text_structure.xml 293 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 198 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 199 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">P. Minister Sprawiedliwości nadesłał mi wniosek sędziego śledczego I okręgu pow. łuninieckiego w sprawie zezwolenia Sejmu na ściganie p. Wolickiego z art. 75, część III kodeksu karnego. Wniosek ten odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Posłowie: Mincberg i Reizes usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Wojtkowiakowi na 3 dni, Reizesowi na tydzień. P. Gardecki prosi Izbę o udzielenie mu trzytygodniowego urlopu z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopu Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk nr 1800) część VII — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Głos ma sprawozdawca p. Rusinek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PRusinek">Wysoki Sejmie! Administracja wewnętrzna jest wszędzie tą częścią administracji państwowej, która wywołuje najwięcej uwag, narzekań i skarg. Wywołuje wszędzie, nie tylko u nas, i ze zrozumiałych przyczyn. Administracja wewnętrzna jest tą częścią administracji państwowej, która najbardziej bezpośrednio styka się z ludnością, która ma za zadanie utrzymanie bezpieczeństwa, porządku, spokoju i wreszcie posiada organy, przy pomocy których wykonywa przymus społeczny, a więc organy policji. Wyliczenie tych głównych zadań i obowiązków, które ma przed sobą administracja wewnętrzna, już jest wystarczającem wyjaśnieniem tego faktu, o którym na początku wspomniałem, że wywołuje tak wiele narzekań. Oczywiście ani ja, ani nikt z Panów niema statystyki skarg i narzekań, które są skierowane przeciw naszej administracji.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#komentarz">(P. Puchałka: Interpelacje.)</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PRusinek">Ażeby jednak w miarę możności móc scharakteryzować stosunek społeczeństwa do naszej administracji, zatrzymam się na tym przejawie stosunku społeczeństwa do administracji, któryby się dał ująć cyfrowo, mianowicie zgodnie z tem, co mi podpowiedział p. Puchałka, na interpelacjach.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PRusinek">Otóż statystyka interpelacji z r. 1923 wykazuje 382 interpelacje, skierowane do p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(Głos: Z tego 58 p. Krempy.)</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PRusinek">Interpelacje, skierowane do p. Prezesa Rady Ministrów z wszelką pewnością w dużym procencie odnoszą się również do resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Dla tej przyczyny nie należałoby tej cyfry 382 zmniejszać, a nawet przeciwnie możnaby ją o pewien odsetek podwyższyć. Cyfra ta, sama przez się, jest bardzo znaczna i jest tembardziej godna uwagi, że jest większa od liczby interpelacji skierowanych w którymkolwiek roku do Ministra Spraw Wewnętrznych w Sejmie Ustawodawczym. Z tego wynika, że liczba wypadków, kiedy posłowie uważają za rzecz celową i słuszną zwrócić się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, z roku na rok wzrasta. Ażeby jednak nie wyciągać zbyt pośpiesznych, a może przez to fałszywych wniosków z tej jednej cyfry, zaznaczam, iż Rząd uznał, że na ogólną cyfrę 382 interpelacji 257 było nieuzasadnionych. Panowie widzą, że stosunek jest mniej więcej 75%. Co do tego trzeba pamiętać o dwóch rzeczach. Pierwszy fakt, podnoszony wielokrotnie na Komisji Budżetowej, a w ostatniem rozporządzeniu, wydanem przez główną komendę policji państwowej, przyznany, to jest to, iż Rząd niedostatecznie skrupulatnie bada materiał, złożony przy interpelacjach a bardzo chętnie przyjmuje wszelkie wyjścia, które umożliwiają mu odpowiedź, wykazującą, iż zarzut był nieuzasadniony: trzeba jednak pamiętać i o tem, że nadmiar zgłaszanych interpelacji uniemożliwia Rządowi traktowanie tej instytucji w sposób tak poważny, jakby to czynić należało. Stąd wynika, że chociaż podtrzymuję twierdzenie, że administracja wewnętrzna wszędzie jest narażona na bardzo surową krytykę, to jednak u nas liczba wypadków, zasługujących na tę krytykę, jest niesłychanie duża. Tłumaczy się jednak ów stan dwoma faktami. Pierwszy fakt nazwę zupełnie ogólnie, a następnie przejdę do jego uzasadnienia, to są warunki organizowania naszej administracji, oraz warunki, w których administracja pracuje, a drugi fakt, to, że zarzuty skierowywane przeciw Ministrowi Spraw Wewnętrznych dotyczą 6 resortów zespolonych, a więc nie tylko czynów, popełnionych przez urzędników, ściśle należących do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale również wszystkie czyny tych urzędników, którzy należą do t. zw. agend zespolonych. Ten drugi takt nie wymaga dalszych wyjaśnień, natomiast pierwsza sprawa wymaga dłuższego zatrzymania się. W swojem sprawozdaniu podałem warunki konieczne do tego, by administracja mogła wypełniać swoje obowiązki względem państwa i wypełniać je dobrze. Na pierwszem miejscu postawione zostało w tem sprawozdaniu dobre ustawodawstwo materialne. Wysoka Izba zdaje sobie dokładnie sprawę zarówno z trudności administrowania wtedy, kiedy ma się do czynienia z trzema zasadniczo istniejącemi ustawodawstwami, w niektórych wypadkach z pięcioma, różnolicie traktującemi sprawy. To jest jedna rzecz. Druga sprawa — Sejm szczególnie dobrze się orientuje w nadmiarze ustaw wyprodukowanych, zarówno przez Sejm obecny, jak i przez Sejm ustawodawczy, nadmiarze, podyktowanym koniecznością, lecz tempo produkcji jest tak niesłychanie szybkie, że zarówno administracja nie jest w stanie dostatecznie szybko orientować się w ustawach, które wychodzą, jak i ludność nie może poznać tych ustaw i nie wie, co jej wolno, a czego nie wolno, i czasem zarządzenia administracji, podyktowane wyraźnie literą ustawy, są traktowane przez ludność tylko jako szykana, ponieważ ludność nie jest zorientowana w tem, co jej wolno, a czego nie. Oczywiście skutek takiego stanu rzeczy musi być niezwykle ujemny, jeśli idzie o stosunek ludności do administracji o czem następnie będę mówił.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#PRusinek">Druga rzecz, to jest sprawa organizacji samej administracji i ujednostajnienia postępowania administracyjnego. Wspomnę tylko o tem, co się dzieje w ciągu ostatnich dwóch lat. Weźmy działalność Nadzwyczajnego Komisarza Oszczędnościowego, który za swoje zadanie wziął przyjrzeć się wszystkim statutom organizacyjnym władz centralnych — Panowie wiedzą, że po tem przyjrzeniu się doszło do tego, iż w ciągu dwóch lat zmieniły się statuty organizacyjne wszystkich władz centralnych. Również daleko idące zmiany organizacyjne zaszły w drugiej i w pierwszej instancji. Jeżeli jest się w trakcie organizowania, to w takim razie nic dziwnego, że praca jest utrudniona i wielokrotnie różne przejawy wad naszej administracji, a nawet win naszej administracji, dają się wytłumaczyć zupełnie dobrze owym stanem płynnym, owym stanem ustawicznego organizowania się od podstaw.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#PRusinek">Dalej, ażeby scharakteryzować Panom stosunki w zakresie postępowania administracyjnego, wskaże tylko na jedną rzecz, mianowicie na t. zw. kary administracyjne. Różnice w różnych województwach, proszę Panów, dochodzą od 500 zł do 30 zł. — jest to maksymalna kara, którą może nakładać władza administracyjna; na Kresach Wschodnich 500 zł, w b. dzielnicy pruskiej 30 zł. Zapytuję się, czy jest mieszkaniec w Polsce, który mógłby sobie wytłumaczyć, dlaczego on płaci 500 zł. za toż samo przewinienie, kiedy w tejże samej Rzeczypospolitej jego sąsiad odległy, Polak, współrodak płaci 30 zł.? Ten stosunek oczywiście jest zupełnie nienormalny. Jeżeli na tym jednym przykładzie spostrzegamy tak wielką różnicę, to Panowie, którzy się zajmują sprawami administracji, z wszelką pewnością uwolnią mnie od przytaczania jeszcze innych przykładów. Fakty wskazane uzasadniają, iż rzeczywiście zarówno uregulowanie ujednostajnienia postępowania naszej administracji, jak i organizacja naszej administracji nie jest jeszcze w ostatniem swem stadjum i wymaga bardzo dużej pracy. Mówię to oczywiście tylko dlatego, że przytoczyłem cyfrę licznych wypadków, kiedy posłowie uważają za konieczne interpelować Rząd, a więc kiedy uważają, iż dzieją się rzeczy złe, i dlatego, że ze swej strony będę musiał przytoczyć, jeżeli idzie o policję państwową, pewne fakty, które będą wymagały wyjaśnienia i uzasadnienia, i dla tej przyczyny chciałbym zrobić wstęp, który pozwoli nam do pewnego stopnia obiektywnie traktować pewne szczegóły ujemne, zdarzające się sporadycznie.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#PRusinek">Trzecia rzecz, to jest sprawa osób. W r. ub. ryzykowaliśmy z tej trybuny twierdzenie, że najlepsza ustawa w rękach złego urzędnika będzie złą i odwrotnie, i wtedy nikt nie zaoponował przeciw temu, zdawałoby się, bardzo ryzykownemu twierdzeniu. Wysoka Izba nie może wyciągnąć wniosków z tego faktu, że stan naszych urzędników jest zły, iż poziom urzędników nie odpowiada ideałowi, którybyśmy chcieli widzieć, co mówię, ideałowi, nawet przeciętnej normie, która powinna istnieć w państwie dobrze zorganizowanem; nie można powtarzam wyciągać daleko idących i surowych wniosków. Nie było bowiem dostatecznie licznej kadry wyszkolonych, przygotowanych urzędników, którzyby mogli objąć bardzo odpowiedzialne stanowiska, które są do objęcia w dziedzinie administracji wewnętrznej. Jedyną kadrę właściwie stanowili urzędnicy z Małopolski, jeżeli idzie o przygotowanie. Otóż ci urzędnicy byli przenoszeni w zupełnie inne warunki, w warunki, których nie znali, zarówno pod względem materialnymi (ustawodawstwo) jak i psychicznym (znajomość ludności) i dlatego, wielokrotnie urzędnik, który był w Małopolsce świetny, w innych okolicznościach i warunkach zaledwie potrafił wypełnić swoje zadania.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#PRusinek">Podkreślam i wskazuję powyższe momenty dla tej przyczyny, że dopiero wówczas będziemy mogli, zrozumieć czwarty z warunków, na który zwracam uwagę, mianowicie brak harmonii miedzy społeczeństwem a władzami. Cztery zatem warunki, które są wymagane do tego, aby władze administracyjne mogły normalnie spełniać swoje zadania u nas, w Polsce, nie istnieją, bo ani nie mamy dobrego ustawodawstwa materialnego, ani należytej formy organizacji, jesteśmy w stanie płynnym, ani dostatecznie wyszkolonych kadr urzędniczych, ani dobrych stosunków i dobrej harmonii między społeczeństwem a urzędnikami. Jeżeli zorientujemy się, że tych koniecznych warunków niema, w takim razie dość łatwo będziemy mogli wyjaśnić sobie istniejące braki i będziemy umieli odpowiedzieć na zarzuty niejednokrotnie demonstracyjne.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości narodowych: Ministrowie nie są lojalni wobec Konstytucji.)</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#PRusinek">O tem Panowie będą wspominali, a ja w odpowiedzi będę miał możność zaznaczyć swoje stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#PRusinek">Ilość przekroczeń służbowych, a także niedostateczne wyszkolenie urzędników utrudnia bardzo zajęcie obiektywnego stanowiska. Jednakże Komisja Budżetowa zarówno w roku ubiegłym, jak i w tym roku, według mojego najgłębszego przekonania, potrafiła to obiektywne stanowisko zająć i na niem się utrzymać. Przejawiło się to stanowisko w trzech momentach. Po pierwsze zarówno w roku ubiegłym jak i w tym roku Komisja Budżetowa uchwaliła prawie w całości proponowane przez Rząd na administrację wewnętrzną kredyty. Drobne przesunięcia, ewentualne drobne zmniejszenia, które można obliczyć jako 0,2%, są minimalne i oczywiście nie mogą wchodzić w rachubę. Potwierdzają one moje oświadczenie, że komisja w całości przyjęła, proponowane przez Rząd kredyty.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#PRusinek">Po drugie: uwagi, jakie na komisji wypowiedziano o wykonaniu budżetu na r. 1924, pomimo, że w tem, wykonaniu były takie przejawy, jak przenoszenie pewnych kwot z funduszów kontrolowanych na fundusze niekontrolowane, utrzymane zostały w tonie dydaktycznym, Komisja nie wyciągnęła surowszych konsekwencji i poprzestała na stwierdzeniu istniejących w tem wykonaniu braków.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#PRusinek">Wreszcie trzecia rzecz. Komisja Budżetowa zarówno w roku zeszłym jak i obecnym w szeregu rezolucji; (tych rezolucji jest w r. b., zresztą znacznie mniej) ujęła wskazania tej linii wytycznej, po którejby chciała, ażeby nasza administracja się toczyła. Sądzę, że w warunkach naszych jest to jedynie właściwy stosunek, jaki winien być pomiędzy ciałem ustawodawczem a młodą administracją, że dopiero przy takim stosunku wzajemnymi można mieć nadzieję, że odpowiednie zmiany na lepsze nastąpią.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#PRusinek">Preliminarz budżetowy i sprawozdanie budżetowe składa się formalnie z części 7, faktycznie z części 4. Do pierwszej części zaliczam administrację w ściślejszem tego słowa znaczeniu. Wchodzą w jej skład 3 części budżetu 1, 2 i 7; zarząd centralny, właściwe władze centralne I i II instancji i urząd dla spraw mniejszości; drugi dział: organy bezpieczeństwa publicznego, a więc policja państwowa i korpus ochrony pogranicza; trzeci: służba zdrowia, czwarty — Główny Urząd Statystyczny. Te 4 działy dadzą się podzielić pod względem swego charakteru na dwie zupełnie różne części. Pierwsze dwa, władza administracyjna i organy bezpieczeństwa, to są działy, które wywołują najwięcej uwag, bo spełniają przymus z ramienia Państwa w stosunku do obywateli i druga część bardziej naukowe działy, zwłaszcza Urząd Statystyczny, działy, które nie wywołują już takiego rozdrażnienia, jak dwa poprzednie.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#PRusinek">Jeżelibym wspomniał w kilku słowach o zarządzie centralnym, to ująłbym to w jednem zdaniu: w zarządzie centralnym istnieje ustawiczny nadmiar zmian. Zmiany, jeżeli jest źle, zasadniczo są bardzo korzystne, dlatego, że można sądzić, iż będą na lepsze, ale nadmierne nadużycie zmian uważam zawsze za złe w każdej organizacji, zwłaszcza w organizacji władz centralnych. Nadmiar tych zmian zaznacza się w tem, że dotąd mieliśmy 18 ministrów spraw wewnętrznych i 8 wiceministrów. Dalej, 29 razy ulegał zmianie statut organizacyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a 7 razy te zmiany kolejne doprowadziły do wydania scałkowanych, ogłoszonych w Monitorze statutów organizacyjnych. To jest także dużo. Mam wrażenie, że należałoby dążyć do ustalenia stanu organizacyjnego i nie chciałbym, żeby zbyt często te zmiany zachodziły. Dlatego też uważam za wskazane sprzeciwić się rezolucji p. Pragiera; która się domaga nowej zmiany statutu organizacyjnego aż w 3 punktach, w kierunku sympatycznymi zresztą dla mnie. Trzeba doprowadzić do tego, żeby ewentualnie jeszcze jedna zmiana statutu organizacyjnego centrali ministerstwa, jeżeli będzie konieczna, była uczyniona wtedy, kiedy się całkowicie przetrawi i przemyśli, jak mianowicie wyglądać ma ostateczna jego organizacja.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#PRusinek">W roku obecnym, jeżeli chodzi o sprawę oszczędności w zarządzie centralnym, nie zaszło nic takiego, coby skłaniało sprawozdawcę do podkreślenia rzeczy większej wagi. Dlatego przechodzę do działu 2: Pierwsza i druga instancja. Rzecz, która szczególną uwagę zwróciła na Komisji Budżetowej, to jest to, że liczba urzędników, która wynosi w roku obecnym 5.516, jest rozdzielona w sposób niezwykle nierównomierny, tak nierównomierny, że żadne momenty, które mogą na to wpływać, a więc ilość powiatów w województwach, ilość starostw, wielkość tych powiatów, liczba ludności, uprzemysłowienie i t. d., to wszystko nie wystarcza, ażeby sobie ową olbrzymią różnicę wytłumaczyć. Z tego wyłania się następujący wniosek: jeżeli zatem jest ta nierównomierność, to są województwa, które dają sobie radę z wewnętrznym zarządem w sposób znacznie oszczędniejszy aniżeli inne województwa. A więc supozycja powstaje, że przy dobrej organizacji, przy dobrym podziale, ta ilość 5.516 dałaby się zmniejszyć. A zatem obowiązkiem referenta jest zbadać, w jaki sposób można byłoby to zmniejszenie przeprowadzić. Jak bardzo ta sprawa zajmowała komisję, świadczy wniosek mniejszości, ażeby ryczałtem skreślić 25% przyznanego etatu; bo wtedy napewno można przypuszczać, że wszystkie województwa bardziej oszczędnie będą musiały gospodarować. Komisja Budżetowa nie mogła stanąć na stanowisku skreślenia 25%, ale rozważania jej uważam za konieczne przytoczyć.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#PRusinek">W woj. poznańskiem jest 660 urzędników, w nowogródzkiem — 215. Różnica jest olbrzymia. Ażeby zaś scharakteryzować, jak nierównomiernie traktuje się poszczególne województwa, przytoczę, że w lwowskiem jest 563 urzędników, a w warszawskiem 393. Otóż sądzę, że słusznym był wniosek komisji, że niczem się nie daje uzasadnić różnica między woj. lwowskiem i warszawskiem — 563 i 393 i również nie daje się uzasadnić różnica między woj. poznańskiem i nowogródzkiem — 660 i 215. Żeby podkreślić dobitniej te anomalie, wskażę, że w woj. krakowskiem i poznańskiem jeden urzędnik administracyjny przypada na 40 km², w poleskiem na 159, w nowogródzkiemi na 106. Wymieniam nowogródzkie dlatego, żeby wskazać na różnicę z poznańskiem. Otóż stosunek 40 do 159 km również wskazuje conajmniej na niedostateczne przemyślenie sprawy rozdziału urzędników pomiędzy poszczególne województwa. Jeszcze bardziej się uwydatnia ów stan faktyczny, jeżeli zważymy, że i cyfra ludności nie uzasadnia tej różnicy, bo w woj. poznańskiem wypada 1 urzędnik na 2.990 ludzi, w nowogródzkiem na 3.820, a więc nowogródzkie jest w tym wypadku znów gorzej uposażone w urzędników, co niczem nie daje się wytłumaczyć. Różnice wahają się tak znacznie, że w woj. poznańskiem, jak powiedziałem, przypada 1 urzędnik na 2.990 ludzi, gdy w kieleckiem na 7.590. Znów ta różnica niczem się wytłumaczyć nie da, dlaczego jest tylu urzędników administracyjnych w poznańskiem i tak niesłychanie mała liczba urzędników w województwie kieleckiem. Z powyższych zestawień można znowu wyciągać wnioski: po pierwsze, być może, że niektóre wady, istniejące na Kresach mogą być spowodowane tem, że liczba urzędników administracyjnych jest tam niedostateczna, że ci urzędnicy, pomijając już sprawę wyszkolenia i zorganizowania, zbyt są przeciążeni pracą, bo porównanie z innemi częściami Rzeczypospolitej przemawia na korzyść centralnych województw, to znaczy, że dużo silniej obsadzone są centralne województwa niż wschodnie.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Na wschodzie niema szeregu urzędów.)</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#PRusinek">Zaraz powiem dlaczego. Wobec tego gdy jest zbyt mała liczba urzędników I instancji, to liczba urzędników w województwach samych powinna być dużo większa, ponieważ jest duży odsetek spraw, które o wojewodę muszą się bezpośrednio opierać. Proszę Panów, ale nie wystarczy wskazać na fakt, że urzędnicy są źle rozmieszczeni w poszczególnych województwach; również kategorie tych urzędników są fatalnie rozmieszczone. Są województwa, np. poznańskie, które ma 203 urzędników w IX kategorii, pomorskie ma 49.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#komentarz">(P. Herz: Pan każe wojewodzie zamiatać swoje biuro — doskonały z Pana inteligent.)</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#PRusinek">Uwaga, jaką p. kol. Herz uczynił jest tego rodzaju, że można na nią nie odpowiadać.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#komentarz">(Głos: Zdaje się pan też biuro zamiatał.)</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#PRusinek">A ta ostatnia uwaga świadczy o wysokim poziomie umysłowym niektórych panów posłów.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#komentarz">(P. Herz: Pan porównywa Poznańskie z Azją.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Herz, proszę przestać przerywać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PRusinek">Widzę z uwag, które teraz panowie koledzy byli łaskawi uczynić, że specjalnie boli niektórych Panów obiektywne wskazanie na stan rzeczy. Nie jest moją winą, że mając referat, byłem zmuszony mnożyć, dzielić i dodawać, i z tych mnożeń, dzieleń i dodawań wypadły cyfry, które wskazują, że w woj. poznańskiem jest więcej urzędników, aniżeli w innych województwach. Zaraz do tego przejdę, czem się to tłumaczy i wskaże na to, co mówiła Komisja Budżetowa, bo na tem polega sprawozdanie i, chociażby się nawet Panowie bardzo oburzali, nic na to poradzić nie mogę.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PRusinek">Wskazuję zatem, że jest nienormalny rozdział według kategorii: w woj. poznańskiem urzędników IX kategorii jest 203, w białostockiem jest 38, a w lwowskiem — to nie jest Azja — jest 100; urzędników XII kategorii w poznańskiem pracuje 100, a w nowogródzkiem — 1 i w wileńskiem — 10 — Wilno także nie jest Azja, chociaż jest na Kresach.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: A w którem miejscu zaczyna się granica tej Azji?)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PRusinek">To niech się Pan spyta kolegów, którzy mi przerywali, bo ja nie wiem.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#PRusinek">Natomiast chciałbym wskazać, że gdy idzie o funkcjonariuszy niższych to właśnie w Poznańskiem cyfry dotychczasowe wskazują, że najmniej funkcjonariuszy niższych wypada na wyższych urzędników, mianowicie w stosunku 1 do 9, gdy w warszawskiem województwie w stosunku 1 do 4. Tu nic nie skreślono, bo to już było w r. ub. Co z tych cyfr wynika? Że obiektywnemi warunkami nie daje się wytłumaczyć to udotowanie urzędnikami poszczególnych województw. Natomiast tłumaczy się to następująco : 1) Wielką ilością powiatów, i 2) specyficznemi warunkami, które doprowadziły do podziału powiatów na jeszcze drobniejsze agendy. W woj. poznańskiem jest 38 powiatów, które dzielą się na 144 komisariaty. To doprowadziło do stanu, że jest olbrzymia ilość urzędników IX i XII kategorii. W woj. pomorskiem również istnieje 397 wójtostw. To są instytucje nieznane w innych dzielnicach państwa, instytucje, nad któremi na Komisji Administracyjnej będziemy musieli się zastanowić z kilku powodów: 1) że przeprowadzamy obecnie podział administracyjni ze względu na ustawy samorządowe, 2) co mówi o tych istniejących prowincjonalizmach Konstytucja? Konstytucja nie przewiduje trzystopniowego ustroju administracyjnego, lecz dwustopniowy i dlatego trzeba zastanowić się nad tem, jak doprowadzić do uporządkowania stosunków w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#PRusinek">Trzeba to zrobić szybko, jeżeli chcemy mieć poważne argumenty przeciw wnioskom, skreślającym o 25% liczbę urzędników, bo jeżeli wniosek by został przegłosowany, to doprowadziłoby do gwałtownego zahamowania działalności władz administracyjnych przedewszystkiem w woj. poznańskiem i pomorskiem. Ja zaś cały czas na Komisji Budżetowej walczyłem, aby to się czasem nie stało. Zagadnienie to jest stosunkowo bardzo trudne, albowiem wymaga zmian prawie we wszystkich dzielnicach. Zmiany zaś te, wprowadzone w sposób gwałtowny, rewolucyjny, mogą być jedynie szkodliwe i nie mogą przynieść dodatnich rezultatów.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#PRusinek">Niech Panowie zauważą, że różnice, jeżeli idzie o obszary powiatu, są tak duże, że mamy około 3500 km przeciętnie na powiaty na kresach, około 500 km² na Śląsku, w Małopolsce 950, w poznańskiem 800, w kongresówce 1600 km². Różnice są tak wielkie, że odrazu powstaje pytanie, czy nie należałoby właściwie, jak najwięcej takich komisariatów na Kresach, gdzie są duże powiaty, utworzyć, oraz przeciwnie, czy nie są one zbędne w powiatach, które są drobniejsze, a więc w województwach poznańskiem i Pomorskiem? Również jeżeli weźmiemy gęstość zaludnienia i przeciętną ilość ludności w powiecie, to także zobaczymy, iż obecny stan rzeczy mówi na niekorzyść Kongresówki i Kresów. W Kongresówce wypada przeciętnie 120.000 osób na powiat, na Kresach 117.000, we wszystkich innych dzielnicach mniej.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#PRusinek">Te momenty, o których teraz mówiłem, podkreślają wymieniony już wniosek, że więcej urzędników administracyjnych należałoby mieć na kresach i że wtedy możnaby stawiać im większe żądania. Sądzę, że zarzuty, które by mogli postawić przedstawiciele mniejszości, to nie te, które były w roku zeszłym wysuwane, jakoby policji było za dużo, o tem powiem, okaże się, że policja jest równomiernie rozmieszczona w centrum i na kresach — ale skargi na zbyt małą liczbę urzędników byłyby słuszne.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#PRusinek">Fakt, który zaszedł w sensie dodatnim w r. 1924, to zespolenie w sposób bardzo znaczny agend, pierwszej i drugiej instancji. Z preliminarza budżetowego i sprawozdania drukowanego Panowie się o tem z łatwością przekonają, a w rezultacie bardzo wyraźnego zespolenia tych agend potrafiliśmy zmniejszyć razem o 73 osoby liczbę urzędników we władzach pierwszej i drugiej instancji, oraz liczbę funkcjonariuszów niższych o 27 osób.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#PRusinek">O ile mogłem zorientować się z głosów, które dały się słyszeć na Komisji Budżetowej i z wystąpień przedstawicieli Rządu, działalność w kierunku przeprowadzenia definitywnego zespolenia władz pierwszej i drugiej instancji nie jest jeszcze zakończona; pozostawia jeszcze dość wiele do życzenia. Chciałbym zatem zaznaczyć, że to tempo zespolenia musi być jeszcze bardziej przyspieszone dlatego, iż najgorszy stan, jaki może być dla władz, jest ten, gdy nie wiedza czy będą zespolone i kto za nie będzie ponosił odpowiedzialność. Dla tej przyczyny uważałbym, że najrychlej trzeba przeprowadzić i zakończyć tę akcję.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#PRusinek">Mówiąc o liczbie urzędników, jestem winien Wysokiej Izbie wskazać, czy ta liczba urzędników daje się uzasadnić ilością prac wykonanych, gdyż w przeciwnym razie Komisja Budżetowa nie wypełniłaby swego obowiązku, odrzucając wniosek, złożony przez kolegów z „Wyzwolenia”, o skreślenie 1/4 sumy, przeznaczonej na uposażenie urzędników, bo jeżeli jest zbyt mało pracy, a tylu urzędników, to odrazu można oczywiście skreślić odpowiednią ich liczbę. Otóż cyfry powiadają, że przeciętna wydajność jest taka w tym roku, jaką przyjmowały komisje oszczędnościowe jako normalną t. zn. komisje oszczędnościowe powołane do skasowania poszczególnych urzędów; do zmniejszenia liczby urzędników musiały sobie postawić pewien ideał. Otóż według tego ideału w pierwszej instancji powinno wypadać na urzędnika referendarskiego 20 spraw dziennie, w drugiej instancji 7, przeciętna ilość aktów na urzędnika kancelaryjnego 20. Otóż ta norma została utrzymana. Oczywiście nie potrzebuje wyjaśniać, że sprawy, załatwiane w drugiej instancji są o wiele trudniejsze, wymagają znacznie większej ilości pracy, więc liczbę spraw, którą się przeznacza do załatwienia urzędnikowi referendarskiemu, musi się znacznie zmniejszyć. Mimo to jednak podtrzymuje twierdzenia, wypowiedziane na Komisji Budżetowej, i sądzę, że możnaby przeprowadzić jeszcze pewne oszczędności personalne, pewne zmniejszenia, jeżeliby odpowiedni podział urzędników między starostwa został przeprowadzony, jeżelibyśmy potrafili przeprowadzić do końca zespolenie władz pierwszej i drugiej instancji, i usunąć te prowincjonalizmy, które w chwili obecnej wydają się już zbyteczne.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#PRusinek">Wobec tego sądzimy, że można wyprowadzić wniosek z następujących naszych rozważań. Istnieje obecnie bardzo duża aktualność zagadnienia podziału administracyjnego Państwa. Zagadnienie to nie będzie mogło być rozwiązane do tej chwili, póki Wysoki Sejm nie zakończy pracy swojej, dziś prowadzonej w Komisji Administracyjnej nad ustawami samorządowemi.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#komentarz">(Głos: Za lat 10, dopóki nie zmienicie Waszego stanowiska.)</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#PRusinek">Jest bowiem rzeczą niemożliwą ze względu na art. 65 Konstytucji, który powiada, że podział na samorządy powiatowe musi odpowiadać podziałowi administracyjnemu, rozwiązać wspomniane zagadnienie przed uchwaleniem ustaw samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#komentarz">(Głos: Zrujnujecie cały ustrój samorządowy w Państwie przez swoją pluralność.)</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#PRusinek">Ponieważ to jest zagadnienie natury politycznej, będzie odpowiadał na nie prawdopodobnie jeden z moich kolegów.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#PRusinek">Tutaj byłby moment, ażeby sprawozdawca budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pomówił o samorządzie. Jednakże preliminarz budżetowy daje tylko 2 punkty, w których możnaby dotknąć zagadnienia samorządu. Dla tej przyczyny nie mam podstaw, że tak powiem materialnych, do sprawozdania, a nie chciałbym, jako referent wkraczać w tę dziedzinę, która w chwili obecnej znajduje się na warsztacie Komisji Administracyjnej, wywołuje wiele sporów, co do których stronnictwa pozajmowały już właściwe stanowiska. Ja tem stanowiskiem, które zajęło moje stronnictwo, oczywiście byłbym skrępowany i reprezentowałbym stanowisko klubu, a nie komisji. Dla tej przyczyny, to zagadnienie niesłychanej wagi, które w preliminarzu budżetowym, ani w sprawozdaniu nie ma podstaw materialnych, nie ma cyfr, nie znajdzie w moim referacie dalszego uwzględnienia.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#PRusinek">Ostatnia sprawa, którą chciałbym przy tym dziele administracji wewnętrznej podkreślić, to jest ogromna jej taniość. Razem przeznaczono na całą administrację wewnętrzną 35.518.718 zł., co wynosi 1 zł. 25 gr. na głowę ludności. Gdybyśmy odciągnęli dochody, które administracja ma, t. j. wzięli obciążenie netto, toby było 1 zł 2 gr. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że obciążenia na administrację całego Państwa wynosi 55 gr na głowę, to w takim razie administracja wewnętrzna w najściślejszem tego słowa znaczeniu, jest niesłychanie skromną i mało kosztowną. To nie jest dowodem na plus, tłumaczy jednak dlaczego szeregu zagadnień nie może nasza administracja dostatecznie szybko i dobrze rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(Głos: Wolimy droższą i lepszą.)</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#PRusinek">Żeby podkreślić najważniejsze zmiany, które Komisja Budżetowa wprowadziła do preliminarza, zaznaczam, że były przyznane pewne dodatki reprezentacyjne dla województw oraz pewne dodatki dla tych starostów, którzy nie mają żadnego udotowania przez samorządy. W całem Państwie starostowie otrzymują dwie płace: jako prezesi wydziału sejmikowego i jako starostowie,...</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(Głos: To jest nie normalne, Panie Pośle.)</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#PRusinek">... gdy tymczasem są starostowie, którzy tego dodatku nie posiadają. Czy to jest dodatnie, czy nie, w tym wypadku nie wchodzę w dyskusję, natomiast jest rzeczą ogromnie nienormalną, gdy w tem samem Państwie istnieje urzędnik tej samej kategorii, o tych samych zadaniach i obowiązkach, który jest uposażony prawie dwa razy gorzej. To jest tak anormalny stan, że Komisja Budżetowa uważała, iż przejść w tym roku nad tym stanem do porządku dziennego nie można.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#PRusinek">Drugi dział, który wymaga dłuższego omówienia, to są organy bezpieczeństwa publicznego, jestem zmuszony podzielić je na trzy części: policja wewnętrzna policja graniczna, oraz korpus ochrony pogranicza. Dwie ostatnie instytucje, jak z samego tytułu już widać, są przeznaczone do strzeżenia granic, gdy policja wewnętrzna przeznaczona jest do sprawowania służby bezpieczeństwa i porządku publicznego. Komisja Budżetowa ujęła swoje stanowisko w stosunku do policji w jedno zdanie: precz z ilością, niech żyje jakość. Ujęcie sprawy jest słuszne, nadmierna ilość policji z wszelką pewnością nie jest rzeczą dodatnia.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#komentarz">(P. Popiel: To hasło jest dziś w modzie.)</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#PRusinek">Panie Pośle ja się chciałem Panom przypodobać i dlatego to hasło powiedziałem. Pomińmy jednak hasło, ale weźmy sprawę rzeczowo. Słuszną jest sprawą, aby doprowadzić do zmniejszenia liczby policji do tego minimum, które jest niezbędne, natomiast jakość jej podnieść jak najwyżej. Stanowisko komisji wymaga wyjaśnienia, czy liczba policji jest rzeczywiście za duża, czy można ją redukować?</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz : Po jednym policjancie na każdego obywatela.)</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#PRusinek">To za dużo. Następnie należy wyjaśnić jaka jest jakość tych policjantów. Niektórzy panowie koledzy suponują, z ich okrzyków to widzę, że jestem specjalnym zwolennikiem dużej ilości policji. Wprost przeciwnie, i dla tej przyczyny będę zgodny z wysiłkami rozumowemi wszystkich tych panów kolegów, którzy będą starać się doprowadzić do zmniejszenia liczby policji.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#PRusinek">Jaki jest stan faktyczny policji w r. 1925 i jak wygląda w porównaniu z rokiem ubiegłym? Zacznijmy od roku ubiegłego, albowiem wygodniej nam będzie wtedy porównywać, tembardziej, że zmiany są bardzo nieznaczne. Otóż cyfra ogólna, jaką się podaje 36.900, nic nie mówi, bo cyfra ta jest zasadniczo duża, ale z tego nic nie wynika. Trzeba wziąć odrazu pod uwagę do czego policja jest powołana i jakie ma obowiązki. W 1924 r. jeden funkcjonariusz przypadał na 10, 5 km² i na 735 mieszkańców.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#komentarz">(Głos: Mało.)</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#PRusinek">Otóż proszę Panów, ja nie wiem, czy to jest mało, czy dużo, zobaczymy, ale cyfry które w tej chwili wspominam są 735 razy mniejsze od tej cyfry, którą wspomniał kol. Waszkiewicz, a więc w porównaniu z jego cyfrą liczba faktycznie jest bardzo mała. A dalej ażeby odrazu powiedzieć, co to wszystko kosztuje, zaznaczam, że utrzymanie służby bezpieczeństwa wewnątrz kosztuje 3 zł. na głowę mieszkańca, a w porównaniu z wydatkami na całą administrację kredyty przeznaczone na policję w r. ub. — ta cyfra będzie mi potrzebna później — wyniosły 5,4% wszystkiego, co przeznaczono na całą administrację. Proszę Panów, w tym roku jest minimalna różnica w stosunku do przestrzeni, bo jest na 10.55 km² jeden funkcjonariusz i nie na 735 mieszkańców, a na 738. To nie jest ważne, natomiast jest ważna rzecz, że w stosunku do wszystkich wydatków na administrację koszty utrzymania policji wynoszą nie 5,4%, jak w roku ubiegłym, a 4,6%, czyli że w stosunku do wszystkich wydatków Państwa wydatki na policji maleją. Ta rzecz jest potrzebna do dalszych rozumowań.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#PRusinek">Pod względem organizacyjnym policja przedstawia się w następujący sposób: istnieje 16 komend okręgowych, 241 komend powiatowych, 3.197 posterunków administracyjnych. Pozatem jest jeszcze 300 do 350 różnych agend, które policja musi obsadzać. Te cyfry podaję po to, ażeby Panowie byli łaskawi pamiętać o ogólnej liczbie policji. 36.900 osób, odpowiednio sobie tę cyfrę podzielić, ażeby się zorientować, jak duża może być obsada każdego z tych posterunków, każdej z tych agend, których liczba jest tak duża. Już w poprzedniej dyskusji w r. ub. Sejm wskazał na konieczność przeprowadzenia szeregu zmian organizacyjnych, na wzmocnienie dyscyplinarne i podniesienie wyszkolenia. To samo stanowisko zostało ujęte w tym roku w rezolucji, zgłoszonej przez p. kol. Gawlikowskiego, a przyjętej jednogłośnie przez Komisję Budżetową. Dla tej przyczyny sądzę, że stanowisko Sejmu jest kompletnie wyjaśnione, nie podlega żadnej wątpliwości, i Rząd może bez wahań i skrępowań w czemkolwiek to stanowisko w życie wprowadzić. Od roku ubiegłego w tym kierunku poza szeregiem okólników wyjaśniających nic nie zaszło. Sądzę, że należałoby rzecz skończyć, aby następna dyskusja budżetowa nie była zmuszona wspominać znowu o rezolucjach à la rezolucja p. Gawlikowskiego, czy też jak rezolucje w roku ubiegłym uchwalone. Mam wrażenie, że dwa lata wystarczy na to, aby nowelę do ustawy o policji państwowej wnieść i przez Sejm przeprowadzić. Nowela ta może być wniesiona, zdaniem mojem, bardzo łatwo wtedy, kiedy są prawie uzgodnione pojęcia poszczególnych stronnictw sejmowych, jeżeli idzie o najbardziej zasadnicze wytyczne, o których te rezolucje, przyjęte i w roku ubiegłym i w tym, mówią. Rezolucje te wskazują, że rzeczą konieczną jest, aby jak najrychlej zostały skasowane komendy okręgowe i powiatowe, powiadają o konieczności zmian w głównej komendzie policji państwowej i o większem podporządkowaniu policji państwowej władzom administracyjnym, niż to było dotąd.</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#PRusinek">Te wszystkie zarządzenia, jeżeliby weszły w życie, dawałyby, przynajmniej według pojęcia tych, którzy tę dyskusję przeprowadzili, dość znaczne oszczędności. Nie tłumaczy się sama przez się liczba urzędników w głównej komendzie policji państwowej, gdzie jest 221 urzędników. Również nie tłumaczą się wystarczająco liczby urzędników w 16 okręgowych komendach, gdzie jest 538 osób. Gdybyśmy zestawili wydziały bezpieczeństwa publicznego we wszystkich 16 województwach, w takim razie cyfry 538 napewno dalej nie utrzymalibyśmy. Dla tej też przyczyny sądzę, że nowela do ustawy o policji państwowej i wprowadzenie jej w życie będzie równocześnie dużą oszczędnością.</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#PRusinek">Musimy się przez chwilę zastanowić także nad zagadnieniem, jak ta policja jest rozdzielona, jaki jest stosunek litości policji do liczby ludności i przestrzeni, tak samo musimy powiedzieć choćby coś nie coś o przestępczości, która istnieje w Państwie, i o porządku publicznym, musimy zbadać, czy stan społeczeństwa naszego jest obecnie taki, że wskazuje na możność rychłej redukcji w korpusie policji. To byłaby jedna rzecz. Druga kwestia wymagać będzie dalszych rozważań na temat, jakie są prace właściwe policji i jakimi robotami jest ona obciążona niesłusznie, i dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, czy obecnie wnioski o skreślenie 1/3 etatów są słuszne, przygotowane i przemyślane.</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#PRusinek">Biorąc pod uwagę stosunek zgęszczenia policji w poszczególnych województwach pod kątem widzenia ludności i przestrzeni, widzimy, że najlepiej obsadzone jest woj. wileńskie — współczynnik 4, nowogródzkie i łódzkie 6, krakowskie 7, lwowskie i pomorskie 8, kieleckie i tarnopolskie 9, białostockie i wołyńskie 10, stanisławowskie 13, poznańskie 14, poleskie 15, a więc bardzo słabo, lubelskie 17 i warszawskie 18. Co z tego wynika? Przedewszystkiem to, że przesąd o tem, że województwa kresowe są szczególnie gęsto obsadzone policją, jest zupełną fikcją, albowiem woj. poleskie znajduje się na trzeciem miejscu od końca, a więc jest bardzo słabo obsadzone. Natomiast widać, że nie da się uzasadnić jednakowe traktowanie województwa nowogródzkiego i łódzkiego pod względem obsadzenia policją, a również nie da się już zgoła uzasadnić, dlaczego w Wileńszczyźnie ten współczynnik wypada 4, gdy w woj. poleskiem 15. Dlatego też sądzę, że tak jak wymagają etatyzacji jak najprędzej władze I i II instancji, więc województwa i starostwa tak samo etatyzacji jak najrychlej wymaga policja państwowa.</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#PRusinek">Co do przestępczości w Państwie otrzymujemy bardzo charakterystyczne cyfry. W r. 1924 przypadłe na każdego policjanta 32 zameldowane przestępstwa, na każdy kilometr kwadratowy 4,5 przestępstw, a gdyby każde przestępstwo popełnił inny obywatel, to co 15 obywatel byłby przestępcą. Oczywiście mówimy o wszystkich przestępstwach, t. zn. najdrobniejszych, nawet o przekroczeniach administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#PRusinek">Ale ilość przestępstw wskazuje na co innego, że policja państwowa ma masę wypadków i faktów, któremi z obowiązku zajmować się musi. Czy są to duże przestępstwa, czy małe, ich ilość jest tak znaczna, że one muszą absorbować dużo czasu. A zasadą jest, że drobne przestępstwa wykorzeniają się jedynie wtedy, jeżeli, jak najmniejsza ich liczba pozostaje bez wykrycia i ukarania. Otóż tępienie tych drobnych przekroczeń, przyzwyczajenie do pewnej praworządności wymaga od policji bardzo dużego nakładu sił i utrzymania tego systemu pracy, który policja stosuje. Przechodzimy do zagadnienia zwykłego, często podnoszonego. Powiada się, że dawniej na tym samym obszarze policji rosyjskiej było daleko mniej, aniżeli obecnie policji polskiej. Tak jest, dużo mniej. Dlaczego? Dla tej przyczyny, że policjant rosyjski udawał się na miejsce przestępstwa, kiedy o niem się dowiedział, natomiast nie miał żadnego obowiązku kontroli prewencyjnej.</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk.)</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#PRusinek">Otóż, proszę Panów, twierdzenie, że policja polska ma system carski, dlatego, że jej jest tak dużo, jest właśnie niesłuszne. Trzeba sprawę postawić odwrotnie. Policja polska ma odwrotny system i właśnie ten system wymaga większego nakładu pracy i sił. Policji rosyjskiej było zawsze więcej tylko w miastach, natomiast w miastach policji polskiej jest stosunkowo niedużo. W miastach polskich jest mniej policji, aniżeli w jakichkolwiek innych miastach na całym świecie. Niema w Europie ani w Ameryce większego miasta, ażeby policji było mniej, aniżeli w dużych miastach polskich. Tu wyjaśni się sytuacja, na którą niektórzy Panowie, zdaje się, niezupełnie słusznie wskazywali, że w skupiskach robotniczych policji mało się znajduje. Jak sądzę, policja w tych skupiskach robotniczych jest potrzebna, ma tam więcej roboty, ale nie widzę, ażeby myśl ta przyświecała głównej komendzie policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#komentarz">(Głos: Tylko wieś jest mocno pilnowaną.)</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#PRusinek">Wnioskując z cyfr, znajduję, że stan przestępczości nie mówi nam, iż nadszedł moment właściwy, ażebyśmy mogli już obecnie skasować znaczną liczbę policji. Stosunki obecne w Państwie nie są spokojne, przeciwnie są bardzo zapalne. Na stan zapalny wskazują dwu momenty: pierwszy — to liczba bezrobotnych, która wzrosła w ciągu jednego roku o 237%, i druga rzecz, dosyć znaczna ilość zatargów społecznych, wykazujących się w dwóch pierwszych kwartałach 1924 r. przeszło 2 1/2 milionami dni straconych na strajki. To wskazuje, iż sytuacja w społeczeństwie jest na tyle zaogniona, że policja ma z wszelką pewnością roboty dużo i zmniejszanie gwałtowne, bo o 30% liczby policji, jest niczem nieuzasadnione. Natomiast wskazałbym na 2 momenty, po usunięciu których redukcja w korpusie policji byłaby rzeczą słuszną, mianowicie nadmierny biurokratyzm, panujący w policji i obciążenie policji wtórnemi zajęciami, nie mającemi nic wspólnego ani z zagadnieniem bezpieczeństwa, ani z zagadnieniem porządku.</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: Naprzykład rąbanie drzewa dla komendantów.)</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#PRusinek">Tych faktów nie znam i w mojem sprawozdaniu ich nie wydrukowałem. Otóż jako przykład nadmiernego biurokratyzmu podam, że posterunek prowadzi 19 ksiąg. Zadałem sobie pytanie, jakiego olbrzymiego wysiłku umysłowego wymaga się od posterunkowego, który ma prowadzić 19 ksiąg, każda po kilka rubryk, więc kilkadziesiąt rubryk.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#komentarz">(Głos: A każdy z nich jest bardzo inteligentny.)</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#PRusinek">Otóż praca biurowa posterunkowego jest niesłychanie duża.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#komentarz">(P. Popiel: W doniesieniach przeciw posłom policjanci nie rozróżniają słowa „ustrój” i „nastrój”.)</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#PRusinek">I z tego właśnie wynika, że obciążenie policji wielkim biurokratyzmem jest rzeczą niesłuszną. Sądzę, że dałoby się te rzeczy znacznie uprościć. W mojem sprawozdaniu na stronie 25 umieściłem czynności, które wykonywa policja, a które nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem publicznem. Tych zajęć naliczyłem 39. Otóż, proszę Panów, nie wiem czy rachunek, który mnie doprowadził do wniosku, że 1/4 część korpusu policji wewnętrznej jest zatrudniona czem innem, aniżeli sprawą bezpieczeństwa, jest słuszny, może ta cyfra jest przesadzona niech będzie 1/8 część, ale i to jest stanowczo zbyt dużo i dlatego sądzę, że Komisja Budżetowa uczyniła słusznie, podkreślając te momenty, które nadają się do usunięcia. Sądzimy, że w ciągu roku obecnego sanacja stosunków w tej materii nastąpi i że w roku przyszły, zestawiając potrzebny stan etatów policji ze względu na obszar państwa, ilość ludności, podział na powiaty, przestępczość, stan umysłów w Polsce - i biorąc to wszystko pod uwagę będziemy mogli usunąć biurokratyczne zwyczaje jakie istnieją i znaczną część tych wtórnych czynności, które z powodzeniem da się na kogo innego przerzucić, a co za tem idzie zmniejszyć liczbę policji.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#PRusinek">Bardzo ważną sprawą, podnoszoną może najczęściej w przemówieniach Panów Kolegów, tak w roku zeszłym podczas debaty budżetowej, jak i na Komisji Budżetowej, jest sprawa stosunku policji do publiczności. Stwierdzam, że ilość przekroczeń policji jest niezwykle duża, ale nie zgadzam się z twierdzeniem, iż toleruje się wszystkie przekroczenia policji w stosunku do publiczności. Otóż zgadzając się, że ilość tych przekroczeń jest bardzo duża, że podniesienie jakości policji stanowczo wypleni znaczną część tych przekroczeń, nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że istnieje system szykanowania ludności. Byłoby to wtedy prawdą, gdyby władze policyjne tolerowały przestępstwa, gdyby nie było kar nakładanych.</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#PRusinek">Otóż proszę Panów, ilość kar, nałożonych w ciągu r. 1924, jest niezwykle duża, tak duża, że zatrważa, bo mówi o zbyt niskim poziomie naszej policji. Dam ogólne cyfry: na liczbę 1.222 urzędników policyjnych w r. 1924 było ukaranych 50, w czem wydalonych 9; na 1.131 wyższych funkcjonariuszów policji było ukaranych 279, wydalonych — 20. Liczba funkcjonariuszów niższych wynosi 36.936, przy karach rozdzielam tę cyfrę na dwie części, mianowicie starszym, przodownikom i przodownikom wymierzono kar 4.138, ukarano wydaleniem 182, posterunkowych i starszych posterunkowych ukarano 32.656 razy, przyczem wydaleniem 2.210,...</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#komentarz">(Głos: Ależ to sami zbrodniarze.)</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#PRusinek">... czyli razem na liczbę policji 36.900 przeszło 36 tysięcy, prawie 37 tysięcy zostało ukaranych. Oczywiście, nie każdy policjant popełnił przestępstwo, były również i recydywy. Dalej nie wszystkie przekroczenia są duże, są przekroczenia małe, są kary takie, jak nagana zwykła albo nagana formalna. Ale liczba wydalonych 2.400 osób, to jest tak olbrzymia liczba i tak surowa kara, że nikt po tych cyfrach, kto chce obiektywnie rozumować, nie może wyciągnąć wniosku, że istnieje system tolerancyjny.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#PRusinek">Muszę wskazać, że istnieje w policji państwowej ustawiczna tendencja do zmniejszenia ilościowego. Jeżeli Panowie wezmą sprawozdanie budżetowe do ręki i obejrzą tablicę na str. 24, to spostrzegą, że porównywując terytoria, obsadzane przez policję państwową w poszczególnych latach i porównywując liczbę policji na tych samych terytoriach w r. 1925, stale znajdujemy mniejszą liczbę policji. Cyfr tych przytaczać w tej chwili nie będę, ale potrzebne mi jest to zaznaczenie dlatego, iż wynika stąd, że istnieją zdrowe tendencje we władzach, tak w Ministerstwie, jak i w Komendzie Policji, do redukcji ilości. A po drugie, że wskazuje to na fakt, iż redukcja jest przy zastosowaniu odpowiednich środków jeszcze możliwa. Już wskazałem tu dwa środki, a więc: zmniejszenie biurokratyzmu i odciążenie policji od wtórnych czynności. Jakie są czynniki główne, które mówią o jakości policji? Oto: uposażenie, wyszkolenie, zaopatrzenie. Wszystkie te trzy momenty, które stanowią o tem, czy korpus policji jest dobry, czy zły, u nas stoją na niskim poziomie.</u>
          <u xml:id="u-4.51" who="#PRusinek">Dlaczego uposażenie? Ponieważ policja państwowa, wszyscy jej funkcjonariusze traktują swoją pracę, poza może wyższymi funkcjonariuszami, jako zupełnie przejściową, to znaczy nie ma innego zatrudnienia, więc jest w policji państwowej, złapie jakiekolwiek inne zajęcie — odchodził, ponieważ nigdzie tak źle uposażony nie będzie, jak tu właśnie. Najniższy funkcjonariusz, posterunkowy, otrzymuje 114 zł 90 gr. Nigdzie, w żadnym kraju tak niskiego uposażenia niema. W Londynie np. najniższa płaca wynosił 371 zł. Ten sam najniższy funkcjonariusz może dojść po kilku latach prawie do 500 zł. W New-Yorku najniższa płaca 754 zł, może dojść prawie do tysiąca. W Kopenhadze najniższa 300 zł, może dojść po kilku latach do 350. To są wszystko dane, które wskazują, że niskie uposażenie naszej policji jest tym głównym czynnikiem, który uniemożliwia sanację stosunków w korpusie policyjnym. I tutaj muszę się zastanowić nad wnioskiem Panów z klubu Wyzwolenia. Powiedziane jest: zła jest policja, trzeba ją poprawić i dlatego proponujemy skreślić 30% na uposażenie. Gdyby Panowie postawili wniosek: zatrzymać wszystko to, co jest przewidziane na uposażenie, a zmienić kategorię uposażeń, rozumiałbym, że jest to wniosek, zmierzający rzeczowo do podniesienia jakości w korpusie policyjnym. Gdy natomiast jest odwrotnie, nie mogę solidaryzować się z tym wnioskiem, ani znaleźć żadnych argumentów w cyfrach, któreby za tym wnioskiem przemawiały.</u>
          <u xml:id="u-4.52" who="#PRusinek">Dział zaopatrzenia pozwolę sobie podzielić na dwie części. Pierwsza część, to jest dział zależny mniej więcej od wysiłków samej policji, to znaczy, jak się wygospodaruje, jak się ubierze, jak się obuje. Ten dział stoi bardzo wysoko i bardzo dobrze. Natomiast fatalnie stoi dział drugi, który jest jeszcze ważniejszym, jeżeli idzie o umożliwienie spełniania obowiązków przez policję, mianowicie łączność. Sytuacja pod tym względem przedstawiała i w roku zeszłym i w tym roku przedstawiła bardzo wiele do życzenia i sądzę, że w tym kierunku wysiłki Skarbu i Komisji Budżetowej na rok przyszły będą musiały być bardzo duże.</u>
          <u xml:id="u-4.53" who="#PRusinek">Wreszcie ostatnia rzecz — wyszkolenie. Ta sprawa przedstawia się tak źle, że Komisja Budżetowa doszła do wniosku, że nie wolno odraczać tej sprawy nawet do roku następnego i podniosła dwukrotnie preliminowaną przez Skarb sumę, przeznaczoną na wyszkolenie.</u>
          <u xml:id="u-4.54" who="#PRusinek">Jakież wnioski z dotychczasowych wywodów? Sądzę, że możnaby te wnioski sformułować w 3 punktach: 1) stosunek ilości funkcjonariuszy policji państwowej tak do obszaru Państwa, jak do ilości mieszkańców, w szczególności w miastach, jak do ilości przestępstw — nakazuje wielką rozwagę i ostrożność w stawianiu wniosków, określających, o ile można zmniejszyć korpus policji — i sprawa ta wymaga jeszcze conajmniej poważnych studiów; 2) sytuacja wewnętrzna pod względem porządku publicznego wskazuje, że rok bieżący nie nadaje się do tego, żeby w znacznej mierze zmniejszyć korpus policji; 3) natomiast za możnością zmniejszenia przemawia nadmierny biurokratyzm i te zajęcia wtórne, o których mówiłem. Należy w tych dwóch kierunkach poczynić pewne sanacyjne kroki i w takim razie będziemy mogli odszukać drogę, na którą wkroczyć należy, drogę ewolucyjnej redukcji, a nie gwałtownego skreślenia i takich środków, które mogłyby zaszkodzić bezpieczeństwu, albo porządkowi publicznemu.</u>
          <u xml:id="u-4.55" who="#PRusinek">Wreszcie ostatni wniosek: sądzę, że wniosek, rewolucyjny mógłby przerwać nawet tę akcję, która dotąd — jak wskazuje tablica na str. 24 wydrukowana — zmierzała stale do zmniejszenia ilości policji.</u>
          <u xml:id="u-4.56" who="#PRusinek">Przechodząc do spraw policji granicznej, zrobię pewien wstęp. Mianowicie, Panowie, którzy będą przemawiali, z wszelką pewnością podniosą, że na policję jest przeznaczone 103 miliony złotych. Otóż pragnę porozumieć się, że nie na policję wewnętrzną, a więc nie na bezpieczeństwo i porządek publiczny. Na tę policję jest przeznaczone tylko 86 milionów. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ile Polska jest zmuszona przeznaczyć na strzeżenie swojej granicy wschodniej, to zrozumiemy, że bardzo niedużo przeznacza ona na bezpieczeństwa wewnętrzne. Na strzeżenie granicy wschodniej przeznaczono bowiem 64 miliony. Przy zestawieniu tych dwóch cyfr na strzeżenie wszystkich granic oraz na bezpieczeństwo i porządek publiczny w całem Państwie, widzimy, jak nieznaczne jest obciążenie na policję i porządek wewnętrzny i jak niezwykle ogromne jest obciążenie ludności na strzeżenie granicy wschodniej. Co do tej drugiej sprawy sądzę, że będę zwolniony od motywowania potrzeby tego wydatku. Jest tajemnicą zupełnie publiczną potrzeba strzeżenia granicy i dlatego nie motywuję tej cyfry, ale przejdę do czego innego, mianowicie do policji granicznej, to jest do instytucji, która w roku bieżącym ulega likwidacji.</u>
          <u xml:id="u-4.57" who="#PRusinek">Policja graniczna powstała w roku ubiegłym. Była to improwizacja, która w ciągu dwóch tygodni objęła granice po batalionach celnych. Podobno improwizacje niejednokrotnie są rzeczami wielkiemi, ale sądzę, że stworzenie instytucji dla pilnowania granic jest rzeczą na tyle poważną, że improwizacja powinna być wykluczona. Tu należy przemyśleć i przepracować szczegóły, mieć ogólną koncepcję i dopiero wprowadzać ją w życie. I improwizacja widocznie okazała się złą, bo po roku istnienia Rząd nawrócił do koncepcji drugiej, mianowicie postanowił przejść na system wojskowy strzeżenia granic. W tej chwili nie uważam za rzecz słuszną podnosić, czy postępowanie Rządu było dobre — stajemy przed faktem dokonanym — ale musimy stwierdzić, że na Komisji Budżetowej podniesiono, iż system, który Rząd wprowadził w zakresie pilnowania granic wschodnich, jest najmniej oszczędny ze wszystkich możliwych, bo nie jest ważną rzeczą, co się wydaje na korpus ochrony pogranicza w tym wypadku, ale ważną jest rzeczą ta ciągła zmiana, te trzymiesięczne wypłaty. Rozwiązanie batalionów celnych dużo kosztowało — Weźmy tylko sprawę przeprowadzenia ludzi z granicy. Teraz, wypłacanie trzymiesięcznej odprawy policji granicznej kosztuje, jak również przesuwanie wgłąb Państwa kosztuje, a następnie przesuwanie wojska w przeciwnym kierunku znowu kosztuje. Mam wrażenie, że to jest najmniej oszczędny system. Ponieważ skonstatowaliśmy na Komisji Budżetowej ów fakt, więc go cytuję i wyciągam realne wnioski. Mianowicie nie chcę, ale jeszcze raz następowała zmiana, chcę, aby dać wszystko korpusowi ochrony pogranicza, aby swoje zadanie spełnić był w możności. W roku bieżącym policja graniczna zostaje zachowana jedynie na 1/3 części odcinka naszej granicy wschodniej, a zachowana z tego powodu, że Ministerstwo Spraw Wojskowych nie mogło wystawić dostatecznie szybko potrzebnej ilości wojska dla korpusu ochrony pogranicza. Ta okoliczność daje mi możność uczynienia pewnych zestawień, aby potraktować tę instytucje, która się rozwiązuje w sposób, na który ona zasługuje. Chciałbym ocenić, czy policja graniczna spełniła swoje zadanie, czy nie i czy ewentualnie niespełnienie było wynikiem wyłącznie jej winy, czy też jakichś innych warunków. Zaznaczam, że wydatki na 1 km strzeżenia granicy tam, gdzie będzie policja graniczna w ciągu r. 1925, wyniosą 12.900 zł, tam zaś, gdzie będzie korpus ochrony pogranicza, 36.000 zł, czyli prawie trzy razy drożej. Suponuję, że gdyby policji granicznej dano właściwe warunki, to bardzo być może, że swoje zadanie spełnićby mogła, a w każdym razie spełniłaby dużo lepiej, niż dotąd. Dla tej też przyczyny Komisja Budżetowa, mówiąc o policji granicznej, nie odniosła się z potępieniem do tej instytucji, przeciwnie, uznała, że policja graniczna obowiązki swe w warunkach, w których się znajdowała, spełniła.</u>
          <u xml:id="u-4.58" who="#PRusinek">Korpus ochrony pogranicza jest instytucją kosztowną, ponieważ zatrudnia znaczną liczbę osób. Korpus ochrony pogranicza przejął do strzeżenia 2/3granicy już w tym roku, a 1 stycznia 1926 r. przejmie również granicę z Litwą i z Łotwą. Sposób organizacji korpusu polega na tem, że ma istnieć 30 batalionów piechoty, 30 szwadronów jazdy, które przechodzą przez półtoraroczne przeszkolenie w wojsku, a następnie idą na półtora roku do służby w korpusie ochrony pogranicza. Jest tendencja, żeby wszyscy, idący do tego korpusu, umieli czytać i pisać; jest to służba trudna, wymagająca stałego napięcia nerwów, na co zresztą wskazują te ofiary, które korpus poniósł już w tym roku, i dlatego wymaga większego przygotowania personalnego od każdej jednostki.</u>
          <u xml:id="u-4.59" who="#PRusinek">Jako poważny brak korpusu wskażę tylko na brak odpowiedniego etatu podoficerów zawodowych; istnieje zaledwie 25% tego etatu. Ponieważ jest rzeczą wiadomą, iż podoficer jest czynnikiem może najważniejszym przy spełnianiu służby na granicy, przeto należy zwrócić uwagę Rządowi, iż w tym roku trzebaby tę sprawę sanować i Ministerstwo Spraw Wojskowych musi dołożyć wszelkich starań, ażeby nie doprowadzić do tego, by i korpus ochrony pogranicza nie spełnił swych obowiązków. Z obowiązku referenta, zdając sprawozdanie z tych twierdzeń i wniosków, które były wysunięte na Komisji Budżetowej, ten fakt podnoszę. Sądzę, że Panonie koledzy z różnych stronnictw, którzy przemawiać będą, nie zapomną podkreślić doniosłości te i sprawy i chciałbym jeszcze dodać, iż tolerancyjność Sejmu, a Komisji Budżetowej w szczególności, której jestem w tej chwili sprawozdawcą, wyczerpałaby się, gdyby odpowiednich warunków pracy dla korpusu dla ochrony pogranicza nie stworzono.</u>
          <u xml:id="u-4.60" who="#PRusinek">Trzeci dział, do którego przechodzę, to jest zdrowie publiczne.</u>
          <u xml:id="u-4.61" who="#komentarz">(Głos: O, to ważna instytucja.)</u>
          <u xml:id="u-4.62" who="#PRusinek">Mówiąc o budżecie Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia, spostrzega się przedewszystkiem znaczne różnice w formalnym układzie budżetu. Mianowicie wydatki personalne na pierwszą, drugą i trzecią instancje zostały pomieszczone w pierwszych 9 paragrafach działu: zarząd centralny, a więc działu I i działu II — województwa i starostwa. Przez to nie uwidocznia się dokładnie ani w sprawozdaniu, ani w preliminarzu budżetowym, jaką mianowicie sumę Polska przeznacza na zdrowie publiczne. Nie potrzeba dodawać, że ta rzecz jest bardzo ujemna, dlatego, że preliminarz budżetowy jest rzeczą publiczną, idzie zagranice i według tego preliminarza się sądzi, że w porównaniu z rokiem ubiegłym nie poszliśmy w tej dziedzinie nic naprzód. A Panowie wiedzą dokładnie, że na działalność w zakresie służby zdrowia Państwa Polskiego, jako graniczącego ze Wschodem, skąd tyle epidemii przychodzi, cała Europa zwraca ogromną uwagę. Wydaje się, że według preliminarza przeznaczono na służbę zdrowia tylko 7 milionów, gdy tymczasem, jest przeznaczonych 10 milionów. Różnica jest znaczna. 25% wydatków jest ukrytych. Sądzę, że nie należałoby iść w kierunku formalizowania zespolenia agend pierwszej i drugiej instancji, bo może być zespolenie całkowite i może budżet formalnie uzewnętrzniać wszystkie wydatki na dany dział. Wszak przy policji państwowej, która jest całkowicie zespolona z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, wiemy ile kosztuje faktycznie ta służba.</u>
          <u xml:id="u-4.63" who="#PRusinek">Proszę Panów, gdybyśmy szli w kierunku, w jakim poszedł układ preliminarza budżetowego co do Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia, to moglibyśmy ukryć uposażenie policji i zamiast 103.000.000 na policję wykazać tylko 20.000.000 i to byłoby bardzo ładnie, bo na zewnątrz wyglądałoby, że cała służba bezpieczeństwa w Państwie naszem kosztuje równe 20.000.000. Myśmy się nie wstydzili tych wydatków i napisaliśmy 103.000.000, niesłusznie, jak powiadam, bo winniśmy napisać tylko 86.000.000, gdyż policja graniczna powinna być traktowana odmiennie, a w danym wypadku jesteśmy zbyt skromni i zmniejszamy niewiadomo dlaczego cyfrę rzeczywistych wydatków na Generalna Służbę Zdrowia o 3.000.000.</u>
          <u xml:id="u-4.64" who="#PRusinek">Druga sprawa, na którą zwracam uwagę, to to, że od roku 1919 wydatki na służbę zdrowia stale maleją. Procent ogólnego budżetu Państwa, jaki preliminowano w roku 1925 na służbę zdrowia, wynosi 0,57. Procent ten jest tak niesłychanie mały, że mówi sam za siebie, a bardziej się to jeszcze uwydatnia, jeżeli zauważymy, że my wydajemy na jednego mieszkańca 48 gr. rocznie na służbę zdrowia, w Czechosłowacji zaś wydaje się 2 złote franki, a więc mniej więcej 2 złote polskie, w Jugosławii 3 zł. franki, a więc 8 razy tyle, co w Polsce, a mam wrażenie, że nasze prace są znacznie większe ilościowo i znacznie większego wysiłku od Rządu wymaga się w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-4.65" who="#PRusinek">Np. na walkę z gruźlicą w Szwajcarii na mieszkańca wypada 3 fr. złote rocznie, a w Polsce wogóle 260.000 zł. na całe Państwo na rok 1925. Cyfry te wskazują, że jesteśmy bardzo daleko nie tylko poza państwami zachodniemi, już nie poza Stanami Zjednoczonemi, które specjalnie w tym kierunku są daleko posunięte, ale nawet za państwami sukcesyjnemi Austrii, że jesteśmy kopciuszkiem pod tym względem.</u>
          <u xml:id="u-4.66" who="#PRusinek">Komisja Budżetowa przyjęła punkt widzenia, który tutaj reprezentuję, i podwyższyła budżet poszczególnych działów zdrowia publicznego. Jeżeli idzie o pierwszy dział, to o 840.000 zł., następnie podwyższyła na budowle, na szkoły pielęgniarek, na uzdrowiska i t. d.</u>
          <u xml:id="u-4.67" who="#PRusinek">Byłoby rzeczą słuszną doprowadzić do jak największej swobody w pracach Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia i dlatego zgłaszam rezolucję, której, z różnych powodów, mianowicie nie miałem możności porozumienia się z rozmaitemi czynnikami, nie przedstawiłem komisji. Rezolucja ta jest wydrukowana na stronie 40 mego sprawozdania i brzmi jak następuje: „Sejm wzywa Rząd, aby w drodze ustawodawczej nadano Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia autonomię pod względem budżetowym i personalnym, organizując ją w łączności z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych na tych zasadach, na jakich jest zorganizowana Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów w łączności z Ministerstwem Przemysłu i Handlu. Przytem jednak zastrzega się, aby stąd nie wypłynęło podniesienie kosztów administracyjnych”.</u>
          <u xml:id="u-4.68" who="#PRusinek">Główna praca, jaką obecnie Służba Zdrowia przeprowadza, jest walka w czterech kierunkach: walka z gruźlicą, walka z jaglicą, z chorobami wenerycznemi i opieka nad umysłowo choremi Wymieniam tylko te tematy, żeby unaocznić Sejmowi niesłychany ogrom pracy, która stoi przed Generalną Dyrekcją Służby Zdrowia, i żeby zwrócić uwagę tak Rządu, żeby pamiętał o tem przy układaniu preliminarza na rok następny, jak i kolegów, którzy udział w dyskusji brać będą, że dział ten jest po macoszemu traktowany.</u>
          <u xml:id="u-4.69" who="#PRusinek">Dwa momenty wymagają jeszcze pewnej uwagi. Mianowicie istnieje w Polsce przy Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia państwowy zakład higieny, wzorowy zakład, będący przykładem dla szeregu państw europejskich, który według pojęcia referenta powinien zogniskować przy sobie jeszcze istniejące odrębne zakłady: państwowy zakład badania surowic, państwowy instytut farmaceutyczny, państwowy zakład badania produktów żywnościowych, wreszcie szkołę higieny. Te rzeczy powinny być zogniskowane w państwowym instytucie higieny, powinny mieć jednolite kierownictwo. Przypuszczam, że to będzie i oszczędniejsze i bardziej sprawne.</u>
          <u xml:id="u-4.70" who="#PRusinek">Ostatnia sprawa, o której chcę mówić, t. j. dział źle postawiony w Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia, gdy poprzednie wszystkie są postawione wzorowo. Natomiast zupełnie źle jest postawiona pomoc lekarska dla pracowników państwowych. Ta pomoc wymaga jakiegoś uporządkowania. Nie będę mówił o tem, co wskazują dane statystyczne, że 35% pracowników państwowych, to są chorzy na gruźlicę. Pomijam inne choroby, epidemicznie się w tej sferze gnieżdżące. Ale idzie mi o to, że istnieje pod względem ustawowym zadanie pomocy urzędnikom. Gdyby Państwo zechciało opodatkować się tak dla urzędników, jak się opodatkowuje przeciętnie każdy przedsiębiorca w Kasach Chorych, to zamiast tej cyfry, która wynosi 2.168.000 musiałoby wstawić przeszło 35 milionów zł., t. z. musiałoby wstawić przeszło 17 razy więcej. Nikt się więc nie może dziwić, że mając 2 miliony zł. Generalna Dyrekcja Służby Zdrowia nie może dawać właściwej pomocy lekarskiej urzędnikom państwowym. Ale musieliśmy wyrazić zdziwienie, że ta sprawa nie jest ujęta w normalny sposób.</u>
          <u xml:id="u-4.71" who="#PRusinek">Została zgłoszona rezolucja, przyjęta jednogłośnie przez wszystkich członków Komisji Budżetowej. Z wielu stron wskazywano, że rezolucja jest zbyt mało ostra, jednak mam wrażenie, że wystarczająca na to, ażeby podkreślić nienormalny stan rzeczy w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-4.72" who="#PRusinek">Dział ostatni, o którym tylko w paru słowach wspomnę, ani na Komisji Budżetowej obecnie, ani w roku ubiegłym nie wywołał specjalnej dyskusji, to jest Główny Urząd Statystyczny, który spotkał się zasadniczo z oceną bardzo pochlebną. Chciałbym wskazać tylko na nadzwyczajną łagodność władz przy zatargu o t. zw. statystykę naturalnego ruchu ludności. Sprawa ta ciągnie się od r. 1922. Walka z opornymi urzędnikami stanu cywilnego do r. 1925 nie została jeszcze załatwiona i nie możemy posługiwać się tą, może najważniejszą dla Ministerstwa Spraw Wojskowych, statystyką. W swojem sprawozdaniu poświęciłem dużo uwag tej sprawie, nie dlatego, ażeby wszczynać polemikę, nie dlatego, ażeby w sposób agresywny występować przeciw urzędnikom stanu cywilnego, w tym kierunku, jako sprawozdawca, jestem obojętny, muszę jednak wystąpić jak najbardziej agresywnie przeciw władzy, która nie potrafiła w ciągu trzech lat tej rzeczy dotąd uporządkować. Przypuszczam, że na rok następny Rząd nie dopuści do tego, aby sprawozdawca budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych musiał wzmiankować jeszcze raz o tej sprawie. Komisja Budżetowa podwyższyła budżet Głównego Urzędu Statystycznego, o ile się nie mylę, o sumę 135.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-4.73" who="#PRusinek">Ostatnia sprawa, którą muszę poruszyć, to jest sprawa rezolucji. W roku ubiegłym Sejm uchwalił 31 rezolucji, Rząd wykonał 7 — procent nieznaczny.</u>
          <u xml:id="u-4.74" who="#PRusinek">15 rezolucji wykonano, albo częściowo, albo są w toku wykonywania. Natomiast reszta jest niewykonana, a przecież są rezolucje łatwe do wykonania, dajmy na to, sprawa uporządkowania stosunków władz II instancji na terenie m. Warszawy. Rzecz prosta, chodzi tylko o nazwę i Rząd przez rok nie może uporać się z 3 koncepcjami nazwy. Dlaczego? Przecież nie jest argumentem słusznym i poważnym, że to cośkolwiek przeszkadza przyszłemu ustrojowi władz samorządowych. Ustawy o władzach samorządowych będą, jak słusznie tu powiedziano, za 5 lat, więc dlaczego ma być nieporządek przez 5 lat. Wszak to jest niczem nieuzasadnione. Wskazuję zatem, że Rząd co do wykonania rezolucji poszedł dość daleko, jednakże, niestety, nałożył obowiązek na referenta budżetu na r. 1926 skontrolowania tak wykonania rezolucji z r. 1925, jako też i z r. 1924.</u>
          <u xml:id="u-4.75" who="#PRusinek">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w następujących cyfrach, a muszę te cyfry przytoczyć, ponieważ wkradły się trzy błędy do sprawozdania generalnego, które w końcu cytuje cyfry ze wszystkich resortów, a więc i z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Proszę zatem o uchwalenie następujących pozycji: Zarząd Centralny — 5.065.528 zł, Władze I i II instancji 30.535.528 zł, Służba Zdrowia 7.982.632 zł, Policja Państwowa 103.483.211 zł, Korpus Ochrony Pogranicza 45.741.920 zł, Główny Urząd Statystyczny 1.875.579 zł, Urząd dla Spraw Mniejszości 39.133 zł, razem wydatki zwyczajne 194.718.331 zł, wydatki nadzwyczajne 12.272.574 zł, dochody zwyczajne 25.785.451 zł, dochody nadzwyczajne 250.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-4.76" who="#PRusinek">Wreszcie proszę Wysoką Izbę o zatwierdzenie planu gospodarczego dla przedsiębiorstw istniejących przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, t. j. dla uzdrowisk. Plan ten streszcza się do następującego: wydatki i rozchody wyrażają się sumą 2.232.950 zł. Rząd przewidywał pewne dochody netto, jednakże Komisja Budżetowa doszła do wniosku, że uzdrowiska nasze stoją obecnie na tym poziomie, że każdy dochód, jakikolwiek będzie, powinien iść na cele inwestycyjne i podwyższyła te inwestycje do sumy 1.057.554 zł.</u>
          <u xml:id="u-4.77" who="#PRusinek">Wreszcie ostatnia uwaga: we wnioskach mniejszości jest wydrukowany wiosek p. posła Kościałkowskiego jako wniosek mniejszości, mianowicie: „W wydatkach w dziale 5, par. 16 skreślić 11.000 zł na materiały piśmienne”. Otóż to nie jest wniosek mniejszości. Wniosek ten przyjęła komisja i jest on w przedstawionych cyfrach uwzględniony. Więc tego wniosku głosować nie będzie należało.</u>
          <u xml:id="u-4.78" who="#PRusinek">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Pragier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PPragier">Wysoka Izbo! Kiedy dorocznie przystępujemy do rozpatrywania budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, utarło się już zwyczajowo zastanawianie się nad tem, jaka jest działalność tego Ministerstwa przedewszystkiem w zakresie ustawodawczym. I oto także już zwyczajowo co rok powtarzamy, że Ministerstwo to wykazuje daleko posuniętą twórczość w tym zakresie ustawodawstwa, który idzie w kierunku represyjnym, natomiast całkowicie wstrzymało się od działania w tym zakresie, który dotyczy wykonywania wolności obywatelskich, zagwarantowanych Konstytucją. Uczynię zadość temu zwyczajowi i dzisiaj i stwierdzę, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie wniosło w bieżącym okresie budżetowym ustaw, normujących korzystanie z wolności obywatelskiej; nie wniosło ustawy gwarantującej tajemnicę listów, nietykalność mieszkań, nie wniosło będącej od paru lat w opracowaniu ustawy o stowarzyszeniach i ani zapowiedzianej oddawna już przez trzech z kolei ministrów nowej ustawy o organizacji policji. Te ustawy, które gwarantowałyby obywatelom w pewnej mierze obronę wobec nadużyć władz, pozostają dotąd w zawieszeniu, a przepisy Konstytucji stają się martwą literą. O ile idzie o obronę obywateli wobec nadużyć władz, Ministerstwo nie uznało nawet za właściwe wykonać rezolucji Wysokiej Izby, domagającej się wniesienia przez Rząd ustawy o odpowiedzialności cywilnej urzędników za nadużycie władzy. Tym sposobem obywatel nie tylko nie ma możności bronienia się od nadużyć administracyjnych, ale także krzywdy cywilne, jakich doznaje wskutek tych nadużyć, nie będą powetowane, gdyż Ministerstwo snąć pragnie bronić urzędników, którzy popełniają nadużycia, i chcę osłonić ich od odpowiedzialności cywilnej, nie wnosząc odpowiedniej ustawy. Dalej, proszę Panów, Ministerstwo nie wykonywa istniejących już bardzo ważnych ustaw. Mianowicie od trzech z góry lat istnieje ustawa skądinąd posiadająca wielkie braki, ale tem niemniej w całej osnowie swojej Rząd obowiązuje, mianowicie, ustawa o samorządzie trzech województw wschodnich. Przeciw tej ustawie mamy szereg bardzo ważnych zastrzeżeń, ale jest przecie rzeczą dobrej woli Rządu wykonanie obowiązującej ustawy i wolelibyśmy, aby ta niedostateczna ustawa była wykonana, aniżeli ażeby Rząd nie wykonał zobowiązań wyraźnie w niej zawartych. Mianowicie w ciągu dwóch lat od uchwalenia tej ustawy ma być wprowadzony samorząd wojewódzki w trzech województwach wschodnich. Daje to nam zapowiedź, że Rząd nie zamierza realizować ustaw nie represyjnych, chociaż represyjne przestały być potrzebne. Nabiera cech nieodpartego prawdopodobieństwa to, co mówiła wówczas opozycja, że Rząd, wnosząc te ustawę, chciał wytworzyć dobry nastrój na Zachodzie i wpłynąć na Radę Ligi Narodów, a nie myślał wcale ustawy tej wykonywać.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PPragier">Przejdziemy z kolei do tych dziedzin, w których Ministerstwo wykazało działalność twórczą i ustawodawczą. Pragnę wspomnieć tylko o dwóch ustawach, mianowicie o ustawie o cudzoziemcach i ustawie o granicach.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PPragier">Ustawa o cudzoziemcach w jednym z naczelnych artykułów zawiera postanowienie, w myśl którego cudzoziemiec w Polsce powinien wykazać się paszportem, wystawionym przez kraj ojczysty i zaopatrzony w wizę Rzeczypospolitej Polskiej. Postanowienie to w konsekwencji prowadzi do tego, że Rzeczpospolita Polska pośrednio narzuca przymus paszportowy obcym państwom, oraz narzuca ustawowo wizę obywatelom obcych państw. I w ten sposób, kiedy ponownie świat zaniecha systemu wiz, jak to było przed wojną, i jak to dziś się dzieje w wielu państwach, Polska nie będzie mogła zawierać traktatów międzynarodowych o uchyleniu wiz, nawet z państwami najbardziej zaprzyjaźnionemu albowiem ma ustawowy nakaz, że każdy obywatel obcego państwa musi mieć polską wizę. Wskutek tego, gdy między Czechosłowacją a Francją można swobodnie cyrkulować bez wizy, to między Francją a Polską nie mogłoby co do tego dojść do traktatu, uchylającego wizy wzajemnie między obywatelami tych dwóch zaprzyjaźnionych republik, bo Polska miałaby w myśl wniosku p. Ratajskiego wizy ustalone w sposób ustawowy.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PPragier">A dalej ustawa o granicach Państwa. Przez czas długi trwała w Radzie Ministrów walka o to jak szeroki ma być pas graniczny, czy ma on obejmować tylko najbliższe tereny, przytykające do samej granicy, czy też całe Kresy, tak, żeby dzięki tej ustawie można było wprowadzić podstępnie niejako stan wyjątkowy na Kresach. I oto zatrzymano się na fałszywym, lichym i w konsekwencji niemądrym kompromisie, mianowicie uznano, że teren graniczny ma obejmować w całości wszystkie powiaty przytykające do granicy. Tym sposobem teren graniczny w jednem miejscu będzie obejmował pas szerokości 5 km., co jest stanowczo za mało, a w drugiem miejscu będzie obejmował pas szerokości 100 km. Taką łamaną linię, która jest tak symboliczna dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, utworzono za pomocą tej absurdalnej ustawy. Oczywiście, że duch, który kierował tem ustawodawstwem, nie jest duchem konstrukcyjnym i nie jest nawet duchem administracyjnym, ale jest poprostu duchem policyjnym. P. Minister Spraw Wewnętrznych przyznaje się tu chętnie do tego i sam się nazywa ministrem policji. Może i nie byłoby to najgorsze, gdyby policję poddać odrębnemu ministerstwu, któreby ją może umiało wziąć w ryzy i doprowadzić do pewnej subordynacji, ale tu idzie o co innego. Tu idzie o to, że obok wysokich ambicji i wielkiej zachłanności obejmowania wszystkich spraw administracyjnych w Państwie, mamy do czynienia z niezmiernie skromniutkim duchem, którym się tę całą sprawę ogarnia, z punktem widzenia policyjnym w ogarnianiu spraw, które z natury swojej policyjnemi nie są, mamy perspektywę żaby w patrzeniu na rzeczy wysokie. I musi to być w każdym momencie przypominane, kiedy się mówi o tych wysokich ambicjach, a małych umiejętnościach, panujących w tem Ministerstwie. Zdawałoby się, że jeżeli ktoś ambicje swoje lokuje w tem, żeby być ministrem policji, to przecież ta policja musi przynajmniej dobrze funkcjonować i być aparatem sprawnym i sprężystym.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PPragier">Mówiono nam, że w policji następuje poprawa, że Rząd tę poprawę przyspiesza i ustawę odpowiednią ma wnieść, o której nic nie wiemy, bo jej niema przed nami, ale wszyscy dalej widzimy to samo, cośmy od początku podnosili, że policja jest liczna, ale zła, a skutkiem tego mało sprawna, że policja jest brutalna, a jednocześnie niedołężna, i dlatego wszystkie jej usiłowania nie doprowadzają do spełniania jej właściwych zadań.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PPragier">Podam Panom jeden wypadek dla przykładu i umyślnie taki, który jest wolny od wszelkich politycznych momentów.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PPragier">Policja szukała niedawno bandyty w Żyrardowie, znalazła go i dowiedziała się niebawem, że uciekł on do Warszawy. Wówczas policjanci z Żyrardowa jadą do Warszawy, na własną rękę zaczynają tego bandytę ścigać, oblegają go w zamkniętym domu, ostrzeliwują i zamiast bandyty zabijają jakąś dziewczynkę, która przechodziła wówczas przez podwórze; następnie wyjeżdżają za owym bandytą ponownie do Żyrardowa, oblegają go znów w jakimś domu i po parogodzinnem oblężeniu zabijają. Zabijanie przestępców nie jest zadaniem policji. Zadanie policji polega nie na zabijaniu bandytów, ale na wyszukaniu ich, ujęciu i postawieniu przed sąd. Co jest wart taki aparat policyjny, który nie umie jednego przestępcy wziąć za kark i oddać właściwej władzy, tylko zabija go w dziki sposób, nie umiejąc z nim poradzić sobie.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PPragier">Jednocześnie mamy do czynienia z obrazem innym. Wielokrotnie miałem sposobność w tej Wysokiej Izbie mówić o samowoli, panującej wśród policji politycznej. Wszyscy niedawno byliśmy wstrząśnięci faktem samosądu, dokonanego przez ajenta defensywy Muraszkę nad dwoma aresztowanymi, odwożonymi do granicy rosyjskiej. Wysoka Izba tą sprawą się zajmowała. Proszę wziąć tedy pod uwagę moment, który jaskrawo oświetla punkt widzenia, panujący w defensywie zarówno na Kresach, jak i u nas w dzielnicach centralnych w stosunku do przestępców. Defensywa prowadzi politykę własną, autonomiczną i korzysta z zupełnej bezkarności. Niema władzy ponad tą tajną władzą, a tam decyduje się całkiem samowolnie sposób postępowania wobec przestępców politycznych. Odpowiedź na to owych adwokatów samowoli, adwokatów przestępstwa policyjnego, jest naogół taka, że przecież ma się do czynienia ze zbrodniarzem, którego nie warto bronić. Niewątpliwie, ale przecież ta właśnie policja styka się przedewszystkiem z przestępcami, tylko z przestępcami stykać się powinna, sposób jej postępowania z natury rzeczy jest sposobem postępowania przeciw przestępcy, to znaczy nie traktując siebie, jako wroga, tylko zawsze jako obiektywną władzę państwową w stosunku do obywatela państwa, który jako przestępca nie jest nigdy przedmiotem, nie jest nigdy stroną, wobec której państwo występuje jako wróg i ten przestępca jest zawsze i ani na jeden moment nie przestaje być obywatelem. W tych warunkach represja policyjna pewna swojej bezkarności znajduje ujście ilekroć jej się to podoba. I tak np. dziś jesteśmy w pełni sezonu majowego, aresztów przed dniem, 1 maja, zupełnie podobnie jak w czasach rosyjskich, kiedy policja usiłowała,...</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Takich rzeczy nie było nawet za Murawjewa.)</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PPragier">... utrudnić organizację święta majowego przez areszty, podobnie zupełnie i dziś tych samych sposobów w tym celu się używa, sposobów błahych, do celu nieprowadzących, a przynoszących ujmę władzy państwowej, stwierdzających niewątpliwie, że władza ta stanąć pragnie stronniczo w walce klasowej, i że władza ta pragnie za pomocą represji uniemożliwić obywatelom korzystanie z ustawowej wolności demonstrowania w dn. 1 maja.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to jest taka ustawa?)</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#PPragier">Ta ustawa jest w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#komentarz">(Głos: O 1 maja?)</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#PPragier">Tak jest. Ja to Panom przy okazji odczytam i wytłumaczę, bo to jest w Konstytucji napisane zupełnie wyraźnie.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#komentarz">(P. Kiernik: We Francji gabinet Painleve'go zabronił obchodów 1 maja.)</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#PPragier">Jak w Polsce będzie gabinet Painleve'go, to będziemy z Panem inaczej mówić.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#PPragier">Przechodzę z kolei do innej sprawy. Pamięta Wysoka Izba, jak to parę miesięcy temu panowało w Polsce ogólne zaniepokojenie z powodu szeregu dywersji, aktów terorystycznych na Kresach. Wówczas to niejednym się zdawało, że na Kresach lada chwila wybuchnie otwarte powstanie, jedni zachęcali do represji z góry, do takich należał p. wojewoda Januszajtis, który stał na stanowisku uprzedzenia nieprzyjaciela i rozpoczęcia wojny przez władze przeciw ludności, żeby uprzedzić powstanie ludności, drudzy szli w kierunku pacyfikacji, w kierunku organicznego ratowania i leczenia niedomagań, które tam istnieją.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#PPragier">Jedno i drugie dążenie, które znalazło wyraz w obszernej debacie komisyjnej, nie zostało, stwierdzam to, uwieńczone żadnemi pozytywnemi wynikami. Rząd, który był przerażony początkowo dywersjami, w tem zdenerwowaniu gotów był do pewnych ustępstw, tylko nie wiedział na co się zdecydować, w którą stronę iść, znajdował się w położeniu dość trudnem, albowiem kandydat na Ministra Spraw Wewnętrznych, a późniejszy Minister Spraw Wewnętrznych p. Ratajski, z właściwą sobie szczerością oświadczył, że na sprawach kresowych się nie zna.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#komentarz">(Głos: Do dymisji.)</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#PPragier">I dlatego pragnie w tym celu uzyskać kompetentną pomoc. Pomoc ta znalazła się w dwojakiej formie. Znaleziono w Senacie senatora Smólskiego, za którym szła fama, że na sprawach kresowych się zna i który do tej znajomości sam się przyznał; powtóre doszło do pewnych wewnętrznych reorganizacji w łonie Rządu, do utworzenia komitetu do spraw kresowych, któremu miała być powierzona cała sprawa do załatwienia, do traktowania organicznego w całym swym zespole i w całej powadze tego zagadnienia. Stwierdzić musimy, że do decydujących kroków ani w komitecie, ani w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych nie doszło. Doszło natomiast do czego innego. P. Minister Ratajski w tem stadjum, w którem „znał się” już na sprawach kresowych, wydał osławiony dziś w Polsce okólnik, gwałcący wolność zgromadzeń poselskich na Kresach i wprowadzający w tej dziedzinie wolności obywatelskich stan wyjątkowy, idąc w praktyce na rękę tym czynnikom, które znalazły się w Komisji Administracyjnej w mniejszości, które chciały prowadzić na Kresach wojnę, iść drogą represji, a nie drogą budowania pokoju i współżycia wolnych narodów. Ten krok nielojalny, przeciwny jasnemu i wyraźnemu stanowisku większości komisji, a tem samem większości Sejmu, musi być w tem miejscu napiętnowany. Uważam, że w położeniu rzeczy, jakie jest dziś w powojennej Europie, gdy wzajemne współżycie narodów i państw nie jest dostatecznie zapewnione, gdy co chwila spotkać się możemy z tej czy owej strony ze zjawiskiem ponownego narastania dążeń wojennych i prądów szowinistycznych, jak to już jest np. dziś w Niemczech, że w tem położeniu rzeczy najmocniejszym atutem i poręką niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej jest wola wszystkich jej obywateli, aby granice jej pozostały nienaruszone. Niema większej siły, któraby mogła kresowe ziemie z Polską związać, jak wola całej ludności. Niema słabszego dla Rzeczypospolitej stanowiska wobec ziem kresowych, jak niechęć tej ludności do Państwa. Dlatego jest rzeczą z punktu widzenia państwowego zgoła przestępczą lekkomyślne traktowanie tej sprawy, lekceważenie jej, policyjne załatwianie bieżących kawałków, przemilczenie i niedocenianie tych wszystkich zagadnień nie kresowych, ale już rdzennie polskich, tego największego, najrdzenniejszego, jakim jest całość Rzeczypospolitej Polskiej. Program P. P. S. w sprawie Kresów został przez nas sformułowany. Programem tym jest autonomia na szerokich podstawach demokratycznych dla narodu ukraińskiego i białoruskiego, który żyje w granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Nie możemy towarzyszyć obywatelom naszym ukraińskim i białoruskim w uczuciach ich, o ile one wybiegają poza granice Państwa, ale w granicach Państwa chcemy uczynić wszystko co możliwe, aby uznali to Państwo za swój dom, a nie za postój, ażeby tutaj pragnęli pracować i mogli pracować, aby praca ich nie była paraliżowana i życie ich polityczne nie było poddawane nieustannej dywersji, nie tej jaskrawej w postaci napadów bandyckich, ale tej stałej i nie mniej silnej, jaka dziś wyrasta poza granicami naszego Państwa. Śmiało można powiedzieć, że każdy, kto pragnie całości granic, musi tutaj z całą siłą, z całą intensywnością i mądrością państwową budować te naturalne punkty ciążenia kultu radne i społeczne dla narodu ukraińskiego i białoruskiego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#PPragier">W tych warunkach, kiedy ta władza, która i w tej sprawie tak ciężko nas zawiodła, ujawnia ambicję do t. zw. zespolenia, a jak się szanowny p. sprawozdawca wyraził, zespolenia jak najściślejszego,...</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#komentarz">(P. Rusinek: Władz.)</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#PPragier">... do zespolenia władz, niepodlegających jeszcze dziś Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, to dążenie musi w nas budzić duży krytycyzm. Albowiem kiedy nie można sobie dać rady w swoim własnym resorcie, kiedy nie można ogarnąć tego zresztą bardzo szerokiego zakresu działania, jaki się ma, wyciąganie ręki po to, żeby zawładnąć innemi jeszcze działami, jest zgoła nie pocieszające. Dla nas ta sprawa ma swój klucz w jednymi tylko fakcie, w jednej tylko okoliczności. Chodzi poprostu o to, żeby uczynić z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ośrodek pewnych wpływów partyjno-politycznych i w obawie, że inne resorty mogą nie dość intensywnie być ogarnięte tym wpływem; postawić nad nimi „nadministra”, Ministra Spraw Wewnętrznych. Łatwiej oczywiście jest władać kilkunastoma wojewodami, odpowiednio ich sobie dobierać i trzymać, łatwiej jest mieć paru podsekretarzy stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, niż mieć kilkudziesięciu w całym aparacie administracyjnym i kilkuset naczelników wydziałów w poszczególnych resortach. Ja bynajmniej nie lekceważę i nie przeciwstawiam się samej zasadzie zespolenia władz. Ta zasada musi być przeprowadzona, pewien zakres przeprowadzenia jej nie jest niczem innem, jak normalizacją naszych stosunków państwowych, ale jednocześnie są pewne działy, które ustawowo, albo z natury swojej do zespolenia się nie nadają. Do tych należy szkoła, inspekcja pracy, sąd.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#PPragier">Ustawa o szkolnictwie powszechnem mówi wyraźnie, że szkoła nie może być poddaną żadnym wpływom administracyjnym, a wbrew temu, nieprawny okólnik Rady Ministrów z dnia 11 lutego 1924 r. poddaje szkolnictwo wpływom administracyjnym. Sama natura rzeczy sprzeciwia się, ażeby inspekcja pracy, jako pewien specjalny dział interwencji sądownictwa polubownego, państwowego był wyłączony z pod wpływu administracyjno-politycznego. A oto, za pomocą okólnika głównego inspektora pracy Klotta czyni się inspektorów faktycznie zawisłymi od organów administracyjnych i policyjnych.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#PPragier">Wreszcie sama natura sądownictwa wymaga, aby ono nie było poddane wpływom politycznym, a okólnik z 11 lutego 1924 r. każe prokuratorom bywać na zebraniach administracyjno - politycznych u wojewodów, gdzie będą otrzymywali wskazówki w swoim zakresie działania.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#PPragier">W takimi „zespoleniu” nie można towarzyszyć p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Godzimy się zupełnie na to, że wiele agend może być z korzyścią dla Państwa zespolonych w jedną całość, ale te działy: szkoła, inspekcja pracy i sąd muszą od tego zespolenia pozostać wolne. Pozatem zresztą, gdzie idzie o administrację, o jakość administracji, to Panowie przecież nie mają przesadnie dobrego mniemania na żadnej z ław w tej Wysokiej Izbie o jakości t. zw. administracji politycznej w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Nie będę mnożył przykładów, ale ministerstwo nie dba wcale, aby ta administracja naprawdę uległa poprawie. Zdarzają się wypadki bardzo jaskrawych nominacji, które określenie właściwe znalazłyby w kronice kryminalnej.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#komentarz">(Głos: To są ciężkie zarzuty.)</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#PPragier">Jest szereg nominacji na Kresach ludzi, którzyby właściwie za kratkami siedzieć powinni, aniżeli w imieniu Państwa działać. Zdarzyło się niedawno, że mianowano na funkcjonariusza ekspozytury śledczej w Łucku człowieka, który w 1920 r. został skazany na 5 lat więzienia wyrokiem sądowym. Po odsiedzeniu kary więzienia został mianowany w Łucku do ekspozytury śledczej...</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Może to konfident tylko?)</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#PPragier">... i on jako organ państwowy będzie obecnie działać. Któryś z panów posłów powiedział, że może to jest konfident. Nie wiem, wiem tylko o tem, że kiedy sprawa szła o niewłaściwe postawienie przed sąd doraźny Engla w Łodzi, który zabił konfidenta, wówczas prawa strona tej Wysokiej Izby twierdziła, z resztą niesłusznie, że konfident jest całkiem równy urzędnikowi państwowemu mianowanemu. Bardzobym się cieszył, gdyby p. Poseł wtedy był łaskaw wyrazić opinię, którą dziś wyraża, wtedy Panowie twierdzili, że konfident jest zupełnie tem samem, co każdy policjant. Nie wiem zresztą czy ten urzędnik, o którym mówią, jest konfidentem, czy nie, ale w każdym razie jest funkcjonariuszem policyjnym w Łucku po wyroku 5-letniego wiezienia.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#PPragier">Dam Panom inny przykład administracji państwowej. Drobniutka rzecz, ale w kropli wody objawia się, jak Panom wiadomo, wielkość Boga, tak samo jak we wszechświecie. Otóż w wiosce pewnej był sobie wójt Jan Brzózka i oto ten Brzózka został skazany za to, co się zresztą nieraz zdarza, że pobierał dla siebie w urzędzie gminnym jęczmień. Sprawa dostała się do sądu i szło o to, żeby ten człowiek, któremu przed sądem udowodniają, że jest złodziejem, nie spełnił swego urzędu. W sprawie tej p. poseł Żuławski wniósł interpelację do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, czy skłonny jest on spowodować, aby Brzózka przestał być wójtem. Odpowiedź na to jest taka: „Lustracja gospodarki gminnej, prowadzona z ramienia wydziału powiatowego w Chrzanowie, wykazała, że zarzut rzekomego pobierania przez Brzózkę jęczmienia dla siebie nie jest uzasadniony”.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#PPragier">Zaraz, zaraz. „Wspomniane dochodzenie karno-sądowe w I instancji nie wykazało winy Brzózka, dopiero w II instancji zostało stwierdzone za uzasadnione”.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#PPragier">To znaczy po wyroku sądowym wydanym w imieniu Rzeczypospolitej zostało stwierdzone, że Brzózek jest złodziejem, a kończy się odpowiedź na tę interpelację tem, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wstrzymuje się od wydania w tej sprawie jakichkolwiek zarządzeń.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#PPragier">To znaczy Rząd przechodzi do porządku dziennego nad wyrokiem sądowym. Ale byłoby niepełne to co mówię, gdybym jeszcze jednego zdania przedtem nie powiedział, a mianowicie, że ten Brzózka po wyroku sądowym już uprawomocnionym wniósł o wznowienie sprawy i ponieważ wznawia się sprawę, więc się uważa, iż nie jest ona definitywnie załatwiona. Otóż tym sposobem przechodzi się, kiedy to jest dogodne dla kogoś, nie wiem komu jest potrzebny ten p. Brzózka — przechodzi się do porządku dziennego nad wyrokiem sądowym, pozostawia się złodzieja w administracji.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#PPragier">Zatrzymam się jeszcze nad jedną sprawą króciutko, mianowicie nad sprawą gospodarstwa i samorządu. P. Minister Spraw Wewnętrznych niedarmo mówił, że jest ministrem policji, to znaczy chyba, że chciałby być ministrem policji, bo w rzeczywistości policja nie wygląda na to, ażeby miała ministra. Otóż sprawa aprowizacji została przekazana Ministerstwu Spraw Wewnętrznych po zniesieniu Ministerstwa Aprowizacji. P. Minister Spraw Wewnętrznych na posiedzeniu rady spożywców stwierdził, że sprawę aprowizacji traktuje, jako do niego nie należącą, że pragnie pozostawić ją swobodnej grze sił tego, co się dzieje na rynku spożywczym. Zwracam uwagę na ciężki błąd, jak że w traktowaniu sprawy aprowizacji niewłaściwie podniesiono jakiej to liczby dotyczy. Dotyczy liczby robotników i ludności miejskiej, która nie przekracza 10% mieszkańców Państwa. Niewątpliwie tak jest, ale idzie o to, jakie funkcje te 10% ludności pełni. Pozwolę sobie za Spencerem pójść na analogię organiczną. Wiemy, że jeden człowiek, przypuśćmy p. Minister Spraw Wewnętrznych waży 60 kg, a mózg jego waży 3 kg, czyli 5% jego wagi, a czy bez tych 3 kg. mógłby pan Ratajski być ministrem? Przecież te rzeczy nie mogą być traktowane mechanicznie. Te liczby muszą być traktowane w znaczeniu funkcjonalnem tej klasy ludzi, którzy są niezbędni dla Państwa, którzy obsługują główne działy produkcji przemysłowej, transport, bez których nie można wyobrazić sobie wcale, aby Państwo istniało.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#PPragier">Ostatnia sprawa, sprawa samorządów. O tej sprawie właściwie mógłbym nic nie mówić, albowiem Ministerstwo z godną podziwu umiejętnością umiało zachować desinteressement w tej sprawie, zamknąć szczelnie usta wszystkim swoim przedstawicielom, którzy na komisji nie mówią, czy chcą, aby była pluralność, czy chcą, żeby jej nie było. Chcę jednak stwierdzić, że klasa robotnicza w Polsce, która nie otrzymała darmo, ale czynem swoim zdobyła sobie prawo wyborcze do wszystkich ciał ustawodawczych, poczynając od tej Wysokiej Izby, a kończąc na ostatniej radzie gminnej, że ta klasa robotnicza zamierzenia w kierunku wprowadzenia pluralnych wyborów traktuje jako zamierzenia w kierunku zmiany całego ustroju tego Państwa,...</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Nie całego.)</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#PPragier">... w kierunku odebrania wielkiej liczbie obywateli możności stanowienia o ich losach, czynienia monopolu z Państwa, które dzisiaj opiera się na całości swych obywateli, państwa także policyjno-klasowego, znającego rządzonych tylko i rządzących, ale dzisiaj jesteśmy w części przynajmniej współrządzącymi. Dlatego walka, jaką podjęliśmy o uratowanie samorządu od tego zamachu na równość prawa wyborczego, będzie przez nas dalej wytrwale prowadzona. Przekonani jesteśmy, że jest ona jednocześnie walką o ordynację wyborczą do przyszłego Sejmu, a ponieważ przyszły Sejm ma prawo decydować prostą większością głosów o Konstytucji, dzisiejsza przeto walka o rady gminne w Polsce jest watką o przyszły ustrój naszego Państwa, jest walką o przyszłość naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#PPragier">W walce tej wytrwamy, a ponieważ niesieni jesteśmy wolą wielkiej masy ludzi pracujących, przeto w walce tej zwyciężymy.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#PPragier">Do Rządu p. Ministra Spraw Wewnętrznych zaufania mieć nie możemy, dlatego stawiam wniosek o skreślenie z jego etatu osobistego 100 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Kozłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PKozłowski">Wysoki Sejmie! Omawianiem działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w zakresie administracji politycznej i w zakresie policji zajmie się z ramienia naszego klubu kto inny. Mnie przypada poświęcić parę uwag działalności tego ministerstwa, jako władzy zwierzchniej nad służbą zdrowia i nad samorządem. P. Minister Spraw Wewnętrznych jest ustawowym zwierzchnikiem służby zdrowia, a także i polskich uzdrowisk. W tej sprawie zaszedł w ostatnich czasach pewien fakt natury gospodarczej, który, wydaje mi się, należy tu omówić. Mianowicie p. Minister Skarbu, zaniepokojony losem polskiego bilansu handlowego, wydał pewne zarządzenie, zmierzające do tego, aby obywatele polscy nie wyjeżdżali zagranicę, ażeby kierowali się po wypoczynek i po zdrowie do uzdrowisk polskich. Jest to zagadnienie, jak powiedziałem, natury gospodarczej, albowiem przemysł uzdrowiskowy narazie niedoceniany jest u nas, a jest on jednak bardzo ważną gałęzią gospodarstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PKozłowski">Jeżeli w roku ubiegłym 200.000 osób zameldowanych szukało wypoczynku czy zdrowia w uzdrowiskach polskich, jeżeli przeszło drugie tyle wyjechało zagranicę, to wynosi to w obrocie na ruch wewnętrzny prawdopodobnie około 150.000.000 zł i prawdopodobnie drugie tyle na ruch zagraniczny. Wydać zarządzenie oczywiście można, ale uważam, iż wynikają z tego także i pewne obowiązki. Nie będę tutaj tej kwestii rozpatrywał, czy dobrze zrobił pan Minister Skarbu, czy nie. Widocznie musiał tak zrobić, ale uważam, że z tego wynikają także i pewne obowiązki dla Rządu, albowiem jeżeli się chcę istotnie skierować obywateli do uzdrowisk krajowych, to należy uczynić wszystko,...</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(Głos: Wyrugować antysemityzm.)</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PKozłowski">... aby przynajmniej o tyle o ile one dorównywały uzdrowiskom zagranicznym, i aby ceny w nich były na tyle umiarkowane, aby kuracjusz nie narzekał, że zrobił ofiarę dla własnego kraju, i dlatego przynajmniej powinno się zrobić chociażby to, co robią zagranicą, aby pod względem biletów kolejowych dać pewne udogodnienia. Tak robi Czechosłowacja, tak robi Austria i inne kraje mniej więcej zbliżone do nas. Sądzę, że pod tym względem należałoby pewne zarządzenia wydać.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(P. Wiślicki: A żydom wolno będzie tam jeździć?)</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PKozłowski">Ja idę za wzorem pana Ministra i u nas dla żydów będzie wolny wstęp wyjątkowo.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PKozłowski">P. Minister Spraw Wewnętrznych jest głową samorządu naszego i musimy wyrazić zadowolenie, że w chwili bardzo dla samorządu ciężkiej losy tego samorządu znajdują się w ręku człowieka, który wyszedł właśnie ze sfery działaczy samorządowych i ma najlepsze chęci, ażeby kwestię samorządu uregulować. Niestety, nie zawsze zapatrywania p. Ministra Spraw Wewnętrznych w tym wypadku są ogólną polityką Rządu i bardzo często zdarza się, że inne czynniki w tych rzeczach decydują. N. p. ustawa oddaje Ministrowi Spraw Wewnętrznych nadzór nad skarbowością komunalną. Jednakże wytworzyły się stosunki takie, że także Ministerstwo Skarbu bardzo żywo interesuje się tą sprawą i nie jest tajemnicą, że na tym punkcie między jednem a drugiem ministerstwem bardzo często powstają różne kolizje. Przychodzi kwestia, w roku bieżącym jak i w roku zeszłym, nowelizacji ustawy o finansach komunalnych. O ile mi wiadomo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych miało jeden projekt, a Ministerstwo Skarbu inny, i rezultat jest taki, że ani jednego ani drugiego projektu nie mamy. Czekamy na nowelizację, czekają zwłaszcza gminy wiejskie. Powtarza się ta sama historia co w roku zeszłym, że prace w Sejmie dobiegają do końca, a nowelizacji ustawy niema. Jednozłotowy dodatek gruntowy, który miał posłużyć gminom wiejskim zeszłego roku na połatanie deficytów budżetowych, tego roku nie obowiązuje. Gminy wiejskie mają znaczny deficyt, zwłaszcza z powodu wydatków szkolnych, i dopiero prawdopodobnie w drodze nagłej, tak jak tamtego roku było, będzie się musiało uchwalić coś, co nie będzie nowelizacją, a jakimś tymczasowym środkiem. Byłoby dobrze, żeby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych istotnie zainteresowało się trochę bliżej kwestią skarbowości komunalnej. Jest jedna rzecz, która wymaga tutaj wyjaśnienia. Mianowicie według ustawy o finansach komunalnych dla komun przypada 30% dodatek od akcyz państwowych od spożycia, zużycia, względnie produkcji, a więc przedewszystkiem od napojów alkoholowych. I początkowo wypłacano ten dodatek w wysokości takiej, jaka jest obliczona, w 30%, później na podstawie ustawy o monopolu spirytusowym 80 gr. I dopiero ni stąd ni zowąd w ostatnich czasach Ministerstwo Skarbu zorientowało się, że właściwie nie trzeba wypłacać pełnych 80 gr., albowiem trzeba coś odliczyć na samorząd wojewódzki, zupełnie bezprawnie, i z tego powodu samorządy zostały uszczuplone o 20 gr., a zatem z 80 gr. na 60. Dlaczego tak się stało, kto właściwie wymyślił ten nowy klucz niezgodny z ustawą, tego nie wiem, ale radziłbym, żeby p. Minister Spraw Wewnętrznych był łaskaw się tem zainteresować. Można zmienić ustawę, jeżeli jest niedobra, ale najgorszą jest rzeczą, jeżeli Ministerstwo, które jest stróżem ustaw wprowadza chaos i wzbudza nieufność ludności.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#PKozłowski">To są zresztą sprawy drobne. Na czoło zadań samorządowych wysuwa się przedewszystkiem kwestia nowych ustaw samorządowych. Rząd zgłosił w tej sprawie swoje — jak powiedział p. Pragier — desinteressement. Zgodziłbym się na to, jakkolwiek z wielką trudnością, albowiem nie powinno to być precedensem na przyszłość, żeby w sprawach najistotniejszych, najważniejszych, w sprawach o charakterze politycznymi Rząd usuwał się na bok i oddawał wszystko na flukta walk sejmowych. Godzimy się na to jednak dlatego, że Rząd obecnie istotnie ma przed sobą ważne zadania natury gospodarczej i że prawdopodobnie temat ten nie doprowadziłby może w Radzie Ministrów do zgody, i że Rada Ministrów musiałaby mniej więcej tak się podzielić, jak się podzielił i Sejm. Jednak to desinteressement ma swoje granice. Na Komisji Administracyjnej jeden z mówców, były prezes drugiego byłego stronnictwa w tej Izbie powiedział, że pluralność jest pogwałceniem Konstytucji. Projekt ustaw samorządowych z tą właśnie pluralnością wniósł Rząd obecny. Oczywiście wówczas w innym składzie, ale w każdym razie obecny, ponieważ ten sam Premier mu przewodniczył. A zatem, jeżeli ze sfer poselskich pada zarzut, że pluralność jest pogwałceniem Konstytucji, to znaczy tyle samo, że Rząd pogwałcił Konstytucję i uważam, że niezależnie od tego, jak się zapatruje czy to obecny Minister Spraw Wewnętrznych, czy cały Rząd na ten projekt, jaki wniósł w marcu zeszłego roku, tego rodzaju zarzut powinien był być bezwarunkowo przez Rząd odparty, albowiem nie jest to zarzut merytorycznie ważki, to znaczy, że posłowie prawnicy, do których zaliczam i p. Pragiera wytłumaczyli p. Waleronowi, że to nie jest pogwałcenie Konstytucji wprowadzenie pluralności, ale w każdym razie zarzut polityczny został postawiony, a przez Rząd nie odparty.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PKozłowski">Jeżeli już kwestia ustaw samorządowych skierowana została zatem na siły samego Sejmu i na losy Komisji Administracyjnej, to uważam chwilę obecną za stosowną, aby powiedzieć o tem co się z ustawami temi dzieje. Panowie koledzy z lewicy zastosowali taktykę obstrukcji. Obstrukcja jest prawem opozycji, obstrukcja oczywiście w ramach regulaminu, polegająca na tem, że wygłasza się długie, mniej lub więcej interesujące mowy do każdego punktu i stara się tym sposobem przeciwnika zmęczyć, względnie zniecierpliwić. Jest to obstrukcja, która jak powiedziałem, jest prawem opozycji, którą nazwę obstrukcją in membris, obstrukcja członków Komisji Administracyjnej. Jednakże musimy zaprotestować tu przeciw obstrukcji in kapite. Uważamy za rzecz niedopuszczalną, aby prezes Komisji Administracyjnej, uprawiał taką obstrukcję, polegającą na niezwoływaniu posiedzeń, na przerywaniu posiedzeń na żądanie mówcy, który przemawiał do meritum, obstrukcję, polegającą na tem, że działalność swoją przeniósł na teren kraju, na teren prasy z terenu sejmowego. Przy uchwale, zatwierdzającej projekt konwentu seniorów, powiedziano, że równolegle z obradami budżetowemi będą się toczyły obrady komisji i za jedną z najważniejszych komisji uznano Komisję Administracyjną. Od początku dyskusji, budżetowej posiedzenie Komisji Administracyjnej nie było zwołane ani razu, co muszę skonstatować z tego miejsca, by społeczeństwo wiedziało, że Panowie wprawdzie walczą, jak powiedział p. Pragier, o zasady tego demokratycznego, jak to Panowie nazywają, prawa wyborczego, że jednak Panowie są odpowiedzialni razem z prezesem komisji za to, że praca nasza ustawodawcza wogóle się nic nie posuwa i że pod tym względem chaos coraz bardziej się pogłębia.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PKozłowski">Powiedział p. pos. Pragier, że masy ludu są tutaj za Panami. Oczywiście byłoby interesującą rzeczą zbadać opinię tych mas. Mniej więcej pewne doświadczenia pod tym względem mamy. Oto np. posłowie z lewicy za pomocą prasy swej nakazali swym zwolennikom nadsyłać rezolucje do Sejmu, protestujące przeciw pluralności. W ciągu dwóch miesięcy z górą wpłynęło takich rezolucji 174. Proszę Panów, to jest właśnie klęska, zupełna Waszej akcji, jeżeli lud w Polsce zareagował tak na Wasz apel, że w ciągu 2 miesięcy wymęczyliście Panowie zaledwie 174 rezolucje. To, świadczy o tem, że opinia tego ludu kieruje się zupełnie gdzieindziej. A miedz i temi 174 rezolucjami są takie, które dowodzą, że ci ludzie zupełnie nie rozumieją tego, co przesyłają. Np. pewni pracownicy rolni, zdaje się podczas ostatniego strajku, także nadesłali rezolucję i powiadają tak: Domagamy się, ażeby każdy chłop robotny miał 1 głos.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#PKozłowski">Oczywiście, przecież na to my się także zgadzamy — tu jest zupełna zgoda. Więc takie rezolucje nie są zupełnie potwierdzeniem tego, co Panowie nam mówią. Owszem chłop robotny może mieć i dwa i trzy i więcej głosów. Dowodzi to tego, że z jednej strony panuje duże niezrozumienie w tej sprawie, a z drugiej strony, że ta agitacja, którą rozpoczęliście Panowie w kraju, ażeby pozyskać właśnie masy dla swojej koncepcji, nie wydaje żadnych rezultatów. Pozatem czas pracuje dla naszej koncepcji, a dowodem tego chociażby sam p. kolega Pragier. Otóż wystąpił p. Pragier z zarzutem pod adresem p. Ministra Spraw Wewnętrznych, że nie usunął z urzędu niejakiego Brzóski, który jakoby jakiś jęczmień ukradł. Wyrok sądowy w II instancji zapadł taki, że przeciwnik tego wójta przeprowadził dowód prawdy, wójt zaapelował wyżej i Minister go nie usunął, więc Minister jest odpowiedzialny. Otóż przypomnę, że kiedyśmy właśnie uchwalali w Komisji Administracyjnej kwestie odpowiedzialności wójtów przed władzami państwowemi, to Panowie z lewicy najpierw wogóle nie chcieliście słyszeć o tej odpowiedzialności, a potem uchwaliliście dosłownie, że przed ostatecznym wyrokiem sądu dyscyplinarnego nie wolno wójta usunąć ze stanowiska. Wynika zatem, że ja mógłbym mieć pretensje do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, że p. Minister przedwcześnie, przed trzeciem czytaniem, przed uchwaleniem ustawy w Sejmie jota w jotę wykonał to, czego Panowie sobie życzyliście, to znaczy nie usunął wójta przed ostatecznem zakończeniem sprawy. Więc albo — albo. Albo będziemy jednolicie tę rzecz traktować i w takim razie powinniście Panowie tę sprawę uznać, albo też przyznacie się, że w ciągu tych kilku miesięcy już Panowie niejednego się nauczyliście, że co innego jest doktryna i hasła, a co innego życie, i że zawracacie z tej drogi. Tego zwrotu z tej drogi Panom najserdeczniej życzymy i na apel p. Pragiera, wzywającego społeczeństwo do poparcia tezy lewicy, odpowiadamy tem, że wprawdzie cechuje nas umiarkowanie, jako stronnictwo prawicowe, ale jednakże w kwestii ustroju samorządowego i my zrobimy wszystko, żeby nie tylko doktrynom i hasłom stało się zadość, ale żeby przedewszystkiem samorząd i Państwo Polskie dobrze mogły się rozwijać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekGdyk">Głos ma p. Grunbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PGrünbaum">Wysoki Sejmie! Charakter budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i duch panujący w tem Ministerstwie pozostał ten sam, jaki był w zeszłym roku. Na czele zadań, które Ministerstwo sobie stawia, stoi po staremu obrona bezpieczeństwa publicznego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, przedewszystkiem walczy z wrogiem wewnętrznym. Bezpieczeństwo obywateli pozostaje po staremu na drugim planie. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które ma pod swojem kierownictwem policję, powinno byłoby przedewszystkiem zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom naszego Państwa. Gdyby Ministerstwo zadanie swoje spełniło, każdy obywatel powinien czuć się wszędzie w obrębie naszego Państwa zupełnie bezpieczny i mieć całkowite zaufanie do tych organów, które mu to bezpieczeństwo zapewniają. Tymczasem rzecz się ma całkiem inaczej. Śmiem twierdzić, że tego poczucia zupełnego i bezwzględnego bezpieczeństwa pod ochroną i obroną organów policji u nas w Polsce niema. Śmiem twierdzić, że przedewszystkiem ci obywatele, którzy nie mają szczęścia należeć do panującego narodu, ani do panującej klasy w tej panującej narodowości, nie czują się absolutnie i bezwzględnie bezpieczni w naszem Państwie. Proszę przejrzeć skargi, które zewsząd napływają na policję, a Panowie się przekonają o tem. Proszę Panów, nie tak dawno byliśmy prawie jedynymi, którzy się skarżyli wciąż na policję. Dzisiaj nie jesteśmy już osamotnieni pod tym względem. Mamy bardzo wielu towarzyszy nieszczęścia nie tylko z pośród mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Głos : Pp. Prystupę i Łańcuckiego.)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PGrünbaum">Zdaje mi się, że nie tylko p. Prystupę i p. Łańcuckiego, ale także wszystkich przedstawicieli mniejszości narodowych nawet tych kokietowanych przez lewicę i nie tylko przez lewicę mniejszości narodowych terytorialnych, mamy także i chłopów, mamy także i robotników, Panowie o tem doskonale wiecie. I Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jak nam powiedział referent wie o tem, czego najlepszym dowodem są kary, które się sypią na policję. Niestety kary te nie doprowadzają do pożądanego skutku.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, jakże można mieć pewność bezwzględną bezpieczeństwa własnego, bezpieczeństwa życia i zdrowia, kiedy policja nie broni obywatela, a gdy się dostaje w jej ręce, to go bardzo często, nie chcę powiedzieć przeważnie, chcę być obiektywnym, ale bardzo często, zbyt często, bije.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#komentarz">(Głos: Zawsze.)</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PGrünbaum">Powtarzam, chcę być zupełnie obiektywnym i nie chcę przejaskrawiać; nie mogę tedy powiedzieć zawsze, bo nie mam na to dowodów, ale mam masę dowodów na to, że to się dzieje często, zbyt często, nawet z punktu widzenia przedstawicieli stronnictw, którzy najżarliwiej bronią Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Bije się przy śledztwie, bije się dla fanaberii, bije się dla wpojenia w ludność respektu, bije się dla pozyskania autorytetu, bije się dla zabawy,...</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#komentarz">(Głos: Dla przyjemności.)</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PGrünbaum">... bije się wszystkich, bije się sprzedawców czekolady w Warszawie,...</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#komentarz">(Głos: Złodziejów.)</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PGrünbaum">... bije się złodziejów, jak Pan mówi, bije się obywateli, którzy dostali się do komisariatu dlatego, że się wszczął jakiś tumult na ulicy z powodu przejechania dziecka przez automobil. Słowem, bije się wszystkich, którzy mają tę nieprzyjemność, że się dostają w ręce policji, że odprowadzani są do komisariatów. A Rząd nie może sobie dać z tem rady. Ministerstwo nakłada kary, słyszeliśmy statystykę tych kar, ale mimo to nic się pod tym względem nie zmienia.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#PGrünbaum">Mówiłem o tem na posiedzeniu Komisji Budżetowej, przytaczałem szereg faktów, odczytywałem szereg listów, otrzymanych przez nas z najrozmaitszych miejsc. P. komendant policji zapisywał sobie skrzętnie wszystko co mówiłem. Rezultatu jednak niema. W odpowiedziach, które otrzymujemy na nasze skargi, na nasze interpelacje, zawsze mamy stereotyp, zawsze Ministerstwo stara się pokryć, obronić, osłonić policję. Nawet wtedy, gdy się przyznaję, że zaszły fakty, przez nas przytaczane, nawet wtedy, gdy p. Minister powiada, że pociągnie, względnie pociągnął do odpowiedzialności popełniających nadużycia, nie mówi on wyraźnie, że źle się dzieje, lecz zawsze za pomocą jakichś sztuczek, jakichś kruczków, chce wybielić, stara się osłonić tego policjanta, którego pociąga do odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(Głos: Nie zawsze tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#PGrünbaum">To są rzadkie wyjątki.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PGrünbaum">Wiemy, że nasza policja jest źle uposażona, wiemy, że nie ma poczucia własnego autorytetu, który daje siłę, który daje pewność, że będzie miała posłuch, wiemy o tem, ale to nie tłumaczy, to nie usprawiedliwia dzisiejszego stanu rzeczy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powinno użyć wszystkich sił, powinno dołożyć wszelkich starań, ażeby raz na zawsze usunąć, wykorzenić ten system, który panuje obecnie w policji. Gdyby Ministerstwo pociągało do odpowiedzialności zwierzchników, gdyby represje dotykały nie tylko tych, którzy dopuszczają się nadużyć, ale i tych, którzy mają pod swem kierownictwem, którzy wychowują takich policjantów, możeby było lepiej, ale o tem my nic nie słyszymy.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PGrünbaum">Jest jeszcze jedna przyczyna tego stanu rzeczy. Każdy policjant wie, że jeżeli przyprowadzając kogoś, którego sam skrzywdził, którego pobił na ulicy, powie w komisariacie, że ten powiedział coś przeciw Państwu Polskiemu, że jest agitatorem, rzuci na niego jakieś podejrzenie, to ma zapewnioną bezkarność, i dany człowiek otrzymuje jeszcze w dodatku razy w komisariacie od innych policjantów. Otóż to rzucanie podejrzeń co do antypaństwowych wystąpień jest osłoną, której używa policja, kiedy chce się zabezpieczyć przed następstwami swych nadużyć. I organy zwierzchnie wierzą temu, idą na lep tej kombinacji i w ten sposób potęguje się niezmiernie bezkarność popełniających nadużycia policjantów.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, u nas panuje nastrój pod tym względem bardzo przypominający nastrój w tych państwach, które czują, że ustrój ich nie jest bardzo mocny, że oparty jest na niezbyt silnych podstawach, które czują, że dokoła panuje jakaś atmosfera niepokojąca i widzą wszędzie niebezpieczeństwa, nawet tam, gdzie ich niema.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Strach ma wielkie oczy.)</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#PGrünbaum">Otóż w takiem państwie, którego rząd, a zwłaszcza ministerstwo spraw wewnętrznych, jest opanowane tego rodzaju strachem, wszyscy ludzie są podejrzani, Najbardziej lojalny, najbardziej prawomyślny człowiek może być pewnego pięknego poranku podejrzany o największe antypaństwowe knowania.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#komentarz">(Głos: Na Wołyniu rabini są zamykani jako komuniści.)</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, odbywają się nie wiem dla jakich powodów rewizje w szeregu miast i miasteczek we wschodnich województwach. I do kogo przychodzą z rewizją? Mam list z Lidy, że dokonano masowych rewizji w Lidze, szukano komunistycznej literatury i broni.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(P. Michalak: Znaleziono, czy nie?)</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#PGrünbaum">Oczywiście, że nie, taka policja nigdy nie znajduje, to jest przecież znane.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#komentarz">(P. Michalak: Bo nie umieli dobrze szukać.)</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#PGrünbaum">I między innemi dokonano rewizji u rabina miasta Lidy, u niego szukano broni i komunistycznej literatury, następnie u zastępcy burmistrza, u prezesa związku kupców, też wielki komunista oczywiście i wielki przestępca, u sekretarza tego związku kupców i t. d.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#komentarz">(Głos : To mogłoby być.)</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#PGrünbaum">Najciekawszą jednak rzeczą jest, że wielu z tych Panów doznało nielada zaszczytu przed kilku miesiącami; kiedy był Prezydent Rzeczypospolitej w Lidze, zostali oni zaproszeni na obiad dany na cześć Prezydenta. P. Michalak: Czy to przed rewizją? Przed rewizją oczywiście, jeszcze Pan chce, żeby po rewizji? Pomimo, że doznali takiego zaszczytu, więc byli to bezwzględnie lojalni ludzie, byli to ludzie, którzy mieli, udowodnić, że Prezydent Rzeczypospolitej jest czczony przez wszystkie klasy ludności, przez wszystkie sfery ludności — nie tylko polskie, stają się nagle podejrzanymi, dokonywa się w ich domostwach rewizji, szuka się u nich komunistycznej literatury, szuka się broni. Proszę Panów, podejrzani są wszyscy, wszyscy bez różnicy.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#komentarz">(Głos: Bo pakowanie do paki to jest pacyfikacja)</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#PGrünbaum">Jest jeszcze jedna rzecz ciekawa: ci, którzy stają się, że tak powiem oficjalnymi, lub nieoficjalnymi konfidentami, doradcami, w takich wypadkach, przynajmniej w stosunku do ludności żydowskiej, to są przeważnie ludzie, którzy służyli wszystkim bogom, bo którzy w swoim czasie służyli władzom rosyjskim, którzy później służyli władzom niemieckim, a teraz się wysługują polskim. Do takich ludzi władze polskie mają bezwzględne zaufanie. W Radomiu zaszedł niedawno wypadek ilustrujący jaskrawo te stosunki. Jakiś pan, który uważa się za rabina, Kestenberg, który swojego czasu wysługiwał się władzom rosyjskim, a później władzom okupacyjnym, obecnie jest pod możną opieką, zdaje się, kolegi Sołtyka,...</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Był kiedyś)</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#PGrünbaum">... ten p. Kestenberg przyszedł do starosty, jak to zwykle w takich wypadkach bywa, oskarżył zarząd gminy żydowskiej o jakieś malwersacje. Starosta daje wiarę tej denucjacji i wydaje rozkaz dokonania natychmiastowej rewizji. Kiedy się to robi? W święta żydowskie, święta Wielkanocne, kiedy gmina jest zamknięta. Policja przychodzi do lokalu gminy i nie licząc się ani ze świętem, ani z nieobecnością zarządu gminy, dokonywa rewizji. Ten sam człowiek, mianujący się rabinem, następnie oskarża kilku obywateli, o to, że protestowali przeciw niemu, po jego kazaniu, w którem chwalił się denuncjacją. Aresztuje się tedy jednego obywatela i w same święta przeprowadza się go pod konwojem przez ulice Radomia.</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#komentarz">(Głos: Wszystkiemu winien rabin, a nie władza.)</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#PGrünbaum">I kto są ci ludzie? Kto są ci ludzie, których się w ten sposób traktuje? To są bardzo poważni obywatele, ludzie piastujący godność nie tylko w gminie żydowskiej, ale także i w ogólnych instytucjach, np. jeden z nich p. Diamant jest członkiem rady oddziału radomskiego Banku Polskiego. Ale któżby uwierzył tym panom — wierzy się p. Kestenbergowi, to jest konfident widocznie.</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Rabin)</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#PGrünbaum">Nie jest on rabinem, a dlatego to wszystko robi, że chce sobie zapewnić w ten sposób protekcję władzy i moc przeciw członkom gminy, którzy nie chcą go wybrać.</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#PGrünbaum">Podaję tylko te dwa przykłady dla udowodnienia, że wszyscy uważani są za podejrzanych, a na zaufanie, zdaniem władz miejscowych, przeważnie zasługują wśród żydowskiego społeczeństwa tacy, którzy właściwie powinni byli by być trzymani zdaleka, chociażby dlatego, że wysługiwali się i władzom rosyjskim w swoim czasie i, władzom okupacyjnym podczas wojny.</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, w jaki sposób może ludność żydowska mieć pewność, że jej zdrowie, życie i mienie jest w zupełnem bezpieczeństwie, skoro w razie wypadków jakichś, w razie ekscesów, nigdy skutecznej obrony nie znajduje? Widzieliśmy to 2 lutego r. b. podczas święta katolickiego, które zostało przez Rząd zniesione. Widzieliśmy to, gdy zaszły napaści na żydów na Grzybowie u nas w Warszawie i na Starem Mieście w Łodzi. Policja była temi wypadkami zaskoczona.</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#komentarz">(Głos: Nic nie było takiego.)</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#PGrünbaum">Policja, która umie zawsze brutalnie występować przeciw wszelkim tak zwanym wrogom wewnętrznym, w tym wypadku nie potrafiła obronić żydów, w tym wypadku spóźniła się. Jak że może ludność żydowska czuć się bezpiecznie, kiedy bezkarnie, ale to zupełnie bezkarnie, uprawia się antysemicką podjudzającą agitację. Nie tę antysemicką agitację, że tak powiem ideowa — u nas istnieje przecież wolność prasy i słowa i doskonale rozumiem, że propaganda idei antysemickich może być uprawiana tak samo, jak wszelka inna, ale nie wolno szczuć jednej części ludności na drugą, nie wolno nawoływać do wyrzucania żydów. Na to mamy art. 129 naszego kodeksu karnego, ażeby można było nie dopuszczać do szczucia jednej części ludności na drugą.</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#komentarz">(P. Michalak: Ładnie Panie Grunbaum, to jest nasz Kodeks Karny? Toś się Pan omylił)</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#PGrünbaum">Ten kodeks karny, który u nas obowiązuje i którego Panowie nie chcecie zmienić.</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#komentarz">(P. Michalak: Zmienimy.)</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#PGrünbaum">Poczekam, wtedy będziemy mówili i zobaczymy, w jakim kierunku Panowie go zmienicie. Tymczasem korzystacie z tego kodeksu nie gorzej, niż za czasów carskiej Rosji.</u>
          <u xml:id="u-10.42" who="#PGrünbaum">Otóż niejaki Jaksa Chamiec, o którym już ks. poseł Wyrębowski napisał w odpowiedzi na list Związku Ziemian oddziału rypińskiego, że popełnił nadużycia finansowe i że zarząd „Rozwoju”, uchwalił dać mu niezwłocznie dymisję, ten Jaksa Chamiec, wielki znawca życia żydowskiego, wielki znawca wszystkiego, co się tyczy nauki żydowskiej, objeżdża miasteczka Kongresówki, wszędzie wygłasza żydoznawcze odczyty i wszędzie doprowadza do zaognienia stosunków. Plugawi on wszystko, co jest najświętsze w Polsce; „Rotę” Konopnickiej przerobił ten pan w sposób wprost plugawiący wszystkie najświętsze uczucia polskie i rozrzuca ją pomiędzy lud. Nie mam czasu, by wszystko Panom odczytać, ale tu są takie perełki, że muszę przynajmniej coś odczytać z tej nowej „Roty”:</u>
          <u xml:id="u-10.43" who="#PGrünbaum">„Jako zarazy tak się strzec Od żyda każdy musi, To nasze hasło musi biec Po Polsce, Litwie, Rusi.</u>
          <u xml:id="u-10.44" who="#PGrünbaum">Więc musi precz iść żydłak wróg,</u>
          <u xml:id="u-10.45" who="#PGrünbaum">Tak nam dopomóż Bóg.</u>
          <u xml:id="u-10.46" who="#PGrünbaum">Kto duszę polską truje wciąż,</u>
          <u xml:id="u-10.47" who="#PGrünbaum">Kto nas ze czci odziera,</u>
          <u xml:id="u-10.48" who="#PGrünbaum">Kto kąsze (Za język autora tego wierszydła nie odpowiadam) naszą pierś, jak wąż Kto? — jak nie żyd przechera.</u>
          <u xml:id="u-10.49" who="#PGrünbaum">Więc musi precz iść judaj wróg,</u>
          <u xml:id="u-10.50" who="#PGrünbaum">Tak nam dopomóż Bóg.</u>
          <u xml:id="u-10.51" who="#PGrünbaum">Gdyby robotnicy rozrzucali takie utwory, gdyby żydzi wydrukowali takie wiersze,...</u>
          <u xml:id="u-10.52" who="#komentarz">(Głos: To jakiś idjota pisał!)</u>
          <u xml:id="u-10.53" who="#PGrünbaum">... natychmiast wystąpiłyby władze państwowe, natychmiast zastosowane byłyby represje, a autorowi i kolporterowi nie pozwalanoby objeżdżać kraju i swobodnie szerzyć swe nikczemne idee nienawiści. Tymczasem okazuje się, że w rozmaitych miastach i miasteczkach, kiedy już nawet przedstawiciele samorządu zwracają się z prośbą o niedopuszczenie odczytów tego pana, władza państwowa powiada, iż nie może nic uczynić. Dlaczego? Widocznie ten pan ma jakiś list żelazny, który mu otwiera wszystkie podwoje, który zabezpiecza od wielkich represji. Człowiek, który został wyrzucony z towarzystwa „Rozwój” za malwersacje, bezkarnie szczuje ludność polską na żydowską. I p. Minister Spraw Wewnętrznych milczy, władze policyjne nie mają siły wobec niego, tak samo, jak w swoim czasie nie mogły dać sobie rady z Ligą Obrony Ojczyzny i Wiary w Poznaniu. W stosunku do tej ostatniej wreszcie zdobył się p. Minister Ratajski na to, że przekazał materiały, które mu dostarczyliśmy, prokuratorowi. Zobaczymy co prokurator uczyni z tem zbrodniczem stowarzyszeniem, które dotychczas działało bezkarnie pod opieką naszej policji.</u>
          <u xml:id="u-10.54" who="#PGrünbaum">Muszę stwierdzić, że ludność żydowska nie jest bezwzględnie pewna, iż okres ekscesów już bezpowrotnie minął u nas w Polsce. Muszę niestety stwierdzić, że ludność żydowska ma przeświadczenie, że jeżeli obecnie jest spokój pod tym względem...</u>
          <u xml:id="u-10.55" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Przejściowy.)</u>
          <u xml:id="u-10.56" who="#PGrünbaum">... to raczej dlatego, że te stronnictwa, względnie te sfery, które używały w swoim czasie dla swoich celów, jako narzędzia politycznego ekscesów, w danej chwili nie chcą tej broni używać. Jeżeli nastąpi jakieś zaognienie stosunków, jeżeli nadejdzie jakiś przełomowy moment polityczny, wtedy użyty będzie ów środek pogromowy, ów argument antyżydowski i wtedy okres ekscesów może wrócić.</u>
          <u xml:id="u-10.57" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Trzymajcie na uwięzi komunistów, a będzie dobrze.)</u>
          <u xml:id="u-10.58" who="#PGrünbaum">Panowie, słyszeliście, otóż to jest niezmiernie charakterystyczny okrzyk, który przypomina nam minione czasy rosyjskie, carskie czasy, kiedy to przedstawiciele ludności żydowskiej przychodzili do przedstawicieli rządu rosyjskiego, skarżyli się na agitację antysemicką, pogromy i t. d., a w odpowiedzi, karcono ich: Weźcie w karby rewolucję, mówiono im, a będzie dobrze. Panowie odpowiadają nam w ten sam sposób: Weźcie w karby komunistów, a będzie dobrze. Czyż my mamy polityczną policję na usługi; czy my mamy władzę w swoim ręku? Panom się zdaje, że my jesteśmy wszechpotężni, i na nas zwalacie winę po to, ażeby móc później uciec się do agitacji antysemickiej, do podbechtania mas przeciw nam, użyć tego wszystkiego, jako antydotum przeciw wszelkim wybuchom, które Panowie własną polityką wywołujecie.</u>
          <u xml:id="u-10.59" who="#PGrünbaum">Chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć o stosunku do języka żydowskiego, który ujawniony został w odpowiedziach p. Ministra Ratajskiego na nasze interpelacje. Nie wiem kto, czy p. Minister Ratajski, czy ktoś inny w Ministerstwie, którego odpowiedzi p. Minister Ratajski podpisuje, ale autor tych odpowiedzi bierze pod swoją obronę język hebrajski przeciw żydowskiemu, którego nie chcę nawet nazwać językiem żydowskim, piętnując go jako żargon, gdyż uważa, że nie można terminu takiego ustalić w dokumentach państwowych. Otóż, proszę Panów, należę do tych, którzy uważają język hebrajski za język narodu żydowskiego, za język przyszłości żydowskiej, ale bardzo dziękuję za pomoc p. Ministra Ratajskiego. Bardzo proszę, ażeby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie otaczało opieką języka hebrajskiego przeciw tym, którzy zwalczają ten język, walcząc o język żydowski. Bardzo proszę, ażeby nam tą nieproszoną opieką naszej pozycji nie utrudniano; my w tej żydowskiej walce wewnętrznej damy sobie sami radę. Tak samo myślą, mam nadzieję, ci, którzy walczą o język żydowski, jak i ci, którzy walczą o język hebrajski. Nie chcemy żadnej opieki pod tym względem ze strony władz policyjnych, władz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ani żadnych innych. Sądzę, że mogę również powiedzieć w imieniu ludności ortodoksyjnej, że i ta ludność nie chce tej opieki, której użyczają jej starostwa n. p. mieleckie, gdy nie dopuszcza do wystawiania sztuk żydowskich cenzurowanych, dlatego, że młodzież ortodoksyjna ewentualnie wystąpiłaby przeciw nim.</u>
          <u xml:id="u-10.60" who="#PGrünbaum">P. Minister Ratajski nie mógł się pogodzić ze stanem rzeczy, który istniał za czasów austriackich w b. Galicji i dotychczas nie dopuszcza do używania języka żydowskiego na zgromadzeniach w b. Galicji. Gdy interpelujemy o to, powołuje się on na ustawodawstwo austriackie, nawet znalazł się jakiś starosta, który się powołał na nasze najnowsze ustawodawstwo, który interpretuje ustawy językowe w tym kierunku, że ustalają one pewne języki, które są dopuszczalne na zgromadzeniach, i określają jakie języki nie są dopuszczalne. Ustawy językowe nie miały tego wcale na celu, dały tylko możność używania języków ukraińskiego, białoruskiego i litewskiego w pewnych warunkach, ale nie ustalały jak to było za czasów austriackich, że są pewne „krajowe” języki a inne języki, nieprzewidziane w tych ustawach, nie są krajowemi. To już jest dowcip p. starosty mieleckiego, który jest pokryty przez p. Ministra Ratajskiego. Ale p. Minister twierdzi, że Konstytucja nie obowiązuje w tym wypadku, gdyż koliduje ona z ustawą austriacką, która musi obowiązywać, ponieważ nie została jeszcze zniesiona. P. Minister Ratajski widocznie uważa, że jeżeli istnieje ustawa austriacka, to Konstytucja nie harmonizująca z nią zostaje na papierze. Ale marny co innego, mamy art. 7 Traktatu Wersalskiego o mniejszościach, który wyraźnie mówi o tem, że nie może żadna ustawa istnieć, któraby przeszkadzała, któraby niedopuszczała do używania języka żydowskiego na zgromadzeniach publicznych. P. Sołtyk nawet twierdził, iż ten artykuł, jako zasadniczy, musi być uwzględniany. Pomimo to jednak nie możemy wydobyć z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych rozporządzenia, któreby zniosło te praktyki bezprawne, stosowane obecnie w Galicji, Obawiają się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, że nie będzie dostatecznej ilości ludzi, którzyby potrafili dozorować żydowskie zgromadzenia. Sądzę, że to nie jest żaden argument, bo Ministerstwo powinno dbać o to, żeby mieć dostateczną ilość ludzi, jeżeli chce wiedzieć, co się dzieje na zgromadzeniach obywateli. Zresztą, jest to tylko wymówka, bo nie ulega kwestii, że pod tym względem właśnie niema wielkich trudności. Nieraz na to zwracaliśmy uwagę, że jeżeli do jakiegoś urzędu dopuszczani są żydzi, to przedewszystkiem do urzędów tajnej policji i zawsze można się urządzić tak, ażeby nad zgromadzeniami żydowskimi był rozciągnięty nadzór nie mniejszy niż nad innemi. Zachodzi w tym wypadku jedno z dwojga: Ministerstwo albo jest opanowane strachem bezmyślnym, albo zwyczajnie nie chce dopuścić do używania języka żydowskiego na zgromadzeniach żydowskich, ażeby zmusić do używania języka polskiego.</u>
          <u xml:id="u-10.61" who="#PGrünbaum">Czas mój się kończy, więc kilka słów powiem jeszcze tylko o obcokrajowcach i o bojkocie ekonomicznym, stosowanym przez Ministerstwo. Sprawa obcokrajowców, sprawa obywatelstwa nie jest dotychczas załatwiona. Miałem możność z tej trybuny jeszcze za czasów ministerstwa p. Hubnera, za czasów kiedy wiceministrem był p. Dutkiewicz, wyrazić nadzieję, że sprawa obywatelstwa, sprawa obcokrajowców, będzie wkrótce zlikwidowana. Te nadzieje się nie ziściły. Ministerstwo znajduje się obecnie w takiem położeniu, że wyjść z tej afery nie może, Stara się ono w jakiś sposób załatwić tę rzecz, ale ule chcę, czy nie może załatwić jej radykalnie. Zdawałoby się, że najradykalniejszem posunięciem pod tym względem będzie uznanie wszystkich tych, którzy się urodzili w Polsce za obywateli polskich. Ci, którzy się tu urodzili, którzy nie wiemigrowali z Polski, ci, którzy zachowali związek z krajem, ci chyba powinni mieć i mają najzupełniejsze prawo do otrzymania obywatelstwa tembardziej, że ustawa temu nie przeszkadza, gdyż chodzi przeważnie o urodzonych z rodziców b. poddanych rosyjskich, którzy obecnie po utracie obywatelstwa rosyjskiego żadnem innem obywatelstwem wykazać się nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-10.62" who="#PGrünbaum">W Ministerstwie nie rozumieją tego i nie chcą dla jakichś przyczyn, bliżej nieznanych, dla jakichś obaw niepojętych, rozwiązać tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-10.63" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, ostatnia jeszcze sprawa. Wszyscy, którzy pamiętają czasy przedwojenne i znają program antysemicki, program bojkotu, przypomną sobie zapewne, że w tych programach zajmował poczesne miejsce postulat o przeniesieniu dni targowych na sobotę i o zmianie miejsc rynków w miasteczkach. Obecnie widocznie pod wpływem agitacji antysemickiej i bojkotowej najrozmaitsze organizacje samorządowe uchwalają przeniesienie dni targowych na sobotę, ażeby uniemożliwić kupiectwu żydowskiemu w małych miasteczkach wyzyskiwanie tych targów. Uchwalają również przenoszenie rynków z miejsc, na których się znajdują, na oddalone miejsca za miastem, ażeby te rynki nie były otoczone domostwami i sklepami żydowskiemi.</u>
          <u xml:id="u-10.64" who="#PGrünbaum">Jest to walka bezprawna z handlem żydowskim, walka z kupiectwem żydowskiem, która nikomu dotychczas nie przyniosła żadnych korzyści. Bo tego kupiectwa polskiego, które zajęło by miejsce kupiectwa żydowskiego niema, i pierwszy, który pada ofiarą tej ekonomicznej polityki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zatwierdzającej owe uchwały, pierwszy, który pada ofiarą jest chłop polski, który do takiej Mławy naprzykład przyjeżdża w soboty i nie mogąc swojego towaru sprzedać, odjeżdża z powrotem z naładowanym wozem do swojej wsi.</u>
          <u xml:id="u-10.65" who="#komentarz">(Głos: nowy obrońca chłopa polskiego.)</u>
          <u xml:id="u-10.66" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, ja nie bronię chłopa polskiego, on ma tylu obrońców w tym Sejmie, tak wielkich, potężnych obrońców, którzy nawet znajdują czas na to, aby się gryźć pomiędzy sobą, jakby go lepiej obronić, że mojej obrony chłop polski napewno nie potrzebuje. Ale muszę stwierdzić i do tego mam prawo, że celując w żydów, zabija się bardzo często interes Państwa, dobrobyt całej ludności. I to muszę wytknąć i podkreślić, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie ma prawa poddawać się takim nastrojom, nie powinno uprawiać bojkotu i zatwierdzać tego rodzaju uchwał. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, względnie organy Ministerstwa boją się zarzutu filosemityzmu, a czując, iż zatwierdzanie podobnych uchwał krzywdzi żydów, wpadają na pomysły kompromisowe. Jeżeli są dwa dni targowe w jakimś miasteczku, to jeden dzień się daje dla żydów, a drugi dzień — sobotę dla chrześcijan, jeżeli jeden dzień targowy, to kompromisu być nie może i ten dzień wyznacza się na sobotę Kompromisy te oczywiście nikogo nie zadawalają.</u>
          <u xml:id="u-10.67" who="#PGrünbaum">Kończąc, reasumuję: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które powinno zapewnić bezpieczeństwo żydowskiej ludności, wpoić w ludność żydowską przekopanie, że dozna zawsze opieki i obrony organów policyjnych w razie napaści, tego nie robi. Nie może, czy nie chce — tego nie wiem. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w sprawie języka żydowskiego dotychczas nie potrafiło stanąć na stanowisku słuszności i zaspokoić sprawiedliwych życzeń żydowskich. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uprawia bojkot ekonomiczny. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dotychczas jeszcze sprawy obywatelstwa nawet na Kresach w stosunku do żydów nie załatwiło. Rzecz jasna, iż wobec tego głosować za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie możemy — głosować będziemy przeciw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekGdyk">Proponuję przerwę do godziny 4 po południu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Jeremicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PJeremicz">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PJeremicz">Kilkanaście razy słyszeliśmy z tej wysokiej trybuny od wszystkich stronnictw, i prawicowych i lewicowych o pacyfikacji Kresów, o naprawie i o możliwych stosunkach i warunkach życia. Nie bacząc na to, że bardzo szeroko sprawę omawiano i w Komisji Budżetowej i tu na plenum, jakkolwiek mamy bardzo dużo doktorów od pacyfikacji Kresów, bo aż czterech, niestety odczuwamy tylko jedną rzecz, mianowicie tę silną rękę, a doprawdy niestety słabą głowę. A co to jest słaba głowa, to faktycznie widzimy, bo niema przewodniej myśli, i wskutek tego niema ani naprawy Kresów, ani pacyfikacji, jak to w tej Wysokiej Izbie czasami daje się słyszeć.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PJeremicz">Jeżeli będziemy mówili o całokształcie administracji, to śmiem powiedzieć, że w całej administracji Rzplitej Polskiej panuje anarchia. A jeżeli anarchia panuje, to są tego dwie przyczyny. Pierwszą jest to, że Rząd nic sobie absolutnie nie robi z tego, że ma przed sobą Konstytucję, że powinien być jej wykonawcą i stać na straży litery prawa. Rząd ignoruje sobie te rzeczy, wszystkie uchwały Sejmu dla Rządu są nieobowiązujące, a skoro Rząd i wyższa władza centralna tak postępuje, to tem samem nie są obowiązujące dla panów wojewodów i starostów rozporządzenia Rady Ministrów. I stale są fakta, że rządzi nie Rząd, nie p. Minister Spraw Wewnętrznych, lecz rządzi w Polsce policjant i wywiadowca. Proszę Panów, jeżeli dziś słyszymy zawsze tę obawę przed bolszewizmem ze wschodu, to naprawdę, Panowie mi darują, ale powiem, że w Polsce jest bolszewizm. Tak jest, ale bolszewizm gorszy, bo bolszewizm z 1919 i 1920 r. kiedy była „właść na miastach”; tak jest w Polsce, bo w Polsce rządzi policjant i wywiadowca, w Polsce rządzi Muraszko. Tak jest, jeżeli Rosja ma Dzierżyńskiego, to my mamy Rutkowskiego i Borzęckiego, którzy rządzą, a nie Minister Smólski, ani Minister Ratajski.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PJeremicz">To jedno. Po drugie, chciałem zwrócić uwagę jeszcze na parę takich wypadków, które dowodzą, że uchwały Sejmu, czy komisji absolutnie nie obowiązują panów ministrów. Przypominamy sobie te debaty w Komisji Administracyjnej nad nagłym wnioskiem o stanie wyjątkowym. Pp. Ministrowie Tugutt i Ratajski przyszli i powiedzieli: stanu wyjątkowego dziś nie żądamy, nie chcemy stanu wyjątkowego na Kresach wprowadzać.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos: I tak się stało.)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PJeremicz">Nie, stało się inaczej, to Wam się tak wydaje napozór. Widzimy, że Rząd, nie bacząc na to, że komisja uchwaliła kilkanaście punktów co do zmiany generałów-wojewodów od hodowania gołąbków i robienia fortecy w majątkach, przyjścia ludności z pomocą rolną, odbudowy i t. d. Rząd dotychczas tych uchwał komisji, nie wykonał. Były nawet jeszcze propozycje mniejszości komisji dalej idące, jednakże ani jednej z tych uchwał Rząd nie wykonał, przeciwnie postarał się o to, aby de facto wprowadzić stan wyjątkowy na Kresach, tylko nie chciał tego szyldu zawiesić, że potrzebny jest stan wyjątkowy dla rządzenia kresami, bo toby się źle odbiło na stosunkach Europy do Polski. Otóż Rząd wprowadził co? Po pierwsze wprowadził sądy doraźne, po drugie rozkwaterował wojsko, po trzecie zabronił wszelkich zgromadzeń. Proszę Panów, kiedy ten sam Rząd Białorusinom i Ukraińcom daje możność składania deklaracji szkolnych, za to, że ktoś się ośmieli zwołać dwóch, trzech ludzi, to dlatego, że jest stan wyjątkowy de facto wsadza się go do więzienia. Oto pacyfikacja Kresów, Pianie Ministrze!</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PJeremicz">Mówiono tu o tem, że posłowie bardzo dużo zabierają czasu p. Ministrowi swemi interpelacjami, dość często nieuzasadnionemi. Otóż pozwolę sobie przytoczyć parę faktów. Skoro jak poprzednio powiedziałem, Rząd wcale się nie liczy nie tylko z poszczególnymi posłami, którzy składają interpelacje, lecz i z uchwałami Sejmu, to ma się rozumieć, że p. Minister Ratajski nie będzie się liczył z jakimś posłem białoruskim czy ukraińskim. I gdy faktycznie czarno na białem powiedziano, że tam odbywa się katowanie ludności, to on odpowiada, że nadużycia faktycznie nie stwierdzono i dlatego żadnego zarządzenia w tym kierunku nie może wydać. Klub Białoruski przez dwa i pół roku złożył coś około 200 interpelacji i nie było ani jednej odpowiedzi na interpelację, żeby p. Minister powiedział, że stał się karygodny wypadek i winnego pociągnęłam do odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Głos: Bo nie było karygodnych wypadków.)</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PJeremicz">W tej chwili przytoczę przykłady. Otóż jeżeli tak nie było, to jest tu obecny na sali p. kolega Zwierzyński, więcej nie widzę.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głosy: A my, to co?)</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PJeremicz">Powołuję się na niego, jako autorytet — w r. 1923 byliśmy w podkomisji, wyłonionej z Komisji Administracyjnej dla zbadania nadużyć na kresach wschodnich; byliśmy w Marcinkańcach, gdzie wszyscy skonstatowaliśmy katowanie ludności przez p. Kuchejdę — p. kolega Zwierzyński prawdopodobnie nie odmówi potwierdzenia tego — który kazał rozbierać ludzi do naga, kazał innym katować, a sam pił wódkę i grał na bałałajce. Przesłuchano 200 świadków.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Okrzyki, wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PJeremicz">Panowie się śmiejecie, a tem samem jesteście moralnie odpowiedzialni za te katusze, która lud białoruski cierpi. P. Minister daje odpowiedź, że wobec wyników dochodzenia w tej sprawie nie znalazł podstaw do wydania dalszych zarządzeń.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Niech Pan opowie o Prażanach.)</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PJeremicz">W tej chwili opowiem. Starosta Noel organizował bandy na to, żeby napadały na posłów białoruskich. Oto jest administrowanie na Kresach.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PJeremicz">P. kolega Rymar mówił, że niema szkoły powszechnej białoruskiej, bo ludność tej szkoły niby nie chce — i nawet czytałem w zagranicznych pismach o tem, że ludność białoruska nie chce szkoły powszechnej, bo jej nie zakłada, a tam, gdzie ludność chciała, jest kilka szkół rządowych. Ale zapytam p. Ministra, za co Pan Minister wsadził w Słonimskim powiecie do więzienia 6 nauczycieli ze szkoły prywatnej, za to, że ośmielili się otworzyć szkołę białoruską, do dziś siedzą oni, za to, że otworzyli tę szkołę powszechną, której koszt utrzymania ponosili włościanie. Rząd na to nie pozwala i nauczycieli wtrąca do więzienia.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#komentarz">(Okrzyki. Głos: Niech Pan powie, co oni robili w tej szkole!)</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#PJeremicz">A teraz dalej. Jeżeli będę mówić o niektórych że tak powiem, zagranicznych efektach, o które tutaj de facto chodzi, to p. Minister ma bardzo dużo spryciarzy w Wilnie. Tam się odkryło spelunkę gry, gdzie uprawiano polonofilską politykę. Niektórzy z policjantów siedzą w kryminale. Cała historia pacyfikacji Kresów przez te cztery miesiące, kiedy mamy tych czterech doktorów czy więcej, do tego się sprowadza, że odkryto w Wilnie spelunkę gry. I mówi się teraz: oto jest wszystko w porządku, bo ludność białoruska idzie z rządem polskim, współpracuje i t. d., ale chociaż tę spelunkę zamknięto, bo już i społeczeństwo w Wilnie zaczęło krzyczeć na to, jednakże p. Raczkiewicz i gen. Januszajtis znaleźli możność zatwierdzenia budżetu dla p. Paulikiewicza w kwocie 12.000 zł miesięcznie i na to proszę Panów, pieniądze znajdują się. Pytam się Pana Ministra, czy dlatego ludność białoruska ma płacić podatki, aby p. Raczkiewicz i Paulikiewicz wydawali po 12,000 zł. miesięcznie na co innego, a nie na szkoły białoruskie? Więc na to my mamy płacić podatki?</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PJeremicz">A teraz idźmy dalej, proszę Panów. Otóż obrazek niedawny z jednej interpelacji: skatowano dwóch uczniów z gimnazjum białoruskiego, popękały im bębenki w uszach i pozostali do dziś głuchymi. Zwróciliśmy się do komisarza rządu w Wilnie p. Raczkiewicza, i p. Raczkiewicz powiada, że nadużyć nie wykryto i dlatego niema żadnej podstawy do pociągania do odpowiedzialności policjantów, na których była skarga. Chociaż p. Raczkiewicz dał taką odpowiedź, prokuratoria tych panów wsadziła do więzienia, wytoczyła im sprawę i do dziś siedzą w więzieniu, ale gdy białoruska gazeta o tem napisała, to p. Komisarz Rządu na m. Wilno, kazał ją skonfiskować. Otóż widzą Panowie, co się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#PJeremicz">Jeżeli Panowie chcecie posłuchać o tych katuszach, to w tej chwili przytoczę. Po pół roku leżą nasze wnioski nagłe i my nie możemy opowiedzieć z tej wysokiej trybuny o tych katuszach. Chociaż mamy bardzo dużo do powiedzenia co do meritum co do samego budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, pomijam to i pozwolę sobie niektóre ustępy przeczytać o tych jaskrawych zbrodniach, jakie się dzieją:</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#PJeremicz">„W miasteczku Krasnem, pow. wilejskiego, zamęczyli na śmierć włościanina Antoniego Wojtowicza ze wsi Syczewicze gm. Radoszkowice. pow. wilejskiego.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Głos: Czy to prawda?)</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#PJeremicz">Morderstwu temu towarzyszyły następujące okoliczności: W końcu stycznia r. b. przez żołnierzy 10 baonu straży granicznej był aresztowany Antoni Wojtowicz, włościanin ze wsi Syczewicze gm. Radoszkowicze pow. wilejskiego. Aresztowanego odesłano na posterunek 10 baonu straży granicznej w mieście Krasnem, gdzie żołnierze dopuścili się nad Wojtowiczem mordu, niesłychanego w dziejach katowania ludności przez władze panujące. Badania aresztowanego było przykładem dzikiego pastwienia się straży granicznej w mundurze żołnierza polskiego nad bezbronnym uwięzionym człowiekiem. Zadano mu 35 ciężkich ran. Żywemu człowiekowi puszczano krew,...</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Głos: Najpierw 35 ran zadali, a potem puszczali krew?)</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#PJeremicz">... katowano i bito go, dopóki nieszczęśliwy nie skonał w rękach katów. Przerażeni wynikiem swoich badań żołnierze oddali już zimnego trupa w ręce okolicznych włościan dla pogrzebania go. Dokonana sekcja zwłok ustaliła 35 ciężkich ran, zadanych przez straż graniczną Antoniemu Wojtowiczowi. Stroskana żona nie mogła przeżyć tak haniebnego mordu, dokonanego nad jej mężem umarła w dniu 8 lutego r. b., pozostawiając dwoje dzieci zupełnemi sierotami.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#PJeremicz">„Żeby mieć pewne pojęcie o sposobach katowania, uprawianych przez 10-ty baon straży granicznej, sposobach, które w ostateczności doprowadziły do zamordowania człowieka, przejdziemy do drugiego faktu, którego ofiarą był b. nauczyciel Sylwester Biegański, który jednak pozostał przy życiu mimo zwierzęcego pastwienia się nad nim, katowania i męczarni.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#PJeremicz">„Dnia 23 grudnia 1924 r. do Sylwestra Biegańskiego zamieszkałego we wsi Kostyki, gm. Kościeniewickiej, pow. wilejskiego przyjechali ułani z oficerem na czele i wywiadowcą, okrążyli dom i gospodarstwo i weszli do gumna gdzie wówczas młócono zboże. Odrazu na wstępie oświadczono, że Sylwester Biegański i jego siostra są aresztowani. Potem przeprowadzono w domu szczegółowa rewizję, która nic kompromitującego nie wykryła, zabrano dowody osobiste Biegańskiego i jego siostry, oraz amerykańskie dokumenty (ofidawity), książeczkę wojskową, zaświadczenie S. Biegańskiego, że był nauczycielem od 1908 do 1912 r. i t. p. Podczas rewizji zginęły lejce z rzemienia, lejce z powrozów, siekiera, koszula i worek.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#PJeremicz">„Po dokonaniu rewizji, aresztowanych odesłano do maj. Serwecz, o 3 km. drogi. Razem z nimi prowadzono jakiegoś innego osobnika zaaresztowanego. Dnia 24. XII.1924 r. aresztowanych odesłano do m. Kresnego do dowództwa 10 baonu straży granicznej, które umieściło St. Biegańskiego na wartowni, a siostrę w kancelarii.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#PJeremicz">„Dnia 25. XII. wieczorem S. Biegański słyszał głos swojej siostry, która była obok wartowni. Słyszał rozmowę jej, potem śmiech, potem śpiew i nareszcie płacz. Okazało się, że ją pojono alkoholem. Z rana 26. XII. znowuż słychać było, płacz i krzyk jego siostry, okazało się, że jej zapychano szpilki pod paznokcie na nogach, rwano włosy na głowie, żądając od niej podpisania protokółu, który był już przygotowany w przeddzień.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#PJeremicz">„Dnia 26. XII. wieczorem zabrano z wartowni S. Biegańskiego, zaprowadzono do kancelarii, gdzie przedtem była jego siostra. W kancelarii był tem sam aresztowany, który jechał razem z nimi, był to sierżant 10 baonu nazwiskiem Undo (Mundo). Wkrótce przybył inny sierżant i zaczął dopytywać S. Biegańskiego, czy on zna owego aresztowanego sierżanta; S. Biegański powiedział, że nie zna go. Zaraz została do kancelarii sprowadzona siostra Biegańskiego, która powiedziała, że ten osobnik jechał razem z nimi jako aresztowany i że nazywali go „Stasik”. Po tem oświadczeniu zabrano siostrę z kancelarii i przystąpiono do następnego badania S. Biegańskiego, przytem na znak dany przez badającego sierżanta, „Stasik” i on sam przystąpili do Biegańskiego, i zaczęli go bić po szyi, najpierw rękami, potem i rewolwerami, trzymając aresztowanego, żeby nie upadł. Wskutek bólu i trzęsienia głowy aresztowany nie był w stanie odpowiedzieć na pytania, stawiane mu przez sierżantów. Po takiem półtora lub dwu godzinnem biciu człowieka, rozebrano, go do naga, położono na zbitą z desek ławę, związano ręce i nogi i rozpoczęto, go bić kijami. Mało tego, kije zamieniono, na żelazną palkę, skręcona z drutu telegraficznego, i na łopatę żołnierska, któremi długo bito aresztowanego”.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To się w Rosji dzieje, a nie u nas.)</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#PJeremicz">To się w Polsce dzieje niestety, a nie w Rosji. „Żeby nieszczęśliwy nie mógł wydawać okrzyków „Stasik” namoczył w wodzie onucze aresztowanego i zatkał niemi jego gardło. Gdy związany i obezwładniony S. Biegański: nie mógł już krzyczeć, w sposób zwierzęcy bito go w pięty kijami żelaznemi i drutami i deska oderwaną od ławki. Katowany utracił przytomność; gdy przytomność zaczęła wracać, zobaczył siebie leżącego na podłodze. Wówczas kaci zaczęli domagać się od S. Biegańskiego, żeby wskazał jakiegokolwiek uczestnika napadu na m. Ilię. Aresztowany zaklinał się, że nic o tem nie wie. Kaci nie poprzestali na tem, związanego człowieka kilkanaście razy podejmowano z podłogi i rzucano go o ziemię, potem położono go na drewnianą kanapę i rozpoczęto znowu bić w pięty kijami, żelaznemi drutami, deską i łopatą. Katowany utracili przytomność i po pewnym, czasie oblany wodą, zaczął ją odzyskiwać. Razem z odzyskaniem świadomości, aresztowany wyczuwał silny ból w nogach, które wyglądały jak kłody spuchnięte, silny ból w biodrach i krzyżu. Nie mogąc wytrzymać z bólu i z braku sił nieszczęśliwy S. Biegański spadł z kanapy na ziemię. Wówczas zaczęta domagać się od niego informacji: o napadzie i następnie sierżant rozwiązał mu ręce na krzyżu i związał je na piersiach i kazał „Stasikowi” przynieść nowe dwie pałki (wszystkie poprzednie już leżały na podłodze połamane), znowóż podejmowano go do góry i rzucano na podłogę, a potem bito kijami po nogach, krzyżu i żebrach. Utracił przytomność po raz trzeci”. Proszę Panów, nie mogę dalej czytać, bo już upływa czas, ale dodam, że już trzeci miesiąc ten człowiek leży w łóżku.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#komentarz">(Głos: To się wszystko sprawdzi.)</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#PJeremicz">Proszę bardzo. To jest jedna rzecz, a po drugie sędzia śledczy go uwolnił. Oto, jak się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#PJeremicz">Jeszcze kilka słów na zakończenie powiem o p. gen. Januszajtisie. Otóż proszę Panów, co się dziś dzieje. Nie wiem, czy to p. Minister od swego zielonego stołu takie wydaje rozkazy, ażeby robić wprost obławę na Białorusinów. Jeżeli, to robi p. Minister, który powinien stać na straży Konstytucji, to jest skandal. A jeżeli robi to taki p. gen. Januszajtis, który chcąc steroryzować ludność, aresztuje tysiące ludzi i wtrąca ich do więzienia bez żadnej racji, bo sędzia śledczy po dwóch, trzech tygodniach ich zwalnia, to Panie Ministrze takiemi metodami panowie nie spacyfikujecie Kresów, bo nasz lud na ten teror, na ten ucisk odpowie odporem, bo im więcej ucisku, tem większy odpór i tem się nie da naszego ludu steroryzować i przeszkodzić jego organizowaniu się. My dziś nie nawołujemy do powstań, ale mówimy: więcej śmiałości i wytrwałości, a zdobędziemy sobie prawa nam należne.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#PJeremicz">W świetle wszystkich przytoczonych tu faktów Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest nie Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, ale ministerstwem policji, ministerstwem katuszy dla białoruskiego narodu i my za budżetem jego głosować nie będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Podhorski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PPodhorski">Rozpatrując budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych widzimy, że preliminowano w tym roku na to Ministerstwo 206.875.434 zł. W te sumy nie wchodzi fundusz dyspozycyjny, który wynosi 3 miliony, i nie wchodzą fundusze na subwencje i dotacje, które wyniosą około 2 milionów, mianowicie 1.910.583 zł. Z sumy pierwszej, bez funduszów dyspozycyjnych, subwencyjnych i dotacyjnych na policję przeznaczono 103.480.211 zł. Sumy te muszą wpłynąć do Skarbu z tych podatków, które opłaca i naród ukraiński.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PPodhorski">Naród ukraiński znajduje się wbrew swej woli pod władzą Polski i tą polityką, którą rządy polskie stosują do niego przez 6 lat, polityką eksterminacji i wynarodowienia, jest zupełnie zrujnowany, a także temi niepomiernie ciężkiemi podatkami, które w sposób gwałtowny, terorystyczny zdziera się z niego. Administracja polska wogóle ma bardzo lichą sławę, w szczególności ta administracja, która rządzi na naszych ziemiach ukraińskich. Niema tam ludzi doświadczonych, ani wykształconych, a co więcej niema tam ludzi, którzyby byli odpowiedzialni za swoje czyny, którzyby mieli poczucie praworządności. Tej praworządności, której żądamy, której wymagamy, nie mamy dotychczas i nie prawo i nie ustawy nami rządzą, ale swawola administracji polskiej. Niejednokrotnie myśmy to stwierdzali z tej trybuny i obecnie to stwierdzamy. Nie może być praworządności tam, gdzie panuje zupełny chaos.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PPodhorski">Zresztą co do ziem naszych chaos panuje nie tylko tam w administracji na t. zw. „Kresach”, lecz i tutaj w centrum. Mamy specjalnie trzech ministrów, którzy radzą o naszych ziemiach ukraińskich i białoruskich. Głównym, że tak powiem, jest minister Ratajski, który wyraźnie powiedział, że nic się nie zna i nie rozumie się na sprawach „kresowych”.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Głos: Już się zapoznał.)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PPodhorski">Trzeba się zapoznać, lepiej byłoby, żeby poszedł do dymisji. Dlatego powołał specjalnego „speca” dla spraw kresowych, wiceministra Smólskiego. Ten się zna dobrze na tępieniu ruchu ukraińskiego i białoruskego i dlatego powołano go tam, powołano dla sprawowania i pilnowania urzędów „kresowych”, oprócz niego powołano p. Wicepremiera Tugutta, ażeby on się „opiekował” naszemi ziemiami. Robi się tak, bo p. Ratajski nie ufa p. Tuguttowi, nie ufa p. Tuguttowi i ta część Wysokiej Izby (wskazuje na prawo.) Władze zaś, widząc z jednej strony p. Ratajskiego, a z drugiej p. Smólskiego i p. Tugutta nie wiedzą, jak mają sprawować swe urzędy. Społeczeństwo polskie podzieliło się, jedna część stoi przy p. Ministrze Smólskim, a druga przy p. Tugucie.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PPodhorski">Wogóle zwiększył się chaos, który panował i panuje na naszych ziemiach. A wskutek tego, proszę Panów, ludność nasza jest pozbawiona tych wszelkich wolności obywatelskich, które są zagwarantowane w Konstytucji. Konstytucja bardzo pięknie napisana, szumnie uchwalona przez Sejm, Konstytucja, którą szczycą się niejednokrotnie ministrowie polscy przed zagranicą, w rzeczywistości tutaj w Państwie Polskiem, a szczególnie na naszych ziemiach ukraińskich żadnego zastosowania nie ma. P. Minister Ratajski wyraźnie powiedział, że Konstytucja jest ramową ustawą bez treści,...</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to powiedział?)</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PPodhorski">... a więc jest martwą. A nie znając ziem naszych, nie znając tych stosunków, które tam panują, wyręcza się ministrem Smólskim, a minister Smólski już wie, jak rządzić. Wyciąga on z śmietniska carsko-rosyjskiego ukazy i rozporządzenia carów moskiewskich, te rozporządzenia, które zostały zniesione przez rewolucję rosyjską i ukraińską i wprowadza je w życie, wydając swój słynny „okólnik”. Mianowicie wyciąga rozporządzenia jeszcze z 1893 r. i z r. 1906...</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(Głos: To nie tak dawno.)</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PPodhorski">... z tego okresu, kiedy w Rosji carskiej panował największy regime czarno-seciński. Ustawa carska z 1906 r. wydano wtedy, kiedy likwidowano pierwszą rewolucję rosyjską z roku 1905. P. Minister Smólski w odrodzonej „demokratycznej” Polsce odnawia te carskie rozporządzenia i stosuje je do naszych ziem. I jest rzeczą znamienną, że te rozporządzenia i to łamanie i deptanie własnej Konstytucji przez p. Ministra spotyka tutaj w Sejmie uznanie, radosne uznanie z prawej strony i z centrum, a milczącą zgodę ze strony lewej Izby, bo ten „okólnik”, to antykonstytucyjnie rozporządzenie skierowane jest przeciwko ukraińskiej ludności, przeciwko nam posłom ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#PPodhorski">Nie, nie jest to skierowane przeciwko Wam, Wasze wiece, wiece „Wyzwolenia”, odbywają się zupełnie swobodnie, tylko nasze wiece, wiece ukraińskich posłów są zabronione. My, Ukraińcy, nie przestaniemy protestować przeciwko ograniczaniu, pozbawianiu nas praw, które zagwarantowane mamy w Polsce przez Konstytucję, jak i przeciwko niewoli naszej.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PPodhorski">Jeżeli weźmiemy administrację polską, którą u nas rządzi, uderza nas strasznie wielka jej ilość. Mamy trzech ministrów na tem terytorium, na którem za czasów rosyjskich rządzili tylko jeden generał-gubernator, a za czasów ukraińskich jeden komisarz; dawniej na tym Wołyniu, który obecnie jest pod zaborem polskim, mieliśmy tylko 7 powiatów, a teraz mamy 11. Dawniej na jeden powiat był tylko jeden „insprawnik” i dwóch, trzech „stanowych pristawów”, obecnie mamy urzędy starościńskie.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(Głos: Jakie to były dobre czasy.)</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PPodhorski">To były czasy przeklęte, czasy rosyjskie, czasy haniebne, carskie, które tak Wam, jak i nam dały się we znaki. Ale jeżeli porównamy te „przeklęte” czasy z obecnemi „dobremi” czasami, to zobaczymy, że tam, gdzie było 7 powiatów, obecnie jest 11, gdzie było siedem „insprawników”, obecnie jest 11 starostów, a w starościńskich urzędach mamy setki urzędników. Armia ta urzędnicza swe urzędy sprawuje bardzo powoli, mają oni na wszystko czas i zupełnie idąc w ślady ministrów, depczą prawa, ustawy nawet przez Sejm uchwalone. Wydano takie ustawy, które się nazywają językowemi, a któremi się mocno za granicą przed Ligą Narodów chwalono, i temi ustawami tam udowodniano, jaka to Polska tolerancyjna, daje tym mniejszościom, „które tylko przeciw Państwu działają”, takie „duże” „wolności”. Ale w rzeczywistości te ustawy nie mają żadnego zastosowania bo czy to w policji, czy w urzędach starościńskich, czy w innych urzędach, wszędzie petenci, zainteresowane osoby zwracające się w ojczystej mowie do urzędów, spotykają się z odmową w przyjęciu podania z kpinami i nie mogą otrzymać załatwienia sprawy.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(Głos: To jest nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#PPodhorski">Niech Pan Poseł pojedzie do krajów naszych i sprawdzi to, co ja powiedziałem. Ani jednej prośby w języku ukraińskim złożonej nie załatwia się. I nawet wtedy, kiedy niektórym osobom uda się złożyć podanie w języku ukraińskim, już napewno odpowiedzi w języku podania nie dostaną.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński.)</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#PPodhorski">A w sądach co się dzieje? We Lwowie za czasów Austrii monarchicznej zawsze czytano akty oskarżenia w języku ukraińskim. Oto niedawno odbył się proces Mełnyka i innych i sąd okręgowy lwowski nie chciał odczytać aktu oskarżenia w języku ukraińskim. Wczoraj, czy przedwczoraj również skończył się proces, gdzie też nie chciano odczytać aktu oskarżenia w języku ukraińskim. Na moją interwencję w tej sprawie p. Minister Sprawiedliwości powiedział, że sąd nie miał prawa nie dopuszczać do odczytania aktu oskarżenia po ukraińsku, lecz już tak się stało, więc trudno, nic nie poradzi na to. Otóż widać, że bezprawie, łamanie prawa przez taką instytucję, jak sąd toleruje p. Minister Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PPodhorski">A co się dzieje w innych urzędach!</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#PPodhorski">P. sprawozdawca wyraźnie powiada, że policji niema tak dużo na ziemiach ukraińskich, czyli, jak powiada, na Kresach Wschodnich jest tak, jak było kiedyś za rosyjskich czasów. Otóż ja przytoczę niektóre cyfry i zobaczymy, jak to wygląda w rzeczywistości. Np. w m. Równem i powiecie rówieńskim za czasów rosyjskich było 238 posterunkowych policyjnych. Obecnie mamy 301, a proszę Panów, dawny rosyjski powiat rówieński za czasów Polski został podzielony na 3 powiaty. Dawniej znaczna część obecnego powiatu sarneńskiego należała do powiatu rówieńskiego, należał do niego i obecny powiat kostopolski. W powiecie kowelskim za czasów rosyjskich było 176 posterunkowych, obecnie zaś mamy 237, a rosyjski powiat kowelski też obecnie został podzielony na dwa powiaty, a więc jest znacznie mniejszy od powiatu rosyjskiego. Przecież obecny powiat kamień-koszyrski został wydzielony z dawnego kowelskiego powiatu i następnie część obecnego powiatu lubomelskiego należała do powiatu kowelskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#PPodhorski">A teraz spójrzmy na skład osobowy policji polskiej i policji rosyjskiej. Za czasów rosyjskich w powiecie kowelskim mieliśmy do 15 oficerów policyjnych, obecnie mamy tylko 5 oficerów, w rówieńskim powiecie mieliśmy za czasów rosyjskich 19 oficerów policyjnych, obecnie mamy tylko 7. To świadczy o tem, jaka jest różnica w inteligencji między tą przeklętą rosyjską, na cały świat zohydzoną policją rosyjską a policją odrodzonej „demokratycznej” Polski.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#PPodhorski">Oprócz policji jawnej mamy tysiące wywiadowców, tysiące tajnych policjantów. Pan referent podał tylko jawną policję, nie wspomniał o tem, że w miastach, miasteczkach i wsiach naszych roi się od politycznych wywiadowców, tajnych policjantów. Wszyscy oni są uprawnieni, uprawnieni ma się rozumieć rozporządzeniem swoich władz przełożonych, do przeprowadzania rewizji, do aresztowań, do oskarżania obywateli o antypaństwowość, o komunizm etc. Pobierając za szpiegostwo pieniądze, żyjąc z tego, musi taki wywiadowca znaleźć tych antypaństwowców, tych przestępców i znajduje ich. Gdzie? W legalnych ukraińskich instytucjach, w „Proświtach” i innych, donosi, że one są antypaństwowe i stąd zaczynają się co wiosny u nas masowe policyjne polowania na ludzi, zaczynają się masowe rewizje po wsiach i masowe aresztowania. Zeszłego roku mieliśmy przed Wielkanocą masowe aresztowania, aresztowano półtora tysiąca ludzi, moc ich zostało wypuszczonych, ponieważ żadne oskarżenie, podane przez policję, się nie sprawdziło, lecz kilkuset zostało w więzieniu i siedziało cały rok, bez podania im winy. Dopiero niedawno, w zeszłym miesiącu podano im akt oskarżenia, wytaczając im proces za ukraińską narodową powstańczą organizację, i prawdopodobnie w końcu tego lub na początku następnego roku będą ich sądzić, bo dotychczas jeszcze nie słyszano o tem, ażeby sąd wyznaczył dzień ich rozprawy.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#PPodhorski">Proszę Panów, tej wiosny też mieliśmy na Wołyniu i w Galicji kolejne masowe policyjne polowanie na ludzi, znów w powiatach, już nie tych wschodnio-wołyńskich: rówieńskim, dubieńskim i krzemienieckim, lecz w zachodnich powiatach Wołynia.: włodzimierskim, kowelskim, lubowskim i horochowskim odbyły się masowe aresztowania i rewizje pośród ludności ukraińskiej. Sfabrykowano bajki, rozpowiadane przez organy miejscowej prasy polskiej, a także ma się rozumieć przez agentów policji, o rozmaitych tajnych organizacjach powstańczych ukraińskich, o spiskach ukraińskich i t. d.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#komentarz">(Przerywania. Głos: Coś tam było.)</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#PPodhorski">Nie, nic nie było, bo przy tych masowych rewizjach i aresztowaniach nic absolutnie nie znaleziono, ani bibuły komunistycznej, ani tej broni, o której p. Minister mówił mi, kiedy interweniowałem u niego w tej sprawie. Twierdzę to stanowczo, że absolutnie nic nie znaleziono. Zatrzymano tych ludzi, katowano i katuje się ich, ażeby przyznali się do winy, której nie popełnili. I tak w powiecie włodzimierskim zaaresztowano i skatowano Mikołaja Panasewicza, Eustachego Puczkowskiego, Nikanora Iwanczuka, Piotra Kudia, mieszkańców m. Włodzimierza, Jeremię Jura, mieszkańca wsi Lisznia, Sirkę, mieszkańca wsi Litowiża, Jana Karasia z Żabołotecia. Ludzie ci zostali ciężko pobici w sposób barbarzyński, katowano ich, mordowano, ażeby przyznali się do winy, Panie Ministrze, której wcale nie popełnili.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#PPodhorski">Mamy szereg innych zdarzeń, które są podobne do tych, o których, mówił mój przedmówca, kol. Jeremicz. Po katowaniu i mordowaniu ludzi, spisuje się akty oskarżenia i stawia się ludzi przed sąd. Sądy polskie u nas karzą ich ciężko i bardzo często się zdarza, przynajmniej dotychczas mamy kilka takich wypadków, że po roku siedzenia w więzieniu sąd okręgowy łucki skazywał dziesiątki ludzi na ciężkie więzienie do 4 lat z pozbawieniem praw stanu, a sąd apelacyjny w Lublinie zwalniał osadzonych od winy i kary. Było to naprzykład z oskarżoną Żeźko i tow., z oskarżonym Budeckim i towarzyszami. Więc po półtora roku ludzie siedzą w więzieniach zupełnie niewinnie.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#PPodhorski">Oprócz tego mamy dużo wypadków, kiedy policja aresztuje ludzi, na podstawie jej dochodzenia, władze osadzają w więzieniu i siedzą oni bardzo długi czas niewiadomo za co. Tak np. było z Sergiejem Lemczukiem, mieszkańcem wsi Rokytnyci kowelskiego powiatu. Aresztowano go jeszcze w zeszłym roku w maju na doniesienie tajnego agenta, trzymano przez cały rok i dotychczas ten człowiek siedzi w kowelskim więzieniu, a nawet aktu oskarżenia mu nie doręczono. I ma się rozumieć nie mamy nigdzie obrony w takich sprawach, bo, powiadam, zwracałem się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, do wiceministra Sprawiedliwości, do prokuratury o wyjaśnienie, za co Lewczuka i innych ludzi się aresztuje, za co się ich trzyma w więzieniu i żadnej odpowiedzi nie otrzymałem.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#PPodhorski">Proszę Panów, jeżeli mówić o uprawnieniach policji, o tej swawoli policyjnej, jaka u nas panuje, to przytoczę taki wypadek. Oto 30 listopada z. r. we wsi Lubitowie kowelskiego powiatu policjant Głabian zabija ni stąd ni z owąd zupełnie niewinnego człowieka Hruszczuka. Młody chłopiec wracał do domu wieczorem. Tamten go spotkał, zatrzymał i wystrzałem z rewolweru położył go trupem na miejscu.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#komentarz">(Głos: Był Pan przy tem?)</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#PPodhorski">Znam ten wypadek, proszę Panów, bo wszystko to stało się w mojej wsi i mówiłem nawet o tem p. Ministrowi.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#PPodhorski">A teraz drugi wypadek. Podprokurator przy sądzie okręgowym w Równem, Chodecki, oskarżył 14 młodych ludzi, Iwana Kłymczuka i tow., znowu na podstawie doniesienia tajnej policji; że należą do antypolskiej organizacji ukraińskiej, i ci młodzi ludzie zostali postawieni przez tego podprokuratora pod sąd doraźny, chociaż wtedy ustawa o sądach doraźnych nie działała i tylko dzięki obronie, ludzie ci zostali wyrwani z objęć śmierci i oddani sądom zwyczajnym. Policjant Głabian nie został postawiony pod sąd doraźny chociaż, jako policjant, postawiony jest prawdopodobnie nie na to, aby strzelać do niewinnych ludzi, ale ci młodzi ludzie stawali pod sądem doraźnym. Sąd zwyczajny już zmienił charakter oskarżenia, oskarżając ich nie jako zbrodniarzy, lecz jako politycznych przestępców. Oto są wypadki, które nam dosadnie ilustrują, jakie u nas wogóle panują stosunki, jaka u nas polska policja i polska prokuratura.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#PPodhorski">Chcę jeszcze parę słów powiedzieć o t. zw. samorządzie. Samorząd u nas nazywa się samorządem chyba dlatego, że p. starosta sam rządzi w tym samorządzie. Żadnego udziału ludność nasza w tym samorządzie nie bierze. Żadnych wyborów do sejmików powiatowych u nas nie było. Starosta rządzi u siebie w powiecie, rządzi i tym samorządem. Co robią u nas samorządy? Myśmy się przyzwyczaili prawda, nie do idealnego samorządu, bo ziemstw rosyjskich, ale te ziemstwa, które były zbudowane na zasadach cenzusowych i nie odpowiadały tym wymogom, które my stawiamy samorządowi, były przynajmniej instytucjami gospodarczemi, które przynosiły bardzo duże korzyści dla kraju i ludności. Obecnie mamy już „samorządy” i prócz płacenia podatków, prócz asygnowania dużych sum na urządzanie polskich świat narodowych, asygnowanie dużych sum na przyjmowanie wojewodów, ministrów u siebie, nic absolutnie, żadnych korzyści z tych samorządów nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#komentarz">(Głos: Samochody dla starostów.)</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#PPodhorski">Nie tylko dla starostów, ale i dla wojewodów sprawiają i samochody i drogie przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#PPodhorski">Co się tyczy samorządu gminnego, tak zwanych „rad gminnych”, to jest to samo, co i w samorządzie powiatowym. Ludność żadnego udziału w wyborach tego samorządu nie brała. Przyjeżdżał starosta lub naczelnik rejonu i mówił, że ten a ten będzie członkiem rady gminnej, składał według swego uznania tę radę i koniec. I rady gminne muszą wykonywać rozkazy starosty, muszą czynić to, co im nakazują wójci. A wójci u nas są nie wybrani, lecz wyznaczeni. 6 lat mija jak wójci u nas podostawali nominacje i zmienić ich w żaden sposób nie możemy. Ludność chce skorzystać ze swojego dawnego prawa by wybierać sobie wójta, ale dotychczas nie ma możności tego zrobić, bo władze miejscowe nie idą ludności naszej na rękę.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#PPodhorski">Przytaczając te wszystkie fakty, Klub Ukraiński, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać i występować tutaj, oświadcza, że nie ufa p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych i dlatego będzie głosował przeciw budżetowi.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Holeksa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PHoleksa">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PHoleksa">Przystępując do obrad nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, spodziewaliśmy się przedewszystkiem, że po referencie, którego referat bardzo szczegółowy dużo dostarczył materiału do oświetlenia, zabierze głos p. Minister Spraw Wewnętrznych i przedstawi swoje zapatrywania na najbliższe zadania administracji państwowej i swoje poglądy programowe na to, w jakim kierunku rozwój tej administracji w najbliższym okresie czasu ma postępować, i na jakich zasadach ta administracja ma być budowana. Niestety, p. Minister Spraw Wewnętrznych w tej sprawie się nie wypowiedział. Spodziewamy się, że jeszcze się wypowie. Jeżeli jednak p. Minister Spraw Wewnętrznych nie zabrał do tej pory głosu i swojego programu nie przedstawił, to rozumiemy, że wynika to z pewnych trudności, albowiem musimy zupełnie obiektywnie stwierdzić, że p. Minister Spraw Wewnętrznych, jakkolwiek konstytucyjnie odpowiedzialny za swój resort, ma jednak innego jeszcze ministra, pewnego rodzaju nadministra, który, nie będąc konstytucyjnie odpowiedzialnym, jednak bardzo silny wpływ wywiera na bieg administracji państwowej, na wszelkie zarządzenia i poczynania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mówię w tym wypadku o bliskim przyjacielu Pańskim, Panie kolego — o p. Wicepremierze Tugucie.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Żadnego wpływu nie wywiera, ku Waszemu zadowoleniu. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PHoleksa">Otóż na podstawie tego, co dostaje się do wiadomości publicznej taką, czy inną drogą, wiemy, że p. Minister Spraw Wewnętrznych nie może niestety wyłącznie sam decydować o tych sprawach, które do jego resortu niewątpliwie należą. Wiemy, że utworzono jakąś sekcję przy komitecie politycznym Rady Ministrów, że sekcja ta uzgadnia szereg zarządzeń, ponadto wiemy, że p. Wicepremier Tugutt na własną rękę także pewne poczynania przeprowadza i że na własną rękę, o ile można wierzyć dziennikom, wydaje także i pewne zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Rząd w rządzie.)</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PHoleksa">W tym stanie rzeczy jest zrozumiałem, że p. Minister Spraw Wewnętrznych musi się bardzo poważnie zastanowić, czy ma przedstawić Sejmowi jakiś program, bo musi równocześnie zdawać sobie sprawę z tego, czy będzie mógł ten program w całej rozciągłości wykonać, czy inne jakieś nieodpowiedzialne konstytucyjnie czynniki nie poplączą mu jego zamiarów, nie skrzywią jego programu, czy wogóle dopuszczą do tego, aby program swój mógł w całości wykonać.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PHoleksa">Ten stan rzeczy, jaki się wytworzył, jest w wysokim stopniu dla administracji Państwa szkodliwy. Ten stan rzeczy, jakiego jesteśmy świadkami, z naszej strony nie może spotkać się z uznaniem, ale przeciwnie, uważamy sobie za swój obowiązek z tej trybuny zwrócić uwagę na te zupełnie anormalne stosunki i domagać się, aby ten stan rzeczy uległ zmianie zgodnie z duchem konstytucyjnej odpowiedzialności ministrów i żeby istotnie Minister Spraw Wewnętrznych, odpowiedzialny przed Sejmem, mógł w całości rozporządzać pełnia swojej władzy i tę władzę w całej pełni wykonywać.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(Potakiwania na prawicy. Głos na prawicy: A Tugutt nie wraca do nowego klubu! P. Grunbaum: A gdyby Ratajski był wicepremierem, to coby było?)</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PHoleksa">Z dzienników dowiedzieliśmy się niedawno, że po objazdach p. Ministra Spraw Wewnętrznych na ziemiach wschodnich i po objazdach p. Wiceministra wybrał się w objazd województw wschodnich p. Wicepremier Tugutt. I następnie dowiadujemy się — powtarzam z dzienników, innych relacji, niestety, Sejm o tym całym wyjeździe nie ma — że p. Wicepremier nie tylko w imieniu Rządu przyjmował deputacje, nie tylko udzielał wszelkich wyjaśnień, to jest zupełnie naturalne, ale że ponad to wydawał w dziedzinie administracji wewnętrznej zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ładna historia! P. Żuławski: Jakie zarządzenia?)</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#PHoleksa">Byliśmy bardzo ciekawi, na jakiej zasadzie p. Wicepremier wydaje zarządzenia,...</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Głos: Ale jakie zarządzenia?)</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#PHoleksa">... za które następnie nie bierze odpowiedzialności wobec Sejmu. Bylibyśmy bardzo ciekawi dowiedzieć się, jakie to były zarządzenia,...</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#komentarz">(P. Żuławski: Otóż to!)</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#PHoleksa">... czego one dotyczyły i czem one są usprawiedliwione, czem one mogą być umotywowane.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#komentarz">(P. Żuławski: Jakie to było zarządzenie?)</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#PHoleksa">Niestety, Panie Kolego, mogę wzajemnie do Pana to pytanie skierować.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(P. Żuławski: A skąd Pan wie, że były zarządzenia, kiedy Pan nie wie, jakie?)</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#PHoleksa">Przepraszam, był komunikat w prasie i na podstawie tego komunikatu wolno mi wyciągnąć pewne wnioski. Pan Kolega tak samo mógł ten komunikat przeczytać. Jeżeli go nie przeczytał, bardzo żałuję, jest o tę wiadomość uboższy.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#PHoleksa">Tego rodzaju praktyka musi wprowadzać zamęt w stosunki administracyjne Państwa, musi dezorientować władze administracyjne, nie wiedzą one bowiem, kto właściwie jest ich naczelnym szefem, kto ma pełne sprawo do wydawania im rozkazów i zarządzeń...</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(Głos: Kucharzy sześć...)</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#PHoleksa">... i przeciwko tej praktyce musimy także z tego miejsca się zastrzec.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#PHoleksa">Musimy zastrzec się także przeciwko innej praktyce, a mianowicie przeciwko temu, aby z tej sekcji komitetu politycznego, czy jakiegokolwiek innego ciała konstytucyjnie nieodpowiedzialnego, przez sekretarzy wychodziły jakieś polecenia ponad głowami wojewodów,...</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#PHoleksa">... odpowiedzialnych za swój urząd, aby wychodziły polecenia do starostw.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#PHoleksa">Musimy także zastrzec się przeciw temu, aby urzędnik, który powołany został do Centrali do pewnych funkcji; zatrzymywał równocześnie urząd tam ma miejscu i aby nie był odpowiedzialny przed swoim wojewodą. To jest wprowadzanie istotnego zamętu w dziedzinę administracji, i ci wszyscy, którzy mniemają, że tego rodzaju praktykami wzmogą siły administracji, są na zupełnie błędnej drodze. Tą drogą także nie osiąga się i tego programu, który sobie wytknęli ci, którzy tego rodzaju metodami się posługują.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#PHoleksa">Klub mój zdaje sobie w całej pełni sprawę, że kresy wschodnie wymagają oprócz sprawiedliwej, sprężystej, energicznej administracji; także olbrzymich inwestycji, że przedewszystkiem na tych kresach potrzeba ożywię życie gospodarcze i trzeba te kresy upodobnić pod względem wszelkich urządzeń kulturalnych i cywilizacyjnych do reszty Państwa Polskiego. I klub mój będzie ze swej strony zawsze przykładał ręki do tego, aby te słuszne zupełnie żądania mogły być w całej pełni zaspokojone, oczywiście w granicach możliwości państwowych.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: P. Ratajski powiedział, że się nie zna na kresach.)</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#PHoleksa">Jeżeli jednak o tem wspominam, to muszę zwrócić uwagę na przemówienia dwóch moich przedmówców, a w szczególności na przemówienie p. posła Podhorskiego. Otóż my jesteśmy przekonani, że pomnażanie ilości starostw, pomnażanie urzędów administracyjnych i skracanie obszaru powiatów leży w interesie ludności, na tych obszarach zamieszkałej. Na Komisji Administracyjnej usłyszeliśmy tak ze strony przedstawicieli, Klubu Białoruskiego, jak i Ukraińskiego wiele, bardzo wiele skarg, że odległość od urzędów jest, olbrzymia, że na przebycie tej odległości przy fatalnej komunikacji potrzeba ogromnej ilości czasu, że całe dni, a nawet tygodnie traci się na to, aby dotrzeć do starostwa, czy jakiegoś innego urzędu i tam sprawę załatwić. Spodziewaliśmy się wobec tego, iż gdy administracja państwowa weszła na drogę pomnożenia tych urzędów, zmniejszenia objętości, powiatów, p. poseł Podhorski wyrazi z tego powodu uznanie Rządowi. Tymczasem p. Podhorski wyraził najniespodziewaniej wielkie swoje niezadowolenie z tego stanu rzeczy i krytykował pomnażanie urzędów, jednem słowem krytykował całą działalność administracji w tej dziedzinie. Otóż jesteśmy obecnie w takiej sytuacji, że nie wierny, co właściwie Panom najlepiejby odpowiadało. A kto z Panów miał rację? Czy ci, którzy na Komisji Administracyjnej przy rozprawach nad sprawą Kresów Wschodnich żalili się na te stosunki, które poprzednio przedstawiłem, czy też odpowiada Panom przedewszystkiem to, co powiedział p. Podhorski, żeby powiaty były możliwie najobszerniejsze, żeby urzędów było możliwie jak najmniej i żeby ludność w dalszym ciągu musiała tracić nie dnie, ale tygodnie nawet, ażeby z urzędami w najrozmaitszych sprawach się porozumieć.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#komentarz">(Głos: Byłoby więcej niezadowolenia, a więc i materiału dla agitatorów)</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#PHoleksa">Chyba trzebaby przyjąć założenie, że wszelka działalność administracji państwowej na tym obszarze, zmierzająca do wytworzenia wśród ludności nastroju przyjaznego dla Państwa, zmierzająca do tego, aby tej ludności istotnie ułatwić życie, ażeby zbudować dla niej wszystkie niezbędne urządzenia, że cała ta działalność nie jest na rękę Panom, że ona przeszkadza Panom w tej agitacji, jaką Panowie ciągle prowadzić zamierzacie, jaką tam prowadzicie...</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#PHoleksa">...i że jednem słowem dążycie do tego, ażeby ciągle utrzymywać tę ludność w nastroju nieprzyjaznym i niechętnym, bo inaczej obawiacie się Panowie utraty swoich wpływów, swego politycznego znaczenia wśród tej ludności, obawiacie się tego, żeby wśród niej nie powstał inny prąd polityczny, bardziej pragnący współdziałania z Państwem Polskiem, i żeby przez to Wasze wpływy i Wasze znaczenie nie zostały sprowadzone do zera. Ale jeżeli tak jest, to postawmy sprawę zupełnie jasno i nie narzekajmy na to, co istotnie Państwo robi tej ludności dobrego, a powiedzcie Panowie otwarcie: nie chcemy nic, chcemy, żeby było jak najgorzej, bowiem im będzie gorzej, tem będzie dla nas lepiej,...</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#PHoleksa">... to znaczy: dla nas, prowadzących agitację wśród ludu ruskiego i białoruskiego, to znaczy: dla nas, którzy pragniemy jak najgorszego nastroju tej ludności wobec Państwa Polskiego. Jeżeli tak sprawę postawimy, to sytuacja będzie zupełnie jasna.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#PHoleksa">P. Podhorski...</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#komentarz">(Głos: Podhirski)</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#PHoleksa">... żalił się tutaj na szereg rozmaitych rzekomych czy prawdziwych nadużyć. Nie wiemy, bo niestety, on tylko przedstawiał te fakty, nie wiemy, o ile one zgodne są z rzeczywistością, ale przy przedstawianiu tych faktów doznaliśmy wrażenia, że nie chodzi tutaj o wytępienie nadużyć, które zdarzać się mogą i niewątpliwie się zdarzają, ale że chodziło obu panom przedmówcom o przedstawienie owych nadużyć w takiej formie, abyście mieli gotowy materiał agitacyjny wśród ludności i trochę towaru ma eksport zagranicę.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#PHoleksa">Takie było nasze wrażenie, gdyśmy tego słuchali.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#komentarz">(P. Podhorski: Zróbcie nam jak najwięcej tego materiału)</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#PHoleksa">P. Podhorski żalił się tutaj, że ma wójtów, którzy od 6 lat urzędują i nie są dotychczas zastąpieni innymi i to uważa za wielką krzywdę. Ja mogę p. Podhorskiemu na to odpowiedzieć, że w wielkiej dzielnicy Państwa Polskiego, mianowicie w Małopolsce są wójtowie, którzy od 18 lat urzędują, bez wyborów. Przyjdę jeszcze do tego przedmiotu przy omawianiu samorządu w Małopolsce, ale chcę tylko Koledze tu odpowiedzieć, że to, co Panowie uważacie za straszną krzywdę, którą uważacie za stosowne z tej trybuny podnosić, to my w Małopolsce musimy uważać niestety, za stan pewnej konieczności wobec nieuchwalenia ustaw samorządowych i wobec obstrukcji kolegów Pańskich, Panie Kolego, w Komisji Administracyjnej przeciw ustawom samorządowym.</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#komentarz">(Oklaski, w centrum i na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#PHoleksa">P. Kol. Uziembło, jako kolega z Komisji Administracyjnej, wie najlepiej, że sam już kilka przemówień obstrukcyjnych wygłosił.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Pluralność wprowadzacie. Głos: Nikt ich nie chce, ale oni chcą rządzić. P. Uziembło: Pluralności, chcą.)</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#PHoleksa">Panie Kol. Uziembło, Pan wspomina o pluralności, otóż o pluralności, rozstrzygnie głosowanie i żeby taką lub inną decyzję osiągnąć w głosowaniu, nie trzeba urządzać obstrukcji.</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#PHoleksa">Wspominał p. Podhorski o odczytywaniu aktów oskarżenia w języku ukraińskim i żalił się, że sąd odmówił odczytania aktu oskarżenia w języku ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#komentarz">(Głos: Co to za język ukraiński? Inny głos: Rosyjski.)</u>
          <u xml:id="u-17.49" who="#PHoleksa">Przy tej sposobności muszę zapytać przedstawicieli wysokiego Rządu w bardzo drażliwej kwestii, a mianowicie, w związku z tą sprawą doniosły dzienniki lwowskie że p. Wicepremier Tugutt wystosował do sądu lwowskiego list z żądaniem dopuszczenia odczytywania aktów w języku ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-17.50" who="#komentarz">(P. Podhorski: świadczę, że to jest kłamstwo, co dzienniki lwowskie podały.)</u>
          <u xml:id="u-17.51" who="#PHoleksa">Ja powiadam tylko to, co doniosły dzienniki lwowskie. Otóż, jeżeliby ta wiadomość dzienników lwowskich była prawdziwa, to musielibyśmy zapytać, na jakiej podstawie pan Wicepremier Tugutt miesza się w wy sądownictwa i na jakiej zasadzie ingeruje. To byłyby rzeczy niedopuszczalne i dlatego musimy także przeciwko takim ingerencjom jak najkategoryczniej się zastrzec...</u>
          <u xml:id="u-17.52" who="#komentarz">(P. Popiel: Po polsku to się nazywa „Mädchen fur Alles”.)</u>
          <u xml:id="u-17.53" who="#PHoleksa">Przechodząc do ogólnej administracji politycznej w kraju, chciałbym podnieść, że koniecznem jest, aby ta administracja trzymała się jak najdalej od bezpośredniego mieszania się w czynne życie stronnictw politycznych. Chcę podnieść jako konieczność, aby p. Minister Spraw Wewnętrznych zechciał dać wyraźne wskazówki i pouczenia podwładnej sobie administracji, żeby zaniechała tego, co się tu i ówdzie zaczyna pojawiać, że niektórzy przedstawiciele, niektórzy wysocy dygnitarze, w administracji politycznej działający, zapisują się oficjalnie do stronnictw politycznych.</u>
          <u xml:id="u-17.54" who="#komentarz">(P. Żuławski: Od wiceministra zacząwszy)</u>
          <u xml:id="u-17.55" who="#PHoleksa">Panie Kolego! Pan Kolega wie, że stanowisko Ministra i Wiceministra jest wedle Konstytucji inaczej zupełnie traktowane i jest stanowiskiem politycznem.</u>
          <u xml:id="u-17.56" who="#komentarz">(Głos: O tem zapomniał już kolega Żuławski.)</u>
          <u xml:id="u-17.57" who="#PHoleksa">Otóż przeciwko temu bezpośredniemu udziałowi administracji, państwowej w stronnictwach politycznych klub mój jak najbardziej stanowczo się wypowiada, wypowiada się dlatego, że to podrywa zaufanie ludności do administracji, że na tem tle może się następnie wyradzać wielka nieufność, możliwe są także rozmaite wykroczenia. I musimy dlatego zwrócić się do p. Ministra, aby zechciał przestrzec cały podwładny sobie personel administracji państwowej przed czynnym udziałem w stronnictwach politycznych.</u>
          <u xml:id="u-17.58" who="#PHoleksa">Sprawa administracji państwowej i normalnego jej funkcjonowania wymaga także bliższego przyjrzenia się uposażeniu urzędników polityczno-administracyjnych. Sprawa ta przedstawia się różnorodnie w rozmaitych dzielnicach Polski, w szczególności co do starostów, w zależności od tego, czy starostowie są przewodniczącymi sejmików powiatowych, czy nimi nie są. Otóż na obszarze Małopolski regułą jest prawie, że starosta nie jest przewodniczącym rady powiatowej i skutkiem tego nie pobiera tego dodatku, jaki pobierają starostowie na obszarze Wielkopolski i b. zaboru rosyjskiego. Wskutek tego uposażenie tych starostów daleko odbiega od tego uposażenia, jakie ma w innych dzielnicach Polski starosta, jest uposażeniem, które stanowczo nie wystarcza na potrzeby tego starosty, nie wystarcza mu w żadnym wypadku. I dlatego z zadowoleniem witamy, że Komisja Budżetowa, jak to ze sprawozdania wynika, wniosła pewną kwotę na dodatki dla tych starostów, którzy nie pobierają dodatku ze związków samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-17.59" who="#PHoleksa">Ze sprawą administracji najściślej związana jest sprawa mieszkaniowa. Dziś przenoszenie urzędników z miejsca na miejsce jest w wysokim stopniu utrudnione z tego powodu, że brak dla nich mieszkań.</u>
          <u xml:id="u-17.60" who="#PHoleksa">Rząd musi z większą troską w tę stronę się zwrócić i musi we współdziałaniu z samorządem jednak starać się tę kwestię rozwiązać w ten sposób, aby ona w sposób tak drażniący dla urzędników i dla Rządu samego, administracji nie utrudniała.</u>
          <u xml:id="u-17.61" who="#PHoleksa">Chciałbym kilka słów poświęcić sprawom samorządu. Samorząd dość normalnie i ku zadowoleniu ludności funkcjonuje jedynie na obszarze b. zaboru pruskiego. Znacznie gorzej przedstawia się sprawa na obszarze b. zaboru rosyjskiego, a już zupełnie źle przedstawia się ta sprawa w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-17.62" who="#komentarz">(Głos: Wcale się nie przedstawia.)</u>
          <u xml:id="u-17.63" who="#PHoleksa">Samorząd w Małopolsce istniał w ostatniej swej formie od r. 1861 i rozwijał się bardzo dobrze. Dopiero w okresie wojennym i następnie w okresie Państwa Polskiego, samorząd ten uległ prawie całkowicie zniszczeniu. Przedewszystkiem ustawą z r. 1920 zniesiono Sejm i wydział krajowy galicyjski. W miejsce wydziału krajowego wprowadzono tymczasowy wydział samorządowy, który miał pełnić swoje funkcje jako samorząd wojewódzki do czasu wprowadzenia ustaw o samorządzie wojewódzkim. Od tego czasu minęło lat 5 i niestety, stan rzeczy pozostał niezmieniony. Z tym wydziałem samorządowym działy się bardzo dziwne rzeczy. Rząd centralny, który w ustawie z r. 1920 był zobowiązany do pozostawienia całego majątku pod zarządem tymczasowego wydziału samorządowego, w rozporządzeniach późniejszych, bardzo wiele dziedzin bez pytania o wolę Sejmu z pod zarządu tymczasowego wydziału samorządowego wyjął w sposób zupełnie dowolny. Nicby to jednak nie szkodziło, gdyby dziedziny, wyjęte z spod działania i wpływu tymczasowego wydziału samorządowego, istotnie były przez Rząd centralny lepiej administrowane. Ale tak nie było. Rząd centralny, który w centralizmie swoim dążył do skupienia o ile możności wszystkich agend, rychło się przekonał, że tym wszystkim zadaniom na siebie przyjętym nie podoła i jak zabierał poszczególne agendy Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu dla Ministerstw, tak z biegiem czasu te agendy Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu oddawał, z tą tylko różnicą, że administrację, która za czasów Wydziału Samorządowego względnie dobrze funkcjonowała, oddawał w stanie rozprężenia i rozbicia. Tak by to ze szpitalnictwem, które Rząd Centralny zupełnie niepotrzebnie przejął. Okazało się, że nie jest zdolny należycie administrować tem wszystkiem, co przejął i musiał oddać to szpitalnictwo Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu. Następnie Rząd przejął sprawę dróg. I znowu rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z ostatniego grudnia ub. roku te drogi ponownie Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu zwraca. Ale oczywiście przez cały okres czasu, w którym centralne władze zarząd dróg sprawowały, nic nie zrobiły i znowu zniszczyły w dużym stopniu ten dorobek, jaki przez dziesiątki lat samorząd Małopolski zdobył.</u>
          <u xml:id="u-17.64" who="#PHoleksa">Przy tej sposobności nie podobna nie podkreślić, że przy tem przeprowadzaniu z Wydziału Samorządowego do władz centralnych i z władz centralnych z powrotem do Wydziału Samorządowego wiele pierwszorzędnych wartości zostało zupełnie zmarnowanych. I tak w/g sprawozdania Tymczasowego Wydziału Samorządowego przedłożonego Sejmowi, zmarnowany został zupełnie udział samorządu małopolskiego w Banku Przemysłowym. Bank Przemysłowy, założony kapitałem 10 milionów kr. złotych przed wojną, w tem połowa funduszu krajowego, przeszedł obecnie całkowicie na własność prywatną. Podobnież udziały w wielu innych przedsiębiorstwach zostały zmarnowane. To są szkody, które prawie odrobić się nie dadzą. Zmarnowaliśmy także fundusz dla popierania przemysłu i rękodzieła w Małopolsce. Rząd centralny, Ministerstwo Przemyta i Handlu, w tej dziedzinie dotychczas prawie nic nie zrobiło. Małopolska miała w tej dziedzinie własne fundusze, które jednak, przejęte przez Rząd centralny, zmarnowane zostały, podobnie jak udziały w licznych przedsiębiorstwach przemysłowych, które na obszarze tej dzielnicy istniały. Otóż to są szkody, które się nie dadzą w wielu wypadkach powetować i wielkich ofiar ze strony ludności będzie trzeba, żeby choć częściowo te szkody zostały wynagrodzone.</u>
          <u xml:id="u-17.65" who="#PHoleksa">Muszę podnieść także, że upłynął już okres kadencji Tymczasowego Wydziału Samorządowego. Mandaty członków Tymczasowego Wydziału Samorządowego w liczbie 6 i 3 zastępców wygasły z chwilą rozwiązania się Sejmu Ustawodawczego. Do tej pory, chociaż upłynęło prawie 2 1/2 roku, Rząd nie wystąpił do Sejmu z wnioskami o wybór nowych członków i nic nie uczynił w tym kierunku, aby Wydział Samorządowy na normalną drogę wprowadzić. Podobnie Sejm nie uchwalił budżetu dla Tymczasowego Wydziału Samorządowego. Ten stan rzeczy trwa od szeregu lat, nie mamy bowiem budżetu na r. 1923, nie mamy go na r. 1924, a obecnie mamy dopiero prowizorium budżetowe za I kwartał 1925 r.</u>
          <u xml:id="u-17.66" who="#PHoleksa">Otóż to są stosunki zupełnie anormalne, które wymagają ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych gruntownej sanacji. Domagamy się, aby Rząd wystąpił z wnioskiem w przedmiocie wyboru nowych członków Tymczasowego Wydziału Samorządowego, domagamy się przedłożenia zamknięć rachunkowych Tymczasowego Wydziału Samorządowego, domagamy się przedłożenia budżetu pełnego na r. 1925.</u>
          <u xml:id="u-17.67" who="#PHoleksa">W końcu chciałbym zaapelować do Rządu, aby wejrzał w stosunki administracji województwa śląskiego, o ile one podlegają kompetencji centralnego Rządu, a przedewszystkiem, aby uporządkował stosunki między Rzeczpospolitą a województwem Śląskiem i usunął szereg wątpliwości i niedomagań, które się tam wkradły. Ponadto konieczna jest także i pewna kontrola, albowiem istotnie wkradły się tam pewne niewłaściwości, przedewszystkiem w dziedzinie wynagradzania burmistrzów w poszczególnych miastach. Dochodzi tam w niektórych miejscowościach do tego, że burmistrz bierze dwa razy większą pensję, aniżeli Prezes Ministrów w Polsce. Otóż to jest oczywiście anormalne, ludność się na te ciężary żali i koniecznem jest, aby Rząd w tę dziedzinę wkroczył i stosunki uporządkował.</u>
          <u xml:id="u-17.68" who="#PHoleksa">W końcu podkreślam konieczność współdziałania wszystkich czynników w rozbudowie administracji państwowej, jednak w tym kierunku, aby ta administracja państwowa była wolna, o ile możności, od wpływów politycznych, aby była sprawiedliwa i silna, albowiem zdrowa, silna, energiczna administracja państwowa stanowi bardzo ważny czynnik potęgi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.69" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Prystupa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PPrystupa">Wbrew gołosłownemu twierdzeniu p. sprawozdawcy Rusinka, że niesłuszne jest nazwanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ministerstwem policji, cyfry i fakta dowodzą, że tak jest w samej, rzeczy. W swem sprawozdaniu p. Rusinek przytacza, że w r. 1924 kredyty przeznaczone na policję państwową wynosiły około 65% całego budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tymczasem preliminarz budżetowy na r. 1925 wykazuje, że ten procent w, r. b. jest jeszcze większy. Z ogólnej sumy 206.875.634 zł, przeznaczonej na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, na policję państwowa, wraz z korpusem ochrony pogranicza, preliminuje się 159.474.170 zł.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan poda cyfry z poprzedniego roku.)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PPrystupa">W poprzednim roku tam było kilka tysięcy policji pogranicznej, a teraz jest tam około 20 tysięcy żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, a ten korpus pograniczny spełnia te same funkcje, co przedtem spełniała policja. Jeżeli do przytoczonej sumy 159 milionów dodamy pozycje, przeznaczone również na policję, ale rozproszone po całym budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to otrzymamy przeszło, 160 milionów zł, czyli 77% całego budżetu Min. Spr. Wewn.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PPrystupa">Wzrósł nie tylko procent wydatków na policję w stosunku do całego budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wzrosła również liczebność policji samej. W r. 1924 policja wewnętrzna liczyła 36.953, policja pograniczna 10.604, razem 47,557, w marcu zaś r. 1925, według cyfr, podanych w sprawozdaniu o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, liczebność policji wewnętrznej wynosiła 36.803, policji granicznej 6,500 i korpusu pogranicznego 18.600, czyli razem 61,903 osób. A więc widzimy bardzo wydatne zwiększenie liczebności policji. Jeżeli do tego dodać jeszcze cała chmarę szpiclów, agentów tajnych, prowokatorów płatnych, których ilość, jak stwierdza sam p. sprawozdawca, nie jest nawet dostatecznie przez Państwo ujawniona,...</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(P. Rusinek: Przez państwa europejskie, liczba mnoga)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PPrystupa">... — w tym wypadku konkretnym mówimy o Państwie Polskiem — więc można sobie wyobrazić, jakie masy policji utrzymuje Państwo. Pod względem liczebności policji stan rzeczy jest o wiele gorszy, niż za caratu.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: Co Pan mówi? Głos: Kto ma rację, p. Grünbaum mówił, że niema bezpieczeństwa, a Pan się żali, że za dużo policji?)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PPrystupa">Owszem, powiem i o bezpieczeństwie. Dowodem słuszności mego twierdzenia są cyfry, przytoczone w preliminarzu budżetowym. Oto kilka przykładów. W r. 1913, za czasów carskich; w pow. białostockim było 392, obecnie 467 policjantów, w pow. bielskim było 151, obecnie 247, pow. wołkowyski: dawniej 149, obecnie 203; pow. łucki: 235, teraz 330, brzeski: 345, teraz 400. A cyfry te nie obejmują jeszcze żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Głos: Rosyjski policjant był z nahajem i jego się bali.)</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PPrystupa">Dobrze, powiem i o polskim policjancie. Powtarzam więc, że liczby przytoczone nie obejmują żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Ilość policji — w porównaniu z czasami caratu — zresztą jest większa nie tylko na kresach, lecz i w całem Państwie, stwierdził to w swem przemówieniu nie kto inny, jak p. referent Rusinek.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PPrystupa">Co z tego wynika? Czy rzeczywiście ze zwiększeniem ilości policji zmniejsza się przestępczość? Bynajmniej. Oto widzimy ze sprawozdania, że w r. 1924 było prawie 2 miliony różnych wykroczeń i przestępstw, t. j. że na 27 milionów ludności 2 miliony ludności popełniło jakiś czyn, uznawany przez prawo burżuazyjne za występek, czy też przestępstwo. Oczywiście, w większości wypadków nie można oskarżać ludności, iż istotnie popełniła jakąś zbrodnię, bo wiemy wszak, co w oczach policji jest przestępstwem. Wiemy wszak dobrze, że ta policja jest wyłącznie na użytek burżuazji w Polsce, że używana jest przedewszystkiem do prześladowania ruchu robotniczo-chłopskiego, do walki z komunizmem, do ucisku narodów ujarzmionych.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(Głos: Niech żyje dyktatura proletariatu.)</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PPrystupa">Tak, gdy przyjdzie dyktatura proletariatu, nie będziemy utrzymywali tyle policji, będzie to rzecz zbędna, gdyż sama ludność bronić będzie swych zdobyczy rewolucyjnych.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Otóż na to policja potrzebna, żebyście przeciw Państwu wieców nie robili.)</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#PPrystupa">Pan się na tem nie rozumie.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Lepiej niż Pan.)</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PPrystupa">Ostatnie wypadki na kresach...</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To Wasza robota.)</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PPrystupa">... świadczą dobitnie, jaką politykę Rząd prowadzi względem narodów ujarzmionych, względem chłopów i robotników. Z górą 3.000 ludzi było aresztowanych i dotychczas jeszcze kilkaset osób znajduje się w więzieniu. Takie olbrzymie aresztowania to, co prawda, nie pierwszyzna na t. zw. kresach; w zeszłym roku było również kilkuset aresztowanych, po kilku miesiącach ich wypuszczono i żadnej „winy” im nie udowodniono.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PPrystupa">Administracja ma wybitny wpływ na sądy, które również znajdują się w ręku burżuazji. Człowiek, który dostanie się do więzienia, nie może liczyć na swoje alibi, jeżeli udowodni, że nie popełnił żadnej zbrodni. Tak nie jest, sąd znajduje się całkowicie w ręku administracji. W r. 1923 aresztowano kilkunastu ludzi w pow. łuckim; 14 z nich siedziało w więzieniu prawie dwa lata; odbyła się rozprawa w Łucku i dostali jeszcze po 4 lata więzienia. Podczas rozprawy sędziowie i prokurator chodzili do defenzywy wojewódzkiej na naradę, w tym samym czasie, kiedy adwokaci siedzieli w sądzie okręgowym.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Sprzeciwy.)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PPrystupa">Wszyscy widzieli, jak prokurator i sędziowie szli na naradę do Województwa i tam cała defenzywa wojewódzka, księża, kupcy zbierali się i wydawali swój wyrok przedtem, nim sędziowie w sądzie wyrok wydali. Wszyscy oskarżeni w tym procesie zostali skazani na 4 lata więzienia; później zaś sąd apelacyjny w Lublinie wszystkich uniewinnił, bo nie udowodniono im spełnienia jakiegokolwiek przestępstwa. Takich przykładów bezprawia mogę Panom przytoczyć więcej, A co robiła policja podczas ostatniego strajku rolnego? Aresztowano robotników rolnych jedynie za to, że ośmielili się wystąpić do walki o polepszenie warunków bytu. Robotnicy w Polsce mają jeszcze świeżo w pamięci zamordowanie gazami trującemi Hajczyka i Pilarczyka. Na t. zw. kresach raz po raz zdarzają się wypadki wyprowadzenia rzekomych przestępców w czyste pole, gdzie się ich rozstrzeliwa, mówiąc, że uciekali, więc musiano do nich strzelać.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PPrystupa">Na stosunki w policji jaskrawe światło rzuca zamordowanie Wieczorkiewicza i Bagińskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Głos: Co Pana to obchodzi?)</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PPrystupa">A Pana to nie obchodzi?</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#komentarz">(Głos: Nie, mnie nie obchodzi.)</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PPrystupa">W prasie ukazała się wiadomość, że komisarz defenzywy Piątkiewicz jest zamieszany w tę sprawę. Domagamy się od Rządu wyjaśnienia. Wiemy, że Rząd zrobi wszystko dla zatuszowania sprawy, bo całe to Ministerstwo Policji, zwane inaczej Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, składa się z panów Piątkiewiczów i Muraszków.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(Głosy: Co? Nie wolno tak mówić!)</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#PPrystupa">Mnóstwo faktów dam Panom na dowód tego:</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#PPrystupa">Łabiak — Panowie, którzy byli w komisji więziennej we Lwowie i na kresach, stwierdzili, że ten wyższy urzędnik lwowskiej defenzywy bił więźniów, były nawet sporządzone protokóły policyjne. Łabiak bił, mordował więźniów, prądem elektrycznym dręczył. Są protokóły policyjne, są świadectwa lekarskie. Jaki jest jednak rezultat? Ten sam Łabiak został przeniesiony na Wołyń i niedawno we Włodzimierzu brał znowu udział w katowaniu i więzieniu ludności.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#komentarz">(Głos: To jest jednostka.)</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#PPrystupa">Drugi przykład, to Zaremba, to jest wybitna jednostka w defenzywie wołyńskiej. Gdyby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych usunęło tego rodzaju osobniki, pociągnęło ich do odpowiedzialności karnej, nie oskarżalibyśmy całego Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#PPrystupa">Defenzywa jest ośrodkiem prowokacji. Wiemy, że szereg aresztowań w całym kraju, jak i na kresach, zainscenizowała sama defenzywa. Rząd nie myśli o odbudowie kraju, o przeprowadzeniu wciąż zapowiadanej reformy rolnej, o zabezpieczeniu robotników, o daniu robotnikom pracy, Rząd całą swą uwagę skupia na walce z ruchem robotniczym i chłopskim. A więc, jeżeli tylko ludność zaczyna się gdzie trochę organizować, Rząd wnet asygnuje pieniądze na prowokatorów i rozpoczyna się ich robota. Na Wołyniu mamy w każdem powiatowem mieście szajki prowokatorów. W Równem, w Zdołbunowie, w Łucku mamy utrzymywane kosztem Ministerstwa sklepiki publiczne, np. takiego Zaremby i jego żony, i innych, gdzie pod pozorem handlu zaciągają dzieci i namawiają do prowokacji. Oto są rządy tego Ministerstwa!</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#komentarz">(Głos: A powiedz Pan z tej trybuny, ile Pan wieców urządził przeciw Państwu Polskiemu?)</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#PPrystupa">A wydanie p. Łańcuckiego i jego proces?! Przecież sąd burżuazyjny, Wasz sąd go sądził, a gdzie jego wina? Agenci defenzywy, którzy z początku składali zeznania obciążające posła, na rozprawie sądowej zmuszeni byli cofnąć szereg swych zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#PPrystupa">Jeżeli chodzi o bezkarność policji, to rzeczywiście chyba tylko w najbardziej zacofanym kraju, jak w Bułgarii i Rumunii, może się dziać coś podobnego.</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#PPrystupa">To są skutki tej samowoli policyjnej. A tortury, bicie aresztowanych w więzieniach we Włodzimierskiem, Łuckiem przy ostatnich aresztowaniach!</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(Głos: To jest mowa na eksport.)</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#PPrystupa">Niech Pan pojedzie i przekona się, zapyta się aresztowanych, którzy tam siedzą w więzieniach, oni Panu całą prawdę powiedzą. Wszyscy, którzy tam w sąsiedztwie defenzywy mieszkają, przychodzili do komisarza defenzywy i prosili, żeby on położył kres znęcaniu się nad więźniami, bo nie mogą słuchać tych jęków i krzyków, które stamtąd wciąż się rozlegają.</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Chwiała Bogu, że to nie czerezwyczajka.)</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#PPrystupa">To jest całkiem coś innego, niż czerezwyczajka. Czerezwyczajka działała w czasie wojny i rewolucji, teraz nie mamy rewolucji, teraz są wszak czasy praworządnej demokracji, A gdy nadejdzie rewolucja, to bądźcie pewni Panowie, że Wasza czerezwyczajka burżuazyjna będzie o wiele gorzej działała.</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#PPrystupa">Burżuazja chce zmienić państwo w wielkie koszary policyjne i ćwiczy policję w tem, aby zgnębiła zupełnie ruch robotniczy i chłopski, żeby wziąć pod but narody ujarzmione; ale burżuazja polska łudzi się, że w ten sposób uda się jej jeszcze utrzymać przy władzy. Mylicie się Panowie, nic Wam defenzywy nie pomogą, nie pomoże żadna policja, nawet tajna. Temu panu, który mówi o czerezwyczajce, powiem, że jeżeli przyjdzie do rewolucji socjalnej, a do tego przyjdzie, to Panowie się przekonają, że...</u>
          <u xml:id="u-19.43" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A kiedy?)</u>
          <u xml:id="u-19.44" who="#PPrystupa">— Może Pan jeszcze doczeka, ja Panu życzę, żeby Pan tego doczekał. — Panowie przekonacie się wtedy co to znaczy czerezwyczajka.</u>
          <u xml:id="u-19.45" who="#PPrystupa">Oświadczam, że tak, jak będziemy głosować przeciw całemu budżetowi burżuazji, tak samo też będziemy głosować przeciw budżetowi Ministerstwa Policji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Bogusławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PBogusławski">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest tym resortem, który powoduje najwięcej żalów i największą budzi niechęć u ludności, albowiem to Ministerstwo wytworzyło największy biurokratyzm, który stał się duszącą zmorą dla obywateli. Przedewszystkiem duszącą pod względem materialnym, bo zobaczmy, jak wygląda Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w świetle cyfr. Generalny sprawozdawca budżetu, p. Zdziechowski, przytacza, że wydatki na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Polsce wynoszą 206.000.000, co stanowi 10.5% budżetu, we Francji 101.000.000, co wynosi 1.8%, w Czechosłowacji 117, co wynosi 8,6%. Widzimy więc z tego, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w porównaniu z Francją ma wydatki 6-o.krotnie większe, nawet większe od Czechosłowacji, do której, jak i do nas, ten system urzędowania przyszedł z Austrii.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Głos: A Czechosłowacja jest dwa razy mniejsza od Polski.)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PBogusławski">Ja mówię tutaj o procentach ogólnego budżetu, a nie o cyfrach. A procent wynosi w Czechosłowacji 8.6.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PBogusławski">Biurokratyzm Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest największym biurokratyzmem wśród wszystkich ministerstw polskich. On wywołuje też biurokratyzm w innych ministerstwach i instytucjach przez to, że inne resorty państwowe i samorządowe, odpowiadając na pisma Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, muszą również biurokratycznie sprawy załatwiać.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PBogusławski">Następnie, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych utrudniało oszczędności w organizacji państwowej. Miało bowiem wpływ największy na komisie oszczędnościowe w województwach.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PBogusławski">Sprawozdawca generalny stwierdził w swojem przemówieniu, że na szersze oszczędności nie można było się zdobyć dlatego; ponieważ biurokracja stanęła przeciwko tym oszczędnościom. Tak jest rzeczywiście. Błąd był tu w tem, że powierzono oszczędzanie samym biurokratom, powierzono im redukowanie urzędników i reorganizowanie państwa. Sprawy te oddane do rąk biurokracji, nie mogą dać dobrych rezultatów.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PBogusławski">Naród polski ugina się pod ciężarami finansowemi naszego biurokratyzmu. W budżecie brutto, który sprawozdawca generalny obliczył na 3 miliardy 481 milionów, mamy wydatków osobowych 1 miliard 272 miliony, co stanowi 36%, inwestycyjnych zaś tylko 11%. Na jednego mieszkańca wypada osobowych wydatków 47 złotych, a inwestycyjnych tylko 14 zł. Jeżeli weźmiemy budżet netto bez przedsiębiorstw, to widzimy, że wydatki osobowe, wziąwszy tylko administrację cywilną bez wojska, stanowią u nas 50% budżetu, we Francji 34%, w Czechosłowacji 42%. Oto jest ciężar, jaki przypada na obywateli z tytułu utrzymania administracji, chociaż pensje urzędników, trzeba to stwierdzić publicznie, są niewysokie, a często, zwłaszcza w niższych kategoriach, wprost głodowe.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PBogusławski">Sprawa oszczędności jest naogół tematem bardzo popularnym i Rząd często się nią posługuje. Nie była ona dotąd poważnie postawiona. Tworzono od 1921 r. najrozmaitsze komisje oszczędnościowe, komisje te się organizowały i reorganizowały, ale sprawy nie posuwały naprzód. Ostatnio p. Moskalewski równie prowadzi sprawę oszczędności, ale rezultatów większych nie daje. Oszczędności bywają tego rodzaju, że redukowane wydatki państwowe inna jakaś instytucja musi pokrywać. Skasowano np. konie starostom, ale polecono, żeby sejmiki powiatowe je kupiły. Dziś tem wydatek ciąży na samorządzie powiatowym.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#komentarz">(Głos: To najlepiej ilustruje, jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych interesuje się sprawą samorządów.)</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#PBogusławski">Skreślono w Państwowych urzędach pośrednictwa pracy pewną ilość resortów, ten wydatek pokrywać musi Fundusz bezrobocia, który utrzymuje z pieniędzy przeważnie rządowych dla Państwowych urzędów pośrednictwa pracy 100 urzędników. Nie figurują oni tylko w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#PBogusławski">Takie są sposoby oszczędzania p. Moskalewskiego. Jednakże dotąd nie zreorganizowano sposobu urzędowania. Dotąd jeszcze obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 28 października 1921 r. o sposobach urzędowania. Nie zostało w niczem zmienione, a sposób urzędowania obecny jest niesłychanie dokuczliwy dla ludności.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PBogusławski">Oczywiście, ponieważ to jest sprawa niesłychanie ważna, zajmowały się nią i inne instytucje, między innemi zjazd sejmików powiatowych, który się odbył 30 kwietnia 1922 r. i w tej sprawie uchwalił co następuje:</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PBogusławski">„Problem oszczędnościowy wiąże się z licznemi i niesłychanie doniosłemi zagadnieniami rozwoju społeczeństwa i nie da się załatwić szematycznie przez prostą redukcję urzędników lub skreślenie tych czy innych wydatków.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#PBogusławski">„Oszczędności państwowe muszą pójść w parze z poważną reformą administracji, która powinna być zrozumiana i usilnie poparta przez społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PBogusławski">„Łącznie więc z prowadzeniem oszczędności winno się: upraszczać urzędowanie; pozyskiwać do pracy na stanowiska urzędowe ludzi zdolnych i samodzielnych; przekazywać organizacjom samorządowym i społecznym te zadania ogólnego znaczenia, które społeczeństwo może już dobrze a tanio wykonać; łączyć urzędy dla lepszego wyzyskania sił pomocniczych; wpajać w społeczeństwo poczucie samowystarczalności indywidualnej”.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#PBogusławski">Sprawę uproszczenia administracji motywowano w tem sposób:</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PBogusławski">„Należałoby wprowadzić uproszczenia urzędowania w ten sposób, aby urzędnicy szybko, wprost odręcznie, sprawy załatwiali i brali za to całkowitą na siebie odpowiedzialność. Z bardziej tylko zawiłemi sprawami, a nie z drobiazgami winni odnosić się do zwierzchników. Wtedy ilość pracy urzędowej zmniejszyłaby się niesłychanie, a społeczeństwo zyskałoby wiele godzin dla pracy bardziej produkcyjnej, niż chodzenie od urzędu do urzędu. Oczywiście zmienić sposób urzędowania nie jest rzeczą łatwą. Niedarmo mówi polskie przysłowie, „że przyzwyczajenie to druga natura”. Do dzisiejszego sposobu urzędowania urzędnicy przywykli za zaborców, wnieśli go do naszych urzędów, spaczywszy jeszcze w dodatku w okresie tak nienormalnym, jaki mieliśmy w ciągu owego 3-lecia po odzyskaniu niepodległości. I dlatego reorganizacja urzędowania będzie miała wiele trudności. Ale jest to rzecz konieczna tak ze względu na oszczędności państwowe, jak rozwój narodu i potęgę państwową.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PBogusławski">„Dlatego należy starać się opracować możliwie najprostszy system urzędowania i kształcić w tymi kierunku urzędników przez specjalnych instruktorów, kursy, zjazdy, odczyty, pisma i pokazy. Trud ten opłaci się państwu, a narodowi korzyść wielką przyniesie”.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#PBogusławski">Odrazu już w 1922 r. na ten kierunek reorganizacji zwróciły uwagę rządu sejmiki powiatowe. Niestety, my idziemy w zupełnie innym kierunku i dlatego też w tym zakresie wydatki są dość duże i nie można, jak to sprawozdawca stwierdził, większych oszczędności robić.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#PBogusławski">Wniosek mój o skreślenie z uposażenia starostw i województw 4,700,000 zł. jest wnioskiem całkowicie realnym, jest wnioskiem koniecznością państwową uzasadnionym. Trzeba zacząć reorganizację od tego Ministerstwa, które jest najbardziej biurokratyczne.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#PBogusławski">Wprawdzie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych dzieją się także różne zmiany, zwłaszcza statutu administracyjnego. Referent budżetu Min. Spr. Wewnętrznych stwierdził, że takich zmian było aż 29 od początku. Przypomina mi to znaną bajkę Kryłowa „Kwartiet” — coraz inaczej się urzędników sadza, coraz to inne resorty kasuje się i powołuje, a poprawa w zakresie urzędowania nie następuje. Robi się to dlatego, aby się zdawało społeczeństwu, że władze coś robią, dla poprawy organizacji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PBogusławski">Na wady Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wskazał nam sam sprawozdawca budżetu, p. Rusinek, którego o niechęć do tego Ministerstwa trudno chyba posądzać. Tłomaczył on to różnemi względami, a między innemi niechęcią dzielnicową do urzędników, którzy tutaj przyszli. Muszę stwierdzić z tej trybuny, że tej niechęci w stosunku do urzędników z innych zaborów, a zwłaszcza w stosunku do urzędników z Małopolski nie było Najlepszy dowód, że obecny marszałek, p. Rataj, zaledwie przyjechał do Kongresówki, a już po 3-miesięcznym pobycie został umieszczony na liście wyborczej i wybrany posłem. To samo można powiedzieć o p. Dąbskim, który z Kongresówki mandat otrzymał. Niechęci dzielnicowej więc nie było, a jeżeli teraz niechęć dzielnicowa powstała, to wywołała ją administracja pochodząca z Małopolski. Wywołała ją ta papierowość a często i bezmyślność, którą ta administracja w urzędowanie nasze wprowadziła. Dowodem jest chociażby ta wydajność pracy, o której tutaj w sprawozdaniu czytamy. Władze administracyjne I i II instancji to jest województwa i starostwa załatwiły w 1924 r., 9,260,000 różnych kawałków. Oto jest ten ciężar, który przygniata obywateli. Nic twórczego, tylko kawałki i temi kawałkami chce się rządzić, chce się zaradzić wszystkim bolączkom i potrzebom społecznym.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#PBogusławski">Następnie mamy zagadnienie niesłychanie ważne, poruszone w sprawozdaniu referenta, zagadnienie administracyjnego podziału państwa. W zeszłym roku w Komisji Budżetowej słyszeliśmy od p. Ministra Olpińskiego, że nad sprawą podziału administracyjnego pracuje dr. Kołek, były wojewoda białostocki, który ukończył aż dwa fakultety i dlatego jest do tej pracy bardzo przygotowany. My o jego pracach w tym zakresie nic nie wiemy, nic nie słyszeliśmy. Zdaję się, że jak był kołkiem w województwie, tak został kołkiem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: Ale od pół roku jest w Toruniu szefem bezpieczeństwa publicznego. Głos: On jest leśnikiem z zawodu.)</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#PBogusławski">P. Minister Olpiński twierdził, że on te prace robił.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#PBogusławski">Stosunek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do interpelacji jest niechętny. Nie można tak twierdzić, jak p. referent, że większa ilość okazała się niesłuszna. Oczywiście mogą się interpelacje okazać niesłuszne, jeżeli się powierza ich zbadanie tym samym ludziom, którzy nadużycia robili, a właśnie często tak się dzieje, jak to stwierdziliśmy na Komisji Administracyjnej. Oczywiście ludność zastraszona przez administrację nigdy nie przyzna się nawet do tego, że ją ten lub ów pobił. Dlatego też interpelacje są niesłuszne, ale statystyka wykazana przez Ministerstwo nie odpowiada rzeczywistości, bo nie przeprowadza się badań jak należy.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#PBogusławski">Nie będę tu mówił o szykanach urzędników, wyręczy mnie pod tym względem mój kolega klubowy, tak samo nie będę poruszał sprawy nadużyć urzędników zwłaszcza na kresach. Zastanowię się tylko jeszcze w krótkich słowach nad stosunkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do samorządu. Stosunek ten jest nieszczery. Na zjazdach albo gdy zwracamy się do Ministra lub poszczególnych urzędników, słyszymy o samorządach życzliwe słowa. Niestety praktyka bywa odmienna. Ministerstwo stara się na każdym kroku utrudniać rozwój samorządu. Widzimy chociażby, jaki był stosunek Rządu do sprawy wyborów do ciał samorządowych. Przed dwoma laty zgłosiłem wniosek, aby zarządzić nowe wybory; albowiem w Kongresówce i w innych dzielnicach wygasły mandaty i ludność się burzy, a wskutek tego praca jest w samorządach nienormalna. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oparło się temu wnioskowi i wniosek ten nie został przez Sejm uchwalony. Odrzuciły go te stronnictwa, które dziś tutaj tak szumnie mówiły o tem, że obstrukcja w Komisji Administracyjnej uniemożliwia szybkie uchwalenie ustaw samorządowych. Wniosek mój leży jeszcze w Komisji Administracyjnej. Niech tylko koledzy z prawicy zgodzą się głosować za tym wnioskiem, a natychmiast mogą być zarządzone wybory w gminach i powiatach i gospodarka samorządowa się polepszy. Ale trudno wymagać od nas, ażebyśmy się na pluralność łatwo zgodzili. Nie jest ona uzasadniona żadną potrzebą samorządową, w niczem samorządu nie polepsza, przeciwnie może wywoływać tylko olbrzymie tarcia i narazić byt Państwa na zagładę.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#PBogusławski">Weźmy teraz stosunek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do Ministerstwa Skarbu, które stale systematycznie odbiera samorządom ich dochody. W tym względzie, ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych samorządy nie mają obrony i na każdym kroku zaskakiwane są nowemi ustawami Ministerstwa Skarbu, godzącemi w byt samorządu.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#PBogusławski">Jeżeli teraz chodzi o sprawę pokrywania przez samorządy 1/4 utrzymania policji, to już przed dwoma laty podnieśliśmy żądanie zwolnienia samorządów od tego, a nie możemy się dotąd doczekać załatwienia. Wprawdzie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przyznaje nam całkowitą rację i potwierdza, że samorządy przez to się rujnuje, o czem najlepiej mówią cyfry. Sejmik święciański miał na policję zapłacić 160,000, podczas, gdy podatek gruntowy daje mu tylko 69.000 zł, Baranowicze mają płacić 146.000 zł, gdy podatek gruntowy daje im tylko 45.000 zł, Drohiczyn miał zapłacić 107.000 zł, gdy wszystkie dochody razem dają mu tylko 116,000 zł, Sarny mają nawet przewagę wydatków na policję nad dochodami. To też sądzę, że Izba poprze mój wniosek, który został tu postawiony, i że ten ciężar zostanie nareszcie z samorządów zdjęty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Pawluk.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głos: Niema go.)</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. ks. Wyrębowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PksWyrębowski">Wysoki Sejmie! Ministerstwo Spraw Wewnętrznych należy do tych władz, państwowych, które z natury rzeczy wymagają największej czujności, najbardziej wytężonej i zdecydowanej woli, gdyż prawie tylko od sprawności polityki wewnętrznej zależy spokój w kraju, a od tego zależy możliwość dobrego działania władz innych, a nawet w pewnej mierze skuteczność usiłowań skarbowych jak i starań o podniesienie produkcji naszego państwa. Nic więc dziwnego, że cała Izba chciałaby W osobie p. Ministra Spraw Wewnętrznych widzieć nie tylko człowieka dobrej woli, ale jednocześnie silnego, zdecydowanego, a przedewszystkiem zdającego sobie dokładnie sprawę ze swojej wielkiej odpowiedzialności. Tymczasem w polityce naszej wewnętrznej z małemi wyjątkami widzimy na fotelu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ludzi może dobrych, może nawet zdolnych, ale bez wyraźnego oblicza, bez zdolności organizacyjnych, bez umiejętności wglądania w zakamarki administracji naszej, a jeżeli do tego dodamy częste zmiany na tym fotelu, najrozmaitsze wpływy, względy, interwencje poselskie, rozmaite komitety utrudniające działalność Ministra Spraw Wewnętrznych, to zrozumiemy dopiero, że nasza polityka wewnętrzna stoi ciągle prawie na martwym punkcie i tylko załatwia się doraźnie rzeczy bieżące.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PksWyrębowski">Nic dziwnego, że działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nikogo w Polsce dostatecznie nie zadawala. Mniejszości narodowe napastują, żądając takich przywilejów, jakich nie posiada ludność rdzennie polska...</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Głos: Panie Kolego, żądamy tylko, żeby nie katowali, więcej nic.)</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PksWyrębowski">... i takich praw, jakich ludność polska nie żąda, bo prawa takie graniczyłyby prawie z anarchią. Lewica sejmowa, nie mając wyrobionego i pogłębionego planu państwowego, występuje jeno przeciw już to rzeczywistym już to urojonym czy przejaskrawionym nadużyciom administracyjnym, a przejaskrawiając nadużycia, nie zdaje sobie dokładnie sprawy z tego, że przez to obniża powagę władzy państwowej; prawica zaś sejmowa nie widzi w działalności Ministerstwa planu, nie widzi konsekwencji. Stąd ogólna niechęć, a nawet niezadowolenie.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Głos: A czy przez katowanie władza państwowa podnosi swój autorytet?)</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PksWyrębowski">Powiem o tem zaraz. Traci na tem przedewszystkiem Państwo, jego powaga i jego spokój, Brak skoordynowanej pracy, brak planu w zamierzeniach utrudnia niesłychanie pracę urzędniczą w samem Ministerstwie.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PksWyrębowski">Przejdźmy do realnych przykładów. W stosunku do samorządów, jak tu już niejeden z mówców podkreślił, niema w Ministerstwie ani wytycznego planu, ani zasadniczej linii. Chaos pod tym względem najkompletniejszy. Władza nadzorcza jakby zupełnie nie istniała, a przecież jeśli samorząd nie będzie służył Państwu, stanie się dla Państwa szkodliwy. Dużo w tej Izbie słyszy się o wielkich jakoby utrudnieniach pod względem językowym, a ja bardzo niedawno i to z bardzo kompetentnego źródła słyszałem, że jeden ze zjazdów sejmikowych na Pińszczyźnie odbywa w obliczu władz państwowych swoje obrady w języku rosyjskim. Na to chyba już żadna ustawa nie pozwala, a sprzeciwu żadnego nie było. A wiadomo, że w komisjach sejmowych tworzą się, raczej powiedziećby należało, topią się — ustawy samorządowe, tworzą się przy niesłychanych trudnościach, przy wielkiej obstrukcji. I tutaj, z tej wysokiej trybuny, muszę powiedzieć zarówno przewodniczącemu komisji — już jeden z moich przedmówców to samo podkreślił — jak i całej lewicy, która zapomina o tem, że lepsze zawsze jest wrogiem dobrego. A Rząd ani interweniuje, ani tem się zupełnie nie zajmuje, nie wykazuje żadnej inicjatywy i można byłoby przypuszczać, że tem stan rzeczy, jaki istnieje, jest dla niego wygodnym, a przecież to jest rzecz szkodliwa, zarówno dla Państwa, jak i dla Rządu. W dziedzinie administracji państwowej ta sama inercja, szereg ustaw, które już oddawna powinny wejść do Sejmu, nie wchodzi, a tymczasem mnóstwo potrzeb pod tym względem mamy bardzo pilnych i Państwo obchodzi się prawie zupełnie bez prawodawstwa administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PksWyrębowski">Nieszczęściem naszego Państwa jest to, że zanadto weszły w użycie dwa wyrażenia zupełnie niezgodne z duchem języka polskiego: „rozbudowa” i „reorganizacja”. Wszystko się rozbudowuje i reorganizuje, a nic się nie buduje i nie organizuje. Przykład jaskrawy tego widzimy w tak bardzo często atakowanej policji państwowej, podległej Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Trzydzieści kilka tysięcy ludzi broniących spokoju w Państwie, bardzo często z narażeniem życia, przy bardzo licznych ofiarach, służy temu Państwu za niesłychanie małe wynagrodzenia pod ciągłą grozą art. 116, który się stosuje przy każdej t. zw. reorganizacji, czy rozbudowie. Brak stałości, brak pewności wyrabia w tych ludziach ciągłą obawę zmian, obawę o przyszłość, a w takich warunkach, proszę Wysokiej Izby, pracować pożytecznie i korzystnie dla Państwa jest rzeczą niemożliwą.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PksWyrębowski">Przy tej sposobności muszę zaznaczyć, że te ciągłe utyskiwania z lewej strony Izby na zbyt wielką liczbę policji nie są słuszne; przy ściślejszem obliczeniu okazuje się, że nie tak strasznie ta rzecz się przedstawia.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Trzeba więcej.)</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#PksWyrębowski">Pomijam tu pewne bardzo ostre powiedzenia p. Prystupy, ale mówię do tych, którzy na administracji państwowej nie tylko swojej polskiej, ale i obcej się znają, toć oni muszą przyznać, że w stosunku do wielkich terenów naszego Państwa jak i do liczby ludności, liczba policji w Polsce jest mniejszą, niż w krajach zachodnich, niż we Francji, w Anglii, a nawet w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli do tego dodamy, że policja nasza spełnia mnóstwo funkcji czy to skarbowych, kolejowych, sądowych, więzienniczych, ochrony granic, policji rzecznej, kolejowej, mnóstwo czynności, których normalnie policja inna nie załatwia, to dopiero przyjdziemy do przekonania, że liczba policji nie tylko nie jest za dużą, ale że owszem jest tak mała, iż policjanci wskutek tego muszą nie po 8, ale 12, 16 godzin pracować. I gdyby byli w związkach zawodowych, to z pewnością P. P. S. postawiłaby wniosek powiększenia liczby policjantów, bo nie pozwoliłaby pracować tyle godzin dziennie.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PksWyrębowski">Otóż bardzo często z tej trybuny znowu daje się słyszeć zarzuty, powtarzane aż do zmęczenia słuchaczy, że policja bije, że policja jest brutalna, że źle się obchodzi z obywatelami; ale czy ja z tej wysokiej trybuny słyszałem choć jedno słowo, jedno zdanie, w któremby było powiedziane do obywateli że policjantów bić nie wolno, i nie tylko bić, ale przedewszystkiem zabijać nie wolno? Trzeba być sprawiedliwym dla wszystkich i oceniać pracę obywateli wszystkich, a więc i policji na równi z robotnikiem, czy chłopem, czy inteligentem polskim. Boć to ten sam obywatel, tylko że w mundurze i że broni obywatela nie noszącego munduru. Złą robotę się czyni, jeśli uogólniając nadużycia, które mogą być i które są, zniechęca się zastępy obywateli do służby dla Państwa i w obronie Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PksWyrębowski">Mam wrażenie, że obecny p. Minister Ratajski zbyt późno, a nieraz może nawet ostatni dowiaduje się o tem, co się dzieje w Państwie w zakresie i jego władzy i jego działania. Istotnie w naszej polityce wewnętrznej widzimy dużo niespodzianek, których normalnie Państwo nigdyby znieść nie mogło. Np. dowiadujemy się, że przestępca, który normalnie powinienby siedzieć w kryminale...</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Za mało kryminałów jeszcze macie!)</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#PksWyrębowski">... dostaje prawo powrotu do kraju, a co więcej, że jak pogłoski niosą, wchodzi się z nim w pertraktacje, że mu włos z głowy w Państwie nie spadnie. Jestem najmocniej przekonany, że p. Minister Ratajski nie był inicjatorem tych rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#PksWyrębowski">Wysoka Izbo! Nie inna musi być polityka wewnętrzna, jak tylko państwowa, ani lewicowa, ani prawicowa,...</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#PksWyrębowski">... ale polityka państwowa,...</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#komentarz">(Głos: A jest prawicowa.)</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#PksWyrębowski">... zgodna z duchem i tradycją Polski. Musimy żyć w atmosferze prawa i w atmosferze ładu. Urzędnicy Państwa Polskiego powinni wiedzieć, że im się krzywda nie stanie i że za nimi stanie Państwo w obronie, a obywatele, że urzędy nie są same dla siebie celem, ale że są dla wygody i dla ułatwienia życia obywateli i tylko w zespoleniu administracji państwowej z ludnością przy mądrem i jasnem kierownictwie możemy myśleć o istotnym porządku i ładzie naszego Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Popiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Oryginalna praktyka naszego Sejmu, że przy budżecie kontyngentuje się czas przemówień, który kiedy indziej jest tak obficie i szczodrze tracony i w tej Wysokiej Izbie, zniewala minie, jako przedstawiciela klubu N. P. R., że przy rozpatrywaniu preliminarza budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych muszę się ograniczyć tylko do bardzo ogólnikowych danych, ażeby uzasadnić nasze stanowisko względem polityki tego ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PPopiel">Trzeci z kolei w tym gabinecie Minister Spraw Wewnętrznych p. Ratajski zaczął swoje urzędowanie od dwóch bardzo oryginalnych wywiadów. Ta wielka skłonność do wywiadów, która towarzyszyła p. Ministrowi w pierwszej chwili jego urzędowania, jakoś niewspółmierna jest temu dziwnemu milczeniu, z jakim p. Minister odnosi się do generalnej dyskusji, budżetowej i pozwala wyręczać się p. sprawozdawcy. Jeżeli nawet i ostatni mówca uskarżał się na brak stałego programu w polityce Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to należałoby sięgnąć do tych pierwszych wynurzeń i enuncjacji p. Ministra, z których moglibyśmy pewną nić przewodnią, zapowiedź pewnego programu wyłuskać.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PPopiel">W pierwszej z enuncjacji p. Ministra było oświadczenie, że przekreśla jednem pociągnięciem pióra dłuższą pracę swego poprzednika co do powiększenia granic województwa pomorskiego, że jest nawet zwolennikiem zniesienia tego województwa i połączenia go z województwem poznańskiem w jedną jednostkę administracyjną. Był to bardzo oryginalny pogląd, nie wiadomo czem uzasadniony. Czy w tem była koncepcja podziału administracyjnego Państwa? W takim razie jestem bardzo ciekawy, dlaczego to ma tylko dotknąć 2 województw zachodnich, a nie województw centralnych i województw wschodnich, dlaczego zamiast 16 województw, na które podzielone jest Państwo, nic ma być ono podzielone na 8 województw? Wydaje mi się i dlatego chciałbym nad tą sprawą przejść do porządku dziennego, że w tym momencie kiedy p. Minister to niebywałe oświadczenie co do najbardziej podstawowego momentu polityki administracyjnej wygłaszał, czuł się nietyle Ministrem Spraw Wewnętrznych, ile prezydentem miasta Poznania i miał w żywej pamięci dość oryginalną uchwałę rady miejskiej tego grodu, dążącej do takiego rozwiązania tego problemu.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PPopiel">Ale w drugiej enuncjacji p. Ministra przed wyjazdem jego do Warszawy znaleźliśmy jeszcze ciekawsze wyjaśnienie, spotkaliśmy się ze stwierdzeniem tego faktu, któremu p. Minister dał zresztą wyraz realny w dalszym toku swojej działalności, że nie orientuje się zupełnie w tem bardzo skomplikowanem i z państwowego punktu widzenia niesłychanie doniosłem zagadnieniu, jakim jest sprawa naszych ziem wschodnich, że nie orientuje się w kwestii polityki Państwa Polskiego na obszarze, wynoszącym 40% terytorjum Państwa, że wyręczać się pod tym względem będzie innymi współpracownikami w Rządzie, natomiast, że cały swój nacisk położy na zagadnienie samorządu, na którem się zna, i którego pomyślne rozwiązanie będzie uważał za pierwsze swoje zadanie jako Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PPopiel">Przyjęliśmy tę zapowiedź p. Ministra z wielką życzliwością, bo na terenie stolicy Wielkopolski nauczyliśmy się cenić i szanować jego zapał i obiektywizm w pracy, którą spełniał, jako prezydent miasta Poznania, i cieszyliśmy się, że przychodzi na stanowisko Ministra Spraw Wewnętrznych pierwszy samorządowiec, chlubnie w dziełach samorządu polskiego zapisany, który zobowiązał się to wielkie zagadnienie samorządu w Polsce rozwiązać i pchnąć naprzód. Jednakże rzeczywistość stanęła zupełnie w poprzek temu wszystkiemu, co p. Minister zapowiedział.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PPopiel">Od szeregu miesięcy jesteśmy świadkami niebywałej walki politycznej, jaka toczy się na terenie Komisji Administracyjnej o podstawy tego zasadniczego zagadnienia, na jakich podstawach prawnopolitycznych ma się kształtować życie samorządu, w Polsce. I oto p. Minister Spraw Wewnętrznych, który po swoich poprzednikach odziedziczył elaborat poprzedniego Rządu, zapowiadający zaprowadzenie w Polsce pluralnego prawa głosowania, z dziwną biernością właściwą całemu Rządowi, nazywającemu się bezpartyjnym, przypatruje się tej walce, jaką przedstawiciele stronnictw demokratycznych prowadzą w Komisji Administracyjnej. Jeżeli ta bierność ma oznaczać pójście po linii najmniejszego oporu, to chcę stwierdzić, że to jest wybór bardzo kiepskiego środka rządzenia, i że to nie jest polityka na dłuższą metę obliczona. Kto jak kto, ale prezydent stolicy wielkopolskiej, wybrany przez radę miejską powołaną do życia na podstawie powszechnego i równego prawa głosowania, był powołany do tego, żeby podjął się roli pośrednika między zwalczającemi się stronnictwami sejmowemi, ażeby z punktu widzenia sprawności samorządu i szerzej pojętej polityki państwowej zorientował tych, którzy zbyt pochopnie i — nie waham się powiedzieć — zbyt lekkomyślnie chcą ludności odebrać zdobyte prawa polityczne, powinien był zrozumieć że dobro państwa i samorządu wymaga poszanowania podstawowych zasad demokratycznego ustroju w naszem życiu samorządowem. Tego p. Minister Ratajski nie uczynił. W całej tej walce, która się rozgrywa, zachowuje się całkowicie biernie. Pragnę przy tej sposobności stwierdzić, że niesłuszne są całkiem narzekania tych panów przedmówców z prawicy, którzy utyskiwali, że przedstawiciele stronnictw demokratycznych swojem stanowiskiem w komisji uniemożliwiają szybkie uchwalenie ustaw samorządowych, dlatego, że tego nikomu w Państwie nie uda się uzasadnić, że można spokojnie bez protestu przejść do porządku dziennego nad tym zamachem na prawa polityczne, które ludność na obszarze Państwa Polskiego posiada. I kto jak kto, ale minister z b. dzielnicy pruskiej pochodzący, powinien być w Rządzie przedstawicielem tej refleksji politycznej, która mówi, że takiego zamachu na elementarne prawa obywatelskie w Państwie Polskiem nie wolno dokonywać w momencie, kiedy słyszy się zagranicą o rewizji naszych granic zachodnich, kiedy to, co dotyczy zdobyczy rewolucji listopadowej w Niemczech i udzieliło się także naszej dzielnicy zachodniej, nawet przez reakcyjne sfery niemieckie nie jest tam kwestionowane. Ten głos politycznej przestrogi powinien był wyjść od byłego prezydenta m. Poznania. Zamiast tego wołał on zająć stanowisko bierne, wyczekujące.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PPopiel">A przecież p. Minister chyba niedwuznacznie orientuje się w sentymentach choćby tej ludności, której w Rządzie jest bezpośrednim reprezentantem. Jeżeli tutaj przedstawiciele stronnictw prawicy usiłują zresztą mówię o tem dosyć nieśmiało wmówić w Wysoką Izbę, że jest życzeniem szerokich mas ludności sfałszowanie prawa wyborczego do ciał samorządowych, to nie wolno przecież O tem zapominać, że dotąd nie mieliśmy najmniejszego faktu stwierdzającego, że takim jest sentyment ludności. Panowie wezwaliście do nadsyłania do Komisji Administracyjnej rezolucji za pluralnością prawa głosowania i oto przyszło do Komisji Administracyjnej z górą 200 protestów ze wszystkich województw Państwa przeciw ternu, ale nie słyszeliśmy ani o jednej uchwale jakiegokolwiek czynnika samorządowego, któryby się za pluralnością prawa wyborczego wypowiedział. A jeżeli chodzi o sentyment najbliższej p. Ministrowi dzielnicy, to powołam się tylko na fakt polityczny, który zaszedł 10 dni temu przy wyborach powszechnych i równych do samorządu powiatowego w powiecie Poznań — wieś, gdzie N. P. R., która przy wyborach do Sejmu znalazła się w mniejszości, idąc do wyborów powiatowych pod hasłem równości prawa wyborczego, zdobyła 72% mandatów. W ten sposób, co nawet „Kurier Poznański” przyznał, ludność wypowiedziała się jak traktuje zamach na podstawowe swoje prawa polityczne. Te wszystkie momenty p. Minister Ratajski zlekceważył i tego Zlekceważenia nie możemy mu zapomnieć i to musimy mu z tej trybuny wytknąć.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PPopiel">Zdawałoby się wobec tego, że skoro p. Minister Ratajski odniósł się całkowicie obojętnie do tego, co uważał za główny swój obowiązek w Rządzie, do przyspieszenia uchwalenia demokratycznych ustaw samorządowych, że w innym zakresie jego resortu, w zakresie ściśle politycznej administracji nastąpiła poprawa stosunków, ze tam rozwój wypadków jest lepszy, niż to stwierdzaliśmy rok temu, przy analogicznej rozprawie budżetowej. I tutaj, aczkolwiek nie chcę w tej chwili mówić o tych stronach polityki resortowej, któremi p. Minister Ratajski kieruje, a na których, jak on sam przyznał, nie rozumie się, to jednak chciałbym przypomnieć przynajmniej te strony tego resortu, które p. Ministrowi Ratajskiemu są bliżej znane, które niewątpliwie bardziej go interesują, a które wskazują, że w stosunku do zeszłego roku nie zaszła żadna poprawa, raczej fatalne pogorszenie stosunków. Mówi się bardzo dużo i nawet poprzedni mówca z prawicy mówił tu o nadużyciach niższych organów policyjnych. Przedstawiciele niektórych klubów mniejszości narodowych skłonni są nawet do propagowania z tego miejsca zasady, że to jest specyficzna metoda rządów polskich, mająca na celu szykanowanie mniejszości narodowych. Tak nie jest, bo jeżeli te same jaskrawe i oburzające fakty, o których słyszymy z praktyki organów administracyjnych na ziemiach wschodnich, dzieją się w najkulturalniejszej dzielnicy Państwa, w b. zaborze pruskim, to stwierdzić musimy, że zło jest głębsze i musimy tu podnieść, że nic absolutnie dla jego wykorzenienia nie uczyniono.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PPopiel">W zeszłym roku b. Minister Spraw Wewnętrznych p. Hubner opowiadał nam tu, że wydał okólnik o pewnych środkach karnych względem wszystkich ujawnionych faktów nadużyć władz policyjnych. A gdybym miał możność przeczytać p. Ministrowi tę masę materiału, która jest w ręku naszego klubu, o tem, jak się traktuje robotników w Poznańskiem, jak się traktuje nawet niektóre kategorie pracowników państwowych, np. kolejarzy — o tych faktach brutalnego bicia bez najmniejszego powodu, tobyśmy się przekonali, że okólnik p. Ministra Hubnera podzielił los wielu okólników ministerialnych, że absolutnie nie jest wykonywany. Dochodzi do tego, że w b. dzielnicy pruskiej, specjalnie zresztą w woj. poznańskiem, mamy do czynienia z faktami jaskrawemi, nic waham się powiedzieć skandalicznemi, które zwłaszcza przy sąsiedztwie granicy zachodniej kompromitują nasze rządy polskie i stanowią doskonałe podłoże dla agitacji antypolskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PPopiel">W mojem ręku są dwie fotografie bezdomnych eksmitowanych z obszarów dworskich robotników rolnych, którym większość tej Wysokiej Izby lekkomyślnie przy uchwalaniu ustawy o ochronie lokatorów odmówiła prawa ochrony. Ci eksmitowani po parę tygodni leżeli na bruku, dobytek ich się niszczył, rodziny pozbawione ciepłej strawy skazane były na głód i choroby. Posłowie naszego stronnictwa odnosili się do przedstawicieli władz administracyjnych z prośbą o pomieszczenie tych nieszczęśliwych, ale to wszystko było lekceważone. Tolerowany był taki fakt, z pominięciem art. 10 ogólnokrajowej tamtejszej ustawy, a pan dzierżawca majątku Stara Kamienica w pow. ostrowskim, majątku ks. Radziwiłła, przewiózł samowolnie eksmitowanych ze swojego obszaru, gdzie jest urzędnikiem administracyjnym, bo jako przełożony obszaru dworskiego był powołany do spełnienia obowiązku — na obszar miasta Ostrowia, żeby na głowę burmistrza zwalić cały kłopot. Zarówno niższe jak wyższe organa administracyjne zachowały się w całej tej sprawie zupełnie biernie, nie wypełniając swego elementarnego obowiązku.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PPopiel">Tak samo dzieje się w dziedzinie prawa o zgromadzeniach. Z pominięciem przepisów ustawy niemieckiej z 1908 r. nie udziela się pozwoleń na zgromadzenia poselskie, czego doświadczył nasz kolega p. Milczyński w toku akcji wyborczej, do sejmiku powiatowego w pow. poznańskim; z pominięciem tego prawa wydaje się politycznym organizacjom lokalnym pozwolenia na odbycie wieców czy zgromadzeń, biorąc od tego opłatę stemplową, mimo wyraźnego brzmienia i niemieckiej ustawy o zgromadzeniach z 1908 r. i naszej ustawy stemplowej, które na to nie pozwalają.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#PPopiel">Jak to wszystko nie ma się dziać, kiedy od góry tamtejszej administracji wojewódzkiej idzie przykład tego, że naruszanie prawa jest usankcjonowane przez najwyższy organ wykonawczy Państwa, jakim jest Rząd, jakim jest Ministerstwo. Już w toku zeszłorocznej dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przytaczałem Panom fakt potwierdzony urzędowo, że p. wojewoda poznański spełnia swój urząd wbrew art. 30 ustawy o państwowej służbie cywilnej, który głosi, że urzędnik od VIII stopnia służbowego wzwyż nie może posiadać na terenie podległym jego władzy przedsiębiorstwa przemysłowego, handlowego lub rolnego. A taki fakt był, to jest rzecz ogólnie wiadoma. Jeżeli szeroka opinia publiczna wie, że ten stan rzeczy jest tolerowany i przez Rząd sankcjonowany, to nie jest to nic innego, jak tylko otworzenie tamy bezkarności dla niższych podległych panu wojewodzie organów administracyjnych i policyjnych.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To też jest. U nas to wszędzie ma miejsce.)</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#PPopiel">Zdawałoby się również, że przynajmniej w zakresie nadzoru nad samorządem województwo poznańskie, idąc w takt enuncjacji p. Ministra, będzie starało się ten samorząd, doskonale się tam rozwijający, wspomagać i ułatwiać mu zadanie. Widzimy co innego. Był tego rodzaju fakt, który się zdarzył blisko 10 miesięcy temu, że kiedy kolega nasz klubowy poseł Ciszak w liście otwartym, wydrukowanym w dwóch numerach „Prawdy”, wytoczył szereg ciężkich oskarżeń włącznie do fałszowania dokumentów, oskarżeń stwierdzonych zeznaniami większości członków rady miejskiej w pogranicznem mieście Międzychodzie przeciw gospodarce tamtejszego burmistrza, to nie tylko na władze wojewódzkie nie zareagowały, ale rozpoczęto szykany względem tych, którzy broniąc dobrego imienia Polski i rządów polskich, domagali się uregulowania tych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#PPopiel">Rozumiemy bardzo dobrze ciężką sytuację p. Ministra w tym Rządzie, dlatego przypuszczaliśmy, że jeżeli w tych zasadniczych liniach wielkiej polityki administracyjnej niema rzeczy nowych i dobrych, to może przynajmniej w drobiazgach, w regulowaniu tych codziennych bolączek i ulepszaniu aparatu administracyjnego nastąpi jakaś poprawa. Na Komisji Budżetowej szumnie zapowiadano nam akcję oszczędnościowa Ministerstwa w podległych urzędach. I rzeczywiście w ostatnich dniach spotykamy się z pewnym przejawem w tym kierunku i można powiedzieć śmiało, że wielka góra ministerialna urodziła mysz. Nasz organ poznański donosi, że zapowiadana w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych akcja oszczędnościowa zaczęła się od redukcji z dniem 1 maja 13 posługaczek w urzędzie wojewódzkim poznańskim, które brały po 45 zł. pensji miesięcznej, a więc budżet miesięczny ich utrzymania wynosił raptem 585 zł. Już p. referent budżetu, który tak wymownie w zastępstwie p. Ministra usiłował bronić polityki jego resortu, wskazał, jakie są pod tym względem stosunki. Mówił, że w Warszawie wypada 1 woźny na 4 urzędników, podczas gdy w Poznaniu — 1 woźny na 9 urzędników. A dziś dochodzimy do tego, że te biedne posługaczki mają być wyrzucone na bruk, a niewiadomo kto zostanie powołany do spełnienia tych zwykłych czynności porządkowych, podobno ma je spełniać niższa służba administracyjna, która zresztą nie będzie łamać zasady 8-godzinnego dnia pracy, bo gdyby wykonać rozporządzenie p. wojewody Bnińskiego, to byłaby ona pociągnięta do 13-godzinnej pracy dziennie.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#komentarz">(Głos: Rozporządzenie ministerialne?)</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#PPopiel">Tak, ministerialne, właśnie to stwierdziłem.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(Głos: Uchwała Komisji Budżetowej.)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#PPopiel">Trzeba ją przeto poprawić.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#PPopiel">Rozumiemy dobrze, że w tej sytuacji, kiedy, jak to już mój kolega w dyskusji generalnej p. pos. Chądzyński wspominał, mamy de facto trzech ministrów spraw wewnętrznych,...</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(Głos: Czterech.)</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#PPopiel">... trzeba wielkiego aktu samozaparcia osobistego, ażeby spełniać funkcje bardzo nieraz przykre figurowania jako minister, z możliwością jedynie uczestniczenia w Radzie Ministrów, ale bez realnej możliwości kierowania polityką administracyjną Państwa.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głos: Zredukować p. Kauzika.)</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#PPopiel">Nie myślimy bynajmniej również uważać tego za stan normalny, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest niejako spółką, w której ministrowie rozszerzają swoje widnokręgi z zakresu polityki państwowej, że raz powołuje się Ministra, który nie ma pojęcia o samorządzie i rujnuje go, potem znowu powołuje się Ministra, który nie zna Kresów Wschodnich i t. p.</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#PPopiel">Ponieważ odnosimy się do p. Ministra Ratajskiego jako samorządowca z uznaniem za jego poprzednią pracę, współczujemy, jak powiedziałem, tej roli, którą on dziś w Rządzie spełnia i uważamy, że w interesie Rządu, w interesie Państwa, w interesie praworządności państwowej leży, aby ten stan rzeczy został uregulowany. Gdy Minister nie orientuje się nieraz w najbardziej bezpośrednich zadaniach swego Ministerstwa, gdy jest poprostu bezsilny wobec tej mafii wysokich dygnitarzy — co jest publiczną tajemnicą w całem Ministerstwie i wśród wszystkich sfer interesujących się temi sprawami — która de facto Ministerstwem rządzi, trzeba, ażeby ten stan rzeczy raz postawiony został na właściwej płaszczyźnie i dlatego mając duże współczucie dla p. Ministra Ratajskiego, pragnęlibyśmy, by możliwie szybko powrócił na to stanowisko, które opróżnił, a na którem tak pożytecznie pracował, bo przez zachowanie obecnego stanowiska niepotrzebnie i ze szkodą swoją i m. Poznania naraża na szwank swój autorytet dobrego administratora na mniej odpowiedzialnym posterunku i dzielnego samorządowca, ażeby wreszcie to wielkie i skomplikowane zagadnienie kierowania administracją państwową zostało rozstrzygnięte w myśl jedynej formuły: właściwy człowiek na właściwem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Pawłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PPawłowski">Wysoki Sejmie! Bardzo ograniczony czas, jaki przypada naszemu klubowi, nie pozwoli mi zająć się całokształtem spraw administracyjnych, dlatego ograniczę się tylko do poruszenia najaktualniejszych jego przejawów.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PPawłowski">Przedewszystkiem stwierdzić muszę, że cały nasz budżet jest zbudowany na niezdrowych podstawach, jeżeli 2/3 wydatków idą na zabezpieczenie Państwa — rozumiem tu zabezpieczenie tak wewnętrzne jak i zewnętrzne — a tylko 1/3 wydatków budżetowych idzie na wydatki produktywne. Ubolewam, że istotnie jest u nas pod tym względem zupełnie odwrotny stosunek, niż chociażby u naszych sąsiadów, Niemców. Stan taki, przyzna Wysoka Izba, jest niezdrowy i mógłby tylko być tolerowany w wyjątkowych wypadkach, a przecież od powstania Państwa Polskiego już dzięki Bogu jest 6 lat i powinniśmy byli ten stosunek już uzdrowić.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PPawłowski">Aby doprowadzić do równowagi budżetowej, trzeba zerwać przedewszystkiem z dotychczasowym systemem, który niejednokrotnie podrywa nie tylko ustawy, ale nieraz i samą Konstytucję. Trzeba przedewszystkiem zmienić system administracji, trzeba go zdecentralizować i trzeba powołać nareszcie do życia przewidziany Konstytucją samorząd, na który należy przelać część agend administracyjnych. Oszczędność w administracji, zdaniem naszem, da się uzyskać tylko przez centralizację. Nie uzyskamy jej jedynie przez usunięcie chociażby pewnej ilości nieudolnych urzędów, a zastąpienie ich wykwalifikowanemu, ale właśnie nacisk kładę na to, że przedewszystkiem część tych agent winne objąć samorządy, które rzecz jasna, pracują najtaniej.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PPawłowski">Co się tymczasem u nas dzieje? U nas faktycznie wszystkie wysiłki idą w tym kierunku, ażeby te samorządy zniszczyć, a conajmniej, żeby im życie obrzydzić. Rozumiem, że z braku zasadniczych ustaw samorządowych nie można było w calem Państwie odrazu tych agend na samorządy przelać, jednak nie przeszkadza to bynajmniej temu, ażeby w tych dzielnicach, gdzie samorządy takie istnieją, co więcej, gdzie złożyły dowody, że sprawnie funkcjonują, tym samorządom poruczyć część tych agend, co przewidziane zresztą jest w Konstytucji, bo powtarzam, mam na myśli przedewszystkiem dobrze prosperujące samorządy w b. dzielnicy pruskiej, oraz samorządy w b. dzielnicy austriackiej.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PPawłowski">Co do tych ostatnich, to zetknąłem się z niemi bliżej i muszę stwierdzić, że istotnie nie tylko ustawy, a więc nie tylko Sejm, ale przedewszystkiem Rząd swojemu rozporządzeniami zrobił wszystko, ażeby samorząd w Małopolsce zniszczyć. Już poseł Holeska wspomniał o tem, jak częstokroć w sposób nielicujący z powagą i godnością Rządu, podstępnie odbierano pewne agendy temu samorządowi, jak odebrano szpitale, odebrano drogi, melioracje, szkolnictwo zawodowe i administrację szkołami rolniczemi, po to, ażeby po pewnym czasie, zniszczywszy zupełnie te agendy, dopiero później je przekazać, nie odrazu, ale do odrobinie. Rok temu oddano szpitale, oddano je w tym stanie, że na jednem łóżku po trzech chorych leżało bez pościeli, bez bielizny, bez prześcieradeł. 1 stycznia 1925 r. oddano władzom samorządowym z powrotem drogi i melioracje, ale niestety zniszczone, a tymczasem zrobiono to, że zabezpieczony dochód w kwocie 38 milionów dla tego samorządu zredukowano do 1/10 j, chociaż właśnie te agendy teraz z powrotem samorządowi oddano, nie zrobiono nic, aby poprostu zabezpieczyć mu dochód. To wygląda tak, jak gdyby na złość był zrobiony figiel, aby właśnie przez oddanie agend i zabranie dochodu wykazać, że samorząd nie jest zdolny do żadnej pracy. Co prawda, chcąc od czasu do czasu tworzyć pozory oszczędności, Rząd wdrożył redukcję urzędników, nawet w wydziale samorządowym Małopolski i zredukował ludzi wykwalifikowanych aż 50%. I cóż się stało? Przejął niektóre agendy, jak np. administrację szkołami zawodowemi. Ale cóż z tego widzimy? Oto gdy w wydziale samorządowym szkól tą administracją kierował jeden referent, a tylko w chwilach sezonowych do pomocy dodawano mu na okres tylu to tygodni drugiego referenta, dziś w kuratorium szkolnem, do którego władze centralne przydzieliły administracje tych szkół, temi samemi sprawami zajmuje się zamiast jednego referenta, sześciu referentów. I to ma być ta oszczędność?</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PPawłowski">Jak administracja dąży do mnożenia urzędników i tworzenia nowych biur, to wystarczy zilustrować choćby na interpretacji art. 36 i art. 37 ustawy o finansach komunalnych, które nadzór nad powiatami i miastami wydzielonemi oddają sejmikom wojewódzkim, a w wyjątkowych wypadkach Ministerstwu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w tym wypadku jakby zapomniało, że istnieją samorządy krajowe w Małopolsce, mające nie tylko kompetencje, nie tylko charakter sejmików wojewódzkich i nadzór, ale także w myśl ustawy z 30 stycznia 1920 r. uprawnienia administracyjne wykonawcze sejmu krajowego.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PPawłowski">Rewizję wszelkich uchwal finansowych tak sejmików powiatowych, jak i miast wydzielonych zastrzegło sobie i Ministerstwo Skarbu, a jak to wygląda w praktyce, może Wysoka Izba pozwoli, że ostatecznie tę drogę pokażę. A więc każda uchwała musi iść via wojewoda do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, stąd wędruje do Ministerstwa Skarbu, Ministerstwo Skarbu często choćby z braku urzędnika, któryby się na tych rzeczach znał, zwraca to z powrotem do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ono porucza załatwienie sprawy województwu, względnie izbie skarbowej, która, nie mając znów wykwalifikowanego urzędnika, znającego się na tych rzeczach, załatwia wprawdzie sprawę, ale dopiero po zasiągnięciu opinii w wydziale Samorządowym u tego urzędnika, który dawniej wprost te sprawy załatwiał i odrazu odsyłał do danego samorządu. Tę całą krzyżową drogę dziś musi przejść ta uchwała. I to się dzieje wbrew Konstytucji, bo art 70 Konstytucji zezwala wprawdzie na wyręczanie ministerstwa przez sejmiki wojewódzkie, nie zna jednak ostatecznie takiego uprawnienia, żeby minister mógł przelać te uprawnienia na izbę skarbową czy na wojewodę.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PPawłowski">Tu więc, przez poskromienie tych zapędów centralistycznych, można zrobić także znaczne oszczędności, a tem samem nie obrzydzać ludności życia przez przewlekanie spraw. Jak te zapędy centralistyczne dają się ludności we znaki i podkopują praworządność, zilustruję w innej dziedzinie naszej administracji. W Małopolsce wschodniej, jak mówił p. Holeksa, nie widzieliśmy wyborów od wybuchu wojny, a ponieważ w niektórych gminach i przedtem przez szereg lat nie było wyborów, są gminy, w których przez 16, 18 lat wyborów nie było. Nic dziwnego, że w takich wypadkach władze administracyjne, zwłaszcza gdy rada gminna czy powiatowa są zdekompletowane, powołują tymczasowy zarząd. I nicbym przeciw temu nie miał, gdyby nie te praktyki, które doprowadziły do tego, że w 80% rady gminne w Małopolsce zostały rozwiązane, a przy rozwiązaniu ich nie kierowano się dobrem tych gmin lub powiatów, lecz różnemi względami partyjnemi, względami na to, czy dany wójt, czy dany marszałek powiatowy przypadkiem nie ściągnął na siebie gniewu p. starosty. W tej dziedzinie istotnie niema żadnego planu. Rząd faktycznie jeżeli chodzi np. o mniejszości narodowe, nie stworzył żadnej linii postępowania, każdy starosta jest zdany na swój własny spryt i własny domysł. I nic dziwnego, że mamy tyle narzekań w tej Izbie, bo ja, jako Polak, nie mogę w żaden sposób usprawiedliwić takiego postępowania p. starosty, rozwiązującego zarząd gminny, który wysila się, żeby na stanowisko komisarza gminnego w gminie czysto ruskiej znaleźć jakiegoś ciurę, trzymającego się klamki dworskiej czy plebańskiej, pomijając uzdolnionych i ukwalifikowanych obywateli Państwa Polskiego narodowości ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Którą Pan krzywdzi dalej na każdym kroku.)</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PPawłowski">Najwięcej ich Pan broni, tośmy widzieli tutaj siedząc, na tamtej ławce właśnie. Nad takimi, jak Pan, przeszedł własny naród ukraiński do porządku dziennego, bo Pan nie umiał uszanować zaufania, którem naród ukraiński Pana obdarzył. Ja, jako Polak, z tej trybuny śmiem stwierdzić, że żaden agitator najbardziej szowinistyczny ukraiński nie zrobi takiej szkody Państwu Polskiemu, jak właśnie taki starosta, mianujący według swojego widzimisię komisarza gminnego poto tylko, żeby temu Ukraińcowi zawsze w oczy mówić: ty jesteś z innej gliny. W takim razie nic dziwnego, że tych ludzi skupia się i rzuca w objęcia komunizmu i szowinizmu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PPawłowski">Co najgorsze to, że do naszej administracji wdarła się polityka. W żadnym resorcie partyjnictwo nie święci takich orgii; jak w administracji. Władze administracyjne nie poprzestają już tylko na obsadzaniu partyjnem starostw, lecz sięgają właśnie dzięki wpływom partyjnym do obsadzania stanowisk komisarzy powiatowych, robią nawet zamach na samorząd. Najlepszym dowodem tego jest chociażby świeże obsadzenie w ten sposób stanowiska komisarza powiatowego w pow. Dąbrowa, gdzie był bardzo porządny starosta, który był równocześnie komisarzem powiatowym, nie chciał jednak iść za dyktandem pewnej partii i dlatego poszedł na skład rupieci do województwa, a tam dano człowieka zaufanego partii, który wbrew ustawie, bo bez upoważnienia i bez zgody wydziału samorządowego, objął zupełnie samowolnie komisarstwo w wydziale powiatowym. W każdym razie za te wybryki jest przecież p. Minister odpowiedzialny.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PPawłowski">Proszę Panów, że starostowie partyjnie postępują, najlepszym tego dowodem jest mieszanie się ich teraz choćby do takiej sprawy, jak ta, czy wybory mają być równe, czy pluralne. Starosta w Lubaczowie wydał okólnik z podpisem i pieczęcią, że nie wolno żadnej gminie podpisywać petycji do Sejmu za równem prawem wyborczem. Pozbawił zupełnie samowolnie p. starosta lubaczowski gminę tego właśnie prawa petycji. Starosta w Samborze skonfiskował pewnemu wójtowi petycję za równem prawem wyborczem i pod grozą zasuspendowania go zabronił wszystkim wójtom wysyłania petycji do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#PPawłowski">Przechodzę do sprawy policji. Koszta policji są w Polsce nieprawdopodobnie wysokie. Różne czynniki się na to składają, jak np. nieproporcjonalnie wielka ilość oficerów i komisarzy. Tam, gdzie u nas, w Małopolsce, dawniej na powiat pełnił służbę wachmistrz powiatowy, dzisiaj częstokroć mamy, jeśli nie jednego, to dwóch komisarzy. Ten wachmistrz dawniej pełnił służbę sam, a dziś ten pan komisarz ma do pomocy całe biuro, conajmniej dwa konie i t. d. I tu mnie p. referent nie przekona, że przeciwnie sprawy się mają. Te wysokie koszta ludność by ostatecznie zniosła, gdyby istotnie ta policja stała na wysokości zadania. Ale czy ona to spełnia, najlepszą na to odpowiedzią niech będzie ta wielka ilość interpelacji, o których właśnie sprawozdawca w swojem sprawozdaniu nam mówił, a które, Ministerstwo stwierdziło, nie zupełnie są nieuzasadnione. Policja robi wszystko, ażeby istotnie utrwalić w ludności przekonanie, że ona jest na to, ażeby jej dokuczała. Urwie się gospodarzowi pies, robi się doniesienie. W czasie słoty przeleje się gnojówka, już jest doniesienie. Wejdzie krowa do rowu przydrożnego — już jest doniesienie. Komin nie zupełnie wybudowany wedle przepisu — jest doniesienie. Jedzie drogą gospodarz, gdzie innych furmanek niemal, trochę więcej na lewo, niż na prawo — jest doniesienie. Ogier razem z klaczami pasie się — jest doniesienie. Buhaj razem z krowami pasie się — jest doniesienie. Nie tylko są doniesienia, ale potem starosta używa sobie na ludziach niesympatycznych mu i niewygodnych. Znam wypadki, że na gospodarza, który jadąc z pługiem do swego zagonu, przejechał przez rów przydrożny z braku mostu, który powinien być, nałożył starosta karę 70 zł. Za to, że krowa weszła do rowu przydrożnego, nałożono gospodarzowi 80 zł. To są fakty. Znam wypadek, że starosta b. fotograf w Lublinie, za znalezienie u kowala kawałka lufy karabinowej ukarał go grzywną 200 zł. Znam wypadek, że z powodu podobnego przestępstwa skazano chłopa na 6 miesięcy więzienia. Nie są to wypadki odosobnione. Rozumiem, że jeżeli ludzie popełniają przestępstwa, to trzeba ich karać. Ale przy dzisiejszej biedzie ukaranie grzywną 2, 5 zł jest dla chłopa małorolnego dostateczną karą, ale nie kwotą 70, 80 czy 200 zł, bo to przecież przekracza wartość krowy.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#PPawłowski">Proszę Panów, brak czasu nie pozwala mi omówić sprawy obsadzania stanowisk w naszej administracji. Stwierdzić jednak należy, że istnieje ogromna nierównomierność w obsadzaniu poszczególnych starostw, tak pod względem ilościowym jak i jakościowym. Gdy w starostwach w Małopolsce mamy częstokroć w jednym powiecie kilku urzędników w randze równej staroście, i to prawników, to starosta w b. zabrze rosyjskim, wprawdzie co do rang te starostwa nie są w tyle, bo nawet są tam rangi wyższe, ale niczem nie mogę usprawiedliwić faktu, że jest tam czterdzieści kilka starostw, w których niema ani jednego prawnika. Jakże tam orzecznictwo może wyglądać? I właśnie tacy starostowie bez kwalifikacji robią w tych powiatach wszystko, ażeby skompromitować władzę, ażeby wykazać, że Polska jest właśnie szlachecka, i nawet Rosję prześcignąć. I dlatego my za takie praktyki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odpowiedzialności wziąć nie możemy i damy temu wyraz przy głosowaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. ks. Okoń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PksOkoń">Wysoki Sejmie! Żadna klasa społeczna nie poniosła dla przeprowadzenia sanacji Skarbu Rz-plitej Polskiej tak olbrzymich ofiar, jak klasa chłopska. Wszyscy to muszą przyznać, tak przyjaciele chłopa, jak też i jego wrogowie. Niema klasy bardziej lojalnej i bardziej spokojnej i bardziej patriotycznej, jak chłopi. Nikt tak nie płaci ochoczo podatków, jak chłopi i nikt tak nie wypełnia rozkazów władzy, jak chłopi, choć nieraz te rozkazy są krzywdzące, a nawet często sprzeczne z prawem i sprawiedliwością, a nawet i ze zdrowym rozsądkiem. Słusznie powiedział nawet jeden człowiek z prawicy, ks. Antoniewicz, kaznodzieja, że pół nieba jest chłopami polskimi nabite.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PksOkoń">Tych panów tam nie znajdziemy. Chłopi dali największy podatek krwi, brocząc swoją najserdeczniejsza krwią w okopach dla obrony Ojczyzny, wtedy, kiedy jedni tworzyli rząd w Poznaniu, drudzy bawili się w Paryżu lub w Hiszpanii. A również dają oni największy podatek pieniężny, bo jak zaznaczył przedstawiciel partii „Piasta” przed rokiem, 400.000.000 zł złożyli chłopi na daninę w roku zeszłym. Jeżeli chłopi tę ofiarę dla tego Państwa i Rządu dają, to cóż oni w zamian otrzymują? Czy przynajmniej jaki pozór sprawiedliwości. Oto absolutnie nic a nic, same krzywdy — same szykany, same niesprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Głos: Za to pójdą do nieba.)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PksOkoń">Naprzykład weźmy pod uwagę pokrzywdzenie chłopów, zwłaszcza biednych, małorolnych i bezrolnych, przy otrzymywaniu kredytów z Banku Rolnego. Musi się chłop nachodzić, buty zedrzeć, nim uzyska te 100 lub 200 zł w Banku Rolnym, podczas gdy kapitaliści, bogacze, uzyskują kredyty w wysokości nawet 50.000 zł, jak to ma miejsce w Banku Gospodarstwa Krajowego. Następnie chłopi otrzymują w zamian biedę okrutną, która się przejawia nie tylko w braku grosza, bo dziś się gotówki nie znajdzie na wsi, ale również w braku chleba, czarnego twardego chleba. I ten chłop siewca, oracz, który żywi miasta, który żywi armię, inteligencję, cały kraj...</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PksOkoń">Ta półmilionowa rzesza, która jedzie do Francji, rekrutuje się właśnie z tej biednej wsi polskiej. Jadą ci ludzie tam nie tylko na nędzę, ale jadą na zarazy i wracają potem ze zniszczonem zdrowiem, a Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ani Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie chce się nimi zaopiekować.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PksOkoń">A trzeci punkt — dobrze że p. Minister Spraw Wewnętrznych tu jest — to traktowanie masy chłopskiej po urzędach. Czy ta kwestia postąpiła naprzód? Czy poprawił się stosunek władz do ludu wiejskiego? Czy chłopa nie traktuje się jako chama, jako obywatela drugiego a nawet trzeciego rzędu? Niedawno czytaliśmy w „Wyzwoleniu”, że urzędnik powiedział: „chamie” do chłopa. To samo jest w innych gazetach chłopskich. A Wy, którzyście dostali głosy chłopskie, którzy należycie do 8-ki, to tylko od masy chłopskiej te głosy dostaliście i to, że tu siedzicie to tylko masie chłopskiej zawdzięczacie, więc trzeba, żebyście się również tą sprawą zajęli; bo to jest bolączka ogółu chłopów.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PksOkoń">I gdyby Pan choć trochę troszczył się o ten lud wiejski, który Pana do tej sali przysłał, toby Pan z pewnością zajął się tem pokrzywdzeniem chłopa. Powiedziałem już raz w tej Wysokiej Izbie: nie nos dla tabakiery, ale tabakiera dla nosa.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PksOkoń">Następnie lud wiejski w zamian za ofiarę krwi i ofiarę podatków otrzymuje prześladowania w swoich organizacjach politycznych. Weźmy za przykład chłopską organizację radykalną. Jesteśmy stronnictwem ludowem radykalnem. Ideologia nasza jest ludowa, tylko jesteśmy lewem skrzydłem ludowem, jesteśmy w metodach i taktyce bardziej radykalni, jesteśmy za bezwzględnem i jak najszybszem wykonaniem reformy rolnej, ale ideologia nasza jest ludowa, a nie komunistyczna i dlatego nie zasługujemy na to, żeby władze administracyjne odnosiły się do naszego stronnictwa jak do jakiejś partii antypaństwowej czy wywrotowej. Ile razy przyjadę do mojego powiatu, a Bogu dzięki zabrałem Wam już wiele powiatów...</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#PksOkoń">Nie straciłem, tylko zdobyłem. Przyjechałem, proszę Panów, do Grodna. Policja została zmobilizowana, strachu napędziłem policjantom, że Okoń przyjechał,...</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#PksOkoń">... straż pograniczna opuściła posterunki, mogli szwarcować do Litwy Kowieńskiej ile kto chciał, wszyscy poszli na wiec Okonia. Policja powiada: będziemy strzelać. Wtedy ja powiedziałem do chłopów, że strzelaniny się nie boimy, i naród nabrał ducha i uspokoił się, a potem policjanci bili nam brawo...</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#komentarz">(Wesołość. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#PksOkoń">... tak się im podobała nasza ideologia.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#PksOkoń">Pan się na tem nie rozumie, Pan się zna tylko na kupowaniu kamienic. Więc gdy przyjeżdżam i widzę, że jest wrogi nastrój i gdy wtedy nie mówię nic...</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#PksOkoń">Pan może potem zabrać głos i krytykować. W Bielsku policja przychodzi do mieszkania, w którem naradzałem się z chłopami bardzo poufnie przychodzi i słucha, mówię do niej, żeby słuchali, choćbym mógł się temu sprzeciwić, wprost ich proszę niech słuchają. Policja nie pozwala agitatorom naszym chodzić po wsi i organizować naszego stronnictwa. Również zaaresztowano w pow. przasnyskim naszego człowieka, niejakiego Apolinarego Wyrębka, który chodził od wsi do wsi i organizował nasze stronnictwo, do dziś dnia siedzi on w więzieniu bez przesłuchania zupełnie niewinnie, zupełnie bez powodu. Gdybyśmy byli rządem, a Wasi agitatorzy organizowali, broń Boże, nie zamykalibyśmy ich.</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#komentarz">(Głos: Wieszalibyście!)</u>
          <u xml:id="u-29.22" who="#PksOkoń">My nie jesteśmy komunistami, Pan się pomylił, Pan wszedł na mylną drogę. Uważam, że ideę można zwalczyć tylko ideą wyższą, doskonalszą, ale nigdy karabinem i zamykaniem. To do celu nie prowadzi.</u>
          <u xml:id="u-29.23" who="#PksOkoń">Wysoki Sejmie, kto zwalcza chłopski radykalizm, ten pomaga do rozszerzania się bolszewizmu w Polsce. Gdy ja zwalczałem komunizm Dąbala, to go zwalczałem na wiecu wobec mas chłopskich, demaskowałem go i temu chłopu tłomaczyłem, że komunizm tylko w Rosji może się krzewić, ale nie u nas.</u>
          <u xml:id="u-29.24" who="#PksOkoń">W Bułgarii rządził cztery lata chłopski radykał Stambuliński, znakomity mąż, rządy jego były błogosławieństwem dla narodu bułgarskiego, ale niestety król Borys, Niemiec z pochodzenia, i wyższa inteligencja z prof. Cankowem na czele, zazdrościła Stambulińskiemu, zwalczała go, przyszedł mord i przez to otworzyło się bramy dla komunizmu i komunizm rosyjski może teraz zbierać żniwo obfite. Zamach w katedrze sofijskiej na króla jest właśnie tragiczną zemstą za zniszczenie ruchu chłopskiego w Bułgarii. Nie chciano rządów chłopskich, zazdroszczono, że chłopi rządzą i dziś komuniści tam mogą rządzić i Bułgaria toczy się w przepaść, toczy się ku katastrofie. Tego eksperymentu bułgarskiego my w Polsce nie powtarzajmy. My nie jesteśmy na stopniu cywilizacji Bułgarii. Chłop nasz stoi wysoko kulturalnie, chłop nasz dorósł do rządów, do tego, żeby być sternikiem nawy państwowej. I radykalizm chłopski to nie jest komunizm, to jest duch chłopski uświadomiony i organizujący się w jedność chłopską. Radykalizm chłopski wsławił się na polach racławickich pod znakiem Kościuszki i Bartosza Głowackiego, radykalizm chłopski budował pierwszy Stapiński, radykalizm chłopski budowało „Zaranie”, i dlatego my tę budowę dalej kontynuujemy i od tej budowy nie odstąpimy. Choć ruch ludowy się łamie, choć Panom się zdaje, że stronnictwa ludowe się łamią, to jednak ruch chłopski nigdy się nie załamie, jest potężny jak ta Wisła, której biegu nie wstrzymasz. Można u góry złamać, ale na dole, w fundamentach, tam zostanie tem ogień żywy, ten znicz, nigdy nie wygasający. Dlatego też na naszych sztandarach radykalnych zielono-czerwono-amarantowych z jednej strony widnieje Bartosz Głowacki, a z drugiej strony Orzeł Polski bez korony, republikański.</u>
          <u xml:id="u-29.25" who="#komentarz">(Głos: Bez korony?)</u>
          <u xml:id="u-29.26" who="#PksOkoń">Tak, bez korony.</u>
          <u xml:id="u-29.27" who="#komentarz">(Głos: Bez korony, będzie podobny do gęsi żydowskiej. Drugi głos: Koronę dać Okoniowi.)</u>
          <u xml:id="u-29.28" who="#PksOkoń">Lepiej bez, bo to za wielki ciężar i myśleć dobrze nie daje.</u>
          <u xml:id="u-29.29" who="#PksOkoń">Prześladowanie każdej wielkiej organizacji chłopskiej, jaką już jest nasza, bo zatacza coraz szersze kręgi w kraju, rodzi rozgoryczenie w masach. To rozgoryczenie przejawia się na każdym kroku. Chłopi narzekają i szemrzą, ci chłopi, których jest 20.000.000 w Państwie Polskiem. Nie można zapominać, że Państwo Polskie to jest państwo rolnicze, chłopskie. Nie można zapominać, że jeśli 2.000 tylko kosynierów pod wodzą Bartosza Głowackiego zwyciężyło pod Racławicami, to 20.000.000 chłopów każdą potęgę wrażą potrafi znieść.</u>
          <u xml:id="u-29.30" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.31" who="#PksOkoń">Panie Pośle, Pan nie będzie bronił Polski, gdy armia Hindenburga może za rok czy dwa lata będzie wkraczała w Poznańskie. Polska jest zagrożona przez dwie potęgi: z jednej strony naszego Państwa jest wielka potęga — Rosja komunistyczna, a z drugiej strony wielka potęga — Niemcy, które ostrzą bagnety i będą je kierowały w naszą pierś. Na czem ma się oprzeć obrona Państwa Polskiego? Czy na Waszych obszarnikach, czy na tym Zamojskim, który również do Paryża ucieknie? Nie. Oprzeć się trzeba na tej masie chłopskiej, na masie robotniczej, rzemieślniczej, inteligenckiej.</u>
          <u xml:id="u-29.32" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-29.33" who="#PksOkoń">Dlatego też, proszę Panów, psów szczekających nie boimy się. Dlatego dzisiaj trzeba, ażeby Rząd, Panie Ministrze Ratajski, zmienił swój stosunek do chłopa polskiego, nakazał starostom, wojewodom, wszystkim funkcjonariuszom, ażeby chłopów szanowali, żeby zapomnieli o tem, że chłop jest chamem. Chłop jest obywatelem, obywatelem pierwszej klasy, obywatelem najważniejszym, bo w razie wojny na nim cała obrona Państwa polegać musi, i gdyby chłop zawiódł, gdyby w chłopskich szeregach było zamieszanie czy zdrada, Polski już niema.</u>
          <u xml:id="u-29.34" who="#PksOkoń">I dlatego trzeba dać chłopu to, czego on żąda, a on bardzo miało żąda, jego żądania są bardzo skromne: reforma rolna przeprowadzona już raz wreszcie nie na papierze, nie przez ministrów, raz p. Kopczyński, raz inny. To wygląda na operetkę tylko. A druga rzecz: trzeba zmienić postępowanie władz względem chłopa. Gdy ten chłop będzie widział, że urzędnik to jest jego starszy brat inteligent, to jest jego ojciec, jego prawdziwy serdeczny opiekun, to i on poczuje łączność ściślejszą z ideą Państwa Polskiego. Powiedział Mickiewicz, nasz wieszcz, że duch chłopski to duch Boży, to duch żywy i twórczy. I przytoczę Wam te słowa, które powiedział ks. biskup Bandurski żyjący w Wilnie, wielki patriota polski, którego musicie wszyscy szanować: „ducha nie gaście”, a ja mówię: ducha chłopskiego nie gaście. I na wiecach zawsze mówiłem: póki ducha chłopskiego w Polsce, póty Polski, póty Polska, póki chłop polski będzie. Jak jego zabraknie, to koniec Polski, to finis Polonia. Dlatego, Wysoki Sejmie, apeluję do Was, i Wy z prawicy raz: te serca swoje kamienne zmiękczcie, raz zobaczcie nędzę tego chłopa, jego poniewierkę, jego łzy, zobaczcie, że on niema nawet chleba czarnego; że nie ma odbudowanego domu, że nie ma chaty, że nie ma dachu nad głową, a policjant go dręczy, starosta za lada głupstwo do więzienia zamyka.</u>
          <u xml:id="u-29.35" who="#PksOkoń">Dlatego też jeżeli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie zmieni swego stosunku wrogiego, nieprzyjacielskiego i nieobywatelskiego względem masy chłopskiej, musimy niestety zająć stanowisko przeciw budżetowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekPluciński">Proponuję odroczenie dyskusji;</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#WicemarszałekPluciński">Proszę pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja p. Puzynianki i tow. ze Związku Ludowo-Narodowego do p. Ministra Skarbu w sprawie przyspieszenia robót budowlanych.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja p. Sergjusza Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do pana Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego postępowania p. Błońskiego, inspektora szkolnego w Tarnopolu, w kwestii ustalania ważności deklaracji szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie zamordowania przez żołnierzy straży granicznej sołtysa wsi Brykowszczyzna, gm. tańskiej, pow. nieświeskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości oraz Przemysłu i Handlu w sprawie nadużyć władz w gminie brzestowickiej, pow. grodzieńskiego w związku z żądaniem dostarczania przez ludność podwód.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do pana Ministra Skarbu w sprawie bezprawnego nałożenia podatku majątkowego i pobicia przez sekwestratora i policjanta sołtysa wsi Grybowce, gm. Hołynka, pow. grodzieńskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie przeciążenia podatkami mieszkańców wsi Korytisk, gm. Orla, pow. bielskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja p. Łaskudy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwego wymiaru opłaty skarbowej przez inspektorat podatkowy w Limanowej od kontraktu kupna Zofiji Opioła, z gm. Młynne go, pow. Limanowa.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja p. Łaskudy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieotrzymywania renty sierocej Marii Szewczyk z Laskowej pow. Limanowa z kasy izby skarbowej w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja p. Marciniaka i kol. z klubu Chrz. Demokracji do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie dóbr fundacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacja p. Prystupy i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zmuszania chłopów ukraińskich do świętowania rzymsko-katolickich świąt kościelnych i do obchodu 3 Maja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekPluciński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#WicemarszałekPluciński">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#WicemarszałekPluciński">Wniosek p. Dymowskiego i tow. z Klubu Chrz. Demokracji w sprawie zaprowadzenia przez PKP. stałych ulgowych biletów pasażerskich na przejazd do polskich uzdrowisk i stacji klimatycznych — odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#WicemarszałekPluciński">Wniosek p. Z. Nowickiego i tow. z klubu PSL. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie nowelizacji ustawy z dn. 11 grudnia 1923 r. o zaopatrzeniu emerytalnem funkcjonariuszów państwowych i zawodowych wojskowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 6 eks 1924 poz. 46), zmienionej ustawą z dn 13 lutego 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 18 poz. 178) odsyłam go do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#WicemarszałekPluciński">Wniosek p. Ćwiakowskiego i tow. z klubu PSL. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie przeprowadzenia tymczasowego przeklasyfikowania gruntów w rażących wypadkach niezgodności przestarzałej klasyfikacji ziemi z rzeczywistym stanem rzeczy — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#WicemarszałekPluciński">Wniosek posłów Klubu Ukraińskiego w sprawie bezpodstawnych masowych aresztowań pośród ludności ukraińskiej Wniosek ten ma być traktowany, jako nagły. Nagłość jego zostanie poddana pod głosowanie na jednem z najbliższych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#WicemarszałekPluciński">Następne posiedzenie proponuje Panom odbyć w poniedziałek z następującym porządkiem dziennym :</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#WicemarszałekPluciński">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym, na r. 1925 (druk nr 1800):</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#WicemarszałekPluciński">a) część 7 Min. Spraw Wewnętrznych, b) część 11 Min. Kolei, c) część 12 Min. Rolnictwa i Dóbr Państwowych.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#komentarz">(P. Puchałka: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Puchałka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PPuchałka">W dn. 3 maja jest uroczystość wielka narodowa, Posłowie, rozjeżdżający się do rozmaitych miejscowości na wiece, wykłady i t. d. nie byliby wprost w stanie przyjechać na poniedziałek i dlatego bardzo prosilibyśmy, żeby p. Marszałek był łaskaw przełożyć posiedzenie na wtorek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekPluciński">Jest postawiony wniosek, żeby następne posiedzenie odbyło się we wtorek. Jeżeli nikt się nie sprzeciwi temu wnioskowi, posiedzenie odbędzie się we wtorek o godz. 10 1/2 rano. Nie słyszę protestu, wniosek przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#WicemarszałekPluciński">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>