text_structure.xml
337 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 20.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu; Minister Spraw Wewnętrznych Bronisław Pieracki, Minister Rolnictwa Leon Janta Połczyński, Minister Reform Rolnych Leon Kozłowski. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Jakób Krzemieński. Podsekretarze Stanu: W Prezydjum Rady Ministrów Kazimierz Stamirowski, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Władysław Korsak, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KarolPolakiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 49 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 50 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Jaroszewiczowa i Wawrzynowski. Listę mówców prowadzi p. Jaroszewiczowa.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KarolPolakiewicz">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem dn. 6 b. m. pismo z zawiadomieniem o wycofaniu projektu ustawy o kosztach sądowych (druk nr 240).</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KarolPolakiewicz">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Dzierżanowski, Mieczysław Fijałkowski, Stanisław Godlewski, Hutten - Czapski i Lewandowski.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KarolPolakiewicz">Udzieliłem urlopu posłom: Mazurowi, Milikowi, Poźniakowi i Zdzisławowi Strońskiemu na 2 dni, Brzezińskiemu,</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KarolPolakiewicz">Choińskiemu - Dzieduszyckiemu, Doboszowi, Józefowi Godlewskiemu, Janowskiemu, Władysławowi Kamińskiemu, Klichowi, Kosydarskiemu, Laskowskiemu i Pochmarskiemu na 3 dni, Ulrychowi na 5 dni.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KarolPolakiewicz">Prosi Izbę o udzielenie urlopu na 10 dni poseł Dziduch. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#KarolPolakiewicz">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932 3 (druk nr 441). Dokończenie rozprawy nad częścią 7 „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych”.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Duch.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#KazimierzDuch">Wysoka Izbo! P. Minister Spraw Wewnętrznych w swojem exposé na Komisji Budżetowej w sposób dostatecznie obszerny oświetlił działalność swego resortu i program na okres najbliższy, p. referent zanalizował szczegółowo budżet i przedstawił działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w zastosowaniu do budżetu. Dyskusja w Sejmie nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dała krytyczne oświetlenie działalności tego resortu. Trzeba przyznać, że stała ona na wyższym poziomie, aniżeli w latach poprzednich; wyższość ta polegała na tem, iż mowy poszczególnych mówców nie były przeznaczone, jak mówiono w parlamencie austriackim, zum Fenster hinaus, lecz były pewnem oświetleniem sprawy, przeznaczonem dla samej Izby. Nawet w przemówieniu p. Smoły, który w poprzednim Sejmie święcił tryumfy z swych demagogicznych wystąpień,...</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#KazimierzDuch">...tym razem znać było wysiłek postawienia swego przemówienia na pewnym ideowym poziomie; sięgnął on i do wieszczów naszych i cytował różnych poważnych autorów i znać było u niego pewne dążenie w kierunku wyższych dóbr, aniżeli te, które dotychczas były wyrazem aspiracyj stronnictw politycznych. Widać, że ten ciężki chleb opozycji jednakże w duszach ludzkich wywołuje także korzystne przemiany.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#komentarz">(Głos na ławach lewicy: W sanacyjnych lepsze. Głos na prawicy: Żeby i u Was wywołał!)</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#KazimierzDuch">Myśmy już to przeszli. Jeżeli nie udało się mu osiągnąć tego efektu, którego spodziewał się i przekonać zwłaszcza niektórych kolegów z B. B., którzy znają go z poprzednich Sejmów, to może trzeba to przypisać nieufności co do tego, o ile to przemówienie p. Smoły było szczere, czy też było przywdzianiem pewnej skóry, w której tym razem wystąpił. W każdym razie ja osobiście, nie znając go z poprzednich wystąpień, miałem dla niego szczere współczucie, może tak silne, jak p. Radziwiłł dla więźniów brzeskich, jakkolwiek nie zdołał on większości nas w tej chwili przekonać, jak usiłował.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#KazimierzDuch">Przemówienie p. Berezowskiego stało na wysokim poziomie sztuki retorycznej, niestety, w drugiej części było ono zbyt mgliste i dawało pewne próbki kunsztu nabytego w zawodzie dziennikarskim, mianowicie mówienia wiele o niczem. Mam na myśli ustępy odnośnie do pewnych tez polityki ruskiej i ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#komentarz">(P. Wierczak: Pan się na tem nie zna.)</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#KazimierzDuch">Daruje Pan, ale znam się lepiej od Pana.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#KazimierzDuch">Nie mam zamiaru polemizować z mówcami z opozycji, uczyni to prawdopodobnie referent budżetu i p. Minister Spraw Wewnętrznych. Jako przedstawiciel Bezpartyjnego Bloku, który ustosunkowuje się pozytywnie i życzliwie do Rządu i poszczególnych resortów, chciałbym tylko wysunąć pewne problemy, które tu zostały pominięte, względnie tylko lekko zaznaczone. Uważam, że powinno się korzystać z dyskusji budżetowej do wymiany pewnych poglądów, ażeby pewne problemy rozwiązać z jak największym pożytkiem dla Państwa i społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#KazimierzDuch">Mam zamiar poruszyć trzy zagadnienia, mianowicie sprawę terytorjalnego podziału Państwa, sprawę organizacji administracji państwowej i niektóre zagadnienia, dotyczące samorządu.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#KazimierzDuch">Otóż, co się tyczy terytorjalnego podziału Państwa, sprawa ta należy właściwie do resortu Prezydjum Rady Ministrów, jednakże w zeszłym roku poruszona była przez referenta budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, p. Wicemarszałka Polakiewicza, jako pewna zapowiedź zarządzeń oszczędnościowych. Tym razem znalazła ona wyraz w pewnej publikacji, tom V materjałów komisji dla usprawnienia administracji publicznej. Trzeba się z nią liczyć, jako z wyrazem ankiety, czy ciała powołanego do wypowiadania swoich opinij. P. Minister Soraw Wewnętrznych zaznaczył, że jest to tylko projekt komisji, Rząd będzie miał możność wypowiedzieć swoje stanowisko. Uważam za rzecz słuszną, ażeby już w dyskusji sejmowej również pewne ogólne dane co do tego były zaznaczone.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#KazimierzDuch">Nie będę powtarzał poglądów moich, które poprzednio już miałem możność wypowiedzieć w jednym z artykułów „Czasu”, znanego w Sejmie, cytowanego przez p. Bieleckiego przy innej sposobności, chcę tylko zaznaczyć ogólnie, że sprawa rewizji granic województw, sprawa podziału terytorialnego nie jest właściwie pierwszym problemem, który wysuwa się w kolejności na miejsce pierwszorzędne w pracy nad usprawnieniem administracji publicznej. Najpierw należy dokonać rewizji zadań Państwa, rewizji zadań organów publicznych i podzielić je między organa rządowe i poszczególne samorządy terytorialne i samorząd specjalny, następnie idzie w kolejności kodyfikacja przepisów, a trzecią rzeczą jest sprawa finansów Państwa i rozdział ich między Państwo a samorząd. Po uregulowaniu dopiero tych spraw można mówić o podziale terytorialnym, jako o rzeczy mającej charakter raczej formalny, niż merytoryczny.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#KazimierzDuch">Omawiając sprawę projektu podziału terytorialnego, muszę zaznaczyć, że każda epoka ma pewne swoje idee przewodnie, idee zasadnicze, przy pomocy których chce rozwiązać różne zagadnienia na tym bynajmniej nie najdoskonalszym ze światów.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#KazimierzDuch">Otóż te idee, zdaje się, zaważyły na sposobie myślenia owej komisji. Ideami temi, które, gdy dochodzą do skrajności, zasługują na nazwę aberacyj myślowych, są regjonalizm i naukowa organizacja pracy. Wszystko można uzasadnić, o ile bierze się to w formę regionalizmu, nie uda się najmądrzejszej koncepcji przeprowadzić, o ile w tę szatę się jej nie ubierze, jeżeli w danej epoce taka idea przeważa w ujmowaniu zagadnień. Komisja dla usprawnienia administracji publicznej koncepcję regionalizmu wzięła jako najwybitniejsze kryterjum podziału Państwa. Nie jest niem bowiem samowystarczalność, gdyż pozostawia szereg województw, które są słabe. Nie można powiedzieć o województwach: lubelskiem, wołyńskiem, poleskiem, czy łódzkiem, aby odpowiadały warunkom samowystarczalności gospodarczej. Nie jest niem również usprawnienie administracji, gdyż trudno administrować w tak olbrzymich województwach, jak krakowskie, lwowskie, czy warszawskie, z taką olbrzymią liczbą ludzi i powiatów.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#KazimierzDuch">Koncepcja regjonalizmu nie jest czemś nowem. We Francji zrodziła się ona mniej więcej w roku 1854, kiedy kilku poetów prowansalskich chciało podjąć myśl odbudowy Prowansalji w całej wielkości jej kultury. Ruch ten przybrał pewne rozmiary, rzucono hasło odbudowy języka, literatury, sztuki, zwyczajów, strojów i t. d. i nawet przerzucił on się i na zagadnienia administracyjne, czemu dało wyraz cały szereg autorów francuskich, jak Vidal de la Blache w swoim artykule w „Revue de Paris” 1910 i Hennesy. Vidal de la Blache chciał ugrupować pewne obszary wokół pewnych węzłów, t. zw. ośrodków gospodarczych. U nas idea regionalizmu miała ten sam charakter, mianowicie charakter kulturalny i literacki. Pionierami jej w Polsce byli Kazimierz Tetmajer, Gwiżdż, Galica i inni, którzy czerpali z bogatych skarbów kultury, chcieli równocześnie uczynić udziałem całego narodu i chcieli w pewnym stopniu piętnom pewnych ośrodków narodowych nadać wybitniejszy charakter i pobudzić ten ruch w poszczególnych częściach Państwa, w myśl zasady, że miłość państwa zaczyna się od miłości własnego ośrodka. W podziale administracyjnym u nas koncepcja ta znajduje wyraz w projektach Włodzimierza Wakara co do podziału terytorjalnego Państwa, oraz w projektach Buzka. Komisja dla usprawnienia administracji publicznej również starała się szukać takich ośrodków ciążenia; niestety, tych ośrodków Państwo nasze nie posiada zbyt wiele, dlatego też w poszukiwaniu siedziby tych ośrodków natrafia się na dość znaczne trudności. Jeżeli chodzi o całość naszego Państwa, to właśnie jest 5 tych potężnych ośrodków, które wywierają pewne cywilizacyjne działanie na otaczające je terytorja. a są niemi: Warszawa, Kraków, Lwów, Poznań i Wilno. Poza temi pierwszorzędnemi ośrodkami cywilizacyjnemi są drobniejsze, jak Lublin, Łódź, Kielce, Katowice i inne. Jednak trzeba tu nietylko samowystarczalność brać w rachubę, czy kryterjum regjonalne, trzeba, podając projekt podziału administracyjnego, brać także w rachubę moment rządzenia, trzeba pamiętać o zasadzie francuskiej, że jeżeli można z daleka rządzić, to administrować można tylko z bliska i dzisiaj jest to może jedna z najważniejszych luk, jaką można zarzucić pracom komisji dla usprawnienia administracji.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#KazimierzDuch">Słuszne jest zrównanie niektórych granic województw, skasowanie niektórych, ale komisja za daleko posunęła się w swym projekcie, gdy proponuje granice niektórych województw w tych rozmiarach, w których racjonalna administracja stałaby się niemożliwą i interes administracji mógłby być narażony na szwank. Mam na myśli propozycję co do województwa krakowskiego i lwowskiego. Jako cechę regionalną dla woj. lwowskiego przyjmuje komisja osiedlenie ludności ukraińskiej, tworząc jedno województwo z województw lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego. I odrazu popełnia błąd przeciw regionalizmowi, gdyż trzeba stwierdzić, że ludność województwa lwowskiego i tarnopolskiego, choćby ludność ukraińska, jest inna, aniżeli ludność w woj. stanisławowskiem. gdzie mamy wybitne etniczne odrębności, mianowicie Bojków, Hucułów i Łemków. Następnie trzeba zwrócić uwagę na to, że procent ludności polskiej i ukraińskiej jest inny w tych poszczególnych województwach. Jest rzeczą oczywistą, że ten stan walki, który istnieje dziś, na długą metę jest nie do utrzymania i należy dążyć do wprowadzenia warunków zgodnego współżycia ludności miejscowej i wciągnięcia w orbitę zagadnień państwowych polskich również ludności ukraińskiej, niema jednak żadnej racji, ażeby na pastwę większości ukraińskiej wydawać ludność polską, gdy są dane ku temu, by przeprowadzić należyty rozdział interesów polskich i ukraińskich. Jeżeli przyjmiemy, że w dzisiejszym stanie według statystyki w roku 1921 ludność polska w woj. lwowskiem stanowi 55% , w tarnopclskiem 45% , a w stanisławowskiem 19% , to zrozumiałą jest rzeczą, że interes Państwa Polskiego wymaga w pierwszym rzędzie, ażeby w pewnych ośrodkach, mianowicie w obszarze utworzonym z województw lwowskiego i tarnopolskiego pozostawić przewagę ludności polskiej, tworząc osobne woj. lwowskie, natomiast w województwie stanisławowskiem pozostawić przewagę ludności ukraińskiej, zostawiając tam woj. stanisławowskie i w ten sposób, jeżeli już mamy eksperymentować, przeprowadzić eksperyment w tych warunkach, gdzie ludność ukraińska ma zdecydowaną przewagę na pewnem terytorjum i ma wszystkie szanse, żeby wykazać swoja dojrzałość państwową i swoje przywiązanie do Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#KazimierzDuch">Województwo lwowskie w propozycji komisji dla usprawnienia administracji liczyłoby 4,700.000 mieszkańców, a zatem niesłychanie wiele, i 50 powiatów. Jest rzeczą oczywistą, że administrowanie tak wielką ilością powiatów musiałoby w wybitny sposób osłabić sprawność administracji ogólnej. Następnie muszę zaznaczyć, że województwo to graniczyłoby z trzema państwami obcemi, co również nie jest objawem pożądanym z punktu widzenia administracji. Jako argument przeciw uznaniu województwa stanisławowskiego jako osobnej jednostki administracyjnej, wysuwano jego niewystarczalność ekonomiczną. Ale z tem trzeba się liczyć, że względy ogólno - państwowe mogą wymagać, ażeby pozostawiać pewne bierne obszary jako samozarządzające się i jako te, do których administracja centralna Państwa będzie musiała dokładać. Z tem trzeba się liczyć i jednego tylko kryterjum samowystarczalności nie można brać za principium divisionis poszczególnych obszarów. Lwów, który stanowi tak wielki ośrodek ciążenia dla całego obszaru Małopolski wschodniej, i nadal pozostanie tym ośrodkiem cywilizacyjnym, ale jest słuszne, żeby ten ośrodek drugiego stopnia, jakim jest Stanisławów, pozostał nadal jako osobna jednostka administracyjna II instancji.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#KazimierzDuch">To samo co do województwa krakowskiego. Jako cechę regjonalną komisja przyjęła rolnictwo, gdy tymczasem znacznie poważniejsze znamię wyciska tam sprawa uzdrowisk, sprawa przemysłu letniskowego, sprawa przemysłu turystycznego. Bo przecież pod względem rolniczym województwo krakowskie jest zupełnie bierne i niewystarczalne. Komisja dołącza do województwa krakowskiego część południową województwa kieleckiego, powiaty Miechów, Olkusz i inne z Kielcami włącznie i część zachodnią województwa lwowskiego. Natomiast na rzecz województwa śląskiego odbiera z województwa krakowskiego powiaty: Żywiec, Biała, Oświęcim, Chrzanów, oraz z kieleckiego: Będzin, Zawiercie i Częstochowa. Otóż w ten sposób powstanie znowu olbrzymi obszar o ilości 3,800.000 mieszkańców i po nad 40 powiatów, również ilość, która sprawność administracyjną może osłabić.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#KazimierzDuch">Najgorsze jest załatwienie sprawy, o ile chodzi o Górny Śląsk: nie można powiększać terytorjum autonomicznego, nie można licytować się w separatyzmie; przeciwnie, trzeba dążyć, żeby Śląsk był jak najbardziej z Polską związany i do pozostałych części Polski najbardziej upodobniony,...</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#KazimierzDuch">...trzeba obrócić Śląsk twarzą do Polski, twarzą do Krakowa, który stanowił ośrodek cywilizacyjnego oddziaływania na Śląsk wraz z Częstochową, bo te dwa pierwiastki, religijny i kulturalny, działały w okresie niewoli w sposób wybitny na ludność Śląska.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#KazimierzDuch">Jeżeli chodzi o interes gospodarczy, stwierdzić należy, że Górny Śląsk jest centrum wielkiego przemysłu i to przemysłu, znajdującego się przeważnie w rękach niepolskich, ośrodek przemysłowy zachodniej części województwa kieleckiego i krakowskiego znajduje się w rękach polskich lub w rękach jednostek komunalnych. Jest rzeczą zrozumiałą, że zespolenie w jeden obszar administracyjny tych obszarów musiałoby spowodować zanik i tępienie przemysłu mniejszego, co już wybitnie daje się zauważyć na terenie powiatu chrzanowsiego w zakresie przemysłu cynkowego; widzimy, że szereg fabryk i kopalni na terenie woj. krakowskiego zostało zlikwidowanych przez koncern Gieschego na rzecz pewnych ośrodków na terenie samego woj. śląskiego. Ta sama groźba zaciąży na reszcie przemysłu woj. krakowskiego i kieleckiego, jeżeli zostaną one do Górnego Śląska przyłączone. Katowice znajdują się, o ile chodzi o położenie materjalne, w położeniu bogatego dorobkiewicza; finansowo stoją silniej, aniżeli Kraków i inne ośrodki, będące centrum administracji, jednakże trzeba liczyć się z tem, że ośrodki gospodarcze zależą od pewnych konjunktur. W razie zmiany konjunktury ich znaczenie i blask przeminą tak. jak minął blask Białegostoku i Łodzi, które niegdyś stanowiły centrum przemysłu polskiego.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#KazimierzDuch">Jeśli chodzi o inne województwa, to stwierdzić musze, że województwo warszawskie i województwo poznańskie w projekcie komisji dla usprawnienia administracji również otrzymały zbyt wielkie granice i wskutek tego zrealizowanie tego projektu mogłoby osłabić sprawność administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#KazimierzDuch">Co się tyczy likwidacji powiatów uważam, że w zakresie własnym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poszło po linji mniej więcej najbardziej życiowych interesów zarówno państwa, jak i ludności, i w tym zakresie żadnych zastrzeżeń mieć nie można. Istotnie trzeba przyznać, że szereg powiatów utracił dziś swoje znaczenie, że szereg powiatów, które w swoim czasie mogły mieć uzasadnienie jako odrębne jednostki, dziś już to znaczenie utracił i jest słuszne, ażeby zostały dołączone do powiatów, do których przejawiają ciążenie. Mimo to należy również wziąć pod uwagę pewne względy oszczędnościowe, bo każda tego rodzaju reforma połączona jest z wydatkami, jako taki konkretny wypadek znam sprawę powiatów pilzneńskiego i ropczyckiego. Ropczyce, które od dawnych lat są siedzibą powiatu, stare królewskie miasto, powoli zaczęły zatracać swoje znaczenie na rzecz wyrastającego ośrodka, jakim stała się Dębica, której ludność prawie dwukrotnie przewyższyła ludność Ropczyc. Po zlikwidowaniu powiatu pilzneńskiego, który w żadnym razie warunków samowystarczalności nie posiada, ośrodek ciężkości powiatu przesunął się w kierunku Dębicy, tymczasem umieszczenie siedziby powiatu w Dębicy jest połączone z wydatkiem conajmniej 3 miljonów, a zatem ta oszczędność, którą się chciało osiągnąć, okazała się możliwą, ale dopiero na dalszą metę; w danej chwili, w okresie kryzysu gospodarczego należałoby się zdobyć na olbrzymi wysiłek zbudowania starostwa, rady powiatowej, władzy skarbowej, władzy szkolnej i około 60 mieszkań dla rodzin, które będą się przesiedlały częściowo z Ropczyc i z Pilzna, co może kosztować około 3 milj. zł. Zatem ten moment kosztów trzeba brać pod uwagę i narazie uważałbym, że wystarczy ekspozytura starostwa w Dębicy, zanim warunki gospodarcze pozwolą na przeniesienie siedziby starostwa do Dębicy. Te same dane będą miały miejsce także co do innych powiatów.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#KazimierzDuch">Przechodząc do drugiego zagadnienia, organizacji administracji, stwierdzić muszę, że istotnie w zakresie organizacji państwowej jeszcze znajdujemy się wciąż w stadjum ustalania pewnych form organizacyjnych, między innemi jest to, że Konstytucja z 17 marca, o ile dała pewne wytyczne dla samorządu, co do administracji żadnych bliższych danych nie postawiła. Jedyną rzeczą, na której opiera się podział administracji państwowej co do władzy centralnej, jest dekret Rady Regencyjnej z 3 stycznia 1918 r., a co do organizacji ministerstw rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 25 sierpnia 1926 r. Wskutek tego jesteśmy świadkami ustawicznej pracy reorganizacyjnej, która w okresie pewnego gospodarczego wstrząsu może nawet być niepożądana.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#KazimierzDuch">Dlatego też zwracam się z apelem do p. Ministra, ażeby w zakresie możliwości swych starał się o przyśpieszenie wydania ustawy ogólnej o organizacji administracji w Państwie; oczywiście, rzecz ta jest do rozwiązania tylko przy współudziale poszczególnych resortów. Co się tyczy samego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to należy stwierdzić że w własnym zakresie ministerstwo to zakończyło właściwie okres reorganizacji i przyjęło pewne stałe schematy. Opracowany został regulamin dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, opracowany też został statut organizacyjny ministerstwa, statut organizacyjny dla województw i starostw. Wszystkie rozporządzenia wykonawcze do rozporządzeń P. Prezydenta z dnia 19 stycznia 1928 r. o ustroju i zakresie działania władz administracji ogólnej zostały już opracowane i w tym względzie żadna luka nie pozostała. Wydany został cały szereg instrukcyj co do gospodarki starostw i województw. Ostatnio zaś wydany został zbiór zarządzeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, obejmujący dwa olbrzymie tomy od roku 1919 do 1931, który w sposób encyklopedyczny daje całokształt wszystkich zarządzeń i okólników, jakie przez ministerstwo zostały wydane do władz II i I instancji.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#KazimierzDuch">Obecnie stoi przed ministerstwem praca zebrania wszystkich ustaw i rozporządzeń międzyministerjalnych odnoszących się do poszczególnych sfer działania administracji ogólnej i resortów zespolonych. Po zebraniu tego materiału można będzie odrzucić wszystko, co jest nieaktualne, niepotrzebne i w ten sposób umożliwić poszczególnym referentom opracowanie całego materjału, przy pomocy którego wykonywa się administracje. Stwierdzać należy, że inflacja okólników i zarządzeń, która tak wybitnie zaciążyła nad naszą administracją, w zakresie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ustała. Jest jednak rzeczą pożądaną, ażeby w czasie ile możności niedługim zostało rozbudowane sądownictwo administracyjne. Sadownictwo administracyjne jest niezbędne ze względu na to, że jeżeli go niema, autentyczna interpretacja ustaw należy do organów centralnych, a nie jest to rzeczą pożądaną, powinna ona należeć do sądów.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#KazimierzDuch">Mówiąc o organizacji administracji, nie mogę nie ostrzec przed pewnemi projektami, idącemi z komisji dla usprawnienia administracji. Mianowicie wspomniałem, że temi aberacjami myślowemi w zakresie administracji są regionalizm i naukowa organizacia pracy. Cóż to jest ta naukowa organizacja pracy? Jest to pewna próba zastosowania zasad, obowiązujących w handlu i przemyśle, do administracji publicznej. Tymczasem trzeba sobie zdać sprawę z tego, że administracja to nie jest obsługa klijentów, lecz jest to sprawowanie władzy i dlatego też inne kryteria należy przyjmować dla zasad administracji państwowej i jej organów, a inne do administracji instytucyj publicznych. Otóż jako jeden z wyników tej naukowej organizacji pracy jest sprawa manipulacji kancelaryjnej w projekcie tejże komisji. Z manipulacji kancelaryjnej uczyniono jakieś ogólne panaceum, zaniedbując zupełnie część materialną usprawnienia administracji, która odnosi s;ę do treści ustaw i rozporządzeń. Manipulacja jest tylko pewną formą i w żaden sposób nie można zaaprobować tego rodzaju manipulacji, która czynności kancelaryjne, spełniane przez organa mniej wyszkolone, przerzuca na referentów. Trzeba stwierdzić, że najlepsi referenci często są największymi bałaganiarzami w zakresie porządku kancelaryjnego i odwrotnie, ludzie mający zamiłowanie do porządeczku kancelaryjnego często słabo referują. Nie należy obciążać referentów tym balastem, gdyż wyprodukowanie referenta jest dłuższe i jego czas jest znacznie cenniejszy.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#KazimierzDuch">Przechodząc do trzeciego zagadnienia, jakiem jest samorząd, chce poruszyć parę problemów.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#KazimierzDuch">Przedewszystkiem ustawa samorządowa. Jesteśmy w tem szczęśliwem położeniu, że znajduje się ona już w Sejmie i może się stać przedmiotem pracy konkretnej. Oczywiście będzie musiała ulec pewnym przeróbkom. Jakiego rodzaju przeróbkom, to będziemy mieli możność zaznaczenia przy dyskusji szczegółowej. Chcę jednak w odpowiedzi pp. Smole i Berezowskiemu zaznaczyć, że nie można traktować prawa do samorządu jako czegoś przyrodzonego. Samorząd musimy traktować jako pewnego rodzaju administrację publiczna, a wskutek tego że jest to administracja publiczna, musimy również usprawiedliwić pewną silną ingerencję Państwa w sprawy samorządu. Już poprzednio, omawiając ogólnie projekt ustawy samorządowej, zaznaczyłem, że projekt ten ma obowiązywać na terenie całego Państwa, a zatem Państwo musi mieć dostateczną ilość środków, ażeby ten samorząd ująć w swe ręce, gdyby schodził na tory niewłaściwe. Z tego powodu uzasadniony jest zarówno silny nadzór Państwa, jak i silna obsada władz wykonawczych samorządu.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#KazimierzDuch">Poza ustawą samorządowa nasuwa się sprawa statutu dla pracowników komunalnych. W dziedzinie tej panuje jak największy chaos. Jeżeli w jednych jednostkach sprawa ta zasadniczo nie jest uregulowana, to w innych jest uregulowana tak korzystnie dla pracowników, że nawet często obciąża to zbyt wybitnie możliwości finansowe samorządu i ciąży na jego możliwościach działania. Niektóre samorządy mają zabezpieczoną nieusuwalność pracowników w innej drodze, jak tylko w drodze dyscyplinarnej, co wyklucza rozwiązanie stosunku służbowego z pracownikiem, któremu dyscyplinarnie nie można nic zarzucić, ale którego działalność jest niepożyteczna, niedostateczna i niedołężna i który nie nadaje się do sprawowania swych funkcyj. Niektóre samorządy zabezpieczają nadmiernie korzyści pracownikom w postaci całego szeregu przywilejów, 13-ej gaży, różnych dodatków z wyraźnem przekroczeniem ustawy z 30 grudnia r. 1924, która reguluje uposażenie pracowników samorządowych, równając ich zasadniczo z pracownikami państwowymi.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#KazimierzDuch">Największą lukę pod tym względem przedstawiają przedsiębiorstwa samorządowe. O ile pracownicy samorządowi, których zaliczyć można do administracji samorządowej, zostali zrównani z pracownikami państwowymi wspomniana przezemnie ustawą z dnia 30 grudnia 1924 r., to pracownicy przedsiębiorstw komunalnych zupełnie zostali wykluczeni z pod działania tej ustawy i mamy wskutek tego w niektórych miastach takie niesamowite wypadki, że dyrektorzy niektórych zakładów miejskich pobielają pensje, przekraczające 5.000 zł miesięcznie, że pracownicy z niższem wykształceniem często pobierają grubo wyższe uposażenie, niż urzędnicy IV i V stopnia służbowego. Żeby zilustrować to konkretnemi danemi, przytoczę kilka przykładów z elektrowni miasta Krakowa. Z pośród niższych pracowników jeden pobiera ponad 1.000 zł. miesięcznie razem z wszystkiemi dodatkami, 9 ponad 900 zł., 12 ponad 800 zł., — chciałem powiedzieć, że pobierali tyle w dniu 1 kwietnia 1931 r., — 7 ponad 700 zł.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#KazimierzDuch">3 ponad 600 zł., 22 ponad 500 zł., 21 ponad 400 zł., 33 ponad 300 zł i tylko 20 ponad 200 zł. Poniżej 200 zł. nie było nikogo. Obecnie pobierają mniej. Proszę Panów, pragnąłbym, ażeby urzędnicy państwowi po najdłuższej służbie i sumiennej pracy, urzędnicy z wyższem wykształceniem mogli dojść kiedykolwiek do tego rodzaju uposażeń. Oczywiście daję to tylko jako przykład, ażeby p. Ministra zorjentować, że tego rodzaju obciążenie samorządu płacami jest nieodpowiednie. Nie jest to wypadek odosobniony, bo z mego doświadczenia w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wiem, że tego rodzaju uposażenia są i w innych samorządach miejskich. W okresie kryzysu, w okresie oszczędnościowym jest jednem z naczelnych wskazań, żeby rzeczy te poddać ograniczeniu.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Ile bierze sekretarz rady miejskiej w Warszawie?)</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#KazimierzDuch">Nie wiem.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Podobno około tysiąca zł.)</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#KazimierzDuch">Na jednem z posiedzeń Bezpartyjnego Bloku miałem możność zaznaczyć, że uważam, iż ideowość ma pewne granice w wysokości uposażeń. Uważam, że tą maksymalną granicą uposażenia urzędnika w służbie państwowej i samorządowej jest pensja ministra. Nie może być w Państwie żadnego funkcjonariusza samorządowego ani państwowego, któryby wyżej mógł być uposażony, aniżeli minister Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#KazimierzDuch">Dlatego przyjęcie tej zasady uważam za jedno z naczelnych wskazań, które w zakresie gospodarki przedsiębiorstw samorządowych będzie musiało być przedmiotem uwagi Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#KazimierzDuch">Teraz mówię o samorządzie terytorialnym.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#KazimierzDuch">Tak samo, proszę Panów, jak najbardziej piekącą sprawą jest wprowadzenie zasad administracji i budżetowania w przedsiębiorstwach samorządowych. Jest to rzeczą najpilniejszą, aby jak najrychlej tego rodzaju zarządzenie zostało wydane. W poszczególnych statutach znajduje się szereg postanowień, które wprowadzają tego rodzaju przywileje, że muszą podważać zdolność finansową samorządów. Jeżeli pracownik przedsiębiorstwa samorządowego za czas choroby pobiera całe uposażenie, a oprócz tego dodatek z kasy chorych, czyli za czas choroby pobiera premię w wysokości 160% swego uposażenia, to oczywista rzecz, że nie ma żadnego interesu, aby dążyć do wyzdrowienia, przeciwnie, będzie się starał, aby chorować jak najdłużej. Jeżeli chodzi o niektóre miasta, znane mi, to procent zachorowania po wydaniu przepisu, że obok uposażenia zasadniczego dostaje uposażenie z kasy chorych zwiększył się z 3% na 17%. Jest to olbrzymie obciążenie samorządu, jak również i olbrzymie obciążenie kas chorych. Statuty przyznają szereg dodatków pracownikom, nadzwyczajne premje, jak dodatek za godziny nadliczbowe, 13 pensja.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#KazimierzDuch">Premja światła i opału, premja mieszkaniowa, odzieżowa i t. p., które przez organizacje zawodowe traktowane są jako prawa nabyte, nie mogące podlegać żadnemu uszczupleniu. Tymczasem trzeba przyjąć zasadę, że jeżeli w okresie pewnej dobrej koniunktury pracownicy przedsiębiorstwa mogli korzystać z wydatniejszego uposażenia, to w okresie złej koniunktury muszą ponosić ofiary na rzecz swego samorządu, jak ponoszą te ofiary pracownicy administracji samorządowej i jak ponoszą te ofiary urzędnicy państwowi.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#KazimierzDuch">Następnie chcę poruszyć sprawę ubezpieczenia pracowników samorządowych w kasach chorych. Otóż ustawa z 19 maja 1920 r. zawiera przymus ubezpieczenia wszystkich pracowników samorządowych w kasach chorych. Jak ta rzecz wygląda w praktyce? Postaram się dać kilka cyfr dla zobrazowania, ile na tem samorząd traci. Miasto Kraków posiada z sezonowymi 4.800 robotników, z tego 3.100 jest ubezpieczonych w kasach chorych i płaci się za nich 744.000 zł rocznie. Natomiast 1.700 pracowników, to znaczy etatowi, jest ubezpieczonych we własnym zakresie i kosztuje tylko 150.000 zł, gdy w kasach chorych kosztowaliby 400.000 zł. A zatem okazuje się, że za 150.000 zł. tym pracownikom można było dać znacznie wydatniejszą pomoc, aniżeli uzyskaliby z kasy chorych. Obecnie ta liczba 150.000 zł. uległa jeszcze dalszej redukcji do 100.000 zł. Gdybyśmy tych wszystkich 4.800 pracowników mogli we własnym zakresie ubezpieczać, kosztowałoby to nas nie więcej, jak 300.000 zł., a gdyby w kasach chorych ich ubezpieczyć, to trzebaby za nich około 1 miljona zapłacić. Tyle na rzecz samorządu społecznego musi płacić samorząd terytorjalny. Oczywista, że w sprawie tej, która tyle omawiana była w poszczególnych komisjach, będzie musiało wreszcie być znalezione między temi dwoma resortami jakieś wyjście, jakieś uzgodnienie i będzie musiała być sprawa rozwiązana zarówno po linji interesów samorządu społecznego, jak i samorządu terytorjalnego. To samo muszę podkreślić co do ponoszenia przez samorządy 50% kosztów leczenia szpitalnego. Sprawa ta również była poruszana na komisji, jest ona poważnem obciążeniem samorządu terytorialnego. Jest to rzecz paląca i w czasie ile możności najkrótszym powinna być uzgodniona z Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej i po linji obu tych resortów rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#KazimierzDuch">Wreszcie chcę wspomnieć o pomocy finansowej dla samorządów. Obciążenie samorządów długami długoterminowemi i krótkoterminowemi jest duże. Jeżeli p. Berezowski zarzuca, że winą tego jest nadzór Państwa, to muszę stwierdzić, że nadzór Państwa według dotychczas obowiązującej ustawy był za słaby. Dlatego trzeba go uczynić silniejszym, ażeby nie dopuścić do tak dużego obciążenia jednostek samorządowych. Proszę Panów, kiedy jako dyrektor departamentu samorządowego przeprowadzałem ankietę co do obciążenia samorządów długami, wtedy samorządy, obawiając się, że w miarę większego obdłużenia więcej jest danych na usunięcie zarządów i wprowadzenie komisarzy, ukrywały wysokość swego obdłużenia. Dziś, gdy okazało się, że to niebezpieczeństwo jest fikcją, bo w tendencjach polityki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie leży wprowadzenie komisarzy, gdyż są kosztowni i muszą wchodzić z dużym posagiem pomocy finansowej dla samorządu, okazało się, że ogólne, globalne obciążenie samorządu jest dość duże i pomoc finansowa dla samorządów okazuje się potrzebą naglącą.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#KazimierzDuch">Muszę również wspomnieć o jednej sprawie, która wkrótce znajdzie swój wyraz w projekcie, który zostanie Sejmowi przedłożony, o ile nie został już złożony, mianowicie ma być przedłożona ustawa o oddaniu egzekucji skarbowej w ręce władzy państwowej, narazie tytułem próby. Trzeba przyznać, że zarządzenie to jest słuszne w interesie płatnika ze względu na to, że terminy płatności należytości samorządu społecznego i terytorjalnego i państwowych powinny być uzgodnione, ale jeżeli wprowadzamy pewien system na próbę, to trzeba się liczyć z tem, co zrobić z tym olbrzymim aparatem egzekucyjnym, który posiadają poszczególne samorządy i który będzie musiał być albo zwolniony i wskutek tego obciąży fundusz emerytalny, albo też będzie musiał być użyty do innych działów, gdzie zresztą nie widać takiego gwałtownego zapotrzebowania. Otóż jest tu pewien problem, który z punktu widzenia samorządu wymaga zastanowienia się i uzgodnienia, ażeby samorządy przy reformie, którą uważam za bardzo celową, nie znalazły się w położeniu kłopotliwem.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#KazimierzDuch">Na tem wyczerpałbym tych kilka zagadnień, na które chciałem zwrócić uwagę w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#KazimierzDuch">Jako posłowie Bloku Bezpartyjnego uważamy, że w sprawach tych powinna istnieć szczera, uczciwa wymiana poglądów miedzy Sejmem a ministerstwem interesowanem, ażeby takie problemy rozwiązać z jak największymi pożytkiem Państwa i ludności tego Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który referowałem przez 3 lata z rzędu, sądzę, że obowiązkiem naszym jest podkreślić, że gospodarka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych kredytami, udzielonemi przez Sejm, jest wybitnie oszczędna. Ostatnia kompresja, sięgająca w budżecie administracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dalszych 40 milionów, świadczy o tem, że ten resort i jego kierownictwo zrobiło największy wysiłek, aby pójść po linii oszczędności.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#KarolPolakiewicz">Podnosiły się tutaj głosy w czasie dyskusji, że w epoce oszczędności fundusze dyspozycyjne i fundusz na bezpieczeństwo powinny być również skomprymowane. Na bardzo rzeczowym poziomie utrzymane przemówienie p. Berezowskiego zwalnia mnie od odparcia tego zarzutu. Wydaje mi się, że Państwo w czasie silnej depresji gospodarczej i silnego kryzysu jest narażone na groźniejsze ataki ze strony sąsiadów, mówmy: sąsiadów o innej strukturze państwowej i socjalnej. Dlatego powiedzieć sobie musimy, że zmniejszenie funduszów dyspozycyjnych w czasie kryzysu, funduszów, poświęconych na zabezpieczenie granic, na odparcie szpiegostwa, na odpieranie wewnętrznych fermentów. — byłoby rzeczą bardzo niewskazaną i dlatego nie wydaje mi się, żeby apel skierowany do większości sejmowej, względnie do Rządu o zmniejszanie funduszów dyspozycyjnych w czasie kryzysu był uzasadniony. Wydaje mi się, że troska o celowe zużytkowanie funduszów dyspozycyjnych, jako też o służbę bezpieczeństwa i o policję — powinna być troską całego Sejmu i nie powinniśmy ciągle przesłaniać sobie widoku policjanta polskiego i urzędnika administracji polskiej tamtem nastawieniem, które na nas kładły dawne mroki niewoli.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(P. Pużak przerywa.)</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#KarolPolakiewicz">A jednak muszę przypomnieć, że stosunek społeczeństwa do policji nie zawsze był poprawny, i jeżeli Pan Poseł zechce ze mną stanąć na gruncie rzeczowym, na jakim tu dyskusja została postawiona, to musi to przyznać. Ja np. nie widziałem w pierwszych latach niepodległości, żeby policjant, interwenjujący w stosunku do pijanego, czy aresztujący jakiegoś awanturnika, spotkał się z poparciem publiczności, która się temu przypatrywała; przeciwnie, z reguły brano w obronę tego awanturującego się człowieka, nie wchodząc w to, kto ma rację. Wydaje mi się, że w ostatnich latach ten stosunek uległ znacznej poprawie na lepsze, i trzeba stwierdzić raz wreszcie, że policjant polski, że urzędnik administracyjny polski jest czemś z krwi i kości polskiem, jest przez nas ustanowioną władzą, która wymaga nietylko szacunku i poważania, ale i pewnego rodzaju miłości i lepszego ustosunkowania się.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#KarolPolakiewicz">Proszę Panów, zastanawialiśmy się, czy budżet Państwa i preliminarz jest realny. Grupa posłów Bezpartyjnego Bloku wysunęła w sprawie realności budżetu w stosunku do Rządu pewne uwagi i dezyderaty. Chodziło nam o to, ażeby wglądnąć, jak dalece dochód społeczny jest obciążony daninami nietylko na rzecz Skarbu Państwa, ale i na inne cele, na które się płaci daniny publiczne. Jeżeli Komisja Budżetowa w swojej dwumiesięcznej pracy spełniła to swoje zadanie w sposób mniej lub więcej dobry, a mianowicie staraliśmy się wydatki Państwa przynajmniej na okres kryzysu skomprymować do granic możliwości, to wydaje mi się, że obowiązkiem naszym jest zwrócić uwagę także na wszystkie inne daniny publiczne, daniny, które nie podlegają bezpośredniej kontroli Sejmu. Mam na myśli budżety samorządu terytorjalnego, samorządu gospodarczego i samorządu socjalnego.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#KarolPolakiewicz">Problem ten stawialiśmy kilkakrotnie na komisji i uzgodniliśmy swoje stanowisko z Rządem w ten sposób, że jeżeli Sejm i jeżeli Rząd jest tak ostrożny w wydatkowaniu kredytów, które z takim wielkim trudem w okresie depresji wpływają do kas Skarbu Państwa, to z równą uwagą, rozwagą, a powiedzmy, z równym naciskiem wszystkie inne ciała zbiorowe, które decydują o jakichkolwiek daninach publicznych, powinny podchodzić do wydatków. I dlatego wydawało się rzeczą konieczną zwrócić się z apelem do p. Ministra Spraw Wewnętrznych jako do ministra samorządu i ministra nadzorującego samorząd, ażeby samorządy w okresie depresji również jak najoszczędniej i do granic możliwości komprymowały swoje wydatki. I jesteśmy wdzięczni p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, że wyciągnął konsekwencje z istniejącego stanu rzeczy, a także i z naszych sugestyj. Jak się dowiedziałem, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w drodze okólnika zażądało od wojewodów, ażeby budżety wszystkich samorządów terytorjalnych na okres 1932/33 zostały zmniejszone do 70%, t. zn. o całe 30% dotychczasowych preliminowanych budżetów. Wydaje mi się to zarządzeniem zupełnie słusznem, zupełnie uzasadnionem i przyłączyłbym się tylko do końcowego apelu mojego przedmówcy i kolegi p. Ducha, ażeby poza samym budżetem administracji samorządowej wglądnąć także i w budżety przedsiębiorstw samorządowych. Wyda je mi się, że nietylko pensje, ale i sam sposób gospodarki w przedsiębiorstwach państwowych, nie podlegający bezpośredniej kontroli Rządu, pozostawia wiele do życzenia. Wprowadzenie tam pewnych norm, pewnej celowości do gospodarki, a powiedzmy — i pewnych możliwych granic dla pensyj, pobieranych przez pracowników przedsiębiorstw samorządowych, uważam za rzecz konieczną i wskazaną.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#KarolPolakiewicz">Pozostaje mi do poruszenia ostatnia kwestja, kwestja, którą zaczepili pp. Smoła i Berezowski, a którą kilkakrotnie bądź na Komisji Administracyjnej, bądź Budżetowej starałem się imieniem Bloku Bezpartyjnego wyjaśnić. Mianowicie p. poseł Berezowski w swojem przemówieniu pozwolił sobie na wyrażenie, które obok szeregu rzeczowych argumentów, jakie podniósł, przyznaję się otwarcie, trochę mnie zdziwiło. Mianowicie biadał tu p. poseł Berezowski, że obóz rządowy i Bezpartyjny Blok w swoich pracach wychowawczych w stosunku do społeczeństwa robi ciężki błąd, wprowadzając spustoszenie w administracji, którą nakłania do służenia jednej partji. Ja kilkakrotnie starałem się tę sprawę wyjaśnić gruntownie na Komisji Administracyjnej, niestety, widać nie doszło to do p. posła Berezowskiego.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#KarolPolakiewicz">Panowie w tym wypadku dość dziwnie i sprzecznie stawiają sprawę. Tyle razy słyszeliśmy tak z prawej jak i lewej strony, że Bezpartyjny Blok partja nie jest i zdaje się, że niema nikogo w tej Izbie…</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nikt tego nie mówił.)</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#KarolPolakiewicz">W tej chwili będę się starał sine ira et studio sprawę tę postawić, bo problem, który poseł Berezowski postawił przed Wysokim Sejmem, jest godny zastanowienia i my czujemy się w obowiązku postawić sprawę jasno i otwarcie. Panowie zarzucają, przynajmniej taki zarzut postawił p. poseł Berezowski, że my dlatego szerzymy spustoszenie w administracji publicznej, bo staramy się skłonić ją do usług dla jednej partji. Ale, szanowni Panowie, tu jest jakaś sprzeczność, o której właśnie będę mówił. Ci panowie posłowie, którzy zasiadają w centrum Wysokiej Izby, nie nazywają siebie part ją, ani nie są partią. Panowie z lewicy od samego początku nazywają nas zlepkiem, a z prawicy jedyny konkretny zarzut, jaki się stawia Bezpartyjnemu Blokowi — to jest bezprogramowość. To są te dwie rzeczy, które według Panów charakteryzują partję.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#komentarz">(Głos: To jest gra słów.)</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#KarolPolakiewicz">To nie jest gra słów, trudno i darmo. Tyle razy Panowie stwierdzili, że, powiedzmy, grupa ludowa nie jest identyczna z grupa, którą reprezentuje p. prezes Radziwiłł, że grupa, którą reprezentuje dyr. Minkowski, czy poseł Hołyński, nie jest identyczna z grupą, którą reprezentuje p. poseł Tomaszkiewicz. Nie chcę wyliczać, ale Panowie wiedzą, że Bezpartyjny Blok obejmuje reprezentanów wszystkich partyj, wszystkich kierunków społecznych i wszystkich zawodów. Więc jeżeli tak jest, mamy prawo sięgać po tę nazwę, która odpowiada istocie i treści: jesteśmy Blokiem Bezpartyjnym. I dlatego w rozumowaniu swojem zechcą Panowie być konsekwentni i nie mówić, że Blok Bezpartyjny, układając swój stosunek do administracji, nadużyta w jakimkolwiek kierunku bądź swojej liczebności, bądź też swojej tendencji.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Niech się Pan nie zdziwi, że gdy Berezowski to wyjaśnienie usłyszy, to na przyszły raz powie to samo.)</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#KarolPolakiewicz">Dobrze, ale nie skończyłem jeszcze, Panie Profesorze. A więc nie jest zgodne z prawdą, jakoby Blok Bezpartyjny, nie będąc partją, bo partją nie jest, nadużywał swoich wpływów w stosunku do administracji.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#KarolPolakiewicz">Proszę Panów, jest jeszcze druga rzecz, na którą również pozwolę sobie zwrócić uwagę. Otóż my się nazywamy Blokiem Bezpartyjnym Współpracy z Rządem. Proszę, niech mi Panowie wskażą na świecie rząd, organa administracji, któreby wtedy, gdy obywatel — a przecież Panowie nie odmawiają nam tytułu pełnoprawnego obywatela, — gdy obywatel zgłasza się i oświadcza gotowość współpracy z rządem, i to bez względu na to, czy państwo jest w kryzysie politycznym, czy gospodarczym, odpowiedziały mu: nie, nie chcę z panem współpracować, chcę rozmawiać tylko z opozycją, która często ze złą wolą zwalcza moje wysiłki, choćby państwo było w najcięższym okresie. Zdaje mi się, proszę Panów, że to także wymaga specjalnego naświetlenia. Blok Bezpartyjny, który ofiaruje współpracę i dzieli odpowiedzialność Rządu w pracy nad wyprowadzeniem Państwa z obecnego kryzysu, ma prawo być inaczej traktowany i ta administracja musi się do niego inaczej odnosić, bo my chcemy z nią pracować, a Panowie nie chcą z nią pracować.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. St. Stroński: Może ona nie chce z nami pracować.)</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#KarolPolakiewicz">Proszę Panów, rzecz ostatnia. Jeśli chodzi o sam Blok Bezpartyjny, będę zupełnie szczery…</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(P. St. Stroński: On sam nic nie znaczy, tylko z Rządem.)</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#KarolPolakiewicz">Panie Profesorze, nie wstydzimy się tego; jeśli my razem z Rządem w naszej pracy będziemy mogli coś zrobić dla Państwa i Polski, napewno nie będziemy się tego wstydzili.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#KarolPolakiewicz">Pozostaje mi ostatnia rzecz do wyjaśnienia, mianowicie sam stosunek Bloku Bezpartyjnego do administracji. P. Minister Spraw Wewnętrznych scharakteryzował stosunek administracji do Bloku. Ja szczerze będę mówił, tak jak wszyscy moi koledzy mówią. My nie chcemy, ażeby administracja wyręczyła Blok w jego pracach społecznych, politycznych, zawodowych — nie chcemy.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A w akcji wyborczej także nie?)</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#KarolPolakiewicz">Będę zobowiązany p. Posłowi, jeśli Pan nam będzie wskazywał te miejsca na prowincji, w których administracja wyręcza Blok Bezpartyjny w spełnianiu jego obowiązków w organizacjach społecznych czy politycznych.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Oświadczam, że Blok Bezpartyjny jest na tyle odpowiedzialnym zbiorem ludzi i pracowitych i chcących pracować na odcinkach sobie powierzonych, że nie chce, aby ktokolwiek pracę w organizowaniu społeczeństwa, pracę w organizacjach gospodarczych, społecznych, czy zawodowych za niego zrobił. I dlatego niech Panowie ciągle wbrew swej lepszej wiedzy nie oskarżają B. B., że wyręcza się administracją, a gdyby ktokolwiek z naszych działaczy tak robił, zawsze stwierdzimy, że on nie spełnił swego zadania, a zadaniem jest praca dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Ładyka.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WacławMakowski">P. Ładyka;</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#WacławMakowski">Wysoki Sejmie! Po mojem ostatniem przemówieniu z tej trybuny w debacie nad zmianą regulaminu obrad Sejmu, gdzie stwierdziłem, że dopiero tutaj w Sejmie polskim zrozumiałem dokładnie, co znaczy wyrażenie „gadaj do lampy”, czasopismo ukraińskie „Zyz” zamieściło ciekawą ilustrację, przedstawiającą moją osobę na tej trybunie z wyrysowaną u góry lampą i z napisem „Wysoka Lampo” z podpisem u dołu „poseł Ładyka przemawia w Sejmie”.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#WacławMakowski">Czy można sobie przedstawić wymowniejsze scharakteryzowanie naszej, t. j. posłów ukraińskich, sytuacji w Waszym Sejmie, w tej izbie ustawodawczej, w tej kuźni doli i niedoli całego życia tych 32 miljonów ludzi, zamieszkujących Wasze Państwo, a specjalnie tych 7 miljonów narodu ukraińskiego, które znalazły się w granicach Polski? Tak było od pierwszej chwili, kiedy w roku 1922 naród nasz z północno-zachodnich ziem ukraińskich, t. j. z Wołynia, Polesia, Chełmszczyzny i Podlasia, wysłał swoich przedstawicieli do Waszego Sejmu, bo Ukraińcy z Galicji wschodniej wówczas nie wzięli udziału w wyborach, tak było i od 1928 r., gdy weszliśmy do tego Sejmu, jako przedstawiciele narodu ukraińskiego z Galicji wschodniej.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#WacławMakowski">Wiedzieliśmy doskonale, że traktujecie nas per „gadaj do lampy”, jednakowoż nie zrażaliśmy się tem Waszem stanowiskiem i nie zrazimy się w przyszłości, bo świadomi jesteśmy tego, że spełniamy bardzo ciężki obowiązek posłów narodu ujarzmionego, wobec czego musimy cierpliwie znosić wszelkie trudy i znoje, wszelkie nieprzyjemności nas dotykające, nietylko tutaj w Sejmie, lecz i tam, gdzie niema sejmu, a gdzie jest Wasz wierny sługa, prowokator w parze z posterunkiem policyjnym, Wasz sąd i ten trzeci dozorca więzienny, ta spoista „trójka”, którą miały możność poznać już dziesiątki, a może i setki tysięcy dobrych synów narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#WacławMakowski">Nie zrażaliśmy się i zabieraliśmy głos, bo wierzyliśmy i wierzymy święcie, że przyjdzie chwila, gdy pracujący lud polski — nie Wy, Panowie z szowinistycznej prawicy, i nie Wy, Panowie z B. B. — zastanowi się poważnie nad kwestją ukraińską i rozstrzygnie ją razem z narodem ukraińskim, tak, jak tego wymaga poczucie ludzkości, poczucie prawa i duch czasu, streszczający się w dwóch wyrazach: „samostanowienie narodów”, bo wierzymy święcie, że lud polski nie ma powodu ujarzmiać pracującego ludu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#komentarz">(Głos: Jak Wy sobie to wyobrażacie?)</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#WacławMakowski">Lud pracujący polski poradzi już sobie razem z pracującym ludem ukraińskim i on tę kwestję z pewnością rozwiąże.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Głos: To jest właśnie typowe gadanie do lampy.)</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#WacławMakowski">To jest dowód, że dziś traktujecie nas tak samo.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#WacławMakowski">Proszę Panów o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#DmytroŁadyka">Mamy dowody na to, że mieliśmy rację, gdy się nie zrażaliśmy, bo czem jest oświadczenie p. Ministra Spraw Wewnętrznych na Komisji Budżetowej — o ile się nie mylę — dnia 16 stycznia 1932 r.? Czy nie jest ono świadectwem, iż ta wysoka lampa zaczyna troszeczkę słyszeć, wprawdzie jeszcze bardzo a bardzo nieznacznie, lecz w każdym razie już o tyle, że nawet wydała z siebie dźwięk i to tak dźwiękowy, a Panowie wiecie przecież doskonale, że dzisiaj moda na dźwiękowce, bo filmy nieme idą, jak to się po ukraińsku mówi, „w dubynu”, że te dźwięki usłyszano aż w Genewie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Oho, to rewelacja.)</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#DmytroŁadyka">Lecz w każdym razie, proszę Panów, jakieś dziwne dźwięki specjalnego patentu, mające do siebie to, że właściwe echo odbija się tam, gdzie sobie wynalazca życzy, a nie tutaj, gdzie on te dźwięki fabrykuje. Możliwe, że to nawet dobry patent, i możliwe, że pan wynalazca zrobił już na nim jakiś interes, jednakowoż przyznam się, że nie rozumiem się na takich technicznych sztukach, bo mechanikiem nie jestem, a sztuki magicznej uczyć się nie chcę, bo wiem z życia ludzkiego, że mag ja tylko do czasu popłaca, a po czasie bardzo często mści się na samym demonstrującym, Proszę Panów popatrzeć, jak to na targach w każdem miasteczku idzie ta magiczna gra w „czarne — czerwone”, jak to tam z boku stoi wspólnik — o jakiem imieniu obojętne — może być i August, i gdy już ofiara przychodzi, jak to pan August wygrywa, przypuśćmy, od p. Bronisława tylko po to, by ofiarę do gry wciągnąć po to, by ją zniszczyć i jej kosztem się nasycić.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jakie to dowcipne!)</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#DmytroŁadyka">Tak, proszę Panów, było z ta konferencją przedstawicieli towarzystw społeczno-kulturalnych, a nie politycznych we Lwowie z p. wojewoda lwowskim Lecz bywa czasem i tragicznie, gdy ta ofiara w czas się zorjentuje i przygwoździ magików. Tak, tak, dziwne są losy świata tego, bo koło się obraca, a sanie się posuwają.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ślicznie powiedziane, cudownie powiedziane.)</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#DmytroŁadyka">Chcę się zastanowić nad pierwszą częścią deklaracji p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który oświadczył, że przemawia w imieniu własnego resortu i w imieniu całego Rządu, a mianowicie nad tą częścią, w której on uroczyście z podniesionem czołem, jak pisano w starosłowiańskiem, „rekł”: „prawa są równe dla wszystkich obywateli, a tem samem i dla Ukraińców”.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#DmytroŁadyka">Mam zaszczyt tutaj z tej wysokiej trybuny oświadczyć w imieniu klubu Ukraińskich Socjalnych Radykałów, że na ziemiach ukraińskich Ukraińców traktuje się jako obywateli trzeciej, a conajmniej drugiej klasy.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(P. Burda: Gdzie są ziemie ukraińskie?)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#DmytroŁadyka">Pan dobrze wie i wszyscy Panowie wiedzą. Ja tutaj geografii nie mam zamiaru wykładać… A więc niema równości praw, lecz co gorsza, niema tam wogóle prawa, bo jest tam bezprawie, w szczególności pod względem stosunków politycznych.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#DmytroŁadyka">Chcecie dowodów? Całe nasze ukraińskie życie jest, tym dowodem. Chcecie faktów? Możemy dać ich miljony, lecz dajcie nam możność po temu! Czy mogę w przeciągu pół godziny, którą nam przydzielono dla dyskusji nad całym budżetem, wyjeżdżać z naprowadzaniem poszczególnych wypadków? Wykluczone. A czy fizycznie wykonalne byłoby takie zadanie? Nie! Chyba pozwolilibyście postawić tutaj katarynkę, a ta nakręcona mówiłaby Wam dzień i noc o bezprawiach i nie usłyszelibyście końca ani nawet za miesiąc.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#DmytroŁadyka">A więc treściwie i w krótkich słowach. I Wy. Panowie, wiecie, co się tam u nas dzieje, wie jeszcze lepiej p. Minister Spraw Wewnętrznych z całym Rządem Polskim, że u nas zaczynają się rządy od tej najnikczemniejszej duszy prowokatorskiej, która jest wszechmocna, która dominuje nad wszystkiem, od szpiclów, konfidentów najpodlejszego gatunku, a nawet nie od wywiadowców i agentów, którzy wchodzą w skład policji tajnej, bo między jednymi a drugimi jest różnica, jak niebo i ziemia. I ta właśnie organizacja trzyma palec na naszym pulsie, od niej zawisło mienie i życie najlepszych synów narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#DmytroŁadyka">Wysoki Sejmie, stanowczo stwierdzam, że nie przesadzam. Stoję na tem stanowisku, że z tej wysokiej trybuny parlamentarnej powinny padać rzeczy, wypływające z poważnego ujęcia sprawy, chociaż mogące przybierać formy rozmaite.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Nie tak, jak Pan.)</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#DmytroŁadyka">Ja zawsze poważnie traktuję każdą sprawę, a tem poważniej wtedy, gdy chodzi o ogólno-ludzkie prawa.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#DmytroŁadyka">Zamiast prawa przyszła demoralizacja. I to stopniowo się odbywało, począwszy od tej moralnej, w cudzysłowie chyba, rewolucji z 1926 r. Co rok to poczucie prawa, — o, przepraszam bardzo za pomyłkę, — poczucie demoralizacji pogłębiało się. I tak w 1930 r. doszło już do kulminacyjnego punktu.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#DmytroŁadyka">Powiedziałem, że poczucie prawa pogłębiało się, bo pogłębiało się poczucie demoralizacji. O tem wspominał już poseł Grünbaum w swojem przemówieniu w generalnej debacie w dniu 4 lutego b. r.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Czy w jednej partji z Panami?)</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#DmytroŁadyka">On zupełnie trafnie scharakteryzował skutki tej rewolucji, a mianowicie, nie zachwycając się, jako syn narodu żydowskiego i jako człowiek postępowy, rządami Chjeno-Piasta, miał odwagę z tej trybuny powiedzieć to, co zaobserwował objektywnie, tak zresztą, jak to robimy my wszyscy z t. zw. mniejszości narodowych. Jako niezainteresowani w jednych, czy drugich rządach, widzimy, że najistotniejszym skutkiem także krwią synów narodu ukraińskiego zlanej rewolucji „moralnej”, a właściwie porachunku partyjnego, lub raczej nawet osobistego, jest demoralizacja całego życia, jest gangrena, która pożera prawo, a razem z niem rozum, serce i sumienie, gangrena, która zrodziła podłość o jakości dotychczas w święcie nie istniejącej, gangrena, która zrobiła z ludzi coś takiego, na określenie czego dotychczas język ludzi wyrazu jeszcze niema.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(Głosy: Nadzwyczajne.)</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#DmytroŁadyka">Może zapytacie Panowie, dlaczego mówię o tem przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych? Odpowiem. Bo przedewszystkiem Minister Spraw Wewnętrznych jest za to odpowiedzialny, obojętne, czy on ubrany w mundur wojskowy, czy ubranie cywilne, jednakowoż nieobojętne, jaka jest jego dusza, czy ludzka, czy….</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(Głos: Więc jaka jest?)</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#DmytroŁadyka">Nie wiem, to już może Panowie lepiej wiedzą.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#DmytroŁadyka">Mówił p. Czapiński o kryzysie prawa, a ja powiem, że kryzysu prawa niema, bo niema prawa, bo prawo za rządów sanacji nie istnieje, bo tego prawa nikt z tych czynników, które są powołane do strzeżenia prawa, nie strzeże, a prawo jest czemś takiem, co bez straży znika i staje się czemś tak dziwnem, że na określenie tego służy zdanie „i niby jest i niby go niema”, a więc nie można mówić o kryzysie tego, czego w ogóle niema.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#DmytroŁadyka">A że po mojej stronie racja, dowodem sobotnie przemówienie p. Paschalskiego w imieniu Klubu B. B., a pośrednio też w imieniu Rządu, a więc w imieniu dwóch nierozłącznych sprzymierzeńców, że oni staną na straży Konstytucji, a więc prawa dopiero wtedy, gdy nowa konstytucja wejdzie w życie, albo…</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Głos: Pan nie umie czytać.)</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#DmytroŁadyka">Może jeszcze i Pana nauczyłbym. Pan myśli, że Ukrainiec nie może znać jeżyka polskiego, — czasem może lepiej zna, niż sam Polak. Mieliśmy tego przykłady i tutaj na Wysokiej Trybunie.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#DmytroŁadyka">Powiedział p. Paschalski, że Rząd i B. B. staną na straży dopiero swego prawa, a nie prawa w pojęciu ogólno-ludzkiem, to znaczy, że obecnie oni stoją na straży bezprawia, bo nowej konstytucji jeszcze niema, a dotychczasowa przez to, że znalazła się bez straży, stała się czemś, co niby jest, niby go niema. A więc jasne i odważne stanowisko, upiększone bombastycznem zakończeniem, „że na grę w praworządność nie będzie wtedy miejsca”.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To było dobrze powiedziane.)</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#DmytroŁadyka">Ja Panu zaraz wyłuszczę, czy to było dobrze powiedziane. To Pańskie stanowisko, ja przecież powiedziałem, że to Pańskie stanowisko.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#DmytroŁadyka">Daleki jestem od mieszania się w Wasze, Panowie, sprawy partyjno-wewnętrzne, w Wasze porachunki i rozrachunki, lecz to jest sprawa, która dotyczy i mego narodu, gdy z tej Wysokiej Trybuny padają takie zasadnicze oświadczenia z klubu prorządowego, a raczej rządowego, bo składającego się z posłów nie z woli narodu wybranych, lecz przez Rząd mianowanych, i to w formie uroczystej, bo dosłownie powiedział p. Paschalski: „Ale natomiast zapewniamy Panów, i to zapewniamy uroczyście”…</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#DmytroŁadyka">...tak powiedział p. Paschalski, to są jego ipsissima verba, — cytuję jego słowa — że dzisiaj straży prawa niema, a więc prawo nie istnieje.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tak Pan sobie wydedukował.)</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#DmytroŁadyka">P. Paschalski tak powiedział w swojem oświadczeniu, ja tylko powtarzam jego stanowisko.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#DmytroŁadyka">Mam tedy zaszczyt zapytać p. Ministra, po czyjej stronie jest gra w praworządność, czy po stronie opozycji, jak twierdzi wysoce elokwentny p. Paschalski, czy może po stronie Pana Ministra i całego rządu? Śmiem twierdzić, jako zwyczajny rab Boży, że pijecie sami do siebie i że gracie komedję praworządności, że nie robicie nic innego, jak ten, który ucieka, bo gonią za nim, i krzyczy „łapać”, „łapać”.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A może coś o sabotażu?)</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#DmytroŁadyka">O sabotażu kiedyindziej, dziś nie mam czasu.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#DmytroŁadyka">Rozumiem położenie p. Ministra i zdaję sobie sprawę z tego, że on nie odwoła uroczystego oświadczenia rzecznika Klubu B. B. i Rządu, posła Paschalskiego, bo p. Minister, póki siedzi w Rządzie, sam się zgadza na takie postawienie sprawy, — szkoda, że niema p. Ministra — jednakowoż wobec takiego stanu rzeczy, mam pełne moralne prawo z tej Wysokiej Trybuny stwierdzić przed całym światem kulturalnym, że wobec zagranicy gracie komedję praworządności w kwestji ukraińskiej, tylko ze względu na opinję świata kulturalnego,...</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To tylko dla zagranicy jest przygotowane.)</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#DmytroŁadyka">...a właściwie tylko ze względu na międzynarodowe zobowiązanie Polski co do Galicji wschodniej i co do mniejszości narodowych wogóle, wobec czego jasnem jest, Panie Ministrze,...</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Niema go.)</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#DmytroŁadyka">...— niema go, ale jest ktoś z Rządu, w każdym razie jest ktoś w zastępstwie i powie mu o naszem stanowisku, ...</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Napewno powie.)</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#DmytroŁadyka">...— wobec czego jasnem jest, że Pańska t. zw. deklaracja w sprawie naszej to była deklamacja tego, czego potrzebował Minister Spraw Zagranicznych w Genewie.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Już jest p. Minister.)</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#DmytroŁadyka">Już jest? Bogu dzięki. Ja osobiście nie znam p. Ministra, ale z widzenia wydaje mi się bardzo sympatyczny. Nie wiem, czy się mylę, czy nie, ale przyszłość pokaże.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#DmytroŁadyka">A więc, Panie Ministrze, Pańska deklaracja w sprawie naszej to była deklamacja tego, czego potrzebuje p. Minister Spraw Zagranicznych w Genewie.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niema p. Ministra Spraw Zagranicznych.)</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#DmytroŁadyka">Nie, tu jest zupełnie zbędną rzeczą, żeby wciągać p. Ministra Spraw Zagranicznych...</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech mu Pan pozwoli zostać w Genewie.)</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#DmytroŁadyka">...bo ta sprawa wiąże się z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, a jest p. Minister Spraw Wewnętrznych i on to słyszy, czego on potrzebuje dla procesu naszego z Wami, ...</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jakiego procesu?)</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#DmytroŁadyka">...procesu nie odszkodowawczego, procesu nie o dobra materjalne, nie o złoto, bo naród ukraiński miał już złoto i srebro, miał ruble i korony, miał bogactwo, które rabowali i zrabowali mu rozmaici najeźdźcy na jego bogatej ziemi, a on to wszystko przebolał, lecz procesu o godność ludzką — teraz Pan słyszał, jakiego procesu?</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słyszałem. Tylko przewodu niema do tego procesu.)</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#DmytroŁadyka">…procesu o człowieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A kto oskarżał?)</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#DmytroŁadyka">Sprawiedliwość ludzka i Boża. A to człowieczeństwo sponiewierane zostało Waszemi rzemieniami, nahajkami, bukami i brutalnością w świecie niesłychaną,...</u>
<u xml:id="u-7.60" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A gdzie oskarżony?)</u>
<u xml:id="u-7.61" who="#DmytroŁadyka">...czego naród nasz, jak długo istnieć będzie, nie przeboleje i tej potwornej krzywdy, wołającej do nieba o zemstę, nie zapomni i zapomnieć nie śmie.</u>
<u xml:id="u-7.62" who="#DmytroŁadyka">Pytam się, w jaki sposób można uzgodnić twierdzenie p. Ministra, że prawo jest równe dla wszystkich, a więc, że prawo jest zgodne z rzeczywistością, gdy ją postawimy przed zwierciadło art. 98 Konstytucji, brzmiącego, że kary z udręczeniami fizycznemi są niedozwolone i nikt takim karom podlegać nie powinien? Trudno przypuścić, by p. Minister nie wiedział o tem, że szpicle, że wywiadowcy, że nawet policjanci biją ludzi, biją w straszliwy sposób, w szczególności typy z policji śledczej...</u>
<u xml:id="u-7.63" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-7.64" who="#DmytroŁadyka">...stosują wobec podejrzanych politycznie średniowieczne sposoby męczarni, bardzo często udoskonalone potwornem wyrafinowaniem, stosownie do postępu techniki XX wieku, sięgającej w przestworza, boć przecież oni nie mogą pozostawać w tyle za nią. Te tortury polegają na wlewaniu wody do płuc, na zatapianiu głowy i ust w wodzie, t. zw. czwarty stopień badania śledczego, na waleniu łańcuchami w pięty, by znaków nie było, na wsadzaniu palców między drzwi i odźwierniki, na tłuczeniu głowa o mur i t. d. i t. d.</u>
<u xml:id="u-7.65" who="#komentarz">(Głos: N a paleniu dworów.)</u>
<u xml:id="u-7.66" who="#DmytroŁadyka">Może p. Minister wie, jako obywatel, nie jako minister, a może tylko słyszał gdzie, że tak się dziać może? Czy siak, czy inaczej, to ja dzisiaj, anno Domini 1932, jak p. Paschalski,...</u>
<u xml:id="u-7.67" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Aha, uczeń Paschalskiego. Inny głos: Ale żeby Pan w jego ślady szedł we wszystkiem.)</u>
<u xml:id="u-7.68" who="#DmytroŁadyka">… 1932 r. dnia 8 lutego, o godzinie 16.45 w roku, w którym odbywa się Konferencja Rozbrojeniowa państw świata całego,...</u>
<u xml:id="u-7.69" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W Szanghaju strzelają!)</u>
<u xml:id="u-7.70" who="#DmytroŁadyka">...zwracam się już nie jako poseł do Ministra, lecz jako człowiek do człowieka,...</u>
<u xml:id="u-7.71" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Poseł też jest człowiekiem)</u>
<u xml:id="u-7.72" who="#DmytroŁadyka">...do człowieka o duszy ludzkiej,...</u>
<u xml:id="u-7.73" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Niech Pan tak nie postponuje posłów)</u>
<u xml:id="u-7.74" who="#DmytroŁadyka">...do człowieka z rozumem, sercem i sumieniem, i wołam w imieniu nie tych już zmasakrowanych, lecz tych, którzy zrządzeniem losu dostaną się w ręce oprawców, Panie — nie dopuść do deptania człowieczeństwa, a to w Twojej mocy jest dzisiaj, tego największego skarbu, jaki ludzkość posiada.</u>
<u xml:id="u-7.75" who="#komentarz">(P. Moczulski: A może coś o morderstwie Hołówki?)</u>
<u xml:id="u-7.76" who="#DmytroŁadyka">O to już proszę sądów się pytać, bo nie wiem, czy to prawda, co czytałem w gazetach, że przeciw tym sprawcom, o których pisma Wasze pisały, już sprawę umorzono.</u>
<u xml:id="u-7.77" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Więc sprawców niema?)</u>
<u xml:id="u-7.78" who="#DmytroŁadyka">Mówiono o niezawisłości sądów, mówiono dużo o wymiarze sprawiedliwości. Nie zabierałem tam głosu, bo przekonany jestem, że wymiar sprawiedliwości, to znaczy sprawiedliwe wyroki leżą w ręku Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-7.79" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan się myli. Co Pan gada?)</u>
<u xml:id="u-7.80" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-7.81" who="#DmytroŁadyka">Zaraz Panu udowodnię. Bo cóż zrobi sąd, jeżeli na policji wymuszono nawet nie czwartym stopniem badania przyznanie się oskarżonego do czynu, którego nie popełnił, a ten, który wymuszał, przysięga i wyśpiewuje bez zająknienia, bo przecież tak wymaga racja stanu, że nikt palcem nie tknął oskarżonego, że przeciwnie, dano mu papierosa i on sam dobrowolnie wyśpiewał wszystko pod wpływem ojcowskiego głaskania go, jak kot wróbla. Proszę się zainteresować i wglądnąć w akta sprawy Teodora Czajki, obywatela amerykańskiego, którego sąd przysięgłych we Lwowie przeszłego miesiąca uniewinnił, jak to się odbywa dostarczanie materjału poto, by kogoś przed sąd postawić.</u>
<u xml:id="u-7.82" who="#DmytroŁadyka">Wstrzymać bicie, Panie Ministrze, oczyścić życie z brutalności, a sprawiedliwość zatriumfuje!</u>
<u xml:id="u-7.83" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie palić, nie strzelać, nie kraść!)</u>
<u xml:id="u-7.84" who="#DmytroŁadyka">Panowie, tam brutalność, a co tutaj? Czego byliśmy świadkami w dniu 6 lutego, gdy przemawiał poseł ze Stronnictwa Chłopskiego, i to chłop, przedstawiciel tych 70, a może i 80% Waszego narodu, p. Smoła? Czy dlatego wyśmiewaliście go, że on mówił z serca? A porównajcie zachowanie się Wasze podczas przemówienia ks. Radziwiłła i adwokata p. posła Paschalskiego. A przecież to mówi polski chłop o rzeczach poważnych. Panowie, to jest tragedja. Panowie, zatriumfuje sprawiedliwość, gdy będzie rozum, serce, sumienie i uczciwość.</u>
<u xml:id="u-7.85" who="#DmytroŁadyka">A jak wygląda u nas bezpieczeństwo publiczne, o tem już powiedzieliśmy w interpelacjach adresowanych do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości. „Strzelec” hula. Napada na bezbronnych ludzi, bije i morduje, to ze względów politycznych, to z porachunków osobistych; doprowadza się do tego, że uczniowie wyższych klas gimnazjalnych jako członkowie Strzelca napadają na ludzi bezbronnych, a równocześnie są konfidentami.</u>
<u xml:id="u-7.86" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-7.87" who="#DmytroŁadyka">Na miłość boską, czy coś podobnego możliwe jest u jakiegoś innego narodu kulturalnego?</u>
<u xml:id="u-7.88" who="#komentarz">(Głosy: Strzelec ukraiński.)</u>
<u xml:id="u-7.89" who="#DmytroŁadyka">Gangrena objęła wszystkich, bo nawet wychowawców dusz młodych — profesorów. W związku z tą gangreną przenosi się urzędnika województwa w Tarnopolu, Ukraińca, starszego urzędnika, jeszcze z administracji austrjackiej, do trzech dni, za to, że odważył się iść ulicą w towarzystwie dwóch Ukraińców. A co się dzieje po wsiach? Tam już amen wszelkiej praworządności. Tam doszło już do tego, że policja gospodarzowi, który zasłania na noc okno, zabrania tego czynić. Dlaczego, nie trudno odgadnąć. Bo podłe dusze prowokatorskie, rekrutujące się tylko z typów kryminalnych, nie będą miały pola do popisów, nie będą mogły okradać gospodarzy, gdy nie będą widzieć przez okna, czy ten gospodarz w domu, czy poza domem.</u>
<u xml:id="u-7.90" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-7.91" who="#DmytroŁadyka">A teraz parę słów o tej drugiej części deklaracji p. Ministra, w której on mówił o t. zw. lojalności.</u>
<u xml:id="u-7.92" who="#DmytroŁadyka">Panowie! Chcielibyśmy raz usłyszeć od Was, co oznacza ta deklamowana przez Was lojalność, bo my naprawdę nie rozumiemy.</u>
<u xml:id="u-7.93" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: I dlatego lojalnie się zachowujecie!)</u>
<u xml:id="u-7.94" who="#DmytroŁadyka">Wysoki Sejmie! Lojalnym może być przyjaciel wobec przyjaciela, wasal wobec swego pana, lojalnym musi być zobowiązany wobec umowy go wiążącej, wobec swego sumienia, jeżeli je jeszcze posiada, i wobec swego honoru, gdy go jeszcze nie zatracił.</u>
<u xml:id="u-7.95" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wyście już zatracili, bo jesteście nielojalni.)</u>
<u xml:id="u-7.96" who="#DmytroŁadyka">Uderzyć w stół, a nożyce się odezwą.</u>
<u xml:id="u-7.97" who="#komentarz">(Głos: Pan nie wie, co to jest lojalność.)</u>
<u xml:id="u-7.98" who="#DmytroŁadyka">Czy nie jesteśmy lojalni wobec narodu polskiego i wobec jego Państwa? Stwierdzam z tej trybuny, że naród ukraiński nigdy nie występował przeciw narodowi polskiemu.</u>
<u xml:id="u-7.99" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Co innego naród ukraiński, a co innego Wy!)</u>
<u xml:id="u-7.100" who="#DmytroŁadyka">Naród ukraiński wtedy, gdy byliście w niewoli, przyznawał Wam Wasze prawa samostanowienia o sobie, życzył Wam szczerze, byście stworzyli własne państwo i nigdy nie występował przeciw państwu narodu polskiego, owszem cieszył się, gdyście po rozpadnięciu Rosji carskiej, tej tiurmy narodów, mogli zasiąść w radości u siebie w domu.</u>
<u xml:id="u-7.101" who="#komentarz">(Głos: We Lwowie niesłychanie się cieszyli.)</u>
<u xml:id="u-7.102" who="#DmytroŁadyka">Lecz naród ukraiński nigdy nie może być lojalny wobec Waszego imperjalizmu zaborczego i nigdy go nie zaaprobuje, chociażbyście co roku robili pacyfikację. Naród ukraiński, który nie jest Waszym wasalem, który nie ma Wam do zawdzięczenia chyba nic dobrego, a wszystko co najgorsze, nie może być lojalnym w pojęciu specyficznie Waszem. Raz już trzeba przyłbicę odsłonić i postawić sprawę jasno.</u>
<u xml:id="u-7.103" who="#komentarz">(Głos: Prosimy.)</u>
<u xml:id="u-7.104" who="#DmytroŁadyka">Wy jesteście nielojalni! Rządy Państwa Polskiego są nielojalne wobec tego międzynarodowego zobowiązania, które Polska wzięła na siebie, gdy podpisywała traktaty międzynarodowe, dotyczące Galicji wschodniej i dotyczące mniejszości narodowych wogóle. Pytam się szczerze, czy z naszej strony nielojalnością jest, że stoimy na stanowisku samostanowienia każdego narodu o sobie, na stanowisku prawa, z którego sami skorzystaliście?</u>
<u xml:id="u-7.105" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Praw mniejszości nie wolno wykorzystywać przeciwko Państwu.)</u>
<u xml:id="u-7.106" who="#DmytroŁadyka">Panowie, trzeba raz skończyć z tem Waszem osławionem „to co innego”, bo to stanowisko Wasze jest klasycznym przykładem Waszej nielojalności wobec wielkiego, ponad 40-miljonowego narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-7.107" who="#DmytroŁadyka">Rozumiałbym sprawę, gdyby było tak, że naród ukraiński czynił starania, by dostać się pod Waszą opiekę, by dostać się pod Wasze rządy, gdybyście Wy we wspaniałomyślnem miłosierdziu wzięli go byli pod swoją ochronę, a wtedy ten naród ukraiński zaczął pomrukiwać, że mu u Was niedobrze, — to sam przyznają, że wtedy mielibyście prawo mówić i przed światem krzyczeć, że ten naród ukraiński jest nielojalny wobec Was. Lecz gdy przemocą nad nami, a podstępem na terenie polityki międzynarodowej uzyskaliście od Waszych dobroczyńców — Rady Ambasadorów w Paryżu...</u>
<u xml:id="u-7.108" who="#komentarz">(Głos: Katarynka!)</u>
<u xml:id="u-7.109" who="#DmytroŁadyka">...i bolszewików w Rydze, wbrew naszej woli i wbrew naszym protestom, w podarunku Galicję wschodnią i inne ziemie ukraińskie, coprawda pod pewnemi zobowiązaniami z Waszej strony, to w tym wypadku, gdy nie mamy żadnych zobowiązań ani wobec Rady Ambasadorów, ani wobec bolszewików, ani wobec Was, nie macie prawa mówić o jakiejś wymyślonej przez imperjalistów nielojalności narodu ukraińskiego, który ma prawo dążyć i będzie dążył wszelkiemi sposobami do ziszczenia tego najświętszego prawa samostanowienia o sobie, do zbudowania własnego państwa nie z obcych ziem, lecz z ziem jego własnych, dziś pokrajanych na 4 części,...</u>
<u xml:id="u-7.110" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pan to powie bolszewikom.)</u>
<u xml:id="u-7.111" who="#DmytroŁadyka">...znajdujących się pod okupacją czterech zaborców: moskiewskiego, polskiego, czeskosłowackiego i rumuńskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę Pana Posła o skończenie przemówienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#DmytroŁadyka">A jakże przedstawia się sprawa lojalności Ukraińców, jako poszczególnych obywateli Państwa Polskiego? Czy trzeba aż oświadczenia p. Ministra Spraw Wewnętrznych na eksport w sprawie tej lojalności? Tak, gdyby Rząd Polski nie stosował do nas swoich ustaw. Lecz gdy karzecie, i to ciężko karzecie, nietylko za naruszenie przepisu karnego istniejącego, ale też za czyny, których niejeden z ukaranych nie dopuścił się, to jak można mówić o jakiejś nielojalności? Nie uciekamy przed odpowiedzialnością, bo zadamy od Was sami prawa i poszanowania przez Was tego Waszego prawa, ale znowu konstatujemy, że Wy i tutaj jesteście nielojalni wobec nas, jako podmiotów prawa, ponieważ nie trzymacie się tego prawa i depczecie je na każdym kroku.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#DmytroŁadyka">Wysoki Sejmie, nie robimy sobie iluzyj co do tego, żebyście nam dobrowolnie coś dali, to będzie dopiero wtedy, gdy zmuszeni będziecie. Teraz daje nam Rząd samorząd — w środku bez „o” — i daje ustrój szkolny. Czy nie dosyć? A może jeszcze coś podobnego da, jak będzie łaskaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę Pana Posła skończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#DmytroŁadyka">Powtarzacie starą grę. Z jednej strony Wasze deklaracje, które mają wywołać wrażenie, jakoby zaszła zmiana kursu co do narodu ukraińskiego, a z drugiej strony rzeczywista rzeczywistość przekreśla Wasze symulacje, a dowodem tego nowe projekty ustaw samorządowych, szkolnych, kolonizacyjnych i innych podobnych, które już ostatecznie mają pozbawić nas tych przynajmniej jeszcze pozornie dotychczas istniejących resztek jakichś uprawnień.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#DmytroŁadyka">Taki stan faktyczny najlepiej charakteryzuje Was za politykę, wobec czego nasze stanowisko nie może ulec zmianie.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Pewny.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PetroPewnyj">Wysoki Sejmie! Podczas ogólnej dyskusji budżetowej wygłoszona została deklaracja w imieniu tego ukraińskiego ugrupowania poselskiego, które uważa za celowe zwracanie się ze skargami w sprawach ukraińskich zagranicę i nie chce zrozumieć, że klucz do rozwiązania problemu ukraińskiego w Polsce leży nie poza granicami Polski, lecz tu, w samej Rzeczypospolitej...</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PetroPewnyj">...jak również, że sprawa dobrej woli obu bratnich narodów współżycia razem zależy tylko od narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PetroPewnyj">Ukraińska reprezentacja posłów z Wołynia, jako przedstawicielstwo ludności ukraińskiej…</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Emigrantów.)</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PetroPewnyj">Panie Pośle, jestem obywatelem Rzeczypospolitej, jak i Pan, i zostałem wybrany do Sejmu z woli swoich wyborców, narodu ukraińskiego na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy to jest w urnach?)</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PetroPewnyj">Nie wiem Panie, czy w urnach, czy nie — niech Pan zaskarży — ale w każdym razie reprezentuję wolę narodu ukraińskiego na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PetroPewnyj">My, jako przedstawiciele narodu ukraińskiego, myślimy inaczej, myślimy tak, jak szerokie warstwy ludu ukraińskiego na Wołyniu. Ludność ta stawia zagadnienie ukraińskie prosto i wyraźnie: jest ono zagadnieniem wewnętrznem, zagadnieniem mniejszości narodowych, którym Państwo winno zabezpieczyć rozwój życia kulturalno narodowego i gospodarczego. Wobec tego i my, idąc zgodnie z wolą ludności, stwierdzamy, że ludność ukraińska Wołynia wspólnie z narodem polskim uważa Państwo Polskie jako swoje i oczekuje rozstrzygnięcia problemu ukraińskiego od Izb ustawodawczych przy współudziale Wysokiego Rządu Rzeczypospolitej. Ludność ta wierzy, że przy dobrej woli obu społeczeństw, w imię dobra Rzeczypospolitej, uda się skutecznie usunąć wszystko to, co nas drażni i boli.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PetroPewnyj">Jako Ukraińcy, jesteśmy wierni ideałom ogólno-ukraińskim i stwierdzamy, że orjentacja na zagranicę wyrządza szkodę narodowi ukraińskiemu, wywołuje jątrzenie ran i powstrzymuje rozwój kulturalny ludu ukraińskiego, a tem samem oddala osiągnięcie ideału ogólno-ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PetroPewnyj">Te wszystkie orjentacje kończyły się zawsze katastrofą dla naszego narodu, a dwuwiekowa niewola moskiewska, dalej zaś obecność w swoim czasie wojsk niemieckich na Ukrainie udowodniły niezbicie, iż jedynym sprzymierzeńcem narodu ukraińskiego jest naród polski.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PetroPewnyj">Historja wykazuje, iż w okresach, kiedy kwitła zgoda narodów polskiego i ukraińskiego, kwitła kultura ukraińska i odwrotnie zanikała ona podczas niezgody ukraińsko-polskiej. Nie napróżno nasz Szewczenko powiedział: „Radijete, szczo Polsza wpała, wona wpała taj nas zadawyła”.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PetroPewnyj">Od tych wszystkich nowoczesnych wędrówek ze swojemi skargami zagranicę mimowoli odnosi się wrażenie, iż przywódcy polityczni Galicji wschodniej nie mają wiary w siły własnego narodu, a przez to idą temi drogami, które już nieraz naród ukraiński zaprowadziły do niewoli.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PetroPewnyj">Wołyń bezpośrednio graniczy z tym krajem, w którym społeczeństwo ukraińskie pokutuje za błędne orjentacje historyczne. Z tych też względów, jak inteligencja, tak i wieśniak ukraiński na Wołyniu zupełnie objektywnie ocenia swoje położenie, zdając sobie sprawę, jaką cenę, jakiemi ciężkiemi ofiarami lepszych synów narodu polskiego wywalczono mu prawo do życia. W związku z powyższem posłowie ukraińscy, pochodzący z Wołynia, nie jeżdżą i nie pojadą ze skargami zagranicę, natomiast pójdą z szerokiemi masami ukraińskiemi, które są świadome każdego słowa ślubowania, jakie składają posłowie w Sejmie,</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PetroPewnyj">Ukraiński wieśniak z Wołynia niejednokrotnie dawał dowód swej lojalności względem Rzeczypospolitej Polskiej, synowie jego są wiernymi żołnierzami, przeto głęboko się mylą ci wszyscy, którzyby chcieli wciągnąć Wołyń w orbitę sił motorowych, których centra działają, czy to w Moskwie, czy to w Berlinie.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PetroPewnyj">Akty zemsty ze strony wrogów porozumienia polsko-ukraińskiego prowadzą tylko do scementowania tej zgody oraz do tem większego przyjaznego współżycia tych dwóch bratnich narodów.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PetroPewnyj">Każdy świadomy Ukrainiec Wołynia wie dobrze, iż droga narodu ukraińskiego ku Europie, temu skarbcowi kultury ogólno-ludzkiej, wiedzie poprzez Polskę i że zagadnienie pokoju i utrwalenie go na wschodzie Europy, a tem samem ziszczenie odwiecznych marzeń inteligenta ukraińskiego nie będzie obojętne dla Polski, przeto i sprawiedliwe rozstrzygnięcie problemu ukraińskiego w Polsce, będzie dla Państwa konieczne, o ile samo społeczeństwo ukraińskie da dowody, że dorosło do należytej oceny wydarzeń, których uczestniczką może stać się Polska.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#PetroPewnyj">Ukraińcy z Wołynia uświadomili sobie dobrze fakty powyższe, stąd życie na Wołyniu rozwija się spokojnie z jednoczesną rozbudową wartości regionalnych, które wzmacniają interesy państwowe Polski, a jednocześnie wzbogacają stan posiadania ludności ukraińskiej na Wołyniu w dziedzinie kultury i gospodarki.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PetroPewnyj">Rozwój ruchu ukraińskiego w Polsce jest zagwarantowany przez §§ 109 i 110 ustawy z dnia 17 marca 1921 r., czyli w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Art. 109, jak wiadomo Panom, brzmi: „Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych”.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#PetroPewnyj">Jest to wyraźna odpowiedź na wszelkie swoiste interpretacje w sprawach ukraińskich w Polsce, z których jedną słyszeliśmy onegdaj z ust przedstawiciela Stronnictwa Narodowego. Zagadnienie ukraińskie, bądź to w Polsce, bądź poza jej granicami, nigdy nie będzie ani ruskiem, jak się to podoba przedstawicielowi prawicy, ani rusińskiem, tylko ukraińskiem. Czas najwyższy, aby Stronnictwo Narodowe nauczyło się nazywać naród ukraiński w Polsce tak, jak on uważa sam siebie, czy w swojej historji, czy w literaturze narodowej, czy w życiu codziennem, kiedy on ma do czynienia z takiem np. zagadnieniem, jak przeprowadzona ostatnio konskrypcja a wtedy i ta prawa strona Wysokiej Izby zrozumie intencje przemówienia p. Ministra Spraw Wewnętrznych w kwestji rozwiązania zagadnienia ukraińskiego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#PetroPewnyj">Wysoki Sejmie! Z tej Wysokiej Trybuny otwarcie i z pełną świadomością i odpowiedzialnością wobec swego sumienia stwierdzam, że władze administracyjne nie czynią żadnych przeszkód w rozwoju, jak kulturalnych, tak i gospodarczych instytucyj ukraińskich, o ile działalność ich nie jest w sprzeczności z kodeksem karnym lub ogólnemi przepisami, dotyczącemi towarzystw.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#PetroPewnyj">Niestety, nie chcą tego zrozumieć niektóre koła polityczne Galicji wschodniej, jak nie chcą zrozumieć i tego, że polityka narodowa to jedno a politykomanja, to co innego.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#PetroPewnyj">Akcja tych kół skierowana jest na Wołyń wyłącznie dlatego, by rozjątrzać niezagójone rany, żeby wprowadzać waśń i zabarwiać sprawę narodowościową szowinizmem zoologicznym, a to w tym wyłącznie celu, ażeby korzystać w czasie tych lub innych wyborów, ażeby zdobyć dla siebie mandat. Usiłowania te doprowadziły do tego, iż ziemia Wołynia odseparowała się od życia Galicji, a pamiętając te czasy, gdy Wołyń był Piemontem kultury ukraińskiej, ludność ukraińska Wołynia poszła wspólną drogą z narodem polskim.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#PetroPewnyj">Dziś ludność ta bierze czynny udział, jak w rozwoju życia samorządowego, tak i we wspólnych pracach państwowych.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#PetroPewnyj">Na przykładzie życia wołyńskiego, na przykładzie wzajemnych stosunków wśród społeczeństwa polskiego i ukraińskiego należy oprzeć rozwiązanie problemu ukraińskiego w Polsce. Musimy też otwarcie podkreślić, iż podobny przyrodzony objaw ruchu ukraińskiego na Wołyniu zawdzięczamy przedewszystkiem administracji, która potrafiła zdobyć dla siebie poszanowanie, bo administracja Wołynia jest przedewszystkiem pośrednikiem pomiędzy dwoma narodami i umiała obudzić w społeczeństwie polskiem sympatję dla kultury ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#PetroPewnyj">Właśnie z tej racji na Wołyniu niema niezgody pomiędzy społeczeństwem polskiem i ukraińskiem i z tych przyczyn ruch ukraiński na Wołyniu jest zupełnie lojalnym względem Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#PetroPewnyj">Ukraińców na Wołyniu traktuje się narówni z Polakami.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#PetroPewnyj">Równorzędnie z tem rozwijają się normalnie i organizacje czysto ukraińskie. Swobodnie przeprowadza pracę swą „Wołyńskie Ukraińskie Objednanije”, które jest reprezentacją polityczną ludności ukraińskiej i posiada dzisiaj oddziały swoje w powiatach i gminach.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#PetroPewnyj">I kiedy tutaj z trybuny sejmowej niekiedy rozbrzmiewają głosy niektórych posłów Ukraińców z województw południowo-wschodnich w sprawach Wołynia, to żeby być objektywnym, podkreślam, iż większość kandydatów na posłów z list „Undo-radykałów” obecnie już odeszła od centrum lwowskiego, a wstąpiła na członków czy to do „Wołyńskiego Ukraińskiego Objednanija”, czy to na członków „Ridnich Chat”, którzy są reprezentantami zbliżenia polsko-ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#PetroPewnyj">Wysoki Sejmie! Kiedy się nadarza konieczność mówić w sprawie niedorzeczności życia, to nie wolno milczeć o „Unji” t. zw. wschodniego obrządku. „Unia” ta u każdego Ukraińca z Wołynia wywołuje odcienie przeszłości.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#PetroPewnyj">Z kościołem rzymsko-katolickim chcemy żyć w całkowitej zgodzie i na podstawie danych, zupełnie objektywnych, stwierdzamy, że ten propagandowy prasowy ruch unijny, który idzie ze Lwowa, nabiera wszystkich cech antypaństwowości, a szkody tej akcji, tak dla kościoła rzymsko-katolickiego, jak i dla Rzeczypospolitej mogą być nadzwyczaj wielkie, bo wywołują rozwydrzenie narodowościowe.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#PetroPewnyj">Dziś, kiedy materjalizm prowadzi szaloną propagandę i szuka dla siebie agentów w Polsce, niema co mówić o ruinie tego lub innego kościoła, bo zagraża on każdemu kościołowi, a wobec tego w walce z akcją materjalistyczną racjonalną jest wspólna akcja wszystkich kościołów chrześcijańskich, a nie uganianie się za tą lub inną osobą kościoła prawosławnego, korzystając z tego, iż kościół ten w Polsce nie ma prawnego statutu.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Bardzo słusznie. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#PetroPewnyj">Ukraiński naród docenia akcję Rządu Rzeczypospolitej w sprawie nadania praw i przywilejów dla kościoła prawosławnego, a orędzie Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie zwołania soboru kościoła prawosławnego jest aktem wielkiego znaczenia historycznego, bo udowadnia przed całym światem, iż kościół prawosławny ma korzystać w Polsce z takich samych praw, jak i inne kościoły chrześcijańskie.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#PetroPewnyj">I właśnie ta droga prowadzi do wewnętrznego spokoju na kresach, bo każdy widzi, iż religja prawosławna w Polsce nie jest prześladowana, lecz odwrotnie, kościół nasz zyskuje moralną i materjalną pomoc od Państwa, a lud ukraiński jednocześnie otrzymuje wszelkie możliwości przywrócenia w ustroju wewnętrznem życia kościelnego wszelkich tradycyj, które były niszczone przez carat rosyjski.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#PetroPewnyj">Wysoki Sejmie! Jaką bądź dziedzinę życia narodu ukraińskiego na Wołyniu poruszymy, wszędzie widzimy, iż każda dziedzina rozwija się chociaż powoli, lecz normalnie ł w kierunku zbliżenia między narodami ukraińskim i polskim, w kierunku zagojenia, a nie jątrzenia ran.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#PetroPewnyj">Jak stopniowo rośnie i wzmacnia się na Wołyniu przyjaźń braterska — wskazują wybory do ciał samorządowych w miastach, gdy ludność narodowości ukraińskiej głosowała na listy mieszane ukraińsko-polskie, jak również świadczy o tem solidarna praca tych ugrupowań w radach miejskich i gminach.</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#PetroPewnyj">Również typowem zjawiskiem dla Wołynia jest wspólny front robotniczy; Wołyńskie Zjednoczenie pracy dziś liczy 8.000 członków, Robotnicy ukraińscy idą tam ramię w ramię z robotnikiem polskim. Tak przyrodzony lojalny ruch ukraiński rozwija się na Wołyniu na korzyść i kultury ukraińskiej i państwowości polskiej.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#PetroPewnyj">Praca inteligencji ukraińskiej na Wołyniu daje dowód, iż dobre intencje ludności ukraińskiej znajdują oddźwięk w narodzie polskim i w Rządzie Rzeczypospolitej. Z tych przyczyn na Wołyniu niema żadnego antagonizmu narodowościowego, a to dlatego, że do zagadnienia ukraińsko-polskiego, jak polska, tak i ukraińska inteligencja podchodzą nie w zrozumieniu ograniczonem i płytkiem: ile za lojalność zapłacić czy otrzymać, a z logiczną analizą faktów życia; gdyż jeżeli los sądził dwu narodom żyć razem, to między niemi winna być przedewszystkiem zgoda a racja bytu obu społeczeństw, oparta na racji stanu państwowej, podsuwa i te metody, które należy stosować praktycznie, ażeby przyjaźń obu narodów pogłębiała się i żeby dla ludu ukraińskiego wybiła jak najprędzej chwila jego całkowitego odrodzenia narodowego.</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#PetroPewnyj">Jak Polak z Wołynia, tak i Ukrainiec stamtąd rozumieją, iż Wołyń jest ostatnią rubieżą kultury europejskiej na wschodzie Europy i że w niedalekiej przyszłości Wołyń odegra znów swoją rolę historyczną.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#PetroPewnyj">Z tych właśnie przyczyn lud ukraiński jest całkowicie lojalny względem Rzeczypospolitej, bo przez Polskę naród nasz wchodzi w skład rodziny kulturalnych państw świata. I z tych przyczyn i my, jako posłowie narodu ukraińskiego, oddajemy swój głos za tym budżetem, który przedkłada Rząd.</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#PetroPewnyj">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w czasie debaty nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tem samem podkreślamy, że przedstawiciele tego ministerstwa na Wołyniu są obrońcami prawa i wolności mieszkańców Wołynia i że między mieszkańcami Wołynia z jednej strony, a administracją kraju z drugiej — niema żadnych tarć, a wszyscy razem tworzą ten zjednoczony front, który jest ochroną majestatu Rzeczypospolitej na wschodzie jej granic, a który w odpowiednim momencie da Ukraińcom w dziedzinie polityki narodowej ten efekt, który jest marzeniem każdego uświadomionego i uczciwego Ukraińca, wiernego staremu hasłu: „Za waszą i naszą wolność”.</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#komentarz">(Okrzyki na lawach ukraińskich: Hańba! Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Szymanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#GenadiuszSzymanowski">Wysoki Sejmie! Przy debacie generalnej nad budżetem p. poseł Jeremicz był łaskaw zabrać głos i wytoczył szereg zarzutów przeciw polityce polskiej na ziemiach białoruskich i w czarnych barwach zobrazował sytuację ludności białoruskiej.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#GenadiuszSzymanowski">Otóż te jeremjady posła Jeremicza skłoniły mnie do wystąpienia dzisiaj i do złożenia Wysokiej Izbie następującego oświadczenia:</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#GenadiuszSzymanowski">Zaznaczam, że p. pos. Jeremicz nie jest właściwym i wyłącznym reprezentantem ogółu ludności białoruskiej. Właściwym dlatego, że mandat swój uzyskał z Klubu Ukraińskiego, a wyłącznym dlatego, że w łonie Bloku Bezpartyjnego jest grupa posłów i senatorów, która nie tylko uzyskała mandat reprezentowania ludności białoruskiej, wychodząc z białoruskich okręgów, ale wywodząc się z tego środowiska, związana z niem tradycją i kulturą, rozumie jego dążenie i potrzeby i poczuwa się do obowiązku obrony praw i interesów tej ludności w płaszczyźnie zgodnego i lojalnego współżycia.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#GenadiuszSzymanowski">Stwierdzam, że naród białoruski w jego najszerszych masach nie dąży do zaostrzenia stosunków politycznych. Istotnem jego dążeniem jest uzyskanie od Państwa Polskiego zapewnienia spokojnego bytu po doświadczeniach wielkiej wojny, stabilizacji stosunków materjalnych, sprawiedliwej opieki czynników rządowych i podniesienia oświaty, w rozumnem oparciu o kulturę zachodnią.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#GenadiuszSzymanowski">Uważam, że niesłusznem jest twierdzenie p. posła Jeremicza, jakoby Rząd polski miał niszczyć kulturę białoruską, ponieważ jeżeli się mówi o kulturze tych ziem, to stwierdzić wypada, że przed powitaniem Polski była ona pod gęstym pokostem rosyjskim, a dzisiaj dopiero zaczyna się odradzać kultura białoruska, mająca swój początek w epoce wielkich Jagiellonów. Już ś. p. poseł Tadeusz Hołówko w poprzedniej sesji budżetowej z tej trybuny trafnie scharakteryzował różnicę między tem, co Państwo Polskie zastało, a co dzisiaj jest na ziemiach białoruskich. Zamiast jedynych bodaj pomników kultury rosyjskiej: murów więziennych, koszar wojskowych i gmachów monopolu spirytusowego, widzimy dzisiaj szereg nowych budynków szkolnych, domów ludowych, świetlic, remiz strażackich i t. p., widzimy dobre drogi i nowe mosty. Mamy daleko posuniętą przebudowę ustroju rolnego, dokonywaną przy pomocy miljonowych dotacyj ze Skarbu Państwa. Mamy zorganizowany samorząd gminny, powiatowy i gospodarczy, który jest dobrą szkołą wyrobienia społecznego i politycznego ludności. Wreszcie obserwujemy stopniowy, ale wydatny zanik analfabetyzmu.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#GenadiuszSzymanowski">W dziedzinie życia religijnego cieszymy się nietylko zupełną wolnością wyznania, ale z zadowoleniem również obserwujemy pracę Rządu zmierzającą do unormowania ustroju wewnętrznego cerkwi prawosławnej, czego widomym objawem jest współdziałanie w organizowaniu stowarzyszeń religijnych i w pracach przedsoborowych.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#GenadiuszSzymanowski">Jednak nie twierdzimy bynajmniej, że całokształt materjalnych i duchowych potrzeb ludności białoruskiej jest już w pełni osiągnięty. Jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia na każdem polu.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#GenadiuszSzymanowski">I właśnie w zrozumieniu ogromu tych potrzeb weszliśmy do parlamentu, by, współdziałając z Rządem, dążyć do jak najpełniejszego rozkwitu na polu kultury materjalnej i duchowej narodu białoruskiego.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#GenadiuszSzymanowski">W możliwość realizacji swych dążeń tą drogą wierzy i przeważna część narodu białoruskiego, dowód czego dała, gdy przy ostatnich wyborach nie poszła za czczemi hasłami demagogji politycznej, a głosy swe oddała na listę Tego, który w pojęciu jej jest uosobieniem codziennego trudu, ciągłej, żmudnej i wielkiej pracy dla dobra wszystkich obywateli.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#GenadiuszSzymanowski">Wierzymy głęboko, że tylko idąc drogą wytkniętą przez wielkich Jagiellonów, jako równi z równymi, na platformie równych praw i obowiązków wszystkich obywateli osiągniemy dla narodu białoruskiego pełnię praw narodowych i kulturalnych, fundując je nie na wpływach zewnętrznych, ale na wielkich wartościach samego narodu.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Jaeger.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#IgnacyJaeger">Wysoka Izbo! Dobre tradycje parlamentarne uczyniły z dyskusji budżetowej przegląd żywotnych zagadnień życia państwowego u wrót nowego roku jego gospodarki. Przedstawiciele poszczególnych ugrupowań ideowych i gospodarczych mają sposobność krytycznego ustosunkowania się do wszelkich kwestyj złączonych z dobrem Państwa, a tem samem i jego obywateli. Świadom jestem, że nie mogę wyczerpać całego kompleksu zagadnień, które nasuwa obecna debata budżetowa. Przerasta to siły jednostki, a zarazem czas wyznaczony nakłada tylko pewne ramy dla tej dyskusji. Ale nietylko te względy decydują o skali krytyki. Świadomość osobliwej chwili, w której się toczy ta dyskusja budżetowa, narzuca obowiązek roztoczenia z tej Wysokiej Trybuny tylko tych najważniejszych spraw i zjawisk, które muszą być oświetlone ze względu na istotne interesy Państwa. Charakter osobliwości chwali nie wymaga szczególnego uzasadnienia.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#IgnacyJaeger">Tendencje i prądy, nurtujące kraje z nami sąsiadujące, zmuszają nas do coraz większej czujności, coraz głębszej zwartości i solidarności oraz do umiaru w krytyce. Nieznany w dziejach kryzys gospodarczy całego świata trzyma w konsekwencji i nasze Państwo od dwóch lat w swych kleszczach. Ten stan wymaga od nas wszystkich najwyższego napięcia sił i woli niezłomnej do przetrwania.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#IgnacyJaeger">Ponadto mamy przed nami całą moc zagadnień politycznych i gospodarczych, wymagających rychłego załatwienia w interesie tych momentów, które składają się na silne, zgodne i zdrowe Państwo Polskie.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#IgnacyJaeger">Z tego poważnego kompleksu zagadnień zajmę się sprawą wielkiego dla Państwa znaczenia, mianowicie położeniem ludności żydowskiej. W tym kompleksie mieści się bowiem potężny rezerwuar sił żywotnych, mieści się 3-miljonowy naród żydowski, zamieszkujący te ziemie polskie. Drzemie w niem problemy, które nie mogą być obojętne Państwu, właśnie w tych niezwykle ciężkich i skomplikowanych czasach, jakie przeżywamy.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#IgnacyJaeger">W pierwszych latach niepodległości wielka część tych sił żywotnych narodu żydowskiego została dla Państwa zniszczona. Jak burza niszcząca przeszła nad dorobkiem żydowskich warstw gospodarczych fala tendencyjnego ustawodawstwa podatkowego, przemysłowego i społecznego. Słońce pierwszych lat płomiennej radości wolności nie świeciło Żydom. Zmrożono wolę i moc naszą, nasz szczery i serdeczny pęd do budowy wspólnej, bogatej i potężnej ojczyzny polskiej.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#IgnacyJaeger">Przemawiam tu w Wysokim Sejmie jako jeden z reprezentantów ludności żydowskiej, który wszedł do Wysokiej Izby na podstawie programu, płynącego z rzeczywistego współczesnego życia. Główna część tej rzeczywistości, to przedewszystkiem zagadnienia natury gospodarczej, których unormowanie jest największym problemem dzisiejszych czasów. Ludność żydowska w strukturze swej najbardziej zainteresowana temi problemami łączyć i jednoczyć się poczęła w organizacjach gospodarczych dla obrony swych praw i interesów. Stojąc na gruncie tej rzeczywistości, miała ta ludność żydowska, szczere i głęboko zrośnięta z Państwem Polskiem, prawo do oczekiwania takich rzeczywistych i zdecydowanych pociągnięć ze strony Rządu, aby miała wreszcie możność do pełnego rozwinięcia swych sił i swej aktywności.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#IgnacyJaeger">Rzeczywistość nie chce jednak widzieć smutnego położenia ludności żydowskiej. Ekonomiczne położenie mas żydowskich osiągnęło punkt beznadziejności. Oprócz jednostek wyjątkowych, które jeszcze żyją z ocalonych resztek mienia, setki tysięcy Żydów w miastach i miasteczkach marnie wegetują w zupełnym gospadarczym zaniku. Setki tysięcy Żydów, posiadających jeszcze do niedawna warsztaty pracy, skazanych jest na pomoc charytatywną gmin wyznaniowych lub z miejskiej opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#IgnacyJaeger">A trzeba wiedzieć, że Żyd tylko w skrajnej ostateczności zwraca się o pomoc do gminy wyznaniowej, bo na podstawie wiekowej tradycji zna tylko obowiązek wspierania swej gminy, a nie korzystania z niej.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#IgnacyJaeger">Doszło do tej tragedji gospodarczej żydostwa polskiego dlatego, ponieważ wszystkie niemal reformy dokonane na polu przemysłu i handlu w Państwie, zmiany często nawet pożyteczne trafiały w ludność żydowską, paraliżując jej zdolność zarobkową.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#IgnacyJaeger">Gdziekolwiek rzucimy okiem, znajdziemy potwierdzenie tego. Rewizja koncesyj szynkarskich i solnych pozbawiła chleba tysiące rodzin żydowskich i nie z pożytkiem dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#IgnacyJaeger">Organizacje zbytu produktów rolnych wyrugowały Żyda z życia gospodarczego wsi.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#IgnacyJaeger">Reorganizacja przemysłu naftowego zniszczyła doszczętnie małych i średnich przedsiębiorców żydowskich, ongiś bogatego zagłębia naftowego.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#IgnacyJaeger">Monopol spirytusowy to samo.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#IgnacyJaeger">Nic dziwnego, że jeśli ostatnio wiele mówiono i pisano o możliwości zmonopolizowania handlu kawą i herbatą oraz owocami południowemi, strach ogarnął te żydowskie warstwy gospodarcze, które z tego handlu żyją.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#IgnacyJaeger">Nawet zrozumiałe zjawisko, jak rozwój przemysłu autobusowego odbiło się ciężko na tysiącach tych Żydów po miasteczkach i siołach, którzy trudnili się przewozem osób i ładunków małych przy pomocy swych dorożek czy furmanek.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#IgnacyJaeger">I tak powiększa się z dnia na dzień morze spauperyzowanej i zniszczonej ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#IgnacyJaeger">Zarządzenia wydane dla rzemiosła fryzjerskiego, choć dotyczą wszystkich, stanowiły stosunki absurdalne, bo sprzeczne z życiem i ułatwiające zarobek tylko pokątnym czynnikom, które wolne są od wszelkich świadczeń podatkowych i społecznych, tem samem utrudniają byt tym majstrom, którzy, ponosząc wszelkie ciężary, pozbawieni są możności uczciwej pracy. A jednak ludność żąda tej pracy i w niedziele.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#IgnacyJaeger">Warsztaty żydowskie, które w kryzysie ocalały, skazane są wyłącznie na całkiem drobny zakres działania.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#IgnacyJaeger">Rząd i komuny nie udzielają zamówień żydowskim wytwórcom, aczkolwiek oferty żydowskich rzemieślników i średnich przemysłowców niższe są od cen oferowanych przez firmy nieżydowskie, nic dziwnego, że w tych warunkach znikają średnie przedsiębiorstwa przemysłowe i warsztaty rękodzielników żydowskich, następują redukcje sił technicznych, biurowych, a przedewszystkiem sił roboczych.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#IgnacyJaeger">W szczególności w ostatnich czasach mnożą się uzasadnione żale rzemieślników bez różnicy wyznania, że Warszawa w swym ręku centralizuje cały szereg robót, które dotychczas wykonywane były w poszczególnych miastach wojewódzkich.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#IgnacyJaeger">Te same skutki pod względem utrudnienia pracy ludności żydowskiej przynoszą też z sobą ustawy przemysłowe. Mam tu na myśli ustawę o odpoczynku niedzielnym. Ta ustawa zmusza ludność żydowską do odpoczynku od piątku do poniedziałku. Zamiast 24 godzin odpoczynku ludności chrześcijańskiej Żydzi świętować muszą 60 godzin.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#IgnacyJaeger">Żyd stoi przed alternatywą albo naruszyć przepisy swej religji, albo świętować i zanikać materjalnie. Zamiast w tak ciężkich czasach mieć możliwie najwięcej swobody w zarobkowaniu, skazuje go ustawa i przepisy religijne na przymusowe trzydniowe rozpamiętywanie nad swą krzywdą. Bo w tej formie ustawa jest krzywdą, która w interesie idei pracy powinna zostać zmieniona, a przynajmniej złagodzona. Istniejący bowiem stan rzeczy jest nietylko nieszczęściem dla ludności żydowskiej, ale cierpi też z tego powodu Państwo, które nie wyzyskuje wszystkich zasobów energji swych obywateli. Rok temu z tej Wysokiej Trybuny padły w tej żywotnej sprawie słowa mężne i odważne, tchnące głęboką sprawiedliwością.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#IgnacyJaeger">Przy sposobności dyskusji budżetowej nad preliminarzem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ś. p. poseł Hołówko powiedział: „Pozatem trzeba w imię sprawiedliwości i słuszności stwierdzić, że jednym z przykładów zbyt rygorystycznych ustaw jest sprawa odpoczynku niedzielnego. Nie wiem, jak w Warszawie, ale w województwach wschodnich, musi każdego uczciwego człowieka razić, że biedny rzemieślnik żydowski, pracując sam lub trzymając jednego czy dwóch pomocników, musi świętować w sobotę, dlatego, że tak wymaga od niego religja i rabin miejscowy, a drugi raz musi świętować w niedzielę, dlatego, że tak wymaga policja. To jest zbyt prostolinijne załatwienie tego zagadnienia. Skutek jest taki, że ta ustawa nie jest należycie szanowana i w praktyce nie jest wykonywana tak, jak być powinna. Takie ustawy, które życie przekreśla lub koryguje, zawsze powinny być prawnie skorygowane w myśl wymagań życia”.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#IgnacyJaeger">Tyle ś. p. poseł Hołówko, który był chyba znakomitym znawcą stosunków.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#IgnacyJaeger">Do jakich powikłań i komplikacyj stosowanie tej ustawy prowadzi, wskażę na stosunki we Lwowie, gdzie istnieje około 2.000 sklepów spożywczych, t. zw. grajzlerni.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#IgnacyJaeger">Bezwątpienia cyfra tych sklepików jest jak na Lwów za duża. Sklepikarze ci jednak ciężką prowadzić muszą walkę konkurencyjną między sobą. W czasach dawniejszych mogli mieć swe sklepiki otwarte codziennie do godz. 9 wieczorem, a w niedziele i święta do godz. 10 rano. W twardej walce o byt biedni ci ludzie popadają wciąż w konflikty z przepisami, a skutki są jasne — grzywny.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#IgnacyJaeger">Zatrzymałem się chwilę dłużej nad tymi grajzlernikami, bo oni są typowymi przedstawicielami żydowskiego małego handlu. To są ci, którzy operują kapitałem kilkuset złotych, a w przeważnej części nie mają nawet rok rocznie na wykupno świadectwa przemysłowego. Żydowskie stowarzyszenia kupieckie od szeregu lat muszą w grudniu organizować akcje pomocowe dla wykupywania świadectw przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#IgnacyJaeger">Nie lepiej przedstawia się średni handel w innych kategorjach. Może go tam nie trafia ustawa o odpoczynku niedzielnym, ale zato agitacja pod hasłem „Kupujcie tylko u chrześcijan”. Wystarczy, aby gdzieś na wyższej uczelni studenci rozpoczęli awantury, a już ukazują się na mieście karteczki drukowane z hasłem „Nie kupujcie u Żydów”.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#IgnacyJaeger">Po ostatnich znanych wypadkach na wyższych uczelniach próbowano też i we Lwowie szerzyć te hasła średniowieczne. Ta propaganda nienawiści i bojkotu handlowego Żydów nie miała w naszem mieście długo szczęścia. Zielone wstążeczki akademików we Lwowie miały tylko znaczenie na zebraniach akademickich. Były one tylko dowodem dla ludności żydowskiej, że istnieją jeszcze pewne partje, które w każdej chwili są gotowe do wyzyskania awantur przeciwko Żydom i to poczynaniami, które szkody przynieść mogą dobrej i zasłużonej opinji naszego Państwa. Jeśli we Lwowie tak było, to trzeba przyznać, jest to zasługą naszych władz bezpieczeństwa i dobrej organizacji społeczeństwa żydowskiego, które w pełnem zaufaniu do władz przetrzymała rozważnie napór nieodpowiedzialnej młodzieży. Uśmierzenie niepokojów było zaś przedewszystkiem możliwe z powodu zdecydowanego stanowiska Rządu i energicznego oświadczenia p. Miedzińskiego z tej Wysokiej Trybuny. Ten moment dodał przedstawicielom władz w całym kraju odpowiedniego bodźca do stłumienia ruchawek. Ludność też widziała, że tam, gdzie władze nie stanęły na wysokości zadania, Rząd w stosunku do nich wyciągnął konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#IgnacyJaeger">Byłbym rad, gdyby wreszcie kupiec i rzemieślnik żydowski także w innej dziedzinie spotkał się z tak energicznem wystąpieniem miarodajnych czynników. Pod tym względem istnieje w stosunku do ludności żydowskiej najbardziej skrupulatne wypełnianie ustaw i przepisów.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#IgnacyJaeger">Jest czas najwyższy, aby Rząd przystąpił do zasadniczej reformy podatków, a zwłaszcza podatku obrotowego, który jest pozostałością lat inflacyjnych. Kryzys ostatnich dwu lat uczynił z tego podatku rekwizycję tego, co inni kupcowi, czy przemysłowcowi zawierzyli. Podatek obrotowy w dzisiejszej formie jest w najlepszym razie daniną majątkową, bo o realnych obrotach handlowych i o złączonych z temi obrotami zyskach w obecnym okresie mowy być nie może.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#IgnacyJaeger">Inna odnoga tego podatku, t. zw. świadectwa przemysłowe winny również się doczekać zasłużonego odpoczynku.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#IgnacyJaeger">Już przedtem wspomniałem, a obecnie z całym naciskiem podkreślam, że w ostatnich latach kupcy i rzemieślnicy wykupywali te patenty ze źródeł zapomogowych. Społeczeństwo żydowskie, chcąc ratować te ledwo na powierzchni trzymające się warsztaty zarobkowe, z całą świadomością dawało datki na cele podatkowe.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#IgnacyJaeger">Lwowskie stowarzyszenie kupców, na którego czele od 5 lat stoję, w tym roku zebrało wśród zamożniejszych swoich członków kwotę 5.000 zł na cele wykupna świadectw przemysłowych dla niezamożnych swoich członków. Podobnie postąpiła bratnia organizacja rzemieślnicza we Lwowie „Jad - Charuzim”.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#IgnacyJaeger">Powie ktoś, że przedsiębiorstwa, czy warsztaty, które są tak słabe, że nie mają własnych środków na świadectwa przemysłowe, powinny zniknąć. Powie ktoś, że nowe formy życia gospodarczego muszą likwidować te słabe warsztaty. Narzuca się tem samem znowu problem, gdzie ten handlarz i rzemieślnik ma pójść, co ma się z nim stać i z jego rodziną?</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#IgnacyJaeger">Czy może sproleratyzowany kupiec, czy rzemieślnik znajdzie pracę choćby w niższej służbie państwowej czy komunalnej, czy może go gdzieś przygarnie jakieś monopolowe przedsiębiorstwo? Do tej pory, niestety, tak jeszcze nie jest. I dlatego ten mały i biedny człowiek broni się ze wszystkich sił, aby utrzymać swój warsztat pracy. A gdy wszystko go opuszcza, bardzo często w ostatnich latach nie cofa się przed śmiercią samobójczą. Te samobójstwa kupców w ostatnich latach są znamiennym sygnałem ostrzegawczym. One wskazują jasno, że żydowskie sfery gospodarcze w tych ciężkich latach kryzysu nie czują jeszcze poparcia. A jednak pomoc jest możliwa przez udzielenie taniego kredytu żydowskim kupcom i rzemieślnikom.</u>
<u xml:id="u-17.37" who="#IgnacyJaeger">Jeszcze bardziej znamiennym faktem niezrozumienia potrzeb społeczeństwa żydowskiego jest pozycja 242.000 zł wstawionych do budżetu na cele wyznania mojżeszowego. To ma być kwota, z której mają być zaspokojone potrzeby żydowskiego szkolnictwa religijnego i świeckiego, szkolnictwa, stojącego pod egidą gmin wyznaniowych w całem Państwie.</u>
<u xml:id="u-17.38" who="#IgnacyJaeger">Ta kwota ma wystarczyć na to, aby w duchu religijnym i obywatelskim wychowywać młodzież żydowską. Wspomniana pozycja budżetowa łączy się ściśle z okresem działalności gmin wyznaniowych, którego to zagadnienia nie mogę pominąć milczeniem.</u>
<u xml:id="u-17.39" who="#IgnacyJaeger">Stojąc od kilku lat na czele trzeciej największej gminy wyznaniowej w kraju, mam w tej dziedzinie pewne doświadczenie. Oparty o to doświadczenie, muszę poruszyć kilka kwestyj. Bezwątpienia należy się wdzięczność Rządowi pomajowemu, że zunifikował ustawodawstwo gminy i unormował stosunki prawne w gminach. Dzięki demokratycznej ordynacji wyborczej, uśpione dotychczas siły i orjentacje żydowskie mogły dojść do głosu i do rządu w gminach wyznaniowych. Gminy żydowskie stały się zaczątkiem tego żydowskiego prądu, z którego właśnie wyszło hasło tworzenia ugrupowań prorządowych. Dziś w setkach większych i mniejszych gmin wyznaniowych w kraju, zarządy tych gmin są w ręku tych, którzy oparci o program żydowskich zrzeszeń gospodarczych i ortodoksji spełniają swe obowiązki ku zadowoleniu ludności żydowskiej i władz nadzorczych.</u>
<u xml:id="u-17.40" who="#IgnacyJaeger">Ale niestety, nie ma róż bez cierni i to cierni bardzo dotkliwych. Zanim jeszcze nastąpić mogło istotne przeobrażenie gmin wyznaniowych w kierunku wyłącznego spełniania zadań religijnych i społecznych z zupełnem wyeliminowaniem polityki, wyszło rozporządzenie o gospodarce finansowej gmin wyznaniowych, które może zupełnie zlikwidować potrzebę gmin wyznaniowych. A trzeba wiedzieć, że tu na ziemiach polskich życie autonomiczne gmin żydowskich opierało się na wiekowych tradycjach. Bez zasięgnięcia opinji jakiejkolwiek gminy wyznaniowej, jak to zresztą jest zwyczajem, zanim jakiś projekt lub rozporządzenie ma wejść w życie, zaskoczono zarządy gmin czemś takiem, co neguje cel i charakter gmin wyznaniowych, a nade wszystko łamie ich istotę samorządową. Nigdy gminy nie spełniały wyłącznie zadań czysto religijnych. Troska o domy Boże, mięso koszerne, łaźnie rytualne i cmentarze jest bezwzględnie za mała dla potrzeb ludności żydowskiej. Tembardziej za mała, że daleko jesteśmy jeszcze od czasu, kiedy gminy polityczne na serjo się zajmą żydowską opieką społeczną, szpitalnictwem, domami starców, sierotą żydowską, szkolnictwem zawodowem i ogólnem.</u>
<u xml:id="u-17.41" who="#IgnacyJaeger">W tych wszystkich działach pracy gminy wyznaniowe żydowskie wyręczają rząd i gminę polityczną. Ostatnie rozporządzenie stworzyć może próżnię. Ono zniszczyć może ostatnią ostoję, o którą się opiera we wszystkich dziedzinach życia ludność żydowska. Specyficzne stosunki żydowskie przez wiele lat jeszcze wymagać będą rozszerzenia zakresu działania gmin wyznaniowych, a nie umniejszania ich dobrze nabytych praw.</u>
<u xml:id="u-17.42" who="#IgnacyJaeger">To też ostatnie rozporządzenie wywołało silne zaniepokojenie u kierowników wszystkich gmin żydowskich w kraju. Wyrazem tego była konferencja prezesów gmin z Małopolski, odbyta we Lwowie, oraz zjazd gmin miast wojewódzkich, odbyty w ub. roku w Warszawie. Muszę stwierdzić, że reprezentanci gmin, bez względu na zapatrywania polityczne, zajmują w tej sprawie solidarne stanowisko.</u>
<u xml:id="u-17.43" who="#IgnacyJaeger">Reprezentanci żydowskich sfer gospodarczych, ortodoksji, sjonistów, aż do asymilantów zgodni są w tem, że ostatnie rozporządzenie o gospodarce finansowej gmin musi ulec tak w interesie ludności żydowskiej, jak i Państwa takim zmianom, które umożliwią tym gminom normalne, dalsze prosperowanie. Gmina wyznaniowa żydowska we Lwowie, wraz z gminą wyznaniową w Krakowie prowadzi w tej sprawie wspólną akcję i po porozumieniu się z gminą warszawską w najbliższym czasie przedstawi swe postulaty Wysokiemu Rządowi.</u>
<u xml:id="u-17.44" who="#IgnacyJaeger">Oto w zarysie problemy, które nasuwa obecna dyskusja budżetowa w sprawach żydowskich.</u>
<u xml:id="u-17.45" who="#IgnacyJaeger">Muszę stwierdzić, że mimo wiary i zaufania ludności żydowskiej do obecnego Rządu, potrzeby tej ludności w wielu dziedzinach nie znalazły zupełnie odzwierciedlenia.</u>
<u xml:id="u-17.46" who="#IgnacyJaeger">Siła przemiany, płynąca z wydarzenia rewolucji majowej, zmierza do tego, aby wszyscy obywatele tej ziemi mieli poczucie wspólnoty. Z tą wiarą w tysiącznych masach we Lwowie i w innych miastach wschodniej Małopolski szli żydowscy rzemieślnicy, kupcy i handlarze — większość drobnomieszczaństwa żydowskiego — za listą twórczego programu obecnego Rządu. Obok tych warstw, które wystąpiły po raz pierwszy, jako zorganizowane żydowskie sfery gospodarcze, poparła nas też ortodoksja.</u>
<u xml:id="u-17.47" who="#IgnacyJaeger">Żydowskie sfery gospodarcze ze wschodniej Małopolski zamanifestowały swój pozytywny stosunek do Państwa i swoją bezwzględną wiarę, że los żydowstwa polskiego związany jest po wszystkie dni z dolą i niedolą Państwa Polskiego. Ludność żydowska mimo swej nędzy materjalnej, mimo wszystkich kataklizmów gospodarczych okazała pełne zrozumienie dla nowego prądu płynącego z pojęcia istotnej współpracy z Państwem. Ludność ta pragnie wejść na wszystkie pola pracy i działania dla dobra Państwa. Cały swój zapał i cały swój pęd ideowy pragnie podporządkować i przystosować do potrzeb tego Państwa, z którego ludnością zrosła się w ciągu długich dziewięciu stuleci.</u>
<u xml:id="u-17.48" who="#IgnacyJaeger">Jako przedstawiciel społeczeństwa żydowskiego i jako ten, który nie na ostatniem był miejscu przy organizowaniu mas żydowskich dla idei współpracy z Rządem, zwracam się z gorącym apelem do Wysokiej Izby i Wysokiego Rządu, aby dopomógł ludności żydowskiej do wy dźwignięcia się na ten poziom, w którym jest możliwym udział tej ludności w wyścigu pracy. Nastąpi to wówczas, kiedy ludność żydowska otrzyma faktyczne równouprawnienie we wszystkich dziedzinach życia państwowego. Tego domagam się w imieniu sprawiedliwości, a przedewszystkiem w interesie Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-17.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Staniewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WitoldStaniewicz">Wysoka Izbo! Mam zaszczyt przemawiać w imieniu posłów ziemi wileńskiej i nowogródzkiej.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#WitoldStaniewicz">Swe przemówienie rozpocząć muszę bolesnem wspomnieniem. Oto rok temu z tej Wysokiej Trybuny przemawiał w imieniu ziem naszych ś. p. Tadeusz Hołówko. Śmierć tragiczna wyrwała Go z naszych szeregów, pozbawiając koła nasze kierownika, a ziemie wschodnie niezmordowanego rzecznika i obrońcy.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#WitoldStaniewicz">Wszyscyśmy w tej Wysokiej Izbie znali zapał i ofiarność ś. p. Tadeusza Hołówki w pracy państwowej, my zaś, posłowie ziem wschodnich, znaliśmy również Jego wielką miłość do ziem, z których pochodził, i do tych wszystkich narodów, z któremi połączyła nas ich historja. Dążenie do zgody i pojednania było głównym celem ostatniego okresu jego bujnego życia. Mawiał często, iż ziemie te, orężnym wysiłkiem żołnierza polskiego Rzeczypospolitej przywrócone, trwale przywiązać należy sercem miłującem i pracą usilną dla ich dobra. Niech mi wolno będzie raz jeszcze złożyć hołd pamięci naszego nieodżałowanego prezesa i stwierdzić, iż idei kresowej Tadeusza Hołówki pozostaliśmy wierni.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#WitoldStaniewicz">Mam mówić o potrzebach naszych ziem. Nie chcę przemówienia swego kierować wyłącznie pod adresem Rządu, bo przecież na czele tego Rządu stoi wilnianin, wierny druh i długoletni współpracownik Marszałka Piłsudskiego, któremu wyłącznie ziemie te swe wyzwolenie zawdzięczają. Bo w Rządzie tym zasiada szereg mężów z ziem naszych, którzy znają dobrze nasze troski i bóle, bo troski te i potrzeby są przecież i ich troskami. I jeżeli niekiedy zwracać się będę do Rządu, to jedynie dlatego, iż cechą ludzi z ziem tych pochodzących jest głęboki zmysł państwowy i wynikająca stąd bezinteresowność, oraz brak egoizmu, które każą zawsze interes własny, dzielnicy, podporządkować interesowi ogólnemu, niekiedy może nawet w sposób zbyt daleko idący. Pragnę raczej mówić do Wysokiej Izby, by zwrócić uwagę na zagadnienie naszych ziem wschodnich, niedostatecznie, zdaniem mojem w społeczeństwie polskiem doceniane, a tak ważne dla mocarstwowego rozwoju Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#WitoldStaniewicz">Wysoka Izbo! Polska cała przeżywa kryzys niesłychanie silny i ciężki. Ale kryzys ten nastąpił po okresie pomyślności i minąć przecież musi. Jest to bowiem kryzys konjukturalny. Ziemie nasze przeżywają go również, jest on jednak stokroć cięższym, gdyż dla nich przyszedł on nie po latach pomyślnych, lecz po latach głodu i zniszczeń wojennych i minie nie prędko, gdyż u nas kryzys ten nie jest tylko kryzysem konjunkturalnym, a jest jednocześnie głębokim kryzysem strukturalnym, Postaram się to bliżej wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#WitoldStaniewicz">Ale mówiąc o ziemiach naszych, rozpocząć muszę od Wilna, tej naszej północnej stolicy. Wilno przed wojną było ośrodkiem administracyjnym dużego kraju, było punktem handlowym krzyżujących się dróg tranzytowych z północy na południe i ze wschodu na zachód, było wreszcie ośrodkiem dosyć poważnego przemysłu drzewnego, garbarskiego i innych. Stwarzało to podstawy egzystencji gospodarczej i rozwoju kulturalnego tego dwustutysięcznego miasta. Niestety warunki powojenne zmieniły się zasadniczo. Wilno przestało być ośrodkiem administracji dużego kraju. Stało się jedynie stolicą jednego z najuboższych i najmniejszych województw w Polsce pod względem ludności. Martwe granice przecięły drogi handlowe, niszcząc bujnie rozwijający się przed wojną handel. Przemysł został przez wojnę zniszczony i nie może się odbudować. Zresztą odcięte zostały jego rynki zbytu, a miejsce jego zajęli inni. W ten sposób podstawy egzystencji gospodarczej miasta zostały zniszczone i Wilno z roku na rok ubożeje, bogaci się tylko w ludność, której z roku na rok przybywa, nie ma ona jednak podstaw do życia i zarobkowania. To wszystko należy dokładnie sobie uświadomić i szukać dróg wyjścia.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#WitoldStaniewicz">Nie będę mówił o zagadnieniach związanych z naszą polityką zagraniczną, a przedewszystkiem o porozumieniu polsko-litewskiem, chociaż sądzę, że zbyt mało o tych rzeczach się w Polsce mówi i pisze. A przecież troska o pojednanie dwóch bratnich narodów winna być nietylko udziałem Rządu i naszego Ministra Spraw Zagranicznych, ale i całego społeczeństwa, które winno szukać kontaktu ze społeczeństwem litewskiem i wyprzedzać niekiedy poczynania rządowe. Chcę tylko stwierdzić, iż wierzę głęboko, że przyjdzie chwila, gdy bratni nam naród litewski zrozumie, iż godzina, w której mógłby on sięgnąć orężnie po Wilno, — a przecież tylko w ten sposób mógłby nas Wilna pozbawić — będzie również ostatnią godziną jego niepodległości państwowej,...</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#WitoldStaniewicz">...gdyż tylko Polska silna i mocarstwowa jest gwarantką niepodległej Litwy i państw bałtyckich. Upadek czy rozbiór Polski, to zniknięcie tych państw z mapy Europy.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#WitoldStaniewicz">A gdy to zrozumienie nastąpi i otworzą się mury graniczne, Wilno odzyska swe dawne położenie na szlakach handlu zachodu ze wschodem. Ale zanim to nastąpi, zanim otworzymy odległą o 30 kilometrów od granic miasta granicę państwa, to możemy znieść o takąż ilość kilometrów odległą granicę wojewódzką i przywrócić łączność z Wilnem ziem, które do niego dążą, a które sztuczny podział administracyjny kieruje z wielką szkodą zarówno dla nich, jak i dla Wilna w stronę przeciwną.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#WitoldStaniewicz">To też domagać się i prosić będziemy Rząd o połączenie województwa nowogródzkiego z wileńskiem w jedno i pragnę oświadczyć, że jest to jednomyślna opinja obu kół regjonalnych, na pragnieniach i dążeniach wszystkich warstw ludności oparta. Wierzymy w postęp kultury polskiej i dla utrzymania tej kultury nie potrzebujemy opieki administracji, chociaż oceniamy ją należycie pod innym względem, zwłaszcza dla rozwoju gospodarczego kraju. To połączone województwo winno być tak zorganizowane, by Wilno stało się rynkiem zbytu dla swego rolnictwa, to rolnictwo zaś żeby służyło przedewszystkiem jako rynek zbytu dla handlu, rzemiosła oraz pracy zawodowej zarówno wileńskiej, jak i innych ośrodków miejskich województwa. Należyta rozbudowa dróg komunikacyjnych, jak i na pewnej wzajemnej preferencji oparta polityka taryfowa pozwoli łatwo cel ten zrealizować.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#WitoldStaniewicz">Dalej pragnę stwierdzić, że zostały odcięte ziemie te od swych naturalnych portów: Libawy, Kłajpedy i Królewca. Zadaniem naszej polityki taryfowej winno być przybliżenie tych ziem do jedynego dzisiaj wyjścia na świat, jakiem są dla nas Gdańsk i Gdynia.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#WitoldStaniewicz">Wreszcie żądamy poparcia odbudowy przemysłu wileńskiego, a zwłaszcza tych jego gałęzi, których odbudowie lub powstaniu sprzyjają szczególnie warunki miejscowe. Mam tu na myśli przemysł drzewny, olejarski i lniarski. Odbudowa winna być troską nietylko Rządu, ale i społeczeństwa całego, niestety dzisiaj widzimy często, iż przez t. z w. sfery gospodarcze interesy przemysłu wileńskiego zbyt często są lekceważone, a niekiedy wręcz poświęcane interesom innych dzielnic. Nie należy bowiem zapominać, że Wilno mogło być nietylko ośrodkiem prowincjonalnym, lecz i stolicą własnych dyspozycyj gospodarczych, i że Wilno i ziemie nasze zamieszkuje nietylko ludność polska, która najcięższe nawet ofiary gospodarcze ponosi chętnie, gdyż może należeć do Państwa Polskiego, lecz i ludność żydowska, litewska i białoruska, która dotąd wiązała duże nadzieje z przynależnością do Państwa Polskiego. Byłoby więc błędem nie do darowania z punktu widzenia racji stanu Państwa Polskiego, gdyby rzeczywistość gospodarcza stwarzała podstawy do myśli o innych możliwościach i rodziła pragnienia zmiany losów politycznych tych ziem.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#WitoldStaniewicz">Jeżeli mówiłem o zmianie podstaw gospodarczych na niekorzyść egzystencji Wilna, to chciałbym również podkreślić, że po wojnie osiągnęło ono i duże zdobycze.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#WitoldStaniewicz">Oto stało się Wilno znowu dużym ośrodkiem kulturalnym, najdalej na wschód wysuniętym zniczem kultury zachodniej. I tutaj z wdzięcznością podkreślić muszę daleko idącą przenikliwość Marszałka Piłsudskiego, który w październiku 1919 r., wśród zgiełku oręża, wskrzesił na nowo prastarą wszechnicę Batorową i otworzył jej podwoje dla młodzieży. Czem jest dla Wilna uniwersytet, może zrozumieć każdy, kto sobie wyobrazi, czemby się stało nasze miasto, gdyby go zabrakło. To też nie chcę się zwracać z prośbą do Rządu o pomoc i opiekę dla uniwersytetu, gdyż w Rządzie tym uniwersytet posiada własnych ambasadorów. Chcę złożyć na ręce Rządu wyrazy wdzięczności i wyrazić pragnienie, by tak, jak Marszałek Piłsudski i jego rządy, całe społeczeństwo polskie otaczało opieką i miłością nasz uniwersytet i pamiętało, że nie wolno go wciągać do rozgrywek politycznych i rozniecać w nim waśni narodowościowych,...</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#WitoldStaniewicz">...gdyż zadaniem jego jest właśnie skupianie wszystkich ludów, na ziemi naszej zamieszkałych, przy wspólnem ognisku wiedzy i prawdy. Przypomnieć również pragnę, że Uniwersytet wileński przed 100 laty był nietylko ogniskiem kultury polskiej, ale również i źródłem odrodzenia litewskiego i białoruskiego.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#WitoldStaniewicz">A skoro mowa o sprawach ducha, to niepodobna nie poruszyć spraw wyznaniowych, które ziemie nasze blisko obchodzą.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#WitoldStaniewicz">Na ziemiach tych ongiś przez długie lata niewoli idea katolicka była niemal synonimem polskiej racji stanu. Być może symbolem tej syntezy jest i to, że dzisiaj na ławach rządowych zasiada kapłan katolicki, uczony prawnik, który za cel i zadanie swojego życia postawił sobie utrzymanie tej syntezy w odrodzonem Państwie Polskiem. To też z obawą przyglądamy się akcji pewnych sfer katolickich, które na ziemiach naszych szerzą t. zw. obrządek wschodni. Jest ten obrządek na naszych ziemiach nie tylko zagadnieniem religijnem, ale i wysoce politycznem i jako taka sprawa ta winna być uzgodniona z racją stanu Państwa Polskiego. Tembardziej, iż widzimy z jaką wdzięcznością przyjęła ludność prawosławna zapowiedź zwołania soboru i jak niecierpliwie oczekuje realizacji tych zamierzeń Rządu. Mówię to dlatego, że my posłowie z tych ziem uważamy siebie nietylko za przedstawicieli ludności polskiej, ale i ludności białoruskiej i żydowskiej, której interesów i potrzeb również bronić pragniemy, przyczem oświadczamy, iż jesteśmy gorącymi zwolennikami zupełnego równouprawnienia wszystkich, ale dodać tu muszę nietylko równouprawnienia co do praw, ale i obowiązków. To też w obronie pokrzywdzonych praw tych wszystkich, którzy do równych z nami obowiązków wobec Państwa Polskiego się poczuwają, zawsze z całą energją wystąpimy, gdyż prze świadczeni jesteśmy, że broniąc ich, bronimy najistotniejszych interesów Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#WitoldStaniewicz">Witam więc z uznaniem oświadczenie p. Ministra Spraw Wewnętrznych, że w administracji państwowej zechce zatrudnić nietylko Polaków, ale i przedstawicieli t. zw. mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#WitoldStaniewicz">Wreszcie na zakończenie powiedzieć mam słów parę o naszych bolączkach gospodarczych, które dzisiaj wobec przeżywanego kryzysu są może najbardziej aktualne. A więc przedewszystkiem o bezrobociu. Jeżeli cyfry, ogłaszane o ilości bezrobotnych odnośnie do naszych ziem, są w porównaniu do ich obszaru względnie nieduże, to pochodzi to stąd, że aby być zarejestrowanym trzeba posiadać pewne uprawnienia, które mają robotnicy przemysłowi. Rzemieślnicy drobni i chałupnicy tych praw nie posiadają, a oni stanowią gros mieszkańców naszych miast i miasteczek. Nędza wśród nich, a zwłaszcza wśród ludności żydowskiej, panuje straszna, tem bardziej, że opierała ona swój dobrobyt na dobrobycie wsi, a wieś dzisiaj również znajduje się w niesłychanie ciężkiem położeniu.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#WitoldStaniewicz">Potrzebna jest pomoc. I tutaj prośba nasza do Rządu, by jak najwcześniej rozpoczął na ziemiach naszych te drobne inwestycje, które w skromnych rozmiarach przewiduje budżet obecny. Chodzi nam o jak najszybsze przerwanie bezrobocia, gdyż kraj rolniczy łatwiej zniesie bezrobocie w okresie żniw i na jesieni, niż na przednówku. Zwłaszcza prosimy o jak najszybsze rozpoczęcie robót koło budowy kolei Druja — Weropojew, oraz tych inwestycyj, które dzięki p. Ministrowi Składkowskiemu będą mogły w swych koszarach przeprowadzać władze wojskowe.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#WitoldStaniewicz">A wreszcie mówić pragnę o sprawach mnie najbliższych i najlepiej znanych, o sprawach wsi naszej. Położenie wsi naszej jest niezmiernie ciężkie.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#WitoldStaniewicz">Nieurodzaj ozimin i katastrofalny spadek cen żywca, łącznie z obdłużeniem dokonanem na odbudowę, brak wszelkich zarobków na robotach publicznych lub w miastach, niemożność odpływu nadwyżki ludności — pogorszyły w ostatnich miesiącach ten stan niesłychanie.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#komentarz">(P. Smoła: Trzeba to porównać z plakatami wyborczemi i z odezwami.)</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#WitoldStaniewicz">Myśmy obiecywali równowagę budżetową i stałość waluty i tośmy dotrzymali.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#komentarz">(P. Smoła: I bardzo wiele innych spraw.)</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#WitoldStaniewicz">To są zdaniem mojem smutne przyczyny smutnych zjawisk przestępczości, które na ziemiach naszych ostatnio miały miejsce. To też jeżeli można zrozumieć potrzebę zawieszenia nad ludnością grozy sądów doraźnych, to sądzę, iż liczba wyroków śmierci, a zwłaszcza ich wykonanie może nie odnieść właściwych skutków. Pragniemy społeczeństwu przypomnieć to niesłychanie ciężkie położenie wsi i te istotne, zdaniem naszem, przyczyny przestępczości, a skoro świadomość tego stanie się powszechną, to jeżeli się nie zmniejszy ilość wyroków śmierci, w każdym razie zwiększy się ilość wniosków sądowych do Pana Prezydenta o ułaskawienie skazanych.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#WitoldStaniewicz">Jeżeli chodzi o najpilniejsze zarządzenia, to wdzięczni jesteśmy Rządowi za powołanie komisyj, które opracowują wnioski, jak przyjść z pomocą rolnictwu, wyrazić tylko musimy żal, że zabrakło w nich przedstawicieli ziem naszych. Prosić musimy jednak o pośpiech w pracy, gdyż bis dat qui cito dat, a w każdym razie prosimy, żeby do ukończenia prac tych komisyj wstrzymać akcję egzekucyjną i licytacyjną, o ile dotyczy należności publicznych, a przedewszystkiem zaległości podatkowych i ubezpieczeniowych, Z zagadnień przez komisję opracowanych ważnem dla nas jest zagadnienie zaległości podatkowych, które muszą być odroczone. Tutaj z radością podkreślić musimy zapowiedź p. Ministra Spraw Wewnętrznych o komasacji podatków państwowych i gminnych. Rolnik, a zwłaszcza drobny, nietyle cierpi przez wysokość podatków, ile wskutek sposobu ich ściągania, często prowadzącego do nadużyć, wobec których jest bezsilny. Jeżeli chodzi o większą własność, to prosimy o zarachowanie na conto zaległości podatkowych należności od Państwa za ziemie przejęte na rzecz osadnictwa, które dotąd wypłacone nie zostały.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#WitoldStaniewicz">Witamy również zapowiedź p. Ministra Spraw Wewnętrznych o obciążeniu budżetów naszych gmin z czynności poruczonych, które niekiedy bez wielkiej konieczności i korzyści dla Państwa obciążają nadmiernie gminy świadczeniami. Podkreślić tu pragnę konieczność uregulowania zarówno wysokości przymusowych składek ogniowych, jak i odszkodowań wypłacanych za pożary, gdyż w sprawach tych interesy ludności są często pokrzywdzone.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#WitoldStaniewicz">Jeżeli chodzi o sprawy kredytowe, to najważniejszym naszym postulatem jest ostrożne ściąganie wierzytelności. Pozatem konieczne jest obniżenie oprocentowania, zwłaszcza kredytów meljoracyjnych i nawozowych, konwersja zobowiązań krótkoterminowych, a w każdym razie umożliwienie zarówno kasom komunalnym, jak i spółdzielniom stopniowej ich likwidacji. Sądzimy, że w okresie katastrofalnego spadku zarówno cen ziemi, jak i inwentarza masowe licytacje i sprzedaże nie powinny mieć miejsca, powinny one być ograniczone do wypadków, gdzie zachodzi jaskrawe niedbalstwo lub zła wola.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#WitoldStaniewicz">Dalej niezmiernie ważnem zagadnieniem jest organizacja zbytu. Sądzę, że Rząd powinien ciężko dotkniętemu kryzysem rolnictwu przyjść z pomocą i z uznaniem witam działalność państwowych zakładów zbożowych, które, mimo niedługiego czasu działania na naszych ziemiach, skutecznie walczą ze zniżką cen zboża.</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#WitoldStaniewicz">Wreszcie sprawy budowy dróg i przebudowy ustroju rolnego. Wiemy, że budżet na budowę dróg posiada niewiele, prawie nic, ale rzucić pragniemy myśl, by ludność, zwłaszcza tak zwane kredyty ulgowe oraz kredyty na odbudowę, mogła spłacać nie w gotówce, lecz w robociźnie przy budowie dróg. W ten sposób zwolniłoby się ludność od nadmiernego ciężaru i przyczyniłoby się do polepszenia naszych dróg, czego kraj nasz tak bardzo potrzebuje.</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#WitoldStaniewicz">Jeżeli chodzi o przebudowę ustroju rolnego, a więc o komasację, parcelację i meljorację, to wyrażamy nadzieję, że będzie ona nadal kontynuowana, gdyż ustawa o funduszu obrotowym reformy rolnej stwarza odpowiednie możliwości dla Ministra Reform Rolnych. Pragniemy tylko prosić, by ściąganie należności na rzecz tego funduszu było prowadzone ostrożnie, uwzględniając spadek siły płatniczej ludności i dopiero wtedy skutki będą dobre, zbytnia bowiem energja może pociągnąć za sobą wręcz odwrotne wyniki, a oparcie nieomal całego budżetu Ministerstwa Reform Rolnych właśnie na tym funduszu może zachęcić czynniki lokalne w najlepszej intencji do zbyt energicznego ściągania.</u>
<u xml:id="u-19.36" who="#WitoldStaniewicz">Pragnę wreszcie podkreślić, że dla nas zagadnienie komasacji, to nietylko zagadnienie gospodarcze — to również zagadnienie polityczno-społeczne i kulturalne. Przymusowej kolektywizacji, z poświęceniem praw jednostki i zupełnem jej sponiewieraniem, przeciwstawić pragniemy system gospodarki indywidualnej, wyzwalającej jednostkę z niewoli wspólnoty i rozwijającej jej twórczość, gospodarki indywidualnej, która jednak jest zespalana w pewną wyższą całość w drodze rozwoju idei spółdzielczej na wsi naszej. Sądzę, że w ten sposób buduje Państwo Polskie trwałą granicę pomiędzy kulturą Wschodu a Zachodu.</u>
<u xml:id="u-19.37" who="#WitoldStaniewicz">Wiemy, że przebudowa naszego samorządu zostanie dokonana i zakończona powołaniem do życia samorządu wojewódzkiego. Muszę wyrazić pewne zdziwienie, że w kraju rolniczym, jak nasz, przemysł, handel i rzemiosło posiadają swój samorząd, podczas gdy tego samorządu pozbawione jest rolnictwo. To też pragniemy, by powstał samorząd rolniczy, wyposażony w środki potrzebne do pracy. Podkreślić tylko muszę, że środki te nie mogą stanowić nowych obciążeń dla rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.38" who="#WitoldStaniewicz">Przemówienie swoje zakończyć pragnę stwierdzeniem, że formułując potrzeby ziem naszych, powodujemy się nietylko własnym interesem ziem naszych, ale i ogólnym Państwa Polskiego. Sądzę, że rozwoju tych ziem wymaga polska racja stanu, wymaga go również koncepcja gospodarcza Polski. W okresie kurczenia się rynków zagranicznych, szczęśliwe są państwa i narody, które mają swój własny rynek wewnętrzny. Polska jest w tem szczęśliwem położeniu, że posiada olbrzymi, niewyzyskany, albo dotychczas mało wyzyskany rynek zbytu. Uaktywnienie go pozwoli przemysłowi zachodnich dzielnic zrekompensować straty na świecie i swój dalszy rozwój oprzeć na jedynie trwałej podstawie, jaką zawsze i wszędzie jest własny i zamożny rynek wewnętrzny.</u>
<u xml:id="u-19.39" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wysoka Izbo! Po wysłuchaniu dyskusyj nad mojem szczegółowem sprawozdaniem, jakie się toczyły zarówno w Komisji Budżetowej, jak i w tej Wysokiej Izbie, dochodzę do wniosku, iż zadanie obrony budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych winien jestem ograniczyć do wyjaśnienia kilku spraw natury zasadniczej.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Panowie przedstawiciele opozycji bowiem ani nie kwestjonowali naogół konieczności projektowanych wydatków, ani, ściśle rzecz biorąc, nie poddawali krytyce budżetu w ścisłem znaczeniu, natomiast ostrze swej krytyki skierowali na sposób pracy podległej mi administracji, a zwłaszcza organów bezpieczeństwa oraz na niektóre zagadnienia polityczne, posiadające szczególną aktualność.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ten stan rzeczy pozwala mi oszczędzić Wysokiej Izbie mozołu wysłuchiwania licznych argumentów, wygłoszonych przezemnie w Komisji Budżetowej, a podanych do wiadomości publicznej, i przejść odrazu na platformę dyskusji, wysuniętą przez Panów z opozycji.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Szanowni Panowie! Niech mi wolno będzie odrazu zauważyć, iż na platformie tej znajduje się mnóstwo nieporozumień, mnóstwo pojęć o nieoznaczonej treści i uproszczonych uogólnień, które wartość naszej administracji i ducha naszych urzędów usiłują określić na podstawie sporadycznych faktów, częstokroć na podstawie osobistych wrażeń panów posłów.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Stwierdzam zgóry i nie zamierzam temu zaprzeczać, że w funkcjonowaniu tak olbrzymiego aparatu administracyjnego, jak aparat administracji Spraw Wewnętrznych, złożony z przeszło 30.000 funkcjonarjuszów, zdarzają się i zawsze zdarzać się będą sporadyczne niedociągnięcia i błędy. Jeżeli zatem ktoś zechce działalność tej administracji oceniać z wysokości kryteriów absolutnej doskonałości, ma zapewnioną długą karjerę zawodowego malkontenta. Jako realny i odpowiedzialny administrator, nie mogę, niestety, wziąć tego względnego i oderwanego pojęcia za punkt wyjścia dla oceny wartości administracji, oraz pracy podległych mi urzędników.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Muszę wyrazić zdziwienie, że Panowie tak łatwo przeszli do porządku dziennego nad niewątpliwym faktem, iż w ciągu ostatnich lat organizacja naszej administracji postępuje naprzód, że stale wzrasta sprawność i użyteczność społeczna tej administracji. Jednocześnie, dzięki nieustannym wysiłkom organizacyjnym, osiągnięte zostało znaczne potanienie tej administracji, budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych został znacznie zmniejszony, ilość urzędników znakomicie zredukowana.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie potrzebuję osobno przypominać i dowodzić, że równolegle z redukcją urzędników postępuje wzrost zadań administracji Spraw Wewnętrznych, która staje wobec coraz nowych i trudniejszych problemów.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ubolewam, że Panowie z opozycji poza ostrą krytyką nie znaleźli ani jednego słowa uznania dla tej organizacyjnej działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ani jednego słowa pochwały dla tej sumiennej i wytrwałej pracy urzędników administracji ogólnej i policji państwowej.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie zauważyli również Panowie jednego, zdaniem mojem, bardzo ważnego momentu, że dzięki długotrwałej stabilizacji stosunków politycznych, w codziennem życiu naszej administracji zyskują na sile coraz bardziej kryterja państwowego działania. Panowie, niestety, uderzyli w stosunku do administracji w przykry ton lekceważącej niechęci; co więcej, czasem usiłują Panowie postawić ją bezmała poza nawiasem narodu, jako jakąś siłę, działającą poza nim, czy nawet przeciw niemu.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie mając zwyczaju odmawiać nikomu dobrej woli, muszę przyczyny takiego ustosunkowania się do administracji doszukiwać się w naszej przeszłości, leżącej już na szczęście daleko za nami, i w tej niechęci do administracji widzieć tylko podświadome, najczęściej, reminiscencje wrogiego ustosunkowania się do administracyj obcych, które to reminiscencje muszą, niestety, być jeszcze dość żywe.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jest to — na chłodno biorąc — prawdą niewzruszoną, że polska administracja jest emanacją wolnego narodu. Jej sprawność i uzdatnienia do wykonywania przypadających jej funkcyj publicznych są wyrazem nietylko uzdatnień przemijających ministrów i rządów, lecz przedewszystkiem miarą zdolności narodu. I należy tutaj stwierdzić, że dzięki warunkom, stworzonym i ochranianym przez Marszałka Piłsudskiego, naród wykonuje wielką pracę w dziedzinie kształtowania swej samowiedzy państwowej i że w tym wysiłku wykazuje znamiona wielkości, pozwalające z otuchą patrzeć w przyszłość.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Intencje Rządu w odniesieniu do administracji ogólnej oraz policji państwowej wyrażają się w konkretnych instrukcjach i dyrektywach Ministra Spraw Wewnętrznych. Zamiast szukać tych instrukcyj tam, gdzie je znaleźć można, szanowni panowie z opozycji znajdują je zbyt często we własnem wolnem natchnieniu.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Tymczasem każdy, kto tego nie wie, przy dobrej woli może się dowiedzieć z okólników ogłaszanych w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że poprzednik mój na tym urzędzie, p. minister gen. Składkowski w przeciągu paroletniego okresu swego urzędowania żądał w sposób jak najbardziej kategoryczny od wszystkich podwładnych urzędników przepojenia się duchem społecznych potrzeb, zwrócenia się ku społeczeństwu i jego interesom. Znane są powszechnie instrukcje wydane przez Ministra Spraw Wewnętrznych, mające na celu ułatwić obywatelom kontakt z administracją i przyśpieszyć załatwianie spraw w urzędach. Przypomnę, iż zarządzenia te wielokrotnie spotykały się z uznaniem nawet ze strony posłów opozycyjnych, szczególnie posłów ludowych.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W bardzo krótkim czasie.)</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Kiedy Panowie nie byli jeszcze w ostrej opozycji.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Kiedy wszystkie zasady nie były jeszcze połamane.)</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wiadomo także powszechnie, że dyrektywy mego poprzednika nie pozostały teorją, lecz przeciwnie, w drodze ciągłych pouczeń oraz inspekcyj zostały istotnie wprowadzone w życie. Niejeden z urzędników, wychowany jeszcze w systemie administracji, opartym na omnipotencji partyj politycznych, przypłacił utratą stanowiska niedbałe lub zgoła niechętne wykonywanie nakazów, zmierzających do uspołecznienia administracji.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie chcę doprawdy wywoływać przykrych reminiscencyj, jaki to duch panował w naszej administracji przed rokiem 1926 i jaki był wówczas stosunek administracji do tych stronnictw politycznych, które wówczas znajdowały, się w opozycji. Stenogramy Sejmu mogłyby nam łatwo odtworzyć, jakim językiem przemawiali wówczas do siebie panowie, zasiadający obecnie razem na ławach opozycji, i jakie wytaczali zarzuty na temat stronniczości i niepraworządnego postępowania ówczesnej administracji.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(Przerywania na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wysoka Izbo! Jeśli się stawia — jak to często bywa — własnemu Państwu zarzut tego typu, że organizacja życia w nim oparta jest o system policyjny — zarzut, który w szerokim świecie ma swój specyficzny oddźwięk i przy dość luźnej treści bardzo wyraźnie czarną barwę, mniemam, że stawiający podobny zarzut mają elementarny obowiązek sprecyzować ściśle, co pod nim rozumieją.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Tymczasem nie słyszałem, by ktokolwiek z używających na każdym nieledwie kroku tego zarzutu, w formie bardziej lub mniej uprzejmej, uznał za potrzebne oznaczyć wyraźnie treść tego pojęcia. I dlatego, gdy powziąłem zamiar rozpatrzenia tego, godzącego głównie w mój resort, zarzutu, znalazłem się w trudnej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jak bowiem dowodzić błędności oskarżenia, które nie zostało wcale sformułowane — oskarżenia, które operuje mętnemi uogólnieniami, od czasu do czasu urozmaiconemi przez przytoczenie sporadycznych faktów, których większość po szczegółowem ich zbadaniu nie wytrzymuje krytyki?</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Mógłbym, oczywiście, na nieuzasadnione uogólnienia odpowiedzieć gołosłownem zaprzeczeniem — nie, i na tem sprawa byłaby wyczerpana. Sądzę jednak, iż winien jestem społeczeństwu dać całkowite wyjaśnienie, któreby zapomocą konkretnych cyfr i danych wykazało całą nicość powyższego zarzutu.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Uprawianie systemu policyjnego możliwe jest tylko: albo w drodze całkowitego negliżowania ustaw, albo też przez wydawanie norm prawnych, przepojonych tendencjami policyjnemi.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Panowie operujecie bardzo często tym zarzutem niepraworządności. Wobec tego zapytam Panów z tego miejsca, jaki stan w zakresie obowiązujących przepisów odziedziczyliśmy po Panach w maju 1926 r.? Czy wydaliście Panowie do tego czasu dużo ustaw celem wykonania przepisów Konstytucji, zwłaszcza przepisów o powszechnych obowiązkach i prawach obywateli? Zapytam, czy i w jaki sposób wykonaliście Panowie art. 126 Konstytucji, który nakazywał w ciągu roku od jej uchwalenia uzgodnić z Konstytucją wszystkie przepisy i urządzenia prawne?</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Przypomnę też, że po ubolewania godnych wydarzeniach z grudnia 1922 r. wprowadzono stan wyjątkowy z powołaniem się na art. 124 Konstytucji, który przewiduje wyraźnie wydanie osobnej ustawy o stanie wyjątkowym, mającej określić bliżej zasady tego artykułu. Takiej ustawy wówczas nie było, a wydały ją dopiero rządy pomajowe.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">A jeżeli chodzi o organizację administracji, o której Panowie tyle mówicie, zapytam, czy jest prawdą, że dopiero rządy pomajowe wykonały art. 66 Konstytucji, który mówi o zasadzie udziału czynnika obywatelskiego w administracji, art. 72, który mówi o poddaniu orzecznictwa karno-administracyjnego nadzorowi sądów zwyczajnych, art. 71, który przewiduje uregulowanie postępowania administracyjnego?</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jeżeli dodam, że zarówno moi poprzednicy, jak i ja, nakazywaliśmy z naciskiem urzędnikom administracji studjowanie stosowania obowiązujących przepisów, jako też judykatury Najwyższego Trybunału Administracyjnego, idąc tak daleko, że wojewodowie są obowiązani wyjaśnić ministerstwu każde uchylone przez Najwyższy Trybunał Administracyjny ich orzeczenie; jeżeli dołożyć starania czynione przez ministerstwo, a zmierzające do udostępnienia obowiązujących przepisów zarówno urzędnikom, jak i szerokim sferom obywateli — to trzeba objektywnie stwierdzić, że podnoszony zarzut niepraworządności, jako systemu administrowania, pozbawiony jest faktycznych podstaw.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jest według mnie rzeczą conajmniej dziwną, że zarówno panowie z opozycji, jak i ich stronnicy, mówiąc tyle o praworządności, nie korzystają ze stojących do dyspozycji prawnych środków obrony. Przecież w każdym poruszonym konkretnym wypadku jest otwarta droga rekursu, otwarta droga skargi sądowo-administracyjnej, możliwość skargi do sądu zwyczajnego; tymczasem Panowie obieracie może politycznie najwygodniejszą, lecz prawnie nie prowadzącą do celu, drogę wyciągania tych spraw w prasie albo przed forum sejmowem.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Rzecz staje się jasną, jeżeli zajrzymy do statystyki w związku z wnoszonemi środkami prawnemi. Otóż statystyka wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego, zwłaszcza w niektórych działach administracji wewnętrznej, wykazuje, że urzędy nasze coraz lepiej orjentują się w obowiązujących przepisach. Jeżeli chodzi o orzeczenia karno-administracyjne, to statystyka wykazuje, że karani przez władzę administracyjną zaledwie w 3 1/2% wypadków korzystają z odwołania do sądów, a ilość sądowych wyroków uniewinniających nie dosięga np. w okręgu sądowym warszawskim 8% wypadków.</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Skoro jestem już przy sprawach karno-administracyjnych, muszą rozwiać jedną z ulubionych legend, która stale w dyskusjach sejmowych wypływa, mianowicie na temat rzekomego nadużywania kar administracyjnych. Ostatnio o nadmiarze kar administracyjnych wspomniał p. Smoła, twierdząc, że ministerstwo osiągnęło aż 4 do 5-krotną sumę prelimiminowaną z tych kar.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wobec tego pragnę Panom zakomunikować, że dzięki zarządzeniom Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ilość kar administracyjnych, która w roku 1928/29 wynosiła jeszcze 1.035.000, w roku 1931 spadła do 775.000.</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Gdy w r. 1929/30 wpłynęło z kar administracyjnych 5.110.000 zł, to w r. 1930/31 tylko 3.673.000 zł, a w 11 miesiącach r. 1931 tylko 1.451.573 zł.</u>
<u xml:id="u-21.34" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Widzą więc Panowie, że polityka karno-administracyjna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zmierza systematycznie do łagodzenia kar administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-21.35" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wyda je mi się, iż w świetle przytoczonych przezemnie argumentów zarzut niepraworządności, jako pewnego zgóry obmyślanego przez Rząd i narzuconego całej administracji systemu, nie da się utrzymać.</u>
<u xml:id="u-21.36" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Lecz równocześnie występujecie Panowie z zarzutem, że system rządzenia jest u nas policyjny, że jesteśmy państwem policyjnem, że obowiązujące przepisy są bądź naszpikowane tendencjami policyjnemi, zmierzającemi do ograniczenia praw obywatelskich, bądź też stosowane są w sposób ograniczający te prawa.</u>
<u xml:id="u-21.37" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Szanowni Panowie! W dobie obecnej nie brak w świecie, ani na naszym kontynencie państw, w których życie i działalność obywateli zostały poddane daleko idącej reglamentacji ze strony władzy państwowej. Oczywiście, nie było to nigdzie możliwe bez nagięcia do tego celu ustroju prawnego. Lecz pozatem system owej reglamentacji ustroju, co w ogólnem pojmowaniu bywa określane mianem systemu policyjnego, wymaga powołania do życia specjalnych i licznych organów, wyposażonych w szczególnie szerokie pełnomocnictwa. Co do mnie muszę stwierdzić, że nie widzę u nas ani tych przepisów, obliczonych specjalnie na skrępowanie obywateli, ani nie widzę tej licznej armji funkcjonarjuszów, którzy mieliby to skrępowanie przeprowadzić. Mamy jeden korpus policyjny, który jest jedyną strażą zarówno w zakresie spraw bezpieczeństwa, jak spokoju, jak porządku publicznego, podczas, gdy, jak Panom wiadomo, w innych państwach jest dużo tego rodzaju korpusów bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-21.38" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wspominałem już w Komisji Budżetowej, że policja ta jest ilościowo bardzo szczupła i, podczas gdy w innych państwach w miarę wzrostu ludności policja się powiększa, to u nas stan liczebny jej jest coraz mniejszy. Stąd pochodzi, że jeden policjant przypada: na Węgrzech na 405 mieszkańców, we Włoszech na 573, w Czechosłowacji na 687, w Anglji na 769, w Danji na 940, w Polsce na 1.056 — według starego spisu. Gdzież mówić w tych warunkach o państwie policyjnem?</u>
<u xml:id="u-21.39" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A gdzie konfidenci i wywiadowcy? Konfidenci są na stałym etacie?)</u>
<u xml:id="u-21.40" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Mówię tu o wszystkich członkach korpusu policyjnego, więc i o tych, którzy pełnią służbę śledczą.</u>
<u xml:id="u-21.41" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
<u xml:id="u-21.42" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Panowie żartują, a ja mówię poważnie.</u>
<u xml:id="u-21.43" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Oczywiście, jako argument przeciw moim twierdzeniom przytaczano na komisji, że posłowi X w miejscowości Y towarzyszyło na wiecu aż czterech policjantów, co dowodzić ma niezbicie, że posiadamy za dużo policji. Lecz temu panu nie przychodzi na myśl, że jeśli odnośna władza administracyjna poświęciła aż czterech policjantów dla utrzymania porządku na jego wiecu, to uczyniła to dlatego, ponieważ ten p. poseł posiada szczególną zdolność zakłócania tego porządku.</u>
<u xml:id="u-21.44" who="#komentarz">(Wesołość,)</u>
<u xml:id="u-21.45" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Skoro już jesteśmy przy temacie, dotyczącym Policji Państwowej, chciałbym rozwiać jedną z tych legend, które stale pojawiają się tak w dyskusji sejmowej, jak w prasie. Otóż komunikuję Panom, że z mego zarządzenia wszelkie doniesienia w sprawie rzekomych wypadków bicia przez policję są natychmiast kierowane do sądu.</u>
<u xml:id="u-21.46" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W r. 1931 przekazano władzom sądowym 1920 wypadków, z czego władze sądowe rozpatrzyły 1139. W tych 1139 rozpatrzonych sprawach zapadły wyroki skazujące zaledwie w 14 wypadkach. Z pośród tych 14-tu wypadków, w 13-tu wydalono z policji.</u>
<u xml:id="u-21.47" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Czy Pan Minister skierował do sądu sprawę tego, który pobił Liebermana?)</u>
<u xml:id="u-21.48" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie wiem, czy został pos. Lieberman pobity. Jeżeli tak, to zna drogę zażalenia i zgłoszenia.</u>
<u xml:id="u-21.49" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy do Kostka Biernackiego? Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-21.50" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie, do mnie.</u>
<u xml:id="u-21.51" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wracając do omawianego przezemnie zarzutu rządów policyjnych, wyrażę tu pogląd, że Panowie z opozycji zdają się upatrywać przejawy policyjnego systemu w każdym wypadku, kiedy stosowanie przez administrację objektywnych państwowych norm działania niweluje ich ambicje do posiadania przywilejów partyjnych i kiedy czujność władz bezpieczeństwa ogranicza swobodę ujawniania przez nich pasji opozycyjnej, w sposób częstokroć sprzeczny z prawem i porządkiem publicznym.</u>
<u xml:id="u-21.52" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jest przytem rzeczą ciekawą, że poszczególne stronnictwa opozycji ujawniają w tym względzie jaskrawy relatywizm poglądów. Jeżeli sięgniemy do przykładów, to szybko dojdziemy do wniosku, iż dla każdego stronnictwa system policyjny istnieje dopiero wtedy, gdy organa państwowe uznają za potrzebne ograniczyć popędy tego właśnie stronnictwa do naruszenia stanu prawnego innego ugrupowania, albo też spokoju całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-21.53" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">I tak np. kiedy niedawno Rząd w energiczny sposób wkroczył w ubolewania godny zatarg między częścią młodzieży polskiej a żydowską, zatarg, który groził rozszerzeniem się na oba społeczeństwa — byliśmy niesłychanie atakowani ze strony prawej za rzekome metody policyjne; natomiast stronnictwa lewicowe nie upatrywały wówczas — i słusznie — w naszej działalności niczego zdrożnego, a nawet jedno z nich w swoim organie naczelnym zarzucało policji bezczynność!</u>
<u xml:id="u-21.54" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P, S.: Pochwaliliśmy, niech Was to cieszy.)</u>
<u xml:id="u-21.55" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Inny przykład; z dziedziny walki z komunizmem. Nie przypominam sobie, by którekolwiek ze stronnictw opozycji oskarżało nas o system policyjny z tej przyczyny, iż dzięki czujności organów bezpieczeństwa III-cia Międzynarodówka nie może rozwinąć u nas swojej działalności. Przeciwnie, bywaliśmy, czasami zarówno z prawej, jak i z lewej strony, oskarżani nawet o brak energji w zwalczaniu tej akcji destrukcyjnej.</u>
<u xml:id="u-21.56" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-21.57" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Gdy jednak staramy się zapobiegać podobnej co do charakteru akcji w innych środowiskach, znajdujących się pod protekcją stronnictw opozycyjnych, okazuje się, iż wówczas popełniamy zbrodnię, wówczas jesteśmy rządem policyjnym.</u>
<u xml:id="u-21.58" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie mam zamiaru mnożyć podobnych przykładów, wspomnę tylko, że o stosowanie metod policyjnych administracja pomawiana jest szczególnie odnośnie do sprawy zgromadzeń, stowarzyszeń i prasy. Kiedy słyszy się i czyta przemówienia p. p. posłów z opozycji w tym przedmiocie, rysuje się przed nami jakiś ponury obraz niesłychanej samowoli. Słuchacz musi tutaj dojść do wniosku, że o założeniu w Polsce stowarzyszenia, o napisaniu artykułu, czy założeniu czasopisma bez narażania się na najostrzejsze szykany policyjne, nie może być mowy.</u>
<u xml:id="u-21.59" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S,: No, — konfiskaty. Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-21.60" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zaraz będę o tem mówić, proszę o trochę cierpliwości.</u>
<u xml:id="u-21.61" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zarzuty te całkowicie mijają się z prawdą. Przyjdzie mi to z łatwością Panom udowodnić.</u>
<u xml:id="u-21.62" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W ciągu całego 1931 r. polskie ugrupowania polityczne zgłosiły 3.853 zgromadzeń publicznych.</u>
<u xml:id="u-21.63" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: To są B. B. W. R.)</u>
<u xml:id="u-21.64" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zaraz B. B. W. R. wyłączę dla Panów przyjemności. Władze nie zgodziły się na odbycie zgromadzeń 81, rozwiązały zgromadzeń 111, czyli 3%. Jeżeli weźmiemy tylko cyfry, odnoszące się do zgromadzeń, urządzanych przez ugrupowania opozycyjne, otrzymamy około 3 1/2% zakazanych, a około 4% rozwiązanych.</u>
<u xml:id="u-21.65" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Od września do listopada 1930 r.)</u>
<u xml:id="u-21.66" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie, do końca roku.</u>
<u xml:id="u-21.67" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Co do stowarzyszeń, to naprzykład w mieście Warszawie istnieje ich 1898, z tej liczby w 1931 r. zarejestrowano 297, władze odmówiły rejestracji 49 stowarzyszeniom, zamknęły 9.</u>
<u xml:id="u-21.68" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Na obszarze województwa warszawskiego na 605 zgłoszeń odmówiono rejestracji w 10 wypadkach, zamknięto 4 stowarzyszenia; na obszarze województwa krakowskiego rejestruje się rocznie około 600 stowarzyszeń, zaś do ministerstwa wpływa z tego województwa rocznie zaledwie kilka odwołań od decyzyj negatywnych.</u>
<u xml:id="u-21.69" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Co do spraw prasowych, to w roku 1931 powstało w Państwie 607 nowych czasopism, uległo likwidacji 282 — w rezultacie zwiększyła się ogólna liczba czasopism o 325. Jeśli chodzi o konfiskaty, podam Panom, że w ciągu całego roku 1931 na ogólną ilość 2.100 konfiskat sądy uchyliły zaledwie 177, co wynosi około 9%, a dopatrzyły się w nieuchylonych konfiskatach aż 8.124 popełnionych drukiem przestępstw i przekroczeń.</u>
<u xml:id="u-21.70" who="#komentarz">(P. St. Stroński: A gdzie są rozprawy sądowe? Według ustawy powinna być rozprawa.)</u>
<u xml:id="u-21.71" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Panie Pośle, tym argumentem Pan sobie nic pomoże, statystyka zbyt wyraźnie mówi.</u>
<u xml:id="u-21.72" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Powinna była być rozprawa sądowa. P. Minister powinien znać ustawę.)</u>
<u xml:id="u-21.73" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Do mnie wymiar sprawiedliwości nie należy.</u>
<u xml:id="u-21.74" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Do powyższych cyfr nie mam nic do dodania; mówią one same za siebie.</u>
<u xml:id="u-21.75" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-21.76" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Pozwoliłem sobie wypowiedzieć kilka słów w obronie naszej administracji przed krzywdzącemi ją zarzutami, które za pomocą niewłaściwych uogólnień, wysnutych z rzeczywistych lub urojonych drobnych incydentów lokalnych, usiłują przekreślić zarówno zasługi rządów w zakresie organizacji i usprawnienia administracji, jak i podać w wątpliwość uczciwą i ofiarną pracę naszych urzędników.</u>
<u xml:id="u-21.77" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Uważam, że przemówienie moje byłoby niekompletne, gdybym się nie ustosunkował do dwóch oświadczeń, dotyczących zagadnienia narodowościowego. Mam na myśli deklaracje p. reprezentanta Klubu Ukraińskiego, Lewickiego, jako też ustęp przemówienia p. posła Berezowskiego.</u>
<u xml:id="u-21.78" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">P. Lewickiemu odpowiem, że ani Państwo, ani jakikolwiek Rząd nie może zawierać umów z poszczególnymi obywatelami, albo ich ugrupowaniami. Zasada ta nie przeczy jednak ani istnieniu narodowości ukraińskiej, ani możliwościom jej rozwoju w ramach Rzeczypospolite j.</u>
<u xml:id="u-21.79" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Mimo, iż Panowie twierdzicie, że nie chcecie na tej płaszczyźnie kooperować z Rządem, oświadczam, iż Rząd nie zejdzie ze stanowiska deklaracji mojej z dnia 16 stycznia bez względu na to, czy będzie to się podobało poszczególnym reprezentacjom politycznym czy nie. Zgodne współżycie narodów, zamieszkujących Małopolskę Wschodnią, jest tak nieodzownym warunkiem pomyślnego rozwoju tej dzielnicy, że Rząd w konsekwentnem wykonywaniu swych zamierzeń przejdzie ponad głowami polityków i znajdzie bezpośrednią drogę do porozumienia się z ludnością.</u>
<u xml:id="u-21.80" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
<u xml:id="u-21.81" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jestem przekonany, że społeczeństwo ukraińskie te intencje Rządu zrozumie. Co więcej, jestem pewny, że i dziś większość ludu ukraińskiego pragnie żyć i pracować w spokoju. Sądzę, że polityka, zmierzająca do zgodnego i przyjaznego ułożenia stosunków między odłamami ludności, zamieszkującej od wieków razem te ziemie, odłamami, z których każdy w Małopolsce Wschodniej jest u siebie na własnej ziemi, jest polityką, odpowiadającą głębokiej wewnętrznej potrzebie najszerszych mas, tęskniących nie do utarczek i zmagań, ale do pokoju i płodnej pracy.</u>
<u xml:id="u-21.82" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jeśli Rząd przeciwstawia się i przeciwstawiać się będzie jak najbardziej stanowczo wszelkim próbom zadrażnienia stosunków, jeśli będzie karał takie próby tam, gdzie przybierają one charakter gwałtów lub nawet skrytobójstwa, — to działać będzie w interesie i w myśl prawdziwych życzeń olbrzymiej większości ludności Małopolski Wschodniej, zarówno polskiej, jak i ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-21.83" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Może dlatego właśnie Rząd jest atakowany z dwóch stron: przez oba nacjonalizmy, ściśle mówiąc szowinizmy — zarówno ukraiński, jak i polski. Nietylko p. Lewicki był niezadowolony z polityki Rządu. Przedstawiciel Klubu Narodowego p. Berezowski — również. Rzecz prosta, że dla każdego ugrupowania politycznego, które część czy całość swych wpływów w społeczeństwie czerpie z zadrażnień narodowościowych, polityka Rządu, przeciwstawiająca się konfliktom, musi być niewygodna, a tem samem musi być zwalczana.</u>
<u xml:id="u-21.84" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy,)</u>
<u xml:id="u-21.85" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jeśli chodzi przecież o przemówienie p. Berezowskiego, to odbiega ono nieco od szablonu mów opozycyjnych. Muszę to skonstatować. Jest tam bowiem coś więcej, niż tylko krytyka postępowania Rządu.</u>
<u xml:id="u-21.86" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W przemówieniu p. Berezowskiego jest zdanie: „Stoimy i stać będziemy na stanowisku, że bez względu na to, jakiego pochodzenia, wiary, wyznania jest dany obywatel, skoro jest obywatelem polskim, musi się cieszyć takiemi samemi prawami, co my, Polacy”.</u>
<u xml:id="u-21.87" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Podzielam w całej rozciągłości ten pogląd. P. Berezowski, wygłaszając zdanie powyższe, potępił tem samem, i to bardzo stanowczo, linję polityczną swego klubu, zarysowaną np. podczas ostatnich zajść akademickich na wyższych uczelniach.</u>
<u xml:id="u-21.88" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jednak przemówienie p. Berezowskiego oscylowało nieustannie między racją stanu i filozof ją nacjonalizmu rasowego. Weźmy dla przykładu wywód, prowadzący do wykazania, że Polska musi być „państwem narodowem”. Co to ma znaczyć? Czy to, że Rzeczpospolita zmartwychwstała przez świadomy i ofiarny wysiłek wielu pokoleń narodu polskiego? To przecież jest niewątpliwe. Czy też ma to znaczyć, że Państwo Polskie winno prowadzić politykę zgodną z interesami narodu polskiego? Czyż jest do pomyślenia, aby kiedykolwiek, choć przez jeden dzień, mógł istnieć Rząd, któryby się nie legitymował chęcią służenia według najlepszej swej woli interesom narodu, którego jest mandatarjuszem? Czy też raczej frazes o państwie narodowem oznacza co innego? To mianowicie, iż według terminologji p. Berezowskiego „grupa etniczna polska” musi posiadać jeszcze szczególne przywileje prawne, przywileje, z których z konieczności musiałyby korzystać jednostki? Na to odpowiem, że Rząd uważa taką politykę za niepotrzebną. „Grupa etniczna polska” posiada w Państwie z samej natury rzeczy największy przywilej, przywilej większości. Państwo jest więc eo ipso najwyższym organem działania polskiej racji stanu. Dlatego wszelkie przywileje wynikać mogą wyłącznie ze stosunku i ofiarności danej jednostki na rzecz Państwa, nie zaś z przynależności tej jednostki do takiej czy innej grupy etnicznej. Tylko w stosunku do Państwa wyraża się realnie przydatność obywatela dla polskiej racji stanu. Tak należy rozumieć to, co nazywamy polityką państwową.</u>
<u xml:id="u-21.89" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Na tem tle należałoby rozpatrzeć zarzuty p. Berezowskiego, czynione naszej polityce na terenie Małopolski Wschodniej. Na jeden z tych zarzutów istotnie trudno cośkolwiek odpowiedzieć. Panowie budujecie bowiem swoje koncepcie na rozróżnianiu określeń: „ruski” i „ukraiński”. Rozróżnienie takie, zdaniem mojem, jest bezprzedmiotowe.</u>
<u xml:id="u-21.90" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie przeczę, że zagadnienie to może interesować historyków i etnografów, natomiast nie widzę realnej możności operowania tem rozróżnieniem. Rząd nie ma możności, ani chęci narzucenia nazwy poszczególnym narodowościom i musi rzecz tę im samym pozostawić.</u>
<u xml:id="u-21.91" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-21.92" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nie chce również nigdy sztucznie zaprzeczać poczuciu wspólności plemiennej. Musi jednak żądać od danej mniejszości całkowitej i szczerej lojalności wobec Państwa.</u>
<u xml:id="u-21.93" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To nieporozumienie.)</u>
<u xml:id="u-21.94" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Inny natomiast zarzut p. Berezowskiego, jakoby Rząd niszczył placówki polskie na terenie Małopolski Wschodniej, jest gołosłowny i fałszywy. Rząd troszczył się i troszczyć się będzie o Polaków w Małopolsce Wschodniej napewno nie mniej, niż o ludność ukraińską. Natomiast Rząd musiał i musi przeciwstawiać się używaniu placówek pracy społecznej jako ośrodków wojujących nacjonalizmów i to znów zarówno wobec partyj politycznych polskich czy ukraińskich, które na danych ośrodkach pracy społecznej, kulturalnej czy ekonomicznej eskontować chcą korzyści polityczne. Dlatego obozy polityczne, których siłą atrakcyjną ma być walka narodowościowa, nie mogą liczyć na poparcie Rządu. Ale nie należy identyfikować interesu partyjnego z polskim interesem państwowym.</u>
<u xml:id="u-21.95" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">A ten wymaga, abyśmy; 1) nie dopuścili do pasożytowania na społeczeństwie ukraińskiem polityki antypaństwowej, opartej częstokroć o czynniki zewnętrzne; 2) abyśmy jednakowo sprawiedliwie traktowali każdego obywatela bez względu na jego narodowość; 3) abyśmy przeciwstawili się stanowczo wszelkim próbom opierania pracy politycznej na konfliktach narodowościowych.</u>
<u xml:id="u-21.96" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Tym wskazaniom Rząd był i będzie konsekwentnie posłuszny.</u>
<u xml:id="u-21.97" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Przechodząc do spraw samorządowych, muszę stwierdzić, że w przemówieniach p. p. posłów z opozycji — podobnie, jak odnośnie do administracji rządowej, tak i odnośnie samorządu — widzę całe mnóstwo nieporozumień i mylnych wniosków. Nieporozumienia te pochodzą zapewne z niedokładnej znajomości pewnych dat i cyfr, które sprostuję.</u>
<u xml:id="u-21.98" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">P. Smoła oraz p. Kuzyk wypowiedzieli tu twierdzenie, że samorządu poprostu niema, że został on zastąpiony przez mianowanych przez Rząd komisarzy.</u>
<u xml:id="u-21.99" who="#komentarz">(Przerywania na ławach chłopskich.)</u>
<u xml:id="u-21.100" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Twierdzenie to jest niezgodne z istotnym stanem rzeczy. Podam dla przykładu następujące cyfry, dotyczące miast….</u>
<u xml:id="u-21.101" who="#komentarz">(P. Smoła: Między innemi mówiłem…)</u>
<u xml:id="u-21.102" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Pan już mówił, niech Pan pozwoli i mnie mówić.</u>
<u xml:id="u-21.103" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W r. 1927 na 634 miast posiadało 175 miast rządy komisaryczne, natomiast w dniu 1 grudnia r. ub. rządy komisaryczne istniały już tylko w 34 miastach.</u>
<u xml:id="u-21.104" who="#komentarz">(Głos: Kraków i Lwów wystarczą.)</u>
<u xml:id="u-21.105" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Te cyfry chyba dowodzą dostatecznie, że Ministerstwo w stosowaniu tak drastycznego środka, jak rozwiązywanie organów samorządowych, jest bardzo powściągliwe.</u>
<u xml:id="u-21.106" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">P. poseł Berezowski zajął się funduszem pożyczkowo-zapomogowym i wypowiedział twierdzenie, że fundusz ten po zreformowaniu go ma dojść — cytuję według stenogramu — do astronomicznej cyfry 600 miljonów — chciałbym, ażeby Pan sprostował stenogram, przypuszczam, że to wina stenogramu.</u>
<u xml:id="u-21.107" who="#komentarz">(P. Berezowski: Już sprostowałem)</u>
<u xml:id="u-21.108" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">— i stanowi ni mniej, ni więcej, tylko fundusz dyspozycyjny w moich rękach.</u>
<u xml:id="u-21.109" who="#komentarz">(P. Berezowski: Sui generis.)</u>
<u xml:id="u-21.110" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zgoda, sui generis — wszystko jedno.</u>
<u xml:id="u-21.111" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Aby usunąć nieporozumienia, pragnę poinformować, że wpływy obecne do funduszu pożyczkowo-zapomogowego wynoszą około 2.500.000 złotych, że fundusz ten tworzy się drogą odliczenia 10% od wymierzanych dodatków do podatków państwowych od spożycia, zużycia względnie produkcji. Obecnie projektuję podwyższenie tego odliczenia na 30%, jednak bez umniejszenia dochodu z tytułu odnośnych podatków na rzecz miast, w których systemach finansowych podatki te grają dość poważną rolę. W tym funduszu ma być nadto całkowicie zcentralizowany wpływ z dodatków do podatku państwowego od spadków i darowizn.</u>
<u xml:id="u-21.112" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Z zasilonego w ten sposób funduszu będą udzielane pożyczki i zapomogi najbardziej potrzebującym oddłużenia w zakresie kredytu krótkoterminowego związkom komunalnym w globalnej sumie 7.500.000 rocznie.</u>
<u xml:id="u-21.113" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">O ile chodzi o samo dysponowanie tym funduszem, to fundusz ten jest administrowany przez Polski Bank Komunalny, a pożyczki i zapomogi rozdziela komisja, w której skład wchodzi po dwóch delegatów Związku Miast i Związku Powiatów, jeden przedstawiciel Ministerstwa Skarbu i jeden przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-21.114" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Proszę mi teraz powiedzieć, jak to może być sui generis mój fundusz dyspozycyjny?</u>
<u xml:id="u-21.115" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ja nie mam prawa dysponowania, nikt inny, jak tylko komisja może rozdzielać, komisja, złożona z dwóch przedstawicieli Związku Miast i dwóch przedstawicieli Związku Powiatów, 1 mój przedstawiciel i 1 przedstawiciel Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-21.116" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Mogę również rozwiać całkowicie podniesione tu obawy, jakoby nowa ustawa samorządowa miała zagrażać dużym wartościom społecznym, tkwiącym w samorządach województw zachodnich. Przeczy temu chociażby fakt, że np. instytucja zawodowych prezydentów, ławników, burmistrzów i t. d., która zresztą spotyka się tu również z krytyką, zostaje na inne województwa przeniesiona właśnie z województw zachodnich na skutek doświadczeń, jakie w tych województwach zostały poczynione.</u>
<u xml:id="u-21.117" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Epizodycznie wspomniał p. poseł Berezowski o ujemnych stronach zamierzonych i dokonanych zmian w podziale administracyjnym. O ile chodzi o podział na województwa, powołuję się na swoje oświadczenie w komisji, iż Rząd do tego zagadnienia jeszcze ostatecznie się nie ustosunkował.</u>
<u xml:id="u-21.118" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Co do kasowania powiatów pragnę Panów poinformować, że w zakresie samej administracji wewnętrznej osiągam oszczędność około 120 etatów, a przecież kasowanie powiatów t. zw. politycznych pociąga za sobą podobne zarządzenia we wszystkich resortach.</u>
<u xml:id="u-21.119" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Dane, jakie tu były przytoczone odnośnie do powiatu konstantynowskiego, polegają całkowicie na omyłce. To samo dane, dotyczące powiatu sokołowskiego, — jeżeli już pominę ten fakt, że skasowanie powiatu konstantynowskiego nie ma z powiatem sokołowskim wogóle nic wspólnego, gdyż powiat konstantynowski zostaje podzielony pomiędzy powiaty siedlecki i bialski.</u>
<u xml:id="u-21.120" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">P. poseł Berezowski podał obdłużenie powiatu konstantynowskiego na 17 czy 18 tysięcy — w istocie wynosi ono 666 tysięcy złotych. To jest zasadnicza pomyłka. Następnie podaje Pan obdłużenie powiatu sokołowskiego na 8 miljonów.</u>
<u xml:id="u-21.121" who="#komentarz">(P. Berezowski: Zastrzegłem się, iż nie znam ścisłych cyfr.)</u>
<u xml:id="u-21.122" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W każdym razie to, co Pan powiedział, zrobiło wrażenie na słuchaczach, teraz Pan się przyznaje, iż się pomylił. Na 8 miljonów niema wogóle żadnego powiatu zadłużonego.</u>
<u xml:id="u-21.123" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-21.124" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ja nie czerpię przykładów z własnych natchnień, Panie Pośle, tylko z cyfr. Powiat sokołowski jest obdłużony na 411.900 złotych.</u>
<u xml:id="u-21.125" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Chodzi o powiat siedlecki.)</u>
<u xml:id="u-21.126" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Powiat siedlecki jest obdłużony na około 2 miljony. Tymczasem niema w Polsce żadnego powiatu obdłużonego na 8 miljonów.</u>
<u xml:id="u-21.127" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Kończąc swoje przemówienie, pragnę jeszcze raz podkreślić, że jako Minister odpowiedzialny za resort, jako administrator realny, nie zamykam oczu na braki w funkcjonowaniu podległej mi administracji. Wszelką rzeczową i bezstronną krytykę uważam za pożyteczną i potrzebną.</u>
<u xml:id="u-21.128" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Z drugiej strony jednak praktykowane przez stronnictwa opozycyjne przy każdej sposobności nadużywanie wolności słowa dla namiętnych ataków na administrację, które w świetle konkretnych danych nie wytrzymują krytyki, jest rzeczą szkodliwą. Wszelka bowiem krytyka zatrzymać się musi na pewnej granicy, na której zaczyna się wzgląd na interes Państwa.</u>
<u xml:id="u-21.129" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej do głosu się nie zapisał.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma Sprawozdawca p. Czuma.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#IgnacyCzuma">Na kwestje poruszone przez pp. posłów z opozycji dawali odpowiedzi częścią moi koledzy klubowi, głównie zaś p. Minister Spraw Wewnętrznych. W ten sposób te zagadnienia, które oświetlane były krytycznie, znalazły dodatkowe wyjaśnienie w toku dyskusji, w szczególności w replice p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#IgnacyCzuma">Jako sprawozdawca, powołany przedewszystkiem do traktowania przedmiotu ze stanowiska budżetowego, uważam, iż nie znalazłem dla siebie w toku dyskusji materjału, któryby należało prostować lub szczególniej uzupełnić. Nie napotykając na zarzuty szersze w materji ściśle budżetowej, tem niemniej zdaję sobie sprawę z faktu, iż nie oznacza to, by w Izbie panowała jednomyślność co do chęci parlamentarnej aprobaty preliminarza. Nad całością bowiem górują momenty polityczne i jakkolwiekby budżet wyglądał, nawet najbardziej racjonalnie, najbardziej niezbędnie, najbardziej oszczędnie, decyduje przecież o stanowisku opozycji wzgląd na generalny stosunek już nietylko do ministra, ale wogóle do Rządu.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#IgnacyCzuma">Czy przemówienia krytyczne, których Izba wysłuchała, odzwierciadlają cały ten stosunek przecinający się na płaszczyźnie polityki i pracy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych? Sądzę, że nie! Ale ujęcie tych przemówień ma swoją charakterystykę. Przewidywaną i nieprzewidywaną. Do takich nieprzewidywanych zaliczyłbym przemówienie p. posła Berezowskiego, które cechowały umiar, spokój i głębsze podsumowanie zagadnień, oraz analiza specjalnie rozwinięta w problemie narodowościowym Polski. P. Minister określił swój stosunek do przemówienia p. posła Berezowskiego. Jeżeli jako sprawozdawca i poseł podkreślam walory wystąpienia p. Berezowskiego, to także w tej nadziei, że one nie będą w przyszłości odosobnione. Ale właśnie w harmonji tego przemówienia dał się odczuć dysonans, który należy jednak wskazać.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#IgnacyCzuma">Sprawa t. zw. pacyfikacji jest rzeczą bolesną i to nietylko dla tych, którzy ją wraz z poprzedzającym ją i towarzyszącym jej częściowo sabotażem, przeżyli. Pamiętamy wszyscy długą cierpliwość Rządu. Opinja publiczna polska wołała głośno o zlikwidowanie sabotażu rozwijającego się w specjalnie złośliwy i trudny do uchwycenia sposób. Jeżeli p. poseł Berezowski dał charakterystykę stosunku Rządu do zagadnienia ukraińskiego lub, jak to p. Poseł odróżnił, ruskiego i ukraińskiego, to interesujące to przeciwstawienie teoretyczne nie wydaje mi się ściśle odzwierciadlającem przebieg i naturę sprawy. Nie jestem kompetentnym w tej dziedzinie, jak nim (jakby się wydawało) jest p. Berezowski. Ale rozumowanie i wnioski p. posła Berezowskiego znajduję w wielkim stopniu uproszczone przez niego, na czem zyskały zapewne jasność i sposób przedstawienia, ale nie jego dokładność.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#IgnacyCzuma">W czasie, gdy tygodniami panował sabotaż, Rząd stosował normalne środki obronne, wzmacniając ich intensywność aż do czasu, gdy musiał zastosować środki wyjątkowe. W naturze tych środków, które musiały być logicznym skutkiem sabotażu, leżała możliwość ofiar postronnych i niezawinionych, tak samo, jak leżała możliwość sporadycznych wypadków wykroczeń. Sabotaż złośliwy, a masowo występujący, jest czemś z pewnością groźniejszem, niż otwarte przejawy tłumnego oporu.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#IgnacyCzuma">Czyż można nazwać tę przymusową sytuację Rządu, w której należało nawet za wielką cenę jednak przywrócić panowanie pokoju, — sytuacją niegodną Państwa Polskiego? Czyż pacyfikowanie terenów drogą bombardowania z aeroplanów, jeśli tego wymaga natura położenia, kiedy ginie zupełnie niewinna ludność, jest niegodnem Państwa, które postawione jest w koniecznej sytuacji możliwości wywołania niewinnych ofiar, a nawet przekroczeń upoważnień pacyfikacyjnych w dolnych ośrodkach wykonawczych? Któż nazwie cierpienia ludności osobiście zawinionemi, gdy natura wypadków domaga się stosowania określonych przejawów odpowiedzialności zbiorowej? Głębokość przyczyny i jej rozmiary zakreślają granicę skutków. Ucierpiała ludność nie dlatego, że p. Minister Składkowski zdecydował się „w czambuł potępić to, co było ruskie”, jak mówi p. poseł Berezowski, ale dlatego, że na terenie, na którym żyje ludność ruska, sabotaż stosowany przez wywrotową akcję ukraińską sprowadził na ludność ruską skutki tej roboty, którą te wywrotowe elementy prowadzą na czele ludności ruskiej i na jej ujemny rachunek. Właśnie ten sposób wnioskowania, jakiego użył p. Berezowski, potrzebny jest akcji wywrotowej, bo ona tą drogą wiąże sprawę ruską ze sprawą ukraińską, akcję pacyfikacyjną Rządu przetwarza na objawy nieuzasadnionej złośliwości Rządu w stosunku do ludności ruskiej. Gdyby przemówienie p. Berezowskiego było od początku do końca, jak to się zdarza w tej Izbie, konstrukcją ostrych docinków i jaskrawych argumentów, ten szczegół, który podniosłem nie zasługiwałby na osobne oświetlenie. Że jednak, przeciwnie, konstrukcja mowy p. Berezowskiego jest jednolitą co do umiaru i powściągliwości, musiałem zwrócić na ten incydent uwagę i stwierdzić, że Rząd w osobie p. Ministra Składkowskiego doznał w tym punkcie oceny krzywdzącej i przesadnej, angażującej co gorsza niesłusznie godność całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#IgnacyCzuma">Kończąc, proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w brzmieniu proponowanem przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#KazimierzŚwitalski">Dyskusja wyczerpana. Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego, do dyskusji nad budżetem Prezydjum Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Hutten - Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! Budżet Prezydjum Rady Ministrów został opracowany w oszczędny sposób już na rok 1931/32. W budżecie na rok 1932/33 oszczędności posunięto jeszcze dalej. Dokładne zestawienie cyfr podane zostało w druku i dlatego tylko w kilku słowach je streszczę:</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Budżet Prezydjum Rady Ministrów dzieli się na trzy zasadnicze części: dział I przewiduje pozycje związane z zarządem centralnym, wynosi on w roku 1931/32 2.445.000 zł., a w roku 1932/33 został przewidziany w kwocie 2,170.000 zł. Dział II — wydatki związane z funkcjami Najwyższego Trybunału Administracyjnego projektowane były w 1931/32 na 1.274.000, a w roku 1932/33 na 961.000. Dział III — Trybunał Kompetencyjny — zamiast 19.000 na 17.000.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Udało się jeszcze poczynić przez Komisję Budżetową w porozumieniu z Rządem nieznaczne już tylko oszczędności, gdyż cały ten budżet ułożono bardzo oszczędnie, a w ciągu bieżącego roku wobec obcięć, dokonywanych z polecenia Ministerstwa Skarbu, już bardzo znaczne sumy zostały do Skarbu Państwa z powrotem przelane.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Wydatki te dzielą się na wydatki związane z działem I, czyli z poszczególnemi częściami samego Prezydjum, następnie związane z Najwyższym Trybunałem Administracyjnym, z Trybunałem Kompetencyjnym i z poszczególnemi przedsiębiorstwami.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przy Premjerze istnieją trzy biura: Biuro Prawne, załatwiające zagadnienia związane ze wszystkiemi ustawami, które przez Prezydjum Rady Ministrów wnoszone są do Wysokiej Izby, Biuro Ekonomiczne, służące Premjerowi do rozstrzygania zagadnień ekonomicznych. Chciałbym podkreślić, że w okresie takiego kryzysu, jaki obecnie przeżywamy, prace tego biura są specjalnie dużego znaczenia. Rozstrzyganie zawiłych nieraz zagadnień w dziedzinach, interesujących szczególnie przemysł, lub też rolnictwo, przypada Premjerowi, i tutaj pomoc tego biura jest nieraz niezbędna i o znaczeniu pierwszorzędncm.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Dalej idzie Biuro Usprawnienia Administracji, które przepracowało szereg wniosków — jest ich obecnie bodaj kilkadziesiąt. Przez to Biuro przechodzą zamierzenia Rządu, dotyczące usprawnienia poszczególnych dziedzin życia naszego i wszystkie wnioski, opracowane opinjodawczo przez Komisję Usprawnienia Administracji, a więc zagadnienia związane ze zmniejszeniem etatów, dające poważne oszczędności Państwu, zagadnienia związane ze zmianą podziału terytorjum Państwa i wszystkie inne zamierzenia Rządu, związane z usprawnieniem administracji państwowej i z oszczędnościami stąd płynącemi.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Prace tego biura są ciężkie. Prezydjum Rady Ministrów posługuje się tutaj nie wyłącznie swoimi urzędnikami, ale i urzędnikami innych ministerstw, którzy są przydzielani czasowo.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przy budżecie Prezydjum Rady Ministrów w dziale I znajduje się Fundusz Kultury Narodowej. Mimo bardzo ciężkiego kryzysu i oszczędności dokonanych w innych działach, budżet Funduszu, który figurował w roku ubiegłym w wysokości jednego miljona, w tej samej wysokości figuruje i na rok 1932/33. Jest to wyrazem troski Rządu o podniesienie kultury kraju oraz okazanie pomocy, której i nauka i kultura Polski tak wybitnie potrzebuje. Fundusz ten istnieje od trzech lat. W ubiegłym roku zostało wydane sprawozdanie z trzyletniej działalności tego Funduszu. Z tego sprawozdania Panowie mogą mieć dokładny obraz użycia sum. Ogółem okazano pomoc około tysiącu stypendystów i wydano przy pomocy Funduszu około 200 prac z dziedziny nauki i sztuki. Sprawozdanie to zawiera również odpowiedzi poszczególnych ministerstw na zapytanie premjera co do potrzeby studjów i badań przy pracy poszczególnych ministerstw. Należy podkreślić oszczędne administrowanie tym Funduszem, bo wydano zaledwie 44 tysiące zł.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Dział II. Najwyższy Trybunał Administracyjny. Niestety co do ilości spraw zaległych w porównaniu do roku zeszłego stan się nie poprawił, ale pogorszył. Trybunał nie może nadążyć ze sprawcami. Ciężki kryzys odbił się i tutaj, gdyż odwołań od wymiarów podatkowych w roku zeszłym wpłynęło do Najwyższego Trybunału ponad 4.000. Ilość zaległych spraw na 1 stycznia 1932 r. była 12.459. Wskazuje to na nadzwyczaj nienormalny stan rzeczy w Najwyższym Trybunale Administracyjnym, który nie będzie mógł nigdy swoich zaległości wyrobić, odwrotnie, będą się one z roku na rok zwiększać. Dlatego wydaje się koniecznem utworzenie obwodowych trybunałów, któreby mogły sprawy mniejszej wagi załatwiać. Na terenie b. dzielnicy pruskiej takie obwodowe trybunały istnieją. Projekt złożony przez Najwyższy Trybunał Administracyjny przewiduje utworzenie takich instancyj w Warszawie, Wilnie, Krakowie i Lwowie, Utworzenie tych trybunałów niewątpliwie odciążyłoby Najwyższy Trybunał w jego pracy, przyspieszyłoby rozpatrywanie tych spraw, byłoby niewątpliwie przez całe społeczeństwo z radością powitane. Wymaga to jednak dość znacznych kwot, idących w setki tysięcy złotych, i wobec tego w r. b. prawdopodobnie nie będzie mogło być wykonane. Być może, że nowela zgłoszona już przez Rząd do Sejmu wprowadzi pewne odciążenie i da Skarbowi pewne środki, które temu celowi będą mogły służyć.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Trybunał Kompetencyjny miał mało pracy w zeszłym roku, zapewne będzie miał mało prac i w przyszłym. Uważam ten objaw za dodatni, gdyż widoczne rozgraniczenie uprawnień urzędów jest tak jasne, że sporów nie wywołuje.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przechodzę do części B preliminarza, do przedsiębiorstw państwowych. Zapatrywania na celowość prowadzenia przedsiębiorstw przez Państwo we własnym zakresie są bardzo różne. Co do tych przedsiębiorstw, które niezaprzeczalnie nowożytne Państwo może z pożytkiem dla Skarbu, a bez szkody dla rynku i inicjatywy prywatnej prowadzić, też forma prawna budzi jeszcze zastrzeżenia. Nie jest rzeczą łatwą stworzenie takich podstaw prawnych, które dawałyby im konieczną łatwość i sprężystość administracyjną, jednocześnie zaś zabezpieczały interesa Skarbu i umożliwiały właściwą kontrolę Najwyższej Izby Kontroli i Izb Ustawodawczych. Bodaj że wszelkie formy prawne dotychczas u nas w przedsiębiorstwach państwowych wprowadzone z łych czy innych względów nie odpowiadają powyżej wspomnianym warunkom. Nic więc dziwnego, że zagadnienie to jest stałym tematem dyskusyjnym i wśród czynników rządowych i w społeczeństwie. Zagadnie to jest aktualne i teraz i dotyczy nietylko bardzo niewielkich przedsiębiorstw w budżecie Prezydjum Rady Ministrów, ale i przedsiębiorstw w innych resortach.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przy Prezydjum Rady Ministrów mają się znajdować właściwie tylko dwa przedsiębiorstwa, gdyż przeszedł przez Radę Ministrów wniosek i obecnie znajduje się w Sejmie o połączeniu Polskiej Agencji Telegraficznej z Wydawnictwami Państwowemu Połączenie to wydaje się ze wszech stron celowe. Polska Agencja Telegraficzna wykonując nieraz polecenia w interesie Państwa, nie mogące się odpowiednio rentować, co roku przychodziła w latach ubiegłych z dość znacznym deficytem, w roku 1931/32 deficyt był preliminowany w kwocie ponad 756.000 zł, na rok 1932/33 przed projektem wykonania połączenia preliminowany był deficyt w sumie 560.000 zł. Natomiast Wydawnictwa w roku 1931/32 miały przynieść 668.000 zł, w roku 1932/33 była projektowana wpłata w kwocie 666.000 zł. Wydawnictwa mogą dawać dość znaczne dochody ze względu na obowiązek ogłoszeniowy, który zmusza wszystkich zgłaszających pewne ogłoszenia do umieszczania ich w Monitorze Polskim. Więc jest to stałe źródło państwowych dochodów. Nie miało wielkiego sensu dopłacanie do jednego przedsiębiorstwa, a branie tych pieniędzy z drugiego przedsiębiorstwa. Pozatem prace P. A. T-a i Wydawnictw Państwowych w niektórych punktach się stykają, z tego względu połączenie tych dwóch przedsiębiorstw w jedno da niewątpliwie znaczne oszczędności administracyjne. Jak wysokie one będą, jeszcze dziś trudno ustalić. Przy skreśleniu całkowitem działu 6 należy zamienić deficyt P. A. T-a w wysokości 560.000 zł na wpłatę do Skarbu Państwa 120.000 zł. Przypuszczam, że przy oszczędnej administracji będzie można większe jeszcze oszczędności w tej dziedzinie wprowadzić. Te znaczne wydatki, które P. A. T. ma w związku z załatwianiem funkcyj państwowych, związane są częściowo z istnieniem poza granicami kraju wielu przedstawicieli P. A. T-a, których utrzymanie kosztuje bardzo drogo. Każda informacja z jednej ze stolic kosztuje np. 40 zł. Wskazuje to na to, jak wysokie są koszta utrzymania personelu zagranicznego. Myślę, że to połączenie da Skarbowi oszczędność, a dokładna forma, w jaki sposób to ma być przeprowadzone, jeszcze będzie na Sejm wniesiona.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Następny dział 5 budżetu Prezydjum Rady Ministrów w dziale przedsiębiorstw dotyczy drukarń państwowych. Nie należy tu łączyć pojęcia drukarń rządowych wogóle z przedsiębiorstwem drukarń państwowych, które mają swoją dyrekcję w Warszawie. Przedsiębiorstwo to liczy zaledwie 6 drukarń, które miały dać według budżetu na rok 1932–33 150.000 zł. Komisja Budżetowa podniosła to do 160.000 zł. Być może, że dochód ten będzie jeszcze większy. Pozatem byłoby rzeczą pożądaną, aby drukarnie państwowe mogły utworzyć specjalny fundusz na budowę swego gmachu w Warszawie, gdyż ten gmach, który dziś istnieje, jest ze względów hygienicznych i technicznych całkowicie nieodpowiedni.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Drukarnie posiadają dziś kapitał obrotowy, którego uzupełnić nie mają potrzeby.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Cały budżet Prezydjum Rady Ministrów był ułożony oszczędnie, Komisja Budżetowa ograniczyła się tylko do bardzo nieznacznych wniosków.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tego budżetu w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Nikt do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Głos ma p. Stroynowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#RomanStroynowski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Rolnictwa nie stanowi wystarczającego kryterjum dla oceny całokształtu polityki rolnej i dlatego aczkolwiek przedłożony preliminarz w znacznie jeszcze niższych obraca się cyfrach, jak w roku ubiegłym, bynajmniej nie przesądza, czy wytyczne polityki, w dziedzinie rolnictwa zainicjowane, były w obliczu kryzysu światowego trafnie ujęte i przy użyciu do dyspozycji zostających środków i możliwości przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#RomanStroynowski">Pod tym kątem widzenia oceniając przedłożony preliminarz budżetowy, stwierdzić musimy, że Ministerstwo Rolnictwa spełnia wprawdzie szereg funkcyj w poszczególnych działach życia rolniczego, wymagających nakładów pieniężnych, jednak bynajmniej nie są one jeszcze decydujące o pomyślnym materjalnym stanie całego rolnictwa, więc tem samem rolniczej Polski.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#RomanStroynowski">Przeglądnąwszy tytuły poszczególnych działów preliminarza budżetowego, dochodzimy do wniosku, że działalność niemi objęta bynajmniej nie wyczerpuje całości aktualnego zagadnienia rolniczego i że raczej jego główna waga leży poza temi wąskiemi ramami kompetencyjnemi, nakreślonemi szematem organizacyjnym Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#RomanStroynowski">Na całość polityki rolnej składają się bowiem nietylko zarządzenia z dziedziny polityki produkcji zastąpionej przez Ministerstwo Rolnictwa, ale także polityki zbytu, aprowizacji, taryf przewozowych i ceł, jako też zagadnienia kredytowe i skarbowe.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#RomanStroynowski">Pozwolą mi więc Panowie, że zanim przejdę do omówienia preliminarza budżetowego, wypowiem swój pogląd choćby tylko o polityce zbożowej, produkcji zwierzęcej, celnej i związanej z nią kwest ją pogłębienia rynku wewnętrznego, ponieważ te zagadnienia przedewszystkiem rozstrzygają o dzisiejszem położeniu rolnictwa, a decyzja o nich bynajmniej nie spoczywa jedynie w rękach Ministerstwa Rolnictwa, ale wymaga uzgodnienia międzyministerjalnego lub też nawet uchwał Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#RomanStroynowski">Wytyczne państwowej polityki zbożowej stosowane w roku 1931 ustalane były — zaznaczyć to należy — w ścisłem porozumieniu ze zorganizowanem społeczeństwem rolniczem, a polegały na ochronie celnej rynku wewnętrznego, przemjowaniu eksportu, działalności interwencyjnej Państwowych Zakładów Zbożowych, zastosowaniu rejestrowego kredytu zbożowego, kredytów siewnych, żniwnych, nawozowych i t. p.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#RomanStroynowski">Powyższe elementy miały doprowadzić do wyeksportowania nadwyżek z jednej, a interwencyjnej o tendencji zwyżkowej działalności Państwowych Zakładów Zbożowych z drugiej strony, do oderwania się od cen światowych i możliwie szybkiego podniesienia się cen do poziomu opłacalności.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#RomanStroynowski">Powyższe założenia uznać należy za zupełnie właściwe w kraju, znajdującym się od szeregu lat na granicy samowystarczalności, kiedy w latach urodzajnych nasz eksport zbożowy wynosi zaledwie kilka procent wewnętrznego zapotrzebowania.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#RomanStroynowski">W tych warunkach położenie nasze w porównaniu z innemi krajami o stałych, znacznie większych w stosunku do własnego wewnętrznego zapotrzebowania nadwyżkach eksportowych jest o wiele korzystniejsze, bo umożliwia opanowanie sytuacji, bez potrzeby angażowania na ten cel ogromnych sum pieniężnych, nie poręczających korzystnych rezultatów, jak to np. miało miejsce w Ameryce.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#RomanStroynowski">W kampanji eksportowej 1930/31 (od 1 sierpnia do 31 lipca) wydano na premje zbożowe 29 861.000 zł, wyeksportowano przy ich pomocy 469.000 ton i dzięki tej operacji pozbyto się całej na wewnętrznym rynku ciążącej nadwyżki i w konsekwencji zdołano oderwać się w maju ubiegłego roku od poziomu cen rynku światowego.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#RomanStroynowski">Za kwotę 29.000.000 zł zdołaliśmy utrzymać na wewnętrznym rynku cenę o zł 6 na kwintalu wyższą, co uczyniło 2,500.000 ton spożycia wewnętrznego, różnicę w przychodzie dla rolnictwa około 150.000.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#RomanStroynowski">Droga obrana okazała się właściwą, należy jednak na tem miejscu skonstatować, że można było tak akcję eksportową, jak i interwencyjną przeprowadzić w czasie znacznie krótszym, chociażby przy użyciu na ten cel sum o 100% większych. Wtedy nastąpiłoby bowiem szybsze znacznie oderwanie się od poziomu cen zagranicznych, a zwiększony na ten cel wydatek z pewnością byłby się zwrócił poprzez zwiększoną siłę nabywczą i płatniczą rolniczego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#RomanStroynowski">Wkraczano na tę nieznaną drogę ostrożnie, nie mając z tej dziedziny jeszcze potrzebnych doświadczeń. Obawiano się, że szybki wzrost cen może spowodować nadmierną podaż na rynku, a tem samem uniemożliwić opanowanie go i sprowadzić wtórny objaw załamania się cen.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#RomanStroynowski">Omawiając apriorystycznie ten problem, stawiano ad hoc dostosowaną hipotezę o zacieśniającym się pasie włościańskim.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#RomanStroynowski">Według tej teorji, której nie podzielam, w latach złych urodzajów i wysokich cen pojawiają się na rynku mimo to te same, co w latach dobrych, ilości zboża i w wyniku końcowym rok przewidywany jako deficytowy okazuje się wystarczalny.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#RomanStroynowski">W latach więc, wykazujących nadwyżki eksportowe, polityka wysokich cen, przeprowadzona drogą wysoko premjowanego eksportu i wzmożonej interwencji, mogłaby — według cytowanego zapatrywania — wymagać sum, przekraczających nasze finansowe możliwości.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#RomanStroynowski">Nie było wystarczających i ścisłych danych statystycznych na poparcie i przyjęcie tej tezy. Wykazuje wprawdzie statystyka, że w kampanji 1924/25 przy bardzo złym urodzaju, a wysokich cenach zdołaliśmy ograniczyć się w konsumcji na głowę ludności bardzo znacznie, z czego wyciągano wniosek, że działo się to kosztem spożycia ludności rolniczej, chcącej wyzyskać dobrą konjunkturę, zapomniano jednak przy tem dowodzeniu o jednym jeszcze ważnym szczególe, t. j. remanentach z poprzedniej kampanji 1923/24 statystycznie nie uchwyconych, a jak wiadomo, wtedy bardzo poważnych.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#RomanStroynowski">Już w ciągu ubiegłej kampanji często spotykano się ze słusznem przewidywaniem, że zbyt niskie i dalekie jeszcze od opłacalności ceny zbożowe spowodują w najbliższej przyszłości załamanie się cen produkcji zwierzęcej, co też niestety się ziściło.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#RomanStroynowski">Przeżywany obecnie kryzys produkcji zwierzęcej jest naturalną konsekwencją zbyt dużej rozpiętości cen między temi dwoma głównemi działami produkcji, kiedy rolnictwo w ucieczce przed niskiemi cenami zboża, szukało ratunku w opłacającej się jeszcze nieco lepiej produkcji zwierzęcej. Produkcja zwierzęca w odróżnieniu od produkcji zbożowej posiada zdolność nadmiernie szybkiego wzrostu, stwarzającą stale grożące niebezpieczeństwo jeszcze znacznie gwałtowniejszego spadku cen, jak wśród produkcji roślinnej.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#RomanStroynowski">Dlatego twierdzenie, jakoby forsowanie cen zbożowych wychodziło na korzyść prawie wyłączną gospodarstw folwarcznych, głównie zainteresowanych w produkcji zbożowej, jest mylne i pozbawione obiektywności, a to dla kilku względów.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#RomanStroynowski">Najpierw należy stwierdzić, że w Polsce przeważa typ gospodarstw włościańskich hodowlano-zbożowych, zainteresowanych również w wysokim stopniu w produkcji zbóż. Dla poparcia tego przy obliczenia Wydziału Ekonomiki Drobnych Gospodarstw Wiejskich, dotyczące województwa poznańskiego, które wykazują, że w gospodarstwach od 5 do 50 ha dochód brutto z produktów roślinnych wynosi jednak 43%.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#RomanStroynowski">Następnie w interesie tych nielicznych rejonów np. podgórskich, gdzie w wybitniejszej mierze przeważa typ gospodarstw hodowlanych, jest raczej utrzymanie cen produkcji zbożowej na poziomie opłacalnym dla utrzymania siły kupna swych odbiorców, to jest tych gospodarstw, które zainteresowane przedewszystkiem w produkcji roślinnej zakupują rodowy materjał hodowlany.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#RomanStroynowski">Wreszcie należy stwierdzić, że w dziale produkcji zwierzęcej wykazujemy stale dużą hiperprodukcję, zmuszającą nas do eksportu, że więc ceny uzyskiwane przy wywozie są o jej opłacalności decydujące.</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#RomanStroynowski">Tymczasem analiza cyfr eksportu produktów hodowlanych oraz cen paszy w kraju wskazuje, że między temi wielkościami niema współzależności, to znaczy, że przy spadku ceny paszy eksport nie musi wzrastać i odwrotnie.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#RomanStroynowski">O ile chodzi o główną pozycję naszego eksportu rolniczego wogóle, to jest o nierogaciznę, cyfry wskazują na zjawisko wprost odwrotne.</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#RomanStroynowski">W r. 1928 eksport nierogacizny z Polski przedstawiał się pod względem ilościowym najkorzystniej, kiedy stosunek ceny żywca do paszy był najmniej korzystny, to znaczy ceny paszy były bardzo wysokie w porównaniu z obecnemi.</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#RomanStroynowski">W następnych latach, t. j. 1929 i 1930 w miarę poprawy tego stosunku eksport spadał dość poważnie.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#RomanStroynowski">Analogicznie przedstawia się ten stosunek przy eksporcie masła. Wprawdzie w r. 1929 eksport w porównaniu z r. 1928 wzrasta prawie o 50%, a to równocześnie ze spadkiem ceny paszy, to jednak w r. 1930 pomimo dalszego znacznego spadku ceny paszy eksport się nie podnosi, ale spada o 20%. Powyższe objawy wskazują na to, że regulatorem opłacalnego wywozu produkcji zwierzęcej były i są inne czynniki, a nie koszt paszy, więc nie poziom cen produkcji roślinnej. Regulatorem tym są przedewszystkiem korzystne postanowienia konwencyjne co do ilości wywozu i wysokości stawek celnych, jako też odpowiednio sprawnie i korzystnie działająca organizacja zbytu.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#RomanStroynowski">Z przedstawionego powyżej przebiegu naszej polityki zbożowej i produkcji zwierzęcej wynika dowodnie, że istnieje między niemi ścisła korelacja, z której wynika wskazanie, że należy dbać w przyszłości o równomierne i odpowiadające kosztom produkcji kształtowanie się cen, tak zbóż, jak i produktów hodowlanych, albowiem każde jednostronne nastawienie naszej produkcji rolniczej zmierza do hiperprodukcji i w danej chwili uzależnia nas w zupełności od poziomu cen i pojemności rynku światowego.</u>
<u xml:id="u-26.30" who="#RomanStroynowski">W okresie powojennym polityka celna była nastawiona przez Ligę Narodów w kierunku umożliwienia powrotu do przedwojennego liberalizmu. Pod wpływem jednak kryzysu światowego oraz reglamentacji przywozu, stosowanej przez szereg państw, liberalna polityka, t. zw. rozejmu celnego w zupełności w r. 1931 się załamała.</u>
<u xml:id="u-26.31" who="#RomanStroynowski">Do ostatnich czasów nasza polityka celna traktowana i prowadzona była w myśl wskazań Ligi Narodową więc względnie liberalnie. Prawie zawsze jako ostatni decydowaliśmy się na jakiekolwiek retorsje, odstępstwo od tych zasad, szczególnie, o ile chodziło o ochronę produkcji wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-26.32" who="#RomanStroynowski">Ujawnia się w naszej polityce przywozowej jakgdyby obawa, że odstępstwo od teoretycznych haseł rozejmu celnego, rzuconych przez Ligę Narodów, może nam na terenie międzynarodowym zaszkodzić, aczkolwiek doświadczenie ostatnich lat wskazywało, że w międzynarodowej polityce gospodarczej tylko te państwa wychodzą zwycięsko, które, nie wypuszczając inicjatywy ze swych rąk, nie oglądając się na nikogo, robią takie posunięcia, jakie dla danego gospodarstwa narodowego przedstawiają się czasowo jako najkorzystniejsze.</u>
<u xml:id="u-26.33" who="#RomanStroynowski">Dalszą przyczyną niezawsze szczęśliwej naszej polityki traktatowej było zbyt jednostronne podchodzenie do zagadnienia z punktu widzenia wyłącznie kształtowania się korzystnego bilansu handlowego. Celem umożliwienia eksportu przemysłowego ustalano często zbyt niskie stawki konwencyjne na produkty rolnicze, czem osiągano wprawdzie czynny bilans handlowy z danem państwem, jednak nie zwracano uwagi na straty, jakie takie ulgi taryfowe przynosiły poszczególnym dziedzinom rolniczym przy równocześnie problematycznych korzyściach dumpingowego eksportu przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-26.34" who="#RomanStroynowski">Skoro jednak odbudowa rynku wewnętrznego, a przedewszystkiem podniesienie siły nabywczej ludności wiejskiej, jest jedyną drogą wyjścia z błędnego koła kryzysu, nakazem chwili jest dążenie do tego celu wszelkiemi rozporządzalnemi środkami.</u>
<u xml:id="u-26.35" who="#RomanStroynowski">Jako typowy przykład jednostronnego podejścia do zagadnienia celnego i traktatowego, przedstawię szerzej sprawę poświęcenia rybactwa polskiego dla uzyskania problematycznych korzyści eksportu węglowego do Węgier, a hutniczego do Sowdepji.</u>
<u xml:id="u-26.36" who="#RomanStroynowski">Rybactwo słodkowodne, zatrudniające w Polsce około 30.000 rodzin i produkujące około 20 miljonów kg. ryb słodkowodnych, należy do tych nielicznych dziedzin wytwórczości rolniczej w Polsce, w których nie doszliśmy jeszcze do samowystarczalności, względnie jesteśmy w obecnej kampanji u jej granic. Było więc zadaniem łatwem uchronić tę dziedzinę przed kryzysem odpowiednią stawką celną. Tymczasem na skutek niebywale niskich autonomicznych stawek celnych, a w szczególności zafiksowanej stawki celnej konwencyjnej, udzielonej Węgrom, import ryb do końca grudnia r. ub. wzrastał w sposób zatrważający i to po niebywale niskich cenach, tak z Węgier, jak i z Sowdepji. W efekcie rybactwo polskie, którego wartość produkcji wynosiła w r. 1929/30 jeszcze około 70 milj. zł i było opłacalne, już w następnym roku 1930/31 straciło na spadku cen, zachowując tę samą produkcję, około 10 milj. zł. W bieżącej kampanji przy cenach kształtujących się nadal pod wpływem taniego importu, wartość produkcji rybnej spadła do mniej więcej 46 milj. zł, przyczem zaznaczyć należy, że na skutek dobrych warunków atmosferycznych produkcja w stosunku do roku poprzedniego była o 20% większa.</u>
<u xml:id="u-26.37" who="#RomanStroynowski">Zupełnie zbyteczny import ryb obniżył dochód społeczny na stosunkowo małym odcinku rybackim o około 20 milj. zł w ciągu jednego roku, a około 30 milj. zł w ciągu dwóch sezonów.</u>
<u xml:id="u-26.38" who="#RomanStroynowski">W podobny sposób wskutek niedostatecznej ochrony celnej szereg innych produktów pochodzenia wiejskiego, jak krajowe nasiona oleiste, chmiel, surowce włókiennicze i t. p. również dotknął kryzys spadku cen, który nastąpił w roku gospodarczym 1929/30, a w bieżącym roku jeszcze bardziej się pogłębił.</u>
<u xml:id="u-26.39" who="#RomanStroynowski">Nasze rodzime surowce oleiste, do których należy siemię rzepakowe i siemię lniane, są artykułami eksportowemi, co w gruncie rzeczy jest zjawiskiem nienormalnem, gdyż w rzeczywistości mamy wszelkie dane przerobienia na olej naszych nasion oleistych. Nie możemy do tego dojść z uwagi na bezcłowy przywóz do nas surowców egzotycznych (w r. 1931 — 233.791 q za 8,688.000). Dlatego należy wprowadzić podwyższone stawki celne dla rzepaku i rzepiku, siemienia lnianego i konopnego, a równocześnie obłożyć cłem surowce egzotyczne, które z wyjątkiem arachidów i orzecha ziemnego mają wolny dostęp do naszego kraju. Polski przemysł rafineryjny olejów roślinnych oraz przemysł sztucznych tłuszczów jadalnych z faktem przerobu tylko krajowych surowców powinien się jak najrychlej pogodzić i do tego odpowiednio dostosować. Również chmiel polski, wypierany z rynków zagranicznych, tylko przez zdobycie sobie rynku wewnętrznego, na który dochodzi zbyteczny chmiel czeski, może znaleźć wyjście z sytuacji. Nasz przemysł piwowarski w r. 1929 zużył z całego zapotrzebowania chmielu zagranicznego 35%, a w r. 1930 — 44 1/2%. Oczywiście sytuacja ta jest niemożliwa do utrzymania i przemysł piwowarski musi przejść prawie wyłącznie na chmiel krajowy.</u>
<u xml:id="u-26.40" who="#RomanStroynowski">Specjalne znaczenie dla rolnictwa polskiego ma sprawa plantacji krajowego tytoniu dla potrzeb Polskiego Monopolu Tytoniowego.</u>
<u xml:id="u-26.41" who="#RomanStroynowski">Obszar uprawy tytoniu w Polsce wynosił w roku 1921 — 370 ha, w roku 1924 — 679 ha, w roku 1925 — 1.555 ha, w roku 1927 — 2.890 ha, w 1928 — 3.831 ha, a w roku 1929 obszar uprawy tytoniu wzrasta nagle o 100%, bo do 6.609 ha. Zauważyć należy, że przez 8 lat Polski Monopol Tytoniowy nie chciał zdecydować się na szersze zużycie krajowego surowca z dużą szkodą dla rolnictwa i płatniczego bilansu Polski. Dopiero pod wpływem ciągłej i energicznej interwencji organizacyj rolniczych, popartych przez p. Prezydenta Rzplitej, w roku 1928 widzimy duży wzrost obszaru uprawy tytoniu. Niewątpliwie, gdyby Monopol Tytoniowy był się zdecydował na rozszerzenie uprawy już od roku 1920, zaoszczędzilibyśmy setki miljonów złotych z kraju wywiezionych. Stwierdzić muszę, że i dzisiaj jeszcze Monopol Tytoniowy nie wyzyskuje w pełni możliwości, jakie wynikają z plantacji tytoniu krajowego. Mamy wszelkie dane, aby dojść do cyfr zużycia znacznie większych, o ile chodzi o surowiec krajowy, i w tym jedynie kierunku powinna się rozwijać nadal polityka Polskiego Monopolu Tytoniowego.</u>
<u xml:id="u-26.42" who="#RomanStroynowski">Niepokojącem dla sytuacji zbożowej w Polsce jest, że wzrasta import kukurydzy, co zarówno ze względu na nasz bilans, jak i wprowadzenie do kraju poważnej ilości ziarna, jest wysoce niepożądane. Import ten wynosi w roku 1929 — 16.457 ton, w roku 1930 — 17.245 ton, w roku 1931 — 20.288 ton.</u>
<u xml:id="u-26.43" who="#RomanStroynowski">Zaprzestanie importu tego zboża nietylkoby odciążyło nasz rynek od obcego zboża, ale także odpowiednio zwiększyłoby konsumcję ziarna krajowego, a w razie zwiększenia obsiewu kukurydzy pośrednio zmniejszyłoby podaż innych zbóż.</u>
<u xml:id="u-26.44" who="#RomanStroynowski">Do najdonioślejszych zagadnień gospodarczych Polski należy niewątpliwie zagadnienie zwiększenia zużycia krajowych surowców włókienniczych.</u>
<u xml:id="u-26.45" who="#RomanStroynowski">Import ich dochodził w ostatnich latach, a nawet przekraczał 600 miljonów złotych rocznie, mając dla bilansu handlowego dotkliwe ujemne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-26.46" who="#RomanStroynowski">Najbardziej trudną jest sprawa wełny krajowej, która stanowi zaledwie 10% ogólnej ilości tego artykułu, przetwarzanego w kraju. Trudność polega na tem, że sprawy zwiększenia zużycia wełny krajowej nie można rozstrzygać jedynie na drodze wprowadzenia ochronnych stawek celnych, ale przedewszystkiem na drodze innych postanowień, jak np. przymusu domieszki wełny pochodzenia krajowego.</u>
<u xml:id="u-26.47" who="#RomanStroynowski">Nie mniej doniosłą kwestją jest sprawa lniarstwa. Ostatnio ceny lnu uległy załamaniu i z trudnością utrzymujemy się na rynkach zagranicznych przy pomocy premij. Przemysł krajowy woli używać tańszej bawełny i dlatego rynek wewnętrzny jest bardzo mało pojemny na len. Przejście do używania na większą skalę przez wojsko, szpitale i t. d. wytworów z lnu niewątpliwie zwiększyłoby pojemność wewnętrzną na wyroby lniarskie. Przedewszystkiem jednak należy wprowadzić ochronę celną dla lnu, której jest zupełnie pozbawiony. Tymczasem następuje wzrost przywozu lnu głównie z Rosji przy równoczesnem kurczeniu się rynku wewnętrznego oraz spadku eksportu. Analogiczne środki należy zastosować do konopi, których przywóz zwiększył się ostatnio prawie dwukrotnie. Ponieważ len, według fachowych opinij, może także z powodzeniem zastąpić przywożoną do kraju jutę, należy ją także obłożyć prohibicyjną stawką celną.</u>
<u xml:id="u-26.48" who="#RomanStroynowski">Na szeregu główniejszych produktów pochodzenia wiejskiego wykazaliśmy ciągłą jeszcze niedostateczność naszej celnej ochrony. Jej zastosowanie w niektórych wypadkach przyniosło jednak już pozytywne rezultaty nietylko dla rolnictwa, ale także dla jego przemysłów przetwórczych. Wystarczy powołać się na przykład tłuszczy zwierzęcych. W r. 1930, t. j. w roku niedostatecznej ochrony celnej w dziale słoniny i smalcu, mieliśmy ujemne saldo handlowe w wysokości 34.318.000 zł, a w roku 1931, w którym wprowadzono dostateczna ochronę celną, osiągnęliśmy już nawet czynne saldo handlowe w wysokości 113.000 zł. Z radością powitać możemy zdecydowany krok naszego Rządu w kierunku odwrotu od dotychczasowej zbyt liberalnej polityki celnej w postaci ostatniego rozporządzenia Rady Ministrów, wprowadzającego zakaz przywozu wielu towarów.</u>
<u xml:id="u-26.49" who="#RomanStroynowski">Ośmielam się wyrazić nadzieję, że p. Minister Przemysłu i Handlu, mimo, iż nie jest na podstawie wspomnianego rozporządzenia do tego obowiązany, będzie się porozumiewał z p. Ministrem Rolnictwa przy zwolnieniach od zakazów przywozowych produktów rolniczych z krajowemi konkurujących i weźmie pod uwagę reperkusje, jakie tego rodzaju zwolnienia pozakontyngentowe mogą mieć na dochód społeczny i na opłacalność naszego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-26.50" who="#RomanStroynowski">W obecnym bowiem okresie w pogoni za samowystarczalnością, może w zasadzie mylnej, jednak na całym świecie powszechnej i stosowanej, poświęcenie pilniejszej niż dotąd uwagi na rozszerzenie rynku zbytu i siłę konsumcyjną ludności wiejskiej jest nakazem chwili.</u>
<u xml:id="u-26.51" who="#RomanStroynowski">Ustać też stopniowo powinien, a nawet prawdopodobnie automatycznie ustanie, dumpingowy wywóz przemysłowy za wszelką cenę, ponieważ wobec katastrofalnego stanu dochodu społecznego nie będzie przemysł już mógł nadal wyciągać premji wywozowej z wewnętrznego rynku. Trzeba się z tem liczyć i odwrócić naszą politykę gospodarczą ku mozolnej jego odbudowie.</u>
<u xml:id="u-26.52" who="#RomanStroynowski">Jak już na wstępie zaznaczyłem, z ogólnego przeglądu naszej polityki rolnej wynika, że wiele dziedzin, dotyczących przedewszystkiem rolnictwa, Ministerstwu Rolnictwa nie podlega. Zbytecznem jest chyba udowadniać, że ta decentralizacja poszczególnych elementów polityki rolnej nie jest na czasie, bo utrudnia jednolitość akcji i opóźnia tak obecnie pożądaną szybkość decyzji i działania.</u>
<u xml:id="u-26.53" who="#RomanStroynowski">Zagadnienia np. obrotu płodami rolnemi, przemysłu rolnego, aprowizacji, ubezpieczeń społecznych w rolnictwie i szereg innych ważnych kwestyj rolniczych nie podlega decydująco Ministerstwu Rolnictwa, mimo, że stało się to prawie we wszystkich innych krajach, nawet takich, jak Niemcy i Francja, które nie są krajami o przewadze ludności rolniczej.</u>
<u xml:id="u-26.54" who="#RomanStroynowski">Znane są kompetencje, z jakich korzysta ministerstwo aprowizacji i rolnictwa w Niemczech, któremu podlegają zarówno zagadnienia ogólne produkcji i aprowizacji, jak i zagadnienia kształtowania się cen cukru, drożdży, spirytusu, wina, tłuszczów i nawozów sztucznych, zagadnienia rolniczo-podatkowe, robotniczo-rolnicze, polityka celna i traktatowa, sprawy kredytowe, spółdzielcze i t. d.</u>
<u xml:id="u-26.55" who="#RomanStroynowski">Podobne kompetencje przysługują ministerstwu rolnictwa i na Węgrzech, a we Francji z wiosną 1931 r. przyznano ministrowi rolnictwa do szeroko już zakreślonych nowe jeszcze kompetencje.</u>
<u xml:id="u-26.56" who="#RomanStroynowski">Nie potrzebuję chyba przed Wysokim Sejmem charakteryzować obecnego położenia naszego rolnictwa. Nie będę też na tem miejscu analizował tych wszystkich koncepcyj ratowniczych, które w ostatniej dobie zaprzątają umysły całego rolniczego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-26.57" who="#RomanStroynowski">Komitet powołany przez p. Premjera ma w najbliższym czasie ustalić możliwości i dostosować do nich środki pomocy. Winny one umożliwić zmagającemu się z ciężką przewlekłą chorobą rolnictwu jej przetrwanie, więc wzmocnić na ten czas jego organizm. Uzdrowić go może jedynie w zupełności powrót do opłacalnej produkcji.</u>
<u xml:id="u-26.58" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-26.59" who="#RomanStroynowski">Opłacalność zaś, czy osiągnięta na drodze wyższego poziomu cen, czy przez zmniejszenie kosztów produkcji w obu wypadkach zawisłą jest w dużej mierze od ingerencji państwowej.</u>
<u xml:id="u-26.60" who="#RomanStroynowski">W ciągu ostatnich dwóch kampanij polityka interwencyjna zmierzała do ustalenia wyższych cen.</u>
<u xml:id="u-26.61" who="#RomanStroynowski">Zadanie to niełatwe, tylko w małym stopniu zostało zrealizowane, przyczem wyłania się pytanie, czy polityka wysokich cen produktów rolnych, stanowiących artykuły pierwszej potrzeby, ze względu na ogólne zubożenie jest właściwą tem bardziej, że musianoby stabilizować te ceny na poziomie bardzo wysokim, bo pokrywającym bardzo wysokie koszty produkcji.</u>
<u xml:id="u-26.62" who="#RomanStroynowski">Jakże wygląda zagadnienie opłacalności rolniczej po stronie zmniejszenia kosztów produkcji? W ogólnych kosztach produkcji, świadczenia na rzecz Skarbu Państwa nie są wygórowane i uiszczane być muszą. Środki produkcji wykazują jeszcze zawsze za dużą rozpiętość cen. Co do niepomiernie wygórowanych świadczeń socjalnych opinja powszechna jest zgodną.</u>
<u xml:id="u-26.63" who="#RomanStroynowski">Najbardziej jednak przygniatają opłacalność koszta kredytów rolniczych. Ud trzech lat obserwujemy stały, a w ostatnich czasach w dziedzinie produkcji zwierzęcej katastrofalny spadek cen. Od trzech lat polityka kredytowa trwa niewzruszenie przy tej samej stopie odsetkowej, jak gdyby dochód społeczny był dla kredytodawcy zagadnieniem, nad którem można przechodzić do porządku dziennego, Z expose p. Ministra Rolnictwa dnia 16 listopada b. m. dowiedzieliśmy się, że wartość do sprzedaży dochodzącej produkcji zboża wynosi 541 miljonów, obdłużenie zaś rolnictwa wynosić ma około 4 1/2 miljarda, więc przyjąwszy tylko 13% odsetek, widzimy, że tak zwana obsługa kapitału wynosi więcej, jak całe inkaso ze sprzedaży zboża.</u>
<u xml:id="u-26.64" who="#RomanStroynowski">Analizę budżetu mają Panowie w załączonem sprawozdaniu Komisji Budżetowej. Upraszam w imieniu tej Komisji Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza.</u>
<u xml:id="u-26.65" who="#RomanStroynowski">Wicemarszałek Polakiewicz;</u>
<u xml:id="u-26.66" who="#RomanStroynowski">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Chciałbym przedewszystkiem — przepraszam, że to czynię — rozbudzić trochę ten nastrój Wysokiej Izby, jaki zapanował pod wpływem nietylko ostatniego przemówienia, ale i kilku poprzednich. Wytworzyło się coś w rodzaju jakiegoś błogiego nastroju. Słyszeliśmy pełne reweransów podziękowania, że przemówienia były rzeczowe, wyrobiło się jakieś pojęcie harmonji, które jest w niezgodzie z polską rzeczywistością. A polityka, proszę Panów, to jest dotykanie rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#SewerynCzetwertyński">Jeżeli p. Minister Pieracki zakończył swoje przemówienie, że ponad głowami polityków Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaprowadzi to, co będzie uważało za właściwe, w Małopolsce wschodniej, w kwestji tak zasadniczej, to zapytuję się: A on nie jest politykiem? Czy w takim razie ta sprawa przejdzie i nad jego głową? Jak można się wyrażać o kwestji, dotyczącej zagadnień najbardziej ważnych dla naszego społeczeństwa, w ten sposób, że się nie będzie liczyło chociażby w drobnej części z tem, co jest istotą polityki i co treść polityki stanowi? I proszę Panów, przepraszam, ale jeżeli mamy mówić teraz o kwestji gospodarstwa narodowego, o obecnym ważnym budżecie, który się wysuwa na czoło zagadnienia, to muszę pewne rzeczy powiedzieć, nie dlatego, ażebym chciał komukolwiek zrobić jakąś przykrość, lecz dlatego, że muszę traktować te rzeczy tak, jak rzeczywistość położenia Polski tego wymaga. Będę próbował o tem położeniu i o środkach zaradczych, jakie nie rok temu, lecz obecnie czynić należy, według mojego najsumienniejszego przekonania całą prawdę mówić. Proszę Panów, chcę mówić o całości gospodarstwa narodowego, ponieważ skrócony czas nie pozwala naszemu klubowi zabrać również głosu przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę powiedzieć, że zahamowany jest normalny rozwój naszej gospodarki narodowej w Polsce, twierdzę, że zaznaczyły się rysy na jej dotychczasowym ustroju, są to pęknięcia w podstawach, o których jedni twierdzą, że są istotne, a drudzy, że są powierzchowne. Ale twierdzę, że polscy inżynierowie, i. zn. przedstawiciele Rządu, a w części przedstawiciele B. B. stanowisko zajmują wobec tych pęknięć wyczekujące i jakby mówili: Zobaczymy, co będzie z polską gospodarką narodową, jeżeli się zawali, to znaczy, że podstawy były niesłuszne, jeżeli nie, to będzie dowód, że było odwrotnie; a tymczasem chodzi o to, ażeby zamazać te rzeczy powierzchownie, bo na zewnątrz to wygląda nieładnie. Tak samo określiłbym według mego najgłębszego przekonania stanowisko, zajęte np. przez generalnego referenta budżetu wobec zagadnień gospodarki narodowej w Polsce. I mniej więcej takie same jest stanowisko p. Ministra, jakie był łaskaw zająć na Komisji Budżetowej wobec moich poglądów na te sprawy. Uważam, że stanowisko to nie jest słuszne, nie jest usprawiedliwione ani przez kryzys, ani przez wyjątkowo ciężkie położenie, ani przez jakiekolwiek inne względy. Może Panowie mają pod tym względem nakaz. P. Minister Matuszewski na posiedzeniu w Sejmie 21 marca r. z. powiedział: „Mamy nakaz związania budżetu, jako konieczności państwowej”. Jeżeli tak jest, to naturalnie ani ja, ani żadne stronnictwo opozycyjne, ani ktokolwiekbądź nie może nic zrobić. Ale ponieważ od roku w stosunkach naszych dużo się zmieniło, — nie wiem, czy do głębi, więc próbuję przekonywać, bo uważam, że w tej Izbie znajdzie się kilku sprawiedliwych, którzy zechcą i dadzą się przekonać, że to, co Panowie często wysuwają jako pogląd na sytuację obecną i środki zaradcze, jest spóźnione i że to powinno było być zrobione znacznie wcześniej. O tem spróbuję przekonać. Wiąże się to z całą kwestją finansową i ustrojową naszego budżetu. Jeżeli ktoś, jak np. p. generalny referent twierdzi, że wyniki gospodarki narodowej, to sprawdzian polityki, to ja się z tem zgodzić nie mogę. Wyniki są tylko sprawdzianem, a materjałem są zawsze i wszędzie przewidywania. Więc to wszystko, co się nam tu mówi, że wynika z gospodarki narodowej ubiegłej, to wynika z działania Rządu, to są tak e, a takie czyny. Tak, jak obecnie p. referent zaznaczył, że dodano rolnictwu 150 milj. przez premje i pewne inne rzeczy dokonane, to tylko sprawdzian. Powinniśmy przedewszystkiem zająć się gospodarką, w jakim stanie ona się znajduje obecnie i przewidując, co w następnym roku będzie, do tego zastosować swoje poglądy i zaproponować takie czy inne środki zaradcze. To jest prawo, wynikające z naszych obowiązków. Muszę nawet powiedzieć, że nie rozumiem, jak takie istotne prawo polityczne każdego posła w Sejmie BB pozostawia opozycji. Przecież to najistotniejsze zadanie polityczne każdego posła, w imię swoich przewidywań powiedzieć to, co o tej rzeczy myśli. To jest jedyna rola, rola nawet szlachetna. Dlatego nie rozumiem Panów, którzy wstrzymują się od wypowiedzenia swych myśli tak, jak w roku zeszłym wyłącznie chwaląc wszystko, co Rząd zaprowadził i przeprowadził, albo tak jak w tym roku, wyrażając się półsłówkami i nie wyciągając z tego pełnych kosekwencyj.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#SewerynCzetwertyński">Uważam, że z tego stosunku wynikła już niejedna szkoda, szkoda istotna, która może być w następnych latach znacznie głębsza i która może przynieść znaczne szkody wogóle całej gospodarce narodowej, a więc i Państwu.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#SewerynCzetwertyński">Weźmy stosunek gdzieindziej w innych państwach. Tam teraz często brzmi hasło „serca w górę”. To „serca w górę” jest w obecnych stosunkach naszych trudne do zastosowania, myśl, oczy zawsze są utkwione w dół, w te podstawy bytu, rozwoju państwa na zewnątrz. A tymczasem p. generalny referent wzywa nas w swoim wniosku: Oczy w górę, tam gdzie stoi waluta i wykonanie budżetu, skomprymowanego w roku ubiegłym, tam gdzie stoi względnie dobrze nasz pieniądz, To nie jest, proszę Panów, traktowanie tych zagadnień z rzeczywistego, również politycznego punktu widzenia.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, na Komisji Budżetowej np. p. Minister Skarbu mówił bardzo szczerze i przytoczył wpływy państwowe za 9 ostatnich miesięcy i w tych ostatnich 9 miesiącach okazało się, że wpływy państwowe Ministerstwa Skarbu zmalały znacznie i stanowią, zamiast 75%, 50%–64%, a w jednym wypadku poniżej 50%. Ale nie powiedział ani jednem słowem, dlaczego. Powiedzieli również p. Minister Przemysłu i Handlu i Minister Rolnictwa, że życie osłabło, ale nie powiedzieli, dlaczego osłabło, od kiedy i dla jakich przyczyn. Powiedzieli ogólnie: kryzys, i kropka, Otóż, proszę Panów, w ten sposób nie można się nigdy dostać do istotnych przyczyn tego stanu, w jakim wszyscy wiedzą, że się Polska i całe nasze gospodarstwo narodowe znajduje. Na dowód, że to można zrobić i że niema położenia, w któremby nie można słusznie przewidzieć, jak rzeczy będą się miały w przyszłości, jakie wyniki da gospodarka narodowa i jakie będą wobec tego wpływy Państwa, przytoczę, co wczoraj wyczytałem w Ekonomiście francuskim: „Dochody państwowe za 9 miesięcy — a więc tak, jak i u nas — wykazały 49 miljonów więcej, niż przewidywano, chociaż grudzień 1931 r. dał sam przez się 1.187 miljonów mniej od grudnia 1930 r.”. A więc przy takiej rozpiętości wpływów, dochodzących do przeszło miljarda za jeden miesiąc, mogli politycy francuscy rok wcześniej przewidzieć i ustalić dochody, które okazały się niższe tylko o niewielką sumę od tych, które wpłynęły do kasy państwowej. Otóż to jest pewna metoda pracy, polegająca nietylko na studjowaniu stosunku gospodarki narodowej do budżetu, ale i odwrotnie, wpływu budżetu takiego czy innego, wysokiego czy małego, zrównoważonego czy nie, na gospodarkę narodową, na jej wyniki, na jej rozwój, na zarobki gospodarcze, rzemiosła, przemysłu, handlu, wogóle na to wszystko, co stanowi przecież istotę i podwaliny wpływów państw. Proszę Panów, przecież stwierdzić należy, że istnieje nierównomierność. Możemy się sprzeczać, czy ona jest duża, czy mała, czy ta nierównomierność dochodów obywateli i dochodów Państwa, pomyślności obywateli i pomyślności państwa jest duża, czy mała, czy jest wielka pomiędzy niemi, używając słowa teraz bardzo często stosowanego, rozpiętość. Otóż, proszę Panów, twierdzę, że rok temu, gdy przemawiałem właśnie przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa i gdy twierdziłem, że zamało się zwraca uwagi przy układaniu naszych przyszłych budżetów, w jakim stanie jest nasze gospodarstwo narodowe, i gdy naprzykład pozwoliłem sobie twierdzić, że kryzys polski jest rodzimego pochodzenia, że wcale w żadnym związku nie stoi, w roku ubiegłym, w r. 1930 i początku r. 1931, z kryzysem światowym, to p. Minister Matuszewski, później odpowiadając mi, powiedział, że to jest niepoważne, bo przecież każdy wie, że kryzys polski jest taki, jak każdy inny, jest to kryzys światowy, kryzys międzynarodowy. Otóż teraz Niemcy nawet, ci najwięksi badacze stosunków ekonomicznych i rolniczych, sami przyznają, że się omylili, że kryzys niemiecki jest rodzimego pochodzenia, że przeoczyli, iż rolnictwo niemieckie jest wyczerpane, że mniej więcej zaraz po wojnie, podczas rządów socjalistycznych, nałożono na to najbardziej silne wyobrażenie kapitalizmu, na tego burżuja, na tego rolnika, niemieckiego większość ciężarów państwowych. I ten ekonomista, mogę go wymienić, prof. Ritter wykazuje obecnie, że jest łudzeniem się, a łudzenie się jest zawsze złe — że ten kryzys w Niemczech jest taki, jak gdzieindziej, bo kryzys jest na całym świecie. Nie, trzeba się uderzyć w piersi i powiedzieć, że kryzys jest w znacznym stopniu spowodowany rodzimemi zupełnie powodami.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż jest to zupełnie to samo, co mówiłem w roku zeszłym. Mówiłem w roku zeszłym, że kryzys zaczął się nie w zeszłym roku, lecz w r. 1927/28, kiedy Minister Sżarbu miał bardzo duże dochody i zapomniał sprawdzić, dlaczego ma duże dochody i czy to się nie dzieje kosztem wszystkich obywateli, a przynajmniej kosztem pewnych obywateli. I mówiłem to, co zdaje się, teraz jest oczywiste, że jest niepodobieństwem, ażeby kraj rolniczy, kraj zawodowo-rolniczy, od pokoleń i od wieków rolnictwem się trudniący, w normalnych warunkach mógł być w ciągu jednego roku ścięty z nóg wskutek niskich cen w jednym roku panujących, mając jeszcze zrównoważone ceny na inwentarz. Otóż znowu jest zupełnie to samo, co wypowiedział Ritter o stosunkach niemieckich, z których wyciąga wniosek, że teraz państwo musi za te szkody, które przyniosło rolnictwu nieopatrznemi ustawami i podatkami, za dziwną nieopatrzność państwa, za przeoczenie wszystkich długów tkwiących w rolnictwie, przyjść mu z wielką i doraźną pomocą. Jeżeli ta sprawa jest aktualna w Niemczech, to o ileż bardziej jest aktualną w Polsce. Polska się całkowicie odbudowywała, wszystkie warsztaty rolne w b. Kongresówce i na Kresach, w Małopolsce się odbudowywały. Za jakie pieniądze? Czy dostały jakiekolwiek odszkodowania? Czy Rząd przyszedł im z wydatną pomocą w ulgach? Przecież musiały się odbudowywać za własne pieniądze, zjadając wszystkie swoje oszczędności, swój kapitał obrotowy, zaoszczędzony wysiłkiem. I bardzo słusznie mówi Ritter, że gdyby każdy warsztat rolny, mniejszy czy większy, mógł otworzyć bilans otwarcia, tak jak warsztat przemysłowy i wpisać wszystkie nietylko zahipotekowane, lecz wogóle wszystkie obciążenia i z tym bilansem otwarcia co rok wyjść na widownię, to byłoby widoczne i wiadome, ile zostało zjedzone na odbudowę, ile zostało długu i ile w dalszym ciągu się zadłuża, ażeby związać koniec z końcem. Dlatego mówić obecnie, że rolnictwu trzeba w dalszym ciągu pomagać, że rolnictwu trzeba w dalszym ciągu podnosić cenę zboża, że rolnictwu trzeba przyjść z pomocą przez opancerzone jakieś stawki celne dla innych przedmiotów, które są u nas albo produkowane, albo mogą być przez rodzime rzeczy zastąpione, uważam, że jest to nieaktualne. Te rzeczy trzeba było zrobić rok albo dwa lata temu, a teraz twierdzę, to nie jest aktualne, bo pauperyzacja rolnictwa poszła zbyt daleko. Nie przewiduję, żeby stosunki w rolnictwie zmieniły się przez to, że dziś się dokona tego, co powinno było być dokonane rok i dwa lata temu.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#SewerynCzetwertyński">Dziwnym zbiegiem okoliczności rzeczywiście głębsze wejrzenie w tę gospodarkę narodową, obejmującą wszystkie gałęzie, było niesłychanie i dotychczas jest niesłychanie powierzchowne. Czytamy, że teraz są zwoływane komisje, że są tworzone komisje, że odbywają się ciągle narady. Takie narady były za rządów p. Bartla, p. Sławka i zawsze czytaliśmy sprawozdania, że nastąpiło ogólne zrozumienie, że Rząd zrozumiał postulaty obecne rolnictwa. Wzajemnie dziękowano sobie, jak i dzisiaj na posiedzeniu Sejmu, za wzajemne zrozumienie tego, co Rząd dla rolnictwa powinien zrobić. Co z tego? Wychodzą, proszę Panów, zarządzenia, zgadzam się, że niektóre zarządzenia są słuszne. Takie zarządzenie, jak gasić pożar; nikt nie będzie przeciw niemu, jak się pali, to trzeba gasić. Ale proszę Panów, od oświadczeń i zarządzeń, aż do polityki rolniczej, ustalonej na dłuższą metę, do polityki w stosunku do gospodarki narodowej, jest bardzo daleko.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(Głos na ławach PPS: Towarzystwo wzajemnej adoracji.)</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#SewerynCzetwertyński">Zarządzenia te są czysto administracyjnem działaniem pewnych resortów. Często te zarządzenia są spóźnione. P. Minister przyznał, że wejście w zeszłym roku pewnych kategoryj tłuszczów było spowodowane niedopatrzeniem. Niektóre zarządzenia były sprzeczne z sobą, jak to zresztą Panowie wiedzą. Premje rolnicze w roku 1930 dały 60 miljonów zł, a podniesienie taryfy kolejowej kosztowało rolnictwo 80 miljonów, o 20 miljonów więcej. Mieliśmy pełno tego rodzaju zarządzeń, które nie były dostatecznie uzgodnione.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#SewerynCzetwertyński">W zeszłym roku poruszałem to, co p. referent w tym roku poruszył, kwestję ubezpieczeń społecznych. Przytaczałem szereg rażących przykładów, mówiłem o różnych innych wydatkach samorządowych. Ale proszę Panów, dlaczego rok temu mówiono mi na to, że to są rzeczy niepoważne, prawie graniczące z pewnego rodzaju demagogją, niekiedy sprzeczne z istotą rzeczy? Przecież w zeszłym roku, stwierdzałem, że w zeszłym roku, a nie het kiedyś, budżety samorządowe były sztucznie podniesione. Przecież nie dawniej, jak w zeszłym roku, sumy inwestycyjne były przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zatwierdzane w szeregu wypadków w budżetach gminnych. Nie chcę uciekać się do bardzo dalekiej przeszłości, ale w zeszłym roku uchwaliliśmy podatek wyrównawczy w tej samej wysokości, jaka była dawniej, nie zdając sobie sprawy zupełnie, że polityka wewnętrzna starostów będzie dążyła do tego, ażeby to było uchwalane w maksymalnej wysokości. Nie znam dokładnie całej Polski, ale proszę się przejechać po tych okolicach lubelskiego województwa, które znam. Panowie nie znajdą ani jednej gminy, gdzieby gminiacy chcieli uchwalić niższą stawkę podatku wyrównawczego, niż 1,20, 1,50, a na to pozwolił starosta. Wszędzie jest wymagane, ażeby stawki były podnoszone do maksymalnej wysokości. Otóż te rzeczy okazują, że coś jest nie w porządku. A dlaczego mówię, że te rzeczy są nie w porządku? Dlatego, że jeżeli weźmiemy, że składki do wszystkich kas ubezpieczeniowych, kas chorych, rachunki szpitalne od roku przez nikogo nie są płacone, to przecież zaległości te są bardzo duże, i wszyscy się już przyzwyczaili do tego, żeby nie płacić tych zbyt wysokich stawek i wogóle się nie płaci. Przytem instytucje, przysyłając rachunki, dopisują do tego taki a taki procent, że to się należy, w książkach tych instytucyj dopisuje się taki a taki procent, ale to pozostaje wyłącznie na papierze, wszyscy sobie zdają sprawę, że ściągnięcie tych sum jest niemożliwe. W mojem miasteczku powiatowem znam szpital, który obecnie zastosował to, że wszystkim ludziom, którzy się tam leczą, dopisuje procent, dlatego, że te rachunki są tak wysokie, że dochodzą do tak fantastycznych sum, że wie doskonale, że ani K sumy tej nie ściągnie.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego te rzeczy, o których wspomniał p. referent, są słuszne w teorji, ale są spóźnione o rok, czy dwa. Teraz to jest martwa suma pieniędzy, z którą niewiadomo, co zrobić.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#SewerynCzetwertyński">Panowie podnosili jeszcze inną sprawę, mianowicie kwestję rozpiętości cen rolnych i przemysłowych i twierdzą, że trzeba koniecznie wobec niskich cen rolnictwa ceny przemysłowe obniżyć. Mogę powiedzieć, że obecnie to jest też sprawa nieaktualna, nie warto się już o to troszczyć, bo wyrobów przemysłowych rolnictwo już nie kupuje, bo me ma na to pieniędzy. Możemy objechać duże obszary i niema ani jednego worka nawozu sztucznego, ani jednego nowego narzędzia. Nikt na wsi ani nowego ubrania, ani pończoch, ani bielizny me kupuje, bo twierdzi, że na to pieniędzy teraz nie ma. Z tem obniżeniem cen przemysłowych jest tak, jak z tem oświetleniem na Nowym Świecie. Sklepy są oświetlone bardzo kosztownie, ale to nic nie pomaga, bo publiczność kupująca nie ma pieniędzy i najlepsze światło i najlepsza reklama nie pomoże.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#SewerynCzetwertyński">Był czas, kiedy należało to wszystko zrobić, był czas, kredy należało zdać sobie sprawę, że zanadto rolnictwo jest obciążone. W literaturze niemieckiej czytamy pomysły, aby np. obniżyć komorne w miastach, które jest tam obecnie dość wysokie, aby ulżyć ludności miejskiej i w ten sposób podnieść zdolność jej konsumcyjną, możność kupowania artykułów żywnościowych, twierdzę, że u nas sprawa jest obecnie nieaktualna, tymczasem wyrastają inne sprawy, na które pozwolę sobie zwrócić uwagę, i które uważam, że są aktualne na obecną chwilę.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#SewerynCzetwertyński">Wedle Instytutu Badań Konjunktur wskaźnik ogólnych cen hurtowych w grudniu 1931 roku był następujący: żywność i używki 1928 r. 100, 1930 r. 80, 1931 r. 68, to jest zresztą zestawienie znane. Ale ciekawe są dalsze dane. Cena artykułów żywnościowych, sprzedawanych przez rolnika, wynosi 53,5, a cena tych samych artykułów żywnościowych, kupowanych przez konsumenta, 78,7. Co to znaczy, czy przez ten czas pośrednictwo podrożało? Nie, pośrednictwo było i jest zanadto liczne i kosztowne. To powoduje, że ten sam produkt sprzedawany przez rolnika dlatego jest niższy w cenie sprzedażnej, aniżeli w cenie kupna płaconej przez spożywcę, bo wieś jest pozbawiona zupełnie pieniędzy. Musimy zwrócić uwagę, że nie potrzebujemy patrzeć w górę, że nasza waluta wysoko stoi, jeżeli stoi wysoko między innemi przez to, że obieg pieniądza się niesłychanie zmniejszył. Jest faktem, że w bardzo wielu okolicach w kraju nic chodzi o to, że ktoś pieniądze ma lub nie ma, ale wogóle niema pieniędzy. W mojem miasteczku często 100 złotych trudno nawet zmienić, chociaż jest apteka, bank ludowy, kościół i wszystko to, co się w każdem miasteczku mieści. A swoją drogą przychodzi komornik, przychodzi czas do zapłacenia weksli, procentów i dlatego rolnik musi z powodu braku pieniędzy, braku ich u kuma, u swata, u ojca, u księdza i t. d….</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Ksiądz z zasady nie daje.)</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#SewerynCzetwertyński">Ja znam takich księży, którzy bez zasady, ale dają. Brak pieniędzy tam, gdzie dotychczas można je było znaleźć, sprawia, że sprzedaje się za bezcen, bo musi się sprzedać i powoduje to jeszcze dalszą obniżkę cen, bo wiemy, jak się dzieje na wsi: niech ktoś na rynku lub prywatnie sprzeda, odrazu wieść leci, że potaniało i ma my spadek w dalszym ciągu.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż twierdzę, że na te rzeczy trzeba zwrócić uwagę. Wprowadzenie pieniędzy do obrotu na dole uważam za konieczność teraz tego rodzaju, co do której chciałbym użyć wyrażenia, tak często powtarzanego, że na to musi Minister Skarbu znaleźć konieczne środki i zrobić wszystkie możliwe wysiłki. To samo i w Niemczech. We Francji poraź pierwszy od lat 75 Caisse d'Agriculture dostała pożyczkę w wysokości 400 miljonów franków. W Niemczech twierdzą, że dół musi być zawsze zaopatrzony w pieniądze, żeby normalny obrót, normalne tempo życia było utrzymane i są robione wysiłki, żeby na dole to było utrzymane. Tam wyraźnie się to mówi i tego nie kryją. Na dole wszelkiemi wysiłkami trzeba ten stan utrzymać, bo każda zmiana wywołuje nastroje bardzo daleko idące, wywołuje choćby niewiarę w dotychczasowy ustrój, niewiarę, żeby coś się mogło w tych warunkach polepszyć i dlatego i ze względów ekonomicznych, to musi dół stanowić o górze, a nie odwrotnie i ze względów politycznych na tę rzecz trzeba baczną zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#SewerynCzetwertyński">Wiem, że obecnie nasze spółdzielnie, nasze kasy gminne i wszystkie tym podobne urządzenia, są jakby trochę pozostawione na uboczu, mówi się w Ministerstwie Skarbu: trudno, ale dzisiaj dla was pieniędzy nie mamy, Chciałbym powiedzieć, że uderzyło mię oświadczenie tego rodzaju, że samorząd jest tu winien, że teraz są czasy takie, że Państwu, Skarbowi Państwa należy się wszystko, a samorządowi resztki, o ile się znajdą. Proszę Panów, wyrażenie, że w sekwestratorskim wyścigu pracy sekwestrator samorządowy zawsze pierwszy przyjdzie, a po nim sekwestrator państwowy, razi mię, bo demaskuje ono istotny stan rzeczy, ale nie we właściwej formie. Wołałbym, żeby ten stan był zupełnie wyraźnie wykazany. Jeżeli jest bankructwo, niech będzie bankructwo, jeżeli jest ciężki stan, niech będzie ciężki stan, ale nie w formie tego rodzaju, która wykazuje, że ci, co powinni czuwać nad tem, nie dorośli do tego zadania. Bo niepodobna zwalczać i znajdować jakichś urojonych czy ni dwojonych nieprzyjaciół, urojonych czy nieurojonych sprawców tego zła, bo to mi przypomina załatwianie sprawy u naszego sąsiada ze wschodu, gdzie jak tylko zaczynało być źle, to zawsze znajdowało się wroga wewnętrznego w postaci czy rewolucyjnych spisków, sabotażu, czy, jak mówiono dawniej, jakichś tajnych, ciemnych sił, to mniejwięcej przypomina ten sam język,...</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: To Pan szuka wroga wewnątrz)</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#SewerynCzetwertyński">...właśnie język tego rodzaju, który nie chce nazwać rzeczy po imieniu, nie chce się liczyć z tą rzeczywistością polską, taką, jaka rzeczywiście jest, lecz chce jeszcze zawsze znaleźć tego wroga, tę przyczynę, którą można jeszcze istotny stan zasłonić. Powiedziałem już, że nasze budżety, a przynajmniej dawniejsze budżety nie żyły tak, jak powinny były żyć, to jest z pomyślności i dobrobytu obywateli, lecz można powiedzieć, żyły z obywateli, faktycznie żyły ich kosztem.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#SewerynCzetwertyński">Jeżeli wrócimy jeszcze do przemysłu, to muszę powiedzieć, że również pewne gałęzie przemysłu żyły kosztem ogółu, czy dlatego, że się skartelizowały czy też dlatego, że są opancerzone układem, na mocy którego Skarb Państwa jest albo właścicielem, albo współwłaścicielem albo współzainteresowanym. I to jest powód, dlaczego rewizja pewnych cen przemysłowych, z tego zda jemy sobie sprawę, jest trudna. Ale są wypadki zanadto rażące. Jeden z takich wypadków pozwolę sobie przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#SewerynCzetwertyński">Na giełdzie francuskiej, gdzie wszystkie papiery niesłychanie spadły, gdzie akcje Banku Francuskiego spadły poniżej połowy, jeden jest tylko papier, który stał i stoi niewzruszenie i nie ruszył ani o parę centów, a to jest papier polski. Kompanja Elektryczności w Warszawie. Kompanja Elektryczności w Warszawie na giełdzie francuskiej, gdzie wszystkie inne papiery francuskie i zagraniczne, niemieckie, amerykańskie, wszystkie spadły, ona jedna, ten jeden jedyny papier, można przejrzeć „Economiste” z przed roku i obecnie i przekonać się, że ten jeden papier się nie ruszył. Taki wypadek, to nie jest dowód solidności naszych przedsiębiorstw, to nie jest dowód tego, aby przedsiębiorstwa polskie były bardzo solidne i mocne, to dowód pewnej pieczołowitości wygórowanej, pewnego stanu nienormalnego i z tego należy wyciągnąć wniosek, że właśnie tego rodzaju przedsiębiorstwa powinny być…</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#komentarz">(Głos: To jest francuskie przedsiębiorstwo w procesie z Magistratem.)</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#SewerynCzetwertyński">Tak, wiem, że jest w procesie z Magistratem, i wiem, w jakiem stanie ten proces się znajduje, ale fakt jest, że coś jest tu nie w porządku, jeśli wobec stanu naszych własnych walorów u nas, tylko ten jeden papier tam stoi niewzruszenie (P. Sanojca: Też wina sanacji.) Była tu jeszcze mowa o premjach, o tem, że należałoby je utrzymać, wyrównać, rozszerzyć, Twierdzę, że to rzecz słuszna, ale proszę Panów, interwencja państwowa jest rzeczą, na którą się jedni mogą zasadniczo zgodzić, jako na dobro, a drudzy mogą twierdzić, że to jest zło konieczne. Stwierdzam, że jeśliśmy weszli na tę drogę, to uważać możemy ją tylko za zło konieczne. Niemcy również się wycofują i mówią, że interwencja państwowa poszła za daleko. Pilnowanie każdego kilograma mąki, każdej ceny, każdego importu, stwierdzają, że jest to za delikatny instrument i na nim mogą grać tylko ludzie bardzo zdolni i fachowi i uważają, że z tej polityki, która w Niemczech zaczęła się zresztą nie od dzisiaj, należy zejść.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#SewerynCzetwertyński">W naszych stosunkach, mówi się, Skarb Państwa zrobił to, co mógł, na więcej nie było go stać. Pan referent.powiedział, że podniesiono ceny do pewnej wysokości, że rolnictwo powinno być wdzięczne, że tą drogą dostało 150 miljonów zł. więcej. Otóż muszę powiedzieć, że rolnicy jako tacy, ci, którzy poczuli to w swojej kieszeni, owszem, niech będą wdzięczni, ale rolnictwo jako całość nie może być zadowolone, bo wiadomo, iż handel zbożem wymaga wielkich pieniędzy. Słusznie mówią Niemcy: Getreidehandel ist Goldhandel. Bez bardzo wielkich zasobów, bez bardzo wielkich funduszów, prawie że nieograniczonych, jeśli tego będzie chwila wymagała, rzeczywiście tej rzeczy rozpoczynać nie warto. I dlatego dziś stoimy przed pewnem zagadnieniem, nie chcę go charakteryzować, ale w każdym razie, które można zaopatrzyć wielkim znakiem zapytania. W „Dzienniku Poznańskim” z dnia 5 lutego, a więc przed paru dniami, po wszystkich sprawozdaniach p. Ministra Rolnictwa, wyjaśnieniach, czy był import, czy nie było importu, co spowodowało obniżenie się cen w styczniu, napisanem jest wyraźnie: „Uwagi z ust p. Ministra Rzeczypospolitej Polskiej, zresztą, jak to poniżej udawadniamy, pozbawione wszelkich podstaw, spowodować tylko mogą powstanie antagonizmu pomiędzy słusznie rozgoryczonem rolnictwem a niemniej dotkniętymi derutą cen kupcami zboża”. A więc jedna i druga strona niezadowolona. W tej całej sprawie jest jakiś znak zapytania i pomimo udzielonych wyjaśnień jeszcze, niestety, nie jest to wyjaśnione. Dla mnie pogłębieniem zaciemnienia tej sytuacji jest ostatnie oświadczenie Banku Polskiego, że wobec słusznych dezyderatów organizacyj ziemiańskich, wobec słusznych motywów, podanych przez organizacje ziemiańskie, że spadek cen w styczniu spowodowany został przez nadmierną podaż zboża na zapłacenie pierwszej raty zastawu zbożowego, odraczają drugą ratę zastawu i odraczają z miesiąca na miesiąc. Trudno, jeżeli wiem, że jedna rata stanowi 1/7 całości, a całość to 56 miljonów, więc 1/7, to 8 miljonów, to znając polskie stosunki, nie uwierzę, żeby zboże sprzedane za 8 miljonów w ciągu jednego miesiąca mogło zdezorganizować rynek zbożowy; nie uwierzę takiemu oświadczeniu, bo ono nie może być prawdą. Jakto? Ta cena, którą przez długie lata starano się w Polsce ustabilizować, żeby nie była dyktowana wyłącznie przez pośredników, przez handlarzy, którzy stale na jednej i na drugiej stronie zarabiają, w tym czasie, kiedy tworzy się w większych i mniejszych miastach giełdy zbożowe, żeby ceny zboża ustalić, to wszystko naraz tak się zawaliło, że właściwie rynków, cen giełdowych, cen normalnych teraz już nie mamy? Jedno jest prawdą, albo drugie. Jeżeli rozpoczęta przez nas interwencja zakupów, niestety, nie może być prowadzona w tem tempie dalej, jeżeli niestety na wielkie trudności skarbowe napotyka, to jest to jedna z kwestyj obecnie najbardziej zasadniczych. To nie jest kwestja podniesienia cen rolniczych, to nie jest kwestja zniżenia cen przemysłowych, to nie jest kwestja tych wszystkich rzeczy, które podrażają niesłusznie produkcję zbożową, lecz jest to kwestja ta. żeby ceny były istotnie takie, jakie być powinny, czy przez nadzór, czy przez interwencję, czy też przez odpowiednią podaż i popyt na te produkty, to jest rzecz, o którą obecnie czy organizacje rolnicze, czy Ministerstwo Rolnictwa najbardziej się zatroszczyć powinny. Bo cóż pomogą wszelkie usiłowania, wszelkie próby sztucznego podniesienia tych cen, jeżeli będzie zawodził rynek, jeżeli rynek będzie kształtował się nie w sposób zdrowy, nie w sposób możliwy do obliczenia, lecz w sposób najbardziej niezdrowy. Otóż, jak już powiedziałem, chciałbym scharakteryzować sytuację przez to, że wtedy, gdy było trzeba, rok i dwa lata temu, zagadnienia rolniczego nie ogarnięto, bo wysokie dochody skarbowe zaciemniły wgląd w rzeczywistość tych stosunków; myślano, że te dochody będą wieczne i że płyną z bardzo pewnego i trwałego źródła. I twierdzę, że dziś trzeba się z rzeczywistością pogodzić, że to, od czego się wszelkiemi możliwemi siłami bronią inne państwa, to jest skutki kryzysu my mamy już u siebie w całej pełni. Dowodem tego jest komisja, która ustanowiono przy Banku Rolnym i której statut ogłoszono, zdaje się, przedwczoraj, o oddłużeniu rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#SewerynCzetwertyński">Jeżeli mowa o oddłużeniu, to chociaż mówiono z góry, że o moratorium niema mowy, chociaż mówiono, że to jest stan kryzysowy, z którego jednak wyjść można, trzeba się liczyć z tą rzeczywistością, że z chwilą, kiedy się chce oddłużyć, trzeba oddłużyć istotnie. Zapowiedzi, które się już od szeregu miesięcy spotyka, które pochodzą z pewnego, autorytatywnego źródła, że istotnie oddłużenie nastąpi z zastrzeżeniem, tylko że w pewnych wypadkach, to jest to rzecz, która bezwarunkowo Rząd i Ministra Skarbu obowiązuje i nie można tak rzucać opinji publicznej, że oddłużenie nastąpi. W tem położeniu, w jakiem się rolnik mniejszy i większy znajduje, każdy będzie sobie wyobrażał, że on napewno, może inny nie, ale on będzie należał do kategorji tych szczęśliwych ludzi, których oddłużenie spotka. I tak będzie sądził i jeden i drugi i dziesiąty, wszyscy będą polegali, że jakaś dobroczynna ręka Rządu oddłuży majątek od tego, co rzeczywiście na nim ciąży najbardziej. Bo jeżeli coś podraża produkcję rolniczą, jeżeli ją coś obciąża, to nie są to ceny artykułów przemysłowych, handlowych, lecz są to obdłużenia z tytułu dawnych podatków, szeregu nowych świadczeń i naturalnie procentów od różnych niezapłaconych sum. Ale czytamy, że komisja ustanowiła podział indywidualny i powiedziała tak: kto jest bankrutem, tego się już nie ratuje, kto płaci podatki i świadczenia bieżące, tego się oddłuży z dawniejszych. I mamy szereg takich wyliczeń, które są może słuszne, ale są zupełnie sprzeczne z dotychczasową polityką Ministerstwa Skarbu, która ten stan spowodowała. Zapytywałem się na Komisji Budżetowej p. Ministra Skarbu, dlaczego w akcji kredytowej na tegoroczny zasiew zboża, którą zastosował Bank Rolny, bierze Bank 8%, kiedy ten pieniądz kosztuje go 6%. P. Minister Skarbu odpowiedział, że przecież 2% musi zostać dla Banku, by pokryć straty, które będzie miał przy tych, którzy nie zapłacą.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#SewerynCzetwertyński">A więc tego nie można traktować indywidualnie. Jeżeli do tej pory wszystkie banki państwowe żądały poręczycieli, żądały żyra, żądały prawie tego, co dawniej w Rosji nazywano „rukowaja poruka”, to jakże teraz komisja Banku Rolnego staje na stanowisku indywidualnem? Iluż to jest rolników, którzy nie z winy własnej, lecz przez te żyra wymagane, przez poręczenia pożyczek dla kogo innego, przez wzajemne żyra, przez wzajemne poręczenia, na które przecież wszystkie kredyty z banków państwowych były udzielane, w bardzo wielu wypadkach stali się bankrutami? Jabym temu projektowi, który został ogłoszony, dał tytuł: Za czyny niezasłużone i za winy niepopełnione. Jak tu komisja będzie o tych rzeczach decydowała na zupełnie innych zasadach, niż te, które ten stan rzeczy spowodowały? Dlatego twierdzę, że jeżeli to ma nastąpić, a ufam, że nastąpi, jeżeli się Rząd do tego wziął, to przynajmniej ta zasada powinna być uszanowana, ażeby podział tego oddłużenia, wyróżnianie jednego dłużnika od innych albo przez innych, był na tych samych zasadach dokonywany, jak źródło, które ich postawiło w tak trudnem położeniu.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, jeszcze parę słów o tem, co teraz jest aktualne, to jest o tej pewnej preferencji. Zdaje się, że i p. generalny referent to podniósł. Jest to rzecz aktualna. Wiadomo, że wszystkie państwa ustanowiły barjery celne, a jednocześnie ustanawiają prerefencje: wezmę od ciebie, jeżeli ty weźmiesz ode mnie. Otóż muszę powiedzieć, że ta rzecz, na która musi pójść Skarb Polski i Rząd Polski, bo jest podyktowana tem, że tak inni robią, nie jest wykonywana. Bierzemy masę rzeczy z krajów, z któremi nas nie wiążą żadne stosunki handlowe Kraj, skąd bierzemy ryż, nic od nas nie bierze.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#komentarz">(P. Rybarski: 25 milionów.)</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#SewerynCzetwertyński">P. Minister, zainterpelowany przez p. Rosmarina o jabłka, które przychodzą przez jakiegoś obywatela belgijskiego i są do Polski sprowadzane, umiał odpowiedzieć, że Gdynia na tem zarabia, bo w każdym razie przyjdzie to do Gdyni. Otóż twierdzę, że jest to niedostatecznie głębokie wejrzenie w istotę rzeczy. Jeżeli mamy coś robić, to muszą inni od nas wziąć przynajmniej taką samą ilość i naturalnie będzie o wiele lepiej, że przyjdzie to przez Gdańsk i Gdynię, ale jest to wzgląd uboczny. Jeśli interes polskiego rolnictwa, czy ogrodnictwa wymaga, aby te jabłka nie przyszły, to chociaż Gdynia nie zarobi, tych jabłek nie powinniśmy sprowadzać. To jest ta słuszna zasada.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę powiedzieć, że człowiek, nazwa człowieka rodzajowa brzmi: „homo sapiens”. Panowie wiedzą, że Sombart określił człowieka, który zajmuje się ekonomicznemi sprawami i musi wnikać w tę ekonomikę, by wyrobić sobie własne zdanie o tych bardzo ważnych kwestjach, „homo oeconomicus”, to jest człowiek, który myśli przesłankami ekonomicznemi. Otóż musze powiedzieć, że w naszych warunkach przynajmniej z tego, co słyszałem, tego homo oeconomicus w pełnem znaczeniu tego słowa niema. Bierze się rzeczy zanadto płytko, zanadto powierzchownie, jako te, które dają natychmiastowy skutek, operacja podatkowa, operacja kredytowa, odrazu natychmiastowy skutek, nie wnikając w to, czy ten natychmiastowy skutek nie jest okupiony zbyt drogo ze względu na gospodarkę narodową, na przyszłość, nie na te najbliższe 24 godziny, lecz na przyszłość, na to jutro, o którem przecież mus;my tak samo pamiętać. A politycy, choćby niewiadomo co o politykach mówiono, powinni nawet bardziej dbać o to jutro, aniżeli o dziś, bo na tej trzeźwej i rozumnej polityce przedewszystkiem w kwestiach ekonomicznych. w kwestiach gospodarki narodowej decyduje się też, czy polityka jest zdrowa, rozumna, słuszna i przewidująca, czy jest tylko dla chwili, zmieniająca się z dnia na dzień pod wpływem tego, co jutro przyniesie.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, muszę powiedzieć, że stan, w którym się obecnie Polska znajduje jest ciężki, prawdopodobnie jutro będzie cięższy, bo wszystkie, proszę Panów, kryzysy rolne, a ten kryzys jest kryzysem rolnym, od rolnictwa się począł, to nie jest kryzys walutowy, to jest kryzys rolny, trwają bardzo długo. Wszystkie kryzysy rolne, jakie mieliśmy w Europie na początku i na końcu zeszłego wieku, trwały bardzo długo. Dziś w literaturze fachowej czytamy, że wszystkie państwa przygotowują się na bardzo długie trwanie tego kryzysu, wydobywają wszystkie siły, dokonywają nawet bardzo daleko idących przemian, byle ten kryzys przetrwać. My przez to, żeśmy jego istoty odrazu nie poznali, szczególnie w kraju takim, jakim jest Polska, która, jest krajem wybitnie rolniczym, eksportującym płody rolnicze i z tego eksportu żyjącym, znaleźliśmy się w położeniu, że ten kryzys, który charakteryzuję, że już jesteśmy nie w pełni jego, ale w pełni odczuwamy jego skutki, napełnia mię bardzo daleko idącą obawą. Gdyby Panowie chcieli teraz mnie się zapytać, jaki jest ten rzeczywisty stan, to musiałbym powiedzieć, że bardzo słusznie to określił p. Marszałek Polakiewicz. P. Marszałek Polakiewicz na Komisji Budżetowej powiedział, że wszyscy ci, którzy mają stałe uposażenie, są w wyjątkowo szczęśliwem położeniu wobec innych zarobkujących i produkujących, czy to w przemyśle, czy rolnictwie. Wszyscy oni są w niepewnej sytuacji i stoją pod znakiem zapytania, będą mieli, czy nie będą mieli. Pewni są jedynie ci, którzy mają stałe rządowe, czy jakiekolwiek inne uposażenie. Otóż to jest, mojem zdaniem, bardzo dobra charakterystyka naszego położenia; a druga charakterystyka to jest ta, którą podał p. Minister Jan Piłsudski w Komisji Budżetowej. Powiedział: we wpływach Państwa jest przewidziana mniejsza kwota z kar i procentów, bo zdaję sobie sprawę, że se- kwestrator przecież nie może zrujnować podatnika. Otóż, jeśli p. Minister Skarbu tak tę rzecz określił, to znów ma rację. I to jest bardzo jaskrawe, ale pełnem dekompletowaniem tego obrazu są inne słowa, wypowiedziane przez p. Marszałka Polakiewicza: Ta cała zarobkująca i produkująca ludność, ta wszystka, która dokonywa między sobą obrotów handlowych, jest w tem położeniu, że nic nie ma, albo nic mieć nie będzie. I to jest istota położenia w Polsce, z której trzeba sobie zdać bezwzględnie sprawę.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#SewerynCzetwertyński">Teraz, czy jest jakaś droga wyjścia? Jest droga wyjścia, jeżeliby Skarb Państwa rozporządzał bardzo znacznemi funduszami, a więc znaczniejszemi, niż w roku zeszłym, a wiem, że w tym roku jest mniej, niż było w zeszłym. Ale kwestja poprawienia i pomożenia rolnictwu jest obecnie kwestją czysto pieniężną, której ciężar musiałby być przez Państwo rozłożony na długie następne pokolenia, i w ten sposób możnaby ten stan, do którego niebacznie, mojem zdaniem, Rząd dopuścił, istotnie poprawić. A fachowo i technicznie w jaki sposób? To jest, żeby rolnictwo polskie mogło produkować taniej od innych państw europejskich. Jeżeli nasza produkcja rolnicza będzie dla rolnictwa opłacalna i będzie mogła wyjść na rynek wszechświatowy, to twierdzę, że niema dla naszego rolnictwa barjer celnych, niema żadnych trudności, i musi ono dotrzeć wszędzie. Muszę przytoczyć zdanie pani Beerr, która stoi na czele największej organizacji katolickiej w Belgji i była w zeszłym roku w Polsce; pani Beerr powiedziała, że od 20 lat, od kiedy stoi na czele organizacji, po raz pierwszy zatrzęsła się organizacja, po raz pierwszy miała trudności w utrzymaniu tego najliczniejszego związku, który politycznie i ekonomicznie ma ogromne znaczenie w Belgji. W chwili, w której żyto sowieckie wyładowało w portach belgijskich i kiedy robotnik belgijski dowiedział się, że może nabywać żyto o 1/3 taniej, niż płaci na rynku, wtedy wszystko się zatrzęsło, żony pod wpływem mężów domagały się, aby to tanie zboże zaprowadzić. Oczywiście był to dumping. W tym roku Sowiety nie mogą sobie pozwolić na tę rzecz. Ale gdyby rolnictwo polskie było oswobodzone od tego wszystkiego, co na niem ciąży, gdyby miało ułatwioną produkcję, to niewątpliwie jest ono w tem położeniu, że przy wytrzymałości naszego rolnika, przy bardzo wielu innych okolicznościach, które pozwalają produkować taniej i być jednym z najtańszych producentów artykułów żywnościowych w Europie, będzie mogło ze swojemi produktami rolniczemi zwycięsko przejść przez wszystkie barjery celne. Głodny robotnik w Londynie, czy gdzieindziej będzie domagał się od swego rządu na drodze politycznej, czy innej, żeby dać mu to zboże tańsze od zboża produkowanego w jego kraju. Ja te kwestję poruszam, a mówiłem już to w zeszłym roku, że standaryzację należy odrzucić, nie łożyć na standaryzację kosztów, bo nam chodzi o to w tej chwili, żeby nasza produkcja zboża była jak najtańsza. Nasz atache handlowy w Londynie powiedział mi, że jajko polskie jest popytne nie dlatego, żeby było najlepsze, tylko dlatego, że jest tanie. Ekonomista Ritter mówi o produkcji wiejskiej, że nie należy dbać o to, żeby produkować najlepsze zboże, najlepsze nasiona, lecz żeby produkować jak najtaniej, bo teraz przychodzą czasy takie, że trzeba produkować jak najtaniej, byle jaki towar, bo na najtańszy towar jest obecnie największy popyt. To zresztą, proszę Panów, stwierdzają wszyscy. Francuzi ubolewają, że ich przemysł jest przemysłem artystycznym, przemysłem luksusowym, na który obecnie niema zbytu, a tymczasem przemysł niemiecki, który jest par excellence produkowaniem rzeczy codziennej potrzeby, idzie tam nawet, gdzie dotychczas nie szedł.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#SewerynCzetwertyński">Chciałbym w końcu zwrócić uwagę, że już panowie z Bezpartyjnego Bloku, p. Tebinka i inni podkreślili to, co się dzieje na granicy z Gdańskiem, twierdząc, że przez te dwie bramy wypadowe: Gdańsk i Górny Śląsk przechodzi sobie towar niemiecki, jakgdyby był we własnym kraju Jeżeli porównamy to z tem, że Niemcy ustanowiły barjerę celną na naszą produkcję i jak teraz naprzykład, na masło zrobili zuchwałą barjerę już nie ekonomicznej, lecz politycznej natury, a myśmy, jak twierdzi statystyka, w zeszłym roku wwieźli towarów za 400 miljonów zł., to twierdzę, że to jest nie w porządku. Wszyscy twierdzimy, że jesteśmy w wojnie ekonomicznej z Niemcami, od szeregu lat, więc czy to nie jest poniżające, że Niemcy mogą stwierdzić przed światem, że się bez ich wyrobów przemysłowych, bez ich pomocy obejść nie możemy i Niemcy jako importer stoją na pierwszem miejscu. Teraz dawać w ciągu roku 400 milionów temu, kto się przygotowuje na jutro, już nie do wojny ekonomicznej, lecz kto wie, czy nie do wojny zbrojnej z naszem Państwem, jest ciężkiem niedopatrzeniem.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#SewerynCzetwertyński">Nie uznaję, żeby w tych rzeczach można się było usprawiedliwiać, że tu jakieś traktaty obowiązują, że obowiązują jakieś dawniejsze układy, jakieś zobowiązania, których należy dotrzymywać, bo z chwila, gdy stoi przed nami widmo wojny, to wszystko ustaje. Musimy umieć postawić na swojem i nie dopuścić, żeby wbrew naszemu programowi i naszym intencjom, tego rodzaju rzeczy, które krzyżują zresztą wszystkie plany co do cen, w dalszym ciągu się dokonywały.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#SewerynCzetwertyński">Chciałem postawić zagadnienie, czy rzeczywiście ten stan rzeczy, który jest istotnie zły i na to nie trzeba zamykać oczu, lecz przeciwnie otwierać bardzo szeroko, jest spowodowany przez politykę, prowadzoną u nas bezwiednie, czy półbezwiednie, czy z pełną świadomością rzeczy. Bo przecież i na to trzeba odpowiedzieć. Otóż naturalnie, że te wszystkie moje wywody i tych parę punktów, których dotknąłem stwierdza, że tych rzeczy dokonywano bezwiednie. Upadek rolnictwa, upadek gospodarki narodowej, dokonywa się na naszych oczach bezwiednie. W bardzo wielu wypadkach musimy się sami siebie zapytać, dlaczego, poco? Dlaczego taki stan istnieje? Nieboszczyk p. Diamand trzy lata temu mówił: Jeżeli jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle?</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nie on mówił.)</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#SewerynCzetwertyński">Zda je mi się, że on.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#SewerynCzetwertyński">Czy on, czy nie on, w każdym razie już trzy lata temu mówiono, że jest pewna rozpiętość, duża rozpiętość, głęboka rozpiętość, niebezpieczna rozpiętość między tymi, którzy mówią, a przecież są Polakami i mają otwarte oczy na rzeczywistość, że jest źle, a tymi, którzy mówią, że jest dobrze. Rzeczywistość, która była, parę lat temu, bo inaczej nie wy szłaby na wierzch, te wszystkie rzeczy, które ją spowodowały, musiały istnieć, jeżeli teraz dała taki rezultat, muszę więc powiedzieć, że pewna bezwiedna robota to spowodowała. Jeżeli p. poseł Polakiewicz w dzisiejszem swem przemówieniu powiedział o Bloku, że nie jest partją, bo programu nie ma, to mnie się zdaje, że dał odpowiedź na moje pytanie. Bo gospodarka narodowa, dotycząca przemysłu wymaga właśnie, jak powiedziałem, nie zarządzeń codziennych, oświadczeń codziennych, lecz oprócz tego wszystkiego, bo i to jest potrzebne, wymaga bezpośrednio planu gospodarczego, który trzeba ściśle opracować i następnie o ile warunki na to pozwolą, ściśle wykonać. Gdybyśmy powiedzieli sobie parę lat temu, właściwie nie my, lecz Panowie, że tak jest, tak być powinno i tak będzie przeprowadzone, to bezwarunkowo tego stanu rzeczy, w jakim się Polska dziś znajduje, dziśby nie było.</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego muszę powiedzieć i twierdzę to stanowczo, że u nas niema programu. Muszę dalej stwierdzić, że jest pewien rozstrój, wbrew temu, co p. Minister Pieracki mówił, że jest coraz lepiej w dziedzinie resortu jemu podległego. Muszę powiedzieć, że jest rozstrój, bo przecież codziennie czytamy o produkcji nielegalnej spirytusu, o szmuglowaniu spirytusu, o szmuglowaniu różnych produktów. Jeżeli na punkcie pewnych postulatów ekonomicznych nie wszyscy panowie Ministrowie są zgodni między sobą i wyrażają, trochę może, ale zawsze pewne odmienne przekonania, jeżeli widzimy, że pewnych stosunków opanować nie można, to muszę powiedzieć, chcąc w dalszym ciągu tylko mówić prawdę, że istnieje pewien rozstrój, że on się dokonywa i postępuje. Dlaczego we wszystkich innych państwach obniżenia zarobków dokonano i w tym roku i w roku ubiegłym i dwa lata temu, ale obniżenie to zostało dokonane łagodnie, robotnicy w wielu wypadkach sami zgodzili się na obniżkę, pewne kategorje robotników dostały 3 razy niższą płacę? Nie słychać nigdzie, ażeby to wywołało jakieś oburzenie, jak to się dzieje na Górnym Śląsku, gdzie wszyscy stoimy przed pewnym znakiem zapytania. Okazało się, że pewne rzeczy, które były pozornie opanowane, opanowane nie są. I dlatego muszę powiedzieć, że zdaje mi się, iż jesteśmy na szerokim gościńcu, na którym spaceruje obok siebie i kapitalizm i socjalizm, i że wysiłkiem wielu osób jest skojarzyć te dwa pojęcia, doprowadzić do tego, ażeby nawet małżeństwo się odbyło między niemi.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#komentarz">(P. Smoła: Rozwód byłby bardzo szybki.)</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#SewerynCzetwertyński">Nie dlatego, ażeby z tego dziecka wyszło coś zdrowego, ale dla prostej ciekawości: a nuż urodzi się jakiś nowy ustrój, nowy program społeczno-ekonomiczny. Tak, nowy program. Bo widzimy to z różnych oświadczeń, z bardzo wielkiej ilości wydawnictw rządowych, gdzie pełno artykułów, które operują pojęciami, których żaden z ludzi, który otrzymał ekonomiczne wykształcenie, pojąć nie może. Nawet są pewne ujmowania rzeczy, nawet są pewne wyrażenia, które się utarły już w nowoczesnej literaturze ekonomicznej i które dla starszych ekonomistów są niezrozumiałe. Muszę stąd wyciągnąć wniosek, że jest dążenie do czegoś nowego, ale do czegoś, dla bardzo wielu osób nieznanego. Muszę powiedzieć, że np. w Rządzie naszym, w ogólnych nastrojach, uważam, że jest trochę tego rosyjskiego, dobrodusznego, szlachetnego, ale niebezpiecznego, tego „niczewo”, trochę jest tego słowiańskiego indyferentyzmu. Brak siły do rzeczywistej produkcji, jest trochę „laissez faire, laissez passer”, które jest niewiadomego pochodzenia, ale do tego taka sama ilość polskiej lekkomyślności, jaka była dawniej, taka sama ilość polskiej fantazji, jaka była dawniej. Ale to wszystko razem wzięte nie daje jeszcze wytycznej, nie daje podstawowych punktów programu rządowego w dziedzinie ekonomicznej, programu, któryby był od początku do końca ścisły, jednolity i któryby był sumiennie przez wszystkich członków Rządu w ten sposób wykonywany.</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#SewerynCzetwertyński">Kończąc już, chcę przypomnieć pewien szczegół. W tym roku obchodzę jubileusz, za dwa miesiące upływa 25 lat, jak objąłem przewodnictwo w Centralnem Towarzystwie Rolniczem, dużo osób pamięta prawdopodobnie te czasy. Wówczas, lat temu 25, powiedziałem na wstępie swego przemówienia, uważając to nietylko za hasło, lecz za przełom, który nietylko w słowach, ale powinien być w programie i w treści przeprowadzony, powiedziałem do ziemian, którzy w większej ilości tam się zebrali, że nie jako dziedzice polskiej ziemi, nie jako dziedzice polskich posiadłości, lecz jako słudzy polskiej sprawy rolniczej tu zebraliśmy się i jako słudzy powinniśmy ją wykonywać, dlatego, że tylko w pojęciu służby pomieszczą się wszyscy, bo nigdy posiadanie i dziedzictwo nie będzie dostępne dla wszystkich, a służenie krajowi obejmuje i zagarnia do siebie wszystkich.</u>
<u xml:id="u-27.46" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: Teoria.)</u>
<u xml:id="u-27.47" who="#SewerynCzetwertyński">To nie jest teoria, bo ta rzeczywistość przez 25 lat wydała bardzo dobre owoce. Ale muszę powiedzieć, że teraz po 25 latach niktby nie przypuszczał, aby wyrośli jacyś nowocześni dziedzice i to już nie swego własnego zagonu, lecz całości polskiej ziemi. Twierdzę, że Panowie w bardzo wielu wypadkach nawet nie zdają sobie z tego sprawy, nawet w dzisiejszych przemówieniach, że występują jako dziedzice, jako ludzie, którzy mają specjalne posłannictwo, którzy mają specjalne przywileje, specjalne prawo przeprowadzania tego, co chcą, ponad głowami innych. To jest ten typ dawniejszego polskiego dziedzica, który robił co chciał, co mu fantazja dyktowała, często jego własne uczucie patriotyczne, ale to, co on sam dla siebie zamyślił. Otóż to jest sprzeczne z całą tradycją polskich dziejów, jest na obecne czasy nieprzydatne jako zasada. Niech mi Panowie wierzą, iż to nie może przynieść jakichkolwiek owoców, a zwłaszcza w dziedzinie gospodarki narodowej, gdzie trzeba się koniecznie liczyć z potrzebami wszystkich, z opinją wszystkich, bo gospodarka narodowa nie może być prowadzona inaczej, jak tylko pilnie się wsłuchując w to, co jako przekonanie. jako podstawy myślenia, jako życzenia, jako dezyderaty jest przez ogół wysuwane. Inaczej nie spełnimy zadań, które w obecnych czasach w Polsce są najważniejsze.</u>
<u xml:id="u-27.48" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Poniatowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JózefMariaPoniatowski">Wysoka Izbo! Dwojakie może być rozumowanie co do zadań Ministerstwa Rolnictwa. Niektórzy rozumieją jako naczelne zadanie Ministerstwa — i ten pogląd panował u nas przez 10 lat naszej niepodległości — przedewszystkiem popieranie tych wszystkich poczynań prywatnych, czy to w dziedzinie produkcji, czy też w pierwszem stadjum podziału, które i bez tego w całym kraju lęgły się, i ewentualnie koordynację tych poczynań. Przy takiem rozumowaniu, zwłaszcza, jeśli się uwzględni, że to popieranie odbywało się drogą subsydjów i kredytów, oczywiście do pewnego stopnia skurczenie budżetu Ministerstwa Rolnictwa, z jakiem mamy do czynienia, musi być katastrofalnem dla całej polityki Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#JózefMariaPoniatowski">Istnieje jednak także i drugi pogląd, pogląd, który od lat przeszło dwóch zapanował w Ministerstwie i który wydaje mi się słuszniejszy, mianowicie ten, że naczelną funkcją Ministerstwa Rolnictwa jest udział w rządzeniu, a zatem decyzja i inicjatywa w dziedzinie polityki gospodarczej Państwa.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#JózefMariaPoniatowski">Jeżeli z tego punktu widzenia będziemy patrzyli na rzeczywistość, to możemy dojść do przekonania, że pomimo skurczenia budżetu, pomimo tych wielkich trudności, z któremi Ministerstwo łamać się musi, jednak rola tego Ministerstwa i efekt jego działalności może nawet w okresie kryzysu wzrósł w porównaniu z tem, co było porzednio, a nie osłabł. Jaka będzie rzeczywistość i jak w dalszym ciągu wypadki się potoczą, będzie zależało od wielu czynników, a między innemi od Ministerstwa i od nas, od społeczeństwa rolniczego.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#JózefMariaPoniatowski">Naprzód chciałbym w kilku słowach omówić to, co zależy od Ministerstwa w mojem rozumieniu. Pierwszą rzeczą, która winna ułatwić efektywną działalność Ministerstwa, w mojem przekonaniu, winna być odpowiednia organizacja samego Ministerstwa. Tutaj podkreślę przedewszystkiem, że w dziedzinie organizacji centrali Ministerstwa nastąpił kolosalny postęp w ciągu ostatnich dwóch lat. A zatem przed rokiem, kiedy p. Minister Rolnictwa mówił nam o tem, że stworzył, jak się wyraził, pierwszą skromną komórkę działalności ekonomicznej, miałem zaszczyt z tego samego miejsca podkreślić, że uważam to za najbardziej epokowe wydarzenie ostatniego okresu budżetowego, że od tego czasu Ministerstwo weszło na właściwą drogę swojej działalności.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#JózefMariaPoniatowski">Następnie zmiany organizacyjne o skasowaniu departamentu weterynarji, departamentu chowu koni również podkreślić muszę jako wysoce dodatni czynnik w organizacji Ministerstwa, albowiem było sytuacją wysoce paradoksalną istnienie aż dwóch departamentów, mających do czynienia z produkcją zwierzęcą, z których żaden nie miał nic do czynienia z polityką produkcji zwierzęcej. Oczywiście dobrze się stało, iż ten stan anormalny został skasowany. Jednakże nie chcę powiedzieć, ażeby w tej dziedzinie nie było już nic do zrobienia. W mojem przekonaniu trzeba iść dalej w tym kierunku. Całe Ministerstwo stawać się powinno coraz bardziej aparatem polityki ekonomicznej, należy dążyć do tego, ażeby wszystkie departamenty dostarczały odpowiednich elementów w odpowiednich dziedzinach gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#JózefMariaPoniatowski">Pozatem, o ile chodzi o szczegóły do pewnego stopnia organizacyjne, nie wydaje mi się możliwe utrzymanie na dłuższy czas obecnej symbiozy weterynarji i produkcji zwierzęcej w ramach jednego departamentu.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#JózefMariaPoniatowski">Wydaje mi się, że nie jest ona zgodna z prawem natury, i nie wyjdzie na dobre ani weterynarji, ani pozostałym działom produkcji zwierzęcej. Nie dlatego, żeby nu brakło zaufania do kogokolwiek z kierowników tego działu, tylko dlatego, że zagadnienia weterynarji to są sprawy zupełnie specjalne, a jednocześnie sprawy niezwykłej doniosłości, sprawy wymagające wyodrębnienia tego działu, czy to w formie jakiegoś samodzielnego wydziału, czy komisarjatu, czy czegoś podobnego. Natomiast decydowanie z punktu widzenia weterynarji o sprawach wywozu zwierzęcego albo o sprawach hodowli, wydaje mi się równie nielogiczne, jak nielogiczne byłoby decydowanie o polityce zbożowej z punktu widzenia fitopatologjii.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#JózefMariaPoniatowski">Zdaje mi się ponadto, że w bardzo wielkim stopniu skuteczność zarządzeń Ministerstwa będzie zależała od możności postawienia właściwej djagnozy położenia. Tutaj dotykam problemu delikatnego, który jest ciągle poruszany przez oba skrzydła tej Izby pod kątem widzenia politycznym, mianowicie, problemu możliwości djagnozy i prognozy. Panowie z obu skrzydeł tej Izby byli łaskawi nauczyć się bardzo dobrze bodaj na pamięć aforyzmu, że rządzić to znaczy przewidywać. I dzisiaj mieliśmy długi ustęp w przemówieniu ks. Czetwertyńskiego, poświęcony tej sprawie. Przyznaję, że postawienie tej sprawy w ten sposób, jak ją postawił książę Czetwertyński, to znaczy w formie tezy, że Rząd, który nie przewidział dokładnie wszystkiego, co będzie za rok, który układając preliminarz budżetowy nie jest w stanie przewidzieć stanu konjunktury w chwili jego wykonywania, tem samem zdyskwalifikował się, bo nie umiał przewidzieć, a więc nie umie rządzić, wprawiło mnie w kłopot. Gdyby wypowiedział je kto inny, to z całem poczuciem odpowiedzialności nazwałbym to demagogią, jakkolwiek liczę się z tem, że słowem tem nie należy szafować niepotrzebnie. Proszę Panów! Ze względu na wielki szacunek, jaki mam dla osoby mego przedmówcy, przypuszczam, że u niego było to raczej pewne uniesienie temperamentu. Jednak chciałbym chwilę się zatrzymać nad tem, czy można w podobny sposób sprawę stawiać.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#JózefMariaPoniatowski">P. pos. Czetwertyński powoływał się na przykład Francji, kraju, w którym stosunki są dotąd daleko mniej skomplikowane. Francja jest jednym z dwóch krajów na kuli ziemskiej, które mają jeszcze duży zapas złota, jest krajem, gdzie kryzys zaczął się o wiele później, niż u nas, gdzie kryzys ma przebieg łagodniejszy, a jednak mimo to niejednokrotnie rozbieżność między przewidywaniem a skutkami tego przewidywania będzie i tam daleko większa, niż przypadkowa zbieżność, która tylko czasem może się zdarzyć. Jeżeli weźmiemy wszystkie kraje na kuli ziemskiej i wyniki przewidywań w różnych okresach, to znajdziemy przewidywania i słuszne i niesłuszne, ale nie można z tego wyciągać wniosku, że dziewięćdziesiąt kilka procent przewidywań niesłusznych było wynikiem jakichś błędnych podstaw, a kilka procent trafnych przewidywań, że miało podstawę słuszną. Jeżeli minister Schiele, którego przed rokiem podawał p. Czetwertyński jako wzór godny naśladowania, jeżeli min. Schiele przed dwoma laty otrzymał wielkie pełnomocnictwa do działania bez uchwał parlamentu w tych wypadkach, które normalnie zatwierdzenia parlamentarnego wymagają…</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(P. Rzóska: A potem otrzymał votum nieufności.)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#JózefMariaPoniatowski">O tem już nie mówię. Czy jednak takie żądanie i takie przyznanie mu tych pełnomocnictw nie jest uznaniem i przez rząd i przez parlament niemiecki, że nie jest możliwe przewidywanie przyszłości w obecnych czasach nietylko na taki dystans roczny, o jakim mówił ks. Czetwertyński, ale nawet na tak krótki dystans, jaki jest potrzebny dla załatwienia ustawodawczego odpowiedniego zarządzenia państwowego?</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#komentarz">(P. Stahl: To znaczy, że lepiej się nie wysilać na przewidywanie.)</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#JózefMariaPoniatowski">Wnioski pozwolę sobie wyciągnąć później i proszę, żeby Panowie byli łaskawi wniosków tych za mnie nie wyciągać, bo nie wiem, czy mógłbym wziąć za nie odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#JózefMariaPoniatowski">Może Pan zechce chwileczkę poczekać.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#JózefMariaPoniatowski">Jeżeli weźmiemy przykład Anglji, to zwrócę uwagę na to, że na bardzo krótko jeszcze przed katastrofą waluty angielskiej, ani rząd angielski, ani społeczeństwo najzupełniej nic zdawało sobie sprawy z położenia i wszystko, co od tego czasu zachodzi w gospodarce angielskiej, jest czemś, czego zupełnie nie da się przewidzieć nawet na kilka tygodni naprzód.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#JózefMariaPoniatowski">Jeżeli weźmiemy przykład Stanów Zjednoczonych, to tam spróbowano robić politykę przewidywań. Próbowano przed kilku laty oprzeć się na tych przewidywaniach i Federal Farm Board w przewidywaniu, że polityka zbożowa musi się poprawić, zmagazynował wielkie ilości na wielkie kredyty. Niestety te przewidywania doprowadziły do wielkiego zawodu, wywołały wielkie straty dla całego rolnictwa amerykańskiego.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#JózefMariaPoniatowski">Zwracam uwagę, że wymieniłem tylko przykłady tych krajów, które mają wielkie tradycje w polityce gospodarczej, które mają znakomite aparaty badawcze, które wydają wielkie pieniądze na te badania. Pozwolę sobie zaznaczyć, że Bureau of Agricultural Economics, to znaczy biuro badań ekonomicznych przy amerykańskiem ministerstwie rolnictwa, rozporządza rocznie budżetem 5.000.000 dolarów. Proszę Panów, my się z temi rzeczami mierzyć nie możemy i wymaganie od nas, ażebyśmy na rok naprzód przewidywali cały przebieg konjunktury, może być stawiane w przystępie chyba jakiegoś podniecenia, a jeżeli jest robione na zimno, to musiałbym powrócić do skwalifikowania tego jako demagogii.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(P. Stahl: Po co w takim razie uchwalać roczny budżet?)</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#JózefMariaPoniatowski">Dlatego, że musimy postawić pewne granice, których Rząd nie może przekroczyć in plus. Natomiast w razie pogorszenia się konjunktury można przewidywać, że Rząd, przystosowując się do niej, nie wyczerpie tych przewidywań budżetowych.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#JózefMariaPoniatowski">Może Pan zechce poczekać, aż ja skończę. Panowie jeszcze mają trochę kontyngentu, może się Pan zapisać do głosu, ale ja mam za mało czasu, ażeby z Panem osobno polemizować.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#JózefMariaPoniatowski">Chcę wrócić do tego przez Szanownego Pana postawionego pytania, czy wobec tego wogóle nie należy zaprzestać przewidywać. To nie byłoby słuszne zapatrywanie. Należy przedewszystkiem stworzyć pewne elementy przewidywania, należy starać się, o ile możności, ażeby jeśli nie jesteśmy w stanie dać całej prognozy sytuacji, dawać przynajmniej djagnozę możliwie ścisłą. Niewątpliwie w tym kierunku robi się dużo i niewątpliwie wiemy o tem, że p. Minister ma wielkie zrozumienie potrzeby utworzenia odpowiednich aparatów badawczych, — P. Minister w swoim czasie szeroko o tem mówił w exposé na Komisji Rolnej, jak również o potrzebie wyszkolenia ludzi ekonomicznie wykształconych, którzyby mogli te rzeczy robić. Otóż w mojem przekonaniu te rzeczy będą wymagały czasu i niestety także środków finansowych. Niewątpliwie, że w Ministerstwie Skarbu znajdzie to duże zrozumienie, bo im lepiej jest postawiona djagnoza, tem ekonomiczniejsze i oszczędniejsze może być później działanie.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#JózefMariaPoniatowski">Jak mogą wyglądać te przewidywania? Mogą w ten sposób wyglądać, że można przewidzieć szereg alternatyw i w przybliżeniu przewidywać, co w wypadku ziszczenia się tych alternatyw można począć.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#JózefMariaPoniatowski">Właśnie budżet jest jedną z tych alternatyw, zgóry jednak należy przypuszczać, że zwykle budżet preliminuje się w przypuszczeniu, że wypadki będą biegły tak, jak w roku przeszłym, ponieważ budżet opiera się na cyfrach z poprzedniego okresu budżetowego. W innych wypadkach postępuje się inaczej. Jest to rzecz alternatywy i o tem p. kolega dobrze wie.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#JózefMariaPoniatowski">Chciałbym następnie przejść do kwestji, czem my, jako społeczeństwo rolnicze, możemy przyczynić się do celowości i skuteczności polityki Ministerstwu Rolnictwa. Otóż w mojem przekonaniu trzeba powrócić do tego, co p. Minister powtarzał wielokrotnie, a co nie jest łatwe do zrealizowania, to znaczy musimy dążyć do wytworzenia tego, coby się mogło stać pewną doktryną ekonomiczną, któraby stanowiła własność całego społeczeństwa. Zarządzenia Ministerstwa mogą być bardzo dobre i mojem zdaniem w ostatnich latach są dobre, ale p. Minister miałby większą łatwość poczynań, gdyby mógł oprzeć się na pewnej utrwalonej w społeczeństwie doktrynie. P. Minister starał się nam ułatwić przyjęcie niektórych poglądów doktrynalnych. Pozwolę sobie przypomnieć z ostatniej dyskusji budżetowej, jak p. Minister rzucił zdanie, że hasło samowystarczalności gospodarczej jest hasłem w najwyższym stopniu niebezpiecznem. Proszę Panów, ja w tem np. widzę zupełnie wyraźną dążność do wyjaśnienia sytuacji, a to może się przyczynić do pewnego stopnia do obalenia szkodliwej doktryny autarkicznej. Że ta doktryna jest dość popularną u nas, świadczy o tem szereg przemówień w Komisji Budżetowej, jak również i ostatnie ustępy dzisiejszego przemówienia p. pos. Czetwertyńskiego, który mówił o tych rzeczach, jakkolwiek nie wymieniając całokształtu zagadnienia. W mojem przekonaniu, w warunkach polskich, przy naszej strukturze ludnościowej, jeżeli kto mógłby dążyć do samowystarczalności, to już od wielkiej biedy przemysł i to z bardzo wielkiem zastrzeżeniem i na krótką metę. Natomiast dla rolnictwa dążenie do samowystarczalności wyda je się absurdem, bo przy idealnej samowystarczalności musiałby zaniknąć nietylko przywóz, ale i wywóz.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Dlaczego? Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#JózefMariaPoniatowski">Dlatego proszę Pana, że te dwie strony są ze sobą związane. Niech się Pan zapyta Pana prof. Rybarskiego, albo niech Pan przejrzy jakikolwiek podręcznik ekonomii. Taka rzecz jest nie do pomyślenia, bo wówczas 2/3 ludności musiałoby oddawać produkty swojej pracy za produkty pozostałej 1/3 ludności, a zatem niewątpliwie rolnictwo na temby straciło...</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#JózefMariaPoniatowski">...i niewątpliwie byłoby to dla rolnictwa katastrofalne, zresztą świadczy o tem obecny stan rzeczy Przemysł jest tym działem produkcji, w którym, jak wiadomo, saldo bilansu handlowego jest bierne, natomiast rolnictwo musi wciąż wywozić, bo bez tego się niewątpliwie udusi. Sądzę, że musimy być wdzięczni p. Ministrowi za podkreślenie tego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#JózefMariaPoniatowski">Zakończyć chciałbym tem, od czego zaczął ks. Czetwertyński, od zagadnienia harmonji w społeczeństwie naszem. Ks. Czetwertyński oświadczył, że ta harmonja, którą my usiłujemy dostrzegać, jest nierzeczywistą, że w rzeczywistości polskiej niema harmonji. Otóż ja chciałbym stwierdzić na końcu mego przemówienia, że to należy tylko od pryzmatu, przez który się patrzy. W każdem społeczeństwie, w każdych warunkach są elementy harmonji i dysharmonji, Ja wiem, że Panowie, ponieważ nie wy jesteście odpowiedzialni, chcielibyście wyłowić momenty kakofonji. Ale muszę Panów zapewnić, że będziemy wyławiali momenty harmonji i tę harmonję będziemy budowali między społeczeństwem a Rządem, jak i pomiędzy poszczególnemi grupami tego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Terszakowec.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#HryńkoTerszakowec">Wysoki Sejmie! Przedłożony przez Rząd budżet Ministerstwa Rolnictwa zamyka się sumą wydatków 19.500.000 zł, to jest 0,8% w stosunku do całego budżetu, przedłożonego za rok 1932/33. Od roku 1930, t. j. od czasu objęcia resortu Ministerstwa Rolnictwa przez p. Jantę-Połczyńskiego, na podniesienie rolnictwa nie przyszła wyższa stawka, lecz przeciwnie w roku 1932/33, w porównaniu z rokiem 1930, zniżyła się o około 300%.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#HryńkoTerszakowec">Przypominam sobie jako członek Komisji Rolnej, że teraźniejszy p. Minister Rolnictwa po objęciu swego resortu na jednem z posiedzeń komisji oświadczył: „Dotychczas nie dbano o rolnictwo w Polsce, dlatego w celu podniesienia go postawiłem szereg wymagań do Rządu, a jeśli ich nie przeprowadzą, wyciągnę z tego wnioski”.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#HryńkoTerszakowec">Niestety, rzeczywistość wykazuje, na co nasz klub niejednokrotnie zwracał uwagę, że Minister Rolnictwa tylko przedkłada Rządowi swoje postulaty, jednakże nie on, lecz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i inne ministerstwa o nich decydują.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#HryńkoTerszakowec">Gdy zastanawiałem się nad tak wielkiem okrojeniem budżetu na cele rolnictwa, myślałem, że Rząd przyszedł do przekonania, że zbędne już są wydatki na podniesienie kultury rolnej, dotyczącej uprawy ziemi i hodowli zwierząt domowych. Wiedzę rolniczą powinni byli nabyć rolnicy na kursach i w szkołach rolniczych.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#HryńkoTerszakowec">Chcąc się o tem przekonać, zajrzałem do uwag Najwyższej Izby Kontroli za rok 1929. Tam w dziale rolniczym dowiedziałem się wręcz czegoś innego. W uwagach Najwyższej Izby Kontroli w dziale rolnictwa na str. 321 do 327 powiedzialno, że szkolnictwo rolnicze, nietylko niższe, ale też i średnie, nie stoi na wysokości swego zadania. Przytaczam dosłownie wyrywkowe ustępy: „Badania Kontroli Państwowej na miejscu w niższych państwowych szkołach rolniczych ujawniły niedomagania zarówno natury gospodarczej, jak i formalnej”. W innem miejscu czytamy: „Również nadzór nad gospodarką w szkolnych objektach rolnych był niewystarczający, zaś poziom tych gospodarstw nie zawsze odpowiada ich przeznaczeniu jako gospodarstw pokazowych”. Również o szkolnictwie średniem Najwyższa Izba Kontroli wyraża się w następujący sposób: „Brak w państwowych szkołach średnich lustracyj fachowo pedagogicznych, szkoła nie posiada dostatecznego żywego i martwego inwentarza, z powodu tego stan gospodarstwa rolnego jest niski i nie stanowi ono objektu pokazowego”.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#HryńkoTerszakowec">Przytoczyłem tylko te uwagi Najwyższej Izby Kontroli, które bardzo jasno oświetlają poziom szkolnictwa rolnego w Polsce, a powodem był brak na ten cel odpowiednich funduszów.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#HryńkoTerszakowec">W kraju, który posiada 70% rolników wogóle, a na ziemiach etnograficzno ukraińskich 87%, w kraju, w którym rolnik jest podstawą wszelkiego dobrobytu lub zubożenia, gdzie przemysł i handel żył i żyje kosztem rolnictwa, w takim kraju Rząd nie powinien względem rolnictwa prowadzić eksploatacyjnej polityki, bo skutki tej polityki odbiłyby się nietylko na rolnictwie, o czem dziś już wszyscy dobrze wiedzą. Nietylko drogą budżetowania i polityki celnej, ale też i w ustawodawstwie agrarnem rolnictwo jest traktowane po macoszemu wogóle, a ukraińskie rolnictwo przedewszystkiem.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#HryńkoTerszakowec">Żeby rolnictwo drobne postawić na wysokości wymaganego rozwoju, muszą istnieć trzy zasadnicze warunki, a mianowicie: odpowiednia ilość ziemi, oświata rolna i kredyt. W kraju przeważnie rolniczym, jakim jest Państwo Polskie, konieczna też jest odpowiednia polityka agrarna. Rozważając kryzys rolniczy, dopatrujemy się jego przyczyny głównie w nadprodukcji zamorskich krajów, w nacisku tej nadprodukcji na rynki europejskie. Zapominamy jednak, że oprócz tego mamy jeszcze swój swoisty kryzys rolniczy — kryzys gospodarstw włościańskich, spowodowany przedewszystkiem przez karłowatość gospodarstw włościańskich, przez brak długoterminowego kredytu i przez popieranie przemysłu kosztem rolnika, przez rozpiętość cen produktów rolnych w stosunku do wyrobów przemysłowych. A najważniejsze to, że w reformie rolnej rządy i większość Sejmu miały na celu nie zdrowotność gospodarczą, lecz cele polityczne. Pierwsza podstawa rolnika — ziemia, ta jedyna żywicielka rolnika, a specjalnie ukraińskiego, na jego etnograficznem terytorium nie znajduje się w dostatecznej mierze w jego rękach. Na ziemiach tych wedle spisu z r. 1921 drobna własność rolna wynosi 8,230 300 hektarów, które tworzą warsztat pracy dla 1,251 000 rodzin. Składa się on z 967,200 gospodarstw karłowatych niżej 5 ha, czyli 80%.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#HryńkoTerszakowec">Z tych cyfr wynika, że polepszenie warsztatu pracy przez oświatę rolniczą dla naszego narodu ma największą wagę, bo rozszerzenie warsztatu pracy, na które on jako autochton tej ziemi wiekami czekał, jest narazie nikłe. Od wielkiej posiadłości rolnej należy się nam zapas ziemi, który na naszem terytorjum stanowi 1.600.000 ha., i na ten zapas czekało i czeka około miljona rodzin głodnego na ziemię ukraińskiego proletarjatu i pół proletarjatu wiejskiego. Lecz duża część przeszła już w ręce osadników i kolonistów polskich, którzy pod względem gospodarskim nie przynieśli podniesienia kultury rolnej; przeciwnie, wnieśli nienawiść na nasze ziemię, wyczerpali kredyty państwowe, do których mieli prawo wszyscy obywatele. Przez to został pominięty ogół rolników ukraińskich. Słowem — przysporzyli dużo kłopotów Rządowi, a mimo to Rząd znowu w celu eksterminacyjnej polityki wobec ukraińskiej i białoruskiej ludności wnosi nowe ustawy o kolonizacji wojskowej.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#HryńkoTerszakowec">Na tych ziemiach, gdzie, jak już wyżej przytoczyłem, są karłowate gospodarstwa, które same potrzebują uzupełnienia, na tych ziemiach, gdzie jest rolnicze przeludnienie, gdzie na 1 km. kw. przypada w Galicji 96 osób, na Wołyniu 65, na Podlasiu 56 osób — dalsze przeludnianie przez kolonizację elementem obcym jest ze strony Rządu polityką wrogą wobec tubylczej ludności. Pod samo osadnictwo wojskowe od roku 1919 do 1 kwietnia 1931 r. rozdano ziemi 142.000 hektarów, z których utworzono 7,745 osad, zaś pod osadnictwo kolonistów polskich do tego samego czasu rozdano ziemi 515.183 ha. Oprócz tego na cele kolonizacji udzielono kredytu przez banki państwowe ponad 500 milionów złotych, a same raty zapadłe z tego tytułu wynoszą ponad 70 miljonów zł.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#HryńkoTerszakowec">Gdyby tę ziemię i ten kredyt byli otrzymali w celu uzupełnienia swych karłowatych lub średnich gospodarstw — miejscowi rolnicy, powstałyby gospodarstwa zdrowe z poziomem kultury rolnej daleko wyższym, niż dzisiejsze gospodarstwa osadnicze, a wtedy takie gospodarstwa miałyby i inną odporność wobec dzisiejszego kryzysu gospodarczego, byłyby płatniczo zdolniejsze — nawet w czasie kryzysu.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#HryńkoTerszakowec">Druga podstawa — oświata rolnicza: ma na celu podniesienie kultury rolniczej. Tę wiedzę i umiejętność można nabyć w odpowiednio przystosowanych szkołach rolniczych lub kursach praktycznych, a to tembardziej w dzisiejszych czasach, kiedy chodzi nietylko o ilość, ale i o jakość tak plonów rolnych, jako też przetworów na mięso, tłuszcze lub o chów zwierząt domowych. Dlatego należy zwrócić uwagę na sposób nauczania w szkołach rolniczych, a także nauczania pozaszkolnego na kursach praktycznych przez instruktorów rolnictwa, bo żywe słowo, podane w ojczystym języku w samym warsztacie pracy codziennej, więcej znaczy, niż nauka teoretyczna, głoszona drukiem lub z katedry.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#HryńkoTerszakowec">Niestety, naród ukraiński w liczbie około 7 milionów, na ziemiach ukraińskich w Polsce nie posiada ani jednej szkoły rolniczej z ukraińskim językiem nauczania, podczas gdy w Polsce jest 12 szkół średnich, 86 szkół ludowych, 6 ogrodniczych i 1 mleczarska, wyłącznie polskie, nie wliczając w to wyższych uczelni i prywatnych szkół, hojnie wspieranych przez Rząd. My, Ukraińcy, mamy w planie szkół rolniczych 4, mamy dla nich ziemię i budynki. Uruchomiliśmy szkole rolniczą w Miłowaniu, która jedyna otrzymuje zasiłek około 20.000 zł rocznie od Ministerstwa Rolnictwa z sumy ogólnej 8,160 000 zł, preliminowanej w budżecie na oświatę rolną 1931/32, t. j. około 2% promille w stosunku do budżetu Ministerstwa Rolnictwa. Jaki stosunek będzie do tej jedynej szkoły rolniczej w r. budżetowym 1932–33, gdy na szkolnictwo rolne jest wstawione wszystkiego 3,780.000 zł wobec 8,161 000 w stosunku do zeszłego roku, niewiadomo. W tak ważnej połaci pracy, jak oświata szkolna, zniżono w stosunku do 3 poprzednich lat fundusze o 60% Dlatego pytam większości obecnego Sejmu i Rządu, czy w tych warunkach budżetowania można postawić rolnictwo na tym poziomie, jakiego wymaga kulturą rolna, gdy w latach wyższego o 60% budżetowania musiała zwracać uwagę Najwyższa Izba Kontroli na niedomagania oświaty rolniczej?</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#HryńkoTerszakowec">Dodajmy do tego, że polityka agrarna Państwa Polskiego jak też w innych dziedzinach ma skłonność do centralizacji tak źle pomyślanego etatyzmu, że pracę, którą w innych państwach wykonywują organizacje rolnicze, przekazano samorządom powiatowym i wojewódzkim, które nie odpowiadają swemu zadaniu. Są one źródłem polityki subwencjonowania uprzywilejowanych organizacyj lub jednostek, mających wpływ, a to kosztem funduszów powiatu na ten cel przeznaczonych. Powodem tego jest, że w powiatowych komisjach rolnych, zasiadają nieraz ludzie, którzy nie mają pojęcia o celach rolnictwa, zato należą do obozu rządowego i głosują za wszystkiem tak, jak powie pan starosta lub inny wpływowy jedynkarz. Są u nas ludzie, którzy mają ukończone szkoły rolnicze, jak też i praktykę rolniczą i których nasze organizacje rolnicze proponowały do składu komisyj rolnych przy tymczasowych samorządach powiatowych, lecz ich nie przyjęto. Że to nie są wymysły, ale fakty, przytoczę jeden wypadek. W pow. rudeckim województwa lwowskiego przy organizacji powiatowej komisji rolnej filja towarzystwa „Silskyj Hospodar” w Komarnie, która ma za sobą doświadczalne prace w powiecie od r. 1910 i która w składzie swego zarządu ma nauczycielkę gospodarstwa i hodowli drobiu, która w powiecie urządzała praktyczne kursa gospodarcze, — do komisji rolnej nie została przyjęta. Natomiast powołano ludzi niefachowych, ale takich, którzy głosują za tem, co nakaże p. starosta, albo przedstawiciel hr. Lanckorońskiego, jedyny fachowy przedstawiciel rolnictwa, ale dla interesów swego chlebodawcy.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#HryńkoTerszakowec">Że jest tak, a nie inaczej, dowodem fakt, że przed 3 miesiącami pod groźbą płacenia 3 zł dziennie na rachunek gminy samorząd powiatowy w Rudkach nakazał wójtowi w Jakimczycach - Klicku odebrać buhaja rasy „fryz”, zakupionego w folwarku Chłopy za cenę 950 zł, podczas gdy targowa cena wspomnianego buhaja nie wyniosłaby więcej, jak 150–200 zł. Zaś gmina Kołodruby za buhaja z tej samej stajni i tej samej rasy zapłaciła 1,200 zł, gdy targowa cena była około 250 zł. Rozumiemy, że za buhaja rasowego z obory mlecznej płaci się drożej. Przypuśćmy 100–200% wyżej od ceny targowej, ale żeby płacić choćby nawet przy pomocy 1/3 subwencji 100–500% drożej od ceny targowej — w dzisiejszych czasach jest niemożliwe. Zakupiony materjał, jak się okazało z lat poprzednich, z tej samej obory i tej samej rasy nie dał tych wyników, jakich się spodziewano. Na cele rolnicze wydaje powiatowa komisja rolna w Rudkach rocznie od 35–40.000 zł Jednak filja Towarzystwa Gospodarczego „Silskyj Hospodar” w pow. rudeckim nie otrzymała dotychczas ani grosza, choć towarzystwo utrzymywało z własnych funduszów agronoma i przez 23 lata wykonało dość poważne prace w powiecie, a na podstawie jego programu pracy pracuje powiatowa komisja rolna. Ten stosunek panuje w całym kraju do towarzystwa „Silskyj Hospodar”, a w niektórych powiatach władza administracyjna i policja stawia przeszkody agronomowi towarzystwa „Silskyj Hospodar”, lub prezesom naszych kółek rolnych w odbywaniu zebrań lub wykładów na temat podniesienia kultury rolnej. Za taką pracę w pow. liskim ukarano agronoma Maczaja i księdza Maziara. Ja sam, jako poseł interweniowałem w starostwie w Lisku z powodu pogróżek niektórych posterunkowych P. P. pod adresem tego agronoma, który obecnie pracuje wyłącznie na polu oświaty rolnej, kosztem składek członków towarzystwa „Silskyj Hospodar”.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#HryńkoTerszakowec">Trzecią podstawą rozwoju i równowagi rolnictwa jest kredyt. W swoje oświetleniu sytuacji rolniczej p. Minister Rolnictwa na Komisji Rolnej dnia 16.X. 1931 r. przedstawił nam, że rolnictwo jest zadłużone długoterminowym, jak i krótkoterminowym kredytem, jak też zaległemi podatkami państwowemi i samorządowemi, również za składki ogniowe i ubezpieczenia społeczne i inne zaległości razem na 5,201.214.000 zł, z tego u prywatnych osób na 1,300.000 000 zł.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#HryńkoTerszakowec">Zdaje mi się, Panie Ministrze, że obliczenie zadłużenia u osób prywatnych jest bardzo niskie, że suma ta wynosi więcej, niż wszystkie kredyty w bankach, spółdzielniach i kasach komunalnych, a gdy weźmiemy i procent od 1.300.000.000 zł prywatnych kredytów, które śmiało można podnieść do 2 1/2 miljarda, wynoszący 2–3%, a czasem i wyżej miesięcznie, to wtenczas suma zadłużenia rolników przekroczy 7 miljardów złotych.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#HryńkoTerszakowec">Wielkie znaczenie ma nietylko kredyt długoterminowy, ale także odsetki od udzielonego kredytu. I znowu muszę z ubolewaniem stwierdzić, co już niejednokrotnie w tej Izbie i na komisji przedstawiciele ukraińskiego ludu stwierdzili, że z kredytu państwowego nie korzysta ukraińska ludność, bo 600 i czy choćby 700.000 zł kredytu na 7 miljonów ludności nie jest żadnym kredytem. Ludność ukraińska zapożycza się przeważnie w drodze krótkoterminowego kredytu u prywatnego lichwiarza, płacąc od 3 do 4% miesięcznie. Tu też leży powód ruiny ukraińskiej wsi. Nie jest prawdą, że spółdzielczość ukraińska miała do 1.IX. 1930 r. otrzymać od Banku Rolnego, jak głoszono zagranicą, ponad 22 miljony zł. Puszcza się tę wersję w świat dla zamaskowani rażącego faktu krzywdzenia i na tem polu ukraińskiej spółdzielczości. Taki stosunek rządów polskich i większości Sejmu do ludności ukraińskiej wywołuje rozgoryczenie, zwłaszcza gdy się zważy, że koloniści i osadnicy wojskowi otrzymują tani i wysoki kredyt, a nawet i spółdzielczość polska w tych wypadkach, kiedy nie prowadzi żadnego interesu, dostąje wysokie subsydja.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#HryńkoTerszakowec">Związek jajczarski we Lwowie, który nie prowadził żadnych interesów, otrzymał, jak stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, w roku 1928 29–50 000 zł. Nic tedy dziwnego, że ludność ukraińska nie może inaczej rozumieć tego, gdy od niej się bierze wszystko co się da, a wzamian za to nic nie daje, jak tylko jako politykę eksterminacyjną.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#HryńkoTerszakowec">P. Minister Rolnictwa wykazał cyfrowo, że przypuszczalnie wpływy rolnictwa przy obecnych cenach ze sprzedaży produktów rolnych wyniosą rocznie 1,066.500 000 zł, zaś produktów roślinnych 1.310.120.000 zł, czyli razem 2.376.620.000 zł. Z tego obliczenia p. Ministra pójdzie na procenty i podatki 900.000.000 zł, a ja przypuszczam, że na lichwiarskie odsetki i egzekucje pójdzie drugie tyle, to znaczy 1,800.000.000, a zatem prowadzenie gospodarstw i wydatki osobiste wyniosą na 1 ha nie 65, jak wskazuje p. Minister, ale 32,5 zł. Cyfry te odnoszą się przeważnie do ziem ukraińskich, bo tylko rolnik ukraiński nie korzysta z kredytu państwowego. Jeżeli wedle obliczenia wydziału ekonomiki drobnych gospodarstw wydatki na prowadzenie gospodarstwa rolnego od 2–50 ha w 1928–29 r. wynosiły 163,72 zł, a wydatki osobiste na jedną rodzinę 1.954 zł i to w latach wysokich cen za produkty rolne i zwierzęce, to co mówić dzisiaj, gdy produkty rolnicze i zwierzęce spadły od 100 do 300%? Cyfry te są najlepszem świadectwem, jak żyje dziś drobny rolnik i dlatego zmuszony jest zadłużać się u lichwiarza. Nie jest to życie, jest to nędzna wegetacja, do której od wieków przywykł organizm naszego chłopa. Robotnik miejski tegoby nie ścierpiał, onby wyszedł na ulicę, gdyby Państwo nie przyszło mu z pomocą. Zaś dla chłopa pomoc jest, ale jaka: egzekucja i licytacja.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#HryńkoTerszakowec">Czy p. Minister myśli, że okólniki o ulgach w zaległych podatkach są przez władze skarbowe stosowane do wsi? Może być, że do polskiej wsi, ale do ukraińskiej absolutnie nie. Mam na to dowody, że zaległe podatki gruntowe i inne w mysi okólnika miały być ściągnięte w 25% do 15 listopada 1931 r., a w 25% do 15 lutego 1932 r. Podatki te w drodze egzekucji są obecnie ściągane. Okólniki owe są stosowane tylko do ziemian. Również przytoczę przykład, jak w czasie dzisiejszego kryzysu gospodarczego przeprowadza się ściąganie składek ogniowych P. Z. U. W. Dam przykład tylko z jednej gminy pow. rudeckiego, woj. lwowskiego. Okólnikiem P. Z. U. W. zawiadomiono urzędy gminne, że 1 rata na 1931 r. płatna jest do 15 marca bez odsetek, Gmina Czułowice bez zezwolenia swych władz nadzorczych, względnie sekretarz gminy, zaprosił sobie b. egzekutora, niejakiego Pochocia, którego wydalono nietylko z armji polskiej, ale i z przysposobienia wojskowego i z tymczasowego wydziału powiatowego, i przy jego pomocy ściągnął od ludzi zaległe składki pierwszej raty, to jest niespełna miesiąc po upływie terminu, nie zawiadamiając, że jeżeli do 7 dni nie zapłacą, będzie się ich egzekwowało. Wspomniany Pochoć począł urzędowanie, chodząc po domach, lub też kazał przychodzić do stodoły sekretarza gminy i tam obierał, jak oświadczył, nie egzekucję, ale odsetki w wysokości w jakiej chciał, — np. Marja Borecka za 4 zł zapłaciła 8 zł 10 gr, Michał Pasternak za 9 zł 83 gr zapłacił 13 zł 03 gr, a nawet od takich, którzy zapłacili obie raty, to jest: drugą ratę, która miała być wpłacona dopiero w jesieni, pobrał, jak od Hryńka Kulki, za 10 zł — 14 zł 10 gr. i t. d.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Ale to były egzekucje?)</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#HryńkoTerszakowec">Nie. Panie Marszałku, to nie były egzekucje.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Gminy w Małopolsce nieprawnie nakładały te kary.)</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#HryńkoTerszakowec">To gminy. Tu mam dowody, a gdy jeden z ubezpieczonych, Jan Panas, zapłacił za 6 zł 84 gr. aż 9 zł 98 gr i zapytał: A wielebym ja zapłacił w jesieni? To wspomniany egzekutor oświadczył, że zapłaciłby 62 zł. Na jego zapytanie, dla kogo te pieniądze idą; egzekutor odpowiedział, że dla rządu. Poirytowany płatnik wykrzyknął: „To czysty rabunek”, tymczasem nie rząd pobrał te pieniądze, ale ów Pochoć pobrał od biednej ludności ponad 200 zł i ulotnił się z powiatu, lecz nienawiść z powodu pobranego procentu, choćby to były koszta egzekucji, ale dlatego, że nie były uzasadnione, wywołała rozgoryczenie przeciwko władzom.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#HryńkoTerszakowec">Przyczyną swoistego kryzysu gospodarczego jest nietylko to, że za produkty rolne i zwierzęce otrzymuje rolnik mniej, niż koszta samej produkcji, ale też i to, że pomiędzy tą produkcją, a produkcją przemysłową, którą rolnik konsumuje, jest wielka rozpiętość. Jeszcze przed końcem sesji w roku 1930, kiedy wszystkie oznaki wskazywały, iż zbliża się kryzys gospodarczy, postawiłem, jako członek Komisji Rolnej w imieniu mego klubu w celu złagodzenia już wówczas zbliżającego się kryzysu gospodarczego, następujące wnioski: rewizji ustawy kartelowej, zakazu wwozu ryżu i produktów do wyrobu margaryny, jak to szmalcu i słoniny, obniżenia cen na sól kuchenną, przemiału zboża dla wojska we własnym zarządzie z kontyngentu pobieranego od drobnego rolnika, długoterminowego kredytu, udzielonego rolnikom przez spółdzielnie kredytowe, obniżenia taryf kolejowych dla przewozu artykułów rolnych i wiele innych. Rząd i większość wnioski Klubu Ukraińskiego, choć tak uzasadnione i rzeczowe, odrzuciła. Gdyby wówczas Rząd był miał na uwadze dobro rolników, byłby nad owemi wnioskami nie przeszedł do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#HryńkoTerszakowec">Mówi się ogólnie, że niema gdzie wywieźć produktów rolnych, a tymczasem sprowadza się z zagranicy ryż wtenczas, gdy jest swoja krupa, margarynę, gdy są swoje oleje, słoninę, gdy są swoje masła i tłuszcze z nierogacizny. Czy konieczność wymaga sprowadzania ryżu? Twierdzę, że nie. Tak samo i innych artykułów, sprowadzanych z zagranicy. Rozgoryczenie i zwiększenie dzisiejszego kryzysu na wsi, musi wywoływać też i ta okoliczność, że kiedy w kraju jest swój węgiel, sól, nafta, cukier, obywatel za te artykuły drożej musi płacić, jak zagranica. Gdy potaniało nietylko zboże, trzoda chlewna, drób, ale też i nabiał, wyroby fabryczne, jak też i wszelkie artykuły zmonopolizowane przez Rząd stoją wysoko. Oto maleńkie porównanie. Obecnie litr nafty kosztuje 60 groszy, albo jedną kurę. 1/4 kg masła lub 12 do 15 jaj, 1 kg cukru kosztuje 1,80 zł, czyli trzy kury, 3/4 masła lub 30–40 jaj, lub też nawet 6-tygodniowe małe prosie. Jedno pudełko zapałek — 2 jaja, i kg soli 35 gr, czyli 7 jaj lub pół kury, 100 kg węgla — 7 zł, czyli 3 prosiąt 6-tygodniowych, 1 chudego starego konia lub 10 kur, lub 150 jaj, 1 paczka tytoniu gorszego gatunku — 20 jaj lub 1 kurę, 1 litr spirytusu 90% kosztuje 2 stare konie, 1 wieprzaka do karmienia, 20 kur, 300 jaj lub około metra żyta, a na sprawienie jednego wozu gospodarskiego trzeba dziś sprzedać 2 krowy lub pół morgi ziemi.</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#HryńkoTerszakowec">Na sprawienie pary butów, która służy dla całej rodziny, trzeba sprzedać jedną krowę, wieprza karmionego, a ubiegłej jesieni trzeba było sprzedać 5 do 6 starych, chudych koni, bo za nie więcej nie płacono, jak od 6 do 10 zł.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#HryńkoTerszakowec">Gdy do wyżej podanej rozpiętości dodamy straty, jakie wynikają z kosztów produkcji rolnej i to na podstawie doświadczeń, przeprowadzonych przez Instytut Gospodarczy w Puławach, który wykazał, że rolnik za sprzedany produkt dostaje zaledwie około 70% włożonego kapitału i pracy, to nic dziwnego, że rolnik musiał wpaść w ruinę gospodarczą. Ceny od r. 1930 spadły również i na przetwory rolne, które obecnie wynoszą w porównaniu z r. 1928/29 od 100% do 300% mniej, Np. za 100 kg żywej wagi tuczonego wieprzaka w r. 1929/30 płacono 150–230 zł, obecnie za ten sam towar, za tę samą wagę 50–70 zł, 2) za świnkę 6, 8-tygodniową płacono 15–30 zł obecnie 3–7 zł, 3) za świnię do hodowli 8–10-miesięczną płacono 80–120 zł, obecnie 20–30 zł, 4) za mleczną krowę płacono 300–500 zł, obecnie za taką samą 100–200 zł, 5) za konia roboczego średniej jakości płacono od 100–300 zł, za takiego obecnie 4.0–100 zł, 6) za starego konia zdolnego jeszcze do pracy, za którego wówczas płacono 30–40 zł, obecnie płacono 5–8 zł. Jeden kg masła płacono wówczas ponad 6zł, obecnie około 2,50 zł. Nic więc dziwnego, że dziś są upadłości rolnicze, że długi rolnicze sięgają miliardów złotych, że rolnik nie ma możności nietylko płacenia rat, ale nawet procentu. Wieś powraca dziś do zwyczaju pożyczania nawet ognia sąsiad od sąsiada, w nocy niema czem świecić, je potrawy bez soli i to wtedy, gdy wszystko jest w kraju, za które to produkty obcy zagranicą płacą taniej 100% do 600%. Pytam, czy to jest normalne, żeby cukier u nas kosztował 6 razy drożej, niż płaci za niego zagranica. Co będzie dalej? Czy naprawdę temi połowicznemi środkami, o jakich wspominał p. Minister Rolnictwa, utrzyma się na powierzchni wody? Zdaje się, że nie. Jeśli nie będzie i to natychmiast zaradczych radykalnych środków w obronie rolnika, on utonie, ale z nim i jeszcze ktoś.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#HryńkoTerszakowec">Proszę Wysokiej Izby, gdy jest mowa o obniżeniu cen produktów przemysłowych, to zaraz wysuwa się argument, że musi się w stosunku do obniżenia tych wyrobów obniżyć i płacę robotnika w przemyśle. Czy byłby ten argument uzasadniony, gdyby z potanieniem produktów spożywczych potaniało w takim samym stosunku i życie robotnika fabrycznego, jak też i umysłowego pracownika? Tu nie chodzi o cyfrę zarobkowania, lecz o cyfrę wydatkowania na życie. Gdyby nie ta rozpiętość, nie byłoby i tego argumentu, bo rolnik stoi na stanowisku: sprzedam taniej, nawet niżej własnej produkcji, ale niech stosunkowo taniej kupię wyroby przemysłowe, jakie są niezbędne dla prowadzenia gospodarki rolnej i utrzymania rodziny.</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#HryńkoTerszakowec">Również pracownik umysłowy lub robotnik fabryczny weźmie mniej za pracę, lecz niech życie, t. j. nietylko pożywienie, lecz mieszkanie, ubranie, opad i wszystko inne potanieje. Klucz rozwiązania leży w rękach Rządu i większości Izb Ustawodawczych: albo podnieść cenę produktów gospodarczych, albo obniżyć wyroby przemysłowe i wszystkie artykuły pierwszej potrzeby zmonopolizowane w rękach Rządu. Innego wyjścia niema. Przez wyrównanie rozpiętości cen przyjdzie zdolność płatnicza i wzmocnienie siły konsumenta na produkty jedne i drugie. Ale na to potrzeba odwagi ze strony tych, którzy ją mają, ale dla innych celów. Przypominam sobie, że nikt inny, ale Rząd Polski, jak też i większość Izb Ustawodawczych, kiedy potrzeba wymagała, określały ceny na produkty rolnika, nie licząc się z tem, jaką on wówczas z tych zarządzeń szkodę ponosił. Wówczas mówiono, że tego wymaga interes nietylko przemysłu i handlu, lecz interes Państwa. Pytam teraz dlaczego Rząd i większość rządowa dziś, gdy rolnik zrujnowany stoi nad przepaścią, nie ma odwagi ustalić cen na wyroby przemysłowe i monopoli państwowych w stosunku do produktów rolnych, lub też podnieść ceny tych ostatnich? Jeśli tego nie chce uczynić, to dlaczego nie zniesie ustawy kartelowej, żeby przemysł poszedł drogą wolnej konkurencji, co musiałoby spowodować i potanienie wyrobów przemysłowych. Pytam, dlaczego Rząd nie da sam przykładu i nie obniży cen na produkty pierwszej potrzeby, jak sól i inne artykuły. Dlaczego nie normuje cen zarobkowania, wynikających ze stosunku między podażą a konsumcją? Boicie się Panowie, żeby dyrektorowie kartelów nie potracili dziesiątków tysięcy złotych płac miesięcznych, bo w czasie wyborów nie będzie komu dać miljonów na fundusz wyborczy.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#HryńkoTerszakowec">Wysuwa się drugi argument, że z obniżeniem cen przemysłowych obniżą się podatki. Słusznie, lecz trzeba mieć ma uwadze to, że z obniżeniem kosztów życia musi się obniżyć płaca nietylko robotnika, ale też i umysłowego pracownika. Tem samem z obniżeniem podatków przyjdą obniżenia wydatków budżetowych, bo w jakim stosunku obniży się norma życiowa, w takim samym stosunku muszą się obniżyć i uposażenia, które stanowią jedną z największych rubryk w budżecie państwowym. Dodam dalej, że i w największej rubryce budżetu państwowego, jaką stanowi wojsko, przy obniżce cen na wyroby przemysłowe i płac robotnika przemysłowego, obniżą się tem samem wydatki na potrzeby wojskowe.</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#HryńkoTerszakowec">Dlatego żądamy zmiany polityki Rządu i większości sejmowej w stosunku do rolnictwa wogóle, a zwłaszcza ukraińskiego. Żądamy bezzwłocznego wstrzymania w drodze rozporządzeń licytacyj gruntów drobnych gospodarstw, udzielania kredytu długoterminowego drobnemu rolnictwu, a szczególnie przez ukraińskie spółdzielnie kredytowe ukraińskiemu rolnictwu. Żądamy podniesienia cen na produkty gospodarcze, lub zniżenia cen na wyroby przemysłowe w stosunku do obecnych cen produktów rolnych, rewizji ustawy kartelowej, wreszcie rewizji ustroju reformy rolnej w tym kierunku, by ziemia szła w ręce tubylczej ludności w celu uzdrowienia warsztatów rolnych. Żądania nasze są uzasadnione, bo polityka wszystkich rządów i większości sejmowej, stosowana dotychczas do ukraińskiej ludności, doprowadziła do obecnego stanu, w jakim jest wieś dzisiejsza. Nie jesteśmy zwolennikami — czem gorzej, tem lepiej, — ale mamy odwagę powiedzieć Panom, że uprawiacie obecnie względem rolnictwa, a zwłaszcza ukraińskiego, glebę, siejąc na niej gorycz, niezadowolenie i rozpacz, których rezultatu przewidzieć nie można i tworząc podłoże dla podszeptów ze wschodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie zgłoszonej interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#MichałWawrzynowski">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zwlekania z przeprowadzeniem wyborów gminnych w Wołodzi, pow. Brzozów, woj. lwowskie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zwołać posiedzenie jutro na godzinę 15 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#KazimierzŚwitalski">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932 33 (druk nr 441). Rozprawa szczegółowa nad częściami;</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#KazimierzŚwitalski">12. — Ministerstwo Rolnictwa (dokończenie rozprawy), 16. — Ministerstwo Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#KazimierzŚwitalski">10. — Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#KazimierzŚwitalski">15. — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#komentarz">(Ewent.)</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#KazimierzŚwitalski">14. — Ministerstwo Robót Publicznych,</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#KazimierzŚwitalski">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał propozycję moją za przyjętą.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 50.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>