text_structure.xml 299 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 15 po pół.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Spraw Zagranicznych Aleksander Skrzyński, Minister Skarbu Jerzy Zdziechowski, Minister Sprawiedliwości Stefan Piechocki, Minister Przemysłu i Handlu Stanisław Osiecki, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Władysław Kiernik, Kierownik Ministerstwa Reform Rolnych Józef Radwan,</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Zagranicznych Kajetan Morawski, w Ministerstwie Skarbu Bolesław Markowski i August Popławski, w Ministerstwie Sprawiedliwości Julian Siennicki, w Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 272 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów, protokół 273 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz di Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych otrzymałem pismo z prośbą o wycofanie z pod obrad Sejmu projektu ustawy o zmianie niektórych przepisów łowieckich (druk nr. 1097).</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie pp. Insler, Mełnyk, Wygodzki, Seib oraz Dunin w dniu 25 i 26 lutego r. b.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Bobkowi, Dziduchowi, Korfantemu, Kosydarskiemu i ks. Krajczyrskiemu na 2 dni, Jeremiczowi, Silberscheinowi, ks. Stankiewczowi i Śledzińskiemu na 3 dni, Berezowskiemu na 4 dni, Seibowi na 6 dni, Błażejewiczowi i Bartlowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Malik i Wartalski na 2 tygodnie, Wiślicki na 15 dni, oraz Moritz od dnia 25 lutego r. b. z powodu choroby.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Przed przystąpieniem do porządku dziennego udzielam głosu p. Polakiewiczowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo! 12 lutego wniosłem interpelację do Prezesa Rady Ministrów w sprawie nadużyć popełnianych przez starostę sokólskiego p. Walickiego. O wniesieniu tej interpelacji powiadomiłem ludność powiatu sokolskiego, podając jej tytuł, odczytany w Sejmie, i w formie plakatu do wiadomości. Plakat ten wczoraj został! skonfiskowany bez podania motywów i bez nakazu prokuratora przez starostę i przez policję.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Czy przez tego samego starostę?)</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PPolakiewicz">Przez tego samego starostę, który urzęduje dotąd. Ponieważ żywiłem wątpliwości, czy postępowanie p. starosty jest zgodne z prawem fi czy nie narusza uprawnień Sejmu, zwróciłem się do p. Marszałka, komunikując mu o calem zajściu i prosząc, ażeby eks presidio interweniował u p. Prezesa Rady Ministrów. P. Marszałek oświadczył....</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Co Marszałek oświadczył, to nie Pan poda do wiadomości! Izby, udzieliłem Panu głosu w sprawie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PPolakiewicz">Pan Marszałek odmówił mi interwencji jako Marszałek Sejmu wprost do Ministra Sprawiedliwości. Ponieważ to stanowisko p. Marszałka kwestionuję, proszę uprzejmie o stwierdzenie eks presidio wobec Izby, czy tytuł interpelacji z dodatkiem tylko, gdzie ona jest do nabycia, może podlegać konfiskacie przez p. starostę i policję?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Muszę p. Polakiewiczowi! powiedzieć, że nadużył głosu, którego mu udzieliłem na podstawie porozumienia dla postawienia interpelacji, a nie celem wypowiadania krytyki pod moim adresem. Sejm ma prawo wyrazić krytykę pod adresem Marszałka, odmawiając mu zaufania.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Powtarzam, co już oświadczyłem p. Polakiewiczowi prywatnie, że w każdym wypadku, kiedy zachodziło pogwałcenie praw poselskich w formie konfiskaty sprawozdań z posiedzeń sejmowych, a więc między innemi czy to tekstu interpelacji, czy wniosków, które zostały wniesione w Sejmie, zawsze interweniowałem i w tym wypadku interweniowałbym także, miałem tylko wątpliwości i mam je w dalszym ciągu, czy mogę jako Marszałek Sejmu interweniować u Rządu, wobec tego, że w tym wypadku chodzi o afisz, w którym p. Polakiewicz uwiadamia wyborców, że została wniesiona interpelacja i tekst tej interpelacji jest do nabycia w biurze tale ego to stronnictwa.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(Wesołość. Głosy: Reklama!)</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#Marszałek">Powiedziałem p. Polakiewiczowi i Oświadczam to z tego miejsca, że osobiście jako obywatel i jako poseł miałbym wszelkie powody do powątpiewania o celowości tego rodzaju konfiskaty afiszu, który mojem zdaniem nie zawierał nic zdrożnego. Jest to jednakże moje osobiste stanowisko jako obywatela i posła — jako Marszałek mogę interweniować w imieniu całego Sejmu tylko wtedy, kiedy pod względem formalnym niema najmniejszej wątpliwości, iż jestem uprawniony w imieniu Sejmu interweniować. Dodam jeszcze, iż p. Polakiewicz nie jest bynajmniej poszkodowany, bo na dzisiejszem posiedzeniu może zimunizować ten plakat, a gdybym był posłem 1 zasiadał w tych ławach z czystem sumieniem podpisałbym jego interpelację.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji traktatu gwarancyjnego między Polską a Francją oraz traktatu arbitrażowego miedzy Polską a Niemcami!, podpisanych w Londynie dnia 1 grudnia 1925 r. (druk nr 2322). Jako sprawozdawca głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PNiedziałkowski">Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych mam zaszczyt prosić o przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej, dotyczącej traktatu gwarancyjnego pomiędzy Francją a Polską, oraz traktatu arbitrażowego pomiędzy Niemcami a Polską. Oba te traktaty stanowią część składową t. zw. paktów locareńskich i jajko taksie podlegają dziś rozważeniu Wysokiej Izby.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PNiedziałkowski">Chciałbym zacząć od stwierdzenia jednej rzeczy podstawowej, że byłoby wielkim błędem rozpatrywać t. zw. pakty locareńskie, a w szczególności te dwa traktaty, które podlegają dyskusji i omówieniu Wysokiej Izby, w oderwaniu od ogólnej sytuacji politycznej, w jakiej się W tej chwili znajdujemy i my i cała Europa, Jednostronna analiza wyłącznie poszczególnych tekstów traktatowych byłaby takim samym błędem, jak błędem jest analiza tekstów konstytucyjnych bez uwzględnienia układu sił społecznych, ogólnej sytuacji społecznej i politycznej państwa, które daną konstytucję posiadają.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PNiedziałkowski">Panowie wiedzą, że od czasu zatwierdzenia Traktatu Wersalskiego położenie międzynarodowe uległo gruntownej zmianie. Zmianę tę możnaby scharakteryzować w paru głównych punktach następujących: 1) ustał podział świata na zwycięzców i zwyciężonych, przynajmniej w psychologii ogólnej całej Europy, 2) położenie międzynarodowe Rzeszy Niemieckiej uległo gruntownej zmianie, w porównaniu do tego, jakim było od tego dnia, kiedy Traktat Wersalski był podpisany. W tem nowem położeniu zaczęto szukać w całej Europie nowego punktu wyjścia, nowego sposobu utrwalenia pokoju w Europie, z chwilą, kiedy Traktat Wersalski już pełnych gwarancji utrwalenia pokoju w opinii bardzo wielu czynników europejskich nie dawał.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PNiedziałkowski">Nie będę przypominał różnych etapów przejściowych, tego szukania sposobu utrwalenia położenia pokojowego. Przypomnę Panom protokół genewski!, przyjęty i zatwierdzony przez zgromadzenie Ligi Narodów we wrześniu 1924 r., który dawał, jak dotąd, najbardziej, pełną i realną metodę ziszczenia programu pokojowego, opartego na trzech głównych zasadach: bezpieczeństwa, arbitrażu i rozbrojenia. Protokół genewski został zachwiany, nie z winy demokracji europejskiej i nie z winy. Państwa Polskiego. I wówczas wysiłek wszystkich czynników europejskich które zmierzały i zmierzają do utrwalenia pokoju, był skierowany ku temu, ażeby wynaleźć inną formę organizacji międzynarodowego życia, inną formę, któraby również gwarantowała stan pokojowy, ale nie tylko w zasadzie, nie tylko w teorii, ale również i w praktyce, w bezpośredniej codziennej polityce realnej. I wtedy Europa wróciła do myśli poszczególnych traktatów gwarancyjnych, a wcieleniem w życie tej myśli były właśnie traktaty i pakty znane pod ogólną nazwą paktów locareńskich. Stanowią one jedną zbiorową całość i w skład jej wchodzą: pakt t. zw. reński, obejmujący stosunki pomiędzy Niemcami a państwami zachodniemi, pakt wschodni obejmujący stosunki między Polską a Niemcami, i analogiczny pakt niemieck--czeskosłowacki, i wreszcie, traktaty gwarancyjne: francusko-polski i francusko-czeskosłowacki.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PNiedziałkowski">Wysoka Izba ma ratyfikować dwa z pośród tych paktów, polsko--niemiecki i francusko-polski. Traktat gwarancyjny francusko-polski nie ogranicza, ani zamienia, ani usuwa umowy francusko-polskiej z r. 1921, jest tylko jej uzupełnieniem i rozciągnięciem na te stosunki prawa międzynarodowego, które powstały od czasu zawarcia, tej umowy. Ten traktat gwarancyjny zawiera jeden punkt nowy w porównaniu do umowy z r. 1921: w sposób bardziej wyraźny i kategoryczny w swoim art. 1 stwierdza obowiązek wzajemnej pomocy Francji i Polski na wypadek naruszenia całokształtu paktów i traktatów, noszących wspólną nazwę paktów locareńskich.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PNiedziałkowski">Traktat arbitrażowy polsko--niemiecki zawiera na wstępie dwie główne zasady, mające dla nas w tej chwili znaczenie pierwszorzędne, pierwsza stwierdza, że poszanowanie praw ustalonych przez traktaty, lub wynikających z prawa narodowego, jest obowiązujące dla trybunatów międzynarodowych, druga uznaje że prawa danego państwa nie mogą być zmieniane inaczej, niż za jego zgodą.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PNiedziałkowski">Pierwszy punkt ma ogromne znaczenie dla całej późniejszej procedury przy Trybunale Sprawiedliwości i przy sądach arbitrażowych. Drugi punkt stwierdza, że za zgodą dobrowolną Rzeszy Niemieckiej nie na podstawie przymusu, nie na podstawie przemocy, rzeczpospolita niemiecka uznaje, że ani granice Państwa Polskiego, ani żadne prawo Państwa Polskiego nie może miedz zmianie bez zgody samego Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PNiedziałkowski">Pozatem traktat arbitrażowy dzieli się na dwie części, pierwsza, dotycząca sposobu postępowania w wypadku, gdy chodzi o różne spory, wynikające z zagadnień prawnych w tem rozumieniu jak określa je art. 13 paktu Ligi Narodów, część druga zawiera sposób postępowania we wszystkich innych sprawach, a więc przedewszystkiem w tych sprawach, o które nam chodzi najbardziej, t. j. w sprawach ewentualnych spotów, tak zwanych granicznych sporów o rewizję granic.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PNiedziałkowski">Wszelkie takie spory, i sprawy według tego traktatu musiałyby być skierowane najpierw do stałej komisji pojednawczej, na której działalność i procedurę Poiska ma wpływ! wystarczający, następnie do Rady Ligi Narodów, Względnie zgromadzenia Ligi Narodów, które się staje jedyną instancją miarodajną do rozstrzygania sporów tego typu.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PNiedziałkowski">Streszczając można powiedzieć, że spory natury prawnej, ściśle zdefiniowanej mają być kierowane do organów międzynarodowej sprawiedliwości, spory natury politycznej najbardziej ważne i zasadnicze, o które nam w tej chwili chodzi, mają być kierowane przez stałą komisję pojednawczą do Rady Ligi Narodów, względnie zgromadzenia Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PNiedziałkowski">Na tem polega krótkie streszczenie najbardziej ważnych i charakterystycznych cech obu tych traktatów, które mają być dziś ratyfikowane.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PNiedziałkowski">Przeciw całej polityce, noszącej nazwę polityki locareńskiej skierowano i w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i w opinii publicznej polskiej szereg zarzutów, które chciałbym ująć w jedną całość i kolejno na nie odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PNiedziałkowski">Zarzut pierwszy dotyczy odmiennego traktowania granicy niemiecko-francuskiej i niemiecko-belgijskiej w pakcie reńskim, niż granicy polsko--niemieckiej w pakcie t. zw. wschodnim. To odmienne traktowanie zdaniem krytyków polityki locareńskiej sprowadza do zera całą wartość i znaczenie tej polityki, która nosi nazwę polityki locareńskiej. Na to muszę zauważyć, że przedewszystkiem i Traktat Wersalski inaczej ujmuje granice zachodnie Niemiec, a inaczej granice wschodnie. W innych, bardziej kategorycznych wyrażeniach rozstrzyga sprawę Alzacji i Lotaryngii, sprawę granicy niemiecko-belgijskiej, a w innych wyrażeniach rozstrzyga sprawę granicy polsko--niemieckiej. Następnie, to rozróżnienie, które istniało i istnieje między granicą zachodnią Niemiec a ich granicą wschodnią, wynika w gruncie rzeczy nie z tego, czy innego błędu polityki Państwa Polskiego, lub błędnego posunięcia na gruncie rokowań locareńskich, ale wynika z całokształtu położenia międzynarodowego, które nie może ulec zmianie pod naszym wyłącznym wpływem.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PNiedziałkowski">Zarzut drugi polega na tem, że pakt locareński osłabia sojusz francusko-polski. Jeżeli chodzi o literę prawa, to sojusz ten nie jest w niczem osłabiony. ponieważ dawne umowy pozostają w sile bez żadnej zmiany, a traktat gwarancyjny podpisany 1 grudnia w Londynie mocniej i w bardziej stanowczych słowach określa wzajemne zobowiązania Francji i Polski, niż to czyniła umowa z r. 1921.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PNiedziałkowski">Oba te zarzuty tracą zresztą wszelką wartość praktyczną, jeżeli będziemy je rozważali, nie w oderwaniu, ale w związku z ogólnem położeniem międzynarodowem, i w każdym razie muszą one być rozpatrywane pod tym kątem widzenia, jakby one wyglądały, gdyby polityka polska poszła za głosem nawołującym do odroczenia, albo odrzucenia ratyfikacji obu traktatów. Jeżeli chodzi o odmienne traktowanie, to byłoby ono jeszcze bardziej zaostrzone, gdyby Niemcy w pakcie reńskim, któryby doszedł do skutku i bez naszego udziału, zawarował obie swoje granice w stosunku do Francji i Belgii i nie podjęli żadnych zobowiązań względem granicy polskiej. W tym wypadku różnica w traktowaniu granicy zachodniej i wschodniej Niemiec byłaby o wiele bardziej jaskrawą i wyraźną.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PNiedziałkowski">Dalej gdybyśmy odrzucili! ratyfikację traktatów locareńskich, to sojusz francusko-polski automatycznie musiałby ulec znacznemu rozluźnieniu, bo nie ulega wątpliwości, że olbrzymia większość opinii publicznej francuskiej nie mogłaby przyjąć życzliwie wyłamania się Polski! z tego ogólnego programu polityki pokojowej, którego jednym z etapów są traktaty locareńskie.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PNiedziałkowski">I dlatego, jeżeli te oba główne zarzuty wysuwane przeciw polityce locareńskiej traktować realnie na gruncie rzeczywistych stosunków, a nie na gruncie dyskusji prawnoformalnej, to oba te zarzuty zwracają się przeciw tym, którzy je stawiają i odpowiedź na nie jest bardzo prosta. Gdyby większość tej Izby zechciała iść za wezwaniem tych panów kolegów, którzy postawili wnioski o odrzucenie ratyfikacji, to mielibyśmy w konsekwencji daleko ostrzejsze rozróżnienie położenia prawnego i faktycznego granicy zachodniej Niemiec od wschodniej, niż to jest w paktach locareńskich i daleko większe osłabienie sojuszu francusko-polskiego, aniżeli to wynika z paktów locareńskich, w których ja zresztą żadnego osłabienia tego sojuszu nie widzę.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PNiedziałkowski">Następny zarzut dotyczy przeciwstawienia protokółu genewskiego paktom locareńskim. Polska podczas uchwalania przez Zgromadzenie Ligi Narodów protokółu genewskiego stanęła bez zastrzeżeń na gruncie podstawowych zasad i litery tego protokółu. Jak powiedziałem protokół został narazie zachwiany nie z winy Polski, tak samo, jak nie z winy demokracji europejskiej. Gdyby dziś Polska stanęła poza nawiasem umowy locareńskiej, przeciwstawiając jej w tej chwili idealny, ale nierealny protokół genewski, który jest obecnie programem, ideą, hasłem, nie realną, prawną formułą dnia dzisiejszego, to w istocie rzeczy Polska znalazłaby się w próżni ze sztandarem i hasłem, ale bez żadnej realnej podstawy dla dalszej swojej polityki. I tak samo, jak nie można traktatom loraceńskim przeciwstawiać żadnego wogóle hasła, żadnej ogólnej idei, bo to są odmienne płaszczyzny myśli politycznej, tak samo również i protokół genewski nie wystarcza, jako przeciwstawienie polityce, noszącej miano Locarno. Locarno jest etapem, na drodze do protokółu i dla realnej polityki polskiej odrzucenie Locarna nie oznacza wcale wprowadzenia w życie protokółu, bo wprowadzenie w życie protokółu nietylko od Polski zależy.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli chodzi wreszcie o czwartą grupę zarzutów, to one dotyczą tego, że Locarno w gruncie rzeczy zastępuję i Traktat Wersalski i pakt Ligi Narodów i wszelkie inne poprzednio powzięte zobowiązania międzynarodowe. Tu muszę odpowiedzieć zarzutem nieścisłości, ponieważ w żadnym tekście umowy, którą mamy przed nami niema ani jednego słowa, któreby usprawiedliwiało twierdzenie, że pakty locareńskie zastępują Traktat Wersalska, a jeżeli chodził o pakt Ligi Narodów, to przeciwnie pakty locareńskie wyraźnie powołują się w szeregu artykułów na pakt Ligi Narodów i stwierdzają, że nie są ani w sprzeczności, ani w niczem nie pomniejszają znaczenia i wagi paktu Ligi Narodów. Dlatego też wydaje mi się, że główne zarzuty wysuwano przeciw propozycji większości Komisji Spraw Zagranicznych ratyfikacji umów, które Panowie mają przed sobą, nie mogą się ostać nawet wobec bardzo ostrożnej i umiarkowanej krytyk.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PNiedziałkowski">Ale wydaje mi się, ażeby w pełni na te zarzuty odpowiedzieć, musi być przyjęta inna metoda, aniżeli ta, która była najczęściej dotąd stosowana. Nie chodzi tu tylko o obronę polityki locareńskiej, ale chodzi również o zapytanie, a nadszedł czas, kiedy na to zapytanie powinna być dana odpowiedź publiczna, jaka inna polityka ma być przeciwstawiona polityce t. zw. locareńskiej? Ja widzę tylko parę ściśle określonych możliwości. Jest możliwość pierwsza oparcia przyszłej polskiej zagranicznej polityki na Związku Republik Sowieckich, na podporządkowaniu polityki polskiej polityce Sowietów. Jest to możliwość, za którą prawdopodobnie będą niektórzy nasi koledzy z tej Wysokiej Izby, ale która, Panowie rozumieją, jest nie do przyjęcia dla olbrzymiej większości opinii publicznej i społeczeństwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#PNiedziałkowski">Jest możliwość druga, ta jedynie realna, do której musi doprowadzić odrzucenie ratyfikacji traktatów locareńskich, to jest polityka izolacji Państwa Polskiego, oderwaniu go od dotychczasowej jego sytuacji w świecie i nie dania mu w zamian żadnego innego punktu oparcia,. I trzeba powiedzieć szczerze, że i w teorii i w praktyce, w obecnym układzie stosunków międzynarodowych, w obecnej sytuacji politycznej, logiczną konsekwencją odrzucenia paktów locareńskich jest wkroczenie Polski na drogę polityki zagranicznej izolacji, na drogę splendid isolation, a sądzę, że nie jest żadną tajemnicą, że w tej sytuacji Polska długo bez katastrofalnej dla siebie klęski wytrzymać by nie mogła.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PNiedziałkowski">I dlatego mnie się wydaje, że nie wystarczy odpowiedzieć na krytykę i na zarzuty stawiane paktom locareńskim, ale ci, którzy biorą na siebie odpowiedzialność za ratyfikację, mają prawo spytać tych, którzy żądają ich odrzucenia, jaką inną politykę tamci Panowie proponują Państwu Polskiemu w zamian tej, która nosi nazwę locareńskiej? I chciałbym, aby w toku dyskusji wskazania tej innej polityki zostały z tej trybuny jak najbardziej wyraźnie i jak najmniej wstydliwie wytyczone.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#PNiedziałkowski">Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną stronę paktów locareńskich. W prasie sowieckiej, a taksamo w niektórych odłamach prasy polskiej, wysuwano bądź w sposób wyraźny, bądź niewyraźny myśl, że Locarno oznacza początek bloku europejskiego, skierowanego na ponowną interwencję Europy w stosunki wewnętrzne Związku Republik Sowieckich. Stwierdzam, że w tekstach umów, które mamy przed sobą, niema ant jednego słowa, ant jednej litery, któraby usprawiedliwiała to podejrzenie. Dążenie do utrwalenia pokoju w Europie środkowej i zachodniej nie jest w żadnym razie skierowane przeciw pokojowi w Europie wschodniej. I dlatego takie zarzuty muszą być traktowane jako świadomie fałszywe, jako nieoparte o żadną realną podstawę, o żaden tekst, o żadną literę, o żadne nawet napomknienie, and w samym tekście umów locareńskich, ani w żadnym z komentarzy, które do tych tekstów były kiedykolwiek przez kogokolwiek stosowane.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PNiedziałkowski">Ratyfikacja umów locareńskich została w praktyce ściśle połączona ze sprawą miejsca dla Polski w Radzie Ligi Narodów. Ratyfikacja paktu reńskiego tak samo jak paktu wschodniego jest w samym tekście obu paktów ściśle związana z chwilą wstąpienia Niemiec do Ligi Narodów. Wstąpienie Niemiec do Ligi Narodów zgodnie z tekstem listu wysłanego do Rzeszy Niemieckiej przez generalny sekretariat Ligi Narodów oznacza zarazem uzyskanie przez Niemcy stałego miejsca w Radzie Ligi. Wydaje mi, się. że cała opinia Polski łączy się w przekonaniu, że konsekwencją logiczną tej polityki, która została zapoczątkowana w Locarno, jest uzyskanie dla Polski równolegle również stałego miejsca w Radzie Ligi. Bez tego polityka locareńska traci dużą część swojej wartości, nie specjalnie dla Polski, ale dla całej Europy, bo skoro połączone są ze sobą pakt zachodni, jako gwarancja pokoju na zachodzie Europy i pakt wschodni jako gwarancja pokoju między Niemcami a Polską i Czechosłowacją, z tą chwilą udział w Radzie Ligi Narodów wszystkich czynników zainteresowanych w wprowadzeniu w życie paktu locareńskiego narzuca się, jako logiczna konsekwencja nie tylko samej polityki ale samego ducha tej polityki, który w Locarno znalazł swoje urzeczywistnienie. Rola Państwa Polskiego na wschodzie 5 w środkowej Europie stała się tak ogromną i tak warunkującą utrzymanie pokoju, że kontynuowanie tej polityki! pokojowej wymaga również stałego miejsca dla Polski w Radzie Ligi.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#PNiedziałkowski">Wreszcie podstawą i założeniem Locarno było, że wszystkie państwa podpisujące te umowy, mają równe prawa przy ich realizacji, a realizacja nastąpić musi nie gdzieindziej, ale właśnie w Radzie Ligi Narodów. Ażeby zaś wszystkie czynniki, które pracowały w Locarno nad utrwaleniem pokoju, na równych prawach ten, pokój mogły realizować, udział Polski w Radzie Ligi Narodów nasuwa się znów jako niezbędna konieczność.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PNiedziałkowski">I dlatego Komisja Spraw Zagranicznych ogromną większością proponuje Wysokiej Izbie przyjęcie poza ratyfikacją traktatów rezolucji następującej:</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PNiedziałkowski">„Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm da je wyraz stanowczemu przekonaniu, iż wszystkie czynniki, które szczerze współpracowały nad! dojściem do skutku układów w Locarno i szczerze dążą do utrwalenia pokoju, uznają natychmiastowe uzyska nie przez Polskę stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów za niezbędną konieczność polityczną, wypływającą z roli Państwa Polskiego w Europie środkowej i wschodniej, roli, spełnianej w interesie nie własnym tylko, lecz powszechnym.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PNiedziałkowski">Sejm widzieć będzie w uczynieniu zadość tej konieczności dowód zwycięstwa idei pokoju i przyjaznego współżycia narodów nad polityką zawiści i walki, któraby Europę rychlej czy później wtrącić musiała w nową katastrofę”.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#PNiedziałkowski">Komisja Spraw Zagranicznych wnosi, żeby ta rezolucja została przez Sejm przyjęta jednocześnie z ratyfikacją traktatów.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli chodził o samą ratyfikację traktatów, to w Komisji Spraw Zagranicznych po za wnioskiem o ich ratyfikacje zostały zgłoszone dwa wnioski przez pp. kolegów Rudzińskiego i Strońskiego o odrzucenie ratyfikacji i wniosek p. kolegi Strońskiego alternatywny, który mówi, ażeby termin ratyfikacji został uzależniony od otrzymania przez Polskę miejsca w Radzie Ligi Narodów, wniosek, który prezydium komisji uznało za identyczny z odrzuceniem, ponieważ same traktaty określają moment, gdy mają one wejść w życie, a odroczenie ratyfikacji aż do chwili otrzymania miejsca w Radzie Ligi Narodów oznaczałoby w praktyce odrzucenie ratyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#PNiedziałkowski">Wreszcie wniosek drugi, niejako uzupełnienie ustawy ratyfikacyjnej, który proponuje, ażeby w dodatkowym art. 4 ustawy publicznie stwierdzić, że traktaty locareńskie nie są w sprzeczności ani z Traktatem Wersalskim, ani z paktem Ligi Narodów. Jeżeli chodzi o pakt Ligi Narodów, to w samych traktatach mamy wiele artykułów, które stwierdzają, że w niczem nie naruszają one paktu Ligi Narodów. Jeżeli zaś chodzi o Traktat Wersalski, to do dziś dnia nikt nie podawał w wątpliwość, jakoby Locarno miało być naruszeniem Wersalu. Dlatego większość komisji sądzi, że byłoby nie tylko rzeczą zbyteczną, ale nawet i błędną stawianie przez nas samych w formie jednostronnej bez sankcji prawnej formalnej pod znakiem zapytania tego, co po dzień dzisiejszy przez nikogo nie zostało zakwestionowane. Przeto większość komisji wnosi o odrzucenie poprawek p. Strońskiego, tak samo jak z natury rzeczy nie usankcjonowała również tych zasadniczych wniosków, które zmierzają do odrzucenia samej ratyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PNiedziałkowski">Kończąc chciałbym w kilku słowach tylko dać ogólną charakterystykę tego, co zostało dokonane w Locarno i co w mojem przekonaniu usprawiedliwia w znacznej mierze fakt głosowania za ratyfikacją umów tam zawartych. Nie potrzeba Panom przypominać, że omawianie tych paktów i traktatów w oderwaniu od ogólnej sytuacji międzynarodowej byłoby wielkim błędem i nie wątpię, że wszyscy następni mówcy właśnie w związku z sytuacją międzynarodową tę sprawę będą omawiali. Sądzę, że z punktu widzenia interesu Polski traktat arbitrażowy między Niemcami a Polską i traktat gwarancyjny francusko-polski daje wystarczające środki obrony słusznych praw i słusznych interesów Państwa Polskiego w razie jakichkolwiek prób ich naruszenia, zarazem stanowią one duży krok naprzód w porównaniu do tej sytuacji, która była poprzednio. Bo proszę Panów, jeżeli do chwili zatwierdzenia umów locareńskich sprawa granicy niemiecko-polskiej, w części opinii publicznej świata była sprawą otwartą i groziła nieustannemi konfliktami zbrojnemu to po zawarciu układu, locareńskiego konflikty, zbrojne są już wykluczone. Po Locarno Rzesza! Niemiecka uznała z własnej i dobrej woli, że prawo Polski nie może być zmienione bez jej, t. j. Polski, zgody. Uznała wreszcie, że w żadnym wypadku i w żadnej sytuacji! nie będzie się uciekała do siły zbrojnej dla załatwienia jakichkolwiek sporów niemiecko-polskich. I tu jest właśnie ten, ogromny krok naprzód, który w mojem przekonaniu daje całkowite usprawiedliwienie polityczne i moralne Locarna. W chwili, kiedy załamał się protokół — ja nie wierzę w to, żeby on się załamał definitywnie uważam jego porażkę za przejściową, tylko — z tą chwilą Locarno musi być traktowane jako próbą powrotu do protokółu, drogą najbardziej realną i jedynie realną, która istnieje. I dlatego demokracja europejska, dlatego między innemi międzynarodówka socjalistyczna i zawodowa uznała traktaty locareńskie za ten ogromny krok naprzód, który zasługuje na pełne poparcie całej demokracji europejskiej. Dlatego wszelkie wystąpienia, ewentualne wystąpienie Sejmu Rzeczypospolitej przeciw ratyfikacji, byłoby rozumiane w opinii zachodu w żadnym wypadku nie jako wierność dla protokółu, a w każdym razie jako załamanie całego charakteru i linii polityki pokojowej. A z chwilą, kiedy zdajemy sobie wszyscy sprawę, że polityka pokojowa pozostaje w najściślejszym związku z możnością odbudowy gospodarczej Europy, z tą chwilą sądzę, że obrona Locarno nie wymaga wcale ani wstydliwości, ani żadnych kunsztownych argumentów, może być prowadzona w świetle dnia z całym spokojem i z najzupełniej czystem sumieniem.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#PNiedziałkowski">Tym, którzy pragną odrzucenia Locarna stawiam jedno pytanie: jaką politykę przeciwstawiającą polityce Locarna, jaką politykę realną proponują, aby Państwo Polskie w tej chwili prowadziło? Sądzę, że mam prawo, stwierdzić. iż krytyka, któraby nie prowadziła do wniosków, wskazujących na przyszłość, byłaby krytyką absolutnie niewystarczającą. Pozytywnie Locarno dało nam rzecz o której Panowie krytycy bardzo często zapominają. Przed kilku laty sprawa traktatów gwarancyjnych pomiędzy Niemcami a mocarstwami zachodniem i była rozstrzygana w zupełnej obojętności na interesy Państwa Polskiego, Kiedy we wrześniu ubiegłego roku po raz pierwszy zaczęto mówić o traktatach szczegółowych, byliśmy wszyscy w obawie, że będą znów zawarte traktaty zachodnie bez udziału Państwa Polskiego, bez uwzględnienia interesów państwowych Polski, Po dość ciężkim trudzie Polska weszła do grupy mocarstw, które Locarno podpisywały, na podstawie zasady równi z równymi, Polska stała się tem, czem być powinna dla opinii świata od początku, czem była od początku dla nas samych, pozytywnym czynnikiem w światowej polityce pokojowej. I ten ogromny plus, o którym tu w Warszawie często się zapomina, o którym na szczęście więcej pamięta zagranica, że Polska stała się pozytywnym, uznanym czynnikiem pokojowym w święcie, że Polska przestała być przedmiotem polityki europejskiej, a stała się narówni z innemi państwami jej podmiotem, ten pozytywny plus ogromnego na przyszłość znaczenia nie może być ani lekceważony, ani niedoceniany.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PNiedziałkowski">Dlatego też w imieniu większości Komisji Spraw Zagranicznych z całym spokojem, że argumenty, które przytoczyłem, mają znaczenie istotne i to z każdego punktu widzenia, wnoszę, aby Wysoka Izba zechciała przyjąć bez zmian zarówno projekt ustawy ratyfikacyjnej, jak i rezolucję przez większość komisji przedłożoną w sprawie miejsca w Radzie Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy. Udzielam głosu autorom wniosków mniejszości. Głos ma p. Rudziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PRudziński">Wysoki Sejmie! Stanowisko Wyzwolenia co do umów, zawartych w Locarno w dniu 16 października, a podpisanych w Londynie 1 grudnia 1925 r. jest Wysokiej Izbie i społeczeństwu dokładnie znane. Akty te uważamy w założeniu, w redakcji i w skutkach za wysoce dla Państwa niebezpieczne. Przeciwko nim występowaliśmy zawsze i stanowiska swojego w niczem nie zmieniliśmy. Przeciwnie, wypadki ostatniego okresu czasu, który upłynął od chwili omawiania kompleksu aktów locareńskich w Komisji Spraw Zagranicznych, niestety musiały nas utrwalić w słuszności zajmowanego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PRudziński">Ocena ujemna, charakteryzująca nasz stosunek do dzieła Locarna, wyprowadza się z dwóch zasadniczych przesłanek: Przedewszystkiem zależy nam na sprawach natury ogólnej, na zagwarantowaniu pokoju w Europie, na powołaniu do życia systemu, który by pozwolił na załatwianie spraw spornych na drodze pokojowej z wyłączeniem wojny, jako dozwolonego środka dochodzenia praw i pretensji, bo tylko to wraz z zobowiązaniem pomocy zbiorowej pozwoliłoby na postawienie na właściwej płaszczyźnie zagadnienia bezpieczeństwa. Powtóre ujemna ocena stanowiska naszego do Rządu i w tych sprawach wynika z motywów specjalnych, dotyczących międzynarodowego położenia Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PRudziński">Demokracja polska, jak wynika z jej istoty, stoi bezwzględnie przy idei ogólnego pokoju. Jest to pozatem naturalną koniecznością Polski, która od półtora wieku była ofiarą zaborców i najść nieprzyjacielskich. Taki naród musi łaknąć pokoju — a w szczególności muszą go łaknąć reprezentowane przez nas masy ludowe, które najsrożej ucierpiały na skutek pożogi wojennej. Żądanie więc zachowania pokoju jest dla ludu naszego kategorycznym imperatywem, wynikającym z ciężkiego historycznego doświadczenia, jest porywem powszechnym, naturalnym i nieprzepartym, W tem znaczeniu stronnictwo nasze, uznając siebie za najszczerszego sługę idei pokoju, powitało swego czasu z głębokiem uznaniem poważne usiłowania podjęte w tym kierunku przez 5e zgromadzenie Ligi Narodów w postaci! protokółu genewskiego o polubownem załatwieniu zatargów międzynarodowych. Protokół ten uważamy za wielką zdobycz demokracji europejskiej, jaką dala nam jesień 1924 r., przy hasłach jego staliśmy, stoimy i stać będziemy. Z tych właśnie wychodząc założeń, potępić musimy wszelkie zejście z tej drogi, z platformy, na której stanął protokół genewski i wszelkie zboczenia ku niepoważnemu rozstrzygnięciu zagadnienia bezpieczeństwa i pokoju przez umowy locareńskie. Umowy te nie dają istotnej gwarancji! zrealizowania szczytnych haseł wykreślenia wojny, zapewnienia pokojowego rozwoju w Europie, a w szczególności Polsce. To jest główny ideowy powód naszego wglądem tych umów sprzeciwu.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PRudziński">P. Minister Skrzyński nie przestaje zdumiewać nas zapewnieniem, jakoby te umowy locareńskie nie były niczem innem, jak tylko kompromisową w praktyczniejszej formie realizacją tegoż protokółu genewskiego. Jest to tembardziej zdumiewające, iż jak powszechnie wiadomo, protokół genewski będący dziełem Mac Donalda i stronnictwa pracy, upadł na skutek klęski wyborczej tegoż stronnictwa pracy. Pierwszem dziełem Chamberlaina po dojściu do władzy było doszczętne obalenie tego protokółu i stworzenie umów w Locarnie. Tyle tylko chyba jest łączności pomiędzy temi aktami, że p. Minister Skrzyński, który swego czasu dał gorący aplauz Mac Donaldowi i jego dziełu — protokółowi genewskiemu, następnie z równie gorącym aplauzem powitał Chamberlaina i jego dzieło — pakty locareńskie.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PRudziński">Postanowienia protokółu genewskiego miały zapewnić bezpieczeństwo świata, arbitraż wyłączał zbrojne indywidualne zatargi, system sankcji gwarantował skutecznie natychmiastową i wzajemną pomoc, wreszcie rozbrojenie zdjąć miało z bark rzeszy ludu pracującego w swym ogromie i w swej bezproduktywności ciężary, wynikające z utrzymywania zbrojeń.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PRudziński">A cóż — pytam Panów — dały nam w zamian tych wielkich postanowień o pokoju układy, locareńskie? Czyż potwierdziły one, że jedynie metody pokojowe są dopuszczalne przy rozstrzyganiu ewentualnych konfliktów, czy przewidziały szczególną zbiorową pomoc w wypadku rozprawy orężnej? Nie! Układ arbitrażowy polsko--niemiecki nie może być w żadnym razie uważany za pakt nieagresji. Powiedziane jest w nim wyraźnie, że w ostatniej instancji spory będą rozstrzygane przez Radę Ligi, ewentualnie przez jej zgromadzenie na zasadzie zwykłych przepisów o koncyliacji. A przecież, jak powszechnie wiadomo, koncyliacja uzna je wojnę jako środek legalny.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PRudziński">Nie wystarczy twierdzić, że „traktat arbitrażowy polsko--niemiecki wychodzi z założenia, że wojna jako sposób rozstrzygania sporów miedzy Polską i Niemcami jest wykluczona”.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(To jest twierdzenie p. Ministra Skrzyńskiego)</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PRudziński">Tu najwidoczniej zachodzi jakieś nieporozumienie i to nieporozumienie o charakterze zasadniczym. Stwierdzamy, że układ arbitrażowy polsko-niemiecki, legalizujący wojnę, a w każdym razie, prawnie ją dopuszczający, jest zaprzeczeniem i przekreśleniem podstawowych zasad protokółu genewskiego, co demokracja polska w najwyższym stopniu potępić musi.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PRudziński">Układy locareńskie nie przyznają Polsce żadnych nowych dodatkowych gwarancji niesienia wzajemnej pomocy w wypadkach napaści na nią, poza ogólnemi gwarancjami, przewidzianemi. przez pakt Ligi Narodów, a które powszechnie są uznane za niewystarczające. Co więcej, nasz stosunek sojuszniczy z Francja został narażony na osłabienie, a to dzięki postanowieniom paktu reńskiego. Pragniemy stwierdzić, że nie opieramy naszego bezpieczeństwa na systemie aliansów uważamy, że ta metoda, jako wyraz dążności do zapewnienia pokoju, winna jak najprędzej ustąpić miejsca specjalnym gwarancjom zbiorowym. Do chwili jednak osiągnięcia takiego stadjum współżycia międzynarodowego, gdzie stwierdzona zostanie skuteczność tak pojętej wzajemnej pomocy, a zwłaszcza, niestety, wciąż jeszcze w braku tego rodzaju gwarancji, dbać musimy należycie o to, aby mimowoli nie podążyć w kierunku wręcz przeciwnym, a mianowicie, aby przez wynikające z polityki zagranicznej osłabienie odporności zewnętrznej kraju, nie zachęcać burzycieli pokoju do rozpętania na nowo kataklizmów wojennych. A że tacy burzyciele pokoju istnieją, czy może zaprzeczyć najbardziej optymistyczny rząd?</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PRudziński">Cóż, proszę Panów, w dziedzinie wzajemnej pomocy pozostało z protokółu genewskiego? Układy locareńskie w odniesieniu do Polski nie mogą poważnie posunąć naprzód dzieła rozbrojenia, bo przecież rozbrojenie, będące jednym z podstawowych filarów bezpieczeństwa, jest fizyczną i historyczną niemożliwością do czasu uzyskania gwarancji pokojowego załatwiania sporów i należytej wzajemnej pomocy. Brak tych gwarancji będzie istotną przeszkodą do rozbrojenia na szeroką skalę tej części Europy, w której znajduje się Polska.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PRudziński">Ciekawi jesteśmy bardzo jak, niestety nieobecny tutaj p. Minister Spraw Zagranicznych wyobraża sobie rozbrojenie na podstawie układów locareńskich?</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PRudziński">Nie wystarczy dzisiaj stwierdzać pokojowości: słowami. Nie wystarczy powoływać się na ducha Locarno, na te chwilowe pozory pokojowej atmosfery, która rozwiać się może całkowicie, a czego symptomy spostrzegamy już dzisiaj, pozostawiając nas w sytuacji cięższej, niż przed Locarno, cięższej zarówno pod względem faktyczno-prawnym, jak i psychologicznych nastrojów wśród innych narodów Europy. Układy locareńskie, jakkolwiek są tylko karykaturą protokółu genewskiego, zdołają zadowolić pewne czynniki opiniodawcze większości narodów, które w nich udział wzięły. Rządy państw zachodnioeuropejskich zrezygnowały z koncepcji zasadniczej i wielkiej na rzecz doraźnego zagwarantowania sobie pokoju. Podkreślamy — zagwarantowania pokoju sobie, ale nie nam! Takie załatwienie sprawy może zahamować konieczność stworzenia podstaw powszechnego pokojowego współżycia, może wykluczyć na dłuższy, a bardzo niebezpieczny dla innych części Europy, okres czasu ponowne rozpatrywanie zagadnień bezpieczeństwa, zarówno w postaci ogólnej koncepcji gwarancji, do której mimo wszystko demokracje Europy dążyć będą w dalszym ciągu, jak i konieczności jakichkolwiek nowych umów, uwzględniających bardziej bezpieczeństwo Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PRudziński">Nie widzimy więc podstaw do optymizmu. P. Minister zapatruje się inaczej. My jednak stanowiska jego podzielać nie możemy, a to tembardziej, że zarówno wśród kontrahentów naszych, jak i adherentów, nie widzimy przedstawicieli prawdziwej demokracji, a przez to samo ludzi zdolnych do zagwarantowania ogólnej polityki pokojowej.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PRudziński">Przechodząc do omówienia sytuacji, w jakiej znalazła się Polska przez podpisanie rozpatrywanych układów, to nie wdając się w szczegółową analizę przedłożonych do ratyfikacji przez p. Ministra Spraw Zagranicznych aktów, analizę uprzednio już przez nas dokonaną na Komisji Spraw Zagranicznych. musimy stwierdzić, że spowodowały one zasadnicze zmiany w położeniu międzynarodowem Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PRudziński">Zmiany te polegają:</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PRudziński">1) na zniesieniu równorzędności naszych granic w stosunku do granic zachodnich Niemiec,</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#PRudziński">2) na izolowaniu Polski w Europie i na zakwestionowaniu przez to naszej dotychczasowej sytuacji politycznej, a co za tem idzie, na osłabieniu naszego dotychczasowego stanowiska wobec państw bałtyckich i Rumuni,</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#PRudziński">3) na wytworzeniu podwójnej groźby co do naszych granic z Niemcami : przez pozostawienie nietkniętem prawa agresji każdej z układających się stron, przy jednoczesnych, a doskonale nam znanych. tendencjach zastosowania systemu koncyliacyjnego, nie wyłączającego ze swej kompetencji spraw terytorialnych,</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#PRudziński">4) Niezależnie od tych kardynalnych i ujemnych stron aktów locareńskich, uniemożliwiających ich ratyfikację ze stanowiska państwowego, pociągają one za sobą dalsze konsekwencje, a to na skutek całokształtu koncesji, uzyskanych przez Niemcy. Jedną z tych konsekwencji pomimo, że w związku z dokonaną interpretacją art. 16 paktu uwolniono Niemcy z obowiązków, ciążących na innych państwach, a członkach Ligi Narodów, w wypadku udzielenia wzajemnej pomocy, jest zapewnienie Niemcom stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów bez równoczesnego zapewnienia go Polsce.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#PRudziński">Nie przeczymy, że i Francja też poniosła pewne ofiary. Zdołała uzyskać jednak poważny ekwiwalent w postaci paktu reńskiego, który, stanowiąc pakt nieagresji, zawarował nienaruszalność jej granic i zabezpieczył jej gwarancje Anglii, Belgia znajduje się w sytuacji analogicznej.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#PRudziński">Anglia wyrosła do roli superarbitra w sprawach europejskich. Koncepcja Llojd George'a, której nie udało mu się przeprowadzić w Cannes, doczekała się w Locarno swego zrealizowania.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#PRudziński">Włochy nie zostały narażone na żadne ryzyko, chociażby już z tego powodu, że nie są z Niemcami w styczności geograficznej.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#PRudziński">Czechosłowacji, która zawarła w Locarno umowy identyczne z naszemi, nie grozi narazie żadne niebezpieczeństwo. Jest przecież sukcesorką Austrii, mającą uregulowane położenie prawne traktatem w St. Germain, nie kwestionują jej obecnego stanu posiadania, wyjąwszy chyba drobne skrawki Śląska. Sytuacja ta oczywiście mogłaby ulec zmianie dopiero w razie przyłączenia Austrii do Niemiec. Niemcy osiągnęły w Locarno olbrzymi sukces. Przeprowadziły zróżniczkowanie granic, uzyskały bezpośredni kontakt z Francją, ścisłe zbliżenie z Anglią, szereg konkretnych ułatwień w strefie nadreńskiej i triumfalne wejście do Ligi Narodów z zapewnieniem stałego miejsca w Radzie, wreszcie zupełną niemal izolacje Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#PRudziński">Jedna tylko Polska, bezpośredni sąsiad Niemiec, która odzyskała od nich poważne obszary, została narażona na największe niebezpieczeństwo, będąc osłabioną międzynarodowo wobec Niemiec i zdystansowana przez nie w Lidze, pomimo iż Niemcy i Polska, jako organizmy państwowe, zwłaszcza pod względem terytorialnym, nie znajdują się w najmniejszej dysproporcji.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#PRudziński">Należy teraz odpowiedzieć na pytanie, jak się zachowały nasze czynnik? rządowe, jaka przedsięwzięły akcję, jaki opór zorganizowały, by do wytworzonego stanu rzeczy nie dopuścić.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#PRudziński">W dniu 26-go lutego 1925 r., na Komisji Spraw Zagranicznych p. Minister Skrzyński oświadczył, że nie wierzy w dojście do skutku paktu gwarancyjnego francusko-angielsko-niemieckiego, któryby pozornie zabezpieczał pokój na samem wybrzeżu La Manche, a resztę Europy i świata rzucał na pastwę przypadku. Nie będziemy zbyt dalecy od prawdy, jeżeli powiemy, że od chwili złożenia powyższego oświadczenia do zawarcia układów w Locarno, p. Minister nie przejawił dostatecznej działalności, by planom tym się przeciwstawić, a w chwili decydującej wyjechał do Ameryki, niby to po złote runo dla Polski. Właśnie w czasie jego pobytu w Ameryce, a wiec w końcu lipca i na początku sierpnia, nastąpiło katastrofalne załamanie się złotego, a równocześnie powołany został w Londynie komitet prawników, na którym zapadły decydujące uchwały w sprawach najżywotniej Polskę obchodzących, poza Polską i bez udziału Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#PRudziński">Następnie p. Minister wyjechał do Genewy i do Locarno, gdzie przyjął gotowe, zgóry ułożone akty, wyjąwszy kilka zaledwie dodanych zdań wstępu, które można zakwalifikować tylko jako dźwięczne frazesy o złudnej treści, i podpisał je. To samo podpisał w Londynie, przyczem ani w międzyczasie, ani podczas pobytu w Genewie, ani w Locarno przy parafowaniu umów, ani w Londynie, przy ich podpisywaniu, nie uzyskał żadnych konkretnych równoważników dla Polski. Po powrocie z Londynu zapewniano nas w prasie i w opinii, że uzyskujemy poważne ekwiwalenty, mianowicie, znaczną pożyczkę zagraniczną i stałe miejsce w Radzie Ligi Narodów. Iluzje pożyczkowe rozwiały się już, a obecnie w ostatniej chwili wytacza się sprawę przyznania Polsce stałego miejsca w Radzie. Niepodobna nawet ani na jedną chwilę przypuszczać, abyśmy na dobitkę wszystkich klęsk, które pociąga za sobą dla nas Locarno, mieli doczekać się tej, będącej nie do pomyślenia krzywdy i upokorzenia, by przy wejściu nowego adherenta Ligi, Niemiec, na stałe miejsce do Rady, Polska, oddawna i z oddaniem współpracująca z tą instytucją, została na boku.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Brawa na ławach Wyzwolenia.)</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#PRudziński">Nie chcemy wątpić, że obecnie, na marcowej sesji Rady i Zgromadzenia, uzyskamy miejsce stałe. Będzie to pewnem zadośćuczynieniem i częściową tylko obroną przeciwko wzrastającym groźbom. Wierzyć niepodobna, by i ta broń w ostatniej chwili utraconą być mogła.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#PRudziński">Niezależnie jednak od obrotu, jaki przyjmie ta konkretna kwestia uzyskania stałego miejsca, będąca jednym tylko ze skutków Locarno, pogląd nasz na całokształt układów pozostaje niezmieniony. Przeciwnie wszystko to, co od chwili zawarcia umów zaszło, umacnia nas w ujemnym na Locarno poglądzie.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński)</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#PRudziński">Stwierdzamy wyraźnie, że odmawiając ratyfikacji, zdajemy sobie sprawę, że przez te odmowę niezdolni jesteśmy uratować fatalnej sytuacji, w jaką wtrąceni zostaliśmy przez politykę naszego Ministra Spraw Zagranicznych, gdyż dzieło Locarna przy nieuzyskaniu przez nas paktu nieagresji, wygórowaniu Niemiec, zakwestionowaniu naszego stosunku do Francji, izolacji politycznej Polski, dzięki zupełnej bierności Rządu i Ministra Spraw Zagranicznych jest dziełem dokonanem.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#PRudziński">Ale poczuwamy się do moralnego obowiązku względem narodu polskiego, by odpowiedzialność za wytworzony stan rzeczy zrzucić z bark ludu, który reprezentujemy w tej Wysokiej Izbie i stwierdzić, że pozostaje ona w całości na Rządzie, na p. Ministrze Spraw Zagranicznych i na tych stronnictwach, które dały się pociągnąć przez p. Ministra Spraw Zagranicznych, udzielając mu w tem dziele swego poparcia.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#PRudziński">Locarno jest faktem epokowym, którego następstwa odczują zarówno obecne, jak i przyszłe pokolenia i niechaj te pokolenia wiedzą, komu tę dziejową odpowiedzialność przypisać.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#PRudziński">W myśl tych wywodów wnosimy: Sejm odmawia ratyfikacji traktatów locareńskich, odrzucając art. 1 projektu ustawy ratyfikacyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekDaszyński">Głos na p. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PStroński">Wysoki Sejmie! Układy w Locarno są zdarzeniem niecodziennem, ale w całem tego stówa znaczeniu przełomowem i niewątpliwie najważniejszem od Traktatu Wersalskiego. Już stąd wynika, że niepodobna w tej Wysokiej Izbie o układach w Locarno mówić ze stanowiska sporów między stronnictwami i niepodobna nawet mówić ze stanowiska ujemnej oceny polityki Rządu, albo Ministra Spraw Zagranicznych, tembardziej, że wszyscy doskonale rozumiemy, iż Minister Spraw Zagranicznych w tej sprawie nie stąpał po różach, ale spotykał za granicą na każdym kroku trudności. Jedynie właściwem stanowiskiem tego Wysokiego Sejmu w dzisiejszej rozprawie może być to, które zmierza do zdania sobie dokładnie sprawy z prawdy, a z jasnego uświadomienia sobie tej prawdy, wysnucia tych wniosków i obowiązkowi, jakie w tej chwili na nas ciążą.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PStroński">Być może że w chwili! obecnej ze sprawią układów w Locarno w umysłach naszego społeczeństwa połączyła silę najściślej i największą na siebie zwróciła uwagę sprawa stałych miejsc Niemiec i Polski w Radzie Ligi Narodów. Ale odrazu powiedzieć trzeba, że ta sprawa ani z układami w Locarno, ani też z tem przedłożeniem, które wniósł tutaj Rząd, wogóle się nie wiąże. Sprawa miejsc stałych w Radzie Ligi Narodów zarówno dla Niemiec, jak i dla Polski, to jest sprawa, która szła swoim osobnym torem.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PStroński">A mianowicie było to w owym pięknym słonecznym wrześniu roku 1924 w Genewie, kiedy w nastrojach stworzonych przez p. Ramseja MacDonalda i p. Herriota tworzył się protokół genewski, a, w związku z nim jeździli gońcy do Berlina, ażeby prosić i namawiać Niemcy do wstąpienia do Ligi Narodów. Niemcy pochwyciły tę sposobność i w lot przejrzały, że ze stanowiska państwa, które do Ligi? Narodów w roku 1919 nie było dopuszczone, przeszły na stanowisko państwa, które jest najusilniej proszone o to, ażeby w roku 1924 raczyło wejść do Ligi Narodów. I Niemcy wówczas zaczęły stawiać warunki, a pierwszym z warunków było to, ażeby, wchodząc do Ligi Narodów, uzyskały równocześnie stałe miejsce w Radzie Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PStroński">W związku z tem w październiku 1924 roku Niemej zwróciły się do 10-ciu członków Rady Ligi Narodów z zapytaniem, czy mogą liczyć na jednomyślną uchwałę Rady Ligi, przyznającą im w razie ich wstąpienia stałe miejsce w Radzie Ligi.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PStroński">I to była chwila, w której dyplomacja polska winna była tę sprawę załatwić. Wtedy nikogoby to nie raziło, gdyby równoczesne te państwa zapytane, albo niektóre z tych państw, powiedziały, że musi nastąpić przebudowa Rady Ligi, że to stok miejsce powinna uzyskać także Polska. A w szczególności ponieważ to miało być zmianą stosunków w Europie Środkowej, więc z naszego układu sojuszniczego z Francją wynikało, że myśmy mogli sposobem sojuszniczym tę sprawę wówczas z Francją załatwić jako wyraźny warunek. To się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PStroński">I pozwolę sobie przypomnieć, że Pile od dziś, ale od blisko półtora roku w tej Wysokiej Izbie brzmi to pytanie dlaczego wówczas to się nie stało, Ja sam z tej mównicy 2go grudnia 1924 r., a więc przeszło rok temu, tuż no protokóle genewskim mówiłem: Zapytuję jakie były starania Rządu Polskiego, żeby ż tem przyrzeczeniem, że Niemcy będą w Radzie. Ligi Narodów, był ściśle i nierozerwalnie związany warunek. że Polska będzie w Radzie Ligi Narodów. Mówiliśmy o tem półtora roku temu, a więc od pierwszej chwili. Tymczasem wypadki biegły i Niemcy otrzymały odpowiedź pomyślną od wszystkich państw.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PStroński">Jesteśmy, w rok później, jesienią 1925 roku, w Locarno. I tam w Locarno dnia 16go października 1925 roku polski Minister Spraw Zagranicznych podpisał między innemi pismo do Niemiec, w którem Niemcy w pewien sposób zwalnia silę od ich obowiązków wobec Ligi Narodów, wynikających z artykułu 16-go. Z chwilą, kiedy Niemcy uzyskały to zwolnienie, już nie było żadnych przeszkód, ażeby weszły do Ligi i Rady Ligi To była druga chwila, kiedy podpis Polski pod owem pismem do Niemiec powinien być związany z wyraźnem uzyskaniem przez nas stałego miejsca w Radzie Ligi na równi z Niemcami. To się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PStroński">I dzisiaj sprawa ta zupełnie niepotrzebnie budzi tyle hałasu l wyzyskiwana jest ze złą wiarą, w twierdzeniu, że w chwili, gdy Niemcy mają wejść do Ligi Narodów, Polska zjawia silę jako jakiś mąciciel, który stara się całemu światu w uspokojeniu przeszkodzić. Bo to, co było łatwe do zrobienia półtora roku temu, to, co było łatwe do zrobienia jeszcze kilka miesięcy temu, to, odłożone na ostatnią chwilę, staje się rzeczą naprawdę trudną. Nie wątpię jednak, że chociaż pi Minister Spraw Zagranicznych nie otrzyma jak Niemcy, zupełnie ścisłego i mocnego zobowiązania, otrzymał zobowiązanie Inne, zobowiązanie ustne, ponieważ świadectwa tego znajdują się w obecnych przemówieniach l oświadczeniach przedstawicieli polityki wielkich mocarstw. Mowa p. Chamberlaina w Birmingham z 23-go lutego, oświadczenie p. Mussoliniego z 26-go lutego stwierdzają to, że mocarstwa zachodnie, podobnie jak Francja, tak samo Włochy l Anglia czują się związane przebiegiem spraw i powiadają, że Polska powinna wejść razem z Niemcami do Rady Ligi na stałe miejsce.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PStroński">Dlaczego uważamy, że Polska powinna to stale miejsce uzyskać?</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PStroński">Wejście Niemiec do Ligi i do Rady jest całkowitą zmianą budowy politycznej Europy z r. 1919. Kiedy myśmy w 1919 r. podpisywali Traktat Wersalski wraz z paktem Ligi Narodów, wówczas widzieliśmy w art. 4 wzmiankę, że stałymi członkami Rady są główne mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone i nikt nie może dziś z dobrą wiarą twierdzić, że Polska mogła tutaj widzieć bliskie wstąpienie Niemiec. Co więcej, kiedy podpisywaliśmy Traktat Wersalski i pakt Ligi, patrzyliśmy dobrze ma aneks drugi do paktu Ligi Narodów! w którym wymienione były te państwa, których wstąpienie do Ligi jest oczekiwane i widzieliśmy, że pomiędzy temi! państwami Niemcy wogóle nie są wymienione. A tymczasem, podpisując pakt Ligi Narodów, myśmy podpisali jednocześnie t. zw. mały traktat z 28-go czerwca 1919 r. między Polską a mocarstwami, w którym znajdują się nasze szczególne zobowiązania w sprawie mniejszości, dające szczególne prawa właśnie członkom Rady Ligi Narodów. Wtedy dziś zmieniła się tak zasadniczo budowa polityczna Europy. kiedy Niemcy mają się stać stałym członkiem Rady Ligi Narodów, my mamy prawo z dobrą wiarą powiedzieć, że to jest zmiana, która nie może być jednostronną.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PStroński">Jestem zresztą przekonany, że mamy coś wierci za sobą aniżeli rozumowania, które wykazują, że Polska może domagać się tego miejsca. Mamy prawo po wiedzie O, że Niemcy albo mają po układach W Locarno pokojowe zamiary wtedy nic nie mogą mieć przeciwko temu, ażebyśmy razem z nimi zasiedli w Radzie Ligi Narodów i tam wyrównywali zatargi, które mora powstać miedzy dwoma państwami, albo Niemcy przystąpić obca do Rady Ligi Narodów z niepokojowymi zamiarami! a wtedy musi się zmienić nasze stanowisko wobec wejścia Niemiec do Ligi Narodów. W takim razie musielibyśmy wytoczyć zastrzeżenia, jakie nasuwaną się nam, jeżeli mamy prawo do przypuszczeń, iż Niemcy wchodzą do Rady Ligi Narodów nie dla pokoju, ale dla sporów i dla przewagi.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PStroński">Możemy wówczas na Zgromadzeniu Ligi Narodów zapytać, jak wygląda sprawa wypełnienia przez Niemcy obowiązku wynikającego z I-go artykułu statutu Ligi Narodów dotrzymania wszystkich zobowiązań międzynarodowych, mianowicie, jak wygląda w zakresie rozbrojenia? I powołując się na wszystkie bez wyjątku dotychczasowe sprawozdania Międzysojuszniczej Komisji, będziemy mogli stwierdzić, że ta sprawa żadną miarą nie daje prawa do twierdzenia, jakoby Niemcy zobowiązań swoich w zakreślę rozbrojenia dopełniły. Ta sprawa staje się mniej ostrą, jeżeli widzi się, że Niemcy chcą wejść do Ligi i do Rady w sposób pokojowy. Jeżeli Niemcy obca wejść w sposób zaczepny, i to właśnie wobec tego Państwa, z którem oczekiwane są najliczniejsze i najbardziej możliwe spory, wtedy mamy prawo z całą ścisłością zapytać, jak wygląda spełnienie obowiązku kandydata do Ligi Narodów z artykułu 1-go w sprawie rozbrojenia.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PStroński">I, po drugie, mamy prawo zapytać wtedy, co znaczą przyrzeczenia złożone Niemcom o szczególnem pojmowaniu artykułu 16go złożone w Locarno 16-go października 1925 r., które mają zwolnić Niemcy z niektórych obowiązków każdego członka Ligi Narodów w razie napadu na innego członka Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PStroński">Jednam słowem, albo w Genewie obecnie Niemcy wejdą do Ligi Narodów i do Rady Ligi Narodów w usposobieniu pokojowem, a zatem takiem, które nie zwraca się przeciw Polsce, tembardziej, że Niemcy póki nie są w Lidze i w Radzie Ligi Narodów wogóle nie mają prawa głosu w sprawie składu Rady. Albo też Niemcy będą w dalszym ciągu prowadziły tak jak dotąd napastliwą walkę przeciw Polsce, stwierdzając, że idą do Ligi Narodów i do Rady Ligi Narodów na to, aby tem zbrojniej przeciw Polsce wystąpić. A wtedy jest nie tylko prawem, ale jest obowiązkiem przedstawiciela Polski w Lidze Narodów wystąpić ze wszystkiemi temi zastrzeżeniami, które wykazują, że wstąpienie Niemiec do Ligi Narodów narusza pewne artykuły paktu, artykuł 1-szy i 16-ty i wtedy sprawa wstąpienia Niemiec do Ligi Narodów nie powinna mieć na Zgromadzeniu przebiegu tak gładkiego i tak łagodnego, jak w tym wypadku, jeżeli tego sporu pomiędzy Niemcami a Polską nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PStroński">Są też państwa, które pytają: dobrze, wchodzą Niemcy do Rady Ligi Narodów, można mówić nawet o powiększeniu Rady Ligi Narodów, ale dlaczego właśnie Polska ma wejść na to stałe miejsce w Radzie Ligi Narodów?</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#PStroński">Tym, którzy o to pytają, trzeba przypomnieć niektóre zdarzenia, które prawdopodobnie niedostatecznie w ich umysłach świtają. Trzeba Im przypomnieć, że Polska dlatego chce być w Radzie Ligi Narodów na stałe, ponieważ jest tem Państwem, które na niemal 150 lat utraciło swą niepodległość, ponieważ Polska jest w pierwszym rzędzie tem Państwem., które w Radzie Lig? Narodów musi szukać zabezpieczenia po swoich ciężkich doświadczeniach dziejowych. I jeżeli są państwa, które w r. 1924, kiedy się układało protokół genewski występowały z tem, że od nich nie można zadać takich świadczeń na rzecz zabezpieczenia pokoju, tak od innych, bo powiadają: myśmy u siebie w Skandynawii od 100 lat wojny nie widzieli, to niechże te państwa uznają, że inaczej na te sprawy musi patrzeć państwo, które miało 150 lat utraty niepodległości i które dzisiaj według powszechnego mniemania jest w największym przeciągu w Europie.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PStroński">I dlatego jestem przekonany, że sprawa naszego stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów to jest sprawa załatwiona i sprawa przesądzona w dodatnim duchu. My to miejsce uzyskać musimy. Stanowisko przedstawicieli wielkich mocarstw zachodnich już dzisiaj świadczy o tem, że są one przekonane o możności zachwiania równowagi przez przewagę Niemiec w Europie Środkowej i Wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#PStroński">A gdyby pojawiły się głosy albo gdyby zaczęły się działania, któreby miały Polsce bronić dostępu do Rady Ligi, to co znaczyłyby one? Takie głosy znaczyłyby nic innego, jak przemówienie do Polski tej treści:</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PStroński">Nie bądźcie w Lidzie Narodów, bądźcie jako Niemcy, nie bądźcie jak ta Polska, która przez szereg lat jedną za drugą z swoich spraw załatwiała w Lidze Narodów i w Radzie Ligi, która z zaufaniem w tej Lidze przez szereg lat pracowała, lecz bądźcie jako Niemcy. które przez szereg lat stały poza Ligą Narodów, które nie uznawały Ligi Narodów, które napadały na Ligę Narodów i które dziś za to tego samego dnia wchodzą do Ligi Narodów do Rady Ligi.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#PStroński">Gdyby nam dziś powiedziano, że my nie uzyskamy tego stałego miejsca, które uzyskać mają Niemcy, nie moglibyśmy w Polsce inaczej tego rozumieć jak zachętę dla Polski:</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PStroński">Starajcie się o miejsce stałe w Radzie Ligi Narodów tak, jak silę postarały Niemcy. Wyjdźcie z Ligi Narodów, bądźcie poza nią przez pewien czas. Wtedy będziecie przyjęci nie tylko do Ligi Narodów, ale i do Rady Ligi.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#PStroński">Tak tylko naród polski mógłby zrozumieć dziś odmowę przyrzeczenia nam stałego miejsca równocześnie z Niemcami.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#PStroński">Jednakowoż, jak powiedziałem, ta sprawa stałego miejsca w Radzie Ligi związana jest z układami w Locarno tylko w sposób luźny i w sposób zewnętrzny.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#PStroński">W sprawie układów w Locarno pierwsze i główne pytanie jest takie:</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#PStroński">Czy prawdą jest, że układy w Locarno zmieniają stan rzeczy prawny Traktatu Wersalskiego w ten sposób, że wprowadzają rozróżnienie między nienaruszalnością granic zachodnich Niemiec, a granic wschodnich Niemiec?</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#PStroński">Na pierwsze z tych pytań w sprawie rozróżnienia między nienaruszalnością granic zachodnich a wschodnich Niemiec odpowiada nam proste zestawienie Traktatu Wersalskiego z układami w Locarno. W Traktacie Wersalskim w art. 27 wymienione są wszystkie granice Niemiec i niema ani cienia różnicy między prawnem postanowieniem uznania tego traktatu przez Niemcy w zakresie gnanie zachodnich i wschodnich. Nikt nigdy nie twierdził, żeby z Traktatu Wersalskiego można było wysnuć jakiekolwiek pod tym względem rozróżnienia, a ja nawet osobiście miałem sposobność w marcu 1925 r. w Genewie z ust p. Chamberlaina usłyszeć odpowiedź, że tego rozróżnienia między granicami zachodniemi. a wschodniemi Niemiec z Traktatu Wersalskiego wysnuć nie można.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PStroński">A układy w Locarno? Układy w Locarno w jednym ze swoich aktów mianowicie w t. zw. układzie reńskim w art. 1szym powiadają, że państwa, które ten układ reński zawierają, poręczają sobie nienaruszalność (involabilite) i zachowują status quo (maintien du status quo) granic zachodnich Niemiec. W układzie między Polską, a Niemcami mierna podobnego określenia. I tu właśnie stało się to, do czego Niemcy dążyły. A mianowicie Niemcy przez drugi podpis poręczający granice zachodnie wprowadziły różnicę między nienaruszalnością granic zachodnich, a granic wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#PStroński">Czy jest to tylko rozumowanie, czy też jest to prawdą powszechnie uznawaną lub szerzoną?</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#PStroński">Otóż przypomnę przedewszystkiem, że kiedy Niemcy szły do Locarno. mianowicie 21-go września 19125 r., stronnictwo p. Stresemanna, Ministra Spraw Zagranicznych, Deutsche Volkspartei, powzięło uchwałę, w której stwierdza dosłownie, że „linie wytycznie i jego uchwały są punktem widzenia 5 celem Rządu Rzeszy”.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#PStroński">I w tej uchwale stronnictwo p. Stresemanna powiedziało, że Niemcy „gotowe są także przystąpić do wschodnich układów rozjemczych, ale z odrzuceniem gwarancji Francji i bez osłaniania celu powolnej zmiany niemożliwych do utrzymania granic wschodnich”.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#PStroński">To było powiedziane na drogę p. Stresemannowi i p. Luterowi do Locarno.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#PStroński">Ważniejsze jest jednak to co już po zawarciu układu W Locarno urzędowo w tym względzie w Niemczech powiedziano. Po powrocie z Locarno kanclerz Rzeszy Luter stanął 23go listopada 1925 roku przed Reichstagiem i oświadczył dosłownie:</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#PStroński">W sprawie układów z Polska i Czechosłowacją zawsze otwarcie tu wypowiadaliśmy, że nasze stanowisko w sprawach wschodnich nie jest takie, jak w zachodnich, a zatem, że także w ramach rokowań o bezpieczeństwo nie może być dla wschodu brane w rachubę załatwienie podobne do układu zachodniego i oparte w jakikolwiek sposób na granicach istniejących.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#PStroński">Powróciwszy zatem z Locarno, na podstawie zawartych tam układów, kanclerz Rzeszy w Reichstagu stwierdził, że Niemcy w Locarno wprowadziły różnicę pomiędzy swojemi granicami wschodniemi a zachodniemi, która do czasu Locarno nigdy nie istniała, oraz że Niemcy uważają, że po Locarno ich układ z Polską żadną miarą nie może się opierać na istniejących granicach.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#PStroński">To jest urzędowe stanowisko rządu i Reichstagu niemieckiego po zawarciu układów w Locarno.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#PStroński">Powiedziałby ktoś, że to nie wystarcza, że może być, iż Niemcy tak mówią, a nikt inny tak sprawy nie stawia. Trudno znaleźć stanowisko bardziej odległe w załatwianiu układu Locareńskiego, jak to, które wyraził sprawozdawca uchwał locareńskich w francuskiej izbie deputowanych p. Paul Boncour. W mowie swojej, wygłoszonej dnia 25go lutego r. b., przed kilkoma dniami powiedział:</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#PStroński">Przechodząc do spraw granicy wschodniej winienem prawdę, że tutaj traktaty, które załatwiają sprawę, są mniej jasne niż Układy zachodnie, tutaj Niemcy nie poręczają swoich granic wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#PStroński">A zatem nie jest to czyimś wymysłem, ale wszystko to stwierdza prawdę, uznawaną zarówno w Niemczech, jak i we Francji, że rozróżnienie między granicami zachodniemi, a wschodniemi zostało przeprowadzone w układach w Locarno, że to jest ta główna droga, jaka została przebyta od r. 1919, t. zn. od. Traktatu Wersalskiego, do roku 1925, t zn. do układu w Locarno.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#PStroński">A drugie pytanie:</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#PStroński">Czy nasz sojusz z Francją został osłabiony czy nie?</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#PStroński">Myśmy zawarli w Locarno z Francją t. zw. dodatkowy sojusz zabezpieczający, który mówi, że jeżeli jedno z państw stanie się ofiarą napadu bądź to wprost n. p. przez Niemcy (art. 16 statutu Ligi), bądź to po sporze niezałatwionym z Niemcami (art. 15, a linia 7), wtedy te państwa jedno drugiemu, Polska Francji, a Francja Polsce, przychodzą z pomocą. I wydawałoby się, że w ten sposób nasz sojusz z Francją z roku 1921 nie tylko został utrzymany, ale został nawet ściśle określony, jak to co chwila w rozmaitych przemówieniach się słyszy. A tymczasem trzeba opuścić na chwilę nasz układ dodatkowy sojuszniczy z Francją i zajrzeć do układu reńskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#PStroński">W układzie reńskim są ściśle określone wypadki, w których Francja wogóle może zbrojnie wystąpić przeciw Niemcom. Są one określone w art. 2, a mianowicie, że np. Francja może wystąpić przeciw Niemcom, jeżeli Niemcy uderzą na jakieś państwo, t. zn. na Polskę, bądź to wprost (art. 16 statutu Ligi), bądź to po niezałatwieniu sporu (art. 15–17). A więc ograniczono tu tę możność wkroczenia Francji do tych dwu wypadków właśnie i co więcej tylko w takim razie, jeśli ten napad Niemiec na Polskę nie jest sprowokowany. Otóż sądzę, że tak samo ta Wysoka Izba jak ł ja nie zna takiego wypadku w dziejach, ażeby jakieś państwo twierdziło, że ono napadło w sposób niesprowokowany. Z góry możemy oczekiwać, że Niemcy zawsze powiedzą, iż albo nie one pierwsze napadły, albo one napadły, ale nie w sposób niesprowokowany.</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#PStroński">I wtedy co się dzieje? Wtedy wchodzi w grę art. 4 układu reńskiego. Układ reński wszystkim zawierającym ten układ państwom daje prawo zastanowienia się nad tem, czy napad Niemiec jest sprowokowany, czy nie jest sprowokowany. Przede wszystkiem same Niemcy mogą o to wnieść skargę, następnie Rada Ligi Narodów może się tem zająć, a Wreszcie i co najważniejsza, powiedziano, że jeżeli, które z państw wchodzących w układ, np. Anglia albo Włochy czy Belgia uważa, że ten napad Niemiec był sprowokowany przez Polskę, mają one prawo, sprzeciwić się wkroczeniu Francji z pomocą Polsce i to doraźnie, pomagając również zbrojnie Niemcom przeciwko Francji. A w ten sposób przez 2-gi i 4-ty artykuły układu reńskiego, w którym my zupełnie nie uczestniczymy, został nasz sojusz uzależniony od orzeczenia innych państw, czy wypadek sojuszu zaszedł, czy wypadek stosowania sojuszu nie zaszedł.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#PStroński">Teraz przechodzę do ważnego pytania, a mianowicie, jak to będzie się w rzeczywistości odbywało.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#PStroński">Może się to odbywać w ten sposób, że Niemcy uderzą na Polskę bez żadne go sporu, albo że Niemcy wytaczają jakąś sprawę, t. zw. spór polityczny, ten spór polityczny załatwiają polubownie, koncyliation, nie dochodzi do wyniku, spór idzie do Rady Ligi Narodów, Rada Ligi Narodów, nie ma uchwały jednomyślnej i powiada, że nie mogła tego sporu załatwić i wtedy powstaje ten wypadek, że zostawia się swobodę obu stronom. Niemcom i wtedy nie wolno uderzyć na Polskę, ale jeżeli uderzą, to wśród tych wszystkich zatargów będzie się dopiero sądziło, czy Niemcy uderzyły sprowokowane czy niesprowokowane. Nasz układ z Francją mówi, że Francja tak samo jak Polska może przyjść w tym wypadku Polsce z pomocą „immedlatement”, natychmiast.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#PStroński">Ale tutaj zwracam uwagę na pierwszorzędną różnicę pomiędzy jednym a drugim układem, układem naszym, a układem zachodnim. Mianowicie w naszym układzie dodatkowym z Francją powiedziano, że Francja może to zrobić, ażeby nam przyjść z pomocą, ale z uwzględnieniem swoich zobowiązań, wynikających z równocześnie zawartego układu z Niemcami, czyli wyraźnie Francja w swojem niesieniu pomocy Polsce jest związana tem, że musi się liczyć z równoczesnemi swojemi zobowiązaniami z układu reńskiego. I w ten sposób podczas kiedy układ reński nie jest zupełnie uzależniony od układu polsko-francuskiego i nie zna tego układu, to układ t. zw. dodatkowy sojuszu polsko-francuskiego jest wprost i z powołaniem się uzależniony od zobowiązań Francji, wynikających z układu reńskiego. Wówczas Francja, mając przyjść Polsce z pomocą natychmiast, będzie musiała liczyć się z tem, czy Anglia, czy Włochy, czy Belgia nie powiedzą jej: ty nie masa prawa iść z pomocą Polsce, bo atak Niemiec na Polskę jest sprowokowany.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#PStroński">Co myśli Francja dzisiaj, o tem: czy Francja wówczas nam przyjdzie z pomocą czy nie przyjdzie?</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#PStroński">Jeden z najznakomitszych dziennikarzy i polityków francuskich p. Pertinaks w „Echo de Paris” z 1-go lutego b. r. powiada:</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#PStroński">Słowo „natychmiast” powinno być zupełnie wymazane z naszych papierów. W rzeczywistości Francja nie będzie działała dla utrzymania status quo, póki nie otrzyma wyraźnego zalecenia 1 to zalecenia jednogłośnego Rady Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#PStroński">A zatem ten pisarz polityczny francuski przewiduje, że Francja wogóle nie będzie mogła narażać się na spornie niesienie pomocy Polsce w razie jakiegoś ataku, ale będzie czekała na to, ażeby dostać zalecenie Rady Ligi Narodów i to jednomyślne.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#PStroński">Ale to zdanie może jest zdaniem niedość urzędowem. W takim razie niech mi będzie wolno powołać się na zdanie p. Paul Boncoura w jego sprawozdaniu, złożonem 26-go lutego francuskiej izbie posłów. P. Paul Boncour mówił kilka dni temu w swojem sprawozdaniu:</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#PStroński">— To postanowienie o natychmiastowem działaniu może zachęcić państwa, które należą do układu reńskiego, żeby nie działały natychmiast, a to w tym celu, żeby zachować swoją swobodę działania w Radzie Ligi Narodów. Jeżeli bowiem wystąpią czynnie, wówczas stają się stroną zatargu i na podstawie postanowień statutu Ligi Narodów tracą głos w Radzie. Wobec Jego będą tego zdania, że gdyby zadużo państw zostało objętych zatargiem, to wtedy zamało państw w Radzie Ligi będzie do rady, bo za dużo będzie do bitki, i w takim razie będą uważały, że więcej pomogą głosując w Radzie Ligi, niż idąc ze zbrojną pomocą.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#PStroński">To jest treść wywodów p. Paul Boncoura nie tylko w mówionem, ale i w jego drukowanem sprawozdaniu przedłożonem francuskiej izbie posłów.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#PStroński">Jednem słowem, musimy to sobie jasno powiedzieć, że w Francji powiedziano i uznano w sposób nieurzędowy i w sposób urzędowy, że w razie uderzenia na Polskę natychmiastowa pomoc udzielona Polsce przez Francję jest rzeczą najzupełniej wątpliwą. W czasie rozprawy w izbie poselskiej francuskiej, gdy poseł Paul Boncour mówił o Jem, że kiedy Niemcy uderzą na Francję, to państwa zachodnie będą w Radzie Ligi naradzały się nad tem, czy przyjść z pomocą Francji czy nie, a wówczas jenerał Saint Just zawołał: a tymczasem rząd francuski będzie w Bordeauks. Tak samo i my musimy myśleć, że na podstawie tych układów będą radzić w Genewie, będą we Francji parli do pomocy, ale będą związani, a wojska niemieckie będą pod Warszawą.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#PStroński">Zapytuję zatem Wysoką Izbę, jak wychodzi nasz sojusz z Locarno, i powiadam:</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#PStroński">Sojusz ten wychodzi z Locarno uzależniony, Sądzę, że po tem co powiedziałem, nikt nie zaprzeczy, że podczas gdy dotychczas w naszym sojuszu z Francją my sami i Francja sama byliśmy sędziami, czy mamy sojusz ten stosować, czy nie, to obecnie sędziami tego, czy sojusz ma być stosowany, czy nie, są państwa, które zawarły układ reński, i nawet rzecz jest tak postawiona, że układ reński znosi zobowiązania tylko Francji, a nie zobowiązania Polski. Więc my nie straciliśmy prawa swobodnego niesienia pomocy Francji zawsze kiedy zechcemy, ale Francja straciła prawo swobodnego niesienia pomocy Polsce bez zgody np. Anglii, bez zgody Rady Ligi, bez zgody tych państw, które są wymienione w układzie zachodnim. A zatem sojusz polsko--francuski został uzależniony i to został uzależniony jednostronnie na niekorzyść Polski.</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#PStroński">Druga rzecz: czy ten sojusz naprawdę rzeczywiście Istnieje jeszcze? Bo słyszeliśmy w wywodach p. Ministra Spraw Zagraniczny eh i w objaśnieniu Rządu, tutaj nami przedłożonem, i w wywodach p. kol. Niedziałkowskiego, te to jest tylko dodatkowy układ, a że nasz stary sojusz z 1921 r. istnieje i jest nienaruszony. Czy ci panowie, którzy to twierdzą, nigdy nie słyszeli, że we Francji istnieją pod tym względem wątpliwości i że jam się pytają, czy ten sojusz dodatkowy, naprawdę istnieje obok dawnego, czy też zastępuje poprostu dawny sojusz?</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#PStroński">Ten sam Pertinaks, najżyczliwszy dla Polski, pisarz polityczny we Francji, powiada:</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#PStroński">W nowym układzie polsko-francuskim niema najmniejszej wzmianki o dawnym sojuszu polsko-francuskim. Czy ten sojusz jeszcze istnieje nadal? Niewątpliwie w teorii, ale istnieje jako papier zupełnie bez wartości.</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#PStroński">Czyli we Francji uważają, że ten sojusz obecny sprowadza sojusz dawny do wartości papieru, który nie jest nawet wspomniany w nowym sojuszu, podczas gdy zwykle wspomina się, że to jest sojusz dodatkowy do poprzedniego.</u>
          <u xml:id="u-11.60" who="#PStroński">A jeżeliby kto chciał nić dziennikarskie, ale urzędowe mieć zdanie o tem, to znajdziemy, je w przemówieniu p. Brianda, które wspomniał tutaj p. Prezes Rady Ministrów: i Minister Spraw Zagranicznych Skrzyński, czytając słowa p. Brianda.</u>
          <u xml:id="u-11.61" who="#PStroński">Można powiedzieć, że wszystkie przewidywania hipotetyczne pokrywają się ze wszelkiemi mogącemu nastąpić ewentualnościami, jeżeli naprzykład Polska zostanie zaatakowaną i t. d.</u>
          <u xml:id="u-11.62" who="#PStroński">Czyli p. Briand sądzi, że nowy układ polsko-francuski wyczerpuje wszystkie możliwości sojuszu, a to jest już zdanie prezesa rady ministrów i ministra spraw zagranicznych p. Brianda.</u>
          <u xml:id="u-11.63" who="#PStroński">A zatem pozwolę sobie powiedzieć, że ten sojusz polsko--francuski nie tylko został uzależniany, nie tylko został ograniczony w swojem działaniu, ale krótko i węzłowato, że sojusz polsko--francuski z roku 1921 został zniesiony, a mamy obecnie tylko umowę z 16-go października w Locarno, przewidującą dwa wypadki, art. 16 i art 15 a linia 7 statutu Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-11.64" who="#PStroński">I mam wrażenie, że jeżeli p. Minister Spraw Zagranicznych nie podziela tego mniemania, to znaczy, że wie widział, albo jeszcze wie widzi tego, co się właściwie stało i to bardzo poprostu stało w Locarno. W Locarno dostała Francja zabezpieczenie swoich granic zachodnich, jakiego nie miała dotychczas. Mianowicie Francja miała ze stromy Niemiec Traktat, Wersalski, t. zn. zobowiązanie, a zabezpieczenia tego zobowiązania szukała w sojuszach z Belgią, z Polską i Czechosłowacją, jednem słowem, w sojuszach. Obecnie Francja, która dotąd miała tylko zabezpieczenie pomocy Polski, Czechosłowacji i Belgii, ta Francja otrzymuje zabezpieczenie w układzie reńskim ze strony mocarstw zachodnich, Anglii i Włoch. I Francja powiedziała sobie, że stan rzeczy się zmienił, że ona jest zabezpieczona przez Polskę obecnie już tylko dodatkowo i częściowo, a stąd dla Francji wynika, czy konieczność, czy możność ograniczenia także tej pomocy, którą Francja daje Polsce. To jest rzecz, która dokonała się tam całkiem poprostu ł na którą trzeba mieć oczy zupełnie otwarte. Kto tego nie widzi, kto tego nie chce uznać, ten nie widzi tego, co się doprawdy stało w Locarno z sojuszem polsko-francuskim.</u>
          <u xml:id="u-11.65" who="#PStroński">Lecz nie tylko sojusz polsko-francuski został w Locarno ograniczany, nie tylko zobowiązania Francji wobec Polski zostały zmienione. Kiedy jechaliśmy do Locarna, mieliśmy pewne wyraźne zobowiązania, wynikające ze statutu Ligi Narodów, z jego art 10. A mianowicie w art. 10 statutu Ligi Narodów powiedziano, że wszyscy członkowie Rady Ligi Narodów poręczają sobą utrzymanie obecnego stanu rzeczy terytorialnego. Czyli statut Ligi Narodów w swoim art. 10 zobowiązuje i Anglię, i Francję, i Włochy, i wszystkie inne państwa., należące do Ligi! Narodów, doi utrzymania i obrony status quo dzisiejszego Polski. A tymczasem przez układy w Locarno te zobowiązania zostały ominięte. A nie od dzisiaj wiemy, że są państwa, dla których ciężka była myśl, że w razie zagrożenia Polski oneby miały na podstawie podpisanego zobowiązania, z art. 10 statutu Ligi Narodów przyjść Polsce z pomocą. To jest zobowiązanie, które podpisem Wielkiej Brytanii i każdego innego członka Ligi Narodów jest stwierdzone. I to postanowienie zostało dziś, jak się wogóle mówił, bliżej określone w Locarno, t. j. ścisłe zobowiązania rozwiały się, a mówi się bardzo gruntownie o przypadkach art. 16 i 15 al. 7, zamiast poprostu mówić uczciwie i jasno o art. 10 statutu Ligi Narodów, który nakłada na wszystkich członków obowiązek pomocy napadniętemu państwu i utrzymania jego stanu terytorialnego. A zatem twierdzę, że w Locarna nie tylko sojusz polski z Francją i pomoc Francji dla Polski została osłabiona, ale został także pominięty w sztuczny sposób obowiązek utrzymania status quo terytorialnego Polski, wynikający z art. 10 statutu Ligi Narodów!</u>
          <u xml:id="u-11.66" who="#PStroński">Wreszcie, Wysoka Izbo, nie trzeba, ażebyśmy mieli jakiekolwiek złudzenia co do tych dwu umów, które my dzisiaj mamy ratyfikować.</u>
          <u xml:id="u-11.67" who="#PStroński">Rzeczą znamienną jest to, że my będziemy ratyfikowali dziś dwie umowy: układ arbitrażowy Polski z Niemcami i dodatkowy układ sojuszniczy Polski z Francją. Ale rzeczy najważniejsze i rozstrzygające o wartości tych dwu układów znajdują się nie w tych układach, tylko znajdują się w układzie, którego my wogóle nie ratyfikujemy, a gdzie jednak o nas mówi się bez nas, gdzie res nostra agitur, mianowicie w układzie reńskim. Dlatego, że nasz układ, t. zw. arbitrażowy z Niemcami, który sam przez się wygląda niewinnie, układ, dający pewne postępowanie rozjemcze lub polubowne, jako sposób załatwiania sporów, ten układ właściwego swego wyrazu nabiera dopiero wtedy, kiedy się go zestawiła z Układem, objętym tym samym ogólnym protokółem locareńskim, ale nam tutaj do ratyfikowania nie przedstawionym. Tam Francji i Belgii poręcza się zachodnie granice (maintien diu status quo eti inviolabilite), a Polsce się tego nie robi. Tak samo zatwierdzamy układ t. z w. dodatkowy sojuszniczy z Francją, ale ten układ jest związany w układzie reńskim z zobowiązaniami, nałożonemu na Francję, które jej możność działania całkowicie ograniczają.</u>
          <u xml:id="u-11.68" who="#PStroński">Wysoka Izbo, jeżeli my mamy przed sobą dzisiaj te akty, to miejmy odwagę powiedzieć sobie tę prawdę, że nam pokazano nie to, co jest, tylko pokazano nam drobną cząstkę prawdy i osłonienie tej prawdy. Ja twierdzę, że długo będą się prawnicy zastanawiali nad tem, jak to przemyślnie zostały ułożone w całości swojej układy w Locarno, jak tam się jednia rzecz z drugą wiąże. A śmiem powiedzieć, że najmniejszą odpowiedzialność za sposób ułożenia tych układów wkładałbym na przedstawiciela Polski w Locarna Jego ręki, ręki przedstawiciela Polski, w sposobię ułożenia układów w Locarno nie widać zupełnie. Być może, Wysoka Izbo, że jest to zarzut, który stawiam przedstawicielowi Polski, ale jestem przekonany, że ciężejbym go skrzywdził, gdybym powiedział, że te układy w Locarno, tak jak są prawniczo ułożone w swojem poplątaniu, są w jakimkolwiek stopniu i w jakiejkolwiek mierze dziełem, umysłu, myśli politycznej i dziełem sztuki dyplomatycznej przedstawiciela Polski. Te układy są W całości zbudowane przeciwko nam i tę prawdę trzeba jasno widzieć. Ja nie waham się tu przepowiadać, że jak przez lata całe robił się odkrycia w Traktacie Wersalskim, tak będziemy na swojej skórze robili dużo gorsze odkrycia w układzie locareńskim.</u>
          <u xml:id="u-11.69" who="#PStroński">Wysoka Izbo, od układów ważniejsza jest rzeczywistość. I dlatego nie waham się powiedzieć, nie na podstawie tego, co się mówi o układach, ale na podstawie prostego spojrzenia na Europę przed Locarno i na Europę po Locarno, że musimy sobie zdać sprawę z doniosłości przełomu, jaki się dokonał. Przed Locarno widzieliśmy państwa, które po zwycięstwie w wielkiej wojnie wywołanej przez Niemcy, w której Niemcy były głównym winowajca i głównym zaborcą, układały i podtrzymywały nową budowę polityczną Europy. Po Locarno Niemcy, wchodząc do Genewy, do Ligi i Rady Ligi, dają wyraz zupełnej zmianie tej budowy Europy.</u>
          <u xml:id="u-11.70" who="#PStroński">A państwa poszczególne, wielkie państwa Europy, jak w tej chwili wyglądają?</u>
          <u xml:id="u-11.71" who="#PStroński">Więc Anglia. Niema niewątpliwie nikogo w Polsce, ktoby się do dzieła dziejowego Anglii, jej Imperium Brytyjskiego, największego dzieła w czasach nowoczesnych, nie odnosił z wielkim szacunkiem. Niema też nikogo, ktoby, w dzisiejszych czasach przewrotu grożącego od wschodu, nie uważał, że udział Anglii w sprawach Europy jest udziałem dla Jej Europy potrzebnym i dającym ostoję dawnej zachodniej cywilizacji. Niema także nikogo, ktoby nie twierdził, że polityka dzisiejsza p. Chamberlaina jest najlepszą i najżyczliwszą dla Polski polityką, jaką wogóle od czasów uzyskania niepodległości ze strony mężów stanu brytyjskich kiedykolwiek widzieliśmy. Ale tu właśnie tkwi źródło mego niepokoju. Uchwały locareńskie tak, jak dziś wyglądają, przedstawiają się inaczej, kiedy je trzyma w ręku jeden z Ich twórców p. Chamberlain, człowiek, który wiedział, że chciał dać traktaty uczciwe, nie skierowane przeciw Polsce. Ale one będą wyglądały inaczej, jeżeli te same układy będą w ręku człowieka, który po Traktacie Wersalskim uważa, że granice Polski nie powinny być utrzymane. Ja tego człowieka nie potrzebuję wywoływać z wyobraźni, bo czy to będzie Llojd George, czy Ramsaj Macdonald, widzieliśmy ich i oni wyraźnie mówili, że granice Polski nie powinny i nie mogą być utrzymane. A ponieważ układy locareńskie nie bronią granic Polski, więc nie w ręku p. Chamberlaina, z jego życzliwymi dla Polski zamiarami, staną się zupełnie czemś innem ze strony Anglii, aniżeli ten układ dziś wygląda. Jedna rzecz jest pewna. Anglia uzyskuje duży wpływ na Europę. A zarazem Anglia uważała, że jest za wielkim dla niej ciężarem zabezpieczyć pokój nie tylko na zachodzie, ale także i na wschodzie Europy. i Anglia to uczciwie powiedziała czy to przez usta Baldwina, czy Chamberlaina, i przez wszystkie rządy brytyjskie cd czasu pokoju: dla nas zabezpieczenie kończy się przy Renie, a dalej za Ren nie idziemy. Dosłownie tak było powiedziane. Dzisiaj wie człowiek, trzeźwo myślący, że Anglia po długich borykaniach się z Francją w Cannes, w Genui i po protokule genewskim doszła wreszcie do tego, że ona bezpośrednio gwarantuje po Ren, a co się dziać będzie dalej, to niewiadomo. 1 to jest pierwszorzędnego znaczenia prawda dla przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-11.72" who="#PStroński">A dalej jest Francja, której bezpieczeństwo jest z bezpieczeństwem Polski niewątpliwie najściślej związane, Francja, w której ciągle przeważa ta myśl polityczna, że Sedan przyszedł po Sadowię i że dziś także po klęsce na Wschodzie przyszedłby napór na Zachód. Francja to rozumie i niewątpliwie będzie się starała do układów locareńskich dodać ponad ich treść coś więcej dla prawdziwego bezpieczeństwa swego także nad Wisłą, bo po obaleniu placówki nad Wisłą, przyszłaby kolej na placówkę nad Renem. W układzie reńskim Francja dostała zapewnienie pierwszorzędnej dla siebie wagi, eo i my doceniamy, a mianowicie poręczenie przez Niemcy jej granic. Ale Francja nie mogła przeprowadzić tego, co jeszcze w nocie z 16-go czerwca 1925 r. wraz z Anglią wysuwała, żeby w ten sam sposób została zagwarantowana nienaruszalność traktatów na całym obszarze działania. A dalej są Włochy. I pozwolę sobie zaliczyć do najszczęśliwszych chwil w naszej polityce nagłe odkrycie Wioch przez dyplomację polską. Byłem w Genewie w czasie protokułu genewskiego we wrześniu 1924 r., byłem w marcu 1925 r. i widziałem, że kiedy Włosi w Genewie odnosili się bardzo powściągliwie do rozmaitych marzycielskich zamysłów zabezpieczenia pokoju w Europie, polityka polska więcej łudziła się tymi marzycielskimi pomysłami, aniżeli zwracała uwagi na Włochy. Nie mówmy o tem. Na szczęście dziś głos p. Mussoliniego przekonywa nas o tem, że on rozumie i uznaje znaczenie Polski w Europie i mam nadzieję, że także polityka polska będzie rozumiała znaczenie Włoch w polityce europejskiej pod kierunkiem p. Mussoliniego.</u>
          <u xml:id="u-11.73" who="#komentarz">(Potakiwania i oklaski na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-11.74" who="#PStroński">I wreszcie Niemcy, które dopilnowały najważniejszej dla siebie sprawy, a mianowicie, idąc do Locarna, starały się o to, żeby nie stracić swojego związku z Rosją. I w dzisiejszej budowie Europy, najbardziej znamiennem zdarzeniem jest to, że podczas kiedy Anglia głównie w osobie p. Churchilla dążyła do tego, żeby przyciągnąć Niemcy do grupy państw zachodnich i odosobnić w ten sposób Rosję sowiecką, to się polityce angielskiej nie powiodło, ponieważ Niemcy zdołały zdobyć dla siebie wyjątkowy statut Ligi Narodów, a mianowicie z art. 16 tak objaśnionym, że pomoc przeciw napastnikowi daje się tylko w miarę swojej możności i swego położenia geograficznego i że to ocenić ma samo to państwo, które chce dać tę pomoc. Na tej podstawie Niemcy mogły zachować swój układ w Rapallo z Rosją Sowiecką. Zwracam uwagę na to, że dla Polski, umieszczonej pomiędzy Rosją a Niemcami, niema w tej dobie zdarzenia ważniejszego niż to, że Niemcy idą na swą grę do Genewy, a równocześnie na tyłach pracują z Rosją. I podczas, gdy polityka niemiecka umiała sobie to zapewnić, że będzie w Genewie i będzie miała styczność z Rosją, muszę powiedzieć, że polityka polska, o której stosunki polityczne z wielkim sąsiadem, jakim jest Rosja taka czy inna, są rzeczą najbardziej żywotną, że Polska pod względem swojej polityki locareńskiej w stosunku do Rosji jest bierna. Ja tej polityki polskiej w stronę Locarna z jednej strony, a uwzględniającej sąsiedztwo Rosji z drugiej strony, nie wadzę i sądzę, że nie wadzi jej nikt w tej Wysokiej Izbie. Toby nie było rzeczą uderzającą, gdyby równocześnie wszystkie państwa europejskie miały taki sam stosunek do Rosji, ale dopuszczenie do tego stanu rzeczy że my, bezpośredni sąsiad Rosji, nie mamy takiego stosunku z Rosją, jaki mają Niemcy, które przy Locarno zachowały całe Rapallo, uważam za błąd polityki polskiej dziejowego znaczenia i dla nas bezpośrednio najgroźniejszy.</u>
          <u xml:id="u-11.75" who="#PStroński">Nie jest to zaś mój wymysł, ale kanclerz Luter w tej samej swojej mowie z 23 listopada 1925 r. oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-11.76" who="#PStroński">W sprawie przystąpienia do Ligi Narodów jądrem była troska, by Niemcy nie dokonały zwrotu ku Zachodowi, w, znaczeniu odwrócenia się od Wschodu. Nie waham się oświadczyć, że takie wybieranie między Zachodem i Wschodem uważam w geograficznem położeniu Niemiec za najzupełniej niemożliwe. Po dokonanem objaśnieniu art. 16 statutu Ligi nie waham się oświadczyć, że z art. 16 nie wynikają żadne dla Niemiec niebezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-11.77" who="#PStroński">A zatem zupełnie jasną, zupełnie świadomą jest ta polityka Niemiec, która dąży dzisiaj do gry na dwie strony, na Zachodzie i na Wschodzie, a my jesteśmy w środku pomiędzy temi dwiema grami.</u>
          <u xml:id="u-11.78" who="#PStroński">A Niemcy, przygotowawszy sobie w ten sposób grunt, o czem mylą?</u>
          <u xml:id="u-11.79" who="#PStroński">Wysoka Izbo, jestem przekonany, że niema tu ani jednego polityka, któryby za cel polityki polskiej uważał zaczepne stanowisko wobec Niemiec, albo stalą jakąś walkę z Niemcami. Niema ani jednego w tej Wysokiej Izbie obywatela tego kraju, któryby z jakąś żywiołową nienawiścią nie uznawał, że Niemcy mają w Europie ogromne prace, ogromne zasługi muszą mieć w tej Europie ogromne miejsce. Niema ani jednego człowieka, któryby nie uznawał, iż wejście Niemiec do Ligi Narodów i do Rady Ligi w sposób prawidłowy i z należytą rozwagą byłoby dla Europy zjawiskiem dodatniem. Ale, niestety, milenia też nikogo tutaj, ktoby mógł z czystem sumieniem powiedzieć, że nie widzi zamysłów Niemiec przeciw Polsce. Nie może tego nikt powiedzieć, ponieważ codziennie z całych Niemiec, a także i z urzędowych miejsc, idzie ciągłe zapewnianie, że do rozrachunku pomiędzy Niemcami a Polską się idzie i że do tego rozrachunku dojdzie.</u>
          <u xml:id="u-11.80" who="#PStroński">I to widzimy nie tylko my, ale to widzą wszyscy w Europie. Nie dalej, jak trzy dni temu w sobotę, dnia 27 lutego, toczyły się rozprawy nad układami locareńskiemi w izbie deputowanych we Francji, i przemawiał jeden z wybitniejszych polityków francuskich, p. Louis Marin, który w pewnej chwili swego przemówienia oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-11.81" who="#PStroński">Co do Polski i Czechosłowacji Niemcy wzbraniają się, jak wiadomo, uznać granice wschodnie, a należy się obawiać, że właśnie tam wybuchnie iskra pożaru.</u>
          <u xml:id="u-11.82" who="#PStroński">W tej chwili podniósł się na swojem miejscu przewodniczący komisji spraw zagranicznych z zupełnie innego niż p. Louis Marin obozu, p. Franclin Bouillon, i oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-11.83" who="#PStroński">Personne nen doute. Nikt nie ma co do tego żadnej wątpliwości...</u>
          <u xml:id="u-11.84" who="#PStroński">A p. Louis Marin dodał:</u>
          <u xml:id="u-11.85" who="#PStroński">A z tej strony niema żadnego zabezpieczenia.</u>
          <u xml:id="u-11.86" who="#PStroński">Wiec to nie jest znowu gonieniem widziadeł, ale jest stwierdzeniem tego, co mówią sami Niemcy, jest stwierdzeniem tego, co widzi cała Europa, jeżeli się twierdził, że Niemcy dążą do wywołania zatargu i przewrotu dzisiejszego układu Europy po stronie Polski.</u>
          <u xml:id="u-11.87" who="#PStroński">I jeszcze raz przytoczę, trzeci z kolei, ustęp przemówienia kanclerza p. Lutera z 23 listopada, kiedy zdawał sprawę o układzie locareńskim w Reichstagu.</u>
          <u xml:id="u-11.88" who="#PStroński">Układy rozjemcze z Polską i Czechosłowacją równają silę treścią dokładnie z układami z Belgią i Francją, tylko z tą zasadniczą różnicą, że nie opierają się, jak tamte, na osobnym układzie zabezpieczającym. Ich znaczenie wyczerpuje się w postanowieniach w nich samych zawartych, a przez to ograniczone jest ścisłe i niedwuznacznie. Stwarza się przez to i przez statut Ligi utrzymanie pokoju na wschodzie bardziej bezwartościowe przez to, że nie usuwa całkowicie możności wojny...</u>
          <u xml:id="u-11.89" who="#PStroński">Czy może być wyraźniejsze przyznanie się przez dzisiejszego odpowiedzialnego kierownika polityki. niemieckiej, że nasz układ rozjemczy Polski z Niemcami jest zupełnie czemś innem, aniżeli układ niemiecko-francuski, że nie opiera się na uznaniu granic i że stwarza podstawy do tych wszystkich w układzie wymienionych zatargów, a więc zatargu prawnego, zatargu politycznego, wreszcie zatargu o granice, a nie odsuwa nawet możliwości wojny, co jak wymownie zauważył p. Luter, nie zmniejsza jej wartości.</u>
          <u xml:id="u-11.90" who="#PStroński">Wysoka Izbo, a jednak ja nie przypuszczam, ażeby jedynym sposobem wyzyskania układu w Locarno był ten wybuch zbrojny. To jest niepotrzebne w chwili gdy Polska będzie omotana zarówno temi postanowieniami prawnemi, jak i tym nowym stornem politycznym w Europie, nie będzie rzeczą potrzebną, ażeby Niemcy wystąpiły zbrojnie. Wystarczy, gdy Niemcy w zatargu zaczną wywierać na nas nacisk. Zobaczymy wtedy, jak powoli postanowienia układu locareńskiego będą usuwały nam pewność pomocy czyjejkolwiek, a życzliwi przyjaciele zaczną nam radzić: ustąpcie w tej sprawie, w której Niemcy żądają ustępstw, bo to i spokój zapewni, bo to i my będziemy mogli po uspokojeniu dać wam pomoc. I tą drogą wyzyska się stan prawny stworzony przez układy locareńskie, groźniej dla Polski, w rzeczywistości, i bez porównania niebezpieczniej, niż przez wyzyskanie możliwości doprowadzenia do zbrojnego wybuchu.</u>
          <u xml:id="u-11.91" who="#PStroński">Wysoka Izbo! Jeżeli jest naród, który powinien się zastanowić bardzo szczegółowo nad tem, co znaczy t. zw. układ gwarancyjny, układ wzajemnych udręczeń, to naród polski, bo nam wystarczy spojrzeć w naszą przeszłość z XVI-go stulecia, by zobaczyć z takim podobieństwem, jakie w dziejach jest tylko możliwe, podobne układy poręczające i zobaczyć ich następstwa.</u>
          <u xml:id="u-11.92" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk.)</u>
          <u xml:id="u-11.93" who="#PStroński">Dzisiejszy stan rzeczy jest taki, że myśmy zawarli z Niemcami układ zabezpieczający i to układ, który wcale nie zapewnia nienaruszalności naszych granic, a który gra umiejętnie calem stopniowaniem różnych sposobów zatargów i różnych sposobów ich załatwień. Otóż myśmy w XVI stuleciu mieli z naszymi sąsiadami układy poręczające, które więcej zdawały się zapewniać. I pozwolę sobie w tej chwili, którą uważam za przełomową, przytoczyć przykłady, w jaki sposób wobec Polski działały i mogą działać w przyszłości t. zw. układy gwarancyjne z naszymi sąsiadami.</u>
          <u xml:id="u-11.94" who="#PStroński">Wysoka Izbo, w roku 1768, dnia 24go lutego został zawarty traktat gwarancyjny pomiędzy Rzplitą Polską a cesarzową Wszechrosji. W tym traktacie gwarancyjnym poręczają sobie wzajemnie w sposób uroczysty wszystkie posiadłości i to na zawsze. W tym traktacie carowa uznała także nienaruszalność, obszaru Rzeczypospolitej Polskiej. A równocześnie z tym układem zawarowała utrzymanie ustroju Polski, to jest nierządu, jaki w Polsce podówczas panował.</u>
          <u xml:id="u-11.95" who="#PStroński">I nie od rzeczy będzie przypomnieć, że w kilka dni po tym układzie, a mianowicie 9 marca 1768 roku, poseł angielski w Warszawie, p. Wroughton, pisał do swej władzy w Londynie:</u>
          <u xml:id="u-11.96" who="#PStroński">Posyłam treść układów pomiędzy Polską a Rosją, i będzie mógł Pan widzieć z tego jakie starania podjęto, aby ten naród nie mógł się oswobodzić od zależności od swoich sąsiadów...</u>
          <u xml:id="u-11.97" who="#PStroński">Dnia 2 marca roku 1771, a więc w trzy lata po tym układzie na wieczne czasy poręczającym niezależność Polski! carowa Katarzyna otrzymuje pismo od Fryderyka Wielkiego, który jej powiada, że są tam pewne niepokoje, teraz jest wojna z Turcja i dodaje:</u>
          <u xml:id="u-11.98" who="#PStroński">Profitons de cette coniecture et prokurons nous quelques benefices reels... Korzystajmy z tej możliwości i zapewnijmy sobie jakieś korzyści uchwytne. A ponieważ początkiem wojny są tylko sprawy Polski, więc nie widzę dlaczegoby się nie miało uzyskać tej korzyści właśnie ze strony Polski, I rzeczywiście 15 stycznia 1772 r. staje układ tajny między Rosją a Prusami, odnoszący się do spraw Polski.</u>
          <u xml:id="u-11.99" who="#PStroński">Dnia 27 października 1772 Stanisław August, widząc zagrożone państwo, zwraca się do króla angielskiego Jerzego Igo jako gwaranta spraw Polski i pisze:</u>
          <u xml:id="u-11.100" who="#PStroński">Racz jako opiekun i gwarant traktatu oliwskiego zostać obrońcą naszej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-11.101" who="#PStroński">Dnia 17 listopada 1772 dostał król Stanisław August odpowiedź, w której król angielski Jerzy I mówi:</u>
          <u xml:id="u-11.102" who="#PStroński">Obawiam się, że nieszczęścia doszły do takiego stanu, iż nie zdoła ich naprawić nic innego jak chyba ręka Wszechmocnego i nie Widzę innej interwencji możliwej, któraby mogła temu zaradzić.</u>
          <u xml:id="u-11.103" who="#PStroński">A ja obawiam się bardzo, że Anglia wieku XX będzie nie mniej... pobożna, niż była Anglia wieku XVI, w razie, gdybyśmy zwrócili się o pomoc dla Polski do Anglii! jako zabezpieczającej, czy to całość układu w Locarno, czy też statut Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-11.104" who="#PStroński">I tak zostały podpisane i przez Polskę także 18 września 1773 roku układy podziału Polski, rozbiór Polski, a trzeba sobie przypomnieć te słowa, które były w układzie rozbiorowym pomiędzy Polską i Prusami, gdzie było powiedziane, że Król pruski zgłaszał pretensje do Pomorza polskiego i zajął je. Polska przeciwko temu protestowała. Stąd powstał spór, a ten spór załatwiamy, podpisując niniejszy traktat...</u>
          <u xml:id="u-11.105" who="#PStroński">W ten sposób działają traktaty wzajemnego poręczenia Polski z jej sąsiadami.</u>
          <u xml:id="u-11.106" who="#PStroński">Wkrótce potem zaczęło się to samo przy drugim podziale i to w sposób, który jest uderzająco podobny do tego, co dziś nam grozi. Dnia 12go października 1787 król pruski pisał do Polski, że...doszło do jego wiadomości, iż od pewnego czasu istnieją usiłowania, ażeby przedstawić jego zamiary wobec Polski w sposób, który nie zgadza się ani z prawością, ani z godnością jego polityki.</u>
          <u xml:id="u-11.107" who="#PStroński">To było 12 października 1787 r. a 25 lutego 1790 Prusy zwróciły się do Polski, ażeby... odstąpiła im Gdańsk i Toruń.</u>
          <u xml:id="u-11.108" who="#PStroński">W dwa dni potem, 27 lutego 1790 r. pruski poseł w Warszawie Lucchesini pisał do swojej władzy berlińskiej: „Polacy obliczają i przewidują wcale dobrze to, czego my od nich chcemy i widzą czego my chcemy żądać jeszcze w przyszłości”.</u>
          <u xml:id="u-11.109" who="#PStroński">I rzeczywiście po objawieniu tych zamiarów, po oburzeniu w Warszawie co zrobiono? Oczywiście traktat gwarancyjny. Mianowicie 29 marca 1790, w miesiąc po owem żądaniu odstąpienia Gdańska i Torunia, król pruska zawarł traktat przyjaźni i sojuszu z Polską, gdzie zobowiązał się do utrzymania nienaruszalności naszych granic. A w dwa łata potem, w 1792 r. 17 lutego król pruski zawiera tajny układ z Rosją w sprawie przystąpienia do nowego podziału, A kiedy Stanisław August 8 czerwca 1792 r. zwrócił się do króla pruskiego i powiedział, że Oto mamy podpisany traktat gwarancyjny wzajemny, wtedy król pruski odpisał:</u>
          <u xml:id="u-11.110" who="#PStroński">L'etat des choses est entierement change... Stan rzeczy tak bardzo się zmienił od czasu tego układu, że już go zastosować nie można.</u>
          <u xml:id="u-11.111" who="#PStroński">Prusy wkroczyły do Gdańska i wzięły udział w drugim rozbiorze w Grodnie w r. 1793.</u>
          <u xml:id="u-11.112" who="#PStroński">I znowu zwracam uwagę na to, że kiedy Prusy i Rosja dokonywały drugiego rozbioru Polski, wtedy zwróciły się do Polski z pismem, w którem zażądały jak najszybszego zwołania sejmu polskiego: ...ażeby na tym sejmie przystąpić do polubownego załatwienia tej sprawy (t. zn. drugiego rozbioru Polski, już dokonanego).</u>
          <u xml:id="u-11.113" who="#PStroński">My dzisiaj także mamy traktat gwarancyjny, który przewiduje sposób polubownego załatwienia sporów!. I trzeba nie mieć żadnego poczucia rzeczywistości, żeby nie Zdawać sobie sprawy z tego, że tak samo, jak Prusy w końcu wieku XVI dążyły do zabrania przedewszystkiem Pomorza i Gdańska, tak samo my dziś nie możemy zaprzeczyć temu, że Widzimy dążenia Prus do opanowania polskiego Pomorza i Gdańska. I niema najmniejszego powodu do przypuszczenia, ażeby polityka Prus zmieniła się co do sposobu swego dążenia i postępowania.</u>
          <u xml:id="u-11.114" who="#PStroński">Jeżeli p. Minister Spraw Zagranicznych powiedział w swojej mowie z przed kilku dni, że on ma ufność do p. Stresemanna, to ja muszę z całą otwartością powiedzieć, że nie widzę ani źdźbła powodu, ażeby mieć więcej ufności do p. Stresemanna, aniżeli w wieku XVI mieliśmy ufności do Fryderyka II-go i do Fryderyka Wilhelma.</u>
          <u xml:id="u-11.115" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-11.116" who="#komentarz">(Głos: Przecież był król...)</u>
          <u xml:id="u-11.117" who="#PStroński">Sprawa króla w układzie locareńskim nie jest poruszona. Ale skoro to Pana kolegę zajmuje, była ona poruszona w tych układach, o których przed chwilą mówiłem, mianowicie na sejmie grodzieńskim Prusy i Rosja żądały, ażeby Polska zniosła u siebie dziedziczną monarchię, która została wprowadzona przez Konstytucję 3-go Maja. A już przedtem, gdy konstytucja to wprowadziła, wówczas Hertzberg, minister pruski, napisał w liście do posła pruskiego w Warszawie:</u>
          <u xml:id="u-11.118" who="#PStroński">Jeżeli Polska będzie miała taką konstytucję, jaką sobie dała, z dziedzicznem królestwem, to nie tylko my Polsce rady nie damy, ale Polska nam odbierze to wszystko, cośmy jej dotychczas wzięli.</u>
          <u xml:id="u-11.119" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-11.120" who="#PStroński">Sprawa króla znajdowała się zatem w układzie z roku 1793. Ale w układzie locareńskim jeszcze się nie znajduje, chociaż jesteśmy na tej drodze, że będą nam przepisywali w jakikolwiekbądź sposób, żebyśmy nierząd u siebie zatrzymali i będą to robili, jeżeli nie układami, to zabiegami. A ponieważ w układzie w Locarno tego niema, więc możemy Panie Kolego, tego nie poruszać.</u>
          <u xml:id="u-11.121" who="#PStroński">Wracając do tego, co mówiłem, powiadam, że nam nie wolno Widzieć rzeczywistości życiowej i dziejowej dzisiaj inaczej, niż nam wskazuje tamta nauka, którą mamy z wieku XVI-go Nam nie wolno odróżniać dążeń p. Stresemanna od dążeń królów pruskich z końca XVI-go w. Jeżeli mi p. Minister Spraw Zagranicznych na to odpowie, że czasy się zmieniają, to w tatom razie mamy prawo żądać od niego, że jeżeli czasy się zmieniają, to niech również z czasem zmieni się mądrość i zdolność przewidywania narodu polskiego i niech układy dzisiejsze nie będą podobne do układów, jakie zawieraliśmy w wieku XVI-tym.</u>
          <u xml:id="u-11.122" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-11.123" who="#PStroński">Pytał przed chwilą sprawozdawca p. Niedziałkowski, jaką politykę zamiast dzisiejszej chcemy prowadzić. Trzeba było przedewszystkiem nie podpisywać układu w Locarno 16 października i nie popierać z tej strony Izby tego podpisu. Trzeba było nie podpisywać w sposób wiążący 1 grudnia w Londynie. Wówczas moglibyśmy mówić swobodnie o tem, jaką politykę prowadzić należy.</u>
          <u xml:id="u-11.124" who="#PStroński">W każdym razie sądzę, że są stronnictwa, które muszą powiedzieć, że nie mogą głosować za ratyfikacją układu w Locarno i zrobią to z tego poczucia, że musi być w tym narodzie głos trzeźwości, który przeciwko tego rodzaju układom będzie powstawał.</u>
          <u xml:id="u-11.125" who="#PStroński">Jeżeli zaś Wysoka Izba jest związana z tym stanem rzeczy politycznym, jaki został stworzony, do tego stopnia, że zawracanie na tydzień przed zebraniem w Genewie staje się rzeczą niemożliwą, to niech jasno stanie prawda nie tylko dla tych, którzy będą głosować przeciwko układom, ale dla wszystkich, bo poznanie prawdy jest pierwszym krokiem do dalszej obrony, do której wszyscy będziemy powołani.</u>
          <u xml:id="u-11.126" who="#PStroński">Obok wniosku mniejszości o odroczenie ratyfikacji, zgłosiłem poprawkę do art. 3 uzależniającą wejście w życie ratyfikacji od wejścia Polski na stałe miejsce w Radzie, a wreszcie trzeci wniosek, ażeby do ustawy ratyfikacyjnej wstawić po art. 3 dodatkowy ort.4, stwierdzający:</u>
          <u xml:id="u-11.127" who="#PStroński">„Ustawa niniejsza w niczem nie narusza ustawy z dnia 31go lipca 1919 r. o ratyfikacji traktatu pokoju w Wersalu wraz z paktem Ligi Narodów, a w szczególności art. 10 o obecnej nietykalności terytorialnej oraz art. 27 punkt 7, 87, 88 i 100. ustalających wschodnie granice Niemiec, jako też W niczem nie narusza ustawy z dnia 12 maja 1922 r. o ratyfikacji umowy politycznej polsko-francuskiej z dnia 19go lutego 1921 r.”. Wysoka Izbo! Jeżeli mogą istnieć dla kogoś wątpliwości, czy to zasadnicze, czy polityczne, co do dwóch moich poprzednich wniosków, to nie widzę żadnej wątpliwości, któraby się mogła nasuwać, co do tego wniosku. My mamy obowiązek powiedzieć to, pamiętni tych doświadczeń, jakieśmy mieli, że my naszego ciężkiego dorobku — Traktatu Wersalskiego i sojuszu z Francją nie uważamy za naruszony prze tę ustawę. To się nam przyda dziś, to się nam przyda w przyszłości, to powinno być powiedziane, ponieważ mieliśmy pod tym względem ciężkie nauki. Twierdzę, że niema nikogo dziś w Europie, ktoby miał prawo wystąpić a jakikolwiek: Zarzutem, ktoby miał prawo powiedzieć: nie, to narusza Traktat Wersalski, to narusza sojusz polsko--francuski bo niema nikogo komu byłoby wolno to powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-11.128" who="#PStroński">Dlatego jestem przekonany, że nawet ta większość, która będzie głosowała dziś ze swego przekonania za ustawą ratyfikacyjną, ma obowiązek bronić tego dotychczasowego dorobku naszej polityki, układu wersalskiego, układu sojuszniczego z Francją i głosować przynajmniej za tym dodatkiem do ustawy ratyfikacyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PGłąbiński">Wysoka Izbo! W imieniu Związku Ludowo-Narodowego mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PGłąbiński">Układy, przedłożone nam do ratyfikacji, mają na celu utrwalenie nowego porządku międzynarodowego stworzonego przez Traktat Wersalski, umocnienie pokoju przez zabezpieczenie zgodnego współżycia i twórczej współpracy narodów. Tak rozumiały i rozumieją swój wysiłek w Locarno Anglia i Francja, Belgia i Włochy, tak pojmowała go i pojmuje Polska i Czechosłowacja, Wypadki ostatnich miesięcy okazały, że inne były intencje Niemiec i inne są ich dążenia, wbrew duchowi, który ożywiał układy w Locarno, Niemcy pozostały tem, czem były, państwem, wytężającem wszystkie siły dla odzyskania hegemonii w Europie, państwem, zawistnie spoglądającem na polityczny i gospodarczy dorobek swoich sąsiadów, żyjącem myślą odwetu i do tego odwetu przygotowującem się systematycznie. Dążenia te zwracają się przedewszystkiem przeciw Polsce. Nawet tacy Niemcy, którzy zajmują wysokie stanowiska urzędowe, nie tają, że celem ich jest okrojenie obszaru Polski, osłabienie powagi i wpływu Państwa Polskiego na terenie międzynarodowym, podkopanie naszej politycznej i ekonomicznej niezawisłości, sztuczne rozbudzanie niezadowolenia i niechęci do Państwa wśród mniejszości narodowych w Polsce. Stwierdzić nawet musimy, że od czasu układów w Locarno wroga Polsce działalność niemiecka zarówno w kraju naszym, na ziemiach zwłaszcza zachodnich, jak na terenie polityki międzynarodowej wzmogła się i spotęgowała.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PGłąbiński">Jakkolwiek więc układy zawarte w Locarno nie liczą się z duchem zaborów i zawiści, przenikającym sfery kierujące w Niemczech, nie zapoznajemy tego, że płyną one z najszlachetniejszych pobudek i że ratyfikacja ich przez inne państwa jest zapewniona. Nie chcemy ściągać na Państwo nasze i na naród nasz podejrzeń i zarzutów, jakobyśmy nie dążyli do tego, aby pokój Europy i świata całego wszelkiemi możliwemi środkami zabezpieczyć i na przyszłość ochronić ludzkość od okropności wojny. Wierzymy, że wszystkie państwa, którym szczerze zależy na utrwaleniu pokoju, rozumieją, iż zabezpieczenie niepodległości i nietykalności granie Polski jest koniecznym warunkiem utrzymania pokoju i zapewnienia Polsce tej roli, jaką na nią złożyły wola narodów zwycięskich i jej. historyczne posłannictwo. Jesteśmy przekonani, że wszystkie te państwa uznają za konieczne zabezpieczenie wpływu politycznego Polski w Europie środkowej i wschodniej przez natychmiastowe przyznanie jej stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów i w ten sposób zamanifestują swoją stanowczą wole, aby idea pokoju i porozumienia narodów święciła triumf nad polityką zaborów i zawiści międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PGłąbiński">Z tych powodów Związek Ludowo-Narodowy głosować będzie za ratyfikacja układu w Locarno, oraz za rezolucją przedstawioną przez Komisję Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Perl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PPerl">Wysoka Izbo! Stronnictwo moje nigdy nie było zadowolone z tego, że duch protokułu genewskiego ustąpił miejsca znacznie słabszemu, bardziej mdłemu t. zw. duchowi Locarno. Pr otoku ł genewski odznaczał się swoją powszechnością, obejmował on całość zagadnień, wszystkie odcinki polityki międzynarodowej, i w sposób stanowczy dawał równe prawa wszystkim państwom. Układy locareńskie obejmują jeden tylko odcinek polityki międzynarodowej, wprawdzie bardzo ważny odcinek, w którego centrum znajdują się Niemcy, ale też tylko ten jeden odcinek, a następnie załatwiają sprawy w sposób daleki od doskonałości. Z tego doskonale zdajemy sobie sprawę, ale to jeszcze nie znaczy, żebyśmy w imię doskonałości mieli odrzucać to, co jest wprawdzie mniej doskonałe, co jest ułomne, ale co stanowi postęp, postęp znaczny w porównaniu z obecnym stanem rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PPerl">A jakiż jest Obecny stan rzeczy? Polega on na zupełnem niezabezpieczeniu, polega na tem, że Traktat Wersalski wprawdzie ustalił stan polityczny Europy, ale w samym traktacie niema gwarancji zabezpieczenia pokoju, niema żadnej siły magicznej, któraby zabezpieczała nas od wojny. Niemcy w okresie przedlocareńskim uważały, że wszystko, co się stało, jest tylko historycznym gwałtem, któremu podporządkować się nie mają obowiązku moralnego, przeciwnie, który mają obalić. Taki był stan rzeczy. W miarę przeciągania się tego stanu rzeczy, przy powiększaniu się i zaognianiu sporów, niewątpliwie musiałoby dojść do nowej wojny światowej. Locarno wprowadziło nowy czynnik po raz pierwszy od czasów Traktatu Wersalskiego, mianowicie pociągnęło do współdziałania pokojowego również zwyciężone Niemcy i to ma wielkie znaczenie. Bo jeżeli zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa odwetowych tendencji Niemiec, to nie ulega żadnej wątpliwości, że są one o wiele niebezpieczniejsze, o wiele groźniejsze wtedy, gdy Niemcy pozostają poza Ligą Narodów i nie są związane żadnemi zobowiązaniami, które Liga Narodów na nie nakłada. Ludendorf w sposób niesmaczny i brutalny wyraził się, że delegat niemiecki w Radzie Ligi Narodów powinien mieć na sobie etykietkę „ten pies kąsa”. Jeżeli mamy używać tego porównania, którem nacjonaliści niemieccy tylko kompromitują swoje państwo, to możemy powiedzieć, że przez wejście Niemiec do Ligi Narodów i przez układy locareńskie temu psu, który, chce kąsać, zostanie nałożony kaganiec. Zobowiązania, które nakładają układy i pakt Ligi Narodów, są bowiem kagańcem dla wszystkich takich przedstawicieli, którzyby chcieli kąsać i którzyby wogóle chcieli prowadzić zaborczą, wojenną politykę.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PPerl">P. Stroński przedstawił nam w niesłychanie czarnych barwach, jakie to szkody układy locareńskie wyrządziły Polsce, jak one niesłychanie dogodne są dla Niemiec. Zapytałbym, dlaczego w takim razie nacjonaliści, niemieccy z taka Wściekłością rzucają się na te układy? Widocznie p. Stroński nie zdołał przekonać swoją interpretacją, że wszystko, co jest w układach locareńskich, jest korzystne dla Niemiec. Nacjonaliści niemieccy z taką wściekłością rzucają się na układy locareńskie dlatego, że czują, iż ten „pies” nacjonalizmu, który ma kąsać, otrzyma kaganiec, który go musi krępować.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński.)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PPerl">Uznajemy zatem to znaczenie układów locareńskich pomimo całej, ich niedoskonałości, z której doskonale sobie zdajemy sprawę, zwłaszcza jeżeli porównamy te układy z protokółem genewskim, którego żarliwym, zwolennikiem p. Stroński przecież nigdy nie był. Przypuszczam, że gdyby dziś na porządku dziennym była sprawa ratyfikacji protokółu genewskiego, p. Stroński długą wygłosiłby mowę przeciw temu protokółowi, wyszukując wszystkie niebezpieczeństwa dla nas z tego protokółu.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(P. Szmigiel: I miałby rację.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PPerl">Niema najmniejszej wątpliwości, żeby to uczynił, bo p. Stroński stoi na stanowisku status quo, przy którem nie może być mowy o pokojowem współdziałaniu i porozumieniu, status quo, w którego wyniku musiałaby nastąpić wojna.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PPerl">Pozwolę sobie teraz na krótką analizę tych układów locareńskich nie tak długą, jak analiza mojego poprzednika, zapewne nie tak talmudyczną, ale zato realną.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PPerl">Układy locareńskie obejmują pakt reński i układ wschodni, że się tak wyrażę. Pakt reński daje uznanie przez Niemcy granic Francji i Belgi?, uzyskanych przez te państwa w wyniku wojny. Pakt reński oprócz tego stwarza bardzo ważną gwarancję Anglii dla terytorialnego stanu rzeczy na zachodzie. Układ wschodni — to nie ulega żadnej wątpliwości i Boncour, którego cytował p. Stroński, wyraża opinię również nasza i wszystkich socjalistów, którzy bezstronnie tym układem się zajmowali, ten układ: wschodni jest mniej jasny i mniej zadowalający niż pakt reński. Przedewszystkiem Anglia nie daje gwarancji granic polsko-niemieckich. Nie znaczy to, żeby ona wypowiadała się przeciwko Polsce, albo żeby ogłaszała swoje desinteressement w tej sprawie, ale nie zobowiązuje się w każdymi wypadku bronić tego stanu rzeczy. Niewątpliwie to jest osłabienie w porównaniu z paktem reńskim. Następnie Niemcy w układzie wschodnim nie wyrażają dobrowolnego uznania granic stworzonych w wyniku wojny.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PPerl">Jednakże pomimo tej słabej strony układu wschodniego są w nim zawarte rzeczy, które stanowią postęp w porównaniu z dzisiejszem położeniem. Po pierwsze, Niemcy wyrażają wole załatwiania wszystkich sporów z Polską na drodze pokojowej, a następnie wyliczone są te wszystkie formy i instancje, które mają regulować wszystkie spory pomiędzy Polską a Niemcami. A więc układ wschodni daje wyjście dla rozstrzygania tych zatargów, które w przeciwnym razie musiałyby być rozstrzygane tylko za pomocą zatargu zbrojnego, mianowicie stwarza zasadę, że wszystkie spory podlegają rozstrzygnięciu w formach prawnych, ustalonych w układzie arbitrażowym i pakcie Ligi Narodów. A dalej, Niemcy uznają w tym układzie arbitrażowym z Polską, że traktaty pokojowe są dla nich obiektywnie obowiązujące. Nie wypowiadają swojej dobrowolnej zgody na to, jak w pakcie reńskim, ale uznają ich siłę obiektywnie obowiązującą. Mogą więc dążyć do zmian pod tym. względem, ale tylko pod kontrolą Ligi Narodów j w granicach paktu. Pod względem politycznym jest to sytuacja niedogodna i daleko korzystniejszym nie tylko dla polityki naszej, ale i dla polityki Europy, byłoby przyznanie się Niemiec do tego, że uznają terytorialny stan rzeczy na wschodzie, jak uznają go na zachodzie. Ale to, co jest w układzie, nie jest w żadnym stopniu pogorszeniem dzisiejszego stanu. Pakt wschodni nie stwarza ewentualnego dążenia Niemiec do zmiany granic, ale przeciwnie, osłabia je. ponieważ skazuje Niemcy na kontrolę Ligi Narodów, jeżeli chcą rozstrzygnąć jakiś spór z Polską, to musza robić to nie na gruncie jednostronnym swojej woli, ale na gruncie prawnym, na gruncie porozumienia, na gruncie arbitrażu lub na gruncie Ligi Narodów. Układ z Niemcami wyklucza możliwość załatwienia sporu o granicę na drodze arbitrażu, albo oddania sprawy Trybunałowi Haskiemu, wyklucza dlatego, że wyraźnie w tym układzie jest powiedziane, że traktaty pokojowe są podstawą arbitrażów i trybunału międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PPerl">A zatem, że na drodze spora prawnego można tylko interpretować traktat, ale nie można go zmieniać, chyba za zgodą Polski, przeto wskutek jednostronnego życzenia Niemiec nie może nastąpić zmiana traktatu, a więc i granic traktatem ustalonych. Niemcy mogą poruszać sprawy polityczne, a więc i sprawę granic, na gruncie przepisanym w układzie w ostatniej instancji w Lidze Narodów. Ale to nie jest rzecz nowa, to jest sprawa paktu Ligi Narodów. Pod tym względem wprawdzie nie dokonana postępu ponad pakt Ligi Narodów, ale też nie stworzono pogorszenia tego stanu rzeczy. Nie układy locareńskie, ale pakt Ligi Narodów otwiera możliwość dochodzenia swojej sprawy, nawet z bronią w ręku, jeżeli nie będzie jednomyślnej uchwały Rady Ligi Narodów. Świadczy to o niedoskonałości tego paktu, ale — powtarzam — nie jest to fakt mowy. Natomiast dla Polski, w obronie jej praw, jej interesów, w obronie podstaw jej bytu, istnieją takie same rękojmie, jak dotychczas. Pakt Ligi: Narodów pozostaje niezmieniony i niezmieniony jest także franko-polski zagwarantowanie sobie wzajemnej pomocy w razie niesprowokowanego napadu Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#PPerl">Oczywiście, traktaty są traktatami, szczególniej traktaty związane z tak różnemi interesami i obejmujące tak szeroki zakres spraw, regulujące zasadniczo stosunki pomiędzy państwami. Traktaty mogą się ujawniać różnie w calem swojem znaczeniu, zależnie od dalszej polityki obu państw, które między sobą traktaty zawierają. Od stopnia zdemokratyzowania Niemiec, od siły demokracji niemieckiej, od jej wpływu, zależy przedewszystkiem to, czy układy te będą miały więcej czy mniej wpływu pojednawczego, wpływu godzącego, wpływu regulującego bez zadrażnień i bez zaognień stosunki wzajemne. Ja mam jeszcze daleko mniej zaufania do Stresemanna i Lutera niż poprzedni mówca, który pod względem ogólnego poglądu na świat jest chyba bardziej do nich zbliżony, niż ja. Stresemann i Luter działali pod wpływem konieczności państwowych, ale działali także pod naciskiem wzrastającej siły demokracji niemieckiej, pod wpływem tego poczucia, że państwo niemieckie nie może być dalej odosobnione, że musi się liczyć z wymaganiami demokratycznemi. pokojowemi. Ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że od Stresemanna i Lutera nie możemy się spodziewać ani specjalnej pojednawczości! ani kultu ideałów międzynarodowej solidarności, równie mało jak od p. Strońskiego. Rozwój tedy przyjaznych pokojowych stosunków na granicy tych układów locareńskich zależy od dalszego stanu polityki w Niemczech. Zwycięstwo nacjonalizmu i monarchizmu w Niemczech oczywiście byłoby daleko groźniejszem niebezpieczeństwem, niż te wszystkie straszaki paragrafowe, które nam tu malował p. Stroński.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PPerl">Ale trzeba powiedzieć, że rozwój stosunków zależy nie tylko od polityki. Niemiec, ale także od naszej polityki: zagranicznej i od naszej polityki wewnętrznej. Nie można zawierać traktatu, dążącego do pojednania i porozumienia, do załatwiania wszystkich sporów na podstawie czy to arbitrażu! czy też porozumienia się, czy też osądu Ligi Narodów, a jednocześnie prowadzić politykę szowinistycznego judzenia, jednocześnie prowadzić politykę wewnętrznego hakatyzmu.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PPerl">Sprawa mniejszości narodowych zdawna jest piętą achillesową polityki polskiej i sprawa ta nieraz nam szkody w naszej polityce międzynarodowej wyrządzała. A dziś, kiedy Niemcy wchodzą do Ligi Narodów, między innemi z jawnym zamiarem zajęcia się tą sprawą mniejszości narodowych, dziś i dla nas sprawa mniejszości narodowy cli jest ważniejsza, niż kiedykolwiek, jest sprawą nie tylko naszą wewnętrzną, sprawą naszego rozwoju demokratycznego wewnętrznego, ale i sprawa skuteczności naszej polityki międzynarodowej. Z ubolewaniem stwierdzić wypada, że w tej sprawie realnie nic nie zrobiono, a przecież czas nagli, potrzeby są gwałtowne.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PPerl">Tutaj stwierdzić wypada, że rząd polski, nie wykonał swoich zobowiązań, które wziął na siebie na gruncie międzynarodowym co do Galicji Wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PPerl">Z uznaniem witamy, że Klub Ukraiński, dając dowód chęci pozytywnego współdziałania w tej dziedzinie z Państwem Polskiem,...</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(Głos: Od kiedy?)</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PPerl">... zgłosił wniosek w sprawie uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie, popieramy ten wniosek, zupełnie realny, całkowicie i stwierdzam jeszcze raz, że Państwo Polskie, dla którego droga polityki międzynarodowej i po Locarnie i po ratyfikacji tych traktatów nie będzie usłana różami, państwo, które ciągle będzie spotykało przeszkody na swojej drodze, to państwo ma obowiązek traktować sprawę mniejszości narodowych z taką powagą, na jaką ta sprawa zasługuje. Niezaspokojenie słusznych żądań mniejszości, narodowych osłabia nas, a zaspokojenie ich nas wzmacnia.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(P. Chrucki: A czy Pan Premier podziela to zdanie?)</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PPerl">Czegóż możemy się spodziewać po tej niedoścignionej w swojej niedorzeczności, a często przez miejscowe starościńskie męty oficjalnie prowadzonej polityce kresowej, która w ostatnich czasach wzięła się do prześladowania na Kresach mojej partii. Polskiej Partii Socjalistycznej, tej partii, która poszła na Kresy w imię socjalizmu, ale również w imię państwowego złączenia Kresów z Polską, z Państwem Polskiem, która nie poszła tam dla jakiejś polonizacji, ale poszła do tych chłopów i robotników innych narodowości i innego wyznania z całym szacunkiem dla ich miejscowych potrzeb i dla ich odrębności, w tym celu, żeby bronić ich interesów społecznych, żeby bronić ich praw obywatelskich, a tem samem łączyć ich z państwowością polską. I tę partię w ostatnich czasach nasza polityka kresowa prześladuje, dochodząc do szczytu bezmyślności. Z tą polityką kresową czas skończyć, czas stworzyć warunki życia na kresach dla wszystkich narodowości, które te kresy zamieszkują, warunki rozwoju kulturalnego, równouprawnienia obywatelskiego i stworzyć na kresach demokrację. To jest również koniecznością nie tylko polityki naszej wewnętrznej, ale i naszej polityki zagranicznej, polityki międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#PPerl">Nie ulega wątpliwości, że rozwój dalszych naszych stosunków w tym czy owym kierunku ma wielkie znaczenie również dla dalszego biegu polityki międzynarodowej, uzależnionej od układów locareńskich. Nie sądzę naprzykład, żeby świeżo w sobotę zeszłego tygodnia utworzone stronnictwo monarchistyczne w Sejmie przyczyniło się do naszych triumfów na polu polityki międzynarodowej. Nie sądzę, aby taka zapowiedź ataku na podstawy zasadnicze Państwa Polskiego, aby taka zapowiedź co najmniej zamętu, a w dalszej przyszłości powolnego ewolucyjnego przewrotu, dobrze usposabiała dla Państwa Polskiego i dawała wiarę w stałość jego stosunków republikańskich.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(P. Stroński : Czy ja wyglądam na takiego rewolucjonistę?)</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#PPerl">Poseł Stroński mówi, że nie wygląda na takiego światoburcę.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#komentarz">(Głos: Na rewolucjonistę.)</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#PPerl">Rzeczywiście, ta rzecz przedstawia się dość śmiesznie i komicznie — ten sobotni poród monarchii, w Radzie Naczelnej Stronnictwa Chrześcijańsko — Narodowego. Ale nie ulega wątpliwości, że jeżeli całe stronnictwo w Sejmie staje na tym gruncie monarchii, a zatem schodzi z tego gruntu konstytucyjnego, na którym dotychczas stało,...</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#komentarz">(P. Stroński: Właśnie, że nie schodzi.)</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#PPerl">... to nie przyczynia się to do prestiżu i siły państwa polskiego. Ale przedewszystkiem powinno by to uczynić doradców republikańskiego rządu z tego stronnictwa nieco skromniejszymi. Niech monarchiści nie pouczają tej większości, która chce ratyfikacji traktatów, w jaki sposób ma to robić. P. Stroński jest przeciwnikiem ratyfikacji traktatów, w jaki sposób ma to zrobić. P. Stroński jest przeciwnikiem ratyfikacji traktatów, a równocześnie daje republikańskim zwolennikom ratyfikacji rady, jak oni tę ratyfikację mają uzależnić od daty i uchwalić wtedy, kiedy się to podoba p. Strońskiemu i jak wogóle należy zmienić ustawy ratyfikacyjne tak, aby to się jemu podobało.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#PPerl">P. Stroński i jego stronnictwo zeszli z gruntu wspólnoty konstytucyjnej...</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#komentarz">(P. Stroński : Ale jeszcze jesteśmy w Polsce, a nie w Hamburgu.)</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#PPerl">...na którym możemy się różnić w bardzo wielu wypadkach, ale to jest grunt wspólny polityczny, a tem samem to stronnictwo ma najmniej praw...</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#komentarz">(P. Stroński: A jest jeszcze inne, które ma jeszcze mniej.)</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#PPerl">...do wygłaszania morałów, jaką ma być nasza republikańska polityka zagraniczna. Ciekawa rzecz, że to stronnictwo monarchistyczne chce pouczać republikańską politykę, jaką ma być.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#PPerl">Są w tym Sejmie jeszcze inni przeciwnicy ratyfikacji. Przedewszystkiem komuniści. Komuniści na całym święcie prowadzą żarliwą kampanię przeciwko ratyfikacji układów locareńskich dla tej prostej przyczyny, że komunizm, że rząd sowiecki, silę swoją chcę czerpać z rozstroju stosunków europejskich, że dla niego pożądanym terenem żerowania nie jest porozumienie państw, nie jest współdziałanie pokojowe, ale pokłócenie tych wszystkich państw, rozognianie, rozdymanie, zaognianie wszystkich zatargów.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#PPerl">Najmniej zrozumiałe jest atakowanie ratyfikacji przez radykalne stronnictwa włościańskie. Czy to jest szowinizm, czy to jest aby naiwny radykalizm, który mówi: wszystko albo nic, czy to jest wogóle nierozumienie szerszego widnokręgu politycznego międzynarodowego, takie sobie łatwe traktowanie tych spraw, nie dałeś mi wszystkiego, wiec mnie to nic nie obchodzi, jakoś to będzie, możemy się obejść bez współdziałania międzynarodowego, czy też wszystko razem, jest tu pomieszane? Nie wiem, ale z tego, co słyszałem w komisji, a poniekąd i w tym Sejmie, widzę, że radykalizm chłopski przyjął tu zupełnie niewłaściwą dla siebie rolę czynnika, który nie korzysta ze wszystkiego, co wzmaga pokój, lecz przeciwnie, zaostrza antagonizmy, który niepotrzebnie, przesadnie maluje w czarnych barwach położenie międzynarodowe, zapominając o tem, że z tego może skorzystać tylko reakcja, że przez torowanie drogi antagonizmom międzynarodowym, przez niekorzystanie z wszelkiej sposobności porozumienia się, zrobienia zmiany na lepsze, uczynienia kroku naprzód, że bez tej polityki nie może być mowy o prawidłowymi, normalnym rozwoju wewnętrznym w duchu demokratycznym.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#komentarz">(Głos: A więc istnieje celowość w tej radykalnej chłopskiej polityce.)</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#PPerl">Powiem jeszcze kilka słów o sprawie Rady Ligi Narodów. W zasadzie jesteśmy zwolennikami tego, ażeby w tej Radzie zniknął zgoła niewłaściwy przywilej dla wielkich mocarstw, ażeby zniknął ten podział na mocarstwa, które mają stałe miejsca, i na państwa, które wybierają z pośród siebie co roku pewną ilość przedstawiciel?. Ten podział powinien zniknąć, wszyscy członkowie Rady Ligi Narodów powinni nie podlegać wyborowi członków Ligi. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że ten ideał w dzisiejszych warunkach jest nie do osiągnięcia. Do tego jednak należy dążyć i w tym duchu akcję prowadzić, a w miarę dalszego rozwoju Rady Ligi Narodów niewątpliwie dopnie się tego, że zniknie ta różnica pomiędzy uprzywilejowanymi, a więc stałymi członkami, a nieuprzywilejowanymi, to jest niestałymi. Ale gdy dziś jeszcze ten podział znieść się nie da, wypływa dla nas nie tylko prawo, ale i obowiązek domagania się dla Polski stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów, gdyż wejście Niemiec do Ligi Narodów, niezależnie zupełnie od innych względów, jest w każdym razie wejściem państwa, które jest traktowane jako mocarstwo w przeciwieństwie do państw słabszych, mniejszych, do których zaliczona jest Polska. A zatem wejście Niemiec do Rady Ligi Narodów bez odpowiedniej kompensaty, jaką byłoby wejście mniejszego i słabszego państwa, utrwaliłoby tylko te przywileje niedemokratyczne i niesprawiedliwe i groziłoby tem, że Rada Ligi Narodów mogłaby się stać kliką, mogłaby się przedzierzgnąć w ten znany z przed wojny t. zw. koncert europejski, który przecie nie byłby właściwym instrumentem dzisiejszej polityki pokojowej, polityki prowadzącej do współdziałania wszystkich państw.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#PPerl">Polsce należy się to stałe miejsce w Radzie Ligi Narodów jeszcze z tego powodu, że to wejście państwa słabszego byłoby uwieńczeniem układów locareńskich. A zatem Polska, która współdziałała w Locarno, która jest jednym z najważniejszych czynników polityki pokojowej, powinna do tej Rady Lagi Narodów wejść na równi i jednocześnie z Niemcami?. Bo jedno z dwojga: albo Niemcy przychodzą do Ligi Narodów z chęcią pokojowego współdziałania z Polską, z chęcią usuwania zatargów i w takim razie nie mają nic przeciwko wejściu Polski, ponieważ najlepszym sposobem współdziałania jest właśnie kolegowanie w Radzie Ligi Narodów, która zbiera się często i wszystkie sprawy rozpatruje na szerokim gruncie wielkiej międzynarodowej polityki. Współdziałanie to zaś nigdy nie będzie tak harmonijne, jeżeli będziemy się z Niemcami porozumiewali albo kłócili tylko na gruncie sporów polsko-niemieckich. Właśnie ażeby odjąć gorycz sporom, ułatwić rozstrzygnięcie spornych kwestii, niezmiernie jest ważnem i pożądanem, ażebyśmy mogli istotnie współdziałać w szerszem gronie na gruncie polityki międzynarodowej, albo druga ewentualność: jeżeli Niemcy wejdą do Ligi Narodów w celu szkodzenia Polsce, w celu jej osłabienia, wtedy mamy prawo żądać, ażebyśmy byli w Radzie Ligi Narodów dla obrony na to, ażeby mieć głos, ażeby móc odparowywać ciosy, żeby nie być gorzej postawionymi niż Niemcy, żeby Niemcy nie stały na wyżynie, na której takie czy owakie knułyby plany, a my żebyśmy musieli z nizin naszych patrzeć, co się tam dzieje. Równouprawnienie jest niezbędne dla tych państw, które mają ze sobą tyle spornych spraw, a zarazem mają konieczność pokojowego regulowania interesów i wspólnych spraw.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#komentarz">(Głos: A co pisze „Vorwarts”?)</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#PPerl">Dotychczas, niestety, socjaliści i demokracja niemiecka pozostają zanadto pod wpływem hypnotyzującej niewątpliwie siły nacjonalizmu niemieckiego...</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#komentarz">(Głos: A P.P.S.?)</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#PPerl">P.P.S. przeciwstawia się nacjonalizmowi zawsze.</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#komentarz">(Głos: Tylko nie swemu własnemu.)</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#PPerl">Owszem. Jednakże nie zgodzimy się na to, żeby być narzędziem przeciw Polsce. P.P.S. zachowuje w pełni swoją niezależność, ale zarówno od nacjonalizm u, jak od bolszewickich poduszczeń. P.P.S. jest sobą i zawsze będzie sobą.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#PPerl">A kiedy nasze najgłębsze przekonanie mówi nam, że ten interes Polski jest słuszny, że żądanie Polski jest słuszne i godne poparcia, że leży w interesie nie jakiejś jednej partii, jednej warstwy, ale rzeczywiście leży w interesie całości — wtedy to żądanie popieramy bez względu na dogadywania o nacjonalizmie.</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#komentarz">(Głos w centrum: Bardzo dobrze!)</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#PPerl">Stoimy tedy na stanowisku domagania się. by wyznaczono stałe miejsce dla Polski w Radzie Ligi Narodów, ale nie rozumiemy, w jaki, sposób można tego dopiąć przez odrzucenie ratyfikacji traktatów locareńskich. Jest to dziwny sposób postawienia sprawy i dziwny sposób myślenia, żeby jednocześnie odrzucać traktaty locareńskie, a zatem to, co w dzisiejszej atmosferze politycznej Europy uchodzi, pomimo wszystkie swoje niedoskonałości, za podstawę do dalszego pokojowego rozwoju, a jednocześnie domagać się dla tego państwa, któreby odrzuciło układy locareńskie, stałego miejsca w Lidze Narodów. Tej logiki nie jestem w stanie zrozumieć. Jeżeli się chce dostać stałe miejsce w Radzie Lig? Narodów, można iść tylko drogą tej polityki, która opiera się na Układach locareńskich, w celu zużytkowania ich dla dalszego demokratycznego rozwoju w polityce międzynarodowej, dla istotnego porozumienia międzynarodowego. Malowanie diabła na ścianie, straszenie nas tyloma okropnościami, które wyzierają do nas z każdego paragrafiku układów locareńskich i jednocześnie domaganie się stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów jest czemś, czego zwykły, europejski rozum zrozumieć me może. Chyba, że przeniesiemy silę z p. Strońskim do XVI wieku, kiedy wogóle nie było Ligi Narodów, kiedy państwo polskie stało nad krawędzią przepaści, lecz porównywać te czasy XVI wieku z chwilą obecną, w której zaledwie kilka lat oddziela nas od wielkiego faktu zmartwychwstania Polski, jest defetyzmem bezprzykładnym. Przez matowanie diabła na ścianie. przez defetyzm i — że użyję tu lwowskiego wyrażenia — przez „kałapućkante” sprawy, jakiego dopuścił się poseł Stroński, który tak wszystko. pomieszał, że istotnie zdawałoby się, iż ten układ locareński jest jakąś potworą stworzoną przez Fryderyka Wielkiego i Katarzynę na zgubę Polski, przez tego rodzaju defetyzm. i „kałapućkanie” nie dojdziemy do podniesienia stanowiska Polski w polityce międzynarodowej i przez to nie zabezpieczymy jej granic państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekDaszyński">Głos ma p. Chaciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PChaciński">Wysoka Izbo! W imieniu klubu Demokracji Chrześcijańskiej mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PChaciński">Pakty Locareńskie, które nam p. Minister Spraw Zagranicznych przedstawia dzisiaj do ratyfikacji, mają być dowodem nowego układu stosunków w powojennej Europie. Ta nowa era w stosunkach międzynarodowych ma stwierdzać, że pogrzebało się dawną egoistyczną politykę interesów wielkomocarstwowych, kładąc u fundamentów konstytucji europejskich zasady poszanowania traktatów, a także praw i obowiązków z nich wynikających.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PChaciński">Polska, mając trudną i odpowiedzialną rolę utrwalenia pokoju w środkowej i wschodniej Europie, powitała zapowiedź tej nowej ery z wielką ulgą i nadzieją, że będzie mogła nareszcie w spokoju jąć się twórczej pracy nad uzdrowieniem zrujnowanego przez wojnę życia gospodarczego, a tem samem przyczynić się też do sanacji chorego europejskiego organizmu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PChaciński">P. Minister Spraw Zagranicznych Skrzyński był w swojej polityce tej wiary w triumfującą sprawiedliwość i pokojowość międzynarodową idealnym wykładnikiem.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PChaciński">Niestety, te objawy, które widzimy obecnie na terenie międzynarodowym, muszą nawet największych optymistów napełnić niepokojem.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PChaciński">Do oto jeszcze traktaty locareńskie nie ratyfikowane, jeszcze Niemcy nie weszły do Ligi Narodów, a już przeciwko Polsce rozpoczyna się naganka i kwestionuje jej słuszne żądania wejścia jako stały członek do Rady Ligi.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PChaciński">Pojednawcza polityka p. Ministra Skrzyńskiego w stosunku do Niemiec jest traktowana przez nich jako polityka sytego, który obrabował Niemcy. Ta opinia jest niestety wyrazem nastrojów olbrzymiej większości społeczeństwa niemieckiego, które żyje marzeniem o odwecie. W tych warunkach odmówienie Polsce stałego miejsca w Radzie Ligi byłoby uczynieniem z agresywnie nastrojonych Niemiec stałego arbitra na terenie Ligi w stosunku do Polski. Żaden naród, już nie ze względu na swój honor, ale poprostu ze względu na elementarny nakaz samoobrony, takiego załatwienia kwestii nie może uznać za zgodne z zasadami sprawiedliwości i z tym duchem Locarno, który miał w Europie nowy zapoczątkować okres.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PChaciński">Klub Chrześcijańskiej Demokracji, oddając swój głos za ratyfikacją traktatów locareńskich, pragnie wierzyć, że stare upiory przedwojennego imperializmu nie ożyją, że duch Locarna nie jest tylko obłudnym frazesem, maskującym poziome egoizmy, i że Polska otrzyma stałe miejsce w Radzie Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekDaszyński">Głos ma p. Dębski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PDębski">Wysoki Sejmie! Dla właściwej oceny układów locareńskich, ich znaczenia politycznego w życiu międzynarodowem, ich znaczenia dla Polski, jest rzeczą konieczną rozpatrywanie ich w czasie i przestrzeni, a nie w oderwaniu od tych warunków, w jakich żyjemy i w jakich żyje Europa powojenna. Nie chcąc długo zabierać czasu Wysokiemu Sejmowi na rozwijanie tych warunków, uprzytomnię tylko zniszczenie powojenne, w jakim żyje cała Europa, uprzytomnię tylko stan ciągłych antagonizmów, któryby bez wątpienia, gdyby nie wyczerpanie narodów, doprowadził już dawno do wojny, przypomnę również i to, że na drugi dzień po podpisaniu traktatu wersalskiego szukano środków i sposobów do utrwalenia pokoju. Traktat wersalski, stwarzając nowe podstawy prawne bytu państw, sam przez się nie gwarantuje tego bytu, nie stanowi siły gwarancyjnej. Przecież i Polska musiała od początku wejść na drogę szukania sojuszów. Mimo istnienia traktatu wersalskiego zawieramy sojusze z Francją, z Rumunią, szukamy zbliżenia z ościennemi państwami, bo w tem widzimy obok własnej realną siłę, zabezpieczającą nasz byt. Na tę drogę weszły i inne państwa. Jest faktem również, że rozwinięcie systemu sojuszów, nie przesądzam w tej chwili, czy jest on lepszy teoretycznie od systemu paktów gwarancyjnych — okazało się nie do zrealizowania. Układ, który miał gwarantować bezpieczeństwo granic Francji, nie wszedł w życie, Ameryka odmówiła ratyfikacji traktatu wersalskiego, Anglia od spełnienia swych zobowiązań w tym charakterze również się usunęła. Francja stanęła wobec konieczności szukania nowych form. Nie tylko Francja, lecz i lepsze siły wszystkich narodów, dążące do utrwalenia mocy, poprzez protokół genewski, dążą do znalezienia pokoju w Europie poprzez traktaty wzajemnej pomimo tych form organizacji pokoju, któreby bezpieczeństwo w Europie utrwaliły.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PDębski">Dla nas, dla naszego stronnictwa Locarno i układy locareńskie są wyrazem tych dążeń, nie są rzeczywistością skończoną, ale są wyrazem dążeń, które chcą na drodze paktów gwarancyjnych, na drodze uregulowania stosunków prawnych między narodami stworzyć nowe stosunki w życiu międzynarodowem. Powtarzam, że Locarno dla nas nie jest rzeczą doskonalą, nie jest nawet rzeczywistością skończoną, jest wytworzeniem pewnych warunków, jest określeniem pewnych tendencji, które oczywiście muszą być przez silną dobrą wole wprowadzone w życie.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PDębski">Ponieważ jednak w analizie, którą przedstawili przeciwnicy układów locareńskich, było tyle ujemnych stron, nie tylko zarysowanych, lecz bardzo grubemi kresami podkreślonych, pozwolą Panowie, że widząc również niedoskonałość tych traktatów, wymienię najpierw strony dodatnie.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PDębski">Bezwątpienia po raz pierwszy w życiu powojennem Europy mamy do czynienia z próbą sprowadzenia stosunków międzynarodowych na drogę prawną, wojna ma być wyłączona, arbitraż ma być tą drogą, na której narody mają rozstrzygać spory między sobą. Powiedzą Panowie, że to teoria, ale ta teoria znalazła swój wyraz w artykułach prawa pisanego, pod któremi umieszczone są podpisy największych potęg świata, największych potęg Europy. To jedno.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PDębski">Drugie, szanowni Panowie, że po raz pierwszy od czasu wojny Niemcy stwierdziły, jak chcą niektórzy, że nie są zdolne w najbliższym czasie do prowadzenia wojny, a jak uważają inni, że nie chcą zbrojnego odwetu. Po raz pierwszy od czasu wojny, od czasu zawarcia traktatu wersalskiego, który cała opinia niemiecka traktowała, jako akt narzucony sobie, Niemcy urzędowo oświadczyły, że w oparciu o istniejące traktaty, pokojowo rozstrzygać chcą spory, wynikłe między narodami. Otóż dla Polski nie jest bez znaczenia, czy będziemy mieli choćby zawieszenie broni na granicy z Niemcami, nie jest też bez znaczenia politycznego przyznanie się Niemiec, że w najbliższym czasie nie są zdolne do prowadzenia wojny odwetowej na naszej granicy. Niemcy przez układ locareński zostają wciągnięte w koło nie tylko moralne, ale i materialne tendencji pokojowych, które istnieją na zachodzie. Niemcy wstępują do Ligi Narodów, a wstępując do Ligi, dobrowolnie przyjmują na siebie zobowiązania, wypływające z paktu Ligi Narodów i odtąd nie pod przymusem, lecz dobrowolnie uznają istniejące traktaty za podstawę życia międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PDębski">To są fakty, które powinne być w opinii publicznej jak najbardziej rozpowszechniane. Te fakty, które mają dla nas znaczenie polityczne, nie mogą być z łatwością przez Niemcy przekreślone.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PDębski">A, proszę Panów, jeżeli chodzi o traktat wersalski, o którym tu była mowa, że został przez układy locareńskie osłabiony, to pytam się: Jakby wyglądał traktat wersalski, szanowni Panowie, gdyby antagonizm francusko-angielski na tle wykonania traktatu wersalskiego trwał dłużej i rozwijał się tak, jakeśmy to widzieli od chwili zakończenia wojny? Do czegoby doprowadził, jak nie do zniszczenia traktatu wersalskiego? Otóż dla mnie przez układy locareńskie traktat wersalski nie tylko nie został osłabiony, lecz został umocniony, bo doprowadzono do porozumienia angielsko-francuskiego, co więcej, szanowni Panowie, doprowadzono do porozumienia francusko-włoskiego. We wczorajszem swojem przemówieniu przedstawiciel rządu francuskiego bardzo silnie to podkreślił, że Francja w ostatnich czasach weszła na drogę bardzo ścisłej współpracy z Włochami. Czyli, że pod wpływem Locarna faktycznie zostały wzmocnione węzły, łączące Francję, Anglię i Włochy, a to ma dla Polski bardzo duże znaczenie. Nie jest dla Polski bez znaczenia, oczywiście nie mówię tego w tej formie, jak gdybym podejrzewał, że ktokolwiek w tej Izbie ma inne intencje, że nasz sojusznik na jednym z odcinków swego bezpieczeństwa uzyskał gwarancję tego bezpieczeństwa, że granica Renu stała się dziś granicą, na której straży stoją nie tylko wojska francuskie, lecz i angielskie, włoskie i belgijskie. Nie jest to bez znaczenia dla Polski, że sojusznik nasz został w ten sposób wzmocniony. Nie jest bez znaczenia dla Polski, która się znajduje w bardzo ciężkiem położeniu gospodarczem, że Polska czynnie współdziałała przy układach locareńskich, że Polska współdziałała w pacyfikacji świata, że Polska tem samem współpracowała nad tem, aby opinia świata patrzała na Europę, nie jako na teren możliwych wojen i możliwych nowych zniszczeń, lecz jako na teren, który wkracza na drogę odbudowy zarówno moralnej, jak i materialnej.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PDębski">Szanowni Panowie, krytykując zachowanie się Rządu, pracę naszej dyplomacji w układach locareńskich, zapominamy o jednej rzeczy, o tem, że był taki okres, w którym opinia polska była jedną rzeczą najbardziej zaniepokojona, mianowicie tem, że groziło Polsce odosobnienie, że mieliśmy do czynienia z propozycjami Niemiec, których na szczęście nie przyjęto. Nota rządu niemieckiego zmierzała wyraźnie do tego, ażeby zapewnić Francji rzekome bezpieczeństwo, unieruchomić ją i w ten sposób metodą wypróbowaną podczas wojny uderzenia kolejnego na różne fronty, przejść z początku do ataku na front polski, i czechosłowacki. To według naszego przekonania nie zostało dokonane i p. Stroński sam przyznał w swojem przemówieniu, że różna gwarancja w odniesieniu do granic wschodnich i zachodnich Rzeszy nie jest zwycięstwem dyplomacji niemieckiej, lecz niestety konsekwencją dotychczasowej polityki Anglii. Nie jest to zwycięstwo dyplomacji. niemieckiej, że tylko linia Renu, a nie i linia Wisły została zagwarantowana przez Anglię, to skutek poglądu Anglii na bezpieczeństwo kontynentu. Natomiast to, co groziło nam, mianowicie odosobnienie, co narażało nasz sojusz z Francję na to, że Francja mogła być tak postawiona, iż miałaby do wyboru Polskę albo gwarancję Renu, tego uniknięto i w tem widzimy zwycięstwo dyplomacji polskiej. Nie byliśmy odosobnieni, byliśmy w Locarno i nie zostaliśmy pozbawieni tego, co w tych układach jest dodatniego. Oczywiście, największym brakiem układów locareńskich, w czem opinia wszystkich stronnictw jest zgodna, jest to, że w istocie zaistniało rozróżnienie granie wschodnich i zachodnich Rzeszy, w tem znaczeniu, że granice zachodnie są gwarantowane kolektywnie przez Anglię, Wiochy i Belgię, gdy tymczasem granica z Polską tej Rzeszy ma tylko gwarancję Francji. Jestem jednak głęboko przekonany, że to dzieło niezupełnie doskonałe, to dzieło, które zostało rozpoczęte, przy odpowiedniej pracy i stanowisku Polski zostanie w bliższej lub dalszej przyszłości uzupełnione, gdyż wcześniej czy później dyplomacja świata przekona się, że punkt ciężkości sprawy pokoju w Europie leży nad Wisłą, że pokój nad Wisłą jest gwarancją pokoju w Europie.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PDębski">Oczywiście, Locarno posiada i swoje skutki, które jednak nazwałbym zarejestrowaniem faktów, wypływających z ogólnych zmian, jakie zaszły w położeniu międzynarodowem. Locarno jest tylko widomym znakiem zmiany stanu rzeczy w Europie po wojnie, stwierdzając, że Niemcy wchodzą jako czynnik równorzędny do żyda międzynarodowego. Ale nikt z nas nie ulega złudzeniu, jakoby Polska mogła opierać swą politykę względem Niemiec na antagonizmie świata wobec tychże Niemiec. Nikt z nas nie ulega złudzeniu, że Niemcy i bez Locarna nie dostałyby się do Ligi Narodów i nie znalazły tam odpowiedniego miejsca. Oczywiście, są to zdobycze ogromne i zwycięstwo Niemiec leży w tem, że w ósmym roku po wojnie Niemcy, którym dyktowano traktat wersalski, nie wskutek pobicia ich tylko, lecz wskutek słuszności, jaka była po stronie zwycięzców, którzy występowali w obronie ludzkości, zasiadają przy stole z dawnymi zwycięzcami i na równi z nimi dyskutują warunki, które mają być stworzone dla gwarantowania granicy francuskiej, co więcej, że Niemcy stają dziś w sytuacji czynnika pokojowego, że mogą twierdzić, że były nie tylko współtwórcą, lecz inicjatorem gwarancyjnego paktu pokojowego. To są te wartości moralne, które oczywiście dyplomacja niemiecka już dziś wygrywa wobec opinii świata. Te zwycięstwa niemieckie, wedle mego przekonania, w locareńskich układach są zarejestrowaniem zmian, które już istniały przedtem, a które, niestety, może opinia polska zbyt późno spostrzegła.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PDębski">Oczywiście, ujemną również stroną układów locareńskich nie jest to, Panie Pośle Stroński, że Niemcy nie gwarantują granic Polski. Pod tym względem jestem zupełnie zgodny z Panem Posłem. Nie pragnę, aby gwarantem naszej granicy były Niemcy, my z Niemcami mamy tylko traktat arbitrażowy, a gwarantką tego traktatu jest sita Polski i Francji. Ale jest jedna rzecz ujemna w układzie naszym z Niemcami, że gdy w pakcie reńskim Niemcy dobrowolnie wyrzekły się Alzacji i Lotaryngii, to tego dobrowolnego wyrzeczenia się ziem b. zaboru pruskiego niema. To jest fakt, z którym musimy się liczyć, fakt przez nikogo z nas nie lekceważony, fakt, który oczywiście osłabia siłę i znaczenie tych układów.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PDębski">Jakież powinno być stanowisko Polski wobec układów locareńskich? Panowie twierdzą, że traktaty locareńskie osłabiły i zmieniły traktat wersalski. Gdyby chodziło o literę prawa, to oczywiście z dokumentami w ręku możnaby udowodnić, odczytując artykuły tych układów, czy to będzie art. 6 i 7, układu reńskiego, czy to będą analogiczne, tylko pod innemi numerami, artykuły układów arbitrażowych z Polską, czy Czechosłowacją, że wszystkie te układy stoją na gruncie istniejących traktatów, traktatu wersalskiego i paktu Ligi Narodów. Ale Panowie mogą mi powiedzieć: nie chodzi o literę prawa, chodzi o ducha, a tutaj zmiana pewna nastąpiła. Otóż trzeba stwierdzić, że jeżeli chodzi o zabezpieczenia, jakie były przewidziane w traktacie wersalskim, były one od samego początku inne co do granic zachodnich i co do granic wschodnich Rzeszy. Przecież, szanowni Panowie, w tym pakcie reńskim powtarza się często powołanie się na art. 42 i 43 traktatu wersalskiego i że pogwałcenie strefy neutralnej stanowi możność wystąpienia zbrojnego. Tego zabezpieczenia nie spotykamy w odniesieniu do granic wschodnich. A dalej, tego samego dnia, w którym był podpisany traktat wersalski, był zawarty układ między Anglią, Francją i Stanami Zjednoczonemi, gwarantujący granicę Renu, który nie wszedł w życie, ale który w ewolucji swej doszedł do paktu reńskiego. A więc już u narodzin traktatu wersalskiego, niestety — podkreślam to, że niestety — nie było zrównania zabezpieczenia granic wschodnich i zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PDębski">Jeżeli więc chodzi o zmianę traktatu wersalskiego, w układach tych nie znajdą Panowie nic, coby stało w sprzeczności z istniejącemi traktatami, z Paktem Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PDębski">Na gruncie układów locareńskich nastąpiło porozumienie angielsko-francuskie. Niedawno byliśmy świadkami słynnego wystąpienia p. Mussoliniego w parlamencie włoskim i mamy poprawę stosunków francusko-włoskich.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PDębski">Sprawa rewizji naszych granic nie była zupełnie poruszana w dyskusji, natomiast było omawiana w komisji. Zdaje się, że nawet przeciwnicy układów locareńskich, którzy twierdzą, że układy te są odskocznią dla Niemców, ułatwiającą rewizję granic, zostali już przekonani, że wyraźny i jasny artykuł prawa stwierdza, iż poza Ligą Narodów niema terenu, na którymby ktokolwiek, nam, czy komukolwiek mógł wytoczyć sprawę rewizji traktatów. Natomiast twierdzę, że przyjęcie układów locareńskich powinno być przez Polskę już dziś nawet wyzyskane, by przeciwdziałać głosom opinii niemieckiej, zmierzającym do rewizji naszych granic w drodze pokojowej. Nie jesteśmy ślepi, nic nam oczu nie zasłania i widzimy całe niebezpieczeństwo, tem większe, że zjawia się ono jako niebezpieczeństwo osłonięte gałązką pokoju. Ale, szanowni Panowie, jeżeli Niemcom pozostaje tylko art. 19, na gruncie którego jak sądzą niektórzy, mogłyby nam wytoczyć sprawę rewizji traktatów, to właśnie układy locareńskie dają Polsce podstawę do wystąpienia przeciw temu. Bo co mówi art. 19? „Zgromadzenie może od czasu do czasu wzywać członków Związku, żeby przystąpili do ponownego rozpatrzenia traktatów, które nie dają się już stosować”, to znaczy traktatów, które są jeszcze wykonywane, a więc nie tyczy się to tego, co już jest wykonane. Dalej artykuł 19 głosi: „oraz położenia międzynarodowego, którego dalsze trwanie mogłoby zagrażać pokojowi światowemu”. Więc Niemcy mogłyby przyjść i powiedzieć, że istnienie takich granic polsko-niemieckich grozi pokojowi świata. Polska ma dziś układy locareńskie, traktat arbitrażowy polsko-niemiecki, który mówi, że między nimi a nami jest postanowienie unikania wojny, bez sporów, któreby groziły wojną. Przy stwierdzeniu tego, że dziś Polska i Niemcy mają przystąpić do pokojowego współżycia, że wszystkie spory mogą i muszą być załatwiane pokojowo i że wykluczają wojnę, nie mogą Niemcy przyjść do Ligi Narodów i opierając się na art. 19, mówić, że istnieje między Polską a Niemcami groźba wojny z powodu granic.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos: Orni do Ligi Narodów nie pójdą, tylko od razu wkroczą)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PDębski">Jednym z najpoważniejszych argumentów, który był tu przedstawiony przez p. Strońskiego, który oczywiście powinien być gruntownie rozpatrzony, jest to, że sojusz polsko-francuski, który jest kamieniem węgielnym naszych sojuszów, jest osłabiony. Oczywiście, wszystko, co ten sojusz może osłabić, co może go zniekształcić, musi być bardzo gruntownie rozważane. Bardzo pilnie słuchałem wywodów p. Strońskiego, ale przyszedłem do przekonania, że gdybym podzielał jego sposób rozumowania, musiałbym zatracić wiarę nie tylko w Ligę Narodów, ale i w Polskę i Francję. Bo oczywiście i dziś bez układów locareńskich musiałbym powiedzieć, że sojusz polsko-francuski nie ma żadnej wartości, bo i ten sojusz jest zgodny z paktem Ligi Narodów. Gdybym podzielał podobne rozumowanie, że układ sił międzynarodowych będzie taki, że Rada Ligi Narodów zawsze przesądzi sprawę na niekorzyść Polski, to i bez Locarna pomoc Francji będzie problematyczna, bo nie wyobrażam sobie pomocy Francji, gdyby opinia Rady Ligi Narodów była przeciw temu. Nie wyobrażam sobie tego, chociaż mam głębokie zaufanie i wiarę w naszego sojusznika, nie wyobrażam sobie bowiem takiej sytuacji, żeby żołnierz francuski mógł przyjść na pomoc Polsce, jeżeliby to było sprzeczne z opinia Rady Ligi Narodów. Dlatego to rozumowanie muszę odrzucić.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PDębski">Natomiast twierdze, że sojusz polsko--francuski nie tylko wytrzymał próbę i tu uważam sobie za obowiązek wyrazić uznanie dla Francji i dla jej rządu, że sojusz francusko-polski został w paktach locareńskich uratowany, lecz co więcej, śmiem twierdzić, został wzmocniony, otrzymał sankcję międzynarodową, stanowi nierozerwalna cześć układów locareńskich.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(Głos: To zbyt śmiałe twierdzenie, p. Prezesie.)</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PDębski">Sojusz francusko-polski dlatego zdaniem mojem został wzmocniony nie tylko przez literę prawa — nie będę Panom odczytywał tu formy, w jakiej traktat między Polską a Francją w układach locareńskich zawarty jest wystylizowany, oczywiście, jeżeli chodzi o literę tego układu, to jest ona wyraźniejsza, aniżeli dotychczasowy sojusz, zresztą do tej formy nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi, ale, ponieważ wiele mówiło się o osłabieniu sojuszu polsko--francuskiego, proszę bardzo Panów odczytać, jak brzmi tekst umowy francusko-polskiej, która oczywiście istnieje i nadal trwać będzie, a jak jest wystylizowany obecny układ z Francją, podczas gdy w pierwszym układzie francusko-polskim powiedziano, że strony porozumiewać się będą, w jaki sposób mają zabezpieczyć swoje interesy, to układ locareński przewiduje natychmiastowa pomoc w razie niesprowokowanej agresji. Oczywiście, jestem przekonany, że innych wypadków, w którychby Polska potrzebowała pomocy Francji i odwrotnie, nie będzie Polska wojny rozpoczynać nie będzie, nie będzie rozpoczynać jej i Francja.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PDębski">Układy locareńskie nie są rzeczą skończoną samą w sobie, ale są stworzeniem pewnych form prawnych, w których dobra wola, w których zdecydowana polityka pokojowa może istotnie zapewnić nie tylko interes tej części świata, której one dotyczą, lecz nowe warunki bytu dla całej Europy. Z tych układów należałoby wyprowadzić wnioski następujące. W dobrą wolę kontrahentów, w szczere intencje pokojowe Francji, Włoch, Anglii, Belgii, Czechosłowacji i Polski nikt nie wątpi. Pozostaje jeden znak zapytania, to jest Niemcy, pozostaje pytanie, do czego Niemcom te układy locareńskie będą służyły. Oczywiście, ostrożność pod tym względem nakazana jest w Polsce jak największa. Jesteśmy zupełnie zgodni z panami, którzy są przeciwnikami układów locareńskich, co do tego, że układy te Polsce bezpieczeństwa całkowitego nie mogą zapewnić i że Polska nie może poprzestać na literze prawa i powiedzieć sobie, że w swej polityce zagranicznej może dziś zachować się biernie. Ale dlatego właśnie trzeba nie być biernym, jako naród, trzeba wyciągnąć wnioski również i z układów locareńskich i z tych przeobrażeń, jakie zaistniały w świecie od roku 1919. Dlatego Polsce jest potrzebne koniecznie zbliżenie się jaknajściślejsze z Czechosłowacją, i odwrotnie, dlatego Polsce jest koniecznie potrzebne rozbudowanie Locarna na wschód, dlatego Polsce jest potrzebne stworzenie takich warunków...</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Do Kijowa, czy dalej?)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PDębski">Przypuszczam, że nie tylko Kijów należy do Związku Socjalistycznych Republik Rad. Jeżeli mówię o Locarnie Wschodu, to właśnie mam na myśli i Związek Socjalistycznych Republik Rad.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: A o nas niema mowy.)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PDębski">Dlatego Polsce jest potrzebna aktywna polityka zagraniczna.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(Głos: I wewnętrzna.)</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#PDębski">Oczywiście, gdyby chodziło o zapytanie, jakie korzyści Niemcy wyciągnęły z Locarna i co sobie po niem obiecują, to szanowni Panowie tutaj z ust zarówno mówców opozycji, jak i tych, którzy są za przyjęciem układów locareńskich, już dość usłyszeli. Dla Niemiec jest to wielkie zwycięstwo moralne i polityczne. Niemcy wchodzą jako czynnik równorzędny do życia międzynarodowego. Niemcy jeszcze przed układami locareńskiemi już w wymianie not wskazywały na ten program, którego realizacją zajmą się prawdopodobnie po wejściu do Ligi Narodów. Nie jest to żadna tajemnica, a my musimy tembardziej to widzieć i do tego się przygotować. Niemcy zapowiadają i pracują nad tem, aby zmieniono podstawę moralna traktatu wersalskiego, zmazano winę Niemiec za wywołanie wojny. Zapowiadają dalej, że musi być przeprowadzone rozbrojenie wszystkich, a przedewszystkiem sąsiadów. Niemcy oświadczają, że muszą być im oddane kolonie, że Austria powinna być przyłączona do Niemiec, że plan Dawesa dziś już jest zbyt wielkim ciężarem, że jest konieczna rewizja pokojowa granic wschodnich. Niemcy ogłaszają się już dzisiaj opiekunami wszystkich mniejszości narodowych, a w szczególności mniejszości niemieckiej i t. d. i t. d. Oto część programu, do którego realizowania Niemcy się przygotowują i który obiecują sobie przeprowadzić po wejściu do Ligi Narodów. Szanowni Panowie, wyliczenie już tych paru punktów programu niemieckiego, o którym nie tylko nacjonalistyczna prasa, lecz prasa demokracji niemieckiej również pisze, zdaje mi się, jest wystarczające i powinno być wystarczające dla opinii świata w odniesieniu do sprawy wejścia Polski jako stałego członka do Rady Ligi Narodów. To byłoby wystarczające. Ale pomijam nawet i te rzeczy pierwszorzędnego znaczenia nie tylko dla Polski, lecz dla pokoju świata. Choćby Niemcy na terenie Rady Ligi Narodów i w Lidze Narodów nie toczyły specjalnej walki z nami, choćby nie weszły tam po to, ażeby tę walkę prowadzić, choćby odsunąć te tendencje, to układ sił politycznych i rola, jaką Polska ma do spełnienia w tej części Europy, w dziele utrwalenia i rozbudowy wpływów Ligi Narodów, to, że Polska, jako jeden z czynników współpracujących nad układami locareńskiemi, daje już dziś gwarancję, że w istocie będzie pracowała nad wprowadzeniem tego ducha Locarna, to są te argumenty, które również przemawiają za dopuszczeniem Polski do stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów. Uważamy, że zrozumienie tej sprawy w opinii świata, mimo trudności i sprzeciwów, jest coraz większe, jest coraz większe nawet wśród tych, którzy do niedawna sprawę tą traktowali jako zagadnienie tworzenia bloków państw w Lidze Narodów. Polska nie wchodzi po to, ażeby tworzyć bloki: Polska wejdzie po to, ażeby, zapewniając równowagę sił, stać się czynnikiem jaknajwiększego rozwoju i utrwalenia wpływów Ligi.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PDębski">P. Stroński poza swojem opozycyjnem przemówieniem zgłosił parę poprawek. Jeżeli chodzi o poprawkę trzecią, to oczywiście nie może ona być poddana pod głosowanie. Poprawka ta nie jest niczem innem, jak poprawką, zmierzającą do odrzucenia wniosku o ratyfikację. Wprowadzenie jakiegokolwiek terminu nie jest niczem innem, jak odrzuceniem ratyfikacji. Natomiast co do poprawki drugiej, nie tylko w mojem własnem imieniu, ale w imieniu wszystkich stronnictw, które głosować będą za&lt; ratyfikacją układów locareńskich, oświadczam, że nie głosujemy za nią tylko w tem przeświadczeniu, że jest rzeczą tak jasną 1 wyraźną, że układy te nie mogą stać w sprzeczności z traktatem wersalskim i paktem Ligi Narodów, że samo poddawanie jej w Sejmie polskim pod głosowanie jest osłabieniem tego przeświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(P. Stroński: Tallejrand powiedział, że jeśli jest jasne nienapisane, to jeszcze jaśniejsze jest napisane.)</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#PDębski">Stronnictwo moje głosować będzie za układami locareńskiemi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekDaszyński">Głos mai p. Dąbski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PDąbski">Wysoki Sejmie! Sprawa ratyfikacji! układów, locareńskich jest tak ogromnej wagi, że jest rzeczą zupełnie naturalną, że nad niemi rozwinęła się tak szeroka dyskusja. Po traktacie Wersalskim kwestia Locarna, to jest najważniejsza sprawa polityki światowej. Traktat wersalski ustalił granice, układy gwarancyjne mają te granice zabezpieczyć. Sądzę, że jest obowiązkiem wobec historii i wobec współczesnych, ażeby każda grupa polityczna wypowiedziała jasno swoje stanowisko, i wzięła lub nie wzięła za te układy odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PDąbski">Kwestia bezpieczeństwa i zagwarantowania terytoriów, ustalonych w Traktacie Wersalskim, jest rzeczą starą, rozpoczęła się ona nazajutrz po podpisaniu Traktatu Wersalskiego. Wtedy już toczyły się układy pomiędzy Francja, Anglią i Stanami Zjednoczone mi, które zostały unicestwione wskutek usunięcia się Stanów Zjednoczonych od polityki europejskiej. Po usunięciu się Stanowi Zjednoczonych, następuje drugi okres — pertraktacji pomiędzy Francją i Anglią, które trwały kilka lat, które miały swoje dramatyczne momenty, które przyczyniły się do upadku gabinetów, do upadku ministrów spraw zagranicznych, toczyły się po przez układy w Cannes, Genui i t. d. Co było główną treścią tych układów? Co było głównym momentem tych traktatów pomiędzy Anglią, a Francją? Nic innego, tylko kwestia Polski, Nigdy Anglia nie usuwała się od tego, żeby gwarantować granice Francji. Ta kwestia była załatwiona już w roku 1919, równocześnie z podpisaniem Traktatu Wersalskiego. Głównym momentem nieporozumienia między Francja a Anglią było zabezpieczenie granic Polski. To była kwestia gwarancji dla wschodu. I Anglia zawsze się temu sprzeciwiała, żeby granice Polski gwarantować, Francja zaś stała na tem stanowisku, że niema ogólnego paktu gwarancyjnego, o ile granice Polski nie będą zagwarantowane. To była główna treść tych rokowań politycznych między Francją i Anglią, tych olbrzymich światowych zapasów, które trwały przez kilka lat i które mają już dziś swoje dokumenty.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PDąbski">Potem, i wskutek przyjścia do rządu Mac Donalda, ten wielki konflikt załatwiony został w duchu pozytywnym na gruncie protokółu genewskiego. W poprzednich latach, pomiędzy Francją i Anglią toczył się spór o to, czy ma być system sojuszów czy też system ogólnych gwarancji, Francja była za systemem sojuszów i dlatego zawarła sojusz z Polską, Anglia była za systemem ogólnych gwarancji i ta zasada zwyciężyła w protokóle genewskim. I my, bez względu na to, jak odnosiliśmy się do polityki rządowej, czy byliśmy w opozycji, czy nie, stale popieraliśmy politykę p. Ministra Skrzyńskiego, który zmierza! do tego, aby pakty gwarancyjne byty oparte na zasadach ogólnych, to znaczy, aby były zrealizowane w tej idei, która znalazła swój wyraz w protokóle genewskim. Dotąd myśmy tę linię p. Ministra Skrzyńskiego popierali, bo to była jedyna linia polityczna, która dawała gwarancję polityczną całej Europie. Niestety, jak Ameryka w roku 1919, tak Anglia przez nieratyfikowanie protokółu genewskiego wycofała się z tej polityki, mającej na celu gwarancję ogólną dla wszystkich granic, ustalonych we wszystkich traktatach. Już drugie wielkie mocarstwo świata wycofuje się z obrony Traktatu Wersalskiego, jakkolwiek ten traktat podpisały i jakkolwiek w układaniu go współdziałały.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PDąbski">A wynikiem i następstwem wycofania się Anglii z ogólnej gwarancji jest właśnie Locarno. Jeśli my występujemy przeciw układom locareńskim, to nie, jak p. dr. Perl wyraził się, że chcemy mętu w Europie, że chcemy drażnień, że uprawiamy nacjonalizm, tylko właśnie dlatego, że układy locareńskie są zaprzeczeniem zasad protokółu genewskiego, bo one nie gwarantują wszystkich granic. Nie trzeba pod tym względem żadnych domysłów, żadnych dociekań, na to są zupełnie jasne dokumenty, na to są pisane traktaty.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PDąbski">Ażeby zrozumieć, co to jest Locarno, jeżeli chodzi o Polskę, trzeba porównać trzy dokumenty, mianowicie Traktat Wersalski, układ — t. zw. pakt reński, t. zn. pakt gwarantujący granice Francji i Belgii, i trzeci — traktat arbitrażowy między Polską a Niemcami. Jeżeli porównamy literalnie, zupełnie dosłownie, to trzy dokumenty, to przyjdziemy do przekonania, co to jest Locarno. I nie chcąc opierać się na frazesach, na różnych domysłach, czy interpretacjach, odczytam sz. Panom kilka artykułów, a wtedy dla każdego zupełnie jasno jak słońce wystąpią słabe strony Locarno i powody, dlaczego Polak odpowiedzialny nie może traktatu locareńskiego ratyfikować.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PDąbski">Traktat Wersalski w dziale swoim pod! tytułem „Umowa Związku Narodów”, gwarantuje wszystkim państwom, które brały udział w zawieraniu Traktatu Wersalskiego, bezpieczeństwo granic.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PDąbski">Mianowicie art. 10 tego traktatu brzmi: „Członkowie Związku to znaczy członkowie Związku Ligi Narodów — zobowiązują się szanować i chronić przed wszelką napaścią z zewnątrz obecną nietykalność terytorialną i niezależność polityczną wszystkich członków Związku”.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PDąbski">To znaczy wszyscy członkowie Ligi Narodów, nie wyłączając Anglii, Francji, Włoch i t. d. zobowiązują się szanować nietykalność terytorialną i niezależność polityczną wszystkich członków Związku „W razie podobnej napaści jej groźby lub niebezpieczeństwa, Rada wskaże środki, jak zapewnić wykonanie niniejszego zobowiązania” Art. 11 brzmi: Oświadcza się wyraźnie, że wszelka wojna, lub groźba wojny, niezależnie od tego, czy jest wprost wymierzona lub nie przeciw jednemu z członków Związku, dotyczy interesów całego Związku, który winien przedsięwziąć wszelkie środki, zdolne skutecznie zabezpieczyć pokój miedzy narodami. W takim wypadku sekretarz generalny na żądanie któregokolwiek z członków Związku zwoła niezwłocznie Radę.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PDąbski">Art. 16 brzmi: „Jeżeli jeden z członków Związku ucieka się do wojny, wbrew obowiązaniom przyjętym w art. 12, 13 lub 15, uważany będzie ipso facto za dopuszczającego się aktu wojennego przeciw wszystkim członkom Związku. Ci zobowiązują się zerwać z nim natychmiast wszelkie stosunki handlowe i finansowe, zakazać wszelkich stosunków miedzy swymi obywatelami a obywatelami państwa, które złamało umowę, wreszcie przerwać wszelkie porozumienie w sprawach finansowych, handlowych, czy osobistych między obywatelami tego państwa, a obywatelami: innych państw należących do Związku, łub do niego nienależących i t.d.”. To są jasne przepisy Traktatu Wersalskiego w umowie o Lidze Narodów, gdzie wszystkie państwa gwarantują wszystkim państwom nietykalność terytorialną, a jeżeli to terytorium będzie zaatakowane, to gwarantują im zbrojną obronę. Jest to zupełnie wyraźnie powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#PDąbski">Co, proszę Panów, z tym paktem Ligi Narodów zrobiono w Locarno? Jeżeli chodzi o granicę francuską i belgijską, to tę klauzulę wzmocniono, a jeżeli chodzi o granicę wschodnią, to znaczy granicę polska, to o tem nie powiedziano poza ogólnikami, ani jednego słowa. Zbadajmy w jaki, sposób z tą rzeczą załatwia się w t zw. pakcie reńskim. A mianowicie w pakcie reńskim powiedziano: Art. 1: „Wysokie układające się strony gwarantują indywidualnie i zbiorowo, jak to jest postanowione w następnych artykułach, utrzymanie terytorialnego status quo, wynikającego z granic między Niemcami a Belgią i pomiędzy Niemcami a Francją, oraz nienaruszalność wymienionych granic, jak zostały, one ustalone przez traktat pokojowy, podpisany w Wersalu dnia 28 czerwca 1919 r. lub w drodze jego wykonania, jak również przestrzeganie art. 42 i 43 wymienionego traktatu, dotyczących strefy zdemilitaryzowanej”.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#PDąbski">Jest jasno zupełnie powiedziane, że gwarantują utrzymanie terytorialnego status quo 1 nienaruszalność wymienionych granic.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PDąbski">Art. 2 „Niemcy i Belgią, jak również Niemcy i Francja zobowiązują się wzajemnie nie przedsiębrać z tej czy drugiej strony żadnej napaści ani inwazji i nie uciekać się ani z jednej, ani z drugiej strony w żadnym wypadku do wojny”.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PDąbski">Art. 3: „Biorąc pod uwagę zobowiązania, powzięte przez każde z: tych państw w art. 2 niniejszego traktatu, Niemcy i Belgia, oraz Niemcy i Francja zobowiązują się załatwiać drogą pokojową i w sposób poniżej wyłuszczony, wszelkie kwestie jakiejkolwiek bądź natury, któreby je różniły, a któreby nie mogły być rozstrzygnięte drogą zwykłego postępowania dyplomatycznego — To więc, w stosunku do tych artykułów paktu Ligi Narodów, które przeczytałem, jest wzmocnieniem granicy belgijskiej i francuskiej, to jest rozszerzenie tych gwarancji, które były zamieszczone W pakcie Ligi Narodów. Zobaczmy, jak z tą kwestią dyplomaci Obeszli się w Locarno, gdy chodzi o traktat arbitrażowy między Polską a Niemcami. W artykułach niema nic, ani słowa o żadnych gwarancjach, o żadnem zagwarantowaniu status quo terytorialnego. Niema nic o nienaruszalności granic, niema nic o nieagresji, dlatego, że art. 3 zaczyna się od słów: wszelkie sporne sprawy między Niemcami a Polska, jakiegokolwiek byłyby rodzaju, będą poddane dla załatwienia bądź to trybunałowi rozjemczemu, bądź też stałemu Trybunałowi Sprawiedliwości międzynarodowej”. Niema nic o żadnych układach, tylko we wstępie, który jest ujęty w paragrafy 1 wytycza pewne zasady ogólne, jest powiedziane, jak następuje: „Stwierdzając, że poszanowanie praw, ustalone przez traktaty lub wynikających z prawa narodów, jest obowiązujące dla trybunałów międzynarodowych, zgodnie uznając, że prawa danego państwa nic mogą być zmienione inaczej, niż za jego zgodą i zważywszy, że szczere przestrzeganie sposobów pokojowego załatwiania sporów międzynarodowych pozwala na rozstrzyganie bez uciekania się do siły, spraw, któreby mogły poróżnić państwa, postanowili urzeczywistnić w traktacie swe obopólne zamiary w tym względzie i t. d. i t. d.”. Jak Panowie widzą, gdy chodzi o traktat arbitrażowy polsko-niemiecki, niema tam ani jednego słowa o gwarancji, jest wiele ogólników, powiedzmy sobie, szereg frazesów bezwartościowych, które w przyszłym sporze pomiędzy Polską a Niemcami, nie przyniosą nam żadnej korzyści, bo przy rozstrzyganiu pewnych spraw nie będą brane pod uwagę. Każdy prawnik doskonale rozumie, że jeżeli pewna sprawa ma być rozstrzygana według jakiegoś artykułu, to ta sprawa musi być jasno wypowiedziana.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#PDąbski">Z porównania tych trzech tekstów widać jasno, w jaki sposób myśmy zostali w Locarno wygoleni. Powiedzmy sobie zupełnie otwarcie i nie ukrywajmy, że Polska została w Locarno zupełnie wygolona. Dlatego, że o ile jedna granica była wzmocniona nowemi klauzulami, o tyle o tych klauzulach w traktacie arbitrażowym pomiędzy Polską a Niemcami mierna ani słowa, a ogólniki nas w zupełności nie zadawalają. I to jest kolosalny błąd dyplomacji polskiej i błąd obecnego p. Ministra Spraw Zagranicznych, że on tego rodzaju rzecz podpisał i że jej broni, rzeczy, która jest absolutnie nie do obronienia dlatego, że to jest sprawa jasna jak słońce, j jeżeli chodzi o porównanie jednego traktatu, to znaczy paktu reńskiego i traktatu arbitrażowego, to proszę Panów, to są rzeczy nie do porównania, bo o ile tam jest to wzmocnione, to o tyle tu niema wspomnianego ani jednego słowa. Jeżeli Polska to podpisała, to jest to niewątpliwie osłabieniem tych klauzul, które są zawarte w pakcie Ligi Narodów. Bo poco się te rzeczy pisze, jeżeli silę jedne granice Wzmacnia a drugie osłabia? W jakim celu te rzeczy są powiedziane, w jakim celu to wszystko jest napisane? Jeżeli Niemcy to podpisały, to widocznie te rzeczy są w przyszłości dla nich potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PDąbski">Dlatego uważam, że podpisanie traktatu locareńskiego jest rzeczą zbyteczną zupełnie, że jeżeliśmy nie potrafili osiągnąć rozszerzenia, wzmocnienia tych klauzuli bezpieczeństwa, które się znajdują w Traktacie Wersalskim, to znaczy w pakcie Ligi Narodów, to nie powinniśmy zabagniać sytuacji nowym dokumentem, który może szerzyć tylko w naszym wielkim procesie dziejowym, który niewątpliwie nastąpi, nieporozumienia i dawać naszym przeciwnikom broń do ręki. To jest dawanie broni do ręki z chwilą, kiedy się wprowadza takie zasady mętne i nie do zastosowania. Nikt nie zaprzeczy, że pomiędzy zabezpieczeniem granic zachodnich ani nie wspominaniem o granicach wschodnich istnieje kolosalna różnica i to jest błąd, że nasz Minister Spraw Zagranicznych swoim podpisem te różnicę w oficjalny sposób stwierdził, to jest błąd I to mamy do zarzucenia p. Skrzyńskiemu.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o drugą rzecz, to jest o wspomnianą tutaj kwestię, czy sojusz polsko-francuski został przez traktat ten naruszony czy nie, to ja twierdzę, że sojusz ten jest naruszony, że sojusz polsko-francuski został wplątany w pakt reński i nie ulega wątpliwości, że dziś w razie niebezpieczeństwa, na podstawie sojuszu polsko-francuskiego, wplątanego w pakt reński, W Genewie będą radzić, ale pułki francuskie na pomoc Polsce nie będą maszerować. Tym czynnikom, które w przyszłości będą rozstrzygać, dano broń do ręki, żeby tę rzecz przedyplomatyzowały, tak jak ją przedyplomatyzowały w roku 1900. To jest drugi błąd i myśmy nie uratowali w ten sposób Izolacja Polski.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PDąbski">Powiada się, że gdybyśmy nie podpisali traktatu reńskiego, to Polska byłaby izolowana. Nikt nie gwarantował sojuszu polsko-francuskiego. Sojusz polsko-francuski w sposób mechaniczny jest tylko wplątany do protokółu paktu konferencji w Locarno w ten sposób, że zamieszczono tam, iż „minister spraw zagranicznych Francji podaje do wiadomości, że w wyniku projektów traktatów arbitrażowych wyżej wymienionych Francja, Polska i Czechosłowacja ustaliły również w Locarno projekty umów, mających na celu zapewnienie sobie wzajemnie dobrodziejstw pomienionych traktatów. Umowy te będą przepisowo złożone w Lidze Narodów, wszakże już obecnie p. Briand ma do dyspozycji państw reprezentowanych odpisy tych umów”. I nic więcej. P. Chamberlain nie przyjął tego zupełnie do wiadomości. Więc izolacja Polsce w ten sposób nie groziła, a wplątanie tego traktatu w układy locareńskie niewątpliwie sprawy nie upraszcza, ale ją komplikuje.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PDąbski">Trzecią rzeczą, która jest, mojem zdaniem, dużym błędem, jest wprowadzenie przywilejów dla poszczególnych państw. To jest zwolnienie Niemiec ze ścisłego wykonania art. 16 paktu Ligi Narodów, gdzie one mogą pod tym względem przytaczać najrozmaitsze motywy, żeby się nie zaangażować tak, jak na podstawie paktu Ligi Narodów zaangażować by się powinne. To jest trzeci błąd.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#PDąbski">Dlatego my, rozważając sprawę układów locareńskich i biorąc pod uwagę to, że one są zapoczątkowaniem nowej ery w Europie, porównywając nie nastroje i opinie, ale ściśle teksty, przychodzimy do przekonania, że jeśli te traktaty nie są szkodliwe dla Polski, to są w zupełności niepotrzebne. Polska nioby zupełnie nie straciła na tem, gdyby tych traktatów nie podpisała.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#PDąbski">Ja rozumiem w jaki sposób to się stało. Jestem przekonamy, że p. Skrzyński! miał pewnie propozycje, czy też tajemne rozmowy w Genewie, iż jemu silę zdawało, że podpisując te traktaty, Polska uzyska stałe miejsce w Radzie Ligi. Nie wyobrażam sobie, jak po podpisaniu tych traktatów Polska może być nie dopuszczona na stałe miejsce w Radzie Ligi, to byłoby coś tak potwornego, coś tak cynicznego i nieprawdopodobnego politycznie, że nawet nie mógłbym przypuścić tej myśli, ażeby po podpisaniu czegoś tak upokarzającego — bo to jest traktat! dla nas upokarzający — Polska nie dostała stałego miejsca w Radzie Ligi. Nie chce nawet tej rzeczy przypuścić 1 jestem przekonany, że stałe miejsce w Radzie Ligi p. Skrzyński ma w kieszeni, bo gdyby nie miał tego w kieszeni, gdyby nie był tego pewny, to byłoby rzeczą niezrozumiałą dla mnie w jaki sposób on mógł tego rodzaju traktaty podpisać. Stałe miejsce w Radzie Ligi to jest tylko pigułka osładzająca, aby to gorzkie piwo wypić, które tutaj zostało nawarzone. Dlatego kwestia otrzymania stałego miejsca w Radzie Ligi to jest kwestia życia lub śmierci p. Skrzyńskiego i życia lub śmierci obecnej koalicji.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PDąbski">P. Skrzyński albo przyjedzie z Genewy z tarczą ze stałem miejscem w Radzie Ligi Narodów, albo przyjedzie na tarczy. P. Skrzyński nie ma nic do roboty tutaj w parlamencie, jeżeli nie uzyska stałego miejsca w Radzie Ligi Narodów. Jest zupełnie naturalną konsekwencją, ażeby polityk, który nas wplątał w tego rodzaju sytuację, za nią osobiście odpowiedział. My sobie te rzeczy jasno, otwarcie powiedzieć musimy.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#PDąbski">Widzie, że w samej koalicji niema także zapału do ratyfikacji tego traktatu, ale jesteśmy wepchnięci w ślepy kąt i dziś koalicja robi wielką grę na śmierć i życie. Albo zdoła uzyskać stałe miejsce w Radzie Ligi Narodów i wtedy razem z p. Skrzyńskim żyć będzie, albo nie uzyska stałego miejsca S to wszystko w gruzy Się rozsypie i dobrze, że silę rozsypie, bo popełniono jeden z najważniejszych błędów politycznych, dano się wplątać w sytuację, która jest dla Polski najniekorzystniejszą.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#PDąbski">By zrozumieć traktaty locareńskie, zwracam uwagę na tę okoliczność, którą poruszył tutaj p. dr Perl, t. j. na to, że cała demokracja zachodnia idzie za traktatami locareńskiemi. Demokracja angielska, francuska, belgijska idą za traktatami locareńskiemi. Ale ta demokracja m ogromnie ułatwione stanowisko. Jeżeli Francja poza Traktatem Wersalskim, poza klauzulą Ligi Narodów ma takie wzmocnienie swoich granic, jak tutaj miałem zaszczyt Panom wyłożyć, i jeżeli to samo stosuje się do Anglii i do Belgii, jeżeli Anglia nie gwarantując wschodnich granic, została poniekąd zwolniona faktycznie od tych zobowiązań, które miała, podpisując pakt Ligi Narodów, to rozumiem, że demokracja francuska, belgijska, angielska może się entuzjazmować. Ale dlaczego ma się entuzjazmować demokracja polska,...</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#komentarz">(P. Perl: Nie entuzjazmować, a ratyfikować.)</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#PDąbski">... kiedy została zwichnięta równowaga pomiędzy równorzędnością wszystkich państw « w dalszym Ciągu zostały utrzymane państwa pierwszej i drugiej klasy i w tej drugiej klasie została umieszczona Polska? Demokracja polska nie ma prawa ani obowiązku się entuzjazmować.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#PDąbski">Dlatego, wyrażając moje najgłębsze przekonanie, że traktaty locareńskie nie poprawia sytuacji Polski, raczej ją w przyszłości mogą pogorszyć, będziemy z całą odpowiedzialnością głosowali przeciw ratyfikowaniu tych układów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Popiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! P. Prezes Rady Ministrów mówił nam o umowach locareńskich z najogólniejszego stanowiska ludzkości, cywilizacji, pacyfizmu. Jeżeli chodzi o samą ideę pokoju, to dla jej uzasadnienia w Sejmie Polskim nie trzeba pięknych słów, ant wogóle żadnych słów, bo w tej mierze nie może tu być dwóch zdań, gdyż cała Polska pragnie pokoju tak gorąco, jak nikt na świecie. Czyż nie była najechana i duszona przez Niemcy i Austrię w ciągu czterech lat, a ostatnio najechana znowu przez Rosje Sowiecką? Wszystkie stronnictwa jednakowo pragną pokoju, cóż dopiero nasze stronnictwo, reprezentujące chrześcijański pracujący lud polski — ono zarówno w imię nauki chrześcijańskiej, jak i w żywotnym interesie tego ludu stoi i stać musi przy idei pokoju.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PPopiel">Ale nie chodzi o samą abstrakcyjną ideę. Przed stu laty w Imię pacyfizmu trzej nasi zaborcy zawarli osławione święte przymierze, poczem dopiero na dobre zaczęły się nieskończone wojny. Przed 25 laty car Mikołaj zwołał pokojową konferencję haską, zaczem poszła wojna japońska, poczem wielka wojna, gdzie tyle krwawić się musiał lud polski. Nie o same hasła pokoju idzie, lecz o ich rzetelne urzeczywistnienie. Jak obecnie w umowach locareńskich idea pokoju została zrealizowaną, ze stanowiska polskiego, w tem dla nas sedno rzeczy. Nasze stronnictwo, jako narodowe stronnictwo robotnicze, przedewszystkiem dbać musi o realny interes narodu i o to, jak ten interes naprawdę został zabezpieczony w Locarno.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PPopiel">P. Premier w swojem expose tę istotę rzeczy zbył frazesem „o duchu umów locareńskich, ich głębokiem znaczeniu, ich wielkich koniecznościach”, nam zaś zostawił „wyrobić sobie o nich osobiste zdanie, oglądać je krytycznie przez lupę”, bo on jest dyplomatą, a „dyplomata nie jest adwokatem”. Minister Spraw Zagranicznych jest najpierwszym adwokatem swego kraju, obowiązany jest sam do krytyki, do badania przez lupę umów w imieniu kraju przez siebie podpisywanych. A nie trzeba żadnej lupy, aby widzieć co się stało. Locarno jest bezsprzecznie ogromnem politycznem novum, jest to nowy układ Niemiec z Europą. Przed Locarno takim układem był Wersal. Niepodobna jednym tchem stwierdzić, że Locarno jest nową ewangelią i że wszystko pozostało po staremu i nietknięte. Niepodobna łudzić siebie i innych podobnym paradoksem. Przed Locarno stosunki polityczne Niemiec do sąsiadów, czy od ściany zachodniej czy od wschodniej stały wyłącznie na wersalskich zasadach absolutnie identycznych, na pełnej jednostopniowości z obu stron. Od Locarna są one oparte na zasadach odimiennych, na pełnej dwustopniowości. Bezpieczeństwo ściany zachodniej uległo kardynalnemu wzmocnieniu przez pakt reński, będący właściwą treścią Locarna. Tem samem bezpieczeństwo ściany wschodniej, t. j. — Polski uległo osłabieniu w tym samym stosunku. To właśnie osłabienie dla Niemiec jest główną zapłatą za tamto wzmocnienie. Jest to bijąca w oczy prawda, której żadne frazesy zasłonić nie mogą. Zresztą Niemcy z tem się nie kryją. Od Locarna zarówno rząd, jak i wszystkie partie w Niemczech, od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy, nie przestają głosić o nieuchronnem odebraniu naprzód t. zw. korytarza gdańskiego, a następnie G. Śląska, co więcej od Locarna nic przestają głosić tego samego w Anglii i na kontynencie. Sprawa zaboru dzielnic polskich zaczyna od Locarna szybko dojrzewać w opinii świata w sposób zastraszający i zaprzeczyć się nic dający. Jest to jak dotychczas jedyny realny wynik, jakiego już doświadczyliśmy w ciągu niespełna 5 miesięcy dzielących nas od Locarna. Żadne inne z 7 państw, uczestniczących w Locarnie, nie jest narażone na podobne niebezpieczeństwa. Wszystkie one są w nieskończenie lepszem od nas położeniu. Niemcy zyskały najwięcej, wracają do wielkomocarstwowego stanowiska, wchodzą triumfalnie do Ligi, zyskują koncesje nad Renem i Lemanem, a obracają się frontem z Renu nad Wisłę. Anglia obejmuje moralną hegemonię w Europie. Francja i Belgią zyskują gwarancję angielską i nietykalność swej granicy od Niemiec. Włochy i Czechosłowacja przy pacyfikacji powojennej nie miały do czynienia z Niemcami, lecz z Austrią. Jedna tylko Polska okazuje się wystawioną na sztych bez żadnego w zamian zabezpieczenia, prócz papierowego arbitrażu z Niemcami, który ma znaczenie dla Francji, bo jest dla niej wsparty na realnym pakcie reńskim, ale który dla Polski Wisi całkowicie w powietrzu.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PPopiel">Co więcej, ten nowy stan rzeczy pociąga zmianę sytuacji polskiej. Główna nasza opoka — Francja, sobą opłakane konsekwencje dla mocarstwowej sytuacji zabezpieczona przez gwarancję angielską, jakiej nic dostała w Cannes, a otrzymała w Locarno, zabezpieczona przez niemieckie zobowiązania gwarancyjne i nieagresywne, zawarte w pakcie reńskim, a zarazem przegrodzona! od nas przez uznaną w tym fakcie nieprzekraczalność strefy reńskiej, mimo najlepszych swych intencji przestała być dla nas tą wolną, niezwiązaną, a więc niezawodną sojuszniczką, jaką była od naszego przymierza w Paryżu, aż do Locarno. I to jest prawda oczywista, której cała nasza serdeczność wzajemna ukryć nie może. Tak więc, gdy z jednej strony dojrzewa groźba z drugiej dojrzewa izolacja, osamotnienie.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PPopiel">I gdzież na to wszystko mamy znaleźć lekarstwo ochronne? W Lidze Narodów? Nie mamy uprzedzeń przeciw Lidze. Umiemy cenić jej znaczenie i posłannictwo. Pamiętamy, że w sprawie śląskiej wprawdzie nie urzeczywistniła ona wszystkich naszych praw najsłuszniej, lecz przynajmniej w pewnej milerze usiłowała uczynić zadość sprawiedliwości. Ale pamiętamy też z jakimi tam spotykaliśmy się atakami w sprawie Wschodniej Małopolski, Wileńszczyzny, Gdańska, mniejszości. A czegóż dopiero należy stamtąd oczekiwać po wejściu Niemiec na stanowisko naczelne w samej Radzie Ligi. W związku z tym p. Premier poruszył sprawę i naszego wejścia do Rady. Zaraz jednak pośpieszył dodać, że w Locarno, gdzie wejście Niemiec zostało im zapewnione, on żadnego podobnego żądania dla Polski, broń Boże, nie postawił, bo to byłoby nie piękne i nie po rycersku. A jednak teraz po Locarno o to samo zabiega, obsypując komplementami wszystkich bez wyjątków kolegów locareńskich od p. Chamberlaina, aż nawet do p. Stresemanna. Nie rozumiemy takiego punktu honoru. Zdaniem naszem daleko godniejszem wielkiego narodu i państwa, jak Polska, było we właściwym czasie otwarcie wystąpić z żądaniem słusznego swego prawa, niż po niewczasie przychodzić jakby z prośbą o łaskę. Stałe miejsce w Radzie Ligi natychmiast i współrzędnie z Niemcami, a bodaj Hiszpanią, jest dla nas więcej niż prawem, bo bezwzględną koniecznością. Nie może powtórzyć się to, co się stało przed 3 laty, kiedy mieliśmy wejść do Rady ręka w rękę z Czechosłowacją, która istotnie weszła, zostawiając nas za progiem. Nie może być tego teraz z Hiszpanią, która z ludnością mniejszą o 1/3 od Polski, nie mając żadnych żywotnych Interesów w Lidze, a zawsze będąc w najlepszej z Niemcami komitywie, jak zasiada dotychczas od początku w Radzie, tak i po wejściu Niemiec będzie tam nietykalną. My natomiast musimy otrzymać pełne stałe miejsce w Radzie na Zgromadzeniu marcowem wraz z wejściem Niemiec, bo później nie otrzymamy go nigdy.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PPopiel">Jednakowoż uzyskanie teraz tej deski ratunku — stałego miejsca w Radzie Ligi będzie miało to tylko znaczenie, że przynajmniej nie będziemy zupełnie bezbronni wobec wszystkich nieobliczalnych konsekwencji Locarna. Same te zgubne konsekwencje pozostaną wtedy w pełnej mocy. Rzecz znamienna, że nawet z życzliwej strony rządowej angielskiej mówi się o stałem miejscu dla Polski ze względu na przewidziane, bardzo poważne sprawy między nią a Niemcami w, Lidze, co dość wyraźnie wskazuje na niemieckie roszczenia korytarzowe i inne. W każdym więc razi/e pozostaje nieuniknione fatalne pogorszenie i zagrożenie stanu posiadania i bezpieczeństwa Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PPopiel">Dziś w gruncie rzeczy czają to wszyscy, nawet sam pi Minister Spraw Zagranicznych, a także, jak słyszeliśmy tu przed chwilą, i przedstawiciele innych stronnictw, które dotychczas dały się łudzić jego optymizmowi. Właściwie mówią nam teraz tylko tyle, że zatonęliśmy w tej sprawie tak daleko, iż koniecznością jest dobrnąć aż do końca. Musimy pozostawić takie stanowisko na odpowiedzialności p. Ministra i stronnictw w tej sprawie z nim się solidaryzujących. Co do nas przeświadczeni o historycznem znaczeniu sprawy Locarna dla przyszłych losów narodu i Rzeczypospolitej — nie chcemy i nie możemy tej odpowiedzialności dzielić i brać jej na barki nasze i reprezentowanego przez nas pracującego ludu polskiego. Dlatego też zmuszeni jesteśmy odmówić żadnej ratyfikacji umów locareńskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Dziś musimy wyczerpać dyskusję nad tym punktem i dziś odbędą się głosowania we wszystkich sprawach, które figurują na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Warszawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PWarszawski">Gdyby ktoś wsłuchując się w expose p. Ministra Spraw Zagranicznych i Premiera, jak również w przemówienie przedstawiciela większości komisji i w przemówienie innych zwolenników traktatów locareńskich, chciał brać na serio to wszystko, co zostało tu powiedziane, musiałby dojść do wniosku, że żyjemy nie w świecie kapitalistyczno-imperialistycznych przeciwieństw i walk, lecz w świecie druków, paragrafów, które określają losy ludzkości wogóle i losy Polski specjalnie. Te korzyści, to szczęście, które czeka Polskę w związku z Locarnem, Premier bardzo szczegółowo opiera na podstawie rozmaitych paragrafów, poseł Niedziałkowski opierał się na tem, że między Traktatem Wersalskim a traktatami locareńskiemi wielkiej różnicy niema, ponieważ niema takiego paragrafu w traktatach locareńskich, któryby stwierdzał, że zaszła, jakaś różnica pomiędzy tem położeniem Polski, które było za czasów Traktatu Wersalskiego, a tem, jakie się wytworzyło przez traktaty locareńskie. Ale z tego wszystkiego można tyle sądzić o tem, co to jest Locarno, jak o tem co to jest Polska, sądzić na podstawić, dajmy na to Konstytucji Polskiej, w której przecie również są rozmaite rzeczy na papierze, których jak wiemy, w życiu wcale niema. Nie chcę teraz dużo mówić o wewnętrznem położeniu Polski, choć to się wiąże z traktatem locareńskim, i o tem później będę mówił — ale gdyby się kto zapytał, co to jest Polska i wskazał na Konstytucję, to niewiadomo byłoby, dlaczego pięć do sześciu tysięcy chłopów i robotników polskich za swoje przekonania, za swoje dążenia, za swą agitację w sprawach politycznych, narodowych, czy innych, gnije po więzieniach polskich.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Mów Pan o Locarnie! Inny głos: Pan dawno wrócił z Moskwy?)</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PWarszawski">Pan wołałby, żebym wrócił z Berlina? Jak nikt nie zrozumie, co to jest Polska, jakie jest jej położenie gdyby się chciał opierać na Konstytucji., taksamo nikt nie zrozumie co to jest Locarno, jeśli będzie opierał się tylko na paragrafach traktujących o Locarnie.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PWarszawski">Więc co to jest Locarno? Po części można o tem sądzić z tego faktu, że p. Premier Skrzyński zdaje się po raz pierwszy w Polsce od czasu istnienia niepodległej Polski bardzo gorąco mówił o polityce angielskiej, mówił bardzo wielkie komplementy p. Chamberlainowi, natomiast nie słyszeliśmy już tak gorących jak dawniej komplementów, o „wielkim sprzymierzeńcu polskim”, o rządzie francuskim. Już to samo wskazuje, że jest pewna różnica, że coś się zmieniło w czasie od Wersalu do Locarna. Zmieniło się mianowicie to, że najważniejsza gwarantka Polski, Francja, sama została zmuszona do zawarcia kompromisu z Niemcami, że sama, znajdując się w bardzo trudnych warunkach finansowych, zmuszona była zaprzestać samodzielnej polityki względem Niemiec, zmuszona była nie tylko na własną rękę przestać wykonywania sankcji przeciw Niemcom, ale wogóle zmuszona była hegemonię w Europie ustąpić Anglii. To jest, zdaje się, fakt realny, który ma duże znaczenie dla określenia sytuacji Polski w Locarnie i dla zrozumienia traktatów locareńskich. Ten fakt, że ustosunkowanie się sił międzynarodowych zmieniło się na niekorzyść Francji, na niekorzyść Polski, ten fakt, zdaje się, lepiej nam tłomaczy znaczenie Locarna, niż wszystkie pięknie brzmiące paragrafy zawarte w układzie.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PWarszawski">Jeżeli zwolennicy Locarna, jak zresztą i jego — przeciwnicy siedzący na tych ławach prawych i środkowych mówią o tych rzeczach w ten sposób, że w ten łub inny sposób analizują i zestawiają paragrafy i przytem operują tak wielkiemi frazesami, jak ten, że tu chodzi o to, żeby Polska była wielkim czynnikiem pokoju, demokracji, wolności, to zasłania się przed oczami Polski tylko to, co w rzeczywistości reprezentuje Polska na arenie międzynarodowej. Jeżeli Polska ma reprezentować na arenie międzynarodowej, demokrację, to przepełnione więzienia polskie świadczą, że to jest kłamstwo. Jeżeli Polska ma reprezentować na międzynarodowej arenie wolność ludów, to Ukraińcy i inni, którzy tutaj przerywali głośnemi okrzykami przemówienie p. Premiera Skrzyńskiego dają świadectwo wobec świata, że to jest nieprawda. Nie o to jednak chodzi, czy Polska jest czynnikiem demokracji i wolności, bo jednak każdy z Panów, który poważnie patrzy na położenie Polski, dziś naprawdę bardzo groźne choć Panowie nie chcecie o tem mówić i sobie tego uświadomić, czuje, że nasuwa się pytanie, czy Polska wogóle jest jeszcze jakimś czynnikiem. Może ona jest tylko obiektem dla p. Chamberlaina i innych? Bo jakimże to Polska jest czynnikiem, jeżeli każdy z Panów — a na to wcale nie trzeba być komunistą — każdy z Panów, który ma poczucie położenia Polski, powinien powiedzieć: ten czynnik na arenie międzynarodowej wygląda na podstawie tego co piszą u nas w gazetach, na wielką sale licytacyjną, do której przyjeżdżają z Ameryki, Anglii, Holandii, przedstawiciele różnych banków wąchają, macają, co na tej licytacji! jest do sprzedania i odjeżdżają.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Głos: Pan ma Moskwę na myśli!)</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PWarszawski">Rosja nie jest wystawiona na licytację o tem Panowie, zwłaszcza z prawej strony, wiedzą, bo sami zrobili zwrot, żądając zbliżenia z Moskwą.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(P. Erdman: Czy Pan jako ajent rosyjski występuje?)</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PWarszawski">Więc niech Panowie będą konsekwentni. Chyba zbliżenia z bankrutem Panowie nie szukacie. Panowie macie respekt przed polityką zagraniczną, Związku Republik Sowieckich, która Was zmusza do szukania zbliżenia z Rosją sowiecką, która, choć nie była w Locarno, ani w Lidze Narodów, nie jest obiektem, ale czynnikiem, nawet! tam, gdzie jej niema.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(P. Erdman: Mam litość dla takich pajaców)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Przywołuję p. Posła do porządku za to wyrażenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PWarszawski">Pytam się, jak Polska mogła w Locarno być już nie czynnikiem postępu, demokracji, wolności i t. d., lecz czynnikiem wogóle, jeżeli Panowie siedmioletniemi rządami w Polsce doprowadzi do tego, że Polska jest wystawiona na licytację, że przyjeżdżają bankierzy różnych krajów, wąchają i powiadają jeszcze za drogo poczekamy jeszcze, nie kupimy, aż będzie taniej.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PWarszawski">Czy ktokolwiek z Was, kto uczciwie patrzy, na rzeczy w Polsce, nie miałby tego wrażenia jakie ja miałem i jakie mam dotychczas? Powiedźcie uczciwie, powiedźcie to narodowi, czy dziś jest inne położenie Polski? Fetujecie różnych Kemmererów, jako wielkich uczonych, choć oni odgrywają taką samą role w nauce ekonomii finansów i tak samo są znani jak, dajmy na to, p. Zdziechowski w Chinach. Wy jednak ich fetujecie i robicie z nich luminarzy nauki i słuchacie ich mądrej i głębokiej opinii, a oni potem, zjadłszy Wasze obiady, wyjeżdżają i powiadają: jeszcze wam nie damy, bo jeszcze jest za drogo, kupimy taniej. Wynika z tego, że Polska, która jest żebrakiem, a która jest żebrakiem dzięki Wam, gdyż Wy żebrzecie u wszystkich narodów o pożyczki — Polska nie może być nie tylko czynnikiem pokoju, lecz wogóle nie może być żadnym czynnikiem, tylko obiektem.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PWarszawski">Żadne okrzyki tego nie zasłonią i to jest Wasza zasługą i to jest Wasze dzieło. Nie komuniści rządzą w Polsce, tylko Wyście rządzili i do tego doprowadziliście, a komuniści idą na katorgę.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Głos: Niech się Pan zapyta o to Mac Donalda.)</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PWarszawski">Niech Pan będzie na tyle uczciwym Polakiem i patrzy na rzeczy jakimi są.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PWarszawski">Położenie Polski jest straszne, a przy strasznem położeniu wewnętrznem nie może być mowy o żadnej dobrej polityce zagranicznej ani o dobrem położeniu gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan prawicę nauczy ambicji.)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PWarszawski">Prawica i inni Panowie mogą na te rzeczy patrzeć obojętnie, mogą nawet z tego nieszczęścia robić dowcipy.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#komentarz">(Głos: To z Pana robimy dowcipy.)</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PWarszawski">Nie udawajcie naiwnych, nie wierzę Wam, nikt Wam nie wierzy. Jeżeli Wy milczeliście o tem położeniu Polski przez cały czas, kiedy była mowa o Locarnie, jeżeli nikt z Was nie poruszył tego tematu, to przypuszczam, że dlatego, iż na licytacji w Polsce wystawione są nie folwarki, nie kamienice i fabryki tych panów, którzy Was do Sejmu przysłali, lecz sama Polska, robotnicy, rzemieślnicy, chłopi, drobni kupcy, pracująca Inteligencja — cała Polska pracująca wystawiona jest na licytację, ale nie Wasze folwarki i nie Wasze przywileje. (dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PWarszawski">Panie Pośle Warszawski, sądzę, że mówcy o tem nie mówili, bo to niema nic wspólnego z traktatami, my mówimy teraz o traktacie w Locarno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PWarszawski">Sądziłem tylko, że nie zrozumie Locarna ten, kto nie weźmie pod uwagę położenia wewnętrznego Polski i dlatego o tem mówiłem. Już tutaj przedemną mówił p. Perl o tem, że Polska na wewnątrz jest bezsilną i dlatego na zewnątrz musi być bezsilną. Wszak Polska ma trzydzieści kilka procentów, jeżeli nie więcej, t. zw. mniejszości narodowych, a Wy Panowie wszystko robicie, ażeby z tych mniejszości narodowych zrobić wrogów Państwa Polskiego. Nie komunizm to zrobił. Przeciwnie, komunizm żąda, dla wszystkich narodów bezwzględnego prawa samookreślenia.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Głos: A Gruzja?)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PWarszawski">Pan chce się wzorować na Rosji Sowieckiej.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Głos: Nie chcemy, tylko Pan nie powinien o tem mówić, bo Pan stamtąd przyjechał.)</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PWarszawski">Ci Ukraińcy, którzy przerywali pi Skrzyńskiemu okrzykami: otwórzcie szkoły ukraińskie...</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(Głos : Jest ich 3.000.)</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PWarszawski">... wykonajcie ustawy językowe, a panowie mówią o Gruzji: Tam niema najmniejszego ucisku.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan się tego nie wstydzi mówić?)</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PWarszawski">Tu nie chodzi nawet o samookreślenie, chodzi o zupełnie skromne rzeczy. Wołają: otwórzcie cerkwie, szkoły, dajcie ustawy językowe!</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PWarszawski">Trzydzieści kilka procent wrogów mamy w Polsce dzięki Waszej polityce, powtóre chłopi i robotnicy...</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(Głos: Mają pachciarza!)</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PWarszawski">Niedawno, kiedy w Polsce obchodzono rocznicę Staszica, cytowano jego przestrogi i t. d. I mam wrażenie, że w XVI wieku człowiekowi, któryby mówił prawdę o tem wszystkiem, krzyczanoby w sejmie, tak samo, jak Wy teraz Panowie krzyczycie. Następnie, czego nie trzeba zasłaniać przed oczyma, to jest tego, że nie komuniści, lecz Panowie swoją polityką podkopujecie w masach pracujących wiarę w Państwo Polskie. Na niedawno odbytym, 20tym kongresie P. P. S., pokazało się, że pod wpływem tego wszystkiego, co się dzieje wśród partii, która stała na czele walki o niepodległość Polski, niektórzy ludzie, zaczynają mówić: robotnicy za drogo płacą za tę państwowość burżuazyjną. To zdaje się mówił Holcgraeber, delegat z Łodzi. Zdaje się, że w ten sposób później przemawiał także poseł Dobrowolski.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PWarszawski">Nie chcę przesadzać tych objawów, pozwolę sobie tylko opowiedzieć Panom — może Panowie zechcą tego posłuchać — o pewnym liście, który Wielki wódz rewolucji, Lenin, w 1921 roku pisał do grupy swoich przyjaciół polskich. W liście tym przepowiedział to, co teraz się dzieje w Polsce, razem z Locarno...</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#komentarz">(Głos: I to, co w Rosji)</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PWarszawski">Rosja idzie naprzód.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#PWarszawski">Przepowiedział to, co się dzieje w Polsce, to, że będzie bankructwo finansowe, że pociągnie za sobą bankructwo burżuazyjnej reformy rolnej i ostatecznie także bankructwo iluzji mocarstwowych.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(Głos: Tak już dawno gadano.)</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PWarszawski">Możecie sobie Panowie zatykać uszy i nie słuchać tego, co mówię o Was. Lenin w 1921 roku przepowiedział to, co się w naszych oczach odbywa, co się rozwija.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#komentarz">(Głos: Dlatego nam trzeba silnej ręki.)</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#PWarszawski">Dlatego właśnie dziwię się tym posłom, którzy krytykują politykę zagraniczną Polski z takiego punktu widzenia, że Premier Skrzyński tego lub innego nie zrobił. Nawet geniusz nie zrobi więcej w takich warunkach, jakie ma państwo, które ciągle czeka, aż przyjdzie skądciś żydowski czy nie żydowski kapitał, żeby uratować Polskę. Czyż nie było to poniżające dla Polski, że p. Premier Skrzyński jechał do Ameryki? Po co?</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#komentarz">(Głos: Nie po pieniądze.)</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#PWarszawski">P. Premier Skrzyński powiada, że nie frymarczy imieniem Polski, że słowa dotrzymuje, lecz tam, żeby się podobać bankierom żydowskim, w imieniu Polski musiał robić obietnice i dostał, z przeproszeniem, figę, to znaczy Polska dostała figę i nie dostała pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#PWarszawski">W ten sposób Polska staje się czynnikiem w polityce międzynarodowej, ale czynnikiem z odwrotnej strony, to znaczy, że coraz mniej można się z nią liczyć, a coraz bardziej dążyć do tego, aby robić z Polski kolonię lub półkolonię amerykańskiego lub angielskiego kapitału.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan chce, żeby była rosyjską kolonią!)</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#PWarszawski">I tak bronicie tej Polski, tak bronicie jej niepodległości, że nie chcecie widzieć, bo to dla Was jest niewygodne, bo to jest bankructwem Waszej polityki, że doprowadzacie Polskę do tego, iż staje się ona kolonią lub półkolonią obcego kapitału. Przykład. Niedawno, przed kilkoma dniami, był taki wniosek Rządu, żeby przedsiębiorstwa Gieschego na Górnym Śląsku uwolnić od daniny majątkowej i od innych podatków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Warszawski, muszę jednak Pana zaprosić do Locarno.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: On się boi Locarna!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PWarszawski">Firma Harriman stoi też za Locarnem, banki amerykańskie stoją za Locarnem, proszę o tem pamiętać. Jeżeli firma Harriman, stojąca za Locarnem, ja w ten sposób wracam do Locarna — powiada: ja biorę na Górnym Śląsku kopalnię cynku i inne huty, a ty za to dasz zwolnienie od podatków, jeżeli tak mówi firma, która jest dłużna Polsce, bo nie zapłaciła 10 czy 50 milionów złotych...</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(P. Dębski: Wzorujemy się. w tym wypadku na Rosji Sowieckiej.)</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PWarszawski">Nie, wzorujecie się na polityce szlachty polskiej z XVII wieku, która w ten sposób broniła swego panowania.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Rakowski modli się o kapitały francuskie, któremi Pan tak pogardza.)</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PWarszawski">To pozostaje w związku z tym zwrotem, który Polska musiała zrobić od Francji do Anglii. Wasza prasa do niedawna, do ostatnich dni krzyczała, że Anglia to wróg Polski, a teraz Polska jest zmuszona zrobić zwrot od aliantki i gwarantki Francji do Anglii, która w Waszem przekonaniu nie jest przychylnie usposobiona do Polski, lecz raczej wrogo usposobiona. To musieliśmy zrobić dlatego, że Francja nie ma pieniędzy, że Francja zaczęła szukać kompromisu z Niemcami, że Francja nie może finansować zbrojeń Polski i t. d. Musieliście zrobić zwrot do Anglii.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PWarszawski">Pan Premier Skrzyński, który w swojem expose mówił komplementa Chamberlainowi i takie ukłony bił w stronę Anglii, stwierdził tylko to, co jest widoczne, że inaczej być nie może. Mówi się: Locarno ma być zabezpieczeniem pokoju, Locarno ma być zabezpieczeniem granic Polski. Przecież niedawno, kiedy w Gdańsku odbywał się wiec socjalistów polskich, niemieckich i gdańskich, którzy w myśl Locarno mieli robić zbliżenie polsko-niemieckie, mniej więcej w tym czasie w „Danziger Volkstimme”„ w organie socjalistycznym gdańskim był artykuł, że banki niemieckie, za któremi stoją kapitały amerykańskie, proponują Polsce 250.000.000 dolarów za wydzierżawienie wszystkich hut, kopalni i zakładów przemysłowych państwowych., na G. Śląsku. Po drugie kolei Chojnice — Tczew, po trzecie budowę nowej kolei, która łączy Berlin, z Prusami Wschodniemi, i t. d. Ja nie wiem, czy to jest prawda.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#komentarz">(Głos: Więc po co Pan to mówi.)</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PWarszawski">W tej chwili powiem, po co ja to mówię. Niech Panowie powiedzą, czy Niemcy śmią proponować, że za pieniądze pożyczone, dajmy na to, Belgii wezmą w swoją administrację kolej do Antwerpii, czy śmią mówić o tem, czy Anglia za pożyczkę śmie proponować, że weźmie w swoją administracje Luksemburg, czy Niemcy śmieliby mówić o tem co do Alzacji i Lotaryngii. Pytają się Panowie, poco ja to mówię? Po to, ażeby wykazać, że nie macie najmniejszego poczucia niebezpieczeństwa, w jakim się znajduje Polska.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#komentarz">(Głos: Warszawski, wróć do Sorrento! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PWarszawski">Znamiennym jest ten zwrot do popierania polityki angielskiej na kontynencie i na całym świecie, tej samej polityki, która razem z amerykańską polityką musi przedewszystkiem popierać Niemcy, ponieważ włożono w te Niemcy miliardowe kapitały. To jest przyczyna. Locarno jest tylko wyrazem tych przyczyn, dla których Polska została w Locarno upośledzona, i dla których ją chcą tak tanio kupić.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#PWarszawski">Dla Was to jest warte śmiechu, ale dla mas pracujących to jest moment, który zbliża coraz większe nieszczęścia do Polski...</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#komentarz">(Głos: Opiekun Polski!)</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#PWarszawski">...bo polityka angielska to nie jest polityka pokojowa.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#komentarz">(Głos: Jaki to ma związek z Rosją?)</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#PWarszawski">Ma to związek z Rosją, ma to związek z Locarnem, a mianowicie taki ma związek, że gdy p. Premier Skrzyński wygłaszał tutaj swoje expose, a Ukraińcy i inne mniejszości przeszkadzały, to Panowie, to stronnictwo rządzące w Polsce w tej chwili, to stronnictwo, które bierze wybitny udział w rządzie koalicyjnym, endecy, w swoim centralnym organie w „Dwugroszówce” zamieścili artykuł p. t. „Ostrzeżenie”, w którym wprawdzie nie zachwycają się Locarnem, ale mówią, że Chrucki i inni krzyczeli w Sejmie nie dlatego, że im chodziło o otwarcie cerkwi, o szkoły narodowe, o życie narodowe, ale dlatego, że Cziczerin ich kupił. I Panowie w swoim centralnym organie ostrzegają Moskwę. Co to znaczy? Czy znaczy to, że Panowie chcą od Moskwy szukać ratunku przeciw Ukraińcom w Londynie i Berlinie? Przecież nikt Wam nie uwierzy.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#komentarz">(Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dębski).</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#PWarszawski">Sądzę, że zaczyna się zwrot bardzo nieszczęśliwy. Wprawdzie tutaj poseł Perl, wedle mojego skromnego mniemania w sposób bardzo lekkomyślny, rzucił wyrażenie, że Związek Socjalistycznych Rad nie chce Locarna dlatego, że chce mącić w Europie. Niema jednak państwa w Europie, któreby tak chciało pokoju, bezpieczeństwa od zewnątrz, by budować swoje gospodarstwo socjalistyczne, jak Związek Socjalistycznych Rad.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan tu jako agent sowiecki występuje?)</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#PWarszawski">Występuję jako agent robotników i chłopów polskich, którzy umierają z głodu między innemi dlatego, że zamknęliście Panowie drogę przemysłowi polskiemu na rynki rosyjskie. Występuję w interesie tych mas pracujących, nie w Interesie Waszych majątków na kresach, ale w interesie chłopów i robotników, którym potrzeba pracy, jest potrzebne otwarcie drogi na rynki sowieckie. Panowie za pomocą Locarno psujecie tę drogę polityczną, na którą Polska zaczęła wchodzić.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#komentarz">(Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#PWarszawski">Proszę Panów, nie dam się sprowokować przez tych, którym jest nie na rękę moje przemówienie, ponieważ przypomina im ono wszystkie te grzechy i nikczemności, któremi gubili dotychczas Polskę.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekDębski">P. Sanojcę przywołuję do porządku. Proszę o spokój. Proszę Panów o zajęcie miejsc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PWarszawski">Komuniści nie proponują Panom, ażebyście na miejsce Locarna zrobili w tej chwili sojusz ze Związkiem Republik Sowieckich, nie żądamy od Was tego, nie możecie tego zrobić. To mógłby zrobić tylko rząd robotniczo-chłopski, któryby powstał na gruzach Waszego panowania, rząd robotniczo-chłopski, przy którym Polska stałaby się wielką fabryką pracującą dzień i noc na rynki sowieckie. Ale Wy tego nie możecie zrobić i my Wam tego nie proponujemy, Wy sojuszu z Rosją Sowiecką nie możecie uchwalić, ale możemy żądać od Panów, żebyście w interesie nie tylko pracującego ludu polskiego, ale i w interesie własnym zechcieli przynajmniej tak ustalić stosunki ze Związkiem Republik Sowieckich, żeby z jednej i z drugiej strony było trochę więcej poczucia bezpieczeństwa i pokoju. A Wy tego nie robicie. Wyjdziecie do Locarno, trzymacie się Ligi Narodów i polityki zwłaszcza angielskiej, której zamiarem jest bojkotować Związek Republik Sowieckich, okrążyć go drutem kolczastym w Locarno po to, żeby utrudnić handel między innemi Polski z Rosją.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PWarszawski">Czy Locarno jest drogą do pokoju? Poseł Niedziałkowski mówił, że to jest krok do protokułu genewskiego. A co to był protokuł genewski? To było znowu w paragrafach pięknie ułożone — jak to się tam nazywa — arbitraż, bezpieczeństwo, rozbrojenie. Gdyby ten protokuł genewski został podpisany przez wszystkich i doszedł do skutku, to co by to znaczyło? Czy pokój? Przypuszczam, że oznaczałoby tylko przygotowanie wojny z innej strony. Na co? Na to, że gdyby, dajmy na to, lud w Indiach angielskich chciał pójść za wzorem P. P. S. i innych Polaków i urządzić powstanie, wypowiedzieć wojnę Anglii, to byłoby to naruszeniem pokoju, takiego, jakim go ustalił Traktat Wersalski i protokół genewski. I być może, że gdyby istniał protokuł genewski i gdyby ludy w Indiach na wzór Polski zrobiły powstanie i wypowiedziały wojnę Anglii, to może rząd koalicyjny, w którym siedzą i posłowie z P. P. S., musiałby posłać żandarmów polskich na uśmierzenie tego powstania. Taki to byłby pokój. A gdyby Austria chciała pójść za przykładem powstańców górnośląskich i połączyć się z macierzą, to coby się stało na podstawie protokułu genewskiego? Nastąpiłoby wypowiedzenie wojny, Austria byłaby złoczyńcą i trzebaby było ją karać. Otóż, jeżeli Locarno ma być krokiem ku protokułowi genewskiemu, to przecież protokuł genewski zawiera tylko takie same puste paragrafy, jak i traktaty locareńskie. A że w ten sposób się nie robi polityki pokojowej, to zdaje się, zwłaszcza Polacy, powinni z własnego doświadczenia zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PWarszawski">Kiedy odbywała się ta niby akcja pokojowa między Gdańskiem, Polską a Niemcami i pacyfiści się zjechali, socjaliści, przy tej okazji jeden z Niemców, dr. Breitscheid, powiedział: My wojny nie chcemy, my tylko marzymy na podstawie Locarna i t. d. o zmianie granic. A czy Polacy nie wiedzą, co to znaczy marzyć? Czy posłowie z P. P. S. nie pamiętają, jak marzyli o niepodległości Polski, a zrobili wojnę i stanęli po stronie wojny?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekDębski">Panie Pośle, proszę wrócić do tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PWarszawski">Ja mówię w tej chwili o Locarnie, czy to jest pokój, czy przygotowanie wojny, czy czeka Polskę z tej strony pokój, czy niepokój. Otóż pozwolę sobie stwierdzić, że wbrew wszystkim paragrafom Locarno jest dalszym ciągiem paktu Ligi Narodów, a pakt Ligi Narodów jest dalszym ciągiem Wersalu, a Wersal, jak i pakt Ligi Narodów, jak i Locarno, ma na celu zabezpieczenie zdobyczy tych, którzy dużo na wojnie wygrali i wielkie lupy przynieśli do domu, przeciw tym, którzy się uważają za złupionych. To nie jest droga do pokoju, to jest utrwalenie tych samych stosunków, przy których wielkie państwa kapitalistyczno-imperialistyczne są na górze i jednym dyktują, a drugim, jak Polska, nawet nie dyktują, tylko czekają aż ją będą mogli na licytacji tanio kupić. Dlatego my komuniści jesteśmy zarówno przeciwni paktowi Ligi Narodów, jak jesteśmy przeciwni traktatom locareńskim i proponujemy następujący wniosek:</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PWarszawski">Sejm odrzuca projekt ustawy w sprawie ratyfikacji traktatu gwarancyjnego miedzy Polską a Francją oraz traktatu arbitrażowego miedzy Polską a Niemcami, podpisanych w Londynie 1 grudnia 1925 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Paweł Wasyńczuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PPawełWasyńczuk">Wysoka Izbo! Uchwały locareńskie według załączonego do nich uzasadnienia rządowego mają zapewnić Polsce jej stan posiadania terytorialnego za pomocą bezpośrednich układów militarnych (sojuszów), za pomocą systemu umów arbitrażowych, zmierzających do pokojowego rozstrzygania wszelkich sporów między kontrahentami paktów locareńskich. Przypominając, że co do ziem zamieszkałych przez ludność ukraińską w traktatach międzynarodowych po wojnie światowej nie znalazły wyrazu wzniosłe i sprawiedliwe, oparte na zdobyczach cywilizacji ludzkiej ideały i oparte na nich prawa samostanowienia o swoim losie w dążeniu do niepodległości narodu ukraińskiego na terenach Galicji Wschodniej, Wołynia, Chełmszczyzny, Podlasia i Polesia — terytoriów o przytłaczającej większości ukraińskiej, wcielonych wbrew woli ludności w granice Polski, my przedstawiciele parlamentarni tych ziem i ludności ukraińskiej w Polsce stwierdzamy w chwili obecnej fakt niedotrzymania przez rząd polski zobowiązań międzynarodowych względem ziem ukraińskich i ludności ukraińskiej w całej rozciągłości.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PPawełWasyńczuk">Ukraińska ludność w Polsce jest przez Rząd prześladowana z powodu swego wyznania i przynależności językowej i narodowej. Nie ma elementarnej możności pielęgnowania swojej kultury, nauczania swych dzieci w języku ojczystym. Zobowiązania rządu polskiego i osobiste zobowiązania obecnego Premiera p. Skrzyńskiego w Genewie co do uniwersytetu ukraińskiego i autonomii dla ziem ukraińskich nie zostały dotrzymane. Kraj nasz jest gospodarczo wyzyskiwany i eksploatowany niszczycielsko, odbudowy zniszczeń powojennych naszych rolników zaniechano, podczas gdy dziesiątki tysięcy wojskowych i cywilnych osadników i kolonistów polskich, sprowadzonych w celach politycznych, zabezpieczono pieniędzmi, budulcem, remanentem i ziemią, odebraną naszym parafiom prawosławnym. Wolność zebrań, stowarzyszeń, wolność prasy i wolność osobista dla ludności ukraińskiej nie istnieje. Gwarancje Konstytucji polskiej co do równości obywatelskiej i wolności osobistych nie są wykonywane ani przez Rząd, ani przez jego organa.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PPawełWasyńczuk">Faktyczny stan wojny Rządu polskiego z ludnością ukraińską w Polsce, ustawiczne negowanie postulatów tej ludności, przedstawianych Rządowi przez korporacje, związki I Instytucje ukraińskie oraz przedstawicielstwo parlamentarnie narodu ukraińskiego, jest przed opinią zagraniczną skrupulatnie przez Rząd ukrywane, a przez usłużną Rządowi prasę polską starannie tuszowane, co więcej, położenie narodu ukraińskiego w Polsce przedstawia się za granicą w świetle nieprawdziwem.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Głos: To się Panu zdaje.)</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PPawełWasyńczuk">Niech Pan przeczyta broszury rozdawane wszystkim posłom, a wydane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nie jest prawdziwe to, co twierdzi powszechnie p. Minister Skrzyński, że stosunki Rządu i Sejmu z mniejszościami narodowemi układają się pomyślnie na platformie obopólnego porozumienia i zgody. Przeciwnie, z mniejszością terytorialną ukraińską do Dorozumienia nigdy nie dochodziło, a zarządzenia Rządu p. Skrzyńskiego, opartego na sejmowej koalicji wyłącznie polskich stronnictw, nadal nacechowane są wojującą nietolerancją i gwałtami nad bezbronną i steroryzowaną ludnością ukraińską.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PPawełWasyńczuk">Sejm odrzucił wniosek postów ukraińskich o założenie uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie. Rząd zmieni! szkoły ludowe ukraińskie na polskie we wsiach z ludnością tylko ukraińską, zastosował numerus clausus dla młodzieży akademickiej narodowości ukraińskiej w polskim uniwersytecie we Lwowie, odmówił legalizacji prywatnego uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie, który wskutek tego istnieje w katakumbach. Rząd w dalszym ciągu uciska cerkiew prawosławną, pozbawiając ją setek świątyń, środków materialnych i wolności wewnętrznego samorządu, nie daje ziemi małorolnym i bezrolnym chłopom ukraińskimi, przeprowadzając w dalszym ciągu w tempie usilnem kolonizację polskich kolonistów, i Rząd nadal zabrania zebrań sprawozdawczych posłom i senatorom ukraińskim na wschodnich ziemiach ukraińskich oraz wszelkich zebrań politycznych. Swoją polityką prześladowania politycznego, religijnego, narodowo-kulturalnego, społecznego i gospodarczego narodu ukraińskiego Rząd polski wytworzył stan groźny nie tylko dla pokoju wewnętrznego Polski, ale również stan niebezpiecznego naprężenia na wschodzie Europy wskutek tego, że połowa terytorium Państwa Polskiego, które tworzą ziemie etnograficzne ukraińskie i białoruskie, znajdują się w stanie zapalnym.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PPawełWasyńczuk">Przeto przy ratyfikacji układów locareńskich, tego rzekomego zwiastuna nowej ery w Europie, kiedy wy, większość polska, ratyfikujecie te układy, my apelujemy z tej trybuny do mężów stanu wszystkich ludów cywilizowanych, do Wysokiej Ligi Narodów, do światłej opinii Judzi nauki i kultury, by w imię poszanowania praw człowieka, w imię prawa międzynarodowego, zasad cywilizacji, wejrzeli w stosunki, panujące na ziemiach ukraińskich w Polsce. Oświadczamy, że nietolerancja narodowościowa, polityczna, religijna i podbicie gospodarcze narodu ukraińskiego w Polsce przewyższają praktyki, najreakcyjniejszych rządów carskiej Rosji względem Polaków. Czyżby światła opinia zachodu miała tolerować co do nas, Ukraińców, to, przeciw czemu swego czasu występowała w obronie ujarzmionych niedawno jeszcze Polaków?</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#PPawełWasyńczuk">Żądamy ludzkiego traktowania, żądamy wykonania przez Rząd polski swych zobowiązań wobec narodu ukraińskiego. Żądamy zastosowania do nas samookreślenia, pragnąc w imię cywilizacji i sprawiedliwości życia niepodległego, od nikogo niezależnego, dla współpracy pokojowej ze światem narodów cywilizowanych. Ducha pokoju, sprawiedliwości i praworządności nie było i niema w rządzie polskim. Pan Skrzyński, poza pięknymi frazesami, za granicą i. na trybunie wygłaszanemi, hołduje w praktyce zasadzie ucisku, podbicia narodów słabszych i oparcia swej polityki utrzymania stanu obecnego na rozbudowie militaryzmu.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#komentarz">(Głos: Kto Panu tak kazał gadać?)</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#PPawełWasyńczuk">Jeśli pan Skrzyński, śpiewa piosenkę pokoju, to tylko dlatego, że o tem mówi teraz świat cały. To najdobitniej znajduje swój wyraz w polityce Polski względem ludności ziem ukraińskich i białoruskich rządzonych systemem teroru i ucisku życia narodu ukraińskiego i białoruskiego.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#PPawełWasyńczuk">Co do wartości umów locareńskich, jako rzekomo zwiastujących nową erę w stosunkach międzynarodowych na drodze utrwalenia pokoju światowego, to mają one pod tym względem znaczenie jedynie przejściowe i raczej formalne. Znajduje w nich wyraz zmiana w dotychczasowym układzie sił państw europejskich, w związku z wejściem do Rady Ligi Narodów Rzeszy Niemieckiej. Żaden traktat, żadna umowa nie jest wieczna. Zmienia się ona w swej treści, w zależności od zmian, które życie z sobą przynosi, a życie, wytwarzając nowy układ sił, przez stopniowe dochodzenie do znaczenia zwyciężonych podczas wojny światowej narodów, stwarza dla zwycięzców — dla Francji i Anglii i dla ich powolnych dotąd sojuszników, jak Polska, nowe warunki, zmienia ich stanowisko międzynarodowe w koncercie państw.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#PPawełWasyńczuk">Główną przyczyną nietrwałości dzieła Wersalu jest sposób wyznaczenia powojennych granic państwowych, sposób, który podważył samą zasadę, w imię której zawierano ów pokój: zasadę sprawiedliwości: i celowości w imię obrony cywilizacji. Mianowicie: wytknięcie granic dla państw nowopowstałych przeprowadzono wbrew zasadzie samookreślenia narodów. Nowe państwa, jak Polska, okazały się wskutek tego w istocie państwami terenów różnych pod względem gospodarczym, o różnym charakterze etnicznym. Przy polityce wybitnie nacjonalistycznej, prowadzonej pod hasłem „Polska dla Polaków”, zawarte w traktacie o mniejszościach narodowych zabezpieczenia praw elementarnych, gwarantujących im jaką taką możność życia i rozwoju narodowo-kulturalnego w Polsce, okazały się w praktyce martwą literą, szczególnie dla mniejszości ukraińskiej i. białoruskiej, zajmujących prawie połowę terytorium Państwa. Przy aspiracjach narodowo politycznych tych narodów podbitych, które los ochrzcił niesłusznie mniejszościami w Polsce, w czasie gdy za kordonem ryskim, na terenach b. imperium rosyjskiego, pod wspólnym dachem Związku Republik Radzieckich dokonywają się doniosłe przeobrażenia, gdy w łonie tego Związku rosną w oczach siły samodzielne państw narodowych. gdy coraz wyraźniej pod naparem żywiołów ukraińskich formuje się istotna państwowość ukraińska na terenie ukraińskiej Republiki Radzieckiej, kwestia losu 7 milionów ludności ukraińskiej w granicach Państwa Polskiego...</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#komentarz">(Głos: Gdzie 7 milionów?)</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#PPawełWasyńczuk">... zająć musi uwagę polityki międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Głos: Doskonałe fabrykujecie statystyki!!)</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#PPawełWasyńczuk">Wewnątrz Polski stosunki polsko-ukraińskie są w stanie zaognienia ostrego i niema żadnych widoków zmiany łych stosunków w chwili obecnej, wobec bojowo nacjonalistycznego stanowiska większości sterników polityki polskiej i rządu polskiego względem ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#PPawełWasyńczuk">Obecny stan posiadania państw, po wojnie światowej wytworzony, jest nietrwały i niepewny przez to, że organizmy narodowe wielu narodów, a także narodu ukraińskiego, w sposób nienaturalny zostały przecięte, wbrew ich wyraźnym dążeniom do własnego życia niepodległego: niepewny przez to, że w tym stanie niema rękojmi stałego i trwałego pokoju, kiedy ci co uciskają i wyzyskują, mówią o pokoju, a zbroją się od stóp do głowy i kiedy z drugiej strony odradzenie podbitych i upokorzonych wzrasta w siłę.</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#PPawełWasyńczuk">Traktat o mniejszościach narodowych Polska zignorowała, a nawet Konstytucja polska co do ludności ukraińskiej i białoruskiej nie jest wykonywana. W tych warunkach dziwną logiką wydaje się dążenie Polski do nienaruszalności Traktatu Wersalskiego. Najwidoczniej polskiej polityce przyświeca zasada: wszystko, co dla mnie jest dogodne, fest dobre, co niedogodne, jest złe. Wymykając się od obowiązku wykonania traktatu o mniejszościach. Polska życzyłaby sobie utrzymania tylko nienaruszalności swego stanu posiadania terytorialnego. Ale wcześniej czy później do rewizji Traktatu Wersalskiego przyjść musi, stąd też płyną obawy wszystkich stronnictw polskich, wyrażone na Komisji, Spraw Zagranicznych Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#PPawełWasyńczuk">Jeśli te obawy nie znalazły odbicia w ustawie ratyfikacyjnej, to tylko dlatego, żeby nie utrudniać sytuacji p. Skrzyńskiemu w jego podróży do Genewy. Obawy te znalazły jednak wyraz w niechęci, co do wstąpienia Niemiec do Rady Ligi Narodów i w niezadowoleniu z tych punktów układów locareńskich, z tych zastrzeżeń, które zrobili Niemcy przy udzieleniu swej zgody na wejście do Ligi Narodów w charakterze członka równouprawnionego. Większość panów niema pewności, czy wcześniej, czy później nie podniesie sto dyskusja na temat rewizji Traktatu Wersalskiego, czy też rewizji granic. Obawy te, zdaniem mojem, są zupełnie słuszne.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#komentarz">(Głos: Tylko pańskiem zdaniem, niczyjem innem)</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#PPawełWasyńczuk">Co więcej, proszę Panów, to, czego tak sto boicie, zachwianie się stanu posiadania Polski przyjdzie z konieczności życiowej. Trzeba umieć patrzeć prawdzie prosto w czy. Panowie tej śmiałości nie mają. Niedocenianie tego, co się wokół Polski dzieje, przecenianie sojuszu z Francją, polityka zaborcza, którą wy Panowie Polacy powinniście najlepiej rozumieć, bo tak niedawno byliście w tem samem położeniu, ucisk ziem ukraińskich i białoruskich w Polsce, oraz bagatelizowanie świadome i tchórzliwe sprawy mniejszości narodowych wogóle, których prawa, choćbyście nie wiem jak to ukrywali, jakkolwiekby to było dla was nieprzyjemne, jednak podlegają kontroli międzynarodowej, niewątpliwie to wszystko przyniesie Polsce i jej politykom tylko niespodzianki i zawody o Charakterze katastrofalnym. Jeżeli kto w Polsce chce pracować dla pokoju istotnego, musi zawrócić z dotychczasowej drogi polityki jaskrawo zaborczej, musi dla dobrze zrozumianego własnego interesu wejść na jedynie właściwą drogę wzmocnienia swego stanowiska, mianowicie na drogę rozwiązania kwestii mniejszości narodowych w kierunku ich życzeń.</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#PPawełWasyńczuk">Co do nas, Ukraińców, żądania nasze są jasne: żądamy samostanowienia o swoim losie, tego przyrodzonego prawa każdego członka i każdego narodu i nasz naród ma podstawy i prawo do życia samodzielnego na swych odwiecznych ziemiach. Bez zrealizowania tych naszych żądań nie widzimy Locarna w Polsce, a zatem Locarno europejskie jest niepewne, nie mówiąc już o innych rafach Locarna.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#PPawełWasyńczuk">Klub, w którego imieniu przemawiam, nie weźmie udziału w głosowaniu nad ratyfikacją przedłożonych ustaw. Jeszcze słów kilka, o zaproponowanej przez większość komisji sejmowej rezolucji. Rezolucja ta razi nas nieszczerością, jest zbyt robiona.</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#komentarz">(Głos: Pan jest straszny pesymista)</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#PPawełWasyńczuk">Przeciwnie, nie jestem. Otóż rezolucja ta mówi, że wszystkie czynniki, które rzeczywiście szczerze współpracowały nad dojściem do skutku układów w Locarno i szczerze dążą do utrwalenia pokoju, przyznają natychmiast Polsce stałe miejsce w Radzie Ligi Narodów. Mimo tej zewnętrznie strasznej szczerości i bezinteresowności p. Premiera Skrzyńskiego, mimo tych pięknych przemówień, rządzących Obecnie stronnictw sejmowych, Panowie z góry jednak tą rezolucją okazują, że kogoś posądzają o nieszczerość pokojową. Nie trzeba tu długo tłumaczyć, by sto domyśleć, o kogo to chodzi. Panowie w teł chwili Niemców, którzy nie weszli jeszcze do Rady Ligi Narodów, a którzy bezwzględnie wejdą, z góry już posądzacie o nieszczerość i zamiary nie pokojowe, o chęć skorzystania z terenu Rady Ligi Narodów, nie dlatego, że może oni tego zechcą, ale dlatego, że Panowie obawiacie się słabej swojej pozycji, dlatego, że sami Panowie chcą nadużywać i nadużywali dotychczas terenu Ligi Narodów dla obrony swej linii politycznej, w szczególności względem mniejszości narodowych, nadużywali przez zaciemnianie, przedstawiając w innem świetle położenie mniejszości narodowych, niż ono istotnie jest w Polsce. To jedno, a drugie: mówi się tam w tej rezolucji o jakiejś szczególnej roli Państwa Polskiego w Europie środkowej i wschodniej, roli spełnianej w interesie nie własnym tylko, lecz powszechnym, Bardzo wielu, a zresztą prawie wszyscy Panowie twierdzicie, i to zawsze i na każdym miejscu, że Polska ma pewne swoje zadania obronnego walu od zdziczałego wschodu, Polska jest przedmurzem cywilizacji i kultury europejskiej. Tak Panowie mówią.</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Bo tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-36.26" who="#PPawełWasyńczuk">Polska spełnia misję kulturalną na wschodzie. Chciałbym tylko kilka uwag powiedzieć o tej roli. Istotnie, w r. 1920, kiedy fala rewolucji ze wschodu przerzucała się żywiołowo na Europę, wówczas Polska, podówczas przez Was rządzona, z kolosalnemi stratami, ale jednak wstrzymała tę chwilę rewolucji Tak jest. Za to jedni na zachodzie są Wam niezmiernie wdzięczni, nazywają Was istotnym wałem ochronnym cywilizacji europejskiej, a drudzy oczywiście innej nazwy dla Was i dla Polski nie mają, jak żandarma Europy. Oczywista rzecz, można dowolnie oceniać, co dla kogo jest więcej, potrzebne, ale faktem jest, iż ta rzekoma obrona cywilizacji europejskiej jest bardzo problematyczna.</u>
          <u xml:id="u-36.27" who="#PPawełWasyńczuk">A teraz fakty z życia: kilkaset prawosławnych cerkwi zamknięto w miejscowościach, gdzie jest wyłącznie ludność prawosławna, klucze są w policji lub w starostwie, a ludność nie może się modlić: za modły w mieszkaniach aresztuje się ł bije.</u>
          <u xml:id="u-36.28" who="#komentarz">(Sprzeciwy na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-36.29" who="#PPawełWasyńczuk">Popów, sługi kościoła prawosławnego, o ile mówią kazania po ukraińsku, wysyła się, zabrania się im odprawiać nabożeństwa. Dzieci prawosławne uczy się w szkołach ludowych katechizmu i modlitw polskich. To w XX wieku! To jest kraj, to jest państwo, broniące cywilizacji europejskiej!</u>
          <u xml:id="u-36.30" who="#komentarz">(Głos: Pan sam w to nie wierzy).</u>
          <u xml:id="u-36.31" who="#PPawełWasyńczuk">Odbieranie ziemi od pracującego ludu ukraińskiego i nadawanie jej kolonistom polskim, barbarzyńskie stosunki w administracją prześladowanie wszelkiego ruchu kulturalnego, politycznego, oświatowego, nie dawanie ukraińskich szkół ludowych, nawet tak elementarnej rzeczy, jak możności prywatnego nauczania dzieci, to jest cywilizacja europejska!</u>
          <u xml:id="u-36.32" who="#komentarz">(P. Sołtyk: Ale fakty?)</u>
          <u xml:id="u-36.33" who="#PPawełWasyńczuk">Milion faktów, a Panu, jako członkowi Komisji 0światowej, nieraz były przedstawiane Panowie świadomie robią dobrą minę.</u>
          <u xml:id="u-36.34" who="#komentarz">(Głos: Jemu się zdaje że jest na wiecu w Pipidówce i ogólnikami zbywa)</u>
          <u xml:id="u-36.35" who="#PPawełWasyńczuk">Proszę Panów, jakkolwiekby Panowie zakrzykiwali ten stan rzeczy, faktem jest, iż opinia zachodnioeuropejska zaczyna się w tych rzeczach orientować, stopniowo dowiadywać się, jak istotnie wygląda cywilizacyjna rola Polski na wschodzie Europy. W Polsce dzisiejszej panują stosunki średniowieczne, tak pod względem społeczno-politycznymi, jak w szczególności: pod względem narodowym. Niema, zdaje się, przynajmniej my, czytając prasę, wiedząc cośkolwiek o życiu politycznem i społecznemi w innych krajach, nie znamy państwa, gdzieby po rewolucji, no taktem wielkiem wstrząśnieniu, po wojnie światowej jeszcze były zacięte walki religijne popierane, podtrzymywane. Żeby jeszcze w XX w. Polska wracała do polityki przedrozbiorowej, starając się za wszelką cenę nas, tę według Waszego mniemania „dzicz” nawracać na prawdziwa, wiarę katolicką! Ale korzeń waszych zamierzeń leży w tem, że wy. Panowie szlachta, wy ongiś potentaci a dziś w formie kapitalistów chcecie z nas mleć jedynie tanich robotników.</u>
          <u xml:id="u-36.36" who="#PPawełWasyńczuk">Przeciw tej rzekomo cywilizacyjnej Polski na wschodzie szczególniej co do nas narodu ukraińskiego musimy się kategorycznie zastrzec, i stanowczo powiedzieć, że stan Polski i nasza historia od początku do lat ostatnich najdobitniej pokazuje, że Polska do tej roli! nie jest zdatna, że Polska przeszła w swoich jezuickich sposobach podbijania innych narodów podległych sobie — system rządów carskich. A wobec tego jest niezdolna do rządzenia naszemi ziemiami i odpowiedni wniosek sam przez się musi przyjść wcześniej czy później. Oczywiście ten ustęp rezolucji komisji, zredagowany przez bardzo zręcznego lewicowego polityka można jeszcze zrozumieć inaczej. Możnaby zastosować nasze przysłowie: „Ustup jak dyszło: kudy pchnuw — tudy i wyszło”.</u>
          <u xml:id="u-36.37" who="#PPawełWasyńczuk">Tak napewno trzeba zrozumieć ten ustęp jako pomaganie burżuazji zachodnioeuropejskiej do zdławienia wszelkich ruchów wyzwoleńczych. Polska ma być żandarmem broniącym kieszeni międzynarodowych kapitalistów.</u>
          <u xml:id="u-36.38" who="#PPawełWasyńczuk">A dalej jeszcze ciekawy ustęp: Sejm widzieć będzie w uczynnieniu zadość tej konieczności — t. i. w daniu miejsca Polsce w Radzie Ligi Narodów — dowód zwycięstwa idei pokoju i przyjaznego współżycia narodów nad polityką zawiści i walki, któraby Europę rychlej czy później wtrącić musiała w nową katastrofę. Nie chcę użyć ostrych wyrażeń, ale one same się proszą. Jeżeli Panowie mówicie o pokoju, to przecież trzeba kogokolwiek na świecie przekonać, że Polska dotąd była czynnikiem pokoju. Wszystkim na świecie, a przynajmniej w całej Europie wiadomo, że Polska dotąd była wiecznie największym kłopotem właśnie dla tej Europy i największym rezerwuarem możliwość! wybuchu rewolucji. Bezwzględnie Europa ma z Polską kłopoty przez to, że w ten sposób Polskę wykroiła i teraz z tem dzieckiem, z tym fantem musi coś zrobić. Dopóki! Polska była potrzebna właśnie jako żandarm broniący Europy przed falą rewolucji ze wschodu póty Polska interesowano się więcej i realniej, wprost dawano pieniądze, ażeby rzucać polskie mięso na rynek wojenny. Ale teraz, gdy się trochę uspokoiło, gdy komuniści sowieccy we frakach z grafami nawet zasiadają, gdy z drugiej strony, jak zupełnie słusznie powiedział jeden z przedmówców z tej trybuny, właśnie ci panowie (pokazuje palcem) najwięksi ideowi przeciwnicy komunizmu, pierwsi! przyszli i powiedzieli: Uszanowanie Panom, czy nie można z Panami handlować? — to oczywiście od tej chwili politycy europejscy, reprezentujący jedynie wielki kapitał, a nie masy pracujące, są zainteresowani w nawiązaniu bezpośrednich stosunków z temi ongiś strasznemi, a teraz zupełnie przyzwoitemi sowietami. Panowie też odczuwają, że wypadki biegną tak szybko, iż Wy ich nawet za ogon uchwycić nie możecie.</u>
          <u xml:id="u-36.39" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Trzeba posolić)</u>
          <u xml:id="u-36.40" who="#PPawełWasyńczuk">Proszę Panów, zupełnie niepotrzebnie mówicie o pokoju, bo nigdy w istocie rzeczy żaden Rząd polski pokojowej polityki nie prowadził. Co do współżycia narodów 8 tego o czem mówicie, że jesteście przeciwni nienawiści i walkom narodowościowym, to przecież najlepszem odbiciem Waszych stosunków jest polityka konsekwentnie przez wszystkie rządy prowadzona, od prawa począwszy, aż do lewa od początku istnienia Polski, aż do dziś niszczenia wszystkiego co nie jest polskie w Polsce, wasza polityka eksterminacyjna względem mniejszości narodowych w Polsce. Można bujać, ile się chce, ale są rzeczy, których nie potrzeba dowodzić. Jest faktem, żeście się zobowiązali umowami międzynarodowemi co do naszego uniwersytetu. A gdzież ten uniwersytet? Więc, proszę Panów, wasze oświadczenia pokojowe są frazesami faryzeuszów o rzekomej pokojowości Polski, o rzekomej walce z nienawiścią. Walkę Wy prowadzicie z racji swego ukształtowania, przez to, że Polska składa się z łatek odciętych od innych narodów i przez to, że u Was nawet z Waszego punktu widzenia niema państwowego myślenia. Wy wszystkich odganiacie, wszystkich chcecie podbić, przez to niezdolni jesteście w tych ramach rządzić. Wcześniej, czy później Wy tego stanu rzeczy nie utrzymacie.</u>
          <u xml:id="u-36.41" who="#PPawełWasyńczuk">Z tych względów my za zgłoszoną rezolucją głosować nie będziemy.</u>
          <u xml:id="u-36.42" who="#PPawełWasyńczuk">Natomiast zgłaszam rezolucję inną. Jeżeliby kto z Panów chciał być szczerym i pokojowo usposobionym, to zgóry powiadam, że w zgodzie z swojem sumieniem nawet polsko-narodowem głosowałby za nią. Proszę posłuchać:</u>
          <u xml:id="u-36.43" who="#PPawełWasyńczuk">„Sejm stwierdza, że Rząd nie przystąpił do wykonania traktatu o mniejszościach narodowych, oraz klauzuli postanowienia Rady Ambasadorów z dnia 13 marca 1903 r. odnośnie do zabezpieczenia interesów narodowych ludności ziem ukraińskich, przyłączonych do Rzeczypospolitej Polskiej. Sejm wyraża przekonanie, że obecna narodowościowa polityka Rządu przeciwstawia się ideę pokoju i przyjaznego współżycia narodów na podstawie równości, jest wyrazem walki z mniejszościami narodowemi, która Polskę i Europę rychlej czy późnej W nową wtrącić musi katastrofę”. Wziąłem ten ustęp z rezolucji Większości. „Sejm wzywa Rząd do zmiany regime'u eksterminacyjnego w stosunku do ziem i ludności ukraińskiej w kierunku uczynienia zadość jej żądaniom politycznym, narodowo-kulturalnym i gospodarczym, sumiennie i faktycznie wykonywając swe zobowiązania międzynarodowe w imię cywilizacji i utrzymania pokoju europejskiego”.</u>
          <u xml:id="u-36.44" who="#PPawełWasyńczuk">Jeżeli istotnie ktoś z Panów uważa, że szczerze mówi o Locarno, toby śmiało i szczerze za tą rezolucją głosował, bo Locarno zewnętrzne, międzynarodowe bez Locarna wewnętrznego, dla Polski jest nierealne.</u>
          <u xml:id="u-36.45" who="#PPawełWasyńczuk">Proszę Panów o przyjęcie tej rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Rogula.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PRogula">Wysoka Izbo! W imieniu Klubu Białoruskiego muszę zabrać głos w dyskusji nad ustawa w sprawie ratyfikacji układów zawartych w Locarno. Zasada pokojowego rozstrzygania sporów międzynarodowych niewątpliwie musi być powitana życzliwie przez wszystkie narody, jednak droga, którą mocarstwa dążą ku temu celowi, może być poddana bezwzględnej krytyce. Poczynając od Traktatu Wersalskiego, który był wynikiem przewagi oręża jednej strony, przechodząc do protokółu genewskiego opartego na trzech zasadach: arbitrażu, bezpieczeństwa i rozbrojenia, i kończąc na t. zw. układach locareńskich, rządy części państw europejskich usiłują stworzyć sztuczny spokój w Europie, pomijając zupełnie sprawę narodów uciemiężonych. A kwestia narodów uciemiężanych jest jednym z państwowych czynników, które mogą decydować o przyszłej walce zbrojnej. Zarówno Traktat Wersalski, jak i Ryski, a także protokół genewski i ostatnie układy w Locarno zapomniały zupełnie o zasadzie samookreślenia narodów, pozostawiają podbite narody na łaskę lub niełaskę obcych rządów. Zupełnie została porąbana zasada samostanowienia narodów o ich własnym losie i zamiast mdlej uświęcono przewagę oręża, przewagę grubej siły fizycznej, którą zwykle stosują obecne rządy o tendencjach imperialistycznych. I te rządy chcą jeszcze drogą układów międzynarodowych utrwalić istniejący stan rzeczy, mając na celu jeszcze większy ucisk podbitych narodów i kompletną ich ruinę.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#PRogula">Polska pod tym względem zajmuje pierwsze miejsce w Europie, zagarnęła bowiem w swoich granicach terytoria, zaludnione przez zwarte masy narodów niepolskich. Jak żadne państwo w Europie Polska posiada 40% mniejszości narodowych, które faktycznie są zupełnie pozbawione praw obywatelskich, stały się niewolnikami, nad którymi znęcają się urzędnicy polscy w daleko gorszy sposób, niż czynią to Amerykanie z murzynami. W szczególności t. zw. Kresy Wschodnie najwięcej doznają tej polskiej niewoli. 2%milionowy naród białoruski W Polsce już od 7 lat doznaje samowoli, nadużyć i gwałtów ze strony policji, wywiadowców i innych władz polskich. Każdy Białorusin traktowany jest jako komunista, U pod znakiem walki z komunizmem policja aresztuje dziesiątki tysięcy Białorusinów, poddaję lich nieludzkim eksperymentom, jako to: dzikiemu katowaniu, pojeniu naftą, badaniu prądem elektrycznym fi t. d. Na ziemiach białoruskich władze polskie usiłują stworzyć wewnętrzne Locarno, Locarno śmierci, wewnętrzny spokój, spokój mogiły. Po tem wszystkiem, co się dzieje na naszych ziemiach, każdy Białorusin w słowach p. Ministra Skrzyńskiego o prawie sprawiedliwości, o tem, że, nie powinno być ani zwycięzców ani zwyciężonych, może tylko widzieć cynizm dyplomaty, posunięty poza wszelkie możliwe granice, cynizm, który dowodził słuszności twierdzenia znanego działacza rosyjskiego Miłakowa, że polityka to oszustwo.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#komentarz">(Głos: Oszustwo?)</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#PRogula">Powiem Panu po rosyjsku: [nieczytelne] P. Minister Skrzyński powinienby znać aksjomat, że spokój zewnętrzny może być osiągnięty przez, spokój wewnętrzny. Jeżeli nie będzie spokoju wewnętrznego, nie może być nadziei na spokój zewnętrzny. P. Minister Skrzyński już razi potrafił demonstracyjnie mówić w Genewie o rzekomej tolerancji! Polski względem mniejszości narodowych, o tak zwanych nieboszczkach ustawach językowych, o Szkolnictwie dla mniejszości, o uniwersytecie ukraińskim w ten sposób bałamucić swoich kolegów europejskich. Tymczasem co my mamy w Polsce? Odpowiedź bardzo krótka, lecz bolesna. Marny więzienia, nieludzkie katowanie ludność! przy badaniu, mamy ucisk narodowy, szkolny, religijny i socjalny. Bezwzględne tępienie szkolnie twa białoruskiego i kultury białoruskiej poszło tak daleko, że władze polskie tępią w zarodku wszelkie poczynania w celu otwarcia prywatnej początkowej szkoły białoruskiej, aresztując nauczycieli i karząc grzywną włościan, w których domu odbywała się nauka w języku ojczystym.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#PRogula">Ten sam szowinizm polski połączony z bezprawiem przejawia się i w innych dziedzinach polityki rządowej. Kwestia likwidacji serwitutów, osadnictwo wojskowe fi kolonizacja Kresów przez element polski są temi jaskrawemi faktami!, które świadczą o bezwzględnym ucisku i wyzysku Białorusinów przez Polskę.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#PRogula">A więc zanim nie nastąpi Locarno wewnętrzne, nie może być mowy o Locarnie, mającem zabezpieczyć spokój wewnętrzny. Wobec tego żądamy, aby do narodu białoruskiego było całkowicie zastosowane samookreślenie narodów, by naród białoruski był traktowany w myśl zasady — wolni z wolnymi i równi z równymi. Żądamy niepodległej Białorusi z rządem nie robotniczo chłopskim, lecz chłopsko-robotniczym. Oświadczam w imieniu mojego klubu, że głosować będziemy przeciw ratyfikacji traktatów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekDębski">Głos ma p. Jasiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PJasiński">Wysoka Izbo! W imieniu Klubu Katolicko-Ludowego mam zaszczyt oświadczyć, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PJasiński">Politykę p. Premiera Skrzyńskiego, zmierzającą do zapewnienia Polsce pewnych i realnych korzyści politycznych, uważamy za pożyteczną 1 logiczna w poczynaniach od chwili objęcia przez niego teki Ministra Spraw Zagranicznych mimo trudności i pewnych załamań.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PJasiński">Stoimy na stanowisku harmonijnego współżycia narodów i prawidłowego rozwoju każdego z nich w granicach praw i traktatów celem osiągnięcia przez nie maksymum dobrobytu duchowego i materialnego. Chcemy pokojowych stosunków z naszymi sąsiadami, jako równi z równymi, bez jakiegokolwiek jednak uszczerbku suwerenności naszego Państwa. Z tych też powodów domagamy się stałego miejsca w Lidze Narodów. Sojusze i traktaty szanujemy, jak również naszych sojuszników, zwłaszcza tych, którzy traktatów dotrzymują i chcą z nami szczerze współpracować w imię ogólnej pacyfikacji świata.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#PJasiński">W myśl tego przekonania oświadczam, że głosować będziemy za ratyfikacją traktatów locareńskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana. Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PNiedziałkowski">Wysoka Izbo! Wobec spóźnionej pory ograniczę się tylko do stwierdzenia kilku podstawowych faktów, które wynikły z obecnej dyskusji. Przedewszystkiem w imieniu Większości komisji oświadczam, że nadal wypowiadam się za ratyfikacją umów locareńskich i za rezolucją, która została zaproponowana przez większość komisji. Chciałbym potem stwierdzić, że na główne, podstawowe mole pytanie, dotyczące tego, jaką politykę grupy opozycyjne przeciwstawiają polityce locareńskiej, otrzymałem parę odpowiedzi najzupełniej rozbieżnych.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PNiedziałkowski">Z deklaracji kok Rudzińskiego wnoszę, że jego grupa stoi na tem stanowisku, że polityka izolacji Polski na pewien okres czasu w ramach paktu Ligi Narodów jest bardziej wystarczająca dla bezpieczeństwa pokoju, niż polityka oparta o traktaty locareńskie. W pierwszem swem przemówieniu próbowałem wyjaśnić, dlaczego nie zgadzam się z tym punktem widzenia. Stanowisko, zajęte przez pana Strońskiego, było stanowiskiem, które nazwałbym fetyszyzmem tekstów w oderwaniu najzupełniejszem od całej sytuacji gospodarczej i sytuacji politycznej Europy. Nie ulega najmniejszej dla mnie wątpliwości, że rozstrzyganie podstawowych zagadnień polityki polskiej i polityki europejskiej, światowej jest niemożliwe tą metoda, którą p. Stroński operował. Na każde poszczególne tłumaczenie tekstu prawnik potrafi odpowiedzieć dużą ilością innych tłumaczeń, ale polityka locareńska wypływa i wypływać będzie nadal z rzeczy o wiele bardziej realnej, o wiele głębiej, rozstrzygającej, niż taka lub inna mniej lub więcej dowolna interpretacja, z układu sił wewnętrznych, z układu sił międzypaństwowych, z układu sił politycznych. A z tej interpretacji tekstu, którą dał p. Stroński. z tej interpretacji analogii historycznej, którą kolega Perl nazwał krańcowym defetyzmem, nie wynika bynajmniej odpowiedź na to podstawowe pytanie, bez którego w sposób odpowiedzialny nie można zająć stanowiska w tej Izbie, mapy takie, jaką ma być polityka zagraniczna Polski jeżeli nie ma być obecną polityką pokojową. Na to pytanie dał odpowiedź, przypuszczam nie w imieniu p. Strońskiego, odpowiedź logicznie rozwiniętą i konsekwentną p. poseł Warszawski, który odseparował w swojem przemówieniu Polskę od zgniłego Zachodu i żądał dla niej oparcia o drugą siłę realną w Europie, drugą siłę, narazić wrogą Lidze Narodów, o siłę, którą nazwijmy Związkiem Republik Sowieckich. Co do mnie, nie sądzę, ażeby bardziej szczegółowa dyskusja w tej chwili była możliwa nad tym drugim projektem naszej polityki zagranicznej. Chciałbym zwrócić uwagę p. Warszawskiemu, że jego patriotyczna krańcowość w ocenie starań Polski o pożyczkę, o ile miała być ironia, była ironią w jeszcze wyższym stopniu zastosowalną do polityki gospodarczej Związku Republik Sowieckich, o które radzi nam się oprzeć, albowiem wszystkie wysiłki polityki gospodarczej Związku Republik Sowieckich od dłuższego czasu, w trudniejszych niż my warunkach i z większemi niż my ustępstwami, z daleko bardziej proszącemu ustępstwami i z daleko większem padaniem na kolana, idą w tym samym kierunku odbudowy gospodarczej sowietów przy pomocy obcych kapitałów. Wszystkie starania i ro&gt; kowania, czy to p. Krasina czy innych panów, którzy byli i są za granicą, dotyczą obcych kapitałów. Publicznie ogłaszane debaty zjazdów i t. d. wskazują, że ten sam kryzys gospodarczy, który przeżywa Europa, w jeszcze większym stopniu jeszcze ostrzej dręczy z różnych przyczyn Związek Republik Sowieckich. Jeżeli chodzi o naszą politykę względem sowietów, to powiedziałem w mojem pierwszem przemówieniu i jest to zresztą dogmat całej polityki zagranicznej polskiej, że Polska ani nie zmierza, ani nie chce zmierzać do jakiegokolwiek zaostrzenia stosunków! polsko-sowieckich. Wręcz odwrotnie. Ale z drugiej strony Polska musi pamiętać o tem, iż zagraniczna polityka sowietów bardzo często była bardzo mało pokojową, i kończyła salę tragicznie dla tych narodów, które zbyt wielką ufność pokładały w tej pokojowości, a jednym z przykładów najbardziej bijących w oczy jest Gruzja.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#PNiedziałkowski">Nie przeszkadza to w niczem stwierdzeniu przezemnie podstawowego faktu, że traktaty locareńskie bynajmniej nie są wymierzone, nikt nie znajdzie uzasadnienia na twierdzenie, jakoby były wymierzone przeciw wschodniemu państwu z Polską sąsiadującemu, i że prowadzenie przez Polskę polityki pokojowej w stosunku do państw zachodnioeuropejskich bynajmniej nie pociąga za sobą prowadzenia polityki wojennej względem państwa wschodnioeuropejskiego. Ten zarzut odrzucam z całym spokojem i z całą, jak sądzę, łatwością.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#PNiedziałkowski">Natomiast jedną rzecz przyznaję p. Warszawskiemu, że na moje pytanie dał odpowiedź, której nie znalazłem w odpowiedziach przedstawicieli innych ugrupowań opozycyjnych w stosunku do Locarno. P. Stroński powiada, że jest rzeczą bardzo trudną dać odpowiedź na tydzień przed decyzją Zgromadzenia Ligi Narodów i obciąłby cofnąć swoją odpowiedź do chwili, kiedy można było, jego zdaniem, nie podpisywać. A czyż położenie uległoby zmianie, czy Polska, nie podpisując Locarna, byłaby w lepszem położeniu, niż w jakiej się dzisiaj znajduje? Czy gdybyśmy w tej chwili odmówili ratyfikacji, nie byłoby to przedewszystkiem załamanie tej ogromnej pracy, która została dokonana w ciągu ostatnich lat paru? Polska dowiodła czynem, a nie słowem, że jest i chce pozostać czynnikiem pokoju w świecie, a nie czynnikiem ustawicznego zamętu.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#PNiedziałkowski">Jako sprawozdawca komisji nie mam możności wchodzić w sprawę, która była poruszana przez niektórych kolegów, mianowicie sprawę ziem ukraińskich i białoruskich. Jedna rzecz nie ulega wątpliwości dla minie, że nasza polityka pokojowa pozostaje w najściślejszym związku z nadzieją odbudowy gospodarczej Europy i świata i że rozumowanie o polityce zagranicznej w, oderwaniu od sytuacji gospodarczej, od układu sił społecznych na świec i e jest taką samą abstrakcja, jaką była dla mnie całkowicie niezrozumiała analogia między traktatem gwarancyjnym miedzy Rzeczypospolitą a Francją a gwarancjami „ościennych potencji XVI stulecia. Abstrakcje same nie rozstrzygają najbardziej podstawowych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#komentarz">(P. Stroński: Podpisujemy układ z Niemcami.)</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#PNiedziałkowski">Z Niemcami nie mamy traktatu gwarancyjnego, tylko arbitrażowy, ma tem polega kolosalny i zasadnicza różnica.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#komentarz">(P. Stroński.: Traktat ze sławnymi preambułami.)</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#PNiedziałkowski">Zdaje mi się wiec, że w tych warunkach wszystkie przemówienia, które były skierowane przeciw polityce, którą większość komisji w tej sprawie reprezentuje, nie dały podstawy do tego, aby większość komisji, a jak sądzę, i większość Izby miała zmienić swą ocenę i miała Się wypowiedzieć za tym skokiem w próżnię, nieobliczalnym zupełnie, którym byłaby dziś odmowa ratyfikacji. Ci, panowie koledzy, którzy sędzią, że ten krok w próżnię będzie jakimś Locarnem wewnętrznem i polepszy stosunki wewnętrzne Polski, mylą się najzupełniej, bo polityka pokojowa nazewnątrz w mojem osobistem przekonaniu musi być prowadzona logicznie i konsekwentnie i pozostaje w związku, w nieubłaganej zależności, od polityki pokojowej nawewnątrz, tak samo jak odbudowa gospodarcza kraju pozostaje w związku, w zależności zupełnej i całkowitej od prowadzenia polityki pokojowej.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#PNiedziałkowski">Na zakończenie raz jeszcze stwierdzam, że polityka locareńska nie jest ani zaprzeczeniem, ani zlikwidowaniem polityki protokółu genewskiego, jest tylko etapem na drodze tego protokółu, jest tylko etapem, który ma doprowadzić do tego, aby potrójna formuła: „bezpieczeństwo, rozbrojenie i arbitraż” stała się istotnie faktem dokonanym w życiu. A kto nie wierzy w politykę pokojową, ten musi również nie wierzyć w możność odbudowy gospodarczej, ten istotnie musi pójść śladami posła Strońskiego i wpaść w kompletny defetyzm we wszystkich dziedzinach pod każdym względem. Dlatego ponawiam propozycję większości komisji na rzecz ratyfikacji bez zmiany traktatu gwarancyjnego polsko-francuskiego i traktatu arbitrażowego polsko-niemieckiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Do ustawy ratyfikacyjnej mamy zgłoszone wnioski o jej odrzucenie, już to w formie prostej odrzucenia całej ustawy, już to w formie, zaproponowanej przez p. Rudzińskiego przez skreślenie art. 1. Oprócz, tego są poprawki p. Strońskiego do art. 3 i p. Strońskiego o wstawienie art. 4.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#Marszałek">Nim przystąpimy do głosowania, chcę wyjaśnić pewną kwestię natury proceduralnej. Panowie przypominają sobie, że art. 16 regulaminu powiada: „Jeżeli żadnych poprawek do ustawy nie zgłoszono, można nad nią głosować w całości (en bloc), co zawsze ma miejsce przy głosowaniu nad ustawami, dotyczącemi umów międzynarodowych”. Dotychczas o ile sobie przypominam, nie mieliśmy wypadku, żeby do ustawy ratyfikacyjnej zgłaszano poprawki. Regulamin w tym ustępie, który odczytałem, o ile przyjąć pod uwagę sam tekst — jest niezmiernie kategoryczny i nie dopuszcza wyjątków.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#Marszałek">Po porozumieniu się jednak z członkami prezydium doszedłem do przekonania, że nie należy brać tego ustępu zbyt rygorystycznie, że Intencją ustawodawcy, uchwalającego regulamin, było niedopuszczenie przy sposobności uchwalania ustawy ratyfikacyjnej wprowadzania jakiekolwiek zmiany do umowy, która podlega ratyfikacji. Byłoby to sprzeczne z Konstytucją, która zawieranie umów oddaje Prezydentowi Rzeczypospolitej, względnie Rządowi, lub delegatom, do tego upoważnionym, Sejmowi zaś pozostawia przyjęcie, ratyfikację. Sądzę, że jest rzeczą dopuszczalną, żebyśmy ustęp ten począwszy od dziś interpretowali w ten sposób, że do ustawy, ratyfikującej umowę zagraniczną, są dopuszczalne poprawki, z tem jednak zastrzeżeniem zupełnie kategorycznem, że poprawki te nie mogą ani bezpośrednio, ani pośrednio wprowadzać zmian do umowy, podlegającej ratyfikacji. Ta rzecz została uzgodniona w Prezydjum, omówiłem ją też z poszczególnemi klubami i sądzę, że nie pozostawia ona wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#Marszałek">Pragnę odrazu wypowiedzieć się co do zgłoszonych poprawek. Jeżeli chodzi o wniosek p. Strońskiego o odrzucenie ustawy w całości i wniosek, podpisany przez p. Warszawskiego, o odrzucenie projektu ustawy ratyfikacyjnej w całości, to w myśl dotychczasowej praktyki nie mógłbym dopuścić do głosowania tych wniosków. W drugiem bowiem czytaniu głosuje się nad poszczególnemu artykułami. Musimy głosować najprzód nad art. 1 i tu wchodzi w grę wniosek p. Rudzińskiego o skreślenie art. 1. Pp. Stroński i Warszawski dadzą wyraz swemu opozycyjnemu stanowisku co do całej ustawy, głosując za skreśleniem art. 1.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#Marszałek">Druga poprawka p. Strońskiego zgłoszona do art. 3, mianowicie, że ustawa niniejsza obowiązuje od dnia zmiany art. 4 paktu Ligi Narodów przez zaliczenie Polski w skład stałych członków Rady Ligi Narodów, mojem zdaniem jest niedopuszczalna dlatego, że pośrednio wprowadza do umowy arbitrażowej między Polską a Niemcami jeszcze jeden warunek, a więc ją zmienia. Wniosek ten w tej formie uważam za niedopuszczalny. Co się tyczy wniosku o wstawienie nowego artykułu, to jest om pod względem formalnym dopuszczalny.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#Marszałek">Czy w sprawie proceduralnej życzy kto sobie głosu? Nikt. W takim razie przechodzimy do głosowania. Najpierw będziemy głosować nad wnioskiem p. Rudzińskiego o skreślenie art. 1. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek został odrzucony. Proszę Posłów, którzy są za art. 1, aby wstali. Większość, art. 1 przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#Marszałek">Do art. 2 niema poprawek, uważam go za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#Marszałek">Do art. 3 jest poprawka p. Strońskiego, której nie mogę poddać pod głosowanie. Proszę Posłów, którzy są za art. 3, żeby wstali. Stoi większość, art. 3 przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#Marszałek">Następnie p. Stroński proponuje, aby wstawić nowy art. 4, wiadomej Panom treści. Proszę Postów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek został odrzucony.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#Marszałek">Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta w brzmieniu, zaproponowanem przez komisję.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#Marszałek">Tytuł: „Ustawa w sprawie ratyfikacji traktatu gwarancyjnego między Polską a Francją oraz traktatu arbitrażowego między Polską a Niemcami, podpisanych w Londynie dnia 1 grudnia 1925 roku”, przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#Marszałek">Jest wniosek otrzecie czytanie. Nie słyszę sprzeciwu, przystępujemy do trzeciego czytania. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawa, aby wstali, Stoi większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta. Zgłoszona została przez komisję rezolucja, którą Panowie mają powieloną. Proszę Posłów. którzy są za tą rezolucją, ażeby wstali. Większość, rezolucja została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#Marszałek">Oprócz tego zostały jeszcze zgłoszone rezolucje przez p. Wasyńczuka. Mam duże wątpliwości co do tego, czy łączą się one z materią, którą mamy na porządku dziennym, jednakże sądzę, że ażeby nie wywoływać nieporozumień, lepiej będzie odrazu przystąpić do głosowania. Proszę p. Sekretarza o odczytanie tej rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#SekretarzpMilczyński">„Sejm stwierdza, że Rząd nie przystąpił do wykonania traktatu o mniejszościach narodowych, oraz klauzuli postanowienia Rady Ambasadorów z dnia 13 marca 1923 r. odnośnie zabezpieczenia interesów narodowych ludności ziem ukraińskich, przyłączonych do Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#SekretarzpMilczyński">Sejm wyraża przekonanie, że obecna narodowościowa polityka Rządu przeciwstawia się idei pokoju i przyjaznego współżycia narodów na podstawie równości, jest wyrazem walki z mniejszościami narodowemi, która Polskę i Europę rychlej czy później w nową wtrącić musi katastrofę.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#SekretarzpMilczyński">Sejm wzywa Rząd do zmiany regime'u eksterminacyjnego w stosunku do ziem i ludności ukraińskiej w kierunku zadośćuczynienia jej żądaniom politycznym, narodowo-kulturalnymi gospodarczym, sumiennie i faktycznie wykonywając swe zobowiązania międzynarodowe w imię cywilizacji i utrzymania pokoju europejskiego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, ażeby wstali. Mniejszość, rezolucja została odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#Marszałek">W ten sposób ten punkt porządku dziennego został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do 2 punktu porządku dziennego: trzecie czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji polsko-włoskiej, dotyczącej przepisów finansowych dla włoskich towarzystw ubezpieczeń (odbitka roneo nr 252 i druk nr 2263). Do głosu nikt się nie zgłosił, poprawek nie wniesiono. Proszę Posłów, którzy są za cała ustawą, aby, wstali. Stoi większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do 3 punktu porządku dziennego: dokończenie rozprawy i głosowanie nad projektem noweli do ustawy z dnia 11 kwietnia 1924 r. o ochronie lokatorów (druk nr 2325). Rozprawa już jest wyczerpana, jako sprawozdawca ma głos jeszcze p. Matakiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Korzystam z prawa i obowiązku referenta zajęcia stanowiska co do poszczególnych poprawek i wniosków mniejszości do ustawy, zmieniającej ustawę o ochronie lokatorów.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PMatakiewicz">Co do wniosków mniejszości, zgłoszonych na komisji uwidocznionych w drukowanem sprawozdaniu, oświadczyłem się na plenarnem posiedzeniu Wysokiej Izby w dniu 26 lutego b. r. za ich odrzuceniem. Odnośnie do zgłoszonych podczas dyskusji sejmowej poprawek, uwidocznionych w roneo, oświadczam, co następuje: Sprzeciwiam się poprawkom zamieszczonym w roneo pod 1 — p. Pużaka, pod 2 — p. Wojtiuka, pod 3 — p. Eisensteina, pod 4 — p. Pużaka, pod 5 — p. Wojtiuka. pod 6–7 — p. Rokossowskiego, pod 8 — Federbuscha. pod 9 i 10 p. Hartglasa, pod 11 — p. Wojtiuka, pod 12 — p. Hermana, bo poprawki te albo były już zgłoszone i odrzucone na Komisji Prawniczej, albo są analogiczne z wnioskami mniejszości, zgłoszonemi na komisji, których odrzucenie zaproponowałem, albo idą jeszcze dalej, niż zgłoszone na komisji wnioski mniejszości, albo też są niezgodne z Konstytucją, jak np. wniosek pod 5 p. Wojtiuka, znoszący odnośnie do pewnych kategorii lokatorów wzrost stawek komornego, przewidziany w art. 6 ust. 3 ustawy o ochronie lokatorów.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#PMatakiewicz">Z uwagi na okoliczność, że ustępy 1 i 2 art. 1 projektu ustawy, zdaniem mojem, powinne co do czasokresu zawieszenia podwyżek komornego być uzgodnione, bo ust. 1 mówi o zawieszeniu na trzy kwartały, gdy tymczasem ustęp 2 mówi o przerwaniu na czas jednego roku, stawiam poprawkę do art. 1 tej treści: w wierszu 5 od góry ustępu 1 art. 1 zamiast słów: „przerywa się” wstawić słowa: „zawiesza się”, w wierszu 3 i 4 ustępu 2 art. 1 zamiast słów: „na jeden rok” wstawić słowa: „na czas od dnia 1 kwietnia do dnia 31 grudnia 1926 r.”, z czego — wynika, że w obu ustępach art. 1 przyjmuje się okres zawieszenia wzrostu stawek komornianych 9miesięczny, a nie roczny.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#PMatakiewicz">Wnoszę natomiast o przyjęcie poprawki stylistycznej p. Hartglasa na roneo pod nr 10 i poprawki p. Pużaka na roneo nr 13, aby art. 4 nadać brzmienie, że ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia, a nie, jak było w projekcie ustawy, w 14 dni po ogłoszeniu.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#PMatakiewicz">Prosząc Wysoką Izbę o przyjęcie projektu ustawy ze zmianami powyższemu, przezemnie proponowanemu i temi nielicznemi wnioskami mniejszości, za któremi się oświadczyłem, zawierającemi właściwie pewne poprawki stylistyczne, muszę jeszcze na pewne zapytania, względnie oświadczenia niektórych mówców dać krótką odpowiedź, względnie co do nich zająć stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#PMatakiewicz">Na apel p. ks. Wyrębowskiego, zastrzegającego się przeciw wszelkim nowelizacjom ustaw i chcącego raz skończyć z kompromisami, zauważam, że zdaniem mojem, jeśli Sejm ma prawo uchwalić ustawy, to wolno mu także zmieniać uchwalone przez siebie ustawy, tem bardziej, jeżeli, będzie, to zmiana na lepsze, a kompromis uważam w tych razach za najdoskonalszy sposób wyjścia, gdyż łagodzi on tarcia i zaognienia społeczne.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PMatakiewicz">Na zapytanie p. ks. Wyrębowskiego, kogo bije, w kogo wali ta ustawa, odpowiadam, że nikogo nie bije, w nikogo nie wali, lecz że głosująca na Komisji Prawniczej za projektem ustawy większość nie chciała za pomocą tej ustawy wyrządzać nikomu krzywdy, tylko chciała przyznać pewne ulgi, by ułatwić bytowanie najbiedniejszym z biednych, którzy podwyżki komornego, w Ustawie o ochronie lokatorów przewidzianej nie byliby w możności zapłacić ze swych mizernych dochodów, co w konsekwencji musiałoby spowodować pozbawienie ich dachu nad głową. Większość komisji chciała zapobiec aktom rozpaczy tych ludzi, które nie leżą w interesie dobra i spokoju publicznego, ani też w interesie samych kamieniczników.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#PMatakiewicz">Również nie mogę się zgodzić z zapatrywaniem p. Dobrzańskiego, mówcy Związku Ludowo-Narodowego, że projekt ustawy uderza w ośrodek mózgowy ustroju państwowego. Przecież na projekt, który uchwaliła Komisja Prawnicza, z wyjątkiem ust. 2 art. 1, zgodził się rząd koalicyjny, a ten chyba nie miał tak złych zamiarów, jakie imputuje mu przemówienie szan. p. posła.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#PMatakiewicz">Również projekt p. Dobrzańskiego, przerzucenia na Skarb Państwa ciężaru opłaty komornego dla bezrobotnych, uważam za nierealny w braku przedłożenia przez wnioskodawców sposobu pokrycia tych wydatków. Chodzi tu o rzecz pilną, nie cierpiącą zwłoki, której przydługie odwlekanie mogłoby wywołać nieobliczalne skutki.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#PMatakiewicz">Dlatego jeszcze raz proszę Wysoki Sejm o przyjęcie przedłożonego przez komisję projektu ustawy, będącego minimum żądań lokatorów, w szczególności bezrobotnych, znajdujących się w bardzo ciężkiej sytuacji, powstałej bez ich winy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o uwagę, mamy dużo poprawek, są one niejednokrotnie podobne do siebie, częściowo pokrywają się z sobą. Starałem się porządek głosowania uzgodnić z referentami tej sprawy i mam wrażenie, że zaproponuję Panom sposób głosowania, najbardziej celowy. Sądzę, że bez głosowania mogę uważać za przyjęta propozycję p. sprawozdawcy natury redakcyjnej do, art. 1 projektu ustawy, a mianowicie: w wierszu 5 od góry ust. 1 art. 1 zamiast słów: „przerywa się” wstawić: zawiesza się”, a w wierszu 3 i 4 ust. 2 art. 1 zamiast słów: „na jeden rok”, wstawić: „na czas od dnia 1 kwietnia do dnia 31 grudnia 1926 r.”. Co do tych poprawek, nie mam wątpliwości — uważam je za przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#Marszałek">Głosować będziemy najpierw nad najdalej idącą poprawką p. Pużaka, którą Panowie mają w odbitce szapirografowej pod 1). Ta poprawka została zgłoszona na miejsce poprawki pod 1) we wnioskach mniejszości, której wobec tego nie będziemy głosowali!. Głosować wiec będziemy nad poprawką p. Pużaka z odbitki szapirografowej pod 1). Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#Marszałek">Poprawka p. Wojtiuka merytorycznie pokrywa się z poprzednią i upada przez głosowanie nad poprawką p. Pużaka.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#Marszałek">Obecnie będziemy głosowali nad poprawką pod 6) wniosków mniejszości w druku. Jest to poprawka pp. Pużaka i Ciszaka. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#Marszałek">Poprawka z druku pod 7) pp. Pużaka i Ciszaka. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#Marszałek">Poprawka z druku pod 2) tych samych posłów. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali, Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#Marszałek">Poprawka pod 4) z druku. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#Marszałek">Obecnie przejdziemy do poprawki pod 4) p. Pużaka z odbitki szapirografowej. Tam mamy właściwie dwie poprawki a) i b). Będziemy głosowali najpierw nad pierwszą częścią poprawki p. Pużaka. Proszę Posłów, którzy są za pierwszą częścią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona. Druga część poprawki p. Pużaka pokrywa się z poprawką p. Sommersteina pod 9) z druku. Będziemy więc głosowali łącznie nad temi poprawkami. Proszę Posłów, którzy są za niemi, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucone.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#Marszałek">Poprawka p. Sommersteina pod 11 z druku. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#Marszałek">Poprawka pp. Pużaka i Ciszaka pod 8) z druku. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona. Czy pp. Pużak i Ciszak domagają się, ażeby drugą część głosować osobno, czy też głosowanie już to przesądza?</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#komentarz">(Głos: Przesądza).</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#Marszałek">Więc obie części załatwione.</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#Marszałek">Poprawka p. Pużaka pod 3) z druku, odnosząca się do mieszkań trzypokojowych. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#Marszałek">Poprawka p. Pużaka pod 5) z druku Proszę Posłów, którzy są za nią. ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#Marszałek">Poprawka p. Eisensteina pod 3) z odbitki. Proszę Posłów, którzy są za nią, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#Marszałek">To były poprawki do ustępu pierwszego artykułu 1. Obecnie poddam pod głosowanie poprawki, odnoszące się do ustępu drugiego. Następnie będziemy głosowali pozytywnie nad obu ustępami, nad każdym zosobna.</u>
          <u xml:id="u-47.16" who="#Marszałek">Do drugiego ustępu art. 1 jest poprawka pod 12) w druku p. Sommersteina. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.17" who="#Marszałek">Poprawka pod 5) z odbitki p. Wojtiuka. Proszę Posłów, którzy są za nią. aby wstali. Stoi mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.18" who="#Marszałek">Poprawka p. Sommersteina, Pużaka i Ciszaka pod 13 z druku. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Słoi mniejszość — odrzucona Poprawka pod 6) z odbitki p. Rokossowskiego. Nie chce przesadzać, czy jest stylistyczna, zdaje mi się, że była pojęta jako stylistyczna. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.19" who="#Marszałek">Poprawka pod 7) z odbitki p. Rokossowskiego.</u>
          <u xml:id="u-47.20" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.21" who="#Marszałek">W ten sposób wyczerpaliśmy poprawki do art. 1. Czy Panowie domagają się głosowania nad ustępami tego art. 1? (Potakiwania.) Proszę Posłów, którzy są za ust. 1 art. 1 aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość, ustęp 1 przyjęty. Proszę Posłów, którzy są za ustępem 2 art 1, ażeby wstali. Biuro nie jest zgodne, zarządzam głosowanie przez drzwi. Proszę Posłów, którzy są za ustępem 2 art. 1, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
          <u xml:id="u-47.22" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-47.23" who="#Marszałek">Wynik głosowania jest następujący: za ustępem 2 art. 1 głosowało posłów 109, przeciw 115. Ustęp drugi upadł.</u>
          <u xml:id="u-47.24" who="#Marszałek">Przechodzimy do art. 2. Mamy tu najpierw poprawkę p. Federbuscha w odbitce szapirografowej pod 8). Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.25" who="#Marszałek">Dalej poprawka p. Hartglasa pod 9).</u>
          <u xml:id="u-47.26" who="#komentarz">(P. Hartglas: Proszę rozdzielić.)</u>
          <u xml:id="u-47.27" who="#Marszałek">Głosujemy nad pierwszą częścią poprawki p. Hartglasa pod. 9) w odbitce. Proszę Posłów, którzy są za nią, żeby wstali. Mniejszość, odrzucana. Głosujemy nad drugą częścią poprawki. Proszę Posłów, którzy są za nią, żeby wstali. Ta sama mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.28" who="#Marszałek">Obecnie będziemy głosowali nad poprawką p. Sommersteina z druku pod 1) do art. 2. Proszę Posłów, którzy są za nią, żeby wstali. Mniejszość, odrzucona. Głosujemy nad poprawką p. Sommersteina pod 2) z druku. Proszę Posłów, którzy są za nią. żeby wstali. I tu mniejszość, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.29" who="#Marszałek">Poprawka pod 10) z odbitki szapirografowej p. Hartglasa.</u>
          <u xml:id="u-47.30" who="#komentarz">(P. Hartglas: Stylistyczna tylko.)</u>
          <u xml:id="u-47.31" who="#Marszałek">P. sprawozdawca oświadczył się za nią. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.32" who="#Marszałek">Pierwsza część poprawki pod 11) p. Wojtiuka z odbitki. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.33" who="#Marszałek">Poprawka pp. Ciszaka i Pużaka pod 3) do art. 2 w druku. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali, Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.34" who="#Marszałek">Poprawka p. Pużaka pod 3a) w druku. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.35" who="#Marszałek">Poprawka pod 3b) p. Sommersteina w druku. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.36" who="#Marszałek">Druga część poprawki, p. Wojtiuka pod 11) z odbitki. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.37" who="#Marszałek">Poprawka p. Pużaka pod 4) do art. 2 z druku. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-47.38" who="#Marszałek">Do art. 2 nie przyjęto więc żadnej poprawki. Artykuł ten przyjęty bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-47.39" who="#Marszałek">P. Hellman proponuje, aby między art. 2 a 3 wstawić nowy artykuł. Tekst tego nowego artykułu, proponowanego przez p. Hellmana, mają Panowie w odbitce roneo pod 12.</u>
          <u xml:id="u-47.40" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony. Art. 3 przyjęty bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-47.41" who="#Marszałek">Do art. 4 jest poprawka p. Pużaka, przyjęta przez p. sprawozdawcę. Mają ją Panowie w odbitce.</u>
          <u xml:id="u-47.42" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Art. 4 przyjęty bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-47.43" who="#Marszałek">Ustawa zatem przyjęta w drugiem czytaniu. Napis: „Ustawa zmieniająca ustawę o ochronie lokatorów” — przyjęty. Trzecie czytanie oraz głosowanie nad rezolucjami odbędzie się na najbliższem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-47.44" who="#Marszałek">W ten sposób porządek dzienny został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-47.45" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji:</u>
          <u xml:id="u-47.46" who="#Marszałek">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie cofnięcia zarządzenia starosty stołpeckiego w sprawie przepustek na dostęp do gruntów przygranicznych.</u>
          <u xml:id="u-47.47" who="#Marszałek">Interpelacja p. Czuczmaja i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawidłowego wymiaru podatku przemysłowego przez urząd skarbowy w Dubnie, mieszkańcowi wsi Studzianki, pow. dubieńskiego, Bronisławowi Remiszewskiemu, Interpelacja p. Serg. Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie konfiskowania ukraińskiej prasy, a specjalnie „Hromadzkiego Hołosu”.</u>
          <u xml:id="u-47.48" who="#Marszałek">Interpelacja p. Nazaruka i tow, z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie przyśpieszenia wypłaty przez izbę skarbową w Krakowie zaopatrzenia Aleksandrze Fiń i jej dzieciom w myśl ustawy z dnia 18 marca 1921 r.</u>
          <u xml:id="u-47.49" who="#Marszałek">Interpelacja p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie przyśpieszenia wypłaty przez izbę skarbową w Krakowie zaopatrzenia Marii Tymeczko w myśli ustawy z dnia 18 marca 1921 r.</u>
          <u xml:id="u-47.50" who="#Marszałek">Interpelacja p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie przyśpieszenia wypłaty, przez izbę skarbową w Krakowie Katerynie Duchnyk zaopatrzenia w myśl ustawy z dnia 18 marca 1921 r.</u>
          <u xml:id="u-47.51" who="#Marszałek">Interpelacja p. Serg. Kozickiego i tow., z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie konfiskaty czasopisma „Rada” nr. 9 z dnia 28 lutego 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-47.52" who="#Marszałek">Interpelacja posłów z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w przedmiocie tolerowania drwin z Rządu, publicznie szerzonych przez p. Jaksę-Chamca.</u>
          <u xml:id="u-47.53" who="#Marszałek">Interpelacja p. Kudelskiego i tow. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie odmawiania udzielania informacji Związkowi inwalidów wojennych Rzeczypospolitej Polskiej przez P. K. U. Warszawa miasto I.</u>
          <u xml:id="u-47.54" who="#Marszałek">Interpelacja p. Graebego i tow. z klubu Zjednoczenia Niemieckiego do p. Prezesa Ministrów w sprawie niejednakowego traktowania emerytów.</u>
          <u xml:id="u-47.55" who="#Marszałek">Interpelacja p. Graebego i tow. z. klubu Zjednoczenia Niemieckiego do « Ministra Oświaty w sprawie zwinięcia szkoły niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-47.56" who="#Marszałek">Interpelacja p. Graebego i tow. z klubu Zjednoczenia Niemieckiego do p. Prezesa Rady Ministrów i pp, Ministrów Kolei i Spraw Wewnętrznych w sprawie przymusowego przydzielenia dzieci funkcjonariuszy kolejowych i komunalnych narodowości niemieckiej do szkól polskich i wydalenia ze służby urzędników, przeciwnego prawu i Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-47.57" who="#Marszałek">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej r tow. do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie wprowadzenia przez przedsiębiorców leśnych w powiecie nadwórniańskim 12- i 16-godzinnego dnia p/racy w tartakach.</u>
          <u xml:id="u-47.58" who="#Marszałek">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie niebywałego faktu napaści policyjnej na pogrzeb „proletariatczyka” komunisty Tomasza Rychlińskiego.</u>
          <u xml:id="u-47.59" who="#Marszałek">Interpelacja p. Dzięgielewskiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Prezesa Rady Ministrów i pp. Ministrów Sprawiedliwości i Reform Rolnych w sprawie sprzeczności w orzeczeniach poleskiego urzędu ziemskiego i sądu okręgowego w. Pińsku, dotyczących tych samych spraw.</u>
          <u xml:id="u-47.60" who="#Marszałek">Interpelacja p. Hołowacza i tow. z klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do pp. Ministrów Reform Rolnych i Rolnictwa w sprawie niekonsekwentnych zarządzeń Ministerstwa Rolnictwa o dzierżawie i parcelacji majątków Milejów i Raków (pow. piotrkowski), nader krzywdzących dla służby dworskiej tych majątków oraz okolicznej ludności małorolnej.</u>
          <u xml:id="u-47.61" who="#Marszałek">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej li tow. do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zamknięcia stowarzyszenia kulturalnooświatowego pod n. „Dom. Robotniczy” w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-47.62" who="#Marszałek">Interpelacja p. Sokolnickiej i kol. ze Zw. Lud. Nar. do p. Prezesa Rady Ministrów i pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Spraw Zagranicznych w sprawie przymusowego wydalania optantów polskich i. innych Polaków z Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-47.63" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-47.64" who="#Marszałek">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-47.65" who="#Marszałek">Wniosek p. Nowaka i kol. ze Zw. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie rampy kolejowej ładunkowej i bocznicy na st. Sołtyków — odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-47.66" who="#Marszałek">Wniosek p. Dunina i tow. z Klubu Chrześcijańsko-Narodowego o zmianę rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27/VI 1924 r. o wysokości odsetek prawnych — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-47.67" who="#Marszałek">Wniosek p. Kadłubowskiego i kol. ze Związku Ludowo-Narodowego w przedmiocie nadużyć w filii Okręgowego Zakładu Gospodarczego nr. 3 w Suwałkach — odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-47.68" who="#Marszałek">Wniosek posłów z Komunistycznej Frakcja Poselskiej i tow. o wyznaczenie komisji sejmowej do zbadania rokowań rządowych o pożyczkę zagraniczną — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-47.69" who="#Marszałek">Wniosek p. Widoty i kol z Klubu P. S. L. „Piast” budowę i wydzielenie na rzecz mającej się utworzyć szkoły rolniczo-rzemieślniczej oraz szkoły gospodyń wiejskich z dóbr fundacyjnych Baworowskiego potrzebnej ilości ziemi w Łoszniowie, względnie Krowincei, pow. trembowelskiego — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-47.70" who="#Marszałek">Jest jeszcze wniosek posłów z Frakcji Komunistycznej, co do którego muszę się porozumieć z wnioskodawcami.</u>
          <u xml:id="u-47.71" who="#Marszałek">Następne posiedzenie proponuję odbyć jutro o godz. 11 przed południem głównie dla załatwienia trzeciego czytania ustawy o ochronie lokatorów. Przypuszczam, że Panowie nic nie mają przeciw temu, ażeby jutro odbyło się trzecie czytanie.</u>
          <u xml:id="u-47.72" who="#Marszałek">Porządek dzienny byłby więc następujący:</u>
          <u xml:id="u-47.73" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu noweli do ustawy o ochronie lokatorów (druk nr 2025).</u>
          <u xml:id="u-47.74" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wojskowej o wniosku posłów z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie zmiany rozporządzenia wykonawczego do ustawy o powszechnej służbie wojskowej (druk nr 3191 i odbitka roneo nr 251).</u>
          <u xml:id="u-47.75" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wojskowej o wniosku posła Pączka i tow. w sprawie powołania specjalnej komisji dla zbadania wytwórni wojskowych (druk nr 1968 i odbitka roneo nr 253).</u>
          <u xml:id="u-47.76" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wojskowej o przedłożonym przez Rząd projekcie ustawy o medalu pamiątkowym za wojny o utrwalenie niepodległości i zabezpieczenie granic Ojczyzny (druki nr 2323 i 2048).</u>
          <u xml:id="u-47.77" who="#Marszałek">Ustne sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o wniosku klubu P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie wydelegowania komisji sejmowej do zbadania nadużyć i szkodliwej dla Skarbu Państwa gospodarki w radomskiej Dyrekcji Kolejowej (druk nr 1673).</u>
          <u xml:id="u-47.78" who="#Marszałek">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-47.79" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 11 min. 35 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>