text_structure.xml
62.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#RyszardHayn">Otwieram posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Niedawno żegnaliśmy się, sądząc, że odbywamy ostatnie posiedzenie w tej kadencji, ale sprawy postępują naprzód, powstają nowe dokumenty dotyczące rozwoju edukacji. Dlatego życzeniem grupy posłów, a także prezydium Komisji było, aby spotkać się jeszcze raz i omówić ten nowy dokument przygotowany przez MENiS na temat strategii rozwoju edukacji na najbliższe lata. Przy okazji rozpatrzymy nadesłane nam dwie uzupełniające odpowiedzi na nasze dezyderaty. Witam członków kierownictwa Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, przedstawicieli Ministerstwa Nauki i Informatyzacji, Państwowej Komisji Akredytacyjnej i związków zawodowych. Czy do porządku dziennego są uwagi? Nie ma uwag. Porządek posiedzenia został przyjęty. Proponuję, abyśmy je rozpoczęli od rozpatrzenia odpowiedzi na dezyderaty nr 5 i 6. Czy jest zgoda na taką zmianę porządku obrad? Nie ma sprzeciwu, a więc rozpatrzymy najpierw odpowiedzi na dezyderaty. Dezyderat nr 5 dotyczył stanu przygotowań do egzaminu maturalnego w roku szkolnym 2004/2005. Wszyscy państwo posłowie otrzymali tekst odpowiedzi na ten dezyderat, podpisany przez podsekretarza stanu w MENiS Zdzisława Hensla w dniu 10 sierpnia br. W związku z nieprzyjęciem wcześniejszej odpowiedzi na ten dezyderat mamy teraz dodatkowe wyjaśnienie. Udzielam głosu panu ministrowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MirosławSawicki">Proszę, aby przedstawiła tę uzupełniającą odpowiedź pani dyrektor Anna Zawisza, ponieważ prowadziła te sprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#RyszardHayn">Proszę bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AnnaZawisza">Przygotowania do egzaminu dojrzałości były już państwu referowane przynajmniej trzykrotnie. Także już po przeprowadzeniu w tym roku egzaminu maturalnego mówiliśmy, prezentując wstępne dane, jakie były jego efekty. Egzamin maturalny dla znacznej, ponad 300-tysięcznej grupy młodych ludzi wypadł pomyślnie. Wyniki tego egzaminu nie różniły się od wyników uzyskiwanych przez młodzież wtedy, kiedy prowadzony był egzamin dojrzałości. Egzamin ten, pomimo zgłaszania wcześniejszych wątpliwości przez dyrektorów szkół i nauczycieli, został przeprowadzony przez nich niezwykle rzetelnie. Jeszcze raz chciałabym podkreślić, że to dzięki ich zaangażowaniu egzaminy zaowocowały dobrymi efektami. Wielkie było również zaangażowanie pracowników centralnej i okręgowych komisji egzaminacyjnych. Pełnili oni wielogodzinne dyżury po to, żeby zapewnić sprawną dystrybucję materiałów egzaminacyjnych. Nie było w skali kraju żadnych nieszczęść z egzaminami, a za takie nieszczęście mogłabym uznać przeciek materiałów egzaminacyjnych i unieważnienie egzaminu na dużą skalę. Do tego nie doszło. Egzamin przeprowadzała wystarczająca grupa egzaminatorów i można go uznać za udany. Oczywiście, były problemy z przeprowadzeniem tego egzaminu. Egzamin w takiej formie prowadzony był po raz pierwszy i problemy mieli z tym wszyscy, zaczynając od ministra edukacji, który nigdy dotychczas nie przeprowadzał egzaminu na taką skalę, przez maturzystów i ich nauczycieli, a na rodzicach kończąc. Zbieraliśmy już dwukrotnie uwagi o przebiegu egzaminu. Pierwsze zgłaszali na gorąco dyrektorzy szkół, kuratorzy oświaty, nauczyciele, a także rodzice i uczniowie. Drugi raz, gdy przyszedł czas podsumowania, zebraliśmy znowu informacje na ten temat. Efektem tego jest przygotowana już zmiana rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu w sprawie oceniania prac egzaminacyjnych, a znaczną część tego rozporządzenia stanowią sprawy dotyczące prowadzenia egzaminu maturalnego. W dniu dzisiejszym pani minister Anna Radziwiłł podpisała to rozporządzenie, kierując je do konsultacji społecznych i do wszystkich zainteresowanych tym podmiotów. Część przepisów tego rozporządzenia wejdzie w życie dopiero za dwa lata, ale część z nich - przede wszystkim ta dotycząca samej logistyki - wejdzie w życie już od najbliższej sesji egzaminacyjnej. Szanujemy opinie państwa posłów i niepokoje, które państwo posłowie wyrażali wcześniej. Za każdym razem były one poważnie brane pod uwagę w resorcie edukacji i pozwolę sobie powiedzieć, że - być może - dzięki tym niepokojom uniknęliśmy części kłopotów, jakie mogły się przydarzyć. Mogę powiedzieć, że pomimo uchybień, które się zdarzyły, ale były to w sumie uchybienia na niewielką skalę, matura dla naszych dzieci skończyła się sukcesem. I to jest najważniejsze, a ludzie, którzy przyczynili się do tego - dyrektorzy szkół, nauczyciele, pracownicy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej - wykonali wielką, rzetelną i niezwykle ważną pracę.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#AnnaZawisza">Czy pan minister lub pani minister chcieliby coś jeszcze dodać od siebie? Jeżeli nie, to zwracam się do państwa posłów o zgłaszanie uwag do odpowiedzi, jaka została nam przedstawiona. Przypominam, że myśmy już faktycznie odbyli debatę na ten temat i uzyskaliśmy w tej sprawie wiele informacji. Teraz powinniśmy odnieść się do uzupełniającej odpowiedzi na nasz dezyderat. Skoro nie ma uwag, stwierdzam, że odpowiedź tę uznajemy za niebudzącą zastrzeżeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AntoniStryjewski">Chcę zauważyć, że ten dokument w formie odpowiedzi na dezyderat Komisji jest spóźniony w stosunku do całego procesu przeprowadzania egzaminów maturalnych. Nasze uwagi i wnioski były formułowane przed egzaminem maturalnym i chodziło o wcześniejsze monitorowanie całego procesu. Dzisiaj ten proces jest już zakończony. Istotnie, na posiedzeniu Komisji, poświęconym wstępnej ocenie wyników egzaminu maturalnego, oceniliśmy przebieg matury. Możemy dzisiaj powtórzyć tę dyskusję, ale to wydaje się zbędne. Pani dyrektor powiedziała, że wyniki przeprowadzonego egzaminu maturalnego faktycznie w niczym się nie różnią od wyników uzyskanych w ramach poprzedniego systemu egzaminowania, a to dowodzi, iż wielki wysiłek, dokonany przez państwo i społeczeństwo oraz środowiska nauczycielskie, jest wysiłkiem nadmiernym, kosztownym i niepotrzebnym. I tylko tak można skwitować dyskusję o tegorocznym egzaminie maturalnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#RyszardHayn">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Nie ma zgłoszeń. Czy jest sprzeciw wobec propozycji, aby przyjąć odpowiedź na dezyderat nr 5? Nie ma sprzeciwu. Stwierdzam, że Komisja przyjęła odpowiedź na dezyderat. Odpowiedź na dezyderat nr 6 w sprawie środków finansowych na naukę w projekcie ustawy budżetowej na 2006 r. jest niezwykle lakoniczna. Stwierdza się w niej, że nic się nie zmieniło, jeżeli chodzi o ustalenia czy założenia w tej kwestii. Minister Michał Kleiber informuje, że nie ma w chwili obecnej możliwości przedłożenia stanowiska, a jest tylko deklaracja, iż po zakończeniu konsultacji i ustaleniu wysokości środków na naukę na rok 2006 zostaną nam przekazane odnośne dane. To jest ładna deklaracja, ale ona niczego nowego nie wnosi i nie odpowiada naszym oczekiwaniom. Ponieważ jest tu obecna przedstawicielka upoważniona przez kierownictwo Ministerstwa Nauki i Informatyzacji do udzielenia dodatkowych wyjaśnień, proponuję, aby ich wysłuchać.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ekonomicznegoMinisterstwaNaukiiInformatyzacjiJózefinaSzymańska">W chwili obecnej sytuacja jest taka sama, jak przed miesiącem, kiedy Komisja wystąpiła z dezyderatem. W ubiegłym tygodniu odbyły się konsultacje ministra Michała Kleibera z premierem, a w tym tygodniu ma odbyć się spotkanie z ministrem finansów. Mamy pewne nadzieje na to, że środki finansowe na naukę w roku 2006 zostaną zwiększone. Z naszej strony przygotowane zostały pewne dokumenty, a przede wszystkim Krajowy Program, na podstawie którego będzie można rozpocząć realizację rzeczywistej polityki naukowej. Nadzieje na zwiększenie środków na naukę są, chociaż jeszcze nie ma żadnych konkretnych ustaleń. W przeciwnym razie Krajowy Program Ramowy Rozwoju Nauki nie będzie mógł być nawet rozpoczęty.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#RyszardHayn">Czy państwo posłowie chcieliby w tej sprawie zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AntoniStryjewski">Wydaje się, że jedyną reakcją Komisji na tę odpowiedź może być tylko jej odrzucenie. Powtórzę to, o czym mówiłem wcześniej, że rząd nawet nie gwarantuje, iż poziom finansowania nauki w Polsce będzie taki sam, jak dotychczas. Może się okazać, że będzie znacznie niższy. Świadomość zaniedbań w zakresie finansowania nauki i postępu naukowo-technicznego jest powszechna, a więc tym bardziej taka odpowiedź urąga powadze Sejmu i powadze sytuacji, jaka jest w obecnym stanie rozwoju nauki. Jesteśmy przecież tymczasem zobowiązani umowami międzynarodowymi do włączenia się w sposób aktywny w międzynarodowy proces rozwoju naukowego i cywilizacyjnego państw-członków Unii Europejskiej i budowania wspólnego obszaru europejskiego w tej dziedzinie, co jest bardzo ważne w światowej grze o pozycję Europy. Wyłączanie Polski z budowania tej przestrzeni rozwoju jest wielkim dramatem, a powiedziałbym, że nawet wielką niegodziwością. Takie stawianie sprawy przez ministra finansów, że w momencie, kiedy opracowuje się projekt budżetu na rok przyszły, nie wie, o jakich nakładach na naukę można będzie mówić, świadczy o tym, że nie ma dobrych intencji, aby osiągnąć jakąś - choćby małą - poprawę w finansowaniu nauki. Jest prawdopodobne, że nastąpi znaczny regres w tej dziedzinie, co jest sytuacją dramatyczną. Składam wniosek, aby odrzucić tę odpowiedź na nasz dezyderat.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#RyszardHayn">Czy ktoś chciałby się jeszcze wypowiedzieć? Nie ma zgłoszeń. Poddaję pod głosowanie wniosek pana posła Antoniego Stryjewskiego. Kto jest za odrzuceniem odpowiedzi na dezyderat nr 6? Stwierdzam, że Komisja 12 głosami, przy braku przeciwnych i 2 wstrzymujących się, zajęła stanowisko negatywne wobec tej odpowiedzi. Przystępujemy do rozpatrzenia zasadniczego tematu naszego posiedzenia, mianowicie odniesienia się do dokumentu rządowego pt. „Strategia Rozwoju Edukacji na lata 2007–2013”. Wszyscy państwo otrzymali tekst tego dokumentu. Proszę jednak pana ministra o dokonanie wprowadzenia do naszej dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MirosławSawicki">Ponieważ państwo znają tekst dokumentu, chciałbym skupić się tylko na statusie dokumentu towarzyszącego Narodowemu Planowi Rozwoju. Są dwa dokumenty dotyczące obszaru edukacji, a mianowicie jeden to „Program Operacyjny”, a drugi to „Strategia Rozwoju Edukacji”. Są one materiałami, które są uszczegółowieniem Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007–2013. Żaden z tych dokumentów nie ma jeszcze obecnie statusu decyzji wykonawczych. Dokument pt. „Strategia Rozwoju Edukacji” naszym zdaniem i zdaniem rządu - bo jest on zaakceptowany przez rząd - zawiera listę spraw wymagających omówienia, dyskusji i konsultacji społecznych, które już się rozpoczęły, zwłaszcza w mediach. Gdy przegląda się wypowiedzi ogłaszane w pismach i mediach elektronicznych, dochodzi się do wniosku, iż są one podzielone, i tak należałoby traktować ten dokument, zważywszy szczególnie na fakt, że jest w nim wiele wskazań czy propozycji zmian legislacyjnych wykraczających poza kompetencje ministra edukacji narodowej, a wymagających prac parlamentarnych. Ponieważ dotyczy to lat 2007–2013, nie wiem, czy o ich rozpatrzeniu i przyjęciu decydował będzie parlament nowej kadencji, czy też dopiero następny. Doceniając dyskusje, jakie się toczą, i doceniając to, że problemy nowych rozwiązań w dziedzinie rozwoju edukacji interesują media, społeczeństwo i państwa posłów, nawet teraz na końcu kadencji parlamentu, jestem się do dyspozycji państwa, aby udzielić wyjaśnień czy odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#RyszardHayn">Rozpoczynamy dyskusję. Chcę poinformować, że obecni są na sali przedstawiciele związków zawodowych. Jak wiadomo, dyskusja na temat dalszego rozwoju edukacji trwa w prasie od pewnego czasu. Żałuję, że nikt z kierownictwa resortu nie był łaskaw przedstawić koncepcji strategii rozwoju edukacji nieco wcześniej na posiedzeniu naszej Komisji. Z przykrością stwierdzam, że sygnały, jakie do nas docierały, były traktowane przez kierownictwo resortu, a konkretnie przez panią minister Annę Radziwiłł, jako zwykła plotka. Otrzymaliśmy ten dokument, a więc może trzeba się nim zająć i o nim podyskutować, chociaż nie ma w nim żadnych decyzji, a są tylko zapowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BronisławDudka">Trudno jest uznać tę koncepcję strategii rozwoju edukacji za dobry i rozsądny pomysł. Chciałbym się odnieść do kwestii wprowadzenia powszechnej odpłatności za studia. Pomysł ten zrodził się w głowach osób o poglądach nazywanych powszechnie liberalnymi i dziwię się, że powstał w rządzie, który określał się czy udawał jakiś czas, że jest rządem lewicowym. Tylko ślepy nie zauważy, o co chodzi w tej koncepcji odpłatności za studia. Chodzi mianowicie o to, że ubywa młodzieży, szkoły prywatne zaczynają pustoszeć. Nawet te lepsze zaczynają mieć problemy z naborem uczniów czy studentów. Z samego przedstawionego nam dokumentu wynika, że w ciągu najbliższych dwóch lat ubędzie nam ok. 2 milionów młodzieży. Jest to więc próba ratowania prywatnych szkół i nic więcej. Może posuwam się za daleko, ale według mnie wygląda na to, jakby ktoś bardzo chciał, aby w Polsce każdy kończący studia był zadłużony w banku. Ile jest teraz praktycznie rodzin, które są w stanie zapłacić czesne? Jeżeli ten element miałby się znaleźć w koncepcji strategii rozwoju edukacji na najbliższe sześć lat, jest to pomysł bardzo szkodliwy i na pewno nieliczący się z oczekiwaniami społeczeństwa. Na pewno do roku 2013 nie będziemy aż tak zamożni, żeby większość mogła płacić za studia. Kolejna kwestia to powołanie się na dokumenty, na podstawie których została przygotowana ta koncepcja. Otóż autorzy dokumentu powołują się na materiały i wskazania Unii Europejskiej, natomiast nie powołują się na Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej. Można dyskutować o pewnych szczegółach, ale powoływanie się na strategie: lizbońską, bolońską i inne jest tu wypaczone. W tamtych dokumentach chodzi o coś zupełnie innego, my staramy się inaczej je interpretować. Przedstawiona „Strategia” nie nadaje się do zastosowania w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AntoniStryjewski">Wnoszę o odrzucenie dokumentu o strategii rozwoju edukacji. Ufam, że Komisja, która kończy swoje prace, będzie na tyle odpowiedzialna, iż doceniając tak ważną przestrzeń życia społecznego, jaką jest edukacja narodu, przekaże ten sygnał osobom i instytucjom bardziej kompetentnym i upoważnionym oraz kolejnemu parlamentowi i rządowi. Jest to tym bardziej uzasadnione, że dokument dotyczy przyszłości, chociaż nie tak bardzo odległej, a wkrótce mogą być podjęte zupełnie inne decyzje odnoszące się do rozwoju oświaty i edukacji w Polsce. Pozytywne przyjęcie tego dokumentu sprawiałoby wrażenie, że oto polski parlament i polski rząd przyzwalają na wadliwe rozwiązania systemowe. Chcę zwrócić uwagę, że dokument jest jakby dwuczęściowy. W pierwszej części mamy opis stanu polskiej edukacji w warunkach transformacji i efektów tej transformacji ustrojowej i systemowej. Wskazuje się na wielką przestrzeń bezrobocia i wykluczenia społecznego, a także poważną degenerację sfery kultury oświaty, czy ogólnie mówiąc - szkolnictwa. Nie wyciąga się jednak żadnych wniosków z tego opisu sytuacji, że tyle oto punktów bibliotecznych rozwiązano i tyle to domów kultury zlikwidowano i wielu działań w sferze edukacji zaniechano. Nie podaje się przyczyn tego upadku, nie wskazuje się na jego podstawy ideowe. W związku z tym to, co jest zawarte w drugiej części, a dotyczy określenia nowego systemu rozwoju edukacji, nie ma odpowiednich podstaw ani uzasadnień. Skoro nie ma opisu przyczyn upadku, to nie można ustalić, jakie mają być podstawy systemowe podnoszenia się z tego upadku. Druga część dokumentu dotyczy kierunków wdrażania strategii rozwoju edukacji. Autorzy dokumentu rozróżniają obszar oświaty powszechnej i edukacji wyższej. Obie wizje strategiczne ich rozwoju są wadliwe. Jeżeli w oświacie powszechnej mamy dopasowywać kształcenie do możliwości ucznia, to wiadomo, że w społeczeństwie zdegenerowanym - a społeczeństwo polskie z powodu wykluczenia jego znacznej części i zapaści cywilizacyjnej jest społeczeństwem zdegenerowanym - może się okazać, że oświata powszechna będzie na tak dramatycznie niskim poziomie, że w ogóle nie będzie przygotowywała polskiego społeczeństwa do działania w ramach konkurencji w świecie globalistycznym, gdzie bezwzględny kapitalizm, wielkie korporacje i wielkie mocarstwa oraz wielkie środowiska finansowe bezlitośnie będą rugować całe kraje z międzynarodowego podziału pracy i międzynarodowego podziału pieniądza, z udziału w usługach i w wykształceniu. Nie mamy teraz możliwości kształcenia społeczeństwa i rozwoju osobowości człowieka. Jeżeli nie ma dostatecznej liczby zakładów produkcyjnych, nie ma warunków do rozwijania usług, to kształcenie jest tylko marnowaniem czasu i wysiłku. Z przedstawionego dokumentu wyraźnie wynika, że uprzedmiotawia się społeczeństwo i uprzedmiotawia się poszczególnych ludzi. Nie ma tu wizji pracy dla człowieka, ale wizja człowieka dla pracy. Taki jest fundament tych założeń strategicznych. Jest to więc tylko próba przerzucenia na społeczeństwo odpowiedzialności za własne wykształcenie i za własny rozwój. Rząd, który powinien reprezentować naród i państwo, do tego się nie poczuwa i rezygnuje z wypełniania tych obowiązków.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#AntoniStryjewski">Tak nie może być. Jeżeli chodzi o zamierzenia dotyczące szkolnictwa wyższego, to pan poseł Bronisław Dutka zwrócił już uwagę na propozycję wprowadzenia powszechnej odpłatności za studia. Moim zdaniem, docelowo trzeba oczekiwać, że będziemy mieli do czynienia z płatną edukacją, chociaż jest to koncepcja niepodnosząca wydolności czy jakości kształcenia, na co są liczne przykłady w świecie. W przedstawionych założeniach strategicznych mamy swego rodzaju umiędzynarodowienie studiów wyższych. Nie wiemy jeszcze, co dokładnie to znaczy w pojęciu rządu. Może to być np. to, że polska kadra naukowa i edukacyjna zostanie wymieniona na zagraniczną. Może to być rozumiane też tak, że polska młodzież zostanie zastąpiona na naszych uczelniach młodzieżą z innych krajów, szczególnie kolorową biedotą z krajów Unii Europejskiej. Może to wreszcie oznaczać, że polskie uniwersytety czy polskie uczelnie znikną, a staną się tylko filiami potężnych zachodnich korporacji edukacyjnych. Jest to dla nas ogromne zagrożenie i prowadzi do destrukcji szkolnictwa wyższego. Widać wyraźnie, że zarówno oświata powszechna, jak i szkolnictwo wyższe, a także kształcenie ustawiczne są wadliwie prowadzone i w ogóle nie mieszczą się w ogólnej strategii państwa. Z powodu braku prospołecznej i prozawodowej wizji rozwoju edukacji wadliwa też jest strategia tego rozwoju, przedstawiona przez rząd. Brak jest propaństwowej i pronarodowej wizji edukacji i dlatego wnoszę o odrzucenie tego dokumentu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#RyszardHayn">My tu nie przyjmujemy, ani nie odrzucamy niczego. Prowadzimy tylko dyskusję nad dokumentem, który został przygotowany do dalszych rozważań.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KrzysztofBaszczyński">W zależności od tego, kto czyta ten dokument i z jaką intencją, taką wyda jego ocenę. Jest w nim zawarta pewna filozofia rozwoju szeroko rozumianej edukacji, z którą ja nie mogę się zgodzić. Podniosę tylko dwa wątki, które - moim zdaniem - wymagają rozważenia. Po pierwsze, twórcy tego dokumentu utwierdzili mnie w przekonaniu, że duch byłego ministra Handkego nadal istnieje w MENiS i ma się coraz lepiej. Dla mnie jest to nie tylko spuścizna po ministrze Handke, ale po jego dawnych najbliższych współpracownikach, łącznie z panią minister Anną Radziwiłł. W związku z tym nie dziwię się, że państwo w ostatnim okresie swego urzędowania stworzyliście swoisty rodzaj testamentu. Ubolewam tylko nad tym, że ten testament będzie wykorzystany w wielu swoich wątkach tematycznych przez przyszłych kreatorów edukacji. Jest to niezwykłe, bo nie przypominam sobie, aby ci, którzy odchodzili, kończąc swoją działalność ministerialną, zostawiali swoim następcom tego typu wskazówki, które mogą być siłą napędową przyszłych kreatorów polityki oświatowej, bo trudno oczekiwać, żeby tego nie wykorzystali. Dziwię się również temu, że w przedstawionym dokumencie są pewne rozwiązania, które ten parlament odrzucił, a państwo je teraz przywracacie. Nie chciałbym mówić o płatnych studiach, bo to nie jest taka prosta sprawa, to wymaga zmiany konstytucji, chyba że przyszli kreatorzy porządku w państwie zmienią konstytucję, chociaż nie będzie łatwe uzyskanie na to przyzwolenia. Są jednak sprawy, które można załatwić bez zmiany konstytucji, a na które państwo zwracacie szczególną uwagę, co może prowadzić do bardzo bolesnych skutków. I tu się zasadniczo różnimy. Kiedy uświadomiono sobie, co dzieje się z polską oświatą, zwłaszcza na wsi, i stwierdzono, na ile kurator może ingerować w sieć szkolną, a brak tej ingerencji i właściwego usytuowania nadzoru czy ograniczenie roli kuratora spowodował zamykanie setek czy nawet tysięcy placówek oświatowych, parlament podjął próbę odwrócenia tej sytuacji - po to, aby ratować oświatę publiczną prowadzoną przez samorządy - po to, aby utrzymać szeroko rozumiany nadzór państwa nad edukacją. Państwo chcecie to zmienić, chcecie powrócić do tego, co było przed czterema laty, a mówiąc szczerze, wychodzicie naprzeciw tym oczekiwaniom i tym żądaniom samorządów oraz części siedzących tu posłów, że trzeba dokonać nie tylko takich zmian. Sieć szkolna określana ma być tylko przez samorządy, którym ma się przyznać według założeń zawartych w omawianych dokumencie jeszcze większą autonomię w decydowaniu o sprawach oświaty. Jest to dokument nie tylko sprzeczny w swoim charakterze z tym, co faktycznie jest potrzebne oświacie. Gdy czytam pierwsze 40 stron tego dokumentu, to w pełni się z nim utożsamiam. Opisujecie państwo stan polskiej oświaty i piszecie, co trzeba w tej dziedzinie zrobić. Trudno, żeby być przeciwnym zamierzeniu upowszechnienia edukacji przedszkolnej albo zagospodarowaniu czasu wolnego uczniów. Jednak, kiedy zadamy sobie pytanie, jak się ma to osiągnąć, a odpowiedź jest na kilku ostatnich stronach tego dokumentu, to z tym, co się proponuje, nie zgadzam się. Powiem więcej: obawiam się o skutki tego, co się zamierza wprowadzić. Pamiętam jedno z posiedzeń Komisji z udziałem zaproszonego przedstawiciela władz oświatowych Szwecji.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#KrzysztofBaszczyński">Ten przedstawiciel samorządnej oświaty szwedzkiej ku ogólnemu zaskoczeniu, w tym również pani minister Anny Radziwiłł, zaprezentował zupełnie inny model kierowania oświatą w warunkach dobrze funkcjonującej samorządności. Okazuje się, że państwo nie pozbawia się możliwości prowadzenia polityki kreowania tego, co się ma zdarzyć w oświacie. Wówczas pani minister powiedziała, że w tym parlamencie to się nie uda, ale w następnym skorzystamy z tych wzorów, a była mowa także o stowarzyszeniach społecznych i fundacjach wspierających oświatę. Teraz państwo określacie dość wyraźnie, jaka ma być przyszła oświata w Polsce. Przypominam sobie także to, co mówił pan minister Mirosław Handke, że oświata publiczna ma być prowadzona według modelu amerykańskiego. Tymczasem mamy tu pomieszanie wszystkiego z położeniem akcentu na oświatę, która wymyka się spod kontroli ministra edukacji narodowej i która - jak podejrzewam - wymknie się także spod kontroli parlamentu, ponieważ wójt na zagrodzie będzie równy wojewodzie według tego, co tu jest napisane. Nie chcę mówić o statusie nauczyciela, ponieważ pan minister Mirosław Sawicki na początku swojego urzędowania powiedział, że wstydzi się za Kartę Nauczyciela, więc skoro się wstydzi, to napisał to, co napisał. Oczywiście niezwykle niebezpieczna jest w tym dokumencie zapowiedź, że chce się zmienić to, co było pewnym dorobkiem tego parlamentu, i to, co było pewnym dorobkiem i kompromisem poprzedniego parlamentu, a mianowicie określenie prawnego statusu nauczyciela. Teraz państwo proponujecie zawieranie kontraktów i umów cywilnoprawnych oraz zamianę nauczyciela na nie-nauczyciela. O jakiej my mówimy oświacie? Jak państwo chcecie realizować te cele, które zostały zapisane w tym dokumencie na 40 stronach? Poprzez to, co zostało zapisane na ostatnich 9 stronach? Obawiam się o przyszłość edukacji i boję się, że przyszli kreatorzy polityki oświatowej wezmą sobie tę strategię do serca. My dzisiaj nie przyjmujemy, ani nie odrzucamy tej strategii, ale jest to wspaniały materiał dla tych, którzy za chwilę będą mówili i decydowali, jak polityka oświatowa ma wyglądać. Dzisiejsza dyskusja nie jest tylko dyskusją merytoryczną, ale ma też wyraźne wątki polityczne. Ostatnio byłem na spotkaniu kolegów z Platformy Obywatelskiej, aby usłyszeć, jak widzą edukację w przyszłości. Usłyszałem, że jest już moment, aby postawić „kropkę nad i” i dokonać dalszej decentralizacji finansów publicznych, w tym likwidacji subwencji oświatowej. Gdy zestawię te pomysły z przedstawioną nam „Strategią”, która powstała w zupełnie innym czasie i przez kogo innego została napisana, to boję się, że to wszystko, o czym dzisiaj mówimy, stanie się rzeczywistością. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tej filozofii, która jest prezentowana w „Strategii”. I jeszcze jedna kwestia. Przed edukacją stają ogromne zadania i należy tylko przyklasnąć pomysłom upowszechniania edukacji przedszkolnej i rozwiązania edukacji powszechnej i wyższej, chociaż ma się to dokonać przy niezwiększaniu nakładów na te cele. Tu znowu pojawia się duch byłego ministra edukacji narodowej sprzed czterech lat, który chciał dokonywać cudów w oświacie bez pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#KrzysztofBaszczyński">Czeka nas niezwykle trudny okres i pojawia się pytanie, jak dotrzeć do opinii publicznej, żeby ta „Strategia” była tylko zbiorem nietrafnych przemyśleń i żeby przyszli kreatorzy oświaty nie wzięli sobie tego do serca, bo wówczas z oświatą publiczną może być co najmniej kulawo.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#FranciszekPotulski">Moim zdaniem, powszechna debata w całym kraju na temat edukacji jest potrzebna i jakiś dokument musi być jej podstawą - z tym, że powinien zawierać nieco więcej wariantów różnych rozwiązań. Warto się zastanowić, w jakim sensie przedstawiona „Strategia” wynika z tego, o czym była mowa w ciągu czterech minionych lat w Sejmie i w naszej Komisji, i co jest dorobkiem tego Sejmu i tej Komisji mijającej kadencji? Dobrze się stało, że po jakimś czasie doszliśmy wreszcie do wniosku, iż wychowanie przedszkolne i jego powszechność, także dla dzieci 5-letnich, jest podstawą dalszego rozwoju edukacji. Może za mało poświęca się uwagi powszechnemu dostępowi do informatyzacji. Jeżeli chodzi o wzrost liczby studentów w stosunku do całej populacji, to może za mało zwraca się uwagi na to, że w wielu przypadkach podejmowanie studiów jest po prostu ucieczką przed bezrobociem, nie zawsze udaną. Stąd wynika to, o czym jest mowa w materiale, że ok. 22% uczniów po ukończeniu liceów jest bezrobotnych i jest to procent porównywalny z podobnymi danymi o uczniach średnich szkół zawodowych. Sądzę, że dane te należałoby jeszcze zweryfikować. Zastanawia mnie takie zdanie, że dziedzictwem poprzedniego systemu jest to, że w grupie wiekowej osób mających ponad 55 lat jest spora liczba takich, które nie mają wykształcenia podstawowego. Ci, którzy mają teraz ponad 55 lat, urodzili się przed rokiem 1940. W związku z tym uwaga o dziedzictwie poprzedniego systemu dotyczy tych, którzy kończyli edukację powszechną w czasie wojny i tuż po wojnie. Nie wiem, czy ta uwaga jest słuszna. Sprawdziany i egzaminy zewnętrzne stanowią ważny element nowego systemu oświaty, a jest to zbyt lakonicznie przedstawione w omawianym przez nas dokumencie. Chciałbym zaszczepić taki pogląd, czy nie warto pomyśleć o tym, żeby sprawdziany po szkole podstawowej odbywały się w takim systemie, jak stare matury. Jeżeli chodzi o powszechną odpłatność za studia i stosunek do tego pomysłu, to wynika on z naszych życiorysów. Niektórym z nas to się nie podoba. Jeżeli ugrupowanie, do którego należę, kiedyś zdecyduje się na to, żeby wprowadzić odpłatność za studia, to ja nie będę w tym ugrupowaniu. Uczciwy stosunek do mojego własnego życiorysu nakazuje przeciwstawiać się takim poglądom. Przy okazji chcę powiedzieć, że w ustawie, którą niedawno podpisał pan prezydent, jest zapis, że co najmniej 50% studentów ma być kształconych w systemie dziennym bezpłatnie. Takie jest ostatnie postanowienie Sejmu i zapisy nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, a tu jest mowa o wprowadzeniu odpłatności za studia dla wszystkich studentów. Dzisiaj żałuję tego, że nie przeforsowaliśmy w ustawie, iż dotyczy to wszystkich kierunków studiów, gdzie ma być ten procent zachowany. Nie ma ucieczki od dyskusji o zakresie prywatyzacji szkół powszechnych. Zostawmy sprawy szkół wyższych na boku, bo ich prywatyzacja stopniowo postępuje. W wielu przypadkach sprzyjają temu samorządy, bo jest to pozbycie się kłopotów i konieczności przeznaczania nakładów na utrzymywanie tych szkół. Moim zdaniem, konstytucyjnie nie da się położyć tamy temu procesowi. Jeżeli mogę do tego dokumentu - który jest - jak rozumiem - testamentem ustępującego resortu edukacji, dołożyć własną myśl, też o charakterze testamentu, to uważam, że we wszystkich placówkach oświatowych i we wszystkich szkołach powinien obowiązywać Kodeks pracy nauczycieli, czyli Karta Nauczyciela.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#SławomirBroniarz">Związek Nauczycielstwa Polskiego przekazał dwa tygodnie temu panu przewodniczącemu dość obszerne stanowisko wobec „Strategii Rozwoju Edukacji”. Chciałbym teraz tylko skomentować kilka spraw. Popieram poglądy tu wypowiedziane co do politycznych akcentów tego dokumentu i zasadności budowania strategii rozwoju edukacji właśnie w momencie rozpoczynania kampanii wyborczej. Zgadzam się też z wieloma uwagami merytorycznymi oceniającymi ten dokument. Jest jednak w tym dokumencie kilka postulatów rozwiązań, z którymi ZNP się identyfikuje, ponieważ w dużej mierze są one pochodną treści dokumentu przyjętego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w 2002 roku pod nazwą „Pakt dla edukacji”. Wydaje się, że słuszna i konieczna byłaby realizacja kilku z tych postulatów dotyczących np. upowszechniania wychowania przedszkolnego. Tu chcę podkreślić fakt dużej zmiany w stosunku urzędników MENiS wobec tego, co działo się w okresie przeprowadzania reformy strukturalnej oświaty i budowania gimnazjów, a tym, co proponuje się teraz w „Strategii”. Dotyczy to zwłaszcza wychowania przedszkolnego. Jednocześnie jednak w tym systemie wzmacniania opieki przedszkolnej dostrzega się także alternatywne formy wychowania przedszkolnego, a ZNP ma w tej sprawie negatywne stanowisko. Pozytywnie natomiast oceniamy nowe propozycje zagospodarowania czasu wolnego uczniów przez organizowanie dodatkowych zajęć, tworzenie kół zainteresowań, opiekę naukową nad uczniami, szersze udostępnianie pracowni komputerowych. Popieramy propozycje zmodernizowania systemu dowożenia dzieci do szkół, co jest przyznaniem się do tego, że wprowadzony w poprzedniej kadencji system nie sprawdził się. Za celowe uznajemy tworzenie ośrodków wspomagających resocjalizację dzieci, a także usuwanie barier architektonicznych, co ułatwi naukę dzieciom niepełnosprawnym oraz zwiększenie możliwości dostępu uczniów do poradni psychologiczno-pedagogicznych. Podobnie za celowe uważamy podniesienie znaczenia praktycznej nauki zawodu przez nawiązanie ścisłej współpracy z pracodawcami, czy też wzmocnienie systemu kształcenia ustawicznego. Pozostaje jednak nadal bez odpowiedzi pytanie, w jaki sposób zamierza się zabezpieczyć finansowo realizację tych zadań, jeżeli w „Strategii” stwierdza się, że jej realizacja zakłada utrzymanie na dotychczasowym poziomie nakładów na edukację z budżetu państwa. Czy przez to należy rozumieć, że będą to kolejne zadania, których realizacja odbywać się będzie tylko kosztem większego finansowego zaangażowania jednostek samorządu terytorialnego? Związek Nauczycielstwa Polskiego oczekuje opinii samorządowców w tej sprawie już teraz, abyśmy nie byli znowu mądrzy po szkodzie. Wiemy z praktyki, że samorządowcy podnoszą larum dopiero wtedy, gdy pojawiają się akty wykonawcze, i wtedy są protesty, że nie mogą sobie poradzić z realizacją tego czy innego zadania. Jest natomiast w „Strategii” - naszym zdaniem - pomysł „kupienia” organów prowadzących. Otóż w zamian za przerzucenie na samorządowców nowych zadań proponuje się przekazanie jednostkom samorządu terytorialnego pełni władzy nad szkołą, nad zatrudnionymi w niej nauczycielami, ograniczając czy nawet sprowadzając do minimum rolę kuratora oświaty.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#SławomirBroniarz">Tym samym MENiS zrzuca z siebie odpowiedzialność za jakość polskiej edukacji, czyniąc odpowiedzialnymi za tę sferę życia społecznego tylko i wyłącznie władze samorządowe. Naszym zdaniem - a jest na to dziesiątki przykładów - imperatywem dla samorządów stanie się ograniczanie kosztów prowadzenia oświaty na swoim terenie. Rzeczywiście trudno jest sprostać wymaganiom rządu, który nakłada coraz więcej zadań na jednostki samorządu terytorialnego bez zapewnienia odpowiednich nakładów na ich realizację, to jest czyniąc te nakłady zadaniem własnym gminy i oczekując szukania przez gminy wsparcia finansowego w ramach dochodów własnych. Trzeba powiedzieć, że Polska nie składa się tylko z Kleszczewa, z Ustronia Morskiego, z Tarnowa Podgórnego czy z Warszawy. Jest wiele gmin, gdzie nie występuje żadne miasto, i gdzie gminy mają ogromne problemy ze sfinansowaniem zadań, które są na nie nakładane. Oczywiste jest, że wszyscy chcemy szkoły dobrej, nowoczesnej, uczącej na wysokim poziomie, ale „Strategia” czyni te oczekiwania - naszym zdaniem - zadaniami nie do zrealizowania. Zarysowany jest plan przekazania w ręce wójta, prezydenta czy burmistrza - rządu dusz nad oświatą, nad nauczycielami, nad dzieckiem. Jeżeli umowy-zlecenia, umowy kontraktowe mają zastąpić dotychczasowy system zatrudniania nauczycieli, jeżeli rolę kuratora chce się sprowadzić do roli listka figowego, a edukacja w momencie, kiedy proponuje się system stypendiów studenckich, staje się dobrem dla zamożnych, to obraz polskiej edukacji jawi się w dosyć czarnych barwach. Chcę na marginesie powiedzieć, że rzadko który nauczyciel będzie w stanie sprostać obowiązkom finansowania swoich studiów z kredytu, a potem spłacania tego kredytu. Na stronie internetowej MENiS czytamy, że jest postulat pana ministra, aby wysokość raty kredytu ograniczyć do 600 zł zamiast 450 zł, a chcę przypomnieć, że płaca stażysty wynosi ok. 800 zł netto. A więc nauczycielami pracującymi w zawodzie na podstawie kwalifikacji uzyskanych na płatnych studiach byłyby tylko osoby pochodzące z rodzin zamożnych. Jednocześnie ten zapowiadany gwałtowny wzrost kompetencji jednostek samorządu terytorialnego w odniesieniu do całej oświaty oznacza, że małe i biedne gminy musiałyby korygować regulaminy wynagradzania nauczycieli albo uchylałyby się od ich ustalania. Chcę dodać, że nawet w Warszawie nie ma regulaminu wynagradzania nauczycieli, bo prezydent Lech Kaczyński i jego urzędnicy uznali, że nie ma powodu wdrażania obecnie takiego regulaminu i są innego zdania niż minister edukacji co do terminu jego wdrożenia. To nie przemawia do autorów „Strategii” i to budzi nasz ogromny niepokój. Zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego ten dokument jest groźny dla polskiej szkoły, dla ucznia i dla nauczyciela. Od dzisiaj ZNP zaczyna akcję informowania szerokiej opinii publicznej o zamierzeniach zapisanych w dokumencie. Jesteśmy przekonani, że jest zasadne podjęcie takiej akcji informacyjnej, bo nie ulega wątpliwości, że skoro resort edukacji kilka miesięcy poświęcił na to, aby przygotować ten dokument, to nie jest on przygotowany tylko do szuflady. Przekonują nas o tym wypowiedzi wielu polityków z ugrupowań, które w najbliższych wyborach - być może - przejmą władzę w kraju. Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zamierza biernie przyglądać się demontażowi polskiego systemu edukacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#EwaKantor">Z wielkim niepokojem czytam to, co ma odwagę przedstawić rząd w postaci dokumentu „Strategia Rozwoju Edukacji”. Jestem zdziwiona odwagą autorów tego dokumentu, ponieważ on z polską oświatą nie ma wiele wspólnego i pisali go ludzie niemający poczucia odpowiedzialności za państwo i poczucia służby obywatelowi. Trwa to już od 1993 roku, a właściwie od 1991 roku, kiedy to pan Kazimierz Marcinkiewicz i pan Andrzej Stelmachowski, wygrażając wszystkim nauczycielom, próbowali likwidować Kartę Nauczyciela i w rezultacie zostali „wysadzeni” przez nauczycieli ze swoich stanowisk. W 1997 roku społeczeństwo podziękowało AWS-owi za eksperyment edukacyjny, a w tym roku płaci już za skutki antypaństwowej reformy edukacji i trwonienie środków publicznych na utrzymywanie biurokratycznych struktur typu komisje egzaminacyjne, ośrodki doradcze i różne formy dokształcania i doskonalenia nauczycieli. Nie tworzy się fundamentów oświaty. Chciałabym wiedzieć, kto jest autorem tego dokumentu z imienia i nazwiska oraz ile pieniędzy wydano na to opracowanie przygotowane przez Instytut Spraw Publicznych. Prawdopodobnie to ta instytucja pracowała tak długo nad tym, o czym wszyscy wiemy od lat, żeby w rezultacie napisać bajkę o usuwaniu skutków, a nie o przyczynach tego, co dzieje się w oświacie, i żeby zaproponować rządowi i społeczeństwu, jak wydać państwowe pieniądze na zrobienie z oświaty i edukacji źródła zarabiania, bo w tym kierunku państwo idziecie, rozwijając te propozycje. Tymczasem edukacja ma służyć społeczeństwu, a nie być źródłem zarabiania pieniędzy. Nie tylko u bogatych rodzą się dzieci zdolne; są one także w rodzinach biednych. Wśród bezrobotnych też rodzą się zdolne dzieci. W związku z tym próba „zrobienia kasy” na oświacie jest niemoralna politycznie i czysto po ludzku. Państwo kierujecie oświatą, a faktycznie nie macie przyzwolenia społecznego na to - i nie tylko ze strony środowisk nauczycielskich. Pan, panie ministrze i pani minister Anna Radziwiłł oraz kilka innych osób ze ścisłego kierownictwa resortu nie macie takiego przyzwolenia. Gdyby nauczyciele wiedzieli wszystko i mieli możliwość poznania państwa poglądów, to pewnie nie odeszliby sprzed gmachu resortu, dopóki państwo nie opuściliby swoich gabinetów i na zawsze pożegnali się z oświatą. Przedstawiona dzisiaj „Strategia” jest faktycznie programem dla przyszłej koalicji rządzącej PiS-PO i państwo chcecie to w sposób bezwzględny wprowadzić w życie, tzn. zlikwidować Kartę Nauczyciela, sprywatyzować szkoły, powołać towarzystwa zarabiania na oświacie za państwowe pieniądze. Jest to upokarzanie ludzi i wysysanie pieniędzy przez tzw. partnerstwo publiczno-prywatne. Liczę na to, że w krótkim czasie społeczeństwo zmądrzeje i zrozumie, jak „Okrągły stół” od roku 1989 niszczy struktury państwa polskiego, również edukację. Nie ma dziś podziałów na tych, którzy są po lewej, i tych, którzy są po prawej stronie, a są tylko ci, którzy myślą o Polsce, i ci, którzy działają przeciwko Polsce. To, co robi MENiS, jest właśnie działaniem przeciw Polsce, przeciw narodowi polskiemu. Mówię to z całą odpowiedzialnością i liczę na sprawiedliwość dziejową i na odpowiedzialność za zdradę Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#DanutaGrabowska">Muszę powiedzieć, że „Strategia Rozwoju Edukacji” mnie zaniepokoiła. Dzisiaj pan minister wyjaśnił nam, jak to się działo, że ta strategia powstawała, że był to konieczny element prac rządu nad całościowym Narodowym Planem Rozwoju i być może - potrzebne było takie jego uzupełnienie czy rozszerzenie. Gdybyśmy jednak wcześniej wiedzieli o tym opracowaniu, to może nieco spokojniej ocenialibyśmy ten dokument jako początek myślenia o nowych rozwiązaniach w dziedzinie edukacji oraz proponowania różnych alternatywnych rozwiązań - przyjmowania niektórych, a odrzucania innych. To musi być skorelowane z całością koncepcji rozwoju państwa i społeczeństwa oraz z Narodowym Planem Rozwoju na najbliższe lata. Słusznie pan minister mówi, że zgłaszane propozycje są do realizacji na przyszłość i być może - nawet nie na okres następnej kadencji parlamentu i rządu. Z mojej wiedzy i kontaktów ze środowiskiem oświatowym i z samorządami wynika, że opór społeczny wobec wprowadzania w całości takiego myślenia o edukacji, jaki tu został zaproponowany, byłby ogromny. Znamy już oficjalne stanowisko Związku Nauczycielstwa Polskiego. Pan prezes Sławomir Broniarz powiedział, że ZNP przez swoje struktury związkowe będzie prowadzić akcję wyjaśniającą rysujące się poważne zagrożenia dla oświaty, a także przedstawiać pewne pozytywnie oceniane koncepcje. Z jednej strony, mamy do czynienia z dużą grupą nauczycieli, która przed rozpoczęciem roku szkolnego uzyska stopień kwalifikacyjny nauczyciela dyplomowanego, i wszyscy oni będą przekonani, że ich trud nie poszedł na marne i osiągną stabilizację w zawodzie, co wiąże się także z wynagrodzeniami. Z drugiej strony, mamy zapowiedź bardziej elastycznego zatrudniania nauczycieli. Jest to pojęcie na tyle pojemne, że można wszystko w nie wpisać i jeżeli człowiek uruchomi wyobraźnię, to może się domyślać i oczekiwać złych skutków dla siebie w wyniku wprowadzenia takiej zmiany. Być może, autorzy „Strategii” nie mieli pełnej świadomości, jakie mogą być konsekwencje tego uelastyczniania zasad zatrudniania nauczycieli. Wiemy, że strach przed utratą pracy, szczególnie w małych miejscowościach, jest duży. Nauczyciele po prostu boją się utraty pracy i pozbawienia ich poczucia stabilizacji. Strach zawsze jest złym doradcą, bo prowadzi do zachowań radykalnych. Dobrze byłoby tego uniknąć, dobrze byłoby rozpoczynać nowy rok szkolny w warunkach zgody społecznej i w dobrym klimacie w szkole i wokół szkoły. Tymczasem nauczyciele będą teraz patrzeć sobie na ręce w tym sensie, że będą starali się ustalić, kto straci pracę: Malinowski czy może Kowalski. To nie jest najlepszy pomysł na tworzenie dobrego klimatu w pokoju nauczycielskim, w szkole w ogóle, wśród rodziców. Gdy obserwuję konkursy na dyrektorów, które się odbywają w szkołach, to stwierdzam, że w małych miejscowościach dochodzi do zachowań tak patologicznych, iż trzeba się tylko za to wstydzić. Są „ambitniejsi” nauczyciele, którzy chodzą od domu do domu i namawiają przedstawicieli rodziców, zasiadających w komisjach konkursowych, na kogo mają głosować. Niekoniecznie wskazuje się tych najlepszych intelektualnie i moralnie. Jest na pewno wiele spraw do uporządkowania, aby dyrektor szkoły i kurator byli faktycznie tymi pierwszymi najlepszymi nauczycielami. Być może teraz należało ogłaszać tę „Strategię”, ale lepiej byłoby, aby rozpoczynając pracę, mieć plan działania i starać się go realizować. Obecny czas jest bardzo niefortunny, bo za trzy tygodnie mamy wybory i nastąpi zmiana parlamentu i rządu.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#DanutaGrabowska">Nie wiadomo, czy ci, którzy przyjdą po nas, zechcą zaglądać do tych dokumentów i opracowań. Może znajdą inny sposób oceny i myślenia o rozwoju edukacji. Dzisiaj ani nie przyjmujemy, ani nie odrzucamy tego dokumentu, bo nie został formalnie skierowany do rozpatrzenia w Komisji. Myśmy się tym dokumentem zainteresowali ze względu na jego treść i ze względu na czas, w którym powstał oraz ze względu na zawarte w nim niektóre niepokojące zapisy. Jeżeli nawet byłabym za tym, aby bardziej scentralizować system zarządzania oświatą w sensie relacji minister - kurator, to zupełnie nie mogę się zgodzić z tym, że kurator byłby tylko do reprezentacji, ale nie miałby żadnego wpływu na sieć szkolną. Kwestia zatrudniania nauczycieli jest trudna i bolesna i wiadomo, że szczególnie teraz niezwykle drażliwa, zwłaszcza że nie udało się ze względu na ciągle ogromną autonomię szkół wyższych tak pokierować procesem kształcenia nauczycieli, żeby przygotowywać tych, którzy są najbardziej potrzebni. Wiele czasu i wysiłku poświęciliśmy na przygotowanie nowego prawa o szkolnictwie wyższym. Trwało to bardzo długo, a już teraz zgłaszane są nowe propozycje, aby uzupełnić czy zmienić to prawo. Tymczasem w „Strategii” nie proponuje się np. niczego, co ma być między liceum zawodowym, które okazało się niezbyt udaną formą kształcenia młodzieży, a zdobywaniem przez młodego człowieka konkretnego zawodu. Na tym tle powstało bardzo wiele szkół prywatnych i rozmaitych kursów, gdzie trzeba za wszystko płacić, żeby zdobyć jakiś zawód. Może tu należałoby pomyśleć o innym rozwiązaniu. Mam do tej „Strategii” bardzo dużo uwag. Wolą rządu było przyjęcie tego dokumentu, ale sądzę, że opór społeczny wobec zawartych tam propozycji będzie tak duży - nie tylko w środowiskach nauczycielskich i oświatowych, ale także samorządowych - że nad niektórymi elementami „Strategii” trzeba będzie jeszcze popracować. Mój stosunek do zaprezentowanej w tej formie „Strategii” jest negatywny.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#AntoniStryjewski">Mam pytanie do pana przewodniczącego: co możemy zrobić formalnie, aby przedstawić negatywną opinię Komisji o tym dokumencie?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RyszardHayn">Jest kilka możliwości, ale sądzę, że państwo upoważnicie prezydium do przygotowania komunikatu czy stanowiska Komisji, które skierujemy do premiera rządu i do prasy, wyrażającego nasz stosunek do tego dokumentu. Byłaby to kwintesencja tego, co tu powiedziano, a więc wyrażenie sprzeciwu wobec koncepcji płatnych studiów, wobec zmian dotyczących statusu nauczyciela, wobec zmian, które spowodują obciążenie samorządów odpowiedzialnością za całą oświatę - bez przyznawania im pieniędzy na rozwój edukacji. Jednocześnie w takim stanowisku trzeba wyrazić poparcie dla tych zmian, które oceniamy pozytywnie. Deklaruję, że w ciągu kilku godzin przygotujemy tekst takiego stanowiska Komisji i przedstawimy je do akceptacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AntoniStryjewski">Przychylam się do tej propozycji - z tym, że moim zdaniem, powinniśmy nie tyle podkreślać dobre rozwiązania w „Strategii”, ile generalnie uznać, że ten dokument nie może być podstawą do dalszej dyskusji na temat rozwoju systemu edukacji w Polsce. Oczekujemy od resortu przygotowania nowej wersji „Strategii Rozwoju Edukacji”.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#RyszardHayn">W naszej dyskusji nie formułowaliśmy tylko ocen negatywnych i powinniśmy to także uwzględnić w naszym stanowisku. Natomiast generalnie ocena tego dokumentu przez członków Komisji jest krytyczna i tak to trzeba będzie zredagować.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#EwaKantor">Chciałabym zwrócić uwagę, że na pewno jest w tym dokumencie kilka stwierdzeń i propozycji słusznych, np. zwiększenie godzin zajęć pozalekcyjnych i lepsze zagospodarowanie czasu wolnego uczniów. To są elementarne propozycje, które od lat pojawiają się w każdej „bajce” przygotowanej przez MENiS. Sposób usuwania skutków reformy oświaty, a faktycznie wyciąganie pieniędzy od ludzi przy jednoczesnym niszczeniu oświaty, jest nie do przyjęcia i z tym się wszyscy zgodzili. Jeżeli Komisja omówiła dzisiaj ten dokument, to nasze stanowisko musi być zdecydowane wobec jego treści. Przygotowałam projekt takiego stanowiska i proszę o przegłosowanie, czy się na nie zgadzamy, czy też się nie zgadzamy. Jest to stanowisko bardzo lakoniczne, ale tak się trzeba odnieść do tego dokumentu.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#RyszardHayn">Jednak przed ostatecznymi rozstrzygnięciami chciałbym zapytać, czy kierownictwo resortu chciałoby się odnieść do naszych uwag.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MirosławSawicki">Nie będę odnosił się do zarzutów politycznych, nie będę też zwracał uwagi na to, że minister Mirosław Handke przed odejściem też przygotował podobny dokument. Chcę natomiast zwrócić uwagę na fakt, że decyzja w sprawie wprowadzenia odpłatności za studia tak czy owak czeka przyszłe gremia rządowe. To jest teraz tylko wskazanie tego problemu. W konstytucji jest zapisane, że edukacja na poziomie szkolnictwa wyższego jest bezpłatna, jednak ta bezpłatność oznacza wyłącznie brak czesnego, a nie brak odpłatności za różne czynności związane ze studiami. Zwracam też uwagę, że nieco ponad połowa studentów szkół państwowych płaci teraz czesne. W związku z tym uważam, że najbardziej szkodliwe byłoby utrzymywanie fikcji. W tej kwestii nie ma żadnych decyzji wykonawczych, a tylko postawienie problemu. Nie próbujemy rezygnować z Karty Nauczyciela, chcielibyśmy natomiast, żeby powstała fundamentalna ustrojowa ustawa o systemie oświaty, w której byłaby zapisana pragmatyka służbowa nauczyciela, uwzględniająca szczególną rolę i szczególne zadania oświaty. Cieszę się z dostrzeżenia faktu, że doceniamy wychowanie przedszkolne i że uważamy, iż start edukacyjny jest najważniejszy dla dalszej kariery młodego człowieka. Jest problemem - z jednej strony - niżu demograficznego, a z drugiej strony - wiadomo, że powszechność edukacji owocuje zawsze obniżeniem jej jakości. Jeżeli w roku 1989 tylko 13% młodych ludzi należących do populacji w wieku 18–24 lata studiowało, to teraz jest ich 47%. To powoduje określone skutki, z którymi coś trzeba zrobić. Sygnalizujemy to, proponując alternatywne rozwiązania. Jeżeli w 1989 r. 40% populacji młodzieży w wieku 15–18 lat uczyło się w liceach i technikach i miało szansę przystąpić do matury, to teraz jest ich 80%. Pan poseł Antoni Stryjewski zwrócił uwagę na to, o czym mówiła pani dyrektor Anna Zawisza, że wyniki egzaminów są teraz podobne do tych poprzednich. Wyjaśniam, że one są podobne w sensie liczbowym, a w sensie jakościowym są całkowicie różne.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#RyszardHayn">Ponieważ pani posłanka Ewa Kantor złożyła do prezydium komunikat, jaki mielibyśmy przyjąć na zakończenie obrad, pozwolę sobie go odczytać. „Po zapoznaniu się z treścią dokumentu pt. „Strategia Rozwoju Edukacji” Komisja stwierdza, że jest on sprzeczny z prawidłowo rozumianym dobrem polskiej oświaty, godzi w rozwój kształcenia dzieci i młodzieży, uderza w fundamenty państwa i jego konstytucyjne zasady. Jego realizacja przez przyszłe rządy stanie się źródłem upadku i degradacji polskiej szkoły i osłabienia możliwości rozwojowych Polski i jej społeczeństwa”. Taka jest propozycja pani posłanki. Ja ze swej strony apelowałbym o mniej radykalne sformułowania, a odniesienie się do spraw merytorycznych. Natomiast powtarzam propozycję, aby prezydium przygotowało merytoryczne stanowisko Komisji wobec tego dokumentu - do przyjęcia przez Komisję po przerwie w naszych obradach. Jeżeli państwo to stanowisko zaakceptujecie, będzie to najbardziej racjonalne wyjście. Będzie możliwość uzupełnienia czy zmiany proponowanego tekstu stanowiska Komisji. Nie ma sprzeciwu. Spotykamy się za trzy godziny. Jeszcze prosi o głos pan minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#TadeuszSzulc">Prosiłbym, aby propozycja powszechnej odpłatności za studia została właściwie zrozumiana. Piszemy o częściowej odpłatności za studia, ale jest także mowa o rekompensowaniu studentom tych należności. Jeżeli popatrzymy na to, co dzieje się dzisiaj w Europie, to stwierdzimy, że większość krajów Unii Europejskiej wprowadziła lub wprowadza różne formy odpłatności za studia. Dzieje się tak m.in. dlatego, że wymiana międzynarodowa powoduje, iż studenci przemieszczają się pomiędzy krajami i nas to także czeka. Proszę zwrócić uwagę, że kilka tygodni temu uchwalona została ustawa - Prawo o szkolnictwie wyższym, w której jest zapis, że wielkość środków przeznaczanych na wyższą edukację ma odpowiadać możliwościom kształcenia aktualnej liczby studentów. Jeżeli uwzględnimy fakt, że w najbliższych latach będzie malała znacząco liczba studentów z powodu mniej licznych roczników młodzieży, a więc za te same środki będzie można kształcić więcej studentów, jest możliwość, że część młodzieży nie będzie w ogóle płaciła czesnego, bo będzie z niego zwolniona, a płacić będą tylko ci, którzy mają wyższy pułap dochodów. Ja np. zastanawiam się, dlaczego nie miałbym płacić za kształcenie swojej córki, a dotyczy to wielu osób, które zarabiają więcej niż wynosi średnia płac w kraju. Nie możemy również nie zwrócić uwagi na fakt, że 61% studentów już płaci za studia. Najwięcej płaci za studia młodzież z województw najbiedniejszych i gdyby system odpłatności był bardziej sprawiedliwy, nie musieliby tyle płacić. Pan minister powiedział, że ten dokument towarzyszy Narodowemu Planowi Rozwoju i ma zapoczątkować dyskusję, a więc tak należy go traktować.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RyszardHayn">Nie mogę zgodzić się na wyrażenie takiego przekonania, że będzie dostateczna ilość środków w budżecie na to, aby zrefundować koszty edukacji ponoszone przez tych biedniejszych. Nie ma tu żadnej gwarancji. Jeżeli chodzi o pobieranie opłat za studia w większych ośrodkach i na uczelniach akademickich, można się z tym zgodzić, ale istnieją także np. państwowe wyższe szkoły zawodowe, gdzie studiuje młodzież z prowincji mająca mniejsze możliwości materialne. Kto zagwarantuje, że ta młodzież może liczyć na środki, które pozwolą jej studiować? Ogłaszam przerwę.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#RyszardHayn">Otwieram drugą część naszego posiedzenia. Prezydium przedstawia państwu posłom treść opinii kierowanej do Prezesa Rady Ministrów w sprawie Strategii Rozwoju Edukacji na lata 2007–2013. Wszyscy państwo posłowie otrzymali ten tekst. Jako autor tego tekstu chcę zwrócić uwagę na to, że uznałem za stosowne zapisanie w projekcie opinii zarówno pozytywów, jak i negatywów - po to, aby opinia była w miarę obiektywna. W tym tekście sformułowane są cztery najważniejsze tezy. Proszę o zgłaszanie uwag.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#EwaKantor">Stwierdzenie zawarte w pierwszym punkcie opinii, że dokument zawiera trafną analizę stanu polskiej edukacji, jest słuszne i można się z tym zgodzić. W drugim punkcie jest stwierdzenie, że pozytywnie należy ocenić koncepcję upowszechnienia wychowania przedszkolnego. To jest już faktem, taki jest obowiązek szkolny i nie trzeba niczego upowszechniać, tylko realizować zadania państwa w tym zakresie. Moim zdaniem, cały punkt drugi opinii należałoby skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#RyszardHayn">Przepraszam, ale zwracam uwagę, że jest tu mowa o dzieciach pięcioletnich, czego dotychczas nie było. Zgadzam się, że można tu ograniczyć się do takiego stwierdzenia, że pozytywnie należy ocenić koncepcję objęcia obowiązkowym wychowaniem przedszkolnym dzieci 5-letnich.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#EwaKantor">Ja osobiście jestem przeciwna takim chińskim obozom wychowawczym dzieci w nowym wydaniu liberalnym. Proponuję, aby wykreślić punkt drugi z opinii, ponieważ to, o czym jest tam mowa, jest już realizowane i zapisane w ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#RyszardHayn">Kto jest za wykreśleniem z opinii punktu drugiego? Stwierdzam, że przy 4 głosach za, 10 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, Komisja nie przyjęła tego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#FranciszekPotulski">Byłoby dobrze, gdyby nie zapisywać pojęcia obowiązkowego wychowania przedszkolnego dla 5-latków, ale napisać o prawie 5-latków do wychowania przedszkolnego. To jest krok we właściwym kierunku, ale nie trzeba tego traktować obligatoryjnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#RyszardHayn">Zapisujemy więc, że chodzi o prawo dzieci 5-letnich do wychowania przedszkolnego. Jakie są uwagi do punktu trzeciego opinii?</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#KrzysztofBaszczyński">Nie rozumiem niektórych sformułowań w punkcie trzecim. Czy ten zapis nie byłby sprzeczny z intencją autora, bo stwierdza się tu, że Komisja jest przeciwna całkowitemu przekazaniu prowadzenia oświaty przez jednostki samorządu terytorialnego przy jednoczesnym ograniczeniu kompetencji kuratorów oświaty, jeżeli chodzi o kształtowanie sieci. To trzeba jakoś uściślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#RyszardHayn">Nie jestem przywiązany do tego tekstu i chętnie zgodzę się na wprowadzenie poprawek, ale to, co jest napisane, odpowiada głosom w dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#TeresaJasztal">Ze „Strategii” wynika nie tylko pozbawianie kuratora wpływu na sieć szkolną, ale są zapowiadane jeszcze inne ograniczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#MirosławaKątna">Moim zdaniem, uzyskamy pełną jasność, jeżeli to pierwsze zdanie punktu trzeciego otrzyma brzmienie, że „Komisja jest przeciwna ograniczeniu kompetencji kuratorów oświaty” bez wdawania się w szczegóły.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#KrzysztofBaszczyński">Zdanie to powinno brzmieć, że „Komisja jest przeciwna odebraniu kuratorom oświaty prawa do współdecydowania o sieci szkolnej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#DanutaGrabowska">Proponuję, aby przyjąć propozycję pani posłanki Mirosławy Kątnej i wpisać tu zdanie, że „Komisja jest przeciwna ograniczeniu kompetencji kuratorów oświaty”.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#RyszardHayn">Czy ktoś się temu sprzeciwia? Nie ma sprzeciwu.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#EwaKantor">Trzeba jednak dodać, że Komisja jest przeciwna także prowadzeniu oświaty przez jednostki samorządu terytorialnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#RyszardHayn">Zwracam uwagę, że ta proponowana autonomia samorządów w sprawach oświaty ma być bardzo szeroko rozumiana. Chciałbym, aby w tej naszej opinii został wyraźnie zaakcentowany sprzeciw wobec całkowitego przekazywania prowadzenia oświaty do wyłącznej kompetencji jednostek samorządu terytorialnego. Przyjęliśmy proponowaną zmianę zdania pierwszego w punkcie trzecim i dalej tekst opinii pozostaje bez zmian. Czy są uwagi do punktu czwartego? Nie ma uwag. Czy są uwagi do zakończenia opinii? Nie ma. Kto jest za przyjęciem opinii? Stwierdzam, że Komisja jednogłośnie przyjęła tekst opinii w sprawie „Strategii Rozwoju Edukacji na lata 2007–2013”. Czy są jeszcze jakieś uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#EwaKantor">Proponuję upoważnić przewodniczącego do zwołania konferencji prasowej i poinformowania w imieniu Komisji przedstawicieli mediów, jakie jest nasze stanowisko wobec zaprezentowanej nam Strategii Rozwoju Edukacji. Przedstawienie nam takiego dokumentu jest skandalem, który się zdarzył na koniec naszej kadencji - tym bardziej, że prace Komisji nie szły w takim kierunku, jaki zaprezentowano w „Strategii”. Dochodzi do tego, że na zakończenie kadencji liberałowie robią z nas idiotów.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#RyszardHayn">Czuję się upoważniony do zwołania konferencji prasowej, a w każdym razie wysłania do wszystkich redakcji przyjętego przez Komisję tekstu opinii. Zamykam posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>