text_structure.xml 87.3 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 10.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Podsekretarze Stanu: w Ministerstwie Skarbu — Tadeusz Grodyński, w Ministerstwie Sprawiedliwości — Stefan Sieczkowski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 6 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 7 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia, Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Barański i Masłów. Listę mówców prowadzi s. Masłów.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Wpłynęły podania o urlopy, poparte świadectwami lekarskiemi: s. Korfantego na przeciąg 3 miesięcy i s. Bussego na przeciąg 5 tygodni. Zgodnie z art. 77 Regulaminu Obrad Senatu podaję to wiadomości Wysokiej Izby w celu załatwienia. Nie słyszę sprzeciwu, uważam, iż urlopy powyższe są przez Izbę udzielone.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do pierwszego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji układu dodatkowego w formie wymiany not z dnia 4 listopada 1930 r. do umowy handlowej pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Cesarstwem Perskiem, podpisanej w Teheranie dnia 19 marca 1927 r. (druk sejm. nr 49).</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Udzielam głosu sprawozdawcy, s. Kamienieckiemu.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(S. Lubomirski: Niema s. Kamienieckiego. Prosimy o przesunięcie tego punktu.)</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec tego przesuwam pierwszy punkt porządku dziennego na koniec. Sprzeciwu nie słyszę. Przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w sprawie częściowej zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 marca 1927 r. o monopolu spirytusowym (odbitka nr 25). Głos ma sprawozdawca s. Żaczek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o monopolu spirytusowym zawiera pewną niedokładność, pewne przeoczenie w art. 75 rozporządzenia, mianowicie nie przewidziane jest opodatkowanie octu, wyrabianego w drodze syntetycznej, którego w kraju u nas jeszcze się nie wyrabia. Jednak ten sposób fabrykacji może powstać jako przemysł każdej chwili, a wtenczas nieopodatkowanie mogłoby nasunąć komplikacje, które należy uprzedzić. Wobec tego przedłożenie rządowe proponuje uzupełnić rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej postanowieniem, że kwas octowy, wyrobiony z octu drzewnego albo z soli kwasu octowego, oraz kwas octowy, wyrobiony w drodze syntetycznej, podlega podatkowi spożywczemu w wysokości 40 gr. od 1 klg kwasu bezwodnego.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#KazimierzZaczek">Zgodnie z uchwałą Komisji Skarbowo-Budżetowej mam zaszczyt przedłożyć wniosek o przyjęcie projektu w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z Panów Senatorów do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, zechce wstać. Stoi większość — przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do 3 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w sprawie częściowej zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 września 1927 r. o opodatkowaniu cukru (odbitka nr 24). Głosu udzielam sprawozdawcy p. s. Żaczkowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! Produkcja cukru jest w Polsce reglamentowana wprowadzoną w 1925 r. ustawą o rozdziale produkcji cukrowej pomiędzy poszczególne cukrownie i cukru, przeznaczonego na zaopatrzenie rynku wewnętrznego, W ten sposób zapewniona została wszystkim cukrowniom możność zbytu części swojej produkcji na rynku krajowym, za opłatą podatku spożywczego według stopy normalnej 35 zł. za 100 kg. Na cukier, który produkują cukrownie ponad przydzielony im kontyngent, wyznaczony jest podatek wyższy, w wysokości 75 zł od 100 kg.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#KazimierzZaczek">W czasie wprowadzenia tej ustawy cena na cukier, sprzedawany w kraju, wynosiła 65 zł za 100 kg loco cukrownia, za cukier zaś, wywożony zagranicę, opłacał przemysł cukrowniczy średnio około zł za 100 kg loco cukrownia, a zatem w owym czasie za cukier, sprzedawany w kraju, przemysł cukrowniczy uzyskiwał około 27 zł za 100 kg więcej niż za cukier wywożony zagranicę; to też różnica, między normalną i wyższą stopą podatku spożywczego od cukru, wynosząca 40 zł od 100 kg, stanowiła dostateczne zabezpieczenie ogółu cukrowni przed wypuszczeniem przez poszczególne przedsiębiorstwa cukru pozakontyngentowego na rynek krajowy, tudzież przed przywozem cukru z obszaru wolnego m. Gdańska, Od tego czasu, t. j. od roku 1925, stosunki gospodarcze w tej dziedzinie uległy zmianie, mianowicie różnica między ceną, osiąganą za cukier na rynku krajowym, i ceną, osiąganą na rynku zagranicznym, pogłębia się stale wskutek spadku cen na cukier na rynkach światowych z jednej strony i wzrostu ceny krajowej z drugiej strony. Mianowicie, obecnie cena cukru w kraju wynosi 104,50 zł za 100 kg, za cukier zaś, wywożony zagranicę, przemysł cukrowniczy uzyskuje tylko około 20 do 21 zł. Różnica więc między ceną, osiąganą za cukier na rynku krajowym i światowym, przeszło dwukrotnie przekroczyła różnicę między normalną i wyższą stopą podatku spożywczego od cukru. W tych warunkach zachwiany jest cały cel ustawy dotychczasowej z roku 1925, mianowicie cukrowniom może się opłacać wypuszczanie cukru fabrykowanego poza kontyngent im przydzielony, przez co narażone są na szkodę te cukrownie, które w danym roku nie mogą wyzyskać swego kontyngentu. Nadto z tej samej przyczyny wzrasta przywóz cukru z obszaru w. m. Gdańska. Ażeby temu zapobiec, projektowana ustawa podwyższa opodatkowanie cukru, wyprodukowanego przez dane cukrownie ponad kontyngent, do wysokości według pierwotnego projektu 121 zł, a do 125 zł według ostatecznej redakcji, uchwalonej przez Sejm i uzgodnionej z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#KazimierzZaczek">Pragnę stwierdzić, że ustawa niniejsza absolutnie nie wpłynie na podwyższenie ceny cukru wewnątrz kraju, ma ona tylko, jak wspomniałem, na celu zabezpieczenie tych ram organizacyjnych produkcji cukru, które dotychczas w ustawie z 1925 r. były ustanowione i których zmiana narazie nie jest przewidywana.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#KazimierzZaczek">Uważam za swój obowiązek podkreślić z dyskusji, która na Komisji Skarbowo-Budżetowej w tej materii się rozwinęła, następującą kwestię: Zwrócono mianowicie uwagę na nadmierną różnicę między ceną cukru loco fabryka a ceną detaliczną, różnicę tembardziej zadziwiającą, że detalista stosunkowo niedużą sumę zarabia na sprzedaży detalicznej.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#KazimierzZaczek">Wreszcie zwrócono uwagę na nadmierne zyski poszczególnych dyrektorów, tem mniej usprawiedliwione, że zyski te nie są osiągane dzięki jakimś zdolnościom przy działalności handlowej lub organizacyjnej jednostek pracujących w przemyśle, ale dzięki ofiarom ogółu konsumentów, na rzecz eksportu cukru ponoszonym. Z tej racji wyrażono więc na Komisji Skarbowo-Budżetowej prośbę pod adresem Rządu, ażeby tą sprawą się zajął, nie przedłożono jednak żadnych konkretnych w tym kierunku wniosków. Z obowiązku sprawozdawcy zaznaczam w końcu, że na Komisji podnosiły się głosy wytykające wysokie płace i tantiemy dyrektorów poszczególnych cukrowni.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#KazimierzZaczek">Na podstawie uchwały Komisji Skarbowo-Budżetowej mam zaszczyt prosić o przyjęcie projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#KazimierzZaczek">Głos ma s. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Senacie! Klub Narodowy nie sprzeciwia się wnioskom, przedłożonym przez szanownego p. referenta, a to z tego powodu, że wnioski te są prostą konsekwencją tej ochrony, jaką się cieszy u nas produkcja cukru i buraków cukrowych. Istotnie, ochrona produkcji buraków cukrowych jest potrzebna, W naszym kraju mieliśmy w r. 1929 238.000 ha zasadzonych burakami cukrowemi. To jest zatem plantacja znaczna, nieobojętna dla rozwoju rolnictwa, tem więcej, że te plantacje znajdują się we wszystkich częściach naszego kraju, niemal we wszystkich województwach. Mamy 70 cukrowni i także w rozmaitych częściach naszego kraju, i na zachodzie i na wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#StanisławGłąbiński">Pomimo to jednak uważam za swój obowiązek zabrać tutaj głos w tej sprawie, ponieważ uważam, że system ustanawiania cen na cukier wymaga pewnego unormowania, pewnej rewizji. Jak wiadomo, cena cukru jest u nas regulowana przez Rząd, przez Ministra Skarbu w porozumieniu z dwoma ministrami gospodarczymi. Tę cenę ustanawia się na wniosek cukrowników od czasu do czasu, obecnie ta cena wynosi 104 zł 50 gr od centnara metrycznego. Cena ta jest znacznie wyższa, aniżeli koszta produkcji. Oblicza się przeciętnie koszt produkcji na 50, 53, przypuśćmy 54 zł 50 gr. W takim razie ta cena cukru, zgóry ustanowiona, jest o 50 groszy wyższa, aniżeli wynoszą koszta produkcji z jakimś umiarkowanym zyskiem, 50 groszy zatem opłaca całe społeczeństwo w tym celu, aby ułatwić eksport, ułatwić produkcję cukru i produkcję buraków cukrowych.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#StanisławGłąbiński">Ileż ta suma wynosi, jako ciężar społeczeństwa? Obecnie konsumcja obliczona jest na 600.000 centnarów metrycznych, gdy pomnożymy to przez 50, otrzymamy sumę 180 milj. zł. Ciężar zatem społeczeństwa, ponoszony w tym celu, ażeby umożliwić i ułatwić eksport cukru, wynosi 180 milj. zł. Jakież tedy ciężary ponosi produkcja cukru w tym celu, aby eksport ten umożliwić? Eksport wedle ostatniego rozporządzenia o kontyngencie wynosić będzie około 2.200.000 centnarów metrycznych. Cała produkcja cukru na ten rok obliczona jest na 5.800.000, dokładnie na 5.795.000 centnarów metrycznych. Z tego musimy potrącić 3.600.000 na konsumcję wewnętrzną, pozostaje zatem 2.200.000 centnarów metrycznych. Żeby zatem można było wyeksportować te 2.200.000 centnarów społeczeństwo ponosi ciężar 180.000.000 zł. Ileż teraz produkcja cukru otrzymuje za ten towar, który eksportuje? Powiada się, że cena obecnie bardzo spadła, ale przecież to nie znaczy, że ta cena będzie się stale utrzymywała na rynku, cena eksportowego cukru bowiem w dawniejszych latach była wyższa. W r. 1929 otrzymaliśmy według dat statystycznych z eksportu cukru 133 miliony, a wyeksportowaliśmy niespełna 3 miliony centnarów metrycznych, to znaczy cena wynosiła przeszło 40 zł. W r. 1930, nie mam dat ile się wyprodukowało i wyeksportowało, mam tylko daty co do sum pieniężnych, wpłynęło 138 milionów. Teraz, jak powiedziałem, nie można liczyć na tak znaczny eksport, ponieważ produkcja spadła, można liczyć na 2.200.000 centnarów. Przypuśćmy, że cena 21 zł, jaką się teraz podaje, jako najniższą, przez dłuższy czas się utrzyma, jednak ona się stale nie będzie mogła utrzymać, bo po tej cenie produkcja cukru trzcinowego się nie opłaca i wskutek tego nawet Kuba, która była głównym producentem cukru trzcinowego, robi starania o utworzenie kartelu cukrowego między producentami, tylko nie z Jawą, która także występuje na rynek, jako wielki producent eksportowy. Przypuśćmy, że ta cena 21 zł, za centnar metryczny się utrzyma. Ile musi otrzymać eksporter, żeby nie tracił na eksporcie? Przypuśćmy, że 50 zł wynoszą koszty produkcji, jeżeli z jakimś umiarkowanym zyskiem ma otrzymać 54,50, to musi otrzymać 66–70 milionów złotych na to, żeby mógł eksportować. Tymczasem ciężar społeczny jest większy, wynosi, jak powiedziałem, 180 milionów. 180 milionów ponosi społeczeństwo w tym celu, żeby móc dać 65 —75 milionów z tytułu eksportu cukru. Otóż ta sprawa, muszę powiedzieć, jest dla mnie całkiem niejasna, co się dzieje z resztą, z tą kwotą około 100 milionów złotych? I tu zupełnie abstrahuję od podatków i t. d. To są rzeczy dalsze, ale co się dzieje z kwotą 100 milionów? Ponieważ producenci cukru otrzymują 180 milionów na to, żeby ponieść ciężar eksportu, a z powodu eksportu mają wydatku nie więcej jak 75 milionów złotych, bo przecież 20 zł dostają, więc tylko tych trzydzieści kilka złotych muszą dopłacić, cóż się dzieje z tą kwotą 100.000.000 zł? Ta rzecz jest zagadką, ona dotychczas nie została wyjaśniona ani w ankietach, ani drogą prywatnych informacji, Trudno przypuścić, ażeby o taką kwotę zyski producentów się zwiększyły, szczególniej zyski producentów większych, tych, którzy mają produkcję zracjonalizowaną i mogą wskutek tego po niższych cenach produkować, aniżeli przeciętnie. Sądzę, że pod tym względem Rząd powinien dać odpowiednie wyjaśnienie. Nie doczekałem się tego wyjaśnienia w Komisji Skarbowo-Budżetowej. Ta rzecz jednakowoż jest ważna i wymaga wyjaśnienia, dlatego, ponieważ cena cukru, wyznaczona w wysokości 104 zł, jest właściwie ukrytym podatkiem, to jest jak gdyby podatek eksportowy, nałożony na społeczeństwo. Jeżeli więc społeczeństwo ma opłacać tak znaczny podatek eksportowy na rzecz utrzymania produkcji cukru, to musi być wyjaśnione, dlaczego o te około 100 milionów więcej się płaci, aniżeli potrzeba na te premie, na ten dodatek dla eksporterów? Nie mówię tu o cenie detalicznej, cena detaliczna jest oczywiście wyższa, ponieważ do tych 104, 50 zł przychodzi dodatek, który wynosi 35 zł i 10%, to jest razem 38 zł 50 gr od centnara metrycznego, przychodzą koszta opakowania, drobne zyski handlowe, wskutek tego cena, podniesiona do wysokości takiej, jaką dziś mamy, jest za wysoka na te stosunki. Koszty nie są tak wielkie, a detalista nie może podnieść ceny, bo jest jednolita na prowincji, we Lwowie i w Krakowie i w wielu innych miastach wynosi 170, w Warszawie trochę jest niższa, wynosi 163, według oficjalnych dat, znana jest najniższa cena 156, w każdym razie cena ta wydaje się być za wysoka, ale jednakowoż jeszcze można ją wyjaśnić; natomiast nie można wyjaśnić, co się dzieje z tą kwotą 100 milionów złotych, którą otrzymali producenci w wyższej kwocie, aniżeli potrzeba dla zrównoważenia ceny towaru eksportowanego. To jest przyczyna, dla której uważałem za swój obowiązek tu głos zabrać.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#StanisławGłąbiński">Wprawdzie słyszeliśmy o tem, że cukrownictwo daje także na rozmaite cele publiczne, ale na te cele publiczne cukrownictwo nie ma prawa dawać z tytułu tych zysków, jakie ma faktycznie z podatku eksportowego, bo to nie jest dochód zarobiony, zapracowany, lecz dochód oparty na ciężarach całego społeczeństwa, z tych zatem funduszów nie można rozporządzać się na rozmaite cele, a już zupełnie, o czem wspomniał p. referent, nie jest uprawnione cukrownictwo, aby z tego tytułu opłacać zbyt wysokie pensje, po kilkaset tysięcy złotych wynoszące, dla rozmaitych dyrektorów z tego powodu znowu, że te wielkie zyski nie są zasługą tych dyrektorów, tylko zasługą społeczeństwa i Rządu, który aprobuje tego rodzaju wysokie ceny.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeliby nawet nie było odpowiedniego wyjaśnienia, to, wedle mego zdania, nie będzie innego sposobu, tylko odpowiednie obniżenie cen. Ponieważ regulowanie cen jest w rękach Rządu, w rękach Ministerstwa Skarbu, a według tych obliczeń, jakie tutaj podałem, o ile nie będziemy mieli bliższych informacji i bliższych wyjaśnień, cena powinna być niższa właściwie o jakie 30 zł na centnarze metrycznym pomimo, że pokryje te koszta eksporterów, więc wówczas nie byłoby rzeczą uzasadnioną, aby nadal podtrzymywać tę cenę 104,50 zł, tylko należałoby tę cenę znacznie obniżyć, chyba, że producenci cukru będą mogli wykazać, że za to dają jakieś bonifikacje rolnikom. Wówczas na to możnaby się zgodzić z tego powodu, że właściwie tą ustawa została utrzymana w interesie rolnictwa, w interesie plantatorów buraków. W gronie plantatorów buraków są przeważnie przedstawiciele większych obszarów, ale są także i drobni rolnicy. Około 75.000 ha buraków cukrowych było uprawianych przez włościan, ale o tem nie słyszeliśmy, aby jakieś bonifikacje dostawały się rolnikom i dlatego, jak powiedziałem, ta rzecz wymaga wyjaśnienia. Jeżeli to nie będzie wyjaśnione tutaj, to musi być wyjaśnione w publicystyce krajowej tak, aby wszyscy, którzy się tą rzeczą interesują, a wszyscy powinni się interesować, bo wszyscy opłacają ten podatek eksportowy, wiedzieli, dlaczego jest taka cena, a nie niższa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Następnie zapisany jest s. Karłowski, udzielam mu głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławKarłowski">Wysoka Izbo! Zupełnie słusznie sprawa cukrowa interesuje wszystkich konsumentów, boć przecież każdy przeciętny człowiek codziennie z tego produkty korzysta. Dlatego też we wszystkich parlamentach spotykamy od całego szeregu lat ustawy, dotyczące regulacji produkcji cukru, względnie produkcji buraków. Jeżeli tutaj Szanowny przedmówca p. Senator Głąbiński przytaczał nam, że nie rozumie, gdzie się podziała kwota około 100 milionów złotych, to wyjaśnienie tego jest niesłychanie proste, albowiem zarówno w Sejmie p. poseł Trąmpczyński, jak tutaj w Senacie p. Senator Głąbiński operowali cyframi, które nie są ścisłe. Otóż weźmy za podstawę rok 1929/30, bo to jest już rok zamknięty, który na 1 października się skończył, więc on nam da najświeższe dane. Otóż w roku tym wyniosła konsumcja wewnętrzna 346.535 tonn, natomiast eksport osiągnął 400.099 tonn, czyli że konsumcja wewnętrzna pochłonęła 46% produkcji, a eksport 54%. Otóż cena krajowa wynosi 104,5 zł, a własne koszta 65 zł — a nie 55 zł, albowiem koszty własne podskoczyły z powodu podrożenia węgla, i z powodu podrożenia kredytu, który stanowi dla cukru niezmiernie dotkliwy rachunek w swoich wydatkach — ze względu właśnie na utrudniony eksport cukrownie musiały zatrzymać znacznie większe zapasy cukru w swoich magazynach, natomiast zaliczki i należności za buraki muszą być wypłacone w terminie tak, że z tego tytułu ciężar odsetkowy dla cukru znacznie wzrósł. Przeciętna cena własna cukrowni wynosiła zatem 65 złotych w zeszłej kampanii. Te dane, podane przez Senatora Głąbińskiego, były istotnie skonstatowane przez Komisję Ankietową lat temu trzy. Jeżeli weźmiemy za podstawę cenę sprzedaży 104 i pół złotego i cenę własną 65 złotych, to otrzymamy różnicę 39 i pół złotego. Te 39 i pół złotego stanowią ową dopłatę konsumentów krajowych do każdego worka cukru, do każdych 100 kilogramów. Jeżeli pomnożymy ilość spożytych centnarów metrycznych czyli 346 tysięcy razy 39 i pół otrzymamy 136 milionów z ułamkami — powiedzmy okrągło 137 milionów, które istotnie krajowi spożywcy dopłacają ponad to, co wynoszą koszta produkcji jednego worka cukru. Więc nie 190 milionów, ale 136 milionów, a to jest dość ważna różnicą. Teraz największy błąd szanowny p. Senator Głąbiński zrobił, wyciągając zupełnie fałszywą konkluzję z tej cyfry, bo jeżeli chcę dojść do tego, co się z tą kwotą stało, to musi wziąć cyfrę eksportu, t. j. 400.000 tonn i pomnożyć przez stratę, jaką ponosi cukrownia na eksporcie. Ponieważ cena własna wynosiła 65 zł. a cena eksportowa 23 zł — ja tutaj, Panie Senatorze Głąbiński, biorę 23 zł, a nie 21 zł, którą słusznie Pan Senator przytaczał, jako ostatnią cenę eksportową dlatego, że cukier był sprzedawany w ciągu całego roku i po lepszej i po gorszej cenie, to przeciętna wypada 23 zł,. biorąc więc cenę tę, faktycznie uzyskaną i korzystniejszą, aniżeli Pan Senator był łaskaw tutaj przytoczyć. Jeżeli weźmiemy różnicę cen między 65 zł a 23 zł, efektywnie uzyskaną za cukier, to otrzymamy stratę, wynoszącą 42 zł, którą kosztuje wyeksportowanie każdego worka cukru 100-kilogramowego. Zatem te 42 zł musimy pomnożyć przez ilość cukru eksportowanego czyli przez 400.000 tonn i otrzymamy kwotę 168 milionów złotych, czyli strata na eksporcie jest wyższa od kwoty, uzyskanej z rynku wewnętrznego, o 31.000.000 złotych. Otóż słusznie można się zapytać, kto w takim razie pokrył tę stratę, jeżeli ta nadwyżka na konsumcji krajowej jest mniejsza aniżeli strata, poniesiona przez eksport, o zgórą 31.0000.000 zł. Kto to pokrył? To pokryły cukrownie z innych dochodów, bo wiadomem jest, że cukrownie, prócz cukru, sprzedają i inne produkty, jak wytłoki i melasę, to są dochody, które cukrownie otrzymały za inne produkty i mogą pokryć w ten sposób ten niedobór, który z tej cyfry wynika.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#StanisławKarłowski">Zatem zagadka, którą postawił nam szanowny p. senator Głąbiński, jest, zdaje się, zupełnie cyfrowo wyjaśniona. Żadne 100 milionów zł się nie zgubiło i nie powędrowało do kieszeni dyrektorów, jak tutaj mówiono, tylko cała nadwyżka, jaką konsument krajowy płaci, wpłynęła do kieszeni plantatorów. A że ta nadwyżka była mniejsza, aniżeli straty poniesione na eksporcie, przeto nie można twierdzić, ażeby konsument przyczyniał się do jakichkolwiek zysków w cukrowni, tylko przyczynia się do tego, że plantator dostanie swe pieniądze za buraki, że może produkować większą ilość buraków.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#StanisławKarłowski">Proszę Wysokiej Izby, gdyby nie kwestia rolnicza, to wogóle nie byłoby sprawy cukru w parlamencie. Bo przecież można by to było załatwić niezmiernie prosto, produkować tyle — ile jest potrzebne na konsumcję, i eksportu nie byłoby. Wtedy sprawa byłaby załatwiona i nie byłoby żadnych trudności. Jednak burak nie tylko w Polsce, ale we wszystkich cywilizowanych krajach, został uznany, jako ta roślina, która najlepiej i najbardziej sprowadza intensyfikację rolnictwa, a to dlatego, że burak wymaga specjalnie dobrej uprawy ziemi i dobrego nawożenia i po takiej kulturze buraka wszystkie inne płody rolnicze znakomicie lepsze wydają plony. Dzięki tej ogólnie uznanej zasadzie mamy po wojnie tak niezmiernie ciekawy objaw, że w Anglii, gdzie przed wojną wogóle buraków cukrowych nie plantowano, powstało po wojnie kilkanaście cukrowni i zaprowadzono do pewnego stopnia sztuczne plantacje buraków w imię hasła samowystarczalności w czasie wojny i celem dania ludziom Sposobności do pracy, ponieważ buraki cukrowe wymagają dużo ręcznej pracy. Dlatego rząd angielski zdecydował się, ażeby, mimo niesprzyjających warunków, bo warunki klimatyczne w Anglii nie są sprzyjające dla uprawy buraków, sztucznie stworzono plantacje buraków i przemysł cukrowniczy. Rząd angielski poszedł tak daleko, że wniósł do parlamentu ustawę, mocą której płaci się plantatorowi 1 funt. szt. za tonnę, za to tylko, że on wyprodukowywa tę tonnę buraków. Więc zdaje się, że jest celowe i konieczne załatwienie sprawy cukrowej pod kątem widzenia rolnictwa, żeby jaknajmniej ograniczać plantację buraków, gdyż dotychczas w żadnym kraju inny sposób nie został wynaleziony. Mógłbym tutaj przytoczyć cały szereg innych przykładów, niezmiernie ciekawych, jak Czechy, które przecież mają produkcję znacznie większą aniżeli Polska i których eksport w stosunku do konsumcji wewnętrznej jest jeszcze większy tak, że u nich ta strata na eksporcie w sumie jest znacznie większa aniżeli u nas, a jednakże i tam Rząd uważa za wskazane, ażeby drogą ustawy uregulować właśnie produkcję buraka w kierunku nie zmniejszania eksportu cukru.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#StanisławKarłowski">Mimo to jednak, proszę Wysokiej Izby, są czynniki, przed któremi trzeba się ukorzyć. Otóż tym czynnikiem jest rynek światowy. Przeciwko nadprodukcji światowej niestety nie można walczyć ani nadprodukcją u siebie, ani utrzymywaniem dotychczasowej produkcji. Już za zeszłej kampanii Polska nie była w stanie sprzedać zagranicę całej ilości cukru na eksport, który na ten cel został przeznaczony i został się pewien zapas, który nie został sprzedany dla braku kupujących. Otóż to jest ostrzeżenie, że w produkcji nie możemy się posuwać dalej, tylko, że musimy ją zredukować. Ponieważ objaw ten nastąpił we wszystkich krajach' mniej lub więcej silnie, przeto cena cukru spadła już do takiego niveau, że nawet producenci cukru trzcinowego przyszli do przekonania, że i oni nie są w stanie wytrzymać tych niskich cen. I tylko dzięki tej okoliczności udało się doprowadzić do konferencji międzynarodowej, która odbyła się w Brukseli i która miała, na celu reglamentację produkcji cukru, zarówno trzcinowego, jak buraczanego. Skonstatowano, że jest ogólnoświatowy zapas, który z roku na rok stale przechodził jako niesprzedany. Skonstatowano dalej, że ten ogólnoświatowy zapas z roku na rok stale się zwiększał i wobec tego doszliśmy do cen tak niskich, że nie tylko już przemysł buraczany nie mógł po tych cenach eksportować, ale nawet i przemysł trzcinowy również doszedł już do granic możności, swojej w kosztach własnych i dlatego wszystkie kraje zgodziły się na redukcję produkcji buraków i na redukcję produkcji cukru trzcinowego. Największą ofiarę poniosła Kuba jako największy producent.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#StanisławKarłowski">Otóż celem konferencji międzynarodowej było zmniejszenie produkcji do takich rozmiarów, ażeby ten przyrost produkcji, począwszy od tego roku, usunąć.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#StanisławKarłowski">Pozostaje teraz jeszcze kwestia, co należy zrobić z temi kolosalnemi zapasami, które znajdowały się na rynku wszechświatowym, i które ciążyły na tym rynku, bo dopóki te zapasy w tej ilości ciążą na rynku, to nie może być mowy o podniesieniu cen. Otóż tu zgodzono się na rozwiązanie tego problemu w ten sposób, że postanowiono, iż ten zapas, egzystujący w poszczególnych krajach, musi być rozłożony na lat 5, czyli że w każdym z następnych 5-iu lat wypuszczona będzie na rynek 1/5 tego zapasu wszechświatowego, który się nagromadził. Zatem jeżeli mamy wypuszczać co roku w następnych 5-ciu latach 1/5 tego naszego zapasu polskiego, to musimy w takim razie o tę 1/5 zredukować produkcję buraków i tu niestety musimy przystąpić do bardzo bolesnego zarządzenia dla rolnictwa — do zmniejszenia plantacji buraków cukrowych. Jest to zarządzenie nieodzowne, jednakże zarządzenie konieczne i w interesie rolnictwa, bo gdyby tego zarządzenia nie było, to w takim razie mogliby wprawdzie rolnicy dowoli plantować buraki, jednakże w końcu dostawaliby tak niskie ceny za buraki, żeby im się produkcja przecież nie opłaciła. I dlatego jest lepiej produkować mniej, a za godziwy zarobek, niż produkować dużo i dokładać do tego. Chciałbym jeszcze nadmienić, że walut wpłynęło za zeszły rok za sprzedany cukier i jego produkty 2.800.000 funtów. To jest oczywiście pozycja w naszym bilansie płatniczym niezmiernie poważna i pod tym kątem widzenia należy uważać, że jednak ta produkcja cukru ze względu i na bilans płatniczy wydaje się nieodzowną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoko Izbo! Pragnę tylko stwierdzić, że mnie to wyjaśnienie, jakie otrzymałem od szanownego poprzedniego mówcy, nie zadawala. Nie mówiłem bowiem o produkcji dawniejszej, o której mówił szanowny pan Senator, tylko o produkcji na przyszłość. Wiem o tem, że w r. 1927 była produkcja bardzo znaczna, przenosiła 7 milionów, wiem, że w 1928 r. była jeszcze większa, ale mówimy teraz o produkcji, jaka jest obecnie i jaka jest przewidywana, ponieważ mówimy o uregulowaniu ceny na przyszłość, a nie pro preterito. Obecnie, na podstawie rozporządzenia Ministra Skarbu ze stycznia, definitywny kontyngent cukru został ustalony tak, że wynosi 3.600.000 kontyngent wewnętrzny, razem ogólna produkcja według tego rozporządzenia ma wynosić, jak powiedziałem, 5.795.000 centnarów metrycznych, więc okrągło 5.800.000 centnarów metrycznych. Jeżeli kontyngent zostanie wyczerpany, to zostaje tylko 2.200.000, nie można się zatem powoływać na to, że dawniej była produkcja większa, że było 400 milionów, a teraz będzie 2.200.000 i na tem opierać się w swoich obliczeniach. Możliwe jest, że są zapasy i dlatego możnaby argumentować w ten sposób, że część tych zapasów musi być wyeksportowana i że także na wyeksportowanie tych zapasów należy wypłacić pewne premie. To rozumiem, w takim razie ta rzecz byłaby wyjaśniona. Ale jakąś większą produkcją, taką, jaka było w zeszłym roku, ta rzecz nie może być wyjaśniona. Chodzi nam o to, dlaczego w przyszłości mamy płacić te ceny, mimo że produkcja obecnie się zmniejszyła i także z natury rzeczy zmniejszył się eksport. O to mi chodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt już do głosu nie jest zapisany. Dyskusja wyczerpana. P. sprawozdawcza głosu nie żąda. Przystępujemy zatem do głosowania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została przyjęta bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o Państwowym Funduszu Eksportowym. (odbitka nr 23).</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Zaczek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! Projektowana przez Rząd ustawa o utworzeniu Państwowego Funduszu Eksportowego opiera się na niespornem założeniu, mianowicie konieczności dążenia do równowagi bilansu handlowego i płatniczego. Równowaga ta jest uznana obok równowagi budżetowej za jedną z istotnych podwalin gospodarstwa narodowego, dla którego całe społeczeństwo ponosić powinno pewne ofiary. Dalszym punktem wyjścia tego projektu jest teza, że aktywność bilansu handlowego powinna się opierać nie na ograniczaniu do minimum importu, zwłaszcza produkcyjnego, które to ograniczenie może być dla gospodarstwa narodowego szkodliwe, lecz, że raczej należy ją osiągać przy pomocy wzmożonego eksportu. Wreszcie dalszym podstawowym punktem projektowanej ustawy jest teza, że jedną z głównych przeszkód do rozwinięcia eksportu naszych warsztatów produkcyjnych jest panująca u nas drożyzna kredytu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#KazimierzZaczek">Pragnę zaznaczyć, że w dziedzinie eksportowej przyznano warsztatom produkcyjnym już szereg ulg i dobrodziejstw na innych polach, ulg dla gospodarstwa krajowego. Przyznano więc warsztatom produkcyjnym eksportującym pewne ulgi taryfowe i pewne ulgi podatkowe, dalej premie eksportowe i t. p. Jednak cała ta pomoc okazała się niedostateczna, zwłaszcza przez to, że nie ogarnęła aparatu handlowego i kredytowego, czynnego przy eksporcie. Okazuje się tedy rzeczą konieczną, abyśmy tak, jak uczyniły to inne, zasobniejsze od nas państwa, weszli na drogę finansowania kredytów w tranzakcjach eksportowych za pomocą gwarancji i asekuracji tych kredytów. Ta forma pomocy dla eksportu ma szereg stron dodatnich.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#KazimierzZaczek">Przedewszystkiem osiągnie się przez to wzmożenie działalności produkcyjnej warsztatów pracy, co ma znaczenie dla podtrzymania ich rentowności, zwłaszcza w tych wypadkach, w których koszta stałe produkcji grają znaczniejszą rolę w stosunku do kosztów zmiennych. Ponadto takie podniesienie produkcji ma duże znaczenie z punktu widzenia społecznego, przez zapobieżenie zwiększeniu się bezrobocia. Interesujące dane w tym kierunku, przytoczone odnośnie do Niemiec przez referenta sejmowego tej sprawy, chcę tutaj podkreślić, mianowicie: „Jaki jest wpływ wzmocnionego eksportu na rynek pracy, obliczył w lecie zeszłego roku niemiecki Institut für Koniunkturforschung”, który ustalił, iż w roku 1929 z powodu zwiększenia się cytry niemieckiego eksportu w porównaniu do roku 1928 o sumę 1.200.000.000 marek niemieckich, mogło było być dodatkowo zatrudnionych więcej o 200 tysięcy robotników niemieckich i gdyby to zwiększenie eksportu nie nastąpiło, to oczywiście ta ilość 200 tysięcy robotników musiałaby obciążyć rynek pracy i opiekę społeczną, których fundusze, jak to tenże instytut oblicza, zaoszczędziły z tego tytułu zgórą 200 milionów marek niemieckich”.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#KazimierzZaczek">Oczywiście, byłoby ze wszechmiar pożądanem, aby życie gospodarcze samo, bez uciekania się do pomocy państwowej stworzyło sobie takie warunki, które umożliwiłyby ową konieczność asekuracji kredytowo-eksportową. Niestety, nie jest to u nas możliwe, nie tylko u nas, ale i w organizmach państwowych, znacznie od nas zasobniejszych.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#KazimierzZaczek">Olbrzymi wzrost budżetów prawno-publicznych związków przymusowych, w szczególności państwa, które stało się największym udziałowcem dochodu społecznego, co znów powoduje atrofię kapitalizacji prywatnej — sprawia, że pomoc państwa jest tu niezbędna. Rząd, przedkładając niniejszy projekt, wszedł na drogę w tym kierunku stosunkowo najmniej uciążliwą. Podkreślić należy, że utworzenie funduszu eksportowego, zamierzone projektowaną ustawą, nie wchodzi w życie za pomocą nowego obciążenia budżetu. Głównem źródłem projektowanego funduszu eksportowego mają być pieniądze już wydatkowane pod tytułem pożyczkowym, mianowicie zwroty pożyczek, udzielonych w ubiegłych latach na podstawie upoważnienia parlamentu z t. zw. bankowych kredytów sanacyjnych. Z tych więc kredytów (pożyczek i procentów), które łącznie obliczone są na sumę 60.000 000, ma być utworzony specjalny fundusz, którego zadania przewidziane są w art. t projektu. Przewidziane jest mianowicie udzielanie poręki za zobowiązania instytucyj, finansujących wywóz i zajmujących się ubezpieczeniem kredytów wywozowych; dalej udzielanie poręki za wypłacalność eksportera i zagranicznego nabywcy towaru wobec banku, finansującego daną tranzakcję, następnie udzielanie poręki wobec poszczególnych eksporterów za wypłacalność zagranicznego nabywcy towaru, z zastrzeżeniem, że odpowiedzialność Skarbu Państwa w tym wypadku, odpowiedzialność przewidziana w art. 3 projektowanej ustawy, nie może przekraczać 50% wartości ceny sprzedażnej wywożonego towaru; wreszcie przewidziane jest również udzielanie bezpośredniego kredytu z tego funduszu na rzecz produkcji eksportowej lub handlu wywozowego.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#KazimierzZaczek">O głównem źródle, z którego utworzony ma być fundusz, owych 60 milionów lokat sanacyjnych bankowych, już wspominałem. Ponadto przewidziane jest, że do funduszu tego wpływać będą te lokaty umieszczone w Banku Gospodarstwa Krajowego, o których w danym czasokresie uzna się, że spełniły już swój cel; przy zwrocie przelane będą do funduszu eksportowego. Dalej kwoty inne, przewidziane przez specjalne ustawy, oraz procenty i ewentualne opłaty za udzielone gwarancje lub kredyty i inne dochody. nie pochodzące z funduszów państwowych. Rola Skarbu Państwa bezpośrednia w tych rzeczach ogranicza się do przyjmowania odpowiedzialności za poręki, udzielane przez fundusz eksportowy, mianowicie do wysokości 60 milionów złotych jeszcze przed terminem zupełnej wypłaty sum z źródeł dochodowych, przewidzianych w art. 2 projektowanej ustawy, a ponad kwotę 60 milionów zł w miarę wpływu sum, określonych w art. 2 ustawy.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#KazimierzZaczek">Projektowana ustawa ma charakter ramowy w tem znaczeniu, że rozporządzenie wykonawcze określi wysokość poręki lub kredytu dla tranzakcyj, dotyczących poszczególnych artykułów wywozowych oraz rozporządzenie wykonawcze ustali zasady i sposób zarządzania funduszem. W toku dyskusji na Komisji Skarbowo-Budżetowej podniosły się głosy, wyrażające troskę, czy waluty zagraniczne uzyskane z wywozu przy pomocy projektowanego funduszu eksportowego, zostaną oddane do Banku Polskiego, a nie będą tezaurowane, względnie lokowane zagranicą. Wyrażano więc obawę, czy w stosunku do naszej waluty oddadzą te usługi, do jakich eksporterzy byliby zobowiązani, skoro otrzymywać mają pomoc w formie asekuracji swoich operacyj eksportowych.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#KazimierzZaczek">Mówcy, którzy dawali wyraz tej trosce, podnosili i starali się ująć to w formę wezwania do Rządu o uregulowanie tej kwestii w drodze specjalnej ustawy. Jednak nie udało się tej sprawy skonkretyzować. Po wyjaśnieniach p. przedstawiciela Rządu komisja w większości swojej doszła do przekonania, że nie byłoby możliwe ujęcie tej sprawy inaczej, jak w formę przymusowej reglamentacji obrotu dewizami. W świeżej jeszcze mamy pamięci trudności dla gospodarstwa społecznego, jakie stwarzała przymusowa reglamentacja w tej dziedzinie, oraz małą skuteczność tych zarządzeń. Gdybyśmy tego rodzaju reglamentację dewiz ponownie wprowadzić chcieli, bylibyśmy odosobnieni w tej dziedzinie wśród wszystkich państw, gdyż w obecnej chwili poza Hiszpanią, która z powodu zachwiania waluty wprowadziła reglamentację obrotu dewizami, żadne inne państwo nie posiada w obecnym momencie centrali dewiz. A i tam instytucja reglamentacji istnieje tylko ze względu na zachwianie waluty, która na szczęście u nas dobrze się trzyma.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#KazimierzZaczek">Większość komisji uznała, że obawy, wyrażone co do tezauryzacji, względnie wywozu dewiz uzyskanych z eksportu, są przeceniane. Nasz przemysł i handel żyją w obecnej chwili w warunkach tak trudnych, że nie można, zdaje się, mówić o akumulacji, a zwłaszcza wywozie poważniejszych, uzyskanych w drodze eksportu walut. Rentowność naszych przedsiębiorstw przemysłowych jest bardzo nikła i w tym kierunku mogę się powołać na wyniki tak obiektywne, jak przeprowadzone przez komisję ankietową. Dalej nasze przedsiębiorstwa są ogromnie zadłużone a wreszcie potrzebują do produkcji tak ogromnych ilości kapitału płynnego, że trudno jest mówić o poważniejszej tezauryzacji środków pieniężnych.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#KazimierzZaczek">Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła ustawę w formie, projektowanej przez Rząd, z poprawkami, przyjętemi w Sejmie w porozumieniu z Rządem. Na tej podstawie mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy w formie, przyjętej przez Sejm, bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Gross.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#DanielBernardGross">Wysoki Senacie! Wypowiadam się kategorycznie przeciw ustawie. Jest ona dalszem faworyzowaniem przedsiębiorstw eksportowych, które i tak już aż nadto są uprzywilejowane kosztem Skarbu Państwa i gospodarstwa krajowego. Te przedsiębiorstwa domagają się ofiar od Państwa i społeczeństwa dla siebie za to, że towar sprzedają zagranicę, to jest, że towar wywożą. Uzyskiwały dotychczas ulgi celne, podatkowe, kolejowe, mogły wyśrubować ceny towaru wewnątrz kraju sprzedawanego. Ulgi te kładły się wielkim ciężarem na spożywców, a tem samem i na przemysły, które mają zbyt wewnątrz kraju i muszą ponosić ciężary za siebie i eksporterów. Państwo nie powinno utrudniać bytu przemysłom, pracującym dla rynku wewnętrznego, obciążając je ofiarami na rzecz eksportu. Uważam, że sprawa ta jest ogromnej doniosłości. Faktycznie bardzo mało jesteśmy w stanie ocenić rachunkowo czy w dochodach takiego przedsiębiorstwa eksportowego są zyski nadzwyczajne, które są usprawiedliwione dobrem całego gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#DanielBernardGross">Jeżeli popatrzymy na sprawę popierania eksportu pod kątem realnym, pod kątem dobra całego gospodarstwa, a nie pod kątem tych przedsiębiorstw, o które chodzi, to musimy uznać, że bogactwo gospodarstwa krajowego polega na towarach, to jest realne bogactwo gospodarstwa. Jeżeli teraz się przypatrzymy, co się dzieje z tem gospodarstwem w chwili wywozu, to zobaczymy, że to bogactwo gospodarstwa przez wywóz się zmniejsza, a może to być wyrównane tylko wtedy, gdy w miejsce tych towarów wywożonych dostaniemy towary z zagranicy tej samej wartości. Mamy obecnie po wojnie objaw zupełnie nowy, który tłomaczy, dlaczego eksporterzy, których nazwę krótko Lewjatanem, gdyż decydują w Lewjatanie, dlaczego Lewjatan tak się kurczowo trzyma władzy państwowej. Dzieje się to dlatego, że się domaga od władzy państwowej ogromnych ofiar kosztem całego społeczeństwa i przemysłu wewnętrznego. Niestety to mu się dotąd udaje. Tych ofiar przed wojną eksport się nie domagał. Dlatego na komisji przedstawiłem zapatrywanie, że eksport tylko wtedy jest dla kraju zdrowy, jeżeli jest rentowy, bo inaczej zmniejsza bogactwo narodowe i doprowadza do zubożenia kraju. Na komisji wystąpił przeciw temu zapatrywaniu reprezentant Rządu i stanął na stanowisku, że eksport nawet ze stratą jest dobrodziejstwem dla kraju.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#DanielBernardGross">Otóż, Wysoka Izbo, ze względu na zasadnicze znaczenie, poddałem rewizji to swoje twierdzenie. Ponieważ jest to sprawa nauki ekonomicznej i ponieważ tu chodzi o Polskę, tom szukał przedewszystkiem w dziele komisji prof. Kemmerera, która była tu przez 10 tygodni, a która, jeżeli wierzyć słowu wstępnemu, wypowiedzianemu przez Ministerstwo Skarbu, składała się z ludzi ogromnie wybitnych, znawców poszczególnych dziedzin życia państwowego i gospodarczego. Komisja Kemmerera o sprawie popierania eksportu nierentownego wypowiada się w następujący sposób: „Zarówno w ustawodawstwie polskiem, jak i w opinii publicznej komisja stwierdziła silne uprzedzenie na korzyść handlu eksportowego wogóle, a w szczególności na rzecz eksportu produktów przemysłowych. Uprzedzenie to okazuje się w zwolnieniach przemysłów eksportujących od podatków, w uprzywilejowanych taryfach kolejowych i w innych dziedzinach. Opinia zdaje się być zasugerowana hasłem „korzystny bilans handlowy” i pojęciami merkantylistycznemi, których fałszywość została oddawna wykazana przez wszystkich kompetentnych ekonomistów”. Nie byłem więc izolowany ze swem zapatrywaniem na posiedzeniu komisji. Komisja p. Kemmerera uznaje, że może być wskazane z różnych powodów udzielanie przywilejów pewnym przemysłom, które rząd chcę popierać, ale powinno się stać jasnem, że to powoduje wysokie koszta, ponoszone przez kraj cały. Nie da się znaleźć przekonywających argumentów na rzecz polityki trwałego popierania eksportu wogóle. Tak zwany korzystny bilans handlowy nie jest niczem szczególnie pożądanem. Funkcją eksportu jest dostarczenie środków na wyzyskanie importu dóbr więcej wartościowych w kraju importującym, aniżeli eksport, którym jest zapłacony. I powiada w dalszym ciągu p. Kemmerer: „Jeżeli sobie wyobrazić roczną produkcję kraju jako zapas towarów, to stanie się oczywistem, że nie można powiększyć dobrobytu, ujmując towarów na cele eksportu, chyba, że wymienia się je na towary importowane, które w danym kraju przewyższają wartość towarów eksportowanych przynajmniej o koszt transportu w obie strony. Każdy kraj może mieć dowolnie wielki rozmiar fizyczny eksportu, o ile skłonny jest towary swoje rozdarowywać. Innemi słowy, zapas towarów społeczeństwa jest po przeprowadzeniu importu i sztucznie popieranego eksportu mniejszy i mniej wartościowy, aniżeli był na początku, a dużo pracy i kapitału włożonego w wyprodukowanie tych towarów zostało zmarnowane. Wysyłanie towarów, których produkcja kosztowała więcej, aniżeli towarów, które za nie otrzymano, jest najpewniejszą drogą do bankructwa”.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#DanielBernardGross">Jeżeli to mówi misja prof. Kemmerera, złożona z ludzi wybitnych z zakresu teorii i praktyki gospodarczej, to czyż nie należałoby zrewidować tej polityki obecnej Rządu, czy nie należałoby poddać rewizji tego, czy jest racjonalne, ażeby dla popierania pewnych przedsiębiorców obciążano konsumpcję wewnętrzną, która się może tylko uwydatnić w tem, że przemysł niepopierany ma zmniejszony zbyt, bo każdy z nas ma pewną siłę konsumpcyjną, wyrażoną w pieniądzach. Jeżeli przy poparciu muszą płacić pewnym przemysłowcom więcej, to nie mogą konsumować u tych innych przemysłowców, zwłaszcza, jeżeli nadmierne ceny dotyczą rzeczy, które są konieczne dla utrzymania się przy życiu. Powiada p. Kemmerer, że jeżeli kto twierdzi inaczej, to niech to uzasadni. I p. referent, zgodnie z tem uzasadnieniem, które jest w ustawie, powiada: Uzasadnienie jest takie, że eksport choć nierentowny daje jednakowoż robotnikom zatrudnienie. Jeżeliby jednak nie było zbytecznego obciążenia wewnętrznej konsumcji, to by przecież przemysł drugi, nie popierany, miał większy zbyt i on dałby to zatrudnienie. A zresztą przypatrzmy się, kto płaci zatrudnienie za nierentowny eksport. Jeżeli m. in. przy cukrze, jak to przedtem stwierdzono, płaci się teraz na rynku zagranicznym 21 zł, a wewnątrz kraju 104½ zł, koszta zaś produkcji wynoszą mniej więcej 65 zł, to pytam się, kto płaci robotnikom, zatrudnionym przy wyrobie sprzedanego cukru. Chyba nie konsument, płacący 21 zł, tylko konsument, płacący 104½ zł. Zatrudniać, zatrudnili cukrownicy, ale zapłacić, to zapłaciło społeczeństwo. To wolę, żeby ci ludzie sobie poszli na spacer, zresztą wewnątrz kraju mamy dosyć zatrudnienia dla ludności. Drugim argumentem, wysuwanym przez eksporterów dla uzasadnienia konieczności ofiar ze strony kraju, jest sprawa dostarczania walut obcych z eksportu.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#DanielBernardGross">Ja się przyznam, że wczoraj na komisji stanąłem na stanowisku, żeby przynajmniej ci eksporterzy, którzy dostają te przywileje, a więc nie wszyscy eksporterzy, tylko ci, którzy chcieli tych przywileji, nie uciekali z kapitałem zagranicę. Bo przecież czytaliśmy, i to się powtarza i w Niemczech i nawet teraz w Anglii, że się ucieka z kapitałami zagranicę, a ucieczka polega na tem, że się sprzedaje towar, wyprodukowany w kraju, albo wprost zagranicę, i walutę zostawia się tam albo sprzedaje się wewnątrz — i z nadwyżek we własnej wyciąga się walucie z Banku Polskiego walutę obcą. Potwierdził to bankier szwajcarski w swej przemowie w Krakowie, wskazując, że banki szwajcarskie mają dużo obcych pieniędzy i to z tych krajów, które politycznie czują się niepewnie z różnych powodów i dlatego w Szwajcarii składają kapitały. Przyjąłem, że i z Polski napływają kapitały. Więc chodziło mi o to, żeby przynajmniej to zabezpieczyć. Ale widziałem, że to natrafia na straszne trudności. Jednakże dziś, gdy czytam dzieło prof. Kemmerera, to widzę, że to nie wystarczy. Nawet gdyby eksporterzy oddawali walutę z eksportu, to okoliczność ta nie może powetować strat, ponoszonych przez nierentowny eksport. Waluty obce, uzyskane z takiego nierentownego eksportu, przedstawiają przedewszystkiem mniejszą wartość od towarów eksportowanych. Powtóre, te waluty obce mają wtedy wartość, gdy je zrealizują t. j. gdy za nie sprowadzą towary obce. Tej realizacji niema, bo kraje zamykają się z reguły przed importem.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#DanielBernardGross">Teraz przechodzę do ofiar, które świeżo nakłada na kraj projektowana ustawa. Wkracza ona w pewien nowy zakres. Mianowicie eksporterzy już nie zadawalają się tem, żeby im dać ulgi celne, ulgi podatkowe, kolejowe i wyższe ceny. Tego im za mało, tem się nie zadawalają i powiadają: robimy interesy, chodziłoby o to, aby Skarb dał fundusze, żebyśmy mogli mieć kredyt ulgowy, żeby Skarb gwarantował za zagranicznego odbiorcę, bo ten może zbankrutować. Nagle eksporterzy wciągają Państwo bezpośrednio do interesów, które samo przedsiębiorstwo robi. Ci sami ludzie, którzy wołają: niech Państwo nie wtrąca się do gospodarstwa prywatnego — ci sami ludzie wciągają Państwo do bezpośrednich swoich interesów prywatnych. I w tym kierunku to jest rzecz nowa, przeciwko której kategorycznie się wystąpić musi. W uzasadnieniu jest powiedziane, że inne państwa to robią. Mnie się zdaje, że pan referent powiedział nawet, że zasobniejsze państwa to robią — to ja rozumiem. Nie rozumiem tylko, że ma to robić Polska, która nie jest tak zasobna.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#DanielBernardGross">Mimo to u nas Skarb robi na rzecz eksporterów o wiele większe ofiary, aniżeli bardzo zasobna Francja, We Francji fundusz eksportowy tworzą sami eksporterzy swojemi własnemi składkami. Jest powiedziane tak: dla pokrycia odszkodowania, które wypłacane jest w razie nieudania się interesu, utworzony został fundusz ze składek, wpłacanych przez członków. Państwo dopłaca jedynie w wypadku niewystarczalności tego funduszu — i w tym celu corocznie specjalne prawo finansowe określa wysokość tych nowych zobowiązań, jakie będą mogły być powzięte przez państwo.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#DanielBernardGross">Z uzasadnienia projektu naszej ustawy dowiadujemy się, że we Francji w latach 1928 i 1929 na 50 miliardów franków eksportu ta gwarancja finansowa wynosiła 250 milionów, co jest bardzo mało, bo około Ale jest ważne, że tam eksporterzy tworzą składki. Państwo nie tworzy, nie daje nic do funduszu, tylko daje gwarancje, a przedewszystkiem te składki eksporterów muszą być źródłem zapłacenia strat. A u nas? U nas tworzy ten fundusz Państwo. Nie widzę, żeby eksporterzy coś do tego funduszu dali. Skarb Państwa, bo to jest przecież najłatwiejsze, daje zaraz 60 milionów. Jest ciekawe, że w tych sprawach traktuje się nas, jakbyśmy zupełnie nie byli gospodarczo dojrzali. Pan referent nas pociesza, że te 60 milionów to są pieniądze już wydane. Jakby były wydane, toby ten fundusz z tych pieniędzy nic nie miał. Co to znaczy? 60 milionów Rząd wypożyczył bankom, i te pieniądze z banków wracają. Już teraz wróciło 37 milionów. Jestem ciekawy, czy jakikolwiek przemysłowiec nie uważałby tego za majątek, jeżeli ma tak pewne pieniądze do żądania. Przecież majątek niektórych przemysłowców składa się z samych prawie pretensyj. Powiada się tu, że 60 milionów to są pieniądze wydane, że w budżecie nie są. Chodzi nie o to, czy te pieniądze są czy nie są w budżecie, ale czy należą do Skarbu, czy też nie należą?</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#DanielBernardGross">Przecież nikt nie zaprzeczy, że ta pretensja do banków w kwocie 60 milionów, to jest realna część majątku, pretensja pewna, z której część w kwocie 37 milionów już wpłynęła. Więc co za znaczenie ma mieć argument, że to są pieniądze już wydane lub, że nie są w budżecie?! A do tej kwoty należy jeszcze doliczyć procenty od tej pretensji, które również mają wpływać do funduszu eksportowego.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#DanielBernardGross">To jeszcze za mało, bo do funduszu mają się dostać ponadto udzielone Bankowi Gospodarstwa Krajowego z budżetu państwowego lokaty, których cele zostały już osiągnięte. Tu znowu jest jakaś pretensja. Skąd są lokaty w banku? Jakie to są pieniądze, my nie wiemy, nie możemy się dowiedzieć, ile jest. Ja w Komisji się pytałem, ale dokładnej cyfry Rząd nam nie podał. Mogę myśleć, że tam jest 40–50 milionów. To jest ta kolosalna różnica między funduszem naszym a francuskim. Jeszcze było za mało tym panom, trzeba było więcej, i uzupełnili ten projekt rządowy w ten sposób, że powiedzieli: sam fundusz nie wystarcza, nie wystarcza, ażeby sam fundusz odpowiadał, ale i Państwo i Skarb Państwa niech jeszcze odpowiada za ten fundusz. I mamy tu, w sejmowej uchwale art. 3, którego nie było w projekcie rządowym, w którym jest powiedziane, że Skarb Państwa może przyjmować odpowiedzialność za poręki, udzielane przez fundusz do wysokości i t. d. Jest dalej ustęp drugi, odnośnie do 60 milionów złotych, art. 3 lit. a, że: o ileby one nie wpłynęły jeszcze z banków, a już były pewne zobowiązania, wynikające z tej gwarancji, to Skarb Państwa musi zaliczyć z własnych funduszów, co wynika z treści art, 3 lit. a, który opiewa: „Skarb Państwa może przyjmować odpowiedzialność za poręki, udzielane przez Fundusz w zakresie form pomocy, przewidzianych w art. 1 niniejszej ustawy: a) do wysokości 60.000.000 złotych lub w walutach zagranicznych według parytetu złota, przed terminem wpływu kapitałów i procentów, określonych w punkcie 1 art. 2 niniejszej ustawy”. Pan referent podniósł tylko korzystna, stylizację punktu b), że odnośnie do innych wpływów, mianowicie z tych lokat, które są w Banku Gospodarstwa Krajowego, zaliczek Skarb udzielić nie jest obowiązany, ale nie podniósł, że zaliczki odnośnie do lokat w bankach są nieuzasadnionym ciężarem dla Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#DanielBernardGross">Uważam te wszystkie przywileje za szkodliwe, a eksportowi i tak dużo to nie pomoże. Stosunki tak się teraz na rynku światowym zaostrzyły i zaostrzą się jeszcze dalej, że niema co mówić o rentowności wałki konkurencyjnej względnie o rentowności handlu prywatnego na rynku światowym. Prywatne przedsiębiorstwa nie będą mogły dalej handlować na rynku światowym, przytem sytuacja pogorszyła się jeszcze przez konkurencję Sowietów. Francuski finansista p. Parmentier, który wrócił z Rosji Sowieckiej. powiada, że sowiecki plan pięcioletni uda się w 80%. „Dzięki wywozowi zboża, drzewa, nafty i innych produktów rząd sowiecki zdobył dostateczną ilość pieniędzy, aby kraj zaopatrzyć w maszyny zagraniczne i ściągnąć do kraju techników zagranicznych, co w znacznym stopniu przyczyniło się do przeprowadzenia planu gospodarczego. Wierzycieli spłacał rząd sowiecki dotychczas stale punktualnie. Firmy Forda i General Motors oraz inne większe przedsiębiorstwa przemysłowe nie mają najmniejszego powodu do narzekania na swego klijenta. Dziś rozumieją już wszyscy, że w niedługim czasie Rosja Sowiecka będzie przedstawiała wielkie niebezpieczeństwo. Dziś już nie można się łudzić, aby najbliższe lata przyniosły upadek obecnego regimu” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#DanielBernardGross">To zaostrzenie tego kryzysu w dalszym ciągu uniemożliwia rentowność eksportu i niema wyiścia. Nie będzie tedy handlu prywatnego na rynku światowym i być może na rynku światowym tylko wymiana towarów. I powinien się Rząd zastanowić nad koniecznością zmiany w stosunkach handlowych z zagranicą. Obecnie Rząd jest wspólnikiem eksporterów, ale tylko w stratach. Całe społeczeństwo jest tym udziałowcem, ale tylko w stratach. Czy nie byłoby korzystniej dla całego społeczeństwa, dla gospodarstwa krajowego urządzić te stosunki handlowe z zagranica w ten sposób, by nie było strat? Eksporterzy prywatni uważają ten handel za nierentowny. Niechże tedy zrezygnują z tego handlu, połączonego ze stratami! Niech ten handel obejmie Państwo, a ono będzie je prowadziło pod kątem użyteczności dla społeczeństwa. Eksporterzy zarzucą, że to pachnie Sowietami. Na to odpowiadam, że nie kto inny, jak tylko państwa kapitalistyczne wspomagają Sowiety, bo robią z niemi interesa handlowe, przeczytałem wymianę zdań między zastępstwem handlowem Sowietów w Berlinie, a zastępstwem fabrykantów maszyn z powodu pewnych różnic. Sowiety stwierdzają, że w przeciągu roku za przeszło miliard marek zakupiły w Niemczech maszyn różnego gatunku, a jednocześnie blisko za miliard Niemcy kupiły od Sowietów. Zastępstwo sowieckie szydzi z nadziei fabrykantów maszyn, którzy mówią: no, no, teraz na rynku światowym jest trochę źle, to musimy z wami handlować, ale jak będzie lepiej, to my was zostawimy. Handlowe zastępstwo Sowietów odpowiada: to wam się zdaje; czy macie lepszych płatników, niż my? Czy prywatni przedsiębiorcy w państwach kapitalistycznych nie bankrutują, jak kupują od was? A przecież my nie bankrutujemy, jesteśmy bardzo solidnym klijentem. Monopol państwowy jest dobry. Możemy to przejąć od Sowietów, co jest dobre. Złe są wewnętrzne urządzenia w Rosji. Za tym przykładem Sowietów nie pójdziemy. Monopol handlu zagranicznego ma kolosalne znaczenie dla rynku wewnętrznego. My musimy wszelkie wysiłki skierować dla odbudowy rynku wewnętrznego. Z chwilą wprowadzenia tego monopolu ustaje wałka klasowa między robotnikami a pracodawcami w dotychczasowej formie. Ona się zamienia na pewien solidaryzm. Producenci widzą w robotnik konsumenta. Dopóki była konkurencja na rynku światowym, dopóty wpływała na stosunek między pracodawcą i robotnikiem wewnątrz kraju, bo na barkach i na koszt robotnika była ta konkurencja prowadzona. Zawsze mówił pracodawca: nie mogę dać więcej, nie może być więcej ciężarów socjalnych, muszę racjonalizację przeprowadzać, bo jakżeż mógłbym wytrzymać konkurencję na rynku światowym? Jeżeli jednakowoż będzie tylko rynek wewnętrzny, to państwo jest w stanie usunąć tę niesłychaną wadę ustroju kapitalistycznego, wadę, polegającą na tem, że produkujemy bardzo dużo, a nie możemy korzystać z produkcji, nie jest się w stanie dostosować konsumcji do produkcji; nie jest się w stanie z robotnika zrobić konsumenta. Przez tę walkę konkurencyjną i racjonalizację wyrzuca każdy przedsiębiorca robotników, ale ogół przedsiębiorców traci konsumenta. Jeżeli będzie gospodarstwo w granicach kraju, to wewnątrz kraju można ustanowić te same identycznie równe prawa dla płac i dla czasu pracy; płace będą dostosowane do cen za towary, ażeby produkowane towary mogły być odebrane, czas pracy będzie dostosowany do racjonalizacji, żeby nie wyrzucać robotnika.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#DanielBernardGross">To jest, proszę Panów, powód, dla którego zasadniczo musimy być przeciwni tej ustawie. Żadnej rezolucji nie przedłożyłem, widziałem wczoraj na Komisu. że sprawa ta jeszcze nie jest dojrzała. Widziałem jakie trudności to sprawia, i dlatego też ja w siebie nie wmawiam, żebym już dziś miał Panów przekonać, bo na to zamało wszyscy jesteśmy zorientowani, żebyśmy mogli ocenić, czy to co dziś przedstawił p. referent i to, co mówił p. s. Karłowski, czy te różne obliczenia, które są nam sugerowane przez interesowanych eksporterów, były słuszne. Przedstawiłem szkody, które wynikają z tej ustawy, żeby uzasadnić zupełnie poważne rzeczowe przyczyny, które dotyczą nie tylko klasy pracującej, ale dotyczą Skarbu Państwa, dotyczą całego społeczeństwa, dotyczą wszystkich przemysłowców, przyczyny, które uzasadniają konieczność głosowania przeciw tej ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Pepłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#EdwardPepłowski">Wysoka Izbo! Nie będę długo zabierał uwagi Wysokiej Izby, ale wywody mego przedmówcy zmuszają mnie zejść z pewnych bardzo głębokich rozważań teoretycznych do poziomu obecnego życia kraju.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#EdwardPepłowski">Kryzys gospodarczy, który przechodzi w danej chwili Polska, jest tak niesłychanie głęboki, że za żyto dziś otrzymujemy taką cenę, jakąśmy otrzymywali w 1825 roku. Jeżeli widzę, że wogóle całe życie gospodarcze Polski zamiera, to pomimo, że jestem bezwzględnie przeciwnikiem etatyzmu i wtrącania się państwa do życia gospodarczego bez uzgodnienia z tem życiem gospodarczem przedtem każdego posunięcia rządu, to jednakże tę ustawę muszę uważać za bardzo potrzebną i będę tylko miał żal, że zjawia się zbyt późno.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#EdwardPepłowski">Proszę Panów, to co w danej chwili Rząd proponuje, to nie jest nic nowego, coby dopiero Polacy stworzyli. Jak spojrzę na sąsiednie państwo, choćby tak wielkie jak Niemcy, to widzę, że taka sama pomoc kredytowa istnieje tam od lat kilku. Jeżeli Niemcy pomagają przy eksporcie swojemu przemysłowi i jeżeli inne państwa Europy, jak Francja, Anglia, Szwecja rozwijają eksport wszelkiemi środkami i dają pomoc swoim eksporterom, to muszę przyjść tylko do przekonania, że my się zawsze spóźniamy i idziemy na szarym końcu poczynań innych kulturalnych państw. P. s. Gross bardzo nam pięknie przedstawił, że tem spóźnianiem kurczymy rynek wewnętrzny, ale ja się zapytam, czy może dojść skurczenie rynku wewnętrznego w Polsce do większych rozmiarów, jak w danej chwili.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#EdwardPepłowski">Miałem możność na Komisji Skarbowo-Budżetowej rzucić kilka cyfr. Tu Panom powiem, że naprzykład wydobycie węgla w r. 1930 zmniejszyło się z 46 milionów na 34 miliony. Skurczył się przedewszystkiem rynek wewnętrzny, a zmuszeni byliśmy wyrzucać prawie jednakową liczbę eksportową. W 1929 r. wyrzucaliśmy około 14 milionów, teraz w 1930 r. około 12 milionów. Nie będę mówił o poszczególnym każdym wielkim przemyśle. W hutnictwie górnośląskiem i wogóle polskiem mamy objawy jeszcze groźniejsze. Myśmy doszli do takiego skurczenia wewnętrznego rynku, że naprzykład w grudniu roku 1930 eksportowaliśmy z hut górnośląskich prawie 58% naszej produkcji. Weźmy włókiennictwo, które tak samo kurczy się i szuka rynków, a rynki są wszędzie zamknięte, bo, jak wiemy, nawet Rumunia, która była jeszcze jedynym celem naszego eksportu włókienniczego, wybudowała swoje fabryki i prawie nic naszych towarów nie sprowadza. Jeżeli powiem, że nawet takiego bogactwa, jak nafty, nie może pochłonąć rynek wewnętrzny, to musimy przyjść do przekonania, że konieczna jest pewna opieka, pewne porozumienie się sfer rządowych nie z eksporterami, ale wogóle z całem życiem gospodarczem, z fabrykantami, z kupcami, ażeby można było podtrzymać to życie. Ja w gruncie rzeczy przyznaję się, że z bardzo ściśniętem sercem mówię o tem, co się dzieje nie tylko w przemyśle polskim, bo z przemysłem idzie cały byt klasy robotniczej. Ja stoję na tym punkcie widzenia, że jeżeli u nas w Polsce nie będą dymiły fabryki, to klasa robotnicza niesłychanie zubożeje. Naszych 360 tysięcy bezrobotnych i około 100 tysięcy zatrudnionych tylko parę dni w tygodniu dają według najbardziej ostrożnych obliczeń wynik, że na trzech robotników jeden jest bez pracy. A więc każdy środek, każda pomoc ze strony Rządu, pomoc wypróbowana, bezwarunkowo musi być u nas przyjęta jako chwilowe odciążenie kryzysu, jako pomoc konieczna w danej chwili.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#EdwardPepłowski">Ale, proszę Panów, druga kwestia, my, jako Polska, byliśmy przed wojną wielkim eksporterem swoich wyrobów do Rosji. My mamy w danej chwili Rosję przed tą wielką ekspansją Polski zamkniętą. My tylko przyglądamy się temu, jak Ameryka posyła do Sowietów czy inżynierów, czy maszyny, czy swoje wyroby. My się przyglądamy, jak Niemcy zasypują Sowiety niemieckim towarem. W Polsce naturalnie, poza politycznemi względami, czysto powiedzmy charakteru wrogiego między Sowietami i Polską, jako tem ościennem państwem, jest i drugi powód, że nie jest tak łatwy handel z Sowietami i taka wypłacalność bezwzględna i takie idealne interesy, jak tutaj przedmówca nam przedstawił. Wiemy, że przed kilku laty mogliśmy byli wielkie interesy zrobić z Sowietami, gdybyśmy chcieli wziąć odpowiednie ryzyko, na które fabryki zubożałe i bezwarunkowo nic pracujące z takiemi zasobami, jak choćby niemieckie, angielskie, czy szwedzkie fabryki, mogły sobie na to pozwolić. Przecież ta dzisiaj wniesiona ustawa, to nie jest nawet nowa w naszem polskiem ustawodawstwie. Pamiętam, że przed czterema laty były już pewne kredyty, bardzo ograniczone, bo stanowiły, zdaje się, tylko około 2 milionów dolarów; dawano na pewne ryzyko dla tych przedsiębiorców, i zawsze były niesłychanie prędko wyczerpywane, tak że stąd absolutnie większych sił nie można było zdobyć. A więc w imię tego, aby u nas w Polsce dopomóc w danej chwili życiu gospodarczemu, tym fabrykom, a z drugiej strony, aby zmniejszyć tę plagę społeczną, jaką jest w Polsce bezrobocie, ja nie wchodzę tak głęboko w teoretyczne rozpatrywania, jak mój przedmówca, tylko będę głosował za tą ustawą, jako doraźną pomocą dla przetrzymania kryzysu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzZaczek">Wysoka Izbo! Szanowny p. sen. dr. Gross w swoich bardzo interesujących wywodach pominął jednak jeden, mojem zdaniem, najważniejszy może wzgląd, który skłonił Rząd do wniesienia, a większość Komisji Skarbowo-Budżetowej do głosowania za przedłożonym projektem, P. senator nie był łaskaw wspomnieć o tem, że głównym celem ustawy jest kwestia naszej waluty, że odpowiedni dopływ z eksportu walut zagranicznych jest najbardziej istotnym warunkiem dla utrzymania stałości naszej waluty. Stałość naszej waluty jest zapewniona, ale nie bez tego, żeby nie należało myśleć o tem, że ta największa, najważniejsza podstawa naszego życia gospodarczego wymaga ciągłej i trwałej czynności. Zdaje mi się, że te pewne ofiary, które przez tę ustawę nałożone będą na społeczeństwo, znajdują swe umotywowanie głównie w tym właśnie momencie. Zresztą ofiary te, pragnę jeszcze to zaznaczyć, nie są tak duże. Podkreślam, że nie jest to połączone z nowem obciążeniem budżetowem.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzZaczek">Następnie chciałbym zaznaczyć, że pomoc ta w głównej i może wyłącznej mierze ograniczać się będzie do poręki i gwarancji. Wszak kredyty bezpośrednie wymienione tam są na ostatniem miejscu art. 1. Że zaś możemy liczyć na to, iż fundusz ten administrowany będzie w sposób oględny i ostrożny, przemawia za tem ten wzgląd, że główne źródło projektowanego funduszu, owe 60 milj., udzielone w swoim czasie bankom na cele sanacyjne, zwraca się teraz bez najmniejszej dla Skarbu Państwa straty. Pan przedstawiciel Rządu oświadczył na Komisji Skarbowo-Budżetowej, że według wykazów, posiadanych przez Ministerstwo, suma ta w całości wpłynie do Skarbu jeszcze z poważnemi odsetkami. Więc nie ulega wątpliwości, że nasza administracja Skarbu oględnie i ostrożnie postępować będzie przy administrowaniu tego funduszu.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#KazimierzZaczek">Z tych względów nie mogę się przyłączyć do wywodów p. senatora Grossa, który tak potępia projekt ustawy i muszę podtrzymać zgłoszony przezemnie wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja wyczerpana. Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za wnioskiem Komisji Skarbowo-Budżetowej o przyjęcie projektu ustawy o Państwowym Funduszu Eksportowym w brzmieniu sejmowem, zechce wstać. Większość — uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w sprawie uchylenia przepisów wyjątkowych, związanych z pochodzeniem, narodowością, językiem, rasą lub religią obywateli Rzeczpospolitej (odbitka nr 10).</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Udzielam głosu sprawozdawcy s. Boguckiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AntoniBogucki">Wysoka Izbo! Na podstawie uchwały Rady Ministrów z dnia 15 grudnia 1930 roku Prezes Rady Ministrów przesłał Marszałkowi Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej projekt ustawy o uchyleniu przepisów wyjątkowych, związanych z pochodzeniem, narodowością, rasą lub religią obywateli Rzeczypospolitej, wraz z uzasadnieniem, z prośbą o przedstawienie go Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#AntoniBogucki">W uzasadnieniu projektu ustawy Rada Ministrów przytoczyła, że przepisy Konstytucji Rzeczypospolitej z dnia 17 marca 1921 r. uchyliły wszelkie ograniczenia obywateli, przyjmując zasadę ich równości wobec prawa; że sam fakt wskrzeszenia Państwa Polskiego spowodował upadek pewnych norm prawnych, narzuconych przez rządy zaborcze, a odnoszących się do przywilejów, których Państwo Polskie nie uznało, dając temu wyraz w swojem ustawodawstwie; że wreszcie dla uniknięcia rozbieżności interpretacji prawnej w tej dziedzinie okazuje się konieczność wydania aktu prawnego, usuwającego wątpliwości, jakie mogą jeszcze powstać w instancjach władz państwowych.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#AntoniBogucki">W dniu 26 stycznia 1931 r. Sejm Rzeczypospolitej uchwalił rządowy projekt ustawy z poprawką Komisji Prawniczej, która wstawiła tak w tytule ustawy, jak i w art. 1 między słowami „narodowości” a „rasy” słowo: „języka”, trzymając się ściśle tekstu art. 95 ustawy konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#AntoniBogucki">Projekt powołanej ustawy, przez Sejm uchwalony, został przekazany Senatowi do rozpatrzenia, a Senat na posiedzeniu w dn. 3 lutego 1931 roku zapowiedział zmianę ustawy.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#AntoniBogucki">Komisja Prawnicza, na której wniosek Senat zapowiedział zmianę, miała pewne zastrzeżenia tylko co do formy ujęcia w przepis prawa zasady wyrażonej w ustawie, nie zaś co do samej istoty prawa. Projektowana bowiem ustawa, przez Sejm uchwalona, jest potwierdzeniem troski ustawodawcy polskiego, by oprzeć ład społeczny na zasadach prawa i wolności i zabezpieczyć równość wszystkim obywatelom. Troska ta znalazła wyraz w orzecznictwie władz polskich, które od samego początku naszej państwowości niezwłocznie wyszły z założenia, że sam fakt odzyskania niepodległości i wolności przez naród polski obalił na naszych terytoriach przepisy wyjątkowe, podyktowane uciskiem zaborców.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#AntoniBogucki">Wątpliwości budziła zatem tylko redakcja ustawy. Po naradach jednak Komisja Prawnicza uznała, że należy redakcję utrzymać, a to z tego powodu, że wyliczenie wszystkich rozporządzeń i ustaw, w których jako spuścizna po zaborcach zawarte są ograniczenia i przywileje obywateli z tytułu pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religii, jest niemożliwe, że nieumieszczenie jakiejś ustawy czy jakiegoś rozporządzenia będzie oznaczało, że zawarte w nich ograniczenie czy to przywilej obowiązuje, nadal, a w konsekwencji tego mogą mieć moc prawną postanowienia, będące zaprzeczeniem zasad, ducha i pozytywnych przepisów ustawy konstytucyjnej z dnia 17 marca 1921 r.; że wreszcie przy uchwalaniu ustaw i wydawaniu rozporządzeń w postanowieniach końcowych umieszcza się przepis: tracą moc prawną te czy inne artykuły, bądź ustawy i rozporządzenia oraz wszelkie przepisy sprzeczne z ustawą niniejszą, bądź rozporządzeniem niniejszem.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#AntoniBogucki">Wynika stąd jasno, że ustawodawca zwykł jest używać przepisu deklaracyjnego, gdy chodzi o tego rodzaju zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#AntoniBogucki">Wychodząc z tych zasad, Komisja Prawnicza uznała redakcję ustawy, wniesionej przez Rząd, a przez Sejm uchwalonej, za odpowiednią i dającą gwarancję należytego stosowania jej. Ustawa ta ma znaczenie ustawy interpretującej Konstytucję w sposób autentyczny, ma charakter ustawy wyjaśniającej, że Konstytucja marcowa uchyliła wszystkie ograniczenia z dniem jej ogłoszenia.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#AntoniBogucki">I stwierdzić należy, że władze polskie, a w szczególności Sąd Najwyższy, do którego przedewszystkiem należy wykładnia obowiązujących ustaw i rozporządzeń, od zarania swego istnienia stanął na stanowisku, że szereg artykułów naszej ustawy konstytucyjnej, a przedewszystkiem art. 95, 96 i 111 są prawem pozytywnem, mającem moc regulowania stosunków życiowych bezpośrednio, a Konstytucja Rzeczypospolitej nie była deklaracją ustroju państwowego, uchwalonego przez Sejm Ustawodawczy, lecz ustawą pozytywną.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#AntoniBogucki">Wreszcie Sąd Najwyższy już w 1922 roku wypowiedział pogląd, że jeżeli idzie o przepis prawny, nie zawierający nic innego, jak tylko postanowienie sprzeczne z Konstytucją, to taki przepis odpada sam przez się jako uchylony wprost przez ustawę konstytucyjną.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#AntoniBogucki">To stanowisko naszych władz państwowych, a w szczególności Sądu Najwyższego, zdawałoby się czynić rzeczą zbędną wydanie ustawy. Ale ze stanowiskiem Sądu Najwyższego nie zgadza się Najwyższy Trybunał Administracyjny, który wypowiedział w jednem ze swych orzeczeń pogląd, że dla urzeczywistnienia i realizacji równości wszystkich wobec prawa w myśl art. 126 Konstytucji, potrzebne są szczegółowe ustawy wykonawcze. Zachodzi tedy, jak to w uzasadnieniu swem do ustawy podkreślił Rząd, konieczność wydania aktu prawnego, usuwającego wątpliwości, jakieby mogły jeszcze powstać w instancjach władz państwowych.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#AntoniBogucki">Tym aktem prawnym jest ustawa przekazana Senatowi do rozpatrzenia.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#AntoniBogucki">Dwie zasadnicze zmiany ma zaszczyt proponować Komisja Prawnicza: zmianę tytułu — zastąpienie wyrazów „o uchyleniu” wyrazami „o wygaśnięciu mocy prawnej”. Chodzi bowiem o to, by ustawa stwierdziła, i to jest zgodne z istotnym stanem rzeczy, że ograniczenia praw i przywileje obywateli, o których tu mowa, nie miały w Rzeczypospolitej Polskiej mocy obowiązującej także w czasie przeszłym już od chwili uchwalenia Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#AntoniBogucki">O przeprowadzenie drugiej zasadniczej zmiany Komisja Prawnicza zwraca się do Wysokiej Izby, a mianowicie o pozostawienie na równi z Prezesem Rady Ministrów także poszczególnym ministrom prawa stosowania ustawy każdemu z osobna według jego właściwości.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#AntoniBogucki">Pozostałe zmiany są drobne i nie zasługują na specjalną uwagę.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#AntoniBogucki">Na tem kończąc sprawozdanie swe, w imieniu Komisji Prawniczej mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę Senatorską o przyjęcie ustawy przez Sejm uchwalonej ze zmianami następującemi:</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#AntoniBogucki">1) W tytule: zamiast wyrazów „o uchyleniu” umieścić wyrazy „o wygaśnięciu mocy prawnej”.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#AntoniBogucki">2) W art. 1: a) umieszczone po wyrazach „języka, rasy lub religij” wyrazy „nie mają mocy obowiązującej” skreślić, a natomiast wstawić je po wyrazach „o równości obywateli wobec prawa”; b) po wyrazach „nie mają mocy obowiązującej” wykreślić wyrazy „o ile są”; c) po wyrazach „państwowości polskiej, bądź”, wykreślić wyrazy „też są”.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#AntoniBogucki">W art. 2: zamiast wyrazów „w porozumieniu z właściwymi ministrami” umieścić wyrazy „i poszczególnym ministrom, każdemu w zakresie jego właściwości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Mendelson.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#UszerIzraelMendelsohn">Wysoki Senacie! Sprawa zniesienia ograniczeń carskich, pozostałych w ustawodawstwie polskiem jako spuścizna niewoli, stanowiła przedmiot ciągłych naszych zabiegów. W ciągu 12 lat niepodległości Polski my, Żydzi, upominaliśmy się nieraz z trybuny parlamentarnej o usunięcie tego piętna hańby z naszego ustawodawstwa. A gdy nawet znalazł się już rząd, który zdawał się przychylić do tego naszego słusznego żądania, nie miał jednak tyle odwagi, aby zamiar ten urzeczywistnić. A przecież trzeba pamiętać, że ograniczenia te są w najwyraźniejszej sprzeczności z podstawowem postanowieniem naszej Konstytucji, gwarantującej każdemu obywatelowi bez różnicy wyznania i narodowości zupełne równouprawnienie. Przeto z całem uznaniem i wdzięcznością podnieść trzeba chlubne stanowisko obecnego Rządu naszego, który już na początku teraźniejszej kadencji Izb ustawodawczych wystąpił z inicjatywą wykreślenia tego śladu niewoli z ustawodawstwa polskiego, co uważamy za akt o wysokiem znaczeniu moralnem. Uważam więc za swój obowiązek, jako przedstawiciel żydowstwa polskiego w tej Wysokiej Izbie, wyrazić przekonanie i nadzieję, którą my, Żydzi, żywimy, iż jest to pierwszy krok na drodze usunięcia i innych bolączek, trapiących ludność żydowską w Polsce, które poruszał w swem doniosłem piśmie do budowniczego Polski pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, w październiku zeszłego roku, dopiero co zgasły wielki przywódca polityczny Żydów ortodoksyjnych b. p. poseł Kirszbraun, a które to pismo pan prezes Hołówko słusznie określił jako testament polityczny wielkiego Żyda i gorącego patrioty.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#UszerIzraelMendelsohn">A jeżeli chodzi o te nasze postulaty, a mianowicie o sprawę przymusowego odpoczynku niedzielnego, dającego się tak bardzo we znaki ludności żydowskiej, zapowiadał już przecież z trybuny sejmowej jeden z czołowych przywódców obozu rządowego poprawę tej krzywdy, od której tyle cierpią Żydzi w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#UszerIzraelMendelsohn">Miejmy nadzieję, że sprawa ta oraz inne żywotne nasze potrzeby, jak ulżenie ciężarom podatkowym, pod któremi załamuje się wprost kupiectwo i rzemiosło żydowskie, faktyczne równouprawnienie Żydów pod względem możliwości pracy i t. p. znajdą pełne zrozumienie u obecnego Rządu, który obrał sobie za wytyczną przełamanie wszelkich przesądów religijnych i wyznaniowych i obiektywne ustosunkowanie się do wszelkich spraw Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#UszerIzraelMendelsohn">Proszę więc Wysoką Izbę o przyjęcie przedłożonej ustawy i wyrażam w imieniu żydowstwa polskiego, które mam zaszczyt reprezentować, głębokie przekonanie i niepłonną nadzieję, że uchwalenie tej ustawy stanie się początkiem urzeczywistnienia w najbliższej przyszłości słusznych żądań ludności żydowskiej ku chlubie obecnego Rządu, na którego czele stoi mąż stanu p. premier Walery Sławek, i ku dobru Państwa Polskiego jako całości.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Godlewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#StanisławAleksanderGodlewski">Wysoka Izbo! Klub Narodowy do projektu uchylenia ograniczeń ustosunkowuje się pozytywnie, o ile chodzi o meritum, ale co do strony formalnej tej ustawy ma poważne zastrzeżenia. Niewątpliwie wnioskodawcy mieli na celu usunąć różnorodną interpretację przepisów, godzących w człowieka, w jego wolną wolę, i dążyli do usunięcia przepisów, które starają się ograniczyć jego swobodę. Otóż ozy ustawa ta czyni zadość tym dążeniom? Ustawa ta ma charakter deklaracyjny, ogólnikowy i przez to niedokładny. Jeżeli jest mowa o usunięciu ograniczeń, to właściwie nie mówi nic o tem, co to za ograniczenia, nie precyzuje ich i pozostawia kwestię nadal otwartą. Jeżeli mówimy o ograniczeniach, to przecież w naszej Konstytucji jest wiele artykułów, które precyzują, począwszy od 95, 96, do 108–111, ale ustawa o tem tylko ogólnikowo wspomina, a zatem nie wnosi absolutnie nic nowego. I Sąd Najwyższy miał słuszność, mówiąc, że takie ujęcie sprawy jest rzeczą zbędną.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#StanisławAleksanderGodlewski">W naszem rozumieniu ustawa powinna sprecyzować te ograniczenia, jakie usunąć należy, ażeby nie wytwarzać nowych interpretacji, nie pozostawiać dawnego chaosu. Prawda, p. przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości mówił, że przecież wszelkie prawo wytwarza interpretację. Zapewne, ale nie można świadomie tworzyć praw, któreby zawierały tyle niejasności i nieokreślonych pojęć. Zatem zupełnie mylne jest ujęcie tego prawa. Naszem zdaniem powinno się sprecyzować te artykuły i te ograniczenia, które mają być usunięte, i wtedy wątpliwości nie będzie. Na to odpowiedziano, że jest rzeczą technicznie niemożliwą zebranie i wyszczególnienie tych przepisów. Zapewne dla jednego człowieka byłoby to rzeczą trudną, ale przecież Ministerstwo posiada odpowiedni aparat, odpowiednich ludzi by dane te zebrać może. A gdyby okazało się w przyszłości, że pewne przepisy zostały opuszczone, toć przecież można ustawę nowelizować, ale pozostawiać w dalszym ciągu rzecz tak nieokreśloną, jak jest w tej ustawie ujęta, to znaczy właściwie nic w danym wypadku nie uczynić. Z tego powodu my nie uważamy, żeby Wysoka Izba mogła wydawać tego rodzaju nieokreślone prawa, które właściwie prawami konkretnemi nie są. Skończyłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja jest zakończona. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali kolejno zmiany, zaproponowane do projektu ustawy sejmowej przez Komisję Prawniczą.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem zmian, zaproponowanych przez komisję do art. 1, zechce wstać. Stoi większość — uchwalone.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za zmianą, zaproponowaną do art. 2, zechce wstać, Stoi większość, uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za zmianą, zaproponowaną do tytułu, zechce wstać, Stoi większość, uchwalona. A więc cała ustawa w brzmieniu komisyjnem została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do ostatniego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji układu dodatkowego w formie wymiany not z dnia 4 listopada 1930 r. do umowy handlowej pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Cesarstwem Perskiem, podpisanej w Teheranie dnia 19 marca 1927 r. (druk sejmowy nr 49). Udzielam głosu sprawozdawcy s. Kamienieckiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WitoldKamieniecki">Wysoka Izbo! W celu rozwinięcia obrotów handlowych między Polską a Cesarstwem Perskiem Rząd zawarł dodatkowe układy uzupełniające traktat handlowy, który obowiązywał w stosunkach polsko-perskich od 1927 r. Rozległość obszaru Cesarstwa Perskiego, bogactwa naturalne tego kraju, pracowitość ludności garnącej się bardzo chętnie do cywilizacji europejskiej sprawia, że Persja jako klijent, odbierający towary polskie, jest dla nas bardzo cenna. I ze wszech miar zrozumiałą jest dążność Rządu Polskiego do umożliwienia rozwoju tych obrotów, co jednak wymaga przedewszystkiem pewnej równowagi między stronami.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#WitoldKamieniecki">Dotychczas rozwijał się bardzo żywo eksport z Polski do Persji, eksport, który obejmuje bardzo rozmaite artykuły; najważniejszą rolę grają w nim towary włókiennicze, zarówno bawełniane jak wełniane, pozatem cukier, papier, meble gięte, wyroby metalowe — wszystko to znajduje bardzo chętnych odbiorców w Persji. Natomiast dotychczas jest bardzo trudne zorganizowanie ruchu odwrotnego t. j. z Persji do Polski, a ruch ten jest konieczny, ponieważ ze względów walutowych w Persji obowiązuje centralizacja walut i odbiorca perski może wypłacać raczej nie gotówką lecz towarami i odbieranie tego towaru jest konieczne, jeżeli chcemy ilość obrotów i ich wysokość powiększyć.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#WitoldKamieniecki">Jednym z takich artykułów, który nadaje się do eksportu z Persji do Polski, jest specjalna odmiana moreli suszonych, owocu, który jest bardzo w Persji rozpowszechniony, a posiada bardzo wysoką wartość odżywczą. I dla tej odmiany moreli, która się nazywa „gejsi” w tym układzie dodatkowym została wprowadzona specjalnie uprzywilejowana stawka celna, która wprowadza obniżenie obowiązującej stawki na owoce ruszone blisko o 90%. Przypuszczam, że w ten sposób uda się powiększyć eksport z Persji do Polski, a co zatem idzie ułatwione będą obroty odwrotne, ułatwiona będzie penetracja na rynki perskie jeszcze nowych artykułów polskich i dawnych w zwiększonej ilości.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#WitoldKamieniecki">Wobec tego Komisja Spraw Zagranicznych postanowiła przyjąć projekt przedłożony przez Rząd i obecnie przedstawiam go Wysokiemu Senatowi w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych do ratyfikacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt do głosu się nie zapisał. Poddaję pod głosowanie wniosek komisji o przyjęcie projektu ustawy bez zmian. Kto jest za wnioskiem, zechce wstać. Większość — ustawa uchwalona. Porządek dzienny jest zatem wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Pragnę zawiadomić Wysoką Izbę, że prace Komisji Skarbowo-Budżetowej są zakończone i obrady nad budżetem rozpoczniemy 4 marca o godz. 10 rano.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 18 m. 10.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>