text_structure.xml 260 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 30 przed poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu:</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Prezes Rady Ministrów Kazimierz Bartel, Minister Spraw Zagranicznych August Zaleski, Minister Skarbu Czesław Klarner, Minister Sprawiedliwości Wacław Makowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Aleksander Raczyński, Minister Robót Publicznych Witold Bronikowski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stanisław Jurkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 290 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 291 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie Ossowski i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem pismo z zawiadomieniem o zwolnieniu p. Józefa Mikułowskiego-Pomorskiego z kierownictwa Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i o zamianowaniu p. Antoniego Sujkowskiego Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Od p. Ministra Spraw Zagranicznych otrzymałem pismo z zawiadomieniem, iż podtrzymuje wycofany poprzednio projekt ustawy o ratyfikacji umowy tymczasowej handlowej i nawigacyjnej polsko-bułgarskiej, podpisanej w Sofji dnia 29 listopada 1925 r.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem pisma z wnioskami: prokuratora sądu okręgowego w Zamościu o zgodę Sejmu na ściganie z art. 129 cz. I ust. 2 i 6 k. k. p. Dziducha, sądu pokoju m. Wilna o zgodę Sejmu na ściganie z art. 507 cz. II k. k. p. ks. Olszańskiego, sędziego śledczego III rewiru pow. łuckiego sądu okręgowego w Łucku o zgodę Sejmu na ściganie z art. 102 cz. II k. k. p. Paszczuka.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Wnioski te odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Bednarczyk, Bobek, Chaciński, Ćwiakowski, Dunin, Jeremicz, Kapałczyński, Kosydarski, Krempa, Kujawski, Malik, Marciniak, Matłosz, Mrozowski, Rogula, Silberschein, Somscher, Szapira, Wiszniewski, Wojtkowiak i Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Raczkowskiemu — na 1 dzień, Kordowskiemu i Lewinowi — na 3 dni, Janowi Nawrockiemu na 6 dni, Owsianikowi — na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Antoni Wasyńczuk — na dwa posiedzenia, Eisenstein i Michalski — na 8 dni, Bajsarowicz — na 10 dni, Kot i Leśniewski — na 2 tygodnie, Melnyk — na 3 tygodnie, Cupiał i Stempel — na 1 miesiąc, Sieciński — na 5 tygodni, ks. Gąsiorowski — na 6 tygodni, Kuryłowcz i Thugutt — do końca obecnej sesji.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam, że Izba godzi się na udzielenie urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt I: sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o rządowym projekcie ustawy i o wnioskach poselskich w przedmiocie zmian i uzupełnień Konstytucji z dnia 17 marca 1921 r. (odbitka roneo nr. 277 i druki nr. 2455, 2431, 2470, 2472, 2473 i 2480). Jako sprawozdawca głos ma p. Chaciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PChaciński">Wysoka Izbo! Oddawna już potrzeba zmiany naszej Konstytucji dojrzała. Świadczą o tem liczne publikacje naukowe, głosy prasy i głosy opinji publicznej. Nawet w drodze inicjatywy poselskiej — jeszcze na długo przed wypadkami majowemi — poważna część tej Wysokiej Izby zgłosiła wniosek, zmierzający też do zmiany Konstytucji, prawda w bardzo ograniczonym zakresie, chodziło bowiem tylko o to, żeby uprawnić Prezydenta Rzeczypospolitej do rozwiązywania ciał ustawodawczych — jednak już ta okoliczność świadczy, że w Izbie dojrzała także myśl, iż do rewizji Konstytucji, chociażby w ograniczonym zakresie — przystąpić jeszcze w tym Sejmie należy.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PChaciński">Zdawałem sobie sprawę, jako referent tej bardzo trudnej i doniosłej kwestji dla naszego Państwa, że nie sposób zagadnienia zmiany Konstytucji traktować obecnie zbyt obszernie, po pierwsze dlatego, że czasu mamy zbyt mało i wprost wyobrazić sobie trudno, aby w ciągu nawet paru tygodni można było Konstytucję poważnie zreformować. A poza tym względem są jeszcze i względy głębszej natury. Nie ulega wątpliwości, że Sejm obecny konstytuantą nie jest i dlatego to Konstytucja marcowa przewiduje dla zmiany Konstytucji bardzo wysoką kwalifikację, bo 2/3 głosujących. Następnie cały szereg posłów, a nawet stronnictw w tej Wysokiej Izbie uważa, że Sejm obecny, jako Sejm będący już u schyłku swej działalności nie nadaje się do tego, aby zbyt radykalnie Konstytucję zmieniać. Nie wchodzę w słuszność tego zarzutu, czy istotnie Sejm obecny jest, czy nie jest odzwierciedleniem układu sił społecznych i opinji publicznej, jednakże wszyscy musimy się zgodzić z jednem, że taka atmosfera bynajmniej nie sprzyja rzeczowej dyskusji, a wysoka kwalifikowana większość wymagana dla każdej zmiany w Konstytucji wprost uniemożliwia przeprowadzenie często nawet pilnych i potrzebnych zmian. Dlatego też jako referent wniosków rządowego i poselskich, byłem zmuszony z dużej ilości wniosków zgłoszonych w drodze inicjatywy poselskiej i z przedłożenia rządowego uczynić — mówię to otwarcie — pewną kompilację, ograniczyć ilość i zakres przedłożeń i tak skonstruowany projekt przedstawić Komisji Konstytucyjnej z propozycją przyjęcia go za podstawę do dyskusji. Biorąc za podstawę i za oś całego projektu projekt rządowy, albowiem w projekcie komisji wszystkie cztery materje, poruszone przez Rząd są uwzględnione, musiałem jednak rozszerzyć ten zakres ze względu na to, że cały szereg stronnictw uważał, iż pewne kwestje nie uwzględnione w projekcie rządowym, winny być jednak debatowane na komisji, winny znaleźć swój wyraz w uchwałach komisji i winny być Wysokiej Izbie przedstawione.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PChaciński">Tak skonstruowany projekt komisji przyjąłem za podstawę do dyskusji, w wyniku której powstał projekt większości Komisji Konstytucyjnej, który obecnie mam zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić. Zmiany proponowane przez komisję w art. 1 nie zawierają nic takiego, coby mogło wywołać rozdźwięk miedzy stronnictwami. Chodzi poprostu o to, ażeby nie presumować, tak, jak jest obecnie w Konstytucji, że rok budżetowy ma koniecznie pokrywać się z rokiem kalendarzowym. Dlatego też zaproponowana zmiana zmierza do tego, aby Rząd mógł dostosować rok budżetowy do wymagań życia gospodarczego Polski i potrzeb budżetowych Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PChaciński">Art. 2 przedłożenia komisji już idzie dalej. Artykuł ten wkracza w dziedzinę prawa wyborczego i to prawa wyborczego zasadniczego, mówiącego o podstawach naszej ordynacji wyborczej, zagwarantowanych przez Konstytucję. Proponuje mianowicie większość komisji, ażeby w naszem prawie wyborczem skreślić stosunkowość, pozostawiając tylko głosowanie powszechne, równe, tajne i bezpośrednie.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PChaciński">Artykuły 3 i 4 mówią o podniesieniu cenzusu wieku. Większość komisji proponuje, aby prawo czynne wyborcze mieli ci, którzy ukończyli 24 lata, a prawo bierne wyborcze posiadali ci, którzy ukończyli lat 30. Motywy, któremi się kierowała komisja, proponując takie zmiany, były przedewszystkiem natury rzeczowej: podniesienie wieku tak w czynnem jak i biernem prawie wyborczem nie jest właściwie materją polityczną, nie jest wymierzone przeciwko żadnemu obozowi politycznemu w Polsce, albowiem chodzi tu tylko o to, ażeby podnieść poziom dojrzałości i tych, którzy głosują, i tych, którzy są do Izb wybierani. Przytem olbrzymia większość wyborców w wieku lat 21 i 22 nie może i obecnie głosować, odbywa bowiem służbę wojskową. Większość komisji uważała wiec słusznie, że nie należy z jednej strony uprzywilejowywać tych, którzy z takich czy innych powodów służby wojskowej nie odbywają, a z praw wyborczych korzystają, a z drugiej strony upośledzać tych, którzy są w wojsku i z tych praw wyborczych korzystać nie mogą. To był wzgląd, który skłonił większość komisji do tego, że zaproponowała Wysokiej Izbie zmiany uwidocznione w art. 3 i 4 niniejszego projektu.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PChaciński">Następnie zaproponowała komisja zmianę artykułu 21 ustawy konstytucyjnej. Artykuł ten traktuje o t. zw. nietykalności poselskiej. Większość komisji, zważywszy — że posłowie bardzo często w swojej działalności poza Sejmem nadużywają praw przyznanych im przez ten artykuł, na co już nawet szerokie sfery naszego społeczeństwa zwracają z oburzeniem uwagę, widząc, że ta nietykalność bardzo często bywa poprostu bezkarnością, doszła do wniosku, że należy w imię podniesienia autorytetu Sejmu w szerokich masach tak zmodyfikować ten artykuł o nietykalności, ażeby gwarantując nietykalność posłów i nieodpowiedzialność za ich działalność w Izbach, wchodzącą w zakres spełniania mandatów posłów, nie chronił tego, co jest nadużywaniem mandatu poselskiego. Chodzi więc tutaj większości komisji o to, ażeby ograniczyć nieodpowiedzialność tylko do sesji sejmowych, ażeby poza sesjami sejmowemi nietykalność nie obowiązywała.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PChaciński">Art. 6 przedłożenia komisji zmierza do zmiany art. 22 Konstytucji w tym sensie, ażeby do zakazu, jaki przewiduje Konstytucja, dodać jednak sankcję karną. Wprawdzie Konstytucja mówi, że poseł nie może ani na swoje ani na obce imię kupować lub uzyskiwać dóbr państwowych, zawierać tranzakcji z Rządem i t. d., nie przewiduje jednak ten artykuł, co się staje wtedy, kiedy poseł takie niedozwolone tranzakcje wykonywa i dlatego też przy tym artykule cała Komisja Konstytucyjna zgodziła się, aby art. 22 Konstytucji uzupełnić sankcją, która brzmi: „W razie naruszenia tych postanowień, stwierdzonego na żądanie Marszałka Sejmu przez Sąd Najwyższy, poseł traci mandat poselski oraz korzyści osobiste od Rządu otrzymane”. Osobna ustawa ma określić szczegóły postępowania sądowego.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PChaciński">Następnie i projekt rządowy i projekty, zgłoszone w drodze inicjatywy poselskiej, pragną uregulować nasze prawo budżetowe. Jak Panowie wiedzą, Konstytucja marcowa przewiduje sesję specjalną dla budżetu, przewiduje zamykanie sesji, a więc przewiduje, że budżet będzie w określonym terminie uchwalony, co da możność rządowi należytego gospodarowania, a z drugiej strony Izbom da możność należytej kontroli. Praktyka wykazała, że ani jeden budżet nie został uchwalony w czasie należytym, że musieliśmy posługiwać się prowizorjami, że prowizorja z punktu widzenia racjonalnej gospodarki państwowej i z punktu widzenia kontroli Izb są chorobami w życiu gospodarczem Państwa i że należy jednak, aby Izby same sobie określiły granice czasu, w których budżet powinien być bezwzględnie uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PChaciński">Należy tutaj stwierdzić, że te braki przy budżetowaniu wynikały nietylko z winy Izb. Mieliśmy wypadki, że rząd składał przedłożenia budżetowe z opóźnieniem, albo wnosił je w niedostatecznej formie jako ogólne wykazy, załączniki i wyjaśnienia do tych wykazów były składane nieraz z opóźnieniem kilkotygodniowem, a nawet paromiesięcznem. Nasz parlament, jako instytucja młoda, nie jest dostatecznie wyszkolony w budżetowaniu i potrzebuje z natury rzeczy więcej czasu na debatę budżetową, jak parlamenty zachodnioeuropejskie i dlatego też komisja nie poszła tutaj za przedłożeniem rządowem, które okres dla uchwalenia budżetu starało się sprowadzić dla obu Izb do 4 miesięcy. Komisja zaproponowała, ażeby jednak okres czasu, w którym Sejm i Senat muszą się uporać z budżetem, sprowadzić do 5 miesięcy. Dlatego to Rząd jest obowiązany na 5 miesięcy przed rozpoczęciem roku budżetowego przedłożyć Izbom swój projekt wraz z załącznikami. Następnie Sejmowi jest pozostawiane 3 1/2 miesiąca na uchwalenie budżetu, 30 dni ma Senat na poczynienie poprawek do projektu, uchwalonego przez Sejm i następnie z temi poprawkami, uchwalonemi przez Senat, budżet powraca do Sejmu, który ma jeszcze 15 dni dla przyjęcia lub odrzucenia poprawek przez Senat do budżetu zgłoszonych. Przewidziane zostały w sformułowaniu komisji wszystkie ewentualności, jakie przy tej procedurze zajść mogą. Jeżeli Sejm i Senat w okresie przewidzianym budżet uchwalą, to Prezydent Rzeczypospolitej ogłasza budżet jako ustawę. Może jednak zajść ewentualność, że Sejm nie zdoła w przepisanym terminie 3 1/2-miesięcznym budżetu załatwić i w takim razie art. 7 niniejszego przedłożenia przewiduje, że Senat przystępuje wtedy samodzielnie do rozpatrywania projektu budżetu. Następnie obowiązany jest go w przepisanym terminie przesłać do Sejmu. Sejm tu może znów poczynić swoje poprawki. Gdyby jednak tylko Senat uchwalił budżet, to i w tym wypadku Prezydent Rzeczypospolitej ogłasza uchwalony budżet, jako ustawę. Następnie, gdyby Senat nie zdołał się uporać z budżetem, a tylko Sejm go załatwił, to też Prezydent Rzeczypospolitej ogłasza budżet w takiem brzmieniu, w jakiem Sejm go uchwalił. Część Komisji Konstytucyjnej kwestionowała możliwość uchwalenia budżetu przez Senat w wypadku, gdyby Sejm budżetu na czas nie uchwalił. Jednak, proszę Panów, ta innowacja została wprowadzona tylko w tym celu, żeby salwować uprawnienia przedstawicielstwa narodowego. Słusznie się domagała większość komisji, żeby, skoro Sejm nie zdoła w ciągu trzech i pół miesięcy uchwalić budżetu, żeby jednak nie wchodził w życie odrazu projekt rządowy, tylko, żeby jeszcze pozostawić Senatowi możność kontroli i możność uchwalenia budżetu. Nie chodzi więc tutaj o jakieś uprzywilejowanie Senatu, ale raczej o utrzymanie tych uprawnień, które Senat dotychczas posiadał.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PChaciński">Gdyby Sejm przedłożenie rządowe w całości odrzucił, następuje konflikt miedzy rządem i Sejmem i oczywiście rząd w tym wypadku musi ustąpić.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PChaciński">Przewiduje następnie art. 7 projektu jeszcze i ten wypadek, kiedy Sejm jest rozwiązany a ustawa budżetowa na dany rok budżetowy lub prowizorjum budżetowe aż do zebrania się nowego Sejmu nie są jeszcze uchwalone. Rząd ma prawo czynienia wydatków i pobierania dochodów w granicach zeszłorocznego budżetu do końca tego miesiąca, w którym Sejm stosownie do Konstytucji powinien się zebrać.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PChaciński">Ten sam przepis w podobnym wypadku dotyczy poboru rekruta, który rząd ma prawo zarządzić w granicach zeszłorocznego uchwalonego kontyngentu. Na Komisji Konstytucyjnej zwracano uwagę, że tutaj niestosowne jest umieszczanie tego przepisu co do poboru rekruta i bodajże jest zgłoszony wniosek mniejszości, ażeby ten przepis skreślić. Jednakowoż większość Komisji Konstytucyjnej przyjmuje tę ewentualność, że Izby są rozwiązane przed uchwaleniem poboru rekruta. Nie można zostawiać w domniemaniu co rząd ma uczynić w tym wypadku i wskutek tego większość komisji pragnie, by było przewidziane w Konstytucji, co w razie takiej ewentualności nastąpi.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PChaciński">Art. 8 przedłożenia komisji, traktujący o zmianie art. 26 ustawy Konstytucyjnej, mówi o rozwiązaniu Sejmu. To jest może jedyny artykuł, na który prawie wszystkie stronnictwa reprezentowane w Komisji Konstytucyjnej z małemi zmianami redakcyjnemi i odchyleniami się zgodziły. Chodzi tutaj o to, aby Prezydent Rzeczypospolitej miał prawo rozwiązywać Izby. W brzmieniu ustalonem przez większość komisji to prawo Prezydent Rzeczypospolitej może wykonywać na wniosek Rady Ministrów. A następnie pozostawiono niezmienioną możność rozwiązywania się Izb samych. Mianowicie tak, jak przewidywała Konstytucja marcowa Sejm może uchwalić większością 2/3 głosów swe rozwiązanie. Innowacja wprowadzona tu w art. 8 polega na tem, że to samo prawo daje się i Senatorowi. I tu też mniejszość komisji zwracała uwagę na okoliczność, że w art. 8 w takiem sformułowaniu przemyca się jakoby większe uprawnienia dla Senatu, aniżeli te, jakie Senat posiadał dotychczas. Pragnę jednak Panom zwrócić uwagę, że gdyby tego prawa Senat nie miał, to w sytuacji prawnej Senatu zaszłaby zmiana dużo na gorsze, gdyż Konstytucja marcowa przewidywała, że może Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą 3/5 Senatu ciała ustawodawcze rozwiązać. A wiec pewną rolę przy rozwiązywaniu Izb Senat posiadał na mocy dotychczasowej Konstytucji. Gdybyśmy to prawo Senatowi teraz odebrali, byłoby to nowem upośledzeniem i tak już upośledzonego Senatu. Przytem muszę zwrócić uwagę jeszcze i na tę okoliczność, że kiedy w ustawie marcowej Prezydent może rozwiązać ciała ustawodawcze za zgodą 3/5 Senatu, to obecnie w brzmieniu art. 8 Prezydent może to uczynić na wniosek dwuch trzecich, a więc wyższej kwalifikowanej większości Senatu.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PChaciński">Termin dla następnych wyborów pozostaje taki sam, jak w Konstytucji marcowej, mianowicie wybory odbyć się mają w ciągu 90 dni od dnia rozwiązania. Termin ma byś oznaczony w orędziu Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PChaciński">Rząd w swoich wnioskach o zmianie Konstytucji proponował wprowadzenie veta (zawieszającego) do naszej Konstytucji. Większość komisji stanęła na tem stanowisku, że przy istnieniu Izby drugiej, mianowicie Senatu, veto nie jest potrzebne, że wystarczy, jeżeli się przedewszystkiem zapełni tę lukę, którą Konstytucja marcowa posiadała, a która to luka wyszła na jaw już, zdaje się, w dwóch wypadkach naszej praktyki sejmowej. Mianowicie Konstytucja nie mówi wyraźnie, jak należy traktować wypadek, kiedy Senat odrzuci całkowicie projekt przedstawiony przez Sejm. Komentują to często jako maximum poprawek, dochodząc do wniosku, że wobec tego Sejm może przyjąć taką ustawę. W tym kierunku poszedł i projekt większości komisji. Jednak takie odrzucenie przez Senat całkowicie projektu, który wyszedł z Sejmu jest niewątpliwie konfliktem między Sejmem i Senatem i dlatego w tym jedynie wypadku w razie istnienia takiego wyraźnego konfliktu między ciałami ustawodawczemi przewiduje projekt większości Komisji Konstytucyjnej, ażeby mógł Prezydent Rzeczypospolitej wkraczać. Może mianowicie Prezydent Rzeczypospolitej w wypadku odrzucenia całkowicie przez Senat projektu sejmowego w ciągu 14 dni zwrócić się ponownie do Sejmu i zaproponować, ażeby Sejm zajął się tem zagadnieniem powtórnie. Jeżeli Sejm zwrócony w ten sposób przez Prezydenta projekt ustawy uchwali bez zmian większością 3/5 głosujących, Prezydent Rzeczypospolitej zarządza ogłoszenie ustawy. Widzicie więc Panowie, że projekt rządowy o veto zawieszającem Prezydenta Rzeczypospolitej został właściwie odrzucony przez sprowadzenie go do jednego tylko wypadku, mianowicie wyraźnego konfliktu między Sejmem a Senatem.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PChaciński">Art. 10 przedłożenia komisji proponuje, ażeby w Konstytucji nie określać terytorialnie okręgów wyborczych do Senatu. Jak Panowie wiedzą, art. 36 Konstytucji przewiduje, że okręgami wyborczemi do Senatu są województwa. Większość komisji proponuje, żeby jednak nie precyzować tych okręgów wyborczych w ten sposób, żeby słowo „województwa” wykreślić i pozostawić ordynacji wyborczej możność uregulowania okręgów i do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PChaciński">Art. 11 przedłożenia komisji jest artykułem, do którego przedewszystkiem Rząd, jak to oświadczył przedstawiciel Rządu p. Minister Sprawiedliwości Makowski na komisji, przywiązuje największą wagę. Chodzi tutaj o uprawnienie władzy wykonawczej do wydawania rozporządzeń z mocą ustaw. Zwracano uwagę na komisji, że jeżeli chodzi o takie prawo dla władzy wykonawczej, to bez zmiany art. 44 Konstytucji Rząd to prawo już posiada. Rząd może wystąpić bez zmiany nawet art. 44 do Izby z prośbą o udzielenie mu pełnomocnictw w pewnych określonych materjach. Dawano jako przykład dwukrotne udzielenie przez Izby pełnomocnictw dla rządu p. Władysława Grabskiego. Jednak w toku dyskusji wyjaśniło się — a potwierdza to także, przypominam sobie i dyskusja publicystyczna i naukowa z okazji dania przez Izby pełnomocnictw rządowi p. Grabskiego — że pod względem prawnym możność udzielania takich pełnomocnictw przez Sejm rządowi była wątpliwa i że tylko przy bardzo naciągniętej interpretacji art. 3 i art. 44 Konstytucji możnaby wydedukować, że takie prawo żądania od Izb uprawnień posiada władza wykonawcza i na mocy art. 44 w obecnem brzmieniu Konstytucji. Dlatego też większość komisji uważała, że należy jednak to zagadnienie, skoro już przystąpiliśmy do rewizji Konstytucji, załatwić, aby położyć na przyszłość kres wszelkim pod tym względem wątpliwościom. Komisja — zgodnie zresztą z projektem Rządu — przewiduje przy dawaniu tych uprawnień co do dekretowania, dwie możliwości. Pierwsza możliwość zachodzi w tym wypadku, kiedy Sejm jest rozwiązany, a więc w okresie między kadencjami sejmowemi. Rząd miałby więc możność w okresie między kadencjami wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, już nie potrzebując na to osobnej ustawy upoważniającej, specjalnie uchwalanej przez Izby. Byłoby to pełnomocnictwo dane w Konstytucji, wchodzące w życie automatycznie z chwilą rozwiązania Sejmu i na okres czasu aż do zebrania się następnego Sejmu. Nie potrzebuję Panom podkreślać, że tego rodzaju pełnomocnictwo konstytucyjne nie może być plenipotencją generalną, i dlatego to projekt komisji proponuje, aby Prezydent Rzeczypospolitej, mając prawo wydawania dekretów między kadencjami Sejmu, jednakże pewnych materji w drodze dekretowania nie mógł załatwiać. Rozporządzenia te nie mogłyby dotyczyć: zmiany Konstytucji, rzecz oczywista, i spraw przewidzianych w art. 3 ust. 4 Konstytucji, a więc spraw, związanych z ustawodawstwem samorządowem, następnie spraw przewidzianych w art. 4, 5, 6, 8, 49 ust. 2. art. 50 i 59.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PChaciński">Druga możliwość co do upoważnień polegałaby na tem, że władza wykonawcza, może się zwrócić do Izb, a Izby maja prawo na podstawie osobnej ustawy dać Rządowi pełnomocnictwa na określony przeciąg czasu i w materiach przez siebie przewidzianych. Nie uważała większość komisji za wskazane, ażeby, gdy chodzi o tego rodzaju pełnomocnictwa wiązać sejmowi ręce konstytucyjnie. Wyłączając oczywiście Konstytucję, należałoby pozatem pozostawić Sejmowi i jego uznaniu w jakim zakresie i w jakich sprawach mają być udzielane Prezydentowi Rzeczypospolitej pełnomocnictwa.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(P. Perl: Dlaczego? Przez ustawy wyjaśniające można zmienić Konstytucję.)</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PChaciński">Nie.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(P. Perl: Jak się chce.)</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PChaciński">Dlatego, że ustawa o pełnomocnictwach może być dana Rządowi zwykłą większością głosów, a Konstytucja wymaga dla zmiany Konstytucji jednak dużej kwalifikowanej większości, bo 2/3 głosów. Dlatego tu zupełnie słusznie komisja jednak musiała ten wyjątek zrobić.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#PChaciński">Rozporządzenia w ten sposób wydane przez Rząd, czy na mocy plenipotencji konstytucyjnej, czy na mocy plenipotencji danej przez osobną ustawę, musza w ciągu dni 14 po zebraniu się Sejmu być złożone Sejmowi, w przeciwnym razie tracą moc obowiązującą. To samo zachodzi, jeżeli po złożeniu ich Sejmowi zostaną przezeń uchylone.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PChaciński">W art. 12 proponuje komisja, ażeby zmienić art. 58 ustawy marcowej. Chodzi mianowicie o to, aby wnioski, pociągające Rząd do odpowiedzialności parlamentarnej, nie zaskakiwały Rządu, i głosowanie, jakie następuje w konsekwencji złożenia takiego wniosku, nie było przypadkowe. Konsekwencją takiego wniosku ma być jednak dość duży wstrząs w Państwie, bo zmiana Rządu, pewna ostrożność więc tutaj jest konieczna. Mieliśmy już, zdaje się dwa, czy trzy takie wypadki w naszej praktyce parlamentarnej, że dlatego, iż część posłów gdzieś tam w klubie nad jakąś inną sprawą obradowała i nie znalazła się na sali w czasie głosowania, nastąpiło przesilenie na stanowisku ministerialnem, chociaż właściwie ten minister miał większość. Uregulowanie tej sprawy leży zarówno w interesie lewej strony Izby, jak i prawej; chodzi o to, żeby przesilenia nie były dziełem przypadku, ale były konsekwentnym wynikiem układu sił w parlamencie.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PChaciński">I dlatego też nie ograniczając zbytnio możliwości pociągania rządu do parlamentarnej odpowiedzialności, komisja proponuje bardzo skromnie, żeby wniosek, zmierzający do usunięcia rady ministrów, czy poszczególnego ministra, mógł być głosowany dopiero na następnem posiedzeniu po jego zgłoszeniu.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#PChaciński">Następnie została poruszona przez posła Niedziałkowskiego na komisji sprawa dość ważna, mianowicie sprawa uprawnień następnego Sejmu w związku z temi zmianami Konstytucji w art. 26, jakie obecnie uchwalamy. Prezydent Rzeczypospolitej miałby, jeżeli ten projekt przejdzie, prawo rozwiązywania Izb. Pan poseł Niedziałkowski stawia pytanie, czy to prawo Prezydenta Rzeczypospolitej może się odnosić do następnego Sejmu, albowiem art. 125 Konstytucji w ustępie 3 mówi: „Drugi z rzędu na zasadzie tej Konstytucji wybrany Sejm może dokonać rewizji Ustawy Konstytucyjnej własną uchwałą, powziętą większością 3/5 głosujących, przy obecności conajmniej połowy ustawowej liczby posłów”. Nie ulega wątpliwości, że następny Sejm ma pewne cechy konstytuanty, albowiem art. 125 ust. 3 nie przewiduje normalnej procedury legislatywnej dla zmiany Konstytucji uprawniając do tych zmian sam tylko Sejm z pominięciem Senatu. I dlatego p. Niedziałkowski stawia zagadnienie, czy nawet gdybyśmy Prezydentowi Rzeczypospolitej dali prawo rozwiązywania Sejmu, czy to prawo rozwiązywania Sejmu będzie miał Prezydent Rzeczypospolitej w stosunku do Sejmu następnego.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#PChaciński">P. Poseł Niedziałkowski w swoim wniosku mniejszości proponuje, ażeby Prezydent Rzeczypospolitej tego prawa w stosunku do następnego Sejmu nie miał, dopóki następny Sejm nie dokona rewizji Konstytucji. Komisja stanęła na innem stanowisku. Godząc się z zasadniczemi wątpliwościami, poruszonemi przez p. posła Niedziałkowskiego, uważała jednak, że nie można prawa, które wszystkie stronnictwa w tej Izbie chcą dać Prezydentowi Rzeczypospolitej, w praktyce sprowadzać na przeciąg 5-ciu następnych lat do zera. Dlatego komisja zaproponowała następujące wyjście z tego zagadnienia: gdyby następny Sejm przed upływem roku, nie załatwiwszy Konstytucji był rozwiązany, to uprawnienia jego w tym zakresie mają być przeniesione jeszcze na następny Sejm też na przeciąg jednego roku.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#PChaciński">Art. 14 i 15 są to już zwykłe w ustawie artykuły, powierzające wykonanie ustawy Prezesowi Rady Ministrów i wszystkim ministrom i mówiące o terminie obowiązywania tej ustawy: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia”.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#PChaciński">W związku z temi zagadnieniami konstytucyjnemi jest art. 5 przedłożenia rządowego. Rząd w swoim projekcie ustawy, zmierzającym do zmienienia i uzupełnienia Konstytucji, pomieścił art. 5, który udziela Rządowi już w Konstytucji pełnomocnictw do wydawania rozporządzeń z mocą ustaw w terminie do 31 grudnia 1927 r. Termin, prawda, jest tu rzeczą obojętną; chodzi o zasadę. Czy właściwą byłoby rzeczą w Konstytucji pomieszczać projekt, który może być załatwiony w drodze zwykłej ustawy, który właściwie z Konstytucją organicznie nie jest związany, który może raczej nosiłby charakter jakiegoś artykułu przejściowego w związku ze zmianami, jakie ma Izba dokonać w Konstytucji. Dlatego też komisja stanęła na stanowisku, że lepiej i konsekwentniej będzie, żeby wogóle art. 5 przedłożenia rządowego w Konstytucji się nie zajmować, ażeby tę propozycję Rządu, która jest w art. 5 umieszczona, potraktować oddzielnie, niezależnie od materji ustrojowej, ażeby poprostu potraktować ją jako wystąpienie Rządu z propozycją udzielenia mu pełnomocnictw na podstawie zmian, jakie w Konstytucji mają zajść. Tą droga poszła komisja i dlatego materję, proponowaną przez Rząd w art. 5, załatwiła w drodze osobnej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#PChaciński">W tym projekcie ustawy na mocy art. 44 ust. 6 Rząd ma otrzymać pełnomocnictwa do wydawania rozporządzeń z mocą ustaw na pewien ściśle określony termin. Jakich Rząd żąda tutaj upoważnień, w jakiej dziedzinie Rząd chce mieć możność wydawania tych rozporządzeń? W art. 1 mówi się, że te uprawnienia mają dotykać zagadnień następujących: Uzgodnienie ustaw obowiązujących z Konstytucją i wykonania jej postanowień tylko takich, które przewidują wydawanie osobnych ustaw; reorganizacji i uproszczenia administracji państwowej, uporządkowania stanu prawnego w Państwie, wymiaru sprawiedliwości oraz świadczeń społecznych, a także w zakresie zarządzeń, zmierzających do zabezpieczenia równowagi budżetowej, stabilizacji waluty i naprawy stanu gospodarczego w Państwie, a w szczególności także w dziedzinie rolnictwa i leśnictwa.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#PChaciński">To są te materje, wyliczone pozytywnie przez Rząd. Jak panowie widzą, ta pozytywna część w art. 1, jakeśmy doszli na komisji do wniosku, jest i musi być do pewnego stopnia ogólna. Ze względu na krótkość czasu nie mogła być sprecyzowana w formie długiego załącznika już zupełnie konkretnych projektów, jakieby Rząd chciał w drodze tych rozporządzeń przeprowadzić, potraktowana jest ogólnie. Dlatego więc, żeby postawić granicę tej ogólności, Komisja Konstytucyjna uważała za wskazane, ażeby w art. 2 -wyłączyć te materje, których Rząd nie może na mocy tego upoważnienia załatwiać. Jakież to są wyłączenia?</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#PChaciński">Przedwszystkiem więc rozporządzenia te dotyczyć nie mogą spraw, wymienionych w art. 3 ust. 4 Konstytucji, a więc spraw, dotyczących ustawodawstwa, przewidzianego dla samorządów terytorjalnych. A więc art. 4, z czego wynika, że Rząd na mocy tego upoważnienia nie może uchwalać budżetu, nie może powoływać rekruta, ustalać stanu liczebnego wojska. Następnie nie może zmieniać sposobu wykonywania parlamentarnej kontroli nad długami państwowemi. Następnie w art. 49 nie może Rząd na mocy tych upoważnień zawierać umów, handlowych i celnych, które stale obciążają Państwo pod względem finansowym, nie może zawierać przymierzy, nie może wprowadzać zmian w granicach Państwa i t. d. Dalej został włączony art 50 Konstytucji, z czego wynika, że na mocy tych pełnomocnictw Prezydent Rzeczypospolitej nie może zawierać pokoju i nie może wypowiadać wojny. Wreszcie został wyłączony art. 69, który mówi o źródłach i rozgraniczeniu dochodów Państwa i samorządu.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#PChaciński">Jeszcze zostały wyłączone poza temi artykułami kwestje następujące: nie może Rząd nakładać nowych podatków i opłat publicznych, podwyższać obowiązujących stawek podatkowych ponad normę, przewidzianą dotychczasowemi ustawami, następnie nie może ustanawiać nowych monopoli i podwyższać ceł, nie może zmieniać ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu, nie może zmieniać ustaw samorządowych i ordynacji wyborczej do organów samorządowych, nie może zmieniać granic województw, ustaw językowych i prawa małżeńskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#PChaciński">W art. 3 projekt ustawy przewiduje termin, na jaki ma ustawa przedłożona obowiązywać. Według propozycji komisji, ustawa niniejsza ma obowiązywać do dnia ukonstytuowania się następnego Sejmu, a najdalej, przewiduje art. 3, pełnomocnictwa te mogą trwać do dnia 31 października 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#PChaciński">Wykonanie niniejszej ustawy poleca się Prezesowi Rady Ministrów i wszystkim ministrom. Następnie: ustawa wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Zarządzam dalszy tok rozpraw nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej w ten sposób, że najpierw będziemy prowadzili dyskusję nad pierwszym projektem ustawy, który przedłożyła Komisja Konstytucyjna. t. j. nad projektem ustawy wprowadzającej zmiany Konstytucji, następnie po załatwieniu w drugiem czytaniu tej pierwszej ustawy przystąpimy do dyskusji nad projektem drugiej ustawy. Do art. 1 pierwszej ustawy zgłosiło się kilku mówców. Chcę zwrócić uwagę na to, że dyskusja będzie odrazu szczegółowa, ponieważ niedawno przy pierwszem czytaniu już mieliśmy dyskusję ogólną, niektóre artykuły projektu zmian do Konstytucji z natury rzeczy nadają się i tak do ogólnych wywodów.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Jeżeli jednak który z mówców zechce objąć swojem przemówieniem przy art. 1 uwagi, dotyczące dalszych artykułów zrzekając się już głosu do nich, a kilku posłów z taką właśnie propozycją do mnie się zwróciło, — to jestem gotów pójść na rękę tym mówcom i zezwolić na to, że przy art. 1 wypowiedzą swoje uwagi o całości, względnie o innych artykułach.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Do art. 1 głos ma p. Konopczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PKonopczyński">Prześwietny Sejmie! Zagadnienia, które poruszył Rząd w swych przedłożeniach, zmierzających do zmiany Konstytucji, obejmują same przez się taki kompleks spraw i tak głęboko sięgają w ogólny system naszego ustroju państwowego, że nie mogę wyrzec się prawa omówienia przy art. 1 niektórych kwestji ogólnych, związanych z rewizją Konstytucji w obecnej chwili, a to tembardziej, że i sam p. sprawozdawca nie poprzestał na omówieniu propozycji rządowych, jak nie poprzestała na tem Komisja Konstytucyjna, lecz systematycznie ogarnął wiele projektów, zgłoszonych także z inicjatywy poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PKonopczyński">W Komisji Konstytucyjnej ujawniły się trzy stanowiska i trzy poglądy na zakres i sposób zmiany naszego ustroju. Jedni w myśl swoich pierwiastkowych założeń pragnęli ustrój teraźniejszy zachować, natomiast dążyli i dążą do zmiany ustroju społecznego, niektórzy nawet do przewrotu społecznego. W związku z nim można będzie w przyszłości pomyśleć o zmianie Konstytucji, ale przedewszystkiem ma być załatwiona owa sprawa społeczna. Narazie parlamentaryzm taki jaki jest, parlamentaryzm chorowity, demagogiczny, pretensjonalny, a niedołężny dogadza im, albowiem w tej właśnie formie najlepiej dojrzeje całe społeczeństwo do pożądanego przewrotu. Dlatego nie proponowali oni i nie chcieli ani wzmocnienia Rządu w tej chwili, ani wzmocnienia Sejmu, natomiast zalecał przedewszystkiem jako lekarstwo na wszystkie choroby natychmiastowe rozwiązanie Izb i nowe wybory. Gdyby Komisja Konstytucyjna i Izba poszły za temi wskazówkami, to mielibyśmy nie naprawę ustroju, ale zrobilibyśmy skok w ciemność, może nawet w zupełny chaos.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PKonopczyński">Inni politycy, ci mianowicie, którzy siedzą w Rządzie, ponad Rządem, pod Rządem i obok Rządu, uważają, że teraz czas jest myśleć nie o ogólnej zmianie ustroju, lecz wyłącznie o wzmocnieniu Rządu: odebrać co tylko można Sejmowi, dać co tylko można Rządowi, odesłać nas do domów na półtora roku — i to miałoby być lekarstwem najlepszem na wszystkie usterki Rzeczypospolitej. Przewrotu społecznego ludzie ci nie pragną, do prędkich wyborów się nie spieszą, myślą jednak, że jeżeli się im da plein pouvoir na wszystkie sprawy, to oni uleczą wszystko. Takie było pierwotne stanowisko Rządu w jego projekcie i gdyby Izby na tem stanowisku stanęły, to potwierdziłyby opinję szerzoną u nas przez niektóre niepoczytalne organy prasy o rzekome m bankructwie parlamentaryzmu wogóle, a obecnego Sejmu w szczególności.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PKonopczyński">Atoli z zetknięcia poglądów pierwszej i drugiej grupy polityków okazało się, że i parlamentaryzm będzie i Sejm się jeszcze nie skończy i wybory nastąpią nie prędko; i oto wychodzi na jaw, że najwłaściwsze trzecie stanowisko zajęli ci, którzy oddawna domagali się równocześnie wzmocnienia władzy wykonawczej i władzy prawodawczej w Państwie, ci, którzy wołali, żeby nie palić, nie łamać, nie niszczyć, ale przebudowywać, usuwać usterki najdotkliwsze, zastępować chore części organizmu państwowego zdrowemi.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński.)</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PKonopczyński">Jakie to są usterki? Posłuchajmy głosu nie prasy brukowej, ale opinji poważnej, elity umysłowej. Zgodna jest ona w twierdzeniu, że przedewszytkiem Sejm, mimo najlepszych chęci pracował dość słabo, przeciążony pracą nie stanął na tej wysokości, na jakiej go umieściła Konstytucja. Zdaniem tej opinji, za mało w nim było mózgu, a za wiele humorów, za mało fachowców, za mało prawodawców, a za wielu agitatorów; pękały partje, odłamywały się trakcje, zwłaszcza złożone z ludzi najmłodszych, trudno było o większość w Sejmie, trudno było uzgodnić poglądy. O czem to świadczy? To świadczy o tem, że trafiali do Sejmu ludzie nieraz o niewyrobionych jeszcze zapatrywaniach, którzy nie mieli swojej naczelnej zasady politycznej i dopiero jej szukali, a trafiali dlatego, że powołali ich inni ludzie, jeszcze młodsi, jeszcze mniej wyrobieni. Stąd wskazówka, którą czytamy w całej poważnej publicystyce, że trzeba podstawę tego Sejmu zmienić, mianowicie w prawie wyborczem dać więcej głosów czynnikom dojrzalszym. Jeżeli tak trudno było zdobyć się na większość, to główną przyczyną było to, że ordynacja wyborcza zanadto ułatwiała rozproszkowanie partyj. Trzeba ją tak zmienić, żeby można było wytworzyć większość i rząd na tej większości oparty. Bo nie jest zadaniem Sejmu ani też ordynacji wyborczej dawać każdemu interesowi choćby najdrobniejszemu obrońcę wobec Państwa, ale dawać Państwu najlepszych obrońców, najlepszych rzeczników: prawodawców i rządców. Czyż jest do pomyślenia inny sposób uzdrowienia parlamentaryzmu, uzdrowienia tego Sejmu i następnego, i wszystkich późniejszych, jak tem, żeby stworzyć zdrowszą podstawę do naszego poziomu wyrobienia obywatelskiego, t. j. zmienić ordynację wyborczę.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PKonopczyński">Senat pracował sprawniej. Nasi starsi bracia, jakkolwiek skrępowani Konstytucją, pozbawieni inicjatywy prawodawczej, ograniczeni w roli czynnika kontrolującego rząd, jednak, jak sami słusznie stwierdzają i o czem można się przekonać na ich posiedzeniach, stworzyli wyższy typ obradowania, rozumieli się nawzajem lepiej niż my, argumentowali inaczej, mniej tam było majoryzowania, więcej wzajemnego przekonywania i rozumienia. Muszę więc stwierdzić z tej trybuny, że jakkolwiek wielu ludzi uważa tę instytucję za zbyteczną, jednak dziesiątki projektów, nadsyłanych nam z Senatu, zawierały poprawki, nietylko natury redakcyjnej, ale i merytorycznej, na które nasza Izba zgadzała się nieraz nawet jednomyślnie. To jest dostatecznym dowodem, że Senat nie był zbyteczny, zatem zadanie swoje spełnił. Nie zatamował Senat żadnej reformy demokratycznej, nieraz uchwalał poprawki nawet w duchu liberalniejszym, niż Sejm. Otóż ta izba druga, jeżeli niekoniecznie izba wyższa, to bądź cobądź starsza i cichsza a dla Skarbu Państwa tańsza, okazała się równie użyteczną jak nasza i zasłużyła swoją czteroletnią pracą na to, żeby ją wynieść na poziom taki, na jakim stać powinna.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PKonopczyński">Dlatego w projekcie naszym było żądanie równouprawnienia Izb. Dwa tylko wyjątki w tem równouprawnieniu chcieliśmy wprowadzić; po pierwsze, aby Senat nie mógł obalać rządów lub wyrażać im zaufania, bo to powinno pozostać atrybucją Izby poselskiej; po drugie, aby izba poselska miała pierwszeństwo w uchwalaniu budżetu. Tą drogą osiągnęlibyśmy także lepszą technikę prawodawczą, a mianowicie, gdyby zmienić obecny niewłaściwy stosunek liczebny między Sejmem a Senatem i umożliwić im wspólne głosowanie nad umiejętnie opracowanemi projektami wspólnej komisji porozumiewawczej, to nie wychodziłyby z tych Izb projekty tak podarte, postrzępione, jak nieraz wychodzą teraz przy przypadkowem głosowaniu większością 11/20 głosów. Niestety ta propozycja, tycząca się zrównania atrybucji obu Izb, nie spotkała należytego poparcia także i w Komisji Konstytucyjnej. Nie wnieśliśmy w tym przedmiocie poprawki na plenum, ale uważaliśmy za swój obowiązek zasadnicze to stanowisko tu podkreślić, w nadziei, że kiedyś ono zwycięży.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PKonopczyński">Powagę Sejmu podkopywały grzechy poselskie. Konstytucja rozszerzyła przywileje posłów do maksymalnych granic. Mówiąc słowami poety (Słowackiego): „Prawo położyli, jakby z oczekiwaniem na przyjście Chrystusa” — tymczasem wcale nie Chrystusowe typy zdobywały nieraz mandaty poselskie. Wbrew logice, wbrew wzorom innych krajów, wbrew temu, co ogół uważał za słuszne, rozciągnięto immunitet poselski tak daleko, że teraz jesteśmy nieodpowiedzialni zupełnie za całą działalność rzekomo wchodzącą w zakres wykonywania mandatu, nietylko przez czas trwania tego mandatu, ale na całe życie. Niczego podobnego Panowie nie znajdą w żadnej Konstytucji europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PKonopczyński">Nie mogą dojść sprawiedliwości z nami w sprawach karnych, ani Państwo, ani człowiek prywatny bez pozwolenia Sejmu przez cały czas trwania mandatu, a nietylko przez czas sesji: rzecz również niebywała prawie nigdzie. Nie wolno aresztować posła, na gorącym uczynku przestępstwa przeciw Państwu, wolno tylko przy zbrodni pospolitej, a niepospolite zbrodnie polityczne cieszą się szczególną ochroną. Tak głosi Konstytucja. Praktyka zaś sejmowa rozciągnęła tę nietykalność jeszcze znacznie dalej. Okazuje się z praktyki naszej, że na paręset żądań prokuratorskich zostało uwzględnionych 8 czy 9. Takiego prawa czyż możemy bronić wobec całego kraju, czyż to podobna, żebyśmy chodzili zupełnie niedotykalni i bezkarni, gdy tymczasem podlegają karom i są tykalni obywatele cywilni i wojskowi, gdy ludzie najzasłużensi cierpią w tej chwili bezprawnie areszt i nie mogą doczekać się uwolnienia wbrew woli społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(Głosy na ławach lewicy: O to chodzi! T0 jest rozumowanie.)</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PKonopczyński">Rozumowanie jest takie, że nie godzi się żądać dla posłów przywilejów nadmiernych na szkodę państwa, kiedy się nie umie obronić na rzecz obywateli praw normalnych.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(P. Chrucki: A więc zniżyć posła do obywatela, wszystkich ograniczyć.)</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PKonopczyński">Szkodzi to nam w opinii świata, że ustawodawstwo nasze nie liczy się z Konstytucją. Powiadają za granicą, że Polska to jest dziwny kraj, gdzie ludzie myślą, iż można za pomocą ustaw obalać prawo. Opinja ta szkodzi nam zwłaszcza pod względem gospodarczym, gdy obcy kapitał odwraca się od nas z nieufnością. Przecież z tej właśnie trybuny padały słowa, że prawem będzie to, co Panowie w majestacie prawa większością uchwalicie.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(P. Chrucki: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PKonopczyński">Jest to rozumowanie zgoła nieeuropejskie i nawet nie amerykańskie.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Głos: Japońskie.)</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PKonopczyński">Zdawałoby się wobec tego, że postulat utworzenia Trybunału Konstytucyjnego, postulat, podniesiony przez najpoważniejsze, najkompetentniejsze powagi prawnicze powinien zyskać poparcie tych szczególnie, którzy skarżą się na gwałcenie Konstytucji, tych którzy są najczęściej w mniejszości, a wiec mniejszości narodowych. A jednak okazało się z przemówień Panów na Komisji Konstytucyjnej, że Panowie wolą o sprawach pogwałcenia Konstytucji mówić przed forum Ligi Ochrony Praw Człowieka, przed forum Ligi Narodów, byle tylko nie przed sądem Polski. Jedynym argumentem wysuwanym przeciw Trybunałowi Konstytucyjnemu było to, że utworzy on jeszcze jedną, jeszcze więcej obciążająca naszą legislaturę, instancję prawodawczą, lecz to nie jest argument poważny.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PKonopczyński">Szkodzi Polsce fakt, że ustawy wychodzą w szacie prawniczej, niedoskonałej, ale wiemy, że one w szacie jeszcze mniej doskonalej wchodzą także do Sejmu, że Rząd nieraz wnosi do Sejmu projekty ustaw niedbale opracowane i wprost wadliwe. Czy nie godziłoby się naśladować pod tym względem wzorów zagranicznych, wzorów krajów romańskich, jak Francja, Włochy i Hiszpanja, gdzie od lat stu istnieją Rady Stanu, ciała fachowe z głosem doradczym, których działalność Sejm musiałby traktować z większym respektem, niż dziś traktuje rzeczywiście niedoskonałe projekty rządowe. Nie chodzi tutaj o wytworzenie jakiejś delegacji sejmowej, jakiegoś wydziału, któryby narzucał swoją wolę Rządowi, ale chodzi o powołanie grona prawników, kompetentnych rzeczoznawców, doświadczonych mężów stanu, którzyby umieli dojrzale przetrawić inicjatywę rządową. Jedyny argument, który przeciw wnioskowi temu na Komisji przytoczono, był znowu ten, że będzie to jeszcze jedna instancja prawodawcza, tak jakby Panowie nie wiedzieli, ile miesięcy, ile lat nieraz mija bez tej instancji prawodawczej zanim projekt rządowy wejdzie do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PKonopczyński">Powołanie Trybunału Konstytucyjnego i utworzenie Rady Stanu okazuje się rzeczą niezmiernie pilną, poprostu niezbędną zwłaszcza w tej chwilo, kiedy Rząd domaga się i ma osiągnąć prawo dekretowania ustaw. Któż będzie kontrolował, czy Rząd nie nadużyje tego prawa przeciw przepisom art. 44. Czy to, co on wprowadził jako dekret w sprawie konieczności państwowej, naprawdę będzie koniecznem, czy to, co uchwali na mocy delegacji, nie wykroczy z granic pełnomocnictwa? Powiedzą Panowie: na to jest parlamentaryzm, na to jest votum nieufności, my kiedyś ten Rząd obalimy, jeżeli zechce praw swoich nadużywać. Lecz nie będzie to tak łatwe jak dzisiaj i chwała Bogu, że nie będzie łatwe. Powiedzą Panowie, ze za gwałcenie ustaw odpowiadają Ministrowie przed Trybunałem Stanu. Ale Trybunał Stanu ma zawsze zabarwienie polityczne, bo wybierany jest przez Sejm i Senat o określonem zabarwieniu. Jedynie Trybunał Konstytucyjny byłby rękojmią tego, że art. 44 me wywoła nadużyć, jedynie Rada Stanu dawałaby rękojmię, że dekrety, wydawane na mocy tego artykułu będą doskonałe pod względem prawodawczym. Wobec tych wszystkich projektów, których broniliśmy w komisji, a które były oddawna znane społeczeństwu, stanowisko lewicy komisyjnej było zgoła negatywne, a stanowisko Rządu milczące, desinteressement zupełne, absolutna obojętność! Muszę to teraz podkreślić, jakkolwiek bowiem nie stawiamy junctim między ustawą o pełnomocnictwach a ustawą o zmianach Konstytucji, i nie grozimy na wypadek odrzucenia wniosków referenta głosowaniem przeciwko całej ustawie, to przecież nie możemy nabrać zaufania do tych najbliższych piastunów władzy, którzy okazali, że z naszą wiarą konstytucyjną nie mają nic wspólnego.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PKonopczyński">Wielki czas nauczyć się uchwalać konstytucję nie dla osób i nie wbrew osobom, ale dla całej Rzeczypospolitej. Nie oglądamy się wcale na to, kto teraz siedzi na ławie ministrów, a wiadomo Państwu kto siedzi i dzięki czemu siedzi. Jednak te postulaty projektu rządowego, które uważamy za zgodne z polską racją stanu, postanowiliśmy popierać. I tak zgodziliśmy się na nadanie Prezydentowi prawa rozwiązywania Izb w tem przekonaniu, że tego rodzaju memento zawieszone nad głowami posłów będzie działało jak ostroga, i da podnietę do lepszego niż dotąd spełnienia obowiązków parlamentarnych. Sejm najlepiej wtedy funkcjonuje, kiedy ma wobec siebie, powiem nawet, nad sobą, energicznego, sprężystego partnera.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(P. Chrucki: Chcecie bata!)</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PKonopczyński">Zgodziliśmy się zasadniczo na wprowadzenie do Konstytucji prawa wydawania dekretów z mocą ustawy. Zgodnie z naszą propozycją przewiduje projekt dwie kategorie dekretów: jedna między kadencjami w zakresie konieczności państwowych, z wyłączeniem różnych spraw, i inna na mocy specjalnej delegacji władzy. Dotychczas podstawy prawnej do tego nie było. Ani art. 3 ani art. 44 Konstytucji nie upoważniają Rządu do dekretowania ustaw. Wąską podstawę stanowił tylko art. 6, który różne sprawy związane z finansami pozwalał załatwiać na mocy ustawy t. zn. przez uchwalenie ustawy ramowej. Na tej podstawie wydawane były pełnomocnictwa dla gabinetu p. Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PKonopczyński">Z własnej inicjatywy podnieśliśmy potrzebę nadania Rządowi większej trwałości. Uważamy bowiem, że obalanie każdego ministra przy lada sposobności jakąkolwiek większością pod wpływem przelotnych nastrojów, jest rzeczą wysoce szkodliwą zarówno dla ciągłości pracy wewnętrznej, jak i dla całej naszej polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PKonopczyński">Wreszcie co się tyczy propozycji Rządu w zakresie budżetowania, szły one zupełnie po myśli dawnych naszych żądań, kiedy to staraliśmy się usprawnić działalność Sejmu w zakresie załatwiania spraw budżetowych. Pod tym względem nie było żadnej różnicy zdań między nami a Rządem.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PKonopczyński">Ubolewać jednak musimy jak najgłębiej, że obecną chwilę wyjątkową Rząd zostawia niespożytkowaną dla reform, które mogłyby pójść znacznie dalej i o wiele więcej Polsce przynieść korzyści. Chwila jest doprawdy wyjątkowa, umysły są wstrząśnięte przewrotem majowym, łuski opadają z oczu, padają dawne przesądy o złotej wolności demokratycznej, i niejeden z tych, którzy głosili owe przesądy przed paru miesiącami, teraz widzi, że naprawdę wierzyć w nie nadal już nie może. Chwilę takiego wewnętrznego przewrotu, takiej naprawdę moralnej i politycznej rewolucji, trzeba było wyzyskać, gdy opinja publiczna czekała, gdy domagała się wyraźnego drogowskazu, powiem nawet, rozkazu zgóry w jakim kierunku ma iść, jakie kierunki w naprawie naszego ustroju popierać.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PKonopczyński">Powiedziano z tej mównicy, że przewrót majowy przyjść musiał. Raz jeszcze wracam do tego powiedzenia, gdyż daje ono dużo do myślenia i nasuwa ciekawe porównanie historyczne. Tak samo czytaliśmy i słyszeliśmy w szkołach średnich i wyższych pod obcemi rządami, że musiał nastąpić rozbiór Polski. Naprawdę mógł on nastąpić, ponieważ Polska była słaba, a musiał nastąpić, bo chciano jej przeszkodzić w dążeniu do reformy. Tak samo mógł nastąpić ostatni przewrót, bo rząd był słaby, nie zdążył się jeszcze wzmocnić, a musiał nastąpić, ponieważ z wiadomej strony chciano temu przeszkodzić.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Potakiwania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PKonopczyński">A dalej, skoro już tę paralelę tu rozpocząłem, to poprowadzę ją dalej. W przeszłości naszej mieliśmy prawodawców o większym i mniejszym polocie. Byli reformatorzy tacy, którzy skoro tylko dorwali się władzy, myśleli nie o przebudowie zasadniczej, lecz o wyzyskaniu władzy dla dogodzenia swym zachciankom reformatorskim, choćby w oparciu o przemoc fizyczną. Tak postąpi w r. 1773 działacze Sejmu rozbiorowego, którzy utworzywszy dla siebie Radę Nieustającą, ogłosili ją jako urzeczywistnienie najważniejszej reformy ustrojowej. Później przyszli inni reformatorzy, którzy bez użycia przemocy poprowadzili naród na Sejmie Czteroletnim do wielkiego zwycięstwa nad własną słabością. To jest zaszczytniejsza droga dla reformatorów.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PKonopczyński">Rząd obecny mógł wybrać pomiędzy jednym wzorem a drugim, mógł w tej dziejowej chwili rzucić na szale swe ważkie słowo, mógł podjąć nić tradycji po reformatorach lepszej kategorji, mógł stać się spadkobiercą Ignacego Potockiego i Kołłątaja, lecz wolał iść za małymi reformatorami 1773 r., którzy dorwali się do władzy przemocą i samo jej wyzyskiwanie uważali za dostateczną reformę ustrojową.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#PKonopczyński">Dyskusja w Komisji Konstytucyjnej, przy wymownem milczeniu rządu, nie wpoiła w nas przekonania, że dążenia nasze i Rządu w sprawie reformy ustroju są zupełnie zgodne; a ponieważ i co do polityki obecnego gabinetu mamy poważne zastrzeżenia, które podniesie zapewne w dalszej dyskusji inny mówca, wiec ustosunkujemy się bardzo krytycznie do drugiej noweli, mianowicie tej noweli, które ma dać Rządowi szczególne pełnomocnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekDaszyński">Głos ma poseł Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PNiedziałkowski">Doszliśmy, proszę Panów, do punktu zwrotnego krótkiej historii naszej niepodległości. Położenie wymaga bezwzględnej szczerości od każdego z nas, chociażby ta szczerość miała doprowadzić do słów bardzo przykrych i bolesnych. Nie mogę powstrzymać się od tego, żeby nie wyrazić i w imieniu swojem i w imieniu mojego stronnictwa zdziwienia, że p. Prezes Rady Ministrów dobrowolnie pozbawia się tej roli, którą szef rządu w każdem państwie demokratycznem na siebie bierze z największą przyjemnością, roli kierownika wielkiej debaty parlamentarnej. Szef rządu, który pozbawia siebie tej roli, którego niema na sali, którego niema na trybunie na początku tak zasadniczej debaty, widocznie zrzeka się tego, aby mógł parlamentem kierować. I nie mogę się powstrzymać od uwagi, że w tem zachowaniu się szefa rządu mimowolnem czy rozmyślnem, zawiera się jeszcze jeden dowód bardzo małego zrozumienia u tych, którzy dziś stoją u władzy, dla najbardziej podstawowych zagadnień naszej teraźniejszości i naszego rozwoju na przyszłość najbliższą. My nie możemy się podporządkować temu postępowaniu szefa rządu, wobec tego nie oczekujemy od niego ani kierowania debatą, ani wyraźnie zajętego stanowiska i sądzimy, że z własnej jego woli ster tej debaty przeszedł w ręce poszczególnych stronnictw, że steru tego Rząd się wyrzekł tak samo, jak wyrzekł się na Komisji Konstytucyjnej zajęcia stanowiska wobec wielu poprawek i projektów, zgłoszonych w Komisji Konstytucyjnej przez stronnictwa prawicy.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PNiedziałkowski">Istotą obecnego stanu w Polsce jest fakt, że władza spoczywa w rękach inteligencji t. zw. postępowej, która w wyniku majowego przewrotu do władzy doszła i dzisiaj główną część odpowiedzialności za losy Państwa na barki swoje wzięła. Rząd jest emanacją tej inteligencji t. zw. postępowej, emanacją dokładną w poszczególnych dziedzinach, mniej dokładną w innych. Bądź co bądź ten obóz radykalno-liberalnej inteligencji w tej chwili zdaje swój główny, swój bodaj jedyny dotychczas w dziejach Polski egzamin dojrzałości dziejowej.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PNiedziałkowski">Nie mam wrażenia, żeby ten egzamin wypadał pomyślnie i dodatnio. Nasz postęp inteligencki i mieszczański od pierwszych chwil swego istnienia w Polsce stal bardzo daleko od życia rzeczywistego, nie miał w swoich dziejach ani jednej krótkiej epoki, prawdziwego kierowania życiem, ani jednej krótkiej epoki walki, któraby nie była walką tylko na papierze i tylko w słowie, stał zawsze daleko od życia i kiedy bieg wypadków, kiedy siła wyższa, kiedy wojskowa rewolucja oddała mu władzę w ręce, do władzy tej doszedł bez przygotowania i bez programu. W zagadnieniach podstawowych, gospodarczych, po krótkiej chwili wahania poszedł za tym programem, którego najbardziej planowy i konsekwentny wyraz dał w swoim czasie minister prawicy p. Zdziechowski. Osoba p. Klarnera w Ministerstwie Skarbu jest żywym symbolem tego faktu, że nasz radykalizm inteligencki w zagadnieniu gospodarczem stanął po tamtej, prawicowej stronie barykady, i że przeciwstawia się zupełnie jasno i wyraźnie, drugiemu planowi naprawy stosunków, planowi socjalistycznemu. W zagadnieniach społecznych obóz ten również stanął przed krajem bez żadnego programu i pozostały mu tylko zagadnienia polityczne. Tutaj miano znaleźć uzasadnienie samego przewrotu i rację bytu dla obecnej władzy i obecnego układu sił w Państwie, tutaj znaleziono ten plasterek angielski, aby go przylepić na otwartą olbrzymią ranę naszej sytuacji gospodarczej i społecznej.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PNiedziałkowski">Tym plasterkiem angielskim jest t. zw. naprawa Konstytucji. Nie wiem, jak ją robiono w łonie Rządu lecz wiem, jak ją robiono w Komisji Konstytucyjnej i wszyscy wiemy, z jakim akompanjamentem bardzo wrzaskliwej agitacji prowadzonej z niesłychanym tupetem przez część prasy, przez „Związek Naprawy Rzeczypospolitej”, te plany były forsowane w opinji publicznej. Dokonano dużego dzieła. Dużą część opinji odwrócono od zagadnień gospodarczych i społecznych, skierowano i zlokalizowano na zagadnieniach prawno - konstytucyjnych ale mimo to plasterek, choćby najbardziej rozreklamowany, plasterkiem pozostanie, a zasadnicze zagadnienie naszego istnienia, zasadniczy fakt współczesnej Europy — głęboki kryzys kapitalizmu pozostał bez żadnej odpowiedzi i żadnej próby rozwiązania ze strony obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PNiedziałkowski">Rząd przyszedł z projektem Konstytucji, który Panowie znacie i nad którym odbyła się już w pierwszem czytaniu gruntowna i dokładna dyskusja. Próbowałem sobie zadać pytanie, dlaczego przyszedł z takim właśnie projektem, a nie innym. Jeżeliby kto chciał w przeszłości ideologji polskiego postępu inteligenckiego znaleźć źródło takiego właśnie postawienia sprawy naprawy Konstytucji, tenby tych rzeczy próżno tam szukał. I tu się zemściła na naszym postępie i na Rządzie, który jego emanacją pozostaje, ta podstawowa wada, ten podstawowy grzech tych sfer, że dla nich słowo „postęp” był tylko synonimem antyendeckości i że w tej antyendeckości zamykał się cały postęp inteligencki. To była jego treść, jego ideologja, lecz kiedy przyszło tworzyć konkretny pozytywny program, to nie pozostało już nic i bardzo prędko wystąpiła rzecz pozornie nieoczekiwana, w istocie rzeczy najzupełniej konsekwentna, wynikająca z tego braku jakiejkolwiek ideologji pozytywnej. Doczepiano do tego szereg rzeczy pozornie wtórnych. Gdyby który z Panów chciał przejrzeć ostatnie numery „Kurjera Wileńskiego”, jednego z pism stojących bardzo blisko obecnych sfer rządzących, to znalazłby tam teoryjkę starą jak świat, teoryjkę przeciwstawienia związków zawodowych partjom politycznym, teoryjkę, na której jechał Mussolini przez pierwszy okres swej władzy, którą kiedyś próbowali posługiwać się francuscy syndykaliści, a którą jabym nazwał bardzo nieudolnem małpowaniem tego, co tam się nie udało w dogodniejszych warunkach i z daleko lepszem teoretycznem uzasadnieniem. Uczepiono się takich różnych teoryjek, ale to wszystko razem nie zakryło tej wielkiej przepaści, jaką jest brak jakiegokolwiek pozytywnego programu i brak jakiejkolwiek ideologji pozytywnej.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PNiedziałkowski">Ale pozostał czynnik praktyczny. Te sfery, które dziś stoją u władzy, nie mają szans i nie mogą ich mieć, aby mogły się u władzy utrzymać, wsparte o powszechne prawo głosowania, bo zbyt małe są ich siły liczebne, zbyt mała jest ich siła gatunkowa w Polsce jak i w innych krajach. I dlatego, chcąc czy nie chcąc, świadomie czy nieświadomie, zapędziły się coraz szybciej przez logikę rozumowania i objektywny układ sił, przez przejęcie się i ponoszenie się własnemi frazesami, w kierunku t. zw. wzmocnienia władzy wykonawczej i z tego jednego, już nie powiem hasła, ale hasełka zrobiono ten wielki sztandar, który rzekomo był ideą dni majowych, za który kilkuset ludzi zginęło.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PNiedziałkowski">Nie mówiono z początku o tem, że to ma się odbyć kosztem władzy ustawodawczej, ale wynikło to samo jako nieunikniona konsekwencja. Zaś aparat agitacyjny, jaki był do tego użyty, doprowadził do skutku zupełnie innego, nawet może dla wielu nieoczekiwanego, że to się ma odbyć już nie kosztem władzy ustawodawczej, ale kosztem istoty kosztem zasad demokracji parlamentarnej, jako formy ustroju państwowego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PNiedziałkowski">Nic dziwnego, że w tym właśnie momencie występują na scenę owe, jak się wyraził towarzysz Daszyński w swojemi przemówieniu, — wrony, które ciągną z tyłu i starają się przy tej okazji swój żer dostać. Występuje znowu na scenę braterstwo broni ze stronnictwami prawicy, bo stronnictwa prawicy wychodząc ze swoich własnych przesłanek, przezwyciężając swoje własne w zeszłym Sejmie bardzo kręte drogi logicznego myślenia, stanęły na tym samym gruncie wzmocnienia władzy wykonawczej i dzisiaj z największą energją p. prof. Konopczyński wyrzeka się z tej trybuny tego, co było treścią całej polityki jego w zeszłym Sejmie, to znaczy tego, ażeby Konstytucji nie robić ad personam, nie robić ad sum konkretnego człowieka lub konkretnego składu gabinetu. I objektywny bieg wypadków polega na tem, że, znowu świadomie czy nieświadomie, projekt rządowy otworzył szeroko wrota całemu obozowi polskiej reakcji, który nie w tym Sejmie się zamyka, bo poza tym Sejmem, poza tą prawą ścianą są skrajne odłamy tego obozu i przez te otwarte drzwi ten potop tak zwanej naprawy Konstytucji, ten wielki potop popychający nasze życie w kierunku prawicowym, runął i do tej sali sejmowej i do polskiego życia publicznego i do dyskusji publicznej i do opinji publicznej i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PNiedziałkowski">Tak mi się przedstawia geneza projektów konstytucyjnych rządowych i tak mi się przedstawiają skutki i konsekwencje, do jakich te projekty doprowadzą. I oto mamy przed sobą elabort, który jest pewnego rodzaju kompromisem bez oficjalnego kompromisu między stronnictwami prawicy a Rządem, mamy projekt Komisji Konstytucyjnej, który zawiera wszystkie główne myśli projektu rządowego i do którego stronnictwa od Piasta począwszy na prawo dodały szereg swoich własnych pomysłów i uzupełnień.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PNiedziałkowski">P. profesor Makowski podczas pierwszego czytania, starając się dać uzasadnienie teoretyczne projektu rządowego, powiedział, że liberalizm XVIII stulecia, który znalazł swój wyraz najpełniejszy w Deklaracji praw człowieka i obywatela, został przez życie przezwyciężony i że trzeba innych form sposobów prowadzenia dalszego życia państwowego. Lecz mam wrażenie, że w naszej rzeczywistości Deklaracja praw człowieka i obywatela pozostała jeszcze w ogromnej części teorją, a nie praktyką, a trudno jest przezwyciężać coś, co jeszcze nie zostało ziszczone. Ale mniejsza o to. I ja jestem zdania, że współczesne konstytucje muszą być przebudowane pod bardzo wielu względami i, że doktryna liberalna nie tworzy już podstawy nowożytnego ustroju państwowego. Ale rozwiązanie tych zagadnień idzie w innym kierunku, niż to zakreśla sobie p. Minister Makowski i niż to sobie wyobrażają Panowie z prawej strony tej Izby. W naszem przekonaniu, i zresztą to nie jest tylko nasze przekonanie, przebudowa współczesnych konstytucji odbywa się przez wysuwanie na coraz wybitniejszy plan czynnika społecznego i gospodarczego równolegle i równomiernie do czynnika politycznego. Z tej właśnie myśli powstała nasza koncepcja Izby pracy, przeinaczona w pierwszym Sejmie na koncepcję Naczelnej Izby Gospodarczej. Z tej właśnie myśli powstała koncepcja konstytucyjna o specjalnej opiece Państwa nad pracą i szereg innych przepisów, które ku temu zmierzają, aby konstytucje przestały być jedynie politycznemi, a stały się konstytucjami, które zmierzają od demokracji politycznych do demokracji społecznych.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PNiedziałkowski">Ale Rząd i zarazem prawicowo-centrowa większość tej Izby z największą ostrożnością unikały czegokolwiek, coby mogło wskazać na rozwój właśnie w tym kierunku, o którym mówiłem przed chwilą. Przeciwnie, zagadnienia społeczne, gospodarcze, zagadnienie konstytucji społecznej pozostawiono najzupełniej na uboczu, a całego wysiłku użyto, aby zawrócić ustrój do tego, co jest niewątpliwie mniej starożytne niż Deklaracja praw człowieka i obywatela, ale co jest jednak bardzo stare i co w żadnym wypadku nie jest krokiem naprzód do tych dyskusji, poczynań, projektów przebudowy, których było pełno w literaturze i praktyce Zachodu w okresie roku 1830 i 1848 tuż po zamachu stanu Napoleona III. Mówiłem to już na komisji. Gdyby kto z Panów, zwłaszcza ci, którzy pracują nad historją, zadali sobie trud przejrzenia mów ministrów stanu Napoleona III, Guizota, Thiers'a i innych, to 9/10 tych argumentów, które dziś uchodzą w niektórych kołach za jakąś nowość, za szczyt postępowości, możnaby tam wyłowić pełną rękę, lecz lepiej powiedzianych i lepiej sformułowanych niż dzisiaj. I dlatego niema może jaskrawszej blagi nowoczesnej niż ta próba i części prasy i części opinji, aby z powrotu do stosunków z przed laty 60 zrobić jakąś niesłychanie nową ideę, nigdzie nie widzianą, która ma być jakoby wytworem własnego polskiego ducha. Jest to nieprawda. Jest to próba stworzenia legendy najzupełniej bezwartościowej i najzupełniej bezwartościowemi środkami. I treść i istota tego projektu, który stawia większość komisji, polega na próbie zmniejszenia demokracji parlamentarnej na rzecz władzy wykonawczej, według tych myśli, które były popularne 50, 60 lat temu. To jest nawrót wstecz, a nie żaden dalszy krok naprzód.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PNiedziałkowski">Proszę Panów! Demokracja parlamentarna u nas — powiedział to kiedyś w jednym ze swoich wywiadów Marszałek Piłsudski, a powiedział zupełnie słusznie — przyszła otoczona nimbem legendy. Poza dawnym zaborem austrjackim żaden parlament nie był nikomu znany z praktyki, a bardzo niewielu ludziom z teorji. I kiedy się tworzył pierwszy Sejm, spodziewano się odeń wszystkiego. Entuzjazm był ogromny i wiara była ogromna. Naturalnie po tak wysokim polocie wiary musiało przyjść rozczarowanie, które przerzuciło się w taką samą drugą krańcowość, jak krańcową była wiara. Jak było rzeczą zupełnie naiwną spodziewać się, że demokracja parlamentarna będzie funkcjonowała bez tarć, bez wad i bez braków, tak samo jest rzeczą najzupełniej naiwną spodziewać się naprawy stosunków od wzmocnienia władzy wykonawczej jako panaceum na wszystkie wady i braki naszego ustroju. Naturalnie, że nasz Sejm pierwszy i drugi miały dużo wad i braków, że miały je również poszczególne stronnictwa, lecz te same wady i braki istnieją w każdym parlamentaryzmie i w każdej demokracji parlamentarnej świata, gdzieindziej mniejsze niż u nas, gdzieindziej znów w większym niż u nas stopniu; to są wszystko zasadnicze braki i wady, które zmuszają do naprawy demokracji parlamentarnej, i te my chcemy przedsięwziąć w przyszłym Sejmie. Ale my ją będziemy robili z jasnym, ustalonym programem i istotnie z programem kroczenia naprzód, a nie cofania się wstecz. Ci zaś wszyscy, którzy dziś w demokrację parlamentarną biją, jak w bęben dziurawy, nie zdają sobie sprawy z tej prostej prawdy, że natura nie znosi pustki, że tam gdzie znika rzecz często bardzo przykra, trudna, a niekiedy szkodliwa, mianowicie wpływ parlamentu i jego stronnictw na tworzenie się rządu, tam przychodzi natychmiast z siłą nieubłaganą bezpośredni wpływ intryg zakulisowych na tworzenie się tegoż samego rządu, że tam gdzie zanika wpływ stronnictw, przychodzi wpływ kliki. I niema żadnego trzeciego wyjścia i wybór może być tylko między jednem a drugiem wyjściem. I dlatego również to dzisiejsze zapalanie się naszej inteligencji, które źle świadczy o jej zdolności spokojnego myślenia, do wzmacniania władzy wykonawczej, to rozkoszowanie się faktem, że powstaje Rząd, o którym nikt nie wie na ulicy Wiejskiej, lecz o którym się wie gdzieindziej, to równie prędko, jeżeli nie prędzej, a bodaj że o wiele prędzej się skończy tem samem głębokiem zniechęceniem i głębokiem rozczarowaniem. Ale wtedy to, co się dzisiaj lekkomyślnie burzy, będzie bardzo trudne do odbudowania.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(Głos: Otwiera się drogę do faszyzmu)</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PNiedziałkowski">Konkretny projekt, z jakim do nas przychodzą w kompromisowym zespole stronnictwa prawicy i Rząd, sprowadza się do kilku głównych punktów. Stronnictwa prawicy zwróciły uwagę na zmianę ordynacji wyborczej i dodały do tych projektów szereg postanowień, które mają na celu zmniejszenie tego, co Francuzi nazywają corps electoral, ciała wyborczego w Polsce. Więc ku temu zmierza podniesienie cenzusu wieku przy czynnem prawie wyborczem do lat 24, co według naszych obliczeń usuwa od urny wyborczej dobre kilkaset tysięcy obywateli i obywatelek. Do tego zmierza następnie zniesienie proporcjonalności, co może mieć na celu jedynie tworzenie t. zw. sztucznych większości, a tworzenie sztucznych większości, które nie odpowiadają większości kraju, to jest znowu w najbardziej uproszczonej i naiwnej formie powrót myślenia do okresu z przed lat kilkudziesięciu. To było możliwe za czasów Ludwika Filipa, w zupełnie innych warunkach społecznych, w zupełnie innym okresie historycznym, kiedy parlament mógł przez lata całe nie odpowiadać większości kraju, a jednak istnieć. Dziś jednak, i to nietylko u nas, parlament, któryby miał inną większość niż większość kraju, musi się skończyć ostrem starciem poza parlamentem i mają Panowie doświadczenie, że tak było istotnie.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PNiedziałkowski">Ale prócz tych zakusów wyborczych, które mają zupełnie jasny i wyraźny posmak, a ku temu zmierzają, żeby cale młode pokolenie — i może przez ironję historji nasi nacjonaliści usuwają od spraw politycznych to młode pokolenie, które wyszło po raz pierwszy z polskiej szkoły, — żeby je specjalnie usunąć i postawić poza nawiasem, to wszystko ma w tej chwili znaczenie raczej teoretyczne, znaczenie raczej demonstracji ze strony prawicy, demonstracji, która — wierzę głęboko — nie może liczyć na zebranie w tej Izbie 2/3 głosów, — przychodzi sprawa budżetowania. W bardzo wymyślny sposób i bardzo skomplikowany większość komisji za zgodą Rządu ustaliła szereg przepisów o charakterze w 5/6 regulaminowym, które mają nas zabezpieczać przed spóźnieniem się z uchwaleniem budżetu. Treść polityczna tych przepisów jest pozornie ukryta, a jednak bardzo jasna. Prowadzi ona do rzeczy, której dziś już niema w żadnem państwie nowoczesnem, że Polska mogłaby mieć budżet uchwalony tylko przez Senat, bez udziału Sejmu, że Senat sam jeden tylko, Izba t. zw. wyższa, mogłaby tworzyć budżet państwa. W sposób ukryty Panowie stworzyli faktyczne równouprawnienie obu Izb dla najbardziej podstawowego zagadnienia budżetowego, podczas gdy nawet w monarchjach konstytucyjnych przewaga izby poselskiej nad izbą wyższą jest rzeczą stałą, powszechnie uznaną i nawet nie krytykowaną. Stworzyliście Panowie ten stan rzeczy, przy którym prawo budżetowe może być wykonywane i dokonywane poza przedstawicielstwem narodowem.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PNiedziałkowski">Dużo sposobów i sposobików może mieć każdy nielojalny rząd i każda nielojalna mniejszość, aby zmusić do tego, żeby budżet parlamentarny nie stał się faktem dokonanym. I wszystko to, co mogłoby być załatwione w drodze regulaminu, to znaczy różne sposoby i sposobiki na przyspieszenie procedury budżetowania, to wszystko Panowie ulokowali w tekście konstytucyjnym, a najważniejszą rzecz, faktyczne równouprawnienie obu Izb ulokowaliście Panowie tam w sposób pośredni, ale jasny i wyraźny zupełnie. Zapomnieliście Panowie jednak o jednej prostej rzeczy, że jest inny artykuł Konstytucji, który mówi wyraźnie, że budżet musi być w drodze ustawy uchwalony, a nie może być ustawy uchwalonej tylko przez Senat, ani tylko przez Sejm i że te dwa artykuły Konstytucji, ten nowy przez Panów skonstruowany artykuł, i ten dawny nienaruszony pozostają ze sobą w jaskrawej sprzeczności, w sprzeczności nie do rozwiązania, i jeden z nich musi ustąpić.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PNiedziałkowski">Prawo veta zawieszającego, nikomu niepotrzebne, z którego nikt na świecie, tam gdzie ono istnieje, nie robi użytku, zostało w Konstytucji umieszczone w tak niesłychanie skomplikowanej formie, że może w jednym wypadku na tysiąc zrobi się z niego użytek w pięciorzędnej sprawie. I komu jest potrzebne umieszczenie tego w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PNiedziałkowski">Prawo veta wypływa w tej chwili z dwóch źródeł w Europie, albo jest to przeżytek monarchji konstytucyjnej, albo wynik systemu jednoizbowego. My nie jesteśmy ani przeżytkiem monarchji konstytucyjnej, ani nie mamy systemu jednoizbowego, więc u nas do tego prawa niema żadnej podstawy. We Francji sytuacja wygląda zupełnie inaczej, tam Konstytucja była tworzona przez obóz monarchistyczny i w głębokiej nadziei odbudowania monarchji; można powiedzieć, iż była to konstytucja uchwalona dla hrabiego Chambord, a nie dla republiki francuskiej i przez zwykły konserwatyzm mieszczański pozostała po dziś literą, aczkolwiek prawo zwyczajowe zmieniło ją w ogromnej ilości wypadków i w tem prawie rozwiązywania Izb i w prawie veta.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli chodzi o dekrety z mocą ustaw, to dali Panowie dwie ich kategorje: jedne automatyczne, które wchodzą w życie w razie rozwiązania Sejmu i tu niechaj pamiętają te stronnictwa na lewicy i w centrum tej Izby, które, z podziwu godną lekkomyślnością są gotowe milcząco czy w głośny sposób udzielić zgody na ten przymus, iż w razie rozwiązania się Sejmu Rząd uzyskuje automatycznie prawo dekretowania, między innemi także co do ordynacji wyborczej. Może się zdarzyć, że Rząd, który nie uzyskał większości w Izbie, rozwiązuje Sejm, zmienia dekretem ordynację wyborczą, tak, ażeby większość dla siebie uzyskać i ma w ten łatwy sposób w drugiej Izbie zapewnioną większość.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PNiedziałkowski">Panowie z lewicy i z centrum powinni zdać sobie sprawę, że właśnie w tym wypadku trzeba pójść za wskazówką p. profesora Konopczyńskiego o pięć lat spóźnioną, iż nie tworzy się Konstytucji dla Rządu p. profesora Bartla. Wyobraźmy sobie, jak ten przepis będzie wyglądał przy rządzie p. Zdziechowskiego, albo p. Strońskiego i jak wtedy może być użyty na długoletnie utrwalenie rządów prawicy w Polsce, na zupełną zmianę naszego charakteru państwowego i istoty naszego ustroju, co znowu będzie musiało prowadzić i prowadziłoby nieubłaganie do bardzo ostrych starć, jakie już się odbywają poza tą Izbą.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#PNiedziałkowski">Drugi przepis dotyczy specjalnej ustawy, która ma prawo upoważniać rząd do wydawania rozporządzeń z mocą ustawową w okresie zamknięcia sesji, albo i podczas sesji. Ten drugi przepis, według mego przekonania, już się mieścił w art. 3 w połączeniu z tym samym art. 44 Konstytucji. A najlepszym dowodem, że się mieści, jest fakt, że tego rodzaju pełnomocnictwa były dawane rządowi Grabskiego bez protestu z żadnej strony. Tutaj musze jeszcze zrobić jedno zastrzeżenie, że art. 44 o dekretach automatycznych stwarza w Polsce dwa źródła ustawodawcze równolegle działające jako zjawisko nieomal że stałe. P. poseł Grünbaum określił to bardzo słusznie, że pełnomocnictwa Grabskiego to był grzech, a teraz to będzie stan normalny, wtedy to była choroba, a teraz to będzie zdrowie. Dwa źródła ustawodawstwa, które bez przerwy mogą wchodzić w konflikty i starcia: nie wiem, czy Panowie zdają sobie sprawę, jak kolosalny obszar nowych starć i nowych walk między rządem a Sejmem, między jednym rządem a drugim rządem, między rządem, Sejmem a sądami Panowie otwierają w tej chwili tym jednym krótkim przepisem. Wcale nie jestem zwolennikiem teorji Monteskiusza o bezwzględnym podziale władz, zdaję sobie doskonale sprawę, że nigdy i nigdzie nie mogłaby być wprowadzona w pełni w życie. Demokracja parlamentarna polega na tem, że parlament uzyskuje bezpośredni wpływ na władzę wykonawczą przez stosowanie kontroli parlamentarnej, ale Panowie poszli drogą odwrotną pod bezpośredni wpływ władzy wykonawczej nad działalnością ustawodawczą, czem, jak powiedziałem, stwarzają Panowie dwa źródła ustawodawcze w Polsce, nieskończony szereg konfliktów, których niemożliwe jest dziś w szczegółach przewidzieć, ale które niewątpliwie stąd wynikać będą.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PNiedziałkowski">To są główne podstawy naprawy Konstytucji, które zostały przez większość komisji spreparowane i dziś Sejmowi przedłożone. Wszystkie te rzeczy razem wzięte — o jednej ostatniej będę mówił za chwilę — są uzasadniane jako niezwykle pilne, są uzasadniane jako coś takiego, co koniecznie na gwałt czynić trzeba z racji rzeczowych, fachowych, a nie ściśle partyjnych, grupowych, klikowych, czy politycznych. Wydaje mi się jednak, że nie ma na to żadnego argumentu. I Panowie i Rząd chcecie tego samego, aby Sejm, który został w opinji publicznej bardzo poniżony, uchwalał te zmiany Konstytucji. Ale Sejm, o którym wiemy, że dziś już nie odpowiada istotnemu układowi sił w kraju, — a w mojem przekonaniu to jest ten grzech pierworodny w tej chwili, to jest jego zasadniczy grzech, bo o wszystko inne można się kłócić, ale o to się kłócić nie można — parlament, który przestaje wyrażać realny układ sił w kraju, przestaje być tem, czem być powinien, tą realną normalną klapą bezpieczeństwa, przez którą się walka społeczna i polityczna w kraju w pokojowej formie wyładowuje, przestaje być klapą bezpieczeństwa, która umożliwia rozwój pokojowy stosunków, a nie rozwój gwałtownych walk. I skoro parlament — a o tem słyszeliśmy z obu stron tej Izby, z olbrzymiej części, jeżeli nie z całej prasy i z bardzo wysokich w Polsce stanowisk — skoro parlament nie jest wyrazem układu sił w kraju, to z tego wynika konsekwentnie jedna tylko odpowiedź: że nie jest on powołany do zmiany bardzo głębokiej ustroju Państwa. A ta zmiana, która leży przed nami, to nie jest zmiana powierzchowna, to jest zmiana bardzo głęboka, a jeżeli tak jest, tembardziej jeżeli art. 125 Konstytucji powiada, że Sejm następny ma specjalne uprawnienia co do rewizji konstytucyjnej ogólnej, to zdawałoby się, że wniosek wynika jasny i logiczny, iż Sejm obecny powinien być rozwiązany niezwłocznie i że spór między nami a Panami, spór między nami a Rządem powinien rozstrzygnąć ten, kto ma prawo rozstrzygać ostatecznie i nieodwołalnie — kraj.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#PNiedziałkowski">Ale Panowie i Rząd wolał pójść zupełnie inną drogą. Myśmy stawiali plan i wskazywaliśmy drogę zupełnie prostą i jasną. Mówiliśmy: jeżeli ten Sejm nie chce wyłonić z siebie większości dla swojego rozwiązania, to jesteśmy gotowi zmienić w Konstytucji rzecz jedną, niezbędną dla tego celu, to jest dać Prezydentowi prawo rozwiązania Izby. I niech kraj rozstrzyga wszystkie zagadnienia, wszystkie nadzieje i wszystkie zawody i wszystkie złudzenia i obietnice, i niech przyszły Sejm, bezpośredni wyraz opinji i woli tego kraju nakreśli Polsce dalsze drogi rozwoju. Byliśmy gotowi dać Rządowi pełnomocnictwa na ten okres czasu, ażeby przez ten czas mógł naprawić to w życiu gospodarczemi i społecznem, co naprawić trzeba — stan naszej waluty i zwalczać kryzys gospodarczy. I to było planem jasnym i wyraźnym, bynajmniej nie dziecinnym, bo wydaje mi się, że w okresie przewrotu, w jakim obecnie żyjemy i my i cała Europa, największem dzieciństwem jest za pomocą różnych sztuczek prawnych i nieprawnych przeciwstawiać się realnym siłom i realnymi prądom, które w społeczeństwie istnieją i że odkładanie tego planu tylko zwleka z każdym tygodniem i z każdym dniem konieczność rozstrzygnięcia sprawy przez powszechne głosowanie. I wszyscy ci, którzy chcą, ażeby prawo głosowania było tym ostatnim autorytetem, ażeby głosowanie powszechne było tym ostatnim czynnikiem, który zdecyduje, ci wszyscy muszą stanąć na gruncie jedynego logicznego wniosku, i jedynie prostej prawdy, że kraj musi decydować, że kraj musi dać bezpośrednią siłę i bezpośrednią podstawę przyszłemu Sejmowi. Bo proszę Panów, demokracji parlamentarnej nie można ratować z Sejmem bezgranicznie słabym w opinji. I znów mniejsza o to, jak duża część tej opinji ma słuszność, a jak duża nie, ale fakt pozostaje faktem, że Sejm istniejący, a nie rozwiązany, nie może być siłą darem obrony demokracji.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PNiedziałkowski">Pozostaje kwestja rozwiązania Sejmu. Rozwiązanie Sejmu jest w projekcie rządowym wyrażone w tej formie, że Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo go rozwiązywać na wniosek Rady Ministrów, z tem, że pozostaje zasada rozwiązywania się Izby własną uchwałą przy większości 2/3. Ale tu znów jest jedna rzecz ukryta, która była już i w projekcie rządowym od samego początku, ale na którą w pierwszej chwili wielu z Panów nie zwróciło uwagi. Tą rzeczą ukrytą jest zrównanie Sejmu z Senatem. W poprzedniem naszem sformułowaniu konstytucyjnem, Sejm większością 2/3 rozwiązywał siebie ipso jure rozwiązywał Senat. Panowie przychodzą z projektami, które powiadają, że Senat może przez swoje rozwiązanie się zmusić Sejm do rozwiązania się, więc on może sam zdecydować o tem, że kadencja parlamentarna się kończy. Jest to druga w tym krótkim projekcie próba równouprawnienia obu Izb, druga i tak samo ukryta. Ten projekt powinienby mieć jeszcze jeden artykuł z tyłu, któryby otwarcie mówił o równouprawnieniu Senatu z Sejmem w szeregu zagadnień. Dyskusja nad tą sprawą była niewielka, bo była ona schowana świadomie czy nieświadomie, i tylko przy baczniejszej uwadze na jaw występuje.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(P. Stroński: Ale to było w dawnej Konstytucji, że na wniosek Senatu Prezydent rozwiązuje.)</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PNiedziałkowski">Ale tylko na wniosek większości 2/3 Sejmu lub na wniosek Prezydenta, a za zgodą Senatu, ale nie na wniosek Senatu, tylko za zgodą Senatu, to znaczy, że inicjatywa wychodzi od Prezydenta, a nie od Senatu; Senat jest tylko czynnikiem wtórym, który udziela zgody; to było także uznane w Konstytucji francuskiej. W tej chwili jednak p. prof. Stroński mi przyzna, że Senat teraz uzyskałby o wiele większe prerogatywy, występowałby jako czynnik samodzielny, który może bez Prezydenta przyjść z wnioskiem o rozwiązanie Sejmu, a zatem o zakończenie kadencji parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PNiedziałkowski">My proponujemy, ażeby sformułowanie tego artykułu było inne. Proponujemy, ażeby prawo rozwiązywania się samodzielnego pozostało prawem jedynie Sejmu, który ipso jure rozwiązuje Senat i proponujemy następnie, ażeby prawo Prezydenta było ograniczone pod jednym względem, to znaczy w zastosowaniu do Sejmu przyszłego. Wydaje mi się, że z punktu widzenia prawnego argumenty moje będą i są nieodparte. Sejm przyszły jest to Sejm o specjalnem uprawnieniu, które zostało zdobyte w ciężkiej walce przez ówczesną lewicę sejmową. Te specjalne uprawnienia nie mogą być cofnięte inaczej niż w drodze konstytucyjnej. Jest prawniczym nonsensem, żeby Izba, która nie ma prawa według tekstu obecnej Konstytucji...</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#komentarz">(Głos: Ma prawo.)</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#PNiedziałkowski">...według obecnej Konstytucji nie ma prawa przekazywać swoich uprawnień następnej Izbie, mogła być rozwiązana przed wykonaniem specjalnych uprawnień, które tylko do niej należą.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PNiedziałkowski">Panowie chcą wyjść z tej sytuacji przez wniosek, żeby w razie, gdyby sejm przyszły został rozwiązany w ciągu jednego roku, jego uprawnienia przechodziłyby na przeciąg jednego roku na sejm czwarty z kolei. Ale w tem sformułowaniu jest bardzo znaczne ograniczenie praw Sejmu do rewidowania Konstytucji bez udziału Senatu i tu, — znowu przy, głębokiem milczeniu Rządu, a właściwie przy poparciu Rządu, bo Rząd czy nie zauważył, czy nie chciał zauważyć tego zagadnienia, kiedy swoje przedłożenie formułował, — dochodzi się do tego, że jednoizbowe rewidowanie Konstytucji staje się w ogromnej mierze prawem utopijnem, które nie może być wykonane i że rewizja istotna Konstytucji staje się, albo niezmiernie utrudniona, bo ma przed sobą wobec możności rozwiązania tego Sejmu w toku prac, około rewizji konstytucyjnej tylko przeciąg jednego roku, albo będzie musiała być zrobiona w sposób niezwykle gwałtowny i pośpieszny, tak jak te zmiany, które my robimy w sposób gwałtowny i pośpieszny, ale wątpię, żeby to było korzystne dla Państwa i dla samej Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#PNiedziałkowski">Te wszystkie względy zmuszają nas do przedłożenia naszego własnego sformułowania tego artykułu Wysokiemu Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PNiedziałkowski">Na chwilę jeszcze wrócę do jednego zagadnienia aktualnego. Kol. Chrucki pyta, dlaczego nie żądamy od Sejmu, aby zaraz w tej chwili głosował o swojem rozwiązaniu. Dla bardzo prostych powodów. Gdybyśmy głosowali nad tym wnioskiem dziś, albo wczoraj, to byłoby to głosowanie czysto demonstracyjne.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(P. Stroński: Rozwiązanie łatwe jest, ale nie wiadomo, co się urodzi.)</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PNiedziałkowski">Ale jesteśmy przekonani, że gdyby Panowie zobaczyli, że nie jest rzeczą łatwą przeprowadzić te wszystkie zmiany, które Panowie w tym Sejmie przeprowadzić sobie życzą, to może wielu z panów, a zwłaszcza wielu z centrum tej Izby będzie skłonnych głosować nad naszym i nad ukraińskim wnioskiem o rozwiązanie Izby. Nie chcemy tej sprawy traktować jako wniosku demonstracyjnego, chcemy, by odpowiedzialność była jasna i wyraźna, by wszystkie argumenty przeciwko rozwiązaniu zostały z rąk naszym przeciwnikom wytrącone, domagamy się, by jasną i wyraźną decyzję, jasne i wyraźne oświadczenie powzięła nietylko część Izby, ale powziął i gabinet ministrów, wtedy odpowiedzialność będzie jasną i kraj będzie wiedział, co o tem myśleć. Nasze zadanie polega na tem, ażeby kraj w formie jak najplastyczniejszej tę wiedzę otrzymał.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PNiedziałkowski">Powiedziałem, że byliśmy gotowi dać Rządowi pełnomocnictwa w ścisłym związku z rozwiązaniem Sejmu stojące, z jednem oczywiście zastrzeżeniem, że P. P. S., jest zbyt wielką siłą w kraju...</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(P. Stroński: Komplement dla siebie.)</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PNiedziałkowski">...aby mogła dawać komu innemu pełnomocnictwa in blanco. My musimy wiedzieć, na co dajemy prawa, i musimy wiedzieć jak to prawo będzie wykonywane. Musimy wiedzieć, do czego będzie zmierzała polityka rządowa w wykonywaniu tego prawa. Nie dowiedzieliśmy się o tem w Komisji Konstytucyjnej, może dowiemy się na plenum Izby, ale w każdym razie dla nas pozostanie zupełnie jasnem, że my takich pełnomocnictw z jakiemi komisja przychodzi, temu rządowi, ani żadnemu innemu rządowi, który nie jest naszym rządem, dać nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#PNiedziałkowski">Nie będę się tu wdawał w szczegóły, bo będziemy mieli specjalną dyskusję nad sprawą pełnomocnictw po oświadczeniu p. Premjera. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że pomimo tych wszystkich wyjątków, które komisja wnosi, zakres pełnomocnictw pozostaje tak olbrzymi, że można z ich pomocą bardzo wiele rzeczy w Polsce wywrócić do góry nogami. Co prawda nam się wydaje, że np. p. Minister Klarner nie jest do tego powołany, żeby wywracał do góry nogami nasze życie gospodarcze, owszem mamy głębokie przeświadczenie, iż raczej będzie to życie gospodarcze szło starym torem. Ale mamy bardzo wielkie wątpliwości, czy p. Minister Młodzianowski, który za zgodą i wiedzą drugiego generała obecnego komisarza rządu konfiskuje interpelację poselską, a pomimo protestu w Izbie podniesionego nie uważa za potrzebne nawet wyjaśnić swego postępowania — czy p. Minister Młodzianowski, który udzielił swojej sankcji na te strzały, które padły w Ostrowiu i Inowrocławiu, jest tym człowiekiem, któremu możemy dać pełnomocnictwa do najdalej sięgających zmian w naszej organizacji administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#PNiedziałkowski">Nie będę wchodził w dalsze szczegóły, powiem tylko jeszcze jedno, że jest jedna dziedzina naszej polityki, co do której musimy żądać i będziemy żądać od całego Rządu jak najdokładniejszych wyjaśnień i jak najściślejszego oświadczenia. To jest pytanie dla nas zasadnicze, czy Rząd obecny stoi na gruncie całości tej pokojowej polityki zagranicznej, którą prowadził rząd p. Skrzyńskiego, w którym myśmy byli, i która pozostawała w dużym stopniu pod naszym wpływem, czy ta polityka nie będzie na jotę zmieniona i czy Polska pozostaje tem, czem była, to jest jednym z czynników, opierającym swoją politykę i przyszłość na rozwoju europejskiej demokracji i na rozwoju pokojowych wpływów Ligi Narodów. Na to pytanie chcielibyśmy mieć jak najściślejszą i jak najdokładniejszą odpowiedź.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#PNiedziałkowski">Proszę Panów, te dwa miesiące ostatnie, które przeżyliśmy, dają już dziś dużo materjału do wnioskowania. Jak już powiedziałem, Rząd i te koła społeczne, które koło Rządu są skupione, a które nazwałem zbiorowem imieniem, t. zw. postępowej inteligencji, przyszły do władzy raczej przypadkiem, bez programu społecznego i bez żadnej zdecydowanej myśli o programie gospodarczym. Po krótkiem wahaniu stanął na gruncie tej gospodarczej polityki, której symbolem jest dla nas nazwisko p. Klarnera, tej gospodarczej polityki, która jest połączona tysiącem nici z polityką Lewiatana. Inteligencja postępowa stanęła więc po stronie klas posiadających, gospodarczo i społecznie stanęła na gruncie jednego z dwóch możliwych programów, z których jeden zapisał się wyraźnie nazwiskiem p. Ministra Zdziechowskiego, który to program będzie niewątpliwie naprawiony i obarczony szeregiem poprawek, być może na lepsze, ale te poprawki na lepsze nie zmienią istoty rzeczy. Drugim programem był i jest nasz program, program tej siły społecznej, której na imię socjalizm. Ta siła pozostanie i pomimo wszystkie śmiechy i żarty i wyrazy oburzenia jednak do niej przyszłość należy i mam wrażenie, że ta przyszłość jest mniej odległa niż się Panom zdaje.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PNiedziałkowski">Polska postępowa inteligencja zdawała egzamin i zdaje jeszcze egzamin ze swojej dojrzałości ideowej. Mam wrażenie, że egzamin ten wypada fatalnie i pod względem społecznym i pod względem politycznym. Pod względem politycznym projektowi, który mamy przed sobą, już należy złą notę postawić. Pod względem politycznym pozostanie ten okres w historji, jako okres otwierania drzwi dla reakcji, która jednak na swojej drodze spotka nas i wskutek tego może się powstrzyma.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#PNiedziałkowski">Jeszcze parę słów. Nie należę osobiście, ani nie należy obóz socjalistyczny do bezwzględnych chwalców demokracji parlamentarnej. Zdajemy sobie świetnie sprawę z jej wad i braków. Zdajemy sobie sprawę z tego, co w niej trzeba naprawić i nie byliśmy wcale przypadkiem jednymi z tych bardzo nielicznych, którzy nie mogli oddać swoich głosów za pełnym tekstem poprzedniej Konstytucji. Zdajemy sobie sprawę z konieczności jej rozwinięcia w kierunku od demokracji politycznej do demokracji społecznej. Ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że Polska, jak każde inne społeczeństwo europejskie, ma przed sobą dwie drogi rozwoju: jedna — to jest właśnie demokracja parlamentarna z jej wszystkiemi wadami i brakami, z jej koniecznością naprawy, ale zupełnie innej, niż ta, którą się tu proponuje, a druga — to są rewolucje i kontrrewolucje, to są zamachy stanu kontrzamachy stanu, to jest to, co w swojej konsekwencji nieubłaganej musi postawić pod znakiem zapytania i nasz byt niepodległy i naszą gospodarczą sytuację i zarazem całą przyszłość klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#PNiedziałkowski">My wzorem całego obozu socjalistycznego wolimy tę pierwszą drogę i będziemy usiłowali utrzymać życie polskie na tej pierwszej drodze.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#komentarz">(Głos: na prawicy: A na drugiej w maju! Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#PNiedziałkowski">Bardzo mi przykro, że Panowie tak niesłychanie prymitywnie rozumują. Że Pan tak prymitywnie rozumuje, to nic dziwnego, każdy człowiek tak rozumuje, jak mu Pan Bóg dał, ale dziwię się bardzo, że p. Stroński również schyla się ku tak prymitywnemu sposobowi rozumowania.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#komentarz">(P. Stroński: To nie jest rozumowanie, tylko stwierdzenie.)</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#PNiedziałkowski">Ani w życiu, ani w socjologji niema dogmatów i bardzo być może, że będzie chwila w Polsce, kiedy walka będzie coraz ostrzejsza i wyjdzie poza granice demokracji parlamentarnej. Bardzo wiele przemawia za tem, że Panowie temi projektami ku temu właśnie pchają polskie życie, bo im bardziej demokracja parlamentarna będzie ograniczona, im mniej parlament będzie odpowiadał układowi sił w kraju, tem częstsze będą i krakowskie i majowe wypadki. To są nieubłagane konsekwencje. I my tu stwierdzamy z całym spokojem i otwartością, że mogą zdarzyć się wypadki, kiedy będziemy musieli walczyć poza murami tej sali w czynny sposób, a codzień walczymy poza murami tej sali przez walkę zawodową, przez walkę strajkową, przez demonstracje uliczne i t. d. Jesteśmy najdalsi od kretynizmu parlamentarnego, ale sądzimy, że w interesie kraju i w interesie klasy robotniczej leży, ażeby normalną drogą naszego rozwoju była nie droga Włoch i nie droga Hiszpanji, ale droga wcielania w życie pełni demokracji. Bo wielu z Panów się łudzi, i to złudzenie dosięgło również pewnych kół t. zw. postępowej inteligencji, że Włochy mają w tej chwili utrwalony byt, spokój na długie dziesiątki i setki lat. Ja myślę, że rzeczywistość bardzo prędko wykaże, iż rzecz ma się zgoła odwrotnie. Regime tego ustroju, to jest mus nieskończonej ilości spisków i walk coraz bardziej ostrych i rewolucyjnych, to jest mus zginięcia od tego miecza, którym się wojowało.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#PNiedziałkowski">I dlatego polski socjalizm i polska klasa robotnicza będą broniły do ostatka demokracji parlamentarnej, jako podstawy ustroju politycznego. Wierzymy, że tą drogą najprędzej dojdziemy do zmiany ustroju społecznego i gospodarczego, i dlatego odrzucamy wszystko to, co zmierza do zrobienia w naszym ustroju i naszem życiu jakiejś mieszaniny parlamentaryzmu i t. zw. oświeconego absolutyzmu, a od t. zw. oświeconego absolutyzmu do faszyzmu jest istotnie tylko jeden krok. Ta sprawa stoi zupełnie jasno i wyraźnie, i ta sprawa wymaga również zupełnie jasnego i wyraźnego oświadczenia zarówno ze strony wszystkich obozów tej Izby jak i ze strony Rządu. Nasze stanowisko jest jasne i wyraźne, nasze stanowisko ma i tę jedną dobrą stronę, że skoro także w okresie budowania pierwszej Konstytucji i w wielu innych okresach polskiej historji mieliśmy bardzo mało złudzeń, o tyle też mniej mamy rozczarowań. Klasa robotnicza jest daleka od absolutyzmu oświeconego czy pół oświeconego i od tej dzisiejszej mieszaniny, która jest bliższa opinji prawicy niż tego, co niegdyś teoretycy naszego postępu za postęp podawali, tej mieszaninki, dzięki której dziś „Warszawianka” jest w bardzo wielu zagadnieniach bratem sjamskim.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#komentarz">(Głos: Siostrą.)</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#PNiedziałkowski">„Polski Zbrojnej” i można tu i tam znaleźć te same myśli; argumenty i ten sam bieg rozumowania. My pozostajemy wierni naszemu zasadniczemu stanowisku. Nie wyrzekniemy się w pewnych sytuacjach i w pewnych wypadkach możności bardzo ostrych walk, które najczęściej nie przez nas będą wywoływane jak i dotąd nie przez nas były wywoływane. Ale gotowość do walki poza Sejmem nie zmienia w niczem zasadniczego stanowiska, że droga do socjalizmu najprostsza i najmniej bolesna dla kraju prowadzi przez demokrację parlamentarną, i dlatego my dziś jesteśmy w tej Izbie bodaj jedynymi konsekwentnymi jej obrońcami.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekDaszyński">Zarządzam przerwę do godziny 4 po południu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Kronig.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Stoimy dziś przed zadaniem bardzo doniosłem. Sejm ma zadecydować o zmianie ustawy zasadniczej Państwa. Że na porządku dziennym naszych obrad mogła stanąć sprawa zmiany naszej Konstytucji, to jest związane ściśle z wypadkami politycznemi ostatnich miesięcy w Polsce, jest to jeden, ze skutków przewrotu majowego w Polsce. Przewrót ten odbył się pod hasłem moralnego odrodzenia kraju.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Głos: Potem dopiero.)</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#Marszałek">I sam twórca przewrotu, Marszałek Piłsudski, twierdził, że powód przewrotu jest ten, że w Państwie jest zadużo nieprawości, że nie może być tych nieprawości, bo inaczej Państwo zginie. Rząd, który został utworzony po przewrocie, również rządzi pod hasłem moralnego odrodzenia kraju.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#Marszałek">To wszystko nakazywało nam wierzyć, że nastąpi to moralne odrodzenie, że nastąpi naprawa krzywd naszych, że nastąpi unicestwienie tych nieprawości, które są w życiu społecznem i politycznem naszego kraju. Rząd miał możność zrobić dużo dobrego dla kraju, dla nas miał możność naprawienia tych krzywd, które się nam stale wyrządzało od początku istnienia Rzeczypospolitej. Miał tę możność bez uciekania się do zmiany Konstytucji. Jednakowoż pod tym względem nic nie zostało zrobione.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#Marszałek">Konstytucja z 17 marca nie jest naszym ideałem, przedewszystkiem jest ona bardzo jednostronna. Na samym wstępie Konstytucji jest mowa tylko o Narodzie Polskim, a nie o narodach Polski, nie o wszystkich innych narodach, zamieszkujących to Państwo, a które powinne być współgospodarzami. Ale mimo to Konstytucja ta jest demokratyczna w treści. Wadą jest nie treść Konstytucji, ale jedynie to, że nie jest ona wykonywana. Bo jakże wygląda wykonanie tej Konstytucji? Przepisy Konstytucji powinne być naczelną dyrektywą działalności Rządu, działalności wszystkich organów administracji Państwa, ale tak u nas nie jest. Każdy, byle jaki urzędnik, każdy kacyk prowincjonalny pozwala sobie na to, żeby gwałcić Konstytucję, depce nogami przepisy Konstytucji i nic z tego sobie nie robi, co jest w Konstytucji napisane. To jest na porządku dziennym od 5 lat istnienia naszej Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#Marszałek">A jakże wyglądają przepisy, które są w tej Konstytucji zawarte, a nie wykonane w rzeczywistości? Jak wygląda wolność osobista u nas w Polsce? Jak ona jest szanowana przez fukcjonarjuszów policji, wogóle przez administrację w kraju? Jak wygląda w rzeczywistości art. 102 Konstytucji, który mówi: „Każdy obywatel ma prawo do opieki Państwa nad jego pracą, a w razie braku pracy, w razie choroby, nieszczęśliwego wypadku, niedołęstwa — do ubezpieczenia społecznego, które ustali osobna ustawa”. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, w czyn wprowadzone to nie jest. Jak zresztą wygląda rzeczywistość w porównaniu z art. 109 Konstytucji, wedle którego „Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych”, wedle którego „Osobne ustawy państwowe Ustawa o zmianie Konstytucji zabezpieczą mniejszościom w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój ich właściwości narodowościowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszości o charakterze publiczno — prawnym w obrębie związków samorządu powszechnego”? Gdzie to wszystko jest? Dziś to wszystko pozostało martwą literą, w rzeczywistości te przepisy Konstytucji nie są wprowadzone w życie.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#Marszałek">Ale, pomijając sprawy, dla których potrzebne są pewne ustawy, chce mówić o tych sprawach, które Rząd mógł zmienić własną swoją decyzją, prostem rozporządzeniem. Każdy Rząd, który był w tem Państwie, uważał za stosowne szykanować mniejszości narodowe, szczególniej pod względem szkolnictwa. Jeśli w Konstytucji jest powiedziane, że ma być zapewniony rozwój kulturalnych właściwości narodowościowych, że ma być zapewniona pod tym względem egzystencja narodu, to i to również pozostało tylko literą, ponieważ rzeczywistość wykazała wręcz coś przeciwnego. Szczególniej, jeśli wspomnieć działalność Ministra Oświaty Stanisława Grabskiego, tego niszczyciela naszego szkolnictwa, to on był tym, który wynalazł cały system szykan w szkolnictwie naszem, i który dużo przyczynił się do zniszczenia tego szkolnictwa. Rząd, któryby chciał znieść nieprawości w tem Państwie, mógłby prostem rozporządzeniem, bez zmiany ustawy konstytucyjnej, prostem pociągnięciem pióra zmienić to wszystko, mógł zmienić ten system szykan, zaprowadzonych przez byłego Ministra Stanisława Grabskiego. Jednak nic w tym względzie nie zostało uczynione.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#Marszałek">Rząd przychodzi teraz do nas i domaga się zmiany Konstytucji z dnia 17 marca. W art. 125 Konstytucji jest powiedziane, że następny Sejm będzie miał możność zmiany, rewizji Konstytucji, sam własną uchwałą bez pomocy Senatu. Otóż zamiast poczekać na ten przyszły Sejm, zamiast dążyć do tego, aby ten Sejm rozwiązać, Rząd przystępuje do zmiany Konstytucji już teraz. I tu staje się paradoks. Rząd, który przyczynił się do tego, aby popularność tego Sejmu zmniejszyć w oczach publiczności, ten sam Rząd od tego samego Sejmu żąda w ostatnich miesiącach jego istnienia uchwały tak poważnej, jak zmiana Konstytucji Rzeczypospolitej. Najgorsze zaś jest to, że Rząd tem swojem postępowaniem utorował drogę reakcji polskiej. Rząd otworzył tę furtkę, a za nim wszystkie cztery nasze stronnictwa prawicowe w zwartym szeregu idą i atakują naszą Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#Marszałek">Nie będę się zastanawiał nad wszystkiemi pomysłami reakcyjnemi, które wyszły na jaw w projektach ustaw, zgłoszonych przez cztery kluby prawicowe, muszę zająć stanowisko wobec tych zmian, które proponowane są przez większość komisji w przedłożonym nam dzisiaj projekcie ustawy o zmianie i uzupełnieniu Konstytucji Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#Marszałek">Przedewszystkiem uderza jedno. Prawica chce znieść stosunkowe prawo wyborcze. Otóż 5-przymiotnikowe prawo wyborcze, które jest zagwarantowane przez Konstytucję, ma być zmienione, najważniejszy z tych przymiotników „stosunkowe” ma być skreślony z Konstytucji. Proszę Panów, tu trzeba otwarcie powiedzieć, że wbrew opinji p. referenta, że zmiany te nie godzą w żaden obóz, zmiany te jednak godzą w nas przedewszystkiem, w mniejszości narodowe tego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#Marszałek">Proszę Panów, gdzież jest równouprawnienie obywatelskie, jeżeli narodowościom, zamieszkującym to państwo, a szczególnie Niemcom i Żydom, którzy są rozsiani po całym kraju, przez zniesienie stosunkowego prawa wyborczego odbiera się równouprawnienie polityczne, odbiera się możność wybierania swoich posłów, odbiera się możność wywierania wpływu na tok spraw państwowych i możność używania tej trybuny dla skarg i słusznych żądań? To przeczy zupełnie duchowi Konstytucji, który żąda tego równouprawnienia.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#Marszałek">Proszę Panów, jest jeszcze jedna rzecz. Polska w czerwcu 1919 r. zawarła traktat z głównemi mocarstwami sprzymierzonemi i stowarzyszonemi, t. zw. traktat o mniejszościach narodowych. W tym traktacie w art. 7 jest powiedziane: „Wszyscy obywatele polscy bez różnicy rasy, języka lub religji, będą równi wobec prawa i korzystać będą z tych samych praw cywilnych i politycznych”. Zaś art. 1 tego samego traktatu mówi: „Polska zobowiązuje się, że postanowienia zawarte w art. 2–8 niniejszego rozdziału będą uznane za prawa zasadnicze (fondamentales) i żadna ustawa, żadne rozporządzenie ani żadna działalność urzędowa nie stanie w sprzeczności lub w przeciwieństwie do tych postanowień”. Lecz właśnie to, co zamierza teraz zrobić reakcja polska, to znaczy, skreślenie stosunkowego prawa wyborczego, byłoby nietylko sprzeczne z duchem Konstytucji, ale także sprzeczne z traktatem o mniejszościach, sprzeczne z temi artykułami, które Panom w tej chwili zacytowałem. Tego Wam zrobić nie wolno. My znajdziemy forum inne, jeżeli Panowie wbrew wyraźnym postanowieniom traktatu o mniejszościach zmienicie ten ustęp Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Zdaje się, Panie Pośle, że należałoby mieć wobec tej Izby tyle szacunku, żeby przynajmniej przypuszczać, że ona będzie broniła praw, które się komuś należą, a nie apelować do jakiegoś innego forum. To jest nieprzyzwoitość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PKronig">Panie Marszałku, jeszcze nie apelowałem. Jednak chcę przypuszczać, że nie znajdzie się większość w tej Izbie, któraby się zgodziła na tak reakcyjne plany.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PKronig">Następnie druga rzecz — to jest podniesienie wieku wyborczego. Podniesienie wieku wyborczego zwraca się przedewszystkiem przeciw robotnikom. Warunki hygieniczne, w których żyje robotnik, warunki gospodarcze i warunki bytu robotnika, klasy pracującej wogóle sprawiają, że robotnik żyje przeciętnie 30 do 40 lat.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(Głos na prawicy: No, tak nie jest.)</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PKronig">Tak, Panie Pośle, i jeżeli Pan tego nie wie jako poseł partji robotniczej, to bardzo żałuję. Jeżeli zatem z tego krótkiego życia takiego obywatela chce się jeszcze wyrwać 3 lata, to jest to zwrócone bezpośrednio przeciwko klasie robotniczej. Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedno, że robotnik, jak również i chłop, mając lat 21, przeważnie już jest głową rodziny, że więc wobec tego trzeba mu dać również prawo decydowania o losach kraju. Jeżeli od człowieka, mającego 21 lat, żąda się służby wojskowej, a więc największej ofiary, bo ofiary krwi, to sądzę, że trzeba mu dać również prawo wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PKronig">Również i wiek biernego prawa wyborczego ma być podniesiony z lat 25 do 30. Chcę zwrócić uwagę na to, że najlepiej byłoby pozostawić tę sprawę wyborcom i stronnictwom. Wyborcy sami będą wiedzieli, kto jest zrównoważony i dojrzały politycznie, nie potrzeba tego petryfikować w Konstytucji. A jeszcze jedna rzecz. W tym Sejmie jest wielu młodych wiekiem posłów, którzy dowiedli, że potrafią poważnie wypełniać swoje poselskie obowiązki, a jest również kilku posłów wiekiem starszych, którzy istnienie swoje w tym Sejmie zaznaczyli tylko kilku awanturami i bijatykami.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PKronig">Tak, po prawej stronie Izby, sądzę, że temu Panowie nie zaprzeczą. Wiec uważam, że ta sprawa powinna być załatwiana indywidualnie i że nie powinniśmy tej sprawy przesądzać w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PKronig">Ale najważniejsza rzecz to jest sprawa art. 21 Konstytucji, sprawa nietykalności poselskiej. To, co zamierzają zrobić stronnictwa reakcyjne, jest poprostu zakneblowaniem ust już nietylko wyborców, ale i posłów. Chociaż Panowie chcecie wyeliminować mniejszości narodowe przez zniesienie stosunkowego prawa wyborczego, przez zmianę ordynacji wyborczej na Waszą korzyść, jeszcze Wam tego mało, bo sądzicie, że może jednak wejść dwuch, trzech posłów z mniejszości, niemiłych Wam, że na nich trzeba też wynaleźć środek, a tym środkiem jest wydawanie posłów sądom, aresztowanie i t. d. I dlatego też znosicie nietykalność poselską.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Głos: Wcale nie)</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PKronig">Oczywiście, to co nam proponuje komisja w swej większości, to równa się prawie że zniesieniu nietykalności, bo pozostaje ona tylko dla działalności w samej Izbie, a nie poza Izbą. Następnie nietykalność zostaje ograniczona do czasu trwania sesji, a nie do czasu trwania mandatu. A wskutek skreślenia słowa „pospolitej” przy słowie „zbrodni” będzie można aresztować posła za zbrodnię polityczną. A kto będzie decydował o tem, co jest zbrodnią polityczną? Policjant, wszechpotężny w Polsce policjant! A więc za każdą mowę może być poseł jako na gorącym uczynku zbrodni politycznej przyłapany i uwięziony.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PKronig">Tak wygląda nietykalność poselska w świetle tych zmian, które chce przeprowadzić prawica. Praktyka w naszym Sejmie przez te trzy lata istnienia naszego Sejmu pokazała już, jak się u nas traktuje nietykalność poselską i sprawę wydawania posłów.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(P. Piotrowski: Ani jednego posła się nie wydało.)</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PKronig">Zaraz powiem o tem: wydawało się posłów bardzo dużo, szczególniej ze stronnictw mniejszości narodowych i wydawało się ich za sprawy błahe, a nie za sprawy poważne, dla szykany, dla zamykania im ust. Przypomnę Panom, że został wydany prezes naszego klubu p. Naumann, za sprawę błahą, tak że nawet potem sądy uniewinniły go, ale oczywiście podobało się to Panom, a przedewszystkiem Waszemu specjaliście od wydawania posłów, p. Marwegowi. To wydanie posła Naumanna, prezesa klubu i przedstawiciela narodu niemieckiego, pozostanie plamą hańbiąca dla tego Sejmu. Sądzę, że wobec tej praktyki, której byliśmy świadkami przez te lata, należałoby zmienić art. 21 w sensie rozszerzającym raczej niż w sensie ograniczającym.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#komentarz">(Głos: Będziecie podpalali Polskę.)</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PKronig">Następnie jeszcze jedna rzecz, napozór drobna, ale mająca swoją wagę. W art. 36 kluby prawicowe żądają zmiany w tym sensie, ażeby skreślić zdanie, że każde województwo stanowi jeden okręg wyborczy do Senatu. Wiemy i tu, o co Wam chodzi. Chcecie Panowie i tu, stosując geometrię wyborczą, wykroić okręgi tak, by nie dopuścić i do Senatu przedstawicieli mniejszości narodowych. Dlatego też zwracamy się przeciw tej poprawce z całą stanowczością. Wiemy, że ona pociąga za sobą zmianę ordynacji wyborczej, której Panowie pragniecie, bo chcecie w ten sztuczny sposób wytworzyć sobie większość. Zamykacie Panowie oczy na fakt, że Polska jest państwem narodowościowem.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Głosy: Narodowem!)</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PKronig">Narodowościowem, bo jeżeli w tem Państwie jest 40% innych narodowości, to ślepy tylko może mówić o państwie narodowem.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Głos: A Rzesza Niemiecka?)</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PKronig">Chcecie Panowie w sztuczny sposób zapomocą zmiany ordynacji wyborczej, zapomocą skreślenia w prawie wyborczem przymiotnika „stosunkowe”...</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(Głos: Poucz Pan o tem swoich rodaków za kordonem!)</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PKronig">...utworzyć z państwa narodowościowego państwo narodowe.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Głosy: A Górny Śląsk, a Mazury!)</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#PKronig">To się Wam nie uda. Możecie sobie zmieniać ordynację wyborczą, jak chcecie, ale istnienia narodów niemieckich, żydowskiego, ukraińskiego i białoruskiego w tem Państwie Panowie przez to nie unicestwicie. Trzeba stanąć na tem stanowisku jedynie słusznem, że te narody w tem Państwie żyją i powinny być jego współgospodarzami, tak samo jak Polacy.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Powiedz to Pan pod adresem Berlina!)</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#PKronig">Pod adresem Berlina nie mam nic do mówienia. Tam są posłowie polscy...</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#komentarz">(Głos: Jeden jedyny)</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PKronig">...którzy mogą walczyć, i dla tej walki posłów polskich o równouprawnienie Polaków w Niemczech mam całą sympatję.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#PKronig">Panowie nie możecie Jego zrozumieć, bo Wam nacjonalizm zaciemnia mózgi.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A Naumann jest nacjonalistą. czy nie?)</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#PKronig">Zapytaj go się Pan.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#PKronig">Przejdę teraz do zmian, zaproponowanych przez Rząd. Otóż zmiany, proponowane przez Rząd, noszą charakter inny niż zmiany prawicy, a mianowicie mają charakter usprawnienia techniki rządzenia krajem. Jednakowoż nie wszystkie poprawki Rządu należą do tej kategorji. Niektóre z nich również godzą w demokrację i parlamentaryzm; przeciw tym poprawkom będziemy musieli się wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#PKronig">Chce wymienić pierwszą z poprawek rządowych, a mianowicie prawo rozwiązywania Sejmu, żądane dla Prezydenta Rzeczypospolitej. Otóż my stoimy na stanowisku, że Prezydent Rzeczypospolitej powinien mieć prawo rozwiązywania Sejmu i Senatu, inaczej parlament staje się nierozwiązalnym, ponieważ znów praktyka nas nauczyła, że parlament sam prawdopodobnie się nie rozwiąże, przynajmniej dotąd wszystkie wnioski w tym kierunku nie zostały przyjęte. Jednak nierozwiązalny parlament uważamy za niezdrowe zjawisko w życiu politycznem, dlatego też jako pewną korektywę należy przyznać Prezydentowi Rzeczypospolitej to prawo rozwiązywania Sejmu i Senatu na wniosek Rady Ministrów, z tem jednak ograniczeniem, że może się to stać raz tylko jeden z tego samego powodu. Nie możemy się jednak zgodzić z formułą większości Komisji Konstytucyjnej, w której jest przemycone równouprawnienie Senatu z Sejmem pod tym względem. Otóż uważamy, że Senat nie powinien mieć tego prawa, aby przez swą decyzję rozwiązywać również i Sejm. To jest sprzeczne z założeniem, z którego wychodziła Konstytucja, kreując Senat. Zwracamy się więc przeciw temu brzmieniu. Zgadzamy się raczej z brzmieniem zaproponowanem przez p. Niedziałkowskiego, które również przyznaje Prezydentowi prawo rozwiązywania Sejmu jednak bez równouprawnienia pod tym względem Senatu.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#PKronig">Dalej idzie ograniczenie prawa uchwalania budżetu państwowego. Uważamy, że pod tym względem powinien nastać jakiś porządek, że nie można przewlekać spraw Państwa debatowaniem nad budżetem przez cały rok. Musimy jednak stwierdzić, że jeżeli budżetów państwowych nie uchwalono na czas, to nie było to dotychczas winą Sejmu, lecz było przedewszystkiem winą — w pierwszych latach — naszych stosunków finansowych, a potem winą samego Rządu, który często sam nie wiedział, czego chce, i w toku dyskusji zmieniał postanowienia budżetowe. Zdaje się, że Sejm pod tym względem spełnił swoje zadanie. Ale, aby umożliwić uchwalanie budżetu na czas, sądzę, że możnaby poczynić zmiany regulaminowe, możnaby obostrzyć regulamin sejmowy, a nie zmieniać Konstytucji. Ta zmiana Konstytucji nasuwa nam obawę, że może się znaleźć rząd ze złą wolą, który przez swoich zwolenników w Sejmie może sabotować uchwalenie budżetu, aby tym sposobem otrzymać budżet w brzmieniu swojem, w brzmieniu projektu rządowego. Dlatego też obawiamy się, że ta zmiana nie wyjdzie krajowi na dobre i zwróci się przeciwko najważniejszemu prawu parlamentu, a mianowicie prawu uchwalenia budżetu i przez to kontroli nad działalnością Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#PKronig">Następuje sprawa veta Prezydenta. Coprawda veto Prezydenta w przedłożeniu komisyjnem nie jest tak daleko sięgające, jak w przedłożeniu rządowem. Uchwała większości komisji ogranicza to veto do jednego wypadku, mianowicie do wypadku odrzucenia przez Senat w całości projektu ustawy, przyjętej przez Sejm i przyjęcia tej ustawy większością 11/20 głosów. Mimo to uważam, że to prawo Prezydenta powoduje, że władza wykonawcza wkracza w dziedzinę władzy ustawodawczej. Wobec tego również i tej poprawki przyjąć nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#PKronig">Najważniejszą sprawą atoli jest prawo dekretowania ustaw przez Prezydenta i Rząd. Otóż, proszę Panów, sformułowanie, którego doznał art. 14 w komisji, nie może nas zadowolić. W tem sformułowaniu Prezydent ma prawo wydawać dekrety podczas rozwiązania Sejmu na mocy samej Konstytucji, nie potrzebuje do tego osobnej ustawy. W tem brzmieniu, w jakiem Komisja go przyjęła, na ten ustęp zgodzić się nie możemy, szczególniej dlatego, że niema w nim ograniczeń przez nas żądanych, niema ograniczenia co do ordynacji wyborczej i co do ustawodawstwa socjalnego. Sadzimy, że byłoby o wiele lepiej zmienić w Konstytucji jedną rzecz, mianowicie wstawić ustęp ogólny, ustęp, któryby przyznał Sejmowi prawo delegacji prawodawczej dla Prezydenta. Wtedy przyznalibyśmy prawo Sejmowi przelewania swojej mocy prawodawczej na Rząd w pewnych wypadkach. Zdaje mi się, że toby zadowoliło potrzeby obecnego rządu i przyszłych rządów. Mogą zajść wypadki, że trzeba będzie dać rządowi pełnomocnictwa, to uznajemy w zupełności, i dlatego jesteśmy gotowi zgodzić się na tak ogólne sformułowanie tego ustępu. Sądzimy, że w tym względzie najlepiej odpowiada wymaganiom poprawka wniesiona przez p. Schreibera z Koła Żydowskiego. Za tą poprawką będziemy głosowali.</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#PKronig">Proszę Panów! Reasumując wszystko to, co powiedziałem o zmianach zaproponowanych nam w Konstytucji, oświadczam, że będziemy głosowali przeciw wszystkim tym zmianom, które godzą w równouprawnienie obywatelskie, zmianom, które godzą w demokrację i parlamentaryzm. Będziemy zaś głosowali za temi poprawkami, które zmierzają do usprawnienia technicznego rządzenia krajem i które są koniecznością, jak np. rozwiązywanie Sejmu przez Prezydenta Rzeczypospolitej. Jeżeli zaś mimo tego większość Sejmu stanie na stanowisku, że również i reakcyjne pomysły mają być wcielone w czyn, to będziemy zmuszeni głosować przeciw całej ustawie, zmieniającej Konstytucję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Schreiber.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PSchreiber">Wysoki Sejmie! Podczas pierwszego czytania ustawy o zmianie Konstytucji wypowiedział p. Minister Sprawiedliwości Makowski znamienne słowa, które powinny być wyryte na spiżu jako sztandarowe hasło obecnej chwili. P. Minister wypowiedział słowa: musiało przyjść do przewrotu majowego. Tak, musiało przyjść do przewrotu majowego. Słowa te jakby światłem bengalskiem oświetlają położenie w kraju. Położenie w Polsce we wszystkich dziedzinach życia państwowego, tak pod względem gospodarczym, finansowym jak i polityczno-narodowym, jak i wreszcie pod względem moralno-kulturalnym, było takie, że tak dalej iść nie mogło i musiało się coś stać, coby oznaczało zerwanie z dotychczasowym nieznośnym stanem, coby zwiastowało wkroczenie na drogę nową, inną, lepszą. Duszno było w Polsce, tak duszno, iż oddychać nie było można...</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PSchreiber">(Głos w centrum: Ech, tak źle nie jest!)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PSchreiber">...więc musiała nastąpić eksplozja, oczyszczająca powietrze, usuwająca miazmaty, które zatruwały tę atmosferę, i dopiero umożliwiająca budowę po usunięciu rumowisk. I w tem też leży może główna przyczyna, że cała ludność Państwa, a przynajmniej przeważająca jej większość, przyjęła wypadki majowe nietylko ze spokojem i równowagą, ale i z pewnem poczuciem ulgi...</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Głos w centrum: Majufes!)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PSchreiber">...że stało się to, co nastąpić musiało i że odtąd może będzie trochę lepiej…</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PSchreiber">(Głos: Mówi Pan jak cadyk.)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PSchreiber">Pan tego nie rozumie, że będzie można oddychać w Polsce. A może najistotniejsza podstawa siły inicjatorów wypadków majowych tkwiła właśnie w tem powszechnem przeświadczeniu całego społeczeństwa, że dobrze się stało, że może mamy przed sobą początek nowej ery.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PSchreiber">A więc rację miał p. Minister Sprawiedliwości, że musiało przyjść do przewrotu majowego, ale pytam, czy to wszystko, co nastąpiło po wypadkach majowych, również musiało nastąpić? Czy te wszystkie następstwa wypadków majowych były naprawdę koniecznem logicznem następstwem tego, co się stało?</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głos: Zawsze muszą być następstwa.)</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PSchreiber">Ale następstwa nie muszą być logiczne. Czy te następstwa nie kłócą się zasadniczo ze wszystkiemi, do najwyższej potęgi rozbudzonemi, nadziejami i oczekiwaniami obywateli. Czy raczej nie jest to arcydziwne, że zwyczajne, zdrowe i ludzkie rozumowanie doznaje wielkich trudności, jeżeli chce związać koniec z końcem, jeżeli pragnie zrozumieć i wytłomaczyć związek przyczynowy wydarzeń, jakich jesteśmy świadkami od dnia 15 maja po dzień dzisiejszy.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Głos: Racjonalizm.)</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PSchreiber">Przewrót majowy musiał nastąpić, ale czy musiały nastąpić wypadki, rozwijające się w dziwacznych skokach myślowych, ujmujących nawet może zewnętrzną efektownością, ale niełatwo dostępnych dla tej, tak przez prawników nazywanej, logicznej i gramatycznej interpretacji. Pomijam ogólne zdziwienie zaraz na początku nowej epoki, gdy po trzech dniach wielkich walk, kiedy powszechnie mówiono o radykalnych zmianach, kiedy powszechnie mówiono o rozpędzeniu Sejmu i o dyktaturze, wbrew ogólnym oczekiwaniom, nastąpił nagle niemal idylliczny zwrot ku legalności, ku codziennej praworządności...</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PSchreiber">(Głos: To Pana boli!)</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#PSchreiber">...pomijam i to, jakie nastąpiło ogólne rozczarowanie przy wyborach na Prezydenta Państwa, kiedy całe Państwo, można śmiało twierdzić, liczyło się z tem, że Prezydentem Rzeczypospolitej wybrany będzie główny autor wypadków majowych.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#komentarz">(Głos: Został wybrany.)</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PSchreiber">Ale po wyborze stało się zupełnie coś nieoczekiwanego. Pomijam tę kwestję, bo to są może kwestje zbyt osobistej natury, ale czyż było potrzebne i wskazane, aby pozwalano na niesłychane w dziejach parlamentaryzmu zohydzanie i poniżanie Sejmu, gdy się chciało z tym Sejmem pracować, gdy się chciało ten Sejm zatrzymać.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PSchreiber">Prasa oddana rządowi, nie szczędziła najdosadniejszych i najdobitniejszych słów potępienia dla tego Sejmu. Nawet niektórzy członkowie Rządu nie byli wcale skąpi w wyrażaniu swojego najwyższego potępienia dla tego Sejmu, a jednak Sejm ten zatrzymano i z Sejmem tym chce się dalej współpracować. Czy to jest logiczne? Czy to jest rozumne? Czy to leży w interesie Państwa? Nie. A dalej, czy i to musiało nastąpić, że rząd nowy okazał się poza Sejmem bardzo a bardzo rozmowny, a w Sejmie milczał. Pan Prezes Rady Ministrów i inni członkowie gabinetu urządzali bardzo często konferencje prasowe i nie byli skąpi w udzielaniu wywiadów dziennikarzom krajowym i zagranicznym, a w tych konferencjach i wywiadach bardzo szczegółowo i dokładnie wyrażali swoje poglądy na obecną sytuacje ogólną i nawet na pewne kwestje szczegółowe...</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Głos: To jest ten nowy sposób)</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PSchreiber">...ale w Sejmie milczeli. Głosu p. Prezesa Rady Ministrów dotychczas w Sejmie nie słyszeliśmy.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Głos: To jest nowa sanacja, Pan tego nie rozumie.)</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#PSchreiber">Głos Prezesa Rady Ministrów był nam znany z czasów, kiedy zasiadał w naszych szeregach jako poseł...</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Głos: Oświadczenia składał)</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#PSchreiber">...ale jak on potrafi przemawiać jako ten, który dzierży władze państwową, dotychczas nie słyszeliśmy. Czy takie niesłychane lekceważenie Sejmu i parlamentaryzmu jest wskazane w interesie Państwa i czy przyczynić się ono mogło i może do zgodnej współpracy Sejmu z Rządem?</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#PSchreiber">I jeszcze jedno, może dla nas jeszcze ważniejsze. Głoszono, że nowa epoka zaznaczy się przedewszystkiem nowym kursem wobec mniejszości narodowych, a także wobec ludności żydowskiej. Mówiono, że przyszło się nareszcie do przekonania, iż utrzymywanie wzwyż trzeciej części ludności Państwa w ustawicznem niezadowoleniu, odmawianie im praw Konstytucją i innemi ustawami zagwarantowanych, nie leży w interesie Państwa, że należy zerwać z tym systemem i że należy wejść na drogę inną, należy sobie przyswoić pod tym względem zasady zachodnio - europejskie. A jednak kurs pozostał dawny, wszystko się dzieje po dawnemu, nie widać ani śladu poprawy, a nawet we Wschodniej Małopolsce właśnie w ostatnich czasach odbyły się nowe serje rewizji i aresztowań wśród ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#PSchreiber">Nie dziw zatem, Wysoka Izbo, że i w innym kierunku rozwój idzie torem zupełnie nieoczekiwanym, że np. stronnictwa sejmowe, które z logiki wypadków powinny były ten nowy kurs powitać z entuzjazmem i darzyć ten Rząd zaufaniem, cofnęły się, a w najlepszym wypadku zajmują stanowisko rezerwowo wyczekujące, że natomiast stronnictwa te, które wypadkami majowemi były uderzone jakby obuchem, powoli, ale widocznie się ocknęły i prawie pełnemi żaglami przechodzą do obozu rządowego. Na Komisji Konstytucyjnej np. byliśmy często w takiem położeniu i mieliśmy takie widowisko, iż nie wiedzieliśmy, czy na fotelu Prezesa Rady Ministrów zasiada p. prof. Bartel, czy p. prezes Witos.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Wesołość. Przerywania. Głos: Tak nie było.)</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#PSchreiber">Zupełnie podobnie z tej gmatwaniny pojęć z tego pomieszania logicznego związku wydarzeń wynika też i to bardzo ważne zagadnienie, które stanowi przedmiot dzisiejszych obrad sejmowych, to jest zmiana pewnej części bardzo ważnych przepisów ustawy konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#PSchreiber">Wysoka izbo! Przy najlepszej woli, przy najoględniejszem traktowaniu tej kwestji, nie możemy dociec, co właściwie spowodowało Rząd do wystąpienia z tak daleko sięgającemi, z tak radykalnemi zmianami Konstytucji. Rozumiemy bardzo dobrze dwie rzeczy: pojmujemy, ze problem udzielenia Prezydentowi Rzeczypospolitej prawa rozwiązywania Sejmu stał się bardzo pilnym i w obecnej sytuacji może jest jeszcze bardziej aktualnym. Nie będę się bawił w teoretyczne rozstrząsane tego problemu, uczyniono to już przy pierwszem czytaniu, zwłaszcza uczynił to bardzo dobitnie p. Daszyński, ale rozumiemy, że praktycznie mogłoby to być zagadnienie bardzo pilne i aktualne. Zresztą zagadnienie to powstało tylko dlatego, że w Sejmie Ustawodawczym twórcy Konstytucji zahipnotyzowani byli strachem przed pewną osobistością i w tym strachu przeoczyli, że salus Reipublicae jest wyższa i powinna być wyższa, aniżeli wzgląd na jakąkolwiek osobę. Pojmujemy i to, że mogą zajść wyjątkowe sytuacje w Państwie, a chyba czasy obecne należą do takich wyjątkowych, w których potrzebne są pewne pełnomocnictwa dla Rządu dla załatwienia spraw pilnych, bardzo ważnych, niezależnie od przewlekłej, długiej metody obrad sejmowych. Rozumiemy więc i rozumielibyśmy, gdyby Rząd do tych dwuch spraw ograniczył swą inicjatywę i starał się swoje plany przeprowadzić, a zresztą, zdaje mi się, że tak zadośćuczynienie jednej i drugiej potrzebie — mam przynajmniej takie wrażenie, — nie spotkałoby się w tej Izbie ze zbyt wielkiemi trudnościami. Ale w jakim celu Rząd te swoje słuszne uprawnienia niesłychanie rozszerzył i żąda zmian tak dalekich, że podminowuje podstawy parlamentaryzmu? Nie wiem, w jakim celu to się stało, ale wiem, że inicjatywa Rządu podziałała na stronnictwa prawicowe tak podniecająco, że z zapałem godnym lepszej sprawy zabrały się do usunięcia wszelkich przeszkód mogących tamować w czemkolwiek panowanie szowinizmu i reakcji. Jeżeli tak się stało, to główną winę musimy upatrywać w niezrozumiałej i niepotrzebnej inicjatywie Rządu, która tę walkę rozpętała i która niesłychanie zaostrzyła konflikty społeczne i narodowościowe.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#PSchreiber">Powiedziałem, że inicjatywa rządowa była niepotrzebna, albowiem, Wysoka Izbo, nie to może być decydującem w życiu państwowem, czy takie lub owakie przepisy formalne obowiązują, lecz to, czy duch tych przepisów przenika krew i kości społeczeństwa, czy poczucie prawa i praworządności, zamknięte w przepisach prawnych, żyje w pojęciach, umysłach i sercach obywateli, tak rządzących, jak i rządzonych. Nie formalna i mechaniczna zmiana przepisów ustawy konstytucyjnej może sprowadzić polepszenie stosunków w państwie, — tak prostolinijnym ten problem nie jest. Tu potrzebna jest o wiele cięższa, głębiej sięgająca praca. Tu należałoby się pokusić o gruntowną przebudowę mentalności całego społeczeństwa. Tu należałoby się pokusić o radykalną zmianę zapatrywań na wzajemny stosunek obywateli do siebie i obywateli do państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#PSchreiber">Tu należałoby pokusić się o przebudowę radykalną Polski na podstawie prawdziwej wolności i prawdziwej praworządności. Tu należałoby pokusić się o wyrwanie z korzeniami szowinistycznych przekonań, że istnieją w jednem państwie gospodarze i goście, obywatele różnych kategorji. Jednem słowem, należałoby się pokusić o usunięcie dawno przestarzałych pojęć prawnych i społecznych, szkodliwych dla ludności, a zgubnych przedewszystkiem dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#PSchreiber">To jest oczywiście praca o wiele trudniejsza, na dłuższą metę obliczona, ale ona prowadzić musi niezawodnie do pożądanego rezultatu, formalna zaś zmiana niektórych przepisów Konstytucji do niczego doprowadzić nie może. Przecież dotychczas mamy Konstytucję bardzo liberalną i postępową, obowiązującą od szeregu lat, a przecież chyba nikt nie będzie twierdził, że ta Konstytucja weszła w umysłowość całego społeczeństwa, że ona stała się osią, około której obraca się życie państwowe. Natomiast, Wysoka Izbo, widzimy zupełnie inny obraz w innych państwach, nawet w tych, w których niema tak daleko sięgających przepisów, jakie zawiera nasza Konstytucja z marca 1921 r. Naprzykład w Stanach Zjednoczonych Północnej Ameryki prezydent rzeczypospolitej nie posiada prawa rozwiązania izby reprezentantów, a senat ma nawet pewną dozę trwałości, gdyż odnawia się tylko w połowie co trzy lata. No, a przecież nikt nie będzie twierdził, że życie parlamentarne ciał ustawodawczych w Ameryce Północnej stoi niżej aniżeli u nas w Polsce. W Francji znowu prezydent rzeczypospolitej ma prawo rozwiązywać parlament tylko za zgodą senatu i posiada jeszcze prawo żądania, aby parlament wziął pod ponowne obrady ustawę już raz uchwaloną. I znamiennem jest, że konstytucja francuska istnieje od r. 1875 i przez ten cały czas, zatem więcej niż przez pół wieku, prezydent rzeczypospolitej francuskiej skorzystał z tego prawa jeden tylko raz, a z tego drugiego, niecałkiem trafnie nazwanego prawem veta, ani razu nie skorzystał. A zatem widać, że nie formalne przepisy są ważne, że nie one decydują, ale dojrzałość polityczna społeczeństwa rozstrzyga o należytym. czy nienależytym rozwoju życia państwowego. A zatem i dla Polski decydującą będzie nie taka czy inna zmiana, ten lub ów przepis formalny Konstytucji, dla Polski decydującem będzie, czy Polska pójdzie po linji wytyczonej przez wielkie demokracje Zachodu, czy też Polska pójdzie dalej, niż dotychczas, w kierunku przeciwnym rozwojowi całej myśli światowej.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#PSchreiber">Z tego ogólnego stanowiska wynika jasno, że możemy zgodzić się na udzielenie Panu Prezydentowi Rzeczypospolitej prawa rozwiązywania Sejmu oczywiście z pewnemi ograniczeniami, wynikającemi z natury problemu. Musimy dalej wziąć pod rozwagę, czy nie należy dać Rządowi pewnych pełnomocnictw, rozumie się czasowych, i przedmiotowo określonych, ale z całą stanowczością przeciwstawiamy się innym zmianom Konstytucji, zwłaszcza o ile mają znaczenie zasadnicze, ponieważ według naszych zapatrywań mogą one tylko szkodzić ludności i państwu, a zdolne są wywołać jeszcze większe zamieszanie i chaos.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#PSchreiber">Wysoka Izbo! Nie potrzebuję chyba zaznaczać, że zmiany, proponowane przez stronnictwa prawicowe, które z własnej pilności bez domagania się Rządu usiłowały dorzucić swoją cegiełkę do rekonstrukcji Polski wstecz, natrafią na stanowczy opór z naszej strony. Panowie się gruntownie mylą, jeżeli sądzą, że uda im się odwrócić karetę państwową i cofnąć ją o kilkanaście lub kilkadziesiąt lat w tył. Jeden z wielkich mężów stanu państwa brytyjskiego powiedział: żadna siła nie uratuje tego, na czem wojna światowa i na czem rewolucja postawiła swój krzyż. Dlatego usiłowania Wasze są beznadziejne. Rozwój ludzkości idzie naprzód, a dążności reakcyjne do zatrzymywania tego rozwoju mogą może cokolwiek na chwilę opóźnić ten pochód, ale stałego rezultatu osiągnąć nie są w stanie.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Niech Żydzi nie tracą nadziei.)</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#PSchreiber">My mamy nadzieję, że rozwój ludzkości idzie naprzód.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#PSchreiber">To naturalnie odnosi się przedewszystkiem do zamachu na stosunkowe prawo wyborcze. Przyjęcie tej zmiany równałoby się zupełnemu usunięciu wszelkich mniejszości, a zatem także i ludności żydowskiej od wszelkiego wpływu na sprawy państwowe. Ludność żydowska nie otrzymałaby w tym wypadku prawie żadnej reprezentacji parlamentarnej. Toby oczywiście było dla nas wielką klęską, chociaż my Żydzi jesteśmy przyzwyczajeni do prześladowań i ucisku, my jesteśmy zahartowani w szkole wiekowych walk o równouprawnienie, o nasze prawa, my i tę klęskę przeżyjemy, i Wy swojego celu nie dopniecie. Ale czy Panowie zdajecie sobie sprawę z tego, że my takiego zamachu na nasze najistotniejsze prawa spokojnie przyjąć nie możemy, że musimy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, ażeby nie dopuścić do tak jaskrawego pogwałcenia naszego równouprawnienia? Czy leży w interesie Państwa, żeby trzymilionowa ludność, która i tak dotychczasową polityką gospodarczą i narodowościową doprowadzona jest prawie do ruiny, otrzymała jeszcze nowe źródło niezadowolenia i niepokoju i żeby skierowana została poprostu na drogę rozpaczy. Ci z pośród Panów, którym naprawdę dobro Państwa jest busolą postępowania, niech się nad tem gruntownie zastanowią.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#PSchreiber">Naturalnie przeciwstawiamy się także zmianom wieku co do prawa wyborczego, wyboru i wybieralności. Na Komisji Konstytucyjnej p. wicemarszałek Dębski usiłował dowieść, że te zmiany są podyktowane względami rzeczowemi i nie są wcale reakcyjne. Ale zdaje mi się, że nie uda się wobec ludzi objektywnie myślących udowodnić, że odbieranie około 800.000 obywatelom i obywatelom prawa, już na podstawie dotychczasowej Konstytucji nabytego, nie jest reakcją. Nie uda się udowodnić, że usunięcie trzech roczników młodzieży i to dojrzałej od zajmowania się sprawami publicznemi, nie jest reakcją. A zresztą bylibyśmy unikatem na całym świecie, gdyż wszędzie prawo wyborcze przywiązane jest do 21 roku życia, a ponadto stanęlibyśmy w jaskrawej sprzeczności z ustawodawstwem cywilnem, które temu wiekowi daje pełną zdolność do działań prawnych. Jeżeli ustawodawstwo cywilne uznaje, że człowiek w tym wieku jest zupełnie zdolny do ogarnięcia swoim umysłem wielkich, trudnych, często skomplikowanych kwestji prawnych, niema żadnego racjonalnego powodu odmawiać każdemu rozumnemu człowiekowi rozstrzygania w tej tak ważnej, a tak trudnej kwestji, czy ma głosować za tem czy owem stronnictwem, za tym lub owym kandydatem. Dlatego i tej poprawce przeciwstawiamy się.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#PSchreiber">Jeszcze dobitniej występuje reakcyjność zmian proponowanych przez prawicę w sprawie nietykalności poselskiej. Tu, zdaje się, kampanja obelg i zohydzania, prowadzona od pewnego czasu przeciw Sejmowi, tak podziałała na Panów, że Panowie chcecie do reszty odebrać posłowi jego autorytet, odbierając mu wszelką możność stykania się z ludnością i władzami, wszelką możność stawania w obronie tej ludności przeciw nadużyciom, przeciw krzywdom, jej wyrządzanym. Według tego projektu poseł w swojej działalności miałby ochronę tylko w tej sali, na tym małym terenie sejmowym; poza Sejmem w stykaniu się z ludnością, w stykaniu się z władzami byłby zupełnie bezbronny i oddany na łaskę i niełaskę pierwszego lepszego policjanta małej miejscowości prowincjonalnej. A pomógłby każdego sobie niemiłego posła dosłownie i namacalnie uczynić nieszkodliwym. Takiej zmianie oczywiście przeciwstawiamy się z całą bezwzględnością.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#PSchreiber">Tyle co do projektów stronnictw prawicowych, co do których jednak mam nadzieję, że w tej Wysokiej Izbie nie znajdzie się kwalifikowana większość, wymagana do ich uchwalenia. Projekty te zostaną tedy wedle naszego oczekiwania pium desiderium ich autorów i stanowić będą znakomitą charakterystykę kultury politycznej pewnych kół.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#PSchreiber">Ale jedno muszę jeszcze zaznaczyć. Wedle naszego zapatrywania nie uchodzi, ażeby Rząd w tej sprawie przyjmował wygodną rolę obojętnego i niezainteresowanego widza, żeby zostawiał zupełnie rozegranie całej partji przy tych harcach parlamentarnych stronnictwom sejmowym. Tu nie chodzi o żadną obojętną grę parlamentarną; owszem stawka jest zbyt wysoka, tu chodzi o podstawy wolności i o podstawy instytucji parlamentarnej. Rząd ma tedy obowiązek zadeklarowania swego stanowiska, ma obowiązek oświadczenia wobec całej opinji publicznej kraju, czy godzi się na takie zdeprawowanie Konstytucji, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#PSchreiber">Co do zmian, proponowanych przez Rząd, chciałbym tylko jeszcze kilka uwag uczynić o najważniejszej zmianie, o t. zw. prawie dekretowania ustaw w czasie między rozwiązaniem Sejmu jednego a zebraniem się nowego. Już na Komisji Konstytucyjnej oświadczyliśmy, że tej zmianie przeciwstawiamy się i to tak z zasadniczych powodów, jak i z przyczyn praktyki życiowej. Uważalibyśmy taką zmianę za podważenie podstaw ustroju parlamentarnego, główną bowiem cechą tego ustroju jest zasada, iż władza ustawodawcza należy do ciał parlamentarnych i że musi być równowaga między czynnikiem ustawodawczym a czynnikiem wykonawczym, zaś przewaga jednego czynnika nad drugim nie może wyjść na pożytek Państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#PSchreiber">Jak przemożny wpływ Sejmu t. zw. sejmowładztwo nie wchodzę w tej chwili, czy ono rzeczywiście istniało, czy tylko w imaginacji niektórych polityków, — ale takie sejmowładztwo byłoby oczywiście złem, tak z drugiej strony przewaga biurokracji i wkroczenie jej w system ustawodawczy nie może wyjść na pożytek państwu. Musi być między tymi czynnikami równowaga, a władza ustawodawcza należeć może tylko do ciał parlamentarnych. A zresztą taka zmiana wytworzyłaby zamieszanie i chaos, taka zmiana wytworzyłaby stan płynny między władzą wykonawczą a władzą ustawodawczą. Komu właściwie mamy dać tę władzę ustawodawczą? Przecież tę władzę formalnie daje się Rządowi, ale w rzeczywistości ma ją wykonywać biurokracja, a biurokracja nasza dotąd przynajmniej nie złożyła dowodu, że dorosła do tak wielkich uprawnień. Liczne ustawy i rozporządzenia, wydawane na podstawie pełnomocnictw, udzielonych swego czasu rządowi p. Władysława Grabskiego, nie przyniosły wielkiego pożytku Państwu. Pod względem konstrukcji prawnej i pod względem legislatywnej wartości pozostawiały one bardzo dużo do życzenia, a pod względem rzeczowym miast uregulowania i porządkowania wytwarzały tylko zamieszania i konflikty w życiu gospodarczem i prawnem.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#PSchreiber">A jak wygląda biurokracja w praktycznem życiu? Jeżeli możliwe jest, że np. starostwo w Żółkwi za jakieś przekroczenie przemysłowe orzeka karę o półtora raza większą niż maksymalna kara przez ustawę dopuszczona; jeżeli jest możliwe, że to samo starostwo mimo polecenia przełożonej władzy, mimo polecenia województwa we Lwowie odmawia wydania skonfiskowanych przedmiotów i dopiero na zażalenie strony i na skutek nowego polecenia województwa po długiej, bardzo długiej zwłoce decyduje się wreszcie na wydanie; jeżeli jest możliwe, żeby inspektorat skarbowy w Rawie Ruskiej okładał aresztem towary w składzie pewnego kupca za zaległości podatkowe innego kupca i w dodatku zamykał jeszcze ten skład, choć tam znajdowały się inne towary, nie obłożone aresztem; jeżeli to jest możliwe, żeby dyrektor jednej instytucji państwowej na podania żydowskich kandydatów o zajęcie odpisał, że niema dla nich miejsca, ale radzi im, żeby pojechali do Palestyny, bo tam jest dla nich miejsce; jeżeli to jest możliwe w Państwie praworządnem, ażeby urzędnicy władz centralnych przeistaczali zasadnicze rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych poza plecami Premjera i Ministra Spraw Wewnętrznych — to do takiej biurokracji zaufania mieć nie można i takiej biurokracji prawa wolnego dekretowana ustaw udzielać nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#PSchreiber">Kończąc, chciałem jeszcze tylko oświadczyć, że, jak przeważająca większość ludności całego Państwa, tak też i w szczególności ludność żydowska z wielką nadzieją przyjęła hasło rzucone w masy, hasło sanacji moralnej. My zaś z swej strony rozumieliśmy to hasło nieco w szerszem znaczeniu, nietylko jako oczyszczenie atmosfery z nieuczciwości, sobkostwa i partyjnictwa, ale także jako usunięcie bezprawia obywatelskiego i narodowościowego, jako zwrot do zasad zachodnio-europejskich, jako krok do odbudowy Państwa Polskiego na podstawach prawdziwej wolności i prawdziwej praworządności. Myśmy mieli przekonanie, że i dotąd w Polsce było dość ludzi żywiących takie zasady, ale niestety konstatowaliśmy często, że tym ludziom jakoś było brak odwagi do wystąpienia publicznego z takiemi zasadami i z takiemi wezwaniami. Sądzimy więc, że i teraz znajdą się ludzie, którzy tę odwagę mieć będą i starać się będą zainaugurować nowy kurs prawdziwie europejski. Jeżeli Rząd obecny albo powiedzmy lepiej i słuszniej, jeżeli czynniki, dzierżące obecnie władzę w Polsce, chcą rzeczywiście wejść na tę drogę jeżeli im naprawdę chodzi o rzecz, a nie o formę, to nie będą się upierały o sprawy niemożliwe z punktu widzenia parlamentarnego, lecz przystąpią jak najrychlej do pożytecznej i potrzebnej pracy. Tylko w tym wypadku zaskarbią sobie wdzięczność całej ludności Państwa, a wśród niej i wdzięczność całej ludności żydowskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Na początku dyskusji zwróciłem uwagę, że jest to dyskusja szczegółowa i tylko wyjątkowo mogę pozwolić, ażeby przy art. 1 mówiono o innych artykułach, jeżeli mówcy zgodzą się nie zabierać głosu przy artykułach dalszych. Tymczasem z dotychczasowego przebiegu dyskusji widzę, że przemawianie w sposób ogólny stało się regułą. Głos ma p. Błażejewicz.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PBłażejewicz">Wysoka Izbo! Na Komisji Konstytucyjnej padły słowa, że ze względu na to, że przyszły Sejm ma prawo rewizji Konstytucji, poruszanie tej sprawy w Sejmie obecnym jest zupełnie zbędne, a nawet wysunięto argument, że Sejm obecny nie ma prawa moralnego do podnoszenia i rozpatrywania tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PBłażejewicz">Otóż w niektórych sferach naszego społeczeństwa, bardzo może nawet wysoko postawionych, jest rzeczą dziś do pewnego stopnia modną i często spotykaną upatrywanie w Sejmie kozła ofiarnego, odpowiedzialnego za wszystko zło, jakie w kraju się dzieje. Że ten Sejm ma braki, wiemy o tem doskonale. Jeżeli jednak tak często krytykuje się Sejm, to w imię sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że były w tym Sejmie stronnictwa i ugrupowania, które dawały niejednokrotnie dowody, że jednak interes Państwa i interes ogólny stawiają ponad interes osobisty i partyjny. Wspomnę tylko, że nie wahano się dawać pełnomocnictw Rządowi, choć w pewnych sferach narażało to może Sejm na niepopularność. Dalej przeprowadzono szereg ustaw, które również popularności Sejmowi w kraju nie wyrabiały, bo wprowadzały w życie oszczędność i przyczyniały się do redukcji urzędników, co było operacją dla pewnych sfer społeczeństwa bardzo bolesną. W końcu ten Sejm spełnił jeden z najważniejszych swych obowiązków: mimo różnych nieporozumień między sobą stronnictwa wyłoniły rząd większości, rząd parlamentarny. Był to obowiązek Sejmu, ale jego zasługa. Że weszły później w grę czynniki zewnętrzne, że przyszła siła, która temu rządowi pozwoliła działać, to nie była wina Sejmu, Sejm za to nie ponosi odpowiedzialności. Jeżeli wypadki majowe uczyniły to, że postawiły na porządku dziennym sprawę rewizji Konstytucji, to Sejm nietylko ma prawo, lecz ma i obowiązek podnieść te sprawę, bo sprawa jest pilna i załatwiona być powinna. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nasza Konstytucja, uchwalona w czasie, kiedy jeszcze nad Polską i nad Europą unosiły się opary wojenne, uchwalona w czasie wielkiego przewrotu w najbliższym państwie wschodniem, w chwili, kiedy Państwo nasze się dopiero tworzyło, kiedy w bardzo wielu razach może nie było potrzebnego doświadczenia państwowego, musiała być w bardzo wielu punktach „ubraniem na wyrost” i nie w zupełności odpowiadała realnym warunkom, w jakich się nasze Państwo znajdowało. Dlatego też jest rzeczą pilną i ważną, żeby poddać tę Konstytucję rewizji. Oczywiście zdajemy sobie sprawę w zupełności, że teraz nie czas mówić o tej wszechstronnej, gruntownej rewizji Konstytucji, że należy ograniczyć się do momentów ważniejszych, od których zależy ten czy inny bieg naszego życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PBłażejewicz">Jedna z najsilniejszych opozycji na komisji zwracała się przeciw wnioskowi, który podwyższa normę wieku dla osób, korzystających z prawa wyborczego czynnego i biernego. Wysunięto nawet dziś argument, że w ten sposób odsuwa się wychowanków szkół polskich od udziału w życiu publicznem i politycznem. Jest to nieścisłe, ich się nie odsuwa, bo oni to prawo będą mieli, chodzi tylko o to, żeby z ławy szkolnej weszli w świat, nabrali doświadczenia politycznego, weszli w pracę społeczną, która da im doświadczenie, potrzebne do wykonywania tak ważnej funkcji społecznej, jaką jest głosowanie. Omawiana poprawka z żadną zasadą demokratyczną, najszerzej pojętą nie jest sprzeczna. Tu nie obcina się prawa wyborczego, tylko na pewien czas odsuwa się możność korzystania z niego dla pewnej liczby wyborców, a to wielka różnica. A jeżeli dodać, że Państwo nasze istnieje w specjalnie trudnych warunkach, że przeraźliwa liczba analfabetów, wynosząca w niektórych województwach 75%, jest zjawiskiem w państwach Zachodu niespotykanem i, że niewola musiała pozostawić pewne ślady w wyrobieniu politycznem szerokich warstw, że polityka wymaga dużego doświadczenia i znajomości życia społecznego, to będziemy musieli dojść do przekonania, że podwyższenie granicy wieku dla wykonywania prawa wyborczego czynnego i biernego jest wskazane naszemi warunkami realnemi, jest tem realnemi warunkami nawet nakazywane.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PBłażejewicz">Sprawą drugą, która również wielkie sprzeciwy napotkała na komisji, jest nietykalność poselska. Jednakże argumenty, które były bardzo licznie wysuwane przeciw jakimkolwiek w tej dziedzinie zmianom, właściwie sprowadzają się do jednego, że jest dla posłów rzeczą niewygodną, żeby nieodpowiedzialność była uszczuplana. Nie było jednak dowiedzione, żeby ona tak, jak jest pojmowana i komentowana, była uzasadniona prawnie i że są jakieś argumenty, któreby pozwalały pod tym względem stawiać na jednej linji posłów Sejmu Ustawodawczego i posłów Sejmu obecnego, gdy Sejm Ustawodawczy miał pełnię władzy, a Sejm dzisiejszy ma władzę ograniczoną. Żaden argument nie uzasadnił dostatecznie tego, bo i nie mógł uzasadnić, że do działalności, wchodzącej w zakres wykonywania mandatu poselskiego poza Sejmem, ma być wliczane każde wystąpienie antypaństwowe poselskie, nie liczące się z interesem Państwa. Nie było również na komisji uzasadnione należycie, że poseł nie powinien być pociągany do odpowiedzialności karno sądowej przez cały czas trwania mandatu poselskiego. Było to zrozumiałe w Sejmie Ustawodawczym, który był był permanentny, a jest nielogiczne, prawnie nieuzasadnione w Sejmie obecnym, który jest sesyjny. Dopóki to wszystko w należyty sposób nie będzie uzasadnione i poparte argumentami prawnemi, należy orzec, że obecny zakres immunitetu poselskiego jest zbyt szeroki i nie dostosowany do roli członka Sejmu obecnego.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PBłażejewicz">Dalej sprawa budżetowania. Już w ogólnej debacie zwracałem uwagę, że jednak Konstytucja musi przewidywać wypadki, kiedy Sejm z tych czy innych względów nie uchwali budżetu, i musi zapewnić racjonalną gospodarkę budżetową. Dlatego to prawo, które w tej dziedzinie projekt omawiany chce przyznać Rządowi, jest uzasadnione potrzebami państwowemi. Prawda. Sejm powinien mieć odpowiedni czas, zastrzeżony na uchwalenie budżetu, ażeby to prawo, które ma być przyznane Rządowi, nie stało się w jego ręku orężem przeciw parlamentowi, sądzę jednak, że te 5 miesięcy w zupełności zabezpieczą Sejmowi możność załatwienia budżetu.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PBłażejewicz">Wysunięto na komisji zarzut, że w pewnych razach przyznaje się Senatowi prawo uchwalania budżetu bez Sejmu. Wszystkie wielkie państwa zachodnie zachowały drugie Izby i jakkolwiek oczywiście ich uprawnienia są ciaśniejsze, niż uprawnienia izb poselskich, to jednak w każdym razie są one większe, aniżeli prawa naszego Senatu w stosunku do Sejmu. Wychodząc z założenia, że i w naszem życiu państwowem rozszerzenie praw Senatu jest pożądane, jestem zdania, że w omawianej sprawie projekt przyjęty na komisji, zajął właściwe stanowisko. Jeżeli się przyznaje Rządowi prawo ogłaszania i wprowadzania w życie budżetu, jeżeli nie zostanie on uchwalony przez Sejm i Senat, to przecież w interesie parlamentaryzmu leży, ażeby przynajmniej budżet uchwalony był przez Senat, jeżeli już Sejm z tych, czy innych powodów uczynić tego nie może.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PBłażejewicz">Wreszcie sprawa veta. Powiedziano tu dziś, że veto Prezydenta to przeżytek ustroju monarchicznego. Powoływano się na Francję. Może być, że jest to przeżytek monarchizmu we Francji, ale przecież szereg Konstytucji wielkich demokracji zachodu to veto posiada, że wspomnę tylko o Stanach Zjednoczonych, że wspomnę o Czechosłowacji a nawet prezydent Rzeszy Niemieckiej ma prawo odwoływać się do plebiscytu, jeżeli nie zgadza się na ustawę, przeprowadzoną przez ciała ustawodawcze. Musimy również pamiętać, że to veto jest u nas ograniczone do jednego tylko wypadku, to jest do konfliktu miedzy Sejmem a Senatem. Nie wiemy, jaki będzie przyszły Sejm, ale może być i taki, że będzie odrzucać wszelkie poprawki Senatu i w ten sposób sprowadzi działalność Senatu do minimum. W takim razie veto Prezydenta będzie potrzebne i dla życia państwowego pożądane.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PBłażejewicz">A teraz sprawa Trybunału Konstytucyjnego. Przeciw temu trybunałowi wysunięto różne argumenty. Jednakże mimo wszystko pozostaje faktem, że były wypadki, iż Sejm uchwalał ustawy z Konstytucją niezgodne. Literatura prawnicza przytacza szereg przykładów. Co wtedy czynić? Czy nie jest rzeczą pożądana, proszę Panów, aby istniał jakiś organ, który może zapewnić zgodność ustaw z Konstytucją? Nie jest to myśl zupełnie nowa; w wielu innych państwach jest to w życie wprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PBłażejewicz">Wreszcie sprawa ostatnia, to sprawa dekretowania i udzielenia Rządowi pełnomocnictw. Co do tego ograniczę się do kilku słów. Powiedziano tu, że pewne stronnictwo dałoby pełnomocnictwa tylko w takim razie, jeżeliby miało swój rząd. Przyznam się, że nasz sposób patrzenia na tę sprawę jest cokolwiek inny. Sprawa zaufania do rządu w tej sprawie, w grę wchodzić nie może. Mamy Rząd, który przecież nie powstał na podstawie porozumienia z parlamentem. Mamy Rząd, który jeszcze swego programu nie przedstawił i właściwie nie wiemy, jaki program będzie wyznawał. Mamy Rząd, co do którego również nie jest rzeczą jasną, na jakich ugrupowaniach politycznych będzie się opierał. Stronnictwa, które, jakby należało sądzić, będą go popierały, odmawiają swego poparcia co do szeregu punktów przedłożenia rządowego. Wobec tego, jeżeli mowa o dekretowaniu i pełnomocnictwach, dla naszego stronnictwa może to być decydowane tylko z jednego punktu widzenia, to jest z punktu widzenia konieczności i potrzeb państwowych. Czy to wina parlamentu, czy nie, faktem jest jednak, że wiele bardzo żywotnych i bardzo ważnych dziedzin życia państwowego, prawnie nie zostało uregulowanych. Wspomnę tylko sprawę zgromadzeń, sprawę ochrony granic i t. p. Podobnych przykładów możnaby wyliczyć dużo. Tymczasem życie idzie naprzód i musimy sobie uświadomić, że w państwie młodem praca ustawodawcza powinna iść w tempie ile możności jaknajszybszem. Ponieważ nie wiemy, jaki będzie przyszły los naszego parlamentaryzmu, jak te parlamenty będą pracowały, dlatego kierując się jedynie względem na dobro Państwa, jest rzeczą konieczną dać Rządowi to prawo dekretowania oraz pełnomocnictwa w pewnym zakresie, o czem będzie tu jeszcze mowa.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PBłażejewicz">Konkludując, zaznaczam, że będziemy głosowali za projektem komisyjnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Bagiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PBagiński">Konstytucja nasza z marca 1921 roku nie jest ułożona pod kątem widzenia praktycznych zagadnień państwowych narodu polskiego, albowiem nie mieliśmy za sobą doświadczenia naszych własnych rządów i dlatego w wielu ustępach jest ona tworem do pewnego stopnia sztucznym, w niektórych jest wyrazem ustosunkowania się do poprzednich rządów, i dlatego jest w niej istotnie dużo niezgodności z charakterem i psychiką narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PBagiński">Do rzeczy, które należy zaznaczyć jako plus Konstytucji, jako wyraz niezmiernie tolerancyjnych naszych nastrojów, należy zaliczyć wszystkie prawa obywatelskie i wynikające z tego również prawa i dla mniejszości. Ten dział cały, tak wyraźnie ustanawiający swobodę obywatelską, wynikał, jako rzecz zrozumiała z ducha i przeszłości narodu polskiego, który sam był w niewoli. Nie mam tego przeświadczenia, pomniejszającego te nasze dobrodziejstwa Konstytucji, jakiemu przed chwilą dał wyraz p. Błażejewicz, gdy twierdził, że to jest powiew ze wschodu i chciał patrzeć na tę część Konstytucji tylko jako rzecz rozumu politycznego Sejmu, który stał wtedy pod najróżnorodniejszemi wpływami. Coprawda skończyło się tylko na rozumie papierowym, bo w życie te przepisy Konstytucji tylko w małym stopniu weszły. Natomiast mamy niektóre działy, które traktują władzę wykonawczą nieufnie — to jest już powiew naszej przeszłości, przeszłości zaboru.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PBagiński">Ale znajduje się specjalny grzech wielki w Konstytucji, — wybujała władza, wszechwładza parlamentu, który to grzech w mojem pojęciu głównie się przejawia w nierozwiązalności Sejmu. I to jest jedna z najgłówniejszych przyczyn tych zagadnień i tych problemów, przed któremi teraz stoimy. Jeżeli Prezydent nie otrzymał prawa rozwiązania Sejmu, to dlatego, że traktowano wówczas te sprawę wyłącznie pod kątem widzenia personalnym, bo wtedy był przewidywany na to stanowisko człowiek, którego się ówczesne stronnictwa większości obawiały. To się na naszej Konstytucji zemściło. Po drugie, ustalono okres trwania Sejmu na lat pięć i ten drugi moment zrobił z Sejmu instytucję, która nie ma żadnej siły rozwiązać się przed 5 laty, albowiem kwalifikowana większość 2/3 w praktyce uniemożliwia wykonanie tego przepisu. I dlatego też pierwszy Sejm, jeszcze bardziej ten drugi, wytworzył pewne nastroje antyparlamentarne. Nie wynikają one, jak ja twierdzę, z jakiegoś zmierzchu parlamentaryzmu, który jest na zachodzie Europy, albowiem ta rzecz do nas jeszcze nie mogła dojść, ponieważ myśmy w warunkach parlamentarnych jeszcze długo nie żyli, dopiero w nie wchodzimy. Nie można powiedzieć, żeby to był zmierzch parlamentaryzmu, tylko pewne wady w samej Konstytucji, w nastrojach większości i w praktyce parlamentarnej, wytworzyły dopiero ten nastrój. Wina w głównej mierze, jak my oceniamy, leży w tem, że pierwszy i drugi Sejm, brew nastrojowi ludności, przy tem ograniczeniu, że nie łatwo go było rozwiązać, w szczególności ten drugi Sejm, miały nastroje większości parlamentu nie zgodne z nastrojami większości w narodzie, że nie była zachowana kardynalna zasada parlamentaryzmu, polegająca na równoległości życzeń i żądań narodu, z większością w parlamencie. Skoro Sejm tym warunkom nie odpowiada, to muszą się znaleźć jakieś czynniki, któreby to regulowały, jeżeli sama Izba tego nie może regulować.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PBagiński">Tragedją Polski było to, że w pierwszym i w szczególności w drugim Sejmie większość po powołaniu tych sejmów nie odpowiadała nastrojom w narodzie. A jak się układały stosunki w Polsce? Zupełnie nieprawdopodobnie. Był jakiś cichy podział zajęć między prawicą i lewicą. Lewica zajmowała się utrwalaniem przeświadczenia o konieczności istnienia Państwa Polskiego...</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Głos: Łamaniem pulpitów!)</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PBagiński">...lewica tworzyła podstawy dla armji i w szerokie warstwy narodu niosła myśl, że Polska na własnej armji oparta, musi się umocnić; lewica szła do mas ludowych i niosła tę ofiarną myśl, że każdy z obywateli musi dać Państwu dwie rzeczy, które ma do dania: krew i świadczenia państwowe mimo, że uderzały one dotkliwie w tych, których my reprezentujemy. To była praca, któreśmy stale i konsekwentnie prowadzili, i która przyniosła wyraźne rezultaty w roku 1920, i nie da się pokryć tej rzeczy żartem, że właśnie ze wschodu niby to szły wielkie obietnice dla t. zw. ludu, bo lud właśnie dlatego, że my inną obraliśmy drogę państwową, państwowo-twórczą, stanął murem przeciw najazdowi obcemu.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PBagiński">A z drugiej strony prawica? Prawica była praktyczniejsza. Już nie będę mówił o tem, jak to w międzyczasie temi czy innemi dość „gwałtownemi” sposobami dążyła do władzy, chociaż w praktyce i tak ją prawie zawsze miała. Ponadto jeszcze stale, konsekwentnie, od pierwszych lat istnienia Państwa Polskiego zajmowała się obejmowaniem władzy w każdej komórce bodaj najdrobniejszej aż do samej góry.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(P. Załuska: Przecież myśmy rekruta uchwalali, nie Wy, myśmy pobór rocznika uchwalali, nie Wy.)</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PBagiński">I jeżeli te rzeczy tu wspominam, to dlatego, że wszędzie na świecie jest taki zwyczaj, że ta większość, która ma rządy w swoim reku, która ma większość administracji w swoim reku, jest tym czynnikiem, który nietylko w tytule, ale i w wykonaniu i działaniu ma patriotyczny charakter, a druga strona, która jest w opozycji, jest opozycją bezwzględną. A przecież w Polsce my w rzeczywistości nie byliśmy opozycją, a jeżeli p. Załuska mówi nam o budżecie i poborze rekruta, to właśnie u nas, na lewicy polskiej, utarł się ten zwyczaj, bodaj niezgodny ze zwyczajami parlamentarnemi na świecie, że my nawet dla rządu, z którym się nie zgadzamy, pobór rekruta uchwalamy.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(P. Załuska: Nie! Głosowaliście przeciw poborowi! P. Lieberman Was monitował! Głos: Wyście wychowali Ballina i Wojewódzkiego! Głos na lewicy: A Wy Niewiadomskiego!)</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#PBagiński">Myśmy ich wychowali. Istotnie, dopóki można było, wstrzymywaliśmy ich, żeby nie prowadzili tej roboty, do jakiej mieli intencje może już dawniej, ale Panowie przez swą politykę umożliwiliście im dziś tę robotę. Oto jest ta różnica.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#PBagiński">Otóż wśród takich warunków w Polsce wszystko, co się działo, sprzyjało temu, że niezadowolenie w masach rosło, głównie na tym gruncie, że władza państwowa była dość jednostronna i jednostronnie społecznie i politycznie reprezentowana. A prócz tego ten aparat przeważnie objęły czynniki, które wzięły w spadku po zaborcach ich metody postępowania, i stosunek ich do ludności był tak nieprawidłowy dotychczas, że nienawiść ludności do aparatu urzędniczego wzrosła do niebywałych rozmiarów, i doszliśmy już do tego ostatniego okresu, kiedy zdawało się, że możliwe są zupełnie nieprawdopodobne odruchy bezpośrednie w narodzie na to, co się działo u góry. A gdy dodam, że ten Sejm dopuścił, umożliwił, że się wszelkiego rodzaju korupcje w najwyższym stopniu rozzuchwaliły, że ani sądy w dość kategoryczny sposób, ani Sejm w swej większości nie umiał na to zareagować, ani Rząd nie miał dość silnej ręki, — wytworzył się drugi nastrój niezmiernie groźny, pesymizm, który rozlał się w szerokich masach ludowych i wpoił w nie przekonanie, że w Polsce niebezpiecznie jest nawet ten grosz do kasy państwowej złożyć, bo niewiadomo, co się z nim dzieje. Ja tu mówię w formie przesadnej, tak jak rozumuje przeciętny obywatel w Państwie, ten na dole, który słyszy dookoła i widzi jak się różne nadużycia dzieją, a nie widzi faktów ukarania.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#PBagiński">Otóż w tym okresie czasu, kiedy w Polsce już zaczynało dochodzić do stanu niemożliwego napięcia, zaistniał ten fakt majowy, który w swojej pierwszej fazie zdążał do poprawienia w Polsce tego, co się samo przez się do poprawy narzucało, to jest aparatu administracyjnego, do ukrócenia nadmiernego nadużycia władzy i nadmiernej korupcji, jaka w Polsce się rozrosła. Dopiero w ostatnich czasach wynikło zagadnienie konstytucyjne, i stoimy teraz wobec projektów rządowych i większości Komisji. Projekty te otworzyły pole dla różnego rodzaju pomysłów takich, które chcą Polskę postawić w rzędzie jakichś państw średniowiecznych, cofnąć jej życie; są to wnioski prawicy, zmierzające do tego, ażeby zmienić ordynację wyborczą i nietykalność poselską. Nie mam zamiaru wchodzić tutaj szczegółowo w dyskusję na temat tych spraw, tem bardziej, że projekty te i tak nie mają widoków przejścia. Mogę tylko zakomunikować Panom, że te zmiany Konstytucji rozpętałyby niebywałą dotychczas walkę w Polsce, i przypuszczam, że Panowie z tego zdają sobie sprawę i wiedzą sami, że są to tylko poprawki o charakterze demonstracyjnym.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#PBagiński">Jeżeli chodzi o demonstrację, to za pewne rzeczy Panom nawet dziękujemy...</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nam chodzi o Polskę, nie o demonstrację!)</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#PBagiński">...bo co do odsunięcia granicy wieku dla czynnego prawa wyborczego od 21 do 24 lat, to nawet na komisji wspominałem, że to jest wiek właśnie tych ludzi, którzy w maju odegrali w życiu Polski dość ważną rolę, i jeżeli taki wniosek przejdzie, to umożliwi odpowiednie nastrojenie tych ludzi, tak że gdyby się te wypadki powtórzyły, to zakończyłyby się z większym temperamentem niż w maju.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#PBagiński">Co do sprawy nietykalności poselskiej, to bardzo dziwnie wyglądało, że Panowie, którzy stanowicie większość w tym Sejmie i na Komisji Regulaminowej, wydaliście tylko kilku posłów, a blisko kilkadziesiąt spraw, przeważnie mniejszości narodowych i innych posłów z lewicy, większością głosów Panowie usunęli i sądom posłów nie wydali. I tego Panom za złe nikt brać nie może, owszem, pewna myśl państwowa kryła się w tem. Więc jeżeli, proszę Panów, Panowie sami w praktyce nie weszliście na tę drogę wydawania, czemuż teraz chcecie zrzucić z siebie tę odpowiedzialność na władze inne? Tutaj jest błąd w samem założeniu.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#PBagiński">Jeszcze jeden argument już o charakterze politycznym. Gdy przeprowadzimy tego rodzaju ograniczenia, to otrzymamy ten objaw znamienny w Państwie, że w szczególności mniejszości narodowe będą musiały ze swą polityką pójść w podziemia. Pytam się, czy jest co groźniejszego dla Państwa, jak wyraźna robota konspiracyjna? My, którzy znamy się na robocie konspiracyjnej, — a zresztą nietylko my, ale i bodaj wszyscy w tej Izbie, — wiemy, jak skuteczną była nasza robota w zwalczaniu obcej państwowości. Nie chcielibyśmy takiemi ograniczeniami przepisów konstytucyjnych wpędzać w podziemia ludzi, którzy dotychczas jeszcze, ani chcą, ani nie mają zamiaru w podziemiach pracować. Więc racja stanu zmuszałaby każdego rozsądnego Polaka, ażeby za tego rodzaju przepisem nie głosował.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Pan zupełnie zbaliniał!)</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#PBagiński">Przejdę do wniosków komisji, opierających się na odpowiednich wnioskach rządowych, i tu najważniejszy jest art. 11. Co do art. 11 zaznaczam, że stawiamy obecnie poprawkę, iż do wyjątków od dekretowania z mocy samej ustawy konstytucyjnej należy ordynacja wyborcza, ustawy samorządowe i ordynacja wyborcza do tych organów samorządowych. Następnie do ust. 2 stawiamy poprawkę, ażeby wyłączenia były ściśle te, które w ustawie wykonawczej i w pełnomocnictwach dla Rządu zostały naogół uzgodnione, więc toby obejmowało takie wyłączenia: art. 4, 5, 8, 49 ust. 2, art. 50, 59, jak również nakładanie nowych podatków i opłat publicznych, podwyższanie obowiązujących stawek podatkowych, ustanawianie nowych monopoli i podwyższanie ceł, ordynację wyborczą do Sejmu i Senatu, ustawy samorządowe i ordynację wyborczą do organów samorządowych. Jeżeli te poprawki nie przejdą, będziemy głosowali przeciw całemu ustępowi.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#PBagiński">Do art. 7 zgłaszamy poprawkę w tym duchu, ażeby prawo budżetowania było pozostawione Sejmowi, a gdyby Sejm w określonym czasie budżetu nie rozpatrzył, to nie odsyła się go z urzędu do Senatu, tylko ustawa uzyskuje moc prawną w brzmieniu rządowem. Przez to pomniejszyłoby się to uprawnienie Senatu, które jest przewidziane w projekcie.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#PBagiński">Jeszcze zgłaszamy poprawkę do art. 6. W art. 6 jest zupełnie słuszna materja, ażeby ci posłowie, względnie senatorowie, którzy korzystają z jakichś dobrodziejstw państwowych, tracili mandat poselski. Otóż chodzi o to, że w zakończeniu tego artykułu jest powołanie się na to, że odrębna ustawa określi szczegóły postępowania sądowego. Gdyby zostało tak, jak chce większość komisji, wtedy cały ten przepis, bardzo słuszny, zawisłby w powietrzu, albowiem dopiero ustawa specjalna mogłaby wprowadzić w życie ten przepis, a ponieważ niewiadomo, w jaki sposób ta ustawa ma być zrobiona, czy to zrobi Rząd na podstawie ewentualnych pełnomocnictw, czy Rząd zobowiąże się do tego, — to wszystko jest niewiadome i pozostawione przyszłości, wiec proponujemy skreślenie tego ustępu.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#PBagiński">Ponadto w art. 13, tam gdzie się mówi, że następny Sejm swoją własną uchwałą większością 3/5 ma prawo zmienić Konstytucję i gdzie jest wniosek, że Sejm, rozwiązany przed upływem roku, może przelać to swoje prawo na Sejm następny, ale nie jest powiedziane, że w ciągu tego następnego roku ten drugi Sejm nie może być rozwiązany — ponieważ tendencją komisji, jak sobie przypominam z dyskusji, było, żeby zostawić dla tego Sejmu rok bez możności rozwiązywania go — proponujemy dodać na końcu: „i nie może być rozwiązany przed upływem tego terminu”, czyli przed upływem roku.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#PBagiński">Toby były wszystkie nowe poważniejsze poprawki, które do tej ustawy zgłaszamy. Na zakończenie oświadczę, że jeżeli chodzi o art. 11, który jest punktem węzłowym w dekretowaniu, to uważamy, że, gdyby ten artykuł się nie utrzymał i upadł, nie byłoby żadnych przeszkód, ażeby Sejm uchwalił ustawę o pełnomocnictwach dla Rządu w tych materjach, które zostały na komisji uchwalone, z pewnemi zmianami, wyłączeniami czy dodatkami, ale w swoim głównym szkielecie tak, jak została na komisji uchwalona — tylko wstęp musiałby być inny i w tym względzie w odpowiednim czasie zgłosimy poprawkę.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#PBagiński">Natomiast w obecnej chwili za najaktualniejszą sprawę uważamy rozwiązanie Sejmu przez danie odpowiedniego uprawnienia Prezydentowi. Ale nie mamy tego głębokiego przeświadczenia, że Prezydent z tego swego prawa skorzysta, a mamy poza tem i oświadczenie Rządu, że nie ma zamiaru tego robić. Jest to zupełnie sprzeczne z całą taktyką Rządu, który zaangażował się w wysokim stopniu w zwalczaniu tego Sejmu, co uważamy poniekąd za słuszne, ale Rząd posunął się o krok dalej i zaangażował się w zwalczaniu samego parlamentaryzmu, twierdząc, że nie należy tego Sejmu rozwiązywać, tego sejmu, do którego większość narodu nie ma zaufania, sejmu, o którym z tych czy innych względów — nie wchodzę tu w nasze poglądy partyjne — ale z tych, czy innych względów wszyscy mówimy, że się przeżył, że należy go odnowić, a tego rodzaju poglądy są wygłaszane wszędzie, we wszystkich stronnictwach. Jeżeli istotnie Prezydent z tego uprawnienia nie skorzysta, wówczas stoi przed nami ten wniosek, któryśmy głosili na komisji.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#PBagiński">My uważamy, że ten Sejm nie odpowiada istotnym nastrojom szerokich warstw ludności, że przez szereg faktów, które są poza nami, przekreślił w oczach ludności swoje prawo do dalszego życia. A takiemi kapitalnemi faktami są najpierw te wszystkie łatwe przechodzenia do porządku dziennego nad wszelkiemi nadużyciami — już jeden fakt, że p. pos. Kucharski nie został wydany Trybunałowi Stanu wystarcza — a następnie przejście w tym Sejmie tak skandalicznej ustawy jak konkordat...</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#komentarz">(Głosy protestu)</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#PBagiński">...w końcu to, że ten Sejm — wcale nie przystąpił do wykonania ustaw rolnych. W naszem pojęciu skompromitował się Sejm w zupełności i nie odpowiada temu, co chce ogół ludności widzieć jako wynik prac tego Sejmu. I dlatego też, o ile chodzi o ten projekt zmian Konstytucji, nie traktujemy go jako demonstracji i nie chcemy przedłużać pracy tego Sejmu. Byliśmy głęboko przeświadczeni, że taki Sejm nie może dokonać tych zmian głębokich i istotnych w Konstytucji, które proponowaliśmy uprzednio i które zaproponujemy we właściwym czasie w przyszłym Sejmie. Do tych zmian, które uważamy za najważniejsze, zaliczamy: zmianę Konstytucji w duchu takim, aby reforma rolna mogła być wykonana bez obciążania Skarbu Państwa, oddzielenie kościoła od Państwa, zniesienie Senatu, wybory prezydenta przez powszechne głosowanie, ustalenie wyraźnie w Konstytucji zasady autonomji terytorjalnej dla mniejszości, a następnie zmniejszenie trwania kadencji sejmowej do lat 3.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#PBagiński">Ponieważ nie mamy możności przeprowadzenia tego w tym Sejmie, przeniesiemy tę akcję na inny teren, a względem wniosków, wynikających tu z projektu rządowego, zajmiemy stanowisko rzeczowe. Natomiast w kategoryczny sposób wypowiadamy się przeciw wnioskom zgłoszonym przez kluby prawicy, w tem rozumieniu, że nie mają one widoków przejścia i że są tylko demonstracją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Bon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PBon">W sprawie zaproponowanych przez komisję sejmową zmian Konstytucji imieniem Niezależnej Partji Chłopskiej zgłaszam następujące oświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PBon">Konstytucja Rzeczypospolitej obowiązuje już od pięciu lat. A jakież to dobrodziejstwa spłynęły przez ten czas na lud pracujący? W jakiej dziedzinie życia nastąpiło polepszenie?</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PBon">Odpowiedź na te pytania mamy w zwiększających się stale podatkach, w szerzącem się bezrobociu, w rozkwicie więziennictwa i w stale wzrastającej nędzy na wsi. Nikt, zdaje się, nie ośmieli się już zaprzeczyć, że każde dziś jest złe, a każde jutro zapowiada się jeszcze gorzej. Wszyscy pragną wybrnąć z obecnego chaosu, jedni mniej, drudzy więcej szczerze. Wszyscy szukają lekarstwa na chorobę, która toczy Państwo, lecz aby napisać receptę, należało wpierw określić chorobę.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PBon">I oto główny lekarz dzisiejszej doby, Marszałek Piłsudski, uznał, że choroba tkwi w Konstytucji. Natychmiast Rząd złożył projekt zmian, nad którym obraduje nastraszony Sejm.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PBon">Większość stronnictw obecnego Sejmu od ugodowej lewicy do prawicy przyłączyła się do diagnozy Marszałka Piłsudskiego, wołając, że Konstytucja posiada braki, że trzeba ją zmienić. I już podczas pierwszego czytania ugodowi ludowcy z „Wyzwolenia” i Stronnictwa Chłopskiego głosowali za projektem rządowym. My atoli głosowaliśmy przeciwko projektowi; uważamy bowiem, że projekt rządowy podąża w kierunku pogorszenia Konstytucji dla klasy pracującej.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PBon">Ponadto nie możemy przyznać racji tym, którzy twierdzą, że zmiana Konstytucji przyczyni się do naprawy Rzeczypospolitej. Tembardziej nie wierzymy tym twierdzeniom, że widzimy na czele ludzi zmieniających Konstytucję Marszałka Piłsudskiego. Bo proszę powiedzieć, jaka to Konstytucja obowiązywała podczas majowego przewrotu, kiedy synowie chłopów i robotników umierali na ulicach Warszawy, z wiarą, że oddają swe życie na przebudowę Polski jaśniepańskiej na Polskę chłopsko - robotniczą. W dniach walk majowych Konstytucją była kula i armata. Potem zaś Konstytucją stała się i jest wola Józefa Piłsudskiego, a, mówiąc krótko, Konstytucja — to Piłsudski.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PBon">A jakichże to cudów dokonał Marszałek Piłsudski, posiadając pełnię władzy, będąc panem Konstytucji? Czy rozpędził Sejm i Senat? Czy stworzył władzę chłopsko - robotniczą? Czy oddał ziemię chłopom? Czy wypuścił więźniów politycznych? Czy choć na jotę osłabił ucisk narodu białoruskiego, ukraińskiego, litewskiego i innych? Czy zmniejszył choć na grosz ciężary podatkowe, nakładane na masy pracujące? Surowa rzeczywistość odpowiada: nie i jeszcze raz nie. Cały lud pracujący, przekonawszy się, że niema żadnych zmian, woła: poco, na co? W imię czego padały trupy? Jaka idea wymagała rzezi? W tem zabiera głos sam Piłsudski i oświadcza, że będzie stał w obronie istniejącej równowagi socjalnej. O tem, że tę równowagę sześć tysięcy chłopów i robotników opłaca długoletniem więzieniem, ani o dalszym losie ofiar ucisku politycznego Piłsudski nie powiedział ani słowa. Czyli wszystko potoczyło się po dotychczasowej drodze.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PBon">Konstytucja, którą Marszałek Piłsudski miał, jaką chciał, i mógł wykonywać, jak chciał, nic nie pomaga. A więc należy zaniechać myśli, że rak, który toczy Państwo, tkwi w Konstytucji. Niezależna Partja Chłopska twierdzi, że zmorą mas pracujących jest wyzysk, na którym opiera swe panowanie klasa posiadająca, utrzymując lud w karności zapomocą policji i wojska i pisząc w tym celu różne ustawy i konstytucje… Przeto nie zmiana jednej konstytucji burżuazyjnej na drugą taką samą polepszy byt klas pracujących. Dokona tego tylko zniszczenie wyzysku, zniesienie władzy obszarniczo - kapitalistycznej, a zaprowadzenie natomiast władzy i ładu chłopsko - robotniczego wraz ze sprawiedliwym podziałem owocu pracy przez sam lud pracujący.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PBon">Konstytucja nie jest główną przeszkodą do lepszego jutra. Znacznie większą przeszkodą jest to, że istniała ona i istnieje dotychczas jedynie na papierze i żaden rząd, a także i rząd obecny panów Bartla i Piłsudskiego tej pisanej Konstytucji nie wykonywał. Szczególnie jeśli chodzi o bogaczy o ludzi wpływowych wśród kapitalistów, to nie zauważył Rząd tego artykułu Konstytucji, na mocy którego można od nich ściągnąć podatki. Mianowicie art. 92 brzmi: „wszyscy obywatele mają obowiązek ponosić wszelkie ciężary i świadczenia publiczne, ustanowione na podstawie ustaw”. My pytamy Rząd p. Piłsudskiego, czy wszyscy obywatele zapłacili podatek majątkowy? Gdzie jest przeszło miljard złotych, które nie wpłynęły do kasy od obszarników, bankierów, fabrykantów i spekulantów? Jakiem to prawem podatek ten został im podarowany, wówczas gdy u chłopów licytowano za podatek poduszki i krowy?</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PBon">A oto inny przykład. Art. 104 głosi: „Każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażenia swoich myśli i przekonań”…. — właśnie ironja życia każe nam dodać: w więzieniach, o ile i tam szpicel go nie podsłucha.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PBon">Jeszcze ciekawszy jest art. 105, w którym czytamy: „Poręcza się wolność prasy. Nie może być wprowadzona cenzura ani system koncesyjny na wydawanie druków”… Wygląda ta wolność prasy w ręku obecnego Rządu wprost bajecznie. Nie dawniej jak 10 lipca b. r. został skonfiskowany numer pierwszy gazety Niezależnej Partji Chłopskiej pod nazwą „Walka”, wydanej dla ludności niepolskiej, a czytającej po rosyjsku. Nawet najwięcej wytrwałemu prokuratorowi, starającemu się służyć Rządowi p. Piłsudskiego, nie uda się znaleźć argumentów do udowodnienia potrzeby konfiskaty. Bo pisaliśmy tylko, że „Walka” oświetli wszechstronnie konieczność przeprowadzenia reformy rolnej bez wykupu, że „Walka” „wskaże śmiało cały ucisk, wyzysk, znęcanie się i męczarnie, za których pomocą obszarnicy, fabrykanci, bankierzy i inni kapitaliści rządzą klasą pracującą, wyciskając z niej wszystkie owoce mozolnej pracy dla swych wygód i celów”; że „Walka” „prowadzi propagandę za ojczystą mowę, szkołę i za święte prawo zupełnej wolności każdego narodu”.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PBon">Tak wygląda wykonywanie obecnej Konstytucji przez Rząd p. Piłsudskiego. Jak każdy rząd obszarniczo - fabrykancki tak i obecny Rząd broni interesów kapitału, grzebiąc jednocześnie resztki praw i swobód chłopsko - robotniczych, łamiąc dla tych celów odpowiednie paragrafy Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PBon">Dlatego też, dopóki nie przyjdzie rzeczywisty rząd chłopsko - robotniczy, dopóty wszelkie zmiany Konstytucji, nawet na pierwszy rzut oka dobre dla klasy pracującej, nie zmienią obecnego stanu wyzysku, nie zmniejszą nędzy mas pracujących. To też nie łudźmy się nadzieją jakiejś poważnej pomocy od niektórych artykułów Konstytucji. Jeżeli przeciwstawiamy się zmianom, to przedewszystkiem dlatego, że zmierzają one do skasowania nawet tych drobnych praw papierowych, na których od czasu do czasu może się oprzeć ruch chłopsko - robotniczy w wysiłku około zorganizowania swej potęgi, około zjednoczenia mas pracujących. Konstytucja obecna, napisana przez obszarnika Dubanowicza i uchwalona przez większość centrowo - prawicową zeszłego Sejmu, różni się oczywiście bardzo wiele od Konstytucji Pracy, którą napiszą chłopi i robotnicy, a którą podyktują w niedalekiej już przyszłości dzieje historji.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PBon">Zanim zajmę się jednakże dokładnem określeniem stanowiska N. P. Ch. w sprawie zmian Konstytucji, wysuniętych przez posłów reakcyjnych niezależnie od projektu rządowego, muszę z całą siłą podkreślić niedopuszczalne wprost zachowanie się silnego ponoć Rządu pp. Piłsudskiego i Bartla wobec tych zmian. Rząd powinien chyba wiedzieć, że zasadniczą cechą silnych rządów jest zajmowanie wyraźnego stanowiska wobec wszelkich ustaw uchwalanych w Sejmie i niepozwalanie na uchwalanie takich ustaw, jakich Rząd nie chce. Jednem z pierwszych haseł, szeroko przez Marszałka Piłsudskiego reklamowanych było właśnie zniszczenie wszelkich konszachtów z partjami. Pan Marszałek Piłsudski nawet wszystkich kandydatów na prezydentów wzywał do przysięgania, że nie będą wchodzili w żadne umowy z partjami politycznemi. Cóż pozostało z owych wezwań? Oto podający się za silny jak stal Rząd pp. Bartla - Piłsudskiego z udaną nieśmiałością przyglądał się na Komisji Konstytucyjnej reakcyjnym koziołkom Chjeno - Piasta i tem samem stwierdził cichą ugodę z czarnosecinnemi partjami. Zdradził Rząd swój lęk przed Chjeno - Piastem, swoją obawę, aby reakcja czasem nie obraziła się i nie rozpoczęła zdecydowanej z nim walki. W imię tej obawy Rząd gotów jest do ciągłych ustępstw, gotów jest ograniczyć swój cały program do tego, aby Marszałek Piłsudski mógł przez swoich ludzi wykonywać najśmielsze zamierzenia kapitalistów i obszarników. Musimy też stwierdzić, że takie postępowanie jest całkiem niemoralne.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#PBon">Przyjrzyjmy się żądanym przez Rząd i sprzymierzoną z nim prawicą zmianom najgłówniejszego prawa państwowego. Panowie żądacie: zniesienia prawa stosunkowego udziału ludu w wyborach sejmowych, pozbawienia praw wyborczych setek tysięcy obywateli w kwiecie wieku od 21 do 24 roku; zniesienia nietykalności poselskiej, poddania Sejmu pod władzę Prezydenta i Rządu; faktycznego odebrania Sejmowi największego jego prawa oznaczania wydatków i kontroli Rządu; rozwiązywania Sejmu i wydawania dekretów bez Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PBon">Reakcja pragnie wybitnie przerzedzić liczbę wyborców, odbierając prawo głosu wszystkim między 21 a 24 rokiem życia, to znaczy tym wszystkim, którzy jako nieobarczeni rodziną i związanemi z tem obowiązkami mniej muszą się liczyć z wszelkiego rodzaju szykanami reakcji i tem samem śmielej, odważniej wypowiadają walkę wstecznictwu. Chodzi więc o ich unieszkodliwienie. Pozornie rzecz prosta, czyni się to w imię tego, aby ludzie nie dość dojrzali nie decydowali o składzie Sejmu. Jesteśmy pewni, że gdyby reakcja miała nadzieję, iż młodzież chłopska poprze jej żądania, z łatwością zapomniałaby o owej dojrzałości i nad wyraz chętnie udzieliłaby młodzieży chłopskiej nie po jednym, ale po dwa głosy.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PBon">Chjena dobrze jednak rozumie, że samo podniesienie wieku wyborcy nie wystarcza, że aby sfałszować wolę mas pracujących, trzeba o ile możności niepostrzeżenie sfałszować ordynację wyborczą i zapewnić w ten sposób mniejszości zwolenników czarnej sotni większość posłów w Sejmie, a tem samem i władzę. Dlatego się tak pienicie przeciwko głosowaniu proporcjonalnemu, dlatego też wzdychacie do jednomandatowych okręgów. Niema bowiem lepszego sposobu gruntownego sfałszowania istotnej woli wyborców ponad takie okręgi. Wszędzie przecież rozstrzyga wówczas pozorna większość, a przywileje wyzyskiwaczy są misternie ukryte… Nic więc dziwnego, że właściwa walka z reakcyjnym zamachem na Konstytucję rozegra się nie przy uchwalaniu zmian samej Konstytucji, ale przy uchwalaniu zmian ordynacji wyborczej. Nic też dziwnego, że nawet ugodowa lewica podjęła zdecydowaną walkę przeciwko owemu zamachowi, gdyż tu i o ich skórę chodzi. Dlatego też spokojni jesteśmy o wynik tej walki w tych punktach, i w tym Sejmie reakcja najtajniejszych swoich pożądań nie ziści.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PBon">Większą obawą atoli dla klasy pracującej są pomysły reakcyjne, zmierzające do ułatwienia rządom pakowania niemiłych reakcji posłów do więzień. Reakcji zależy na tem, aby odebrać walczącym o lepsze jutro masom chłopskim i robotniczym ostatnich jako tako wolnych działaczy, jakimi są posłowie. Czyni więc Chjeno - piast wszystko co może, aby tych działaczy zamknąć w więzieniach. Obawiamy się, aby ugodowcy nie pokusili się o wykorzystanie nadarzającej się sposobności do uwolnienia różnych swych pałkarskich i rewolwerowych bojówek od smutnego obowiązku walki z przywódcami szczerze radykalnego ruchu chłopsko - robotniczego, a to przez cichą zgodę na reakcyjny projekt zniesienia nietykalności poselskiej. Cała bowiem dotychczasowa działalność ugodowców upoważnia nas do krytycznego traktowania ich oficjalnych protestów i nie pozwala przywiązywać większej wagi do stanowiska ich na Komisji. Ostrzegamy jednak pp. Pepesowców, Wyzwoleńców i Stronnictwo Chłopskie, że jeżeli ośmielicie się i tym razem zdradzić masy pracujące i w imię swoich kramików partyjnych uchylicie się od głosowania i zaprzedacie reakcji naprawdę ostatni już ochłap wolności w Polsce, to wiedzcie, że na Was się to zemści przedewszystkiem. Wasi kapitalistyczni chlebodawcy kopną Was bowiem, gdy już nie będziecie im potrzebni, i na podstawie tej zmiany, jeśliby ona przeszła, Was także wtrącą do więzień.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PBon">Taką jest treść artykułów 2, 3, 4, 5 omawianej ustawy, przeciwko którym podejmiemy walkę wszystkiemi rozporządzalnemi środkami.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PBon">Artykuły 7, 8, 9 i 11 zawierają dalsze cztery niezwykle ważne żądania Rządu, częściowo tylko zmienione przez Komisję Konstytucyjną. Łącznie z poprzedniemi artykułami nakreślają te żądania dwa główne cele: a) nadać Rządowi i to nietylko temu, ale każdemu, który po nim przyjdzie, władzę dyktatorską przez faktyczne podporządkowanie mu Sejmu i Senatu i b) zdusić każdy głos protestu ludowego przez odebranie wolności słowa nawet wybrańcom chłopsko-robotniczym.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PBon">Niezależna Partia Chłopska z całego projektu komisyjnego poparłaby zgodnie z zapowiedzią przy pierwszem czytaniu tylko jeden punkt, dotyczący upoważnienia Prezydenta do rozwiązania Sejmu i Senatu. Świadomi jesteśmy tego, że i to upoważnienie rządy obszarniczo-kapitalistyczne wykorzystywać będą przeciwko interesom mas chłopskich i robotniczych, rozwiązując Izby i wyznaczając wybory tylko wtedy, gdy za pomocą kolby policyjnej i więzień zapewnią sobie w nowych wyborach przewagę. Najlepszym dowodem tego jest obecny rząd pp. Piłsudskiego i Bartla. Ileż to razy ministrowie ci grozili rozwiązaniem tego Sejmu, obrzucając go stekiem najgorszych obelg. Ale oto ucichli i nawet publicznie zapowiadają utrzymanie tego oplwanego przez wszystkich, znienawidzonego przez lud Sejmu, aż do końca kadencji. Przyczyny domyślić się łatwo: bo Rząd poszedł z Chjeno-piastem i chce zapewnić mu większość w przyszłych wyborach. Będzie je wiec odraczał, aż zdąży szczery ruch chłopski osłabić i prześladowaniami złamać.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PBon">Ale my świadomi jesteśmy, że w obecnych warunkach przy rządach kapitalistycznych prawdziwi bojownicy ludu nigdy nie zdobędą w Sejmie większości. Każde wybory ważne są dla ludu jedynie dlatego, że dają mu możność pogłębić świadomość klasową, poznać obłudę obiecanek sejmowych i zszeregować za każdym razem nowe tysiące karnych żołnierzy armji chłopsko-robotniczej, która władzę, ziemię i dostęp do wiedzy dla ludu wywalczy. To też chętnie głosowalibyśmy za tym artykułem, którego mocą Prezydenta upoważni się do rozwiązywania Sejmu i Senatu. Gdyby zaś punkt ten był ściśle związany z innemi czysto czarnosocinnemi artykułami projektu, będziemy musieli zwalczać go łącznie z całym projektem zmian konstytucyjnych.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PBon">Głosując przeciwko pogorszeniu poszczególnych artykułów Konstytucji, świadomi jesteśmy dziejowej wagi obecnego okresu. Polska jest na rozdrożu tak, jak przed rozbiorami. Jej życie gospodarcze zamiera, ogniska pracy gasną, jej lud ginie z nędzy. Uratować to życie od ostatecznego upadku może tylko wielka ofiara. Uruchomić wszystkie przymusowo bezczynne ręce na wsi może tylko ten, kto potrafi zabrać wszystką obszarniczą i kościelną ziemię bez wszelkich odszkodowań i oddać ją małorolnym i bezrolnym chłopom. Uruchomić w twórczej pracy wszystkich bezrobotnych proletariuszy miejskich potrafi ten tylko, kto odbierze wszystkie lasy, kopalnie, fabryki i zagrabione w wyzysku i spekulacji kapitały i uczyni je własnością całego narodu; kto zniesie nadmierne ciężary państwowo-samorządowe i zmniejszy wydatki na cele bezużyteczne, pochłaniające dzisiaj 3/4 świadczeń publicznych, ponoszonych w całości przez chłopów i robotników.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PBon">Tego nie zrobi żaden rząd burżuazyjny, żaden sejm, w którym zasiądą zwolennicy kapitalizmu. Zbyt wielkie interesy bowiem wchodzą tu w grę i zbyt wielkie potęgi społeczne walkę na życie i śmierć stoczyć muszą.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PBon">I dlatego my rozumiemy, że oddawna nadszedł w Polsce wielki czas, aby skończyć z rządami okłamywania, rządami targów i szachrajstw, dokonywanych na skórze ludu. Oddawna potrzeba Polsce żelaznych rządów chłopsko-robotniczych. Władza burżuazyjna, choćby nie jednego, lecz trzech Piłsudskich miała na czele, pchnie Polskę po pochyłej, wydając na łup kapitału zagranicznego nietylko chłopów i robotników w Polsce, ale i całe Państwo Polskie, wszystkich jej obywateli i wszystkie bogactwa.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#PBon">Panów to nie przestrasza. Tak jak przed 130 laty woleliście sprzedać niepodległość narodową zaborcom za cenę zachowania pańszczyzny, tak dzisiaj gotowi jesteście bat Piłsudskiego za najświętsze prawo konstytucyjne uznać, byle ten bat przywilejów Waszych bronił i władzę Waszą poprzez zniszczenie niezależności Państwa ocalił.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PBon">To też głosując przeciwko omawianym projektom zmian konstytucyjnych, Niezależna Partja Chłopska stwierdza., że proponowane zmiany nie przyczynią się do zrealizowania haseł: wywłaszczenia majątków obszarniczych bez wszelkiego odszkodowania, jako zagrabionych ludowi; skasowania Senatu jako instytucji bezużytecznej i dla ludu szkodliwej; pozbawienia praw wyborczych ludzi niepracujących a żyjących z wyzysku obcej pracy, i wprowadzenia zasady rozstrzygania najważniejszych kwestji państwowych przez głosowanie wszystkich pracujących obywateli Państwa. Bez urzeczywistnienia zaś tych haseł nie nastąpi poprawa bytu klasy pracującej.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#PBon">Świadomi jesteśmy, że nie wprowadzi w życie tych haseł i nie uchwali takiej konstytucji nawet Sejm złożony z samych Pepesowców, Wyzwoleńców i Dąbszczaków. Uczyni to i napisze sobie konstytucję sam lud po zwycięstwie nad wyzyskiwaczami.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#PBon">To też potępiamy taktykę ugodowców, a szczególniej P. P. S., która przez usta p. Niedziałkowskiego i dziś jeszcze usiłowała wmówić masom robotniczym, że potrafią znieść ustrój wyzysku głosowaniami panów ugodowców. Jest to świadoma obłuda, zmierzająca do odciągnięcia mas pracujących od walki, do rozbicia i zdemoralizowania bojowych szeregów, jakie dla tej walki masy po przez nieludzkie cierpienia i prześladowania policyjne budują.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#PBon">Niezależna Partja Chłopska za swój obowiązek uważa powiedzieć ludowi prawdę, że zwycięży on sępów obszarniczo-kapitalistycznych jedynie po ciężkiej walce. Do budowania kadr świadomych, kierowanych żelazną wolą organizacyjną, potrzebnych dla zwycięstwa ludowego i dla wyprowadzenia Polski z tej otchłani niedoli, w którą 8 letnie rządy wyzyskiwaczów i ugodowców ją wtrąciły, wzywa N. P. Ch. wszystkich chłopów w Polsce. Zorganizowani zaś chłopi po zwycięstwie rzucą do rupieci obecną Konstytucję, a tembardziej uchwalane dziś zmiany.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#PBon">Jeśli już potrzebną jest zmiana obecnej Konstytucji, to przedewszystkiem w art. 99. Artykuł ten, jako broniący prawa świętej własności, przeciwstawia się odebraniu bogactw obszarnikom, kamienicznikom i całej klasie wielkich posiadaczy, bogactw zrabowanych różnemi drogami klasie pracującej. Tym sposobem art. 99 stał się przeszkodą konstytucyjną do przeprowadzenia reformy rolnej bez odszkodowania i bez wykupu.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#PBon">Wobec tego Niezależna Partja Chłopska będzie głosowała przeciw zmianom Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PChrucki">Wysoki Sejmie! Tak się już złożyło na tym świecie, że wszystkie mniejszości w państwie, czy wyznaniowe, czy narodowościowe, zawsze najbardziej występują w obronie prawa, ponieważ tylko prawo broni ich od ucisku większości, ta zaś większość, w poczuciu swojej siły, często nie może ulec pokusie gwałcenia prawa. To też i my, Ukraińcy, którzy w całem Państwie Polskiem stanowimy mniejszość, chociaż na zamieszkałych przez nas ziemiach stanowimy olbrzymią większość, musimy wystąpić w obronie praw zagwarantowanych dotychczasową Konstytucją, praw, które obecny projekt zmian konstytucyjnych chce zmniejszyć.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PChrucki">Tu muszę zrobić pewne zastrzeżenie. Konstytucja z 17 marca 1921 r. do nas Ukraińców nigdy nie była stosowana, była zaledwie martwą literą, świstkiem papieru. Tak samo i ustrój Państwa Polskiego, oparty na dotychczasowej Konstytucji, był raczej pozornie parlamentarny, bo jak już wykazałem w swojem przemówieniu przy pierwszem czytaniu obecny Sejm, mając w swoim składzie wielu samozwańców — w ten sposób określam wszystkich posłów z Galicji Wschodniej, — był zaprzeczeniem istoty parlamentaryzmu, i po części też dlatego nie mógł wytworzyć rządów parlamentarnych, w końcu zaś musiał zrezygnować z jednej ze swoich zasadniczych funkcji, z kontrolowania władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PChrucki">A więc dotychczas faktycznie nie było w Polsce ni rzeczywistego parlamentaryzmu, ni swobód konstytucyjnych i tylko teoretycznie istniały te możliwości, ale była przynajmniej możliwość pewnego rozwoju, pewnego postępu. Obecnie przez projekty, tak rządowy, jak centro-prawicowych stronnictw, znosi się nawet w teorji zasadę demokracji parlamentarnej i chce się właściwie dotychczasowy, faktyczny stan rzeczy niejako petryfikować tak, żeby między teorją a praktyką nie było już różnicy. W tem ze stanowiska moralności jest może nawet pewien postęp, — bo po co mydlić ludziom oczy „najliberalniejszą w świecie konstytucją”, kiedy Polska w rzeczywistości była krajem białego terroru. Obłuda nigdy nie może być środkiem korzystnym na długą metę, w pewnym momencie staje się ona raczej szkodliwą. Tak było z najliberalniejszą Konstytucją polską. Ta rzekomo najliberalniejsza w świecie Konstytucja polska odegrała już swoją rolę. Była potrzebna w Polsce w pewnych momentach jej życia państwowego, kiedy chodziło o uzyskanie i utrwalenie granic Państwa Polskiego. Obecnie ta najliberalniejsza Konstytucja może tylko zaszkodzić, bo przecież wcześniej czy później trzeba ją nareszcie zrealizować. Z drugiej strony w stosowaniu systemu gnębienia narodowościowego i niszczenia gospodarczego ludności niepolskiej, istnienie najliberalniejszej w świecie Konstytucji sprawiało przynajmniej formalne trudności obecnemu Sejmowi i rządom dotychczasowym. A więc będzie rzeczą dogodną usunąć te przeszkody formalne na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PChrucki">Przyznaję logiczność stronnictwom centrowo-prawicowym, tym, które w stosunku do mniejszości narodowych trzymały się zawsze jednego systemu inkorporacyjnego, którego wyrazem było gnębienie narodowościowe i wyniszczanie ekonomiczne. Ta Konstytucja potrzebna była do wcielenia w skład Państwa Polskiego terytorjów etnicznie niepolskich, lecz do przetrawienia przez organizm polski tego ciała cudzorodnego ani Konstytucja, ani parlament oczywiście nie są potrzebne, a nawet przeciwnie są szkodliwe. Bo oto wszyscy Panowie dobrze zdajecie sobie sprawę z tego, że przy obecnej ordynacji, nawiasem mówiąc bardzo nas krzywdzącej, weszło by do nowego Sejmu przeszło 100 posłów niepolskiej narodowości, w tem najmniej 50 Ukraińców, a ci hajdamacy mogliby uniemożliwić pracę w przyszłym Sejmie, jak o tem pisał szczerze p. Witos, jak zresztą widzimy to samo na łamach prasy prawicowej. I oto strach przed tymi hajdamakami jest duszą obecnego projektu zmian konstytucyjnych tak stronnictw centrowo-prawicowych, jak i Rządu.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PChrucki">Zabezpieczacie się przed Ukraińcami w trzy sposoby: przez zmianę ordynacji wyborczej, przez ograniczenie parlamentaryzmu i przez zniesienie nietykalności poselskiej. Przy zmianie ordynacji wyborczej dążycie do zniesienia stosunkowości. Ten środek głównie jest wymierzony przeciw Żydom i Niemcom, ale częściowo będzie on krzywdził i nas Ukraińców w tych miejscowościach, gdzie rzeczywiście ludność jest mieszana, gdzie nasi ludzie zamieszkują pewne terytorja razem z Waszymi, jak np. ziemia chełmska. Do tej odwiecznej ukraińskiej ziemi dotychczas stosowaliście dziwną zaiste geografję wyborczą, mianowicie tworząc okręgi z dwuch polskich powiatów i jednego ukraińskiego. Nie raziło to Was, że taki okręg miał przedziwną konfigurację, bo celem było niedopuszczenie do przedstawicielstwa ukraińskiego. Nie udało się Wam jednak na podstawie dotychczasowej ordynacji wyborczej pozbawić tej ziemi ukraińskiej przedstawicielstwa narodowego ukraińskiego, bo oto sześciu posłów jest obecnych w tym Sejmie z ziemi chełmskiej. I oto przyszło Wam na myśl tworzenie jednomandatowych okręgów, ponieważ przy systemie jednomandatowych okręgów na Chełmszczyźnie, przy zachowaniu tej dziwnej geografji wyborczej, rzeczywiście położenie Ukraińców będzie utrudnione, choć bynajmniej nie beznadziejne. Ale rozumieliście, że chociaż system jednomandatowych okręgów przyniesie Wam pewne korzyści na Chełmszczyźnie, to za to tenże sam system będzie bardzo dla Was szkodliwy na innych terenach ukraińskich, daleko większych przestrzeniach, a mianowicie na Wołyniu, na Polesiu i w Galicji Wschodniej. System jednomandatowych okręgów może zupełnie pozbawiłby Was przedstawicielstwa polskiego z tych ziem i wtedy wpadliście na pomysł połączenia dwóch systemów: systemu jednomandatowego i systemu proporcjonalnego. P. prof. Dubanowicz zupełnie się ze mną zgadza, co widzę z jego zachowania się — a zresztą, to nie jest żadną tajemnicą. Oczywiście, stosując system proporcjonalny na Wołyniu, Polesiu i Galicji Wschodniej i rozporządzając całym aparatem administracyjnym, następnie stosując znany system terroru przy wyborach, możecie jeszcze uzyskać parę mandatów z tych ziem. Przy systemie zaś jednomandatowych okręgów byłoby to daleko trudniejsze, a może zupełnie niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PChrucki">Taki jest plan, ale czy będzie on korzystny dla Polski, o tem wątpię, bo oto p. prezes Popiel, nie grzeszący sympatją dla mniejszości narodowych i nie mniejszy patrjota polski od prof. Dubanowicza i prof. Głąbińskiego, jednak sprzeciwia się tej myśli stosowania dwóch systemów wyborczych. Bardzo słusznie zwraca on uwagę na to, że będzie w tym wypadku szwankowała jedna z głównych Waszych zasad — zasada jednolitości Państwa Polskiego. Ja muszę dodać, że Panowie, stosując dwa systemy wyborcze, rozminiecie się z celem. Jaki jest cel stosowania tego lub innego systemu wyborczego na Wołyniu lub Chełmszczyźnie? Chcecie zadokumentować, że Chełmszczyzna, Wołyń, Polesie i Galicja Wschodnia są ziemiami polskiemi. To jest Wasz główny cel. I czyż nie rozminiecie się z tym celem, gdy w oczach całego świata będziecie stosować dwa osobne systemy wyborcze? Czy to nie naprowadzi właśnie myśli Europejczyków na to, że coś jest w tem stosowaniu dwóch systemów, a bliższe zbadanie rzeczy wykaże im właśnie to, czego chcecie uniknąć za wszelka cenę, — że te ziemie są w większości ziemiami nie polskiemi, lecz ukraińskiem i.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PChrucki">Zwracam uwagę Panów na to, że, zdaje się, celu nie osiągniecie i z dumą mogę powiedzieć, że nic nie zrobicie. Ani systemem jednomandatowych okręgów ani systemem proporcjonalności, ani żadnemi sztuczkami nic nie zdołacie zrobić nam, mniejszościom terytorjalnym. Przecież i obecna ordynacja wyborcza miała na celu pozbawić nas przedstawicielstwa narodowego z tych ziem, i cały swój talent wytężył ś. p. ks. Lutosławski i całą swoją wiedzę do jego sprytu i bystrości umysłu dodał prof. Buzek, żeby nie dopuścić przedstawicielstwa ukraińskiego, a właściwie zmniejszyć je z ziem ukraińskich — i mimo wszystko zawiedliście się Panowie w swoich przewidywaniach. Tak samo spotka Was i obecnie napewno zawód. Zresztą jak już powiedziałem na Komisji Konstytucyjnej, kiedy będziecie stosowali w tak widoczny sposób w Państwie Polskiem dwa systemy wyborcze, jeden na ziemiach etnicznie polskich, a drugi na ziemiach etnicznie niepolskich, ukraińskich, to mimowoli będziecie wpajać w ludność ukraińską tę myśl, którą i my chcemy jej wpoić, że ona jest czemś oddzielnem, i że właściwie nie w Państwie Polskiem znajdzie ona zaspokojenie swoich potrzeb, i w ten sposób tę ludność będziecie odpychali od Państwa Polskiego. Nic przeciw temu ze swego stanowiska nie mamy, przeciwnie może nawet i witamy ten pomysł. Dobrze, Wy i tak dotychczas często pracujecie na swoją niekorzyść. Róbcie swoją pracę i nadal — jestem pewny, że wszystko wyjdzie narodowi ukraińskiemu na korzyść, ponieważ naród tak liczny, który tyle już wycierpiał w ciągu swojej historji, nie boi się żadnych sztuczek wyborczych, konstytucyjnych, prawnych czy nieprawnych, od stosunkowo tak słabego państwa, jakiem jest Państwo Polskie.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PChrucki">Będąc przy ordynacji wyborczej, chciałbym jeszcze zwrócić Panom uwagę na jedną jeszcze stronę tej kwestji. Pyta dzisiaj prof. Konopczyński na trybunie i przedtem w artykule swoim, dlaczego Rząd nie zajął stanowiska wobec zmian ordynacji wyborczej, tej głównej zasady wszystkich stronnictw centro prawicowych. Sądzę, że Rząd idzie dalej po tej samej linji, na jaką wstąpił od początku dni majowych, a mianowicie Rządowi jest na rękę zohydzenie i szkalowanie Sejmu. Bo gdy w Sejmie rozpocznie się walka o ordynację wyborczą i gdy ta walka przeniesie się, jak zapowiedział p. Bagiński, z terenu sejmowego i parlamentarnego do kraju na ulicę, to wówczas sami będziecie jeden drugiemu podważali autorytet i nawzajem szkalowali się i zohydzali. Dla Rządu to jest najlepsza metoda. Rząd na tem nic nie przegra, owszem on wygra, bo wzajemnie będziecie Panowie pożerali jeden drugiego.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PChrucki">Tak wygląda kwestja zmiany ordynacji wyborczej. Twierdzę, że przez rozmaite sztuczki wyborcze chcecie uniknąć tego, czego się nie da uniknąć, chcecie pozbyć się przedstawicielstwa mniejszości narodowych. Ale trudno — 45% ludności zawsze jednak będzie miało bardzo poważne przedstawicielstwo w tym Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A żydzi dopiero co mówili, że 30%.)</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#PChrucki">Ja mówię 45% i sądzę, że to nie jest przesada, sądzę, że to jest liczba najbliższa rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PChrucki">Drugim środkiem, którym chcecie się zabezpieczyć od wpływów niepolskich posłów, szczególniej Ukraińców, jest przeniesienie punktu ciężkości ustawodawstwa z Sejmu na Rząd. Tu przedewszystkiem chcecie stworzyć dwa źródła ustawodawcze: jednem pozostanie i nadal, jak jest normalnie Sejm, a drugiem źródłem będzie Rząd. Ciekawe, że Rządowi projekty zmiany ustaw konstytucyjnych chcą nadać prawo ustawodawcze parlamentarne: i podczas rozwiązania Sejmu i między sesjami i nawet podczas trwania zwyczajnej czy też nadzwyczajnej sesji Sejmu. Chcecie, aby Rząd miał równolegle z parlamentem prawo dekretowania, prawo wydawania dekretów, rozporządzeń z mocą ustaw. Dlaczego to się tak stało? Gdzie jest przewodnia myśl, gdzie to tło, na którem mógł zjawić się taki pomysł dziwaczny, dziwaczny ze względu na to, czem powinien być czysty parlamentaryzm. Przecież w parlamentaryzmie rząd jest emanacją Sejmu, rząd opiera się na większości w Sejmie, czemuż ten rząd chce pozbawić prawa ustawodawczego to ciało, na którem się opiera? Czy w normalnych warunkach, powiedzmy, gdybyście mieli Państwo Polskie tylko w etnograficznych granicach, mógłby się zjawić taki pomysł? Twierdzę stanowczo, że nie. Jaka koncepcja mogła Wam podyktować taki stosunek miedzy rządem a Sejmem?</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PChrucki">To wszystko są pytania. A teraz doświadczenie co mówi? Czy Rząd będzie lepiej pisał ustawy od Sejmu? Panowie zwykle mówicie, że te lub inne zmiany konstytucyjne opierają się na doświadczeniu. I cóż nam mówi doświadczenie dotychczasowe w tym względzie? Może nam powiedzieć tylko to jedno, że rząd dotychczas tak nieumiejętnie pisał ustawy, że mimo przeróbki ich w Sejmie i to przeróbki gruntownej, która trwała czasem miesiące i lata całe, ustawa czasem wychodziła też z pewnemi wadami i te wady wychodziły na jaw tak prędko, że natychmiast trzeba było nowelizować ustawę. Tak dotychczas wyglądało pisanie i uchwalanie ustaw. Czy to doświadczenie przemawia za tem, żeby teraz te dwa czynniki, które brały udział w sporządzaniu ustaw, mogły działać zupełnie osobno jeden od drugiego? Dalej pytam Panów, czy ten chaos prawniczy, o którym mówi przedłożenie rządowe, jako o motywie, dla którego właśnie pragnie nadania Rządowi praw ustawodawczych, czy ten chaos nie zwiększy się przez to, że będą istniały ustawy wydane przez Rząd i juz wprowadzone w życie, a mogące jeszcze być uchwalonemi przez Sejm?</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#PChrucki">Pozatem powstaje jeszcze jedno pytanie, jaki będzie stosunek między ustawami rządowemi i sejmowemi? Czy nie może być wówczas takiego wypadku, że równolegle Sejm i Rząd będą pisały jedną i tę samą ustawę? To jest nietylko teoretyczne pytanie, ono jest niejako zaczerpnięte z życia, bo i obecnie widzimy, że p. Młodzianowski opracowuje jakąś ustawę o samorządach i Komisja Administracja też opracowuje odnośne projekty. Jeżeli na ustawę złożą się dwa źródła ustawodawcze: jednem będzie Sejm a drugiem Rząd, to jaki, proszę Panów, będzie stosunek między temi ustawami? Czy nie zwiększy się w ten sposób chaos prawniczy i czy nie wypaczy się normalny stosunek pomiędzy władzami ustawodawczemi a wykonawczemi?</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PChrucki">Więc gdzież ta przyczyna wypaczenia tego stosunku oraz powiększenia prawniczego chaosu? Ja widzę tylko jedną odpowiedź — Wy boicie się znowu tych posłów niepolskiej narodowości, boicie się Ukraińców, boicie się, że wejdą oni do Sejmu w bardzo znacznej liczbie i zmuszą Was do pertraktacji, zmuszą Was do jakichś porozumień i będą wpływali na ustawodawstwo, być może będą je hamowali. I oto chcecie się zabezpieczyć przed tymi Ukraińcami, przed ich siłą, chociażby tylko obstrukcyjną i stworzyć poza Sejmem źródło ustawodawstwa takie, na któreby nie mogli wpływać ci ukraińscy posłowie. Strach przed Ukraińcami — oto jest jedyny powód, który jest uzasadnieniem zmian konstytucyjnych, tak w projekcie rządowym, jak i w projektach stronnictw.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#PChrucki">Taki sam cel zabezpieczenia się przed Ukraińcami przyświecał Wam, kiedy wprowadzaliście ograniczenia w prawie budżetowania. Właściwie dlaczego zjawił się ten termin 4, 5 czy 6 miesięczny dla obrad Sejmu nad budżetem? Dlaczego widzimy w odnośnym artykule projektu zmiany Konstytucji, że może być ogłoszony tekst budżetu aprobowany tylko przez Senat? Dlaczego może być ogłoszony nawet tekst projektu rządowego? Już p. Niedziałkowski wskazywał i tej myśli nie wyrzekał się też prof. Konopczyński — że właściwie prawo budżetowania jest wyłącznie prawem Sejmu. Dlaczego jednak, nawet wpadając w prawniczą sprzeczność, w art. 7 przewidujecie możliwość, że budżet może być ogłoszony w brzmieniu uchwalonem tylko przez Senat? Dlaczego dalej przewidujecie, że może być ogłoszony nawet tekst projektu rządowego, a równocześnie dlaczego w sprawie ustawy o poborze rekruta może rząd ograniczyć się do kontyngentu zeszłorocznego i nie czekać na uchwalenie ustawy nowej? Otóż wszystkie te pytania mają jedną odpowiedź: Uchwalając takie postanowienia, znowu zabezpieczacie się przed Ukraińcami.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PChrucki">Jeszcze jedna sprawa — sprawa veta Prezydenta. W projekcie komisji to veto ograniczono do jednego wypadku: jeżeli Senat odrzuci w całości ustawę, a Sejm ją przyjmie większością 11/20 głosów, wówczas Prezydent ma prawo veta i wymagania od Sejmu ponownego uchwalenia tej ustawy. Już w Komisji Konstytucyjnej wskazałem, że teoretycznie poprostu nie można wyobrazić sobie takiej sytuacji, a gdy później zastanawiałem się nad tem, dlaczego wprowadziliście takie ograniczenie, to jedynie taką znalazłem odpowiedź, że zapewne przewidywaliście, że Sejm może mieć w swojem łonie bardzo wielu posłów niepolskiej narodowości, Senat zaś, który wybiera się na innych zupełnie podstawach, zawsze będzie więcej polskim niż Sejm. Otóż rzeczywiście między polskim Senatem i niepolskim Sejmem może czasami doszłoby do takiego konfliktu, jaki przewidziano w obecnym projekcie zmian Konstytucji. I tu nawet, w tym wypadku widzę zrazu tę samą przewodnią myśl — strach przed Ukraińcami, wogóle przed posłami niepolskiej narodowości i chęć zabezpieczenia się przed ich wpływami i ich działalnością.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PChrucki">Ten sam strach znowu podyktował Wam uchwalenie jednej rzeczy, którą p. Niedziałkowski słusznie nazwał prawniczo niemożliwą do pomyślenia, a mianowicie ograniczyliście termin działania konstytuanty, przyszłego trzeciego Sejmu, uznając za możliwe przelanie praw przez ten Sejm na Sejm następny. W art. 125 dotychczasowego brzmienia Konstytucji jest jasno powiedziane, że przyszły Sejm będzie zwołany głównie w tym celu, ażeby dokonać rewizji Konstytucji. Oczywiście nie może być on rozwiązany wcześniej, niż to swoje zadanie spełni. Dlaczego jednak obecnie wprowadzacie pewne ograniczenie terminowe i chcecie nadać temu przyszłemu Sejmowi, tej konstytuancie możność zrewidowania Konstytucji tylko w ciągu jednego roku? Dlaczego godzicie się na niemożliwą właściwie z punktu widzenia prawnego rzecz, na przelanie przez ten trzeci Sejm swoich praw konstytuanty na Sejm czwarty z rzędu? Dlaczego? Odpowiedź jasna. Wiecie, jak ja już mówiłem, że może się Wam nie uda zmienić ordynacji wyborczej, lub, że nawet, mimo zmienionej ordynacji wyborczej, w przyszłym Sejmie znajdzie się wielu posłów ukraińskich i wogóle niepolskiej narodowości, nie chcecie wobec tego temu przyszłemu trzeciemu Sejmowi, tej konstytuancie, zapewnić długiego okresu życia. Już teraz chcecie skrócić sztucznie jej istnienie, uciekając się do tak niemożliwej z punktu widzenia prawnego rzeczy, jak przelanie prawa konstytuanty z trzeciego Sejmu na czwarty. Poseł Niedziałkowski, chociaż wskazuje na tę anomalję, nie widzi jednak przyczyn tego dziwoląga prawnego.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#PChrucki">Strach przed przyszłym sejmem podyktował Wam również i te wszystkie myśli o nadaniu Prezydentowi prawa rozwiązania Sejmu. Dotychczas, szczególniej stronnictwa prawicy, broniły się przed tą możnością rozwiązania Sejmu przez Prezydenta; teraz wszystkie stronnictwa polskie, bez wyjątku, chętnie godzą się na taką zmianę. Oczywiście przyczyny tego trzeba szukać w tym strachu przed Ukraińcami i innymi niepolskimi posłami.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#PChrucki">Trzeci środek zabezpieczenia się przed przedstawicielstwem niepolskiem, widzę w zniesieniu nietykalności poselskiej. Dotychczasowe doświadczenie Sejmu mówi, że właśnie nietykalność poselska musi być zachowana i nadal, że nie można wydawać, że tak powiem, posła na łup każdego pierwszego policjanta, bo pracując w Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej od początku jej istnienia, stwierdziłem jeden fakt bardzo wymowny — na przeszło 400 posłów obecnego Sejmu, niemal 300 miało sprawę o ich wydanie. Wydania 300 posłów domagał się prokurator, czy sędzia pokoju, czy też inna władza sądowa. Jeżeli się pójdzie za projektem stronnictw centrowo-prawicowych i nada się administracji możność, by każdego takiego posła...</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Brać za kark)</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PChrucki">...brać za kark, mówiąc trywialnie, to, rozumie się funkcjonowanie Sejmu byłoby zupełnie niemożliwe. Zwracam uwagę, że wśród tych 300 posłów są także nazwiska ultrapatrjotyczne, czy prawicowe, jak np.: p. Witosa, p. Głąbińskiego i innych. Jednak na to doświadczenie życiowe nie zwrócono uwagi. A mogę jeszcze powiedzieć, że często w Komisji Regulaminowej mieliśmy takie żądania, co do wydania posłów, które komisja cała jednogłośnie z oburzeniem odrzucała, prosząc Marszałka, aby przez ministra pouczył odnośną władzę prokuratorską, czy sędziowską, że nie można w taki brutalny sposób zohydzać parlamentu polskiego i żądać wydawania posłów. A Panowie chcecie w obecnym swoim projekcie wydać każdego posła poza Sejmem w ręce pierwszego lepszego policjanta. Cóżby z tego wynikło? Jakby wówczas załatwiane były sprawy pociągania tego lub innego posła za to lub inne inkryminowane mu przestępstwo? Jeżeli widzimy, że najwyższe ciało ustawodawcze, Sejm nie mógł sprawiedliwie rozstrzygać sprawy o wydawanie posłów, to cóż mówić o tem, jakby tę sprawę rozstrzygał pierwszy lepszy policjant. A jak obecny Sejm rozstrzygał sprawę wydawania posłów, na to służę przykładem. Wydano podczas trwania sesji obecnego Sejmu 2 Białorusinów, 4 Ukraińców i 1 Niemca razem 7, a przedstawicielstwo Ukraińców, Niemców i Białorusinów wogóle w całości liczy do 40 posłów. Więc na 40 posłów niepolskiej narodowości, 7 było wydanych. Czy taki sam jest stosunek liczebny wydanych posłów polskich do swych stronnictw? Panowie mogą powiedzieć, że posłowie polscy nie wygłaszają takich przemówień na wiecach, jak posłowie ukraińscy, czy białoruscy, czy niemieccy. Jednak, gdybyście przysłuchali się opinji prokuratorów, czy nawet władz administracyjnych na Kresach, to byście usłyszeli ciekawą odpowiedź, że żaden ukraiński poseł, ani białoruski nie może rywalizować z pierwszym lepszym posłem lewicy sejmowej pod względem ostrości przemówień. To jest rzecz prosta, bo my sobie zdajemy sprawę, że każde nasze nieostrożne słowo będzie podchwycone, rozdmuchane i sprawa o wydanie posła gotowa. A Sejm bardzo chętnie tego posła wyda, i nietylko wyda, ale także sąd zasądzi, bo każdy z Panów jest zdania, że każdy Ukrainiec jest zbrodniarzem politycznym, wrogiem Państwa. To jest nawet słuszne, bo polska racja stanu i ukraińska racja stanu to są rzeczy nie do uzgodnienia. Tak czy inaczej, tu porozumienie na dłuższą metę nigdy nie nastąpi. Ta myśl tkwi głęboko w każdym z Was i dlatego każdego Ukraińca, każdego obywatela, nawet najspokojniejszego, tego, co na roli pracuje, z tej tylko racji, że jest Ukraińcem, uważa się za wroga i dlatego nie jest dziwne, że nasze bardzo nieśmiałe, bardzo ostrożne przemówienia spotykają zupełnie inny oddźwięk i inne przyjęcie, niż przemówienia posłów stronnictw polskich tak lewicowych, jak i prawicowych.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#PChrucki">Dalej, w tym Sejmie widzieliśmy jeszcze bardzo ciekawy przykład sprawiedliwego i równego traktowania wniosków o wydanie posłów. Mianowicie, podczas gdy Sejm wydał 7 posłów niepolskich, w następstwie czego jeden z nich siedzi dotychczas w więzieniu, piastując godność poselską, a dwóch musiało uciekać za granicę Państwa Polskiego, ten sam Sejm wydał tylko zaledwie jednego posła narodowości polskiej i tym posłem był komunista Łańcucki. Natomiast, kiedy na porządku dziennym jednego z posiedzeń Sejmu obecnego znalazła się sprawa p. Sawickiego, to chociaż ten poseł w ciągu miesiąca potrafił zatrzymać podatki w całym powiecie i dwa razy rozbijał jarmark w jednem z powiatowych miasteczek, narażając tym sposobem magistrat na straty, więc chociaż rzeczywiście zbrodnia była dokonana, ten poseł nie został wydany. I widzieliśmy tu na trybunie sejmowej prof. Chełmońskiego, który bardzo zręcznie, ale sofistycznie bronił p. Sawickiego. Jeżeli w ten sposób wnioski o wydanie posłów traktowało, najwyższe ciało ustawodawcze, Sejm, to cóż będzie jeżeli taka sprawa znajdzie się w ręku pierwszego lepszego administratora lub policjanta! Jak oni rozstrzygną sprawiedliwie te rzeczy, jeżeli wy Panowie w tak widoczny sposób stosowaliście dwie miary sprawiedliwości! Pamiętam oburzenie p. Marszałka Rataja z tego powodu i rzeczywiście to był skandal. Ale proszę Panów, niema nic złego, coby nie miało swej dobrej strony. P. poseł Sawicki dotychczas faktycznie uratował nietykalność poselską w tym Sejmie, bo przedtem stronnictwa prawicowe w Komisji Regulaminowej wprost szalały w orgji wydawania postów niepolskich. Jeżeli kto uratował nas wszystkich, Ukraińców, Białorusinów i nawet komunistów od wydania władzom sądowym, to tym dobrodziejem był poseł Sawicki. Otóż przypomniałem Panom doświadczenie, które jest bardzo pouczające.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#PChrucki">A teraz chcę tylko kilka słów powiedzieć na temat aresztowania posła na miejscu zbrodni. Dotychczas było powiedziane w art. 21 ustawy konstytucyjnej, że tylko na gorącym uczynku, przy zbrodni pospolitej, poseł może być przytrzymany i aresztowany. Panowie chcą tu dać możność policjantowi aresztowania posła i na gorącym uczynku zbrodni politycznej. I oto znów muszę sięgnąć do doświadczenia życiowego. Mieliśmy też przykłady aresztowania posłów na gorącym uczynku. Był aresztowany poseł ukraiński Łuckiewicz, ale nie podczas przemówienia, nie podczas jakiegoś wiecu. Kiedy ten poseł przyjechał do Łucka, ażeby wsiąść do pociągu i jechać do Warszawy, nagle policja, w ilości 40 osób, aresztuje go, niesie później na rękach, bo poseł dobrowolnie nie chce iść do turmy, a nareszcie, skoro tylko wniesiono go za ogrodzenie więzienne, rzucono go na ziemię i gdyby p. Łuckiewicz, poseł ukraiński i demokratyczny, nie miał kożucha — wówczas była zima — to byłby został poważnie uszkodzony na ciele. To jedno doświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#PChrucki">A oto drugie. Obecny tutaj poseł Dmitriuk był aresztowany na wiecu i przetrzymany na posterunku policyjnym przez dwie godziny i sam nie wiedział za co, a później przyszedł komendant, prosił posła o wybaczenie i tłomaczył się, że to nie było żadne przetrzymanie. Nie wiem, czy nie była to może grzeczność, uprzejmość polska wobec posła ukraińskiego do Sejmu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#PChrucki">A jeszcze trzeci przykład. Niedawno, wówczas, gdy na ulicach Warszawy p. Marszałek Piłsudski wystąpił przeciw Prezydentowi Wojciechowskiemu i rządowi Witosa, opartemu na parlamentarnej większości, i pod względem prawnym, zwłaszcza według zdania stronnictw prawicowych, popełnił zbrodnię, wówczas jechali do Warszawy posłowie Paszczuk i Prystupa, ukraińscy komuniści. Wsiedli w Łucku do pociągu, mieli wygląd turystów, czy pasażerów porządnych. Jedna z dam łuckich, żona jednego z dygnitarzy, podeszła do posła Paszczuka i spytała się: czy pan jedzie do Warszawy i czy nie byłby pan łaskaw oddać listu, pieniędzy i torcik, takiej a takiej osobie. Poseł Paszczuk zabrał list, pieniądze i torcik. Wsiedli do pociągu i spokojnie jechali. Dojechali do Kowla. Tam policja obu posłów aresztowała i dwa dni oni przesiedzieli. Przez ten czas torcik został przesłany w drodze urzędowej do pierwotnego posiadacza.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#PChrucki">Oto dotychczasowe doświadczenia, co do aresztowania posłów na gorącym uczynku. Czy te doświadczenia są takie, że dają Wam możność spokojnego uchwalania takiego przepisu, że każdy poseł może być chwytany na gorącym uczynku zbrodni politycznej? Jakaż to orgja będzie, jeżeli takie fakty już mogły mieć miejsce! To są rzeczy śmieszne, ale tak jest. Taka jest rzeczywistość w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#PChrucki">Otóż wskazałem Panom trzy środki, do których uciekacie się, ażeby zabezpieczyć się przed posłami ukraińskimi, względnie posłami niepolskiej narodowości i ich działalnością w przyszłym Sejmie. Świadomie godzicie się na to, żeby parlament w Polsce nietylko zniweczyć, ale też zrobić go tak śmiesznym, jak śmieszne są te historje, które przed chwilą opowiedziałem. Chcecie, jak to powiedział p. Kronig, pokazać cud, chcecie z Państwa, w którem jest 45% nie-Polaków, zrobić Państwo narodowe. I oto ta myśl podyktowała Wam zmianę Konstytucji w tym kierunku, żeby zupełnie zniszczyć parlamentaryzm.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#PChrucki">Oczywiście, przy tej okazji nie zapominacie o swoich interesach społecznych i oto wiedząc, że trudno Wam będzie, przedstawicielom klasy posiadającej utrzymać się dalej na powierzchni życia politycznego, chcecie ograniczyć podstawy tego parlamentu. Do tego zmierzają Wasze wnioski co do podwyższenia wieku wyborców. Mówicie, że bierne prawo wyborcze ma przysługiwać tym, którzy ukończyli 24 lat, nie zaś 21, i motywujecie to tem, że znaczna część młodzieży, właśnie tej, która idzie do wojska, pozbawiona jest i tak wskutek tego możności korzystania z prawa wyborczego. Jeżeli taki jest powód, to jednak wnioski wyciągacie stąd nieodpowiednie. Mówicie: nie chcemy tej młodzieży, która osiągnęła pełnoletność, a idzie do wojska, pozbawiać prawa wyborczego. Dobrze, słuszne dążenie, ale jaki z tego wniosek? Bardzo prosty: nadać szeregowym prawo udziału w wyborach. Tego wniosku jednak nie czynicie.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#komentarz">(Głosy na ławach mniejszości: Jeszcze gorzej byłoby.)</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#PChrucki">Miast tego, przesuwacie wiek wyborczy na 24 lata. P. poseł Lieberman wyliczył, że w ten sposób pozbawi się czynnego prawa wyborczego do 800.000 ludzi. Przecież nie można tego uważać za postęp, przeciwnie, jest to najbardziej reakcyjny pomysł. Nie na to chyba przelewano krew na ulicach Warszawy, by 800.000 wyborców zostało pozbawionych swego prawa wyborczego. Mówiłem na Komisji Konstytucyjnej, że młodzież właśnie najbardziej idealistycznie jest nastrojona i dlatego najchętniej bierze udział w życiu publiczno-społecznem. A Wy tę młodzież idealistycznie nastrojoną, która przez swój idealizm może właśnie wybrać najuczciwszych i dobrych posłów, Wy chcecie pozbawić udziału w życiu państwowem. Mówiłem jeszcze i o tem, że skoro z tym rokiem 21 życia człowieka zbiega się jego największy obowiązek, gdyż wtedy jest on powołany do spłacenia podatku krwi, to oczywiście w tym wieku powinno dla niego przyjść i największe prawo, prawo udziału w wyborach, bo nigdy nie może obowiązek iść bez prawa, lecz prawo i obowiązek powinne iść zawsze narówni, związane z sobą. Skoro się kogoś pociąga do obowiązku, temu człowiekowi przysługiwać musi i pewne prawo.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#PChrucki">Za pomysł reakcyjny uważamy także usiłowania zwiększenia znaczenia i roli Senatu w życiu Państwa Polskiego. Na ten temat nie będę się długo rozwodził, ponieważ p. poseł Niedziałkowski tę kwestję już dobitnie tu wyłuszczył, wskazując, jak w sposób ukryty, a nawet podstępny zwiększa się znaczenie Senatu w życiu państwowem.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#PChrucki">Dążąc ze względów narodowościowych i społecznych do ograniczenia parlamentaryzmu, nie zapomniano o jednym jeszcze środku, który też prowadzi do tego samego celu. Za taki środek uważam postanowienie art. 6, który chce wprowadzić do art. 22 ustawy z 17 marca dodatek tej treści, że kiedy się ujawni, iż poseł otrzymał jakąś korzyść osobistą od rządu, traci mandat poselski. Co znaczy ten dodatek? Kiedy nastąpiły dni majowe, to później w prasie słyszeliśmy takie oświadczenie Marszałka Piłsudskiego pod adresem centro-prawicowych stronnictw, że rząd centro-prawicowy Witosa jest szajką szujów i złodziei. Tak było powiedziane. A teraz przychodzicie Wy do głosu i mówicie: oto u steru władzy znajduje się lewica polska, i dlatego, przypuszczając, że ta lewica polska też zechce korzyści osobiste osiągnąć ze Skarbu Państwa Polskiego, wprowadzacie artykuł, że w razie naruszenia tych postanowień, w razie wykrycia przez Sąd Najwyższy, że poseł otrzymał korzyści od rządu, musi on utracić mandat. Taka jest teraz Wasza opinja o lewej stronie i tak nawzajem wydajecie o sobie bardzo pochlebne świadectwa. Ja, jako Ukrainiec, oczywiście mogę głosować za tym dodatkiem, ponieważ żaden poseł ukraiński żadnej korzyści czy koncesji od rządu nie dostanie. Muszę jednak stwierdzić, że uchwalenie tego dodatku nie przyczyni się do podniesienia autorytetu Sejmu obecnego i wogóle parlamentaryzmu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#PChrucki">Tak się dąży do zniesienia parlamentaryzmu. Przyznaję logikę, kiedy podobne projekty wysuwają stronnictwa prawicowe i centrowe, ale nie rozumiem, czemu z takiemi projektami występuje lewica polska.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#komentarz">(Głos: To już jest skandal.)</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#PChrucki">Przecież p. prof. Bartel należy do stronnictwa lewicowego Klubu Pracy, a Marszałek Piłsudski był też uważany za męża zaufania lewicy polskiej. I oto konstatuję niezrozumiałe dla mnie zjawisko, że i tak zwana lewica polska też dąży do tego samego celu co i centrowo-prawicowe stronnictwa. Powtarzam, rozumiem stanowisko centro-prawicowych stronnictw, ponieważ jest rzeczą wiadomą, że są one zwolennikami t. zw. ideologii inkorporacyjnej. Polska zagarnęła pewne terytorja etnicznie niepolskie, chce je przetrawić i dlatego: precz z Konstytucją, precz z przepisami, żeby, stosując metody carsko-pruskie, można całkowicie zniszczyć narodowościowo i ekonomicznie te niepolskie dzielnice. Ale jak wygląda dążenie do zniesienia parlamentaryzmu przy koncepcji federalistycznej? Czy pan Piłsudski zrzeka się już tej ideologji? Jeżeli nie, to czemu godzi się na zniesienie parlamentaryzmu? Widocznie i on boi się Ukraińców i nie chce z Ukraińcami w przyszłym Sejmie traktować, układać się i wogóle chce się pozbyć tych wpływów i tego nacisku. Konstatuję tedy, że takie samo nieposzanowanie parlamentaryzmu, takie samo dążenie do zniszczenia go jest u tak zwanej lewicy, jak i u prawicy.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#PChrucki">I teraz nabiera w moich oczach zupełnie innego oświetlenia ten drobny fakt, który przeszedł zdaje się bez większej uwagi. Kiedy raz jeden zdarzyła się możność w obecnym Sejmie stworzenia rządu lewicowego, wtedy p. Thugutt — z tego samego Klubu Pracy, co p. Bartel — zwrócił się tylko do Chadecji, a otrzymawszy od Chadecji odpowiedź negatywną, że ona go nie poprze, nawet już nie konferował z mniejszościami narodowemi. To było wówczas dla mnie niezrozumiałe. Obecnie, gdy sobie teraz uprzytomniłem tem fakt i przeczytałem rządowy projekt zmian Konstytucji, gdy wszystko to połączyłem razem, doszedłem do tego wniosku, że lewica polska absolutnie niczem się nie różni od prawicy, że zawsze Wy, Panowie, zdołacie się między sobą porozumieć i pogodzić kosztem niepolskich narodowości, kosztem Ukraińców.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#PChrucki">Stwierdzając ten fakt, stwierdzając zaniechanie koncepcji federalistycznej przez Marszałka Piłsudskiego...</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#komentarz">(Głos: Oderwania się od Polski.)</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#PChrucki">...chcę zrobić na końcu swego przemówienia jeszcze jedną uwagę natury raczej formalnej. Sądzę, że obecny Sejm i obecny Rząd nie mają prawa ani formalnego, ani moralnego robić te lub inne zmiany w Konstytucji. Oto art. 125 Konstytucji przewiduje jedyną drogę prawidłową, na której może się odbyć ta lub owa zmiana Konstytucji. Mianowicie w tym artykule powiedziane, że drugi z rzędu Sejm może dokonać rewizji ustawy konstytucyjnej własną uchwałą, większością 3/5 głosów; co zaś do pierwszego Sejmu, to powiedziano, że chociaż może on pewne zmiany wprowadzić, jednak jest wymagane do tego 2/3 głosów członków nietylko Sejmu, ale i Senatu. Trzeci ustęp tego artykułu powiada, że tylko co 25 lat po uchwaleniu niniejszej Konstytucji może być ustawa konstytucyjna poddana rewizji zwykłą większością Zgromadzenia Narodowego. Gdy analizujemy myśl art. 125, to nie możemy wyrywać tego lub innego ustępu, ale musimy wyszukać ducha całego artykułu. I oto dla mnie wówczas jest jasna rzecz, że Sejm pierwszy, suwerenny, chciał, ażeby okres działania obecnego Sejmu był próbą Konstytucji, i ażeby wybory do następnego Sejmu, do Konstytuanty, odbyły się pod hasłem naprawy czy zmiany Konstytucji i ażeby zmiana Konstytucji wogóle odbywała się o ile możności w późniejszych czasach. To jest wyraźna i jasna myśl ustawodawcy. Chociaż przewiduje się dla obecnego Sejmu możność pewnych zmian, ale ja z tego ustępu widzę, że ustawodawca nie chciał ułatwiać temu Sejmowi zmiany Konstytucji, lecz raczej odwrotnie: przez wprowadzenie pewnych formalnych trudności, przez wymaganie tej większości 2/3 głosów chciał ograniczyć to prawo.</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#PChrucki">Jeżeliby nawet stać na tem stanowisku, że przy zachowaniu tych formalności, tego ograniczenia co do większości 2/3 głosów, mógłby obecny Sejm przystąpić do rewizji Konstytucji, to jednak mógłby to uczynić Sejm normalnie funkcjonujący, przy normalnie funkcjonującym rządzie. A tego normalnego Sejmu i rządu obecnie w Polsce niema.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#PChrucki">Panowie w Komisji Konstytucyjnej mówiliście, że wówczas życie Państwa Polskiego będzie biegło normalnym trybem, gdy będą współdziałali szanowany i szanujący się Sejm z szanowanym i szanującym się rządem. Sądzę, że te wymagania powinno się zastosować przedewszystkiem do kwestji zmiany Konstytucji. Tylko szanowany i szanujący się rząd, wespół z szanowanym i szanującym się Sejmem mogą dokonać zmiany Konstytucji przy zachowanej większości 2/3 głosów. Ale czy mamy teraz szanowany rząd? Słyszałem i czytałem przez dwa miesiące na łamach prasy centrowo-prawicowej tylko różne — nie wiem jak to powiedzieć...</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#komentarz">(Głos: Pogróżki)</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#PChrucki">...nie pogróżki, ale różne artykuły, które wyśmiewają, wyszydzają Marszałka Piłsudskiego i jego Rząd. Stwierdzam, że autorytet tego Rządu centro-prawicowe stronnictwa, które teraz, nie wiem z jakiej racji, idą razem z nim ręka w rękę...</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#komentarz">(Głos: Bo on stał się prawicowcem!)</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#PChrucki">...wszelkiemi sposobami i za wszelką cenę chciały poderwać. Stwierdzam, że szanowanego rządu niema. Czy jest szanujący się Sejm? Nie, Sejm, który został czynnie znieważony...</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#komentarz">(Głos: Połowa!)</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#PChrucki">...Sejm, który na rozkaz Marszałka wybierał Prezydenta...</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#komentarz">(Głos: Myśmy nie wybierali!)</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#PChrucki">...Sejm, który wybierał na urząd Prezydenta Marszałka Piłsudskiego po tej kawce czy herbatce, na której mówiono o bacie. Sejm, który poszedł pokornie do zamku królów polskich...</u>
          <u xml:id="u-21.50" who="#komentarz">(Głos: Nieboszczyków!)</u>
          <u xml:id="u-21.51" who="#PChrucki">...żeby wysłuchać przysięgi od elekta, Sejm, który został poprostu zabity podczas dni majowych...</u>
          <u xml:id="u-21.52" who="#komentarz">(Głos: Część Sejmu!)</u>
          <u xml:id="u-21.53" who="#PChrucki">...Sejm, który sam popełnił czyn samobójstwa, uchwalając pełnomocnictwa Wł. Grabskiemu, Sejm, który nigdy nie sprawował swojego prawa kontroli władzy wykonawczej — czy taki Sejm można nazwać szanującym się? Ozy jest szanowany i czy sam się szanuje? Nikt w to nie wierzy. Stało się oznaką dobrego tonu szkalowanie Sejmu i szkalowanie Rządu; w pewnych sferach za dobry ton uważa się szkalowanie Rządu i Marszałka Piłsudskiego i odwrotnie, znaczny odłam prasy i pewne sfery tylko wykpiwają i wyszydzają ten Sejm. Czy w takich warunkach uważacie Panowie za możliwe uchwalenie zmian Konstytucji? Czy te zmiany Konstytucji, dokonane przy takim nieszanowanym i nieszanującym się Rządzie, przy takim nieszanowanym i nieszanującym się Sejmie, w dodatku w przededniu konstytuanty, będą miały jakikolwiek moralny autorytet w oczach narodu? Wątpię. Jednak poszliście i na to. Dlaczego, co Was do tego zniewoliło? Strach, nie przed Piłsudskim, ale przez 50, czy 60 hajdamakami, którzy mogą przejść do trzeciego Sejmu. Strach i strach!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Ćwiakowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PĆwiakowski">Szanowni Panowie! Zastrzegając sobie prawo głosu przy następnych artykułach projektu komisyjnego, zgłaszam obecnie krótkie oświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PĆwiakowski">Jako przedstawiciel, jedynej, legalnie działającej w Polsce Monarchistycznej Organizacji Włościańskiej, pragnę podkreślić, że nie przemawiam tu w roli członka jednego ze stronnictw sejmowych, ale jestem wyrazem tej opinji, która aczkolwiek nie ma większej reprezentacji w Sejmie, jednak z żywiołową szybkością rozwija się w całym kraju. Stronnictwa sejmowe rozumieją doskonale, że nie reprezentują już większości opinji publicznej, i dlatego z różnych stron tej Izby podnoszą się wnioski o rozwiązanie Sejmu i przystąpienie do nowych wyborów. Świadomość tego umacnia mię w przekonaniu, że mam obowiązek wypowiedzenia w kwestji zmian ustrojowych jeszcze w tym Sejmie szeregu myśli, które są już dziś wyznaniem wiary politycznej szerokich mas włościańskich.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PĆwiakowski">Nie jest wynikiem przypadku, że kwestje ustroju państwowego były i będą przedmiotem debat w trzech kolejnych Sejmach. Konstytucja marcowa, dyktowana przez zawiść i interesy partyjne, stała się źródłem rozkładu życia państwowego i hamulcem jego normalnego rozwoju. Historja zna mało przykładów tak szybkiego i kompromitującego bankructwa ustrojowego, jak to się stało z sejmowładztwem w Państwie Polskiem. Siedem zgórą cennych lat zostało prawie bezowocnie zmarnowanych. Czterokrotne wybory Prezydenta, 16 zmian gabinetowych, oto straszliwe pokłosie wszechwładztwa partyjnego, utrwalonego Konstytucją 17 marca. Brak praworządności i bezprogramowość w dziedzinie polityki gospodarczej podważyła znaczenie naszego Państwa i zrujnowała je pod względem ekonomicznym. Wadliwe i nieprzemyślane ustawodawstwo, chaos administracyjny, wzrost nienawiści klasowych — wszystko to uniemożliwia przeprowadzenie zdecydowanej sanacji.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PĆwiakowski">Wypadki majowe były nieuniknionem następstwem błędów i wad ustroju republikańskiego i sejmowładczego.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PĆwiakowski">Nie sądziłem, że to Panów będzie tak bolało: będzie bolało jeszcze więcej.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(Głos: Gdzie Pan był wówczas?)</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PĆwiakowski">Społeczeństwo przyjęło je jako punkt zwrotny w naszych stosunkach, po którym nadejść musi zaprowadzenie silnej władzy państwowej. Dążenia obecnego Rządu do szybkiego usunięcia jak najbardziej rażących wad naszego ustroju uważać musimy za jedynie celowe przygotowanie sanacji finansowej i gospodarczej. Nie wierzymy, by Sejm obecny mógł przyczynić się do uzdrowienia stosunków w kraju. Z tego też względu uważamy, że Sejm powinien być odroczony na dłuższy okres czasu, by nie przeszkadzać Rządowi w jego zamierzeniach sanacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PĆwiakowski">Mam przekonanie, proszę Panów, że ten noworodek będzie się nadawał do spirytusu. Zresztą nie mojem jest zadaniem walczyć w tej chwili w obronie Sejmu. Rządowe projekty zmiany Konstytucji witamy jako poważny krok w kierunku zasadniczego wzmocnienia władzy wykonawczej. Jesteśmy jednakże głęboko przeświadczeni, że wybieralność, oraz krótkotrwałość władzy głowy Państwa, nie zapewni temu najwyższemu urzędowi fachowości, oraz niezbędnej samodzielności, jakoteż i ciągłości programu państwowego. Mając na względzie położenie geograficzne Polski, układ sił narodowościowych i gospodarczych, oraz cechy naszego charakteru narodowego, Monarchistyczna Organizacja Włościańska wysuwa z całem poczuciem odpowiedzialności hasło dziedzicznej władzy królewskiej...</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PĆwiakowski">...opartej na akcie konstytucyjnym, jako jedyną koncepcję ustrojową, zapewniającą Polsce potęgę, a obywatelom szczęście i dobrobyt.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PĆwiakowski">Podnosząc tę zasadę jako naczelny nasz postulat, domagać się będziemy ścisłego określenia i ograniczenia praw Izby poselskiej, któraby współdziałała z królem w dziedzinie ustawodawstwa i była wyrazem opinii ludnośći wobec króla i rządu.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Wyzwolenia.)</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#PĆwiakowski">Radzę ogłosić bankructwo i zacząć postępowanie likwidacyjne.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#PĆwiakowski">W miejsce instytucji obecnego Senatu domagać się będziemy stworzenia izby gospodarczej, która wniesie do pracy ustawodawczej fachową znajomość życia gospodarczego i spraw społecznych. W skład izby gospodarczej wejdą przedstawiciele organizacji gospodarczych, społecznych i naukowych, a więc izb rolniczych, handlowych, przemysłowych, rzemieślniczych, związków zawodowych, samorządów, uniwersytetów i t. p.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#PĆwiakowski">Rząd spoczywać powinien w rekach fachowych ministrów, powoływanych i odpowiedzialnych przed królem. Jednakże przy rozpatrywaniu budżetu Izba poselska ma możność wyrażenia rządowi votum nieufności przez odrzucenie budżetu. W takim razie król albo dymisjonuje rząd albo rozwiązuje Izbę poselską.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#PĆwiakowski">Jesteśmy mniej reakcyjni, niż wiele stronnictw republikańskich w tym Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#PĆwiakowski">Jedynie na tych zasadach oparta zmiana ustroju, doprowadzić może do wzmocnienia stanowiska mocarstwowego Polski, zdobycia zaufania zagranicy i gruntownej sanacji gospodarczej, umożliwi przeprowadzenie niezbędnych reform społecznych, zarówno w dziedzinie stosunków robotniczych, jak i rolnych, a wreszcie zgodnie ze świetnemi tradycjami Jagiellonów i interesem Państwa uregulowanie współżycia wszystkich ludów, zamieszkujących Państwo Polskie.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#PĆwiakowski">Traktując obecnie dyskutowane zmiany konstytucyjne, jako etap wielkiemi procesu dziejowego, odbywającego się we wszystkich nieomal państwach europejskich, a prowadzącego od ustroju partyjno-sejmowładczego do nowoczesnej monarchji, głosować będziemy za najdalej sięgającem wzmocnieniem władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#PĆwiakowski">W całej zaś naszej działalności rozwiniemy wszelkie starania, by już w przyszłym Sejmie postulat wprowadzenia monarchji znalazł realne warunki urzeczywistnienia.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#PĆwiakowski">Odkładam dalszy ciąg dyskusji do następnego posiedzenia. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Niedzielskiego i kol. z parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie zniesienia w wojsku t. zw. urlopów rolnych.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Niskiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie przekazania parcelowanego majątku „Starostwo” i „Rońska” na parcele budowlane dla mieszkańców m. Krasnegostawu i jego przedmieść.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Kolei w sprawie niesprzedawania biletów kolejowych na stacji Szydłowiec.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Wędziagolskiego i tow. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie rugowania z działek drobnych dzierżawców majątku Rękanciszki w pow. wileńskim.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Wędziagolskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie szykanowania i znęcania siędowództwa 13 p. uł. i 85 p. p. nad drobnymi dzierżawcami majątku Rękanciszki gm. mickuńskiej pow. wileńsko-trockiego.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Białoruskiej Włościańsko - Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego aresztowania chłopów białoruskich, dokonanego przez miadzielski posterunek p. p.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Białoruskiej Włościańsko - Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie bezprawnego przetrzymywania w więzieniu śledczem Konstantego Werabja oraz fabrykowania przez policję procesów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie przetrzymywania 6 niepełnoletnich przez niespełna rok w wiezieniu śledczem w Białymstoku oraz katowania ich w ekspozyturze śledczej.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Białoruskiej Włościańsko - Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zaprzeczenia przez starostwo wilejskie praw obywatelstwa Andrzejowi Nosiewiczowi oraz jego rodzinie.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Białoruskiej Włościańsko - Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego aresztowania oraz katowania małoletniego Zajki oraz 60-letniego Jewsieja.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Białoruskiej Włościańsko - Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie usiłowania zgwałcenia Katarzyny Iwaneckiej przez komendanta posterunku p. p. w Wiazyniu, Korolenkę.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia Jana Klutka przez policję z Iwacewicz.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Sobolewskiego i tow. z Białoruskiej Włościańsko - Robotniczej Hromady i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie gwałtów policji w sporach obszarników z chłopami o ziemię.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Daczki i innych z klubu Zjednoczenia Niemieckiego do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ograniczania języka niemieckiego przy komunikowaniu się mniejszości niemieckiej z urzędami administracyjnemi w Poznańskiem i na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Graebego z klubu Zjednoczenia Niemieckiego i innych posłów do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministrów Skarbu, oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie pomocy dla poszkodowanych powodzią.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Wiślickiego i tow. z Koła Żydowskiego do pp. Ministrów Przemysłu i Handlu, oraz Skarbu w sprawie tajnego okólnika Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, dotyczącego udzielania przez urzędy pocztowe informacji państwowym władzom skarbowym.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Wygodzkiego i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie sprzecznych z Konstytucją i innemi ustawami obowiązującemi praktyk antyżydowskich, uprawianych przez departament szkół zawodowych Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie podatków nakładanych od przemysłu ludowego przez urzędy skarbowe, a szczególniej przez urząd skarbowy podatków w Mielcu.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Skarbu i Spraw Wojskowych co do nieprawnego zmuszania do opłaty stemplowej podań w sprawach wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie pokrzywdzonego inwalidy w powiecie mieleckim.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Skarbu, oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie traktowania ludności wiejskiej przez urzędników skarbowych w powiecie kolbuszowskim.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawnego egzekwowania kar, ściąganych przez urząd skarbowy w Mielcu za rzekomą uprawę tytoniu w r. 1924 — od Jana Roga i Walentego Załudzkiego z Kliszowa, pow. mielecki.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych, oraz Skarbu w sprawie inwalidy Józefa Cerafina z Gawłuszowic pow. mieleckiego, ochotnika wojsk polskich, któremu odmówiono renty inwalidzkiej.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie utrudnień, czynionych przez władze wdowom po zabitych, czy zaginionych mężach i synach w uzyskaniu należących im się zaopatrzeń wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie Tomasza Jera z Kosowej, pow. kolbuszowskiego, skrzywdzonego przez urząd skarbowy w Kolbuszowej.</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Krempy i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych, oraz Skarbu w sprawie przyznania renty inwalidzkiej Stanisławowi Cuberowi z Kliszowa, pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Skarbu w sprawie katastrofalnego stanu szpitali w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Bratunia i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Kolei w sprawie niewypłacenia emerytury p. Stefanowi Hornowskiemu.</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Bratunia i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie katowania i skaleczenia mieszkańca wsi Sielec, pow. sarneńskiego przez policjanta z posterunku Dąbrowica, Władysława Dąbrowskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Rolnictwa w sprawie udzielenia natychmiastowej pomocy mieszkańcom gm. Jakimczyce-Klicko, pow. rudzieckiego, woj. lwowskiego, dotkniętym elementarną klęską gradobicia.</u>
          <u xml:id="u-24.30" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Kozubskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie antykonstytucyjnych i bezprawnych prześladowań ukraińskiego ruchu kulturalnego, oraz szykan wobec członków stowarzyszeń społeczno-kulturalnych ze strony starosty krzemienieckiego p. Robakiewicza.</u>
          <u xml:id="u-24.31" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Sprawiedliwości oraz Spraw Wojskowych w sprawie głodówki więźniów politycznych w Łomży i w sprawie użycia wojska dla „poskromienia” więźniów.</u>
          <u xml:id="u-24.32" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Przemysłu i Handlu oraz Skarbu w sprawie projektowanego wydzierżawienia w ręce prywatne i zamknięcia państwowej Huty Blachownia pod Częstochową.</u>
          <u xml:id="u-24.33" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie nieustannego rozpędzania przez policję wieców posłów komunistycznych.</u>
          <u xml:id="u-24.34" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie głodówki więźniów politycznych w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-24.35" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie rozpędzania i aresztowania na wiecu P. P. S. w Przemyślu robotników, nie solidaryzujących się z przywódcami P. P. S.</u>
          <u xml:id="u-24.36" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów do p. Prezesa Rządu w sprawie programu gospodarczego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-24.37" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja p. Sochackiego z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie gwałtów policji oraz łamania 8-godzinnego dnia pracy przez przedsiębiorców piekarskich w Nowym Dworze.</u>
          <u xml:id="u-24.38" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie zakuwania w kajdany więźniów politycznych oraz w sprawie pobicia więźnia politycznego Kopika za opór przeciw poniżającemu i bezprawnemu zakuciu go.</u>
          <u xml:id="u-24.39" who="#SekretarzpOssowski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-24.40" who="#SekretarzpOssowski">Nadeszły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-24.41" who="#SekretarzpOssowski">Wniosek p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego w sprawie przyjścia Rządu z doraźną pomocą włościanom wsi Osmiłowicze, Morozowicze, Wolica Morozowicka, powiatu włodzimierskiego, które nawiedziła klęska gradobicia — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-24.42" who="#SekretarzpOssowski">Wniosek p. Dziducha i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego w sprawie uzupełnienia ustawy z dnia 18 lipca 1925 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 83 poz. 563) o przerachowaniu wkładek oszczędnościowych złożonych w Pocztowej Kasie Oszczędności — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-24.43" who="#SekretarzpOssowski">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godzinie 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-24.44" who="#SekretarzpOssowski">Dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej o rządowym projekcie ustawy i o wnioskach poselskich w przedmiocie zmian i uzupełnień Konstytucji z dnia 17 marca 1921 r. (odbitka roneo nr 277 i druki nr 2455, 2431, 2470, 2472, 2473 i 2480).</u>
          <u xml:id="u-24.45" who="#SekretarzpOssowski">Sprawozdanie Komisji Budżetowej i Komisji Pięciu o sprawozdaniu Najwyższej Izby Kontroli za rok 1924 (odbitka roneo nr 276).</u>
          <u xml:id="u-24.46" who="#SekretarzpOssowski">Nie słyszę protestu, uważam porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-24.47" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 45 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>