyższej Izby Kontroli w 2003 roku”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AndrzejOtręba">Mamy zaopiniować działalność Izby, nie sprawozdanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#ZdzisławKałamaga">A zatem, czy w ostatnim zdaniu możemy napisać: „Komisja pozytywnie zaopiniowała działalność Najwyższej Izby Kontroli w roku 2003”? Mamy zgodę na takie sformułowanie. Jeśli nie będzie uwag do przedstawionej propozycji, uznam, że Komisja zaaprobowała treść opinii. Nie ma uwag. Pozostał nam jeszcze wybór posła sprawozdawcy. Zgłoszona została tylko jedna, moja kandydatura, tak więc, jeśli państwo nie zgłoszą sprzeciwu, będę pełnić funkcję sprawozdawcy. Brak sprzeciwu. Wszystkim obecnym serdecznie dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>