text_structure.xml
248 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 20 po poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu:</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Minister Spraw Wewnętrznych Cyryl Ratajski, Minister Sprawiedliwości Antoni Żychliński, Minister Przemysłu i Handlu Józef Kiedroń, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Minister Stanisław Thugutt, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">W Ministerstwie Skarbu Bolesław Markowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 168 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 169 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Milczyński. Listę mówców prowadzi p. Milczyński.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Pp. Zygmunt Seyda, Lewin i ks. Ilkow usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Ciszakowi na 1 dzień, Konopczyńskiemu na 2 dni, Barotlowi i Lewinowi na tydzień.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Dnia 10 sierpnia r. u. odesłałem do ogłoszenia w Dzienniku Ustaw uchwaloną przez Sejm ustawę z dnia 4 sierpnia 1923 r. o rozciągnięciu ustawy o szkołach akademickich na Akademję Sztuk Pięknych w Krakowie. Przed jej ogłoszeniem została uchwalona nowa ustawa, dotycząca tej samej materji, derogująca poprzednią, która wskutek tego ma znaczenie raczej archiwalno-historyczne. Sądzę więc, iż jest rzeczą wskazaną, aby Sejm upoważnił Rząd do nie ogłaszania ustawy z dnia 4 sierpnia 1923 r. Nie słyszę sprzeciwów, uważam to za uchwałę, którą podam do wiadomości Rządu.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1.: ustne sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy o prowizorjum budżetowem na czas od 1 stycznia do 31 marca 1925 (druk nr 1580) będzie musiał odpaść wobec tego, że Komisja Budżetowa jeszcze nie skończyła pracy.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Punkt 2.: ustne sprawozdanie Komisjj Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji arbitrażowej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Austrjacką, podpisanej w Warszawie dn. 13 listopada 1923 r. (druk nr 1454).</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Głos ma p. Raczkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PRaczkowski">Wysoki Sejmie! Miedzy Rzecząpospolitą Polską a Republiką Austrjacką istnieje z natury rzeczy wiele spraw; ponieważ stosunki wzajemne obu państw nie pozostawiają nic do życzenia i wobec obustronnego szczerego pokojowego dążenia do załatwiania w drodze polubownej wszelkich mogących powstać na tle tych spraw, sporów i nieporozumień, została podpisana w Warszawie dnia 13 listopada 1923 r. konwencja arbitrażowa.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PRaczkowski">Przewiduje ona zupełnie ściśle, jakie sprawy mają podlegać arbitrażowi, a więc przedewszystkiem wszelkie nieporozumienia, któreby mogły wyniknąć na tle odmiennej interpretacji bądź istniejących już konwencji, bądź takich, które w przyszłości będą między obu Wysokiemi Stronami zawarte, a następnie nieporozumienia na tle wysokości odszkodowania pieniężnego, o ile sama zasada odszkodowania została przez obie strony przyjęta.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PRaczkowski">Nie podlegają niniejszej ustawie wszelkie sprawy, tyczące się jednocześnie innych państw, a więc przedewszystkiem wszelkie konwencje, uzupełniające międzynarodowe traktaty.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PRaczkowski">Art. 2 przewiduje, że wszelkie klauzule arbitrażowe, zawarte w istniejących już lub mających być zawartemi w przyszłości konwencjach, pozostają w mocy mimo tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PRaczkowski">Dalej art. 3 przewiduje sposób powołania do życia arbitrażu, mianowicie w każdym poszczególnym wypadku w ciągu 3 miesięcy ma być zawarta specjalna umowa kompromisowa, normująca warunki arbitrażu, zgodnie z ogólnemi postanowieniami powziętemi na kongresie międzynarodowym w Hadze dn. 18 października 1907 r., o ile inne specjalne postanowienia nie mówią inaczej.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PRaczkowski">Wreszcie co do terminu ustawa przewiduje, że konwencja zawiera się na 3 lata z prawem każdej ze stron do wypowiedzenia na 6 miesięcy przed upływem tego terminu, w razie zaś nie wypowiedzenia konwencja przedłuża się automatycznie, z prawem wypowiedzenia na rok naprzód.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PRaczkowski">Umowa jest jasna, nie budzi wątpliwości i należy ją powitać z uznaniem. Komisja Spraw Zagranicznych jednomyślnie proponuje Wysokiemu Sejmowi ratyfikowanie niniejszej umowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głosu nikt nie żąda. Przystępujemy do głosowania. Głosować będziemy en bloc nad ustawą, zawartą w druku nr 1454. Proszę Panów Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy, aby wstali. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. Napis: „Ustawa w sprawie ratyfikacji konwencji arbitrażowej pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Republiką Austrjacką, podpisanej w Warszawie dn. 13 listopada 1923 r.” — przyjęty.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(P. Raczkowski: Proszę o trzecie czytanie.)</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Jest wniosek o trzecie czytanie, nikt się nie sprzeciwia, do głosu nikt się nie zgłosił. Sądzę, że na mocy wyniku głosowania w drugiem czytaniu, mogę, uważać, że ustawa i w trzeciem czytaniu jest przyjęta. Niema sprzeciwu, ustawa przyjęta.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w przedmiocie zawieszenia biegu przedawnienia w razie zawładnięcia nieruchomościami b. banków Włościańskiego i Szlacheckiego. (Druk ur 853 i odb. roneo nr 149). Jako sprawozdawca, ma Głos p. Lubiński-Stuczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PLublińskiStuczyński">Wysoki Sejmie! Powodem złożenia wniosku w sprawie zawieszenia biegu sprzedawania w razie zawładnięcia nieruchomościami byłych rosyjskich banków: Włościańskiego i Szlacheckiego, służyły następujące okoliczności.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PLublińskiStuczyński">Na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej, znajduje się spora ilość majątków b. banków Włościańskiego i Szlacheckiego, przejętych obecnie przez Rząd Polski. Ustalenia obszaru i granic tych majątków jest niemożliwem wobec tego, że podczas okupacji w roku 1915, zostały przez władze rosyjskie wywiezione dokumenty i władze sowieckie obecnie wzbraniają się ich wydać rządowi polskiemu. Tymczasem prywatne osoby zawładnęły temi majątkami i zachodzi obawa, że osoby te wobec tego, iż przedawnienie według obowiązującego prawa ma ziemiach wschodnich upływa, mogą prawnie zawładnąć temi majątkami.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PLublińskiStuczyński">Zachodzi więc konieczność zawieszenia terminu przedawnienia co do majątków b. banków: Szlacheckiego i Włościańskiego aż do odwołania.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PLublińskiStuczyński">Jeszcze większej wagi nabiera ta sprawa wobec stanowiska rosyjsko-ukraińskiej delegacji, która jest tego zdania, że rząd polski powinien dokonać rozrachunku z tytułu tych majątków. Mimo to, że rząd polski jest zdania, że rząd rosyjski zrzekł się rozrachunków z tytułu tych majątków, względy ostrożności nakazują zawieszenie biegu przedawnienia, aby w przyszłości rząd polski nie ponosił odpowiedzialności z tytułu utraty praw względem tych majątków. Aczkolwiek sprawa ta nie została jeszcze załatwiona, jak już powiedziałem, względy ostrożności nakazują wydanie tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PLublińskiStuczyński">Pierwotny projekt ustawy rządowej zawierał przepis, stosujący zawieszenie biegu przedawnienia także i do tych przedawnień, których termin upłynął już po dniu 1 sierpnia 1914 r. Komisja Prawnicza, wychodząc z tego założenia, że jeżeli zawieszenie biegu przedawnienia może być usprawiedliwione względem tych przedawnień, których bieg jeszcze nie upłynął, wobec braku dokumentów, na mocy których rząd mógłby ustalić swoje władanie temi majątkami, niema żadnej prawnej podstawy, żadnego usprawiedliwienia zawieszenia biegu przedawnień, których termin upłynął już po dniu 1 sierpnia 1914 r. Wobec tego Komisja Prawnicza uchyliła art. 2 pierwotnego projektu rządowego, natomiast uważa za słuszne zastosować przepisy art. 1, to jest zawieszenie biegu terminu przedawnienia przewidzianego w art. 565, 533, 692 i 694 z uwagą I cz. tomu X zbioru praw, w wypadkach nieuiszczania należności z tytułu nabytych od tych banków nieruchomości przez osoby prawne albo przez osoby fizyczne.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PLublińskiStuczyński">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie tej ustawy w brzmieniu, nadanem jej przez Komisję Prawniczą z drobną poprawką stylistyczną, by w art. 1 wyraz „nabytych” zmienić na „nabycia”.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zgłosił, przystępujemy do głosowania. Poprawek nie wniesiono żadnych. Będziemy głosować en bloc. Muszę zwrócić uwagę, że ustawę mają Panowie w odbitce roneo nr 149. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą, żeby wstali. Stoi większość, ustawa przyjęta. Napis: „Ustawa w przedmiocie zawieszenia biegu przedawnienia w razie zawładnięcia nieruchomościami b. banków: Włościańskiego i Szlacheckiego” — przyjęty.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Czy jest wniosek o trzecie czytanie?</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(P. Lubliński-Stuczyński: Proszę.)</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#Marszałek">Jest wniosek o odbycie trzeciego czytania. Nikt się nie sprzeciwia. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, żeby wstali. Stoi większość — ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#Marszałek">Punkt 4: ustne sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w sprawie zmiany przepisów tymczasowych o urządzeniu sądownictwa w b. Królestwie Polskiem oraz w ros. ustawie postępowania karnego (druk nr 1453). Jako sprawozdawca głos ma p. Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PBitner">Wysoki Sejmie! W ustawie, którą rozpatrujemy, chodzi o skasowanie urzędu ławników w sądach pokoju. Komisja Prawnicza podzielała całkowicie motywy, które Rząd przedłożył w uzasadnieniu ustawy. Motywy w streszczeniu przedstawiają się, jak następuje. Od roku 1808 sądy w Polsce były zorganizowane na wzór francuskich. Były to sądy jednoosobowe. W roku 1864, gdy przyszła zmiana ustawy procedury cywilnej, przez rząd rosyjski pozostawiono również sądy pokoju jednoosobowe. Dopiero w roku 1917 po okupacji Królestwa Kongresowego przez Niemców wprowadzili oni t. zw. sądy ławników. Mianowicie komplet sądzący sądu pokoju składał się z sędziego pokoju, i dwóch ławników. Było to wywołane dwoma faktami. Po pierwsze tem, że mieliśmy bardzo mało prawników w sądach pokoju, trzeba było więc dać pewne przedstawicielstwo ludności dla uniknięcia jednostronnego sądzenia. Po drugie przedstawiciele ludności, która znała miejscowe stosunki, mogli przez tę znajomość służyć sądowi potrzebnemi wiadomościami. Jednak doświadczenie od roku 1917 przekonało, że sądy ławnicze, wprowadzone na względnie małym obszarze, bo tylko w apelacji warszawskiej i lubelskiej, właśnie wykazały szereg zjawisk ujemnych. Mianowicie, okazało się, że, ławnicy nie stawiają się na rozprawy, uważając to sobie za bardzo ciężki obowiązek. Jest to istotnie ciężki obowiązek zwłaszcza dla ludności rolniczej, która przez to musi porzucać swoje zajęcia rolnicze i oddawać się sądzeniu za bardzo małem wynagrodzeniem. Wiele spraw z tego powodu spada w sądach, nieustannie odwleka się, co również bardzo źle się odbija na wymiarze sprawiedliwości przez to, że jasność wspomnień i jasność zeznania po dłuższym okresie czasu zaciera się w pamięci świadków. Następnie ławnicy ulegają rozmaitym ubocznym wpływom i przez to bardzo często wydawane przez nich wyroki nie mają charakteru zupełnej obiektywności. Wreszcie trzeba wziąć pod uwagę i to, że ławnicy, gdyby im dać odszkodowanie za ich czynności w należytej wysokości, obciążyliby znacznie Skarb Państwa. Jeżeli dziś koszt ich utrzymania wynosi 80 tysięcy zł. przy zwrocie kosztów nieco więcej niż 1 zł za posiedzenie, to gdybyśmy podnieśli wielokrotnie odszkodowanie za te straty, jaką ławnicy ponoszą na skutek odrywania się od swoich zajęć, to suma sięgałaby prawdopodobnie milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PBitner">Wobec tego doświadczenia, już w r. 1921 poprzedni Sejm Ustawodawczy poszedł po linji kasowania ławników w sądach pokoju i skasował ich we wszystkich miastach, które liczą ponad 10.000 mieszkańców. A również zezwolił na to, żeby w sądach, gdzie są sędziowie prawnicy, sądzili oni bez ławników. Ustawa ta robi dalszy krok w tym kierunku, w jakim poszedł Sejm Ustawodawczy, wogóle kasuje urząd ławników, mając nadzieję, że w najbliższym czasie wszystkie posady sędziów będą obsadzone przez sędziów pokoju prawników, a zresztą mając na uwadze, że w najbliższym czasie nastąpi reorganizacja sądów, powstaną sądy powiatowe, oraz sądy pokoju, a te ostatnie będą odpowiadały dawnym sądom gminnym w b. Królestwie Kongresowem.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PBitner">Z tych względów Komisja Prawnicza uznała za możliwe przyjęcie ustawy. Ze swojej strony proponuje 2 drobne stylistyczne poprawki, mianowicie żeby skreślić „w” w tytule przed słowami: „ros. ust. post. karn.” oraz w art. 1 przed słowami „Królestwie Polskiem” wstawić słowo „byłem”.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PBitner">Z temi dwiema drobnemi poprawkami stylistycznemu wnoszę w imieniu Komisji Prawniczej o przyjęcie ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Janeczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PJaneczek">Wysoki Sejmie! Komisja Prawnicza przedłożyła nam sprawozdanie o ustawie, którą znosi instytucję ławników przy sądach pokoju. Prawo to zostało nadane jeszcze przez zaborców. Ukazem z r. 1864 utworzono sądy gminne wójtowskie, w których sprawowali urząd sędziowski wójtowie, a do pomocy mieli ławników. W r. 1876 na podstawie ustawy rosyjskiej, sądy te były zmienione, to jest prawo dozwoliło wybierać gminom sędziów gminnych, a także i ławników. Na sędziów gminnych mogli być wybierani ludzie, którzy skończyli 25 lat, mieli prawo uczestniczenia w zebraniu gminnem, posiadali majątek przepisany przez ustawę gminną t. j. 6 morgów, ukończyli zakłady naukowe, nie wyłączając szkół elementarnych, lub zdali odpowiedni egzamin, albo też którzy przynajmniej trzy lata urzędowali w takiej służbie.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PJaneczek">Gminy wybierały ławników, którzy umieli czytać i pisać, a także posiadali przepisaną liczbę morgów w danej gminie. Te sądy trwały aż do wojny. Sędziowie gminni byli wybierani, jak również i ławnicy. Działalność takiego sądu gminnego w Kongresówce rozciągała się na 3 gminy. Jeżeli się czyta jak te sądy sprawowały swoje czynności, to znajduje się w tych opisach podkreślone dodatnie strony, że te sądy wymierzały sprawiedliwość według zasad prawnych.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PJaneczek">Dlaczego powoływani byli ławnicy przy sądach gminnych? Dlatego, że każdy ławnik znał mieszkańców swojej gminy i jeżeli rozpatrywano sprawę sądową z powodu przestępstw kodeksu karnego i należałoby którego z mieszkańców ukarać, to ławnik, znający go, wiedział, czy on zasługuje na karę sroższą, jeżeli jest niepoprawnym człowiekiem, albo przekraczającym często prawo, to trzeba wyrok obostrzyć, a jeżeli przytrafiło mu się to przypadkowo, jeżeli jest uczciwym człowiekiem, to ławnik, przedstawiając te motywy, domagał się zniżenia zbyt ostrego wyroku. Dlatego uważamy, że te instytucje były dla społeczeństwa bardzo potrzebne. To prawo zostało nadane za byłych zaborców w r. 1917, że zamiast sądów gminnych w Królestwie Kongresowem rozporządzeniem Rady Stanu Królestwa Polskiego z dnia 19 sierpnia 1917 r. (Dziennik Urzędowy Dep. Sprawiedliwość nr 1 poz. 1) wprowadzono sądy pokoju. Ale do tych sądów pokoju byli także powoływani ławnicy i ci ławnicy pozostali aż dotąd. W 1917 r. przeprowadzono dyzlokację sądów, to znaczy, że na miejsce jednego sądu dla trzech gmin, Ministerstwo Sprawiedliwości ustanowiło jeden sąd na 6 lub więcej gmin, co dla ludności jest niewygodne, ponieważ musi nieraz udawać się do sądu 40 wiorst i uważa to za krzywdzące dla swoich interesów.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PJaneczek">Niedość na tem, wyszło jeszcze rozporządzenie następującej treści. Za czasów rosyjskich, jeżeli policjant przychodził do włościanina i widział, że na podwórzu niema porządku, że niema drabiny do dachu, że pies nie jest uwiązany, wtedy spisywał protokół, oddawał do sądu, sąd badał świadków, policjanta na jawnej rozprawie i winowajcę i wydawał wyrok. Dziś w czasach Polski demokratycznej postępuje się zupełnie inaczej. Jeżeli policjant spotyka psa nieuwiązanego, albo nie widzi drabiny, lub jeśli ktoś nie pełnił straży nocnej, wtedy policjant pisze protokół i oddaje do sądu, ale sąd nie przeprowadza rozprawy, nie bada świadków i winowajcy, lecz wydaje wyrok: nakaz karny, który orzeka: na 15 złotych lub więcej kary, a jeżeli ktoś jest z wyroku niezadowolony, to ma czas w przeciągu 7 dni wnieść podanie do sądu i żądać rozprawy. Byłem świadkiem takiego zajścia, że jeden biedny kowal, obarczony dziećmi, który ciężko musiał pracować na wyżywienie swojej rodziny, nie spełnił pewnego razu straży nocnej, został przydybany przez policję i wydany sądowi. Sędzia bez badania świadków i stron wydał nakaz karny, że on ma zapłacić 20 miljonów marek. Skazany dowodził, że nie jest winien i nie ma z czego zapłacić i wniósł podanie, żądając rozprawy sądowej. Sędzia z góry zapowiada, że jeżeli się nie usprawiedliwi, to go zasądzi na 40 miljonów, więc wybieraj albo to, albo drugie. Ludność jest oburzona takiem postępowaniem sądowem i powiada: Cóż to jest? — doczekaliśmy się Polski demokratycznej, doczekaliśmy się wolnej naszej ojczyzny, a gdzież jest sprawiedliwość? Czyż tak być powinno, żeby bez zbadania świadków odrazu wydawać wyroki? Przeto uważamy, że takie postępowanie sądów jest odbieraniem nadanych nam praw.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PJaneczek">Art. 76 Konstytucji brzmi: „Sędziów mianuje Prezydent Rzeczypospolitej, — o ile ustawa nie zawiera innego postanowienia, jednakże sędziowie pokoju z reguły wybierani są przez ludność”. Przepisy przechodnie do Konstytucji mówią w art. 126 ustęp 2, że: „wszelkie istniejące obecnie przepisy i rozporządzenia prawne, niezgodne z rozporządzeniami Konstytucji, winne być do roku przedstawione ciałom ustawodawczym do uzgodnienia w drodze prawodawczej”. To znaczy, że do roku musi to być uzgodnione, co jest przepisane w Konstytucji, a nie jest wcielone w życie. Dotychczas od 1917 r. sędziowie są mianowani, chociaż Konstytucja mówi, że z reguły winni być wybierani, a rząd nie przyszedł z ustawą, aby stało się Konstytucji zadość. Uważam, że rząd w tem zawinił. Natomiast Rząd przychodzi z projektem ustawy, w którym powiada, że trzeba w sądach pokoju zmienić ławników. Uważam, że Rząd nie wykonał przepisów Konstytucji i nie zatroszczył się o to, aby ludności przyjść z pomocą, by sędziowie pokoju byli wedle zasad Konstytucji wybierani; natomiast przyszedł z projektem ustawy krzywdzącej społeczeństwo i zabiera ławników, którzy tam są bezwzględnie potrzebni. Ławnik, jako czynnik obywatelski zna mieszkańców danej gminy i wie kogo trzeba ukarać surowiej, a komu wyrok złagodzić.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PJaneczek">Znam taki przykład, który opowiadał mi jeden z ławników. Krowa biednej wdowy wpadła kilka razy do zagajnika; na rozprawie sądowej sędzia chciał właścicielkę skazać na grzywnę 300 zł. Ławnicy zwrócili uwagę, że gdyby nawet tę krowę sprzedano, toby nie uzyskano kwoty 300 zł, a biedna wdowa zostałaby bez środków do życia. Wydali przeto wyrok skazujący ją na grzywnę 15 zł. Widzimy więc, że ławnicy w sądach są potrzebni.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PJaneczek">Są też zarzuty, że ławnicy nie wykonują swego zawodu według zasad prawnych. Mogą być nadużycia, ale mnie się zdaje, że my jako ustawodawcy, nie powinniśmy wchodzić w to, kto wykonywa niedbale, czy bezprawnie swój zawód, lecz powinniśmy dążyć do tego, żeby tych, którzy źle spełniają swój zawód, karać. Ale usunięcie, proszę Panów, ławników, odjęcie prawa, które istnieje od 60 lat, według mego zdania i według zdania licznych rzesz włościańskich, jest krzywdą. Czy Rząd liczył się z tem, przedkładając taki projekt ustawy, że ludność będzie to uważała za zamach na prawa mas włościańskich? Dobroduszni, łatwowierni pracując od świtu do nocy nawet podczas zmagań wojennych, przygotowują swą ciężką pracą produkty dla wyżywienia społeczeństwa, krzywdzeni w rozmaitych dziedzinach podatkowych, nawet sądowych czekają sprawiedliwości, mając nadzieję, że w Państwie konstytucyjnem i demokratycznem prawa samorządu gminnego i sądowego zostaną zagwarantowane i rozszerzone. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Rząd przychodzi z ustawą, by mam odebrać prawa posiadane. Mamy tu jako dowód tę ustawę. Ja się dziwię, że panowie prawnicy, zasiadający w Komisji Prawniczej, na coś podobnego mogli silę zgodzić. A mnie się zdaje, że usunięcia ławników żądają panowie sędziowie na swoich zjazdach, nie mogąc znieść, by w sądzie obok nich mógł zasiadać chłop i to z głosem stanowczym. „Wyrzucić, to wszystko do licha” i „byt po siemu”, wydawać wyroki i koniec. To nie jest ustrój demokratyczny, to nie powinno być dopuszczalne. Proszę Panów, całe społeczeństwo włościańskie jest oburzone tem, co się dzieje. Po pierwsze na te nakazy karne, bo przecież skazanego nie stać ma napisanie podania, bo musi za to płacić aż 10 zł., a powtóre musi jeszcze zapłacić świadków. Nakazy karne są wielką krzywdą dla mas włościańskich. Proszę nie zapominać, że cierpliwość tych mas ma swoje granice. Oświadczam w imieniu rzeszy włościańskiej, że nie pozwolimy sobie odebrać praw nadanych nam nawet przez zaborców i bronić ich będziemy. Niech głos mój będzie głosem protestu całej rzeszy włościańskiej w b. Królestwie Kongresowem, niech głos mój będzie głosem bólu, oburzenia i ostrzeżenia zarazem, że nie pozwolimy sobie odebrać praw otrzymanych przed 60 laty. Co czyni Rząd? gdzie jest sprawiedliwość? Czy należy tak postępować w państwie demokratycznem i konstytucyjnem? Kiedy byłem jeszcze młodzieńcem rozmawiałem z pewnymi starcem o tem, jakich sposobów użyć i jak pracować, ażeby kiedyś doczekać się wolnej i niepodległej Polski; jak się organizować i jak walczyć z zaborcami. Wtedy on powiedział: „Ja nie doczekam, ale wy doczekacie tej wolnej i niepodległej Polski, której wyglądacie, pamiętajcie, jednak, że ta Polska będzie się starała chłopu odebrać nawet te prawa, które nam zaborcy dali”. Ją wtedy z oburzeniem zwróciłem się do niego:„Co mówicie, to być nie może? Jakto, gdy doczekamy naszej niepodległej Ojczyzny, to nam nasi bracia odbiorą prawa?”. A stwierdzam, że dzisiaj tak jest. I dlatego apeluję do Panów Posłów, aby nie pozwolili zrobić nam tej krzywdy, ażeby nie pozwolili odebrać masom włościańskim nadanych im praw. Naprzód jedno nam się prawo wzięło, wydają nakazy karne, teraz zabiera się ławników, zostawia się tylko sędziów, by sędziowie sami wyroki wydawali, a w przyszłości może przyjdzie do tego, że i inne prawa będzie się chciało nam odebrać.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PJaneczek">Dlatego mam nadzieję, że Wysoki Sejm przychyli się do mojego wniosku formalnego, który brzmi: Wysoki Sejm uchwalić raczy: Ustawę w sprawie zmiany przepisów tymczasowych o urządzeniu sądownictwa w b. Królestwie Polskiem oraz ust. post. karn. odsyła się do Komisji Prawniczej. Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie mojego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Chełmoński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PChełmoński">Wysoki Sejmie! Jakkolwiek sądzę, że te wątpliwości i te zarzuty, które tutaj stawiał przed chwilą p. Janeczek, nie są słuszne, jeżeli chodzi o samą zasadę, w szczególności rozumiem, że błędem jest traktowanie tej sprawy pod tym kątem widzenia, jakoby tu chodziło o jakie uszczuplenie praw, które dziś przysługują włościaństwu, to jednak mimo to, uważam, że zniesienie jednem pociągnięciem tych sądów ławników, które w wielu wypadkach istotnie stały na wysokości zadania i dawały rezultaty pozytywne, nie jest wskazane.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PChełmoński">Z tego też względu popieram wniosek p. Janeczka o odesłanie ustawy do Komisji Prawniczej dla ponownego rozpatrzenia i zastanowienia się nad tem, jak istotnie ta sprawa winna być rozstrzygnięta.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PBitner">Wysoki Sejmie! Byłem pierwszym w Komisji Prawniczej, który zwracał uwagę na te wszystkie wątpliwości, jakie podnosił p. poseł Janeczek. Mówiłem, że ta sprawa jest sprawą istotnie ważną, prosiłem ażeby się zechcieli co do niej wypowiedzieć przedstawiciele wszystkich stronnictw, ale przegłosowali sprawę bez dyskusji. Wobec tego ja, jako referent musiałem przyjąć, że niema żadnej co do ustawy wątpliwości w umysłach członków Komisji Prawniczej. Dziś dowiaduję się, że przedstawiciele wszystkich stronnictw mają wątpliwość na plenum.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Dębski: Smutnie to świadczy o Komisji Prawniczej.)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PBitner">Ponieważ istotnie są wątpliwości, które trzeba wyjaśnić i spokojnie rozważyć, a to się nie nadaje na plenum, bo p. posłowi Janeczkowi trudno mi będzie wytłómaczyć tutaj, dlaczego mojem zdaniem jego wywody nie są słuszne, uważam, że wniosek posła Janeczka można uwzględnić i dlatego przychylam się również do odesłania sprawy do Komisji Prawniczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Wobec zgody referenta uważam, że nad wnioskiem formalnym p. Janeczka nie potrzebuję zarządzać głosowania. O ile nie będzie sprzeciwu, będę uważał ten wniosek za przyjęty. Niema sprzeciwu, zatem wniosek p. Janeczka o odesłanie ustawy do Komisji Prawniczej uważam za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w przedmiocie wznowienia zaginionych lub zniszczonych ksiąg hipotecznych (druk nr 1581 i 734). Głos ma sprawozdawca p. Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PBitner">Wysoki Sejmie! Podczas wojny w szeregu miejscowości na Kresach Wschodnich oraz we wschodnich połaciach b. Kongresówki zostały zniszczone księgi hipoteczne lub wywiezione poza granice Państwa, zwłaszcza na obszarze Litwy. Ponieważ zaś ustawa hipoteczna z r. 1818 nie przewiduje, w jaki sposób należy wznawiać zaginione księgi hipoteczne, przeto zjawiła się konieczność ustawowego uregulowania tej sprawy. Sprawa ta dotychczas nie była uregulowana i z tego powodu wszyscy ci, którzy mieli nieruchomości, jak również ci, którzy mieli jakieś prawa zahipotekowane na nieruchomości, wszystkich prawa są teraz niejasne. Dotyka to najszerszych mas ludności, zwłaszcza dotkliwie daje się we znaki w Suwalszczyźnie i wobec tego Rząd przyszedł z projektem ustawy w przedmiocie wznowienia zaginionych lub zniszczonych ksiąg hipotecznych.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PBitner">Komisja Prawnicza po rozważeniu projektu poczyniła w nim pewne zmiany, które są widoczne ze sprawozdania Komisji Prawniczej, znajdującego się w druku 1581. Więc zmian tych powtarzać tu Panom nie będę. Dodam, że jedna jest sprawa, która nastręcza pewne wątpliwości, i w tym względzie, jak mi wiadomo, mają być zgłoszone poprawki i wnioski — mianowicie sprawa art. 1. Z art. 1 zgodnie z tem brzmieniem, jakie nadała mu Komisja Prawnicza, wynikałoby, że jest to ustawa przejściowa — uregulowanie doraźnych potrzeb, mianowicie wznowienie tych ksiąg, które są obecnie zaginione lub zniszczone, ale nie byłyby władze hipoteczne uprawnione do tego, żeby w nowych wypadkach zaginięcia ksiąg hipotecznych, naprzykład w razie pożaru, zastosować tę ustawę. Dlatego do art. 1, o ile wiem, będą zgłoszone wnioski zmierzające ku temu, ażeby nadać ustawie charakter ustawy trwałej, a nie ustawy przejściowej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PBitner">Poza tą kwestją ogólną jest jeszcze w tej ustawie kilka spraw, które noszą charakter pewnych niedopatrzeń zarówno w projekcje rządowym, jak następnie w sprawozdaniu Komisji Prawniczej, na które zwrócili mi uwagę specjaliści, a między innemi największy znawca prawa hipotecznego w Polsce p. sędzia Glass. Mianowicie zwrócono uwagę na to, że jeżeli w ustawie będzie mowa jedynie o księgach hipotecznych, to wówczas będzie trudność zastosowania ustawy do hipotek powiatowych, znajdujących się przy sądach pokoju, bowiem przy sądach pokoju niema ksiąg hipotecznych, lecz są zgodnie z instrukcją do ustawy hipotecznej jedynie akta hipoteczne. A wobec tego ustawa dotyczyłaby ksiąg hipotecznych, a nie dotyczyła zniszczonych hipotek przy sądach pokoju.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PBitner">Ponieważ Komisja Prawnicza nie miała wątpliwości i w intencji jej leżało, ażeby ustawa była rozciągnięta na wszystkie zniszczone hipoteki, bądź przy sądzie okręgowym, bądź przy sądach pokoju, wobec tego uważam, że pójdę po myśli Komisji Prawniczej, jeżeli zaproponuję poprawki redakcyjne. Następnie Komisja Prawnicza, uchwalając ustawę, miała na widoku projekt rządowy. Jak się okazało później, niektóre pojęcia, jakie zostały wprowadzone, nie odpowiadały terminologji, jaka była użyta w ustawie hipotecznej z 1818 roku. A ponieważ ta ustawa jest tylko nowelą do ustaw hipotecznych, przeto powinna być zachowana terminologja dawnej ustawy z 1818 roku. W tym też kierunku idzie szereg poprawek redakcyjnych, względnie stylistycznych. Wobec tego należy w niektórych artykułach wprowadzić poprawki drukarskie, poprawki stylistycznie i poprawki redakcyjne.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PBitner">Poprawki drukarskie, są następujące: w art. 5 wierszu 2 przecinek przed cyfrą „4” skreślić, a wstawić po tej cyfrze. W art. 5 w wierszu 6 po słowie „sądowej” postawić przecinek. W art. 3 wiersz ostatni przed „których” dodać „i”.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PBitner">Druga kategorja są to poprawki stylistyczne dla nadania brzmienia, bardziej odpowiadającego składni języka polskiego, a więc w art. 5 w wierszu 4 zamiast słowa „przysługującego”wstawić „służącego”. W art. 8, w wierszu 4 zamiast słowa „stary”wstawić „dawny”.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PBitner">Wreszcie poprawki redakcyjne zmierzają do tego, aby uwzględnić nietylko księgi, ale i akta hipoteczne. W tytule po słowie „ksiąg” wstawić „lub akt”; słowa te wstawić również po słowie „ksiąg” w art. 1 w wierszu 7, w art. 3 w wierszu 1, zmieniając jednocześnie słowo „hipotecznej” na „hipotecznych”, w art. 6 w wierszu 8, w art. 7 w wierszu 1, w art. 8 w wierszu 1 i w wierszu 4, w art. 9 w wierszu 1, w art. 10 w wierszu 5. We wszystkich powyższych wypadkach następujące po słowie „akta”słowo „hipoteczny” dostosować w odpowiednim przypadku i liczbie. W art. 6 ustęp 1 zredagować, jak następuje: „Wznowienie księgi lub akt hipotecznych może nastąpić na wniosek każdej interesowanej osoby”.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PBitner">W art. 9 zamiast słowa „podania” w wierszu 1 wstawić „złożenia”, w tymże wierszu 1 zamiast „wznowionej” wstawić „wznawianej”, w wierszu 2 art. 9 zamiast „wiadomości” wstawić „oświadczeń”.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PBitner">W art. 10 w wierszu 2 zamiast słowa „władza” wstawić „zwierzchność”. Tu również chodzi o dostosowanie terminologji do ustawy z 1818 r.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PBitner">Z temi zmianami natury stylistycznej i redakcyjnej: wnoszę o przyjęcie ustawy zgodnie z brzmieniem nadanem jej w sprawozdaniu Komisji Prawniczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kadłubowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PKadłubowski">Część druga art. 1 rozpoznawanej ustawy przewiduje wznowienie ksiąg hipotecznych zaginionych, lub wywiezionych z kraju, zaś pierwsza mówi, kiedy księga zaginiona, zniszczona lub wywieziona z kraju powinna być uważana za taką, która ulega wznowieniu. Część pierwsza tego artykułu właściwie jest zbędna i nadaje tej ustawie charakter tymczasowy, wyjątkowy, jakby ustawie, wydanej wyłącznie dla ksiąg, które zaginęły lub wywiezione zostały z kraju lub zniszczone podczas wojny, wobec czego na mocy tej ustawy nie można byłoby wznawiać ksiąg, które w przyszłości mogłyby zaginąć lub się zniszczyć. Ustawodawstwo hipoteczne nasze nie przewiduje wypadków wznawiania ksiąg. Jest to luka, którą ustawa ta zapełni, jeśli skreślimy część pierwszą art. 1. Wówczas ustawa nabierze charakteru stałego, ustawy ciągłej i jeśli w przyszłości zajdzie wypadek, a takie wypadki są możliwe, że księga hipoteczna zostanie spalona lub zniszczona przez siłę wyższą, to będzie mogła być wznowiona na mocy niniejszej ustawy. Wobec tego proszę Wysoką Izbę o przyjęcie mojej poprawki, która sprowadza się do tego, aby ustęp pierwszy art. 1 skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Do art. 3 głos ma p. Hartglas.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PHartglas">Proponuję niewielką poprawkę redakcyjną do art. 3. Mianowicie Komisja Prawnicza przeoczyła wstawienie kilku słów. W ostatnim wierszu należy przed słowem „znane” wstawić jeszcze słowa „z tych dowodów”, ponieważ Komisja Prawnicza, mówiąc o miejscach zamieszkania, znanych wydziałowi hipotecznemu, miała na widoku adresy wskazywane zazwyczaj w aktach i innych dokumentach, jakie się składa w kancelarji hipotecznej, zaś bez wskazania skąd mają być te adresy znane, dajemy jakieś nieograniczone pole działania i poniekąd może być nawet jakieś polecenie kancelarji hipotecznej dowiadywania się adresów osób zainteresowanych we wznowieniu ksiąg hipotecznych. Dla uniknięcia nieporozumień proponuję poprawkę, ażeby wstawić jeszcze przed słowem „znane” — „z tych dowodów”.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PHartglas">Głos ma jeszcze sprawozdawca p. Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PBitner">Zarówno poprawkę p. Kadłubowskiego, jak p. Hartglasa, przyjmuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Do art. 1 jest poprawka p. Kadłubowskiego, ażeby ustęp pierwszy skreślić. Pan referent przyjmuje tę poprawkę. Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Kadłubowskiego, ażeby wstali. Stoi większość — poprawka przyjęta. Art. 1 z tą poprawką przyjęty. Art. 2 przyjęty bez zmian. Do art. 3 jest poprawka p. Hartglasa. Proszę pana Sekretarza o odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#SekretarzpSołtyk">W ostatnim wierszu przed słowem „znane” wstawić słowa: „z tych dowodów”.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#SekretarzpSołtyk">Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi większość — poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#SekretarzpSołtyk">Ponadto p. sprawozdawca zgłosił szereg poprawek tego rodzaju, jakie referent zgłosić może. Najpierw są poprawki wyraźnie natury drukarskiej, nie będę ich poddawał pod głosowanie, uważam je za przyjęte; dalej poprawki czysto stylistyczne, dotyczące art. 5 i 8, które zostały uzgodnione. O ile Panowie nie będą się domagali osobnego głosowania, będę je uważał za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#SekretarzpSołtyk">Wreszcie są poprawki redakcyjne. P. Bitner, jako sprawozdawca, ma tylko wątpliwości, czy jedna z tych poprawek jest istotnie redakcyjna, czy też nie. Według jego przekonania jest ona czysto redakcyjna i oddaje myśl Komisji Prawniczej, dla pewności jednak poddam ją pod głosowanie, mianowicie, aby w tytule i w ustawie po słowie: „ksiąg” wstawić słowa: „lub akt”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Wszystkie inne poprawki natury redakcyjnej uważam za przyjęte. Z temi poprawkami drukarskiemi, stylistycznemi i redakcyjnemi dalsze artykuły uważam za przyjęte. Napis: „Ustawa w przedmiocie wznowienia zaginionych, zniszczonych lub wywiezionych z granic państwa ksiąg lub akt hipotecznych” — przyjęty.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#SekretarzpSołtyk">Jest jeszcze rezolucja ks. Ilkowa, którą będziemy głosować przy trzeciem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#SekretarzpSołtyk">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: sprawozdanie komisji do rozpatrzenia wniosku pp. Antoniego Pączka, Jędrzeja Moraczewskiego, Kazimierza Bartla i in. w sprawie pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu b. Ministra Przemysłu i Handlu p. Władysława Kucharskiego (druki nr 1585 i 1109).</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#SekretarzpSołtyk">Głos ma p. Moraczewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PMoraczewski">Wysoki Sejmie! Komisja wybrana 3 kwietnia r. b. dla zbadania sprawy, popularnie zwanej „żyrardowską” pracę ile możności sumiennie wykonywała i przychodzi przed Wysoki Sejm z odpowiednim wnioskiem. Sprawozdanie z działalności komisji macie Panowie w druku nr 1585. Mogę dodać, że prace komisji w bardzo niewielu tylko punktach skłoniły nas do cofnięcia motywu, w wielu punktach natomiast umocniły przekonanie o słuszności wniosku.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PMoraczewski">Przypomnę Panom w kilku słowach całą sprawę. Postaram się być treściwym. W zniszczonej przez wojnę fabryce żyrardowskiej w połowie maja 1919 r. właściciele przerwali pracę. Przedtem zarząd fabryki odniósł się do Rządu o udzielenie pożyczki na odbudowę fabryki, ofiarowując spłatę tej pożyczki 6.000.000 mik ówczesnych z tych pretensji, które fabryka żyrardowska miała do rządu rosyjskiego, z powodu wywiezionych maszyn, surowców, jak i z powodu zniszczenia fabryki. Na tak kruchych podstawach rząd żadnej pożyczki udzielić nie mógł. Pożyczki odmówiono; wobec tego właściciele fabrykę zamknęli.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#PMoraczewski">Fabryka — powtarzam, — była zniszczona przez wojnę. Pozostało kilkadziesiąt morgów gruntu i szereg zrujnowanych budynków: mury bez podłóg i bez dachów, bez okien i bez drzwi. Czynną była jedynie w połowie maja 1919 r. roszarnia lnu, w której słomę lnianą przerabiano na włókna i pakuły, a więc nawet nie półfabrykat, jakim jest przędza. Czynne były warsztaty mechaniczne, w których kilku ślusarzy naprawiało zrujnowane maszyny i wy ział budowlany, który rozbierał mury i składał cegłę. Fabryka była zupełnie zrujnowana i zdemolowana, pracowało w niej około 300 robotników w tem kilkudziesięciu stróżów inwalidów fabrycznych. Było czynnych w warsztatach mechanicznych kilka motorów o ogólniej sile ośmiuset kilkudziesięciu HP. Rynek zbytu fabryki zrujnowany, cała organizacja fabryki zniszczona, poprostu jedyną wartość przedstawiało tych kilkadziesiąt morgów gruntu, na których fabryka kiedyś była zbudowana. Tak przynajmniej przedstawia tę fabrykę sprawozdanie ostatnie i surogat inwentarza, który w aktach Ministerstwa Przemysłu i Handlu znaleźliśmy. Fabryka była zorganizowana jako towarzystwo akcyjne i należała do właścicieli 36.000 akcji po 250 rb. jedna akcja; kapitał zakładowy fabryki wynosił więc 9 miljonów. 13 tysięcy akcji było w posiadaniu firmy Hielle i Dietrich, mieszkających w Czechach, obywateli państwa czechosłowackiego, a 2.000 akcji było w rękach osób, zbliżonych do tej firmy, a będących obywatelami państwa niemieckiego lub austriackiego. 40 akcji dawało prawo na walnem zgromadzeniu do jednego głosu. Walne zgromadzenia, które odbywały się w czasie wojny i tuż po wojnie, już za polskich czasów, odbywały się w obecności 300 do 400 głosów. Na 300 do 400 głosów na walnem zgromadzeniu obywatele polscy reprezentowali 25 do 30 głosów, z czego można wywnioskować, że 7,5 do 8 procent wszystkich akcji znajdowało się w rękach polskich. Biura zarządu przed wojną, podczas wojny, a również i obecnie znajdują się w Warszawie, a adres był wszystkim znany. W tym stanie rzeczy fabryka, względnie ruiny fabryki, zostały zamknięte przez właścicieli, a za właścicieli można śmiało uważać firmę Hielle i Dietrich, względne rodzinę Hielle i Dietrich, ponieważ ona skupiała największą ilość akcji, wprawdzie nie połowę, ale 1/3 część, a te akcje skupione w jednem ręku decydowały na walnych zgromadzeniach. Duża część akcjonarjuszów była nieznana, względnie akcje się nie ujawniały; około 10.000 akcji było nieujawnionych na żadnem zgromadzeniu, nawet na zgromadzeniu, które się odbyło w 1923 r. Do kogo należały, niewiadomo. Przypuszczalnie należały do obywateli, których wojna wygnała do Rosji i dla tego te akcje się nie ujawniały, a do kogo należały, czy do Rosjan, czy do Polaków, trudno wobec tego wiedzieć.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PMoraczewski">Na mocy dekretu z 16 grudnia 1919 r., który powiada, że przedsiębiorstwa przemysłowe, których utrzymanie w ruchu, lub puszczenie w ruch leży w interesach Państwa, mogą być objęte w zarząd państwowy, rząd 16 maja w tym samym dniu, w którym fabryka została zamknięta, objął ją w zarząd, wydał rozporządzenie wykonawcze do tego dekretu i wyznaczył zarządcę w osobie p. Szrednickiego, który fabrykę objął i zostawał w niej od 16 maja 1919 r. do końca października 1923 r., a więc z górą 3 i pół roku. W ciągu tego czasu w znacznej części fabrykę odbudował, wybudował nową tkalnię, przędzalnię lnu, magazyny, rozszerzył roszarnię, warsztaty mechaniczne, wybudował domy mieszkalne i doprowadził do tego, że nie 300 robotników, ale 5.600 robotników, to jest 66% ilości przedwojennej, wytwarzało towar, który stanowił 70% produkcji przedwojennej. Oczywiście odbudowa fabryki nie zaczęła się z powietrza, tylko dokonywana była środkami państwowemi. Od 20 maja 1919 r. do 23 grudnia 1920 r. Skarb Państwa 19 razy asygnował różne kwoty w różnych miesiącach. Podczas tego 1,5 rocznego okresu czasu wyasygnował kwotę 47.700.000 mk., z czego zarząd zwrócił czterysta kilkadziesiąt tysięcy marek. Ostatecznie pozostała wyasygnowana kwota 47.250.000 mk. Jednakowoż w tym okresie marka spadła w tym stosunku 1:38, tak, że podane pozycje markowe zupełnie nie dają obrazu, ile pieniędzy włożono w fabrykę. Jeżeli zatem przeliczymy te marki na waluty obce, to przekonamy się, że w te fabryki Skarb Państwa włożył 490.000 dolarów, lub licząc na dzisiejsze nasze pieniądze 2.600.000 zł., czyli tyleż franków szwajcarskich.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#PMoraczewski">Firma Hielle i Dietrich widząc beznadziejność swojej sprawy, nie chcąc wkładać pieniędzy w fabrykę, zamierzała sprzedać swoje akcje. Przypominam, że te akcje były jednak tylko papierami, potwierdzającemi posiadanie takiej a takiej ilości gruntu, na którym stało trochę ruin. Zamierzała ich akcje kupić grupa francuska przemysłu bawełnianego, na której czele stał p. Boussac. Zwrócili się do rządu polskiego z początkiem r. 1920, proponując oddanie z powrotem fabryki w ich posiadanie; t. zn. trochę więcej jak w pół roku po wprowadzeniu zarządu państwowego, wzamian za co obowiązują się: 1) wykupić akcje od Niemców, 2) utworzyć spółkę polsko-francuską dla prowadzenia Żyrardowa, 3) zwrócić rządowi wszystkie wydatki, włożone w Żyrardów. Ówczesny Minister p. Olszewski zgodził się na te warunki tembardziej, że bardzo mu się podobała propozycja francuska stworzenia polsko-francuskiego towarzystwa do prowadzenia Żyrardowa. Chwycił się tej myśli i jasno oświadczył: Dobrze, zgodzę się na to, tylko musicie zrobić spółkę między Polakami i Francuzami pół na pół. Francuzi wykonali ten warunek w ten sposób, że na walnem zgromadzeniu wybrali do zarządu trzech Polaków i trzech Francuzów. Jednak p. Olszewski nie uznał wyboru trzech Polaków jako dopełnienie warunku, bo ci Polacy razem mieli trzy głosy na trzysta kilkadziesiąt głosów na walnem zgromadzeniu. P. Olszewski oświadczył, że uważa ich tylko za figurantów, za podstawionych ludzi, a nie za rzeczywistych przedstawicieli przemysłu polskiego. W ten sposób wybrani na walnem zgromadzeniu pp. Wielopolski, Karłowski i Jabłoński nie zostali uznani przez ówczesny rząd za reprezentantów przemysłu polskiego i za przedstawicieli w spółce połowy interesów przemysłowców polskich. Z tego powodu Minister Olszewski zarząd prowadził dalej, a Francuzi nie domagali się oddania zarządu, gdyż w czasie wojny, bolszewicy zbliżali się pod Warszawę i nie było dla nich wygodnem w tym czasie obejmowanie Żyrardowa w swoje ręce.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#PMoraczewski">Dopiero, gdy niebezpieczeństwo bolszewickie minęło, w październiku 1920 r. grupa francuska ponownie zwraca się do rządu i wtedy p. Przanowski, Minister Przemysłu i Handlu, wracając do myśli utworzenia grupy francusko-polskiej, zaproponował, aby dla wyrównania wkładów wpłaconych przez rząd, grupa francuska wypuściła nową emisję 18.000 sztuk akcji, z których 9.000 ma otrzymać rząd polski, a 9.000 akcjonarjusze. Pół na pół. Z tych 9.000, przypadających na akcjonarjuszów, 3.000 miała otrzymać grupa francuska, jako reprezentująca 1/3 część akcji, zaś 6.000 reszta akcjonarjuszów. O ileby te 6.000 nie zostało sprzedane przez to, że są właściciele nieujawnieni, albo w Rosji się znajdujący, resztą ma się podzielić rząd polski pół na pół z obecnymi w kraju akcjonariuszami. Francuzi odmówili, wobec tego zniesienie zarządu państwowego fabryki do skutku nie doszło. P. Minister Przanowski uzależnił sprawę oddania fabryki, wobec rozbicia się powyższej koncepcji, od warunku oddania długów, ale nie w nominalnej ilości marek, gdyż to był już inny pieniądz, pieniądz 38 razy więcej wart, aniżeli ten pieniądz, który był z początkiem zarządu państwowego włożony. Zażądał tedy, ażeby pożyczka udzielona zarządowi przez Skarb Państwa była zwrócona z tym dodatkiem, że suma spłaty będzie wyższa od sumy wyłożonej, a to z powodu deprecjacji waluty. Nadwyżkę tę określi komisja złożona z akcjonarjuszów, przedstawicieli Ministerstwa Skarbu i Ministerstwa Przemysłu i Handlu. P. Minister Przemysłu i Handlu zawiadomił o tem p. Ministra Skarbu, którym był w owym czasie p. Steczkowski. P. Steczkowski na taką koncepcję nie zgodził się, uważając, że może przez to Skarb Państwa być narażony, bo jeżeli będziemy waloryzowali nasze należności, to i nasi wierzyciele zechcą swoje wierzytelności również waloryzować. Zaproponował natomiast, ażeby po zapłaceniu nominalnej wartości, jako ekwiwalent przyrostu wartości powstałego w czasie trwania zarządu państwowego, dzięki pomocy finansowej rządu polskiego, a która wyraża się w różnicy między cenami inwestycji, surowców, fabrykatów i półfabrykatów, obliczonemi po cenie dnia, a ceną ich samokosztu, — zaproponował, ażeby grupa francuska ustąpiła pewną część posiadanych obecnie akcji, niemniej niż 3.000. Na to p. Przanowski odpowiada, że się z tem nie zgadza; taka propozycja nie jest zgodna z opinją Prokuratorji Generalnej i z dekretem; proponuje natomiast zwaloryzowanie wkładek według kursu franka francuskiego. Steczkowski odrzuca i tę propozycję, broni swego poglądu, jednak pismo, na które się tyle razy powoływali w komisji obrońcy p. Ministra Kucharskiego, kończy: „Przedstawiwszy Panu Ministrowi motywy, któremi się kierowałem przy powzięciu decyzji w niniejszej sprawie, oraz z powyższemi zastrzeżeniami, pozostawiam Panu Ministrowi, który z dwóch omawianych sposobów uzna za najbardziej korzystny dla zabezpieczenia interesów Skarbu Państwa przy likwidacji zarządu państwowego nad Zakładami Żyrardowskiemi”. Minister Steczkowski, nie zgadzając się z p. Przanowskim, pozostawił mu wolną rękę: wybierz sobie, który chcesz ze sposobów, czy chcesz waloryzacji wedle kursu franka, czy odszkodowania Skarbu Państwa przez akcje żyrardowskie. Grupa francuska na te wszystkie propozycje odpowiedziała odmownie, a minister jeszcze raz zupełnie jasno precyzuje swoje stanowisko: „Miernikiem wysokości subsydjum, udzielonego Zakładom Żyrardowskim, jest nie cyfra marek długu, ciążącego na nich w chwili obecnej, lecz realna wartość w chwili obecnej wszelkich wkładów, poczynionych w niej przez czas trwania zarządu państwowego”. To stanowisko p. Przanowskiego podziela w zupełności jego następca minister Strasburger, który proponuje komisję szacunkową dla oszacowania majątku Zakładów Żyrardowskich. Właściciele i tego odmówili.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#PMoraczewski">Oprócz tego warunku głównego były jeszcze dwa inne warunki równie ważne, wysuwane bezwzględnie przez wszystkie poprzednie rządy. Mianowicie, — co powinno zresztą być naturalnem, było żądanie, ażeby właściciele Żyrardowa wykazali się dostatecznemi środkami do utrzymania i puszczenia w ruch przedsiębiorstwa. Zarząd państwowy opierał się na prawie, ani nie sprzecznem z Konstytucją, ani przez Sejm nie zmienionem, a więc obowiązującem do dziś dnia, opierał się na dekrecie z grudnia 1918 r., a tam wyraźnie było powiedziane: „Jeżeli puszczenie w ruch lub utrzymanie w ruchu przedsiębiorstwa leży w interesie Państwa, może być wprowadzony zarząd państwowy”. Nie jest w dekrecie powiedziane, w jakich warunkach i kiedy ma być zarząd państwowy zniesiony, a z natury rzeczy wynika, że ma być zniesiony wtedy, jeżeli albo interes Państwa nie wymaga nadal utrzymania w ruchu lub puszczenia w ruch, albo też, jeżeli właściciele sami zagwarantują, że będą prowadzić i utrzymywać w ruchu, względnie puszczą w ruch przedsiębiorstwo, a więc jeżeli ustaną te przyczyny, które spowodowały wprowadzenie zarządu państwowego. I dlatego ministrowie zawsze się domagali: proszę nam wykazać, zagwarantować, że panowie utrzymają w ruchu fabrykę. Grupa francuska odpowiadała zawsze na to wykrętnie, lub też nie dawała na to odpowiedzi, a niektóre z ich żądań wskazywały na to, że należy się liczyć z tą możliwością, że nie zechcą utrzymać fabryki w ruchu, lecz odbiorą ją od rządu po to, żeby celowo i świadomie ruch w niej zatrzymać. Opinja, wystawiona o nich przez nasze poselstwo w Paryżu, była niekorzystna. Opinja ta brzmiała: „W powołaniu na mój raport za nr 1249/1150 w sprawie sprzedaży Zakładów Żyrardowskich, oraz w związku z przybyciem do Paryża p. Srzednickiego, dyrektora wspomnianej fabryki, niniejszem mam zaszczyt zakomunikować szczegóły następujące.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#PMoraczewski">Comptoir de l'industrie cotonnière jest towarzystwem, które powstało bardzo niedawno z kapitałem 10 miljonów franków w akcjach 500 frankowych. Na czele tej instytucji stoją pp. Boussac, Eichenberger i Windergurst. Pierwsi dwaj administratorzy zrobili znaczny majątek podczas wojny na operacjach raczej o charakterze spekulacyjnym.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#PMoraczewski">P. Boussac uchodzi za bardzo zdolnego kupca przemysłowca, p. Eichenberger jest dyrektorem bielarni w Wogezach.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#PMoraczewski">Comptoir de l'industrie cotonnière zawiera w ostatnich czasach wiele kontraktów na dostawy surowców, kupno fabryk etc. W myśl powyższego nie jest wyłączonem, iż fabryka Żyrardowska jest nabywaną w celach wyłącznie spekulacyjnych.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#PMoraczewski">Zaznaczyć ponadto należy, iż w razie trudności, firma ma zwyczaj wyzyskiwać wszelkie słabe punkty zawartych kontraktów na swoją korzyść i dlatego odpowiednie umowy winny być spisywane z nadzwyczajną ostrożnością.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#PMoraczewski">Comptoir posiada kilka fabryk włókienniczych w Wogezach”.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#PMoraczewski">Proszę Panów, wobec tego jasną jest rzeczą, że rządy, traktując z grupą francuską, z tym Comptoir cotonnier, domagały się od nich dowodów: czy Panowie utrzymacie fabrykę, czy chcecie wziąć ją tylko dla celów spekulacyjnych, czy macie środki na utrzymanie i puszczenie w ruch? Tymczasem, korzystając z tego, że rządy u nas zmieniały się co parę miesięcy, grupa francuska postanowiła zrobić fait accompli; jednego dnia w marcu 1923 r. spłaciła 47,250.000 mk., wniosła tę sumę do kasy państwowej na rachunek Ministra Przemysłu i Handlu. Ówczesny Minister Przemysłu i Handlu p. Ossowski, kazał im zwrócić tę kwotę: „ja tego nie przyjmuję”, i usprawiedliwił się wobec Ministra Skarbu z tego, że pieniędzy nie przyjął, bo to jest drobna część tego, co Skarb Państwa włożył w fabrykę i stwierdził, że stoi nadal twardo na stanowisku odpowiedniego zabezpieczenia strat Skarbu Państwa z powodu dewaluacji włożonego kapitału. To jest jasno powiedziane i pokrywa się ze stanowiskiem wszystkich poprzednich ministrów przemysłu i handlu. Niema sprzeczności — jest jedna linja wytyczna we wszystkich tych żądaniach i w czasie wszystkich pertraktacji z Żyrardowem jest jedna linja wytyczna rządu; niepodobna odbierać mechanicznie tej samej ilości włożonych marek, z tego powodu, że marka w swojej wartości znacznie spadła. W ciągu pierwszego półtora roku spadła jak 1:38, a później spadła jeszcze bardziej. Minister Skarbu, który się domagał akcji, stał na stanowisku, że jeżeliśmy otrzymali ruiny fabryki, a oddajemy fabrykę nietylko mechanicznie odbudowaną, ale zorganizowaną przez zdobycie nowych rynków zbytu, których przedtem fabryka nie miała, to jest rynków całego zaboru pruskiego i b. zaboru austriackiego; jeżeli zorganizowano tam zbyt, wysłano ajentów i t. d., zorganizowano zakup surowców, które w dzisiejszych czasach mają zupełnie inne drogi i zupełnie inne źródła, aniżeli miały przed wojną, jeżeli tedy fabryka nietylko mechanicznie została odbudowana, ale jej strona handlowa zupełnie na nowo została zorganizowana, to Skarb Państwa powinien był być współwłaścicielem fabryki. Minister Skarbu żądał więcej. W tem, co żądał Minister Skarbu, już było pomieszczone odszkodowanie państwa za włożone wkłady. Minister Przemysłu i Handlu żądał mniej, ta była różnica, ale niema żadnej sprzeczności. Minister Przemysłu i Handlu zadowolić się chciał z oportunizmu mniejsza rzeczą: — niech nam zapłacą to co się należy i niech sobie idą.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#PMoraczewski">Nasuwa się kwestja, czy można było nadać prawne uzasadnienie tym roszczeniom Skarbu Państwa, czy nie? Zapewne, jeżeli sięgnąć do kodeksu cywilnego, nie znajdziemy tam odpowiednika i odpowiednich postanowień dla skwalifikowania tego, co się stało. Dekret z r. 1918 w kilku miejscach wyraźnie podkreśla „interes państwa”. Rozporządzenie wykonawcze w kilku artykułach zupełnie jasno i niedwuznacznie podkreśla, że wszystko ma być robione pod kątem widzenia „interesu państwa”.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#PMoraczewski">Na wyrażenie tego stanowiska nie znajdziemy w kodeksie odpowiednich postanowień. Dlatego też wszystkie artykuły kodeksu cywilnego, które tu chciano stosować, czy to artykuły mówiące o pełnomocnikach, czy o użytkownikach, czy o opiekunach, czy o negotiorum gestorze, czy o jakoby umowach, nie dadzą się zastosować dlatego, bo dekret i rozporządzenie wykonawcze ma na oku przedewszystkiem strzeżenie interesu Państwa. Dlatego też trzeba pójść za wskazaniem Prokuratorji Generalnej, która w swoich odpowiedziach komisji zajęła stanowisko, że dekret wytwarza instytucję prawną, swojego rodzaju „sui generis”, jaka niema wyrazu nigdzie w kodeksie. Wobec tego należy stanąć na stanowisku dekretu i w dekrecie, jako w źródle prawa, szukać wyjaśnienia i uzasadnienia prawnego dla stanowiska rządu, posługując się przytem z kodeksu cywilnego tylko artykułami, dotyczącemi prawa własności, których ten dekret z 1918 r. nie narusza. On je tylko w tym stopniu ogranicza, w jakim szereg ustaw je ogranicza. Jeżeliby kto sądził, że art. 95 Konstytucji nakazuje bezwzględne bez ograniczeń rozporządzanie własnością każdemu jej właścicielowi, myliłby się bardzo. Abstrahując bowiem do tych postanowień, ograniczających prawo własności, które są zawarte w dalszych artykułach Konstytucji, i to nietylko w czasie wojny, ale i w czasie pokoju, my dzisiaj tworzymy ustawy, które w wysokim stopniu ograniczają prawo własności, gdy np. powiadamy, że długi hipoteczne przedwojenne mają się spłacać w wysokości 5% ich wartości przedwojennej; nie uważamy jednak tego za sprzeczne z Konstytucją. Zatem objęcie prywatnego przedsiębiorstwa w zarząd państwowy i utrzymanie go w zarządzie państwowym, pod pewnemi, z punktu widzenia interesów Państwa, koniecznemi warunkami, nie może być uważane za naruszenie Konstytucji. Jeżelibyśmy zatem stanęli na tem stanowisku prawnem, że źródłem prawa w tym wypadku jest dekret z 1918 r. i ogólne pojęcia o własności, wyrażone w artykułach 544–577 kodeksu, w takim razie znajdziemy wyjście bardzo łatwe dla uzasadnienia prawnego wszystkich roszczeń Skarbu Państwa. Nad tem właśnie zagadnieniem prawnego uzasadnienia naszych roszczeń przeszedł p. Minister Kucharski w zupełności do porządku. Sam nie będąc prawnikiem, powinien był przy zawieraniu tego rodzaju tranzakcji, jak ustawa nakazuje, współpracować z Prokuratorją Generalną Państwa, jako głównym adwokatem Państwa, jako zespołem bardzo wybitnych prawników naszego Państwa. Tego p. Minister Kucharski nie czynił, zadowolił się przelotnie wysłuchaną opinją doradcy prawnego Ministerstwa Przemysłu i Handlu, nie zastosował się jednak do rad i wskazówek przez niego udzielonych, przy zawieraniu umowy dnia 13 sierpnia 1923 r.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Głos: Bał się, aby Polska nie wygrała.)</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#PMoraczewski">Jednym z głównych punktów tej umowy, zawartej przez Ministra Kucharskiego, jest art. 2a), który brzmi: „Tytułem zwrotu pożyczek, udzielanych w różnych czasach przez Skarb Państwa panu zarządcy państwowemu w ogólnej sumie marek polskich 47,250.000 — wypłaci towarzystwo Skarbowi marek polskich 20,000.000.000, przyczem należy sumę tę rozumieć, jako jej równowartość, przeliczoną na złote polskie = frankowi szwajcarskie mu podług średniego kursu giełdowego z dnia 13 i sierpnia 1923”. Zatem ten punkt umowy przyznaje Skarbowi Państwa zamiast 47 1/4 miljona marek polskich, sumę 20,000.000.000 marek polskich. Jeżeli porównać tę sumę z kursem dolara, to zamiast 490.000 dolarów, mają zwrócić 81.000 dolarów.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#PMoraczewski">Zanim przejdę do analizy ostatniej części tej umowy, muszę zaatakować słowo, na które się zgodził Minister, zapewne jako na koncesję dla właścicieli, mianowicie, na użyte tu słowo „pożyczek”. Zapytanie jest bardzo ważne, czy kwoty, wkładane przez Skarb Państwa w Żyrardów, były pożyczkami czy nie były pożyczkami? Jeżeli były pożyczkami, to mogłyby mieć do nich zastosowanie artykuły 1895, 1896 i 1897 kodeksu cywilnego. Wprawdzie kodeks był tworzony w czasach, kiedy pieniądz papierowy nie był w powszechnem użyciu, wprawdzie w tych artykułach jest mowa i o zwrocie pożyczek w sztabach, co najlepiej wskazuje, że ustawodawca miał na myśli pieniądz metalowy, a nie papierowy. W innem miejscu mówi się o sztukach, gdzie także z tendencji przeliczenia wynikałoby, że te sztuki mają być raczej monetą brzęczącą. Nic dziwnego, że kodeks, tworzony z początkiem XIX stulecia, kiedy pieniądz papierowy nie był w powszechnem użyciu, nie mógł przewidywać tych wypadków, które u nas nastąpiły.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#PMoraczewski">Jednakże mimo to litera prawa nakazywałaby zwrot nominalny tej samej ilości pieniędzy, w takim pieniądzu, jaki ma kurs obiegowy w czasie oddawania pożyczki.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#PMoraczewski">Tak mówi litera kodeksu i dlatego ważną dla każdego prawnika byłoby rzeczą, czy kwoty, wkładane w zakłady żyrardowskie były pożyczką, czy nią nie były.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#PMoraczewski">W aktach znajdują się pisma Ministerstwa Skarbu, w których się raz mówi o udzieleniu pożyczki, a drugi raz niema mowy o pożyczce. Skąd się wzięło w aktach ministerjalnych określenie wkładów jako „pożyczek”? W preliminarzu budżetowym na pierwsze półrocze 1919 r. pozycja ta jest zatytułowana w dziale 1 § 10: „Pomoc kredytowa dla przemysłu”. W objaśnieniach do tego budżetu czytamy: „Kwota preliminowana obejmuje wydatki, związane z prowadzeniem przedsiębiorstw, znajdujących się pod zarządem przymusowym”. Stąd i polecenia Ministerstwa Skarbu do wypłaty kwot, potrzebnych na prowadzenie fabryk, nie posługują się wyrazem „pożyczka” tylko brzmią:</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#PMoraczewski">„Poleca się do wypłaty P. K. K. P. sumę 1 miljona marek na prowadzenie zakładów żyrardowskich, znajdujących się pod zarządem przymusowym. Suma powyższa podlega wypłacie z asygnaty Ministerstwa Przemysłu i Handlu i zarachowaniu w budżecie tego Ministerstwa na poczet kredytu 5 miljonów marek, uchwalonego przez Radę Ministrów na prowadzenie przedsiębiorstw, znajdujących się pod zarządem przymusowym. Minister Skarbu Karpiński — dn. 27 czerwca 1919 r.”. A więc brzmienie pozycji budżetowej znajduje swój wyraz w asygnowaniu tej kwoty.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#PMoraczewski">Pozycja budżetowa brzmi: wydatki, związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa; asygnata brzmi: asygnuję kwotę na wydatki, związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa. Tak samo brzmiącą asygnatę znajdujemy 9 września 1919 r.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#PMoraczewski">Ministerstwo idzie jeszcze dalej. Aby nie było wątpliwości, że kwota jest na zarząd przedsiębiorstwa, porucza (27 czerwca 1919 r.) z tej kwoty wypłacić 100 markowe zapomogi robotnikom, pozostała reszta tej kwoty ma znaleźć wyrównanie w kalkulacji cen. Ministerstwo nie daje pożyczki, tylko traktuje zarząd państwowy, jako chwilowo swoje przedsiębiorstwo i poleca: ja ci wypłacam kwotę, przeznaczoną na prowadzenie przedsiębiorstwa, a ty z tej kwoty masz dać 100 markowe zapomogi robotnikom. To zupełnie nie ma formy, ani charakteru, ani prawnej podstawy pożyczki.</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#PMoraczewski">9 września 1919 r.: Kwota 2,000.000 mk. do podniesienia za asygnatą Ministerstwa Przemysłu i Handlu na poczet kredytu 5,000.000 mk., przyznanych na prowadzenie przedsiębiorstw, znajdujących się pod zarządem państwowym. Kwota powyższa jest przeznaczona na prowadzenie zakładów żyrardowskich, Hielego i Dietricha, znajdujących się pod zarządem przymusowym. Równocześnie żąda się od Ministerstwa Przemysłu i Handlu otrzymania sprawozdania z użycia otrzymanej kwoty. To nie jest pożyczka, tylko z kasy państwa wkłada się w swoją własną instytucję i żąda się złożenia rachunku: na co ta kwota została zużyta? Przy pożyczce nie obchodziłaby Ministerstwa Skarbu sprawa, na co się tę kwotę zużyło?</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#PMoraczewski">25 października rząd asygnuje bez żadnego już tytułu miljon marek, ale chciałby już więcej pieniędzy nie wkładać. Dam wam gwarancję państwową, a wy się zwróćcie do jakiego banku państwowego i zaciągnijcie pożyczkę, — pisze Ministerstwo Skarbu do Zakładów Żyrardowskich. Zakłady Żyrardowskie odpowiadają, że Bank Związku Spółek Zarobkowych w Poznaniu gotów jest dać pożyczkę, więc proszą o udzielenie listu gwarancyjnego. Ministerstwo Skarbu wystawia list gwarancyjny, a kiedy Żyrardów przysyła ratę 200.000 mk. na zwrot tej pożyczki. Ministerstwo Skarbu pisze: „Zapisać to na zwrot pożyczki”. Ale w preliminarzu budżetowym na drugą połowę 1919 r. i na rok 1920 inaczej tę sumę określa się z tego powodu, że dla Rządu stało się już jasne, że 1) te subsydia, czy wpłacone kwoty, muszą być zwrócone Skarbowi Państwa, ponieważ Zakłady Żyrardowskie nie zostaną na zawsze własnością Państwa, tylko przejdą z powrotem do swoich właścicieli, a 2) jeżeli będą nawet i przedsiębiorstwem państwowem, to i tak Państwo zażąda zwrotu tych kwot, a po 3) ponieważ przejdą do prywatnych właścicieli, kwoty wydatkowane na Żyrardów, mają być oprocentowane, niepodobna żeby właściciele Żyrardowa odebrali o tyle taniej odbudowany Żyrardów, o ileby otrzymali tańszy i kredyt na odbudowę przez to, że nie płacili procentu od wkładów. Dlatego stworzono w budżecie nowy dział 11: „Odbudowa przemysłu”, a pod § 1 wciągnięto wydatki na pożyczki dla przedsiębiorstw, pozostających pod zarządem państwowym.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#PMoraczewski">W objaśnieniach do tej pozycji czytamy: „Rząd zmuszony był objąć te przedsiębiorstwa pod swój zarząd, co pociągnęło za sobą preliminowanie odpowiednich funduszów na kapitał obrotowy. Kredyty te są zwrotne i wpłyną do Skarbu po zlikwidowaniu poszczególnych zarządów państwowych”.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#PMoraczewski">To wyjaśnienie wcale nie nadaje wkładom charakteru pożyczki. Nazwa pożyczki jest użyta dlatego, żeby scharakteryzować, że wpływy są zwrotne i oprocentowane, ale to wyjaśnienie w budżecie wcale nie uzasadnia, jakoby wkład ten miał być istotnie pożyczką. Preliminowane odpowiednie fundusze na kapitał obrotowy są zwrotne, koszty objęcia fabryki pod swój zarząd pociągają za sobą potrzebę kredytu.</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#PMoraczewski">Jasno z tego wynika, że conajmniej bardzo sporną była kwestja, czy można nazwać te wkłady pożyczkami. Jeszcze przejdę do tego tematu, skoro się powołam na opinję Prokuratorji Generalnej w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#PMoraczewski">Zapytać się należy, co skłoniło Ministra Kucharskiego do zawarcia tej umowy, w której odbierał szóstą część wkładów, włożonych przez Skarb Państwa, a 5/6 pozostawiał grupie francuskiej pp. Boussac, Ferry i innym. Czy może nacisk obcych ciał dyplomatycznych? Na komisji była o tem mowa. Scena była tragikomiczna, kiedy zeznawał p. Minister Olszewski. Zażądał on w pewnym momencie tajności posiedzenia komisji. Nas dwóch sprzeciwiło się tej tajności, oświadczając, że rezygnujemy z tej części jego zeznań, która ma być poufnie zakomunikowana. Uważamy, że obrady są jawne i rezultat tych obrad powinien być jawny.</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#PMoraczewski">Jednakowoż komisja obstawała, ażeby p. Minister wypowiedział swoje zdanie, wówczas kol. Bartel i ja wyszliśmy z sali obrad komisji. Nie chcieliśmy być związani tajnością. Za chwilę przybiegł do nas do drugiego pokoju przewodniczący komisji p. Romocki, roześmiany i powiada: wracajcie! — idjotyzm! Dlaczego, co się stało? Otóż p. Minister Olszewski zeznał, że Francja wywierała na niego nacisk, ażeby zakłady żyrardowskie oddać z powrotem właścicielom. Mianowicie gen. Ferry zwrócił się do niego przedstawiając, że o ile zarząd państwowy w zakładach żyrardowskich nie zostanie usunięty, to dostawy wojskowe, idące z Francji i kredyty na wojsko nie będą udzielone, że te sprawy tworzą junctim. Na to zapytał jeden z Członków komisji p. Ministra, czy mu wiadomo, że p. Ferry, kiedy to mówił, był już oddawna na emeryturze? P. Olszewski odpowiedział, że co prawda o tem wie. No więc co? Emerytowany generał próbuje wywrzeć presję zupełnie naiwnie, toż to jest bluff, wobec tego komisja nie uznała tajności tej wielkiej tajemnicy urzędowej.</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#PMoraczewski">Zapytywaliśmy konsekwentnie wszystkich ministrów, którzy zeznawali potem, czy był na nich wywierany jakikolwiek nacisk dyplomatyczny? Żaden nie umiał nic o tem powiedzieć. P. Minister Ossowski zeznał, że wprawdzie attaché handlowy poselstwa francuskiego zapytywał się go przez telefon, jak stoi sprawa żyrardowska, ale tego zupełnie za nacisk nie można było uważać, bo attaché miał prawo zapytać się, jak sprawa się przedstawia. Komisja skonstatowała, że, po za śmiesznym epizodem z p. Olszewskim, który w nas chciał wmówić to, w co sam nie wierzył, żadnego nacisku nie było.</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#PMoraczewski">Więc może powodem była zła gospodarka zarządcy państwowego? Myśmy w czasie pierwszej dyskusji nad tą sprawą stwierdzali, że gospodarka zarządu państwowego była dobra; komisja tę rzecz zbadała, przesłuchała bardzo wielu urzędników, którzy byli bezpośrednio przełożonymi p. Szrednickiego, lub którzy mieli nadzór nad zarządami państwowemi. Komisja pytała o zdanie ministrów, którzy mieli z nim do czynienia. Jednozgodne zdanie wszystkich ministrów, różnych odcieni, różnych kierunków i tych urzędników Ministerstwa Przemysłu i Handlu, którzy stawali przed komisją, było, że gospodarka zarządcy była doskonała.</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#PMoraczewski">Minister Kucharski w swojej obronie zaatakował zarząd, i bardzo ostre stawiał mu zarzuty. Jednak w swojej pisemnej obronie, na moje bowiem żądanie obronę ustną przedłożył komisji na piśmie, oświadczył p. Kucharski: Zarząd był niewątpliwie dobry i Państwo może być dumne, że znalazło takiego urzędnika, który temu zadaniu podołał. Więc przyznaje, ze zarząd był dobry. Wprawdzie o parę wierszy dalej stara się tę pochwałę osłabić twierdzeniem, że zbyt krótko był, ażeby mógł nabrać zdania bezwzględnego o tem, czy zarząd był dobry, czy nie, że gdyby dłużej był został, to dokładniej by się gospodarce zarządcy przypatrzył, że w Ministerstwie znalazł różne uwagi, tyczące Żyrardowa, ale tych uwag, nie przytacza, a jedynie przytacza jeden zarzut, mianowicie fakt, że dla państwowych zamówień, a także dla pewnych kooperatyw stosowano cennik niższy, który dochował do kosztów własnych zupełnie bezpodstawnie. Pan zarządca państwowy Szrednicki wytłumaczy ten zarzut w ten sposób, że rzeczywiście ma trzy rodzaje kalkulacji cen. Pierwszy koszta własne, drugi ceny hurtowe i trzeci ceny detaliczne. Ceny hurtowe i detaliczne są praktykowane, jedne dla hurtowników, drugie dla detalistów, a dla Państwa, właściwie powiedziawszy, dla armji walczącej na froncie, miał ceny pośrednie pomiędzy ceną hurtową, a ceną własnych kosztów. Sprzedawał po cenie wyższej od kosztów własnych, a niższej od ceny hurtowej. Czy to było bezpodstawne, że wojsko dostawało koszule i pończochy za kwotę wypośrodkowaną pomiędzy ceną własną i ceną hurtową? Zdaje mi się, że jest niczem nieuzasadnione nazywanie tego bezpodstawnem. Gdyby grupa francuska była w tym czasie gospodarzem fabryk, to byłaby zmuszona temu wojsku, które ich fabryki broniło od nieprzyjaciela, sprzedać te towary po cenach niższych od hurtowych, a wyższych od cen własnych.</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#komentarz">(Głos: Wszystko się mierzyło papą.)</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#PMoraczewski">Może trudności kredytowe i obciążenie Skarbu i zmusiło rząd do zawarcia umowy? Ale, proszę Panów, ostatnia subwencja, wydana była przez Ministerstwo Skarbu dnia 23 grudnia 1920 r., a więc przeszło na 2 1/2 lata przed zawarciem umowy, bez mała na 3 lata. Od tego czasu, od tej ostatniej dotacji była tylko mowa o zwrotach, a nie było mowy o jakichkolwiek innych kredytach, była tylko mowa w jaki sposób Skarb te pieniądze z powrotem dostanie. Tak, że Skarb Państwa w czasie kiedy Kucharski zawierał umowę, nie był od 2 1/2 lat. zupełnie niczem obciążony przez Żyrardów.</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#PMoraczewski">P. Kucharski powołuje się w swojej pisemnej obronie na list p. Szrednickiego, w którym p. Szrednicki w styczniu 1923 r. stwierdzał, że stan finansowy i kredytowy Żyrardowa jest bardzo ciężki i nie ma za co kupić lnu i bawełny, i jeżeli nie dostanie kredytu, będzie zmuszony fabrykę zamknąć. Do tego dodaje p. Kucharski w swojej obronie: „Jeżeli tak było z końcem stycznia 1923 r. to ten, kto sięgnie pamięcią wstecz, przyzna mi, że w drugiej połowie 1923 r. stosunki się nie poprawiły, tylko uległy znacznemu pogorszeniu”. Może być, że się pogorszyły dla innych, ale dla Żyrardowa znakomicie się poprawiły. P. Minister Przemysłu i Handlu Kucharski jako ten, który był zarządcą Żyrardowa, a względnie zwierzchnikiem zarządcy, powinien był wiedzieć i wiedział o tem doskonale. Zarząd państwowy zaciągnął pożyczki w Londynie i Pradze, kupił zapas lnu taki, że do dziś dnia, do grudnia 1924 r. wystarczył. Miał zapas węgla. Z bawełną sytuacja była gorsza nieco, ale również nie była zła i wobec tego wybrnął z wszelkich trudności kredytowych.</u>
<u xml:id="u-23.38" who="#PMoraczewski">Więc żadnych trudności kredytowych już nie miał nietylko w drugiej połowie 1923 r., ale już w kwietniu 1923 r. sytuacja dla niego była bardzo dobra. I kiedy w czerwcu 1923 r. Ministerstwo Przemysłu i Handlu objął p. Kucharski, wówczas pojechał obejrzeć Żyrardów i p. Szrednicki oprowadzał go po Żyrardowie, pokazywał magazyny przepełnione lnem, pokazywał książki i opowiadał jak wybrnął z trudności kredytowych. Sytuacja na komisji była bardzo ciekawa, bo Minister Kucharski nietylko przytakiwał — było to w jego obecności — p. Szrednickiemu, ale dorzucał różne uwagi, które wskazywały jak dobrą ma pamięć i że dobrze pamięta, że w tym czasie nie było żadnych trudności. Dlaczego zatem w swojej obronie powołał się na to, że kto zna stosunki, ten przyzna, że w drugiej połowie 1923 r. było znacznie gorzej, kiedy dobrze wiedział, że w drugiej połowie 1923 r. w Żyrardowie było całkiem dobrze?</u>
<u xml:id="u-23.39" who="#PMoraczewski">Może tedy zarząd państwowy przysparzał wiele pracy Ministerstwu Przemysłu i Handlu? Może z tego powodu starano go się pozbyć? Zapewne, że przysparzał trudności. Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie jest od tego, żeby próżnowało, jest od tego, żeby miało pracę i tej pracy mu przysporzył zarząd nad Żyrardowem, gdyż po 1) instrukcje i plenipotencje dane zakładom żyrardowskim przez Ministra Hącię były ustne a nie piśmienne, co wywołało wiele trudności i sporów, które musiały być wyjaśnione przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, a 2) Ministerstwo Przemysłu i Handlu musiało prowadzić kontrolę, być tą zwierzchnią władzą, jaką w towarzystwie akcyjnem jest rada nadzorcza.</u>
<u xml:id="u-23.40" who="#PMoraczewski">Ministerstwo Przemysłu i Handlu musiało te czynności wykonywać, ale za te czynności Żyrardów płacił, początkowo 25%, a później 250% wynagrodzenia miesięcznego zarządcy państwowego, za co można było spokojnie dwóch urzędników i jedną maszynistkę utrzymać w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, urzędników w płacy i randze wiceministra. Więc można było tę pracę wykonywać za pieniądze, które Żyrardów wpłacał, tytułem kosztów zarządu majątkiem. Wprawdzie p. Kucharski pisze w swojej obronie, że to było bezpodstawne, jednak i tu myli się. Art. 8 dekretu z 16 grudnia 1918 r. opiewa: koszty zarządu majątkiem wraz z wynagrodzeniem zarządcy państwowego obciążają majątek w zarząd objęty. A opłata centralnego zarządu w Ministerstwie nie są to koszta zarządu majątkiem? Więc zupełnie podstawowo były te kwoty wypłacane.</u>
<u xml:id="u-23.41" who="#PMoraczewski">Jeżeli wszystkie pobudki do zawarcia szybkiej umowy przy bliższem zetknięciu się z niemi znikają, to jednak został jeden poważniejszy moment, który p. Kucharski określa następującem słowy: Stałem na stanowisku, że gdy zniknęły i ustąpiły przyczyny, które zniewoliły Państwo rozciągnąć zarząd swój przymusowy nad prywatnem przedsiębiorstwem, to w imię praworządności, zgodnie z Konstytucją (§ 95), Państwo musi oddać prawnym właścicielom możliwie najprędzej własność”.</u>
<u xml:id="u-23.42" who="#PMoraczewski">Jest tylko pytanie, czy istotnie ustąpiły i zniknęły przyczyny, które spowodowały ustanowienie zarządu państwowego? Utrzymanie w ruchu i puszczenie w ruch przedsiębiorstwa, którego prowadzenie leży w interesie Państwa, fabryki, która wytwarza 95% produktów, wyrabianych w Państwie, a produktami temi jest płótno lniane i trykoty, utrzymanie tej fabryki w ruchu leżało i leży po dziś dzień w interesie Państwa. Ten moment nie przestał istnieć, moment interesu Państwa. Czy zatem właściciele byli zdolni utrzymać i puścić w ruch fabrykę? Co należy zrozumieć przez puszczenie w ruch? Oczywiście fabryka i przed 16 maja była w ruchu, ponieważ kilku murarzy rozbierało ruiny i zestawiało cegły, kilku Stróży uprawiało ziemię i był warsztat mechaniczny, gdzie kilku kotlarzy klepało rozsadzone kotły i starało się je naprawić, ale fabryka nie produkowała właściwych towarów, a tem samem nie produkowała ich w rozmiarach podyktowanych interesem Państwa. Należy to zrozumieć w ten sposób, żeby taki, sam procent potrzeb krajowych, jaki fabryka zaspakajała przed wojną, obecnie po wojnie był zaspokojony przez tę fabrykę. Tak rozumieć należy interes Państwa w puszczeniu w ruch i utrzymaniu w ruchu fabryk, o których mówi dekret.</u>
<u xml:id="u-23.43" who="#PMoraczewski">Wprawdzie fabryka była w ruch puszczona, jednakowoż nie przez właścicieli, a puszczenie w ruch przez właścicieli w tym wypadku należy rozumieć, jako oddanie przez właścicieli Skarbowi tego, co na puszczenie w ruch wyłożył.</u>
<u xml:id="u-23.44" who="#PMoraczewski">Art. 555 kod. cyw. Napoleona o własności mówi co następuje: „Gdy trzeci poczynił sadzenia, budowania i roboty ze swych materiałów, właściciel gruntu ma prawo albo je zatrzymać, albo zobowiązać trzeciego do ich zabrania. Jeżeli właściciel gruntu żąda usunięcia sadzeń i budowań, nastąpi to kosztem tego, który je poczynił, bez żadnego dlań odszkodowania. Jeżeli właściciel woli zachować te sadzenia i budowania, winien zwrócić wartość materiałów i cene roboty”. Zatem wartość materiałów i cenę roboty winien zwrócić, a my niczego więcej nie żądamy, tylko aby wartość materiałów i cena roboty była zwrócona.</u>
<u xml:id="u-23.45" who="#PMoraczewski">Jeżeliby to nastąpiło, dostalibyśmy z powrotem 2,500.000 zł, a nie 18.000 zł, t. j. tyle, ile dostaliśmy. Gdyby właściciel był powiedział do nas: zabierajcie sobie to, co na moim gruncie zrobiliście, tobyśmy musieli zabrać, oczywiście byłby Skarb Państwa pokrzywdzony, ale właściciel musiałby tę samą kwotę 2 1/2 miljona włożyć w odbudowę napowrót tego wszystkiego, czyli na puszczenie w ruch i zdaje mi się, iż każdy ze mną się zgodzi, jeżeli właściciele oddadzą Skarbowi to, co na puszczenie w ruch fabryki wyłożył. Te wielkie zapasy lnu, gdyby rząd je sprzedał — a przecież były to ruchomości, do których właściciel nie miał żadnego prawa, toby o wiele więcej odebrał, aniżeli to, co w fabrykę włożył. Gdyby Państwo zabrało węgiel czy te inne rzeczy, które są ruchomościami w fabryce, które nie należały do właściciela, a należały do Państwa, to Państwo byłoby daleko więcej odebrało, aniżeli to co w fabrykę włożyło. Towarzystwo akcyjne nie posiadało środków, ani na puszczenie w ruch, ani na utrzymanie w ruchu fabryki, ani na wykup ruchomości, t. j. na zapasy lnu i surowców, jak to się w czasie zawierania umowy pokazało. Przy zawieraniu umowy powiedziano wprost: jesteśmy właścicielami, gdyż kupiliśmy akcje, papierki, oczywiście po zniżonej cenie, gdyż wyrażały tylko wartości gruntu i ruin, które były w Żyrardowie, ale nie mamy pieniędzy na utrzymanie w ruchu, musicie się zgodzić na wypuszczenie nowej emisji, my z nowej emisji dostaniemy pieniądze, z nowej emisji wam zapłacimy, to, co wam się należy za odszkodowanie Skarbu Państwa. Toż dopiero mieli zamiar te pieniądze gdzieś wydostać, z drugiej emisji, sami pieniędzy nie posiadali, — a więc nie dawali dostatecznej gwarancji już w chwili zawierania umowy, że utrzymają i puszczą w ruch przedsiębiorstwo, i dlatego praworządność nakazywała nie oddawać im zastawu. Bo praworządnością jest uznanie za prawne postępowania dotychczasowych rządów, uznanie linji wytycznych ich zarządzeń, o ile ich działanie opierało się na prawie. To działanie poprzednich rządów wypływało z dekretu 1918 r. i było zupełnie prawne. Praworządność nakazywała, ażeby nie dezawuować wszystkich rządów, nie stwierdzać, że bez podstaw wzięli w zarząd państwowy, bez podstaw nie chcieli oddać fabryki właścicielom, tylko zatrzymali w swoim zarządzie.</u>
<u xml:id="u-23.46" who="#PMoraczewski">Że dla p. Kucharskiego było jasne, że akcjonariusze nie mają pieniędzy, świadczy pismo w jego obronie przez niego napisane, w którem mamy następujący ustęp, usprawiedliwiający konieczność udzielenia pożyczki właścicielom: a dlaczego pożyczka była potrzebna, to krótkie zastanowienie się nad ówczesnemi stosunkami pieniężnemi to zupełnie wyjaśni.</u>
<u xml:id="u-23.47" who="#PMoraczewski">„Zdyskontowanie weksli na 20 miljardów Zakładów Żyrardowskich wymagało prawie pięćdziesiątej części całego portfelu wekslowego (P. K. K. P.) dla całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-23.48" who="#PMoraczewski">Na zmobilizowanie wówczas takiej sumy w prywatnych bankach nie wystarczyłyby może wszystkie razem wzięte, a nie mówię o innych ujemnych skutkach dla życia gospodarczego, wskutek odciągnięcia tak dużej wówczas ilości pieniądza płynnego. Trzeba było więc z góry zgodzić się, że taki kredyt może udzielić tylko albo P. K. K. P. albo P. K. O.; przyczem należy sumę tę zostawić na osobnym rachunku otwartym Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Na uiszczenie płynną gotówką całej zwaloryzowanej sumy należałoby ściągnąć niespełna 1/250 część ilości kursującego pieniądza papierowego w całem Państwie i u wszystkich obywateli. Czy to było możliwe, mogą odpowiadać na to ci, którzy choć tylko trochę ze stosunkami kredytowemi są obeznani”. Ja zacytowałem te zdania z obrony p. Kucharskiego nawet nie poprawiając języka, ażeby wykazać w jak lekkomyślny sposób zabierał się do umowy i jak lekkomyślnie oceniał ówczesne stosunki. Świadkowie, słuchani przez nas, zeznali zupełnie co innego a świadkowie miarodajni, bo prezes P. K. O., a ówczesny Minister Skarbu i wiceprezes, wówczas urzędujący, jako prezes P. K. O. to jest tej instytucji, która udzieliła pożyczki. Minister Skarbu p. Linde zaznaczył przed komisją, na zapytanie pos. Brodackiego, że P. K. O. mogła w owym czasie, to znaczy w czasie kiedy pożyczka miała być płynną — 14 września, wypłacić Żyrardowi 5 miljardów marek gotówką, a bonami złotowemi — powiada — można było wypłacić ile chcieć. Jednak ta kwota 20 miljardów nie była tak straszna i nie przechodziła możliwości finansowej.</u>
<u xml:id="u-23.49" who="#PMoraczewski">Pan Żelechowski, wiceprezes P. K. O., który wówczas urzędował jako prezes, powiada: w dniu 14 września, właśnie tego dnia, kiedy pożyczki udzielał, miał w kasie 20 miljardów marek, ale nie mógł wszystkiego wypłacić Żyrardowi, bo byli także i inni, którym musiał wypłacić, ale w kilku dniach, na i raty, mógł tę kwotę z łatwością wypłacić. P. Linde mówił: w owym czasie zapotrzebowanie wynosiło miesięcznie 1 1/2 tryljona marek, to 20 miljardów było kroplą w morzu. Z zeznania p. Lindego i p. Żelechowskiego wynika, że jednak p. Minister Kucharski bardzo lekkomyślnie brał się do tej umowy, nie znając i nie zbadawszy dokładnie stosunków gospodarczych, bo uważał 20 miljardów marek jako sumę olbrzymią, podczas gdy tamci powiedzieli, że była bagatelną. Zresztą z całych pertraktacji o umowie i z samej umowy wynika, że właściciele Żyrardowa pieniędzy nie mieli.</u>
<u xml:id="u-23.50" who="#PMoraczewski">Dwa artykuły umowy o tem świadczą. Po pierwsze, zastrzeżenie, że Rząd Polski, czyli Minister Przemysłu i Handlu poprze ich starania o pożyczkę w jednym z banków Państwa na najdogodniejszych warunkach udzielanych przez tę instytucję bankową. Co to znaczy — na najdogodniejszych warunkach? W innych punktach mówi się o oprocentowaniu, o terminie spłaty, o jakości obiegu. Zatem te „najdogodniejsze warunki” obejmują coś innego.</u>
<u xml:id="u-23.51" who="#PMoraczewski">B. minister p. Kucharski tłumaczy, że pożyczka na najdogodniejszych warunkach, to znaczy pożyczka w markach. A więc właściciele Żyrardowa odrazu spekulowali na markowej pożyczce, na dewaluacji marki. To jest pierwsze źródło, z którego chcieli ciągnąć zyski, a po drugie w punkcie 2 litera c) umowy żądano pozwolenia na wypuszczenie nowej emisji akcji. Tu spekulowali na nieobecnych czy nieujawnionych akcjonariuszach, myśląc że zarobią przez wywłaszczenie ich na swoją korzyść. Zarobią tedy podwójnie: raz na dewaluacji marki, drugi raz na emisji. W ten sposób spodziewali się znaleźć środki do puszczenia w ruch i utrzymania w ruchu przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-23.52" who="#PMoraczewski">Swoich funduszów nie mieli, a chcieli je zdobyć kosztem Skarbu Państwa i kosztem nieobecnych akcjonarjuszów. Jedno i drugie im się udało, przy pomocy p. Ministra Kucharskiego.</u>
<u xml:id="u-23.53" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Pomnik mu za to powinni postawić)</u>
<u xml:id="u-23.54" who="#PMoraczewski">Nie może na swoje usprawiedliwienie powiedzieć p. Minister Kucharski, że nie zna tej sprawy emisyjnej, dlatego, że — p. Ossowski, jego bezpośredni poprzednik, stwierdził przed komisją, że to był jeden z głównych powodów, dla którego nie zniósł zarządu państwowego, bo się obawiał, że przy wypuszczeniu nowej emisji 10.000 nieujawnionych akcjonarjuszów zostanie pokrzywdzonych. Więc ta rzecz musiała być znana p. Kucharskiemu. A jeżeli mu była nieznaną, toby świadczyło z jaką lekkomyślnością nie przestudiowawszy poprzednich spraw, do tej sprawy się zabierał.</u>
<u xml:id="u-23.55" who="#PMoraczewski">Należy jeszcze zapytać, kto ponosi odpowiedzialność za zawarcie umowy? Czy odpowiedzialność p. Ministra w tym wypadku jest tylko formalną, to znaczy, że Minister odpowiada za swoich urzędników, czy też ona jest rzeczywistą, to znaczy, że tutaj działa p. Minister sam osobiście? Na komisji przesunął się przed nami szereg urzędników Ministerstwa Przemysłu i Handlu, którzy cokolwiek z tą sprawą mieli do czynienia. Zeznawał p. Szrednicki, że w czerwcu w czasie bytności p. Kucharskiego w Żyrardowie, tenże mu zaproponował, ażeby jako zarządca państwowy zabezpieczył na hipotece Żyrardowa całą dłużną kwotę, przyczem zastrzegł, „żeby o tem Szrednicki nie mówił dyrektorowi wydziału, bo to jest tajemnica przed wszystkimi.</u>
<u xml:id="u-23.56" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Państwowa tajemnica. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-23.57" who="#PMoraczewski">To dowodzi, że p. Kucharski sam tę rzecz z własnej inicjatywy podniósł. P. Szrednicki dowiedział się 30 czerwca w Żyrardowie, że minister zmienił zdanie, że P. K. O. ma udzielić pożyczki i zapłacić wszystkie należności, ale to również posłyszał w tej formie, jakoby i ten pomysł był inicjatywą ministra. P. Dziewanowski, radca prawny w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, pytany o zdanie przez p. ministra, — albo z końcem czerwca, albo z początkiem lipca, dokładnie sobie daty nie przypominał, — oświadczył, że poczucie słuszności i sprawiedliwości wymaga, aby kapitał włożony był zwrócony nie w nominalnej ale w istotnej wysokości.</u>
<u xml:id="u-23.58" who="#PMoraczewski">Pozwolę sobie na małą uwagę. Zeznania świadków spisywałem w czasie obrad komisji bardzo pilnie, pisząc jak mogłem najszybciej. Może nie są one dosłowne, może nie są stenograficznie wierne, ale co mogłem spisać, bez tendencyj, to spisałem i te notatki mam tu przed sobą. Gdyby ktoś chciał, mogę mu odczytać całe zeznania świadków, tak jak je spisałem. Skutkiem tego mam najdokładniej ze wszystkich członków komisji spisane zeznania świadków; sekretarz komisji tak dokładnie tego nie spisał, jak ja to zrobiłem.</u>
<u xml:id="u-23.59" who="#PMoraczewski">Ponieważ słyszałem powątpiewania o prawdziwości zeznań niektórych świadków, zeznań pomieszczonych w mem sprawozdaniu, oświadczam, że świadkowie ci żyją, można się ich spytać, czy zeznania ich oddane są zgodnie z prawdą. Mogą potwierdzić, lub nie. Nie miałoby dla mnie celu jakiekolwiek tendencyjne fałszowanie zeznań świadków, bo to byłoby kłamstwo na krótkich nogach, abstrahuję, że to nie odpowiada mojemu moralnemu poczuciu, ale nie miałoby to i praktycznego znaczenia, bo łatwo i prędko możnaby mi udowodnić fałsz i kłamstwo.</u>
<u xml:id="u-23.60" who="#PMoraczewski">Wracam do tematu: P. Dziewanowski powiada, że była trudność prawna, skoro pisało się w aktach o udzielaniu pożyczek. On, p. Dziewanowski, był pierwszy, który wysunął zasadę, aby nie mówić o pożyczce, lecz o nakładach. Różnica między bilansami, w dniu objęcia zarządu przez Państwo i w dniu oddania zakładów właścicielom, powinna być miernikiem przyrostu wartości; zwrotu tego przyrostu należy żądać od właścicieli i to jest maksimum tego, co można od nich osiągnąć. To było zdanie doradcy prawnego, zdanie słuszne i trafne i gdyby Minister Kucharski był zastosował się do tego, nie mielibyśmy dzisiaj tej sprawy. Zresztą w czasie zawierania umowy p. Dziewanowski był na urlopie, nie był zapytywany o zdanie w sprawie pożyczki, zaciągniętej w P. K. O. P. Minister Kucharski nie pytał ani Prokuratorji Generalnej, ani swego radcy prawnego, a sam nie był prawnikiem.</u>
<u xml:id="u-23.61" who="#PMoraczewski">P. Schwander, dyrektor wydziału Ministerstwa Przemysłu i Handlu, który do końca 1923 r. miał referat zarządów państwowych w swym wydziale, w czasie zawierania tranzakcji o niczem nie wiedział, bo był na urlopie.</u>
<u xml:id="u-23.62" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy wszyscy urzędnicy byli na urlopie?)</u>
<u xml:id="u-23.63" who="#PMoraczewski">To było lato.</u>
<u xml:id="u-23.64" who="#PMoraczewski">Dyrektor departamentu Dąbrowski był przy pertraktacjach do końca lipca 1923 r., a na sierpień pojechał na urlop. Umowa była zawarta 13 sierpnia. Zeznał p. Dąbrowski, że najczynniejszą rolę w pertraktacjach grał Minister. On ustalił kwotę 20 miljardów, z jego inicjatywy Dąbrowski wysunął sprawę pożyczki w P. K. O., z każdej konferencji zdawał sprawę Ministrowi, który zastrzegł sobie, żeby nie obciążać urzędników tą sprawą. P. Benedek, zastępca Dąbrowskiego, był na urlopie i wrócił z urlopu wtedy, kiedy Dąbrowski na urlop pojechał. Skoro Benedek z urlopu wrócił i zastąpił w pertraktacjach Dąbrowskiego, rola jego była zupełnie bierna, wszystko było już umówione, tak, że nie miał nic do zrobienia w tej sprawie. Z tego się okazuje, że ze wszystkich urzędników jeden p. Kucharski nie był na urlopie, pracował w Ministerstwie, kierował temi pracami nad umową i ponosi nietylko formalną odpowiedzialność jako Minister odpowiedzialny za swój resort, ale jako człowiek, który miał inicjatywę, który nakazywał urzędnikom co mają robić, który wszystko decydował. Taka powinna być zawsze rola ministra, to powinno należeć do ministra. Nie wchodzę w meritum sprawy, czy jego zarządzenia były słuszne, czy niesłuszne, ale zarząd, inicjatywa i prowadzenie rzeczy powinno w tak ważnych sprawach leżeć w rękach ministra. Pociągnięcie go teraz do odpowiedzialności za źle zrobioną robotę nie jest formalne m oskarżeniem, ale istotnem. Ale to trzeba udowodnić, ponieważ w swojej pisemnej obronie p. Kucharski twierdzi: „Nieprawdą jest właśnie twierdzenie (moje niby) o osobistem prowadzeniu pertraktacji”. „Dokładne przytoczenie tych słów, zadają kłam twierdzeniu p. Moraczewskiego o osobistem prowadzeniu pertraktacji bez udziału fachowych urzędników”. „A więc w ostatniej konferencji decydującej wziąłem osobiście udział, przedtem swobodnie konferowały strony interesowane z urzędnikami, którzy strzegli w imieniu swojem i mojem interesu Skarbu Państwa”. Ponieważ ta sprawa była kwestionowana przez b. ministra Kucharskiego, zatem musieliśmy świadkami udowodnić, że jednak on prowadził pertraktacje. Jedno małe sprostowanie: nigdy i nigdzie nie mówiłem, aby te pertraktacje odbywały się bez fachowych urzędników. Ani tego niema w stenograficznem sprawozdaniu, ani tego nie mówiłem na komisji, ani tego nie znajdzie nikt w moich wnioskach. Muszę nieco sprostować moje twierdzenie i przyznać, że minister nie przewodniczył osobiście każdej pertraktacji, ale jak z zeznań p. Dąbrowskiego wynika: przed każdą konferencją i po każdej konferencji udawał się p. Dąbrowski do ministra po wskazówki, co ma robić i minister wskazówki dawał. Więc nie osobiście, ale jednak wszystkie pertraktacje prowadził.</u>
<u xml:id="u-23.65" who="#PMoraczewski">Jest dla nas jasne, że minister nie był niczem zmuszony do pospiesznego traktowania tej sprawy, że nic go nie zmuszało do natychmiastowego zawierania umowy, że zawarł umowę, w której przyznaje, że rząd udzielał pożyczek, co było złe dla Skarbu Państwa, że wziął kwotę za małą. Zapytajmy czy ta umowa mimo tego była złą? P. minister Kucharski podnosi jako wielką zdobycz tej umowy, jako tak wielką zdobycz, która wyrównywa wszystkie jej braki, fakt, że właściciele kwitują nas bez procesu na czysto z całego zarządu państwowego. To jest tak wielka zdobycz, że dla tej wielkiej zdobyczy można było poświęcić tych głupich 2 1/2 miljona zł. Czy istotnie było tak wielką zdobyczą to skwitowanie z zarządu państwowego? Przedewszystkiem już z tego przeświadczenia wszystkich, że zarząd państwowy był dobry, wynika, że nie należało się obawiać tego rozrachunku, chociażby ten rozrachunek odbył się był w sądzie, chociażby właściciele zdecydowali nie kwitować i iść do sądu. Sądu nie bał się p. minister Ossowski, jego poprzednik. Opowiadał na komisji rozwój historyczny swego poglądu na tą sprawę. „Początkowo bałem się istotnie sądu, kiedy nie wiedziałem, czy nasza podstawa jest prawnie uzasadniona, ale kiedym pojechał do Żyrardowa, kiedym zobaczył rzecz na miejscu, zrozumiałem, że nie potrzebuję się bać sądu i wierzcie mi Panowie, że gdyby nas pozwano w czasie, gdy byłem ministrem, podjąłbym się wygrania tej sprawy”.</u>
<u xml:id="u-23.66" who="#PMoraczewski">Proszę Panów, więc nie należało się tak bać ewentualnego procesu z właścicielami. Co mieli do zyskania? Mieli do zyskania fabrykę. A co mieli do stracenia? Nic! bo sami nic nie posiadali, co się wykazało dowodniej później. Przecież chcieli zarobić na dewaluacji marki raz, a drugi raz na nieobecnych akcjonariuszach. Co im szkodziło bluffować! A p. minister Kucharski mówi, że zrobili z tego wielki sztandar i wywijali tym sztandarem. Jednak nie trzeba było się tego bać. Ja sam nie gram, ale widziałem, jak przy grze w karty zawodowi gracze bluffowali współgrających. Ale ażeby rząd się dał bluffować spryciarzom, którzy nie mieli nic do stracenia, ażeby rząd dał się tak nabrać, bardzo trudno w to wierzyć. Jednak stoimy wobec faktu, że rząd, jeżeli wierzyć temu, co mówi p. Kucharski, dał się oszukać, był tak naiwny, iż uwierzył, że jest wielką rzeczą w tym wypadku kwitowanie z rachunków. Podobną formułkę absolutorium wysunął w roku 1921 minister Strassburger, i ta formułka p. Strassburgera dostała się do umowy. Oni nie robili jednak z tego tak wielkiego atutu, jak to usiłuje w nas wmówić p. Kucharski. Zapytany o to p. Dąbrowski, który był przy pertraktacjach do końca lipca, t. j. do czasu kiedy się najgłówniejsze rzeczy omawiało, powiedział: może być że trudności skwitowania były przeceniane, miałem jednak wrażenie, że właściciele brali tę sprawę na serjo. Wierzę, że p. Dąbrowskiego mogli zbluffować. Ale patrząc na tę sprawę z lotu ptaka i z punktu widzenia interesów państwowych jestem absolutnie tego zdania, że rząd zbłądził, iż dał się nastraszyć. Zresztą, gdyby właściciele chcieli się procesować, to dawno mogliby wejść na drogę sądową. Przecież fabryka była pod zarządem państwa 3 1/2 lata, przecież mieli tyle czasu do wytoczenia procesu o oddanie im fabryki, o zarząd i rachunki. Następnie proszę sobie uprzytomnić jaką rząd miał broń w swoich rękach, jeżeliby nie skwitowano? Mógł powiedzieć: zabieram swoje ruchomości, zabieram len, bawełnę i węgiel, do czego mam zupełne prawo, bo fabrykę odebrałem bez lnu, bawełny i węgla, to nie są nieruchomości, które maja pozostać na gruncie właściciela. Z chwilą, kiedy nie chcecie uznać moich zakupów w Londynie, moich zobowiązań za len, węgiel, bawełnę etc., to zabieram te rzeczy, do czego mam najzupełniejsze prawo. Mógłbym przedtem, nim oddałbym fabrykę, te rzeczy sprzedać i pokryć wszystkie moje wkłady: Nie chcecie oddać wkładów, nie chcecie skwitować z zarządu państwowego, sam wpłacę zobowiązania, a długi zahipotekuję na Żyrardowie.</u>
<u xml:id="u-23.67" who="#PMoraczewski">Więc ten wielki triumf p. Kucharskiego jednak nie jest tak wielkim. Zdaje mi się, że podpisaliby skwitowanie z rachunków zarządu państwowego, wszystko jedno, gdyby nawet te 20 miljardów marek, na które się umówiono, naprawdę były zwaloryzowane.</u>
<u xml:id="u-23.68" who="#PMoraczewski">Punkt 2 a) umowy mówi o tych pożyczkach. Raz już scharakteryzowałem skąd się ten termin pożyczek wziął. Mianowicie — przemian tytułów budżetowych.</u>
<u xml:id="u-23.69" who="#PMoraczewski">A chciałbym, żeby Panowie posłuchali zdania Prokuratorji Generalnej w odpowiedzi na pytanie komisji, czy wkłady żyrardowskie należy uważać za pożyczkę, czy też należy im nadać inny charakter? Prokuratorja Generalna odpowiada: „Wyrażam przekonanie, iż kwotom udzielonym przez Ministerstwo Zakładom Żyrardowskim, o ile użyte zostały na opędzenie kosztów zarządu, przyznać należy charakter kosztów zarządzania, przewidzianych w art. 8 dekretu z dnia 16 grudnia 1918 r. Pojęcie to zbliżone jest naturą swą do pojęcia nakładów, jakkolwiek ma raczej zakres szerszy, gdyż obejmuje bezwątpienia nietylko nakłady trwałe, ale i wydatki bieżące i straty wszelkiego rodzaju. Stronom jednak wolno było nadać danej czynności prawnej inny charakter, a w szczególności Skarb Państwa mógł był sumy, wyłożone na zarząd przymusowy, traktować jako pożyczkę, np. w celu wyraźnego unormowania opłaty odsetek, pominiętych w przepisach prawa, ze względu jednak na to, iż pożyczka opierać się musi na umowie, że istnienie pożyczki nie może być udowodnione świadkami, lecz dokumentem, celem nadania kwotom udzielonym przez Skarb Zakładom Żyrardowskim charakteru pożyczki, musiałaby przyjść do skutku umowa, zawarta z jednej strony między Skarbem, a z drugiej strony przez zarządcę państwowego jako reprezentanta Zakładów, a to umowa, zawierająca w swej treści istotne cechy pożyczki, a zarazem umowa ta musiałaby być stwierdzona pisemnym dokumentem. O pożyczce w danym wypadku więc może być mowa pod warunkiem, iż z aktów sprawy wynika, że przez strony zawarta została odnośna umowa i sporządzony wymagany prawem dokument”.</u>
<u xml:id="u-23.70" who="#PMoraczewski">Myśmy przestudiowali 14 grubych foljałów, zawierających kilka tysięcy aktów, i nie znaleźliśmy dokumentu stwierdzającego umowę, czyli zgodne oświadczenie woli dwóch stron, zmierzające do zawarcia stosunku pożyczkowego. Znaleźliśmy tylko określenie Ministerstwa Skarbu, powołujące się na artykuły i paragrafy budżetu i tłumaczące i wkładające w tekst asygnaty pieniężnej tytuł budżetowy i nic więcej, i pisma zarządcy państwowego, domagające się asygnowania mu pewnej kwoty. Ministerstwo Przemysłu i Handlu w swoich pismach do Ministerstwa Skarbu, popierając prośbę zarządcy państwowego, prosi o pożyczki, jednak zarządca państwowy nie pisze o pożyczkach. Dokumentu, stwierdzającego umowę pożyczkową, nie znaleźliśmy w aktach. Zatem nie mamy podstaw, by mówić o „pożyczkach”, a więc musimy przyjąć definicję Prokuratorii Generalnej. Wkłady Państwa były tedy kosztami zarządzenia przedsiębiorstwem. A jeżeli tak jest, to ma tu zastosowanie ten cytowany przezemnie art; 555 kodeksu cywilnego Napoleona. Również zgodna z tem postanowieniem jest i uchwała Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów z dnia 9 sierpnia, a więc powzięta na 4 dni przed podpisaniem umowy przez p. Ministra Kucharskiego, która zdecydowała waloryzować różne wpływy i należytości Skarbu Państwa. „Jeżeli ze strony instytucji państwowych następuje otwarcie kredytów przez dokonanie świadczeń bez równoczesnej zapłaty, to uiszczanie długu nie nastąpi wedle ceny, jaką świadczenie posiada w dniu wpływu długu do kas skarbowych”. Uchwała ta zapadła 9 sierpnia na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów, w którym zasiadał p. Kucharski jako Minister Przemysłu i Handlu i powinien był ją znać. Nie może tedy usprawiedliwiać się nieznajomością tego rozporządzenia, choć pojawiło się znacznie później w Monitorze. Ta uchwała oparła się o memorjał Prokuratorji Generalnej, przedłożony Ministrowi Skarbu w sprawie waloryzacji wszelkich skarbowych „wierzytelności pieniężnych, z wyjątkiem wierzytelności, pochodzących z umowy o pożyczkę, czyli tej umowy, w której wola stron skierowana jest wyłącznie na zapłatę pewnej, zgóry ściśle określonej sumy pieniężnej, nie pozostającej w żadnym związku z jakąkolwiek wartością rzeczową”. Widzieliśmy, że wypłaty Skarbu Państwa dla Żyrardowa pozostawały w związku z wartością rzeczową, a zatem wyjątek dla pewnych wierzytelności nie odnosił się do sprawy Żyrardowa. Prokuratorja w swym memorjale wywodzi bardzo szczegółowo, że wszystkie dotychczasowe zobowiązania wobec Skarbu Państwa należy waloryzować, powołując się przytem na kilka wyroków Sądu Najwyższego, a w gruntownym wywodzie ekonomiczno-prawniczym uzasadnia konieczność tego również na zasadzie prawa. Na zapytanie komisji od kiedy nastała waloryzacja, Prokuratorja Generalna w pisemnej opinji stwierdza, że już w kwietniu 1923 r. waloryzowała skutecznie należności Skarbu Państwa wobec sądów, gdyż przeważna część kompletów sądowych przyznawała słuszność i orzekała waloryzację, że waloryzacja również jest przygotowywana w pracach Komisji prof. Zolla i w memoriale Prokuratorii Generalnej do Rządu, który to memorjał w odpisie otrzymaliśmy od Prokuratorji Generalnej. Na ten memorjał, przesłany 30 czerwca 1923, p. Minister Skarbu w dniu 5 sierpnia oświadczył: „W zupełności podzielam stanowisko Prokuratorji Generalnej, zajęte w powyższym memorjale. Minister Skarbu, Hubert Linde”. Minister Skarbu stanowisko waloryzacyjne Generalnego Prokuratora zaakceptował, a wynikiem tej akceptacji było posiedzenie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, na którem uchwalono rozporządzenie rządu, o którem mówiłem. W memorjale, oczywiście, nie chodziło o to, żeby waloryzować wszystkie należytości, które powstaną w przyszłości, lecz tylko, żeby waloryzować te, które już istniały, czyli chodziło o waloryzację, jak to się u nas mówi, wstecz. Prokuratorja Generalna stwierdza, że istotne cechy pieniądza są u nas rozdzielone między markę, która jest przymusowym środkiem płatniczym, i złoty, który jest miernikiem wartości, że tedy nie posiadamy pieniądza, któryby skupiał w sobie te dwie cechy razem. Cytuje przytem nasze ustawy sejmowe, które zrobiły z marki środek płatniczy, a ze złotego miernik wartości. Z tego słusznego stwierdzenia faktu wynika uzasadnienie dla waloryzacji pretensji Skarbu do Zakładów Żyrardowskich.</u>
<u xml:id="u-23.71" who="#PMoraczewski">Proszę Wysokiego Sejmu! Wobec tych wszystkich przytoczonych faktów, wobec tego, że p. minister Kucharski nie był niczem zmuszony do zawierania umowy, że prawo nie nakazywało natychmiastowego zniesienia zarządu państwowego, że p. Kucharski miał prawo w imieniu rządu domagać się zwrotu wkładów w Żyrardów, jako kosztów zarządzania państwowego, wobec tego, że waloryzacja zarówno tych należytości, jak i wszystkich innych, wisiała w powietrzu, że zatem nie należało się spieszyć — szybkie zawarcie umowy przez p. ministra Kucharskiego, w której Skarb Państwa odbiera tylko 1/6 należytości było darowizną 5/6 należności Skarbu Państwa panom Boussac, Eichenberger, Frossard i innym, do czego p. minister Kucharski nie miał najmniejszego prawa. Było to przekroczenie zakresu jego działalności, było to nadużycie władzy.</u>
<u xml:id="u-23.72" who="#PMoraczewski">Podobnego wypadku w dziejach ostatnich 6 lat nie znajdziemy, wszystkie zarządy państwowe kończyły się albo likwidacją zupełną i sprzedażą przedsiębiorstwa, albo oddaniem właścicielom. W większości wypadków Państwo w nich żadnych wkładów nie robiło, a jeżeli Skarb Państwa w niektóre wkładał, to odbierał wkłady w pewnym wypadku akcjami, lub też odbierał je w tak krótkim czasie, że dewaluacja pieniądza nie odgrywała prawie żadnej roli. Jedynym wypadkiem zarządu państwowego, na którym Skarb Państwa tak wiele stracił, był Żyrardów. Tak stwierdzili przed komisją wszyscy pytani o to urzędnicy, którzy mieli z zarządami państwowemi do czynienia.</u>
<u xml:id="u-23.73" who="#PMoraczewski">Skąd wzięła się u p. Kucharskiego ta kwota 20 miljardów? Jeszcze jeden dowód lekkomyślności, z jaką tę sprawę traktował. Minister Ossowski kilka miesięcy przedtem przeliczył wszystkie należytości od Żyrardowa na obce waluty, a następnie na marki i doszedł do przekonania, — a to było w kwietniu 1923 r. — że należy się nam od nich 20 miljardów marek. Od tego czasu marka spadła w stosunku 1: 5,6. P. Kucharski tę kwotę z przed kilku miesięcy, a więc sześć razy wyższą, pochwycił, zadowolił się sześć razy niższą kwotą od tej, którą Skarb w Żyrardów włożył.</u>
<u xml:id="u-23.74" who="#PMoraczewski">Zdaje mi się, że naprowadziłem dość dużo i to tak poważnych argumentów, motywów i świadków, które przemawiają za tem, ażeby z powodu poszkodowania Skarbu Państwa o kwotę 2 miljonów 100 tysięcy kilkuset złotych, czyli franków szwajcarskich, pociągnąć p. ministra Kucharskiego do odpowiedzialności sądowej przed Trybunałem Stanu. Nie zapominam ani na chwilę o tem, że Sejm nie jest sądem, że Sejm nie ma prawa wyrokowania, ale z chwilą, gdy istnieją poważne argumenty, dowodzące chociażby lekkomyślnego działania ministra, które przyniosło Skarbowi Państwa czy wogóle interesom Państwa szkodę, minister powinien odpowiadać za tego rodzaju działanie przed sądem.</u>
<u xml:id="u-23.75" who="#PMoraczewski">Ale nie dość na tem. Czy ta umowa była dobrą czy złą, wszystko jedno: przyznawała nam 448.484 fr. szw. i gdyby przyniosła nam tę sumę, nie wiem, czybym dzisiaj w Sejmie miał możność referowania tej sprawy. Ale my nie dostaliśmy tych pieniędzy. Ta waloryzacja kwoty w umowie była tylko pozorną. Minister Kucharski w swojej obronie stale twierdzi: „Ja zwaloryzowałem, reszta do mnie nie należała, należała do P. K. O.”. Ależ on wcale nie zwaloryzował tej sumy. W tej samej umowie w punkcie 2a) jest wprawdzie wyraźnie powiedziane, że 20 miljardów mkp. należy rozumieć jako równowartość przeliczoną na złote polskie równe frankowi szwajcarskiemu według średniego kursu giełdowego z dnia 13 sierpnia 1923 r. Co to znaczy? - Zdaje się chyba każdemu z nas, iż to ma znaczyć, że towarzystwo zapłaci Skarbowi Państwa taką ilość pieniędzy, powiedzmy — marek, która w dniu wypłaty równałaby się 448.484 złotym, czy frankom szwajcarskim, po kursie jaki będzie w dniu wypłaty pieniędzy. Tymczasem p. Kucharski tego tak nie rozumiał. Ten kurs z dnia 13 sierpnia to tylko historyczne uzasadnienie kwoty 20 miljardów mkp. Takby przynajmniej wynikało z jego dalszego działania. Mają zapłacić 20 miljardów marek. Wszystko jedno, czy dziś, czy zapłacą za 6 miesięcy, mają zapłacić tylko 20 miljardów marek. Więc po co było w takim razie mówić o równowartości franka szwajcarskiego? Że p. minister Kucharski to tak rozumiał, t. j. niezwaloryzowanie długu i tylko dla ozdoby wsadził waloryzację, a może żeby trudniej było poznać, wynika z dalszych punktów umowy i z pisma jego do P. K. O. Punkty 2b i 2c umowy zawierają obowiązek ciążący na ministrze poparcia usiłowania właścicieli o zaciągnięcie w jednym z banków państwa na najdogodniejszych warunkach, udzielanych przez te instytucje, pożyczki w wysokości kwoty, potrzebnej na spłatę długów. Już raz mówiłem, że w samej umowie podane są warunki oprocentowania w słowach: „przy normalnem dla tych instytucji oprocentowaniu”, a więc te „najdogodniejsze warunki” nie stosują się do oprocentowania, jest podana treść obligu w słowach „bez potrzeby gwarancji banku prywatnego”, jest podany termin spłaty: „termin spłaty powyższej sumy zostanie ustalony w ten sposób, ażeby towarzystwo zakładów żyrardowskich było w stanie dokonać jej z funduszów, które wpłyną z nowej emisji”. Więc te „najdogodniejsze warunki” nie odnosiły się ani do terminu, ani do formy obligu, ani do oprocentowania odnosiły się chyba tylko do tego, w jakiej walucie ma być udzielona pożyczka. W piśmie swojem do P. K. O., wystosowanym w dwa tygodnie po zawarciu umowy, tłumaczy p. Kucharski, że najdogodniejsze warunki, oznaczają pożyczkę w walucie markowej: „Według p. 2b porozumienia ministerstwo zobowiązało się popierać uzyskanie pożyczki przez zakłady żyrardowskie na najdogodniejszych warunkach udzielanych przez państwowe instytucje bankowe. Ministerstwo uważa, że pożyczka wymieniona powinna być udzielona i spłacona w markach polskich, a więc i w tej walucie powinien być otwarty rachunek Ministerstwa Przemysłu i Handlu w P. K. O.”. Oto jak rozumiał minister najdogodniejsze warunki; pożyczka ma być udzielona w wysokości 20 miljardów marek polskich i tyle ma być spłacone. Ale ten p. 2b umowy powiada, że instytucja bankowa, która udziela pożyczki, wpłaci natychmiast Skarbowi Państwa kwotę umowną. Gdyby ten punkt umowy z 13 sierpnia o natychmiastowej wypłacie został utrzymany, nie straciłby Skarb Państwa kwoty 430,000 złotych. Ale mając podpisaną umowę w biurku, i mając zobowiązanie właścicieli, p. minister Kucharski 14 sierpnia, a więc nazajutrz, pisze do Ministra Skarbu: „ja nie żądam wypłaty natychmiast, mnie wystarczy, jak pieniądze zostaną wpłacone mi wtedy, kiedy Żyrardów zapłaci”. To znaczy, przesuwa o termin wpłaty tych pieniędzy na czas, przez samego siebie określony w piśmie do P. K. O., na 3–6 miesięcy, w markach. Nie usprawiedliwi go wiara, tak twierdził, że marka jest ustabilizowana. Co nas wiara p. ministra albo niewiara obchodzi? Nas obchodzi ten fakt, czy marka była stabilizowana, t. zn. czy była związana ze złotem, bo to jest dopiero stabilizacja marki. Marka, która nie jest miernikiem wartości, tylko środkiem płatniczym, jest stabilizowana wtedy, kiedy ma podkład złota. Ona tego podkładu złota nie miała aż do swojej śmierci. Taki Minister Przemysłu i Handlu, albo Minister Skarbu, wszak został nim później p. Kucharski, któryby na chwilę przypuszczał, że nie robi szkody Skarbowi Państwa, jeżeli spłatę w markach rzekomo zwaloryzowanej kwoty odkłada na 3–4 miesiące, a wie, że marka nie jest związaną ze złotem, działa na szkodę Skarbu Państwa, na korzyść akcjonarjuszy. Tymczasem jego obowiązkiem było dbać o interes Skarbu Państwa, a nie robić ułatwienia właścicielom.</u>
<u xml:id="u-23.76" who="#PMoraczewski">Ale minister Kucharski pisze nietylko do Ministra Skarbu z zawiadomieniem na drugi dzień; że nie będzie żądać pieniędzy zaraz — ale pisze to samo 31 sierpnia, więc w dwa tygodnie po podpisaniu umowy, do dyrekcji Pocztowej Kasy Oszczędności: Ministerstwo nie będzie żądało od Pocztowej Kasy Oszczędności wypłaty zapisanej na dobro ministerstwa sumy wcześniej, niż suma ta będzie wpłacona przez Zakłady Żyrardowskie, jako spłata zaciągniętej pożyczki względnie każdorazowo po wpłaceniu przez te zakłady odpowiedniej raty a conto zwrotu długu.</u>
<u xml:id="u-23.77" who="#PMoraczewski">Wobec tego pytanie, czy P. K. O. była obowiązana wykonać to zlecenie ministra, czy nie, staje się formalnością, konieczną, gdyż broniąc się p. Kucharski powiada: z chwilą, kiedy pismo poszło do P. K. O., nic mnie już sprawa nie obchodziła i nie odpowiadam za to. Kto tedy za to odpowiada? Więc, albo prezes P. K. O., albo komitet dyrekcyjny P. K. O.? Ktoś musi za to odpowiadać, końców tej sprawy w wodzie nie można zatopić; jeżeli nie odpowiada p. Kucharski, to odpowiada albo p. Gruszka i p. Zdziechowski, którzy zasiadają w komitecie dyrekcyjnym, albo odpowiada p. Linde, albo p. Żelechowski i ci czterej urzędnicy, którzy w P. K. O. rząd reprezentują. Albo jest winien p. Kucharski, który za tę pożyczkę odpowiada, albo komitet dyrekcyjny. Jedno z dwojga. P. Kucharski twierdzi, że on nie odpowiada, jednak p. Żelechowski nam wyjaśnił, że odpowiada za to p. Kucharski, a nie kto inny. Kto rozstrzyga o pożyczkach? Komitet dyrekcyjny bezapelacyjnie. Kto to jest komitet dyrekcyjny? Zasiada w nim prezes P. K. O., który przewodniczy, obecnie p. Linde, wiceprezes, który bierze udział w obradach i głosuje — p. Żelechowski, dwóch posłów, wyznaczonych przez Sejm — w tej chwili zasiadają p. Gruszka i p. Zdziechowski i 4 reprezentantów Rządu, t. j. dwóch urzędników Ministerstwa Skarbu, jeden delegat Ministerstwa Przemysłu i Handlu i jeden delegat Ministerstwa Poczt i Telegrafów.</u>
<u xml:id="u-23.78" who="#PMoraczewski">Większość, wobec przewodniczenia przez p. prezesa Lindego, mają zawsze urzędnicy, bo jest na 8 członków komitetu dyrekcyjnego 4 urzędników, a jeden z nie urzędników, p. prezes Linde, przewodniczy, więc jest 4 na 3. W razie podziału głosów rząd ma zawsze większość, nakaz rządu jest nakazem najpoważniejszym i komitet dyrekcyjny musi zawsze życzenie rządu wykonać. P. Żelechowski zeznał, że jeszcze się nie zdarzyło, aby reprezentanci rządu nie byli solidarni, aby reprezentanci rządu pożyczki żądanej przez rząd energicznie nie poparli i nie przeprowadzili. Naturalnie, wszak to bank państwowy i jest rzeczą naturalną, że ten komitet dyrekcyjny jest do pewnego stopnia półfikcją. Przez swoich urzędników rząd daje rozkaz, który trzeba wykonać. Gdyby Prezes P. K. O. sprzeciwił się takiemu poleceniu, jak list p. Kucharskiego o udzieleniu pożyczki, to powinien rzeczywiście wylecieć z prezesury jak z procy. Tu, w takim banku, niema miejsca na prowadzenie polityki skarbowej przez prezesa, powinien przyjmować rozkazy. P. Żelechowski stwierdza, że komitet nigdy tego rodzaju pożyczek nie badał pod względem ich celowości, bo uważał, że skoro rząd przychodzi z żądaniem udzielenia pożyczki, to w interesie Państwa leży udzielenie jej, a więc i w tym wypadku pożyczki dla Żyrardowa, stanął na stanowisku, że interes Państwa wymaga przyjęcia wszystkich warunków tej pożyczki podyktowanych przez rząd. Wobec zaś brzmienia ostatniego punktu pisma ministra, zwalniającego P. K. O. od obowiązku natychmiastowej wypłaty pieniędzy, pożyczka stawała się interesem dla P. K.O. bardzo korzystnym, bo P. K.O. brała jedynie należytość za inkaso weksla. Referent tej pożyczki w P. K. O. na posiedzeniu komitetu dyrekcyjnego P. K. O. postawił wniosek, który komitet dyrekcyjny P. K. O. jednomyślnie uchwalił. Wniosek p. Wyszogróda referenta brzmiał:</u>
<u xml:id="u-23.79" who="#PMoraczewski">„W odróżnieniu od wszystkich lokat, pożyczka, o którą zabiegają Zakłady Żyrardowskie, nie będzie przez P. K. O. efektywnie wypłaconą. Udział P. K. O. w likwidacji interesów skarbu z zakładami żyrardowskiemi sprowadza się jedynie do roli inkasenta należności skarbowych. Albowiem równowartość w markach polskich żądanej kwoty 448.484 ir. szw. będzie zapisana w dniu jej asygnowania na prowizoryczne konto Ministerstwa Przemysłu i Handlu, z tem zastrzeżeniem, że ministerstwo będzie mogło dysponować tylko tym funduszem, jaki z tytułu obliga Zakładów Żyrardowskich wpłynie w gotowiźnie do kasy P. K. O. Żądana pożyczka w przybliżeniu około 20 miljardów marek polskich oparta będzie wyłącznie na wekslach firmy z pominięciem gwarancji bankowej. Przyznanie kredytu wyższego, ponad sumę wskazaną nam przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, uważam za niewskazane”. Dodam, że właściciele mieli spłacić Skarbowi 448.000 fr. szw., a zażądali pożyczki o 22.000 fr. wyższej, bo 470 fr. szw.</u>
<u xml:id="u-23.80" who="#PMoraczewski">Tutaj referent, p. Wyszogród, odmawia pożyczki o 22.000 wyższej, bo to się rozumie samo przez się, byłoby dla P. K. O. niekorzystne udzielenie 22.000 fr. szw. na warunkach podyktowanych przez, p. Kucharskiego. Go innego należytość Skarbu — tu inkasent należności skarbowej nie ma nic do mówienia.</u>
<u xml:id="u-23.81" who="#PMoraczewski">I Prokuratoria Generalna jest również tego samego zdania. Ona w swojej opinji na nasze zapytanie pisze: 1) „Według treści promessy tranzakcja zawarta przez P. K. O. ze spółką żyrardowską miała być tranzakcją sui generis, polegającą na połączeniu dyskonta weksla markowego z warunkową pożyczką prostą w walucie obliczeniowej. W wykonaniu tranzakcji poprzestano jednak na przyjęciu złożonego przez spółkę weksla markowego. 2) Wobec braku przyjęcia promessy przez spółkę i wobec niewypłacenia przez P. K. O. skredytowanej sumy ani samej spółce, ani Skarbowi na pokrycie należności spółki, należy uważać tranzakcje za niewykonaną, a weksel zdyskontowany za bezwalutowy. 3) Wobec powzięcia z góry postanowienia, iż kredyt faktycznie udzielony nie będzie, kredytową tranzakcję między P. K. O. a spółką należy uważać za fikcyjną, a działalność P. K. O. w tej sprawie jedynie za zainkasowanie należności skarbowej. Podpisani Prezes Prokuratorji Generalnej Bukowiecki i referent sprawy Marynowski”.</u>
<u xml:id="u-23.82" who="#PMoraczewski">Proszę Panów, zatem cała umowa była fikcyjną, weksel był bezwalutowy, umowa pożyczkowa była niewykonana — poprzestano na prostym wekslu markowym i ten weksel markowy miał być zainkasowany przez P. K. O. na rzecz Ministerstwa Przemysłu i Handlu, zatem cała sprawa zapisania na rachunek Ministerstwa Przemysłu i Handlu kwoty zwaloryzowanej była już w dniu udzielenia pożyczki tylko blachmanem, rzuconym w oczy ludziom, a nie było ani w umowie, ani w pożyczce niczego realnego. W liście do P. K. O. powiada p. Kucharski: Pożyczka ma być udzielona w markach, na weksel i ma być zapisana na nasze konto suma w markach. Weksel ma być udzielony conajmniej na czas trzech miesięcy, w razie niezapłacenia ma być przedłużony na dalsze trzy miesiące, a jeżeli i wtedy nie będzie zapłacony, dopuścić spłatę w dwutygodniowych ratach. Odpowiedzialność za całą stratę, wynikłą z tego zarządzenia ministra, nie może obciążać P. K. O., tylko ministra Kucharskiego. Zakłady Żyradowskie wystawiły weksle na 20 miljardów mk. p., te weksle w ciągu trzech miesięcy, 17 i 18 grudnia, wykupiły, zapłaciły 20 miljardów marek, które wpłynęły do kasy skarbowej czyli w wysokości 18.800 fr. szw.</u>
<u xml:id="u-23.83" who="#PMoraczewski">Zamiast zatem żądanej i włożonej przez nas kwoty 2.600.000 fr. czyli złotych, otrzymaliśmy za pobudowanie całej fabryki na nowo i za puszczenie jej ruch z powrotem 18.810 fr. Tę tranzakcje wykonał, zrobił i odpowiedzialność za nią ponosi jedynie p. minister Kucharski.</u>
<u xml:id="u-23.84" who="#PMoraczewski">Dlatego, zdaje mi się, że dość dowodnie wykazałem, że zachodzą dość ważne powody, ażeby p. ministra Kucharskiego postawić za to przed sądem, ponieważ swoją działalnością, świadomą, czy nieświadomą, jak mówi ustawa, przyczynił Skarbowi Państwa szkodę. Ta szkoda da się wyrazić kwota 2 2/2 miljona złotych. Suma jest dość znaczna. Nie jest to żadna błahostka, nawet w dzisiejszych czasach.</u>
<u xml:id="u-23.85" who="#PMoraczewski">Sejm nie jest sądem. Sejm nie ma prawa sądzić i powiedzieć: winien czy nie winien. Ale Sejm powinien się zorjentować, czy zachodzą dostatecznie ważne powody, ażeby postawić p. ministra Kucharskiego przed sądem!, a zdaje mi się, iż udowodniłem, że zachodzą dosyć ważne powody, ażeby minister Kucharski stanął przed sądem.</u>
<u xml:id="u-23.86" who="#PMoraczewski">Proszę Wysokiej Izby, może Panów Posłów złudzić ten fakt, że należę do stronnictwa przeciwnego p. Kucharskiemu, że należę do stronnictwa, które zwalczało rząd, w którym. p. Kucharski był ministrem, i panowie będziecie mnie posądzać o pobudki polityczne. Nie kierowały mną absolutnie pobudki polityczne, powoduje mną jedynie interes Państwa i ten napis, który jest w tej sali. Jeżeli zechcecie mnie, Panowie, mimo to podejrzewać o pobudki polityczne i nie chcecie wierzyć moim szczerym intencjom pod tym względem, to nie macie powodu nie wierzyć p. Kosydarskiemu, który pierwszy sprawę tę wyciągnął na Komisji Budżetowej. Nie jest on ze stronnictwa przeciwnego p. Kucharskiemu. Nie jest jego przyjacielem, ale nie jest i wrogiem. Należy do stronnictwa, które brało udział w tym rządzie, a on jednakże nie wahał się poruszyć tej sprawy. Panowie również nie podejrzewają, iż p. Moskalewski powoduje się względami partyjnemi na niekorzyść p. Kucharskiego, na niekorzyść stronnictwa, do którego p. Kucharski należy, a jednak i on poruszył tę sprawę wobec Rządu. Panowie nie macie powodów podejrzewać Prokuratorji Generalnej, ani p. Bukowieckiego, jej prezesa o jakąkolwiek stronniczość, ani tych wszystkich urzędników Ministerstwa Przemysłu i Handlu, na których świadectwo się powołuję, ani p. Lindego, ani p. Żelechowskiego. Tu nie powinno być mowy o stronniczości czy partyjnictwie, ale powinien Sejm stanąć na stanowisku jedynie interesu Państwa. Interes Państwa wymaga, aby ten, który był szkodnikiem Państwa, odpowiadał przed sądem. Nie dojdziemy do ładu i praworządności nigdy, jeżeli szkodnicy, którzy Państwu szkodę czynią, nie będą pociągani do odpowiedzialności, którą nam prawo przepisuje. Dlatego proszę Panów, abyście głosowali za wnioskiem większości komisji, który brzmi:</u>
<u xml:id="u-23.87" who="#PMoraczewski">„Oskarżyć przed Trybunałem Stanu b. Ministra Przemysłu i Handlu p. Władysława Kucharskiego, posła na Sejm, za to, iż przez swoje działanie w czasie i zakresie swego urzędowania, z własnej winy wyrządził Skarbowi Państwa szkodę w kwotach: 1) 2.137.684 fr. szw. i 2) 429,674 fr. szw.”.</u>
<u xml:id="u-23.88" who="#komentarz">(Huczne oklaski ma lewicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Dobrzański.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PDobrzański">Wysoki Sejmie! Ja również, jak p. poseł Moraczewski, nie będę podejrzewał ani p. Kosydarskiego, ani komisarza oszczędnościowego p. Moskalewskiego o jakąkolwiek stronniczość w tej sprawie, również nie zamierzam w żadnem miejscu kwestjonować zeznań i wskazówek tych, jak słusznie powiedział p. Moraczewski, znakomitych urzędników Ministerstwa Przemysłu i Handlu, którzy zeznaniami swemi sitarali się oświetlić tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PDobrzański">Podkreślę tylko to, że jeżeli właśnie tacy panowie, jak Moskalewski i Kosydarski, zwrócili uwagę na tę sprawę, ludzie, o których powiedział p. poseł Moraczewski, że jedni może są przyjaźnie usposobieni dla stronnictwa, drudzy w każdym razie nie są jego nieprzyjaciółmi, to chcę powołać się na ich stanowisko, w tej sprawie jako przykład bezstronności i rzeczowości, przykład, który ja również w tej sprawie będę naśladował. Również nie zrobię odrazu p. Moraczewskiemu zarzutu, że w jego mowie przebijały się pewne momenty polityczne, tylko jeżeli będę przeprowadzał inny pogląd na tę sprawę, to oprę się na innej niż on podstawie, mianowicie na podstawie ścisłości i rzeczowości. Stwierdzę, w czem i gdzie jego sprawozdanie było nieścisłe tak, że cała sprawa będzie się przedstawiała zupełnie inaczej.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PDobrzański">Nie będę również zaczynał od całej historji żyrardowskiej, którą nam p. poseł Moraczewski już przedstawił i odrazu przejdę do najważniejszej części, do podstawowego zagadnienia całej sprawy, mianowicie, czy ta suma, która była udzielona przez Państwo zarządowi Żyrardowa musiała być w oczach p. ministra Kucharskiego pożyczką, czy nie była pożyczką i jakie zdanie w tej sprawie p. minister Kucharski powinien był mieć. Przecież skoro chcemy oskarżać Ministra, to powinniśmy uprzytomnić sobie warunki, w których on działał i powinniśmy rozpatrzyć wszystkie dane, które były wówczas w jego rozporządzeniu i które musiały być podstawą jego decyzji. W sprawozdaniu, złożonem przez p. Marszałka Moraczewskiego, mamy wymienione dwa punkty, ważne dla zagadnienia pożyczki. Tak w preliminarzu budżetowem na rok 1919, jak i w preliminarzu na rok 1920 Ministerstwa Przemysłu i Handlu, te sumy, z których udzielane były pożyczki Żyrardowowi, noszą tytuł w jednem miejscu „kredytów na ożywienie życia gospodarczego”, a w drugiem „pożyczek na prowadzenie przedsiębiorstw, znajdujących się pod zarządem państwowym”. A więc wszystkie te sumy były przeznaczone zgóry na udzielanie przedsiębiorstwom pożyczek. To jedna podstawa, z której wynika pewność, że mieliśmy tu do czynienia z pożyczkami, widzimy, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu te wszystkie sumy traktowało odrazu w swym budżecie zasadniczo jako pożyczki.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PDobrzański">Idźmy dalej. Powołam się na zeznania tego człowieka wiarogodnego, „znakomitego urzędnika”, jak powiedział p. Moraczewski, p. radcy Dziewanowskiego. Jest to radca prawny Ministerstwa Przemysłu i Handlu, a więc człowiek, którego opinja musiała być autorytatywną dla każdorazowego ministra. I tu muszę odrazu podkreślić, że jeżeli będę cytował takie lub inne zeznanie świadków, to będę się trzymał ściśle tekstu oficjalnego protokółu komisji, a nie jakichś własnych notatek, jak to czynił p. Moraczewski.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PDobrzański">Otóż w tym oficjalnym protokóle zapisano zeznanie świadka Dziewanowskiego w ten sposób: „Ściśle biorąc, umowy te były pożyczkami”. Umowa, na podstawie której Żyrardów, otrzymał pieniądze z Ministerstwa Przemysłu i Handlu, była pożyczką. Dalej świadek mówi: „niewątpliwie tak było, gdyż żądaliśmy nawet procentu od tych pożyczek”. Rzeczywiście w aktach sprawy mamy szereg dokumentów i dowodów płacenia procentu, nawet wyszczególnioną pod datą 20 marca 1920 r. sumę 230.406 mkp. zapłaconych przez Towarzystwo procentów. Mamy korespondencję Ministra Przemysłu i Handlu i Ministra Skarbu, który żądał podniesienia stopy procentowej z 8% na 12%. Dalej mówi ten świadek tak: „Poczucie słuszności wymaga, aby wkłady były zwrócone nie w nominalnej sumie; sumy te jednak udzielone były jako pożyczka, a nie ulega wątpliwości, że zwracano wówczas pożyczki po cenie nominalnej”. Rzeczywiście, poczucie słuszności wymaga, aby te sumy nie były zwrócone w sumie nominalnej, ale cóż robić, — mówi p. Dziewanowski — kiedy one były udzielone w formie pożyczki, a wszystkie pożyczki były zawsze zwracane w sumie nominalnej. „Pożyczki — mówi świadek — były o charakterze cywilno-prawnym i podstaw prawnych do ich zwaloryzowania niewątpliwie nie było”. A więc radca prawny, którego zdanie było miarodajne dla p. Kucharskiego, wyjaśnił, że sumy były „pożyczkami” i że nie było podstawy prawnej do żądania zwrotu sumy większej od nominalnej sumy pożyczki, aczkolwiek poczucie słuszności i sprawiedliwości wymagało zwrotu większej sumy. I powiada ten radca prawny, że, aby dać możność Ministerstwu żądania tej większej sumy, „wysunął zasadę sztuczną, ażeby nie mówić o pożyczkach, tylko o nakładach”, zasadę niezgodną z prawem, po to, aby prawnie czy nieprawnie zmusić właścicieli Żyrardowa do spłacenia Skarbowi więcej, niż zostało im udzielone w pożyczkach. W departamencie przemysłowym — powiada świadek — robiono rozmaite przeliczenia. Przerachowania te dawały rezultaty, niemożliwe do przyjęcia przez właścicieli, „więc uważałem, że należy stawiać warunki tak, aby były dla akcjonariuszy wykonalne, słowem wziąć, ile się da”. Stanowisko więc radcy prawnego było takie, że należy wytargować, ile się da, wbrew prawu, wbrew temu, że nie było żadnych podstaw formalnych do żądania większej sumy, niż było pożyczone.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PDobrzański">Powołuję się na to zdanie radcy prawnego, bo przypisuję jego opinji szczególne znaczenie. Poprzedni mówca postawił p. Kucharskiemu poważny zarzut, jakoby on nie słuchał swego radcy prawnego i wogóle nie radził się go. Atoli radca Dziewanowski odrazu, na początku swego zeznania, oświadczył, że juz w lipcu, wkrótce po objęciu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, chcąc zapoznać się ze sprawą Żyrardowa, p. Kucharski zażądał od niego referatu o sprawie Żyrardowa z jego punktu widzenia jako radcy prawnego. A więc nie jest słuszne twierdzenie, że p. Kucharski zignorował radcę prawnego, widzimy, że zdania tego wysłuchał i że następnie do niego całkowicie się zastosował, starając się wbrew pisanemu prawu, ale w imię słuszności i sprawiedliwości wytargować od Zakładów Żyrardowskich „ile się tylko da”.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PDobrzański">Idziemy dalej. Cóż to jest takiego pożyczka? Prokuratorja Generalna w swem piśmie z dnia 9 maja 1924 r. oświadcza, że mamy pożyczkę wtedy, gdy obie strony dany stosunek prawny traktują jako pożyczkę, gdy ten, który daje pieniądze, uważa, że daje je na pożyczką, a ten, który bierze pieniądze, traktuje te brane pieniądze również jako pożyczkę i gdy obie strony tę swoją umowę utrwaliły za pomocą dokumentu.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#PDobrzański">Tak powiedziała Prokuratorja i może się to Panom nie podobać, ale takie są przepisy kodeksu i do tego musimy się zastosować.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PDobrzański">Otóż teraz pytam się, jak ta sprawa udzielenia tych sum wyglądała w tych dokumentach. A więc, jakże te sumy żyrardowskie kwalifikowało samo Ministerstwo Przemysłu i Handlu, które je asygnowało Towarzystwu? Otóż ono we wszystkich pismach swoich stale i zawsze nazywało je „pożyczkami udzielonemi”; komu? „Towarzystwu akcyjnemu”. Ono nie mówiło, że samo te pieniądze przetwarza na jakieś mury, na jakieś maszyny, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu samo zużytkowuje je na odbudowanie warsztatu pracy, nie, ono mówiło, że te pieniądze udziela towarzystwu jako „pożyczkę”, od tych sum pobiera „procent”, a natomiast wymaga od towarzystwa, aby za te pożyczone mu.pieniądze uruchomiło warsztat pracy (vide: pisma MPH do M. S. z 16 maja, 6 czerwca, 15 października 1919 r.).</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(P. Michalak: O żadnem towarzystwie niema nigdzie mowy. Wrzawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Proszę nie przerywać mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PDobrzański">Być może, proszę Pana, że Pan ma rację, ale niestety minister Kucharski przedewszystkiem musiał się liczyć z tem, co mówił radca prawny i co stwierdzały dokumenty. Otóż jest faktem, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu, słusznie czy niesłusznie, nietylko za ministra Kucharskiego, ale za wszystkich jego poprzedników, tak chwalonych przez poprzedniego mówcę, zawsze i stale określało te sumy, jako „pożyczki”, udzielane „Towarzystwu Akcyjnemu” na ręce kuratora czyli zarządcy państwowego.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Przerywania. Marszałek dzwoni)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PDobrzański">I oto te właśnie wyrazy są użyte w pismach z dn. 16 maja 1919 r., z dn. 6 czerwca 1919 r., z dn. 15 października 1919 r. Ówcześni ministrowie stale używali takiego zwrotu i jeżeli źle robili to proszę ich oddać pod sąd. Musieli się jednak, niestety, liczyć z dekretem z dnia 16. XII.19l8 roku, w którym jest ustalone, że zarządca państwowy jest wobec Rządu przedstawicielem przedsiębiorstwa, którem zarządza, przedstawicielem towarzystwa akcyjnego, którego jest opiekunem i rządzi przedsiębiorstwem na rachunek właścicieli, że zyski do przedsiębiorstwa należą, a nie do Rządu, że wszelkie zobowiązania, jakie są w imieniu przedsiębiorstwa zaciągane, czy to w stosunku do jakiegoś banku, czy do skarbu, podpisuje t. zw. zarządca państwowy czyli kurator.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Zwracam Panom uwagę, że jakkolwiek Sejm nie wydaje wyroków, niewątpliwie pełnimy w tej chwili pewnego rodzaju funkcje sądowe. Apeluję do Panów, ażeby zechcieli to uwzględnić i odpowiednio się zachowywać.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PDobrzański">To wszystko nie są osobiste poglądy, tylko obiektywne fakta, a protesty szanownych Panów nic na to nie pomogą. I nietylko w cytowanych już pismach do Ministerstwa Skarbu, ale i we własnej korespondencji wewnętrznej Ministerstwo Przemysłu i Handlu stale mówi o „zwrotnej pożyczce”. Oto mamy pisma z 30 czerwca, 12 lipca, 7 sierpnia 1919 r., 16 lutego; 28 lutego, 26 maja, 25 czerwca, 8 lipca, 21 lipca 1920, a 20 stycznia 1920 r. Ministerstwo Przemyślu i Handlu pisze: „200.000 mkp. wpłacone przez Towarzystwo Akcyjne buchalterja ma zapisać jako zwrot wydanej Towarzystwu 4. XII.1919, pożyczki”. I później w czasie pertraktacji z Towarzystwem, w 1920 i 1921 r., wtedy kiedy właśnie można się było spodziewać, że Rząd nie będzie używał tego terminu „pożyczka”, aby nie wywoływać odpowiednich konsekwencji prawnych, niepożądanych dla interesów Skarbu, nawet wtedy Rząd nie porzucał koncepcji prawnej „pożyczki”, jako jedynie odpowiadającej rzeczywistości. Np. w pismach Ministerstwa Przemysłu i Handlu z 9. XII 1920, 7 lutego, 21 listopada 1921, nawet 6 marca 1923 r. stale mówi się o „pożyczkach udzielonych zakładom przez Skarb”, o „spłacie pożyczek wraz z procentami” — a nie o jakichś „zwrotach kosztów zarządzania” lub „zwrotach nakładów”.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PDobrzański">Tak traktował sprawę Rząd jako strona, która dawała pieniądze. Jak traktowała tę sprawę ta strona, która brała pieniądze? Tą drugą stroną był zarządca państwowy, kurator Żyrardowa. Otóż zarządca państwowy we wszystkich swych pismach kwalifikował sumy, otrzymywane ze Skarbu, jako „pożyczki”. Dnia 9 października 1919 r. pisze do Ministerstwa Skarbu o „pożyczonych 6 miljonach” w maju 1920 r. wyszczególnia w rachunku sumę 230.406 mkp. jako „procenty od pożyczki Ministerstwa Przemysłu i Handlu”, a już nawet w ostatniej fazie pertraktacji, 17 kwietnia 1923, używa zarządca państwowy tego samego określenia prawnego w swem piśmie do Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PDobrzański">Tak więc Ministerstwo Przemysłu i Handlu traktowało swój stosunek pieniężny do Żyrardowa jako zwykłą pożyczkę procentową, i tak samo tę rzecz brał Żyrardów w osobie swego zastępcy prawnego, to jest zarządu państwowego. Może jednak Panowie powiedzą, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu źle orjentowało się w interesach skarbowych, że może sam Skarb na to inaczej się zapatrywał w osobie p. Ministra Skarbu. Czy Minister Skarbu godził się na to, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu i kurator Żakładów Żyrardowskich traktują to między sobą jako zwykłą pożyczkę procentową? Zobaczmy, jaki był pogląd ministrów skarbu na tę tranzakcje. Może przynajmniej ministrowie skarbu kwalifikowali sprawę po myśli panów wnioskodawców? Bynajmniej. Ministerstwo Skarbu nazywa asygnowane sumy wyraźnie „pożyczką dla Towarzystwa Zakładów Żyrardowskich”. W piśmie z dnia 16 lutego 1920 r. do Ministerstwa Przemysłu i Handlu p. minister Zaczek wyznacza stopę procentową 8 tej pożyczki i termin spłaty 28 maja 1920 r., ten sam minister Żaczek…</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Głos: Jaki minister? Nigdy nie był ministrem. Głos na prawicy: Zastępca ministra.)</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PDobrzański">...podniósł procent od tej pożyczki do wysokości 12%. 4 lutego 1921 r. w piśmie do Ministerstwa Przemysłu i Handlu Ministerstwo Skarbu żąda, aby przy skasowaniu zarządu państwowego nad Żyrardowem zostały zwrócone wszystkie udzielone im „pożyczki wraz z procentami”. Może i minister Skarbu powinien iść pod sąd...</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Głos: To żaden minister.)</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PDobrzański">za takie stanowisko, ale fakt pozostaje faktem, że zdaniem Ministerstwa Skarbu mieliśmy do czynienia z „pożyczkami” oprocentowanemi a nie z żadnemi „kosztami”.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#PDobrzański">Idźmy dalej. Proszę Panów, Prokuratorja słusznie wyjaśnia, że pożyczka, jak to wynika z kodeksu, musi być sformułowana na piśmie tj. że musi istnieć dokument, stwierdzający pożyczkę, czyli skrypt dłużny. P. poseł Moraczewski powiada, że przeszukał 14 tomów rozmaitych pism i akt, które są w Ministerstwie w całej tej sprawie, i że tego rodzaju dokumentu stwierdzającego pożyczkę nie znalazł. Oczywista, że nie znalazł. Dlaczego? Dlatego, że przecież te pożyczki spłacono. 24 miljardy są spłacone. Wiadomo, że jeżeli dłużnik spłaca pożyczkę, to od wierzyciela otrzymuje z powrotem skrypt dłużny czyli weksel, więc Żyrardów, spłaciwszy pożyczki, otrzymał z powrotem od P. K. O. czy od Państwa skrypty dłużne. Tak się normalnie w życiu dzieje, że kto spłaca pożyczkę otrzymuje z powrotem od wierzyciela weksel, weksel ten drze i rzuca go do kosza, a nie zostawia tego weksla w rękach wierzyciela, w danym razie w rękach Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Więc kiedyśmy przeglądali akta Ministerstwa Przemysłu i Handlu, nic dziwnego, że takiego wekslu nie mogliśmy tam znaleźć, może te weksle moglibyśmy znaleźć w archiwum Żyrardowa, jeżeli archiwum to wogóle konserwuje wszystkie popłacone przez siebie weksle. Wobec tego nie mamy tych weksli.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Retoryka. Uważacie nas za naiwnych.)</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#PDobrzański">Nie mamy weksli, ale mamy w aktach sprawy całkowite dowody, że Żyrardów wystawiał Skarbowi weksle na pożyczane sobie sumy.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Głos: A książka wekslowa?)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#PDobrzański">Książki wekslowej Żyrardowa niema w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, ale mamy szereg innych dowodów.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki)</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#PDobrzański">Oto np. p. Minister Skarbu Karpiński pisze do Ministerstwa Przemysłu i Handlu z żądaniem odebrania od zarządcy państwowego „obligu” na sumę, udzieloną zakładom. Skarb daje pożyczkę, Skarb żąda od zarządcy państwowego „obligu”. Oczywiście taki oblig musiał być wydany, bo Minister Skarbu nie dałby pożyczki zakładom, nie otrzymując skryptu dłużnego od ich prawnego zastępcy. W piśmie z 25 lutego 1920 r. Ministerstwo Przemysłu i Handlu w korespondencji wewnętrznej prosi pierwszą sekcję o nadesłanie „wzmiankowanego zobowiązania zarządcy państwowego”, a więc widzimy z tego, że zobowiązanie pieniężne zarządcy państwowego istnieje w tym momencie w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. 16 lutego 1920 r. p. wiceminister Skarbu Zaczek pisze: „na wyasygnowaną sumę 5 miljonów należy bezzwłocznie odebrać zobowiązanie zarządcy państwowego, wystawione w imieniu Towarzystwa Zakładów Żyrardowskich”.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#PDobrzański">A więc, pieniądze były „pożyczane” — wyraźnie „Towarzystwu Zakładów Żyrardowskich”, w których imieniu p. zarządca wystawiał Skarbowi odpowiednie „zobowiązanie”. Oczywiście, że gdy zakłady spłaciły wszystkie swoje długi, to i wszystkie te skrypty dłużne musiały to być zwrócone i dziś w aktach ministerstwa ich nie może być.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#PDobrzański">Oto są dokumentalne dane, które stwierdzają, że mieliśmy do czynienia z pożyczką, a nie z żadną inną formą tranzakcji prawnej. Takie też było zdanie radcy prawnego Ministerstwa Przemysłu i Handlu i nie inaczej musieli sądzić o tem ministrowie.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#PDobrzański">Oczywiście nie zamykam oczu na to, że te sumy pożyczkowe były przez zarządcę państwowego użytkowanego w celu budowania fabryk, sprowadzania maszyn, montowania wielkiego warsztatu, w celu puszczenia w ruch tego olbrzymiego przedsiębiorstwa i że kiedy rząd udzielał tej pożyczki, to jednocześnie mógł i powinien był postawić zarządcy państwowemu i wogóle Żyrardowa warunek: ja ci daje pożyczkę, ale nie na spekulacje walutową, jak to robili w wielu wypadkach prywatni ludzie, otrzymując pożyczkę państwową. Mówił: ja wymagami, aby za te pieniądze była budowana fabryka. Zupełnie tak samo, kiedy Bank Rolny udziela włościaninowi pożyczki w sumie 1.000 czy 500 mk, to powiada: masz się wylegitymować z tego, że potrzebujesz tej pożyczki na cele gospodarcze, na budowę domu, kupno konia i t. p. i udzielam ci tej pożyczki pod warunkiem zużycia otrzymanych pieniędzy na zaspokojenie tych właśnie potrzeb gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#PDobrzański">A więc odbudowywanie zakładów było warunkiem pożyczki, jej celem i przeznaczeniem; ale pożyczka pozostaje pożyczką bez względu na to, na jaki cel ją dłużnik obraca. Co więcej? Powiem nawet: rząd miał prawo pilnowania dłużnika, aby pożyczka była obrócona na ten właśnie cel, tak samo, jak się wymaga od chłopa, żeby zużył swą pożyczkę na odbudowanie domu. Rząd miał prawo dopilnować, aby te pieniądze nie były obrócone na zakupno franków szwajcarskich, lecz tylko na odbudowę warsztatu gospodarczego. I tak się też stało.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#PDobrzański">Zdaje mi się, że jeżeli w czem był błąd, to odrazu zachodzi on ze strony tego ministra, który pierwszy zajął się sprawą Żyrardowa. A jakiż to błąd? Dowiedzieliśmy się od p. Marszałka Moraczewskiego i z pewnością tak jest, że Zakłady Żyrardowskie zostały zrujnowane, zniszczone prawie doszczętnie. Sterczały tylko kominy, tylko mury i robotnicy byli zajęci około rozbierania ich, około oczyszczania terenu zawalonego gruzem. Słyszeliśmy od p. Marszałka Moraczewskiego, że rząd poprostu zbudował i stworzył na nowo olbrzymią fabrykę, olbrzymie przedsiębiorstwo. Kiedy rząd obejmował zakłady, było wszystkiego około 500 robotników, zajętych usuwaniem gruzów, lub częściowo w roszarni, a więc bynajmniej nie przy właściwej pracy produkcyjnej.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#PDobrzański">Kiedy zaś zarządca państwowy odchodził z Żyrardowa, produkcja żyrardowska była tak odbudowana, że zatrudniała 5.900 robotników. Więc widzimy, że rząd właściwie zbudował nowa fabrykę, stworzył warsztat, którego nie było, ale jednocześnie zaszła pewna pomyłka, powiedziałbym, nie wina, ale pomyłka. Jeżeli rząd miał intencje stworzenia nowej fabryki, to kto przystępuje do takiej inwestycji, popełnia wielki błąd, jeżeli nie postara się o własny plac pod nową fabrykę.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#PDobrzański">O własny, tak, proszę Panów, to jest prawdą. Jeżeli ktoś buduje na cudzym gruncie, na cudzym pustym placu, to musi być przygotowany na to, że będą z tego powodu spory, że wynikną straty, dla tego, kto budowy na cudzym gruncie dokonywa. Jeżeli się wydało zgórą 2 miljony franków na budowanie fabryki na cudzym gruncie w Żyrardowie, to trzeba było jeszcze dodać ze 100.000 fr. nabyć kawałek pola i na tym placu odbudować zakłady dla Państwa na jego własność, a wtedy nie byłoby sporu z Żyrardowem. Żyrardów byłby został na swoich zgliszczach, ze swojemi dymiącemi ruinami, a natomiast obok nich powstałaby własność państwowa, co z punktu widzenia wszystkich nas byłoby daleko lepsze, aniżeli to, co się później stało. Ale trudno, tak się stało i konsekwencje tego później były dla rządu i Państwa niepomyślne.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#komentarz">(Wrzawa, różne okrzyki.)</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#PDobrzański">Tak się przedstawia sprawa pożyczki.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#PDobrzański">Dnia 16 maja 1919 r. nastąpił sekwestr przedsiębiorstw. Przyjrzyjmy się teraz temu sekwestrowi. Został on nałożony na mocy ustawy, w imię interesów Państwa. Sekwestr jest aktem władzy, wykonywanej dla interesów Państwa w interesie publicznym. Sekwestr ten trwał kilka lat, ale kiedy nowi właściciele Żyrardowa zgłosili się i udowodnili swoje prawo własności, sprawa sekwestru nabrała nowego charakteru.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#PDobrzański">Poprzedni mówca twierdził, że sekwestr nawet po zjawieniu się właścicieli, pozostawał i powinien był w dalszym ciągu trwać. Oczywiście wielka szkoda, że wszyscy ministrowie, którzy mieli z tym sekwestrem do czynienia, nie zwracali się po opinję do poprzedniego mówcy; niestety mieli zdanie zupełnie odmienne. W 1921 r. ten sam minister Ossowski, na którego powołujemy się, jako na tego, który, zdaniem p. Moraczewskiego, właśnie doskonale prowadził interesy państwowe, ten minister, według zeznań zapisanych w protokóle komisji wyraził się, że „przyznawałem właścicielom Żyrardowa rację, że niema podstaw prawnych do utrzymania sekwestru”.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#PDobrzański">Otóż jest to znowu fakt, z którym musimy się liczyć, fakt, który może dla nas jest także nieprzyjemny, ale bardzo ważny. Od samego ministra Ossowskiego dowiedzieli się właściciele Żyrardowa, iż stan sekwestru już w 1931 r. jest nieprawny, że rząd nie ma już tytułu prawnego do zatrzymywania tego sekwestru. To jest zdanie p. Ossowskiego. Oddajmy go za to pod sąd. Ale niedość tego, że on miał takie zdanie...</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#PDobrzański">...bo wolno mu było mieć takie, albo inne zdanie, lecz pertraktując z właścicielami Żyrardowa, on im to swoje zdanie zakomunikował, przez to samo dając im pewną podstawę prawną i moralną do walczenia z rządem o zwrot zakładów. Jeżeli p. Kucharskiego potępiamy za opinję, że trwanie sekwestru było nieprawne, to potępiajmy również p. Ossowskiego. A jeżeli p. Kucharski miał takie same zdanie, to tego zdania nie wyssał z palca, bo już w lipcu minister zwrócił się do radcy prawnego p. Dziewanowskiego i zapytał się go, co sądzi o sekwestrze? Co odpowiedział na to radca Dziewanowski? „Z chwilą, kiedy stawia się właściciel majątku, nie ma podstaw prawnych do utrzymywania zarządu państwowego”. Tak powiedział Dziewanowski Kucharskiemu. Czy Kucharski miał prawo i mógł temu nie wierzyć? Jeżeli radca prawny, który wielu innym ministrom radził i dobrze radził, jak widzieliśmy, dlaczego jemu miałby specjalnie źle poradzić? To był przecież pogląd, który przez cały czas trwał w Ministerstwie, że zarząd państwowy stracił swoje prawne podstawy i dlatego stał się bezprawiem. I powiedział dalej ten sam radca Dziewanowski: „Trybunał Administracyjny niewątpliwie uchyliłby zarząd państwowy nad zakładami żyrardowskiemi”.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#PDobrzański">Radca prawny obawiał się, że Trybunał Administracyjny uchyliłby zarząd przymusowy, a więc trzeba zrobić tak, aby sprawa nie doszła przed trybunał, i dlatego radca prawny dalej mówi tak: „to też dawano zawsze właścicielom odpowiedzi wymijające, aby nie dać kategorycznej decyzji, któraby mogła być zaskarżona do Trybunału Administracyjnego, czego rezultatem byłoby uchylenie zarządu państwowego”. Z taką opinją spotkał się minister Kucharski. Może to była mylna opinja, w każdym razie była to opinja dla ministra Kucharskiego miarodajna. Jeżeli p. poseł Moraczewski radził ministrowi, że trzeba było się radcy prawnego poradzić, to właśnie widzimy, że p. Kucharski uczynił to i słyszymy, jakiej rady w lipcu 1923 r. przed samem załatwieniem tej sprawy, które nastąpiło w sierpniu, udzielił pan radca prawny p. Kucharskiemu.</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#PDobrzański">Tu się mówi o stanowisku „prawnem”. Ale jakiż stan rzeczy może być prawnie niepomyślny, ale życiowo dogodny.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#PDobrzański">Jest bezprawie, z którego się korzysta i z którem jest dobrze. Prawne momenty już znamy, ale może istniały jakieś momenty ekonomiczne, czy inne, które sprawiały, że mimo złego stanu prawnego należało ten stan utrzymać?</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#PDobrzański">Zwróćmy się z takiem pytaniem nie do radcy prawnego, ale np. do dyrektora Hauszylda, który był kierownikiem zarządów państwowych. Z punktu widzenia praktycznych interesów państwowych, z punktu widzenia polityki przemysłowej, świadek ten stwierdza: „Uważam, że zlikwidowanie zarządów państwowych jest dla Państwa wskazane”. W tem ministerstwie, zanim przyszedł do niego p. Kucharski, opinja praktycznych działaczy i kierowników departamentów była, żeby zarządy znieść. Inni ministrowie, jak naprzykład minister Kiedroń, badany w tej sprawie oświadczył, że jest „zasadniczo przeciwny zarządom państwowym, dlatego, że one nieraz narażają na zarzuty”. Wiemy o tem, jakiego rodzaju „zarzuty” wypływały z różnych zarządów państwowych; a największym zarzutem jest deficyt budżetowy, który zarządy przedsiębiorstw państwowych tej Wysokiej Izbie przedstawiły.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#PDobrzański">Zapytajmy się o to samo ministra Szydłowskiego. Minister Szydłowski powiedział, że zniesienie było konieczne. Z jakich względów? Powiedział, że ze względu na oczekiwany kryzys przemysłowy zachodzi potrzeba zniesienia zarządów państwowych.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#PDobrzański">A inny Minister Przemysłu i Handlu p. Olszewski wyraził się: „oddanie Żyrardowa uważam za konieczne i palące; już nie z punktu widzenia prawnego, ale praktycznego, jako Minister Przemysłu i Handlu uważał, że to trzeba zrobić i że to jest palące.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#PDobrzański">Dyrektor departamentu przemysłowego Dąbrowski powiada, że zarządy bolały każdego ministra, bo jak się wyraził, bawiono się tam w dyrektorów. Dyrektor Schwander stwierdza, że zarządy państwowe były połączone z ryzykiem i trudne z powodu braku pieniędzy. A więc było powszechnem przekonaniem wszystkich działaczy i kierowników praktycznych w rozmaitych działach tego ministerstwa, że nietylko z punktu widzenia prawnego, ale ogólnego zarządy państwowe powinny być zniesione. Jeżeli dziś stawiamy p. Kucharskiemu zarzut, jakoby on wymyślił i stworzył tę tezę, że trzeba te zarządy znieść, tę tezę, że one były bezprawiem i bolączką i że trzeba je zlikwidować, to jest niesłusznie, bo to były stałe tezy całego ministerstwa i wszystkich poprzednich ministrów.</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#PDobrzański">Muszę jeszcze cokolwiek w odmienny sposób oświetlić ten moment sprawy żyrardowskiej, który zasługuje na szczególne uznanie i pochwałę poprzedniego mówcy.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#PDobrzański">Mowa tutaj o tych pertraktacjach, które były prowadzone przez dawnych ministrów z zarządem Żyrardowa, a szczególnie sprawa tych dwóch koncepcji, które były wysuwane. Jedna, to koncepcja p. ministra Przanowskiego, który zażądał pewnej waloryzacji w frankach szwajcarskich. Druga koncepcja była ta, zażądać zwrotu sumy w formie wydania części akcyj posiadanych przez grupę francuską. Musimy wymagać w każdem państwie, aby istniała jakakolwiek, choćby najogólniejsza, ale jednolita linja postępowania w ważnych sprawach państwowych. Musimy ubolewać, jeżeli pomysły i poczynania jednego z ministrów są przez drogiego nazywane „bezprawnemi”, „szkodliwemi”, pozbawionemi wszelkiego uzasadnienia.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#PDobrzański">Otóż weźmy koncepcję pełnej waloryzacji według franka szwajcarskiego. Jest to koncepcja, po linji której idzie dzisiaj p. Moraczewski, koncepcja, którą wysunął p. Przanowski. A jakże o niej wyraża się p. Minister Skarbu? Dnia 10 lutego 1921 r. minister Steczkowski pisał do Ministerstwa Przemysłu dosłownie: „Domaganie się zwrotu w walucie francuskiej, według kursu zależnie od terminu, kiedy była udzielona”, a więc właśnie jak się domaga p. Moraczewski i jak się domagał p. minister Przanowski, „nie znajduje ani w dekrecie, ani w kodeksie żadnego prawnego uzasadnienia”. Co więcej, Minister Skarbu powiada tak: „Żądanie zwrotu sumy wyższej od kwoty rzeczywiście udzielonych pożyczek z tytułu deprecjacji waluty uważam za niewłaściwe i kryjące w sobie niebezpieczeństwo stworzenia niepożądanych precedensów w stosunku do wierzycieli Skarbu”. A wiec jeżeli będziemy żądali zwrotu we frankach tak, jak się tego domaga p. Moraczewski, to Minister Skarbu powiada, że to jest niewłaściwe, bezprawne, a nawet niebezpieczne dla Skarbu Państwa. Z takiem zdaniem Ministra Skarbu niech teraz Minister Przemysłu i Handlu spróbuje upominać się o całkowitą waloryzację! Ale ten sam Minister Skarbu radzi, aby domagać się od Towarzystwa, ażeby Francuzi część swoich akcyj odebrali akcjonariuszom i oddali rządowi. Jak to uskutecznić, jak wyszukać tego akcjonariusza, właściciela starej emisji i sprawić, żeby ten Francuz dawne akcje ofiarował rządowi, jak to zrobić, — oczywiście Minister Skarbu tego nie podaje. Nie wiem, czyby się to dało w jakikolwiek sposób uskutecznić, a zresztą sam autor tego klasycznego pomysłu przyznaje, że żądanie takie „nie jest prawnie usprawiedliwione”, ale za...</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#komentarz">(Nieczytelne)</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#PDobrzański">... osłabia powagi rządu polskiego wobec zagranicy, jakby to miało miejsce przez wysunięcie momentu deprecjacji naszej waluty”. Ja pozwolę sobie mniemać, że wystawienie przez Ministra Skarbu żądania, tak niepoważnego, a przytem, zdaniem tego samego ministra, bezprawnego, jest tylko faktem godnym ubolewania, a nie przykładem: do naśladowania dla następcy. To też Minister Przemysłu i Handlu, Przanowski p. ministrowi Steczkowskiemu odpowiedział, że przedewszystkiem, według opinji Prokuratorji Państwa dnia 22 czerwca 1920 r. i zgodnie z dekretem o zarządzie państwowym, zyski pochodzące z zarządu, stanowią własność Towarzystwa, że zysk pochodzący z przyrostu wartości majątku również stanowi własność Towarzystwa, a nie rządu; żądanie oddania tego zysku jest pozbawione podstaw prawnych, co zresztą i sam Minister Skarbu, jak widzimy, dobrze rozumiał. I tak oto władza polska znalazła się na roztajnych drogach: i jedno żądanie bezprawne i drugie bezprawne, i to szkodliwe dla Państwa i tamto nonsensowne; a jednocześnie Żyrardowowi zakomunikowano (słowami p. ministra Ossowskiego), że rząd jest świadom bezprawności swego zarządu państwowego i swoich żądań.</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#PDobrzański">To jest oto położenie w jakiem znalazła się tak zwana „waloryzacja”. Próżnem jest twierdzenie, próżno nam p. poseł Moraczewski wywodził, że to było żądanie słuszne i że łatwo je było osiągnąć, skoro, jak widzimy, wszyscy świadkowie i wszystkie dokumenty stwierdzają, że wszystkie rządy takie żądanie uważały za nieoparte na żadnym prawie i praktycznie zupełne nieosiagalne. I ja znów będę się odwoływał do zdania ludzi, do których p. Moraczewski i wogóle wnioskodawcy mają tak wielkie zaufanie. Oto p. Średnicki, zarządca państwowy, ten właśnie, który się przeciwstawiał zniesieniu sekwestru, zeznał tak: „W razie spłacenia należności Państwu akcjami żyrardowskiemi po ich cenie giełdowej prawie cały majątek Żyrardowa przypadłby Skarbowi, wobec czego taka koncepcja nie mogła być brana na serjo”. A więc sam p. Średnicki, który chciał Żyrardów utrzymać w rękach rządu, ewentualnie dla Skarbu i jak najwięcej osiągnąć, powiada, że żądanie p. Steczkowskiego, żądanie akcji po kursie giełdowym, to jest rzecz, która nie może być brana na serjo. I muszę zapytać, czy jest godnem Ministra Skarbu, żeby stawiał wobec poważnych finansistów, kapitalistów cudzoziemskich, czy nawet swoich własnych rodaków takie tezy, które wogóle „na serjo” nie mogą być brane? Gdy tedy żądanie akcji wogóle nie mogło być traktowane na serjo, to jak należało traktować żądanie pełnej waloryzacji pożyczek według waluty zagranicznej? Oto, radca prawny Ministerstwa Przemysłu i Handlu powiedział: „że o całkowitej waloryzacji zobowiązań nie wiedziałem. Byłem przekonany, że nastąpi tylko częściowa waloryzacja. O zupełnej równi złota nie mogło być mowy”. To każdy rozumie; żądanie takie można stawiać w demagogicznych, demonstracyjnych „wnioskach” p. Moraczewskiego i tow., ale p. Dziewanowski uważał, że tego na serjo nie można traktować i powiedział, że o równi złota nie może być mowy. A więc nie może być mowy o tem, ażeby minister Kucharski, czy jakikolwiek inny minister mógł ściągnąć z Towarzystwa 2. miljony franków złotych. Za co właściwie mamy stawiać ministra Kucharskiego przed Trybunał Stanu? Ale p. Dziewanowski, to prawnik, on nie ma racji, bo to prawnik, tu prawnicy nie mają racji, bo jesteśmy tu jako większość nieprawnicy. Do prawników nie mamy zaufania, myśmy prawodawcy, spytajmy się zatem nie-prawnika, np. p. Dąbrowskiego, inżyniera. Powołuję się na zeznania p. inż. Dąbrowskiego przeciw twierdzeniu inż. Moraczewskiego. Powiada on: „w toku pertraktacji nie mogliśmy się powołać na żaden przepis prawny, usprawiedliwiający wogóle waloryzację”. Powiada dalej: „Przy przeliczeniu dawniejszych pożyczek, udzielanych różnym firmom, jak Kohn i Zieliński przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu waloryzacja nie była stosowana”. A p. minister Ossowski powiedział, że istniał brak podstaw prawnych dla żądania jakiegokolwiek rzeczowego zwaloryzowania sumy. Mówili ministrowie, mówili inżynierowie, mówili radcowie prawni, mówili dyrektorowie departamentów, mówili wszyscy, wszyscy oni nie mają racji, tylko ma rację p. Moraczewski i towarzysze. Ale może prokurator ją państwa inaczej się zapatruje na waloryzację? Tutaj był wysoko podnoszony autorytet Prokuratorji państwa. Poprzedni mówca spodziewał się, że ja przeciw prokuratorji będę występował? O nie, bynajmniej. Będę się ciągle powoływał na prokuratorię państwa i w najdrażliwszych momentach, kiedy Panowie będą myśleli: teraz powinien uderzyć w prokuratorję — będę się z nią w zupełności zgadzał. A jeżeli chodzi o narady waloryzacyjne, w prokuratorji, to dnia 27 kwietnia 1923 r. np. radca Dziurzyński wypowiedział się, że „gdzie roszczenie jest kwestją pieniężną, np. weksel, tam przewalutowania stosować nie należy”. I prezes podzielił to zdanie.</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#PDobrzański">Ale zwróćmy się do referatu radcy Marynowskiego. Referat radcy Marynowskiego jest podstawą dla rozważań wniosków prokuratorji, jest tym „znakomitym referatem”, tak chwalonym przez p. Moraczewskiego. Radca Marynowski proponuje waloryzację czego? waloryzację zaliczek np. kolejowych i innych, czynszów dzierżawnych, inaczej jednak się ma rzecz, kiedy chodzi o pożyczki”. Prokuratorja państwowa wogóle nie proponuje przeliczenia co do pożyczek, ale p. inż Moraczewski proponuje to i tego ministra, który całkowitej waloryzacji nie zdołał osiągnąć, pragnie postawić przed Trybunał Stanu. Jeżeli to jest racja, to i Prokuratoria Generalna za swe stanowisko, jako szkodliwe dla interesów Skarbu Państwa, powinna również stanąć przed jakimś trybunałem.</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#PDobrzański">Dalej jest powiedziane w tem pięknem prawie o przerachowaniu wierzytelności prywatnych z dnia 24 maja 1924.„ że wszelkie prywatno — prawne roszczenia z pożyczek przerachowywuje się tylko na 10% i z tego tytułu Skarb wszystkie udzielone przez siebie pożyczki otrzymywał zwaloryzowane tylko na 10%. A więc zostało tu „podarowane” 90% rozmaitym prywatnym osobom „ze szkodą Skarbu”. Kucharski podarował 5/6 pożyczek Żyrardowa, ustawa o przerachowaniu darowuje 90% prywatnym dłużnikom, którzy od Państwa cokolwiek pobrali na pożyczki, i dlatego ci, którzy są autorami i twórcami tego prawa powinniby również ponieść, według takiego rozumowania, słuszną karę za postępowanie szkodliwe dla Skarbu Państwa, powinni być postawieni pod sąd, przed Trybunał Stanu.</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#PDobrzański">Idziemy dalej. Prokuratoria w rezultacie swoich rozważań stawia tezę następującą: „wszystkie pretensje pieniężne Skarbu Państwa, wyrażone w markach polskich z wyjątkiem pretensji z tytułu pożyczek należy przeliczać odpowiednio do zaszłej deprecjacji marki polskiej”. A więc: „z wyjątkiem pretensji z tytułu pożyczek”. Pretensje z tytułu pożyczek wynikające, nie mogą być w żaden sposób waloryzowane”. Tak sądzono w Prokuratorji dnia 27 kwietnia 1923 r. A 15 czerwca radca Werner powiada, że „z pod działania zasady waloryzacyjnej, (która prokuratorja chciała przeprowadzić w jak najszerszym zakresie), należy wyłączyć zupełnie zobowiązania wekslowe, oraz z tytułu zwykłych pożyczek”. 23 kwietnia 1924 r. do Marszałka Sejmu pisze prokuratorja; „waloryzować należy wszelkie wierzytelności pieniężne z wyjątkiem wierzytelności, pochodzących z umów o pożyczkę”.</u>
<u xml:id="u-29.45" who="#PDobrzański">P. Moraczewski jest innego zdania, my jednak jasno widzimy, że nie było żadnej podstawy prawnej dla waloryzacji sum pożyczonych zakładom i jeżeli można było cokolwiek wydobyć od nich słusznie, lecz wbrew prawu, to tylko drogą pewnego nacisku, drogą pewnych targów, drogą wzajemnych ustępstw. Tylko w tej drodze można było uzyskać cokolwiek od Towarzystwa akcyjnego.</u>
<u xml:id="u-29.46" who="#PDobrzański">Tutaj p. oskarżyciel twierdzi z naciskiem, że absolutorjum uzyskane od Towarzystwa dla zarządu państwowego, czem się p. Kucharski rzekomo tak szczyci, nie miało żadnego znaczenia. Po pierwsze muszę stwierdzić, że z uzyskania absolutorjum nie robi nikt żadnego bohaterstwa, to jest zwyczajny i konieczny warunek, który musiał być przez każdego ministra uzyskany. Żyradów musiał się zrzec wszelkich pretensji, jakie mógł mieć do rządu, z tytułu ustanowienia kurateli. Proszę Panów, odpowiedzialność ta wynikała z wielu artykułów kodeksu Napoleona z § 1382, 1372, 1993, 1374, 1992. Wszystkie te artykuły sprawiły, że, oczywiście, nie zarządca państwowy osobiście był odpowiedzialny przed Żyrardowem za prowadzenie tych interesów, ale za tego zarządcę przed Towarzystwem był odpowiedzialny rząd i Skarb Państwa. Że z tego tytułu żadne niebezpieczeństwo Skarbowi jakoby nie zagrażało i że tu nie można było postawić żadnych zarzutów, proszę Panów, to jest tylko zdanie p. Moraczewskiego, jeżeli natomiast zajrzymy do zeznań świadków, to przedstawili oni tę sprawę zupełnie inaczej.</u>
<u xml:id="u-29.47" who="#PDobrzański">Świadek dyrektor Dąbrowski kierownik Departamentu Przemysłowego, człowiek nieposzlakowany i „znakomity urzędnik”, powiada, że „przy zawieraniu umowy żyrardowskiej nastawaliśmy na absolutorjum właścicieli, mając przeświadczenie, że pretensje ich do Skarbu z tytułu zarządu pochodzące, nie są bezpodstawne”. Oczywiście, trudno wymagać, aby p. dyrektor Dąbrowski, przedstawiciel Ministerstwa Przemysłu i Handlu, powiedział więcej, ale to wyrażenie, zaprotokółowane w aktach Komisji, daje nam dużo do myślenia. Świadek więc dodaje, że „mieliśmy przeświadczenie, że oni tę rzecz traktują na serjo” i że w szczególnym wypadku można dowieść sądownie, że to lub owo nie było należycie załatwione. I właśnie dyr. Dąbrowski w imieniu Ministerstwa Przemysłu i Handlu prowadząc długotrwałe targi, domagał się tego absolutorium. To nie ministra Kucharskiego wynalazek, nie przypisuje on sobie tej zasługi, to żądanie absolutorium było stawiane jeszcze za ministra Ossowskiego, który stwierdził, że i on, Ossowski, już ze sprawą absolutorjum miał wielkie trudności, że „o absolutorjum ze strony Żyrardowa były spory długie” i że to było „pierwszem zadaniem” otrzymać absolutorjum od Żyrardowa.</u>
<u xml:id="u-29.48" who="#PDobrzański">W tymi stanie rzeczy, gdy rząd domagał się słusznie dopłaty, do której formalnie nie miał prawa, to żądanie takie napotykało na pewien istotny czy nieistotny szkopuł. W każdymi razie strona przeciwna robiła z powodu absolutorjum wielkie trudności, a w sumieniu swojem i Ministerstwo Przemysłu i Handlu obawiało się, że jednak bez absolutorium mogą wyniknąć potem różne przykrości i że to absolutorjum bezwzględnie trzeba uzyskać.</u>
<u xml:id="u-29.49" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-29.50" who="#PDobrzański">Dyrektor Dąbrowski powiedział, że sprawa absolutorjum miała ten sam ciężar gatunkowy, co sprawa waloryzacji, — że konieczność wydobycia tego absolutorjum osłabiła sytuację rządu wobec Żyrardowa. Żyrardów wzamian za absolutorjum żądał ułatwień i ustępstw, i z tem musiał się minister liczyć. Podkreślam tę sprawę jako okoliczność, że absolutorium utrudniało Ministrowi Przemysłu i Handlu wymuszenie na Żyrardowie większego ustępstwa. I oto ustępstwo to zostało przez Żyrardów zrobione w dość wysokiej sumie. Formalnie biorąc, Żyrardów był winien, jak wierny, czterdzieści kilka milionów, a zgodził się zapłacić 448.484 fr. szw. czyli jak naówczas około 20 miljardów mkp.</u>
<u xml:id="u-29.51" who="#PDobrzański">I zgodził się jednocześnie dać Rządowi pełne absolutorjum, to jest zrzec się wszelkich pretensji słusznych czy niesłusznych, które mógł do zarządu rościć.</u>
<u xml:id="u-29.52" who="#PDobrzański">Musimy te cyfry 448.484 fr. szwajcarskich i teoretyczną sumę całkowitej waloryzacji na 2.586.000 fr. szw., rozpatrzyć teraz w pewnej perspektywie naszych stosunków pieniężnych. Otóż ta perspektywa przedstawia nam tę sprawę zupełnie inaczej, aniżeli jeżeli zestawimy arytmetycznie cyfry 2 miljony i 400.000. Jeżeli tak te dwie sumy zestawić, to powiedzmy: uzyskana została tylko 1/6 część, uzyskane zostało tylko 17 ewent. 18% wartości sumy pożyczonej. A ja pozwolę sobie zestawić te cyfry jeszcze cokolwiek inaczej. Mianowicie wtedy, kiedy były udzielone Żyrardowowi pierwsze pożyczki państwowe, wtedy obieg pieniężny przedstawiał się zupełnie inaczej, aniżeli wtedy, kiedy dochodziło do ostatecznych pertraktacji.</u>
<u xml:id="u-29.53" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy)</u>
<u xml:id="u-29.54" who="#PDobrzański">Nie jest to wcale zabawne, ale jest bardzo smutne, że wartość naszego obiegu pieniężnego malała, że była w r. 1919 większa aniżeli w r. 1920, w 1921 większa aniżeli w r. 1922 i potem coraz bardziej malała, i ten sam frank szwajcarski w r. 1920 miał zupełnie inną wartość aniżeli w r. 1923.</u>
<u xml:id="u-29.55" who="#PDobrzański">Otóż jakże przedstawia się to zestawienie? Korzystam tu z danych cyfrowych, jakie są w sprawozdaniu budżetowem Komisji Budżetowej za zeszły rok i tam mamy powiedziane, że obieg pieniężny z dnia 30 czerwca 1920 r. wynosił 153 miljony dollarów z górą. To jest mniej więcej środek okresu kredytowego dla Żyrardowa. A 31 sierpnia 1923 r., to jest wtedy, kiedy dochodziło do waloryzacji na 17%, obieg nasz pieniężny przedstawiał wartość 27 milionów dolarów! Więc jeżeli porównamy te cyfry jedną z drugą, to okazuje się, że w okresie likwidacji Żyrardowa, obieg był 6-krotnie mniej wart, aniżeli w okresie udzielania kredytu Żyrardowowi. Wiemy, że wartość pieniądza jest rzeczą zmienną i stosunkową. Wartość pieniądza zależy od ilości obiegu pieniężnego i od ilości obiegu towarowego i ten sam frank szwajcarski w 1920 r. był w Polsce 6-krotnie mniej wart, aniżeli w 1923 r.</u>
<u xml:id="u-29.56" who="#PDobrzański">Suma 448.000 fr. szw. to była waloryzacja, zastosowana przez p. Kucharskiego w 1923 r., była to cyfrowo szósta część tej sumy franków szwajcarskich, w której wyrażał się dług Żyrardowa w 1920 r. Ale w roku 1923 każdy frank szwajcarski był w Polsce sześć razy więcej wart, niż przed trzema laty.</u>
<u xml:id="u-29.57" who="#PDobrzański">Otóż ma podstawie tego zestawienia cyfrowego, musimy przyjść do przekonania, że w stosunku do całości obiegu pieniężnego z roku 1923 ta suma, której zażądał p. Kucharski, była w swej obiektywnej wartości równą sumie, która była udzielona Żyrardowi w okresie 1920 r.</u>
<u xml:id="u-29.58" who="#komentarz">(P. Ballin: Do Tworek, Panie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Posła Ballina przywołuję do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PDobrzański">Pozwoliłem sobie zestawić ustosunkowanie cyfrowe tego, co Żyrardów dostał w stosunku do ówczesnego obiegu pieniężnego i tego, co Żyrardów zobowiązał się dać w 1923 r. w stosunku również do ówczesnego obiegu pieniężnego. Była to waloryzacja na 17%, a radca Dziewanowski i inni powiedzieli, że spodziewać się waloryzacji na większy procent wogóle nie można było, ale...</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Głos: Ciekawe, ile to kooperatywy zwrócą z otrzymanych kredytów)</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PDobrzański">...kiedy, za przykładem ministra Kucharskiego, minister Szydłowski chciał ten sam procent waloryzacji zastosować do innych firm, to okazało się, że jest to stopa za wysoka, i że przedsiębiorstwa akceptować jej nie mogą. To też rozporządzenie waloryzacyjnie Prezydenta Rzeczypospolitej, opracowanie przez prof. Zolla, przyjęło stopę niższą, bo 10%, z zastrzeżeniem różnych ulg i prolongat.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#PDobrzański">Proszę Panów, przechodzę teraz do dalszego punktu, który również nie wywoła zadowolenia moich oponentów. Mianowicie, muszę podkreślić że twierdzenie p. Marszałka Moraczewskiego, jakoby wypadek z Żyrardowem, wypadek zdewastowania się sum państwowych na korzyść osoby prywatnej, był rzeczą niesłychaną i tak, że w przeciągu 6 lat nie było podobnego wypadku, jest bardzo nieścisłe i możnaby poradzić przedewszystkiem panom oskarżycielom: medice cura te ipsum.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie! Teraz będą kooperatywy cukrowe.)</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#PDobrzański">Nie. Z tych samych czasów, mianowicie z 12 marca 1920 r., mamy tranzakcję bardzo ciekawą. Mianowicie, 12 marca 1920 r., kiedy długi Żyrardowa wynosiły 14.750.000 mkp., i w stosunku do późniejszych, dalszych zadłużeń, zaciągniętych w niezmiernie zdewaluowanej walucie, i stanowiły istotną część całości długu Żyrardowa, wtedy inne ministerstwo, Ministerstwo Kolei kupuje 18.000 wagonów z fabryki, która jeszcze nie istniała, z fabryki „Wagon”. W art. 9 kontraktu, Ministerstwo Kolei udziela tej nieistniejącej jeszcze fabryce, na razie reprezentowanej tylko przez 3 banki, które jeszcze nic nie mają, — bezprocentowej zaliczki 15 milionów marek polskich, płatnej w 4 ratach, na gwarancję tych trzech banków, finansujących spółkę. Bez żadnej hipoteki, bez żadnego rzeczowego zabezpieczenia, bez niczego, nieistniejącej fabryce, nieistniejącemu jeszcze przedsiębiorstwu zupełnie prywatnemu, wypłaca się większą sumę niż to, co wówczas cały Żyrardów pochłonął przy lepszej walucie, od maja 1919 r. W art. 10 kontraktu, jest powiedziane, że oprócz tych 15 miljonów, danych bezprocentowo, rząd daje paliwo na tych samych warunkach, jak rozmaitym przedsiębiorstwom rządowym, dostarcza waluty obcej, zwalnia od ceł wszystko, co będzie sprowadzane dla fabryki, zwalnia od podatków, pozatem rząd daje tanio 10 klm. toru i urządza na swój koszt połączenie kolejowe.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#PDobrzański">Wszystko to daje się prywatnemu przedsiębiorstwu, w prywatną kieszeń i w prywatne ręce. Więc powiedziałoby się: darowizna, za pieniądze państwowe uczyniło się wielką darowiznę na rzecz prywatnych osób i prywatnego przedsiębiorstwa, i że minister, który to podpisał, — powinien być postawiony przez Trybunał Stanu, przecież ten minister podpisał wniosek oddania pod sąd p. Kucharskiego, a tym ministrem był p. Minister Bartel.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Głosy: Ach, podpisał wniosek?! Brawo).</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#PDobrzański">Ja nie domagam się, aby p. ministra Bartla za ten kontrakt, jako za darowiznę ze Skarbu na rzecz prywatnego przedsiębiorstwa…</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy na lewicy: Co to ma za związek. Dziwna logika).</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#PDobrzański">Przytoczyłem to jedynie dla stwierdzenia, że odbudowanie się Żyrardowa z pożyczek państwowych nie było jakimś wypadkiem jedynym i niesłychanym, bo u nas to było na porządku dziennym i wiemy doskonale, że z niewaloryzowanych pożyczek odbudował się cały przemysł polski. Prezes P. K. O. p. Linde powiedział, że z tego rząd zdawał sobie sprawę i przyjmował zdewaluowane pożyczki, bo zrozumiał, że odbudowa warsztatów jest tylko na tej drodze możliwa.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#PDobrzański">Przejdźmy teraz do innej dziedziny. Mówiliśmy o rozmaitych prywatnych przedsiębiorstwach, tymczasem okazało się, że pieniądz państwowy dewaluował się także w innych instytucjach, o charakterze publicznym, o charakterze takim, że powinny dbać o to, aby nie narażać Skarbu Państwa na straty. P. Moraczewski mówił nam, że trudno wymagać od prywatnych ludzi, aby liczyli się z interesem Państwa. Ale tego przecież mogliśmy wymagać od różnych wysoko stojących pod względem politycznym instytucji, aby nie dewaluowały u siebie pieniędzy państwowych. Tymczasem cóż my widzimy? Mam w ręku zestawienie 4 następujących pozycji: Związek robotniczych stowarzyszeń spółdzielczych w Warszawie, w 1922 r. i do 9 stycznia 1924 r. pobrał 169.353 zł, a spłacił 1.800 zł. No, zdewaluowała się ta marka.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#PDobrzański">Związek stowarzyszeń robotniczych spółdzielczych „Proletarjat” w Krakowie, (znajdujący się pod wpływową protekcją, pobrał 74.807 zł., a spłacił 1.569 zł. Kolejarska spółdzielnia spożywców kolejarzy w Warszawie...</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#komentarz">(Głosy: Stara znajoma.)</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#PDobrzański">...pobrała 973.441 zł., a spłaciła 8.050 zł.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#PDobrzański">Mniej niż 1%.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#PDobrzański">Związek spółdzielni „Jedność” we Lwowie, także pozostający pod wysoką protekcją, otrzymał 41.195 zł., a spłacił 667 zł. Jeżeli zostawimy wymienione cztery związki, to one same pobrały ze Skarbu Państwa pożyczki na sumę 1.258.796 zł… a spłaciły 12.116, czyli 100 razy mniej, niż otrzymały. Nieźle zarobiły na Skarbie i dewaluacji. A spłacały w ten sposób, w nominalnych sumach, jeszcze w styczniu 1924 r. Jeżeli więc Kucharski w sierpniu 1923 r. wymógł na Żyrardowie zobowiązanie nie na 1% ale na 17%, to w porównaniu z owemi spółkami socjalistycznemi, Żyrardów nie wygląda gorzej.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#PDobrzański">A więc powiedzmy sobie, że nie wyjątkowym wypadkiem jest Żyrardów, bo taki sam wypadek widzimy także i w takich instytucjach, które stoją na ogromnie wysokim poziomie obywatelskim, politycznym.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Teraz leżą.)</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#PDobrzański">A szły pieniądze także i w innych kierunkach. Były także fundusze do walki z lichwą, w rozporządzeniu socjalistycznego komisarza Hartleba. O ile mi wiadomo z sumy na walkę z drożyzną otrzymały pożyczki rozmaite instytucje, mające charakter mało społeczny. A więc takie wielkie zakłady przemysłowe, jak młyny Michlera, otrzymały 414.616 zł., a zwróciły 10.000 zł., niecałe 3%. Młyn parowy Frenkla w Przemyślu, otrzymał 244.285 zł., zwrócił 15.000. Młyn Silberpfenniga w Tarnowie otrzymał 142.857 zł., zwrócił 10.000. Akcyjne towarzystwo młyna parowego Praga otrzymało 286.666 zł, zwróciło 14.286 zł. Młyn Akselbrada we Lwowie otrzymał 100.000, a oddał 12.500, młyny Józef Thorn i Syn we Lwowie otrzymały 60.000 złotych, oddały 7.500 zł. Nieźle, jak widzimy, dewaluowały się antydrożyźniane fundusze w tych antydrożyźnianych firmach.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#PDobrzański">Dewaluowanie się pożyczek państwowych, to było zjawiskiem, z którym się ciągle spotykaliśmy, było to niewątpliwie bardzo smutne, ale wynikało z ówczesnego systemu finansowego, ze staniu skarbowego naszego Państwa, gdzie wszelkie pożyczki użyczane komukolwiek w ten sposób się dewaluowały. Takich wypadków, jak przytoczone, było znacznie więcej, a przytoczyłem je w tym celu, aby zdemaskować tę charakterystyczną katońską pozę, którą przybierają wnioskodawcy oskarżenia, jako troskliwi opiekunowie Skarbu.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#komentarz">(Na prawicy huczne oklaski)</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#PDobrzański">Idźmy dalej. Zapytajmy się czy to było działanie na szkodę Skarbu, czy nie, kiedy utrzymywano-wbrew interesowi Państwa i wbrew woli Sejmu całą bandę Petlury, awanturnika, który Skarb tak dużo kosztował. Wyrzucano bez rachunku masy pieniędzy ze Skarbu, na taki cel — jednak ci, którzy to zrobili, nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. A czy finansowanie akcji takiego Saw...</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#komentarz">(Nieczytelne)</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#PDobrzański">...kowa, który okazał się zwyczajnym bolszewickim prowokatorem, wyrzucanie na takie rzeczy ze Skarbu Państwa masy pieniędzy, czy to nazwiemy staniem na straży interesów Skarbu? A to niszczenie Skarbu przybiera się w togę katońską, do której nie ma się najmniejszego prawa.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#PDobrzański">Weźmy inny przykład. Jeszcze w poprzednim Sejmie, na posiedzeniu Komisji Zagranicznej i Wojskowej mówiono, o czem można się zresztą z książki dziś wydanej przez b. naczelnego wodza przekonać, że w r. 1920, armji północnej było 60.000, a w dwóch armjach, południowych 100.000 razem 160.000 żołnierzy, czyli 480.000 ludzi do wyżywienia w wojsku. A mówiono wtedy, że rząd na parokrotnie większą ilość wojska pobierał pieniądze ze Skarbu Państwa, a wiemy, na co je wówczas obracał. Czy to nie było niszczeniem Skarbu Państwa? Ale dzisiaj ci winowajcy stroją się w togi katońskie nieposzlakowanych opiekunów Skarbu. Wróćmy do Żyrardowa. Stwierdzam, że pożyczka Żyrardowa, nie była żadnym wyjątkiem w naszych stosunkach finansowych i że wbrew istniejącym przepisom prawnym udało się ministrowi Kucharskiemu zdobyć sumę waloryzacyjną 17%. Temu nikt nie przeczy, to właśnie stwierdza referat p. Moraczewskiego. Tylko twierdzi się, że to była zbyt niska waloryzacja. Więc wyobraźmy sobie, że minister Kucharski sprawy nie poruszał, że jak radził p. Moraczewski, zostawił wszystko jak było i zarząd państwowy trwa. Oto przychodzi przerachowanie na mocy rozporządzenia Prezydenta i na tej podstawie należy się skarbowi nie 448.484 zł, ale dokładnie 271.888 zł — i to bez żadnego absolutorium. Towarzystwo złożyłoby 271.888 zł na mocy ustawy o przerachowaniu, Trybunał Administracyjny zniósłby sekwestr i Towarzystwo wytoczyłoby jeszcze szereg skarg sądowych, pretensji i żądań do Skarbu.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#PDobrzański">Panowie się z tego śmieją, ale p. dyrektor Dąbrowski powiedział wyraźnie, że pretensje Żyrardowa do Skarbu nie były bez podstaw. Panowie powiedzieli, że ten 17% był zamały, a tymczasem ustawa o przerachowaniu mówi, że należało się nie 17%, tylko 10%. Wicemarszałek Moraczewski stwierdza, że czy umowa była dobra czy zła, w każdymi razie umowa ta dawała Skarbowi 448.484 zł., a nie 271.888 zł., i te 448,484 zł można było i należało dla Skarbu ściągnąć.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#PDobrzański">Pod tym względem całkowicie zgadzam się z p. Marszałkiem Moraczewskim i stoję na tym samym punkcie widzenia, który on zajął, który również zajmuje prokuratorja państwa.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#PDobrzański">Prokuratorja państwa powiedziała nam w swoim pięknie umotywowanem memorjale z dnia 23 czerwca 1924 r., że ugoda z dn. 16 sierpnia 1923 r. między Żyrardowem a rządem, została zawarta nie w markach polskich, lecz w walucie obliczeniowej, i że Skarbowi na podstawie tej ugody należało się nie 24 miljardy mkp., tylko 448.484 złotych polskich. Tak twierdzi prokuratorja, tak twierdzi p. Moraczewski i ponieważ tak samo i ja twierdzę, więc jesteśmy z nimi chwilowo w najzupełniejszej zgodzie.</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#komentarz">(Głos: To po co Pan w takim razie gada)</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#PDobrzański">Ale ta sama ugoda zawiera warunek, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu poprze starania Towarzystwa o uzyskanie kredytu na spłatę powyższej sumy, kredytu na najdogodniejszych warunkach, udzielanych przemysłowi. Ten warunek stanowił o zgodzie Towarzystwa na waloryzację i został kategorycznie postawiony przez Towarzystwo w piśmie z 9 sierpnia 1923 r. :„nasza deklaracja upada, o ilebyśmy tego kredytu nie otrzymali”. Tej pomocy w uzyskaniu kredytu, bez warunkowo domagało się Towarzystwo wzamian za zgodzenie się na 17% waloryzacji długu i wzamian za udzielone absolutorjum.</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#PDobrzański">Teraz przypatrzmy się temu dokumentowi z 16 sierpnia 1923 r., aby stwierdzić, do czego wyraźnie zobowiązane zostały Zakłady Żyrardowskie w stosunku do rządu.</u>
<u xml:id="u-31.34" who="#komentarz">(P. Michalak: Za wymuszenie jest kara)</u>
<u xml:id="u-31.35" who="#PDobrzański">Mamy powiedziane w piśmie do Tow. Akc. Zakładów Żyrardowskich, że „tytułem zwrotu pożyczek, Towarzystwo wypłaci Skarbowi 20 miljardów marek”, ale nie na tem koniec. Dokument wyjaśnia, jak należy pojmować ten obowiązek. Nie arytmetycznie, jako spłacenie sumy 20 miljardów mk. Czytamy bowiem: „przyczem należy sumę tę rozumieć jako jej równowartość przeliczoną na złote polskie, to jest franki szwajcarskie, według średniego kursu giełdowego, z dn. 13 sierpnia 1923 r.”. Więc tu nie chodzi o to, żebyśmy dostali 20 miljardów; dług będzie spłacany w markach, bo tego wymaga prawo i ugoda; ale Rząd ma w tych markach otrzymać równowartość 448.484 fr. szw.</u>
<u xml:id="u-31.36" who="#PDobrzański">Przeto miernikiem w ustaleniu cyfry długu, będzie nie 20 miljardów marek, lecz suma 448.484 fr. One w dniu 13 sierpnia stanowią 20 miljardów marek, ale w innym dniu wyrażają się w innej sumie marek, którą ma Żyrardów rządowi zapłacić. To jest zasadniczy punkt widzenia pisma Ministerstwa Przemysłu i Handlu z dnia 16 sierpnia 1923 r., to jest ta waloryzacja na 17%. Ta waloryzacja jeszcze silniej występuje w piśmie ministra Kucharskiego do P. K. O. z dnia 31 sierpnia 1924, w tem piśmie, o którem mówi p. Moraczewski, że ono zachwiało waloryzacją. W tem piśmie minister wogóle nie wspomina o mankach, tylko wskazuje, że Żyrardów jest winien Skarbowi „równowartość 448.484 fr. szwajc.”. Pismo ministra nietylko nie dezawuuje waloryzacji, ale ją jeszcze wyraźniej stwierdza i zaznacza.</u>
<u xml:id="u-31.37" who="#PDobrzański">Proszę Panów, mówi się dalej, że sprawa ta została niejako później zepsuta przez to, że p. Minister Przemysłu i Handlu zgodził się, aby suma ta była spłacana Ministerstwu Przemysłu i Handlu nie odrazu, tylko żeby była spłacana ratami. Przedewszystkiem każdą pożyczkę udziela się na termin, nie spłaca się jej odrazu, a tutaj chodziło o pewien termin dlatego, że pieniądze na spłatę tego długu miało Tow. Akc. uzyskać z nowej emisji akcji.</u>
<u xml:id="u-31.38" who="#PDobrzański">A więc trzeba mieć czas dla rozsprzedania tej nowej emisji potrzebne są więc pewne terminy, pewne okresy, w których ratami miało się spłacać pożyczkę. I oto w tym punkcie 4 pisma z 31 sierp. 1923 powiedziano, że gdyby w trzy miesiące zakłady nie mogły spłacić tego długu, to można prolongować im na następne trzy miesiące, ale jednocześnie jest powiedziane, że ten cały dług ma być spłacony dwutygodniowemi ratami. Powiada się, że ten moment stanowił podcięcie waloryzacji. Tak możnaby twierdzić, gdybyśmy zapomnieli, że zgodnie z opinją Prokuratorji z dnia 23. 6. 1924 i zgodnie z wywodami p. Moraczewskiego, rzeczywiście, zobowiązanie było zawarte nie na marki polskie, nie na jakieś 24 miljardy, ale na odpowiednia ilość franków. Jeżeli dług miał być spłacany markami, to w stosunku do kursu franka. A choćby był spłacany ratami, to musi być spłacany w stosunku do powiększającego się kursu franka.</u>
<u xml:id="u-31.39" who="#PDobrzański">W tych warunkach, spłata ratami nie przedstawiała najmniejszego niebezpieczeństwa dla Skarbu Państwa. Ale p. wicemarszałek Moraczewski twierdzi że pismo min. Kucharskiego do Polskiej Kasy Oszczędnościowej z dnia 31 sierpnia 1923 r. było wystosowane na skutek jakichś konszachtów z właścicielami Żyrardowa, w celu cofnięcia przyjętej przedtem waloryzacji. Zobaczmy przeto, jak, według dokumentów, już po tem piśmie ministra, rzekomo obalającem waloryzację, pojmowały tę waloryzację i P. K. O. i właściciele Żyrardowa.</u>
<u xml:id="u-31.40" who="#PDobrzański">Dnia 17 sierpnia 1923 Towarzystwo złożyło było do P. K. O. podanie o pożyczkę. Jaka pożyczka? Czy w markach? Nie. Żyrardów pisze: prosimy o przyznanie nam pożyczki w wysokości 470.000 złotych polskich równych frankom szwajcarskim, na warunkach, jakie Panowie uznają za odpowiednie”. A więc prosi wyraźnie o pożyczkę we frankach, a nie w markach. Dalej, w deklaracji, dołączonej do podania, Towarzystwo pisze: prosimy o pożyczkę 470.000 zł polskich, równych frankom szwajcarskim. Pożyczka ta zostanie spłacona z nowej emisji akcji naszego Towarzystwa”. Znowu więc mówi się o złotych, nie o markach.</u>
<u xml:id="u-31.41" who="#PDobrzański">W miesiąc później, a w dwa tygodnie po liście ministra Kucharskiego do P. K. O., Prezydjum P. K. O. odpowiada na podanie. Żyrardowa. Pan referent mówił, że pismo ministra cofnęło waloryzację. Ale samo P. K. O. mniemało zupełnie inaczej. P. K. O. przyznało pożyczkę w sumie 448.484 fr. i zawiadamia: „równowartość kwoty 448.484 franków szwajcarskich podlegać będzie zwrotowi Pocztowej Kasie Oszczędności w Warszawie w markach polskich, ściśle po upływie trzech miesięcy. W obliczeniu franków szwajcarskich na marki polskie zastosowany zostanie kurs dnia urzędowej giełdy pieniężnej w Warszawie”.</u>
<u xml:id="u-31.42" who="#PDobrzański">Dokumenty te są, dla oświetlenia sprawy, niesłychanie ważne. One nietylko przekonują nas, że pożyczka została udzielona Żyrardowowi nie w markach, ale w walucie obliczeniowej, ale najwyraźniej, już w dwa tygodnie po piśmie ministra Kucharskiego, rzekomo anulującem waloryzację, i w dwa tygodnie po opuszczeniu przez niego ministerstwa, Pocztowa Kasa Oszczędnościowa stwierdza, że zasada obliczeniowa ma być zastosowana nietylko do momentu udzielenia pożyczki, ale i do momentu jej spłacenia: „równowartość ma być zwrócona w markach, a w obliczeniu na marki zostanie zastosowany kurs dnia urzędowej giełdy pieniężnej w Warszawie”.</u>
<u xml:id="u-31.43" who="#PDobrzański">Podkreślam więc, że pismo do P. K. O., wbrew jawnie niesłusznym twierdzeniom p. referenta nietylko nie zachwiało w niczem waloryzacyjnego charakteru tej pożyczki, ale go wzmocniło i stwierdziło; to samo podnosi w swoim memoriale Prokuratorja Państwa, zaznaczając, że dopiero wskutek niewłaściwego sposobu wykonania umowy Skarb poniósł straty, otrzymując zamiast należnych 448,484 złotych zaledwie około 18.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-31.44" who="#PDobrzański">I teraz muszę przejść do jednego punktu bardzo w tej sprawie istotnego i ważnego, aczkolwiek dla mnie podnoszenie tego punktu nie jest przyjemnem. Proszę Panów, czem było pismo ministra Kucharskiego z dn. 16 sierpnia? Mówi p. Marszałek Moraczewski że pomiędzy Żyrardowem a rządem była 16 sierpnia 1923 zawarta pewna umowa. Odrazu muszę tę rzecz sprostować, mianowicie żadnej umowy nie było i nie mogło być. Nałożenie sekwestru, tak samo jak aresztowanie osobnika nie jest żadną umową. Jest to akt władzy, dokonany w interesie Skarbu w interesie Państwa. Minister Przemysłu i Handlu przychodzi do przekonania, że dane przedsiębiorstwo powinno znaleźć się pod rządami Państwa. Nakłada sekwestr na to przedsiębiorstwo. Nie pyta się o zgodę, nie podpisuje żadnego kontraktu, żadnej umowy — to jest akt władzy, a nie umowa. Tak samo i zniesienie zarządu Państwa jest aktem władzy. Akt władzy nie może być przedmiotem kontraktu między obywatelem i państwem. Co do tego nie może być mowy o żadnych umowach, o żadnych aktach, o żadnych kontraktach. Państwo może się porozumieć z obywatelem, jak nieraz sędzia porozumiewa się z oskarżonym, policjant rozmawia z aresztowanym, ale nie umawia się z nim, nie podpisuje z nim kontraktu, czy ma go aresztować, czy uwolnić. Interes bezpieczeństwa publicznego wymaga, ażeby go aresztować i aresztują, interes bezpieczeństwa publicznego powiada, że można puścić i puszczają aresztanta. To nie jest kontrakt. I dlatego Minister Przemysłu i Handlu nie mówił, jakoby zawierał „umowę” z Żyrardowem, jakoby istniały jakieś kontrakty, jakieś „dwustronne” zobowiązania, bo akt władzy rządowej w stosunku do wolnego obywatela nie może być przedmiotem cywilnego kontraktu. Zauważmy teraz, że tego aktu władzy, jakim jest zniesienie sekwestru, Kucharski w stosunku do Żyrardowa bynajmniej nie wykonał. W piśmie z 16 sierpnia 1923 minister powiada: „uchylę zarząd państwowy”. „wydam polecenie zarządcy państwowemu, ażeby przekazał fabrykę Panom”. Ja wydam, uchylę, mam takie zamiary, ale tego wszystkiego p. Kucharski bynajmniej nie zrobił. Ponieważ to wszystko jest akt swobodnego uznania, więc mógł Kucharski zrobić to samo co zrobił każdy inny minister w tej sprawie, co zrobiły także zakłady żyrardowskie. Mianowicie po tygodniu, po 2 tygodniach mógł powiedzieć; ja jednak uważam, że dziś w zmienionych warunkach interesy Państwa nie wymagają likwidacji zarządu i ja ten zarząd zostawiam. I Żyrardów nie miałby nic do gadania.</u>
<u xml:id="u-31.45" who="#PDobrzański">To była zapowiedź, obietnica, dana na podstawie administracyjnego swobodnego uznania, — nic więcej. Pomiędzy rządem a Towarzystwem miała miejsce niejedna obietnica, i wzajemne przyrzeczenia, cofane przez obydwie strony. Za tydzień lub dwa mógł Minister oświadczyć Żyrardowi, że zmienia swoje zamiary, ponieważ interes państwa wymaga pozostawienia Żyrardowa w zarządzie przymusowym, ewentualnie ponieważ przekonał się, że właściciele nie przedstawiają dostatecznej gwarancji prowadzenia zakładów.</u>
<u xml:id="u-31.46" who="#PDobrzański">Właśnie przecież p. Moraczewski twierdził, że takiem było prawo rządu, że rząd mógł zatrzymać zarząd i zdjąć go kiedyby mu się podobało. To była wolna wola rządu, nie było żadnego zobowiązania, na podstawie którego musianoby to zrobić. Otóż to ma pierwszorzędne znaczenie. Albowiem zniesienie zarządu państwowego i oddanie zakładów nie nastąpiło bynajmniej za rządów p. Kucharskiego i nie zostało przez niego podpisane. Kucharski opuścił ministerstwo 1 września 1923 r. a rozporządzenie o zniesieniu sekwestru nastąpiło 29 października. Zrobił to, przykro mi, że muszę to poruszyć, jego następca. Następca ten otrzymał tylko materjał przygotowawczy. Każdy z Ministrów Przemysłu i Handlu, otrzymywał sprawę Żyrardowa w pewnem stadjum po swoim poprzedniku, więc minister Olszewski, Ossowski i inni każdy z nich zastawał pewne deklaracje i zamiary swojego poprzednika i bardzo często te zamiary dezawuował.</u>
<u xml:id="u-31.47" who="#komentarz">(Głosy: Szydłowski.)</u>
<u xml:id="u-31.48" who="#PDobrzański">Następca Kucharskiego miał najzupełniej wolną rękę w stosunku do jego planów i zamierzeń, miał całkowitą możność przekreślania ich jednem pociągnięciem pióra, tak samo jak to mógł uczynić sam Kucharski choćby w ostatniej chwili. Tymczasem następca, minister Szydłowski stał się wykonawcą zamierzeń Kucharskiego, on to i formalnie i faktycznie zniósł zarząd przymusowy rozporządzeniem z dnia 29 października, on to polecił zarządcy państwowemu oddanie zakładów żyrardowskich towarzystwu akcyjnemu. Kiedy Kucharski odchodził, była tylko goła obietnica, nawet pożyczka w P. K. O. nie była jeszcze towarzystwu przyznana.</u>
<u xml:id="u-31.49" who="#PDobrzański">Jeżelibyśmy więc uznali, że Kucharski źle sprawę przygotował, że zrobił złą obietnicę, że za mało zażądał, to należy powiedzieć tak: może źle zamierzył, ale nie zrobił tego jeszcze. Formalnie i faktycznie zrobił to kto inny, zrobił w miesiąc potem, kiedy miał czas zorjentować się co robi, mógł był 10 razy całą rzecz cofnąć i utrzymać zarząd przymusowy. Ale następca zupełnie słusznie pozostał przy tem samem stanowisku i dlatego wydał dekret o zniesieniu zarządu państwowego. Dlaczego? Bo, jak zeznał radca Dziewanowski, 17% waloryzacji to była suma, której wogóle od nikogo nie można było wytargować. Bo kiedy do fabryki Rohn i Zielniński...</u>
<u xml:id="u-31.50" who="#komentarz">(Nieczytelne)</u>
<u xml:id="u-31.51" who="#PDobrzański">... minister zwrócił się z taką samą propozycją, to jest ażeby ona zgodziła się dobrowolnie zwaloryzować na 17% udzielone sobie pożyczki, to jednak fabryka Rohn i Zieliński się nie zgodziła i powiedziała, że to przekracza jej możność, że to jest za wysoka suma waloryzacyjna. Na tej podstawie Minister Szydłowski, uważał warunki osiągnięte przez Kucharskiego za bardzo korzystne dla Skarbu, rozumiał to, że lepszych warunków waloryzacyjnych wogóle uzyskać się nie da. I okazało się, że miał rację. Oto projekt prof. Zolla stał się niezadługo prawem, i prawodawca przyjął waloryzację pożyczek na 10%. Minister Kucharski był jakby tym, który przygotował akt notarialny, ale minister Szydłowski akt ten po dostatecznym namyśle i dojrzałej rozwadze podpisał, nadał mu prawną moc, i przeto on tak formalnie jak i faktycznie ponosić powinien odpowiedzialność za rozporządzenie swoje z dnia 29 października 1923. Minister Kucharski nie myśli zasłaniać się nikim, przyjmuje na siebie całkowitą odpowiedzialność za swoje stanowisko w sprawie, ale sprawiedliwość każę przyznać, że gdzie mowa o odpowiedzialności formalnej, tam tej sprawy pomijać nie można, i tylko zapewne zbytek „objektywizmu” i ścisła „apoliltyczność” kazała panom wnioskodawcom ten delikatny punkt sprawy… pominąć.</u>
<u xml:id="u-31.52" who="#PDobrzański">Teraz wracam znowu do opinji Prokuratorji Generalnej, Prokuratorja Generalna stwierdziła jak wiemy, że pożyczka Żyrardowa w P. K. O. była pożyczką prostą w walucie obliczeniowej, na sumę 448.484 fr. szw., z waloryzacją na 17%, ale następnie w wykonaniu umowy pożyczkowej poprzestano na przyjęciu złożonego przez spółkę weksla markowego na 24 miljardy mk. Wykonano tę umowę w ten sposób, że nie domagano się od Zakładów Żyrardowskich, aby one zapłaciły sumę 448.484 fr. szw., jak wyraźnie brzmiała umowa pomiędzy zakładami a P.K.O., ale zadowolono się spłaceniem weksla gwarancyjnego, z czego dla Skarbu wynikła ta strata., że suma 448.484 fr. spadła do kwoty 18.000 fr. Prokuratorja słusznie podkreśla, że straty te wynikły z nienależytego wykonania umowy. Ale przecież Kucharski jej nie wykonywał. Wnioskodawcom, oczywiście doskonale wiadomo, że Kucharski 1 września opuścił ministerstwo, że zniesienia sekwestru nie dokonał, zamiarów swoich nie sformalizował, a tembardziej nad sposobem spłacenia pożyczki nie mógł czuwać. Nad tymi pierwszorzędnym faktem tylko zbyt daleko posunięta apolityczność i obiektywizm, mogą przechodzić do porządku dziennego z niezłym efektem agitacyjno-wiecowym.</u>
<u xml:id="u-31.53" who="#PDobrzański">Czy umowę wykonywało Ministerstwo Skarbu czy P. K. O., czy inne władze, Kucharski tej umowy nie wykonywał, i za owo wadliwe wykonanie odpowiadać nie może.</u>
<u xml:id="u-31.54" who="#PDobrzański">A dlaczego ta umowa była wykonana źle?</u>
<u xml:id="u-31.55" who="#PDobrzański">Zwróćmy się znowu do dokumentów i do opinji Prokuratorji Państwa. Przedewszystkiem wypadnie stwierdzić, zgodnie z opinja Prokuratorii, że obowiązek Towarzystwa do wpłacenia Skarbowi sum 448.484 fr. szw. wynikał z deklaracji Towarzystwa z dnia 13 sierpnia 1923 roku, łącznie z pismem Ministra Przemysłu i Handlu z dnia 16 Sierpnia. Następnie w piśmie min. Kucharskiego z dnia 31 sierpnia zaznaczono wyraźnie, że weksel, na 24 miliard. mkp. jaki Towarzystwo miało wystawić Pocztowej Kasie Oszczędnościowej, miał być tylko „gwarancją pożyczki”, a to „wobec wyjaśnionej niemożności zabezpieczenia hipotecznego”. Weksel ten nie był przeto i podstawą zobowiązania, lecz zostaje jedynie wręczony instytucji kredytowej jako weksel gwarancyjny.</u>
<u xml:id="u-31.56" who="#PDobrzański">Weksel, który Żyrardów złożył, nie był sam przez się zobowiązaniem dłużnem we właściwem tego słowa znaczeniu. Zgadzam się najzupełniej z opinją Prokuratorii Generalnej. Podstawą żądania 448.000 fr. był nie weksel, bo on był złożony tam jedynie tylko jako zabezpieczenie, jako gwarancja.</u>
<u xml:id="u-31.57" who="#PDobrzański">O tem świadczą akta sprawy, cała korespondencja z P. K. O.</u>
<u xml:id="u-31.58" who="#PDobrzański">Prokuratorja Państwa stwierdza, że weksel ten był bezwalutowy, wpłacenie Skarbowi tylko sumy tego weksla nie zwalnia Żyrardowa od przyjętego gdzieindziej zobowiązania wypłacenia Skarbowi sumy 448.484 zł. Czy weksel ten byłby wydany, czy nie, czy istniałby czy nie, główne zobowiązanie pozostaje w mocy. Zwolnienie dłużnika od ewikcji hipotecznej, zwolnienie od zastawu czy innej formy gwarancji, nie zwalnia jeszcze dłużnika od głównego zobowiązania, od długu.</u>
<u xml:id="u-31.59" who="#PDobrzański">Podstawą zobowiązania Żyrardowa jest pismo, które on wystosował do Ministra Przemysłu i Handlu i w którem zobowiązał się do zapłacenia 448.484 fr. I dotąd Żyrardów tego jeszcze nie wykonał i dlatego to Prokuratorja Generalna uważa, że należy wytoczyć Żyrardowowi proces, ażeby dopłacił to, czego jeszcze nie dopłacił, a doczego się w swoim piśmie zobowiązał. I podstawa tej skargi oczywiście a nie będzie weksel gwarancyjny, który został zniszczony, ale wyżej wymieniony dokument z dn. 13 sierpnia 1923 roku.</u>
<u xml:id="u-31.60" who="#PDobrzański">Tak się ta sprawa przedstawia w świetle prawdy. Minister Kucharski, który pierwszy wysunął zasadę waloryzacyjną w naszej skarbowości, który jako Minister Przemysłu pierwszy „wstrzymał przyjmowanie należnych ministerstwu sum w nominalnej sumie” (Dziewianowski) — rozstrzygnął sprawę Żyrardowa w jedyny możliwy i najkorzystniejszy dla Państwa i sposób. Uważał, że należy nareszcie usunąć dotkliwy stan bezprawia, potępiany przez wszystkich poprzedników swoich i przez cały wyższy personel ministerstwa. Na drodze porozumienia, wytkniętej o jeszcze przed laty przez ministra Przanowskiego, wymógł od właścicieli wysoką waloryzację na 17%, znacznie wyższą, niż ją dały Skarbowi późniejsze ustawy. Spłatę uzyskanej sumy starał się zabezpieczyć przez wyraźne sprecyzowanie tej sumy w walucie obliczeniowej. Następca jego przyjął i zakończył plany i projekty Kucharskiego. Wykonanie ich jednak nie było należyte i dotychczas właściwie nie jest ukończone. Doprowadzenie ich do końca spoczęło obecnie w rękach Prokuratorji Państwa.</u>
<u xml:id="u-31.61" who="#PDobrzański">Wysoka Izbo! Panowie wnioskodawcy domagają się tego, żeby minister Kucharski stanął przed Trybunałem Stanu, oskarżony przez Izbę o działanie a na szkodę Skarbu. Trybunał Stanu jest tą najwyższą instytucją sądową, przed którą odpowiadają prezydenci Rzpitej, odpowiadają ministrowie, odpowiadają naczelnicy rządu za bardzo ciężkie i wielkie grzechy przeciw Państwu i Skarbowi. Odpowiadają przed nim, jeżeli naruszą Konstytucję Rzplitej, jeżeli narażą Państwo na niebezpieczeństwo, albo interesom Państwa oczywistą i znaczna wyrządzą szkodę. Minister Kucharski Konstytucji nie naruszył. Państwa na niebezpieczeństwo nie naraził; szkody nietylko „oczywistej” i „znacznej”, ale wogóle żadnej Państwu nie wyrządził. W zakresie swego urzędowania, sprawę Żyrardowska załatwił najlepiej, jak tylko w ówczesnych stosunkach prawnych i finansowych załatwić można było. Zapewnił Państwu więcej, niż dały Skarbowi późniejsze ustawy waloryzacyjne. O jakiemkolwiek oskarżeniu go, o stawianiu przed Trybunał Stanu — nie może być mowy. Może ktoś korzystać z tej sprawy dla agitacji wiecowej, dla układania efektownych „bezpartyjnych wniosków” dla „bezstronnych, apolitycznych” referatów, pos. Moraczewskiego, drukowanych w drukarni „Robotnika” na koszt Państwa i rozrzucanych jako broszura agitacyjna już dwa dni temu w Krakowie, ale już na tem powinien być koniec, i Sejm tego rodzaju „wniosek” powinien odrzucić. Klub, którego imieniem przemawiam, oświadcza, że będzie przeciw wnioskowi głosował.</u>
<u xml:id="u-31.62" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski na prawicy. Na lewicy wrzawa i różne okrzyki)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Pora jest spóźniona, poza posłem Moraczewski m, jako referentem, mamy jeszcze 5 mówców, z których jeden rezerwuje sobie na przemówienie godzinę, dlatego zgłoszono się z kilku stron, ażeby dalszą rozprawę, która dzisiaj niema widoku zakończenia, odłożyć do następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Proszę debatę prowadzić dalej)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#Marszałek">Wobec tego, że jest zgłoszony protest, będziemy obradowali nadal. Głos ma p. Anusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PAnusz">Wysoki Sejmie! Byłoby to wielkim tryumfem parlamentaryzmu naszego, gdyby ta sprawa w dalszych fazach swego rozwoju była podobna do początkowej fazy. Źródłem całej tej sprawy, śmiem twierdzić z całą ścisłością i obiektywizmem, była troska o dobro Państwa, była dbałość o interes Skarbu.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#PAnusz">Ja sądzę, że tylko tem powodował się p. Kosydarski, kiedy tę sprawę poruszał na Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#komentarz">(Głos: On tak, ale nie wy.)</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#PAnusz">Sądzę, że tylko tem powodował się z urzędu komisarz Moskalewski, kiedy w piśmie do Ministra Przemysłu i Handlu pisał: „Proszę uprzejmie p. Ministra o łaskawe wyjaśnienie, czy Zakłady Żyrardowskie, płacąc należność dopiero 17 i 18 grudnia 1923 r., postąpiły zgodnie z warunkami umowy? Jeżeli nie, to w jaki sposób będą zmuszone do pokrycia strat Skarbu z ich opóźnienia wynikających. Jeżeli zaś miały one przyznany 3-miesięczny termin spłaty, to dlaczego nie zabezpieczono Skarbu przed skutkami dewaluacji, oraz kto stawiał ten termin, czy Ministerstwo Przemysłu i Handlu czy P. K. O.? Jaką rolę odegrała w tranzakcji P. K. O i w jakim celu do tranzakcji została powołana, skoro faktycznie pożyczki nikomu nie udzieliła, a cala jej czynność polegała jedynie na przyjęciu pieniędzy od Zakładów Żyrardowskich i zawiadomieniu o tem Ministerstwa Przemysłu i Handlu? Z równym bowiem skutkiem, zdawałoby się, Zakłady Żyrardowskie mogłyby dokonać spłaty nie otrzymując „pożyczki”.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#PAnusz">Zdaje mi się, że ani jeden ani drugi człowiek, których wymieniłem, nie powodował się chęcią szykanowania ministra większości, podówczas rządzącej. Dziwię się, że tutaj rozlegają się takie niestosowne sprzeciwy, gdy mówię, że powodowali się tylko troską o interes Skarbu. Ale oni tę sprawę tylko postawili na porządku dziennym, oni tę sprawę zainicjowali, sama sprawa była przedmiotem obrad podkomisji budżetowej i oto jeden z członków tej podkomisji, późniejszy przewodniczący komisji żyrardowskiej już po zbadaniu tych rzeczy w projekcie swoich wniosków zamieścił taki punkt: „Warunki pożyczki nie złotowej lecz markowej dla Zakładów Żyrardowskich w związku z zarachowaniem sumy — 22.289,654.800 mk. polskich w dniu 17 września 1923 roku na dobro rachunku Ministerstwa Przemysłu i Handlu oraz w związku z płaceniem tej sumy w dn. 18 grudnia 1923 r. pozbawiły Skarb Państwa od Zakładów Żyrardowskich wpływu tej wysokości, jaką oznaczył p. Minister Kucharski w dniu 13 sierpnia 1923 r. na równowartość 448.484 fr. szw. Stąd powstała strata Skarbu Państwa, stanowi równowartość 429.674 fr. szw.”. To stwierdził już po zbadaniu sprawy pos. Romocki i kto z Panów ośmieli się twierdzić, że w tej sprawie Skarb Państwa nie poniósł straty?</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#PAnusz">Jeżeli w naszem życiu parlamentarnem najczęściej słowo minister łączy się ze słowem „odpowiedzialny”, „odpowiedzialność”, to na czem polega odpowiedzialność ministra, jeżeli ta sprawa ma mu być zapomniana i darowana, jeżeli za spowodowaną stratę mamy go gloryfikować, jak to przed chwilą zrobił p. poseł Dobrzański? Farsą i blagą staje się odpowiedzialność ministra w tych warunkach.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan widocznie nie zrozumiał, co p. Dobrzański mówił)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Apel, wystosowany w czasie przemówienia p. Dobrzańskiego pod adresem tej strony Izby, wystosowuję obecnie pod adresem Panów.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PAnusz">Proszę Panów, może źle zrozumiałem p. Dobrzańskiego, ale istotnie, gdy się słuchało jego przemówienia, zwłaszcza w jego pierwszej części, to zdawałoby się, że niema państwa, niema polityki państwowej wogóle, że jesteśmy tylko geograficznym terenem zwanym Polską, a na tym terenie harcują prywatne interesy, które państwo musi omijać i tak się zachowywać, żeby żadnego z nich nie urazić. Dopiero w końcowej części przemówienia p. Dobrzański wydobył z siebie ton właściwy, co to jest państwo i władza państwa, ale stosowania tej władzy państwowej zaczął się domagać dopiero od p. Szydłowskiego, a pan minister Kucharski musiał być właśnie tym uprzejmym człowiekiem, który się przed wszelkiemi prywatnemi interesami będzie cofał i który ma obowiązek pozwalać rozszarpywać na części dobro państwowe. Ta sprawa jest dlatego ważną, że tutaj mamy do czynienia z jednej strony z osobą ministra przemysłu i handlu, bardzo jaskrawą osobą, ale z drugiej strony mamy do czynienia z całą instytucją zarządu państwowego. I proszę Panów, tej instytucji zarządu państwowego nie mamy prawa lekceważyć, musimy jej istotę zrozumieć.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PAnusz">Wysoka Izbo! Nie jestem tak zajadłym i zatwardziałym przeciwnikiem etatyzmu, jakim jest p. Wierzbicki. Ale oczywiście ze swego punktu widzenie chciałbym, by Państwu naszemu w obecnej jego fazie życia i rozwoju jaknajbardziej oszczędzić trosk bezpośredniego udziału w życiu gospodarczem. Ma ono inne zadania, aczkolwiek żadne nowoczesne państwo nie zrezygnuje dziś z tego wpływu, nie ma prawa tego zrobić, gdyż nie utrzymałoby się jako samodzielne państwo bez twórczej ingerencji w życie gospodarcze. Wyobraźmy sobie, że niema tej instytucji zarządu państwowego, o której tutaj była mowa. Powstała Polska w 1918 r. Chciałbym, żeby Panowie dobrze ten obraz zapamiętali, bo jest on niezmiernie pouczający i jest punktem wyjścia w całem tem zagadnieniu. Powstało Państwo Polskie w 1918 r. Klasa robotnicza domaga się pracy, ludność materiałów, chodzi obdarta, obszarpana, a spała inicjatywa prywatna, na której cześć śpiewa się zupełnie niezasłużone hymny, bo ja sam skłoniłbym głowę przed inicjatywą prywatną w Polsce, gdyby ona była rzeczywiście, gdyby wykazała jakąś przedsiębiorczość, ale ona umiała tylko czekać, wahać się i umiała sprytnie zdobywać pożyczki dla swoich przedsiębiorstw. Otóż w 1918 r. klasa robotnicza chce pracy, ludność domaga się wyrobów lnianych, a właściciele fabryk powiadają: nas to nic nie obchodzi, nie wiemy czy Państwo Polskie ostoi się, czy nie. Nie uważają za swój obowiązek współdziałać z państwem w jego trosce zatrudnienia klasy robotniczej, w jego trosce dania odpowiednich fabrykatów ludności. I oczywiście, w takich warunkach nie kto inny, ale właśnie państwo przystąpiło do uruchomienia Zakładów Żyrardowskich. Jest to wielka zasługa państwa, jest to akt wielkiej doniosłości i ten zarząd państwowy nad Zakładami Żyrardowskiemi wydał skutki tylko dodatnie, tego nikt nie zaprzeczy. Wszystkie Kluby, wszystkie stronnictwa muszą to przyznać.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PAnusz">Ale kiedy ta rzecz już była zrobiona, kiedy fabryki żyrardowskie zostały odbudowane i uruchomione, zgłaszają się właściciele, bo nadszedł czas żniw, czas zysków, ludzie, którzy nie orali, nie bronowali, nie sieli, ci ludzie są już gotowi do żniw i rzeczywiście widzimy, że jeden z ministrów poszedł im nadzwyczaj na rękę. Jeden minister Kucharski z taką ogromną skwapliwością pracował, poszedł na likwidację zarządu państwowego. Kiedy wszyscy inni byli na urlopie, on nie skorzystał z urlopu, tylko pracował niezmordowanie, pracował na szkodę Skarbu. I została zawarta umowa, która oddała fabryki, odbudowane kosztem 2 1/2 miljona franków szwajcarskich, fabrykantom o bardzo złej opinji, fabrykantom cudzoziemskim za 18.000 fr. szw. I proszę Państwa, tego faktu nikt nie przekreśli. Ten fakt jest tak wymowny, że Sejm, któryby w danym wypadku uznał, że to co się stało, stało się dobrze, wykopie grób swojej powadze. Naszemu Sejmowi nie przybywa z dniem każdym zwolenników, raczej ubywa i niejeden poseł wówczas będzie miał istotnie zamkniętą możność bronienia się, kiedy wróg parlamentu powie, że Sejm nie jest Sejmem, nie jest tą instytucją, której członkowie składają ślubowanie na obronę interesu państwowego, ale jest wzajemną asekuracją aferzystów.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Okrzyki. Głos: Jak to z wydawaniem posłów Panowie robicie?)</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#PAnusz">I kto dokonał tej tranzakcji? Czy dokonał tej tranzakcji jakiś romantyk, marzyciel, jakiś Stanisław Szczepanowski, który chciał w swoim czasie rzucić granit powszechnego dobrobytu materialnego pod tęczę wzlotów polskiej poezji romantycznej?! Nie. Dokonał tego człowiek życiowy, trzeźwy, obrotny, człowiek, który świetnie chodził koło swoich osobistych interesów. Wszak, proszę Państwa, pamiętamy, jak z tej samej trybuny p. minister Kucharski zaryzykował uogólniające twierdzenie, że Polskę otrzymaliśmy darmo. Byli tacy, co Polskę otrzymali darmo, niezawodnie, byli tacy, co na niej bardzo dobrze zarobili, byli tacy i są…</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Głos: Ale nas to kosztowało krew. Głos: Porobili karjery.)</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#PAnusz">Tak, porobili karjerę i dobrze na niej zarobili.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Doskonale zarobili.)</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#PAnusz">Jeżeli się nie mylę, to cały majątek, całe bogactwo p. ministra Kucharskiego datuje się od czasów Polski niepodległej i jabym mu z tego nie robił zarzutu. Każdy Polak ma prawo w Polsce zdobyć dla siebie dobrobyt i bogactwo. Ale proszę Państwa, gdy ten człowiek staje się ministrem, gdy dostępuje zaszczytu, że jest ministrem Rzeczypospolitej, że staje się przez to stróżem dobra państwowego, to taki człowiek musi koło interesów państwowych chodzić z równą gorliwością, z równą umiejętnością, jak koło swoich własnych interesów.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To jest oskarżenie gołosłowne w tej chwili.)</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#PAnusz">Jestem pewien, że gdyby pełnomocnik p. Kucharskiego w ten sam sposób zlikwidował jakąś część jego wkładów w jakiemś przedsiębiorstwie, to nie wiem, jakby go p. Kucharski nazwał: kretynem, czy złodziejem, ale by nie chciał mieć z nim nadal do czynienia. Dziwię się, że obecnie, kiedy się jednocześnie poddaje krytyce i oskarżeniu ministra Kucharskiego za złą likwidację zarządu państwowego, że jednocześnie Panowie nie pomyśleli o tem, że, akceptując postępowanie p. Kucharskiego, ośmieszacie przez to instytucję zarządu państwowego. A czy ta instytucja zasługuje na ośmieszenie? Mniemam, że nie.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#PAnusz">Właśnie wówczas, kiedyśmy otrzymali druk z wnioskiem p.p. Pączka, Moraczewskiego i Bartla w sprawie pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunał Stanu b. ministra przemysłu i handlu p. Kucharskiego, tego samego dnia, 2 kwietnia był zgłoszony wniosek szan. Kolegi p. Falkowskiego, który się ogromnie entuzjazmował w czasie przemówienia p. Dobrzańskiego, wniosek posłów z klubu Związku Ludowo-Narodowego w sprawie ustanowienia przez Rząd zarządu przymusowego nad fabrykami towarzystwa „Sosnowieckie fabryki rur i żelaza” w Sosnowcu i Zawierciu.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#PAnusz">Pod tym wnioskiem, który podpisali p. p. prezes Głąbiński, Żebrowski, ks. Nowakowski, bardzo duży zastęp posłów podpisało się; w tym wniosku jest powiedziana rzecz następująca: „W dniu 23 lutego r. b. wypowiedziano robotę 700 pracownikom fabryki tegoż towarzystwa w Zawierciu na dni 14 i fabrykę zamknięto na czas nieograniczony. W motywach swych zarząd towarzystwa podaje, iż czyni to z powodu braku zamówień, kryzysu ogólnego i związanych z tem trudności finansowych. Jak twierdzą rzeczoznawcy, motywy te nie są należycie uzasadnione, wobec tego wnosi się o uchwalenie rezolucji: Sejm wzywa Rząd, ażeby zastosował wszystkie będące w jego rozporządzeniu środki, któreby zniewoliły zarząd towarzystwa „Sosnowieckie fabryki rur i żelaza” do uruchomienia fabryk, a w ostateczności do przejęcia tych fabryk w Sosnowcu i Zawierciu pod zarząd przymusowy”.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#PAnusz">Więc wówczas, gdy już sprawa żyrardowska była na porządku dziennym, Panowie domagali się oddania pod zarząd' państwowy fabryk towarzystwa Sosnowieckie fabryki rur i żelaza”. Czy rzeczywiście, jeżeli Panowie pochwalają likwidację zarządu przymusowego Zakładów Żyrardowskich, uznają, że była dobra i właściwa, to nie wygląda na to, że ten wniosek jest jakąś zasadzką, podstępem! Tak on wygląda. Ja pamiętam ten wniosek.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ale co to jedno ma do drugiego?)</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#PAnusz">To jest ten sam zarząd państwowy, to analogja. Panowie tutaj takie święto wyprawiliście, skoro pos. Dobrzański przez analogję cytował tu kooperatywy robotnicze, które otrzymywały subsydja, ogromnie to Panom do gustu przypadło, ale jak ja taką samą analogię stawiam i to analogię, która ma daleko większe znaczenie, bardziej zasadnicze, bo państwo, jeśli chce rzeczywiście regulować życie gospodarcze, musi się niejednokrotnie uciekać do zarządu państwowego, to panom się nie podoba, ale w świetle waszego stanowiska wobec sprawy żyrardowskiej ten wniosek jest albo blagą, albo ironją. To nie jest odosobniony wniosek, bo taki sam wniosek postawił zupełnie słusznie i szczerze pos. Michalak i domagał się, aby Sejm w myśl dekretu z dnia 16 grudnia 1918 r. w przedmiocie przymusowego zarządu państwowego, zaprowadził państwowy zarząd w zakładach przemysłowych Towarzystwa Akcyjnego R. Kidler w Pabianicach.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#PAnusz">Jeżeli domagamy się postawienia ministra Kucharskiego przed Trybunałem Stanu, to między innemi także i dlatego, ażeby Trybunał Stanu przy tej okazji wypowiedział się, jak wogóle należy rozumieć zarząd państwowy. Bo pod tym względem, okazuje się, niema żadnych ustalonych, powszechnie obowiązujących zasad prawnych. Tutaj nam z wielkim patosem mówiono o tem, że Trybunał Stanu jest wielka instytucją dla wielkich ludzi, dla Prezydenta Ministrów i t. d., i że nie trzeba tą instytucją szafować. A jednakowoż pierwszem, które tęskniło do Trybunału Stanu i domagało się w braku Trybunału Stanu, żeby postawić ministra Bartla przed specjalnym sądem, to właśnie było to stronnictwo, które dziś ogromnie broni ministra Kucharskiego przed postawieniem go przed Trybunał Stanu.</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#PAnusz">Fabryka żyrardowska wreszcie znalazła się w posiadaniu zagranicznych kapitalistów o bardzo średniej wartości finansowej i moralnej, jak o tem nas uprzedzała nasza placówka paryska, nowobogackich.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#PAnusz">I ta fabryka została wybudowana kosztem rządu — tak się mówi, kosztem rządu, ale kto zna mechanizm życia gospodarczego i finansowego w okresie inflacji, ten wie, że rząd wypłacał te pożyczki, rząd dawał na te inwestycje, ale płacił za to cały kraj, płaciła ludność pracująca, bo inflacja najbardziej warstwy pracujące dotykała. I otóż co zostało w drodze podatku inflacyjnego ściągnięte z ludności pracującej, to zostało oddane niemal darmo zagranicznym kapitalistom.</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A kooperatywy?)</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#PAnusz">Jest jednak pewna różnica, Panie Kolego, między kooperatywami, które zaspakajają potrzeby polskiej ludności, właśnie najbardziej zrujnowanej przez inflację, okradanej przez inflację, a między zagranicznymi kapitalistami.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#PAnusz">I obecnie w tej fabryce, odbudowanej za pieniądze Państwa Polskiego, ściągnięte z ludności, panuje zagraniczny kapitał i oto mamy stamtąd takie wiadomości. W sierpniu roku bieżącego wydalono z Zakładów Żyrardowskich 9 urzędników z najwyższych stanowisk, dwóch dyrektorów, czterech kierowników działów, trzech asystentów i zastępców, kierowników. Między wydalonymi są długoletni pracownicy z pracą po 30 lat w Zakładach Żyrardowskich. Wydalenie to miało mieć motywy redukcji na tle oszczędnościowem. A dalej dowiadujemy się: na miejsce wydalonych przyjęto 3 nowych dyrektorów, w tem 2 przędzalników bawełny i jednego inżyniera mechanika, jednego kierownika buchalterji i kilka młodszych sił. Wszystko to obcokrajowcy. Pobory tych ludzi wielokrotnie przewyższają pobory wydalonych. Zaś swoim zaufanym faworytom dano poważne podwyżki.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Za to ma odpowiadać Kucharski?)</u>
<u xml:id="u-35.24" who="#PAnusz">Proszę Panów, Panowie się zapytują, dlaczego jest potrzebny nowy kierownik buchalterji, przecież nowy kierownik buchalterji wpływa na kalkulację cen, ustala kalkulację cen i bilanse. Otóż w związku z tem mogę Panom zakomunikować rzecz następującą, która opatrzona podpisami została przezemnie przesłana jednocześnie do Ministerstwa Skarbu: „My niżej podpisani akcjonarjusze Zakł. Żyrardowskich komunikujemy, że do bilansu za rok 1922 i 1923 odnośnie podatku dochodowego, już w swoim czasie przedstawionego przez zarząd państwowy Ministrowi Przemysłu i Handlu, została tendencyjnie wprowadzona między innemi pozycja, która zasadniczo zmienia rezultat roku sprawozdawczego. Pozycja ta brzmi, jak następuje: Dodatkowe wynagrodzenie dla pracowników za rok 1922 i 1923 w myśl uchwały zarządu 30 milionów marek, czyli zł. 1.500.000. Wyżej wymienione wynagrodzenie nie zostało pracownikom wypłacone, ani też od tegoż podatek skarbowi uiszczony. W dalszym ciągu zaznaczamy, że w księdze materiałów pomocniczych i wierzycieli w kwietniu r. b. zaksięgowane zostały dwa rachunki za dostarczone płótno ma balony w sumie funtów szterlingów 54.052. Towary te do Żyrardowa nie nadeszły i o zamówieniach ich nawet mowy nie było, wobec tego, że wszystkie rachunki w Zakładach Żyraradowskich są księgowane po otrzymaniu towaru”.</u>
<u xml:id="u-35.25" who="#PAnusz">To nie są rzeczy małoznaczne. Ja nie chcę w danym wypadku mówić o osobach, ale przecież nam w tej chwili grozi zalew nie dobroczynnego, twórczego kapitału zagranicznego, ale zalew aferzystów zagranicznych. A pierwszym, który ich do tego zachęcił, który im otworzył bramy, był nie kto inny, jak minister Kucharski.</u>
<u xml:id="u-35.26" who="#PAnusz">Lecz powrócę jeszcze do instytucji zarządu państwowego, która w ręku rządu mądrego może być skutecznym instrumentem w pracy nad utrwalaniem polskości i naszego stanu posiadania na Górnym Śląsku. Ze strony bardzo miarodajnej, bo ze strony techników i inżynierów górnośląskich był memoriał do rządu i do czynników sejmowych, wskazujący na to, że obecny kryzys na Górnym Śląsku oprócz przyczyn gospodarczych i kredytowych ma także przyczyny polityczne, że tu się prowadzi określona gra w tym celu, aby uwstecznić rozwój gospodarczy polskiego Śląska i jednocześnie doprowadzić do rozkwitu Śląsk niemiecki i niejako całemu światu pokazać: patrzcie do czego prowadzi polska gospodarka. I w tych warunkach, jeżeli chcecie ośmieszyć zarząd państwowy, jeżeli chcecie powiedzieć, że wszystko się dobrze stało, gdy minister Kucharski zlikwidował w ten sposób zarząd państwowy, jak on to zrobił, to zdaje się nie będziemy mieli moralnego prawa nigdzie tego zarządu stosować, bo to jest już precedens bynajmniej nie zachęcający do powtarzania.</u>
<u xml:id="u-35.27" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Kto ośmiesza zarząd przymusowy? Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-35.28" who="#PAnusz">Czyż to nie jest ośmieszaniem zarządu państwowego, jeżeli Państwo odbuduje fabrykę za 2 1/2 miljona franków szwajcarskich i odda ją aferzystom, dążącym do zbogacenia się cudzym kosztem za 18.000?</u>
<u xml:id="u-35.29" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Gdzie groch, a gdzie kapusta.)</u>
<u xml:id="u-35.30" who="#PAnusz">Ogromnie inteligentna uwaga.</u>
<u xml:id="u-35.31" who="#PAnusz">Przemówienie p. Dobrzańskiego dlatego musiało się wydać, mniemam, wielu posłom przykrem, że nie wyszedł przez cały ciąg tej sprawy z roli obrony adwokata w sprawie karnej. A jednakże trzeba pamiętać, że przy wszelkich rozprawach sejmowych każdego z nas obowiązuje ślubowanie poselskie, które nam nakazuje rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego jako całości. On przez cały czas starał się być już nie sędzią w tej sprawie, a obrońcą — adwokatem, a ministrowi narzucał conajmniej rolę sędziego w tej sprawie. Byłoby to wynaturzeniem istotnej roli ministra, gdyby minister w takiej sprawie był sędzią a nie stroną, rzecznikiem państwa, Jeżeli interes prywatny wchodził w kolizję z interesem państwa, to sąd może tę sprawę rozsadzić i rozstrzygnąć jako sąd, ale minister musi być zawsze stroną, musi być rzecznikiem interesu państwa. I właśnie w danym wypadku, kiedy słyszałem przemówienie p. Dobrzańskiego, to miałem wrażenie, że właściwie minister w Polsce nie jest stróżem dobra państwowego, nie jest rzecznikiem państwa, a jest pokornym służką prywatnych interesów. Oczywiście z tak pojętą rolą ministra we współczesnem państwie w dzisiejszych czasach my długo w tem miejscu, na tym geograficznym terenie się nie utrzymamy jako państwo.</u>
<u xml:id="u-35.32" who="#PAnusz">A jak kol. Dobrzański, który pod tym względem mnie osobiście sprawił przykry zawód, cytuje odnośne materiały z aktów sprawy, tego dowodem niechaj będzie jeden szczegół.</u>
<u xml:id="u-35.33" who="#PAnusz">P. Dobrzański dowodził przez cały czas, że to była pożyczka, co rząd włożył w odbudowanie zniszczonej fabryki żyrardowskiej. Mam możność powiedzenia jednej rzeczy, że właśnie zarządca państwowy Srzednicki, kiedy niejednokrotnie zabiegał o kredyty, — a powiem Panom rzecz bardzo ciekawą, że prywatni fabrykanci w swoich zabiegach o kredyt spotykają więcej ułatwień, aniżeli zarządy państwowe, fabryka Chorzowska skarży się, że jej zabiegi o pożyczkę i o kredyt mają do pokonania większe trudności, aniżeli zabiegi prywatnych fabryk, — więc oto, zabiegając o pieniądze na odbudowę Żyrardowa, p. dyrektor Srzednicki w swoim czasie przekonywał p. Ministra, mówię w danym wypadku o Ministrze Grabskim: Panie ministrze, to jest najlepsza waloryzacja marki polskiej, trzeba zamieniać ją jaknajprędzej w cement, cegłę i żelazo.</u>
<u xml:id="u-35.34" who="#PAnusz">I to był rzeczywiście argument, który skłaniał wtedy ministrów do inwestowania na odbudowę fabryki żyrardowskiej. I dziś byłaby wielka niesprawiedliwość, nawet w stosunku do tego dyrektora Srzednickiego, o którym się wszyscy tu wyrażają z uznaniem, gdyby on nie miał satysfakcji, że jego praca gorliwa, rzetelna, umiejętna była nie dla Państwa Polskiego, była pracą nie dla Rzplitej Polskiej, a dla francuskich aferzystów, gdybyśmy, proszę państwa, dziś zdecydowali, że nikt nie jest temu winien, że tak się stało.</u>
<u xml:id="u-35.35" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Także dowód!)</u>
<u xml:id="u-35.36" who="#PAnusz">Bezwarunkowo dowód. Pan wogóle jest niedostępny dla argumentacji, powołującej się na interes państwa.</u>
<u xml:id="u-35.37" who="#PAnusz">Otóż p. Dobrzański uznając, że to była pożyczka, a nie co innego, zacytował pismo Prezesa Prokuratorji Generalnej p. Bukowieckiego i cytuje w ten sposób: „co do zakresu wierzytelności, do których należy stosować waloryzację, ustalono, iż waloryzować należy wszelkie wierzytelności pieniężne z wyjątkiem wierzytelności pochodzących z umowy o pożyczkę” — i tu poseł Dobrzański skończył cytatę, a tymczasem dalej w tem samem zdaniu mówi się: „czyli tej umowy, w której wola stron skierowana jest wyłącznie na zapłacenie pewnej zgóry ściśle określonej sumy pieniężnej, nie pozostawiającej w związku z jakąkolwiek wartością rzeczową”. A właśnie ta pożyczka pozostawała w związku z wartością rzeczową i to jest miarą wartości argumentów p. Dobrzańskiego i rzetelności jego cytatu.</u>
<u xml:id="u-35.38" who="#PAnusz">Ta sprawa obok strony prawnej, obok analizy prawnej, którą dawał mu Marszałek Moraczewski i pos. Dobrzański, ma wielkie znaczenie polityczne...</u>
<u xml:id="u-35.39" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Wiemy o tem.)</u>
<u xml:id="u-35.40" who="#PAnusz">...i ma wielkie znaczenie z punktu widzenia moralności politycznej. Panowie nie zdołacie przekonać nikogo z tych mas, które są dziś nękane drożyzną, że wszystko jest w porządku, że rząd jest w porządku i że Sejm jest w porządku, skoro w tym czasie, kiedy chłopi, zniszczeni wojną, pozostają do dziś dnia nieodbudowani, to państwo za pieniądze ściągane z całego kraju odbudowało fabrykę i oddało ją zagranicznym fabrykantom. Tej rzeczy Panowie nie zdołacie nikomu wytłomaczyć.</u>
<u xml:id="u-35.41" who="#komentarz">(P. M. Seyda: Czemu nie kupiliście zboża w banku?)</u>
<u xml:id="u-35.42" who="#PAnusz">Pilnuje się tematu i dlatego ani o zbożu ani o pańskich sukcesach w polityce zagranicznej mówić nie będę.</u>
<u xml:id="u-35.43" who="#komentarz">(P. M. Seyda: Wzięliście pieniądze nie kupiliście zboża)</u>
<u xml:id="u-35.44" who="#PAnusz">Dlatego też Sejm, który w tej sprawie nie zajmie właściwego stanowiska, który swoim autorytetem pokryje tę całą aferę, ten Sejm wykopie grób dla swojej własnej powagi.</u>
<u xml:id="u-35.45" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PRudziński">Proszę o głos w sprawie formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">W sprawie formalnej głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PRudziński">Chcę postawie wniosek o odroczenie dalszej dyskusji nad tym punktem do najbliższego posiedzenia Sejmu.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(P. Seyda: Sprzeciwiamy się temu.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Wniosek ten poddam pod głosowanie, jednak przed tem muszę zarządzić zebranie się posłów, którzy, nie wiedząc o tem, że będzie takie głosowanie, wyszli z sali. Przed tem jeszcze udzielę głosu p. Ballinowi, który, zdaje się, nie będzie długo przemawiał. Czy p. pos. Rudziński zgadza się na odroczenie głosowania nad swoim wnioskiem?</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Pos. Rudziński: Nie, Panie Marszałku, proszę o natychmiastowe głosowanie)</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#Marszałek">W takim razie musimy głosować, ponieważ wnioskodawca domaga się głosowania nad swoim wnioskiem formalnym. Mamy wniosek formalny p. Rudzińskiego o odroczenie dalszej dyskusji do następnego posiedzenia. Oczywiście dalsze punkty porządku dziennego byłyby przez to samo odłożone też do następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Rudzińskiego, ażeby wstali. Biuro nie jest zgodne, zarządzam głosowanie przez drzwi. Proszę posłów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#Marszałek">Za wnioskiem p. Rudzińskiego głosowało posłów 157, przeciw 147. Wniosek został przyjęty. Dyskusja zostanie odroczona do następnego posiedzenia podobnie jak dalsze punkty porządku dziennego. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#Marszałek">Sekretarz p. Sołtyk (czyta):</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#Marszałek">Interpelacja p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnej konfiskaty artykułu w nrz-e 48 gazety „ Hromadskyj Hołos” z dnia 29 listopada 1924 r. we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#Marszałek">Interpelacja p. Łańcuckiego z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie systematycznego prześladowania robotniczego ruchu spółdzielczego.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#Marszałek">Interpelacja p. Królikowskiego z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie niesłychanego pogwałcenia nietykalności poselskiej.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#Marszałek">Interpelacja, posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego zdjęcia blachy z budynku T-wa „Proświta” w Grabowcu.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć, przy ściąganiu podatków w gminie mirskiej pow. nieświeskiego.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#Marszałek">Interpelacja p. Utty i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niewypłacenia odszkodowań za zajęte pod składy amunicyjne grunty włościańskie w pow. łódzkim.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie wysokich podatków.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie niewykonywania językowej ustawy szkolnej.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#Marszałek">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do Pana Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie jak wyżej.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#Marszałek">Interpelacja p. Duro i tow. z klubu Z. P. S. L „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć przewodniczącego na zebraniu sejmiku opatowskiego.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#Marszałek">Interpelacja p. Kordowskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie sprzecznego z art. 30 ustawy z dnia 17. 11. 1922 r. o państwowej służbie cywilnej — piastowania stanowisk urzędniczych przez Marjana Zabiełłę, p. o. starosty Kossowskiego woj. poleskiego i zastępcę jego, Stanisława Maszlankę.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#Marszałek">Interpelacja p. Kozubskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie zamknięcia przez kuratora wołyńskiego okręgu szkolnego trzech niższych klas prywatnego gimnazjum ukraińskiego w Krzemieńcu na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#Marszałek">Interpelacja p. Smoły i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność. Ludowa”, do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie mianowania p. Orlika kierownikiem szkoły 7-oddziałowej w Dwikozach.</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#Marszałek">Interpelacja p. Kozubskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawnie bezpodstawnych aresztów i zatrzymania poselskiej korespondencji przez organa policji państwowej w Krzemieńcu na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-39.21" who="#Marszałek">Interpelacja p. Poznańskiego i tow. z klubu poselskiego Związku Chłopskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie ciężkiego poranienia nożem subjekta przez inspektora szkolnego Józefa Lasotę w Kamionce Strumiłowej.</u>
<u xml:id="u-39.22" who="#Marszałek">Interpelacja p. Sochy i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie należytości od kontraktu kupna, wymierzonej Janowi Ostrowskiemu w Golcach.</u>
<u xml:id="u-39.23" who="#Marszałek">Interpelacja p. Dmitrijuka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niesłusznego przymusowego pobrania podatku asekuracyjnego przez władzę gminną gminy Odryżyn, pow. drohiczyńskiego, od włościanki wsi Ragodoszcze tejże gminy Darji Tkaczuk.</u>
<u xml:id="u-39.24" who="#Marszałek">Interpelacja p. Skrzypy i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie nieludzkich stosunków w więzieniu kobiecem przy ul. Dzielnej nr. 26 w Warszawie, oraz znęcania się administracji więziennej nad więźniami politycznymi.</u>
<u xml:id="u-39.25" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-39.26" who="#Marszałek">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-39.27" who="#Marszałek">Wniosek p. T. Prószyńskiego i tow. ze Zw. Ludu Nar. o pokrywaniu kosztów leczenia ubogich w szpitalach publicznych — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-39.28" who="#Marszałek">Wniosek p. Łażewskiego i tow. ze Zw. Lud. Nar. w sprawie wymierzania i poboru podatku państwowego od nieruchomości — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-39.29" who="#Marszałek">Wniosek p. Królikowskiego i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej w sprawie udzielenia przez państwo bezzwrotnych zapomóg dla drobnych rolników, dotkniętych klęską nieurodzaju i innemi klęskami żywiołowemi — odsyłam do Komisji Budżetowej. Jeżeli pokrycia w tym wniosku niema, to Komisja będzie miała prawo przejść nad tym wnioskiem do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-39.30" who="#Marszałek">Wniosek p. Bagińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie nieuzasadnionego masowego sporządzania protokółów (doniesień) przez policję państwową na wsi — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-39.31" who="#Marszałek">Wniosek p. Pieniążka i tow. z klubu P. S. L. w sprawie zwolnienia od wykonania przymusowego ubezpieczenia od wypadków w gospodarstwach o obszarze do 30 ha na terenie b. dzielnicy pruskiej — odsyłam do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-39.32" who="#Marszałek">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie prześladowania ukraińskiego uniwersytetu i ukraińskiej politechniki w Lwowie — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-39.33" who="#Marszałek">Wniosek Klubu P. S. L. „Piast” w sprawie wzniesienia mogiły dla bezimiennego żołnierza polskiego, poległego w walkach o niepodległość i zjednoczenie ziem polskich — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-39.34" who="#Marszałek">Wniosek p. Ballina i tow. z Klubu Niezależnej Partji Chłopskiej w sprawie nowelizacji ustawy z dnia, 24. 7. 1919 r. o policji państwowej (Dz. U. R. P. Nr. 61, poz. 363) — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-39.35" who="#Marszałek">Wniosek p. Ballina i tow. z Klubu Niezależnej Partji Chłopskiej w sprawie zniesienia obowiązku paszportowego względnie poruczenia obowiązku wydawania paszportów gminom — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-39.36" who="#Marszałek">Wniosek p. Malinowskiego i tow. z klubu Z P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie „odpadów” leśnych w b. puszczy Myszynieckiej na Kurpiach — odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-39.37" who="#Marszałek">Wniosek Klubu P. S. L. „Piast” w sprawie przyspieszenia wykonania reformy rolnej w województwach wschodnich Rzeczypospolitej. Nagłość będzie motywowana.</u>
<u xml:id="u-39.38" who="#Marszałek">Komunikuję, że otrzymałem list od p. Ministra Skarbu, że Komisja Rolna przygotowała już sprawozdanie w sprawie zasad reorganizacji Zarządu Lasów Państwowych. Ponieważ zasady te określają między innemi sposób budżetowania, oraz zakres kontroli nad wykonaniem budżetu w sposób odmienny, aniżeli to przewiduje projekt ustawy skarbowej na rok 1925, przeto p. Minister Skarbu zwraca uwagę, czy nie należałoby uchwały Komisji Rolnej odesłać do Komisji Budżetowej dla zaopinjowania. Wobec tego ten punkt z wnioskiem p. Poniatowskiego dodatkowo odsyłam do zaopiniowania Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-39.39" who="#Marszałek">Następne posiedzenie proponuję w czwartek.</u>
<u xml:id="u-39.40" who="#komentarz">(Głosy: Możeby w środę.)</u>
<u xml:id="u-39.41" who="#Marszałek">W środę nie można, bo rano jest naznaczona Komisja Budżetowa, która ma załatwić sprawę prowizorjum budżetowego, a popołudniu jest już zapowiedziane posiedzenie Senatu.</u>
<u xml:id="u-39.42" who="#komentarz">(Głosy: Komisja Budżetowa może być popołudniu.)</u>
<u xml:id="u-39.43" who="#Marszałek">W takim razie Komisja Budżetowa zebrałaby się popołudniu, a o godz. 10 rano odbylibyśmy posiedzenie. Proponuję zatem odbycie następnego posiedzenia jutro o godzinie 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-39.44" who="#Marszałek">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji rozpatrzenia wniosku posłów Antoniego Pączka. J. Moraczewskiego, K. Bartla i tow. w sprawie pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu b. Ministra Przemysłu i Handlu Władysława Kucharskiego (druk nr. 1585 i 1109).</u>
<u xml:id="u-39.45" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Oświatowej o wniosku posła Utty i tow. w sprawie zmiany art. 23 § 3 ustawy z dnia 27 maja 1919 r. o ustaleniu i wynagrodzeniu nauczycieli publicznych szkół powszechnych, (druk nr. 1420 i odb. roneo nr. 149).</u>
<u xml:id="u-39.46" who="#Marszałek">Trzecie czytanie ustawy w przedmiocie wznowienia zaginionych lub zniszczonych ksiąg hipotecznych. (druk nr 1581 i 734).</u>
<u xml:id="u-39.47" who="#Marszałek">Trzecie czytanie noweli do ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (druki nr 1538, 1570 i odb. roneo nr. 147).</u>
<u xml:id="u-39.48" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu ustawy o kosztach leczenia ubogich żydów (druk nr. 1007 i odb. roneo nr. 140 i 144).</u>
<u xml:id="u-39.49" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Opieki Społecznej i Inwalidzkiej w przedmiocie projektu ustawy o Radzie Opieki Społecznej (druk nr. 1550 i 963).</u>
<u xml:id="u-39.50" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wojskowej o projekcie ustawy o potrąceniach z uposażeń osób wojskowych (druk nr 1579 i 663).</u>
<u xml:id="u-39.51" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej o wniosku posłów Klubu Ukraińskiego w sprawie uzupełnienia Regulaminu Obrad Sejmu (druk nr 1361 i odbitka roneo 148); o wniosku posłów Klubu Chrześcijańsko - Narodowego i Ludowo-Narodowego w sprawie rozszerzenia prerogatyw Marszałka dla utrzymania porządku (druk nr 1488 i odbitka roneo 148).</u>
<u xml:id="u-39.52" who="#Marszałek">Ustne sprawozdanie Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej o wnioskach, dotyczących wydania posłów: Graebego, Regera, Uziembły, Pławskiego, Łańcuckiego, Pawła Wasyńczuka, Serg. Kozickiego, Czuczmaja, Pankratza, Eisensteina, iks. Ilkowa i Arciszewskiego.</u>
<u xml:id="u-39.53" who="#Marszałek">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-39.54" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz 10 min. 25 w.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>