text_structure.xml
59 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#MaciejGiertych">Otwieram wspólne posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Witam wszystkich zebranych. Tematem dzisiejszego posiedzenia jest materiał pt. „Edukacja ekologiczna - programy, realizacja, finansowanie”, który będzie nam zaprezentowany przez przedstawicieli Ministerstwa Środowiska oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Proszę panią minister Ewę Symonides o wprowadzenie do tematu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#EwaSymonides">Edukacja ekologiczna prowadzona jest w dwojaki sposób, dlatego włączone są w nią dwa resorty. Oba sposoby są równie ważne, aczkolwiek tryb postępowania jest całkiem różny. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu odpowiedzialne jest bowiem za edukację formalną, którą obejmuje dzieci i młodzież w różnym wieku. Zaletą takiego systemu jest to, że treści dotyczące szeroko rozumianych spraw środowiskowych - także ochrony przyrody - trafiają do każdego człowieka, chociaż przez bardzo krótki okres - lata rzeczywistej edukacji. To, co wchodzi w zakres kompetencji Ministerstwa Środowiska, również pełni istotną funkcję, ponieważ jest to edukacja niejako ustawiczna - dotyczy zarówno dzieci i młodzieży jak i dorosłego człowieka. Odbywa się w sposób ciągły. Natomiast jej wadą, lub tym, co ją odróżnia od edukacji formalnej jest to, że trafia do osób, które mają takie pragnienie. Bardzo trudno jest zmusić dorosłego człowieka, a nawet młodego człowieka, do przeczytania książki, gazety, wysłuchania audycji radiowej czy telewizyjnej zawierających treści środowiskowe, jeśli nie ma na to ochoty. Dlatego Ministerstwo Środowiska przywiązuje ogromną rolę do atrakcyjnych form przekazu treści ekologicznych - najogólniej mówiąc - właśnie po to, żeby można było objąć edukacją ekologiczną jak najszersze grono społeczeństwa. Żeby jeszcze trochę ponarzekać, powiem, że poza tym, że trafiamy do osób, które mają na to ochotę - niestety - nie trafiamy do różnych grup decydentów, chociażby dlatego, że na ogół nie mają czasu na oglądanie filmów, słuchanie audycji, czytanie prasy lub książek o treściach niezwiązanych z wykonywanym zawodem. Jest to podstawowa bolączka. Dlatego wszystko, co dotyczy spraw ochrony środowiska czy ochrony przyrody, z natury rzeczy rodzi rozmaite konflikty wynikające z niezrozumienia istoty sprawy - absolutnej konieczności szacunku dla środowiska i przyrody, żeby przyszłe pokolenia miały czym oddychać i mogły żyć we względnie czystym środowisku przyrodniczym. Ministerstwo Środowiska, a także najrozmaitsze struktury podlegające temu Ministerstwu, w coraz większym zakresie zajmują się edukacją ekologiczną - Biuro Edukacji w Ministerstwie Środowiska, a także ośrodki edukacyjne w parkach narodowych. Niemal wszystkie parki narodowe zajmują się edukacją, aczkolwiek doskonale wyposażone, nowoczesne ośrodki ma tylko połowa z nich. Funkcję edukacyjną spełniają także muzea przyrodnicze, które - niestety - są nie we wszystkich parkach narodowych. Jednak pracownicy wszystkich parków narodowych - bo w każdym istnieje pracownia edukacyjna albo naukowo-edukacyjna - zajmują się edukacją w dość szerokim zakresie. W ciągu roku odbywają się dziesiątki imprez, począwszy od pokazów filmów przyrodniczych, poprzez warsztaty, organizację ścieżek przyrodniczych, najrozmaitsze wydawnictwa i publikacje, po organizację konkursów i olimpiad itd. Istotną funkcję, jeśli chodzi o edukację ekologiczną, spełniają parki krajobrazowe, powołane głównie w celu propagowania idei ochrony przyrody i środowiska, a także szeroko rozumianej edukacji ekologicznej społeczeństwa. Parków krajobrazowych - o czym może nie wszyscy wiedzą - jest już 141, a ich zarządów zaledwie 50, bo wiele z nich pełni funkcję zarządów zespołów parków krajobrazowych. Jednak niezależnie od tego, czy to są wyodrębnione struktury czy nie, parki krajobrazowe rzeczywiście nastawione są przede wszystkim na edukację i ze względu na ich wielkość znacznie przekraczającą powierzchnię parków narodowych i rozmaitość systemów przyrodniczych, bardzo silnie i coraz ściślej współpracują ze szkołami, organizując - poza tym, co mówiłam w odniesieniu do parków narodowych - sympatyczną formę edukacji, jaką są „zielone szkoły”.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#EwaSymonides">Myślę, że jest to właściwa metoda nauczania dzieci i młodzieży w sposób lekki i równocześnie przyjemny, kiedy w najlepszym tego słowa znaczeniu godzi się funkcję rekreacyjną z edukacyjną. W ten sposób dzieci i młodzież uczestniczą w programach czynnej ochrony przyrody, biorą udział w akcjach sprzątania parków krajobrazowych i wielu innych. Wraz z nową ustawą o lasach - względnie nową, bo liczy sobie prawie 13 lat - także na Lasy Państwowe, a konkretnie na nadleśnictwa, nałożono obowiązek edukacji społeczeństwa w takim zakresie, w jakim funkcjonują Lasy Państwowe. Chodzi o pokazanie społeczeństwu środowiskotwórczego znaczenia lasów, swoistych centrów różnorodności biologicznej, sposobów użytkowania dóbr płynących z lasu, pewnych problemów związanych z realizacją trwałego i zrównoważonego modelu gospodarki leśnej. Trzeba przyznać, że w ciągu ostatnich kilku lat powstały piękne ośrodki edukacyjne, a leśnicy okazali się bardzo dobrymi nauczycielami - z własnych zasobów wydają mnóstwo materiałów edukacyjnych, opracowują najrozmaitsze ścieżki przyrodnicze i wyświetlają filmy. Należy przy tym zaznaczyć, że szczególnie istotną rolę w tym zakresie spełniają leśne kompleksy promocyjne. Jest to idea prof. Andrzeja Szujeckiego, która bardzo dobrze się rozwija. Mamy już 13 kompleksów promocyjnych w różnych częściach kraju, gdzie na edukację ekologiczną kładzie się szczególny nacisk. Sama, jeszcze jako profesor biologii Uniwersytetu Warszawskiego, miałam przyjemność skorzystać z zaproszenia ze strony lasów pilskich, gdzie zorganizowano 3-dniowe, fantastyczne zajęcia terenowe dla studentów międzywydziałowych studiów ochrony środowiska. Ta idea pomyślnie się rozprzestrzeniła - leśne kompleksy promocyjne pełnią w społeczeństwie funkcję bardzo szerokiej edukacji, a także są miejscami rozmaitych praktyk i szkoleń dla studentów nie tylko trzech wydziałów leśnych w kraju - w Krakowie, Warszawie i Poznaniu - ale i w coraz większym zakresie dla studentów międzywydziałowych studiów ochrony środowiska oraz innych wydziałów przyrodniczych. Poza jednostkami, o których już zdążyłam państwu trochę powiedzieć, powstają centra edukacji ekologicznej na szczeblach województw i powiatów. Nawet są w Polsce gminy, które bardzo ambitnie podchodzą do sprawy edukacji ekologicznej. Obok licznych imprez i przedsięwzięć ogólnokrajowych - począwszy od tak spektakularnych jak Światowy Dzień Ochrony Środowiska, Dzień Bez Samochodu czy Dzień Ziemi i różne konkursy organizowane przez Ministerstwo Środowiska, w tym bardzo ambitny polegający na nagradzaniu prac magisterskich i dyplomowych dotyczących szeroko rozumianej problematyki ochrony środowiska - powstaje wiele inicjatyw regionalnych lub lokalnych. Liczba imprez sięga tysięcy. Staramy się je uatrakcyjniać. Często są to konkursy i olimpiady, ale podejmowane są i bardziej ambitne działania dzięki finansowaniu ich przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Mam na myśli ambitne serie filmowe, programy telewizyjne, takie jak Filmoteka Parków Narodowych, które poza jednorazową emisją w telewizji ukazują się w formie kaset, dzięki czemu mogą być wykorzystywane wielokrotnie. Ta forma przyjęła się bardzo dobrze. Programów o charakterze serii, cykli jest wiele.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#EwaSymonides">Cieszą się one dobrym odbiorem. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, przy pomocy Ministerstwa Środowiska, systematycznie finansuje lub dofinansowuje tak zwane wkładki ekologiczne do różnego rodzaju dzienników i czasopism, dotuje kwartalniki o charakterze edukacyjnym, a także inne czasopisma jak na przykład „Przyroda Polska”, „Parki Narodowe” itd. Tych tytułów są dziesiątki - w przedłożonych materiałach są one wymienione. Poza tym my, a także Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, jesteśmy otwarci na wszelkie inne inicjatywy służące podniesieniu ogólnej świadomości ekologicznej i wyczuleniu naszego społeczeństwa na sprawy, które powinny dotyczyć każdego z nas. W 2001 r. powstał dokument pod nazwą „Narodowa Strategia Edukacji Ekologicznej”. Działania związane z tym dokumentem, a zwłaszcza program realizacji tej strategii, miały być dziełem wielu resortów, bo praktycznie nie ma dziedziny życia gospodarczego czy społecznego, która by przynajmniej w skromnym stopniu nie dotykała spraw ochrony środowiska i ochrony przyrody. Niestety ten dokument nie doczekał się realizacji. Dlatego minister środowiska, który jest szczególnie wyczulony na tym punkcie i osobiście zajmuje się ogółem spraw dotyczących edukacji ekologicznej, po raz drugi podjął wysiłek w celu opracowania konkretnego programu i wdrożenia go w życie. W związku z tym niedawno zostało spisane porozumienie z panią minister Krystyną Łybacką. I tak te dwa resorty wzięły na siebie obowiązek opracowania programu związanego z ogólnonarodową edukacją środowiskową i wdrożenia go w życie. W tej chwili jesteśmy na etapie zewnętrznych uzgodnień dokumentu związanego z powołaniem konkretnego zespołu do spraw edukacji ekologicznej - heterogennego, jeśli chodzi o skład personalny. W jego skład wchodzić będą osoby zajmujące się różnymi dziedzinami życia. Mamy nadzieję, że to zarządzenie prezesa Rady Ministrów - bo taka jest ranga tego dokumentu - niedługo ujrzy światło dzienne, a powołany zespół rozpocznie systemową pracę nad edukacją naszego społeczeństwa. Na zakończenie mogę powiedzieć, że inicjatyw w tym zakresie jest coraz więcej. One oczywiście sporo kosztują, ale powinny być opłacalne, ponieważ propagowanie generalnej zasady „nie niszczyć” opłaca się dużo bardziej niż rekultywowanie czy eliminowanie skutków wszelkiego zła które wyrządzamy środowisku i tym samym sobie. Natomiast, żeby to, co powiedziałam, nie brzmiało zbyt optymistycznie, powiem, że jeszcze ciągle stajemy przed problemem skutecznej edukacji, co widać po stanie naszych zaśmieconych lasów, czy innych obszarów, które przypominają raczej śmietniska niż obszary cenne przyrodniczo. Być może nie jest również najlepiej z egzekwowaniem prawa. Te sprawy bolą i muszą być podstawową przesłanką w wypadku innych działań na rzecz edukacji ekologicznej i tego, co jest jej najistotniejszym celem, a więc poprawy stanu środowiska przyrodniczego i stanu naszej przyrody. Tyle tytułem wprowadzenia. Dodam, że towarzyszy mi bardzo silna grupa z Ministerstwa Środowiska, która na co dzień, na bieżąco zajmuje się sprawami edukacji i komunikacji ze społeczeństwem, bo poza samą edukacją istotną sprawą jest komunikowanie się ze społeczeństwem, zgodnie z Konwencją z Aarhus, która nakazuje nam informowanie każdego obywatela o tym, co go interesuje z zakresu spraw środowiskowych.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#EwaSymonides">Mamy stronę www i rzecznika Ministerstwa Środowiska, staramy się informować o tym, co dotyczy społeczeństwa i środowiska lub przyrody. Jesteśmy do państwa dyspozycji. Jeśli będą pytania, chętnie na nie odpowiemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MaciejGiertych">Proszę o wprowadzenie ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Oddaję głos sekretarzowi stanu, panu Franciszkowi Potulskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#FranciszekPotulski">Przekazaliśmy państwu pisemny materiał. Jeśli pan przewodniczący pozwoli, pan Krzysztof Kafel, który w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu jest specjalistą na skalę międzynarodową w tej dziedzinie, zwróci uwagę tylko na kilka spraw zawartych w materiale.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MaciejGiertych">Bardzo proszę. Oddaję głos pan Krzysztofowi Kaflowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#KrzysztofKafel">Pani minister Ewa Symonides wspomniała o Narodowej Strategii Edukacji Ekologicznej. Przypomnę tym, którzy kiedykolwiek oglądali ten dokument, że edukacji formalnej jest tam poświęcony tylko jeden rozdział. Pozostałe rozdziały poświęcone są innym działaniom i podmiotom. Dlatego też sprawozdanie Ministerstwa Środowiska jest tak potężne - liczy prawie 90 stron. Nasz resort zajmuje się tylko edukacją formalną. W moim wystąpieniu ważne są trzy punkty. Zacznę od tego, że w ustawie, którą znowelizowano w sierpniu br., pojawił się zapis o edukacji dla zrównoważonego rozwoju. Jest to o tyle istotne, że Polska jest chyba jedynym krajem w Europie, a może i na świecie, którego konstytucji zawiera hasło „zrównoważony rozwój”. Konstytucja została uchwalona w 1997 r. - w pięć lat po Szczycie Ziemi w Rio de Janeiro, gdzie pojawiła się ta tematyka - jest okazja, żeby ten temat znalazł się w ustawie, by uczniowie mogli znać podstawowe hasła zawarte w naszej konstytucji. Została zakończona reforma edukacji. W wielu dyskusjach, które trwały w latach 90. na temat formy edukacji ekologicznej w naszych szkołach, przewijały się dwie koncepcje. Pierwsza, że ma to być odrębny przedmiot. Druga, że ta tematyka ma być rozproszona w wielu przedmiotach. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu wybrało drugą koncepcję, która jest w tej chwili szeroko rekomendowana. W programach międzynarodowych - mam na myśli Bałtycką Agendę 21 - obowiązuje ten model. W naszych szkołach pojawiają się dwa elementy tej edukacji. Jednym jest ścieżka edukacyjna - zestaw umiejętności o ważnym znaczeniu wychowawczym w szkołach podstawowych, gimnazjach i wszystkich typach szkół ponadgimnazjalnych, czyli w liceach, liceach profilowanych i technikach. Istotnym elementem jest wybór pewnych treści z takich przedmiotów, jak chemia, biologia, geografia, fizyka, etyka czy historia. Celowo pozwoliłem sobie przekazać to państwu w załączniku nr 1, aby wskazać, że praktycznie nie ma ani jednego zagadnienia, które nie byłoby objęte podstawą programową. Są tam poruszone kwestie jakości powietrza i wód oraz pewnych zachowań. Przy okazji, tworząc podstawę programową, musieliśmy respektować postanowienia dwóch ważnych konwencji, które Polska ratyfikowała, w których jest mowa o edukacji - Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu oraz Konwencji o ochronie różnorodności biologicznej. Kilka miesięcy temu w Ministerstwie Środowiska gościła misja Narodów Zjednoczonych, która zajmowała się realizacją Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Miałem wtedy okazję prezentować nasz system edukacyjny. Polska uzyskała bardzo wysoką ocenę z tego powodu, że w naszej podstawie programowej jest wiele haseł odnoszących się do zrównoważonego rozwoju i problematyki ochrony klimatu. Drugim elementem jest współpraca międzynarodowa. W Strategii - dokumencie, którego status jest jeszcze bliżej nieokreślony - jeden z głównych punktów dotyczy rozwijania programów krajowych i międzynarodowych, które miałyby tworzyć sieci szkół, organizować współpracę między szkołami i wymianę doświadczeń. W tym zakresie Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu prezentuje trzy programy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#KrzysztofKafel">Pierwszym, jest Baltic Sea Project, w którym uczestniczą kraje leżące nad Morzem Bałtyckim. Funkcjonuje on od kilkunastu lat z inicjatywy rządu Finlandii. Polska w tej chwili koordynuje ten międzynarodowy program. Przez najbliższe 3 lata będziemy odpowiadać za jego realizację, przy czym Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu w dużej mierze współfinansuje ten program. Drugim, jest Program GLOBE. Powstał z inicjatywy Ala Gore'a, byłego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ministerstwo podpisało stosowne porozumienie z rządem amerykańskim. W tej chwili w Polsce uczestniczy w tym Programie około 60 szkół. Niezwykle cenne są obserwacje prowadzone przez uczniów, wymiana informacji za pośrednictwem Internetu i tworzenie globalnej sieci edukatorów z zakresu ekologii. Trzeci właściwie nie jest programem. W styczniu 2002 r. ministrowie edukacji krajów bałtyckich przyjęli w Sztokholmie dokument AGENDA 21 dla Edukacji w Regionie Morza Bałtyckiego - Bałtyk 21E, w którym w szczególny sposób zwraca się uwagę na edukację w zakresie zrównoważonego rozwoju. Jest to pewna próba odejścia od tradycyjnej edukacji ekologicznej. Ponieważ samo pojęcie „zrównoważonego rozwoju” jest dość skomplikowane, złożone, mają być uwzględniane aspekty nie tylko przyrodnicze, ale społeczne i ekonomiczne. Ta idea ma być promowana. W załączniku uwzględnione jest również bezpośrednie finansowanie niektórych zadań w zakresie zadań zleconych jednostkom nie zaliczonym do sektora finansów publicznych. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu finansowało 8 tego typu przedsięwzięć w kwocie około 130 tys. zł, a także programy: Baltic Sea Project, GLOBE i AGENDA 21. To wszystko z mojej strony.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MaciejGiertych">Wysłuchamy teraz koreferatów, które wygłoszą w kolejności pani posłanka Elżbieta Łukacijewska oraz pan poseł Jan Szwarc.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ElżbietaŁukacijewska">Jak już wspomniano, obowiązek edukacji ekologicznej wynika z kilku aktów prawnych - Konstytucji RP, ustawy o systemie oświaty oraz ustawy - Prawo ochrony środowiska, a także umów międzynarodowych, czyli dokumentów rządowych. Jak powiedziała pani minister, edukacja ekologiczna odbywa się dwutorowo. Za edukację ekologiczną w procesie kształcenia odpowiada minister edukacji narodowej i sportu, a za edukację pozaszkolną - minister środowiska. Patrząc na przedstawione dokumenty, można powiedzieć, że edukacja ekologiczna w szkołach jest realizowana w formie ścieżek edukacyjnych, w blokach przedmiotowych itd. Jej rozmiar jest określony wymogami programowymi i celami edukacyjnymi. Natomiast o wiele szerszy zakres ma edukacja pozaszkolna, która jest prowadzona przez różne instytucje, organizacje. Ma ona również większy zasięg. Mamy tu do czynienia z projektami o zasięgu lokalnym, regionalnym i ogólnokrajowym, kierowanymi do różnych grup odbiorców. Co prawda pani minister już o tym wspomniała - nie chcę tego powtarzać - ale słowa uznania należą się Lasom Państwowym, które z własnych pieniędzy organizują ośrodki edukacji leśnej, izby leśne, sale lekcyjne itd., parkom narodowym i krajobrazowym. Instytut Badawczy Leśnictwa i Instytut Geologiczny na własny koszt prowadzą badania w tym zakresie. Inny sektor reprezentują projekty dofinansowywane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej. W ciągu dwóch lat z tych funduszy sfinansowano 2510 projektów za niebagatelną kwotą 114 mln zł. Te projekty objęły szeroki zakres - czasopisma, książki, konferencje, warsztaty, kursy, programy edukacyjne i inne. Analizując te materiały, dochodzi się do wniosku, że w naszym kraju edukacja ekologiczna jest prowadzona w szerokim zakresie, zarówno programowym jak i finansowym. W związku z tym należałoby się zastanowić - o czym niewiele osób wspomina - nad efektami prowadzenia tego rodzaju edukacji. Polskę nazwano - usłyszałam to określenie wczoraj w telewizji - „zaśmieconym przedsionkiem Europy”. Faktycznie Polacy nie mają nawyku wyrzucania śmieci do kosza, prowadzenia segregacji odpadów, wykorzystywania materiałów wtórnych. Mało tego - wspomniała o tym pani minister - w lasach spotykamy tereny zaśmiecone, wysypiska odpadów niebezpiecznych i cmentarzyska padłych zwierząt. Przy tej okazji chciałabym zapytać, czy wydając pieniądze, kontrolujemy efekt tych programów, bo nie sztuka napisać program i wdrożyć go do realizacji. Istotne jest, jaki osiąga skutek w edukacji ekologicznej. Zaznaczam, że bardzo interesujący jest materiał Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Nasuwa mi się w związku z tym wniosek, że są instytucje, na które w Narodowym Funduszu patrzy się łaskawszym okiem niż na pozostałe. Nie wiem, z czego to wynika - może jest to moja subiektywna ocena wynikająca z analizy przedłożonych materiałów - ale są instytucje, które są dofinansowywane w 100 proc. czy w 70 proc., a są i takie, które są dofinansowywane zaledwie w kilkunastu procentach.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#ElżbietaŁukacijewska">Zastanawia mnie - chociaż jest to zapewne temat na inne posiedzenie - sprawa dotycząca Narodowej Fundacji Ochrony Środowiska, która w ciągu dwóch lat otrzymała ponad 3 mln zł. Działa - między innymi - w województwie podkarpackim - kilkakrotnie wspomina się o niej w kontekście Programu „Zielone Karpaty”. Szczerze mówiąc, nie zetknęłam się z działaniami tej Fundacji. Dlatego pytam, czy to nie jest tak, że wydajemy pieniądze i jesteśmy szczęśliwi, że statystyka wypada dobrze, ale efekty - mimo że są widoczne - wciąż pozostawiają wiele do życzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanSzwarc">Pani posłanka Elżbieta Łukacijewska powiedziała już wiele na ten temat. Ja odniosę się tylko do niektórych spraw. Uporządkowania tych problemów nie da się przeprowadzić tylko ustawami, rozporządzeniami. Istotnym elementem jest prowadzenie szkoleń, edukacja ekologiczna. Środki przeznaczone na edukację w Ministerstwie Środowiska - jak wynika z materiału - są coraz mniejsze. Dlatego Ministerstwo posiłkuje się innymi instytucjami, które wspierają te działania. Bardzo dobrze się stało, że został opracowany dokument „Narodowa Strategia Edukacji Ekologicznej” oraz Program Wykonawczy do tej Strategii - „Narodowy Program Edukacji Ekologicznej”. Przy Prezesie Rady Ministrów powołano Międzyresortowy Zespół do Spraw Edukacji Ekologicznej, o którym wspominała pani minister. Trzeba powiedzieć, że Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu nie wspomina o tej Strategii, a jest to bardzo ważny element. Jednak - jak powiedziała pani minister - ten zespół dopiero zaczyna swoją działalność. Pani minister i pani posłanka powiedziały również, że Ministerstwo Środowiska jest organizatorem wielu imprez, które na pewno są skuteczną formą działalności na rzecz poprawy świadomości ekologicznej społeczeństwa. Wiele przedsięwzięć w tym zakresie podejmowanych jest również przez inne instytucje, między innymi Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W latach 1990–2003 zrealizowano 1689 przedsięwzięć, które zostały dofinansowane w kwocie powyżej 157 mln zł. Te pieniądze przeznaczono na około 60 ośrodków edukacji ekologicznej, 540 publikacji książkowych, realizację programów dydaktycznych, organizację 530 konferencji, seminariów i kongresów. W edukację ekologiczną - jak już wspomniano - włączają się również parki narodowe i Lasy Państwowe, które w szerokim zakresie prowadzą edukację leśną społeczeństwa. Odrębny rozdział w przedłożonym materiale stanowią informacje na temat regionalnej działalności województw, a przede wszystkim wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Tylko w latach 2002–2003 województwa przeprowadziły 2110 projektów edukacyjnych dofinansowanych przez wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej w kwocie powyżej 54 mln zł. Zostało już tu stwierdzone, że za formalny proces kształcenia odpowiada Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu. Nie będę do tego nawiązywać, ponieważ mówili już o tym przedstawiciel resortu edukacji narodowej i sportu oraz pani posłanka koreferent. Podsumowując, należałoby stwierdzić, że w zakresie edukacji ekologicznej w naszym kraju dzieje się wiele, a także, że na ten cele przeznacza się niemało środków. Jednak nasuwa się pytanie, jakie jest przełożenie tych działań na świadomość ekologiczną zwykłego obywatela, od którego przecież zależy, jaki będzie stan środowiska. Niestety trzeba stwierdzić, że przeciętnego mieszkańca naszego kraju charakteryzuje o wiele mniejszy szacunek do przyrody, otaczającego go środowiska i zaniżona świadomość ekologiczna w porównaniu z mieszkańcami - na przykład - Szwecji czy Norwegii. Nasuwa się wniosek, że edukacja ekologiczna powinna być kierowana do mieszkańców naszego kraju. Jak to realizować? Dobrze to robi resort edukacji narodowej i sportu, ponieważ umieszcza edukację ekologiczną w programach nauczania. Dzięki temu młodzież spotyka się z tym tematem. Natomiast, jeśli chodzi o dotarcie do obywatela poprzez działalność pozaszkolną, przez resort środowiska, dobrze by było uaktywnić samorządy gmin do prowadzenia skutecznej edukacji ekologicznej. Myślę również, że do realizowania programów edukacji ekologicznej należałoby lepiej wykorzystać telewizję państwową.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanSzwarc">Na zakończenie powiem państwu anegdotkę wynikającą z mojego doświadczenia jako samorządowca, realizującego zadania z zakresu ekologii. Świadomość społeczeństwa jest bardzo mała. Pewna obywatelka na pytanie, gdzie odprowadza fekalia, odpowiedziała że do potoku. Uważała to za zupełnie naturalne i słuszne. Pozwolę sobie to porównać również z osobistym przeżyciem z pobytu w Norwegii. Pojechaliśmy tam na piknik na bezludną wysepkę, gdzie rozpaliliśmy ognisko, na którym smażyliśmy złowione ryby. Po zakończeniu pikniku nasz kolega Norweg pozbierał popiół do torebki i zawiózł go do domu, żeby wyrzucić do kubła na śmieci, chociaż nikt go nie widział i nie pilnował. Myślę, że takich przykładów każdy z państwa zna wiele, bo każdy stykał się z różnymi ludźmi na świecie, gdzie świadomość ekologiczna jest zupełnie inna niż u nas. W tym zakresie jest jeszcze wiele do zrobienia. Pozostaje tylko do rozstrzygnięcia kwestia, jak dotrzeć do człowieka z informacją na ten temat, przekazać mu ją i przekonać o jej słuszności. Dziękuję resortowi środowiska za szczegółowe przygotowanie materiału. Jest to bardzo interesująca lektura. Dziękuję również resortowi edukacji narodowej i sportu za - co prawda - skromniejszy materiał, ale w treści ciekawy i bogaty. Sam uczyłem kiedyś w szkole średniej przedmiotu ochrona środowiska. Myślę, że działania podjęte w celu wkomponowania treści zrównoważonego rozwoju i innej wiedzy ekologicznej w program nauczania innych przedmiotów są słuszne i przyniosą skuteczne efekty.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MaciejGiertych">Otwieram dyskusję. Proszę posłów o zadawanie pytań i kierowanie uwag do strony rządowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JoannaGrobelProszowska">Lwia część otrzymanych materiałów poświęcona jest jednak edukacji nieformalnej. Nie twierdzę, że jest ona niepotrzebna, bo tak nie jest, zwłaszcza, jeśli chodzi o dzieci i młodzież. Natomiast nie ma tu nic na temat zmieniającego się prawa i edukacji dotyczącej samorządowców, urzędników, a także prawników. Historia ustawy o ochronie środowiska ciągnie się od 1980 r., a Prawa wodnego od 1974 r. Teraz zmieniamy prawo ekologiczne, dostosowując je do wymogów Unii Europejskiej. Już dawno zgłaszano wnioski - również w formie interpelacji poselskich - że w uczelniach kształcących prawników brakuje specjalizacji z zakresu ekologii. Osobiście nieraz brałam udział w rozprawach na poziomie Najwyższego Sądu Administracyjnego. Prawnik, to nie lekarz ogólny. Żeby efektywnie pomóc musi być wyspecjalizowany w danej dziedzinie. Niestety takiej specjalizacji w dalszym ciągu nie ma. Wiem, że musimy wykorzystywać fundusze, takie jak SAPARD czy inne. Nadzwyczaj dobrze w tych uwarunkowaniach edukacyjnych radzą sobie samorządy, opracowując programy. Jednak niejednokrotnie - trzeba o tym wyraźnie powiedzieć - to, że istnieją programy, z których można korzystać, jest wiedzą tajemną, zarezerwowaną tylko dla niektórych fundacji. Samorządy, które dysponują szczupłymi środkami, za wielkie pieniądze edukują swoich urzędników tylko dlatego, że ta wiedza nie jest rozpowszechniana. W tym programie nie ma elementów edukacji dotyczących skomplikowanego prawa ekologicznego. Nie ma nawet założeń. Bardzo liczę na to - jak zapisano w materiale - że skoro w końcu 2002 r. zapadła decyzja o konieczności uaktualnienia i wdrożenia Narodowego Programu Edukacji Ekologicznej i powołano zespół pod kątem zmian zachodzących w procesie reformowania państwa oraz integracji z Unią Europejską, dokona on kompleksowej analizy dotychczasowych działań z zakresu edukacji ekologicznej. Zatem w materiale brak elementów edukacyjnych, dzięki którym samorządowcy, urzędnicy urzędów marszałkowskich, wojewódzkich i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej, pracownicy wyższych uczelni i prawnicy będą mieć dostęp do bardzo skomplikowanej edukacji ekologicznej na wysokim poziomie, żeby efektywnie wdrażać te programy. Byłabym wdzięczna za informacje o tym, jakie działania zamierzają podjąć oba resorty w tej kwestii. Wydajemy miliony złotych na programy edukacji nieformalnej, które są konsumowane w różny sposób. Jak powiedziała pani posłanka Elżbieta Łukacijewska, pewne instytucje są traktowane bardziej, inne mniej łaskawie. Nie twierdzę, że są to pieniądze stracone, bowiem powszechna edukacja społeczeństwa jest potrzebna i powinna być dalej prowadzona. Chodzi mi o profesjonalizm w wykonywaniu zadań ekologicznych wszystkich osób, które się tym zajmują. Ja zajmuję się ekologią zawodowo od 30 lat i muszę państwu powiedzieć, że czasem czuję się tak, jak na początku drogi - nie znam obowiązującego prawa, tak szybko się ono zmienia, nie rozumiem mechanizmów. Chodzi mi o to, by wszyscy ludzie, którzy wkraczają na ścieżkę ekologiczną w swoich decyzjach dysponowali profesjonalnym zasobem wiedzy, żeby robić to efektywnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#MaciejGiertych">Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu? Jeśli nie, pozwolę sobie na kilka uwag. W przedłożonym materiale widać, jak wiele jest oddolnych działań małych instytucji, jak bardzo są one rozproszone. Z tego chyba bierze się siła i różnorodność dostępnych ofert z zakresu edukacji ekologicznej. Jednak mam wrażenie, że nie do końca jest to wykorzystywane. Może właśnie wspólne posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa wpłynie na to, żeby szkoły w większym stopniu wykorzystywały dostępne ścieżki ekologiczne, muzea ekologiczne i rozsiane po całej Polsce ośrodki edukacyjne, gdzie można przeprowadzać lekcje. Szkoła musi jednak podjąć wysiłek przemieszczenia uczniów i przeprowadzenia części edukacji biologicznej w terenie. Przy okazji podzielę się z państwem refleksją wynikającą z podróżowania po kraju, kontaktów z pracownikami nadleśnictw i parków narodowych. Wielokrotnie się przekonałem, że lokalni gospodarze znają nie tylko problematykę ekologiczną, z którą na co dzień się stykają, ale i z dużym pietyzmem odnoszą się do pamiątek historycznych znajdujących się na ich terenie, takich jak kurhany, miejsca bitew, przedmioty świadczące o polskiej historii. Lokalni gospodarze pielęgnują takie ślady historyczne, stawiając pamiątkowe tablice. Na ścieżkach ekologicznych często można się spotkać z elementami historycznymi, związanymi z wydarzeniami z przeszłości. To też jest do wykorzystania w pracy nauczycieli podczas wycieczek do lasów, parków narodowych i na tereny, gdzie przygotowane są pomoce naukowe dla nauczycieli. Apeluję, żeby w większym stopniu z tego korzystać. Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AntoniStryjewski">Dziękuję za materiał przekazany posłom przed posiedzeniem Komisji. Rzeczywiście jest on obfity i interesujący, a przy okazji pokazuje pewne sprawy. Przede wszystkim to, że wciąż prawie wszystko zastępuje się pojęciem „ekologia”. Na przykład, to, co powinno być naturalne, a więc dobre wychowanie dzieci - na poziomie domu i szkoły - zastępuje się programem edukacji ekologicznej. Chodzi o dobre wychowanie w zakresie zwykłego zachowania. Organizuje się Akcję Sprzątania Świata czy Dzień Ziemi, żeby pozbierać rozrzucone: gumy do żucia, prezerwatywy, śmieci, papierowe opakowania, podczas gdy ta sprawa powinna być załatwiona na poziomie rodziny i elementarnego wychowania szkolnego. Ponadto pojęcie „ekologia” myli się z normalną troską urzędników państwowych lub samorządowych o prawidłowe funkcjonowanie miasta, gminy, zakładów pracy. Prawidłowe, to znaczy takie, w którym prowadzona działalność nie będzie powodować degradacji środowiska. Są ku temu przepisy, pieniądze i odpowiednie mechanizmy, ale się tego nie wykorzystuje. Prowadzimy akcje, promocje, wymyśla się nowe instytucje - fundacje, stowarzyszenia - które podłączają się do źródeł finansowania i spokojnie z tego żyją. Podam przykład Stowarzyszenia EKOIDEA działającego na terenie województwa dolnośląskiego. Koordynowało ono projekt „Ekologiczna aktywizacja społeczności miasta Świdnica”. Celem tego projektu była koordynacja polityki ekologicznej miasta, szkół i organizacji pozarządowych, promocja i wzrost zaangażowania w codzienne zachowania przyjazne środowisku oraz podniesienie świadomości ekologicznej w szkołach. Stowarzyszenie EKOIDEA w ten sam sposób koordynowało i aktywizowało społeczność w wielu innych miastach na Dolnym Śląsku, tyle tylko, że nie wiadomo, co to znaczy. Jak Stowarzyszenie EKOIDEA może koordynować politykę ekologiczną miast, takich jak: Świdnica, Wrocław czy Oleśnica? Gdzie są urzędnicy, którzy biorą za to pieniądze? Co z wybranym prezydentem miasta? Jest to absurd. Zdaje się, że pieniądze asygnowane przez państwo, a wyjęte z kieszeni biednego podatnika, służą załatwianiu interesów wąskich grup, które na rynku działań publicznych umieją realizować swój własny interes. Jak mówiła pani posłanka Elżbieta Łukacijewska, tak dziwnie się składa, że są fundacje, które otrzymują więcej pieniędzy niż pozostałe, a są i takie, które ich w ogóle nie otrzymują. Świadczy to o tym, że mamy do czynienia z wybiórczym traktowaniem, a może nawet z układami pozamerytorycznymi, w wyniku których jedni mają dostęp do pieniędzy, a drudzy nie. Nie wiem, czy podliczyłem wszystkie pieniądze, ale z kilkudziesięciu milionów złotych wydawanych rocznie na edukację ogromne kwoty przeznaczane są na takie akcje jak Sprzątanie Świata czy Dzień Ziemi. Mnie to przeraża, bo za te środki można by postawić oczyszczalnię ścieków w dużym mieście, co by miało ewidentny wpływ na stan środowiska. Natomiast spodziewanie się po programach sukcesu w postaci polepszenia się stanu środowiska naturalnego w Polsce jest pewnym nadużyciem, bo chociażby z dostarczonego posłom raportu o stanie środowiska w Polsce jasno wynika, że gros procesów oczyszczających środowisko w naszym kraju wynika z upadku przemysłu i ograniczenia działalności rolnej. Zatem postęp w zakresie ochrony środowiska nie dokonuje się w wyniku stosowania nowych technik produkcji czy rozwoju świadomości ekologicznej, tylko w wyniku upadku przemysłu i rolnictwa, a więc upadku cywilizacyjnego i gospodarczego państwa. Nie wiem, czy należy to sobie poczytywać za zasługę. Należy oczywiście przypuszczać, że implementacja przepisów Unii Europejskiej do prawa polskiego po wejściu Polski w struktury unijne spowoduje dalsze polepszenie stanu środowiska. Nie będzie to jednak związane ze wzrostem świadomości ekologicznej, czy z prowadzoną edukacją ekologiczną - jak donoszą ministerialne sprawozdania - tylko z dalszym upadkiem przemysłu i rolnictwa, które musi nastąpić, ze względu na niespełnianie rygorów prawnych Unii Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#AntoniStryjewski">W związku z tym nie będzie produkcji, a więc i zanieczyszczania środowiska. Wielokrotnie mówiliśmy o tym, że w Polsce dużo się robi, ale tak naprawdę, niewiele się robi dla ochrony środowiska. Wydaje się dużo pieniędzy, ale po próżnicy. Jeden z programów dotyczył - na przykład - edukacji w przedszkolu w zakresie zrównoważonego rozwoju. Można sobie wyobrazić, jak 3, 4, 5 i 6-latkowie widzą zrównoważony rozwój swojego środowiska. Gratuluję pomysłodawcy i wykonawcy takiego projektu. Gratuluję również decyzji odpowiednim władzom państwa, które dają pieniądze na edukację przedszkolaków w zakresie zrównoważonego rozwoju.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Korzystając ze wspólnej obecności przedstawicieli Ministerstwa Środowiska oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej - głównie ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, chociaż była już o tym mowa - na ile Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu jest usatysfakcjonowane wsparciem ze strony narodowego i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej działań edukacyjnych, które - nie zgadzam się w tym zakresie z panem posłem Antonim Stryjewskim - będą jednak ciążyć na szkole. Przypuszczam, że nowe pokolenie, zaczynając od przedszkola - chociaż może nie tak należy nazywać programy - ma szansę zostać wychowane w szacunku do środowiska. Nie polecałabym nauki wynoszonej z części domów. Gdyby było inaczej, nasze lasy i otoczenie również wyglądałyby inaczej. W ten sposób mamy szansę na zastopowanie procesu wypuszczania w dorosłe życie „pokolenia Hunów”. Moim zdaniem, najważniejsze jest wdrożenie tej problematyki w procesie edukacji, zaczynając od przedszkola a kończąc na studiach - o czym mówiła pani minister - która na pewno lepiej niż jako odrębny przedmiot realizowana jest w formie ścieżek programowych. Jest to jednak teoria. Wydaje się, że najlepiej sprawdza się edukacja praktyczna. Tu znów mamy szansę, bo są inicjatywy ze strony leśników, parków narodowych i krajobrazowych. Możemy tego uczyć w praktyce, tylko - jak wiemy - w systemie publicznej edukacji często brakuje na to pieniędzy. Czy wobec tego istnieje sformalizowane porozumienie - nie doczytałam się tego w materiałach - które by określało obowiązki tych, którzy mają pieniądze w systemie ochrony środowiska - a więc funduszy, które są bogatymi instytucjami - z władzami edukacyjnymi, które by zapewniły bardziej powszechny udział dzieci i młodzieży w „zielonych szkołach”, rozumianych nie tylko jako wyjazd na wczasy, wypoczynek i dyskoteki, ale jako wyjazd edukacyjny? Takich przedsięwzięć jest wiele. Są szkoły, które starają się to robić. Są również organizacje pozarządowe, które się tym zajmują. Jednak - z tego, co wiem - jeżeli pięciodniowy, świetnie zorganizowany pobyt w „zielonej szkole” dla gimnazjalistów czy licealistów kosztuje 250 złotych, to organizatorzy wyjazdu są w stanie dofinansować dzieci w kwocie 40 zł, bo tyle środków publicznych udało im się pozyskać. Oznacza to, że pojadą tylko te dzieci, których rodzice dopłacą 200 zł. W tym zakresie byłoby więc świetne pole do popisu. Po przejrzeniu wykazu przedsięwzięć dofinansowanych - mówiła o tym pani posłanka Elżbieta Łukacijewska - wydaje mi się, że na tych pieniądzach żeruje wielu naciągaczy. Z przykrością to stwierdzam, ale tak to wygląda. Jest to również „łatwa kasa”, do której można sięgnąć. Wobec tego pytam, czy są zobiektywizowane kryteria dysponowania tymi pieniędzmi. Nie wydaje mi się, żeby wojewoda musiał otrzymywać pieniądze z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na uroczystości pod patronatem Ministerstwa Środowiska. Wolałabym, żeby te środki trafiły do konkretnej szkoły lub organizacji, która non profit, bez własnych zysków, zajmuje się edukowaniem młodego pokolenia. Rozumiem, że wszelkie publikacje, artykuły, filmy są potrzebne. Jednak są to dotacje. Bogate wytwórnie filmowe, spółki wydawnicze korzystają z pieniędzy publicznych. Jeśli starcza na wszystko, nie mam pretensji. Podejrzewam jednak, że nie starcza środków na czystą edukację.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MaciejGiertych">Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu? Jeśli nie, proszę panią minister o odpowiedź na postawione pytania i odniesienie się do uwag.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#EwaSymonides">Posłowie w swoich wystąpieniach poruszyli wiele problemów. Nie jestem w stanie odnieść się w pełni do wszystkich w ograniczonym czasie. Jeżeli o czymś zapomnę powiedzieć, proszę mi przypomnieć. Zgadzam się z opinią, że dobrze by było, gdyby była możliwość kształcenia na specjalnym kierunku „prawo ochrony środowiska”. Przypominam jednak, że kierunki studiów ustalane są przez Radę Główną Szkolnictwa Wyższego, która już dawno temu postawiła barierę przed nowymi kierunkami. To nie jest kwestia tego, że Ministerstwo Środowiska lub Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu chciałyby, żeby powstał taki kierunek studiów. Niestety jest to decyzja Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Nie można nawet otworzyć kierunku studiów o nazwie „ochrona przyrody”. Jest nazwa „ochrona środowiska” i na tym koniec. Ochrona przyrody musi się mieścić w ochronie środowiska. O czymś takim możemy pomarzyć, ale podjęcie działań w tym zakresie jest poza kompetencjami obu resortów. Mogę jednak państwa pocieszyć, że spotykam się z coraz większą liczbą studentów, którzy studiują kierunek przyrodniczy i dodatkowo prawo lub odwrotnie. Sądzę więc, że w krótkim czasie nowi specjaliści z tego zakresu zasilą grono takich sław jak profesorowie: Jerzy Sommer, Wojciech Radecki, Marek Górski czy dr Jerzy Jendrośka. Rzeczywiście specjalistów mamy mało, ale droga wiedzie chyba przez dwukierunkowość studiów lub doszkalanie się młodych prawników lub przyrodników w potrzebnym zakresie. Natomiast nie przyjmuję zarzutów, że nic nie robimy, żeby wyciągać pomocną dłoń do samorządowców czy przedsiębiorców, że nie staramy się ich edukować. Przecież wydajemy mnóstwo broszur, które są bezpłatnie rozdawane i wysyłane na nasz koszt do każdej gminy. Mam ze sobą tylko cztery. Przytoczę ich tytuły: „Wybrane zadania samorządów terytorialnych w ochronie środowiska”, „Fundusze Unii Europejskiej dla samorządów na inwestycje służące ochronie środowiska”, „Wybrane zadania przedsiębiorców w ochronie środowiska”. Wiele podobnych materiałów z zakresu SAPARD czy programów rolno-środowiskowych wydawanych jest przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Te materiały też są rozdawane bezpłatnie. Ministerstwo Środowiska wydało mnóstwo pakietów informacyjnych, ulotek i broszur - także dla samorządowców. Były one rozsyłane bezpośrednio do gmin albo do powiatów, w najgorszym wypadku do województw. Jest strona internetowa i prowadzone są warsztaty szkoleniowe. Przez Internet będą teraz prowadzone warsztaty szkoleniowe z myślą o samorządowcach. Zatem naprawdę robimy dużo w tym zakresie. Proszę jednak zauważyć, że jest to Ministerstwo Środowiska, w którym edukacja stanowi jeden z nurtów działalności, a nie podstawowy. Jest to jedna strona zagadnienia, a zaznaczam, że mamy jeszcze dużo pomysłów do realizacji. Chciałabym wziąć w obronę Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wszystkie projekty są realizowane w drodze konkursów. Komisje konkursowe są niezależnymi ciałami eksperckimi. Narodowy Fundusz co najmniej raz w roku jest kontrolowany przez Najwyższą Izbę Kontroli. Nie ma takich możliwości, a jeżeli są to nikłe, żeby finansować coś w inny sposób. Natomiast jest faktem, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej funkcjonuje na zasadach mniejszych lub większych dotacji w różnych działach. O tym co dotuje, informuje poprzez swoją stronę internetową, gdzie są również umieszczone formularze, wnioski itd.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#EwaSymonides">Trzeba spełnić formalne wymogi, żeby móc uzyskać dotację. Spełnienie tych wymogów nie jest łatwą sprawą. Natomiast rzeczywiście taka instytucja, jak Narodowa Fundacja Ochrony Środowiska, która jest właściwie fundacją ekspercką, obraca dużymi pieniędzmi, ale też robi wspaniałe rzeczy. To nie jest byle co. Na przykład, główne plany ochrony parków narodowych realizowane były przez tę Fundację. Zajmowała się ona również obróbką merytoryczną, finansową i formalną spraw związanych z monitoringiem. Opiera swą działalność na ogólnopolskich ekspertach z różnych dziedzin. Być może inne instytucje nie mają jeszcze takiej wprawy albo nie występują o pieniądze. Narodowy Fundusz wspiera programy i projekty, które do niego trafiają. Trudno, żeby wspierał inne, aczkolwiek zajmuje się także inicjowaniem różnych projektów i programów. Jeśli chodzi o wspieranie urzędów wojewódzkich, zgadzam się z panią posłanką. Ja również bym wolała, żeby tego nie było. Jednak Polska ma obowiązek obchodzenia Światowego Dnia Ochrony Środowiska lub Światowego Dnia Bez Samochodu, co mnie szczególnie irytuje, bo nie mamy metra, dobrych dróg, a musimy obchodzić takie dni. Podobnie, jeśli chodzi o Dzień Bez Papierosa. Sama palę i uważam, że nikomu i niczemu to nie szkodzi, że zapalę sobie papierosa. Jesteśmy stroną różnych konwencji, umów porozumień międzynarodowych i niestety - musimy realizować obchody takich Dni wraz z imprezami towarzyszącymi. Na taki cel przeznaczane są pieniądze, o których była mowa. Trzeba jednak przyznać, że ze swej strony - robią to także urzędy wojewódzkie - wkładamy wiele wysiłku, żeby nie były to pieniądze wyrzucone w błoto i by przy okazji trafić z edukacją do społeczeństwa. Zgadzam się również, że jest za dużo czasopism i organizacji, które mają „eko” w tytule i na tym koniec. Jednak nie mam pojęcia, jak to opanować. Wiem, że na użytek jednej akcji, imprezy - niezależnie od tego, czy pozytywnej czy negatywnej - powstają różne stowarzyszenia. Organizacje pozarządowe, które upominają się o różne rzeczy są siłą nieweryfikowalną. Mamy ich 900. Głowa od tego boli - tupią, krzyczą i wołają. Być może takie Stowarzyszenie jak EKOIDEA otrzymuje pieniądze na niekoniecznie najlepsze projekty, aczkolwiek - co zaznaczam - dotacja z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dla czasopism odbywa się poprzez specjalne komisje, które recenzują, oceniają niezależnie i przegłosowują czasami to lub coś innego, ale staramy się nad tym zapanować, chociaż nie jest to wszystko proste. Panu posłowi Antoniemu Stryjewskiemu chciałbym powiedzieć, że pewne słowa wyjął mi pan z ust. Z niektórymi sprawami wojuję od lat, ale bezskutecznie, bo już to się stało. Niestety ekologia jest utożsamiana z ochroną środowiska. Pan poseł Maciej Giertych wie, że to nie jest tożsame. Ekologia to nauka zajmująca się związkami między organizmami żywymi a ich środowiskiem. Jest to dział biologii, a nie ochrona środowiska. Określenie „eko” rzeczywiście jest nadużywane. Mamy ekologiczne meble, buty, żony i porody. Co gorsza, różne programy a także nazwy agencji środowiskowych mają skrót „E” od environment” z angielskiego - „środowisko”, a nie od „ecology”. Tak to jest tłumaczone. To pojęcie dostało się do różnych aktów prawnych. Tak się stało, że „ekologia” znaczy tyle co „ochrona środowiska”. Mniejsza o nazwę. Trzeba się z tym pogodzić. Ja już to zrobiłam. Jeśli chodzi o różne ośrodki edukacji ekologicznej, aktualnie Ministerstwo Środowiska zleciło wykonanie ekspertyzy dotyczącej weryfikacji ośrodków edukacyjnych zajmujących się „zielonymi szkołami”.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#EwaSymonides">Sama idea jest słuszna, inicjatyw jest sporo, ale jeśli chodzi o jakość, chcemy wiedzieć, czy wszystkie zasługują na nasze wsparcie. Natomiast nie zgodziłabym się z panem posłem Antonim Stryjewskim, że małego dziecka nie można wychowywać w duchu zrównoważonego rozwoju, aczkolwiek brzmi to bardzo mądrze. Jeżeli bowiem dziecko myje rączki, a potem biegnie na podwórko i nie przykręca kurka z wodą, to zwrócenie mu na to uwagi jest wychowaniem i nauczaniem w tym duchu - używaj wody, bo trzeba się myć, ale trzeba ją też oszczędzać. Mam wnuczkę, której wychowaniu poświęciłam dużo czasu. Jest to już duża panna, bo ma prawie 10 lat. Dlatego dokładnie wiem, ile wiadomości można przekazać trzy, cztero, pięciolatkowi. To nie jest za wcześnie. Pomijam to, że bardzo często nie mamy wpływu na wychowanie rodziców. Droga wychowania rodziców poprzez dzieci często jest najlepsza. To dziecko uczy mamę czy tatę, że nie można gdziekolwiek rzucać śmieci, chociaż do tej pory mieli takie nawyki. Dlatego bardzo bym broniła wychowania poprzez przedszkole, aczkolwiek sposoby nauczania muszą być dostosowane do wieku dziecka. Dzieci znakomicie przyjmują różne idee i często rozumieją dużo więcej niż dorośli. Jest więc szansa, że młodzież będzie coraz lepsza. Na zakończenie jeszcze jedna sprawa. Często powołujemy się na cudowne przykłady z Zachodu. To prawda, że w krajach Europy Zachodniej - bo w Stanach Zjednoczonych Ameryki jest różnie - powietrze i woda są czyściejsze. Jest to kwestia zasobności materialnej. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że u nas nic się nie robi, bo w ostatnich dziesięciu latach zrobiło się ogromnie dużo. Powstały tysiące oczyszczalni ścieków. W wielu miejscowościach zmienia się system ogrzewania na taki, który służy zachowaniu czystego powietrza. Buduje się coraz więcej składowisk odpadów z prawdziwego zdarzenia. Nie sądzę, żeby w takim okresie zrobiono gdzieś więcej niż u nas, co jednak nie oznacza, że wszystko jest już takie, jak trzeba. Chciałabym też państwu przypomnieć, że wszystkie kraje - jest to reguła - które mają wysoki poziom rozwoju cywilizacyjnego, mają też kompletnie zniszczoną przyrodę. Ten rozwój - budowa autostrad i wielkich zapór - odbył się - niestety - kosztem przyrody. Coś za coś. My chcielibyśmy uniknąć takiej katastrofy i poprawiać stan środowiska, zachowując równocześnie piękno naszej przyrody. Ponieważ zahaczyłam o wątek dotyczący Stanów Zjednoczonych Ameryki, będę go kontynuować. To prawda, że tam w żadnym parku narodowym - a byłam w około 50 - nie widziałam ani jednego śmiecia. Są wyjątkowo zadbane. Specjalnie zaprojektowano ośrodki informacyjne. Nawet toalety są wkomponowane w krajobraz. Natomiast równocześnie jest to jedyny kraj, który nie zgodził się na ratyfikację konwencji klimatycznej i konwencji o różnorodności biologicznej. Wytwarza on jedną czwartą światowych zanieczyszczeń i arogancko, ustami prezydenta stwierdza, że Ameryka produkuje najlepsze klimatyzatory na świecie, po co więc troszczyć się o stan lasów w Brazylii czy wejście w międzynarodowy układ związany z konwencją klimatyczną. Mam nadzieję, że wypracujemy polskie wzorce, opierając się na najlepszych przykładach z innych krajów. Jednak uważam, że nie powinniśmy mieć ani kompleksów - biorąc pod uwagę stan naszych zasobów finansowych - ani nie powinniśmy naśladować innych krajów, aczkolwiek warto uczyć się na cudzych błędach, żeby ich nie powtarzać. Jeśli nie odpowiedziałam na wszystkie pytania, proszę o przypomnienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#FranciszekPotulski">Proszę mi wybaczyć, ale zacznę od stwierdzenia, że Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu nie popiera palenia tytoniu. Poza tym dodam kilka uwag. Chyba dla nas wszystkich jest oczywiste, że wychowanie w duchu ekologicznym - cokolwiek by to miało znaczyć - to nie jest coś, co można zadekretować. Jest to proces. Rzeczywiście w naszym kraju sporo się wydarzyło. Wydaje się, że nieco skracamy tę drogę, nie postępujemy dokładnie tak samo, jak kraje zachodnie, gdzie rzeki stały się kloaką, a teraz się je oczyszcza. Mam nadzieję, że parę rzeczy nam się udało. Na jednym przykładzie zobrazuję, jak przebiega edukacja ekologiczna w Sejmie. Wtedy, kiedy się spieramy o to, czy ma być drugi zbiornik wodny pod Włocławkiem, czy nie, dowiadujemy się, jakie są za i przeciw. Podejmując decyzje trafiamy między jedno lobby a drugie. Jeśli chodzi o edukację trzy, czterolatków - zwracam się do pana posła Antoniego Stryjewskiego - kiedyś robiło się zielnik, a dziś mówi się o zrównoważonym rozwoju. To nie dziecko, a nauczyciel ma wiedzieć, czego uczy i dlaczego. Natomiast w odniesieniu do przypadków żerowania pewnych organizacji na środkach przeznaczonych na edukację ekologiczną, proszę pamiętać, że nie da się zadekretować sposobu działalności organizacji pozarządowych. W pewnym momencie ustaliliśmy, że mogą one robić, co chcą i jak chcą. Pozostaje tylko odpowiedź na pytanie, czy przekonają decydentów dysponujących pieniędzmi do tego, żeby ich wsparli, czy też nie. Być może to przekonanie odbywa się czasem bardziej na drodze powiązań osobistych niż na płaszczyźnie merytorycznej, ale proszę pamiętać, że głównym beneficjentem wszelkich tego typu funduszy jest samorząd. Zapewne odbywa się to w taki sposób, że jedni żerują a innych warto wspierać. Na zakończenie odniosę się do sprawy „zielonych szkół”. Są dwa rodzaje tego typu akcji. Jeden polega na wywiezieniu dzieci w miejsce, gdzie żyją w zdrowszym otoczeniu, co nie do końca oznacza, że równolegle prowadzone są zajęcia dotyczące rozumienia tego, jak żyjemy w przyrodzie. Pojęcie „zielonej szkoły” można różnie rozumieć. Takie pojęcie w prawie nie funkcjonuje. Zatem, gdybyśmy mieli je zdefiniować, musielibyśmy wrócić do ustawy o systemie oświaty. Dziś mogę stwierdzić, że są to formy innej organizacji zajęć lekcyjnych, w tym również z zakresu ochrony środowiska czy ekologii, inne niż te, które odbywają się w dużych miastach, „blokowiskach”. Dodam - nie wiem, czy to dobrze, czy źle - że oficjalnie nie określono, ile procent środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma być przeznaczone na edukację ekologiczną. Myślę, że wpisanie do zadań Narodowego Funduszu poziomu finansowania i zakresu edukacji ekologicznej należy do decyzji Sejmu. Generalnie staramy się doprowadzić do tego - zapewne bardziej lub mniej skutecznie - żeby każdy robił to, do czego jest powołany. Dlatego też za chwilę otrzymają państwo propozycję, żeby Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa nie dawała stypendium, tylko robiła to ta instytucja, która tym się zajmuje. My z budżetu państwa otrzymujemy około 27 mld zł na 2004 r., z czego ponad 25 mld zł w formie subwencji oświatowej i 2 mld zł na działania innego typu. W tym zakresie realizujemy nasze zadania. Natomiast, jeżeli jakaś szkoła przekona swój miejscowy samorząd, który może sięgnąć do lokalnego funduszu ochrony środowiska i gospodarki wodnej, do wsparcia jakichś działań podejmowanych przez szkołę, to w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu nie mamy informacji na ten temat.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#FranciszekPotulski">Trudno mi powiedzieć, czy to dobrze czy źle. Gdyby Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej było przypisane, że ma się także zajmować edukacją, zapewne chcieliby się państwo dowiedzieć, ile pieniędzy i w jakiej formie przeznacza się na ten cel. Wydaje mi się jednak - pomimo złych i dobrych stron - że im więcej organizacji pozarządowych, im więcej instytucji zajmujących się tym zagadnieniem, tym lepiej. Niech one korzystają z tych środków, jeśli to możliwe, nawet, jeżeli dochodzi do patologicznych sytuacji. Chodzi o całość procesu, dzięki któremu wypuścimy ze szkoły dzieci, które będą wiedzieć, że trzeba zakręcać kran, co jednak nie oznacza, że będą tego przestrzegać do końca życia, jeśli w domu się tego nie utrwali. Nie jesteśmy w stanie zadawać lekcji do odrobienia dla rodziców. Myślę jednak, że dzieci wychodzą ze szkół coraz mądrzejsze i z coraz większym poczuciem tego, że muszą żyć w zgodzie z przyrodą, że muszą ją szanować.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#MaciejGiertych">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#EwaSymonides">Przypominam, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma zapisane w swoim statucie, że 2,5 czy 3 proc. swoich dochodów - nie pamiętam dokładnie, ile - musi przeznaczyć na edukację ekologiczną. To wiadomo. Jednak Narodowy Funduszu nie może z definicji wspierać edukacji formalnej w taki sposób, żeby część środków potrzebnych na tę edukację była stale finansowana przez Narodowy Fundusz, co wcale nie oznacza, że ten Fundusz nie wspiera wydawania podręczników autorskich czy pomocy naukowych itd. Narodowy Fundusz to robi. Być może aktywność ze strony szkół w ubieganiu się o te środki jest za mała, ale Narodowy Fundusz z całą pewnością wspiera te działania.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MaciejGiertych">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że połączone Komisje przyjęły informacje Ministerstwa Środowiska oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu w sprawie edukacji ekologicznej. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisje przyjęły te informacje. Czy ktoś chciałby zabrać głos w sprawach bieżących? Nikt się nie zgłasza. Dziękuję wszystkim zebranym za udział w dzisiejszych obradach. Zamykam posiedzenie połączonych Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>