text_structure.xml 119 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Otwieram kolejne posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu, dotyczące edukacyjnej roli mediów w procesie edukacji europejskiej społeczeństwa polskiego. Serdecznie witam gości Komisji. Witam pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Sławomira Wiatra, podsekretarza stanu w Komitecie Integracji Europejskiej Jarosława Pietrasa, przedstawiciela Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Aleksandra Łuczaka oraz podsekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu Włodzimierza Paszyńskiego. Nie od rzeczy będzie wygłoszenie uwagi, że zaproszeni na obecne posiedzenie nadawcy stawili się w tak małej liczbie. Stwierdzę nieco sarkastycznie, że może tkwi w tym także moja wina, bo może zamęczyłem ich tak bardzo wylewnym zaproszeniem na posiedzenie Komisji w ubiegłym tygodniu. W tamtym posiedzeniu, poświęconym rozpatrzeniu projektu ustawy o radiofonii i telewizji, pełna gości była nie tylko sala obrad, ale także kuluary pękały w szwach. Sądzę jednak, że tematyka obecnego posiedzenia zostanie przedstawiona równie szeroko, mimo tak skromnej reprezentacji nadawców. Chcę zwrócić uwagę obecnych, że wciąż wzrasta reprezentacja ministrów. Witam na posiedzeniu sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu, sekretarza stanu Tomasza Goban-Klasa oraz członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Lecha Jaworskiego. Komisja otrzymała obszerną informację Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pt. „Audycje dotyczące Unii Europejskiej i procesu integracji Polski z Unią Europejską w programach publicznej radiofonii i telewizji w 2001 roku”. Na ręce prof. Aleksandra Łuczaka składam podziękowania dla Rady oraz dla jej przewodniczącego Juliusza Brauna. Z kolei zwracam się do prof. Aleksandra Łuczaka, aby przedstawił opinię Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na ten temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#CzłonekKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiAleksanderŁuczak">W imieniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji chcę przedstawić uwagi na temat edukacyjnej roli mediów w procesie integracji europejskiej społeczeństwa polskiego, ujętej w pisemnej informacji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, przesłanej Komisji. Nie będę powtarzał informacji i opinii zawartych w cytowanej informacji, co wydaje się oczywiste. Chcę natomiast zwrócić uwagę na kilka różnych aspektów omawianej sprawy. Zanim przejdę do omawiania materiału, chcę przedstawić informację, że na początku stycznia br. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła działania zmierzające do tego, aby problematykę unijną w mediach związać funkcjonalnie z finansowaniem tej działalności. Zostały opracowane kryteria programowe, dotyczące podziału środków z abonamentu między rozgłośnie radiowe. Prace wiązały się głównie z algorytmem stosowanym dotychczas przy podziale środków z abonamentu. Wspomniane kryteria dotyczą tylko radia publicznego. Jedną z przesłanek, które będą stosowane przy podziale środków abonamentowych jest tematyka audycji edukacyjnych i publicystycznych, dotyczących integracji Polski z Unią Europejską. W dokumencie zawierającym owe kryteria zaleciliśmy, aby ww. audycje stanowiły minimum 2 procent rocznego czasu nadawania. Takie zalecenie oznacza, że chodzi o około 3,5 godziny tego rodzaju audycji w ciągu tygodnia. Zatem biorąc pod uwagę czas antenowy, sprawa wydaje się godna podkreślenia. W tym czasie można ukazać omawianą problematykę w dość znacznym wymiarze. W konsekwencji, stosowanie tego zalecenia przez rozgłośnie radiowe będzie wiązało się z przyznawaniem środków abonamentowych. Planowanie i realizacja audycji na temat integracji Polski z Europą stanowią część tzw. misji radia publicznego. Realizacja owej misji pozostaje nadal ważnym zadaniem nadawców publicznych. Przedstawiona Komisji informacja zawiera analizę i uwagi dotyczące audycji na temat Unii Europejskiej i procesu integracji Polski z Unią Europejską w programach publicznej radiofonii i telewizji w ubiegłym roku. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, popularyzacja wiedzy o Unii Europejskiej i procesie integracji Polski z Unią Europejską - jako jeden z elementów edukacji europejskiej i kształtowania opinii społecznej w ważnych dla kraju sprawach - należy do zadań i powinności mediów publicznych. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji od kilku już lat wspiera nadawców publicznych tworzących i emitujących audycje edukacyjne, poświęcone szeroko pojętej edukacji obywatelskiej. Dokonuje tego poprzez podział środków z wpływów z abonamentu. Od bieżącego roku w ramach tych audycji wyodrębniono, jako oddzielną, preferowaną kategorię, audycje edukacyjne i publicystyczne dotyczące integracji Polski z Unią Europejską. Krajowa Rada przeprowadziła analizę obecności tej tematyki w programach Polskiego Radia SA, rozgłośni regionalnych radia publicznego i TVP SA, wyemitowanych w ubiegłym roku. Podstawą do analizy były dane sprawozdawcze nadawców za 2001 rok. W analizie wzięto pod uwagę audycje dotyczące Unii Europejskiej i zagadnień integracji, wyemitowane zarówno w ramach specjalnych, wyodrębnionych cykli poświęconych tej tematyce, jak też w ramach już istniejących stałych audycji informacyjnych, edukacyjnych lub publicystycznych, w których tylko część wydań poświęcono tematyce Unii Europejskiej. Uwzględniono także reportaże związane z tą tematyką nadane w ubiegłym roku. W zestawieniu nie uwzględniono natomiast bieżących informacji i komentarzy dotyczących Unii i procesu integracji w dziennikach i magazynach informacyjnych, jak również tych audycji edukacyjnych i publicystycznych, w których temat ten pojawiał się jako wątek poboczny, przy okazji omawiania innych zagadnień. Nie zamierzam powtarzać danych zawartych w przedstawionej analizie. Chcę natomiast zwrócić uwagę na fakt, że interesująca nas tematyka jest szeroko prezentowana zarówno w programach nadawców ogólnopolskich, jak też w programach ośrodków regionalnych.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#CzłonekKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiAleksanderŁuczak">Mam na myśli głównie czas antenowy radia i telewizji publicznej. Tematyka Unii Europejskiej i integracji Polski z Europą we wszystkich ogólnopolskich programach Polskiego Radia SA była obecna w wymiarze 85,5 godzin. W rozgłośniach regionalnych radia publicznego ta tematyka zajęła 613 godzin. W dwóch programach ogólnokrajowych Telewizji Polskiej SA, audycje na wyżej wymieniony temat zajęły łącznie 251 godzin, natomiast w oddziałach terenowych czas ten wyniósł ponad 142 godziny. Zatem biorąc pod uwagę czas antenowy na przedstawienie tematyki integracji Polski z Unią Europejską, sprawa wygląda zadowalająco. Czas audycji na ten temat wydaje się wystarczający. Powstaje natomiast pytanie, czy emitowane audycje tworzą program atrakcyjny? Na ten temat trudno mi przedstawić jednoznaczną opinię. Głównie dlatego, że już same tytuły audycji są różnorodne. Ponadto niektóre audycje mają charakter cykliczny, a część z nich zaistniała okazjonalnie, jednorazowo. Ten fakt również utrudnia sformułowanie jednoznacznie brzmiących ocen. Zatem trudno sformułować wiążącą opinię na temat atrakcyjności nadawanych audycji radiowych i telewizyjnych. Brak takiej oceny jest konsekwencją formalnego i tematycznego urozmaicenia oferty programowej poświęconej Unii Europejskiej i procesowi integracji Polski z Unią Europejską. W przedstawionej posłom informacji dokonano analizy tematyki audycji. Interesująca nas tematyka została przedstawiona szeroko. W audycjach uwzględniono m.in. sprawy gospodarcze, polityczne, kulturalne i związane z ochroną środowiska naturalnego. Bardzo trudno byłoby mi się wypowiedzieć, czy atrakcyjność przedstawianej problematyki jest na tyle wystarczająca, aby zainteresować słuchaczy tematyką integracji Polski z Unią Europejską. Mam na myśli także to, na ile oferowana różnorodność audycji służy przekazaniu pożądanych treści. Kolejny wątek wypowiedzi dotyczy wartości nadawanych audycji na temat Unii Europejskiej oraz integracji Polski z Unią Europejską. Mam na myśli np. zapytanie na temat nadawanych audycji. Rodzi się np. zapytanie, czy po wysłuchaniu audycji wiedza słuchaczy jest bardziej uporządkowana, czy może słuchacz bywa jeszcze bardziej zdezorientowany niż przed audycją? W tym miejscu chcę nawiązać do różnych opinii uzyskanych w sondażach mówiących, że mimo dużej intensywności czasowej nadawania audycji, wiedza słuchacza na temat Unii oraz integracji Polski z Unią Europejską jest jeszcze niepełna. Wyniki owych sondaży prowadzą do wniosku, że ta wiedza nie wszędzie jest uświadomiona. Z tym aspektem sprawy wiąże się kolejne zapytanie, które należało by postawić. Chodzi o to, czy różne grupy zawodowe znajdują informacje na tematy interesujące ich członków? Chodzi również o to, czy oferta programowa może usatysfakcjonować różne grupy słuchaczy radia i odbiorców programów telewizyjnych? Dla przykładu w programach radiowych i telewizyjnych wiele mówi się na temat rolnictwa. Natomiast wielu rolników nadal nie ma świadomości tego, co ich czeka po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Słyszałem również opinie na temat braku wystarczających informacji dotyczących innych grup zawodowych lub środowisk.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#CzłonekKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiAleksanderŁuczak">Niedawno słyszałem wypowiedzi osób reprezentujących środowiska artystyczne. Wynika z nich, że artyści także są bardzo zagubieni, jeżeli chodzi o ich przyszłość po wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej. Jest to opinia o tyle warta odnotowania, że chodzi o środowisko mające dość szerokie doświadczenia z rzeczywistością Europy Zachodniej. Tymczasem artyści nie mają wystarczających informacji o zmianie ich statusu z chwilą formalnego procesu zakończenia integracji. Podobne obawy wyrażali również przedstawiciele dentystów. W podsumowaniu należy stwierdzić, że co do czasu trwania audycji, problematyka związana z integracją Polski z Unią Europejską jest ukazywana dość obszernie. Natomiast jeżeli mówimy o zakresie tematycznym, wciąż rodzą się różnego rodzaju wątpliwości. Na zakończenie chcę zwrócić uwagę na problem, który rozwinie zapewne minister Sławomir Wiatr. Chodzi o to, jak mają być skonstruowane audycje na interesujący nas wszystkich temat? Czy audycje mają przekonywać tych, którzy są zwolennikami integracji? Czy chodzi głównie o przekonywanie zdecydowanych przeciwników tego procesu? Przekonanych nie potrzeba chyba przekonywać. Z przeciwnikami integracji należy podejmować próby dyskusji. Natomiast głównym zadaniem powinno być przekonanie do tej idei osób i grup społecznych, które nie mają wyrobionego zdania w tej materii; tych, którzy jeszcze się wahają. Ci ostatni stanowią nadal liczną grupę. Można odnieść sukces, przekonując wahających się do tego, co niesie z sobą proces integracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Działając trochę przez zaskoczenie, poproszę o wypowiedź ministra Sławomira Wiatra. Mówiąc o zaskoczeniu mam na myśli fakt, że wcześniej nie uzgadniałem mojej prośby z ministrem Jerzym Wiatrem. Jestem przy tym przekonany, że będąc wyrwany ze snu nawet w środku nocy, pan minister byłby gotów udzielić najszerszych i kompetentnych informacji na omawiany temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KancelariiPrezesaRadyMinistrówSławomirWiatr">Rzeczywiście przewodniczący Komisji nie ustalał ze mną owego wezwania do wypowiedzi, ale przyznam, że nie jestem zaskoczony. W małym stopniu odniosę się do wypowiedzi prof. Aleksandra Łuczaka. Nie odniosę się np. do tego, kogo mają przekonywać audycje radiowe i telewizyjne służące ukazaniu Unii Europejskiej oraz kwestiom związanym z integracją Polski z Unią. Na ten temat można toczyć długie dyskusje lub prowadzić ostry spór. Zatem na sprawę można spojrzeć z różnych punktów widzenia. Spór można by wprowadzić np. w zależności od tego, kto jest dyskutantem. Czy chodzi o stronę, która ma zachęcić do pozytywnego myślenia o polskim członkostwie w Unii Europejskiej, czy też o stronę reprezentującą poglądy wprost przeciwne? Przeprowadziliśmy wiele badań dotyczących różnych aspektów integracji europejskiej. Przedmiotem badań były m.in. zmiany stopnia akceptacji integracji w państwach kandydujących do Unii w ciągu ostatnich lat. Pewien wniosek z tych badań jest bardzo interesujący. Otóż w związku z narastaniem informacji na temat Unii oraz integracji europejskiej, od pewnego momentu nasycenia informacyjnego rośnie przekonanie do członkostwa danego kraju w Unii. W tym kontekście nie zasadnicze jest pytanie, jakich argumentów używać, aby przekonać obywatela do członkostwa w Unii czy określonego zachowania w dniu referendum. W realizowanym przez nas programie nie zakładamy stosowania tego rodzaju form agitacyjnych. Nie czynimy tego wprost. Stosujemy natomiast głównie formę informowania o problemach integracji. Jest to m. in. konsekwencją badań i sondaży, które wskazują, że słuchacze i telewidzowie życzą sobie głównie informacji. Przyznam, że już dość dużo wiemy na temat potrzeb adresata naszej informacji. Wiemy np., że ów adresat jest wrażliwy na pewien typ wiarygodności. Niekoniecznie będzie wrażliwy nawet na to, czy każda przekazywana informacja jest prawdziwa. Jednak jest on wrażliwy na bezpośrednią agitację i natychmiast odróżnia ją od informacji. Takie spostrzeżenie wydaje się kluczowe; także dla twórców audycji. Autorzy audycji powinni brać pod uwagę fakt społecznej percepcji określonych treści. W naszej działalności dominować będą bardzo krótkie, typowe programy informacyjne. Nie będą to więc programy o formie publicystycznej. Taki wybór formy programów wynika z wielu powodów. Na ten temat szeroko mówiłem podczas posiedzenia Komisji Europejskiej. Taki wybór został dokonany m.in. na podstawie wyników badań naukowych. Mam na myśli nie tylko badania sondażowe, ale także, i przede wszystkim, badania jakościowe. Przy wyborze korzystaliśmy również z wyników innych badań, niezwiązanych z informacją na temat integracji europejskiej. Mam na myśli badania dotyczące percepcyjności komunikatów formułowanych w formie tekstu mówionego lub pisanego. Dlatego biorąc pod uwagę różnorodne informacje uzyskane na podstawie badań oraz wiedzę empiryczną, zdecydowaliśmy się na formę krótkiego przekazu - jednocześnie - formę informacyjną. Sądzę, że jest to właściwa okazja, aby stwierdzić, że spotkaliśmy się z bardzo pozytywnymi reakcjami na propozycje współpracy ze strony mediów publicznych, ale także ze strony ogólnopolskich nadawców komercyjnych oraz bardzo dużym zainteresowaniem nadawców lokalnych.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KancelariiPrezesaRadyMinistrówSławomirWiatr">Szczególnie nadawcy lokalni oczekują, że otrzymają od nas gotowe materiały do emisji. Chodzi o to, że nadawcy lokalni nie potrafią sobie poradzić z samodzielnym przygotowaniem materiałów do audycji. Wchodzą bowiem w grę względy finansowe oraz merytoryczne. Dlatego uważam, że filmoteka, składająca się z około 50 odcinków, będzie emitowana w bardzo różnych mediach. Mam na myśli nie tylko różnice z punktu widzenia własności tych mediów, ale przede wszystkim zróżnicowanie ze względu na adresata informacji i miejsce ich funkcjonowania. Przygotowane przez nas materiały będą zatem emitowane przez różnych nadawców i do różnych odbiorców. Emisją zajmą się bowiem telewizje kablowe w małych miastach, poprzez ośrodki lokalne, aż do nadawców ogólnokrajowych. Wśród tych największych nadawców znajdą się TVN i Polsat. Korzystając z okazji chcę wyrazić wdzięczność kierownictwu obydwu telewizji prywatnych, że zechcieli włączyć się do realizacji naszego programu. Jeżeli posłowie oczekują dalszych informacji, wówczas odpowiemy na ewentualne zapytania lub uwagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proszę przedstawiciela Komitetu Integracji Europejskiej o przedstawienie opinii w omawianej sprawie. W dalszej kolejności przejdziemy do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PodsekretarzstanuwUrzędzieKomitetuIntegracjiEuropejskiejJarosławPietras">Chcę zwrócić uwagę na kilka spraw związanych z przebiegiem dotychczasowych prac w zakresie integracji Polski z Unią Europejską oraz podkreślić znaczenie niektórych aspektów, składających się na proces integracji. W tym sensie można wyróżnić trzy elementy, na których zależy nam w szczególności. Po pierwsze, zależy nam na informowaniu społeczeństwa o bardzo przecież skomplikowanych zjawiskach, składających się na proces integracji. Zdajemy sobie sprawę, że wypełnianie tego zadania jest bardzo trudne. Często spotykamy się z taką sytuacją, że wytłumaczenie niektórych rozstrzygnięć, nawet wewnątrz administracji państwowej, bywa rzeczą skomplikowaną. Skoro trudno wyjaśnić niektóre rozstrzygnięcia w gronie osób bardzo dobrze przygotowanych do rozumienia konieczności zmian w naszym kraju i statusu Polski we współczesnym świecie, wówczas można sobie wyobrazić trudności, jakie należy pokonać, aby do integracji przekonać szersze kręgi społeczeństwa. Przy tej okazji należy również zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Chodzi o to, że sprawy integracji europejskiej wnikają czasem w polską rzeczywistość w sposób niedostrzegalny w danym momencie. Mam na myśli zmiany, które nie zawsze są dostrzegalne przez jednostkę. Takie zjawisko można porównać do zmian w kodeksie drogowym lub w prawie celnym, które są konsekwencją dostosowania tych dziedzin życia społecznego i gospodarczego do przepisów Unii Europejskiej. Dla obywatela naszego kraju zmienione przepisy są rozumiane jako polskie prawo i czasami obywatel nie zauważa, że zmiany są konsekwencją trwającego procesu integracji europejskiej. Dlatego w procesie informowania społeczeństwa o integracji europejskiej należy uwzględnić także ten fakt, że bardzo wiele zmian towarzyszy polskiemu społeczeństwu już od pewnego czasu oraz że takie zmiany wciąż zachodzą. Niektóre zmiany powinny być dokładnie uświadomione, ponieważ są one trudne dla różnych grup społecznych. Wcale nie zdziwiła mnie informacja prof. Aleksandra Łuczaka dotycząca dentystów i ich statusu w zjednoczonej Europie. Dentyści są jedną z grup zawodowych, których przyszła sytuacja nie została wyjaśniona. Nie dotyczy to wykonywania zawodu dentysty w kraju, ale wiąże się z ewentualną pracą zawodową w krajach Unii Europejskiej. Dentyści mają ogólną wiedzę o negocjacjach dotyczących integracji Polski z Unią, ale chcą też uzyskać szczegółowe informacje dotyczące ich statusu zawodowego w niedalekiej przecież przyszłości. Właśnie z tych powodów podkreśliłem znaczenie informowania społeczeństwa o problemach towarzyszących integracji. Ponadto chodzi o to, aby informacja była rzetelna i skierowana we właściwy sposób do różnych przecież grup społecznych i środowisk. Po drugie, ogromna rola mediów polega na edukacji. Edukacja nie polega na informowaniu o wydarzeniach bieżących. Polega natomiast na tworzeniu pewnego zasobu wiedzy, będącego następnie własnością społeczeństwa. Chodzi o edukację społeczeństwa, która prowadzi do celowego wykorzystania nagromadzonej wiedzy. W interesującym nas zakresie chodzi o wykorzystanie wszystkich możliwości, jakie niesie ze sobą integracja europejska. Chodzi również o wykorzystanie przywilejów wynikających z integracji przez osoby funkcjonujące w różnych środowiskach.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PodsekretarzstanuwUrzędzieKomitetuIntegracjiEuropejskiejJarosławPietras">Mówiąc o edukacyjnej funkcji mediów, koniecznie należy podkreślić, że szerzona wiedza ma być powszechnie rozumiana i tak też akceptowana. Zatem dla uzyskania trwałych korzyści celowe jest połączenie informacji z edukacją, co pozwala na stworzenie pewnego, trwałego zasobu wiedzy. Dopiero na tej podstawie można mówić o sensownym promowaniu idei integracji, o przekonywaniu społeczeństwa polskiego do praktycznej realizacji tej idei. Z kolei chcę zwrócić uwagę obecnych na pewne zjawisko, które pojawia się niekiedy w naszej działalności na rzecz integracji europejskiej. Sprawy, które stają się głośne w mediach, są z reguły najbardziej konfliktowe. Kwestie nie powodujące sporów są bardzo słabo widoczne dla większości społeczeństwa i nie wzbudzają zainteresowania mediów. Tymczasem w działalności edukacyjnej dużą rolę odgrywają właśnie sprawy codzienne, ważne dla bieżącego funkcjonowania wszystkich dziedzin życia społecznego i gospodarczego. Dlatego ta tematyka powinna znajdować szerokie odbicie w mediach. Tak się jednak nie dzieje. Niewątpliwie tematy konfliktowe, dotyczące np. rolnictwa, funduszy lub niektórych spraw o charakterze politycznym, mają w odbiorze społecznym znacznie szerszy wymiar niż inne sprawy, które mają większe znaczenie dla Polski i dla Polaków. Mam na myśli sprawy, dotyczące całych dziedzin gospodarki, środków finansowych, a nawet kwestii politycznych. Przypominam sobie rok 1993, okres poprzedzający moment złożenia przez Polskę wniosku o członkostwo w Unii Europejskiej. Wtedy to Unia Europejska podjęła czerwcową decyzję o przyznaniu krajom stowarzyszonym prawa do kandydowania. Była to decyzja o znaczeniu historycznym. Niestety ta decyzja zbiegła się w czasie z incydentalną sprawą konfliktową, dotyczącą pryszczycy. Moje zbiory informacji prasowych z okresu kilku tygodni przed czerwcem 1993 r. wykazują, że sprawie polskiego wniosku o członkostwo w Unii Europejskiej poświęcono 3% uwagi, mierzonej liczbą artykułów i audycji, natomiast 97% publikacji dotyczyło pryszczycy. Pierwszy temat zajmuje nas do dzisiaj, gdy o problemie pryszczycy przestano pisać już po trzech miesiącach od zaistnienia incydentu. Powyższy przykład ilustruje ważny dla mediów problem, jakim jest konieczność zajmowania się sprawami o trwałym znaczeniu dla całej społeczności. Przy czym nie trudno zauważyć, że sprawy budzące spory wywołują i będą wywoływać w przyszłości chęć dziennikarzy do zajmowania się także nimi. Sprawy konfliktowe wywołują bowiem większe zainteresowanie odbiorców informacji. To zaś powoduje dalsze implikacje dla nadawców, co nie jest już przedmiotem trwającego posiedzenia. Do kwestii udziału mediów w kwestii integracji europejskiej staraliśmy się podchodzić w duchu organicznym. Staraliśmy się zatem promować wszystkie przedsięwzięcia, które służą długofalowo realizacji procesu integracji. Można łatwo stwierdzić, że najprostsze byłoby finansowe wspieranie tego rodzaju przedsięwzięć medialnych. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej nie dysponuje przecież ogromnymi zasobami finansowymi na promowanie inicjatyw służących propagowaniu integracji europejskiej. Podobny dylemat dotyczy pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej. Tak Urząd, jak też pełnomocnik chcieliby w większym zakresie wspomóc prointegracyjne inicjatywy, ale w tej materii mamy do czynienia z oczywistym ograniczeniem budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PodsekretarzstanuwUrzędzieKomitetuIntegracjiEuropejskiejJarosławPietras">Ważną funkcją Urzędu KIE była dbałość, aby sami dziennikarze byli dobrze poinformowani o problemach integracji i prowadzonych działaniach. Mam na myśli dziennikarzy pracujących w prasie, radiu i telewizji o zasięgu ogólnokrajowym oraz lokalnym. Chodzi o to, aby starać się oddziaływać na dziennikarzy, i to nie tylko w ten sposób, aby dostarczać im materiały informacyjne lub organizować konferencje prasowe. Chodzi natomiast o bardziej długofalowe szkolenia, które pozwolą dziennikarzom znacznie lepiej rozumieć tę problematykę dzięki posiadanej wiedzy. Takie podejście przekłada się później na znacznie lepszą jakość informacji zawartych w artykułach lub audycjach i realizację edukacyjnej funkcji mediów w społeczeństwie. Kolejnym zadaniem Urzędu KIE jest pośredniczenie w kontaktach dziennikarzy z naukowcami i osobami w kraju, które znają się na problematyce dotyczącej Unii Europejskiej. Chodzi również o umożliwienie różnorodnych form kontaktów dziennikarzy z politykami, zajmującymi się problematyką integracji. Tego rodzaju pośrednictwo polega m.in. na organizacji konferencji prasowych przy różnych okazjach, a nawet zapraszanie do Polski osób z krajów Unii Europejskiej mających wiele do powiedzenia w omawianym zakresie. Zdarza się również organizowanie spotkań dla dziennikarzy wyjeżdżających z krótką wizytą za granicę. Zdarza się bowiem, że dziennikarze zwracają się do Urzędu z prośbą o umożliwienie spotkania z osobami, które są dla nich interesujące, a które mogłyby powiedzieć o sprawach interesujących czytelników, słuchaczy lub widzów. Dlatego właśnie staramy się ułatwić kontakty dziennikarzy z osobami, które mają coś do powiedzenia w kwestii integracji europejskiej. Mam na myśli tego rodzaju osoby w Polsce, jak też poza granicami kraju. Ponadto od czasu do czasu umożliwiamy dziennikarzom uczestnictwo w większych przedsięwzięciach organizowanych w Europie. Kiedyś zdarzyło się, że wzięliśmy dziennikarza na sesję negocjacyjną. Dziennikarz towarzyszył polskiej delegacji i mógł obserwować przebieg negocjacji od wyjazdu z Warszawy, aż do powrotu do kraju. Taka forma współpracy nie jest możliwa do realizacji na szeroką skalę, ale tego rodzaju przedsięwzięcia miały już miejsce. Z kolei odniosę się do tej części wypowiedzi ministra Sławomira Wiatra, w której zwrócił uwagę na ogromne zróżnicowanie mediów. Szczególnie widoczna jest różnica między mediami o zasięgu ogólnopolskim a mediami lokalnymi lub regionalnymi. Dlatego tak ważne wydaje się wsparcie mediów lokalnych. Takiej pomocy nie wymagają media o zasięgu ogólnopolskim, dysponujące znacznie większymi zasobami technicznymi lub organizacyjnymi oraz mające do dyspozycji znacznie lepszych dziennikarzy oraz znacznie lepszy dostęp do informacji. Media lokalne są w gorszej sytuacji i dlatego staraliśmy się im pomóc. Przy tej okazji wspomnę o udanym przedsięwzięciu, które od niedawna, ale trwale służy wszystkim dziennikarzom, w tym także dziennikarzom mediów lokalnych. Mam na myśli EuroPAP, który powstał dzięki zaangażowaniu Urzędu KIE oraz funkcjonuje dzięki częściowemu wsparciu finansowemu z naszej strony. EuroPAP dostarcza codziennie wiele informacji na interesujący nas temat dziennikarzom prasy, radia i telewizji.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PodsekretarzstanuwUrzędzieKomitetuIntegracjiEuropejskiejJarosławPietras">Nie chcę omawiać szczegółowych akcji organizowanych przez Urząd KIE. Przede wszystkim dlatego, iż nie sądzę, aby Komisja była nimi zainteresowana. Co prawda, takich konkretnych akcji było sporo. Dla ich organizacji wykorzystywaliśmy fundusze przyznane Urzędowi oraz środki pomocowe. Większość tego rodzaju akcji była organizowana w formie otwartych konkursów. Przedstawiciele różnych mediów ubiegali się w takich przypadkach o dofinansowanie owych akcji. Chcę natomiast zwrócić uwagę, że niezależnie od zaangażowania finansowego ze strony jakichkolwiek instytucji państwowych, nadal ogromną rolę w propagowaniu integracji europejskiej będzie spełnianie misji, jaką mają do odegrania media publiczne. Co prawda nigdzie nie zostało to zapisane, ale podobną rolę w tej mierze mają również do odegrania media prywatne. Także media komercyjne funkcjonują w tym samym środowisku co media publiczne i powinny przyczyniać się do realizacji misji przypisanej ustawowo mediom publicznym. W omawianym przypadku owa misja dotyczy spraw niezwykle ważnych dla przyszłości naszego kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Końcowa część wypowiedzi jest dla mnie szczególnie ważna. Mam na myśli propagowanie idei integracji europejskiej, bez podziałów na media publiczne i komercyjne. W tej sprawie została uwypuklona szczególna rola wszystkich mediów, działających w naszym kraju. 0twieram dyskusję. Jeżeli będzie taka potrzeba, ministrowie udzielą odpowiedzi na ewentualne zapytania posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Jeżeli chcemy, aby trwające obecnie albo następne posiedzenie Komisji przyniosło jakieś wymierne efekty, posłowie powinni mieć szansę zapoznania się z kompleksowymi materiałami na omawiany temat. Mam na myśli informację przedstawioną przez pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej podczas posiedzenia Komisji Europejskiej. Rzecz w tym, że dopiero poznawszy całościowo strategię kampanii informacyjnej, będziemy mogli ocenić, jakie są nadzieje związane z obszarem naszego zainteresowania, czyli z mediami. Z relacji prasowych wiemy, że kampania informacyjna przygotowywana przez ministra Sławomira Wiatra nie ogranicza się do mediów. Są podejmowane także innego rodzaju działania informacyjne. Uzupełnienie informacji Urzędu KIE o inicjatywy oraz akcje promocyjne jest o tyle ważne, że dopiero wtedy można ocenić właściwy dobór instrumentów do realizacji zasadniczego celu działalności Urzędu. Przy tak kompleksowym spojrzeniu można zastanawiać się np., jak są wykorzystywane środki przyznane Urzędowi na realizację celów statutowych? Może istotnie pieniędzy jest za mało, aby realizować założone cele? Czasem bywa jednak tak, że mało pieniędzy potrafimy wydawać w taki sposób, że jest ich jeszcze mniej. Mam na myśli kierowanie środków finansowych na rozproszone inicjatywy, nieprzynoszące oczekiwanych efektów. Z oczywistych względów nie oczekuję, że obecni na posiedzeniu ministrowie zaczną uzupełniać przedstawione już informacje. Natomiast sądzę, że posłowie nie będą przeciwni temu, aby Komisja zwróciła się z prośbą o przedstawienie materiałów poszerzonych o informacje, o których wspomniałam. Dopiero wówczas wiedzielibyśmy więcej na temat, nad którym dyskutujemy obecnie. Minister Sławomir Wiatr mówił na temat konieczności oddzielenia informacji od agitacji. Taka teza byłą prezentowana także w prasie oraz w innych mediach. Teza jest słuszna i prawdziwa, jednak nie do końca zgadzam się z takim stwierdzeniem. Chodzi o to, że minister Sławomir Wiatr jest pełnomocnikiem rządu, który - jak mi wiadomo - za swój strategiczny cel przyjął wejście Polski do Unii Europejskiej. Jeżeli dla czystości gry nie może być prowadzona jedynie akcja informacyjna, która tylko i wyłącznie zachęca do integracji, wyolbrzymia jej zalety, a pomija sprawy kłopotliwe lub konfliktowe związane z wejściem do Unii Europejskiej, wtedy - moim zdaniem - powinna być prowadzona agitacja. Dokładnie sprawę ujmując, powinna to być agitacja na rzecz uczestnictwa w referendum. Nie wnikam przy tym, co i kto odpowie na zadane pytania. Natomiast nie ulega wątpliwości, że powinno nam zależeć na powszechnym, jak najszerszym uczestnictwie obywateli w referendum. Wtedy naprawdę będziemy wiedzieli, jaką drogę wybrało polskie społeczeństwo. Korzystając z informacji przedstawionej przez ministra Sławomira Wiatra, nie mamy wystarczającej wiedzy o zamiarach rządu. W konsekwencji nie wiemy też, czy w kwestii udziału obywateli w referendum możemy liczyć na bardzo silną agitację. Przecież - jak sądzę - kampania publiczna prowadzona przez rząd nie polega tylko na tym, że z jednej strony barykady stoi minister Sławomir Wiatr, a z drugiej strony poseł Giertych. Dlatego sądzę, że powinna być widoczna jakaś wspólna idea, której podporządkowane być powinny działania rządu na rzecz integracji Polski z Unią Europejską. W obecnej sytuacji wydaje mi się, że minister Sławomir Wiatr zaproponował tylko pewnego rodzaju opakowanie.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Mam na myśli formy dotarcia do społeczeństwa. Natomiast chciałabym uzyskać informację, kto jest autorem właściwego towaru? W tym przypadku mam na myśli to, kto jest autorem strategii działań służących integracji Polski z Europą. Czy tym autorem jest Urząd KIE, czy może cały rząd? Może autorem jest sam premier? Chciałabym znać odpowiedzi na zgłoszone zapytania, ponieważ sprawa wydaje mi się ważna. Z kolei zatrzymam uwagę posłów na prezentacjach przedstawionych podczas obecnego posiedzenia, dotyczących edukacyjnej roli mediów w procesie edukacji europejskiej społeczeństwa polskiego. Uważam, że prof. Aleksander Łuczak bardzo dobrze stopniował ocenę działalności mediów. Zwrócił więc uwagę, że statystycznie rzecz ujmując, liczba audycji jest zadowalająca. Natomiast oceniając atrakcyjność, skuteczność i przydatność publikacji, audycji i programów, prof. Aleksander Łuczak pozostał przy znakach zapytania. Nie wiem, czy jest to możliwe, ale dla Komisji przydatne byłyby materiały ukazujące, w jakich porach ukazywały się programy telewizyjne i jaka była ich oglądalność. Mam na myśli analizę tego rodzaju, opracowaną dla jakiegoś okresu np. przez Dział Monitoringu KRRiT. Mówię o tym dlatego, że przez kilka dni chorowałam i dzięki temu miałam rzadką możliwość oglądania telewizji. W tym czasie zobaczyłam bardzo interesujące programy o Unii Europejskiej. Programy te były emitowane we wczesnych godzinach przedpołudniowych. Narzuca się wniosek, że wspomniane programy były skierowane głównie do babć, wychowujących nieletnie wnuki. Trzeba stwierdzić, że jest to bardzo dobry adresat, ale nie wyczerpuje on jednak całego spektrum społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Zatem sądzę, że w konkluzji posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska zawarła myśl, żeby programy propagujące ideę integracji europejskiej docierały nie tylko do chorych. Proszę przyjąć za żart taką interpretację wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosłankaElżbietaJankowska">Moja przedmówczyni zabrała mi kilka tematów, które zamierzałam poruszyć. Zgadzam się w wielu punktach z opiniami posłanki Iwony Śledzińskiej-Katrasińskiej. Czytając informację KRRiT liczyłam na szersze omówienie edukacyjnej roli mediów w procesie edukacji europejskiej społeczeństwa polskiego. Tymczasem w informacji zawarto prostą wyliczankę programów na omawiany temat w radiu i telewizji. KRRiT wykazała w ten sposób, że monitoruje programy edukacyjne w mediach publicznych. Zabrało mi przy tym informacji, czy KRRiT monitorowała pod tym kątem także w media komercyjne. Nie uzyskałam takiej informacji, a chciałabym wiedzieć, czy KRRiT ma jakiś wpływ na programy edukacyjne także w mediach komercyjnych. Sądziłam, że w informacjach pisemnych oraz składanych bezpośrednio przed Komisją znajdę odpowiedź na pytanie, jak powinna być prowadzona prawdziwa edukacja europejska. Częściową odpowiedź na takie pytanie znalazłam w wypowiedzi ministra Jarosława Pietrasa, który pokusił się odpowiedzieć na zapytania, jak powinna być prowadzona edukacja proeuropejska, jak dziennikarze powinni być przygotowani do prowadzenia działalności edukacyjnej oraz na czym powinni koncentrować swoją uwagę. Oczekiwałam, że podczas obecnego posiedzenia dowiem się, jak powinny odnaleźć się media spełniające funkcję edukacyjną. Nie oczekiwałam jednakże poprzestania na swego rodzaju wyliczance. Co prawda przedstawione dane dały mi możliwość zapoznania się z działalnością mediów w różnych województwach. W tym miejscu muszę podzielić się smutną refleksją i wyrazić niepokój w pewnej sprawie, chociaż dotyczą one województwa, gdzie zostałam wybrana. Chodzi o to, że niektóre rozgłośnie przeznaczały bardzo niewiele czasu antenowego na programy edukacyjne o integracji europejskiej. W związku z tym kieruję zapytanie do przewodniczącego KRRiT, czy Krajowa Rada znając tę sytuację wyraziła swój stosunek do nadawców, którzy nie realizują w należytym zakresie misji mediów publicznych? Mam na myśli głównie wyciągnięcie odpowiednich wniosków przy podziale środków abonamentowych dla radia i telewizji. Niektóre ośrodki nie dały z siebie nic w omawianym zakresie. Jestem mocno zdziwiona, że zarówno rozgłośnia regionalna, jak też oddział terenowy TVP w Łodzi wypadły tak słabo w zestawieniu z pozostałymi ośrodkami. Przecież w Łodzi funkcjonuje Instytut Integracji Europejskiej oraz działają uczelnie, które współpracują z tym Instytutem. Zatem dane zawarte w informacji są dla mnie smutne i zaskakujące i aż się wierzyć nie chce, że są prawdziwe. Tymczasem tak jest w rzeczywistości. Ponadto ośrodek łódzki TVP wymienił „Łódzki wieczór parlamentarny” jako audycję niecykliczną, poświęconą tematyce unijnej. Tymczasem ów program nie ma nic wspólnego z działalnością edukacyjną na rzecz integracji Polski z Unią Europejską. Wspomniana audycja jest poświęcona problemom występującym w Łodzi, podczas której wypowiadają się parlamentarzyści wybrani w tym okręgu. Czasem dyskusja dotyczy problemów zupełnie niezwiązanych z edukacją europejską. Tego rodzaju tematem dyskusji był atak terrorystów na World Trade Center w Nowym Jorku. Podniosłam wspomnianą sprawę w tym celu, aby zwrócić uwagę ośrodkom TVP na dbałość o rzetelność informacji przekazywanych Komisji. Ponadto ośrodki nie powinny pozorować działań na rzecz edukacji europejskiej, wprowadzając jednocześnie posłów w błąd.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PosłankaElżbietaJankowska">Muszę w tym miejscu stwierdzić, że ośrodek łódzki TVP oraz rozgłośnia regionalna Polskiego Radia nie wypracowały i nie realizują właściwej linii programowej w zakresie edukacji europejskiej. Dzieje się tak mimo faktu, że KRRiT powinna zwracać uwagę na tego rodzaju fakty. Jeden z przedmówców poruszył sprawę funduszów. Tymczasem w przedstawionym materiale KRRiT zabrakło informacji na ten temat. Zatem nie wiadomo, czy zostały przewidziane środki finansowe na wsparcie edukacyjnej roli mediów. Jeżeli Komisja chce rozliczać media z realizacji działalności edukacyjnej, wówczas powinniśmy wiedzieć, jakimi środkami mogą się one rządzić. Na zakończenie wypowiedzi chcę przedstawić prośbę w sprawie programów edukacyjnych dla dzieci i młodzieży. Tego rodzaju programów jest za mało. Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska zwróciła uwagę, że miała możliwość oglądania interesujących programów w godzinach przedpołudniowych. Młodzież znajduje się wtedy w szkole. Chodzi o to, aby programy edukacyjne na temat integracji europejskiej były nadawane w takim czasie antenowym, aby także młodzież miała szansę je zobaczyć. Zwracam się z prośbą do przewodniczącego Komisji, aby w podsumowaniu pokusił się o uwagę, że tego rodzaju programów jest za mało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosełJanByra">Zamierzam kontynuować wątek rozpoczęty przez przedmówczynię. Nie mamy wątpliwości, że informacja na temat integracji europejskiej jest częścią misji radia i telewizji publicznej. W związku z tym bardzo proszę przedstawiciela Zarządu TVP - o ile jest obecny - aby wyjaśnił Komisji ogromne dysproporcje, dotyczące prezentacji interesującej nas problematyki w rozgłośniach regionalnych oraz w oddziałach terenowych TVP. Mam na myśli tego rodzaju dysproporcje, które zostały ukazane w pisemnej informacji KRRiT. Mam na myśli np. fakt, że pewien oddział wyemitował półgodzinny program w ciągu roku, natomiast inny poświęcił 32 godziny na emisję programów o integracji. Podobne zapytanie chcę skierować także do posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, która jest członkiem Rady Programowej TVP. Siłą rzeczy posłanka powinna poświęcać trochę czasu omawianym sprawom. Czy Rada Programowa TVP oprócz sporów politycznych lub ocen programów, zajmowała się także tematem, którym podczas obecnego posiedzenia zajmuje się Komisja? Jeżeli nie, to sprawą należy zająć się w najbliższej przyszłości. Tak uważam. Kolejne zapytania są bardzo konkretne. Chcę je skierować do ministra Sławomira Wiatra. W swojej wypowiedzi minister Sławomir Wiatr pochwalił się, że wiele mediów prywatnych wyraża zainteresowanie materiałami przygotowywanymi przez urząd pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej. Chcę zapytać o praktykę w tym zakresie. Czy urząd wystosowuje prośby do redakcji lub rozgłośni? Czy urzędowi zależy, aby dotrzeć do wszystkich prywatnych wydawców prasy, rozgłośni i stacji telewizyjnych? Czy podejmowane są tego rodzaju próby? Ponadto chciałbym dowiedzieć się, co się dzieje, jeżeli jakaś znacząca redakcja odmawia współpracy? Czy stosowane są wówczas jakieś usilne prośby, czy pełnomocnik rządu ma jakieś pieniądze, przeznaczone na pozyskanie danej redakcji dla sprawy? Jestem ciekaw, czy Radio Maryja wyraża zainteresowanie materiałami przygotowywanymi przez urząd?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełMariuszGrabowski">Na wstępie chcę przychylić się do postulatu posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej w sprawie wspomnianych materiałów dla Komisji. Uważam, że ich otrzymanie jest warunkiem odbycia poważnej dyskusji na forum Komisji, poświęconej edukacyjnej roli mediów w procesie edukacji europejskiej społeczeństwa polskiego. Podczas obecnego posiedzenia dyskusja na ten temat musi być srodze zubożona, by nie powiedzieć inaczej, mniej delikatnie. Po raz kolejny jestem zmuszony wyrazić dezaprobatę wobec powtarzającej się sytuacji, że członkowie Komisji otrzymują materiały pisemne zbyt późno. Uważam, że lepiej by było, aby posłowie otrzymywali wszelkie materiały z odpowiednim wyprzedzeniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PrzedstawicielkaBiuraKomisjiSejmowych">Materiał został przesłany wraz z zawiadomieniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proszę obecnie nie dyskutować z posłem. Udzieliłem głosu posłowi Mariuszowi Grabowskiemu. W związku z podniesionym zarzutem, za chwilę zapytam pracowników sekretariatu Komisji o szczegóły. Wtedy poproszę o informację na temat terminu dostarczenia posłom materiału. Jednak o ile mi wiadomo, materiał został dostarczony posłom odpowiednio wcześniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełMariuszGrabowski">Przepraszam za przerywanie wypowiedzi, ale chcę stwierdzić - odnośnie do słów wypowiedzianych w ostatnim zdaniu - że było to moje niedopatrzenie. Natomiast chcę podtrzymać prośbę, aby następne posiedzenie na omawiany obecnie temat było poprzedzone przekazaniem członkom Komisji szerszego opracowania, niż ma to miejsce obecnie. Ponadto uważam, że podejmując rozpatrzenie jakiegokolwiek ważkiego tematu, Komisja powinna być wyposażona w odpowiednie instrumentarium w formie pisemnej informacji. Tego rodzaju opracowanie powinno też być przekazane odpowiednio wcześnie. Głównym celem mojej wypowiedzi jest zadanie pytania KRRiT oraz pełnomocnikowi rządu ds. informacji europejskiej. Jak obydwie instytucje widzą kwestię rzetelnego informowania narodu o kwestii integracji Polski z Unią Europejską? Używając określenia „rzetelnego”, mam na myśli informowanie społeczeństwa o wszystkich argumentach za i przeciw integracji, informowanie o obydwóch stronach medalu tego procesu. Chodzi o to, aby informacja była pełna, ponieważ tylko wtedy możliwa jest dalsza debata. Jednostronną informację trudno uznać za pełną informację. W takim przypadku należy mówić wprost o indoktrynacji lub o propagandzie. Tak sformułowane zapytanie zawiera problem ogólny. Dlatego obecnie rozwinę je, wyodrębniając jednocześnie zapytanie do KRRiT oraz do pełnomocnika rządu ds. integracji europejskiej. Najpierw odniosę się do wypowiedzi ministra Aleksandra Łuczaka oraz do informacji pisemnej przewodniczącego KRRiT. Po pierwsze chcę powtórzyć zapytanie dotyczące wizji debaty w mediach, głównie w mediach publicznych oraz rzetelności informacji. Chodzi o to, abyśmy w mediach mieli do czynienia z informacją, a nie z propagandą, eufemistycznie nazywaną przez niektórych moich przedmówców - edukacją. Od razu wyjaśnię, dlaczego mówię o eufemizmie. Uważam bowiem, że obowiązkiem KRRiT, jako konstytucyjnego organu państwa jest dbałość o równowagę argumentów za i przeciw integracji. Tak należy czynić w interesie radiosłuchacza i telewidza. W tym miejscu nawiążę do pisemnej informacji KRRiT przedstawionej Komisji. Chcę przypomnieć, że nadal obowiązują przepisy zawarte w rozdz. IV art. 21 ust. 2 pkt 2–4 ustawy o radiofonii i telewizji. Przepisy te stanowią m.in. że publiczna radiofonia i telewizja winny rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą, sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli, umożliwiać obywatelom i organizacjom udział w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk. Właśnie na tym polega misja radia i telewizji publicznej. Nie polega ona zatem na prowadzeniu propagandy prounijnej bez ograniczeń czy w sposób nadreprezentatywny w stosunku do innych stanowisk. Misyjność roli służebnej wobec narodu, polega na dostarczaniu szerokiego wachlarza informacji. Informacja musi być także obiektywna. W konsekwencji powinna ona zawierać argumenty za i przeciw integracji. Argumenty powinny być rozłożone w sposób równomierny i nie powinny dyskryminować któregokolwiek z dyskutantów.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PosełMariuszGrabowski">Stąd bierze się moje zapytanie: jak KRRiT wyobraża sobie takie postawienie sprawy, aby wspomniana zasada równowagi była zachowana w mediach publicznych? Chodzi m.in. o to, że uwzględnienie samych informacji statystycznych w dostarczonym Komisji opracowaniu KRRiT nie przystaje wcale do rangi i poziomu Krajowej Rady jako organu konstytucyjnego. Prawie że wprost wyraziłem mój pogląd, że informacja na temat integracji jest prowadzona w sposób nieobiektywny. Mam na myśli media ogólnopolskie, gdzie mamy do czynienia z propagandą, a nie z informacją. Chodzi o to, że namawia się radiosłuchaczy i telewidzów, aby stali się zwolennikami Unii Europejskiej. Gdyby tzw. edukacja prounijna polegała tylko na namawianiu do przyjęcia tez zwolenników Unii Europejskiej, wtedy kłopot byłby mniejszy. Natomiast cała bieda polega na tym, że owa informacja prounijna ma swoje podstawy w informacjach kłamliwych albo polega na cenzurowaniu różnych wypowiedzi, zjawisk lub faktów politycznych lub ich przeinaczaniu. Za chwilę podam przykłady. Niedawno mogliśmy usłyszeć w mediach publicznych, że jedynie Polska nie zamknęła rozdziału negocjacyjnego z Unią Europejską, dotyczącego swobodnego przepływu osób. Mam na myśli głównie problem możliwości pracy Polaków w państwach Unii Europejskiej i wszystkie kontrowersje związane z tą sprawą. W prasie, radiu i telewizji bardzo często powtarzano zdanie, że „tylko Polska nie zamknęła jeszcze tego rozdziału”. Informacja była powtarzana w tym celu, aby wywołać zamierzony rezultat. Natomiast rzeczywistość jest zupełnie inna. Przynajmniej trzy kraje oprócz Polski nie zamknęły wtedy tego obszaru. Była to m.in. Estonia. Podobnie twierdzi się nadal, że Polska jest ostatnia w tych negocjacjach. Tymczasem nie jest to prawda. Przynajmniej trzy państwa, w tym bogata Malta, zwlekają z zamknięciem kilku obszarów. Wspomniałem poprzednio o praktykach cenzorskich. Chodzi o niedopuszczanie do świadomości odbiorców pewnych faktów lub wypowiedzi. Przykładem ilustrującym takie praktyki jest przemilczanie wystąpień znaczących przedstawicieli Unii Europejskiej. Przemilczano także bardzo poważną krytykę ze strony papieża Jana Pawła II, skierowaną pod adresem Konwentu Unii Europejskiej, przy okazji kształtowania i przyjmowania deklaracji programowej tego gremium. Podobnie przemilczano bardzo poważną krytykę papieża pod adresem Unii Europejskiej w wystąpieniu adresowanym do ambasadora Polski przy Watykanie Hanny Suchockiej podczas obejmowania urzędu we Włoszech. Ponadto poziom audycji, których rola ma polegać na edukacji europejskiej też należy ocenić krytycznie. W niektórych audycjach wykorzystuje się niewiedzę odbiorców informacji, co do faktów związanych z Unią Europejską. Autorzy takich audycji bazują na tej niewiedzy i wykorzystują ją w tym celu, aby odbiorcy wmówić pewne treści. Po drugie, muszę zwrócić uwagę na żenująco niski poziom owego namawiania na integrację z Unią Europejską. Dla przykładu powołam się na program w TVP pt. „Pięć minut o Unii Europejskiej”. W jednym z programów tego cyklu poziom argumentacji przypominał zaklinanie rzeczywistości. Młodzież zgromadzoną w studio, a zarazem widzów przed telewizorami starano się przekonać, że jeżeli Polska wejdzie do Unii Europejskiej, wtedy prawie za pół darmo otrzymają samochody.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PosełMariuszGrabowski">Przekonywano, że wtedy samochody będą takie tanie, że - w domyśle - będą niemal spadały z nieba niczym manna, aby uszczęśliwić młodych ludzi. Podałem ten przykład, aby uzmysłowić wszystkim, do jakiego poziomu jest sprowadzana ta tzw. edukacja nt. Unii Europejskiej. Kolejne zapytanie chcę skierować do ministra Sławomira Wiatra oraz szerzej - do Komitetu Integracji Europejskiej. Mam na myśli kwestie podziału pieniędzy oraz sposób takiego kształtowania dyskusji i edukacji społeczeństwa na temat Unii Europejskiej i integracji Polski z Unią, aby możliwe było zachowanie obiektywności. Chodzi o stworzenie szerokiego wachlarza informacji, umożliwiającego rzeczywisty wybór, umożliwiającemu każdemu samodzielną ocenę. Chcę zapytać pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej Sławomira Wiatra, jak wyobraża sobie udział strony, która krytycznie wyraża się o integracji Polski z Unią Europejską w procesie informowania Polaków o Unii Europejskiej? Przy tej okazji chcę przypomnieć ministrowi Sławomirowi Wiatrowi, że dysponuje środkami publicznymi, pochodzącymi z podatków wszystkich podatników, a nie pieniędzmi nawet najszerszej grupy politycznej, czy koalicji politycznej. Cały czas są to pieniądze publiczne. Tę ostatnią uwagę kieruję również pod adresem KRRiT, której przedstawiciel stwierdził niedawno, że podział abonamentu będzie brany pod uwagę w zależności od czasu trwania programów na temat integracji europejskiej na antenie radia lub telewizji publicznej. Właśnie dlatego przypominam, że media publiczne są własnością Skarbu Państwa, a abonament jest płacony przez obywateli. Dodam, że abonament płacą często bardzo biedni obywatele, którzy mają wielce zróżnicowane poglądy na temat Unii Europejskiej. Dlatego podstawowym obowiązkiem, wynikającym z elementarnej uczciwości byłoby wykorzystywanie abonamentu i majątku państwowego przez urzędy i instytucje państwowe w ten sposób, aby nie były one jedynie łupem w rękach jakiejś grupy lub klasy politycznej. Dlatego skierowałem i podtrzymuję zapytanie do ministra Sławomira Wiatra na temat wizji debaty publicznej dotyczącej Unii Europejskiej oraz integracji Polski z Unią. Zwłaszcza chodzi mi o wizję debaty poprzedzającej referendum w sprawie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. W szczególności chodzi mi o ukazanie tego aspektu debat, który wiąże się z udziałem dwóch stron dyskusji politycznej w naszym kraju. Chcąc ubarwić moją wypowiedź, chcę się podzielić doświadczeniem z rozmów z deputowanymi do Parlamentu Europejskiego, którzy żyli w świętym przekonaniu, że debata prowadzona w Polsce za grosz publiczny jest realizowana w ten sposób, że w jej trakcie są prezentowane opinie i przekonania przynajmniej dwóch stron trwającej dyskusji. Kiedy nasi rozmówcy dowiedzieli się, że nie ma takiej praktyki, że rząd oficjalnie odmówił dopuszczenia do debaty obu stron - m.in. przez zastosowany podział środków finansowych z dochodów publicznych przeznaczonych na debatę - wtedy ich reakcja wahała się od braku wiary w tego rodzaju praktyki do opinii bardziej ekspresywnych niż określenia, których sam użyłem podczas obecnego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PosełMariuszGrabowski">Najczęściej wyrażano brak wiary, formułując swą opinię mniej więcej w ten sposób, że zachodnioeuropejscy parlamentarzyści nie wiedzą, że w Polsce może funkcjonować tak bardzo totalitarny system informacji publicznej; system tak niesprawiedliwy, nieobiektywny, wręcz nierzeczywisty. Przywołuję powyższe opinie dlatego, że w Polsce zbyt często szermuje się autorytetem Parlamentu Europejskiego lub autorytetem deputowanych tego przedstawicielstwa, którzy będąc najbardziej proeuropejscy, mogą obiektywnie wyrażać opinie, na czym polega istota owej europejskości. Na zakończenie mojej wypowiedzi oraz dla podkreślenia znaczenia zapytania, które zadałem wcześniej, nie chcę zgodzić się z niektórymi opiniami moich przedmówców. Nie zgadzam się z opinią, że sama informacja nie wystarczy i dlatego powinna być prowadzona także agitacja. Przedmówca argumentował, że w tej sferze jest realizowana polityka rządu, natomiast rząd ma prawo do prowadzenia agitacji w sprawie integracji. Przede wszystkim dlatego, że ogółowi wiadomo było wcześniej, jaką politykę w tym zakresie zapowiadał rząd. W tej sprawie wyrażam stanowczy sprzeciw. Moim zdaniem, tego rodzaju podejście do uprawnień rządu jest raczej bizantyjską wizją prawa. Chcąc być lepiej zrozumiałym przez niektórych dodam, że taką wizję uprawnień rządu można też nazwać marksistowską wizją prawa. Jest to wizja prawa, w której państwo nie jest traktowane w kategoriach dobra publicznego, ale jako aparat będący własnością klasy rządzącej - może lepiej powiedzieć - aparat klasy panującej. W związku ze wspomnianą opinią przedmówcy chcę stanowczo zaprotestować przeciwko temu stwierdzeniu, że rząd jest uprawniony do prowadzenia agitacji. Nie zgadzam się z postulatami wypowiedzianymi wcześniej, aby KRRiT sprowadzać do roli „politbiura”, które poprzez narzędzie represji, a więc poprzez taki lub inny podział abonamentu, będzie wpływać na sposób i częstotliwość informowania społeczeństwa o integracji przez media publiczne. W ten sposób chcę też wystąpić w obronie niezależności mediów publicznych oraz niezależności KRRiT, jako organu konstytucyjnego, który musi pozostać organem niezależnym, jeżeli w Polsce chcemy mieć do czynienia z rzetelnymi mediami oraz z rzetelną dyskusją publiczną. Zatem jestem przeciwny praktyce uzależnienia przyznawania abonamentu od stopnia, przychylności danej redakcji dla kwestii propagowania treści prointegracyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Do zabrania głosu w dyskusji zgłosili się posłowie Barbara Ciruk oraz Franciszek Wołowicz. Czy jeszcze ktoś ma zamiar wziąć udział w dyskusji? W następnej części posiedzenia poproszę o odniesienie się do podniesionych kwestii przez ministrów: Aleksandra Łuczaka, Jarosława Pietrasa oraz Sławomira Wiatra. Zanim udzielę głosu kolejnym dyskutantom, proszę przedstawiciela sekretariatu Komisji, żeby zechciał odnieść się do zarzutu, który podniósł poseł Mariusz Grabowski. O ile wiem, ten zarzut jest niesprawiedliwy, dlatego że materiały zostały posłom przesłane wcześniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PrzedstawicielkaBiuraKomisjiSejmowych">Chcę tylko uprzejmie poinformować posłów, że opracowanie sygnowane przez przewodniczącego KRRiT, zawierające informację na temat edukacyjnej roli mediów w procesie edukacji europejskiej społeczeństwa polskiego zostało przekazane w dniu 11 kwietnia br.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełMariuszGrabowski">Przepraszam, ale już w trakcie wypowiedzi sprostowałem moją uwagę i wycofałem zastrzeżenie w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Teraz sprostowanie zabrzmiało wyraźnie. Oznacza to także, że sekretariat Komisji pracuje prawidłowo i we właściwym tempie. Taką konkluzją kończymy tę sekwencję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosłankaBarbaraCiruk">Może nie wprost, ale odniosę się do kilku stwierdzeń mojego przedmówcy. Przyznam, że już od dość dawna nie słyszałam o „politbiurze”, ani totalitarnej agitacji. Wydaje mi się, że są to pojęcia z całkiem innej epoki. Moim zdaniem, a jestem z zawodu dziennikarką, powyższe pojęcia w żaden sposób nie przystają do obecnej rzeczywistości w naszym kraju. Po pierwsze, odnoszę wrażenie, że poseł Mariusz Grabowski nie wczytał się dokładnie w treść projektu ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji, w którym dokładnie określono zasady podziału abonamentu. Przywołane tutaj zasady nie różnią się aż tak bardzo od poprzednio obowiązujących przepisów. W związku z tym, należy dokładnie czytać, co jest zawarte w ustawie oraz w projektach ich zmiany. Po drugie, informacja musi być i jest informacją rzetelną. Jako dziennikarka mogę tak powiedzieć. Natomiast przyznam, że konteksty informacji mogą być różne. Dlatego należy odróżnić informację przekazywaną w audycjach informacyjnych od treści zawartych w wypowiedziach osób biorących udział w dyskusji organizowanej w mediach, podczas dyskusji panelowej lub podczas dyskusji na jakiś temat, kiedy mogą być prezentowane różnego rodzaju racje i poglądy. Moim skromnym zdaniem, informacje na temat integracji są przedstawiane w telewizji publicznej w wystarczającym stopniu. W tym miejscu chcę przeprosić przewodniczącego Komisji, że tę opinię prezentuję jako dziennikarka radiowa i telewizyjna. Jeżeli ktoś chce wybiórczo oglądać interesujące nas obecnie programy, może znaleźć treści wyrwane z kontekstu. Ta część wypowiedzi odzwierciedla tylko moją prywatną opinię. Jeżeli mówimy o totalitarnej agitacji, to jest ona obecna tylko w jednej rozgłośni w Polsce. Ta rozgłośnia ma swoją siedzibę w Toruniu. W następnej części wypowiedzi zatrzymam swoją uwagę przy zapytaniach skierowanych do KRRiT. Mam na myśli zapytania dotyczące edukacji europejskiej. Zacznę od stwierdzenia, że „gadające głowy” - niezależnie od tego, czy będą one występować w radiu lub w telewizji - nigdy nie spełnią pozytywnej, oczekiwanej przez autorów programów roli. Niezależnie od faktu, czy tego rodzaju formułę programu uznamy za edukację czy za agitację, w każdym przypadku program spali na panewce. Przede wszystkim dlatego, że odbiorcy mają już zupełnie dosyć „gadających głów”. Wiem już, że mówienie o pieniądzach w tym gronie staje się nietaktem. Głównie dlatego, że pieniędzy jest za mało na wszystko. Jednakże chcę zapytać przedstawicieli władz i mediów, czy brano pod uwagę organizację akcji medialnych w radiu i telewizji? Chcę podać przykład akcji z radia Białystok, z którym byłam związana także zawodowo. Kiedyś redakcja zorganizowała akcję „Z radiem Białystok pod żaglami”. Akcja dotyczyła, co prawda, innej dziedziny życia niż tematyka omawiana obecnie, ale jako inicjatywa o charakterze edukacyjnym była oceniona fantastycznie. Mam na myśli efekty, którym audycja miała służyć. Poza tym, że audycja była obecna na antenie, jednocześnie była ona połączona z różnego rodzaju imprezami organizowanymi w różnych ośrodkach na terenie województwa.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PosłankaBarbaraCiruk">Te ośrodki były różne co do wielkości i różne pod względem społecznym. Właśnie dlatego zadałam pytanie, czy przedstawiciele rządu ds. informacji europejskiej oraz ds. integracji europejskiej, przedstawiciele KRRiT oraz obecni na sali przedstawiciele mediów biorą pod uwagę tego rodzaju formę edukacji w radiu i telewizji? Chodzi o to, aby akcje medialne połączyć np. z festynem lub z zabawą. Można je organizować wiedząc, że należy wyasygnować jakieś środki na ten cel. Dodam, że nietrudno wymyślić jakieś hasła wiodące każdej tego rodzaju akcji. Chodzi o to, aby takie akcje spotkały się z zainteresowaniem i znalazły szeroki oddźwięk w społeczeństwie. Uważam, że wtedy Komisja nie będzie rozliczać organizatorów dobrze prowadzonej działalności edukacyjnej jedynie z minut emisji programów lub zwracać uwagi na brak danych w zestawieniach statystycznych. Przecież głównym celem działalności edukacyjnej są korzyści dla społeczeństwa. Efektem działalności edukacyjnej może być odpowiedź na tak lub nie, o czym słusznie mówiła posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska. Mówiąc o roli mediów w procesie informowania społeczeństwa o Unii Europejskiej oraz o integracji Polski z Unią należy zwracać uwagę także na atrakcyjność przekazywanych informacji. Chcę wyraźnie podkreślić, żeby nie stosować agitacji w ogóle, a w szczególności w tej jej formie, kiedy odbiorcom narzuca się jednoznaczną opinię na tak lub na nie. Przede wszystkim należy podawać atrakcyjną informacje w radiu i telewizji. W tym miejscu wrócę do punktu wyjścia i zakończę moją wypowiedź stwierdzeniem, że do tego celu są potrzebne pieniądze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełFranciszekWołowicz">Na początku muszę stwierdzić ze smutkiem, że nie ma już Radia Wolna Europa. Jestem przekonany, że właśnie ta rozgłośnia byłaby najgorętszym i największym orędownikiem przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Zapoznałem się z przedstawioną Komisji informacją pisemną. Na tej tylko podstawie muszę wyrazić wielki niepokój w sprawie stanu informacji na temat Unii Europejskiej w mediach publicznych. Mam na myśli wszystkie informacje, także te za i przeciw integracji Polski z Europą. Obraz jaki wynika z przedstawionego nam opracowania jest dosyć przygnębiający. Nadal można odnieść wrażenie, że do Unii Europejskiej ma wstąpić rząd, a nie Polska rozumiana jako wszyscy jej obywatele. Omawiany materiał ilustruje to zjawisko w dobitny sposób. Sam pochodzę z regionu, gdzie wspomniana tu agitacja lub propaganda, są prowadzone w zdecydowanie niewystarczającym zakresie. Jak ją zwał, tak zwał, owa działalność edukacyjna w woj. lubuskim jest prowadzona w najszerszym zakresie, ale w innej formie. Nie chodzi mi o liczbę audycji liczonych w skali całego kraju. Nie chodzi mi o szerszą niż w większości województw działalność edukacyjną o Unii Europejskiej, która nie jest jednak wynikiem prowadzenia swego rodzaju nachalnej propagandy przez miejscowe media. Taka sytuacja wynika z faktu, że nasz region pozostaje praktycznie w Europie, a nawet w Unii Europejskiej, co najmniej od 10 lat. Z Unią mamy na co dzień różnorodne kontakty. Są to kontakty gospodarcze, społeczne, kulturalne, sportowe itd. W naszym regionie trudno zawrócić ludziom w głowie propagandą, ponieważ akurat ta społeczność doskonale wie, czym jest Unia Europejska oraz jakie korzyści i zagrożenia mogą płynąć z włączenia Polski do Unii. Społeczność przygraniczna ma tę świadomość znacznie wyższą niż mieszkańcy w głębi kraju. Dlatego jestem spokojny o wynik referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Jednakże jeszcze w okresie przedreferendalnym należy zrobić wszystko, aby media, zwłaszcza media publiczne, realizowały znacznie więcej bardziej atrakcyjnych programów, ukazujących dobre strony oraz zagrożenia związane z ewentualnym przyjęciem Polski do Unii Europejskiej. Obecnie można jedynie wyrazić niepokój, że programów poświęconych problemom związanym z integracją Polski z resztą Europy jest zdecydowanie za mało. Nawiasem mówiąc, słuchając nie tylko mediów publicznych - a nie chcę określać, o które rozgłośnie chodzi - nie słyszałem także zdecydowanego stanowiska Episkopatu na temat przystąpienia Polski do Unii ani jasnego i bardzo zdecydowanego stanowiska papieża na ten temat. Jeżeli w dyskusji podnosimy kwestie agitacji i propagandy, to nie ukrywajmy, że także przeciwnicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej też są nieźli w tej grze. Dodałbym, że w tym zakresie są lepsi niż marksiści, czy jakoś inaczej nazwano tych ostatnich. Może nie rozdawajmy razów na ślepo i nie przyczepiajmy łatek bez wyraźnej potrzeby i przyczyny. Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji najważniejsza jest rzetelna informacja na temat wszystkich aspektów integracji. Tego warunku w żadnym stopniu nie spełniają programy publicystyczne, w których uczestniczy 2–3 przedstawicieli koalicji rządzącej oraz z reguły 7 przedstawicieli opozycji, ponieważ ci ostatni zawsze muszą mieć przewagę w mediach. Podczas tego rodzaju programów dominują chaos i kłótnie. Z rozmów z ludźmi nie zajmującymi się na co dzień polityką wynika, że przeciętny obywatel nie wynosi niczego ani z owych burzliwych dyskusji, ani z całej audycji. Chaos, kłótnie, a często emocje i demagogia są tym, co jest dostrzegane przez słuchaczy lub przez widzów.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PosełFranciszekWołowicz">Dlatego tego rodzaju programy nie spełniają, nawet w ułamkowym stopniu, ani pozytywnie ocenianej funkcji edukacyjnej, informacyjnej, ani jakiejkolwiek innej, która przyniosłaby jakiekolwiek korzyści odbiorcom. Można z pewną przesadą stwierdzić, że słuchacze lub telewidzowie są jeszcze bardziej zdezorientowani po takim programie niż przed jego nadaniem. Dlatego nie jestem pewien, czy nie należałoby zrezygnować z tego rodzaju programów, wykorzystując czas antenowy na audycje merytoryczne, przygotowane także w merytoryczny sposób. Takie audycje mogłyby być przygotowywane zarówno przez zwolenników integracji, w tym także przez rząd, jak też przez przeciwników wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej. Na zakończenie wypowiedzi chcę zwrócić uwagę na ważną, ale nie przez wszystkich uświadamianą sobie sprawę. Chcę uprzejmie przypomnieć, że w ostatnich wyborach parlamentarnych blisko 80% oddanych głosów - w czym mogę mylić się o kilka procent - uzyskały komitety wyborcze ugrupowań, które jasno i wyraźnie opowiadały się w swoich programach za integracją Polski z Unią Europejską. Chcę podkreślić, że te ugrupowania formułowały swoją opinię jednoznacznie i bez żadnych niedomówień. Dlatego nie za bardzo rozumiem, dlaczego w toczącej się dyskusji przeciwnicy integracji i jej zwolennicy mieliby uzyskiwać po równo środki finansowe i czas antenowy na przedstawianie swoich argumentów. Tymczasem tego domagają się przeciwnicy integracji. Jeżeli blisko 80% wyborców biorących udział w wyborach, jakby w sposób pośredni - zgadzam się, że nie bezpośrednio - opowiedziało się za wejściem Polski do Unii Europejskiej, to naprawdę nie za bardzo rozumiem domaganie się takich samych pieniędzy przez przedstawicieli pozostałych 20% wyborców. W tym miejscu muszę podkreślić, że przeciwne integracji ugrupowania muszą mieć zagwarantowane możliwości wyrażenia swojego stanowiska. Jednakże jeszcze raz powtarzam, że blisko 80% społeczeństwa wypowiedziało się już w kwestii wstąpienia Polski do Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Chcę przeprosić obecnych, że mówiąc o posłach zgłaszających chęć zabrania głosu, nie wymieniłem posła Leszka Sułka. Ponadto do uwagi dotyczącej zadań, roli i misji Rady Programowej TVP, wygłoszonej przez posła Jana Byrę chce się odnieść przewodnicząca Komisji, posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełLeszekSułek">Na temat sygnalizowany w porządku obecnego posiedzenia zostało powiedziane już niemal wszystko. Wywiązała się też dyskusja polityczna. Tymczasem nie chodzi o tego rodzaju politykę, lecz o Polskę oraz o Polaków tutaj żyjących i chcących nadal rozmawiać po polsku na swojej ziemi. Natomiast sam chcę zwrócić uwagę, aby propagandy na rzecz integracji Polski z Unią Europejską nie prowadzić wszystkimi możliwymi sposobami, ani za wszelką cenę. Potrzebna jest zaś informacja na temat korzyści i zagrożeń, które daje wstąpienie Polski do Unii Europejskiej. Chodzi o to, aby obywatele uczestniczący w referendum mieli wyrobione zdanie oraz jasną sytuację, podejmując decyzję o poparciu dla wejścia Polski do Unii. Nie chciałbym natomiast, abyśmy podczas obecnej dyskusji wiązali kwestię integracji z wyborami oraz przesądzali o formach edukacji europejskiej w mediach, wiążąc to z procentowymi wynikami ostatnich wyborów parlamentarnych. Nie zgadzam się z przedstawioną tutaj argumentacją. Ponadto chcę zwrócić uwagę Komisji na mylne informacje na temat Unii oraz integracji Polski z Unią, podawane w środkach masowego przekazu. Kto odpowiada za rozpowszechnianie tego rodzaju informacji? W szczególności mam na myśli informacje dotyczące rolnictwa i rolników. Nie raz już słyszałem o wielkich pieniądzach dla rolników. Polski rolnik za pieniądze z Unii mógłby już nic nie robić, a jak twierdzą niektórzy dziennikarze, powinien leżeć pod gruszą, ponieważ unijne wsparcie jest dlań wystarczające. Dlatego oczekuję, że dalsza debata na temat rolnictwa, a także na inne tematy będzie prowadzona w mediach rzetelnie i uczciwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PosełJerzyWenderlich">O zabranie głosu proszę posłankę Iwonę Śledzińską-Katarasińską, która zamknie część przeznaczoną na dyskusję. W następnej kolejności proszę ministrów o odniesienie się do zapytań i problemów podniesionych w dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Chcę zapewnić posła Jana Byrę, w imieniu bodajże sześciu członków sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, którzy wchodzą w skład Rady Programowej TVP, że kiedy omawiany program zacznie być realizowany, wtedy Rada Programowa zajmie się oceną podejmowanych działań. Taką deklarację pozwalam sobie złożyć, mimo nieobecności na posiedzeniu Komisji pozostałych członków Rady. Dodam też, że obecnie mamy oczywiste problemy z oceną programu, ponieważ nie został on jeszcze wprowadzony. Po tym fakcie Rada zajmie się oceną, na ile rzetelnie i bezstronnie jest przestawiana problematyka integracji europejskiej. Nie wiem, czy poseł Mariusz Grabowski zwracał się do mnie, mówiąc o uprawnieniach rządu do uprawiania agitacji marksistowskiej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PosełMariuszGrabowski">Tę uwagę kierowałem pod innym adresem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Może tamta uwaga rzeczywiście nie odnosiła się do moich wypowiedzi. Jednak przyznam, że w pewnym momencie dyskusji dałam rządowi takie prawo. Dałam rządowi prawo uprawiania agitacji, ale tylko na rzecz referendum. Przy czym nie chodziło o agitację dotyczącą z góry założonego wyniku, lecz o agitację na rzecz świadomego udziału obywateli w referendum. Jeżeli obecny rząd zdecydował się na przeprowadzenie referendum, wówczas powinien też zrobić wszystko, aby Polacy mogli wypowiedzieć się w tym referendum. To, jak Polacy zagłosują, będzie już wyłączną sprawa każdego z nas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Sądząc z miny posła Jana Byry, po wypowiedzi posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińśkiej, poziom akceptacji dla Rady Programowej TVP wzrósł. Obecnie przechodzimy do odpowiedzi ministrów na zapytania zgłoszone w dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#SławomirWiatr">Rozumiem, że nie muszę odpowiadać na zapytania w zgłoszonej kolejności. Dlatego odpowiem w innym porządku i na wszystkie zapytania, ale według stopni, które zadziałały na moją wyobraźnię, tudzież mnie rozbawiły. Przyznam, że i takie zapytania zostały zgłoszone. Rozpocznę od odpowiedzi na zapytania i rozwiązania wątpliwości posła Mariusza Grabowskiego. Tym co mnie rozbawiło, było sprowadzanie dyskusji o debacie publicznej na temat integracji do układu bipolarnego. Z jednej strony w dyskusji wziąłby udział rząd, a uczestnikiem z drugiej strony byłby ktoś, kto sam mianował się rzecznikiem wszystkich Polaków. Z dużym wdziękiem robił to kiedyś Stanisław Tym. Nadal sądzę, że takiego poziomu, jako samozwańczy rzecznik nikt już nie osiągnie. Tym co czyni, że tego rodzaju oferta jest trudna do zrealizowania, to przede wszystkim zapytanie o mandat tych, którzy mieliby brać udział w takiej debacie. Zakładam przy tym, że ze względów technicznych taka debata jest wykonalna technicznie. Po stronie tych, którzy mają wątpliwości lub są przeciwni integracji Polski z Unią Europejską, obserwuję różne postawy. Od fundamentalnego „nie”, za którym nie stoi żaden istotny przekaz informacyjny, a raczej emocjonalny. Zwolennicy tego poglądu eksponują np. zagrożenie wykupienia polskiej ziemi, utratę tożsamości narodowej, a może też utratę niepodległości. Takie treści znalazły się nawet na plakacie, który jedno z ugrupowań rozpowszechniło niemal w całej Polsce. Autorzy plakatu porównują wybitnych przywódców i ojców Europy z Hitlerem i Stalinem. Kolejną grupę tworzą eurosceptycy, których należy odróżnić od fundamentalnych przeciwników integracji. Przyznam, że w głos eurosceptyków potrafią się wsłuchać nawet euroentuzjaści. Dodam, że wsłuchując się, potrafią zrozumieć wątpliwości natury ekonomicznej, zgłaszane przez niektóre środowiska itd. Dla zwolenników rozszerzenia Unii Europejskiej, eurosceptycy z nich wątpliwościami stanowią wyzwanie intelektualne i polityczne. Istnieje wreszcie nowa kategoria osób, których można określić mianem: eurokunktatorzy. Niejako na marginesie tej uwagi proponuję, aby zastanowić się nad upowszechnieniem tego określenia w języku polityki. Z reguły są to osoby, które jeszcze niedawno jawiły się w życiu publicznym jako eurozwolennicy, a obecnie zaczynają się zastanawiać nad zmianą stanowiska. Sam również zastanawiam się nad przyczyną tego rodzaju przemian. Może dzieje się tak dlatego, że eurosceptyczny czy euronegatywny elektorat jest łakomym kąskiem, który może pomóc w budowie przyszłości politycznej jakiejś formacji. Może są także inne przyczyny, ale nie do mnie należy ich poszukiwanie. Na to pytanie niech odpowie ktoś inny. Natomiast moje zapytanie do posła Mariusza Grabowskiego brzmi następująco: czy proponowana debata miałaby się odbywać między Ligą Polskich Rodzin a Sojuszem Lewicy Demokratycznej, czy może między Ligą Polskich Rodzin a Platformą Obywatelską? Wytłumaczę, o co chodzi. Nie jest przecież jasne, kto ma uczestniczyć w dyskusji i w jakim rozmiarze ma być ona prowadzona.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#SławomirWiatr">Ponadto propozycja posła Mariusza Grabowskiego zakłada rozmowę sterowaną. Sterowaną w tym znaczeniu - co wynika z wypowiedzi - że należy podzielić czas dyskusji, podzielić środki na jej prowadzenie, podzielić co tylko można, i to po równo, jak rozumiem. Mogę tylko stwierdzić, że proponowane rozwiązanie nie jest takie proste, nawet po stronie zwolenników integracji europejskiej. Przecież również po tej stronie są prezentowane różne stanowiska. Sprawa nie dotyczy tylko rządu, który ma do wykonania konkretne zadania, wynikające z przyjęcia pewnej misji, przyjętej przez ugrupowania, które uzyskały mandat społecznego zaufania. Większość parlamentarna, która ukształtowała obecny rząd, została wybrana w wyborach, w których jasny był przekaz głównych celów politycznych, w tym integracja Polski z Unią Europejską. Dodam, że również poważne partie obecnej opozycji występowały do wyborców z takim samym programem politycznym, w którym wejście Polski w skład Unii było celem bardzo ważnym. Dlatego właśnie zapytałem, czy proponowana obecnie debata miałaby się odbywać między LPR a SLD, czy też między LPR a PO? Mogę stwierdzić, że propozycja zawiera hasło uproszczone i mocno demagogiczne, jeżeli oczekujecie tego rodzaju debaty. Na szczęście nie ja będę podejmował decyzję, jak będzie przebiegała debata w mediach publicznych. Jestem szczęściarzem, że nie muszę podejmować decyzji w tej sprawie. Natomiast pomysł na to, aby dzielić środki rządowe, przeznaczone na informację europejską - jak rozumiem - między instytucje i urzędy rządowe, eurosceptyków i przeciwników integracji Polski z Europą, może zastanawiać. Można tylko zapytać, którą część opozycji antyunijnej należałoby uwzględnić przy podziale środków? Czy należałoby wybrać wspomnianych fundamentalistów, sceptyków, a może eurokunktatorów, którzy wczoraj byli za, a dzisiaj wątpią? Natomiast obecny rząd ma mandat do prowadzenia publicznej debaty na temat wejścia Polski do Unii Europejskiej. Mówił o tym niedawno poseł Franciszek Wołowicz. Jest to mandat wynikający z realizacji programu, który w wyborach został zaakceptowany przez większość społeczeństwa podczas wyborów parlamentarnych. Nasz mandat wynika również z wyników badania opinii publicznej. Zarówno badania ilościowe, jak też badania jakościowe opinii publicznej wskazują w licznych sondażach, że społeczeństwo oczekuje informacji. W najmniejszym zaś stopniu oczekuje debaty polityków. Nie wiem, czy poseł Mariusz Grabowski, który wystąpił z propozycją tego rodzaju debaty, zna pomiary telemetryczne, dotyczące omawianej kwestii. Na sali obrad są chyba obecni specjaliści, którzy mogą udzielić odpowiedzi na zapytania w tej mierze. Debaty polityków nie należą do programów, które przyciągają uwagę telewidzów. Jest raczej odwrotnie, tzn. chodzi raczej o to, żeby klasa polityczna sama zrezygnowała z udziału w tego rodzaju programach. W tym miejscu narzuca się sugestia dla eurozwolenników, aby usunęli się lekko w tej debacie i ustąpili miejsca innym społecznym autorytetom. Jeżeli klasa polityczna potrafi wykazać dystans w tak ważnej sprawie dla kraju, wobec tego najważniejszego wydarzenia w Polsce współczesnej, wówczas wywrze to dobry skutek na wynik referendum. Można zapytać - dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że społeczeństwo jest wrażliwe przede wszystkim na manipulacje i nie wierzy politykom. Mogę sobie pozwolić na takie stwierdzenie, ponieważ kilkanaście lat żyłem poza polityką i skończę też poza polityką.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#SławomirWiatr">Dlatego mam krytyczny dystans do podejmowanych działań. Przyznam, że jestem szczęśliwy, że mam do dyspozycji tak małe środki rzeczowe dla realizacji swojego programu, dlatego że miałbym ogromny dyskomfort, gdybym dysponował takimi środkami, jakie poprzedni rząd przeznaczył na promocję czterech reform. Nie wiem, czy budżet pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej przekracza 20% kwoty, jaką poprzedni rząd przeznaczył na promocję czterech reform. Można to sprawdzić bardzo prosto w budżetach, a o wynikach poinformować opinię publiczną. Dla promowania reform w 1998 r. przygotowano bogatą i drogą kampanię. Kupowano billboardy, przygotowano emisje programów radiowych i telewizyjnych, opracowano wiele specjalnych publikacji. Nie byłem wówczas czynny w polityce, ale można zapytać np. posłów z SLD, czy wtedy opozycja domagała się podziału budżetu, przeznaczonego na informacje i propagandę na rzecz wprowadzenia czterech reform. Można zapytać też, czy opozycja domagała się wówczas podziału środków budżetowych na prowadzenie działalności propagandowej lub informacyjnej o zagrożeniach wynikających z wprowadzenie jednocześnie czterech reform. Chociażby z powyższego przykładu wynika, że pewne postulaty i zawołania nie powinny być specjalnie nagłośnione. Zdarza się bowiem, że w niedalekiej historii można znaleźć analogie i dojść do wniosku, że należy trzymać się przyjętych standardów postępowania. Skoro takie standardy obowiązywały poprzednio, niechaj obowiązują nadal, skoro nie były złe. Cały czas odnoszę się do propozycji przedstawionych przez posła Mariusza Grabowskiego, który postulował także pokazywanie cieni związanych z procesem integracji europejskiej. Za realizację programu informacji europejskiej będę odpowiadał osobiście, ale odpowiedzialność padnie przede wszystkim na cały rząd. Dlatego nie boję się ukazywania także zagrożeń spowodowanych integracją Polski z Unią Europejską. Może nie należy mówić o zagrożeniach, lecz raczej o znanych z góry kosztach, jakie będziemy musieli ponieść jako społeczeństwo oraz jako państwo, przystępując do Unii. Powiem obecnym, dlaczego nie boję się tej perspektywy. Przede wszystkim dlatego, iż uważam, że rzetelna informacja - a taką szczerze zamierzamy realizować - ma podstawę w prawdzie; opiera się na przekazaniu prawdy o tym, czym jest Unia Europejska, prawdy o tym na jakich warunkach Polska wejdzie do Unii, czyli o tym co wynegocjowali nasi przedstawiciele. W tym ostatnim przypadku ukażemy dorobek naszych negocjatorów, zestawiając wyniki negocjacji z odpowiednimi wynikami negocjatorów innych państw, kandydujących obecnie do Unii. W ten sposób wykażemy, że w procesie negocjacji nie brały udziału fajtłapy, tylko że nasi przedstawiciele byli w stanie zachować przyzwoity standard w ponadbilateralnym układzie: Unia-Polska. Przecież kandydujemy razem z 9 innymi państwami. Nie boję się też odpowiedzialności dlatego, że będziemy prezentować wizję Polski poza Unia Europejską. Mam na myśli ukazywanie przyszłości Polski, uświadamianie nieprzekonanych do integracji, tłumaczenie co stanie się z Polską i w jakim miejscu znajdzie się nasz kraj, jeżeli społeczeństwo odrzuci ofertę integracji z Unią Europejską lub jeżeli przyjmie inny pomysł polityczny dla Polski, tzn. pomysł na izolację Polski w Europie. Suma tego rodzaju obrazów powinna przekonać wahających się lub jeszcze nieprzekonanych o słuszności wyboru drogi do zjednoczonej Europy. Sądzę, że tego rodzaju informacje dotrą bez kłopotu do osób wrażliwych intelektualnie, przy czym nie muszą to być osoby wielce wykształcone. Uważam, że proponowany obraz obecnej sytuacji i przyszłości będzie wystarczająco zachęcający i niepotrzebne będą zdania wartościujące, agitujące. Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska postulowała rozszerzenie form informacji o integracji, szczególnie w związku z referendum.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#SławomirWiatr">W pełni zgadzam się z taką opinią. Jednocześnie chcę poinformować Komisję, że w dniu 9 maja br. ukażą się filmy i plakaty promujące informacje o Unii Europejskiej oraz integracji Polski z Unią. Będą one promować informację w dwojakim znaczeniu. Zatem będą one promować informację o integracji, jako wskazywanie prostych, łatwych dla obywateli Rzeczypospolitej, dostępnych źródeł informacji. Będzie to także informacja o programach telewizyjnych lub łatwych w dostępie stronach internetowych, stronach teletekstowych TVP, Polsatu i TVN, bezpłatnej infolinii itd. Chodzi o źródła informacji dostępne przez całą dobę. Dysponując tak niskim budżetem, wykorzystaliśmy wszystkie instrumenty, które były i są używane w kampaniach informacyjnych prowadzonych w innych krajach kandydujących do Unii. Podnoszę tę sprawę dlatego, że te same instrumenty zostały użyte także w państwach dysponujących wielokrotnie wyższymi budżetami na kampanie informacyjne. Uważam, że nie ma zaniedbań przy realizacji naszej koncepcji. W tym działaniu chodzi o promocję informacji pod hasłem „warto wiedzieć”. My wszyscy zadecydujemy, czy Polska będzie w Unii, czy też tak się nie stanie. To hasło będzie jedynym jakościowym, czy jedynym elementem agitacyjnym naszego plakatu i spotu. Naprawdę jestem przekonany, że idei integracji można służyć najlepiej poprzez namawianie obywateli do skorzystania z informacji o Unii oraz o integracji. Na wspomnianym plakacie napisano: „ zdecydujemy wszyscy - warto wiedzieć”. Na tym polega misja tej części kampanii, dotyczącej promocji informacji. Mam wrażenie, że do mnie zostało skierowane zapytanie o media lokalne, tzn. jak urząd widzi współpracę z lokalnymi mediami elektronicznymi? Przyznam, że przedstawiając obecnie informacje przed Komisją, nie mówiłem o wszystkich aspektach naszej pracy. Nie wyobrażałem sobie bowiem, że Komisja Kultury i Środków Przekazu będzie wymagała ode mnie pełnej prezentacji podejmowanych działań. Jest to dzisiaj prawie niewykonalne, ponieważ Komisja Europejska zapoznawała się z koncepcją działań podczas dwudniowego posiedzenia i mimo to nie wszystko zdążyliśmy uzgodnić. W momencie kiedy filmoteka będzie gotowa, nadawcy otrzymają propozycje emisji przygotowanych przez nas programów. Chcę poinformować Komisję, że w dniu dzisiejszym odbywa się ostatnia faza przetargu na produkcję telewizyjną. Dodam, że listę nadawców otrzymaliśmy dzięki pomocy KRRiT. Ta lista jest zresztą powszechnie dostępna, a KRRiT ułatwiła nam tylko pracę, za co jestem wdzięczny. Propozycje wykorzystania naszych materiałów będą przekazane nadawcom razem z wykładnią KRRiT, podpisaną przez przewodniczącego Krajowej Rady. W wykładni zostanie zapisane, że informacja europejska nie wchodzi w czas komercyjny, tzn. nie obciąża nadawców ekonomicznie w sensie pośrednim. Jest to ważne dla nadawców oraz dla nas, przygotowujących owe informacje. Dlatego staramy się, by przygotowana przez nas informacja zachowała wszystkie walory dobrej formalnie i rzetelnej merytorycznie informacji. Spełniamy taki warunek. Propozycję, a następnie materiały otrzymają od nas wszyscy nadawcy, którzy będą tego chcieli.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#SławomirWiatr">Mam na myśli nadawców, którzy złożą stosowne zamówienie. Nośniki informacji będą zróżnicowane. Nadawcy otrzymają nasze materiały nieodpłatnie i na takim nośniku, jakiego potrzebują. Przecież wiadomo, że nadawcy dysponują wyposażeniem technicznym, zróżnicowanym pod względem technologicznym. Dlatego będziemy musieli wypełnić zapotrzebowanie na materiały według standardów technicznych naszych odbiorców. Mam na myśli głównie media lokalne. Kontakty z mediami lokalnymi są dwojakiego rodzaju. Po pierwsze - korzystamy z wieloletnich doświadczeń Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, organizując nadal spotkania z mediami lokalnymi i regionalnymi. Nasz urząd podejmuje te formę kontaktów, a ja sam jestem ministrem zajmującym się informacją europejską, który jeździ do Pułtuska lub do Piły, do Łodzi lub Wrocławia, a najczęściej do jeszcze mniejszych miast w Polsce. Rzadziej bywam w innych krajach europejskich niż Polska. Jeżdżąc po kraju, zawsze spotykam się z przedstawicielami mediów lokalnych. Mam na myśli nie tylko przedstawicieli mediów elektronicznych. Podczas spotkań chcę wysłuchać opinii, w jaki sposób możemy im pomóc w produkcji materiałów. Rozmawiam wówczas, w jaki sposób media lokalne chciałyby wykorzystać produkcję, którą realizujemy. Jest czymś oczywistym, że podejmując działania służące upowszechnieniu wiedzy o Unii Europejskiej oraz o integracji Polski z Europą, nie bierzemy pod uwagę jakiegokolwiek przymusu. Jest też czymś oczywistym, że ja sam, jak również mój zespół chodzimy po ziemi. Dlatego np. nie będziemy wprawiać ojca Rydzyka w zakłopotanie, a raczej w rozbawienie, proponując redakcji Radia Maryja emisję przygotowanych przez nas materiałów. Każda redakcja odrębnie podejmie decyzję o wykorzystaniu naszych materiałów według własnego uznania. Mało tego. Wiele redakcji będzie miało zapewniony swoisty komfort przy wyborze naszych materiałów, ponieważ pierwsze produkcje zostaną pokazane już w dniu 9 maja br. W związku z tym, w odpowiedzi na naszą wstępną ofertę, będą one wiedziały, jaki produkt zamawiają. Jest przecież zrozumiałe, że nie będziemy wysyłać 50 krótkich filmów oddzielnie, lecz owa filmoteka zostanie przesłana w pakietach. Inaczej nie udźwignęlibyśmy takiej pracy ani logistycznie, ani finansowo. Sądzę, że odpowiedziałem na wszystkie zapytania skierowane bezpośrednio do mnie. Jeżeli tak się nie stało, to przepraszam i proszę mi przypomnieć, co pominąłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PosełJerzyWenderlich">O udzielenie odpowiedzi na zapytania kierowane do Komitetu Integracji Europejskiej proszę ministra Jarosława Pietrasa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PodsekretarzstanuJarosławPietras">Zacznę od odpowiedzi na postulat posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej. Chcę zapewnić, że jeżeli będą potrzebne dodatkowe informacje, przydatne podczas kolejnego posiedzenia Komisji, wówczas udzielimy ich w interesującym posłów zakresie. Ponadto opracujemy materiały w takim układzie, który będzie najbardziej przydatny podczas prac Komisji. W dyskusji podniesiono problem podziału środków na działalność edukacyjną, prowadzoną przez media. Przyznam, że pieniędzy jest niewiele. Mizeria tegorocznego budżetu w największym stopniu dotknęła właśnie tego rodzaju wydatków, jak wspieranie działalność o charakterze informacyjnym, czy edukacyjnym. Dlatego cięcia w naszym budżecie dotyczyły właśnie tej materii. Mamy do wypełnienia wiele funkcji w zakresie informacji. Posłanka Elżbieta Jankowska zgłosiła zapytanie dotyczące wielkości środków przeznaczonych na realizację funkcji edukacyjnej przez media. W związku z tym chcę zwrócić uwagę, że Urząd KIE utrzymuje przede wszystkim regionalne centra informacji europejskiej. Ponadto mamy wiele innych zadań dotyczących utrzymania wydawnictw, które pośrednio służą mediom itd. Dlatego bardzo trudno byłoby jednoznacznie odpowiedzieć, w jakim zakresie wspieramy media finansowo. Mogę natomiast stwierdzić, że wielkość tegorocznego wsparcia dla mediów jest - mniej więcej - o połowę mniejsza niż w roku ubiegłym. W dyskusji zostało zgłoszone zapytanie, kto jest autorem towaru, a kto ów towar opakowuje? W odpowiedzi zastąpię ministra Sławomira Wiatra, ponieważ sądzę, że takie zapytanie było chyba kierowane do pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej. W odpowiedzi muszę podkreślić, że - po pierwsze - towar i opakowanie są nierozłączne. Przede wszystkim dlatego, że forma łączy się ściśle z treścią. Ponadto także rzeczywistość przynosi nam wciąż nowe treści. Na bieżąco informujemy zatem o Unii oraz o faktach i zjawiskach, które mają miejsce w państwach Unii oraz w kraju. Na bieżąco informujemy np. o ustaleniach rządu polskiego, dotyczących integracji. W tym zakresie istnieje ścisła współpraca z wszystkimi ogniwami, które są włączone w działania związane z integracją Polski z Unią Europejską. Dlatego trudno przyjąć ów dychotomiczny podział na „towar” i „opakowanie” oraz przypisać jedno konkretnemu urzędowi lub instytucji, przypisując drugie innym urzędom lub instytucjom jednego przecież rządu. Kolejna sprawa podniesiona w dyskusji dotyczyła misji mediów publicznych w kwestii integracji Polski z Unią Europejską. Odnoszę wrażenie, że poruszając ten temat od razu przechodzimy do kwestii naszego stosunku do członkostwa w Unii. W moim przekonaniu, zasadniczą funkcją mediów publicznych - a raczej wszystkich mediów - jest przekazywanie informacji i kształtowanie opinii o świecie zewnętrznym. Wiedza i rozumienie świata zewnętrznego są bowiem niezwykle ważne. Chcę podkreślić, że ta potrzeba dostarczania rzetelnej informacji o otaczającym nas świecie nie jest zależna od tego, czy Polska wejdzie do Unii Europejskiej, czy też tak się nie stanie. W porównaniu ze wszystkimi rządami funkcjonującymi po 1989 roku, mamy nowe zadanie do wypełnienia. Wiąże się z wyborem strategicznym, który był podtrzymany przez wszystkie poprzednie rządy.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PodsekretarzstanuJarosławPietras">Mam na myśli dążenie do rychłego wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. W tym względzie jest to dodatkowy powód, dlaczego intensyfikacja informacji o Unii Europejskiej jest tak ważna. W tym procesie ogromne znaczenie mają rzetelność informowania i rzetelność argumentacji. Chcę zgodzić się z opinią posłanki Barbary Ciruk, że informacja jest rzetelna. Trzeba też sobie zdać sprawę, że dziennikarze pracują w szczególnej sytuacji, przestawiając sprawy na bieżąco. Reakcja na wydarzenia bieżące powoduje, że z punktu widzenia np. spraw, którymi zajmuje się Urząd KIE, częściej spotykamy się z informacją jednostronną. Najchętniej informuje się o konfliktach, o różnego rodzaju potknięciach i o sprawach nieprzyjemnych - nawet jeżeli są one fragmentem jakiegoś dużego i pozytywnego procesu. Dlatego z naszego punktu widzenia, ukazywany w mediach obraz rzeczywistości bywa dość jednostronny i niepełny. Wbrew opiniom formułowanym także podczas obecnego posiedzenia, ów obraz jest przeciwieństwem agitacji za wejściem Polski do Unii. Jest wręcz odwrotnie. Obraz ukazywany w mediach nie jest promowaniem idei, ale wręcz zniechęca on do integracji. Przy czym należy stwierdzić, że sposób działania mediów jest naturalny i zrozumiały. Przecież chcąc być użyteczne dla odbiorców, media muszą odnosić się do spraw, które zajmują uwagę większości czytelników, słuchaczy i widzów. Dlatego trzeba mieć na uwadze ową naturę mediów, ponieważ ów sposób reakcji przekłada się na jakość informacji przekazywanej społeczeństwu. Mając na uwadze ową specyfikę przekazywania informacji, co wpływa na sposób informowania społeczeństwa, należy zastanowić się, jak trzeba równoważyć ów „niedostatek”. W tym kontekście odpowiedzialność mediów za rzetelność informacji polega na tym, aby przyjrzeć się proporcjom w ukazywaniu ważnych problemów naszej rzeczywistości. Innym problemem postawionym podczas obecnej dyskusji było używanie nieudokumentowanych argumentów w debacie o integracji europejskiej. Mogę stwierdzić, że zetknąłem się z setkami przykładów bardzo nierzetelnego informowania o sprawach unijnych lub o samej Unii. Poseł Mariusz Grabowski podał przykłady, które w jego opinii wydają się wykorzystywaniem nierzetelnych informacji w debatach o Unii Europejskiej. Przy tej okazji chciałbym stwierdzić, że w tych samych sprawach istnieją zawsze dodatkowe konteksty. Dlatego nawet wysunięte tutaj argumenty można interpretować bardzo różnie. Chcę również stwierdzić, że w różnych debatach medialnych, dyskutanci odwołują się do faktów, które nigdy nie miały miejsca lub tworzy się fikcje, które nie niosą ze sobą żadnych pozytywnych informacji lecz mają na celu zniechęcenie odbiorców do Unii. Zatem trzeba mieć świadomość, że takie zjawiska występują jednak w mediach. Dlatego rolą m.in. KRRiT jest dbałość o rzetelność informacji przekazywanych w mediach, zwłaszcza w mediach publicznych. Przy czym zawsze należy mieć na uwadze wolność mediów; wolność zapewnioną konstytucyjnie w Polsce i w krajach demokratycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#CzłonekKRRiTAleksanderŁuczak">Zacznę od sprawy, którą zakończył wypowiedź mój przedmówca. Mam na myśli relacje między KRRiT a nadawcami. Relacje KRRiT z redakcjami, rozgłośniami i nadawcami telewizji publicznej lub komercyjnej nie układają się tak wprost, jakby to wynikało z niektórych wypowiedzi. Mam na myśli ten kontekst niektórych wypowiedzi, kiedy sugeruje się, że KRRiT może coś nakazać, narzucić lub zmusić nadawców do określonych zachowań. Tak nie jest. Nie jest to możliwe z racji ustawowo zapisanych uprawnień KRRiT, a także ze względów organizacyjnych. Rozgłośnie i stacje telewizyjne działają w konkretnych warunkach i formach organizacyjnych. Także od strony finansowej, owa zależność też nie jest przecież całkowita. Nawet środki z abonamentu, nad którymi KRRiT ma kontrolę, stanowią tylko część nakładów na funkcjonowanie rozgłośni i stacji telewizji publicznej. Głównym zadaniem KRRiT jest dbałość o wolność mediów i niezależność programową, co każda rozgłośnia i stacja telewizyjna chce mieć i zachować. Zatem istnieje pewna delikatność, która musi być zachowana w trakcie działań podejmowanych przez Krajową Radę. Delikatność polega na tym, żeby w ogóle nie była brana pod uwagę możliwość sterowania mediami przez KRRiT, a także sterowania sprawami programowymi. Krajowa Rada stoi na straży obiektywności, rzetelności, wolności, pluralizmu itd. Zwraca uwagę, aby żadna z tych wartości nie była naruszana, a jeżeli tak się zdarza, wówczas zwraca uwagą na takie przypadki. Jednak KRRiT nie może wkraczać w kształtowanie programu ani wpływać na jego formy. Natomiast z niektórych wypowiedzi w trwającej dyskusji wynikało, że KRRiT powinna w różny sposób ingerować w działalność mediów, a zwłaszcza w działalność mediów publicznych. Z kolei odniosę się do szczególnych spraw, podniesionych w dyskusji. Sądzę, że czas nadawania programów jest bardzo ważny. Natomiast powiedzmy sobie szczerze, że tematyka integracji Polski z Europą nie jest interesem dla nadawców. W czasie dużej oglądalności, ta tematyka może zderzyć się z celami komercyjnymi nadawców. Dlatego także w tej mierze należy zachować umiar. Część programów na temat integracji europejskiej należy jednak emitować w godzinach największej oglądalności. Przyznam, że z materiałów pozostających w dyspozycji KRRiT wynika, iż oglądalność audycji na temat integracji europejskiej, nawet w najlepszym czasie antenowym, jest bardzo niska. Nawet dobre audycje mają oglądalność na poziomie 4%. Mam na myśli najlepsze audycje. Ogólnie rzecz biorąc, oglądalność programów na temat integracji europejskiej waha się od 1–4%. W przeliczeniu na liczbę widzów oznacza to w przypadku oglądalności na poziomie 4% - około 1250 tys. widzów, natomiast na poziomie 1% oznacza około 360 tys. widzów. Dlatego właśnie wspominam, że oglądalność programów „unijnych” nie jest masowa. Jednocześnie nie chodzi o to, aby ich oglądalność dorównywała widowni przed telewizorami, gdy skakał Adam Małysz. Wtedy liczba widzów dochodziła do kilkunastu milionów. Chodzi natomiast o to, aby audycje na temat Unii wciąż drążyły skałę.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#CzłonekKRRiTAleksanderŁuczak">Te krople wciąż powinny padać w odpowiednie miejsce i do odpowiedniego środowiska. Wtedy dopiero można będzie odnieść pożądany skutek. Z powyższą sprawą wiąże się też kwestia podziału środków z abonamentu między nadawców. Omawiając tę sprawę wspomniałem, że tematyka europejska jest preferowana również w ten sposób. Muszę dodać, że jest ona preferowana, jako jeden z pięciu działów tematycznych. Innymi rodzajami preferowanych audycji są audycje edukacyjno-przyrodnicze, literackie, muzyka poważna itd. Zatem owe 2,5% środków przewidzianych na wspieranie preferowanych tematów służy tylko w części wspieraniu nadawców, emitujących audycja na temat Unii Europejskiej oraz integracji Polski z Unią Europejską. W konsekwencji należy stwierdzić, że interesująca nas tematyka jest jedną z propozycji, skierowanych do nadawcy emitującego lub zamierzającego emitować audycje na temat integracji europejskiej. Chodzi więc raczej o swego rodzaju formę nakłaniania nadawców, którzy upatrując ewentualność wsparcia finansowego, mogą brać pod uwagę emitowanie audycji o Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#ZastępcadyrektoraBiuraPolitykiiKoordynacjiProgramowejTelewizjiPolskiejAleksandraFrykowska">Przepraszam, że dyrektor Biura Maciej Kosiński zaproszony na posiedzenie Komisji nie mógł być obecny, ponieważ bardzo poważne sprawy losowe sprawiły, że musiał wyjechać poza Warszawę. Poprosiłam o głos, ponieważ chcę zaprezentować Komisji wyniki badania socjologicznego na temat oferty programowej TVP oraz stosunku telewidzów do Unii Europejskiej. Badanie zostało przeprowadzone przez Ośrodek Badania Opinii Publicznej na zlecenie TVP. Opracowanie zostało zakończone w kwietniu br., a zostało przeprowadzone między 23–27 marca br. W badaniu uczestniczyło 1200 respondentów w wieku powyżej 18 lat. Takie badania przeprowadzamy dość często, dlatego że niezależnie od opinii np. polityków lub dziennikarzy spoza TVP, chcemy wiedzieć, co o naszej ofercie sądzą widzowie. Zresztą ich opinia jest dla nas najważniejsza. Z ostatnich badań wynika, że zainteresowanie sprawami Unii Europejskiej wyraźnie wzrasta. Blisko 2/3 Polaków deklaruje zainteresowanie tą tematyką. Problematyka europejska nie interesuje głównie tych, którzy nie interesują się polityką. W tym miejscu muszę zwrócić uwagę na dużą zmianę w stosunku do wcześniejszych badań. Obecne badania wykazują, że grupa osób, których wcale nie interesuje polityka, wzrosła o 26 punktów procentowych. Jest to ogromny wzrost. W maju 2001 r. ta grupa liczył 36%, a obecnie ta liczba wzrosła do 62%.Większość ankietowanych uważa, że ich zainteresowanie problematyką Unii dotyczy głównie spraw ich życia codziennego. Są to np. sprawy zarobków, pracy, bezpieczeństwa, a więc to, co jest najbliżej nich. W małym stopniu interesują się problematyką światopoglądową, gospodarczą lub polityczną, w szerokim znaczeniu tych pojęć. Jednocześnie badanie wskazuje na większe zaangażowanie i gotowość do wzięcia udziału w planowanym referendum. Udział w referendum na temat wejścia Polski do Unii Europejskiej deklaruje 77% ogółu badanych. Jest to o 7% więcej niż w poprzednich badaniach, dotyczących poglądów Polaków na tę kwestię. Zwiększa się również liczba osób, które twierdzą że będą głosowały za wejściem Polski do Unii. Przy czym wzrost akceptacji nie wynika z oczekiwań szybkich zmian na lepsze. Respondenci odpowiadają w większości, że zmian na lepsze spodziewają się po 6–10 latach, natomiast 1/3 badanych spodziewa się takich zmian już w okresie od 3–5 lat. Telewidzowie czerpią wiedzę o Unii przede wszystkim z wiadomości i serwisów informacyjnych nadawanych przez TVP. Specjalne programy, poświęcone integracji są oglądane stosunkowo rzadko. Są one oglądane głównie przez osoby o skrystalizowanych poglądach na integrację. Nie są one przedmiotem zainteresowania osób niezdecydowanych lub nie mających wziąć udziału w referendum. Bardzo mocno zaniepokoił mnie przykład programu „5 minut dla Unii”, przywołany przez posła Mariusza Grabowskiego. Byłabym bardzo zobowiązana, gdybym mogła poznać datę emisji tego programu. Ten program jest nadawany w TVP w tzw. prime time, tzn., że premiera jest emitowana o godz. 18.50, natomiast powtórzenie jest nadawane dwa razy w tygodniu przed „Monitorem Wiadomości” około godziny 22. Ten krótki, zaledwie 5-minutowy program gromadzi zaledwie 3,3% widzów, co jak na tę porę nadawania oznacza, iż jest to bardzo, ale to bardzo mało. Także z poprzednich badań wynika, że w jednej kwestii deklaracje są bardzo jasne. Widzowie mówią, że nie chcą programów, w których biorą udział politycy. Takie stwierdzenie jest wyrażane expressis verbis.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#ZastępcadyrektoraBiuraPolitykiiKoordynacjiProgramowejTelewizjiPolskiejAleksandraFrykowska">Widzowie nie chcą polityków, chcą natomiast ekspertów. Nie chcą debat, tzn. nie chcą „gadających głów”. Chcą natomiast, aby o Unii mówiło się konkretnie. Chcą, aby pokazywało się życie w tych krajach, które weszły już do Unii, a w szczególności domagają się ukazywania problemów, z jakimi borykały się społeczności i państwa wtedy, kiedy zaczynały funkcjonować w ramach Unii Europejskiej. Przykro mi to powtarzać, ale widzowie nie chcą oglądać debat, w których biorą udział politycy. Niestety w wielu sprawach politycy przestali już być autorytetami. Poseł Franciszek Wołowicz mówił o akcjach antenowych. TVP organizuje tego rodzaju akcje. Są one zresztą coraz częstsze. Interesującym dla mnie przykładem był piknik europejski w Świdnicy, organizowany przez Program 2 TVP. Akcja była bardzo interesująca z warsztatowego punktu widzenia, a co najważniejsze - miała bardzo wysoką oglądalność. Poza tym program służył ożywieniu życia społecznego tamtego regionu. W dyskusji zwracano uwagę, że tematyka unijna nie jest obecna w niektórych oddziałach terenowych TVP lub rozkłada się ona nierówno na różne ośrodki. Proszę nie zapominać przy tym, że poza programami lokalnymi TVP dysponuje regionalnymi pasmami wspólnymi. Tematyka europejska znajduje się właśnie w tych pasmach. Posłom wiadomo, że obecnie zmienił się profil programów ośrodkowych, tzn. Programu 3 TVP. Nastawienie Programu 3 TVP na programy informacyjne i publicystyczne sprawi, że o integracji będzie mówiło się więcej. Chcę jednakże podkreślić, że o integracji będzie się mówiło w taki sposób, jakiego oczekują widzowie. Przede wszystkim dlatego, że właśnie widzowie są głównym gestorem TVP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Wiedza, którą przekazała Komisji dyrektor Aleksandra Frykowska jest dla nas bardzo ważna. Chcę zwrócić się z prośbą o przekazanie Komisji tego bardzo interesującego materiału.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#ZastępcadyrektoraAleksandraFrykowska">Przepraszam, ale od razu muszę zaznaczyć, że opracowanie jest znacznie szersze, niż to sygnalizowałam. Dlatego możemy przekazać tylko część tego materiału, ponieważ część opracowania stanowi ocena naszych programów i rekomendacji w stosunku do TVP. Ta część dotyczy więc spraw wewnętrznych i musi ona zostać u nas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proszę o przekazanie tego materiału, o którym była mowa w dyskusji, kiedy stwierdzono, że może się on przydać Komisji. Dziękuję gościom Komisji za udział w posiedzeniu oraz udzielenie odpowiedzi i wyjaśnień na sprawy podniesione w dyskusji przez posłów. W sprawach bieżących chcę poruszyć dwie sprawy. Po pierwsze, chcę zwrócić uwagę posłów, że szybkimi krokami zbliża się koniec pierwszego półrocza. W tym czasie zaplanowaliśmy rozpatrzenie wielu tematów. Mogę chyba stwierdzić, że przeżyliśmy tych kilka miesięcy bardzo pracowicie. Odbyło się już chyba 35 posiedzeń. Chociaż nie przywiązujemy wielkiej wagi do statystyki, to jednak daje ona pewien obraz naszej pracowitości. Nie wchodząc obecnie w szczegóły chcę zaproponować krótkie, półgodzinne spotkanie na temat planu pracy na drugie półrocze br. Może to być w środę lub w czwartek, podczas następnego posiedzenia Sejmu. Posłowie zostaną powiadomieni o terminie sygnalizowanego obecnie posiedzenia. Zwracam się przy tym z ogromną prośbą o przygotowanie propozycji do planu pracy, którymi skrótowo wymienimy się podczas planowanego posiedzenia. Propozycje zostaną zebrane w jednym materiale, któremu poświęcimy kolejne, ale także krótkie posiedzenie, podczas którego Komisja przyjmie formalnie plan pracy na II półrocze 2002 r. Przy tej okazji przypominam sobie niezwykły dokument, opracowany przez posłankę Elżbietę Jankowską, zawierający pomysły, precyzyjne propozycje do planu pracy na I półrocze br. Zachęcam innych posłów do pójścia tym tropem. Sam również przygotuję swoje propozycje, jako członek Komisji Kultury i Środków Przekazu. Druga sprawa dotyczy mojej wypowiedzi jeszcze z ubiegłej kadencji. Fakt do którego chcę wrócić, zdarzył się w październiku 2000 r. Zobligowany artykułami prasowymi i naciskiem opinii publicznej, której byłem rzecznikiem, wyraziłem swój sprzeciw wobec zachowania Zarządu Radia Pomorza i Kujaw. Członkowie Zarządu wzięli wtedy odprawę w wysokości 410 tys. zł i zrezygnowali z funkcji. Sprawa ta trafiła na wokandę sądową. Wyrok jest dla mnie niekorzystny. Zostałem zobowiązany przez sąd, aby wygłosić sformułowanie, które za chwilę wygłoszę. Wprawdzie jeden z adwokatów, zapytany o etyczną stronę zdarzenia stwierdził, że „prawnik o etyce nie dyskutuje”. Podkreśliłem sobie to stwierdzenie cytowane w prasie. Być może ów prawnik mówił prawdę. Dlatego z dużo większym spokojem wygłoszę zapowiadane oświadczenie. Dodam w tym miejscu, że sprawa trafiła również na forum Komisji Etyki. Komisja Etyki uznała, że moje postępowanie było etyczne, odrzucając wniosek o ukaranie mnie karą dyscyplinarną. Zatem istnieje w tej sprawie dysonans między racją etyczną, którą mnie przyznano, a racją prawną. W tym kontekście sytuuję cytowaną uprzednio konkluzję prawnika, który stwierdził, że „prawnik o etyce nie dyskutuje”. Jako, że rację etyczną przyznano właśnie mnie, z dużym spokojem przystępuję do odczytania tegoż oświadczenia. Ponieważ decyzją sądu zobowiązano mnie do odczytania oświadczenia przed Komisją, czynię to i oświadczam, co następuje: „Oświadczam, iż moja wypowiedź z dnia 10 października 200 roku, którą złożyłem na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, a dotycząca okoliczności odwołania pani Jolanty Kulikowskiej-Roszak i pana Michała Jagodzińskiego z funkcji członków Zarządu Polskiego Radia - Regionalnej Rozgłośni w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw S.A.” i sposobu otrzymania przez nich odpraw pieniężnych była nieprawdziwa, naruszyła ich dobre imię i wizerunek. W związku z tą wypowiedzią przepraszam osoby, których dobra osobiste naruszyłem i wyrażam z tego tytułu ubolewanie”.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PosełJerzyWenderlich">Zgodnie z orzeczeniem sądu - a jestem legalistą - złożyłem powyższe oświadczenie, ale tak jak stwierdziłem poprzednio, uczyniłem to z dużym spokojem i w przeświadczeniu, że moje postępowanie nie naruszyło norm etycznych, co potwierdziła sejmowa Komisja Etyki. Proszę pozwolić mi na przytoczenie tytułów prasowych, zdobiących publikacje, na podstawie których złożyłem wypowiedź w dniu 10 października 2000 r. Są to m.in. tytuły: „Radio PiK - PIKnie zarobili na odejściu” z podtytułem: „ członkowie Zarządu bydgoskiego radia dali sobie gigantyczne odprawy”; „ Pieniądze albo sąd”; „Moralność i pieniądze”, czy tytuł z „Dziennika Wieczornego” - „Skok na kasę”.Dodam, iż otrzymałem informacje, że wobec osoby, która pozwała mnie do sądu, przedstawiono niedawno akt oskarżenia o popełnienie przestępstwa z art. 296 paragraf 61 Kodeksu karnego. Z tego samego źródła otrzymałem informację, że postępowanie trwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Za długo się pan będzie spowiadał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Nie traktuję mojej wypowiedzi jako spowiedź. Natomiast uważam, że parlamentarzysta powinien postępować w zgodzie z prawem i dlatego złożyłem powyższe oświadczenie. Z drugiej strony - relata refero - taka jest rzeczywistość, dlatego oświadczenie obudowałem tego rodzaju wypowiedzią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PosełMarekJurek">Podczas poprzedniego posiedzenia złożyłem wnioski w imieniu grupy posłów o odbycie posiedzenia Komisji na temat realizacji misji telewizji publicznej w zakresie obiektywizmu informacji oraz w publicystyce. Pamiętam, że poseł Bogdan Zdrojewski, powołując się na regulamin, mówił o obligatoryjności wyznaczenia terminu posiedzenia w tej sprawie. Po drugie chciałbym, aby Komisja omówiła dwa projekty dezyderatów do ministra skarbu państwa, w związku z jego kompetencjami, wynikającymi z ustawy o radiofonii i telewizji, dotyczącymi telewizji publicznej. Pierwszy projekt dezyderatu dotyczy trwającego procesu wyboru Zarządu TVP SA. Prezydium Komisji obiecało odnieść się do wniosku, ale tak się nie stało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Tak, to prawda. Zaraz wyjaśnię tę sprawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosełMarekJurek">Jeżeli wolno mi to uczynić, chciałbym dodać pewną uwagę, dotyczącą obecnego posiedzenia. Jedno z przykazań miłosierdzia mówi, że więźniom i skazańcom należy pomagać, a także okazywać im solidarność itd. Przewodniczący Komisji wygłosił niedawno oświadczenie, dotyczące wypowiedzi z dnia 10 października 2000 r. Przypomnę, że tego dnia mieliśmy okazję polemizować. Występowałem wówczas jako członek KRRiT. Proszę zaprotokołować niniejsze stwierdzenie, że pozostaję przy ówczesnej opinii, iż niezależnie od pobrania odpraw przez członków Zarządu Radia PiK, prezes Michał Jagodziński został odwołany z powodów politycznych. Dwa lata temu mieliśmy okazję rozmawiać na ten temat. Było to podczas wydarzeń towarzyszących omawianej sprawie. Chcę stwierdzić ponownie, że pozostaję przy wygłoszonej wówczas opinii i nie będę jej komentował. W moim przekonaniu rzeczą budzącą wątpliwości był fakt odejścia b. prezesa radia PiK z piastowanej funkcji, który implikował pobranie odprawy. Natomiast twierdzę, że doprowadzenie do jego rezygnacji miało charakter polityczny i było efektem presji wywieranej na Michała Jagodzińskiego, aby zrezygnował z funkcji prezesa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Otrzymałem informację, że b. prezes radia PiK został oskarżony i toczy się postępowanie karne przeciwko niemu. Dlatego nie wiem, czy pan poseł jest rzecznikiem dobrej sprawy. Zwłaszcza, że obrońca oskarżonego tak jasno i dla mnie bardzo dziwnie i dwuznacznie postawił granicę między etyką, a rozstrzygnięciem prawnym. Chcę też zwrócić uwagę na stwierdzenie posła Marka Jurka, że prezes Michał Jagodziński złożył rezygnację i wziął odprawę pieniężną. Zatem nie został odwołany. Skoro ktoś nie został odwołany, to przecież ktoś nieodwołany nie może być odwołany z przyczyn politycznych, ponieważ nie znam tego rodzaju antynomii. Choć przyznam, że wierzę w różne antynomie i spotykałem je już w swoim życiu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PosełMarekJurek">Prezes Michał Jagodziński ustąpił z powodów politycznych, w wyniku wywieranej na niego presji. Mówiłem o tym poprzednio.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Nie było takiej presji. Przynajmniej sam się z nią nie zetknąłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PosełMarekJurek">Widocznie prezes radia PiK został zwolniony przez Akcję Wyborczą Solidarność, z którą był związany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Poseł Marek Jurek jest rzecznikiem jakiejś opcji politycznej, którą oczywiście cenię. Był pan również przewodniczącym KRRiT. Moim zdaniem, potrafił pan oddzielać obie role. Uważam, że osoba, którą wymieniono w dyskusji, również potrafi postawić linię między dwoma rolami, w zależności od miejsca, w którym pracuje. Nie zapomnę frazy z wypowiedzi posła Marka Jurka, którą wiódł kiedyś, mówiąc o polityce personalnej. Otóż obecni członkowie Rady Nadzorczej i Zarządu radia PiK są dziennikarzami z krwi i kości. Tymczasem do ówczesnej Rady Nadzorczej został skierowany przez ministra skarbu państwa członek, który nie był żadnym fachowcem od mediów, ale za rekomendację wystarczyło mu to, że był pracownikiem biura poselskiego posła Wiesława Walendziaka. Przypomnę, że minister skarbu państwa, jak też cały rząd tworzyła wówczas koalicja AWS i Unii Wolności. Wracając do sprawy owej nominacji, pozwolę sobie przypomnieć, że ta osoba przez pomyłkę trafiła do radia PiK, ponieważ komuś pomyliły się jakieś papiery. Wcześniej ta właśnie osoba miała wyjechać do Olsztyna, jako członek Rady Nadzorczej radia olsztyńskiego. Tak niekiedy rozumie się fachowość osób kreowanych na członków ważnych gremiów w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PosełMarekJurek">Chcę stwierdzić, że współpracę z obecnym przewodniczącym Komisji Kultury i Środków Przekazu oceniam bardzo wysoko. Natomiast czułem się w obowiązku przypomnieć naszą polemikę sprzed dwóch lat, skoro dyskutujemy na ten temat. Jednak obecnie bardzo chętnie usłyszałbym odpowiedź na pierwsze zapytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Przypomnę, że podczas posiedzenia Komisji ustaliliśmy, że zwrócimy się do Biura Studiów i Ekspertyz o sporządzenie w trybie pilnym ekspertyzy na temat zgłoszony przez posła Marka Jurka. Wywieraliśmy nacisk, aby opinia była dostępna dla posłów jak najszybciej. Według ostatnich informacji będzie ona gotowa w dniu 6 maja br. W dniu, kiedy opinię otrzymamy do ręki, poproszę członków prezydium, abyśmy rozstrzygnęli, kiedy sprawa trafi pod obrady Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PosełMarekJurek">Zgadzam się, że dwa projekty dezyderatu mogą być rozpatrywane łącznie. Jednak sprawa realizacji misji przez telewizję publiczną w zakresie obiektywizmu informacji i publicystyki jest odrębna. Dlatego należy ją rozpatrzyć niezależnie od projektów dezyderatów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PosełJerzyWenderlich">W dniu jutrzejszym odbędzie się posiedzenie prezydium Komisji, podczas którego podejmiemy wstępną decyzję w sprawach, o których mowa. Ostateczną decyzję podejmie jednak Komisja. Ponadto chcę przypomnieć, że w dniu 7 maja br. Odbędzie się posiedzenie Komisji w sprawie sprawozdania KRRiT. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>