text_structure.xml
240 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 12 min. 15)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 11 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 12 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze Senatu, Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Wańkowicz i Hubicka. Listę mówców prowadzi s. Hubicka.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1931 r. do 31 marca 1932 r. (druk senatu nr 2): część 8 Ministerstwo Skarbu (A. Administracja.) Jako sprawozdawca głos ma s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie! Skarb spełnia funkcje serca w organizmie państwowym i jest jego fundamentem. Jeżeli więc na administratorze Skarbu ciąży niezwykła odpowiedzialność wprost za byt materialny Państwa, to równocześnie administracja nim jest najniewdzięczniejszym działem służby państwowej. Podczas gdy bowiem inne władze tylko rządzą i rozkazują, to Ministerstwo Skarbu, że użyję trochę trywialnego określenia, zagląda prócz tego do kieszeni obywateli, i żąda od nich pieniężnych świadczeń, a na to człowiek reaguje najsilniej i najprędzej. I jeszcze gdyby obywatel, świadcząc na rzecz Państwa, otrzymywał bezpośrednio od Państwa wzajemne świadczenia, toby znosił przymus tych świadczeń lżej. Atoli tego świadczenia nie odbiera i sądzi wskutek tego, że płacąc daniny, robi Skarbowi darowiznę. Brak jasnego zrozumienia istoty danin publicznych i ich charakteru, jako pewnego rodzaju premii asekuracyjnej, zapewniającej obywatelowi i bezpieczeństwo i możliwość bytowania wogóle, jest też powodem awersji do obciążeń na rzecz Państwa, znajdującej swój wyraz w antypatii, jaką cieszy się każdy zarząd skarbowy. Ale nie dość na tem; prócz niesympatii samego społeczeństwa Ministerstwo Skarbu, jeżeli chcę spełniać i gorliwie i nienagannie swe obowiązki, ściąga na siebie niechęć resortów, które oczywiście żądają od Ministra Skarbu jak najwięcej, podczas gdy on, starać się musi dać im jak najmniej.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#MarcinSzarski">Tych parę słów maluje jasno, jaki ogrom pracy, jaka odpowiedzialność ciąży na Ministrze Skarbu, a jaka cierpliwość i wytrwałość potrzebne są do spełniania tych zadań, których owocem jest conajmniej niechęć do kierownika Skarbu, rosnąca w geometrycznej proporcji do stopnia gorliwości z jaką spełnia swe obowiązki. A jednak miarą wartości i zasług Ministra Skarbu pozostanie zawsze jego niezłomna wola z jednej strony do obrony Skarbu przed nadmiernemi żądaniami nie tylko resortów, ale i społeczeństwa, a z drugiej strony zdolność do racjonalnej percepcji świadczeń publicznych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#MarcinSzarski">Nazwiska wielkich ministrów skarbu Polaków, aby wymienić tylko dwa — Lubeckiego i Dunajewskiego, pozostaną w historii, mimo to, że za życia byli niejednokrotnie narażeni na ostrą, a nieraz i bardzo zjadliwą krytykę. Że zarząd skarbowy w Polsce ma cięższe niż gdzieindziej do spełnienia zadania, jasnem jest, gdy sobie uprzytomnimy, że chęci do płacenia danin publicznych nie było u nas nigdy wielkiej; powołuję się w tej mierze na „Dzieje Polski” Bobrzyńskiego, gdzie W mistrzowski sposób wykazano, że Polak z czasów, dawnej Rzeczypospolitej posiadał wprawdzie najwyższe zalety i był wzorem obywatelskich cnót, ale podatków nie płacił. To też hasła, które rozbrzmiewały w Polsce przedrozbiorowej, obejmowały przecież dwa postulaty: wojsko i skarb. Jeżeli jednak porównamy dzisiejsze czasy z tym przebrzmiałym już okresem, to przyznać należy, że poczucie obowiązku do płacenia danin na rzecz Państwa zrobiło już znaczne postępy. Dowodów na to przytaczać nie będę, gdyż są one notoryczne. Skarb u nas spełnia dzisiaj także zadania, których gdzie indziej nie spełnia. Prócz polityki pieniężnej, uwieńczonej tak wybitnym rezultatem jak utrwalenie wartości pieniądza, jest nasz Skarb w pewnej mierze także organizacją kredytową, która powstała samorzutnie, gdyż powstać musiała w celu zapełnienia luk, powstałych w niej w przedostatnich latach. Jeżeli są ostrzy krytycy tego działu działalności Skarbu, to niech jednak nie zapominają, że jego ingerencja w tej dziedzinie oddała gospodarstwu społecznemu bezsprzecznie wielkie i niespożyte zasługi.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#MarcinSzarski">Naszkicowawszy w tym najogólniejszym zarysie ogrom prac Ministerstwa Skarbu i jego wielkiego zasięgu, przypatrzmy się teraz w bardzo pobieżnej formie, jaką też część wydatków państwowych, pochłania w budżecie to ministerstwo, które przecież samo go zestawia i układa.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#MarcinSzarski">Otóż faktyczne wydatki Ministerstwa Skarbu wynosiły w 1926/27 101.5 milionów, w 1927/28 126.6 milionów, w 1928/29 141.2 milionów, w 1929/30 158.7 milionów, a według ostatnich budżetów 145.2 miliony, względnie 137.3. Wydatki Ministerstwa Skarbu wzrastały zatem do roku 1929/30, w 1930/31 wykazują zaś tendencję odwrotną, a preliminowane na rok 1931/32 są niższe od faktycznych wydatków roku 1929/30 o 13%, od wydatków w budżecie zeszłorocznym o 6% i stanowią 4,8% wszystkich wydatków budżetowych Państwa. Jeżeli zaś uwzględnimy, że wśród wydatków w budżecie Ministerstwa Skarbu są wydatki, które właściwie z zarządem Skarbu nie mają żadnej łączności, jak naprzykład wydatki na pomoc finansową dla miast, zaciągających pożyczki na cele inwestycyjne, jakoteż na pokrycie deficytu Tymczasowego Wydziału Samorządowego we Lwowie w łącznej kwocie 11 milionów zł, to odsetek wydatków budżetowych Ministerstwa Skarbu w całości wydatków państwowych spada na 4,4%. Natomiast dochody administracji, powtarzam, administracji Ministerstwa Skarbu bez monopoli, stanowią 59% wszystkich dochodów budżetowych. Jeżeli porównamy wzrost wydatków ze wzrostem dochodów z danin publicznych, to tabela, wydrukowana w mojem sprawozdaniu, wykazuje, że w dochodach jest wzrost w znaczniejszym stopniu, niż w wydatkach tego ministerstwa. Koszty poboru danin podczas, gdy w roku 1925 wynosiły jeszcze 8,27 gr, to w ostatnich latach spadły na 6,3 gr.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#MarcinSzarski">Według obliczeń Najwyższej Izby Kontroli koszt ściągnięcia jednego złotego danin publicznych w Polsce wynosił w 1926/27 r. jeszcze 5,3 gr, w 1927/28 r. już tylko 4,8 gr, podczas gdy koszt ściągnięcia jednego złotego po przeliczeniu wynosi na Węgrzech 7,3 gr, w Niemczech 6,3 gr, we Włoszech 6,1 gr, w Czechosłowacji 6,0 gr, w Austrii 5,3 gr, a tylko we Francji te koszta są niższe, niż u nas, bo wynoszą 3,1 gr. Jeżeli wreszcie podniosę, że budżet wydatków Ministerstwa Skarbu od 1924 r. wzrósł tylko o 29%, podczas gdy budżety wszystkich innych ministerstw wzrosły kilkakrotnie wyżej, i że wydatki osobowe Ministerstwa Skarbu wynoszą tylko 7,3% wydatków osobowych administracji, to trzeba przyjść do przekonania, że wobec ogromu zadań, spełnianych przez ministerstwo, wobec jego roli jako głównego żywiciela Państwa, wydatki jego są skromne, a jego administracja wysoce oszczędna i racjonalna. W budżecie na rok przyszły nie przewiduje się też żadnych zwiększeń etatów, przeciwnie zmniejsza się je w Zarządzie Centralnym i Władzach i urzędach skarbowych, a wszystkie prawie wydatki rzeczowo-administracyjne we wszystkich działach są niżej preliminowane, niż w roku zeszłym, przyczem Sejm jeszcze je obniżył. Wydatki inwestycyjne są minimalne, wynoszą okrągło 784.000, podczas gdy w budżecie roku zeszłego wynosiły 4,8 milionów. Tyle co do wydatków.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#MarcinSzarski">Dochody Ministerstwa Skarbu stanowią podstawową treść jego budżetu, a płyną przedewszystkiem z dwóch źródeł: z Ogólnego Zarządu Skarbowego i z Danin Publicznych. Dochody Ogólnego Zarządu Skarbowego płyną z odsetek majątku państwowego, lokowanego w bankach państwowych i papierach wartościowych, nabytych na podstawie ustawowych upoważnień z zapasów kasowych, z odsetek przelanych na Państwowy Fundusz Budowlany, z kwot, uzyskanych z obu pożyczek premiowych i z dywidendy Banku Polskiego w kwocie 24.599.000 złotych, dalej z funduszu kredytowego, t. zw. Funduszu F., utworzonego z pożyczki stabilizacyjnej, który wynosił z końcem października 1931 r.—198 i pół miliona złotych, z której to kwoty ulokowanych było 93,3 miliona zł w 6½% pożyczkach, udzielanych państwowym przedsiębiorstwom, 15 milionów zł w Banku Rolnym na cele pomocy kredytowej dla rolnictwa, a 76,9 miliona zł w emisjach długoterminowych, razem 13,9 miliona, następnie z Państwowego Funduszu Gospodarczego, utworzonego z części 8% pożyczki t. zw. Dillonowskiej, wynoszącego z końcem września 1930 roku razem 145.7 miliona zł, a przeznaczonego na trwałe i długoterminowe wkłady na cele gospodarcze, razem 10 milionów, z udziału w zysku Banku Gospodarstwa Krajowego 2 milj. zł, z udziału w zysku Banku Polskiego 20 milj. zł, z udziału w dochodach Skarbu Śląskiego 20 milj. zł i z innych źródeł 14,8 milj. — razem pozycja ta wynosi 105,3 miliona i jest w porównaniu z budżetem roku 193031 mniejsza o 2 miliony zł z powodu niżej preliminowanego udziału w dochodzie Banku Polskiego i niepreliminowania odsetek od bankowych kredytów sanacyjnych, gdyż kapitały te w myśl ustawy, która została uchwalona w tej Wysokiej Izbie, przeznaczone są na t. zw. Fundusz Eksportowy. Łącznie fundusze i lokaty, których odsetki preliminuje się w tym dziale, wynoszące okrągłe 580 milj. zł, pracują więc w gospodarstwie społecznem, a Skarb Państwa odgrywa tu rolę bankiera, nie troszczącego się jednak o zysk, jeżeli się bowiem uwzględni, że naprzykład lokaty z Funduszu F., którego kapitał kosztuje Skarb Państwa 9,45% — tyle wynosi efektywne oprocentowanie pożyczki stabilizacyjnej, Skarb ulokował między innemi w 6½% pożyczkach, udzielonych przedsiębiorstwom państwowym, a do tego odsetki, opłacane przez przedsiębiorstwa, sam pokrywa, to przyznać należy, że w przeciwieństwie do bankiera Skarb więcej płaci za kredyt, z którego korzysta, aniżeli otrzymuje za kredyt, którego udziela.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#MarcinSzarski">Oczywiście najpotężniejszem źródłem dochodów budżetu Ministerstwa Skarbu są daniny publiczne, które projekt rządowy preliminuje w wysokości w okrągłej cyfrze 1.596.000.000.; a Sejm obniżył je o 25.850.000., także dochody te wreszcie ustalone zostały przez Sejm na 1.570 milionów. W porównaniu do tych dochodów wpływ efektywny z danin publicznych wynosił w roku 1926/7 1,1 miliarda, w roku 1927/8 1,5 miliarda, w roku 1928/9 1,7 miliarda, w 1929/30 1,7 miliarda, a preliminowany na rok przyszły dochód z danin publicznych jest niższy o 2,6% od dochodów, preliminowanych w budżecie zeszłorocznym, a o 10% niższy od faktycznie osiągniętych w roku 1929/30. Jeżeli preliminarz danin publicznych jest niższy i od zeszłorocznego budżetu, i znacznie niższy od wpływów roku przedostatniego, to po porównaniu jego cyfr z faktycznemi wpływami kończącego się okresu budżetowego jest on częściowo wyższy. Wprawdzie wyniki, służące za podstawę tego zestawienia, nie są faktycznemi, a tylko obliczonemu na podstawie wpływów za pierwsze trzy kwartały dobiegającego do końca okresu budżetowego, to jednakże na znaczne zmiany wpływów liczyć pod tym względem niepodobna. Zwyżkowa ewolucja wpływów skarbowych, trwająca jeszcze w roku 1920/30, dopiero w bieżącym roku budżetowym została wskutek i przesilenia gospodarczego, jakoteż i wskutek ulg, udzielanych przez Zarząd Skarbowy w dziedzinie podatków i ceł, załamana. Wpływy z danin publicznych nie przyniosły spodziewanych dochodów, a w szczególności, za wyjątkiem podatków bezpośrednich, które nawet przewyższyły przypadający na te trzy kwartały proporcjonalny odsetek, a przedewszystkiem cła, zawiodły podatki pośrednie i opłaty stemplowe, o monopolach będzie mówił p. referent monopoli. Te wpływy dały zamiast 75% tylko 53,01% preliminarza, co stoi w związku i ze zmniejszeniem się importu i przedewszystkiem z polityką Rządu w dziedzinie celnej, a mianowicie z polityką premiową w postaci zwrotu ceł.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#MarcinSzarski">Porównanie kwartalnych wpływów tegorocznych z rokiem zeszłym wykazuje, że kwartalne wpływy roku bieżącego w porównaniu do kwartalnych wpływów z roku zeszłego, w daninach publicznych dały o 15% mniej. Jeżeli jednak porównamy tylko wpływ z ceł w trzech kwartałach roku zeszłego z trzema kwartałami roku bieżącego, to okazuje się, że spadek dochodów wynosi 35%, co popiera moje twierdzenie, że głównym powodem zmniejszenia się wpływów z danin publicznych jest znaczne zmniejszenie się wpływów z ceł.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#MarcinSzarski">Ponieważ ogólnej sytuacji gospodarczej i finansowej, jakoteż i kwestii obciążeń poświęciłem dłuższe uwagi, potwierdzone licznemi tablicami, umieszczonemi w sprawozdaniu drukowanem, pozostaje mi jeszcze, omawiając budżet Ministerstwa Skarbu, zwrócić uwagę na kilka ważnych posunięć, które w tym roku zrobione zostały przez Zarząd Skarbowy. A mianowicie, zwrócę uwagę na przeprowadzone w tym roku definitywne i korzystne załatwienie zalegającej oddawna sprawy uregulowania długów zagranicznych — długu wojennego wobec Francji i długu plebiscytowego wobec Francji, Anglii i Włoch, na nowelizację układu tytoniowego z Włochami, na zawarcie nowej umowy o dzierżawie monopolu zapałczanego, na zaciągnięcie pożyczki zapałczanej, wreszcie na zaprojektowaną nowelizację ustawy emerytalnej, która w pierwszem czytaniu była, przed chwilą w Sejmie, a mającą przynieść ze sobą 20 milionów oszczędności w budżecie.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#MarcinSzarski">Centralnem zagadnieniem Ministerstwa Skarbu, oczekującem jeszcze załatwienia, obok już pomyślnie załatwionych dwóch dalszych fundamentalnych zagadnień, t. j. stabilizacji waluty i budżetu; pozostaje nadal radykalna reforma systemu podatkowego. Że nasz system podatkowy, pozbawiony przewodniej myśli, albowiem zbudowany dorywczo dla zaspokojenia potrzeb chwili, czego klasycznym przykładem jest osławiony podatek obrotowy, jest niesprawiedliwy i zły, temu już dziś nikt nie zaprzeczy. — Atoli reforma podatkowa na wielką skalę nie jest chwilowo na czasie. Już czcigodny p. sen. Głąbiński, podczas rozprawy budżetowej w roku zeszłym, wyraźnie powiedział podczas posiedzenia Senatu, że w czasach takich, w jakich dziś żyjemy, reforma podatkowa musiałaby się odbić bardzo silnie na całem narodowem gospodarstwie. Dlatego musi być narazie odłożoną do chwili, kiedy sytuacja gospodarcza się wyjaśni, ale wtedy winna być szybko przeprowadzona, gdyż od niej zależy bezsprzecznie w największej mierze dalszy rozwój naszego gospodarczego życia. Aż do tej, oby niedalekiej chwili, byłoby obowiązkiem Zarządu Skarbowego łagodzić szkodliwe skutki naszego systemu podatkowego przez wykluczenie metody t. zw. fiskalizmu, którego duchem są owiani, niestety, najniżsi funkcjonariusze Zarządu Skarbowego, nie pomni prawdy, że o ile sprawiedliwości wolno zamykać oczy i głosić zasadę: fiat justycja, pereat mundus, to Skarb, hołdujący tej tezie, niszcząc źródła podatkowe, popełnia niejako samobójstwo, a stwarzając przepaść między sobą a podatnikiem, hoduje tylko w wysokim stopniu niemoralność podatkową.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#MarcinSzarski">Zmiany, przeprowadzone przez Sejm w projekcie rządowym budżetu Ministerstwa Skarbu, zostały już przezemnie w ogólnym zarysie tu przedstawione; dotyczą one w szczególności: dochodów od ruchomego majątku państwowego, które zostały podwyższone o 340.000 zł, dochodu państwowego funduszu kredytowego, który podwyższony został o 500.000 zł, następnie podatków bezpośrednich, mianowicie podatek od nieruchomości został podwyższony o 3.000.000 zł, podatek obrotowy został słusznie zmniejszony o 15.000.000 zł, procenty za zwłokę zostały zmniejszone o 3 miliony zł. Wreszcie dziesięcioprocentowy dodatek do podatków, ze względu na przeprowadzone w podatkach bezpośrednich zmiany, został zniżony o 2.350.000. W wydatkach, we wszystkich działach budżetu Ministerstwa Skarbu, zostały przeprowadzone daleko idące oszczędności w kwocie 1.579.930. Nadmienić wreszcie należy, że ze względu na postanowienia uchwalonej dopiero co ustawy o 10% dodatku do niektórych danin i opłat, Komisja Skarbowo-Budżetowa postanowiła podwyższyć nadzwyczajne dodatki Ministerstwa Skarbu w dziale 6, Daniny Publiczne § 15–10% nadzwyczajny dodatek do danin publicznych — z kwoty 103.650.000 o 9 milionów, na kwotę 112.650.000.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#MarcinSzarski">Komisja Skarbowo Budżetowa przyjęła budżet Ministerstwa Skarbu wogóle bez zmian, prócz tej ostatniej. W jej imieniu, kończąc swój referat, stawiam wniosek: Wysoki Senat raczy uchwalić preliminarz budżetu administracyjnego Ministerstwa Skarbu bez zmian, prócz następującej: w dziale 6. par. 15–10% nadzwyczajny dodatek do danin publicznych — kwotę 103.650.000 zwiększyć o 9 milionów zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Pan Senator zechce zreferować część 18 — Emerytury i zaopatrzenia, 19 — Renty inwalidzkie i pensje i 20 — Długi państwowe. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu ze strony Wysokiej Izby, proponowałbym, ażeby dyskusja była przeprowadzona wspólnie nad temi częściami.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MarcinSzarski">Połączę obie części 18 i 19, t. j. Emerytury i Renty.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#MarcinSzarski">Otóż łączne wydatki na renty, emerytury i zaopatrzenia, wzrastały: w 1927/28 do 243.8 milionów zł, w 1928/29 do 279.4 milionów zł, a w 1929/30 do 306.3 milionów zł, czyli o 25%, stanowiąc blisko 10% wydatków budżetowych. Wzrost tych wydatków dotyczy jednakowoż przedewszystkiem emerytur, które wzrosły w 1929/30 w porównaniu z 1928/29 r. z 122,2 miliona na 150.6 miliona zł. czyli o 22%, podczas gdy równocześnie renty inwalidzkie zmniejszyły się o 1 milion.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#MarcinSzarski">Ten stały i silny wzrost budżetu emerytur jest przedmiotem krytyki publicznej, kulminującej w zarzucie tworzenia przez Rząd zastępu t. zw. młodych emerytów, szczególnie wojskowych. Tablica, wydrukowana w mojem sprawozdaniu, której cyfr tutaj nie będę przytaczać, wykazuje jednakowoż, że wyjąwszy rok 1926, w ostatnich latach emerytowano stosunkowo mniej oficerów poniżej 45 lat wieku, a więc t. zw. młodych emerytów, aniżeli to się działo w latach 1923–1925. Wzrost emerytur stoi także w związku z podwyżką uposażeń o 10–15%.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#MarcinSzarski">Co się zaś tyczy emerytur cywilnych, to w latach 1923–1925 emerytowano 7.444 osoby, w 1926 r. — 2.744 osoby, między latami 1927 a 1929–9.090 osób, co oznacza wprawdzie 20% zwiększenie przeniesień w stan spoczynku, ale należy zwrócić uwagę na to, że ze względu na bliskie wygaśnięcie art. 116 ustawy z 17 lutego 1922 roku o państwowej służbie cywilnej, dotyczącego usuwalności urzędników, musiano zawczasu emerytować tych urzędników, którzy się nie nadawali do służby.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#MarcinSzarski">Głównej przyczyny wzrostu budżetu emerytur szukać należy jednak w wadliwości ustawy emerytalnej, w przywilejach urzędników państw zaborczych, czego dowodem, że chociaż liczba emerytów od roku 1924 do 1930 wzrosła tylko o 50%, to wydatki na jednego emeryta w przecięciu wzrosły o 250%. Niedostateczność składki emerytalnej, wynoszącej tylko 3%, podczas gdy w ubezpieczeniach pracowników umysłowych wynosi 4–6%, a w Czechosłowacji i we Francji także 6%, przyczynia się także do wzrostu tego budżetu. Również różne postanowienia, które nie ograniczają emerytów na wypadek, jeżeli emeryci zajmują stanowiska podczas emerytury do wysokości takiej, któraby odpowiadała emeryturze, obliczonej na podstawie poborów jego podczas służby czynnej, jak również nieograniczenie emerytów, zajmujących dobrze płatne stanowiska, jest także jednym z powodów powiększenia się budżetu emerytur. Przedewszystkiem jednak, jak wspomniałem, przyczyną tego wzrostu jest wadliwość ustawy emerytalnej, której reforma, jak wiadomo, jest zawieszona. Wytyczne tej reformy zawarte są w projekcie, przedłożonym przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#MarcinSzarski">Odnośnie do samego budżetu emerytur, ograniczę się tylko do wzmianki, że preliminowano 121.400.000 złotych, t. j. około 10 milj. więcej niż w budżecie zeszłorocznym. Jednak i ta kwota okazała się za niska, tak, że Sejm podwyższył ją znowu o dalsze 10 milj., z czego 7 milj. przypada na emerytury cywilne, a 3 milj. na emerytury wojskowe. W ten sposób emerytury cywilne wynoszą w uchwalonym przez Sejm budżecie zamiast 84,4 milj. — 91.4 milj., a wojskowe zamiast 33 milj. — 36 milj. Wreszcie nadmienić należy, że w porównaniu do budżetu zeszłorocznego kredyt na zaopatrzenie osób szczególnie zasłużonych oraz na zaopatrzenie, nie oparte na innych tytułach prawnych, i zapomogi, t. zw. dary z łaski, podwyższony został o 500.000 złotych, a więc z 1.250.000 zł na 1.750.000 zł, albowiem podania z tego tytułu nie załatwione zalegają w ministerstwie od szeregu lat. Co się tyczy dochodów w tej części budżetu, to na nie skłaniają się tylko opłaty emerytalne, które preliminowane są w tym roku niżej aniżeli w roku zeszłym, a to wskutek zniesienia opłat emerytalnych od emerytur wojskowych i cywilnych.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#MarcinSzarski">Przechodzę do budżetu Rent inwalidzkich i pensyj; kredyt ten preliminuje się na 163.500.000 zł, t. j. wyżej tylko o 230.000 zł, niż w budżecie zeszłorocznym, przyczem zwyżka ta właściwie dotyczy tylko pensyj kawalerów orderu Virtuti militari. Kredyt na renty inwalidzkie i pensje stanowi 5,6% wydatków budżetowych, ale mimo tę jego wysokość, zaopatrzenie inwalidów wojennych jest zupełnie niedostateczne, gdyż wysokość rent inwalidzkich, określona jeszcze w roku 1921 w walucie markowej, nie została przewalutowana na walutę złotową i wysokość tych rent nie jest właściwie do dziś dnia ściśle ustalona. Najbardziej pilna była sprawa dodatku dla inwalidów ciężko poszkodowanych, którą Sejm uregulował w ten sposób, że wyodrębnił ten dodatek w nowy osobny paragraf działu 1, który utworzył bez podwyższenia ogólnej sumy kredytu, a to przez zmniejszenia wydatków w innych paragrafach.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#MarcinSzarski">Odnośnie do innych punktów tego budżetu nie mam nic do zauważenia.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#MarcinSzarski">Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła oba budżety w brzmieniu uchwalonem przez Sejm bez zmian, i ja też ośmielam się postawić wniosek:</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senat raczy uchwalić część budżetu 18 — Emerytury i zaopatrzenia, oraz część 19 — Renty inwalidzkie i pensje, w brzmieniu sejmowem bez zmian.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#MarcinSzarski">Przystępuję wreszcie do referowania części 20 budżetu — Długi Państwowe.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#MarcinSzarski">Stan wszystkich długów państwowych w roku 1924 wyniósł 1.700.000.000 zł, a 31 listopada 1930 r. wynosił 4.454.000.000 zł, przyczem rozkładał się on w roku ostatnim w 5,6% na długi wewnętrzne, a 94,4% na długi zagraniczne. Dług cały wzrósł w porównaniu z rokiem 1926 o 26,4%; wydatki zaś na obsługę długów państwowych wynosiły jeszcze w roku 1926–149.500.000 zł, podczas, gdy w roku 1930 wynosiły 296.800.000, a preliminowane zostały przez Sejm na 315 milionów.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#MarcinSzarski">Mimo silnego wzrostu zadłużenia i wynikłego stąd wzrostu wydatków na obsługę długów państwowych, stan naszego obdłużenia jest bezwzględnie skromny. Dowodzi tego tabela, wydrukowana w sprawozdaniu drukowanem, z której wynika, że na głowę ludności dług państwowy wynosił naprzykład w Anglii 7.216 zł, we Francji 4 062, we Włoszech 1 058, w Niemczech 297, a w Polsce 149 zł. Zatem stan, zadłużenia Państwa jest w Polsce najniższy.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#MarcinSzarski">Jeszcze wyraźniej, jaskrawiej wynika to, jeżeli porównamy naprzykład stan długów państwowych z ogólnemi wydatkami rocznemi budżetu. Otóż okazuje się, że dług państwowy jest we Francji ponad 10 razy, w Anglii 9 razy, we Włoszech 5 razy, w Czechosłowacji 3 razy, a w Polsce tylko o niecałe 3/4 wyższy niż wynoszą wszystkie łącznie wydatki budżetowe Państwa w ciągu roku. Chociaż przyczyną wysokiego zadłużenia Anglii i Francji są długi wojenne, jednakowoż z przeciwstawienia tych cyfr wynika, o ile łatwiej znoszone są wydatki budżetowe tam, gdzie jest możność szerszego korzystania z kredytów. Oczywiście mam tu na uwadze tylko wydatki inwestycyjne, to jest wkłady, dające trwały dochód, starczący na obsługę długów, a nie wydatki bieżące konsumcyjne, które pokryte być winny z bieżących dochodów. Jeżeli wydatki bieżące pokrywa się kredytem, to przerzuca się cały ciężar wydatków wysoce niesprawiedliwie na przyszłe pokolenie, atoli również niesprawiedliwe jest pokrywanie inwestycyj z bieżących dochodów, gdyż wtedy zwalnia się przyszłe pokolenia od ciężarów, które słusznie je ponosić powinne, gdyż korzyści z tych wydatków one czerpać będą, a przerzuca się je na żyjące pokolenia.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#MarcinSzarski">Z punktu widzenia kredytu państwowego scharakteryzował trafnie tę kwestię jeden z wielkich ekonomistów niemieckich, mówiąc, że państwo bez długów albo nic nie robi dla przyszłości, albo zawiele wymaga od teraźniejszości. To ostatnie zdanie możnaby zastosować do Polski. Wprawdzie niski stan naszego zadłużenia tłomaczy się trudnościami, które napotykaliśmy przy zaciąganiu pożyczek, atoli powodów tego stanu rzeczy do pewnego stopnia szukać też należy w awersji do korzystania z kredytu, wynikłej raz z obawy przed jego ciężkiemi warunkami, a drugi raz z niechęci korzystania z kredytu zagranicznego. Skrupuły te są usprawiedliwione o tyle, o ile mają na celu ochronę państwa przed kredytem niszczącym, o ile zaś idzie o kredyt zdrowy, t. j. udzielony pod warunkami, odpowiadającemi i stanowi rynku pieniężnego i sprawiedliwej ocenie kredytowej dłużnika, są niesłuszne. Historia naszego długu publicznego wykazuje wprawdzie, żeśmy zaciągali pożyczki niezdrowe, ale naogół nasze pożyczki zagraniczne ostatnich lat były racjonalne i korzystne. Jeżeli zaś niektóre sfery czują prawdziwy wstręt do pożyczek zagranicznych wogóle, to pominąwszy fakt, że nie jesteśmy w stanie gospodarczo podnieść się, czerpiąc na to środki tylko z własnych oszczędności, nie wolno nam zapominać, że nie jesteśmy i nie możemy być państwem wierzycielskiem, a jako kraj dłużniczy. jesteśmy zmuszeni wyrównywać nasze bierne saldo wymiany kapitałów z zagranicą za pomocą kredytów zagranicznych, oczywiście na zdrowych warunkach. W powolnym wzroście naszego długu zagranicznego, przy równoczesnem choćby dalszem polepszeniu jego warunków, upatrywać należy zdrowy objaw gospodarczy naszej polityki kredytowej. Gospodarka ta w tym roku ma do zanotowania kilka korzystnych tranzakcyj, o których wspomniałem, referując Ministerstwo Skarbu. Wszystkie te układy, zawarte w dziedzinie pożyczek, zagranicznych, jakoteż ostatnio zaciągnięta pożyczka zapałczana, wymagały pewnej zasadniczej zmiany w układzie preliminarza części 29. To też ogólna suma wydatków na długi państwowe preliminowana była przez Rząd na 293,2 miliona, w czem na długi wewnętrzne 54,8, na długi zagraniczne 235,6 milionów, a została podwyższona przez Sejm na 315 milionów, czyli o 21,8 milionów: na długi wewnętrzne 52,8 a na długi zagraniczne 259,4.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#MarcinSzarski">Wreszcie nadmienić należy, że kwoty wymienione tu nie wyczerpują całych ciężarów, połączonych z amortyzacją i oprocentowaniem długów państwowych. Mamy bowiem takie kredyty, których obsługa nie figuruje w tym dziale budżetu, a mianowicie są to długi jak: 10% pożyczka kolejowa, 8% pożyczka dolarowa, obie figurujące w budżecie Ministerstwa Komunikacji w dziale przedsiębiorstw — Polskie Koleje Państwowe, jakoteż obsługa 7% pożyczki włoskiej, która figuruje w budżecie Monopolu Tytoniowego.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#MarcinSzarski">Oczywiście, że Komisja Skarbowo-Budżetowa nie mogła przeprowadzić żadnych zmian w tym dziale 20 i przyjęła go w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm. Podobny wniosek ośmielam się postawić Wysokiemu Senatowi z prośbą o uchwalenie tej części budżetu bez zamian, w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Zaczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! W toku dyskusji budżetowej i w Sejmie i w tej Wysokiej Izbie szczególnie zastanawiano się nad wysokością naszego budżetu i jego realnością na tle panującego, niezwykle ostrego kryzysu ekonomicznego. W rezultacie przeważyła opinia, że budżet ten, mający w sobie element elastyczności w tem znaczeniu, iż może być zmniejszany drogą miesięcznych budżetów, ustalanych przez Ministra Skarbu i przy uwzględnieniu zniżkowej tendencji cen, drogą skasowania, względnie zmniejszenia 15% dodatku do płac funkcjonariuszów państwowych, w rękach tak ostrożnego sternika naszych finansów, jakim jest nasz obecny Minister Skarbu, wykonany będzie bezdeficytowo, że więc z tej strony nie zagraża stałości naszej waluty, a więc fundamentowi gospodarki narodowej niebezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#KazimierzZaczek">Mimo to jednak i w Rządzie i w Izbach i w ekonomicznie myślącej opinii publicznej panuje przeświadczenie, że budżet jest napięty i że zwłaszcza całokształt obciążenia ludności z tytułu świadczeń prawno-publicznych, a więc suma budżetu państwowego, budżetów samorządowych i ubezpieczeń społecznych jest zbyt wysoka, nie stoi w należytej proporcji do dochodu społecznego w Polsce. Zdaje się nie ulegać wątpliwości twierdzenie, że kwota, jaka pozostaje gospodarstwom prywatnym, po zaspokojeniu świadczeń na rzecz przymusowych związków prawno-publicznych, jest zbyt mała, aby umożliwiła kapitalizację prywatną w poważniejszem tego słowa znaczeniu. Jest to problem nadzwyczajnej doniosłości w kraju, tak niebywale ubogim w kapitały jak Polska. Okoliczność ta uniemożliwia bowiem gospodarstwu narodowemu Polski dopędzenie w tej dziedzinie innych narodów, które w szeregu dziesiątków, czy setek lat, pomyślniejszych od naszych warunków politycznych i ekonomicznych, zdołały nagromadzić kapitały prywatne, pozwalające tym społeczeństwom na podniesienie się na wyższy poziom dobrobytu i przetrwanie czasowego, najcięższego chociażby kryzysu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#KazimierzZaczek">Wprawdzie podnosiły się głosy, że wysoki budżet przez danie możności Państwu i samorządom wykonywania robót inwestycyjnych na większą skalę stwarza warunki do tak zwanych społecznych oszczędności przymusowych w rozumieniu tworzenia publicznych, zwłaszcza państwowych dóbr i warsztatów produkcyjnych, jednak te etatystyczne surogaty w ustroju kapitalistycznym ze zbyt ostrą i słuszną spotkały się krytyką. Nie mogą one zastąpić kapitalizacji prywatnej, a tem mniej powstawać i rozrastać się jej kosztem. Zresztą nasz budżet ma tak wybitnie charakter konsumcyjny, tak mało w nim miejsca na akcję inwestycyjną, że nawet ta zastępcza, gospodarczo mniej wskazana, akumulacja kapitałów produkcyjnych w rękach Państwa nie może dopomóc rozwojowi życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#KazimierzZaczek">W tym stanie rzeczy sprawa zredukowania budżetów publicznych staje się kwestią doniosłą i pod kątem widzenia konieczności umożliwienia kapitalizacji prywatnej nie cierpiącą zwłoki. Jest ku temu dziś czas najodpowiedniejszy. Dziś, to znaczy w chwili uchwalania budżetu przez Izby Ustawodawcze. Bo w naszych warunkach, w których przeważająca część budżetu jest opancerzona ustawami specjalnemi, gdzie budżet jest właściwie sztywną rejestracją cyfrową nakazów, zawartych w ustawach, właściwy czas na istotne, racjonalne redukcje budżetowi jest właśnie teraz, gdy do sporządzenia nowej rejestracji, nowego obrazu dochodów i wydatków państwowych, jako emanacji obowiązujących ustaw, pozostaje jeszcze cały rok czasu.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#KazimierzZaczek">Ten dostatecznie długi okres musi być wykorzystany do gruntownego zrewidowania rozmiarów działalności Państwa, oczywiście w kierunku ich zmniejszenia. Musi to być akcja planowa, obejmująca jednocześnie budżet Państwa, sprawy budżetowe samorządów i sprawy ustaw socjalnych, akcja skoncentrowana i wszechstronna, któraby z żelazną konsekwencją powstrzymała i cofnęła lawinę, gniotącą nasze anemiczne życie gospodarcze i zachwianą rentowność prywatnych warsztatów produkcji.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#KazimierzZaczek">Tę akcję uważam również za konieczną działalność przygotowawczą dla właściwej sanacji spraw podatkowych, gdyż tylko uprzednie uprzątnięcie terenu w dziedzinie wydatków państwowych, samorządowych i socjalnych umożliwi i złagodzenie dzisiejszych jaskrawości na polu praktyk wymiarowych i — co ważniejsze — stworzy dla Ministra Skarbu warunki dla przeprowadzenia gruntownej reformy ustawodawstwa podatkowego.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#KazimierzZaczek">Pozwolę sobie przypomnieć, że sprawa, o której mówię, sprawa umniejszenia zakresu działalności Państwa i rewizji ustaw, powodujących nadmierne wydatkowanie ze Skarbu, wielokrotnie przed laty była przedmiotem poważnych studiów. Już w roku 1923 na konferencji byłych ministrów skarbu, odbytej u ówczesnego Prezydenta Rzeczypospolitej St. Wojciechowskiego, szczegółowo opracowany program w tym kierunku znalazł zupełną aprobatę. Wykonanie oczywiście zawiodło. Bo jakiejkolwiek nowelizacji rozbujałego ustawodawstwa, nakładającego na Państwo, na życie gospodarcze nadmierne ciężary, stanęły na przeszkodzie wszechwładne w Sejmach względy demagogicznej natury.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#KazimierzZaczek">Dziś jest inaczej. Mamy Rząd, który zdobywa się na obiektywizm w polityce i w poczynaniach gospodarczych, mamy większość parlamentarną, na której ciąży obowiązek usunięcia balastu ustaw, krępujących w swych finansowych konsekwencjach rozwój sił żywotnych społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#KazimierzZaczek">Zdaję sobie sprawę z trudności opracowania takiego programu oszczędnościowego, z trudności jego wykonania. Niewątpliwie usłyszę zdanie, że zasadnicza reforma podatkowa uzależniona jest od ścisłego podziału źródeł dochodowych między Państwo a samorząd, a to zależne jest od stworzenia samorządu wojewódzkiego, na co znów nie czas jeszcze ze względów politycznych i gospodarczych. Z pewnością spotkam się dalej z twierdzeniem, że reforma i usprawnienie administracji jest już przedmiotem opracowania specjalnej komisji, że więc trzeba doczekać się jej wyników.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#KazimierzZaczek">Zapewne są to zastrzeżenia nie pozbawione słuszności, Ale nie trzeba od koniecznego programu oszczędnościowego wymagać, aby był zaraz i w szczegółach doskonały, wyczerpujący. Już w dzisiejszym stanie rzeczy jest dużo do zrobienia i wiele jest materii pierwszorzędnej doniosłości, nadających się do opracowania i ustawodawczego załatwienia.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#KazimierzZaczek">Jasną jest rzeczą, że Minister Skarbu musi być ośrodkiem tak pojętej, bardzo szeroko nakreślonej akcji oszczędnościowej. Mam jednak pewne wątpliwości, czy aparat administracyjny Ministerstwa Skarbu, tak zresztą doskonały, dysponujący tak znacznym szeregiem sił fachowo pierwszorzędnych i służbie oddanych, jest w organizacji swej dostateczny do opracowania zadania tak wszechstronnego, a zarazem w istocie swej sezonowego.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#KazimierzZaczek">Nasuwa się przeto myśl powołania do życia komisarza oszczędnościowego, jako instytucji przejściowej, któraby, mając zapewniony sobie wgląd w całokształt związanych z budżetem i z świadczeniami publicznemi spraw państwowych, samorządowych i socjalnych, opracowała dla Ministra Skarbu w ścisłym kontakcie z władzami państwowemi i posługując się w razie potrzeby opiniami organizacyj gospodarczych, realny program rewizji podstaw prawnych i faktycznych budżetów publicznych, pod kątem widzenia odciążenia gospodarstwa narodowego. Pewne doświadczenia, które mam w służbie państwowej, a zarazem zetknięcia się w ostatnich latach z pracą organizacyj gospodarczych, wzbudzają we mnie przekonanie, że działalność tak pojętego organu przejściowego, przy rządzie silnym i posiadającym większość w parlamencie, mogłaby wydać bardzo pożyteczne wyniki.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#KazimierzZaczek">Łączy się ta sprawa ściśle z podnoszoną już niejednokrotnie kwestią zasadniczej wagi, którą również uważam za doniosłą z punktu widzenia zmniejszenia ciężarów publicznych, mianowicie z kwestią nadzoru nad budżetami samorządów. Dotychczasowy stan rzeczy oddaje de facto kontrolę nad budżetami samorządowemi Ministrowi Spraw Wewnętrznych, który znów przelewa swe uprawnienia na wojewodów i starostów. Te organy z istoty rzeczy dbają przedewszystkiem o rozwój samorządów, o rozbudowę instytucyj autonomicznych, przez co nierzadko powstaje kolizja między polityką oszczędnościową Ministra Skarbu a rozrostem budżetów samorządowych, których tempo rozwoju jest nierównie szybsze od wzrostu budżetu państwowego. Podkreślić należy, że źródła dochodowe samorządów, zwłaszcza powiatowych, opierają się głównie na daninach bezpośrednich, a więc są tem dotkliwsze, wobec niedostatku kapitałów obrotowych u obciążonych gospodarstw. Zmianę stanu prawnego i faktycznego w tej dziedzinie, przez oddanie Ministrowi Skarbu i jego organom w Izbach Skarbowych jak najdalej idącej ingerencji w stosunku do układania, a także, i może przedewszystkiem, wykonania budżetów samorządowych — uważam za jedno z istotnych ogniw akcji uzdrowienia finansów samorządowych.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#KazimierzZaczek">Także trzecia, obok ciężarów państwowych i samorządowych, dziedzina świadczeń przymusowych prawno-publicznych, kwestia ciężarów socjalnych wchodziłaby w skład ogólny ze zmianą ustaw połączonej akcji oszczędnościowej. W ostatnich dniach wniesiony został w Sejmie wniosek, mający na celu wprowadzenie ubezpieczeń robotniczych na starość, Uznając potrzebę wypełnienia tej luki w naszem ustawodawstwie socjalnem, uważam, zgodnie zresztą z intencjami wnioskodawców, że sprawa ta winna być wprowadzona łącznie ze scalaniem i reformą ubezpieczeń społecznych, i to z takim elektem, aby przez wprowadzenie tego nowego ubezpieczenia nie tylko nie nastąpiło dalsze pogłębienie ciężarów, obciążających produkcję, ale raczej ich zracjonalizowanie i złagodzenie. Domaga się tego nie tylko wysunięta przezemnie na wstępie potrzeba umożliwienia kapitalizacji prywatnej, ale postulat sprawiedliwości społeczno-gospodarczej, która nie mogłaby dopuścić do tego, aby przez zwiększenie globalnej sumy świadczeń ubezpieczeniowych nastąpiło podrożenie produkcji przemysłowej, co znów odbiłoby się na — ⅔ naszej ludności, na ludności rolniczej, z urządzeń socjalnych naogół nie korzystającej.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#KazimierzZaczek">Sprawy budżetów samorządowych i ubezpieczeń społecznych nie wyczerpują oczywiście akcji oszczędnościowej na szeroką skalę. Budżet państwowy daje dla tej akcji niewątpliwie bardzo szerokie pole, a dyskusja na Komisji Skarbowo-Budżetowej i na plenum Wysokiej Izby podkreśliła szereg w tej dziedzinie tematów, wymagających bardzo poważnego przemyślenia pod kątem widzenia zahamowania wzrostu budżetu państwowego. I tak naprzykład: W zakresie Ministerstwa Oświaty niewątpliwie wszyscy musimy zadać sobie pytanie, jak z biegiem lat przy naszym wzroście ludności przedstawiać się będą wydatki w dziedzinie szkolnictwa powszechnego przy obecnem ustawowem, automatycznem posuwaniu się w szczeblach uposażenia 70.000 nauczycieli szkół powszechnych. W zakresie Ministerstwa Sprawiedliwości przypominam sobotnie przemówienie senatora Ohanowicza, który w sposób tak przekonywujący podkreślił możliwości ograniczenia ingerencji i instancji sądów, stwarzając przez to daleko idące możliwości oszczędnościowe, także i w tej dziedzinie działalności państwowej. Że bardzo wiele jest na tem polu do zrobienia w przedsiębiorstwach państwowych, o tem przekonywa nas sprawozdanie s. Karłowskiego, który nawet postawił rezolucję o powołanie komisji, mającej na celu głębsze wejrzenie w gospodarkę tych przedsiębiorstw pod kątem widzenia odciążenia budżetu państwowego również i na tem polu.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#KazimierzZaczek">Najobfitszy, całokształt dla sprawy oszczędnościowej zawierający, materiał, zawierają jednak uwagi Najwyższej Izby Kontroli o wykonaniu budżetu. Przed kilku dniami doręczono nam ogromny tom, obejmujący na blisko 1.500 stronach dużego formatu spostrzeżenia tego obiektywnego, fachowego, poza rządem stojącego czynnika, jak wygląda nie przewidywany, lecz zrealizowany okres budżetowy na rok 1928/29. Jest rzeczą zrozumiałą, że parlament nie jest w stanie zgłębić i przestudiować tego operatu tak, jak na to zasługuje, ani Ministerstwo Skarbu, departament budżetowy, nie może tego uczynić w nawale spraw bieżących. Zaś ministerstwa poszczególne w zrozumiałem dążeniu do osiągnięcia swych celów resortowych z pewnością, i trudno im to brać za złe, do rygorystycznego przepracowywania problemu oszczędnościowego mniej są skłonne.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#KazimierzZaczek">Dla organu zaś, któryby miał za zadanie planowe zrewidowanie całokształtu działalności państwowej pod kątem widzenia zmniejszenia budżetu i odciążenia gospodarstwa narodowego, byłby to materiał orientacyjny pierwszorzędnej doniosłości.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#KazimierzZaczek">Kończąc wyrażam głębokie przeświadczenie, że wdrożenie i konsekwentne realizowanie przez Rząd programu oszczędnościowego w pierwszym rzędzie drogą nowelizacji ustaw, uchwalonych przez poprzednie Sejmy, nie liczące się z siłami gospodarczemi społeczeństwa, programu, obejmującego równolegle całokształt dziedzin obciążenia społecznego z tytułu budżetu państwowego, obciążenia na rzecz samorządów i ubezpieczeń socjalnych, programu będącego realną podstawą i wstępnym warunkiem zdrowej reformy podatkowej, będzie miało poważne znaczenie psychiczne dla społeczeństwa, które w dzisiejszej ciężkiej, z wielu stron za beznadziejną uważanej, sytuacji gospodarczej akcję tę, wdrożoną przez Rząd silny i świadomy celu, uważać będzie za realny, na własnych siłach oparty, środek wydobycia się z matni obecnego kryzysu ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Gross.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#DanielBernardGross">Wysoki Senacie! Budżet i gospodarstwo krajowe są ściśle ze sobą związane. Nie można ocenić budżetu bez trafnej oceny gospodarstwa krajowego. Referent w swojem pisemnem sprawozdaniu dokładnie się oceną gospodarstwa krajowego i wpływem na budżet zajmuje i dlatego ja też chcę dać ocenę polityki gospodarczej i jej wpływu na nasz budżet.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#DanielBernardGross">Już mój poprzednik, p. senator Zaczek, podkreślił, że znajdujemy się w okresie dotychczas niepraktykowanym, w okresie zupełnie nowym, gdzie chodzi o matnię kryzysu, z której mamy się wydobyć, gdzie się mówi o tem, czy ten kryzys jest koniunkturalny, czy ustrojowy. Znajdujemy się w przełomowym czasie i dlatego też tembardziej należy się przyjrzeć i rozważyć, kto ma rację? Czy referent i poprzedni mówca, którzy uważają ten kryzys za przejściowy, czy też ja, który uważam, że ustrój jest chory, wobec czego i budżet nasz nie może być zdrowy.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#DanielBernardGross">Ja uważam tedy budżet nasz za budżet chory. Choroba polega na tem, że Państwo musi sobie odmawiać rzeczy koniecznych i niezbędnych, a z drugiej strony, podwyższając dochody, obarcza z powodu wysokich stawek i różnych nowych podatków niesłychanie dotkliwie podatnika. Budżet będzie wtedy dopiero zdrowy, jeżeli przy niskich stawkach potrafimy pokryć potrzebne wydatki, a nas na to stać, co jest widoczne, jeżeli weźmiemy pod uwagę nie pieniądze, lecz znajdujące się w kraju produkty, które są w kraju magazynowane i czekają na odbiorców.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#DanielBernardGross">Równowaga budżetu, której doniosłość się ciągle podkreśla, nie wystarcza i nie jest cnotą, jeżeli budżet choć zrównoważony nie pokrywa potrzebnych wydatków lub zanadto obarcza podatników. Dzisiejsze potrzeby Państwa, tak rzeczowe, jak i osobowe, wymagają bogatego budżetu. To jest chyba niesporne, Biorąc sprawę realnie, musimy skonstatować, że Państwo domaga się pieniędzy tylko na to, by z produktów w kraju wytwarzanych wziąć znaczną część na swoje potrzeby administracyjne, a nadto na zbiorowe cele dla ludności, t. j. na cele inwestycyjne i roboty publiczne. Krajowe warsztaty pracy, choć w rękach prywatnych, mogą i chcą dać potrzebne produkty Państwu; domagają się jedynie asygnat pieniężnych, by mogły przy ich pomocy brać produkty z warsztatów krajowych celem ponownego wytwarzania i konsumcji indywidualnej. Krajowe warsztaty pracy domagają się tedy pieniędzy krajowych, jako środków obrotowych czyli dystrybucyjnych, t. j. rozdzielczych. Niestety, wyłączne prawo emisyjne tych środków obrotowych z kursem przymusowym wydzierżawione zostało przez Państwo prywatnemu bankowi akcyjnemu, znajdującemu się w rękach wielkich kapitalistów, a bank ten wydaje te środki obrotowe w formie biletów czyli banknotów, tylko w drodze krótkoterminowego kredytu.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#DanielBernardGross">Ponieważ bilet ten czyli banknot idzie na rynek światowy, czyli do różnych krajów, gdzie nasza władza państwowa nie sięga, tedy zagraniczny odbiorca biletu, chcąc we własnym kraju dalej wytwarzać i konsumować, musi domagać się Wykupu tego biletu od obcego banku emisyjnego, czyli wymiany na własną walutę. Jeżeli więc w ręce zagranicznego dostawcy dostał się nasz banknot złotowy, to Bank Polski musi na jego żądanie swój banknot wykupić wedle kursu w złocie, dając za to albo złoto, albo walutę obcokrajową. Inaczej nastąpi dewaluacja, czyli spadek kursu naszego banknotu. Na ten cel Bank Polski musi utrzymywać t. zw. podkład bądź w złocie, bądź w obcych walutach. Niestety, przy otwartym rynku światowym Bank Polski musi wykupić banknot złotowy i wymienić na obcą walutę także i wtedy, jeżeli ten banknot przedłoży nie zagraniczny, lecz krajowy dostawca. Wskutek tego Bank Polski zmuszony jest utrzymywać podkład w złocie. Względnie w obcych walutach, dla wszystkich swoich biletów, choćby one obracały się w znacznej części wewnątrz własnego kraju. Ta ostatnia okoliczność uniemożliwia Bankowi Polskiemu Wydawanie na wewnątrz tyle środków obiegowych, ile wymaga gospodarstwo krajowe, i uniemożliwia mu Wydawanie tych środków pieniężnych na cele inwestycyjne czyli w kredycie długoterminowym, choć taki kredyt, względnie pieniądz na cele inwestycyjne, jest dziś dla kraju po wojennych zniszczeniach szczególnie potrzebny.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#DanielBernardGross">Przeszkoda więc tkwi W tej okoliczności, że wewnętrzny pieniądz jest równocześnie pieniądzem na rynku światowym. Takim pieniądzem winien być tylko pełnowartościowy metal lub bilet kredytowy banku prywatnego, który go wykupuje pełnowartościowym metalem. Jeżeli niema tyle metalu, a bilet kredytowy banku prywatnego nie ma tego waloru, to tem samem merkantylizm swoje życie zakończył. Era rynku światowego się skończyła, a zaczyna się era rynku wewnętrznego, który można uruchomić przez pieniądz wewnętrzny bez potrzeby utrzymywania jakiegokolwiek podkładu.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#DanielBernardGross">Przypatrzmy się, jak to było podczas wojny. Państwo na swoje olbrzymie cele brało produkty wszelkiego rodzaju od właścicieli prywatnych warsztatów przy pomocy pieniądza wewnętrznego, bez utrzymywania podkładu. A właściciele warsztatów brali chętnie te pieniądze, bo przy ich pomocy uzyskiwali z warsztatów krajowych potrzebne produkty do dalszego wytwarzania i dla konsumcji indywidualnej. Teraz chodzi o odpowiedź na pytanie, dlaczego nie mogłoby państwo teraz podczas pokoju podejmować z kraju produktów na cele państwowo-administracyjne i inwestycyjne, to jest na cele rozbudowy kraju zniszczonego wojną. To jest sedno sprawy. Pieniądz wewnętrzny ma kurs przymusowy i moc zwalniania od wzajemnych zobowiązań. Posiadacz pieniądza uzyskał go za pracę lub towar i może wzamian dostać towar i pracę wewnątrz kraju. Dla celów wewnętrznych jest zupełnie niepotrzebne trzymanie podkładu czyto w złocie czy w obcej walucie, a to celem wykupienia banknotu od posiadacza krajowego. Dostawca krajowy może przy pomocy waluty krajowej brać z gospodarstwa krajowego towary do reprodukcji i do własnej konsumcji. Ponieważ podczas pokoju granice są otwarte, więc dla zawieszenia potrzeby wykupu banknotów wewnątrz kraju, powinno się wprowadzić zarządzenia takie, aby wewnątrz kraju można było wydać pieniądze w potrzebnej ilości. Dotąd znane są i praktykowane dwie metody, a mianowicie: ustawy dewizowe, które z dobrym skutkiem praktykowała przez długi czas Czechosłowacja, albo też monopol państwowy handlu z zagranicą, wprowadzony przez Sowiety.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#DanielBernardGross">Jedna i druga metoda nie wypuszcza biletu krajowego, jako pieniądza, na rynek światowy. Jeden i drugi system umożliwia państwu na cele administracyjne i inwestycyjne wydać potrzebną ilość pieniędzy papierowych z kursem przymusowym, bez niebezpieczeństwa dewaluacji.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#DanielBernardGross">Po wojnie wydawały państwa, a m. in. Polska, taki pieniądz, jednakowoż bez zabezpieczenia się przed dewaluacją, bo puszczały ten pieniądz na rynek światowy. Marka polska spadała, ale przecież mimo to, Państwo mogło markami wydostać produkty z gospodarstwa krajowego na cele administracyjne, jak również inwestycyjne. Tylko, że — z powodu ciągłego i niebywałego spadku i wielkich przy tem skokach, następowały trudności gospodarcze nietyle przy obrocie gotówkowym, jak przy obrocie kredytowym, bądź towarowym, bądź pieniężnym. Przyczyną tego niekorzystnego zjawiska nie było jednak wydawanie pieniędzy przez Państwo dla podjęcia produktów krajowych, lecz użycie tych pieniędzy na rynku światowym.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#DanielBernardGross">Profesor Krzyżanowski, przeciwnik wydawania pieniędzy przez państwo, triumfował i szydził, gdy marka polska spadała, co wynika z następującego ustępu w dziele „Pieniądz i Kredyt”, wydanie II, lipiec, 1922: „Jakby to było wygodnie, gdyby można bezkarnie wystawiać armie i floty, budować koleje, szkoły i fabryki, szpitale, drogi, podwyższać pensje profesorów i urzędników, nie znojnym wysiłkiem, lecz poprostu ścinaniem drzew w lesie, przerabianiem ich minimalnym kosztem na pieniądz papierowy Ludzie nie wierzą w cuda, a jednak otwarcie wierzą w możliwość urzeczywistnienia tej bajki z tysiąca i jednej nocy”.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#DanielBernardGross">Pan profesor widocznie nie spostrzegł, że tak rzeczywiście było podczas wojny, że państwo wystawiało armie i floty, budowało koleje, płaciło pensje i zasiłki dla rodzin zmobilizowanych żołnierzy przy pomocy pieniędzy, uzyskanych nie „znojnym wysiłkiem” i „bezkarnie”. Pan profesor nie odróżnia przytem jednej rzeczy, a mianowicie, że nie pieniądze zyskuje się „znojnym wysiłkiem”, ale budowanie kolei, szkół, szpitali kosztuje znój — bo pracę ludzką.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#DanielBernardGross">Ustęp odnośny kończy prof. Krzyżanowski następującem zdaniem: „Spory o prawdziwość teorii ilościowej były przeważnie równocześnie walką o politykę pieniężną państwa. Zwolennicy (tej teorii ilościowej, czyli przeciwnicy polityki pieniężnej państwa, jak np. prof. Krzyżanowski) występowali równocześnie z żądaniem uszczuplenia”.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#DanielBernardGross">Tak też zrobił Rząd pomajowy za poradą prof. Krzyżanowskiego. Tak urządzony jest nasz ustrój pieniężny, według dekretu stabilizacyjnego. I ta deflacja jest główną przyczyną, że w Polsce kryzys światowy jest szczególnie pogłębiony. Walka, o której wspomina prof. Kzyżanowski, wybuchnie z wielką siłą. Walka o prawo państwa do wydawania pieniędzy skończy się zwycięstwem państwa dla dobra całej ludności. Tak jak podczas wojny państwo mogło brać produkty krajowe na niszczenie, tak będzie mogło podczas pokoju brać produkty na rozbudowę. Państwo będzie mogło budować koleje, szkoły, szpitale, drogi, podwyższać pensję urzędników, a to nie będzie bajką z tysiąca i jednej nocy, byle tylko zastosowano celową metodę, by pieniądz wewnętrzny nie był pieniądzem światowym.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#DanielBernardGross">Jeden i drugi podany tu system czyni finansjerę międzynarodową czynnikiem zbytecznym.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#DanielBernardGross">Widzimy, że Sowiety przez ten monopol państwowy handlu za granicą kupują towary bez pośrednictwa finansjery międzynarodowej, pieniądze potrzebne uzyskują ze sprzedaży towarów. I gdyby państwa inne czy w ten, czy w inny sposób usunęły to pośrednictwo, okazałoby się, że siła finansjery międzynarodowej jest złamana. Pożyczki zagraniczne stają się wówczas zupełnie niepotrzebne na zakup towarów czyto wewnątrz kraju, czy za granicą. Szkodliwość pożyczek zagranicznych skonstatował niedawno dr Schacht, b. dyrektor Banku Rzeszy, nazywając zaciąganie ich wielką lekkomyślnością. Niedawno dr Schacht przyjechał z Ameryki i w jakimś wywiadzie prasowym w Sztokholmie wypowiedział zapatrywanie, że Niemcy nie powinne zaciągać pożyczek zagranicznych, bo to jest lekkomyślność.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#DanielBernardGross">Przez stosowanie metod wyszczególnionych zaistnieje bezpośredni kontakt między produkcją jednego a drugiego kraju. Jest nieprawdą, że cały świat jest jednostką gospodarczą, że jest ze sobą związany itd., natomiast prawdą jest, że gospodarstwo w obrębie granic państwa jest taką jednostką. Zależność gospodarcza jednego kraju od drugiego jest mała i tylko towarowa. Chodzi o uzupełnienie braków w towarach, jeżeli kraj nie ma samowystarczalności. Natomiast W obrębie kraju — z powodu rozbicia warsztatów pracy i ogromnej ilości ludzi bez warsztatów — istnieje ogromna zależność jednostek, już ze względu na swoje osobiste potrzeby konsumcyjne. Właściciel kopalni, czy fabryki sukna nie mógłby istnieć fizycznie bez zbytu własnych produktów i możności uzyskania innych. Nierentowność eksportu i trudność w uzyskaniu pożyczek zagranicznych długoterminowych wskazuje dobitnie, że ta nowa forma ustroju jest koniecznością dziejową. Natomiast wewnątrz kraju nie powinno być zmian. Fizyczne wywłaszczanie warsztatów pracy lub środków produkcji, jak to się dzieje obecnie w Rosji, jest drogą wadliwą, drogą gwałtów politycznych i gospodarczych. Środek ten jest zbyteczny, bo państwo może dostać produkta potrzebne dla siebie przy pomocy pieniądza, jak to było podczas wojny.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#DanielBernardGross">W ten sposób utworzony rynek wewnętrzny nie zna kryzysu zbytu, nie zna bezrobocia, bo jest władza centralna, która może dostosować konsumcję do produkcji. Władza ta może tak wysoko podnieść płace, by towary mogły być wykupione, może też przez skracanie czasu pracy — uniknąć bezrobocia. Skracanie czasu pracy będzie dostosowane do postępów racjonalizacji.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#DanielBernardGross">Państwo może tedy bez wywłaszczenia zabezpieczyć dobrobyt szerokim masom ludności. Natomiast „świat” nie ma takiej centralnej władzy, któraby regulowała konsumcję, stosownie do wielkości produkcji, i któraby nie dopuściła do bezrobocia przez skracanie czasu pracy, stosownie do poziomu racjonalizacji warsztatów. Dlatego przy otwartym rynku światowym muszą być kryzysy zbytu, a niema ich przy zamkniętym rynku krajowym, to jest przy chronionym rynku wewnętrznym. Stosowanie tych metod jest, według mnie, jedyną drogą do wyjścia z kryzysu, który jest kryzysem ustrojowym.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#DanielBernardGross">Na zupełnie innem stanowisku stoi referent p. sen. Szarski. Uważa on ten kryzys za koniunkturalny. Wedle słów p. referenta „przebieg teraźniejszego przesilenia nie jest, jak to się często dziś czyta, początkiem zupełnej zmiany gospodarczej struktury”. Więc p. referent wyklucza, iżby chodziło o zmianę gospodarczej struktury, ale kryzys jest, wedle p. referenta, przesileniem różniącem się od swych poprzedników tylko niebywałem napięciem, zrozumiałem zresztą zupełnie ze względu na potęgę jego przyczyny. Kryzys zbytu, według p. referenta Szarskiego, periodycznie się powtarza, tylko że teraz jest silniejszy i przewlekły.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#DanielBernardGross">Ja chcę na jedną rzecz zwrócić uwagę. Jeżeli dziś przyjdzie lekarz do człowieka chorego, to czy to jest pocieszeniem dla chorego, czy jest pociechą, i czy się zadowoli lekarz stwierdzeniem, że ta choroba przychodzi periodycznie, czy ten lekarz nie będzie wołał doszukać się przyczyny, ażeby takie, periodyczne zjawianie się choroby było wykluczone? A cóż dopiero, gdy lekarz przychodzi i konstatuje kryzys o silnem napięciu, kryzys przewlekły, o którego trwaniu nie ma pojęcia, czy wtedy lekarz nie ma badać i nie ma się starać o zmianę taką, ażeby tego kryzysu nie było? Bo co uprawnia lekarza do stwierdzenia, do przyjmowania, że ten kryzys przejdzie, jeżeli on nie zna diagnozy i nie stosuje środków leczniczych? A może ten kryzys jest katastrofalny i skończy się śmiercią?</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#DanielBernardGross">P. referent s. Szarski powiada, że to silne, niebywałe napięcie jest spowodowane specjalną potężną przyczyną. A jakaż to jest ta specjalna i potężna przyczyna? O tem mówi p. s. Szarski na wstępie swojego referatu:</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#DanielBernardGross">„Jest nią niezaprzeczenie Wojna światowa, która z gruntu naruszyła równowagę między wytwórczością a spożyciem, w kierunku podniesienia tego ostatniego do gigantycznych rozmiarów. Wojna była największym konsumentem w dziejach świata. Taki szał konsumcji wywołał oczywiście szał produkcji, która nie tylko zwiększyła się intensywnie w Europie, ale ekstensywnie w reszcie świata. Produkcja rolnicza objęła noWe obszary ziemi, a przemysłowa, modernizując się, stworzyła setki nowych warsztatów. Dopóki olbrzymi konsument, to jest wojna, pożerał wszystko i żądał coraz więcej, szło wszystko, ale gdy jego popyt ustał, sytuacja zaczęła się psuć. Pominąwszy kilka lat tuż powojennych, kiedy ogołocone z towarów składy uzupełniano gorączkowo, w następnych już latach dawała się odczuwać dysproporcja między zwiększoną ilością źródeł produkcyjnych, a zapotrzebowaniem, ściśle j mówiąc zdolnością nabywczą, albowiem zapotrzebowanie dóbr jest jeszcze tak wielkie w świecie, że i większa niż dotychczasowa produkcja znalazłaby odrazu odbiorców, oczywiście gdyby producenci oddawali ją bezpłatnie”.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#DanielBernardGross">P. referent Szarski przyznaje, że i ta obecna nadzwyczaj wielka produkcja znalazłaby odbiorców, gdyby się znalazł taki konsument, któryby miał pieniądze. Innemi słowy p. referent twierdzi: podczas Wojny nie było kryzysu zbytu, bo był olbrzym konsument — państwo, a teraz jest kryzys zbytu, bo niema tego konsumenta. Wprawdzie są odbiorcy, ale producenci nie chcą dawać bezpłatnie. Jeżeli teraz to, co powiedział tutaj p. s. Szarski, porównam z tem, co ja powiedziałem W swoich Wywodach, to skonstatujemy, że ten olbrzym konsument istnieje także obecnie, a jest nim państwo, które może być płatnym konsumentem, jeżeli pozwolimy mu wydać pieniądze tak, jak to uczynił podczas wojny. Przecież państwo te same pieniądze, które dawało podczas wojny i które, gdy będzie wojna, da na podjęcie produktów na cele zniszczenia, te same pieniądze musi dać na cele odbudowy tak, iż to co powiedział p. s. Szarski na wstępie, uzasadnia zupełnie moje stanowisko, P. referent chcę usunąć kryzys zbytu przez podniesienie siły nabywczej u rolników. Nożyce, powiedział p. referent, są nadto rozwarte. Dosłownie sprawa wygląda tak, według referenta p. s. Szarskiego: Zamknięcie nożyc, więc usunięcie dysproporcji między cenami surowców i fabrykatów byłoby istotnym środkiem usunięcia przesilenia. Otwarte są dwie drogi: albo podwyżka cen pierwszych, albo zniżka cen ostatnich. Pierwsza droga, to jest zwyżka cen surowców, względnie płodów rolnych, nie zaprowadzi do celu, waloryzacja polityki celnej premij nie potrafi podnieść cen, a nawet czasem zahamować ich spadku. Zwrócono się tedy na drogę obniżenia cen fabrykatów. Tę drogę znamy. Rząd chciał tą drogą pójść. Ale słyszeliśmy, jakie były rezolucje na ostatniem walnem zgromadzeniu Izb Handlowo-Przemysłowych w Warszawie, które skierowane są przeciwko zastosowaniu tej drogi.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#DanielBernardGross">Rozbierając składniki kosztów produkcji, p. referent powiada, że jeden ze składników specjalnie mógłby być uwzględniony. Najbardziej możnaby obniżyć jeden składnik kosztów produkcji, a mianowicie cenę kredytu. „I w tej dziedzinie można — mówi p. s. Szarski — mówić o rozwarciu się nożyc wskutek anormalnej dysproporcji pomiędzy cenami kredytu na krótki i na długi termin. Powodem tego stanu rzeczy nie jest chyba brak kapitału, jeżeli kredyt na krótki termin jest łatwy i za bezcen go dostanie, a jednocześnie kredyt na długi termin jest bardzo drogi i bardzo trudny dla uzyskania, lecz brak chęci, względnie prawie że odraza kapitalistów, do wiązania się na długie okresy, wynikająca z ogólnego zaniku zaufania, spowodowanego anormalnością powszechnych stosunków politycznych. Że strach jest tutaj czynnikiem miarodajnym, dowodzi fakt, że podczas, gdy np. w Bazylei kredyt krótkoterminowy kosztuje od 1 do 2%, a długoterminowy od 2 do 4%, to o kilometr dalej, w Niemczech, cena ta wynosi 6 względnie 12%, ale ten wysoki procent nawet nie jest w stanie przyciągnąć kapitału tak, że wyrównanie ceny kredytu jest w tych warunkach niemożliwe”.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#DanielBernardGross">Ale co na to poradzić? Jak i kiedy możemy zmienić anormalne stosunki polityczne? Czy ludność może do tego czasu czekać? Czy tymczasem nie będzie cierpieć i ginąć?</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#DanielBernardGross">Na te pytania p. referent odpowiada, że trzeba być dobrej myśli i wytrwać. „Atoli trudno przypuszczać, mówi p. referent, by a la longue, oczywiście jeżeli polityczne zawikłania się nie zaostrzą, ta masa kapitału pieniężnego, skupiająca się wskutek słabego tempa życia gospodarczego w niektórych centrach świata, nie wywarła w końcu na cenę kredytu żadnego wpływu, względnie trwale uchylać się chciała od pracy. Dlatego wolno raczej optymistycznie zapatrywać się na rozwój stopy procentowej w przyszłości”.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#DanielBernardGross">P. referent na koniec każę się Państwu i ludności pocieszać tem, że dwa filary gospodarstwa są nienaruszone, a czyni to następującemi słowy:</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#DanielBernardGross">„W końcu niech mi wolno będzie zwrócić uwagę — mówi p. referent — na fakt, że przy zrównoważonym budżecie i zdrowym pieniądzu najgorsze przesilenie nie jest w stanie prawdziwie poderwać gospodarstwa narodowego. Wobec tego, że te dwa filary naszego gospodarczego organizmu są nienaruszone, zatem i teraźniejsze przesilenie, choć ciężkie i bolesne, nie wzruszy posad naszego gospodarstwa i nie stoczymy się, jak to prorokują niektórzy, w przepaść”.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#DanielBernardGross">Te dwa filary nie wystarczą, bo widzimy, jak nędznie mimo ich utrzymania wygląda Skarb, samorządy i ludność. Cóż z budżetu zrównoważonego, jeżeli jest nędza! Co ze zdrowej waluty, jeżeli jej wogóle niema! P. Referent mówi, że kryzys był zawsze periodyczny i przeszedł. Ten jest silniejszy, trwa dłużej, ale też przejdzie. Przy dawnych kryzysach cierpiał tylko proletariat, teraz cierpi prawie całe społeczeństwo, Państwo, ale najbardziej proletariat. Więc różnica między temi kryzysami periodycznemi przedwojennemi a obecnym kryzysem polega na tem, że obecny kryzys wciąga nie tylko część społeczeństwa, ale wciąga całe społeczeństwo, wciąga Państwo, samorządy i inne instytucje publiczne, Konieczną jest rzeczą wysnuć z tego konsekwencje, wybrać jeden lub drugi system, należy twarzą się zwrócić do rynku wewnętrznego. Przeciwnikami tego systemu, jednego i drugiego, będą tylko eksporterzy, będzie Lewiatan, będą, jak p. Wierzbicki nazywa lewiatańczyków, żubry, którzy chcą, żeby mimo nierentowności eksportu, utrzymać go ofiarami Skarbu i społeczeństwa, którzy chcą utrzymania wymienności banknotu także Wewnątrz kraju, aby z wewnętrznej konsumcji można było wyciągnąć obce waluty i kapitalizować je za granicą.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#DanielBernardGross">Egoizm ten, który jest zresztą krótkowzroczny, zabija konsumcję wewnętrzną i na tem cierpią inne przemysły. Wystarczy wspomnieć o cukrze i węglu. Ja niedawno rozmawiałem z przemysłowcem włókniarzem, który tak samo korzysta z ulg eksportowych, jak cukier i węgiel. Pytałem się, o ile, dzięki ulgom eksportowym, może on obniżyć ceny na rynku światowym. Powiada: o jednego franka. A tu przy cukrze jest obniżona cena na rynku zagranicznym o przeszło 80 złotych. Ta okoliczność, że to tak może być przy cukrze, a nie może być przy suknie, jest spowodowana tym faktem, że przemysł włókienniczy ma wewnętrzną konkurencję i nie może wewnątrz kraju cen podnosić. Albo jeżeli weźmiemy np. przemysł maszynowy, to choć wewnątrz kraju niema konkurencji, to równomiernie może on wewnątrz bardzo ceny podwyższyć, bo nie jest produktem masowym, to znaczy, że nie kupuje się maszyn tak często. Natomiast całym ciężarem na wszystkie przemysły, na całą konsumcję kładzie się przemysł ten, który jest przemysłem masowym, a który jest zorganizowany wewnątrz w kartele i koncerny, czego dowodem, że mógł wewnątrz podnieść cenę cukru na 104, dając za granicą po 21. Tak samo dzieje się z węglem. Ten egoizm trzeba pokonać. Do pokonania tego egoizmu istnieje solidaryzm społeczny wielkich sfer gospodarczych. Solidaryzm robotnika, chłopa, urzędnika, a nawet przemysłowca i kupca. Nie może należeć do tej grupy Lewiatan, jak długo trwa w swym uporze. Polityka gospodarcza Rządu musi iść w kierunku antylewiatańskim, inaczej budżet będzie coraz gorszy, krajowi grozić będzie katastrofa polityczna i gospodarcza.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#DanielBernardGross">Przed zakończeniem chciałbym jeszcze wspomnieć, że p. referent sen. Szarski, który już, zdaje się, polemizował w swoim referacie pisanym z mojemi dawniejszemi wywodami i stanowiskiem, powiedział, że wielkość obiegu nie jest tak ważna, bo z końcem 1929 r. było 1.300.000.000 w obiegu, a z końcem 1930 r. 1.500.000.000, a jednak kryzys mimo powiększenia obiegu był z końcem 1930 r. jeszcze gorszy. Jeżeli tak, to pytam poco w takim razie zaciągamy pożyczki zagraniczne, skoro się one przyczyniają do zwiększenia emisji? Nie chodzi tylko o wielkość obiegu, o wielkość sumy, która jest poza Bankiem Polskim, lecz chodzi o czynny pieniądz, chodzi o to, ile tego pieniądza spoczywa w instytucjach, a ile pracuje w gospodarstwie. Nadto należy odróżnić, czy ten pieniądz czynny jest na giełdzie i przyczynia się do sprzedaży papierów wartościowych, z czego gospodarstwo nic nie ma, czy też jest czynny w produkcji. Chodzi o to, czy ten pieniądz jest czynny krótkoterminowo w warsztatach konsumcyjnych, skąd się nie może dostać do warsztatów inwestycyjnych, czy też jest dopuszczony do warsztatów inwestycyjnych w formie długoterminowego kredytu, gdzie ma wielki promień obiegu i skąd się dostaje, ponieważ zatrudnia ludzi, do warsztatów konsumcyjnych. O te wszystkie okoliczności się rozchodzi, a nie tylko o wielkość obiegu.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#DanielBernardGross">Poprzedni mówca sen. Żaczek powiada, że musi być ustanowiony komisarz oszczędnościowy, ażeby jeszcze więcej obcinał wydatki, ażeby była jeszcze większa nędza, nędza samorządów, nędza świadczeń społecznych. A najgorzej, jeżeli dziś ktoś, kto nie ma ani słówka potępienia dla wielkich kapitalistów, dla koncernów, które przy pomocy wyciągania z konsumcji bardzo wielkich nadwyżek mogą płacić swoim dyrektorom 100 i kilkaset tysięcy rocznie, jeżeli ci, którzy nie mają słówka potępienia, nagle powiadają, że to jest ogromne obciążenie gospodarstwa, jeżeli robotnicy dostaną zabezpieczenie na starość, chociaż gdybyśmy je razem z zabezpieczeniem na wypadek choroby i nieszczęśliwego wypadku doliczyli do płacy robotnika, byłoby jeszcze bardzo mało i absolutnie nie możnaby tego nawet porównać z płacą gdzie indziej. Jeżeli ma być komisarz oszczędnościowy, to niechże on będzie w tych koncernach, które korzystają z konsumcji wewnętrznej, i tam pilnuje ażeby te płace dyrektorskie zostały zniżone. Niech ten komisarz oszczędnościowy wejdzie do Banku Polskiego i niech tam zobaczy, że czterech dyrektorów otrzymuje blisko 400.000, że dla prezesa komisarzy Banku Polskiego i dla członków Rady Banku za samą obecność na posiedzeniach jest też trzysta kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Niechże tam Wejdzie i zobaczy, czy to nie jest zadużo! A zresztą czy to nie jest paradoksalne, jeżeli wtedy, kiedy jest kryzys zbytu, kiedy chcemy, ażeby potrzebne towary podejmowano z przepełnionych magazynów, powiada się: oszczędzać i dać urzędnikom mniejsze pensje, albo jeszcze bardziej redukować. A któż weźmie produkty krajowe, chyba, że się postaramy o to, ażeby wyszły za granicę i były sprzedawane poniżej kosztów produkcji.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#DanielBernardGross">Przeciw tej polityce gospodarczej występujemy i dlatego głosować będziemy przeciw wnioskowi referenta.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Kulerski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WiktorKulerski">Wysoki Senacie! Niewątpliwą jest rzeczą, że kryzys gospodarczy w Polsce jest gwałtowniejszy, głębszy, niż w rozmaitych innych krajach. Do tego przyczyniły się oczywiście liczne bardzo powody. Nie myślę ich w tej chwili wyliczać i nad niemi zastanawiać się, zresztą krótkość czasu, przysługującego mi z kontyngentu, na to by mi nie pozwoliła. Chcę tylko stwierdzić, że pomiędzy najrozmaitszemu powodami tego kryzysu są także dwa następujące: mianowicie fakt, że spustoszenia wojenne pozostały do tej pory bez odszkodowań, powtóre dewaluacja pieniądza, mianowicie oszczędności złożonych w bankach, że ta dewaluacja i szalenie niska waloryzacja, te krzywdy nie zostały naprawione. Zabrakło więc bardzo poważnych kapitałów w obrocie gospodarki krajowej i to oczywiście także wpłynęło i wpływa na pogłębienie kryzysu gospodarczego u nas.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#WiktorKulerski">Zabrałem głos, ponieważ wniosłem rezolucję, dotyczącą tych dwóch spraw, mianowicie tych wynagrodzeń za spustoszenia wojenne, a także rezolucję, która zawiera żądanie ponownego zwaloryzowania tych prywatno-prawnych pretensyj, jak to się w innych krajach działo, gdzie nawet po dwa, po trzy razy Waloryzowano te rzeczy ponownie.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#WiktorKulerski">Proszę Panów, jeżeli chodzi o odszkodowanie za spustoszenie wojenne, to ogół obywateli tych, którzy cierpieli z powodu tego spustoszenia, miał nadzieję do tej pory, a miał zapewne prawo moralne spodziewać się tego, że Rząd polski dopilnuje, ażeby te sumy jednakże bardzo poważne wpłynęły do rąk tych, którzy zostali pokrzywdzeni przez spustoszenia wojenne. Mieli prawo się tego spodziewać, niestety, jednakże pod tym względem musiała u nich nastąpić deziluzja, bo do otrzymania tych wynagrodzeń nie doszło. A nawet Rząd, dyplomacja polska w ostatnim czasie w rozmaitych umowach z państwami zagranicznemi, a między innemi także z Niemcami w umowie z 31 października 1929, podpisanej w Warszawie, zrzekła się w imieniu swoich obywateli tych pretensyj, jakie mieli co do wynagrodzenia spustoszeń wojennych. Proszę Panów, już poprzednio dyplomacja polska nie dopilnowała tej sprawy, gdy chodziło o utworzenie albo układanie planu o odszkodowania, planu Dawesa, Niemcy uzyskały tam prawo, żeby tylko wnieść te wpłaty, które tym planem były objęte. Pretensje obywateli polskich poszły, choć nie w zapomnienie, ale na szary koniec, one nie zostały należycie uwzględnione, pozostały poza planem Dawesa, co oczywiście jest poważną krzywdą dla tych, którzy tych odszkodowań mieli prawo się spodziewać. I tu, jeżeli to się stało, czy to z powodu niedopatrzenia, czy nienależytego dopilnowania praw swoich obywateli z winy także dyplomacji, względnie Rządu polskiego, to Rząd ten i Państwo Polskie mają obowiązek same znaleźć sposób, ażeby właśnie te odszkodowania za spustoszenia wojenne wpłynęły komu należy. Właśnie tego w zgłoszonej rezolucji domagam się.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#WiktorKulerski">Podobnie było z Austrią. W stosunku do Austrii były także niedopatrzenia. Austria już w roku 1923 uzyskała moratorium, które miało trwać do roku 1943. To moratorium przy uzyskaniu nowej pożyczki przez rząd austriacki za przyczyną Ligi Narodów zostało przedłużone, Austria uzyskała dalsze moratorium do roku 1986. Tu można prawie powiedzieć: wyzbądźcie się wszelkiej nadziei. Bo jest rzeczą prawdopodobną, że za tem moratorium pójdą dalsze moratoria i tak ci, którzy cierpią z powodu nieotrzymania odszkodowań za spustoszenia wojenne, w przyszłości pozostaną też bez odszkodowań.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#WiktorKulerski">W stosunku do Rosji było położenie korzystniejsze. Tam Rząd Polski uzyskał sumę globalną, obiecaną przynajmniej, w kwocie 10 miliardów franków, jednak nie zdołano tych sum wydobyć i tu odpowiedzialność znowu spada na Rząd, względnie na Państwo; jednak te sumy, których zabrakło w obiegu gospodarstwa krajowego są bardzo poważne. Według statystyki, zdaje się, że Ministerstwa Skarbu, te sumy wynoszą, jeżeli chodzi o ziemie b. zaboru rosyjskiego 7 miliardów franków złotych, jeżeli chodzi o ziemie b. zaboru austriackiego około 3 miliardów franków, to. jest ogółem 10 miliardów franków, których zabrakło W gospodarstwie krajowem, i które oczywiście musiały z czasem wpłynąć poza innemi okolicznościami i powodami na ukształtowanie stosunków gospodarczych w kraju tak, jak je dziś widzimy. Stąd spada na Rząd Polski moralny obowiązek, żeby tym poszkodowanym w jakiejś formie odszkodowania wypłacić, znaleźć drogę, żeby istotnie te bardzo poważne sumy zaczęły znowu pracować w organizmie gospodarczym naszego kraju. Wszędzie we wszystkich innych krajach zostały te odszkodowania wypłacone częściowo lub całkowicie. Nawet takie Niemcy na tej części kraju, która w 1914 roku została zdewastowana, już w czasie wojny dały to odszkodowanie. W części odbudowano to, co zostało zniszczone. Jedynie obywatel polski zostaje bez tego i sądzę, że Rząd Polski powinien się zająć tem, żeby znaleźć drogę, żeby tę niesprawiedliwość usunąć.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#WiktorKulerski">Proszę Panów! Jeżeli chodzi o straty obywateli, spowodowane przez dewaluację pieniądza w czasie Wojny, po wojnie i w pierwszych latach niepodległości, to te straty zostały formalnie zatwierdzone, zaakceptowane przez owo znane rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z maja 1924 roku o przerachowaniu zobowiązań prywatno-prawnych. Gdyby to rozporządzenie nie było zaistniało, to ci, którzy mieli pretensje, mogliby dochodzić swoich pretensyj i uzyskaliby pełną wypłatę tych pretensyj ze strony banków, które tak kolosalnie podczas inflacji się wzbogaciły. Znam wypadki, że ludzie prywatni poczuli się w obowiązku nawet do 50% zaspokoić te pretensje prywatno-prawne. Sądzę, że tembardziej Rząd, tembardziej Państwo powinno iść tą drogą i znaleźć sposób, ażeby tę niesprawiedliwość usunąć. Według obliczeń profesora Krzyżanowskiego i prof. Humanickiego w t. zw. „Statystyce Polskiej” oszczędności przedwojenne obywateli polskich, złożone w bankach trzech zaborów wynosiły około 1.500.000.000 koron przedwojennych. Jeżeli naprzykład zastanowimy się nad wartością tych sum i jeżeli obliczymy je według ich wartości złotych w złocie, to w styczniu 1919 roku, przyjmując wartość złotego równą frankowi szwajcarskiemu, otrzymamy sumy takie na poszczególne części Polski: oszczędności byłego zaboru niemieckiego wynosiły 396.654.000 zł równych fr szw., w zaborze rosyjskim 290.880.000, a w byłym zaborze austriackim 73.000.000, coby stanowiło razem około 800.000.000 zł albo fr szw.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#WiktorKulerski">Cyfra ta oczywiście nie jest zupełnie ścisła. Dane co do zaboru austriackiego pochodzą z roku 1911, a co do zaboru rosyjskiego z 1912. W każdym razie dają one W przybliżeniu pojęcie o wielkiej stracie, którą ponieśli pilnie pracujący, oszczędzający i umieszczający zebrane oszczędności w bankach. Ta sprawa ma znaczenie pod względem państwowym bardzo poważne, wielkie. Jeżeli chodzi o przywiązanie do Państwa, o rozwój myśli państwowej, to ta sprawa kolosalnie wpłynęła na niedorozwój myśli państwowej, bo przedewszystkiem nie mogła wytworzyć przywiązania do Państwa takiego, jakiebyśmy chcieli. Proszę Panów, do dewaluacji marki polskiej, która była pierwszym znakiem obiegowym w Polsce w pierwszych latach niepodległości, przyczyniły się władze polskie, przyczynić się rząd polski. Za zdewaluowane pieniądze jednakże utrzymywano administrację, prowadzono wojnę, odbudowano pewnie zniszczone części majątku państwowego, jednem słowem z tej inflacji i z niej wynikającej dewaluacji żyło Państwo Polskie. Państwo Polskie ma więc obowiązek tych wynagrodzić, którzy ucierpieli z powodu dewaluacji, i to tembardziej, że przecież w swoim czasie na pierwszym tym znaku pieniężnym, który się pojawił w Polsce, na biletach obiegowych P. K. K. P. figurował napis następujący: „Państwo Polskie bierze na siebie odpowiedzialność za wymianę niniejszego biletu na przyszłą walutę polską według stosunku, który dla marki polskiej uchwali Sejm Ustawodawczy”. Proszę Panów, w związku z powyższym napisem, na mocy uchwały sejmowej o pełnomocnictwach dla p. Prezydenta Rzeczypospolitej, Prezydent wydał rozporządzenie, ustalające relację marki polskiej do złotego w wysokości 1.800.000. Proszę Panów, wobec tego mianowicie, że w styczniu 1919 r. jednak ten stosunek do franka szwajcarskiego był mniej więcej jedna marka i 50 f, wobec tego to zwaloryzowanie potem przez lex Zoll tych kapitałów, złożonych w bankach, na grosze — przecież było horendalną krzywdą dla tych, którzy oszczędzali. Dlatego należałoby, żeby Rząd znalazł drogę do naprawienia tej krzywdy.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#WiktorKulerski">I tutaj w rezolucji, którą złożyłem, i którą, proszę Wysoki Senat, żeby zechciał uchwalić, wzywa się Rząd, ażeby opracował w przeciągu roku plan całkowitego odszkodowania obywateli w Polsce za straty, poniesione przez dewaluację pieniądza oraz przez niską waloryzację ich oszczędności i przez straty, spowodowane w czasie wojny przez wojska rosyjskie, austriackie i niemieckie.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#WiktorKulerski">Zapytają prawdopodobnie Panowie, skąd wziąć na to środki. Trochę mógłbym wskazać na wywody p. s. Grossa, który umiał wskazać drogę dla uzyskania środków, coprawda na inne potrzeby. Ja ze swej strony uważam, że należałoby wydać pożyczkę wewnętrzną, której obligacjami częściowo można spłacić te pretensje, powstałe ze spustoszeń i przez dewaluację. Częściowo gotówką, a częściowo przez obligacje takiej pożyczki. Cośkolwiek trzeba w tym kierunku koniecznie zrobić, bo ta sprawa nie zniknie z porządku dziennego, nie zniknie z pamięci mas, które ciągle i bezustannie wracają do tych spraw i dopytują się, kiedy w tym kierunku Rząd coś zrobi.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#WiktorKulerski">Dlatego zgłaszam tę rezolucję, i prosiłbym o łaskawe rozpatrzenie jej przez Rząd, a Wysoki Senat prosiłbym, aby zechciał ją uchwalić.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Wysoki Senacie! Moment, w którym Senat przystępuje do rozpatrywania budżetu, jest istotnie momentem, który pozwala na wprowadzenie daleko idących korektyw. Układamy budżet w lecie, zgłaszamy go do Izb na 3 do 4-ch miesięcy przed wejściem w życie. Panowie ostatnią swoją debatę prowadzą w przeddzień rozpoczęcia wykonywania budżetu. Horoskopy, które tutaj można stawiać, będą niewątpliwie już słuszne w przeciągu najbliższych miesięcy następującego roku budżetowego, bo szybkich zmian w dochodach i wydatkach Skarbu niema. W tym roku specjalnie mnie cieszy, że Panowie rozpatrują budżet Ministerstwa Skarbu po wysłuchaniu referatów i sprawozdań, dotyczących wszystkich prawie innych resortów. W ten sposób, zobaczył Senat, jakie potrzeby Państwo ma przed sobą; senatorowie mogli wskazać nam dokładnie palcem, wyraźnie, gdzie mianowicie jesteśmy rozrzutni, mogli Panowie postawić odpowiednie, skonkretyzowane, zupełnie wyraźne wnioski. Sądzę, że może po przejrzeniu właśnie tak dokładnem wszystkich resortów, a tem samem większości potrzeb państwowych, dobrze jest powrócić do zagadnienia istotnego, jakie mamy przed sobą w debacie budżetowej, t. j. do zagadnienia równowagi budżetowej. Pozwolą Panowie, że nad tym tematem zatrzymam się przedewszystkiem.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Zacznę od sumy globalnej budżetu. Chciałbym bardzo, aby ta suma globalna budżetu przestała być dla społeczeństwa rzeczą obcą, chciałbym, ażeby każdy obywatel na ulicy potrafił ją rozumieć i wyciągać z niej wnioski.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">W roku zeszłym w Komisji Budżetowej Sejmu zaryzykowałem powiedzenie, że budżet netto w wysokości 2.700 milionów w wydatkach, to jest nasze minimum egzystencji, minimum, przy jakim możemy egzystować, jeżeli nie ruszać uposażeń urzędniczych. Zdaje mi się, że ta diagnoza była słuszna. W każdym razie wykonanie tegorocznego budżetu, z którego zostaje nam jeszcze kilkanaście dni, zdaje się potwierdzać, że 2.700 milionów jest istotnie kwotą minimalnych wydatków, jeżeli sprawy uposażeniowej nie wziąć na warsztat.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Rozumie się, że nie mogę Panom podać jeszcze zupełnie dokładnej cyfry wpływów i wydatków za rok bieżący, ale myślę, że z bardzo dużem przybliżeniem mogę już o tych rezultatach mówić. Otóż wpływy tegoroczne osiągną, jeżeli się nie mylę, 2.700 milionów, a wydatki tegoroczne, mimo wielkich wysiłków, które zostały zrobione, żeby je kurczyć do minimum, przekroczą 2.700 milionów, zatrzymają się prawdopodobnie na kwocie 2.750 milionów. Obecny, bieżący rok, zamkniemy więc, według wszelkiego prawdopodobieństwa, deficytem, wynoszącym około 50 milionów.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Zatem, mimo tego, że wykonanie budżetu bieżącego w wydatkach będzie prawdopodobnie o 200 milionów niższe, niż budżetu, uchwalonego w zeszłym roku przez Izby Ustawodawcze, to jednak do kwoty 2.700 milionów nie potrafiliśmy tego budżetu w wydatkach skurczyć.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Kiedy robię rachunek sumienia, kiedy zastanawiam się nad tem, czy to jest moja wina, czy też nie, to po bardzo skrupulatnem badaniu, dochodzę do wniosku, że nie; że więcej wydusić, więcej zgnieść, więcej skurczyć nie było można. Bardzo chętnie zrobię przed Panami publiczną spowiedź. Niech Panowie zobaczą, jak wygląda ta praca, jak ona wyglądać musi. Biorę więc porównanie naszego najniższego roku pod względem wydatków 1926/27 z przewidywaniem faktycznych wydatków na rok bieżący, zamkniętych po stronie dochodów prawdopodobnie sumą 2.700 milionów, a po stronie wydatków prawdopodobnie sumą 2.750 milionów.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Otóż, proszę Panów, zestawiam tu te wydatki według pewnych grup. Pierwsza grupa to wydatki osobowe, druga grupa, to długi państwowe, trzecia grupa, to bezrobocie, czwarta — wydatki na obronę, po wyłączeniu osobowych wydatków, wojskowe, piąta grupa — wszelkie pozostałe wydatki. Cóż z tego porównania wynika? Pierwsza grupa — wydatki osobowe administracji, emerytury, renty inwalidzkie i pensje kosztowały nas w roku 1926/27 razem 936.000.000 zł, w roku przyszłym będą nas kosztować 1.417.000.000. To są wydatki ustawowe, których bez zmiany zasadniczych ustaw, zmienić nie można.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Drugi wydatek, to spłata długów. W roku 1926/27 kosztowały nas długi 149.000.000, okrągło powiedzmy 150.000.000 zł. W roku obecnym będą nas kosztować 296.000.000, okrągło 300.000.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Dalej na bezrobocie wydaliśmy w roku 1926/27 53.000.000. W roku obecnym, mimo, że bezrobocie ilościowo nie jest wyższe, niż w roku 1926 — wydamy 105.000.000.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Na wojsko, poza wydatkami na uposażenie funkcjonariuszy wojskowych i oficerów, wydaliśmy wtedy 425 milj. zł, teraz 464 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Natomiast wszelkie pozostałe wydatki, w których się mieści cała reszta administracji państwowej, kosztowały nas w 1926/27 r. — 410.000.000, teraz według wszelkiego prawdopodobieństwa będą kosztować 466.000.000.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Pytam Panów, gdzie można znaleźć jeszcze istotne odciążenie budżetu. Przytoczyłem pozycję za pozycją. Na wydatkach osobowych różnica wynosi plus 480.000.000, na długach różnica wynosi plus 150.000.000, na bezrobociu plus 50.000.000, na wojsku tylko już plus 40.000.000. Na wszystkich pozostałych wydatkach jesteśmy wyżej poziomu 1926/27 roku tylko o 56 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Pan sen. Popławski był tak łaskaw, że moją pracę tegoroczną uznał za celową, prowadzącą i dającą ten wynik oszczędnościowy, o który wszystkim chodzi, był łaskaw mówić nie tylko o mnie, ale i o tym wężu oszczędnościowym, którego noszę przy sobie i o którego zdrowie Panowie, zdaje się, więcej się troszczą, aniżeli o mnie.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Otóż, jak Panowie widzą, ten wąż ma doskonały apetyt i pożera wszystko, co zdoła, tylko nie wszędzie może się dostać. Jest bezsilny tam, gdzie na drodze stoją ustawy. We wszystkich tych właśnie pozycjach wzrost jest bardzo znaczny: 480–150 — 50 milionów. A porównajmy teraz wydatki te, do których można było dostać się tam, gdzie krata ustawowa nie zamykała drogi. Z wydatków zeszłorocznych biorę pozycje najdrażliwsze, pozycje, które mnie samego bardzo bolą, gdzie jednak trzeba było też zrobić oszczędności. Biorę pozycje wydatków na wojsko. Jak one się przedstawiają? W roku bieżącym wydamy prawdopodobnie 464.000.000, w roku zeszłym wydaliśmy na to samo 570 milj. zł. Panowie widzą, jak szalony wysiłek zrobiliśmy tu w ciągu jednego roku nad skurczeniem wydatków, wysiłek, który przekracza 100 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Weźmy wszystkie pozostałe wydatki, to znaczy całą administrację poza grupami, wymienionemi na wstępie, t. j. poza uposażeniami, bezrobociem i długami. W roku bieżącym wydamy na to 464.000.000, w roku zeszłym na te same cele wydaliśmy 740.000.000. Różnica ta wyniesie w ciągu jednego roku przeszło 300 milionów zł. Jeszcze raz więc muszę powiedzieć to, co powiedziałem p. s. Głąbińskiemu wówczas, kiedy on przemawiał z tej trybuny. Nie można mówić o dalszych poważnych oszczędnościach, nie można mówić o dalszym poważnym wysiłku oszczędnościowym, jeśli się nie chcę dotykać ustawodawstwa polskiego. Ono głównie rozdęło budżet.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Ale sądzę, że poza przeszłością interesują Panów przedewszystkiem perspektywy równowagi budżetowej roku przyszłego. Tak samo szczerze, jak mówiłem z Panami o udanym, czy nieudanym moim wysiłku oszczędnościowym w roku bieżącym, tak samo szczerze będę rozumował co do utrzymania równowagi budżetowej w roku przyszłym.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Tu jedna uwaga wstępna. Budżet polski jest dość charakterystycznie zbudowany. W 2/3 opiera się na wpływach z monopoli, przedsiębiorstw państwowych; jednem słowem w 2/3 mniej więcej jest oparły na koniunkturze bieżącej, względnie, jeżeli chodzi o rok przyszły, na koniunkturze przyszłej. W 1/3 mniej więcej części, tam, gdzie chodzi o wpływy z podatków bezpośrednich zmiennych, jak podatek obrotowy i dochodowy, budżet przyszłoroczny oparty będzie na koniunkturze roku bieżącego. Ta dosyć charakterystyczna cecha budżetu dochodów naszych stwarza bardzo znaczne wahania z roku na rok. Mogli to Panowie zaobserwować chociażby z porównawczych wahnięć wpływów naszych z 1926/27/28 r. Wahnięcia pomiędzy rokiem 1926/27 a rokiem 1927/28 przekraczają pół miliarda. Otóż nie jest rzeczą wyłączoną, że dochody budżetu przyszłorocznego, budżetu, nad którym w tej chwili debatujemy, będą wyższe, aniżeli dochody tegoroczne, w tej właśnie części, która zależy od koniunktury dlatego, że ta koniunktura może istotnie odmienić się na lepsze. Natomiast jest rzeczą niewątpliwą, że ta 1/3 część wpływów, która jest oparta na koniunkturze tegorocznej na podatkach bezpośrednich, obliczonych według zysków i obrotów tego roku, ta musi dać rezultat niższy, aniżeli dała w roku bieżącym, opartym skolei na roku 1929. Jeżeli więc wziąć preliminarz budżetowy tak, jak on wychodzi z Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu i badać tam cyfry dochodowe, to teoretycznie można bronić realności każdej z tych cyfr, można bronić, bo nie jest rzeczą wyłączoną, że dadzą one w sumie przewidywany dochód. Ale przyznają, że równie dobrze można przypuszczać, że dochody wyniosą znacznie mniej, że spadek dochodów w wyniku tego, że podatki bezpośrednio będą oparte na okresie złej koniunktury, może trwać jeszcze dalej, w razie braku poprawy koniunktury dla wpływów z podatków pośrednich, z monopoli i przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Pesymiści oceniają możliwość naszych przyszłych dochodów na 2.500.000.000. Bardziej pesymistycznej cyfry jeszcze nie słyszałem. Zgadzam się, że tę sumę można uznać za przewidywanie, nie pozbawione pewnych podstaw realności, aczkolwiek pesymistyczne.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Jak wtedy wyglądałby budżet? Wówczas luka, która powstaje między górnym plafonem, jakim jest suma przewidywanych wydatków, a dochodami — bo jak Panowie wiedzą, było potwierdzone z tej trybuny, że Rząd stoi na stanowisku, że budżet zatwierdzony upoważnia Rząd do czynienia tej największej sumy, wydatków, ale nie nakazuje czynienia ich — w takim razie luka ta wynosiłaby około 300.000.000.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Pytam się teraz i żałuję bardzo, że p. senator Głąbiński nie jest obecny, czy mamy lukę tej wysokości pokryć, jak to nam s. Głąbiński sugerował, oszczędnością, ale wyłączając zniżkę pensyj urzędniczych, wyłączając zniżkę świadczeń dla bezrobotnych, wyłączając, jak to zresztą także z przemówień i stanowiska Klubu Narodowego wynika, obniżenie naszych wydatków na obronę narodową. Jestem zupełnie pewny, że takiej luki temi oszczędnościami, które są nam z tej strony sugerowane, wypełnić nie byłoby można. To też teza, na jakiej stoi Stronnictwo Narodowe, że jest w budżecie możność uczynienia dostatecznych oszczędności, nie ruszając tych podstawowych rzeczy, które tutaj wymieniłem, taka teza jest, zdaniem mojem, nierealna. I sądzę, że myśląc nad przyszłością, która nie wiemy jak będzie wyglądała, ale do której złych ewentualności także musimy być przygotowani, trzeba myśleć serio, nie można myśleć powierzchownie i trzeba być gotowym również na powzięcie decyzji serio. Pytam, co zostało już zrobione w rozważanym obecnie przez Panów budżecie, ażeby tę ewentualność mniejszych wpływów, niż przewidywane, uwzględnić. Mamy bardzo poważną klapę bezpieczeństwa, odpowiadającą mniej więcej 200 milionom złotych, zawartą w art. 4 ustawy skarbowej, mówiącym o ewentualnej obniżce pensyj urzędniczych o 15%-owy dodatek. Z całem poczuciem odpowiedzialności stwierdzam, że skoro uznam, że sytuacja będzie tego wymagała, to takiego wniosku nie zawaham się postawić i przeprowadzić, Ale ta klapa bezpieczeństwa mówi tylko o 200 milionach złotych. Zostaje jeszcze 150 milionów zł, nad któremi trzeba pomyśleć, Niewątpliwie przy wykonywaniu budżetu można uczynić szereg oszczędności w wydatkach zwyczajnych administracji, przy współpracy wszystkich ministerstw, której to współpracy skuteczność muszę tutaj gorąco podnieść, bo w ciągu całego zeszłego roku miałem ją ofiarowaną ze strony wszystkich pp. Ministrów.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Te oszczędności, nie dające się zgóry przewidzieć, ani wskazać, w jakich mianowicie paragrafach najlepiej byłoby je przeprowadzić, można rachować jeszcze na 50.000.000.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Reszta, brakująca dalej jeszcze, około 100.000.000 zł musi być znaleziona, mojem zdaniem, temi drogami, które wskazywałem przy rozpoczęciu debaty budżetowej w pierwszem swojem przemówieniu w Sejmie wtedy. Jest tutaj przedewszystkiem cały szereg ustaw do zreformowania, ustaw, które nałożyły na Państwo świadczenia nie zawsze roztropnie, nie zawsze słusznie. I tak nałożyliśmy na ogół obywateli, którzy płacą podatki — bo ten ogół obywateli płacących podatki jest właściwą kasą Państwa, Kasa Skarbowa to jest tylko miejsce, przez które od jednych wydobyte pieniądze przepływają, ażeby pójść do innych — nałożyliśmy na ten ogół obywateli płacących podatki już dziś bardzo wysokie świadczenia.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Sądzę, że praca uparta, niepopularna, bo cofająca świadczenia Państwa wobec ludzi, jest konieczna i będzie musiała być konsekwentnie, powoli, z rozwagą, ewolucyjnie, ale prowadzona.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Bo nawet poza temi wydatkami osobowemi, poza temi świadczeniami socjalnemi, poza temi rzeczami, które zazwyczaj są ujmowane jako kompleks ustaw, które domagają się zreformowania, istnieją tysiące innych rzeczy, cały szereg przepisów o reformie rolnej, cały kompleks ustaw, dotyczących melioracji wód, przepisów weterynaryjnych, leczniczych, sądowych i t. d. Wszystko to będzie musiało być zreformowane. Czy to da rezultaty wystarczające? Przytoczę tutaj jeden tylko przykład: nowela do ustawy emerytalnej, która została dziś wniesiona do Sejmu i przeszła przez pierwsze czytanie, da nam około 20 milionów zł oszczędności.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Dalej nie można pomijać i wykreślać z rachub naszych ewentualności pomnożenia, oraz stworzenia nowych źródeł dochodów dla Państwa. Zapewne, można bardzo łatwo oponować przeciwko dalszemu obciążaniu ludności. W tej sprawie jednak splatają się dwa zagadnienia. Nasze źródła podatkowe mają szereg tytułów, które są tytułami stopniowo skazanemi na zmniejszanie się, bodaj nawet na wymarcie. Wskażę dwa źródła dochodowe tego typu. Jedno z podatku majątkowego. Kwota, którą pobieramy corocznie, ostatecznie kiedyś wyczerpie kontyngent, uchwalony na podatek majątkowy i wtedy to źródło, przynoszące nam corocznie od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów, wygaśnie. Musi więc być czemś zastąpione, względnie pokryte. Podobnie, zdaniem mojem, ma się rzecz, jeśli chodzi o wpływy z monopolu spirytusowego, nie tylko u nas, ale i na całym świecie — możemy się z tego tylko cieszyć — spadek konsumcji alkoholu zaznacza się i postępuje z roku na rok.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Otóż, oprócz potrzeby bieżącej, potrzeby wskazania czy dania Państwu dochodów, istnieje potrzeba dla przyszłych budżetów i również dla przeprowadzenia reformy podatkowej opodatkowania jakiegoś z obiektów rozwojowych. Takiem źródłem naprzykład, które ma tendencje rozwojowe, jest Fundusz Drogowy, gdyż niewątpliwie dochody z opodatkowania ruchu automobilowego, jak na całym świecie, tak i u nas, będą miały tendencję zwyżkową. Otóż pod temi dwoma kątami, pod kątem konieczności zachowania równowagi budżetowej i pod kątem znalezienia właściwego, mającego tendencję rozwojową, źródła podatkowego, będziemy jeszcze opracowywali dalsze projekty, z któremi do Panów przyjdziemy.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Jak Panowie widzą, jeśliby nawet najbardziej pesymistyczne obliczenia niektórych z Panów miały się sprawdzić, przygotowaliśmy w najogólniejszych zarysach, nie precyzując paragrafów i nie zgłaszając specjalnej ustawy sanacyjnej, plan odparcia tych trudności. Natomiast, słysząc dziś we wszystkich tych prawie przemówieniach, które tu były wypowiedziane, dość pesymistyczną nutę, dotyczącą samego przebiegu kryzysu, pozwolę sobie powiedzieć tu moje skromne zdanie. Oczywiście, nie jest ono zupełnie różowe i optymistyczne, ale różni się nieco od poglądu Panów. Zdaje mi się, że każdy kryzys ma podwójne dno. Pierwsze dno, to jest to, na które życie gospodarcze się stacza na skutek istotnie popełnionych błędów w czasie dobrej koniunktury i na skutek złej kalkulacji. Ale jest i drugie dno kryzysu. Do tego dna dochodzi się, kiedy pod względem samego nastroju spadkowego, samej tendencji, idącej przez czas dłuższy na dół, psychika ludzka zaczyna oceniać rzeczy i malować je sobie w czarniejszych kolorach, niż na to wskazywałby prosty rachunek. Że tak jest, że kryzys ma tendencję przez czas pewien pogłębiania się dzięki czynnikom natury wtórnej, to stwierdziła dawno ekonomia. Mam wrażenie, że w tej chwili i u nas i na całym świecie, do normalnego, wynikającego z błędów, popełnianych przedtem, spadku tendencji, dołączył się już ten czynnik natury psychicznej i z pierwszego dna stoczyliśmy się na dno drugie. I oto odrobienie tej części spadku nie jest tą rzeczą, któraby była bardzo trudna, którąby należało w swoich przewidywaniach przyszłości definitywnie eliminować. Nie wiem, czy tak jest, czy nie, bo to przyszłość dopiero może wykazać, ale pewne pierwsze jaskółki tego, że od depresji psychicznej świat zaczyna przychodzić do pewnego oprzytomnienia, zjawiły się dość szeroko po świecie.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Jeżeli chodzi specjalnie o nasz własny rynek, to stwierdzam, że akcja, która była prowadzona ze strony Rządu, zmierzająca do zwierania nożyc w dwóch kierunkach — kierunku dźwignięcia cen rolniczych i obniżenia cen przemysłowych, że ta akcja w tym roku wydała pewne rezultaty. Jeśli chodzi o odcinek zbożowy, to nie tylko potrafiliśmy, dzięki dość skomplikowanemu systemowi interwencyjnemu Państwa, utrzymać te ceny mniej więcej na równym poziomie, podczas, kiedy na świecie się chwiały, nie tylko potrafiliśmy zapewnić producentom prawie całą wartość premij zbożowych, ale, jak się zdaje, obecnie potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania popytu wewnętrznego z podażą wewnętrzną i dziś ceny zboża mają już tendencję zwyżkową.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Powyższe krótkie uwagi, nie będące nową próbą głębszej analizy kryzysu, który już w Sejmie i Senacie tylokrotnie był oświetlany, mają na celu to tylko, aby wskazać Panom, że te najpesymistyczniejsze przewidywania na przestrzeni całego roku mogą, lecz bynajmniej nie muszą się sprawdzić.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">W bardzo krótkim zarysie boję się, że zbyt symplicystycznie zarysowałem Panom poglądy na równowagę i na możliwości wykonania budżetu.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Przyznam, że w ciągu debaty senackiej oczekiwałem, nawet ze szczególną niecierpliwością, ażeby temu symplicystycznemu mojemu poglądowi przeciwstawiony został jakiś inny plan i program gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Muszę wyznać, że szczególniej dla mnie cenne, krytyczne uwagi p. prof. Głąbińskiego tym razem mnie zawiodły. Kiedy przeczytałem uważnie stenogram jego przemówienia, napotkałem tam rzeczy nie nowe i, powiem, nie dostosowane do obecnej sytuacji, lecz znane od bardzo dawna. Znowu w formie delikatnej, w formie poprawnej był tu powrót do legendy o rozdęciu budżetu, którą karmiła czytelników swoich prasa Stronnictwa Narodowego w ciągu szeregu lat. Muszę powiedzieć, że jestem w ten sposób poprostu wezwany do tego, ażeby raz jeszcze przed Panami dowieść, jak dalece to twierdzenie jest nieprzemyślane, niesłuszne i powierzchowne. Znowu sięgnę do cyfr.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Twierdzę, proszę Panów, że całe, tak zwane, rozdęcie budżetu mieści się prawie bez reszty we wzroście wydatków osobowych. Niech Panowie będą łaskawi posłuchać cyfr, jak rosną wydatki osobowe. Wzrost pomiędzy rokiem 192627 a 1928/29 wynosi 148.000.000. Z roku 1927/28 na rok 1928/29 dalsze 100 milionów zł, między rokiem 1928/29 na 1929/30–66 milionów zł, kijem 1928/29 na 1929/30–66 milionów złotych, między rokiem 1929/30 na 1930/31 — dalsze 34 miliony zł, między 1930/31 r. a budżetem na przyszły rok 1931/32 — dalsze 7.088.000 zł, czyli ogółem w ciągu tych czterech lat w budżecie netto, pozostawiając na boku przedsiębiorstwa, podnieśliśmy wydatki osobowe o 356 milionów zł. Z tego, wskutek zwiększenia etatów, podnieśliśmy budżet tylko o 5.400.000 zł, natomiast 350 milionów to był wzrost uposażeń.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Niech Panowie będą łaskawi teraz, poza budżetem administracji, pomyśleć także i o budżetach przedsiębiorstw, których rzekomą znowu rozrzutność tak energicznie atakował z tej trybuny p. sen. Głąbiński.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Więc w przedsiębiorstwach wzrost wydatków osobowych w ciągu tych lat czterech wyniósł 293.000.000 zł, prawie 300.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Należałoby do tego dodać emerytury i renty, których nie brałem jeszcze pod uwagę. Wówczas ogólny wzrost wydatków osobowych w ciągu tych czterech lat wyniesie 716 milionów zł. Jeżeli się mówi o rozdęciu budżetu, a uparcie, przez szereg lat, to samo stronnictwo, które mówi o rozdęciu budżetu, konsekwentnie co roku zgłasza podwyżkę pensyj urzędniczych, jeżeli nie oszczędziło nam tego samego wniosku i w roku zeszłym, jeżeli dziś stwierdziło, że pensje urzędnicze to jest „tabu”, to uważam, że takie stawianie sprawy naprawdę nie może być brane serio.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Chciałbym dać Panom jeszcze jedno zestawienie i chciałbym, ażeby ono nie pozostało tylko w tej sali, ale żeby przeniknęło do publiczności. Pozwoliłem sobie mianowicie do budżetu na rok przyszły zastosować stawki uposażeniowe okresu rządu koalicyjnego, nie zmieniając pozatem żadnej pozycji. Jakby dziś ten budżet wyglądał? Wynosiłby wtedy po stronie wydatków 2.442.000.000, natomiast po stronie dochodów (zważywszy, że w dochodach znalazłyby się oszczędności, wynikłe ze zniżki uposażeń przedsiębiorstw) wynosiłby 3.160.000.000. Nadwyżka równałaby się 718.000.000. Jeśliby gdziekolwiek były zbyt optymistycznie zapreliminowane dochody, to w każdym razie najbardziej optymistyczny optymizm, mam wrażenie, że zmieściłby się bez reszty w tej sumie 718.000.000. Teraz dalej — jeśli wydatki administracji wynosiłyby według stawek uposażeniowych, które stosował rząd koalicyjny, 2.422.000.000, to od tego odjąć powinniśmy wzrost wydatków na długi, który w międzyczasie miał miejsce. Ten wzrost wynosi 150.000.000 okrągło. W takim razie wzrost budżetu od roku 1926/27, kiedy wydatki wynosiły 2,000.000.000, do dziś, poza sprawami personalnemi i poza długami, wynosi właściwie tylko 300.000.000, nawet niecałe 300.000.000. Z tego na obronę narodową przewidzieliśmy w budżecie na rok przyszły o 120.000.000 więcej, aniżeli było wydane realnie w roku 1926/27. Jeżeli Panowie uznają słuszność i potrzebę tej ewentualnej sumy, która jest w budżecie przewidziana, wtedy cała „rozrzutność”, o którą można oskarżać rządy pomajowe w ciągu 4-ch lat rozwoju Państwa we wszystkich jego dziedzinach, od szkolnictwa poczynając i na wszelkich pracach inwestycyjnych kończąc, ogranicza się do sumy 180.000.000. Od tego miliarda, o którym tyle pisano, ta suma — przyznają Panowie — różni się mocno.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Chciałbym bardzo, aby Panowie Senatorowie zechcieli te cyfry zapamiętać.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Powtarzam więc, iż w roku bieżącym nie dostrzegłem, żeby ze strony tych ław, ze strony p. senatora Głąbińskiego był plan inny, może lepszy, naprawy budżetu, względnie zachowania go w równowadze. Muszę stwierdzić, że to samo miało miejsce i w roku zeszłym. Już zeszłoroczny plan Stronnictwa Narodowego wyglądał w ten sposób, że przewidywał zniżkę wydatków w administracji o 50 milionów, nie uwzględnionych w Sejmie. Natomiast przewidywał zniżkę dochodów o 150 milionów, bo chciał do połowy przeciąć wpływy z podatku obrotowego i proponował zupełnie konsekwentnie zwyżkę wydatków przez dalsze podwyższenie pensyj urzędniczych o 100 milionów. Jeżeli uwzględnimy, że my sami, kurcząc wydatki o 200 milionów, jednak zamkniemy ten budżet deficytem, to mogę zupełnie spokojnie i z całem przekonaniem powiedzieć, że wykonanie planu, proponowanego w roku zeszłym przez Stronnictwo Narodowe, dałoby nam po dziś dzień deficyt 300 milionów.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Recepta tegoroczna nie jest o wiele lepsza. Prawda, że we wnioskach zgłoszonych i odrzuconych w Sejmie znajduje się zniżka wydatków o siedemdziesiąt kilka milionów złotych, w znacznej mierze zresztą zniżka nierealna. Ale panowie ze Stronnictwa Narodowego ułatwili sobie bardzo sytuację, nie chcąc uwzględnić pewnych zwyżek, które trzeba było w budżecie wprowadzić na skutek uchwalonych przez ten sam Sejm i głosowanych w znacznej części przy współudziale Stronnictwa Narodowego ustaw. A więc zwyżka wydatków na długi, którą trzeba uwzględnić, wynosząca 22 miliony zł, powinna być odjęta od tych wniosków oszczędnościowych. Dalej emerytury, które także panowie ze Stronnictwa Narodowego uznali, i słusznie, za preliminowane nierealnie, trzeba było podnieść o 10 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Jeżeli to uwzględnimy, a uwzględnić to trzeba, wówczas proponowana przez Stronnictwo Narodowe zniżka wydatków wynosi 45.000.000. Jednocześnie i w Sejmie i w Senacie proponowana była znowu, podobnie jak w roku poprzednim, zniżka dochodów, wynosząca 100.000.000 złotych, zawarta we wniosku odebrania Skarbowi 10% dodatku do danin i opłat. Być może, szanowni Panowie Senatorowie niepotrzebnie ujmują w całokształcie wnioski różnych stronnictw, które nie zawsze były całkowicie tak samo stawiane w Sejmie i w Senacie. Muszę przyznać, że p. senator Głąbiński nie powtórzył błędów swojego ucznia p. posła Rybarskiego i nie zgłosił tych właśnie wniosków, których jawną deficytowość przed chwilą Panom wykazałem. Ale samo wycofanie się z sytuacji stworzonej przez Stronnnictwo Narodowe w Sejmie, mojem zdaniem, wprowadza go w położenie niezbyt wygodne. Jak bowiem patrzeć na taką cytatę, którą czerpię ze stenogramu p. senatora Głąbińskiego? „Układanie budżetu nie jest rzeczą parlamentu. Rzeczą parlamentu jest ocena krytyczna budżetu. Układanie budżetu jest rzeczą ministra skarbu, względnie rzeczą rządu. Tylko rząd i minister skarbu ma dokładny wgląd w administrację całą, w administrację skarbową i publiczną, a więc możność oszczędności. Nie można tego żądać od poszczególnych posłów czy senatorów, którzy tego wglądu nie mają, ażeby szczegółowo przedstawiali, w jakim dziale jakie oszczędności mogłyby być przeprowadzone”, Proszę Panów! Żałuję, że niema p. sen. Głąbińskiego, bo bym prosił o wybaczenie, że szczerze powiem, co o takiem postawieniu sprawy myślę.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Mojem zdaniem, nie brakowało nigdy stronnictwom wglądu w budżet. Jeżeli w tym roku zostało zajęte takie stanowisko, a za poprzednich wszystkich łat konsekwentnie Stronnictwo Narodowe kreśliło budżet i robiło takie, jakie mu się podobało, a nie inne oszczędności, to jest wycofywanie się z pozycji zajętej nie tylko w Sejmie, ale w ciągu szeregu lat poprzednich. Mojem zdaniem, tego cofania nie powoduje brak materiałów budżetowych, których nigdy nie brakowało. To tylko poprostu niemożność pogodzenia programu wyborczego z programem gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">To jest przyznanie się Stronnictwa Narodowego do niemożliwości postawienia jakiegoś programu. Bo jeśli się powiada, że urzędnikom pensyj nie zniżać, premij zbożowych nie kasować, podatki zniżyć, pożyczek nie zaciągać, obrony narodowej nie można zmniejszyć — zwłaszcza po ostatniej mowie p. sen. Kozickiego, należałoby bardzo chyba podnieść — a tymczasem dochody obliczać tak na 2.500.000.000, to jest postawienie samego siebie w sytuacji bez wyjścia. Wyjście zaś, jakie panowie ze Stronnictwa Narodowego znaleźli z tej sytuacji bez wyjścia, było proste: niech Rząd je znajduje! Od czego bowiem jest Rząd, niech nam wskaże, gdzie są oszczędności, a my wówczas będziemy je uchwalali. Osobiście jestem przekonany, że panowie ze Stronnictwa Narodowego potrafiliby tak samo rozumować, jak my rozumujemy, to znaczy, że trzeba w takiej sytuacji, w jakiej się jest, zniżyć wydatki, zmienić je nawet tam, gdzie są ustawami gwarantowane, nie wahać się przy pewnych posunięciach, podnosić dochody, gdzie tylko jest to możliwe i usprawiedliwione. Wystarczy, żebyśmy sięgnęli znowu do okresu rządu koalicyjnego i przejrzeli ustawy sanacyjne, podpisane przez p. Ministra Zdziechowskiego. Tylko, gdyby Panowie byli, łaskawi właśnie tak rozumować, jak rozumować w danej sytuacji należy, i gdyby Panowie chcieli być szczerzy w stawianiu rzeczy, toby musieli za wieloma projektami rządowemi głosować, a tem samem stracić adherentów, których się szuka w uciskanym podatniku i w źle płatnym urzędniku i w rolniku, jednem słowem wszędzie, gdzie obietnicami można zastąpić rzeczywistość.</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Zostaje zatem lewe skrzydło i teoria p. sen. Grossa. Chcę P. Senatorowi zrobić przyjemność i powiem, że zaczyna Pan, przekonywać swoich sojuszników z prawicy. Np. wczorajsza „Gazeta Warszawska”, staje na stanowisku Pana Senatora i pisząc o ultimo lutego w Banku Polskim, wypowiada pogląd już nieco zbliżony do poglądów p. sen. Grossa. Nie wiem, czy p. sen. Głąbiński potwierdzi, czy zdezawuuje swojego ekonomistę z „Gazety Warszawskiej”, ale, chcąc zrobić p. sen. Grossowi przyjemność, przeczytam te krytyczne uwagi, jakie stosują się tu do instytucji emisyjnej, a pośrednio i do Rządu: „Ale stan natychmiast płatnych zobowiązań i obieg biletów bankowych na ultimo lutego jest tak niski, jak nie był jeszcze od czasów stabilizacji złotego w ostatnich dekadach miesięcznych. Jest to oznaką zamierającego i upadającego życia gospodarczego, które nie jest otoczone dostateczną opieką Banku Emisyjnego. Mamy silnie ugruntowaną wprawdzie walutę, której pokrycie wynosi 564 miliony złotych, lecz brak odwagi, czy siły, czy umiejętności rozprowadzenia w odpowiedni sposób siły odżywczej w formie kredytów pomiędzy osłabione i wysilone nadmiernemi podatkami i ciężarami społecznemi jednostki gospodarcze, które można jeszcze uzdrowić i przywrócić do twórczego życia dla dobra Państwa. Tylko trochę dobrej woli a mniej biurokratyzmu.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Chciałem Panu Senatorowi powinszować, że jego propaganda robi postępy. Niestety, ja nie zostałem przekonany, Panie Senatorze. W krótkości powtórzę to, co już Panu Senatorowi wielokrotnie miałem sposobność powiedzieć: nie może być dwóch pieniędzy tam, gdzie jest jeden wymienny na drugi. Nie można stworzyć dwóch typów pieniądza, jeśli jeden, przebiegłszy przez towar, jest tem samem wymienny na drugi. Więc może być tylko jeden pieniądz na rynku wewnętrznym, nie może być dwóch. Natomiast jeśli jest jeden pieniądz, to można regulować jego wartość według prawa podaży i popytu, regulując pompę ssącą, jaką są świadczenia wobec Państwa, z pompą podającą, jaką są instytucje emisyjne Państwa. Ale na to, żeby to w całości przeprowadzić, trzeba Państwo izolować od wszystkiego innego. Czyli konsekwencją Pańskiego stanowiska jest wprowadzenie ograniczeń dewizowych, i to bardzo daleko idących. Natomiast ograniczenia dewizowe są całkowicie bezskuteczne, jeśli za niemi nie idzie monopol handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#komentarz">(S. Gross: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Ja uważam, że Pański program jest znacznie szczerszy i logiczniejszy, aniżeli program p. sen. Głąbińskiego, ale również nierealny. Drogą, którą chcę Pan iść, iść nie można. Trzeba zacząć od monopolu handlu zagranicznego, a dojść do regulowania wartości pieniądza.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#komentarz">(S. Gross: Ja się i na to zgodzę.)</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Panie Senatorze, aczkolwiek bardzo szanuję wysiłki, jakie Pan wkłada w swoje rozumowanie, powiadam, że to jest rzecz teoretyczna. Jednak praktycznego, realnego znaczenia w naszych warunkach ta rzecz posiadać nie może, ponieważ na monopol handlu i wszystkie płynące stąd konsekwencje nie moglibyśmy się tak łatwo zdecydować.</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Więc jeśli zreasumuję stanowisko, zajęte przez obóz Stronnictwa Narodowego, i te propozycje, jakie przychodzą ze strony lewego skrzydła tej Izby, to muszę powiedzieć, z pewną może melancholią, że wobec kryzysu, który jest, zostajemy sami. Naszym złym, czy naszym dobrym poglądom, nic realnego nie zostało przeciwstawione.</u>
<u xml:id="u-13.52" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Art. 4 ustawy skarbowej.)</u>
<u xml:id="u-13.53" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Przyjęliśmy go, Panie Senatorze, tylko nie wiem, czy Pan będzie chciał w gronie swoich najbliższych przyjaciół tem zwycięstwem się chwalić.</u>
<u xml:id="u-13.54" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-13.55" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Jeśli zastanowimy się nad tem, że dobrym czy złym naszym planom, dobrym czy złym naszym poglądom, nic konkretnego, realnego, możliwego do wykonania, nie zostało przeciwstawione, to wówczas wydaje mi się, że ta decyzja, którą panowie oponenci byli łaskawi z tej trybuny podnosić, że głosują przeciw budżetowi, nie jest słuszna. Głosowanie przeciw budżetowi byłoby zupełnie zrozumiałem, logicznem, poprawnem, gdyby było wynikiem starcia światopoglądów gospodarczych, gdyby z dwóch programów jakiś program został odrzucony, odsunięty, przez większość potępiony. Ale tego starcia nie było, bo nie było tych programów. Więc w tych warunkach głosowanie przeciwko budżetowi wyraża niechęć wzięcia współodpowiedzialności za losy dalszej walki z kryzysem, za losy statku naszego w czasie burzy. Logiczne byłoby wstrzymanie się od głosowania, nieakceptowanie naszych planów, które może w ten sposób byłyby uznane przez panów z opozycji za niewystarczające. Ale kto nie ma swoich planów i tylko neguje cudze, ten głosując przeciw, bierze odpowiedzialność, że określa naszą pracę jako zgóry złą i kierunek nadany statkowi jako mylny.</u>
<u xml:id="u-13.56" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Jestem pewien, że przyjdzie taki moment, kiedy przezwyciężymy kryzys, kiedy wyprowadzimy statek z tych trudności. Wtedy wolno nam będzie przypomnieć, że w walce, w wyprowadzeniu statku na spokojne wody, nie wzięli Panowie żadnego udziału.</u>
<u xml:id="u-13.57" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.58" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">W stosunku zaś do tych wszystkich, którzy współpracują z Rządem, którzy biorą odpowiedzialność, często kredytując nam naszą pracę zgóry, chcę powiedzieć to, co myślę, bardzo prosto i bardzo krótko, o tem, jaki będzie przebieg dalszych wypadków. Niewątpliwie będą, bo muszą być, porażki, jak w każdej walce. Niewątpliwie będzie tak samo i szereg pocieszających zjawisk i zwycięstw. I jedno i drugie, jestem przekonany, potrafi i Rząd i większość, na której Rząd się opiera, wytrzymać w zupełnym spokoju, nie chwiejąc się w godzinach trudnych, nie entuzjazmując się pierwszem lepszem łatwem zwycięstwem. Bo cel, do którego idziemy, jest zupełnie jasny. Cel ten to jest położenie pod Państwo fundamentów i politycznych i gospodarczych i konstytucyjnych.</u>
<u xml:id="u-13.59" who="#KierownikMinisterstwaSkarbuMatuszewski">Zastaliśmy Polskę, powiem, nie tylko drewnianą, ale zastaliśmy ją spaloną przez wojnę. W mojem przekonaniu, to, co wszystkich nas wiąże, co wiąże właśnie Rząd z tymi, którzy z Rządem współpracują, to jest mocna decyzja, żeby Ją pozostawić po sobie murowaną i to murowaną w twardym kamieniu.</u>
<u xml:id="u-13.60" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Następnie będziemy w kolejnym porządku dyskutowali nad budżetem przedsiębiorstw i monopoli państwowych, a następnie nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Zarządzam przerwę do godziny 16 min. 30 po południu.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do rozpatrzenia preliminarza budżetu Przedsiębiorstw Państwowych.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Karłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#StanisławKarłowski">Wysoka Izbo! Drukowane sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej zawiera szczegółowe sprawozdanie o każdem z przedsiębiorstw, które będę miał zaszczyt Wysokiej Izbie referować. Wobec tego ograniczę się tylko do podania najbardziej charakterystycznych momentów, dotyczących każdego z przedsiębiorstw, i do przedstawienia wniosku, pod względem formalnym podlegającego uchwale Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#StanisławKarłowski">Przedmiotem mego referatu są przedsiębiorstwa państwowe, podlegające czterem resortom ministerialnym. Zacznę więc według kolejności, jak one figurują w budżecie, od przedsiębiorstw podlegających Prezydjum Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#StanisławKarłowski">Na pierwszem miejscu figuruje tam Polska Agencja Telegraficzna, Polska Agencja Telegraficzna jest przedsiębiorstwem deficytowem. Obejmuje trzy działy, z których najgłówniejszy i zasadniczy dział informacyjno-prasowy pożera olbrzymie wydatki przeszło 2.200.000 złotych. Główne źródło dochodów tego działu, abonamenty, płacone przez prasę krajową, wynosi tylko 630.000 złotych i to powoduje właśnie niedobór tego działu. Dwa inne działy, a mianowicie dział ogłoszeniowy, wykazuje dochód brutto 885.000 zł i dział filmowo-fotograficzny — 100.000 zł, zatem te dwa działy są dochodowe.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#StanisławKarłowski">Zupełna komercjalizacja przedsiębiorstwa byłaby wielkiem ułatwieniem dla kontroli sprawności i dochodowości, i pod tym kątem widzenia zalecenie referenta sejmowego co do przekształcenia Polskiej Agencji Telegraficznej na spółkę akcyjną byłoby godne rozważenia w przyszłości, jednakże pod warunkiem, że najpierw stworzy się to przedsiębiorstwo dochodowe, bo w przeciwnym razie całkowite skomercjalizowanie nie miałoby wielkiego celu.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#StanisławKarłowski">Sejm zmniejszył w dziale 4 — Polska Agencja Telegraficzna wydatki o następujące kwoty: w § 1 Administracja o 5.000 zł, w § 2 Koszty eksploatacji o 27.000 zł, w § 3 Świadczenia socjalne o 5,000 zł i w § 4 Różne o 4.000 zł. Razem zmniejszenia wynoszą 41,000 zł, Z uwzględnieniem zatem tych poprawek rozchody tego działu wynosić będą 2.811.659 zł, wpływy zaś 2.055.600 zł; dopłata więc ze Skarbu przedstawia się w wysokości 756.059 zł, W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę; Wysoki Senat raczy powyższe pozycje wraz z poprawkami Sejmu przyjąć bez zmian.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#StanisławKarłowski">Następnem przedsiębiorstwem są drukarnie państwowe. Otóż drukarni państwowych mamy cały szereg, bo po za temi drukarniami, które bezpośrednio podlegają Prezydjum Rady Ministrów, znajduje się cała niezliczona ilość drukarń,'które powstały przy poszczególnych urzędach, zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Pozatem posiadamy w kraju około tysiąca drukarń prywatnych. Otóż jest to problem, który przez szereg lat organizacji urzędów państwowych nie mógł być rozwiązany, jednakże Prezydjum Rady Ministrów uważało już w roku zeszłym za wskazane, żeby bliżej zająć się problemem typografii państwowej.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#StanisławKarłowski">Państwo samo wydaje na druki państwowe około 15 milionów rocznie. Są między temi drukami takie prace drukarskie, które bezwarunkowo muszą być wykonane w drukarniach państwowych. Niezależnie od tego niektóre urzędy państwowe z konieczności posiadać muszą swoje własne drukarnie, że wymienię tylko drukarnię Sztabu Głównego, drukarnię Instytutu Kartograficznego. To są specjalne drukarnie, które oczywiście mają swoje zupełne usprawiedliwienie. Pozatem jednak istnieje cały szereg innych drukarń, które nie są objęte bezpośrednio budżetem państwowym, tylko budżetami poszczególnych resortów i które właściwie zupełnie wychodzą poza kontrolę tego, czy utrzymywanie tych drukarń jest konieczne i z punktu widzenia gospodarczego dziś wskazane. Otóż celem zaradzenia temu Prezydjum Rady Ministrów na podstawie uchwały Komitetu Ekonomicznego wyznaczyło specjalną komisję, która całą tę kwestię ma dokładnie zbadać i przedstawić odnośne wnioski. Wobec tego, że w najbliższym czasie ta sprawa ma być przez komisję zbadana i odnośne wnioski przedstawione, wstrzymać się należy chwilowo z jakimikolwiek wnioskami, zmierzającemi do reorganizacji tego działu administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#StanisławKarłowski">Proponuję zatem preliminarz budżetowy, który podaje wpływy brutto na rok 1931/32 w wysokości 4.097.868, zatem kwotę prawie taką samą, jak w poprzednim okresie, rozchody zaś na 3.927.384, skreślając w § 2 Koszty eksploatacji kwotę 17.000 zł. W ten sposób podana w cz. 4 dziale 5 wpłata do Skarbu wynosić będzie zł 187.484.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#StanisławKarłowski">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę, by Wysoki Senat przyjął powyższe pozycje wraz ze zmianą, wprowadzoną przez Sejm, do zatwierdzającej wiadomości.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#StanisławKarłowski">Trzeciem przedsiębiorstwem, przydzielonem do Prezydjum Rady Ministrów, są wydawnictwa państwowe. Obejmują one wydawnictwo „Monitora Polskiego” oraz „Zbioru Wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego” i „Gazetę Lwowską”. Przedsiębiorstwo to jest nawskroś dochodowe i dochody stale przewyższają preliminarz.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#StanisławKarłowski">Z działalności przedsiębiorstwa podkreślić należy postęp w wydawaniu „Zbioru Wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego”. Ostatnio wydano wyroki za rok 1928, a druk wyroków z roku 1929 jest już na ukończeniu i wkrótce ukaże się, jako osobny rocznik.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#StanisławKarłowski">Przedłożenie rządowe podaje wpływy z Wydawnictw Państwowych w paragrafach 1, 2 i 3 działu 6 na kwotę 1.268.520 zł, rozchody zaś w sześciu paragrafach — na 621.650 zł. Z tych jednakże Sejm zmniejszył: w § 1 (Administracja) o kwotę 2.700 zł, w § 1-a (Dyrekcja) o kwotę 3.300 zł, w § 3 (Eksploatacja) o kwotę 12.000 zł, w § 3 (Świadczenia socjalne) o kwotę 800 zł, zaś w § 4 (Koszty sprzedaży) o 3.200 zł, razem o 22.000 zł, tak, że wpłata do Skarbu będzie wynosić 668.870 zł.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#StanisławKarłowski">Imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej proszę: Wysoki Senat uchwalić raczy: dział 6 — Wydawnictwa Państwowe — według uchwały Sejmu, bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z Panów Senatorów nie chcę zabrać głosu.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do części 7: Przedsiębiorstwa podlegające Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Karłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StanisławKarłowski">W pierwszym rzędzie są to Zdrojowiska Państwowe. Mamy ich 4: Krynica, Busk, Ciechocinek i Druskieniki. Sprawa rozwoju polskich uzdrowisk jest niewątpliwie pierwszorzędnem zagadnieniem, może nawet niedocenianem przez społeczeństwo i przez sfery gospodarcze, Gdy się zważy, że obywatele Polski wydają według obliczenia d-ra Krzyżanowskiego corocznie na zdrojowiska zagraniczne 400 milionów złotych, zrozumiemy powody, dla których Departament Służby Zdrowia zabiegał dotychczas o coraz większy rozwój państwowych zdrojowisk, których ulepszenie musi dać w wyniku wzrastający dopływ kuracjuszy, korzystających dotychczas z uzdrowisk zagranicznych, a więc zmniejszenie się wywozu pieniędzy z kraju.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#StanisławKarłowski">W myśl rezolucji Senatu do ustawy skarbowej na 1924 r., zdrojowiska państwowe nie potrzebują wpłacać osiąganych corocznie zysków do kasy Skarbu, ale zużywają je na dalsze inwestycje. W praktyce nadwyżki te jednak nie zasilają kapitału inwestycyjnego danego zdrojowiska, ale łączone są przez ministerstwo w jeden zbiorowy rachunek, z którego pokrywane są wydatki na inwestycje wszystkich zdrojowisk państwowych.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StanisławKarłowski">Rachunek ten wynosił w bieżącym okresie budżetowym zł 2.183.000, tyle bowiem przyniosły tytułem zysku państwowe zdrojowiska.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StanisławKarłowski">System używania zysków na inwestycje zasługuje bezwarunkowo na uznanie, zwłaszcza, że wobec kontrastowej wprost różnicy między polskiemi, nawet najlepiej urządzonemi zakładami, a rozgłośnemi uzdrowiskami zagranicą, każdy fundusz inwestowany w ulepszanie krajowych uzdrowisk okaże się zawsze za szczupły. Gdy się przytem zważy, że z ulepszaniem danego uzdrowiska wzrośnie jego frekwencja i dochodowość, siłą rozumowania narzuca się konieczność dążenia do zapewnienia zdrojowiskom państwowym rozwoju, uprawniającego do skutecznej ich konkurencji z zakładami zagranicznemu, Czynnikiem, który ułatwiłby znakomicie starania o rozwój państwowych zdrojowisk, byłoby formalne i faktyczne skomercjalizowanie każdego odrębnego przedsiębiorstwa, do czego nadawałaby się przedewszystkiem forma spółki akcyjnej. Dochodowość każdego z trzech głównych zdrojowisk daje dostateczną rękojmię dla oceny podstaw przedsiębiorstwa, którego komercjalizacja powinna być przeprowadzona całkowicie, począwszy od zahipotekowania na jego rzecz całego majątku nieruchomego. Pozwoli to na wciągnięcie w obrót kapitałów inwestycyjnych w formie długoterminowego kredytu, zaciągniętego w kraju lub zagranicą.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StanisławKarłowski">Kapitały te umożliwią postawienie zdrojowisk w krótkim przeciągu czasu na odpowiednim poziomie, co pociągnie za sobą korzyści nie tylko dla samych przedsiębiorstw przez natychmiastowe zwiększenie frekwencji, ale i dla całego kraju. Samemi zyskami nie stworzy się bowiem w przeciągu krótkiego czasu pożądanego ulepszenia, a pilnych i koniecznych inwestycyj na większą skałę potrzebuje każde ze zdrojowisk. W analogicznem położeniu są i zdrojowiska prywatne. Mimo, że przed kilku laty zostało uchwalone powołanie do życia Państwowej Rady Uzdrowiskowej, niestety rada ta dotychczas nie funkcjonuje i nie weszła w życie, a byłoby nader wskazane, aby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powołało do życia Państwową Radę Uzdrowiskową i zleciło jej wypracowanie podstaw krajowej polityki uzdrowiskowej, której zupełnie nie mamy. Te sprawy błąkają się dzisiaj po różnych resortach i rzeczywiście poza ustawą, która nakłada na zdrojowiska pewne ciężary, niema praktycznie biorąc żadnego programu, któryby wpływał na rozwój tych tak niezbędnych środowisk zdrowia i pod względem gospodarczym niezmiernie ważnych placówek.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#StanisławKarłowski">Ponieważ wszelkie nadwyżki, uzyskiwane ze zdrojowisk państwowych, używane są na dalsze inwestycje, przeto przedłożenie państwowe przewiduje na okres 1931/32 w dochodach działu 8 sumę zł 5.160.672 i taką samą sumę w rozchodach, które między innemi pozycjami zawierają w § 6 pod tytułem „Wydatki nadzwyczajne” sumę zł 1.407.898, z przeznaczeniem jej na remont kapitalny i nowe budowle.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StanisławKarłowski">Imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat raczy przyjąć do wiadomości preliminarz budżetowy działu 8 część 7 w grupie B., do zatwierdzającej wiadomości.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#StanisławKarłowski">Drugiem przedsiębiorstwem, które podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, są państwowe zakłady przemysłowo-zbożowe. Państwowe zakłady przemysłowo-zbożowe zostały założone przez Radę Ministrów w r. 1928 celem dalszej budowy i eksploatacji elewatora w Lublinie. Jednakże cel ten dość wąsko określony nie przedstawiał właściwego zadania, gdyż ograniczył się tylko do kontynuowania budowy elewatora, zaczętego przez administrację wojskową i przystosowania tego zakładu przemysłowego dla celów wojskowych. Dopiero z dniem 1 sierpnia 1930 r. zakłady przeprowadziły wewnętrzną organizację oraz przejęły akcję rezerw zbożowych, wykonywaną dotychczas przez Państwowy Bank Rolny. Zadaniem więc zakładów jest faktycznie normowanie obrotu zbożem, czyli usuwania z rynku nadmiernej podaży w chwili depresji cen, a nasycanie rynku w chwilach niewystarczającej podaży i zwyżki cen, Państwowe zakłady przemysłowo-zbożowe weszły na drogę polityki przychodzenia z interwencją w momencie zachwiania równowagi między podażą a popytem i wreszcie po ostatecznej reorganizacji stały się niezbędnym czynnikiem naszej polityki zbożowej. Z chwilą ustalenia ponad wszelką wątpliwość czynnego bilansu zbożowego i wprowadzenia premij wywozowych, akcja interwencyjna na rynku wewnętrznym stała się niezbędnem uzupełnieniem akcji premiowanego wywozu. Za podstawę przyjęta została przytem słuszna zasada, że koncentracja handlu wskazana jest jedynie przy eksporcie dla ograniczenia podaży co do czasu i miejsca i uzyskania tą drogą swobody w wyzyskiwaniu koniunktury. Ostatecznem dążeniem koncentracji eksportu jest dotarcie do zagranicznego konsumenta i wyrobienia sobie własnych dróg eksportu. Interwencyjna działalność państwowych zakładów z punktu widzenia interesów rolnictwa była dotychczas nader pożyteczna.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StanisławKarłowski">Ujemną poniekąd stroną działania Państwowych Zakładów Przemysłowo-Zbożowych jest etatyzacja handlu zbożem, będąca nieuniknioną konsekwencją interwencji. Tak zwane „Rezerwy zbożowe” otrzymały w swoim czasie dotację rządową z funduszu „F” w wysokości 40.000.000 zł, z czego jednak Państwowe Zakłady jako takie otrzymały tylko 13.700.000 zł, które wchłonięte zostały wyłącznie w rozbudowę elewatora i młyna w Lublinie. Działalność Państwowych Zakładów Przemysłowo - Zbożowych jest, jak już zaznaczyłem, nader dodatnia i widzimy to w ustabilizowaniu się cen, które z początku, póki ta akcja nie była dostatecznie uchwycona przez Państwowe Zakłady, wykazywały poważne wahania mimo premij. Jednak przez dobre przeprowadzenie i przez reorganizację widzimy teraz, że premia, jaką Państwo płaci, wpływa prawie w 100% do rąk producentów i w ten sposób wyrównuje cenę podstawowych zbóż w całym kraju. Jedyną ujemną stroną jest za słabe wyposażenie przedsiębiorstwa, nietyle w kapitały, ile w możność składowania. Brak nam dostatecznej ilości elewatorów i dostatecznej ilości środków, żeby Państwowe Zakłady Przemysłowo-Zbożowe mogły swoją akcję rozszerzyć i w ten sposób jeszcze lepiej oddziaływać na kształtowanie się cen. Preliminarz rządowy na okres 1931/32 Wymienia w dziale 9 jako dopłatę ze Skarbu kwotę 615.000 zł, przeznaczoną jako kredyt na pokrycie zobowiązań, wynikających z akcji budowy elewatora w Lublinie.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StanisławKarłowski">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy preliminarz budżetowy Państwowych Zakładów Przemysłowo-Zbożowych według uchwały Sejmu bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do budżetu Przedsiębiorstw Ministerstwa Skarbu. Głos ma s. Karłowski,</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#StanisławKarłowski">Z przedsiębiorstw, podlegających Ministerstwu Skarbu, jest jedno, mianowicie Mennica Państwowa. Na okres bilansowy 1930/31 preliminowany był czysty dochód z Mennicy na 131.000 zł, względnie po pokryciu z niego wydatków nadzwyczajnych na zł 50.500 per netto zł 80.500. Natomiast obecne przedłożenie rządowe przewiduje na okres 1931/32 dochodu brutto 1.420.000 zł, tak, że Mennica, zatem przedsiębiorstwo z natury swej czynne, zamknie bilans niedoborem w wysokości 190.000 zł, który zostanie pokryty przez dopłatę ze Skarbu. Niedobór ten wyjaśnia się głównie zmniejszeniem wpływu za wyrób bilonu srebrnego i branżowego, który to wpływ preliminowany był na rok 1930/31 w wysokości zł 1.5/0.000, zaś na rok 1931/32 tylko w wysokości 350.000 zł. Zmniejszenie produkcji bilonu w dalszych następstwach może się okazać dotkliwem dla robotników, których poważna liczba około 50 osób, na 170, ma być zredukowana. Sprawa redukcji robotników dałaby się pozatem uniknąć przez przystąpienie do przeróbki monet dwuzłotowych, co równocześnie przyniesie Skarbowi pewien dochód. Jakkolwiek rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej ustaliło dla monet srebrnych po 2 zł próbę ustawową 500, znajdują się w obiegu jeszcze monety dwuzłotowe o próbie 750, które więc możnaby wymienić na nowe o próbie 500.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#StanisławKarłowski">Na Komisji Skarbowo-Budżetowej mowa była o kwestii bilonu i p. s. Gross poddał myśl, że Ministerstwo Skarbu powinno wykorzystać swoje uprawnienia do wypuszczenia tyle bilonu, ile ustawowo jest dopuszczalne, ażeby w ten sposób wprowadzić w obieg więcej środków obiegowych. Przeciw tej teorii należy przedstawić stan faktyczny, życiowy, że bilonem nie można nasycać dowolnie rynku obiegowego. Jeżeli się przesyci obieg pieniężny bilonem, jest ten rezultat, że bilon automatycznie wraca do Skarbu Państwa, bo nie można wtłoczyć bilonu więcej, aniżeli społeczeństwo jest w stanie dla praktycznych celów spożytkować.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#StanisławKarłowski">Pod względem technicznym Mennica stoi na odpowiednim poziomie dzięki zastosowaniu maszyn najnowszego typu do fabrykacji. Tutaj rzeczywiście z uznaniem trzeba podnieść, że Ministerstwo Skarbu, opierając się na ekspertyzie najlepszych fachowców z Mennicy londyńskiej, stworzyło przedsiębiorstwo, które pod względem technicznym, zdaje się, stoi na najlepszym poziomie wogóle ze wszystkich mennic w Europie.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#StanisławKarłowski">Preliminarz na okres 1931/32 podaje wpływy Mennicy na zł 1.290.000, rozchody zaś na 1.420.000, co spowoduje dopłatę ze Skarbu 130.000 zł.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#StanisławKarłowski">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat raczy przyjąć do wiadomości powyższe sprawozdanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z Panów Senatorów do głosu się nie zapisał. Przechodzimy do przedsiębiorstw, podlegających Ministerstwu Przemysłu i Handlu. Jako sprawozdawca głos ma p. s. Karłowski,</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#StanisławKarłowski">W Ministerstwie Przemysłu i Handlu koncentruje się z natury rzeczy największa ilość przedsiębiorstw państwowych. W pierwszym rzędzie przystępuję do omówienia Państwowych Zup Solnych. Państwo posiada dwie kopalnie soli — w Wieliczce i Bochni i 10 warzelni soli, znajdujących się wzdłuż Podkarpacia. Koszty produkcji soli kamiennej wykazały w Wieliczce 41 zł za tonnę, w Bocimi zaś 72 zł. Podobnemu rozpięciu podlega i sól warzona, która od zł 51 w Inowrocławiu dochodzi w Rossowie aż do 97 zł za tonnę. W ostatnich latach koszta produkcji pochłaniają coraz większą kwotę. Przeciętny koszt produkcji soli kamiennej, w roku 1928 wynoszący zł 39, podniósł się w roku następnym do zł 42, a w roku 1930 do 46. Również i koszt produkcji soli warzonej podniósł się z przeciętnych zł 54 do 60 w roku 1929 i do zł 61 w roku 1930. Różnice powyższe zostały spowodowane podwyżkami płacy robotników i emeryturami wzrastającemi z każdym rokiem, a wynoszącemi w kopalniach nawet 65% ogólnych wydatków.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#StanisławKarłowski">Żupy solne z wyjątkiem Wieliczki i Inowrocławia są przedsiębiorstwem pasywnem. Bardzo poważną bolączką tych przedsiębiorstw jest coroczny wzrost kosztów produkcji, których stała progresja jest nieuniknioną wskutek istnienia wprowadzonego jeszcze przez dawne władze austriackie obowiązku płacenia emerytur wszystkim wogóle funkcjonariuszom, zatem i robotnikom, a nawet pozostałym po nich rodzinom. Emerytury te, jak świadczy załącznik drugi z przedłożenia rządowego, wynoszą 1.732.300 zł względnie wraz z opłatami ubezpieczeniowemi 2.234.400 zł, pochłaniają więc aż 12,5% ogólnych wydatków. Ponieważ stałe obciążenie świadczeniami, rosnącemi progresywnie i nie znajdującemi analogicznej progresji ani w sile produkcyjnej, ani w dochodach, nie mogą bezwarunkowo istnieć w przedsiębiorstwie fabrycznem czy kopalnianem, ze względu na niemożność stosowania racjonalnej kalkulacji, należałoby wprowadzić inny system dla nowoprzyjętych robotników i, zamknąwszy listę osób, uprawnionych do emerytury, zaniechać przyznawania jakichkolwiek dalszych świadczeń robotnikom niepracującym i ich rodzinom, bo świadczenia takie nie powinny obowiązywać nigdy producenta nie korzystającego już z pracy robotnika.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#StanisławKarłowski">Taki rodzaj świadectw może być zadaniem tylko instytucyj ubezpieczeniowych, powołanych właśnie do takich czynności, a którym żupy mogą uiszczać należności za pracujących faktycznie robotników. Analogicznie odbywa się to w górnictwie, gdzie temu celowi służą kasy brackie.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#StanisławKarłowski">Niejednokrotnie już podkreślano niewłaściwość, za jaką musi uchodzić fakt, że produkt, wytwarzany pod egidą jednego ministerstwa, sprzedawany jest przez drugie. Sprawa ta powinna być już wreszcie ujednostajniona przez przydzielenie kontroli nad produkcją i sprzedażą jednemu i temu samemu ministerstwu, zatem albo Ministerstwu Skarbu albo Ministerstwu Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#StanisławKarłowski">Dla uzupełnienia obrazu wypada wreszcie poruszyć dziwolągową sprawę kalkulacji, przy której pomocy ustalona jest cena soli. Oto za sól, której wyprodukowanie kosztuje około zł 20 — opłaca się za przewóz koleją zł 13, należność skarbowa Monopolu Solnego wynosi zł 20, a koszt pośrednika w hurtowej sprzedaży wynosi zł. 26, zatem więcej, niż kosztuje produkcja, lub niż otrzymuje nawet Monopol Solny.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#StanisławKarłowski">Należy spodziewać się, że gdy przedsiębiorstwo Żup Solnych zostanie skomercjalizowane, znikną także takie niewłaściwości, i że rola pośrednika będzie oceniana tylko z punktu czysto komercjalnego z wyłączeniem motywów, jakimi dotychczas kierują się władze, udzielające koncesyj na hurtownie. Preliminarz budżetowy na okres 1931/32 podaje w części 10 działu 11 w §§ 1, 2, 3 wpływy Państwowych Żup Solnych na 17.513.000 zł, wydatki zaś zwyczajne na 16.263.000 zł, co dać ma nadwyżkę w wysokości 1.250.000 zł, która po użyciu sumy zł 1.000.000 na wydatki nadzwyczajne, zostanie przekazana w kwocie 250.000 zł do Skarbu, jako wpłata.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#StanisławKarłowski">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej proponuję, aby Wysoka Izba przyjęła wszystkie powyższe pozycje w niezmienionej wysokości.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#StanisławKarłowski">Przechodzę teraz do działu: Przedsiębiorstwa Państwowe o kapitale mieszanym i wydzierżawione.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#StanisławKarłowski">Dział ten składa się z następujących pozycyj: Ministerstwo Przemysłu i Handlu, jako eksploatator przemysłu solnego, wydzierżawia saliny w Kałuszu i Stebniku, Spółce Akcyjnej Soli Potasowych we Lwowie, która z tego tytułu ma uiścić w okresie 1931/32 sumę 114.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#StanisławKarłowski">Tu należy zaznaczyć, że nasz przemysł potasowy nie jest jeszcze postawiony na należytej platformie. Nie wiemy bowiem istotnie, jak bogate są złoża potasowe, poza temi odrywkami, które już zostały dokonane. I dlatego w pierwszym rzędzie należy badać tereny przez głębokie wiercenia. Te głębokie wiercenia były już dotychczas praktykowane, w latach poprzednich na ten cel w dziale administracji wyznaczone zostały fundusze raz 2 mil jony, drugi raz 1 milion złotych. Niestety w obecnym preliminarzu na ten cel znalazła się tylko kwota 300.000 zł. Usprawiedliwia tę niską kwotę stan naszego budżetu w tym roku. Jednakże sprawa zbadania naszych złóż soli potasowych jest niezmiernie ważna ze względu na politykę, jaką należy zastosować do tego działu produkcji. Wiadomo nam wszystkim, jak niemal cały świat interesuje się złożami potasowymi z tego względu, że one znajdują się jedynie tylko w okręgu Stassfurtu w Niemczech i w Alzacji. Dziś Polska nie uchodzi za żadnego poważnego konkurenta w oczach tych dwu koncernów i z tego powodu nie odgrywamy też żadnej roli na rynku światowym; ale sprawa by się zupełnie inaczej przedstawiała, gdybyśmy wiedzieli pozytywnie, jakie bogactwa rzeczywiście posiadamy na tych terenach, gdzie sól się znajduje, i gdzie są wszelkie szanse, że można znaleźć znaczniejsze pokłady soli potasowych.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#StanisławKarłowski">Drugą pozycję w tym dziale przedstawia czynsz dzierżawny za tereny węglowe w pow. będzińskim i olkuskim, tudzież za wytopiony cynk, ołów i galman od Franko-Polskiego Towarzystwa Górniczego. Wpływ ten wynosi 260.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#StanisławKarłowski">Trzecia pozycja dotyczy wydzierżawionej kopalni skarbowej na Górnym Śląsku t. zw. Skarbofermu, Czynsz wynosi 2.800.000 zł, co łącznie z dywidendą od 50% kapitału akcyjnego spółki, stanowiących własność Państwa, i odsetkami od dywidendy za lata 1925/26 zł 894.700, da dochód w sumie 3.694.700 zł.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#StanisławKarłowski">Czwarta pozycja dotyczy wydzierżawionej w roku 1927 na okres 25-letni państwowej huty Blachownia, będącej, jak już wspomniałem, fabryką wyrobów emaliowanych i odlewów żelaznych. Czynsz ten ma dać w okresie 1931/32–60.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#StanisławKarłowski">Następna pozycja podaje drobną dopłatę ze Skarbu 500 zł na pokrycie wydatków, wynikających z tytułu posiadania przez Skarb Państwa 88% kuksów Gwarectwa Maksymilian.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#StanisławKarłowski">W dziale tym nie figuruje wcale spółką, dzierżawna Polska Huta Srebra i Ołowiu w Strzybnicy na G. Śląsku, która od dłuższego czasu walczy z poważnemi trudnościami finansowemi, spotęgowanemi obecnie fatalną koniunkturą na rynkach ołowiu. Dlatego spółka, będąca w 50% własnością Skarbu Państwa, nie uiszcza żadnych należności Skarbowi, które zapisywane są w Spółce na rzecz Skarbu, jako zaległe pretensje Państwa.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#StanisławKarłowski">Łączny dochód z powyższych czterech paragrafów wynosi zł 4.128.700, w wydatkach zaś podaje ten dział w § 5 kwotę zł 500, o których poprzednio wspomniałem.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#StanisławKarłowski">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę, żeby Wysoki Senat raczył przyjąć powyższe kwoty bez zmian.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#StanisławKarłowski">Przechodzę teraz do nadań górniczych i terenów naftowych. W dziale tym mieszczą się wpływy, wynikające z praw, przysługujących Państwu na terenach, eksploatowanych przez przedsiębiorstwa prywatne, a unormowane umowami dzierżawnemi. Najpoważniejszą pozycję stanowi tu wpływ, jaki się ma uzyskać za ropę brutto, należną Skarbowi Państwa z tytułu procentów brutto, zastrzeżonych Skarbowi na wydzierżawionych terenach naftowych.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#StanisławKarłowski">Na drugiem miejscu cyfrowem znajduje się czynsz dzierżawny od spółki akcyjnej Górnośląskie Zjednoczone Huty Królewska i Laura, wynoszący zł 220.000, tudzież czynsz, płacony przez Warszawskie Towarzystwo Kopalń Węgla i Zakładów Hutniczych w wysokości 110.000 zł. Inne pozycje składają się z kwot mniejszych i dają łączny dochód na zł 83.200, co wraz z wymienionemi wyżej czynszami stanowi sumę, preliminowaną w dochodach na zł 1.163.600, zatem większą o zł 63.600 od zeszłorocznej. W sprawozdawczym okresie Ministerstwo przewiduje w dziale tym rozchody, głównie na badanie geologiczne i na stałą komisję techniczną, na zł 122.000, czyli o zł 7.000 niższe od zeszłorocznych, W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę, by Wysoki Senat powyższe pozycje przyjął bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#StanisławKarłowski">Przystępuję teraz do przedsiębiorstw skomercjalizowanych, w pierwszym rzędzie do Państwowej Fabryki Olejów Mineralnych Polmin w Drohobyczu. Rozwój tego przedsiębiorstwa zależny jest w wybitnej mierze od koniunktury na krajowym i ogólnoświatowym rynku naftowym. Niestety, krajowy przemysł naftowy znajduje się od szeregu lat pod znakiem zmniejszającej się stale produkcji ropy. Podkarpacie, które w swoim czasie należało pod względem ilości produkowanej ropy do źródeł najpoważniejszych po Ameryce i Rosji, a w niektórych latach produkowało rocznie około 200.000 cystern, t. j. 5% produkcji ogólnoświatowej, zeszło obecnie w lokacji międzynarodowej na 14-te miejsce i stanowi zaledwie 0,34% ogólnego wydobycia światowego. Z produktów, przetwarzanych przez Polmin, przeważna część sprzedawana była w kraju. Ze sprawą benzyny, jako środka napędowego dla motorów, łączy się ściśle sprawa używania spirytusu dla celów technicznych, względnie mieszanki spirytusu z benzyną.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#StanisławKarłowski">Mamy w kraju dwa potężne środki napędowe, t. j. benzynę i spirytus i jesteśmy obecnie w tej sytuacji, że zarówno jeden przemysł, jak i drugi, znajdują się w katastrofalnej sytuacji. Produkcja nafty spada głównie z tego powodu, że wiercenia niezmiernie podrożały. Kiedy dawniej, przed wojną, można było liczyć się z kosztem wiercenia szybu ok. 200.000 koron austriackich, to dziś, dowiercenie szybu do głębokości 1.500 metrów i głębiej w Borysławskiem Zagłębiu kosztuje 1.500.000 do 2.000.000 zł. Oczywiście, na tak znaczne ryzyko mogą sobie pozwolić tylko bardzo silne kapitalistyczne towarzystwa, natomiast te, co były dawniej, t. zw. przedsiębiorstwa krajowe, nie mogą tego ryzyka ponosić. Z tego powodu poszukiwania nafty tak znacznie się zmniejszyły.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#StanisławKarłowski">Mając zatem nadprodukcję benzyny w stosunku do naszego chwilowego zapotrzebowania, zdawałoby się, że jest to znakomity instrument do poprawienia naszego bilansu płatniczego drogą jej eksportu i sprzedania zagranicą. Jednak widzimy, że zagranicą, na rynku światowym, produkty naftowe tak dalece spadły w cenie, że eksport benzyny w dzisiejszych czasach połączony jest z bardzo poważnemi stratami. I tutaj znowu mamy ten sam objaw, co i przy innych artykułach, że konsumcja krajowa musi płacić znacznie wyższe ceny, aniżeli ceny eksportowe, ażeby móc utrzymać wogóle ten przemysł przy życiu. Z drugiej strony mamy kolosalną nadprodukcję spirytusu, jak już tutaj zaznaczono, którego konsumcja, jak p. Minister Skarbu na to zwrócił uwagę, stale się zmniejsza. Otóż zastąpienie benzyny spirytusem byłoby z punktu widzenia technicznego zupełnie możliwe, łatwe i stanowiłoby dla rolnictwa niezmierne polepszenie warunków zużytkowania ziemniaków. Jednakże znowu ze stanowiska ogólno-gospodarczego i strategicznego nie można dopuścić, aby tak ważny przemysł, jak przemysł naftowy, z tego powodu dostał się w sytuację zupełnie bez wyjścia, gdyż gdyby przemysłowi naftowemu odjąć te wysokie stosunkowo ceny krajowe, w takim razie oczywiście wszelkie rafinerie musiałyby przestać istnieć, bo nie mogłyby wytrzymać niskich cen spirytusu. Sprawa ta jest przedmiotem bardzo troskliwych i dokładnych badań przez czynniki rządowe i przypuszczalnie w najbliższej przyszłości dozna jakiegoś rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#StanisławKarłowski">Preliminarz budżetowy podaje w dziale 14 części 10 kwotę miliona złotych, jaka ma wpłynąć do Skarbu od Polminu. W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej proponuję, aby tę kwotę przyjąć bez zmian.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#StanisławKarłowski">Przystępuję teraz do omówienia Państwowych Fabryk Związków Azotowych w Chorzowie i Mościcach.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#StanisławKarłowski">Dla Chorzowa mogę przedstawić tylko, niestety, bardzo ponure horoskopy, a to z powodu naszej sytuacji Wewnętrznej, hamującej rozwój konsumcji na rynku nawozowym. Powód ten tkwi w katastrofalnem przesileniu polskiego rolnictwa. Do tego przybył jeszcze powód ogólny. Oto w zachodnich krajach Europy powstały nowe fabryki syntetycznych związków azotowych. Fabryki te, w dążeniu do zdobycia dla siebie odpowiednich rynków, powodują zaostrzenie się konkurencji i zniżkę cen. Wzrastająca u rolników abstynencja w stosunku do naWozów pomocniczych nie jest wynikiem defetyzmu, psychologicznych skutków trwałej zniżkowej tendencji na rynkach zbożowych, lecz jedynie niemożnością otrzymania opłacalności stosowania nawozów sztucznych. Z tych powodów produkcja w Chorzowie została znacznie zredukowana. Obecnie jest czynny tylko jeden piec i znajdują się znaczne zapasy na składzie, które zapewne w kraju nie znajdą zbytu na najbliższy sezon Wiosenny, ani na jesienny. Jedynie jest nadzieja, że może będą mogły być wyeksportowane zagranicę.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#StanisławKarłowski">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej proponuję, by Wysoki Senat uchwalić raczył w grupie B. Przedsiębiorstwa, część 10, dział 15, odnoszący się do Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Chorzowie, wpłatę do Skarbu Państwa w wysokości 1.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#StanisławKarłowski">W analogicznej sytuacji jest Państwowa Fabryka Związków Azotowych w Mościcach. Przedsiębiorstwo to rozpoczęło w ubiegłym okresie sprawozdawczym pierwszy rok istnienia. Założeniu tej fabryki przyświecała myśl odciążenia fabryki w Chorzowie. Bo popyt na nawozy azotowe w Polsce przybrał takie rozmiary, że zachodziła obawa stałej niemożności zaspokojenia rynku wewnętrznego przez krajowe fabryki. Gdy jeszcze w latach 1922 i 1923 Chorzów, produkując 40.000 ton związków azotowych rocznie, musiał dla braku zbytu w kraju umieścić produkt w ilości 30% zagranicą, dawały następne lata progresywne zwiększenie się popytu, który w r. 1929 pochłonął poprostu całą, wyprodukowaną przez Chorzów, ilość 175.000 ton. I ta jednak, do maximum podniesiona, produkcja nie mogła zaspokoić krajowego zapotrzebowania, bo Polska musiała sprowadzać z zagranicy dalsze 125.000 ton nawozów azotowych, mimo, że równocześnie dwie mniejsze fabryki syntetyczne na Śląsku rozpoczęły również produkcję nawozów.</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#StanisławKarłowski">Koszty budowy, wraz z kosztami uruchomienia, wyniosły zł 96.000.000, Przedłożenie rządowe przewiduje na okres 1931/32 z jednej strony dopłatę ze Skarbu w wysokości zł 6.929.115, na opłacenie procentów od pożyczek, zaciągniętych na budowę fabryki, z drugiej zaś strony wpływ do Skarbu 500.000 zł z tytułu eksploatacji fabryki w roku 1930.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#StanisławKarłowski">Imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę, aby Wysoki Senat przyjął powyższe cyfry bez zmian.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#StanisławKarłowski">Przystępuję teraz do omówienia państwowej kopalni węgla „Brzeszcze”. Otóż przedsiębiorstwo to przedstawia jeden z dowodów, jak nieraz etatyzm państwowy może doprowadzić do bardzo poważnych kolizyj z interesami prywatnych przedsiębiorców.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#StanisławKarłowski">Jak ogólnie wiadomo, zbyt węgla w ostatnich latach stale się zmniejszał i konwencja węglowa, jaka powstała, to znaczy umowa, która rozdziela równomiernie na wszystkie kopalnie sprzedaż węgla, musiała redukować produkcję sukcesive i zredukowała ją wkońcu do 60%. Otóż zdawałoby się, że do takiej konwencji węglowej z chwilą, gdy jakiś przemysł jest dotknięty z powodów nie od siebie zależnych, jak naprzykład z powodu koniunktury ogólnoświatowej, powinny należeć wszystkie przedsiębiorstwa, że tym samym prawom powinny podlegać i przedsiębiorstwa państwowe. Tymczasem kopalni w Brzeszczu przydzielano liczne dostawy dla kopalń, salin i różnych przedsiębiorstw państwowych, tak, że kopalnia w Brzeszczu mogła wyzyskać całe 100% swej możności produkcji i sprzedawać; stała zatem w porównaniu do przemysłu węglowego w pozycji znakomicie lepszej, bo podczas gdy tamci mogli produkować 60%, to państwowa kopalnia produkowała 100%. Równomiernie z tem powiększeniem produkcji szły inwestycje z pieniędzy podatkowych. Zaczęto budować nowy szyb w Jawiszowicach, celem odkrycia nowych terenów, i w ten sposób widzimy, że pieniądze podatkowe szły na rozbudowę przedsiębiorstwa, którego produkcja była zupełnie niepotrzebna i nawet szkodliwa dla tak poważnego przemysłu, jakim jest przemysł węglowy w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#StanisławKarłowski">Otóż to jest jeden z przykładów, jak nie powinno się robić etatyzmu. W związku z powyższemi motywami Sejm skreślił w dziale 17, część 10, Grupy B, z sumy 1.550.000 zł, proponowanej dopłaty ze Skarbu, kwotę 350.000 zł, uchwalając przyjęcie tylko kwoty 1.200.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#StanisławKarłowski">Zgodnie z powyższem, imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej proponuję, by Wysoki Senat raczył zatwierdzić powyższe cyfry, przyjęte przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#StanisławKarłowski">Przystępuję teraz do ostatniego przedsiębiorstwa, t. j. Żeglugi Polskiej w Gdyni. Uchwalona przez Sejm i Senat w 1925 r. ustawa o popieraniu polskiej żeglugi morskiej nadała realną podstawę teoretycznemu dotychczas zagadnieniu własnej żeglugi. Zagadnienie to, jakkolwiek zespolone najściślej z polską ekspansją gospodarczą i z niezależnością tonażową, nie wychodziło przez dłuższy czas ze sfery zasadniczych problemów o wybitnie moralnem znaczeniu. Ogólnemu przeświadczeniu o wartości wybrzeża morskiego tylko przy równoczesnem posiadaniu marynarki handlowej, nie odpowiadały żadne starania społeczeństwa w kierunku realizowania podstawowego warunku niezależności państwa, posiadającego morze. Taką powściągliwość w pędzie ku własnemu brzegowi, który raczej powinien był wystąpić z siłą, domagającą się hamulca, usprawiedliwić można tylko faktem onieśmielenia narodu polskiego w dziedzinie, w której, niestety, Państwo Polskie jest nowicjuszem, spóźnionym o kilka wieków.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#StanisławKarłowski">I na tem tle należy osądzać niedocenianą przez nasze społeczeństwo zasługę tych jednostek, które, nie bacząc na brak zrozumienia naogół realnych wartości, związanych z posiadaniem brzegu morskiego i konieczności zbudowania własnej floty handlowej, wytężały wszystkie swe siły ku tworzeniu niezależnego portu w Gdyni i zapewnieniu Polsce własnego tonażu.</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#StanisławKarłowski">Z tych zamierzeń urosła Gdynia, ta sama myśl powołała do życia przedsiębiorstwo przewozowe p. t. „Żegluga Polska” w Gdyni.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#StanisławKarłowski">Przedsiębiorstwo posiada flotę, złożoną z 10 statków towarowych o łącznym tonażu 31.970, tudzież 5 statków pasażerskich. Statki pasażerskie obsługują wybrzeże polskie przeważnie w ciągu sezonu letniego, przyczem większe statki „Gdynia” i „Gdańsk” używane były na wycieczki do cudzoziemskich portów na Bałtyku. Statki towarowe zajmują się przewozem ładunków masowych w żegludze nieregularnej, z wyjątkiem linii w kierunku morza Śródziemnego, prowadzonej regularnie raz na miesiąc.</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#StanisławKarłowski">Pasywność przedsiębiorstwa okrętowego, zwłaszcza w państwie, wstępującem dopiero na morską widownię, uważać należy za objaw całkiem naturalny tem bardziej, że towarzystwa okrętowe nawet w krajach o rozwiniętym przemyśle i handlu należą często do przedsiębiorstw deficytowych. Takie samo zrozumienie okazać trzeba i dla dalszej akcji państwowej, zmierzającej do rozszerzenia przedsiębiorstw transportowych, co uwidoczniło się w zainteresowaniu się odnośnych czynników w trzech spółkach: w Polsko-Brytyjskiem Towarzystwie Okrętowem przez 75%-wy udział za pośrednictwem Żeglugi Polskiej; następnie w Polskiem Transatlantyckiem Towarzystwie Okrętowem-Linia Gdynia — Ameryka przez 52%-owy udział, również za pośrednictwem Żeglugi Polskiej; wreszcie w Polskiej Ajencji Morskiej przez 55%-owy udział „Żeglugi” w tej firmie.</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#StanisławKarłowski">W dziale 18 p. t. Żegluga Polska przedłożenie rządowe preliminuje dopłatę zł 500.000 na pokrycie pożyczki, zaciągniętej z powodu strat, wywołanych następstwami zimy roku 1929; zł 120.500 na koszty klarowania statków; zł 117.000 — na dokończenie budowy gmachu w Gdyni i pawilonu portowego w Jastarni; zł 83.500 na pokrycie udziału Żeglugi Polskiej w kapitale zakładowym Polskiej Ajencji Morskiej. Razem zł 821.000.</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#StanisławKarłowski">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat raczy przyjąć powyższe cyfry bez zmian.</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#StanisławKarłowski">Na tle przedsiębiorstw przemysłowych występuje Państwo w dwojakiej roli: raz w roli producenta, drugi raz w roli oficjalnego kierownika losami wszystkich producentów, mającego stworzyć program gospodarczy i zapewnić gospodarstwu krajowemu równowagę, spokój i możność rozwoju.</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#StanisławKarłowski">Dwoistość taka może być źródłem pewnego rodzaju kolizji interesów Państwa, jako indywidualnego przedsiębiorcy z interesami pewnej grupy, pewnej całości — producentów innych. A takie, choćby najlżejsze tarcie nie może uchodzić za pożądany czynnik w spełnianiu przez Rząd drugiej, nierównie wyższej i ważniejszej roli patronatu nad polityką gospodarczą Państwa, mającego za zadanie w pierwszym rzędzie regulowanie warunków wytwórczości i jej racjonalizacji, bez uszczerbku dla jakiejkolwiek gospodarczej dziedziny, jako całości.</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#StanisławKarłowski">Ściśle więc biorąc, etatyzacja niektórych przedsiębiorstw może przy wykonywaniu programu gospodarczego narazić Rząd na pewne odchylenia od zasadniczej linii polityki ekonomicznej i dlatego dobrze się stało, że w swoim czasie zapadła na Komitecie Ekonomicznym uchwała, postanawiająca, zaniechanie w polityce gospodarczej Państwa kierunku etatyzmu. Wobec takiej decyzji możnaby uznać sprawę etatyzmu w Polsce za nieaktualną jako tezę, ponieważ jednak etatyzm jako rzeczywistość jest wciąż aktualny, nie wolno w rozważaniu nad ewentualnym programem gospodarczym Rządu pominąć tej kwestii, choćby ze względu na trudności budżetowe, które domagają się imperatywnie zmniejszenia obecnej działalności Państwa, jako przedsiębiorcy i producenta, konkurenta.</u>
<u xml:id="u-22.43" who="#StanisławKarłowski">To też hasło ograniczenia działalności przedsiębiorczej Państwa tylko do ram nieodzownie koniecznych, powinno być w obecnych warunkach budżetowych i gospodarczych realizowane w praktyce z całkowitą konsekwencją i ścisłością. Z tych powodów tworzenie nowych przedsiębiorstw państwowych powinno być bezwzględnie wykluczone, działalność zaś przedsiębiorstw istniejących powinna być nieustannie z tego punktu widzenia kontrolowana i w razie sprzeczności ze sformułowaną wyżej zasadą niekolidowania z całością interesów danej dziedziny gospodarczej — przedsiębiorstwa te powinny być likwidowane.</u>
<u xml:id="u-22.44" who="#StanisławKarłowski">Jak nam wszystkim wiadomo, w ostatnich trzech latach toczyła się żywa dyskusja nad kwestią etatyzmu, jako polityki gospodarczej. Mieliśmy zarówno obóz zwolenników, jak i przeciwników etatyzacji. Otóż, zdaniem mojem, dyskusja ta nie doprowadziła do żadnego praktycznego celu z tego powodu, że była prowadzona wyłącznie jako dyskusja teoretyczna. Ale jeżeli się przyjrzymy życiu państwowemu, jeżeli przyjrzymy się retrospektywnie choćby temu szeregowi przedsiębiorstw, które tu miałem zaszczyt referować, to widzimy, że zarówno bezwzględni zwolennicy etatyzmu, jak i bezwzględni przeciwnicy, nie będą mieli racji bezwzględnej, tylko teoretyczną. Sprawę tę należy w ciałach ustawodawczych traktować z praktycznego punktu widzenia, t. zn. należy rozróżniać, że przecież działalność Państwa jest szczególnie w czasach dzisiejszych tak niezmiernie skomplikowana pod względem gospodarczym, wymaga nieraz nieprzewidzianych przez żadnych ekonomistów wysiłków, że nie można stanąć na bezwzględnem stanowisku, że wogóle Państwo nie powinno posiadać żadnych przedsiębiorstw. Przeciwnie, mamy u siebie szereg wypadków takich, na które można wskazać z całą pewnością, że niektóre przedsiębiorstwa są dziś bezwzględnie potrzebne dlatego, że życie gospodarcze tego wymaga. Dlatego sądzę, że kwestia etatyzmu nie powinna być nadal traktowana jako kwestia akademicka, jako teoria, ale należy przyjrzeć się tej sprawie z punktu widzenia praktycznego i w tym celu wskazanem byłoby, aby powołana została komisja, składająca się z ludzi fachowych, niezainteresowanych wcale w żadnym z przemysłów, którzyby zbadali z całą sumiennością, dokładnością i bezstronnością, które z przedsiębiorstw państwowych rzeczywiście powinny być jako takie utrzymane, a w ten sposób okazałoby się, że cała reszta jest zbędna i że w swoim czasie, gdy odpowiednia chwila nastąpi, mogłaby być zlikwidowana. To zagadnienie, mojem zdaniem, łączy się ściśle z naszą sytuacją budżetową. Gdyśmy na ten temat prowadzili dyskusję przed dwoma laty, nieco wzmocnione było stanowisko etatystów dlatego, że nasza sytuacja budżetowa była zupełnie odmienna, jednak dziś ten moment osłabia te ich poglądy i dzisiaj musimy przedewszystkiem z tego punktu widzenia skarbowo-budżetowego przypatrzeć się sprawie etatyzacji i sprawie polityki etatyzmu państwowego.</u>
<u xml:id="u-22.45" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Monopole Państwowe. Głos ma s. Żaczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! Zadaniem mojem jest uzupełnić wywody p. referenta budżetu Ministerstwa Skarbu tym działem zarządu skarbowego, w którego zakres wchodzą Monopole Państwowe. Wyodrębnienie w sprawozdaniu budżetowem tej materii celem dokładnego jej oświetlenia, podyktowane jest doniosłością tej grupy w całokształcie budżetu państwowego i ważnością jej roli w gospodarstwie narodowem.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#KazimierzZaczek">Monopole państwowe są organizacją gospodarczą, w istocie swej znacznie różniącą się od wszystkich innych przedsiębiorstw państwowych. Te ostatnie, jak to stwierdzone było przed chwilą, mają w granicach nieodzownej konieczności tylko o tyle rację bytu, o ile racjonalną polityką cen i sprawnością organizacji zdołają w wyniku walki konkurencyjnej, prowadzonej na równych warunkach, utrzymać się wobec analogicznych przedsiębiorstw prywatnych. Monopole państwowe nie mają współzawodnika. Legalna konkurencja jest niemożliwa, a nielegalna jest zwalczana wszelkiemi środkami administracyjnemu i represjami karnemi. Ta specjalna opieka, udzielana monopolom państwowym przez Państwo, znacznie ułatwia im gospodarkę, a jednocześnie kryje w sobie niebezpieczeństwo; powstaje bowiem obawa, że gospodarka, pozbawiona elementu współzawodnictwa, nie będzie racjonalna, nie będzie dość sprężysta, a więc wpadnie w marazm i szablon. To też ten teren działalności gospodarki państwowej wymaga specjalnie czujnej i rzeczowej opieki Rządu w osobie p. Ministra Skarbu i parlamentu. Tylko istotnie rzeczowa, stojąca na wysokości zadania krytyka gospodarki monopolowej, może zastąpić walkę konkurencyjną i przyczynić się do tego, aby czynniki kierujące temi olbrzymiemi przedsiębiorstwami należycie uświadamiały sobie rolę poszczególnych monopoli w życiu gospodarczem Państwa i odpowiednio do tej roli kształtowały swoją działalność, ażeby kontakt monopolu z innemi dziedzinami życia, czy to jako nabywcy wyrobów innej gałęzi produkcji, czy to jako dostawcy surowca i półfabrykatu do dalszej przeróbki, wpływał ożywczo i twórczo na rozwój tych, czy innych dziedzin gospodarstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#KazimierzZaczek">Z punktu widzenia najbardziej nas w obecnej dyskusji interesującego, mianowicie z punktu widzenia udziału w dochodach budżetowych, największą doniosłość mają monopol tytoniowy i spirytusowy. Monopol solny ma z punktu widzenia zasilania Skarbu znaczenie podrzędniejsze, monopol zapałczany wprawdzie podwoi obecnie swoje świadczenia wobec nowej ustawy i nowej umowy z konsorcjum dzierżawnem zawartej, ale ma również drobniejsze fiskalne znaczenie, zaś loteria państwowa schodzi już na plan ostatni, jest źródłem, z którego Skarb stosunkowo tylko niewielkie ma dochody.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#KazimierzZaczek">Plan finansowo-gospodarczy polskiego monopolu tytoniowego na rok 1931/32 został opracowany na zasadach formalnych odmiennych od tych, na których podstawie były układane dotychczasowe plany finansowo-gospodarcze tego monopolu, odmienne od tych, które dotychczas były stosowane przy układaniu budżetu państwowego.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#KazimierzZaczek">Pierwszą z tych zmian jest to, że wydatki monopolu zostały wyraźnie rozbite na dwie grupy, a mianowicie: na wydatki eksploatacyjne i wydatki na rachunek przewidywanego czystego zysku.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#KazimierzZaczek">O ile chodzi o wydatki eksploatacyjne, to plan finansowo-gospodarczy został ułożony jako preliminarz rachunku zysków i strat, co pozwala należycie zorientować się w kosztach działalności monopolu.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#KazimierzZaczek">Co do należytości skarbowych i wpłat do Skarbu Państwa to sprawa ta została po raz pierwszy należycie postawiona w planie finansowo-gospodarczym, wykazano bowiem przedewszystkiem wyraźnie w części wydatków eksploatacyjnych te należytości skarbowe, które monopol winienby był wpłacić, gdyby był przedsiębiorstwem prywatnem, oddzielnie zaś w wypadkach na rachunku czystego zysku wykazano, jakie kwoty dodatkowo monopol wpłaci do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#KazimierzZaczek">Zmiany te należy uznać za pożądane.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#KazimierzZaczek">Dają one możność uświadomienia sobie właściwego obrazu działalności monopolu i pozwalają na rzeczowe ustosunkowanie się do ustalenia kwot, które monopol winien wpłacić Państwu.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#KazimierzZaczek">Według przedłożenia rządowego dochody monopolu tytoniowego w roku 1931/32 wynosić miały 755.435.000 zł, wydatki eksploatacyjne 639.433.561 zł, wydatki na rachunek czystego zysku 116.001.439 zł.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#KazimierzZaczek">Wpłata do Skarbu Państwa określona była na kwotę 405.000.000 zł, w czem należytości skarbowe (opłaty skarbowe, ekwiwalent odsetek od funduszów obrotowych oraz ekwiwalent podatków i innych danin publicznych) wynosić miały 347.498.561 zł.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#KazimierzZaczek">Kwoty te zostały przez Sejm w porozumieniu z Rządem zmienione jak następuje: Dochody monopolu określono na 720.627.000 zł, wydatki eksploatacyjne na 613.027.124 zł, wydatki na rachunek czystego zysku na 107.599.876 zł. Wpłata do Skarbu Państwa ma wynosić 390.960.000 zł, w czem na należytości skarbowe przypada 331.219.360 zł.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bogucki.)</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#KazimierzZaczek">Zmiany te na podstawie analizy cyfr, przedstawionej na Komisji Skarbowo-Budżetowej, uznane zostały za konieczne dla urealnienia planu finansowo-gospodarczego monopolu tytoniowego.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#KazimierzZaczek">Z szeregu ważnych kwestyj gospodarczych, łączących się z gospodarką monopolu tytoniowego, pragnę podkreślić szczegół, mający znaczenie dla rolnictwa, którego interesy są zawsze ośrodkiem naszych gospodarczych rozważań. W polityce naszego monopolu przebija mianowicie tendencja do intensywnego zwiększenia krajowej uprawy tytoniu. I tak, gdy jeszcze w roku 1924 zbiór krajowego tytoniu wynosił tylko 630.000 kg., to już w roku 1927 podniósł się on do 4.800.000, zaś poczynając od roku 1930/31, uprawa tytoniu w kraju została ustalona na 8 milionów kilogramów, co w stosunku do 22 milionów kilogramów konsumcji stanowi zgórą 35% rocznego zapotrzebowania tytoniu. Ma to duże znaczenie i z punktu widzenia gospodarki rolnej i dla celów zmniejszenia importu.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#KazimierzZaczek">Co do monopolu spirytusowego pragnę podkreślić, co również zaznaczone było w referacie p. sen. Karłowskiego, że dyrekcja monopolu poświęca obecnie baczniejszą uwagę gospodarce, mającej na celu produkcję taniego spirytusu dla celów napędowych. Dyrekcja monopolu przygotowuje mianowicie nowelę do rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z roku 1927 o monopolu spirytusowym. Zmiany projektowane mają właśnie na celu umożliwienie tej produkcji na większą skalę i nabywanie taniego spirytusu dla celów napędowych. Wiąże się ta kwestią ze sprawą produkcji mieszanki spirytusowo-benzynowej jako paliwa spirytusowego. Należyte rozwiązanie tej sprawy będzie miało ogromne znaczenie dla naszego rolnictwa, dla rolnego przemysłu gorzelniczego. Sprawę tę poruszał już wyczerpująco na Komisji Rolnej Sejmu p. s. Potworowski i przy tej okazji mogę wyrazić żywe zadowolenie, że kierownictwo monopolu zdecydowało się skierować sprawę tę na realne tory.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#KazimierzZaczek">Przechodząc do planu finansowo-gospodarczego monopolu spirytusowego, zauważam, że według przedłożenia rządowego dochody tego monopolu wynosić miały 670 milionów zł, a wydatki 254 milj. Zatem wpłata do Skarbu preliminowana była na 415 milionów. Ponieważ jednak od połowy roku 1930 konsumcja spirytusu spada, co zresztą nie jest zjawiskiem specyficznie polskiem, a co bardzo jaskrawo występuje zwłaszcza w Niemczech, przeto w Sejmie w porozumieniu z Rządem dokonano poprawek planu finansowo-gospodarczego i w rezultacie obniżono przewidywaną wpłatę na 401 milj. zł, przez to spodziewany wpływ do Skarbu Państwa z tego monopolu został ostatecznie urealniony.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#KazimierzZaczek">W ostatecznym rezultacie wpłaty do Skarbu Państwa ze wszystkich monopolów państwowych zostały na rok 1931/32 ustalone na kwotę 882.007.775 zł, z czego wypada w okrągłych cyfrach na monopol solny 46.000.000, na monopol tytoniowy — 390.000.000, na monopol spirytusowy 401.000.000, na loterię państwową 18.000.000 i na monopol zapałczany 24.000.000.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#KazimierzZaczek">Na podstawie uchwały Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę o przyjęcie planów finansowo-gospodarczych monopoli państwowych w brzmieniu uchwalonem przez Sejm, bez zmiany.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#AntoniBogucki">Nikt z Panów Senatorów nie jest zapisany do głosu.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#AntoniBogucki">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#AntoniBogucki">Jako sprawozdawca głos ma p. s. Evert.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#LudwikJózefEvert">Wysoka Izbo! Preliminarz budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, przedstawiony przez Rząd Sejmowi, wykazuje w dochodach 14.387.315 zł i w wydatkach 52.811.135 zł. A więc w porównaniu do okresu 1930/31 mniej w dochodach o 110.520 zł i w wydatkach o 1.559.790 zł. Jednakowoż Sejm zmniejszył rubrykę wydatków w szeregu pozycyj. Te zmniejszenia są uwidocznione w drukowanem sprawozdaniu na str. 6 mojego referatu. Nie chcę Panów nużyć cyframi i nie będę tutaj z tej trybuny ich powtarzał. Chcę tylko zaznaczyć, że skreślenia te nie mają charakteru negacji potrzeby tych wydatków, lecz piętno daleko posuniętej ostrożności w wydatkach, tej ostrożności, która zresztą cechuje cały nasz budżet na rok 1931/32.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#LudwikJózefEvert">Ogółem skreślenia, poczynione przez Sejm, wynoszą w wydatkach zwyczajnych 393.000 i w wydatkach nadzwyczajnych 18.718.400 zł. Jednakowoż ta ostatnia pozycja odnosi się głównie do działu 5 § 9 — Urząd Morski, gdzie skreślono na budowle 1.260.000. Następnie należność za budowę portu handlowego 13.114.000, na urządzenia portowe 3.834.000 i na wykup gruntów pod dalszą budowę portu 400.000. Trzy pierwsze pozycje, a mianowicie: 1.260.000, 13.114.000 i 3.834.000 nie ucierpiały przez te skreślenia, albowiem samo skreślenie nastąpiło z powodu przejęcia ich na rachunek pożyczki zapałczanej. Jedynie więc zmniejszenie pozycji na wykup gruntów pod budowę portu 400.000 i z pozostałych mniejszych pozycyj 100.000 zł na popieranie ruchu wiertniczego, która była preliminowana w kwocie 500.000, a teraz wynosi 400.000, okazało się koniecznością, wynikającą z tendencji oszczędnościowej.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#LudwikJózefEvert">Pozostałe skreślenia nie zasługują na podkreślenie. Natomiast w wydatkach nadzwyczajnych zwiększył Sejm pozycję na rozbudowę polskiej floty handlowej o 113.300, a mianowicie kredyt na opłacanie procentów od pożyczki zaciągniętej dla Polsko-Brytyjskiego Towarzystwa Okrętowego. Po uwzględnieniu tej zwyżki naogół zmniejszenia wynoszą netto 18.605.100 zł.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#LudwikJózefEvert">Wspomniałem już, że preliminowane wydatki Ministerstwa Przemysłu i Handlu cechuje naogół duża oszczędność i ta tendencja uwidacznia się naprzykład w pozycji: subwencje (dział 1 § 10), w których przewidziany jest wydatek 200.000 zł na izby rzemieślnicze. Nie jest to wiele, jeżeli się zważy, że izb tych jest 18 i że ich dochody w 75% opierają się na taksach egzaminacyjnych czeladniczych i mistrzowskich, a przecież te taksy właściwie nie powinne być pobierane, bo ustawa przemysłowa nakłada na trudniących się rzemiosłem obowiązek posiadania dyplomu.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#LudwikJózefEvert">Jeszcze skromniejsza jest pozycja na popieranie rękodzielnictwa — 20.000 zł i na nagrody dla terminatorów 5.000 zł. Wystarczy zaznaczyć, że w samej Warszawie jest około 18.000 młodzieży rzemieślniczej, a w całej Polsce około 150.000. Popieranie wybitnie zdolnej młodzieży rzemieślniczej, danie jej możności kształcenia się za granicą, stworzenie niejako atrakcji dla młodzieży do pójścia na drogę rzemieślniczą, to miałoby poważne znaczenie dla naszego kraju. Precyzyjny przemysł nie rozwinie się u nas bez zdolnych i wykształconych fachowo rzemieślników. Nie wątpię, że przy lepszej koniunkturze Ministerstwo Przemysłu i Handlu zwróci swoją uwagę na powyższe pozycje i szczodrzej je wyposaży.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#LudwikJózefEvert">Budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu obejmuje skromne kwoty, gdyż zadanie Ministerstwa nie polega na czynnym udziale w życiu gospodarczem, lecz na jego regulowaniu, na prowadzeniu, że tak powiem, polityki gospodarczej. Bezspornie na tę politykę gospodarczą mają wpływ i inne resorty, więc Ministerstwo Skarbu, Ministerstwo Komunikacji, a przedewszystkiem może państwowe instytucje kredytowe, jednak Ministerstwo Przemysłu i Handlu jest w rządzie naturalnym rzecznikiem interesów przemysłu i handlu krajowego, tych dwóch poważnych czynników w gospodarstwie narodowem naszego kraju, który nie jest czysto przemysłowym, ale też nie jest i czysto rolniczym.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#LudwikJózefEvert">Utarło się też w naszym parlamencie, że z okazji debaty nad budżetem tego Ministerstwa porusza się sytuację gospodarczą kraju, Dziś jest to jeszcze więcej aktualne, gdyż sprawy gospodarcze wysuwają się na czoło zagadnień państwowych, i nie tylko u nas, ale w całej Europie, w całym świecie, sprawy gospodarcze, stały się niejako osią polityki międzynarodowej. Stwierdźmy więc po męsku bezsporny fakt, że sytuacja gospodarcza już w zeszłym roku przy okazji debaty budżetowej przez mojego poprzednika referenta scharakteryzowana jako „ciężkie przesilenie gospodarcze” pogorszyła się, a to w związku z kryzysem gospodarczym, jaki ogarnął cały prawie świat.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#LudwikJózefEvert">Skurczenie się naszego życia gospodarczego dotknęło wszystkie gałęzie przemysłu. Przemysł cukrowniczy, włókienniczy, metalowy i maszynowy, chemiczny, cementowy, hutnictwo i wydobycie węgla — wszędzie konstatujemy znaczne zmniejszenie produkcji. Zapotrzebowanie nawozów sztucznych spadło o przeszło 30%. Przemysł budowlany, mający tak wielkie znaczenie i ze stanowiska gospodarczego i ze stanowiska społecznego — boć Panowie znają stosunki mieszkaniowe w samej chociażby stolicy — nie okazuje niestety widocznego ożywienia.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#LudwikJózefEvert">Nie będę Panów nużył cyframi, wykazującemi różnice produkcji na minus, znajdą je Panowie w drukowanem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#LudwikJózefEvert">I na Komisji Skarbowo-Budżetowej tej Wysokiej Izby i na jej plenarnych posiedzeniach, przy debacie nad budżetami innych resortów gospodarczych wszechstronnie oświetlono istotę i przyczyny naszego kryzysu gospodarczego tak ze strony Rządu, jak i ze strony pp. senatorów. Doprawdy — bez ryzyka powtarzania — można już niewiele powiedzieć w tej sprawie. Skurczył się nasz wywóz, skurczyła się konsumcja wewnętrzna. Polska, złączona wieloma węzłami z gospodarstwem światowem, nie mogła wyeliminować się ze skutków światowego kryzysu.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#LudwikJózefEvert">Wskutek zmniejszenia się pojemności rynków zewnętrznych, jak również spadku cen światowych na główne nasze artykuły wywozowe, skurczył się nasz eksport. Gdy w r. 1929 wywieźliśmy 21.037.919 ton wartości 2.813.359.000, to w r. 1930–18.922.132 ton wartości 2.433.244.000 — a więc różnica na minus wynosi 380.115.000 zł, przyczem wartość wywiezionej tony również spadła. W r. 1929 wynosiła 134 zł za tonę wywiezioną, a w r. 1930–127 zł.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#LudwikJózefEvert">Z tej sumy 2.813.000.000 zł naszego eksportu 2.680.000.000 opiera się na Europie i tylko 130.000.000 zł zaliczyć należy na kraje pozaeuropejskie, co uważam za objaw niekorzystny i zwekslowanie pod tym względem jest konieczne. Nie wątpię, że będzie to troską Instytutu Eksportowego, który w granicach swego budżetu oddaje tej tak ważnej i wymagającej troskliwej opieki dziedzinie naszego życia gospodarczego poważne usługi. A gdy jestem przy tym temacie, to pragnę zaznaczyć, że ściślejsze związanie radców handlowych przy naszych placówkach dyplomatycznych z Ministerstwem Przemysłu i Handlu uważałbym za bardzo celowe dla naszej ekspansji gospodarczej. Rozumiem doskonale, że, pracując na placówkach zagranicznych, muszą nasi radcowie handlowi być podporządkowani hierarchicznie posłom, ewentualnie ambasadorom. Jednak ta okoliczność, że są oni na etacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych zamyka im drogę do awansów. Pozatem etaty ich są niedostatecznie wysokie, co z jednej strony utrudnia im pracę na placówkach, a z drugiej strony utrudnia Ministrowi Przemysłu i Handlu wyszukiwanie odpowiednich jednostek zdolniejszych na te odpowiedzialne stanowiska.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#LudwikJózefEvert">Jeżeli teraz przejdę do drugiej przyczyny smutnej naszej rzeczywistości gospodarczej, to mogę tylko stwierdzić bezsporną prawdę, że leży ona w kryzysie naszego rolnictwa, t. j. w katastrofalnym spadku cen płodów rolnych na rynku wewnętrznym. Dotknął on niesłychanie boleśnie naszą ludność osiadłą na roli, zmniejszając znacznie jej zdolność nabywczą na wszystkie wyroby przemysłowe.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#LudwikJózefEvert">Przechodzę do dziedziny handlu. Handel w Polsce i przed wojną — z wyjątkiem może dzielnicy wielkopolskiej — nie był zasobny ani w kapitał zapasowy, ani w kapitał obrotowy, był i został takim, pozatem rozproszkowany, posiada stosunkowo bardzo mało na mocnych podstawach ugruntowanych organizmów handlowych, a w szczególności handlu eksportowego. Że wreszcie handel nasz ma trudniejszy postęp do taniego źródła kredytu — przeto odczuwa kryzys gospodarczy bodaj silniej niż przemysł.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#LudwikJózefEvert">W handlu detalicznym obroty w roku 1930 skurczyły się przeszło o 30%. Bezspornie mamy w Polsce, jak to stwierdził p. Minister Przemysłu i Handlu, przerost handlu detalicznego. Zagadnienie to jest jednak skomplikowane z uwagi na charakter zaludnienia naszych miast i miasteczek w dzielnicach byłej okupacji rosyjskiej i austriackiej.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#LudwikJózefEvert">Podkreślając ciężką sytuację i warunki pracy naszego handlu, nie mogę jednak zaoszczędzić naszemu kupiectwu zarzutu braku inicjatywy, przedsiębiorczości, ruchliwości i przywiązania do swoich warsztatów pracy. Nie dawniej, jak wczoraj, słyszałem bardzo ciekawy referat o stosunkach polsko-sowieckich, gdzie również na przykładach ruchliwości eksporterów amerykańskich i niemieckich uwypukliła się pewna niezaradność i pewna nieruchliwość naszych eksporterów.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#LudwikJózefEvert">Wspomniałem już i podkreślałem, że kryzys gospodarczy w Polsce jest w ścisłej łączności z kryzysem światowym, jednak musimy pamiętać, że oprócz tych przyczyn ogólnych mamy też i przyczyny nasze, swoiste, wyrosłe na gruncie naszego życia, wreszcie błędy, poczynione w pierwszych latach naszej odrodzonej państwowości. Polska była i przed wojną krajem o niskim dochodzie społecznym i o małych zasobach finansowych. Zniszczenie wojenne znacznych połaci kraju i wielu warsztatów pracy pogorszyło sytuację materialną ludności. Inflacja rozpętała grynderstwo, rozbudziła niezdrowe apetyty i w ostatecznym rezultacie — powtórnie zubożyła wszystkich, a najdotkliwiej sfery uczciwej i patriotycznej ludności.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#LudwikJózefEvert">Niefortunne prawo o waloryzacji poderwało zaufanie do wszystkich utartych form lokat pieniężnych, do hipotek, do papierów hipotecznych, procentowych, dywidendowych. Ubiegły lata, zagajają się rany, zmysł oszczędności rośnie, jednak nieufność trwa. Tę nieufność pogłębia jeszcze nasza wada nerwowości, podatność na wszelakiego rodzaju plotkę polityczną lub gospodarczą i wytwarza czasami jakiś niewytłomaczony naszą sytuacją brak wiary w dzień jutrzejszy. Ma to bezsporny wpływ na nasze życie gospodarcze i na jego stosunki zagraniczne, i aby życiu gospodarczemu dać silny punkt oporu przeciw szkodliwym i szkodzącym mu nazewnątrz kraju przejawom — wydaje mi się odpowiedniem lekarstwem stabilizacja gospodarcza. Przez stabilizację gospodarczą rozumiem: stabilizację obciążeń podatkowych, świadczeń socjalnych, stabilizację taryf celnych, ulg taryfowych wywozowych, kredytów eksportowych, premij wywozowych, oraz zasady ochrony celnej, która dziś wobec dumpingu, stosowanego przez państwa ościenne, nie grozi wprowadzeniem atmosfery cieplarnianej dla naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#LudwikJózefEvert">Niski dzisiejszy stopień zużycia przez ludność wyrobów przemysłowych wynika prawie wyłącznie z niskiego dochodu społecznego. Nie będę tu w tej materii cytował cyfr, gdyż kwota dochodu społecznego w Polsce nie jest ustalona i panują pod tym względem znaczne różnice poglądów. Gdybym jednak nawet przyjął kwotę największych optymistów, to i ona w sumie netto, t. j. po odciągnięciu wszelkich obciążeń podatkowych i świadczeń socjalnych, daje średnio na głowę tak niską kwotę rocznego dochodu społecznego, że zmusza wbrew woli do najdalszej oszczędności w spożyciu. To też jestem zdania, że obniżenie płac w jakiejkolwiek dziedzinie zatrudnieni nie tylko nie byłoby ratunkiem w naszym kryzysie gospodarczym, lecz raczej pognębiłoby go znacznie i dotkliwie. Nawet w razie ziszczenia tak aktualnego postulatu zniżenia cen na artykuły pierwszej potrzeby, gdybyśmy jednocześnie obniżyli płace, to zostalibyśmy przy status quo, gdyż to nie polepszyłoby sytuacji.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#LudwikJózefEvert">Osobiście jestem zwolennikiem wysokich płac i wysokich cen. Gdy jednak w naszych warunkach finansowych nie można myśleć o podnoszeniu płac, to tendencja do obniżenia cen jest zasadniczo słuszna. Mam jednak wrażenie, że ta zniżka cen nastąpi siłą rzeczy, siłą warunków konkurencyjnych, bez potrzeby jakiejkolwiek interwencji, albowiem — jak już wspomniałem — kupiectwo nasze nie jest tak finansowo mocne, ażeby mogło magazynować towary i sztucznie podtrzymywać nienormalny poziom cen. Więc rewizja cen, a głównie rewizja kalkulacji tych cen — oto jakbym scharakteryzował akcję obniżki cen.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#LudwikJózefEvert">Nasz bilans handlowy po kilkoletniej bierności wszedł w stadjum czynne. W pierwszych 11 miesiącach 1929 r. różnica naszego importu nad eksportem wykazywała na naszą niekorzyść sumę 339.567.000 zł, za to okres 11 miesięcy 1930 r. poraź pierwszy po długiej przerwie wykazuje nadwyżkę wywozu nad przywozem w kwocie 162.998.000 zł. Jeżeli jednakowoż zanalizujemy nasz eksport i nasz import, to musimy przyjść do przekonania, że jest to objaw niewątpliwie korzystny, czyni bowiem zadość konieczności pokrywania importu eksportem, ale musimy pamiętać, że jest to również objaw i kryzysu gospodarczego, jaki przechodzi nasz kraj i cały bez mała świat. W tym zmniejszeniu importu musimy dojrzeć i zahamowanie inwestycyj, zapoczątkowanych przed paroma laty w tym celu, aby nasz przemysł wprowadzić na drogę większego technicznego postępu. A jednakowoż jest też w tym przewozie szereg pozycji, których doprawdy moglibyśmy uniknąć i wpłynąć na polepszenie bilansu, np. w 1930 r. przywieźliśmy owoców, w tem śliwek, za 22 ¼ milj., tłuszczów jadalnych roślinnych za 21 ½% milj. zł, wyrobów kosmetycznych za 10 i ¼ milj. zł, odzieży i konfekcji za 14 milj., wyrobów bawełnianych — przy naszym wielkim przemyśle łódzkim i bielskim — za 29 i ½ milj. zł, a jedwabi za 50 i ¼ milj, zł, Nawet obuwia skórzanego — a wiadomo Panom, że Polska kiedyś słynęła swoim zawodem szewskim — przywieziono za 16 i ¼ milj. zł. Natomiast okazuje się, że pijaństwo jakoś zmalało, bo wina przywieźliśmy wszystkiego za 7 i ½ milj. złotych.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#LudwikJózefEvert">Nie mogę, proszę Panów, referując ten budżet, nie wspomnieć o Gdyni. Gdynia w naszem życiu gospodarczem odgrywa bardzo poważną rolę. Gdynia może być słusznie dumą poczynań Rządu ostatnich lat, a jej rozwój idzie w iście amerykańskiem tempie. Wydatki na budowę i wyekwipowanie naszego portu w Gdyni z budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, poczynając od roku 1924 do stycznia 1931 roku, wynoszą wszystkiego 115.406.000 zł. Przeładunek w Gdyni w 1930 roku wzrósł w stosunku do 1929 roku o 30%. I tak, gdy w 1928 r. przywóz przez Gdynię wyniósł 193.000 ton, to w 1929 r. było 330.000 ton, a w 1930 — już 504.000 ton. Wywóz przez Gdynię w r. 1928 wynosił 1.760.000 ton, a w 1930 r.—3.121.000 ton. Oczywiście w tym wywozie przez Gdynię najpoważniejszą pozycję stanowi węgiel 2.954.000 ton i cukier 90.000 ton.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#LudwikJózefEvert">W budżecie wydatków nadzwyczajnych spotykamy pozycję 1.100.000 zł, jako dotacje na amortyzację i oprocentowanie pożyczek inwestycyjnych samorządu m. Gdyni. Pozycja ta jest zupełnie usprawiedliwiona państwową racją stanu i usankcjonowana rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 1 czerwca 1927 r., szybki bowiem rozwój portu m. Gdyni pociągnął za sobą niemniej szybki rozwój miasta, finanse zaś i źródła pokrycia samorządu nie są w możności pokryć całkowicie ciężarów wynikłych z tytułu pożyczek.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#LudwikJózefEvert">Chcę wreszcie zaznaczyć, że rozwój Gdyni nie hamuje rozwoju drugiego naturalnego portu Polski, Gdańska. Wbrew tendencyjnym oświetleniom prasy niemieckiej, a nawet pewnego odłamu prasy w innych państwach, Gdynia nie jest konkurentem Gdańska, jest ona niezbędnem jego uzupełnieniem. Dla uniknięcia jednak walki konkurencyjnej uważałbym, że wzajemne porozumienie byłoby pożądane.</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#LudwikJózefEvert">Nieporównanie wolniej postępuje rozwój naszej floty handlowej.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#LudwikJózefEvert">Nie poruszając tutaj zagadnienia „etatyzmu”, gdyż zagadnienie to, słusznie niepokojące nasze sfery gospodarcze, zostało kilkakrotnie przez czynniki decydujące Ministerstwa Przemysłu i Handlu wyjaśnione w sensie uspokajającym, chcę podkreślić, że właśnie w tym dziale, to jest w żegludze państwowej, Państwo musiało podjąć inicjatywę, gdyż inicjatywa prywatna ze zrozumiałych przyczyn małej dochodowości nie była dość silną dla dźwignięcia tego zadania.</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#LudwikJózefEvert">Flota polska posiada obecnie 29 statków o pojemności 64.000 ton. Jest to mało, bardzo mało, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że sąsiednia Łotwa posiada 153 statki o pojemności 207.000 ton. t. zn. trzykrotnej, a Finlandia 310.000 ton, i jeżeli będziemy pamiętali o tem, że statek pod banderą polską w porcie cudzoziemskim jest doprawdy najwymowniejszą propagandą Polski.</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#LudwikJózefEvert">W resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu jest również szkoła morska. W okresie bieżącym szkoła ta liczy 125 uczniów. W okresie 1922–1928 wypuściła ona 130 wychowańców dyplomowanych, z których 70 pracuje pod banderą polską, kilkunastu w żegludze węglowej. Szkoła ta ma dwa oddziały: nawigacyjny i mechaniczny i obecnie mieści się już w Gdyni, we własnym gmachu. Jej znaczenia dla floty nie potrzebuję tutaj podkreślać.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#LudwikJózefEvert">Gdy jestem przy temacie szkoły, to nie mogę się oprzeć chęci poruszenia mimochodem zagadnienia szkolnictwa zawodowego. Wychowańcy szkół zawodowych przeznaczeni są dla życia gospodarczego kraju w przemyśle, handlu i uważam, że naturalnym kierownikiem i opiekunem oraz inicjatorem tych szkół być winno Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Mam na myśli przynajmniej wyższe szkoły handlowe, akademię eksportową, oraz średnie szkoły górnicze i akademię górniczą. Zwracam się do p. Ministra z prośbą o rozważenie tego zagadnienia w Rządzie, aczkolwiek bowiem względy pedagogiczne przemawiałyby za zatrzymaniem tych specjalnych szkół w resorcie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, to jednak bardzo ważkie również względy życia gospodarczego dyktują mi tę prośbę.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#komentarz">(Przewodnictw o obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-26.30" who="#LudwikJózefEvert">Proszę Panów, nie chcę doprawdy mówić i o podatkach i o świadczeniach socjalnych, sprawy te już poruszano w czasie debat nad budżetem Ministerstwa Skarbu, chcę tylko zakończyć swój krótki referat głęboką wiarą, że Polska z obecnego kryzysu gospodarczego wyjdzie prędzej i łatwiej niż ościenne państwa zachodnie. Nasza choroba bowiem tkwi w niedostatecznej konsumcji wewnętrznej. Poczynania w dziedzinie inwestycji, a więc budowa kolei, dróg, rozwiązanie ważnego zagadnienia budownictwa mieszkaniowego, wreszcie, a może przedewszystkiem pomoc okazana rolnictwu, wprowadzą nas odrazu w okres lepszej koniunktury. Podniesienie poziomu naszych potrzeb, ściśle mówiąc możność zaspokojenia tych potrzeb odpowiednio do stanu kulturalnego naszej ludności, do stopy życiowej w państwach ościennych, otworzy wielkie perspektywy dla naszego przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-26.31" who="#LudwikJózefEvert">Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu przyjęła budżet bez zmian w redakcji sejmowej. Na Komisji Budżetowej nie zostały również zgłoszone żadne wnioski ani rezolucje, dotyczące tego budżetu. Mam zaszczyt przeto prosić Wysoki Senat o przyjęcie tego budżetu w redakcji, uchwalonej przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-26.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Rogowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanAntoniRogowicz">Wysoki Senacie! Zabieram głos, aby w tej Wysokiej Izbie dać wyraz opinii i stanowisku klubu większości, do którego mam zaszczyt należeć, względem polityki gospodarczej Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JanAntoniRogowicz">Zadanie moje, zwłaszcza w chwili zmagania się Rządu i społeczeństwa z potężnemi i niezwykle skomplikowanemi trudnościami gospodarczemi, nie jest łatwe.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JanAntoniRogowicz">Pobieżne chociażby omówienie całego kompleksu zagadnień, związanych z przeżywanym kryzysem światowym, na reprezentowanym przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu odcinku życia gospodarczego, wymagałoby znacznie szerszych ram, niż te, jakie daje mi ograniczone w czasie przemówienie. To też będę musiał ograniczyć się do najogólniejszego traktowania, tak obszernego tematu, do rzucania zasadniczych tylko myśli, zgodnie z tezą, wysuniętą tu przez Szanownego Prezesa sen. Targowskiego, że Senat, nie mający inicjatywy ustawodawczej, ma obowiązek inicjatywy myśli.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JanAntoniRogowicz">Rząd ma prawo oczekiwać od debaty budżetowej w Senacie oceny jego poczynań i zamierzeń, obok wysunięcia nowych postulatów, czy dróg rozwiązań najważniejszych i najpilniejszych zagadnień z dziedziny polityki gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JanAntoniRogowicz">Społeczeństwo ma prawo oczekiwać, iż znajdzie w tej Wysokiej Izbie jak najwierniejsze odbicie tych trosk i udręk, zasnuwających mu ciemną chmurą pracę dnia codziennego, i że zaczerpnie uspokojenia przy realizacji swych wysiłków w chwili obecnej, a otuchy w swych nowych poczynaniach.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#JanAntoniRogowicz">Jeżeli, jak powiedział nam tu p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w dobie kryzysu najcięższą obok roli Ministra Skarbu jest jego rola, to pozwolę sobie skierować do p. Ministra Czerwińskiego uprzejmą prośbę, aby zechciał do tej kompanii dopuścić p. Ministra Przemysłu i Handlu, a może nawet ustąpić mu uprzejmie pierwszeństwa.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#JanAntoniRogowicz">I tu, kiedy myślę, już nie tylko o p. Ministrze Przemysłu i Handlu, ale o całym Rządzie, przychodzą mi na myśl słowa Traugutta, że „sprawowanie władzy w pewnych chwilach bywa największem poświęceniem i najwyższą ofiarą, złożoną Ojczyźnie”. Kryzys gospodarczy w Polsce jest niewątpliwie fragmentem i odbiciem wielkich przeobrażeń społeczno-ideowych, jakie przeżywa ludzkość cała w następstwie światowej wojny i dokonanej, względnie przyśpieszonej przez nią ewolucji i przewartościowania panujących do niedawna prawd, rządzących światem. Głębokie ujęcie tego zagadnienia w znakomitem przemówieniu prezesa naszego Klubu zwalnia mnie od szerszego traktowania tego tematu. Podkreśliłem to założenie jedynie po to, ażeby, przechodząc do omówienia kryzysu ekonomicznego, nie być posądzonym o zbytnie upraszczanie sobie zadania przez przymykanie oczu na to głębokie podłoże ogólnoludzkiej miary, na którem powstał, obok szeregu innych zjawisk natury społeczno-moralnej, kryzys ekonomiczny, do którego muszę zwęzić ramy mego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#JanAntoniRogowicz">Społeczeństwo, a w szczególności sfery produkcji i wymiany, stojąc wobec konkretnych zagadnień dnia codziennego, muszą je rozwiązywać doraźnie, pełnić swoją powinność niezależnie od nurtujących ludzkość przeobrażeń, ze spokojem polskiego chłopa z okresu wojny, kiedy orał swoje pole pod nowy zasiew w chwili, gdy o kilka stai od jego miedzy rozgrywał się jeden z fragmentów wielkiej wojny ludów.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#JanAntoniRogowicz">Nieopuszczanie rąk i wytrwanie przy swoim warsztacie pracy — to pierwszy warunek złagodzenia ostrza kryzysu.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#JanAntoniRogowicz">Wśród szeregu przyczyn, powodujących rozstrój życia gospodarczego świata, jedną z najważniejszych jest załamanie się równowagi między rozwojem produkcji a zdolnością nabywczą konsumenta. Z równowagą procesów gospodarczych jest tak, jak z równowagą w przyrodzie; wystarcza małe, pozornie nic nieznaczące, odchylenie, aby spowodować katastrofę, jak zresztą i w dziedzinie procesów duchowych. Przypomina mi się tu wyczytane kiedyś u Szekspira niezwykle trafne ujęcie tego problemu: „Odrobina więcej niż dosyć, jest już o wiele więcej niż zadużo”. Ten zadużo przywieziony na targ wóz kartofli może spowoduje katastrofę spadku cen kartofli w całej okolicy.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#JanAntoniRogowicz">Świat przeżywa właśnie taką katastrofalną nadprodukcję, która dotknęła wszystkie dziedziny gospodarstwa światowego, powodując powszechny spadek cen, w wielu wypadkach poniżej opłacalności produkcji, np. w rolnictwie. Naturalnem następstwem tego procesu jest gwałtowne kurczenie się produkcji, wyczerpanie rezerw, a jako wynik dalszy — gwałtowny wzrost bezrobocia, sięgającego już dziś w całym świecie potwornych liczb 20-milionowej, a wraz z rodzinami może 100-milionowej rzeszy zgłodzonych, pogrążonych w nędzy istnień ludzkich, z natury rzeczy stanowiących armię bojowników o nowe formy społeczno-gospodarczego ustroju świata. A jednocześnie jesteśmy świadkami takiego paradoksu, że na wschodzie azjatyckim i europejskim miliony ludzi, pracując, mrą z głodu i nie mogą zaspokoić swych najprymitywniejszych potrzeb życiowych.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#JanAntoniRogowicz">Kryzys gospodarczy w Polsce, obok przyczyn natury światowej, ma również swoje źródła w niekorzystnych warunkach rozwoju naszych warsztatów pracy. Krótki okres samodzielnego organizowania się naszego gospodarstwa narodowego, wyniszczonego przez wojnę, pozbawionego wszelkich rezerw i cierpiącego od początku na brak kapitałów, obok błędów polityki gospodarczej z pierwszych lat naszego odrodzenia, nastawionej pod kątem widzenia interesów konsumenta, a niedoceniania gospodarczego znaczenia produkcji przemysłowej, stwarzają mniejszą odporność polskiego organizmu gospodarczego, a w szczególności warsztatów produkcji przemysłowej i rzemieślniczej oraz aparatu wymiany.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#JanAntoniRogowicz">Antykapitalistyczny kierunek polityki gospodarczej, podsycany błędnem nastawieniem pewnej części opinii, która W przemysłowcu widziała wyzyskiwacza, w kupcu — paskarza, a wszelki zarobek po za pracą najemną uważała niemal za hańbę obok nadmiernego obciążenia podatkowego i rozbudowanego na wyrost ustawodawstwa społecznego, przyczyniły się znacznie do pogłębienia obecnego kryzysu, zniszczyły skąpe zarobki niezbędnych do produkcji kapitałów, rujnując bezpowrotnie tysiące warsztatów pracy i pogrążając w nędzę liczne rzesze bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#JanAntoniRogowicz">Doktryna socjalistyczna, która wypowiada wojnę kapitałowi, podważa zasadę prawa własności, uniemożliwia rentowność kapitału i kapitalizację wewnętrzną, doszczętnie zbankrutowana u naszego wschodniego sąsiada, gdzie z wolnego człowieka stworzyła niewolnicze narzędzie pracy, podcięła też podstawy naszego gospodarstwa narodowego, obracając się swem ostrzem przeciwko licznym do niedawna rzeszom jej wyznawców.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#JanAntoniRogowicz">Musimy sobie wyraźnie powiedzieć, że Polska, należąca do ogólnej rodziny państw o ustroju kapitalistycznym i związana z niemi stosunkami wymiany towarowej, musi prowadzić swoją politykę gospodarczą w kierunku zdecydowanie prokapitalistycznym.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#JanAntoniRogowicz">Słany Zjednoczone Ameryki Północnej, kraj największej koncentracji kapitałów, nie należący do waszyngtońskiej konwencji pracy i nie posiadający państwowych ubezpieczeń społecznych, jest właśnie krajem najwyższych zarobków robotniczych, najwyższego dobrobytu i organizacyjnej siły warstw pracujących. Jest to jednocześnie kraj największej niezależności gospodarczej i politycznej.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#JanAntoniRogowicz">Solidarność interesów kapitału i świata pracy najemnej jest dziś coraz powszechniej rozumiana w krajach o wysokim rozwoju życia gospodarczego i to przedewszystkiem przez sfery reprezentujące kapitał. Walka klas ustępuje twórczej idei solidaryzmu społecznego.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#JanAntoniRogowicz">Rozwój i rentowność produkcji przemysłowej — to najskuteczniejszy środek na zwalczenie bezrobocia, to nieodzowny choć nie jedyny warunek przyciągnięcia tak Polsce potrzebnych kapitałów zagranicznych. Obok warunku rentowności niezbędne jest bezpieczeństwo lokaty. Jeżeli nam trudniej niż innym, mniejszym nawet krajom przyciągnąć kapitał zagraniczny, to obok przyczyn natury ogólno-politycznej niemałą rolę gra polityka gospodarcza Państwa, a w szczególności ustawodawstwo gospodarcze, przedewszystkiem podatkowe i społeczne, należyta ochrona prawna wierzytelności, domagająca się unifikacji i reformy w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa kredytowego i usunięcia licznych trudności formalnoprawnych, reforma ustawodawstwa upadłościowego, prawa o nadzorach i ugodach i t. d.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#JanAntoniRogowicz">Polska, mająca półmilionowy naturalny przyrost ludności, może znaleźć dlań zatrudnienie tylko w przemyśle, handlu i rzemiośle wobec zahamowania emigracji przez stosowane dziś w większości państw, ograniczenia imigracyjne. Podniesienie zatem produkcji ma dla nas pierwszorzędne znaczenie demologiczne.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#JanAntoniRogowicz">O znaczeniu przemysłu dla obrony Państwa mówił tu już p. s. Motz. Upadek przemysłu nieuchronnie pociągnąć musi za sobą zmniejszenie naszej zdolności obronnej na wypadek wojny.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#JanAntoniRogowicz">Od powyższych uwag, charakteryzujących najogólniejsze przyczyny przeżywanego kryzysu i podkreślenia kilku najważniejszych momentów ujemnego oddziaływania upadku wytwórczości na ogólne interesy kraju, pragnę przejść do wymienienia kilku najważniejszych postulatów, z jakimi przemysł, handel i rzemiosło zwraca się do p. Ministra Przemysłu i Handlu, jako tego, który te działy życia gospodarczego ma w szczególnej swej opiece.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#JanAntoniRogowicz">Bliska współpraca Ministerstwa Przemysłu i Handlu z organizacjami samorządu gospodarczego, t. j. z izbami przemysłowo-handlowemi i rzemieślniczemi, znane p. Ministrowi prace zarówno kongresu izb przemysłowo-handlowych, odbytego przed pół rokiem we Lwowie, jak i uchwały i memoriały poszczególnych izb przemysłowo-handlowych i rzemieślniczych, pozwalają mi ograniczyć się do podkreślenia tylko kilku najgłówniejszych zagadnień z tej dziedziny.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#JanAntoniRogowicz">Produkcja przemysłowa i rzemieślnicza oraz handel, pozbawione zniszczonych przez wojnę i inflację rezerw kapitałowych, nie mogą przetrzymać przesileń gospodarczych. Organizm gospodarczy nie może wobec braku rentowności odbudować niezbędnych środków obrotowych, ulega procesowi rekapitalizacji i jak organizm ludzki, pozbawiony krwi, zamiera. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest nasz wadliwy system podatkowy, odziedziczony przez rządy obecne po okresie przedmajowym. Według statystyki 1928 r. przemysł płaci 29,7% podatków bezpośrednich, handel — 33,6%, nieruchomości gruntowe — 11,9%, budynki — 7,1%, rzemiosła 4,2%, uposażenia pracownika prywatnego — 6,9%, kapitały i prawa majątkowe — 2,4%, Wolne zawody — 1,4%.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#JanAntoniRogowicz">Z tego wynika, że wieś płaci 15% podatków bezpośrednich, a miasta 85%, przyczem najwyższe obciążenie podatkowe wykazuje handel, który przytem — co należy podkreślić — w najmniejszym stopniu korzysta z kredytów w bankach państwowych.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#JanAntoniRogowicz">To tak znaczne a nierównomierne obciążenie gospodarstwa społecznego pogłębia przebieg kryzysu ekonomicznego w Polsce, domagając się radykalnej reformy. Stosowane przez Rząd ulgi łagodzą acz w nieznaczny sposób skutki tej wadliwej polityki podatkowej, natomiast ostre środki stosowane nieraz z wielką bezwzględnością przez organy fiskalne przy ściąganiu podatków nawet w wypadkach, kiedy płatnik nie ma faktycznej możności ich zapłacenia, pogłębiają fatalne skutki kryzysu i potęgują depresję psychiczną.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#JanAntoniRogowicz">O nadmiernem obciążeniu życia gospodarczego kosztami ubezpieczeń społecznych wspominałem już pokrótce. Nieprzystosowanie polityki socjalnej do realnych możliwości gospodarczych, a w szczególności gromadzenie wielkich kapitałów w ubezpieczeniach długoterminowych przez wycofywanie ich z obiegu gospodarczego, domaga się również choćby na okres kryzysu zasadniczej rewizji. Nie chodzi tu o zmniejszenie świadczeń i nabytych ustawowo uprawnień, natomiast obniżenie kosztów administracyjnych ubezpieczalni i zasilenie kredytu długoterminowego dla produkcji nagromadzonemi rezerwami staje się sprawą palącą.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#JanAntoniRogowicz">W dziedzinie polityki celnej, dającej należytą ochronę wytwórczości krajowej, stosowania premii wywozowych, poparcia i organizacji eksportu, Rząd wszedł na drogę racjonalnych poczynań. Oczekujemy natomiast przyśpieszenia sprawy nowej taryfy celnej, przystosowanej do zmienionych warunków naszej międzynarodowej wymiany.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#JanAntoniRogowicz">Ze sprawą tą wiąże się również nasza polityka traktatowi. Szereg traktatów zawartych zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku lat, obok prowizorycznych umów i konwencyj handlowych, wprowadziły Polskę w krąg międzynarodowych normalnych stosunków handlowych. Dokonano tu ogromnej pracy, pozostaje jednak jeszcze dużo do zrobienia, w szczególności na obu kontynentach amerykańskich, oraz uregulowanie stosunków handlowych z obu naszymi wielkimi sąsiadami.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#JanAntoniRogowicz">Odpowiedzialność jednak za to ostatnie nie spada na Polskę. Tu wspomnieć należy o niebezpieczeństwie dumpingu rosyjskiego, zjawiska, którego polityczno-społecznych i gospodarczych skutków międzynarodowe sfery gospodarcze nie doceniają należycie.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#JanAntoniRogowicz">O pilnej konieczności unifikacji i reformy ustawodawstwa przemysłowego i uproszczenia procedury sądowej w sprawach zabezpieczenia i odzyskania wierzytelności, mówiłem już przy omawianiu sprawy przyciągnięcia kapitałów zagranicznych. Tu podkreśliłbym jeszcze naglącą potrzebę unifikacji i radykalnej reformy prawa upadłościowego, a w szczególności nowelizacji ustawy o nadzorze sądowym, nadużywanej zbyt często przez niesumiennych dłużników i przyczyniającej nieobliczalne szkody solidnym przedsiębiorstwom. Jest to sprawa pilna i konieczna.</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#JanAntoniRogowicz">Pragnę jeszcze choć w kilku słowach zwrócić uwagę Wysokiej Izby na potrzeby i sytuację naszego rzemiosła, dającego utrzymanie około 3 milionom obywateli.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#JanAntoniRogowicz">Zniszczone przez wojnę, pozbawione pomocy kredytowej, silnie obarczone ciężarami podatkowemu i socjalnemi — nie zdążyło ono skrzepnąć w latach lepszej koniunktury, a w okresie przeżywanego kryzysu upadło jeszcze bardziej. Powołany do życia przez rządy pomajowe samorząd gospodarczy dla rzemiosła stał się mównicą i głośnikiem licznych potrzeb rzemiosła polskiego. Podnoszenie i rozbudowa szkolnictwa zawodowego, udostępnienie taniego kredytu, ulżenie ciężarów podatkowych i socjalnych, zabezpieczenie warsztatów państwowych i komunalnych przed zabójczą konkurencją — to obok postulatów wyżej wymienionych dla całokształtu życia gospodarczego, a odnoszących się również i do rzemiosła — najpilniejsze potrzeby tego odcinka wytwórczości.</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#JanAntoniRogowicz">Ogólna sytuacja kryzysowa naszego przemysłu, handlu i rzemiosła, obok strony materialnej ma też doniosłe odbicie natury psychicznej, pogłębiające depresję i szerzący się defetyzm, ten bodaj najniebezpieczniejszy wróg w walce z kryzysem. Depresja psychiczna — to paraliż twórczych pierwiastków, to podkopywanie wiary we własne siły i twórczą moc polskiego ducha.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#JanAntoniRogowicz">Naród, który przetrwał ciężkie lata niewoli, nie zatracając najwyższych pierwiastków swej duchowej wartości, naród, który zrzuciwszy pęta, gołemi prawie rękoma jął się budowania z gruzów nowej Polski, dał przyszłym swym pokoleniom i światu całemu wzór tężyzny, mocy wytrwania i niepospolitych talentów twórczych. Pokolenie nasze potrafi niewątpliwie przeciwstawić destrukcyjnemu pesymizmowi — zdrowy optymizm. Gmach gospodarstwa narodowego, choć głębokie na nim powstały rysy, wspólnym wysiłkiem społeczeństwa i Rządu doprowadzimy do naprawy. Do tej jednak pracy potrzeba nam pokoju wewnętrznego, stabilizacji stosunków politycznych, zgodnego wspólnego wysiłku, podjętego w obliczu groźnego niebezpieczeństwa. Sejm i Senat, reprezentujące w swej większości patriotyczną i państwowo-twórczą myśl polską, znajdą w swej pracy poparcie zdrowo myślącej opinii najszerszych warstw społecznych dla wielkiego dzieła gospodarczej odbudowy kraju, opartej o mocne podwaliny ustrojowe.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Wiechowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#MarceliStefanWiechowicz">Wysoki Senacie! Pod opieką resortu p. Ministra Przemysłu i Handlu, którego preliminarz budżetowy zreferował p. s. Evert, znajduje się poza przemysłem i handlem również rzemiosło, które w życiu gospodarczem Państwa Polskiego odgrywa nie mniej ważną rolę, jak wspomniane gałęzie gospodarstwa narodowego Polski. P. s. Rogowicz wspomniał o kredytach dla rzemiosła, gdyż bez kredytów długoterminowych jest bardzo trudno prowadzić warsztat, jak również podnieść warsztat nie mając pieniędzy na jego inwentaryzację. Należy bowiem podnieść, że rzemiosło przedstawia około 300.000 warsztatów rzemieślniczych, które zatrudniają łącznie około 1.000.000 pracowników, że przeto z rzemiosła żyje w Polsce około 12% ogółu mieszkańców. Jeśli do tego dodamy, że produkcja rzemieślnicza pełni w Polsce zastępczo funkcje poniekąd niedorozwiniętego przemysłu i nadto jest wylęgarnią wykwalifikowanych sił dla przemysłu oraz niewyczerpanym rezerwuarem inicjatywy dla rozwoju przemysłowego kraju, że wartość produkcji rzemieślniczej w całokształcie życia gospodarczego Państwa odgrywa niepoślednią rolę, to staje się jasnem, jak bardzo powinno Państwo otoczyć opieką rzemiosło, nie tylko w interesie samego rzemiosła, lecz również w interesie gospodarczego rozwoju, gospodarczej tężyzny i niezawisłości kraju ojczystego.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#MarceliStefanWiechowicz">Jako reprezentant rzemiosła polskiego w Wysokim Senacie stwierdzam z dużem zadowoleniem, że rządy pomajowe dały wyraz zrozumieniu wartości rzemiosła w życiu gospodarczem Państwa, uposażając rzemiosło w jednolitą ustawę przemysłową, która dała prawne podwaliny dla rozwoju rzemiosła polskiego.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#MarceliStefanWiechowicz">To, co do czasu rządów pomajowych było nieosiągalnym ideałem dla rzemiosła i co w Sejmach przedmajowych było przedmiotem tylko frazesów, zostało w czerwcu 1927 r. przyobleczone w czyn przez wydanie dekretu p. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 czerwca 1927 r. o prawie przemysłowem. Prawo to zniwelowało różnice przepisów prawnych, obowiązujących w b. trzech zaborach i ujednostajniło formalno-prawne przepisy dla rzemiosła polskiego. Prawo to zgodnie z Konstytucją Państwa Polskiego powołało do życia samorząd rzemieślniczy w postaci 18 izb rzemieślniczych dla reprezentacji i obrony interesów rzemiosła polskiego, które to izby stanowić mają trwałe ogniwa w łańcuchu całości samorządu gospodarczego Państwa.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#MarceliStefanWiechowicz">Izby rzemieślnicze, powołane przeważnie do życia z końcem 1929 r., w ciągu krótkiej swej działalności wykazały nie tylko zrozumienie potrzeb zawodowych i gospodarczych stanu przez siebie reprezentowanego, lecz także zrozumienie potrzeb Państwa i przez harmonijną współpracę z Rządem wykazały dosadnie swe zrozumienie dla usiłowań Rządu, zmierzając do podniesienia dobrobytu ogółu obywateli Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#MarceliStefanWiechowicz">To też właśnie w interesie ogólnego rozwoju gospodarczego Polski, w interesie rozwoju samorządu gospodarczego, którego ważnem ogniwem są izby rzemieślnicze, w interesie rzemiosła polskiego stwierdzam, że w preliminarzu budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu sprawy rzemiosła nie zostały w dostatecznym stopniu uwzględnione i że w budżecie sumy preliminowane dla rzemiosła nie odpowiadają jego potrzebom.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#MarceliStefanWiechowicz">W pozycji 10 preliminarza budżetowego Ministerstwa Przemysłu i Handlu figuruje jako subwencja dla izb rzemieślniczych suma zł 200.000, na poparcie i kształcenie terminatorów zł 5.000 oraz dla poparcia rękodzieła zł 20.000, o czem już wspomniał p. senator Evert. Łącznie przeto dla rzemiosła przeznaczona jest w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu suma zł 225.000.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#MarceliStefanWiechowicz">Izby rzemieślnicze, dla których przeznaczona jest w preliminarzu subwencja w sumie zł 200.000, nie zostały przez ustawę uposażone w wystarczające środki finansowe, któreby dały możność celowej ich działalności. Sprawę tę niejednokrotnie poruszały izby na terenie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, podnosząc swe niedomagania w tej mierze, albowiem z 15% dodatku do świadectw przemysłowych, z których izby powinny czerpać na pokrycie swoich niedoborów, izby rzemieślnicze otrzymywały dotychczas zaledwie 9% ogólnej sumy wpływów z tegoż 15% dodatku, tak że skazane są na pokrywanie swoich wydatków w 75% z dochodów własnych, które opierają się na wpływach z taks egzaminacyjnych, które zależne są od nigdy niewiadomej ilości zgłaszających się kandydatów do egzaminów czeladniczych i mistrzowskich.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#MarceliStefanWiechowicz">Jeśli Państwo w interesie ogólnym i pod kątem widzenia ogólnych potrzeb domaga się od rzemieślnika, aby się poddał egzaminom, chcąc w ten sposób zapewnić podniesienie poziomu przygotowania teoretycznego i praktycznego, to należałoby przyjść mu z wydatniejszą pomocą.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#MarceliStefanWiechowicz">W ciągu krótkiego istnienia izb rzemieślniczych już się okazało, że z jednej strony samorządy rzemieślnicze nie mają trwałych podstaw finansowych i, że liczne izby nie mogły pokryć swoich wydatków, z drugiej zaś strony niezadowolenie wśród rzemieślników spowodowane tem, że izby dla pokrycia swoich potrzeb muszą za egzaminy czeladnicze i mistrzowskie pobierać opłatę.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#MarceliStefanWiechowicz">Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że w ramach ogólnego budżetu Państwa, jakoteż w ramach budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu subwencja dla izb rzemieślniczych musi być utrzymana w skromnych rozmiarach. Tem niemniej jednak na pokrycie deficytu 18 izb rzemieślniczych, z których przeważnej ilości ten deficyt grozi, a którego łączna suma przy najskromniejszej działalności izb musi wynieść rocznie około 750.000 zł, suma zł 200.000 jest zamałą i powinna być podwyższona.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#MarceliStefanWiechowicz">Muszę zaznaczyć, że podwyższenie tej sumy nie obowiązuje ministerstwa do faktycznego jej zużycia w całości, albowiem budżety izb zatwierdzane są przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, jako władzę nadzorczą, że jednak usunęłoby to niebezpieczeństwo, grożące izbom na wypadek, gdyby nie mogły pokryć swoich wydatków z dochodów własnych.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#MarceliStefanWiechowicz">Tak samo jest za małą suma 5.000 złotych na premie dla terminatorów, wysyłanych zagranicę dla zdobycia wiedzy, o czem już wspomniał p. s. Evert.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#MarceliStefanWiechowicz">Jeśli bowiem ustawa przemysłowa w dziedzinie, dotyczącej rzemiosła, kieruje się myślą przewodnią podniesienia poziomu przyszłych pokoleń rzemieślniczych, to suma 5.000 zł, przeznaczona na wysyłanie terminatorów zagranicę, na danie możności wybitnie zdolnym terminatorom korzystania z pomocy Państwa w kształceniu się jest tak małą, że nie wymaga to nawet dalszego uzasadniania.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#MarceliStefanWiechowicz">Podkreślając w końcu gotowość rzemiosła do dalszej harmonijnej współpracy z Rządem dla dobra i rozwoju Ojczyzny oraz gotowość rzemiosła polskiego na każde Jej wezwanie, wyrażam nadzieję, że Wysoki Senat jak również Wysoki Rząd, w zrozumieniu wyłuszczonych przeze mnie w niniejszem przemówieniu potrzeb rzemiosła, uwzględni w przyszłości powyżej przytoczone postulaty świata rzemieślniczego i jeśli nie w obecnym budżecie, to przy omawianiu następnego budżetu na rok 1931/32 postulaty te uwzględni.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Iwanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JerzyIwanowski">Wysoka Izbo! Chciałbym zatrzymać uwagę Izby na położeniu przemysłu włókienniczego, przemysłu, który w naszej gospodarce państwowej odgrywa zupełnie pierwszorzędną rolę, a jednocześnie przemysłu, do którego tak opinia publiczna jakoteż wielokrotnie poprzednie rządy ustosunkowywały się z pewnego rodzaju uprzedzeniem. Utarło się mianowicie w pewnych sferach przekonanie, że przemysł ten można uważać za przemysł egzotyczny, jako oparty na surowcu, przywożonym z odległych krajów zamorskich. Spotkał się z tym zarzutem mój przyjaciel a nasz były kolega z poprzedniego Senatu, Wicemarszałek Hipolit Gliwic, na jednem z posiedzeń międzynarodowych w Genewie, kiedy to słusznie replikował, że i Manchester mógłby być równie dobrze uważany za stolice przemysłu egzotycznego, gdyż również jak i Łódź używa krajowy węgiel i przywiezioną z daleka bawełnę, Od kiedy w r. 1821 minister skarbu Królestwa Kongresowego, Lubecki, korzystając z kryzysu w tkactwie zachodnio-europejskiem. sprowadził do Polski kilka tysięcy tkaczy, udzieliwszy im znaczniejszych ulg, przemysł włókienniczy rozwija się w szybkiem tempie pomimo niepomyślnego układu stosunków politycznych i konkurencji przemysłu moskiewskiego, faworyzowanego przez rząd rosyjski. Łódź z małej mieściny w ciągu 100 lat przekształca się w 700-tysiączne miasto, staje się nie tylko ośrodkiem włókiennictwa, lecz i symbolem rzutkości i energii kupieckiej. Wojażer łódzki docierał do brzegów Oceanu Lodowatego i Spokojnego, spotkać go można było w Chinach i Persji. Nie było przeszkód, którychby nie przezwyciężyła energia przemysłowca łódzkiego. Złamała go dopiero wielka wojna, Niemcy z właściwą sobie systematycznością przystąpili do dzieła niszczenia przemysłu łódzkiego. Wywożono wszystko, pasy transmisyjne, motory, turbiny parowe, wyrywano z ziemi kable, a dla kawałka miedzi wartości kilku groszy rozbijano cenne maszyny. Robotnikowi, przywiązanemu do warsztatu pracy, częstokroć udawało się ukryć cenniejsze części maszyn, lecz miało to raczej znaczenie czysto moralne. Szkody pośrednie i bezpośrednie, poniesione przez przemysł łódzki określa inż. Bajer na sumę około 2½ miliardów złotych.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JerzyIwanowski">Pomimo to przemysł łódzki zaczyna się uruchamiać natychmiast po wypędzeniu okupantów i z właściwą sobie energią przystosowuje się do nowych warunków.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JerzyIwanowski">Nie posiadając żadnych źródeł kredytu długoterminowego, zużyto prawie cały skromny kapitał obrotowy na odbudowę i modernizację warsztatów pracy, uzupełniając go kredytem krótkoterminowym, co w następstwie skomplikowało i pogorszyło sytuację finansową włókiennictwa. Bilanse przedsiębiorstw naocznie wykazują, jak minimalne są własne środki obrotowe i jak znikomą jest dochodowość tego przemysłu, będącą jedyną drogą odbudowy kapitału. Konsekwencją tego stanu finansowego jest konieczność nadmiernie silnego forsowania sprzedaży, zwłaszcza w okresie dekonjunktury i trudności zbytu, kiedy przemysł włókienniczy zmuszony jest likwidować zapasy po cenach nie odpowiadających nawet kosztom własnym. Niedostateczne źródła kredytu zmuszają przemysł do korzystania z ulicznego rynku dyskontowego, wyzyskującego ciężką sytuację osłabionego kryzysem przemysłu.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JerzyIwanowski">Zobrazowane wyżej warunki powojennego rozwoju włókiennictwa odbiły się dotkliwie w okresie kryzysu, który w tej gałęzi wytwórczości odczuwa się ostrzej niż gdziekolwiek indziej. Nigdzie np. w przemyśle nie obserwujemy zjawiska tajnych warsztatów, nie wykupujących patentów, nie opłacających żadnych podatków i świadczeń i stosujących do robotników daleko niższe stawki zarobkowe, niż przewidują umowy zbiorowe. W roku ubiegłym powstały setki podobnych przedsiębiorstw, które, nie ponosząc żadnych ciężarów publicznych i nie stosując się do prawodawstwa pracy, produkują znacznie taniej i podrywają sprzedaż wyrobów, wyprodukowanych w legalnych zakładach przemysłowych. Fakt ten, nie mający przykładów w innych krajach, ani też w innych dziedzinach przemysłu, świadczy o nadmiernem obciążeniu naszej wytwórczości i każę nam zastanowić się głęboko nad anormalnemi stosunkami, panującemi we włókiennictwie.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#JerzyIwanowski">Przemysł włókienniczy wykazuje w swoim rozwoju ścisłe uzależnienie od rolnictwa. Ceny przetworów włókienniczych, jako wyrobów nieskartelizowanych, kształtowały się swobodnie nie w zależności od podaży i popytu i w miarę zmniejszania się popytu na skutek pogorszenia się koniunktury w rolnictwie spadały szybko, chociaż jednocześnie nie dało się zauważyć jakichkolwiek zmian w wysokości poszczególnych składników kalkulacyjnych. Kurczenie się konsumcji zmuszało do ograniczania ruchu fabryk i częściowego wyzyskania warsztatów, co jeszcze bardziej podnosiło koszty produkcji.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#JerzyIwanowski">Dowodem ciężkiego położenia włókiennictwa jest wzajemne ustosunkowanie się wskaźników cen hurtowych towarów włókienniczych do ogólnego wskaźnika cen artykułów przemysłowych. Podczas gdy wskaźnik ogólny cen hurtowych spadł w grudniu r. ub. do 76,6 (przy 100 w 1927 r.), artykułów rolnych do 63,2 i artykułów przemysłowych 87,8, wskaźnik cen hurtowych towarów włókienniczych spadł w tym samym czasie do 70,2. Wskaźnik ten spadł jeszcze niżej w pierwszych miesiącach obecnego roku, wykazując, iż ceny wyrobów włókienniczych stosowały się całkowicie do cen produktów rolnych, na skutek czego w tym przemyśle zjawisko nożyc nie dało się zaobserwować, a więc akcja zniżki cen zainicjowana przez p. Ministra Przemysłu i Handlu nie miałaby tu zastosowania.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#JerzyIwanowski">Dlatego też powitać należy z uznaniem komunikat Ministerstwa Przemysłu i Handlu, w którym ogłasza oficjalnie o zaprzestaniu akcji zniżki cen w przemyśle włókienniczym na skutek już uzyskanej zniżki. Tego rodzaju deklaracja wywołała zbawienny wpływ na rynek i już nazajutrz po ukazaniu się jej w pismach zauważono ożywienie koniunktury w Łodzi.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#JerzyIwanowski">Oprócz ogólnych warunków, które odbijają się ujemnie na życiu naszego przemysłu, jak brak kapitałów obrotowych, nadmierne ciężary publiczne, brak kredytów krótko i długoterminowych i t. p., specyficzną bolączką przemysłu włókienniczego jest brak jakiejkolwiek organizacji kartelowej, któraby normowała wzajemny stosunek zakładów wytwórczych oraz ich udział w produkcji. Istnieje zaledwie krótki czas związek producentów przędzy bawełnianej, który pomyślny wpływ wywarł na stosunkach w tej branży, i zdaje się ma być wkrótce wznowiony. Natomiast w całej pozostałej dziedzinie przemysłu włókienniczego z wielką ilością małych i dużych zmodernizowanych i przestarzałych zakładów z kolosalną produkcją, istnieje chaos cen, warunków sprzedaży, rabatów, kredytów i innych zasadniczych czynników, wpływających w sposób zdecydowany na prosperowanie tej gałęzi przemysłu.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#JerzyIwanowski">Mniej więcej analogiczne stosunki w przemyśle włókienniczym panują w Anglii, gdzie sytuacja komplikuje się wzrostem konkurencji zagranicznej, coraz bardziej przenikającej do Zjednoczonego Królestwa. To też Rząd Brytyjski nie waha się ingerować w wewnętrzne stosunki poszczególnych branży i zmuszać ich ustawowo do kartelizacji. Znany jest przykład presji rządu przy utworzeniu centralnego kartelu węglowego, który oznacza ilość węgla, jaka ma być wydobyta w ciągu danego okresu czasu. Handel produktami rolnemi uregulowany jest przez bill o obrocie produktami rolnemi, zawierający postanowienia, mocą których specjalne komitety okręgowe, złożone z rolników, są uprawnione do przymusowego nabywania produktów rolnych w danym okręgu, do ich przerabiania i do wyłącznej sprzedaży. Pod presją rządu organizuje się obecnie kartel przemysłowców włókienniczych, pracujących na amerykańskiej bawełnie (American Cotton Spiners Scheme). Kartel ten organizuje się na zasadzie przymusu państwowego i zarządu przez samych zainteresowanych. Czy w naszych stosunkach przemysłu włókienniczego, odgrywającego tak doniosłą rolę gospodarczą, ginącego podług słusznego wyrażenia ministra Kwiatkowskiego „wskutek lichwy tanich cen”, nie byłoby wskazanem, aby p. Minister wkroczył, jeśli nie z przymusem, do czego niema formalnego prawa, to z daleko posuniętą presją, w granicach swych możliwości, by w ten sposób dopomóc twórczym elementom tego przemysłu do uzyskania przewagi nad czynnikami, nie zdającemi sobie sprawy z konieczności organizacji tej branży?</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#JerzyIwanowski">Znamy w historii naszych stosunków przemysłowych niejednokrotne przykłady, kiedy moralna ingerencja rządu miała doniosłe znaczenie, a akcja zniżki cen bez zastosowania środków administracyjnych, czy też ekonomicznych, jest tego najlepszym dowodem. W ostatnich czasach Ministerstwo Przemysłu i Handlu zwróciło baczną uwagę na trudności przemysłu włókienniczego, czego dowodem jest chociażby zaprzestanie akcji zniżki cen wyrobów włókienniczych, zniżka taryf przewozowych na bawełnę z Gdyni do Łodzi i wiele innych celowych zarządzeń. Dalsza opieka nad przemysłem włókienniczym, a w szczególności podniesienie jego dochodowości, stworzenie warunków, w których mogłaby się odbywać kapitalizacja własna i dopływ nowych kapitałów, oraz uzdrowienie produkcji poza ogólno-gospodarczemi względami jest jeszcze pożądane i ze względów społecznych. W przemyśle włókienniczym w roku 1928 pracowało 178 tysięcy robotników. Dziś przy spadku zatrudnienia większość tych robotników jest bezrobotna, łub też niezatrudniona w ciągu całego tygodnia. Nędza niszczy bezpowrotnie największe bogactwo narodowe, stanowiące jednocześnie najtrwalsze podstawy naszego przemysłu — wykwalifikowaną klasę robotniczą, Prawda, iż przemysł broni się dotychczas przeciw napozór najłatwiejszemu sposobowi redukcji kosztów przez zmniejszenie płac, lecz czy przy pogarszającej się koniunkturze nie ulegnie presji konieczności i czy wobec tego nie pogorszy się jeszcze położenie robotnika, który dał tyle dowodów swego patriotyzmu i państwowego stanowiska w czasie najcięższych chwil naszych dziejów nowoczesnych. Zagadnienie robotnicze w Łodzi, jako największem naszem środowisku robotniczem, uwydatnia się na tle ogólnego stanu bezrobocia w Polsce jako groźny sygnał ostrzegawczy, wzywający nas do energicznej akcji w kierunku podniesienia stanu włókiennictwa. Ministerstwo Przemysłu i Handlu dało już niejednokrotnie dowód, iż rozumie położenie przemysłu i konsekwentnie kroczy po raz obranej drodze. Mamy nadzieję, że droga ta doprowadzi do pożądanych rezultatów, które jednakowo pomyślnie odbiją się na zakładach przemysłowych i klasie robotniczej.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Do głosu nikt z Panów Senatorów nie jest zapisany, wobec tego dyskusja jest zakończona.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Ogłaszam Wysokiej Izbie porządek dzienny jutrzejszego posiedzenia, które rozpocznie się o godzinie 16 p. p.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#WładysławRaczkiewicz">1. Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego o projekcie ustawy o likwidacji stosunków żeglarskich na Spiszu.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#WładysławRaczkiewicz">2. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej na okres od 1 kwietnia 1931 r. do 31 marca 1932 r.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#WładysławRaczkiewicz">3. Głosowanie nad poszczególnemi preliminarzami budżetowemi oraz ustawą skarbową na okres od 1 kwietnia 1931 r. do 31 marca 1932.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#WładysławRaczkiewicz">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#WładysławRaczkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 19 min. 10)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>