text_structure.xml 69.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam państwa posłów i wszystkich zaproszonych gości. Porządek naszych obrad przewiduje rozpatrzenie informacji o działalności Państwowej Komisji Akredytacyjnej oraz projektu opinii w sprawie przygotowania, przebiegu i wyników sprawdzianu dla uczniów klasy VI szkoły podstawowej i egzaminu dla uczniów klasy III gimnazjum. Wszyscy państwo posłowie otrzymali materiały informacyjne o działalności Państwowej Komisji Akredytacyjnej i jej statucie oraz tekst projektu opinii przygotowanej przez zespół poselski na postawie dyskusji przeprowadzonej w dniu 10 września 2002 r. Ponieważ nie ma uwag do porządku obrad, przystępujemy do rozpatrzenia punktu pierwszego. Udzielam głosu panu przewodniczącemu Państwowej Komisji Akredytacyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AndrzejJamiołowski">W dostarczonym państwu materiale zawarty jest syntetyczny obraz działań Państwowej Komisji Akredytacyjnej w okresie minionych dziewięciu miesięcy od chwili powołania Komisji. Dlatego przypomnę tylko w kilku zdaniach, jakie cele zostały określone przez parlament dla Państwowej Komisji Akredytacyjnej i zapisane następnie w ustawie. Naszą działalność można podzielić generalnie na dwa obszary. Pierwszy - to dokonywanie oceny tego, co kierowane jest do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu w formie wniosków o utworzenie nowych uczelni i kierunków studiów w tych uczelniach oraz o utworzenie w istniejących już uczelniach nowych kierunków, a także podniesienie poziomu kształcenia na kierunkach, gdzie prowadzone jest kształcenie licencjackie, do poziomu magisterskiego, oraz organizowanie filii i zamiejscowych wydziałów uczelni i wszystkich nowych jednostek, które w ramach systemu szkolnictwa wyższego mogą zostać utworzone zgodnie z ustawą. Drugi obszar naszej działalności dotyczy dokonywania oceny tego, co dzieje się w systemie szkolnictwa wyższego, tzn. oceny poziomu kształcenia w poszczególnych uczelniach i poszczególnych sektorach edukacji na poziomie wyższym. Kiedy z początkiem bieżącego roku rozpoczynaliśmy działalność, pierwszym naszym zadaniem było rozpatrzenie wielkiej góry wniosków, które nagromadziły się w poprzednim okresie, a dotyczyły tworzenia nowych uczelni i nowych jednostek szkół wyższych. Od powołania PKA z dniem 1 stycznia br. do chwili obecnej wpłynęło do nas 600 wniosków, z których rozpatrzonych zostało 500. Oznacza to, że cała procedura opiniodawcza, polegająca na zebraniu ekspertów i rozpatrzeniu ich przez poszczególne zespoły, a następnie przez prezydium Państwowej Komisji Akredytacyjnej, została w tym czasie wykonana w odniesieniu do 500 wniosków. Opiniowanie i ostateczne decyzje były podejmowane na podstawie dostarczonych nam materiałów - z tym że w przypadku ubiegania się uczelni o podwyższenie uprawnień z licencjackich na magisterskie towarzyszyły temu wizytacje w tych uczelniach. Gdyby ocenić sytuację globalnie, to mogę powiedzieć, że 1/3 wniosków została oceniona pozytywnie, przy czym zależnie od tego, jakiego obszaru sprawa dotyczyła, procent pozytywnie załatwionych wniosków był różny. Jest to przedstawione w formie graficznej w naszym materiale pisemnym. Dodałbym tylko jeden komentarz, że tam gdzie pojawiają się wnioski o utworzenie zupełnie nowej uczelni lub nowych kierunków studiów na danej uczelni, wnioski są znacznie gorzej przygotowane niż wnioski już działających uczelni. W tym pierwszym przypadku naszych pozytywnych ocen było ok. 20 proc., a w sytuacji, kiedy uczelnie ubiegają się o podwyższenie uprawnień mając już doświadczenie, jest więcej wniosków dobrze uzasadnionych i tam procent pozytywnych ocen wniosków jest większy. Jaki jest podstawowy cel działania Państwowej Komisji Akredytacyjnej? Otóż chodzi głównie o to, aby młodzi ludzie byli poinformowani, w jakich uczelniach i ich jednostkach organizacyjnych będą mogli studiować z gwarancją, że otrzymają tam właściwe wykształcenie, a także chodzi o dbałość o wizerunek naszego szkolnictwa wyższego w skali szerszej, międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AndrzejJamiołowski">W większości państw europejskich działają już komisje akredytacyjne, a sam system akredytacji uczelni wyższych jest powszechnie znany w świecie, chociaż był tworzony w inny sposób. Np. w USA system taki działa już od ponad 100 lat i ocena funkcjonowania poszczególnych uczelni jest czymś zupełnie naturalnym i oczywistym. Warto zwrócić uwagę na to, że całe nasze społeczeństwo oczekiwało i oczekuje od resortu edukacji narodowej oceny tego, co dzieje się w polskich szkołach wyższych. Jednak, aby rozumieć, na czym polega problem, trzeba spojrzeć na system szkolnictwa wyższego i poprzez opis liczbowy uświadomić sobie, jak iluzoryczne były niektóre wyobrażenia o możliwości kontroli tego systemu. Szczycimy się obecnie tym, że mamy 1.700.000 studentów, i tym, że w systemie państwowych uczelni wyższych zatrudnionych jest 135.000 osób, a w szkołach wyższych niepaństwowych - 15.000, oraz tym, że wśród nich jest ogółem 70.000 nauczycieli akademickich. Jeżeli jednak dodamy, że departament szkolnictwa wyższego MENiS liczy 42 osoby, to widzimy, że przy tym rozwiązaniu organizacyjnym system nie mógł być kontrolowany w takim zakresie, jakiego oczekiwało społeczeństwo. Powstanie Państwowej Komisji Akredytacyjnej, która obecnie liczy 68 członków i na której rzecz działa ponad 400 ekspertów, z pewnością pozwoli na dokonanie oceny sytuacji we wszystkich instytucjach i placówkach, które należą do systemu szkolnictwa wyższego. Nie można oczywiście oczekiwać, że zostanie to dokonane w bardzo krótkim okresie. W bieżącym roku mamy zamiar dokonać wizytacji i oceny jeszcze ponad 180 jednostek, a w roku przyszłym wizytowanych będzie ok. 500 dalszych jednostek szkolnictwa wyższego. W celu dokonania oceny całego systemu musi być wizytowanych ok. 2000 jednostek. Trzeba więc co najmniej 3–4 lata, aby opisany został cały system, a wówczas funkcjonowanie Państwowej Komisji Akredytacyjnej będzie już trwałym elementem oceny jakości kształcenia - tzn. wizytacje i kontrole uczelni będą organizowane i powtarzane w krótszych przedziałach czasu. Pojawiły się jednak już pewne problemy i być może współpraca z parlamentem, a zwłaszcza z członkami tej Komisji jako osobami najbardziej zainteresowanymi, pozwoli na rozwiązanie pewnych kłopotliwych spraw. Liczę na to. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, co my sprawdzamy chcąc skontrolować jakość kształcenia. Sprawdzamy m.in., czy kadra nauczająca w poszczególnych szkołach wyższych jest faktycznie przygotowana do tego, aby prowadzić dany kierunek studiów. Oto okazało się, że w bardzo wielu dziedzinach nagle, w sposób właściwie samozwańczy, wiele osób zaczęło uznawać się za specjalistów w innych dziedzinach, niż wskazują na to ich formalne dyplomy. Oczywiście, trzeba być na tyle elastycznym, aby rozumieć, że jeżeli dyplomy były uzyskiwane np. 20 lat temu i ktoś od kilku już lat zaangażowany jest w inną działalność, należy docenić to, iż być może stał się specjalistą w innej dziedzinie. To jednak powinno wynikać po prostu z jego osiągnięć naukowych i publikacji i my to sprawdzamy, bo takie jest naturalne nasze zadanie. Druga kwestia - to zbudowanie bazy danych, z której wynika kto, w jakiej uczelni, firmuje dany kierunek studiów.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#AndrzejJamiołowski">Zgodnie z aktualnymi rozstrzygnięciami ustawowymi, swoje nazwisko, tytuł, uprawnienia można wykorzystać w przypadku studiów na poziomie magisterskim tylko w jednym miejscu, a w przypadku studiów na poziomie licencjackim - w dwóch miejscach. W niedługim czasie do parlamentu skierowany zostanie wniosek w sprawie zmiany ustawy o tytule i stopniach naukowych i nastąpi uporządkowanie spraw dotyczących uprawnień do nadawania stopnia doktora i doktora habilitowanego oraz tytułu profesora. To będzie dla uzyskania jasnego obrazu całego systemu bardzo ważny krok. Jedną z największych słabości naszego systemu było i w pewnym sensie jeszcze jest pewne krzyżowanie się uprawnień i nakładanie się czasem nawet ustawowych rozstrzygnięć. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację, z jaką mamy do czynienia, że w dziedzinie dotyczącej pielęgniarstwa i położnictwa została kilka lat temu podczas poprzedniej kadencji, powołana odrębna komisja akredytacyjna dotycząca tych dwóch specjalności. Ma ona mniejsze uprawnienia niż Państwowa Komisja Akredytacyjna, bo nie może się wypowiadać w kwestii tworzenia jakichkolwiek nowych jednostek, niemniej jednak jej uprawnienia dotyczące oceny tego, co dzieje się w szkołach, w pewnym sensie krzyżują się z tymi, które zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym powinny być przypisane Państwowej Komisji Akredytacyjnej. W pewnych rozstrzygnięciach ustawowych zapisano, iż określeni ministrowie mają uprawnienia do proponowania standardów w dziedzinach, którymi są zainteresowani i np. w dziedzinie weterynarii takie standardy przygotowywane są przez ministra rolnictwa, co w sposób oczywisty nakłada się na uprawnienia ministra edukacji narodowej. Okazuje się, że taki naturalny zapis, iż minister edukacji narodowej w uzgodnieniu z innymi ministrami przygotowuje pewne rozstrzygnięcia dotyczące spraw szczegółowych, bywa przeszkodą w porządkowaniu całego systemu. Np. bardzo ważne dla rozstrzygnięć podejmowanych w Państwowej Komisji Akredytacyjnej jest sprawdzanie, czy przestrzegane są tzw. standardy kształcenia. Dla 69 kierunków studiów te standardy są opublikowane w Dzienniku Ustaw z 25 lipca br., tyle tylko, że kierunków studiów mamy obecnie w Polsce 102 i wypadałoby, abyśmy mieli jak najszybciej standardy dla wszystkich kierunków kształcenia. Tymczasem okazuje się, że dyskusje pomiędzy poszczególnymi resortami powodują taką sytuację, iż następuje istotne opóźnienie w przygotowywaniu tych standardów, a nawet wręcz wstrzymywanie ogłoszenia tych, które nie dotyczą zainteresowań określonego resortu, tylko razem z innymi zostały przygotowane jako wspólny dokument. Oznacza to, że trzeba być bardzo ostrożnym przy tych wszystkich uzgodnieniach, które są niezbędne, ale bardzo często powodują bardzo trudne sytuacje. Chciałbym jeszcze powiedzieć kilka słów o sprawie, która jest bardzo ważna z punktu widzenia tego, co - miejmy nadzieję - będzie realizowane, czyli przygotowania nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Obecnie powszechne rozstrzygnięcie w naszym systemie jest takie, że studia odbywa się na określonym kierunku i wydziale, podczas gdy w wielu krajach świata, i jest to całkowicie oczywiste, młody człowiek 18- czy 19-letni nie zawsze jest w stanie w momencie, gdy podejmuje decyzję, że idzie na studia, wybrać całkowicie świadomie najodpowiedniejszy dla siebie kierunek studiów.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#AndrzejJamiołowski">Wobec tego system powinien być na tyle elastyczny, żeby było można nawet na drugim roku studiów przenieść się z danego kierunku na inny, co oczywiście powinno być w odpowiedni sposób sformułowane w ustawie o szkolnictwie wyższym. Ze względu na coraz szersze kontakty w skali europejskiej jest sprawą bardzo ważną, żeby zakres wiedzy zdobyty w poszczególnych uczelniach mógł być w pewnym sensie transferowany do innej uczelni. Chodzi i o to, żeby młodzi Polacy mogli część studiów odbywać poza granicami kraju, a młodzi ludzie z innych krajów - u nas, a więc żeby nasze uczelnie mogły oferować studia dla osób zainteresowanych, które przybędą spoza naszego kraju. W tej dziedzinie bardzo ważne jest wprowadzenie systemu tzw. punktów kredytowych, które coraz powszechniej są stosowane w Europie. To także powinno być uregulowane w nowej ustawie o szkolnictwie wyższym i to powinna Państwowa Komisja Akredytacyjna brać pod uwagę przy generalnej ocenie funkcjonowania określonego kierunku w danej szkole wyższej. Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że oczywiście ta elastyczność systemu - z jednej strony - jest czymś bardzo korzystnym dla młodych osób podejmujących studia, ale z drugiej strony - musimy mieć możliwość kontroli wiedzy zdobywanej przez studentów. W tej sytuacji wszystkie elementy, o których mówiłem przed chwilą, a więc jasno sformułowane standardy, jasno sformułowane wymagania wobec kadry - to jest oczywiście główny nurt spraw, które są i będą przez nas kontrolowane. Natomiast nie ulega wątpliwości, że musimy mieć również możliwość uzgadniania naszego systemu w skali międzynarodowej. Od momentu rozpoczęcia tzw. procesu bolońskiego, zapoczątkowanego przez ogłoszenie przed trzema laty odpowiedniej deklaracji, w Europie budowana jest - używa się takiej nazwy - europejska przestrzeń edukacyjna. Ma to polegać na tym, aby istniała jasno sformułowana i była przestrzegana możliwość współpracy pomiędzy poszczególnymi narodowymi systemami szkolnictwa wyższego. Elementem tego procesu otwierania się poszczególnych systemów edukacyjnych na poziomie wyższym na partnerów z innych krajów jest to, żeby móc zagwarantować odpowiednią jakość kształcenia w każdym z krajów europejskich. Jest w tym przypadku sprawą bardzo ważną, aby minister edukacji narodowej miał możliwość jasnego sformułowania odpowiedzi na pytanie, które szkoły wyższe i na jakich kierunkach mają uprawnienia do prowadzenia kształcenia w danym zakresie i na danym poziomie studiów, i żeby taka informacja docierała do młodych ludzi najszerzej, jak to jest możliwe. To ma być gwarancją, że jeżeli ktoś podejmie decyzję o studiowaniu w szkole czy instytucji, która ogłasza, że oferuje mu pewne usługi edukacyjne, ale one nie są uznawane przez ministra edukacji narodowej, to oczywiście taka instytucja czy uczelnia nie będzie prezentowana wobec naszych partnerów w Europie, jako dająca gwarancje państwowe wysokiego poziomu kształcenia. To, co powiedziałem, i materiał pisemny, który państwo macie, pozwala na wyrobienie sobie ogólnego obrazu, jaki jest charakter naszej działalności prowadzonej od dziewięciu miesięcy. Pozwoli to również na sformułowanie przez państwa pytań i ewentualnych komentarzy.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#AndrzejJamiołowski">Jesteśmy do państwa dyspozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Ponieważ pan minister Tomasz Goban-Klas, który miał również przedstawić informację, uczestniczy jeszcze w debacie odbywającej się w Senacie, poczekamy na jego wystąpienie. Zapraszam teraz państwa do dyskusji. Czy są pytania lub opinie dotyczące działań Państwowej Komisji Akredytacyjnej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanuszSobieszczański">Na początku lat 90. w szkolnictwie wyższym liczba nauczycieli akademickich była zbliżona do obecnej, ale łącznie mieliśmy wówczas ok. 400.000 studentów. Relacja liczby studentów do liczby nauczycieli wyraźnie różniła się wówczas od norm europejskich. I była to zła sytuacja. Ze względu na wolę młodzieży podejmowania studiów, a także inne czynniki, jak np. algorytm sprzyjający wzrostowi liczby studentów, sytuacja od tego czasu zmieniła się diametralnie. Obecnie mamy ogromną liczbę, bo ponad półtora miliona studentów, i mniej więcej taki sam - może nieco większy - stan liczbowy kadry akademickiej. Trzeba postawić pytanie, czy w obecnej sytuacji nie zbliżyliśmy się do drugiej nieprawidłowości, tj. tej, która ogranicza jakość kształcenia. Czy państwo będziecie brali pod uwagę tę wyraźnie niekorzystną relację liczby studentów do liczby nauczycieli uwzględniając, że przekroczenie tu pewnych proporcji oznacza wyraźnie obniżenie jakości kształcenia? Osobiście to odczuwam prowadząc zajęcia projektowe. Jest zupełnie inna sytuacja, gdy projekt prowadzę dla ośmiu studentów w ciągu dwóch godzin, a inna, gdy prowadzę projekt dla 15 i więcej studentów. Nie chodzi przecież o to, aby podczas zajęć dydaktycznych wskazać, jakie projekty są złe, a jakie dobre, ale przeprowadzić dyskusję. W uczelniach zgłaszane są takie pomysły, czy nie warto byłoby wprowadzić semestru wyrównawczego dla podejmujących studia po szkole średniej. Czy ten problem weźmie pod uwagę Państwowa Komisja Akredytacyjna? Chciałbym też skierować pewną kwestię do nas wszystkich. Rzeczywiście całe środowisko akademickie uważa, że bardzo dobrze się stało, iż powstała Państwowa Komisja Akredytacyjna, która w sposób uporządkowany i z myślą o dalszej perspektywie będzie mogła coraz głębiej wnikać w sprawy jakości kształcenia i funkcjonowania uczelni. Dzięki temu można będzie uniknąć nieporozumień, w wyniku których młody człowiek mógłby niepotrzebnie stracić cztery lata. Komisja będzie mogła odegrać ważną rolę także stymulacyjną. Taka stymulacja może się odnosić do uaktywniania pracowników akademickich oraz do doskonalenia systemu organizacyjnego szkolnictwa wyższego i doskonalenia programów. Jednak nie tylko od tego zależy jakość kształcenia. Zależy ona w nie mniejszym stopniu od warunków, w których odbywa się to kształcenie. Moim zdaniem, w zakresie jakości kształcenia zasadnicza debata odbędzie się na posiedzeniu Komisji w dniu jutrzejszym, gdy będziemy mówili o budżecie dla nauki i szkolnictwa wyższego na rok 2003.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekPotulski">Jak kształtują się proporcje liczby studentów przypadających na jednego samodzielnego pracownika naukowego w innych krajach? Czy dawniej było lepiej, czy teraz jest lepiej? Sytuacja będzie ulegać poprawie ze względu na niż demograficzny. Obecny rocznik był chyba najliczniejszy, jeżeli chodzi o uczniów kończących maturą szkołę średnią, a więc kandydatów do szkół wyższych. Czy można sformułować taką tezę, że część nauczycieli, uciekając jak gdyby przed kontrolą, wymyśla nowe kierunki studiów, które jeszcze nie są opisane standardami, bo wówczas trudno jest ocenić, czy tok takich studiów przebiega prawidłowo i czy są one prowadzone na odpowiednim poziomie? Być może, jest to za daleko posunięta sugestia. Rozumiem, że Państwowa Komisja Akredytacyjna nie doszła jeszcze do tego, że w pewnych przypadkach należy podejmować decyzje o rozwiązaniu szkoły wyższej, bo szkoła o wyraźnie niskim poziomie nie powinna dalej funkcjonować. Co wtedy stanie się ze studentami? Oni są najmniej winni? Propozycja wprowadzenia semestru wyrównawczego jest - moim zdaniem - niczym innym, jak próbą wprowadzenia egzaminu wstępnego do uczelni, i to trzeba rozważyć. Wiem, że kryje się za tym ocena poziomu kształcenia w szkołach średnich. I to jest prawda. Powiedzmy sobie jednak uczciwie, że zapłaciliśmy za próby wprowadzenia zmian w systemie edukacji nie do końca kontrolowane - obniżeniem poziomu kształcenia. Mam jednak duże wątpliwości co do zasadności tego pomysłu. MENiS przygotowało na naszą prośbę materiał o tym, co należy zrobić, aby można było powołać nową uczelnię czy utworzyć nowy kierunek studiów lub przekształcić uczelnię z licencjackiej w magisterską. Taki materiał państwo otrzymają w tym tygodniu. Prosiłbym wszystkich posłów o to, aby ostrożnie angażowali się w lobbowanie na rzecz powoływania nowych uczelni i brali pod uwagę te kryteria, którymi kieruje się Państwowa Komisja Akredytacyjna. Nie możemy namawiać do tego, aby osłabiać te kryteria. Wiele wniosków o utworzenie nowej uczelni czeka na rozpatrzenie, a wpływają ciągle dalsze. Jeżeli wyrazi się zgodę na wszystkie te wnioski, może się okazać, że będziemy mieli więcej szkół niż studentów. Sugerowałbym, aby członkowie naszej Komisji nie przykładali do tego ręki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Pierwsza ważna kwestia - to liczba składanych wniosków o powołanie nowych uczelni i nowych kierunków studiów. Może trzeba zaostrzyć warunki, aby tych wniosków nie było aż tak dużo. Liczba 600 wniosków w ciągu roku jest nadmierna i PKA zajmuje się właściwie tylko ich rozpatrywaniem, co wymaga mozolnego sprawdzania dokumentacji i wyjazdów w teren. Jest to taka sama praca, jaką trzeba wykonać przy ocenianiu działającej już uczelni, a na to nie ma czasu. Już dzisiaj mamy w Polsce tyle uczelni, ile jest powiatów. Gdybyśmy założyli, że wnioski będą nadal składane w takim tempie i w takiej liczbie, a następnie będzie się je przyjmować, to za kilka lat będzie tyle uczelni, ile jest liceów ogólnokształcących. Wiem, że przesadzam, ale to zaczyna niepokoić, tym bardziej, że rynek edukacyjny nie może być tu jedynym regulatorem. Jeżeli osiągamy już wskaźnik skolaryzacji sięgający 45 proc., to nie należy tego forsować ponad miarę możliwości kształcenia z punktu widzenia wielkości bazy i liczebności kadry akademickiej. Proszę zauważyć, że rynek edukacyjny ulegnie ograniczeniu. Jestem zdania, że także konkurencja między uczelniami jest wskazana i zawsze wychodzi na zdrowie, ale nie chcę, aby tylko rynek, ale także i PKA brała udział w określaniu wielkości liczby kształconych na różnych kierunkach, zwłaszcza gdy wystąpi niż demograficzny w rocznikach młodych ludzi ubiegających się o przyjęcie na studia. Może się okazać, że słabsze uczelnie będą tańsze dla studentów i wystąpi zjawisko promowania właśnie tych szkół, nie gwarantujących wysokiego poziomu kształcenia. Czy nie należy dążyć do tego, aby wniosków o powoływanie nowych uczelni było mniej, niż jest obecnie i aby Państwowa Komisja Akredytacyjna mogła więcej uwagi poświęcić na dokonywanie oceny jakości kształcenia w istniejących już uczelniach? W sytuacji, kiedy określiliśmy, czym są zamiejscowe punkty dydaktyczne i jak one mogą być powoływane, warto, aby PKA zajęła się oceną ich działalności. Do tej pory działało bardzo dużo takich punktów i należałoby je także ocenić. Czy PKA przewiduje taką pracę? W moim przekonaniu my ciągle mamy problem z kształceniem w zakresie znajomości języków obcych, a zwłaszcza języka angielskiego; ciągle gonimy stracony w poprzednich latach czas i napotykamy dużą barierę w postaci braku odpowiedniej liczby anglistów, których przyrost ciągle nie odpowiada rosnącym potrzebom. Czy nie warto byłoby rozważyć, aby na określony czas, np. 5 lat, obniżyć liczbę samodzielnych wykładowców nauki języka w szkołach zawodowych z dwóch do jednego, aby móc zwiększyć liczbę specjalistów nauczania języka angielskiego na innych uczelniach, gdzie występuje większe zapotrzebowanie w zakresie nauki języka. Dopóki nie wprowadzimy powszechnego nauczania języka obcego do szkół podstawowych i dopóki matura z języka obcego nie będzie rzeczywistym sprawdzianem znajomości języka oraz dopóki nie wprowadzimy na uczelniach lektorów języka obcego szczególnie ważnego dla danego kierunku studiów, nie osiągniemy pożądanej poprawy. W materiale mowa jest o przyporządkowaniu specjalności kształcenia w wyższych szkołach zawodowych do kierunków studiów. Czy są w tej sprawie jakieś okólniki i czy to będzie możliwe do wykonania w ciągu dwóch lat w związku z dużą liczbą wyższych szkół zawodowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#ZbigniewWesołowski">Tym razem nie przedstawiamy żadnego materiału pokontrolnego i chcielibyśmy się wypowiedzieć w nieco innym duchu. Dzięki parlamentowi powołano Państwową Komisję Akredytacyjną jako jedyny organ właściwy do oceny jakości pracy wyższych uczelni. Z informacji PKA i wypowiedzi pana przewodniczącego wynika, że jest to organ niezbędny, i żałować należy, iż nie powołano go wiele lat wcześniej. Trzeba podkreślić, że Państwowa Komisja Akredytacyjna zastała już rozbudowane struktury różnych komisji akredytacyjnych obejmujących tylko pewne obszary szkolnictwa wyższego. Nie satysfakcjonowały nas odpowiedzi ministra edukacji narodowej, kiedy pytaliśmy, dlaczego nie można zaprowadzić porządku w uczelniach państwowych i niepaństwowych. Minister edukacji odpowiadał, że nie ma żadnych instrumentów do sprawowania kontroli nad jakością pracy uczelni i kształcenia. Teraz taki organ tutaj reprezentowany, istnieje i jest umocowany ustawowo. Nasza współpraca jako naczelnego i niezależnego organu kontroli z Państwową Komisją Akredytacyjną polegać będzie na dostarczaniu materiałów i spostrzeżeń o tych obszarach szkolnictwa wyższego, na które powinna zwrócić uwagę w pierwszej kolejności PKA. Poważne zadania Państwowej Komisji Akredytacyjnej to swego rodzaju logistyczne i formalne uporządkowanie i określenie ram, w których ma ona działać. Nie chcielibyśmy być posądzani, a następnie dezawuowani, że to Najwyższa Izba Kontroli zajmuje się jakością kształcenia. My tym się nie zajmujemy. Uważam, że w materiale Państwowej Komisji Akredytacyjnej za mało uwagi zwraca się w nakreślonej wizji działania na jakość kształcenia. Pan prof. Andrzej Jamiołowski używa tu określenia „poziom kształcenia” i jest to bardzo bliskie określeniu „jakości”, natomiast w ustawie jest mowa o jakości kształcenia. A jeśli tak, to w docelowej wizji dalszej swojej pracy PKA powinna nad tym się jeszcze głębiej zastanowić. Niektóre sprawy można załatwiać w trybie administracyjnym, np. ustalić warunki, stan kadry, przestrzeganie standardów, natomiast więcej uwagi trzeba poświęcić sposobowi badania jakości pracy szkoły wyższej. Ogromna jest liczba tych szkół i dobrze się rozwijają. Nikt nie sprzeciwia się temu, aby ten rozwój trwał nadal, ale chodziłoby o to, żeby nie rynek eliminował niektóre uczelnie czy kierunki studiów, ale żeby o jakości kształcenia decydowała Państwowa Komisja Akredytacyjna i określała, czy dana uczelnia może utrzymać się w systemie, czy też ma zająć się czymś innym, a organizatorzy takiej szkoły powinni pomyśleć o innym zajęciu. To jest sprawa nie na dzisiaj, ale sprawa rozwojowa, do której trzeba będzie powrócić. Liczba nowo powstających szkół wyższych wskazuje na to, że na obrzeżach działalności szkół wyższych - państwowych i niepaństwowych - dzieją się rzeczy niepokojące, i wszyscy powinniśmy dołożyć starań, żeby to nie zdominowało zdrowej tendencji rozwijania szkolnictwa wyższego i zostało usunięte z tego systemu. Życzę Państwowej Komisji Akredytacyjnej dobrych wyników pracy i aby nasze uczelnie wyższe były coraz lepsze.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#ZbigniewWesołowski">Deklaruję współpracę w tym dziele.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StefanJurga">Chciałbym w swojej wypowiedzi nieco poszerzyć krajobraz akredytacji, która ma miejsce w Polsce. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich z zadowoleniem przyjęła fakt powołania Państwowej Komisji Akredytacyjnej, ponieważ od dawna już środowiska akademickie postulowały powołanie takiego organu. Odnosimy się z życzliwością do działań PKA i wyrażamy również przekonanie, że jest wiele obszarów, w których będziemy mogli współpracować. Generalnie w Europie mamy dwa różne sektory akredytacyjne. Jest sektor akredytacji rządowej i są organizacje pozarządowe zajmujące się akredytacją. I takie pozarządowe organizacje akredytacyjne środowisko rektorów uczelni polskich powołało, a pierwszą z nich już pod koniec 1997 r. z inicjatywy Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich. Działają także inne komisje akredytacyjne pozarządowe, jak np. komisja akredytacyjna powołana przez Konferencję Rektorów Uczelni Technicznych. Powołane zostały podobne komisje przez konferencje rektorów uczelni medycznych, uczelni pedagogicznych, uczelni artystycznych, a także przez Konferencję Rektorów Uczelni Niepaństwowych. Chcę zwrócić uwagę, że te pozarządowe komisje akredytacyjne stawiały sobie za cel udzielanie akredytacji na jeszcze wyższym poziomie niż ta, której udziela Państwowa Komisja Akredytacyjna. W tej sprawie panuje między nami zgoda. Stawiamy sobie też za cel udzielanie akredytacji wielu kierunkom studiów w uczelniach zrzeszonych w Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, określając generalnie ostrzejsze warunki niż Państwowa Komisja Akredytacyjna. Komisja Akredytacyjna KRASP, która koordynuje prace środowiskowych komisji, wkrótce zajmie się akredytacjami instytucji i jednostek organizacyjnych uczelni. Rozpoczęła już to częściowo Państwowa Komisja Akredytacyjna w odniesieniu do uczelni ekonomicznych, ale chcemy to przenieść także na inne uczelnie. Tworzymy też wzajemne kontakty i współpracę w ramach sieci europejskich czy międzynarodowych komisji akredytacyjnych. Staramy się budować struktury kształcenia i współdziałania w skali europejskiej w myśl postanowień deklaracji bolońskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AntoniStryjewski">Dołączam się do powszechnego pytania, czy w ramach oceniania jakości i poziomu kształcenia jest uwzględniany czynnik warunków kształcenia. Warunki kształcenia rozumiem nie tylko jako warunki lokalowe, ale również osobowe, a w ramach warunków osobowych relacje nauczyciel-student, sprawę wieloetatowości nauczycieli, drogi awansu i rozwoju naukowego. Od tego w dużym stopniu zależy w moim przekonaniu poziom kształcenia, ilość i jakość przekazywanej wiedzy studentom. Nie wspominam już o sprawach wychowawczych w relacji mistrz-uczeń. Chciałbym zapytać pana przewodniczącego PKA o relacje między Komisją a MENiS, a także między Komisją a Najwyższą Izbą Kontroli oraz między członkami Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Jakie są relacje między Komisją a środowiskiem akademickim? Państwowa Komisja Akredytacyjna składa się z profesorów kształcących studentów, a ci profesorowie mają różne konotacje i przyjaźnie oraz uwarunkowania. Komisja korzysta z opinii różnych doradców, rzeczoznawców, a są to konkretni ludzie działający w różnych układach. Pytam o to dlatego, ponieważ pamiętam, że wyrażaliśmy swoisty niepokój przy uchwalaniu ustawy o powołaniu Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Wówczas przewodniczący PKA miał inne zdanie aniżeli jeden z członków Komisji. Kto ma więc prawo wydawać ostateczną opinię i decyzję? Zwróćcie państwo uwagę, że Państwowa Komisja Akredytacyjna wyraziła opinię, iż nie ma warunków do postania Uniwersytetu Medycznego, a minister powiedziała, że ten Uniwersytet postanie, i powstał, chociaż nie było odpowiednich uwarunkowań. Przewodniczącego Państwowej Komisji Akredytacyjnej i jej członków powołuje minister edukacji, a ogólnie rząd, który jest polityczny. Jak te polityczne uwarunkowania przekładają się na skład i działalność PKA? Pan poseł Franciszek Potulski apelował do posłów o powstrzymanie się od lobbowania na rzecz powoływania nowych uczelni, jeśli nie ma po temu właściwych warunków. Czy jesteśmy jednak w stanie uchronić PKA od tego zewnętrznego lobbowania politycznego? Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na następującą kwestię. Z mojego dotychczasowego doświadczenia zawodowego wynika, że wiele ośrodków akademickich miało swoją wyraźną specyfikę. Wiadomo było, że aby się czegoś nauczyć w określonej dyscyplinie czy dziedzinie, jechało się do Poznania czy Krakowa albo też do Wrocławia czy Warszawy, bo tam byli mistrzowie np. w dziedzinie prawa, geologii czy fizyki, była renomowana szkoła określonej dyscypliny. Obecnie wprowadzamy standardy kształcenia, wprowadzamy kontrolę jakości. Czy w związku z podejmowaniem działań na rzecz pilnowania jakości nie zniknie nam wyjątkowość jednego czy drugiego ośrodka akademickiego, wyjątkowość metod kształcenia w tej lub innej uczelni uznanej za wyróżniającą się spośród innych? Czy nie będziemy teraz kształcić według jednej sztancy i zatracimy wartość miejsca, uczelni i mistrza? Czy PKA uwzględnia tę wyjątkowość miejsc kształcenia i wyjątkowość mistrza i nauczyciela? Pan przewodniczący raczył wspomnieć o naszych związkach i uwarunkowaniach międzynarodowych. Z mojego doświadczenia wynika, że myśmy jeszcze w latach 80. Górowali ilością przekazywanej wiedzy nad wieloma ośrodkami akademickimi zachodniej Europy.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AntoniStryjewski">Jeżeli teraz włączamy się z różnych przyczyn, głównie politycznych w edukacyjny rynek zachodnioeuropejski, czy nie zapłacimy za to obniżeniem poziomu kształcenia? Według mnie już nastąpiło znaczne obniżenie poziomu kształcenia. Czy proces unifikacji, jaki zakłada deklaracja bolońska, nie spowoduje, że wszyscy będziemy niebiescy w żółte gwiazdki, a ogólnie rzecz biorąc, na poziomie gimnazjum, mimo ukończenia studiów wyższych? Będziemy mieli dyplomy, chociaż nieodpowiadające istotnemu zasobowi wiedzy, która powinna znamionować każdego, kto kończy szkołę wyższą. Czy Państwowa Komisja Akredytacyjna dostrzega ten problem wynikający ze standaryzacji i jak my się wpisujemy pod względem poziomu przekazywania wiedzy obecnie i jak będzie to się kształtowało w perspektywie przystąpienia do tzw. Unii Europejskiej czy - ogólniej rzecz biorąc - Europy? Chciałbym wyrazić wdzięczność Najwyższej Izbie Kontroli, przeprowadzone przez Izbę kontrole, które wykazały fatalny poziom i warunki nauczania w wielu uczelniach i stwierdzały, że kształci się nierzetelnie, bez poszanowania czy na pograniczu poszanowania prawa. Czy przy udzielaniu akredytacji w tych kilkuset przypadkach PKA brała pod uwagę wyniki badań prowadzonych w uczelniach przez NIK?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JózefSzabłowski">Uczestniczyłem w pracach Komisji i podkomisji, gdy powstawała ustawa o Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Miała się ona nazywać Akademicką Komisją Akredytacyjną, ale na mój wniosek przyjęto nazwę Państwowej Komisji Akredytacyjnej i ta nazwa jest jak najbardziej trafna. Gdy chodzi o uczelnie niepaństwowe, panuje ogólny pogląd, że tryb opiniowania wniosków o ich powoływanie został usprawniony. Pan przewodniczący PKA informował, że Komisja rozpatrzyła 500 wniosków. Chciałbym uzupełnić, że były to wnioski w znacznej części przejęte od Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego i Komisja wykonała wielką pracę. Najważniejsze w systemie akredytacji jest to, że wnioski są opiniowane w ciągu trzech miesięcy i nawet jeżeli wniosek jest niewłaściwie przygotowany, jest szansa jego poprawienia i ponownego złożenia. Cieszymy się z tego, że nie ma już przypadków bardzo długiego rozpatrywania wniosków. Mówiono już o tym, że działają środowiskowe komisje akredytacyjne powoływane przez uczelnie. Mógłbym tu wymienić np. Stowarzyszenie Edukacji Menedżerskiej „Forum”, ale chciałbym pójść nieco dalej i powiedzieć, że w całym systemie akredytacyjnym należałoby dążyć do tego, żeby uczelnie mogły uzyskiwać na własną rękę czy przy pomocy komisji akredytacyjnych również akredytacje europejskie różnych towarzyszeń. Wejdziemy w końcu do Unii Europejskiej i posiadanie takich akredytacji europejskich czy międzynarodowych będzie bardzo ważne dla niektórych uczelni. Chciałbym ustosunkować się do sprawy liczby studentów przypadających na jednego nauczyciela. Chodzi mi o to, abyśmy nie przyjęli takiego sposobu myślenia, że skoro jest za mało nauczycieli, to ograniczmy liczbę studentów. Byłoby to chyba niewłaściwe. Jest w Polsce problem kształcenia kadr naukowych. Nie wiem dokładnie, co trzeba zrobić, ale w tym zakresie nie jest dobrze. Ponadto, gdybyśmy wzięli pod uwagę strukturę wiekową profesorów i wskaźniki umieralności, to sytuacja jest poważna. Dlatego chyba odrębnie trzeba zastanowić się nad tym, co zrobić, żeby kształcono więcej kadr naukowych. I w związku z tym chciałbym zwrócić uwagę na potrzebę nowelizacji ustawy o tytule i stopniach naukowych. Nie reprezentuję tu żadnej opcji, ponieważ właściwie nie dotyczy to uczelni niepaństwowych, bo tylko cztery uczelnie niepaństwowe mają uprawnienia do nadawania stopni naukowych doktora. Proponowałbym, zanim się uchwali znowelizowaną ustawę, przeprowadzić symulację, ile jednostek straci prawo do habilitowania i prawo do doktoryzowania, jeżeli się przyjmie zasadę, że jeden uczony będzie tylko raz liczony przy nadawaniu doktoratu. Musimy wiedzieć, jakie będą tego konsekwencje. Znam wiele państwowych uczelni, które na wydziałach mają połowę pracowników tzw. drugoetatowych z największych uniwersytetów, a oni utracą prawa do udziału w przewodach doktoryzowania. Tak więc liczba jednostek kształcących kadrę naukową ulegnie zmniejszeniu. Czy to spowoduje przyrost kadr naukowych, czy też zupełnie coś odwrotnego? W mediach, ale i na sali sejmowej, mówi się często o niżu demograficznym.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JózefSzabłowski">Należy tu rozróżnić tzw. współczynnik skolaryzacji netto i brutto. Wróciłem przed chwilą z konferencji zorganizowanej przez Senat pt. „Polska na drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego”. Mówiono tam o tym, że wykształcenie zdobywane obecnie na studiach wystarcza najwyżej na 10 lat. Wyliczono, że 11 milionów obywateli w grupie wiekowej powyżej 30 lat do 55 lat są to doświadczone osoby, ale czy poradzą sobie w życiu w nowych warunkach? Jest to populacja, która trzeba dodatkowo kształcić i tworzyć klimat tego, żeby koń chciał pić, bo on nie bardzo chce pić. Polskie zakłady pracy albo nie potrafią, albo nie chcą, albo też nie mają warunków, aby zorganizować system kształcenia swoich pracowników. W wyniku przeprowadzonych analiz ustaliłem, że w niektórych zakładach pracy pracownik ma szanse być przeszkolony raz na 200 lat, a aktywność zawodowa trwa przecież znacznie krócej. I tym akcentem chciałbym zakończyć swoje wystąpienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AndrzejBałanda">Reprezentuję 25 państwowych wyższych szkół zawodowych. Tego typu uczelnie powstały w oparciu o ustawę z 1997 r. i nie są one obarczone grzechem pierworodnym, który trwał do 1990 roku. Po tym właśnie roku zaczęto mówić o jakości kształcenia i coś trzeba było z tym zrobić. Uchwalono ustawę o wyższych szkołach zawodowych, która nałożyła na te państwowe uczelnie pewien kaftan, o czym miałem już okazję tutaj mówić w poprzedniej kadencji. My mamy przekazać aż 80 proc. wiedzy na studiach niestacjonarnych, która jest przekazywana na studiach dziennych, a ponadto mamy 15 tygodni pracy praktycznej. Nie wszystkie wydziały mogą temu sprostać. Zawsze apeluję o równość traktowania wszystkich uczelni, niezależnie od typu szkoły i tego, czy jest to szkoła państwowa, czy prywatna, akademicka czy nieakademicka. Ustawa o wyższych szkołach zawodowych od początku wprowadziła komisję akredytacyjną wyższego szkolnictwa zawodowego. I przy okazji omawiania problemu akredytacji należałoby wyrazić słowa pełnego uznania wobec tej komisji, która działała i zrobiła dużo dobrego. Jej zadania przejęła teraz Państwowa Komisja Akredytacyjna. Rektorzy uczelni niepaństwowych nie boją się rozporządzenia, w myśl którego w ciągu dwóch lat mamy przystosować kształcenie do określonych kierunków studiów, i my się do tego dostosujemy. Mowa jest o tym, że zamiejscowe punkty dydaktyczne mogą otwierać tylko uczelnie posiadające uprawnienia do doktoryzowania. I niech tak będzie. Zadaniem Państwowej Komisji Akredytacyjnej powinno być dopilnowanie tego, aby uczelnie, które nie mają odpowiednich uprawnień, nie otwierały takich punktów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Chciałbym panu rektorowi powiedzieć, że komisję akredytacyjną uczelni zawodowych chwaliliśmy rok temu, gdy dokonywana była nowelizacja ustawy o tych szkołach. Dzięki doświadczeniom tej komisji ujednolicamy model podobnych komisji dla wszystkich uczelni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanuszLipiec">Poziom kształcenia nie zależy tylko od nakładów. Obserwujemy obecnie pewnego rodzaju pozorowanie kształcenia. Przyjmujemy za oczywiste obniżenie średniej poziomu wynikające z faktu, że wzrosła gwałtownie liczba studentów. Uważam, że należy zastanowić się nad tym, co doprowadziło do upadku obyczajów w szkolnictwie wyższym, do utraty poczucia misji kształcenia. Nasza Federacja postanowiła wystąpić z inicjatywą zorganizowania ogólnopolskiej konferencji na temat zdiagnozowania przyczyn tej sytuacji, jaka istnieje, i opracowania terapii. Zwróciliśmy się w tej sprawie do pani minister i nasza inicjatywa została przyjęta z pełną aprobatą. Chciałbym do pana przewodniczącego i całej Komisji sejmowej zwrócić się z prośbą o pomoc i życzliwe przyjęcie tej inicjatywy zwołania konferencji z początkiem następnego semestru tzn. pod koniec lutego 2003 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Komisja nasza ma w planie tegorocznym konferencję nt. stanu szkolnictwa wyższego w Polsce. Taka konferencja odbędzie się w pierwszej połowie grudnia. Ponieważ czeka nas rychłe uchwalenie nowej ustawy dotyczącej prawa o szkolnictwie wyższym, to przygotowywania się do tego dzieła nigdy nie jest dosyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#BogusławWontor">Do polemiki z panem posłem Kazimierzem Marcinkiewiczem skłoniła mnie jego wypowiedź, w której z jednej strony mówił, że należy ograniczyć liczbę składanych wniosków o powoływanie nowych uczelni i skoncentrować się na badaniu jakości kształcenia, a z drugiej strony powiedział, iż powinno się złagodzić kryteria liczebności kadry nauczającej przy powoływaniu nowych kierunków studiów. Są to moim zdaniem sprzeczne ze sobą propozycje. Idąc dalej tym tokiem myślowym, trzeba byłoby zastanowić się nad tym, czy nie ograniczyć możliwości pracy samodzielnym pracownikom nauki na więcej niż dwóch etatach. Sądzę, że ograniczyłoby to liczbę wniosków kierowanych do Państwowej Komisji Akredytacyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Wyrażam pełną zgodność z wystąpieniem pana posła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JacekProtasiewicz">Zgadzam się z tym, aby nie lobbować za powstawaniem nowych szkół. Chciałbym mieć tylko pewność, że panu przewodniczącemu występującemu o to chodziło zarówno o wnioski dotyczące szkół wyższych niepaństwowych, jak i państwowych. Bywa często tak, że ambicje miejscowych notabli, aby utworzyć na swoim terenie kolejną państwową szkołę wyższą, są nie mniej egoistyczne niż motywacje prywatnego przedsiębiorcy, który chce założyć taką szkołę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#FranciszekPotulski">Po wypowiedzi pana profesora, który przestrzegał nas przed skutkami jednoetatowości pracowników uczelni, chcę powiedzieć, że skutki krótkofalowe mogą być istotnie nie najlepsze dla tych szkół, bo część z nich może stracić rację bytu, ale długofalowe są tutaj zdecydowanie ważniejsze. To bowiem dawałoby szansę na ustabilizowanie szkolnictwa wyższego. Dlaczego dzisiaj profesor „X” chce być pracownikiem uniwersytetu i podjąć jednocześnie pracę w szkole niepublicznej? Dlatego, że nie bardzo wierzy w trwałość jej istnienia. Jeśli będzie musiał wybrać, to część pracowników szkół wyższych wybierze szkołę niepubliczną, i wydaje się, że będzie zainteresowana tym, żeby ta szkoła była rzeczywiście trwała, a jej poziom przyzwoity i żeby spełniała wszystkie możliwe kryteria. Jednak wcale nie muszę mieć racji i do tego jeszcze nieraz wrócimy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Proponuję, aby pan przewodniczący PKA odpowiedział na pytania i odniósł się do poruszonych kwestii, a następnie oddalibyśmy głos panu ministrowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejJamiołowski">Z przyjemnością słuchałem pytań, które państwo zadawali, z tego względu, że pozwalają mi na ustosunkowanie się do kilku zagadnień, które w pierwszej mojej wypowiedzi uznałem za zbyt szczegółowe, a one w istotny sposób determinują to, co dzieje się w polskim systemie szkolnictwa wyższego. Pierwsza kwestia, która została poruszona, to realizacja liczby studentów do liczby pracowników naukowych na początku lat 90. i obecnie. To prawda, że na początku lat 90. mieliśmy ok. 70.000 nauczycieli akademickich i 400.000 studentów i to był stosunek 1:6, a więc rewelacyjny, jeżeli porówna się to z ówczesnym stanem w krajach Europy zachodniej. Oni nam mogli tylko zazdrościć. Obecnie, gdy ten stosunek wynosi 1:20, sytuacja się zmieniła, ale także zmieniła się w skali europejskiej. W roku 1968 w Europie wybuchła swego rodzaju rewolucja, a niezadowolenie młodzieży doprowadziło do tego, że odrzucono w szkolnictwie wyższym system elitarny i wprowadzono system masowy. U nas dokonało się to kilkanaście lat później i oczywiście powinniśmy czerpać wiedzę z tego, jak te procesy odbywają się w krajach, w których to dokonywało się wcześniej, a poza tym można było się spodziewać, że dojdzie do takiej sytuacji. Czy to w jakiś sposób wymknęło się nam spod kontroli? Otóż nie. Minister edukacji narodowej ustala plan każdego typu studiów według grupy kierunków oraz ustala, jakie relacje są właściwe pomiędzy liczbą profesorów a liczbą osób kształconych. My w swoich ocenach bierzemy to pod uwagę i bardzo często nasze argumenty na „nie” polegają właśnie na tym, że wskazujemy, iż te relacje założone przez organizatorów nowej szkoły lub w szkole już działającej, są niewłaściwe. Chciałbym wszystkie te osoby, które się obawiają, czy tego rodzaju sytuacje są uwzględniane, zachęcić do zajrzenia do załącznika naszego materiału informacyjnego, bo tam wyraźnie jest powiedziane, czego oczekujemy od nauczycieli, gdy ma nastąpić jej przestawienie się na innych rodzaj studiów. Jest to m.in. ustalenie, jakie są właściwe relacje dla danego kierunku studiów, jeżeli chodzi o liczby osób kształcących i kształconych. Pan przewodniczący podniósł kwestię, czy aby uczelnie nie prześcigają się w ustalaniu nowych kierunków i specjalności, aby w pewnym sensie uczynić uczelnię bardziej atrakcyjną. Na szczęście ten proces został już powstrzymany. Nowelizacja ustawy z 27 lipca br. wprowadziła zmiany, które polegają na tym, że kształcenie odbywa się w ramach kierunków studiów, a kierunki studiów ustala minister edukacji narodowej. Wobec tego ta prosta reguła powoduje, że wszelka radosna twórczość, polegająca na tym, że doszliśmy w naszym kraju do ok. 1000 specjalności, została zablokowana. Natomiast w tej chwili na Państwową Komisję Akredytacyjną i departament szkolnictwa wyższego w MENiS spada obowiązek uporządkowania tej sprawy. Do tego procesu porządkowania włączone są oczywiście uczelnie, które muszą zaproponować, w ramach jakiego spośród 102 istniejących obecnie w Polsce kierunków studiów chcą prowadzić nadal kształcenie na danej specjalności. To było bardzo ważne posunięcie. Ono pozwala na to, że nie prowadzimy młodych ludzi w ślepe uliczki, tzn. że po ukończeniu jakiejś bardzo pięknie nazwanej specjalności młody człowiek nigdzie nie będzie przyjęty na studia uzupełniające, magisterskie, bo w zakresie żadnego z kierunków studiów nie jest dostatecznie przygotowany. A ponadto wychodzimy naprzeciw zrozumieniu tego faktu, że bardzo wiele, a mylę, że co najmniej kilka razy w ciągu życia, młodzi ludzie będą zmuszani do zmiany pracy. Wobec tego najważniejszą rzeczą jest, aby mieli jak najszersze przygotowania do pracy, a nie jak najwęższe.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#AndrzejJamiołowski">Wyobrażenie, że daleko idąca specjalizacja to jest dobre rozwiązanie, odegrało pewną rolę dla określonej grupy organizatorów szkolnictwa wyższego - w tym sensie, że atrakcyjnymi nazwami nęcili młodych ludzi, a ci młodzi ludzie nie mieli dostatecznego doświadczenia, żeby zrozumieć, iż jest to dla nich rozwiązanie najgorsze, jakie można sobie wyobrazić. Co się dzieje, kiedy PKA wyda negatywną opinię na temat jakiegoś kierunku studiów czy jakości kształcenia w jakiejś uczelni? Proponowałbym, żeby spojrzeć na tę kwestię w ten sposób, że Państwowa Komisja Akredytacyjna jest, jeśli chodzi o sprawy oceny tego, co już się dzieje w szkołach, instytucją, która rozstrzyga o przyszłości danej uczelni. Art. 4 aktualnie obowiązującej ustawy o szkolnictwie wyższym stanowi: „Przy negatywnej opinii Państwowej Komisji Akredytacyjnej, jeżeli chodzi o dany kierunek studiów, minister edukacji narodowej albo wstrzymuje nabór na ten kierunek, albo rozwiązuje ten kierunek studiów w ramach uczelni”. Oznacza to, że trzeba znaleźć miejsce dla studentów tego kierunku. W przeszłości mieliśmy takie sytuacje pod koniec lat 90., kiedy nie działała jeszcze Państwowa Komisja Akredytacyjna, że nieodpowiedzialni organizatorzy kształcenia na poziomie wyższym doprowadzali do tego, iż resort edukacji musiał znajdować miejsca dla osób, które zaangażowały się w studia na danej uczelni. Sam, jako rektor, byłem proszony o to, czy nie mógłbym przyjąć pewnej grupy studentów, których kierunek studiów został rozwiązany. I takie sytuacje będą się zdarzały. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że PKA jest decydentem w tej sprawie, musimy każdą taką sprawę wnikliwie rozpatrywać, mając na uwadze odpowiedzialność za losy młodych ludzi. To jest jedna z przyczyn, dla której nie zgodziliśmy się na to, żeby oceny PKA były zerojedynkowe. To kreowałoby taką sytuację, że mogłoby dojść nawet do destabilizacji systemu. Zakładamy zgodnie z tym, co jest zapisane w naszym statucie, czterostopniową skalą ocen: dwie negatywne i dwie pozytywne. W negatywnych wyrażamy pewne zastrzeżenia i wskazujemy na to, co w ciągu roku musi być usunięte przez szkołę. Taką opinię wydaje się np. w przypadku, gdy zamiast ośmiu samodzielnych pracowników naukowych, potrzebnych do prowadzenia danego kierunku, jest ich siedmiu. Jest to typowa sytuacja, która pozwala na szybkie naprawienie tego niedostatku. Można sobie wyobrazić sytuacje, w których nie można niczego naprawić, i wówczas nasza opinia jest zdecydowanie negatywna. Jeżeli chodzi o pozytywne rozstrzygnięcia, chcemy, żeby poza wydaniem ogólnie pozytywnej opinii te uczelnie, które w sposób wyjątkowy bają o studenta i prawidłowo prowadzą zajęcia na danym kierunku, były przez nas dostrzeżone i wskazane. Dlatego skala naszych ocen jest czterostopniowa. Zadano pytanie, co należy zrobić, aby liczba wniosków kierowanych do Państwowej Komisji Akredytacyjnej była mniejsza i aby sytuacja zmierzała ku jakiejś normalności. Mam tu dla państwa informację bardzo dobrą. Otóż sytuacja normalnieje. Obecnie mamy do rozpatrzenia już tylko 100 wniosków i wpływać one będą w mniejszej liczbie. Załatwianie wniosku trwa średnio trzy miesiące, a czasami krócej, lecz ponieważ wniosek jest oceniany w kilku etapach, ocena będzie trwała permanentnie. Bariera w postaci 300 wniosków, którą mieliśmy jeszcze niedawno, została już pokonana. Gdy wysłaliśmy do szkół wyższych informację o tym, że zostanie przeprowadzona w najbliższym czasie wizytacja i ocena, to część szkół postanowiła uporządkować wcześniej swoje sprawy.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#AndrzejJamiołowski">Mamy nawet sygnały o tym, że na danym kierunku zostanie zawieszony dalszy nabór, bo szkoła zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie uzupełnić kadry w krótkim czasie, a nie chce otrzymać od nas opinii negatywnej. Jest więc kilka czynników, które będą rzutowały na sytuację szkół wyższych w najbliższym czasie. Z jednej strony jest to zbliżający się niż demograficzny, a z drugiej strony wola kontynuowania studiów i dokształcania się, ale nie będzie to wystarczająca motywacja do tworzenia nowych szkół. Raczej na wyższych dobrych poziomach w największych uniwersytetach i politechnikach będzie możliwość zaspokojenia potrzeb ludzi pragnących kontynuować kształcenie. Państwowa Komisja Akredytacyjna ma już za sobą najtrudniejszy okres i obecnie możemy przystąpić do regularnej pracy polegającej na wnikliwej ocenie jakości kształcenia. Podkreślam, że to ma być tylko ocena jakości, bo nie mamy uprawnień do analizowania spraw finansowych uczelni, szczególnie niepaństwowych i nie mamy uprawnień do wkraczania w wyjaśnianie zagadnień czysto formalnych. Ustawa rozstrzyga naszą rolę w sposób następujący. Państwowa Komisja Akredytacyjna wydaje swoją opinię, a dalsze działania należą do kierownictwa resortu edukacji narodowej. Minister edukacji ma w jednej sprawie niezbyt wielkie pole manewru, jeśli chodzi o rozwiązanie kierunku albo wstrzymanie naboru na dany kierunek. Natomiast w sprawie tworzenia nowych jednostek minister edukacji narodowej nie jest jednoznacznie zobligowany do zgadzania się z opiniami Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Jest tylko stwierdzone, że minister bierze pod uwagę opinie PKA i na postawie tych opinii rozstrzyga w sprawie. Pani minister Krystyna Łybacka i pan minister Tomasz Goban-Klas kilkakrotnie publicznie składali deklarację, że będą honorowali rozstrzygnięcia Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Oznacza to, że przy braku naszej pozytywnej opinii nie będą powstawały nowe uczelnie mimo takiego czy innego lobbowania, o czym była tu mowa, ale po prostu będą brane za podstawę do decyzji rozstrzygnięcia merytoryczne. W kilku wypowiedziach zastanawiano się nad wzajemnymi relacjami między PKA a NIK czy PKA a kierownictwem resortu edukacji. Warto w tym momencie przypomnieć, że Państwowa Komisja Akredytacyjna powstawała w następujący sposób. Uczelnie wyższe, Rada Główna Szkolnictwa Wyższego i stowarzyszenia twórcze miały możliwość zaproponowania osób, które według nich powinny wchodzić w skład Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Takich propozycji pani minister Krystyna Łybacka otrzymała 600 i z tej grupy wybrała 68 osób. W ten sposób powstała Państwowa Komisja Akredytacyjna. W pewnym sensie zastosowano element wyboru, ale i element decyzji personalnej. Jeśli chodzi o nasze wzajemne powiązania z Ministerstwem Edukacji Narodowej i Sportu, mogę wskazać na obecnego tu pana prof. Kazimierza Przybysza, który jest sekretarzem PKA, jest też pani dyrektor Wojciechowska kierująca biurem Komisji i praktycznie razem stanowimy zespół osób, który jest w pewnym sensie w sposób stabilny związany z funkcjami, które pełnimy, chociaż ani prof. Przybysz, ani ja nie jesteśmy pracownikami resortu edukacji. Natomiast wszyscy inni członkowie Państwowej Komisji Akredytacyjnej za swoje czynności otrzymują pewne wynagrodzenie, ale tylko za każdą konkretnie wykonaną pracę, tak jak to jest w przypadku ekspertów Centralnej Komisji do spraw Tytułu i Stopni Naukowych. PKA to nie jest zespół ludzi zatrudnionych przez MENiS. Jaka jest relacja między Państwową Komisją Akredytacyjną a Najwyższą Izbą Kontroli? Jak wiadomo, Najwyższa Izba Kontroli jest powołana do analizy całego szeregu spraw w szkołach państwowych, natomiast Państwowa Komisja Akredytacyjna jest powołana, zgodnie z ustawą, do analizy jakości kształcenia w absolutnie wszystkich wyższych uczelniach działających w Polsce, z wyjątkiem uczelni o charakterze wojskowym.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#AndrzejJamiołowski">W tej sytuacji, jeżeli chodzi o jakość kształcenia, mamy nawet szersze pole do działania niż NIK. Jesteśmy instytucjami niezależnymi, ale działającymi w tym samym kierunku, aby poprawić sytuację - w tym przypadku szkolnictwa wyższego - czy też stopniowo polepszać tę sytuację. Jaka jest relacja PKA i środowiskowych komisji akredytacyjnych? Jest to pewna sprawa dość delikatna, bo rzeczywiście komisje środowiskowe powstały kilka lat wcześniej niż PKA, a były powoływane po to, żeby z tego olbrzymiego obszaru możliwości młodzi ludzie mogli wybierać i dowiadywali się, które uczelnie są najlepsze, jakie kierunki studiów są najlepsze. Było to także wyraźnie ukierunkowane na wyłowienie elity, która sama jest gotowa poddać się procesowi oceny, ale dobrowolnie. Natomiast w przypadku Państwowej Komisji Akredytacyjnej, jeżeli my podejmujemy decyzję, że będziemy kontrolowali wskazane szkoły i wskazane kierunki studiów, to dana szkoła nie może się od tego odwoływać. Takie jest rozstrzygnięcie dotyczące uprawnień PKA. Moim zdaniem, współdziałanie tych dwóch systemów będzie jedynie polepszało sprawy jakości w polskim systemie szkolnictwa wyższego. Pan poseł Antoni Stryjewski zadał pytanie dotyczące warunków kształcenia, rozumianych bardzo szeroko, tzn. lokalowych, osobowych itd. W załączniku naszej informacji jest wyraźnie powiedziane, że będziemy te sprawy również analizowali. Każda szkoła, przedstawiając się, musi nas poinformować o tych sprawach. Jaka jest relacja naszego szkolnictwa wyższego do szkolnictwa wyższego Europy Zachodniej? Muszę powiedzieć, że gdy pada hasło „na Zachodzie”, to pytam: „na którym”, bowiem jest to bardzo zróżnicowana sytuacja, z której członkowie Unii Europejskiej doskonale sobie zdają sprawę. Wyobraźcie sobie państwo prawnika wykształconego we Włoszech. Czy może on być specjalistą w Norwegii? Oczywiście, że nie. Istnieje coś takiego, jak prawo porównawcze, ale jeżeli prawnik specjalizuje się w sprawach lokalnych, to on nie jest żadnym specjalistą w całej Unii Europejskiej. Są oczywiście kierunki czy dziedziny studiów, które są ponad granicami państwa, a są też takie, które mają wyraźną specyfikę lokalną. Wróciłem niedawno z konferencji na temat porównywalności systemów europejskich przy pomocy tzw. punktów kredytowych. Wszystkie kraje Unii Europejskiej zdają sobie doskonale sprawę z tego, że ujednolicenie systemu kształcenia może coś dać młodym ludziom, ale jednocześnie nie można w żadnym przypadku doprowadzić do takiej standaryzacji, która zniszczyłaby pewne lokalne wartości poszczególnych systemów. Nikomu nie przyjdzie do głowy taka unifikacja, która by te systemy całkowicie wyrównywała, a w niektórych dziedzinach nie ma wprost mowy o tym, aby nastąpiło takie wyrównywanie. Chciałbym jeszcze powrócić do sprawy relacji Państwowa Komisja Akredytacyjna - Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu. My np. jesteśmy upoważnieni również do tego, żeby badać przestrzeganie przez uczelnie strony formalnoprawnej, ale nie w dziedzinie finansowej, tylko sposobu zatrudniania pracowników, obciążeń, jakie oni mają itd. Tu oczywiście musimy korzystać z ekspertów resortu edukacji narodowej. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie się dobrze układała, w sytuacji gdy my w ten sposób dostarczamy ministrowi edukacji narodowej olbrzymiej wiedzy na temat tego, co dzieje się w systemie, również w sprawach o charakterze formalnoprawnym. Jest jeszcze do wyjaśnienia kwestia oceny poziomu systemów europejskich i porównania ich z naszym systemem.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#AndrzejJamiołowski">Wyraźnie chciałbym powiedzieć, że podobnie jak w innych krajach, tak samo u nas system szkolnictwa wyższego jest zróżnicowany. Chodzi tylko o to, aby o naszym systemie nie krążyły jakieś niesłychane wieści, że ktoś pracuje w 17 uczelniach, że zajęcia studenci odbywają tylko przez dwa tygodnie w semestrze, a poza tym nie mają kontaktu z wykładowcami. To są bardzo często przesadzone informacje, które dobrze się opowiada jako elementy rozrywki podczas spotkań towarzyskich, ale one szkodzą wizerunkowi polskiego szkolnictwa wyższego. Jestem czasami zdumiony tym, z jaką łatwością przedstawiciele naszego kraju opowiadają o sprawach, które nie odpowiadają prawdzie. Chciałbym bardzo wyraźnie powiedzieć, że baza danych, jaka została zbudowana w MENiS i która będzie odnawiana co roku o nowe informacje ze szkół wyższych, dała nam wiedzę o systemie, której do tej pory nikt nie miał. Proszę wziąć pod uwagę taki np. fakt, że jeśli profesor „X” nie raczy rektorowi uczelni, z której się wywodzi, powiedzieć, że podjął drugą pracę w uczelni „Y”, to rektor tej uczelni pochwali się, że ma tego profesora u siebie. Zbierając te wszystkie informacje mamy obraz tego, co dzieje się w polskim systemie szkolnictwa wyższego. Opowieści, że ktoś może firmować wiele kierunków, są zdecydowanie przesadzone. Jeszcze raz powtarzam: na poziomie licencjackim można firmować swoim nazwiskiem tylko dwa kierunki, a na poziomie magisterskim - tylko jeden. Czy to może prowadzić do tego, czego obawia się pan prof. Józef Szabłowski, że jeżeli pójdziemy dalej i na poziomie prowadzenia doktoratów i habilitacji również będzie można mieć takie uprawnienie tylko w jednym miejscu, zagrozi to całemu systemowi? Odpowiedziałbym w ten sposób, że Centralna Komisja do spraw Tytułu i Stopni Naukowych nawet gdy zostały spełnione formalne warunki, nadal przygląda się, jak to jest faktycznie, jeśli chodzi o efekty działania danej grupy pracowników w określonej uczelni. Bardzo często były odmowy nadawania uprawnień doktoryzowania w sytuacji, kiedy było oczywiste, że jest to tylko pozorne zatrudnienie. Uważam, że nie będzie jakiegoś trzęsienia ziemi z tego powodu; będzie to po prostu porządkowanie systemu. Powstała rzeczywiście trudność, gdyby usiłować wpłynąć na to, że pracownicy naukowi są obecnie zatrudniani tylko w dwóch miejscach. Trzeba wiedzieć, że czym innym jest zatrudnienie, a czym innym dawanie uprawnień na podstawie posiadanych umiejętności. Obecnie ten system będzie się powoli stabilizował i dojdziemy do takiej sytuacji, w której zatrudniani będą tylko profesorowie niezbędni do prowadzenia określonych zajęć. I to uporządkuje cały system.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Można chyba wypowiedzieć takie zdanie, że gratulujemy panu profesorowi i całemu zespołowi Państwowej Komisji Akredytacyjnej uzyskanych efektów pracy. Wielu z nas obawiało się, czy to przeniesienie doświadczenia w sprawie akredytacji z uczelni zawodowych na cały system szkolnictwa wyższego będzie możliwe i przyniesie dobre rezultaty. Obecnie wielu z nas uważa, że pierwsze miesiące pracy PKA dowiodły, iż państwo robicie to w sposób dobry i zmierza to w tym kierunku, który określili wszyscy ci, którzy projektowali powstanie tej Komisji. Moim zdaniem, uzasadnione są serdeczne gratulacje skierowane do PKA. Myślę, że możemy przyjąć, iż w naszej Komisji będziemy co roku mniej więcej o tej porze spotykali się i rozmawiali na temat pracy Państwowej Komisji Akredytacyjnej i tego, co z tej pracy wynika. Także przy innych okazjach będziemy korzystać z informacji i opinii PKA. Wiadomo, że jeżeli chcemy zorganizować konferencję na temat stanu szkolnictwa wyższego w Polsce, to głos Państwowej Komisji Akredytacyjnej w ocenie stanu będzie bardzo istotny. Czy pan minister chce zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#TomaszGobanKlas">Chciałbym państwa przeprosić za moje późne przybycie na posiedzenie, co było sygnalizowane, a wynikało z konieczności uczestniczenia przeze mnie w seminarium zorganizowanym przez Senat, a związanym ze szkolnictwem wyższym i przygotowaniem naszych uczelni do uwarunkowań społeczeństwa informacyjnego. Słuchając tylko ostatnich wystąpień państwa i pana profesora, chciałbym podkreślić, że Państwowa Komisja Akredytacyjna pracuje zaledwie 9 miesięcy, ale z punktu widzenia kierownictwa resortu edukacji, a także mojego własnego, działa bardzo efektywnie i harmonijnie. Opinie wydawane przez PKA są bardzo skrupulatnie brane pod uwagę przez nasz departament szkolnictwa wyższego i w zdecydowane większości są uznawane za wiążące. Pan profesor Andrzej Jemiołowski jest członkiem kolegium MENiS informowany jest o wszystkich sprawach, a także dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. O innych problemach tutaj poruszonych będzie okazja dyskutować w toku prac nad projektem nowej ustawy o szkolnictwie wyższym i podczas debaty o stanie tego szkolnictwa. Chciałbym poinformować, że od wczoraj na stronie internetowej MENiS można znaleźć tekst roboczego projektu strategii naszego resortu w zakresie szkolnictwa wyższego na lata następne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Pan przewodniczący poseł Franciszek Potulski otrzymał już ten tekst i skierował go do wszystkich członków naszej Komisji. Zakończyliśmy punkt pierwszy porządku obrad. Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w dyskusji. Przechodzimy do rozpatrzenia projektu opinii w sprawie przygotowania, przebiegu i wyników sprawdzianu dla uczniów klasy VI szkoły podstawowej oraz egzaminu dla uczniów klasy III gimnazjum. Proszę o przedstawienie projektu opinii panią posłankę Danutę Grabowską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#DanutaGrabowska">Powołany w dniu 10 września br. zespół opracował na podstawie dyskusji przeprowadzonej w Komisji projekt opinii, który państwu przedkładamy. Głosy w dyskusji na temat sprawdzianu i egzaminu były oczywiście różnicowane. Staraliśmy się jednak wsłuchać w głosy większości i podkreślić stan aktualny, a przede wszystkim zastanowić się nad propozycjami, które zmierzały do usprawnienia systemu sprawdzania wiedzy uczniów. Dlatego główne sformułowania zawarte w opinii dotyczą raczej przyszłości, tzn. określa się, co należy zrobić, aby jakość tego procesu była jak najlepsza. Nie będę omawiała całej treści opinii, ponieważ mają ją państwo na piśmie. W imieniu zespołu proszę o krytyczną ocenę tego tekstu i przyjęcie opinii z ewentualnymi poprawkami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Możemy przyjąć tę opinię bez poprawek, ale bardzo proszę o uwagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AntoniStryjewski">Przedstawiona nam opinia jest bardzo łagodna. Podczas dyskusji na posiedzeniu Komisji poświęconym temu tematowi było więcej krytycznych uwag, a nawet zastrzeżeń. Rozumiem, że ta opinia zwrócona jest ku przyszłości. W związku z tym nie zawiera oceny bardzo słabego poziomu egzaminu i słabych jego wyników. Moim zdaniem, powinniśmy próbować w przyszłości formułować opinie bardziej stanowcze, krytyczniej oceniające rzeczywistość, ponieważ z takiej oceny wyprowadzamy postulaty na przyszłość. Jeżeli w opinii zamierzamy napisać, że Centralna Komisja Egzaminacyjna powinna stale dbać o odpowiedni poziom merytoryczny testów, to rozumiem, że nie zadbała o to w przeszłości. Chciałbym też zwrócić uwagę, abyśmy nie tworzyli systemu kontrolerów nad kontrolerami. W opinii mowa jest o obserwatorach zewnętrznych i kontroli pracy komisji egzaminacyjnych. Czy myśmy to postulowali podczas dyskusji ogólnej? Ja tego nie pamiętam, ale przestrzegałbym przed delegacją dla resortu, aby tworzyć kolejne ciała kontrolne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#DanutaGrabowska">Opinia, jak mówiłam, rzeczywiście skierowana jest ku przyszłości. Za krótki jest okres, aby już dokonywać w tej sprawie głębokiej analizy i oceny. Większość głosów w dyskusji zmierzała do tego, aby wskazać, co należałoby naprawić, żeby było lepiej. Jest to pewien proces i należy go usprawniać. Jeżeli piszemy o nowelizacji prawa oświatowego, to tutaj nie Ministerstwu Edukacji Narodowej i Sportu chcemy dać pewne prerogatywy, ale parlamentowi, bo nowelizacja ustaw jest domeną parlamentu. Były takie głosy, że aby wyeliminować zaistniałe nieprawidłowości, muszą być obserwatorzy zewnętrzni. Podkreślamy, że należy również przekazywać kuratorom oświaty i organom prowadzącym szkoły informacje o nieprawidłowościach, aby wiedzieli i wyciągali z tego merytoryczne wnioski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Innych głosów nie ma. Możemy przystąpić do przyjęcia w głosowaniu przedstawionego projektu opinii. Stwierdzam, że Komisja jednogłośnie przyjęła opinię w sprawie przygotowania, przebiegu i wyników sprawdziany dla uczniów klasy VI szkoły podstawowej oraz egzaminu dla uczniów klasy III gimnazjum. Opinię kierujemy do ministra edukacji narodowej i sportu. Dziękuję. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>