text_structure.xml
135 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 16 min. 25.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 71 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 72 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają: pp. Wojtowicz i Borecki. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">W dniu 14 grudnia 1932 p. Prezes Rady Ministrów złożył Sejmowi następujące, wydane na podstawie art. 44 ust. 6 Konstytucji i art. 1 lit. b ustawy z dnia 17 marca 1932 r. o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (Dz. U. R. P. nr 22 poz. 165), rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, ogłoszone w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Nr. 109 poz. 894–899.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie tych rozporządzeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefBorecki">Rozporządzenia:</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefBorecki">z dnia 3 grudnia 1932 r. w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 23 grudnia 1927 r. o granicach Państwa, z dnia 3 grudnia 1932 r. w sprawie zmiany właściwości niektórych władz w zakresie podziału administracyjnego Państwa, z dnia 3 grudnia 1932 r. w sprawie zmiany ustawy z dnia 20 stycznia 1920 r. o obywatelstwie Państwa Polskiego, z dnia 3 grudnia 1932 r. w sprawie zmiany ustawy z dnia 24 marca 1920 r. o nabywaniu nieruchomości przez obcokrajowców, z dnia 3 grudnia 1924 r. o zaopatrzeniu osób szczególnie zasłużonych oraz o wyjątkowem zaopatrzeniu nieopartem na innych tytułach prawnych, z dnia 3 grudnia 1932 r. w sprawie zmiany ustawy z dnia 4 lutego 1921 r. o ustanowieniu orderu „Odrodzenia Polski”.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefBorecki">Do ślubowania zgłosił się poseł Józef Matusz. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#JózefBorecki">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzŚwitalski">P. Matusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JózefMatusz">Ślubuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Biluchowski, Brodacki, Dziduch, Kamiński Władysław, Oleśnicki, Ostrowski, Paschalski, Roguszczak i Wróbel.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopów posłom: Matłoszowi na 1 dzień, Ciszakowi, Dzierżawskiemu, Kosydarskiemu, Krasickiemu, Pomianowskiemu i Psarskiemu na 2 dni, Komarnickiemu i Zarembie na 3 dni, Fijałkowskiemu Władysławowi, Piekarskiemu i Pochmarskiemu na 4 dni, Langierowi i Mazurowi na 5 dni, Witosowi i Żuławskiemu na 7 dni.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#KazimierzŚwitalski">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Wojciechowski Bronisław na 8 dni, Burda na 9 dni, Koczara na 10 dni, Brodacki i Oleśnicki na 2 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o obniżeniu oprocentowania i przedłużeniu okresów umorzenia wierzytelności długoterminowych zabezpieczających listy zastawne i obligacje oraz wydanych na podstawie tych wierzytelności listów zastawnych i obligacyj (druk nr 619 i odbitka roneo nr 185).</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Czernichowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoka Izbo! Kraj nasz znajduje się w końcu trzeciego roku kryzysu. Stan, w jakim znajduje się obecnie gospodarstwo Polski, obrazuje wydatne obniżenie się produkcji przemysłowej, która w stosunku do 1928 r. spadła o połowę, pociągając za sobą spadek zatrudnienia i wzrost bezrobocia. Spadek handlu zagranicznego doszedł do 1/3, cen rolnych do 44% w porównaniu z rokiem 1928, To bilans klęski kryzysowej z lat trzech. Wynikiem odpływu kredytów zagranicznych i następstwem spadku wkładów w instytucjach finansowych jest deflacja kredytowa stosowana przez Bank Polski i instytucje finansowe.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Przewodnictwa obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#FranciszekCzernichowski">Z tego okresu gospodarstwo krajowe wynosi jednak utrzymanie swoich podstaw gospodarczych, jakiemi są stałość waluty, równowaga budżetu państwowego i zdrowy aparat kredytowo-finansowy.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#FranciszekCzernichowski">Rezultatem niesłychanego w dziejach kryzysu, pod którym pozostaje kraj nasz narówni z całym światem, jest obniżenie się poziomu życia gospodarczego, zmniejszenie konsumcji i produkcji i w konsekwencji dochodu społecznego we wszystkich gałęziach gospodarstwa i we wszystkich zawodach.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#FranciszekCzernichowski">W zagadnieniu trudności gospodarczych w obecnej chwili dominuje szczególnie ciężkie położenie rolnictwa z powodu spadku cen jego produktów, położenie, z którego nie łatwo dziś widzieć można poprawę w kierunku poprawienia rentowności przez podniesienie cen artykułów rolnych. Ta sytuacja w rolnictwie każę nam zastanowić się nad wytworzonem w kraju położeniem gospodarczem, nad środkami, jakie prowadzą do zlikwidowania ciężarów kryzysowych, i nad środkami, któreby pozwoliły stworzyć warunki dla przystosowania życia gospodarczego do zmienionych stosunków. Wynikiem kryzysu gospodarczego są duże ciężary w życiu gospodarczem. Ciężary te powstały z zaległości podatkowych, z zaległości w spłacie kredytów, z dysproporcji cen artykułów przemysłowych i rolnych. Dla zlikwidowania tych ciężarów, dla słusznego ile możności rozdziału strat muszą być przedsięwzięte odpowiednie środki. Środki te stosowane są nie od dziś i charakteryzują poczynania w polityce gospodarczej Rządu. Jeśli wymienię zastosowane przez Rząd ulgi w spłatach zaległości podatkowych, to mają one na celu likwidację zaległości, jakie z okresu kryzysu narosły. Dalsze wysiłki idą w kierunku obniżenia kosztów produkcji, w kierunku obniżenia cen produktów przemysłowych do poziomu, jaki jest następstwem kryzysu, do poziomu cen produktów rolnych.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#FranciszekCzernichowski">W dziedzinie gospodarki publicznej budżety zostały silnie i w szybkiem tempie obniżone dla dostosowania wydatków do obniżonej zdolności płatniczej społeczeństwa, Widzimy więc, że wydatki budżetu Państwa zostały zredukowane o 1/3, wydatki samorządów przeszło o połowę. Widzimy pracę nad reorganizacją świadczeń społecznych w kierunku dostosowania ich na równi z innemi zagadnieniami do obecnej sytuacji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#FranciszekCzernichowski">W dziedzinie finansowej, której specjalnie dzisiejszy przedmiot dotyczy, pragnę zwrócić uwagę na kompleks zagadnień, które w ostatnich miesiącach znalazły swój dobitny wyraz w wydanych ustawach czy dekretach. Specjalnie dużą uwagę poświęcono polepszeniu sytuacji w rolnictwie. Uwaga ta skupia się na zagadnieniu oddłużenia rolnictwa. Wyrazem tej akcji jest kierowanie sporów między dłużnikiem-rolnikiem a wierzycielem na drogę układów. Są ułatwienia w parcelacji, jest ochrona przed lichwą na wsi, jest dekret o konwersji zaległości kredytowych. Obniżenie kosztów kredytu ma swój wyraz w obniżeniu stopy Banku Polskiego z 7,5% na 6% rocznie, w obniżeniu górnej granicy stopy prywatnej z 15% na 12%, w obniżeniu wreszcie maksymalnego procentu bankowego z 11% na 9,5% w stosunku rocznym.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#FranciszekCzernichowski">Ten krótki rzut oka na przytoczone przezemnie momenty wskazuje na wyraźny plan w zwalczaniu kryzysu, plan realizowany, plan pracy, nie papierowy, o środkach, jakie zostają zastosowane dla dostosowania życia gospodarczego do obecnych potrzeb i możliwości gospodarczych. Zagadnienie w dzisiejszym referacie moim skupia się na kredycie długoterminowym konwersyjnym. Wyjątkowa sytuacja, w jakiej znalazło się życie gospodarcze kraju, wymaga wyjątkowych pociągnięć, Wyjątkowych ustaw. W związku z przedłożonym projektem rządowym, który niewątpliwie jest takim wyjątkowym projektem ustawy chciałbym się przez chwilę zastanowić, w jakim stopniu projekt ten ingeruje w życie gospodarczo-finansowe w stosunkach prywatnych i jakie będą jego skutki, Chciałbym na tle rozważań zastanowić się, czy projekt ten, zdążając do obniżenia stopy procentowej w kredycie długoterminowych emisyj do rozłożenia spłaty tego kredytu na dłuższe okresy, ale nie naruszając w niczem praw wierzyciela co do kapitału samego, narusza w sposób nieusprawiedliwiony dzisiejszemi warunkami prawa wierzyciela, posiadacza listów zastawnych czy obligacyj.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoka Izbo! Stanowisko wierzyciela, jako posiadacza listu zastawnego czy obligacji nie jest oderwane od sytuacji gospodarczej dłużnika, nie jest abstrakcyjne. Prawo wierzyciela do należności, wynikającej z papieru długoterminowego, jest bezsprzeczne i nie może podlegać żadnej dyskusji, niemniej jednak realną treść tego prawa stanowi faktyczna możność dłużnika wywiązywania się ze swych zobowiązań. Z chwilą, gdy gospodarcze położenie dłużnika staje się takie, że płacić nie może, prawo wierzyciela formalnie istnieje, realnie jednak traci istotną treść, gdyż nie może być zrealizowane. Na tem zasadza się gospodarczy i finansowy stosunek wierzyciela do dłużnika, stosunek faktyczny, niezależny od stosunku formalno-prawnego. Podstawą każdego kredytu jest zaufanie do dłużnika, do jego gospodarczego powodzenia, wiara, że jego interesy gospodarcze pozwolą na wygospodarowanie spłaty zaciągniętego długu. Niewątpliwie istnieje szereg innych momentów natury etycznej dłużnika, czy celowość jego zamierzeń i inne, które mogą i w zasadzie winne być brane pod uwagę przy udzielaniu kredytu; niemniej realną podstawą zdrowego kredytu jest wiara w dobrą sytuację dłużnika, która zapewni spłatę. Interes realny wierzyciela leży w tem, by położenie gospodarcze dłużnika nie pogarszało się, gdyż pociąga to za sobą pogorszenie sytuacji wierzyciela, W stosunkach indywidualnych zachwianie się zdolności płatniczej dłużnika likwiduje się układem z wierzycielem lub upadłością dłużnika; wierzyciel traci mniej lub więcej, albo traci wszystko. Interes gospodarczy i społeczny w tych wypadkach nie zostaje naruszony w stopniu, zagrażającym ogólnej równowadze. Warsztat gospodarczy dłużnika zmienia swego właściciela, wierzyciel staje się często dłużnikiem. Nie powstają z tego większe zaburzenia, któreby miały szersze znaczenie, godzące w interes ogólny. Inaczej przedstawia się sprawa, gdy położenie gospodarcze wielkiej grupy dłużników czy dłużników wogóle jest takie, że zostaje zachwiana równowaga generalna i zdolność wywiązywania się ze swych zobowiązań. Tego nie da się załatwić ogólną upadłością.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#FranciszekCzernichowski">W takiej sytuacji gospodarczej znajduje się gospodarstwo polskie, a w szczególności rolnictwo wskutek niskiego poziomu cen płodów rolnych. Ciężkie położenie rolnictwa, wysoki ciężar dłużników wskutek spadku cen, czy jak kto woli, wzrostu wartości pieniądza, jest oczywiste. Zasięg kryzysu jest szeroki i powszechny. Szerokie sfery dłużników znalazły się poniżej tej sytuacji, która pozwala szerokim sferom wierzycieli spokojnie oczekiwać realizacji ich praw. Jest bowiem oczywiste, że w obecnej sytuacji prawa wierzycieli nie znajdują się na najlepszych podstawach. Prawa wierzycieli niewątpliwie muszą ulegać pogorszeniu, gdy dalsze pogorszenie sytuacji dłużników nie zostanie zahamowane, gdy nie zostanie przywrócona możność wywiązywania się dłużników ze zobowiązań całkowicie, ale i w granicach ich możliwości gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoka Izbo! Śmiem twierdzić, że interes wierzycieli w dostosowaniu kosztów wierzytelności i okresów ich spłaty do możności płatniczych dłużników jest nie mniejszy niż samych dłużników. Sytuacja, w jakiej się obecnie znajdują wierzyciele i dłużnicy, wymaga ochrony zapobiegawczej obu tych grup. Przy pozostawieniu sprawy tak, jak jest obecnie, późniejsza ochrona wierzycieli może być bezskuteczna, bo za późna.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#FranciszekCzernichowski">W kredycie długoterminowym emisyjnym stosunek między wierzycielem a dłużnikiem nie jest bezpośredni, między nich wchodzi instytucja emisyjna pośrednicząca. Wierzyciel nie zna bezpośrednio dłużnika i odwrotnie. Posiadacz papieru długoterminowego opiera się na zaufaniu do instytucji emisyjnej, że kredyty, przez nią udzielone i będące podstawą listów zastawnych czy obligacyj, są w rękach odpowiednich dłużników. Odpowiedzialność materjalna instytucji emisyjnej jest raczej pewną rezerwą ryzyka dla wierzycieli. Zła sytuacja gospodarcza ogółu dłużników w kredytach długoterminowych odbija się bezpośrednio ujemnie ma instytucji emisyjnej. Gdy zaczynają powstawać większe zaległości w spłacie rat, gdy stan ten trwa dłużej i jest powszechny, położenie instytucji emisyjnej staje się trudnem, i to trudnem nietylko bezpośrednio dla nich samych w obsłudze listów zastawnych czy obligacyj, lecz przez to samo i dla posiadaczy jej papierów. Terminowa spłata kuponów i amortyzacja listów zastawnych czy obligacyj zależy w prostej mierze od spłaty rat przez dłużników. Zła sytuacja dłużników kredytów długoterminowych przenosi się w ten sposób za pośrednictwem instytucji emisyjnej na wierzycieli, posiadaczy listów zastawnych czy obligacyj. Wzajemna zależność tych trzech elementów: dłużnika, instytucji emisyjnej i wierzyciela-posiadacza papierów wartościowych jest całkowita i jasna.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#FranciszekCzernichowski">Obecną sytuację instytucyj emisyjnych w Polsce ilustrują dobitnie cyfry zaległości spłat ratalnych. Na ogólną sumę niezamortyzowanych powojennych wysokoprocentowych emisyj krajowych polskich instytucyj kredytu długoterminowego około 1.810 miljonów zł zaległości wynoszą 213,6 miljonów, co stanowi 11% tej emisji. Zaległości te wzrastają stale w ostatnich latach.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#FranciszekCzernichowski">W instytucjach kredytowych ziemskich wzrosły z 40 milj. w 1929 r. na 76 7 miljona na 1 października 1932 r. Stanowi to 14 przeszło procent emisji towarzystw ziemskich. Zaległości towarzystw kredytowych miejskich wzrosły w tym czasie z 7,8 miljona zł ma 22 miljony, czyli na 6,6% emisji. W bankach państwowych zaległości na 30/IX 1932 r. wynoszą 75 mil jonów zł, czyli 7% ich emisji. Zaległości w bankach hipotecznych wynoszą 4,1 milj. zł, w bankach komunalnych 1,1 milj. zł, czyli 12,6% i 6,4%.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#FranciszekCzernichowski">Instytucje kredytu ziemskiego posiadają zadłużenie w bankach w związku z zaległościami około 20 milj on ów. Fundusze rezerwowe tych instytucyj zostają nadmiernie obciążone wskutek zaległości. Celem zasilenia tych funduszów wypuściły instytucje kredytu ziemskiego specjalne obligacje na podkład zaległości na sumę 54,1 milj. zł, zlombardowanych w Banku Polskim.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoka Izbo! Stan ten wskazuje, że czas jest ostateczny na znalezienie wyjścia z obecnej sytuacji, jeśli podstawy instytucyj kredytu długoterminowego mają być utrzymane na zdrowych podstawach, a wierzyciele mają mieć pewność swych praw. Sytuacja obecna, w której raty pożyczek nie mogą być pokrywane z dochodów, lecz z substancji majątkowej, zagraża uszczupleniem samego kapitału pożyczonego i prawom wierzycieli.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#FranciszekCzernichowski">Powszechność kryzysu i położenie gospodarcze kraju, powszechność obniżania się zdolności płatniczej, jakoteż konieczność słusznego ile możności rozłożenia ciężarów kryzysowych i stworzenia warunków przystosowania życia gospodarczego do zmienionych stosunków składają się na obecny ciężki i nienormalny okres gospodarczy. Te wyjątkowe warunki uzasadniają konieczność ustawy tak wyjątkowej, jaką jest ustawa konwersyjna. Stanowi to istotne uzasadnienie, istotną legitymację Państwa do wkroczenia celem unormowania obecnego stanu rzeczy i przywrócenia zachwianej równowagi gospodarczej, Nie w interesie własnym bowiem występuje bezpośrednio Państwo, nie reguluje bezpośrednio swych długów, nie zwalnia się ze swych zobowiązań. Występuje jako rozjemca między dłużnikiem a wierzycielem prywatnym w imię całości życia 'gospodarczego kraju.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#FranciszekCzernichowski">Przed omówieniem zasadniczych tez przedłożonego projektu ustawy pragnę w krótkim zarysie scharakteryzować rynek emisyjny w Polsce. Rynek ten obejmuje, jak już miałem zaszczyt powiedzieć, sumę około 1.810 milj. wysokoprocentowej emisji powojennej. Z sumy tej przypada przeszło 57% na emisje banków państwowych, stanowi to 1.036,5 milj. zł. Emisje towarzystw kredytowych ziemskich i Wileńskiego Banku Ziemskiego stanowią 23 6% ogólnej emisji, czyli 426,6 miljona. Towarzystwa Kredytowe Miejskie uczestniczą w ogólnej emisji 14% i sumą 253,8 miljona zł. Towarzystwa kredytowe przemysłu polskiego posiadają 48,8 miljona — 2,7%. Pozostałe przypadają na banki komunalne i na banki hipoteczne, które razem reprezentują 2,5% ogólnego stanu emisji.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#FranciszekCzernichowski">Jakie kategorje dłużników i w jakiej wysokości reprezentują kredyt emisyjny w kraju? Emisje listów zastawnych i obligacyj ziemskich wynoszą 748,9 miljona i stanowią 41,4%. Towarzystwa kredytowe miejskie posiadają 311,5 miljona emisji, czyli 17,2%. Pożyczki długoterminowe komunalne wynoszą 399 miljonów, co stanowi 22,1%. Pożyczki budowlane — 192,7 miljona zł i 10,6%. Pozostałe przypadają na pożyczki przemysłowe i finansowo-rolnicze i wynoszą 8,7% ogólnego stanu emisji.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#FranciszekCzernichowski">Charakterystyczne jest rozlokowanie naszych papierów długoterminowych. Rozlokowanie to przedstawia się w ten sposób, że 95% całej sumy emisji, którą wymieniłem na początku, znajduje się na rynku krajowym, rynek zagraniczny posiada zaledwie 5%, co stanowi nieznaczną sumę 92 miljonów złotych.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#FranciszekCzernichowski">Specyficzną dla naszych stosunków jest struktura rynku krajowego w ulokowaniu emisyj długoterminowych. Mianowicie Skarb Państwa, banki państwowe posiadają bardzo poważny, bo 48% wynoszący portfel krajowych emisyj powojennych. Ten portfel znajduje się w ręku Skarbu Państwa i w instytucjach finansowych państwowych, stanowi więc bardzo poważną część emisji na rynku krajowy m. Jeżeli uwzględnimy poza instytucjami, wymienionemi przezemnie, jeszcze instytucje inne, w których Państwo ma bezpośredni wpływ, albo możność wpływania na nie, to suma portfelu, posiadanego przez Państwo i przez te instytucje, wynosić będzie wysoką cyfrę 1.251 miljonów, czyli bezmała 70% ogółu emisji na rynku wewnętrznym. Jest to bardzo charakterystyczne dla stosunków naszego rynku pieniężnego. Ta struktura rynku emisyjnego w kraju w sposób bardzo dobitny oddziałała na konstrukcję projektu ustawy konwersyjnej, którą mam zaszczyt Wysokiej Izbie referować.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoka Izbo! Przechodzę do nakreślenia ogólnych tez projektu ustawy konwersyjnej. Chcę, jak to już zrobiłem na początku, podkreślić wyraźnie, że projekt ustawy jest wyjątkowy i wynika z tych stosunków gospodarczych i faktycznych, w jakich życie gospodarcze kraju się znalazło wskutek kryzysu. Jest jednym ze środków polityki gospodarczej, którą charakteryzuje dążenie do likwidacji ciężarów kryzysowych i stworzenie warunków przystosowania życia gospodarczego do nowych stosunków. Pragnę ponownie podkreślić, że referowany przezemnie projekt w niczem nie umniejsza kapitału dłużnika, w niczem inie narusza prawa wierzyciela w kapitale samym. Projekt ten odnosi się jedynie do zniżenia oprocentowania kredytów długoterminowych i zniżki stopy procentowej od listów zastawnych i obligacyj, na podstawie tych kredytów wydanych. Odnosi się do przedłużenia okresu spłat kredytów i okresów umorzenia listów i obligacyj i wreszcie przewiduje możność odroczenia spłaty kapitału do lat trzech. To wszystko, o czem mówi projekt. Nie narusza więc nigdzie kapitału samego, a stara się przez obniżenie kosztów kredytu i przez rozłożenie spłat na dłuższe okresy umożliwić wywiązywanie się dłużników ze swych zobowiązań w takich granicach, na jakie im pozwala ogólna sytuacja gospodarcza. Do tych warunków dostosowuje projekt oprocentowanie i okresy umorzenia listów zastawnych i obligacyj. Charakterystyczną cechą projektowanej ustawy jest linja generalnej i powszechnej konwersji.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#FranciszekCzernichowski">Projektowana ustawa wyraźnie oddziela sprawę dłużnika i wierzyciela. Projekt postanawia, iż odsetki pobierane od pożyczek długoterminowych, na podstawie których zostały wydane listy zastawne, czy obligacje, zostają z mocy samego prawa obniżone. Zostają one obniżone przy wierzytelnościach dotyczących kredytów ziemskich na 4,5%, przy innych wierzytelnościach — na 5%.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#FranciszekCzernichowski">Projekt ustawy przewiduje wyjątki od obniżenia oprocentowania wierzytelności. Wyjątki te w ustawie są następujące: Nie podlegają obniżeniu odsetki od istniejących obecnie wierzytelności długoterminowych, których stopa procentowa nie przewyższa 5% w stosunku rocznym; również nie podlegają obniżeniu odsetki od tych papierów wartościowych, które zostały w drodze publicznej emisji emitowane na rynkach zagranicznych i są na giełdach zagranicznych notowane. Jest to zagadnienie zasadnicze, ma ono na celu bowiem utrzymanie kredytu naszego na rynkach zagranicznych, ochronę dobrego podpisu Polski, dobrego zobowiązania wobec zagranicy.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#FranciszekCzernichowski">W stosunku do wierzycieli projekt zajmuje się zagadnieniem obniżenia oprocentowania i przedłużenia okresu umorzenia listów zastawnych i obligacyj, na których podstawie kredyty długoterminowe zostały wydane.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#FranciszekCzernichowski">Jak zaznaczyłem przed chwilą, na szczególne podkreślenie zasługuje zachowanie kredytu zagranicznego przez wyłączenie emisyj publicznych na rynkach zagranicznych. Dalej tezą projektu jest zachowanie pełnej gwarancji Skarbu Państwa. W tym celu projekt, przewidując konwersję listów zastawnych i obligacyj, wyłącza z tej konwersji przymusowej listy zastawne i obligacje, za które udzielił poręki Skarb Państwa. Pozostaje to w związku ze strukturą naszego rynku emisyjnego, którą miałem zaszczyt przedstawić przed chwilą.</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#FranciszekCzernichowski">Papiery długoterminowe, posiadające gwarancję Skarbu Państwa, to wszystkie papiery banków państwowych i część nieznaczna papierów towarzystw kredytowych ziemskich. Jeżeli stan na naszym rynku wewnętrznym jest taki, że 70% papierów długoterminowych znajduje się w posiadaniu Skarbu Państwa czy instytucyj, na które Państwo ma wpływ, to znaczy to, że Państwo w tej chwili jest największym wierzycielem w kredycie długoterminowym w Polsce. Jednak Państwo nie chce z tego swego stanowiska największego wierzyciela robić użytku, nie chce przeprowadzać konwersji papierów państwowych przymusowo, mając na celu, jak już podkreśliłem, jak najwyższe respektowanie podpisu Państwa i zobowiązań, przez Państwo gwarantowanych. Natomiast nie pozostawiono tej sprawy otwartej. Jeśli w projekcie zostają wyłączone z pod przymusowej konwersji papiery, posiadające gwarancję Skarbu Państwa, to poto, ażeby drogą układów przez Skarb Państwa prowadzonych z instytucjami, które posiadają, łącznie ze Skarbem, jak podkreśliłem, 8/4 portfelu emisyjnego w kraju, doprowadzić do obniżenia stopy procentowej od listów zastawnych i obligacyj w ich posiadaniu się znajdujących. W tym kierunku więc projekt przewiduje, że Minister Skarbu będzie miał upoważnienie do przeprowadzenia układów z instytucjami czy to państwowemi, czy ma które ma wpływ, aby obniżyć oprocentowanie i przedłużyć okres umorzenia listów zastawnych i obligacyj, posiadających gwarancję Państwa, a ściśle emitowanych przez banki państwowe.</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#FranciszekCzernichowski">Pozostaje tu zagadnienie nieobjęte konwersją, to jest zagadnienie listów zastawnych i obligacyj prywatnych, które posiadają gwarancję Państwa. Na pokrycie bowiem różnicy oprocentowania i różnicy, wynikającej z dłuższego unormowania terminów spłat prywatnych papierów wartościowych, posiadających gwarancję Państwa, Minister Skarbu obowiązany będzie wstawiać corocznie do budżetu sumę potrzebną na wyrównanie tej różnicy. Różnica ta dotyczy więc listów prywatnych, objętych gwarancją Państwa, a nie skonwertowanych.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#FranciszekCzernichowski">Celem istotnym tego przepisu jest, ażeby specjalnie chronić rynek prywatny, chronić wierzycieli prywatnych, posiadających papiery państwowe. Jest to niewątpliwie pewne uprzywilejowanie, ale uprzywilejowanie płynące z tego słusznego założenia, że zobowiązanie wydane przez państwo w stosunku do wierzycieli prywatnych powinno stać na poziomie jak najwyższym, na poziomie niewzruszalnym.</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#FranciszekCzernichowski">Projekt w dalszych artykułach swego postanowienia reguluje formalności związane z przeprowadzeniem konwersji wierzytelności i konwersji papierów wartościowych, oraz ogranicza do minimum koszta z tem związane.</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#FranciszekCzernichowski">Charakterystycznem postanowieniem projektu jest, że przy sposobności ulg w spłacie kredytu długoterminowego dla dłużników wprowadza on przepisy, które pozwolą instytucjom kredytu ziemskiego na wzmocnienie ich rezerw, dotychczas zbytnio obciążonych z powodu zaległości w spłacie kredytów. W tym celu projekt przewiduje możność zapisu dodatkowych wierzytelności do sumy 5% nominalnej wierzytelności skonwertowanej na nieruchomościach obciążonych. Te 5% skonwertowanych wierzytelności niewątpliwie przyczyni się do wzmocnienia funduszów rezerwowych i pozwoli na stworzenie rezerw na pokrycie różnicy, jaka wyniknie wskutek obniżenia odsetek i przedłużenia okresu spłaty od pewnej, niedużej zresztą, części długów, co do której odpowiadające jej prywatne listy zastawne, posiadające gwarancję Państwa, nie ulegną zmianie.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoka Izbo, starałem się na tle ogólnej sytuacji gospodarczej kraju przedstawić te konieczności i wysiłki, jakie robi społeczeństwo i Rząd, ażeby zlikwidować ciężary kryzysowe, ażeby możliwie najsłuszniej, najsprawiedliwiej te ciężary rozłożyć i stworzyć warunki dla normalnego rozwoju naszego życia gospodarczego. Okres, w którym znajdujemy się, jest wyjątkowym i niewątpliwie nienormalnym. Dlatego, jeżeli w tym okresie zachodzi konieczność pewnych ustaw, które mają pomóc w zlikwidowaniu tych trudności, w jakich gospodarstwo kraju się znalazło, to te ustawy muszą być uważane za konieczność ogólno-gospodarczą, za konieczność państwową. Przedkładając projekt ustawy konwersyjnej z prośbą o przyjęcie przez Wysoką Izbę, pragnę zwrócić szczególną uwagę na ten charakter wyjątkowy i na te konieczności, jakie wynikaj ą z całokształtu zagadnień gospodarczych naszego kraju, a które stanowią uzasadnienie dla tego projektu.</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#FranciszekCzernichowski">W imieniu Komisji Skarbowej, proszę Wysoką Izbę o przyjęcie zreferowanego projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-8.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! W pierwszych słowach swego referatu p. referent cokolwiek zmienił sens jego, przedstawiając sprawę może nieco inaczej, niż ją przedstawił wczoraj i niż ona jest w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#SewerynCzetwertyński">Bo jeżeli Szanowny Pan mówi — a zanotowałem sobie jego słowa — że projekt dąży do uregulowania stosunków między wierzycielem a dłużnikiem bardziej odpowiednio do obecnej pory, to jest to zupełnie odrębne zagadnienie. Właśnie, że projekt nie dąży, ale projekt przymusowo rozcina sprawę, w taki sposób, w jaki uważa to za korzystne. Gdyby projekt tylko dążył, stwarzał warunki, to jego cały charakter byłby zupełnie inny. Tak samo nie mogę się zgodzić na charakterystykę podstawową, że zarówno interes wierzyciela jak dłużnika jest uregulowany podobnie i że projekt ten reguluje, o ile można sprawiedliwie, jedno i drugie zagadnienie. Otóż rzecz prosta, że można powiedzieć tak, jak się Pan wyraził, że wierzyciel, który może jutro stracić cały swój kapitał, również zyska przy tym układzie, ale zachodzi tylko ta wielka różnica, że z jednej strony jest fakt niezbity — obniżenie oprocentowania, ulga natychmiastowa, a tamto jest tylko hipotezą, hipotezą w Pańskiem rozumieniu może bardzo prawdopodobną, bardzo możliwą, ale zawsze jest to hipoteza, która Panu może się przedstawiać tak, a komu innemu inaczej. Czyli, że faktycznie dłużnik jest traktowany inaczej, a wierzyciel inaczej. Rzecz prosta, że inaczej to być nie może, bo jeżeli z jednej strony dajemy komuś ulgę, to ktoś musi za tę ulgę zapłacić. Projekt przewiduje, że w jednym wypadku zapłaci wierzyciel, w innym zapłaci Skarb Państwa, zapłacą może ogólne stosunki, ale w każdym razie nie można powiedzieć tak, jak Pan w pierwszych słowach swojego referatu zaznaczył, że mniej więcej wierzyciel i dłużnik są dla tych czy innych powodów w tym projekcie potraktowani możliwie jednakowo.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#SewerynCzetwertyński">Wczoraj na komisji zapytywałem p. Ministra Skarbu, czy przedstawiona nam ustawa jest ustawą samą dla siebie, czy też tylko fragmentem większego planu. Pan Minister był łaskaw mi powiedzieć, że niewątpliwie ta ustawa musi za sobą pociągnąć wydanie ustaw następujących, że z chwilą, gdy się reguluje pewne stosunki kredytowe, zdaje mi się, że dlatego, że są one najłatwiejsze do uregulowania, ponieważ są uchwytne, to nie można przejść do. porządku dziennego nad kategorją wszelkich innych stosunków kredytowych, prywatno-prawnych, kredytu wekslowego, kredytu krótkoterminowego i nawet tych wszystkich zobowiązań, które ludzie zaciągają między sobą w obecnych warunkach, a które uchwytne nie są. Musi Rząd przyjść, jak powiadam, z nowemi ustawami, dekretami, wyjaśnieniami, bo niewątpliwie obciążenie tylko wierzycieli jednej kategorji, mianowicie właścicieli listów zastawnych, z chwilą, gdy dłużnik ma wierzycieli kilku rodzajów, polepsza sytuację tych następnych wierzycieli. I rzecz prosta, że nie można, z tych samych powodów, które tu zostały nam przedstawione, a które są takie silne, takie miarodajne, a nawet w przekonaniu Panów tak bardzo sprawiedliwe, nie wyjść i tam z tego samego punktu sprawiedliwości i nie starać się przeciąć tego węzła gordyjskiego całkowicie, t. j. starać się przynajmniej uregulować wszystko, co jest zagadnieniem kredytowem, wszystko co jest jakiemkolwiek zobowiązaniem, w ten sposób, ażeby mniej więcej cała ta sprawa została sprawiedliwie potraktowana. Bo proszę Panów, to się zdarzało bardzo często, że tam, gdzie trudno oprzeć rzecz całkowicie na bezwzględnej sprawiedliwości, a przyznaję, że tu bezwzględną sprawiedliwość jako podstawę tej ustawy postawić trudno, to trzeba przynajmniej dążyć do tego, żeby być sprawiedliwym w niesprawiedliwości, to znaczy popełniając pewną ogólną niesprawiedliwość względem istniejących dotychczas stosunków, popełniać tę niesprawiedliwość w równym stosunku dla wszystkich. Mam tu na myśli nawet Państwo. Przecież Państwo i wszystkie zaległości podatkowe, Państwo i wszystkie jego pierwszeństwa hipoteczne do otrzymania tego, co mu się jako podatki dawniej należało, wobec tego położenia, jakie p. referent odmalował, a na które się musimy zgodzić, że tak jest, to przecież i to tu musi być wzięte pod uwagę, jeżeli bierzemy organizm społeczny, jako taki, jeżeli nie bierzemy Jana czy Mikołaja, większego czy mniejszego, tylko bierzemy organizm gospodarczy, jako taki i chcemy go wprowadzić w położenie, w którem mógłby się utrzymać, przetrzymać kryzys i nawet doprowadzić do zdrowych warunków produkcji. To rzecz obojętna, że jest to taki wierzyciel, czy inny wierzyciel.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#SewerynCzetwertyński">Rząd, bank państwowy, czy bank prywatny, lichwiarz czy nie lichwiarz, wszystko jedno, dlatego, że fragmentarycznie te rzeczy rozstrzygając, mimowoli dzisiaj uszczupla się prawa jednego wierzyciela, a poprawia położenie wierzyciela drugiego, czy trzeciego, a może często — i tak napewno się stanie, — wierzyciela może najmniej na to zasługującego. A po zatem będzie zawsze ta kategorja kredytu i zobowiązań najmniej uchwytnych, któremi niekiedy zgodnie z prawem, ale czasem i poza prawem strony zobowiązują się między sobą, ażeby się jakoś zabezpieczyć. Kto zna obecne procesy sądowe, dochodzi do przeświadczenia, że zachodzą takie rzeczy, których często obecni, żyjący między nami, nie przewidywali, że mogą nastąpić — takie rozmaite sposoby zabezpieczenia się. Panowie znają zapewne historję tego żyra, tego fałszywego umyślnie podpisu, która się zdarzyła w Niemczech, nad którą się głowili najtężsi prawnicy i nie wiedzieli, w jaki sposób prawnie tę rzecz rozstrzygnąć, bo umyślnie podpis żyranta był fałszywy za zgodą samego wystawcy.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż należy poruszyć temat tych wszelkich prywatnych zobowiązań, które nie powstały od dzisiaj, które nie powstały z powodu jakichś specjalnych warunków. Można powiedzieć, że stosunki w rolnictwie popsuły się wskutek kryzysu, ale podstawy stosunków prawnych w Polsce, jeśli je nazwać, że są ucywilizowane, że są unormowane, że wszystkie te stosunki cywilizacja ubrała w odpowiednie formy, bo przecież właśnie ten list zastawny, ta instytucja pośrednicząca między dłużnikiem a wierzycielem, ta ustawa tej instytucji, zatwierdzona przez Rząd, która stwarza podstawy takiej rzeczy, to nie są rzeczy stworzone od wczoraj, od dzisiaj, w ciągu paru lat; w Polsce stosunki te wytworzyło półtora wieku, wytworzyła je uciążliwa praca cywilizacyjna, starająca się jak najbardziej doprowadzić wszystkie stosunki do tej formy kulturalnej uchwytnej, prawidłowej, zmniejszającej to wszystko, co poza jej granicami może być utrzymane.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, muszę wyrazić w każdym razie obawę, żeby ta ustawa nie miała przedewszystkiem jednego skutku, że ten dorobek, a mianowicie te stosunki prawidłowe muszą się w swej ogromnej całości zmniejszyć, a ponieważ ludność bez kredytu obejść się nie może i stosunki nasze gospodarcze i finansowe będą nadal tego kredytu wymagały, to niewątpliwie zwiększy się ta druga kategorja, rzeczy kryjących się, rzeczy nieuchwytnych, rzeczy starających się załatwić sprawę w ten sposób, że ani czujne oko ustawodawcy, ani czujne oko skarbowca, ani nawet jeszcze bardziej czujne oko prokuratora nic w tych rzeczach nie będzie mogło uchwycić.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie przecież każda ustawa, którą wydajemy, jest na to, ażeby stworzyła nietylko jakiś fakt, lecz, jak to dziś i wczoraj mówiono, żeby stworzyła nowe warunki, nowy okres, nową erę, bardziej odpowiednią do naszych własnych stosunków polskich, tem uzasadnione zostało np. przez p. Ministra, że woli on definitywne rozwiązanie tej sprawy, raz na zawsze, raz do końca, niż czasowo, co wczoraj jeszcze na komisji przedstawiano ulotnie jako możliwość rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów zastanowić się, że właśnie ta ustawa zaczyna się i kończy się z dniem dzisiejszym, a raczej z tym dniem, w którym zostanie ostatecznie w „Monitorze” wydrukowana. Otwiera ona i jednocześnie zamyka pewien okres, reguluje w sposób taki, w jaki chce, stosunki istniejące; dla wszystkich stosunków powstających jutro stwarza zupełnie nowy okres i bynajmniej od jej oddzielnych paragrafów, ani od jej ducha nie zależny. Czy Panowie sobie wyobrażają np., że dlatego, iż ta ustawa reguluje kredyt długoterminowy do takiej a takiej wysokości, że chce wprowadzić okresy amortyzacyjne bardzo długie i dogodne dla rzeczy już istniejących, dla pieniędzy, które już znalazły zastosowanie, stwarza ona zupełnie te same warunki dla wszystkich rzeczy jutra? Odwrotnie, stwarza warunki zupełnie odmienne, zupełnie niezależne od tej ustawy. Ustawa, jak to już mówiłem, będzie regulować tylko to, co jest, w sposób taki a taki nie podlegający żadnej zmianie, ale nie wprowadza żadnego elementu zdrowszego, z niej płynącego, dla wszystkiego tego, co nastąpi pojutrze, dla tych wszystkich pożyczek, które będziemy zaciągać, dla wszystkich nowych zobowiązań i dla tej formy listów, które się pojawią. Jest to ciekawy skutek takiej ustawy, która niewątpliwie spowoduje, że po tej ustawie dla wszystkiego tego, co nastąpi, wytworzy się luka, ponieważ życie nowe nie da się odrazu według tej nowej ustawy stworzyć, ani warunki nagiąć do niej, przeciwnie, przewidujemy, że te warunki będą jeszcze bardzo ciężkie i będzie koniecznością wydawać nowe ustawy dla nowego życia, odmienne od tego, co się jako podstawa prawna stosunków finansowych i kredytowych już utrwaliło w stosunkach między ludźmi.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, dlatego uważam, że jeżeli wczoraj na komisji główną uwagę zwróciliśmy na wszelkie możliwe skutki, to właśnie dlatego. Przy tego rodzaju ustawie nie będziemy się spierać o to, czy położenie rolnika jest takie, jak p. referent zaznaczył, czy też nie; nie będziemy się spierać, czy jest ono ciężkie w 90%, beznadziejne w 100%, czy jest ono bez wyjścia, czy z wyjściem i t. d., bo to zależy od osobistego ujęcia referenta. Musimy się zgodzić, że ono jest bardzo ciężkie. Ale jeżeli jest tego rodzaju ustawa, co do której natychmiastowych skutków musimy się wypowiedzieć, bo musi ona dać natychmiastowe skutki, bo tu wyraźnie jest powiedziane „zniżenie oprocentowania”, nikt nie może twierdzić, ani się kłócić o to, że to oprocentowanie będzie zmniejszone albo zwiększone, to są rzeczy tak niezbite, że co do tego nie może być dwóch zdań. Powodem różnicy zdań są dopiero dalsze skutki ustawy, jeżeli mię ktoś zapyta, czy rolnictwo z tego skorzysta, to muszę powiedzieć, że tak, natychmiastowo skorzysta, ale powodem różnicy zdań i co przedewszystkiem przy takiej ustawie musi być omówione, to dopiero rozmaitość jej dalszych skutków. Gdybyśmy wczoraj nie podnieśli tego, to znaczy, że nie mielibyśmy wcale żadnej troski o losy kraju. Bo bardzo łatwo powiedzieć, że ktoś czegoś ma za dużo, a ktoś zamało, że temu trzeba dodać, a tamtemu ująć. Jest bardzo łatwa praca ustawodawcza, któraby powiedziała: temu trzeba ująć, a temu dodać, tego trzeba nagrodzić, a tego ukarać, to byłby jeden paragraf, ale wszelka praca ustawodawcza musi się liczyć ze skutkami właśnie dlatego, że te skutki mogą być rozmaite, mogą się przedstawiać jednemu tak, a drugiemu inaczej. Ludzie, którzy w tych rzeczach mają większe osobiste doświadczenie lub nad temi rzeczami głębiej się zastanawiają, lub uważają za konieczne głębiej się zastanowić, bo uważają siebie za niedostatecznie przygotowanych, a jednocześnie za odpowiedzialnych za to, co się stać może po przyjęciu takiej ustawy, usiłują podnieść wszelkie możliwości. Uderzyła mnie nieprzyjemnie niechęć Bezpartyjnego Bloku, ażeby tych wszystkich możliwości wysłuchać. Nie jest to żadna złośliwość, żadne szukanie dziury w calem, jeżeli powiadamy, że taka ustawa może przyczynić bardzo dużo strat i szkód, bo niewątpliwie może.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#SewerynCzetwertyński">I nie jest to wcale zarzut przeciw Rządowi, że tego rodzaju ustawę podejmuje, bo wiadomo, że taka ustawa ma pewne podstawy. Każda rzecz, która jest beznadziejna, każdy stan, który jest bardzo groźny, taki stan, o którym p. referent dzisiaj mówił, że jest powszechny, ma w sobie niesłychaną wagę. Powszechność grozy położenia, to, czego Pan dziś użył z tej trybuny, to bardzo wielkie słowo. To, co powszechne, a co nie powszechne, to niebo i ziemia. Mogę indywidualnie kogoś traktować w indywidualnym wypadku, ale jeżeli dochodzimy do przekonania, że objaw jest powszechny, że zjawisko dotyka wszystkich, to niewątpliwie jesteśmy i w tem położeniu, które przedwczoraj nazwałem położeniem przymusowem, położeniem, w którem Rząd, jak powiadam; ma jedno tylko wyjście: zrobić taką ustawę, a nie żadną inną.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#SewerynCzetwertyński">Pan Minister był łaskaw powiedzieć, że są dwa wyjścia, że jednem wyjściem jest czasowość, a drugiem bezterminowość. Ale to są tylko odmiany. Zasadnicza rzecz jest ta, iż jesteśmy w położeniu właśnie bez wyjścia i mojem zdaniem jest to najważniejszy argument, który spowodował taką ustawę i który do pewnego stopnia przedwczoraj zamknął nam usta w wyszukiwaniu wszystkich trudności i niebezpieczeństw. Wyobrażamy sobie, że pan Minister Skarbu i Rząd są bardzo świadomi tych wszystkich niebezpieczeństw i dlatego gdyby mogli, toby takiej ustawy nie zgłosili, gdyby mogli tę rzecz załatwić inaczej, to niewątpliwie wobec tych wszystkich niebezpieczeństw, o których wiedzą i o których ich poinformowano, tej ustawy nie przedłożyliby, a staraliby się tę skomplikowaną rzecz załatwić w sposób taki, któryby przedstawiał najmniej niebezpieczeństw.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(P. Czernichowski: Jaki?)</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#SewerynCzetwertyński">To znaczy w normalnym czasie, a nie dziś, gdy stan rzeczy wymaga raptownej, szybkiej decyzji i takiej ustawy łamiącej pod względem kredytowym wszelkie stosunki; mogłaby być przyjęta inna forma, normalna ustawodawcza, licząca się z tem, co jest pewnem przewidywaniem, co jest pewnem niebezpieczeństwem, które dopiero przyjść może i na które zawczasu mógłbym się przygotować, ażeby albo całkowicie lub w części było przezemnie zapomocą szybkich zabiegów opanowane.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, wczoraj p. poseł Rudziński mówił, że przecież Rząd raz zajmuje się producentem, raz konsumentem, raz wierzycielem, a raz dłużnikiem; i robił nam wymówki, że w jednym wypadku krytykujemy dlatego, że to jest pomoc dla dłużnika, a w drugim dlatego, że to pomoc dla wierzyciela. Nie, proszę Panów, nie krytykujemy dlatego, że to jest raz tak, a raz inaczej, lecz dlatego że ustawy nie powinny mieć charakteru doraźnej pomocy dla jednych czy drugich. Ustawy kredytowe muszą mieć za objekt kredyt, a nie raz wierzyciela, a drugi raz dłużnika, one muszą mieć za objekt stosunki kredytowe jako takie, wzięte w całości, muszą wziąć tę sytuację, jaka dajmy na to w Polsce się wytworzyła, która na rodzimym naszym gruncie wyrosła, a na której oprzeć się musimy. Jeżeli chcemy uregulować te stosunki, uregulować je definitywnie, jak p. Minister sobie życzy, przynajmniej w dziedzinie kredytu długoterminowego, to musimy mieć to na uwadze i w tytule ustawy musi być mowa o kredycie długoterminowym, a nie o konwersji, o dłużnikach, o wierzycielach i t. d.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, we wczorajszem przemówieniu p. Premjer użył jednego wyrażenia, które mojem zdaniem jest bardzo charakterystyczne, a mianowicie powiedział, że chcąc pomóc rolnictwu, nie udało nam się cen na produkty rolne podnieść, więc doszliśmy do przekonania, że musimy ceny wszystkich artykułów przemysłowych obniżyć. To nie jest to samo, to nie jest wcale ta sama pomoc. Nie udał się jeden sposób, to Rząd poszedł na ten sposób drugi. To również nie jest podyktowane czemś, co ma rzeczywiście w jasny sposób cel na oku. Wiadomo, proszę Panów, że podniesienie cen na produkty rolne osiąga pewien skutek, bo może osiągnąć opłacalność warsztatu rolnego, a obniżenie cen na produkty przemysłowe i inne tego w pewnej konjunkturze może wcale nie osiągnąć. To znaczy, że wszelkie zabiegi, wszelkie ustawy, które do tego dążą, mijają się z zasadniczym celem, mogą spalić na panewce. Bezwarunkowo, jak p. Minister Rolnictwa Janta-Połczyński nam opowiadał, jeżeli będzie cena żyta doprowadzona do 35 zł, to zupełnie uzdrawia stosunki rolnicze, uzdrawia warsztat rolny, czyni go opłacalnym, utrzymuje producenta jako konsumenta, ale jeżeli ta rzecz nie dała się osiągnąć, z tych czy innych powodów, to ten drugi sposób wcale nie musi być pomocą dla rolnictwa. Jest próbą pomocy, ale przy której efekt ostateczny jest pod wielkim znakiem zapytania, Nawet twierdzę co do naszych stosunków rolniczych, które znam dobrze, że nie jest pod znakiem zapytania, ale że nie da żadnego efektu. Z chwilą, kiedy ceny płodów rolnych doszły do tego, że nie pokrywają kosztów produkcji, to rzecz prosta, że czy wszystkie wyroby przemysłowe będą bar dziej czy mniej zniżone, czy nawet podatki i inne rzeczy będą obniżone, to dla stosunków w Polsce, nie teoretycznych, lecz takich, jakie są, ma bardzo małe praktyczne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, więc jeżeli mamy mówić o skutkach, to rzecz prosta, że tu można podzielić te skutki na trzy nietyle okresy, ile gatunki: natychmiastowe, dalsze i odległe.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#SewerynCzetwertyński">Co do skutków odległych, to oczywiście możemy się znaleźć w obecnych czasach bardzo daleko od siebie co do przewidywań, co może za kilkadziesiąt, czy kilkanaście lat nastąpić, możemy, jak tego uczą nas stosunki w Polsce, bardzo rozmaicie zapatrywać się, czy idziemy ku lepszemu, czy gorszemu, czy wogóle dojdziemy do jakiegoś nowego ustroju, czy mamy zamiar iść do nowego ustroju, że te przewidywania co do bardzo odległych czasów mogą być sporne, choć dla nas są zupełnie jasne. Mogę jednem słowem powiedzieć, że to rozcięcie raz na zawsze, jak je pan Minister Skarbu przedwczoraj nazwał, jest przecięciem, jest zniszczeniem kredytu długoterminowego na bardzo długie lata w naszym kraju. Nie wyobrażam sobie, żeby kredyt długoterminowy mógł powstać na nowo żeby to, co go stworzyło, co go utrzymywało, co było jego cechą, jego stroną dodatnią, mogło na nowo odżyć, gdy się okres kryzysu skończy. W pojęciu kredytu długoterminowego długoterminowość to nie tylko nazwa, to nie okres 40, 50, czy tylu i tylu lat, w tem tkwi chęć kapitału do lokowania się na długi termin, tkwi wiara w bardzo długą stałość stosunków, ażeby wogóle coś na długi termin mogło w dalszym ciągu w Polsce powstać.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż, ograniczam się tylko do tego stwierdzenia, że boję się bardzo, ażeby ustawa, właśnie nie czasowa, lecz przecinająca te rzeczy i regulująca je na bardzo długi czas, zupełnie nie zabiła kredytu długoterminowego w Polsce, który, proszę Panów, naprawdę nie powstał ani od wczoraj, ani od dzisiaj, złożyło się na niego blisko 150 lat rozmaitych faz i przejść.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę Panom naprzykład przypomnieć, że dwa czy trzy lata przed wojną, kiedy mój ojciec był prezesem Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego i kiedy chodziło o ulokowanie emisji 4% listów zastawnych, to okazało się, że rynek tutejszy, chociaż bardzo obfity w gotówkę, jednakże był dla tych listów za drogi i musiałyby być one sprzedawane ze stratą kursu. Wówczas powstał projekt ulokowania tej rzeczy na rynku francuskim. I człowiek żyjący jeszcze dzisiaj, a mianowicie dyrektor p. Lewandowski, syn emigranta, przyjechał tu do Warszawy i omawiał tę sprawę. Pamiętam bardzo dobrze, bo przysłuchiwałem się tej rozmowie, która zakończyła się przyjęciem i podjęciem się tej emisji na rynku francuskim, że skoro zbadał historję Towarzystwa Kredytowego w Polsce i stosunki kredytowe, a przedewszystkiem historję wypłacalności tych ludzi i wysokie stawianie długu i zobowiązania zarówno u mniejszych jak i u większych rolników, traktowanie tego poważnie, nie traktowanie jak czegoś, co można zapłacić lub można nie zapłacić, powiedział, że na tych właśnie warunkach i zasadach, nie z powodu takiej czy innej ustawy, nie z powodu, że Polska mu się podoba czy nie, nie dlatego, że nie można mu było zupełnie obiecać wówczas żadnego polskiego orderu, ale to go ujęło, że społeczeństwo polskie jest kulturalne i zdrowe w swem pojęciu spłacania zobowiązań sumiennie i uczciwie i dlatego powiedział, że: Ja tej rzeczy się podejmuję.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż ja mówię, że tutaj główną rzeczą jest tkwiący w polskiem społeczeństwie pewien kapitał w uczciwem spłacaniu swych zobowiązań, a nie żadne inne względy, propaganda, zapobieganie, tłumaczenie i utrzymywanie jakiejś ambasady finansowej w Paryżu, tych wszystkich rzeczy wówczas nie było, ale do Polski jako klienta przekonały rynek francuski zdrowe pojęcie kredytu i uczciwe pojmowanie go przez całe społeczeństwo polskie od góry do dołu.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#SewerynCzetwertyński">Te rzeczy uległy teraz bardzo wielkim zmianom i sądzę, że ta ustawa przekreśla dużo z tego dorobku zaufania, jakie społeczeństwo polskie przez czas dłuższy, bo przez sto lat przeszło, zdobyło na rynku światowym, i dlatego twierdzę, że taka ustawa jaka dziś wychodzi, jest bezwarunkowo zamknięciem ery kredytu długoterminowego, tak, jak myśmy go rozumieli i utrzymywali w Polsce.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#SewerynCzetwertyński">Co do dalszych skutków, mógłbym się nad niemi bardzo długo rozwodzić, ale nie chcę i nie będę, muszę natomiast omówić skutki bardzo bliskie. Wczoraj prosiłem p. Ministra Skarbu na komisji, aby był łaskaw przedstawić nam, jak sobie wyobraża ten lombard listów zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Banku Polskim, o którym wiedziałem przedwczoraj i lombard listów Wileńskiego Banku Ziemskiego, o którym dowiedziałem się dzisiaj i który nie był tym lombardem, który p. Minister był łaskaw mi wyjaśnić, tym lombardem zwykłym. Ale Panowie muszą wiedzieć, że w pewnym okresie czasu towarzystwa kredytowe ziemskie wypuszczały listy zastawne dolarowe, tranzakcję tę przeprowadzał Bank Ziemiański, on wchodził w stosunki z Bankiem Polskim i tych pożyczek dłużnikom wcale nie dawano do ręki, otrzymywali oni tylko jakieś a conto, a pozatem pożyczki pozostały i są w dalszym ciągu na nazwisku rozmaitych dłużników w Banku Polskim. Np. z przyznanych 10.000 dolarów dłużnik otrzymuje około 2.000. Ktoś, który taką pożyczkę otrzymał, powiedział mi, że już dotąd w postaci rozmaitych procentów tyle zapłacił, ile odebrał, i faktycznie ta cała suma leży w Banku Polskim. I teraz zjawia się pytanie, czyją ona jest własnością. Czy może wierzyciel odebrać ją zaraz i spłacić wierzytelność Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu? W jaki sposób te rzeczy będą uregulowane, jeżeli ten list zastawny dolarowy spadnie i Bank Polski obliczy go po kursie, który będzie miał ten list jutro? Może nastąpić ewentualność, że właściciel tych listów zastawnych, których nie odebrał, będzie musiał dopłacić. Dziś dowiedziałem się, że podobna kombinacja wtedy, kiedy te towarzystwa kredytowe już miały mało pieniędzy, była stosowana również w Banku Ziemiańskim Wileńskim.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż rzecz prosta, że na to można odpowiedzieć, że niewątpliwie p. Minister Skarbu te rzeczy ureguluje. Wczoraj zdaje się padło słowo, że naturalnie przyjdą rozporządzenia wykonawcze i że będą dane różne polecenia. A więc oto nowa forma działania p. Ministra Skarbu poza ustawą, poza rozporządzeniem wykonawczem, forma poleceń dawanych Bankowi Rolnemu albo innemu bankowi, ażeby dłużników tego rodzaju traktował tak, a nie inaczej. Otóż proszę Panów, rzeczywiście wyrasta z tego co? Że mamy ustawę, to jest to, co tu jest napisane; dalej będziemy mieli rozporządzenie wykonawcze, ponieważ ustawa jest bardzo niekompletna, rozporządzenie, które będzie szersze od samej ustawy i które będzie można nazwać drugą ustawą, z tą tylko różnicą, że nie przejdzie przez instytucje prawodawcze; a ponadto trzecią ustawę w formie poleceń, regulujących różne rzeczy i wypadki nieprzewidziane, niedostatecznie obmyślone, zbyt pośpiesznie potraktowane, które życie wysunie, że wskażę chociażby na ten jeden konkretny wypadek, o którym mówiłem. I jeszcze będzie czwarta ustawa, to jest ta, według której p. Minister jest władny działać samodzielnie, bo jest powiedziane, że te wszystkie rzeczy zależą od niego osobiście. On to będzie wszystko ustalał, zależnie od swojej najlepszej woli i swoich poglądów na sprawę.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#SewerynCzetwertyński">A więc z tej rzeczy niesłychanie ważnej, w samej ustawie mamy tylko tło, mamy kanwę, pewne rzeczy są powiedziane: z 5 na 3.5%, czy z 7 na 5%, ale wszystko, co faktycznie powinno być treścią ustawy, co powinno regulować to życie, aby dojść do zbawiennych skutków, będzie zawarte w tem, co nazywam drugą ustawą, to jest w tych poleceniach.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę nawet powiedzieć, iż trochę mnie uderzyło to, co p. referent dziś podkreślił, że Rząd ma wpływ na pewne instytucje. Wpływ można mieć rozmaity: wpływ, który osiąga skutek, wpływ, który nie ma skutku, wpływ, który jest bardzo silny i któremu instytucja nie może przeciwdziałać.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#komentarz">(Głos na ławach BB.: Banki państwowe.)</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#SewerynCzetwertyński">Stwierdzam, iż Bank Polski ma swoją ustawę, P. K. O., Bank Gospodarstwa Krajowego mają swoją ustawę, Bank Rolny ma swoją ustawę. Powiedzenie, że te wszystkie instytucje zależą od p. Ministra Skarbu, nie jest definicją właściwą, a szczególnie teraz, kiedy się okazało, że wszystkie te instytucje nie są w lepszym stanie, a pogorszyła się ich sytuacja właśnie dlatego, że Ministerstwo Skarbu często na nie wpływało, by kupowały takie papiery, a nie inne, by portfel zabezpieczać tak, a nie inaczej. Przecież to ma niewątpliwie skutki ujemne w bilansach tych instytucyj. Jutro mogą one być jeszcze bardziej ujemne. Wiemy, że niektóre instytucje poczynają już trochę oponować przeciw tego rodzaju polityce, chcą trochę stanąć na własnych nogach, czują własną odpowiedzialność za te sprawy.</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego uważam, że należy tu rozróżnić dwie odrębne kwestje: kredyt zamknięty i kredyt otwarty. Proszę Panów, weźmy naprzykład jedną sprawę, o której wczoraj nie było mowy. Wszyscy Panowie wiedzą, że w Polsce nietylko bardzo się rozwinęła spółdzielczość kredytowa, ale nawet ona w obecnym czasie, jak to stwierdzają sprawozdania Ministerstwa Skarbu, cierpi o wiele mniej wskutek kryzys u niż banki akcyjne. Prawda, Panie Ministrze, że przeważna ilość spółdzielni lepiej się trzyma, że spółdzielnie w byłem Królestwie Polskiem obniżyły obroty o 7 do 8% w porównaniu do zeszłego roku — dużo rzeczy na to wpłynęło — ale faktycznie okazuje się, że te spółdzielnie przetrzymują dotychczas kryzys, udzielają w dalszym ciągu pożyczek, trochę mniej, ale zawsze spełniają swoje zasadnicze funkcje. Natomiast wiemy, że dużo banków prywatnych — faktycznie wszystkie — zawiesiły swoje czynności, nowych kredytów nie dają.</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż czy spółdzielnie należy zaliczyć do kredytu zamkniętego, Panie Referencie, czy do kredytu otwartego? A one niewątpliwie, tak, jak wszystko, zależą od Ministra Skarbu, od tego departamentu kredytowego, który spółdzielni może pomóc, ale może i nie pomóc, może zlombardować pewne rzeczy w banku, może jej ułatwić środki obiegowe, gdy ona ich nie posiada. Więc rzecz prosta, można powiedzieć, że to, co posiadają spółdzielnie, to jest ich kredyt, podlega przecież wpływom p. Ministra Skarbu. Ale uważam, że byłoby bardzo niezdrowe pojęcie, gdyby spółdzielnie nie uważały, że są same za siebie odpowiedzialne, że odpowiedzialne za nie są ich związki rewizyjne. Chwalił się dyrektor spółdzielni w Łodzi p. Sahne na sejmiku, że bardzo niedawno kupił za 2.000.000 listów zastawnych, gdyż postanowił dużo z płynnej gotówki, którą posiada, zmienić na listy zastawne Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Otóż czy taką spółdzielnię, która nie jest instytucją zarobkującą, nie ma charakteru banku akcyjnego, szukającego bardzo wysokiej dywidendy, ale jest instytucją obsługującą szerokie koła, czy taką instytucję p. referent zaliczy do tego kredytu zamkniętego, czy też do kredytu wolnego, przy którym ta sama instytucja może mieć taki portfel, jaki się jej podoba, a której, zarówno jak Ministrowi Skarbu, będzie zależało, ażeby trwała przy życiu i nie dać jej z powodu jakiejś szybkiej likwidacji zapasów albo spadku zapasów stanąć przed bankructwem.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#SewerynCzetwertyński">Co do skutków też natychmiastowych, to jeżeli p. referent podkreślił jako dodatnie cechy projektu, że będą wielkie różnice pomiędzy tem, co ma gwarancję Skarbu Państwa, a co nie ma tej gwarancji, co jest emisją zagraniczną, a co nie jest, to sądzę, że zanadto dużo uwagi tej rzeczy się poświęca. Nie wyobrażam sobie posiadacza naszych listów zastawnych, wszystko jedno czy są wydane w kraju czy zagranicą, czy w Paryżu czy w Ameryce, któryby z chwilą, gdyby nie dostał tego, co mu obiecano, co ma i miał zagwarantowane, pojęć swoich o stosunkach w Polsce na gorsze nie zmienił. Rzecz prosta, że obecnie, kiedy będzie się wiedziało, że jedna emisja jest faworyzowana, a druga nie, to od emisji krajowej będzie uciekał nasz kapitalista, nasz miejscowy człowiek, który zaoszczędził sobie kilkaset, kilka tysięcy złotych i pragnie sobie i jakieś papiery kupić.</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#SewerynCzetwertyński">I co może nastąpić? Może nastąpić, i to nie za kilka, czy kilkanaście lat, wędrówka naszych kapitałów do New-Yorku. Na naszym rynku, jak p. Minister wie bardzo dobrze, tylko niskie odcinki pożyczki stabilizacyjnej można dostać, a odcinków wyższych na giełdzie warszawskiej dostać nie można. Jeżeli kto chce nabyć, musi jechać do Ameryki, lub pieniądze tam posyłać. Ale z chwilą, kiedy papier własny będzie faworyzowany dla takich powodów, o jakich p. referent mówił, to może to osiągnąć skutek przeciwny naszym potrzebom, to jest utrzymaniu kapitałów w kraju, utrzymaniu tych resztek, które czy nie uciekły, czy nie wywędrowały za granicę, czy nić schowały się. A to jest rzecz naturalna, że jeżeli mamy zaufanie do swoich papierów i nie szukamy cudzych, to wybieramy te, które są lepsze i właśnie okaże się, że ta emisja papierów polskich zagranicą jest lepsza od krajowej emisji. Masowego ruchu to nie przybierze, bo wogóle masowych kapitałów w Polsce niema. Ale czy Pan Minister nie wziął pod uwagę tej rzeczy, że wchodzi tu przecież w grę chęć przyciągnięcia kapitalisty zagranicznego. Ale tego, jak wiemy, trudno jest przyciągnąć, jak to widzimy z kursu naszych papierów, przyciągnie się tylko naszych, którzy uważają, że jest lepiej nabyć zagraniczną emisję naszych papierów, niż krajową.</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie p. referent był łaskaw podkreślić kilkakrotnie, że, według jego zdania, ustawa ta jest sprawiedliwa i uczciwa, bo chociaż zmienia oprocentowanie kapitału, to jednak pozostawia nietkniętym sam kapitał, czyni go w ten sposób nawet bardziej bezpiecznym. Otóż sądzę, że pod tym względem p. referent kardynalnie się myli. Gdyby można było jakiś plebiscyt zrobić wśród posiadaczy np. tych listów poznańskich, płatnych w przyszłym roku, a listów, których termin płatności ma być odłożony na szereg lat, gdyby można zapytać ich, co wolą wobec takiego projektu: czy spłatę natychmiastową w 50%, czy też przyjęcie tej nowej ustawy — jak się Panom wydaje, czy oni, choć mają zapewnioną spłatę procentu w przyszłym roku, nie powiedzieliby: Dajcie połowę. To jest zrozumiałe i to nie jest żadna panika, żadne niezaufanie do naszych stosunków, to nie jest brak wiary, to jest tylko potrzeba gospodarcza. Ważniejsza jest dla mnie gotówka, aniżeli te wszystkie korzyści, które daje trzymanie papieru, dla mnie wygodniej jest otrzymać połowę tego, co mi się należy, aniżeli przyjąć te warunki, które mi ta ustawa daje. Nie wiem, czy nie zgodziliby się na otrzymanie nawet mniej niż połowy. Jeżeli Ameryka żąda tak bezwzględnie spłaty zobowiązań, to wyda je mi się, że prócz wszelkich względów politycznych, najbardziej tam chodzi o poszukiwanie tej gotówki. Francja i Anglja skupiły swoje zobowiązania wojenne, dawano do wyboru: co chcesz, czy spłatę gotówką, czy przyjęcie innego papieru. Wiem, że nasze stosunki są inne od francuskich i angielskich. Wiem, że tam więcej jest patriotyzmu w tych rzeczach i jest też więcej gotówki, więcej materjalnej możności spełnienia tego patriotycznego czynu. Ale ponieważ to nie ogarnia zbyt wielkich sfer, dotyczy niewielkiej ilości posiadaczy, dlaczego w tej sprawie nie spróbowano pewnego polubownego układu? Wydaje mi się, że polubowny układ byłby jedynem rozwiązaniem sprawy. Uważam, że to jest możliwe, ponieważ mniej więcej Rząd wie, gdzie te papiery się znajdują.</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#SewerynCzetwertyński">W komisji kol. Bitner postawił wniosek, aby co do przerachowania tej wierzytelności dać termin najwyżej dziesięcioletni, a pan referent bronił projektu ustawy, przewidującej 56 lat, mówiąc, że to jest ogólna rama, że p. Minister Skarbu jest w prawie przedłużyć termin, ale niewątpliwie użyje terminu krótszego. Otóż obciąłbym zapytać się, jak p. referent sobie wyobraża wtedy opinję już nie o Ministrze Skarbu, ale o naszym Sejmie. Bo jeżeli Sejm dopuszcza 56 lat, to znaczy, że uważa ten termin za możliwy. P. referent broni się tem, że p. Minister Skarbu nie przyjmie tak długiego okresu. Być może, ale jakie świadectwo wystawimy my sobie sami, jako Sejm, który dopuszcza 56 lat w stosunku do dłużników, którzy parę lat temu Państwu Polskiemu zaufali. Możemy mieć zaufanie albo nie mieć zaufania do p. Ministra Skarbu, że zrobi jak najlepiej, ale my, jako ustawodawcy, powinniśmy mieć swój skromny głos w tak zasadniczej sprawie i powiedzieć, że termin 56 lat jest niedopuszczalny. Tu chodzi o to, jak my się zapatrujemy na uczciwe załatwienie tej sprawy, a nie o pozostawienie tego dobrej woli p. Ministra Skarbu. Ustawa wyjdzie z Sejmu w tej formie, że kto zaufał polskiemu papierowi i polskim podpisom, takim czy innym, wszystko jedno, i powinien dostać kapitał z powrotem w przyszłym roku, może go ewentualnie dostać za 56 lat. Czyli że przedstawicielstwo polskiego narodu dopuszcza taką możliwość. Dlatego uważam, że tego w ustawie być nie powinno nie możemy, wszystko jedno czy prawica, czy lewica, czy centrum tej Izby, zasłaniać się rozumem Rządu, bo tu wchodzi w grę uczciwość pojmowania rzeczy przez nas, jako przedstawicielstwo narodowe.</u>
<u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-10.36" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego, proszę Panów, gdyby ta rzecz nie została zmieniona, to ja się nie mogę zgodzić z opinją p. referenta, żeby ta ustawa nie kryła w sobie konfiskaty kapitału. W tych warunkach, wszystko jedno w jakie słowa to ubieramy, to jest konfiskata, to nie jest tylko zmniejszenie procentu, to jest wyzucie nabywcy nietylko z jego praw, ale z pewnej części jego majątku.</u>
<u xml:id="u-10.37" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów! A teraz tylko parę słów chciałbym powiedzieć o tem położeniu, które ja nazwałem przymusowem, a które Panowie nazwali również bardzo ciężkiem i groźnem i które jest rodzicem tej ustawy. Nie chcę robić złośliwych uwag, ale chcę przypomnieć, że p. Janta-Połczyński, dawniejszy minister rolnictwa, którego działalność wywarła wpływ na te nasze stosunki obecne, gdy obejmował jeszcze w dawniejszej kadencji dawnego Sejmu urząd ministra rolnictwa, przedstawił p. Bartlowi swój program postawienia rolnictwa na nogi. Wiem to bardzo dobrze, bo i mnie ten program osobiście przedstawiał. Wiem też bardzo dobrze, co w sobie program ten mieścił i mogę powiedzieć, że wszystko było tam bardzo źródłowo przewidziane, była to polityka filorolnicza. A można było postawić rolnictwo na nogi trzy, czy cztery lata temu, kiedy dopiero zaczynało się chwiać. W przeciwnym razie — oświadczył minister — nie chce on przyjąć odpowiedzialności za to, co się z rolnictwem stanie. Chociaż ta sprawa była postawiona tak ostro, jednak nastąpił później kompromis. P. Janta-Połczyński swój program zmienił. Rząd przyjął go do swego grona, Rząd wspólnie zrobił nowy projekt, zastosowany — jak to powiedziano — do możliwości skarbowych w Polsce i do tych potrzeb, jakich wówczas nie uznawano w całej pełni. Muszę powiedzieć, że p. Janta-Połczyński stał się gorliwym wykonawcą tego nieswojego programu, z pełną wiarą i sumiennością go wykonał. Muszę powiedzieć, że niedawno, bo rok temu, na Komisji Rolnej mówił w ten sposób — to jest wydrukowane w książeczce, która jest w bibliotece sejmowej: „Na konferencji rolniczej w Ministerjum w czerwcu b. r. mogłem stwierdzić, że plan opracowany w roku 1930 — a więc ten zmieniony później plan — został w 80% wykonany. Wątpię, czy dużo planów osiągnęło ten rezultat w Polsce i na świecie”. A więc Pan Minister powiedział i to później tłumaczył, że ten plan, swój czy nie swój, wykonał w 80%; brakowało tylko 20%, żeby był wykonany w całości. A dziś mamy to położenie w rolnictwie, o którem p. referent wspominał, że jest groźne, Coby było, gdyby program Ministra Rolnictwa, czy całego Rządu nie był wykonany w 80% ale w 100%? Położenie jest ciężkie, jest groźne, jest beznadziejne; przychodzą ustawy, które zwykle stosuje się w ostatecznej chwili, tymczasem Minister Połczyński niedawno, bo rok temu chwalił się, że ten plan został przyjęty, przygotowany i wykonany. A przecież ówczesny plan p. Połczyńskiego polegał na podniesieniu cen rolniczych, dzisiaj zaś mamy plan całkowicie odwrotny. Ale ja przestrzegam, że jeżeli z wykonania planu rządowego w 80% ma się taki wynik, jaki czujemy na własnej skórze, to czy przypadkiem te nowe plany, które są szumnie zapowiedziane, jako najlepsze i najzdrowsze, jako te, które pozwolą rolnictwu przetrzymać kryzys, postawią je znowu na nogi, ożywią ruch gospodarczy i doprowadzą do tego, że produkcja potanieje, że usuną zmorę natychmiastowego bankructwa, — czy przypadkiem tak samo się nie stanie z temi projektami, które są obecnie przedstawione. Za mało jest tam realnych cyfr, za mało jest spojrzenia realnego prawdzie w oczy, za mało jest tego przyznania się do błędów, które mojem zdaniem w polityce jest równie cenne, jak chwalenie się osiągniętemi rezultatami, a za dużo szumnych zapowiedzi, które przestają być realnemi już po 24 godzinach. A przecież, można było pewne rzeczy przewidzieć, bo zanim kryzys się zaczął, już w innych krajach wiedziano, że jest nadprodukcja, już wiedziano, że ogromne stoki pszenicy czy zapasy bydła czy czegoś innego powstają, czy to w Europie czy w krajach zamorskich, do prac zapobiegawczych przystąpiono zawczasu, ale nie odebrano zasobów społeczeństwu. I dlatego choć kryzys jest wszędzie ale skutki jego pomimo wszelkich zabiegów u nas gorsze są aniżeli gdzieindziej, bo przetrzymać nie można słowami, nie programami, ale zasobami czy to państwa czy obywateli. Im większe ma się zasoby, tem łatwiej kryzys przetrzymać. I to jest jedyne wyjście. Trzeba stwierdzić, że na wszelkie zapobieganie potrzeba środków finansowych i moralnych, środków tego rodzaju, któreby miały swój całkowity wpływ na stosunki.</u>
<u xml:id="u-10.38" who="#SewerynCzetwertyński">I tych środków mimo wszelkich zapowiedzi w Polsce niema, bo tu poszliśmy na drogę stuprocentowego interwencjonizmu. Ten interwencjonizm państwowy już tak wrósł w naszą naturę i w nasze kości, iż nie dostrzegamy jego granic i nie wyobrażamy sobie, by pewne rzeczy można było załatwić bez interwencji państwa. Proszę Panów, muszę powiedzieć, że z tej drogi interwencjonizmu niema odwrotu; rząd, który zaczął interweniować, nie może przestać, siłą rzeczy musi interweniować w dalszym ciągu i coraz silniej i coraz uporczywiej, chociażby był przekonany, że to jest szkodliwe. Z tej drogi nie można zawrócić, bo inaczej Rząd w obecnych warunkach musiałby skapitulować. On musi powiedzieć, że wszystko, co potrafił regulować dotychczas, potrafi regulować jutro, potrafi regulować jeszcze lepiej; to leży w psychice każdego rządu. Z tej drogi niema odwrotu.</u>
<u xml:id="u-10.39" who="#SewerynCzetwertyński">Ale trzeba przyznać i dokładnie mieć to na uwadze, iż stwarza to wielkie trudności i ogromną odpowiedzialność Rządu. Każdy rolnik który weźmie mniej za jajko, który nie spłaci kredytu, który natrafi na trudności w opłacaniu procentów, a którego majątek teraz zmniejszy się — za wszystko odpowiedzialnym będzie czynił Rząd, za całość życia w najdrobniejszych objawach. I to jest rzecz szkodliwa i przed tem, uważam, każdy rząd trzeba przestrzec.</u>
<u xml:id="u-10.40" who="#komentarz">(P. Sanojca: Wszystko będzie dobrze.)</u>
<u xml:id="u-10.41" who="#SewerynCzetwertyński">Z tego, co tu Panom powiedziałem i co mówiłem wczoraj, wynika jasno, że Klub Narodowy będzie głosował przeciw ustawie. Dlaczego?</u>
<u xml:id="u-10.42" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: Ziemianie Wam za to podziękują.)</u>
<u xml:id="u-10.43" who="#SewerynCzetwertyński">Nie wiem, jak inni, ale jestem przekonany, że moi wyborcy ziemianie czy chłopi napewno nam podziękują, jeśli nie dziś, to może za rok — o to mi chodzi.</u>
<u xml:id="u-10.44" who="#SewerynCzetwertyński">Ustawa nietylko ma charakter bezwzględnego przymusu, ale wypływa całkowicie z przymusowego stanu, w jakim znalazł się Rząd wobec groźnego położenia kraju, któremu przez przewidującą politykę finansową, zwłaszcza w dziedzinie rolnictwa, Rząd mógł i powinien był zapobiec.</u>
<u xml:id="u-10.45" who="#SewerynCzetwertyński">Ustawa wykazuje znaczne luki i przewiduje dowolne załatwianie wyrosłych na jej gruncie spraw, a stosowanie jej często w najważniejszych ustępach przekazane jest decyzji Ministra Skarbu. Uzasadnienie jej na komisji było zbyt pośpieszne i powierzchowne, bez przybliżonych nawet obliczeń i poważniejszego materjału.</u>
<u xml:id="u-10.46" who="#SewerynCzetwertyński">Uważając, że naruszenie prawnych i gospodarczych podstaw życia przez przymusową redukcję prywatnoprawnych zobowiązań, zawarte w tej ustawie, nie pozostaje w żadnym stosunku do czasowych korzyści, które ona przynieść może, następnie wobec tego, że ustawa ta nie jest wynikiem planu, zdolnego odbudować, a nawet utrzymać życie gospodarcze — Klub Narodowy, nie mogąc i z innych przyczyn brać odpowiedzialności za politykę Rządu, głosować będzie przeciw ustawie.</u>
<u xml:id="u-10.47" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#MarianRudziński">Wysoki Sejmie! Słyszeliśmy o ciężkiem położeniu kraju, któremu powinien był Rząd zapobiec, słyszeliśmy o tem, że kraj jest wycieńczony, że nie stworzono rezerw. Otóż ja nie zamierzam polemizować z takiemi ogólnikami, chciałbym tylko zaznaczyć, że jeśli rolnictwo polskie nie ma rezerw, to przypisać to należy polityce rolnej, która była przed rokiem 1926, kiedyście nam Panowie zamknęli dostęp do dobrej światowej koniunktury. Bo łatwo jest krytykować politykę gospodarczą wtenczas, kiedy jest światowa dyskonjunktura, ale zamykać rolnictwu dostęp do światowej koniunktury, tak, jak to było przed 1926 r., gdzie się na rynkach światowych dostawało 8 dolarów za pszenicę, a w Polsce 2 dolary, to był grzech.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa. Wrzawa na prawicy. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#MarianRudziński">Proszę Panów, fakt faktem…</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(Przerywarnia.)</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#MarianRudziński">Panie Profesorze, swego czasu napisał Pan bardzo mądre zdanie, że prawda jest tylko jedna, a odchyleń od tej prawdy jest tysiące. Ja mam wrażenie, że Pan powinien to zdanie powtarzać częściej sobie i swoim kolegom.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#MarianRudziński">Otóż chciałbym przedewszystkiem zaznaczyć, że padło tutaj słowo,...</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(P. Rybarski: Padło, padło! Głos na łowach B. B.: Pan padł, Panie Profesorze.)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#MarianRudziński">...że ten projekt jest podcinaniem kredytu, zabijaniem gospodarki naszej. Podkreślano wszelkie czarne strony, jakie tylko wymyśleć można.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#MarianRudziński">Robi się jednak zarzut Rządowi, że nie zapobiegł temu stanowi rzeczy, a z drugiej strony, że stosuje interwencjonizm. Proszę Panów, są tu jakieś niedociągnięcia: albo laissezfairyzm i liberalizm, albo musimy się z tem pogodzić, że interwencjonizm jest konieczny. Mam wrażenie, że nie trzeba ciągle brać w obronę wierzyciela. Panowie się przyzwyczaili w swej polityce opozycyjnej do brania w obronę tego, którego gnębi rzekomo Rząd. Otóż Rząd nikogo nie gnębi. Przedewszystkiem to przedłożenie ma na oku uzdrowienie stosunków kredytowych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa. Wrzawa na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#MarianRudziński">Panie Profesorze, Pańska wiedza ekonomiczna zaledwie w 50% jest wiedzą ścisłą w drugich 50% natomiast opiera się o psychologję, o zdolność przewidywania takich lub innych reakcyj umysłowych. Jeżeli tej zdolności przewidywania niema lub istnieje chęć tendencyjnego spaczania, to przychodzi konieczność bujania.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#komentarz">(P. Hyla: W 100% jest wiedzą bujania.)</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#MarianRudziński">Otóż przedewszystkiem powinniśmy wziąć pod rozwagę korzyści psychiczne, które wypływają z tego przedłożenia. Jaka jest dziś psychoza, nie lichwiarska psychoza, tylko psychoza u tych, którzy produkują? Panowie bronicie lichwiarzy.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#komentarz">(P. Rybarski: Kogo bronimy?)</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#MarianRudziński">Lichwiarzy.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#komentarz">(P. Rybarski: Bronimy pierwszych wierzycieli. Bronimy własności. P. St. Stroński: Niech Pan wymieni tych lichwiarzy.)</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#MarianRudziński">Wysoka Izbo! Psychoza wysokich odsetek...</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#komentarz">(Głos: 4,5%, psychoza nie płacenia.)</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#MarianRudziński">...od czasu wojny panuje w Polsce i zabija wszelką zdrową przedsiębiorczość. Była okupacja, była inflacja, które przyczyniły się do tej psychozy. Posiadacze kapitałów stali się właściwie bezmyślnym automatem, który żąda maximum dozwolonego procentu. Łudzili się wszyscy, łudził się przedewszystkiem p. Grabski, (Głos: Wysoki odsetek za zwłokę!) że automatyzm życiowy ureguluje tę sprawę z chwilą, kiedy dojdziemy do stałej waluty. Okazało się, że jeżeli p. Grabski ustanowił 24% jako procent nielichwiarski, to każda ciotka przychodziła do swego krewniaka i mówiła: 24% musisz dać, jeżeli chcesz, bym ci pożyczyła. Do złamania tej psychozy nie pomogła nam stała waluta, ponieważ liberalizm niestety się skończył. Sam jestem ze szkoły liberalnej i obciąłbym chętnie, abyśmy mieli znowu stosunki liberalne w dziedzinie gospodarczej na świecie. Tymczasem, jak odcięto i dopływ walut, wymianę towarową i międzynarodową wymianę pracy, z tą chwilą skończył się też liberalizm i musimy przejść na interwencjonizm, bo na to niema żadnej innej rady.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#MarianRudziński">Słyszeliśmy dla obrony wysokich procentów, że to jest premja za ryzyko. Pytam się, co za ryzyko, jeżeli chodzi o pierwszy numer hipoteki?</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#komentarz">(P. Rybarski: W uzasadnieniu jest, że może przepaść, niech Pan przeczyta uzasadnienie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle Rybarski, proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MarianRudziński">Ta premja za ryzyko stoi w odwrotnym stosunku do bezpieczeństwa lokaty. Im większej się żąda premji, tem jest mniejsze bezpieczeństwo lokaty. I skoro liberalizm na tem polu po 6 latach stałej waluty nie uzdrowił stosunków, to musimy przejść do interwencjonizmu. Ale, proszę Panów, Panom chodzi zupełnie o co innego, Panom chodzi o to, aby Rząd odchylił rąbka swojego programu.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Różne głosy: P. St. Stroński: Niczego ładnego nie zobaczymy.)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#MarianRudziński">Ciągle słyszymy o tem, że Rząd nie ma programu.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#MarianRudziński">Otóż co w dziedzinie stosunków kredytowych w Polsce Rząd wykonał? Mieliśmy przedewszystkiem w ubiegłej sesji ustawę o minimalnych cenach licytacyjnych, o odraczaniu licytacyj, mieliśmy rozporządzenie o zapobieganiu trudnościom płatniczym, mamy komisje rozjemcze, mamy obniżenie stopy procentowej w Banku Polskim i mamy drogą dekretu inne ustawodawstwo o lichwie. To jest program. Gdyby ten program był z tej trybuny ujawniony rok temu, to byłoby doszło do tego, czego ks. Czetwertyński żądał. Każdy obywatel byłby zgóry wiedział, co jest z programem i mógłby temu programowi zapobiec. O to Panom chodzi! Tymczasem Rząd powiada: „Nie, ja swój program mam, ale go stosuję w małych dawkach. Tak, jak tego sytuacja wymaga, przychodzę w odpowiednim momencie psychologicznym”. to jest słuszne. Teraz mamy dwa systemy rządzenia: jeden to piatiletka — wielki szum i wielka reklama, a na czem się skończy, zobaczymy. Drugi to spokojny i umiarkowany program, który się w małych dawkach wykonywa, stosownie do chwili i tak, jak tego wymaga położenie gospodarcze, żeby zapobiec spekulacji.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Niema przypadkiem trzeciego programu?)</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#MarianRudziński">Był może kiedyś, jak był liberalizm i automatyzm działał, jak nie było barjer celnych, jak nie było zamykania granic przed emigracją i jak pieniądze także nie miały rozmaitych barjer, wstrzymujących ich przypływ do nas. Otóż, proszę Panów, to przedłożenie wypełnia lukę, która była w dotychczasowym programie. Wszystkie ustawy, które wymieniłem, chronią długoterminowy kredyt. Wyłączyło się też w szczególności długoterminowy kredyt od indywidualnych układów dłużników z wierzycielami, Możnaby pójść na podobne załatwienie kwestj i w długoterminowym kredycie; na układy indywidualne, ale wtenczas byłaby ta trudność, że mielibyśmy do czynienia z dworna dłużnikami i z dwoma wierzycielami. Z jednej strony jest dłużnik indywidualny i jest wierzycielem instytucja kredytowa. Z drugiej strony jest dłużnikiem ta instytucja, a wierzycielem jest indywidualny posiadacz listów, względnie gros tych wierzytelności posiada Skarb Państwa oraz instytucje Rządowi podległe. Więc takie ustawodawstwo układowe byłoby fikcją, jeżeli chodzi o układ między instytucjami a wierzycielami indywidualnymi, bo Skarb Państwa miałby zawsze większość. Z drugiej strony, o ilebyśmy poszli na to, żeby dłużnicy indywidualni w drodze układów doszli do odpowiedniego uregulowania długoterminowych kredytów, to stworzylibyśmy chaos i podkopalibyśmy przedewszystkiem byt naszych instytucyj długoterminowych.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#MarianRudziński">Jedną z największych zdobyczy, jakie Polska posiada dziś po trzech latach kryzysu, to jest stała waluta i ten fakt, że się w Polsce instytucje kredytowe nie zachwiały.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#MarianRudziński">Dlatego też ten projekt idzie w kierunku uregulowania generalnego tego zagadnienia, by nie zachwiać instytucyj kredytowych.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#MarianRudziński">Proszę Panów, kto chce utrzymać obecny ustrój kapitalistyczny, ten musi tępić wybujałość tego ustroju, a jedną z tych wybujałości jest wysoka stopa procentowa, zabijająca wszelką przedsiębiorczość, wszelką chęć do pracy kierowników warsztatów wytwórczych. I dlatego, proszę Panów, nie patrzymy na to przedłożenie jak na ustawę, która przynosi jednym ulgi, a innych krzywdzi, tylko to jest ustawa, która doprowadza do normy nasze stosunki kredytowe.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#MarianRudziński">Gdybyśmy chcieli tego, co Panowie chcą, t. zn tymczasowego uregulowania, to rolnictwo polskie miałoby zupełnie spokojne sumienie, żądając, ażeby mu na czas kryzysu skreślić odsetki, ażeby mu na czas tego kryzysu ewentualnie z kapitału coś opuścić. Rolnik nie ma dziś jednego procentu ze swego kapitału mimo, że za darmo oddaje pracę w swoim warsztacie. Rolnik nie ma dziś minus 2%, bo bardzo często ma minus 4% od swego kapitału.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#MarianRudziński">Jeżeli Minister Skarbu przychodzi z ustawą, która na trwałe te rzeczy reguluje, to na to, żeby stworzyć odskocznię od dna kryzysu na przyszłość, to na to, żebyśmy mogli skalkulować i dostosować nasze warsztaty do zmienionych stosunków i nanowo zaczęli gospodarować w tych zmienionych stosunkach. Panowie powiadacie, że tego rodzaju ustawa zabije wogóle wszelką możliwość kalkulacji. Nie, proszę Panów. Jeżeli liberalizm nie doprowadził do niskich odsetek, to tą ustawą dojdziemy konsekwentnie za innemi pociągnięciami, o których już mówiłem do niskich odsetek. Wtenczas życie gospodarcze ruszy i my zaczniemy pracować i kierownik warsztatów nie będzie nękany, jak dotąd, nie będzie żył w beznadziejnością co się stanie z nim i z jego dziećmi. Albo, co jeszcze gorsze, jeżeli dziś przy zaostrzonej w interesie wierzycieli egzekucji dla towarzystw kredytowych ziemskich i innych instytucyj hipotecznych kredytu długoterminowego można wyzuć z majątku dłużnika za sumę długu, za pierwszą hipotekę, to można było wydać takie przepisy egzekucyjne, o ile się zgóry w programie przewidywało, że się obniży oprocentowanie od tej pierwszej hipoteki tak, aby dłużnik mógł płacić. Inaczej bowiem byłoby prawem niemoralnem stwarzać możność wyzbywania majątku dłużnika za pierwszą hipotekę, za 20, czy 30% wartości. Pozostawienie bowiem w takim wypadku warunków, których wygospodarować nie można, jest prawem niemoralnem. Oczywiście były takie prawa. Za czasów rzymskich wolno było wyzuć z majątku, a nawet jeszcze wypalić część skóry, ale dziś żyjemy w innych czasach. Dziś od stworzenia chęci do pracy, od pobudzenia inicjatywy prywatnej indywidualnego gospodarstwa zależy przyszłość Polski. Dlatego musimy przedewszystkiem bronić tej pracy w połączeniu z kapitałem. Bo przedsiębiorca daje i pracę i kapitał tymczasem kredytodawca daje tylko kapitał. Jeżeli ma się do wyboru pomiędzy tem, czy umożliwić warsztatowi gospodarczemu tę pracę twórczą, a tem, czy trochę obciąć odsetki kredytodawcom hipotecznym, to muszę powiedzieć, iż sprawiedliwość wymaga, aby przyjść z pomocą przedewszystkiem tym, którzy twórczo pracują.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#MarianRudziński">Panowie mówicie, że to jest wywłaszczenie. Proszę Panów, ta ustawa nie jest wywłaszczeniowa, to tylko ta psychoza wysokich odsetek może wywoływać takie postawienie kwestji.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#MarianRudziński">Mnie się zdaje, że każdy przedsiębiorca w Polsce byłby dzisiaj rad, gdyby miał 41/2% od swego kapitału, a rolnik byłby rad, gdyby miał 2% od swego kapitału.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#MarianRudziński">Otóż to nie jest naruszenie prawa własności, to jest tylko ochrona przed wyzyskiem. Natomiast w żadnym punkcie ustawa nie narusza kapitału. Kapitał jest chroniony konsekwentnie przez tę ustawę. Nie poszliśmy na obniżenie kapitału, poszliśmy tylko na obniżenie odsetek i na rozterminowanie. Nie poszliśmy też za wzorem niemieckiego ustawodawstwa na Stillhalte względem zagranicy, tylko kredyty zagraniczne są konsekwentnie fowaryzowane.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#MarianRudziński">Otóż chciałbym odeprzeć zarzut, że tu prawo własności jest naruszone. Kapitał w całości jest utrzymany, a tylko odsetki są obniżone i rozterminowane spłaty na takie raty, na jakie dzisiaj gospodarstwo polskie sobie pozwolić może.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#MarianRudziński">Dzisiaj, w czasie akcji walki z kryzysem i wieś i ulica podlegają rozmaitym nastrojom. Panowie te nastroje chcecie podniecić — podniecajcie sobie, ile Wam się podoba; jestem dziwnie spokojny, że zdrowy rozum chłopski po zwycięskiem przeprowadzeniu walki z kryzysem będzie wiedział, gdzie był hart i konsekwentna wola wytrwania i przetrwania, a gdzie był defetyzm. Ten defetyzm doprowadziłby nas tylko do inflacji i do dewaluacji, a jakby potem wierzyciel wyglądał? Polityka inflacyjna to jest wywłaszczanie.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#komentarz">(P. Rybarski: Pan zwalcza we mnie zwolennika polityki inflacyjnej?)</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#MarianRudziński">Ale Pańskie wnioski dążą w sposób ukryty do tego.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#MarianRudziński">Ponieważ Panowie w swojej prasie domagają się uporczywie, żeby Rząd zdradził swój program, to ja Panom właśnie retrospektywnie odbiłem ten program za rok ubiegły. Mogę też Panów jeszcze pocieszyć, że p. Minister Skarbu z okazji wniesienia preliminarza budżetowego odkrył nam dalszy program, bo powiedział, że deficyt budżetowy będzie pokryty w zależności od sytuacji gospodarczej. To jest jedyne mądre postawienie sprawy. Jeżeli rzeczywiście po rozmaitych między narodowych porozumieniach przyjdziemy do lepszej konjunktury, to niema obawy o nasz budżet, bo przy lepszej konjunkturze łatwo jest dziury załatać. Natomiast jeżeli nie przyjdzie do lepszej konjunktury, to Rząd ma możność dostosowania budżetu do życia i to jest realny program. Nie byłby natomiast dla Polski w tej walce z kryzysem, stosownie do żądań Panów, korzystnym jakiś program piatiletki. któryby się ogłosiło i każdy obywatel wiedziałby, co Rząd ma robić w danej chwili. Wtenczas rozwinęłaby się spekulacja, a to nie leży w interesie kraju i naszego Rządu, ani w interesie Bloku, który mam zaszczyt reprezentować.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany, Głos ma sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoka Izbo! W tej tak ważnej materji należało oczekiwać z trybuny sejmowej uspokojenia społeczeństwa, skoro ustawa jest wyjątkową i nieuniknioną koniecznością.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli wierzyciel, posiadacz listu, czy obligacji jest bliski swego własnego interesu i dalej stoi od zagadnień o tak ogólnej racji państwowej i gospodarczej, jakie leża u podstaw tej ustawy, to jest rzeczą zrozumiała. Natomiast jeżeli widzimy z jednej strony uznawanie konieczności rozwiązania tak ciężkiego zagadnienia i konieczności same i ustawy, tośmy słyszeli w obradach komisyjnych i czego nie zaprzeczono tutaj z opozycyjnej strony tej Izby, a z drugiej strony równocześnie usiłowanie siania niepokoju w społeczeństwie z tej wysokiej trybuny, to taki objaw musi być uważany za wywoływanie szkodliwej w swych skutkach opinji dla całości interesów gospodarczych Państwa. Chce kategorycznie stwierdzić, że projekt ustawy nie jest podcinaniem kredytu, że społeczeństwo i gospodarstwo polskie nigdy nie przestało pojmować sumiennie i uczciwie swoich zobowiązań. Chcę napiętnować wyraźnie imputowanie gospodarstwu naszemu innego pojmowania swych zobowiązań. Nie chcemy słuchać tych rad, i akie nie dalej jak wczoraj były dawane z prawej strony Izby, ażeby wprowadzić moratorium, żeby zrobić plajtę Chcemy płacić tak. jak nas stać, chcemy płacić cały kapitał, ale chcemy dostosować spłaty do tych ciężkich możliwości, w których wskutek ogólnego kryzysu znaleźliśmy się. Zdrowe i uczciwe podstawy naszych zobowiązań będą dewizą w naszem gospodarstwie.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#FranciszekCzernichowski">Temu dajemy wyraz w tej ustawie, bo w niczem istotnych praw wierzyciela do kapitału nie naruszamy, Z tych względów, gdy ustawa jest koniecznością ogólną gospodarczą i koniecznością państwową, co do czego nie słyszeliśmy tu zastrzeżeń, mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o przyjęcie jej w brzmieniu zreferowanem.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#KazimierzŚwitalski">Ponieważ nie zostały zgłoszone żadne poprawki, będziemy głosowali ustawę en bloc. Kto jest za przyjęciem ustawy w drugiem czytaniu wraz z jej tytułem, zechce wstać. Większość, ustawa została przyjęta. Przechodzimy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#KazimierzŚwitalski">Większość. Stwierdzam, że ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do drugiego punktu porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#KazimierzŚwitalski">a) o państwowych stypendjach oraz innych formach pomocy dla młodzieży szkół wyższych (druk nr 620), b) o zbiórkach publicznych (druk nr 621), c) o orderze wojennym „Virtuti Militari” (druk nr 622), d) o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 6 marca 1928 r. o opiece nad zabytkami (druk nr 623), e) o zniesieniu kar cielesnych w szkołach na obszarze b. zaboru pruskiego (druk nr 624), f) o zmianie ustawy z dn. 2 czerwca 1902 r. o służbie marynarza (druk nr 625).</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#KazimierzŚwitalski">Do p. a) głos ma p. Czapiński. Ograniczam czas Pańskiego przemówienia do 15 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Mamy przed sobą projekt ustawy stypendjalnej. Treścią jego jest tworzenie funduszu stypendjalnego, następnie rozszerzenie stypendjów na niektóre nowe kategorje słuchaczy i pracowników naukowych, przedewszystkiem zaś treścią tego projektu jest oddanie w ręce pana Ministra dysponowania, rozdawania stypendjów. To jest treść tej ustawy. Szczegółowo zajmiemy się nią na komisji i ewentualnie później na plenum, dzisiaj zaś w pierwszem czytaniu w paru słowach chcę scharakteryzować nasz stosunek do tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzCzapiński">Nie ulega wątpliwości, proszę Panów, że oświata polska przechodzi ciężki kryzys. Częściowo być może jest on związany z kryzysem gospodarczym, ale przedewszystkiem jest związany z polityką szkolną sanacji, z polityką szkolną Rządu. Dwie cechy tej polityki dziś chcę podkreślić. Przedewszystkiem rezultatem tej polityki szkolnej jest odsunięcie od oświaty, a zwłaszcza od wyższych kategoryj tej oświaty klas pracujących w pierwszym rzędzie dzieci robotnika, chłopa, niższego pracownika umysłowego. Spójrzmy na rzeczywistość polską! Jeszcze w ubiegłej sesji p. Minister Jędrzejewicz oświadczył na Komisji Budżetowej, że w Polsce jednak jest dzieci w wieku szkolnym, pozostawionych bez szkoły około 300.000. Nie ulega wątpliwości, że są to dzieci chłopów i robotników. W ten sposób część ludności pracującej w Polsce jest zupełnie odsunięta od szkoły. Weźmy szkolnictwo średnie. Nie ulega wątpliwości, że ustawa o ustroju szkolnictwa, przeprowadzona w roku ubiegłym, utrudnia dzieciom robotniczym, a w pierwszym rzędzie dzieciom chłopskim korzystanie z oświaty średniej, albowiem rozbija ta ustawa szkołę średnią na dwa stopnie i w rezultacie ten stopień drugi, mianowicie liceum ucieka gdzieś w dal przed dzieckiem chłopskiem, staje się dlań nieosiągalnym, I w ten sposób oświata średnia staje się niezmiernie trudną dla dzieci ludności pracującej, zwłaszcza na tle kryzysu gospodarczego. Jeśli przejdziemy do oświaty wyższej, do szkół wyższych, nie ulega wątpliwości, że dziś mamy tu taki stan, że niemal ani jedno dziecko robotnicze i chłopskie do szkoły wyższej nie trafia. Doszło do tego, że nawet sanacyjna, coprawda ziemiańska gazeta, 'krakowski „Czas” stwierdził, że na niektóre wydziały uniwersytetu krakowskiego ani jedno dziecko chłopskie się nie zapisało. Oczywista rzecz, jest to również w związku z kryzysem, ale w pierwszym rzędzie z polityką szkolną Rządu, dlatego, że zostało podwyższone czesne o jakie 50, 80%. Oczywista rzecz, że w tych warunkach dziecko chłopskie do szkoły wyższej nie trafia.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#KazimierzCzapiński">Teraz przedkłada się nam fundusz stypendjalny. W preliminarzu budżetowym ten fundusz stypendialny opiewa na 1.100.000 zł. Rzecz prosta, że tego stanu rzeczy już ten fundusz stypendjalny nie przekreśli. Jeszcze nie tak dawno w Polsce zaczęła tworzyć się inteligencja chłopska z wyższem wykształceniem, wskazywano na ludzi z wielkiemi w dziedzinie nauki nazwiskami w rodzaju ekonomisty prof. Bujaka, na ludzi z wielkiemi nazwiskami, pochodzących ze sfer chłopskich. Dziś już tego nie będzie. Oświata wyższa nabrała klasowego kolorytu. Przedstawiciel szlachty idzie w pierwszym rzędzie, może także syn wysokiego urzędnika, może syn lub córka fourżuazji miejskiej, handlowej lub przemysłowej, natomiast dziecko człowieka pracy, chłopa, czy robotnika do wyższego zakładu już nie zagląda. W ten sposób stwierdzamy pierwszą cechę w związku z tą ustawą stypendjalną, że stypendja załatwią bardzo mało, skoro taki jest całokształt polityki Rządu, skoro średnie wykształcenie jest utrudnione z powodu znanej ustawy o ustroju szkolnictwa, skoro podwyższenie czesnego utrudniło dzieciom chłopskim zdobywanie oświaty wyższej, skoro to wszystko dzieje się w momencie kryzysu światowego; jasnem jest, że wskutek tego dziecko chłopskie, czy robotnicze do szkoły wyższej nie dojdzie. To stwierdzam w związku z tą ustawą.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#KazimierzCzapiński">Ale to nie jest wszystko. Istota tej ustawy tkwi wczem innem.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#KazimierzCzapiński">Drugą subjektywną i objektywną tendencją dzisiejszej polityki szkolnej jest to, że oświata się upartyjnia, czy to w dziedzinie wychowania państwowego, czy w innej dziedzinie. Przypominam uchwaloną niedawno ustawę o szkolnictwie prywatnem, podporządkowującą oświatę prywatną celom partyjnym polityki rządowej. Przedłożona obecnie ustawa ma ten sam charakter. O co właściwie chodzi, jaki jest wewnętrzny sens tej ustawy? Wewnętrzny sens jest ten, że oddaje się Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego dysponowanie stypendjami. Powiada się naprzykład zaraz na wstępie ustawy, że część funduszu stypendialnego w wysokości nieprzekraczającej 20% Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może zastrzec do swej wyłącznej dyspozycji. A czy pozostałe 80% są poza kompetencją Ministra, czy są może w kompetencji rad wydziałowych szkół wyższych? Nic podobnego. Bo oto w tej chwili jeden z dalszych artykułów tej przedłożonej nam ustawy, art. 5, powiada, iż każdy wniosek stypendjalny danego wyższego zakładu naukowego musi być zatwierdzony przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W ten sposób każde stypendjum staje się, może stać się narzędziem pewnej wewnętrznej polityki szkolnej w rękach danego ministra.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#KazimierzCzapiński">A w jakim kierunku Pan Minister i w jakim kierunku stronnictwo dziś rządzące prowadzi politykę szkolną, to bardzo dobrze rozumiemy.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#KazimierzCzapiński">Uzasadnienie przedłożonej ustawy powiada wyraźnie w punkcie 4, iż celem tej ustawy jest zwiększenie wpływu Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na całokształt akcji pomocy młodzieży szkół wyższych przez zastrzeżenie sobie 20% stypendjum do wyłącznej dyspozycji, zastrzeżenie sobie zatwierdzenia wszelkich wniosków o przyznanie stypendjów, przez orzekanie utraty prawa do stypendjum w niektórych przypadkach i t. d. Cóż to jest innego, jak nie konsekwencja tej polityki i zapowiadanej i prowadzonej obecnie przeciwko autonomji wyższych zakładów naukowych? Cóż to jest innego, jak nie konsekwencja znanej polityki upartyjniania zakładów naukowych? Cóż to innego, jak nie danie sobie możności partyjnego wyzyskania tak ważnej rzeczy jak stypendjum w wyższej szkole naukowej?</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, wiemy, z jaką zajadłością, powiedzmy, z jaką energją dzisiejsza sanacja, która nie ma wpływu w wyższych szkołach, stara się go posiąść, stara się młodzież pozyskać. Znane są wszystkie próby, znany jest plan stworzenia Straży Przedniej, czy jak się tam to nazywa, w szkołach średnich, żeby przygotować sobie młodzież. Oto mamy wreszcie tu jedno jeszcze narzędzie: damy tobie, biedny akademiku, stypendjum, jeżeli będziesz szedł w myśl naszej ideologji, jeżeli będziesz należał do naszego stronnictwa, jeżeli będziesz nam ślepo posłuszny. Jest to rzecz nietylko niewłaściwa, ale jest to też niegodne igranie z ciężkiem położeniem tego akademika w interesach partyjnych, w interesach grupowych.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#KazimierzCzapiński">Jasną jest rzeczą, że przy zasadniczej tendencji ustawy, przy naruszeniu praw wyższych zakładów naukowych, przy tej tendencji do upartyjnienia oświaty, igrania z tymi ubogimi akademikami, znajdującymi się w ciężkiem położeniu, w celach partyjnych, wypowiadamy się odrazu w pierwszem czytaniu bez zastrzeżeń przeciw tej ustawie, a w komisji i na plenum będziemy mieli jeszcze sposobność do niej wrócić.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Bielecki. Czas Pańskiego przemówienia ograniczam do 15 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#TadeuszBielecki">Proszę Panów! Rządowy projekt ustawy o państwowych stypendjach oraz innych formach pomocy dla młodzieży szkół wyższych chce przyjść, jakby wynikało z niewinnego brzmienia tytułu, z pomocą niezamożnej młodzieży akademickiej. Tymczasem bliższe rozejrzenie się w szczegółowych postanowieniach omawianego projektu prowadzi nas do wniosku, że chodzi tu nie o pomoc dla młodzieży akademickiej, ale o pomoc, — oczywiście nie w formie materjalnej, — dla Pana Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz dla urzędników, których posadzono w ministerstwie, aby zapomocą proponowanej ustawy mogli sięgnąć po rząd dusz młodego pokolenia. Obok słusznych nowości, które wprowadza projekt, rozszerzaąc możność otrzymywania stypendjum również przez magistrów, a więc przez studentów, którzy ukończyli już wyższą uczelnię, istotą całego projektu jest podkreślone w uzasadnieniu zwiększenie wpływu Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego,...</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Potwierdzenia na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#TadeuszBielecki">...tak, jakby nie było innego zmartwienia na terenie uniwersytetu, jak właśnie zwiększanie wpływu Ministra i jakby to miało pomóc w czemkolwiek niezamożnej młodzieży.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#TadeuszBielecki">Ustawa ta jest jednym iż licznych, coraz liczniejszych w sferze pomajowej ogniw tego łańcucha biurokratyzmu, którym chce się opasać całe życie zbiorowe Polski. Nowa ustawa ma dwa oblicza: po pierwsze godzi w samorząd uniwersytetu, co nie ulega wątpliwości, jeżeli się rozejrzymy w szczegółach ustawy; godzi też w jednolitość wyższej uczelni. W przeciwieństwie do ustawy z 30 października 1923 r., której autorką, godzi się to dziś przypomnieć, była ś. p. posłanka Zofja Sokolnicka, obecny projekt przyznaje prawo dysponowania funduszem stypendjalnym nie radom wydziałowym, jak było w dotychczasowej ustawie, ale Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, dając mu możność dysponowania 20% funduszu stypendjalnego. Resztę, t. j. 80% projekt oddaje radom wydziałowym, ale z obowiązkiem zatwierdzania przez p. Ministra i z ważnym dodatkiem, aby przedłożyć spis wszystkich ubiegających się o stypendja. Nie wiem, co się ma stać, jeżeli wnioski rad wydziałowych nie będą zatwierdzone, kto będzie wtedy decydował?</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#TadeuszBielecki">Następne postanowienie, zawarte w ustępie 3 art. 4 powiada, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego będzie rozdzielał kwoty stypendjalne nietylko między szkoły, jak to dotąd było, ale i między wydziały, co dotąd było uprawnieniem senatów uniwersyteckich.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#TadeuszBielecki">Dalej w art. 7 ust. 1 p. c) powiedziano, że nawet o zaniedbaniu się w studjach będzie miał prawo orzekać p. Minister na wniosek rady, ale poco tu jeszcze orzekanie p. Ministra, kiedy dotąd rady wydziałowe stwierdzały, kto się zaniedbał w studjach. Jeżeli obecnie nowy projekt przepisuje, że rady wydziałowe (art. 5) sprawują kontrolę nad postępami stypendystów w studjach, to ten nowy przepis figuruje tu niewiadomo poco, bo nie wiem kto większą ma tu kwalifikację do oceny zaniedbania w studjach, czy p. Minister Oświecenia, choćby był najmądrzejszym, najgenjalniejszym człowiekiem czy rady wydziałowe złożone z profesorów, którzy znają ucznia. Co oznaczają te przepisy? Są one wyrazem tendencyj, zmierzających do zniszczenia jedności szkoły akademickiej, która jest żywym organizmem, żywą całością, złożoną nietylko z profesorów, ale i z młodzieży, i to razem dopiero tworzy wyższą uczelnię. To oddzielanie młodzieży od profesorów jest charakterystyczne i nie po raz pierwszy mamy z niem do czynienia. Młodzież ma słuchać tylko wykładów, a na przeszkolenie „obywatelskie” przydziela się ją już do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#TadeuszBielecki">Pierwszy wyłom w jedności wyższych uczelni został dokonany w art. 53 ustawy o ustroju szkolnictwa. Tam już naruszono tę jedność. Miałem możność mówić o tem w debacie nad ustawą o ustroju szkolnictwa i dlatego nie będę już do tej sprawy powracał. Autorowie projektu ministerjalnego hołdują, jak widać, teorji atomistycznej: kawałkowania, dzielenia organicznych tworów, teorji mechanistycznej, tak jakby można było żywy organizam krajać, dzielić i rozrywać to, co od wieków stanowi jedność. Drugiego wyłomu w samorządzie uniwersyteckim dokonano w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z 27 października 1932 r., który znosi zasadę nieusuwalności profesorów wyższych uczelni. Obecnie mamy trzeci zkolei wyłom w tej ustawie. Nasuwa się wobec tego wniosek, że p. Minister uprawia taktykę powolnego kruszenia samorządu, tak, jakby szedł za wskazaniami prezesa Bezpartyjnego Bloku p. Sławka, który powiedział, że nie trzeba gwałtownej, ostrej dyktatury. Dlatego widocznie p. Minister przyjął system łagodnego kruszenia samorządu uniwersyteckiego; czyni to powoli i truchcikiem zmierza do założonych przez siebie celów, mianowicie do zniesienia autonomji. Jeśli się jeszcze kilka takich ustaw uchwali, to nie potrzeba będzie wogóle wnosić ustawy o zniesieniu autonomji uniwersyteckiej. Trzeba to jasno powiedzieć, bo uspokaja się pewnych profesorów, że to nie grozi niczem, a stopniowo ogranicza się samorząd uniwersytecki, zresztą nie zanadto wielki.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#TadeuszBielecki">Po drugie jest to ustawa, wymierzona przeciwko młodzieży akademickiej. Spodziewaliśmy się, że ona złagodzi ostrze podwyższonych opłat, które zamykają dostęp do wyższych uczelni przede wszystkiem aryjskiej młodzieży, o ozem p. Minister łatwo przekonać się może ze statystyk studentów przyjętych na wyższe uczelnie. Ale obok tego jeszcze, zamiast spodziewanej ulgi, wprowadza się, jakby na ironję, szereg przepisów, które właśnie stawiają pod znakiem zapytania bezstronność przy rozdawaniu stypendjów młodzieży naprawdę pilnej i niezamożnej. Znów tu możemy zacytować art. 4 ust. 2, art. 5 ust. 1, z dodatkiem, że musi się przedkładać spisy wszystkich ubiegających się o stypendja. A więc prawdopodobnie p. Minister będzie mógł zmieniać wnioski rady wydziałowej. Czy tak? To nie jest jasno powiedziane.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#TadeuszBielecki">Dalej w art. 7 jest mowa o zaniedbaniach w studjach. Wreszcie jest art. 12, według którego w drodze rozporządzeń, nie wiadomo jakich, minister będzie ustalał sposób nadzoru i kontroli nad wszelkiemi formami pomocy dla młodzieży szkół wyższych. Niewiadomo jak daleko będzie wkraczał ten nadzór, czy naruszy dotąd istniejące formy życia samopomocowego młodzieży akademickiej. Jakie kwalifikacje będą decydowały obecnie po wprowadzeniu nowej ustawy? Dotąd rady wydziałowe rozdawały stypendja, a Bratnie Pomoce czy koła naukowe opinjowały. Ten sposób był ustalony od szeregu lat i nie wywoływał sprzeciwu, gwarantował on bezstronność przy rozdawaniu stypendjów. Jakie obecnie kwalifikacje będą obowiązywały, tego oczywiście ustawa nie mówi, bo tak daleko w szczerości autorzy ustawy nie poszli. Ale możemy się domyślać na podstawie dotychczasowej praktyki, jaka to bezstronność będzie stosowana. Możemy to sobie w sposób obrazowy przedstawić, będzie się teraz mówiło: Będziesz grzeczny, panie stypendysto, i będziesz czcił obóz sanacyjny, to dostaniesz stypendjum, a nie, to nie dostaniesz. To będą kryterja, które będą stosowane po wprowadzeniu nowej ustawy.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#TadeuszBielecki">Otóż trzeba z całą stanowczością podnieść, że tego rodzaju względy partyjno-polityczne nie mogą grać roli przy rozdawaniu stypendjów, które idą nie z kieszeni p. Ministra, ani z kieszeni sanacji, ale które idą z pieniędzy podatkowych całej ludności. To nie jest łaska, jaką się obdarza poszczególnego stypendystę, ale jest to obowiązek dania pomocy wszystkim potrzebującym bez względu na przekonania polityczne, a nie tylko „Legjonowi Młodych”, czy „Demokratom” (niewiadomo, którzy będą mieli większy wpływ w ministerstwie). System taki prowadzi do wypaczania charakterów, do obłudy. Bo nawet i matury teraz nie można uzyskać, jeżeli się wybiera tematy, które się nie podobają sanacyjnym profesorom czy dyrektorom i dopiero, gdy się weźmie temat miły dla dyrektora sanacyjnego, a zwłaszcza jeżeli się popisze różne rzeczy, z których śmieje się potem sam maturzysta, wtedy się maturę dostaje.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#TadeuszBielecki">Rozdawnictwo praktyk wakacyjnych, to nowy przykład bezstronności. Dalej we Lwowie przy zwalnianiu z posad aplikantów pułk. Zieliński, prezes Apelacji lwowskiej, powiedział, że usunie wszystkich aplikantów, którzy mieli najlepsze kwalifikacje fachowe, motywując to tem, że aplikanci, którzy piastowali godności w stowarzyszeniach akademickich, nie dają rękojmi objektywności sędziowskiej. To są te kryterja bezstronne, które się stosuje przy obsadzaniu posad. A przecież nie jest to żadną łaską danego ministra, przemijającego zresztą, ani łaską pewnej grupy rządzącej, lecz obowiązkiem, żeby rozdzielać między wszystkich według potrzeby i pilności, a nie według przekonań politycznych.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#TadeuszBielecki">Jeżeli tak patrzymy na te wszystkie zarządzenia, które się stale ukazują, to naprawdę w ich świetle zaczyna śmieszyć naiwna wiara, że mechanicznym naciskiem potrafi się złamać mocniejsze charaktery i zmienić narodowy sposób myślenia młodzieży, jakim ona w tej chwili się odznacza. Im bardziej stosuje się przymus, tern bardziej młodzież się odwraca. Jest to pewnego rodzaju przerost biurokratyzmu,...</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#TadeuszBielecki">...ale taki, który dochodzi do rozedmy, a to jest choroba, która doprowadzi do załamania się systemu. Niema obozu, któryby mógł objąć wszystkie, najdrobniejsze nawet przejawy życia, sięgając nawet do sumień ludzkich, tam, gdzie żaden wzrok nie sięga, do sumień nietylko pułkowników, ale generałów i marszałków. To są rzeczy ponad siły grupy rządzącej.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#TadeuszBielecki">Dlatego występujemy przeciw tego rodzaju przerostowi biurokratycznemu. Chodzi nam nie o pętanie władzy wykonawczej, lecz o j ej odciążenie od zbędnych obowiązków. I dlatego występujemy przeciw przedłożonej ustawie. Szczegółowiej będziemy uzasadniać nasze stanowisko na Komisji Oświatowej. Występujemy przeciw tej ustawie nie dlatego, żebyśmy się obawiali, że ta walka mogłaby być skuteczna, ale dlatego, że żywimy do tego rodzaju metod walki odrazę.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej nie jest zapisany do głosu. Odsyłam projekt ustawy zamieszczony w punkcie a) do Komisji Oświatowej, w punkcie b) do Komisji Administracyjnej, w punkcie c) do Komisji Wojskowej, w punkcie d) i e) do Komisji Oświatowej, w punkcie f) do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Nagłość wniosku Klubu Narodowego w sprawie finansowo-gospodarczego położenia kraju i planu Rządu (druk nr 631). Dla uzasadnienia nagłości ma głos p. Rybarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RomanRybarski">Żądanie wyrażone w naszym wniosku znalazło specjalne uzasadnienie w opublikowanej przed paru dniami nocie Rządu Polskiego do rządu Stanów Zjednoczonych, gdzie odmalowana jest sytuacja gospodarcza i finansowa Państwa w ten sposób, że gdyby to nie była urzędowa nota, te słowa w prasie uległyby konfiskacie. Gdy z tej trybuny były wypowiadane obawy o nasze położenie gospodarcze w tym mniej więcej duchu, jak przedstawia ta nota, wówczas słyszeliśmy zarzuty, że szerzymy defetyzm, że podkopujemy zaufanie. I doszło niestety do tego, może w tem jest pewna Nemezis dziejowa, że rządy, które w latach 1927/8 i 1928/9 przekroczyły budżet o 700 miljonów, dziś piszą błagalną notę o odroczenie płatności 27 miljonów.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tak, jak i inne rządy. Inny głos: A Francja?)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#RomanRybarski">Położenie gospodarcze, takie, jakie jest dzisiaj, jest inne, aniżeli było rok temu. Przyjęta dziś ustawa pociąga za sobą w tym lub innym kierunku wielkje konsekwencje. To co powiedział p. Prezes Rady Ministrów o środkach zwalczania kryzysu wczoraj w Senacie, to nie może wystarczyć. To, co powiedział, jest tylko odwrotem ze stanowiska, które było dotychczas zajmowane. W zeszłym roku była obrona kartelów, dzisiaj jest walka z kartelami. Ale ta akcja nie doprowadzi w dzisiejszej sytuacji do niczego, jeżeli w innych dziedzinach nie będzie gruntownej zmiany. Nie może być poprawy gospodarki bez uregulowania sprawy zaległości podatkowych, bez zmiany podstaw opodatkowania i metod ściągania podatków, nie może być poprawy bez istotnych oszczędności, które może dać tylko zmniejszenie funkcyj Państwa, a państwo policyjne kosztuje bardzo wiele i nie może być państwem oszczędnem. Jak stwierdzają raporty N. I. K., etatyzm robi coraz większe postępy. Perspektywy wywozu w latach najbliższych przedstawiają się bardzo ponuro. Kredyt gruntownie podkopany tak zewnętrzny jak i wewnętrzny.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#RomanRybarski">W tych warunkach szerzy się apatja i zniechęcenie i żadne optymistyczne oświadczenia rządowe tego nie przełamią, Przecież nawet ludzie związani z obozem rządowym wyrażają obawy o stałość naszego systemu monetarnego.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#RomanRybarski">Chcą Panowie dowodów — dowody są. Wszelkie półśrodki do niczego nie doprowadzą. Walka negatywna z objawami kryzysu do niczego nie doprowadzi, jeżeli się nie ożywi podstaw życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#RomanRybarski">Pan Premjer mówił wczoraj o potrzebie spokoju. Jest dużo spokoju w Polsce. Kominy fabryczne coraz mniej dymią, coraz więcej wagonów kolejowych jest w spokoju. Natomiast jest ruch i jest życie w prawnym porządku Państwa, w administracji, jest walka ze społeczeństwem. Jeżeli to ma być spokój, to chyba ten spokój, o którym mówili Rzymianie: „Ubi solitudinem faciunt, pacem appellant” — gdzie robią pustkę, to nazywają spokojem. Ale na tej pustce nowe życie bez powrotu zaufania bynajmniej nie powstanie.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#RomanRybarski">Nie mamy złudzeń co do tego, czy istotnie Rząd ma jakiś program i czy w wielkich czy małych dawkach nam go odsłoni. Na tem nie chcę spekulować, ale uważam, że jest obowiązkiem ludzi ponoszących pewną odpowiedzialność poznać całą prawdę, bo najgorsza nawet prawda jest lepszą od tajemnic i niedomówień. I dlatego, nie mając nadziei, że Panowie chcą naprawdę tę prawdę poznać, jednak w swojem sumieniu uważamy za wskazane ten wniosek postawić i prosimy o przyjęcie jego nagłości.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#komentarz">(Oklaski na lewach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Byrka.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WładysławByrka">Wysoki Sejmie! Polska znajduje się od pewnego czasu w powodzi najrozmaitszych programów, najrozmaitszych projektów uzdrowienia położenia gospodarczego. Kto orjentacje swoje choćby czerpie z prasy codziennej, ten widzi, że niemal każda osobistość, niezawsze aktualna i aktywna, uważa za swój obowiązek wyjść z programem i z receptami i uważa, że spełnia obowiązek wobec ojczyzny i otwiera Rządowi oczy na położenie gospodarcze tak, jakby Rząd tej sytuacji nie rozumiał i w niej się nie orjentował.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WładysławByrka">P. prof. Rybarski — niech mi Pan daruje — zabawił się cokolwiek w naiwnego. Przecież Pan Profesor cytuje tu za każdym razem takie szczegóły, o których naprawdę może nikt nie wie, oprócz Pana Profesora, a Pan żąda, aby złożyć Panom wyjaśnienie o sytuacji gospodarczej i o środkach załagodzenia tej sytuacji gospodarczej. Panie Profesorze, te rzeczy naprawdę mogłyby być brane na wesoło, gdyby w Pańskiem przemówieniu nie tkwiła jeszcze pewna doza jakiejś złośliwości, której naprawdę trzeba się dziwić i nad którą trzeba ubolewać. Pan powiedział, że ten Rząd roztrwonił 700 mil jonów, tak mu dobrze było, a teraz żebrze u Ameryki o odroczenie płatności raty. A co robią potęgi znacznie większe, u których 700 miljonów złotych żadnej roli nie gra? Proszę Panów, czy Anglja nie zwracała się do Ameryki o odroczenie płatności? Czy Francja tego nie robiła? To jest naigrawanie się chyba z naszej sytuacji, a nie chęć jakiegoś przysłużenia się Państwu programem.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#WładysławByrka">Proszę Panów, Panowie czytają i wszyscy czytamy najrozmaitsze programy. Niektóre z nich są nawet bardzo piękne pod względem poetyckim, położenie gospodarcze maluje się tam na tle wschodnich pejzaży, wschodu czy zachodu słońca, gdzie suną karawany wielbłądów.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Głos: Osłów. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#WładysławByrka">Panowie czytają programy, które zależnie od przekonań politycznych autora programu zwalają ciężar sanacji sytuacji gospodarczej na każdego, tylko nie na siebie samego, tylko nie na autora. Panowie czytają programy, które mówią: Skarb Państwa musi zapłacić za to, bo przemysł, bo handel są w takiej a takiej sytuacji. Należy zniżyć podatki, należy wszystko odpisać, należy wogóle tak robić, żeby nam było dobrze. Czasem program idzie w przeciwnym kierunku, ale w każdym razie chodzi o to, żeby ciężar sanacji gospodarczej przełożyć na kogo innego.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#WładysławByrka">Proszę Panów, Panów programy i żądania nie wynikają z powodów rzeczowych, bo Rząd nie może stanąć do konkurencji z tymi poetami gospodarstwa społecznego, bo toby leżało poniżej jego powołania i jego zadań, ale program swój Rząd ma możność przedstawić w Sejmie i czyni to. Wniósł budżet, rozprawiamy nad budżetem, debatujemy nad tem przy sposobności każdego budżetu. Przecież toczy się dyskusja w Komisji Budżetowej, gdzie Rząd z pewnością nie będzie skąpił uwag w tym kierunku. Tu nie chodzi o ten rąbek, pod który ciekawy jest zajrzeć poseł Stroński...</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#WładysławByrka">...tu chodzi o przedstawienie sytuacji tak, jak ona wynikła i Rząd w żadnym kierunku tajemnicy robić nie będzie. Ale jest czas, kiedy o tern należy mówić dla powodów rzeczowych, gdy wymaga tego interes Państwa, a nie dla pikanterji, nie dla stwarzania Rządowi trudności, a że do tego zmierzają Panowie, o tern świadczy nietylko przemówienie p. Rybarskiego, ale i prasa Panów i wczorajszy artykuł w „Gazecie Warszawskiej'4, który żąda, ażeby Rząd wyszedł z programem. I ja dlatego oświadczam się przeciwko nagłości tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad nagłością wniosku. Kto jest za nagłością wniosku, zechce wstać. Mniejszość. Wniosek jako zwykły odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Nagłość wniosku Klubu Narodowego w sprawie naruszenia przez Rząd Konstytucji w związku z rozporządzeniami Prezydenta Rzeczypospolitej, wydanemi na podstawie pełnomocnictw (druk nr 632). Dla uzasadnienia nagłości głos ma p. Stanisław Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#StStroński">Art. 44 Konstytucji mówi, że rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z mocą ustawy tracą moc obowiązującą, jeśli nie zostaną złożone Sejmowi w ciągu 14 dni po pierwszem posiedzeniu Sejmu. Pierwsze posiedzenie po wydaniu rozporządzeń odbyło się 3 listopada. Następnie Sejm był odroczony do 6 grudnia i na tem posiedzeniu dopiero zostały złożone Sejmowi rozporządzenia. A więc nie w przeciągu dni 14. Znaczy to, że rozporządzenia te straciły moc obowiązującą.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#StStroński">Jeżeli w Konstytucji jest takie postanowienie, to jak zawsze w tem jest pewien cel prawny. Rozporządzenia te z mocą ustawy mają znaczenie tymczasowe, co Konstytucja zapewnia w ten sposób, że muszą być złożone Sejmowi do 14 dni po pierwszem posiedzeniu i w ten sposób, że Sejm może te rozporządzenia uchylić. Są to zatem postanowienia ważne, których nie można naruszać. Kalendarz, to nie są wierzytelności, gdzie można obcinać odsetki, gdzie jest 14 dni, to 14, ale z 30 nie można zrobić 14.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#StStroński">W jakich warunkach to się stało? Można było złożyć rozporządzenia na posiedzeniu 3 listopada. Ale, jeżeli się nie złożyło, to należało zrobić drugie posiedzenie przed upływem 14 dni. Jeżeli za dużo się chce naraz robić, bo i odraczać Sejm i do końca, a nawet poza koniec, przetrzymywać pewne terminy, to wpada się we własną pułapkę. Stało się poproś tu niechlujstwo, za które jest ktoś odpowiedzialny.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#StStroński">Rozporządzenia zostały złożone Sejmowi, powiedziano nam. Kiedy? W czasie, kiedy Sejm był odroczony. Cóż to znaczy? Prezydent Rzeczypospolitej zarządził konstytucyjnie odroczenie Sejmu, a wtedy Rząd przychodzi i składa po odroczeniu Sejmu rozporządzenia. To bardzo nieładnie wobec p. Prezydenta Rzeczypospolitej, i Panowie na ławach B. B. W. R. byli zawsze tego zdania, że to bardzo nieładnie.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#StStroński">Art. 12-a Regulaminu zna jeden wypadek, gdzie w razie odroczenia termin określony przedłuża się, ale wyraźnie powiada: dla art. 35 Konstytucji, t. zn. termin 30-dniowy między Sejmem i Senatem przedłuża się, ale nie żaden inny. Wyłącznie dla tego wypadku jest to tam powiedziane.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#StStroński">Ale co znaczy, że trzeba złożyć Sejmowi? Art. 44 Konstytucji mówi, że mają być złożone Sejmowi, t. zn., że nie w jakimś pokoiku, nie na jakimś stoliku. Co to jest Sejm? O tem mówi art. 11 Konstytucji: Sejm składa się z posłów, wybranych na lat 5 i t. d. Dlatego to mówię, że te rozporządzenia nie zostały złożone w sposób Konstytucją przewidziany.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#StStroński">Proszę Panów, to wszystko, co dotąd mówiłem, to wszystko pewnie przez p. posła Cara, który na mnie patrzy i słucha, może być obalone.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#StStroński">Zrobi się z 30 dni 14, zrobi się to, że po odroczeniu Sejmu można składać rozporządzenia i zrobi się to, że Sejm to nie jest to, co my teraz razem stanowimy, tylko, że to jest pokoik, albo stoliczek. Ale ja postawię i dla p. Cara przeszkodę, przez którą i on nie przeskoczy, i powiem, dlaczego także Panowie z B. B. musicie być tego zdania, że to musi być złożone Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#StStroński">Było to po złożeniu przez p. pos. Sławka stanowiska Prezesa Rady Ministrów 23 sierpnia 1930 r. 25 sierpnia redaktor naczelny „Gazety Polskiej” p. Miedziński, był u p. Prezesa Rady Ministrów, Józefa Piłsudskiego, który miał z nim t. zw. wywiad i w tym wywiadzie, nr 235 Gazety Polskiej z 26 sierpnia, znajdują się słowa (proszę to dobrze zastenografować): „Sejm istnieje tylko wtedy, kiedy jest posiedzenie”. A ponieważ p. Prezes Rady Ministrów Józef Piłsudski mówi dosadnie, więc dodał: „a nie jakieś bzdury. Jeżeli ktoś przyjdzie teraz i powie co innego, będziemy wołać: a nie jakieś bzdury!</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Car.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#StanisławCar">Wysoka Izbo! Od pewnego czasu Klub Narodowy stosuje stale taktykę negacji w stosunku do wszystkiego, co się dzieje w Sejmie, a w szczególności w stosunku do wszystkiego, co jest związane z pracami większości Izby.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#StanisławCar">Przez stosowanie tej taktyki Klub Narodowy samego siebie wprowadza w impas, w ślepy zaułek, z którego trudno mu wyjść. Jeżeli Klub Narodowy nie bierze udziału w pracach ustawodawczych pozytywnych, to musi zgłaszać wnioski, któreby uzasadniały rację jego bytu w Izbie, któreby stwarzały pozory jego pracy i zgłasza szereg wniosków alarmowych.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#StanisławCar">Między innemi i tym razem marny do czynienia z wnioskiem alarmowym. Bo cóż w tym wniosku jest powiedziane? Z konkluzji wniosku wypada, że Rząd złamał Konstytucję dlatego, że nie dostarczył Sejmowi dekretów Prezydenta w terminie 14-dniowym, przewidzianym w art. 44 Konstytucji, chociaż w tym art. 44 wogóle niema mowy o obowiązku, żeby rząd dekrety składał Sejmowi. Rząd może składać dekrety, może dekretów nie składać. Jeżeli rząd dekretów nie złoży, wtedy tracą one moc obowiązującą, jeżeli złoży po terminie przepisanym, także tracą moc. Więc mogłaby być mowa i spór o to, czy dekrety obowiązują, czy nie, ale o łamaniu Konstytucji, o tem alarmowem sformułowaniu wniosku mowy być nic może.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#StanisławCar">I proszę Panów, ja pozwalam sobie stwierdzić — wyjaśnimy to szczegółowo na komisji i przypuszczam, że wyjaśnimy bez trudu, bo to są rzeczy elementarne — pozwalam sobie stwierdzić, że nie było uchybienia terminu, no i nie było tej zbrodni stanu, za którą należałoby uważać złamanie Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#StanisławCar">Odnosząc się do tego wniosku z taką dozą powagi, jaką zamknęli w nim autorzy — my będziemy głosować przeciw nagłości.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za nagłością wniosku — zechce wstać. Mniejszość. Nagłość upadła, wobec tego wniosek, jako zwykły, odsyłam do Komisji Konstytucyjne?</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie licznych wypadków jaskrawego nadużycia władzy przez organy Policji Państwowej w Jaworowie i pow. jaworowskim woj. lwowskiego.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#JózefBorecki">Interpelacja Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie umarzania przez prokuratora sądu okręgowego w Równem spraw o pobicie więźniów przez posterunkowych P. P.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. Matczaka z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia przez komendanta posterunku Policji Państwowej w Nakonecznem Marcina Ruckiego obywatela Iwana Bugijczuka ze wsi Czernylawa, pow. jaworowskiego woj. lwowskiego.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie pobicia dziecka ukraińskiego za modlitwę polską przez p. Czesławę Bębenkową, nauczycielkę szkoły powszechnej w Hordyni szlacheckiej pow. Samborskiego.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Komunikacji i p. Ministra Skarbu w sprawie niewypłacenia od 1925 r. członkom gminy Niemiłów pow. radziechowskiego, woj. tarnopolskiego odszkodowania pieniężnego za wywłaszczone od nich grunta pod budowę państwowej drogi Radziechów — Łopatyn.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie rozwiązania stowarzyszenia „Krużok Ridnoji Szkoły U. P. T.” w Berezowicy Wielkiej pow. tarnopolskiego.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie praktyk podatkowych Urzędu Skarbowego w Sokalu.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#JózefBorecki">Interpelacja Posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie szykanowania przez starostę powiatowego p. Gąsiorowskiego w Lesku, woj. lwowskiego ukraińskiego ruchu oświatowego i gospodarczego, usuwania bez przyczyny wójtów i członków rad gminnych narodowości ukraińskiej oraz prześladowania za noszenie ukraińskich odznak względnie czapek.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Komunikacji w sprawie niewypłacenia odszkodowania gospodarzom wsi Czechów pow. buczackiego przez Dyrekcję Okręgową Kolei Państwowych w Stanisławowie.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia Jaśka Listwana i Hrynia Pułew, rolników z Horożanki, pow. podhajeckiego, przez komendanta posterunku, Jana Gurgacza i posterunkowego Andrzeja Korytkę.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć i stronniczego postępowania tymczasowego zarządu m. Dobromila i jego kierownika, komisarza Rządu, p. Jacewicza.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. Krzciuka i kol. z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie oddawania przewozu soli i węgla do saliny w Lacku pow. dobromilskiego ze szkodą Skarbu Państwa i miejscowych rolników.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków z moją adnotacją co do odesłania do odpowiednich komisyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JózefBorecki">Wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie zmiany rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 25. VI. 1932 r. o postępowaniu władz egzekucyjnych (Dz. U. R. P. Nr 62 poz. 580) — do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JózefBorecki">Wniosek pp. Aleksego Bienia, Szczepkowskiego i tow. w sprawie pomocy dla robotników Tow. Akc. Zawiercie — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JózefBorecki">O terminie następnego posiedzenia będą Panowie zawiadomieni pisemnie. Proszę wszystkich przewodniczących komisyj, aby byli łaskawi od 6 stycznia zacząć jak najbardziej intensywną pracę w komisjach. Ponieważ nie przewiduję, aby w przyszłym tygodniu trzeba było wzywać Panów na posiedzenie, wobec tego życzę Panom Wesołych Świąt.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#komentarz">(Głosy: Nawzajem.)</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#JózefBorecki">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 30.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>